Vous êtes sur la page 1sur 3

mina noc i co si zmienio. Chwile przed mierci duyy si, lecz z jak precyzj widziaa wszystko, co j otaczao.

. Na zmroonym, czarnym niebie zajaniay pierwsze gwiazdy. Wpatrywaa si w nie urzeczona, czujc ucisk kamieni pod sob. Ich chd zupenie zabija strach, ale i ch do ycia. Dlaczego nie umieraa? Miaa tyle ran - Ale nam tu show odstawia! Gos nie nalea do niej, a rozbrzmiewa tylko w jej gowie! Chwil potem usyszaa kroki. Byy miarowe, niespieszne; raz-dwa-raz-dwa. Nieznajomy mia buty podbite metalowym obcasem, echo nioso si wic nieznonie wrd kamiennych cian. - Zaczekaa na mnie, to mie. Wiedziaa, e przystan tu obok, lecz go nie widziaa. Dostrzega tylko cie ludzkiej postaci na tle migoczcego wiata. - Cholera! Tamten zamia si krtko. Nie potrafia rozpozna, czy gos nalea do kobiety, czy do mczyzny. Otworzya usta i wydaa z siebie zachrypnity bekot, ktry mia brzmie jak: Kim jeste, cholera? Irytowao j, e nie moe zobaczy jego twarzy. Nawet wtedy, gdy osobnik przyklkn tu nad jej gow i pochyliwszy si gboko, dotkn zimnym nosem jej czoa, nic nie widziaa. Poruszya bezgonie wargami. - Kim jeste? W jednej chwili powietrze wypeni zapach cedru i mandarynek, tak dobrze jej znany. Bya zaskoczona, a jednak gdyby moga, zareagowaaby panicznym miechem. - To nic wielkiego szepn nieznajomy. Powiedzia, e chce, aby si zemcia. Przymkna cikie powieki i nabraa gboko powietrza. - Powinnam bya si domyli. Jej gos by saby, wyrwany z garda ostatkiem si. Ale jestem taka zmczona...

- Wic co mam teraz z tob zrobi? Spyta stanowczo demon, wchodzc jej w zdanie. Zatrzymaem ju twoj mier, czy oddali te bl, bymy mogli powanie porozmawia, Vladano? Skina gow niemal automatycznie. Po chwili usyszaa nieznany dwik, przypominajcy troch pkanie szka i poczua, e cika, lodowata do spocza na jej piersi. Wwczas, poza uczuciem ulgi, powoli, zza ciany mroku, zacza dostrzega wyrane rysy twarzy. Czarne kosmyki wosw, muskajce nienagannie biae oblicze, opalizujce miodowo-zote oczy skryte za szkami barwionych na niebiesko okularw, wskie wargi, nordycki nos i wszystkie te szczegy, ktre nadaway demonowi wygld czowieka. Jednak w aden sposb Vladana nie okreliaby tego, co widzi, mianem ludzkie. - Zadam to pytanie dwa razy przemwi znw, tym samym metalicznych szeptem, a jego oddech sta si niesamowicie gorcy. Czy chcesz zawrze kontrakt? Damien wspomina ci, co to kontrakt? - Tak. Odpara cicho. - Znasz zasady? - Ja tak w pewnym sensie. - Wiesz, jaka jest cena? - Domylam si, e to nie mog by pienidze. Demon musn czubkiem nosa jej ucho, jak kot znaczcy teren. - Dziwi mnie, e silisz si na dowcip Ale nie, to nie pienidze. - I dobrze. Nie mam pienidzy. Mimo szczelnie zamknitych powiek, zobaczya, e wyszczerzy nienobiae zby w szerokim, niepokojcym umiechu. - Wiem. Kiedy przyjdzie czas, bd chcia co, co masz. - Mojej duszy? Uprzedzia odpowied. Demon wyda si nieco zaskoczony. - Opowiedzia ci o tym? - Domyliam si. - Tak wic, Vladano Hart, chcesz zawrze kontrakt, ze wszystkimi tego konsekwencjami i przywilejami? Poczua nag sucho w ustach. Otworzya je gwatownie i tak samo szybko zacisna w poziom kresk. Jej

