Vous êtes sur la page 1sur 143

Zbigniew Nienacki Nowe przygody Pana Samochodzika ROZDZIA PIERWSZY [top] SPOTKANIE U PRZEPRAWY PAN, KTRY ZNA SI NA WSZYSTKIM

M PIERWSZA PRZYGODA GANG CZARNEGO FRANKA TCHRZ BIAY JACHT JEGO WYSOKO KSI SPINNINGU TAJEMNICZY LIST KIM JEST KAPITAN NEMO SZARY LIZGACZ Na pocztku lipca w pachncej skwaniaym piwem gospodzie ludowej Nad Jeziorakiem zebrao si bardzo liczne towarzystwo. Prom, ktry na drug stron, do wskiego w tym miejscu, jeziora przewozi samochody i podrnych, by wanie zepsuty i obiecywano go uruchomi nie wczeniej ni za godzin, wic kto tylko nadjecha albo natychmiast wraca, decydujc si nadrabia czterdzieci kilometrw drogi wok jeziora, albo te pozostawa, czekajc na napraw. W chodnym wntrzu gospody pi piwo lub oranad, jad kiebas z musztard, nic bowiem innego do picia i do jedzenia tam nie byo. Mj wehiku zajmowa drugie miejsce w niezbyt dugim rzdzie samochodw stojcych na podjedzie do promu. Wyprzedzaa mnie stara, zdezelowana ciarwka z jakiego mazurskiego pegeeru, ktr przyjechaa dwunastoosobowa grupa chopcw i dziewczt. Z pocztku sdziem, e modzie ta jedzie do prac polowych, ale po chwili widzc jak zdejmuj z samochodu plecaki, pogniecione menaki i poobtukiwane kocioki, zorientowaem si, e grupa ta przyjechaa autostopem na wyraj nad Jeziorak. Zapewne dopiero co rozpoczli swoj letni wczg, bo mieli jeszcze pienidze; obsiedli jeden wielki st w gospodzie i obficie raczyli si piwem, haasujc przy tym i uywajc niewybrednego sownika ulicznikw. Tu po mnie nadjechay dwa osobowe samochody: syrena i wartburg z warszawskimi rejestracjami. Przykrcony do dachu syreny baganik a ugina si pod ciarem sprztu kempingowego: workw ze piworami, namiotami, nadmuchiwanymi materacami. Wartburg za cign za sob dwukk, na ktrej spoczywaa niedua dka. Mimo przebytej drogi samochody lniy czystoci, a dka wygldaa na jeszcze nie uywan. Z syreny wysiada para w rednim wieku: on szczupy, szpakowaty, z zaaferowan, a jednoczenie dumn min niedzielnego kierowcy, ktry po raz pierwszy w yciu odby wasnym samochodem a tak wielk tras: z Warszawy na Mazury, ona wysoka, chuda, w okularach, przypominajca star Angielk z filmowych komedii. Z wartburga wytoczya si korpulentna pani, a zza kierownicy wysiad gruby starszy pan z wsikami i straszliwym marsem na czole. Jego widok mg wywoa paroksyzm miechu u kadego obieywiata. Nosi bluz, jak naby mona w zagranicznych sklepach rybackich, upstrzon dziesitkami mniejszych i wikszych kieszonek. Podobnie bogate w kieszenie mia spodnie. A poniewa wszystkie kieszenie byy wypchane, wydawao si, e osobnik ten jest jakby miniatur wielkiego domu towarowego; mona by si u niego zaopatrzy nie tylko w szpul nici danego koloru, ale i w ig danej gruboci, kady rodzaj haczyka do wdki, kamienie do zapalniczek, sznurki, yki, skadane wieszaki do ubrania, sprynki do

spinningu, noyczki, sznurowada do butw, tasiemki, agrafki i tym podobne akcesoria, cznie z zapasowymi ledziami do namiotu. Miaem niemal pewno, e pan ten przez dwa tygodnie przygotowywa si starannie do urlopu, uwzgldniajc kad sytuacj, jaka mu si moe przydarzy na kempingu. A wic w lewej grnej kieszeni nosi na pewno zapalniczk na benzyn wraz z zapasowymi kamieniami. Na wypadek gdy benzyna si wyczerpie, w prawej dolnej kieszeni trzyma zapalniczk na gaz. A gdyby i ona przestaa dziaa, w prawej grnej kieszeni kry pudeeczko zapaek. Byem te przekonany, e gdy ju rozbije swj namiot, okae si, e wanie zapomnia zabra czego niezwykle wanego i nieodzownego. U szerokiego pasa wisia mu przyrzd stanowicy skrzyowanie toporka z pi, saperk, motkiem i noem fiskim. U drugiego boku koysa si na acuszku ogromny scyzoryk o kilku ostrzach i jaki skadany aparat, ktrego przeznaczenia nie znali chyba sami producenci. Na przegubie lewej rki nosi zegarek, a na przegubie prawej tkwia busola. Na nogach mia papucie weniane rcznej roboty ze specjalnie przyszytymi podeszwami. Gdy tylko wysiad z wozu, ona podaa mu buty. Pan spojrza najpierw na zegarek, potem na busol. Jedziemy w prawidowym kierunku rzek do pary z drugiego wozu. A potem zdj papucie i wzu trzewiki. Uwaam rzuci pod adresem szpakowatego pana, zapewne swego przyjaciela e twoja ona rwnie powinna ci uszy podobne papucie. Gdy prowadzisz samochd i trzymasz nog na gazie, nie mczy ci si stopa. O nogi naley dba podczas podry. Pamitaj: na kempingu noga rzecz najwaniejsza. Na obolaych nogach niczego nie zdziaasz. Mwi to takim tonem, jakby przyszed tu z Warszawy pieszo, a nie przyjecha samochodem. Gdy dowiedzia si, e prom bdzie czynny nie wczeniej ni za godzin, srogi mars na jego czole jeszcze bardziej si pogbi. Wsplnie ze swoj ma gromadk wkroczy do gospody ludowej, gono przemawiajc do przyjaciela: Pamitaj, Kaziu, e podczas upau nie wolno pi piwa ani oranady, gdy to tylko wzmaga pragnienie. Naley pi albo czarn kaw, albo gorzk, mocn herbat. Urwa, zobaczy bowiem mnie, siedzcego przy stole i zapijajcego oranad kiebas z musztard. O, wanie wskaza mnie palcem ten pan nie ma dowiadczenia turystycznego. Bdzie przez cay dzie odczuwa narastajce pragnienie. Bezradnie rozoyem rce. Niestety, szanowny panie, w tej gospodzie nie ma ani czarnej kawy, ani gorcej herbaty. Oko grubego pana bysno triumfujco. Syszycie? zawoa do swej gromadki. Oto przykad braku dowiadczenia turystycznego. Co bowiem cechuje prawdziwego turyst? Ot cechuje go przezorno. Prawdziwy turysta wozi ze sob w jednym termosie czarn kaw, a w drugim gorc herbat. Mia Myszko zwrci si do ony czy moesz nas poczstowa herbat? Z uznaniem pokiwaem gow i umiechnem si yczliwie do dowiadczonego turysty. Uwaam ten gatunek ludzi za do denerwujcy, ale dla przyrody s oni zupenie nieszkodliwi. Jeszcze si nie zdarzyo, aby taki pedantyczny i dokadny turysta

pozostawi na swym kempingu nie zakopane puszki po konserwach albo zaprszy ogie w lesie. Pan Anatol takim imieniem zwali go ona i przyjaciele zagarn swoj gromadk do ssiadujcego z moim stou i pocz raczy ich napitkiem z termosu. A poniewa yczliwie odniosem si do jego sw, nawet przede mn postawi plastykowy kubeczek z herbat. To chyba paski samochd stoi przed gospod? zapyta mnie uprzejmie i nie czekajc na odpowied owiadczy: Sam pan go zbudowa, prawda? Od razu, na pierwszy rzut oka wida, e zrobiony zosta na silniku motocyklowym. Szybko zapewne ma bardzo ograniczon, ale zawsze to cztery kka i na rybki mona si wybra. Nie zaprzeczyem. Nie chciaem pozbawi go wraenia, e jest znawc motoryzacji. Stanowi klasyczny typ besserwissera[1], wda si z nim w dysput, znaczyo obrazi go miertelnie. Od dalszej rozmowy z panem Anatolem uratowao mnie wejcie siedemnastoletniej dziewczyny, ktra przed gospod zajechaa na rowerze. Bya to adna, szczupa blondynka z grubym, jasnym warkoczem na plecach. Do baganika roweru przytroczon miaa odrapan walizk. Wygldaa na osbk, ktra pierwszy raz w yciu samodzielnie wyruszya na wczasy. Jej wejcie powita ryk popijajcych piwo wyrostkw. O, nowa laleczka! wrzeszczeli. Dzieweczko, chod do nas. Przysid si do wesoej kompanii. Z nami nie zginiesz, laleczko! Chod do nas, Czarny Franek ci zaprasza. Na ustach dziewczyny pojawi si pogardliwy grymas, jej twarz spochmurniaa. W odpowiedzi na wrzaski wyrostkw wzruszya ramionami i skierowaa si do mojego stou, jedynego zreszt z wolnymi miejscami. Czy mog si przysi? zapytaa. A kiedy skinem gow, usiada na brzeku krzeseka. Z przewieszonej przez rami torby wyja dwie kanapki owinite w bibuki, rozoya posiek na stole i podesza do bufetu, aby zamwi co do picia. Banda wyrostkw cigle nie dawaa jej spokoju, gestami i wrzaskiem zapraszajc dziewczyn do swego stou. Nie reagowaa na ich zaczepki, wzia od bufetowej butelk oranady i wrcia z ni do mego stou. To pani znajomi? zagadnem j. Spojrzaa na mnie zdumiona. Nie znam ich w ogle. Chciaem zapyta, z jakiego miasta przyjechaa, ale w tym momencie od stou wyrostkw podnis si chopak z ogromn czarn czupryn, ktra upodabniaa go do kruka z rozpostartymi skrzydami. To by chyba w Czarny Franek. Podszed do nas, koyszc si jak marynarz, z rkami gboko wsunitymi w kieszenie brudnych dinsw. Czemu nie suchasz naszych gosw, laleczko? zagadn dziewczyn pochylajc si ku niej. Jest nas trzynacie osb, a trzynastka, jak wiesz, to feralna liczba. Ty byaby czternasta. Nie ycz sobie waszego towarzystwa burkna dziewczyna. Czarny Franek a wyprostowa si, jakby go kto dgn w plecy. Tylko nie podskakuj warkn. Chyba syszaa o gangu Czarnego Franka?

Nie syszaam odpalia. Z ubolewaniem pokiwa gow. Znaczy si, panienka gazet nie czytuje, niewyksztacona osbka. Bo w Ekspresiaku duy artyku wydrukowali o gangu Czarnego Franka z Ochoty. e niby spokoju przez nas nie ma w caej dzielnicy. To ja jestem Czarny Franek, rok poprawczaka mam za sob powiedzia z tak dum, jak onierz o bojowych odznaczeniach. Dziewczyna znowu lekcewaco wzruszya ramionami, co mocno ubodo chopaka, tym bardziej e caa banda przysuchiwaa si ich gonej rozmowie. liczna ruda dziewczyna w bluzeczce o palcej jak ogie czerwieni z niezadowolon min obserwowaa zachowanie si Czarnego Franka. Teraz pogardliwie wzda wargi i krzykna: Daj jej spokj! Czy nie widzisz, e to prowincjonalna g? Chopak rozemia si, do wtru zabrzmia ryk jego bandy. A wic panienka jest prowincjonaln gsi? Ale teraz panienka ju wie, kto ja jestem. A skoro grzecznie zapraszam, to naley sucha. No, jazda! krzykn i mocno chwyci dziewczyn za rami. Podniosem si od stou. Stop, mody czowieku. Maszeruj na swoje miejsce i zostaw t pani w spokoju. Czarny Franek poczerwienia z gniewu. W gospodzie zapada taka cisza, e usyszaem szept pani Anatolowej: Bagam was, nie wtrcajcie si. To s chuligani... Pan Anatol rozejrza si dookoa bezradnie. Wida byo, e ma wielk ochot da folg swoim przyzwyczajeniom do pouczania wszystkich. Teraz bya ku temu szczeglna i moe waciwa okazja. Ale zobaczy ponure, zacite miny wyrostkw i chyba tchrz go oblecia. Odwrci si do mnie plecami, jakby dajc wszystkim do zrozumienia, e on si do niczego nie wtrca. Tchrz pomylaem o nim z pogard. I natychmiast straciem ca sympati dla niego i jego nauk. A dziewczyna? Zauwayem, e przyblada. Pniej zerkna na mnie, rzucia spojrzenie na Czarnego Franka. I raptem zrobia co, co wprawio mnie w bezbrzene zdumienie. Wstaa od stou i powiedziaa do chopaka: Ostatecznie mog si do was przysi. Nawet ciekawa jestem, co z was za kompania... I posza do ich stou, gdzie caa banda przywitaa j nieludzkim wrzaskiem. Czarny Franek skrzywi twarz w grymasie pogardy i odchodzc za dziewczyn, rzuci w moj stron: No i po co pan si wtrca, panie starszy? Poczerwieniaem. Taka jest ta dzisiejsza modzie mrukn gono pan Anatol. Drobnym truchcikiem przydreptaa do mnie bufetowa w brudnym fartuchu. O Boe, jaki pan nieostrony zoya modlitewnie rce i opara je na wydatnym brzuchu. Przecie moga z tego wynikn straszna awantura. Ja ich znam, t band Czarnego Franka. Oni tu ju byli w ubiege lato, cay miesic grasowali nad Jeziorakiem, zanim ich milicja nie uspokoia. A co szkd narobili! Kilka dek ukradli i rozwlekli po caym jeziorze, wybierali rybakom ryby z sieci. A tak przy tym sprytnie to robili,

e milicja nie potrafia im niczego udowodni i nie mogli ich zamkn w kryminale. Teraz znowu tu wrcili. O, niewesoe si nam lato zapowiada. Wystrasz turystw i zarobki bd mniejsze. Uwaniej ni dotd popatrzyem na wrzeszczc gromad. A wic nie bya to po prostu banda rozwydrzonych chopakw i dziewczt, ale ju przestpcy. Gang obuzw i chuliganw, a nawet zodziejaszkw. A przecie aden z nich nie mia wicej ni siedemnacie lat. Czarny Franek wyglda nawet troch modziej. Co skonio chopaka do wkroczenia na tak drog? zastanawiaem si. Albo ta ruda dziewczyna w czerwonej bluzeczce. Prezentowaa bardzo subtelny typ urody, donie miaa delikatne, wosy starannie uczesane, nosia eleganckie sztruksowe spodnie. Wygldaa, jak to si kiedy mwio, na panienk z dobrego domu. I skd ona znalaza si wrd tego wilczego stada? Wrzask wyrostkw nagle ucich. Ktry z chopakw zobaczy przez okno, e do brzegu przybija duy, biay jacht. Caa banda natychmiast wypada z gospody. Blondynka z warkoczem take wysza z nimi na brzeg. Wygldao na to, e wietnie si czuje w nowej kompanii. Uff gono, z ogromn ulg odsapn pan Anatol. I zaraz obudzia si w nim ochota do poucze. Najlepiej trzyma si od nich z daleka odezwa si do mnie. Na szczcie Jeziorak to bardzo due jezioro i mona bdzie jako unika spotkania z nimi. A swoj drog, dlaczego milicja nie zrobi porzdku z takimi obuzami? Rozgniewao mnie to gadanie. Byem na niego zy za tchrzostwo. Najbliszy posterunek milicji jest, o ile wiem, o pitnacie kilometrw std. A zreszt milicja nie moe by wszdzie i nie trzeba jej wzywa w wypadku kadego grubiastwa. Wystarczy, jeli obywatele waciwie zareaguj w odpowiednim momencie, zamiast odwraca si plecami, gdy widz zo. Obrazi si. Jego ona popieszya mu z odsiecz. Uwaamy powiedziaa e kady powinien pilnowa swojego nosa. Co pana obchodzia ta dziewczyna? Wtrci si pan i kto wie, czy nie doszoby do bjki. A ta dziewczyna okazaa si nie lepsza od tamtych. Wzruszyem ramionami. Uwaaem, e postpiem susznie, niezalenie od tego, jak zachowaa si blondynka z warkoczem. Ale nie miao sensu przeduanie dyskusji z pani Anatolow. Udaem, e i mnie zainteresowa jacht przybijajcy do brzegu i przesiadem si bliej okna. Jacht by pikny biay, wysmuky. Motorowo-aglowy. W tej chwili przypyn na motorze. Pnagi, brodaty mczyzna zarzuci cum na pal, a moda kobieta wysuna z jachtu drewniany trap. Potem z kabiny wyszed modzian majcy na oko okoo dwudziestu dwch lat chudy, blady, wymoczkowaty. W jego sylwetce nie byo nic ze sportowca-wodniaka, cho na gowie nosi czapk jacht-klubu i by chyba kapitanem jachtu. Te trzy osoby stanowiy ca zaog jachciku. Po trapie przemaszerowali na brzeg i skierowali si do gospody. Banda wyrostkw przygldaa si przybyszom w niemym zachwycie, zapewne w jacht bardzo im zaimponowa. Wymoczkowaty modzian dostrzeg ten zachwyt, wyprostowa si dumnie i odtd stara si i rozkoysanym krokiem starego wilka morskiego.

Do gospody wkroczyli gsiego. Na przedzie wymoczek, za nim moda kobieta, na kocu za pnagi Brodacz. Moda kobieta nie odznaczaa si urod, ale nosia pikny kostium kpielowy. Skr miaa opalon, kontrastoway z ni utlenione na biao wosy. Lecz mimo, e przypyna na jachcie, dabym sobie gow uci, e jej opalenizna powstaa od promieni solluxu. Wygldaa, jakby dopiero wczoraj wsiada na jacht. Upewniem si co do tego jeszcze bardziej, gdy zobaczyem jej straszliwie dugie i starannie wymalowane paznokcie. Z takimi paznokciami nie rozpina si agla ani nawet nie gotuje posikw na wodniackim szlaku. Tylko pnagi Brodacz robi wraenie sportowca-wodniaka, cho nie nosi biaej czapki, lecz wyszarza od soca dokejk. Przez opalone, prawie czarne rami przewieszon mia kamer filmow, z ktr zdawa si nigdy nie rozstawa, jak operator kroniki filmowej. Razem z nimi powrcia do gospody banda wyrostkw. Dziewczta i chopcy opanowali ju swj zachwyt dla jachtu i zaczli si przeciga w zaczepkach wobec przybyych. Nie byy to jednak ordynarne okrzyki, a po prostu bardzo smarkaczowskie zawoania w rodzaju: Panie, niech mnie pan sfilmuje! Ile kosztuje taki statek? Jak szybko si na nim pynie? Moe nas pastwo ze sob zabior?. Przybyli nie reagowali na te zaczepki. Wymoczkowaty kapitan podszed do bufetu i obwieci gromko: Chcemy kupi dwie skrzynki piwa. Zapac za butelki i za skrzynki. Zabierzemy je na jacht, jest taki upa, e nawet na wodzie mona ducha wyzion z pragnienia. Bufetowa miaa na skadzie tylko jedn skrzynk z butelkami penymi piwa. Przyniosa j z zaplecza i postawia przed kapitanem. Ten skin na Brodacza, aby odnis skrzynk. Zapewne Brodacz odgrywa na jachcie rol sucego. Gdy caa trjka ruszya ju w stron drzwi, pan Anatol poderwa si nagle od stou. Ju wiem, skd ja pana znam! zawoa gono w stron wymoczkowatego kapitana. Widziaem w gazecie pana zdjcie. Pan jest krlem spinningu. Tylko ksiciem, drogi panie. Tylko ksiciem askawie skin mu gow wymoczkowaty kapitan. Nie, nie. Pan jest prawdziwym krlem zaaferowany pan Anatol ju spieszy w jego stron. To pan schwyta na spinning sandacza o wadze jedenastu kilogramw. Czy wolno mi, skromnemu rycerzowi spinningu, ucisn pana prawic? Jego Wysoko askawie poda mu swoj do, ale skromno znowu kazaa mu sprostowa pogldy entuzjasty wdkarstwa. Zowiem nie sandacza, lecz szczupaka o wadze trzynastu kilogramw, za co otrzymaem tylko srebrny medal, drogi panie. Stosujc wic pana okrelenia, mam chyba prawo jedynie do tytuu ksicia spinningu. Rekordzistk Polski w ubiegym roku, a zarazem zdobywczyni zotego medalu jest jaka dziewczyna, ktra tu wanie, na Jezioraku, schwytaa na spinning suma o wadze trzydziestu omiu kilogramw. Ona zostaa krlow spinningu, cho niektrzy kwestionowali jej prawo do tytuu. Bo niech pan sobie wyobrazi: moda dziewczyna i ogromny sum o wadze trzydziestu dziewiciu kilogramw. To przecie nieprawdopodobne. Pan Anatol a zapa si za gow. Syszysz, Myszko? zawoa do ony. Szczupak o wadze trzynastu kilogramw. Sum o wadze trzydziestu dziewiciu kilogramw. Jakie wspaniae wyniki osigaj niektrzy, owic na spinning. Patrz, Kaziu, na pana! krzykn do przyjaciela.

Oto jest ksi spinningu. Podziwiaj, ucz si, jak owi ryby. Moe i ty kiedy zostaniesz ksiciem? Jego Wysoko znowu askawie skin gow, a entuzjazm pana Anatola doszed do zenitu. Moci ksi rzek do wymoczkowatego kapitana czy wolno mi wiedzie, w jakim celu przyby pan nad Jeziorak? Domylam si, e bdzie pan tutaj prbowa owi. Lecz czy wolno mi zaspokoi swoj ciekawo: na jak ryb zamierza pan polowa i w jakim miejscu? Entuzjazm pana Anatola, a przede wszystkim jego unione ukony wyglday tak zabawnie, e wywoay now fal drwin u bandy wyrostkw. Ruda dziewczyna z bazesk min podesza do ksicia i zoya przed nim dworski ukon. O, jake jestem zaszczycona, moci ksi, przebywajc w tak wybitnym towarzystwie powiedziaa kpico. Czarny Franek splun na podog i burkn gono: Co za arystokracja, psiako! Krlowie i ksita, panowie magnaci. A ja kicham na wasze arystokratyczne tytuy, na wasze spinningi. owi ryby, kiedy mi si podoba i jak mi si podoba. Zreszt jeszcze raz splun pogardliwie pan nie jest aden ksi. Nazywaj pana w Warszawie Wacek Krawacik, bo pana matka ma sklepik z krawatami w pawilonach na Marszakowskiej. Kupia panu ten jacht, ktrym si pan teraz rozbija po jeziorach. Na te sowa wrcia do gospody blondynka z warkoczem. Duej ni inni podziwiaa biay jacht. Usyszaa wypowiedziane przez Czarnego Franka przezwisko waciciela jachtu i rozemiaa si gono. A Czarny Franek jak gdyby zazdrosny o saw Wacka Krawacika perorowa dalej: Ryby gosu nie maj, wic nie powiedz, co myl o pana rekordach i medalach. Moe mamusia kupia na Targwku duego szczupaka i ten medal ma pan od niej, tak jak i jachcik? Kicham na ksice tytuy. I zapewniam pana, e to ja bd krlowa na Jezioraku, a nie pan, panie Krawacik. Cho nie uwaam si za psychologa, pomylaem: Zdaje si, e wiem, co tego chopaka sprowadzio na z drog. Jest w nim przeogromna ch imponowania innym. Nie potrafi im imponowa w dobrym, robi to w zym. askawo znikna z oblicza ksicia. Zacisn usta i burkn do Brodacza: Zabieraj t skrzynk z piwem i wracamy na jacht. Udajc, e nie dostrzega wyrostkw, zwrci si wycznie do pana Anatola. To jednak co mwi, skierowane byo wyranie do Czarnego Franka. Pyta mnie pan o moje plany rybackie. Drogi panie, bd prbowa na Jezioraku polowa na sandacze. A mj przyjaciel wskaza Brodacza ktry jest filmowcemamatorem, zamierza zrobi film o moich rzutach spinningiem. Nakrci krtki owiatowy film o tym, w jaki sposb owi za pomoc byszczki. Potem wywietlimy ten film w naszym kole Polskiego Zwizku Wdkarskiego. Gdzie? Gdzie pan bdzie owi? zapyta pan Anatol. Chciabym cho raz zobaczy pana synne rzuty. A moe miejsce swoich owisk okrywa pan tajemnic? askawo znowu zagocia na obliczu ksicia. Bd owi koo Przyldka Sandacza odpar. Nie mam pojcia, gdzie to jest zmartwi si rycerz spinningu. Czytaem dokadnie przewodnik po Jezioraku, ale takiego przyldka tam nie byo.

By moe przytakn pan Krawacik. Od pewnego znawcy Jezioraka kupiem map z zaznaczonymi na niej owiskami rnego rodzaju ryb. Ten znawca jeziora wykorzysta nazwy uywane przez okoliczn ludno. Januszku obrci si do Brodacza czy nie mgby przynie z jachtu naszej mapy? Wskaemy panu, gdzie jest Przyldek Sandacza. Tego pana interesuj moje rzuty... Brodacz zbuntowa si. Sam sobie przynie t map burkn. A zreszt, zdaje si, zapomnielimy zabra j z domu. To powiedziawszy wzi z podogi skrzynk z piwem i mruczc gniewnie pod nosem wynis si z gospody. Autorytet ksicia znowu uleg zachwianiu. Postanowi wic szybko zakoczy rozmow. Przyldek Sandacza ley w pnocnej czci Jezioraka. Tam mnie pan znajdzie. Mj jacht nietrudno zauway doda. I na poegnanie wycign rk do pana Anatola, ktry ucisn j z ogromn unionoci. A wtedy ksi i jego dama skierowali si do wyjcia. W tym czasie do gospody wbieg bosy wiejski chopak i poda Czarnemu Frankowi jak kartk. Zanim Czarny Franek zdy j przeczyta, chopak ju czmychn z gospody. Biay jacht odbija od brzegu. Ale nikt z wyrostkw tego nie oglda. Czarny Franek wyszed na rodek gospody i wrzasn na swoj band: Cicho hoota! Tu mi jak kartk przyniesiono. I przeczyta: Jestecie band opryszkw. Jeli znw w tym roku sprbujecie grasowa nad Jeziorakiem, poaujecie tego. Rozprawi si z wami. Kapitan Nemo. Gospod wypeniy okrzyki wyrostkw: Kto przynis t kartk? Kto nam tak grozi? Ktry z chopakw wyskoczy na dwr, eby odnale bosego malca, lecz powrci samotnie. Chopca ju nie byo ani w pobliu gospody, ani na brzegu jeziora. Czarny Franek gono wykrzykiwa: Syszycie? Grozi nam. Ju my si z nim rozprawimy. Chciabym jednak wiedzie, co to za kapitan Nemo? Odezwaem si: Nie czytalicie ksiek Verne'a: 20.000 mil podmorskiej eglugi i Tajemniczej wyspy? Czarny Franek wzruszy ramionami. Pewnie, e czytaem te ksiki. Ale pan chyba nie myli, e to kapitan Nemo mieszka nad Jeziorakiem? Ruda dziewczyna pogrozia pici w stron okna i widocznego przez nie jeziora. Patrzcie, pastwo, bohater z ksiki oy i zaczyna nas straszy. Niech no si on nam pokae... W tym momencie, jakby w odpowiedzi na rzucone wyzwanie, na jeziorze gucho, zahucza may holownik mijajcy si z biaym jachtem Wacka Krawacika. Holownik

cign za sob nowiutki, szary lizgacz. Ujrzelimy wymalowan na burcie lizgacza nazw: Kapitan Nemo.

ROZDZIA DRUGI [top] WEZWANIE NA MILICJ FASZYWE IKONY I BURSZTYNOWA WENUS HISTORIA BURSZTYNOWEJ FIGURKI CZOWIEK Z BLIZN NA PRAWYM POLICZKU GDZIE JEST ZATOPIONA CIARWKA UCIECZKA POD BOMBAMI PODR PALCEM PO MAPIE PODEJMUJ RYZYKOWNE PRZEDSIWZICIE Historia mego przybycia nad Jeziorak miaa swj pocztek jeszcze w zimie... W lutym otrzymaem wezwanie do Komendy Gwnej Milicji Obywatelskiej. Wyjaniono mi telefonicznie, e milicji zaley na mojej opinii dotyczcej jakich starych dzie sztuki i zabytkw. Nie zaskoczyo mnie to, poniewa od czasu, gdy podjem prac na stanowisku referenta do specjalnych zada w Naczelnym Zarzdzie Muzew w Ministerstwie Kultury i Sztuki, czsto zdarzao mi si wsppracowa z organami cigania. Z ramienia ministerstwa zajmowaem si poszukiwaniami zaginionych podczas wojny zbiorw muzealnych i prywatnych kolekcji, wojowaem z handlarzami antykw, faszerzami dzie sztuki, a take zwykymi rabusiami przedmiotw cennych dla naszej kultury narodowej, nic wic dziwnego, e nierzadko odwoywaem si do pomocy milicji lub milicja odwoywaa si do mojej pomocy, proszc o dokonanie ekspertyzy jakiego dziea sztuki, odnalezionego u zodzieja czy przemytnika. Zaprowadzono mnie do pokoju kapitana Jwiaka, trzydziestoletniego szczupego blondyna o wesoych, zielonkawych oczach i sympatycznym umiechu. Posadzi mnie wygodnie za swoim biurkiem, z kasy ogniotrwaej wyj dwie ikony malowane na desce i jak niedu figurk zrobion z bursztynu. Wszystkie te przedmioty pooy przede mn na biurku i powiedzia: Interesuje nas, co pan sdzi o tych rzeczach. Miaem ze sob teczk, ktr zazwyczaj zabieraem na konsultacje. W teczce nosiem lup i kilka buteleczek z rnymi chemikaliami przydatnymi niekiedy do dokonania szybkich analiz. Umoliwiay one stwierdzenie, czy obraz jest autentycznie stary. Ale tym razem w ogle nawet nie musiaem otwiera teczki. Ju na pierwszy rzut oka zauwayem, e obrazy na desce s imitacj starych emkowskich ikon. Wykonano je z duym talentem, lecz ten, kto je malowa, nawet specjalnie nie sili si, eby ukry fakt imitacji. Po prostu byy to wspczesne malowida na deskach, dobrze wzorowane na bardzo starych i piknych ikonach. Odsunem je wic na bok i zajem si bursztynow figurk, zrobiono j bardzo dawno, moe przed tysicem albo dwoma tysicami lat, z duego kawaka bursztynu, bo figurka miaa prawie dwadziecia centymetrw wysokoci. By to prymitywny, schematyczny zarys kobiecej postaci, jakby rzebiarzowi nie zaleao na upodobnieniu jej do kogo konkretnego, lecz wyobraeniu kobiety w ogle, kobiety-symbolu. Moim zdaniem przedstawiaa bogini podnoci. e bya to rzeba kultowa suca do obrzdw religijnych, potwierdzaby fakt, i wykonano j z bursztynu, ktry w odlegych wiekach ceniono bardziej ni zoto. Chocia, by moe, zrobi j kto, kto mia pod dostatkiem tego

materiau i dlatego zamiast wykona setki tak cennych w dawnych latach paciorkw bursztynowych wyrzebi posta kobiety. I gdy tak o tym pomylaem, przypomniaem sobie co. Zerwaem si z krzesa. Czy pozwoli pan, e na chwil pojad do domu i przywioz stary katalog zabytkw? zapytaem. Kapitan Jwiak, ktry przez cay czas, gdy ogldaem rozoone na biurku przedmioty, przyglda mi si z tak uwag i napiciem, jakby chcia odgadn tok moich myli, wskaza palcem bursztynow posta kobiety. A wic jednak to ona pana zainteresowaa stwierdzi. I doda z zadowoleniem: Wiedziaem, e pan bdzie nam mg pomc w rozwizaniu tej zagadki. Bo jeli chodzi o te ikony, eksperci z Zakadu Kryminalistyki natychmiast orzekli, e s to wspczenie malowane obrazy. Co za si tyczy tej figurki z bursztynu, stwierdzili tylko, e jest stara. A dla mnie to za mao. Dlatego zdecydowaem si zwrci o pomoc do pana. Czy mgbym wiedzie, w jakich okolicznociach znaleziono t bursztynow pani? Nazwaem j Bursztynow Wenus rozemia si kapitan Jwiak. I taki kryptonim nadaem prowadzonej przeze mnie sprawie kryminalnej. Bursztynowa Wenus? zawoaem. I w mej gowie otworzy si sezam pamici. Usiadem za biurkiem. Powiedziaem: Nie musz jecha po katalog. Przypomniaem sobie wszystko, co wiem o tej figurce. Na twarzy kapitana Jwiaka wida byo napicie. Naprawd udzieli mi pan informacji o Bursztynowej Wenus? Nazwa pan figurk Bursztynow Wenus, a ja przypomniaem sobie, e zetknem si ju z t nazw. Dotyczya ona identycznej figurki z bursztynu. Wycign z kieszeni gruby notatnik. Usiad obok mnie przy biurku. Sucham wic, panie Tomaszu... Tym razem to ja umiechnem si i powiedziaem z odrobin zaenowania: Czy nie obrazi si pan, jeli wysun pewn propozycj? Ja powiem panu, co wiem o Bursztynowej Wenus, a pan zdradzi mi, w jakich okolicznociach zostaa ona odnaleziona. Nie pytam zreszt przez zwyk ciekawo, tylko z obowizku, jako muzealnik. Zgoda kiwn gow. Informujc pana, nie postpi wbrew przepisom, gdy w pewnym sensie uwaamy t spraw za zakoczon. Wziem do rki bursztynow figurk. Pochodzi ona najprawdopodobniej z Sambii, a odkryto j w grobie z tak zwanego okresu rzymskiego, a wic w pocztkach naszej ery. Do koca czterdziestego czwartego roku znajdowaa si ona w muzeum w E. i podczas dziaa wojennych zgina wraz z caymi niemal zbiorami. Sdzilimy, e zbiory muzeum wywieziono do Niemiec. Niestety, poszukiwania nasze na terenie Niemiec nie day rezultatu. I to ju chyba wszystko, co mog panu powiedzie na ten temat zakoczyem i spojrzaem pytajco na kapitana Jwiaka. Dwie faszywe ikony i Bursztynow Wenus zacz kapitan celnicy odebrali na granicy pewnemu cudzoziemcowi, gdy chcia te przedmioty wywie bez zezwolenia wadz. Nie ma chyba dla pana znaczenia, jak si nazywa ten cudzoziemiec i z jakiego pochodzi kraju, znajduje si on ju zreszt w swojej ojczynie. Ze wzgldu na to, e

ikony okazay si faszywe, zdecydowano si umorzy ledztwo, cudzoziemca ukarano tylko grzywn, a przedmioty, ktre chcia wywie, zatrzymano w depozycie. Cudzoziemiec zoy jednak zeznania przed milicj i one mog mie dla pana pewn warto, poniewa, jak si zorientowaem z pana sw, odkrycie tej bursztynowej figurki rzuca nowe wiato na spraw zaginionych zbiorw. Wanie. To bardzo wana sprawa. Cudzoziemiec kupi obrazy od czowieka, ktrego przypadkowo pozna w sklepie Desy w Warszawie. Mamy rysopis tego czowieka; sdzimy, e to jaki plastyk, ktry dorabia sobie faszujc ikony i sprzedajc je obcokrajowcom. Przez tego wanie plastyka cudzoziemiec zetkn si z innym, nazwijmy go umownie Czowiekiem z Blizn, bo cudzoziemiec mwi, e w osobnik ma blizn na prawym policzku. Czowiek z Blizn zaoferowa cudzoziemcowi Bursztynow Wenus i zaproponowa zrobienie wielkiego interesu. Na czym polega w interes? Czowiek z Blizn stwierdzi, e zna jezioro na Mazurach, gdzie podczas dziaa wojennych wpada pod ld hitlerowska ciarwka, wywoca jakie bardzo cenne przedmioty. Ciarwka ley na dnie jeziora. Czowiekowi z Blizn udao si do niej dotrze i wydoby bursztynow figurk, lecz twierdzi, e innych przedmiotw nie uda si wydosta z ciarwki bez aparatw do nurkowania. Namawia wic cudzoziemca, aby wszed z nim w spk. Cudzoziemiec mia wyoy pienidze, za ktre Czowiek z Blizn nauczyby si podwodnego nurkowania i zakupi sprzt podwodny. Po wydobyciu skarbw podzieliliby si nimi po poowie. Cudzoziemiec jednak nie mia zaufania do Czowieka z Blizn i nie chcia z nim wchodzi w adne spki. Poprzesta na kupnie Bursztynowej Wenus, ktr, jak pan wie, odebrano mu na granicy. Rce mi dray, gdy signem do kieszeni po fajk. Kiedy si to wszystko zdarzyo? zapytaem. Przed dwoma tygodniami. Cudzoziemiec nie zgodzi si finansowa poczyna Czowieka z Blizn. Ale moe si znalaz kto, kto zaryzykowa troch pienidzy? I w tej chwili Czowiek z Blizn na ktrym z warszawskich basenw by moe uczy si podwodnego nurkowania. A za p roku przystpi do wydobywania skarbw. Tak, to bardzo prawdopodobne skin gow kapitan Jwiak. Trzeba tego czowieka aresztowa. Musimy odzyska te skarby! krzyknem. Nie mona aresztowa czowieka tylko dlatego, e uczy si nurkowania. W Warszawie jest kilka klubw petwonurkw i wiele ludzi uprawia ten sport. A moe Czowiek z Blizn nie jest z Warszawy tylko, na przykad, z Olsztyna lub Wrocawia? Ale moe zaryzykowa ekspedycj i wydoby zbiory z zatopionej ciarwki. Wzruszy ramionami. Mazury nazywaj Krain Tysica Jezior. Ktre jezioro z tego tysica jest tym, gdzie zatona ciarwka? Gdyby odnale Czowieka z Blizn powiedziaem i otoczy go dyskretn obserwacj, to ju on sam, latem, zaprowadziby nas na miejsce zatopionej ciarwki. Znowu umiechn si wyrozumiale. Czy zdaje sobie pan spraw, ilu ludzi trzeba by zatrudni w tym celu? Nie mamy gwarancji, e cudzoziemiec powiedzia prawd. A moe skama i Czowiek z Blizn? Moe po prostu chcia wyudzi pienidze od cudzoziemca i historia zatopionej ciarwki jest tylko jego wymysem? Lecz jeli nawet przyjmiemy, e caa sprawa jest praw-

dziwa i rzeczywicie istnieje jezioro z zatopion ciarwk, czy sdzi pan, e Czowiek z Blizn, zraony odmow ze strony cudzoziemca, bdzie nadal poszukiwa finansowego poparcia dla wydobycia zbiorw? Prociej by mu byo zwrci si do jakiego petwonurka i zaproponowa mu spk na zasadach: ja ci wska miejsce, ty wydobdziesz zbiory, a skarbami podzielimy si. Wic co robi? Jaka jest rada? Nie umiem panu nic powiedzie odrzek kapitan Jwiak. Cieszy mnie zaufanie, jakie ma pan do nas, ale musz stwierdzi: nie jestemy towarzystwem jasnowidzw, nie wiemy, gdzie znajduje si jezioro z zatopion ciarwk. Wyniki ledztwa oraz Bursztynow Wenus przekaemy Naczelnemu Zarzdowi Muzew w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Na tym nasza rola zostaje zakoczona. Nie znaczy to oczywicie, e zupenie przestaniemy interesowa si t spraw. Jeli otrzymamy sygna, i kto usiuje wydoby skarby, stanowice wasno naszego narodu, moe pan by pewny, e wtrcimy swoje trzy grosze. Zrozumiaem, e to jest koniec rozmowy. Poegnaem kapitana Jwiaka i powrciem do swych codziennych zaj. Prbowaem zapomnie o sprawie Bursztynowej Wenus, ale w majakach sennych zwidyway mi si postacie petwonurkw, wydobywajcych z gbin jeziora niezliczon ilo bursztynowych figurek. We nie staraem si im je odebra i budziem si zmczony walk, zlany potem. W tydzie pniej zjawiem si w archiwum Muzeum Narodowego i w starych szpargaach zaczem szuka teczki z zapiskami, ktre kiedy sporzdziem. Byem wtedy studentem historii sztuki, a e studiowaem w pierwszych powojennych latach, gdy dla muzealistw polskich pierwszoplanowym zadaniem stao si odnalezienie i rewindykowanie polskich zbiorw zrabowanych przez hitlerowcw, na praktyce wakacyjnej powierzono mi spraw, ktr raczej winien si by zaj detektyw ni historyk sztuki. Ale ja wanie miaem yk detektywistyczn i zajcie to przypado mi do gustu. Moim zadaniem byo ustalenie trasy, ktr prawdopodobnie uciekay samochody hitlerowskie ze zbiorami muzeum w E. Zadanie okazao si trudne i przeroso moje moliwoci badawcze. Wprawdzie dziki pomocy autochtonicznej ludnoci polskiej, zamieszkujcej obszar Mazur i Powila, zdoaem nakreli pewien odcinek drogi, ktr ciarwka z napisem Muzeum w E. uciekaa przed nacierajcymi oddziaami Armii Czerwonej, jednak szlak urywa si w pewnym miejscu. I mimo wielu usiowa nie zdoaem odnale zagubionego tropu. Pamitam, e kiedy kierownictwu Muzeum Narodowego przedstawiem wykrelon na mapie tras uciekajcej ciarwki, poddano w wtpliwo warto mych bada, tak bya fantastycznie krta i sprzeczna z logik. Wynikao z niej bowiem, e zbiory wywoono nie na zachd, ale na poudnie, co wydawao si bzdur. Dlatego wyniki moich bada odoono do archiwum. Po dwudziestu latach z prawdziwym wzruszeniem wziem do rki zka teczk i otworzywszy j, na nowo odczytaem zrobione przeze mnie kiedy zapiski. Mapka z zaznaczon na niej tras wskazywaa, e zbiory wieziono na Pask, a potem do miejscowoci o nazwie Matyty. W tym miejscu ciarwka skrcia na drog do miasteczka, ktre zwie si obecnie Zalewo. Tu wanie, w Zalewie, urywa si trop uciekajcej ciarwki. Zalewo wwczas pono, zbombardowane przez samoloty radzieckie. Rynek peen by cofajcego si w popochu hitlerowskiego wojska. Jeden z dawnych mieszkacw

Zalewa przypomnia sobie, e wielotonow ciarwk z napisem Muzeum w E. widzia stojc na rozstaju drg, przy wjedzie do miasteczka. Byo to w czasie kolejnego nalotu i kierowca ciarwki zjecha troch z szosy, szosa bowiem stanowia gwny cel nadlatujcych samolotw. Mieszkaniec w ukry si przed nalotem w piwnicy, a gdy uspokoio si troch i opuci piwnic, ciarwki ju nie zobaczy. Prawdopodobnie odjechaa. Albo szos na Stary Dzierzgo, albo drog do Jerzwadu i Susza. W Starym Dzierzgoniu pamitam spdziem bezowocnie a dwa dni, wypytujc wczesnych mieszkacw miasteczka o ciarwk z napisem Muzeum w E.. Nie zauway te jej nikt w miejscowociach pooonych na tej samej trasie. Pozostawaa wic tylko droga: na Dobrzyki, Jerzwad i Susz, przez ktry mona byo dojecha dalej: do Prabut, Kwidzyna lub Malborka i jeszcze dalej na zachd do Niemiec. Niestety, rwnie i na tej trasie nikt nie zapamita poszukiwanego przeze mnie samochodu. Na tym stwierdzeniu zakoczyem wtedy swoje badania. Ale teraz byem nieco mdrzejszy ni przed laty. Mdrzejszy o jedn informacj. Ciarwka nie odjechaa do Niemiec, utona w jakim jeziorze. Przyniosem pok teczk do domu i rozoyem map wojewdztwa olsztyskiego. Zbiory nie mogy pojecha w kierunku Iawy, bo tam ju byy radzieckie czogi. Nie widziano ciarwki w Starym Dzierzgoniu, wic i t tras trzeba odrzuci. Pozostaje tylko droga na Susz, lecz i w Suszu jej nie widziano... Przy drodze do Starego Dzierzgonia nie ma adnego jeziora. A przy trasie ZalewoSusz rozlewa si dugi Jeziorak. Skoro w Suszu nie widziano ciarwki, znaczy to chyba, e midzy Zalewem a Suszem kierowca nagle skrci na jak poln drog i usiowa przedosta si przez zamarznite w owym czasie jezioro. Ale w ktrym to nastpio miejscu? Czy w Dobrzykach? A moe bardziej na poudnie? Moe midzy Dobrzykami a Jerzwadem odkry boczn drog na Matyty i jecha dalej a do koca dugiego pwyspu, wrzynajcego si w Jeziorak? Moe przez wski przesmyk czcy Jeziorak z Jeziorem Paskim usiowa przedosta si do drogi, ktra umoliwiaa powrt na tras do Susza? Milczaa rozoona przede mn mapa, pocita czerwono-tymi nitkami drg i szos. Spraw naleao dalej bada ju na miejscu, nad Jeziorakiem. I w tym celu poszedem do Ministerstwa Kultury i Sztuki, do dyrektora Marczaka. Na biurku dyrektora zobaczyem rozpiecztowan paczk, w ktrej leaa Bursztynowa Wenus. Dyrektor koczy wanie czytanie informacji, jak milicja doczya do zabytkowej figurki. Zdaje mi si, e wiem, czemu zawdziczam pask wizyt odezwa si do mnie dyrektor Marczak. Przyszedem w sprawie zaginionych zbiorw muzeum w E. Rozoy rce. Raduje mnie fakt, e cz tych zbiorw prawdopodobnie jest gdzie na naszych ziemiach. Niestety, milicji nie udao si ustali, w ktrym miejscu spoczywa zatopiona ciarwka. Wydaje mi si, e w Jezioraku wtrciem.

Tak? Jest pan tego pewien? zapyta ironicznie. Z rk na sercu moe pan przysic, e to Jeziorak? A jeli nawet tak jest, to co z tego? Naley wszcz poszukiwania... Co takiego? Do kogo pan to mwi, panie Tomaszu? Do starego kajakarza, ktry zwiedzi niemal wszystkie mazurskie jeziora? A moe pan nigdy nie by w tamtych stronach? Jeziorak jest trzecim co do wielkoci mazurskim jeziorem. Ma trzydzieci kilometrw dugoci, prosz pana, i wiele ogromnych zatok, wiele wysp, wysepek, pwyspw. Wystarczy zajrze do przewodnika to mwic sign do szuflady i wyj czerwono-biay Przewodnik po Polsce aby przekona si, e Jeziorak ma ponad trzy tysice hektarw lustra wody. Na takiej przestrzeni chciaby pan odnale zatopion ciarwk? Miaby pan mniejsz szans ni szukajc igy w stogu siana. Rozoyem na biurku map, z pokej teczki wycignem swoje stare raporty. Sdz, e ciarwka zatona przy tym pwyspie, a w kadym razie w pnocnej czci Jezioraka. Tylko tdy moga ucieka przed radzieckimi czogami. Wzruszy ramionami i stwierdzi: Mam do pana zaufanie, panie Tomaszu, bo ju niejedn zagadk pan rozwiza i niejedn korzy odda pan polskiemu muzealnictwu. Ale ta sprawa przerasta pana moliwoci. I nasze rwnie. Chyba e pan wskae miejsce z dokadnoci do... trzystu metrw. No, powiedzmy... nawet p kilometra! Wtedy na koszt ministerstwa moemy zorganizowa ekip petwonurkw i rozpocz poszukiwania. Z kolei ja bezradnie rozoyem rce. Nawet z dokadnoci do piciu kilometrw nie wska miejsca. Przecie nie jestem pewien, czy to w ogle chodzi o Jeziorak. Pozostaje wic jedno: wykorzystam swj urlop w lipcu na szukanie zbiorw. Pojad nad Jeziorak, postaram si spotka tam czowieka z blizn na prawym policzku, czowieka ktry najprawdopodobniej bdzie ju zaopatrzony w aparat do nurkowania lub przy pomocy jakiego petwonurka sprbuje wydoby skarby z zatopionej ciarwki. Ten czowiek wskae mi miejsce, gdzie s zatopione zbiory. Wwczas zawiadomi milicj i odzyskamy je. Na podstawie starych katalogw przypuszcza mona, e jest to kolekcja wyrobw z bursztynu, ktr posiadao muzeum w E. Dyrektor Marczak a si rozpromieni. Tak pan postanowi? To wspaniale. Nie pozostaje mi nic innego, jak yczy panu sukcesw. A w dwa tygodnie pniej na ulicy spotkaem przypadkowo kapitana Jwiaka. Podszed do mnie, przywita si i zapyta: Czy to prawda, e w tym roku wybiera si pan na urlop nad Jeziorak? Mwi mi o tym dyrektor Marczak... Tak. Urlop spdz nad Jeziorakiem umiechnem si. Przecie chyba domyla si, dlaczego wanie tam chc si wybra. To bardzo due jezioro rzek. Zamierzam spdzi urlop nad pnocn czci Jezioraka odpowiedziaem. Ach tak zastanowi si chwil, a potem doda egnajc si ze mn: ycz powodzenia. Ale ostrzegam, e way si pan na trudne przedsiwzicie.

ROZDZIA TRZECI [top]

NA DRUGIM BRZEGU DZIEWCZYNA Z WARKOCZEM NIKT NIC NIE WIE O KAPITANIE NEMO DZIWNY CZOWIEK Z CIKIM WORKIEM CO Ml MWI KAZNODZIEJA ZABAWNY PODARUNEK PODEJRZENIA KADY SZUKA SAMOTNOCI ZWIEDZAM JEZIORAK CO ODKRYEM NA WYSEPKACH Nie lubi bez potrzeby ujawnia niezwykych waciwoci mego wehikuu. Mog nim rozwija szybko ponad dwiecie kilometrw na godzin i przecie byy ju takie chwile, e musiaem jecha a z tak wielk prdkoci. Lecz zazwyczaj nie podruj szybciej ni inni. Przyzwyczaiem si take do tego, e widok mego samochodu budzi drwiny, potem za, gdy pokazuje on swoj niezwyk szybko, zaczynaj si niezliczone pytania i proby, abym pokaza silnik i opowiedzia histori wehikuu. Tyle jednak razy musiaem mwi o moim wuju Gromille, zacnym wynalazcy, ktry odkupi wrak rozbitego pod Zakopanem samochodu ferrari 410, obudowa go karoseri wasnego wyrobu i pomysu tyle razy powtarzam, opowiada musiaem t histori, e wol jedzi wolno i nie sprawia niespodzianek, po ktrych zawsze nastpuj pytania i konieczno wyjanie. A poza tym dla poszukiwacza przygd jest lepiej, jeeli nie prezentuje od razu wszystkich swoich moliwoci. Z niejednej niebezpiecznej przygody wyszedem cao tylko dlatego, e moim przeciwnikom wehiku wyda si starym, miesznym, dziwacznym samochodem, zdolnym rozwija szybko co najwyej szedziesiciu kilometrw na godzin. Zbyt dugo trwaa naprawa promu na Jezioraku i doszedem do wniosku, e trac tu za wiele czasu. Mj wehiku wietnie pywa po wodzie. Nie chciaem jednak na oczach bandy Czarnego Franka i innych wycieczkowiczw wjeda do Jezioraka. Zawrciem wic przed gospod i udajc, e zamierzam objecha jezioro, wrciem szos w las. Potem skrciem w pierwsz przesiek, ktra prowadzia nad jezioro, znalazem dogodny zjazd do wody, puciem w ruch rub wehikuu, a poniewa w tym miejscu Jeziorak by bardzo wski, w chwil pniej znajdowaem si ju na drugim brzegu. Po dziesiciu minutach byem na drodze prowadzcej do promu. I wtedy los jakby zemci si na mnie za to, e okazaem tyle niecierpliwoci ogromny gwd z podkowy koskiej wlaz w opon wehikuu i przebi dtk. Zrobiem to, co czyni wszyscy kierowcy w takiej sytuacji. Przystanem, podniosem lewarkiem samochd, zdjem koo z przebit dtk. Miaem w skrzyni wozu zapasowe koo z napompowan dtk. Ale pozosta bez zapasu ju na pocztku poszukiwa Czowieka z Blizn? Kto wie, w jakich sytuacjach znajd si jeszcze? Zdjem wic opon, wycignem z niej hufnal i zabraem si do zalepiania dziury w dtce. Ta praca zaja mi ponad godzin. W tym czasie wida naprawiono prom, na drodze bowiem pokaza si obok kurzu i obok mnie przemkny dwa osobowe samochody: pana Anatola i jego przyjaciela. Zdyem dostrzec zdziwione miny obydwu panw, ktrzy napotkali mnie o trzy kilometry od promu, cho przecie z promu nie korzystaem. Pniej przejechao ciarowe auto wiozce band Czarnego Franka. Wyrostki rwnie zrobiy zdumione miny, gdy mnie dostrzegy. Ich widok zmartwi mnie. Wygldao na to, e oni te jad nad pnocn cz Jezioraka, w stron wsi Siemiany, dokd i ja zmierzaem.

Koczyem pompowanie opony, kiedy nadjechaa blondynka z piknym warkoczem. A wic Czarny Franek nie zdoa jej namwi, aby przyczya si do jego bandy. Przystana obok mego samochodu, zeskoczya z roweru. Na jej adnej, jeszcze bardzo dziecinnej twarzy zauwayem wyraz podejrzliwoci. Jak si pan tu dosta? zapytaa. Przecie promem pan nie przepyn. Zamachaem rkami. Przeleciaem. Mj samochd potrafi lata w powietrzu. Pokrcia gow. Owszem, wygld ma bardzo dziwny. Ale raczej przypomina dk ni samolot. I dokd pan zmierza t machin? Na ryby, na wczasy? Nie obraziem si, e mnie tak indaguje. Ale i dawa wyczerpujcych odpowiedzi nie zamierzaem. A pani? zapytaem. Na wczasy? Na letnisko? Wzruszya ramionami. Do domu wracam, prosz pana. Do rodzicw. Bo ja jestem tutejsza. Rodzice maj gospodarstwo niedaleko std. A ja zrobiam w tym roku matur w Iawie, potem zdawaam w Warszawie na studia, zdaam i teraz wracam do rodzicw na wakacje. A na co pani zdawaa? Och, pan jest strasznie ciekawski. A na moje pytania, to pan w ogle nie raczy odpowiedzie. Bo jestem na pani troch oburzony. Dziwnie zachowaa si pani wobec Czarnego Franka. Dlaczego pani usiada razem z nimi? Wydawao mi si, e pani wcale nie aknie ich towarzystwa. Rozemiaa si pogodnie. Dobrze pan myla. Nie lubi takich typw. Ale nie chciaam, eby spowodowali awantur. Postpi pan jak dentelmen. I jestem panu za to wdziczna. Ale nie mogam naduywa pana rycerskoci. Przesiadajc si do nich, nie poniosam szwanku na honorze, a ciekawa byam, dokd jedzie ta banda. A ten Kapitan Nemo? Syszaa pani o nim? Znowu przeczco pokrcia gow. Nie mam pojcia, kto to taki. Mieszkam w tych okolicach, ale o Kapitanie Nemo nigdy nie syszaam. Z ksiki Verne'a owszem. Ale eby tu by jaki Kapitan Nemo, to co nieprawdopodobnego. A jednak wszyscy widzielimy lizgacz z tak nazw na dziobie. Pikny lizgacz powiedziaa z zachwytem. Mia panoramiczn szyb i malek kabink na wypadek niepogody. To chyba co cudownego gdy pynie si nim po jeziorze. lizgacz Kapitan Nemo by faktem zauwayem. Wic moe jaki Kapitan Nemo przebywa nad Jeziorakiem? Zapewne przyjecha na wczasy zastanawiaa si gono. Albo tu niedawno zamieszka? Od czasu gdy poszam do liceum w Iawie, przez dziesi miesicy w roku mieszkam w internacie, w domu bywam tylko w niedziele, w wita i na wakacjach. Po powrocie do domu zapytam rodzicw o Kapitana Nemo. Moe oni o nim co wiedz? Jeli i pan zostanie nad Jeziorakiem, to by moe jeszcze si spotkamy i wtedy co wicej zdoam o nim powiedzie. Moi rodzice maj dk, czsto pywam po jeziorze. A

cho jezioro jest ogromne, spotka si mona, prawda? Dlatego chc wiedzie, gdzie pan zamieszka. Bezradnie rozoyem rce. Nie wiem. Moe ulokuj si w pobliu Siemian. Moe w Jeziornie? Pan ju tu bywa? Nie. Okolice znam tylko z mapy i opisu w przewodniku. Pan jest wdkarzem? Te nie. Lubi samotno i tutaj chc j znale. A ja panu przeszkadzam... stwierdzia. Powiedziaa: do widzenia, wskoczya na rower i odjechaa. Po kilkudziesiciu metrach skrcia z drogi w las, na jak cieyn. Mieszkaa w tych stronach, wic chyba wietnie orientowaa si w terenie. Zapewne t tras odbywaa w kad sobot i przed kadym witem, gdy wracaa ze szkoy do domu. Skoczyem pompowanie koa. Wsiadem do wehikuu i pojechaem drog przez las. Czy kiedy spotkam j jeszcze? pomylaem o sympatycznej dziewczynie z jasnym warkoczem, ktra na rowerze powracaa do rodzinnego domu, aby z dum owiadczy, e zdaa egzamin na wysz uczelni. Byo ju po poudniu, ale wci jeszcze dokucza skwar letniego dnia. Sosnowy las po obydwu stronach drogi wprawdzie dawa troch cienia, lecz od nagrzanej podciki buchao arem. Pachniao igliwiem i ywic, najpikniejsz z moich ulubionych woni. Mimo wszystko jednak chciaem znowu znale si nad jeziorem, bo pomylaem o kpieli. Poza tym zaczynaem odczuwa gd. Naleao przyrzdzi obiad. Na rozstajach piaszczystych lenych drg, pod spkanym pniem ogromnej brzozy siedzia jaki mody mczyzna w duym somkowym kapeluszu na gowie. Obok niego lea wielki brezentowy wr turystyczny. Na mj widok mczyzna podnis do gry rk. Gest ten wyraa tyle rozpaczy i rezygnacji, e zatrzymaem samochd. Wooody... jkn osobnik. Miaem w termosie troszk herbaty. ykn chciwie, odetchn gboko. A potem rzek: Bg zapa. Szlachetna to sprawa wdrowca napoi. Nad jezioro wdruj ze swym tumokiem, od stacji kolejowej. I ani jednego samochodu nie spotkaem, ktry jechaby w stron jeziora. Wszystkie pdziy od promu. Nie przekroczy jeszcze chyba trzydziestu lat, by jednak nie ogolony, twarz mia zakurzon i spocon, dlatego wyglda znacznie starzej. e te w tak pikn pogod ludzie uciekaj znad jeziora, a nikt nie pdzi do wody, ktra jest rdem wszelkiego ycia. Na pocztku bowiem wiata caa kula bya zalana wod i wszelkie ycie wyszo z wody, panie szanowny. Przytaknem uprzejmie. Czyby jaki podrujcy kaznodzieja? pomylaem. Pan te ucieka od wody, a powinien pan jecha do promu. Zabraby pan wwczas i mnie, i mj wr. Czy chce pan wiedzie, jaki on ciki? Nie chciaem wiedzie, ale on zacz mnie gorco nakania, abym przekona si, jak wielki ciar musi dwiga. Przypomniaa mi si bajka o wdrowcu, ktry napotka czowieka nioscego ciki worek. Tamten poprosi go o potrzymanie worka, a potem tylko rozemia si i powiedzia: Teraz ty bdziesz nis ten wr albo oddasz drugiemu. Wr jest zaczarowany.

