Vous êtes sur la page 1sur 18

jung, c. g. (1992). ycie symboliczne. brulion, 19a, 31-41. (tum. m. t.).

carl gustav jung ycie symboliczne 31 profesorowi jungowi zadano po wykadzie dwa pytania: 1. czy ma pan jak wasn wizj tego, czym mogoby by przysze stadium ewolucji religii? czy jest moliwe na przykad nowe objawienie, pod postaci nowego wcielenia mistrza duchowego? czy te raczej naley oczekiwa upowszechnienia si nowej interpretacji i nowego rozumienia ezoterycznego znaczenia chrzecijastwa, ewentualnie z pomoc psychologii? czy nie chodzioby w takim wypadku ju nie o fenomen kolektywny, ale o okres, w ktrym kady zupenie indywidualnie definiowaby swj wasny stosunek do religii wyraany w najbardziej odpowiadajcym mu stylu? 2. czym wytumaczy pan fakt, e wierzcy katolik rzadko pada ofiar neurozy? co mogyby przedsiwzi kocioy protestanckie, by przeciwdziaa wyranym predyspozycjom swych wyznawcw do zaburze neurotycznych? nie mam takich ambicji jak autorzy zadanych mi pyta. chciabym rozpocz od odpowiedzi na drugie z nich, dotyczce katolikw. problemowi przez nie poruszonemu nie powicono do tej pory uwagi, na ktr z czysto technicznego punktu widzenia zasuguje. syszeli pastwo jak mwiem, e katolicy s mniej zagroeni przez neurozy ni wierni innych wyzna religijnych. istniej, oczywicie take katolicy o skonnociach neurotycznych, ale jest faktem, e w cigu czterdziestu lat mojej praktyki terapeutycznej nie miaem wrd

pacjentw wicej ni szeciu katolikw praktykujcych. licz oczywicie tylko tych, ktrzy rzeczywicie byli katolikami, a nie tych, ktrzy tak si tylko definiowali nie praktykujc. podobne byy dowiadczenia moich kolegw. w zurychu jestemy otoczeni kantonami katolickimi; troch mniej ni dwie trzecie szwajcarw jest protestantami, reszta to 32 katolicy. powinnimy zatem mie znaczn liczb pacjentw tego wyznania, tymczasem pojawiao si ich bardzo mao. studenci teologii zadali mi pewnego dnia bardzo interesujce pytanie: chcieli wiedzie, czy moim zdaniem ludzie majcy wspczenie jakie problemy psychiczne udaj si po porad do lekarza czy te raczej do pastora lub ksidza. powiedziaem im, e nie jestem w stanie odpowiedzie na to pytanie, ale e postaram si zebra informacje. rozesaem do rnych osb szczegowy kwestionariusz. staraem si to robi nie ujawniajc swego nazwiska, bowiem ju sam ten czynnik wystarczyby do stworzenia uprzedze i otrzymabym sfaszowane odpowiedzi. przekazaem zatem kwestionariusz obcym ludziom. oni go rozpowszechniali i wkrtce otrzymalimy setki bardzo interesujcych odpowiedzi. znalazem w nich potwierdzenie tego, co ju wiedziaem: bardzo wielu katolikw zdecydowana wikszo twierdzio, e poszliby raczej przedstawi swoje problemy psychiczne ksidzu ni lekarzowi. z kolei protestanci w rwnie zdecydowanej wikszoci stwierdzali, e poszliby oczywicie poradzi si psychiatry. otrzymaem wiele odpowiedzi od osb, ktre miay w rodzinie pastora, prawie wszystkie pisay, e wolayby uda si raczej do lekarza ni do pastora. mwi to cakiem wprost, bowiem sam jestem synem pastora. mj dziadek by czym w rodzaju protestanckiego biskupa, a wszystkich moich piciu wujw byo pastorami. znajduj si zatem na znanym mi terenie. nie czuj te adnej wrogoci w stosunku do protestanckiego kleru, wrcz

