Vous êtes sur la page 1sur 4

SILNIK NAPĘDZANY ENERGIĄ PRÓŻNI

John C. Bedini

Silnik na darmową energię wynalazcy Johna Bediniego istnieje już od około 12 lat, lecz dopiero
ostatnio zaczęto poświęcać należna mu uwagę.
26 kwietnia tego roku, badacz w dziedzinie elektromagnetyzmu, emerytowany podpułkownik
Thomas Bearden, opublikował artykuł zatytułowany “Wyjaśnienie powstawania ujemnych rezystorów
Johna Bediniego", który jest dostępny na stronie internetowej <www.sightings.com/general/
resistors.htm>. Artykuł jest poprzedzony listem Johna Bediniego z 27 kwietnia skierowanym do
programu typu talk show prowadzonego przez Jeffa Rense'a, w którym wyjaśnia, dlaczego Bearden
napisał ten artykuł.
Powodem była moja pomoc pewnej dziesięcioletniej dziewczynce, której udzieliłem jej, aby mogła
zdobyć wszystkie nagrody naukowe w Coeur d'Alene... wszystkie pierwsze miejsca oraz dodatkową
nagrodę naukową na temat jednego z moich silników. Silnik pracował przez cztery dni bez
zatrzymywania z prędkością 4000 obrotów na minutę, napędzając przy okazji generator, który przez
cały czas wytwarzał energię. Nauczyciele przedmiotów ścisłych byli zupełnie zdezorientowani
przyglądając się tej demonstracji i chcieli dowiedzieć się, jak to działa. W odpowiedzi umieściłem na
stronie KeelyNet plany tego silnika udostępniając je wszystkim zainteresowanym bezpłatnie. Jak
dotąd komentarze są pochlebne – niektórym już udało się wytworzyć darmową energię i uruchomić
silnik, lecz, jak to zawsze bywa, są też i tacy; którzy twierdzą, że to nie może działać. (Nie da się
wszystkich przekonać)...

Proszę sobie wyobrazić niewielki silnik elektryczny na prąd stały umieszczony na półce w
laboratorium zasilany zwykłym 12-woltowym akumulatorem. Wyobraźmy sobie, że akumulator jest
całkowicie naładowany i podłączamy do niego silnik bez jakichkolwiek innych źródeł zasilania. Jest
oczywiste, że silnik wkrótce wyczerpie akumulator i zgodnie z obowiązującą wiedzą po jego
rozładowaniu zatrzyma się. I ja tak kiedyś myślałem. Podłączyłem jednak silnik i nadal pracuje on w
moim warsztacie.
Nie działa on w oparciu o konwencjonalną wiedzę z dziedziny elektryczności. Nie działa on jak
konwencjonalne silniki i generatory. Nie ma tu niczego skomplikowanego. To bardzo proste, kiedy już
komuś uda się zrozumieć, o co w tym chodzi.
Silnik działa zgodnie z prawami elektromagnetyki, które w czasie swoich eksperymentów w
Colorado Springs pod koniec XIX wieku odkrył Nikola Tesla. Wykorzystuje on to, że próżnia – “czysta
pustka", że tak powiem - jest wypełniona rzekami i oceanami kipiącej energii, jak to określił Tesla.
Wykorzystuje on zasadę mówiącą, że czasoprzestrzenna próżnia jest niczym innym jak czystym,
pozbawionym masy ładunkiem. Chodzi o to, że próżnia posiada bardzo wysoki elektrostatyczny,
skalamy potencjał – jest w wysokim stopniu ściśnięta, naprężona. Aby zrobić użytek z tej zamkniętej w
niej energii naprężenia, należy ją wzbudzić i przechwycić powstające w tym procesie oscylacje próżni.
Najlepiej osiągnąć to wzbudzając coś, co tkwi rezonansowe korzeniami w próżni, a następnie przejąć
rezonansowe drgania naprężonej próżni.