Wr Kaznodziei (tak go bowiem nazwaem) nie by zaczarowany. Way jednak chyba z pidziesit kilogramw. O Boe! jknem kadc go na trawie. Co pan w nim dwiga? Jak limak dom swj nosz na grzbiecie i wszystko, co mi potrzebne. Nadmuchiwan deczk, kuchenk gazow, aparat do nurkowania, ksigi wszelakie... Pan nurkuje? przerwaem mu troch zbyt gwatownie. Nie powinienem by okaza a takiego zainteresowania. Ale przecie przybyem nad Jeziorak z myl, aby odnale nurkujcego Czowieka z Blizn. Ten wprawdzie nie mia blizny, lecz mg by wynajtym przez niego petwonurkiem. Nurkuj. Czy to co zego? zaskoczya go troch gwatowno mego pytania. Udaem, e nie sysz odpowiedzi. Popieszyem z innymi pytaniami, aby zatrze poprzednie wraenie. Pan ma ksiki? A jakie? Czy ciekawe? Bo bardzo lubi czyta ciekawe ksiki. Podnis do gry wskazujcy palec i rzek uczenie: Powiedziane jest: kto ksigi miuje, nie miewa tsknoty. Susznie pan czyni interesujc si ciekawymi ksigami. Ale moje nie zaciekawi pana. Skd pan wie? Mam szerokie zainteresowania. Wydawao mi si, e gdybym wiedzia, jakie ksiki czyta, domylibym si i jego zawodu. Machniciem rki zby moj ciekawo. Dzikuj za herbat. ycie mi pan uratowa. Gdyby tak jeszcze jecha pan nad jezioro, a nie w stron przeciwn, uznabym pana za czowieka wybitnego. Wanie jad nad jezioro. Nie do przesmyku, gdzie pywa prom, lecz nad potne rozlewisko, w stron Siemian. Wspaniale! krzykn. I klepn mnie tak mocno w plecy, e o mao nie przewrciem si. Mia krzep ten Kaznodzieja. Mnie jest wszystko jedno, dokd pojedziemy stwierdzi. Byle nad jezioro. Wysid na brzegu, nadmucham deczk i zaraz znikam. Ruszylimy. Intrygowa mnie, byem ju jednak ostrony i natarczywymi pytaniami nie chciaem budzi jego nieufnoci. Raz tylko odwayem si okaza mu swoj ciekawo. Ja take zamierzam biwakowa nad jeziorem powiedziaem. By moe spotkamy si w ktrym miejscu... Pan tu pierwszy raz? odpowiedzia pytaniem. Tak. A pan? Ja rwnie po raz pierwszy. Ale poznaem ju jezioro z przewodnika. Moe wyrusz na Czaplak albo poszukam sobie jakiej ustronnej wysepki. Czytaem, e sporo ich koo Siemian. Mimo upau poczuem dreszczyk w okolicach krgosupa. Ten czowiek wybra sobie na wypoczynek tereny, w ktrych grasowa winien by, wedle moich przewidywa, Czowiek z Blizn. A poniewa, jak sam wyzna, mia aparat do nurkowania, narastay we mnie podejrzenia... On niewiadomy tego zacz prawi: Szukam miejsca, gdzie czowiek rzadko przebywa, ptak yje swobodnie. Niestety, ludzie niszcz przyrod, ptaki nie znajduj ju spokojnych uroczysk do zakadania lgowisk i wymieraj. Tak, prosz pana. Czy nie sdzi pan, e ptaki, to najwspanialsze stworzenia na ziemi? S symbolem pikna i wolnoci. Tak, prosz pana. Kajaki z mo-

torkami, motorwki jazgotliwe jak hordy diabw, to wszystko wdziera si latem na spokojne tonie naszych wd i powoduje nieodwracalne szkody. Przez dziesi lat jedziem latem na niardwy, nad Niegocin lub Nidzkie. Z pocztku byo tam cicho, wspaniaa pierwotna przyroda. A teraz? Do drugiej w nocy sycha jazgot motorw odzi i kajakw powracajcych z jeziora na przybrzene biwaki, a o trzeciej rano rybacy wyruszaj na rejsy. Makabra. I jak w takich warunkach ma y kormoran? Jeziorak jest jeszcze stosunkowo mao odwiedzany przez turystw, straszliw stonk, ktra niszczy przyrod. Wic przybyem tutaj. A pan? Pan te pywa po jeziorze z haaliwym motorkiem? Nie odrzekem dumnie. Mj wehiku rzeczywicie ma wspaniay tumik, pywa niemal bez szmeru. Lecz oto droga nagle skrcia i naszym oczom ukazaa si zielonkawa to jeziora, przewitujca midzy pniami olszyn. Wysiadam! wrzasn Kaznodzieja. Brzeg by tu niedogodny, bo zaronity trzcinami. Lecz on na to nie zwaa. Gdy zatrzymaem wehiku, natychmiast wytaszczy z niego swj ogromny wr. Tak mu si pieszyo nad jezioro, e pomylaem Nawet si ze mn nie poegna. Raptem jednak jak gdyby przypomnia sobie o mojej obecnoci. Chwileczk, niech pan zaczeka rzek do mnie. Przyklk nad swoim przepastnym workiem, rozwiza wze sznura i wsadzi rk do rodka. Do dugo grzeba, a wreszcie wyj z niego co w rodzaju dugiej piszczaki czy te trbki. Spragnionego pan napoi, zmczonego pan podwiz odezwa si takim tonem, jakby wypowiada zaklcie. Gdyby kiedy na jeziorze znalaz si pan w kopocie, prosz zad w ten rg. Jeli bd w pobliu, przyjd panu z pomoc. To mwic wcisn mi do rki trbk czy te piszczak. Szelmowsko mrugn do mnie prawym okiem, pniej zarzuci sobie na rami ciki wr i lekkim krokiem, jakby ten worek nic nie way, zacz schodzi nad brzeg jeziora. Ruszyem dalej skonsternowany, z gow pen niepokojcych myli. Kim by ten czowiek? Czego szuka nad Jeziorakiem? Czy tylko samotnoci i odosobnienia? Czemu da mi swoj trbk? A moe to wanie by w tajemniczy Kapitan Nemo? Las skoczy si, droga wybiegaa w pole. Nad brzegiem jeziora rozcigaa si zielona ka, a kilometr dalej zobaczyem czerwone, ceglane mury pierwszej chaupy jakiej wioski. Nie namylajc si dugo skrciem. Zauwayem, e pastuszek pilnujcy niewielkiego stada krw a krzykn przeraony, gdy mj wehiku popdzi prosto do wody. Nastpi skok i ju pynem po spokojnej tafli jeziora. Byo to chyba najszersze miejsce jeziora. Z prawej strony rysoway si ciemne kontury drzew na dwch wyspach. Drugi brzeg zaznacza si wyranie, ale znajdowa si w odlegoci przynajmniej dwch kilometrw. Nieco na pnoc rozlewisko wody stawao si niemal bezkresne, a brzeg zaledwie si rysowa. To bya chyba potna odnoga Jezioraka z Czaplim Ostrowem i zatok, nad ktr rozcigaa si wie Matyty, a dalej Dobrzyki z kanaem czcym Jeziorak z jeziorem Ewingi. Przez chwil zawahaem si. Miaem ochot pyn od razu w tamt stron. Ale czy nie przezorniej byo pozwoli Czowiekowi z Blizn jeli przyby ju nad Jeziorak

aby zadomowi si tutaj, poczu si pewnie i bezpiecznie? Dlatego zamiast na pnoc skierowaem wehiku na poudnie i popynem w kierunku Iawy. Zwiedzanie Jezioraka powinno si chyba zaczyna od Iawy, a nie, jak proponuj na og wszystkie przewodniki, od jego poczenia z Kanaem Elblskim, to jest od Miomyna, gdzie Kana Elblski rozdziela si i jedn odnog prowadzi do Jezioraka oraz jego rozlewiska zwanego Krag. Jeziorak bowiem, jeli patrze na map, przypomina drzewo o nieco wygitym, wiotkim pniu, ktry wyrasta z Iawy. Drzewo to jest niezwykle wysokie i potnie rozgazione. Pierwsze due rozgazienie to wanie Kraga, dokd wpada kana z Miomyna. Wyej jeszcze rozrasta si szeroka korona z dwiema grubymi gaziami. Jeziorak ma bardzo wiele duych i maych wysp: bezludnych i zamieszkanych, podmokych i o twardym gruncie. Mniejsze wyspy wygldaj jak czarne, nieprzeniknione kpy drzew, otoczone szerokim i trudno dostpnym lasem trzcin. Lecz prawie kada z nich ma takie miejsce, gdzie trzcina ronie do rzadko i umoliwia dostp do brzegw. Wtajemniczeni potrafi wlizn si tdy, a wwczas pyncym za nimi wydaje si, e nagle przepadli jak poranna mga. ciana trzcin zamyka si za nimi i kryje ich zazdronie. Wntrze za wyspy okazuje si suche, a gdy wytnie si troch pokrzyw, mona wietnie rozbi namiocik i przey spokojn noc na zupenym odludziu, syszc tylko nawoywanie perkozw, plusk fal i szelest trzcin. Trzy takie noce spdziem na wysepkach Jezioraka. I ku swojemu zdumieniu przekonywaem si, e kada z nich miaa zagadk lub jak kto woli tajemnic zwizan z jedn osob. Na kadej z tych wysepek, w najbardziej niedostpnym miejscu, odkrywaem may szaasik z traw i gazi, a w nim blaszane pudeeczko ze wiec, zapakami, haczykami na ryby, jakie garnuszki, z cegie zrobione palenisko. W blaszanym pudeeczku leaa karteczka ze sowami: Pamitaj, e to nie Twoje. Nie kradnij! Kapitan Nemo. Kapitan Nemo by postaci realn. Nie miaa racji dziewczyna z warkoczem, przypuszczajc, e chyba dopiero od bardzo niedawna pojawi si w tych okolicach. Szaasy na wysepkach byy ju stare, zbudowano je najpniej latem ubiegego roku, na pudeeczkach i innych rzeczach pozostawionych w szaasach leaa gruba warstwa kurzu. Wygldao to tak, jakby Kapitan Nemo wraz z kocem ubiegego lata przesta odwiedza swoje szaasy. Wniosek z tych spostrzee sam si narzuca: Kapitan Nemo nie mieszka stale nad Jeziorakiem, zapewne przyjeda tutaj tylko latem.

ROZDZIA CZWARTY [top] PONURA WYSPA PRZERAAJCY LAD NIESPOKOJNA NOC KROGULEC I KOMPANIA KTO UKRAD KAJAKI ZBRODNIA CO SI STAO NA WYSPIE WOANIE O POMOC ROZPRAWA Z GRONYM PRZECIWNIKIEM ZNOWU PAN ANATOL I POUCZENIA

Uzupeniwszy w Iawie swoje zapasy ywnociowe powracaem w stron Siemian wzdu wschodniego brzegu Jezioraka. By to ju czwarty dzie mojej podry po jeziorze, nadesza ju chyba pora, aby znale si w tych stronach, gdzie powinien by dziaa Czowiek z Blizn. Zblia si wieczr. Gdy tylko znikno soce, natychmiast pojawi si ksiyc z pocztku blady, niemal biay, lecz w miar jak wod i niebo ogarnia zaczyna nocny mrok, stawa si coraz janiejszy, zotawy, a potem srebrzysty. Zerwa si wiatr i wzburzy spokojne dotd jezioro. Wehikuem zakoysay fale. Byem ju zmczony i marzyem o zacisznej przystani, o szklance gorcej herbaty, a potem o spokojnym nie w ciepym piworze. Przed mask samochodu coraz bliej miaem czarn kp wysokich drzew na do duej wyspie. Pominem j w czasie swej drogi do Iawy, gdy leaa blisko wschodniego brzegu, a ja pynem zachodnim. Obiecaem sobie, e zwiedz j podczas drogi powrotnej, i teraz chciaem swj zamiar zrealizowa. Ciekawio mnie, czy i tutaj znajd szaas Kapitana Nemo. Wkrtce usyszaem szum drzew i gony szelest przybrzenych trzcin. I moe to wanie ciemnoci nocy, jk wiatru i plusk fal spowodoway, e wyspa ta wydaa mi si ponura i najmniej gocinna ze wszystkich, jakie dotd odwiedziem. Opynem j dookoa i przekonaem si, e ma ksztat poduny, ze zweniem porodku, tworzcym z dwch stron zatoczki. Wpynem w jedn z nich i znalazem si na wskiej, piaszczystej asze, po ktrej bez trudu mgbym samochodem wyjecha na brzeg. Ale, jak ju wspomniaem, wolaem nie ujawnia waciwoci swego pojazdu. Gdy pynem nim, koa mia ukryte pod wod i widziano w nim tylko starowieck motorwk. Samochd na wyspie otoczonej wod musiaby wzbudzi zdziwienie. Wcisnem go wic jeszcze bardziej w gst cian trzcin i zakotwiczyem. Pozosta tam ukryty przed wzrokiem ludzkim zarwno od strony wyspy, jak i od jeziora. Wyniosem z wehikuu namiot, piwr i kuchenk gazow. Postawiem namiot pod drzewami tu obok piaszczystej achy, potem poszedem do jeziora, aby zaczerpn wody na herbat. Na piasku nadbrzenym odkryem wiee lady stp ludzkich i podugowate wgbienie, pozostao po dziobie dki, ktr kto tu wycign przed niedawnym czasem, a pniej zsun do wody i odpyn. Gdy wracaem do namiotu, spostrzegem na piasku jeszcze jeden dziwny lad. Du, nieksztatn ciemn plam. Powieciem latark i ku swojemu przeraeniu stwierdziem, e jest to ogromna plama krwi. Ogarnia mnie coraz wikszy niepokj, nawet strach. Chciaem jeszcze raz zbada lady na piasku, lecz nagle ksiyc zakryy chmury i noc zrobia si bardzo czarna. wiato latarki byo za skpe, nie mogem wic odkry adnych innych szczegw. D coraz silniejszy wiatr, wzmg si szum drzew. Zrezygnowaem z gotowania i picia herbaty. Przez chwil nawet zastanawiaem si, czy std nie odjecha i nie zanocowa na staym ldzie, ale zmczenie wzio gr. Postanowiem zosta i zaraz pooy si spa, aby mc ju o pierwszym brzasku obejrze dokadnie to miejsce, gdzie odkryem krwaw plam. Zanim jednak zasznurowaem si w namiocie, z zapalon latark zwiedziem najblisze otoczenie. Brzegi wyspy porastay drzewa i krzaki, natomiast wntrze byo goe, trawiaste, pene ogromnych kretowisk. Pasy si tam owce. Haas wiatru pochania i guszy

wszelkie odgosy, lecz prawie byem pewien, e wyspa jest bezludna. Jacy ludzie ci chyba, ktrzy pozostawili na piasku krwaw plam odpynli std na krtko przed wieczorem. A jednak mimo przekonania, e na wyspie jestem zupenie sam, dugo nie mogem zasn i wci wsuchiwaem si w szum wiatru, szelest trzcin i plusk fal jeziora, starajc si wyowi wrd tych dwikw echo rozmowy lub czyich krokw. Wreszcie zmczya mnie ta czujno i nad ranem zapadem w mocny, kamienny sen. Obudzi mnie czyj piskliwy gos: Hej, obywatele, zbudcie si! Wyskoczyem ze piwora, wystawiem z namiotu zaspan gb. Na piaszczystym brzegu stay rzdem cztery kajaki zaopatrzone w niemieckie silniki tummlery. Mj namiot otaczaa ich zaoga: omiu rosych pitnastolatkw i czternastolatkw w mundurach harcerskich. Byli w krtkich spodenkach, nosili biae pasy, biae koalicyjki oraz biae sznury, zwieszajce si z ramienia, a wic naleeli do Modzieowej Suby Ruchu. Miny mieli srogie. Wyszedem z namiotu i wyprostowaem si. Natychmiast ktry z nich zajrza do rodka i stwierdzi: Tylko jeden. Samotnik. Nie podobao mi si co w wyrazie ich twarzy, w tonie gosu. Czego wam trzeba? burknem niegrzecznie. Wystpi chyba ich zastpowy. Najniszy wzrostem, ale barczysty. Przechodzi widocznie mutacj, bo pia jak kogucik. Obywatel zwinie swj namiot i pojedzie z nami do obozu harcerskiego. Obywatel ukrad nam trzy kajaki. A trzy? zdumiaem si. Niech obywatel sobie nie artuje. To sprawa powana. Domylam si tego, patrzc na grone miny obywateli harcerzy odrzekem. Ale ja z wami jednak nie popyn. Potrafimy zastosowa si wyprostowa si dumnie. Albo zatrzymamy tu obywatela i sprowadzimy milicj. Ziewnem ostentacyjnie, eby okaza im lekcewaenie. Czuem si obraony i nie zamierzaem wdawa si z nimi w dyskusj lub pyta, na jakiej podstawie mnie oskaraj. Uwaam, e dokonalicie na mnie napadu, zbudzilicie o brzasku, zasypalicie pogrkami. A teraz odsucie si troch, bo musz zagotowa wod na herbat. Odsunli si zaskoczeni nieco moj spokojn postaw. Obywatel nam ukrad trzy kajaki... zacz znowu zastpowy. Przerwaem mu wp sowa: Nie interesuj mnie wasze sprawy i nie zamierzam z wami dalej rozmawia. Sprowadcie milicj. Zastpowy zafrasowa si. Bezradnie spojrza na swoich podkomendnych. Ktry z was bdzie musia skoczy do Siemian i zadzwoni z rybaczwki na posterunek MO w Zalewie powiedzia. A my tu tego gocia popilnujemy. A moe go zabra do obozu, druhu Krogulec? odezwa si najwyszy z nich, z ciemnym meszkiem pod nosem.

Zastpowy nazywa si Krogulec i chyba mia charakter drapienika. ypn na mnie okiem, jak gdyby ocenia zasb moich si. Lecz zrezygnowa z podsunitej mu propozycji. Nie warto si z nim szarpa machn rk. Gos zabra chopiec podobny do dziewczyny. Wyglda bardzo porzdnie rzek. Moe to nie on ukrad nasze kajaki? Baka, nie gadaj gupstw! hukn na niego Krogulec. Tego chopca chyba przezywali Baka z powodu jego urody. Bardzo mi si podobao to przezwisko, bo pasowao do niego jak ula. Ten pan nie jest zodziejem upiera si Baka. Skd to wiesz? zmarszczy czoo Krogulec. Tamten wzruszy ramionami. Po co by mu byy a trzy kajaki? Ale samolotem nie przylecia na wysp, tylko przypyn ktrym z naszych kajakw. Przecie znalelimy je tu w trzcinach. Nie odkryli mego wehikuu, lecz znaleli kajaki i std ich podejrzenia. Mogem im wskaza, gdzie go ukryem, ale bawia mnie ta sytuacja i ciekawio, jak te zachowaj si dalej. Odezwa si trzeci harcerz: Podobno nad Jeziorakiem znowu zjawi si gang Czarnego Franka z Ochoty. Moe to oni ukradli nasze kajaki? Krogulec wci jeszcze nie chcia da za wygran. Zwrci si do mnie z naiwnym pytaniem: Pan naprawd nie ukrad tych kajakw? Umiechnem si: Nie. A w jaki sposb dosta si pan na wysp? Mam w trzcinach motorwk. Dlaczego pan od razu nam tego nie powiedzia? Przecie nikt z was o to nie pyta. Otoczylicie mnie jak zbja. Zsun z gowy czapk i podrapa si w potylic. Jeli prawd jest, e nad Jeziorak przybya banda Czarnego Franka z Ochoty, to z ca pewnoci kradzie kajakw jest ich sprawk. Ju ja ich znam. W ubiegym roku te tu byli. Przyszli kiedy na nasze ognisko i zaczli rozrabia, wic ich wyprosilimy. Od tego czasu midzy nami a nimi trwa wojna. Teraz zacznie si od nowa. Trzeba bdzie o tym powiadomi komendanta obozu, musimy wzmocni strae i dokona kilku wypadw w okolice, aby dowiedzie si, gdzie banda Czarnego Franka rozoya si obozem. Baka zastanawia si gono: Rozumiem, e nam ukradli kajaki i przepynli jezioro. Ale dlaczego zostawili je w trzcinach przy tej wyspie? Jaki to miao cel? Krogulec uwaa si za najmdrzejszego. Szybko i bez namysu rozstrzyga najbardziej zawie kwestie. Chcieli zrobi nam gupi kawa. Byem innego zdania. Gdybycie, jak przystao na harcerzy, uwaniej rozgldali si wok siebie, zapewne zauwaylibycie krwaw plam na piasku.

Pobiegli we wskazanym kierunku i znaleli plam krwi na brzegu. Jezus Maria!... jkn Baka. Teraz naprawd trzeba popyn do Siemian i dzwoni po milicj. Tak jest przytakn Krogulec. Tu wydarzya si zbrodnia. Zabito czowieka. Zaczli ywo rozprawia. Prbowali czyta ze ladw na piasku, ale przybijajc do brzegu sami je zadeptali. A ja? Poprzez szum drzew na wyspie usyszaem gos, ktry nasun mi pewn myl. Ta za z kolei pozwolia spokojnie pi herbat i nie przejmowa si za bardzo wielk plam krwi. Krogulca nieprzyjemnie uderzya moja obojtno. Bd co bd zdarzya si zbrodnia, a ja piem sobie herbat. Podszed do mnie i zapyta: Pan wie co o tej sprawie? Tyle co i pan, druhu zastpowy zatytuowaem go. Przypynem tutaj pnym wieczorem. Ta plama ju bya. Zbrodnia, prawda? Nie wiem, czy mona to tak nazwa rzekem ogldnie. Krew. Wielka plama zakrzepej krwi powtarza Krogulec, przejty do gbi duszy. Ukradli nasze kajaki, przywieli tu kogo i zamordowali. Jak pan sdzi? Czy nie naley przeszuka krzakw na wyspie? Tak jest zgodziem si z nim. Przeszuka je warto. Ale wydaje mi si, e znajdziecie w nich tylko wntrznoci owcy lub barana. To owcza wyspa. Kto przywiz wiosn swoje owce i pas si tutaj bez pasterza cae lato. Przed chwil syszaem beczenie z gbi wyspy. Rozbiegli si i po pewnym czasie przywoali mnie okrzykiem do kpy dzikich malin. Leaa tam odcita gowa owcy, jej wntrznoci i skra. No, nic zego si nie stao. A ju mylaem, e to bya zbrodnia powiedzia Krogulec. Pewnie przyjecha waciciel stada i zabi jedn z owiec. I zostawi cenn skr? zapytaem. Pochyliwszy si, obejrzaem j dokadnie. Nieudolnie cignita. Kto zrobi to w popiechu i bez znajomoci rzeczy. A wic jednak popeniono tu zbrodni niemal z zadowoleniem owiadczy Krogulec. Mia wielk ch dziaa, a odkryta zbrodnia dawaa mu pole do popisu. Kto ukrad nasze trzy kajaki i przypyn nimi na wysp. Tutaj zabi i oprawi owc. Tylko jak si std wydosta, skoro kajaki pozostay w trzcinach? I dlaczego je pozostawi? Odparem niemal bez zastanowienia: Ukradli kajaki, eby jak najszybciej znale si na wyspie. Popeniwszy przestpstwo usiowali zatrze za sob lady. Dlatego pozostawili kajaki w trzcinach przybrzenych. A sami zapewne odpynli na... tratwach z trzciny. Rozejrzyjcie si po brzegu, a by moe znajdziecie miejsce, gdzie t trzcin wycinali. Kiedy znaleli si na staym ldzie, trzcin pucili z wiatrem po jeziorze, sami za odeszli z misem owcy. Harcerze znowu rozbiegli si po brzegach wyspy. Gdy wrcili, Krogulec powiedzia do mnie z zachwytem, ale i odrobin podejrzliwoci: Kim pan jest, do licha? Jasnowidzem? Detektywem?... Zgadza si wszystko co do joty. Uciekli std na wizkach trzciny.

Odpowiedziaem zgodnie z prawd: Nie jestem detektywem ani jasnowidzem. Kiedy byem harcerzem i nauczyem si bystro patrze wok siebie. Krogulec wypry si dumnie. Ja te umiem czyta lady i zapewne po jakim czasie sam bym to wszystko dostrzeg. Jestem przekonany, e zbrodni na owcy popenia banda Czarnego Franka. Ukradli trzy kajaki, to znaczy, e sze, a moe nawet wicej osb przypyno tutaj, aby zdoby miso. Nasz zastp, obywatelu, naley do suby ruchu. Mamy za zadanie pilnowa porzdku. Te owce nale chyba do jakiego rybaka. Dowiemy si w Siemianach, kto jest ich wacicielem i zawiadomimy go o kradziey owcy. Baczno, druhowie! krzykn na swoj kompani. Odpywamy! Szybko i sprawnie odbili od brzegu. Cokolwiek by si mylao o jego zarozumialstwie i pewnoci siebie, trzeba przyzna: Krogulec umia swj zastp trzyma w ryzach i stworzy zgrany, prny zesp. Skoczyem je niadanie i zwinwszy namiot przeniosem swoje rzeczy do wehikuu. Przy wietle dnia rozejrzaem si po wyspie i stwierdziem, e jej pooenie oraz wygld odpowiadaj zaznaczonej na mapie wysepce Gierczak, ktra ma poduny ksztat z silnym przeweniem porodku, jak napisano w przewodniku. To przewenie byo tak gbokie, e wdara si w nie woda i nawet przy do niskim stanie tworzya cienin, spawn dla kajakw i odzi. Cienina rozdzielaa Gierczak na dwie oddzielne wysepki poudniow i pnocn. Ja wanie nocowaem na poudniowej. Zapuciem silnik wehikuu i wydostaem si z trzcin. Opynem wysepki tu przy brzegach, przygldajc im si z ciekawoci. Nagle od pnocnej czci Gierczaka dolecia mnie czyj rozpaczliwy krzyk: Ratunkuuuuu! Ludzie, ratunkuuuu!... Na poooomoooc!... O Boe westchnem czy ta seria przygd nigdy si nie skoczy? Szybko skierowaem swj wehiku w stron brzegu. Ale kiedy zobaczyem, co si tam dzieje, wybuchnem miechem. miaem si, cho widok, jaki ukaza si mym oczom, by w gruncie rzeczy aosny i powinien obudzi wspczucie. Na rosncym nad brzegiem jeziora drzewie, rozgaziajcym si na wysokoci czowieka, siedziao czworo ludzi. Oni to wanie woali o pomoc i ratunek. A w najbliszym ssiedztwie namiotu pas si spokojnie ogromny czarny buhaj. Sytuacja bya jasna. Wczoraj wieczorem przybya tu odzi czwrka turystw. I zapewne nie zwrcili uwagi na stado krw i buhaja, postawili namiot i zabrali si do przyrzdzania posiku. A wtedy nadszed buhaj i rozgniewany czym przystpi do szturmu. Czwrka turystw znalaza si na drzewie, a namiot zosta stratowany. Siedzieli biedacy o dziesi metrw od swej odzi, ale adne z nich nawet w nocy nie odwayo si opuci bezpiecznej kryjwki na drzewie. No tak. Rozpoznaem ich i przestaem si dziwi a takiemu brakowi odwagi. To byli pan Anatol i jego przyjaciel pan Kazio, dwaj rycerze spinningu, oraz ich maonki. Niech pan wezwie pomoc, eby odegnano tego straszliwego potwora! krzycza z drzewa pan Anatol. Jestemy pywi z zimna i niewyspania! Powoli zbliaem si do wyspy. Ogromny buhaj podnis eb i zlustrowa mnie bacznym spojrzeniem. Wyglda rzeczywicie przeraajco ze swym grubym karkiem, z przekrwionymi oczami i potn sylwetk. Nie chciao mi si jecha do wsi po pomoc.

Lecz rwnie rola toreadora zupenie mi nie odpowiadaa, tym bardziej e ten buhaj wcale nie przypomina byczka Fernando. Wyjechaem wic swoim wehikuem z wody na niski w tym miejscu brzeg i naciskajc klakson, popdziem wprost na buhaja. Ustpi mi z drogi, a ja kierujc samochd to w lewo, to w prawo przegnaem go wreszcie w drugi koniec wyspy. Potem wrciem pod drzewo. Czwrka nieszcznikw adowaa ju w popiechu do odzi stratowany namiot i rozrzucone graty. Wszystkie koci mnie bol jcza pan Kazio. A pan Anatol coraz to spoglda w stron, w ktr odegnaem buhaja. Jak pan myli? zwrci si do mnie. Czy on tu nie wrci? Zacznie szarowa i co wtedy? O Boe, Boe, prdzej! przestraszya si na nowo Myszka i ucieka na dk. Tak byli wstrznici nocnymi przeyciami i moliwoci powrotu buhaja, e nawet mi nie podzikowali za pomoc. Pan Anatol na chwil tylko przystan przed moim wehikuem i stwierdzi: Mylaem, e on ma motocyklowy silnik... To byo wszystko, na co si zdoby, nie nalea bowiem do ludzi, ktrzy potrafi przyzna si do bdu. Bya w nim nieustanna potrzeba pouczania innych, czu si od wszystkich mdrzejszy, sprytniejszy i rozwaniejszy. I nawet teraz, zlazszy zaledwie z drzewa, pouczy mnie na poegnanie: Niech pan pynie pod fale, bo si pan wywrci i utopi. Ale nie za blisko trzcin i wodorostw. Okrc si na rubie i zatrzymaj pana...

ROZDZIA PITY [top] O TURYSTACH NAD JEZIOREM SPOTYKAM ZNOWU JACHT WACKA KRAWACIKA NARZECZONA KSICIA SPINNINGU CO UKRADZIONO WACKOWI CZARNA FLAGA NA TRATWACH KAPITAN NEMO WYPENIA SWOJE PRZYRZECZENIE O RZUCANIU SPINNINGIEM ZNOWU DZIEWCZYNA MOJA PIERWSZA RYBA GDZIE JEST OBOZOWISKO BANDY CZARNEGO FRANKA W poudnie wiatr usta, jezioro wygadzio si. Opynem dalsze cztery wyspy, zatrzymujc si na nich i zwiedzajc je. Maa, ale bardzo adna, o suchym trawiastym wntrzu, okazaa si wysepka Lipowy Ostrw. Nikt na niej nie biwakowa, na gaziach dzikich malin dojrzeway czerwone, sodkie owoce. Za to na wyspie kowej duej i grzystej a rojno byo od wczasowiczw. U zachodniego i poudniowego brzegu koysao si mnstwo jachtw, motorwek, odzi i kajakw, a na agodnej pochyoci wyspowego wzgrza rozbito wiele rnokolorowych namiotw o najrniejszych ksztatach. Namioty mae i due, podobne do indiaskich wigwamw, do chatek z altanami, namioty bogate i ubogie, ciasne i przestronne, o dachach paskich i stromych krloway na wyspie, a przed kadym z nich smaono co na kuchenkach. Jeszcze rojniej byo na ogromnej, poczonej z ldem wyspie Bukowiec[2]. Dziki grobli, ktra czya wysp z drog do wsi Wieprz, mogli tu dojecha turyci zmotoryzowani. Na wschodnim brzegu wyroso sporo namiotw, odkryem tam rwnie kilka osad

domkw kempingowych z pomostami wchodzcymi w gb zatoczki, z kpieliskami ogrodzonymi sznurami. Od tej strony napyway nad jezioro dwiki muzyki z tranzystorw, przemwienia, pogadanki rolnicze. Ludziom, ktrzy zbudowali tu swoje letnie osady, haas zdawa si nie przeszkadza. Uciekli tu z gonych miast, by jak zapewne sobie mwili szuka odosobnienia i ciszy. Ale to chyba jednak nieprawda, e szukali tu tego, o czym mwili. Zbyt rzadkim zjawiskiem nad jeziorem jest milczcy, samotny tramp. Wystarczy, e kto w jakim miejscu postawi namiot i zaoy biwak, a zaraz nazajutrz lub w dni nastpne jak grzyby po deszczu stan obok niego inne namioty, zrodzi si namiotowa osada. Z wyspy kowej i Bukowca umknem wic w panice, jak z terenu objtego zaraz. Zawahaem si, czy nie skierowa wehikuu w Krag, dug zatok wrzynajc si w ld. Ale wanie stamtd napyway roje kajakowiczw. Dlatego ruszyem dalej na pnoc, nad wielk zatok z duym masywem wyspy Czapli Ostrw. Pynem wzdu wschodniego brzegu, po lewej rce majc pwyspy i w rejon, gdzie spodziewaem si znale Czowieka z Blizn. Zamierzaem jednak zbudowa biwak na przeciwlegym brzegu, aby, z pewnej odlegoci, przez lornetk obserwowa interesujcy mnie teren. Nie chciaem wzbudza niepokoju i podejrze u czowieka, ktrego szukaem. By to jednak dzie coraz nowych przygd i niezwykych spotka. Wanie poczuem gd i rozgldaem si po brzegu za miejscem dobrym dla ugotowania obiadu, gdy na poronitej rzadk trzcin pycinie zobaczyem znajomy biay jacht Wacka Krawacika. Wyglda aonie przechylony na bok i jak gdyby opuszczony przez swoj zaog. Byo obowizkiem turysty dopyn do jachtu i zapyta, czy nie trzeba w czym pomc. Z kabiny wynurzya si moda kobieta o utlenionych na biao wosach. Dzie dobry pani przywitaem j, dobijajc wehikuem do burty jachtu. Zauwayem, e pastwo osiedli na mielinie i przybyem zapyta, czy moja osoba moe okaza si pomocna? Moda pani umiechna si do mnie przyjemnie i przeczco pokrcia bia gow. Mj narzeczony i jego przyjaciel popynli wpaw do brzegu, a potem ldem mieli pj do wsi Pomielin po pomoc, eby nam jacht cignito na gbsz wod. A pana to ja ju gdzie widziaam, prawda? W gospodzie ludowej, u przeprawy powiedziaem. Ach tak, rzeczywicie i umiechna si jeszcze promienniej, jak do starego znajomego. Potem wycigna do mnie rk. Edyta jestem przedstawia si. Tomasz ucisnem jej do z paznokciami jak u najgroniejszego drapiecy. Prosz, niech pan wejdzie na pokad. Miny ju dwie godziny, odkd mnie tu pozostawili zupenie sam. Nie mam do kogo ust otworzy i strasznie si nudz. Zapali pan? wycigna w moim kierunku paczk papierosw. Usiadem na pokadzie jachtu, zapalilimy papierosy. Jak to si stao, e pastwo osiedli na mielinie? zagaiem rozmow. Przez to przeklte piwo, ktre kupilimy w gospodzie. Wacek, to jest mj narzeczony, i Janusz, jego przyjaciel, wci to piwsko pili i pili. A mnie kazali prowadzi jacht. No i pan si domyla? Wprowadziam jacht na mielizn umiechna si rozbraja-

jco. Ale po chwili surowo zmarszczya brwi. To jednak ich wina. Dlaczego kazali mi prowadzi jacht? Pili to piwo i kcili si ze sob. Nie interesoway mnie szczegy ycia na jachcie, zmieniem wic temat: A pan Wacek duo ryb naapa? Rozemiaa si: Jeszcze ani jednej. W ogle nawet nie prbowali apa. Wacek i Janusz kupili w Warszawie map najlepszych owisk na Jezioraku, wydali na ni mnstwo pienidzy. Bo Wacek chce koniecznie dosta w tym roku zoty medal i zosta krlem spinningu. Pynlimy na Przyldek Sandacza, poniewa tam miay by najlepsze poowy, ale nie spieszyo si nam i po drodze zwiedzalimy jezioro. Wczoraj nocowalimy na Bukowcu. Rozbilimy namiot na brzegu, gdy mimo e kabin mamy spor spa w niej niewygodnie. Paplaa i paplaa, a ja suchaem przez grzeczno. I dzi rano, prosz pana, kiedy ju pynlimy na Przyldek Sandacza, nagle Janusz stwierdzi, e na jachcie nie ma naszej skrzanej torby, w ktrej bya mapa owisk. Janusz sdzi, e kto j nam zwdzi na Bukowcu, bo koo naszego biwaku krcio si mnstwo ludzi. A najpewniej zrobili to dwaj modzi chopcy, ktrzy przyszli do nas, eby poyczy zapaek. Tak, to ciekawe udaem zainteresowanie. Skoczyem pali papierosa i poegnawszy rozmown pann Edyt, czmychnem na swj wehiku. Lubi cisz i spokj, a od jej gadania ju gowa mnie rozbolaa. mia mi si chciao: ksi spinningu zosta bez mapy najlepszych owisk. Co teraz bdzie z jego ksic saw? W jaki sposb zostanie krlem? Po kilkunastu minutach podry ujrzaem przy wschodnim brzegu niewielk, malownicz zatoczk niezbyt zaronit szuwarami. Brzeg by tu suchy, trawiasty, roso na nim z rzadka kilka starych dbw przypominajcych baobaby. Miejsce to wydawao mi si wymarzone na duszy biwak, tym bardziej e byo std wietnie wida zachodni brzeg z dwoma pwyspami, gdzie winien by, wedug moich oblicze, zjawi si Czowiek z Blizn. Wyjechaem wehikuem na brzeg. Rozstawiem swj may zielony namiocik i zaczem przyrzdza obiad: zup byskawiczn z makaronem, a na drugie pulpety w sosie pomidorowym z hermetycznie zamknitego soika niemiertelne danie turystyczne. Jezioro w tym miejscu byo puste, bez aglwek, kajakw, motorwek i odzi. W t odnog Jezioraka zapewne do rzadko zagldali turyci z Bukowca i wyspy kowej. Rwnie na Czaplaku o ile dobrze widziaem przez lornetk w ogle nie byo wczasowiczw. Koczyem jedzenie obiadu, gdy zza ciany trzcin obrastajcych brzeg usyszaem ludzkie gosy. Kto, chyba kilka osb, pyno wzdu ldu. Po chwili dojrzaem osiem wielkich tratw uplecionych z trzciny i sitowia. Odpychane od dna erdziami zday wolno w stron Czaplaka. Na tratwach pyna banda Czarnego Franka. Na tej, na ktrej siedzieli Franek i adna, ruda dziewczyna powiewaa czarna flaga na dugim kiju. Bawi si w piratw pomylaem. Zobaczyli mnie siedzcego przed namiotem. O, obroca ucinionych! krzykn w moj stron Czarny Franek.

Nie odezwaem si. Troch si obawiaem, e mog przybi do brzegu, aby wyrwna porachunki z gospody. pieszyo im si jednak, tym bardziej e chyba odczuwali zimno, bo cho mocno wiecio soce, to przecie na tratwach cigle zalewaa ich woda. Obrzucili mnie wic tylko okrzykami w rodzaju: Nigdy si pan nie wtrcaj do naszych spraw! Pilnuj pan swego nosa! Powoli narasta we mnie gniew. Przypomniaem sobie o kradziey kajakw, o zabiciu owcy na wyspie, doszedem do wniosku, e le zrobiem, pozostawiajc t spraw Krogulcowi i jego chopcom. Sam powinienem by zaj si rabusiami. Banda Czarnego Franka mijaa ju moj zatoczk, kiedy usyszaem gony warkot silnika. Przyoyem lornetk do oczu i zobaczyem, e zza ciany trzcin od strony wyspy Bukowiec niby ogromny pocisk wyrzucony z wielkiej katapulty wyskoczy wspaniay lizgacz. Na hurcie mia napis: Kapitan Nemo. Sun po wodzie, jakby zaledwie j muskajc. Dogna tratwy, zatoczy wielki uk i zwolni biegu. Pyn teraz na najmniejszych obrotach, rwnolegle z tratw Czarnego Franka. Z oszklonej kabiny nagle wychylia si jaka posta, ubrana w czarny nieprzemakalny strj, jaki podczas sztormw nosz rybacy i marynarze. Na gowie miaa kaptur, a na oczach ciemne okulary, ktre nie pozwalay rozpozna rysw twarzy. Nie ulegao wtpliwoci, e by to sam Kapitan Nemo z Jezioraka. Zrobi szybki ruch rk i strzeli spinningow kotwiczk na mocnej i dugiej yce. Och, c to by za celny rzut! Kotwiczka poszybowaa w powietrzu i zaczepia o czarn flag na tratwie Czarnego Franka. A wtedy Kapitan zrobi jeszcze jeden ruch, szarpn kotwiczk i zerwa czarn flag. Po toni jeziora, wzburzonej ruchem ruby lizgacza, poniosy si okrzyki przestrachu, zdumienia, podziwu. Kapitan Nemo szybko zwija swj spinning, kotwiczka cigna ku niemu czarn flag. Po chwili ju mia j w rku. Wtedy znikn w oszklonej kabinie. Silnik zawy i lizgacz zatoczywszy niewielki uk rozkoysa sob fale, a tratwy zachybotay si mocno na wodzie. Jeszcze chwila i przepad za najbliszym pwyspem. A wic Kapitan Nemo by jednak istot z krwi i koci! Przyrzek, e rozprawi si z band Czarnego Franka i po raz pierwszy da si jej we znaki. Pokaza swoj moc i zrczno. Zrywajc czarn flag, jak gdyby powiedzia: Oto za moj spraw kocz si tu wasze pirackie rzdy. Tratwy z sitowia i trzciny wyglday teraz aonie. Silne fale, jakie zrobi lizgacz, rozluniy wizada w kapkach trzcin, przez co bardziej zanurzay si one w wodzie. Banda pyna w ponurym milczeniu, popiesznie odpychajc si kijami od dna jeziora. Wygldao na to, e chc jak najszybciej dobi gdzie i wysi na brzeg. Wyranie bali si powrotu Kapitana Nemo, cho ju ucich warkot jego silnika i jezioro znowu byo ciche, spokojne. Wkrtce tratwy znikny mi z oczu, bo zasonia je ciana trzcin. Wszystko wskazywao jednak, e popynli w stron Czaplaka. Zaimponowa mi ten rzut spinningow kotwiczk. C za celno i precyzja! Moe jest nie tylko wdkarzem, ale i sportowcem uprawiajcym tego rodzaju dyscyplin? Bo mao kto wie, e oprcz wdkowania za pomoc spinningu istnieje specjalna dyscyplina zwana sportem rzutowym. W Polsce dopiero zacza si ona rozwija, ale za granic, na przykad w Niemieckiej Republice Demokratycznej, jest bardzo popularna.

Ta dyscyplina ma bardzo duo wsplnego z ucznictwem i strzelectwem sportowym, a w kadym razie przesza t sam ewolucj. Od polowania na zwierzyn do czysto sportowego wykazywania sprawnoci fizycznej i zrcznoci. Istniej ju najrniejsze konkurencje sportu rzutowego. Zawody dokonywane na ldzie i na wodzie kotwiczkami i ciarkami plastykowymi. Rzuca si je do celu, do specjalnych tarcz, a take na odlego. W sporcie rzutowym niektrzy doszli do niezwykych osigni, do niemal cyrkowej zrcznoci. W Wiadomociach Wdkarskich przeczytaem niedawno o amerykaskiej dziewczynie, Annie Strobel, ktra potrafi z odlegoci pitnastu metrw zgasi ciarkiem papierosa, trzymanego w ustach przez jej partnera. Umie ona rwnie rzuca jednoczenie dwoma spinningami. Jednym rzuca znad gowy, a drugim z dou. Obydwa ciarki trafiaj dokadnie w to samo miejsce znajdujce si w odlegoci dwudziestu metrw. W rkach zrcznego czowieka spinning z kotwiczk lub ciarkiem mg sta si niebezpieczn broni. Dugo tak siedziaem przed swoim namiotem rozmylajc o Kapitanie Nemo. I im wicej o nim mylaem, tym bardziej pragnem go spotka, pozna i porozmawia. Na krtko przed wieczorem nadpyna d z rycerzami spinningu panami Anatolem i Kaziem oraz ich poowicami. Zobaczyli mnie biwakujcego nad zaciszn zatoczk i oczywicie natychmiast zdecydowali rozbi swoje namioty w ssiedztwie. Nie okazaem im niechci, cho lubi samotno. Przewidywaem jednak, e w najbliszej przyszoci bd musia odby rekonesans po okolicy, a wwczas namiot mj mgby zosta pod ich opiek. Pan Anatol i pan Kazio wyjanili mi, e swoje samochody pozostawili na podwrzu jakiego rolnika we wsi Siemiany. Odtd powic czas tylko wdkowaniu. Rozbili obok mojego dwa mae namioty, zjedli kolacj, a po ten pan Anatol wycign duy, zagraniczny spinning. Musz zdoby ryb na jutrzejsze niadanie owiadczy takim tonem, jak gdyby od jego poowu zaleao, czy ona i przyjaciele nie umr z godu. A pan nie sprbuje owi? zapyta. Rozoyem rce. Nie znam si na wdkarstwie. Zreszt, nie mam nawet adnego sprztu. Znalaz wspania okazj, aby mnie pouczy. Wdkarstwo, prosz pana, to wspaniay relaks. I jednoczenie poyteczny sport. Nie ma nic wspanialszego nad ryb, ktr si samemu zapao i samemu przyrzdzio. Jeli pan chce, poycz panu wdk wskaza wdk w odzi. Dzi, prosz pana, zapolujemy na szczupaka. Bd rzuca spinningiem wzdu trzcin, gdy szczupak lubi przebywa w pasie nadbrzenym, polujc tu na mniejsze rybki. Nagada, nagada i wlaz do dki. Odbi od brzegu, ustawi si na skraju trzcin i zacz rzuca byszczk. Tymczasem soce upodobnio si do czerwonej kuli i powoli zbliao si do ciemnej smugi lasu na horyzoncie. Zapaliem fajk, gdy od wody nadcigna horda komarw, z krwioerczym bzykiem krc wok mej gowy. Na jeziorze znowu usyszaem warkot motoru. Pokazaa si dua rybacka krypa, a w niej kto znajomy. No tak, blondynka z warkoczem. Dostrzega mnie przed namiotem, kiwna rk i skierowaa d w zatoczk.

Nieche pani zgasi ten przeklty silnik! wrzasn na ni pan Anatol. Czy pani nie widzi, e owi ryby? Posusznie zgasia motor i przybia do brzegu za pomoc cikich wiose. A jednak spotkalimy si powiedziaa, podajc mi rk. Ubrana bya w spodnie i gruby sweter, na gowie miaa chusteczk. W odzi leay dwie wdki. Na ryby? zapytaem. A tak. Nacieszyam si ju domem rodzinnym. Cay dzie pracowaam przy zwzce siana i wieczorem postanowiam wyskoczy na pow. A pan? Nie umiem owi i nie mam wdki. Pan Anatol chyba zobaczy te jej wdki, gdy pyna obok niego, bo krzykn w jej stron: Panienka na ryby? A jak metod pani owi? adn rozemiaa si. A na co panienka poluje? Jeszcze nie wiem. To zaley od miejsca odrzeka. Pan Anatol machn lekcewaco rk. A dziewczyna zwrcia si do mnie: No co, wdkujemy? Nie chce mi si std nigdzie rusza ziewnem dyskretnie. A ryby smaonej pan nie lubi? Owszem. Tylko nie wierz, abym jakkolwiek zapa. Pan Anatol ju od p godziny rzuca spinningiem i nic nie zowi. My sprbujemy na ywca. I wcale niedaleko. O tam wskazaa drug zatoczk, odleg od naszej o dwiecie metrw. Zreszt dodaa musz z panem porozmawia na osobnoci. To zabrzmiao znacznie bardziej zachcajco. Zabralimy wic wdki z jej odzi i poszlimy nad drug zatoczk. Tu powinien grasowa wgorz stwierdzia dziewczyna. Zatoczka jest pytka, o mulistym dnie. Pan Anatol nie zapie ryby dlatego, e tamten brzeg jest do pytki, a my zapiemy j dlatego, e mamy tu pycizn. Zaoymy przynt na haczyk i bdziemy chwyta, jak to si mwi, z gruntu. O, z pani wietny fachowiec zauwayem. Przecie urodziam si nad jeziorem i tutaj tyle lat mieszkam. Mj ojciec i bracia s zapalonymi wdkarzami. W domu cigle rozmawia si o wdkarstwie. Nacigna przynt na haczyki. Zarzuciem wdk, jak najdalej od brzegu, w poblie trzcin i wodorostw, bo tak mi kazaa. Usiedlimy na starej, odartej z kory kodzie, wyrzuconej z wody przez fale. Widziaam dzi Kapitana Nemo rzeka. Ja te. Pyn swoim wspaniaym lizgaczem powiedziaa z zachwytem. Ja te go widziaem. I powiedziaem jej o tym, jak Kapitan Nemo zerwa flag z tratwy Czarnego Franka. Cudowny czowiek szepna. Czuj, e si w nim zakocham, chocia go zupenie nie znam i nie wiem, jak wyglda. Nikt z tutejszych mieszkacw te o nim nie sysza. To bardzo dziwne. Bo lizgacz to nie iga. Gdzie tutaj musi mie przysta.

Opowiedziaem jej o porannej przygodzie z harcerzami, o zabitej owcy i podejrzeniach, jakie w zwizku z t kradzie pady na band Czarnego Franka. Zapad mrok. Ju nie widziaem spawika. Lecz nagle jakby porazi mnie prd elektryczny, tak gwatownie co szarpno moim wdziskiem. Niech pan cignie! krzyczaa dziewczyna i niemal wyrwaa mi z rki wdzisko, ktre a zgio si pod naporem jakiej potnej ryby. Jest! Jest! To wgorz mruczaa dziewczyna, powoli wyholowujc zdobycz na pycizn. Nie wolno dopuci, eby si owin koo jakiej lecej na dnie gazi. Wycignlimy na piasek duego wgorza, ktry skrca si jak gruby czarny w. Brrr, c to za wstrtna ryba! By jak przegub mojej doni i mia chyba kilogram. A dziw, e nie zama wdziska. Tylko przytomnoci umysu dziewczyny zawdziczam fakt, e si nie urwa. Starczy panu na dobry posiek odezwaa si, przecinajc yk, bo wgorz pokn haczyk tak gboko, e wyj mu go z pyska nawet nie usiowaa. Starczy dla nas dwojga zauwayem. Przecie to niemal kilogramowa sztuka. Poczstuje mnie pan? ucieszya si. Strasznie lubi wgorza. To ju nie bd duej owi. Podniosem wgorza za koniec ucitej yki i rzuciem go przed namiotem. Pan Anatol z on i przyjacimi ju siedzieli na swym biwaku i co jedli zdaje si rybki w sosie pomidorowym z puszki. Pan Anatol zobaczy naszego wgorza i a go poderwao ze skadanego krzeseka. Co takiego? by niemal oburzony. Skd tu ten wgorz? Zapaem go przed chwil odrzekem z dum. Tutaj? To niemoliwe. W tamtej zatoczce. Na ywca wyjaniem. Widok zowionego wgorza natchn go nowym, bojowym duchem. Kazik! krzykn wielkim gosem. Szykuj wdki gruntowe. Idziemy natychmiast na wgorza. A moe macie jeszcze ywca? Dziewczyna stwierdzia z alem, e wanie przed minut rybki wyrzucia do wody. Pan Anatol burkn co gniewnie i zacz pogania przyjaciela. A my zabralimy si do oprawiania wgorza. Dziewczyna oguszya do uderzeniem kija w gow, potem yletk nacia mu skr poniej gowy i cigna j z niego jak rkawiczk z doni. Usmaylimy nasz ryb na oleju. Smakowaa mi jak adna inna ryba. Zjadem chyba z pi kawakw, zagryzajc je chlebem i popijajc mocn herbat. W czasie posiku dziewczyna nagle powiedziaa: Pan mnie intryguje. Po co pan przyby nad Jeziorak? Wzruszyem ramionami. Ju mnie pani o to pytaa. Szukam wypoczynku. Zbya moj odpowied jak komara machniciem doni. A jak si pan dosta na wysp, gdzie zabito owc? Przecie pan ma tylko samochd? dki ani kajaka u pana nie widz. Poyczyem. Przedwczoraj spotkaem na brzegu znajomych, zostawiem swj samochd na ich biwaku, wziem od nich kajak i popynem szuka nocnych wrae na samotnej wysepce. Aha... Dzikuj za szczere i prawdziwe wyjanienie odpowiedziaa z ironi.

Pan Anatol i jego przyjaciel nie zapali ani jednej rybki. Od strony ich biwaku dochodzio gniewne burczenie rycerza spinningu, ktry grozi onie i swym przyjacioom, e jutro wieczorem ju na pewno wybior si na wgorza. Rano znajdzie roswki albo naowi maych rybek na przynt. Zapada noc jasna, ksiycowa i bezwietrzna. Jezioro zalegaa cisza, nawet fale nie pluskay, tylko szeroko rozchodzio si gaworzenie ysek i perkozw. Struga ksiycowego wiata pyna a do naszych stp, przed mj namiot. Spojrzaem na zegarek, a potem na dziewczyn. Dochodzia dziesita. Pora ju na mnie, prawda? stwierdzia, zauwaywszy moje spojrzenie. Wprawdzie rodzice nie niepokoj si o mnie, bo wiedz, e gdy wyskakuj wieczorem na ryby, wracam niekiedy troch pniej, lecz jestem ju zmczona. Napracowaam si przy zwzce siana, a jutro znw musz pracowa. Odwiedzi mnie pani jeszcze kiedy? O tak umiechna si przyjanie. Ale zaraz spochmurniaa. Dodaa: Bd te musiaa odszuka Czarnego Franka. Wwczas w gospodzie ludowej, gdy pan odjecha, Czarny Franek cign mi z palca piercionek. To by taki taniutki, zabawny piercionek, z blachy i ze szklanym oczkiem. Kupi mi go dla artu na wiejskim odpucie mj chopiec, ktry teraz jest w wojsku. Wczoraj otrzymaam list, e moe przyjedzie na kilka dni urlopu. Chciaabym mie ten piercionek, eby nie myla, e skoro ju jestem prawie studentk, to o nim zapomniaam. Franek cign mi piercionek z palca i powiedzia, ebym si do niego zgosia, to mi odda. Jeli pjd do ich obozu, zechce mnie tam zatrzyma. Milicji przecie nie mog zawiadomi, piercionek nie ma adnej wartoci. Zreszt Czarny Franek mi go nie ukrad, zrobi tylko gupi art. Jestem naprawd bezradna. Do obozu Czarnego Franka moemy pj razem ofiarowaem si. Ba, ale kto wie, gdzie jest ten obz? Rzecz w tym, e oni miejsce swego obozowiska trzymaj w najwikszej tajemnicy. Tak byo w ubiegym roku. Najpierw rozrabiali na kempingach, kilku turystom zginy butle z gazem, a potem caa banda nagle znikna. Tylko od czasu do czasu tu i wdzie pokaza si jeden albo dwch chopakw z bandy, ktrych wysali po ywno i na przeszpiegi. Niekiedy robili te wypady ca band, lecz dziki temu, e nikt nie zna drogi do ich obozu, pozostawali nieuchwytni. Proponuje mi pani, ebym ten obz odszuka? Czy tak? Jeli pan potrafi rozemiaa si. A potem pan mi powie, gdzie on jest, i ja tam pjd po swj piercionek. Nie z panem. Tylko ze swoim ojcem i brami. Jestem pewna, e Franek odda mi piercionek, i to szybko! Wsiada do rybackiej krypy. Zawarcza gono silnik. Przekrzykujc go, zawoaa: Jak panu na imi? Tomasz. A pani? Moe nie usyszaa mojego pytania? dka ju odbia od brzegu. Dopiero po chwili, wraz z oskotem silnika, nadleciaa do mnie odpowied. Marta...

ROZDZIA SZSTY [top]

ROZMOWA O RABUSIACH CZY TRIUMF CZARNEGO FRANKA OBSERWACJE DRUGIEGO BRZEGU CZY TO PIES, CZY TO BIES KTO SZUKA ZATOPIONEGO SKARBU PODEJRZANE SPOTKANIE NA CZAPLIM OSTROWIU PODSUCHANA ROZMOWA ILE JEST WARTA MAPA OWISK LEDZ CZARNEGO FRANKA Nastpnego dnia wczesnym rankiem zbudzi mnie warkot podpywajcej motorwki z dwoma milicjantami. Jeden z nich wysiad na brzeg i zobaczywszy, e wygldam z namiotu, zapyta: Czy nie widzia pan tu gdzie w pobliu jakich podejrzanych osobnikw? Grupk modziey bez rodzicw albo tym podobnych? Opowiedziaem o bandzie Czarnego Franka, ktra wczoraj po poudniu pyna tdy na tratwach w stron Czaplego Ostrowa. Czy wydarzyo si co zego? zainteresowaem si. Kiwn gow. Z pobliskiej wyspy skradziono owc, harcerzom kto zabra kajaki i podrzuci je na Gierczaku. A minionej nocy z obozu harcerskiego skradziono butle i lamp gazow. Ze swego namiotu wyszed pan Anatol. Sysza sowa milicjanta i oczywicie zaraz zacz go poucza: Obywatelu wadzo! Wecie si za tych chuliganw i zodziei, bo turyci spokoju nie maj. Za sabo, panowie, dziaacie, za wolno. C to, brakuje wam paek na obuzw? Trzeba si przede wszystkim rozprawi z band Czarnego Franka. Milicjant popatrzy na pana Anatola i odpowiedzia bardzo rzeczowo: Niestety, nikt nie widzia zodziei, nikt nie ma konkretnych podejrze co do sprawcw. Kady tylko mwi: to najpewniej banda Czarnego Franka. Milicja robi, co moe, eby nad jeziorem utrzyma porzdek i spokj. Ale ten rejon w tym roku jest modny. Setki namiotw stany na wysepkach, na brzegach i nad zatokami. Turyci po trosze sami s winni temu, co si tu zaczyna dzia. Czy kto z tej setki wczasowiczw, zasiedlajcych brzegi jeziora, raczy si zameldowa? Nie. Pan take nie jest zameldowany, ani pan, prawda? zwrci si do pana Anatola i do mnie. Bo ja... tylko przejazdem. Jutro ju moe gdzie indziej zanocuj tumaczy si pan Anatol. Tak mwi kady odpar milicjant. Nie wiemy, kto mieszka pod namiotami, z kim mamy do czynienia. Kady twierdzi: jestem na wczasach wdrownych, nie zdyem si zameldowa. I tak samo odpowiadaj chopcy i dziewczta z grupy Czarnego Franka. Sdz, e prawdziwi turyci powinni nam pomc w pracy. Sami, bez waszego udziau nie zaprowadzimy tu porzdku. Ot, choby dzisiaj... Najpierw nam zameldowano o kradziey butli gazowej, potem o utoniciu chopca, ktry kpa si w niedozwolonym miejscu. Szukamy sprawcw kradziey, ale musimy jednoczenie przeprowadzi dochodzenie w sprawie tego utonicia. Jezioro jest wielkie i spraw na nim bardzo wiele. Ilu turystw pywa kajakami i odziami bez kart pywackich? W osadach namiotowych wynikaj swary, ktnie, niekiedy nawet bjki. I we wszystkie te sprawy angauje si milicj. O tym warto take pomyle, gdy si nas krytykuje. Odpynli w stron Czaplaka. Koczyem niadanie, gdy zobaczyem ich powracajcych rodkiem jeziora. Byem pewien, e pyn z niczym. To znaczy albo w ogle nie zdoali trafi do obozu bandy Czarnego Franka, albo te w obozie skradzionych rzeczy nie znaleli. Czarny Franek nie by chyba tak gupi, aby kompromitujce dowody

trzyma przy sobie. Mg je ukrywa w krzakach, zakopa w ziemi, kryjwek nie brakowao. Ale przecie nie przybyem tu po to, aby obserwowa band Czarnego Franka. Moim zadaniem byo odnale Czowieka z Blizn. Skryem si za namiot, tak aby mnie nie widzieli ssiedzi z biwaku, i zaczem przez lornetk obserwowa brzeg po drugiej stronie jeziora. Patrzyem dugo, ale nie zauwayem nic godnego uwagi. Drugi brzeg zdawa si by bezludny, a jeli nawet kto kry si za gstwin trzcin przy dwch pwyspach, to przecie na wodzie nie widziao si nikogo. Dla mnie za miao znaczenie, czy w tym miejscu gdzie w rejonie pwyspw Czowiek z Blizn nie rozpocz nurkowania. Do tego celu musiaby jako przedosta si przez trzciny, zapewne wziby ze sob dk. Mocne szka mojej lornetki wykryy na pwyspach nawet mae krzaki; nieprawdopodobne byo, abym kogo nie zauway. Zreszt, na piaszczystym cyplu stay trzy czaple. Ich obecno najlepiej wskazywaa, e okolica jest bezludna. A jednak nie dawaem za wygran. Co pewien czas przez szka lornetki kontrolowaem pwyspy oraz czarn zatok midzy nimi. Nareszcie cierpliwo moja zostaa nagrodzona. W trzcinach zachodniego pwyspu dostrzegem nagle saby ruch, jak gdyby przesun si tam jaki cie. Potem znikn, a wreszcie po kilku minutach ten sam cie zauwayem na czarnej toni zatoki. Nie miaem pojcia co to byo. Wygldao na jeziorze jak poduny paseczek, ktry bardzo powoli przemierza zatok i kierowa si ku trzcinom u nasady pwyspu wschodniego. Zachodziem w gow, czy jest to jaka maleka deczka, czy pie drzewa lub zgoa jaki pywajcy zwierz. Tajemnicze co dotkno ciany trzcin i znikno w niej bez ladu. Zerwaem si ze swego miejsca i poszedem do ssiadw. Czy nie mogliby mi pastwo poyczy dki? Chciaem odwiedzi pwysep po drugiej stronie jeziora. Ach, na rybki? pokiwa gow pan Anatol. Niestety, za chwil z Kaziem rwnie wypywamy na pow. Tylko e udajemy si na Czaplak. Syszelimy, e po drugiej stronie wyspy znajduje si krlestwo krasnopir. Nakopalimy glist i sprbujemy wdkarskiego szczcia. Nie pozostao mi nic innego jak uruchomi wehiku. Namiot pozostawiem pod opiek pa-ssiadek, wjechaem w wod i skierowaem si na pnoc. Chciaem ogromnym ukiem opyn wschodni pwysep, tak aby w kto, kto tam grasowa, nawet gdyby zauway mnie na jeziorze, sdzi, e pyn w innym kierunku. Podczas podry zbliyem si bardzo do Czaplaka i przez lornetk przekonaem si, e jest to ogromna wyspa, na brzegach zadrzewiona, a wewntrz goa, gdzieniegdzie tylko poronita maymi sosenkami. Nie odkryem na niej ani jednego namiotu, nie widziaem te adnego czowieka. Zwiedz j, kiedy bd wraca zdecydowaem. Przecie w stron tej wyspy pyna banda Czarnego Franka. Moe odkryj jej obz? Chciaem spotka Czarnego Franka i porozmawia z nim, nie tylko zreszt o piercionku Marty. Z daleka drugi brzeg jeziora, midzy wschodnim pwyspem i wsi Matyty, wydawa si rwny, stanowi zwart ciemn cian drzew. Kiedy podpynem bliej, prze-

konaem si, e znajdowa si tam jeszcze jeden pwysep. Do tego pwyspu zdecydowaem przybi i w tym celu chciaem rozpdzi wehiku, aby nim jak taranem wepchn si w trzciny. Ale zanim to zrobiem, jeszcze raz spojrzaem w stron miejsca, gdzie mi znikno z oczu owo pywajce, tajemnicze co pie drzewa lub zwierz. I a gwizdnem cichutko. Znowu bowiem zobaczyem owo co. Bya to maleka gumowa deczka. Niesiona leciutkim wiatrem wolno dryfowaa wzdu zachodniego pwyspu. Musz j schwyta i poszuka waciciela postanowiem. W gumowej deczce leao czyje ubranie, termos podrny i torba. Pewnie kto wysiad na brzeg, eby si opala, a deczka odpyna. Ju byem blisko niej, gdy co mnie zastanowio. Do licha! pomylaem. Ona pynie pod wiatr! Ale zagadka zaraz si wyjania. Zaledwie dobiem do deczki, na burcie wehikuu ukazay si czyje donie, a po chwili ujrzaem gow ludzk w masce petwonurka. deczka nie pyna sama. Kto pod ni siedzia. Jegomo w stroju petwonurka, z aparatem tlenowym na piersiach z trudem wgramoli si do wehikuu. Zdj z twarzy mask i wtedy rozpoznaem... Kaznodziej. Pan mi chcia zabra moj deczk? zapyta. Mylaem, e komu ucieka... Kiwn gow ze zrozumieniem. A mnie, cho byem peen niepokoju z powodu obecnoci tego jegomocia tutaj, ogarna wesoo. mieszna wydawaa mi si myl o czowieku, ktry wdrowa przez jezioro nie na dce, tylko pod dk. To chyba o wiele ciekawsze maszerowa po dnie ni pyn po powierzchni jeziora? zapytaem. Tak zgodzi si ze mn. Lekarz zaleci mi dugie, piesze spacery. Pan, bro Boe, cierpi na niedotlenienie? Owszem skin gow. Aby si dotleni, nosz t oto butl z tlenem. Czy zobaczy pan co interesujcego podczas wdrwki po dnie? Kilka ogromnych sandaczy i wielkiego suma. Nie usyszaby pan gosu swojej piszczaki, gdybym wezwa pana na pomoc stwierdziem. Uywa ju jej pan? Nie byem w niebezpieczestwie. Odetchn z ulg: To wietnie. Zapomniaem bowiem panu powiedzie, e ten mj przyrzd jest skuteczny tylko wtedy, gdy czowiek znajdzie si w rzeczywistym niebezpieczestwie. W innej sytuacji uywa go nie naley. Dobilimy do piaszczystego cypla. Czaple, ktre tu eroway, wzbiy si w powietrze i ciko machajc skrzydami odleciay w stron Czaplaka. Dziwny jegomo przez chwil ledzi ich lot, a potem powiedzia: Na Czaplaku jest rezerwat. Na drzewach od strony wschodniej pwyspu czaple maj swoje gniazda i wychowuj mode. Powinny y w spokoju, a tymczasem wczoraj wieczorem przypyna tam banda obuzw, rozpalia ognisko i haasowaa. To okropne. Bo ptak, prosz pana, to wspaniae stworzenie. Nie lubi ani psw, ani kotw, natomiast uwielbiam ptaki. S dla mnie symbolem wolnoci, swobody, nieskrpowanego niczym ycia.