zdrtwiay, niczym kawaek drewna, jzyk zacz mechanicznie uderza to o podniebienie, to o korony zbw. - Twoje imi? Zapytaa go w mylach. Odczeka chwil, a gdy jej wargi uoyy si w odpowiednie sowo, odpowiedzia: - Mw mi Gabriel, pani. Wraenie nieziemskoci, jakie jeszcze przed chwil roztacza demon, znikno bez ladu. Oto pochyla si nad ni zwyczajny czowiek! Wytrzeszczonymi oczami przygldaa si, zupenie bezbronna ale i zafascynowana, personie stworzonej przez istot, ktrej natury nie pojmowaa. Sny.

Snu jednak nigdy nie dokoczya. Zawsze wymuszaa na swoim nkanym umyle, by przerywa koszmar, dokadnie w chwili, gdy optane ciao Damiena przymierzao si do ciosu. Bo ono byo optane! Powtarzaa sobie, jakby co wewntrz niej nie chciao w to uwierzy. Ale przecie na wasne oczy widziaa, jak smuga racego wiata, najpierw wyrwaa jej mowi dusz, a pniej wypenia ciao! Ta wizja pojawiaa si, ilekro Vladana zmruya po zmroku powieki. Zawsze te odkrywaa, e po przebudzeniu, donie z caej siy przyciska do podbrzusza. Kiedy wreszcie zdaa sobie spraw, co jest tego przyczyn, popada w apati. Damien nie chcia zabi jej, tylko ich dziecko.

nia. Ten sen by prezentem, jaki zrobio jej przeznaczenie. Czasem nia o rzeczach bahych, zupenie nieistotnych; o utraconych marzeniach, obawach, o sobie. Najczciej jednak nawiedzay j wizje z tamtych kilku dni, ktre okazay si by ostatnimi. Widziaa swj dom, dziecicy pokj Damien siedzcy w starym, zniszczonym fotelu by niespokojny. Nie mg spa. W nocy przewraca si z boku na bok i obejmowa j, a zwaszcza jej ogromny brzuch, coraz czciej i mocniej, jakby wiedzia o zbliajcej si katastrofie. Bardzo dobrze pamitaa wyraz jego oczu, gdy mwi, e najbezpieczniejszym dla niej miejscem bdzie jaka witynia. Chodzio o miejsce kultu, niewane, jakiej religii. Pniej, staa ju w tym zapomnianym przez witych miejscu; W niewielkim kociku, wrcz lenej kaplicy, wybudowanym z kamieni i drewna, gdzie na skraju Ystard. Nie rozumiaa, dlaczego Damien wybra tak odlege miejsce, ale ufaa, e wiedzia, co robi. Rozmylajc o tym w chwili mierci, przyszo jej na myl, e by moe nie umia, nie by w stanie zapobiec nieszczciu, i z jakiego powodu wanie wity Juda by najodpowiedniejszy do czego, co wci stanowio dla niej zagadk. Uruchomiona machina haasu w pustym, rozpadajcym si budynku, bya czym przeraajco niepokojcym. Jak ciekncy kran, w upionym domu, czy skrzypienie schodw. Vladana miaa ochot wynie si ju z tego miejsca. Dziecko pakao, przykute do maego drewnianego eczka w swoim pokoju. Jego zawodzcy szloch, nawoujcy rodzicw, nis si po caym domu. Znw spad nieg i nic nie wskazywao na to, by pogoda w najbliszym czasie miaa si poprawi. Byo zimno, jak diabli, temperatura rnia si o tej na zewntrz o jakie pi stopni, a jednak gsta para nie wydobywaa si ani z ust kobiety, ani jej demona. Dziecko wci pakao. Powietrze byo ostre, prawie nie mona byo nim oddycha. Miao zapach palonego drewna i papy. Vladana opara si doni o poblisk cian, a ta niemal natychmiast zawalia si i gdyby nie Gabriel, kobieta upadaby i zostaa przygnieciona przez stos gruzu. Dranicy py wypeni i tak ju gste powietrze. Poszli dalej. Schodami przeciwpoarowymi dostali si na kolejne pitro. Tutaj take wiao pustk. Sprawdzili dokadnie wszystkie pokoje i w kocu zdecydowali si przej jeszcze wyej. Pacz dziecka nasili si.

