Vous êtes sur la page 1sur 240

GWIEZDNE WOJNY

DZIEDZIC IMPERIUM

TIMOTHY ZAHN
Przekad Anna i Jan Mickiewicz

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Tytu oryginau HEIR TO THE EMPIRE Redaktor serii ZBIGNIEW FONIOK Redakcja stylistyczna DANUTA BORUC Projekt graficzny okadki MAGORZATA CEBO-FONIOK Ilustracja na okadce TOM JUNG Opracowanie graficzne okadki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER Skad WYDAWNICTWO AMBER KSIGARNIA INTERNETOWA WYDAWNICTWA AMBER Tu znajdziesz informacje o nowociach i wszystkich naszych ksikach! Tu kupisz wszystkie nasze ksiki! http://www.amber.supermedia.pl Copyright 1994 by Lucasfilm Ltd. & All rights reserved. Used Under Authorization. Published originally under the title Heir to the Empire by Bantam Books. For the Polish edition Copyright 1994 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-7169-350-8 WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o. 00 -108 Warszawa, ul. Zielna 39, tel. 620 40 13, 620 81 62 Warszawa 2001. Wydanie IV Druk: Finidr, s.r.o., esk Tin

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 1 - Kapitanie Pellaeon? - dobieg z oddali jaki gos. Kto stara si przekrzycze panujcy na mostku gwar rozmw. - Wiadomo z patrolowcw: statki zwiadowcze wyszy przed chwil z nadprzestrzeni. Pellaeon zignorowa okrzyk i pochyli si nad monitorem, przy ktrym siedzia oficer techniczny Chimery. - Prosz mi przedstawi zmiany tych wielkoci na wykresie - rozkaza, dotykajc pirem wietlnym ekranu. - Ale, panie kapitanie...? - Inynier rzuci mu pytajce spojrzenie. - Syszaem - przerwa Pellaeon. - Wydaem panu rozkaz, poruczniku. - Tak jest - odpar posusznie oficer i zacz wystukiwa polecenie dla komputera. - Kapitanie Pellaeon? - powtrzy gos; tym razem mwicy znajdowa si bliej. Nie spuszczajc wzroku z monitora, Pellaeon wyczeka do momentu, gdy usysza za sob odgos zbliajcych si krokw. Wyprostowa si i odwrci; z jego ruchw przebija cay majestat, jaki dawao pidziesit lat suby we Flocie Imperialnej. Mody oficer dyurny zatrzyma si raptownie. - O, panie kapitanie... - urwa, spojrzawszy w oczy zwierzchnika. Pellaeon si nie odezwa. Przez chwil panowaa martwa cisza. Najbliej stojcy onierze odwrcili gowy w ich kierunku. - To nie jest targowisko w Shaum Hii, poruczniku Tschel - powiedzia w kocu Pellaeon. Jego gos by opanowany, ale brzmia lodowato. - To jest mostek imperialnego niszczyciela gwiezdnego. Tu meldunkw nie przekazuje si, krzyczc w kierunku, w ktrym przypuszczalnie znajduje si ten, do kogo s adresowane. Zrozumia pan? Oficer nerwowo przekn lin. - Tak jest, panie kapitanie. Pellaeon wpatrywa si w niego przez chwil, po czym skin gow. - A teraz prosz o raport. - Tak jest, panie kapitanie - powtrzy Tschel. - Przed chwil patrolowce zawiadomiy nas, e grupa zwiadowcza powrcia z rajdu na ukad Obroa-skai. - To dobrze. Czy byy jakie trudnoci? - Niewielkie, panie kapitanie. Tubylcom najwyraniej nie spodobao si, e kto przetrzsa ich centraln baz danych. Dowdca zwiadu twierdzi, e wysali za nim pocig, ale go zgubi. - Mam nadzieje, e to prawda - rzuci ponuro Pellaeon. Lecy na pograniczu ukad Obroa-skai mia olbrzymie znaczenie strategiczne i - jak donosi wywiad - Nowa Republika usilnie zabiegaa o jego czonkostwo w sojuszu. Jeli w czasie rajdu przebyway tam akurat jakie statki Republiki, to... C, wkrtce i tak si o tym przekonam - przemkno mu przez gow. - Niech dowdca grupy natychmiast po wyldowaniu zamelduje si w kabinie operacyjnej. I ogosi ty alarm dla patrolowcw. To wszystko. Moe pan odej. - Tak jest. - Porucznik niezupenie przepisowo zrobi w ty zwrot i skierowa si z powrotem do centrum komunikacyjnego. Mody - pomyla z gorycz kapitan. - I w tym tkwi cay problem. Dawniej - kiedy Imperium znajdowao si u szczytu potgi - byoby nie do pomylenia, eby kto tak

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niedowiadczony by oficerem na statku takim jak Chimera. A teraz... Spojrza na siedzcego przy monitorze modego chopaka. A teraz, jak na ironi, na pokadzie Chimery su wycznie modzi ludzie. Pellaeon omit wzrokiem mostek. Obudzi si w nim dawny gniew i nienawi. Wiedzia, e wielu wyszych dowdcw floty w skrytoci ducha sdzio, e Gwiazda mierci miaa suy przede wszystkim cilejszemu podporzdkowaniu si zbrojnych Imperatorowi, tak eby - podobnie jak w sprawach politycznych - mg on o wszystkim decydowa osobicie. Fakt, e mimo i zniszczenie pierwszej stacji bojowej odsonio jej wszystkie sabe strony, to Imperator nakaza budow kolejnej Gwiazdy mierci, jeszcze bardziej wzmg podejrzenia. Tamta strata nie byaby tak dotkliwa, gdyby nie fakt, e wraz z ni uleg zagadzie gwiezdny superniszczyciel Egzekutor. Cho od tego czasu mino ju pi lat, Pellaeon skrzywi si na wspomnienie chwili, gdy dryfujcy bezwadnie Egzekutor uderzy w nie dokoczon Gwiazd mierci, a nastpnie uleg dezintegracji w potnej eksplozji, ktra rozerwaa stacj bojow. Utrata superniszczyciela bya ciosem tym dotkliwszym, e statkiem dowodzi sam Darth Vader, a mimo i wybuchy gniewu Czarnego Lorda byy wrcz legendarne - i czsto koczyy si mierci ktrego z podwadnych - sub na Egzekutorze uwaano powszechnie za najszybsz drog do awansu. Na pokadzie superniszczyciela zgin kwiat kadry oficerskiej niszego i redniego szczebla oraz wietnie wyszkolona zaoga. Flota ju nigdy nie zdoaa si podnie po tej klsce. Pozbawione dowdztwa siy imperialne szybko poszy w rozsypk i bitwa zamienia si w pogrom. Po stracie jeszcze paru niszczycieli dano wreszcie sygna do odwrotu. W bitwie zgin kapitan Chimery. Starajc si opanowa sytuacj, Pellaeon przej dowodzenie. Jednak mimo jego intensywnych wysikw flocie nie udao si ju odzyska inicjatywy. Spychana przez Rebeliantw coraz dalej i dalej, w kocu znalaza si tu... Tu - w miejscu, ktre niegdy byo odlegym zaktkiem Imperium. Obecnie ledwie jedna czwarta dawnego terytorium znajdowaa si nominalnie pod kontrol si imperialnych. Tu - na pokadzie niszczyciela gwiezdnego, ktrego zaog stanowili niemal wycznie modzi, intensywnie przeszkoleni, ale bardzo niedowiadczeni onierze. Wielu z nich si lub grob jej uycia zmuszono do opuszczenia rodzinnych planet i wcielono do suby. Tu - pod dowdztwem najzdolniejszego stratega, jakiego kiedykolwiek ogldao Imperium. Pellaeon ponownie rozejrza si po mostku. Na jego ustach pojawi si ledwie dostrzegalny, jadowity umiech. Nie - pomyla - Imperium nie zostao jeszcze pokonane. A butna i samozwacza Nowa Republika wkrtce si o tym przekona. Spojrza na zegarek. Bya druga pitnacie. Wielki admira Thrawn zwyk o tej porze oddawa si medytacji w kabinie dowodzenia... I jeli wykrzykiwanie meldunkw na mostku byo wbrew przyjtym w siach imperialnych zwyczajom, to przerywanie rozmyla admiraa za pomoc interkomu stanowio jeszcze powaniejsze naruszenie obowizujcych zasad. Naleao zwraca si do niego osobicie albo nie zwraca si wcale. - Prosz nadal kontrolowa zmiany tych wielkoci - poleci oficerowi technicznemu Pellaeon, kierujc si w stron wyjcia. - Niedugo wrc. Kabina dowodzenia admiraa Thrawna znajdowaa si

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

o dwie kondygnacje niej ni mostek. Urzdzono j w luksusowo wyposaonym pomieszczeniu, ktre poprzedniemu dowdcy suyo do wypoczynku. Kiedy Pellaeon odnalaz Thrawna - a waciwie, kiedy Thrawn odnalaz jego - jednym z pierwszych posuni admiraa byo przejcie apartamentu i przeksztacenie go pod wzgldem funkcjonalnym w kopi mostku. Drugi mostek, pokj do medytacji... a moe co jeszcze... To, e odkd zakoczono przebudow, wielki admira spdza w kabinie dowodzenia bardzo duo czasu, nie stanowio dla zaogi Chimery tajemnicy; sekret tkwi w tym, co waciwie Thrawn robi w cigu dugich godzin, ktre spdza samotnie w tym pomieszczeniu. Podchodzc do drzwi kabiny, Pellaeon obcign mundur i poprawi pas. Moe zaraz si tego dowiem - pomyla. - Melduje si kapitan Pellaeon - powiedzia. - Panie admirale, przynosz informa... Drzwi si rozsuny, nim zdy skoczy. Przygotowujc si psychicznie na spotkanie z Thrawnem, wszed do sabo owietlonego przedsionka. Rozejrza si wok, ale nie dostrzeg nic ciekawego. Ruszy w stron odlegych o par metrw drzwi do gwnego pomieszczenia. Nagle poczu na karku nieznaczny ruch powietrza. - Kapitanie Pellaeon - niski, chrapliwy gos, ktry odezwa mu si tu nad uchem, przypomina troch miauczenie kota. Pellaeon podskoczy i byskawicznie odwrci si do tyu. By zy zarwno na siebie, jak i na nisk, chud posta stojc o niecae p metra od niego. - Rukh, do cholery! - wybuchn. - Co ty wyprawiasz? Przez dusz chwil Noghri tylko mierzy go wzrokiem i kapitan poczu krople potu spywajce mu po plecach. Wpatrujca si w niego istota miaa due, ciemne oczy, wydatne szczki i lnice, ostre ky. W pmroku przypominaa besti rodem z koszmaru - szczeglnie komu takiemu jak Pellaeon, kto doskonale wiedzia, do jakich zada Thrawn uywa Rukha i innych Noghrich. - Wykonuj tylko swoje obowizki - powiedzia w kocu Rukh. Niedbale skin ylast rk w kierunku wewntrznych drzwi i kapitan zauway bysk wskiego noa, ktry w jednej chwili znikn w rkawie Noghriego. Rukh zacisn, a potem rozluni pi. Pod ciemn skr wyranie wida byo pracujce minie. - Moe pan wej. - Bardzo dzikuj - mrukn Pellaeon. Ponownie obcign mundur i odwrci si w stron drzwi. Te otworzyy si natychmiast, gdy si do nich zbliy. Wkroczy do rodka i znalaz si w... nastrojowo owietlonym muzeum sztuki. Stan jak wryty. Opanowujc zdumienie, rozejrza si dokoa. ciany i sufit w ksztacie kopuy byy pokryte malowidami i paskorzebami. Par z nich przypominao troch dziea ludzkich twrcw, ale wikszo bya obcego pochodzenia. W rnych miejscach kabiny poustawiano rzeby: cz na cokoach, inne wprost na pododze. Porodku, w dwch krgach, stay szklane gabloty. Zewntrzny krg by nieco wyszy. Na ile Pellaeon mg dostrzec, w gablotach take znajdoway si dziea sztuki. W samym rodku podwjnego krgu, na fotelu bdcym idealn kopi znajdujcego si na mostku fotela admiralskiego siedzia nieruchomo wielki admira Thrawn. Jego granatowoczarne wosy lniy w pmroku. Bladoniebieska skra wydawaa si lodowata i zupenie nie pasowaa do ludzkiej sylwetki. Opiera gow o zagwek, a

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

pod pprzymknitymi powiekami byszczay czerwone renice. Pellaeon zwily wargi koniuszkiem jzyka. wiadomo, i bezceremonialnie wkroczy do sanktuarium Thrawna, sprawia, e nagle poczu si niepewnie. Jeli admira uzna za stosowne okaza niezadowolenie, to... - Prosz wej, kapitanie - spokojny gos Thrawna przerwa jego rozmylania. Oczy admiraa byy wci lekko przymknite. Starannie wywaonym gestem zaprosi gocia do rodka. - Co pan o tym sdzi? - To... bardzo interesujce, panie admirale - Pellaeon nie potrafi wymyli nic innego. Podszed do zewntrznego krgu gablot. - Oczywicie, to wszystko hologramy - wyjani Thrawn. Kapitan zauway nutk alu w jego gosie. - I to zarwno malowida, jak i rzeby. Cz oryginaw ulega zniszczeniu, a wikszo tych, ktre ocalay, znajduje si na planetach zajmowanych obecnie przez Rebeliantw. - Rozumiem, panie admirale - przytakn Pellaeon. - Pomylaem, e zainteresuje pana wiadomo, e statki zwiadowcze powrciy z ukadu Obroa-skai. Za par minut dowdca grupy bdzie mg zoy szczegowy raport. Thrawn skin gow. - Czy zdoali si podczy do centralnej bazy danych? - Tak, odnieli spory sukces. Jeszcze nie wiem, czy zdyli skopiowa cao informacji - prbowano im w tym przeszkodzi. Wysano za nimi pocig, ale dowdca zwiadu twierdzi, e go zgubi. Przez chwil admira si nie odzywa. - Nie - powiedzia w kocu - nie wierz, e mu si to udao. Szczeglnie jeli cigali go Rebelianci. - Wzi gboki oddech i wyprostowa si w fotelu. Po raz pierwszy od wejcia Pellaeona otworzy szeroko jarzce si czerwieni oczy. Kapitan wytrzyma ich spojrzenie i poczu si z tego dumny. Wielu wysokich rang dowdcw i urzdnikw Imperium nigdy nie nauczyo si spokojnie w nie patrze. W obecnoci Thrawna czuli si nieswojo i zapewne dlatego admira tak duo czasu w swojej karierze spdzi na Nieznanych Terytoriach, prbujc podporzdkowa wadzy Imperium te na wp barbarzyskie obszary galaktyki. Jego olniewajce sukcesy przyniosy mu tytu lordowski i biay mundur wielkiego admiraa - by jedynym nieczowiekiem, ktry kiedykolwiek dostpi tego zaszczytu z woli Imperatora. Jak na ironi, sta si tym samym jeszcze bardziej niezastpiony w toczcych si na pograniczu wojnach. Pellaeon wielokrotnie zastanawia si, jak potoczyyby si losy bitwy pod Endor, gdyby to Thrawn, a nie Vader, dowodzi Egzekutorem. - Tak jest, panie admirale. Poleciem ju ogosi ty alarm dla patrolowcw. Czy mamy przej na czerwony? - Na razie nie - odpar Thrawn. - Mamy jeszcze par minut. Prosz mi powiedzie, czy zna si pan na sztuce, kapitanie? - No... nie bardzo - wyjka Pellaeon, zbity z tropu nag zmian tematu. - Nigdy nie miaem czasu na takie rzeczy. - A powinien pan znale na to czas. - Thrawn wskaza jedn z gablot znajdujc si w wewntrznym krgu, po prawej stronie. - Malarstwo z Saffy - objani. - Okoo 1550 do 2200 ery preimperialnej. Prosz zauway zmian stylu... o tu... w nastpstwie pierwszych kontaktw z cywilizacj z Thennqory. A tam - wskaza na lewo - ma pan przykady sztuki paonidzkiej. Niech pan zwrci uwag na podobiestwa z wczesn sztuk saffiask, a take z paskorzebami z Vaa-thkree z poowy osiemnastego

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

stulecia ery preimperialnej. - Tak, rzeczywicie - potwierdzi Pellaeon bez przekonania. - Panie admirale, czy nie powinnimy...? Przerwa mu przenikliwy dwik dzwonka. - Mostek do wielkiego admiraa Thrawna - rozleg si przez interkom zdenerwowany gos porucznika Tschela. - Panie admirale, zostalimy zaatakowani! Thrawn przeczy komunikator. - Tu Thrawn - odpar ze spokojem. - Prosz ogosi czerwony alarm i poda mi szczegy. Tylko wolno i po kolei, jeli to moliwe. - Tak jest. - Zaczy miga wiata alarmowe. Pellaeon usysza przytumiony odgos wycia syren. - Nasze czujniki wykryy cztery fregaty szturmowe Nowej Republiki - informowa Tschel. Jego gos by wci napity, ale porucznik stara si nad nim panowa. - Oraz co najmniej trzy eskadry myliwcw. Tworz lun formacje w ksztacie klina. Nadlatuj z kierunku, z ktrego przybyy statki zwiadowcze. Kapitan zakl w duchu. Jeden niszczyciel gwiezdny z niedowiadczon zaog przeciw czterem fregatom osanianym przez myliwce... - Pena moc silnikw - zawoa do interkomu. - Przygotowa si do skoku w nadprzestrze. - Ruszy w stron drzwi... - Niech pan si wstrzyma z wykonaniem tego ostatniego rozkazu, poruczniku poleci ze stoickim spokojem Thrawn. - Zaogi myliwcw na miejsca, wczy pola ochronne. Pellaeon odwrci si gwatownie. - Ale, panie admirale... Thrawn uciszy go machniciem rki. - Niech pan tu podejdzie, kapitanie. Przyjrzyjmy si sytuacji... Wcisn guzik i w jednej chwili wystawa sztuki znikna. Pomieszczenie zamienio si w miniatur mostka. Na cianach i w podwjnym krgu pojawiy si dane o pozycji statku, silnikach i stanie uzbrojenia. Woln przestrze wypeni hologram obrazujcy aktualn sytuacj taktyczn. Migajca w rogu sfera oznaczaa napastnikw. Tu obok, na cianie, wywietli si napis informujcy, e do nawizania kontaktu bojowego pozostao dwanacie minut. - Na szczcie statki zwiadowcze zyskay wystarczajc przewag i nie s bezporednio zagroone - skomentowa Thrawn. - Sprbujmy si zatem dowiedzie, z kim waciwie mamy do czynienia. Mostek: niech trzy najblisze patrolowce zaatakuj nieprzyjaciela. - Tak jest. Na hologramie trzy niebieskie punkciki oderway si od linii patrolowcw i skieroway w stron napastnikw. Ktem oka Pellaeon zauway, e Thrawn pochyli si do przodu, gdy fregaty i myliwce republikaskie w odpowiedzi zmieniy swj szyk. Jeden z niebieskich punkcikw zgas... - Doskonale - stwierdzi admira i opad na oparcie fotela. - To mi wystarczy, poruczniku. Prosz odwoa dwie pozostae jednostki i niech wszystkie patrolowce z sektora czwartego rozprosz si i postaraj zej nieprzyjacielowi z drogi. - Tak jest. - Tschel by wyranie zaskoczony. Kapitan doskonale rozumia jego zdziwienie. - Czy nie powinnimy przynajmniej zawiadomi reszty floty? - spyta. Nie potrafi

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

opanowa drenia gosu. - Strzaa mierci moe tu by za dwadziecia minut, a wikszo pozostaych statkw w cigu godziny. - ciganie tutaj naszych statkw to ostatnia rzecz, na ktr moemy sobie pozwoli - odpar Thrawn. Spojrza na Pellaeona i na jego twarzy pojawi si leciutki umiech. - W kocu nie da si wykluczy, e kto z nich ocaleje, a nie chcemy, aby Rebelianci si o nas dowiedzieli, prawda? Odwrci si w kierunku hologramu. - Mostek: wykona obrt statkiem o dwadziecia stopni w lewo i ustawi go grn czci prostopadle do kursu nieprzyjaciela. Jak tylko jednostki wroga przekrocz granic patrolowania, niech statki z sektora czwartego ponownie sformuj si za nimi w lini i zaguszaj ich komunikacj. - T-tak jest. Panie admirale...? - Nie musi pan rozumie, poruczniku - gos Thrawna sta si w jednej chwili lodowaty. - Ma pan po prostu wykonywa rozkazy. - Tak jest. Na hologramie Chimera obracaa si zgodnie z rozkazem. Pellaeon wzi gboki oddech. - Obawiam si, e ja te nic z tego nie rozumiem, panie admirale. Odwracanie si gr w ich kierunku... Thrawn ponownie unis rk, nakazujc mu milczenie. - Niech pan patrzy i uczy si, kapitanie. Mostek: doskonale. Zakoczy obracanie statku i utrzymywa obecn pozycj. Wyczy pola ochronne przy luzie i przerzuci moc na pozostae. Myliwce startuj natychmiast, jak tylko bd gotowe. Po starcie niech przez dwa kilometry oddalaj si od Chimery po linii prostej, a potem zawrc szeroko rozrzucon formacj. Atak strefowy, na maksymalnej prdkoci. Uzyskawszy potwierdzenie przyjcia rozkazw, spojrza pytajco na Pellaeona. - Teraz ju pan rozumie, kapitanie? Pellaeon zacisn usta. - Niestety, nie - odrzek. - Wiem ju, e obrci pan statek, eby osoni start myliwcw, ale caa reszta to klasyczny manewr okrajcy Marga Sabla. To zbyt proste, eby dali si nabra. - Wrcz przeciwnie - sprostowa Thrawn lodowato. - Nabior si na to i dziki temu zostan cakowicie zniszczeni. Niech pan patrzy uwanie, kapitanie. I uczy si. Myliwce wystartoway. Oddalajc si od Chimery, stopniowo nabieray prdkoci. W pewnym momencie ostro zawrciy i przeleciay obok statku niczym py wodny, ktry wzbi si z jakiej kosmicznej fontanny. Nieprzyjacielskie pojazdy dostrzegy atakujcych i skorygoway kurs... Pellaeon ze zdziwienia zamruga powiekami. - Co oni, u licha, robi? - Prbuj jedynej znanej im metody obrony przeciw manewrowi Marga Sabla wyjani admira, a w jego gosie zabrzmiaa nieskrywana satysfakcja. - A raczej, eby by bardziej precyzyjnym, jedynej metody obrony, na jak pozwala im ich psychika. Wskaza gow migajc sfer. - Widzi pan, kapitanie, t grup dowodzi jaki Elomita, a Elomici po prostu nie s w stanie poradzi sobie z rozproszonym atakiem przy dobrze wykonanym manewrze Marga Sabla. Pellaeon wpatrywa si w napastnikw, ktrzy wci starali si przyj cakowicie nieskuteczn pozycj obronn. Stopniowo dociera do niego sens dziaa admiraa.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Ten atak patrolowcw przed paroma minutami... Tylko na tej podstawie by pan w stanie okreli, e to statki elomickie?! - Niech pan zacznie studiowa sztuk, kapitanie - odpar Thrawn z rozmarzeniem. - Kiedy zrozumie si sztuk danej rasy, wie si ju o tej rasie wszystko. Poprawi si w fotelu. - Mostek: uruchomi boczny silnik. Przyczamy si do ataku. W godzin pniej byo ju po wszystkim. Drzwi kabiny operacyjnej zamkny si za dowdc grupy zwiadowczej. Pellaeon jeszcze raz przyjrza si mapie. - Z tego, co usyszelimy, wynika, e Obroa-skai to dla nas lepa uliczka stwierdzi z alem. - Masowa pacyfikacja kosztowaaby nas zbyt wielu onierzy. Nie moemy sobie na to pozwoli. - Na razie tak - zgodzi si admira Thrawn. - Ale tylko na razie. Kapitan spojrza na niego z ukosa. Thrawn bawi si bezwiednie elektroniczn kart danych. Przesuwa j midzy palcem wskazujcym a kciukiem, obserwujc jednoczenie przez iluminator gwiazdy. Na ustach admiraa igra tajemniczy umiech. - Panie admirale? - zapyta ostronie Pellaeon. Thrawn odwrci gow, a spojrzenie jego gorejcych oczu spoczo na podwadnym. - To drugi element ukadanki, kapitanie - powiedzia cicho, unoszc kart danych. - Szukaem go ponad rok. Nagle odwrci si do interkomu i uruchomi go gwatownym ruchem rki. - Mostek: tu admira Thrawn. Prosz nawiza czno ze Strza mierci i poinformowa kapitana Harbida, e na jaki czas odczamy si od floty. Niech kontynuuje taktyczne rozpoznanie okolicznych ukadw i - gdzie to moliwe - ciga informacje z baz danych. Potem prosz obra kurs na planet Myrkr; w komputerze nawigacyjnym s dane o jej pooeniu. Kiedy z mostka nadeszo potwierdzenie przyjcia rozkazw, Thrawn ponownie zwrci si do Pellaeona: - Myl, e to wszystko nie jest dla pana cakiem jasne. Przypuszczam, e nigdy nie sysza pan o planecie Myrkr? Kapitan potrzsn przeczco gow. Bezskutecznie stara si wyczyta cokolwiek z twarzy admiraa. - A powinienem? - Chyba nie. To planeta przemytnikw, wczgw i wszystkich innych mtw z caej galaktyki. Thrawn przerwa i podnis do ust stojcy na biurku kufel. Pocign starannie odmierzony yk napoju - sdzc po zapachu, byo to mocne, forwijskie piwo. Kapitan z trudem powstrzyma si, eby nie zada admiraowi jakiego pytania. Jeli Thrawn zamierza mu co wyjani, to i tak zrobi to w wybrany przez siebie sposb i w chwili, ktr sam uzna za odpowiedni. - Na pierwsz wzmiank o niej natknem si przez przypadek jakie siedem lat temu - cign admira, odstawiwszy kufel. - Zwrcio wtedy moj uwag to, e chocia planeta jest zamieszkana od ponad trzystu lat, to zarwno Stara Republika, jak i yjcy wtedy jeszcze rycerze Jedi starannie j omijali. - Unis nieznacznie granatowoczarn brew. - Jaki wniosek by pan z tego wysnu, kapitanie? - Taki, e to planeta leca na pograniczu, zbyt odlega, eby ktokolwiek si ni interesowa, - Pellaeon wzruszy ramionami.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Bardzo susznie, kapitanie. Ja te tak na pocztku sdziem... Ale tak nie jest. W rzeczywistoci Myrkr ley o niecae sto pidziesit lat wietlnych std, w pobliu naszej obecnej granicy z terenami zajtymi przez Rebeliantw, czyli na terytorium Starej Republiki. - Thrawn spojrza na kart danych, ktr wci trzyma w doni. - Nie, prawdziwe wyjanienie jest znacznie ciekawsze. I znacznie dla nas uyteczniejsze. Pellaeon popatrzy na kart. - I stao si pierwszym kawakiem paskiej ukadanki? Thrawn umiechn si szeroko. - Jeszcze raz ma pan suszno, kapitanie. Tak. Myrkr, a konkretnie jeden z yjcych tam gatunkw zwierzt, to pierwszy kawaek. Drugi znajduje si na planecie Wayland. - Machn kart danych. - Planecie, ktr dziki Obroanom wreszcie udao mi si zlokalizowa. - Moje gratulacje, panie admirale. - Pellaeon nagle poczu si zmczony t gr. Czy mog zapyta, co to za ukadanka? Na ustach Thrawna znw pojawi si umiech - umiech, na widok ktrego kapitana przeszy ciarki. - Nie wie pan? To jedyna ukadanka, ktr warto ukada - odpowiedzia agodnie admira. - Cakowite, kompletne i ostateczne unicestwienie Rebeliantw. ROZDZIA 2 - Luke? - gos by cichy, ale natarczywy. Skywalker si zatrzyma. Otacza go znajomy krajobraz Tatooine - znajomy, ale dziwnie znieksztacony. Mody Jedi obejrza si za siebie. Napotka spojrzenie kogo, kto take by mu znajomy. - Witaj, Ben - odezwa si. Wasny gos wyda mu si dziwnie senny. - Dawno si nie widzielimy. - To prawda - odpar ponuro Obi-wan Kenobi. - I obawiam si, e upynie jeszcze wicej czasu, nim znw si spotkamy. Przyszedem si poegna, Luke. Wszystko wok jakby zadrao. Nagle malek czstk umysu Skywalker uwiadomi sobie, e pi - pi w swoim pokoju w Paacu Imperialnym i ni mu si Ben Kenobi. - Nie, nie jestem snem - zapewni Obi-wan, jakby czytajc w jego mylach. - Ale dzielca nas odlego staa si tak wielka, e nie mog ci si ukaza w aden inny sposb. A i ta ostatnia moliwo zdaje si przede mn zamyka. - Nie - Skywalker usysza swj gos. - Ben, nie moesz nas opuci. Potrzebujemy ci. Obi-wan unis leciutko brwi, a na jego ustach pojawi si cie dawnego umiechu. - Ju mnie nie potrzebujesz, Luke. Jeste rycerzem Jedi, masz w sobie Moc. Umiech znikn z jego twarzy i przez chwil Ben wpatrywa si w co, czego Skywalker nie mg dojrze. - Tak czy inaczej - doda cicho Kenobi - decyzja nie naley do mnie. Zwlekaem ju bardzo dugo; nie mog cigle odkada podry z tego wiata do ycia, ktre istnieje poza nim.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