Tam nocowaa banda Czarnego Franka przerwaem mu, lkajc si, e znowu wpadnie w swj kaznodziejski ton i wygosi dugie przemwienie o ptakach. Banda Czarnego Franka? zdziwi si. A nie wie pan, jak ich wykurzy z tych okolic? Jeszcze jeden, ktry by chcia rozprawi si z band Czarnego Franka pomylaem. To mi nasuno myl, e kapitan Nemo z ksiki Verne'a te lubi podwodne wdrwki. Moe wic ten jegomo jest wanie Kapitanem Nemo? Na jeziorze pokaza si pyncy bajdewindem biay jacht Wacka Krawacika. Pyn do szybko, zmierzajc najwyraniej w stron Czaplego Ostrowa. Przez jaki czas w milczeniu obserwowalimy jego zgrabn sylwetk. Ci pastwo z jachtu odezwa si nagle Kaznodzieja szukali bandy Czarnego Franka. Pytali mnie, czy nie zauwayem ich, pywajc wrd tych wysp i zatok. Wtedy nie wiedziaem, e to banda Czarnego Franka haasowaa w nocy na Czaplaku. Ale chyba kto ich o tym poinformowa, bo wanie pyn w tamt stron. Na Czaplaku nie ma teraz bandy. Pynem blisko brzegu. Nie widziaem tam nikogo zauwayem. Moe wczesnym rankiem odpynli gdzie indziej? odpowiedzia dziwny jegomo. Ju miaem na kocu jzyka pytanie: Czy pan nie jest Kapitanem Nemo?, ale usyszaem warkot od strony Lipowego Ostrowa i wyspy kowej pokaza si szary lizgacz Kapitana Nemo. Mkn na najwikszych obrotach, byskawicznie wyprzedzi jacht Wacka Krawacika i po kilku minutach znikn nam z oczu za Czaplim Ostrowem. A wic ten dziwny go nie by Kapitanem Nemo. Kim pan jest, u licha? wyrwao mi si. I co pan tu robi? Zdumiao go moje pytanie. Przepraszam pana odpar grzecznie ale to jezioro jest tak rozlege, e chyba panu nie przeszkadzam? Oczywicie, e nie. Wic, dlaczego pan pyta, co ja tu robi i kim jestem? Ja z takim pytaniem do pana si nie zwrciem. A przecie mgbym zapyta choby o ten dziwny pana pojazd, ktrym pan jedzi i pywa. Nie zrobiem jednak tego przez grzeczno. Co do mnie za, jestem tym, kim chc by, i robi to, co mi si podoba. Czy zadowala pana moja odpowied? W zupenoci... odrzekem ze skruch. Po takiej wymianie zda wydawao mi si, e uczyni najlepiej, jeli wsid do wehikuu i odpyn w swoj stron. Zrobiem to z alem, bo dziwny jegomo intrygowa mnie, a i miejsce, gdzie siedzielimy, byo niezwykle pikne. Wyobracie sobie poduny, zadrzewiony po brzegach pwysep wchodzcy w szeroko rozlan to jeziora. Wydua go jeszcze piaszczysta ostroga, przez ktr przelewaj si zielonkawe fale. Na pwyspie ronie soczysta trawa i o kilkanacie metrw od brzegu zaczyna si gsty, mody las, sosny i brzozy. Wymarzone miejsce na biwak ze wspaniaym widokiem: z jednego brzegu na Jeziorak a do Siemian, a z drugiego na Czapli Ostrw. Przez moment zastanawiaem si, czy nie przewie swych rzeczy w to urocze miejsce, ale uprzedzi mnie Kaznodzieja.

Tu bd nocowa stwierdzi. I doda: A poniewa pan mieszka, zdaje si, na drugim brzegu, gos piszczaki tutaj usysz. Nie sdz, abym znalaz si w prawdziwym niebezpieczestwie. Do tej pory zreszt zawsze jako sam umiaem wychodzi z opresji odparem oschle. Tajemniczo dziwnego jegomocia zaczynaa mnie irytowa. Nie chciaem by zanadto podejrzliwy i w kadym petwonurku widzie poszukiwacza zatopionej ciarwki. Lecz przecie naiwnoci byoby sdzi, e tylko przypadek sprowadzi tego petwonurka na miejsce, gdzie naleao si spodziewa skarbu. Ten czowiek nie tylko dla sportu wdrowa po dnie jeziora. Moe by pomocnikiem Czowieka z Blizn? Powiedziaem mu do widzenia i odpynem. Tym razem skierowaem si do Czaplaka, gdzie na pycinie okalajcej wysp sta biay jacht Wacka Krawacika. Pynem wolno, z lornetk przy oczach, dlatego widziaem dokadnie nie tylko jacht, ale i postacie na pokadzie. Najpierw rozpoznaem bia pani, a potem Wacka Krawacika i Brodacza. Obydwaj wanie zeskakiwali z jachtu do wody i brnli po pycinie w stron ldu. Czego oni tam szukaj? pomylaem. I wtedy zobaczyem, e kto nadchodzi z gbi wyspy. Maszerowa przez pustynne wrzosowisko, widziaem go coraz wyraniej. By to... Czarny Franek. Szed prosto w stron jachtu. Zrozumiaem, e teraz nadarza si sposobno, aby odkry tajny obz bandy. Czarny Franek bdzie chyba wraca do obozu. Wystarczy wtedy pj jego ladem. Czym prdzej podpynem do trzcin obrastajcych poudniow stron wyspy, wjechaem w nie i zakotwiczyem wehiku. Przedarem si przez trzciny do brzegu i wlazem w nadbrzene krzaki. Ostronie wychyliem si z nich. Ujrzaem Wacka Krawacika i Brodacza. Siedzieli w pytkiej kotlince przy zachodnim brzegu, o pidziesit metrw ode mnie. Czarny Franek szed prosto na nich, suche wrzosy gono szeleciy pod podeszwami jego wysokich gumowych butw. A jednak to chyba spotkanie. I to umwione obudzia si we mnie ciekawo. Co moe czy Czarnego Franka z wymoczkowatym Wackiem Krawacikiem? Przypomniaem sobie Winnetou. Old Shatterhand zazwyczaj najlepsze informacje zdobywa podsuchujc rozmowy rnych podejrzanych typw. Wprawdzie ani Brodacz, ani ksi spinningu nie byli podejrzanymi osobnikami, ale Czarnego Franka mogem uzna za opryszka. A jeli porzdni ludzie umawiaj si na spotkanie z opryszkiem, jest w tym co intrygujcego. Podsuchiwanie? No tak, to co brzydkiego i niegodnego dentelmena. A jednak jako aden z czytelnikw Old Surehanda nie mia o to pretensji do bohatera tej powieci. Moe wic i mnie to zostanie wybaczone? Jak Indianin zaczem skrada si wzdu brzegu. Kryem si za modymi leszczynami, za wysokimi krzakami dzikich malin. Biegem na czworakach, to znw pezaem jak w, bye tylko znale si jak najbliej kotlinki, gdzie siedzieli Wacek Krawacik i Brodacz. Im bliej byem, tym trudniejsze stawao si ukradkowe podejcie. Kotlinka znajdowaa si bowiem w pewnym oddaleniu od brzegu i rosncych na nim drzew i krzakw. Wrzosowisko dochodzio a do krawdzi kotlinki i od tej strony chyba tylko mysz moga si podkra niezauwaenie. Natomiast od strony jeziora rozcigaa si dua poa wysokich i gstych dzikich malin. Tdy wanie czogaem si peen obaw, czy ktremu z siedzcych nie zechce si nagle skosztowa sodkich, rowych owocw.

Uwielbiam maliny. Ich smak wydaje mi si niezrwnany. Ale tego dnia znienawidziem ich kolce gazki. Wczepiay si w moj koszul, drapay po twarzy i doniach, a jednoczenie co byo najgorsze gono szeleciy, gdy uwalniaem si od ich drapienego uchwytu. Na szczcie od jeziora wia wiatr, szumiay drzewa na brzegu, guszc te szelesty. Skradajc si przez krzewy, straciem z oczu kotlink i wrzosowisko. Kierowaem si tylko odgosami rozmowy Wacka Krawacika i Brodacza. A potem, poniewa gow miaem blisko ziemi, doszo moich uszu gone tpnicie. To nadchodzi Czarny Franek. Byem ju dostatecznie blisko. Dalej podkrada si nie byo sensu. Nie zaleao mi na tym, aby ich widzie; wystarczyo, e syszaem kade sowo. Pooyem si na plecach. Ukryty w gszczu malin nad sob miaem tylko rozlegy obszar nieba z biaymi niewielkimi chmurami, ktre co chwila przysaniay soce. Dostrzegem take czapl wolno poruszajc skrzydami w locie na zachd, zapewne w poszukiwaniu eru. Cze! Czoem! usyszaem gos Czarnego Franka. Panowie maj do mnie jaki interes? Tak wiadomo przekaza mi jeden z moich kumpli... Wacek Krawacik pospieszy z zaproszeniem: Prosz bardzo, niech pan siada. Moe papieroska? Mam carmeny. Nie lubi burkn Czarny Franek. Wol sporty. Usyszaem trzask zapalonej zapaki, potem dolecia mnie wonny dym carmenw i podobny do palcych si starych szmat smrd sporta. Teraz odezwa si Brodacz: Szkoda czasu na bawienie si w ceregiele. Od razu powiem panu, w czym rzecz. Tylko prosz nas le nie zrozumie. Poprosilimy pana na spotkanie, poniewa wiemy, e pan rzdzi chopakami, ktrzy biwakuj nad tym jeziorem. I jest pan ich niekoronowanym krlem... Brodacz zacz od pochlebstw. Czarny Franek by jednak chyba spryciarzem duej miary. Przerwa mu lekcewaco, a nawet z ironi: Ja tam, panie szanowny, w tytuy arystokratyczne si nie bawi. Starczy, e ten pan jest ksiciem spinningu i e z jego wysokoci sporta sobie pal. Brodacz uda, e nie wyczu szyderstwa. Cign dalej, tym samym askawym tonem: Przystpmy do sprawy. Skradziono nam torb. Nie chcemy wnika, kto to zrobi, nie zamierzamy meldowa o tym milicji... O, przepraszam bardzo. Kradziee mnie nie interesuj burkn Czarny Franek. I zapewne oburzony zerwa si ze swego miejsca, bo Brodacz szybko powiedzia: Nieche pan siada i posucha do koca. Nikt pana nie oskara o kradzie. Chodzi o to, aby pan wiedzia, e skradziono nam torb, w ktrej bya bardzo cenna dla nas rzecz. Nie zaley nam na jej pozostaej zawartoci, a byy tam przedmioty wartociowe, jak na przykad wspaniay n fiski, kompas, sto metrw yki na szpuli, komplet francuskich bystek, zapasowy bben do spinningu typu Rex, a take komplet kolorowych dugopisw. Potrafimy przebole t strat, chodzi nam tylko o jedn rzecz: o map Jezioraka z zaznaczonymi na niej miejscami owisk rnych ryb. Pan zdaje sobie spraw, e dla kogo, kto nie pasjonuje si wdkarstwem, taka mapa to jest nic, ot,

bezwartociowy papier! Ale dla nas, a szczeglnie dla mojego przyjaciela, ktry w tym roku chce zdoby zoty medal, utrata mapy staa si szkod niepowetowan. Rozumiem. Ale co ja mam z tym wsplnego? Ukrad t torb ktry z chopakw krccych si nad jeziorem. Pan nimi rzdzi i panu atwiej ni nam dowiedzie si, kto to zrobi. Nie chcemy, aby ten osobnik ponis kar. Pragniemy odzyska map owisk i gotowi jestemy j od pana odkupi. Dam sto zotych wtrci Wacek Krawacik. Czarny Franek tylko parskn miechem. Co pan, moci ksi? Za sto zotych mog panu buty wyczyci, a nie odszuka map owisk. Jak pan zacznie rozmow od tysica zotych, to by moe si zastanowi, czy nie warto zbada, gdzie aktualnie znajduje si ta mapa. Tysic?! Pan oszala warkn Krawacik. W takim razie, panowie, zostacie w spokoju, a ja pjd swoj drog powiedzia Czarny Franek i chyba znowu podnis si ze swego miejsca. Brodacz zacz agodzi spr: Spokojnie, panowie. Tylko bez nerww. Co do ceny moemy si dogada. Lecz najpierw chcemy wiedzie: potrafi pan dostarczy nam map? Zapado milczenie. Czarny Franek zastanawia si chwil, a wreszcie rzek: Zobaczymy. Popytam tego i owego. Moe kto co wie o waszej mapie. Odpowiedzi udziel jutro o tej samej porze i w tym samym miejscu. Tylko uprzedzam, jeli z t spraw bdzie miaa co wsplnego milicja, mapy na oczy nie zobaczycie. A teraz panowie pozwol, e ich poegnam. Usyszaem odgos stpania, co znaczyo, e ruszy w powrotn drog przez wrzosowisko. Nadesza okazja, aby idc za nim ukradkiem, trafi do tajnego obozowiska. Lecz nie mogem ruszy si z miejsca, dopki ci dwaj siedzieli w kotlince. A to dra! Tysic zotych! Bezczelno! zoci si Wacek. Brodacz mrukn: No to co? Trzeba byo pilnowa torby. Ty, bratku, nawet nie wiesz, ile trudu i strachu kosztowao mnie zdobycie tej mapy. Mwie mi, e j kupie od jakiego faceta. Kupiem? zdenerwowa si Brodacz. Ukradem, a nie kupiem, cho miaem jak najlepsze chci. Ten facet pokaza mi map i zaproponowa kupno. Ale by zamieszany w afer z faszywymi znaczkami pocztowymi i go przymknli. Wiedziaem, e on t map trzyma na szafie w swoim pokoju, poszedem wic do jego domu, zagadaem jego matk i gdy ona posza do kuchni, eby mi zrobi herbaty, ja t map zwdziem, rozumiesz? Bo po co mu ta mapa? W wizieniu mu si na nic nie przyda, no nie? zachichota drwico. Odzyskamy map stwierdzi Krawacik. Odzyskamy j, i chobym mia wybuli pi tysicy. Ta mapa zwrci nam wszystko z nawizk. Podnieli si i poszli w stron jachtu. Brodacz co tam jeszcze klarowa Wackowi, ale sw ju nie rozrniaem. Gdy odeszli dostatecznie daleko, ostronie wychyliem gow z malin i rozejrzaem si na wszystkie strony. Wacek Krawacik i Brodacz wanie wchodzili do wody, aby po pycinie dosta si do jachtu. Czarny Franek szed na przeaj przez wrzosowisko i zblia si do kpy karowatych sosenek. Nie mogem maszerowa jego ladem wprost, bo obejrzawszy si na-

tychmiast by mnie dostrzeg. Pobiegem wic do zadrzewionego brzegu, i kryjc si za liniami olszyn, ogromnym pkolem zmierzaem do tego miejsca, dokd, jak mi si zdawao, szed Czarny Franek. Nawet nie przypuszczaem, e piesz na spotkanie nowej przygody.

ROZDZIA SIDMY [top] NA PUSTKOWIU CZAPLAKA BANDA DA OKUPU KAPITAN NEMO ATAKUJE STRASZNA CHWILA BANDY CZARNEGO FRANKA FORTEL KAPITANA NEMO NARZEKANIA WYROSTKW ODKRYWAM TAJNY OBZ NIEWDZICZNO PANA ANATOLA MARTA BIERZE MNIE NA SPYTKI DB KAPITANA NEMO PISZ LIST DO NEMO Czapli Ostrw, czyli Czaplak, jest ogromn wysp tworzc niemal koo o rednicy co najmniej p kilometra. Jak wikszo wysp na Jezioraku brzeg ma obronity drzewami, a wntrze z rzadka pokryte karowatymi sosenkami. W odrnieniu jednak od pagrkowatych wysp Bukowca lub kowej powierzchnia Czaplaka jest rwna i przypomina ogromn patelni. To porwnanie staje si jeszcze trafniejsze w okresie letnich upaw. Wiosn Czapli Ostrw porasta moda trawa, rolnicy przyprowadzaj krowy i konie na wypas, ale im bliej lipca, tym bardziej ziemia wysycha, a zielona rolinno utrzymuje si jeszcze tylko na brzegach, w cieniu drzew i w pobliu wody. Wntrze Czaplaka staje si jaow pustyni, rozpalon od soca. Wdrowiec, ktry trafi tu w takim wanie czasie, znajdzie si w krainie ponurej, przygnbiajcej. Oto ogromny szmat ziemi, gdzie na prno szuka na piasku wieego ladu stopy ludzkiej. Przed oczami roztacza si dywan mchw i porostw, suchych, amicych si pod stopami. Mchy s rude i siwe, miejscami rdzawe lub czerwonawe, tu i wdzie ciel si wielkie nieksztatne plamy tego piasku, obrzeonego szaroci spalonych od soca traw. Gdzieniegdzie na jaowej glebie zaci si rozchodnik lub wystrzeli kwitncy dziurawiec; jaka karowata sosenka kurczowo trzyma si piasku. Niektre czci wyspy pokrywaj rozlege dywany wrzosu, wczenie tu zakwitajcego i kruchego jak szko. Samotny wdrowiec na Czaplaku syszy tylko ten szelest amicych si pod nogami wrzosw i mchw, spotyka na swej drodze jakie ledwo widoczne cieynki, ktre wiosn wydeptay zwierzta, a moe i ludzie. Nie syszy si tu gosu ptaka; ptasi rd unika jaowego, pustynnego wntrza wyspy. Najczciej zaglda tu chyba lis, polujc na szaraki, ktre nieopatrznie zapdziy si w t stron. I oto przez t wysp maszerowa samotnie Czarny Franek, a ja skradaem si wzdu mrocznych, cienistych brzegw. Szed na wschd, przecinajc wysp na p. Zmierza do najniej pooonej czci Czaplaka, gdzie brzeg wyspy zblia si do ldu, a wsk cienin porastay wysokie trzciny, w ktrych znajdowao si legowisko czapli. Czarny Franek szed wolno, bo soce mocno prayo. Ja, w cieniu drzew, przypieszyem kroku i wyprzedziem go. Na wschodnim brzegu znalazem si na dugo przed nim.

Do nisko pooonej czci wyspy przenikaa wilgo z jeziora i rosa tu bujna trawa. Przez, morze trzcin wycita zostaa wziutka przesieka, otwierajc pytki brd jedyne poczenie wyspy z ldem. W dugich gumowych butach mona byo wydosta si z wyspy, idc midzy wysokimi cianami zielonych trzcin. Tdy chyba wiosn przeganiano bydo na Czaplak. Odkryem maleki pagrek, poronity modymi sosnami. Schowaem si wrd drzew mylc, e Czarny Franek kieruje si do brodu i za chwil pojawi si w moim ssiedztwie. Wychylajc gow spomidzy sosenek widziaem skrawek pustyni Czaplaka, skd powinien by nadej. Za sob miaem dzik krain trzcin rozkoysanych lekkim wiatrem. Po chwili przekonaem si, e Czaplak nie jest wcale tak bezludny, jak mi si to wydawao. Usyszaem gosy ludzkie dochodzce zza pobliskiej kpy olszyn nad brzegiem jeziora. Zaciekawiony podkradem si w tamt stron i oto oczom moim ukazaa si obramowana trzcinami gboka zatoka wrzynajca si w wysp, a na brzegu zatoki pan Anatol i pan Kazio. O kilka metrw od nich leao na trawie piciu wyrostkw z bandy Czarnego Franka. A wic ich szef wprawdzie poszed sam na spotkanie z Wackiem Krawacikiem, lecz mia na wyspie obstaw. Pan Anatol na przemian to gniewnym, to znw bagalnym tonem przemawia do wyrostkw: Panowie, jeszcze raz was prosz, oddajcie nam dk. Po drugiej stronie jeziora pozostay nasze ony i bardzo si niepokoj z powodu dugiej nieobecnoci. Chcecie, aby niepokj przyprawi je o chorob? Zarechotali gono. A jeden z wyrostkw rzek: Pan, panie szanowny, w kko to samo. My nic nie wiemy o waszej dce. Przyszlimy tu i patrzymy: dwch facetw owi ryby. A panowie do nas z pretensj: gdzie jest dka? Skd my to moemy wiedzie? Drugi wyrostek doda: Panowie j le przycumowali i dka ucieka. My czekamy na koleg i wasza dka nic nas nie obchodzi. Owszem, moemy jej poszuka, ale nie bezinteresownie. Trzeba bdzie poazi po trzcinach, zmoczy si do pasa, a to grozi zazibieniem. Zreszt, w tych trzcinach s pijawki i inne robactwo. Za pidziesit zotych moemy si jednak powici. Pan Anatol spojrza na trzciny i te chyba pomyla o wstrtnych pijawkach. Pan Kazio milcza jak zaklty, pewnie gotw by da nawet sto zotych, byle tylko znale si na biwaku, u boku swej maonki. Dla mnie sprawa bya oczywista: obydwaj panowie owili ryby z brzegu wyspy, dk mieli gdzie obok. Chopcy j schowali, a teraz dali okupu za odnalezienie. Dostan pidziesit zotych i dka si znajdzie pomylaem z wciekoci. Ale gdybym wkroczy do akcji, by moe zepsubym zupenie ca spraw. Chopcy odeszliby z wyspy, a dk bardzo trudno byoby znale w gstwinie trzcin. Ju chciaem wrci midzy sosenki, gdy nagle pojawia si nowa posta. Nie wiem, skd si on nagle wzi na brzegu zatoki? Moe podobnie jak ja ledzi Czarnego Franka? A moe ukryty w krzakach obserwowa wdkarzy i wyrostkw. Kapitan Nemo!

Niewysoki, w czarnym przeciwsztormowym paszczu z kapturem mimo upau narzuconym na gow. Piciu wyrostkw z otwartymi ze zdumienia gbami siedziao nieruchomo na brzegu i tpo wpatrywao si w drobn czarn sylwetk. Kapitan Nemo zrobi ruch swoim spinningiem i obrciwszy si w stron trzcin, wskaza panu Anatolowi jakie miejsce. Tak, tak! Tam jest! Teraz widz nasze dk! wrzasn radonie pan Anatol. I zapominajc o pijawkach, rzuci si w trzciny, a za nim popieszy pan Kazio. A Kapitan Nemo odwrci si w stron wyrostkw. Jego wzrok jak gdyby ich paraliowa i przygwada do ziemi. Nie drgnli nawet wtedy, gdy obydwaj wdkarze wycignli dk z trzcin i pomrukujc sowa podzikowania pod adresem Kapitana Nemo odbili od brzegu. Nagle nad zatok wybieg Czarny Franek. Jednym spojrzeniem obj gromadk swych kolegw i Kapitana Nemo. apa go, chopaki! wrzasn. Zapa i zedrze mu ten czarny kaptur! Chopcy zerwali si z trawy. Co bysno w ich rkach tak, mieli fiskie noe! Czarny Franek wyprzedzi ich i ogromnymi susami sadzi w stron stojcego na brzegu Kapitana Nemo. Tamten nie ucieka cho pdzili na niego z dzikim wrzaskiem i to powstrzymao mnie od rzucenia mu si na pomoc, przeczuwaem bowiem, e w ten sposb realizuje on jaki swj nowy zamiar. W jego rku drgn spinning, usyszaem ostry wist yki. Duy oowiany ciarek poszybowa w powietrzu i trafi Czarnego Franka prosto w odek. Chopak zgi si od tego uderzenia, jakby dosta cios pici. Moe zreszt nie tyle go zabolao, co zaskoczyo nage i celne uderzenie. Zatrzyma si i zapa za brzuch. Wwczas Nemo odwrci si i skoczy w ubraniu do wody, biegnc przez pycizn w stron dki pana Anatola. Dalej ju byo gbiej i musia pyn w cikim nieprzemakalnym ubraniu, w kapturze na gowie. A pan Anatol, ktry siedzia przy wiosach, zamiast wstrzyma d i zaczeka na pyncego, jeszcze szybciej poruszy wiosami. Przeraziy go wida noe w rkach nadbiegajcych opryszkw. Czarny Franek zapomnia o blu. W biegu zdejmowa z siebie spodnie i koszul. To samo robia jego banda. Dopadli jeziora i skakali jeden za drugim. Ju pynli za wychylajc si z wody gow w kapturze. Lecz Nemo dobrze zna t zatok. Dotar do nowej mielizny i ruszy po niej zanurzony po pas. Zgraja dopiero pyna ku mielinie, krzykiem nakaniajc si wzajemnie do popiechu. A on jakby przesta si spieszy. Rozbryzgujc wod, zmierza do ciany trzcin. Gdy chopcy dopynli do mielizny, on zanurzony po pas wchodzi w trzciny. Pan Anatol i pan Kazio ju byli daleko od brzegu. Ach, co za ajdaki, nie zabrali go ze sob! pomylaem z gniewem. Jake aowaem, e mj wehiku jest po drugiej stronie wyspy i nie mog pospieszy Nemo z pomoc. Moe w ten sposb poznabym go i zostabym jego przyjacielem?

Gdy Czarny Franek i jego banda dotarli do trzcin, rozleg si nagle ryk silnika i na jezioro wyskoczy jakby wyrzucony jak potworn si lizgacz. Wspaniay, trzydziestokonny silnik gra na najwyszych obrotach. Uciek! Uciek! powtarzaem jak w upojeniu, taka mnie rado ogarna. lizgacz raptownie skrci. Rozbryzgujc wod, a zbiela od piany, omin band i byskawicznie dobi do brzegu. Nie wyczajc silnika, a tylko wczajc wolny bieg, Kapitan Nemo wyskoczy na ld. Bez popiechu pozbiera rozrzucone tam ubrania chopcw, poskada noe i wrzuci wszystko do lizgacza. Uruchomi rub i wolno odbi od ldu. Pogrozi jeszcze wyrostkom swoim spinningiem, a pniej wszed do kabinki i zwikszy obroty. Po chwili ju go nie byo w zatoczce. Syszaem tylko zamierajcy w oddali warkot silnika, a fale wywoane rub lizgacza biy jeszcze przez jaki czas mocno o brzeg wyspy. Czy opisa wam dokadnie, co si teraz dziao nad zatok? Chopcy wyszli na brzeg mokrzy, pnadzy, tylko w slipkach. Zamierajcemu warkotowi lizgacza towarzyszyy narastajce przeklestwa. Wkrtce jednak wyczerpa si ich arsena, usiedli na brzegu i zaczli biadoli: Zabra moj ostatni paczk papierosw... Miaem taki pikny n... W kieszeni miaem trzydzieci zotych i dokumenty. Zabra tak fajn koszulk polo... Moje portki byy jak nowe... Tylko Czarny Franek nie biadoli. Siedzia na trawie z podcignitymi pod brod kolanami i milcza ponuro, patrzc w to miejsce, gdzie znikn lizgacz. Jego milczenie przyjli jako wyraz klski. I natychmiast posypay si pretensje i oskarenia: Ty jeste wszystkiemu winien. Dlaczego kazae na niego napa? Odszedby swoj drog, a my mielibymy spokj. Roman ma racj, jeste kiepskim dowdc. Je ju nie ma co, miso owcy si zamierdo, komary nas gryz w obozie. Przed milicj trzeba si kry. A ty co? Zostalimy bez ubra i teraz dziewczyny nas wymiej. Zobaczysz, dzi wieczorem Roman zrobi narad i zabierze ci dowdztwo. Przez jaki czas Czarny Franek cierpliwie sucha tych oskare. Jakby si nie mg otrzsn z myli o Kapitanie Nemo. A nagle zerwa si na rwne nogi. Milcze, hoota! Przez kogo te wszystkie kopoty? Czy nie zakazaem wam kra kajakw i zabija tej owcy na wyspie? Posuchalicie nie mnie, tylko Romana. Mwiem: nie robi szumu zaraz w pierwszych dniach po przybyciu nad jezioro. Czeka na wielki skok. Lecz wy, gupcy, suchacie Romana. Butl i lamp te niepotrzebnie podkradlicie harcerzom. I teraz musicie kry si w obozowisku, ani nosa nie wyciubi. Przerwa mu ktry z golasw: Wielki skok? Gdzie masz ten wielki skok? A wanie, e ju si szykuje. Bdzie mona zarobi grub fors, jak j zdobdziemy, cae jezioro przewrcimy do gry nogami, a potem znikniemy. Pojedziemy nad morze, rozumiecie? Ale przedtem musz dosta w swoje rce Kapitana Nemo. Dzi wieczr bdzie narada i musicie wybra: Czarny Franek czy Roman. A teraz wracamy do obozu, moe dziewczyny dadz nam jakie achy. Po tej przemowie chopcy poczuli si raniej. Posusznie wstali i ruszyli za Czarnym Frankiem.

Przeszli brd i znaleli si na obronitej wierzbami polnej drodze. Zaraz jednak znowu skrcili z niej w stron jeziora. Wtedy ja te przeszedem brd. Ostronie wychyliem gow zza trzcin i zobaczyem, e id ciek na przeaj przez pola. cieka omijaa zarola i zmierzaa ku widocznej midzy drzewami zatoce Jezioraka. Zauwayem, e chopcy coraz czciej rozgldaj si na wszystkie strony, jakby chcc si upewni, czy nikt ich nie obserwuje, czy nie zagraa im jakie niebezpieczestwo. Wszystko wskazywao wic na to, e obozowisko znajduje si gdzie bardzo blisko. Pole byo due, rosy na nim ziemniaki. Jak na doni lea przede mn cay teren a do jeziora. Nikt, kto si znajdowa na polu, nie mg mi znikn z oczu. Ale i mnie dostrzeono by natychmiast, gdybym wyszed zza ciany trzcin. Uzbroiem si wic w cierpliwo i czekaem. A oni szli coraz wolniej i coraz czciej rozgldali si na wszystkie strony. A wreszcie stanli nad brzegiem jeziora. I po sekundzie ju ich nie widziaem. Jakby si w jezioro zapadli. Moe to puapka? zastanawiaem si. Pooyli si w krzakach nad wod i obserwuj pole. Czekaem jeszcze jaki czas. w kocu postanowiem zaryzykowa. Poszedem jednak nie ciek przez kartoflisko, lecz wzdu trzcin. Potem, skradajc si ostronie od krzaka do krzaka, znalazem si w miejscu, gdzie zniknli mi z oczu. Nie byo po nich nawet ladu. Czyby odpynli dk albo na trzcinowych tratwach? Widziaem std drugi brzeg z ciemn cian lasu i oddalon o sto metrw od ldu malutk, podobn do zielonej kpy wysepk. Otaczaa j zwarta ciana trzcin, robia wraenie bagnistej, dostpnej tylko ptactwu wodnemu. Lecz nagle w zieleni drzew na wysepce migno co jasnego. Raz, drugi, trzeci... Tak, to szeciu goych chopakw ostronie wychodzio z wody i znikao w trzcinach. A wic to wanie ta malutka wysepka bya ich tajnym obozowiskiem? Dostawali si do niej za pomoc wizek trzciny. Wspaniae znaleli miejsce. Nikomu, kto przepywa obok, nawet chyba na myl by nie przyszo, e w zielonej gstwinie drzew i krzakw kryje si banda modych opryszkw. Szybkim krokiem wracaem na Czaplak, a potem przez jego pustyni brnem do miejsca, gdzie zostawiem swj wehiku. Od rana nie miaem nic w ustach. A przecie nie odczuwaem ani godu, ani pragnienia. Drczya mnie myl o mapie owisk. C to bya za dziwna mapa, e Wacek Krawacik i Brodacz chcieli zapaci za ni tyle pienidzy? Co miay znaczy sowa Krawacika: Ta mapa zwrci nam wszystko z nawizk? Musz obejrze map, zanim trafi ona do rk Wacka Krawacika pomylaem. A jednoczenie zaczynay mnie drczy wyrzuty sumienia. Czy po to przybyem nad Jeziorak, aby walczy z Czarnym Frankiem, oglda mapy owisk? Czy jest sens interesowa si tymi sprawami, gdy moim celem winno by odnalezienie Czowieka z Blizn i zatopionego skarbu? Przebyem pustyni Czaplaka i dotarem do drugiego brzegu wyspy. Na pycinie nie zobaczyem ju jachtu Wacka Krawacika. Odpyn, gdy ja ledziem Czarnego Franka. Wlazem do wehikuu i po chwili zbliyem si do miejsca, gdzie sta mj namiot, a obok mieszkali rycerze spinningu z maonkami.

Przed moim namiotem, na mojej kuchence gazowej, na mojej patelni smaya wielkiego szczupaka panna Marta z jasnym warkoczem. U ssiadw take smaono ryby trzy mae krasnopiry i jedn potk. Pan Anatol ypa okiem na ogromnego szczupaka na mojej patelni; i zdao si, e ma ochot przemwi, ale milcza. Ten wielki szczupak odbiera mu ch do poucze, a zadawanie pyta nie leao zapewne w jego naturze. Gdy przypynem do brzegu swoim wehikuem, Marta, ktra widziaa na wodzie mj samochd, nie wyrazia zdumienia. Tylko powiedziaa: Dlaczego ja si od razu nie domyliam, e paski samochd jest amfibi? Teraz wiem, w jaki sposb znalaz si pan na drugim brzegu, cho promem pan nie przepyn. Wiem te, e z pana taki sam tajemniczy ptaszek jak i z Kapitana Nemo. Po chwili dodaa wskazujc na patelni: Tylko tego szczupaka zowiam. Pan chyba si nie gniewa, e bez pozwolenia wziam z namiotu pana maszynk i olej? Ale z jednym szczupakiem do domu wraca nie warto. Jestem godna, a pan zapewne i rwnie nic nie jad. W tym momencie poczuem straszliwy gd. Mwia prawd: byo poudnie, a ja od rana nie miaem nic w ustach. Szczupaczysko pachniao tak mocno, e a mi si odek skrca. Czy pani chce postpowa w myl przysowia, ktre powiada, e do serca mczyzny trafia si przez odek? zapytaem, siadajc moliwie najbliej patelni ze szczupakiem. Z udan powag skina gow. To prawda, e we mnie warto si zakocha. Co dzie na obiad miaby pan wspania rybk. A ja sdziem, e to pani zakochaa si we mnie powiedziaem ze zdumieniem. Wszystkie oznaki o tym wiadcz: y pani beze mnie nie moe. Gdy wracam zdroony do swego wigwamu, zastaj urocz osbk, ktra mi smay wspania ryb. Mj Boe, czy aby nie znalazem si w raju? Pana Anatola i jego Myszk zmogy jednak zapachy rozchodzce si z mojej patelni. Obydwoje podeszli do nas. Myszka rzeka do swego ma z odrobin pretensji w gosie: O, wanie takie ryby powiniene apa, Anatolu. I bd owi owiadczy dumnie pan Anatol. Tylko chciabym wiedzie, gdzie pani zapaa tego szczupaka? Dziewczyna wskazaa palcem poblisk, poronit gdzieniegdzie kpami greli zatoczk, oddalon od nas o sto metrw. O tam, w pobliu starego dbu, prosz pana. Pan Anatol wzruszy ramionami. Wedug wszelkich znanych mi teorii wdkarstwa tam nie ma prawa erowa szczupak. Brakuje trzcin, prosz pani. On lubi chodzi wzdu trzcin. Panna Marta westchna ciko: Nie wiem, prosz pana. Moe to jaki zabkany szczupak? Tak zgodzi si. Mamy do czynienia ze zjawiskiem nietypowym... Rozgniewaa mnie gadanina pana Anatola. Miaem do niego szczegln pretensj za jego brzydki postpek wobec Kapitana Nemo.

A moe pana teorie s bdne? P dnia wdkowa pan koo Czaplaka, ale jak widz, zowi pan tylko cztery mae rybki. Machn rk. Przydarzya si nam straszna przygoda i dlatego pow nie mg by udany. Jakie obuziaki skrady nam dk i schoway j w trzcinach. A potem day za ni pidziesit zotych. I wszystko byoby dobrze, gdyby nie wtrci si do tej sprawy jeszcze jeden czowiek, jaki wariat, prosz pana. Syszaem, jak te obuziaki woay na niego Kapitan Nemo. O mao nie doszo do bitwy, tamci ju wycignli noe... A pan oczywicie uciek powiedziaem. Odpynem z naciskiem odrzek pan Anatol. Ja si do bjek nie mieszam. Ten Nemo ma jakie porachunki z obuziakami, ale po co nas wciga w t spraw? Wskaza nam wprawdzie, gdzie jest dka, ale my i tak, bez niego, za pidziesit zotych mielibymy z powrotem nasz d. Ja nigdy nie uciekam, prosz pana. Wygldao na to, e si troch na mnie obrazi. Siedziaem zy, poirytowany jego gadanin. Dlaczego pan nie je? usyszaem pytanie panny Marty. I dopiero w tym momencie zorientowaem si, e mam na kolanach talerz z trzema kawakami usmaonego szczupaka. Czy ukroi panu chleba? Ta jej troskliwo tylko dolaa oliwy do ognia. Jeszcze bardziej si zirytowaem. A moe pani od razu woy mi kawaek szczupaka do ust? przedrzeniaem jej uprzejmy ton. Czy sdzi pani, e ja nie domylam si, jaka jest przyczyna tej troskliwoci? Pani chce wiedzie, gdzie jest obozowisko bandy Czarnego Franka. Pani mi wczoraj specjalnie powiedziaa o tym piercionku, wiedzc, e to mnie zachci do poszukiwa obozu. Ale ja pani rozczaruj: nie wiem, gdzie jest obz. Nie wiem i ju. A chobym nawet wiedzia, to i tak nie powiedziabym o tym pani, bo nie chc, eby przez gupi piercionek pakowaa si pani w awantur z noownikami. A w ogle uprzejmie zawiadamiam pani, e banda Czarnego Franka nic mnie nie obchodzi, mam inne sprawy do zaatwienia. Zdaje mi si, e w zoci powiedziaem za wiele. Bo ona natychmiast podchwycia moje sowa. Inne sprawy? Jakie? Ach tak oburzyem si. Chce pani zosta moim spowiednikiem? Nie rozumiem, dlaczego si pan a tak zoci? Nie znalaz pan obozu, to nie, mwi si trudno. Przestao mi zalee na piercionku. I na chopaku, ktry mi go darowa, rwnie mi nie zaley, odkd pojawi si Kapitan Nemo. Ach, sto takich piercionkw oddaabym, eby pozna tego Kapitana! Pan go dzi widzia? Widziaem mruknem. By na Czaplaku i zdaje mi si, e ledzi Czarnego Franka, aby znale tajne obozowisko bandy. Tylko, e jak zwykle zwyciya w nim szlachetno. Zauway kopoty pana Anatola i niepotrzebnie si wtrci. Pani sama syszaa, co mwi pan Anatol. I opowiedziaem jej dokadnie o caym zdarzeniu. Wspaniay! On jest niezwyky zachwycaa si panna Marta. Sam przeciw szeciu noownikom? To prawdziwy bohater. Wydaje mi si, e kocham Kapitana Nemo. Odstawiem talerz na traw.

To moe ja zostawi tego szczupaka, skoro pani zmienia obiekt swych zainteresowa sercowych? Od dzi zapewne nie dla mnie, tylko dla Kapitana Nemo bdzie pani smay rybki? Rozemiaa si. To z pana taki zazdronik? A w ogle chciaabym wiedzie, co pan robi na Czaplaku, gdy Kapitan Nemo samotnie walczy z noownikami? Siedziaem w krzakach odparem bezczelnie. Tak? Nie posdzaam pana o tak maostkowo. Bo to nie bya maostkowo, tylko wielkoduszno. Moe pani by pewna, e serce a rwao mi si do walki u boku Kapitana Nemo. Ale wwczas musiabym wyj z kryjwki i nie odnalazbym obozu Czarnego Franka. Gdy przekonaem si, e Kapitan Nemo da sobie rad beze mnie, pozostaem w kryjwce. Rozumiem skina gow. Innymi sowy, pan jednak wie, gdzie jest obozowisko bandy. Owszem, znam miejsce, gdzie obozuje banda. Lecz nie powiem pani, poniewa nie chc, aby z powodu tego piercionka spowodowaa pani now awantur. Pojedzie tam pani ze swoimi brami. Czarny Franek piercionka odda nie zechce, moe dojdzie do bjki. I po co? Dla piercionka? Zreszt, pani ju teraz kocha Kapitana Nemo. A pewnie, e on mi si podoba sto tysicy razy wicej ni ktokolwiek inny odpara zaczepnie. Sta si moim ideaem. Co mnie zakuo. Przyznaj, e jest wspaniay stwierdziem po chwili namysu. Imponuje mi jego odwaga i zrczno. Nie wszystko jednak w jego postpowaniu mog pochwali. Ach tak? C takiego budzi pana zastrzeenia? Uwaam, e niepotrzebnie uderzy oowian kulk Czarnego Franka. A gdyby tak trafi w oko? Kapitan Nemo ma nieomylny rzut. A poza tym, c to? Staje si pan obroc noownikw? A co by zrobi Czarny Franek, gdyby schwyta Kapitana Nemo? Czy take by uwaa, aby mu nie zrobi krzywdy? Nie wiem, co by zrobi Czarny Franek. Ale jego sposobami walczy nie naley. I druga sprawa. Dlaczego im zabra ubrania? Wystarczyo wzi noe. Czuj niech do tej bandy, ale przecie ci chopcy siedz teraz skurczeni z zimna i gryz ich komary! Nie wiem, czy zdoaem j przekona. Siedziaa przez jaki czas zamylona, by moe rozwaajc postpki Kapitana Nemo. A ja umyem patelni w jeziorze, potem zapaliem fajk i usiadem przed namiotem. Moj histori z piercionkiem znowu podja rozmow uzna pan za niegodn uwagi. Powiedzia mi pan dzisiaj, e sprawa bandy Czarnego Franka nic pana nie obchodzi, bo co waniejszego ma pan na wzgldzie. Wic dlaczego, prosz pana, ledzi pan Czarnego Franka i tak bardzo zaleao panu na odkryciu jego obozu? Zaimponowa mi jej spryt. Umiechnem si i pomylaem, e przecie nic zego chyba si nie stanie, jeli jej opowiem o spotkaniu Wacka Krawacika z Czarnym Frankiem. Fiuuuu! gwizdna przecigle, bardzo zaintrygowana. Tak im zaley na tej mapie? Gotowi za ni zapaci?! A potem spojrzawszy na mnie uwanie, stwierdzia:

Rozumiem, e nie chce pan mi powiedzie, gdzie jest obozowisko Czarnego Franka. Ale czy nie warto tej wiadomoci przekaza Kapitanowi Nemo? Przypuszcza pan przecie, e on rwnie ledzi Czarnego Franka, aby trafi do obozowiska. Potem jednak zdecydowa si wycign z opresji tych dwch panw i straci moe jedyn okazj, aby odnale obz. Ba wzruszyem ramionami. Chtnie mu powiem, gdzie jest obz. Tylko jak si z nim skontaktowa? Zrobia tajemnicz min. Gdy szam do paskiego obozu... zacza szepta, aby jeszcze bardziej podkreli tajemniczo sprawy. A trzeba panu wiedzie, e dzi nie wziam dki, tylko przyszam tu pieszo, brzegiem jeziora, prawie cztery kilometry... No, nieche pani mwi zniecierpliwiem si. Chwileczk, zaraz pan si wszystkiego dowie. Idc tu brzegiem, zajrzaam do wyprchniaego pnia potnego dbu, ktry ronie o p kilometra std nad brzegiem jeziora. Ma przy ziemi potn dziupl; dorosy czowiek moe si w niej schowa. Ja te si kiedy w niej ukryam przed deszczem. Ot, w tej dziupli, lea... mokry strj Kapitana Nemo. Co takiego?! zerwaem si z ziemi. To wspaniaa okazja. Bdziemy mogli tam spotka Nemo. Przecie nie pjdziemy tam i nie bdziemy czekali, a on wrci po swoje ubranie. Nie wiadomo przecie, kiedy to bdzie. Sdz, e najlepiej zrobimy, jeli napiszemy do niego listy. Pan z wiadomoci o obozie Czarnego Franka. A ja licik miosny. Napisze, e chciabym si z nim spotka i porozmawia. O czym? zaciekawia si. On chyba mgby mi pomc w pewnej sprawie. Machna rk. Ech, pan te prbuje by tajemniczy jak Kapitan Nemo... Miaem w wehikule teczk z papierem listowym i owkiem. Jeden komplet papier listowy i kopert daem Marcie, a sam zaczem bazgra na drugim. Szanowny Panie Kapitanie Nemo Obserwowaem Pana potyczki z band Czarnego Franka. Aczkolwiek nie wszystkie Pana postpki aprobuj, rozumiem, jaki cel Panu przywieca. Przybyem tutaj z pewn misj, sprawa jest szlachetna. Bd bardzo wdziczny, jeli zechce Pan spotka si ze mn w porze i miejscu dla Pana dogodnym. Mieszkam w namiocie o piset metrw od wyprchniaego dbu, gdzie znajdzie Pan ten list, posiadam samochd-amfibi i po tym potrafi mnie Pan rozpozna. P.S. Obz Czarnego Franka znajduje si na malutkiej wyspie obok Czaplaka. List zakleiem i jeszcze przez chwil czekaem, a panna Marta napisze swoje miosne wyznania. Wreszcie i ona zakleia kopert. Idziemy! owiadczya, podnoszc si z trawy. Ja zreszt ju musz wraca do domu, a ten db jest po drodze. Odprowadzi mnie pan, prawda? Zabraa swoj skadan wdk i ruszylimy brzegiem. Obydwoje bylimy milczcy, zapewne kade z nas rozmylao, jak Kapitan Nemo zareaguje na nasze listy.

Zastanawiaem si te, dlaczego wanie w tym sprchniaym dbie pozostawi mokre ubranie, a nie zabra go do swego mieszkania, bo przecie chyba gdzie mieszka? Dziupla bya do gboka. Kapitan Nemo woy kije midzy jej brzegi i jak na ramiczku w szafie suszy w dbie swoje mokre ubranie rybackie. Woylimy listy do kieszeni kurtki, a potem poegnaem Mart i zawrciem do swego obozu. Chciaem przespa si troch, odpocz przed wypraw, ktr zaplanowaem na dzisiejsz noc. Na jeziorze, w czerwonym wietle gasncego soca, gono krzyczay mewy, jakby kcc si ze sob o kolacj. Nad brzegiem nisko latay jaskki, zbierao si bowiem na deszcz. Idc do swego namiotu wci spogldaem na drug stron jeziora. Dlaczego nie ma Czowieka z Blizn? Czyby zawie miay wszystkie moje rachuby i przewidywania? Czyby wyprawa na Jeziorak po zatopiony skarb gotowaa mi klsk? Raptem od strony starego dbu usyszaem warkot motoru lizgacza. Nemo by w pobliu dbu z dziupl. I moe nawet nas obserwowa. A teraz odpyn pomylaem.

ROZDZIA SMY [top] WYPRAWA W MROKACH NOCY W TAJNYM OBOZIE BANDY JENIEC ROZMOWA OPRYSZKOW PRBA UWOLNIENIA JECA NIEWIDZIALNY WRG CZY JESTEM KAPITANEM NEMO W NIEWOLI NA WYSPIE RUDA BRONKA CIKI LOS JECW Zbudzi mnie omot kropel na brezentowej pachcie namiotu. Wyjrzaem na dwr i przekonaem si, e nad jeziorem ju zapad zmrok. U moich ssiadw paliy si w namiotach lampy gazowe i sycha byo pogwar rozmw. Deszcz silniej zaomota na ptnie namiotu, a potem raptownie przesta pada. Zapewne chmura odesza gdzie dalej, zrosiwszy okolic tylko odrobin wody. Powietrze nie ochodzio si, przeciwnie, zrobio si jeszcze bardziej parno i duszno. Tej nocy zapowiadaa si porzdna ulewa. Umyem twarz w jeziorze, a poniewa poczuem gd, ukroiem sobie kawaek czerstwego, kupionego przed czterema dniami chleba, posmarowaem go masem i demem truskawkowym. Noc zapada szybko, wic szkoda mi byo czasu na gotowanie wody na herbat. Nadmuchaem dtk zapasowego koa, z kufra wehikuu wyjem nieprzemakaln torb, w ktrej zamierzaem potem schowa ubranie. Zasznurowaem namiot, aby moi ssiedzi myleli, e nadal pi. Zarzuciem dtk na rami i ruszyem cicho brzegiem jeziora, kierujc si w stron, skd najbliej byo do wysepki zamieszkanej przez band Czarnego Franka. Albowiem wanie ta wyspa bya celem mojej wyprawy. Noc gstniaa z kad chwil; jezioro wygldao jakby w nie kto nala atramentu. Nie byo wiatru. Po wodzie rozchodzio si kwakanie kaczorw buszujcych w przybrzenych trzcinach.

Przyspieszyem kroku. Zdawaem sobie spraw, e tej nocy bdzie bardzo ciemno, bo po niebie suny deszczowe chmury. W nieprzeniknionym mroku trudno byoby odnale malutk wysepk na ogromnej poaci jeziora. Wreszcie gdy po lewej rce zosta w tyle Czaplak ujrzaem ma, czarn plam. To bya wyspa z obozowiskiem bandy. Nieraz w miym towarzystwie zaywaem nocnych kpieli w rzece lub jeziorze. Ale teraz czekaa mnie samotna wyprawa w czarnej jak atrament toni. Dlatego chocia wietnie pywam zabraem ze sob nadmuchan dtk samochodow. Miaem na niej transportowa ubranie schowane do nieprzemakalnej torby; chciaem rwnie zapewni sobie moliwo krtkiego odpoczynku. Rozebraem si i rzuciwszy na wod dtk po cichu zanurzyem si w czarn to. Woda bya nad podziw ciepa. O wiele cieplejsza od otaczajcego mnie powietrza. Pynem powoli, aby nie robi plusku; musiaem zreszt popycha przed sob dtk z ubraniem. Ubranie trzeba byo zabra po powrocie, w nocnych ciemnociach mogem go nie odnale. A poza tym trudno byo przewidzie, jak dugo pozostan na wysepce. Moe przez jaki czas bd siedzia ukryty w zarolach, obserwujc band Czarnego Franka? Po wyjciu z wody mogo mi by zimno, no i komary... Niestety, nie brakuje ich na mazurskich jeziorach. Woda w jeziorze nie miaa jednolitej temperatury, niekiedy obejmowa mnie niemal lodowaty chd; zapewne trafiem na jakie podwodne prdy albo rda. Taka samotna nocna wyprawa stwarza specjalny nastrj. Nie wierz oczywicie w istnienie wy i potworw zamieszkujcych wielkie jeziora, a przecie wci miaem uczucie, e ocieram si o jakie zimne i liskie cielska, e co chwyta mnie za nogi i obezwadnia rce. Cho nie wia najlejszy wiaterek, jezioro pene byo jakiego dziwnego ycia. Co w nim pluskao, to z tej, to z tamtej strony. Wydawao mi si nawet, e zupenie niedaleko kto czy co pynie parskajc. Nadsuchiwaem dugo, ale parskanie nie powtrzyo si wicej, natomiast wyranie syszaem cichy, jednostajny plusk, jakby kto bardzo ostronie pyn. Moe to kto z bandy Czarnego Franka? pomylaem... I zdwoiem ostrono. Przede mn wyrasta z jeziora zwarty, nieprzenikniony masyw drzew na wysepce. Pod nogami wyczuem wirowate dno. Wysepk otaczaa pycizna. Dotarem do szuwarw i zagbiem si w nie, uwaajc, aby nie spowodowa haasu, chocia przypuszczaem, e banda Czarnego Franka raczej nie rozstawia na wysepce wart. Niegocinne wraenie, jakie sprawiaa ona na przepywajcych, dawao chyba bandzie poczucie spokoju i bezpieczestwa. Tymczasem noc staa si jeszcze ciemniejsza i znowu zaczo pokapywa. Po omacku trafiem na twardy grunt i wliznem si w kp modych olszyn. Wtedy zobaczyem wiateko. Palia si turystyczna lampa na gaz propan-butan, zapewne ukradziona z obozu harcerskiego. Na niewielkiej, kolistej polance chopcy z bandy Czarnego Franka wycili krzaki i nisko rosnce gazie drzew. Wysze gazie pozostawili, tak e tworzyy one naturalny baldachim. Nienaruszone zostawili rwnie krzaki dookoa polanki, a poniewa byy bardzo gste, nawet kto przepywajcy o krok od wyspy nie dostrzegby blasku.

Na polance sta duy szaas zbudowany z gazi. Konstrukcj z erdzi pokryway snopki trzcin, co w rodzaju strzechy stanowicej wietn ochron przed deszczem. Banda nie palia ogniska, nie mg wic jej zdradzi dym. Nie dziwiem si ju, e w ubiegym roku nikt nie odkry tajnego obozowiska. Wok palcej si lampy gazowej siedziaa krgiem caa banda trzynacie osb. Nie, czybym si pomyli? Naliczyem ich a czternacie... No, tak! Czternasta osoba bya przywizana do pnia drzewa na skraju polanki. To z ni prowadzi rozmow Czarny Franek. Nie myl sobie, maminsynku, harcerzyku zatracony mwi e ci tak od razu pucimy do twojego obozu. Najpierw z tob poigramy. Bdziesz tu siedzia z przywizanymi do drzewa rczkami, a komary urzdz ci tak, e spuchniesz jak bania. Ale sam sobie jeste winien. Po co przypyne na przeszpiegi? Krogulec ci tu przysa? Ja mam z nim porachunki jeszcze z ubiegego lata, a ty jeste z jego zastpu, prawda? Nic wam nie powiem burkn przywizany chopak. I wtedy go poznaem. To by Baka z zastpu Krogulca. Nie musisz mi nic mwi rozemia si Czarny Franek. Krogulec rozesa was na wszystkie strony, eby odnale nasz obz. Bo on chce urzdzi na nas najazd. I ty, spryciarzu, nasz obz znalaze. Tylko e to ci si na nic nie przyda. Dwa lub trzy dni posiedzisz u nas jako jeniec, a potem powrcisz do Krogulca i pokonisz mu si od nas. Za trzy dni nas ju tutaj nie bdzie. Zaatwimy pewn spraw, zrobimy wielk drak i cze, harcerze. Szukajcie wiatru w polu. Harcerz nie prosi, eby go pucili, nie baga o lito i tym mi zaimponowa. Odezwa si kto inny z bandy. Z zaczepnego tonu domyliem si, e to chyba konkurent Franka do przewodzenia, Roman. A jeli przez trzy dni nie zaatwimy tej sprawy, to co wtedy? Jedzenia nie mamy, a jeszcze tego chopaka trzeba bdzie ywi. Gaz si nam wkrtce skoczy, po obozach i biwakach strach si pokaza, godno i chodno, a ty sam w babskich portkach chodzisz, tak ci ten Nemo wykoowa. Rzeczywicie, dopiero teraz zauwayem, e Czarny Franek nosi damskie spodnie. Zapewne ktra z dziewczyn miaa oprcz sukienki jeszcze par spodni, ktre mu poyczya. Inni z tych, co to ich odziey pozbawi Kapitan Nemo, te byli poubierani cudacznie w portki z koca, w poyczone damskie bluzki i koszule. Znowu szurasz? rozzoci si Czarny Franek i zacinit pi podsun pod nos Romana. A kto winien, e strach si wszdzie pokaza? Czy to nie twoje dzieo? Co do tych trzech dni, wszystko zaley od was. Powiedziaem wam ju, e Wacek Krawacik gotw jest zapaci kup forsy za odzyskanie mapy owisk. Choby i pi tysicy moemy od niego wycign. Trzeba wic t map odnale. Dostaniemy kup forsy i w wiat. Nad morze, panowie i panie. Autostopem do Sopotu, na molo. A on da te pi tysicy? powtpiewa Roman. Ty go nie znasz... To nadziany facet, mama jego handluje najmodniejszymi krawatami. Sam widziae, jak si puszy swoim jachtem. Ksiciem spinningu go nazywaj, bo srebrny medal dosta za ryby. Ale dla takiego faceta to mao. On chce by krlem. A jak zostanie krlem, skoro nie wie, gdzie najlepsze ryby bior? Nie wierz w te pi tysicy. I nie wierz, e odnajdziemy t torb z map upiera si Roman.