Ciaem kobiety raz po raz wstrzsa lekki dreszcz. Ponownie zabrali si do sprawdzania pomieszcze, a wreszcie natrafili na jedne, jedyne zachowane w budynku drzwi. Za nimi znajdowaa si dziecica sypialnia. Pokoik by czysty i wieo odmalowany. Mimo silnego zapachu detergentw, ktrych uyto przy porzdkach, sodki odr palonego ludzkiego misa, wybija si na powierzchni. Vladana musiaa zasoni nos i usta chustk, w przeciwnym razie, nie byaby w stanie powstrzyma podchodzcej do garda porcji wymiocin. - Saby odek? Gabriel umiechn si przymilnie, po czym podszed do dziecicego eczka. Chwil sta nad nim, pochylajc si nieznacznie i wprawnym okiem kupca ocenia zawarto, po czym zamaszystym gestem zaprosi sw towarzyszk, by si zbliya. Vladana zawahaa si, lecz w kocu i ona stana nad koysk (cho w pewnej odlegoci). Dziecko leao w eczku na wznak, a jego rczki znajdoway si na wysokoci gwki. Byo malekie i zupenie zimne. Po jego prawej stronie lea ty smoczek z zamarznit wewntrz gumowego gryzaka lin, po lewej natomiast, wygita grzechotka. - Chcesz go dotkn? zapyta demon, po czym zgrabnie wyj skostniae ciako i unis je ponad gow. Nastaa cisza. Kobieta chciaa powiedzie: Czy ty oszala?! Jednak tylko energicznie pokrcia gow, wpatrujc si tpo w sczerniae miejsce w dziecicej pocieli. Temperatura spada jeszcze o jakie pi stopni. Vladana zatara donie, czujc, e palce u rk i stp przemieniaj si w sople. - Znasz legend o nienej Damie? Gabriel odoy malca na swoje miejsce. Pacz dziecka powrci. Najwyraniej domagao si uwagi. Vladana wyczuwaa niesamowit samotno tego miejsca, a dreszcz przeszed jej po plecach. - Nie. - Moe kiedy ci j opowiem. Widzisz co? - Nie, ale sysz.

- Ja te wzruszy ramionami. Chocia dziwne, e nie ma tu wicej zmarych. - Dlaczego? - Z tego, co si dowiedziaem, spono tu w sumie z sze osb. Nigdy si nie zdarza, by niemowlak zostawi na Ziemi swoj umczona dusz. - To dziecko jednak tutaj jest. I widziae, pociel pod nim? Bya wypalona, ale ono samo wydaje si zamroone. - Czujesz dyskomfort? Pokrcia gow. - A powinna. Nie mieli termometru, ale bardzo wyranie mona byo odczu, e temperatura znw si obniya. Dziecko wyo, a jego gos nis si wrd cian, cho lece w eczku ciao nie poruszao si. Wygldao, jak porzucona lalka. - To tylko iluzja szepna do siebie kobieta. Tak naprawd, ten pokj nie rni si od pozostaych. - Chyba musisz si przemc. - Co masz na myli? ciany zaczy nachodzi lodem, w krtkim czasie pokrya si nim take i podoga. Po chwili Vladana pisna i daa krok w ty, czujc e zamarzaj jej stopy. - Czy to Pieko? - Ciekawa koncepcja, ale Pieka nie ma, wic kombinuj dalej.

Vous aimerez peut-être aussi