Vous êtes sur la page 1sur 162

James Oliver Curwood

NAJDZIKSZE SERCA

Spis Treci
I

NAJGORSZA RZECZ NA WIECIE 3

II

BILLY SPOTYKA KOBIET

11

III

NA CZE YWEGO

15

IV

OWCY LUDZI

24

BILLY DY TROPEM IZY

34

VI

UCIECZKA

42

VII

OBKANIE PELLETIERA

49

VIII

MALEKA TAJEMNICA

57

IX

SEKRET ZMAREGO

63

NAPAD

71

XI

NOC PENA GROZY

79

XII

MALEKA TAJEMNICA
ODNAJDUJE SWOICH

84

XIII

DWAJ BOGOWIE

93

XIV

BAWAN ZE NIEGU

99

XV

IZA I CZERWONA MIER"

102

XVI

ZABJCZE PRAWO

109

XVII

IZA NAD PRZEPACI

117

XVIII

SPENIENIE OBIETNICY

124

XIX

PIELGRZYMKA

132

XX

LIST

138

XXI

INSTYNKT YCIA

142

XXII

GD

147

XXIII

IZA

155

I. NAJGORSZA RZECZ NA WIECIE


Na przyldku Fullerton, o tysic mil na pnoc od cywilizacji,
sierant William Veigh zaciskajc w palcach owek kreli
ostatnie zdania procznego raportu, przeznaczonego dla
dowdcy pnocno-wschodniej krlewskiej konnej policji w
Regina.
"Donosz, e uczyniem wszystko, co leao w mojej mocy, by
schwyta Dawida Scottie Deane'a, morderc. Nie
zrezygnowaem bynajmniej z myli ujcia go, sdz jednak, e
porzuci on mj rewir i znajduje si obecnie na terytorium
fortu Churchilla. Przetrzsnlimy okolic na przestrzeni
trzystu mil w kierunku poudniowym, idc wzdu zatoki
Hudsona a do przyldka Eskimo; w kierunku pnocnym
dotarlimy do przesmyku Wagera . W cigu trzech miesicy
trzykrotnie zapuszczalimy si ku wschodowi i przeszukawszy
obszar tysica szeciuset mil, nie natrafilimy na Dawida
Deane'a ani na adn wie o nim. Uprzejmie radz roztoczy
przy pomocy patroli cisy nadzr nad poudniow granic
barren."
Tak! odsapn gono Mac Veigh rozprostowujc zgity
nad pismem kark. Skoczyem!
Na swym tapczanie w kcie maej chatki, smaganej wichrem i
nieyc, Pelletier ciko unis chor gow i wyszepta:
Bardzo si z tego ciesz, Mac! A teraz daj mi, prosz, yk
wody i polij kul w eb przekltego huski, co tak wyje pod
drzwiami, jakby ju wszy moj mier.
Nerwy, tak? spyta Mac Veigh przecigajc si caym
gibkim, modym ciaem. No, a co by dopiero zrobi, gdyby
tak jak ja, dwa razy do roku, musia wymczy podobny
3

raport?
To wcale nie jest dusze od listw, ktre pisa do swej
dziewczyny.
Urwa nagle. Zapada chwila przykrego milczenia. Potem
Pelletier rzek ciszonym gosem:
Przepraszam ci najmocniej, Mac! To gorczka temu
winna! Zapomniaem na chwil, e ty i ona zerwalicie!
To nic! mrukn drco Mac Veigh chylc si nad
beczuk z wod. Widzisz koczy niosc choremu
napeniony ju kubek raport to zupenie co innego. Gdy
pisz bezporednio do Wielkiego Mogoa, dziaa to na nerwy.
A ubiegy rok, Pelly, nie przynis nam powodzenia. Nie
schwytalimy Scottie Deane'a i pozwolilimy uj
wielorybnikom... Ale, ale, nie wspomniaem nic o wilkach...
Napisz o tym w postscriptum doradzi Pelletier.
Postscriptum do takiego dygnitarza! wykrzykn Mac
Veigh, niedowierzajco spogldajc na koleg. Och, Pelly,
nie warto ju nawet bra ci za puls! Gorczka ci re!
Stracie gow zupenie!
Mwi serdecznym tonem, starajc si wywoa umiech na
blad twarz chorego. Pelletier z gbokim westchnieniem opad
na poduszk.
Tak, nie warto bra mi za puls! powtrzy smutnie.
To nie jest zwyka choroba, Mac! To co, co tkwi w mym
mzgu... Pomyl tylko, od dziewiciu miesicy jestemy tutaj i
nigdy nie widziaem twarzy biaego czowieka, prcz twojej...
Dziewi miesicy bez dwiku kobiecej mowy!... Od
dziewiciu miesicy patrz na t szar, martw krain, a zorza
polarna skrada si ku nam po nocach, syczc jak stado mij... I
te czarne skay stercz wok nas, rwnie nagie i niewzruszone
jak przed tysicem lat! By moe, nasze czyny s chwalebne!
Ale to wszystko! Jestemy bohaterami all right! Kt jednak
wie o tym prcz mnie i ciebie oraz naszych kolegw z konnej
4

policji w liczbie szeciuset czterdziestu dziewiciu? Mj Boe!


c bym da za to, aby cho na chwil ujrze twarz biaej
dziewczyny i na sekund, na jedn sekund doni jej dotkn...
To by wygnao ze mnie gorczk, bo gorczka ta pochodzi
tylko z samotnoci... Och, Billy, szalej i konam w tym
szalestwie!
Cicho... cicho... uspokaja Mac Veigh tulc do kolegi
w swoich silnych doniach. Uspokj si, Pelly! Pomyl o
przyszoci... Jeszcze tylko par miesicy podobnego ycia i
zluzuj nas. Pomyl, co za raj przyjdzie potem! I jak gboko
odczujemy ten raj, my, ktrzy teraz jestemy w piekle. A
wkrtce przywioz ci list od twojej dziewczyny, od twej maej
kochanej dziewuszki!...
Twarz chorego rozjania si,
Niech j Bg ma w swej opiece! zawoa. Tak, bdzie
od niej moc listw, cay tuzin! A mj list do niej schowae
dobrze?
Tak!
Mac Veigh zbliy si znw do prymitywnego stolika i siadszy
przy nim uzupeni raport tymi sowy:
Pelletier zapad na dziwaczn mzgow chorob. Chwilami
obawiam si, e zwariuje, ale jeli bdzie y, sdz, e naley
go czym prdzej wysa gdzie na poudnie. Id do fortu
Churchilla o dwa tygodnie wczeniej, ni naley, musz
bowiem dosta dla niego lekarstwa. Pozwalam sobie doda
par sw do tego, co w ostatnim mym raporcie pisaem o
wilkach. Niejednokrotnie napotykalimy wilcze hordy, liczce
od pidziesiciu do tysica sztuk. Pn jesieni w tym roku
jedna z takich hord zaatakowaa wiekie stado karibu. Dziao
si to o pitnacie mil od wybrzea, a na trzymilowej
przestrzeni naliczylimy potem szkielety stu szedziesiciu
pomordowanych zwierzt. Moim zdaniem, w tym okrgu wilki
5

zabijaj rocznie nie mniej ni pi tysicy sztuk karibu.


cz wyrazy szacunku
William Mac Veigh,
sierant
Zoy raport, umieci go wraz z innymi cennymi rzeczami w
nieprzemakalnym ceratowym worku, ktry zawsze nosi ze
sob, i powrci do oa chorego.
Bardzo mi al, Pelly, zostawia ci tak samego! rzek.
Ale bd pieszy, doprawdy! Czterysta pidziesit mil po
lodzie to najwyej dziesi dni drogi. Z powrotem take
dziesi dni lub dwa tygodnie i ju dostaniesz lekarstwa i listy.
Hura!
Hura! zawtrowa Pelletier.
Mac Veigh odwrci gow i po omacku szuka na kodrze rki
chorego.
Mj Boe, Billy! Czy widzisz soce? wykrzykn naraz
Pelletier.
Mac Veigh pochyli si ku maemu oknu chatynki. Chory
zerwa si z posania. Patrzyli razem przez szyb, obejmujc
wzrokiem poudniowo-wschodni stron nieba, gdzie na
oowianym tle znaczya si wska, purpurowozota smuga.
To soce! modlitewnie wyszepta Mac Veigh.
Pierwszy raz od czterech miesicy! westchn Pelletier.
Patrzyli tak, jak konajcy z godu ludzie patrz na upragnione
jado. Zoty bysk lni par chwil ledwie i skona. Pelletier
chwiejnie powrci do swego tapczanu.
W trzydzieci minut potem cztery psy, sanki i czowiek sunli szybko
poprzez martw szarzyzn podbiegunowego dnia. Sierant Mac Veigh

dy do oddalonego o przeszo czterysta mil fortu Churchilla.


Droga, ktra wiedzie od niegiem i wichrem smaganej chatynki
na cyplu Fullerton do fortu Churchilla, jest chyba najbardziej
pustynn drog na wiecie. Rwnie samotny jest tylko w
domek na wyspie Hershel, gdzie dwadziecia jeden
6

drewnianych krzyy znaczy dwadziecia jeden grobw, w


ktrych snem wiecznym pi biali ludzie. Ale do wyspy
Hershel zagldaj czasem wielorybnicy. Jedynie katastrofa lub
wystpek kieruj wielorybnicze statki do przyldka Fullerton. I
na przyldku Fullerton wanie konaj ludzie zabijani wieczn
samotnoci najstraszliwsz rzecz na wiecie. W maej
chatce mczyni dostawali obkania.
Ponury pmrok przygniata Mac Veigha, gdy wid swj psi
zaprzg po lodzie w kierunku poudniowym. Ba si o
Pelletiera. Modli si, by chory mg cho czasem ujrze
soce, Drugiego dnia podry stan przy tajnej skrytce, w
ktrej wczesn jesieni schowa worek ryb na karm dla psw.
Na pity dzie odnalaz now skrytk, a szst noc spdzi w
igloo eskimoskim na przyldku Eskimo. Dziewitego dnia
wieczorem dotar do fortu Churchilla, robic przecitnie
pidziesit mil dziennie.
Ludzie, ktrzy si odwa odby zim tak podr, przybywaj
zazwyczaj do celu pmartwi. Twarz Mac Veigha spkana bya
od wiatru. Oczy mia zaognione; w nogach straszliwe kurcze.
W ciepym ku przespa ca dob bez przebudzenia.
Ocknwszy si skl dyurnego oficera, e mu pozwolono tak
dugo spa, zjad od razu trzy posiki i byskawicznie
pozaatwia wszelkie sprawy.
Serce rozgorzao w nim radoci, gdy spord przeznaczonej!
na Fullerton poczty wydoby dziewi listw do Pelletiera,
wszystkie adresowane jednakim drobnym kobiecym pismem,
Ale do niego samego nie byo nic. Nic, co by przypominao
korespondencj otrzyman dla towarzysza i bolesna pustka
w duszy Mac Veigha staa si prawdziw mk.
Umiechajc si dziwnie, wykroczy przeciwko prawu.
Otworzy jeden z przeznaczonych dla Pelletiera listw ten,
co by wysany najpniej i przeczyta go. List by peen
czuej dziewczcej mioci i w czerwonych oczach Mac Veigha
7

bysny zy. Siad potem przy stole i napisa do nie znanej


dziewczyny. Przyzna si, e otworzy jej ostatni list, i dugo
opowiada o chorym koledze.
Skoczy zapewniajc j, e dla czowieka konajcego w
samotnoci (piszc samotno, myla obkanie) bdzie
niezwykle radosn niespodziank, gdy dowie si, e ta, ktr
kocha, ma zamiar przyby najbliszej wiosny do fortu
Churchilla, by wzi z nim lub. Potem zapiecztowa swj
list, wrczy dyurnemu oficerowi, spakowa ywno oraz
lekarstwa i gotw ju by do drogi.
Tego dnia przyby do fortu pewien Metys, ktry polowa na
biae lisy nie opodal przyldka Eskimo i suy nieraz policji
jako wywiadowca. Przynis wie, e widzia dwoje biaych,
kobiet i mczyzn, o dziesi mil na pnoc od rzeki
Maguese. Wiadomo ta zelektryzowaa Mac Veigha.
Zatrzymam si po drodze w obozowisku Eskimosw
rzek do oficera. Warto si t spraw zaj. Nie syszaem
nigdy, aby biaa kobieta zasza tak daleko na pnoc. Jest to
moe Scottie Deane w przebraniu.
Wtpliwe pokiwa gow oficer. Scottie to wysoki,
szeroko rozronity drab. Coujag mwi, e kobieta bya
redniego wzrostu i sza mocno zgarbiona. Ale jeli tam s
istotnie biali ludzie, warto si dowiedzie, skd si wzili.
Nastpnego ranka Mac Veigh ruszy na pnoc. Trzeciego dnia
podry, pnym wieczorem, odnalaz p tuzina igloo,
tworzcych wie Eskimosw. Bye-Bye, wdz plemienia, nie
mia dla adnych dobrych nowin. W podzice za funt soniny,
ofiarowany hojn doni gocia, owiadczy, e w okolicy nie
spotykano od dawna biaych ludzi.
Mac Veigh podarowa mu jeszcze funt soniny i Bye-Bye
doda, e o biaych ludziach nikt tu nawet nie sysza. Potem
wdz gapi si z bezmylnym wyrazem twarzy, a Mac Veigh
tumaczy mu, e nazajutrz rano wyrusza pomimo wszystko na
8

poszukiwanie biaych, ktrzy bezwzgldnie powinni si w tych


stronach znajdowa. Teje nocy, kiedy nieyca hulaa w
najlepsze, Bye-Bye wymkn si z obozu i przepad.
O wicie, co by niemal rwnie mroczny jak noc, Mac Veigh,
pozostawiwszy w igloo swoje psy i sanki, obu rakiety niene
ruszy na pnoco-wschd. Mia zamiar zatoczy wielkie
pkole i nastpnej nocy dopiero wrci do obozu.
nieyca od razu wzia go w obroty. Ju o sto jardw od chat
straci z oczu trop Bye-Bye'a. Szpera potem cay dzie w
osonitych od wichru miejscach, szukajc resztek ogniska lub
ladw. Po poudniu wicher usta, niebo si przetaro i chwyci
mrz tak straszny, e drzewa pkay z hukiem rewolwerowych
strzaw.
Chodne wiateka gwiazd rozbysy ju na niebie, gdy Mac
Veigh rozpaliwszy ndzny ogie zasiad do wieczornego
posiku. Noc bya cicha i jasna. Daleko na poudniu widniaa
ciemna smuga boru; najbliszy br w kierunku pnocnym by
oddalony o trzysta mil. Porodku leao barren. Nie przebyway
tu adne ywe istoty, wic i gos si tu nie ozwa aden. Ku
wschodowi barren wyduao si niezmiernie, niby potworny
palec szeroki na dziesi mil; tamtdy wanie Mac Veigh
zakreli sobie powrotn drog. Tam, jak sdzi, najatwiej
bdzie odnale jaki lad.
Skoczywszy kolacj, zapali fajk i siad w pobliu ognia,
obejmujc wzrokiem barren. Nie wiadomo dlaczego, by
zdenerwowany i podniecony; aowa nawet, e nie wzi ze
sob ktrego psa dla towarzystwa.
Przywyk co prawda do samotnoci; mia si yjc w takiej
pustce, ktra innych ludzi doprowadzaa do obdu. Ale tej
nocy uwzia si na niego jaka moc nieznana i ara mu dusz.
Myla o koledze zoonym niemoc, o Scottie Deane i o sobie.
Prawd mwic, trudno byo orzec, ktry z nich trzech jest
najbardziej poaowania godny!
9

W pomieniu ogniska zamajaczy mu dziwny obraz. Widzia


oto Scottie Deane'a, jak walczy ratujc zagroon stryczkiem
szyj. Potem zjawi si Pelletier, konajcy w obdzie
samotnoci. A pomidzy tymi dwoma ujrza jeszcze jedn
twarz, blad i agodn, twarz ukochanej dziewczyny. Wierzy
kiedy wbrew logice, e napisze do niego... Ale wiara ta go
zawioda!
Wsta i umiechn si pradonie, psmutnie, mylc
o dziewczcym sercu, ktre wiernie czeka powrotu Pelletiera.
Przypi narty i ruszy poprzez barren. Kroczy szybko i ostro
bada oczyma widnokrg. Gwiazdy lniy coraz janiej. Chrzst
rakiet na niegu czy si z pierwszym, lekkim sykiem zorzy
polarnej, przypominajcym skrzyp pozy sa po wylizganym
lodzie.
Uboga w dwiki noc oya upiornym yciem. Cie Mac
Veigha taczy przed nim, a gazie krzakw obok drogi
czyniy tajemnicze znaki. Mac Veigh wyty wzrok. Rozsdek
mwi mu, e nic nie dojrzy, ale instynkt w gbi duszy
twierdzi co innego. Niejednokrotnie przystawa, sa such na
zwiady
i wszy, czy nie dojdzie go wo dymu. Zachowywa si jak
drapiene zwierz. Zarola pozostay w tyle. Jak oko sigo,
leaa owietlona gwiazdami rwnina niena. Z pnocy wiatr
przynosi dziwne szmery i szepty.
Stan raptem i mocniej uj fuzj. W dali ozwa si jaki obcy
dwik. Unis futrzane nauszniki i sucha czujnie. Wyranie
ju rozrnia saby, piewny zgrzyt pz po twardym niegu.
Od rwniny zbliay si sanie i Mac Veigh j si gotowa do
czynu. Zrzuci spiesznie futrzane rkawice, zatkn je za pas i
wdzia inne, lejsze. Obejrza rewolwer. Potem nieruchomy,
milczcy, czeka.

10

II. BILLY SPOTYKA KOBIET


Z mroku bardzo wolno wynurzay si sanki. Ksztat ich rysowa
si coraz wyraniej i Mac Veigh stwierdzi, e przejd tu obok
niego. Rozrnia kolejno: posta ludzk, trzy psy i sanie. Byo
co niesamowitego w maej karawanie ywych istot, co
wypyway z nocnej ciemni.
Pozy przestay teraz skrzypie. Czowiek sun naprzd bardzo
wolno, z gow zwieszon na piersi; psy i sanie wloky si jak
upiorna smuga. Ani samotny wdrowiec, ani jego zwierzta nie
podejrzeway nawet obecnoci Mac Veigha, podczas gdy on,
oddalony o pitnacie krokw zaledwie, sta bez ruchu i bez
sowa. Mijali go ju, gdy postanowi dziaa.
Skoczy naprzd z gonym haloo! Odpowiedzia mu guchy
okrzyk, psy stany w miejscu, a czowiek zawrci i podbieg
do sa. Mac Veigh uj rewolwer. W minut by tu. W
migotliwym wietle gwiazd uniosa si ku niemu twarz bardzo
blada. Mac Veigh cofn si peen zdumienia, bowiem wielkie
przeraone oczy, ktre patrzyy na z biaej jak ptno twarzy,
byy oczyma kobiety.
Odjo mu gos i mono ruchu, a kobieta uniosa rce i
odrzucia z czoa futrzany kaptur, a wosy jej zalniy w
mroku. Bya to kobieta biaa! Mac Veigh dostrzeg w jej
renicach co, co przejo go dreszczem, i mimo woli spojrza
na adunek sani. Stanowia go duga skrzynia z ledwo
ciosanych desek. Odstpi krok wstecz.
Mj Boe! odezwa si czy pani sama? Skonia
gow, a w gosie jej usysza kanie.
Tak, sama jestem! Przysun si do niej szybko.
Jestem sierant Mac Veigh z krlewskiej konnej policji
rzek uprzejmie. Prosz mi powiedzie, dokd pani idzie i
dlaczego jest pani tu, w tej pustce, sama jedna?
Kaptur opad jej cakiem na plecy, gdy zwrcia ku niemu
twarz. W oczach jej lniy gwiazdy. Oczy miaa dziwnie pikne
11

i pene smutku. A Mac Veigh, od roku blisko nie widujcy


biaych kobiet, uzna t, ktr mia przed sob, za skoczenie
pikn. Bya modziutka; w powiacie nocnej wygldaa na
dziewczynk prawie, a w oczach jej, ustach i linii brody
widniao tyle podobiestwa do tamtej, o ktrej ni, e mimo
woli wycign rce i utuli jej drce donie, pytajc
ponownie:
Dokd pani idzie? I dlaczego jest pani tutaj sama?
Id tam! odrzeka zwracajc gow ku widniejcej w dali
linii boru. Id z nim, moim mem!
Wyrwaa donie z jego rk, odstpia ku saniom i patrzya na.
W oczach jej zrodzi si nieufny bysk; baa si, a jednoczenie
gotowa bya broni zaciekle siebie i tego trupa. Psy tuliy si do
jej ng i Mac Veigh widzia, jak lni w mroku ich obnaone
ky.
Umar trzy dni temu wymwia kobieta spokojnie
wic wioz go do swoich, nad Little Seal.
To przecie dwiecie mil drogi! wybekota Mac Veigh
patrzc na ni jak na wariatk. Pani zginie!
Wdruj ju dwa dni odpara kobieta i jako id!
Dwa dni przez barren?!
Mac Veigh rzuci okiem na skrzyni, dziwnie straszn w
upiornym blasku zorzy polarnej. Potem znw spojrza na
kobiet. Zwiesia gow na piersi, a wosy opady jej wok
twarzy lnic i spltan gstw. Ramiona jej drgay raz po raz
i Mac Veigh wiedzia, e pacze.
Krew popyna szybciej w jego yach. Milcza. To cudne
zjawisko, ktre przyszo ku niemu niespodzianie z gbi barren,
odebrao mu mow. Kobiety uosabiay dla zawsze dobro i
pikno. W okropnej samotnoci swego istnienia wyidealizowa
je i wznis do godnoci aniow niemal. Teraz widzia przed
sob kobiet, co czya urok kochanki z najwysz cnot ony.
Drobna, wyndzniaa istota, ktr mia przed sob, naraaa si
12

na mier z mioci do nie yjcego ju ma. Wiedzia, e jest


pobkana. Ale obd ten pyn z kochania silniejszego ni
lk najgorszy; zrodzio go przywizanie nie liczce si z
niczym: ani z wichur, ani z mrozem, ani z wyczerpaniem si. I
Mac Veigh uczu ogromn ch zblienia si do niej, gdy staa
tak maleka i zmczona, plecami wsparta o trumn. Chcia
utuli j w ramionach, rzec, e o takiej wanie mioci on
latami marzy i marzenie to jedynie utrzymywao go przy yciu.
Spojrzaa na oczyma smutnego dziecka.
Chod, maleka! przemwi agodnie. Pjdziemy
razem. Odprowadz ci bezpiecznie do twoich nad Little Seal.
Nie moesz przecie i sama jedna! Umaraby w drodze. Mj
Boe, gdybym to ja nim by...
Urwa, gdy podniosa ku niemu blad twarz i wylknione
oczy.
Co? spytaa.
Nic! odrzek. Tylko e ciko musi by skona temu,
co zostawia tak on jak pani. A teraz pani pozwoli, e
posadz j na sankach?
Psy nie mog nawet temu poradzi... zaprotestowaa
cicho. Cignam wraz z nimi!
One nie mog, lecz ja mog! umiechn si serdecznie
Mac Veigh i ujwszy j wp, zrcznie posadzi na sankach.
Potem zdj plecak i umieci obok niej; wreszcie poda jej
swj karabin. A kiedy kad bro w poprzek jej kolan, kobieta
uparcie szukaa jego oczu.
Moe mnie pani zastrzeli, jeli bd niegrzeczny!
zaartowa Billy. Prno stara si ukry rado, ktr budzia
w nim jej obecno.
Urwa raptem, nasuchujc.
Co to byo?
Nie syszaam nic! odrzeka kobieta. Twarz jej zblada
jeszcze bardziej, a oczy stay si zupenie czarne.
13

Mac Veigh zwrci si do psw ze sowami zachty. Uj


rzemie, z ktrego pomoc kobieta wloka uprzednio swj
ponury ciar, i ruszy poprzez barren. Zazwyczaj obecno
nieboszczyka przygnbiaa go, dzi jednak byo inaczej.
Dzienne znuenie zniko; czu si radosny jak nigdy. By w
towarzystwie kobiety!
Raz po raz zwraca gow i patrzy na ni. Czu j cigle poza
swymi plecami, a gdy przemawiaa do psw, niski jej gos
brzmia mu w uszach jak muzyka. Chciao mu si piewa, ale
opamita si i pogwizdywa tylko. Dziwi si, jak kobieta i psy
mogy ucign sanie. Pozy ryy gboko mikki nieg i czu,
e sabnie. Odpoczywa parokrotnie; wreszcie kobieta
zeskoczya z sa i stana u jego boku.
Mog ju i! rzeka. Panu zbyt ciko!
nieg jest bardzo mikki... odpar Mac Veigh.
Chodmy!
Wycign ku niej rk, a kobieta z dziwnym wyrazem oczu
podaa mu swoj. Zmieszana, spojrzaa wstecz na trumn; Mac
Veigh zrozumia. cisn mocniej jej palce i przysun si
bliej. Do w doni szli teraz poprzez barren. Billy milcza, ale
krew jak ogie buszowaa w nim. Maleka rczka w jego doni
draa i kurczya si trwonie; parokrotnie prbowaa si
wymkn, ale miast puci, trzyma silniej jeszcze; wic
zostaa posuszna ju, rozdygotana i ciepa. Patrzc w d,
mg dojrze agodny kobiecy profil.
Dugie, lnice pasmo wosw wyswobodzio si spod jej
kapturka, a wiatr igrajc nim rzuci je na rami Mac Veigha.
Przytuli je do swych warg niby skarb najdroszy. Kobieta nie
odrywaa oczu od linii horyzontu, gdzie wyranie ju majaczy
ciemny br. Policzki mu pony ni to wstydem, ni to
bezmiern radoci. Wreszcie przezwyciy sabo i strci
wosy ze swego ramienia.
W trzy kwadranse pniej dotarli do pierwszych chaszczy.
14

Wci jeszcze trzyma j za rk. Nie puci jej i wwczas, gdy


raptem, nasroywszy si, cay przemieniony w such, krzykn:
Co to takiego?!
Nic odrzeka kobieta. Nie sysz nic. Tylko wiatr
szumi rd gazi...
Odsuna si od niego. Psy skomlc tuliy si do sa. Poprzez
barren przeszo guche tchnienie.
nieyca nawraca ku nam! rzek Billy Mac Veigh.
Musiaem sysze jk wiatru...
III. NA CZE YWEGO
Billy wymwi te sowa i milcza potem czas jaki, owic
uchem dwik, ktry nie brzmia wcale jak powist wichru.
Mia pewno, e sysza co, bardzo blisko nawet, prawie u
swych stp a jednak nie umia okreli, co by to byo
waciwie. Spojrza na kobiet. Uparcie patrzya na niego.
Teraz i ja sysz rzeka. To wiatr! Przerazi mnie!
Wydaje nieraz takie dziwne gosy hulajc po zaspach. Przed
chwil przysigabym prawie, e dziecko pacze...
Billy widzia jej rce kurczowo zacinite na piersi, a w
oczach, co wci patrzyy mu w twarz, maloway si
jednoczenie lk i rozpacz. Zrozumia, e lada chwila moga si
zaama pod wpywem przygniatajcej atmosfery barren.
Umiechn si do niej i przemwi tak, jak si przemawia do
dziecka.
Zmczona maleka?
Och tak, tak, zmczona jestem!
Godna i zmarznita?
Tak...
Wic zatrzymamy si tutaj.
Zrobili jeszcze par krokw, a stanli w wierkowej gstwie
tak zwartej, e czynia naturaln oson przed niegiem i
15

wichrem; pod stopami brunatne igy tworzyy mikki


kobierzec. Gwiazdy zniky ponad sklepieniem konarw, a Mac
Veigh, radosny, j pogwizdywa w mroku. Wyadowa plecak
i rozesawszy na ziemi jedn ze swych der tu obok trumny,
drug derk otuli ramiona kobiety.
Prosz siedzie tutaj rzek a ja rozpal ogie.
Na wierzch cennego strzpka brzozowej kory zgarn kupk
igie i skrzesa ognia. W chwiejnym wietle znalaz inne paliwo
i pty dorzuca je na stos, a pomie j bi na dwa metry w
gr. Kobieta zakrya twarz i zdawa by si mogo, e pi. W
cigu p godziny Billy gromadzi chrust, a zebra go
dostateczny zapas.
Wtenczas wygrzeba z zarzewia stos czerwonych wgli i
wkrtce zapach kawy i przysmaanej wdzonki zbudzi
kobiet. Uniosa gow i odrzucia derk, ktra okrywaa dotd
jej ramiona. Zdja take kaptur i Mac Veigh umiechn si ku
niej poprzez ar ogniska. Kasztanowate wosy o rdzawym
odcieniu opady jej na ramiona i plecy, wijc si i lnic w
blasku pomieni; czas jaki siedziaa tak, z oczyma utkwionymi
w twarz Billy'ego. Potem zebraa wosy oburcz, a on patrza,
jak zrcznymi palcami dzieli je na pasma i splata w gruby
warkocz.
Kolacja gotowa! rzek. Czy tu bdzie j pani jada?
Skina gow i umiechna si do po raz pierwszy. Przynis
kaw, suchary, wdzonk i par innych rzeczy z plecaka i
ustawi wszystko na podesanej w tym celu derce. Teraz siad
naprzeciwko niej. Zauway, e ma niebieskie oczy i e lekki
rumieniec barwi jej twarz. Gdy patrza na ni, zarumienia si
bardziej jeszcze i umiechna si do po raz wtry.
Umiech jej i zmieszanie podziaay na niego tak, e przez
chwil nie czu nawet smaku jedzenia, ktre machinalnie yka.
Potem mwi o dalekiej placwce na cyplu Fullerton i o
biednym Pelletier, ktry kona z samotnoci.
16

Bardzo dawno nie widziaem kobiety takiej jak pani!


wyznawa szczerze. Zdaje mi si, e jestem w niebie! Pani
nie wie, jak wielk odczuwam samotno... Gos mu dra.
Chciabym, eby Pelletier zobaczy pani cho na chwilk.
To by mu wrcio ycie...
Pod wpywem jej agodnych oczu coraz to nowe sowa cisny
si mu na wargi.
Moliwe, e pani nie pojmuje nawet, co to znaczy tak
bardzo, bardzo dugo nie widzie biaej kobiety. Pani nie sdzi
chyba, e zwariowaem albo e mwi lub robi co zego?
Doprawdy, staram si pohamowa, ale jestem tak niezmiernie
rad! Gdyby Pelletier mg pani widzie!
Sign raptem do kieszeni i wyj paczk listw.
On ma tam na poudniu dziewczyn! rzek. A ta
dziewczyna jest podobna do pani! Jeli w por wrcz mu te
listy, uzdrowi go. Jemu przecie nie lekarstw potrzeba! Jemu
trzeba tylko biaej kobiety, widoku jej, brzmienia jej gosu,
dotknicia rki... Niczego wicej!
Wycigna rami i wzia listy. W blasku ognia widzia, e
rce jej dr.
S maestwem? spytaa.
Nie, ale pobior si prdko! wykrzykn peen triumfu.
Ona jest najlepsz kobiet na wiecie po...
Urwa. Ale ona dokoczya za niego:
Najlepsz po tej, co na pana czeka.
Nie, nie to chciaem powiedzie! Pani si nie rozgniewa,
gdy powiem prawd. Chciaem powiedzie, e jest najlepsz
kobiet na wiecie po... pani! Bo pani przysza ku mnie w tej
pustyni jak anio... Przyniosa mi nadziej i ch do ycia... A
taki byem nieszczliwy! Nawet gdyby pani znika teraz na
zawsze, zostayby mi marzenia cudne i sny... Ach, tylko ten, co
wegetowa w pustyniach nienych, zdolny jest poj, e
radoci ycia nie s gwiazdy ani ksiyc, ani soce, ani to
17

powietrze, ktrym oddychaj puca... Radoci ycia jest


kobieta, tylko kobieta!
Chowa listy do kieszeni. Gos nieznajomej ozwa si
dwiczny i agodny. Wpltany w trzask ognia i szmer wiatru
wyda si Billy'emu najczystsz muzyk.
Mczyzna taki jak pan powinien mie kobiet, ktra by go
kochaa i dbaa o niego. On wanie by taki...
On?!
Urwa i oczyma obj ponur skrzyni. Skina gow.
Tak!
Wiem, o czym pani myli... rzek Mac Veigh zwracajc
oczy w inn stron. Przeszedem w yciu tyle... Miaem
rodzicw i siostr umarli! Matka najpniej, ale ja i tak
byem jeszcze dzieckiem... nie skoczyem lat osiemnastu. A
nieraz mi si zdaje, e wszystko to stao si wczoraj. Gdy
czowiek siedzi tutaj i miesicami nie widuje soca, a latami
biaych ludzi, czas prawie staje w biegu.
I wszyscy pana bliscy... umarli?
Jedna osoba yje! Pisywaa do mnie dugo i mylaem, e
dotrzyma sowa. Pelly, to jest Pelletier, myli, e to tylko
zwyke nieporozumienie i e ona znw napisze... Nie mwiem
mu, e rzucia mnie, by wyj za innego. Baem si, e i o
swojej dziewczynie zwtpi... Gdy czowiek kona w samotnoci,
atwo staje si podejrzliwy!
Oczy kobiety byszczay. Pochylia si ku niemu.
Powinien si pan cieszy! rzeka. Jeli rzucia pana,
znaczy, e bya mao warta. Nie zasuguje na miano uczciwej
kobiety! Gdyby ni bya, mio jej nie wygasaby dlatego
tylko, e pan daleko odjecha. Trzeba si cieszy, bo naprawd
stao si dobrze!
Woy znw rk do kieszeni i wyj paskie zawinitko z
kolej skrki. Wyglda jak rozbawiony chopak.
A jednak bybym moe straci wiar do reszty, gdybym nie
18

spotka pani! rzek. Chciabym, eby pani zrozumiaa,


jak wiele jej zawdziczam... Jej i temu.
Otworzy zawinitko. Wewntrz znajdoway si due, bkitne
patki i odyka uschego kwiatu.
Bkitny kwiat! rzeka.
Tak! Wie pani, co on oznacza? Indianie zw go I-o-wa-ka",
czy co w tym rodzaju, i wierz, e przebywa w nim dusza
najpikniejszej i najczystszej z ziemskich istot. Ja nazwaem
go... kobiet!
Rozemia si, a w miechu tym brzmiaa radosna nuta.
Pani doprawdy pomyli, e zwariowaem troch! Ale czy
mog opowiedzie dzieje tego kwiatu?
Kobieta twierdzco skina gow. Kurcz zdawi jej gardo, ale
Billy nie wiedzia o tym.
Byem na dalekiej wyprawie okoo Jeziora Niedwiedziego
mwi Mac Veigh i dziesi dni i dziesi nocy
obozowaem samotnie ze zwichnit w kostce nog. Okolica
bya ponura i dzika, obrzeona grami porosymi jodow
gstw, a w gstwie tej gniedziy si gromadnie olbrzymie
sowy straszc mnie po nocach. Drugiego dnia choroby
znalazem towarzystwo. By to bkitny kwiat. Rs na
wysokiej odyce tu przy mym namiocie i dniami caymi,
mic papierosy, leaem na derce rozesanej u jego stp. A
bkitny kwiat koysa si, kiwa ku mnie gwk i gwarzy co
na migi...
Czasami kwiat stawa si tak figlarny i wesoy, e mimo woli
wybuchaem miechem. A on jakby do taca mnie zaprasza...
Potem znw trwa cichy i pikny, nasuchujc poszumw
lenych. A par razy mylaem, e si modli... Samotno,
wiadomo, czyni czowieka gupim! Wraz z zachodem soca
mj kwiat tuli patki i ukada si do snu jak dziecko znuone
zabawami dnia. A ja czuem si wwczas taki opuszczony...
Ale gdy wstaem rano, on si ju take zbudzi... A nadszed
19

dzie, gdy wyzdrowiaem na tyle, e mogem ruszy w dalsz


drog. Dziewitego wieczora patrzaem chciwie, jak po raz
ostatni mj kwiat ukada si do snu. Spakowaem rzeczy. Gdy
odchodziem nastpnego ranka, soce ju wzeszo; zrobiwszy
kilkadziesit krokw przystanem i spojrzaem wstecz.
Niemdry byem i saby, prawda, ale wyznaj, chciao mi si
paka... Bkitny kwiat wyjawi mi tyle rzeczy, o ktrych nie
wiedziaem przedtem. Nauczy mnie myle... A gdy
obejrzaem si, sta cay w sonecznej powodzi i wia patkami
ku mnie...
Wydao mi si, e kwiat woa... Woa, bym wrci!
Podbiegem, zerwaem go i nie rozstawaem si z nim odtd...
By mi Bibli i towarzyszem wiernym... A ja wiedziaem, e
tkwi w nim dusza najpikniejszej i najczystszej z ziemskich
istot dusza kobiety! gos mu drgn. Moe... moe to
gupio z mojej strony, ale chciabym, eby pani go wzia i
schowaa na pamitk po mnie.
Spojrzaa na i zauway teraz, jak dr jej wargi.
Tak! Wezm go! rzeka. Wezm i zachowam na
zawsze!
Strzegem go dla kobiety... dla jakiejkolwiek kobiety...
rzek Billy. Niemdry pomys, prawda? I naopowiadaem
pani tyle bredni, gdy waciwie miaem spyta, co si stao? i
co pani zamierza uczyni, gdy odnajdzie swoich? Czy pani
moe mi to powiedzie?
Umar, oto wszystko! odrzeka. Obiecaam mu, e go
zabior do nas! A co potem, nie wiem...
Odetchna gboko, niemal z jkiem.
Wic pani nie wie, co dalej?
Gos Mac Veigha jemu samemu wyda si dziwny. Wsta i
drc cay, zaciska pici w straszliwej walce, patrzc na jej
wzburzon twarz. Sowa, ktrych nie mg wymwi, rway
mu si na wargi. Od chwili gdy si spotkali, przey ca gam
20

wzrusze. Kocha j, kocha tak gboko, jak tylko czowiek


kocha jest zdolny.
Sta nad ni, a bkitne oczy pytajco patrzyy mu w twarz. I
raptem zobaczy to, o czym chwilowo zapomnia dug,
ponur skrzyni za plecami kobiety. Zacisn pici, a mu
paznokcie weszy w ciao, i z gbokim westchnieniem
odwrci si od niej.
O sto krokw dalej, pord sosen, znalaz pyt skaln,
poronit purpurowym pnczem. Uci noem cae narcze, a
gdy powrci ze sw zdobycz, pncze zabysy w wietle
ognia jak pk szkaratnego kwiecia. Kobieta zerwaa si na
rwne nogi i patrzaa milczc, jak Mac Veigh otula trumn
szkaratnym caunem. Zwrci si ku niej i rzek mikko:
Na cze zmarego!
Zblada, ale w oczach jej lniy gwiazdy. Billy podszed ku
niej, wycigajc rce. Naraz przystan, nasuchujc. Po chwili
spyta ponownie:
Co to takiego?
Syszaam psy i wiatr! odpara.
Widocznie co trzeszczy w mej gowie! rzek Mac
Veigh. To brzmiao jak...
Przesun doni po czole i spojrza na psy zwinite w kbki i
pice gboko w pobliu sanek. Kobieta nie zauwaya
dreszczu, ktry przeszed mu po plecach. Rozemia si wesoo
i porwa siekier.
A teraz urzdz obz rzek. Za godzin nieyca nas
zapie!
Na trumnie lea namiot kobiety; Mac Veigh ustawi go w
pobliu ognia i wysa wntrze na dwie stopy gbok warstw
sosnowych i cedrowych apek. Swj jedwabny, subowy
namiot umieci daleko w gstwie drzew. Gdy skoczy,
pytajco spojrza na kobiet i na trumn.
Jeli si zmieci, chciaabym mie to ze sob rzeka. I
21

podczas gdy staa bez ruchu, z twarz zwrcon ku ognisku,


Mac Veigh zawlk trumn w gb namiotu. Potem dorzuci
wieego paliwa na arzce si gownie i podszed ku niej,
yczc dobrej nocy. Miaa twarz blad i pprzytomn, ale
umiechna si na jego widok i zdaa mu si w tej chwili
pikna jak nigdy. Uj jej obie rce, spojrza w bkitne oczy i
wyszepta cicho:
Niech mi pani przebaczy, jeli czyni co zego! Pani nawet
nie wie, jak bardzo byem samotny i jak straszliwie samotny
jestem nadal. I jakie to wane dla mnie mc spojrze w twarz
kobiety... Nie skrzywdz pani, bro Boe! Ja... ja... gos mu
si zaama wrcibym mu ycie, gdybym mg, bo
poznaem pani i... kocham!...
Wstrzsna si i odetchna gboko, niemal z jkiem.
Przebacz mi, maleka! mwi dalej. By moe,
oszalaem troch... Na pewno nawet tak jest!... Ale ycie bym
da za ciebie; odprowadz ci bezpiecznie do twoich i... i...
pocauj mnie, prosz, na dobranoc!
Nie spuszczaa oczu z jego twarzy. W wietle ognia widzia jej
renice, olepiajco bkitne. Wolno wysuna palce z jego
rki, potem zoya mu donie na ramionach, unoszc w gr
twarz. Peen namaszczenia schyli si i pocaowa j.
Niech ci Bg strzee! rzek.
Dugie godziny siedzia pniej przy ogniu. Wiatr hula coraz
silniejszy; z pnocy gnaa zamie niena; sosny i jody giy
si wok niego, a z otwartej przestrzeni barren szo ponure
wycie huraganu. Ale dwiki te brzmiay dla niby pie lub
muzyka. Patrza na maleki namiot, gdzie spaa ta, ktr
kocha, a serce koatao w nim i dusz wypeniaa rado.
Wci jeszcze czu ciepo jej warg; widzia cudowny bkit
oczu i korzy si przed Bogiem w podzice za nowe szczcie,
jakiego dozna.
O dzie drogi na pnoc ley obz tuziemcw. Zawiezie j tam
22

i wyle do Pelletiera goca z lekarstwami i poczt. Sam pjdzie


dalej, z ni razem, i... Tu zamia si na myl o radosnej wieci,
ktr si z czasem podzieli z koleg. Pocaunek pali mu
bowiem usta, bkitne oczy lniy ku niemu wrd pomieni, a
nadzieja panowaa wszechwadnie w jego duszy.
Pno byo, pnoc chyba, gdy pooy si wreszcie. Zasn, a
wiatr hucza i zawodzi coraz dononiej. Zbudzi si rwnie
bardzo pno. Las peen by jkliwych dwikw. Ogie
przygasa. Skrzyda jej namiotu wci jeszcze zakryway
wejcie, wic cichutko wsta i ostronie, by jej nie zbudzi,
dorzuci drzewa. Spojrza na zegarek i stwierdzi, e spa blisko
siedem godzin. Zawrci potem do swego namiotu po zapasy
przeznaczone na ranny posiek. I naraz stan ze zdumienia jak
wryty.
Nad wejciem, splecione w ksztat girlandy, wisiay purpurowe
pncze, ktre ci ubiegej nocy; powyej, wypisane wglem
na jedwabnej cianie, widniay wyranie trzy sowa: Na cze
ywego!"
Ze zdawionym okrzykiem skoczy wstecz, do drugiego
namiotu; i naraz myl rwnie szybka jak ten ruch olnia jego
umys. Poj znaczenie girlandy. Kobieta w ten sposb wyrazia
to, czego nie chciaa wypowiedzie w sowach. Noc, gdy spa,
podesza tutaj i ubraa w pncze jego namiot, wiedzc, e
dostrzee to rankiem.
Krew wrzaa w nim gorca i radosna. Przecign si z
umiechem szczcia i naraz do jego pada na pochw, w
ktrej zwykle nosi rewolwer. Pochwa bya pusta!
Przetrzsn koce, ale broni midzy nimi nie znalaz. Zajrza w
kt, gdzie z wieczora umieci karabin; nie znalaz go rwnie.
Twarz jego staa si skupiona i grona; zacz zwolna okra
ogie, idc do namiotu kobiety. Przyoy ucho do ciany i
sucha. Nie uowi adnego dwiku. Ani ruch, ani oddech
picej istoty nie ozwa si wewntrz. Peen wahania, jak ten,
23

co si obawia ujrze rzecz straszn, odrzuci skrzydo namiotu.