Czarny Franek doskoczy do niego z piciami. Byliby si pobili, ale reszta chopakw ich rozdzielia. Dopki ja tu rzdz, musisz si podporzdkowa i robi, co ci ka! zawoa Czarny Franek. A Roman odkrzykn, rwc si do bitki: Min te trzy dni i przekonaj si wszyscy, jakie s twoje rzdy. Je nie ma co, pi nie ma co, papierosw brakuje. Co bdziemy pali? Olszynowe licie?! Ta ich ktnia bya mi na rk, bo pochaniaa uwag caej bandy. Zaczem podkrada si ku modemu jecowi. Ale zadanie miaem przed sob nieatwe. Niosem ubranie i dtk pokanych rozmiarw, co utrudniao mi ruchy, a take powodowao dodatkowy szum, bo o dtk ocieray si licie. Lecz nie chciaem jej zostawi, bojc si, e jej nie odnajd, gdy nadejdzie chwila ucieczki z Bak. Czarny Franek i Roman wci si kcili. Ale tym razem jeszcze Czarny Franek zwyciy. Byem ju niemal za plecami Baki, gdy banda zgodnym hura rozstrzygna spr na jego korzy. Przy nim zostao wodzostwo gangu. Psssst szepnem do Baki. Jestem twoim przyjacielem... Nie daj po sobie pozna, e wiesz o mojej obecnoci... Baka ani drgn. Jakby nie sysza mojego szeptu. Bdzie z niego kiedy znakomity zwiadowca pomylaem. W kieszeni spodni namacaem scyzoryk, rozwarem jego ostrze. Nagle odezwaa si ruda dziewczyna, ktra jeszcze w gospodzie ludowej wzbudzia moje zainteresowanie. A ja nie krzycz hura jak inni. I ciebie, Czarny, i Romana uwaam za tchrzy. Obydwaj tylko mylicie o tym, jak umkn przed Nemo. Zostawi was bez portek, zdar wasz sztandar, kpi sobie z was w ywe oczy. Mylaam, e jestecie inni. Uciekam z domu, bo mwilicie, e tutaj znajd przygod, ycie pikne i surowe. A wy jestecie najzwyklejsz band zodziejaszkw. To pikne ycie ma polega na uciekaniu przed milicj? Przekonaam si, e jestecie tchrzami i nawet bi si nie umiecie. Nigdy nie bilicie si z silniejszym od siebie, tylko ze sabszym. Zawsze w kilku napadacie na jednego. Mylaam, e bdziemy owi ryby, smay je na ogniu, piec ziemniaki, y prymitywnie inaczej ni w miecie. A wy? Siedzicie przy kradzionej lampie, jecie kradzione miso. I to ma by niezwyka przygoda? Nemo sam jeden potrafi si rozprawi z ca wasz band. Chlastaa ich tymi sowami jak batem. Nie krya swej pogardy. Roman tylko splun gono. To id do tego Nemo, jak jeste taka mdra powiedzia. My tu janie panienek nie potrzebujemy. Wracaj do mamusi. Ale Czarnemu Frankowi zrobio si troch wstyd. Bolenie chyba odczu sowa dziewczyny. Ty, Bronka rzek wiesz, e ja tego wszystkiego nie chciaem. Ani tych kradziey, ani innych awantur. Co najwyej miay by draki z turystami. Ale wyszo inaczej, z winy Romana. Wszyscy byli godni, wic ich Roman namwi na zabicie owcy i od tego si zaczo. Ale jak tylko odnajdziemy t map i Wacek Krawacik da fors, wyjedziemy nad morze i bdzie inaczej. Pienidzy nam starczy na chleb i miso. Tam bdzie prawdziwa przygoda. Pjdziemy do rybakw, zaczniemy im pomaga owi ryby, moe nawet wypyniemy z nimi na morze.

Nie chc. Ju teraz nie chc! krzykna histerycznie Bronka. Przekonaam si, e nie przygoda nas czeka, tylko dom poprawczy. Moecie std odej jutro lub za tydzie, a ja zostan, bo chc pozna Kapitana Nemo. O Boe pomylaem jeszcze jedna zadurzya si w Kapitanie Nemo. A ja kicham na Kapitana Nemo wrzasn rozzoszczony Czarny Franek. Umyka przed nami jak zajc. Niechby tu si zjawi... I w tym momencie z krzakw po drugiej stronie polanki co wyleciao i upado pod nogi Czarnego Franka. Jakie due zawinitko. Kto to? Co to? posypay si gosy. To nasze ubrania! zawoa ktry z chopakw. Kto inny wrzeszcza: Nemo jest na wyspie! Rzuci nam ubrania. On jest gdzie tutaj. Chwytajcie go! Szukajcie! Jakby kto petard rzuci w sam rodek polanki. I jak odamki petardy chopaki i dziewczta prysnli na wszystkie strony malutkiej wyspy. Moja ciekawo zostaa ukarana. Zamiast w chwili gdy powstao zamieszanie, przeci sznury opasujce Bak i skoczy z nim do jeziora, suchaem ich ktni. A teraz, kiedy dopadem do Baki, byo ju za pno. Na kark wskoczyo mi a czterech dryblasw. Kilka dziewczt trzymao Bak. Jest! Jest! Mamy go! Zwizali mnie jak barana i zawlekli przed lamp gazow. Na powrt te skrpowali Bak i pozostawili go na skraju polanki. Wic to jest Kapitan Nemo! triumfowa Czarny Franek. Masz, Bronka, swojego bohatera. Ley u moich stp. I bdzie jeszcze cienko piewa. e te od razu nie domylilimy si, kim jest Nemo. Przecie on by z nami w gospodzie, gdy otrzymalimy list z pogrkami powiedzia Roman. Ktra z dziewczt zaja si zawinitkiem rzuconym na polan. Podaa Czarnemu Frankowi jego spodnie i koszul. A take kartk. Tu jest jeszcze list od Nemo powiedziaa. By w waszych rzeczach. List? Po co mamy go czyta? On sam teraz nam powie, co napisa. Znowu pewnie jakie pogrki, co panie Kapitanie? i Roman potrci mnie czubkiem buta. Zamierzaem przez jaki czas udawa Kapitana Nemo, aby on znalaz si w bezpiecznej odlegoci od wyspy, ale bezczelna mina Romana tak mnie zirytowaa, e burknem: Gupi jeste, chopcze, Nemo wam umkn. Ja nim nie jestem. Syszysz, Bronka, jaki to odwaniak? zachichota Franek. Ze strachu gotw si wyrzec ojca, matki, a nawet samego siebie. Przeszukajcie jeszcze raz wysp. Znajdziecie moj dtk i ubranie powiedziaem. Kapitan Nemo nosi nieprzemakalny kaptur i kurtk. I ciemne okulary. Chopcy znowu rozbiegli si po wyspie. Ktry z nich mia elektryczn latark. Oczywicie znaleli dtk i ubranie. On nie jest Nemo owiadczya Bronka. Nemo nie wypieraby si swojej osoby. Byby dumny z tego, e jest Nemo. Czarny Franek nie chcia zrezygnowa z triumfu.

Kamie. To tylko wybieg z jego strony, eby si uratowa przed nasz zemst. Roman ma racj: ten facet by w gospodzie wtedy, gdy dostalimy pierwsz kartk. Spojrza na list, ktry mu podaa dziewczyna. To nie pan go pisa? zapyta drwico. Nie. Zaraz sprawdzimy. Ale najpierw przeczytam ten licik. Po raz drugi was ostrzegam: umykajcie z Jezioraka. Ja tu jestem panem i nie chc waszego towarzystwa. Do kradziey i awantur. Oddaj wasze achy, bo si nimi brzydz. Kapitan Nemo Byo zbyt ciemno, abym mg widzie wyrazy twarzy Czarnego Franka. Ale jestem pewien, e a poczerwienia ze zoci. No, zobaczymy, kto tu jest panem i kto si std wyniesie. Chopaki! wykrzykn. Dajcie mi notes i owek. Ten pan napisze moj odpowied. Rozwicie mu praw rk. Po chwili miaem na kolanach notes, a w palcach trzymaem owek. Szeciu chopakw otaczao mnie ciasno, bym nie zdoa umkn. Czarny Franek dyktowa mi: Panem Jezioraka jest Czarny Franek. Od dzi Kapitan Nemo przestaje istnie. Bronka zajrzaa do kartki trzymanej przez Czarnego Franka, a potem pochylia si ku mnie i zerkna na moje bazgroy. Trzeba by lepym, eby nie zauway: to nie ten pan pisa list od Kapitana Nemo rzeka. Od razu domyliam si, e on nie jest Nemo. Po kolei wszyscy czonkowie bandy zaczli porwnywa mj list z listem od Nemo. Jedni twierdzili, e oba charaktery pisma s do siebie podobne. Inni za byli zdania, e kartki pisay dwie rne osoby. Nie musz nikogo udawa powiedziaem z dum. Mam wasn saw i przeyem te sporo niezwykych przygd. Nazywaj mnie Pan Samochodzik. O, jake zudn spraw jest sawa. Czarny Franek tylko si rozemia: Pan Samochodzik? Skona mona ze miechu na takie przezwisko. Nigdy o kim takim nie syszaem. Tylko Baka pisn radonie. O rany, Pan Samochodzik! Wilhelm Tell tyle nam o panu opowiada. O wszystkich waszych przygodach nam mwi. Tell? krzyknem w jego stron. A gdzie jest teraz Tell? On dowodzi nasz druyn, Panie Samochodzik! odkrzykn Baka. Czarny Franek podnis gos: Nie rozmawia ze sob. Jecy nie maj prawa prowadzi rozmw. Ale czuem, e zabiem mu poprzedniego wieka. Nie by ju tak pewien, czy rzeczywicie schwyta Kapitana Nemo. Pan Samochodzik? pytajco rzek do mnie. Nigdy o panu nie syszaem. Czym si pan zajmuje i co robi pan na naszej wyspie? Wzruszyem ramionami. Mnie to wcale nie boli, e nikt o mnie nie sysza, A zakradem si na wysp, eby uwolni tego chopca. Nie znosz, kiedy kilku wyrostkw pastwi si nad modym chopcem. Nie chciabym, abycie wzili to za objaw tchrzostwa, ale nie zamierzaem z

wami walczy. Uwaam, e powinno si pomc wam zrozumie to, co ju poja Bronka. W taki sposb prawdziwej przygody nie przeyjecie. O Boe wity! jkn Czarny Franek. Pan nie jest Samochodzik, tylko Samogldzik. Chopaki, zacignijcie go pod drzewo do tego harcerzyka. Niech sobie pogadaj o harcerskich przygodach. Zacignli mnie do Baki pod drzewo. Zaczli si naradza, co tu pocz w nowej sytuacji. Bo przecie ju nie tylko Baka, ale i ja, i tajemniczy Kapitan Nemo poznalimy ich tajne obozowisko. Jak zwykle doszo znowu do ktni midzy Czarnym Frankiem a Romanem tym razem o wybr miejsca na nowy obz. Nie przysuchiwaem si ich swarom, wolaem porozmawia z Bak. Nie miaem pojcia, e Tell jest druynowym odezwaem si szeptem. A tym bardziej, e przyby nad Jeziorak. W tym roku zrobi matur wyjani Baka. I zosta dowdc naszej druyny. Inni jego przyjaciele, Wiewirka i Sokole Oko, szkol si na specjalnym obozie dla przyszych instruktorw harcerskich. A on z naszym hufcem przyjecha nad Jeziorak. Mamy obz koo Siemian. Krogulec jest w jego druynie? Tak. I to on ci tu przysa na przeszpiegi? Na zwiad, prosz pana obrazi si Baka. Nie podoba mi si postpowanie Krogulca. Po co wam informacje o obozie Czarnego Franka? Chopcom i dziewcztom z naszego obozu duo rzeczy zgino... Ta lampa gazowa jest rwnie nasza. Czas wreszcie ukrci panowanie Czarnego Franka. Zgadzam si, e skradzione rzeczy naley odzyska. Tylko nie w ten sposb. Harcerze kontra banda obuzw? Sam przecie syszae, co mwia ta dziewczyna. Oni nie s jednacy, wszystkich do jednego worka wrzuca nie naley. Trzeba ich podzieli, odrzuci plewy od ziarna. Chciaabym o tym porozmawia z Tellem. Niech pan przyjdzie jutro na ognisko harcerskie. Ale czy jest nadzieja, e oni do jutra nas wypuszcz? A co maj z nami zrobi? Do swego nowego obozu nas nie zabior. Co najwyej wymyl jak idiotyczn kar: ot, na przykad, zostawi nas na wyspie bez ubra. Od gromadki siedzcych wok lampy odczya si Bronka i podesza do nas. Szkoda, e pan nie jest Kapitan Nemo westchna i usiada obok nas. Baka zacz szepta: Niech nas pani uwolni z wizw. Pani te nie podoba si ich postpowanie. Uciekniemy wszyscy razem, w trjk. Bronka wzruszya ramionami. Co ty gadasz? Nie mog ich zdradza, cho uwaam, e zostaam oszukana. Czarny Franek tak barwnie opowiada mi o swoich zeszorocznych przygodach nad Jeziorakiem, e zamiast jecha z rodzicami na wakacje, daam si wcign do gangu. A moe on te szuka prawdziwej przygody? Tylko e nie potrafi jej znale? zapytaem. Umiechna si. A pan przeywa te prawdziwe przygody?

Tak. Jestem wanie na szlaku prawdziwej przygody. Proponuj pani: niech pani ich porzuci. Nie, nie musi pani nas uwalnia. Prosz jutro odczy si od bandy i poszuka mojego biwaku, ktry znajduje si na drugim brzegu. Przejdzie pani obok kilku starych dbw, jeden z nich bdzie wyprchniay. Okoo p kilometra dalej stoi mj namiot. Przeyje pani wspania przygod, by moe uda si pani pozna Kapitana Nemo. Pan zna Kapitana Nemo? zainteresowaa si. Nie. Ale pewnie niedugo go poznam. Wic niech pani odszuka mj biwak. Wyle pani telegram do rodzicw, aby byli o pani spokojni... Napisaam do nich list, e jestem nad Jeziorakiem, e dzieje mi si dobrze. I eby si o mnie nie martwili. A moe uda si pani namwi rwnie Czarnego Franka, aby porzuci swoj band? Pan artuje pokrcia gow. To przecie on zorganizowa t band. I miaby j porzuci? Bd na pani czeka powtrzyem. Wahaa si. Nie wiem. Nie obiecuj... Odesza do gromady wiecujcej przy lampie, ktra raptem zacza przygasa. Koczy si gaz w butli. Sprawdz wizy na rkach tych ptaszkw powiedzia Roman. Zaraz zrobi si ciemno i gotowi z tego skorzysta. Podszed do nas, obejrza sznury na moich rkach i nogach. To samo zrobi u Baki. Idziemy spa zarzdzi Czarny Franek. Ale ze wzgldu na jecw i Kapitana Nemo naley trzyma warty. Pierwsze dwie godziny pilnowa obozu bdzie Lisia Skrka. Potem ja, a pniej Roman. A moe uwolnimy jecw? zaproponowaa Bronka. No, prosz, odezwaa si janie panienka rozzoci si Roman. Damy im po klapsie i do domu, co? Nie... Tak nie bdzie. Jutro rano naradzimy si nad kar dla nich. Musimy ich oduczy wtykania nosa w cudze sprawy. Zgasa lampa gazowa. Ciemno okrya wysepk. Banda skrya si w swoim szaasie, na dworze zosta tylko Lisia Skrka. Syszaem, jak zabija komary bzyczce mu koo twarzy, ziewa gono, potem zapali papierosa. Taki smarkacz i ju pali oburzyo mnie. I nawet zamierzaem mu co na ten temat powiedzie, lecz zrezygnowaem. Chciaem, aby banda jak najszybciej zapada w sen. Wci miaem nadziej, e moe zdoam si oswobodzi z wizw. Znowu deszcz zacz szeleci na liciach drzew. Tym razem pada coraz mocniej. Nikt z bandy jednak nawet nie pomyla, e jecy mokn. Kilkakrotnie usiowaem rozluni wizy na rkach, ale donie miaem zwizane na plecach. Nadzieja na odzyskanie wolnoci gasa we mnie w miar, jak stawaem si coraz bardziej mokry. Ze wspczuciem mylaem o Bace, ktry lea obok mnie i w milczeniu, bez skargi znosi ciki los jeca.

ROZDZIA DZIEWITY [top]

JAK SMAKUJE SZNUREK CZY NEMO JEST NIEMOW NAJAZD NA WYSP CZY CZEKA MNIE NAJWSPANIALSZA PRZYGODA CZEGO CHCIA KAZNODZIEJA NA PRZYLDKU SANDACZA CZY MONA OWI NA ZAKLCIE PATERNOSTER Deszcz monotonnie szemra na liciach drzew. Kapao mi na nos, a potem zaczo sipi na kark. Byem tylko w spodenkach, bo obuziaki z bandy Czarnego Franka nie pozwoliy mi si ubra. Z pocztku wolaem nawet deszcz ni roje komarw, ktre wabia moja golizna, ale wkrtce ogarn mnie chd i zaczem podzwania zbami. A co dopiero Baka! Wyglda na bardzo delikatnego chopca. Dostanie zapalenia puc pomylaem i szarpnem si w wizach. Pniej ogarna mnie zo na Kapitana Nemo. Gdyby nie jego pojawienie si na wysepce, udaoby mi si uwolni Bak, a i sam nie popadbym w niewol bandy. Ale Kapitan Nemo, zdaje si uwielbia takie sztuczki. Efekciarz doszedem do wniosku, moe niezbyt sprawiedliwego. Lecz czy mona by sprawiedliwym, kiedy na goe ciao padaj krople deszczu i z zimna podzwania si zbami? Baka... szepnem do chopca. Sucham usyszaem jego szept. Przysu si do mnie... Zrobi kilka ruchw caym ciaem i znalaz si obok mnie. Ja rwnie poruszyem si w ten sposb, e plecami oparem si o jego plecy. Rce miaem zwizane do tyu w przegubach, podobnie jak i Baka. Palcami namacaem wizy na jego doniach, lecz okazao si, e supe mia na piersiach. Przewrciem si na bok i tak si uoyem, e zbami signem do sznurka na doniach Baki. Och, mj Boe, jak si to przyjemnie czyta w ksice, e bohater znajdujcy si w niewoli przegryza sznury lub zgoa skrzane paski. Ale czy kiedykolwiek kto z Was, Drodzy Czytelnicy, sprbowa zbami przegry gruby sznur? Gryzem i gryzem, a przecie dopiero po dugim czasie udao mi si przerwa zaledwie jedno czy dwa wkienka. A nie byo to adne lasso jak w powieci, lecz zwyky sznur do wieszania bielizny. Moe ja sprbuj przegry? zaproponowa mi szeptem Baka. Nie dasz rady mruknem. Rce mam zwizane starym krawatem. Musiaby mie zby morsa. Deszcz szeleci wci w drzewach, a ciemno bya tak nieprzenikniona, e nie widzielimy nic nawet o krok. Co robi wartujcy Lisia Skrka? Zapewne wlaz do szaasu, gdzie spaa banda. Gdybym tylko zdoa przegry sznurek, ucieklibymy bez adnego trudu. Czy wiecie, jak smakuje sznurek? Jest to co obrzydliwego. Nie ma nic wstrtniejszego od smaku sznurka. Czowiek odnosi wraenie, e gryzie stary zmywak do garnkw. I znowu pky dwa wkienka... A potem co ciepego dotkno mojego ramienia. Cichoooo... usyszaem zduszony gos.

Czyja do przesuna si po moim ciele, namacaa sznurek. Na nogach poczuem chodne ostrze noa i sznurek zosta przecity. Jeszcze chwila i to samo stao si z krawatem. Po dwch minutach Baka rwnie by wolny, w ciemnociach jego rce dotkny moich doni. Kto chwyci mnie mocno za rami i pocign za sob. Przeliznlimy si przez krzaki olszyn a do brzegu jeziora. w kto zapewne Nemo wci nie puszcza mojego ramienia. Przez trzciny doprowadzi nas do swojego lizgacza. Poczuem, e to lizgacz, gdy potknem si o jego burt. Musz wrci po swoje ubranie powiedziaem do Kapitana Nemo. Niech pan zabierze chopca i odpywa. Ja sobie ju dam rad. Wpaw dostan si do brzegu. Nic nie odpowiedzia. Ale mojego ramienia nie puci. Drug doni chwyci mnie za rk i przesun moimi palcami po dnie lizgacza. Tak, leay tam moje rzeczy. Wlelimy do lizgacza z trudem si w nim mieszczc. Wiosa stukny o burty. Pynlimy wolno. Nemo wci nie zapala silnika, zapewne nie chcc budzi picej na wyspie bandy. Jake aowaem, e mrok nocy nie pozwala mi dojrze jego twarzy! Mia na sobie swj czarny strj, liski i mokry. Gow rwnie kry w kapturze. Twarz janiaa w mroku, ale rysw nie sposb byo rozrni. Czy dosta pan mj list? zapytaem. Nie odezwa si. Jakby nie sysza pytania. Pan nie chce rozmawia na ten temat? zagadnem go znowu. Milcza. Odezwa si Baka. Pan jest wspaniay. To by niezwyky wyczyn z tym podrzuceniem ubra na polan. Modzie kocha efekty pomylaem z gorycz. Lecz Baka doda: I dzikuj panu za uwolnienie. Pan Samochodzik wprawdzie ju przegryza moje wizy, wic za p godziny bylibymy i tak wolni. Ale teraz prdzej bd w obozie. Dzikuj panu. I tym razem nie usyszelimy gosu Kapitana Nemo. Jakby by guchy albo nie chcia w ogle z nami rozmawia. To niegrzeczne doszedem do wniosku. I troch obraliwe. Nie podjem dalszych prb nawizania rozmowy. Baka, przekonawszy si, e Nemo nie chce z nami gada, take milcza. Pynlimy w zupenych ciemnociach, nie mam pojcia, jak on orientowa si co do kierunku. W pewnej chwili, gdy zapewne doszed do wniosku, e znajdujemy si dostatecznie daleko od wyspy, wczy silnik. Na maych obrotach zbliy si do brzegu i dotkn mojego ramienia, tym ruchem nakazujc mi, abym wyskoczy. A wic jednak wiedzia, kim jestem i gdzie mieszkam; chyba przeczyta mj list. Czy podpynie pan a do harcerskiego obozu? zapyta go Baka. Potakujco mrukn co w odpowiedzi. Powiedz Tellowi, e jutro bd na waszym ognisku! zawoaem do Baki i wyskoczyem ze lizgacza w pytk, przybrzen wod. Dzikuj panu! krzyknem jeszcze do Kapitana Nemo. Silnik zawarcza goniej. Odpynli, zalewajc mnie wysok, siln fal.

Poczapaem na brzeg. Haas motoru zamiera w ciemnociach nocy. Z namiotu moich ssiadw usyszaem zaspany gos pana Anatola: Kto tam? Kto tam? To ja. Ssiad... odrzekem. Wracam z nocnego poowu ryb. Zapa pan co? zainteresowa si rycerz spinningu. Moe nawet gotw by wyj z namiotu, aby obejrze mj pow. Nie. Nic nie zapaem. Natomiast bardzo zmokem. Zachichota radonie. Odczuwa satysfakcj, e nie uda mi si pow, a do tego zmokem, on za ley w zacisznym i suchym wntrzu namiotu. Znowu poczu si mdrzejszy, co zawsze, zdaje si, sprawiao mu ogromn przyjemno. W namiocie zapaliem turystyczn maszynk gazow i zagotowaem szklank wody. Poknem pastylk asprocolu i wliznem si do piwora. Wydawao mi si, e spaem tylko krtk chwil. Zbudzi mnie narastajcy haas na jeziorze. Spojrzaem na zegarek: bya trzecia nad ranem. Wystawiem gow z namiotu i zobaczyem jezioro okryte lekk, zwiewn mg. rodkiem toni, to zjawiajc si, to znw znikajc we mgle, pyno dwanacie kajakw. Cztery z nich miay silniki tummlery i holoway po dwa inne kajaki. W kadym siedziaa dwuosobowa zaoga zoona z harcerzy w penym umundurowaniu. Razem dwudziestu czterech chopa. Przyoyem lornetk do oczu. Dostrzegem midzy nimi Bak, krogulca i Wilhelma Tella. Nie ulegao wtpliwoci, e kawalkada zmierza do wyspy Czarnego Franka. Banda pi w szaasie i ani spodziewa si najazdu o tak wczesnej porze pomylaem. Kajaki wkrtce znikny we mgle, ktra tumia warkot silnikw. A jednak odczuem pewn przykro. Zapewne Baka powtrzy Tellowi, co myl o konflikcie harcerzy z band Czarnego Franka. Najazd na wysp wiadczy, e Tell zlekceway moje sowa. No c westchnem w duchu. To ju nie jest ten sam harcerzyk, ktrego poznaem na Wyspie Zoczycw. Ani ten, z ktrym poszukiwaem skarbu templariuszy i pamitnika hitlerowskiego zbrodniarza. Chopak podrs, zosta druynowym, uwaa, e ma ju dosy dowiadczenia, aby kierowa si wasnym przekonaniem. Po raz drugi zbudzio mnie skrobanie w ptno namiotu. Na trawie przed namiotem siedzieli z podwinitymi nogami Wilhelm Tell, a obok niego Baka. Na brzegu lea wycignity kajak. Czy pan troch nie za dugo pi po nocnych przeyciach? zapyta mnie wesoo Tell. Uciskaem go serdecznie i zaprosiem na niadanie. Miaem chleb i pasztet w puszce. Owszem, zjadoby si co, panie Tomaszu zatar radonie rce. By w wietnym humorze. Bo my ju od trzeciej rano buszowalimy po jeziorze. Wiem. Popynlicie na wysp Czarnego Franka. W sam por, panie Tomaszu. Banda ju zamierzaa da drapaka. Uciekli zreszt, gdy zobaczyli nasze kajaki i gromad chopcw. Umykali wpaw na ld, pozo-

stawiajc dziewczta i skradzione rzeczy. W ich szaasie znalelimy nasz butl do gazu, lamp i wiele innych przedmiotw, zapewne ukradzionych z biwakw. Teraz ogosimy to nad jeziorem i zwrcimy wacicielom. Nie doszo do bjki? Uciekali przed nami jak kaczki. Oni s odwani tylko wtedy, gdy maj do czynienia ze sabszymi wzruszy pogardliwie ramionami. Mam nadziej, e Baka powiedzia ci, Tellu, co o tym wszystkim myl? Owszem, powiedzia. Ale tym razem pan nie ma racji, panie Tomaszu. Mielimy pozostawi im skradzione rzeczy? Mamy tolerowa ich chuligaskie wyczyny nad jeziorem? Wiem, co pan powie, naleao o obozie Czarnego Franka zawiadomi milicj i ona powinna odebra bandzie skradzione rzeczy. Lecz po pierwsze: na to ju czasu nie byo, banda szykowaa si do wyprowadzki z wyspy. A po drugie: uwaamy, e nasza modzieowa organizacja powinna pomc w utrzymaniu porzdku. Takie jest zadanie naszego harcerskiego kolektywu. To troch gupie: ogromne zgrupowanie harcerzy, ktremu banda obuziakw podkrada rne rzeczy. Jeli nie nauczymy si radzi sobie z chuliganami tutaj, na obozie, jake poradzimy sobie z nimi w yciu? Na czajniku zacza wesoo podskakiwa pokrywka. Baka pokraja chleb i posmarowa go pasztetem. Ten widok tak mnie radonie usposobi, e przestaem si dsa na Tella. Przecie nic zego si w kocu nie stao. Nie pojechali na wysp, aby bi si z obuziakami, lecz aby odebra rzeczy, ktre im skradziono. Nasycilimy pierwszy gd. Tell co chwila spoglda na mnie wyczekujco. Wiedziaem, o co chodzi. Trawia go ciekawo, skd si tu znalazem. Wietrzy w tym jak przygod. Nic ci nie powiem, Tellu owiadczyem mu wreszcie. Masz swoje wasne harcerskie sprawy. Gdy ci wtajemnicz w cel mego przybycia nad Jeziorak, pocignie ci moja przygoda i zaniedbasz obowizki. Jeli jednak chcesz mi pomc... zawahaem si szukaj nad Jeziorakiem czowieka z blizn na prawym policzku. Wywiadczysz mi tym niezwyk przysug. Ja tu jestem wanie po to, aby tego czowieka odnale. Zrozumia, e nic wicej nie wyjawi. Zreszt musielimy przerwa rozmow, bo wanie obudzi si pan Anatol i gono poziewujc wypezn z namiotu. Troch zaskoczy go widok dwch harcerzy jedzcych niadanie wraz ze mn. Pan ma cigle nowych goci, prosz pana ssiada odezwa si. Najpierw ta moda dziewczyna owia dla pana ryby, a teraz ci modzi karmi pana niadaniem. O, przepraszam, to ja ich zaprosiem. A wczoraj w nocy, gdy wymkn si pan na ryby, kto tu by i pyta nas o pana. Kobieta, mczyzna? Mczyzna. Bardzo dziwny czowiek. Przypyn gumow deczk i nawet przez jaki czas czeka na pana, bo myla, e pan nie odszed daleko, skoro pozosta pana dziwaczny samochd. Nie potrafi opisa jego wygldu, tyle tylko panu powiem, e opowiada o ptakach, o powrocie do natury. Spa nam nie da swoim gadaniem. To by Kaznodzieja odgadem. Kaznodzieja? Petwonurek-Kaznodzieja, tak go przezwaem, bo widziaem, jak nurkowa, a jego kazania na rne tematy nasuny mi myl, e moe jest kaznodziej.

Ale chyba nie religijnym. Bo nam tu gada o mewie mieszce stwierdzi pan Anatol. Tell i Baka parsknli miechem. Czy to taka mewa, prosz pana, co opowiada dowcipy? Bya ju sma. Po rannej mgle nie pozostao ani ladu, niebo byo bez jednej chmurki i soce mocno prayo. Ale barwa nieba, troch jakby matowa, kazaa przypuszcza, e utworz si chmury i dzie nie bdzie jednak soneczny. A pan, panie Tomaszu, gdzie si nie ruszy, od razu wkracza w fajne historie z podziwem stwierdzi Wilhelm Tell, zabierajc si z Bak do odpynicia. Jakie dziwne typy pana odwiedzaj. A c to za dziewczyna, o ktrej ten pan wspomina? Naprawd owia dla pana ryby? Zowia wspaniaego szczupaka. Ech, e te ja nie mog by tu wci z panem westchn Tell. Zdaje mi si, e szykuje si nad Jeziorakiem przygoda najwspanialsza ze wszystkich, jakie dotd przeyem. Rad nierad musia odpyn do swego obozu. Zepchnli z Bak kajak na wod i uzyskawszy ode mnie zapewnienie, e przybd wieczorem na ognisko harcerskie, odpynli, dziarsko machajc wiosami. A ja pooyem si za swoim namiotem i szka lornetki skierowaem na przeciwlegy brzeg. Czego chcia ode mnie Kaznodzieja? zastanawiaem si. Lecz nie znajdowaem adnego sensownego uzasadnienia dla jego niespodziewanej wizyty. Przeciwlegy brzeg by bezludny. Dopiero po p godzinie nadpyn biay jacht Wacka Krawacika. Zakotwiczony zosta w pobliu piaszczystego cypla, gdzie wczoraj rozmawiaem z Kaznodziej Petwonurkiem. Przez szka lornetki widziaem, jak Wacek Krawacik i Brodacz spiningowali stojc na pokadzie jachtu. Ksi spinningu ju owi ryby poinformowaem Anatola. O tam, przy pwyspie, naprzeciw nas. Och, Boe, owi ryby, a my gnuniejemy zafrasowa si rycerz spinningu. Zacz pogania on i swych przyjaci, aby szybciej szykowali niadanie. Trapia go myl, e ksi spinningu zowi za chwil ogromn ryb, a on, skromny rycerz, jeszcze nawet nie poszed w bj ze swym wdkarskim orem. O dziewitej rano zaterkota motor rybackiej odzi i przypyna Marta. I tym razem miaa ze sob skadane wdziska, a nawet spinning. Rodzice nie chc, ebym pracowaa z nimi w polu wyjania. Uwaaj, e nale mi si wakacje i e przed rozpoczciem studiw powinnam jak najwicej korzysta ze wieego powietrza i soca. Kazali mi ruszy na ryby. Popynie pan ze mn? A dokd? O tam, gdzie ten jacht. Na Przyldek Sandacza. Pan Anatol, gdy usysza t nazw, podskoczy do gry, a mleko, ktre wanie pi, wylao mu si na spodnie. To tam jest Przyldek Sandacza? Niesychane. Ja nic o tym nie wiedziaem. Ksi spinningu kiedy wspomina, e bdzie owi na Przyldku Sandacza. Kaziu, kocz niadanie! W te pdy popyniemy tam owi sandacze. Myszko krzykn na on szykuj patelni i olej! Na obiad zjemy sandacza.

Panna Marta zapytaa mnie szeptem: Czy ma pan ju odpowied od Kapitana Nemo? Nie. Ja te nie. Poprosiam w licie, eby mi zostawi odpowied w dziupli tego samego dbu. Przed chwil tam byam, ale listu nie znalazam. Dziupla jest pusta. Nemo zabra swoje ubranie. W nocy bardzo rozrabia. A w ogle to chyba straszny gbur... Opowiedziaem jej o nocnych przeyciach na wyspie Czarnego Franka. Wspaniay! Wspaniay!... szeptaa w zachwycie. A pan nie mia racji posdzajc go o mciwo. Odda chopakom ubranie. I was uwolni z niewoli... Ale najpierw mnie w t niewol wpakowa mruknem. Bya na mnie szczerze oburzona. Pan jest zawistny. Tak, pan jest po prostu zawistny o jego bohaterskie czyny. A jego dziwne milczenie? Moe ma jakie wane powody, ktre ka mu milcze. Natomiast cieszy mnie, e dla odzyskania mojego piercionka popyn pan w nocy do obozu Czarnego Franka. O rany, pani znowu o tym odpustowym piercionku? Wyznaj, e nawet o nim nie pomylaem. Popynem na wysp, poniewa Czarny Franek zapowiedzia narad bandy. Chciaem si zorientowa co do ich dalszych zamiarw. I dowiedzia si pan, jakie maj plany? Bd szuka tego, ktry ukrad torb z map. A nie boj si Kapitana Nemo? Przecie Nemo bdzie ich nadal gnbi, jeli nie posuchaj jego wezwania i nie wynios si z Jezioraka. W starciu z harcerzami ponieli klsk. Czy zamierzaj czeka, a wemie si za nich take milicja? Mwi pani o tej modziey z du niechci. Dlaczego? Nienawidz takich typw. Uwaam, e za bardzo im si pobaa. Ja od dziecka musiaam pracowa. W domu moich rodzicw nigdy si nie przelewao. Ojciec i moi bracia ciko pracuj. A ci? Dla nich wszystko jest proste: jak si chce je, to ukra. Cikiej pracy si boj, w ogle chyba nie lubi pracowa. Czy ktry z tej bandy zastanowi si, ile pracy wymaga wyhodowanie owcy? Moe waciciel zamierza za owc kupi synowi palto na zim? A oni podpynli do wyspy i zabili owc jak swoj wasno. Bo byli godni... prychna pogardliwie. Do licha mruknem. Czy nie znajdzie si nikt, kto potrafi tych modych ludzi zawrci z tej drogi? Wzruszya ramionami. Pan jest bardzo naiwny. Jeli w polu ronie perz, to si go wyrywa i pali. U gospodarza, ktry nie bdzie niszczy chwastw, dobrych zbiorw nie bdzie. Nie zgadzaem si z jej porwnaniem. Ale dyskutowa nie miaem ochoty. A moe baem si, e zabraknie mi argumentw? Pan Anatol skoczy przygotowania do pooww i pokrzykujc na swego przyjaciela adowa si do dki. Popyniemy? zaproponowaa mi Marta. Nic lepszego do roboty nie miaem. Stamtd te mogem wypatrywa swojego Czowieka z Blizn. Wsiadem do jej odzi i w lad za panem Anatolem skierowalimy si w stron jachtu Wacka Krawacika.

Tymczasem niebo jeszcze bardziej zmtniao. Soce przez mgiek prayo, powietrze wypeniaa duchota. Nad jeziorem w powietrzu unosiy si rozwcieczone gzy i atakoway nas. Byy natrtne, zdecydowane nawet na mier, byle tylko usi na jakiej ywej istocie i napi si jej krwi. Pan Anatol pierwszy dopyn do jachtu. Nisko skoni si ksiciu spinningu. Ma pan rzeczywicie wspaniay rzut stwierdzi, przygldajc si dusz chwil, jak Wacek Krawacik rzuca byszczk. Wacek Krawacik lekcewaco machn rk. Nie pomoe najlepszy rzut. Nie bior na blach, prosz pana. Bo moe trzeba bliej trzcin? zauway pan Anatol. Ukoniem si biaowosej Edycie, ktra siedziaa na pokadzie jachtu i robia sobie manicure. Zdaje mi si, e dzi bdzie deszcz zagadnem j. Ach, to pan? umiechna si. Brodacz, ktry rwnie rzuca spinningiem, zapyta mnie niegrzecznie: A pan ju nie ma caego jeziora? Musi pan nam tu straszy ryby? Marta zachichotaa. Pan si nie o ryby boi, tylko o t pani na pokadzie. Nie zabierzemy jej, niech pan bdzie spokojny. Biaowosa Edyta odoya noyczki i pilniczek. Ach, zabierzcie mnie, bo umieram z nudw! Dokd pyniecie? Na ryby odrzeka Marta. Nienawidz wdkarzy wybuchna Edyta. Nie ma nic gorszego na wiecie ni mczyzna, ktry lubi owi ryby. Pan te chce owi? zapytaa mnie. Nie umiem stwierdziem. Ale wdki pan wiezie zauway Brodacz. To s moje wdki odrzeka Marta. A na co pani apie? z ironi zapyta Brodacz. Na zaklcie... zamiaa si dziewczyna. Nawet ksi spinningu raczy si zainteresowa. I duo zapaa pani na zaklcie? zapyta. Pan jest dzi od rana trzeci odpara. Brodacz skrzywi usta. Stary dowcip, prosz pani. A jakie to zaklcie? interesowa si Wacek Krawacik. Na rne rodzaje ryb uywa si rnych zakl owiadczya Marta. Ale mona owi i bez zakl, pod warunkiem, e si troch zna obyczaje ryb. Ja znam, a ryby nie bior burkn Wacek. Ju od godziny rzucam t blach i nic. Pani te rzuca blach? Czasami. Zaley od miejsca, czasu i pogody. A co by pani owia w naszej sytuacji? Okonie stwierdzia. Tutaj? Oko? Brodacz stukn si palcem w czoo. Nie tutaj. Tylko tam dalej. Z drugiej strony pwyspu. Brodacz jeszcze raz stukn si palcem w czoo. Niech pani uyje dzi wielu zakl powiedzia. To sandaczowe miejsce.

Tak jest. Tutaj naley owi sandacza z powag kiwn gow Wacek Krawacik. Niech mi pani wierzy, ja si na tym znam. W ubiegym roku otrzymaem srebrny medal. Niektrzy nazywaj mnie ksiciem spinningu. Wiem o tym, moci ksi dygna w dce panna Marta. Ala ja bd owi okonie. Chwycia za wiosa i popchna dk na drug stron pwyspu. Oni s gupi rzeka do mnie. Niech si pan dobrze rozejrzy, gdzie krc si mewy? Po tej czy po tamtej stronie pwyspu? Po tej stronie. A dlaczego? Nie wiem... Dlatego, e na powierzchni wody wyskakuje drobnica. A dlaczego wyskakuje drobnica? Skd mog wiedzie? Wyskakuje dlatego, e tu eruj okonie. I my na nie zapolujemy. Na paternoster. Co to takiego? To pani zaklcie? Ju wiem: pani rzuci przynt, a ja bd musia po acinie odmawia Ojcze nasz... Paternoster to takie co z drutu rozemiaa si. O, mam tu w dce. Przez grne uszko przewleczona zostaa yka, a do dolnego uszka przywizany may ciarek na mocnej nitce. Moi bracia w ten sposb owi okonie. Przybilimy z drugiej strony pwyspu. Marta zarzucia w wod ten swj paternoster do daleko od brzegu. Krtkie wdzisko wbia w piasek nadbrzeny. Oko sam si zacina wyjania wic nie musimy cigle wypatrywa. Przywiozam w blaszance par ywych kiebi, ktre dzi rano zapa mj ojciec. I poprbujemy szczcia. Dlaczego pani owi na paternoster, a nie zwyczajnie, na dugie wdzisko? Wskazaa palcem niebo. Chmurzy si, zaraz bdzie wiatr. Zepchnby spawik na brzeg wytumaczya mi. I rzeczywicie. Za chwil uczuem na twarzy lekki, a potem silniejszy podmuch wiatru. Ona jest czarownic pomylaem.

ROZDZIA DZIESITY [top] CZY MARTA JEST INDIANINEM TAJEMNICZY LAD BIWAK W GBI LASU DZIWNY PTAK KIWIK OSZUST CZY ORNITOLOG? GDZIE JEST WDKA ROZPACZ POTWORNY OKO PRZYSIGA JAK POBITO REKORD POLSKI BILANS STRAT Najpierw przynt chwyci maleki okonik. Marta mrukna co niechtnie pod jego adresem. Z podziwem patrzyem na jej sprawne ruchy, gdy skrcaa koowrotek, zdejmowaa ryb z haczyka, a potem zaczepia now przynt. Koniec warkocza przytrzy-

mywaa zbami, eby jej nie przeszkadza, i czynia swoje wdkarskie zabiegi, co stanowio widok sympatyczny i zabawny. Dopiero teraz zauwayem, e ma w sobie co z kota. Gibkie ciao i ostrony koci chd. Bya w obcisych dinsach, stopy miaa bose. Idc nie patrzya pod nogi, a jednak omijaa starannie wszystko, co by mogo j uku. Jej sposb chodzenia przypomina mi chd Indian ze znanych opisw w ksikach przygodowych z Dzikiego Zachodu. Cokolwiek robia, wydawao si, e jest tym cakowicie pochonita, ale jednoczenie zauwaaa wszystko, co dziao si obok niej, za jej plecami czy na jeziorze. Widzi pan tego ptaka? Niech pan spojrzy, bo zaraz da nurka. To biao-czarna dzika kaczka. Nazywa si ggo. Ma gniazdo w dziupli drzewa, pod ktrym pan teraz stoi. Kaczka na drzewie? Zawsze mylaem, e gnied si w trzcinach lub krzakach. Owszem, ale to jest specjalny rodzaj kaczki. O, syszy pan? Odleciaa. To samczyk. W czasie lotu wydaje odgos podobny do dzwonienia. Znowu wzi may oko. Nastpio kolejne niechtne mruknicie Marty. Dam wikszy grunt powiedziaa. Przynta powinna kry nie pyciej ni pi, dziesi centymetrw nad dnem. Wbia mocniej wdzisko w brzeg. Chodmy na maliny zaproponowaa. Nie mam cierpliwoci siedzie na brzegu. A tu, dalej na pwyspie, prawie nad sam wod, ronie peno malin. O, wanie. Ona wiedziaa, gdzie s maliny, a gdzie pod koniec lata posmakowa mona sodkich jeyn. Jesieni zapewne potrafiaby zaprowadzi na grzybne miejsce w okolicznych lasach. Poszlimy wzdu brzegu po wskim skrawku wymytego przez wod piasku. Inna dziewczyna nie omieszkaaby, idc brzegiem jeziora, stpa gono po wodzie i chlupa. A ona tak sza, e nic nie plusno, a na piasku nie pozosta lad jej stopy: Indianin w spdnicy pomylaem o niej artobliwie. Nad wod nie gwizdaa, mwia zawsze pgosem, a owic ryby tak siadaa na brzegu, eby j z jeziora jak najmniej byo wida. Staraa si odgradza od wody choby krzakiem czy wysok traw. Jakby dla potwierdzenia, e moje porwnanie jest trafne, dziewczyna raptem zatrzymaa si. Niech no pan tu popatrzy rzeka swoim zwyczajem. I wskazaa palcem nadbrzeny skrawek piasku. Bylimy ju oddaleni o jakie pidziesit metrw od miejsca, gdzie Marta wbia w brzeg swoje wdzisko. Popatrzyem na piasek. Nie wyrnia si niczym specjalnym, nic na nim nie leao. Aha, widniay w nim do pytkie wgbienia. Przed chwil kto wyszed z jeziora z petwami na nogach stwierdzia. Skd pani wie, e przed chwil? Spojrzaa na mnie zdumiona, e jestem tak mao domylny. Jeszcze ten lad jest wilgotny. Za dziesi minut stanie si zupenie suchy. Albo przyjdzie silniejsza fala i go rozmyje.

Ma pani racj zgodziem si potulnie. Tutaj dalej ten kto wyszed na brzeg. Nie zdj z ng petw, bo rosn pokrzywy. Przeszed przez nie w petwach, kilka pokrzyw zama, a kilka przygnit do ziemi. Za pokrzywami rs niewysoki lasek sosnowo-brzozowy. lad kierowa si w jego stron. On jest w lesie owiadczya Marta i spojrzaa na mnie pytajco. To chyba mj tajemniczy Kaznodzieja-Petwonurek powiedziaem. Bardzo chtnie zerkn z ukrycia, co porabia w lesie. Wok brzzek leaa zeschnita podcika z lici, ktre gono szeleciy pod nogami. Wyznaj, e w porwnaniu z Mart kroczyem przez las jak so. A przecie staraem si podkrada jak najciszej. Im dalej zapuszczalimy si w gb lasu, tym stawa si gstszy. Od czasu do czasu zagradzay nam drog ciany z modych sosenek i jodeek. Wtedy Marta przyklkaa i na czworakach przesuwaa si pod gaziami, a ja rad nierad musiaem robi to samo. W pewnej chwili dziewczyna chwycia mnie za rami. Midzy gaziami wida byo jak plam. Podczogalimy si jeszcze kilka krokw i oto naszym oczom ukaza si zielony namiocik, stojcy pod wielk brzoz, ktra jak matka krlowaa nad maym lasem. W jej cieniu i zasigu korzeni nie mogo wyrosn adne drzewko, powstaa wic maa polanka. Tutaj rozbi biwak mj znajomy Kaznodzieja-Petwonurek. Gdy wychylilimy gowy spod gazi, wanie nakada na gow somkowy kapelusz. Przed naszym przyjciem zdy zdj z ng petwy, nawet przebra si. Na sczku brzozy wisia mokry kostium kpielowy, a obok lea aparat tlenowy. Jego obozowisko wygldao bardzo dziwacznie. Namiocik by maleki, trjktny, zoony z dwch peleryn wojskowych, tak zwanych paatek. Obok, oparty o gruby pie starej brzozy, sta chocho z trzciny; cilej byo to co w rodzaju zbroi rycerskiej, tyle e wykonanej nie z blachy, ale z trzciny i sitowia. Na pniu brzozy wisia przybity gwodziem ogromny pat kory sosnowej, zwrcony wewntrzn stron do wiata. Ta wewntrzna strona jest zazwyczaj lekko biaawa, pokryta nalotem prchna. Kaznodzieja wyrysowa na niej brzydk mask rozemianego diaba. W nocy ten nalot prchna wieci jak nafosforyzowany. Nieproszony go mgby si naje sporo strachu, gdyby napotka takie wiecce straszydo. Dlaczego postawi ten namiocik w gbi lasu, a nie jak inni nad brzegiem jeziora? Lubi przecie pywa, ba, mia aparat do nurkowania i gumow deczk. Czy nie o wiele porczniej byoby mu zamieszka tu nad wod? Kaznodzieja-Petwonurek poprawi na gowie somkowy kapelusz. Potem wyj zza paska spodni ogromny n... Przytailimy oddech w piersiach. Ogromny n w rku tego czowieka wyglda bardzo gronie. Przyklkn i ze swojego namiotu wyj duy bochen chleba. Noem odkroi grub pajd, usiad i zacz j zajada ze smakiem. Nie bardzo wiedziaem, co robi dalej. Wraca nad brzeg jeziora czy wyj z ukrycia i przywita jak starego znajomego? Problem ten zosta jednak szybko rozstrzygnity, bo nagle midzy jednym a drugim ksem chleba dziwaczny jegomo rzek: W tych gaziach chyba jest niewygodnie... Podniosem si z ziemi.

To samo uczynia Marta. Zrobilimy kilka krokw w stron jegomocia, a on dopiero teraz raczy si obejrze. Pozna mnie, umiechn si lekko i skin gow. Byo mi troch wstyd, e go tak podpatrywaem, nie bardzo wiedziaem, jak si przed nim wytumaczy. Ssiedzi na biwaku mwili mi, e pan mnie wczoraj odwiedzi wybkaem. Pomylaem wic, e warto zoy panu rewizyt. Pan zapewne mia do mnie jaki interes? Przekn ks chleba. Tak jest powiedzia miaem powan spraw. Chciaem od pana poyczy troch chleba na kolacj. Diabelnie mi si chciao je, a tak si fatalnie zoyo, e zabrako mi chleba. Nikogo tu nad jeziorem poza panem nie znam, wic do pana wybraem si po poyczk. Niestety, nie zastaem pana i godny poszedem spa. Lecz dzi rano popynem do Siemian i kupiem bochen chleba. Moe panu poyczy? Dzikuj. Mam jeszcze troch. Wprawdzie ju czerstwy... Poycz panu. Przekraja wielki bochen na poow. Byem zaskoczony t yczliwoci. I w ogle mia mi si chciao z siebie samego. Wizaem jego wizyt z jak intrygujc spraw, spodziewaem si, e Bg wie czego ode mnie chcia, a tu masz jemu chodzio o kawaek chleba. Skd pan wiedzia, gdzie biwakuj? zdobyem si jeszcze na troch nieufnoci. Kocem noa wskaza gumow deczk lec w cieniu modych sosenek. ypno z niej lnice oko wielkiego teleobiektywu. Przez t lunet wida nawet, jak na drugim brzegu jeziora zapala pan fajk wyjani. Nieoczekiwanie odezwaa si Marta: Ja ju wiem. Pan jest ornitologiem. Czy to co zego? zdumia si. Nie... Bo, bo pani to stwierdzia takim tonem, jakby dokonaa pani niebezpiecznego odkrycia. To moja wina odezwaem si. Ja mwiem tej panience, e pan jest... kaznodziej. Co takiego? Prawi mi pan o takich zadziwiajcych sprawach... A gdy mi pan darowa t swoj trbk... Nie przydaa si jeszcze? zrobi zmartwion min. Minionej nocy banda Czarnego Franka uwizia mnie na wyspie, gdzie obozowaa. Niestety, nie miaem przy sobie paskiej zaczarowanej wistawki i nie mogem sprawdzi jej skutecznoci. A czy ta wyspa ley daleko std? Do daleko. To nie wiem, czy usyszabym wezwanie. Zreszt w nocy mocno sypiam. Ach tak! zawoaem z oburzeniem. Wic paska wistawka, gwizdek czy te trbka nie jest zaczarowana?

Nie, prosz pana. Lecz jeli pan znajdzie si w niebezpieczestwie, a ja bd w pobliu, na jej gos przybd z pomoc. Lekcewaco machnem rk. Zapewne sam sobie poradz. Albo znowu uratuje mnie Kapitan Nemo. A propos tego osobnika. Pan obserwuje okolic lunet. Czy wpad panu w oko lunety rwnie i Kapitan Nemo? A jake. Parokrotnie widziaem jego lizgacz mkncy przez jezioro. Niestety, nic wicej o nim nie potrafi powiedzie. Prosz bardzo, pastwo usid. Bdzie mi mio goci pani i pana w mym obozie. Marta skorzystaa z zaproszenia i ukucna obok Ornitologa. Zapewne poczua si troch godna, bo bez sowa wyja mu n z rki, odkrajaa kawaek chleba i zacza je. Jakie ptaki pana interesuj? zapytaa z penymi ustami. Wszystkie zatoczy wok siebie rk. Dzi widziaam czapl. To bardzo pikny ptak. Gniedzi si gromadnie w tak zwanych czaplicach, nieraz nawet daleko od wody. Gniazda zakada na drzewach, podobnie jak kormoran. Niekiedy czapliniec liczy sobie do stu gniazd. Koo mojego domu mieszka zimorodek rzeka Marta. To dziwny ptak. Na zim wcale nie odlatuje. I ludzi si nie boi. Gdy owiam ryby na brzegu w pobliu naszego domu, on kilkakrotnie siada mi na wdzisku. Jak pan myli, czy on jest szkodnikiem, ywi si przecie rybami? Nie. Chwyta rybki najwyej do siedmiu centymetrw dugoci i bardzo niesusznie niektrzy uwaaj go za konkurencj rybaka. A jest zawsze tak zaabsorbowany chwytaniem rybek, e czasami siada nawet na wdzisku owicego. Mieszka w norce, w wysokim brzegu. Pan si zna na ptakach z zazdroci stwierdzia Marta. Ja te lubi ptaki. I troch si nimi interesuj. Ciekawi mnie, na przykad, co ornitolodzy sdz o kiwiku. Prawda, e to bardzo tajemniczy ptak? Ornitolog zastanowi si chwil. Jeli chodzi o kiwika i jego obyczaje, trwa wrd ornitologw dyskusja na ten temat. Jedni twierdz, e lubi zamieszkiwa nad duymi zbiornikami wody, inni widywali go pono nawet w gbi lasw, daleko od jakiejkolwiek rzeczki. Gniazda buduje w szuwarach, ale i na starych dbach widywano kiwiki. Charakterystyczny jego lot i krzyk: Ki-wi-kiwi-kiwi. Lot ma lizgowy, podobny do jaskki, ywi si owadami. Ale nie gardzi i ma rybk. Nazwa jego wzia si wanie od krzyku, ktry wydaje. Marta nagle zerwaa si z miejsca. O Boe, tam zostaa moja wdka i paternoster! Idziemy, prosz pana chwycia mnie za rk. Ukoniem si Ornitologowi. Przepraszamy za niespodziewane najcie. Musimy ju odej. A na przyszo, gdyby panu znowu zabrako chleba, prosz przyj do mnie. Jeszcze raz mu si ukoniem, on rwnie odpowiedzia ukonem. Po tej wymianie poegnalnych grzecznoci ruszylimy z Mart w powrotn drog przez mody las. Kamie spad mi z serca odezwaem si do dziewczyny, gdy znalelimy si w do duej odlegoci od Ornitologa. Zachowanie tego pana wydawao mi si

dziwne i tajemnicze zarazem, podejrzewaem go Bg wie o co, a teraz wszystko jest dla mnie jasne. On si maskuje, eby z ukrycia podglda i fotografowa ptaki. Unika ludzi, bo ludzie odstraszaj ptactwo. Marta parskna gonym miechem. Pan jest niezwykle zabawny. I ogromnie naiwny. Ten pan nie jest ornitologiem. On udaje ornitologa. Co pani mwi? Tak piknie mwi o siwej czapli, o zimorodku, da pani odpowied na pytanie dotyczce kiwika... Ba zachichotaa jak may diabeek. Kiwik jest rzeczywicie bardzo tajemniczym ptakiem. Ja go sama wymyliam. Kiwik nie istnieje? A pewnie. Prawdziwy ornitolog rozemiaby si z mego pytania. A ten wyuczy si troch o ptakach i mwi o nich jak z lichego podrcznika. Zapytaam o kiwika i zaraz si zdradzi. Pomyla: A nu ten kiwik istnieje, a ja o nim nie przeczytaem? I zacz wymyla obyczaje kiwika. Westchnem ciko. Wyszo na to, e ten pan od ptakw sam jest lepszym ptaszkiem. Do licha, dlaczego on udaje ornitologa? I czego on tu szuka nad Jeziorakiem? A pan? zagadna chytrze. Wyszlimy na brzeg w miejscu, gdzie Marta pozostawia swj paternoster. Zauwayem, e Wacek Krawacik szykuje si do odpynicia jachtem. Z pokadu dawa jakie ostatnie instrukcje wdkarskie panu Anatolowi, ktry owi przy cianie trzcin. Przypomniaem sobie, e zblia si pora spotkania Wacka Krawacika z Czarnym Frankiem. O rany, gdzie moja wdka?! wrzasna Marta. Rzeczywicie wdziska na brzegu nie byo. Czy ktry z panw nie widzia mojej wdki? zawoaa Marta w stron jachtu. Zapewne zapa si jaki wieloryb i porwa j na jezioro! odkrzykn Brodacz. Usyszelimy szum motoru i biay jacht wolno, majestatycznie odpyn. Pomylaem o spotkaniu Czarnego Franka z Wackiem Krawacikiem i Brodaczem. Co im powie Czarny Franek? Moe dzi rano odnalaz map i teraz wrczy j Krawacikowi? Ta mapa bardzo mnie intrygowaa. To moe mieszne, ale wszystko, co dziao si nad Jeziorakiem, wydawao mi si podejrzane. Musimy bardzo szybko wyruszy na Czaplak powiedziaem do Marty. Co pan? oburzya si. A moja wdka? Mj wspaniay paternoster? Mam go straci? Czy pani wie, po co popyn Wacek Krawacik? Spotka si z Czarnym Frankiem i za grub fors dostanie od niego map owisk niecierpliwiem si. Pan sdzi, e Czarny Franek ju odnalaz skradzion map? Wszystko jedno, ja musz usysze ich rozmow upieraem si, patrzc na oddalajcy si jacht. Po co pan u ta mapa? Ja pana naucz tak owi ryby i poka takie miejsca na jeziorze, e pan wkrtce zostanie krlem wdkarzy. A teraz do odzi! Przecie to wdzisko nie mogo zagin. Wskoczya do dki, a ja, rad nierad, musiaem zrobi to samo.