W Luke'u odyy dawne wspomnienia: Yoda na ou mierci i on sam, bagajcy go, by nie umiera. Mam w sobie wielk Moc - powiedzia mu wtedy mistrz Jedi. - Ale nie a tak wielk. - Tak ju jest, e ycie zawsze idzie naprzd - stwierdzi Ben. - Pewnego dnia ty take bdziesz musia odby t podr. - Jego wzrok znw przez chwil bdzi gdzie w oddali. - Masz w sobie ogromn Moc, Luke, a dziki wytrwaoci i dyscyplinie moesz j jeszcze powikszy. - Spojrza powanie na modego Jedi. - Ale musisz nieustannie mie si na bacznoci. Imperator zgin, ale ciemna strona jest wci silna. Nigdy o tym nie zapominaj. - Nie zapomn - obieca Skywalker. Twarz Bena zagodniaa i znw pojawi si na niej umiech. - Czyha na ciebie wiele niebezpieczestw, Luke. Ale znajdziesz nowych sprzymierzecw - i to tam, gdzie bdziesz si tego najmniej spodziewa. - Nowych sprzymierzecw? - powtrzy Skywalker. - Kim oni s? Obraz zafalowa i zacz si rozmywa. - A teraz, egnaj - powiedzia Ben, jakby nie syszc pytania Luke'a. - Kochaem ci jak syna, jak ucznia i jak przyjaciela. Nim znw si spotkamy, niech Moc bdzie z tob. - Ben...! Ale Obi-wan si odwrci i wszystko znikno... Pogrony we nie Luke wiedzia, e Ben Kenobi odszed na zawsze. A zatem jestem sam - pomyla. - Jestem ostatnim z rycerzy Jedi. Wydao mu si, e syszy saby i niewyrany - jakby dochodzcy z bardzo daleka - gos Bena. - Nie jeste ostatnim ze starych Jedi, Luke. Jeste pierwszym z nowych. Gos umilk... i Skywalker si obudzi. Przez chwil lea bez ruchu, wpatrujc si w igrajce po suficie przymione wiata miasta. Usiowa si otrzsn z sennego otpienia i z przygniatajcego smutku, ktry napeni mu serce. Najpierw zamordowano wuja Owena i ciotk Beru; potem Darth Vader, jego prawdziwy ojciec, odda za niego ycie; a teraz odebrano mu ostatecznie Bena Kenobi. Zosta osierocony po raz trzeci. Z westchnieniem zsun si z ka i ubra si. W mieszkaniu znajdowaa si maa kuchnia i przygotowanie czego do picia - egzotycznej mieszanki, ktr przy okazji ostatniej wizyty na Coruscant poczstowa go Lando - zajo mu zaledwie chwil. Potem przypi do pasa miecz wietlny i uda si na dach paacu. Ostro oponowa przeciwko przenoszeniu centrum wadzy Nowej Republiki na Coruscant, a jeszcze usilniej sprzeciwia si temu, eby siedzib nowo powstaego rzdu sta si stary Paac Imperialny. Nie podobaa mu si zwizana z tym symbolika, szczeglnie e jego zdaniem niektre grupy w rzdzie ju i tak przywizyway nadmiern wag do symboli. Mimo swych obaw musia jednak przyzna, e ze szczytu paacu rozpociera si naprawd imponujcy widok. Przez kilka minut sta na krawdzi dachu, oparty o sigajc mu do piersi, misternie wykonan kamienn balustrad, a chodny wiatr targa mu wosy. Nawet w rodku nocy stolica ttnia yciem, a wiata latarni ulicznych i pojazdw przeplatay si ze sob, jakby tworzc nieustannie zmieniajce si dzieo sztuki. W grze, owietlone

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

blaskiem miasta i przelatujcych od czasu do czasu pojazdw, wisiay chmury; rozpocieray si we wszystkich kierunkach niczym ciemny, rzebiony sufit - na pozr bezkresne, tak jak cae miasto. Daleko na poudniu majaczyy niewyranie zarysy gr Manarai, a ich pokryte niegiem szczyty - podobnie jak chmury - byszczay odbitym wiatem miasta. Wci przypatrywa si grom, gdy za jego plecami, w odlegoci dwudziestu metrw, otworzyy si cicho drzwi paacu. Odruchowo sign do wietlnego miecza, ale zaraz cofn rk. Wyczu, kto pojawi si w drzwiach... - Jestem tutaj, Threepio - zawoa. Odwrciwszy si, zobaczy zmierzajcego w jego kierunku C-3PO. Na twarzy androida maloway si ulga i zakopotanie. - Dobry wieczr, panie Luke - odezwa si robot, przechylajc przy tym gow tak, aby zajrze do kubka, ktry Jedi trzyma w rku. - Bardzo przepraszam, e przeszkadzam. - Nic nie szkodzi - odpar Skywalker. - Wyszedem tylko zaczerpn wieego powietrza. - Czy aby na pewno? - nie dowierza robot. - A moe nie powinienem pyta? zreflektowa si. - Nie chciabym by wcibski. Mimo i Luke nie by w najlepszym humorze, nie mg powstrzyma umiechu. Threepio zawsze prbowa godzi ch niesienia pomocy i wyszukan grzeczno z ciekawoci, ale nigdy mu to nie wychodzio. A przynajmniej zawsze wyglda przy tym nieco komicznie. - Jestem troch przygnbiony - odpar Luke, ponownie spogldajc w stron miasta. - Stworzenie prawdziwego, sprawnie funkcjonujcego rzdu okazao si o wiele trudniejsze ni przypuszczaem. Sdz, e take wikszo czonkw Rady nie bya na to przygotowana. - Zawaha si przez moment. - A przede wszystkim bardzo brakuje mi dzi Bena. Przez jaki czas Threepio milcza. - On by dla mnie zawsze bardzo miy - odezwa si w kocu. - Dla Artoo take, naturalnie. Luke podnis kubek do ust, prbujc ukry umiech. - Masz specyficzne spojrzenie na wiat, Threepio - powiedzia. Ktem oka dostrzeg, e robot zesztywnia. - Mam nadziej, e pana nie uraziem - powiedzia android z niepokojem. - Z ca pewnoci nie miaem takiego zamiaru. - Nie, nie urazie mnie - zapewni go Skywalker. - Mwic prawd, moe wanie przekazae mi ostatni nauk Bena. - Sucham? Luke powoli sczy napj. - Zarwno rzdy, jak i cae planetarne spoecznoci s wane, Threepio. Ale kiedy przyjrze si im dokadniej, wida wyranie, e tworz je ludzie. Na chwil zapada cisza. - Jasne - przytakn robot. - Innymi sowy - cign Luke - rycerz Jedi nie powinien angaowa si w sprawy wagi galaktycznej tak bardzo, by przesta si troszczy o pojedynczych ludzi. Spojrza na Threepia i umiechn si. - Albo o roboty.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Rozumiem, prosz pana. - Android przechyli gow na bok i zajrza Luke'owi do kubka. - Bardzo pana przepraszam... ale, jeli wolno spyta, co to za napj? - To? - Skywalker zerkn na kubek. - Lando nauczy mnie go przyrzdza. - Lando? - powtrzy Threepio z wyran dezaprobat w gosie. Mimo zaprogramowanej grzecznoci robot nigdy nie darzy Calrissiana zbytni sympati. Co zreszt nie byo takie dziwne, zwaywszy na okolicznoci, w jakich si poznali. - Tak. Ale mimo wtpliwego pochodzenia napj jest cakiem smaczny - stwierdzi Luke. - Nazywa si czekolada na gorco. - Ach, tak. - Robot si wyprostowa. - W takim razie, skoro wszystko jest w porzdku, to chyba ju sobie pjd. - Jasne. A tak przy okazji: po co tak naprawd tu przyszede? - Przysaa mnie oczywicie ksiniczka Leia - odpar Threepio, wyranie zdziwiony, e Luke sam si tego nie domyli. - Powiedziaa, e co pana trapi. Skywalker umiechn si i pokiwa gow. Leia miaa swoje sposoby, eby go rozweseli. - Popisuje si - mrukn pod nosem. - Przepraszam, ale nie dosyszaem? Luke machn rk. - Leia popisuje si swoimi nowo nabytymi umiejtnociami, to wszystko. Chce udowodni, e nawet w rodku nocy potrafi rozpozna mj nastrj. Robot przechyli gow. - Ona naprawd si o pana niepokoi. - Wiem - odpar Luke. - Tak sobie tylko artuj. - Aha. - Threepio zamyli si na chwile. - Czy mam jej zatem oznajmi, e nic panu nie jest? - Jasne. - Skywalker skin gow. - A kiedy ju tam bdziesz, powiedz jej, eby lepiej przestaa si o mnie martwi i posza spa. I bez tego jest wystarczajco zmczona tymi atakami mdoci. - Przeka jej to wszystko - obieca android. - I dodaj jeszcze - rzek cicho Jedi - e j kocham. - Rozumiem. Dobranoc, panie Luke. - Dobranoc, Threepio. Skywalker patrzy za odchodzcym robotem, obawiajc si nawrotu ponurych myli. Threepio by go oczywicie nie zrozumia - tak jak nie potrafi poj jego obaw aden z czonkw Rady Tymczasowej - ale niepokoio go, e Leia, bdc w czwartym miesicu ciy, spdza wikszo czasu wanie tutaj... Zadra - i to bynajmniej nie z zimna. To miejsce jest pene ciemnej strony Mocy. Yoda powiedzia to o jaskini na Dagobah - jaskini, w ktrej Luke stoczy pojedynek na miecze wietlne z Darthem Vaderem, ktry w kocu okaza si nim samym. Przez cae tygodnie po tym wydarzeniu przeladowao go wspomnienie potgi ciemnej strony; dopiero duo pniej zrozumia, e Yoda chcia mu w ten sposb pokaza, jak dug drog musi jeszcze przeby. Niemniej jednak czsto si zastanawia, dlaczego jaskinia miaa takie waciwoci. Przyczyn mogo by to, e kiedy mieszka tam kto - lub co - peen ciemnej strony Mocy. A tutaj mieszka kiedy Imperator... Znowu zadra. Najbardziej nie dawa mu spokoju fakt, e tak naprawd nie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wyczuwa w paacu adnego konkretnego siedliska za. Rada spytaa go o to, kiedy po raz pierwszy pada kwestia przeniesienia jej siedziby do stolicy Imperium. Zacisn wtedy zby i odpowiedzia, e nie znajduje w paacu adnych trwaych ladw pobytu Imperatora. Ale fakt, i nie potrafi ich wyczu, nie musia wcale oznacza, e ich tu nie byo. Potrzsn gow. Dosy! - nakaza sobie stanowczo. Zmaganie si z cieniami przeszoci mogo go jedynie wpdzi w paranoj. Kopoty ze snem i nawiedzajce go ostatnio koszmary byy zapewne jedynie skutkiem stresw, jakich dowiadcza, obserwujc zmagania Leii i innych, ktrzy usiowali uj siy rebelii w karby cywilnego porzdku. W kocu Leia nigdy nie zgodziaby si przyby w to miejsce, gdyby sama miaa jakie wtpliwoci. Leia. Z trudem udao mu si odpry i sign umysem na zewntrz. W grnej czci paacu wyczu obecno siostry i bliniakw, ktre w sobie nosia. Leia bya senna. Nawiza z ni chwilowy kontakt - jednak na tyle saby, eby jej nie rozbudzi. Ponownie zachwycio go tajemnicze pikno nie narodzonych dzieci w jej onie. Nosiy w sobie dziedzictwo Skywalkerw. Ju sam fakt, i potrafi odczu ich obecno, dowodzi, e maj w sobie wiele Mocy. Luke by prawie pewien, e tak wanie jest. Cay czas ywi nadziej, i ktrego dnia bdzie mia szans spyta o to Bena. Ale teraz ta szansa znikna. Powstrzymujc zy, przerwa kontakt. Napj ju dawno ostyg; dopi czekolad i jeszcze raz rozejrza si dokoa. Popatrzy na miasto, na chmury... a oczyma duszy na gwiazdy, ktre leay poza nimi. Na gwiazdy i obracajce si wok nich planety, na ktrych yli ludzie, miliardy ludzi. Wielu z nich wci jeszcze czekao na wolno i prawd, ktre obiecaa im Nowa Republika. Zamkn oczy. Chcia zapomnie o wspaniaym widoku miasta i wspaniaych planach na przyszo. Pomyla ze znueniem, e nikt nie ma magicznej rdki, eby w jednej chwili zmieni wszystko na lepsze. Nikt - nawet rycerz Jedi.

Threepio wyszed z pokoju i Leia Organa Solo z cikim westchnieniem opada na poduszki. Sukces poowiczny jest lepszy ni aden - przemkno jej przez gow stare powiedzenie. Tak naprawd nigdy nie podzielaa tego przekonania. Dla niej poowiczny sukces zawsze oznacza zarazem poowiczn porak. Westchna ponownie czujc, e brat jest przy niej mylami. Spotkanie z Threepiem poprawio mu nieco nastrj - na co zreszt liczya - ale gdy robot odszed, Luke'a znowu zaczo ogarnia przygnbienie. Moe sama powinna do niego pj i sprbowa nakoni go do rozmowy, eby wreszcie wyrzuci z siebie to, co drczyo go od kilku tygodni. Poczua lekki skurcz odka. - Wszystko dobrze - uspokajaa dzieci, gaszczc si delikatnie po brzuchu. Naprawd. Martwi si tylko o waszego wujka Luke'a. Skurcz powoli ustpowa. Leia signa po stojc na nocnej szafce szklank i wypia jej zawarto, starajc si przy tym nie skrzywi. Ciepe mleko znajdowao si

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

gdzie pod koniec listy jej ulubionych napojw, ale okazao si najskuteczniejszym lekarstwem na powtarzajce si problemy odkowe. Lekarze przewidywali, e dolegliwoci powinny wkrtce ustpi. Leia miaa gorc nadziej, e si nie myl. Z ssiedniego pokoju dobieg j cichy odgos krokw. Szybko odstawia szklank na miejsce, drug rk podcigajc koc pod brod. Nocna lampka wci si wiecia sprbowaa wic uy Mocy, by j zgasi. wiato nawet nie zamigotao. Leia zacisna zby i ponowia prb, ale znowu bez skutku. Wci nie potrafia ukierunkowa Mocy na co tak maego jak wycznik. Wygrzebaa si z pocieli i signa w kierunku lampki. Po drugiej stronie pokoju otworzyy si drzwi i stana w nich wysoka kobieta w szlafroku. - Wasza wysoko? - odezwaa si cicho, odgarniajc z czoa lnice, jasne wosy. - Czy wszystko w porzdku? - Wejd, Winter - poddaa si ksiniczka z westchnieniem. - Czy dugo nasuchiwaa pod drzwiami? - Wcale nie nasuchiwaam - odpara Winter, wlizgujc si do pokoju. Bya niemal obraona, e Leia mie podejrzewa j o co takiego. - Przez szpar w drzwiach zobaczy - am wiato i pomylaam, e moe Wasza wysoko czego potrzebuje. - Nie, nic mi nie brak - zapewnia j Leia, zastanawiajc si jednoczenie, czy ta kobieta przestanie j kiedy zadziwia. Wyrwana ze snu w rodku nocy, w starym szlafroku i z potarganymi wosami, Winter wygldaa bardziej dostojnie ni ona w swoich najlepszych chwilach. Leia nie potrafiaby zliczy sytuacji z czasw ich dziecistwa na Alderaanie, kiedy to gocie odwiedzajcy dwr wicekrla bez wahania brali Winter za ksiniczk. Naturalnie Winter na pewno bez problemu podaaby dokadn liczb tych pomyek. Osoba, ktra bya w stanie powtarza sowo w sowo cae rozmowy, z pewnoci umiaaby odtworzy wszystkie okolicznoci, w ktrych uznano j za ksiniczk krwi. Leia zastanawiaa si czsto, co zrobiliby pozostali czonkowie Rady Tymczasowej wiedzc, e jej milczca towarzyszka - obecna zarwno w czasie oficjalnych posiedze, jak i kuluarowych rozmw - rejestruje kade wypowiedziane przez nich sowo. Ksiniczka podejrzewaa, e wielu z nich wcale by si to nie spodobao. - Moe przynios wicej mleka, Wasza wysoko? - zaproponowaa Winter. Albo herbatniki? - Nie, dzikuj - Leia potrzsna przeczco gow. - To nie odek mi w tej chwili dolega. Chodzi o... Zreszt wiesz. Chodzi o Luke' a. Winter skina gow. - Czy to wci ta sama sprawa, ktra niepokoi go od dziewiciu tygodni? Ksiniczka zmarszczya brwi. - To trwa ju tak dugo? Winter wzruszya ramionami. - Wasza wysoko bya zajta - odpara z waciw sobie kurtuazj. - Nawet mi o tym nie wspominaj - rzucia Leia z sarkazmem. - Ju sama nie wiem, co o tym wszystkim myle, Winter. Naprawd nie wiem. Luke powiedzia Threepiowi, e tskni za Benem Kenobi, ale jestem pewna, e chodzi o co wicej. - Moe to ma jaki zwizek z ci Waszej wysokoci? - podsuna Winter. Dziewi tygodni to mniej wicej ten okres. - Tak, wiem - zgodzia si Leia. - Ale w tym samym czasie Mon Mothma i admira

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Ackbar nalegali, by przenie siedzib rzdu tutaj, na Coruscant. Wtedy rwnie zaczy napywa te raporty z pogranicza o jakim tajemniczym, genialnym strategu, ktry obj dowdztwo nad Flot Imperialn. - Wycigna przed siebie otwarte donie. - Ktr ewentualno wybierasz? - Sdz, e Wasza wysoko bdzie musiaa zaczeka, a sam zdecyduje si z ni porozmawia. - Winter zastanawiaa si przez moment. - Moe kapitan Solo zdoa go z tego wycign, kiedy wrci. Ksiniczka zacisna donie. W jednej chwili poczua si bardzo samotna. Ogarna j zo, e Han znowu pojecha z jak gupi misj i zostawi j sam... Gniew szybko min, ustpujc miejsca poczuciu winy. Tak, Han znowu wyjecha, ale nawet kiedy by na miejscu, rzadko si widywali. W miar jak coraz wicej czasu pochaniao jej niezwykle trudne zadanie organizowania nowego rzdu, zdarzay si dni, e nie miaa czasu nawet na jedzenie, nie mwic ju o tym, eby zobaczy si z mem. Ale to jest moja praca - upomniaa siebie ostro. - I to praca, ktr niestety tylko ja mog wykona. W przeciwiestwie do wszystkich pozostaych czonkw najwyszych wadz Sojuszu, Leia znaa si zarwno na teorii, jak i na bardziej praktycznych aspektach polityki. Dorastajc na dworze krlewskim Alderaanu, uczya si od swojego przybranego ojca wszystkich tajnikw rzdzenia - i to uczya si tak dobrze, e ju jako nastolatka reprezentowaa go w Senacie Imperium. Bez jej rozlegego dowiadczenia wszystko mogo si bardzo atwo zawali, szczeglnie w pocztkowym, najbardziej krytycznym stadium tworzenia Nowej Republiki. Jeszcze par miesicy - nie duej - i bdzie moga troch odpocz. Wtedy wszystko Hanowi wynagrodzi. Zwalczya poczucie winy, ale nie potrafia poradzi sobie z samotnoci. - Moe masz racj - zwrcia si do Winter. - A teraz, lepiej chodmy spa. Jutro czeka nas trudny dzie. Winter uniosa lekko brwi. - A czy s jakie inne? - odezwaa si z sarkazmem, podobnie jak wczeniej Leia. - No, no - upomniaa j ksiniczka z udawan powag. - Jeste o wiele za moda na taki cynizm. A teraz mwi powanie: zmykaj do ka. - Na pewno nic Waszej wysokoci nie potrzeba? - Na pewno. Id ju. - Dobrze. Dobranoc, Wasza wysoko. Winter znikna, zamykajc za sob drzwi. Leia opada z powrotem na ko. Uoya w miar wygodnie poduszki i poprawia koce. - Dobranoc, maluchy - poegnaa cichutko dzieci, ponownie gaszczc si delikatnie po brzuchu. Han wielokrotnie powtarza jej, e kto, kto rozmawia z wasnym brzuchem, musi mie bzika. Jednak Leia podejrzewaa w duchu, e jej m uwaa, i absolutnie kady ma lekkiego bzika. Bardzo tsknia za Hanem. Z westchnieniem wycigna rk i zgasia lampk. Po pewnym czasie udao jej si zasn. Na drugim kracu galaktyki Han Solo, pocigajc ze szklaneczki, lustrowa wzrokiem kbicy si wok niego tum. Wyglda tak, jakbymy wyszli std przed chwil . Mimo wszystko mio byo wiedzie, e w tak gwatownie zmieniajcym si wiecie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

pewne rzeczy pozostaj niezmienne. Grajca w rogu orkiestra bya wprawdzie inna, a oparcia krzese znacznie mniej wygodne, ale poza tym knajpa w Mos Eisley wygldaa dokadnie tak samo jak dawniej; tak samo jak tego dnia, kiedy Han po raz pierwszy spotka Luke'a Skywalkera i Obi-wana Kenobi. Mia wraenie, jak by to si zdarzyo cae wieki temu. Siedzcy obok Chewbacca zamrucza cicho. - Nie martw si, na pewno przyjdzie - uspokoi go Han. - Dravis ju taki jest. Chyba nigdy nie zdarzyo mu si przyby gdziekolwiek na czas. Solo rozejrza si dokoa. Zauway, e w knajpie zmienio si co jeszcze: nie byo wida adnego z przemytnikw, ktrzy kiedy licznie odwiedzali to miejsce. Ten, kto przej pozostaoci organizacji Jabby Hutta, musia przenie si gdzie poza Tatooine. Spogldajc w stron tylnych drzwi baru, Han postanowi, e spyta o to Dravisa. Wci patrzy w tamtym kierunku, kiedy kto stan za jego plecami. - Witaj, Solo - zamia si przybysz szyderczo. Han policzy do trzech, po czym powoli si odwrci. - A, witaj, Dravis - skin gow. - Dawno si nie widzielimy. Siadaj, prosz. - Chtnie - odpar przemytnik, szczerzc zby - jak tylko ty i Chewie pooycie rce na stole. Han spojrza na niego z wyrzutem. - Daj spokj - rzuci, ciskajc oburcz szklank. - Mylisz, e zapraszabym ci a tutaj, gdybym chcia ci zastrzeli? Jestemy starymi kumplami, zapomniae? - Jasne, e jestemy - przytakn Dravis, siadajc przy stole. Obrzuci uwanym spojrzeniem Chewbacc. - A przynajmniej bylimy. Ale syszaem, e teraz jeste szanowanym czowiekiem. Solo wymownie wzruszy ramionami. - Szanowany to takie nieprecyzyjne sowo. - Ach, tak? - Dravis unis brwi. - Bdmy zatem bardziej konkretni - stwierdzi ironicznie. - Syszaem, e przyczye si do Rebeliantw, ktrzy zrobili ci generaem, polubie alderask ksiniczk i zafundowae sobie bliniaki, ktre s ju w drodze. Solo machn rk. - Mwic prawd, ju par miesicy temu zrezygnowaem z funkcji generaa. - Wybacz - prychn przemytnik. - Ale o co tu chodzi? Czy to ma by jakie ostrzeenie? Han zmarszczy brwi. - Co masz na myli? - Nie udawaj niewinitka, Solo - odpar Dravis, powaniejc - Nowa Republika zaja miejsce Imperium - wszystko adnie i piknie, ale wiesz rwnie dobrze jak ja, e przemytnikom nie robi to adnej rnicy. A zatem jeli to ma by oficjalna proba, bymy zaprzestali naszej dziaalnoci, to pozwl, e rozemiej ci si prosto w twarz i lepiej si std zabieraj. - Podnis si z miejsca. - Mylisz si - powstrzyma go Han. - Tak naprawd, to miaem nadziej ci wynaj. Dravis zamar w bezruchu. - Co takiego? - spyta ostronie. - To co syszae. Chcemy wynaj przemytnikw. Powoli Dravis opad z

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

powrotem na krzeso. - Czy to ma jaki zwizek z wasz walk z Imperium? - zapyta. - Bo jeli... - Nie - zapewni go Solo. - Kry mnstwo plotek na ten temat, ale tak naprawd chodzi o to, e Nowa Republika ma w tej chwili za mao transportowcw, nie wspominajc ju o dowiadczonych pilotach. Jeli chciaby szybko i uczciwie zarobi pienidze, to wanie masz okazj. - No, no - Dravis opar si o krzeso, przygldajc si Hanowi podejrzliwie. - A w czym tkwi haczyk? - To czysta sprawa. - Han potrzsn gow. - Aby przywrci handel galaktyczny, potrzebujemy statkw i pilotw, a wy je macie. Tylko o to chodzi. Przemytnik rozwaa to, co usysza. - Ale dlaczego mielibymy pracowa dla ciebie za jakie psie pienidze? Przecie moemy po prostu przemyci towar i zarobi wicej na kadym kursie. - Moglibycie to zrobi - przyzna Solo - ale tylko wtedy, gdyby wasi klienci musieli paci na tyle wysokie ca, e opacaoby im si wynajmowa przemytnikw. A w tym wypadku - umiechn si - tak nie bdzie. Dravis spojrza na niego ze zdziwieniem. - Daj spokj, Solo. Chcesz, abym uwierzy, e wieo upieczony rzd, ktremu na gwat potrzeba pienidzy, nie bdzie mnoy ce i podatkw? - Moesz mi wierzy lub nie - stwierdzi Han chodno. - Sam si o tym przekonasz. A kiedy ju zmienisz zdanie, daj mi zna. Przemytnik zacisn usta, nie spuszczajc oczu z Hana. - Wiesz, Solo - rzek po chwili namysu - nie przyszedbym tu, gdybym ci nie ufa. Byem te ciekaw, czym si teraz zajmujesz. I chyba nawet wierze w to, co mwisz, przynajmniej na tyle, e sam bybym gotw sprbowa, ale mog ci od razu powiedzie, e wikszo moich ludzi i tak ci nie uwierzy. - Dlaczego? - Chodzi o to, e stae si szanowanym czowiekiem. Prosz, tylko nie rb tej swojej obraonej miny... Ju tak dawno rzucie ten fach, e zapomniae, jak to wszystko wyglda. Dla przemytnika liczy si zysk, Solo. Zysk i ekscytujca przygoda. - Co wic zamierzasz robi? Dziaa na terenach zajmowanych przez Imperium? - odparowa Han, starajc si przypomnie sobie wszystkie lekcje dyplomacji, ktre pobiera u Leii. - To si opaca - przemytnik wzruszy ramionami. - Na razie by moe tak - przyzna Han. - Ale terytorium Imperium od piciu lat si kurczy i bdzie jeszcze mniejsze. Dorwnujemy mu uzbrojeniem, a nasi ludzie s lepiej wyszkoleni i maj w sobie wicej ducha walki. - Moe tak - Dravis unis brwi - a moe nie. Doszy mnie suchy, e maj nowego dowdc: kogo, kto niele daje si wam we znaki - na przykad w ukadzie Obroa-skai? Syszaem, e nie tak dawno zagina tam caa elomicka grupa bojowa. Okropna fuszerka: tak gupio straci tyle statkw. Han zacisn zby. - Pamitaj tylko, e kto, kto sprawia kopoty nam, da si we znaki take i tobie. Wycelowa palec w Dravisa. - A jeli sdzisz, e Nowa Republika na gwat potrzebuje pienidzy, to pomyl, jak bardzo musi ich teraz potrzebowa Imperium. - Z pewnoci sytuacja nie jest jednoznaczna - przyzna lekcewacym tonem przemytnik, wstajc z miejsca. - Mio ci byo znowu zobaczy, Solo, ale musz ju

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

lecie. Pozdrw ode mnie swoj ksiniczk. - Przeka chocia swoim ludziom nasz propozycj, zgoda? - westchn Han. - O, na pewno. Moe nawet kogo to zainteresuje. Nigdy nic nie wiadomo. Solo skin gow. Waciwie nie mg si spodziewa niczego wicej po tym spotkaniu. - Jeszcze jedno, Dravis. Kto jest tu teraz najwaniejszy po mierci Jabby? Przemytnik przyjrza mu si uwanie. - No... to chyba nie jest tajemnic - rzuci w kocu. - Zaznaczam, e nie ma na ten temat adnych oficjalnych ustale. Gdybym jednak mia strzela, to powiedziabym, e Talon Karrde. Han zmarszczy brwi. Sysza oczywicie o Karrdzie, ale z informacji, ktre obiy mu si o uszy, nie wynikao, e jego grupa znajduje si choby w pierwszej dziesitce najwikszych, a co dopiero na pierwszym miejscu. Albo Dravis si myli, albo te Karrde nalea do ludzi, ktrzy wol pozostawa w cieniu. - Gdzie mog go znale? Przemytnik umiechn si chytrze. - Chciaby wiedzie, co? Moe kiedy ci powiem. - Dravis... - Musz lecie. Do zobaczenia, Chewie. Odwracajc si, zatrzyma si jeszcze na chwil. - A tak przy okazji: powiedz swojemu koledze przy tamtym stoliku, e w yciu nie widziaem czowieka, ktry mniej by si nadawa na tajniaka. Pomylaem, e moe chciaby o tym wiedzie. - Posa mu jeszcze jeden szyderczy umieszek i znikn w tumie. Han skrzywi si, spogldajc w lad za nim. Ale Dravis przynajmniej odway si odwrci do niego plecami. Wikszo przemytnikw, z ktrymi rozmawia, nie ufaa mu nawet na tyle. By to pewien postp. Siedzcy obok Chewbacca burkn wrogo. - C, czego si mona spodziewa, kiedy w Radzie zasiada admira Ackbar? Solo wzruszy ramionami. - Kalamarianie tpili przemytnikw jeszcze przed wojn i kady o tym wie. Nie martw si: w kocu pjd po rozum do gowy. Dravis moe sobie gada o zyskach i przygodzie, ale kiedy zagwarantuje si jego kumplom bezpieczne warunki dziaania i obieca, e nie bdzie adnego wyzysku w stylu Jabby oraz e nikt nie bdzie do nich strzela, na pewno ich to zainteresuje. Chod, zbieramy si std. Wsta z krzesa i skierowa si w stron baru i widocznych za nim drzwi. W poowie drogi zatrzyma si przy jednym ze stolikw i spojrza na siedzcego przy nim samotnego mczyzn. - Mam dla ciebie wiadomo - oznajmi. - Dravis prosi, bym ci powtrzy, e w yciu nie widzia czowieka, ktry mniej by si nadawa na tajniaka. Wedge Antilles umiechn si i wsta z krzesa. - Mylaem, e o to wanie chodzi - odpar, przygadzajc rk czarne wosy. - Tak, ale Dravis myla inaczej. - W duchu Han musia przyzna przemytnikowi racj. Osobicie uwaa, e Wedge nie rzuca si w oczy tylko wtedy, kiedy siedzi w kabinie swego myliwca, zajty strzelaniem do pojazdw Imperium. - A tak w ogle, to gdzie jest Page? - spyta, rozgldajc si dokoa. - Tutaj, prosz pana - rozleg si cichy gos tu za jego plecami. Han si odwrci. Obok nich pojawi si niewysoki, redniej postury, absolutnie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niczym nie wyrniajcy si mczyzna; by typem czowieka, ktrego si nie zauwaa, kim, kto w kadych okolicznociach potrafi si wtopi w to. I o to zreszt chodzio. - Zauwaye co podejrzanego? - zwrci si do niego Solo. Page potrzsn gow. - adnej ochrony, a jedyna bro to jego blaster. Ten facet rzeczywicie musi panu ufa. - Tak. To prawdziwy postp. - Han po raz ostatni rozejrza si po knajpie. Chodmy std. I tak jestemy ju spnieni, a po drodze chciabym jeszcze zahaczy o ukad Obroa-skai. - Chodzi o te zaginione statki elomickie? - spyta Wedge. - Tak - odpar Han ponuro. - Chc sprawdzi, czy ju ustalili, co si z nimi stao. A jeli dopisze nam szczcie, to moe dowiemy si take, kto si za tym kryje.