Posanie z wonnych igie, ktre przygotowa z wieczora, stao
nie tknite. Obok widniaa trumna. Przystan nad ni.
Skrzynia bya otwarta i pusta; zawieraa jedynie troch uschej i
zmitej jedliny. W nastpnej chwili Mac Veigh poj prawd.
W skrzyni ukrywa si kto ywy. A kobieta...
Co zwrcio raptem jego uwag. Na brzegu skrzyni, zoony
we czworo i przypity, widnia skrawek papieru, umylnie
przymocowany tak, e ktokolwiek wszed do namiotu, musia
go dojrze. Billy wzi papier i wyszed na wiato dzienne.
Zdawiony okrzyk wydar mu si z garda, kiedy zacz czyta
sowa kobiety:
Niech pana Bg ma w swej opiece za to, e by dobry dla
mnie. Szlimy przez nieyc, mj m i ja. Wiedzielimy, e
pan nas ciga, i ujrzelimy ogie na skraju barren. T skrzyni
mj m zrobi dla mnie, bym nie cierpiaa od chodu i wichru.
Gdy zobaczylimy pana, zamienilimy si na miejsca i dlatego
spotka mnie pan z trumn. On mg pana atwo zabi, ale
bye dobry dla mnie, wiec yjesz. Oby Bg da panu kiedy
uczciw on, ktra by kochaa pana tak, jak ja kocham jego.
Zabi czowieka, to prawda, ale nie zawsze ten, co zabija, jest
morderc. Wzilimy bro pana, a nieyca zakryje nasz lad.
Zreszt pan nas nie bdzie ciga. Jestem tego pewna! Bo pan
wie, co znaczy kocha kobiet, zatem wie pan rwnie, jak
bardzo ceni ycie kobieta, ktra kocha mczyzn.
Izabela Deane.
IV. OWCY LUDZI
Oguszony, pprzytomny, Mac Veigh przeczyta po raz wtry
list Izabeli Deane. Potem milczc patrza w ogie, a nagy
poryw wiatru wydar mu papier z rki i wraz z pyem nienym
24

ponis w dal.
To go zbudzio. Rzuci si w pogo, ale raptem przystan i
rozemia si. miech by chropawy i gorzki, taki wanie, pod
ktrym nieraz mczyzna ukrywa cierpienie. Wrci do
namiotu i zajrza do wntrza. Odrzuci skrzyda, by wpuci
duo wiata. Gb skrzyni staa si widoczna. Przed paru
godzinami w skrzyni tej ukrywa si Scottie Deane, morderca.
A ona bya jego on!...
Skrci ku ognisku i ujrza znw szkaratne pncze na swym
namiocie i sowa napisane przez kobiet. Na cze ywego!"
ywy to by on... Co zdawio go w gardle, a na oczach poczu
wilgo, z ktr nieg i wiatr nie miay nic wsplnego. Kobieta
wygraa!
Przyszo mu teraz na myl, e sowa jej listu mwiy prawd i
e Scottie Deane atwo mg go zabi. W nastpnej chwili
zdziwi si, czemu tego nie zrobi. Scottie ryzykowa wiele,
pozwalajc mu y. Wyprzedzali go zaledwie o par godzin i
nieg nie mg cakowicie zatrze ich ladw. Obecno ony
opniaa ucieczk Deane'a. Ruszy ich tropem i docignie ich.
Zabrali mu bro, ale nie po raz pierwszy sierant Mac Veigh
goymi rkoma aresztowaby morderc.
Reakcja przychodzia szybko. Pty kry wok ognia, a
znalaz trop mkncych w dal sanek. Odcisk pz na niegu
widnia wyranie. W gbi boru atwiej jeszcze bdzie go
rozpozna.
Pod nogami zaszeleci papier. Spojrza. By to list Izabeli
Deane.
Podnis go i oczy Billy'ego pady na ostatnie napisane przez
ni zdania: Zreszt pan nas nie bdzie ciga. Jestem tego
pewna! Bo pan wie, co znaczy kocha kobiet, zatem wie pan
rwnie, jak bardzo ceni ycie kobieta, ktra kocha
mczyzn!"
Oto bya przyczyna, dla ktrej Scottie Deane go nie zabi. Nie
25

zrobi mu nic zego ze wzgldu na on, ktra wierzya we.


Mac Veigh zoy list i wsun do kieszeni na to miejsce, gdzie
dawniej nosi bkitny kwiat. Potem wolno wrci do ogniska.
Mwiem jej, e gdybym mg, to bym mu ycie wrci!
myla gono i zdaje si, dotrzymam sowa... Wraca mu
stary zwyczaj mwienia sam ze sob, nawyk, ktry si atwo
zdobywa yjc w samotnoci. Sta przed ogniem i mia si
gorzko, nabijajc fajk. Ej, gdyby tu nie szo o ni!...
Zapali fajk i wodzi oczyma po mrocznej gstwie jode, kdy
w dali uciekaa Iza z mem. Caa policja tropia Scottie
Deane'a. Przeszo od roku wymyka si jej tak zrcznie, jak
biay gronostaj wymyka si myliwym. Wywid w pole
najsprytniejszych ludzi i nie byo czowieka w krlewskiej
policji konnej od Calgary po wysp Hershel, ktry by nie
myla o nim.
Naoono cen na jego gow i rozgos czeka tego, kto go
zowi. Ci, co nili o awansach, nili rwnie o Scottie Deane.
Billy mylc o tych sprawach doznawa niemal braterskiego
uczucia dla nieszczsnego zbiega. Scottie Deane nie by dla
obecnie przestpc, nie by nawet zwykym czowiekiem.
Tropiony jak szczur, pdzany to tu, to tam, musi mie jakie
walory wewntrzne, jeli pomimo wszystko Izabela kocha go.
Przypomnia sobie sodycz jej twarzy, agodne wejrzenie
bkitnych oczu i po raz pierwszy pomyla, e ta kobieta nie
mogaby y z czowiekiem naprawd zym.
A ona nie tylko z nim ya! Kochaa go! Pewnik ten wywoa w
nim uczucie blu, ale jednoczenie radosny dreszcz. Cieszya
go jej bezgraniczna wierno. Zstpia ku niemu rd pustyni
nienej, niby anio, i niby anio znika. Promienia!...
Rzeczywisto zaja w jego sercu miejsce zudy; pozna oto
kobiet, ktra bya tak pikna i czysta jak w kwiat bkitny,
noszony ongi na piersi.
W tej chwili wycignby chtnie do do Scottie Deane'a i
26

ucisn go za to, e jest mem, e potrafi zdoby jej mio.


Moe to nawet Scottie Deane osobicie zawiesi mu girland na
namiocie i wglem wypisa te kilka sw. W kadym razie
Scottie zna tre listu Izy. W sercu Mac Veigha roso poczucie
braterstwa wobec tego czowieka, a zaufanie, jakie mu
okazano, napenio go dum.
Pomie opad, wic dorzuci paliwa do ognia. Bdzc
wzrokiem to tu, to tam, ujrza skrzyni stojc w gbi namiotu
i zbliywszy si, wycign j na zewntrz. Pocztkowo
zamierza to spali, ale zmieni zamiar i zacz starannie j
oglda. Z jak daleka zbiegowie teraz szli, nie wiedzia;
przypuszcza jednak, e z drugiej strony barren, Deane bowiem
skleci skrzyni, by osoni on przed hulajcym na goej
przestrzeni wichrem.
Skrzynia bya zrobiona z grubo ciosanych desek, a na rogach
zamiast gwodzi wizay j rzemienie z reniferowej skry.
Sosnowa cika leaa jeszcze w gbi i Billy wyjmujc igy
odczu ywsze bicie serca. To byo przecie posanie Izy.
Wiedzia, e tam, gdzie gazki tworzyy grubsz warstw,
spoczywaa jej gowa. I nagle z okrzykiem blu rzuci skrzyni
w ogie.
Nie czu godu, ale przyrzdzi kubek kawy i wypi j.
Dotychczas jeszcze nie zauway, e zawieja ronie. Zwarte,
nisko zwieszone konary powstrzymyway jej furi. Poza cian
boru sysza teraz ryk wichru, co hula w chaszczach i na
otwartej przestrzeni barren. I to mu przypomniao Pelletiera.
Podniecony obecnoci Izy, a potem oguszony jej odejciem,
zapomnia prawie o chorym koledze. Nim wrci do igloo
Eskimosw, straci cae dwa dni. Te dwie doby mog silnie
zaway na losach Pelletiera.
Skoczy na rwne nogi, pomaca kiesze chcc si przekona,
czy nie zgubi listw, i zacz adowa plecak. Poprzez gazie
wiatr nis teraz lnice tumany nienego pyu. nieg by ostry
27

jak krysztaki cukru. Zwarty biay kb uderzy go raptem po


oczach, wic pozostawiwszy namiot i plecak Mac Veigh
zaniepokojony mocno ruszy na skraj boru.
Ju o parset jardw od obozu musia zgi gow przed
nawa nien i zwiza pod brod nauszniki. O sto jardw
dalej przystan, ukryty poza karowat sosn. Spojrza przed
siebie na barren. Kbi si tam chaos wrzcej bieli tak zwarty,
e wzrok nie przenika nawet na odlego rewolwerowego
strzau. Od igloo Eskimosw dzielio go dwadziecia mil
podobnego pieka i serce Billy'ego zmartwiao.
Szalestwem byo puszcza si w tak drog.
Nie mogc wytrwa duej, wystawiony na wicher wiejcy
wprost z bieguna, Mac Veigh zawrci do obozu. Ledwie
ruszy z miejsca, usysza dwik jaki pyncy z wiatrem.
Stan znw twarz do biaej zawieruchy, machinalnie kadc
do na wiszcym u pasa pustym futerale. Dwik powtrzy
si i tym razem Mac Veigh go rozpozna. By to krzyk gos
ludzki! Pomyla wnet o Izie i jej mu. Co za przypadek wid
ich z powrotem?...
Z wirw nienych wyania si jaki cie. Jednolity zrazu,
szybko rozpad si na poszczeglne czci: zaprzg psw,
sanie, troje ludzi. W chwil potem psy, ujrzawszy Billy'ego,
przystany zbite w wyjcy kb. Billy ruszy naprzd. Nagle
ujrza luf rewolweru wymierzon w jego pier.
Daj temu pokj, Bucky Smith! zawoa Billy. Nie tego
znalaze, kogo szuka!
Tamten podszed bliej. Oczy mia zaczerwienione, a jednak
badawcze. Rka zbrojna w rewolwer opada mu ku doowi, gdy
ujrza twarz Mac Veigha.
A do dia... To ty! To Billy Mac Veigh! krzykn .
Rozemia si. miech ten by przykry i nienaturalny. Bucky
by kapralem w policji. Gdy Billy sysza o nim po raz ostatni,
nalea do garnizonu w Nelson House. Cay rok przesuyli
28

kiedy w tym samym oddziale, lecz ich wzajemny stosunek by


wrogi. W swoim czasie Billy nie powiadomi dowdztwa o
pewnej brzydkiej sprawie, ktra, ujawniona, spowodowaaby
natychmiastow dymisj Smitha. Ale wyzwa kaprala na
uczciwy pojedynek i stuk go wtenczas na kwane jabko.
Kapral patrza w twarz Mac Veigha i dawna nienawi pona
w jego oczach. Billy nie podj wyzwania; spokojnie wita si z
reszt wdrowcw. Jeden by to poganiacz psw z
Towarzystwa Zatoki Hudsona , drugi konstabl Walker z
fortu Churchilla.
Mylaem ju, e nigdy nie znajdziemy schronienia!
wrzeszcza Walker potrzsajc prawic Billy'ego. cigamy
Scottie Deane'a, kada minuta jest nam droga. Lada moment
schwytamy go. Jego trop jest jeszcze ciepy! O Boe! Ale si
zmachaem!
Psy pod przewodnictwem poganiacza wloky si ju w stron
obozu. Billy spojrza na kaprala, umiechajc si ironicznie.
Gdyby by sam jeden, Bucky, byoby ju po mnie, co?
spyta pgosem, tak, by inni nie mogli sw jego sysze.
Widzisz, pamitam twoje groby!
Pomimo umiechu gos jego brzmia ostro. Wiedzia, e Bucky
Smith jest otrem, majcym jednak to szczcie, e nigdy nie
przyapano go na gorcym uczynku. W jednej chwili
uprzytomni sobie w dzie, gdy Rousseau, pkrwi Francuz,
zwlkszy si z posania w czasie choroby, przyszed mu
wyjawi, e Bucky Smith zbezczeci jego mod on.
Rousseau, przezibiwszy gorczk, zmar w dwa dni pniej.
Billy'emu wydao si, e syszy wci jeszcze, jak Bucky
drwicym tonem odpowiada na postawiony mu straszliwy
zarzut. Przypomnia sobie walk, ktra nastpia na skutek tych
drwin. Myl, e taki czowiek jest na tropie Izabeli i jej ma,
napenia go wciekoci i korzystajc z tego, e Walker si
oddali, Mac Veigh pooy do na ramieniu kaprala.
29

Mylaem o tobie czsto, Bucky! rzek. Zastanawiaem


si nad t spraw w Norway i byem z siebie mocno
niezadowolony, em dotychczas nie donis o niej wadzom.
Teraz zo odpowiedni raport! Chyba e porzucisz
natychmiast trop, po ktrym gonisz! Ja sam id ladem Scottie
Deane'a!
Ju w nastpnej chwili daby sobie chtnie uci jzyk za
nieogldnie wypowiedziane sowa. Bysk triumfu zajania w
oczach Smitha.
Sdziem stale, e jestemy na dobrej drodze rzeki
chocia podczas nieycy stracilimy jego lad. Szczciem
spotkalimy ciebie. Czy s daleko przed nami, on i ta squaw, co
si z nim wczy?
Rce Billy'ego zacisny si wciekle. Nie odpowiedzia nic i
szybko ruszy za Walkerem. Mzg pracowa gorczkowo. Gdy
dotar do obozu, ujrza psy lece w uprzy, zziajane i
zgonione do ostatka. Walker mia rozpalon twarz, a powieki
spuchnite od mrozu i wichru. Poganiacz, plec na saniach,
wycign stopy ku ognisku.
Jeden rzut oka przekona Billy'ego, e zarwno ludzie, jak
zwierzta, walczc z zamieci, wyczerpali doszcztnie siy i
energi. Spojrza na Smitha i w gosie jego, gdy przemwi, nie
byo tym razem gniewu ani nienawici.
Mielicie, jak widz, ciki dzie! Prosz si rozgoci...
Nie mam zbyt wiele ywnoci, ale jeli dobdziecie swoje
zapasy, przyrzdz wam posiek, nim si rozgrzejecie przy
ogniu.
Bucky ciekawie spoglda na drugi namiot.
Kto jest z tob? spyta.
Billy wzruszy ramionami. Gos mia zupenie spokojny.
Wstyd powiedzie! rozemia si. Przybyem tu
zeszej nocy, pmartwy, i znalazem Metysa obozujcego w
tym wanie namiocie. Bardzo miy i serdeczny chopak. Przy
30

tym mody, prawie dziecko... Gdy wstaem dzi rano Billy


wzruszy ramionami i palcem tkn pusty futera u pasa
wszystko zniko! Psy, sanie, zapasowy namiot, nawet mj
karabinki rewolwer! A jednak to nie by otr, bo zostawi mi
moj ywno. Poza tym zabawny jegomo. O patrz! Wskaza
rk pncze, co wci jeszcze zdobiy namiot.
Na cze ywego! odczyta gono. Sdz, i rozumia
przez to, e mg mi po prostu maczug eb roztrzaska, gdyby
tylko chcia.
Zbliy si do Smitha i koczy uprzejmie:
Zwyciye mnie tym razem, Bucky, o tak! Gdziekolwiek
si znajduje Scottie Deane, nie mog mu nic zrobi. Nie mam
nawet fuzji!
Musia zostawi lad! przemwi Bucky patrzc na
badawczo.
A jake, zostawi! O, tam.
Podczas gdy Bucky oglda pzawiany trop, Billy dzikowa
Bogu, e Scottie umieci on na saniach przed opuszczeniem
obozu. Teraz nic nie zdradzao jego obecnoci. Walker
wypakowa zapasy i Billy przyrzdza wanie posiek, gdy
Smith wynurzy si spord drzew. Wargi mia wykrzywione
drwico.
Nie wiedziaem, e tak atwo ci nabra! rzek. I
dziwi si, e pozostawi tu swj namiot. Pikny namiot,
prawda?
Wszed do wntrza. Po chwili zjawi si u wejcia, woajc
Mac Veigha.
Spjrz tu! mwi. Gos dra mu podnieceniem, w
oczach lni triumfalny bysk. Twj Metys mia do dugie
wosy, jak uwaasz?
Wskaza palcem jeden z podtrzymujcych namiot supw.
Serce Billy'ego drgno. Pasmo piknych wosw Izabeli
zaczepio o szpar w drzewie i kilkanacie zotobrunatnych nici
31

pozostao tu, zdradzajc tajemnic.


Mac Veigh zapomnia na chwil, e Bucky Smith na patrzy.
Zobaczy Iz tak jak widzia po raz ostatni, gdy wchodzia do
namiotu, w koronie wosw lnicych w blasku ognia i z
oczyma penymi sodkiej podziki. Raz jeszcze wyczu ciepo
jej warg i dozna drenia doni w swoim rku. By moe,
wzruszenie uchronio go od nieostronego sowa lub gestu.
Opanowa si prdko i spojrza na koleg z cichym chichotem.
Istotnie, Bucky, kobiecy wos! Metys opowiada mi duo
miych rzeczy o dziewczynie, ktr zostawi w domu. To
musiaa by prawda!
Oczy obu mczyzn spotkay si. Bucky zoliwie wykrzywia
wargi; Billy umiecha si obojtnie.
Gdy tylko odpoczniemy troch, pjd ladem tego Metysa!
rzek kapral, niezrcznie kryjc podniecenie. Scottie
Deane ma ze sob kobiet, bia kobiet, a na pnoc od fortu
Churchilla nie widziano w obecnej chwili adnej innej biaej
kobiety. Zreszt, chodzi ci zapewne o odebranie twojej broni?
Oczywicie! wykrzykn Billy. Nie da pozna po sobie
lku ani gniewu, ktre nim szarpay. Nie mam bynajmniej
ochoty naraa si na miech ludzki. Metys pjdzie
przypuszczalnie gstw, dla ochrony przed wichrem, bez trudu
zatem odnajdziemy jego lad!
Z wyrazu twarzy kaprala pozna, e jest on nieco zaskoczony
odpowiedzi. Nie da mu si opamita i przyj do sowa,
tylko co prdzej skoczy dopomaga Walkerowi w
przyrzdzaniu posiku. Zagotowa herbat, usmay sonin i
odgrza zamarzy chleb wydobyty z wasnych zapasw.
Podczas gdy tamci jedli, przyrzdzi jeszcze jeden imbryk
herbaty i rozesa dery we wntrzu swojego namiotu. W
rozmowie wywiedzia si od Walkera, e podrowali niemal
ca noc.
Zdrzemnijcie si par godzin, nim pjdziecie dalej
32

zaprasza uprzejmie.
Poganiacz, nazwiskiem Conway, pierwszy przyj propozycj
Billy'ego. Walker skoczywszy je uda si w lad za nim do
namiotu. Gdy obaj znikli, Bucky spojrza ostro w twarz Mac
Veigha.
Co ty waciwie zamierzasz? spyta.
Chc wzi wet za wet, nic wicej! odpar Billy podajc
mu uprzejmie woreczek z tytoniem. Metys traktowa mi
serdecznie, by gocinny, a potem wybra sobie zapat, jak
chcia. Uczyni to samo, co on.
A co sobie wybierzesz potem?
Na podejrzliwy bysk oczu kaprala Billy odpowiedzia
zagadkowym zmrueniem powiek.
Doprawdy, Bucky rzek sdziem, e mdrzejszy!
Wczy si tu bez fuzji, a siedzie w ciupie, to jedno! Istna
niewola! Mam nawet nadziej, e ty lub Walker poyczycie mi
karabinu na czas pogoni za Metysem. Walker na pewno da,
jeli ty nie zechcesz. A teraz id spa! Dopilnuj ognia...
Bucky, ponury, wsta. Wci jeszcze podejrzliwie traktowa
gocinno Billy'ego, ale musia przyzna, e jego wywody s
najzupeniej suszne. Wszed do namiotu, w ktrym poprzednio
znikli Conway i Walker.
W pitnacie minut pniej Billy zbliy si do namiotu i
spojrza w jego gb. Trzej mczyni spali kamiennym snem
doszcztnie wyczerpanych ludzi. Zachowanie Billy'ego ulego
byskawicznej zmianie. Poprzednio ju wyrzuci z namiotu swe
pakunki, rzekomo po to, by uczyni w nim wicej miejsca,
teraz za szybko spakowa ywno, zawijajc j w zapasow
kodr. Potem zawrci i wszed do drugiego namiotu, a krew
pyna szybciej w jego yach i rumieniec barwi mu twarz.
By moe, jeste gupcem, Billy Mac Veigh! mia si
sam do siebie. By moe, jeste gupcem, zrobisz to jednak.
Delikatnie zdj ze supa zotobrunatne pasmo i oplt wosy
33

wok palca, czynic z nich mikki, lnicy piercie. Oto na


zawsze jedyna pamitka po Izabeli Deane! Przytuli piercie
do wichrem i mrozem spalonej twarzy i chwil oddycha
szybciej. Potem zawin go troskliwie w jej list i schowa do
kieszeni. Zawrci pniej do namiotu, w ktrym spali trzej
wdrowcy; aden z nich si nie ruszy.
Futera z broni Walkera lea prawie tu u wejcia. Na krtko
uczu ch przywaszczenia sobie fuzji. Opanowa si. Wygra
walk bez kradziey! Szybko narzuci plecak na ramiona i
ruszy tropem pozostawionym przez Deane'a. Majc narty
posuwa si szybko naprzd. O sto jardw od obozu przystan
na chwil i obejrza si. Potem powdrowa dalej, z twarz
ponur i smutn.
Jeli masz by schwytany, mister Scottie Deane, to w
kadym razie nie przez tego ananasa! mrucza sam do
siebie. Chc ci pomc! A Billy Mac Veigh naley do ludzi,
ktrzy nawet bez fuzji daj sobie rad w yciu!
V. BILLY DY TROPEM IZY
Billy wyczu natychmiast, jak ciko musiay pracowa psv
Deane'a i on sam, by posuwa si naprzd poprzez naniesione
wichrem zaspy niene. Miejscami, tam gdzie drzewa stay
rzadziej, Scottie brn na czele, cignc sanki razem ze sfor.
W cigu pierwszej mili Iza zesza z sa raz tylko i to w takim
miejscu, gdzie rd gazi wywrconego drzewa pltay si
wszelkie lady.
To, e Scotie nie pozwala onie i pieszo, wzbudzio w sercu
Billy'ego now fal sympatii dla zbiega. Najprawdopodobniej
Iza bya tak znuona wdrwk przez barren, e nie spaa
wcale dzisiejszej nocy i a do chwili wyruszenia w dalsz
podr snua wesp z mem plany ucieczki. Billy myla, e
gdyby Iza moga i w rakietach, Deane porzuciby psy i sanie,
34

bowiem w gbokim, mikkim niegu najszybciej idzie si


pieszo, nie mwic ju o tym, e wiatr dawno by ju zatar
lady rakiet.
Na razie jednak trop lea tak widoczny, e nie podobna byo
go przeoczy. Mac Veigh nie mia czasu do stracenia, jeeli
chcia z ca pewnoci pobi Bucky Smitha i jego ludzi.
Podejrzliwy kapral nie pozwoli sobie na zbyt dugi sen. Bdc
stosunkowo dobrze wypoczty, Billy szybko chon
przestrze, pocieszajc si, e tamci nie zrobi w odpowiednim
czasie ani p mili wicej. By pewien, e Bucky nie zaniecha
pogoni. Zwszy ju, e Scottie spdzi noc w obozie i e wosy
znalezione w szparze supa nale do ony zbiega. A Scottie
jest zbyt cenn zwierzyn, by z lekkim sercem rezygnowa z
pojmania go.
Billy pdzi tropem coraz szybciej; umys jego pracowa z
wyteniem. Bucky mg teraz postpi dwojako. Albo ruszy
w pocig z Walkerem i poganiaczem, albo zostawiwszy
tamtych w obozie, zda si na wasne siy. Jeli zjawi si
wszyscy trzej razem, walka bezwzgldnie bdzie uczciwa i
zwyciy ten, kto pierwszy naoy zbiegowi kajdanki. Ale jeli
Bucky ruszy w pogo sam jeden...
Myl ta nie bya pocieszajca. Przez chwil trapi si nawet, e
nie wzi karabinu Walkera. Jeli Bucky pozostawi towarzyszy
w obozie, to oczywicie dlatego tylko, aby bez wzgldu na
przeszkody zapewni sobie posiadanie jeca.
Billy by pewien, e trafnie ocenia charakter kaprala i e ten
bez wahania zakoczy dawne porachunki za pomoc kuli.
nieg zasypie wszelkie lady, a Scottie Deane bdzie nagrod
mordercy. Chyba e Deane okae si dobrym graczem i w
ogle nie da si schwyta!...
Na myl o zbiegu Billy parskn miechem. Jak dotd nie
zajmowa si nim zbytnio, a raptem zauway, e w sytuacji,
ktra si wytworzya, prcz tragedii jest spora doza komizmu.
35

Szczerze przyzna, e na razie Deane robi wraenie czowieka


porzdniejszego ni on sam i Bucky, i cho cigany, jest niemal
panem pooenia.
Ma dobr bro. Jest chytry jak lis i nie da si zaskoczy we
nie. Myl ta nie zaniepokoia Mac Veigha, lecz ucieszya go
raczej. Bucky nieatwo poradzi sobie ze zbiegiem, jeli nawet
wygra wycig! Tak, ale przede wszystkim on nie pozwoli mu
wygra!
Zagryz wargi i rzuci wstecz ponure wejrzenie. Nie do, e
pobije Smitha, ale zowi rwnie Scottie Deane'a. Bdzie
walczy podstpem i wygra. Nikt si nigdy nie domyli, o co
mu waciwie szo. Bucky take nie! I w gwnej komendzie
nie odgadn! Tylko gboko w sercu kry t nadziej
tylko ona, Iza, zrozumie...
By ocali Iz i jej ma, musi wyrwa ich z rk Bucky Smitha;
by za tego dokona, musi ich przede wszystkim uwizi.
Okropne zadanie! Oczyma duszy ujrza Iz z twarz blad i
smutn, a bkitne jej renice, zamiast dawnej ufnoci i
sodyczy, przepojone byy nienawici i zgroz. Wiedzia
jednak, e teraz potrafi i to znie. Jedna, jedyna chwila, ta
wanie, w ktrej ona zrozumie jego czyny i to, e pozosta
uczciwy do koca wynagrodzi mu wszelkie cierpienia.
Godzin ca szed energicznie; przystan tylko na chwil, w
miejscu gdzie pzatarty trop opada ku zastygym moczrom.
Tu Iza wysiada z sa i brna czas jaki ich ladem. W
miejscach gdzie jody i sosny oson konarw powstrzymyway
napr zawiei, Billy rozrnia w niegu odciski jej stp obutych
w mokasyny . Scottie Deane wyruszy z obozu noc, w mroku
spotgowanym nieyc; tote Billy niejednokrotnie
odnajdywa zwglone zapaki, ktrymi zbieg posugiwa si
snad dla rozrnienia igy kompasu. Ucieka wci na zachd.
Na skraju bot szlak wpar si w jezioro pokryte lodow
warstw i poprzez to jezioro Scottie Deane powid swj psi
36

zaprzg. Zamie ju si skoczya. Wiatr wzi kierunek


poudniowo-wschodni, a drobny, ostry nieg ustpi miejsca
duym agodnym patkom. Billy zadygota na myl, co dziao
si na tej paszczynie przed paroma godzinami, wwczas gdy
Iza i jej m brnli tdy, walczc z huraganem i nieyc.
O p mili od brzegu trop znik zupenie. Billy nie traci czasu
na szukanie go rd otwartej przestrzeni, tylko dotarszy na
przeciwlegy kraniec, szpera w jodowej gstwie porastajcej
brzegi jeziora. Bez trudu odnalaz podany lad. W p
godziny potem przystan znowu. Sosny i jody rosy tu zwart
gstw, tworzc zaciszny kcik. Scottie Deane urzdzi tu
postj i rozpali ogie. Tu obok osmalonych gowni lea stos
mikkich gazek, na ktrych odpoczywaa Iza. Scottie
zagotowa garnek herbaty i wyprysn potem fusy na nieg.
Ciepe ciaa psw wyobiy w niegu krge wgbienia i Billy
osdzi, e postj trwa dobrych par godzin. Zbiegowie zrobili
przecie osiem mil drogi, noc, rd nieycy i wichru, i serce
Billy'ego cisno si bolenie na myl o cierpieniach Izy. I on
take by czciowo ich przyczyn. Ogarn go wstrt do tak
zwanego prawa, ktrego by przedstawicielem.
Niejednokrotnie ju zastanawia si nad tym, e w tym
wypadku kara wiksza bya od zbrodni. Iza cierpiaa i cierpi
jeszcze teraz bez porwnania silniej, ni gdyby m jej zosta
schwytany przed rokiem i zaraz stracony na szubienicy.
A Scottie Deane przey bez wtpienia mk gorsz od mierci,
stajc si przyczyn cierpie ukochanej kobiety. Patrzc na
wygase gownie i posanie z jodowych gazek, Billy
wspczu zbiegom z gbi duszy.
Gdyby mg, darowaby im zaraz ycie, wolno i rado.
Kurczowo zaciska pici, mylc, e dla ukochanej kobiety
powici wszystko, nawet wasn cze.
W kwadrans po odnalezieniu ich obozowiska ruszy w dalsz
pogo. By podniecony widzc, e trop zbiegw idzie teraz
37

zupenie prosto, a sanki nie zahaczaj ju o skryte w niegu


pnie lub krzaki. Dowodzio to, e s lekkie. Wida Iza sza
pieszo, przez co ucieczka staa si o wiele szybsza. Billy
podwoi krok, a w paru otwartych miejscach ruszy nawet
biegiem. Szlak by coraz wieszy i po godzinie dalszego
pocigu Mac Veigh upewni si, e dogania ich prawie. Przeby
teraz pasmo zamarzych torfowisk, wdrapa si na brzeg do
urwisty i stan.
Iza odbywaa t drog ostatkiem si. Ku kocowi Deane
pomaga jej i, a jednak pada wreszcie i leaa dugo na
podesanej przez ma derce. Oboje pili potem herbat, na
niegu bowiem widniao par ciemnych bryzgw. Bryzgi te nie
zamarzy jeszcze. Stwierdziwszy to Billy instynktownie kucn
za poblisk ska, spogldajc w gb lesistej doliny lecej
poniej. Po chwili energicznie ruszy w d.
Spuci si ju niemal do poowy zbocza, gdy nagle skoczy
wstecz ze zdawionym okrzykiem. Przed nim ziaa gboka
wyrwa. Byskawicznie poj, co zaszo. Iza i Scottie stpili na
zawian niegiem szczelin grsk i polecieli w d na skay.
Mgnienie oka przetrwa bez ruchu; raptem daleko w tyle ozwa
si dwik, ktry szarpn caym jego jestestwem. By to
skowyt psa. Bucky wyruszy w pogo z towarzyszami i
zaprzgiem i zblia si ju.
Mac Veigh skoczy w lewo, by unikn nienej puapki, i
pdem run w d zbocza. Odetchn dopiero odnalazszy
miejsce, w ktrym opada lawina niosca zbiegw. Otar
wtenczas pot z czoa i chon oczyma znw widoczne odciski
jej stp. Pozna, e tu wanie przygotowywano sanie do
dalszej wdrwki, i raptem zauway na niegu liczne plamki
krwi. Kto by ranny! Ale rana moga si okaza
powierzchowna.
o sto jardw od miejsca upadku sanki zatrzymay si ponownie,
a gdy ruszyy w dalsz drog, Deane jecha, a Iza brna pieszo.
38

Szed coraz ostroniej. Jeszcze sto jardw i przystan wszc.


Przed nim sosny i jody tworzyy zwarty gszcz i z tej gstwy
sza bezsprzecznie jaka niejasna wo. Na razie sdzi, i jest
to aromat ywicy. W chwil potem jednak wyczu wyranie
dym!
Z przyzwyczajenia sign po rewolwer. Namaca pusty futera
i ze zdwojon ostronoci j sun ku gstwie drzew.
Wyzyskujc niskie onieone chaszcze, zboczy w prawo
i zatacza wielki uk. Szed energicznie. Za p godziny lub trzy
kwadranse Bucky stanie na krawdzi wyrwy Nim tam dotrze,
tu wszystko musi by skoczone. W pi minut po opuszczeniu
tropu ujrza smug dymu i wnet wzi kierunek na domniemany
obz.
- Mczya go panujca w krg cisza. Zblia si coraz bardziej,
nie sysza jednak ani ludzkich gosw, ani skowytu psw.
Wreszcie dotar do miejsca, z ktrego, kucnwszy poza
karowat sosn, mg dostrzec ogie. By oddalony od niego
zaledwie o trzydzieci stp.
To, co ujrza dech mu zaparo. Na kocu, rozesanym tu przy
ognisku, spoczywa Scottie Deane, z gow opart o wr
podrny. W pobliu nie byo Izy ani sa, ani psw. Billy
zerwa si na rwne nogi, a serce tuko si w nim jak oszalae.
Nie zastanawia si wcale nad tym, gdzie znika ona zbiega.
Deane znajdowa si sam i zwrcony do plecami. Trudno byo
zaiste o lepsz okazj, tote obute w mokasyny stopy Billy'ego
stpay po niegu chyo a bezgonie. Zbliy si do zbiega na
dwa metry, gdy ten dopiero go usysza; a nim Scottie zdoa
wykona najmniejszy ruch, Mac Veigh siedzia mu ju na
karku. Zdziwia go atwo, z jak obezwadni Deane'a i
naoy mu kajdanki. Ale zaledwie ukoczy sw czynno,
poj wszystko. Gow winia opasywa skrwawiony banda;
czonki mia pomdlae. Spojrza zamglonymi oczyma w
twarz sieranta i zrozumiawszy wreszcie, co si stao, wyda
39

cichy pomruk.
W jednej chwili Mac Veigh klcza ju przy nim.
Poprzednio widywa Deane'a dwukrotnie w forcie Churchilla,
ale nigdy nie oglda go z tak bliska. Twarz jeca bya okropnie
wyniszczona moralnym i fizycznym cierpieniem. Policzki mu
zapady, a siwe oczy poczerwieniay wrd dugich wdrwek
poprzez gryzce mrozy i wichry. Nie bya to jednak twarz
przestpcy, lecz czowieka, ktremu Billy chtnie by zaufa;
twarz ozdobiona jasnym wsem, odwana i energiczna,
wieszczca charakter szczery i otwarty.
Billy poj natychmiast, dlaczego Deane nie zamordowa go,
majc po temu wspania okazj. Deane nie nalea do tych, co
uderzaj w mroku lub w plecy. Darowa mu ycie, wci
jeszcze wierzy bowiem w ludzko czowieka; i na myl o
tym, jak paci za ow wspaniaomylno, Billy uczu gryzcy
wstyd. Uj oburcz jedn z doni Scottie Deane'a.
To, co czyni, czyni wbrew swojej woli! wykrzykn
prdko. Diabelska rzecz, nakada kajdanki rannemu! Ale
tak trzeba! I w ogle nie bybym tutaj, gdyby nie to, e kapral
Bucky Smith i dwaj inni odnaleli wasz trop w starym
obozowisku. Schwytaliby was na pewno! A to byoby straszne
dla niej... Rozumiesz? Jej grozioby niebezpieczestwo! Wic
postanowiem wyprzedzi ich i sam was pojma!
Chc, eby zrozumia! I sdz, uwierzysz mi... Zreszt
syszae wszystko lec w tej skrzyni, gdy ja mylaem, e tam
ley trup. Kln si na Boga, mwiem szczer prawd! Nie
cigabym was! Cieszyem si, e zdoalicie umkn. Ale ten
Bucky to otr i ajdak! Gdy bdziecie moimi winiami, moe z
czasem zdoam wam dopomc... Oni tu zaraz nadejd...
Mwi prdko, a gos dra mu podnieceniem. Oczy rannego
nie schodziy wcale z twarzy Mac Veigha. Gdy ten umilk,
lgny do niej jeszcze, z wyrazu jej wnioskujc o prawdzie
syszanych sw. I nagle do winia zacisna si na rku
40

Billy'ego.
Porzdny z ciebie chop, Mac Veigh! rzek Scottie Deane
krtko. To, co stao si dzi, i tak musiao si sta prdzej
czy pniej. Ciesz si, e ty mnie schwytae, nie kto inny.
Bdziesz si opiekowa ni?
Bd! Chobym mia walczy i zabija dla niej! W oczach
rannego zapon nagy bysk.
Wanie to uczyniem! zawoa, kurczowo ciskajc rk
sieranta. Zabiem dla niej! Tamten to by take otr i
ajdak. Na moim miejscu postpiby tak samo!
Spojrza znowu w twarz Billy'ego.
Ciesz si, e mwi o rnych takich rzeczach, gdy
leaem w tej skrzyni... doda. Gdyby Iza bya nie tak
czysta i niewinna, uczubym moe pewn zazdro... Teraz
wiem, e zaopiekujesz si ni jak brat. Niewielu ludziom
ufaem w yciu, tobie ufam!
Billy pochyli si nad nim. Na twarzy mia rumieniec, gos mu
dra.
Niech ci Bg da zdrowie za te sowa! wyszepta. Dwik
z gbi boru zelektryzowa obu mczyzn.
Wzia psy i posza po drzewo rzek Scottie. Teraz?
wraca.
Billy skoczy na rwne nogi i spoglda wstecz, ku zboczu. On
take usysza dwik, dwik inny i pyncy z innej strony.
Zwrci si do rannego i rozemia si smutno.
I oni rwnie id! odpar. Sun w d pochyoci.
Wezm twoj bro, stary. By moe, dojdzie do walki!
Woy do swego futerau rewolwer Deane'a i szybko
wyprni magazyn jego fuzji.
Gdzie mj karabin? spyta.
Rzuciem go po drodze rzek Scottie. Nie ma tutaj
innej broni!
I Billy czeka, podczas gdy Izabela Deane wioda sanie i psy
41

rd nisko zawieszonych jodowych gazi.