Bardzo chc obejrze t map powtarzaem dziewczynie. Musz obejrze t map, pani rozumie? Ale dla niej waniejsze byo wdzisko i jej paternoster. Zapucia silnik i odbia od brzegu. Zatoczya najpierw duy uk, poszukujc wdziska, na jeziorze, a potem zacza pyn wzdu trzcin. A ja widziaem, jak biay jacht zacumowa na pycinie obok wyspy. Brodacz i Wacek Krawacik zapewne zaraz zeskoczyli na mielizn i poszli na spotkanie z Czarnym Frankiem... Znowu zatoczya uk na jeziorze. Pan Anatol wygraa jej pici i krzycza: Pani tym silnikiem wystraszy wszystkie ryby! Jeszcze raz przepyna wzdu trzcin. Jest! Jest! krzykna i a podskoczya z radoci. Zgasia silnik i chwycia wiosa. Wdka pyna po wodzie. To oddalaa si od trzcin, to zbliaa si do nich. Wyranie co j cigno. To dua ryba. eby si tylko nie urwaa martwia si dziewczyna. Nic mnie nie obchodzia ta ryba. Patrzyem smtnie na biay jacht u brzegw Czaplaka... Marta dotara wreszcie do pywajcego po wodzie wdziska. Wcigna je do dki i zacza krci koowrotkiem. Gdy ryba zbytnio szarpaa wdk, popuszczaa yk, a potem znowu powoli j cigaa. Niech pan przygotuje podbierak rozkazaa. Ryb ju mam przy burcie. Och, gdybym teraz mia pod rk swj wehiku! Lecz samochd pozosta na brzegu, a ja siedziaem w dce dziewczyny, ktra walczya z jak du ryb. Dla mnie po stokro waniejsza bya mapa owisk. Ta mapa krya na pewno jak tajemnic... Czerpak! Do licha, dlaczego pan nie trzyma podbieraka?! krzyczaa Marta. Wreszcie wyowilimy z wody okonia. Potn sztuk. Jak yj, takiej nie widziaem. Jego ciemnozielony grzbiet poyskiwa w socu, a boki mieniy si to i zielono. Potn, ostr petw grzbietow nastroszy jak noe. Jest! Jest! Jest! dziewczyna skakaa w dce. Ma chyba ze dwa kilogramy. Moe pobiam absolutny rekord Polski? Panowie! krzykna do rycerzy spinningu. Prosz tu do mnie. Musz mie wiadkw. Zgosz do zwizku swj pow. Moe medal dostan? Przypynli deczk pan Anatol i pan Kazio. Dobili do naszej odzi, zerknli na rzucajcego si po dnie okonia i twarze im poszarzay z zazdroci. Pikna ryba burkn pan Anatol. Ale rekordu chyba pani nie pobia. Rekord absolutny Polski wynosi dla okonia jeden kilogram i osiemdziesit osiem dekagramw. A ja panu mwi, e on ma dwa kilogramy. Co najmniej dwa kilogramy! entuzjazmowaa si dziewczyna. Niech yje mj paternoster! Teraz popyn po wag i potem na waszym biwaku zwaymy ryb. Panowie podpisz protok. Biay jacht ju pyn w nasz stron. A wic spotkanie zostao zakoczone. Nigdy nie dowiem si, co Czarny Franek mwi Wackowi Krawacikowi... Tak jest, pdz do domu po wag zadecydowaa Marta. A pana zwrcia si do mnie podrzuc do paskiego obozu. Usyszaa tylko moje gniewne burknicie.

Przez ca drog milczaem ponuro. Kiedy ju bylimy w pobliu brzegu, gdzie sta mj namiot, zoyem gone owiadczenie: Przysigam, e od dzi nigdy nie bd zadawa si z dziewcztami. Przez pani, by moe, najwspanialsza przygoda przesza mi koo nosa. Rozemiaa si i pokazaa mi jzyk. Grunt, e zapaam najwspanialszego okonia. A paskich przysig nie bior sobie do serca. W ponurym nastroju wysiadem na ld i zabraem si do przygotowania obiadu. Widziaem, jak biay jacht przepyn mimo Przyldka Sandacza i nie zatrzymujc si oddali w stron Siemian. Potem straciem go z oczu. Powrcili z pooww dwaj rycerze spinningu. Nie zapali ani jednej rybki. Tym wiksza bya ich wcieko, kiedy nadpyna Marta z domow wag. Oko way kilogram i dziewidziesit trzy dekagramy. Dziewczyna pobia absolutny rekord Polski. Moe ta waga jest za? powtpiewa pan Anatol. Obydwaj z panem Kaziem podpisali jednak protok. Marta powiedziaa, e wag okonia potwierdzi jeszcze na posterunku milicji wodnej. Cay czas, gdy wayli ryb, siedziaem przed swoim namiotem i udawaem, e nie dostrzegam Marty. Byem wcieky. Bo jak si przedstawia bilans mojego pobytu nad Jeziorakiem? Nie spotkaem Czowieka z Blizn i w dalszym cigu nie miaem pojcia, gdzie znajduje si zatopiony samochd. To bya pierwsza i najwaniejsza sprawa, dla ktrej tu przyjechaem. Ale ju nad Jeziorakiem wyonio si par problemw, ktre mnie drczyy. Bo przecie wszystko, co si tu dziao, kady najdrobniejszy szczeg mg mie wielkie znaczenie przy rozszyfrowaniu sprawy skarbw. A ja nie wiedziaem, kim jest Kapitan Nemo i kim Kaznodzieja-Petwonurek, czyli Faszywy Ornitolog. Dlaczego tak ogromn sum pienidzy Wacek Krawacik chce da za odzyskanie mapy owisk? I gdzie jest w tej chwili ta mapa? Czy pan jest w dalszym cigu przeciw towarzystwu jakiejkolwiek dziewczyny? usyszaem gos Marty. Ma pan tak min, jakby zamierza pan kogo zabi. Wrrrrr zawarczaem i kapnem zbami. Machnem rk, co miao znaczy, e w takim nastroju nie nadaj si na towarzysza. Zaadowaa na dk swoj wag i ryb; do kieszeni spodni wsadzia owiadczenie rycerzy spinningu i odpyna w stron Siemian, a wic chyba do swego domu. Nie bardzo orientowaem si, gdzie ona mieszka. Po jej odpyniciu zbliy si do mnie pan Anatol. To jaka dziwna osbka, ta pana znajoma zagai rozmow. Tam gdzie teoretycznie powinien erowa szczupak, ona owi wgorza. Dzi na paternoster schwytaa ogromnego okonia. Panie, co to wszystko ma znaczy? wyrwa mu si z piersi okrzyk peen zdziwienia i rozpaczy. Nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi? Ona chyba po prostu umie owi ryby odrzekem. A ja? Pan myli, e ja nie umiem? Ona chyba nie przeczytaa w swym yciu jednej setnej tej lektury o rybach, co ja, panie szanowny. A gdzie nie usidzie ze swoj wdk, tam chwyta. Co to ma znaczy?

Moe umie czarowa wzruszyem ramionami. Ale pan wyglda mi na czowieka, ktry w czary nie wierzy. Nie wierz pokrci gow bez przekonania. Trudno mi jednak w sposb racjonalistyczny wyjani tak dziwne zjawisko. Jeli ona tu znowu przypynie i zacznie owi, i znowu schwyta jak ogromn ryb... To co pan zrobi? Ogosi pan j czarownic? zapytaem uprzejmie. I dorzuciem poufnym szeptem: Ja te uwaam, e ona jest czarownic... Zjadem obiad z konserw, wsiadem w wehiku i popynem na Czaplak. Pospacerowaem po wyspie, lecz nie trafiem na Czarnego Franka ani nikogo z jego bandy. A byem ju zdecydowany odby z Czarnym Frankiem rozmow o mapie owisk. Potem skierowaem si na wysepk, gdzie minionej nocy zostaem uwiziony. Lecz po bandzie Czarnego Franka zosta rozwalony szaas, pognieciona trawa, troch papierzysk z opakowa, puste puszki po konserwach. Wszystko wskazywao, e banda ju nigdy tu nie powrci.

ROZDZIA JEDENASTY [top] POKJ CZY WOJNA O OJCZYSTA NASZA MOWO... SODOMA I GOMORA ODWET BANDY CO ZROBI Z BRONK JAKA DZIEWCZYNA BUDZI SZACUNEK JAK ZDOBY AUTORYTET KTO KOMU IMPONUJE UGODA Z BRONK CZY SPOTKAM CZOWIEKA Z BLIZN Na rozlegej ce nad jeziorem stay dugie rzdy namiotw. Po jednej stronie obozu mieszkay harcerki, po drugiej harcerze; w rodku znajdowa si wielki plac apelowy z wysokim masztem, na ktry wcigano sztandar. Z dwch stron otacza obz las sosnowy, z trzeciej rozcigaa si ka i pola wioski, z czwartej za byy wody Jezioraka. Na brzegu leao kilkanacie kolorowych kajakw, a molo zrobione ze wierkowych drkw umoliwiao atwe przybicie do brzegu i cumowanie. Ognisko przygotowano nad samym jeziorem. Zobaczyem kilka wielkich stert chrustu i co w rodzaju szaasu z grubszych gazi, ktre w odpowiedniej chwili miay wysoko w niebo strzeli wspaniaym pomieniem. Kiedy, zgodnie z zapowiedzi, przybyem do obozu, na spotkanie wyszed mi Wilhelm Tell i przez bram z brzozowych drkw, gdzie stao na warcie dwch harcerzy, poprowadzi mnie do komendanta dug Alej Totemw. Totemami byy dziwacznie poskrcane korzenie drzew, twarze wyrzebione w korze, pomalowane deseczki. Kady totem tkwi na dugim kiju. Tworzyy prawdziw alej biegnc od bramy do placu apelowego. W najbliszym za ssiedztwie tego placu mieci si namiot komendanta obozu, harcmistrza Gsiorowskiego. Komendant okaza si modym, szczupym blondynem, lat okoo trzydziestu. Uroczyste rozpalenie ogniska miao si niedugo rozpocz, od wsi cignli ju zaproszeni na nie rolnicy z Siemian i wczasowicze, niewiele byo czasu na rozmowy i dyskusje.

Tell mwi mi o pana uwagach zwizanych z postpowaniem naszych harcerzy rozpocz rozmow druh Gsiorowski. Och, nie jestem pedagogiem. By moe nie mam racji zastrzegem si szybko. Druh umiechn si. Panu chodzio o to, e nasi chopcy najechali obozowisko Czarnego Franka. Jak jednak mamy si zachowa wobec brutalnej agresywnoci bandy? W kocu czy harcerze to safanduy, ktrym chuligani mog kra kajaki, sprzt sportowy, butle z gazem? Wydaje mi si, e najazd na obozowisko bandy Czarnego Franka da dobre rezultaty. Nie tylko dlatego, e odzyskalimy skradzione rzeczy. Nasi chopcy uwierzyli, e wystpujc gromadnie, w sposb zorganizowany, tworz potn si, ktrej obuzy si boj. Oczywicie to wszystko nie jest proste i sam te nie jestem pewny swoich racji. Usyszelimy sygna trbki, wzywajcy na ognisko. Podnielimy si z piekw brzozowych i wyszlimy przed namiot. Tell odezwa si z przechwak w gosie: Dostali od nas potnego upnia. I dugo si nie poka nad Jeziorakiem. Z dezaprobat pokrciem gow. Oby mia suszno, Tell. Obawiam si jednak, e stanie si inaczej. Jutro zwoamy narad harcersk zakoczy t krtk wymian zda druh Gsiorowski. Moe wylemy parlamentariuszy do nowego obozowiska Czarnego Franka. Postaram si zaprosi ich na rozmow. Ja te jestem zdania, e lepszy najgorszy pokj ni wojna rozemia si. Nad brzegiem jeziora byo ju rojno i gwarno. Na malutkim pagrku zrobiono honorow trybun dla zaproszonych goci, harcerze zasiedli po turecku, ogromnym pksiycem obejmujc plac. Rozleg si gos trbki. Druh Gsiorowski wygosi krtkie przemwienie do zebranych, potem sotysa z Siemian i mnie zaproszono do uroczystego podpalenia ogniska. Jak wiadomo, wolno do tego celu uy tylko jednej zapaki. Baem si troch, czy zdoam wznieci ogie. Tell jednak przyszed mi z pomoc, dyskretnie wskazujc miejsce, gdzie znajdowa si najsuchszy chrust. Pomie natychmiast buchn mocno, co bra harcerska powitaa radosnym okrzykiem: Brawo, brawo, brawissimo! Sotysowi te si udao uy tylko jednej zapaki, ognisko zapono wic zgodnie z harcerskim rytuaem. A potem! Kto mwi o historii regionu, w ktrym si znajdowalimy. Wspomniano Grunwald, ktry ley niedaleko std. Przypomniano, e od kilku wiekw ziemie te stanowiy teren nieustannych zmaga z niemieck zaborczoci. Najpierw depta te ziemie okuty w elazo but krzyackiego rycerza. Potem rozbir Polski pozwoli Niemcom umocni swoje panowanie i rugowa std polskich mieszkacw. W ogromnych majtkach ziemskich wok Jezioraka rzdzili pruscy junkrzy i ich to terror spowodowa, e w zwizku z wynikiem plebiscytu po pierwszej wojnie wiatowej tereny te przypady Niemcom. Dopiero druga wojna wiatowa, znowu wzniecona przez teutoskich zaborcw, przyniosa im ostateczn klsk. Prusy Wschodnie przestay istnie. I, jak na wyplewionej z chwastw ziemi, bujnie rozwina si polsko, ktra bya tutaj zawsze, nawet w czasach najwikszego niemieckiego terroru.

Oto jest ziemia Gizewiusza. Ziemia Mrongowiusza. Ziemia Ktrzyskiego i Kajki. Od nich uczymy si, jak j szanowa i kocha. Pniej recytowano wiersze: tych dawnych poetw i tych nam wspczesnych. Zapamitaem pikny wiersz poety-cieli, zmarego w 1940 roku, Michaa Kajki. O, Co Zakwitnije Jako ojczysta kwitna nam kwitn w nasza nam przed na lecie jako skarb i nasz we mowo, laty, nowo kwiaty. zorze, isty, zborze

Zalnij nam Przywre nam Aby w domu Istnia jzyk nasz ojczysty.

Ognisko wci pono wysokim pomieniem, rzucajc czerwony blask na jezioro. Zapadaa coraz gbsza noc. Teraz przysza kolej na pieni harcerskie, na wesoe skecze. Co lepszych wykonawcw bra harcerska nagradzaa okrzykami w rodzaju: Do-do-do-do teatru z nim!... Ale po jakim czasie harcerskiej zabawie zacz towarzyszy pomruk zbliajcej si burzy. Cigna gdzie od strony Ostrdy. Dalekie byskawice przeoryway horyzont nad jeziorem. Trzeba byo koczy zabaw, aby gocie i harcerze zdyli znale zaciszne schronienie, zanim lunie deszcz. Utworzylimy wok dogasajcego ogniska dwa wielkie krgi, jeden zoony z goci, a drugi wikszy z harcerzy, kiedy od jeziora powia silny wiatr. A gdy trzymajc si za rce zaczlimy wsplnie piewa harcersk piosenk o braterstwie i przyjani, wiatr zmieni si w huragan. Rozszumiao si jezioro, wysokie fale z oskotem wyskakiway na brzeg. Kubami wody zagaszono ognisko, aby wiatr nie ponis w las iskier. Harcmistrz Gsiorowski zaprosi goci do namiotw, bo lada chwila mogy otworzy si niebieskie upusty, jak mawiali dawni Polacy. Bezadn gromad, smagani przez wichur, bieglimy do harcerskiego obozu. W nieprzeniknionej ciemnoci jak robaczki witojaskie byszczay latarki elektryczne, ktrymi harcerze i harcerki owietlali nam drog. Wracam do siebie. Mojemu wehikuowi nie zaszkodzi ani ta wichura, ani fale na jeziorze powiedziaem do Tella. Nie, niech pan jeszcze zostanie z nami prosi chopiec. Ostatnio tak mao si widywalimy. I przecie chyba w kocu pan jednak zdradzi tajemnic swego przybycia nad Jeziorak? Potna byskawica rozcia niebo na poow. Potem uderzy grom, oskot przetoczy si nad naszymi gowami. I wwczas stao si co dziwnego, a zarazem przeraajcego. Stojce po lewej stronie namioty harcerek zaczy si wali na ziemi jak pnie drzew podcite przez drwali. Och, co si wtedy dziao! Nad naszymi gowami byskawice raz po raz rozdzieray niebo na strzpy, omotay gromy. Dziewczta, ktre straciy schronienie, piszczay,

chopcy krzyczeli. Sycha byo komendy tych, ktrzy w rozgardiaszu nie stracili gowy i prbowali jako opanowa sytuacj. Tell gdzie znikn. Staem na rodku obozu bezradny, nie bardzo wiedzc, co ze sob pocz. Obok mnie przemykay dziesitki postaci, biegncych nie wiadomo skd i dokd. Wygldao to jak mrowisko, w ktre kto rzuci kamie. Sodoma i Gomora pomylaem. Ruszyem do swego wehikuu. Otworzyem drzwiczki i wlazem do zacisznego wntrza samochodu. Zdecydowany byem wrci na swj biwak, lkaem si tylko piorunw, ktre waliy w wody jeziora. Wiatr ucich, spady pierwsze krople deszczu. Zaomotay na dachu wehikuu i ucichy. Ta burza nie bya jednak dla nas przeznaczona; ju przetoczya si dalej, w stron Susza i Malborka. Za szyb wehikuu zobaczyem czyj twarz. To Tell. Czy pan wie?... Czy pan wie, e dziesi duych namiotw ma przecite sznury? Dlatego wiatr je przewrci. Mia pan racj. Sprbowali odwetu. To zrobia banda Czarnego Franka. Skorzystali z okazji, e w obozie pozostali tylko wartownicy, a my bylimy zajci ogniskiem. Podkradli si i narobili szkody. Ale my si z nimi rozliczymy za t spraw. Daj spokj, Tellu. Sam chyba widzisz teraz, e nie tdy droga... Nie wiem, czy mnie usysza. Ju go nie byo przy wehikule. Burza odesza, jeszcze tylko z daleka grozia nam pomrukiem grzmotw. Zapaliem wiata reflektorw, uruchomiem silnik i skierowaem si na drog do Siemian. Widziaem gromadki zaproszonych na ognisko goci, powracajcych teraz do wioski. Wyprzedziem ich, a potem zjechaem nad wod. Jezioro byo bardzo wzburzone. Mj wehiku nie obawia si jednak nawet duych fal. Koysao mnie mocno, a odek podchodzi do garda. Silnik co chwila wy jak potpieniec, poniewa od czasu do czasu ruba wyskakiwaa nad wod i obracaa si w powietrzu. Fale spychay mnie w kierunku Siemian i dugo trwao, zanim w smugach reflektorw dojrzaem cian, trzcin na drugim brzegu. Teraz, kierujc si lini trzcin, dostaem si do zatoczki, gdzie sta mj namiot. Przestraszeni ssiedzi, rycerze spinningu, zasznurowali si w swych namiotach i nawet gowy nie wyciubili. Wyjechaem na ld, zaparkowaem wehiku. I dopiero gdy wysiadem z samochodu, dostrzegem koo swego namiotu jak skulon posta. To bya Bronka. Nawet w ciemnociach janiay jej rude wosy. Odczyam si od Czarnego Franka powiedziaa, szczkajc zbami. Tu lea jaki list do pana wrczya mi zalepion kopert. Znalazam go przed pana namiotem, gdy tu przyszam. Schowaam list do kieszeni spodni, eby nie zmk. Zapaliem latark elektryczn. Na kopercie byo napisane: Pan Tomasz nad Jeziorakiem. Po drugiej stronie brakowao nadawcy. Rozerwaem kopert i spojrzaem na podpis: Kapitan Nemo. A wic jednak odezwa si? Szanowny Panie pisa Kapitan Nemo. Zgodnie z Pask propozycj zdecydowaem si na spotkanie z Panem. Proponuj Przyldek Sandacza, jutro, o godzinie dziesitej wieczorem. Czy to jaka sympatia napisaa do pana? zapytaa Bronka.

Dotknem palcem koperty w tym miejscu, gdzie si j skleja. Bya jeszcze wilgotna. Zdaje mi si, e pani zna tre tego listu stwierdziem. Ale skd! Przysigam, e nie czytaam! zawoaa dziewczyna. Byem przekonany, e kamie, ale nie chciaem okazywa jej braku zaufania ju na samym pocztku naszej znajomoci. Zrobimy co gorcego do picia i zjemy kolacj owiadczyem. Potem pooysz si spa w namiocie, a ja w samochodzie. Zdecydowaem si mwi jej ty ze wzgldu na rnic wieku. Podczas kolacji przyjrzaem si bliej Bronce. Potwierdziy si moje spostrzeenia: miaa adne, delikatne rysy. Tylko e bya wyndzniaa, niedoywiona i, co tu ukrywa, po prostu brudna. Gdybym mia crk powiedziaem nie pozwolibym jej bra udziau w podobnych eskapadach. W takim razie niewiele si pan rni pod tym wzgldem od mojego ojca. Czy pan rwnie zamierza mi prawi moray? Nie. Ale spjrz na siebie. Bluzk masz brudn, spodnie wyszmelcowane, a wosy tuste i pozlepiane. Nie odezwaa si. A ja cignem dalej, nie przejmujc si, e jestem nieuprzejmy. Czy moe budzi szacunek dziewczyna, ktra ma brudn bluzk, brudne spodnie, brudne wosy? A przecie pragniesz chyba kiedy spotka kogo, w kim obudziaby podziw i szacunek. Uwaam, e chopiec, ktry zwraca uwag tylko na zewntrzny wygld dziewczyny, jest mao wartociowy rzeka. Owszem zgodziem si. Ale co mona sdzi o charakterze dziewczyny, ktra dobrze si czuje w brudnej bluzce? Niech pan przestanie rzeka bagalnie. Jutro doprowadz si do porzdku. Edukacja rozpoczta pomylaem z humorem. Zapytaem j o Czarnego Franka i dalsze losy jego bandy. Przecie pan domyla si wszystkiego. Franek chce znale t map i za fors od Krawacika wyruszy nad morze. A Roman dyszy nienawici do harcerzy i chce zaj miejsce Franka w bandzie. A co zdecydowao, e ostatecznie zerwaa z nimi? Mwiam ju panu. To miaa by wspaniaa, romantyczna przygoda. Mylaam, e bdziemy prowadzili surowe, trudne ycie: owili ryby, zbierali jagody, kpali si w jeziorze. A oni kradli. Ju dawno bym ucieka, ale al mi byo Franka. Lubi go. Ma tylko jedn wielk wad chce imponowa. Teraz nie moe przey, e wadza w bandzie wymyka mu si z rk. Jest w tym i troch mojej winy, bo wci przekonywaam go, e powinnimy y inaczej. Ale eby y, jak ja marzyam, trzeba mie pienidze na sprzt kempingowy, na troch ywnoci i tak dalej. A oni tego nie maj. Wic pozostaje tylko: albo by godnym i spa na goej ziemi, albo kra. Oni wybrali w kocu to drugie. Ale ja nie zamierzam i do wizienia. Gdy Roman przekona band, e trzeba si znowu zakra do obozu harcerzy, ucieka domyliem si. Skina twierdzco gow. A Franek?

Nakania mnie, ebym z nim zostaa. Ale ja byam twarda. On nie chce zerwa z band, bo wci ma nadziej, e odzyska swj dawny autorytet. Autorytet u bandy obuzw? Zdoby co takiego chyba jest atwo. Po prostu trzeba wicej od innych kra, wicej nosw rozbija i duej ni inni siedzie w poprawczaku. Trudniej zdoby autorytet u ludzie uczciwych. Zabolaa j moja ironia. Franek zdobdzie autorytet i to wcale nie takimi sposobami stwierdzia z obraon min. Nie zerwaa jednak z Czarnym Frankiem pomylaem. I postanowiem to wykorzysta. Posuchaj mnie zaczem. Przybyem nad Jeziorak w bardzo wanej sprawie. W odpowiedniej chwili wszystko ci wyjani. Jeli uda mi si osign swj cel, przeyjemy tu niezwyk przygod. Co takiego, o czym czyta si w sensacyjnych powieciach. Tak? ucieszya si. Wanie tak. Podejrzewam, e jak rol w tej sprawie odgrywa mapa owisk, ktrej szuka Czarny Franek na rozkaz Wacka Krawacika. Jeli zdobdzie t map, zadaniem twoim bdzie dostarczy mi j na kilka chwil, abym j mg obejrze. Potem oddasz j Frankowi. wietnie ucieszya si. wietnie, e pozwala mi pan kontaktowa si z Frankiem. A moe potrafisz go skoni, aby zerwa z band i przysta do mnie? zaproponowaem. On? Nie, nigdy tego nie zrobi pokrcia gow. To by go upokorzyo. Jemu trzeba zaimponowa. Dla niego kim imponujcym jest Kapitan Nemo, ktry tu samotnie sprawuje rzdy na jeziorze. Franek walczy z nim, lecz jednoczenie podziwia go. Niestety, pan... zawahaa si. Niech pan si nie obraa, ale wyglda pan na lamazar i w ogle... bardzo nieciekawie... Poczuem si dotknity. Pozory niekiedy myl burknem. Gdybym ci opowiedzia o swoich przeyciach, byaby bardzo zdumiona. Co mi si o uszy obio. Nazywaj pana Panem Samochodzikiem. Dlaczego? zapytaa. To nie ma znaczenia. Nie zamierzam si chwali ani imponowa Czarnemu Frankowi. Jedno ci tylko powiem: nie ulegaj pozorom. Ja te jestem inny, ni sdzisz. Zwrcia na przykad uwag na mj samochd? Tak. Stary rupie. Czarny Franek powiedzia, e pana samochd jest ze skadu zomu. Ano, zobaczymy wzbieraa we mnie zo. Lecz skoro wydaj ci si taki nieciekawy, niczym ci nie imponuj, dlaczego wierzysz, e spotka ci tu prawdziwa przygoda? Mam by szczera? Nie wierz w t przygod. Ale nie chc by z band i wpa do wizienia. Nie chc te wraca do domu. Co mi pozostao? Zostan tutaj i z bezpiecznej odlegoci obserwowa bd dalsze losy gangu. Moe przydam si na co Frankowi?

Ach tak? Jestem wic bezpieczn met, jak to si mwi. Dzikuj za szczero. Ja te spraw postawi jasno: daj ci bezpieczn przysta w swoim obozowisku, ale dam jednego: musz obejrze map owisk. Zgoda? Zgoda wycigna do mnie rk. I rozeszlimy si na spoczynek. Zasypiajc rozmylaem: By moe nie spotkam Czowieka z Blizn i nie odnajd zatopionych zbiorw. Lecz moe potrafi zawrci ze zej drogi t mod dziewczyn i Czarnego Franka. Jeli to si uda, moje przybycie nad Jeziorak nie bdzie bezowocne.

ROZDZIA DWUNASTY [top] CZY BRONKA JEST SZPIEGIEM BANDY CO SI DZIAO NA JEZIORZE O ROMANTYCZNEJ PRZYGODZIE KTO JEST NA BAKIER Z REGULAMINEM WDKARSKIM EGZAMIN I ZNOWU TAJEMNICZA MAPA ZDEMASKOWANY KOMU MOG ZAUFA Czy ona take bdzie owi ryby? z niepokojem zapyta mnie pan Anatol, gdy nastpnego dnia zobaczy w moim obozie rud Bronk. Wydaje mi si, e ryb dla pana nie zabraknie. Jezioro jest ogromne odrzekem. A potem pochyliem si do jego ucha i jakbym go wtajemnicza w jak wielk spraw, szepnem: Ta dziewczyna w ogle nie apie ryb. Ona jest z bandy Czarnego Franka. A odskoczy na dwa kroki. No tak, rzeczywicie. Widziaem j wrd tej strasznej hordy. I co ona tu robi? Zerwaa z band i chce wstpi na dobr drog wyjaniem. A pan w to wierzy? Moe chc nas obrabowa i przysali j tutaj na przeszpiegi? Moe kiwnem gow. Jakie licho podkusio mnie, eby nastraszy pana Anatola. Zreszt szczerze wyznaj, e nie miaem do dziewczyny penego zaufania. Nie zerwaa przecie zupenie z band. Kto wie mylaem w jakich mog znale si sytuacjach? By moe, bd musia dziewczyn pozostawi sam w obozowisku. Nie stanie si le, jeli spocznie na niej w tym czasie czujne oko pana Anatola. A dziewczyna, niewiadoma faktu, e budzi podejrzenia, najpierw piknie wysprztaa namiot, a potem nagrzaa wody i zabraa si do prania bluzki oraz mycia wosw. Tak min ranek. Pan Anatol i jego przyjaciel popynli na przyldek, aby owi okonie. Myszka i maonka pana Kazia czuway przed namiotem, bacznie obserwujc kady ruch Bronki. Dzie by pogodny, soneczny, ale d silny wiatr i agodzi upa. Bluzka i uprane spodnie szybko obsychay na sznurku namiotowym, dziewczyna ubrana tylko w kostium kpielowy leaa na kocu i suszya swoje rude wosy. Ja za siedziaem nad brzegiem jeziora i obserwowaem zielonkaw to. Na jeziorze ju od samego rana trwa duych ruch. W t i z powrotem pyway kajaki harcerzy. Domylaem si, e po wczorajszej historii z namiotami poszukuj oni nowego obozowiska bandy Czarnego Franka. Majestatycznie przepyn jacht Wacka

Krawacika, kierujc si w stron Czaplaka. Ale nie dobi do wyspy, tylko nagle zawrci. Zakotwiczony zosta w pobliu Przyldka Sandacza, gdzie grasowali dwaj rycerze spinningu. W stron Siemian dryfowaa maleka gumowa deczka, w ktrej przez szka lornetki widziaem Faszywego Ornitologa. Wyobraaem sobie, e moe w tej samej chwili Czarny Franek wdruje brzegiem jeziora, poszukujc zodzieja mapy owisk. A Kapitan Nemo, kryjc swj lizgacz w jakiej tajemniczej przystani, planuje kolejny wypad przeciw bandzie wyrostkw. I tylko ja trwaem w bezczynnoci, cho sprowadzia mnie tu sprawa bardziej waka ni wojna harcerzy z chuliganami, zaginicie mapy owisk, tajemnica Faszywego Ornitologa czy rozgrywka Kapitana Nemo z band Czarnego Franka. Przypyna Marta na swojej wielkiej rybackiej krypie. Wyczya motor dopiero w ostatniej chwili, tak j zdumia widok Bronki. Rozpdzona d wjechaa dziobem na brzeg i gboko zarya si w piasku. No, wie pan stwierdzia z oburzeniem, patrzc na Bronk. Przysigam, e od dzi nie bd zadawa si z dziewcztami przedrzeniaa moje wczorajsze sowa. A moe zapisa si pan do gangu Czarnego Franka? Zerwaa z band. Sam zreszt jej to zaproponowaem tumaczyem Marcie. I pan jej uwierzy? Wic dlaczego nie wraca do domu, tylko dalej siedzi nad jeziorem? Pan myli, e Czarny Franek pozwoliby jej tak odej? Miaby pan ju na karku ca band. Ona jest ich szpiegiem. Mwia to wszystko przy Bronce, ktra z pocztku z lekcewaeniem odnosia si do jej oskare. Lecz w kocu dotkny j one do ywego. Podniosa si z koca, zerwaa ze sznurka mokr jeszcze bluzk. Jeli pan tak samo myli jak ona, mog odej powiedziaa. A tak. To byoby najlepsze twardo rzeka Marta. Ale ja byem innego zdania. Podszedem do Bronki i pooyem jej rk na ramieniu. Wtedy, na wyspie, zaproponowaem ci ucieczk. Przyja moj propozycj i wszystko jest w najlepszym porzdku. Wczoraj wieczorem zawarlimy umow. No tak. Ale ona... spojrzaa wymownie na Mart. Odeszlimy nieco na bok. Czy wiesz, gdzie znale Czarnego Franka? Nie, ale przypuszczam, e poszed na Bukowiec, gdzie skradziono map Krawacika. Ma nadziej odnale zodzieja i odebra mu map. Jeli pan chce, mog te tam zaraz pj. To do daleko, chyba z pi kilometrw brzegiem jeziora. Zgoda kiwnem gow. Id na Bukowiec. Postaraj si take umoliwi mi rozmow z Czarnym Frankiem. Tak rozmow bez wiadkw, rozumiesz? Wrciem do Marty, ktra obserwowaa nas z ironicznym umieszkiem na ustach. No, jasne stwierdzia. Zapomniaam o pewnym drobnym szczegle. Nie wziam pod uwag, e i pana sprowadziy nad Jeziorak jakie ciemne sprawki. Nie zdziwi si, jeli si okae, e to nie oni pana, ale pan ich wywid w pole. Kto kogo? Pan band Czarnego Franka wyjania. Wskazaem wdki lece na dnie krypy. Moe popyniemy na ryby? zaproponowaem. Na Przyldek Sandacza?

Zepchna d na wod, uruchomia silnik. Kiwnem Bronce rk na poegnanie i odbilimy od brzegu. Fala bya dua, odzi koysao mocno, raz po raz bryzgi fal opryskiway nas od stp do gw. Dwaj rycerze spinningu owili ryby w miejscu, gdzie wczoraj Marta schwytaa ogromnego okonia. Nieco dalej od brzegu sta biay jacht Wacka Krawacika. Rozlegaa si z niego rytmiczna melodia z tranzystora. Przybilimy do Przyldka od strony zachodniej, eby panu Anatolowi i Kaziowi nie poszy ryb. Marta zgasia silnik, wycigna d na piasek. Moe odwiedzimy Faszywego Ornitologa? zaproponowaa. Odpyn do Siemian gumow deczk. Wic mona spenetrowa jego obz. Moe si wyjani, kim jest naprawd? No, wie pani oburzyem si. Chce pani ebymy postpowali jak zodzieje zakradajcy si do domu pod nieobecno waciciela? Lubi gra fair. Z tego powodu mam zastrzeenia do Kapitana Nemo. Ma pan do niego pretensj, e nie wystpuje z otwart przybic? oburzya si. A pan? Czy pan nie robi tego samego? Przecie widzi pani moj twarz. Ale nie znam pana myli. Nie wiem, czego pan szuka nad Jeziorakiem. Sam pan powiedzia przed chwil: lubi gra fair. A wic jednak odbywa si tu jaka gra. Co jest stawk? Zastanawiaem si dusz chwil. Miaem nawet ochot wyzna jej ca prawd, ale powstrzymaem si. Przyjdzie czas, gdy wszystko pani wyjani. Przybyem nad Jeziorak, aby odnale pewnego czowieka. Moje gadulstwo mogoby zepsu ca spraw. Pan sdzi, e ja mam dugi jzyk? W gruncie rzeczy znamy si bardzo mao. A sprawa jest powana. Przez jaki czas min miaa nadsan. Siedziaa na brzegu, wsparta plecami o pie grubej olszyny i nie chciaa ani owi ryb, ani spacerowa po lesie. A moe pan wyjani mi chocia, jakim cudem Bronka znalaza si w pana obozie? zapytaa. To nie tajemnica. Gdy zostaem uwiziony na wyspie Czarnego Franka, zacza ze mn rozmow. Z jej sw wynikao, e do bandy sprowadzia j ch przeycia czego niezwykego, romantycznego. Oczywicie, rozczarowaa si. Pomylaem, e nadarza si okazja, aby j wyrwa z bandy. Zaproponowaem jej ucieczk i przeniesienie si do mojego obozu. Obiecaem, e przeyje naprawd pikne przygody. Czy to bya tylko obietnica? Wydaje mi si, e potrafi j speni. A wic wracamy do tego samego. Pan jednak prowadzi tu jak gr. Jestem troch dotknita. Nie zrobiam nic takiego, co mogoby pana zrazi. A przecie to jej, a nie mnie, zaproponowa pan przeycie czego niezwykego. Chyba pani nie trzeba wyrywa spod zego wpywu? Nie chc pani schlebia, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrz na pani owic ryby, pywajc po jeziorze, nie wyobraam sobie, aby istniaa bardziej romantyczna dziewczyna. Tak pan sdzi? zarumienia si pod wpywem moich komplementw.

A wracajc do Bronki dodaem moe dziki niej zdoam zbliy si do Czarnego Franka? W bandzie zaczy si konflikty, to dobra okazja, aby i jego nakoni do przejcia na moj stron. Z powtpiewaniem pokrcia gow. Przyja z Bronk skoczy si dla pana rozczarowaniem. Pan sdzi, e ona naprawd zerwaa z band? Ma tylko sentyment do Czarnego Franka. Pragn to wykorzysta, aby przycign do siebie tego chopaka. Moe rwnie uda mi si nakoni wtedy Kapitana Nemo, aby zmieni swj stosunek do Franka. Przecie Czarny Franek go nienawidzi. Wiem, e w gruncie rzeczy Kapitan Nemo imponuje chopakowi. Tym lizgaczem, sztuk rzucania spinningiem, odwag i tajemniczoci. Gdyby si udao im zaprzyjani, moe miaoby to dobry wpyw na chopaka? Sprbuj przekona do tej myli Kapitana Nemo. Mam dzi z nim spotkanie... A podskoczya na trawie. Kiedy? Gdzie?! Jestem zobowizany do zachowania tajemnicy. Przerwalimy rozmow. Z drugiej strony Przyldka przywdrowa ku nam pan Anatol. W siatce nis tylko kilka maych okoni, ale twarz mu promieniaa szczciem. api si! powiedzia do nas z triumfem. Pani miaa wczoraj jedynie duo szczcia. My natomiast apiemy wedug wszelkich wskaza wdkarskich. Nam ryba nie zawlecze wdziska na jezioro. Gdyby si pani znaa na wdkarstwie... Skd pan wie, e si nie znam? przerwaa mu Marta. Pani jest za moda. Pani jeszcze chodzi do szkoy. Ja nawet nie wiem, czy posiada pani kart wdkarsk? Marta signa do tylnej kieszeni swoich spodni i wyja legitymacj Polskiego Zwizku Wdkarskiego. Ja mam. A pan? Pan Anatol zaniemwi ze zgrozy, e kto si omieli posdzi go o brak karty wdkarskiej. Wrczy swoj legitymacj Marcie, jednoczenie ogldajc jej kart wdkarsk. Pani posiada ju znaczek spinningowy? zdumia si. Przecie ma pani najwyej siedemnacie lat. Dopiero od siedemnastu lat dostaje si pozwolenie na apanie spinningiem. Mam upowanienie Zarzdu Gwnego PZW, jako mody sportowiec wyczynowy powiedziaa z dum Marta. I przybrawszy niewinn mink, zapytaa: Czy mgby mi pan powiedzie, iloma wdkami ma prawo owi wdkarz? Hm... zaniepokoi si. Wdkarz ma prawo owi dwiema wdkami zwykymi i jedn lekk do poowu ywca wyrecytowaa Marta. Pan za, jeli si nie myl, owi a trzema wdkami. A iloma wdkami wolno owi w krainie ryb ososiowatych? Tu nie ma pstrga ani ososia broni si pan Anatol. A czy pamita pan wymiary ochronne poszczeglnych gatunkw ryb i ich czas ochronny? Pani chce mnie egzaminowa? oburzy si.

Pan mia wtpliwoci, jeli chodzi o moj wiedz z dziedziny wdkarstwa. Chyba pan si nie obrazi, jeli si wzajemnie przeegzaminujemy? A moe pan nie czuje si na siach? Ja? Prosz pyta. Odpowiem na kade pytanie wyprostowa si dumnie pan Anatol. Marta zacza pytania zadawa szybko, bez namysu: Rozmiar ochronny sandacza? Do czterdziestu centymetrw odpar pan Anatol. A na wodach pastwowych gospodarstw rybackich? Hm... zastanowi si pan Anatol. Marta odpowiedziaa bez wahania: Nie wolno apa sandacza poniej kilograma i pidziesiciu centymetrw dugoci. A rozmiar ochronny wzdrgi? Do pitnastu centymetrw. Poci? Do pitnastu centymetrw. Lina? Hm... zafrasowa si rycerz spinningu. Po duszym namyle rzek niepewnie: Trzydzieci centymetrw. Nie. Do dwudziestu piciu. Szczupak? Czterdzieci centymetrw. Wgorz? I znowu niepewno zagocia na twarzy pana Anatola. Dziewczyna machna rk. Dajmy spokj egzaminowi. Zdaje mi si, e jest pan na bakier z regulaminem PZW. Pani mnie obraa rozsierdzi si rycerz spinningu. W takim razie niech pan poda czasy ochronne: sandacza, szczupaka, siei, pstrga rdlanego, lipienia, sielawy... Pan Anatol przestpi z nogi na nog. Ja zawsze owi w lecie. Ale wiem, e sandacza nie wolno apa do pocztku czerwca. Do trzydziestego pierwszego maja. A szczupaka? Tak samo. Nieprawda. Do pitnastego kwietnia. Pan Anatol tupn nog. Wypraszam sobie taki ton. Jestem dowiadczonym wdkarzem, a pani wydaje mi si za moda, aby mnie egzaminowa. Rozsierdzony odszed, pomrukujc gniewnie. Zauwaylimy jednak, e cign z wody jedn wdk i odtd owi tylko na dwie, zgodnie z regulaminem. Nauka nie posza w las rozemiaa si dziewczyna. Nagle nabraa ochoty na wdkowanie. Wyja z odzi dziurkowan blaszank z ywcem. Miaa w niej kilka kiebi. Na szczupaka wyjania. Zaproponowaa, ebymy przeszli nieco dalej, nad ma zatoczk. Lecz ja nie miaem ochoty na pow. Zauwayem ruch na biaym jachcie. Odbieraa mi spokj wiadomo, e nie znam dalszych losw mapy owisk. W mojej gowie kotowao si od

najrniejszych podejrze, zdawao mi si, e lada chwila doznam olnienia, ktre wyjani mi wszystkie zagadki nad Jeziorakiem. A co pan zamierza robi? Bd si opala odrzekem zniecierpliwiony, e przeszkadza mi w rozmylaniach. Zabraa wdk, ywiec i odesza brzegiem. Przyoyem do oczu lornetk. Wacek Krawacik i Brodacz leeli na dziobie jachtu, a biaa dama opalaa si na dachu kabiny. Wacek i Brodacz rozmawiali o czym, ywo gestykulujc. Moe kcili si? Duo dabym, aby wiedzie, co jest przedmiotem ich ktni pomylaem. Woyem do do wody. D silny wiatr, byo zimno, ale woda okazaa si ciepa. Zdjem ubranie, pozostajc tylko w kpielwkach. Daem nurka i kierujc si w stron jachtu pynem pod wod, dopki starczyo mi tchu. Potem ostronie wynurzyem gow, aby zapa w puca powietrza i zorientowa si, czy nie zostaem z jachtu zauwaony. Lecz obawy byy niepotrzebne. Pynem przecie do rufy, a Wacek Krawacik i Brodacz siedzieli na dziobie. Niebezpieczestwo dostrzeenia grozi mi mogo co najwyej ze strony biaej damy lecej na dachu kabiny, ale i ona nie spogldaa w moj stron. Zdawaa si by zajta ktni midzy Wackiem a Brodaczem. Znw zanurzyem si pod wod i wypynem ju w pobliu jachtu. Fale byy do silne i wysokie, chwilami nad moj gow zaamyway si i ogarniay mnie bia grzyw piany. Aby odpocz nieco, daem si im troch ponie, a one podrzuciy mnie a pod sam burt. Chwyciem si rk krawdzi okrgego okienka kajuty i przylgnem do liskich desek kaduba. Brodacz mwi gniewnie do Krawacika: Stracilimy kup forsy, a teraz znowu tracimy czas. Trzeba co przedsiwzi, rozumiesz? Wacek odpowiedzia: Chopak obieca dostarczy nam dzi map. Od jutra bdziemy mogli zacz nasz pow. A jeli nie przyniesie? Nie zaley mu na forsie czy co? Damy mu nawet pi tysicy. Na gowie stanie i choby spod ziemi wynajdzie map. Moe jednak da zna milicji? zastanawia si Brodacz. Milicja prdzej od Franka zdoa odnale zodzieja. Milicja? zaniepokoi si Krawacik. A co w tym zego? Mapa jest map, skradzione rzeczy nam zwrc. Nie o to chodzi. Wydaje mi si jednak, e Czarny Franek ma wiksze szans zdoby t map. Przecie on chyba zna si z wszystkimi obuzami nad jeziorem. I atwo si z nimi dogada, szczeglnie jeli obieca im troch pienidzy. Uwaam, e naley si uzbroi w cierpliwo. Dziaa zaczniemy od jutra. W tym momencie Wacek Krawacik wsta z leaka. Popatrz! zawoa do Brodacza. Jaka dua sztuka pynie pod wod. Wychyli si ponad burt, ledzc cie ryby w jeziorze. I zauway mnie, przyklejonego do kaduba. Co pan tu robi?! wrzasn. Pan nas podsuchuje? A moe pan chce nas okra?!

Przez krtk chwil zapomniaem jzyka w gbie. Odpoczywam wyjkaem. Jak to pan odpoczywa? Tutaj?! Pywaem. Ale fala jest dua i si mi zabrako. Zapaem si wic jachtu, eby odpocz. Zaraz odpywam do brzegu. Z pokadu wychylia si take Edyta. Dzie dobry panu powitaa mnie. Prosz, moe pan wejdzie do nas na pokad. Zmarz pan chyba? Napije si pan czego gorcego? Bya bardzo mia. Ale to obudzio podejrzliwo Brodacza. Skd ty znasz tego pana? zapyta j ostro. Nie zdya wyjani, gdy wtrci si Wacek: Czy to nie o tym facecie opowiada nam Czarny Franek? Zaraz, jak go to przezywaj? Pan Samochodzik, czy jako tak... Biaa dama bya wci przemia. Skina ku mnie doni i znowu zaproponowaa: Moe jednak wstpi pan do nas na gorc herbat albo na papieroska? Puciem si okna kabiny, nogami odbiem od kaduba. Moe innym razem! odkrzyknem. Silnymi ruchami rk pynem w stron brzegu, a oni stali na pokadzie i patrzyli za mn peni podejrze. Na Przyldku Sandacza siedziaa Marta i trzymaa w rku moj lornetk. Wpad pan stwierdzia ze zoliw satysfakcj. Bardzo brzydko jest podsuchiwa. Owia mnie wiatr i a zatrzsem si z chodu. Dzwonic zbami chwyciem ubranie i zaszyem si w krzaki. Wrciem na brzeg, ale wci mn trzso, co dziewczyna obserwowaa niemal z zadowoleniem. Bdzie pan mia katar powiedziaa. A potem ze zoci tupna nog. Wysa mnie pan na ryby, a sam... Co sam? zrobiem zdumion min. Czy to ju nie wolno mi si wykpa w jeziorze? I czy to ja posaem pani na ryby? Pokiwaa gow. Kpa si pan? Przy takim zimnym wietrze? Od razu wydao mi si podejrzane, e nie poszed pan ze mn. Zawrciam z poowy drogi i patrz, a pan ju jest przy jachcie. Przyoyam do oczu lornetk i zobaczyam, jak pan si przyczai pod burt. Trzeba byo widzie twarze Krawacika i Brodacza, gdy pana odkryli. No, o czym oni rozmawiali? zapytaa rzeczowo. Nie miao sensu bawi si z ni w ciuciubabk. Czarny Franek jeszcze im nie dostarczy mapy. Oni zaczynaj si niecierpliwi. Zastanowia si chwil. Czy ta mapa ma dla pana rzeczywicie a takie znaczenie? Moe i ja chc zosta ksiciem spinningu?... Mog panu wskaza miejsca, gdzie najlepiej chwyta szczupak, karp, po, krasnopira, wgorz. Czy i wwczas w dalszym cigu interesowa bdzie pana mapa owisk Wacka Krawacika? Niestety, tak. Nie powie mi pan dlaczego? Nie.

Straciam ochot na pow. Wracamy powiedziaa tonem obraonej panienki. Posusznie wsiadem do dki. Dziewczyna nie odezwaa si do mnie ani sowem podczas caej drogi na drugi brzeg. Nawet gdy wyskoczyem w pobliu swego namiotu, nie powiedziaa, czy mnie jeszcze kiedy odwiedzi. Tyle tylko, e kiwna mi rk na poegnanie. Ale przecie miaem przeczucie, e spotkamy si jeszcze niejednokrotnie, i to chyba w ciekawych okolicznociach.

ROZDZIA TRZYNASTY [top] CZY POWINNI ISTNIE BDNI RYCERZE WYZNANIA BRONKI SPOTKANIE NA PRZYLDKU SANDACZA ZDRADA JESTEMY W PUAPCE UCIECZKA GOS ZACZAROWANEJ PISZCZAKI RATUNEK FASZYWY CZY PRAWDZIWY ORNITOLOG Bronka powrcia dopiero wieczorem. Bya bardzo godna, wygldaa na zmartwion, cho staraa si to ukry przede mn. Nie narzucaem si jej z pytaniami, wolaem cierpliwie czeka, a sama zechce mi o wszystkim opowiedzie. Wiatr usta, jezioro powoli uspokajao si. Ale wieczorne powietrze byo chodne. Aby nie zmarzn, musiaem woy gruby sweter. Domyliem si, e i dziewczynie musi by zimno, dlatego daem jej swoje skrzan kurtk. Nie okazaa mi wdzicznoci. Powiedziaa z drwin: I gdzie jest ta paska wspaniaa przygoda? Przez chwil zamierzaem milczeniem zby t wyran zaczepk. Odrzekem jednak: Zdaje mi si, e na brak przygd nie moga dzisiaj narzeka. Pooyem si na kocu w pobliu namiotu i obserwowaem jezioro. Tego wieczoru u moich ssiadw panowa radosny nastrj. Po raz pierwszy pan Anatol i pan Kazio przywieli troch ryb. Nie byy to due sztuki, lecz naowili ich sporo. Przyrzdzili ryby na kolacj i teraz ca czwrk siedzieli przed swymi namiotami, prowadzc rozmow. A cilej pan Anatol wygasza przemow na temat wdkarstwa. Nie rozumiem tej pasji. Nie ma dla mnie poza tym sportowego charakteru sytuacja, w ktrej z jednej strony wygodnie, w ciepym ubraniu i dugich gumowych butach stoi sobie na brzegu starszy pan, a jego przeciwnikiem jest ploteczka, maa wesoa rybka, buszujca w jeziorze. Znam bardziej pasjonujce zajcia. Tylko e za nie nikomu nie daje si medali, nie zestawia rekordw, nie ogasza nikogo ani ksiciem, ani krlem, ani nawet rycerzem. A moe warto by przywrci instytucj bdnych rycerzy, ktrzy podczas dorocznych urlopw wdrowaliby po kraju pomagajc sabszym i walczc ze zem? Te rozmylania przerwao mi przybycie Tella i Krogulca. Dobili kajakiem do brzegu w chwili, gdy Bronka koczya jedzenie obiadu, ktry dla niej pozostawiem w menace. Krogulec pierwszy wyskoczy na ld i koyszc si na swych pakowatych nogach natychmiast podszed do dziewczyny.

Nie oszukasz mnie! zawoa piskliwie. Jeste z bandy Czarnego Franka. Co tutaj robisz? Po co tu przysza? Znowu jak hec chcecie zmalowa? Twj Czarny Franek dosta dzi nieze cigi od innych chuliganw. Ale my was i tak przepdzimy std na cztery wiatry. Dziewczyna nie odezwaa si, tylko niej pochylia gow nad menak. A Krogulec, jakby mnie nie widzc, powiedzia do Tella, wycigajcego kajak na brzeg: Moe zabierzemy j do naszego obozu? Skoro oni chwytaj jecw, to i my moemy zrobi tak samo. Tell puci t propozycj mimo uszu. Podszed do mnie, przywita si, ale i jego intrygowaa osoba Bronki. Czy pan wie, e ona naley do bandy Czarnego Franka? zapyta. Naleaa. Zerwaa z nimi wyjaniem. Krogulec, ktrego a rozsadzaa zo, zapiszcza jak kogucik: Jak to: zerwaa? Cae popoudnie spdzia w towarzystwie Czarnego Franka na wyspie Bukowiec wrd tamtejszych kempingw. Planowali jaki napad czy nowe zodziejstwo. Bardzo dziwnie na te sowa zareagowaa Bronka. Zerwaam? Wcale nie zerwaam z Czarnym Frankiem! krzykna do Krogulca. Nie zerwaam z nim i nie zerw, rozumiecie? Krogulec triumfujco wzi si pod boki. No, syszy pan? Teraz wiadomo, kogo pan karmi w swoim obozowisku. Musz wam zwrci uwag, druhowie odezwaem si e teren swego obozowiska uwaam za neutralny. Bronka korzysta z prawa azylu. Jak wiecie, nie pochwalam waszej wojny z band. Bronka tu jest jako moja prywatna znajoma. Wilhelm Tell z dezaprobat pokrci gow. Tak nie mona, panie Tomaszu. To wcale nie jest postawa neutralna. W kocu wychodzi na to, e pan pomaga bandzie Czarnego Franka. A przecie pan pozna nasze szczere chci, eby si z nimi pogodzi. I co si potem stao? Znowu podstpnie zakradli si do naszego obozu i poprzewracali namioty. Teraz ju nie ma mowy o pokoju nad jeziorem. Albo my, albo oni. Tak jest! krzykn Krogulec. Albo my, albo oni. Odpynli. A ja patrzc za nimi pomylaem ze smutkiem, e chyba na jaki czas straciem przyjaciela, z ktrym przeyem tyle ciekawych przygd. Zbliya si do mnie Bronka. Usiada na kocu. Tak jak i ja patrzya w lad za oddalajcym si kajakiem. Mam pretensje do siebie, e opuciam Franka. Zrobiam to wtedy, gdy wszyscy go porzucaj. W bandzie nikt go ju nie sucha. Nie bdzie mia Franek mapy, nie dostanie pienidzy od Krawacika rozwaaem gono. Nie wyjedzie banda do Sopotu, Franek nie odzyska wodzostwa. A wanie e odzyska. Jeszcze dzi odzyska! oburzya si Bronka. Pan nie zna Franka. To wspaniay chopak. Szykuje jaki nowy obuzerski wyczyn? zapytaem z ironi. Pan si dowie. I to wkrtce rzeka przez zacinite zby. A potem ni std, ni zowd rozpakaa si.

Nie lubi beks, lamazar i miczakw powiedziaem troch szorstko. Da ci proszek nasenny? Id spa. Jutro obudzisz si w weselszym nastroju. Wzia ode mnie proszek i pochlipujc posza do namiotu. O dziesitej wieczorem czekao mnie spotkanie z Kapitanem Nemo. Postanowiem, e jeli tym razem Nemo zdecyduje si ze mn prowadzi otwart gr, wyjawi mu spraw zatopionej ciarwki i postaram si wcign go do wsppracy. W tym momencie przypomniaem sobie o Faszywym Ornitologu i jego czarodziejskiej piszczace. A moe zabra j ze sob na spotkanie z Kapitanem Nemo? pomylaem. Spotkanie miao si przecie odby na Przyldku Sandacza, gdzie w pobliskim lasku biwakowa Ornitolog. Nie oczekiwaem adnej zej przygody, ale na wszelki wypadek raczej dla artu postanowiem uzbroi si w piszczak. Signem do wehikuu, wyszukaem j i wsadziem do kieszeni. Zapady ciemnoci, zbliaa si dziesita. Bronka ju chyba smacznie spaa w namiocie. U moich ssiadw take panowaa zupena cisza. Wczyem silnik wehikuu i bardzo wolno, niemal bez szmeru i plusku, wjechaem w jezioro. Nie zapalaem wiate samochodowych, bo przecie Przyldek Sandacza lea naprzeciw mojego obozu, zdoaem dobrze pozna t cz jeziora. Pynem bez popiechu. Nie chciaem przyby na spotkanie wczeniej, ni przewidywa termin. Ale nie zamierzaem rwnie si spni. Mimo ciemnoci nocnych brzeg i drzewa na przyldku rysoway si mocn, czarn krech, a wkrtce usyszaem plusk fal rozbijajcych si na piaszczystej ostrodze. Dziwio mnie troch, e nie sysz warkotu lizgacza, ale doszedem do wniosku, e by moe Kapitan Nemo troch spni si na spotkanie. Bya punktualnie dziesita, gdy znalazem si na Przyldku Sandacza. Wehiku wprowadziem w trzciny i poszedem na koniec przyldka. Tu usiadem pod krzakiem nad sam wod. Przyldek Sandacza wydawa si bezludny i cichy, tylko delikatnie i monotonnie szumia las i pluskay fale jeziora. Dlatego a drgnem, gdy nagle w trzcinach grubym gosem odezwa si stary kaczor. Potem gucho buczc przelecia mi nad gow wielki chrzszcz. Mino pi minut, a pniej dziesi. Fajka zaczynaa przygasa, a Kapitana Nemo wci nie byo. Czyby zrezygnowa ze spotkania? Na krtki moment przez chmury na niebie przedar si skrawek ksiyca, podobny do przeamanej na p zotej monety. Ale zaraz znikn i ciemnoci pogbiy si. Spojrzaem na zegarek. Mino ju pitnacie minut od terminu naszego spotkania. I nagle za swoimi plecami wyczuem czyj obecno. Odwrciem si szybko. Tak, kto zblia si skrajem lasku. Niska, czarna sylwetka suna ku mnie bezszelestnie jak zjawa. Podniosem si z ziemi. To by Kapitan Nemo w swym czarnym paszczu, z kapturem nasunitym na gow. Zatrzyma si o trzy kroki ode mnie i gestem doni wskaza mi, abym usiad. On take ukucn. A do blu oczu staraem si przenikn mrok i dostrzec twarz Kapitana Nemo, aby zapamita z niej jaki charakterystyczny szczeg. Lecz ciemnoci osaniay mu twarz tak samo dokadnie, jak czarny paszcz kry jego ciao, a kaptur gow i wosy. Nie zdylimy jeszcze zamieni ani sowa, gdy raptem od strony lasku rozleg si krzyk:

apcie go! Tam jest! Na kocu pwyspu! Chopaki, apcie go! W jednej sekundzie i ja, i Nemo zdalimy sobie spraw, e jestemy otoczeni przez band Czarnego Franka. Wrzeszczc i amic gazie, szerok tyralier szli na nas od skraju lasu. Zdobyli skd dk i nadpynli rwnie wod, zagradzajc nam drog do wehikuu i lizgacza, ktry zapewni by ukryty w trzcinach. W mojej gowie zaroio si od pomysw ucieczki. Ale aden z nich nie nadawa si do realizacji. Skoczy do jeziora? Przecie tam jest dka, ktra zaraz nas docignie. Przedziera si przez tyralier i uciec do lasu? A jeli nas zatrzymaj i obezwadni? Ju ich widz! krzycza Czarny Franek. Uwaga, bd chcieli si przedrze... A wic domylali si moich planw i byli na nie przygotowani. Nemo, ktry do tej pory sta jak sparaliowany, raptem zbliy twarz do mojego ucha i szepn bezgonie: Uciekamy oddzielnie. Pan w las, a ja w jezioro... Zapali latark elektryczn silny, trzybateryjny reflektor. Promie wiata skierowa na podpywajc dk, olepiajc dwch znajdujcych si w niej chopakw. Po czym pozostawiajc zapalon latark na brzegu skoczy do wody poza zasigiem wiata. A ja? Wrzeszczca gromadka chopakw i dziewczt wci si zbliaa. Staem bezradny nie wiedzc, co z sob pocz. Nagle przypomniaa mi si dziwna piszczaka. I to moe mieszne, ale skoro kada prba ucieczki wydawaa si skazana na niepowodzenie... Przyoyem piszczak do ust i gwizdnem z caych si. Wydaa dwik przeraliwy, przejmujcy do szpiku koci. Co to? Co oni robi? usyszaem niespokojny gos Czarnego Franka. A w tym momencie, z lasku, rozleg si donony gos: Usyszaem woanie. Biegn na pomoc! I Ornitolog, on to bowiem odpowiedzia na gos piszczaki, zacz zblia si przez lasek z takim omotem i trzaskiem gazi, jakby to nie jeden czowiek bieg, ale zblia si so, tratujcy wszystko po drodze. Kto to? Co si tam dzieje? paday okrzyki chopakw z bandy. T chwil ich niepewnoci zdecydowaem si wykorzysta. Kilkoma susami wybiegem im naprzeciw. Si rozpdu wpadem na jakiego chopaka. Przeskoczywszy przez lecego rzuciem si w kierunku, skd zblia si z omotem Ornitolog. Uciekaj! wrzasn Czarny Franek. Krzyczeli te inni chopcy. Piszczay dziewczyny. Nikt z bandy nie zdawa sobie sprawy, e Nemo skoczy do wody. Dostrzegli tylko moj ucieczk, sdzili wic, e Nemo wci jeszcze kryje si na kocu pwyspu. Pobiegli w tamt stron. Tymczasem do piaszczystego cypla przybia dka, z ktrej wyskoczyli dwaj chopcy i zgasili latark, pozostawion przez Nemo. Zapady ciemnoci, kto kogo wzi za Nemo, zaczli si szarpa midzy sob, krzyczc przy tym nieludzko. Dug chwil trwao, zanim ustaa wreszcie ta kotowanina i zorientowali si, e nie ma wrd nich Kapitana Nemo.