ROZDZIA 3 Skadany st w jego prywatnym biurze by ju nakryty, jedzenie przygotowane, a Talon Karrde wanie koczy nalewa wino, gdy rozlego si pukanie do drzwi. Jak zwykle zdy ze wszystkim na czas. - Mara? - zawoa. - Tak - dobieg zza drzwi mody, kobiecy gos. - Zaprosie mnie na obiad. - Tak. Wejd, prosz. Drzwi si otworzyy i do pokoju z koci gracj wkroczya Mara Jade. - Nie powiedziae... - omiota wzrokiem wspaniale zastawiony st - co to za okazja - dokoczya nieco innym tonem. Na Karrdzie spoczo chodne i taksujce spojrzenie jej zielonych oczu. - Nie, to nie to, co mylisz - zapewni szef przemytnikw, popychajc j delikatnie w stron krzesa stojcego po przeciwnej stronie stou. - To obiad czysto subowy, nic wicej. Zza biurka rozlego si rechotliwe mruczenie. - Tak, Drang: obiad subowy - powtrzy Karrde, odwracajc si w tamtym kierunku. - A teraz zmykaj std. Vonskr wyjrza zza rogu biurka. Przednie apy wbi w dywan, a pysk trzyma tu przy ziemi, jakby na co polowa. - Powiedziaem: id sobie - rozkaza Karrde, wskazujc znajdujce si za plecami Mary otwarte drzwi. - No, dalej! W kuchni czeka jedzenie. Sturm ju tam jest i pewnie zdy zje poow twojego obiadu. Drang z ociganiem wysun si zza biurka i, mruczc cicho, powlk si w stron kuchni. - Nie odgrywaj skrzywdzonego dziecka - upomnia go przemytnik. Wzi z pmiska kawaek duszonego bruallki. - Masz, to powinno ci poprawi humor. Rzuci jedzenie w kierunku drzwi. Drang w jednej chwili otrzsn si z pozornej apatii i byskawicznym skokiem chwyci ksek w locie. - No, a teraz id na obiad. Vonskr posusznie podrepta do kuchni.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Dobrze - rzek Karrde, odwracajc si z powrotem do Mary. - O czym to rozmawialimy? - Powiedziae, e to obiad subowy - odpara Mara. Jej ton by nadal chodny. Zaja miejsce naprzeciwko Karrde' i przyjrzaa si potrawom. - Ju dawno nie miaam okazji uczestniczy w tak wykwintnym obiedzie subowym. - I o to wanie chodzi - stwierdzi gospodarz, siadajc za stoem. Sign po pmisek. - Myl, e niekiedy dobrze jest sobie przypomnie, i przemytnik niekoniecznie musi by barbarzyc. - Aha - skina gow, popijajc wino. - Jestem pewna, e wikszo twoich ludzi jest ci szalenie wdziczna za to przypomnienie. Karrde si umiechn. Przeliczy si zakadajc, i cay ten nastrj i sytuacja zbij j z tropu. Powinien by wiedzie, e akurat Mara nie da si na to zapa. - To naprawd umila wieczr - doda. - Szczeglnie za... - zmierzy j wzrokiem jeli okazj jest czyj awans. Na uamek sekundy na jej twarzy pojawi si wyraz zdziwienia. - Awans? - powtrzya ostronie. - Tak - odpar, nakadajc jej na talerz porcj bruallki. - A konkretnie twj awans. Znw spojrzaa na niego podejrzliwie. - Wiesz przecie, e jestem w tej grupie dopiero sze miesicy. - Dokadnie pi i p - poprawi j Karrde. - Ale czas nigdy nie liczy si w wiecie tak bardzo, jak umiejtnoci i rezultaty... A twoje umiejtnoci i osignicia s naprawd imponujce. Wzruszya ramionami, a jej ognistorude wosy zamigotay w blasku wiata. - Miaam po prostu szczcie - stwierdzia. - Na pewno szczcie te odegrao tu swoj rol - przyzna. - Odkryem jednak, e to, co wikszo ludzi nazywa szczciem, to w istocie niewiele wicej ni talent poczony z umiejtnoci wykorzystywania do maksimum nadarzajcych si okazji. Odwrci si w stron pmiska z bruallki i naoy sobie niewielk porcj. - Masz zatem talent do pilotowania statkw, umiesz wydawa i wykonywa rozkazy, potrafisz take przystosowa si do nietypowych i nieoczekiwanych sytuacji... umiechn si nieznacznie, wskazujc rk st. - A to dla przemytnika bardzo poyteczne zdolnoci. Przerwa, ale Mara milczaa. Najwyraniej w przeszoci nauczya si take wyczuwa, kiedy nie naley zadawa pyta. Kolejna wana umiejtno. - Maro, w gruncie rzeczy chodzi o to, e jeste zbyt wartociowa, by miaa si marnowa jako drugorzdny przemytnik, czy nawet jako kto odpowiedzialny za jeden kierunek przemytu - podsumowa Karrde. - Chciabym ci zacz przygotowywa do objcia w przyszoci funkcji mojego zastpcy. Tym razem nie udao jej si ukry zaskoczenia. Jej zielone oczy rozszerzyy si na moment, a zaraz potem zwziy. - Na czym dokadnie miayby polega moje nowe obowizki? - spytaa. - Przede wszystkim duo podrowaaby ze mn - odpar, popijajc wino. Przygldaaby si, jak nawizuj nowe kontakty, spotykaa si z naszymi staymi klientami, aby mieli okazj ci pozna - co w tym stylu. Wci nie potrafia si wyzby podejrzliwoci - mg to wyczyta z jej twarzy. Podejrzewaa, e ta propozycja moe by jedynie przykrywk dla jego bardziej

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

osobistych planw. - Nie musisz mi dawa odpowiedzi ju teraz - powiedzia. - Przemyl to sobie w spokoju, albo porozmawiaj z innymi, ktrzy duej pracuj w organizacji. - Spojrza jej prosto w oczy. - Powiedz ci, e nigdy nie okamuj swoich ludzi. Wyda usta. - Tak mwi - odpara, ponownie przybierajc obojtny ton. - Ale miej na uwadze to, e jeli dasz mi tak wadz, zrobi z niej uytek. Trzeba wiele zmieni w dziaaniu organizacji... Przerwa jej dwik stojcego na biurku interkomu. - O co chodzi? - zawoa Karrde do mikrofonu. - Tu Aves - odezwa si jaki gos. - Pomylaem, e moe zainteresuje ci informacja, i mamy towarzystwo: na orbit wszed wanie imperialny niszczyciel gwiezdny. Szef przemytnikw wsta, obrzucajc Mar krtkim spojrzeniem. - Czy wiecie ju co wicej na jego temat? - spyta, kadc serwetk obok talerza. Stan za biurkiem tak, aby widzie ekran. - Statki Imperium nie maj ostatnio zwyczaju podawa sygnaw identyfikacyjnych. - Aves potrzsn gow. - Z tej odlegoci trudno odczyta napis na burcie, ale Torve podejrzewa, e to Chimera. - Ciekawe - mrukn Karrde pod nosem. - Wielki admira Thrawn we wasnej osobie. Czy przesali jak wiadomo? - Nic nie odebralimy... Ale zaczekaj chwil. Wyglda na to... Tak, wystrzelili jaki statek. Nawet dwa. Przewidywane miejsce ldowania... - Aves zmarszczy brwi, patrzc na co poza zasigiem kamery. - Przewidywane miejsce ldowania wypada gdzie tu, w lesie. Ktem oka Karrde dostrzeg, e Mara znieruchomiaa. - A nie w jakim miecie na obrzeach? - spyta. - Nie, z ca pewnoci w lesie. I to nie dalej ni pidziesit kilometrw std. Szef przemytnikw pooy palec na ustach, zastanawiajc si nad celem tej wizyty. - Nadal tylko dwa statki? - Na razie tak - Aves zaczyna si denerwowa. - Czy mam ogosi alarm? - Wprost przeciwnie. Sprawdzimy, czy nie potrzebuj pomocy. Przecz mnie na kana powitalny. Aves ze zdziwienia otworzy usta. - W porzdku - oznajmi. Odetchn gboko i wystuka co na urzdzeniu niewidocznym na ekranie. - Jeste na kanale powitalnym. - Dzikuj. Tu Talon Karrde do imperialnego niszczyciela gwiezdnego Chimera. Czy mog wam w czym pomc? - Brak odpowiedzi - mrukn Aves. - A moe oni nie yczyli sobie, eby ktokolwiek ich zauway. - Jeli chcieliby dziaa nie zauwaeni, to nie uyliby niszczyciela gwiezdnego stwierdzi szef przemytnikw. - Nie, raczej przetrzsaj teraz archiwa statku w poszukiwaniu mojego nazwiska. A swoj drog chciabym ktrego dnia zobaczy, co maj na mj temat. Jeli w ogle co maj. - Odchrzkn. - Uwaga, niszczyciel gwiezdny Chimera, tu... Nagle w miejsce Avesa na ekranie pojawia si twarz mczyzny w rednim

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wieku. Nieznajomy nosi insygnia kapitana. - Tu kapitan Pellaeon z Chimery - powiedzia szorstko. - Czego chcesz? - Tylko okaza nasz przyja - odpar Karrde spokojnie. - Zauwaylimy wasze dwa statki i bylimy ciekawi, czy pan albo wielki admira Thrawn nie potrzebujecie przypadkiem pomocy. Oczy Pellaeona zwziy si nieznacznie. - Kto? - Ach - przemytnik pokiwa gow, umiechajc si leciutko. - Oczywicie. Nigdy nie syszaem o wielkim admirale Thrawnie, a ju z pewnoci nie w zwizku z Chimer, ani tymi intrygujcymi rajdami na centra informacyjne w kilku ukadach w rejonie Paonid i Obroa-skai. Oczy kapitana zwziy si jeszcze bardziej. - Jest pan bardzo dobrze poinformowany, panie Karrde - powiedzia, a w jego sowach czaia si groba. - Zastanawiam si, jak taki podrzdny przemytnik wszed w posiadanie takich informacji. Karrde wzruszy ramionami. - Moi ludzie sysz rne plotki i opowieci, a ja je zbieram i ukadam w jedn cao. Wyobraam sobie, e wasz wywiad dziaa na podobnej zasadzie. A nawiasem mwic: jeli wasze statki zamierzaj wyldowa w lesie, to musicie ostrzec ich zaogi. Mieszka tu kilka niebezpiecznych gatunkw dzikich zwierzt, a wysoka zawarto metalu w rolinach sprawia, e wskazania czujnikw nie s zbyt precyzyjne. - Dzikuj za rad - odpar Pellaeon lodowato. - Ale nasi ludzie nie zabawi tam dugo. - Ach tak. - Karrde skin gow, rozwaajc w mylach rne moliwoci. Na szczcie nie byo ich a tak wiele. - Mae polowanie, co? Kapitan umiechn si pobaliwie. - Informacje na temat dziaa si imperialnych s bardzo drogie. Czowiek paskiego pokroju powinien o tym wiedzie. - Istotnie - przyzna przemytnik, przygldajc si Pellaeonowi badawczo. - Ale niekiedy udaje si uzyska je po okazyjnych cenach. Szukacie isalamirw, prawda? Umiech zamar na ustach kapitana. - Tu nie ma mowy o adnych okazjach, Karrde - powiedzia bardzo cicho. - A drogie moe czasem oznacza kosztowne. - To prawda - przytakn szef przemytnikw. - Chyba e si je wymieni na co rwnie cennego... Zakadam, i znacie wyjtkowe waciwoci isalamirw - w przeciwnym razie by was tu nie byo. Czy mam rozumie, e posiedlicie rwnie trudn sztuk bezpiecznego zdejmowania ich z gazi drzew? Pellaeon przyglda mu si z wyran podejrzliwoci. - Miaem wraenie, e isalamiry maj nie wicej ni pidziesit centymetrw dugoci i nie s drapiene. - Nie mwiem o paskim bezpieczestwie, kapitanie - oznajmi Karrde. - Miaem na myli bezpieczestwo tych zwierzt. Nie mona tak po prostu cign ich z gazi, jeli nie chce si ich przy tym zabi. Isalamir jest zwierzciem osiadym - jego szpony wyduaj si tak bardzo, e praktycznie wrastaj w kor gazi, ktr zamieszkuje. - A pan, jak rozumiem, wie, jak naley to zrobi? - Tak. Niektrzy z moich ludzi znaj si na tym - potwierdzi szef przemytnikw. Jeli pan chce, mog kogo posa na spotkanie paskich statkw. Sprawa nie jest zbyt

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

skomplikowana, ale trzeba zobaczy, jak to si robi. - Oczywicie - stwierdzi Pellaeon z sarkazmem. - A ile kosztuje taka prezentacja? - Nic, kapitanie. Jak ju wczeniej mwiem, chcemy po prostu okaza nasz przyja. Pellaeon pochyli gow. - Zapamitamy sobie paskie zasugi. - Przez chwil wpatrywa si w Karrde'a. W jego sowach kryo si ostrzeenie, e jeli przemytnik planuje jaki podstp, to rwnie to zostanie zapamitane. - Poinformuj moje statki o wizycie paskiego eksperta. - Bdzie na nie czeka. Do zobaczenia, kapitanie. Pellaeon dotkn czego poza zasigiem kamery i na monitorze ponownie ukazaa si twarz Avesa. - Wszystko zrozumiae? - spyta Karrde. Aves skin gow. - Dankin i Chin ju rozgrzewaj silniki pojazdw. - To dobrze. Niech nie porozumiewaj si przez radio i zgosz si do mnie natychmiast po powrocie. - Zrozumiaem - obraz na ekranie znikn. Karrde wyszed zza biurka. Zerkn na Mar i usiad z powrotem przy stole. - Przepraszam za t przerw - zacz dyplomatycznie. Dola sobie wina, obserwujc dziewczyn ktem oka. Powoli zielone oczy Mary wrciy do rzeczywistoci; kiedy na niego spojrzaa, jej napita twarz rozlunia si nieco. - Naprawd nic za to od nich nie wemiesz? - spytaa, sigajc drc rk po kieliszek z winem. - Gdyby ty czego potrzebowa, oni z pewnoci kazaliby ci za wszystko zapaci. Tylko na tym im teraz zaley - na pienidzach. Wzruszy ramionami. - Nasi ludzie bd ich obserwowa od momentu ldowania a do odlotu. Myl, e to dostateczna zapata. Przyjrzaa mu si badawczo. - Nie wierzysz, e przybyli tu jedynie po isalamiry, prawda? - Nie - Karrde przekn ks bruallki. - Chyba e potrafi wykorzysta te zwierzta w jaki specjalny, nieznany nam sposb. Nie przyjedaliby a tutaj po isalamiry tylko po to, eby ich uy przeciwko jednemu Jedi. Spojrzenie Mary znowu powdrowao gdzie w dal. - Moe nie chodzi im o Skywalkera - powiedziaa cicho. - Moe znaleli jakich innych Jedi. - Mao prawdopodobne - stwierdzi Karrde, przygldajc si jej badawczo. To, w jaki sposb wymwia nazwisko Luke'a... - Podobno Imperator zgadzi ich wszystkich w pierwszych dniach po zaprowadzeniu nowych porzdkw. Chyba e... - przysza mu do gowy pewna myl - odnaleli Dartha Vadera. - Vader zgin na Gwiedzie mierci - powiedziaa Mara. - Razem z Imperatorem. - Tak przynajmniej si mwi... - Vader zgin - przerwaa dziewczyna ostro. - Oczywicie. - Karrde skin gow. Po piciu miesicach obserwacji potrafi wskaza par tematw, ktre zawsze wzbudzay u Mary silne emocje; nalea do nich Imperator, a take Imperium przed bitw pod Endor. Dokadnie na drugim kracu jej uczuciowego spektrum znajdowa si Luke

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Skywalker. - Jeli jednak - cign ostronie - wielki admira Thrawn uwaa, e warto mie na statku isalamiry, to moe powinnimy pj w jego lady? Mara utkwia w nim wzrok. - Po co? - spytaa ostro. - Chodzi o zwyk ostrono - odpar przemytnik. - Nie rozumiem, dlaczego tak ci to obchodzi? Obserwowa, jak przez chwil toczya wewntrzn walk. - To strata czasu - odezwaa si wreszcie. - Thrawn walczy z cieniami. A tak w ogle, to jak mona na statku utrzyma isalamiry przy yciu, nie przeszczepiajc wraz z nimi caych drzew? - Jestem pewien, e Thrawn wymyli jaki sposb zapewni j Karrde. - A Dankin i Chin pomog mu rozwiza szczegowe problemy. Wzrok Mary by dziwnie nieobecny. - Tak - wyszeptaa, jakby przyznajc si do poraki. - Na pewno mu w tym pomog. - A tymczasem - stwierdzi przemytnik udajc, e niczego nie zauway - mamy jeszcze par spraw do omwienia. O ile dobrze pamitam, miaa zamiar opowiedzie mi o zmianach, ktre wprowadziaby w organizacji. - Tak. - Mara westchna gboko i przymkna oczy... Kiedy je otworzya, bya znw chodna i opanowana jak zwykle. - Tak. A zatem... Najpierw ostronie, a potem z coraz wiksz pewnoci zacza szczegowo omawia wszystkie sabe strony jego grupy. Karrde sucha, jedzc bruallki. Po raz kolejny nie mg si nadziwi ukrytym talentom tej kobiety. Obieca sobie w duchu, e pewnego dnia znajdzie jaki sposb, by pozna szczegy z jej przeszoci, ktre tak starannie prbowaa ukry, i dowie si, skd pochodzi i kim naprawd jest Mara Jade. A take tego, co uczyni Luke Skywalker, e tak gorco go nienawidzi.

ROZDZIA 4 Pokonanie trzystu pidziesiciu lat wietlnych dzielcych Myrkr od Waylandu przy prdkoci podrnej zero cztery zajo Chimerze niemal pi dni. Nie miao to jednak znaczenia, gdy technicy potrzebowali niemal tyle samo czasu, by zaprojektowa przenon konstrukcj, na ktrej mona by bezpiecznie umieci isalamiry. - Wci nie jestem przekonany, e to naprawd konieczne - narzeka Pellaeon, przygldajc si z niesmakiem grubej, zakrzywionej rurze i wczepionemu w ni, pokrytemu futrem i uskami stworzeniu, ktre przypominao troch salamandr. Rura i przymocowany do niej stela robiy wraenie bardzo cikich, a samo zwierz nie pachniao zbyt przyjemnie. - Jeli ten stranik, ktrego spodziewa si pan tu zasta, zosta ustanowiony przez Imperatora, to nie rozumiem, dlaczego mielibymy mie z nim jakie problemy. - Niech pan to potraktuje jako zwyky rodek ostronoci, kapitanie - odpar Thrawn, zajmujc miejsce w fotelu drugiego pilota i zapinajc pasy. - Nie jest wykluczone, e bdziemy mieli trudnoci ze zdobyciem jego zaufania, a nawet z przekonaniem go, e w ogle jeszcze suymy Imperium. - Rzuci okiem na tablic

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

rozdzielcz i skin na pilota statku. - Ruszaj. Dao si sysze guche szczknicie i troch nimi zatrzso, kiedy pojazd odrywa si od Chimery, kierujc si w stron planety. - Z pewnoci atwiej byoby nam go przekona przy pomocy oddziau szturmowcw - mrukn Pellaeon, obserwujc zdubowan tablic kontroln, ktra znajdowaa si obok jego fotela. - To mogoby go rozdrani - zauway Thrawn. - Nie mona lekceway dumy Ciemnego Jedi, kapitanie. A poza tym... - obejrza si za siebie. - Mamy ze sob Rukha. Kady, kto by blisko Imperatora, musi wiedzie o roli, ktr u jego boku odegrali Noghri. Pellaeon zerkn na siedzc nie opodal gron istot. - Przyjmuje pan za pewnik, e stranikiem okae si Ciemny Jedi? - A kog innego mg wybra Imperator do ochrony swojego prywatnego skarbca? - zapyta admira. - Legion szturmowcw wyposaonych w najnowoczeniejsz bro i sprzt, ktry bez problemu mona by wykry ju z orbity? Kapitan si skrzywi. Tego przynajmniej nie musieliby si obawia, ale skanery Chimery nie wykryy na caym Waylandzie niczego bardziej zaawansowanego ni uki i strzay. Byo to jednak mao pocieszajce. - Zastanawiam si, czy Imperator nie wezwa go z Waylandu do pomocy w walce z Rebeliantami. Thrawn wzruszy ramionami. - Wkrtce si o tym przekonamy. Statek wlecia w gste warstwy atmosfery; nasilio si wycie stawiajcego opr powietrza. Na monitorze Pellaeona zaczy si pojawia szczegy powierzchni planety. Wiksz cz terenu pod nimi pokrywa las, z porozrzucanymi gdzieniegdzie duymi trawiastymi polanami. Przed sob widzieli, wyaniajcy si niekiedy spoza chmur pojedynczy szczyt. - Czy to gra Tantiss? - spyta Pellaeon. - Tak, panie kapitanie - potwierdzi pilot. - Wkrtce, powinnimy ujrze miasto. - To dobrze - Pellaeon sign ukradkiem do prawego uda i poprawi blaster. Jeeli Thrawn chce, moe sobie polega na isalamirach i wasnej logice, ale kapitan aowa, e nie wzili ze sob wicej onierzy. Miasto, ktre przycupno u podna gry Tantiss po jej poudniowo - zachodniej stronie, okazao si wiksze ni im si wydawao, kiedy patrzyli na nie z orbity. Wiele z jego niskich, szerokich budynkw kryo si wrd drzew. Thrawn poleci pilotowi dwukrotnie okry teren, a potem wyldowa na gwnym placu miasta, przed potnym, majestatycznym gmachem. - Ciekawe - rzuci admira, wygldajc przez iluminator. Zaoy sobie na plecy konstrukcj z isalamirem. - Mona tu wyrni co najmniej trzy style architektoniczne: ludzki i dwa nalece do jakich obcych ras. Rzadko si spotyka tak rnorodno na jednej planecie, a co dopiero w tym samym miecie. Nawiasem mwic, ten budynek przypominajcy paac czy w sobie elementy wszystkich trzech stylw. - Tak - przyzna Pellaeon z roztargnieniem, wyjrzawszy przez iluminator. W tej chwili budynki interesoway go daleko mniej ni ludzie, ktrzy - jak wskazyway czujniki wykrywajce istoty ywe - kryli si w nich i poza nimi. - Nie wie pan przypadkiem, jak te nieznane rasy s nastawione wobec obcych? - Zapewne wrogo - odpar Thrawn, kierujc si ku wyjciu, gdzie czeka ju na niego Rukh. - Wikszo ras jest wrogo nastawiona do obcych. Idziemy.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Rampa wyjciowa opada z sykiem i Pellaeon, zacisnwszy zby, pody za admiraem. Jako pierwszy na powierzchni planety stan Rukh. Odeszli par krokw od statku. Nikt do nich nie strzela. Nikt nie krzykn, ani nie zawoa; w ogle nie dostrzegli adnych oznak ycia. - Boj si, co? - mrukn Pellaeon pod nosem. Trzymajc rk na blasterze, uwanie rozglda si dokoa. - To zrozumiae - stwierdzi Thrawn, sigajc po przymocowany do pasa megafon. - Moe uda si nam ich przekona, aby byli bardziej gocinni. Unis megafon do ust. - Szukam stranika gry Tantiss - jego gos zadudni na pustym placu, a ostatnia sylaba odbia si gromkim echem od okolicznych budynkw. - Kto mnie do niego zaprowadzi? Powoli umilko echo ostatnich sw. Thrawn opuci megafon i czeka; mijay sekundy, lecz wci nie byo adnej odpowiedzi. - Moe oni nie rozumiej jzyka basic? - podsun kapitan bez przekonania. - Nie, z ca pewnoci rozumiej - odpar chodno admira. - Przynajmniej ludzie. Moe potrzebuj jakiej zachty. - Ponownie unis megafon. - Szukam stranika gry Tantiss - powtrzy. - Jeli nikt mnie do niego nie zaprowadzi, ucierpi cae miasto. Ledwie wypowiedzia te sowa, gdy z prawej strony kto bez adnego ostrzeenia wypuci w ich kierunku strza. Mijajc o milimetry rur z isalamirem, trafia ona Thrawna w bok, ale nie uczynia mu adnej szkody: odbia si od ukrytego pod biaym mundurem pancerza. - Zaczekaj! - Admira powstrzyma Rukha, ktry przyskoczy do niego z gotowym do strzau blasterem. - Namierzye go? - Tak - odpar Noghri przez zacinite zby. Wskaza broni jednopitrowy budynek w jednej czwartej odlegoci dzielcej ich od paacu. - wietnie. - Thrawn jeszcze raz unis megafon. - Jeden z was wanie do nas strzeli. Zaraz zobaczycie, jakie s tego konsekwencje. - Opuci megafon i skin na Rukha. - Teraz! Zgrzytajc dugimi, ostrymi zbami, Noghri przystpi do dziea. Szybko, skrupulatnie i metodycznie zacz burzy budynek. Najpierw zaj si drzwiami i oknami, posyajc w ich kierunku kilkanacie serii, by zniechci napastnikw do dalszych atakw. Nastpnie zabra si do cian parteru. Po dwudziestym strzale budynek zacz wyranie chwia si w posadach. Rukh posa jeszcze kilka serii w ciany pierwszego pitra, a potem ponownie w parter... Dom zawali si z potnym hukiem. Thrawn odczeka, a umilknie oskot walcych si kamieni, po czym ponownie unis megafon. - Takie s skutki stawiania oporu - zawoa. - Pytam jeszcze raz: kto zaprowadzi mnie do stranika gry Tantiss? - Ja to zrobi - odezwa si kto z lewej strony. Pellaeon si odwrci. Przed paacem sta wysoki, szczupy mczyzna. Mia potargane, siwe wosy i sigajc niemal do piersi brod. By ubrany w star, brzow szat i sznurowane do kolan sanday. Pod jego siw brod migota ledwo widoczny medalion. Ciemna, pokryta zmarszczkami twarz starca przybraa dostojny, graniczcy niemal z arogancj wyraz. Przyglda im si z ciekawoci zabarwion pogard.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Jestecie obcy - powiedzia tonem, ktry wyraa te same uczucia. - Obcy. Zerkn w stron grujcego nad nimi pojazdu. - Z innego wiata. - Tak - potwierdzi Thrawn. - A ty kim jeste? Starzec obrzuci spojrzeniem dzieo Rukha - dymice rumowisko. - Zniszczylicie jeden z moich domw - rzek. - Nie musielicie tego robi. - Zaatakowano nas - odpar chodno admira. - Czy bye wacicielem tego budynku? Z powodu dzielcej go od starca odlegoci Pellaeon nie by tego do koca pewien, ale wydao mu si, e w oczach mczyzny bysn gniew. - Ja tu rzdz - powiedzia stary z ukryt grob w gosie. - I wszystko w tym miecie naley do mnie. Przez chwil obydwaj z Thrawnem wpatrywali si w siebie w milczeniu. Admira pierwszy przerwa cisz. - Jestem wielki admira Thrawn, lord Imperium, wierny poddany Imperatora. Szukam stranika gry Tantiss. Starzec nieznacznie skoni gow. - Zaprowadz was do niego. Odwrci si i ruszy w stron paacu. - Trzymajmy si razem - szepn Thrawn, podajc za przewodnikiem. - To moe by puapka. Przecili plac i przeszli pod wyciosanym z kamienia ukiem, ktry okala podwjne wrota paacu. Nikt wicej ju do nich nie strzela. - Sdziem, e stranik bdzie mieszka w rodku gry - stwierdzi Thrawn. Przewodnik pchn bram, ktra atwo ustpia. Pellaeon pomyla, e starzec musi by silniejszy, ni na to wskazuje jego wygld. - Dawniej tam mieszka - rzuci mczyzna przez rami - Kiedy objem rzdy, ludzie z Waylandu wybudowali dla niego ten paac. - Ruszy przez piknie zdobiony hol w kierunku kolejnych podwjnych drzwi, ale zatrzyma si w poowie drogi. - Zostawcie nas samych - zawoa. Przez uamek sekundy Pellaeon myla, e starzec mwi do niego i Rukha. Ju otwiera usta, aby zaprotestowa, gdy dwch kocistych mczyzn wyonio si z ukrytych w cianach nisz dla stray. W milczeniu obrzucili przybyszw gronymi spojrzeniami, zarzucili na ramiona kusze i ruszyli w stron wyjcia. Przewodnik zaczeka, a znikn za bram, po czym zbliy si do podwjnych drzwi. - Chodcie - zawoa z dziwnym byskiem w oczach. - Stranik Imperatora czeka na was. Drzwi otworzyy si bezszelestnie i ich oczom ukazaa si ogromna, owietlona blaskiem setek wiec sala. Pellaeon zerkn na stojcego przy drzwiach starca i nagle oblecia go strach. Wzi gboki oddech i podajc za Thrawnem i Noghrim wszed do rodka. Znaleli si w krypcie. Przeznaczenie pomieszczenia nie budzio wtpliwoci. Oprcz migoccych wiec w sali znajdowa si jedynie prostopadocienny blok ciemnego kamienia. - Rozumiem - powiedzia cicho admira. - A wic on nie yje. - Nie yje - potwierdzi stojcy za nimi przewodnik. - Czy widzi pan te wszystkie wiece, admirale Thrawn? - Tak - Thrawn skin gow. - Ludzie musieli go bardzo szanowa. - Szanowa? - prychn mczyzna. - Raczej nie. Te wiece oznaczaj groby

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

przybyszw z innych wiatw, ktrzy zawitali tu po jego mierci. Pellaeon odwrci si w stron starca, odruchowo chwytajc za blaster. Thrawn odczeka chwil, po czym take si obejrza. - Jak umarli? - spyta. Starzec umiechn si nieznacznie. - Oczywicie ja ich zabiem. Tak jak zabiem stranika. - Wycign rce w ich stron. - Tak samo jak teraz zabije was. Nagle z jego palcw strzeliy niebieskie byskawice... I znikny bez ladu o metr od przybyszw. To wszystko wydarzyo si tak szybko, e Pellaeon nie zdy nawet drgn, a tym bardziej strzeli z blastera. Teraz z opnieniem unis bro. Owiono go rozgrzane byskawicami powietrze. - Zaczekaj - przerwa cisze spokojny gos Thrawna. - Jak widzisz, straniku, nie jestemy zwykymi przybyszami z innego wiata. - Stranik nie yje! - zawoa starzec, a ostatnie sowo niemal zgino w trzasku kolejnych piorunw. I znw byskawice znikney, nawet si do nich nie zbliywszy. - Tak, dawny stranik nie yje! - przyzna admira, przekrzykujc grzmot piorunw. - Ale teraz ty jeste stranikiem! Ty strzeesz gry Imperatora! - Nie su adnemu Imperatorowi! - krzykn mczyzna, po raz trzeci bezskutecznie ciskajc w nich gromy. - Moja moc suy tylko mnie. Atak usta tak nagle, jak si zacz. Starzec wpatrywa si w Thrawna ze zdziwieniem i zoci, wci trzymajc przed sob wycignite rce. - Nie jestecie Jedi. Jak wic to robicie? - Przycz si do nas, to zobaczysz - zaproponowa Thrawn. Mczyzna si wyprostowa. - Jestem mistrzem Jedi - rzuci przez zacinite zby. - Do nikogo nie musz si przycza. - Rozumiem - admira pokiwa gow. - W takim razie pozwl, e my si do ciebie przyczymy. - widrowa starca wzrokiem. - I pozwl, e pokaemy ci, jak zdoby wadz wiksz ni moesz to sobie wyobrazi - wadz, ktrej moe pragn nawet mistrz Jedi. Przez dusz chwil starzec wpatrywa si w Thrawna, a jego twarz wyraaa zmienne uczucia. - A wic dobrze - rzek w kocu. - Chod. Porozmawiamy. - Dzikuj - powiedzia admira, pochylajc lekko gow. - A czy mog spyta, z kim mamy zaszczyt rozmawia? - Oczywicie. - Twarz starca znw przybraa dostojny wygld, a kiedy si przedstawi, jego gos odbi si gonym echem w caej krypcie. - Jestem mistrz Jedi, Joruus C'baoth. Pellaeon westchn, a po plecach przebieg mu lodowaty dreszcz. - Joruus C'baoth? - wyszepta. - Ale... Urwa w p sowa. Mistrz Jedi spojrza na niego tak, jak Pellaeon spojrzaby na modszego oficera, ktry odezwa si nie pytany. - Chod - powtrzy starzec, odwracajc si ponownie do Thrawna. Porozmawiamy. Wyszed z krypty, a potem z powrotem na dwr. Podczas ich nieobecnoci na placu zgromadziy si grupki ludzi, ktrzy szeptali nerwowo, trzymajc si jednak z dala