przeciwnie. ale to, co mwi, odpowiada po prostu prawdzie. otrzymaem wwczas take odpowiedzi od ydw, i aden z nich nie napisa, e poszedby poradzi si swego rabina aden nawet o tym nie pomyla. pord respondentw znalaz si take pewien chiczyk, ktry da klasyczn odpowied: mody, poszedbym do lekarza; stary, udabym si do filozofa. byy te odpowiedzi kleru i chc zacytowa jedn z nich, ktra, mam nadziej, nie jest szczeglnie reprezentatywna, ale jak sdz rzuca odkrywcze wiato na pewien rodzaj wspczesnej teologii. autor odpowiedzi pisa: teologia nie ma nic wsplnego z konkretnym czowiekiem. ale w takim razie do czego si odnosi? mona by powiedzie: do boga, ale nie chce mi si wierzy, e teologia zajmuje si bogiem w sposb tak oderwany. jeli teologia ma jaki cel, to jest nim wanie czowiek bogu teologia nie jest potrzebna, jeli wolno mi tak powiedzie. odpowied, ktr zacytowaem, pokazuje w kadym razie pewn postaw reprezentowan wrd kleru, ktra tumaczy wiele spraw. to, co powiedziaem, odnosi si wycznie do moich wasnych dowiadcze, ale wiem, e podobne statystyki zostay niedawno przeprowadzone w usa. badano tam czsto wystpowania kompleksw i ich rozmaitych symptomw. okazao si, e najrzadziej symptomy wskazujce na istnienie gbokich kompleksw wystpoway u praktykujcych katolikw, duo czciej u protestantw, a najczciej u ydw. rezultaty tych bada s zupenie niezalene od moich analiz; jeden z amerykaskich kolegw zapozna mnie z ich wynikami, i potwierdzaj one moje spostrzeenia. istnieje wic co specyficznego w kociele katolickim. pierwsz rzecz, o ktrej pomylimy, bdzie oczywicie sakrament spowiedzi. ale to tylko jeden z aspektw zewntrznych. wiele informacji dotyczcych spowiedzi uzyskaem dziki moim kontaktom z klerem katolickim, szczeglnie z jezuitami zajmujcymi si psychoterapi. kler

katolicki od lat interesuje si psychoterapi, ksia ledz uwanie postpy bada w tej dziedzinie. istnieje w kociele katolickim bardzo stara tradycja przewodnika duchowego. owi przewodnicy duchowi 33 posiadaj nieprzecitn wiedz i praktyk. byem czsto zdumiony mdroci, z jak jezuici i inni ksia katoliccy doradzaj swym pacjentom... kiedy zajmuj si prawdziwym chrzecijaninem, prawdziwym katolikiem, zawsze przypominam mu dogmaty jego wiary mwic: stosuj si do nich! a jeli zaczniesz je analizowa, krytykowa intelektualnie w jakikolwiek sposb, zajm si twoim przypadkiem i wwczas dopiero znajdziesz si w tarapatach! kiedy przychodzi do mnie praktykujcy katolik, pytam go: czy wyspowiadae si z tego wszystkiego, o czym mi mwisz przed swoim spowiednikiem? on oczywicie odpowiada: nie, to s rzeczy, ktrych on nie mgby zrozumie. to z czego, u diaba, w ogle mu si spowiadasz? pytam och, z rozmaitych drobiazgw, odpowiada. nigdy nie mwi o swoich grzechach miertelnych. jak ju powiedziaem, pord moich pacjentw bya pewna liczba praktykujcych katolikw, ogem szeciu. byem dumny z tego, e miaem ich a tylu, i zawsze powtarzaem im jedno i to samo: wiecie, e to, o czym mi opowiedzielicie, jest naprawd powan rzecz. idcie teraz do waszego spowiednika i wyspowiadajcie si z tego. czy zrozumie, czy nie, niewane. trzeba to zanie przed boga. jeli tego nie zrobicie, umieszczacie si poza kocioem i wwczas ja mog zacz analiz, ze wszystkimi jej komplikacjami. jestecie naprawd o wiele bezpieczniejsi pozostajc na onie kocioa. w taki sposb staram si zwrci tych ludzi kocioowi. w efekcie otrzymaem nawet osobiste bogosawiestwo papiea, za to, e nauczyem kilku wybitnych katolikw naprawd si spowiada. przypominam sobie na przykad pewn dam, ktra odegraa