VI. UCIECZKA
Brnc poprzez gszcz drzew iglastych, po kolana w niegu,
na czele swojego zaprzgu, Izabela Deane umiechaa si do
ma. Naraz ujrzaa Mac Veigha i umiech na jej twarzy
zastyg. Gdy wynurzya si na polank, dzielio j od obu
mczyzn zaledwie dwadziecia stp i Billy wyranie usysza
jej zdawiony okrzyk. Stana i uniosa rce ku piersi.
Deane poruszy si, a na jego bladej i znuonej twarzy
promienia pogodny umiech; z okropnym krzykiem Iza
skoczya ku niemu, pada na kolana tu obok i oburcz
szarpna kajdanki. Billy odwrci si. Sysza jej pacz i
sysza stumiony, krzepicy gos Scottie Deane'a. Jk blu
wyrwa mu si z ust, zacisn pici, mylc o tej strasznej
chwili, gdy bdzie musia spojrze w twarz nade wszystko
umiowanej kobiety.
Oprzytomnia na dwik jej gosu. Zerwaa si na nogi i staa
teraz przed nim, dyszc jak cigane zwierz. Ujrza w jej
oczach to, czego obawia si bardziej ni mierci. Wzrok jej nie
promienia ju sodycz i ufnoci. renice miaa zimne i
straszne, pene takiego obdu, e sdzi, i lada chwila skoczy
mu do garda.
W oczach tych, w dreniu obnaonej szyi, w kaniu piersi
maloway si bl i rozpacz, i strach. Billy trwa przed ni
milczc, bez sowa, z twarz blad i chodn jak nieg u jego
ng.
I pan... pan po tym wszystkim ciga nas?
Nie dodaa nic wicej. Ale ton i znaczenie sw zabolay go
bardziej, ni gdyby otrzyma fizyczny cios. W gosie jej nie
byo oburzenia i wyrzutu. Sowa paday cicho, szeptem niemal,
i godziy prosto w dusz. Zamierza uprzednie powtrzy jej to,
42

co powiedzia jej mowi by moe, wicej. Ale samotne


ycie w pustkowiach nie nauczyo go szybkiego odpierania
zarzutw. Serce kao w nim; Iza tymczasem wrcia znw do
posania rannego. Wnet te stao si to, czego oczekiwa od
dawna.
Po zboczu w d sypn tuman niegu i dobiego ujadanie
psw. Mac Veigh wysun nieco z futerau rewolwer i trwa w
pogotowiu, gdy Bucky Smith, wyprzedzajc swych ludzi,
wbieg na polank. Na widok twarzy wroga, wykrzywionej
rozczarowaniem i wciekoci, wrci Billy'emu cay jego
zwyky spokj.
Kapral jednym skokiem znalaz si u boku Scottie Deane'a.
Spojrza w d, na jego rce zakute w kajdanki, na kobiet,
ktra gwatownie szarpaa stalowy acuszek i
byskawicznie zwrci si do Billy'ego.
Jeste kamca i w! , dysza. Odpowiesz za to w
gwnej komendzie! Rozumiem teraz dlaczego wpierw dae
mu uj! O ni szo! Zapacia ci, zapacia ci wasn monet,
byle go puci wolno. Ale to si ju nie powtrzy, o nie!
Deane drgn, jakby go pszczoa uksia. Billy zobaczy blad
twarz Izy. Bucky Smith nie zdoa wymwi nic wicej. Billy
zwali si na jak piorun. Trzasn pici raz, drugi, i Bucky
run przez ognisko w nieg. Billy nie czeka, a przeciwnik
wstanie. Mia przed oczyma purpurowe byski. Zapomnia, e
inni ludzie s wok. Wiedzia tylko, e ajdak, ktrego ma
przed sob, miertelnie obrazi Iz i nim Conway lub
Walker zdoali zrobi najmniejszy gest, run znw na Bucky
Smitha.
Nie pamita wcale, jak dugo bi, lecz gdy wreszcie Conway i
Walker zdoali go odcign, Bucky lea na wznak na niegu,
rzygajc krwi z nosa i ust. Walker pochyli si nad nim. Z
trudem owic ustami powietrze, Billy poszuka oczyma Izy.
ka prawie. Nie mg sowa wymwi. Ale w jednej chwili
43

pozna, e to, czego si najbardziej obawia, mino.


Iza patrzaa na, a w oczach jej bya znowu dawna ufno.
Zrozumiaa wreszcie! Skute rce Deane'a byy zacinite
mocno; mia w renicach serdeczny bysk. I gdy przed chwil
jeszcze bl i rozpacz panoway w duszy Mac Veigha, teraz
przepeniaa j ogromna rado. Wierzya mu!...
Walker unis kaprala do siedzcej pozycji i omywa mu twarz
z krwi; gdy Billy podszed ku nim, Bucky z wysikiem sign
po rewolwer. Billy wybi mu go z rki i odrzuci precz. Potem
przemwi do Walkera.
Wiesz o tym, prawda, e jestem sierantem? spyta. Gos
mia szorstki, oficjalny. Brzmiaa w nim nuta komendy. Walker
zrozumia w lot.
Tak, wiem.
I znasz prawa tyczce niesubordynacji wobec przeoonych
bdcych na subie oraz nieodpowiedniego zachowania si
wobec nich?
Walker skin gow.
Zatem, jako zwierzchnik, w imieniu Jego Krlewskiej
Moci aresztuj kaprala Bucky Smitha i polecam odprowadzi
go do fortu Churchilla. Wrczysz take dowodzcemu tam
oficerowi list, ktry napisz. Przybd sam pniej nieco i
zo dowody, ktre wystarcz, by kaprala zwolniono ze
suby. Prosz mu naoy kajdanki!
Walker, oszoomiony, usucha bez sowa sprzeciwu. Billy
zwrci si do poganiacza.
Deane jest ciko ranny i nie moe i tumaczy.
Postaw tu przy ogniu swj namiot dla niego i jego ony. Gdy
bdziesz wraca, zabierz w zamian mj.
Z plecaka doby owek i papier. W kwadrans potem wrczy
Walkerowi list, w ktrym wymieni par faktw dotyczcych
kaprala, o tyle wanych, e miay bezwzgldnie wystarczy do
tymczasowego osadzenia go w areszcie. Tymczasem Conway
44

ustawi namiot i pomg rannemu schroni si w nim. Iza


posza w lad za mem.
Billy mia pniej krtk poufn rozmow z Walkerem i gdy
konstabl wydawa potem Conwayowi rozkazy dotyczce
podry, w oczach jego, ilekro spojrza w stron kaprala,
wieci si wrogi bysk. W cigu tych paru minut bowiem
wysucha opowieci o Francuzie Rousseau i o jego modej
onie, ktrej zbytnia atwowierno wpdzia go do grobu.
Zreszt Walker nienawidzi Bucky Smitha tak, jak nienawidzili
go wszyscy. Tote Mac Veigh by pewien, e rozkazy jego
zostan skrupulatnie wykonane.
Sanie i psy byy ju gotowe do odjazdu, a Bucky wci milcza.
Straszliwe ciosy Billy'ego oguszyy go na czas duszy. Teraz
jednak, odzyskawszy zwolna zdolno czynu i myli wsta
raptem, nie czekajc komendy Walkera, i ruszy wprost na Mac
Veigha. Przystpi do zupenie blisko. W okrwawionej twarzy
oczy lniy mu zowieszczym blaskiem; przemwi tak cicho,
e Walker i Conway syszeli tylko niewyrany szept. Sowa
kaprala byy przeznaczone jedynie dla Mac Veigha.
Za to wszystko zabij ciebie, Mac Veigh! wycharcza
Bucky. I pomimo wzgardy, jak w nim budzi ten czowiek,
Billy uczu przykry dreszcz. Moesz mi wyrzuci ze
suby, ale przypacisz to wasn skr!
Mac Veigh milcza; Bucky zreszt nie czeka odpowiedzi.
Ruszy pierwszy, a Conway z saniami poszed za nim w trop.
Billy towarzyszy Walkerowi do stp zbocza. Tam podali sobie
rce i Billy patrza w lad maej karawany, a znika za
szczytem wzgrza.
Wolno wraca do obozu. Deane, wsparty na ramieniu ony,
wyszed wanie przed namiot. Czekali na niego, a w oczach
Scottie Deane'a jania ten sam bysk, co przepoi jego renice
po zwyciskiej walce Billy'ego z kapralem. Mac Veigh nie
mia na razie spojrze w twarz Izy. Zauwaya to i ciemny
45

rumieniec obla jej policzki. Deane chcia wycign ku niemu


rce, ale trzymaa je kurczowo w swoich doniach.
Wejd lepiej do namiotu i po si doradzi Billy.
Nie miaem czasu zbada twej rany, czy powana...
Gupstwo! zapewni Deane. Uderzyem si o ska
lecc w d i zamroczyo mnie na krtko.
Billy czu, e wzrok Izy nie schodzi z jego twarzy, i nie patrzc
widzia zawarte w nim pytanie. J ciga drzewo z
przywiezionych przez ni sanek i dorzuca paliwa do ognia.
Wolaby, aby ona i Scottie jeszcze czas jaki pozostali w
namiocie. Policzki mu pony i wydawao si, e ma ogie w
yach, gdy pochwyci ukradkiem bysk stalowych kajdankw
na rkach winia.
Poprzez dym ogniska widzia, jak palce Izy wci jeszcze
obejmuj wstrtny acuch i nagle skoczy ku nim i spojrza
im w twarze. Nie ba si ju wyrazu ich oczu. Promienia cay
ogromn radoci i mwic wycign ku nim rce, jak gdyby
chcc w tej chwili oboje przycisn do piersi.
Wiecie ju, wiecie, dlaczego to uczyniem! woa
gorczkowo. Syszae, Deane, com mwi wtedy, gdy
leae zamknity w tej skrzyni. Wszystko to bya prawda! Ona
pojawia mi si w mroku jak anio i bd o niej zawsze myla
jak o aniele prawdziwym... Mao co wiem o Bogu, tym,
ktrego czcz tutaj, biorc oko za oko, zb za zb i mordujc
tego, ktry zabi. Ale w tutejszych pustkowiach jest co, co
zmusza do mylenia i kae czyni jedynie rzeczy dobre,
uczciwe... To, co wiem o Bogu, zawarem w mojej Biblii, w
tym kwiecie bkitnym i daem go jej...
Daem go jej i ona sama, na zawsze, staa si mym kwiatem
bkitnym. Nie wstydz si, Deane, mwi o tym wobec ciebie,
gdy syszae to ju dawniej i wiesz, e w mylach moich nie
ma grzechu. Bdzie mi lej, gdy odejdziecie, widzie oczyma
duszy jej twarz, sysze jej gos i pamita, e istnieje na
46

wiecie mio taka jak wasza. Bo pozwol wam odej, stary!


Po to przyszedem, by wyrwa ci z rk innych i zwrci jej.
Sdz, e teraz wreszcie zrozumiecie wszystko, co czuj...
Gos mu si zaama. Jasne oczy Izy zaglday mu w gb serca;
odpowiedzia jej dugim wejrzeniem i w bkitnych renicach
znalaz hojn dla siebie zapat. Zwrci si do Scottie Deane'a.
Klucz zgrzytn w zamku i gdy kajdanki opady na nieg,
zwary si ich donie, a na surowych twarzach obu odmalowao
si uczucie braterskiej mioci.
Ciesz si, e wiesz wszystko, Scottie! przemwi
mikko Mac Veigh. Byoby nieuczciwie, gdyby nie
wiedzia... Mog teraz myle o niej i nie bdzie to ani pode,
ani grzeszne. A gdyby kiedy potrzebowa pomocy,
gdziekolwiekby si znalaz: w Afryce czy w Poudniowej
Ameryce, napisz tylko przyjad! Najlepiej jed do
Poudniowej Ameryki. Tam dobrze... Zamelduj w gwnej
komendzie, e umare z ran odniesionych podczas ucieczki.
Skami!... Ale bkitny kwiat uczyniby to samo! A czasem,
wiesz, ten przyjaciel, ktry umie kama, jest jedynym wanie
szczerym przyjacielem... Ona skamaaby dla ciebie tysic razy!
I dla pana take! cichutko szepna Iza. Wycigna ku
niemu rce, z oczyma penymi ez szczcia
i przez chwil Billy trzyma w swych doniach jej malutk
do. Patrzy na jej gow, gdy mwia:
Bg zapaci panu kiedy! tu kanie zamao jej gos.
Da ci to szczcie, to wanie, o ktrym marzysz! Znajdziesz
bkitny kwiat, sodki, czysty i uczciwy, i wwczas dopiero
zrozumiesz naprawd, czym jest dla mnie ycie z nim!
I nagle rozpakaa si jak dziecko, zakrya twarz domi i
ucieka w gb namiotu.
O Boe... wyszepta Billy oddychajc gboko. Spojrza
w oczy Deane'a, a Deane umiechn si serdecznie.
Rozmawiali pniej we dwch do dugo, po czym Billy
47

wyj z kieszeni sakiewk.


Bdziesz potrzebowa pienidzy, Scottie rzek. Chc,
by co prdzej ten kraj opuci. Ruszaj na Vancouver. Mam tu
trzysta dolarw... Wemiesz to albo paln ci w eb!
Wepchn mu pienidze w gar, w chwili gdy Iza wychodzia
wanie z namiotu. Oczy miaa czerwone, ale umiechaa si
niosc co w rku. Pokazaa to obu mczyznom. By to
bkitny kwiat dany jej przez Mac Veigha. Teraz jednak patki
byy pooddzielane kady z osobna i w liczbie dziewiciu leay
na jej doni.
On nie moe nalee tylko do jednej osoby rzeka
mikko, a umiech zamar na jej wargach. Tu jest dziewi
patkw, po trzy dla kadego z nas!
Daa Billy'emu trzy i trzy mowi i przez chwil mczyni
przygldali si patkom lecym na ich doniach spkanych i
twardych. Potem Billy wyj z kieszeni list, w ktry przedtem
zawin pasmo wosw Izy, i schowa wraz z nimi jej dar.
Deane woy swoje patki do starej koperty. Billy przemwi
do pgosem:
Chciabym zosta sam na chwil, do obiadu. Moe by
wszed do namiotu z ni?
Gdy oboje znikli, Billy zawrci ku miejscu, gdzie zostawi
plecak, nim zacz si skrada do ogniska. Unis pakunek z
ziemi i nie przestajc i, umocowa go na ramionach. Kroczy
szybko dawnym ladem, a serce przepeniaa mu okropna,
bolesna pustka. Gdy dotar do stp zbocza, prbowa gwizda,
ale wargi mia jakby obrzmiae i gardo dziwnie cinite. Ze
szczytu wzgrza spojrza w d. Cienka smuga dymu tryskaa z
jodowej gstwy. Wilgotna mga przesonia mu oczy i z
kaniem wymwi imi Izy. Potem ruszy dalej, wracajc do
dawnej swej niedoli i yciowej pustki.
Id ju, Pelly! mia si wymuszenie. Id! Straci em
szmat czasu, ale popiesz teraz i nadrobi to!
48

Wicher zrywa si ponownie i wy rd szczytw drzew. Mac


Veigh ucieszy si. Sza zawieja. A zawieja pokrywa wszelkie
lady.
VII. OBKANIE PELLETIERA
Daleko na cyplu Fullerton, rd zgieku wichru i
podbiegunowych mrokw Pelletier walczy z gorczk z
dnia na dzie silniejsz, oczekujc powrotu Mac Veigha. Na
razie by peen wiary. Pierwszy bysk soca, ogldany przez
mae okienko w dniu wyjazdu Billy'ego, pojawi si w sam
por, by uchroni mzg samotnika od ostatecznego obkania.
Przez trzy dni z rzdu spoglda potem w okno o tej samej
porze, zanoszc w mylach gorce mody o ponowny przebysk
rajskiego objawienia na pnocnym niebie.
Ale ten sam huragan, z ktrym walczya Iza idc przez barren,
hula nad jego gow i wok chaty dzie po dniu, wyjc,
ryczc i jczc, podczas gdy w dali z hukiem pkay pola
lodowe i panowa jeszcze gbszy mrok podbiegunowych nocy,
ktry przyprawi go ju o pocztki obdu. Stara si myle
o Billy'm, o jego miaej wyprawie na poudnie, o cennych
listach, co wnet nadejd i liczy dni, robic owkiem znaki
na drzwiach, ktre wiody ku staloworudej paszczynie morza.
A przyszed dzie, gdy wiara w nim zamara. Osdzi, e
zblia si ku niemu mier. Przeliczy znaki na drzwiach
i przekona si, e jest ich szesnacie. Przed szesnastu dniami
wanie Billy ruszy w drog. Jeli wszystko poszo dobrze,
Billy ju wraca, a za tydzie bdzie w domu.
Na wychudej, zartej gorczk twarzy Pelletiera ukaza si
tragiczny umiech. Pomyla, e na dugo przed upywem tego
tygodnia umrze... Lekarstwa i listy nadejd za pno. Ostatni
znak na drzwiach wycign owkiem w dug lini i na kocu
jej nagryzmoli prawie nieczytelnie:
49

Drogi Billy, zdaje mi si, e dzie ten jest dla mnie ostatni!
Potem, zataczajc si, pobrn od drzwi ku oknu.
Tam, zewntrz, byo to, co przyprawiao go o mier: pustka
obdna, samotnia, kraina bez ycia, sigajca setki mil dalej,
ni siga jego wzrok. Na pnocy i wschodzie nie widniao nic
prcz lodu; lodowe gry i zwaliska, biae w pobliu, stalowe
dalej nieco, purpurowoczarne w gbi.
W powietrzu dra nieustanny warkot prdw podwodnych,
ktre wci walczc o miejsce szy a do Oceanu Lodowatego;
czasami ozwa si grzmot gr lodowych, co pkay raptem,
niby przecite noem na p. Dwiki te obijay si mu o uszy
ju od piciu miesicy, a prcz nich nie sysza innych gosw,
tylko swj wasny i Mac Veigha oraz bekot pewnego starego
Eskimosa. W cigu czterech miesicy raz jeden oglda soce,
tego ranka wanie, gdy Billy wyrusza na poudnie. Sta si
wic pobkanym. Inni przed nim stawali si obkani
zupenie.
Przez szyb przywar oczyma do piciu prostych drewnianych
krzyy, znaczcych mogiy tamtych. rd kolegw z
krlewskiej konnej policji zwano ich bohaterami. W krtkim
czasie on, konstabl Pelletier, powikszy to grono. Mac Veigh
opisze ca histori i pole pismo jej, wiernej maej
dziewczynie, ktra czeka daleko na poudniu; a ona na zawsze
zachowa w pamici swego bohatera i nie zapomni o jego
grobie na cyplu Fullerton, najbardziej na pnoc wysunitym
posterunku sprawiedliwoci.
Ale grobu tego nie ujrzy nigdy! Nigdy te nie zoy na nim
kwiatw, tak jak kada je na grobie matki. Nie dowie si
wszystkiego o nim! Nie dowie si poowy nawet! Jak
bezbrzenie tskni do dwiku jej gosu, do dotknicia rki, do
bysku bkitnych oczu. Jak marzy o niej przed mierci...
Mieli si pobra w sierpniu, po ukoczeniu jego suby.
Obiecaa na czeka... A w sierpniu lub w lipcu dostanie
50

wiadomo, e konstabl Pelletier umar!


Z okropnym kaniem odwrci si od okna, siad przy stole
stojcym tu obok ka i po raz tysiczny, czerwonymi,
penymi gorczki oczyma spojrza na fotografi narzeczonej.
Zdaniem Tommy Pelletiera dziewczyna bya cudownie pikna,
w koronie kasztanowatych wosw i z oczyma, ktre zdaway
si mwi wci o mioci. I po raz tysiczny odwrciwszy
fotografi, wyczyta sowa napisane jej rk:
Mj zoty, jedyny chopcze! Pamitaj, e zawsze jestem przy
Tobie, zawsze o Tobie myl, zawsze si za Ciebie modl i
wiem, drogi, e zawsze bdziesz postpowa tak, jakby
postpi majc mnie przy sobie.
Mj Boe... jkn Pelletier nie mog przecie umrze,
nie mog!... Powinienem y, by j zobaczy!
Wyczerpany, opad na tapczan. W mzgu czu ogie. Zacz
majaczy i zdao mu si, e syszy jej gos, to znw, e sam do
niej przemawia ale wydawa jedynie nieartykuowane
dwiki, a Kazan, jednooki pies eskimoski, unoszc z ziemi
kudaty eb, podejrzliwie wszy. Od dnia wyjazdu Mac Veigha
Kazan niejednokrotnie sysza majaczenie biednego Tommy,
tote uspokoi si wkrtce i zoywszy eb na apach,
zadrzema znowu.
Upyno wiele minut, gdy znw unis gow ku grze.
Pelletier milcza. Ale pies, wcigajc nozdrzami powietrze,
wsta, podszed do drzwi, zaskomli cicho i wrciwszy do oa
chorego, tkn go nosem w zwieszon do. Potem siad na
zadzie i z garda wydaro mu si aosne, paczliwe wycie,
przecige a straszne, takie wanie, jakim indiaskie psy
egnaj zmarych panw. Dwik ten zbudzi chorego. Pelletier
unis si na ku i poczu, e bl i gorczka raz jeszcze
zniky.
Kazan... Kazan... prosi sabym gosem. Za wczenie
paczesz... Przecie nie umarem dotd!
51

Kazan podszed do okna wychodzcego na wschd i stan


oparty apami o parapet. Pelletier uczu przykry dreszcz.
Wilki znw... wyszepta. A moe tylko lis!
Tommy przyzwyczai si mwi sam do siebie; jest to
powszechnym naogiem mieszkacw Dalekiej Pnocy, gdzie
czsto jedynym dwikiem przerywajcym monotonn cisz
jest brzmienie wasnego gosu. Mwic podszed do okna i
wyjrza razem z psem.
Od wschodu sao si pustynne barren, olbrzymie i martwe, bez
chaszczy nawet lub ska, przywodzc zawsze na myl
Pelletierowi widziany kiedy, peen grozy obraz Pieko
Dorego . Niebo wisiao nisko, cikie jak zom granitu, tu i
wdzie barwione purpur, w kadej chwili, zda si, gotowe
sypn niegiem. Pomidzy niebem a ziemi lea ndzny
wiat, o ktrym Mac Veigh wyrazi si kiedy, i jest to dom
obkanych pod wezwaniem Boga.
Mimo e jednooki Kazan i wyczerpany gorczk Pelletier nie
sigali wzrokiem zbyt daleko, to jednak po chwili rozrnili
obaj jaki bliej nie okrelony ksztat, suncy zwolna ku ich
chacie. Pelletier osdzi najpierw, i jest to lis; potem wilk;
wreszcie, gdy ksztat rs coraz bardziej samotny o. Kazan
warkn krtko. Sier na karku zjeya mu si gronie.
Pelletier patrzy ze wzrastajcym nateniem, przyciskajc
twarz do chodnej szyby i naraz wyda podniecony okrzyk.
To co, brnce przez nieg ku chacie, to by czowiek! Zgity
niemal wp, chwia si i zatacza, postpujc jednak naprzd.
Pelletier z trudem dotar do drzwi, cofn zasuw i uchyli je
nieco. Potem, zmoony chorob, pad znowu na brzeg oa.
Zdawao mu si, i wiek cay min, nim wreszcie usysza
kroki. Szy chwiejne i nierwne, a wnet potem w szparze drzwi
pojawia si obca twarz. Bya straszna, zaronita, z dziko
patrzcymi oczyma, ale jednak twarz biaego czowieka.
Pelletier spodziewa si ujrze tuziemca; tote skoczy na
52

rwne nogi, cudem odzyskujc siy.


Je! Daj mi cokolwiek je... W imi boe, bagam...
Obcy zwali si na podog i wpi w twarz Pelletiera dwoje
oczu penych zwierzcego podania i chciwoci. Pelletier
poda mu flaszk whisky i przybysz j pi wielkimi ykami.
Potem z trudem wsta, a Tommy opad na stojce opodal
krzeso.
Jestem chory... rzek. Sierant Mac Veigh uda si do
fortu Churchilla, a ze mn, zdaje si, le. Musi pan sam sobie
zaradzi. Oto chleb i miso.
Whisky dodaa si obcemu. Spojrza na Pelletiera i umiechn
si, yskajc tymi zbami rd gstego zarostu. Spojrzenie to
wywoao u chorego przypyw energii. Odruchowo dotkn
praw rk biodra, w miejscu gdzie zawsze nosi rewolwer. Nie
znalaz go tam jednak i uprzytomni sobie, e bro ley obecnie
pod poduszk.
Gorczka, co? spyta marynarz. Pelletier pozna, e
nieznajomy jest marynarzem.
Przybysz zdj ciki paszcz i rzuci go na st. Potem,
zgodnie ze wskazwkami gospodarza, zacz szuka zapasw
ywnoci; nie mino pi minut, jak ju chciwie jad. Pelletier
usiad przy stole naprzeciwko niego i wtedy dopiero odezwa
si.
Kim pan jest? I skd pan, u Boga, idzie? spyta.
Blake Jim. Blake to moje nazwisko. Id z miejsca, ktre
nazywam Przesmyk Godowych Igloo. Znajduje si ono
o trzydzieci mil w gr wybrzea. Przed picioma miesicami
pozostawiono mnie o sto mil std, dla pilnowania skrytki
nalecej do wielorybnika Johna Sydneya. Tymczasem napr
lodw zniszczy schowek; wtedy ruszylimy na poudnie,
polujc i przymierajc godem, ja i ona.
Ona?! wykrzykn Pelletier.
Eskimoska squaw! rzek Blake wycigajc z kieszeni
53

czarn faj. Kapitan kupi j, aby dotrzymywaa mi


towarzystwa. Zapaci jej mowi czterema workami mki i
noem. Czy ma pan tyto?
Pelletier wsta, by przynie tyto. Zdziwiony by czujc, e
nogi nosz go znacznie pewniej, a sowa Blake'a jakby
rozwietlaj mu umys. Obaj, Mac Veigh i on, zwalczali
zaciekle niemoralne transakcje dokonywane przez biaych,
kupujcych
i sprzedajcych eskimoskie dziewczta a oto Blake sam si
przyznaje do podobnego wystpku. Blisko czynu chwilowo
stumia chorob Pelletiera. Przynis tyto i siad.
Gdzie jest ta kobieta? spyta.
Tam, w igloo... wyjani Blake. Zbudowalimy
lodow chat i zowilimy morsa . Cae miso poszo. W
kadym razie w obecnej chwili nie ma przypuszczalnie nic!
rozemia si chrapliwie, nabijajc fajk. Dobrze jest wle
znowu w skr biaego czowieka!
Ale ona yje jeszcze?! nalega Pelletier.
Wtpi! odpar Blake. Bya tak osabiona, e gdy
odchodziem, prawie nie moga si rusza. Chocia te bydlaki
eskimoskie maj twardy ywot, szczeglnie kobiety...
Oczywicie wrci pan po ni?
Tamten patrza przez chwil w zarumienion twarz konstabla,
potem rozemia si, jakby usysza dobry kawa.
Ani myl, mj chopcze! Nie przeszedbym ponownie tych
trzydziestu mil, tam i z powrotem, za cen wszystkich
Eskimosek!
Oczy Pelletiera bysny silniej, gdy pochyla si nad stoem.
Suchaj, ty rzek. Pjdziesz po ni zaraz, rozumiesz?!
Pjdziesz po ni!
Nagle urwa. Wlepi wzrok w kurtk marynarza i signwszy,
byskawicznie chwyci z niej co palcami. Zdumiony okrzyk
doby si z jego warg. Trzyma w rku wos; wos do dugi i
54

nie nalecy do tuziemki. W szarej pomroce, idcej z zewntrz,


jedwabista ni lnia zotem.
Pelletier wpi grone oczy w twarz Blake'a.
Kamiesz! rzek twardo. To nie jest Eskimoska!
Blake unis si z krzesa, oburcz wsparty na stole, wysuwajc
do przodu brutaln gb. W postawie tej bya tak wyrana
groba, e Pelletier uskoczy odruchowo poza zasig jego
ramion. Z przeklestwem na ustach Blake rzuci st o ziemi i
run wprost na chorego.
Zabij ci! rycza. Zabij i wsadz tam, gdzie j
wsadziem! A gdy twj koleka przyjdzie...
Rce jego chwyciy gardo Pelletiera; ale nim zacisny si
dostatecznie mocno, z warg chorego wyszed krzyk:
Kazan! Kazan! Kazan!
Z wilczym charkotem stary, jednooki pies skoczy na
marynarza i we trjk zwalili si na ko. Atak Kazana
oderwa na chwil jedn z doni Blake'a od garda Pelletiera;
wyzyskujc ten moment, Pelletier zdoa wsun rk pod
poduszk. Blake zamierzy si wanie na psa ogromnym,
wydobytym zza pasa noem, gdy Pelletier strzeli. Chwyt
marynarza osab. Bez jku osun si na ziemi, a policjant, z
trudem unisszy si, wsta. Zby Kazana szarpay wci
jeszcze nog trupa.
Dosy, stary rzek Pelletier odcigajc psa na bok.
Ale walka bya ostra!
Siad i spojrza na Blake'a. Wiedzia, e ten ju nie yje. Kazan,
jec sier na karku, obwchiwa gow marynarza. I raptem
smuga wiata wpada przez okno do wntrza. To byo soce!
Soce, od czterech miesicy ogldane po raz drugi. Radosny
okrzyk wyrwa mu si wprost z serca. Urwa go jednak w
poowie. Na pododze obok Blake'a lnio co w sonecznym
blasku i Pelletier w jednej chwili pad na kolana.
By to zotawy wos znaleziony poprzednio na kurtce
55

marynarza; w poowie przykrywaa go fotografia, ktra spada


ze stou, gdy ten si przewrci w czasie walki. Z fotografi
ukochanej w jednej rce, a tym kobiecym wosem w drugiej,
Pelletier wsta i spojrza w okno. Soce zniko. Ale jego krtki
bysk doda nowych si choremu. Radonie zwrci si do
Kazana.
To co znaczy, stary! rzek niskim, zdawionym gosem.
Soce, fotografia i to! Ona nam to przysaa, syszysz! Ona
przysaa!... Zdaje mi si, e mwi do mnie i kae i, szuka...
Tommy mwi ona nie byby mczyzn, gdyby nie
poszed, choby ci nawet przyszo skona w drodze! Moesz
jej zanie troch ywnoci to ona mwi, stary! a czy
umrzesz tu, czy w eskimoskim igloo, to przecie wszystko
jedno! Zostaw par sw do Billy'ego, a kobiecie daj tyle
zapasw, by przetrwaa, nim on si zjawi! Billy zabierze j
stamtd, a ciebie pochowa. Oto jak mwi ona, Kazan! Idziemy
zatem!
Obejrza si w krg, na p przytomnie.
Wprost w gr wybrzea! wybekota. Trzydzieci
mil! Damy temu rad, stary!
Zacz adowa ywno do worka. W niegu za drzwiami
stay mae sanki. Gdy woy ju podrn odzie, przytroczy
wr do sa, umieszczajc obok troch drzewa, naft i koce.
Skoczywszy napisa par sw do Mac Veigha i przypi
papier do drzwi. Potem zaprzg Kazana do sanek i ruszy w
drog, pozostawiajc zmarego tam, gdzie pad.
Byaby zadowolona z nas! zwrci si ponownie do psa.
Cieszyaby si, Kazan! Niech Bg ma w swej opiece to
zote, mae serduszko!

56

VIII. MALEKA TAJEMNICA


Pelletier posuwa si skrajem skutego lodem wybrzea. Szed
wolno, przecierajc szlak dla psa, ktry nata wszystkie
minie starczego ciaa, aby ucign zaadowane sanki.
Podniecony nadzwyczajnym zdarzeniem Tommy odzyska na
krtko stracone siy, teraz jednak sab na nowo. Ale dawna
niemoc nie wracaa z poprzedni groz. Na razie najsabiej
dopisywa mu wzrok.
Dugie tygodnie gorczki zmczyy mu oczy do tego stopnia,
e wiat wok wydawa si nowy i dziwny. Widzia jedynie na
parset krokw przed sob, a poza t granic krajobraz szarza i
mtnia. Zauway raptem, e sytuacja zawiera w sobie
jednoczenie wiele tragizmu i komizmu Kazan bowiem ma
tylko jedno oko, podczas gdy on sam jest nieomal lepcem.
Rozemia si wic i gono przemwi do psa:
Przypomina mi to ciuciubabk! Wiesz, stary, bawilimy si
w t gr bdc dziemi. Wizaa mi chustk na oczach i
ganiaem za ni po starym sadzie, a gdy schwytaem wreszcie,
zgodnie z zasad gry, pozwalaa si pocaowa! Raz wleciaem
na jabonk...
Kocem rakiety nienej zaczepi o szczelin w lodzie i pad
twarz w nieg. Wsta prawie natychmiast i mwi dalej:
Bawilimy si w t gr, stary, nawet wtedy, gdy bylimy ju
prawie doroli. Ostatnim razem miaa ju siedemnacie lat.
Wosy nosia splecione w cikie warkocze, ale si jej w biegu
rozploty, tak e gdy j zapaem i zdjem chustk, zobaczyem
tylko oczy i usta miejce si wrd zwichrzonej gstwy. I
wtedy wanie przygarnem j ku sobie bliej ni
kiedykolwiek i powiedziaem, e stworz dla nas dom... A
potem przywdrowaem tutaj!
Stan i pici przetar oczy. Gdy w chwil pniej ponownie
ruszy naprzd, zacz ple rzeczy, ktrych ani Kazan, ani
aden inny ywy stwr nie mgby poj. Ale chocia obd
57

kad mu w usta dziwne sowa, w duszy pozostaa niezmiennie


ch czynu. Igloo i zgodniaa kobieta, ktr Blake porzuci,
tworzyy wyrany i niezatarty obraz. Musi znale igloo, a
igloo ley nad morzem. Nie wolno mu przegapi lodowej
chaty, jeli tylko starczy si na trzydziestomilow wdrwk.
Nie bra wcale pod uwag, e marynarz mg zega i chata
znajduje si, by moe, znacznie dalej lub znacznie bliej.
Dochodzia druga, gdy zatrzyma si, by zagotowa herbat.
Zdawao mu si, e przeby najmniej osiemnacie mil; w
rzeczywistoci pokry nieco wicej ni poow tej przestrzeni.
Nie czu godu i sam nie jad nic, ale Kazana hojnie nakarmi
misem. Gorca herbata z dodatkiem whisky wzmocnia go na
razie bardziej ni jakiekolwiek jedzenie.
Najwyej pitnacie mil! rzek do Kazana. Damy
sobie rad! Dziki Bogu, damy sobie rad!
Gdyby mia lepszy wzrok, dojrzaby i rozpozna olbrzymi,
niegiem pokryt ska, zwan lepy Eskimos, a pooon o
dziewi mil od ich chaty, lecz bdc na p lepcem, ruszy
peen nadziei naprzd. W gowie czu ostry bl i z trudem
wlk nogi. Krtko po drugiej dzie si skoczy; ale e o tej
porze roku w tamtych stronach jest maa rnica midzy dniem
a noc, wic Pelletier prawie jej nie zauway. Wizerunek igloo
i konajcej w nim kobiety to gin, to pojawia si znw w jego
mzgu. Czasem zupena ciemno pochaniaa wszelk myl.
Zmys czynu i wytrwania gin zwolna; wreszcie Pelletier
zachwia si i pad na sanki. Dalej, Kazan! zawoa
sabo. Dalej! Id naprzd!
Kazan, rozwarszy pysk, szarpn i gowa Pelletiera opada na
wr z ywnoci.
Po chwili Kazan usysza stknicie; wwczas stan i obejrza
si, cicho skomlc. Czas jaki siedzia na niegu, wszc
dziwn wo, ktra spywaa ku niemu z powietrza. Potem
ruszy dalej, wlokc sanki nieco sprawniej i skowyczc bez
58

ustanku. Gdyby Pelletier by przytomny, pognaby psa wprost


przed siebie. Ale stary Kazan, pozostawiony wasnej
inicjatywie, zmieni kierunek. W cigu nastpnych dziesiciu
minut dwukrotnie przystawa, wszy i za kadym razem
wybiera odmienny kurs. W p godziny potem dotar do
biaego kopca, ktry wzbija si ponad nien pustk. Tam
siad na zadzie, unis kudaty eb ku ciemnym niebiosom i po
raz drugi tego dnia wyda przecigy, paczliwy skowyt,
wietrzc w pobliu mier.
Dwik ten zbudzi Pelletiera. Siad, przetar oczy, powsta z
trudem i o kilkanacie krokw ujrza biay kopiec. Dziki
odpoczynkowi ponownie wrcia mu jasno mylenia. Pozna,
e ma przed sob igloo. Rozrni wejciow wnk i
wziwszy w do latarni, poczapa ku niej. Zmarnowa p
tuzina zapaek, nim mu si udao zapali wiato. Potem wlaz
do wntrza, a stary Kazan depta mu po pitach.
W niegowej chacie panowa przykry odr pleni. Nie byo
sycha adnego dwiku, nie wida adnego ruchu. Latarnia
owietlaa ma izb; Pelletier ujrza na ziemi stos kocw i
skr niedwiedzi. Ani ladu ycia! Instynktownie obejrza si
na psa. eb Kazana pry si w stron kocw, uszy mu drgay,
oczy pony dziko, a cichy skowyt bekota w gardle.
Pelletier raz jeszcze zwrci uwag na stos koder i j wolno
stpa ku niemu. Odrzuci na bok niedwiedzie futro i znalaz
to, o czym Blake mu wspomina kobiet! Czas jaki patrza
na ni osupiay, potem pad obok na kolana, a cichy okrzyk
wydar mu si z piersi. Blake mwi prawd! To bya
Eskimoska! Nie ya ju... Ale nie umara z godu. Marynarz j
zabi!...
Pelletier zerwa si znw na nogi i spojrza w krg. Wic ten
zoty wos, wos biaej kobiety, nie znaczy nic?! Ale co to!
Skoczy wstecz, do swego psa, przejty do gbi schorowanych
nerww dwikiem i ruchem, ktry doszed go
59

niespodziewanie z najdalszego i najciemniejszego kta igloo.


Kazan szarpn si u jego stp, drc i skomlc, trzymany na
uwizi przez sanie, ktre ugrzzy w zbyt wskim otworze
wejciowym. Dwik ozwa si ponownie: ludzki, aosny
gos!
Z latarni w doni Pelletier skoczy wprost na ten gos. Na
pododze lea nowy zwj koder, ale ten zwj si porusza. W
jednej chwili odrzuci koce, tak samo jak odrzuci poprzednie,
a gdy opady na boki, serce zadygotao w nim jak szalone.
Blask latarni owietli drobn, szczup twarzyczk i zote
wosy maego dziecka. Ogromne, wylke oczy patrzyy w
gr, a gdy uklk obok, w obliczu tego cudu nie mogc sowa
wykrztusi, oczy si przymkny, ozwaa si natomiast aosna
skarga, ktr Kazan usysza pierwszy, gdy podchodzili do
igloo. Pelletier odepchn koce i porwa dziecko w ramiona.
To dziewczynka! Malutka dziewczynka! krzykn do
psa. Prdzej, stary! Wya std! Cofnij si!
Zoy dziecko na kodrach i pchn Kazana wstecz. Zdawa by
si mogo, i wstpia we sia dwu ludzi, gdy rozwija derki i
wysypywa na nieg zawarto wora.
To ona posaa nas, stary woa kajc prawie. Gdzie
jest mleko i maszynka?
W chwil potem by ju ponownie we wntrzu igloo, niosc
puszk skondensowanego mleka, garnek i spirytusow
maszynk. Palce dray mu tak silnie, e z trudem zapali knot,
a gdy otwiera noem puszk, zobaczy, jak oczy dziecka
rozszerzaj si nadmiernie, a po chwili zamykaj si znowu.
Jeszcze tylko minut! P minuty tylko! baga lejc
mleko do garnczka. Godne malestwo, co? Zgodniae
bardzo?...
Trzyma garnczek tu nad bkitnym pomieniem i patrza ze
zgroz na malek, wyblad twarz. Milczenie dziecka
przeraao go. Umacza palec w mleku i uzna, e jest do
60

ciepe.
Kazan! Dlaczego nie przynielimy filianki? Wyskoczy
znowu przed chat i powrci niosc blaszany
kubek. W nastpnej chwili trzyma ju dziecko w ramionach i
przemoc wlewa mu w usta pierwsze krople mleka.
Dziewczynka otwara oczy. Zda si, ycie weszo w jej drobne
ciako i pia ju sama, gono cignc wargami pyn, a
chudziutk rczk trzymajc opiekuna za rkaw.
Pelletier dygota cay z bezmiernego szczcia. Napoi
malestwo poow mleka, a potem zawin troskliwie w ciepy,
rzdowy koc, tak e jedynie twarz i zota splatana czupryna
wygldaa z powijakw. Przez chwil trzyma j tu obok
latarni. Patrzaa na niego szeroko rozwartymi, penymi
ciekawoci oczyma, bez cienia strachu jednak.
Niech ci Bg bogosawi, kruszynko! woa coraz
bardziej zdumiony. Kto jeste i skd si tu wzia? Masz
najwyej trzy lata, to fakt! Gdzie s twoi mama i papa?
Posadzi j znw na derach.
A teraz, Kazan rozpalimy ogie!
Unis latarni nad gow i znalaz wnet ciasny komin, ktry
Blake zrobi w lodowym suficie. Potem wyszed po drzewo, a
po drodze uwolni Kazana z uprzy. W chwil pniej
niewielki, prawie bezdymny pomie owieca i ogrzewa
wntrze igloo. Gdy Pelletier zbliy si do dziewczynki, znalaz
j pic. Pogadzi dziecko po gwce, a wziwszy na rce
ciao zmarej Eskimoski, wynis je na zewntrz i zoy w
niegu, o sto metrw mniej wicej od igloo.
Przystan potem na chwil, zdziwiony wasn si. Przecign
ramiona nad gow i gboko wchon mrone powietrze.
Zdao mu si, e zasza w nim jaka gboka zmiana, a mzg
uwolni si od gniotcego ciaru. Kazan pody za swym
panem a tutaj; Pelletier pochyli si i spojrza na psa.
Ju mino, Kazan! zawoa pgosem, sam swemu
61

szczciu nie wierzc. Nie jestem ju chory!