Uciek wod usyszaem gos Franka. Wy czterej wsiadajcie do dki i latarkami owietlicie jezioro. Nie mg odpyn daleko. A ja i reszta popdzimy szuka tego drugiego faceta. W ciemnoci wpadem na Ornitologa. To ja! To ja! woaem ostrzegawczo, nie chcc, aby w ciemnociach wzi mnie za kogo innego. Zatrzyma si sapic gono. By uzbrojony w skaty kostur. Uff, uratowa si pan jednak. Czego oni chcieli od pana? To nie o mnie chodzio, tylko o Kapitana Nemo. Jego chcieli schwyta. Nie byo czasu na rozmowy. Mielimy ju na karku band, ktra przeszukiwaa skraj lasku. Chodmy std szepnem. S chyba bardzo rozjuszeni, bo Nemo im uciek. Nie spieszc si, ostronie przedarlimy si przez may las a do obozowiska Ornitologa. Zapali pan? Ornitolog wycign z kieszeni paczk papierosw. Usiedlimy przed jego trjktnym namiocikiem. Drcymi ze zdenerwowania palcami wyjem z paczki papierosa. Jestem niespokojny o Nemo rzekem. Nie wiem, czy udaa mu si ucieczka. Poda mi ognia. A jednak moja piszczaka na co si przydaa, prawda? zamia si. A tak stwierdziem. Czy pan jest moe mistrzem czarnej i biaej magii? Nie mistrzem, tylko czeladnikiem odpar skromnie. Zagadka jest zreszt atwa do wyjanienia. Kadem si ju spa, gdy usyszaem w lesie jakie gosy. Zaniepokoio mnie, bo to miejsce jest w nocy zawsze bezludne. Postanowiem troch rozejrze si i stwierdziem, e przez las w stron przyldka skrada si dua grupa chopakw i dziewczt. Poszedem ostronie za nimi, a potem usyszaem gos piszczaki. Wstaem z ziemi. Musz ju wraca. Martwi si o Kapitana Nemo. To ja naraziem go na niebezpieczestwo. Przedarlimy si przez lasek i wyszlimy na Przyldek Sandacza. Bandy ju tam nie byo. Na brzegu jeziora panowa spokj. Wyznaj, e nie bardzo orientuj si w tych wszystkich dziwnych sprawach rzek do mnie Faszywy Ornitolog. To jezioro powinno nazywa si Diabelskie. Cigle tocz si jakie wojny, podjazdy, najazdy. Jak nie harcerze z band, to znowu banda z harcerzami. Jak nie Kapitan Nemo, to znw tajemniczy facet z samochodem, ktry pywa po wodzie jak motorwka. Jakie puapki, zasadzki, polowania... Jaki Faszywy Ornitolog dorzuciem. Bo przecie nie istniej ptaki kiwiki. Marta pana zdemaskowaa. Co si pan mnie czepia? oburzy si. Wierzy pan tej dziewczynie tylko dlatego, e wymylia ptaka kiwika? Wiedziaem, e ona artuje, ale poniewa mam poczucie humoru, staraem si odpowiedzie rwnie artobliwie. Zreszt wzruszy ramionami nie zaley mi na tym, aby pan wierzy, e jestem ornitologiem. Umiechnem si.

Jeli panu to sprawia przyjemno, zachowam wiar w pask znajomo ptakw. Mam wobec pana moralne zobowizanie. Piszczaka jest rzeczywicie cudowna. Czy mog j jeszcze zatrzyma? Ale tak. Prosz z niej korzysta. Na mnie ju pora powiedziaem i wycignem rk do Ornitologa.

ROZDZIA CZTERNASTY [top] ROZMOWA ZE SZPIEGIEM KTO KOGO OSZUKA KOMEDIA PANA ANATOLA WIZYTA BRODACZA KOGO LEDZ I KOGO CHC OBRABOWA O MIOCI DO SAMOCHODW PRZY KIOSKU Z PIWEM CO SI STAO Z CZARNYM FRANKIEM KSI SPINNINGU I BRODACZ D UPARCIE DO CELU ZOBOWIZANIA Bronka wstaa bardzo wczenie. Jeszcze mocno spaem, gdy ona wykpaa si w jeziorze, ubraa i nawet przygotowaa niadanie. Dopiero potem delikatnie zapukaa w szyb mego wehikuu. W milczeniu jadem niadanie, obserwujc delikatn twarz dziewczyny. Nie pytaa o nic, nie zdradzaa zainteresowania wypadkami wczorajszego wieczoru. Jakby nie miaa pojcia o zasadzce na Przyldku Sandacza. Czarny Franek nie bdzie dowdc bandy powiedziaem nagle. Skd pan wie? Znowu nie udao mu si jego przedsiwzicie. Nie sdz, aby banda przebaczya mu now kompromitacj. Nie rozumiem, o czym pan mwi... Zaczem z innej beczki: Opowiedz mi dokadnie, jak to byo z listem, ktry znalaza przed moim namiotem. Podejrzewaem wtedy, e go otwieraa. To nieprawda. Ja go nie otwieraam i nie czytaam! zawoaa. Pokiwaem smutnie gow. Oni jednak mieli racj... Kto? Marta i harcerze. Ostrzegli, e jeste szpiegiem i mnie zdradzisz. A ja przecie nie zrobiem ci nic zego, przeciwnie, chciaem jak najlepiej i dla ciebie, i dla Czarnego Franka. Zaczerwienia si, ale nie powiedziaa ani sowa. A ja cignem dalej. To by list od Kapitana Nemo. Ja tego listu nie czytaam... Kapitan Nemo wyznaczy mi w tym licie dzie, godzin i miejsce spotkania. Ja nie zdradziem tajemnicy, on tego rwnie nie zrobi. A jednak Czarny Franek wraz ze swoj band zaczai si na nas w wyznaczonym przez Nemo miejscu. Ale nie udaa mu si zasadzka i na nic nie przydaa si twoja zdrada. Przysigam, e ja tego listu nie otwieraam, nie czytaam powtarzaa z twarz czerwon ze wstydu.

Ale wczoraj wiedziaa, e Czarny Franek sprbuje schwyta Kapitana Nemo. Nie zapieraj si. Twj wczorajszy niepokj wynika wanie z tego faktu. Imponuje ci Kapitan Nemo i nie pragniesz, eby schwytaa go banda Czarnego Franka, bo ni gardzisz. Ale z drugiej strony chcesz, aby Czarny Franek znowu rzdzi band, a do tego celu potrzebne byo schwytanie Nemo. Wpada w rozterk i a becze zacza, nie wiedzc, co pocz. Tak byo czy nie? podniosem gos. Tak. Ale ja tego listu... zacza paczliwie. Domylam si przerwaem jej. Tego wieczoru, gdy zerwaa z band, Czarny Franek przyszed tutaj razem z tob. Cigle ci przekonywa, aby nie porzucaa bandy. Przed moim namiotem znalelicie list. To nie ty, lecz Czarny Franek otworzy go i przeczyta. Prosiam, eby listu nie rusza szepna. By moe, nawet prosia go o to. Ale on ci nie posucha. Przeczyta, a potem list zaklei. Czy powiedzia ci, czego ten list dotyczy? Mwi, e list jest od jakiej dziewczyny... Pytaem ci, czy list by otwierany. Nie chciaam mwi o Franku. Baam si, e pan straci do mnie zaufanie i nie bdzie chcia przyj mnie do swego obozu. Rozumiem. A wczoraj na Bukowcu powiedzia ci, e jednak znowu bdzie dowodzi band, bo wie, w jaki sposb schwyta Kapitana Nemo. Czy tak? Tak. Oszukaa mnie mwic, e nikt nie otwiera listu. A Czarny Franek ciebie oszuka, bo nie powiedzia ci, e wykorzysta twoj osob dla swoich wasnych celw; dla siebie pozostawi rol bohatera, ktremu uda si schwyta Kapitana Nemo, a tobie da do odegrania pod rlk dziewczyny, ktra zdobywa zaufanie po to, aby je zawie. Milczaa dusz chwil. Czekaem cierpliwie, dajc jej czas do namysu. Nigdy ju nie spotkam si z Frankiem owiadczya z moc. Przeczco pokrciem gow. Nie skadaj przysig, ktrych nie bdziesz w stanie dotrzyma. al ci Czarnego Franka. Wiem, e bdziesz staraa si pomc mu tyle razy, ile razy bdzie ci si wydawao, e mu pomc potrafisz. To nieprawda achna si. Ja wiem lepiej. Zdziwisz si, jeli ci powiem, e wcale ci za to nie potpiam. Powiem wicej: podoba mi si to. Nie wolno przyjaci opuszcza w potrzebie. Ale musisz zda sobie spraw, e pomoc, jak do tej pory okazywaa Czarnemu Frankowi, nie przydaa mu si na nic. Powiedz mi, czy chcesz mu naprawd pomc? Tak... Niekiedy tak si dzieje, e gdy si naprawd pomaga przyjacielowi, ktry znalaz si na zej drodze, on zarzuca nam zdrad lub wrogo. Dopiero potem zaczyna rozumie, e to, co jemu wydawao si wrogoci, byo wanie pomoc wynikajc z przyjani. Powtarzam: jeli chcesz naprawd pomc Czarnemu Frankowi, zaufaj mi i rb, co ci ka. I rb to, chocia on nazwie ci swoim wrogiem. Czy rozumiesz mnie? Tak. Wic teraz pakuj nasze manatki. Opuszczamy to miejsce powiedziaem rozkazujco.

Nie pytaa o nic, bez sowa zabraa si do roboty. Zwinlimy namiot, zapakowalimy do samochodu piwory, materac i naczynia kuchenne. Pan Anatol i pan Kazio z odrobin niepokoju obserwowali nasze czynnoci, a kiedy zorientowali si, e opuszczamy ich towarzystwo, podeszli do mnie zatroskani. Przenosi si pan? Czy mona wiedzie, dlaczego porzuca pan to miejsce? Nie miaem zamiaru wyjania im prawdziwej przyczyny mej decyzji. Zrobiem wieloznaczn min. Nie podoba mi si tutaj. Okolica wydaje mi si podejrzana. Co pan mwi? przestraszy si pan Anatol. Niestety, opuszczam te strony powiedziaem. Krc si tutaj jakie dziwne typy. Czy widzia pan ogromn dziupl w dbie rosncym tam dalej, na brzegu? Wczoraj wieczorem kto si w niej kry. A minionej nocy, czy sysza pan krzyki na Przyldku Sandacza? A tak, syszaem... Banda Czarnego Franka usiowaa schwyta tajemniczego Kapitana Nemo. Wczorajszej nocy owiem wgorze na Przyldku Sandacza i byem wiadkiem okropnych rzeczy. Wyjedam std, bardzo mi przykro. A ta dziewczyna? wskaza wzrokiem Bronk, zajt ukadaniem naszych rzeczy w wehikule. Ona jedzie ze mn. Nie o to mi chodzi. Przecie ona jest z bandy Czarnego Franka. No to co? Ech machn rk pan chyba sam nie wierzy w to, co pan mwi. Niby to pan odjeda z powodu bandy i podejrzanych osobnikw, ale dziewczyna z bandy mieszka w pana obozie. Cigle mwi pan tajemniczy Kapitan Nemo, ale on dla pana nie jest wcale tajemniczy. Ktrej nocy widziaem przez szpar w drzwiach mojego namiotu, e Kapitan Nemo przywiz pana tutaj swoim lizgaczem. Pan nas uwaa za ludzi bardzo naiwnych i mao spostrzegawczych umiechn si chytrze. Czyby podejrzewa mnie pan o co zego? zrobiem obraon min. I nagle doszedem do wniosku, e to nie ja, tylko wanie pan Anatol odgrywa komedi. Udawa, e go niepokoi mj wyjazd, a po prostu chcia wiedzie, dlaczego nagle zwinem swoje obozowisko i dokd si przenosz. Ale dlaczego, u licha, sta si taki dziwny? Zaraz si wszystko wyjanio. Wczoraj wieczorem cign pan Anatol nie zwracajc uwagi na moje pytanie jak pan odpyn gdzie swoim samochodem, a ta dziewczyna ju spaa w pana namiocie, brzegiem przyszed tu przyjaciel ksicia spinningu. No, wie pan, ten Brodacz. Obudzi nas i zacz wypytywa o pana. Czy nie wiemy, kim pan jest, co pan tutaj robi i tak dalej. A co mu pan powiedzia? Prawie nic, bo przecie nic o panu nie wiem. Podzieliem si tylko swoimi spostrzeeniami. Powiedziaem mu, e wdkarzem to pan nie jest, wic chyba na ryby pan nie przyjecha. Ale szybko porobi pan znajomoci. Jedna dziewczyna owi dla pana ogromne ryby, a druga jest z bandy Czarnego Franka. Przypywali tu take jacy harcerze. Doszedem wic do wniosku, e chyba jest pan nauczycielem, bo tak atwo nawizuje kontakty z modzie.

A nie mg go pan zapyta, co go obchodzi moja osoba? Zrobiem to, naturalnie. Wyjani, e pan ich... ledzi. To znaczy, i on, i ksi spinningu odnieli takie wraenie. A w jakim celu miabym to robi? spytaem uprzejmie. eby ich... obrabowa. No wie pan, co podobnego!... a mnie zatkao z oburzenia. Ba, jeszcze wicej powiedzia. On sdzi, e pan kieruje modzieowymi gangami nad jeziorem, a wanie jeden z tych gangw obrabowa ksicia spinningu, kradnc mu map owisk. Pytali mnie, czy nie widziaem u pana tej ich skradzionej mapy. Miaem dosy tych oskare. egnam panw ukoniem si panu Anatolowi i panu Kaziowi. ycz duej ryby. Myl, e poczuje pan ulg, gdy taki niebezpieczny czowiek wyprowadzi si z tej okolicy. Ale ja... ale ja pana o nic nie oskaram broni si pan Anatol. To ten Brodacz tak mwi. Ja tylko powtrzyem jego sowa. Odwrciem si na picie i poszedem do wehikuu. Moje rzeczy leay ju na tylnym siedzeniu, w wehikule czekaa Bronka. Z ponur min zasiadem za kierownic, przekrciem kluczyk w stacyjce. Prosz pana, dokd teraz pojedziemy? zapytaa Bronka. To ja ciebie pytam: dokd? Chc si spotka z Czarnym Frankiem. I ty mi wskaesz drog do niego. Zaniepokoia si. Ja nie wiem, gdzie jest nowy obz bandy. Nie o band mi chodzi, tylko o Czarnego Franka. Zapomniaa ju o naszej porannej rozmowie? Przecie ci nie uwierz, e rozstaa si z Frankiem na zawsze. Chyba wyznaczylicie sobie jakie miejsce na spotkania? Mwi, e w poudnie bdzie na Bukowcu, przy budce z piwem. Ale nie obieca, e bdzie na pewno. To nic. Zaczekamy tam na niego zdecydowaem. Przejechaem nadbrzen k i wydostaem si na poln drog biegnc do wsi Wieprz. Z tej wioski, po grobli, mona byo zajecha na wysp Bukowiec, zasiedlon przez zmotoryzowanych turystw i zabudowan domkami kempingowymi. Nie dziwiem si, e wanie Bukowiec przyciga rnego rodzaju obieywiatw i trampw. Do domkw kempingowych dostp by stosunkowo atwy, namioty zmotoryzowanych turystw w ogle nie miay zamkni. W przystaniach nad zatok koysao si wiele dek, kajakw i motorwek, w ktrych turyci zazwyczaj pozostawiali najrniejszy sprzt. Krtko mwic, by to wspaniay teren dla modziecw w rodzaju Czarnego Franka. Na Bukowiec jechalimy wolno, poniewa droga bya wyboista, pokryta gbokimi koleinami chopskich furmanek. Trzymaem wz na drugim biegu, silnik wic wy jak potpieniec. Wolna jazda mczya silnik wehikuu i jeli ju musiaem zachowa limacze tempo, pozostawiaem wz na niskim biegu, ale staraem si utrzyma wysokie obroty. Saby wozik stwierdzia Bronka. Tak wolno jedziemy, a on a si dusi z wysiku. Starowiecki dodaa, a miao to chyba znaczy, e wz jest starego typu. Nie jest a taki stary odrzekem. Tylko e wygldu adnego nie ma.

mieszny wozik. Taka landara. Pokrciem gow. Pikne samochody s dla ludzi bez wyobrani owiadczyem tonem filozofa. Bronka rozemiaa si. Musz to powtrzy Czarnemu Frankowi. Bo on, prosz pana, kocha si w piknych samochodach. Gdy zobaczy pikny wz, to go oderwa od niego nie sposb. On bardzo chce mie samochd. Ech, eby pan mia wspania limuzyn to on chtnie zaprzyjaniby si z panem. A gdyby tak pan pozwoli mu zasi za kierownic... Na szczcie nigdy do tego nie dojdzie. Dlaczego pan mwi: na szczcie? Na szczcie dla przechodniw i innych kierowcw. Takim ludziom, jak Czarny Franek, zabronibym w ogle dawa zezwolenie na prowadzenie pojazdw. Stosunek do ycia, do spoeczestwa powinien by take brany pod uwag przy udzielaniu zezwole. Jeli kto w yciu codziennym lekceway prawa i obowizki obywatela, to i za kierownic bdzie si zachowywa podobnie. Zacznie ama przepisy drogowe tak, jak amie inne prawa. Lecz powtarzam, na szczcie tacy chopcy nie maj samochodw. Mog o nich najwyej marzy. mieszne to zreszt marzenia. Dlaczego mieszne? Marzenia nigdy nie s mieszne powiedziaa. Nigdy nie bdzie mia piknego samochodu, jeli nie wemie si do nauki, do cikiej pracy. Teraz moe tylko marzy, e ukradnie komu samochd, przejedzie si nim kawaek, a potem albo sam si nim rozbije o drzewo, albo kogo rozbije. Ech, pan zaraz przewiduje najgorsze. Znasz przecie Czarnego Franka. Gdyby zasiad za kierownic bardzo szybkiego wozu, czy potrafiby wstrzyma si, aby nie pdzi z najwiksz szybkoci? A przecie nie ma adnego dowiadczenia. Chuligani kradncy samochody z reguy powoduj wypadki. Pan si chyba nie musi obawia kradziey? parskna miechem. Pana wz mona dogoni choby na rowerze. To z powodu tego wozu przezwano pana Panem Samochodzikiem? A swoj drog dziwi si panu. Jak si z panem rozmawia, to pan si wydaje czowiekiem powanym. Ale jak pan wsidzie do tego wozu, zaraz si chce kademu mia. Czy pan nie czuje, e taki samochd omiesza waciciela? A si we mnie zagotowao ze zoci. Nie popeniaj zasadniczego bdu modoci, nie sd ludzi i rzeczy zbyt pochopnie. Powiadam ci, e by moe wkrtce mj samochd przestanie ci si wydawa mieszny... Tymczasem minlimy wie Wieprz i wjechalimy na wsk grobl czc wysp Bukowiec z ldem staym. Zobaczylimy rozleg zatok z kilkoma przystaniami wodnymi, gdzie stao zakotwiczonych kilkanacie do sporych jachtw, a nawet dwa rzeczne stateczki. Dostrzegem take przycumowany u brzegu biay jacht Wacka Krawacika. Co oni tu mogli robi? Bronka wskazaa mi budk z piwem stojc tu przy wyjedzie z grobli na wysp. Zaraz za kioskiem rozciga si niski niewielki lasek. A za laskiem osada kolorowych domkw kempingowych jakiego olsztyskiego zakadu pracy. Schowam wehiku w lasku powiedziaem do Bronki bo Czarny Franek moe si sposzy. Ty usid w pobliu kiosku i czekaj na niego. A ja bd kry w najbliszym ssiedztwie i gdy was zauwa podejd.

Zbliao si poudnie, chmury rozpierzchy si po niebie, soce przygrzewao bardzo mocno. Kolejka przy kiosku bya do duga, lecz znajoma posta natychmiast wpada mi w oczy. Biaowosa Edyta z jachtu Wacka Krawacika kupowaa w budce papierosy. Postanowiem zainscenizowa przypadkowe spotkanie. Cofnem si na brzeg zatoki i potem pomaszerowaem w stron kiosku. Natknlimy si na siebie w poowie drogi. Na mj widok pannie Edycie wypady z rki cztery paczki papierosw. Dzie dobry pani powiedziaem uprzejmie, przyklkajc i podnoszc je z ziemi. O Boe, Boe! szeptaa przestraszona. Pan take jest tutaj! To pan, naprawd? Tak jest, we wasnej osobie odrzekem, znowu uprzejmie si kaniajc. Ju podczas pierwszego z ni spotkania doszedem do wniosku, e jest osob bardzo naiwn. A nu uda mi si uzyska od niej jak cenn informacj? mylaem. Bya naprawd przestraszona widokiem mojej osoby, co wyranie rysowao si na jej twarzy. Po chwili jednak strach znikn, a pojawi si tak samo wyrany i szczery gniew. Tupna nog. A wic Wacek ma racj: pan nas ledzi. A dlaczego, prosz pana? uja si pod boki. Jakim prawem pan nas ledzi? Bezradnie rozoyem rce. Przysigam pani, e to nieprawda. Znalazem si tutaj, poniewa szukam na Bukowcu niejakiego Czarnego Franka. Zgino co panu? Yhm skamaem. To nie ma pan tutaj co robi. Musi pan jecha do milicji w Iawie. Dzi rano milicja urzdzia tutaj obaw na obuzw i wczgw, i zabraa ze sob tego Czarnego Franka i Romana. Wacek i Janusz te pojechali do Iawy. Jachtem? zdumiaem si, bo przecie widziaem jacht przycumowany do brzegu wyspy. Nie. Samochodem Wacka. We wsi Wieprz zaparkowa on u pewnego rolnika swj samochd. No wanie, e te nie przyszo mi to do gowy. Oczywicie, Wacek Krawacik mia nie tylko pikny jacht, ale i samochd. Ju wiem, po co pojechali do Iawy. Czarny Franek obieca im, e odnajdzie tego, co ukrad map powiedziaem. Nie. Pojechali w sprawie Romana. Po co Wackowi Roman? zdziwiem si. Dopiero teraz obudzia si w niej podejrzliwo. Dlaczego pan o to pyta? Wacek zakaza mi rozmawia z panem. Niczego si pan ode mnie nie dowie. Niczego! krzykna gronie. Ale ja nic nie chc wiedzie zapewniaem j. I musz ju i, przepraszam pani.

To mwic wcisnem jej w rce paczki papierosw, ukoniem si grzecznie i popdziem ciek w stron kiosku z piwem. Odjedamy! zawoaem do Bronki i ruszyem w stron wehikuu. Co si stao? dopytywaa si zdziwiona, biegnc za mn. Pan ju nie chce si spotka z Frankiem? Wcignem j do wozu, zapuciem silnik. Czarny Franek jest w Iawie. W areszcie milicyjnym wyjaniem Bronce. Zakrya twarz domi. Czuam, e to si tak skoczy rzeka z rozpacz. Teraz on odpokutuje za wszystkie przewiny bandy... Ogarna mnie zo. No tak przytaknem z ironi. Franeczek jest niewinny. To tylko za banda chuligania nad jeziorem. A przypadkiem nie w Czarny Franek dowodzi t band? A wtedy gdy si chuliganio, zabijao owce na wyspie, krado butle z gazem, to si nie mylao o odpowiedzialnoci przed prawem. Wic pan mu nie pomoe? odja rce od twarzy. Miaa zacinite usta. Nie odezwaem si. Udaem, e jestem pochonity jazd po wiejskiej drodze. Czekao mnie kilkanacie kilometrw takiej trudnej drogi przez Gubawki, Ulpity, a do Karczmisk, skd do Iawy prowadzia asfaltowa szosa. Dokd jedziemy? zapytaa znowu. Na spotkanie przygody odrzekem beztrosko. Nie chc adnych przygd. Nie wierze w adne pikne przygody. Postanowiam wrci do domu, przeprosi rodzicw i na przyszy rok wzi si do nauki. Tylko eby udao si pomc jako Frankowi... Przecie pan go tak chyba nie zostawi, prawda? rzeka bagalnie. A jak mu mog pomc? Mam powiedzie milicji, e przestpstwa bandy Czarnego Franka s nieprawdziwe? Mam powiedzie, e Czarny Franek to porzdny chopak, ktry nie dowodzi band obuzw? On ju w tej bandzie od dawna nie rzdzi... No to co? Ale bra udzia w wielu chuligaskich rozrbkach. I ty te. Przecie byo do przewidzenia, e to si wanie tak skoczy. I ty o tym najlepiej wiedziaa, dlatego midzy innymi porzucia band. Ja za obiecaem ci wspania przygod i dotrzymam obietnicy. Nie interesowaa jej ju przygoda. Mylaa o Czarnym Franku. Schwytano ca band, czy tylko jego? Nie mam pojcia. Wiem tylko, e w areszcie jest take Roman. Znowu zakrya twarz domi. Co bdzie z Frankiem?... Chciaem mu pomc, gdy to byo moliwe, dopki sam, z wasnej woli, mg si wycofa z bandy. Teraz najwyej jestem w stanie dostarczy mu do aresztu troch jedzenia czy sodyczy. Nie zapomnij, e on ju siedzia w domu poprawczym. To recydywista, a takich czeka surowa kara. Rozpakaa si. Nie, nie bya beks, tylko nagle zdaa sobie spraw z beznadziejnoci sytuacji, w jakiej znalaz si Czarny Franek. Wjechalimy w uliczki miasta. Iawa jest bardzo pikna, nowoczesne domy stany na miejscu gruzw i rumowisk z czasw wojny. Miasteczko ma charakter wczasowiska,

bo rozciga si nad przesmykiem Jezioraka. Nad jeziorem s domki kempingowe, bary, kawiarnie, pikna restauracja o nazwie Kormoran. Ale nie pora bya na kontemplowanie urokw Iawy. Znalazem duy dom Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej i zaparkowaem przed nim swj wehiku. Bronka bya w takim stanie ducha, e gdybym j zawiz na dworzec kolejowy i wykupi bilet do Warszawy, bez sowa protestu wsiadaby do pocigu i pojechaa do domu. I by moe powinienem by tak wanie uczyni. Ale pomylaem, e powrciaby do domu skruszona i pena dobrych chci, lecz na jak dugo starczyoby tej skruchy? Baem si, e jedyn nauk, jak wycignie z lekcji, ktr jej teraz dawao ycie, bdzie: czowiek nie powinien robi le, bo moe go aresztowa milicja. A przecie chcemy wychowa pokolenie, ktre nie bdzie czynio za nie z lku przed odpowiedzialnoci, tylko z poczucia, e zo narusza ad, ktry sami sobie narzucilimy. Pragnem, aby przekonaa si, e najniespokojniejszy nawet duch znajdzie przygod i moliwo wyycia si w ramach spoecznego porzdku, nie krzywdzc nikogo i nie wchodzc w kolizj z prawem. Zaczekaj na mnie powiedziaem. I zostawiwszy j w wehikule poszedem do komendy, proszc o skontaktowanie mnie z oficerem dyurnym. Mody porucznik milicji przyj mnie w pokoju bardzo skpo umeblowanym. Oprcz stou, dwch krzese, szafy ogniotrwaej i duego ora na cianie nic wicej nie byo. Pokazaem mu dowd osobisty i legitymacj Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, w ktrej byem spoecznym inspektorem suby drogowej. Ta legitymacja wyranie zjednaa mi jego sympati. Byem przecie take milicjantem, tylko sucym ochotniczo w rezerwie. Zapytaem o Czarnego Franka i Romana. Interesoway mnie powody, dla ktrych zostali zatrzymani przez milicj. Tego Franka i Romana odpowiedzia porucznik zatrzymalimy pod zarzutem wczgostwa, cho zdaje si, e i powaniejsze wykroczenia maj na sumieniu. Ci chopcy nie mieli przy sobie grosza, z czego wic tu yj, jeli nie z kradziey? Postanowilimy po prostu wysiedli ich z tego rejonu. Chcemy im da bilety do miejsca staego zamieszkania i zagrozi, e jeli si tu jeszcze raz poka, trafi przed sd dla nieletnich. w Franek, zwany Czarnym Frankiem, dowodzi tu modzieow grup chuliganw, ktrej, niestety, nie udao si nam schwyta. Chopak twierdzi, e zerwa z band i postanowi naj si do pracy u miejscowych rybakw. Nie wiem, czy mamy prawo mu uwierzy. Faktem jest jednak, e zatrzymalimy go samego, bez bandy. Chopak siedzia pod jakim drzewem na Bukowcu i trzs si z chodu, bo ranek by zimny. Nasze tereny cierpi na brak rk do pracy. Taki mody chopak przydaby si w ktrym gospodarstwie rolnym czy w spdzielni rybackiej. Naprawd nie zaley nam na tym, eby siedemnastoletniego chopca pakowa do domu poprawczego. Ale musimy mie gwarancj, e on si zmieni. Jeli znajdzie si kto powany, odpowiedzialny, kto podpisze nam zobowizanie, e Franek od tej chwili wemie si do uczciwej pracy, nie widzimy przeszkd, aby znalaz si na wolnoci. A Roman? zapytaem. On ju opuci areszt. P godziny temu dwch wczasowiczw podpisao zobowizanie, e na okres lata wezm go pod swoj opiek. Wacek Krawacik i Brodacz wyrwao mi si.

Jeden z panw mia na imi Wacaw. A drugi rzeczywicie nosi brod umiechn si porucznik. Wyznaj, e nic z tego nie rozumiaem. Dlaczego Krawacik i Brodacz tak zainteresowali si Romanem? Czyby wyszy na jaw jakie nowe okolicznoci zwizane z map owisk? Zanim podpisz zobowizanie, o ktrym pan wspomnia powiedziaem do porucznika chciabym porozmawia z Frankiem. Moe on nie zgodzi si, abym go wzi pod swoje skrzyda. To zrozumiae. Ale nie bardzo wiem, dlaczego pan chce wzi na siebie a taki obowizek?... Obserwowaem go troch. To w gruncie rzeczy ciekawy chopak. Jest pewna szansa... Ale to duga historia, wiem, e pan jest zajty... Rzeczywicie, by bardzo zajty. Raz po raz odwoywano go do telefonu, raz po raz do pokoju, gdzie rozmawialimy, zaglda jaki milicjant. Poprosz, aby sprowadzono tu tego chopca zdecydowa porucznik i wyszed na korytarz.

ROZDZIA PITNASTY [top] DLACZEGO FRANEK PRZEGRYWA, CZYLI ROZMOWA O CIASNYM UBRANIU PAN MUZEALNIK DLACZEGO UPUCIEM N ROMAN UJAWNIA SWOJE WARUNKI GDZIE JEST TAJEMNICZA MAPA BIADA PYSZAKOWI! ZRZUCAM MASK POCIG FORTEL PANA ZAGOBY CO SI STAO Z TAJEMNICZ MAP Poznajesz mnie, prawda? zapytaem Czarnego Franka. Specjalnie przeszedem na ty, aby odczu, e go uwaam za smarkacza. Bez sowa skin gow. Porucznik wyszed pozostawiajc mnie sam na sam z chopcem. Kilkakrotnie zapraszaem ci na rozmow powiedziaem. Ale wci wszye w tym jaki podstp. A wreszcie zaistniaa taka sytuacja, e moemy sobie swobodnie pogada. Czego pan chce ode mnie? burkn opryskliwie. Zdziwiem si: Wci jeszcze uwaasz si za najwikszego cwaniaka? adnych nauk nie wycigasz ze swojej obecnej sytuacji? Czy nie przychodzi ci na myl, e nieustannie przegrywasz? Zrb rachunek, z aski swojej. Dowodzie band i odebrano ci dowdztwo. Darzya ci sympati Bronka i stracie t sympati, ba, postpie jak nicpo, bo naduye jej zaufania. Zacze wojn z Kapitanem Nemo i przegrae. Nawet ze mn si nie udao, nie liczc, e wymkna ci z rk sprawa mapy owisk. A wreszcie siedzisz w areszcie milicyjnym, podczas gdy Roman jest ju na wolnoci. Uciek? okaza zainteresowanie. Wacek Krawacik i Brodacz podpisali owiadczenie, e bior go na swoje utrzymanie i milicja zwolnia Romana z aresztu. A to cwaniaki! wyrwao mu si.

Ty te uwaasz si za cwaniaka i mdral. Jeli tak jest, to sprbuj mi odpowiedzie, dlaczego wci przegrywasz? Lekcewaco machn rk. Mam pecha, prosz pana. Nie, kolego. Po prostu jeste jak czowiek, ktry ju wyrs z ubrania; kiedy tylko zrobi jaki szybszy ruch, ono pka w szwach. Dlaczego odebrano ci dowdztwo w bandzie? Roman intrygowa przeciw mnie. Nie, mj drogi... Aby dowodzi band chuliganw, trzeba by wrd nich najwikszym chuliganem. A tobie nie wiem z jakich wzgldw ale przestao to odpowiada. Chciae dowodzi band tylko eby ta banda nie krada i nie chuligania. Po prostu nosisz ju nie swj kostium. Pora go zmieni, przyjacielu, na inny. Do czego pan zmierza? Wacek Krawacik i Brodacz zobowizali si wzi pod opiek Romana. Ja mog zrobi to samo w stosunku do ciebie. Podpisz zobowizanie, e bior ci na okres lata, no, nazwijmy to, w charakterze adiutanta. Mam w tych stronach pewne zadanie do spenienia i potrzebuj pomocnikw. Zapowiada si kilka fajnych przygd. Pan jest... z milicji? Nie, chopcze. Z muzeum. Wida byo, e z najwikszym trudem powstrzyma si, aby nie parskn miechem. No, tak westchn kpico. Powinienem si domyli po tym paskim muzealnym samochodzie. A moe oywi si pan z muzeum archeologicznego? Syszaem od chopakw, e kilku z nich pracowao u archeologw na wykopaliskach. Pan moe potrzebuje robotnikw? Nie jestem archeologiem tylko historykiem sztuki. Znowu si rozczarowa. No, wic jak? Podpisa zobowizanie? zapytaem. Jak pan chce, panie muzealnik odrzek lekcewaco. Wol by pana adiutantem, ni siedzie w celi albo wrci do Warszawy. Ale pamitaj. Bdziesz robi tylko to, na co otrzymasz ode mnie zezwolenie. Jeszcze raz wzruszy ramionami: To si wie, panie muzealnik. Bd grzeczny jak baranek. Nudy si tylko boj. I moraw. Zbyem milczeniem jego docinki i wyszedem na korytarz, aby odszuka porucznika. Porucznik wygosi do Franka do dugie przemwienie, z ktrego wynikao niezbicie, e cho za chwil chopak znajdzie si na wolnoci, to jednak ledztwo przeciw niemu toczy si bdzie w dalszym cigu, jest bowiem podejrzany o wspudzia w zabiciu owcy oraz kradziey lampy gazowej wraz z butl turystyczn. Z dobrego serca radz ci zakoczy swoje wywody porucznik aby od tej chwili zachowywa si jak najprzyzwoiciej. Najlepiej zrobisz, biorc si do uczciwej roboty. Jeli zdobdziesz si na waciw postaw, bdzie to miao duy wpyw na tok ledztwa przeciw tobie. Po piciu minutach szlimy z Frankiem do wehikuu. A drgn, zobaczywszy Bronk. A ona, o dziwo, zamiast okaza ogromn rado, czego mona si byo spo-

dziewa, bardzo chodno przywitaa si z chopakiem. Mdra dziewczyna pomylaem. Zacza sobie zdawa spraw, e dotychczasowy jej zachwyt dla jego postpkw tylko go rozzuchwala. Podpisaem zobowizanie, e odtd Franek przestanie by wczg, a bdzie pomocnikiem w moich poczynaniach. Czy nie masz nic przeciwko temu, eby przyczy si do nas? zapytaem Bronk. Spojrzaa na chopaka niemal pogardliwie. Oby tylko nie naduy paskiego zaufania, jak to zrobi z moim odpowiedziaa. Franek zaczerwieni si, jakby kto da mu w gb. Nie odezwa si jednak i usiad na tylnym miejscu wehikuu, bo Bronka zajmowaa miejsce obok mnie. Zjemy obiad zdecydowaem. Podjechaem do restauracji Kormoran znajdujcej si ju prawie za miastem, w najbliszym ssiedztwie osiedla kempingowego. Restauracja miecia si nad samym brzegiem jeziora, odgrodzona od wody zocist pla z kpieliskiem i przystani. Przez wielkie szyby widziao si szar to Jezioraka i biae trjkciki aglwek. Przed Kormoranem stao kilkanacie samochodw. Franek nie mg si powstrzyma, aby nie pogadzi pieszczotliwie maski biaego fiacika. Z Warszawy stwierdzi, zerknwszy na tablic rejestracyjn. Fajny wozik. Chciabym mie taki. A pan, panie muzealnik, nie mgby sobie takiego zafundowa? Mj jest lepszy odrzekem. Przyj to jako art. Weszlimy do sali i zajlimy stolik tu przy drzwiach. Znajdowa si on przy cianie, ktra o dwa metry dalej zaamywaa si, otwierajc przestrze gwnej sali, gdzie by parkiet i podium dla orkiestry. Jedlimy obiad w zupenym milczeniu. Midzy Bronk a Frankiem wci trwaa wyrana niech, a ja rozmylaem o swoich sprawach. Nagle a n wypad mi z rki. Niemal od ssiedniego stolika dobieg mych uszu podniesiony gos Wacka Krawacika: Nie dostaniesz wicej piwa, smarkaczu. Co ty sobie waciwie wyobraasz? Masz nas za idiotw? Nie do, e wycignlimy ci z wizienia, to jeszcze jakie warunki stawiasz? Mw konkretnie, gdzie jest mapa? Spokojnie, spokojnie panowie usyszaem piskliwy dyszkancik modego chopaka. Pooyem palec na ustach, dajc tym do zrozumienia Bronce i Frankowi, aby milczeli i nie zdradzili naszej obecnoci. Widocznie Wacek i Brodacz po zaatwieniu sprawy w komendzie przyjechali tutaj na obiad. Teraz wrzasn Brodacz: Wacek, trzymaj mnie, bo jak ja tego szczeniaka zapi za kark, to mu koci poami. Co on sobie wyobraa? Ukrad nam torb z map, a teraz jeszcze si stawia? Wacek chyba zmitygowa przyjaciela, bo rozmowa odtd staa si cichsza. Ale gdy ju wiedzielimy, kto siedzia za zaomem ciany, cae fragmenty potrafilimy wyowi z lekkiego pogwaru, jaki wypenia restauracyjn sal. Mwi Roman: Jeeli panowie bdziecie mi grozi, to si ze mn nie dogadacie. Ju wczoraj podaem wam swoje warunki. Ja o adnej torbie ani mapie nic nie wiem. A jak si panom nie podoba moje zachowanie, mog wrci do aresztu. Co mi tam! Posiedz ze dwa dni, a potem mnie odel do domu, do Warszawy. adnego przestpstwa ani milicja, ani wy, panowie, mi nie udowodnicie. A w cztery oczy, a raczej w sze oczu to

wam powiem... Nie wiem, kto ukrad t torb z map. Ale myl, e mgbym j odnale. Nawet z ca pewnoci, jakbym si przyoy, to bym j odnalaz. Panom bardzo na tym zaley, wic ja to mog zrobi dla panw, oczywicie nie za Bg zapa. Panowie przecie pi kawakw chcielicie da Czarnemu Frankowi za zwrot mapy. Zamierzamy pobi rekord Polski burkn Brodacz. No c, mnie to wszystko jedno. Ale rzecz stawiam tak jak wczoraj: dostan pi tysicy i powiem wam, gdzie jest torba z map. Panowie t map wezm, a ja prysn do Zakopanego. Zgodnie z waszym zobowizaniem bd nadal na waszym utrzymaniu i niele sobie poyj w Zakopanem za te pienidze. Trzymaj mnie, bo ja tego smarkacza!... znowu wrzasn Brodacz. Wacek i tym razem zdoa go uspokoi. Dostaniesz trzy tysice rzek do Romana. Ale najpierw musimy mie t map. O tak! zamia si chopak. Ja wam dam map, a wy mi kopniaka? Nie, panowie, tak si nie bawi. Pieniki dostan zaraz i powiem wam, gdzie szuka torby z map. Ty pieniki wemiesz, a my torby nie znajdziemy!... Pieniki dacie mi zaraz. Ja je schowam w kiesze i pojad z wami na Bukowiec, gdzie jest ukryta ta torba z map. Zgoda? Wacek mia ju zdaje si dosy kopotw z map. Zgoda rzek. Masz tu pienidze. Nabierzemy benzyny i jedziemy po map. Zaszuray odsuwane krzesa. Obawiaem si, e Brodacz i Wacek nas zobacz, gdy bd szli do samochodu, ale oni powdrowali do drugiego wyjcia obok podium dla orkiestry. Nie darz tych typw sympati, ale musz przyzna, e z Romana jest kawa drania powiedziaem. To przecie na pewno on im ukrad torb. ajdak! warkn Franek. Ukrad t torb, ale adnemu z nas o tym nie powiedzia. Tylko dlaczego dopiero wczoraj skontaktowa si z Krawacikiem? Nie domylasz si? Chcia najpierw ciebie wykoczy w oczach bandy. Kiedy mu si to udao, zacz dziaa. Zapaciem kelnerce rachunek i wyszlimy z restauracji. Postanowiem zobaczy, dokd pojedzie Wacek Krawacik. Liczyem, e moe jako uda mi si zerkn na t map. W uszach cigle brzmiay mi sowa: Ta mapa zwrci nam wszystko z nawizk. Ze stacji benzynowej odjedaa wanie wielka cysterna. W czasie gdy tankuje si paliwo do wielkich zbiornikw nie wolno wydawa benzyny i dopiero teraz zaczto jej sprzeda. Przy pompie sta czarno-biay wartburg. Wacek Krawacik, Brodacz i Roman wysiedli z wozu i czekali, a obsugujcy stacj woy w do baku. Zatrzymaem si tu za wartburgiem Wacka. O, Franek! Roman pierwszy nas zauway. Brodacz i Wacek Krawacik obrzucili mnie podejrzliwymi spojrzeniami. A Roman, widzc e Franek nie zareagowa na zaczepk, cign dalej: E, ty, Franek, kosmonaut si robisz, e tak rakiet pdzisz? Ten pan wzi ci chyba na popychado do swojego pojazdu. A moe do lubu z Bronk jedziecie t karet? Daem znak Frankowi, eby milcza. To podjudzio rwnie Wacka Krawacika.

Pan szanowny odezwa si do mnie z uprzejm ironi a do Iawy odway si wybra tym straszydem? A nie obawia si pan, e ono rozleci si po drodze? Brodacz rzuci jakby od niechcenia: Dam wam zagadk do rozwizania. Ile dni trzeba jecha, eby tymi taczkami dosta si na Bukowiec? Trzy dni zachichota Roman. Tak jest z powag przytakn Brodacz. Trzy dni i trzy noce, czsto zmieniajc konie. Nawet obsugujcy stacj benzynow umiechn si pod nosem. A Roman wci usiowa dopiec Frankowi: Chciae t map, Franek? Mylae na niej zarobi. Ale na mdrzejszego trafie. Czy wiesz, gdzie bya ta mapa? Teraz ci mog powiedzie, bo ju sprawa nieaktualna. Ona leaa pod twoim nosem. W lisiej jamie, w korzeniach tego suchego drzewa na Bukowcu, gdzie kiedy mielimy swj biwak. To ja i Lisia Skrka zwdzilimy t torb. Stul pysk! wrzasn na niego Brodacz. Chopak umilk przestraszony. Wacek Krawacik zapaci za benzyn, wsiedli do wartburga i wolno ruszyli ze stacji. Teraz ja podjechaem pod pomp. Franek splun w bok, manifestujc w ten sposb swoj pogard dla Romana. Ech, eby pan mia lepszy wz powiedzia pogonilibymy ich troch. Przydaby si im taki kawa: przyjedaj, a tu ju torby z map nie ma. Jeszcze karteczk mona by im zostawi z napisem: adios pomidory. Ogarno mnie drenie, ktre zawsze odczuwaem, gdy zapowiadaa si nowa przygoda. Rozmylaem: Nie zabior im tej mapy, cho to nie ich wasno. Ukradli j czowiekowi, ktry siedzi w wizieniu. Ale nie znam go i nawet nie wiedziabym, w jaki sposb mu j zwrci... Mam jednak prawo... zerkn do niej. Ile trwao tankowanie paliwa? Najwyej trzy minuty. Trzymajcie si dobrze! krzyknem do Bronki i Franka. Ze stacji benzynowej wyskoczyem jak z procy, na najwyszych obrotach silnika. Z piskiem opon wyszedem z zakrtu ulicy i wpadem na szos do Karczmiska. On jednak niele cignie zauway Franek. Wacek Krawacik i Brodacz nie spodziewali si pogoni. Dognaem ich dwa kilometry za Iaw. I wtedy si zaczo. Krawacik zobaczy mj wehiku i zacz dodawa gazu. Osiemdziesit, dziewidziesit, potem sto kilometrw na godzin. Wreszcie przycisn gaz do deski, mj licznik wskazywa sto dwadziecia kilometrw na godzin. Wacek zda sobie chyba spraw, e w ten naszej pogoni co si kryje. A moe nie mia tego rodzaju podejrze, tylko po prostu yka sportowca nie pozwalaa mu da si wyprzedzi przez samochd, ktry powinien by jecha na Bukowiec trzy dni i trzy noce, czsto zmieniajc konie? Sto dwadziecia kilometrw na godzin to byo zdaje si wszystko, co potrafi wycign ze swojego samochodu. Trzy cylindry wartburga daway z siebie maksymalny wysiek. Krawacik przycisn peda przyspieszacza a do oporu i jego ganik toczy tyle benzyny, na ile pozwalaa mu jego konstrukcja.

A w moim wehikule? Dwanacie cylindrw, wielkich jak garnki, jeszcze nie osigno nawet poowy swojej mocy, trzy ganiki dwukanaowe toczyy do nich tak ilo benzyny, e peda gazu zaledwie by przycinity. Przy tej szybkoci mogem dopiero wrzuci czwarty bieg. Jego silnik ju wy na najwyszych obrotach, caa karoseria zapewne leciuteko dygotaa od okropnego wysiku. A mj wehiku dopiero zaczyna czu si dobrze, bya to jego robocza prdko, przy ktrej najmniej pali benzyny i najmniej si grza. Boe mj... co pan wyprawia? jkn radonie Czarny Franek, gdy zobaczy jak szybko doganiam Wacka, cho na liczniku strzaka szybkociomierza osigna liczb sto dwadziecia. Bronka powiedziaa pgosem: A ja tak le mwiam o pana samochodzie... Rozpieraa mnie duma. Czuem si jak kto, kto zmuszony do noszenia brzydkiej maski nareszcie moe j zrzuci i ukaza swoje prawdziwe oblicze. Wybaczcie mi t sabo, ale i ja lubi czasem zaimponowa. Czy nie po to z takim spokojem znosiem czste drwiny z mego wehikuu, aby przey t jedyn wspania chwil: pokaza, jakie moliwoci kryje mj brzydki samochd? Podobno znasz si na markach samochodw? powiedziaem do Czarnego Franka. Czy syszae o ferrari 410? No pewnie. To jeden z najszybszych turystyczno-sportowych samochodw produkowanych we Woszech, na prywatne zamwienie. Kiwnem gow. I to jest wanie ferrari 410. Usyszaem tylko westchnienie zachwytu. Nie mogem jednak w peni upoi si triumfem. Nie jechaem przecie, autostrad, tylko wsk asfaltow szos. Nawet przy stu kilometrach na godzin kierowca czuje si niepewnie, bo moe spowodowa wypadek. Po wskiej szosie chodz kury, jed furmanki i motocyklici, na szos wybiegaj dzieci, a nierzadko spotka mona podchmielonego rowerzyst. Przycisnem klakson, dajc Wackowi znak, e dam, aby usun si z drogi, zamierzaem go bowiem wyprzedzi. Ale jego wz nie ustpi ani na metr. Moe Wacek Krawacik jeszcze nie ochon ze zdumienia? Moe wci nie mg poj, e ta pokraka, ktr wymiewa, nie tylko go dogonia, ale zamierza wysforowa si do przodu? A sygna miaem potny piewny i dwiczny. Znowu przycisnem klakson, tym razem na duej. ajdak! mrukn Franek, widzc, e wartburg jeszcze zjeda na lew stron drogi, aby uniemoliwi mi wyprzedzenie. Pdziem z przycinitym klaksonem, ryczc jak karetka pogotowia jadca do wypadku. Wacek Krawacik jednak nie ustpowa z drogi. By moe zrozumia ju, e chcemy go wyprzedzi, aby przed nim dopa Bukowca i zabra z lisiej jamy torb z map owisk. Stara si wic nie pozwoli nam na to. Domylaem si, e jeli wreszcie ustpi mi z drogi, zrobi to w takiej odlegoci od Karczmiska, e nawet osigajc wielk prdko nie zdoam wiele zyska na czasie. Przybdzie na Bukowiec najwyej w dwie lub trzy minuty po mnie. A to za mao, abym zdoa zawadn torb.

Mj sygna samochodowy gra dwicznie jak orkiestra. Ustpuje! wrzasn radonie Franek. Ustpowa, jednoczenie zwalniajc szybko. To jaka puapka pomylaem, i dojrzaem znak ostrzegawczy, e za chwil wjedziemy w ostry wira. Kto si odway przeby ostry zakrt z szybkoci stu dwudziestu kilometrw na godzin? Chyba tylko samobjca. Wartburg zwolni do dziewidziesiciu, ale i tak sia odrodkowa zniosa go na praw stron. W ten sposb lewa pozostaa na chwil otwarta i pojem, e musz wykorzysta t szans. Nie, nie bd wyprzedza na zakrcie, lecz zrobi to gdy jak to si mwi w jzyku kierowcw zaczniemy wychodzi z wirau. Wtedy bowiem odcinek szosy przede mn bdzie ju znowu widoczny. Zwolniem do stu i nagle na zakrcie dodaem gazu. Ach ci, ktrzy tak drwili z ksztatu mojego wehikuu, przezywajc go rozkraczon ab! Gdyby oni go w tej chwili widzieli! Przy tak ogromnej szybkoci dziki temu swojemu rozkraczeniu znakomicie trzyma si szosy i nie da si z niej wyrzuci sile odrodkowej. Tylko jego cztery gumy straszliwie zapiszczay i chyba mocno si naddary. Przez krtki moment jechalimy z Wackiem tu obok siebie. A potem ja przycisnem jeszcze peda gazu i runem do przodu. Sto dwadziecia, sto trzydzieci, sto pidziesit kilometrw na godzin. Wartburg zosta w tyle, jakby nie mia silnika, jakby by samochodem-zabawk popychan do przodu przez peday. Wyobraam sobie, jak oni si czuli: Wacek, Brodacz i Roman, gdy widzieli mnie oddalajcego si od nich coraz bardziej i bardziej. Zdawaem sobie jednak spraw, e chobym wczy pity bieg i zwikszy szybko do dwustu kilometrw na godzin, to i tak nie zyskam wicej ni par minut przewagi. Do Karczmiska pozostao bowiem zaledwie kilka kilometrw asfaltowej szosy. Dalej cigna si wiejska droga, na ktrej bd musia jecha nie szybciej ni dwadziecia kilometrw na godzin. Wic trzeba zastosowa fortel. Jak pan Zagoba pomylaem. I nagle zdjem nog z gazu. Dlaczego pan zwalnia? Co si stao? Czy zepsuo si co? zmartwi si Czarny Franek. Nie obawiaj si, przyjacielu odparem uspokajajco. To bya tylko pierwsza lekcja dla tych panw. A teraz nastpi lekcja druga. Szosa biega tutaj lasem, za nami zostaa wie Spy, przed nami bya wioska Urowo. Mj zwyczaj wkuwania na pami mapy okolic, gdzie bd dziaa, i tym razem zdawa egzamin. Nie musiaem wcale zaglda do mapy, aby przypomnie sobie, e lada chwila powinna si pokaza lena droga w lewo. Zwolniem jeszcze bardziej. We wstecznym lusterku znowu dojrzaem wartburga, a i Wacek Krawacik musia mnie zobaczy przed sob. Zapewne uradowa si przypuszczajc, e moe zepsu mi si silnik albo guma nawalia. Skrciem raptem w lewo na len droyn, po ktrej zaczem jecha bardzo wolno ze wzgldu na wystajce z ziemi grube korzenie. W lusterku widziaem, e wartburg zatrzyma si na szosie i siedzcy w nim ludzie obserwowali, jak zagbiam si w las.

Wiedziaem, e zaniepokoi ich ta decyzja porzucenia asfaltowej szosy. Przewidywaem nawet tok ich rozumowania: Dlaczego on skrci w las? Czyby nie zamierza jecha na Bukowiec po nasz torb?... A moe on zna krtsz drog? Najlepiej zrobimy trzymajc si jego ladu. Jeli okae si, e on jednak nie jedzie na Bukowiec, to najwyej zawrcimy spokojni o los naszej torby... I oto wartburg Wacka Krawacika skrci na len drog. No, dam ja wam szko! mruknem. Droga stawaa si coraz uciliwsza. Ju nawet dwudziestk trudno byo jecha. Raz po raz trafiay si gbokie, pene bota wdoy. Z ziemi wyaziy grube jak ludzkie rami korzenie sosen i grabw. Byem chyba pierwszym na wiecie kierowc, ktry cieszy si z takiej wanie drogi. W mylach ju obliczaem, ile czasu straci Wacek Krawacik na powrt do asfaltowej szosy. Pitnacie? Dwadziecia minut? Moe nawet p godziny. Nic nie rozumiem pokrci gow Czarny Franek. Przecie mielimy jecha na Bukowiec po t map... Ach, ta moja sabo do triumfw. Czy nigdy ju si z tego nie wylecz? Chwalipita. Lecz nie mogem si powstrzyma, aby nie owiadczy z dum: Nie syszelicie, e przezywaj mnie Panem Samochodzikiem? Mj wehiku w tej przygodzie odegra niepoledni rol. Uwaajcie!... krzyknem. Las skoczy si raptownie. Przed nami roztoczya si niebieska i nieco pomarszczona od wiatru to. To bya Kraga, duga odnoga Jezioraka, wrzynajca si w ld a pod Karczmisko, skd prowadzi kana do Miomyna i dalej: a do Elblga. Brzeg Kragi schodzi w tym miejscu agodnie do wody otoczonej niskimi, lesistymi wzgrzami. Drugi brzeg lea od nas nie dalej ni piset metrw. Wod do Bukowca byo std okoo dwch kilometrw. A ldem? Naleao najpierw wrci po wyboistej drodze do asfaltowej szosy, potem kilka kilometrw do Karczmiska i znowu po wdoach wiejskiej drogi kilkanacie kilometrw do wsi Wieprz. A dopiero stamtd, po grobli, wjedao si na Bukowiec. Czy Wacek Krawacik i Brodacz zdawali ju sobie spraw, e zostali wcignici w puapk? Jeszcze nie. Podobnie jak Bronka i Czarny Franek rwnie oni nie rozumieli mojego manewru. Albowiem nikt z nich nie mia pojcia, e mj wehiku to amfibia. I co teraz bdzie? zaniepokoi si Franek, patrzc na Krag, ktra zagradzaa nam dalsz drog. Zatrzymaem wehiku o kilka metrw od linii wody. We wstecznym lusterku widziaem nadjedajcego wartburga. Wacek Krawacik i Brodacz ju chyba dojrzeli jezioro i zapewne ogarna ich rado, e sam siebie oszukaem. Chciaem skrci drog na Bukowiec i nie przewidziaem, e len przesiek zamyka jezioro. Zdaje mi si, e oni bd pierwsi na Bukowcu szepna Bronka. I jakby pragnc mnie pocieszy dodaa: Ale i tak byo bardzo klawo. Nigdy nie zapomn tej szalonej jazdy. Tak, to wspaniay samochd przytakn ze szczerym podziwem Czarny Franek. Umiechnem si pod nosem. Trzymajcie si powiedziaem.

Poczekaem, a wartburg bdzie blisko. Potem wychyliem si przez okno, zwracajc twarz w stron nadjedajcych. Wesoo, jak na wycieczce, pokiwaem rk Wackowi i Brodaczowi. Wczyem pierwszy bieg, dodaem mocno gazu i jednoczenie do gwatownie puciem sprzgo. Mj wehiku skoczy do przodu jak rumak spity ostrog. Och! jkna przestraszona Bronka. Nie, tego si nigdy nie spodziewali. Wehiku wjecha do jeziora, na moment niemal caa maska znalaza si pod wod. Lecz jeszcze chwila i oto ruba zacza pracowa. Wehiku popyn, z cichym szumem rozbijajc przed sob to. Struga biaej piany znaczya nasz drog przez jezioro. Brzeg z len przesiek pozostawa w tyle, coraz dalej i dalej... Widziaem w lusterku, e wartburg zatrzyma si o metr od wody. Wyskoczyli z niego Wacek Krawacik, Brodacz i Roman. Brodacz co woa w moim kierunku, Wacek grozi mi pici. Potem szybko zawrcili. Pan jest wspaniay! stwierdzia Bronka, ochonwszy ze zdumienia. Takiego cudu jeszcze nie widziaem powiedzia Czarny Franek. To przechodzi ludzkie pojcie... eby moje chopaki to widziay... Pan jest wspaniay! powtrzya Bronka. To nie ja. To mj samochd odrzekem skromnie. Posypao si mnstwo pyta. Skd mam taki samochd? Jakie przeyem z nim przygody? Czy na pewno trafisz na miejsce, gdzie mielicie kiedy swj biwak? upewniem si Czarnego Franka. Pamitaj, e bdziemy mieli najwyej kwadrans przewagi. Przez ten czas trzeba znale torb, ja musz przyjrze si mapie, a potem torb i map musimy woy z powrotem do jamy. Potrzebujemy te troch czasu, eby si ulotni z Bukowca. Nie chciabym, aby mieli pewno, e ja t map ogldaem. Kwadrans? Wystarczy pi minut rzek Czarny Franek. Prowadzenie wehikuu po wodzie nawet przy jego najwikszej szybkoci nie wymaga tyle uwagi, co jazda na szosie. Mogem wic opowiedzie Bronce i Frankowi histori mego samochodu. Wspomniaem chwil, gdy niespodziewanie otrzymaem od adwokata wiadomo, e mj zmary wuj Gromio, znany w rodzinie dziwak i zapalony wynalazca, pozostawi mi w spadku, w Krakowie, gara murowany i samochd. Widok tego wehikuu, przeraajcego w swej brzydocie, tak mn wstrzsn, e nawet nie zasiadszy za kierownic zdecydowaem si wz sprzeda. Dopiero podczas sprzeday zdaem sobie spraw, e stanowi on poczenie wspaniaego silnika z karoseri domowej roboty. Oczywicie wehikuu nie sprzedaem i postaraem si zgbi jego tajemnice. Wkrtce poznaem histori samochodu, dowiedziaem si o Wochu, ktry jadc do Zakopanego wozem ferrari 410, rozbi si na niebezpiecznym zakrcie. Mj wuj odkupi wrak rozbitego wozu, w ktrym nie ulegy zniszczeniu silnik i skrzynia biegw. Dorobi karoseri i tak wanie powsta w dziwolg skrzyowanie czna z taczkami jak mwili zoliwi. Samochd by jednak wspaniay, przeyem z nim wiele piknych przygd. O przygodach opowiem wam innym razem zakoczyem. Przed nami leaa ju wyspa Bukowiec z jej osiedlami domkw kempingowych, przystaniami i osadami namiotw.