dosy wan rol podczas ostatniej wojny. bya ona praktykujc katoliczk i kadego lata spdzaa letnie wakacje w szwajcarii. mamy u nas bardzo znany klasztor, i dama, o ktrej mwi, odwiedzaa ten klasztor, eby si tam spowiada i przyjmowa wskazwki dotyczce swego ycia duchowego. jako e bya osob pen ycia, zacza okazywa zbyt wiele zainteresowania dla swego spowiednika. to zainteresowanie, ktre zreszt okazao si wzajemne, doprowadzio do skandalu. zakonnik zosta odizolowany, a ona popada w depresj. poradzono jej uda si do mnie na konsultacje. kiedy do mnie przysza, bya oczywicie zbuntowana przeciw hierarchii kocielnej, ktra wmieszaa si do caej sprawy. nakoniem j, by zwrcia si do swoich duchowych autorytetw i by wyznaa im wszystko. kiedy wrcia do rzymu, gdzie mieszkaa na stae i gdzie miaa swego staego, osobistego spowiednika, tene powiedzia jej: znam pani od wielu lat. jak to si stao, e dopiero teraz widz pani spowiadajc si tak szczerze? ona odpowiedziaa, e zostaa do tego nakoniona przez lekarza. i w taki wanie sposb zasuyem na osobiste bogosawiestwo papiea. myl, e dopki pacjent jest prawdziwym czonkiem kocioa, musi traktowa swoje zaangaowanie najzupeniej powanie. musi si zachowywa jak rzeczywisty czonek kocioa i nie prbowa rozwizywa swych konfliktw z pomoc lekarza, skoro wierzy, e powinien to robi przed bogiem. jeli na przykad jaki czonek grupy oxfordzkiej [zaoony w 1921 przez franka buchmana ruch moralnoreligijny, ktry od 1938 r. przyj nazw ruchu odrodzenia moralnego] zgasza si do mnie na kuracj, mwi mu: jest pan czonkiem g.o. tak dugo jak pan do niej naley, wraz z ni powinien pan rozwizywa swoje problemy. ja nie jestem bardziej kompetentny ni jezus. dopki kto stanowi cz kocioa katolickiego, pozostaje tam na dobre i na ze, i powinien by leczony metodami kocioa. widziaem na wasne oczy, e takie uzdrowienie jest moliwe. to jest fakt!

odpuszczenie grzechw i komunia wita mog uzdrowi nawet ludzi bardzo ciko chorych. jeli komunia 34 wita jest dowiadczeniem naprawd przeytym, jeli rytua i dogmat pozwalaj czowiekowi, jego psychice, na pene wypowiedzenie si, wwczas czowiek moe by uzdrowiony. jeli tak nie jest, uzdrowienie jest niemoliwe. oto dlaczego istnieje protestantyzm, i dlaczego jest on tak zagroony przez coraz to nowe podziay. to, co mwi, nie jest zreszt zarzutem wobec protestantyzmu... rozpad protestantyzmu na nowe sekty obecnie jest ich ju przeszo 400 jest znakiem, e protestantyzm pozostaje ywy. jednak nie jest to dobry znak dla ycia kocioa, bowiem nie istniej ju dogmaty i rytuay. brakuje rzeczywistego ycia symbolicznego. czowiek potrzebuje ycia symbolicznego, odczuwa jego gwatown potrzeb. yjemy wycznie sprawami banalnymi, zwyczajnymi, obojtnie czy s one racjonalne czy irracjonalne zreszt i te drugie stanowi dla nas integraln cz sfery racjonalizmu, inaczej nie moglibymy nazywa ich irracjonalnymi. przy tym wszystkim nie posiadamy ycia symbolicznego. kiedy yjemy symbolicznie? nigdy, moe poza momentami kiedy uczestniczymy w rytuale ycia. ale kto z nas naprawd uczestniczy w rytuale ycia? jeli prbuje si obserwowa ycie rytualne kocioa protestanckiego, zauwaa si natychmiast, e praktycznie ono nie istnieje. nawet komunia wita zostaa zracjonalizowana. przedstawiam tu oczywicie szwajcarski punkt widzenia: w kociele uczniw zwingliego komunia wita nie ma w sobie nic z rzeczywistej komunii witej, to raczej upamitniajcy jakie wydarzenie posiek. nie ma rwnie mszy ani spowiedzi. nie ma ycia rytualnego, symbolicznego. czy posiadacie w waszym domu, mieszkaniu, jaki kt, w ktrym moglibycie dopenia rytuaw, jak si to obserwuje w indiach? tam