Zawrci w stron igloo. Latarnia i ogie agodnie owietlay
wntrze chaty. Robio si ciepo. Zrzuci wic cik kurt,
przysun niedwiedzie futro bliej pomieni i usiad z
dzieckiem na rku. Maleka wci jeszcze spaa. Jak konajcy
z godu czowiek patrzy na zastawion uczt, tak Pelletier
patrza na jej wychudzon twarzyczk.
Szorstkimi palcami ostronie musn zote wosy. Umiechn
si. Oczy mu lniy. Zniy gow bardzo wolno i nieco
lkliwie. Wreszcie wargi jego musny policzek dziecka. A
potem ciemn, wichrami i mrozem spalon twarz przytuli do
malekiej twarzyczki tajemniczej istoty, znalezionej tak nie
spodzianie na kracu wiata.
Kazan, siedzc na zadzie, przyglda si temu uwanie. Potem
skuli si w kb przy ogniu i zasn. Pelletier trwa tak dugi
czas, trzymajc dziecko w ramionach; koysa je, chwiejc si
to w przd, to w ty, a rado rosa w nim i potniaa z kad
chwil. U swej piersi czu leciutkie "bicie malekiego serca;
twarz mu ogrzewa oddech dziewczynki, a drobna rczka
trzymaa go za palec.
Setki pyta cisno mu si do mzgu. Kim bya ta opuszczona
kruszynka? Kim byli jej matka i ojciec i gdzie si znajdowali
teraz? W jaki sposb znalaza si w towarzystwie Blake'a i
Eskimoski? Blake nie by jej ojcem. Eskimoska nie bya jej
matk. Co za dramat rzuci j w te kraje?
Ogarniaa go rado niezmierna, czu bowiem, e nikt nie zdoa
zagadek tych rozwiza. Naleaa do niego! Znalaz j! Nikt
nie przyjdzie mu jej zabra! Nie budzc maej wsun rk do
kieszeni na piersi i wyj fotografi dziewczyny o agodnym
spojrzeniu, ktra miaa zosta jego on. Ju mu wywietrzay z
gowy myli o mierci. Dawny strach i choroba pierzchy!
Wiedzia, e bdzie teraz y!
Moja ty... szepn wszystko to za twoj spraw... I
62

wiem, bdziesz si cieszy, gdy ci j przywioz...


A potem do picej dziewczynki:
A ty, jeli nie masz innego imienia, bd ci musia nazwa
Tajemnica! Jak uwaasz, moja Maleka Tajemnico?,,.
Gdy unis znw wzrok znad fotografii, oczy Malekiej
Tajemnicy byy szeroko rozwarte i uparcie patrzyy mu w
twarz. Rzuci co prdzej fotografi narzeczonej i schyli si po
garnczek z mlekiem stojcy przy ogniu. Dziecko pio rwnie
arocznie jak przedtem, a Pelletier szepta do jej uszka
pieszczotliwe sowa. Gdy skoczya, wzi znw fotografi do
rki, wierzc, e dziecko pojmie jej tre.
Patrz! zawoa. adna?
Ku jego zdumieniu i radoci Maleka Tajemnica, wysunwszy
rczki, opara paluszek o twarz dziewczyny. Potem spojrzaa w
gr, w renice Pelletiera.
Mama? spytaa cichutko.
Pelletier chcia przemwi, ale co mu zawadzao w gardle.
Pomie przelecia mu po ciele; rado, zbudzona tym jednym
sowem, napenia oczy fal gorcych ez. Gdy wreszcie zdoa
si odezwa, gos mu dra stumionym kaniem.
Tak, maleka... wyszepta. Masz racj, to twoja
mama!
IX. SEKRET ZMAREGO
W tydzie pniej, o szarym brzasku, Billy Mac Veigh
nadjecha ze swymi psami o bolenie podbitych apach,
przywoc listy i lekarstwa. Ca ubieg noc spdzi na szlaku
i nogi dolegay mu porzdnie. Mia dusz pen trwogi, gdy
ujrza wreszcie, ponad zwaami lodowcw, ciemne skay cypla
Fullerton. Ba si otworzy drzwi chaty. Co znajdzie
wewntrz?... W cigu ostatnich czterdziestu omiu godzin
myla wci o swym koledze i doszed do wniosku, e
63

zastanie go raczej martwego ni ywego.


Ale jeli si myli, jeli Pelletier yje, co za dziwne rzeczy
opowie mu dzi jeszcze. Wiedzia bowiem, e musi si przed
kim zwierzy a Pelletier potrafi dochowa tajemnicy i
zrozumie wszystko... Dzie po dniu wdrujc wprost na
pnoc, Billy czu w sercu coraz wikszy smutek i samotno.
Stara si usun Iz poza obrb swych myli, ale okazao si to
niemoliwe.
Stawaa mu w oczach tysicem wizji i z kad mil, gdy
oddalenie midzy nimi roso, duchowa blisko zaznaczaa si
coraz wyraniej. Cierpia ogromnie, ale mimo to czeka, peen
niepojtej wiary, e radosna nagroda przyjdzie...
I ju si cieszy na myl, e darowa ycie i szczcie tym
dwojgu. Co dnia myla o tym, ktrdy wiedzie ich tajemniczy
szlak. Z eskimoskiej wsi wysa goca do fortu Churchilla z
dugim raportem dla dowdcy. W raporcie tym skama.
Donis, e Scottie Deane zmar od ran odniesionych w czasie
upadku. Ani chwili nie aowa tego kamstwa. Obiecywa
rwnie, i jak tylko postawi Pelletiera na nogi, wrci do fortu,
by zoy zeznania w sprawie Bucky Smitha.
Przypiesza znuony chd, podczas gdy psy dary si z
lodowej gadzi na wyniosy brzeg i patrza przed siebie
bystro. Psy cigny z nateniem, wo domu bowiem echtaa
im nozdrza. Wreszcie ukaza si dach chaty. Oczy Mac Veigha
lniy radonie.
Pelly, stary chopie! mrucza ucieszony. Pelly, Pelly...
Wpatrzy si uwaniej. Potem rzuci sforze krtki rozkaz i
stan. Otar pot z twarzy. Westchnienie ulgi wydobyo si z
jego warg.
Z komina chaty bi w niebo wyniosy piropusz dymu.
Szed teraz zwolna ku drzwiom, dziwic si, dlaczego Pelletier
go nie dojrza i dlaczego nie usysza paru krtkich szczkni
sfory. Zrzuci narty, chichoczc na myl o niespodziance, jak
64

sprawi koledze. Pooy do na klamce i znieruchomia


Umiech zastyg mu na wargach. Ogromne zdumienie lego na
jego twarzy, gdy pochyla si ku drzwiom nasuchujc, a serce
bio w piersi oszalae trwog. Przyby za pno, o dzie, by
moe o dwa... Pelletier zwariowa!
Sysza jak bredzi wewntrz chaty, jak mieje si gono i
wstrzsn nim dreszcz przeraenia. Wariat! kanie wyrwao
mu si z piersi i zwrci wzrok ku niebu. W chacie rozbrzmiaa
teraz piosenka. Bya to pie o mioci, ta wanie, ktr,
zgodnie ze sowami Pelletiera, piewaa mu jego ukochana, gdy
siedzieli razem w wietle gwiazd. Nagle pie umilka,
zerwana w poowie, i nowy gos ozwa si zamiast niej. Z
krzykiem otwarszy drzwi, Billy skoczy do chaty.
Jezus, Maria, Pelly! Pelly!
Pelletier klcza porodku izby. Ale nie na jego rozradowan
twarz pado pierwsze spojrzenie Mac Veigha. Wytrzeszczy
oczy na ma zotowos istotk, siedzc na pododze. Odby
dug, niezwykle cik podr i przez chwil wydawao mu
si, e majaczy. Nim zdoa wyrzec sowo czy uczyni jaki
ruch, Pelletier sta ju przed nim, ciska go za rce i kr7y-cza
z radoci. W twarzy jego nie byo teraz ladu gorczki lub
obkania. Niby we nie Billy sucha jego mowy.
Niech ci Bg bogosawi, Billy! Takem rad, e przyszed!
woa Tommy. Czekalimy na ciebie i wygldali, a
niedalej jak przed minut stalimy w oknie, patrzc prze lunet
na brzeg morski. Bye pewnie ukryty za pochyoci! Mj
Boe, tak niedawno jeszcze mylaem, e umieram, mylaem,
e jestem sam na wiecie, sam zupenie! Ale patrz Billy, o,
patrz, znalazem rodzin!
Maleka Tajemnica uniosa si z podogi i stana na nkach.
Patrzaa wielkimi oczyma w twarz Mac Veigha, zote loki wiy
si wok jej adnej twarzyczki, a w rczce trzymaa par
starych listw. Nagle umiechna si do Billy'ego i podaa mu
65

listy. Byskawicznie puci donie kolegi i chwyci j na rce.


Pelly! Mam dla ciebie w kieszeni poczt! woa. Ale
najpierw musisz mi powiedzie, skd j wzie, t ma, i kim
ona jest?
Pelletier opowiedzia krtko o pojawieniu si Blake'a, o walce
z nim i o znalezieniu Malekiej Tajemnicy.
Umarbym, gdyby nie ona! koczy. Ona wrcia mi
ycie! Ale nie wiem, skd si wzia ani jak jej na imi! Ani w
jej kieszonkach, ani w igloo nie byo nic, co by mogo t
spraw wywietli. Marynarza pochowaem tam, do pytko;
jeli chcesz, moesz do niego zajrze!
Rzuci si na listy, ktre Mac Veigh doby z kieszeni, jak
konajcy z godu czowiek rzuca si na jado. Podczas gdy
czyta, Billy usiad i wzi Malek Tajemnic na kolana.
Dziewczynka miaa si i kada mu na twarzy drobne, ciepe
rczki. Oczy miaa bkitne, jak Iza i nagle przygarn j ku
sobie tak mocno, e a si troch zlka. Nieco pniej Pelletier
unis gow znad listw. renice mia pene blasku, a szczupa
twarz promieniaa mu radoci.
Niech Bg ma w swej opiece najsodsz moj dziewczyn!
wyszepta. Pisze, e tskni do mnie! Mwi, bym
pieszy, pieszy do niej! Mwi, e jeli nie wrc do
prdko, ona tu przyjedzie! Masz Billy, czytaj!
Zamilk, ledzc peen zdumienia zmian, jaka zasza w twarzy
kolegi. Billy wzi machinalnie listy i pooy je na krawdzi
ka.
Przeczytam je pniej! rzek wolno.
Maleka Tajemnica speza z jego kolan i podbiega do
Pelletiera. Billy patrza ostro w twarz kolegi.
Jeste pewien, Pelly, e mi powiedzia wszystko? Marynarz
nie mia nic szczeglnego w kieszeniach? Szukae pilnie?
Tak, i nie znalazem nic!
Ale... bye chory?
66

I dlatego wanie wykopaem pytki grb przerwa


Pelletier. Ley bliziutko ostatniego krzya, tu pod lodem i
niegiem. Chciabym, eby sam wszystko sprawdzi.
Billy wsta. Wzi znw w ramiona Malek Tajemnic i z
bliska zajrza jej w twarz. Oczy jego miay dziwny wyraz.
Dziewczynka rozemiaa si, ale on jakby wcale tego nie
zauway. Po chwili poda ma koledze.
Pelly, czy patrza kiedy z bliska w czyje oczy? spyta.
W oczy bkitne?!
Pelletier gapi si zdumiony wielce.
Moja Janka ma bkitne oczy!
A czy s w gbi ich renic drobne brunatne plamki jak u
fiokw lenych?
Nieee!
renice s bkitne, tylko bkitne, nic wicej! Prawda?
Tak!
A ja myl nawet, e wikszo bkitnych oczu nie posiada
takich plamek!
O co ci wreszcie chodzi, na mio bosk! wybuchn
Pelletier.
Chciaem tylko, by zwrci uwag, e jej oczy maj w gbi
mae brunatne plamki! odpar Mac Veigh. W caym mym
yciu widziaem tylko jedne oczy takie same...
Zwrci si do drzwi.
Pjd oporzdzi psy i wykopa Blake'a doda. Nie
spoczn, nim go sam nie obejrz!
Pelletier postawi dziecko na pododze.
Nakarmi chtnie psy rzek. Ale nie mam wcale
zamiaru oglda Blake'a!
Wyszli obaj i podczas gdy Pelletier wid psy do szopy
ustawionej obok chaty, Billy, uzbrojony w siekier i opat,
zabra si do pracy w miejscu wskazanym przez koleg. W
dziesi minut pniej wygrzeba Blake'a. Ponad fizycznym
67

wstrtem growao ogromne podniecenie, gdy wyciga z


grobu sztywne, zlodowaciae cielsko marynarza. Zmary
wyglda okropnie, z najeon brod i lnicymi w strasznym
umiechu zbami.
Billy zna wiele ludzi spord tych, ktrzy odwiedzali kraj
powyej fortu Churchilla, ale Blake'a nie widzia nigdy
przedtem. Najprawdopodobniej zmary czciowo powiedzia
prawd; by istotnie marynarzem i porzuci go na wybrzeu
jaki statek wielorybniczy. Mac Veigh dygota przeszukujc
kieszenie trupa. Z kad minut rozczarowanie w nim roso.
Znalaz par drobiazgw: n, dwa klucze, troch drobnej
monety, krzemie ale nie byo ladu listu, nawet adnego
wistka papieru, a o to przecie gwnie szo. Nic nie mogo
rozwia mroku tajemnicy. Spuci wic trupa z powrotem do
mogiy, pokry warstw niegu i lodowych bry, a potem
zawrci ku chacie.
Pelletier, jak to czyni teraz niemal zawsze, spacerowa na
czworakach po pododze, a Maleka Tajemnica siedziaa mu
na karku. Gdy Mac Veigh wszed, Tommy zatrzyma si i
wznis ku niemu badawczy wzrok. Dziewczynka wycigna
rczki do nowego przyjaciela i Mac Veigh, porwawszy j w
ramiona, podnis prawie pod sufit; potem przytuli j do
siebie, dotykajc surow twarz gstwy zotych lokw. Tommy
zerwa si na rwne nogi; Billy wpatrywa si w niego ponad
zot gwk dziecka i twarz Pelletiera spowaniaa.
Nie znalazem nic! Nic zupenie, co by miao jakkolwiek
wag wymwi zwolna Mac Veigh.
Posadzi Malek Tajemnic na tapczanie i patrza w twarz
kolegi oczyma penymi zadumy.
auj, e miae gorczk w dniu tej walki! rzek.
Nie wtpi, e jednak wymkno mu si co, co by nas mogo
naprowadzi na lad.
Moliwe odpar Pelletier, z dreniem spogldajc na
68

drobiazgi, ktre Mac Veigh kad na stole. Ale po co si tym


martwi! Nie wierz, by miaa tu gdzie krewnych. Jestemy o
szeset mil oddaleni od najbliszego osiedla biaych. Jest
moja, bom j znalaz! Jest moja, wic zatrzymam j i ju!
Usiad przy stole, a Mac Veigh siad naprzeciwko niego, ze
wspczuciem patrzc mu wprost w oczy.
Wiem, e chcesz j mie!... e bardzo chcesz j mie,
Pelly... rzek mikko. I wiem, e twoja dziewczyna
kochaaby j. Ale maleka ma gdzie rodzin i naszym
obowizkiem jest t rodzin znale. Nie moga przecie spa
z balonu. Czy sdzisz, Pelly, e tamten czowiek by jej ojcem?
Po raz pierwszy poruszy t kwesti i zauway, jak Pelletier
drgn, peen wstrtu.
Mylaem o tym, ale to nie moe by! Tamten by
zwierzciem, a ona... ona to prawdziwy anioek! I matka jej
musiaa by przeliczna... A jednak wanie dlatego ogarnia
mnie czasem lk!
Zmieszany potar doni czoo i obaj mczyni czas jaki
patrzyli sobie w oczy. Mac Veigh pochyli si ku przodowi, jak
gdyby chcc zaznaczy, e sucha.
Mylaem o tym wszystkim dzisiejszej nocy, bo nie mogem
spa mwi Pelletier. I prosz ci, Billy, jako jedynego
przyjaciela, nie szukaj dalej. Ona jest moja! Janka bdzie j
kocha jak rodzon crk i wychowamy j licznie. Ale jeli
uprzesz si prowadzi ledztwo, jestem pewien, Billy, e
znajdziesz co przykrego... Doprawdy, jestem pewien!
Wiesz cokolwiek?
Nic pewnego nie wiem! Zgaduj tylko! przerwa tamten.
Syszae pewno, e nieraz zwierz, takie ludzkie zwierz,
zakocha si w kobiecie... Myl, e wanie Blake zrobi co
takiego. Przypominam sobie, jak dwa lata temu pewien
marynarz uciek z on jednego kapitana... Wic...
I znw obaj mczyni zagldali sobie w gb renic. Mac
69

Veigh wolno obrci si do dziecka. Malestwo usno i zote


woski rozsypay si jak puch wietlisty na poduszce Pelletiera.
Biedna maa! westchn z politowaniem.
Sdz, Billy, e ta kobieta bya matk Malekiej Tajemnicy
mwi dalej Pelletier. Nie moga zostawi dziecka
odchodzc z Blake'em, wic zabraa je ze sob; kobiety nieraz
tak czyni. A po pewnym czasie zmara. Wtenczas Blake wzi
sobie Eskimosk. Wiesz, co si stao potem. Nie chc, by ona,
gdy doronie, znaa ponur przeszo. Lepiej niech nic nie
wie. Zbyt maa jest, by co zapamita. Prawda?
Pamitam ten statek rzek wolno Mac Veigh to bya
Srebrna Foka. Kapitan zwa si Thompson.
Nie patrza na Pelletiera, ale wyczuwa niemal szybki,
podniecony oddech tamtego. Chwil trwaa cisza. Wreszcie
Pelletier przemwi guchym, nienaturalnym gosem.
Nie bdziesz go szuka, Billy, prawda? To by nie byo
uczciwie ani wzgldem mnie, ani wzgldem dziecka. Moja
Janka bdzie j kocha i moe, kto wie, pewnego dnia twj syn
z ni si oeni...
Mac Veigh zerwa si raptem. Pelletier nie dostrzeg nage go
smutku, ktry osiad w jego renicach.
I c ty na to, Billy?
Zastanw si nad tym, co mwi, Pelly zabrzmia
ochrypy gos Mac Veigha. Zastanw si dobrze! Nie chc
ci robi przykroci... Wiem, jak ogromnie zaley ci na tej
maej, a jednak mwi raz jeszcze, zastanw si! Nie chciaby
przecie okra jej ojca. A po onie nie zostao mu nic, tylko to
dziecko! Pomyl o tym, Pelly, uczciwie i powanie... A ja si
poo i bd spa cay tydzie chyba!

70

X. NAPAD
Billy przespa cay dzie i ca noc, a Pelletier go nie budzi.
Ockn si sam z tego dugiego snu nieco przed witem
nastpnego ranka i po raz pierwszy mg przebiec myl
wszelkie zdarzenia ostatnich kilkudziesiciu godzin.
Przede wszystkim przypomnia sobie koleg i Malek
Tajemnic. Sysza, jak Pelletier oddycha gboko na ssiednim
tapczanie, i znw j si zastanawia nad tym, czy Tommy
istotnie wszystko mu wyzna. Czy moliwe, aby Blake nie
powiedzia nic, co by pozwolio ustali pochodzenie
dziewczynki. Czy moliwe, by igloo i trup Eskimoski nie day
rozwizania zagadki? Wierzy zreszt w uczciwo kolegi. By
pewien, e Pelletier nie zdoa przed nim niczego ukry, choby
szo nawet o posiadanie dziecka.
Myl jego pobiega teraz ku Izabeli Deane. Miaa oczy
bkitne, usiane brunatnymi ctkami tak jak Maleka
Tajemnica. Takie oczy rzadko si spotyka, a przyjrza si im
dobrze, gdy byy niezwykle pikne. Czy moliwe jest, pyta
sam siebie, by istniaa jaka czno pomidzy Malek
Tajemnic a Izabel Deane? Przyzna niezwocznie, i jest to
prawie wykluczone, a jednak nie mg si pozby natrtnej
myli.
Nim Pelletier si zbudzi, ustali ju plan dalszej akcji. Nie
wyzna nic z tego, co mu si przytrafio w barren; na razie
przynajmniej zachowa wszystko w tajemnicy. Nie opowie
o spotkaniu z Iz i jej mem ani o tym, co pniej zaszo. Nim
nie nabierze cakowitej pewnoci, e Pelletier niczego nie
ukrywa, nie powierzy mu szczegw wasnej zdrady. Wobec
prawa bowiem jest zdrajc! Pojmowa to doskonale. Gdy rusz
ju w kierunku fortu Churchilla, wyjawi mu czciowo swe
przygody, podajc fikcyjne zakoczenie.
Kiedy Pelletier ockn si, Mac Veigh by ju na nogach
i przyrzdza niadanie. Maleka Tajemnica spaa jeszcze,
71

tote obaj mczyni stpali po izbie cichutko jak duchy,


stopami obutymi w mokasyny. Tego ranka soce zalnio
wspaniale ponad lodowymi polami Pnocy, wic Pelletier
zbudzi wreszcie dziewczynk, by moga si nacieszy zotym
blaskiem, nim zniknie. wietlany dysk sta na niebie przeszo
godzin, a zapad wreszcie poza biay horyzont. Po niadaniu
Pelletier odczyta znw swe listy, a po nim czyta je Mac
Veigh. Do jednej koperty dziewczyna woya pasmo lnicych
wosw i Tommy, nie krpujc si wcale obecnoci kolegi,
ucaowa je serdecznie.
Pisze mi, e szyje wanie sukni, w ktrej ma i do lubu,
i jeli przybd dopiero wwczas, gdy suknia stanie si
niemodna, nigdy ju za mnie nie wyjdzie! wrzeszcza
radonie Pelletier. Patrz, tu na tej stronicy rozwodzi si na
ten temat! Bdziesz na naszym lubie, prawda Billy?!
Jeli mi si uda, to tak.
Jeli ci si uda?! Byem pewien, e razem porzucamy
sub.
Zmieniem decyzj.
I zostaniesz tu?
Moliwe, e jeszcze trzy lata...
Od tego dnia ycie w samotnej chacie zmienio si ogromnie.
Pelletier i Maleka Tajemnica radowali si wszystkiemu, a
Billy chodzi chmurny, zwalczajc z trudem coraz to wikszy
smutek i rozpacz. W walce z przygnbieniem dopomagao mu
soce. Z kadym dniem wstawao nieco wczeniej i duej
patrzao z nieba, a wkrtce ciepe promienie jy zmikcza
zastygy nieg. Powietrze drao nieustannie hukiem
pkajcych lodw, zwiastujc nadejcie wiosny.
Szkliste gry ruszay z miejsc i koo brzegw lnia woda. Z
dalekiej pnocy potne prdy gnay z omotem zwaliska
lodowych bry. Min jednake cay miesic, nim Mac Veigh
si upewni, e Pelletier odzyska siy na tyle, by mc odby
72

dug podr na poudnie. Potem czeka na wszelki wypadek


jeszcze cay tydzie.
Pewnego popoudnia, o do pnej godzinie, Mac Veigh
wyszed z chaty sam jeden i stan na przybrzenej skale,
patrzc i nasuchujc, jak z grzmotem straszliwym pyn
lodowe olbrzymy. Wiatr d ostro, a szare niebo, zwisajc
niezmiernie nisko nad szar ziemi, zamykao widnokrg w
ciasnym kolisku.
Dnia tego serce mia cikie jak ow. Czu pod nogami
drenie ziemi powtarzajce wiernie dygoty pkajcych
lodowcw. Uszy wypenia mu stale guchy oskot niby
grzmot daleki, przerywany raz po raz ostrym trzaskiem. W
powietrzu szyboway kania i szlochy, dwiki syczce i wycia
niby potpiecw. Przed dwoma dniami, polujc na karibu w
odlegoci dziesiciu mil od brzegu, Mac Veigh sysza jeszcze
te same odgosy.
Dzi jednak puszcza je prawie mimo uszu. Patrza na kipice
pola lodowe, ale nie widzia ich. Ciy mu nie tyle panujcy
wokoo mrok i szara monotonia krajobrazu, ile dwiki raz po
raz dobiegajce z chaty: miech Malekiej Tajemnicy i miech
Pelletiera. Par dni jeszcze i straci ich oboje! C mu potem
zostanie? Pier jego uniosa si w bolesnym kaniu i gestem
penym rozpaczy zaama rce. Bdzie zupenie sam! W tym
dalekim kraju, dokd radonie wraca Pelletier, nie czeka na
niego nikt, ani ukochana dziewczyna, ani matka, ani ojciec!
Zgoa nikt...
Rozemia si bolenie, zwracajc twarz ku chodnym wichrom
pnocy. Bl sprawiany mronym powiewem by jakby
odzwierciedleniem tej mki, ktr nosi w sobie cae ycie. Jak
dugo chadza po wiecie, nie zazna nic prcz niedoli i
samotnoci. Nagle wspomnia sowa Pelletiera: Kto wie,
pewnego dnia twj syn..." Ciepa fala przebiega mu po yach;
w chwili radosnego zapomnienia zwrci oczy na poudnio73

wschd i ujrza w myli sodk twarz i pene wargi Izabeli


Deane.
Rozemia si gono, odpychajc bezsensowne zudy, i
zwrci wzrok na pnoc, ku pkajcym lodom. Mrok nocy
zacieni widnokrg jeszcze bardziej. omot i trzask wd i
lodowcw pyny z purpurowego chaosu, ktry w oddaleniu
nabiera granatowoczarnych barw.
Wiedzia, co si tam dzieje, i mg niemal zmierzy si
niewidzialnych ramion natury. W gamie dwikw nie byo
zazwyczaj adnej nuty, ktrej by nie zna. Obecnie jednak w
szalonym rozgwarze znalaz si jaki dwik nie syszany
dotychczas i obcy. Zaniepokojony, spry si w sobie, patrzy i
sucha. Trwa tak minut, potem skrci w miejscu i pogna z
powrotem do chaty
Pelletier zapali ju lamp i w jej wietle ukazaa si twarz Mac
Veigha, blada i wzburzona.
Na mio bosk! krzycza ju od drzwi. Pelly, chod
no tutaj!
Zaledwie Pelletier wypad na dwr, Billy chwyci go za
ramiona.
Syszysz! mwi zdyszany. Syszysz ten dwik?
Wilki?
Nie, nie wilki!... gorczkowa si Mac Veigh. Nie
syszaem nigdy, by wilki odzyway si w ten sposb. Suchaj
dobrze!
cisn rami kolegi, bowiem nowy powiew wiatru przynis z
mrocznej dali dziwaczny a ponury dwik. Dwik ten zblia
si coraz haaliwsz gam dzikich gosw, jak gdyby zgraja
wilkw mkna krwawym tropem rannego zwierza. Z tym
gwarem czy si inny, przeraliwszy jeszcze, niby wrzask
ludzkich istot gincych pod kami rozartych bestii. Podczas
gdy Pelletier i Mac Veigh stali oczekujc rozwizania zagadki,
usyszeli jeszcze jeden ton, przecigy a zgiekliwy, podobny
74

zarwno do bicia w bben, jak i do uderze dzwonu.


To nie wilki! wykrzykn Mac Veigh bo i ludzie s
tam z pewnoci! Prdzej, Pelly, psy i sanie naley ukry w
chacie. To, co syszymy, to psy psy, ktre wyj czujc
obcych. Sfora liczy setki sztuk! Gdzie psy, tam i ludzie! Ale co
to za jedni?...
Wcign sanie do chaty, podczas gdy Pelletier uwalnia psy z
uwizi. Gdy wszed wraz z nimi do wntrza, Mac Veigh
zamkn drzwi na klucz i zasuw.
Potem do rusznicy grubego kalibru Billy woy peen adunek
naboi. Umieciwszy j na stole, spojrza na Pelletiera, ktry sta
obok, niepewny, co ma czyni i wyjwszy spod poduszki
dwa rewolwery, jeden z nich poda koledze. Twarz mia blad i
skupion.
Lepiej by na wszystko gotowym, Pelly rzek spokojnie.
yem w tych stronach do dugo i mwi ci, to s psy i
ludzie. Syszae bben? Zrobiony jest z pcherza foki, a po
bokach ma uwieszone dwie koatki. To Eskimosi! A tej zimy
najblisza wie eskimoska oddalona jest od nas o dwiecie mil!
To Eskimosi i nie na polowanie jad teraz... Chyba e poluj na
nas!
W jednej chwili Pelletier zaoy pas peen naboi i przypi
rewolwer. Umiecha si spogldajc na stalowego potworka.
Mam nadziej, Billy, e si nie mylisz rzek radonie.
To bdzie pierwsza awantura od roku.
W twarzy Mac Veigha nie byo krzty entuzjazmu.
Eskimos walczy dopiero wtenczas, gdy go obd ogarnie
rzek krtko. A wiesz chyba, co to s ludzie obkani... Nie
pojmuj zreszt, o co im chodzi! Moe o nasz ywno! Ale
jeli naprawd zechc si bi...
Ruszy ku drzwiom z karabinem w rku.
Bd gotw, Pelly, by w razie czego osoni mi odwrt. Ale
nie strzelaj, nim ja nie wystrzel.
75

Otworzy drzwi i wyszed. Wycie na razie ustao, ale zamiast


niego coraz bliej brzmia okropny skowyt, zmieszany z
przeraliwym wistem dugich eskimoskich batogw. Postpi
naprzd na spotkanie drobnych, le widocznych cieni, ktre
nadbiegay ju z mrocznej dali i wyda gony okrzyk.
Stojc w drzwiach Pelletier ujrza koleg pord olbrzymiego
kbowiska ludzi, sanek i psw, tote unis karabin do gry.
Ale nie strzeli, bo i rusznica Mac Veigha milczaa jeszcze.
Wok Billy'ego gstwa sa zacisna zwarte kolisko, a
kilkunastu drobnych mczyzn trzaskao z batw, podczas gdy
psy, zziajane, paday na brzuchy w nieg. Billy bez trudu
pozna, e i ludzie, i psy s znueni dugim, mczcym
biegiem. Malecy mieszkacy Pnocy okryli go wnet ze
wszystkich stron; na ich pospolitych, krgych twarzach o
tpym wyrazie lniy renice bardzo czarne, w otoku nienych
biaek.
Stwierdzi, e jest ich do p setki, a wszyscy dobrze uzbrojeni,
to w krtkie, do oszczepw podobne harpuny , to w dzidy, to w
karabiny nawet. Z gromady dziwacznie odzianych i wstrtnych
z wygldu postaci wysun si jeden czowiek i zacz
przemawia do Mac Veigha mow, ktrej brzmienie
przypominao chrzst koci.
Kogmolloki!... mrukn Billy i unis ku grze obie rce
na znak, e nic nie rozumie. Potem naty gos. Nuna
talmute! krzykn. Nuna talmute! Nuna talmute! Czy jest
midzy wami kto, co rozumie t gwar?
Zwraca si wyranie do wodza, a ten, czas jaki milczc,
patrza mu w oczy, potem rk wskaza owietlone okna chaty.
Chod! rzek Billy. Zapa malutkiego Eskimosa za
rami i wid go odwanie poprzez rozstpujc si przed nimi
hord. Wdz prdko co zagada, wydajc dwiki podobne do
ostrych psich skowytw, i wnet szeciu wojownikw ruszyo w
trop.
76

Kogmolloki, najgorsze diaby pod socem, jeli chodzi o


handel kobietami i o walk odezwa si Mac Veigh do
Pelletiera, gdy si dostatecznie zbliyli do chaty. Pilnuj
drzwi, Pelly, wprowadz ich do wntrza.
Wkroczy do chaty, a Eskimosi weszli w lad za nim.
Siedzc na ku Maleka Tajemnica patrzya na dziwacznych
goci oczyma rozszerzonymi pod wpywem nagej radoci i
zdumienia, a w nastpnej chwili wydaa najdziwaczniejszy
okrzyk, jaki kiedykolwiek wyszed z jej warg. Zaledwie gos
ten rozbrzmia po izbie, ju jeden z Eskimosw skoczy do
dziewczynki. Ciemnymi rkoma chwyci ma wp, gdy nagle
Pelletier z dzikim wrzaskiem run na niego i odrzuci go
gwatownie wstecz, ku grupie towarzyszy. W nastpnej chwili
obaj policjanci celowali z rewolwerw w ciasny kb
tuziemcw.
Jeli bdziesz strzela, to ra, nie zabijaj! skomenderowa
Mac Veigh.
Wdz wycignitym palcem wskazywa Malek Tajemnic,
podnoszc jednoczenie gos tak, e a krzycza prawie. Naraz
cofn si i zamachn dzirytem. Jednoczenie dwie smugi
ognia wytrysny z rewolwerowych luf. Dziryt opad na
podog; z wrzaskiem ni to blu, ni to komendy wdz skoczy
do drzwi, a struga krwi spywaa mu ze zranionej rki Reszta
bandy, wyprzedzajc go, runa na dwr, Pelletier za szybko
zaryglowa za nimi drzwi.
Tymczasem Mac Veigh barykadowa oba okna. Maleka
Tajemnica patrzya w zdumieniu na obu przyjaci.
Wic to o ciebie im chodzi! Billy zbliy si do
dziewczynki i oddycha szybko, w podnieceniu. Ciebie chc
mie! Ale nie pojmuj dlaczego?
Z twarzy Pelletiera nie schodzi silny rumieniec. Nabija teraz
rewolwer. Na pytajcy wzrok Mac Veigha odpowiedzia
spojrzeniem penym dumy.
77

Nasuchiwali obaj. Syszeli jedynie monotonny omot pkajcych lodw; nie dobiega do nich aden gos ludzki ani
wycie psa.
Dalimy im dobr nauczk rzek chepliwie Pelletier.
Umiecha si, pewny siebie jak typowy todzib
Billy wskaza rk drzwi.
Moim zdaniem, jest to jedyny saby punkt przemwi,
jak gdyby nie syszc wywodw kolegi. Uwaaj, aby nie
sta wprost drzwi. Wtpi, by ich kule zdoay przebi belki
cian. W kadym razie twj tapczan znajduje si w zupenie
bezpiecznym miejscu.
Zbliy si do Malekiej Tajemnicy i twarz mu poweselaa, gdy
dziecko wycigno ku niemu rce.
Wic o ciebie chodzi, tak? pyta ponownie, ujmujc w
obie donie ciep twarzyczk okolon gstw zotych lokw.
Chc ciebie mie, nawet bardzo. Ot mog dosta nasze
zapasy i moj skr na dodatek, ale tu spojrza w oczy
Pelletiera ciebie nie dostan, maleka!
Ostry grzmot karabinowych strzaw przerwa naraz cisz
nocn. Sycha byo, jak terkocz kule po drewnianych
cianach chaty. Jeden pocisk trafi w drzwi i odupa drzazg
wielkoci ludzkiej doni. Patrzc na t szczerb Mac Veigh
rozemia si. Pelletier dawniej ju sysza podobny miech.
Wiedzia, co on oznacza. Wiedzia, co oznacza miertelna
blado na twarzy Billy'ego. Nie by to strach, ale zjawisko
wrcz przeciwne. Twarz Pelletiera nabiega krwi. Te same
uczucia uwydatniaj si nieraz w rny sposb.
Mac Veigh przemkn zwinnie przez niebezpieczny szlak na
drug stron chaty.
Jeli o to wam chodzi, no to zblicie si! Zblicie!
rykn. Chcecie walki, wic bdziecie j mieli, otry!
Billy Mac Veigh kl zawsze przed rozpoczciem jakich
dziaa.
78

XI. NOC PENA GROZY


Pelletier porusza niewielk drewnian zasuw, wpuszczon
midzy bale ciany. Zewntrz kanonada ucicha w tej wanie
chwili, gdy obaj mczyni otwierali strzelnice panujce nad
morskim wybrzeem. Wnet byski wskazay wyranie pozycje
Eskimosw. Krajowcy usunli si na szczyt wzgrza
wznoszcy si opodal. Billy wystrzeli pi ostatnich naboi,
otworzy magazyn i spojrza na koleg, ktry rwnie nabija
karabin.
Nie chc wcale kraka, Pelly rzek ale co mi si
zdaje, e gin przedstawiciele prawa na cyplu Fullerton. Spjrz
no tu!
Luf karabinu tkn jedn z belek ponad swoj gow; Pelletier
dojrza wyranie wiee odpryski drzewne.
Maj grube kalibry koczy! Billy. A ukryli si za
zboczem, gdzie mog tkwi miao choby tysic lat. Gdy zrobi
si janiej, podziurawi nam chaup, e bdzie wygldaa jak
stary ser.
Jakby na potwierdzenie jego sw kula przebia belk tak
blisko gowy Pelletiera, e odupana drzazga uderzya go w
twarz.
Znam tych maych diabw, Pelly mwi dalej Mac
Veigh. Gdyby to byli Nuna talmute, odpdziby ich lada
kijem. Ale to s Kogmolloki. Wymordowali ju mieszkacw
p tuzina osad wielorybniczych i wcale bym si nie dziwi,
gdyby w ten wanie sposb zdobyli to dziecko. Bo
najwidoczniej kiedy naleao do nich. Teraz ju nas nie
wypuszcz, chobymy im nawet darowali ma. Wol, by
prawo nie miao przeciwko nim adnych dowodw. Gdy zabij
nas, a chat spal, kto bdzie przeciw nim wiadczy?!
Pozostaj nam jedy79

nie dwie rzeczy...


Nowa salwa hukna ze szczytu wzgrza i jeszcze jedna kula
wdara si do chaty.
Dwie rzeczy jedynie koczy Billy gaszc zupenie ledwo
tlc si lamp moemy tu zosta i zgin albo moemy
uciec.
Uciec? !
Byo to sowo zupenie nie znane w kadrach policji, tote w
gosie Pelletiera zabrzmiay jednoczenie zdumienie i pogarda.
Tak, uciec! spokojnie powtrzy Billy. Uciec ze
wzgldu na dziecko.
Wewntrz chaty panowa niemal zupeny mrok. Pelletier
zbliy si do towarzysza.
Mylisz wic...
Ze to jedyna droga ratunku dla niej. Moglibymy co prawda
najpierw wyda j, a potem stara si odebra, ale ryzykujemy,
e nie odnajdziemy ju jej nigdy. Eskimosi i psy s zmachani
doszcztnie. My mamy wiey zapas si! Jeli si nam
powiedzie opuci chat, wymkniemy si im!
Ruszajmy wic! zgodzi si Pelletier.
Zbliy si do maej, ktra milczc siedziaa na ku, i wzi j
na rce, wasnymi plecami chronic dziecko przed ewentualn
kul.
Uciekamy, kochana... wyszepta z umiechem, tulc
twarz do jej zotych kdziorw.
Billy zabra si do pakowania rzeczy, a Pelletier posadzi ma
z powrotem na ku i zacz zaprzga psy ustawiajc je
rzdem, tu pod cian, z jednookim Kazanem na czele.
Zewntrz kanonada ustaa. Najwidoczniej Eskimosi
postanowili oszczdza amunicji a do nadejcia dnia.
W kwadrans adunek sa by gotw. Teraz Pelletier oporzdza
uprz, a Mac Veigh otula Malek Tajemnic w ciepe,
futrzane okrycie. Rkaw futerka zawin si na lew stron i
80

Billy starannie go poprawia, gdy nagle wzrok jego pad na


podszewk. Dojrza tam co, co sprawio, e nagle upad na
kolana tu obok maej. Pelletier obejrza si na krzyk
przyjaciela i zobaczy go, jak patrzy pprzytomnie w uniesion
ku grze twarz dziewczynki. O Boe... dysza Mac Veigh
wic ona jest...
Opamita si i nie koczc zdania przytuli dziecko do siebie,
a dopiero po duszej chwili usadowi je na sankach.
To najmilsza kruszynka na wiecie! doda jeszcze, a
niezwyke brzmienie jego gosu zdziwio Pelletiera.
O co chodzi, Mac? zagadn trwonie. Czy tak t o
ni boisz?
Nie! odpar Billy nie unoszc gowy znad sanek.
Jeli gotw, Pey, to otwieraj drzwi.
Zerwa si na nogi i uj w do karabin. By bardzo zmieniony,
ale e psy targay uprz i skomlay niecierpliwie, wic
Pelletier nie mia czasu na zadawanie pyta.
Wyjd pierwszy, Billy rzek Pelletier. Sdz, e
Eskimosi czatuj tu i e jak tylko ujrz nasz zaprzg, rzuc si
na nas. Nie moemy przecie maej naraa na kule! Dlatego te
cofn si nieco wzdu wybrzea i otworz do nich ogie tak
szybki, jak tylko bd mg. Skocz ku mnie. A ty wtenczas
ruszaj! Za pi minut dopdz was.
Mwic to uchyli drzwi i podczas gdy Mac Veigh milcza,
wylizn si na zewntrz. Ledwo znik, a ju Billy pad na
kolana obok dziecka i w panujcym wokoo mroku przytuli
surow twarz do ciepego ciaka.
Wic to ty! To ty!... szepta tkliwie, a potem plt rzeczy,
ktrych maa nie moga wcale poj.
Zerwa si nagle i skoczy ku drzwiom, rzucajc sowa
komendy przodownikowi sfory.
Daleko, ze nienych szczytw pobrzenych pagrkw
dobiega gorczkowy trzask karabinu Pelletiera.
81

Mac Veigh czeka chwil z doni na klamce drzwi, pozwalajc


Eskimosom zwrci ca uwag na towarzysza. Wreszcie da
znak i sfora z Kazanem na czele wywloka sanie na zewntrz,
w mrok nocy. Z ludzk niemal inteligencj stary Kazan rwa na
poudnio-wschd tu za swym panem, reszta zaprzgu gnaa w
jego lady jak byskawica, wydajc ostry, przeraliwy skowyt,
od ktrego niesposb oduczy adnego huski.
Biegnc Billy spojrza za siebie. Na przestrzeni stu jardw
dzielcych chat od nienych zboczy dojrza trzy ciemne
plamy poruszajce si chyo jak wilki. W jednej chwili poj
znaczenie nieoczekiwanej taktyki Eskimosw. Tuziemcy
chcieli odci Pelletierowi drog ucieczki.
Le, Kazan! hukn wciekle, chylc si tu nad
przodownikiem. Moo-hoosh! moo-hoosh! moo-hoosh!
stary! I Kazan wycign si w szalonym cwale, skomlc i
naszczekujc w cichym powietrzu.
Billy stan w miejscu i odwrci si. Dwie nowe postacie
zaczerniay obok trzech poprzednich i Mac Veigh rozpocz
ogie. Jeden Eskimos zatrzyma si i zwali na twarz z ostrym
wrzaskiem, ktry wrd huku i trzasku pkajcych lodowcw
zabrzmia niezwykle. Czterej pozostali padli pasko w nieg,
kryjc si przed gradem oowiu przelatujcym tu nad ich
gowami.
Spoza biaych wzgrz ozwaa si gwatowna strzelanina i
samotna posta wychynwszy na rwnin skoczya pdem w
kierunku Mac Veigha. Billy wiedzia, i jest to Pelletier, tote
biegnc wolno tropem sa, wsun spokojnie nowy zapas
adunkw do magazynu swej rusznicy. Czarne postacie w
niegu zerway si znw na nogi i Pelletier, biegnc wci, da
ku nim par strzaw rewolwerowych. Gdy znalaz si u boku
Billy'ego, oddycha ciko.
Kazan powiz ma, jak naley! krzykn ku niemu Mac
Veigh. Niech Bg strzee starego otra! Myl nieraz, e
82

czowiek w nim siedzi.