Czarny Franek doradzi mi, abym dopyn do wyspy od strony zachodniej, to jest od wielkiej wody Jezioraka. Widzi pan to due suche drzewo pod grk? wskaza mi rk kierunek. Tam wanie mielimy swj biwak. Nie bdziemy wyjeda na brzeg. Tu peno turystw i wczasowiczw. Nie chciabym zwraca uwagi na wehiku. Niech myl, e to troch dziwaczna motorwka. Dobijemy do brzegu i wyskoczymy na pycizn. U zachodniego brzegu zobaczylimy szereg wycignitych na brzeg kajakw, na gbszej wodzie cumowao kilka odzi motorowych i nieduy jachcik. Ostatnio zapanowaa moda pywania na tratwach, na przernych pontonach, na dziwacznie skonstruowanych odziach. Na nikim wic nie zrobi wraenia widok motorwki z tpym dziobem i reflektorami. Nie spieszc si, aby nie zwraca niczyjej uwagi, pomaszerowalimy do suchego drzewa. Midzy korzeniami dostrzegem dwie dziury, pozostao po lisiej jamie. Czarny Franek przyklkn i wsun gboko rk w pierwsz, a potem w drug dziur. Nic tu nie ma... powiedzia rozczarowany. Tylko ten papier. I poda mi du, troch pomit kartk wyrwan z notatnika. Na kartce nagryzmolone byo kolorowym dugopisem: Roman, zabraem t torb. Gdy wyrwiesz si glinom, to szukaj mnie na Paskim. Lisia Skrka adna historia! mruknem. Schowaj t kartk do nory, bo Wacek Krawacik pomyli, e ukradlimy torb. I dajemy drapaka, zanim oni przyjad. Tak wic los znowu okaza si dla mnie nieyczliwy. Miaem wyranego pecha. Do licha! mruczaem wracajc do wehikuu. I znowu nic z tego. Ale jedno jest pocieszajce: przynajmniej wiemy, gdzie ich szuka. Na Paskim. Chocia ty i tak chyba znae now melin bandy? zapytaem Czarnego Franka. Pokrci gow. Nie, prosz pana. Nie miaem pojcia, gdzie jest ten nowy obz. Ja przecie cigle krciem si na Bukowcu, eby odnale map. Nawet nocowaem na tej wyspie. Zreszt, jak nie udao si schwyta Kapitana Nemo, Roman zrobi zebranie bandy i wypdzili mnie. A pniej Roman przeszed z Lisi Skrk na Bukowiec, eby dogada si ostatecznie z Krawacikiem. Ale wanie tego ranka milicja zrobia obaw na Bukowcu i zatrzymaa mnie, Romana i jeszcze kilku chopakw. Lisia Skrka zapewne zaszy si w por w jak dziur i milicja go nie nakrya. A swoj drog, dlaczego pan tak bardzo interesuje si t map? Co ona zawiera, prosz pana? Wzruszyem ramionami. Naprawd nie mam pojcia. Ale chyba co w niej jest, skoro tak bardzo zaley na niej Krawacikowi i Brodaczowi. I dlatego chciabym j zobaczy. Ju siedziaem za kierownic wehikuu, gdy nagle przyszo mi na myl co wanego. Wyjem z marynarki swj dugopis i powrciem na pagrek z suchym drzewem. Po chwili znowu siedziaem za kierownic. Co pan tam robi? zaciekawia si Bronka. Z listu wykreliem dwa sowa: na Paskim. Trzeba Krawacikowi i Romanowi troch utrudni poszukiwania, bo przez to ja bd mia wiksz szans.

ROZDZIA SZESNASTY [top] ZDUMIENIE HARCERZY UKADAMY PLANY ZDOBYCIA MAPY I ROZGROMIENIA BANDY REKONESANS NA JEZIORO PASKIE HISTORIA CZARNEGO FRANKA NEMO W TARAPATACH NA RATUNEK KIM JEST NEMO ZASKOCZENIE Zaparkowaem wehiku na skraju lasu, pozostawiajc w nim Czarnego Franka i Bronk, a sam poszedem do obozu harcerskiego, powiadamiajc wartownikw, e chciabym zobaczy si z Tellem. Na szczcie chopiec by akurat w obozie w towarzystwie Krogulca i Baki wyszed mi na spotkanie. Usiedlimy na trawie tu za bram. Zapytaem ich o przebieg wojny z band. Krogulec skrzywi si, jakbym mu da do poknicia gorzk piguk. Baka podrapa si po gowie, a Tell westchn i rzek: Ju dwa dni stracilimy, szukajc bandy Czarnego Franka po wszystkich dziurach i ktach. Jakby si w ziemi zapadli. A jednak dziaaj. Leniczemu z Jerzwadu skradli blaszan d. Trzyma j obok leniczwki, na malutkim jeziorku poczonym kanaem z Jeziorem Paskim i Jeziorakiem. Nie wiadomo zreszt, czy to na pewno oni... Podpynli te do zastawionego na Paskim aka nalecego do rybaka Plity z Jerzwadu. Rybak dopiero co zastawi ak, wic ryb w nim nie znaleli. Ze zoci podarli ak i zawlekli go w trzciny. Krogulec wybuchn z gorycz: S, dziaaj, szkodz. A pan w dalszym cigu uwaa, e naley ich za to gaska po gowie? Umiechnem si. Zaczynam zmienia zdanie. Te obuzy chyba naprawd przebieraj miar. Ale sdziem, e gromada dzielnych chopcw nie mogem si powstrzyma, eby nie wpakowa im szpilki ju sobie poradzia z band. Tak znakomity zwiadowca jak Baka wytropi chyba obz bandy, a andarm Krogulec ju chwyci herszta. Tell znowu westchn. Nie moemy znale ich obozu. atwo szydzi, ale trudniej zapa Czarnego Franka dorzuci Krogulec. Lekcewaco machnem rk. Daem sobie z nim rad bez wielkiego trudu. Moe jednak moje metody s lepsze? Co pan ma na myli? oywi si Baka. Czyby pan?... zainteresowa si Tell. Nie, pan artuje burkn Krogulec. Podniosem si z trawy i pokazaem wehiku zaparkowany na skraju lasu. Tam siedzi Czarny Franek powiedziaem skromnie. Jak jeden m rzucili si w kierunku samochodu. Ale ich zatrzymaem w poowie drogi. Spokojnie, druhowie powiedziaem. Ja wziem w niewol Czarnego Franka, jeli tak to mona nazwa, ja nad nim sd odbd i wyznacz mu rodzaj pokuty. Zreszt, on nie bra udziau w kradziey dki i w zniszczeniu aka. W tym czasie nie byo go ju w bandzie. Mj wywiad poinformowa mnie, e obecnie dowodzi

band niejaki Roman, stokro niebezpieczniejszy od Czarnego Franka. Romana znale mona na biaym jachcie przycumowanym do wyspy Bukowiec. Jacht ten naley do Wacka, zwanego Krawacikiem, jako e jego mama ma sklep z krawatami w pawilonach na Marszakowskiej. O rany! Pan wszystko wie zdumia si Baka. Tell z dum popatrzy na swoich kolegw. A mwiem wam, e Pan Samochodzik to czowiek niezwyky. Troch mi nie wierzylicie. Twierdzilicie, e on unika walki z band, bo woli jej nie wchodzi w parad. No i co? Kto schwyta Czarnego Franka? Kto ma takie dokadne informacje o bandzie? Krogulec zerkn na mnie z zachwytem, poczonym z odrobin niedowierzania. A moe pan wie rwnie, gdzie jest tajny obz bandy? zapyta podchwytliwie. Dokadnego miejsca nie znam. Ale mog okreli rejon, w ktrym si znajduje. Ale pan nam nie zdradzi tego miejsca? zapyta Krogulec z nadziej, e moe jednak im powiem. Ba, nawet pomog wam w odnalezieniu obozu i rozgromieniu bandy. Postawi jednak pewne warunki. Trapi ich i zarazem irytowa widok Czarnego Franka, siedzcego w moim wehikule. Mieli ochot podej bliej do wozu, zagada do chopaka, moe nawet odrobin si z nim podrani. Nie mogo im si pomieci w gowie, e ten ich nieuchwytny dotd przeciwnik siedzi w wehikule jako mj przyjaciel. W jaki sposb go pan schwyta? z ponur min zagadn Krogulec. Czy musia pan go obezwadni? Wsiad do wozu potulnie i grzecznie. Och, panie Tomaszu! wyrzek tylko Tell. Ale w tych sowach brzmiaa duma, e okazaem si takim, o jakim opowiada swym przyjacioom harcerzom. I troch zazdroci, e dokonaem tego, czego oni nie potrafili. To jedynie sprawa metody wyjaniem skromnie. Moja metoda perswazji okazaa si w tym wypadku bardziej skuteczna ni wasza. A gdy wreszcie usiedli, z oczami wci utkwionymi w wehiku, zapytaem Tella: Nie widziae Czowieka z Blizn? Nie, panie Tomaszu... Tym razem ja westchnem, bo nie jest przyjemnie upewnia si po raz ktry, e mdre rachuby i przewidywania zupenie zawiody. Opowiedziaem im o Wacku Krawaciku, Brodaczu, Romanie i historii z tajemnicz map owisk. Zrelacjonowaem przygod na drodze z Iawy, zakoczon odnalezieniem kartki napisanej przez Lisi Skrk. Rozwizanie zagadki mapy owisk jest dla mnie tak samo wane, jak dla was uporanie si z bandami chuliganw nad Jeziorakiem. Wy pomoecie mi zerkn do tej mapy, a ja wam pomog w poskromieniu bandy. Zgoda! wykrzyknli niemal jednoczenie. Zamiast jednej bd dwie przygody. Moe ta mapa rzeczywicie zawiera jak wielk tajemnic? Pi tysicy zotych chcieli da za jej zwrot, to naprawd podejrzane. Tell zapyta rzeczowo: Jakie pan ma dla nas konkretne zadanie? Odparem po chwili namysu: Przyjad po was jutro i wsplnie wyruszymy na Jezioro Paskie.

Zasalutowali, powiedzielimy sobie: Cze, czuwaj i harcerze wrcili do obozu, a ja do wehikuu. Po chwili pynem przez jezioro w kierunku Przyldka Sandacza. Zblia si wieczr ciepy, bezwietrzny. Jezioro zazwyczaj tak ruchliwe, jak gdyby ywe teraz wydawao si martwe. Nawet najdrobniejsza fala nie wybiegaa na brzegi. Woda zastyga jak ogromna kaua gorcego oowiu, w ktrej promienie skaniajcego si ku zachodowi soca pozostawiay lad podobny do stygncego aru. Lecz do nocy byo jeszcze daleko. Dlatego postanowiem cho na chwil wypyn na Jezioro Paskie i zorientowa si, jak ono wyglda. Nie byem na nim nigdy, znaem je tylko z dokadnej mapy. Dlaczego nazwano je Paskim? Czy bywaj jeziora niepaskie, pagrkowate lub pochye? Czemu w ogle potraktowano je jako co odrbnego, cho czy je z Jeziorakiem przesmyk szeroki na sto metrw? Wpywajc z Jezioraka na Paskie, kto nie obeznany z map, w ogle by nie zauway, e znalaz si na innym jeziorze. Ot, Jeziorak raptem zwy si na krtkim odcinku, podobnie jak tylekro w pobliu Iawy, a potem znowu rozlewaa si ogromna to, pena wysp i wysepek. To chyba na ktrej z nich znajduje si obozowisko bandy Romana... Niech pan uwaa, tam s sieci zwrci si do mnie Czarny Franek, gdy usiowaem pyn wzdu wschodniego brzegu. Porwie je pan albo rub straci. To nie byy sieci, tylko ogromny ak. Wbite w pytkie dno gazie zaznaczyy jego koce, na wodzie leao kilkanacie pywakw utrzymujcych ak na okrelonej gbokoci. Ominem puapk i zawrciem w stron przesmyku. A potem posaem ostatnie spojrzenie na Jezioro Paskie. W lekkiej szarzynie zapadajcego wieczoru ze sw nieruchom, troch zotaw powierzchni i kpami drzew na wyspach wygldao bardzo tajemniczo. Moe wraenie to powodowaa jego martwota? Nie widziao si przecie na nim adnej dki i agla, nie syszao si jazgotu motorwek. Niedostpne, zaronite lub bagniste brzegi odstrczay turystw, przez co pozwalay jezioru zachowa dziki, pierwotny urok. Wczasowicze z Bukowca lub Siemian rzadko tu zagldali. Sprytnie uczynia banda, sadowic si w tej okolicy pomylaem wpywajc w przesmyk, gdzie na zachodnim brzegu sta samotny dom gajwka z czerwonej cegy. Od tego miejsca w kierunku pnocnym, to jest wzdu Jeziora Paskiego, rs gsty las, cigncy si a do pierwszych zabudowa wsi Jerzwad. Rwnie na kilkanacie kilometrw w gb ldu teren pokryty by przepastnym lasem. Caymi godzinami mona byo po nim kluczy, nie spotkawszy czowieka, tylko mae, lene jeziorka. Znakomita kraina dla tych, ktrzy nie yczyli sobie spotka z obcymi. Dobilimy do Przyldka Sandacza. Przygotowanie kolacji powierzylimy Bronce. A ja z Czarnym Frankiem zabralimy si do budowy obozu. Najpierw rozstawilimy namiot dla Bronki i nadmuchalimy dla niej materac. Miaem w samochodzie jeszcze drugi materac (zawsze pi na dwch, eby od ziemi tak nie cigno), wic ten drugi przeznaczyem dla Franka. Przydaa si take wojskowa peleryna, tak zwana paatka; z dwch takich paatek mona zbudowa zgrabny namiocik. Franek, wykorzystujc paatk i pacht brezentow, ktr na duszych postojach okrywaem wehiku, zbudowa dla siebie wygodne domostwo.

Zjedlimy kolacj jajka sadzone na boczku, popilimy herbat. Zanim zupenie zapad zmrok, przespacerowaem si po lasku, gdzie mia swj namiocik tajemniczy Ornitolog. Ale znalazem tylko miejsce po jego obozowisku, zgniecion traw i doki po namiotowych kokach. Na drzewie pozosta take wyrysowany w korze sosnowej maszkaron. Tajemniczy Ornitolog wynis si tajemniczo pomylaem. Bronka zaraz po kolacji posza spa do namiotu. Czarny Franek usiowa owi wgorze. Mia w kieszeni haczyk, yk i spawik, a wdzisko wyci z leszczyny. Nie schwyta jednak ani jednej ryby, cho prbowa a do nocy. Nie kadem si spa. Siedziaem na do wysokim, trawiastym brzegu jeziora i obserwowaem powoln wdrwk ksiyca, ktry wylaz zza Czaplego Ostrowa i teraz tkwi nad miejscem, gdzie mia biwak pan Anatol. Ksiyc wieci tylko powk swej tarczy, lecz i tak noc bya widna. Znudzony nieudanym poowem Czarny Franek usiad obok mnie. Czy tak nie jest lepiej? Spokojniej, bezpieczniej? zapytaem go. Nic nie odrzek. Tacy jak on, modzi ludzie, albo zbyt szybko i gorliwie wyznaj swoje winy i przez to nasuwaj si podejrzenia, e nie zrozumieli do koca i nie przeyli zbyt gboko swych bdw, albo obcgami trzeba z nich wyciga wyznania, ktre ich bol. Przyznam si, e wol tych drugich, a do nich si chyba zalicza Czarny Franek. Opowiedz mi o sobie poprosiem. Nie pytam przez zwyk ciekawo. Moe bd mg ci jako pomc? Mnie adna pomoc niepotrzebna. Dam sobie rad. Potrafi si chyba jako urzdzi odrzek. Jeszcze si jey pomylaem. A gono rzekem: No, dobra. Ale o sobie chyba moesz mi co powiedzie? Czy twoje ycie to a taka tajemnica? Wzruszy ramionami. Przecie pan wie, kim jestem. Przezywaj mnie Czarny Franek, tak jak pana Pan Samochodzik. Pan naprawd pracuje w muzeum? Mam ci pokaza legitymacj? rozemiaem si. Chciabym mie taki samochd, jak pan ma. I w ogle, wolabym by w pana skrze ni we wasnej. Przecie moesz zmieni skr. Wanie chciabym ci w tym pomc. Eee, dam sobie rad machn rk. Ile ukoczye klas? Niewiele, prosz pana. Tylko podstawwk. Nie chciao ci si uczy stwierdziem. Wcale nie jestem leniwy oburzy si. To z winy ojca. Bo moi rodzice si rozwiedli. Dwie siostry wzia matka, a mnie ojciec, ktry si drugi raz oeni i z t drug on ma troje dzieci. Tylko on pracowa, w domu bya bieda, bo ojciec troch pije. Wic cigle mi powtarza, e jak tylko skocz podstawwk, musz i do roboty, eby mu nie by ciarem. Najpierw byem gocem. Znudzio mi si to i wyjechaem z grup chopcw zbiera jagody w Bieszczadach. To bya grupka troch starszych ode mnie chopakw, te taki gang. Zbieralimy jagody przez dwa tygodnie, a potem w rajz po Bieszczadach. Okradalimy turystw, no i pan wie. Odsiadywaem poprawczak. Jak z niego wyszedem, kazali mi si uczy na lusarza. Ale to nie dla mnie, nie cignie mnie taka robota. Ja wolabym prac niebezpieczn albo jak tak trudn... Nie potrafi

tego nazwa. No, chciabym by marynarzem albo i do milicji. Wszdzie jednak trzeba mie wiksz szko i, wie pan, nieposzlakowan opini. A ja mam za sob ten poprawczak. Pracowaem potem w stolarni, na budowach, wszdzie po dwa, trzy miesice. Ale to nie przez lenistwo rzucaem. Po prostu nie cignie mnie taka robota i dlatego nie znajdowaem zadowolenia. Czekaem tylko do lata, eby si urwa z roboty i z chopakami na wyraj, nad Jeziorak si dosta. Spodobao mi si tutaj... Urwa. Usyszelimy narastajcy warkot lizgacza. Chopak drgn, zerwa si z ziemi, lecz zaraz znowu usiad. Oto pyn jego wrg, czowiek, ktry go pokona w nierwnej walce sam przeciw caej bandzie. Wycie silnika zbliao si, wydawao si, e lizgacz jest tu, tu, a przecie nie widziao si go jeszcze. Lecz potem warkot zaczai cichn. Narasta spokj wielkiego jeziora, zmcony tylko kwakaniem kaczorw w trzcinach, nieoczekiwanym pluskiem ryby w wodzie... Idziemy spa zdecydowaem. Powiedzielimy sobie dobranoc i rozeszlimy si. On do swego domku, a ja do wehikuu. Lecz, cho byem bardzo picy, to przecie nie mogem zasn. Moja wyobrania pracowaa. To wanie ona w dotychczasowych przygodach odgrywaa rol niepoledni. Dziki niej potrafiem przedstawi sobie sposb mylenia moich wrogw, wej w ich skr jak to nazywaem, i przewidzie ich nastpne poczynania, jak gracz w szachach przewiduje posunicia swego przeciwnika. Teraz wyobrania przeniosa mnie do nowego obozowiska bandy. I wtedy zerwaem si z posania. Prdko nacignem sweter i spodnie. Zakrciem starter wehikuu. Ju ruszaem, gdy Czarny Franek wskoczy na siedzenie obok mnie. Pan pynie na jezioro pilnowa aka stwierdzi. Jak wida, jego wyobrania te pracowaa tej nocy. Nie popyn, tylko pojad odpowiedziaem. Usyszeliby szum motoru i plusk na wodzie. ak jest w zatoczce przy pwyspie, na ktrym znajduje si rwnie Przyldek Sandacza. Droga wzdu brzegu nas tam zaprowadzi... Jechalimy powoli, bo cho wieci ksiyc, brzeg jeziora kry si w cieniu modego lasu, a blask reflektorw mg nas zdradzi. W pewnej chwili ciemno staa si tak nieprzenikniona, e Franek musia wyskoczy z wozu i nakrywajc doni zapalon latark elektryczn pilotowa mnie wrd pni drzew. Droga najpierw sza wzdu brzegu, potem zataczaa lekkie pkole, oddalajc si od niego, i znowu podchodzia do jeziora. To jest gdzie tutaj powiedziaem, rozgldajc si po jeziorze. Wydawao mi si, e widz zatoczk, przy ktrej rozstawiono ramiona aka i zaznaczono wbitymi w dno gaziami. Teraz, w mroku nocy, niepodobiestwem byo odnale je na czarnej toni. Fatalny zjazd do wody stwierdziem. Wehiku nie pokona krzakw i trzcin. Musimy wyj z wozu i znale dogodny zjazd na wypadek, gdyby oni usiowali dosta si do aka. Wyszlimy z wozu i zrobilimy brzegiem chyba ze dwiecie metrw. Okazao si, e poprzednio popeniem omyk. Dopiero tutaj otwiera si nowa zatoczka, i to ta z akiem. Nie, nie widzielimy aka, ale domylilimy si, e musi tam by, poniewa... w

strudze ksiycowego blasku zobaczylimy nadpywajc w tym kierunku blaszan dk z chopakami Romana. Woda niosa plusk wiose i ciszone gosy: O tam... Bardziej na lewo... Kije z wody wystaj... Tam dopywajcie, chopaki... Dotknem ramienia Czarnego Franka i szepnem mu do ucha: Pdzimy po wehiku. Tu jest dobry zjazd. Zaskoczymy ich w chwili, gdy zaczn wyciga ak z wody. W tym momencie z pobliskich trzcin rozleg si ryk lizgacza. A skurczylimy si, tak nas to zaskoczyo. W jednej chwili lizgacz znalaz si przy blaszanej dce. Czarno ubrana posta chwycia elazny acuch, ktry zwisa z dki. Jednoczenie Nemo doda gazu. dk szarpno. Chopcy, ktrzy w niej siedzieli, zaczli wyskakiwa jak jabka z koszyka, ktrym kto mocno potrzsn. Nemo!... Nemo! rozlegy si przeraone wrzaski. Nie znalaz si ani jeden odwaniak, ktry by pozosta w holowanej przez lizgacz dce. Wszyscy salwowali si ucieczk wpaw w stron drugiego bliszego brzegu. Ale tym razem Nemo popeni bd. Zamiast holowa dk na gbi, zrobi rund na jeziorze, chcc pewnie jeszcze bardziej przeposzy uciekajcych chopakw. Ale zbyt si przy tym zbliy do zaroli. lizgacz wpad w trzciny, ktre wkrciy si w rub. Motor parskn raz i drugi, zawy... i umilk. Na jeziorze nastaa cisza, jedynie fale wywoane przez lizgacz marszczyy powierzchni wody ze strug ksiycowego wiata, ktra lekko drgajc, przypominaa jasn smug w sierci jakiego wielkiego, czarnego potwora. Chopaki... Wracamy! usyszaem rozkazujce woanie Lisiej Skrki. On uwiz! Nie ucieknie nam. Teraz go dostaniemy. Posusznie zawrcili, kierujc si do uwizionego w trzcinach lizgacza. Zrozumieli, e Nemo przesta by grony, e nie poradzi sobie z czterema przeciwnikami. Biegn po wehiku! krzyknem do Franka. Lecz Czarny Franek jakby mnie nie sysza. Bez sowa zrzuci z siebie ubranie i skoczy do wody. Przez sekund przemkna mi myl, e moe pieszy na pomoc swoim dawnym kompanom. Nie byo jednak czasu na wtpliwoci. Co tchu popdziem po wehiku. A gdy zjechaem nim nad jezioro, oczom moim ukaza si taki widok. W strudze ksiycowego wiata widziaem wyranie gowy chopakw z bandy, ktrzy byli ju bardzo blisko lizgacza. O trzy metry od Nemo znajdowa si rwnie Czarny Franek, pyncy szybko kraulem. A Kapitan Nemo cho zapewne dobrze zdawa sobie spraw z grocego mu niebezpieczestwa i mg ratowa si ucieczk wpaw do brzegu przecie nie ucieka. Sta wyprostowany na lizgaczu, w potokach ksiycowego wiata, jakby oczekujc, a chopaki z bandy podpyn jeszcze bliej. A potem zrzuci paszcz z kapturem i chwyci w rce spinning. Kapitan Nemo bez czarnego paszcza i kaptura. Kapitan Nemo z odkryt twarz! Na lizgaczu staa drobna, szczupa dziewczyna z dugim warkoczem. Marta. Na krtki moment chopaki z bandy znieruchomieli, przesta take pyn Czarny Franek. Jakby ich sparaliowaa wiadomo, kim jest Nemo.

Tak, to ja jestem Kapitanem Nemo! zawoaa Marta. To przede mn tyle razy uciekalicie w najwikszym strachu. To ja was tyle razy pokonaam. I teraz te si was nie boj. Zblicie si tylko, a mj spinning pjdzie w ruch. Pomylaem: Nemo jak zwykle kocha efekty. Ale tym razem go rozumiaem. Kiedy zobaczy, e bdzie musia ulec przewaajcej sile, wola sam pokaza, kim jest, ni pozwoli, aby z niego zdzierano paszcz i kaptur. To byoby zbyt upokarzajce. Czarny Franek krzykn: Nie bj si ich. Ja ci pomog... Kilkoma wyrzutami rk zbliy si do lizgacza. Po sekundzie ju przelaz przez burt i stan obok dziewczyny. Zapaliem wiata reflektorw, przycisnem klakson i zjechaem do wody, kierujc si w stron lizgacza i dki. Milicja! wrzasn kto z bandy. Zapewne wzili mj wehiku za milicyjn motorwk. I w najwikszym popochu, nawoujc si wzajemnie, zawrcili do brzegu, gdzie oczekiwaa ich reszta bandy. Dzikuj ci, Franek powiedziaa Marta do chopaka. A teraz moe bdziesz askaw odda mi piercionek. Czarny Franek rozemia si: No pewnie, e ci go zaraz oddam. Ale mam go w ubraniu na brzegu. Najpierw uwolni rub z trzcin. I wskoczy do wody. Zatrzymaem wehiku tu przy burcie blaszanej dki. Dziewczyna narzucia na siebie swj paszcz z kapturem. Skd si tutaj wzilicie? zapytaa mnie. Napotkalimy wczoraj ten ak i pomylelimy, e banda sprbuje wybra z niego ryby. To ak mojego ojca wyjania. Ojciec ba si, e i jemu go zniszcz jak rybakowi Plicie. Chcia czuwa przy aku ca noc, ale potem byby zmczony i w dzie nie mgby pracowa. Wic ja podjam si pilnowa. Jeste crk rybaka? zainteresowa si Czarny Franek. Dalszego cigu ich rozmowy nie syszaem, bo odpynem wehikuem w stron drugiego brzegu. Chciaem zobaczy, co robi banda. Ale cho pynem wolno wzdu pasa trzcin, owietlajc ld reflektorami, to nikogo nie zauwayem. Banda czmychna chyba do swego tajnego obozu. Zawrciem. lizgacz mia ju rub woln od trzcin, silnik zapali bez adnego trudu, ale Marta nie zamierzaa jeszcze wraca do domu. Banda chyba nie ma nic do jedzenia powiedziaa. Gdy nas nie bdzie, moe znowu zechc dosta si do aka? Zaczekajmy tu do witu. Podcignlimy lizgacz i dk bliej ldu. Wyjechaem wehikuem na brzeg. Usiedlimy na trawie pod drzewami. Ksiyc ju znika za horyzontem, zrobio si bardzo ciemno, jak to zazwyczaj bywa na krtko przed witem. I c, Kapitanie? zwrciem si do Marty. Czy po tej lekcji zamierzasz dalej prowadzi samotn walk z band? A moe jednak warto si zastanowi, czy nie dziaa w wikszej gromadzie, z przyjacimi?

Musz wypdzi std t band. Na zawsze. Inaczej nigdy tu nie bdzie spokoju upieraa si Marta. A potem szturchna w bok Czarnego Franka. No, oddaj mi piercionek. Chopak wrczy jej go bardzo niechtnie. Szkoda, e mi go zabierasz rzek. To byaby fajna pamitka po pewnej niezwykej dziewczynie. Wzruszya ramionami. Wcale nie jestem niezwyka. A twj lizgacz? To rzucanie spinningiem? To przezwisko Kapitan Nemo? mwi z zachwytem Czarny Franek. Lekcewaco machna rk. Powiadam ci, e nie ma w tym nic niezwykego. Mj ojciec jest rybakiem, urodziam si nad tym jeziorem, nauczyam si owi ryby i rzuca spinningiem. Ojciec powiedzia, e jeli po skoczeniu szkoy zdam egzamin i bd studiowa ichtiologi, wujo zrobi mi lizgacz, a ojciec wyremontowa duy motor, ktry okazyjnie kupi w Olsztynie. A trzeba ci wiedzie, e mj wujo jest szkutnikiem w Ostrdzie, a ojciec ma kilka odzi z rnymi motorami. Zdaam na studia, a gdy ukocz ichtiologi, bd rybakiem jak mj ojciec, tylko e wyksztaconym, prowadzcym gospodark rybn na jeziorze. A co do mojego przezwiska, to po prostu moj najulubiesz ksik byo 20.000 mil podmorskiej eglugi Verne'a. W domu cigle mwiam o kapitanie Nemo, a ojciec przezwa mnie Kapitanem Nemo. Wykorzystaam to do walki z band. Bo przecie zwykej Marty nikt by si nie ba. A z tajemniczym Kapitanem Nemo to zupenie inna sprawa. Nagle dodaa tym samym tonem: Uwaga! Kto jest w krzakach i nas obserwuje...

ROZDZIA SIEDEMNASTY [top] JAK SCHWYTAEM PODSUCHUJCEGO NA CZYM POLEGAY NIETAKTY TOWARZYSKIE DOBRANA KOMPANIA DZIWNYCH POSTACI KTO JEST WROGIEM LIZGACZY? CZYM ZAIMPONOWA MARCIE MARZENIA CZY MONA OWI RYBY NA PUP BUNT PANA KAZIA Marta miaa jaki szsty zmys. Dugoletnie wspycie z jeziorem i lasem uczynio j wraliw na kady niemal szelest. Ale w przeciwiestwie do nieobytego z przyrod mieszczucha, ktremu w lesie kady szmer lub plusk wody w jeziorze moe wydawa si podejrzany, ona nie reagowaa zupenie na pewne rodzaje nocnych odgosw. Jakby mimo mocnego mroku widziaa, e to nie czowiek skrada si po podcice lenej, lecz przebiega mysz, e to nie pluszcz wiosa odzi, lecz ryba rzucia si w jeziorze. I teraz, cho nic nie syszelimy, ona wiedziaa, e kto nas podsuchuje. Prowadmy dalej rozmow, jakbymy o tym nie mieli pojcia szepna. A ja na chwil odejd i sprbuj zaj go z tyu odpowiedziaem rwnie ciszonym gosem. Gono za rzekem: Pozwlcie, e popatrz na drug zatoczk. Kto wie, czy banda nie sprbuje od innej strony dosta si do aka.

To mwic podniosem si z trawy i poszedem wolno brzegiem jeziora. Czarny Franek i Kapitan Nemo prowadzili dalej rozmow, ktr mogem sysze nawet z pewnej odlegoci. Franek pyta Nemo, czy tutejsi rybacy nie potrzebuj pomocnikw i ile taki pomocnik zarabia. Odpowiedzi Nemo ju nie dosyszaem, bo zagbiem si w las. Skradaem si ostronie z elektryczn latark w rku. Nie chciaem przedwczenie sposzy ukrytego w krzakach czowieka. Naleao podej tak blisko niego, aby schwyta go w promie latarki. Ale trudno i bezszelestnie przez mody las, tyle w nim suchych lici, niskich i niewidocznych gazi szeleszczcych za kadym dotkniciem. Co krok przystawaem i dusz chwil staem nieruchomo, aby w kto, gdyby usysza szelest, sdzi, e spowodowao go jakie lene stworzenie. Jeszcze krok i znowu przystanem. Znowu krok... i dusza przerwa w wdrwce. I znowu krok... Ju byem blisko miejsca, gdzie Nemo rozmawia z Czarnym Frankiem. Przyklknem i odtd posuwaem si tylko na czworakach. Przewdrowaem tak moe ze cztery metry, kiedy z prawej strony, najdalej o trzy kroki ode mnie, usyszaem chrobot gazki i czyje westchnienie. Zapaliem latark elektryczn i zobaczyem lecego na ziemi... Ornitologa. Niech pan j zgasi, do licha! powiedzia, zasaniajc sobie doni oczy. Witam pana odrzekem, gaszc latark. I zapraszam do towarzystwa. Czu si chyba bardzo gupio, e go zapaem na gorcym uczynku. Ale nie da tego po sobie pozna. Wsta z ziemi i wyszed z lasku z tak niewinn min, jakbym go spotka na awce w jakim parku. To pani jest tym Nemo stwierdzi witajc si z Mart. A oto Czarny Franek przedstawiem chopaka Ornitologowi. To za Faszywy Ornitolog Marta zaprezentowaa go Frankowi. Radonie zatarem rce. Dobrana kompania owiadczyem. Tajemniczy i grony Kapitan Nemo, Czarny Franek, do niedawna przywdca modzieowego gangu. Faszywy Ornitolog, ktry kryje si po krzakach i trzeba go z nich wyciga jak ryb z aka. I tajemniczy dentelmen zwany Panem Samochodzikiem uzupeni wesoo Ornitolog. Skd pan wie, e mnie tak nazywaj? zdziwiem si. O, nawet drzewa szumi o paskim przydomku wykrci si od odpowiedzi. A co do tego obserwowania z ukrycia, to po prostu pac wam piknym za nadobne. Zdaje mi si, e nie tak dawno schwytaem was na tym samym. Ach, nie bdmy zbyt drobiazgowi rzekem. Przecie nie bdziemy si obraa o tego rodzaju drobne nietakty towarzyskie. Nie jestem skonny do obrazy powiedzia Ornitolog. Ale musz przyzna, e nie jest mi zbyt przyjemnie, gdy kto mnie nazywa Faszywym Ornitologiem. Tumaczyem ju panu zwrci si do mnie z pretensj w gosie e jednak jestem prawdziwym ornitologiem. Po prostu tylko dla artu udaem, e nabieram si na opowiadanie o kiwiku. Wsta. Wrci w krzaki, skd nas obserwowa. Po chwili zjawi si objuczony gumow deczk, w ktrej lea jego dziwny strj i aparat fotograficzny z ogromn lunet.

Jak zwykle przed witem wybraem si nad jezioro obserwowa budzce si ptactwo. Doszy mych uszu jakie krzyki, postanowiem wic najpierw ostronie zbada teren. Dlatego si podkradem. No, ale potem mia pan czas stwierdzi, e to nie rozbjnicy, tylko bardzo porzdne towarzystwo siedzi nad jeziorem. Owszem zgodzi si. Ale nie chciaem wam przeszkadza w rozmowie. I zachichota radonie. Byo oczywiste, e buja. Ale rwnie oczywiste wydawao si, e nie wycigniemy z niego prawdy. Wic ju lepiej byo obrci wszystko w art. Mimo wszystko uwaam pana za Faszywego Ornitologa stwierdzi Kapitan Nemo. I tak bd pana nadal nazywa. Moe mnie pani uwaa za swego wroga rzek do Marty Ornitolog. Albowiem jestem wrogiem wszelkiego rodzaju lizgaczy i haaliwych motorwek na jeziorach. One posz ptactwo. To zdumiewajce, e pani, ktra tak kocha przyrod, rozbija si na tej piekielnej machinie. Kapitan Nemo kiwn gow z wielkim uznaniem. Przejad mi si lizgacz. Chtnie si podporzdkuj ustawie zabraniajcej uywania motorwek na jeziorach. Syszaam, e wibracje ruby niszcz narybek sandacza. eglarstwo to na pewno pikny sport. Ale poegnam si ze lizgaczem dopiero, gdy wypdzimy std rnego rodzaju bandy obuzw. witao. Raptem stwierdzilimy, e coraz wyraniej widzimy swoje twarze, a powierzchnia jeziora wyglda jak powleczona czym perowym. Czas ju chyba na spoczynek ziewna Marta. A potem wzia mnie pod rk i odprowadzia par krokw na bok. Kapitan Nemo zdradzi swoj tajemnic. A pan? Czy nie pora, abym wreszcie dowiedziaa si, po co pan tutaj przyjecha? Przepraszam pani, ale tajemnica Nemo sama si wykrya. Innymi sowy, ja mam sama wykry pask tajemnic? Gniewnie potrzsna gow i powiedziawszy wszystkim cze wlaza do wody. Po kilku minutach jej straszliwie warczcy lizgacz, holujc za sob blaszank, pomkn w stron Siemian i Bukowca. Pozostawilimy na brzegu Ornitologa i odjechalimy z Frankiem moim wehikuem. Wsplnie przeyta wyprawa nastroia wida Franka do zwierze, bo w powrotnej drodze zacz ze mn rozmow. Chciabym by na pana miejscu, mie pana wehiku, tajemnic, przeywa ciekawe przygody. Pan bardzo imponuje Kapitanowi Nemo. Ale ja? Czy ja mgbym te zwrci na siebie jej uwag? Przekonae si, e jako przywdca gangu nie zaimponowae jej powiedziaem powoli. Wprawdzie zwrcie na siebie jej uwag, ale tylko na tyle, e postanowia ci przegna z jeziora. Moesz mi wierzy lub nie, ale jej mgby zaimponowa naprawd tylko jednym. Gdyby nagle sta si zupenie innym czowiekiem. Zapewne to obudzioby jej zainteresowanie tob. Pomyl, ona przyjedzie tu znowu w przyszym roku. I kogo napotka? Czarnego Franka, ktry jest kandydatem na samodzielnie pracujcego rybaka, a na razie uczy si tego rzemiosa. Moe bdziesz mia swoj aglwk? Przecie mieszkajc i pracujc tutaj znajdziesz moliwo zrobienia sobie takiej aglwki? A kiedy moe zbudujesz dom nad jeziorem i staniesz si rybakiem pen gb. Ona tu te wrci, po studiach...

To byy gone marzenia. Moe podwiadomie wyraaem swoj wasn tsknot, aby mieszka nad mazurskim jeziorem, y tutaj, pracowa? Czarny Franek milcza. Czuem, e moje sowa gboko w niego zapady. Nalea chyba do tej kategorii modych chopcw, ktrzy wstydz si tego, e poddaj si magii marze. Wydaje im si to mao mskie. A przecie prawdziwy mczyzna powinien umie marzy. Oczywicie nie ogranicza si tylko do marze, ale i przeistacza je w czyn. W milczeniu, bez sowa rozstalimy si. On poszed do namiotu, ja pozostaem w wehikule. By ju dzie, lecz jego wiato nie przeszkadzao mi wcale w mocnym nie. I bylibymy chyba spali do poudnia, gdyby nie Bronka. Ona nie miaa pojcia o naszych nocnych przygodach. Wstaa o smej, wykpaa si w jeziorze i potem lec na socu, czekaa a si obudzimy. Wreszcie, zgodniaa, zabraa si do przyrzdzania niadania, a zniecierpliwiona naszym snem zrobia nam pobudk. Obudzilimy si niewyspani, w zych humorach, ktre znikny dopiero po niadaniu. Opowiedziaem Bronce o nocnych przeyciach i oczywicie wysucha musiaem jej ogromnych pretensji, e nie zabralimy jej ze sob. A ty wiesz, Bronka, kim si okaza Kapitan Nemo? Nie, nigdy tego sama nie zgadniesz krci gow Czarny Franek. Ach, Nemo westchna Bronka. Chciaabym go jeszcze kiedy zobaczy... Ona si w nim podkochuje parskn miechem Franek. Bronka obrazia si. Tym bardziej e i ja take wietnie bawiem si jej kosztem. I byaby z tej bahej przyczyny wywizaa si ktnia, lecz oto usyszelimy warkot motoru i na jeziorze ukazaa si d z pync do nas Mart. O wilku mowa... zaczem. Ugryzem si w jzyk, poniewa Bronka powiedziaa, robic nadsan min: Po co ona tu pynie? Nie lubi tej dziewczyny. Nastawia przeciw mnie pana Tomasza. I w ogle uwaa, e nie warto nawet ze mn rozmawia. Czarny Franek pooy Bronce do na ramieniu i powiedzia: Nie zawracaj sobie gowy Kapitanem Nemo. Oto pynie on we wasnej osobie. Bronka zaniemwia. Ona?... wyjkaa wreszcie. Ona kiwn gow. A tymczasem Kapitan Nemo dobi odzi do piaszczystego cypla i wygasi silnik. Witam was! zawoaa Marta wesoo. No, co dzi robimy? Bdziemy owi ryby? Powinienem chyba popyn do obozu harcerskiego... rzekem z wahaniem. Ta mapa owisk... Popatrzyem na bezchmurne niebo, na niemal szmaragdow to jeziora, na blad od soca ziele trzcin. I troch mi al si zrobio marnowa tak wspania pogod. Czy nie lepiej jednak to skwarne popoudnie spdzi z wdk w rku? A co ze skradzion dk? spytaem Mart. Ju zawiadomiono leniczego. Zgosi si po ni do mojego ojca. Zza trzcin wyonia si dka z rycerzami spinningu. Jeszcze nie dopynli do Przyldka Sandacza, a ju syszaem gderliwy gos pana Anatola: Pan tutaj si przenis? Cwaniak z pana. Bliej rybek, co? Bliej sandaczykw, prawda?

Dobili do cypla, wysiedli. Pan Anatol od razu pomaszerowa do Marty i wycelowa w ni wskazujcym palcem. Na co dzi owimy, prosz pani? zapyta gronie. Marta dygna grzecznie i odpowiedziaa z powag: Dzi owimy, prosz pana, na hokus-pokus. Pan Anatol zamruga powiekami. Lecz chyba postanowi, e tym razem nie da si nabra. Przedtem te mu powiedziaa, e bdzie owi na zaklcia i zapaa wielkiego okonia. Wic pan Anatol tylko pokiwa gow i rzek zarozumiaym tonem: Wiem, co pani myli. Hokus-pokus? Syszaem o czym takim. Bierze si kawaek czerwonego plastyku i moczy w rybiej krwi, a potem zakada na haczyk jak yw przynt. A czy na pup pan ju owi? Co? oburzy si pan Anatol. Pani drwi ze starszego czowieka? Marta spojrzaa na niego z lekcewaeniem. To dobrze, e pan nie owi na pup. Bo to niedozwolona metoda. Pan Anatol odwoa si do mojej osoby: Pan nie reaguje, gdy modzie zachowuje si w ten sposb? To jest obraza. Pan nie ma pojcia o rybaczeniu stwierdzia oschle Marta. Kady rybak wie, e owienie na pup wyglda nastpujco: przywizuje si haczyk z roswk i yk do kawaka biaego polistyrenu i swobodnie puszcza na wod. Ale to niedozwolone podkrelia. Tak owi kusownicy, a nie sportowcy. I wykrciwszy si na picie dziewczyna posza do swojej dki, a za ni pobieg, zataczajc si ze miechu, Czarny Franek. Marta zacza wyjmowa z odzi wdziska, dla kadego z nas po jednym. W tym momencie a zadraem. Oto po raz pierwszy usyszaem gos pana Kazia, ktry zawsze y w cieniu swego przyjaciela, przyguszony przez niego cakowicie. Pan Kazio powiedzia cichutko i niemiao: Nie masz si o co obraa, Anatolu. Ja take syszaem o metodzie na pup. Cicho! tupn nog pan Anatol. Cicho, Kaziu! Jeste tylko pocztkujcym wdkarzem i nie zapominaj o tym, bo wicej ju z tob nie bd apa ryb. Ale tego dnia w panu Kaziu obudzi si buntownik. Nie, to nie. Pjd owi z t panienk! I zarzuciwszy na rami wdzisko takim gestem, jakby to by karabin, a on szed w gorcy bj, pan Kazio zbliy si do Marty i grzecznie zapyta, czy wemie go ze sob na pow. Pan Anatol ypn straszliwie oczami, gniew nim miota. A wic to taaaaaak? mrukn zjadliwie. Ja ju wszystko rozumiem. Taaaaaak... Gniew jego spad na moj gow. Pan mnie uwaa za gupca, co? Pan myli, e ja nie mam oczu i nie widz, co si tu dzieje? Pan jest bardzo podejrzanym czowiekiem. Pan w swym obozie ukrywa dziewczyn z modzieowej bandy. A kim jest ten chopak? Myli pan, e nie poznaj w nim Czarnego Franka, przywdcy bandy rzezimieszkw? Mogem przemilcze t spraw, przymkn na ni oczy. Ale teraz, pan wybaczy, musz zawiadomi milicj. I pan Anatol pomaszerowa do swojej dki.

O Boe, jak ja si dostan na drugi brzeg? zmartwi si pan Kazio. On gotw odpyn beze mnie. Przysza mu z pomoc Marta, ktrej bunt pana Kazia sprawi wielk satysfakcj. Dostarcz pana na biwak swoj dk obiecaa. Pan Anatol uraony do gbi duszy, nie ogldajc si na przyjaciela, odbi od brzegu. Widziaem, e skierowa si w stron Siemian, aby zapewne zrealizowa swoj grob i poinformowa milicj o pobycie u mnie Czarnego Franka. Wspczuem mu troch. Do Siemian byo kawa drogi jeziorem, biedak porzdnie si napracuje wiosami w letnim skwarze. A jeszcze bardziej go rozgniewa wiadomo, e Czarny Franek znajduje si pod moj opiek za zgod milicji. Marta, Bronka, Czarny Franek i pan Kazio przyszykowali sprzt wdkarski. Za rad Marty postanowili pomaszerowa nad Zatok Krasnopir. Kto jednak musia przecie pozosta na stray obozowiska. Podjem si tego zadania bardzo chtnie. Tymczasem na jeziorze pokaza si kajak, w ktrym siedzia Tell, z daleka machajc ku mnie rk na znak, e ma mi co wanego do zakomunikowania. Zaczekalimy wic wszyscy na jego przypynicie. A Tell tak si spieszy, e a zary gboko dziobem kajaka w piaszczysty cypel. Poddali si! zawoa radonie. Chopcy wyapali prawie ca band. Prbowali wama si do naszego magazynu z ywnoci. Czy jest wrd nich Lisia Skrka? zapytaem z napiciem. Niestety, panie Tomaszu. Lisia Skrka i jeszcze dwch chopakw ucieko gdzie nad jezioro.

ROZDZIA OSIEMNASTY [top] ZWYCIENI PROSZ O ASK JAK POKONA BAND WYPRAWA ODKRYWCZA OGNISKO NA BINDUDZE ZDRADA ROMANA KONIEC BANDY POWRT ZWYCIZCW W obozie harcerskim zjawiem si w porze obiadu. Przypynem tam swoim wehikuem zaraz po tym, jak Tell nas zawiadomi o rozbiciu bandy. Czonkowie bandy sprawiali nader aosne wraenie. Byli obszarpani, wygodniali i nawet brudni, cho dookoa nie brakowao wody. Mwili, e ju od dwch dni nie mieli w ustach nic gorcego. W cigu dnia bali si bowiem wychyli nosa ze swego obozowiska mieszczcego si na jednej z bagnistych kp Jeziora Paskiego. W nocy za nic im si nie udawao ukra do jedzenia, bo zarwno miejscowi gospodarze, jak i turyci wiedzieli ju o istnieniu bandy i bardzo pilnowali swego dobytku. W jednym aku ryb nie znaleli, a obrabowa drugiego nie pozwoli im tajemniczy Nemo. Ukradli z pola troch ziemniakw, ale bali si rozpali ogie. yli w cigym strachu, e odkryje ich albo milicja, albo harcerze, albo grony Kapitan Nemo. Prbowali zaspokaja gd jagodami lenymi, surow marchwi kradzion na polach, ale mode odki trudno oszuka surowizn. Prba wamania si do magazynu harcerskiego bya aktem ostatecznej rozpaczy.

Druhowie zaprosili ich teraz do stou, kucharz obozowy nie poaowa im zupy i ziemniakw z misem. Harcerze zgodzili si uszczupli swoje porcje, byle tylko ci godni i wyndzniali zostali nakarmieni. Obserwowaem scen obiadu; przy jednym stole siedziao siedmioro godomorw, jedzcych chciwie i arocznie, a przy pozostaych kilku stoach dugie rzdy umundurowanych, schludnie wygldajcych chopcw i dziewczt. Obiad, zazwyczaj tak peen pogwaru rozmw, teraz upywa w zupenym milczeniu. Widok wyndzniaych postaci by tak smutny, e gasi weselsze rozmowy, arty czy docinki. Wszyscy zreszt wiedzieli, e caa historia musi mie swj dalszy cig zupenie gdzie indziej. Albowiem sprawiedliwoci powinno sta si zado i tych siedmioro modych ludzi odpowiada bdzie za zabicie owcy na wyspie, kradzie dki, zniszczenie aka oraz wiele innych wykrocze, ktrych w tak krtkim czasie zdyli dokona. W lesie, na drodze do Siemian, zauwayem auto milicyjne, a w namiocie harcmistrza Gsiorowskiego zastaem porucznika milicji, tego samego, z ktrym zetknem si w Iawie. Jak sprawuje si Czarny Franek? zapyta mnie z niepokojem. Wydaje mi si, e nie bdzie z nim ju wicej adnych kopotw odrzekem z gbok wiar. To bardzo dobrze ucieszy si. Ale, niestety, sprawa bandy jeszcze istnieje. I wanie o tym chciabym porozmawia, ustali plan wsplnego dziaania. A czy i ja mgbym by pomocny? zapytaem. Naturalnie. Jest pan przecie ormowcem i wchodzi to w zakres pana obowizkw. Sprawa ta nie bdzie atwa. Trzech chopakw z bandy kryje si w tej okolicy. Linia brzegw jeziora ma chyba wicej ni sto kilometrw, jest tu niezliczona ilo tak wietnych miejsc na kryjwki, tyle zakamarkw, uroczysk, matecznikw, e i batalion onierzy nie zdoaby odnale chopakw. Czy to jednak znaczy, e nie potrafilibymy ich uj? Owiadczam panom, e nie minoby kilkanacie godzin, a oni ju znajdowaliby si w naszych radiowozach. Wystarczyoby zawezwa oddzia milicji i kilka tresowanych psw. Lecz my tego nie zrobimy. Dlaczego? Odpowied jest prosta: takie rodki stosujemy wobec mordercw, bandytw, wamywaczy. A tu mamy do czynienia z grupk obuzw i maych zodziejaszkw w wieku szesnastu lat. Nie bdziemy wic brali przeciw nim ani psw, ani robili obawy milicyjnej po lasach. Nasz plan jest nastpujcy, wylemy w teren wicej patroli. A wczasowicze, harcerze, turyci, spoeczno yjca nad jeziorem, ktrej przecie najbardziej dokuczya banda Romana, niech zawiadomi nas, gdy opuszcz oni swoj kryjwk, aby ukra co do jedzenia. Chcemy, aby ci dopiero pocztkujcy przestpcy ju u progu swej kryminalnej kariery zrozumieli, e maj przeciwko sobie cae spoeczestwo. Podobay mi si jego pogldy. Postanowiem wraz z grupk modych ludzi spenetrowa Jezioro Paskie powiedziaem. Moe trafimy tam na lady bandy. Wydaje mi si, e sprawy tej nie naley odwleka. Sytuacja, w jakiej si ci chopcy znaleli, moe ich doprowadzi do jakiej grubszej awantury, kolejnego przestpstwa. Moi przyjaciele: Tell, Krogulec i chopiec z przydomkiem Baka prosili mnie, abym si za nimi wstawi u druha harcmistrza. Chc wzi udzia w tej wyprawie. To ju duzi chopcy, a ja zarczam, e nie dopuszcz do adnych przykrych historii.

Tell, Krogulec i Baka to powani chopcy odrzek harcmistrz. Tylko prosz, aby na noc wrcili do obozu. Tak jest obiecaem. W kilkanacie minut pniej Tell siedzia ju w moim wehikule, ktry pyn w stron Przyldka Sandacza. Za nami poda harcerski kajak, a w nim Krogulec i Baka. O siedemnastej zero zero, jak napisaby kady harcerz w swym meldunku, bylimy gotowi. Czarny Franek, ktry pomaga nam w przygotowaniach, krci si stale koo mnie, wydawao si, e chce mi co wanego powiedzie. Wreszcie nie wytrzyma: Czy... zajka si czy to bdzie zdrada, jeli ja... wycofam si? No, tak burkn ironicznie Krogulec. Franek bagalnie spojrza na Mart. Zrozumcie szepn. Ja tak nie mog... To s moi koledzy... To ja t band zorganizowaem... Rozumiaem go. Moe nawet w tym momencie poczuem do niego co w rodzaju szacunku. Oczywicie, masz racj, Franek. I ja tak mylaem. Ty i Bronka musicie zosta, eby przypilnowa obozu. Franek i Bronka z wyran ulg przyjli to polecenie. Ruszylimy. Mj wehiku holowa kajak i dk Kapitana Nemo, silnik wehikuu pracowa bowiem najciszej, a zaleao nam na tym, aby nie haasowa. Dowiedziaem si uprzednio, e pow w zatoczce przynis kilkanacie duych krasnopir. Pan Kazio rwnie zapa a osiem ryb, co go wprawio w taki stan radoci, e piewa gono, gdy go Marta przewioza na drugi brzeg. Podobno pan Anatol bardzo wzgardliwie odnis si do sukcesw rybackich przyjaciela, ale pan Kazio ju si zupenie tym nie przejmowa. Zaraz zreszt zaczli likwidowa swoje obozowisko. Ciekawio mnie, dlaczego i dokd tak nagle si przenosz. Tajemnica tej decyzji sama si wyjania. W przesmyku zobaczylimy zakotwiczony biay jacht Wacka Krawacika. A na prawym brzegu, w tym miejscu, gdzie ongi dobija prom, budowali nowy obz pan Anatol, Kazio i ich maonki. Bd mieszkali blisko Krawacika i wsplnie chyba zaczn owi ryby stwierdzia Marta. Domylaem si, e pan Anatol, pync na Bukowiec, aby zawiadomi milicj o pobycie u mnie Czarnego Franka, spotka Wacka Krawacika, ktry mu wyklarowa bezpodstawno jego skargi. By moe wsplnie ponarzekali na mnie i to ich zbliyo. A potem Wacek Krawacik okaza panu Anatolowi sw askawo i zezwoli mu na owienie ryb pod swoim nadzorem. Spoza zakrtu ukazaa si zielona, zwarta kpa drzew pierwsza wyspa duego archipelagu na Jeziorze Paskim. Skierowaem flotyll ku brzegom wyspy pooonej najbardziej na lewo, zadrzewionej i wygldajcej na niedostpn. Dowiadczenie bowiem nauczyo mnie, e wntrza takich wysp miay zazwyczaj suchy, twardy grunt. Skrawek ziemi otoczonej wod powoli wynurza si z toni jeziora. Tell nie odejmowa lornetki od oczu, szukajc na brzegach, w cieniu zaroli i drzew sylwetek ludzkich. Ssiednia wyspa te ju znajdowaa si coraz bliej, obydwie dzieli od siebie do szeroki przesmyk z tu i wdzie sterczcymi kpami trzcin. Marta kiwaa ku mnie z

dki rk, dajc mi do zrozumienia, e powinienem wpyn w w przesmyk, gdzie z drugiej strony znajd dogodniejsz przysta. W przesmyku atwo ju byo zreszt zorientowa si co do charakteru obydwu wysp. Ta na prawo okazaa si do dua, z ogromn ys polan porodku. Ta na lewo mniejsza wydawaa si adniejsza i bardziej dzika, cho i ona miaa soneczn polan, gdzie z rzadka rosy mode sosny. Zatoka za wyspami wrzynaa si w ld pytko, brzegi robiy wraenie bardzo bagnistych. Dopiero o jakie kilkanacie metrw od wody otaczaa jezioro zwarta ciana wielkiego kompleksu lenego. Z jeziora poderwao si w gr kilkanacie dzikich kaczek, spoza trzcin wyoni si biay abd, ale zobaczywszy nas, majestatycznie odpyn nieco dalej. W przybrzenych trzcinach odkrylimy znakomit przysta. Byy to resztki dawnego pomostu rybackiego, ktry zapad si w wod. Przycumowaem do niego wehiku i po omszaych belkach weszlimy na ld. Zagrodzia nam drog gstwina bujnych pokrzyw, na kikucie zamanej przez wiatr topoli siedzia wielki czarny kruk i obserwowa nas przekrzywiwszy eb. Tell gwizdn i ptak odlecia w milczeniu jak duch. Za pasmem wysokich pokrzyw rozcigaa si wysychajca na socu ka. Biego przez ni kilka cieek. Stwierdzilimy, e cieka okra rwnie wok ca wysp. Krcia si midzy pniami starych lip obsypanych kwiatami i szemrzcych od pszcz. Na wschodnim brzegu wyspy jedno z drzew zama wiatr i przechyli jego koron a do wody. Lecz drzewo nie umaro, nie uscho. Korona zieleniaa nad powierzchni wody, z wygitego jak pak pnia strzelay w gr zielone gazie. Wziutka cieyna wchodzia pod pak grubego pnia jak w naturaln bram i uciekaa dalej, kluczc midzy drzewami. To owce j zrobiy! zawoa Baka, przygldajc si ladom na ciece. Tu cae lato pasie si stadko owiec, tylko teraz schoway si gdzie w krzakach. Uwizione na wyspie biegaj wzdu linii jej brzegw. Nagle zobaczylimy, e po drugiej stronie zatoki, z chaszczy na brzegu snuje si ku grze pasemko dymu z ogniska. No, nareszcie... mrukn Krogulec. I twarz jego nabraa drapienego wyrazu. Tam znajduje si binduga wyjania Marta. To jest takie miejsce, gdzie drwale zwo zrbane pnie drzew i potem robi z nich tratwy. Wic moe to drwale pal ognisko? O tej porze? O zmierzchu? Zreszt od dwch lat w pobliu nic si nie wyrbuje stwierdzia Marta. Jak zahipnotyzowani patrzylimy na siwe pasemko dymu, coraz sabiej widoczne na tle wieczornego nieba. Musielimy przekona si, kto siedzi w chaszczach przy ognisku. Miejsce, z ktrego unosi si dym ogniska, odgradzaa od naszej strony nie tylko zatoka jeziora, ale rwnie pasmo trzcin, bagien, a dalej krzakw wikliny. Flotylla nasza bez trudu moga pokona zatoczk, ale jak przedrze si przez bagno? Znaem takie tereny. Z daleka wyglday do zachcajco, lecz z bliska okazyway si niezliczon iloci maych kp poronitych sitowiem. Wystarczyo stan na kp, aby pod ciarem czowieka zapada si bardzo gboko.