nawet w najskromniejszych domach znajdziemy odizolowane miejsce, oddzielone od reszty zason, gdzie domownicy mog prowadzi swe ycie symboliczne, odnawia luby lub medytowa. my nie mamy nic podobnego; w naszych domach nie ma tego rodzaju miejsc. oczywicie mamy swj wasny pokj, ale jest tam telefon, ktry moe zadzwoni w kadej chwili i my musimy by stale przygotowani, eby na odpowiedzie. nie mamy wydzielonego czasu i nie mamy wydzielonego miejsca. gdzie moemy w naszym domu znale owe tajemnicze obrazy wyraane przez dogmaty wiary? nigdzie! oczywicie mamy muzea, w ktrych zabijamy bogw tysicami. obrabowalimy kocioy z ich przedstawie tajemniczych, magicznych, eby uwizi je w muzeach sztuki. to wiksza zbrodnia ni zabjstwo trzystu dzieci w betlejem. to blunierstwo. w ten sposb nie mamy ycia symbolicznego, podczas gdy tak bardzo go potrzebujemy. tylko bowiem ycie symboliczne pozwala wypowiedzie si pragnieniom i potrzebom naszej duszy a mwi tu o codziennych potrzebach duszy. skoro ludzie nie posiadaj dzi ycia symbolicznego, nie mog unikn udrki biorcej si z owego wyczerpujcego, przeraajcego sw banalnoci ycia, w ktrym nie s niczym innym ni... uczestniczc w rytuale s bliscy boskoci, staj si boskoci. wystarczy pomyle o ksidzu kocioa katolickiego, ktry jest sam boskoci, i zanosi sam siebie na otarz ofiarny, skada samego siebie w ofierze. a czy my to czynimy? kiedy mamy tak wiadomo? nigdy! wszystko jest banalne, wszystko jest niczym innym ni... oto dlaczego ludzie staj si neurotykami. maj po prostu do takiego ycia, jego banalnoci. dlatego czasami szukaj czego sensacyjnego. czasami pragn nawet wojny. wszyscy pragn jakiej wojny. wszyscy ciesz si na wie o wybuchu jakiej wojny i mwi: bd pochwalony boe! w kocu co si zdarzy, co co przekroczy granice naszej codziennoci!

35 nie ma nic dziwnego w fakcie, e ludzie staj si neurotykami. ycie jest zbyt racjonalne, nie istnieje obszar egzystencji symbolicznej, w ktrego granicach mogliby odgrywa inn rol, gdzie musieliby by aktorami boskiego dramatu istnienia. rozmawiaem kiedy z szamanem plemienia indian pueblo, ktry wyjani mi bardzo wan rzecz. jestemy maym plemieniem, mwi, i amerykanie chc miesza si do naszej religii. zrobiliby lepiej zostawiajc nas w spokoju, bowiem my jestemy synami ojca, dziemi soca. ono tam w grze (pokaza na soce) jest naszym ojcem. musimy pomaga mu kadego dnia naszymi modlitwami wznosi si ponad horyzont i wdrowa po niebie. nie robimy tego tylko dla nas samych; robimy to dla ameryki i dla caego wiata. jeli amerykanie ze swoimi misjami bd miesza si do naszych obrzdw, mog spodziewa si najgorszego. za dziesi lat nasz ojciec, soce nie wzejdzie wicej na niebo, bo nie bdziemy mogli mu w tym pomc. mona by uzna jego sowa za rodzaj agodnego szalestwa, ale tak nie jest. ci ludzie nie maj problemw ze swoj psychik. maj swoje codzienne ycie, ycie symboliczne. wstaj kadego ranka z poczuciem wielkiej boskiej odpowiedzialnoci; s dziemi soca, ojca, i ich codzienny obowizek polega na pomaganiu ojcu wznosi si ponad horyzont. powinnicie zobaczy tych ludzi: zachowali oni doskona naturaln godno. i dobrze zrozumiaem to, co chcia wyrazi jeden z nich mwic mi: spjrz tylko na tych amerykanw: cay czas czego poszukuj. czego szukaj? nie ma nic do szukania! to absolutna prawda. czsto widzimy zapeniajcych autostrady turystw. cigle w poszukiwaniu czego, oywionych nadziej znalezienia czego. w czasie moich licznych podry spotkaem ludzi, ktrzy ju po raz trzeci okrali kul ziemsk. cigle w podry i cigle w poszukiwaniu czego nieokrelonego. w afryce centralnej spotkaem kobiet, ktra podrowaa samochodem od przyldka dobrej nadziei i miaa zamiar

dojecha do kairu. dlaczego, zapytaem j, po kiego diabla pani to robi? i nagle zaskoczy mnie wyraz jej oczu wyraz oczu ciganego, osaczonego przez myliwych zwierzcia wzrok, w ktrym czytaem ow niespenion nadziej znalezienia czego u kresu swych poszukiwa. ta kobieta bya prawdziw optan. bya cigana przez wszystkie moliwe demony. dlaczego? poniewa wioda ycie pozbawione sensu. jej ycie byo absolutnie i groteskowo banalne, totalnie pozbawione wartoci, sensu i celu. jeli kto by j zabi, mogoby si wydawa, e nic si nie stao. jak gdyby niczego si nie stracio, poniewa ona bya niczym! ale jeli ta kobieta mogaby o sobie powiedzie: jestem crk ksiyca. kadej nocy pomagam ksiycowi, mojej boskiej matce, wznosi si ponad horyzont i wdrowa po niebie, wwczas byoby zupenie inaczej! wwczas ta kobieta by ya, jej ycie miaoby sens, na zawsze i dla caej ludzkiej wsplnoty. przekonanie, e prowadzi si ycie symboliczne, e jest si aktorem boskiego dramatu, zapewnia czowiekowi wewntrzny pokj. to jedyna rzecz, jaka moe nada sens ludzkiemu yciu. wszystko inne jest banaem i mona si bez tego oby. kariera czy wychowanie dzieci, to wszystko jest maj w porwnaniu z jedyn liczc si rzecz: sensem naszego ycia. i oto sekret kocioa katolickiego: w pewnej mierze, pozwala on swoim wyznawcom prowadzi ycie pene sensu. jeli mog na przykad uczestniczy kadego dnia w eucharystii, jeli mog stawa si czci jej substancji, wwczas zostaj wypenieni boskoci, i powtarza si kadego dnia wieczn ofiar chrystusa. to, co mwi, nie jest jedynie sowami. dla czowieka, ktry 36 przeywa to wszystko realnie, jest w tych sowach ukryty cay wiat. dla takiego czowieka s one wicej ni wiatem, s nosicielami sensu. wyraaj denie duszy i fundamenty jego niewiadomego ycia.