Innymi słowy należy pobudzić do drgania z częstotliwością rezonansową coś, co tkwi korzeniami w
próżni, i przechwytywać wzbudzoną energię drgań próżni tkwiącą w jej naprężeniu. Tak więc potrzeba
nam czegoś, co jest związane z próżnią i może przetworzyć ruch “próżniowy" na ruch “masowy".
Tym czymś mogą być naładowane cząstki i jony, które są ukorzenione w próżni poprzez swoje
strumienie ładunku, dzięki czemu oscylacje naprężenia – to znaczy oscylacje próżni – mogą być
zamienione na normalną energię ruchu masy za pomocą naładowanych cząstek lub jonów, o ile układ
tych cząstek znajdzie się w rezonansie z przechwytywanym przez nas “potencjałem". Do naszych
celów zastosujemy układ jonów.
Po pierwsze będzie nam potrzebny duży akumulator, który może pomieścić dużą ilość
naładowanych jonów systemu, który chcemy wprowadzić w drgania. Potrzebujemy czegoś, co posiada
dużą pojemność i zawiera dużo jonów. Te warunki doskonale spełnia zwykły akumulator
elektrolityczny.
Zwykły ołowiowo-kwasowy akumulator, o czym nie każdy wie, ma jonową częstotliwość
rezonansową wahającą się od 1 do 6 MHz. Musimy pobudzić jony zawarte w elektrolicie do drgania
zgodnie z ich częstotliwością rezonansową, wyregulować “wzbudzający" potencjał i “odprowadzić"
właściwie prąd. Jeśli będziemy dodawali potencjał, aby wzbudzać system, będziemy mogli następnie
doprowadzić do zamiany tego “potencjału" na “darmową energię elektryczną".
Spójrzmy na to następująco. Według pojęć konwencjonalnych “elektrostatyczny potencjał skalarny"
zawiera w sobie pracę lub energię przypadającą na strumień masy naładowanych cząstek. Jeśli więc
do systemu oscylujących naładowanych cząstek dodamy tylko potencjał bez przepływu masy, dodamy
“fizyczną energię" do całości systemu naładowanych cząstek. Inaczej mówiąc, “potencjał", który
dodajemy, jest zamieniany bezpośrednio na “zwykłą energię" przez jony zagnieżdżone w systemie.
Jeśli będziemy sprytni, nie będziemy musieli dostarczać żadnej energii w celu przemieszczania
czystego potencjału. [Jako dowód, że jest to możliwe, proszę zajrzeć do pracy Toma Beardena
“Toward a New Electromagnetics; Part IV: Vectors and Mechanisms Ciarified" (“W kierunku nowej
elektromagnetyki, część IV, wektory i mechanizmy wyjaśnione"), Tesla Book Co., 1983, slajd 19, str.
43, i towarzyszącą jej recenzję, str. 10-11. Proszę zajrzeć również do artykułu “Significance of
Electromagnetic Potentials in the Quantum Theory" (“Znaczenie potencjałów elektromagnetycznych w
teorii kwantów") Y.Aharonova i V.Bohma zamieszczonego w Physical Review, druga seria, vol. 115, nr
3, sierpień 1959, str. 485-491. Na stronie 490 jest mowa o tym, że jest możliwe istnienie obszaru
przestrzeni wolnego od pól, który wciąż posiada potencjał pozwalający określić jego fizyczne
własności.
Otóż to “rezonansowe sprzęganie wolnej energii" można wykonać przy pomocy prostego, taniego
układu. Nie potrzeba do tego wielkich cyklotronów i ogromnych laboratoriów. Można to wykonać przy
pomocy zwykłego silnika na prąd stały, akumulatorów, urządzeń regulujących i obwodów
wzbudzających.
Właśnie tak to wykonałem. I to działa. Działa w tej chwili na półce w moim laboratorium w formie
prototypu.
Ale to jeszcze nie wszystko. Jestem człowiekiem humanitarnym i obchodzi mnie na przykład ta