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zarwno od krypty, jak i od statku. Z jednym wyjtkiem. Tu przed nimi, w odlegoci kilku metrw, sta jeden ze stranikw, ktrym C'baoth kaza opuci krypt. Na jego twarzy malowa si z trudem hamowany gniew; w rkach trzyma gotow do strzau kusz. - Zniszczylicie jego dom - wyjani C'baoth niemal obojtnym tonem. Niewtpliwie chciaby si zemci. Ledwie zdy wypowiedzie te sowa, gdy stranik wypuci strza. Pellaeon schyli si odruchowo, unoszc blaster... Strzaa zatrzymaa si w powietrzu w odlegoci trzech metrw od przybyszy. Kapitan gapi si w wiszcy nad ziemi kawaek drewna okutego metalem; z trudem dociera do niego sens tego, co zaszo. - To s nasi gocie - powiedzia C'baoth do stranika. Mwi podniesionym gosem, tak, aby usyszeli go wszyscy obecni na placu. - I tak maj by traktowani. Strzaa pka z trzaskiem, a kawaki drewna upady na ziemi. Stranik z ociganiem opuci kusz. W jego oczach pona bezsilna zo. Thrawn poczeka chwile, po czym skin na Rukha. Noghri unis blaster i strzeli... W niewyobraalnie krtkim uamku sekundy od ziemi oderwa si paski kamie, by znale si dokadnie na linii strzau. Trafiony, rozprysn si efektownie na tysice kawakw. Admira odwrci si gwatownie do starca. Na jego twarzy malowao si zdumienie i zo. - C'baoth...! - To s moi ludzie, admirale Thrawn - uci mistrz Jedi zdecydowanie. - Nale do mnie, a nie do ciebie. Jeli komu z nich naley si kara, to ja j wymierz. Przez dusz chwil obaj mczyni znw mierzyli si wzrokiem. Z wyranym wysikiem Thrawn odzyska panowanie nad sob. - Oczywicie, mistrzu C'baoth - powiedzia. - Prosz mi wybaczy. Starzec skin gow. - Tak lepiej. Znacznie lepiej. - Spojrza na stojcego za Thrawnem stranika i odprawi go skinieniem gowy. - Chod - zwrci si do admiraa. - Porozmawiamy. - Powiesz mi teraz - odezwa si C'baoth, wskazujc im miejsca na mikkich siedziskach - jak odparlicie mj atak. - Pozwl, e najpierw przedstawi ci nasz propozycj - odpar Thrawn. Rozejrza si ciekawie po pokoju, po czym ostronie zaj swoje miejsce. Pellaeon pomyla, e wielki admira podziwia zapewne rozstawione tu i wdzie dziea sztuki. - Sdz, i to ci... - Powiesz mi teraz, jak odparlicie mj atak - powtrzy twardo Jedi. Thrawn wyd wargi w ledwie dostrzegalnym grymasie. - W zasadzie to cakiem proste. - Spojrza na isalamira, ktry owin mu si wok ramion. Wycign do i pogaska go delikatnie po dugiej szyi. - Te stworzenia, ktre mamy na plecach, to isalamiry. Normalnie yj na drzewach, na odlegej, nic nie znaczcej planecie, ale maj pewn ciekaw i raczej unikaln waciwo: odpychaj Moc. C'baoth zmarszczy brwi. - Co chcesz przez to powiedzie? - Odsuwaj j od siebie - wyjani Thrawn. - Formuj bbelki tak jak powietrze, przepychajce si przez wod. Pojedyncze isalamiry mog tworzy pcherze sigajce

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niekiedy dziesiciu metrw rednicy, a w grupie, kiedy stworzenia wspieraj si nawzajem, pcherze mog osiga daleko wiksze rozmiary. - Nigdy o czym takim nie syszaem - stwierdzi C'baoth, wpatrujc si w isalamira z niemal dziecinn ciekawoci. - Jak moga si zrodzi taka istota? - Naprawd nie wiem - wyzna admira. - Podejrzewam, e ta waciwo pomaga im w walce o przetrwanie, cho nie mam pojcia, w jaki sposb. - Unis brwi. - To zreszt bez znaczenia. W tej chwili liczy si dla mnie tylko to, e maj t umiejtno. Twarz C'baotha pociemniaa. - Bo chcesz mnie pokona? Thrawn wzruszy ramionami. - Spodziewalimy si zasta tutaj stranika Imperatora. Chciaem mie pewno, e pozwoli nam si przedstawi i wyjani, na czym polega nasza misja. - Ponownie pogadzi isalamira po szyi. - Ale ochrona przed stranikiem to zaledwie nieistotny szczeg; planuj co znacznie bardziej interesujcego dla naszych maych ulubiecw. - Mianowicie? Admira si umiechn. - Wszystko w swoim czasie, mistrzu C'baoth. Najpierw chciabym obejrze skarbiec Imperatora. - A wic chodzi wam o t gr - skrzywi si C'baoth. - Naturalnie gra Tantiss jest dla mnie bardzo wana - przyzna Thrawn. - A raczej to, co spodziewam si w niej znale. - To znaczy? Admira zmierzy go wzrokiem. - Tu przed bitw pod Endor kryy suchy, e naukowcy w subie Imperatora zdoali wreszcie skonstruowa naprawd skuteczny generator pola maskujcego. Chc go mie. A take - dorzuci od niechcenia - pewne niewielkie, niemal banalne urzdzenie. - I sdzisz, e znajdziecie taki generator we wntrzu gry? - Spodziewam si znale dziaajcy prototyp albo przynajmniej kompletne plany - odpar Thrawn. - Imperator zaoy ten magazyn take i po to, by ciekawe i potencjalnie bardzo uyteczne wynalazki nie poszy w zapomnienie. - A take po to, by gromadzi niezliczone pamitki swoich olniewajcych podbojw - stwierdzi drwico C'baoth. - S tam cae sale sawicych go eksponatw. Pellaeon si wyprostowa. - Bye w rodku gry? - spyta. Podwiadomie oczekiwa, e skarbiec bdzie zamknity na cztery spusty. Mistrz Jedi posa mu lekcewace spojrzenie. - Oczywicie, e tam byem. Przecie zabiem Stranika, zapomniae? - Spojrza na Thrawna. - A zatem chcesz mie te zabaweczki Imperatora. Wiesz ju take, e moesz po prostu wej do rodka gry, nie ogldajc si na moje pozwolenie. Dlaczego wic jeszcze tu siedzisz? - Poniewa chodzi mi nie tylko o gr - odpar admira. - Potrzebuj wsppracy mistrza Jedi, takiego jak ty. C'baoth rozsiad si wygodniej na poduszkach, a na jego wargach pojawi si drwicy umieszek. - No, wreszcie doszlimy do sedna sprawy. Teraz, jak rozumiem, zaproponujesz mi wadz, jakiej mgby pragn nawet mistrz Jedi?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Admira take si umiechn. - W rzeczy samej. Powiedz mi, mistrzu C'baoth, czy wiadomo ci co o druzgoccej porace, ktr Flota Imperialna poniosa pi lat temu w bitwie pod Endor? - Doszy mnie jakie suchy na ten temat. Jeden z przybyszw z innego wiata mwi mi o tym. - C'baoth spojrza przez okno na widoczn po drugiej stronie placu krypt. - Chocia jego opowie bya dosy krtka. Pellaeon nerwowo przekn lin. Thrawn jakby nie zrozumia aluzji. - W takim razie musiae si zastanawia, jak kilkadziesit statkw rebelianckich mogo rozgromi dziesi razy silniejsz flot Imperium. - Nie rozmylaem nad tym specjalnie - odpar starzec. - Uznaem, e Rebelianci okazali si po prostu lepszymi onierzami. - W pewnym sensie to prawda - przyzna admira. - Rebelianci rzeczywicie lepiej walczyli, ale nie ze wzgldu na jakie specjalne zdolnoci czy wyszkolenie. Walczyli lepiej ni nasza flota, bo zgin Imperator. Pan tam by, kapitanie - zwrci si do Pellaeona. - Musia pan to zauway: nagy brak koordynacji dziaa pomidzy czonkami zaogi i pomidzy poszczeglnymi statkami, spadek skutecznoci i zanik dyscypliny. Krtko mwic: brak tej szczeglnej atmosfery, ktr nazywamy duchem bojowym. - Istotnie, nastpio pewne zamieszanie - odpar chodno Pellaeon. Zaczyna rozumie, do czego zmierza admira i wcale mu si to nie podobao. - Wszystko to da si jednak wytumaczy zwykym napiciem odczuwanym w czasie bitwy. - Czyby? - admira unis nieznacznie granatowoczarne brwi. - Utrata Egzekutora, naga nieudolno myliwcw osony, ktra doprowadzia do zniszczenia Gwiazdy mierci, strata kolejnych szeciu niszczycieli gwiezdnych w potyczkach, ktre nie powinny im sprawi najmniejszych kopotw - a wszystko to jedynie z powodu odczuwanego w czasie bitwy napicia? - Imperator w aden sposb nie kierowa bitw! - rzuci Pellaeon z zapalczywoci, ktra zdziwia nawet jego samego. - Byem tam, panie admirale, i wiem. - Tak, by pan tam, kapitanie - powiedzia Thrawn, przybierajc nagle ostry ton. - I najwyszy czas, by spojrza pan prawdzie w oczy, bez wzgldu na to, jak okae si gorzka. Utraci pan prawdziwego ducha bojowego, podobnie jak inni onierze Floty Imperialnej. To wola Imperatora popychaa was do dziaania, jego umys dostarcza wam si i zdecydowania, zapewnia skuteczno. Bylicie zaleni od jego obecnoci tak, jakby wasze mzgi wszczepiono w potny komputer bojowy. - To nieprawda! - zawoa Pellaeon, czujc bolesny skurcz w odku. - To niemoliwe. Przecie po jego mierci walczylimy dalej. - Tak - stwierdzi admira z pogard w glosie. - Walczylicie nadal. Jak kadeci! - A wiec po to mnie pan potrzebuje, admirale Thrawn? - spyta szyderczo C'baoth. - eby paskie statki stay si marionetkami w paskich rkach? - Nie, mistrzu C'baoth - odpar spokojnie Thrawn. - To, co powiedziaem o ich mzgach wszczepionych w komputer, byo dokadnie przemylane. Imperator popeni miertelny bd, prbujc osobicie kierowa ca flot i usiujc podporzdkowa j sobie tak dokadnie, jak to tylko moliwe. W efekcie doprowadzio to do katastrofy. Ja pragn jedynie, by poprawi wspprac pomidzy poszczeglnymi statkami i caymi grupami operacyjnymi - i to tylko w wyjtkowych, starannie wybranych momentach. C'baoth zerkn na Pellaeona. - A jaki jest cel? - spyta podnoszc gos.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Ju o tym mwilimy - odpar Thrawn. - Wadza. - Co pan ma na myli, admirale? Po raz pierwszy od chwili ldowania Thrawn wydawa si zdziwiony. - Chodzi oczywicie o podbj caej galaktyki, ostateczne rozgromienie Rebeliantw i odbudow dawnej wietnoci Imperium. Starzec potrzsn gow. - Nie rozumie pan, czym jest wadza, admirale Thrawn. Podbijanie planet, na ktre pan ju nigdy nie wrci, to nie jest prawdziwa wadza. Nie polega ona take na dawieniu rebelii, niszczeniu statkw i ludzi, z ktrymi nie stan pan nawet twarz w twarz. - Gestem rki wskaza wszystko dookoa, a w jego oczach zapon grony ogie. - Oto wadza, admirale Thrawn. To miasto, ta planeta, ci ludzie. Kady czowiek, Psadan czy Myneyrsh, ktry tu mieszka, jest mj. Mj! - Jego wzrok powdrowa za okno. - Ucz ich, rozkazuj im, wymierzam kary. Ich ycie i mier s w moich rkach! - Wanie to ci proponuj, mistrzu - wtrci Thrawn. - Miliony ludzkich istnie, a jeli chcesz, to nawet miliardy. I bdziesz mg z nimi zrobi, co zechcesz. - To nie jest to samo - tumaczy C'baoth cierpliwie. - Nie pragn wada na odlego istotami bez twarzy. - W takim razie mgby rzdzi w jednym miecie nalega admira. - Duym albo maym - jakie sobie wybierzesz. - Teraz te rzdz miastem. - Potrzebuj twojej pomocy, mistrzu C'baoth. - Oczy admiraa si zwziy. - Podaj swoj cen. - Moj cen? - zamia si starzec. - Cen za moj sub? - Nagle umiech znikn z jego twarzy. - Jestem mistrzem Jedi, admirale Thrawn - oznajmi gronie. - A nie najemnikiem, jak paski Noghri. - Rzuci pogardliwe spojrzenie na siedzcego z boku Rukha. - O tak, Noghri, wiem, kim jeste ty i twoi pobratymcy. Prywatni siepacze Imperatora: potraficie zabija i gin na kade skinienie ludzi takich jak Darth Vader czy obecny tu admira Thrawn. - Lord Vader suy Imperatorowi i Imperium - wydusi Rukh przez zacinite zby, patrzc C'baothowi prosto w oczy. - Tak jak i my. - Moliwe. - Mistrz Jedi odwrci si do Thrawna. - Mam wszystko, czego mi potrzeba, admirale. A teraz moecie ju opuci Wayland. Thrawn siedzia bez ruchu. - Potrzebuj twojej pomocy, mistrzu C'baoth - powtrzy cicho. - I uzyskam j. - A jeli nie, to co? - zamia si starzec szyderczo. - Rozkaesz swemu Noghri, eby mnie zabi? Zabawne byoby to zobaczy. - Zerkn na Pellaeona. - A moe polecisz swemu dzielnemu kapitanowi, by jego niszczyciel gwiezdny zrwna moje miasto z ziemi? Ale nie moesz ryzykowa zniszczenia skarbca, co? - Moi ludzie mogliby unicestwi to miasto tak, e nie ucierpiaaby nawet trawa na grze Tantiss - odparowa Pellaeon. - Mog ci to zademonstrowa... - Spokojnie, kapitanie - przerwa mu agodnie Thrawn. - A wiec, mistrzu C'baoth, wolisz bezporedni wadz, ktr mgby sprawowa twarz w twarz? Doskonale ci rozumiem. Cho naturalnie nie jest to dla ciebie zbyt wielkie wyzwanie. - Wyjrza przez okno. - Ale moe o to wanie chodzi - doda po chwili namysu. - Podejrzewani, e nawet mistrz Jedi w kocu si starzeje i zaczyna myle jedynie o wygrzewaniu si na socu. Twarz C'baotha pociemniaa z gniewu.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Licz si ze sowami - ostrzeg. - Albo podejm wyzwanie i zniszcz ci. - To te nie byoby wyzwaniem dla czowieka o twojej sile i umiejtnociach wzruszy ramionami Thrawn. - Ale rozumiem, e masz tutaj jakich innych, poddanych sobie rycerzy Jedi. C'baoth zmarszczy brwi, zaskoczony nag zmian tematu. - Innych Jedi? - powtrzy. - Oczywicie. Jak przystao na mistrza, powiniene mie pod sob innych, sucych ci Jedi, ktrych mgby uczy, rozkazywa im i kara wedle uznania. Po twarzy starca przesun si cie zainteresowania. - Nie ma ju innych Jedi - burkn. - Imperator i Darth Vader wyszukali ich i pozabijali. - Nie wszystkich - powiedzia cicho Thrawn. - Pi lat temu pojawio si dwoje nowych rycerzy Jedi: Luke Skywalker i jego siostra, Leia Organa Solo. - A co to ma wsplnego ze mn? - Mgbym ci ich dostarczy. Przez dusz chwil C'baoth wpatrywa si w admiraa. Niedowierzanie zmagao si w nim z dz. W kocu wewntrzna walka dobiega koca. - Oboje? - Oboje - skin gow Thrawn. - Zastanw si, co czowiek z twoimi zdolnociami mgby uczyni z modymi rycerzami Jedi. Zmieni ich, przetworzy, uksztatowa wedle swej woli... - zawiesi gos. - A wraz z nimi otrzymaby specjaln premi... gdy Leia Organa Solo spodziewa si bliniakw. C'baoth wstrzyma oddech. - Bliniaki Jedi? - sykn. - Maj w sobie Moc, a przynajmniej tak mnie poinformowano. - Admira si umiechn. - Oczywicie to, co by si z nimi ostatecznie stao, zaleaoby tylko od ciebie. Starzec spojrza na Pellaeona, a potem znowu na Thrawna. Powoli, dostojnie podnis si z miejsca. - A wic dobrze, admirale Thrawn - powiedzia. - Pomog panu, w zamian za rycerzy Jedi. Prosz mnie zaprowadzi na statek. - Wszystko w swoim czasie, mistrzu C'baoth - odpar Thrawn, podnoszc si take. - Najpierw zwiedzimy skarbiec Imperatora. Nasza transakcja zaley od tego, czy znajd tam to, czego szukam. - Oczywicie. - W oczach C'baotha pojawi si nagy bysk. - Dla nas obydwch byoby lepiej, eby tak si stao - dorzuci gronie. Przypominajca fortec gra okazaa si wiksza, ni Pellaeon si spodziewa, i poszukiwania zajy im siedem godzin. Ale w kocu znaleli skarby, na ktre liczy Thrawn: generator pola maskujcego... i pewne niewielkie, niemal banalne urzdzenie.

Drzwi do kabiny dowodzenia admiraa Thrawna otworzyy si i stan w nich Pellaeon. - Czy mog na chwil wej, panie admirale? - Oczywicie, kapitanie - odpar siedzcy porodku podwjnego krgu Thrawn. Niech pan wejdzie. Czy s jakie nowe wieci z Paacu Imperialnego? - Nie, panie admirale. Od wczoraj nie ma nic nowego - rzek Pellaeon,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

podchodzc do zewntrznego krgu. Jeszcze raz powtrzy sobie w duchu to, co mia powiedzie. - Jeli pan chce, mog zada dodatkowych informacji. - To nie bdzie konieczne. - Thrawn potrzsn gow. - Wyglda na to, e w sprawie wyprawy na Bimmisaari nic si ju raczej nie zmieni. Pozostaje nam jedynie zawiadomi ktr z grup komandosw - myl, e Oddzia smy - i bdziemy mieli naszych Jedi. - Tak jest. - Pellaeon zebra si na odwag. - Panie, admirale... musz panu wyzna, e nie jestem przekonany, i postpujemy susznie, zadajc si z C'baothem. Mwic szczerze: uwaam, e on nie jest cakiem normalny. Thrawn unis brwi. - Oczywicie, e nie jest normalny. Ale w kocu to nie jest Jorus C'baoth. Pellaeon otworzy usta ze zdziwienia. - Co takiego? - Jorus C'baoth nie yje - wyjani Thrawn. - By jednym z szeciu mistrzw Jedi wysanych na pokadzie specjalnego statku z misj poza granice Starej Republiki. Nie wiem, czy ju wtedy zajmowa pan na tyle wysokie stanowisko, by o tym wiedzie. - Obiy mi si o uszy jakie plotki na ten temat. - Pellaeon zmarszczy brwi w zamyleniu. - Stara Republika podja wysiki, by rozszerzy swoj wadz poza granice galaktyki. O ile dobrze pamitam, miao to miejsce tu przed wybuchem wojen kloskich. Potem ju si o tym nie mwio. - Bo i nie byo o czym mwi - rzek Thrawn spokojnie. - Poza granicami Starej Republiki statek zosta przechwycony i zniszczony przez specjalny oddzia bojowy. Pellaeon przyjrza si uwanie admiraowi, a po plecach przebieg mu dreszcz. - Skd pan o tym wie? Thrawn unis brwi. - Bo to ja dowodziem tym oddziaem. Ju wtedy Imperator zdawa sobie spraw z tego, e naley unicestwi wszystkich rycerzy Jedi. A szeciu mistrzw Jedi na pokadzie jednego statku - szkoda byo przepuci tak okazj. Kapitan zwily wargi. - Ale w takim razie...? - Kogo wzilimy ze sob na pokad Chimery? - dokoczy za niego Thrawn. To chyba jasne. Joruus C'baoth - niech pan zwrci uwag na drobn rnic w imieniu to klon. - Klon? - Pellaeon spojrza na niego ze zdumieniem. - Naturalnie - odpar admira. - Wyhodowany z fragmentu tkanki, zapewne na krtko przed mierci prawdziwego C'baotha. - Inaczej mwic, na pocztku wojny - stwierdzi kapitan, z trudem przeykajc lin. - Wczesne klony - przynajmniej te, z ktrymi miaa do czynienia Flota Imperialna byy mocno niezrwnowaone pod wzgldem umysowym i emocjonalnym, co niekiedy prowadzio do dramatycznych sytuacji... I wiedzc o tym wszystkim, sprowadzi pan to co na mj statek?! - A wolaby pan mie na pokadzie w peni sprawnego Ciemnego Jedi? - spyta chodno Thrawn. - Kogo w rodzaju drugiego Dartha Vadera, ktrego moc i ambicja mogyby z atwoci pchn do przejcia paskiego statku? Powinien si pan cieszy, e tak nie jest, kapitanie. - Przynajmniej daoby si przewidzie jego reakcje - zauway Pellaeon. - Reakcje C'baotha te da si przewidzie - zapewni go Thrawn. - A gdyby nie... wskaza rk ustawione wok centrum dowodzenia konstrukcje - to mamy jeszcze isalamiry.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Wci nie jestem co do tego przekonany, panie admirale - skrzywi si Pellaeon. - Trudno nam bdzie chroni przed nim statek, jeli ma skutecznie koordynowa ataki floty. - Istnieje pewne ryzyko - przyzna Thrawn - ale to jest nieodczny element wojny. A w tym wypadku potencjalne korzyci daleko przewyszaj zwizane z nimi ryzyko. Pellaeon niechtnie skin gow. Nie podobao mu si to wszystko - i wiedzia, i nigdy nie zmieni zdania - ale byo jasne, e Thrawn podj ju decyzj. - Tak jest, panie admirale - mrukn. - Wspomnia pan, e musimy powiadomi Oddzia smy. Czy chciaby pan, ebym to zrobi? - Nie, sam si tym zajm - na twarzy Thrawna pojawi si ironiczny umiech. Wie pan, jacy s Noghri: ich ukochany wdz i caa ta reszta... Co jeszcze? Rozmowa bya skoczona. - Nie, panie admirale. Gdyby mnie pan potrzebowa, bd na mostku. - Pellaeon skierowa si do wyjcia. - To nam przyniesie zwycistwo, kapitanie - zawoa za nim Thrawn. - Niech pan przestanie si martwi i skoncentruje si tylko na tym. Chyba e wczeniej nas to zabije - pomyla Pellaeon. - Tak jest - powiedzia na gos i wyszed z kabiny. ROZDZIA 5 Han skoczy raport, wyprostowa si i czeka na krytyk. Nie musia czeka zbyt dugo. - A zatem po raz kolejny pascy przyjaciele przemytnicy nie zamierzaj si w nic angaowa - stwierdzi admira Ackbar, nie ukrywajc niesmaku. Mrugajc oczami, kiwn dwukrotnie sw wielk, podun gow w charakterystyczny dla Kalamarian sposb. - O ile pan pamita, od pocztku byem przeciwny temu pomysowi- doda, wskazujc boniast doni teczk z raportem Hana. Solo spojrza na siedzc naprzeciw niego Lei. - Tu nie chodzi o zaangaowanie, admirale - odpar. - Problem polega na tym, e wikszo z nich nie dostrzega adnych korzyci z porzucenia dotychczasowego zajcia na rzecz zwykego przewozu towarw. - A moe to brak zaufania? - rozleg si nieczowieczy, melodyjny gos. - Czy o to chodzi? Han nie zdoa powstrzyma grymasu. - Moliwe - powiedzia. Zmusi si, by spojrze na Borska Fey'ly. - Moliwe? - Fioletowe oczy Fey'lyi rozszerzyy si, a jego jasnokremowe futro lekko zafalowao. W ten sposb Botaczycy wyraali zdziwienie, a Borsk Fey'lya uywa go szczeglnie czsto. - Czy powiedzia pan: moliwe, kapitanie Solo? Han westchn i postanowi si podda. Fey'lya i tak w kocu zmusiby go do powiedzenia tego, co chcia usysze. - Niektrzy z tych, z ktrymi rozmawiaem, nie ufaj nam - przyzna. - Obawiaj si, e nasza propozycja moe si okaza puapk majc na celu ich zdemaskowanie. - I oczywicie to wszystko przeze mnie - warkn Ackbar, jego ososiowa skra lekko pociemniaa. - Jeszcze si panu nie znudzio wywaanie otwartych drzwi, Fey'lya?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Oczy Botaczyka znw si rozszerzyy. Przez chwil w milczeniu wpatrywa si w admiraa. Atmosfera przy stole si zagcia. Han wiedzia, e ci dwaj nigdy si nie lubili i to ju od pierwszego spotkania, gdy po bitwie pod Yavin stojcy na czele Botaczykw Fey'lya przyczy si do Sojuszu. Od pocztku usiowa wszelkimi sposobami powikszy sw wadz i znaczenie. W tym celu stara si na prawo i lewo pozyskiwa sojusznikw. Nie ukrywa, e jego celem jest jak najwysza pozycja w jeszcze dobrze nie okrzepym systemie politycznym, ktry z takim trudem staraa si zbudowa Mon Mothma. Ackbar uwaa tego typu ambicje za bardzo niebezpieczne, szczeglnie w chwili, gdy niepewna sytuacja Sojuszu wymagaa od wszystkich zaangaowania maksimum czasu i wysiku. Z typow dla siebie bezceremonialnoci wygasza gono opinie na ten temat. Wiedzc o rosncym w wyniku kolejnych sukcesw autorytecie, jakim cieszy si Ackbar, Han nie mia wtpliwoci, e Fey'lya skoczy wreszcie na jakim podrzdnym stanowisku we wadzach Nowej Republiki. Stao si jednak inaczej, a to dlatego, e szpiedzy, ktrzy odkryli istnienie budowanej na rozkaz Imperatora nowej Gwiazdy mierci i przekazali dane o jej pooeniu, byli podlegymi Fey'lyi Botaczykami. Zajty w tym okresie pilniejszymi sprawami,Solo nigdy ju si nie dowiedzia, w jaki sposb Fey'lyi udao si wykorzysta ten zbieg okolicznoci dla osignicia obecnej pozycji w Radzie. Szczerze mwic, wola tego nie wiedzie. - Pragn tylko lepiej uwiadomi sobie sytuacj, admirale - powiedzia w kocu Botaczyk, przerywajc kopotliwe milczenie. - Skoro wszelkie prby nawizania kontaktu z tymi grupami s i tak z gry skazane na niepowodzenie, szkoda marnowa czas tak wspaniaego czowieka jak kapitan Solo. - Te misje nie s skazane na niepowodzenie - przerwa Han. Ktem oka dostrzeg, e Leia rzucia mu porozumiewawcze spojrzenie, ale je zignorowa. Przemytnicy, z ktrymi prbujemy si porozumie, to ludzie bardzo ostroni w sprawach interesw. Nie robi niczego pochopnie, najpierw musz wszystko dobrze przemyle. W kocu do nas przyjd. Fey'lya wzruszy ramionami, a jego futro znw zafalowao. - Ale jak na razie wkadamy w to mnstwo czasu i energii, a widocznych rezultatw wci brak. - Niech pan posucha, nie da si w jednej chwili... Ciche, jakby niemiae uderzenie motka przerwao sprzeczk. - Przemytnicy czekaj na to samo, co caa reszta galaktyki - powiedziaa agodnie Mon Mothma, studiujc po kolei twarze wszystkich obecnych. - Na rzeczywiste wprowadzenie w ycie praw i zasad obowizujcych w Starej Republice. To jest nasze pierwsze i podstawowe zadanie. Mamy si sta Now Republik nie tylko z nazwy, ale i z ducha. Han poczu na sobie wzrok Leii, ale tym razem to on postanowi j ostrzec. Skrzywia si, ale skina potakujco gow i nie odezwaa si ani sowem. Mon Mothma milczaa przez chwil, a jej spojrzenie ponownie obiego wszystkich siedzcych przy stole. Han przyjrza si uwaniej jej twarzy. Dostrzeg pogbiajce si zmarszczki, pasemka siwizny w ciemnych wosach, poprzeczne bruzdy na smukej szyi. Bardzo si postarzaa od czasu, kiedy j pozna podczas desperackiej obrony Sojuszu przed drug Gwiazd mierci. Mon Mothma wzia wtedy na siebie ciar stworzenia stabilnego systemu wadzy i trudy tego zadania odcisny na niej swoje pitno. Lecz mimo widocznego na twarzy upywu lat w jej oczach pon ten sam ogie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