sdz, e moemy teraz przej do odpowiedzi na nastpne pytanie. wikszo spraw, o ktrych tu mwiem, naley niestety do przeszoci. nie moemy odwrci biegu czasu i wrci do symboliki, ktra ju jest martwa. odkd wiemy, e jaka rzecz jest symboliczna, mwimy sobie: ach! w takim razie prawdopodobnie ta rzecz oznacza co zupenie innego. pojawia si zwtpienie, ktre zabija pojcie symbolicznoci. dlatego wanie nie mona powrci w przeszo. nie mog ju nalee do kocioa katolickiego, nie mog uczestniczy w tajemnicy mszy witej; wiem na ten temat zbyt wiele, wiem na sposb racjonalny. wiem oczywicie, e to wszystko jest prawd, ale prawd przybierajc form, ktra dla mnie jest ju nie do przyjcia. nie mog powiedzie: oto ciao chrystusa i mwic te sowa widzie to. a zatem nie jest to ju dla mnie prawda. nie wyraa to ju wiernie moich dyspozycji psychicznych. moja psychika wymaga czego innego. potrzebuje jakiej nowej sytuacji, w ktrej wszystko to ponownie staoby si dla mnie prawd. potrzebuje nowych form. nie jest adn zasug by wykluczonym z kocioa lub odej z niego twierdzc, e to wszystko jest absurdalne. ale jeli byo si czci kocioa i poczuo si zmuszonym, powiedzmy przez boga, opuci go wwczas istotnie znajdujemy si extra ecclesiam. zostao powiedziane extra ecclesiam nulla salus. i rzeczywicie, wwczas wanie nasza sytuacja staje si przeraajca, bowiem nie jest si ju przez nic chronionym, nie stanowi si ju czci consensus gentium, nie spoczywa si na onie miosiernej matki. jeste samotny i wszystkie piekielne demony zostay rozptane przeciwko tobie. tego wanie ludzie nie s na og wiadomi. zazwyczaj mwi wic, e cierpi na neuroz lkow, lki nocne, obsesje lub nie wiadomo co jeszcze. dusza czuje si opuszczona; znalaza si extra ecclesiam, bez moliwoci wybawienia. ludzie na og o tym nie wiedz. sdz, e ich stan jest patologiczny i e jaki lekarz upewni ich w tym przekonaniu. i

oczywicie jeli zgodnie z oglnie przyjt opini uwaaj, e co jest neurotyczne lub patologiczne, trzeba do nich przemawia odpowiednim jzykiem. zatem mwi jzykiem moich pacjentw. kiedy rozmawiam z wariatami, mwi jzykiem wariatw, inaczej by mnie nie zrozumieli. kiedy mwi do neurotykw, wyraam si w jzyku neurotycznym. bo to wanie dyskurs neurotyczny twierdzi, e chodzi tutaj o jak neuroz. w rzeczywistoci mamy bowiem do czynienia z czym zupenie innym, z przeraajcym lkiem przed samotnoci. to jest wrcz halucynacja samotnoci, samotnoci, ktrej nic nie potrafi zaradzi. mona nalee do stowarzyszenia liczcego tysic czonkw i pozostawa samotnym, poniewa to co w gbi nas, co powinno y, pozostaje samotne i nie moe nawet zosta dotknite przez kogo innego. tylko my wiemy, e to co istnieje. istnieje i wci si manifestuje drczc nas bez ustanku, nie dajc nam spokoju. jak pastwo widz, zostaem po prostu zmuszony przez moich pacjentw do podejmowania prb znalezienia remedium na ten rodzaj cierpie. nie mam zamiaru tworzy jakiej nowej religii i nie mam adnych przeczu na temat tego, jak taka religia przyszoci mogaby wyglda. wiem tylko, e w takich to, a takich okolicznociach bd rozwija si odpowiednie symptomy. moemy wzi obojtnie jaki przypadek: jeli pogbi wystarczajco analiz, jeli dany przypadek tego wymaga lub jeli okolicznoci oka si sprzyjajce, bd mg 37 fotografia 38 nieodmiennie zaobserwowa pewne obrazy gronie wynurzajce si z niewiadomoci. jest to zwykle bardzo nieprzyjemne. dlatego wanie freud musia wymyli system pozwalajcy chroni ludzi przed rzeczywistoci ich niewiadomoci. uczyni to proponujc dla tych spraw interpretacj skrajnie dewaloryzujc, ktra zawsze zaczynaa