Ruszyli szybko naprzd i mrok nocy zakry wkrtce wszelkie
lady Eskimosw. Na przedzie wolno suny sanki i znalazszy
si obok nich, obaj mczyni zoyli karabiny pod przykrycie
der. Potem, ulywszy sobie w ten sposb, wysforowali si
naprzd.
Moo-hoosh! moo-hoosh! zachca Billy.
Spojrza na koleg. Tommy bieg z jedn rk uniesion dla
zachowania swobodnego oddechu, drugie rami bezwadnie
zwisao ku ziemi. Targn nim nagy lk. Zbliy si i milczc
dotkn ramienia Pelletiera.
Ktry z tych maych diabw rani mnie! odkrzykn
Tommy. Ale to nic zego.
Dysza ciko, jak gdyby w krtki bieg wyczerpa ju jego
siy. Billy milczc podbieg do Kazana i wstrzyma zaprzg.
Potem, nim Pelletier zdoa wykona gest sprzeciwu, noem
przeci mu rkaw kurty.
Pelletier krwawi i to krwawi mocno. Twarz mia zmienion
blem. Kula przebia minie przedramienia, nie naruszajc na
szczcie gwnej arterii. Ze zrcznoci, waciw ludziom
przywykym do ycia w dzikich krajach, Billy zwar mocno
brzegi rany i silnie owiza rami chustk swoj i Pelletiera.
Potem pchn koleg ku saniom.
Pojedziesz, Pelly rzek. Jeli tego nie uczynisz,
osabniesz do reszty i wszystkim nam przyjdzie zgin.
Daleko poza nimi zerwao si ujadanie i skowyt psiarni.
Goni nas! warkn Pelletier. Nie mog jecha. Musz
biec i walczy!
Sidziesz na sanie albo ci tam wpakuj gow na d!
rozsierdzi si Mac Veigh. Twarz do napastnikw, Pelly, i
wal w nich! Mamy trzy karabiny. Strzelaj, a ja bd popdza
psy. I osaniaj j... koczy wskazujc otulon w futra
dziewczynk.
83

XII. MALEKA TAJEMNICA ODNAJDUJE SWOICH


Przekonawszy koleg o koniecznoci jazdy, Mac Veigh
wybieg na czoo zaprzgu i psy ruszyy wlokc cisze sanki.
Teraz na skraj boru! krzykn Billy do Kazana.
Pidziesit mil drogi, a musimy tam stan o wicie. Bo jeeli
nie, to...
Urwa w poowie zdania, ale Kazan ruszy szybciej jeszcze, jak
gdyby usysza i zrozumia wszystko. Sanie wpyny teraz na
martw pustyni barren i Mac Veigh poczu, e wiatr dmie mu
prosto w twarz. Wiew szed z pnoco-wschodu i drobne patki
niegu polatyway razem z nim. Po chwili wic Mac Veigh
odwrci si, aby si upewni, czy twarzyczka Malekiej
Tajemnicy jest zupenie osonita.
Pelletier siedzia skulony na saniach. Rana i przykre uczucie, e
jedzie wstecz, przyprawiy go o zawrt gowy, tote nie by
pewien, czy ruchome plamy, odcinajce si poza nimi w
mroku, s majakiem tylko czy te rzeczywistoci. aden
dwik nie dochodzi z oddali. Ale w promieniu jego wzroku
wyrasta nieraz jaki ciemny punkt i zdawa si przyblia, to
znw zanika zupenie. Dwukrotnie unosi bro do ramienia,
dwukrotnie znia j, przekonany, e dziaa tu jedynie
imaginacja. Byo bardzo prawdopodobne, e w guchej nocy
pogo traci ich lad wic nie strzela.
Nie spuszcza jednak z oczu tajemniczych zjawisk; nagle w
dali bysn drobny ognik i kula gwizdna tu koo sanek.
Strza by wspaniay. rd tuziemcw znajdowa si
prawdziwy mistrz! Pelletier odpowiedzia tak szybko, e oba
strzay zlay si niemal w jeden huk. Piciokrotnie naciska
cyngiel i pi kul posa w mrok nocy. Za pitym strzaem da
si sysze bolesny skowyt.
Hura! wrzasn Billy. Jeden zaprzg unieruchomiony.
84

Moemy wygra wycig.


Usysza ostry trzask wrzucanych do magazynu adunkw, ale
prcz tego dwiku, zdyszanego oddechu psw i wistu wichru
nie odzywa si teraz aden gos. Ponura cisza zapada w dali.
Milk huk pkajcych lodw. Ziemia przestaa dre pod
stopami, oddajc wstrzsy walcych si gr. Wiatr natomiast
rs i powstawaa kurzawa niena. Billy nie obraca si ju
wstecz. Patrza przed siebie i na boki tak daleko, jak tylko mg
dojrze. Po upywie p godziny zziajane psy zwolniy biegu,
wic i on take zwolni i szed obok sa.
Zrezygnowali z pogoni mrukn sabo Pelletier.
Ciesz si z tego, Mac, bo mi okropnie szumi we bie.
Lea teraz na sankach, z gow wspart o stos der.
Czy wiesz, Pelly, jak poluj wilki? zagadn Mac Veigh.
Pksiycem lub jeli wolisz, pkolem, ktre si zamyka
wok ciganego zwierza. Ot Eskimosi czyni to samo. I tak
sobie myl, e staraj si nas teraz obej z tej i z tamtej
strony... Wskaza doni pnoc i poudnie.
Nie potrafi... wybekota Pelletier, z trudem unoszc si
na okciu. Psy maj zmachane. Pozwl mi teraz i, Mac,
ju mog...
Opad w ty z pgonym okrzykiem:
O Boe, ale saby jestem!
Mac Veigh zatrzyma psy i podczas gdy zwaliy si na brzuchy,
dyszc ciko i ykajc nieg, uklk obok Pelletiera. Mrok
pokrywa strach panujcy w jego oczach. Gos mia pewny
siebie i serdeczny.
Le spokojnie, Pelly przemwi poprawiajc koce tak, by
ranny kolega mg wygodnie spocz. Dostae paskudny
postrza i lepiej bdzie dla nas wszystkich, jeli si prdko z
tego wyliesz. Masz racj co do Kogmollokw i ich
zaprzgw. S wyczerpani zupenie i zaprzestali pogoni po
co wic mamy si niepotrzebnie mczy? Spij, Pelly, razem z
85

ma, jeli potrafisz usn... Jej si zdaje, e ley w koysce...


Wsta i ruszy psy z miejsca. Dugi czas by sam zupenie.
Maleka Tajemnica spaa, a Pelletier nie odzywa si wcale.
Mac Veigh od czasu do czasu kad do na bie Kazana, a
stary, wierny przodownik skomli cicho pod tym dotkniciem.
Reszta sfory zachowywaa si inaczej. Za zblieniem si
czowieka psy dziko szczkay kami, tote Mac Veigh trzyma
si od nich z daleka. Szli tak godzinami i Billy czasem tylko
zatrzymywa zaprzg, dajc mu chwil wypoczynku. Za
kadym razem zapala zapak i spoglda na koleg. Pelletier
oddycha szybko i oczy mia przymknite. Raz, daleko po
pnocy, rozwar je i spojrza bdnie w niky pomyk i w blad
twarz Billy'ego.
Czuj si zupenie dobrze... szepn. Pozwl mi i,
Billy.
Mac Veigh agodnie uoy go z powrotem i znw ruszy
naprzd. Szary brzask witu zasta go jeszcze na nogach.
Rankiem przystan, da kademu psu po jednej zmarzej rybie
i wiezionym na saniach paliwem roznieci may ogieniek.
Zgarn nieg na herbat i zawiesi imbryk nad ogniem. Smay
wanie wdzonk i przypieka twardy chleb, gdy Pelletier
zbudzi si i usiad. Billy, odwrciwszy gow, dojrza go.
Dzie dobry, Pelly! umiechn si. Czy drzemka bya
smaczna?
Pelletier poruszy si niespokojnie.
Chciabym mie kij pod rk! warkn. Dabym ci po
bie! Pozwolie mi tak dugo spa...
Wycign zdrow rk i obaj mczyni podali sobie donie.
Zaledwie par razy przedtem czynili to w rwnie serdeczny
sposb i zawsze w godzinie prby. Nie by to bowiem
zwyky ucisk.
Billy wsta. O p mili przed nimi czernia w mroku skraj
wielkiego boru; tam wanie wid ich szlak.
86

Gdybym by wiedzia, e to tak blisko wskaza rk Mac


Veigh obozowalibymy pod oson drzew. Pidziesit mil,
Pelly. Niele, co?
Poza nimi szare barren nasycao si dziennym wiatem. Obaj
mczyni zjedli i wypili herbat. W cigu paru minut aden z
nich nie zwaa na to, co si dzieje wok. Billy by wciekle
godny. Pelletier pi bez koca. Potem pochona ich uwag
Maleka Tajemnica, ktra zbudzia si protestujc gono
przeciwko zmitym kocom zasaniajcym jej twarzyczk. Billy
wzi ma na rce i podnis do gry, ukazujc zmiany zasze
od wczoraj w otoczeniu. I wtenczas wanie Kazan, przestajc
na razie je ryb, wyda przecige, aosne wycie.
Obaj mczyni spojrzeli w kierunku lasu. W p drogi jaka
chwiejna posta suna ku nim. By to mczyzna. Billy
krzykn zdumiony.
Ale Kazan spoglda teraz na siw pustyni barren i zawy
ponownie, z akcentem groby w gosie. Reszta sfory
pochwycia zew. A gdy Pelletier i Mac Veigh zwrcili si w
danym kierunku, skamienieli obaj.
O mil zaledwie rwnina czerniaa p tuzinem szybko
mkncych sa i tumem biegncych ludzi. Las by teraz
jedynym ratunkiem.
W podobnej chwili ludzie pokroju Pelletiera i Mac Veigha nie
trac czasu na prne sowa. Myl ich dziaa szybko i skadnie,
bez minuty zwoki wprowadzaj j w czyn. Milczc Billy
posadzi Malek Tajemnic w jej gniazdku, nie napoiwszy
nawet dziecka gorc herbat, a gdy si wyprostowa, psy stay
ju w uprzy i Pelletier podawa mu karabin.
Nastawiem celownik na trzysta pidziesit jardw
mwi. Nie warto marnowa prochu i kul, nim si nie zbli
na t odlego.
Ruszyli kusem. Pelletier bieg obok sa. Naraz samotna posta
pomidzy nimi a lasem znika. Pada w nieg, gdzie czerniaa
87

jedynie niby drobna plamka. Po chwili zreszt czowiek w


powsta i znowu szed naprzd. Billy i Pelletier widzieli potem,
jak zwali si po raz drugi.
Trudno si po nim spodziewa pomocy rzek.
Kimkolwiek jest, kona prawie.
Czowiek gramoli si w niegu i zdoa zaledwie unie si na
kolana i okcie, gdy sanie, podjechay tu. By to biay. Gow
mia odkryt, a twarz trupi niemal. Wiatr chosta go po
obnaonym karku i ku wielkiemu zdumieniu obu przyjaci
wdrowiec nie mia futra i by tylko w ciemnej, flanelowej
koszuli. Oczy pony mu dziko rd spltanej gstwy czupryny
i zarostu, a dysza tak, jakby zamiast paruset jardw przeby
dziesitki mil.
Billy obj to wszystko jednym wejrzeniem i raptem wyda
okrzyk peen zdziwienia. Zaczerwienione oczy samotnego
wdrowca wpiy si w jego renice. Billy patrza i bekota w
kko dwa sowa, a Pelletier gapi si obok, nie dowierzajc
wasnym uszom.
Scottie Deane! Scottie Deane! powtarza Mac Veigh.
Pelletier spojrza teraz na Mac Veigha, swego przeoonego.
Nie czekajc rozkazu postpi naprzd, ale Billy go wyprzedzi.
Rzuci w nieg karabin i w jednej chwili uklk obok Deane'a,
unoszc w ramionach jego wychude ciao.
O Boe, co to znaczy, stary? krzycza zapominajc
o obecnoci kolegi. Co si stao? Dlaczego tu jeste?
i gdzie... gdzie ona?
Pochwyci do Deane'a; tuli j serdecznie i Deane patrzc mu
w oczy poj, e nie przedstawiciel prawa jest przy nim, lecz
brat. Umiechn si sabo.
Chata... tam, na skraju lasu... wyszepta. Ujrzaem
was z daleka. Baem si, e ominiecie... Wic wyszedem... Bo
ja ju umr!...
Odetchn gboko i gdy Billy pomg mu wsta, prbowa
88

utrzyma si na nogach. Cichutki pacz rozleg si z sanek.


Zdumiony Deane zwrci oczy w kierunku tego paczu.
O Boe!... wykrzykn.
Wyrwa si z ramion Mac Veigha i pad na kolana obok
Malekiej Tajemnicy; ka i plt co bez sensu, tulc ku sobie
wystraszone dziecko. Potem, z dziewczynk na rku wsta,
jakby na nowo odzyskawszy siy.
Ona jest moja! moja! krzycza nieprzytomnie. Dla
niej wrciem tutaj! Po ni szedem! Gdzie znalelicie j? W
jaki sposb?
Nagle z rwniny nadlecia ku nim dziki chr gosw
eskimoskiej psiarni. Usyszeli go wszyscy i spojrzeli w tamtym
kierunku. Gromada tuziemcw bya oddalona o p mili
zaledwie i szybko zdaa naprzd. Billy poj, e nie ma
chwili do stracenia. Byskawicznie przyszo mu na myl, e
Scottie Deane, ona jego i dziecko musz by zczeni jakimi
wzami z mciw hord, wic co prdzej opowiedzia ojcu
Malekiej Tajemnicy ubiege wypadki.
Oczy Deane'a stay si na nowo przytomne. Wysuchawszy
opowieci Billy'ego ruszy pdem na spotkanie tuziemcw,
niosc w ramionach Malek Tajemnic. Mac Veigh i Pelletier
usyszeli, jak z daleka woa na Eskimosw. Dwaj policjanci
cofali si zreszt i dotarli ju do skraju boru, gdy Deane znalaz
si w gronie krajowcw. Nastpia duga chwila oczekiwania,
a Maleka Tajemnica i Deane ruszyli z powrotem, jadc na
eskimoskich sankach. Obok sa kroczy wdz, ten sam,
ktrego raniono na cyplu Fullerton. Deane chwia si, gow
mia zwieszon na piersi, a wdz i drugi Eskimos
podtrzymywali go. Chata, o ktrej poprzednio bya mowa, staa
na skraju boru, rd pierwszych drzew.
Muskularni mieszkacy Pnocy wnieli chorego do wntrza;
Deane tuli w ramionach dziecko, oczyma dajc znak Mac
Veighowi, e chce z nim pomwi sam na sam. Zoono go na
89

tapczanie; z cichym, ale straszliwym kaszlem skin na Mac


Veigha, aby ten si do zbliy. Billy wiedzia, co oznacza ten
kaszel... Scottie mia odmroone puca. mier staa tu przy
nim; najbardziej mczca mier pnocnych krain.
Deane lea chwil, dyszc ciko i tulc w swych doniach
do Billy'ego. Maleka Tajemnica zelizna si na ziemi i
zwiedzaa teraz wntrze chaty. Scottie umiechn si szukajc
wzrokiem oczu Mac Veigha.
Przybywasz znw w sam por! Zabawne, prawda, Billy?
Po raz pierwszy wymwi imi druha tak, jakby je zna od
dziecka. Billy ostronie przykry chorego kocem. W oczach
mia uparte pytanie. Scottie dostrzeg je.
Nie ma jej ze mn szepn zostaa...
Zakaszla ochryple i na wargach ukazaa mu si krwawa piana.
Billy uczu w sercu dojmujcy bl.
Powiniene si zachowywa spokojnie rzek. Nie
mw teraz nic! Rozpal ogie... Potem dam ci co ciepego.
Odchodzi ju, ale Deane powstrzyma go.
Chc ci najpierw co powiedzie, Billy rzek stanowczo.
Wiesz... widzisz dobrze, e ja umieram. mier moe
przyj lada moment. A przedtem musz przecie wyjani
tyle... Powiniene zrozumie, nim odejd. To nie potrwa dugo.
Zabiem czowieka, ale nie auj tego wcale. Chcia znieway
j, moj on. I ty by go rwnie zabi! Policja zacza mnie
ciga, wic dla bezpieczestwa ucieklimy daleko na pnoc i
tam midzy Eskimosami ylimy dugo. Eskimosi kochali moj
on i dziecko, szczeglnie malek Iz. Myleli, zdaje si, e
to s jasne duchy...
Potem usyszelimy, e idziesz mnie tropi midzy
krajowcami, wic ruszylimy w podr z tym pudem... Pudo
byo dla niej, eby j ustrzec od straszliwego chodu. Nie
omielilimy si bra ze sob dziecka, wic zostawilimy ma
tam. Mielimy wrci prdko, jak tylko ukoczysz owy. Gdy
90

ujrzelimy twoje ognisko na skraju barren, ona namwia mnie,


bym si ukry w pudle, i tak znalaze nas! Wiesz, co byo
potem...
Mylae, e to trumna, a ona ci powiedziaa, e umarem.
Bye dla niej taki dobry... A teraz musisz odnale j i zawie
jej malek Iz. Mielimy pj za twoj rad i wyjecha do
Poudniowej Ameryki. Ale trzeba byo zabra dziecko, wic
wrciem... Naleao ci to wyzna. Zrozumielimy nasz bd
pniej... Ale na razie balimy si powierzy sw tajemnic
nawet tobie...
Urwa dyszc i kaszlc. Billy tuli w rku jego zimne, chude
donie. Nie mg sowa wymwi. Czeka starajc si zwalczy
kanie, ktre mu rozsadzao pier.
Bye dla niej tak dobry... szeptem powtrzy Deane.
Kochasz j i nie ma w tym nic zego, bo wierzye, e umarem,
a ona jest sama jedna i potrzebuje opieki. Rad jestem, e j
kochasz... Jeste dobry i uczciwy i chc, by taki wanie
czowiek kocha j i o ni dba. Sama jest na wiecie; ma tylko
mnie i malek Iz. Ciesz si, e natrafilimy na ciebie...
Uwolni nagle donie z ucisku Billy'ego i uj w obie rce jego
skupion twarz, patrzc mu bystro wprost w oczy.
Daj j tobie rzek. Jest czysta jak anio, samotna i
potrzebuje pomocy, a ty bdziesz dla niej dobry. Musisz pj
do niej, do chaty Piotra Croisset, nad Little Beaver. I bdziesz
dla niej dobry... dobry...
Pjd do niej... rzek Billy mikko. I przysigam
klczc przed wielkim, dobrym Bogiem, e bd postpowa
tak, jak uczciwy czowiek postpowa winien.
Deane opad na poduszk z westchnieniem ulgi.
Martwiem si o ni rzek. Ale zawsze ufaem Bogu,
chocia mam mord na sumieniu, i Bg w por ciebie tu zesa.
W oczach jego bysno naraz zainteresowanie.
Kim by ten, co ukrad ma Iz?
91

Pelletier, policjant, ktry mi towarzyszy, zabi go, u nas w


chacie odpar Billy. Nazywa si Blake, Jim Blake.
Gos Scottie Deane od pgonego szeptu przeszed znowu
nieomal w krzyk.
Blake, mwisz? Wielki drab, marynarz, rudowosy i
rudobrody, z zbami tymi jak u morsa? Blake! Blake!
Opad w ty z obkanym umiechem.
Wic... wic to wszystko bya pomyka! Zabawna
pomyka... bekota przymykajc oczy i wymawiajc sowa
jak w malignie. Billy zrozumia, e koniec si zblia. Nachyli
si chcc pochwyci ostatnie sowa konajcego druha. Rce
Deane'a byy zimne jak ld. Wargi mia prawie biae.
Wyszepta cicho:
Walczylimy... mylaem, em go zabi, i rzuciem go w
morze. Nazywa si waciwie Samuelson. Policja go znaa
pod tym nazwiskiem, ale mia take inne: Blake. Jim Blake!
Wic... ja jednak nie jestem morderc. Powiesz jej to, powiesz,
prawda? Powiesz, e nie zabiem! Powiesz i bdziesz dobry...
dobry...
Promienia. Billy pochyli si niej.
Raz jeszcze przysigam wobec Boga, e postpi jak
uczciwy czowiek wyrzek.
Deane nie odpowiedzia nic. Nie sysza. Umiech trwa wci
na jego wargach, ale Billy wiedzia ju, e w tej chwili mier
wesza w drzwi chaty. Z jkiem rozpaczy porwa w swe donie
sztywniejc do przyjaciela.
Maleka Iza przydreptaa do jego boku. miaa si radonie;
nagle Billy odwrci si, porwa j w ramiona i skulony u oa
jedynego brata, jakiego mia w yciu, zapaka jak kobieta.

92

XIII. DWAJ BOGOWIE


Ze wzgldu na dziecko Mac Veigh zwalczy ogarniajce go
przygnbienie. Po krtkiej chwili wsta trzymajc malek w
ramionach, a odwrciwszy jej uwag, przykry kocem dery
twarz Deane'a. Potem ruszy do drzwi.
Eskimosi rozpalali ogniska. Pelletier siedzia opodal na saniach
i zbliy si na woanie Billy'ego.
Jeli chcesz, moesz j zanie do jednego z ognisk rzek
Billy. Scottie umar... Postaraj si wytumaczy to wodzowi.
Nie da koledze czasu na zadawanie jakichkolwiek pyta, tylko
cicho zamknwszy za sob drzwi, wrci do oa Deane.
Odsun der i patrzy czas jaki w milczc, brodat twarz.
Mj Boe... A ona czeka na ciebie i wyglda, i myli, e
lada chwila wrcisz... wyszepta. e wrcicie razem, ty i
dziecko...
Nabonie zabra si do pracy, ktr mia wykona. Jedn po
drugiej przeglda kieszenie Deane'a i wyjmowa ca ich
zawarto. Znalaz noyk, par naboi i pudeko zapaek.
Wiedzia, e Iza zachowa z pietyzmem te przedmioty, jako
nalece ongi do jej ma, tote wszystkie drobiazgi owin
starannie w chustk.
Na ostatku w kieszeni na piersi Deane'a znalaz zmit i
zniszczon kopert. Zajrza do rodka, nim j do innych
drobiazgw doczy, i serce drgno w nim na widok patkw
bkitnego kwiatu. Gdy skoczy poszukiwania, skrzyowa
zmaremu rce na piersi. Wiza wanie rogi chusteczki, gdy
za jego plecami drzwi si naraz otwary.
Wszed may, ciemnolicy wdz. Czterej Eskimosi szli za nim.
Bro pozostawili przed chat. Uszeregowani w rzd spogldali
wszyscy na Scottie Deane'a; zdawali si ledwo oddycha.
aden cie wzruszenia nie zamci ich zastygych twarzy;
przez mgnienie oka nawet nie dostrzegby w ich rysach
jakiejkolwiek zmiany.
93

Niskimi, penymi monotonii gosami zaczli przemawia, a w


tonie ich nie byo zna najmniejszego alu. Billy poj jednak,
e w sercach tych dzikusw Scottie Deane stoi na piedestale
niemal boskim. Przyszli po to, by zanim ciao zmarego
ostygnie, wypiewa jego cnoty i czyny niewidzialnym
duchom, ktre bd pilnoway trupa, a do nadejcia nowego
dnia.
Monotonna przemowa trwaa okoo dziesiciu minut. Potem
wojownicy odwrcili si i bez sowa, bez spojrzenia nawet w
kierunku Mac Veigha wyszli z chaty. Billy ruszy za nimi,
niepewny, czy Deane dostatecznie wyjani Eskimosom, e on
sam i Pelletier byli jego przyjacimi. Jeli nie uczyni tego,
naleao si spodziewa, e wynikn nowe nieporozumienia z
powodu maej Izy. Ucieszy si niezmiernie, widzc, e
Pelletier usiuje wytumaczy co jednemu z krajowcw.
Znalazem jegomocia, z ktrym jako tako mog si
dogada! krzykn Pelletier. Opowiedziaem mu
najpierw, jak serdeczna przyja czya nas ze zmarym, a
potem ca prawd o Blake'u. Ucisnem parokrotnie rce
wszystkich i jestemy w jak najlepszej komitywie. Tylko trzeba
obmyli jaki plan dziaania. Teraz, gdy Scottie umar, nie
maj wielkiej ochoty oddawa nam maej. Pytaj przy tym
o jego on.
W p godziny potem Pelletier i Mac Veigh wrcili do chaty.
Przez ten czas Billy nabra przekonania, e Eskimosi nie
przyczyni im ju adnych trosk i e zostawi im dziecko.
Wdz jednak da do zrozumienia, e chce si sam zaj
pogrzebem Deane'a.
Billy czu, e nadesza pora, by cho czciowo opowiedzie
koledze wypadki zasze w powrotnej drodze z fortu Churchilla.
Donis przecie wadzom, e zgon Scottie Deane'a nastpi ju
dawno, na skutek rany odniesionej w czasie ucieczki i po
przybyciu do Churchill bdzie musia to twierdzenie
94

podtrzyma. Jeli Pelletier nie dowie si o istnieniu Izy, o jego


mioci ku niej, o przestpstwie, jakiego wobec prawa si
dopuci zwracajc pojmanym wolno, gotw zoy
sprzeczne zeznania i zgubi go.
Wewntrz chaty siedzieli obaj przy stole; Pelletier mia rk na
temblaku, podkrone sicami oczy, a twarz znuon
i czarn od prochu. Wyj z futerau rewolwer, wyrzuci ze
naboje i da go dziecku do zabawy. Wobec tuziemcw udawa
spokj ducha, ale teraz nie stara si nawet ukry
przygnbienia.
Straciem ma rzek patrzc w oczy Billy'ego.
Zabierzesz j do matki.
Tak.
Boli! Nawet nie wiesz, jak to boli, e j trac...
Mac Veigh przechyli si przez st i przemwi bardzo
powanie:
Owszem, Pelly, wiem, co to znaczy. Wiem, jak to boli
kocha kogo i straci go. Wiem... Posuchaj.
Opowiedzia pokrtce sw wdrwk przez barren i nadejcie
tamtej Izy. Opowiedzia, jak pocaowaa go i jak potem ucieka
z mem. Opowiedzia o pogoni, pojmaniu i wreszcie
o tym, jak zdj stalowe kajdanki z rk Scottie Deane'a. Raz
zaczwszy, nie omin adnych waniejszych szczegw.
Wspomnia nawet o podziale patkw bkitnego kwiatu
i o pamie wosw Izy.
Wyj z kieszeni obie pamitki i pokaza je koledze; gos mu
dra, a oczy Pelletiera zaszy mg wilgotn. Gdy skoczy,
Pelletier wysun zdrow rk i uj do Billy'ego.
To, co powiedziaa o bkitnym kwiecie, sprawdza si, Billy
szepn. Kwiat ten daje ci rado, bo przecie idziesz
teraz do niej.
Mac Veigh przerwa mu.
Nie wyrzek mikko. Ona kocha go tak bardzo, jak
95

twoja dziewczyna, Pelly, kocha ciebie. Gdy powiem, co si


stao, serce jej pknie... To nie moe mi da szczcia...
Ciki by dla Mac Veigha ten dzie. Obaj koledzy ustalili plan
dalszych poczyna. Cz tuziemcw zgodzia si towarzyszy
Pelletierowi a do Cypla Eskimosw, skd sam ju mia si
uda do fortu Churchilla. Billy rusza na poudnie, ku Little
Beaver, w poszukiwaniu chaty Piotra Croisset i Izy.
Mac Veigh by rad, gdy noc wreszcie zapada. Podszed
wtenczas do drzwi, otworzy je i wyjrza na zewntrz. Skraj
boru znaczy si ponur czerni nocy, pogbian jeszcze
mrokiem gsto rosncych jode i sosen. W ciemnoci byskay
wiateka rzucane przez ogniska tuziemcw; wok ognisk
lec lub siedzc zgromadzio si okoo p setki wojownikw.
Wszyscy czuwali. Jedynie psy, dwukrotnie od ludzi liczniejsze,
zgonione do ostatka, z poobijanymi do krwi apami,
spoczyway zwinite w kbki, nieruchome, niby martwe.
Dziwna cisza i dziwny, nienaturalny smutek panoway wok;
tylko wiatr hucza tsknie ponad barren i szemra w gaziach
drzew, a pomienie ognisk trzaskay gucho.
Dalej nieco, jak gwiazda lnio w oknie chaty mae, nie gasnce
wiateko. Od dwu godzin nieruchomy tum Eskimosw
wpatrywa si w ten samotny pomyk. Od czasu do czasu
spord grona wojownikw o kamiennych twarzach wstawa
may wdz, a za kadym razem jego klekoczcy gos czy si
z wyciem wichru i trzaskiem ognisk. Nikt inny prcz niego nie
rusza si i nie odzywa. On dziaa i wysawia si za
wszystkich; wydawane przeze dwiki byy mow na cze
czowieka, co tam w chacie lea martwy.
Mac Veigh i Pelletier spogldali kilkanacie razy to na zegarki,
to na ogniska tuziemcw. Wreszcie Billy rzek:
Ruszaj si, Pelly! Wstaj i id tutaj. Ponownie spojrza na
zegarek.
I dobrze zgadli. Jest pitnacie po dwunastej. Gdy umrze
96

wdz albo inny wielki czowiek, grzebi go o pierwszej


godzinie nastpnego dnia. Przychodz po Deane'a.
Otworzy drzwi i wyszed na zewntrz. Pelletier ruszy za nim.
Eskimosi zbliali si milczc i o dwadziecia krokw od chaty
przystanli zbici w ciemny kb. Piciu maych, w skry
odzianych ludzi odczyo si od reszty. Z wodzem na czele
wkroczyli do chaty. Gdy schylali si nad Deane'em, zaczli
piewa monotonn pie, ktra zbudzia Iz; dziecko usiado
na swym posaniu, sennie spogldajc na tajemnicze
widowisko. Billy podszed do maej i wziwszy j na rce,
utuli mocno. Usna i spaa, gdy skada j ponownie w jej
gniazdku. Eskimosi odeszli ju, niosc ponury ciar. Sycha
byo ich odlegy piew.
Znalazem j i mylaem, e naley do mnie... zabrzmia
obok cichy gos Pelletiera. Alem si myli. Ona jest twoja,
Billy...
Mac Veigh spojrza na niego, jakby nie syszc tych sw.
Po si lepiej Pelly doradza mikko. Twoja rka
wymaga spokoju. Ja pjd zobaczy, gdzie oni go pochowaj.
Woy czap i futro i zbliy si do drzwi. W progu raptem
zawrci. Ze swego plecaka wyj siekier i gwodzie.
Wiatr d mocniej ponad barren i Mac Veigh nie sysza ju
monotonnego lamentu Eskimosw. Szed wprost na ich ognie,
ale nie znalaz tam nikogo; w obozie pozostay jedynie psy,
wci pogrone w martwym upieniu. Rozejrza si i
daleko na skraju boru dojrza bysk wiate.
W pi minut pniej sta ukryty w gbokim cieniu, tu obok
tuziemcw. Grb wykopano wczesnym wieczorem na nienej
przestrzeni wolnej zupenie od drzew; w blasku ogniska, ktry
pada na krge, ciemne lica Kogmollokw, Mac Veigh
rozpozna piciu maych mczyzn, tych samych, ktrzy zabrali
Scottie Deane'a, chylcych si nad wykopan w zmarzej ziemi
jam. Scottie ju znik. Ziemia, ld i zlodowaciay mech
97

opaday na jego ciao, a dzicy grabarze milczeli teraz jak


zaklci.
W cigu paru chwil prymitywny obrzd si skoczy i jak
drobne czarne cienie tuziemcy odeszli ku swemu obozowisku.
Zosta tylko jeden, siedzc w kucki u wezgowia mogiy, z
dugim dzirytem na plecach. By to O-gluk-gluk, wdz
Eskimosw, wartujcy przy trupie, by odpdzi demony, ktre
w cigu paru pierwszych godzin po pogrzebie przychodz
wykrada ciao i dusz zmarych.
Billy zagbi si w las tak daleko, a znalaz cienk, prost
sosn, ktr ci siekier. Odar drzewo z kory, potem uci
mniej wicej trzeci cz i przybi j do pozostaej erdzi.
Wreszcie zaostrzy koniec i wrci ku mogile, niosc na
ramieniu krzy.
Odarte z kory godo mki lnio w blasku ognia. Eskimoski
wartownik patrza na nie czas jaki, a w jego tpych oczach
zapono dziwne wiato; zrozumia, e odtd dwaj bogowie,
nie jeden, stan na stray mogiy. Billy wcisn w ziemi krzy
i podczas gdy go siekier wbija gbiej, tuziemiec cofn si i
cofa dopty, a znik w mroku nocy. Skoczywszy Mac Veigh
zdj czapk z gowy. Ale nie mia zamiaru si modli.
Przykro mi, stary przemwi do tego, co lea pod
krzyem. Bg widzi, jak mi przykro... Chciabym, eby
y... Chciabym, eby zamiast mnie wrci do niej razem z
ma... Ale dotrzymam ci obietnicy. Przysigem i zrobi
wszystko dla jej dobra...
Wszed w gb lasu i obejrza si za siebie. Eskimos peni ju
znowu sw ponur wart. Na ciemnym tle barren krzy jania
widmow biel. Odwrci twarz od tego widoku i ogarny go
jednoczenie przeraenie i lk.
Scottie Deane umar; ley w grobie.. Ale oto wydao mu si
naraz, e trup ten obok niego stpa. Czu jego obecno...
Mzg mia peen dziwacznych myli. Zawrci do chaty. Cicho
98

przestpi prg. Pelletier spa. Maleka Iza oddychaa rwnym


dziecicym oddechem. Przystan i ucaowa jedwabiste
kdziory, a potem dugo tuli w palcach miciutkie wosy.
Myla, e za par lat nabior ciemniejszego poysku brzu i
miedzi, tak jak wosy kobiety, ktr kocha. Zwolna wielki
spokj osnuwa jego dusz.
Prawd mwic, widzia przed sob prawie e nadziej
szczcia. Ona, tamta Iza, wiedziaa, e kocha j bardziej, ni
jakikolwiek czowiek na wiecie mgby kocha. Da tego
dowd. I oto teraz idzie ku niej.
XIV. BAWAN ZE NIEGU
Billy rozebra si, zgasi wiato i wszed do ka. Usn
prdko i sen mia peen marze. Na razie byy sodkie i
radosna, przeywa bowiem powtrnie swe pierwsze spotkanie
z Iz; raz jeszcze znalaz si wobec jej czystoci, urody, wiary i
ufnoci w niego. Ale potem sny stay si przykre i mczce.
Budzi si dwukrotnie i za kadym razem siada na tapczanie,
odczuwajc ten sam lk, ktry chwyta go opodal mogiy
Deane'a.
Przebudziwszy si po raz trzeci, zapali zapak, by spojrze na
zegarek. Dochodzia czwarta. By wci jeszcze bardzo
znuony. Bolay go wszystkie czonki po szalonym,
pidziesiciomilowym biegu przez barren, ale nie mg duej
spa. Co, czego sam nie umiaby okreli, pchao go do czynu.
Wsta i ubra si.
Gdy w dwie godziny pniej Pelletier si obudzi, toboy i
sanki Mac Veigha gotowe byy do podry na poudnie.
Spoywajc niadanie obaj mczyni omawiali dalsze
szczegy powzitych planw. Kiedy godzina rozki nadesza,
Billy pozostawi koleg w towarzystwie malekiej Izy, a sam
wyszed zaprzga psy. Gdy wrci, oczy Pelletiera byy mocno
99

zaczerwienione i puszcza z fajki gste kby dymu, majce mu


osoni twarz.
W cigu nastpnych dni Mac Veigh niejednokrotnie wspomina
ten odjazd. Pelletier sta na progu z takim wyrazem oczu,
ktrego Billy stanowczo wolaby nie widzie. On sam mia
serce pene alu.
Dugie godziny jeszcze nie mg si otrzsn z przygnbienia.
Przeciera szlak, a u jego pit Kazan wid karn sfor. Podug
kompasu kierowali si wprost na poudnie.
Gdy po raz trzeci cofn si, aby spojrze na malek Iz,
znalaz dziecko pice gboko. Zbudzia si dopiero w
poudnie, gdy przystan, by zagotowa herbat. O czwartej
zatrzyma si znowu i rozbi obz pod oson kpy wielkich
sosen. Iza przespaa wiksz cz dnia. Bya teraz pena ycia
i miaa si do, gdy wyjmowa j z gniazdka.
Pocauj mnie... prosi.
Iza zgodzia si atwo, kadc mu obie rczki na twarzy.
Jeste sodka dziewczynka zawoa. W cigu caego
dnia nie pakaa ani razu. A teraz rozpalimy ogie. Ogromny
ogie!
Zabra si do pracy, gwidc po raz pierwszy od wyruszenia w
drog. Ustawi swj jedwabny, subowy namiot, naci apek
sosnowych, a zawali nimi wntrze na p stopy wzwy, a
potem w cigu p godziny gromadzi drzewo. Tymczasem
zapada noc. Wielkie ognisko rozmikczyo nieg na kilka
jardw wokoo. Billy rozebra Iz z otulajcego j futerka i
liczna twarzyczka dziecka porowiaa w blasku pomieni.
wiato kado zote i purpurowe lnienia na jej zwichrzone
kdziory i podczas gdy jedli kolacj, Billy widzia przed sob
coraz to podobniejszy wizerunek tamtej Izy. Kiedy skoczyli
je, wyj may kieszonkowy grzebyk i przysun dziewczynk
ku sobie. Jedne po drugich rozpltywa jej loki, a serce bio mu
radonie, gdy czu pod palcami jedwabist przdz. Raz kiedy
100

kobiece wosy rwnie mikko musny jego twarz. Stao si to


niemal przypadkowo, ale chwil t zachowa w duszy niby
skarb najdroszy.
Ponownie przey teraz ten moment.
Posadzi dziecko na kocach, a sam wsta. Dorzuci paliwa do
ognia i poczu raptem, e rozgrzany nieg lgnie mu do ng.
Odkrycie to nasuno mu pewn myl. Zacz zbiera nart
mikki nieg, zgarniajc go w jedno miejsce; przed
zdumionymi a penymi radoci oczami Izy wyrs i
uksztatowa si na wzr czowieka wspaniay bawan.
Billy zrobi mu gow i ramiona oraz oczy z kawakw wgla,
a gdy skoczy, wsadzi bawanowi na eb wasn czap i
wasn fajk do ust. Dziecko krzyczao z radoci, a potem
wziwszy si za rce taczyli oboje wok bawana, tak samo
jak przed wieloma laty Mac Veigh taczy w gronie
rwienikw. Gdy zmczyli si wreszcie, Iza a pakaa ze
miechu i radoci, a w oczach Mac Veigha lniy inne zy.
Bawan nieny przywid mu na myl dawne lata i stracone
zudzenia. Osaczyy go te wspomnienia zewszd, a mu si
nagle wydao, e to, co byo, byo wczoraj i e szczcie czeka
zaraz za skrajem lasu. Iza dawno ju spaa, a on siedzia i
patrza na bawana ze niegu; serce piewao mu weseln pie,
e nie mg ju prawie wytrzyma ze szczcia, ale chcia
zerwa si i krzykn na cay wiat, by wyadowa wiar w
ycie i rado, ktre w nim narastay.
Zdawao si, e bawan nieny, topniejcy wolno od aru
ogniska, ma serce i dusz, i gos. A gos ten woa na i
przynagla uparcie. Ma oto i z powrotem do swego
rodzinnego domu daleko na poudniu, do towarzyszy
dziecistwa, ktrzy stali si dorosymi teraz. Przywitaj go
serdecznie i serdecznie przywitaj tamt Iz. Wemie j
bowiem z sob. Po raz pierwszy kaza sobie uwierzy w to, e
Iza z nim pjdzie. A tam, do w do, rusz ladem jego
101

dziecinnych stp, poprzez wzgrza i ki. Bdzie zbiera dla


niej kwiaty polne, tak jak kiedy zbiera je dla zmarej matki
i opowie jej wszystkie stare banie minionych dni...
A bawan ze niegu topnia.
XV. IZA I CZERWONA MIER"
Gdy Billy pooy si wreszcie, ni o bawanie ze niegu i o
malekiej Izie. miech i rado dziewczynki, gdy obudziwszy
si nazajutrz ujrzaa dziwaczn posta topniejcej kuky
wrciy mu znw modziecze marzenia o szczciu, te same
ktre snu nocy ubiegej.
Kiedy po niadaniu ruszyli w dalsz podr, artowa i
rozmawia z dziewczynk, a raz po raz biorc j w ramiona,
nis idc za sankami.
Idziemy do domu powtarza jej bezustannie. Idziemy
do domu i do mamy! Do mamy! Do mamy!
Wymawia to sowo z ogromnym przejciem. A ilekro
posuszne usteczka Izy powtarzay za nim mama", serce
omotao mu w piersi jak szalone. Pod koniec dnia nie zna ju
milszego sowa. Prbowa raz mwi matka", ale dziecko
spojrzao na zdziwione, a i jemu nie podobao si to rwnie.
Mama! Mama! Mama! szepta raz po raz, siedzc
wieczorem przy ogniu.
Nawet gdy dziewczynka usna, a Billy czuwa samotnie,
kurzc fajk, powtarza sam dla siebie t najsodsz w wiecie
nazw i wyjwszy z kieszeni lnice w blasku ognia pasmo
wosw, przyglda mu si radonie. Pod koniec drugiego dnia
dziecko znao ju na pami niemal cay pacierz, ktrego ongi
nauczya go matka; byo to tak dawno, przed tyloma laty, e
gdy myla o niej, zdawaa mu si ju nie kobiet, tylko
cudnym, przejrzystym duchem. A czwartego dnia w poudnie
Iza wyszczebiotaa cay pacierz bez najmniejszej pomocy
102

Billy'ego.
Nazajutrz rano dotarli do Grey Beaver i dziewczynka
spowaniaa widzc zmian zasz w jej wielkim towarzyszu.
Nie bawi si ju z ni; gna jedynie psy, a wci bacznie
rozglda si wok, czy nie dojrzy przetartej cieki, smugi
dymu lub citego drzewa. Serce mia pene niepewnoci i
trwogi. Im blisze byo spotkanie z Iz, tym silniejszy stawa
si niepokj. Widzia ciemnoci tam, gdzie przed godzin
jeszcze lni jasny promie nadziei. Jedna okropna myl
usuwaa teraz na bok wszystkie inne: przynosi wiadomo o
mierci... mierci jej ma! Wiedzia za, e najwiksz
radoci ycia Izy byli m i dziecko.
Zaparo mu niemal dech, gdy niespodziewanie u skraju
niewielkiej polany ujrza chat. Zawaha si chwil. Potem
wzi dziecko na rce i ruszy ku drzwiom. Byy lekko
uchylone, wic zapuka w nie, otworzy zupenie i wszed.
W pokoju, w ktrym si teraz znalaz, nie byo nikogo, tylko w
piecyku pon ogie; w gbi jednak widniay drugie drzwi i te
rozwary si wolno. W nastpnej chwili stana w nich Iza.
Nigdy jeszcze nie widzia jej tak jak teraz. wiato dnia padao
wprost na jej posta. Miaa na sobie lun sukni, a dugie
wosy opyway spltan fal jej ramiona i piersi.
Mac Veigh chcia zawoa po imieniu... Tysickrotnie
obmyla sowa, ktre ma jej powiedzie, ale to, co ujrza w tej
twarzy, oszoomio go i milcza utkwiwszy w ni oczy.
Policzki kobiety pony. Wargi barwi nienaturalny karmin.
renice lniy ostrym blaskiem. Patrzya na Mac Veigha
przyciskajc rkoma serce i zgarniajc byszczce pasma
wosw. Gdy poda jej dziecko, skoczya ku niemu krzyczc
nieprzytomnie:
Moje malestwo! Moje malestwo! Moje malestwo!...
Zatoczya si i pada na krzeso, tulc dziewczynk do
piersi. Przez chwil Billy sysza jedynie te dwa sowa, ktre
103

kobieta powtarzaa wrd przejmujcych ka, kryjc ponc


twarz we wosach swego dziecka. By pewien, e Iza jest chora,
e to gorczka wywoaa szkaratny rumieniec na jej policzki. Z
trudem przekn lin i zbliy si do niej. Drc wycign
rk i dotkn jej ramienia. Podniosa na oczy. W renicach jej
zamigotao wiato bliniaczo podobne do tego, ktre widzia
ju raz, wtedy gdy w podzice za jego dobro daa mu
pocaunek.
Pan... wyszeptaa pan mi je odnis...
Uja jego do. Wyczu na rku mikki dotyk jej
rozpuszczonych wosw. Widzia, jak prdko dyszy jej pier.
. Tak... wykrztusi z trudem.
W oczach kobiety, w wyrazie twarzy, w prozchylonych
wargach bya niema proba. Zacz mwi, a palce Izabeli
zaciskay si na jego doni coraz silniej, a wyczu niemal
dygotanie jej serca. Nie przypuszcza nigdy, e zdoa
opowiedzie wszystko w tak krtkich sowach, jak to czyni
teraz. Jasny pomie w oczach kobiety rs i potnia.
Przestaa oddycha, gdy odmalowa walk w chacie i mier
czowieka, ktry ukrad malek Iz. Jeszcze setka sw i
znalaz si na skraju boru.
Tu urwa, ale jej milczenie bagao o cig dalszy. Przysuna
si do niego tak blisko, e czu jej oddech. W proszcym
wyrazie oczu by niewymowny lk. Stara si dobra
odpowiednie sowa i wykrztusi je, ale gardo mia cinite.
Zauwaya jego mk.
Prosz mwi rzeka agodnie.
I wtenczas przyniosem j tutaj... rzek.
Spotka pan mego ma?
Tak go zaskoczya tym pytaniem, e zdradzi si mimo woli.
Dziecko zsuno si na ziemi, a Iza wstaa. Podesza do Mac
Veigha tak blisko jak owej cudnej nocy na skraju barren. W
oczach jej malowaa si proba, kiedy pooywszy mu na
104

ramiona rce, spojrzaa prosto w twarz.