co dawniej, ten sam ogie, ktry - jak powiadano - miaa w oczach, kiedy wystpia przeciw budowanemu przez Imperatora Nowemu adowi i utworzya Sojusz. Mon Mothma bya zdecydowana, inteligentna i mocno trzymaa wszystko w rku. Czonkowie Rady doskonale zdawali sobie z tego spraw. Jej spojrzenie spoczo na Hanie. - Dzikujemy za paski raport, kapitanie Solo; a take za paskie wysiki. Na tym zakoczymy nasze posiedzenie. Ponownie stukna motkiem w st i podniosa si z fotela. Han zamkn teczk i przecisn si obok stou. - To co, spadamy std? - szepn do Leii zajtej zbieraniem swoich rzeczy. - Im szybciej, tym lepiej - odpara. - Musz tylko wszystko przekaza Winter. Han rozejrza si po sali. - Jak rozumiem, byo gorco, nim mnie wezwali? - spyta ciszonym gosem. - Nie bardziej ni zwykle. Fey'lya i Ackbar stoczyli jeden ze swoich sownych pojedynkw. Tym razem poszo o t porak koo Obroa-skai, wiesz tam, gdzie zostay zniszczone te statki elomickie. Fey'lya po raz kolejny w zawoalowany sposb zasugerowa, e Ackbar nie radzi ju sobie na stanowisku naczelnego dowdcy. A wtedy oczywicie Mon Mothma... - Mog z tob zamieni dwa sowa, Leio? - powiedziaa Mon Mothma, wyoniwszy si zza plecw Hana. Odwrcili si w jej kierunku. - A o co chodzi? - spytaa ksiniczka z napiciem. - Zapomniaam ci zapyta, czy rozmawiaa ju z Luke'em na temat podry na Bimmisaari i czy zgodzi si ci towarzyszy? - Tak - skina gow Leia. Spojrzaa przepraszajco na ma. - Wybacz, Han. Nie miaam kiedy ci powiedzie. Bimmsi przysali wczoraj wiadomo: prosz, eby Luke by obecny w czasie rozmw. - Ach tak?- Przemkno mu przez gow, e jeszcze rok temu byby wcieky na tak nag zmian planw; chyba musia przej od Leii troch cierpliwoci waciwej dyplomatom... A moe po prostu zrobi si mikki. - Powiedzieli, dlaczego? - Bimmsi zawsze cenili bohaterw - wyjania Mon Mothma, nim Leia zdya si odezwa. Przewodniczca Rady uwanie przypatrywaa si jego twarzy. Pomyla, e pewnie prbuje wyczu, na ile zdenerwowaa go ta informacja. - A rola, jak odegra Luke w bitwie pod Endor, jest powszechnie znana. - Tak, wiem - Han stara si usilnie, eby nie zabrzmiao to zbyt sarkastycznie. Nie mia nic przeciwko temu, e Luke znalaz si w panteonie bohaterw Nowej Republiki - dzieciak z pewnoci sobie na to zasuy - ale skoro moliwo pochwalenia si Jedi bya dla niej taka wana, to Mon Mathma powinna da Leii czas na ksztacenie jej zdolnoci, zamiast obarcza j tymi wszystkimi dyplomatycznymi obowizkami. W obecnej sytuacji postawiby wszystkie pienidze na to, e wystarczajco ambitny w prdzej zostanie rycerzem Jedi ni jego ona. Leia cisna go delikatnie za rk. Odwzajemni ucisk, aby pokaza, e si nie gniewa - cho pewnie i tak ju to wiedziaa. - Ju pjdziemy - zwrcia si do Mon Mothmy ksiniczka. - Przed odlotem musimy jeszcze przetransportowa na pokad roboty. - ycz wam miej podry - powiedziaa powanie Mon Mothma. - I powodzenia.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Roboty s ju na Sokole - oznajmi Han, kiedy torowali sobie drog wrd pochonitych rozmow czonkw Rady. - Chewie si tym zaj w czasie, kiedy ja byem tutaj. - Wiem - szepna Leia. - Aha. - Han postanowi nie zadawa adnych pyta. Jeszcze raz cisna go za rk. - Wszystko bdzie dobrze, Han. Ty, ja i Luke znowu razem - tak jak dawniej. - Jasne - odpar. Bd siedzie caymi dniami wrd maych, futrzastych istot, sucha monotonnego gosu tumaczcego wszystko Threepia i zgbia psychik jeszcze jednej rasy, prbujc si dowiedzie, co mogoby skoni jej przedstawicieli do przyczenia si do Nowej Republiki. - Jasne - powtrzy z westchnieniem. - Zupenie tak jak dawniej. ROZDZIA 6 Dziwnie wygldajce drzewa wycofay si z rejonu ldowania jak jakie gigantyczne macki. Po serii wstrzsw Solo posadzi Tysicletniego Sokoa na wyboistym gruncie. - No, jestemy na miejscu - rzuci przez rami. - Planeta Bimmisaari. Specjalno: futra i biegajce roliny. - Nic z tych rzeczy - odpara siedzca za nim Leia. Odpia pasy i sprbowaa zastosowa jedn z technik relaksacyjnych rycerzy Jedi, ktrej nauczy j Luke. Negocjacje z ludmi nie stanowiy dla niej problemu - zbyt dobrze ich znaa - ale misje dyplomatyczne do innych ras to byo zupenie co innego. - Poradzisz sobie - odezwa si Luke i delikatnie uj j za rami. Han obrci si w fotelu. - Moglibycie tego nie robi - wtrci. - Czuj si, jakbym sysza co drug kwesti. - Przepraszam - odpar Luke agodnie. Wyswobodzi si z pasw, pochyli si i wyjrza przez przeszklony dzib Sokoa. - Wyglda na to, e nadchodzi komitet powitalny. Id przygotowa Threepia. - Zaraz do ciebie przyjdziemy - zawoaa za nim Leia. - Jeste gotowy, Han? - Mniej wicej - odpar, poprawiajc blaster w kaburze. - Ostatnia szansa, eby zmieni zdanie, Chewie. Leia nadstawia uszu. Chewbacca odpowiedzia krtkim pomrukiem. Mimo e znaa go od tylu lat, wci nie potrafia do koca zrozumie tego, co mwi, cho Han nie mia z tym adnych problemw. Widocznie w gosie Wookiego bya jaka trudno uchwytna skadowa harmoniczna, ktrej ona po prostu nie syszaa. Cho nie wszystkie sowa rozumiaa, to jednak oglne znaczenie jego wypowiedzi byo dla niej cakiem jasne. - Daj spokj, Chewie - nie dawa za wygran Solo. - Traktowano cie z honorami ju wczeniej. Nie pamitasz tej wielkiej pompy w czasie dekoracji w bazie na Yavin? Nie przypominam sobie, eby wtedy mia co przeciwko temu. - Zostaw go, Han - wtrcia Leia po kolejnej odpowiedzi Wookiego. - Jeli chce zosta z Artoo i popracowa przy stabilizatorach, to nie ma sprawy. Bimmsi si nie obra.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Han znowu spojrza przez szyb dziobu na zbliajc si delegacje. - Nie chodzio mi o to, e mog si obrazi - mrukn. - Po prostu wolabym, eby by z nami kto jeszcze. Tak na wszelki wypadek. Leia umiechna si i poklepaa go po ramieniu. - Bimmsi s bardzo przyjacielscy - zapewnia. - Nic nam nie grozi. - Ju to kiedy syszaem - uci Han. Wyj ze schowka przy siedzeniu komunikator. Zacz przypina go do pasa, ale zmieni zdanie i umocowa go przy konierzu. - Wyglda niele - zaartowaa ksiniczka. - A czy swoje szlify generalskie przypniesz do pasa? - Bardzo mieszne - skrzywi si. - Majc komunikator w tym miejscu, mog dyskretnie go wczy i porozumie si z Chewiem, nie zwracajc na siebie uwagi. - Aha. - Leia skina gow. A wic nie byo to takie gupie. - Chyba spdzasz za duo czasu z porucznikiem Page'em i jego komandosami. - Spdzam za duo czasu na posiedzeniach Rady - odpar, podnoszc si z fotela. - Po czterech latach obserwowania zmaga politykw czowiek uczy si, e czasem warto by chytrym. Rusz si, Chewie. Musisz za nami zamkn. Kiedy dotarli do wazu, Luke i Threepio ju na nich czekali. - Gotowi? - spyta Luke. - Gotowi - odpara Leia, biorc gboki oddech. luza otworzya si z sykiem i zeszli po rampie. Na zewntrz oczekiway ich futrzaste, odziane na to istoty. Ceremonia powitalna bya krtka i w wikszej czci niezrozumiaa, cho Threepio stara si na bieco tumaczy sens opartej na piciostopniowej skali dwikowej pieni. Po jej zakoczeniu z grupy wystpio dwch Bimmsw. Jeden kontynuowa piew, a drugi wycign w ich kierunku mae, elektroniczne urzdzenie. - Mwi, e ma zaszczyt powita dostojnego gocia, przedstawicielk Rady Republiki, ksiniczk Lei Organ Solo - odezwa si Threepio - i wyraa nadziej, e jej rozmowy ze Starszymi w Prawie oka si owocne. Prosi take, aby kapitan Solo odnis sw bro na statek. Robot wypowiedzia to tonem tak obojtnym, e dopiero po chwili dotar do nich sens jego sw. - Czy mgby powtrzy ostatnie zdanie? - spytaa Leia. - Kapitan Solo musi zostawi blaster na pokadzie statku. Posiadanie broni jest w miecie zabronione. Nie ma od tego Wyjtkw. - Wspaniale - szepn Han. - Nie uprzedzia mnie. - Bo nic o tym nie wiedziaam - odpara cicho ksiniczka, umiechajc si szeroko do obu Bimmsw. - Chyba nie mamy wyboru. - Dyplomacja! - W ustach Hana zabrzmiao to jak przeklestwo. Odpi pas, owin go starannie wok kabury i umieci bro w luzie. - Szczliwa? - A bywa inaczej? - Leia kiwna na Threepia. - Powiedz im, e moemy i. Gdy robot przetumaczy, dwaj Bimmsi rozstpili si i gestykulujc wskazali kierunek, z ktrego przybyli. Gdy odeszli ju ze dwadziecia metrw od Sokoa a z tyu doszed ich odgos zamykanej przez Chewbacc luzy, ksiniczce nagle co si przypomniao. - Luke? - szepna. - Tak, wiem. Moe myl, e to nieodczna cz stroju Jedi.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Albo ich detektory broni nie reaguj na miecze wietlne - wtrci idcy obok Leii Han. - Tak czy owak, skoro o tym nie wiedz, to nie bdzie im to przeszkadza. - Mam nadziej - powiedziaa ksiniczka. Instynkt dyplomatyczny podpowiada jej, aby za wszelk cen unika kopotw, ale stumia w sobie niepokj. W kocu, skoro sami Bimmsi nie protestowali... - Spjrzcie! Co za tum! W miejscu, gdzie koczyy si drzewa, wzdu cieki stay setki Bimmsw. Wszyscy byli tak samo ubrani i tworzyli gsty, ty szpaler. Czonkowie komitetu powitalnego bez wahania ruszyli gsiego przez rodek tumu. Leia zebraa si w sobie i podya za nimi. Czua si troch dziwnie, ale nie byo tak le, jak si obawiaa. Kiedy przechodzia, Bimmsi wycigali rce, delikatnie muskajc jej gow, plecy, ramiona. Wszystko odbywao si w zupenej ciszy. Panowa spokj i porzdek. Wygldao to na jaki cywilizowany rytua. Ucieszya si, e Chewbacca postanowi zosta na statku. Nienawidzi, kiedy dotykali go obcy, i do gwatownie to okazywa. Gdy wreszcie przecisnli si przez tum, idcy przed Lei Bimms co do niej zapiewa. - Mwi, e przed nami wida Wie Praw - przetumaczy Threepio. - To miejsce, gdzie obraduje ich rada planetarna. Ksiniczka spojrzaa ponad gowami Bimmsw i ujrzaa budowl, o ktrej mwi. Obok niej... - Threepio, spytaj go, co znajduje si obok wiey - polecia. - Chodzi mi o t trzykondygnacyjn rotund pozbawion cian i wikszej czci dachu. Android co zapiewa i za chwil otrzyma odpowied. - To najwikszy targ w miecie - przetumaczy robot. - Nasz rozmwca mwi, e Bimmsi lubi wiee powietrze. - Pewnie w czasie niepogody zasuwaj dach - wtrci Han. - Widziaem ju na paru planetach tego typu konstrukcje. - Mwi, e moe przed odlotem oprowadz was po tej budowli - doda Threepio. - wietny pomys - rzuci Han.- Pokupujemy sobie pamitki. - Cicho! Bo inaczej zaczekasz z Chewiem na Sokole - ostrzega go Leia. Bimmisaryjska Wiea Praw nie bya zbyt okazaa, szczeglnie w porwnaniu z podobnymi budowlami na innych planetach. Wznosia si zaledwie par piter ponad ssiadujcy z ni targ. Kiedy weszli do rodka, zaprowadzono ich do duej sali na parterze. Jej ciany zdobiy ogromne gobeliny. Czekaa tam ju na nich grupa Bimmsw. Trzech z nich wstao i piewem powitao wchodzc Lei. - Przyczaj si do sw powitania, wypowiedzianych pod pani adresem po naszym wyldowaniu, Wasza wysoko - przetumaczy Threepio. - Bardzo przepraszaj, ale niestety rozmowy nie mog si jeszcze rozpocz. Wyglda na to, e ich gwny negocjator nagle poczu si sabo. - Och. - Leia bya lekko zaskoczona. - Przeka im od nas wyrazy wspczucia i spytaj, czy moemy w czym pomc. - Bardzo dzikuj, ale zapewniaj, e to nie bdzie konieczne - rzek Threepio po kolejnej wymianie pieww. - Nie ma zagroenia dla ycia; to jedynie lekka niedyspozycja. - Robot zwleka przez chwil, po czym doda ostronie: - Chyba nie powinna pani

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

dalej o to pyta, Wasza wysoko. Ta dolegliwo to sprawa natury do osobistej. - Rozumiem - odpara ksiniczka z powag. Z trudem powstrzymaa si od miechu, syszc konfidencjonalny ton Threepia. - W takim razie, moe wrcimy na Sokoa i zaczekamy, a ich przedstawiciel poczuje si lepiej. Gdy robot przetumaczy jej sowa, jeden z Bimmsw, ktrzy ich tam przyprowadzili, wystpi na rodek i zapiewa co w odpowiedzi. - Proponuje inne rozwizanie: w czasie oczekiwania na negocjatora z przyjemnoci oprowadzi Wasz wysoko po targowisku. Leia spojrzaa na Hana i Luke'a. - S sprzeciwy? - spytaa. Bimms zapiewa co jeszcze. - Mwi rwnie, e pana Luke'a i kapitana Solo mog zainteresowa grne pomieszczenia wiey - wyjani android. - Podobno s tam zabytki z czasw wietnoci Starej Republiki. W ksiniczce obudzia si czujno. Czyby Bimmsi prbowali ich rozdzieli? - Moe Han i Luke te zechc obejrze targ - powiedziaa ostronie. Nastpia jeszcze jedna wymiana arii. - Twierdzi, e to dla nich nic ciekawego - rzek Threepio. - Szczerze mwic, jeli ten bazar niczym nie rni si od tych, jakie ogldaem, to... - Bardzo lubi bazary - przerwa gwatownie Han. W jego gosie zabrzmia niepokj. - Po prostuje uwielbiam. Leia spojrzaa pytajco na brata. - Co o tym mylisz? Luke wpatrywa si uwanie w Bimmsw. Wiedziaa, e korzystajc ze swych zdolnoci, stara si przenikn ich zamiary. - Nie sdz, eby stanowili dla nas zagroenie - powiedzia powoli. - Nie wyczuwam w nich faszu. W kadym razie niczego, co wychodzioby poza zwyk polityk. Leia skina gow. To stwierdzenie troch j uspokoio. Zwyka polityka - tak, pewnie o to chodzio. Bimms szuka okazji, aby na osobnoci przedstawi jej swj punkt widzenia, zanim rozpoczn si oficjalne rozmowy. - W takim razie - rzeka pochylajc si w stron Bimmsa - zgoda. - Targowisko znajduje si w tym miejscu ju od dwustu lat - przetumaczy Threepio. Wraz z Hanem i Lei podali za przewodnikiem po agodnie wznoszcej si rampie, czcej drug i trzeci kondygnacj budowli. - Cho oczywicie w cigu tego czasu byo przebudowywane. Wie Praw wzniesiono tu obok, poniewa ju wtedy krzyoway si tu wane szlaki handlowe. - I chyba niewiele si zmienio, co? - zauway Solo. Obj Lei, bo o mao nie przewrcia ich jaka rozpychajca si okciami grupa kupujcych. Oglda w swoim yciu wiele bazarw, ale rzadko ktry by tak zatoczony. W kbicym si tumie widzia licznych przybyszw z innych planet. W morzu ubranych na to Bimmsw (Czy oni nigdy nie nosz innych kolorw? - pomyla) zauway dwch Baradasw, jednego Ishi Tiba, grup Yuzzumw oraz istot, ktra przypominaa wygldem Paonnida. - Teraz ju wiesz, dlaczego tak nam zaley, eby przyczyli si do Nowej Republiki - szepna Leia. - Chyba tak - przyzna Han. Podszed do jednego ze straganw i zacz oglda rozoone tam wyroby metalowe. Waciciel zapiewa co, wymachujc mu przed

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

nosem kompletem noy do misa. - Nie, dzikuj - odpar Solo i szybko si wycofa. Bimms nie da jednak za wygran. Wci celowa w niego noem, a jego zachowanie stawao si coraz bardziej natarczywe... - Threepio, popro naszego przewodnika, aby wyjani temu facetowi, e nie jestemy zainteresowani jego towarem - zwrci si do robota Han. Odpowiedziaa mu cisza. - Threepio? - powtrzy ostrzej, szukajc wzrokiem robota. Android wpatrywa si w tum. - Hej, zota tyczko - zawoa Solo. - Mwi do ciebie. Threepio odwrci si gwatownie. - Najmocniej pana przepraszam, kapitanie Solo, ale nasz przewodnik gdzie znikn. - Jak to znikn? - zdziwi si Han, rozgldajc si wok. Pamita, e towarzyszcy im Bimms nosi na plecach charakterystyczne byszczce szpile; teraz Solo nie mg ich nigdzie dostrzec. - Nie mg tak po prostu znikn. Leia chwycia ma za rk. - Mam ze przeczucia - powiedziaa przez zacinite zby. - Lepiej wracajmy do wiey. - Tak - zgodzi si Han.- Idziemy, Threepio. Tylko si nie zgub po drodze. - Nie puszczajc rki Leii, odwrci si... i zamar z przeraenia. O par metrw od nich stao trzech obcych, odcinajcych si wyranie od kipicego, tego tumu. Niewysocy, ledwie przewyszajcy wzrostem Bimmsw, mieli stalowoszar skr, due, ciemne oczy i wydatne szczki. Trzymali w doniach miotacze stokli. - Mamy kopoty - mrukn Han do Leii. Powoli rozejrza si dookoa, z nadziej, e obcych jest tylko trzech. Dostzeg jednak kolejnych omiu - a mogo ich by jeszcze wicej. Byli rozrzuceni po okrgu o rednicy mniej wicej dziesiciu metrw. Dokadnie w rodku tego okrgu znajdowali si Han, Leia i Threepio. - Han! - ksiniczka dostrzega napastnikw. - Widz ich - westchn. - Wpadlimy w tarapaty, kochanie. Ktem oka zobaczy, e ona te si rozglda. - Kim oni s? - spytaa szeptem. - Nie wiem, nigdy nie widziaem podobnych istot. Ale z ca pewnoci nie artuj. Te przedmioty, ktre trzymaj w doniach, to miotacze - nazywaj si stokli. Wyrzucaj rozpylon ciecz na odlego dwustu metrw i bez trudu mona nimi oguszy sporego gundarka. - Nagle Han uwiadomi sobie, e oboje z Lei cofaj si instynktownie, prbujc powikszy dystans dzielcy ich od najbliej stojcych napastnikw. Obejrza si przez rami. - Spychaj nas w kierunku rampy - ostrzeg. - Pewnie chc nas schwyta, nie robic zamieszania. - Jestemy zgubieni - jkn Threepio. - Co teraz zrobimy? - Leia mocniej cisna Hana za rk. - Ciekawe, na ile uwanie nas obserwuj. - Nie spuszczajc oka z obcych, Solo sign od niechcenia po przypity do konierza komunikator. Najbliszy napastnik unis ostrzegawczo miotacz. Han zamar w bezruchu, a potem powoli opuci rk.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- No to si przekonalimy - mrukn. - Myl, e najwyszy czas skoczy t zabaw. Porozum si z Luke'em. - On nie moe nam pomc. Han przyjrza si onie. Miaa cignit twarz i szkliste spojrzenie. - Dlaczego? - spyta czujc, e odek podchodzi mu do garda. - On te ma kopoty - odpara ledwo dosyszalnym szeptem.

ROZDZIA 7 Nie byo to konkretne sowo - raczej odczucie, a mimo to rozlego si w mzgu Luke'a tak, jakby kto krzykn mu je do ucha: Pomocy! Momentalnie zapomnia o starym gobelinie, ktry wanie oglda. Gwatownie odwrci si do tyu, mobilizujc wszystkie zmysy do walki. Dua, pooona na ostatnim pitrze wiey sala, w ktrej si znajdowa, wygldaa dokadnie tak, jak przed chwil. Bya niemal pusta, nie liczc paru Bimmsw krccych si midzy ogromnymi ciennymi gobelinami i muzealnymi gablotami. Nie wyczuwa adnego bezporedniego niebezpieczestwa. Co si dzieje? - zapyta w mylach siostr, kierujc si w stron ssiedniego pomieszczenia, z ktrego wychodzio si na schody. Mign mu obraz widziany oczami Leii. Dostrzeg sylwetki obcych i wyranie odczu narastajce zagroenie. Trzymaj si - przekaza siostrze. - Zaraz tam bd. Zacz biec. Mijajc drzwi, przytrzyma si framugi i... zatrzyma si raptownie. Pomidzy nim a schodami stao siedem milczcych, szarych istot. Rozstawiy si w lunym pokrgu. Luke zamar w bezruchu. Jego rka wci spoczywaa na framudze, o p dugoci galaktyki od przypitego do pasa miecza wietlnego. Nie wiedzia, do czego su przedmioty, ktre wycelowali w niego napastnicy, ale nie mia ochoty przekona si o tym na wasnej skrze. - Czego chcecie? - zawoa. Stojcy porodku - Luke domyli si, e to dowdca - machn broni w jego kierunku. Skywalker obejrza si przez ramie. Za nim znajdowaa si sala, z ktrej przed chwil wybieg. - Mam tam wej? - spyta. Dowdca powtrzy gest... ale tym razem Luke dostrzeg co jeszcze. Napastnik popeni pewien drobny, niemal niezauwaalny bd taktyczny. - Dobra - rzuci uspokajajco Skywalker. - W porzdku. - Zacz si cofa, nie spuszczajc przy tym wzroku z obcych. Przezornie trzyma rce z dala od miecza wietlnego. Napastnicy spychali go w kierunku przejcia do ssiedniej sali. Nie mia okazji jej obejrze, bo wczeniej dotara do niego wiadomo od Leii. - Jeli powiecie, o co wam chodzi, to sdz, e zdoamy si porozumie zaproponowa. Usysza cichy odgos krokw, co upewnio go, e w pomieszczeniu wci znajduj si Bimmsi. Zapewne dlatego obcy jeszcze go nie zaatakowali. - A przynajmniej moemy o tym porozmawia. Bardzo nie chciabym, eby przytrafio si wam co zego.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Kciuk dowdcy drgn odruchowo. Lekko, ale wystarczajco wyranie, by Luke to zauway. A wic spust naciska si kciukiem - pomyla. - Jeli czego ode mnie chcecie, to chtnie o tym z wami porozmawiam - cign. - Nie ma potrzeby wciga w to moich przyjaci. By ju prawie w ssiedniej sali. Zostao mu do przejcia zaledwie kilka krokw. Jeeli jeszcze przez chwil nie zaczn strzela... W kocu znalaz si w sklepionym piknym ukiem przejciu. - A teraz dokd? - spyta, starajc si rozluni minie. Wanie na ten moment czeka. Dowdca ponownie skin broni - w trakcie wykony - wania tego gestu na uamek sekundy wycelowa j w kierunku swoich dwch towarzyszy. Uywajc Mocy, Skywalker nacisn znajdujcy si pod kciukiem obcego spust. Z gonym sykiem bro oya w rkach waciciela, wyrzucajc z siebie strumie czego, co przypominao py wodny. Luke nie czeka na efekty dziaania substancji. Dziki zamieszaniu zyska moe p sekundy i nie mg sobie pozwoli na to, aby cokolwiek z tego czasu zmarnowa. Skoczy do tyu i nieco w bok, szukajc osony za cian ssiedniego pomieszczenia. Ju mia skry si za zaomem, kiedy cisz rozdara seria przecigych gwizdw. Wyprostowa si i odwrci. Framug pokryway smugi dziwnego, pprzeroczystego materiau. Ledwie zdy si schowa, gdy rozleg si kolejny strza. Zataczajc w powietrzu uk, delikatna mgieka zamienia si w strumie cieczy, by w chwil potem zastygn w postaci dugiej wici. Luke zdy ju wycign miecz wietlny i teraz zapali go z sykiem, przypominajcym odgos wydawany przez bro obcych. Wiedzia, e napastnicy pojawi si za par sekund - wszelka gra ju si skoczya - a kiedy nadejd... Zacisn zby. Przypomnia sobie walk z Bob Fettem. Zdoa si wtedy wyswobodzi, odbijajc strza z blastera, ktry przeci krpujc go lin. Ale tu nie byo blasterw, wic ta sztuczka nie wchodzia w gr. Nie mia pojcia, na ile skuteczny okazaby si miecz wietlny w walce z miotaczami uywanymi przez obcych. Walka przypominaaby przecinanie liny, ktra nieustannie si odnawia - a waciwie siedmiu takich lin. Usysza kroki napastnikw. Biegli w kierunku przejcia, cay czas strzelajc. Stosowali klasyczn w tych okolicznociach taktyk. Chcieli utrzyma go na odpowiedni dystans, aby nie mg ich zaskoczy, kiedy wtargn do sali. Precyzja ich dziaa wskazywaa na to, e nie ma do czynienia z amatorami. Unis miecz wietlny i obrzuci szybkim spojrzeniem pomieszczenie. Sala przypominaa wszystkie pozostae, ktre widzia na tym pitrze: ozdabiay j stare gobeliny i rne zabytki muzealne. Nic nie mogo mu zapewni odpowiedniej osony. Odruchowo przesun wzrokiem po cianach, szukajc wyjcia, ktre powinno si tu gdzie znajdowa, cho wiedzia, e i tak nie ma to wikszego znaczenia. Wyjcie - nawet jeli rzeczywicie istniao - byo z pewnoci za daleko, aby zdoa do niego dobiec. Syczenie miotaczy ustao. Ledwie zdy si odwrci, gdy do sali wpadli jego przeladowcy. Skierowali miotacze w jego stron... Potg Mocy Skywalker zerwa ze ciany jeden z gobelinw i zwali go na obcych. Tylko rycerzowi Jedi moga si uda taka sztuczka - i wedug wszelkich prawide

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

powinna bya wywoa spodziewany efekt. Kiedy spuszcza gobelin, wszyscy napastnicy znajdowali si ju w sali i wszyscy stali dokadnie pod nim. Jednak nim tkanina opada na podog, caa sidemka obcych zdoaa w jaki przedziwny sposb uskoczy jej z drogi. Zza powstaej z gobelinu barykady rozlego si syczenie miotaczy. Luke rzuci si odruchowo do tyu, ale po chwili zda sobie spraw, e strzay nie padaj w jego kierunku. Strumienie zastygajcej cieczy krzyoway si na cianach, tworzc dziwaczn pajczyn. Z pocztku uzna, e widocznie bro wypalia sama, kiedy obcy w popochu usiowali uciec przed opadajc puapk, w uamek sekundy pniej zrozumia prawd: napastnicy z rozmysem strzelali po cianach, starajc si przytwierdzi do nich pozostae gobeliny i uniemoliwi mu w ten sposb ponowienie sztuczki. Szarpn za spitrzon na pododze tkanin, chcc przetoczy j na przeladowcw, ale spni si take i ona bya ju unieruchomiona. Strzelanina ustaa. Zza zwaw gobelinu wyjrzaa ostronie szara gowa... Luke ze smutkiem uwiadomi sobie, e wyczerpa ju moliwoci wyboru. Pozostawa tylko jeden sposb, by ocali Hana i Lei. Skywalker zablokowa miecz wietlny w pozycji wczonej, po czym rozluni napite zmysy. Korzystajc ze zdolnoci Jedi, dosign myl swoich siedmiu przeladowcw, budujc w umyle ich obraz. Obserwujcy Luke'a napastnik wycelowa w niego miotacz... Skywalker zamachn si i z caej siy cisn mieczem wietlnym. Obracajc si w powietrzu, bro pomkna w kierunku gobelinu niczym jaki dziki i rozjuszony drapienik. Obcy zauway j i odruchowo schowa si z powrotem za barykad. Zgin w chwil potem, gdy miecz wietlny przebi zwoje tkaniny i rozci go na p. Pozostali napastnicy musieli zda sobie spraw, e oni te s ju prawie martwi ale mimo to nie zrezygnowali. Z dzikim wyciem rzucili si do ataku. Wyskoczyli po dwch z kadej strony gobelinu, a dwaj pozostali stanli na grze, szykujc si do strzau. Wszyscy zginli. Prowadzony przez Moc, miecz wietlny przelecia zygzakiem, tnc ich po kolei. W sekund byo po wszystkim. Luke odetchn gboko. Udao si - moe nie tak, jak by chcia, ale jednak ich pokona. Teraz mia ju tylko nadziej, e nie jest za pno. Przywoa miecz wietlny i zacz biec, mijajc po drodze skurczone, martwe ciaa. Uywajc Mocy, sign myl poza obrb budynku: Leia?

Ozdobne kolumienki otaczajce prowadzc na d ramp przewityway ju zza najbliszego rzdu stoisk, gdy nagle trzymajca si z tyu Leia szarpna Hana za rami. - Uwolni si - wyjania. - Ju tu biegnie. - wietnie - mrukn Han. - Po prostu wietnie. Miejmy tylko nadziej, e nasi sympatyczni towarzysze nie dowiedz si o tym za wczenie. Ledwie zdy to powiedzie, gdy obcy jak jeden m unieli miotacze stokli i zaczli torowa sobie drog przez kbicy si tum Bimmsw.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Za pno - rzuci. - Ju po nas id. Leia cisna go za rk. - Mam sprbowa pozbawi ich broni? - Jest ich jedenastu. Ze wszystkimi to ci si nie uda. - Solo rozejrza si dookoa, rozpaczliwie szukajc jakiego wyjcia z sytuacji. Jego wzrok spocz na stoisku zastawionym gablotami z biuteri... Istnia jeszcze cie szansy. - Leia, widzisz tamt biuteri? Chwy, ile zdoasz. - Co?! - Ksiniczka rzucia mu wystraszone spojrzenie. - Zrb, co mwi! - sykn, obserwujc zbliajcych si napastnikw. - Zabierz co i rzu do mnie. Ktem oka zauway, e Leia chwycia jedn z mniejszych gablot i cisna w jego kierunku. Zdoa j zapa, ale z gabloty posypay si na ziemi naszyjniki. Jednostajny gwar targowiska rozdar przeraliwy krzyk. Solo odwrci si i ujrza waciciela zrabowanego towaru, ktry oskarycielsko wskazywa go palcem. - Han! - Leia prbowaa przekrzycze powsta wrzaw. - Przygotuj si, uciekamy std! - odkrzykn, ale w tym momencie ty tum zwali go z ng. Rozwcieczeni Bimmsi przygnietli domniemanego zodzieja do ziemi. Ich ciaa utworzyy zapor oddzielajc Hana od miotaczy stokli. Puci biuteri i chwyci za komunikator. - Chewie! - rykn wrd oguszajcego haasu. Luke usysza krzyk dochodzcy z targowiska, mimo e znajdowa si na ostatnim pitrze wiey. Z nagego zamieszania w umyle Leii wywnioskowa, e nie zdoa dotrze do niej na czas. Zatrzyma si gwatownie i sprbowa zebra myli. Po przeciwlegej stronie sali znajdowao si due okno wychodzce na bazar. Kopua budowli bya rozsunita, ale skok z wysokoci piciu piter przekracza moliwoci nawet rycerza Jedi. Odwrci si w stron sali, z ktrej wanie wybieg - jego wzrok pad na porzucony miotacz, ledwie widoczny za zaomem ciany. Od targowiska dzielia go spora odlego, zmniejszajca nadziej na skuteczny strza, ale to bya jedyna szansa. Uy Mocy, by przywoa bro. Biegnc w stron okna, studiowa pospiesznie jej konstrukcj. Mechanizm dziaania miotacza okaza si w miar prosty: regulacja szerokoci i cinienia strumienia cieczy oraz uruchamiany kciukiem spust. Nastawi na minimaln szeroko i maksymalne cinienie. Zapar si o framug, wycelowa we fragment kopuy targowiska i wystrzeli. Bro odskoczya mocniej ni przypuszcza, ale rezultat przekroczy jego najmielsze oczekiwania. Strumie krzepncej cieczy uderzy w dach bazaru i zacz stopniowo formowa may stos. Luke odliczy do piciu, po czym korzystajc z Mocy, zwolni spust, by przytrzyma pocztek wici. Odczeka par sekund, a ciecz stwardniaa, i dotkn jej ostronie palcem. Zaczeka jeszcze troch, aby upewni si, e wi jest solidnie przymocowana do kopuy, po czym wzi gboki oddech, chwyci oburcz powsta lin i skoczy. Uderzy go pd powietrza, rozwiewajcy mu wosy i ubranie. Lecc koysa si na wszystkie strony. W dole widzia ty tum toczcych si na grnym pitrze bazaru Bimmsw i kilkanacie szarych postaci prbujcych utorowa sobie drog do Hana i Leii. Bysno ostre wiato, doskonale widoczne mimo blasku soca, i jeden z Bimmsw pad na ziemi, martwy lub tylko oguszony - Luke nie by w stanie tego oceni. Targowisko zbliao si do niego z oszaamiajc prdkoci... Skuli si, przygotowujc si na ldowanie...