si formu to nic innego ni... interpretacja proponowana dla wyjanienia wszystkich symptomw neurotycznych jest znana od dawna. posiadamy odpowiedni teori mwic, e wszystko bierze si z fiksacji na osobie ojca lub matki; s to zatem tylko absurdy, od ktrych atwo jest si uwolni. ale wwczas wanie uwalniamy si od naszej duszy, rozumujc w nastpujcy sposb: och, jestem zwizany z moj matk poprzez fiksacj, ale jeli tylko uwiadomi sobie wszystkie fantazmy, jakie mog wiza z jej osob, uwolni si od tej fiksacji. jeli pacjentowi rzeczywicie si to uda, straci swoj dusz. nie pomoe jej, ale zastpi j jak interpretacj, jak teori. przypominam sobie pewien bardzo prosty przypadek z mojej praktyki terapeutycznej. chodzio o studentk filozofii, kobiet bardzo inteligentn. zaczynaem dopiero moj karier, byem modym lekarzem i wierzyem jedynie we freuda. moja pacjentka nie miaa jakiej szczeglnie cikiej neurozy, sdziem, e szybko j wylecz, ale tak mi si tylko zdawao. u tej modej dziewczyny nastpio silne ojcowskie przeniesienie na moj osob. projektowaa na mnie obraz swego ojca. powtarzaem jej: ale na mio bosk, nie jestem pani ojcem! wiem, e nie jest pan moim ojcem, odpowiadaa, ale nie mog uwolni si od wraenia, e jednak pan nim jest. w konsekwencji zakochaa si we mnie, staem si jej ojcem, bratem, synem, jej kochankiem, mem no i oczywicie jej bohaterem i wybawc, wszystkim, co tylko mona sobie wyobrazi. ale to absurdalne, tumaczyem jej. by moe, odpowiadaa, ale nie mog bez tego y. co mogem zrobi w podobnych okolicznociach? interpretacja dewaloryzujca nie moga w niczym pomc. moja pacjentka mwia: moe pan opowiada co pan chce, ale to po prostu tak jest... pozostawaa winiem niewiadomego wyobraenia. przyszed mi zatem do gowy pewien pomys: jeli naprawd chc si czego dowiedzie, musz zwrci si wprost do niewiadomoci, skoro to ona stworzya ca t sytuacj. zaczem uwanie analizowa sny mojej

pacjentki, nie tylko po to, eby wykry obecno pewnych fantazmw, ale przede wszystkim po to, by zrozumie jak jej system psychiczny reaguje na sytuacj tak anormaln albo, jeli wolicie tak normaln, gdy podobne sytuacje nale do naszej codziennoci. moja pacjentka miaa sny, w ktrych pojawiaem si jako jej ojciec, kochanek, a potem m. wszystkie te obrazy lokoway si w pewien sposb na tym samym poziomie. pniej jednak w jej marzeniach sennych wymiary fizyczne mojej postaci zaczy rosn. pojawiaem si wikszy ni normalni ludzie, czasami byem te obdarzony nadludzkimi zdolnociami. pojawiaem si na przykad ogromny jak bg, pord pl, trzymajc j w ramionach jak mae dziecko. wia wiatr, any zb poruszay si jak fale morskie, i ja koysaem si wraz z ni w tym samym rytmie. analizujc ten obraz powiedziaem sobie: rozumiem teraz czego chce ode mnie jej niewiadomo. chce mnie uczyni bogiem. ta dziewczyna potrzebuje boga lub przynajmniej potrzeby jego jej niewiadomo. jej niewiadomo poszukuje boga, a poniewa nie moe znale adnego, mwi doktor jung jest bogiem . podzieliem si tymi spostrzeeniami z moj pacjentk: nie jestem z ca pewnoci bogiem, ale pani niewiadomo go potrzebuje. to jest rzeczywista potrzeba i musi by brana powanie. adnej z poprzednich epok nie udao si w peni zaspokoi tego pragnienia. jest pani biedn, niedorzeczn osbk optan przez swj 39 intelekt, tak samo zreszt jak ja, ale adne z nas o tym nie wie. to moje owiadczenie diametralnie zmienio sytuacj. wyleczyem t dziewczyn z neurozy, poniewa pokazaem jej i przez to zaagodziem pragnienia jej niewiadomoci. mog te przytoczy inny przykad. pacjentk bya moda ydwka. mieszna maa osbka o wielkim uroku, liczna, elegancka... cierpiaa na przeraajc neuroz lkow, ktrej towarzyszyy ataki