drobna, stara, owdowiała kobieta mieszkająca na końcu ulicy, która ogląda z każdej strony swój
skromny czek z Opieki Społecznej, trzęsąc się w zimna zimą, ponieważ nie stać ją na zapalenie
kominka. To musi się zmienić i mogę być tym, który się do tego przyczyni. Ujawniając swoje odkrycie,
w tym krótkim opracowaniu, dostarczam wszystkim majsterkowiczom i niezależnym wynalazcom na
całym świecie wystarczających informacji do skopiowania mojego urządzenia. Jeśli przynajmniej
tysiącu z nich uda się je powielić, położenie na nim łapy stanie się niemożliwe, jak to już miało miejsce
z wieloma innymi wynalazkami.
Napisałem to z myślą o osobach, które lubią majsterkować i eksperymentować, a nie o
naukowcach. Pragnę zwrócić uwagę, że to urządzenie jest trochę kapryśne, jeśli chodzi o dostrojenie i
synchronizację wszystkich rezonansów. Trzeba trochę cierpliwości, ale w końcu zadziała.
Ostrzegam jednak przed tą zabawą, jeśli ktoś nie wie, co robi. Elektrolit akumulatora
rezonacyjnego wytwarza wodór i jeśli uderzy się weń zbyt mocno “impulsem napięciowym", wewnątrz
akumulatora może powstać iskra elektryczna. Jeśli do tego dojdzie, akumulator eksploduje. Tak więc
nie należy się do tego zabierać, jeśli się nie wie, z czym się ma do czynienia, i nie zastosuje się
maksymalnych środków ostrożności.
Tym niemniej, to coś działa. Tak więc majsterkowicze, eksperymentatorzy i pionierzy, do dzieła.
Stoi przed wami niepowtarzalna szansa. Spróbujcie i zbudujcie to. Pomajstrujcie. Pobawcie się z
dostrojeniem rezonansu. Potem zbudujcie tych urządzeń jak najwięcej i sprzedajcie je sprowadzając
koszt użytkowania wszystkich domowych urządzeń do poziomu dostępnego każdemu, włącznie z ową
trzęsąca się z zimna drobną staruszką mieszkającą na końcu ulicy.
A potem podziękujcie takim ludziom jak ja, ponieważ w pełni sobie zasłużyli na słowa uznania.
John C. Bedini, 1996
Na stronie internetowej Johna Bediniego znaleźć można również poniższy
komentarz napisany przez anonimowego przedstawiciela US Institute of Electrical and
Electronics Engineers, Inc. (Instytut Inżynierii Elektrycznej i Elektronicznej Stanów
Zjednoczonych).
John C. Bedini skonstruował laboratoryjny model maszyny, na której wyjściu
powstaje energia przewyższająca energię zużytą przez urządzenie. Składa się ono z
akumulatora ołowiowo-kwasowego napędzającego mały silnik na prąd stały, który
obraca podobnym do magnetycznego dynamem. Dynamo dostarcza na wyjściu
energii, która jest kierowana do elektronicznego układu. Układ przesyła określone
(skalarne?) impulsy z powrotem do akumulatora, aby go doładować.
Następnie, w celach demonstracyjnych, Bedini usuwa naładowany akumulator i
kolejno podłącza rozładowane akumulatory. Każdy z nich zostaje całkowicie
naładowany. Innymi słowy, Bedini zaczyna z jednym dobrym akumulatorem i
czterema rozładowanymi. Pod koniec pokazu wszystkie akumulatory są naładowane
do pełna.
Wiele razy odwiedzałem Bediniego w jego laboratorium w towarzystwie techników
oraz profesorów fizyki i elektrotechniki. Żadnemu z nas nie udało się znaleźć błędu w
jego konstrukcji.
Mimo to wszyscy oni zażądali, abym nie wymieniał ich nazwisk w związku z tą
sprawą, ponieważ obawiają, że koncepcje noszące znamiona herezji nie znajdą
uznania u władz ich uniwersytetów.

Vous aimerez peut-être aussi