Myla, e pjdzie atwiej. Ale to byo straszne! Nie poruszya
si. aden dwik nie wydoby si z zacinitych ust, gdy
mwi o swym spotkaniu ze Scottie Deane'em i o jego
chorobie. Odgada, co dalej bdzie, nim to wypowiedzia. Gdy
zacz mwi o mierci, odsuna si ode wolno, Nie
krzykna. Tylko zajczaa gucho. Rkami zasonia twarz i w
chwili tej, gdy staa tu prawie, bezmierna fala mioci zalaa
dusz Mac Veigha.
Rozwar ramiona pragnc obj j i utuli, jakby tuli mae,
biedne dziecko. Jake chtnie padby trupem u jej stp, byle
wrci ycie temu, ktrego stracia... Uniosa gow, zobaczya
jego wycignite ku niej rce, zobaczya mio i baganie w
jego oczach i w renicach jej bysn pomie nienawici.
Pan! Pan! krzykna cofajc si. To pan go zabi! On
nie uczyni nic zego! Chcia mnie jedynie osoni przed
zniewagami ajdaka. Ale prawo, pana prawo, kazao go ciga,
polowa na jak na dzikie zwierz! Odegnalicie go od domu,
od ony i dziecka... Pdzilicie go, a skona, sam jeden... Pan,
pan go zabi!
Z okropnym kaniem porwaa dziecko na rce i wybiega do
drugiej izby. Nim si za ni drzwi zatrzasny, Billy sysza
wci sowa:
To pan! To pan! To pan!
Jak oguszony fizycznym ciosem zatoczy si i cofn do drzwi
wejciowych. Obok swego zaprzgu zasta Piotra Croisset,
pkrwi Francuza, i jego on, powracajcych wanie z linii
side. Sam nie bardzo rozumia, co odpowiedzia Metysowi,
podczas gdy ten pomaga mu ustawia namiot. Kiedy Piotr
kierowa si ju do chaty, przystan naraz i rzek:
Ona jest chora, bardzo chora! I coraz z ni gorzej! Mon
Dieu , moja ona boi si o ni!
Billy uci par jodowych gazi i rozoy swe dery, ale nie
105

mia ochoty rozpala ogniska. Gdy Metys powrci, by


zawiadomi go, e kolacja czeka, odpar, e wcale nie jest
godny i e idzie spa. Skuli si pod der milczcy, przybity,
zaniedbawszy nawet nakarmi psy. Czuwa jeszcze, gdy na
niebie zapony gwiazdy. Czuwa, gdy ukaza si ksiyc.
Czuwa w dalszym cigu, gdy wiato w oknie Piotra Croisset
zgaso. Zapomnia o bawanie ze niegu; wiara w to, e zaomy
wasny dom, odesza w dal. Nigdy jeszcze nie przeywa takiej
mki. Czuwa, gdy ksiyc zatoczy wielki uk nad jego gow i
znik poza lini boru. Nadesza zupena ciemno. O wicie
zapad w niezdrowy psen, z ktrego obudzi go gos Piotra.
Gdy otworzy oczy, by ju dzie, a Metys sta w drzwiach
namiotu. Twarz mia pen grozy. Krzycza prawie do Mac
Veigha, ktry ledwie zbudzony siedzia na swym
posaniu i sucha.
Ojcze w niebiesiech! woa. To czerwona mier"!
To ospa! Ona umiera!
Mac Veigh skoczy na rwne nogi i cisn go za rami. Ale
Metys wyrwa si i pobieg w kierunku chaty. Billy widzia
stojc opodal niego zaprzon ju sfor i on Piotra, ktra
znosia do sa dery, toboki i rne zapasy. Billy nie traci
czasu na prne sowa, ale ruszy szybko do zadumionej
chaty. Z drugiej izby dochodzi cichy jk; wpad tam i run na
kolana przy ku Izy. Twarz jej, purpurow od gorczki, krya
niemal zupenie gstwa rozpuszczonych wosw. Poznaa go i
pomie obkania strzeli z jej renic.
Prosz zabra ma! dyszaa. O, Boe, prosz uciec z
ni!
Peen niewysowionej tkliwoci wysun rk i odrzuci wosy
z jej twarzy.
Pani jest chora... Pani ma gorczk! rzek agodnie.
Tak, tak, ja wiem! Na razie nie sdziam, e to ospa! Pan...
pan mnie kocha, wic prosz zabra ma i odej ...Odej!
106

Wrcia mu caa dawna energia. Nie ba si ju. Umiechn si


do niej, a jedwabisty dotyk jej wosw spowodowa w jego
sercu radosne drgnienie.
Zabior j std! rzek. Nie bj si o ni, Izo!
wymwi jej imi niemal modlitewnie. Bdzie zdrowa... Nie
zachoruje...
Wzi dziecko na rce i wynis do ssiedniej izby. Piotr sta w
progu, w towarzystwie ony. Odziani byli jak do dalekiej
podry. Billy postawi dziecko na pododze i skoczy ku nim.
Co wy sobie mylicie! krzykn. Nie moecie odej!
To niemoliwe! ze wciekoci niemal zwrci si do
kobiety. Ona umrze, jeli nie bdziesz jej pielgnowa! Nie
uciekniesz chyba?
To ospa! uparcie burkn Piotr. Kto zostanie
umrze!
Zostaniecie jednak! odpar Billy zwracajc si wci do
ony Piotra. Jeste jedyn kobiet na przestrzeni stu mil.
Ona umrze bez was! Zostaniesz, chobym mia was oboje
zwiza!
Z niebywa zrcznoci Piotr unis trzymany w doni ciki
harap i z rozmachem spuci drzewce na gow Bily'ego. Gdy
ten zatacza si po izbie, machajc rkoma, nim upad, usysza
przeraliwy krzyk i w otwartych drzwiach ujrza blad twarz
Izabeli Deane. Potem zaton w nieprzeniknionym mroku.
Kiedy otrzsn si z zamroczenia, pierwsz rzecz, ktr
zobaczy, bya znowu twarz Izy. Nim otworzy oczy, wiedzia
ju, e gos, ktry go woa, jest jej gosem. Wyczu dotyk jej
rk, a gdy spojrza w gr, mikka fala wosw spyna mu na
pier. Gow mia wysoko podpart i twarz jej znajdowaa si
na jednym poziomie z jego twarz. Wygld jej przerazi go.
Zrozumia teraz, co mwia, gdy lea pprzytomny.
Pan musi wsta, pan musi odej! Pan musi zabra std
moj ma! Pan musi odej z ni!
107

Unis si troch, a potem wsta zataczajc si lekko. Zbliy


si do niej z tym samym wyrazem twarzy, co wwczas na
barren, gdy mwi, e bdzie jej towarzyszy w drodze.
Nie, nie odejd! rzek stanowczo, chocia jak dawniej
serdecznie. Jeeli odejd, pani umrze! Wic zostan!
Patrzaa na chwil bez sowa.
To niemoliwe! zawoaa wreszcie. Czy pan
naprawd tego nie rozumie! Ja jestem kobiet i pan nie moe...
Musi pan zabra std dziecko i szuka pomocy!
Nie znajd nigdzie pomocy odpar spokojnie Mac Veigh.
Za par godzin straci pani przytomno. Zostan i
przysigam, bd pani pielgnowa tak, jak on by to czyni.
Kaza mi przecie przysic, e bd pani strzeg, e bd o pani
pamita...
Spojrzaa mu prosto w oczy. Widzia drenie jej warg i
falowanie piersi. W nastpnej chwili byaby upada, gdyby jej
nie podtrzyma ramieniem.
Jeeli umr... jkna z rozpacz zaopiekuje si pan
dzieckiem?
Tak, na pewno!
A jeli... jeli ja wyzdrowiej...
Gowa jej zakoysaa si nieprzytomnie i opada na piersi.
Jeli... ja... wyzdrowiej...
To co wtedy? nalega. Co wtedy?
Jeli... ja...
Widzia, jak stara si wykrztusi jeszcze par sw, i le odgad
znaczenie jej myli.
Tak! Wiem, rozumiem! krzykn prdko, czujc, e ciy
mu w ramionach coraz bardziej. Jeli wyzdrowieje pani,
odejd! Nikt si nigdy nie dowie... Ale tymczasem bd si
stara...
Urwa, odgarn zwichrzone wosy i spojrza w jej twarz.
Potem zanis zemdlon do drugiej izby, a gdy wrci, zasta
108

malek Iz ca we zach.
Moje biedne malestwo! zawoa porywajc j na rce.
Moje biedactwo!
Dziecko umiechno si ku niemu przez zy; wci trzymajc
je w ramionach, usiad na brzegu stou.
Bya dzieln dziewczynk od pocztku i nadal ni
pozostaniesz! rzek ujmujc w swe wielkie donie jej liczn
twarzyczk. Bdziesz grzeczna bo, bo...
Odwrci gow i cicho koczy:
Bo bdziemy musieli przey cikie chwile...
XVI. ZABJCZE PRAWO
Siedzc na stole maleka Iza patrzaa radonie w twarz
Billy'ego i dopiero gdy miech jej zamieni si w pacz, Billy
zauway, e palce jego a do blu ciskaj rami dziewczynki.
Rozwichrzy wic jej woski, czym na nowo wprowadzi ma
w dobry humor, a potem postawi j na pododze. Wreszcie
zbliy si do potwartych drzwi. W przyciemnionej izbie
panowaa zupena cisza. Stara si pochwyci westchnienie lub
pacz, ale nie usysza nic.
Jedyne okno byo zasonite firank, wic do niejasno
widzia lec na ku posta Izy. Serce bio mu silnie, gdy
pgosem wymawia jej imi. Odpowiedziao mu milczenie.
Obejrza si. Dziecko znalazo na pododze co ciekawego i
bawio si tym. Powtrzy woanie i znw odpowied nie
nadesza. Groza zdawia go. Chcia podej do ciemnej postaci
lecej na ku, ale niewidzialna do jakby go zatrzymywaa.
I raptem niby cios sztyletu wpiy si we bekotane niskim
gosem wyrazy:
To pan! To pan! To pan!
W gosie jej odczu nut syszan ongi w gosie Pelletiera.
Miaa gorczk. Bredzia. Cofn si o krok i potar doni
109

czoo. Byo wilgotne i lepkie od potu. Uczu dojmujcy bl w


miejscu, gdzie trafi cios Piotra Croisset, i chwilowa sabo
zachwiaa nim. Straszliwym wysikiem zebrawszy resztki
energii, zbliy si do dziecka. Podczas gdy wynosi j na
wiee powietrze goniy za nim sowa Izy.
To pan! To pan! To pan!
wiey powiew doda mu si, tote ruszy piesznie do
namiotu, niosc ma na rku. Kiedy umieszcza j wygodnie
na skrze niedwiedziej, przygniota go w caej swej grozie
beznadziejno sytuacji. Dziecko nie mogo pozostawa w
chacie, ale i w namiocie nie byo zabezpieczone zupenie,
bowiem cz dnia musia przecie z ni spdza. Zadygota na
myl o moliwych rezultatach tej koniecznoci.
O siebie samego nie obawia si wcale, mylc o cikiej
chorobie, ktra dosiga Iz. Zaraza omina go ju
parokrotnie. Ale dusza konaa w nim z trwogi, gdy patrza w
wielkie bkitne oczy dziewczynki i pieci jej jedwabiste loki.
Gdyby chocia Piotr i jego ona wzili j ze sob! Na myl o
nich porwa si raptem na rwne nogi.
Posuchaj, maa, zostaniesz tu! mwi szybko.
Zrozumiano? Opuszcz skrzydo namiotu i nie wolno ci
paka! Zapi tego przekltego mieszaca ywego lub
martwego!
Zamkn namiot tak, by Iza nie moga si wydosta, i zostawi
j sam, zdziwion i milczc. Samotno nie bya dla niej
zreszt rzecz now. Nie baa si pustki i czatujc z uchem
przy cianie namiotu Billy usysza wkrtce, jak maa bawi si
drobiazgami, ktre hojnie wok niej rozrzuci.
Pobieg po psy i zaprzg je do sa. Croisset i jego ona
wyprzedzali go o p godziny moe, najwyej o trzy
kwadranse. Bdzie gna godzin lub dwie, jakby szo o wasne
ycie, dopdzi ich i przywiezie z powrotem pod grob
rewolweru. Nie cofnie si, nawet gdyby musia walczy.
110

Gdy szlak skrci w las, Billy zawaha si mylc, czy nie


bdzie bieg prdzej, jeli zostawi psy i sanie, a ruszy pieszo.
Podniecenie sfory przewayo szal. Psy wszyy trop
pozostawiony na niegu przez obcy zaprzg i drc z zapau
oczekiway rozkazu pogoni. Billy trzasn z bicza ponad ich
bami.
Chcecie walki, zuchy? zawoa. I ja take jej chc!
Naprzd wic! M-hoosh! M-hoosh!
Uklk na saniach, a psy z miejsca ruszyy cwaem. Nie
potrzebowa wcale kierowa nimi, bowiem szy wytknitym
przez Piotra szlakiem. W pi minut pniej wpadli w rzadsze
zarola, a potem na wskie pasmo ki porosej krzewami,
pomidzy ktrymi pyna Grey Beaver. nieg by tu mikki i
grzski, tote Billy bieg za saniami, trzymajc si rzemienia,
by nie zosta w tyle, gdyby psy rozwiny nagle niezwyk
szybko.
Zauway, e Croisset wyta wszystkie siy, byle oddali si
jak najbardziej od zaraonej chaty, i pomyla naraz, e nie
tylko groza czerwonej mierci" dodaje Metysowi skrzyde.
Najwidoczniej Piotra gnao wspomnienie ciosu wymierzonego
harapem. By moe, obawia si, e mimo woli popeni
morderstwo; Billy umiechn si widzc w wyobrani, jak
wrd zasp nienych Piotr batoy swoje psy. Mac Veigh,
przeciwnie, pozwoli swemu zaprzgowi i krokiem,
przekonany, e Metys oszala i e jego sfora i on sam
wyczerpi wszystkie siy w cigu najbliszych paru mil.
Pewien by teraz, e docignie ich kdy na rwninie.
Wraz z t myl uczu w gowie bl nagy i ostry. Bl ten
ustpi zreszt prdko, ale przez chwil nieg poczernia mu w
oczach i z trudem uchroni si od upadku. Rzemie wylizn
mu si z rk i gdy wreszcie zamroczenie mino, sanie oddaliy
si blisko o dwadziecia jardw. Dogna je i pooy si na
derach dyszc, jak gdyby bra udzia w dugim wycigu. Kiedy
111

oprzytomnia, zacz si sam ze siebie mia, patrzc na powe


grzbiety zaprzgu, ale naraz miech zastyg mu na wargach.
Jak gdyby ostrze noa przebiego mu od karku po mzg, a
run twarz na sanie, jczc gucho. Cios Croisseta zrobi
swoje. Mac Veigh zrozumia to i prbowa zawoa na psy, by
stany. Ale one szy naprzd, nie zwaajc na sabe okrzyki,
ktre z trudem wydobywa z ogarniajcych go ciemnoci.
Jednak gdy wreszcie zdoa si unie i zobaczy biel niegu,
psy stay ju. Byy zapltane w rzemienie uprzy i
obwchiway nieg.
Billy siad. Mrok i bl miny rwnie szybko, jak przyszy.
Widzia przed sob szlak Piotra. Potem spojrza na psy.
Skrciy pod prostym ktem do sa i obwchiway nien
zasp. Rzucajc ostr komend, przecign po nich
rzemieniem bicza i zbliy si do przodownika. Sfora opada na
brzuchy, szczerzc lnice ky.
Co za diabe... zacz i urwa.
Spojrza na nieg. Od tropu Piotra w bok pyn inny lad
lad nart. Na razie pomyla, e to Metys lub jego ona z nie
znanego bliej powodu odeszli nieco na stron. W nastpnej
chwili uzna, e przypuszczenie to jest bdne. Croisset i jego
ona nosili dugie, wskie narty uywane w lasach, a ten nowy
trop by odbiciem szerokich rakiet, noszonych przez Indian i
traperw z barren. Poza tym trop by silnie ubity. Ten, co
przeszed nim, chodzi ju tdy niejednokrotnie. Billy wyda
radosny okrzyk. Natrafi na lini side.
Chata trapera nie moga si znajdowa zbyt daleko, a i traper
sam zaledwie przed chwil przemkn tdy. Mac Veigh zbada
oba szlaki i znalaz miejsce, w ktrym okrgy koniec szerokiej
narty zatar lady Metysa. Teraz Billy z obu doni uczyni tub
koo ust i wyda gony, jkliwy zew mieszkacw lenych.
Podobny dwik nis o mil. Powtrzy go dwukrotnie i za
drugim razem nadesza odpowied. Nie pyna ze zbyt
112

wielkiej odlegoci, wic nadzieja wstpia w jego serce.


Raptem straszliwy bl pod czaszk odezwa si ponownie i
Billy pad zemdlony na sanki.
Zbudzio go warczenie i skowyt sfory oraz gos czowieka. Gdy
unis nieco gow, zobaczy obok swego zaprzgu ludzk
posta. Sprbowa wsta, ale udao mu si to tylko czciowo.
Potem znowu opad do tyu i pochon go mrok gstszy ni
przedtem. Kiedy ponownie otworzy oczy, znajdowa si w
jakiej izbie. Wyczu panujce tu ciepo. Pierwszym
dwikiem, ktry uderzy jego such, by trzask ognia. Potem
dobieg go czyj gos.
Daj sowo, to przecie Billy Mac Veigh!
Wlepi oczy w twarz pochylajc si nad nim. Byo to oblicze
biaego czowieka, pokryte zjeon rud brod. Brody tej co
prawda nie pamita, ale gos i oczy rozpoznaby wszdzie i
zawsze. W cigu dwu lat jada przy jednym stole z Rookie Mac
Tabbem zarwno w Norway, jak i w Nelson House. Mac Tabb
porzuci sub z powodu chorej nogi.
Rookie! zawoa Billy.
Unis si na wp, a donie Mac Tabba zacisny si na jego
ramionach.
Daj sowo, to przecie Billy Mac Veigh! krzykn
ponownie, a gos jego i oczy byy pene zdumienia. Joe
przynis ci pi minut temu, ale dopiero w tej chwili
przyjrzaem ci si po raz pierwszy. Billy Mac Veigh, tak! Ja...
Urwa i spojrza na czoo Mac Veigha, gdzie widniaa smuga
krwi.
Ranny jeste? spyta ostro. Czy moe to ten przeklty
Metys?
Billy ciska teraz w doniach rce Mac Tabba. Obok piecyka
klcza milczc ciemnolicy Indianin.
Tak, to Croisset! zacz Billy. Trzasn mi po bie i
od tej pory dziej si ze mn dziwne rzeczy. Nim nadejdzie
113

nowy atak, chc ci powiedzie, o co chodzi... O, Boe,


szczliwa gwiazda przywioda mi tutaj, Rookie! Suchaj no,
stary!
W krtkich sowach opowiedzia o mierci Scottie Deane'a,
o ucieczce Piotra z on i obecnym stanie rzeczy.
Nie ma chwili do stracenia! koczy ciskajc coraz
silniej rce Mac Tabba. Tam jest dziecko i matka. Musisz ze
mn pj, Rookie, i musisz mi pomc. Trzeba prdko znale
jak kobiet. Bo jeeli nie...
Zerwa si z ka i patrza na Mac Tabba. Tamten skin
gow.
Rozumiem! rzek. Co za poda sytuacja... Najblisza
biaa kobieta znajduje si opodal Du Brochet, czyli o dwiecie
mil std. Nie znajdziesz Indianki, ktra by si zgodzia podej
na wier mili do chaty, gdzie panuje ospa, i wtpi, by biaa
kobieta, o ktrej mwi, zechciaa tu przyby. Jedyny ratunek
to posa do fortu Churchilla lub do Nelson House
i zada fachowej pielgniarki. To zabierze dwa tygodnie
czasu...
Billy uczyni gest rozpaczy. Indianin Joe sucha dotd pilnie
rozmowy, a teraz opuci swe stanowisko koo pieca.
Jest obz indiaski nad jeziorem Arrow! rzek
spogldajc na Billy'ego. Znam tam jedn squaw, co si nie
bdzie baa ospy!
To prawda! krzykn porywczo Mac Tabb. Joe ma
tam matk, ktra uczyni dla wszystko, co tylko bdzie moga.
Wczesn zim w tym roku przewdrowaa sama jedna sto
pidziesit mil, by zoy mu wizyt! Przybdzie i teraz! Jed
po ni, Joe! W imieniu Mac Veigha obiecuj jej pi dolarw
dziennie od chwili wyruszenia w drog!
Tu znw zwrci si do Billy'ego:
A jak twoja gowa?
Lepiej. Bieg mi zmczy i dlatego osabem.
114

W takim razie jedziemy z powrotem do chaty Piotra i co


prdzej zabieram ma!
I podczas gdy Joe gotowa si do drogi na poudnio-wschd,
Mac Tabb wymg na Billy'm, e pojedzie saniami, zamiast i
pieszo. Ruszyli w kierunku tropu Metysa, a gdy dotarli do,
Mac Tabb wybuchn miechem.
Wyobraam sobie, e lec jak zajce! rzek. I ce
myla uczyni z nimi, Billy, gdyby ich schwyta? Wlec bab z
powrotem za wosy? Chwaa Bogu, e si przewrci w
drodze! Walka z Piotrem Croisset to to samo co walka z
rysiem! Ustrzeliby ci spoza pierwszej zaspy!
Billy czu, jak mu ustpuje z piersi wielki ciar. Podczas gdy
Mac Tabb kroczy naprzd, popdzajc psy, on rozmyla nad
moliwoci powrotu Joe z matk w cigu tygodnia. Nim stara
Indianka przyjedzie, bdzie sam na sam z Iz; mimo silnego
strachu, ktry mu ciska serce, radowaa go ta perspektywa.
Dla niego i dla niej zaczn si dni mki; jednak kobieta, ktr
kocha, bdzie tu przy nim. A maleka Iza zamieszka
bezpiecznie w chacie Mac Tabba! Ale jeli stanie si
nieszczcie...
Straszna myl przeszya mu mzg. Drgn i oburcz cisn
kurczowo krawdzie sa. Jeli Iza umrze zostanie mu dziecko,
zostanie na zawsze, na wasno!...
Odrzuci od siebie t moliwo jak zmor okropn. Iza bdzie
ya! On jej ycie zachowa! Bo jeeli nie...
Mac Tabb usysza dziki okrzyk, ktry wyrwa si z ust
Billy'ego. Billy nie mg tego okrzyku powstrzyma. O, Boe,
jeli ona odejdzie, jake pusty bdzie wiat! Czy moliwe, e
po nadchodzcych dniach grozy nigdy wicej ju jej nie ujrzy?
Ale jeeli wyyje, a on bdzie wiedzia, e soce wieci nadal
nad jej liczn gow, e jej bkitne oczy spogldaj nadal ku
gwiazdom, e w sodkich modlitwach wspomina czasem jego
imi obok imienia Deane'a, ycie nie bdzie ju dla tak
115

samotne.
Mac Tabb pochyli si nad przyjacielem.
Boli gowa? spyta.
Troch skama Mac Veigh. Mamy przed sob gadk
ciek, Rookie... Poganiaj psy!
W p godziny pniej sanki zatrzymay si przed chat Piotra
Croisset. Billy wskaza rk namiot..
Maa jest tam rzek. Wejd i zawrzyj z ni znajomo,
Rookie. Ja wstpi do izby; zobacz, co tam sycha!
Cichutko wlizn si do chaty. Wewntrzne drzwi byy lekko
uchylone, tak jak je zostawi, wic z bijcym sercem zajrza do
drugiego pokoju. Nie mg si duej waha. Uczyni jeszcze
krok naprzd i wymwi jej imi.
Izo!
Posta na ku poruszya si gwatownie i chora tak nagle
skoczya na nogi, e Mac Veigh zdumia si. Uniosa cik
firank zasaniajc okno i stana w penym wietle. Patrzaa
na i Billy widzia jej oczy ponce gorczk. Policzki miaa
szkaratne i oddychaa szybko przez uchylone wargi.
Rozpuszczone wosy opyway j lnic fal.
Znalazem chat trapera, Izo! Zabieramy tam ma...
mwi Mac Veigh. Bdzie zupenie bezpieczna... I
posalimy po jedn kobiet.
Urwa, oniemiay ze zgrozy. Wyranie dojrza obd w jej
renicach. Opucia firank i mrok zapad wok nich. Sysza,
jak szepce sowa o wiele straszliwsze ni wyraz jej oczu.
Pan jej nie zabije? bagaa. Pan oszczdzi moje
dziecko!... Pan daruje maej ycie?!
Cofaa si chwiejnie w gb pokoju, w kko powtarzajc te
same wyrazy. Dopiero gdy pada na ko, Billy odzyska
zdolno ruchu. Mia wraenie, e krew mu w yach zastyga.
Run na kolana tu przy niej. Zatopi palce w gstwie
jedwabnych lokw, ale nie czu prawie ich dotyku. Chcia
116

przemwi i sowa wizy mu w gardle. A kobieta raptownie


odepchna go wstecz i oczy jej bysny w pmroku. Przez
chwil zdawao si, e na nowo odzyskaa przytomno.
To pan, to pan pomg go zamordowa! dyszaa.
Zabio go prawo, a pan i prawo to jedno! Prawo zabija,
morduje i nigdy nie zwraca swych ofiar, nawet gdy popeni
bd! By niewinny, ale pan i prawo cigalicie go, a zgin.
Mordercy!... Zabilicie i mnie rwnie! A na was kary nie ma,
bo prawo moe zabija!
Jczc opada na ko, a Mac Veigh skulony trwa u jej boku,
z palcami zatopionymi w gstwie zotych wosw, i milcza, bo
nie wiedzia, co rzec. Po chwili zacza swobodniej oddycha.
Jej sztywne ciao rozpryo si nieco. Mac Veigh zdoa
powsta i wyj do drugiej izby, zamykajc za sob drzwi.
Pprzytomna Iza mwia prawd. Pomidzy ni a sob
wykopa raz na zawsze niezgbion przepa. Prawo zabio
Scottie Deane'a, a Billy i prawo to jedno. I prawo nigdy nie
podlega karze, nawet wwczas, gdy morduje niewinn istot.
Wyszed z chaty. Mac Tabb znajdowa si w namiocie.
Wieczorny zmierzch kad si na penym melancholii
krajobrazie. Oowiane niebo zawiso nisko nad ziemi i
nagle z okropnym jkiem Mac Veigh wycign w gr rce i
przekl prawo, ktre mogo zabija bezkarnie, prawo, ktrego
ofiar pad Scottie Deane.
XVII. IZA NAD PRZEPACI
Twarz, ktr byy konstabl Rookie Mac Tabb ujrza w chwil
potem, nie bya twarz dawnego Mac Veigha. Nawet
dugotrwaa choroba nie mogaby go bardziej zmieni ni te
par minut spdzonych we wntrzu przyciemnionej izby. By
blady i znuony. W kcikach ust widniay ostre bruzdy, a oczy
kryy dziwny i peen niepokoju wyraz. Mac Tabb zauway t
117

zmian dopiero wwczas, gdy wyszed z namiotu niosc w


ramionach malek Iz. Wtenczas osupia.
Uderzenie Piotra bardzo ci zaszkodzio rzek peen
niepokoju. Wygldasz na chorego. Moe lepiej bdzie, jeli
zostan z tob przez dzisiejsz noc.
Nie zaprzeczy Billy starajc si jednoczenie otrzsn z
przygnbienia. Zabieraj dziecko do siebie. Po dobrze
przespanej nocy bd zdrw jak ryba. Nim odjedziesz,
zaszczepi? maej osp.
Wszed do namiotu i znalaz ceratow torebk, w ktrej chowa
troch lekarstw i paczk higroskopijnej waty. W maej flaszce
mia trzy szczepionki ospy. Zabra szczepionki oraz wat i
wyszed.
Pilnuj jej dobrze mwi zawijajc wysoko rkaw
dziewczynki. Dam ci jedn szczepionk i jeli dzisiejsze nie
podziaaj w cigu siedmiu, omiu dni, bdziesz musia raz
jeszcze wykona ten zabieg.
Ostrzem noa j delikatnie trze row skr dziecka. By
pewien, e si rozpacze. Ale nie baa si wcale; jej wielkie,
bkitne oczy z zaciekawieniem ledziy kady jego ruch.
Wreszcie uczua bl i wargi jej drgny. Nie krzykna jednak,
tylko ciche zy wybiegy jej spod powiek. Billy rzuci n i
przycisn ma mocno do piersi.
Niech ci Bg strzee, kruszynko! zawoa tulc twarz do
jej mikkich lokw. Tyle wycierpiaa... Bya godna,
marza i nie skarya si nigdy. Mj skarbie najmilszy...
Mac Tabb sysza go, jak szepta jeszcze jakie sowa, i
widzia, jak dziewczynka mocno opasuje mu szyj
ramionkami. W chwil potem Billy poda dziecko
przyjacielowi, a twarz jego miaa ju bardziej normalny wyraz.
Nic nie bdzie bole mwi wcierajc szczepionk. A
chorowa nie chcesz, prawda? To wanie uchroni ci od
choroby. No, gotowe.
118

Obandaowa jej rczk i poda Mac Tabbowi reszt waty.


Potem znw wzi dziecko w ramiona, ucaowa ciep
twarzyczk i jedwabiste kdziory, zawin ma w futra i
usadowi na sankach. Podczas gdy Rookie rwna zaprzg,
Billy szybko uci noem pasmo jasnych wosw. Iza
rozemiaa si radonie. Nim si Mac Tabb na ten miech
odwrci, wosy zniky w kieszeni Mac Veigha.
Nieprdko j teraz zobacz rzek starajc si pokona
nag chrypk. To jest, chciaem powiedzie, e nieprdko
bd si mg do niej zbliy. Przyjad do was od czasu do
czasu i spojrz na ni z daleka. Wyniesiesz j z chaty, Rookie, i
nic nie powiesz, e przyszedem. Biedactwo nie mogoby
poj, dlaczego si do niej nie zbliam.
Patrza za nimi, gdy chon ich mrok nocy, a kiedy znikli
zupenie, uczu w sobie przypyw alu. Wiedzia przecie, e na
zawsze traci ma Iz. Ujrzy j znowu z daleka tylko, ale nigdy
ju nie wemie jej na rce ani ona nie obejmie go za szyj
ciepymi apkami. Nawet gdy choroba wyganie, jego ju tu nie
bdzie. Bowiem Iza, matka, prosia go o to, a on jej prob
speni. Nie dowie si nigdy, czym byy dni jej maligny. Nie
bdzie zmuszona w twarz mu spojrze... Wiedzia ju nawet,
jak i kiedy odejdzie.
Gdy przybdzie stara Indianka, on wymknie si noc i zginie w
guszy lenej. Plan powsta samorzutnie, bez udziau myli
niemal. Pjdzie do fortu Churchilla i zoy zeznania w sprawie
Bucky Smitha. Potem porzuci sub. Umowa jego koczy si
za miesic i nie odnowi jej ju...
Zabio go prawo, a pan i prawo to jedno! Prawo zabija,
morduje i nigdy nie zwraca swych ofiar, nawet gdy popeni
bd!" Pod mrocznym niebem sowa te bezustannie brzmiay
mu w uszach i z kad chwil rosa w nim nienawi do tego, c
ego skadow czci by od tylu lat.
Wicher zawodzi gucho rd szczytw jode i sosen, a jemu si
119

zdawao, e to gos Izy ponownie go oskara. Sowa jej cigle


huczay mu w mzgu, a czu pod czaszk niby smug aru.
Zabija, morduje i nigdy nie zwraca swych ofiar..."
Kurczowo zaciskajc wargi spojrza w kierunku chaty.
Przypomnia sobie teraz niejeden wypadek, gdy prawo zabio
niewinn istot. Omyki nieodzownie zdarzay si w czasie
ludzkich oww. Ale dotychczas nigdy nie zastanawia si nad
tym.
Gwnie przed nim i przed Pelletierem Iza i jej m musieli si
ukrywa wrd Eskimosw. Z cypla Fullerton polowali na
niego i cigali go, jakby szo o dzikiego zwierza. Spojrza na
siebie tak, jak Iza patrzya na zapewne jako na morderc
Scottie Deane'a. Wracajc do chaty cieszy si prawie, e
przyby tu ju w drugim lub trzecim dniu choroby. Wola
gorczk i malign ni zarzuty czynione w peni wadz
umysowych.
Zapali ma lampk i nasuchiwa czas jaki u wewntrznych
drzwi. Iza zachowywaa si spokojnie. Po raz pierwszy bacznie
rozejrza si po izbie. Croisset i jego ona pozostawili moc
ywnoci. Zauway uprzednio wdzone miso uwieszone
zewntrz chaty; wyszed wic i odkroi par plastrw. Nie czu
godu, ale woy miso do garnka i postawi na piecyku, by
mie na wszelki wypadek zup dla chorej.
Chodzc po izbie odkrywa jeden po drugim lady jej
obecnoci tutaj. Na koku, wbitym w cian, wisia szal
stanowicy, jak wiedzia, jej wasno. Na pododze stay jej
trzewiki, na stole leaa spora ilo kobiecych drobiazgw.
Znajdoway si tu igy i nici, par sztuk ubrania, rkawice i
strzp czerwonej wstki, uywany jako krawat. Uderzyy go w
oczy dwa pakiety listw przewizane jedwabnymi wstkami
oraz trzecia paczka rozproszona po stole.
W wietle lampy zauway, e na wszystkich kopertach
widnieje ten sam charakter pisma. Grna koperta pierwszej
120

paczki bya adresowana do pani Izabeli Deane, Prince Albert,


Saskatchewan; grna koperta drugiej do panny Izabeli
Rowland, Montreal, Kanada. Serce bio mocno w piersi
Billy'ego, gdy zbiera rozproszone po stole listy czynic z nich
trzeci pakiet. Wiedzia, e to s rwnie listy Deane'a i e Iza
czytaa je w gorczce i samotnoci, gdy przynis jej wie o
mierci ma.
Mia wanie zgarn ze stou reszt drobiazgw, gdy spod
rkawic wyjrza wycinek gazety. Byo to p stronicy dziennika
z Montrealu, a spomidzy kolumn druku patrzaa twarz Izabeli
Deane. Twarz ta bya modsza, dziewczca jeszcze, ale dla
niego o wiele mniej pikna ni twarz kobiety spotkanej w
pustce barren. Rce mu dray i oddycha szybko, gdy
trzymajc gazet bliej wiata, czyta par wierszy
umieszczonych pod fotografi:
Izabela Rowland, jedna z ostatnich Cr Pnocy" w
Montrealu, ktra powicia majtek z mioci do modego
inyniera.
Wbrew ogarniajcemu go uczuciu wstydu, e wdziera si
samowolnie w wit dla Izy przeszo, jej i czowieka, ktry
umar, Billy odnalaz dat. Gazeta wysza przed omiu laty.
Czyta potem cig dalszy. W czasie tych paru minut, gdy
niewzruszony czarny druk odkrywa mu tajniki ycia Izy i
Scottie Deane'a, Billy zapomnia, e znajduje si w chacie i e
tu obok oddycha ta, ktrej pogodna mio zakoczya si
tragedi.
Stpa obok Deane'a tego dnia, gdy mody inynier zajrza po
raz pierwszy w oczy Izy na maym, starym cmentarzu wrd
grobw Indian i bezimiennych; sysza bicie wiekowego
dzwonu kocika, co sta na wzgrzu od przeszo dwustu
pidziesiciu lat, i sysza, jak Deane opowiada Izie dzieje
tego dzwonu, ktry dawnymi czasy zwoywa osiedlecw na
bj z Indianami. Czyta dalej i czu, jak pulsuje krew w yach
121

Deane'a na wie, kim jest Iza, na wie, e Piotr Radisson,


jeden z pierwszych kolonizatorw Pnocy, by jej
prapradziadkiem, e nosi ofiary do starego kocioka, walczy
tu i tu wanie zgin, a ciao jego spoczywa kdy rd tych
bezimiennych grobw.
Bya to pikna opowie, a Mac Veigh wyczyta jeszcze
midzy wierszami duo rzeczy, o ktrych nie wiedzia nikt
inny. By kiedy w St. Anne de Beaupre, by napatrzy si
pielgrzymkom i cudom, i teraz zobaczy nagle w wyobrani
rozsonecznione zbocze, gdzie pniej spotykali si Deane i
Iza, gdzie ona wyznaa mu, jak wielk rol w jej yciu odegra
maleki, stary, pknity dzwon, wiekowy kociek i cmentarz
bezimiennych. Krew zawrzaa w nim, gdy czyta dalszy cig
miosnej epopei.
Zgodnie z relacjami pisma, Iza bya zupen sierot.
Wychowywa j wuj, czowiek starej daty. Zamieszkiwa sam
w towarzystwie siostrzenicy duy, biay dom, opasany
kamiennym murem i elazn krat, pooony na szczycie
wzgrza, a patrzy na cay wiat z chodn wyniosoci
feudalnego lorda. Od dnia, w ktrym usysza po raz pierwszy o
Dawidzie Deane, sta si jego zacitym wrogiem; przede
wszystkim dlatego, e Dawid by tylko modym,
pocztkujcym inynierem, po drugie, e by Amerykaninem,
przybyszem z dalekiego kraju. Kamie i elazo ogrodowych
murw tworzyy zamknite kolisko, do ktrego Deane nie mia
dostpu. Cika furta nie staa dla nigdy otworem. Wreszcie
nastpia katastrofa. Iza, uczciwa w swej mioci, odesza z
Dawidem. Na tym koczyy si relacje pisma.
Billy sta chwil, trzymajc w rku gazet, a w oczach mia
wilgotn mg. Wydao mu si, e widzi stary dom Izy w
Montrealu. Pooony by przy stromej, cienistej ulicy, wiodcej
ku Mont Royal. Billy przyglda si kiedy, jak dugi zaprzg
konny cign pracowicie pod t gor wyadowany wglem
122

dwukolny wz.
Przypomnia sobie, jak ogromny urok miaa dla ta ulica z
masywn wstg swych murw, starymi francuskimi domami i
dziwn atmosfer Montrealu sprzed stu lat, ktra panowaa
wci w tym zaktku miasta. Przed dwunastu laty szed
tamtdy po raz pierwszy i wyry swe nazwisko na drewnianej
porczy wiodcych na szczyt gry schodkw. Iza mieszkaa
wtenczas w Montrealu. By moe jej piew wanie sysza
pyncy z ktrego ogrodu.
Zanotowa nazwisko i adres jej wuja i doczy gazet do
paczki listw. Jeeli stanie si nieszczcie, jego obowizkiem
bdzie chyba powiadomi o tym krewnego. Jednak po chwili
namysu podar skrawek papieru, na ktrym zapisa te dane.
Henryk Lecours wyrzek si swej siostrzenicy. Jeli ta umrze,
po c zawiadamia go o istnieniu malekiej Izy. Od chwili
gdy Izabela Deane tak surowo potpia wobec niego nakazy
prawa, sierant Billy Mac Veigh zasadniczo zmieni swj
pogld na tak zwane obowizki.
W cigu nastpnych paru godzin Billy niejednokrotnie
nasuchiwa u drzwi. Wreszcie przyrzdzi herbat, odgrza
suchary oraz zdj zup z piecyka. Wszystko to zostawi blisko
ognia, by nie przestygo zbytnio, i wszed do pokoju Izy.
Sysza, jak chora si porusza, a gdy zbliy si do niej, wydaa
krtki, radosny okrzyk.
Dawid! Dawid! woaa. To ty! Och, tak si ciesz, e
wrcie!
Billy sta nad ni. Twarz mia szar jak popi, bowiem
byskawicznie poj, co si stao. Gorczka i wstrzs uczyniy
swoje. Pprzytomna Iza uwierzya, e to m wszed do jej
izby. W pmroku dojrza, jak wyciga ku niemu rce.
Dawid... szepna, a w gosie jej byo tyle szczcia i
mioci, e dreszcz targn nim do gbi.