spazmw. to trwao od lat. wczeniej leczya si u innego psychoanalityka, ktremu zupenie zawrcia w gowie. zakocha si w niej i oczywicie w niczym jej nie pomg. w nocy poprzedzajcej jej wizyt nigdy wczeniej nie spotkaem tej osoby miaem sen. niem, e przysza do mnie pikna, moda dziewczyna, i e zupenie nie mogem zrozumie jej przypadku. i nagle pomylaem, e musi to by zupenie niebanalny kompleks ojcowski. byem bardzo przejty treci tego snu, ale nie wiedziaem, z czym j powiza. kiedy nastpnego dnia przysza do mnie ta moda dziewczyna, przypomniaem sobie natychmiast sen. by moe chodzio wanie o ni pomylaem. zacza od opowiedzenia mi swego ycia. na pocztku nic z tego nie pojem. nie mogem natrafi na aden lad kompleksu ojca. poprosiem j zatem o wicej szczegw dotyczcych jej rodziny. dowiedziaem si wwczas, e pochodzi ze starej rodziny chasydzkiej. jej dziadek by czym w rodzaju rabina i posiada podobno nadnaturalne zdolnoci. jej ojciec opuci t wsplnot, a ona sama zachowywaa postaw cakowicie sceptyczn i jej wiatopogld uksztatowa si pod widocznym wpywem wspczesnej nauki. dziewczyna bya zreszt bardzo inteligentna, posiadaa ten rodzaj morderczego intelektu, jaki spotyka si tylko u ydw. pomylaem: jaki zwizek moe mie to wszystko z jej neuroz? dlaczego nawiedzaj j tak koszmarne lki? powiedziaem jej: to co pani ode mnie usyszy, moe si pani wyda zupenie dziwaczne, ale sdz, e neuroza spowodowana jest tym, e przestaje pani by wierna swemu bogu. pani dziadek prowadzi ycie, ktre podobao si bogu, tymczasem pani jest czym gorszym od heretyka, zdradzia pani tajemnice swojej rasy. pani przodkami byli wici ludzie, a jakie ycie prowadzi pani dzisiaj? nic dziwnego, e boi si pani boga. w cigu tygodnia wyleczyem jej neuroz lkow, nie kami (jestem zbyt stary, eby kama). niewiadomo tej dziewczyny bya wczeniej analizowana przez wiele miesicy, ale wszystkie te analizy

pozostaway zbyt racjonalne. dopiero moje spostrzeenie wywoao przeom, jak gdyby sama nagle zrozumiaa przyczyny swoich problemw i caa konstrukcja jej neurozy nagle si rozleciaa, konstrukcja neurozy biorcej si z jej faszywego przekonania, e jest w stanie, jedynie z pomoc swego aosnego intelektu, y w doskonale banalnym wiecie, podczas gdy tak naprawd jest ona dzieckiem boga i powinna bya prowadzi egzystencj symboliczn, stosownie do woli zapisanej w jej naturze, i odziedziczonej w spadku po jej przodkach. ona zapomniaa o tym wszystkim i ya w jawnej sprzecznoci ze swymi naturalnymi skonnociami. z dnia na dzie odnalaza sens swego ycia, co oznaczao koniec neurozy. w innych przypadkach nie jest to oczywicie rwnie proste (to zreszt nigdy nie bywa proste). zwykle jednak trzeba prowadzi pacjentw bardzo ostronie i dugo czeka, a ich niewiadomo ujawni obrazy otwierajce drog do ich waciwego ycia symbolicznego. eby to si powiodo, trzeba jednak wiedzie wiele o jzyku niewiadomego, o jzyku snw. widzi si wwczas, wedug jakiego systemu sny tworz rozmaite figury i obrazy, ktre mona odnale w historii ludzkiej pod rnymi imionami. jeli przypadkowo zna si sens tych symboli, mona wyjani swoim pacjentom intencje ich niewiadomoci. 40 nie mog oczywicie wyjani pastwu w tej chwili w sposb wyczerpujcy znaczenia wszystkich tych symboli. obserwacje, ktre sam poczyniem, pozwalaj mi twierdzi, e niewiadomo wspczesnego czowieka odtwarza stany psychiczne, ktrych opisy przekazaa nam mistyczna tradycja redniowiecza. podobne opisy wystpuj w pismach mistrza eckharta; pojawiaj si take w tradycji gnostycznej. myl tu o pewnej odmianie ezoterycznego chrzecijastwa.