Musimy dobi od drugiej strony. Binduga rozciga si a do wody, a ley na twardym gruncie doradzaa Marta. Tylko e by moe od tamtej strony banda wystawia stranika. Nie pozostao nam nic innego, jak zaryzykowa. Flotylla przepyna zatoczk i pokierowaa si wzdu bagniska. Przekonalimy si, e okala ona niezbyt dugi pwysep, ktry koczy si przesmykiem. Za nim znajdowaa si dua kpa z drzewami, stanowica jakby przeduenie pwyspu. Z lotu ptaka pwysep mia zapewne ksztat litery i, a kpa stanowia jakby kropk nad i. Pynlimy cicho, starajc si robi jak najmniej plusku. Lecz i tak ogromne czaple zryway si z bagna, a ich niepokj mg zwrci uwag stranika. Przebylimy przesmyk i na znowu szerokiej powierzchni jeziora wyrosa przed nami maa, zielona wyspa. Jeszcze dalej by ogromny pwysep, gdzie czerwieniy si ceglane domy Jerzwadu. Bagno i trzciny uryway si nagle. Suchy, piaszczysty brzeg schodzi stromo do wody. Zobaczylimy lece w poprzek ogromne bale, po ktrych cite pnie staczano w wod. Z jeziora sterczay obite blach pale, to do nich przywizywano gotowe ju tratwy. Teren bindugi z rzadka porastay krzaki; ukryty w nich stranik mg wietnie obserwowa kad d czy kajak zbliajcy si w tym kierunku. Nie wypynlimy wic na otwart przestrze. Flotylla wjechaa w trzciny. Wyskoczylimy do wody i brodzc w niej wyej kolan wydostalimy si na twardy ld. W krzakach zrobilimy narad. Kto umie si dobrze skrada? Tylko prosz mwi prawd. Od tego wszystko zaley powiedziaem szeptem. Wyszo na to, e wszyscy uwaali si za mistrzw w tej dziedzinie. Kto musi pilnowa wehikuu, dki i kajaka tumaczyem cicho. Zosta ty, Baka, i gdyby banda usiowaa dosta si do ciebie, przycinij klakson, rozumiesz? Dym przesta si wzbija w niebo. Moe ognisko podsycono suchymi gaziami? A moe to pogbiajcy si wci zmierzch okrywa wszystko jednakowo czarn opon? Pamitajcie upomniaem chopakw i Mart. Podchodzimy do ogniska tylko na odlego, ktra pozwoli stwierdzi, kto przy nim zasiada. Jeli zauwaymy, e obozuje tam banda, natychmiast robimy odwrt. Potem pyniemy do Jerzwadu, gdzie jak wynika z mapy, jest poczta i telefon. Dzwonimy po milicj i na tym koczy si nasze zadanie. W adnym razie nie wolno nam wdawa si w bjk. Jeli nas dostrzeg, dajemy drapaka do naszych statkw. Przygici do ziemi, niemal na czworakach, weszlimy w gstwin krzakw. Prowadziem zwiad skrajem lasu i bindugi. Jeli banda wystawia stranika, to zapewne znajdowa si od nas bardziej na prawo, skd mg obserwowa jezioro. Tu, na styku lasu i bindugi, nie naleao si spodziewa nikogo z bandy. Wieczr snu si midzy krzakami, na zachodniej stronie niebo miao barw amarantu. Oywiy si komary i bzyczc napastoway nasze twarze, rce. W gaziach krzakw drobne ptactwo szukao ju schronienia; wystraszone przez nas wyfruwao z gonym szelestem lici i opotem skrzyde. Do naszych nozdrzy doszed najpierw zapach dymu, a potem smakowita wo pieczonych ziemniakw. Zwikszylimy czujno. Im dalej od brzegu, tym wicej byo suchego mchu i porostw z gonym chrzstem rozsypujcych si pod naszymi nogami. Z

kad chwil wzrastao niebezpieczestwo, e zostaniemy odkryci. I raptem tu zza parawanu krzakw doszy nas gosy: Roman bdzie si gniewa, e rozpalilimy ognisko. Gliny tylko na to czekaj... A co? Mielimy skona z godu? On chyba ju wzi fors, kupi chleba i kiebasy w Siemianach. Najad si i nie spieszy mu si, eby nam co przynie. Dobre te ziemniaki. Najlepsze s troch spieczone. Chcesz tego z najwikszego aru? Napibym si piwa. Jak mylisz, Roman przyniesie kilka butelek? Jeli dosta fors... A jeli nie? Powinnimy std wywia. Najlepiej autostopem do Giycka. Tam jest ycie. Kupa znajomych chopakw, duo turystw. Tu ju nas zwchali. Zeszego lata yo si atwiej. A w tym roku wtrci si ten Kapitan Nemo. To on jest winien naszym kopotom. Gdy u promu dostalimy od niego list, a pniej zobaczyem jego lizgacz, od razu miaem przeczucie, e bdzie nieklawo. Nemo to przecie dziewczyna. Ta sama, ktrej Czarny Franek zabra piercionek. Przed dziewczyn bdziemy std ucieka? Caa Ochota nas wymieje... Widziae, jak ona rzuca spinningiem? I ten jej lizgacz... Motor lizgacza mona zepsu. Za naszymi plecami rozleg si tupot spiesznych krokw i gony szelest lici. Kto bieg tutaj nie kryjc si. Bieg wprost na nas. Padnij! szepnem. Skrylimy si pod krzakami, wcisnlimy si pod gazie. Tupot krokw zblia si, ju by tu za mn, ju koo mnie. Poznaem Lisi Skrk. Kto tam? Kto tam? usyszelimy gosy chopakw z bandy. Lisia Skrka przedar si przez krzaki. Wy tutaj... nie mg z siebie wydoby gosu siedzicie spokojnie... a tam... Roman... ucieka z fors... Zostawi nas, zdradzi... Gstwina lici i gazi zasaniaa mi widok. Lecz przecie atwo byo domyle si sceny przy ognisku. Mw! Mw wszystko! Co widziae? przekrzykiwali si. Zaniosem t map Romanowi i byem przy tym, jak Wacek Krawacik da mu za ni trzy tysice zotych. Mylaem, e kupimy co do jedzenia w sklepie i wrcimy do was. Ale Roman powiedzia: A teraz zwiewaj, chopcze. Przypomniaem o was. Chcesz si z nimi zobaczy? zamia si. Kiedy skoczyem z Czarnym Frankiem, przestalicie mnie interesowa. Tylko on mg by dla mnie partnerem. Pozdrw chopakw ode mnie. Powiedz, e ta forsa jest tylko moja, a ja spywam nad morze. A potem znowu zamia si i rzek: Zrozum, chopie, e tej forsy dla wszystkich jest za mao. W sam raz dla jednego. Dra! Zodziej! Zdrajca! Oszust! krzyczeli. I gdzie on jest teraz? W Siemianach? Schowaem si za drzewem i patrzyem, co on bdzie dalej robi. Poszed w stron szosy do Susza. Pewnie bdzie chcia autostopem albo pekaesem pojecha na Wybrzee. A ja do was przybiegem. On chyba jeszcze nie doszed do skrzyowania, moemy tam zdy przed nim i zaczai si na niego. Zabierzemy mu fors i porachujemy gnaty. Nie zastanawiali si dugo. Usyszelimy omot ng i trzask amanych gazi. Zerwaem si z ziemi.

Musimy dosta si na to skrzyowanie. Tam dojdzie do strasznej bijatyki! krzyknem. Chopcy chcieli biec w lad za band, ale Marta ich powstrzymaa. Wod bdzie bliej. Popyniemy na koniec jeziora, do kanau. Stamtd jest tylko par krokw do skrzyowania. Ju nie kryjc si popdzilimy przez bindug i dopadlimy naszej flotylli. Silnikowi wehikuu nadaem najwysze obroty, lecz przecie cign musia dk i kajak, dlatego szybko wci wydawaa si niewystarczajca. Ach, ebym miaa teraz swj lizgacz! rozpaczaa Marta. Minlimy ma wysp, zostawiajc j po prawej rce. Nad jeziorem zacza unosi si z lekka mga, ktra pogbia mrok, przyspieszajc zapadnicie nocy. W oknach chaup w Jerzwadzie tu i wdzie palio si wiato. Wkrtce tylko te mae iskierki wiate pozwalay nam orientowa si, jak daleko jestemy od brzegu. Dookoa wszystko powoli zaczynao ton w biaym tumanie, ktry nie mia granic, jakbymy pynli przez ogromne, sine morze. Zapaliem wiata samochodu. Mga stawaa si coraz gstsza i nawet one nie potrafiy jej przebi dalej ni na kilka metrw. Musiaem wic zwolni szybko, tym bardziej e o mao nie wpadem na wielki pal. Wyminem go w ostatniej chwili; kajak Tella tylko otar si o niego. Lecz do kanau byo ju bardzo blisko. Znalelimy si w zatoczce i zobaczylimy wiato arwki palcej si na podwrzu jakiej samotnej zagrody na wysokiej skarpie. Pynem nieomal po omacku i o mao nie uderzyem wehikuem w drewniany pomost. Przybilimy do niego, zacumowalimy obok czyjej odzi motorowej. Potem pobieglimy po deskach pomostu, ktry cign si przez bagna i jakie rozlewisko a do suchej ki. Przed nami przesuny si wiata samochodu jadcego szos na wysokiej skarpie. To bya szosa z Jerzwadu do Susza. Mga rozpocieraa si tylko nad jeziorem. Na wysokoci skarpy siny tuman urywa si jak noem ucity. Przy asfaltowej szosie byo widniej, na drodze pezay jeszcze resztki amarantowych promieni soca, ktre znikno za lasem. Natomiast pole, ki, pomost i jezioro wszystko zapado w mroku. Wchodzc na szos mielimy wraenie, jakbymy wychynli z szarej piany. Nasze buty zadudniy po betonowym mocie. Zobaczylimy, e szosa zakrca i ginie w czarnej cianie lasu. I nagle w guchy odgos naszych krokw wdar si czyj krzyk. Kto woa rozpaczliwie. Potem wrzask kilku gosw rozszed si po polach i odbi echem w pobliskim lesie. Domylilimy si: chopcy dopadli Romana na krzywce. Rozpaczliwy krzyk powtrzy si. Kto bieg ku nam, a za nim gonia gromada wyrostkw. Nie widzielimy ich, bo znajdowali si jeszcze za zakrtem szosy. Ale po chwili ju wyonili si z mroku. Najpierw Roman. Bieg szybko, dyszc ciko i powtarzajc: O Boe, Boe, oni mnie zabij. Za nim pdzio trzech chopakw. Odlego midzy Romanem a cigajcymi wci si kurczya. Rozstawilimy si na ca szeroko szosy. Pole po lewej stronie odgradzay druty kolczaste, bo by tam panik dla byda. Rwnie po prawej stronie rozcigao si ogrodzenie z erdzi. Roman nie mg uciec w bok, musia wpa w nasze rce.

Dojrza nas. Na krtki moment zwolni, jakby zastanawia si, co zrobi. Lecz oskot pogoni za jego plecami nie pozostawi mu wyboru. Tylko w nas widzia swoje ocalenie. Zatrzyma si trzy kroki przed nami. Ratujcie mnie... skamla. Oni mnie zabij! Ja chc si odda w rce milicji. Wyszarpn z kieszeni plik banknotw. Oddam pienidze... Wecie je wycign ku cigajcym do z pienidzmi. Banda zatrzymaa si o kilkanacie krokw od nas. Stalimy tak naprzeciw siebie, a midzy nami Roman, trzscy si ze strachu i bekoczcy: Ja chc na milicj... Musicie mnie odda milicji... Oni chc mnie zabi... Nie mona byo dugo zwleka z podjciem decyzji. Chodzio przecie o to, eby nie doszo do oglnej bjki. Dobrze powiedziaem do Romana. Zaprowadzimy ci na milicj. Teraz wystpi Lisia Skrka. My go sami oddamy milicji rzek i opowiemy wszystko, jak byo. To ajdak. Wszystkich oszukiwa i okrada. Nas te, swoich kumpli. Drugi chopak dorzuci. Niech nas wszystkich zamkn. Chcemy wiadczy przeciw niemu i powiedzie, jak byo naprawd. To on namwi nas do kradziey dki. To on noem porwa ak na jeziorze... Czuem, jak ronie we mnie coraz wiksza pogarda dla nich wszystkich. aosna bya ich gotowo zwalenia caej winy na swego dotychczasowego przywdc. Gdyby przyszed z pienidzmi i jedzeniem, uwaaliby go za bohatera i nie mieliby skrupuw, aby dalej kra i rozbija si po biwakach. Ale przecie mia w sobie co symbolicznego fakt, e wanie oni sami chcieli odda Romana w rce milicji. Usyszaem peen niechci gos Marty: Tu obok jest leniczwka z telefonem. Niech ktry z was pjdzie tam i zawiadomi milicj. Lisia Skrka ju obrci si na picie, aby wykona rozkaz Kapitana Nemo. Ale okazao si to niepotrzebne. Na szosie od strony Susza zajaniay wiata samochodowych reflektorw, a po kilku sekundach stan przy nas milicyjny radiowz. Okazao si, e z Siemian zadzwoni kto na milicj i poinformowa, e we wsi krci si chopak z bandy. Powiadomiono rwnie milicj, e potem chopak poszed kamienist drog w stron Jerzwadu, przyjechali, aby zaskoczy go na drodze. Teraz, przez radiotelefon, wezwano z Susza drugi samochd, ktry mia zabra ca grupk chopakw. Roman baga milicjantw, eby go pucili. Przysiga, e z band nie mia nic wsplnego, e znajduje si pod opiek wdkarzy z jachtu, a tutaj zjawi si tylko przypadkiem. Nie chciao nam si sucha jego kamstw. Zarzdziem odwrt. Rozumielimy, e sprawa, ktra rozegraa si na szosie, bdzie miaa swj dalszy cig. Ale dla nas bya ona ju skoczona. Zanurzylimy si znowu w nadbrzen mg. Z trudem odnalelimy drewniany pomost przez rozlewisko. A jednak szkoda, e nie obejrzaem tej mapy... powiedziaem, gdy sadowilimy si w naszych statkach.

Krogulec przeci ca spraw jednym machniciem rki. Pan cigle o tej mapie owisk. Najwaniejsze, e rozgromilimy band i od tej pory nad jeziorem zapanuje spokj. Jutro zdam relacj kronikarzom obozowym, niech dopisz w kronice nowy rozdzia. A w kadym rozdziale powinno si opiewa chwa i bohaterstwo druha Krogulca zachichota Baka. Ty mylisz, e ja to robiem dla sawy? oburzy si Krogulec. Jestem zwolennikiem sprawiedliwoci. Postanowiem w przyszoci studiowa prawo. Zostan prokuratorem. Jezioro wci okrywaa gsta mga, ktr z trudem przebijay wiata moich reflektorw. Potem zerwa si leciutki wiatr i zacz rozgania mg. Zbijaa si ona w supy i ciany, chwilami odnosilimy wraenie, e pyniemy przez sal jakiej ogromnej budowli. By to widok fascynujcy, tym bardziej e wysoko nad gowami niebo pozostawao bezchmurne, wieci ksiyc i jego promienie jak gdyby strugami rtciowego blasku spyway po supach i filarach mgy. Po powrocie do obozu zdaem dokadn relacj z wyprawy Bronce i Frankowi. Przyjli j w milczeniu. Dopiero po kolacji Franek przysiad si do mnie. Wiem, e to ja jestem temu wszystkiemu winien. To ja zorganizowaem t band. Ja j tu sprowadziem. A teraz oni odpokutuj, a ja moe unikn kary. Czy myli pan, e to sprawiedliwie? Zgadzam si, e zrobie wiele zego powiedziaem. Ale w pewnej chwili sprbowae zmieni si na lepsze. A oni? Nie zrobiem nic, eby ich uratowa. Nie miae ju na nich wpywu odparem. Suchali ci tylko wtedy, gdy zachcae do zego. Kiedy sprbowae inaczej, wyrzucili ci z bandy. Dlatego wydaje mi si, e twoje wyrzuty sumienia, jeeli chodzi o nich, s nieuzasadnione. Skoro jednak poczuwasz si do winy, a sdzisz, e unikniesz kary, ustanw kar sam dla siebie. I tylko tyle ci powiem, e najtrudniej jest si samemu zmieni. Myl, e mnie zrozumia, bo nic ju nie powiedzia. A ja? niemiao odezwaa si Bronka. Przecie ty sama wiesz, co powinna zrobi. Wracaj do domu. Nie wiedziaem jeszcze wwczas, e sprawa Bronki ju nazajutrz znajdzie swoje rozwizanie. Napisaa przecie do rodzicw, e przebywa nad Jeziorakiem, a list nosi stempel poczty w Siemianach. I rodzice przybyli do Siemian, aby odnale crk. Zgosili si do obozu harcerskiego, aby zapyta, czy wszdobylscy druhowie nie spotkali tu gdzie dziewczyny o imieniu Bronisawa. W kilkanacie minut pniej Tell przyjecha do nas kajakiem i zabra dziewczyn do Siemian. Nie byem przy spotkaniu Bronki z rodzicami. Dowiedziaem si tylko, e wynajli oni pokj u jakiego rolnika w Siemianach i postanowili spdzi tutaj urlop razem z crk. Bronka kilkakrotnie odwiedzaa potem nasz obz na Przyldku Sandacza, poznaem te jej rodzicw, do zamonych rzemielnikw z Warszawy. Tak oto zakoczya si przygoda, po ktr przyjechaa nad Jeziorak. Ale moja przygoda nie miaa jeszcze swego zakoczenia.

ROZDZIA DZIEWITNASTY [top] PODUSZKOWIEC I D PODWODNA CO SI DZIAO NAD PRZESMYKIEM O CZERWONYCH ROBAKACH SW KILKA ZAWODY KTO JEST KSICIEM, A KTO KRLOW NIESAMOWITY POW DRUGI WARIANT CZY DRUGI WARIAT POSZUKIWANIE FASZYWEGO ORNITOLOGA WSTRZSAJCE ODKRYCIE Wie o rozgromieniu gangu natychmiast rozesza si nad Jeziorakiem. Przekazywano j sobie na biwakach turystycznych, w koloniach namiotw i domkw kempingowych. I jak to zwykle bywa z tego rodzaju wieciami, wkrtce urosa ona do rozmiarw legendy, w ktrej grupa harcerzy, Marta i ja odgrywalimy niepoledni rol. Wyolbrzymiono nasze przygody, wyposaono nas te w niezwyke rodki. Ja staem si osobnikiem, ktry posiada wehiku-poduszkowiec unoszcy si nad wod i ldem, a tajemniczy Kapitan Nemo posugiwa si czym w rodzaju maej odzi podwodnej. mialimy si suchajc tych opowiada. Lecz jednoczenie sprawiay nam one niema satysfakcj. Wida byo, e turyci i wczasowicze nad jeziorem odetchnli z ulg. Nareszcie mogli spokojnie zostawi na noc na brzegu swoje ajby i kajaki, a wypywajc na jezioro nie musieli martwi si o namioty, w ktrych znajdoway si kuchenki gazowe, pociel i zapasy ywnoci. wiadomo, e w krzakach nadbrzenych i na dzikich wysepkach nie czaj si zodziejaszki, stwarzaa warunki do prawdziwego wypoczynku. Specjalnie wybrana spord turystw delegacja zoya w obozie harcerskim podzikowanie na pimie i przyniosa kilka ogromnych toreb z cukierkami. I tak jak tego pragn harcmistrz Gsiorowski, widok motorowych kajakw z patrolami harcerzy budzi wszdzie yczliwo, a nierzadko zdarzao si, e maszerujcych harcerzy witali wczasowicze oklaskami. Nadeszy dni wspaniaej pogody. Upalne soce i bezchmurne niebo take i nam, biwakujcym na Przyldku Sandacza, bardzo uprzyjemniao pobyt. Codziennie z rana przypywaa do nas Marta na swojej starej ajbie (odkd rozgromiono band nie uywaa ju lizgacza) i uczya Franka owi ryby. Nie braem w tym udziau. Zazwyczaj albo opalaem si nad wod, albo te odbywaem spacery po lesie, wci nie ukrywam tego z nadziej, e spotkam Czowieka z Blizn. Najczciej jednak podczas tych spacerw trafiaem na Ornitologa, ktry zaszyty w szuwarach nadbrzenych obserwowa przez lunet ptaki. Niekiedy obchodziem brzegiem Zatok Krasnopir i potem szedem zaronit drog a w poblie miejsca, gdzie ongi dokonywano przeprawy promem na drugi brzeg przesmyku. Biwakowali tam teraz pan Anatol i pan Kazio wraz z maonkami, a kilkanacie metrw od brzegu cumowa biay jacht Wacka Krawacika. Nie zauwaony przez adnego z nich siadywaem na niewysokim wzgrzu i obserwowaem przez lornetk ycie na pokadzie jachtu. Obserwacje te zreszt nie byy interesujce, nic si tam bowiem nie dziao ciekawego. Wacek Krawacik i pan Anatol spinningowali od rana do wieczora, Brodacz i panna Edyta opalali si na leakach na pokadzie albo chodzili si kpiel wok jachtu. Rozsdek mwi mi, e to siedzenie na wzgrku i mczenie oczu szkami lornetki nie ma adnego sensu, ale intuicja poszukiwacza przygd kadego ranka zmuszaa mnie do wdrwki na wzgrek i przesiadywania tam caymi godzinami. Moe zreszt nie bya to tylko intuicja? Wci gnbi mnie brak odpowiedzi na dwa pytania: dlaczego Wacek Krawacik, odzyskawszy swoj map, utkwi na dobre w prze-

smyku, zamiast buszowa po rnych zakamarkach jeziora, oraz co si kryje za przyjani Wacka Krawacika i pana Anatola, do ktrego dawniej ksi spinningu odnosi si z pobaliwym lekcewaeniem. Pan Anatol by nieznony nawet dla przyjaci i na zdrowy rozum Wacek Krawacik powinien by uciec od niego na drugi koniec jeziora. Tym bardziej e o ile nie myliy mnie moje obserwacje ksi spinningu nie mia wikszych sukcesw w wdkowaniu, co musiao zmniejszy stopie uwielbienia, jaki pan Anatol mia dla Jego Wysokoci. Po paru dniach zaproponowaem Marcie, aby zainteresowaa si panem Kaziem. Jego przyjaciel pozbawi go zupenie ask powiedziaem. Nie moe mu darowa faktu, e Kazio zapa wtedy z wami wicej krasnopir ni on. Zabra ich wspln dk i owi z niej ryby razem z Wackiem Krawacikiem. A pan Kazio patrzy na nich smtnie z brzegu i bezskutecznie zarzuca swoj wdk. Czy nie mogaby mu pomc? A przy okazji sprbuj si dowiedzie, co si kryje za nag przyjani Anatola i Krawacika. Znowu jakie podejrzenie? zapytaa Marta. Ale zaraz rozemiaa si wesoo. Zapewne bawia j myl o wypataniu nowego figla Krawacikowi i Anatolowi. Pyniemy do przesmyku zwrcia si rozkazujco do Czarnego Franka, ktry teraz by jej posusznym giermkiem. Wsiedli do odzi nie uruchamiajc silnika. Franek chwyci za wioso i zaraz odbili od Przyldka Sandacza. A ja, zamknwszy wehiku na klucz, poszedem wolno przez lasek, wiedzc, e i tak na brzegu przesmyku znajd si rwnoczenie z nimi. Dzie ju od rana by niezwykle upalny. Pan Anatol i Kazio przestawili swoje samochody w cie modych drzew. Maonki rycerzy spinningu opalay si na kocu tu nad sam wod, mogem wic niepostrzeenie znowu zasi na swoim wzgrku obserwacyjnym. Pooony by tak blisko brzegu, e nawet dochodziy do mnie niesione przez wod kroki na pokadzie jachtu. Na jachcie, jak zwykle o tej porze, opalaa si ju na leaku panna Edyta, a odwrcony plecami do soca Brodacz zatopiony by w lekturze jakiej ksiki. Wacek Krawacik siedzia na aweczce w dce pana Anatola i rozpit na drucie siatk usiowa chwyci ywca. I wtedy w przesmyk wpyna dka z Mart i Czarnym Frankiem. Brodacz przerwa lektur i dugo przyglda si pyncym. Pan Anatol parskn gniewnie i mrukn co pod nosem. Wacek Krawacik gwatownie poderwa siatk z wody. Przekona si, e nie ma w niej ywca, i ze zoci wyrzuci siatk na brzeg, mwic: Skoro nie ma przynty, bdziemy apa na spinning. Marta bya ju bardzo blisko jachtu, usyszaa wic jego sowa. Udaa ogromn rado. Bdzie pan wiczy swoje wspaniae rzuty? Czy mona popatrze? Nie czekajc na sowa zachty, dobia do brzegu, wyskoczya na piasek. Podesza do pana Kazia. Jak pana poowy? zapytaa uprzejmie. Czy prbowa pan jeszcze apa krasnopiry? Pan Kazio bezradnie rozoy rce.

Usiowaem, prosz pani, ale bezskutecznie. Pani miaa wtedy znakomite robaki. Takie bardzo ruchliwe, czerwone, troch inne ni ddownice, ktre tu kopiemy. I myl, e krasnopiry wol pani przynt od mojej. Czy pani nie ma teraz troszk tych wspaniaych robaczkw? Pan Anatol nie wytrzyma, eby nie wypowiedzie jakiej nauki. Tajemnica sukcesw wdkarskich rzek z powag zazwyczaj kryje si we waciwie dobranej przyncie. Ciekawym, co to za robaczki? Marta a si wstrzsna udajc wstrt. Ohydne. Zbieram je w pryzmie nawozowej. Maonki rycerzy spinningu zapiszczay na swoich kocach: Anatolu, nie wa si dotyka tych robakw. Kaziu, bo strac apetyt na cay dzie... Marta wyja z dki soiczek z robakami i powiedziaa ze wstrtem: To s ddownice nawozowe, czerwone. Ohydnie mierdz. A si mdo robi, gdy trzeba je naciga na haczyk. To nic. To nic cieszy si pan Kazio. Odnalaz w trawie swoje dziurawe pudeeczko na przynt i odsypa troch robakw ze soika Marty. Pan Anatol chcia zrobi to samo, ale powstrzyma go grony gos maonki: Anatolu! Przecie moesz rzuca spinningiem... Pan Anatol zawaha si i zrezygnowa z robakw. Zdecydowa o tym nie tyle gos maonki, ile fakt, e jego przyjaciel ju stan z wdk na brzegu, gotujc si do wdkowania. Nie chcia naladowa Kazia, ktrego uwaa za nowicjusza. Prawdziwy sport wdkarski, prosz pani rzek do Marty to tylko spinning. Prawda, panie Wacku? zwrci si do Krawacika. Tak jest. Bdziemy spinningowa przytakn Wacek. Marta radonie klasna w rce. Ja te mam spinning. Czy panowie pozwol, e sprbuj owi razem z nimi? Nie burkn Anatol. Lecz Wacek Krawacik, zapewne wraliwy na urod dziewczt, umiechn si askawie. Ale oczywicie, droga pani. I teraz nastpiy chwile, gdy ca si woli musiaem si powstrzyma, eby nie wybuchn miechem. Najpierw kilkakrotnie rzuci spinningiem sam ksi. Dwa rzuty mu si nie uday, bo byy zbyt bliskie, przy trzecim splta yk. Za czwartym razem rzuci za daleko i zahaczy o trzciny. Rozgniewa si, szarpn spinningiem i byszczka urwaa si. Chciaem trafi blisko tych nenufarw na wodzie tumaczy si. Czy to takie trudne? zdumiaa si Marta. Cha! Cha! Cha! rozemia si pogardliwie pan Anatol. Czy panienka zdaje sobie spraw, do kogo pani mwi? Ten pan jest ksiciem spinningu, ma nieomylne rzuty. Na tak odlego trafi jest bardzo trudno. Chce pani sprbowa? zainteresowa si Wacek. Ostrzegam, e moe pani na tych liciach straci kotwiczk. Marta wzia do rki swj spinning.

Czy widzi pan ten troch zky li? wskazaa Wackowi. Sprbuj trafi tu koo niego, a potem zaczn ciga byszczk. Zamachna si bardzo ostronie. Kotwiczka trafia w wod o kilka centymetrw od zkego licia. Hm chrzkn Anatol. Jak to mwi: trafio si lepej kurze ziarno... A teraz pan zaproponowaa Marta Anatolowi. Widzi pan tam na lewo zielon gazk na wodzie? Niech pan przycignie j kotwiczk. Pan Anatol wzruszy ramionami. Nie jestem cyrkowcem. Ja chc owi ryby, prosz pani. A ja to zrobi odezwa si Krawacik. Rzuci spinningiem. Lecz kotwiczka mina gazk co najmniej o p metra. A potem wisna byszczka Marty i po chwili dziewczyna holowaa po wodzie zielon gazk. Z pokadu jachtu rozlegy si oklaski. To Brodacz od pewnego czasu ledzi zawody na brzegu i teraz oklaskiwa zwycistwo Marty. Wacek zawoa bdziesz musia tej panience odda swj tytu ksicy! Krawacik wzruszy ramionami. Tytuw nie otrzymuje si za celno rzutu, tylko za wielko zowionej ryby. Ja, prosz pani rzek dumnie do Marty zdobyem brzowy medal PZW. Tak? Nigdy bym tego nie sdzia, widzc jak pan rzuca. Pani jest zawistna stwierdzi pan Anatol. W pani wieku naley by raczej skromn. Ten pan naprawd jest ksiciem spinningu. Jego fotografia bya publikowana w gazetach. Marta niewinnie spucia oczy i powiedziaa do Krawacika: Niech mi pan wierzy, e nie zazdroszcz panu tytuu ksicia. Czy krlowa to nie jest co wicej? Co pani mwi? Mam zoty medal wyjania Marta. Zdobyam go za suma o wadze trzydziestu omiu kilogramw. Pana Anatola a zamurowao. Wacek zdoa tylko wykrztusi: A wic... to pani... jest t dziewczyn, ktra na Jezioraku zapaa suma? Tak przytakna Marta I to bez adnej mapy owisk, prosz pana ksicia. Sowa Marty o jej zotym medalu zrobiy silne wraenie nie tylko na panu Anatolu i Wacku. Czarny Franek take poderwa si z dki wyskoczy na brzeg i podbieg do dziewczyny. To prawda? Masz zoty medal? Jego uwielbienie dla Marty zdawao si ju nie mie granic. A dziewczyna odoya swj spinning i mrukna pod adresem pana Anatola i Krawacika: Ci panowie tylko strasz ryby. Chod, Franek, do pana Kazia. Z niego bdzie kiedy znakomity wdkarz. Zabraa z dki zwyk wdk i gotowaa si do odejcia. Ale Wacek zastpi jej drog. Pani co wspomniaa o jakiej mapie owisk? Nie bardzo rozumiem, co pani miaa na myli? Mapa owisk? uda, e pierwszy raz o czym takim sysza. A Marta odpara szczerze:

Mwiam o mapie, za ktr pan szala. I za ktr zapaci pan trzy tysice zotych Romanowi. Wzmianka Marty o mapie owisk wprawia w niepokj rwnie i Brodacza. Zeskoczy z jachtu do wody i przypyn do brzegu. Marta dodaa jeszcze lekcewaco: Zreszt nic mnie nie obchodzi paska mapa. Nie rozumiem tylko, dlaczego robi pan z niej a tak tajemnic?... I zarzuciwszy wdk na rami odesza brzegiem w stron pana Kazia, ktry jak si okazao bez adnych okrzykw radoci wyciga z wody jednego leszcza po drugim. I byy to niemae sztuki. Brodacz wylaz z jeziora, ociekajc wod. Z gron min podszed do Czarnego Franka. To chyba pan nie umia utrzyma jzyka za zbami? Czego pan chce ode mnie? Pan nie powiedzia, e to tajemnica. Brodacz a poczerwienia z gniewu, ale Krawacik pooy mu rk na ramieniu. Daj spokj. Ostatecznie, to rzeczywicie adna tajemnica. Co to? Nie wolno nam korzysta z mapy owisk? Franek chwyci z dki swoje wdzisko i pobieg brzegiem za Mart. Pan Anatol te podrepta w tamt stron dostrzegszy, e Kazio znowu wyciga z wody wielkiego leszcza. Brodacz burkn do Krawacika. Oni si czego domylaj, rozumiesz? Moe co widzieli? Ciszej sykn Krawacik. I nie wpadaj w panik. Aby sprawi wraenie, e nic go ta sprawa nie obchodzi, znowu rzuci na jezioro swoj wielk byszczk. Zaterkota koowrotek i spinning raptem a wygi si. Jest! wrzasn Krawacik i zaci kotwiczk. To chyba tylko zaczep rzek Brodacz. Jest! Jest! Jest! wrzeszcza Wacek Krawacik. Koowrotek zacz gwatownie trzeszcze, co znaczyo, e co chwycone przez kotwiczk ucieka na gbi. Krzyk Wacka Krawacika usysza chyba kady w promieniu p kilometra. Porzucili swoje wdki: pan Anatol, Marta i Czarny Franek. Usiady na kocu maonki rycerzy spinningu. Nawet panna Edyta, dotd obojtna na wszystko, co si dziao wok niej, podbiega do burty i wychylia si przez ni, spogldajc na wod. Tylko pan Kazio z najwikszym spokojem pakowa do siatki kolejnego leszcza. Krawacik popuci troch yki na koowrotku. Ale po chwili sprbowa cign ryb. Musiaa to by jaka ogromna sztuka, bo na rodku przesmyku zakotowao si, jakby za chwil wynurzy si mia z wody stukilogramowy sum. A potem! widzielimy to na wasne oczy wychylia si z wody ludzka rka, ktrej palce chwyciy yk i przerway j... Przez krtki moment pod powierzchni wody mign ksztat ludzki. Jeszcze raz wzburzyo si jezioro, lecz zaraz wyrwnaa si jego powierzchnia. Mona byo pomyle, e uleglimy grze wyobrani... Co to byo? Widzielicie? pyta Krawacik. Nie potrafi opisa wyrazu bezbrzenego zdumienia, jakie malowao si na jego twarzy, gdy tak sta na brzegu ze spinningiem w rku, a yka zwisaa luno i opadaa na wod. Zapae petwonurka odezwa si Brodacz.

No tak. Ale kto to by? Co on tu robi? bekota Wacek. Zwijamy manatki powiedzia Brodacz. Chwyci yk, nacign troch i kaza Wackowi nakrci j na koowrotek. A ja pomylaem: To chyba Ornitolog wypuci si w przesmyk ze swoim aparatem tlenowym. Cae towarzystwo na brzegu gono komentowao przygod Wacka, snujc przerne przypuszczenia zwizane z obecnoci tajemniczego petwonurka. Nie ulegao wtpliwoci, e Wacek swoj kotwiczk zaczepi o niego. Tylko dlaczego petwonurek zamiast wychyli si z wody i zrobi awantur Krawacikowi wola znikn, gdy tylko uwolni si od zaczepu? W gruncie rzeczy zupenie nic nie wiem o Ornitologu medytowaem. Darowa mi mieszn wistawk, potem pomg Nemo i mnie wydosta si z opresji, by wesoy i obudzi moj sympati. Ale przecie przestpca rwnie moe by czowiekiem sympatycznym. Szukam Czowieka z Blizn, a moe w Ornitolog jest jego wsplnikiem albo wynajtym petwonurkiem, ktry szuka w jeziorze zatopionego skarbu? Moje rozmylania przerway odgosy rozmowy na brzegu. Edyta! pgosem zawoa Wacek w stron jachtu. Zejd na ld i przespaceruj si po lesie. Moe ten petwonurek wyszed tu gdzie na brzeg? I oto panna Edyta zeskoczya z jachtu do wody, przypyna do brzegu i ruszya w swym piknym kostiumie kpielowym prosto na wzgrek, gdzie si ukrywaem. W ostatniej chwili zdoaem niepostrzeenie da drapaka w lasek. Przedarem si przez mody soniak i powrciem na Przyldek Sandacza. Chciaem w spokoju przemyle ca spraw, ktr raptem ujrzaem w zupenie nowym wietle. Z niecierpliwoci take oczekiwaem powrotu Marty i Czarnego Franka. Oto nadesza chwila, gdy nie tylko mogem, ale ju musiaem wyjawi im tajemnic zatopionej ciarwki i poprosi ich o pomoc. Wrcili po niedugim czasie. A w chwil pniej przypyn kajakiem Wilhelm Tell w towarzystwie Bronki. Marta, nie przypuszczajc, e obserwowaem ich ze wzgrka, zacza mi opowiada o historii z petwonurkiem, ale jej przerwaem: Wiem wszystko. Czego dowiedziaa si pani od Kazia? Niestety, na temat dziwnej przyjani Krawacika i Anatola niewiele miaa do powiedzenia. Pan Kazio rwnie nie bardzo rozumie, co si za tym kryje. Podobno wczoraj wieczorem przypadkowo sysza rozmow Krawacika z Brodaczem. Krawacik rzek, e pan Anatol do szewskiej pasji go doprowadza swoim zarozumialstwem. A Brodacz odrzek: To nic. On si moe przyda jako drugi wariant. Wariant? A moe drugi wariat. Wszyscy wdkarze s zwariowani powiedzia Franek. Bo pierwszym wariatem jest Wacek Krawacik. Rozemiali si. Ale mnie nie byo do miechu. Znowu czeka mnie trudny orzech do zgryzienia. Tymczasem Marta i Bronka zajy si obiadem, a Czarny Franek opowiedzia Tellowi o wspaniaych rzutach Marty i historii ze zapaniem petwonurka. To by chyba Faszywy Ornitolog powiedziaa Marta. Dlaczego nazywa go pani faszywy? On twierdzi, e tylko artowa z tym kiwikiem odezwaem si.

Och, pan wci jest naiwny... A potem zjedlimy wsplnie obiad i przy herbatce, lec na kocu w cieniu drzew na Przyldku Sandacza, opowiedziaem moim modym przyjacioom o zatopionej ciarwce i Czowieku z Blizn. Mog przysic, e Faszywy Ornitolog szuka tej ciarwki! wykrzykna Marta. Lecz jak rol odgrywa w tej sprawie Krawacik? I Brodacz? zapytaem. Oni nie maj z tym nic wsplnego zdecydowanie stwierdzi Czarny Franek. Krawacik to po prostu maniak wdkarstwa. Tell, ktry niejedn przygod ze mn przey i mia troch wicej dowiadczenia, powiedzia z wahaniem: Nie jestem tego taki pewien. Co miay na przykad znaczy te ich sowa, e Anatol to ich drugi wariant? A Marta rzeka w zamyleniu: Ciekawe, dlaczego oni postanowili porzuci przesmyk? Co takiego? zaniepokoiem si. A tak. Gdy pynlimy tutaj, syszaam, jak Krawacik woa z pokadu do Anatola, e po obiedzie odpywaj do Iawy. To chyba widok petwonurka tak nimi wstrzsn, e zdecydowali si opuci przesmyk. Pospiesznie odstawiem kubek z herbat. My tu gadamy, a oni uciekaj. Bo to przecie wyglda na ucieczk. Tylko co zrobi w tej sytuacji? Przecie nie mamy adnego powodu, eby ich zatrzyma. Trzeba odnale petwonurka i wydusi z niego prawd! zawoaa Marta. Pozwlcie mi wzi w obroty Faszywego Ornitologa. Najpierw trzeba go odnale zauwayem. Wic chodmy szuka w lesie jego biwaku. On zaszy si znowu w jakim gszczu. Marta ju bya gotowa do marszu. To bya chyba rzeczywicie jedyna suszna myl. Pospiesznie umylimy w jeziorze garnki, w ktrych gotowalimy obiad. Zasznurowalimy namiot, zamknem wehiku. Nasz oddzia liczy pi osb. Zrobilimy do szerok tyralier i zagbilimy si w lasek, starajc si przeczesa najwikszy gszcz. Dobrym miejscem na ukrycie by mody soniak w samym sercu pwyspu, tu przy Zatoce Krasnopir. Ale w soneczny dzie panowaa tam zbyt wielka duchota, dlatego nie wierzyem, aby chcia si na ni skaza nasz Ornitolog. Przypuszczaem raczej, e na okres upalnych dni zaszy si w zielonym i cienistym zaktku, wrd modych bukw niedaleko przesmyku. W tamt stron prawdopodobnie pyn, gdy go na swj spinning chwyci Wacek Krawacik. Mino p godziny, zanim znalelimy si w pobliu tego miejsca. Byo bardzo duszno. Opywalimy potem, do mokrych twarzy przylepiay si pajczyny rozpite midzy gazkami. Na chwil odczyem si od naszej gromadki i pobiegem na wzgrek obserwacyjny przy przesmyku. Na jachcie wyranie szykowano si do odpynicia. Pokaza si na pokadzie Wacek Krawacik umorusany smarem czy oliw. Mia w rku francuski klucz, co wskazywao, e z silnikiem jachtu co nie jest w porzdku. Podobnie umorusany pojawi si Brodacz. Zapewne obydwu zaleao na odpyniciu, skoro mimo gorca mczyli si w ciasnym i dusznym pomieszczeniu, gdzie znajdowa si silnik.

Rycerze spinningu rwnie chyba zamierzali opuci to miejsce. Wprawdzie namioty stay jeszcze, ale obok na trawie leay dwa tumoki, prawdopodobnie ze zwinit pociel. Wyglda to na ogln ucieczk pomylaem i wrciem do przyjaci. I zaraz znalelimy biwak Ornitologa. Marta odkrya co w rodzaju cieki od brzegu Jeziora Paskiego w gstwin modych bukw. Ukryty w zieleni lici szaas z gazi tak wietnie zlewa si ze swym otoczeniem, e trudno go byo dostrzec nawet z odlegoci dziesiciu krokw. Ornitologa w szaasie nie byo. Umkn powiedzia Czarny Franek. Nic jednak nie wskazywao na ucieczk. Przeciwnie, bylimy pewni, e mieszkaniec szaasu zaraz wrci, poniewa pozostawi swj aparat tlenowy, piwr, ogromny wr podrny, ktry mu kiedy pomogem dwiga. Brakowao tylko gumowej deczki i lunety. On jest na jeziorze stwierdziem. Ty, Tellu, zaczaisz si na brzegu i dasz nam zna, gdy bdzie si zblia. Tell, posuszny rozkazowi, natychmiast pobieg w stron jeziora, a ja jeszcze raz uwanie rozejrzaem si po szaasie. Nie widz tu nic podejrzanego stwierdziem. Wanie tak wyobraaem sobie wntrze szaasu, w ktrym mieszka Ornitolog. O, popatrzcie. Tu ley nawet ksika o ptakach... Marta wzia do rki ksik, przerzucia stronic. To jest Faszywy Ornitolog stwierdzia ju nie wiem po raz ktry. Wanie ta ksika jeszcze bardziej mnie o tym przekonuje. To przecie tylko popularna broszurka. Z tej ksiki czerpie on wiadomoci, ktre nam recytowa. Prawdziwy ornitolog nie zabieraby z sob popularnej ksiki o ptakach, bo sam wie o nich znacznie wicej. Zmczona upaem Bronka zapragna pooy si nieco wygodniej i przesuna nadmuchiwany materac Ornitologa. O Boe! A c to za cudo! usyszaem jej zdawiony zachwytem okrzyk. Zobaczyem, e wiesza sobie na szyi wspania koli z bursztynu. Leaa pod materacem wyjania. Ciekawam, gdzie on kupi co tak piknego? Jak mylicie, ten naszyjnik jest z prawdziwego bursztynu? Wziem go do rki. Szczeglnie starannie obejrzaem ogniwa. Nie ulegao wtpliwoci: zrobiono je ze zota, a robota bya bardzo stara. Zoto pokrywa jakby nalot, delikatny zreszt, dajcy si atwo usun nawet paznokciem. Ten naszyjnik powiedziaem kilkanacie lat lea w jeziorze... Zapada taka cisza, e syszelimy brzczenie much na sonecznej polance pord modych bukw.

ZAKOCZENIE [top] Nadbieg Tell i powiadomi nas, e zblia si Ornitolog. Widzia go pyncego gumow deczk od strony Jeziora Paskiego. Tell poinformowa nas take o odpyniciu jachtu Wacka Krawacika. Czy skryjemy si? zapytaa Marta.

A po co? Musimy przecie z nim porozmawia. Nie domyla si chyba, e znalelimy bursztynow koli odpowiedziaem. Powitamy go uprzejmie i otoczymy ze wszystkich stron. Marta westchna z ubolewaniem: Moglimy ju dawno nakry tego ptaszka od ptaszkw. Ale panu wydawa si on sympatyczny. Nic nie powiedziaem. Usiedlimy pkolem, tworzc wolne przejcie od cieki do szaasu. Ornitolog powinien by wej midzy nas. Tell nie mg usiedzie na miejscu. A podrywaa go niecierpliwo. Z panem, panie Tomaszu rzek zawsze co si musi zdarzy. Za chwil sprytny przestpca wpadnie w nasze rce. Jak w telewizyjnej Kobrze. Bronka umiechna si do mnie. Obiecywa mi pan przygod i przeyam ju kilka piknych przygd. Nigdy nie zapomn, jak cigalimy samochd Krawacika i jak potem on nas goni. A teraz? Co si teraz przydarzy? Czarny Franek zaczai mie wtpliwoci. Bursztynowy naszyjnik? Moe on go kupi dla ony albo narzeczonej? S sklepy na Wybrzeu, gdzie mona kupi bursztynowe naszyjniki. Tak zgodziem si. Ale czy zwrcie uwag na acuch, ktry spaja bursztyny? Muzeum w E. posiadao wielk kolekcj bursztynu sambijskiego. Znajdowaa si tam cenna biuteria zrobiona z bursztynu oprawionego w zoto. Osobn cz kolekcji stanowiy artystyczne wyroby, miniaturki zamkw, dawnych statkw. Czy widzielicie wystaw bursztynu zorganizowan w zamku malborskim? Wiele okazw do tej wystawy musielimy wypoycza z zagranicy. Gdybymy posiadali kolekcj muzeum w E., nie byoby to potrzebne. A czy ta kolekcja bya dua? zainteresowa si Czarny Franek. Moe Faszywy Ornitolog nie zdoa wydoby z wody zawartoci caej ciarwki. Ja te tak sdz powiedziaem. W ciarwce wywoono wiele rnych przedmiotw muzealnych; bursztynowa kolekcja stanowia tylko cz caego adunku. Ale nawet jeli ukrad z niej tylko okruch zawartoci, choby cz zbioru kolii i naszyjnikw bursztynowych oprawnych w zoto i drogie kamienie, to i tak ju zdoby wielki skarb. Nagle Tell pooy palec na ustach. Kto nadchodzi ciek, usyszelimy szelest lici. Idc pogwizdywa cicho, ale wesoo. Zepsujemy mu dobry humorek mrukn Czarny Franek. Ornitolog zauway nas w ostatnim momencie, ale nie cofn si. Nawet nie wyglda na zaskoczonego. Umie si wietnie maskowa pomylaem. Nie wie zreszt, e my znamy jego tajemnic. Witam pastwa rzek kaniajc si uprzejmie i zdejmujc z ramienia swoj cik lunet. dk zapewne pozostawi w trzcinach na brzegu. Go nie w por, gorszy od Tatarzyna. Czy nie tak mwili nasi protoplaci? zapytaem grzecznie, podajc rk na przywitanie. I w ogle wszyscy zaczli okazywa mu wielk uprzejmo. Marta i Bronka dygny przed nim jak mae dziewczynki. Tell i Franek umiechali si z tak sympati, jakby jego

przyjcie sprawio im wielk rado. Zdaje si, e wszyscy umiemy wietnie udawa pomylaem. Zawsze ciesz si na widok goci rzek Ornitolog. - Moe papieroska? zaproponowa, zwracajc si do mnie. A pastwo s godni? Ach nie, dzikujemy odrzekem, biorc ju na siebie dalszy cig rozmowy. Nie przyszlimy tu, aby pana objada. Chodzi raczej o pewn informacj. O ptakach? Marta parskna miechem. Ach westchn Ornitolog pani wci myli, e jestem faszywym ornitologiem? Nie wiem, jak mam pani przekona, e zgbiem tajniki ycia ptakw. Wierz panu kiwnem gow. Ksika, ktr widziaem w pana szaasie, przekonaa mnie, e pan rzeczywicie interesuje si ptakami. Ale zaley mi na innej informacji. Zdecydowaem si zada mu cios. Signem do kieszeni i wyjem bursztynow koli. Czy duo pan tego znalaz? zapytaem. Pi par oczu zawiso na twarzy Ornitologa. Jestem pewien, e dostrzeglibymy na niej choby najmniejszy cie przestrachu lub gniewu. elazne nerwy mia ten czowiek. Tyle tylko, e zatrzepota powiekami jakby odrobin zaskoczony. Niestety, tylko ten naszyjnik... A reszta? Co si z ni stao? Rozoy rce gestem najwikszego ubolewania. Przypuszczam, e odpyna jachtem Wacka Krawacika. Pan artuje! zawoaem. Ale nie. Jakebym si omieli odpar kpico. To obudzio w nas gniew. Marta powiedziaa podniesionym gosem, groc mu palcem: Pan jest Faszywym Ornitologiem. Zdemaskowalimy pana. Nurkowa pan w jeziorze, poszukujc zatopionej ciarwki. Yhm przytakn bezczelnie. Znalaz pan j! wrzasn Czarny Franek. Yhm zgodzi si Ornitolog. Dzi rano j wreszcie odkryem. Troch za pno, nieprawda? Za pno? oburzy si Tell. Zdy pan zabra z niej drogocenn koli. Tylko t jedn zaznaczy Ornitolog. Reszt wydoby Wacek Krawacik. W ciarwce zostao jeszcze kilkanacie skrzy, ale przewanie znajduj si w nich ju mocno sfatygowane przez wod stare gliniane naczynia, zdaje si, e urny muzealne. Te skrzynie s ju tak zgnie, e rozpadaj si od nieostronego dotknicia. Zauwayem take kilka zabytkowych starych mebli, z ktrych ju nie bdzie adnego poytku. Ocalay tylko bursztyn i bursztynowa biuteria. Zreszt le si wyraziem. Nie ocalay. Zabra te rzeczy Wacek Krawacik. Ten naszyjnik uszed jego uwagi. A cilej nie jego, lecz Brodacza. Gdzie jest ta ciarwka? przerwaem mu. Pan si nie domyla? uda zdziwienie. W jeziorze. To znaczy w przesmyku, troch na lewo od miejsca, gdzie dawniej przepywa prom. Wacek Krawacik dokadnie nad zatopion ciarwk zakotwiczy swj jacht.

Mapa! krzyknem zrozpaczony. Ta mapa bya jednak bardzo wana. To na niej Krawacik mia zaznaczone miejsce, gdzie ley ciarwka. Czuem, e to nie jest adna mapa owisk, tylko klucz do tajemnicy. Hi, hi, hi zachichota Ornitolog. Niele pana nabrali. Sdziem, e pan jest sprytniejszy. A pan co? poirytowa mnie jego uszczypliwy ton. Kim pan jest, u licha? Umiechn si pogodnie. Czy ma pan jeszcze t moj wistawk? Mam. To niech pan w ni zagwide. Dlaczego? narasta we mnie gniew, bo ten czowiek w sposb zupenie wyrany nabija si ze mnie. Przecie potrzebna panu pomoc. Chce pan odzyska bursztynowe kolekcj, czy nie? Chc. Ale ta wistawka... Mwiem panu, e ona jest zaczarowana. Pan sobie stroi arty. A sprawa jest powana. No, nieche pan zagwide poprosi. Czy pan wie, e za wspudzia w przestpstwie... zaczem poirytowany. A on znowu swoje: Niech pan zagwide. To pana bardzo uspokoi. Marta, Tell i Czarny Franek umiechnli si pod nosem. Wic co miaem robi? Wyjem z kieszeni t jego dziwn wistawk i gwizdnem z caej siy. On za przekrzywi gow, jakby z luboci, suchajc pisku swego instrumentu, a potem rzek: No, dobra. Bdzie mia pan wkrtce te bursztyny. Nim Wacek Krawacik dopynie jachtem do Iawy, po drodze zatrzyma go milicyjna motorwka. Milicjanci maj nakaz rewizji jachtu. Wacek Krawacik i jego przyjaciel zapewne powdruj do aresztu. Pan jest glina! z triumfem zawoa Czarny Franek. Ale zaraz si poprawi: Chciaem powiedzie: pan jest milicjantem. A owszem. Nie widz powodu, aby si wstydzi swojego zawodu i przymruywszy prawe oko umiechn si do mnie porozumiewawczo. Ale nie mogem mwi o tym panu Tomaszowi, baem si bowiem, e nie cierpi konkurencji. I tak mi pewnie nie daruje, e to ja, a nie on, odnalazem zatopione skarby. Mia racj. Zazdrociem mu sukcesu. Tyle wysiku i czasu zmarnowaem w tej sprawie, a tymczasem on przede mn wpad na lad zatopionej ciarwki. Moe rozumia moje uczucie, bo popieszy z pociech: Musz jednak przyzna, e pan Tomasz bezbdnie okreli drog, ktr uciekali hitlerowcy z ciarwk. Midzy Dobrzykami a Jerzwadem skrcili w lewo na poln drog. Usiowali przedosta si przez jezioro w najwszym miejscu, a wic przez ten przesmyk. I tutaj pod ciarwk zaama si ld. Pan Tomasz tak dokadnie i przekonywajco opisa tras ciarwki, e nasi przeoeni pomyleli: Moe jednak warto posa tam kogo z milicji? Moe zjawi si Czowiek z Blizn? Nie zjawi si burknem ponuro. Teraz ju domylam si wszystkiego. To on by zapltany w faszerstwo znaczkw pocztowych i powdrowa do aresztu. A Bro-

dacz ukrad map z jego mieszkania i poszed z ni do Wacka Krawacika, ktremu mama cigle zarzucaa, e tyle pienidzy od niej bierze, a niczym si nie wykazuje. Wic Wacek postanowi mamie zaimponowa zrobieniem wspaniaego interesu. Przypuszczam, e zeznania Wacka Krawacika i Brodacza potwierdz moje domysy. A kiedy pan zauway, e Krawacik wydobywa skarby z ciarwki? Obserwowaem wszystkich, ktrzy krcili si w tej czci jeziora. A wic i jego. Po to miaem t wspania lunet. A jednoczenie sam take nurkowaem, udzc si, e moe uda mi si trafi na ciarwk. Ale Wacek i Brodacz urzdzili si znakomicie. Zakotwiczyli jacht nad ciarwk. O wicie zaopatrzony w akwalung Brodacz zanurza si pod wod, a Krawacik spuszcza z burty koszyczek na linie. Robili to wszystko od strony jeziora, tak e nikt z naszego brzegu nie mg zauway ich manipulacji. Zreszt, trzeba im przyzna, wykazali ogromn ostrono. Wydobywali skarby wczesnym rankiem, i to nie duej ni p godziny dziennie, kiedy pan Anatol i Kazio jeszcze smacznie spali w swoich namiotach. Dopiero dzi rano rozpoczem obserwacje z drugiego brzegu, i to o brzasku. Dostrzegem Brodacza zanurzajcego si pod wod, widziaem, jak Wacek wycign z wody koszyczek i jego zawarto nis pod pokad. Wrciem tutaj po swj sprzt, popynem pod jacht i znalazem ciarwk. Ale gdy wracaem pod wod, Krawacik zapa mnie na swj spinning. Nabrali wic podejrze, e kto ich ledzi, i na wszelki wypadek zdecydowali si zwin interes. A ja przyniosem tu koli, wskoczyem do swojej deczki i z poczty w Jerzwadzie zadzwoniem do kolegw w Iawie. Krawacik daleko nie popynie swoim jachtem. A ta wistawka? Po co mi j pan da? Rozemia si. Kapitan Jwiak powiedzia mi, e ma pan detektywistyczn yk. Wydawao si prawdopodobne, e uda si panu trafi na lad przestpcy, co mogo pana narazi na niebezpieczestwo. A poniewa i pan, i ja mielimy przebywa w tym samym miejscu, wpadem na pomys, aby ofiarowa panu fujark. I przydaa si powiedziaem. Tylko e, niestety, nie okazaem takiego sprytu, o jaki mnie pan posdza. Przecie najwaniejsz spraw byo odnalezienie skarbw powiedzia i spojrza na zegarek. Bd si musia spakowa i wrci do Iawy. Moi koledzy ju zapewne zrewidowali jacht. A panu zwrci si do mnie radz pojecha do Warszawy. Trzeba zawiadomi Ministerstwo Kultury i Sztuki, zorganizowa ekip petwonurkw. Moe w tej ciarwce s jeszcze jakie rzeczy, ktre ocalay przed niszczcym dziaaniem wody... Bardzo zadowolony z siebie zacz z szaasu wyciga swoje rzeczy. Ksik o ptakach wrczy Marcie. Na pamitk wyjani. Szkoda, e nie mam czasu, aby na ostatniej stronie napisa kilka sw o kiwiku. Ale przecie pani zna lepiej ode mnie obyczaje tego miesznego ptaka. Marta stwierdzia z dum: Tylko ja byam pewna, e pan jest Faszywym Ornitologiem. Potem artowali jeszcze. Mwia co Bronka, Tell, Czarny Franek, ale ich sowa coraz sabiej docieray do mojej wiadomoci. Dojrzewaa we mnie myl, z pocztku niemiaa, a pniej coraz silniejsza. Serce zaczo mi omota w piersiach, jakbym za

chwil mia otworzy jakie drzwi, za ktrymi kryje si wielka tajemnica. Naszo mnie olnienie nage, niespodziewane. A jeli nie?... zapytaem pgosem. A jeli nie? Co: nie? zainteresowa si milicjant. A jeli to nie pan, lecz wanie ja zdobd skarby? Spojrza na mnie jak na szalonego. Ujrzaem take zdumienie w oczach swoich modych przyjaci. Zerwaem si z trawy, chwyciem milicjanta za rami. Idziemy. I to szybko! Musimy odzyska skarb mwiem gorczkowo. Biegnijmy nad jezioro, bo za chwil moe by na pno. Drugi wariant zamiaem si do siebie. Jaki wariat? zaniepokoi si milicjant. Czy pan na pewno dobrze si czuje? Nie wariat, lecz wariant. Drugi wariant! krzyknem. Czy pan nie pojmuje, e na jachcie nic nie znajdziecie? Jestem pewien, e przeraeni widokiem petwonurka zastosowali drugi wariant ucieczki. Nie ma skarbw na jachcie. Szybciej! Za mn! zawoaem i pobiegem w kierunku przesmyku. Po twarzy biy mnie gazki krzakw i modych drzew. Raz po raz potykaem si o korzenie i zapadaem w jakie wykroty. Ale nie czuem zadrapa. Nawet nie wiedziaem, czy moi przyjaciele biegn za mn. I dopiero na zaronitej traw drodze, ktra sza do dawnej przeprawy promem, zatrzymaem si na chwil, uwiadomiwszy sobie, e bez milicjanta niewiele zdziaam w obozie pana Anatola. A Ornitolog bo tak go bd nadal nazywa i moi modzi przyjaciele jeszcze w dalszym cigu nie pojmowali, dlaczego biegn nad przesmyk. Pdzili jednak za mn, poniewa w moim gosie byo co takiego, co zmusio ich do biegu. Niemal rwnoczenie wypadlimy z lasku midzy samochody pana Anatola i pana Kazia. Jednym rzutem oka objem ich obozowisko. Namioty ju byy zwinite. Maonki rycerzy spinningu ukaday paczki w baganiku, a obydwaj panowie przymocowywali paskami swoj dk na przyczepie. Musiaem wyglda strasznie, bo Myszka pana Anatola a pisna na mj widok. Co si stao? Czego pan chce? zapyta gronie pan Anatol. Tylko pan Kazio ucieszy si zobaczywszy Mart. Czy wie pani, ile zapaem leszczy? Co najmniej cztery kilogramy. Cicho, Kaziu! hukn na niego Anatol. Niech ci si nie wydaje, e jeste wdkarzem. Panowie ju odjedaj? zapytaem ochryple. Tak popieszy si z odpowiedzi pan Kazio. Bo Anatol mwi, e tu ryby nie bior. Jedziemy nad Jezioro Nidzkie. Za duo gadasz, Kaziu burkn Anatol. Tego pana nie powinno obchodzi, dokd jedziemy. Pokiwaem gow. Interesuje mnie tylko, w jakim miejscu umwili si panowie z Wackiem Krawacikiem. Nastaa cisza. Mars na czole pana Anatola pogbi si. Pan Kazio spojrza na mnie ze zdziwieniem. Nie umwilimy si rzek niemiao.

Pan Anatol wzi si pod boki i wysunwszy ku przodowi praw nog, stan naprzeciw mnie jak wdz, ktry ju wysa swe wojska na bitw. Cicho, Kaziu! sarkn na przyjaciela. Nie wtrcaj si. To moja sprawa. Tylko moja podkreli. Mog si umawia, z kim chc i gdzie chc, a pana to nic nie powinno obchodzi. Wskazaem rk lece na trawie toboy i worki z pociel. Ktry z tych tumokw naley do Krawacika? Dopiero teraz moi przyjaciele pojli, co oznacza drugi wariant. Z gromadki modych ludzi wysun si Ornitolog. Wyj z kieszeni swoj legitymacj subow. Pan Kazio spyta przyjaciela: Ty naprawd umwie si z Krawacikiem? To aden Krawacik obruszy si pan Anatol. To ksi spinningu, ty rybacka ciuro. A pani zwrci si do Marty - jest faszyw krlow. To niemoliwe, eby taka moda dziewczyna potrafia schwyta na wdk trzydziestoomiokilogramowego suma. Czy zna pan przepisy prawne? spyta Ornitolog, podsuwajc mu pod nos milicyjn legitymacj. Szanuj przepisy i prawo wyprostowa si dumnie pan Anatol. Czy pan wie, jaka kara czeka tego, kto pomaga w ukryciu przestpstwa? Czy pan wie, co kryj tumoki, ktre pozostawi panu Wacek Krawacik? Nie... przerazi si pan Anatol. On te chce owi ryby nad Jeziorem Nidzkim. Ale jachtem trudno si tam dosta. Wic postanowi pozostawi jacht w Iawie i dojecha nad Nidzkie autobusem. Zabralimy mu dwa tumoki z rzeczami, eby ich nie musia dwiga. On ma samochd w Siemianach wtrciem. Tak? zdziwi si Anatol. I zaczo w nim kiekowa podejrzenie. Ktre to tumoki? Prosz je rozpakowa krtko, ale stanowczo zarzdzi Ornitolog. Pan Anatol wskaza wntrze dki na przyczepie. Tam s rzek pokornie. Dwie due i cikie paczki. Po chwili leay ju na trawie przed nami. Ale mimo podejrze pan Anatol wci mia wtpliwoci. Przecie pan Wacek nie jest adnym przestpc pomrukiwa. Przesta mrucze i protestowa, gdy rozwizalimy sznurki i z grubych kocw, ktre zdaway si kry pociel i materace gumowe, wysypay si przepikne kolie bursztynowe, naszyjniki, bransolety, kilkanacie przedmiotw zrobionych ze zota. W drugim kocu znajdowaa si stara zota zastawa, ktr przed wojn szczycio si muzeum w E. Skd... on to wszystko... wyowi? wyjka pan Anatol. Z jeziora odrzekem. Na spinning? zapyta naiwnie pan Anatol. Zapamitaem ogromny wybuch miechu, jakim powitalimy te sowa rycerza spinningu.

Vous aimerez peut-être aussi