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Nagle, z rykiem silnikw, od ktrego musiay dre szyby w okolicznych domach, nad bazarem pojawi si Tysicletni Sok. Fala uderzeniowa przetoczya ldujcego Skywalkera po ziemi i cisna go na dwch Bimmsw. Podnoszc si zrozumia, e Chewbacca nie mg si pojawi w lepszej chwili. Zaledwie o dziesi metrw od Luke'a, z gowami uniesionymi ku grze, stali dwaj obcy. Wycelowali miotacze w niebo, zamierzajc unieruchomi Sokoa, jak tylko wrci. Skywalker wyszarpn zza pasa miecz wietlny, przeskoczy paru Bimmsw, ktrzy stali mu na drodze, i przeci obu napastnikw, nim zdyli zda sobie spraw z jego obecnoci. Z gry znowu rozlego si wycie silnikw, ale tym razem Chewbacca nie ograniczy si tylko do przelotu Sokoem nad targowiskiem. Wykorzystujc ca moc przednich silnikw manewrowych, osadzi statek w miejscu i zawis w powietrzu tu nad atakowanymi towarzyszami. Wysun spod statku obrotowy blaster i otworzy ogie. Bimmsi nie byli gupi; nie mieli zamiaru bezsensownie umiera. Porzuciwszy wszelk myl o zemcie, zaczli z krzykiem ucieka od Sokoa - w jednej chwili kbicy si tum rozpierzch si na wszystkie strony. Torujc sobie drog wrd tej ciby i starajc si kry za plecami Bimmsw, Skywalker ruszy wzdu okrgu, ktry tworzyli napastnicy. Jego miecz wietlny i blaster Sokoa szybko dokoczyy dziea. - Wygldasz jak kupa zomu. - Luke potrzsn gow. - Przepraszam, panie Luke - gos Threepia z trudem wydobywa si spod grubej warstwy zestalonej cieczy, ktra pokrywaa ca gr jego mechanicznego ciaa. Robot przypomina jaki wymylnie opakowany prezent. - Ma pan przeze mnie same kopoty. - To nieprawda i dobrze o tym wiesz - pocieszy go Skywalker. Przyglda si caej kolekcji rozpuszczalnikw, ktre ustawi przed sob na najwikszym stole na statku. Jak dotd, aden z nich nie zdoa choby odrobin naruszy powoki okrywajcej androida. - Wiele nam pomoge przez te wszystkie lata. Musisz tylko wiedzie, kiedy bra nogi za pas. Stojcy obok Luke'a Artoo zamrucza przecigle. - Nie, kapitan Solo nie kaza mi ucieka - stwierdzi kategorycznie Threepio. Powiedzia jedynie, ebym przygotowa si do ucieczki. Nawet ty powiniene zrozumie, na czym polega rnica. Artoo pisn co w odpowiedzi, ale tym razem android go zignorowa. - No c, moe sprbujemy tego - mrukn Luke, sigajc po kolejny rozpuszczalnik. Szuka wanie czystej szmatki pord stosu ju zabrudzonych, kiedy do kabiny wesza Leia. - Co z nim? - spytaa, spogldajc na Threepia. - Nic mu nie bdzie - zapewni j brat. - Chocia nie wiem, czy uda mi si cokolwiek zdziaa przed powrotem na Coruscant. Han mwi, e miotaczy stokli uywa si na odlegych planetach do polowa na grubego zwierza. Skad mieszanki jest dosy egzotyczny. - Wskaza rzd pustych butelek po rozpuszczalnikach. - Moe Bimmsi co wymyl - powiedziaa ksiniczka biorc do rki jedn z buteleczek. - Zapytamy ich o to, kiedy wrcimy do miasta. - Zamierzasz tam wrci? - Luke spojrza na ni z ukosa. - Musz - Leia nie ukrywaa zniecierpliwienia - przecie wiesz. To misja

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

dyplomatyczna, a nie wycieczka krajoznawcza. Nie bdzie dobrze wygldao, jeli odlecimy zaraz po tym, jak nasz statek ostrzela ich gwne targowisko. - Powinni by szczliwi, e nikt z nich nie zgin - zauway. - A zreszt s w duej mierze odpowiedzialni za to, co si stao. - Nie moesz wini caej spoecznoci za postpowanie paru jednostek przerwaa Leia. Luke ju dawno nie sysza u niej tak ostrego tonu. - Szczeglnie, e to tylko jeden z politykw, wyamawszy si z ogu, podj z decyzj. - Z decyzj?! - nie wytrzyma Skywalker. - Tak to nazwali? - Tak wanie to okrelili - skina gow ksiniczka. - Wyglda na to, e Bimms, ktry zaprowadzi nas na targowisko, by przekupiony. Ale nie mia pojcia, co zamierzaj z nami zrobi. - Rozumiem, e nie mia rwnie pojcia, jak dziaa rodek, ktry poda ich gwnemu negocjatorowi? Leia wzruszya ramionami. - Wci nie ma dostatecznych dowodw na to, e to byo otrucie, cho zwaywszy na okolicznoci, Bimmsi s skonni przyzna, i zachodzi taka ewentualno. - Bardzo wspaniaomylnie z ich strony - skrzywi si Luke. - A co na ten temat myli Han? - On nie ma tu nic do gadania - stwierdzia ksiniczka stanowczo. - To moja misja. - Zgadza si - potwierdzi Han, wchodzc do kabiny. - To twoja misja. Ale mj statek. Leia spojrzaa na niego z niedowierzaniem.

- Chyba tego nie zrobie? - wykrztusia. - I owszem - odpar z cakowitym spokojem. Rozsiad si wygodnie w jednym z foteli. - Jakie dwie minuty temu wykonalimy skok w nadprzestrze. Nastpny przystanek: Coruscant. - Han! - wrzasna. Luke jeszcze nigdy nie widzia siostry tak rozwcieczonej. Powiedziaam Bimmsom, e zaraz wracamy. - A ja powiedziaem im, e bd musieli troch poczeka. Choby tyle, ebymy zdyli cign dla ochrony dywizjon myliwcw, a moe nawet krownik gwiezdny. - A jeeli si obrazili? - przerwaa mu ostro. - Czy zdajesz sobie spraw, ile wysiku woono w przygotowanie tej misji? - Tak, a za dobrze - Solo nagle spowania. - Ale wiem rwnie, co mogoby si zdarzy, gdyby naszych przyjaci z miotaczami stokli byo wicej. Leia przez dusz chwil wpatrywaa si w ma, a Luke poczu, jak jej gniew stopniowo si ulatnia. - Powiniene by przynajmniej zapyta mnie o to - rzeka w kocu. - Masz racj - przyzna Han. - Ale nie chciaem traci ani chwili. Jeli ci zabici mieli kumpli, to ci ostatni zapewne dysponowali statkiem. - Sprbowa si umiechn. Nie byo czasu na komisyjne rozstrzyganie sporu. - Ja - to jeszcze nie komisja - odpara kwano Leia, odwzajemniajc umiech. Burza zostaa zaegnana i napicie mino. Luke przyrzek sobie, e ktrego

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

dnia zapyta jedno z nich, do czego odnosi si ostatni art. - A skoro mowa o tych z miotaczami - wtrci - czy pytalicie moe o nich Bimmsw? - Bimmsi nic na ich temat nie wiedz. - Ksiniczka potrzsna gow. - Ja te nigdy w yciu nie widziaam podobnych istot. - Po powrocie na Coruscant sprawdzimy to w imperialnym archiwum zaproponowa Solo. Dotkn ostronie puchncego policzka. - Musiay si zachowa jakie dane na ich temat. - Chyba e Imperium odkryo t ras gdzie na Nieznanych Terytoriach powiedziaa cicho Leia. - Mylisz, e kryje si za tym Imperium? - Luke spojrza na ni zaskoczony. - A kt by inny? - odpara. - Pozostaje tylko pytanie, dlaczego to zrobili. - C, bez wzgldu na motywy srodze si rozczaruj - przerwa Solo, podnoszc si z fotela. - Wracam do kabiny pilotw. Postaram si, eby nasz kurs by dostatecznie zagmatwany. Lepiej nie ryzykowa. W Luke'u obudziy si dawne wspomnienia. Znw ujrza Hana, ktry, pilotujc Sokoa, pojawi si niespodziewanie w samym rodku bitwy toczcej si wok pierwszej Gwiazdy mierci i zestrzeli atakujce go od tyu myliwce Dartha Vadera. - Trudno uwierzy, e kapitan Solo nie ma ochoty ryzykowa - zauway. Han oskarycielsko wycelowa w niego palec. - Nie bd taki chojrak. Pamitaj, e ci, ktrych chroni, to ty, twoja siostra, a take siostrzenica i siostrzeniec. Pojmujesz rnic? - Punkt dla ciebie - umiechn si Jedi i zasalutowa mieczem wietlnym. - A wanie - stwierdzi Han. - Czy nie pora, eby Leia te miaa miecz wietlny? - Mog go dla niej zrobi, kiedy tylko zechce. - Luke wzruszy ramionami. Spojrza pytajco na siostr: - Co ty na to, Leia? Ksiniczka przez chwil zwlekaa z odpowiedzi. - Sama nie wiem - powiedziaa w kocu. - Nigdy nie miaam talentu do tego typu rzeczy. - Spojrzaa na ma. - Ale sdz, e powinnam sprbowa. - Ja te tak myl - zgodzi si Luke. - Twoje zdolnoci mog dotyczy zupenie innych dziedzin, ale mimo to powinna pozna podstawy walki. Z tego co wiem, w czasach Starej Republiki niemal wszyscy rycerze Jedi nosili przy sobie miecze wietlne, nawet jeli byli uzdrowicielami albo nauczycielami. - Zgoda - skina gow ksiniczka. - Wezm si do wicze, jak tylko bd miaa troch wicej czasu. - Nie. Zaczniesz od zaraz - Han nie zamierza ustpi. - Mwi powanie, Leia. Te twoje wspaniae talenty dyplomatyczne zdadz si psu na bud, jeli Imperium zamknie cie w jakiej ciemnej celi. Ksiniczka z ociganiem jeszcze raz skina potakujco gow. - Chyba masz racj. Zaraz po powrocie powiem Mon Mothmie, e musi troch ograniczy moje obowizki. - Umiechna si do Luke'a. - Wakacje si skoczyy, panie nauczycielu. - Tak, chyba tak. - Skywalker poczu nagy ucisk w gardle, ale prbowa to ukry. Leia wyczua jednak niepokj brata, cho mylnie ocenia jego przyczyn. - Daj spokj - zgania go. - Nie jestem znowu takim kiepskim uczniem. A poza tym moesz to potraktowa jako dobr praktyk. W kocu i tak pewnego dnia bdziesz musia nauczy tego wszystkiego bliniaki.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak, wiem - odpar cicho. - A wic wszystko postanowione - wtrci Han. - Id na gr. Zobaczymy si pniej. - Na razie - odpara ksiniczka. - A teraz... - obrzucia krytycznym spojrzeniem Threepia - zobaczymy, co si da zrobi z tym gupkiem. Luke wycign si w fotelu, obserwujc jak jego siostra walczy z zaschnit powok. Znw odezwa si w nim dawny niepokj. Wziem to na siebie - powiedzia kiedy Ben Kenobi, majc na myli Dartha Vadera. - Mylaem, e potrafi wyszkoli go na rycerza Jedi rwnie dobrze jak Yoda. Myliem si. Te sowa odbijay si w umyle Luke'a nie milkncym echem przez ca drog na Coruscant.

ROZDZIA 8 Przez dusz chwil wielki admira Thrawn siedzia bez sowa w swoim fotelu, otoczony hologramami dzie sztuki. Pellaeon czeka w penym napicia milczeniu, obserwujc nieprzeniknion twarz admiraa i jego czerwone, byszczce oczy. Stara si nie myle o tym, jaki los spotyka zazwyczaj posacw, przynoszcych ze wieci lordowi Vaderowi. - A zatem zginli wszyscy z wyjtkiem koordynatora? - spyta wreszcie Thrawn. - Tak, panie admirale - potwierdzi Pellaeon. Spojrza w drugi koniec kabiny, gdzie C'baoth oglda jedn ze ciennych ekspozycji, i zniy gos. - Wci nie jestemy pewni, co zawiodo. - Niech koordynator zoy szczegowy raport w centrali - poleci Thrawn. - A jakie wieci z Waylandu? Pellaeon sdzi, e rozmawiaj na tyle cicho, i C'baoth ich nie syszy. Myli si jednak. - I co teraz? - odezwa si starzec, odwracajc si od gabloty i podchodzc do fotela admiraa. - Pascy Noghri zawiedli - to bardzo przykre. Ma pan wprawdzie na gowie waniejsze sprawy, ale musz przypomnie, e obieca mi pan Jedi, admirale. Thrawn rzuci mu chodne spojrzenie. - Przyrzekem ci Jedi - przyzna - i dostarcz ci ich. - Odwrci si do starca plecami. - Jakie wieci z Waylandu? - powtrzy pytanie. Kapitan przekn nerwowo lin, starajc si pamita o tym, e w obecnoci tylu zgromadzonych w kabinie dowodzenia isalamirw C'baoth jest pozbawiony swej mocy. Przynajmniej w tej chwili. - Zesp technikw zakoczy wstpn analiz, panie admirale. Wynika z niej, e plany generatora pola maskujcego s kompletne, ale skonstruowanie go troch potrwa i pocignie za sob bardzo wysokie koszty, szczeglnie tego przeznaczonego dla tak duego statku jak Chimera. - Na szczcie bd mogli zacz od czego znacznie mniejszego - stwierdzi Thrawn, wrczajc Pellaeonowi elektroniczn kart danych. - Oto czego bdziemy potrzebowa do ataku na Sluis Van. - Na te stocznie? - zdziwi si kapitan, biorc do rki kart danych. Do tej pory admira trzyma w absolutnej tajemnicy zarwno cel jak i strategi planowanego ataku.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak. Aha, bdziemy te potrzebowali pewnych specjalnych maszyn wydobywczych - o ile si nie myl, ich potoczna nazwa to wgbiarki. Niech wywiad rozpocznie poszukiwania. Musimy ich mie co najmniej czterdzieci. - Tak jest - Pellaeon zanotowa sobie t informacj. - Jeszcze jedno, panie admirale. - Zerkn na C'baotha. - Technicy poinformowali take, e niemal osiemdziesit procent potrzebnych nam cylindrw spaarti albo ju dziaa, albo da si atwo uruchomi. - Cylindry spaarti? - zdziwi si mistrz Ciemnych Jedi. - A c to takiego? - To jest to niewielkie urzdzenie, ktre spodziewaem si znale w skarbcu wyjani Thrawn. Rzuci Pellaeonowi porozumiewawcze spojrzenie, ale nie byo to potrzebne; kapitan sam doszed do wniosku, e rozmowa na temat cylindrw spaarti w obecnoci C'baotha nie jest rzecz zbyt rozsdn. - A wic osiemdziesit procent. To wspaniale, kapitanie. Wspaniale. - Oczy mu zabysy. - Imperator postpi bardzo rozsdnie, zostawiajc nam taki wspaniay sprzt. Przy jego pomocy zdoamy odbudowa Imperium. A co z siowni i wyposaeniem militarnym gry? - Wikszo urzdze ju dziaa - odpar Pellaeon. - Trzy z czterech reaktorw podczono do sieci. Cz skomplikowanego systemu obronnego ulega zniszczeniu, ale to, co zostao, z powodzeniem wystarczy, eby obroni skarbiec. - Doskonale - Thrawn skin gow. Znowu by chodny i opanowany. - Niech doprowadz te cylindry do penej sprawnoci. Za jakie dwa, trzy dni powinna tam dotrze Strzaa mierci. Przywiezie dodatkow grup specjalistw i dwiecie isalamirw, co umoliwi rozpoczcie prac. A wtedy... - umiechn si leciutko bdziemy gotowi, by na powanie przystpi do dziea. A zaczniemy od stoczni Sluis Van. - Tak jest. - Pellaeon ponownie zerkn na C'baotha. - A co ze Skywalkerem i jego siostr? - Uyjemy teraz Oddziau Czwartego - odpar Thrawn. - Niech pan przekae Noghrim z Oddziau smego, eby odstpili od obecnego zadania i czekali w pogotowiu na dalsze rozkazy. - Chce pan, admirale, ebym to ja przekaza im t wiadomo? - spyta Pellaeon. - Nie kwestionuj oczywicie paskiego rozkazu - doda pospiesznie - ale ostatnio mia pan zwyczaj rozmawia z nimi osobicie. Thrawn unis nieznacznie brwi. - Oddzia smy mnie zawid - powiedzia cicho. - Jeli to pan przekae im wiadomo, bd wiedzieli, jak bardzo jestem niezadowolony. - A jeli Oddzia Czwarty take pana zawiedzie? - wtrci C'baoth. - Przecie pan dobrze wie, e tak si stanie. Czy wtedy te bdzie pan po prostu niezadowolony? A moe w kocu przyzna pan, e paskie maszynki do zabijania nie mog sobie poradzi z Jedi? - Noghri jeszcze nigdy nie spotkali wroga, z ktrym nie zdoaliby sobie poradzi, mistrzu C'baoth - rzuci chodno Thrawn. - Ktremu oddziaowi wreszcie si powiedzie. A do tego czasu... - Wzruszy ramionami. - Utrata jeszcze kilku Noghrich nie nadwery powanie naszych si. Pellaeon drgn i odruchowo obejrza si w kierunku drzwi. Podejrzewa, e Rukh nie potrafiby zachowa spokoju syszc, i jego pobratymcy s tak beztrosko posyani na mier.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Z drugiej strony, panie admirale, ta nieudana prba na pewno wzmoe ich czujno - zauway. - On ma racje - odezwa si mistrz Ciemnych Jedi, wskazujc palcem Pellaeona. - Nie mona dwa razy nabra rycerza Jedi na t sam sztuczk. - Moliwe - odpar Thrawn grzecznie, ale nieustpliwie. - Co w takim razie proponujesz? ebymy zostawili w spokoju Skywalkera i postarali si schwyta jego siostr? - Tak, eby pan postara si schwyta jego siostr - potwierdzi starzec wyniole. Najlepiej bdzie, jeli modym Jedi zajm si osobicie. Admira unis brwi ze zdziwienia. - A jak zamierzasz to zrobi? C'baoth si umiechn. - Obaj jestemy rycerzami Jedi. Przyjdzie do mnie, jeli go wezw. Przez dusz chwil Thrawn przyglda mu si w milczeniu. - Potrzebuj ci tu, przy mojej flocie - odezwa si w kocu. - Przygotowania do ataku na stocznie Rebeliantw na Sluis Van s ju w toku. Cz wstpnych operacji musi by koordynowana przez mistrza Jedi. C'baoth si wyprostowa. - Obiecaem panu pomoc tylko dlatego, e pan przyrzek dostarczy mi Skywalkera. I bd go mia, admirale. Thrawn widrowa starca wzrokiem. - Czy zatem mistrz Jedi cofa dane przez siebie sowo? Wiedziae, e ujcie chopaka moe troch potrwa. - Tym bardziej powinienem sam si tym zaj - odparowa C'baoth. - Dlaczego nie moemy zrobi obydwu rzeczy naraz? - wtrci Pellaeon. Obaj mczyni spojrzeli na niego surowo. - Prosz wyjani, co pan ma na myli, kapitanie - rozkaza Thrawn z ukryt grob w gosie. Pellaeon zacisn zby. Byo ju za pno, aby si wycofa. - Moglibymy rozpuci plotk o twojej obecnoci na jakiej sabo zaludnionej planecie, mistrzu C'baoth - zacz. - Gdzie, gdzie przez wiele lat moge mieszka przez nikogo nie zauwaony. Taka plotka z pewnoci dotaraby do przedstawicieli Nowej Repu... do Rebeliantw - poprawi si, spogldajc na Thrawna. - Zwaszcza gdyby pojawio si w niej imi Jorusa C'baotha. Starzec zamia si szyderczo. - I sdzisz, e z powodu gupiej plotki Skywalker rzuci wszystko i popdzi mnie szuka? - I nie pomog mu adne rodki ostronoci - rzek admira w zamyleniu. W jego sowach nie byo ju groby. - Jeli chce, moe wzi ze sob nawet p rebelianckiej armii. Zadbamy o to, eby w aden sposb nie mg skojarzy ci z nami. Pellaeon skin gow. - A nim znajdziemy odpowiedni planet i rozpucimy plotki, moesz pozosta tutaj i pomc nam w przygotowaniach do ataku na stocznie. Miejmy nadziej, e nasze dziaania zajm Skywalkera na tyle, e nie bdzie mia czasu sprawdzi tych pogosek przed operacj na Sluis Van. - A nawet jeli stanie si inaczej - doda Thrawn - to bdziemy znali jego decyzj dostatecznie wczenie, by przetransportowa ci na miejsce na dugo przed jego

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

przybyciem. - Hm - mrukn C'baoth, gadzc w zamyleniu dug brod. Pellaeon wstrzyma oddech... Po chwili starzec kiwn potakujco gow. - A wic dobrze - powiedzia. - Plan wyglda dosy rozsdnie. A teraz udam si do moich pokojw, admirale Thrawn, i wybior planet, na ktrej mam si pojawi. - Poegna ich icie krlewskim skinieniem gowy i majestatycznym krokiem wyszed z kabiny. - Moje gratulacje, kapitanie - odezwa si admira, mierzc Pellaeona chodnym wzrokiem. - Paski pomys najwyraniej przypad do gustu naszemu mistrzowi. Pellaeon zmusi si do tego, by spojrze przeoonemu prosto w oczy. - Przepraszam, panie admirale, e zabraem gos nie pytany. Thrawn umiechn si nieznacznie. - Zbyt dugo suy pan pod rozkazami lorda Vadera, kapitanie - stwierdzi. - Ja nie mam oporw co do tego, eby robi uytek z dobrych propozycji, nawet jeli nie ja je zgosiem. Moja duma i ambicja na tym nie ucierpi. Chyba, e chodzi o C'baotha... - pomyla Pellaeon. - Tak jest, panie admirale - powiedzia na gos. - Jeli pan pozwoli, zajm si teraz przekazaniem rozkazw Noghrim i na Wayland. - Jak pan sobie yczy, kapitanie. I prosz w dalszym cigu nadzorowa przygotowania do operacji na Sluis Van. - Thrawn wpatrywa si w niego intensywnie. Niech pan zwrci na nie szczegln uwag, kapitanie. Gra Tantiss i Sluis Van to pierwszy krok na drodze do zwycistwa. Pokonamy Rebeliantw - z naszym mistrzem, albo bez niego. W teorii zebrania Rady Wewntrznej miay mie spokojniejszy i mniej oficjalny charakter ni bardziej formalne posiedzenia Rady Tymczasowej. Jednak w praktyce jak Han ju dawno zauway - starcia w onie Rady Wewntrznej byway niekiedy rwnie ostre i zajade jak te w szerszym gronie. - Czy dobrze rozumiem, kapitanie Solo? - upewni si Borsk Fey'lya. Jego ton by jak zwykle sodki i uprzejmy. - Pan sam, bez konsultacji z przedstawicielami wadz podj decyzj o odwoaniu misji na Bimmisaari? - Ju to mwiem - odpar Han. Mia ochot powiedzie Botaczykowi, eby uwaniej sucha tego, co si mwi. - Przedstawiem take powody, dla ktrych tak postpiem. - I ktre moim zdaniem cakowicie usprawiedliwiay tak decyzj - wtrci admira Ackbar chrapliwym gosem, przychodzc Hanowi z pomoc. - W zaistniaej sytuacji podstawowym obowizkiem kapitana Solo byo chroni naszego ambasadora i wrci bezpiecznie do bazy, eby nas ostrzec. - Ostrzec? Przed czym? - rzuci Fey'lya. - Prosz mi wybaczy, admirale, ale nie bardzo rozumiem, jakie waciwie niebezpieczestwo nam zagraa. Kimkolwiek s te istoty o szarej skrze, Senat Imperium najwyraniej uzna je za tak nieznaczce, e nie ma o nich adnych wzmianek w archiwach. Wtpi, by tak trzeciorzdna rasa bya w stanie powanie nam zagrozi. - Nie wiemy, czy wanie z tego powodu nie ma adnych danych na ich temat zauwaya Leia. - Mogo to by zwyke przeoczenie albo te cz informacji po prostu ulega zniszczeniu. - Albo celowo je wykasowano - doda Luke. Futro Fey'lyi zafalowao na znak

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niedowierzania. - A dlaczeg to - spyta z przesadn uprzejmoci Botaczyk - Senat Imperium miaby si zajmowa usuwaniem wszystkich danych na temat jakiej rasy? - Nie powiedziaem, e zrobiono to na polecenie Senatu - odpar Luke. - Moe ci obcy sami zniszczyli dotyczce ich informacje. - To mocno nacigana hipoteza - prychn pogardliwie Fey'lya. - A nawet gdyby to byo moliwe, to po co ktokolwiek miaby co takiego robi? - Moe ksiniczka Leia Organa Solo odpowie nam na to pytanie - przerwaa spokojnie Mon Mothma, zerkajc na Lei.- Miaa wicej ode mnie do czynienia zgromadzeniem informacji przez Senat Imperium. Czy taki zabieg byby moliwy? - Nie wiem - ksiniczka potrzsna gow - nigdy nie zagbiaam si a tak dokadnie w kwesti dostpu do archiww Senatu. Jednak zdrowy rozsdek podpowiada, e nie da si stworzy takiego systemu zabezpieczajcego, ktrego nie zdoaby zama kto wystarczajco zdeterminowany. - To w dalszym cigu nie wyjania, dlaczego tym obcym tak bardzo miaoby na tym zalee - wtrci Fey'lya. - By moe dostrzegali zbliajcy si kres Starej Republiki - podsuna Leia z lekk irytacj w gosie - i postanowili usun wszystkie dane na swj temat, liczc, e powstajce Imperium nie zwrci na nich uwagi. Han musia przyzna, e Fey'lya ma znakomity refleks. - W takim razie - Botaczyk zmieni front - moe do ostatniego ataku take popchna ich obawa przed tym, e zostan odkryci. - Spojrza na Ackbara. - Tak czy inaczej nie widz powodu, by podejmowa w zwizku z tym incydentem operacj wojskow na du skal. Uywanie naszych znakomitych si zbrojnych w roli dyplomatycznej eskorty uwacza ich odwadze i duchowi bojowemu. - Moe pan sobie darowa te oracje - rzuci ostro Ackbar. - Nie ma tu adnych przedstawicieli naszych znakomitych si zbrojnych, na ktrych mogoby to zrobi wraenie. - Mwi tylko to, co czuj, admirale - odpar Fey'lya uraonym tonem, ktry opanowa do perfekcji. Ackbar wbi w niego wzrok... - Moe wrcimy do waciwego tematu rozmowy - wtrcia szybko Leia. - Sdz, i nie umkno niczyjej uwadze, e - niewane, jaka bya ich motywacja - gdy dotarlimy na Bimmisaari, ci obcy czekali na nas gotowi do ataku. - Bez wtpienia trzeba wzmocni rodki bezpieczestwa w czasie podobnych misji - stwierdzi admira. - I dotyczy to obu stron: w kocu napastnicy przekupili przecie miejscowego polityka. - A to pocignie za sob o wiele wicej czasu i wysiku - mrukn Fey'lya pod nosem. Jego futro znw zafalowao. - Nie ma innego wyjcia - powiedziaa twardo Mon Mothma. - Jeli nie zapewnimy bezpieczestwa naszym negocjatorom, to Nowa Republika popadnie w stagnacj i zacznie chyli si ku upadkowi. A zatem - zerkna na Ackbara - wydzieli pan specjalny oddzia, aby towarzyszy ksiniczce Leii Organie Solo w jej powtrnej wyprawie na Bimmisaari. Wszystko ma by gotowe na jutro. Jutro?!- Han rzuci Leii piorunujce spojrzenie, ale jego ona bya rwnie zdumiona. - Przepraszam - powiedzia, unoszc rk. - Jutro? Mon Mothma spojrzaa na

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niego ze zdziwieniem. - Tak, jutro. Bimmsi wci na nas czekaj, kapitanie. - Wiem, ale... - Han prbuje tylko powiedzie - wtrcia Leia - e na tym spotkaniu zamierzaam poprosi o krtki urlop i zwolnienie mnie na pewien czas z moich dyplomatycznych obowizkw. - Obawiam si, e to niemoliwe - odpara Mon Mothma, marszczc brwi. - Mamy zbyt duo pracy. - Nie chodzi o adne wakacje - przerwa Solo, starajc si nie zapomina o dobrych manierach. - Leia potrzebuje czasu, by skoncentrowa si na wiczeniu swych umiejtnoci rycerza Jedi. Mon Mothma wyda wargi, zerkajc kolejno na Ackbara i Fey'ly. - Przykro mi - rzeka, potrzsajc przeczco gow. - Chyba najlepiej ze wszystkich zdaj sobie spraw, jak bardzo potrzebni s nam nowi Jedi, ale w obecnej chwili mamy zbyt wiele naglcych spraw. - Jeszcze raz spojrzaa na Fey'ly. Prawie tak, jakby prosia go o pozwolenie - pomyla Han gorzko.- Za rok... a moe troch wczeniej - dodaa, zerkajc na brzuch Leii - bdziemy mieli wystarczajco duo dowiadczonych dyplomatw, by moga powici wikszo czasu swemu szkoleniu. Ale obawiam si, e na razie jeste nam potrzebna tutaj. Na dusz chwil w sali zapada niezrczna cisza. Pierwszy odezwa si Ackbar. - Prosz mi wybaczy, ale pjd dopilnowa przygotowania eskorty. - Naturalnie - skina gow Mon Mothma. - Jeli nie ma ju wicej spraw, to koczymy posiedzenie. Han zacisn zby i zacz skada swoje rzeczy. - Dobrze si czujesz? - spytaa Leia, stajc za jego plecami. - Kiedy walczylimy przeciwko Imperium, wszystko byo duo prostsze - mrukn. Spojrza na siedzcego po drugiej stronie stou Fey'ly. - Wtedy przynajmniej wiedzielimy, kto jest naszym wrogiem. Ksiniczka uja go za rami. - Chod - powiedziaa. - Zobaczymy, czy oczycili ju Threepia.