123

XVIII. SPENIENIE OBIETNICY


W ciszy, ktra nastaa po szepcie Izy, Billy obj jednym
rzutem myli trudne pooenie, w jakim si znajdowa.
Pierwotna ch biernego poddania si biegowi wypadkw i
zajcia miejsca Deane'a przy gorczkujcej Izie przepoia go
naraz takim obrzydzeniem, e si o krok od ka cofn
zaciskajc pici, a mu paznokcie weszy w ciao.
Nie, nie jestem Dawidem... zacz, ale sowa skonay mu
w gardle.
Przypomnienie mierci ma mogo teraz Iz zabi. Wiara w
jego istnienie, fikcyjna chociaby obecno przy niej
kochanego czowieka mogy j do ycia powrci. Opanowa
to wszystko myl o wiele prdzej, niby si dao
wypowiedzie w sowach. Uprzytomni sobie, jak to Pelletier
pozapomina wszystko, co mu si przytrafio w czasie atakw
gorczki. Jeli nawet Iza zachowa w gbi mzgu niejasne
jakie obrazy, osdzi pniej, i bya to tylko maligna.
Wystarczy par zrcznych sw, by j w tym przekonaniu
utwierdzi. W razie potrzeby powie, e mwia duo o
Dawidzie, a wci si jej zdawao, e m jest przy niej. Nie
zachowa wtenczas adnych podejrze.
Iza Wyczekaa chwil, potem, jak gdyby wystraszona
milczeniem, zagadna ponownie:
Dawid! To ty, Dawidzie?...
Przysun si bliej do ka i trafi domi na jej wycignite
ku niemu rce. Byy rozpalone i suche. Palce kobiety zacisny
si na jego doniach, wic przycign je do swej piersi. Iza
odetchna gboko, jak gdyby to dotknicie przynosio jej
ulg.
Przyrzdziem dla ciebie zup... rzek jak najciszej, bojc
si podnie gos. Czy zjesz troszk, Izo? Powinna si
posili i usn potem.
124

Wyczu silniejszy ucisk jej palcw; przemwia do tak


spokojnie, i na chwil sdzi, e majaczenie mino i e jest
przytomna.
Nie lubi ciemnoci, Dawidzie. Nie widz ciebie... Poza
tym chc sple warkocz. Zapal, prosz, wiato...
Na razie nie mona odszepn. Dopiero gdy si
bdziesz lepiej czua... wiato zmczyoby ci oczy... Zostan z
tob... przy tobie...
Uniosa do i w mroku dotkna jego twarzy. W dotkniciu
tym zawara ca mio i tkliwo dla czowieka, ktry by
ongi jej mem; pieszczota ta szarpna sercem Billy'ego tak
bolenie, e o mao nie wybuchn kaniem. Nagle do jej
opada i poruszya si niespokojnie.
Moje wosy, Dawidzie!...
Wycign rk i trafi na wspaniae bogactwo jej splotw.
Jedwabiste pasma osnuy twarz i szyj Izy, tote unis j
nieco, oswobadzajc z tej mikkiej sieci. Nie mia si
odezwa, gdy zgarnia wosy, rozczesywa je i splata w gruby
warkocz. Gdy skoczy, Iza odetchna z ulg.
Teraz zjem zup... rzeka.
Przeszed do drugiego pokoju, gdzie palia si lampa. Dopiero
gdy uj garnczek z zup, wyczu, jak silnie dr mu rce.
Zrzuci suchar i rozla troch zupy. I on take wraz z Izabel
Deane odbywa krzyow drog.
Wrci do drugiej izby i siadszy obok Izy unis j tak, e
gowa jej wspara si o jego rami, a ciepo jej wosw owiao
mu twarz i szyj. Posusznie zjada kawaek rozmoczonego w
zupie sucharka i wypia par ykw pynu. Zostaaby potem
chtnie w tej samej pozycji, z twarz tu u jego twarzy i
Billy wiedzia, e usnaby wnet. Jednak troskliwie uoy j na
posaniu.
A teraz zaniesz... namawia agodnie. Dobranoc...
Dawidzie...
125

Sucham...
Nie pocaowae mnie jeszcze...
W gosie jej brzmiaa dziecica skarga i z jkiem prawie Mac
Veigh pochyli si nad ni. Ramiona Izy opasay na chwil jego
szyj. Uczu sodk, drc pieszczot jej ciepych warg i
podczas gdy goniy za nim jej sowa: Dobranoc, Dawidzie"
cofn si do drugiej izby. Tam z rozdzierajcym kaniem pad
na tapczan Piotra.
Dopiero w godzin pniej unis twarz znad koder. Nie spa
jednak ani chwili. Godzina ta i godziny poprzednie, gdy waha
si, czy ma wej do pokoju Izy, czy nie bruzdami pooray
jego twarz i postarzay go ogromnie. Pierwszy pocaunek Izy
by najsodszym wspomnieniem jego ycia. Nocy dzisiejszej
daa mu wicej ni wtenczas, bowiem w dreniu jej warg, w
pieszczocie rk bya mio, a nie wdziczno tylko. Ale
radoci nie daa mu ani krzty.
Zmoony blem wsta i spojrza na drzwi wiodce do jej izby.
Pomimo i dobrze wiedzia, e nie wolno mu postpowa
inaczej, czu si gorszy od zodzieja. Wyzyskiwa jej malign i
to napawao go ogromnym wstrtem do samego siebie; modli
si prawie, by Iza co prdzej odzyskaa przytomno, cho
wtedy miay przyj dla niej dni rozpaczy i smutku.
Na Dalekiej Pnocy czerwona mier" grasuje zawsze to tu,
to tam i Billy dobrze zna przebieg tej choroby. Przypuszcza,
e Iza zapada na ni przed trzema lub czterema dniami i e
jeszcze trzy lub cztery dni potrwa silna gorczka. Potem
nastpi reakcja. Iza odzyska przytomno i stanie wobec
niewtpliwego faktu mierci ma oraz zrozumie, e przez cay
czas swej niemocy bya sama jedna z Billy'm.
Nasuchiwa chwil u jej drzwi. Leaa cicho, wic nie czynic
najmniejszego szmeru wyszed z chaty. Noc staa si bardziej
jeszcze ponura i ciemna. adna janiejsza smuga nie lnia na
mrocznym niebie. Z pnoco-wschodu powia wiatr i wy
126

wrd gazi, napeniajc wiat wokoo przejmujcymi


dwikami. Billy podszed do namiotu, gdzie znajdowaa si
przedtem maleka Iza, i wstrzsn nim nieokrelony dreszcz.
Poaowa nawet, e odesa z Mac Tabbem wszystkie swoje
psy. Zaciya nad nim straszliwa samotno. Jak. gdyby cika
do gniota mu serce, a uczu prawie fizyczny bl. Odwrci
si i spojrza na poyskujce w chacie wiateko. Tam bya Iza;
myla ongi, e gdzie ona jest, nie moe istnie samotno.
Ale oto lega midzy nimi niezgbiona przepa.
Zadygota, bo wydao mu si nagle, e Dawid Deane stoi przy
nim tak samo jak owej nocy, gdy stawia krzy nad jego
grobem. Powoli obecno ta zmniejszaa ciar gniotcy mu
serce. Wiedzia, e Deane rozumie wszystko, i to dodao mu
si.
Zbliy si do namiotu i zajrza w jego gb, cho nie byo tam
nic do zobaczenia. Potem wrci do chaty. Wspomnienie
mogiy tamtego przywiodo mu na myl obowizek wzgldem
wdowy. Z gumowego woreczka wyj notes i owek.
Pracowa pniej wytrwale przeszo godzin przy sabym
wietle lampy. Wiedzia, e Iza zechce odwiedzi Dawida.
Mogo si to sta zaraz lub pniej. Pielgrzymk t odbdzie na
pewno. Tote krok za krokiem niemal wyrysowa drog
wiodc do maej chatki na skraju barren. Wreszcie napisa
sowa, ktre mu pyny wprost z serca:
Niech Ci Bg strzee a do koca dni! Dabym ycie wasne,
byle Jemu ycie wrci. Nie zapomn o Jego mogile. Wrc
tam kiedy i posadz na niej bkitny kwiat. Zdaje mi si, e nie
zrozumiesz nigdy, co bym da, eby miaa znw Dawida i bya
szczliwa.
Wiedzia, e dotrzyma obietnicy. Wrci do samotnej mogiy na
skraju barren. Jest co, co woa go tam; co czego nie moe
poj, ale co wypywa z jego wasnej niedoli.
Zoy zapisane arkusze, owin w czysty papier i napisa jej
127

imi na tej improwizowanej kopercie. Potem pooy swj list


na stole, obok listw Dawida. Wiedzia, e ona znajdzie go
razem z tamtymi.
Nastpny tydzie by dla Billy'ego Mac Veigha walk
niezwykle trudn a nieustann, ktrej wspomnienie miao
przetrwa w jego pamici do koca ycia. Bezsenne noce i dni
bez wypoczynku. Cika walka bez chwili wytchnienia z
ponurym widmem, ktre snuo si wci po izbie. Walka
wyobia mu policzki i wyrya na twarzy gbokie bruzdy.
Gos Izy rozlega si czsto, raz pieszczotliwy i sodki, to znw
ostry i peni alu. Billy doznawa pieszczoty jej rk.
Niejednokrotnie czu na wargach drce pocaunki, do ktrych
skaniaa go sama. A potem, w chwilach furii, zarzucaa mu, e
zagna na mier czowieka spoczywajcego snem wiecznym
na skraju barren.
Trzeciego, pitego i sidmego dnia tej mczarni Billy
odwiedza chat Mac Tabba, a Rookie wychodzi na jego
spotkanie i rozmawia z nim przez tub z kory brzozowej. Po
tygodniu wci jeszcze nie byo adnych wieci od Indianina
Joe i jego matki. Dnia tego Billy po raz ostatni gra rol Scottie
Deane'a.
Rankiem wszed do pokoju Izy niosc zup, suchary i misk z
wod, a gdy zjada, unis chor nieco i opar o poduszki, chcc
na nowo uczesa i sple jej cudne wosy, W pokoju byo do
jasno, cho Billy nadal nie odsania firanki. Na zewntrz lnio
wspaniae soce i promienie jego padajc przez zason
owietlay gstw rozpuszczonych warkoczy.
Gdy Mac Veigh skoczy, uoy znw chor delikatnie na
poduszce. Patrzaa na jako niezwyczajnie. I raptem uczu
okropny dreszcz; spojrzenie Izy byo zupenie przytomne. W
bkitnych renicach rs zwolna dawny lk i al. Czeka
dygocc, ale nie usysza ani sowa, wic jak tyle razy
poprzednio, odwrci si i wyszed do drugiej izby.
128

Tam sta par minut milczcy, gromadzc siy na przetrwanie


bliskich ju tortur. Tak czy inaczej nadchodzi kres. Otrzsn
si z przelotnej saboci i po chwili zawrci do drzwi. Ale nie
wchodzi zwyczajnie, jak przedtem. Zapuka. Gos Izy pozwoli
mu wej. Uczu w sercu nagy bl, widzc, e ley teraz
zwrcona do ciany, tak by nie mg dojrze jej twarzy.
Pochyli si nad ni i rzek mikko:
Jest ju lepiej... Niebezpieczestwo mino.
Lepiej i wszystko mino?... usysza jej pytajcy szept.
Tak.
A dziecko?
Zdrowe.
Zapada krtka cisza. Potem ona rzeka pgosem:
Pan by tu sam ze mn?
Tak, sam... siedem dni.
Zwrcia na niego oczy. Widzia, jak lni w pmroku.
Wydao mu si, e zaglda mu w gb duszy i e w tej chwili
wszystko wie. Nagle obrcia si do ciany z rozdzierajcym
kaniem. Wyczuwa, jak dry paczc. Chwytaa z trudem
powietrze i sysza znowu jej sowa:
To pan! To pan! To pan!
Tak, tak, wiem!... Rozumiem... mwi, a w sercu czu
piekcy bl. Pani musi teraz zachowa spokj... Obiecaem,
e gdy pani wyzdrowieje, odejd... I uczyni to... Nikt si nigdy
nie dowie...
I nigdy pan do mnie nie wrci? Gos jej by spokojny i
zimny.
Nigdy! rzek. Przysigam...
Przytulia si teraz do ciany tak, e widzia jedynie jej
warkocz lnicy w miejscach, gdzie paday na byski wiata.
Odszed tak cicho, e nie zauwaya prawie, jak opuszcza
pokj. Zamkn drzwi za sob. Zewntrzne drzwi byy otwarte
i raptem usysza dwiki, ktrych wyczekiwa od dawna: ostry
129

szczek sfory i gosy ludzkie.


Par szybkich krokw i znalaz si poi goym niebem. W
poowie polanki Indianin Joe zatrzymywa swj zaprzg. Jeden
rzut oka przekona Mac Veigha, e stara Indianka nie
odmwia probie syna. Szczupa staruszka o wygldzie
wiedmy gramolia si ze stosu niedwiedzich skr. Gboko
zapadymi oczyma patrzaa na zbliajcego si biaego, a jej
obnaone donie byy tak chude, e przypominay szpony
ptasie. Ale bez wzgldu na odpychajc powierzchowno
Billy obj j prawie z radoci, e jednak przybya.
Zwaa si Maballa wiedzia o tym od Mac Tabba a
rozumiaa jzyk angielski i wysawiaa si nim lepiej ni syn.
Billy opowiedzia jej, co si dzieje w chacie, a gdy skoczy
mwi, stara rzucia w stron Joe par klekoczcych wyrazw,
wzia z sa mae zawinitko i bez chwili wahania posza w
lad za Mac Veighem.
Billy uspokoi si zupenie, widzc, e Indianka nie obawia si
zarazy. Gdy tylko zdja kaptur i ciepe okrycie, ruszya
odwanie do drugiego pokoju i w chwil potem Billy usysza,
jak rozmawia z Iz.
Zgromadzenie i spakowanie znikomej iloci wasnych
drobiazgw zabrao mu zaledwie par minut. Potem poszed
zwin namiot. Joe ruszy wanie w drog, wic pody jego
ladem. W godzin pniej na gone woanie Billy'ego Mac
Tabb stan na progu swej chaty. Zataczajc pkole, zbliy si
od strony wiatru, a znalaz si o pidziesit krokw od Mac
Veigha.
Billy opowiedzia mu swoje projekty. Rusza do fortu
Churchilla, a dziecko i Iz powierza jego pieczy; z fortu przyle
eskort, ktra zabierze tych dwoje i bezpiecznie odstawi do
jakiego miasta. Prosi o czyst odzie byle jak! To co ma
na sobie, musi spali. O ile Joe ma zapasowe ubranie, zadowoli
si tym najzupeniej.
130

Mac Tabb wysucha wszystkiego, znik w gbi chaty i ukaza


si wnet ponownie, majc pene ramiona ubrania.
Tu jest wszystko, czego moesz potrzebowa, z wyjtkiem
bielizny rzek kadc rzeczy na niegu. Poczekam troch,
nim si przebierzesz... Spal prdko, co masz na sobie. Wiatr
moe si zmieni, a nie chc, eby powia w moj stron.
Oddali " si na bezpieczn odlego, a Billy tymczasem
wziwszy z sob ubranie, zagbi si w lenej gstwie. Tam
odar nieco kory brzozowej, rozpali ogie i rzuci ubranie na
stos. Mac Tabb sysza jeszcze trzask ognia, gdy Billy ukaza
si ju ubrany w indiaskie spodnie z jeleniej skry, w
zniszczon futrzan kurtk, w kaptur z wydry i w zbyt ciasne
mokasyny.
Rozmawiali potem dobry kwadrans, oddaleni jednak wci od
siebie o pidziesit krokw. Potem Mac Tabb odszed i wrci
wiodc psy i sanki Billy'ego.
Chciabym ci ucisn do, Billy... tumaczy si. Ale
mam wraenie, e lepiej bdzie, gdy tego poniecham. I sdz,
e nie warto wynosi maej...
Tak bdzie bezpieczniej zawyrokowa Billy. Do
widzenia, Mac! Zobaczymy si pewno kiedy... We tylko
ma na rce i sta z ni w progu. Nie chc, by wiedziea, e tu
jestem, wic spojrz na ni z daleka. Inaczej nie mogaby
zrozumie, dlaczego nie wolno jej podej do mnie...
Zaszy si w gstw jode, podczas gdy Mac Tabb wchodzi do
chaty. Po chwili ukaza si we drzwiach. Trzyma na rku Iz, a
Billy uczu w gardle nagy skurcz. Dziewczynka patrzya jaki
czas w jego kierunku i pokazywaa co paluszkiem, a Rookie
przemawia do niej. Wtem na mgnienie oka soce zapalio w
jej kdziorach zote byski, jak wwczas gdy zobaczy j po raz
pierwszy na cyplu Fullerton. Chcia krzykn ku niej, zawoa
jedno sowo, ostatnie, ale zamiast tego pacz tak dugo
zwalczany wyrwa mu si z piersi.
131

Zwrci si w stron gstwy lenej, wiedzc, e odchodzi na


zawsze.
XIX. PIELGRZYMKA
Na czwarty dzie po opuszczeniu nawiedzonej zaraz chaty
Billy obozowa nad potokiem Lane Otter, oddalony jeszcze od
fortu Churchilla o sto osiemdziesit mil. Zjad kolacj i zapali
fajk.
Noc ksiycowej peni bya czarujco pikna i jasna, niebo
usiane gwiazdami. Billy spoglda niejednokrotnie w gr.
Zjawisko, ktrego by wiadkiem, nosio w gwarze tuziemcw
miano krwawego ksiyca; istotnie, wietlany dysk zdawa si
ocieka wie posok. Wedug krajowego przesdu bya to za
wrba dla wdrowcw, ktrzy w czasie drogi mieli go przed
sob. W cikim roku, gdy czwarta cz lenych mieszkacw
Pnocy wymara na osp, ksiyc tydzie cay znaczy na
niebie krwaw plam. Od tej pory zwano go rwnie
ksiycem zarazy.
Billy, jedynie dwa razy przedtem widzia podobne zjawisko.
Nie nalea do ludzi przesdnych, a jednak tej nocy ogarn go
mimowolny niepokj. Rozemia si nieszczerze, patrzc w
zoty chaos ogniska i mylc, co za niedola moe go jeszcze
spotka. A potem zwolna co przyszo ku niemu z gbi tej
cudnej nocy i niby do kojca lego mu na zranionym sercu.
Nareszcie by znowu w domu! Zamiatane wichrem barren i
milczcy las stay si bowiem jego domem i niejednokrotnie
rozwaa, e ycie z dala od nich byoby dla niego
niepodobiestwem. Zrozumia tej nocy ow wielk prawd
janiej ni kiedykolwiek.
Sta si czci skadow Dalekiej Pnocy, ona wesza mu w
mzg i krew. I gdy raz jeszcze spojrza na szkaratny ksiyc,
widok ten zamiast niepokoju sprawi mu dziwn rado.
132

Godzin ca siedzia bez ruchu, a u stp jego ogie zamiera


zwolna. Wokoo szelesty i szmery nocne zbliay si i rosy. To
by jego wiat; nasuchiwa oddychajc gbiej. Samotny i
zbolay, czu nawizan pomidzy sob a nim trwa ni. wiat
ten radowa si jego radoci i dodawa mu si w chwilach
zwtpienia. Niejednokrotnie gdy ciya mu okropna pustka,
bawi si jak dziecko, przypisujc ycie i pludzkie ksztaty
promieniom gwiazd, cieniom wyniosych sosen, karowatym
jodom, zomom ska i grom.
Teraz nie bya to ju zabawa. Z kad godzin upywajcej
nocy, z kad nastpn noc i dniem zjawy te gra wyobrani
staway si ywsze i bardziej realne. Ogniska rozpalane w
ciemnociach nocy blaskiem pomieni maloway mu obrazy tak
plastyczne jak nigdy. Drzewa, krzaki i chaszcze pocieszay go,
dajc mu w samotnoci obraz ycia, to ruchami gazi, to znw
zmiennym ksztatem swych cieni. Wszdzie odnajdywa
dawnych przyjaci nie zmienionych i niezmiennych. Cie
modrzewia, kiwajcy na w jego samotnej wdrwce, by ten
sam co wczoraj, ten sam co przed upywem stu nocy. Te same
co dawniej byy gwiazdy, te same wichry szeptay w konarach
drzew wszystko takie jak wczoraj i jak przed laty. Wiedzia,
e jedynie tutaj myl Izy wiecznie mu bdzie towarzyszy. Gdy
wrci bowiem do cywilizacji, w zmiennym korowodzie
tamtejszych wrae zapomni o nim wkrtce.
Ale w tym jego wiecie nie zajd adne zmiany. Za dziesi lat
moe pj swym dawnym szlakiem i znajdzie jeszcze szcztki
ognia, ktry rozpala dla Izy na skraju barren. Pnoc zachowa
wspomnienie o niej tak dugo, jak dugo on sam stanowi
bdzie jej cz skadow. Im bardziej zblia si do fortu
Churchilla, tym lepiej rozumia, e nigdy na stae nie porzuci
tych stron.
W trzy tygodnie po opuszczeniu chaty Piotra Croisset Billy
przyby do fortu. Ostatni miesic zmieni go tak dalece, e w
133

pierwszej chwili komendant go nie pozna. Przyglda mu si


dugo, nim wykrzykn:
O Boe! Czy to doprawdy ty, Mac Veigh!
Jedynie Pelletier, niecierpliwie wygldajcy przyjaciela,
dowiedzia si o wszystkim, co zaszo nad Little Beaver i Grey
Beaver. Znalazo si te par listw adresowanych do Mac
Veigha i w jednym w nich Billy wyczyta, e kopalnia srebra w
Cobalt, gdzie mia pewien udzia, rozwina si dobrze, a jego
cz wynosi obecnie przeszo dziesi tysicy dolarw.
To mu posuyo za pretekst, gdy owiadczy dowdcy, e nie
chce si na nowo do suby zaciga.
W tydzie po przybyciu Mac Veigha do fortu Churchilla Bucky
Smith zosta w sposb habicy usunity z kadr policji. Billy
znajdowa si w gronie kolegw, gdy Bucky zbliy si do,
wycigajc prawic na zgod.
Nie podejrzewam ci o z wol rzek tak gono, by
wszyscy mogli to sysze. Ale pomylie si grubo.
A potem doda szeptem, jedynie dla Billy'ego:
Pamitaj, com ci obieca, Mac Veigh! Zginiesz z mojej rki,
chobym mia gna za tob na koniec wiata.
W par dni pniej Pelletier odjecha po niegu ju miejscami
botnistym, starajc si dotrze do Nelson House przed kocem
sanny.
Chciabym, eby pojecha ze mn, Billy namawia go po
raz setny. Moja dziewczyna marzy o tym, by ci pozna. A
co do mnie, wiesz, jak chtnie widziabym ci u nas.
Ale Billy nie da si wzruszy.
Przyjad was odwiedzi, gdy ju bdziecie mieli bbna
obiecywa prbujc si umiechn i po raz ostatni potrzsajc
do starego druha.
Po odjedzie Pelletiera Billy pozosta w forcie jeszcze trzy dni.
Rankiem czwartego dnia, bez psw i sanek, z plecakiem tylko,
ruszy na pnoco-zachd.
134

Zdaje mi si, e nastpn zim spdz w Fond du Lac


rzek do inspektora. Gdyby si znalaz dla' mnie jaki list,
prosz go tam odesa. Jeeli bdzie okazja, oczywicie. Moe
zreszt wrc do fortu Churchilla...
Wymieni Fond du Lac, bowiem grb Deane'a lea pomidzy
fortem Churchilla a star osad Towarzystwa Zatoki Hudsona
w Atabasce. Barren go wzywao i chtnie odpowiada na ten
ponury zew. Dotrzyma obietnicy danej Izie i odwiedzi grb
Dawida. Wmawia w siebie przynajmniej, e chodzi przede
wszystkim o dotrzymanie obietnicy. Ale w gbi duszy mia
peno uczu, z ktrych nie umia zda sobie sprawy.
Czasem zdawao mu si, e jaki duch kroczy obok niego w
czasie wdrwki dziennej i noc pochyla si nad ogniskiem.
Gdy Billy zastanawia si nad tym, dochodzi do przekonania,
i jest to duch Dawida Deane'a. Mac Veigh wierzy w przyja,
ale nie przypuszcza, e midzy dwoma mczyznami moe
istnie mio, chyba tylko midzy synem i ojcem. W snach i
marzeniach alf i omeg mioci bya dla kobieta. Po raz
pierwszy poj teraz, co znaczy kocha mczyzn, pami
mczyzny.
Co powstrzymao go od wyjawienia, nawet wobec Pelletiera,
waciwego celu swej wdrwki. Ruszajc w drog zabra ze
sob topr i wnet znalaz dla odpowiedni robot.
Ujrza z dala wynios brzoz, majc najmniej osiemnacie
cali w przekroju, i o pidziesit stp od jej pnia ustawi swj
namiot. ci drzewo przed pjciem na spoczynek.
Nastpnego dnia zrba wierzchoek, a nim druga noc zapada,
wyciosa deseczk na dwa cale grub, szerok na stop i dug
na trzy. Gdy rankiem powdrowa dalej, pozostawi zbyteczny
ju topr.
Czwartej nocy pracowa posugujc si noem i ma siekierk.
Wygadza desk i nadawa jej prawidowy ksztat. Pit i
szst noc spdzi przy tym samym zajciu, a szstego ranka
135

zakoczy prac rysujc na drzewie rozpalonym gwodziem


pierwsze sowa nekrologu Deane'a. Waha si chwil, jakie
imi ma wybra: Scottie czy Dawid. Zdecydowa si wreszcie
na to drugie.
Nie pieszy zbytnio. Ze wszystkich pr roku w guszy
pnocnej najbardziej lubi wiosn. We wgbieniach i
parowach topniejcy nieg tworzy niezliczone kaue i strugi.
Pki topoli nabrzmiay ju tak bardzo, e lada chwila miay si
rozwin, a dzikie pncze, pene nowej energii, czerwieniay
jak wiea krew.
Przeszo dwa tygodnie po opuszczeniu fortu Churchilla Mac
Veigh przyby na skraj wielkiego barren. Dwa dni wdrowa
jeszcze w kierunku zachodnim, a wczesnym rankiem
trzeciego dnia obj wzrokiem bezkresn rwnin, przez ktr
on i Pelletier, uwoc malek Iz, uciekali przed pocigiem
tuziemcw. Wstpi potem do chaty. Najwidoczniej nikt w niej
od owej pory nie by. Na tapczanie, na ktrym Deane zmar,
znalaz malutk, dziecinn rkawiczk. Wtedy zachodzi w
gow, gdzie mg j zgubi, i w drodze do chaty Piotra
Croisset uszy now ze skry rysia.
eczko, usane przeze dla Izy na pododze, stao jeszcze nie
tknite; na kocu, ktry suy jako poduszka, zachowa si
niemal odcisk jej gwki. Na cianie wisiaa stara kurta
Dawida.
Billy patrza na to wszystko milczc, z plecakiem zoonym u
stp. Atmosfera chaty przygniataa go; prbowa si wyzwoli
z tego uczucia gwidc. Ale wargi mia jakby obrzke.
Podnis si wreszcie i ruszy ku mogile.
Odwiedziy ju j poprzednio lisy i zryy nieco ziemi u stp
jodowego krzya. Poza tym nie zaszy adne zmiany. W cigu
reszty przedpoudnia Billy ci grubsz jod i wbi j na trzy
stopy gboko w zmarz ziemi u wezgowia Deane'a. Potem
par przyniesionych ze sob gwodzi przymocowa do supa
136

deseczk. Wierzy, e nikt prcz niego i duszy Scottie Deane'a


nie pojmie znaczenia wypisanych na niej wyrazw;
DAWID DEANE
zmar 27 lutego 1908 roku
ukochany przez Iz i przez czowieka, ktry
pragnby zastpi go jej.
15 kwietnia 1908 roku.
Nie przerwa pracy, gdy nadesza pora obiadu, ale z rumowiska
oddalonego o parset jardw naznosi zomw skalnych
zbudowa wok jedliny mur na cztery stopy wysoki, tak by ani
wicher, ani dziki zwierz nie mogy supa obali. Potem zacz
szpera w najcichszych i najbardziej sonecznych zaktkach
boru, gdzie zielone pdy wyglday ju spod ziemi. Znalaz
pierwiosnki oraz sporo dzikich pnczy i wykopa je delikatnie
wraz z korzeniami. Wreszcie spomidzy dwu ska wyjrzaa ku
niemu prosta jak strzaa odyga bkitnego kwiatu. Pncze
zasadzi wok muru, a bkitny kwiat na samym grobie, tam
gdzie spoczywaa gowa Dawida. Poudnie dawno ju mino,
gdy wrci do chaty, i ponownie zatrwoya go straszliwa
pustka jej wntrza. Wszystko byo inaczej, ni sobie
poprzednio wyobraa. Wspomnienie Deane'a i jego przyja
podtrzymyway go lepiej w gbi boru i u obozowych ognisk.
Zagotowa kolacj na elaznym piecyku, ale trzask pomieni
dziwnie go drani w tej pustej izbie.
Nawet powietrze, ktrym oddycha, byo tak cikie, jak gdyby
unosia si w nim mier i stracone zudzenia. Mimo e od rana
nie jad nic, z trudem zdoa przekn troch jedzenia. Gdy
skoczy si posila, spojrza na zegarek. Dochodzia czwarta.
Soce gaso za dalek lini boru i gstnia coraz bardziej
wczesny zmierzch pnocnych krain. Billy sta dug chwil
bez ruchu na progu chaty. Sowa wycigaa kdy ponur nut
wieczornej pieni. W grze wiergotay wrble.
Billy zacisn rce i sucha. Z guszy i mrokw nocy co
137

woao na, co kazao mu i dalej. Wrci do chaty i


spakowa swoje rzeczy; zabra te dziecinn rkawiczk. Potem
wyszed na prg i starannie zamkn drzwi za sob. Z bliska
mijajc grb, spojrza po raz ostatni na wynioso, gdzie lea
Deane.
egnaj, stary! szepn. egnaj!
Sowa zawodzia goniej, gdy zwraca twarz ku zachodowi.
Dreszcz go przeszed i przypieszy kroku wkraczajc w
dziewicz gusz, ktra setkami mil dzielia go od fortu Fond
du Lac.
XX. LIST
Mijay dnie, tygodnie i miesice w samotnoci, jakiej Billy nie
zazna nigdy przedtem. Zwyka samotno nie bya mu przecie
obca; odczuwa nieraz rc tsknot i pustk; omal nie oszala
w niej i widzia, jak Pelletier by bliski mierci, bo brakowao
mu dwiku mowy ludzkiej i sonecznego promienia.
To byo co innego! Gryzo dusz i serce z kadym dniem
gbiej i boleniej. Wierzy poprzednio, e myl o Izie i
wspomnienie o niej przysporz mu szczcia, cho nigdy ju
nie mia jej ujrze. Omyli si. Gusza i puszcza nie day mu
zapomnienia. Co dnia gos jej wyraniej dwicza mu w
uszach i zdawa si bliszy; co dnia wyraniej ogarnia j
marzeniem. Nie byo godziny, aby nie spyta sam siebie, gdzie
ona jest!
Mia nadziej, e wrcia wraz z dzieckiem do starego domu w
Montrealu, gdzie znaleli si przyjaciele, ktrzy otoczyli j
opiek. Ale czasem ba si, e zostaa gdzie na Pnocy, skd
nie pozwalaa jej odej mio do ma, i e wyszukaa sobie
jak prac w jednym z fortw na skraju barren.
Ogarniaa go nieraz nieprzeparta ch, by wrci do chaty Mac
Tabba i tam wywiedzie si o jej losie. Ale walczy zaciekle z
138

tym pragnieniem. Wiedzia, e gdy si raz podda pokusie,


straci resztki spokoju zdobytego nadludzkim trudem w chacie
Piotra Croisset.
Tote uparcie wdrowa na zachd, chocia niewidzialne
donie zdaway si go zatrzymywa. Nie poszed prosto do
Fond du Lac, lecz spdzi okoo trzech tygodni w towarzystwie
pewnego trapera, z ktrym zwiedza wybrzee rzeki Pipestone.
W czerwcu dotar do Fond du Lac i przesiedzia tam miesic.
Zamierza uprzednio spdzi tam zim, ale miejscowy agent
okaza si niesympatycznym czowiekiem, a i okolica nie
podobaa mu si wcale. Zatem w pocztkach lipca ruszy w
krain Atabaska na zachd, okry pnocny brzeg wielkiego
jeziora i w dwa miesice pniej przyby do fortu Chipewyan
pooonego u ujcia rzeki Niewolniczej.
Trafi do Chipewyan w szczliw godzin. Rzdowa
ekspedycja geograficzno-geologiczna wyruszaa wanie
stamtd do nieznanej krainy pomidzy jeziorami Wielkim
Niewolniczym i Wielkim Niedwiedzim, a trzej przewodnicy z
Ottawy namwili Mac Veigha, by im towarzyszy. Zgodzi si
skwapliwie i wczy si z nimi tak dugo, a ekspedycja w
pi miesicy pniej wrcia ku rzece Mackenzie drog na fort
Providence. Zatrzyma si w tym forcie a do pnej wiosny, a
potem powdrowa do Wrigley, gdzie mia paru przyjaci.
Pitnastomiesiczna wczga pozostawia na nim niezatarte
pitno. Nie umia si ju oprze porywom wczgostwa.
Nosio go te z miejsca na miejsce i coraz silniej roso w nim
pragnienie powrotu do swoich dawnych stron, na wybrzee
wielkiej zatoki pooonej daleko na wschd. Snu niewyrane
projekty przyczenia si do robotnikw budujcych kolej w
grach Kolumbii Brytyjskiej. Ale sierpie, zamiast w
Edmonton lub Tete Jaune Cache, zasta go w Prince Albert,
o trzysta pidziesit mil dalej na wschd.
139

Stamtd powdrowa na pnoc, do krainy Lac La Ronge, w


towarzystwie pracownikw kompanii handlowej, a w
padzierniku ruszy znw na wschd, sam jeden, drog wodn
przez Sisipuk i Burntwood do Nelson House. Odpocz tydzie
i powlk si na pnoc, a osiemnastego grudnia pierwsza z
dwch wielkich zamieci, ktre uczyniy zim roku 19091910
jedn z najtragiczniejszych w dziejach Dalekiej Pnocy,
kapaa go trzydzieci mil od faktorii York. Zuy cae pi dni
na dotarcie do faktorii i tam zamie uwizia go na szereg
tygodni.
By to pocztek straszliwego godu i piekielnych mrozw, w
czasie ktrych przeszo ptora tysica ludzi w pnocnym
kraju przenioso si na tamten wiat. Ziemi skry caun niegu,
gruby na cztery do szeciu stp, a od poowy grudnia a do
koca stycznia temperatura utrzymywaa si poniej
czterdziestu stopni, wahajc si zazwyczaj midzy
pidziesicioma i szedziesicioma stopniami.
Do fortu ze wszystkich stron nadchodziy wieci o godzie i
licznych zgonach. Z powodu niezwykle silnych mrozw nie
podobna byo obchodzi zastawionych side. Jelenie, osie, a
nawet reny siedziay ukryte pod niegiem. Indianie i Metysi
gromadnie napywali do fortw. W faktorii York Billy
dwukrotnie widzia matki z martwymi dziemi w ramionach.
Pewnego dnia przyby biay traper wiodc sanie z zaprzgiem
psw, a na saniach owinita w niedwiedzie futro leaa jego
ona, ktra skonaa o pidziesit mil w gbi boru.
W czasie tych cikich tygodni Billy nie mg ani na chwil
zapomnie o Izie i jej dziecku. Rosa w nim obawa, e kdy w
guszy i one cierpi podobnie, jak cierpi inni. Myl ta tkwia w
nim tak uparcie, e ktrej nocy mia okropny sen: ujrza
malek Iz, wychudzon i wyblad, prawie konajc z godu
na rkach matki.
Koszmar ten pchn go do czynu. Postanowi i do fortu
140

Churchilla, a jeli nie znajdzie tam Mac Tabba wdrowa do


jego chaty nad Little Beaver i zasign wieci o Izie i jej
dziecku. W par dni pniej, dwudziestego sidmego stycznia,
temperatura podniosa si nagle, wic Billy zdecydowa si
natychmiast skorzysta z okazji. Wraz z Metysem, ktry
udawa si do Churchill, wyruszyli w drog nastpnego ranka.
Dwudziestego marca stanli w forcie.
Billy poszed natychmiast do koszar. W cigu dwu lat zaszy
tam pewne zmiany i znalaz tylko jednego dawnego koleg.
Spyta przede wszystkim o Mac Tabba i o Izabel Deane.
adne z nich nie przebywao obecnie w obrbie fortu i od czasu
objcia dowdztwa przez nowego oficera nikt tu o nich nie
sysza.
Bya za to poczta dla Mac Veigha: trzy listy. Przyszo podobno
kiedy p tuzina innych, ale te wdroway szlakami jego
wczgi po guszy lenej i barren. Te, ktre otrzyma,
zwrcono niedawno z Fond du Lac. Jeden list by od Pelletiera
czwarty wysany, jak pisze, bez otrzymania sowa
odpowiedzi. Donosi mu, e maj ju bbna, dziewczynk, i
zapytywa, czy Billy yje jeszcze. Drugi list by od wsplnika z
Cobalt.
Billy dugo obraca w doni trzeci list, nim go wreszcie
otworzy. Byo to w ogle mao podobne do listu: poszarpane,
pomite, a tak brudne i wymoke, e adres z trudem da si
odczyta. List ten wdrowa do Fond du Lac, a stamtd do fortu
Chipewyan. Otwarszy go przekona si, e pismo wewntrz
byo rwnie niemal zupenie zatarte. Jedynie ostatnie sowa
znaczyy si wyranie i Billy krzykn widzc podpis Rookie
Mac Tabba.
Podszed do okna i sylabizowa z trudem. Tu i wdzie, gdzie
wilgo nie zmya liter, mg odczyta par wyrazw albo
zdanie. Z wyjtkiem zreszt kocowych, linijek zamazane byo
niemal wszystko; ale czytajc to, co pozostao, Billy czu, jak
141

serce w nim zamiera, a oczy prawie lepn. Wyawia jednak


sowo po sowie, a gdy skoczy, zwrci skamienia twarz ku
biaej kurzawie, ktra kbia si za oknem, a wargi mia
spieczone jak w gorczce.
Wiele sw byo nieczytelnych, ale to, co poj, wystarczao
najzupeniej do przedstawienia sobie wypadkw zaszych nad
Little Beaver. Mac Tabb pisa:
Zdawao si, e si poprawia... znw gorzej... Robilimy, co
byo mona, nic nie pomogo... Umara akurat w pi tygodni
po twym odejciu. Pochowalimy j tu za chat... O Boe... to
dziecko... Nie masz pojcia, Billy, jak j pokochaem...
zapomnie o niej...
Nastpowao jeszcze par linijek, ale tak spukanych wod, e
nic nie dao si rozpozna.
Billy zmi list w doni i na olep wybieg z chaty w objcia
zawiei nienej. Nowy komendant na prno prbowa
odgadn, co za straszne nowiny otrzyma ten czowiek.
XXI. INSTYNKT YCIA
Billy pdzi pprzytomny w otoku biaych tumanw. Nie
wiedzia nawet, w jakim gna kierunku; znalaz si jednak
wreszcie pod oson drzew i tam przystan, szepczc bez
koca imi Izy.
Umara!... Umara! zajcza raptem. Ona umara!...
Lecz nagle zjawia si myl o dziecku, usuwajc wstecz
pierwsz rozpacz. Dziewczynka znajdowaa si wci jeszcze
wraz z Mac Tabbem nad Little Beaver. W mroku nieycy j
ponownie odcyfrowywa sowa listu. Naraz wstrzsn nim
miertelny strach.
O Boe... to dziecko... Nie masz pojcia, Billy, jak j
pokochaem... zapomnie o niej..."
142