ot w psychice kadego czowieka mona znale ide adama kadmona, albo chrystusa w kadym z nas. podobna myl wyraana jest w religiach wschodu, w obrazie atmana, czyli czowieka totalnego, penego, czowieka tradycyjnego, a take platoskiego czowieka okrgego , przedstawianego za pomoc okrgu lub figur o kulistych motywach. wszystkie te motywy mona znale, jak to ju powiedziaem, w mistyce redniowiecznej, spotykamy je take w pismach nalecych do tradycji alchemicznej. wiele z nich pojawia si w gnozie i oczywicie w nowym testamencie, u w. pawa. mamy zatem do czynienia z logicznym rozwiniciem idei chrystusa w kadym z nas nie chrystusa historycznego, ale chrystusa w kadym czowieku. ta idea ufundowana zostaa pierwotnie na argumencie, e byoby niemoralnym pozwoli chrystusowi cierpie za nas samotnie. on cierpi ju dostatecznie i take my sami powinnimy wreszcie zacz nie brzemi swoich grzechw. chrystus wyraa t sam myl mwic: jestem tutaj w najmniejszym z waszych braci. wszystko, co uczynilicie jednemu z tych braci moich najmniejszych, mniecie uczynili. a jeli to kady z was, a jeli to ty byby tym najmniejszym z braci? wwczas zrozumiaby, e chrystus nie moe by czym najmniejszym w twoim yciu, i e my wszyscy mamy w sobie brata prawdziwie najmniejszego z naszych braci, biedniejszego jeszcze ni ebrak, ktremu dajemy jamun. to, co mwi, znaczy, e nosimy w sobie cie, niegrzecznego chopca, bardzo nieszczliwego czowieka, i e musimy go zaakceptowa. co takiego uczyni chrystus rozwamy to na najbardziej banalnym poziomie co takiego uczyni chrystus, jeli traktowalibymy go jako zwyczajnego czowieka? chrystus by nieposuszny wobec swej matki; wypowiedzia take posuszestwo swojej tradycji; zachowywa si w taki sposb, by sprowadzi na manowce umysy jak najwikszej iloci swoich blinich. gra swoj rol a do tragicznego koca, a do koca pozosta wierny swojej wyjciowej hipotezie. a w jakich warunkach chrystus przyszed na

wiat? w najwikszej ndzy i ponieniu. kim by jego ojciec? chrystus by nielubnym dzieckiem caa ta sytuacja, sytuacja biednej dziewczyny z niemowlciem, bya po prostu godna litoci. i to jest wanie nasz symbol, to my sami jestemy tu przedstawieni, my wszyscy. kady, kto wypenia swojej powoanie do koca (czasem pacc za to yciem), wie, e chrystus jest jego bratem. to jest wanie dla mnie wspczesna psychologia i to jest dla mnie przyszo, rzeczywista przyszo, taka, jak mog rozpozna. ale przyszo historyczna moe oczywicie by zupenie inna. nie wiemy na przykad, czy zyski z obecnych niw nie spyn wycznie na konto kocioa katolickiego. nie wiemy, czy hitler nie stworzy nowego islamu. (wydaje si zajmowa doskona pozycj wyjciow do realizacji tego celu. atmosfera w niemczech jest islamska, wojownicza i islamska). taka mogaby zatem by przyszo historyczna. ale mnie nie interesuje przyszo historyczna. nie martwi si o ni. jedyn wan dla mnie spraw jest spenienie pragnie obecnych w kadym czowieku, w kadej jednostce. historia, taka jak ja j pojmuj, jest histori jednostek, z ktrych kada wypenia swoje przeznaczenie. i to jest problem najistotniejszy, 41 problem autentycznego indianina pueblo: musz uczyni dzisiaj rano wszystko to, co jest konieczne, by mj ojciec mg wznie si ponad horyzont. taki jest mj punkt widzenia. sdz, e do ju powiedziaem... londyn, 5 iv 1939 tumaczy m.t. odpowiedzi na pytania zadane c. g. jungowi podczas seminarium

zorganizowanego przez sekcj guild of pastoral psychology w londynie; wewntrzna, niskonakadowa broszura opublikowana w edycji guild lecture nr 80, londyn 1954; wersja przejrzana i zaakceptowana do druku przez cgj.

Vous aimerez peut-être aussi