ROZDZIA 9 Oficer taktyczny podszed do stanowiska dowodzenia na mostku Chimery i stukn przepisowo obcasami. - Panie admirale, wszystkie jednostki melduj swoj gotowo - poinformowa. - Doskonale - gos Thrawna by cakowicie opanowany. - Przygotowa si do skoku w nadprzestrze. Pellaeon rzuci na admiraa krtkie spojrzenie, po czym ponownie skoncentrowa si na odczytach przyrzdw, informujcych o stanie technicznym i sytuacji taktycznej statku. Na zewntrz panowaa nieprzenikniona ciemno, ktra jakby pochona reszt pozostajcego pod jego dowdztwem, zoonego z piciu statkw zespou. Oddalone o trzy tysiczne roku wietlnego soce planety Bpfassh wygldao jak ebek od szpilki i nie rnio si niczym od innych otaczajcych je gwiazd. Wyznaczanie punktu zbornego tu obok atakowanej planety sprzeciwiao si wszelkim klasycznym reguom sztuki

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wojennej - statki mogy si atwo pogubi w drodze na spotkanie, a w dodatku przy tak krtkim dystansie skok w nadprzestrze wymaga nie lada precyzji. Pellaeon i Thrawn odbyli nawet dug i do burzliw rozmow, gdy admira po raz pierwszy postanowi przeprowadzi atak w ten wanie sposb. Teraz, po roku praktyki, wykonywali ten manewr niemal rutynowo. A moe - pomyla Pellaeon - zaoga Chimery nie jest jednak tak niedowiadczona, jak by mona wnosi z ignorancji jej czonkw w kwestii regulaminu wojskowego. - Kapitanie? Czy okrt admiralski jest gotw? Pellaeon wrci mylami do biecych spraw. Wszystkie systemy obronne statku wykazyway pen gotowo, myliwce wraz z zaogami stay w hangarach startowych. - Chimera oczekuje na paskie rozkazy, admirale - oznajmi. Formalne pytanie i rwnie formalna odpowied stanowiy pospne wspomnienie dni, kiedy to cise przestrzeganie regulaminu byo na porzdku dziennym w caej galaktyce. - Doskonale - powtrzy Thrawn. Obrci si na krzele, by spojrze na siedzcego nieco z tyu czowieka. - Mistrzu C'baoth - skin gow w jego kierunku - czy dwie pozostae grupy operacyjne te s gotowe? - Tak - odpar ponuro C'baoth. - Czekaj na mj rozkaz. Pellaeon zerkn nerwowo na Thrawna. Ale admira najwyraniej postanowi pozostawi t uwag bez komentarza. - A zatem wydaj im ten rozkaz - poleci starcowi, gadzc doni isalamira rozcignitego na przymocowanej do fotela konstrukcji. - Kapitanie, niech pan zacznie odliczanie. - Tak jest, panie admirale. - Pellaeon pochyli si do przodu i nacisn guzik zegara. Wiedzia, e rozrzucone wok statki zareaguj na ten sygna i razem rozpoczn odliczanie. Kiedy na wywietlaczu pojawio si zero, widoczne w przednich iluminatorach gwiazdy rozpyny si nagle w wietliste smugi i Chimera skoczya w nadprzestrze. Zaraz potem gwiazdy zniky i otoczya ich wielobarwna mozaika. - Prdko: trzy - zawoa z kabiny zaogi sternik, potwierdzajc to, co wskazyway przyrzdy pokadowe. - Zrozumiaem - odpar Pellaeon i zacisn donie. Obserwujc zegar, ktry odlicza mijajce sekundy, stara si przygotowa psychicznie na czekajc ich walk. Siedemdziesit sekund, siedemdziesit cztery, siedemdziesit pi, siedemdziesit sze... Na upstrzonym kolorowymi plamkami niebie ponownie pojawiy si wietlne smugi, ktre po chwili skurczyy si do rozmiarw pojedynczych gwiazd. Chimera osigna cel. - Myliwce: natychmiast startowa - zawoa Pellaeon. Rzuci okiem na taktyczny hologram wywietlany ponad tablic przyrzdw. Wyszli z nadprzestrzeni dokadnie w planowanym punkcie i teraz ukad podwjnej planety Bpfassh wraz z jej skomplikowanym systemem ksiycw znajdowa si cakowicie w zasigu ich pola manewru. - Jak reaguje przeciwnik? - spyta oficera taktycznego. - Z trzeciego ksiyca startuj myliwce obrony. Na razie nie wida adnych wikszych jednostek. - Niech pan namierzy t baz myliwcw - rozkaza Thrawn - i przekae dane na Niezomnego, ktry maj zaatakowa i zniszczy. - Tak jest. Pellaeon dostrzeg republikaskie myliwce, nadlatujce ku nim jak rj

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

rozzoszczonych owadw. Widoczny z prawej strony Chimery gwiezdny niszczyciel Niezomny posuwa si w kierunku ich bazy. Wystartowa z niego klucz myliwcw pokadowych, aby zwiza walk obrocw. - Przyj kurs na dalsz z bliniaczych planet - rozkaza sternikowi kapitan. Niech nasze myliwce utworz wysunit oson. Drug planet zajmie si Mciciel. Spojrza na Thrawna. - Ma pan jakie specjalne rozkazy, admirale? Thrawn wpatrywa si w obraz ze skanera, przedstawiajcy obie planety, do ktrych si zbliali. - Na razie prosz si trzyma wczeniejszych ustale, kapitanie - odpar. Wyglda na to, e posiadane przez nas dane okazay si precyzyjne. Niech pan sam wybierze cele ataku. Prosz tylko jeszcze raz przypomnie obsudze dzia, e naszym celem jest spowodowanie zniszcze i wywoanie paniki, a nie cakowite unicestwienie przeciwnika. - Przekacie to. - Pellaeon skin na obsug centrum cznoci. - Nie zapomnijcie te o myliwcach. Ktem oka zauway, e Thrawn si odwrci. - Mistrzu C'baoth, jak przebiega atak na dwa pozostae ukady? - spyta admira. - Zgodnie z planem. Kapitan, zaskoczony, obejrza si do tyu. Z trudem rozpozna gos C'baotha - tak by ochrypy i zduszony. Rwnie z wygldu starzec zmieni si nie do poznania. Pellaeon przez dusz chwil wpatrywa si w mistrza Ciemnych Jedi. Poczu dziwny skurcz w odku. C'baoth siedzia nienaturalnie zesztywnia, z palcami wbitymi w oparcie fotela. Za przymknitymi powiekami wida byo poruszajce si szybko oczy. Starzec zacisn usta tak mocno, e a nabrzmiay mu yy na karku. - Czy dobrze si czujesz, mistrzu C'baoth? - Niech pan sobie oszczdzi troski, kapitanie - przerwa Thrawn lodowato. - On w tej chwili zajmuje si tym, co najbardziej lubi: kierowaniem innymi ludmi. C'baoth parskn zduszonym chichotem. - Ju panu mwiem, admirale, e to jeszcze nie jest prawdziwa moc. - Tak, pamitam - gos Thrawna nie zdradza adnych uczu. - Moesz mi powiedzie, czy napotkano jaki opr? Twarz C'baotha cigna si jeszcze bardziej. - Niezbyt dokadnie. Ale z ca pewnoci adna z grup nie jest zagroona - tyle wyczuwam w umysach naszych ludzi. - wietnie. W takim razie niech Nemezis oddzieli si od pozostaych statkw i uda si z powrotem na miejsce zbirki. Tam bdzie nas oczekiwa. Pellaeon nie potrafi ukry zdumienia. - Ale, panie admirale...? Thrawn posa mu porozumiewawcze spojrzenie. - Niech pan si zajmie swoimi obowizkami, kapitanie - uci. W nagym przebysku intuicji Pellaeon zrozumia, e obecny wielostronny atak na terytorium Nowej Republiki by czym wicej, ni tylko czci przygotowa do rajdu na Sluis Van. By to take swoisty test: przede wszystkim zdolnoci C'baotha, ale rwnie sprawdzian tego, czy starzec zechce sucha rozkazw. - Tak jest, panie admirale - mrukn Pellaeon i odwrci si z powrotem do tablicy kontrolnej.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Chimera zbliya si ju do celu na odlego skutecznego strzau i na hologramie zaczy si pojawia malekie iskierki, oznaczajce, e olbrzymie turbolaserowe dziaa statku otworzyy ogie. Wielkie centra telekomunikacyjne rozjarzay si i zaraz znikay z powierzchni planety; obiekty przemysowe zapalay si i ciemniay, by w chwil pniej rozbysn ogniem wtrnie wznieconych poarw. Z prawej strony do Chimery zbliyy si dwa przestarzae lekkie krowniki klasy karrak; myliwce osony rzuciy si, by zwiza je walk. Nieco dalej baterie Jastrzbia skoncentroway ogie na orbitalnej stacji obronnej - po chwili stacja rozbysa jaskrawym wiatem i wyparowaa. Bitwa przebiegaa pomylnie. A nazbyt pomylnie... Pellaeona ogarno nieprzyjemne uczucie. Sprawdzi aktualne dane o stratach. Do tej pory zniszczeniu ulegy zaledwie trzy myliwce osony, a uszkodzenia niszczycieli gwiezdnych byy nieznaczne. Nieprzyjaciel straci w tym czasie osiem statkw i osiemnacie myliwcw. Nawet biorc poprawk na fakt, e siy imperialne dysponoway miadc przewag ognia, to i tak trudno byo wytumaczy t dysproporcj... Niechtnie, ocigajc si, sign do klawiatury. Par tygodni wczeniej sporzdzi statystyczne zestawienie osigw bojowych Chimery w cigu ostatniego roku. Teraz przywoa je i naoy na dane o aktualnych parametrach. Nie mogo by mowy o pomyce. W kadej kategorii i podkategorii - niezalenie od tego, czy chodzio o szybko, koordynacj, skuteczno czy precyzj - zaoga Chimery osigna co najmniej o czterdzieci procent wysz efektywno ni zwykle. Odwrci si, eby jeszcze raz spojrze na napite oblicze C'baotha i lodowaty dreszcz przebieg mu po plecach. Nigdy tak naprawd nie wierzy w teori Thrawna, dotyczc przyczyn klski w bitwie pod Endor. Waciwie to nie chcia w ni uwierzy. Ale teraz nie mg jej ju duej zaprzecza. Mistrz Ciemnych Jedi by w stanie silnie wpywa na skuteczno dziaa zaogi Chimery, mimo i wiksz cz jego si i uwagi pochaniao utrzymywanie mylowej cznoci z dwoma pozostaymi, odlegymi o niemal cztery lata wietlne zespoami uderzeniowymi. Wczeniej Pellaeon z pewnym lekcewaeniem traktowa to, e C'baoth kae si tytuowa mistrzem. Teraz zrozumia, i starzec ma do tego pene prawo. - Otrzymalimy nowe raporty - zameldowa oficer cznociowy. - Z planety wystartowaa kolejna grupa rednich krownikw. - Niech Jastrzb si nimi zajmie - rozkaza Thrawn. - Tak jest. Namierzylimy take rdo wysyanych przez nich sygnaw alarmowych, panie admirale. Otrzsnwszy si z zadumy, Pellaeon spojrza na holo gram. Na najdalszym ksiycu pojawio si nowe migajce keczko. - Niech Czwarty Dywizjon zniszczy ten obiekt - poleci. - Prosz wstrzyma ostatni rozkaz - przerwa Thrawn. - Nim zd przyby ich posiki, nas ju dawno tu nie bdzie. Lepiej sprawi, eby Rebelianci marnowali siy i rodki na ciganie pomocy, ktra i tak okae si spniona. A waciwie... - admira spojrza na zegarek - to na nas ju czas. Niech wszystkie myliwce wracaj na statki; zaraz po tym niszczyciele wykonaj skok w nadprzestrze. Kapitan wystuka polecenie dla komputera, by sprawdzi stan techniczny Chimery, zanim statek osignie prdko wiata. Wedug klasycznych regu prowadzenia wojny niszczyciele gwiezdne powinny w tego rodzaju atakach na instalacje

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

planetarne peni rol ruchomych baz, a bezporednie uywanie ich do dziaa nkajcych uwaano nie tylko za marnotrawstwo, ale take za niepotrzebne wystawianie statkw na powane niebezpieczestwo. Jednak twrcy tych teorii najwyraniej nigdy nie mieli okazji oglda w akcji kogo takiego jak wielki admira Thrawn. - Niech dwa pozostae zespoy take przerw atak - poleci C'baothowi Thrawn. Rozumiem, e utrzymujesz z nimi wystarczajco bliski kontakt, aby to przekaza. - Zadaje pan zbyt duo pyta, admirale - stwierdzi starzec. Jego gos by jeszcze bardziej ochrypy ni przedtem. - O wiele za duo. - Pytam tylko o to, o czym nie miaem si jeszcze okazji przekona - odpar admira, odwracajc si z powrotem do tablicy kontrolnej. - Pole im wrci do punktu zbornego. - Wedle rozkazu - sykn starzec. Pellaeon obejrza si przez rami. Doskonale rozumia, e admira chce sprawdzi umiejtnoci C'baotha w warunkach bojowych, ale atwo mg posun si za daleko. - Musi si nauczy, kto tu dowodzi - rzek cicho Thrawn, jakby czytajc w mylach kapitana. - Rozumiem, panie admirale - przytakn Pellaeon, starajc si ukry drenie gosu. Thrawn wielokrotnie udowodni, e wie, co robi. Jednak kapitan nie przestawa si zastanawia, czy admira zdaje sobie do koca spraw z tego, jak potg zbudzi na Waylandzie. - To dobrze - odpar Thrawn. - Czy odkry pan jeszcze gdzie te wgbiarki, o ktre pytaem? - Ach... nie, panie admirale. - Jeszcze rok temu rozmawianie w trakcie toczcej si walki o niezbyt naglcych sprawach byoby dla Pellaeona czym zupenie nie do pojcia. - Przynajmniej nie tyle, ile pan potrzebuje. Sdz, e pod tym wzgldem nada najbardziej obiecujco wyglda ukad Athega. O ile oczywicie poradzimy sobie z intensywnoci promieniowania tamtejszego soca. - Z tym nie bdzie problemu - stwierdzi Thrawn z przekonaniem. - Jeeli Mciciel wykona skok nadprzestrzenny odpowiednio precyzyjnie, to nie bdzie wystawiony na dziaanie soca duej ni przez par minut w kad stron. Jego kadub z pewnoci to wytrzyma. Bdziemy potrzebowa jedynie kilku dni, aby wczeniej zabezpieczy iluminatory i usun z zewntrz wszystkie czujniki i urzdzenia cznoci. Pellaeon skin gow. Powstrzyma si od zadania kolejnego pytania. Oczywicie to, e gwiezdny niszczyciel stanie si w ten sposb lepy i guchy, te nie bdzie adnym problemem - przynajmniej dopki bdzie z nimi C'baoth. - Admirale Thrawn? - Sucham, mistrzu C'baoth. - Thrawn odwrci si. - Gdzie s moi Jedi, admirale? Obieca mi pan, e te paskie oswojone bestie Noghri sprowadz ich tu. Ktem oka kapitan dostrzeg, e Rukh drgn. - Cierpliwoci, mistrzu C'baoth - odpar Thrawn. - Przygotowania zabray im troch czasu, ale teraz s ju gotowi. Czekaj tylko na odpowiedni moment. - Lepiej, eby ten moment nadszed jak najszybciej - ostrzeg go starzec. - Mierzi mnie czekanie. Thrawn spojrza na Pellaeona, a w jego czerwonych oczach bysny grone

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ogniki. - Podobnie jak nas - powiedzia cicho.

Jeden z imperialnych niszczycieli gwiezdnych - doskonale widoczny w przednim iluminatorze Szalonego Karrde'a - drgn, przyspieszajc do pseudoruchu i znikn. - Odlatuj - oznajmia Mara. - Co, tak szybko? - zdziwi si stojcy za ni Karrde. - Tak - potwierdzia, wystukujc polecenie zmiany wywietlanego obrazu na taktyczny. - Jeden z niszczycieli gwiezdnych wanie wykona skok w nadprzestrze, a pozostae rozproszyy si i rozpoczy manewry poprzedzajce osignicie prdkoci wiata. - Interesujce - mrukn szef przemytnikw. Podszed bliej i sponad jej ramienia spojrza na iluminator. - Niszczyciele gwiezdne uyte do dziaa nkajcych - nieczsto si to widzi. - Syszaem, e co podobnego zdarzyo si par miesicy temu w ukadzie Draukyze, gdzie te mia miejsce tego typu atak nkajcy - wtrci drugi pilot. By to barczysty mczyzna; nazywa si Lachton. - Tyle, e tam pojawi si tylko jeden niszczyciel gwiezdny. - Mam wraenie, e jestemy wiadkami zmian wprowadzanych przez wielkiego admiraa Thrawna w strategii si imperialnych - powiedzia Karrde z zamyleniem. W jego gosie zabrzmiaa nutka niepokoju. - Jednak nadal to wszystko wydaje si bardzo dziwne. Ryzyko jest zupenie niewspmierne do efektw. Zastanawiam si, do czego naprawd zmierza nasz admira. - Na pewno wymyli co skomplikowanego - stwierdzia dziewczyna. Nie potrafia ukry zawzitoci. - Thrawn nigdy nie lubi prostych rozwiza. Nawet w czasach, gdy Imperium sta byo na wyrafinowan gr, on ze swoimi koncepcjami wyrnia si spord innych dowdcw. - Nie mona sobie pozwoli na prostot, gdy w takim tempie traci si terytoria Karrde przerwa na chwil i Mara poczua na sobie jego badawcze spojrzenie. - Duo wiesz na temat Thrawna. - Duo wiem na temat wielu rzeczy - odpara wymijajco. - Przecie wanie dlatego chciae, abym zostaa twoim zastpc, zapomniae? - Punkt dla ciebie... - ustpi. - O, nastpny. Dziewczyna zerkna na iluminator w sam por, by ujrze, jak trzeci niszczyciel gwiezdny osiga prdko wiata. Pozosta ju tylko jeden. - Czy nie powinnimy si std ruszy? - spytaa. - Ten ostatni te za chwil odleci. - Rezygnujemy z dostawy - oznajmi przemytnik. - Pomylaem, e skoro ju si tutaj znalelimy, to moe warto byoby obejrze bitw. - Jak to: rezygnujemy z dostawy? - zdziwia si dziewczyna. - Przecie tam na nas czekaj. - W istocie - przytakn.- Ale niestety tak si nieszczliwie skada, e cay ukad czeka rwnie na spor grup statkw Nowej Republiki. A to nie s zbyt sprzyjajce warunki dla kontrabandy. - Dlaczego sdzisz, e przylec? - spytaa Mara. - I tak ju nie zd na czas. - Oczywicie, e nie - ale nie o to im chodzi. Przedstawienie bdzie miao cel

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wycznie polityczny. Pokrc si wkoo, zademonstruj swoj potg, przywrc poczucie bezpieczestwa i przekonaj mieszkacw, e co takiego nigdy si ju nie powtrzy. - A take obiecaj pomoc w usuwaniu zniszcze - wtrci Lachton. - To si rozumie samo przez si - stwierdzi Karrde oschle. - Tak czy owak, nie mamy zamiaru pakowa si w sam rodek tego zamieszania. Z nastpnego punktu przelemy wiadomo, e postaramy si dostarczy towar za tydzie. - Wcale mi si to nie podoba - upieraa si Mara. - Obiecalimy im, e to dostarczymy. Obiecalimy! Zapado kopotliwe milczenie. - Zawsze si co obiecuje - powiedzia Karrde po chwili. Jego gos by jak zwykle opanowany, ale pobrzmiewao w nim lekkie zdziwienie. - Na pewno wol chwilowe opnienie od utraty caej dostawy. Mara z wysikiem odpdzia od siebie ponure wspomnienia. Obietnice... - Pewnie masz racj - zgodzia si i ponownie skupia uwag na tablicy kontrolnej. W czasie ich rozmowy ostatni niszczyciel gwiezdny wykona skok w nadprzestrze, zostawiajc za sob zniszczenie i pogronych w bezsilnej zoci obrocw - tym wszystkim bd si musieli zaj republikascy politycy i wojskowi. Przez chwil wpatrywaa si w odlege planety. Zastanawiaa si, czy wrd ludzi przysanych przez Now Republik dla likwidacji szkd znajdzie si Luke Skywalker. - Ruszamy, kiedy bdziesz gotowa, Maro. Dziewczyna przerwaa swoje rozmylania. - Tak jest - odpara, sigajc w stron tablicy kontrolnej. Jeszcze nie teraz powiedziaa sobie w duchu. - Jeszcze nie teraz. Ale ju niedugo. Bardzo, bardzo niedugo.