Co to znaczy? Co powiedzia Mac Tabb w zniszczonej czci


pisma...
Gwatownie nadesza reakcja. Wsun list do kieszeni i szybko
zawrci do koszar.
Id nad Little Beaver! rzek do komendanta. Dzi
wyruszam... Czy jest kto w Churchill, kogo bym mg wzi z
sob?
W dwie godziny pniej Mac Veigh gotw by do drogi;
towarzyszy mu pewien Indianin. Nie mona byo dosta
zaprzgu, tote wyruszyli na nartach, niosc dwutygodniowe
racje ywnoci i kierujc si wprost na poudnio-wschd.
Reszt tego dnia i cay dzie nastpny szli prawie bez
wytchnienia. Z kad chwil podniecenie Billy'ego roso.
Trzeciego dnia rankiem rozpocza si druga z tych okropnych
zamieci, ktre owej zimy pustoszyy Pnoc. Wbrew radom
Indianina, by rozoy prowizoryczne obozowisko i przeczeka
gwatowne chody, Billy upar si i dalej. Pitej nocy, w
dzikiej pustce barren, na wschd od Etawney, Indianin
zaniedba dorzuci paliwa do ognia, a gdy Billy j bada
przyczyn tego, znalaz towarzysza prawie bez ycia,
ogarnitego dziwn niemoc. Zabezpieczy wic staranniej
szaas od niegu i wichru, narba drzewa i czeka, co bdzie
dalej. Mrz stawa si coraz silniejszy. Zapasy ywnoci
zmniejszay si z dniem kadym i wreszcie nadesza chwila,
gdy Billy poj, e . stoi w obliczu strasznej mierci. Zatacza
wok obozu coraz szersze kolisko w poszukiwaniu zwierzyny.
Na prno! Nawet wrble i jastrzbie zniky.
Przemkna mu myl, e mgby zabra reszt ywnoci i
sprbowa ocali chocia siebie. Ale myl ta nie staa si nigdy
nawet zamiarem. Dwunastego dnia choroby Indianin zmar.
ywnoci pozostao na dob.
Billy spakowa j wraz ze swymi kocami i par blaszanek.
Zastanowi si chwil nad tym, czy choroba, na ktr umar
143

Indianin, jest zaraliwa. W kadym razie postanowi przestrzec


ewentualnych wdrowcw. Obok szaasu postawi wysok
tyk, a u jej szczytu umocowa skrawek czerwonej materii, co
na Pnocy oznacza zaraz.
Potem ruszy w dal, poprzez zaspy niene i kurzaw, wiedzc,
e istnieje jedna szansa na tysic wyjcia cao z tej opresji, i
eby t szans wykorzysta, naley posuwa si z wiatrem.
Ku kocowi pierwszego dnia Billy urzdzi obz w sosnowym
lasku, ktry by waciwie tylko ma kp drzew. Zauway,
e kady krzak i kade drzewo s popkane i martwe od strony
pnocnej. Nazajutrz odgrza i zjad reszt swych zapasw, po
czym ruszy w dalsz podr. Rzadkie drzewa zmieniy si w
zarola, a zarola w bezbrzen rwnin, po ktrej bezlitonie
hula mrony wicher.
Od rana do wieczora wyglda jakiejkolwiek zwierzyny,
choby ptaszynki najmniejszej; u kor brzozow, a po
poudniu zjad par korzonkw, po czym gardo spucho mu
tak silnie, e ledwo mg oddycha. O zmroku przyrzdzi
herbat, ale nie mia nic do jedzenia. Gd odzywa si bez
ustanku, ostry i bolesny. Nastpnego dnia przeywa ju
prawdziw mk; kurcze godowe przychodz szybko w tym
kraju, gdzie waciwie naley si posila cztery do piciu razy
dziennie.
O zmroku roznieci may ogieniek, rozesa dery i usn.
Nastpnego ranka wsta z trudem, a gdy chwiejc si na
nogach, uczu na twarzy smaganie wichru i posysza wist
zawiei nad barren, zrozumia, e nadesza jego ostatnia godzina
i e znalaz si oto w obliczu Boga.
Nie ba si zreszt. Z wysikiem sun naprzd, nawet w
najatwiejszych miejscach ledwo wlokc nogi. Ale ju si tym
nie martwi. Szed czujc z godziny na godzin wiksz
sabo. Rozumowa spokojnie, e jeli mier ma nadej, to
raczej nie bdzie ona straszna. Skona zapewne agodnie, bez
144

cierpie. Ostre, rce porywy godu, ktre niby noami dary


mu wntrznoci, ustpiy ju. Nie odczuwa take nadmiernego
zimna. Wydawao mu si, e oto mgby lec w zaspie nienej
i spokojnie usn.
Wiedzia, e bdzie to sen ostatni i e lisy rozwlok potem jego
koci wic zwalcza pokus i wlk si coraz dalej. Wicher
d wci od Zatoki Hudsona, niosc tumany nieynek
drobnych i twardych jak rut; biy go po twarzy, jak gdyby
chcc si poprzez skr przedrze, podcinay mu nogi i
tworzyy na drodze zaspy i wzgrza. Gdyby mg chocia
znale kp drzew, kryjwk jak... Tego tylko pragn teraz.
Kiedy po raz ostatni spoglda na zegarek, bya dziewita rano;
teraz zblia si wieczr. Rwnie dobrze moga by noc.
Szalejcy huragan od dawna ju go olepi. Nie widzia nawet
na dwanacie krokw przed sob. Ale instynkt ycia tli si w
nim jeszcze i dziki temu trzyma si dzielnie. Rozumowa, e
jeli natrafi na jak oson, to wyczuje j, chocia jej nawet nie
dojrzy. Plecak nie ciy mu wcale; nie czu nawet, e go
niesie. Mg i szybko, mg si wlec jak w i tego ju
nie wyczuwa w obecnym stanie.
Niemal kady na jego miejscu zakopaby si w niegu i umar
spokojnie, snujc bogie sny, ktre stanowi niejako
rekompensat dla biedakw konajcych z godu i zimna. A!e
instynt samozachowawczy kaza Billy'emu oczekiwa mierci
stojc. I oto dotar wreszcie do gstwiny drzew na tyle zwartej,
e osonia go przed niegiem i wichrem. Iskra ycia zapona
teraz raniej. Rozgrzaa go i dodaa mu energii. Czciowo
nawet odzyska wzrok.
I oto zauway raptem, e musi ju by noc, bowiem wszystko
wokoo jest ciemne, a w dali ponie wiato. Pomyla
najpierw, e jest to obozowy ogie odlegy o wiele mil std.
Potem, w miar jak kroczy naprzd, pozna, e wiato lni w
oknie chaty. Dowlk si bliej ostatkiem si i stojc u
145

zamknitych drzwi, prbowa krzykn, ale najmniejszy


dwik nie wydoby si z jego opuchych warg. Wydao mu si,
e mina godzina, nim oswobodzi stopy z nart. Potem
namaca klamk, nacisn j i wszed.
W izbie znajdowao si czterech ludzi. Dwaj siedzieli przy
stole na wprost drzwi. Jeden trzyma w rku kostki; gdy Billy
wszed, rka zastyga mu w powietrzu i zwrci brodat twarz
ku wchodzcemu. Drugi by to prawie modzik; w tej chwili
Billy zauway przede wszystkim puszk fasoli, ktr mody
gracz trzyma w doniach. Trzeci mczyzna sta obok stou;
drgn podnoszc oczy na niespodziewanego gocia; w palcach
mia flaszk do poowy napenion alkoholem. Czwarty
wreszcie siedzia na brzegu tapczana, z twarz blad i
wychud tak, e mona go byo wzi za trupa, gdyby nie
ostry bysk zapadych renic. Billy zwszy wo whisky i wo
jedzenia. W twarzach, ktre zwracay si ku niemu, nie byo
ladu zachty; nikt go nie wita; postpi jednak naprzd, co
niezrozumiale bekoczc. I raptem iskra ycia przygasa w nim;
run na podog. Usysza gos dochodzcy z daleka, gos,
ktry mwi:
Co to za jeden, u diaba?
I znw po chwili, ktra wydaa mu si wiecznoci, ten sam
gos rzek:
Wyrzucie go z powrotem w nieg!...
Potem straci przytomno. Ale w ostatnim mgnieniu pomidzy
jasnoci a mrokiem uczu niesamowity dreszcz i o mao si na
nogi nie porwa, wydao mu si bowiem, e poznaje ten
brutalny gos, ktry mwi:
Wyrzucie go z powrotem w nieg!...

146

XXII. GD
Na dug chwil przedtem, nim Billy si zbudzi, wiedzia ju,
e nie ley w niegu, i e gorcy pyn leci mu przez gardo.
Gdy otwar oczy, wiato w izbie ju zgaso. By dzie. Billy
odczuwa ogromne osabienie, ale w chacie znajdowao si co,
co targno nim raptem do gbi. Wo smaonej wdzonki!...
Gd powrci z dawn si. Rado ycia bysna na jego
wyndzniaej twarzy, gdy poruszy si usiujc wsta. Wwczas
jaka twarz, brodata, czerwonooka, zwierzca, pochylia si
nad nim badawczo.
A gdzie twoja ywno, kolego?...
Pytanie pado ostre jak cios noa. Billy nie sysza wasnego
gosu, gdy odpowiada:
Nie mam nic!...
Gos brodacza zabrzmia prawie jak ryk, kiedy zwrcony ku
innym obwieci:
On nie ma ywnoci!
W tej chwili Mac Veigh z trudem powstrzyma okrzyk, ktry
gwatem mu si z ust wydziera. Ju wiedzia, kim jest w
czowiek. To by Bucky Smith! Unis si nieco i znowu opad
do tyu. Bucky go nie pozna... Od dawna nie golony zarost i
wymizerowana twarz zrobiy swoje.
Podzielimy si z nim, Bucky ozwa si saby gos. Mwi
chudy czowiek, ktry w nocy siedzia na krawdzi tapczana.
Podzielcie si piekem! burkn tamten. Po co byo go
cuci! Ty i Sweedy obaj jestecie winni...
Sowa te zbudziy w Billy'm dreszcz grozy. Wic w chacie
panowa gd! Trafi nie midzy ludzi, ale midzy zwierzta...
Dojrza szczupego mczyzn, ktry uj si za nim,
siedzcego jak poprzednio na krawdzi ka. Milczc j
szuka wzrokiem reszty, by dowiedzie si, jak wyglda
Sweedy. By to w modzik, ktry tuli wtedy puszk fasoli.
Teraz smay wdzonk na elaznym piecyku.
147

Henryk i ja podzielimy si z nim rzek do Bucky Smitha.


Ju ci to mwiem dzi w nocy. Spojrza na Billy'ego.
Ciesz si, e ci lepiej... Trafie do nas w z por. Gonimy
ostatkiem! Dwaj nasi Indianie wyszli przed tygodniem na owy
i nie wrcili. Umarli albo uciekli. A i my pomrzemy tutaj, jeli
zamie prdko nie ustanie... Ale tymczasem ja i Henryk
podzielimy si z tob zapasami.
Mwi chodno, bez najmniejszej sympatii i Billy czu, e
nawet ten czowiek wolaby go widzie martwego. A jednak
by to ludzki chop! Nie przyczy si przecie do tego, ktry
radzi wyrzuci w nieg natrta; tote Billy stara si okaza mu
sw wdziczno, jak rwnie ukry dojmujcy gd.
Zobaczy na patelni trzy cieniutkie plasterki wdzonki i
pomyla, e byoby nie na miejscu wyjawi ludoerczy apetyt
wobec takiej ndzy. Gdy z trudem stawa na nogi, Bucky
przyglda mu si uparcie i Mac Veigh nabra bezwzgldnej
pewnoci, e czowiek wyrzucony przeze ze suby nie
poznaje go. Billy zbliy si do Sweedy'ego.
Uratowae mi ycie rzek wycigajc ku niemu rk.
Chciabym ci do ucisn...
Sweedy uj jego prawic do obojtnie.
Do diaba burkn pgosem. Mielibymy fasol na
niadanie, gdybym dzi w nocy nie gra z nim w koci.
Wskaza Bucky Smitha, ktry wanie otwiera blaszan
puszk. On wygra.
O Boe... zacz Billy.
Nie skoczy. Sweedy obrci wdzonk i mwi dalej:
Wczoraj wygra ode mnie cay obiad. wier funta misa!...
Dzie przedtem wygra od Henryka ostatni puszk fasoli.
Chowa swe zapasy tam, pod kocem, i klnie si na wszystko, e
strzeli do tego, kto bdzie oglda jego ko zbyt ciekawie.
Dlatego lepiej trzymaj si z daleka, radz. Thompson, ktry
obecnie jeszcze pi, gdy dzielilimy midzy siebie zapasy
148

wybra whisky. Od niego take trzymaj si lepiej z daleka. Ja i


Henryk podzielimy si z tob.
Dzikuj... rzek Billy, a to jedyne sowo z trudem
przeszo mu przez gardo.
Henryk zwlk si wanie ze swego tapczana, skulony i
jczcy. Wyglda tak, jakby lada chwila mia skona, i Billy
po raz pierwszy zauway, e ma siwe wosy. By maego
wzrostu i drobne jego rce dray, gdy skinieniem gowy
witajc si z Billy'm ogrzewa je nad piecykiem. Bucky Smith
otworzy ju sw puszk i z garnczkiem wody zbliy si do
ognia, nie zwracajc na Billy'ego najmniejszej uwagi. Przynis
ze sob siln wo tytoniu i whisky.
Postawi wod na piecyku, zawrci do jednego z tapczanw i
stekiem przeklestw zbudzi Thompsona, ktry siad wreszcie
na posaniu, ogupiay i ptrzewy. Henryk podszed do stou,
a Sweedy pody za nim, niosc wdzonk. Billy nie rusza si
z miejsca. Chwilowo zapomnia o godzie. Puls jego bi
nierwnym tempem. Czy to moliwe, by ci, ktrych ma przed
oczyma, byli podobnymi do ludmi? Czy obd jaki wygna z
nich wszelkie czowiecze instynkty? Widzia wlepione w siebie
kaprawe oczy Thompsona i odwrci gow, by unikn ich
tpej badawczoci. Bucky wysypywa do garnczka wygran
fasol. Huragan szarpn drzwiami i zawy goniej.
Przysu no si, kolego usysza Billy gos Sweedy'ego.
Oto twoja porcja...
Na blaszanym talerzu lea jeden z cienkich plasterkw
wdzonki i jeden twardy suchar. Billy zjad to rwnie
apczywie jak Henryk i Sweedy i wypi kubek gorcej herbaty.
W dwie minuty posiek si skoczy. Byo tego przeraajco
mao. Par ksw strawy, zda si, bardziej jeszcze pobudzio
gd, tak e Billy nie mg oderwa oczu od Bucky Smitha i
fasoli. Z caego towarzystwa Bucky jedynie wydawa si syty i
wstrt Mac Veigha wzrs, gdy Henryk pochyliwszy si nad
149

nim, wyszepta cicho:


On nieuczciwie wygra moj fasol. Miaem trzy asy i dwie
dwjki, a on trzy pitki i dwie szstki. Gdy zaprotestowaem,
nazwa mnie kamc i uderzy. Ale to moja fasola...
Co niby ch mordu lnio w zaczerwienionych oczach
mwicego.
Billy milcza. Nie chciao mu si ani pyta, ani odpowiada.
Nikt zreszt nie interesowa si, kim on jest i skd si tu wzi,
a i jego rwnie nie obchodzio wcale, kim byli ludzie, do
ktrych trafi. Bucky skoczy je, otar doni usta i spojrza
przez izb na Mac Veigha.
Poszedby ze mn po drzewo? spyta.
Pjd odpar Billy.
Po raz pierwszy pomyla o stanie swego zdrowia. By
zesztywniay i niezmiernie saby, ale poza tym nie dozna, zda
si, adnych obrae. Nie odmrozi uszu ani ng. Wdzia grube
mokasyny, ciepe okrycie i futrzany kaptur, po czym ruszy za
Bucky'm do drzwi. Czu si dziwnie nieswojo. By pewien, e
wrg go jeszcze nie pozna, ale wiedzia, e lada chwila moe
to nastpi. A jeli Bucky pozna go, gdy bd na dworze sami...
Nie ba si, a jednak uczu nerwowy dreszcz. By zbyt saby,
eby walczy. Nie zauway wstrtnego grymasu, jakim Bucky
porozumia si z Thompsonem. Ale Henryk go dostrzeg i
kaprawe oczy ciemniay mu, kryjc si gbiej pod oson
powiek.
Wdziali narty i znaleli si rd zamieci. Bucky nis topr.
Kierowa si poprzez rzadkie zarola, potem przez otwart
rwnin, po ktrej wiatr hula z tak si, e natychmiast po ich
przejciu zaciera lady.
Billy osdzi, e zrobili ju ze wier mili, gdy znaleli si nad
brzegiem parowu o zboczach tak stromych, e wydawa si
prawie przepaci. Wtenczas Bucky po raz pierwszy dotkn
Mac Veigha. Uj go za rami i gdy przemwi, w gosie jego
150

brzmiaa nuta ohydnego triumfu.


Mylae, em ci nie pozna, prawda, Billy? zagadn.
Tymczasem poznaem ci od razu i szo mi o to, by znale
si z tob sam na sam. Pamitasz moj obietnic, Billy? Od tej
pory zreszt zmieniem zdanie. Nie zabij ciebie. To zbyt
wielkie ryzyko. Lepiej, by zdech sam, a zdechniesz
bezwzgldnie w cigu dzisiejszego dnia lub nocy. Jeeli
wrcisz do chaty, strzel ci w eb!
Ruchem tak szybkim, e Billy nie zdy si zastawi, Bucky
pchn go i rzuci gow na d w gb parowu. Zaspa niena
zagodzia upadek. Mac Veigh lea jednak dug chwil
oguszony zupenie. Potem unis si z trudem i spojrza w
gr. Bucky odszed. Pierwsz jego myl byo: wrci do
chaty. Mg j z atwoci odnale i rozmwi si z Bucky'm
w obecnoci innych. Ale nie ruszy si z miejsca.
Coraz mniej chciao mu si wraca i po chwili namysu
postanowi walczy nadal o ycie sam jeden. Prawd mwic,
sytuacja jego nie bya o wiele gorsza ni sytuacja pozostaych
w chacie. Zapi szczelniej kurt, sprawdzi rzemienie nart i j
si gramoli na przeciwlegy brzeg parowu.
Chaszcze koczyy si; Billy odwanie wszed midzy
rzadzizn pojedynczych krzeww. Idc myla, jaki bdzie
epilog tragedii w chacie. Osdzi, e spord czterech jej
mieszkacw Henryk umrze pierwszy, a Bucky bezwzgldnie
przeyje. Dopiero nastpnej wiosny dowiedzia si o tym, jak
Henryk w napadzie szalestwa zemci si na Bucky'm,
pakujc mu n midzy ebra.
Billy mg teraz dokadnie oceni, ile energii przydaje
plasterek wdzonki i kawaek twardego suchara. Stwierdzi, e
niewiele. Na dugo przed poudniem ogarna go dawna
niemoc. Odczuwa bodaj wiksz ni poprzednio trudno w
chodzeniu i zdawao si, e opucia go wszelka dzielno. a
iskra ycia przygasa. Postanowi brn przed siebie do
151

zmroku, potem zatrzyma si, rozpali ogie i w cieple jego


pomieni zasn.
Po poudniu skoczyy si zarola, a zaczy wyrasta wzgrza
i pogrki. Billy posuwa si naprzd z wikszym trudem, ale
wygodniej, bo wiatr cich coraz bardziej poza wyszym
zboczem. Zmierzch gbszy ni mrok zawiei opada ju w krg,
gdy dotar, jak mu si zdawao, do kraca barren. Ziemia
umykaa mu spod ng strom pochyoci, a gboko w dali, na
dnie doliny osonionej od wichru i nieycy, ujrza czarne
szczyty gstych jode. Zacz pezn w d. Oczy jego nie byy
ju zdolne do trafnego oceniania odlegoci lub zmian terenu,
tote potkn si raptem. Potyka si potem raz po raz, a w
pewnej chwili, nie mogc ju si powstrzyma, jak kamie
potoczy si gow naprzd w d zbocza. Zatrzyma si
doznajc okropnego wstrzsu i po raz pierwszy od chwili
upadku w parowie, chcia krzykn z blu. Jednak krzyk, ktry
w nastpnej chwili usysza, nie pochodzi z jego wasnych ust.
By to obcy gos, do ktrego przyczyy si wnet inne, coraz
liczniejsze. Zamglone renice Mac Veigha widziay niejasno
szereg ruchliwych postaci, krccych si wkoo po niegu.
Dalej nieco stao par onieonych kopcw, ustawionych w
pkrg, jak namioty.
Wiedzia ju, gdzie si znajduje. Wpad w rodek obozowiska
Indian. Peen radoci prbowa krzykn sowa powitania, ale
nie mg poruszy jzykiem. Potem ciemne postacie ujy go i
poniosy w obrb koliska namiotw. Ostatnim uczuciem,
jakiego dozna, byo ciepo przenikajce puca.
Gdy si ockn z omdlenia, zobaczy twarz wolno wynurzajc
si z mroku i zbliajc si coraz bardziej, twarz modej
dziewczyny o ciemnych, lnicych oczach. Odzyskiwa ju
zdolno rozumowania i pomyla, e umiera i e twarz ta
stanowi fragment rozkosznych zudze.
Potem szerzej otworzy oczy i poruszy gow, a twarz cofna
152

si. Ruch jak gdyby przypieszy powrt ycia i zaraz


pojaniao mu w mzgu.
Przebieg wspomnieniem to wszystko, co zaszo a do chwili
upadku w d zbocza. Tu nad sob widzia podobny do leja
szczyt namiotu, a w cianie z brzozowej kory czernia spory
otwr, przez ktry odpywa bkitny dym ogniska. Znajdowa
si w wigwamie tuziemcw. Byo mu ciepo i bardzo
wygodnie. Ciekaw, czy ma jak ran wykona caym ciaem
saby ruch i wnet wyda ostry krzyk blu.
By to pierwszy wydany przeze dwik od chwili, gdy
odzyska przytomno; twarz modej dziewczyny ponownie
schylia si nad nim. Ujrza tym razem zupenie wyranie jej
wielkie oczy i agodn lini policzkw. Chodn rk delikatnie
dotkna jego czoa, a cichy gos wyszepta par melodyjnych
wyrazw. Dziewczyna naleaa do plemienia Cree. Na dwik
jej gosu z mroku wysza starsza kobieta, schylia si nad
chorym, chwil spogldaa na i wreszcie cofnwszy si ku
wejciu, ja mwi pgosem do kogo, kto znajdowa si na
zewntrz.
Po chwili wrcia do tapczana, na ktrym lea Mac Veigh; za
ni przyszed jaki czowiek. By stary, zgarbiony i mia
wyndznia twarz. Pod napit skr rysoway si ostro koci
policzkowe. Z tyu kroczy modzieniec, prosty jak sosna,
o szerokich barach i gowie przypominajcej rzeb z brzu. W
rku nis zmarz ryb, ktr wnet poda kobiecie. Czynic to
przemwi par sw w jzyku Cree; Billy zrozumia ich tre.
To ostatnia ryba...
Serce Mac Veigha przestao na chwil bi. Widzia, jak
kobieta, wziwszy ryb, noem przecia j na dwie rwne
czci, jak potem jedn poow wrzucia do garnka z wrzc
wod, uwieszonego nad ogniskiem porodku wigwamu.
Dziel si wic z nim ostatni ryb!...
Zrobi ogromny wysiek i siad. Modzieniec zbliy si wnet
153

ku niemu i podpar mu plecy zoon w kilkoro skr


niedwiedzi. Potem przemwi plczc wyrazy francuskie
i angielskie:
Ty chory... ranny... godny... Ty zaraz je!
Rk wskaza na wrzc w garnku zup. Pikna jego twarz nie
zdradzaa adnego podniecenia. By olimpijsko spokojny..
Siedzia milczc; tymczasem dziewczyna przyniosa ryb i
dopiero gdy Billy przesta je drczony wyrzutami sumienia,
e zabiera tym ludziom ostatni ywno, mody Indianin
przemwi naglc go do dalszego posiku.
Przeknwszy ostatni ks, Billy odezwa si w narzeczu Cree;
wojownik rozpomieni si wnet i ochoczo wycign do do
biaego czowieka. Wymieni swoje imi: Mukoki; pniej
opowiedzia o sytuacji. Obozowali tu w liczbie dwudziestu
dwch; obecnie pozostao ich pitnacie osb. Siedem zmaro:
czterech mczyzn, dwie kobiety i jedno dziecko. Kadego
dnia, nawet w czasie najwikszej zawiei, mczyni
wychodzili na owy bez rezultatu i kadego dnia jeden z nich
nie wraca. W ten sposb zgino czterech. Psy zostay
zjedzone. Zboe i ryby skoczyy si. Pozostao nieco mki,
ktr chowano dla kobiet i dzieci. Od piciu dni mczyni
ywili si wycznie kor i korzeniami; znikd nie byo wida
ratunku. mier czyhaa tu poza obrbem obozu. Dzisiejszego
ranka dwaj wojownicy wyruszyli do najbliszego fortu, ale
Mukoki z caym spokojem twierdzi, e nigdy tam nie dotr.
T noc i dzie nastpny, i noc i dzie, co przyszy po nich,
wypeniy okropne godziny, ktrych Billy nigdy nie mg
zapomnie. Padajc zwichn sobie ko biodrow i to
zmuszao go do leenia. Mukoki siadywa przy nim czsto, a
oczy lniy mu gorczk i twarz mia coraz chudsz. Drugiego
dnia pod wieczr w jednym z wigwamw ozwao si ponure
wycie niski, aosny gos, ktry tak si zla ze wistem
wichru, i obu dwikw nie podobna byo rozrni. Umaro
154

dziecko, a matka zawodzia nad jego ciaem.


O zmroku znowu jeden z owcw nie wrci. Ale nazajutrz
skoczyy si jednoczenie gd i zamie. O wicie bysno
soce, a wczesnym rankiem nadbieg z boru myliwiec
pobkany z radoci. Zabrn dalej ni inni i natrafi na stado
jeleni. Ubi dwa rogacze i przynis ze sob cz misa na
pierwsz uczt.
Po ostatniej ze straszliwych zamieci 1910 roku przysza
odwil, a z chwil gdy temperatura zacza si podnosi,
zmiana nastpia niezwykle szybko. Nie upyn tydzie, a ju
nieg pod stopami zmik. W dwa dni potem Billy po raz
pierwszy zwlk si z tapczana. A pniej w cigu jednej doby
pnocna wiosna rozpostara uroczy paszcz nad krajem. Soce
stao si ciepe i zote. Ze zboczy dolin, ze szczytw gr woda
pocza spywa w tanecznych, radosnych skrtach.
Purpurowe pncze ustroiy nagie skay. Sjki i drozdy lene
polatyway nad obozem, a powietrze przesycaa cudna wo
nowego ycia, pynca z ziemi, drzew i krzeww.
W miar, jak powracao zdrowie i siy, Billy niecierpliwi si
coraz bardziej, chcc co prdzej rusza na poszukiwanie chaty
Mac Tabba. Gdyby nie Mukoki, puciby si w podr nawet
przed zupenym powrotem do zdrowia.
Nadszed wreszcie dzie, gdy poegnawszy swych przyjaci,
powdrowa przed siebie na poudnie.
XXIII. IZA
Dugie dni i noce przymusowej bezczynnoci w obozowisku
Indian pozwoliy Mac Veighowi zastanowi si spokojniej nad
dramatem, ktry wszed w jego ycie; wraz z powrotem do
zdrowia udao mu si czciowo otrzsn z rozpaczy, w ktr
popad by uprzednio.
Deane umar, Iza umara. Ale maleka Iza wci ya. Peen
155

nadziei, e odnajdzie j i zachowa dla siebie, Billy snu ju


marzenia o przyszoci.
Wierzy, e w chacie zastanie Mac Tabba i dziewczynk wraz z
nim. Tak daleka bya ode w swoim czasie myl o mierci Izy,
e nie powiadomi nawet Mac Tabba o istnieniu jej wuja z
Montrealu. Cieszyo go to obecnie. Mao byo bowiem
prawdopodobne, by Rookie bez adnych wskazwek odnalaz
jakichkolwiek krewnych dziecka. A Mac Veigh postanowi, e
dziewczynki nie odda. Zostawi j przy sobie na zawsze.
Bdzie mia teraz dla kogo y. Wraz z ni powrci do
cywilizacji. Zbuduje dla niej dom; bd tam psy, ptaki, duo
kwiatw... Jego udzia w kopalni srebra wynosi okrge
pitnacie tysicy dolarw, wic dziecko nigdy nie zazna biedy.
Wyksztaci j, kupi jej fortepian, ubierze jak wielk dam.
Bd wci razem, nierozdzielni, a gdy wyronie (modli si o
to w gbi duszy), stanie si podobna do swojej matki, tamtej
Izy.
Drczy go niezmierny smutek. Wiedzia, e bolesne
wspomnienie pustyni nienej i kobiety, ktr kocha,
towarzyszy mu bdzie zawsze. Ale myli i plany dotyczce
wychowania maej agodziy jego al.
Po poudniu pewnego dnia penego ciepa i soca Billy dotar
do Little Beaver, opodal chaty Mac Tabba. Pdem niemal bieg
teraz ku polanie. Soce zapadao wanie za lasy, gdy
przystan wrd ostatnich drzew gstwiny, ujrzawszy chat. Z
tego oto miejsca widzia po raz ostatni ma Iz. O dwanacie
krokw zaledwie rs krzak, za ktrym si wwczas ukry.
Zauway to, a potem kolejno dostrzega inne szczegy i serce
koatao w nim coraz mocniej.
Od chaty do lasu wioda dawniej cieka, przechodzca w tym
wanie miejscu, gdzie w tej chwili sta. Teraz cieka bya
ledwo widoczna pod pltanin traw i zeszorocznych igie.
Billy pomyla, e tego lata Rookie musia chyba wydepta
156

inny szlak.
Poprzez polan lkliwie spojrza ku chacie. Wszystko
wskazywao na ruin i opuszczenie. Z komina nie bi dym.
, Drzwi byy zamknite. Nigdzie ladu ycia. W martwej ciszy
nie ozwa si ani miech, ani dwik mowy, ani szczekanie
psa...
Billy ledwo dyszc posuwa si naprzd, a serce bio w nim
pene trwogi. Drzwi chaty nie byy zamknite na zasuw.
Otworzy je. Wntrze ziao pustk. Stary piec by zwalony.
Nagie tapczany stay nie uywane od miesicy, moe nawet od
lat. Gdy stpi krok naprzd, sobl wyrwa mu si spod ng. W
chwil potem spod podogi usysza cieniutki pisk maych.
Zawrci do drzwi i stan w progu.
O Boe!... jkn.
Spojrza w kierunku chaty Piotra Croisset, gdzie umara Iza.
Czy mg si tam czego dowiedzie? Wtpliwe. Mia mao
nadziei, jednak szybko ruszy dawnym ladem. Wok niego
zapada wieczorny mrok. Panowaa ju niemal zupena
ciemno, gdy dotar do drugiej polany. I tu rwnie wyda
guchy okrzyk. Z chaty nie pozostao ani ladu. Najwidoczniej
po przejciu zarazy Mac Tabb spali j.
Na miejscu gdzie wznosia si dawniej, leao par osmolonych
belek pokrytych bujn rolinnoci. Billy zacisn zby i w
poszukiwaniu jakichkolwiek wskazwek j zatacza krgi
wok zgliszcz. O par krokw dalej znalaz to, o czym Mac
Tabb wspomina w swoim licie: mogi i sosnowy krzy na
niej. Wwczas Mac Veigh pad na kolana z okropnym,
rozdzierajcym kaniem.
Kiedy po duszym czasie unis gow, na niebie lniy
gwiazdy. Noc bya pikna i cicha, szemray jedynie wezbrane
wody Little Beaver. Mac Veigh powoli wsta i milczc,
nieruchomy jak posg, spoglda jeszcze dugo na mogi Izy.
Potem zawrci i ruszy starym tropem, a ze skraju polany
157

obejrza si i wyszepta do siebie i do niej:


Wrc tutaj, Izo! Wrc...
Przy zgliszczach chaty zostawi poprzednio swj plecak. Teraz
na nowo umocowa rzemienie i ruszy bez zwoki na poudnie.
Mia przed sob jedno tylko wyjcie. W Le Pas Mac Tabb by
dobrze znany; tam kupowa swe zapasy, a sprzedawa futra.
Moe kto z mieszkacw wie cokolwiek o nim i o dziecku?
Dopiero pozostawiwszy daleko za sob krain mierci i
straconych zudze, Mac Veigh rozesa dery na spoczynek
nocny. wit zasta go ju na nogach. Czwartego dnia dotar do
malekiej osady, kocowego punktu kolei. Wystarczya mu
godzina czasu, by nabra niezbitego przekonania, e Rookie
Mac Tabb nie odwiedzi Le Pas ani razu w cigu prawie dwu
lat. Nikt go tu nie widywa z dzieckiem.
Teje nocy pocig robotniczy wyrusza do Etomani; Billy nie
zastanawia si ani chwili nad tym, co ma dalej czyni.
Pojedzie do Montrealu. Jeli nie znajdzie tam malekiej Izy,
bdzie to oznacza, e dziewczynka z Mac Tabbem yje wci
jeszcze gdzie w guszy lenej. Wtenczas wrci na Pnoc i
odszuka j, choby mia temu powici cae ycie.
Mijay dni i noce w cigej podry, a Billy modli si bez
ustanku, by nie znale dziecka w Montrealu. Jeli jakim
cudem Mac Tabb odszuka jej krewnych, jeli Iza przed
mierci wyznaa mu wszystko ostatnia nadzieja musiaa
zgasn.
Nie chcia nawet traci czasu na kupno nowego ubrania. To by
opnio podr. Nosi wic nadal swj pnocny strj,
wcznie z futrzan kapuz . Im dalej na poudnie, tym
ciekawiej ogldali si na ludzie. Zgoli sobie brod, ale wosy
spaday mu na ramiona. Mokasyny byy spkane i podarte, a w
jego skrzanej kurcie i ciepym swetrze widniay dziury. Na
twarzy pozostay lady cikich przey. Gdy wreszcie pocig
zatrzyma si na wielkiej stacji w centrum Montrealu, Billy
158

Mac Veigh ruszy wprost pod gr Mont Royal.


Nadeszo poudnie, a on od rana nie mia nic w ustach. Nie czu
jednak godu. Po dwudziestominutowej wdrwce znalaz si u
wylotu ulicy, na ktrej ongi mieszkaa Iza. Jeden po drugim
mija stare domy z kamienia i cegy, ukryte za potnymi
murami. Od czasu gdy by tu po raz ostatni, nie zaszy na pozr
adne zmiany. W poowie drogi wiodcej w d zbocza ujrza
starego ogrodnika przycinajcego bluszcz.
Przystan na chwil i spyta:
Czy moe mi pan powiedzie, gdzie mieszka Henryk
Lecours?
Stary spojrza na ciekawie, a potem rzek:
Lecours?... Henryk Lecours? To ten dom za murem z
czerwonego piaskowca... Czy o dom panu idzie, czy o pana
Lecours?
I o to, i o to! odpar Billy.
Henryk Lecours zmar przed trzema laty! tumaczy
ogrodnik. Czy pan go zna?
Nie! Nie! zawoa Billy starajc si opanowa
wzruszenie. Czy mieszka tam kto obecnie i kto mianowicie?
Stary potrzsn gow.
Nie wiem.
Czy jest tam maa dziewczynka, cztero- lub picioletnia, o
zotych wosach?...
Bawia si w ogrodzie przed paroma minutami, gdy szedem
tutaj! odpar ogrodnik. Syszaem j i psa.
Billy nie zwleka duej. Podzikowawszy staremu, ruszy
szybko ku domowi opasanemu murem z czerwonego
piaskowca. Nim dotar do zardzewiaej elaznej bramy,
usysza dziecinny miech i serce zaopotao mu w piersi jak
szalone; wpar koniec mokasyna w szczerb midzy
kamieniami i wspi si do gry. Ujrza przed sob duy ogrd,
a par krokw dalej, obok kpy krzeww, dostrzeg
159

dziewczynk bawic si z maym pieskiem. Soce pono w


jej zotych lokach. Usysza znowu jej radosny miech, a potem
na chwil zwrcia twarz w jego stron.
Zapomnia wtenczas o wiecie caym i z gonym okrzykiem
szczcia przesadziwszy mur, znalaz si w ogrodzie.
Iza! Moja maleka Iza!
Klcza obok i tuli j do siebie, a dziecko, przeraone,
milczce, patrzao na wielkimi oczami.
Czy napomniaa ju o mnie? Czy wcale nie pamitasz
ka prawie. Iza! Maleka Tajemnica!
Usysza guchy, zdawiony krzyk i podnis gow. Spoza
kpy krzakw wysza kobieta z twarz bia jak kreda i
wpatrywaa si w Billy'ego. Chwiejnie powsta na nogi, mylc,
e traci rozum. Kobieta bowiem, ktr widzia przed sob, bya
wiernym odbiciem Izabeli Deane, a jej bkitne oczy lniy tym
samym wiatem, ktre oglda kiedy na skraju barren.
Nie mg wyda gosu. Zataczajc si jak pijany, stpi wstecz i
nie zdajc sobie sprawy z tego, co robi, wycign ku niej
wyndzniae rce, szepczc jej imi tak, jak setki razy szepta
nocami u samotnych obozowych ognisk. Gd, choroba i
nadludzkie trudy podry do chaty Mac Tabba, a stamtd do
Montrealu, podciy jego siy. Tygodniami czerpa energi w
nerwowym podnieceniu, ktre opucio go raptem, wic osab
zupenie. Stara si zwalczy niemoc ogarniajc jego ciao, ale
mimo wysiku soneczny ogrd pociemnia mu naraz w oczach.
Opar si o mur, lecz w tej chwili marzenie stao si
rzeczywistoci, gdy Izabela Deane przemwia do po
imieniu i kurczowo uja go za rami. Niemoc ustpia
byskawicznie, ale jednoczenie owadna nim myl, e teraz
musi co prdzej odej.
Nie przyszedbym, tylko... uwierzyem, e pani umara!
rzek gucho. Powiedziano mi, e pani umara. Jestem
szczliwy, ogromnie szczliwy, ale nie przyszedbym tu
160

nigdy...
Zachwia si i przez chwil wspar si na jej ramieniu.
Widziaa na jego twarzy lady przebytej gorczki, godu, mki.
Billy nie zauway agodnego blasku jej renic.
To umara matka Indianina Joe! sysza drogi gos. A
maleka Iza i. ja czekaymy, czekaymy pana!... Byam na
mogile Dawida i widziaam lady bytnoci pana i to, co pan
napisa! Wiedziaam, e kiedy wrci pan do mnie, i
czekaam...
Mwia szeptem. Ale on sysza kade sowo i widzia ju
lnienia soca na jej wosach i wyraz jej twarzy i oczu.
Tak mi przykro szeptaa e powiedziaam, e to pan
go zabi! I pamita pan, mwiam jeszcze, e gdy wyzdrowiej...
Pamitam!...
Pan myla, e chodzi o to, by pan odszed i nie wraca :
nigdy!... Pan obieca i dotrzyma obietnicy. A ja... ja nie
skoczyam przecie wtenczas tego, co chciaam powiedzie...
Nie mogam... Ale mylaam, e gdy wyzdrowiej, to moe pan
kiedy przyj...
Izo!
A teraz moe mi pan powtrzy to, co mwi pan kiedy na
barren...
Izo! Izo!
Pan rozumie rzeka mikko to nie mogo si sta
zaraz ani prawdopodobnie nawet za rok! Ale teraz...
Przysuna si bliej.
Moesz mnie pocaowa! A potem musisz pocaowa ma.
I nie wolno ci teraz porzuca nas na dugo! Bardzo nam byo
smutno samym w tym duym miecie i bardzo cieszymy si, e
przyszede...
Gos jej zaama si w cichym kaniu, a gdy Billy rozwarszy
ramiona tuli j do piersi, sysza znowu urywany szept:
161

Tak si cieszymy, tak bardzo, e znowu wrcie do nas...


Czy... mog zosta?
Uniosa ku niemu promieniejc twarz.
Jeeli mnie jeszcze kochasz odrzeka moesz zosta.
Uwierzy wreszcie. Ale nie mg sowa wymwi. Schyli
gow ku niej i trwali tak chwil milczc, a spoza kpy
krzeww brzmia radosny miech maej Izy.

162

Vous aimerez peut-être aussi