Zdalnie sterowany blaster podskoczy, zawis nieruchomo w powietrzu, znw podskoczy i znw zawis na moment; w kocu opad raz jeszcze i wystrzeli. Leia zamachna si szeroko swoim nowym mieczem wietlnym, ale spnia si o uamek sekundy. - Ach! - jkna i cofna si o krok do tyu. - Nie pozwalasz, aby kierowaa nim Moc - rzek Luke. - Musisz... Poczekaj chwil. Uy Mocy, by na chwil wyczy blaster. Jeszcze mia w pamici ywe wspomnienie swojej pierwszej lekcji na Sokole, kiedy to musia koncentrowa si na poleceniach Bena Kenobi, nie spuszczajc jednoczenie wzroku z poruszajcego si urzdzenia. Pogodzenie tych dwch rzeczy nie byo atwe. Ale moe wanie o to chodzio, a lekcja wymagajca wicej wysiku przynosia lepsze rezultaty. Wiele by da, eby to wiedzie. - Staram si, jak mog - stwierdzia Leia, rozcierajc rami w miejscu, gdzie trafi j strza z blastera. - Po prostu nie opanowaam jeszcze odpowiedniej techniki. Zmierzya brata wzrokiem. - A moe po prostu nie jestem stworzona do tego typu walki. - Nauczysz si - odpar Luke stanowczo - skoro ja si tego nauczyem. A przecie nie przechodziem wczeniej, tak jak ty na Alderaanie, adnych kursw samoobrony. - Chyba e na tym wanie polega problem: moe te wszystkie wyuczone w dziecistwie odruchy obronne s teraz dla mnie przeszkod.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- To moliwe - przyzna. Tego te nie wiedzia na pewno. - Jeli tak jest, to im prdzej sprbujesz si ich oduczy, tym lepiej. Przygotuj si... Rozleg si dzwonek do drzwi. - To Han - powiedziaa ksiniczka. Odwrcia si od blastera i zgasia miecz wietlny. - Moesz wej - zawoaa. - Cze - rzuci jej m, wchodzc do pokoju. Przyjrza si obojgu po kolei. Na jego twarzy nie byo umiechu. - Jak idzie lekcja? - Niele - odpar Luke. - Lepiej nie pytaj - stwierdzia ksiniczka. Spojrzaa na ma pytajco. - Co si stao? - To Imperium - wyjani Han kwano. - Zaatakowali synchronicznie trzy ukady w sektorze Sluis. Jeden, o ile pamitam, nazywa si Bpfassh, a dwie pozostae nazwy nie dadz si nawet wymwi. - Trzy naraz - Luke gwizdn przecigle. - Odwanie sobie poczynaj, co? - To do nich podobne. - Leia potrzsna gow. Jej napita twarz zdradzaa niewesoe myli. - Oni co knuj, Han. Czuj to. Co wielkiego i gronego. - Rozoya bezradnie rce. - Ale nie potrafi w aden sposb tego rozszyfrowa. - Tak, Ackbar powiedzia to samo - stwierdzi Solo. - Problem w tym, e nie ma na to adnych dowodw. Jeli nie liczy subtelnej taktyki, ostatnie ataki nie rni si niczym od dziaa nkajcych, ktre Imperium stosowao przez ostatnie ptora roku. - Wiem - przerwaa ostro ksiniczka. - Ale nie oceniaj tego, co mwi Ackbar, zbyt pochopnie. Wbrew temu, co niektrzy na jego temat mwi, on zna si na rzeczy. Han spojrza na ni znaczco. - Hej, kochanie, przecie ja jestem po twojej stronie. Zapomniaa? - Przepraszam. - Umiechna si blado. - Jak due s zniszczenia? - Nie takie straszne, jak mona by si spodziewa - wzruszy ramionami Solo. Szczeglnie jeli si wemie pod uwag to, e kady ukad atakoway cztery niszczyciele gwiezdne. Niemniej jednak mieszkacy s do wstrznici. - Mog to sobie wyobrazi - westchna ksiniczka. - Sprbuj zgadn: Mon Mothma chce, bym tam poleciaa i przekonaa ich, e Nowa Republika jest w stanie zapewni im obron i zamierza to uczyni. - Skd wiedziaa? - mrukn jej m. - Chewie ju szykuje Sokoa. - Chyba nie zamierzacie lecie tam sami?- wtrci Luke. - Po tym, co si zdarzyo na Bimmisaari... - Nie przejmuj si - uspokoi go Han z wymuszonym Umiechem. - Tym razem nie bdziemy bezbronni. Razem z nami wyrusza konwj dwudziestu statkw, ktre maj za zadanie oszacowa straty. Prcz tego bd nas osania dywizjony Wedge'a i Rogue'a. Nie grozi nam adne niebezpieczestwo. - To samo mwilimy przed podr na Bimmisaari - zauway Skywalker. Lepiej z wami polec. - Hm, waciwie to... - Han zerkn na on - nie bardzo moesz z nami lecie. - Dlaczego? - Bo Bpfasshianie nie lubi rycerzy Jedi - odpara Leia cicho. - Podobno w czasie wojen kloskich niektrzy z ich Jedi zeszli na z drog i spowodowali sporo zamieszania, nim wreszcie zdoano ich powstrzyma - wyjani Solo. - Tak przynajmniej twierdzi Mon Mothma. - Ma racje - przytakna ksiniczka. - W czasach, gdy zasiadaam w Senacie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Imperium, wci jeszcze odyway echa tej historii. Przy czym nie chodzio tylko o Bpfassh. Niektrzy z tych Ciemnych Jedi zdoali uciec i potem rozbijali si po caym sektorze Sluis. Jeden z nich dotar nawet a na Dagobah, nim go ujto. Luke'a przebieg dreszcz. Na Dagobah? - Kiedy to byo? - spyta, starajc si ukry ciekawo. - Jakie trzydzieci, trzydzieci pi lat temu - odpowiedziaa Leia. Zmarszczya czoo, przygldajc si uwanie bratu. - Dlaczego pytasz? - Tak sobie - mrukn i potrzsn gow. Yoda nigdy nie wspomina, eby na Dagobah pojawi si kiedykolwiek jaki Ciemny Jedi. - No, o historii moemy sobie porozmawia kiedy indziej - wtrci Han. - Im szybciej tam polecimy, tym szybciej bdziemy to mie za sob. - Masz racj - zgodzia si Leia. Przypia do pasa miecz wietlny i ruszya w stron drzwi. - Szybko si spakuj i wydam Winter ostatnie polecenia. Spotkamy si na statku. Luke obserwowa, jak wychodzi, a odwrciwszy si, napotka spojrzenie Hana. - Nie podoba mi si to wszystko - stwierdzi Skywalker. - Nie martw si: bdzie bezpieczna - zapewni go Solo. - Wiem, jak bardzo pragniesz j chroni - szczeglnie ze wzgldu na jej obecny stan - ale ona nie zawsze moe mie przy sobie starszego brata. - Tak naprawd to nigdy nie ustalilimy, ktre z nas jest starsze - mrukn Luke. - Niewane - Han machn rk. - Najlepsze, co moesz teraz dla niej uczyni, to nadal j szkoli. Postaraj si zrobi z niej rycerza Jedi, a bdzie sobie w stanie poradzi ze wszystkim, co wymyli przeciw niej Imperium. Luke poczu skurcz w odku. - Mam nadziej, e si nie mylisz - powiedzia. - Dopki ja i Chewie bdziemy przy niej, nic jej si nie stanie - doda Solo, kierujc si w stron wyjcia. - Zobaczymy si po powrocie. - Bd ostrony - zawoa za nim Skywalker. Han si odwrci, a na jego twarzy pojawi si wyraz uraonej niewinnoci. - Hej, to przecie ja. Solo wyszed i Luke zosta sam. Przez jaki czas kry po pokoju, zmagajc si z przytaczajcym go ciarem odpowiedzialnoci. W jego rkach spoczywaa przyszo Leii - to byo co zupenie innego ni ryzykowanie tylko wasnym yciem. - Nie jestem nauczycielem - zawoa gono w pustk pokoju. Zdalnie sterowany blaster drgn na dwik jego gosu. Pod wpywem nagego impulsu Luke ponownie wczy urzdzenie. Byskawicznie wycign miecz wietlny i przygotowa si do obrony. W oszalaym tacu blaster wystrzeli kilkanacie razy z rzdu, ale mody Jedi bez trudu sparowa wszystkie strzay. Miecz wietlny kreli w powietrzu skomplikowane uki, jakby zamykajc Skywalkera w rodku wietlistej konstrukcji. Luke'a ogarno uniesienie. To byo co, z czym potrafi walczy - konkretne i namacalne, w przeciwiestwie do trapicych go lkw. Blaster ponawia ataki, ale kady kolejny strza odbija si nieszkodliwym rykoszetem od miecza wietlnego... Nagle urzdzenie wydao przenikliwy dwik i raptownie si zatrzymao. Luke wpatrywa si w nie zdziwiony, nie bardzo wiedzc, co zaszo... Po chwili zda sobie spraw, jak ciko oddycha; by cay spocony. Blaster zaprogramowano na dwudziestominutowe dziaanie i po tym czasie urzdzenie po prostu si wyczao.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Skywalker zgasi miecz wietlny i zatkn go za pas. Czu si niepewnie. Ju przedtem zdarzao mu si traci poczucie czasu, ale tylko wtedy, kiedy pogra si w medytacji - nigdy podczas walki, jeli nie liczy szkolenia, ktre odbywa na Dagobah pod okiem Yody. Na Dagobah... Otar rkawem szaty pot z czoa. Podszed do stojcej w rogu pomieszczenia kocwki komunikatora i poczy si z portem kosmicznym. - Tu Skywalker - powiedzia. - Chciabym, eby za godzin mj myliwiec by gotw do startu. - Tak jest - odpar dziarsko mody oficer techniczny. - Prosz nam tylko przysa swojego robota astronawigacyjnego. - Dobrze - odrzek Luke. Kiedy nie zgodzi si, aby zgodnie ze standardow procedur co kilka miesicy wymazywano pami komputera pokadowego jego myliwca, i w efekcie komputer przystosowa si do osobowoci Artoo w takim stopniu, e teraz tworzyli ju cakowicie nierozdzieln par. Dziki temu wprost fantastycznie wzrosa efektywno i szybko dziaania, ale jednoczenie okazao si, e komputery obsugi technicznej nie byy ju w stanie porozumie si z myliwcem. - Przyl go tam za kilka minut. - Zrozumiaem. Luke przerwa poczenie i podnis si z fotela. Nie by pewien, po co to wszystko robi. Przecie na Dagobah nie ma ju Yody, z ktrym mgby porozmawia i ktry potrafiby odpowiedzie na wszystkie drczce go pytania. A moe jednak... ROZDZIA 10 - Jak widzisz - powiedzia Wedge, stpajc z ponur min po chrzszczcych pod nogami odamkach plastiku i ceramiki - panuje tu niezy baagan. - Rzeczywicie - przytakna ksiniczka. Na widok paskiego, pokrytego kamieniami krateru zrobio si jej sabo. Nie opodal snuo si jeszcze paru innych czonkw republikaskiej delegacji. Rozmawiali pgosem z towarzyszcymi im Bpfasshianami, schylajc si od czasu do czasu, by podnie jaki ocalay fragment znajdujcej si niegdy w tym miejscu potnej siowni. - Ilu ludzi zgino podczas ataku? - spytaa. Nie bya pewna, czy chce usysze odpowied. - Na tej planecie kilkuset - odpar Wedge Antilles, zerkajc na elektroniczny notatnik. - Mogo by gorzej. - Tak. - Leia odruchowo zerkna w gr, na rozpocierajce si ponad nimi niebieskozielone niebo. Mogo by gorzej: przecie w ataku bray udzia a cztery niszczyciele gwiezdne. - Jednak zniszczenia s bardzo due. - Tak - skin gow Antilles. - Ale mogy by znacznie wiksze. - Zastanawiam si, dlaczego tak si nie stao - rzuci cicho Han. - Nie ty jeden - stwierdzi Wedge. - To drugie z pyta, ktre sobie tu wszyscy zadaj od kilku dni. - A jak brzmi pierwsze? - zainteresowaa si Leia. - Sprbuj zgadn - wtrci Han, nim Wedge zdy odpowiedzie. - Pewnie wszyscy si zastanawiaj, po co w ogle Imperium zaatakowao Bpfassh.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Wanie. - Antilles ponownie skin gow. - Przecie miao o wiele ciekawsze cele. O trzydzieci lat wietlnych std znajduj si stocznie na Sluis Van, a w nich o kadej porze dnia i nocy co najmniej sto statkw, nie wspominajc ju o urzdzeniach portowych. W odlegoci niecaych szedziesiciu lat wietlnych mamy wielkie centrum cznoci na planecie Praesitlyn, a w promieniu stu lat wietlnych cztery czy pi wielkich orodkw handlowych. Dla niszczyciela gwiezdnego to najwyej dodatkowy dzie drogi w kad stron. Dlaczego wic wybrali Bpfassh? Leia zamylia si na chwil. Pytanie byo rzeczywicie intrygujce. - Samo Sluis Van jest dosy silnie bronione - zauwaya. - aden, majcy choby krztyn zdrowego rozsdku dowdca si imperialnych nie odwayby si zaatakowa bazy bronionej przez nasze krowniki gwiezdne z jednej strony, a sluisjaskie stacje bojowe z drugiej. A te pozostae planety le znacznie dalej w gb terytorium Nowej Republiki ni Bpfassh. Moe nie chcieli a tak ryzykowa. - Bo testowali nowy system cznoci w warunkach bojowych - wtrci ponuro Han. - Nie wiemy, czy rzeczywicie maj jaki nowy system - zauway Wedge. Dobrze skoordynowane, jednoczesne ataki przeprowadzali ju wczeniej. - Nie. - Solo potrzsn gow, rozgldajc si dokoa. - Nie, teraz maj co nowego. Jaki nadajnik, ktry umoliwia im przekazywanie informacji pomimo obecnoci pl ochronnych czy szcztkw zniszczonych w czasie bitwy pojazdw. - Myl, e to nie jest nadajnik - powiedziaa Leia, a po plecach przebieg jej dreszcz. Jaka nieuchwytna myl nie dawaa jej spokoju. - Na adnej z tych trzech planet nie przechwycono ani ladu transmisji. Han spojrza na ni, marszczc brwi. - Dobrze si czujesz? - spyta cicho. - Tak - odpara i ponownie zadraa. - Wanie przypomniaam sobie, e gdy... no, gdy Darth Vader torturowa nas na planecie Bespin, Luke wiedzia o tym, mimo dzielcej go od nas odlegoci. Kryy te suchy, e Imperator i Vader mieli takie same zdolnoci. - Tak, ale oni obaj nie yj - przypomnia Han. - Tak twierdzi Luke. - Wiem - powiedziaa. Co nadal nie dawao jej spokoju... - A jeeli Imperium znalazo jakiego innego Ciemnego Jedi? Wedge, ktry szed par krokw przed nimi, nagle si odwrci. - Rozmawiacie na temat C'baotha? - Co takiego? - zdziwia si Leia. - Joruusa C'baotha - odpar Wedge. - Usyszaem, e mwia co o Jedi. - Tak - przyznaa ksiniczka. - A kto to jest Joruus C'baoth? - W czasach przed utworzeniem Imperium by jednym z najbardziej znanych Mistrzw Jedi - wyjani Antilles. - Podobno znikn gdzie tu przed wybuchem Wojen Kloskich. Par dni temu obio mi si o uszy, e znw si pojawi i mieszka na jakiej mao znanej planecie Jomark. - Jasne - zamia si Han szyderczo. - A w czasie wojny po prostu siedzia cicho i nic nie robi, tak? Wedge wzruszy ramionami. - Powtarzam tylko to, co usyszaem, generale. - Zapytamy o to Luke'a - zaproponowaa ksiniczka. - Moe on bdzie wiedzia co wicej. Czy wszystko gotowe do odjazdu?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Oczywicie. Nasze pojazdy ju czekaj. To, co nie dawao jej spokoju, nabrao nagle konkretnego ksztatu. - Han, Wedge - padnij! Na krawdzi krateru pojawia si grupka szaroskrych obcych, ktrych tak dobrze pamitali. - Kry si! - krzykn Solo w stron pozostaych czonkw republikaskiej delegacji. W chwil potem napastnicy otworzyli ogie. Han chwyci on za rk i pocign za ogromny, cho bardzo pogity kawa grubej blachy, ktry jakim sposobem zary si pionowo w ziemi. Wedge poszed w ich lady. Padajc na ziemi, uderzy mocno Lei. - Przepraszam - wydysza ciko. Wycign bro i wyjrza ostronie zza krawdzi osony. Nim zdy si dobrze rozejrze, strza z blastera odupa kawaek metalu tu koo jego twarzy. Wedge czym prdzej schroni si z powrotem za stalow cian. - Wydaje mi si, e mamy kopoty. - Chyba masz racj - przyzna Solo ponuro. Leia odwrcia si w jego stron. Han trzyma w jednej rce blaster, a drug mocowa u pasa komunikator. - Poszli po rozum do gowy. Tym razem usiuj zaguszy nam czno. Leia poczua, e robi jej si zimno. Na tym pustkowiu, pozbawieni komunikatorw, byli praktycznie bezbronni i cakowicie odcici od jakiejkolwiek pomocy... Odruchowo pooya rk na brzuchu i napotkaa swj nowy miecz wietlny. Wycigna go z nag determinacj, ktra zaguszya w niej strach. Niewane, czy bya rycerzem Jedi czy nie, i na ile brakowao jej dowiadczenia - nie miaa zamiaru poddawa si bez walki. - Rozumiem, e spotkalicie tych goci ju wczeniej - zauway Wedge. Wycign rk ponad oson, posyajc na olep par serii w kierunku napastnikw. - Istotnie, ju si z nimi spotkalimy - mrukn Han. Prbowa ustawi si w pozycji, ktra umoliwiaby mu celny strza. - Ale nie wiemy, czego od nas chc. Ksiniczka signa do przycisku wczajcego miecz wietlny zastanawiajc si, czy potrafi powstrzyma serie z blasterw... Nagle zamara w bezruchu. Pord huku pociskw i guchego odgosu pkajcego metalu pojawi si jeszcze jeden dwik i to bardzo znajomy... - Han! - Sysz. Dobra robota, Chewie. - Co takiego? - zdziwi si Wedge. - To wycie silnikw Sokoa - wyjani Solo. Odchyli si do tyu i spojrza ponad krawdzi. - Zapewne zorientowa si, e nas zaguszaj i wycign z tego najprostszy moliwy wniosek. O, ju jest. Nad ich gowami z rykiem silnikw pojawi si znajomy ksztat. Nie zwaajc na odbijajce si od kaduba pociski, Tysicletni sok zatoczy koo i wyldowa dokadnie pomidzy nimi a napastnikami. Wychyliwszy ostronie gow, Leia zauwaya otwierajc si w ich stron ramp. - wietnie - rzuci Han, spogldajc sponad jej ramienia. - Dobra, ja pjd pierwszy i bd was osania od strony statku. Leia: ty idziesz jako druga; Wedge: zamykasz pochd. Uwaajcie, mog nas zaatakowa z boku. - Zrozumiaem. - Antilles kiwn gow. - Ruszamy na twj znak. - Dobra. - Han si podnis.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Zaczekaj! - odezwaa si nagle Leia, chwytajc go za rami. - Co tu jest nie w porzdku. - To prawda, kto do nas strzela - wtrci Wedge. - Mwi serio. Co tu nie gra. - O co ci chodzi? - spyta Solo, spogldajc na ni z dezaprobat. - Daj spokj, nie moemy tu siedzie przez cay dzie. Leia zagryza wargi, starajc si sprecyzowa kbice si w niej uczucia. Wszystko byo cigle takie niewyrane... Nagle wszystko zrozumiaa. - Chodzi o Chewiego - oznajmia. - Nie wyczuwam jego obecnoci na statku. - Moe jest po prostu za daleko. - Antilles zaczyna si niecierpliwi. - Chodmy, bo zniszcz statek, jeli si std nie ruszymy. - Zaczekaj chwil - burkn Han, wci wpatrujc si w Lei. - Na razie nic mu nie grozi: strzelaj tylko z rcznych blasterw. A jeli zrobi si gorco, moe zawsze uy... Urwa, a jego twarz przybraa dziwny wyraz. W chwil pniej Leia take zrozumiaa, o co mu chodzi. - Obrotowy blaster Sokoa? - powiedziaa. - Dlaczego z niego nie strzela? - Dobre pytanie - odpar Han ponuro. Jeszcze raz si wychyli, tym razem badawczo lustrujc statek... Kiedy schowa gow, na jego twarzy pojawi si ironiczny umieszek. - Odpowied jest prosta: to nie jest Sok. - Co takiego? - Wedge rozdziawi usta ze zdziwienia. - To kopia - wyjani Han. - Wprost trudno w to uwierzy, ale ci faceci zdoali skd wytrzasn inny dziaajcy egzemplarz transportowca YT-1300. Antilles gwizdn przecigle. - Chopie, naprawd musi im na was zalee. - Te zaczynam dochodzi do takiego wniosku - odpar Han. - Masz jaki pomys? Wedge wyjrza zza krawdzi. - Chyba nie ma sensu ucieka? - Nie. Oni siedz na krawdzi krateru i tylko czekaj, by nas powystrzela stwierdzia Leia. - To prawda - zgodzi si Han. - A sytuacja jeszcze si pogorszy, gdy tylko zrozumiej, e nie dalimy si wcign w puapk. - Czy moemy przynajmniej jako unieszkodliwi ten statek? - spytaa ksiniczka. - Zby nie mg wzbi si w powietrze i zaatakowa nas z gry? - Jest na to mnstwo sposobw - mrukn Solo. - Problem polega na tym, e wikszo z nich wymaga, aby najpierw dosta si do rodka. Osona zewntrzna nie jest najlepsza, ale w zupenoci zabezpiecza statek przed rcznymi blasterami. - A czy mgby j przebi miecz wietlny? Han zerkn na ni podejrzliwie. - Chyba nie zamierzasz...? - Sdz, e nie mamy wyboru - odpara. - Prawda? - Raczej nie - skrzywi si Han. - Dobrze, ale to ja tam pjd. Leia potrzsna przeczco gow. - Wszyscy tam pjdziemy. Wiemy, e przynajmniej jedno z nas chc dosta ywcem: w przeciwnym razie po prostu powystrzelaliby nas z powietrza. Jeli bdziemy razem, nie bd mogli do nas strzela. Pjdziemy prosto, jakbymy zamierzali wej na pokad, a w ostatniej chwili rozbiegniemy si na boki i schowamy za ramp. Wedge i ja zaczniemy strzela, aby odwrci ich uwag, a ty unieszkodliwisz statek przy pomocy

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

miecza wietlnego. - No, nie wiem - mrukn Solo. - Myl, e powinnimy pj we dwch z Wedge'em. - Nie. Musimy si trzyma razem - nalegaa Leia. - Tylko w ten sposb moemy mie pewno, e nie bd do nas strzela. - Co o tym sdzisz? - spyta Wedge'a Han. - To chyba najlepsze rozwizanie. Ale musimy si pospieszy. - Tak. - Solo wzi gboki oddech i wrczy onie swj blaster. - Dobrze. Daj mi miecz wietlny. W porzdku. Gotowi... start! Wyskoczy z kryjwki i ruszy w stron statku, pochylony nisko, by unikn ognia blasterw. Biegnc za nim, Leia ktem oka zauwaya, e reszta ich republikaskich towarzyszy stara si im pomc, cigajc na siebie uwag napastnikw. Dostrzega nieznaczny ruch wewntrz statku i mocniej cisna w doni blaster Hana. Solo dopad rampy p sekundy przed ni i Wedge'em; w ostatniej chwili skrci w bok i schowa si pod kadubem statku. Obcy momentalnie zorientowali si, e ich podstp si nie uda. Na Lei i Wedge'a, ktrzy byskawicznie ukryli si po Obu stronach rampy, posypa si deszcz pociskw. Ksiniczka przypada do ziemi, usiujc ukry si pod ramp. Jednoczenie strzelaa na olep w stron otwartego luku, by zniechci tych w rodku do wyjcia na zewntrz. Tkwicy po drugiej stronie rampy Antilles take nie przestawa strzela. Ksiniczka usyszaa za sob ciche szuranie - zapewne Han szykowa si do przeprowadzenia swej akcji. Kto z gry strzeli tu obok jej lewego ramienia i Leia jeszcze mocniej przycisna si do rampy. Dotar do niej charakterystyczny odgos zapalanego miecza wietlnego. Zacisna zby i skulia si - nie bardzo wiedzc, dlaczego to robi... Potny wybuch powali j na ziemi. Cay statek podskoczy o metr w gr, po czym grzmotn o podoe. Mimo dzwonienia w uszach usyszaa czyj krzyk. Ogie z luku usta, a cisz przerywao jedynie dziwne, dochodzce gdzie z gry syczenie. Leia ostronie wyczogaa si z kryjwki. Spodziewaa si, i w wyniku akcji Hana co zacznie ze statku wycieka, ale absolutnie nie bya przygotowana na to, e ujrzy ogromny, biay sup buchajcego w niebo dymu, jak przy erupcji wulkanu, - Jeste zadowolona? - spyta Solo. Przykucn obok ony, podziwiajc swoje dzieo. - To zaley od tego, czy statek zaraz wybuchnie - odpara Leia. - Jak to zrobie? - Przeciem dopyw gazu chodzcego do silnika - wyjani. Odebra blaster i odda jej miecz wietlny. - Wanie ulatuje im cay sprony gaz korfaryjski. - Mylaam, e wdychanie gazw chodzcych jest szkodliwe dla zdrowia powiedziaa ksiniczka, spogldajc niepewnie na kbicy si dym. - To prawda. Ale gaz korfaryjski jest lejszy od powietrza, a poniewa stoimy niej, nie moe nam zaszkodzi. Co innego wewntrz statku - przynajmniej na to licz... Nagle Leia uwiadomia sobie, e wok zapanowaa cisza. - Przestali strzela - zauwaya. Han nasuchiwa przez chwil. - Masz racj. I to nie tylko ci ze statku. - Zastanawiam si, co oni knuj - szepna, mocniej ciskajc miecz wietlny. W sekund pniej nadesza odpowied. Ponad ich gowami rozleg si potny

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

grzmot, a fala uderzeniowa powalia ich na ziemi. Leia pomylaa z przeraeniem, e obcy zaprogramowali statek na samozniszczenie; ale huk usta, a rampa obok niej pozostaa nietknita. - Co to byo? - To by, kochanie - wyjani Han, podnoszc si z ziemi - odgos odpalania kapsuy ratunkowej. - Przeszed ostronie par krokw i spojrza w niebo. - Zapewne dostosowali j do przebywania w atmosferze. Nie miaem pojcia, e te kapsuy robi tyle haasu. - Zwykle s odpalane w prni, dlatego odbywa si to ciszej - zauwaya ksiniczka, stajc obok niego. - No, to co teraz robimy? - Teraz - Han wskaza rk do gry - doczymy do naszej obstawy i zmykamy std. - Naszej obstawy? - zdziwia si Leia. - Jakiej obsta...? Jej pytanie zaguszy ryk silnikw trzech myliwcw republikaskich, ktre wanie pojawiy si nad ich gowami. Statki miay skrzyda ustawione w pozycji bojowej i byy gotowe do natychmiastowego ataku... Ksiniczka spojrzaa na biay sup dymu... i nagle wszystko zrozumiaa. - Zrobie to rozmylnie, prawda? - No jasne - odpar Han z min niewinitka. - Skoro przy okazji unieszkodliwienia statku mona byo jednoczenie wysa sygna alarmowy - to czemu nie? - Zerkn na sup dymu. - Wiesz - powiedzia po chwili namysu - czasami sam siebie zadziwiam. - Mog pana zapewni, kapitanie Solo - z gonika Sokoa dochodzi chrapliwy gos admiraa Ackbara - e robimy wszystko, co w naszej mocy, by si dowiedzie, jak do tego doszo. - To samo mwi pan cztery dni temu - przypomnia mu Han. Z trudem hamowa wzburzenie. Przywyk, e do niego strzelaj, ale kiedy w gr wchodzia Leia, to byo zupenie co innego. - Niech pan nie przesadza, admirale. W kocu nie ma a tak wielu ludzi, ktrzy wiedzieli, e przyjedamy na Bpfassh. - Moe to pana zdziwi - odpar Ackbar - ale jeli si wemie pod uwag wszystkich czonkw Rady, jej pracownikw, personel portu kosmicznego, siy bezpieczestwa i rne suby pomocnicze, to okazuje si, e niemal dwiecie osb ma bezporedni dostp do informacji na temat waszych planw. Nie wspominam ju o przyjacioach i kolegach tych dwustu osb, ktre mogy im o tym wspomnie. Przebadanie ich wszystkich zajmie troch czasu. - Wspaniale - skrzywi si Han. - A co pana zdaniem powinnimy teraz zrobi? - Macie eskort. - Cztery dni temu te j mielimy - uci Solo - i na niewiele nam si to zdao. elazny Dywizjon Antillesa jest doskonay w bitwie, ale w tego typu robocie nie jest najmocniejszy. Bardziej by nam si przyda porucznik Page i jego komandosi. - Niestety, wszyscy s teraz poza Coruscant i wykonuj rne zadania - oznajmi admira. - Moe w obecnej sytuacji byoby lepiej, gdyby pan przywiz ksiniczk tutaj, gdzie moemy jej zapewni lepsz ochron. - Bardzo chtnie. Chodzi tylko o to, czy naprawd na Coruscant bdzie bezpieczniejsza ni tutaj. Na dusz chwil zalego milczenie i Han wyobrazi sobie, jak Ackbar przewraca swymi wielkimi oczami. - Niezbyt podoba mi si zawarta w paskich sowach sugestia, kapitanie.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Ja te nie jestem zachwycony t sytuacj, admirale - stwierdzi Solo. - Ale spjrzmy prawdzie w oczy: jeeli Imperium dostaje informacje z paacu, to rwnie dobrze moe wprowadzi swoich agentw do jego rodka. - To wydaje mi si bardzo mao prawdopodobne - rzek Ackbar lodowato. - rodki bezpieczestwa, jakie powziem na Coruscant, bez wtpienia pozwol zdemaskowa wszelkie prby ingerencji Imperium. - Z pewnoci, admirale - westchn Han. - Miaem jedynie na myli... - Poinformujemy pana, jak tylko bdziemy wiedzieli co wicej, kapitanie przerwa mu Ackbar. - A do tego czasu prosz robi to, co pan uzna za stosowne. Wyczam si. Buczenie nadajnika ustao. - W porzdku - mrukn Han pod nosem. - Ja te si wyczam. Przez dusz chwil siedzia w fotelu pilota, a przez gow przelatyway mu rne niezbyt pochlebne myli na temat politykw w ogle i admiraa Ackbara w szczeglnoci. Przed nim monitory, ktre zwykle informoway o stanie technicznym statku, pokazyway teren wok Sokoa, a gwnie najblisze ssiedztwo rampy wejciowej. Obrotowy blaster by wysunity i gotw do strzau, a pola ochronne nastawione na maksymaln moc, mimo i w atmosferze ich skuteczno pozostawiaa wiele do yczenia. Han potrzsn gow. Czu si kompletnie sfrustrowany. Kto by pomyla - nie mg si nadziwi - e nadejdzie dzie, kiedy popadn w paranoj? W gbi kabiny rozleg si cichy odgos krokw. Han si odwrci, odruchowo sigajc po blaster... - To tylko ja - odezwaa si Leia, podchodzc bliej. Zerkna na monitory kontrolne. Wida byo, e jest zmczona. - Ju skoczye rozmawia z Ackbarem? - Trudno to nazwa rozmow - odpar Solo gorzko. - Zapytaem go, co robi, aby si dowiedzie, skd nasi przyjaciele z blasterami mieli informacje o naszym przyjedzie. Zapewni mnie, e nasi ludzie robi wszystko, co w ich mocy, by to sprawdzi; potem ja nadepnem mu na odcisk, a on si obrazi i przerwa poczenie. Ostatnio zawsze tak si z nim rozmawia. Leia posaa mu wymuszony umiech. - Umiesz postpowa z ludmi, nie ma co. - Tym razem to nie moja wina - zaprotestowa Han. - Zasugerowaem jedynie, e by moe ludzie z ochrony nie zdoaj powstrzyma tych obcych przed przenikniciem do Paacu Imperialnego. To on zareagowa zbyt nerwowo. - Wiem - rzucia ksiniczka, opadajc ciko na fotel drugiego pilota. - Ackbar jest genialnym dowdc, ale jak na polityka zachowuje si zbyt gwatownie. I jeszcze ten Fey'lya depczcy mu po pitach... - Nerwowo wzruszya ramionami. - Po prostu Ackbar czuje si ostatnio zagroony na swoim stanowisku. - C, jeli prbuje walczy z wpywami Fey'lyi w armii, to chyba chwyci blaster z odwrotnej strony - mrukn Solo. - Ju poowa oficerw sdzi, e to wanie Fey'lyi naley sucha. - Niestety, w duej mierze maj racj - zauwaya Leia. - Zdolnoci i chorobliwa ambicja to niebezpieczne poczenie. Han zmarszczy brwi. W jej gosie zabrzmiaa jaka dziwna nuta... - Co masz na myli, mwic: niebezpieczne? - Nic - odpara z min winowajcy. - Tak mi si tylko wyrwao.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Leia, jeli co wiesz... - Nic nie wiem - ucia, wyranie dc do zamknicia tematu. - To tylko wraenie. Czuj, e Fey'ly interesuje znacznie wicej ni stanowisko gwnodowodzcego, ktre piastuje Ackbar. Ale to tylko wraenie. Tak jak miaa wraenie, e Imperium co szykuje - pomyla Han. - W porzdku - powiedzia agodnie. - Rozumiem. A zatem misja na Bpfassh jest zakoczona? - Zrobiam wszystko, co byo do zrobienia na miejscu - odpara zmczonym gosem. - Odbudowa zniszcze troch potrwa, ale reszt spraw trzeba zaatwi na Coruscant. - Wycigna si w fotelu i przymkna oczy. - Musimy zorganizowa konwoje z nowymi urzdzeniami, przysa ekspertw, a moe nawet dodatkowych robotnikw - wiesz, o co chodzi. - Tak - rzuci Han. - I podejrzewam, e masz zamiar od razu tam lecie, eby pchn sprawy naprzd? Otworzya oczy i spojrzaa na niego ze zdziwieniem. - A ty nie? Han zlustrowa uwanie monitory. - Wszyscy myl, e tak wanie zrobimy. Moe wic powinnimy zrobi co innego. - To znaczy? - Nie wiem. Na przykad znale jakie miejsce, gdzie nikt nie bdzie ci szuka. - A potem? - spytaa gronie. Han skuli si instynktownie. - A potem zaszy si tam na troch. - Przecie wiesz, e nie mog tego zrobi - rzeka tonem, ktry spodziewa si usysze. - Mam rne zobowizania na Coruscant. - Wobec siebie take masz pewne zobowizania - odparowa. - Nie wspominajc ju o dzieciach. Rzucia mu szybkie spojrzenie. - To nieuczciwe. - Czyby? Jej twarz przybraa nieprzenikniony wyraz. Odwrcia si do niego plecami. - Musz by ze wszystkim na bieco, Han - powiedziaa cicho. - Po prostu musz. Zbyt duo si dzieje, ebym moga si gdzie spokojnie zaszy. Solo zagryz wargi. Ostatnio wielokrotnie poruszali t kwesti. - No dobrze. Jeli chodzi ci jedynie o to, aby by ze wszystkim na bieco, to moe pojedziemy gdzie, gdzie jest nasza placwka dyplomatyczna? Bdziesz tam miaa dostp do wszystkich najwieszych informacji z Coruscant. - A skd moemy mie pewno, e miejscowy ambasador nas nie wyda? Potrzsna gow. - Nie mog uwierzy, e w ogle co takiego przyszo mi do gowy wyszeptaa. - Czuj si tak, jak bymy znowu byli rebeliantami, a nie przedstawicielami prawowitych wadz. - A kto powiedzia, e ambasador musi o tym wiedzie? Mamy odbiornik kanau dyplomatycznego na Sokole, sami moemy przejmowa wiadomoci. - O ile uda nam si zdoby klucz do uywanego w danej placwce szyfru przypomniaa mu ksiniczka. - A potem wprowadzi go do naszego odbiornika. To moe si okaza niemoliwe. - Znajdziemy jaki sposb - nalega Han. - A to przynajmniej da Ackbarowi troch

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

czasu na zlokalizowanie przecieku. - To prawda - Leia zamylia si na chwil, a potem wolno pokiwaa gow. Sama nie wiem. Prawie niemoliwoci jest zama szyfry uywane przez Now Republik. - Nie chciabym ci rozczarowa, kochanie - prychn Solo - ale s gocie, dla ktrych klucze do rzdowych szyfrw to kaszka z mleczkiem. Musimy tylko kogo takiego znale. - I zapaci mu gr pienidzy? - spytaa Leia z przeksem. - Moe i tak - przyzna Han, mylc o czym intensywnie. - Ale czasami tacy gocie maj pewne zobowizania wobec innych ludzi. - Tak? - Ksiniczka zerkna na niego spod oka. - Nie wydaje mi si, aby zna kogo takiego. - Jeli o to chodzi, to si mylisz. - Han wyd wargi. - Problem polega na tym, e jeeli szpiedzy dobrze si sprawili, to Imperium zapewne te wie o tym czowieku i ma go na oku. - A zatem? - A zatem musimy znale kogo, kto ma wasne kontakty. - Sign do tablicy rozdzielczej i wcisn guzik nadajnika. - Halo, Antilles, tu Solo. Jeste tam? - Tak jest, generale - zgosi si natychmiast Wedge. - Opuszczamy Bpfassh - oznajmi Han. - To na razie nieoficjalna wiadomo. Poinformujesz o tym reszt delegacji, gdy tylko wystartujemy. - Rozumiem. Wolicie si wymkn po cichu, czy przydzieli wam eskort? Mam paru ludzi, ktrym ufam bezgranicznie. Han posa Leii cierpki umiech. Wedge doskonale rozumia sytuacj. - Dziki, ale nie chcielibymy pozbawia ochrony reszty delegacji. - Jak sobie yczysz. Bd spokojny, wszystkim si tu zajm. Do zobaczenia na Coruscant. - Dobrze. - Han przerwa poczenie. - Kiedy wreszcie spotkamy si tam mrukn pod nosem, wciskajc guzik interkomu. - Chewie? Moemy lecie? Wookie zamrucza twierdzco. - W porzdku. Upewnij si, czy wszystko jest dopite na ostatni guzik, a potem przyjd na gr. We te ze sob Threepia - moe si przyda, gdyby trzeba si byo porozumie z bpfasshiask kontrol lotw. - Czy dowiem si, dokd lecimy? - spytaa Leia, gdy Han zacz si przygotowywa do startu. - Ju ci powiedziaem. Musimy znale kogo, kto ma swoj prywatn list goci zajmujcych si amaniem szyfrw. Ksiniczka zerkna na niego podejrzliwie. - Chyba nie masz na myli... Landa? - A kog by innego? - odpowiedzia pytaniem. - Prawy obywatel, bohater wojenny, uczciwy biznesmen. On na pewno ma takie kontakty. Leia bagalnie uniosa oczy w gr. - Tylko dlaczego mam co do tego przedsiwzicia ze przeczucia? - szepna.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 11 - Trzymaj si, Artoo - zawoa Luke, gdy pierwsze turbulencje zaczy rzuca myliwcem. - Podchodzimy do ldowania. Czy wszystkie skanery dziaaj? Robot zawiergota potwierdzajco, a na ekranie komputera wywietlio si tumaczenie. - To dobrze - powiedzia Skywalker i skupi ca uwag na spowitej chmurami planecie, ktra mkna im na spotkanie. Jakie to dziwne - pomyla - e tylko podczas pierwszego ldowania na Dagobah czujniki tak kompletnie zawiody. A moe to wcale nie byo takie dziwne; moe Yoda celowo zablokowa dziaanie przyrzdw pokadowych, by - nie budzc jego podejrze - sprowadzi Luke'a w wybrane przez siebie miejsce. Ale teraz Yody ju nie byo... Jedi stanowczo odsun od siebie t myl. al po stracie nauczyciela i przyjaciela zarazem by uzasadniony i szlachetny, ale niepotrzebne rozpamitywanie tej straty mogo sprawi, e przeszo uzyska zbyt duy wpyw na teraniejszo. Myliwiec zszed w nisze warstwy atmosfery i w par sekund pniej spowiy go cakowicie biae chmury. Nie spuszczajc wzroku z przyrzdw, Skywalker powoli i ostronie podchodzi do ldowania. Kiedy by tu ostatnim razem, tu przed bitw pod Endor, posadzi maszyn na ziemi bez najmniejszych problemw. Nie chcia jednak ryzykowa. Czujniki namierzyy dawne domostwo Yody. - Artoo? Znajd mi jakie dobre, paskie miejsce do ldowania, dobrze? W odpowiedzi na jednym z monitorw pojawi si czerwony prostokt pooony na wschd od domu Yody, ale w zasigu marszu. - Dziki - rzuci Luke i wczy procedur ldowania. W chwil pniej z gwatownym opotem roztrcanych gazi osiedli na ziemi. Skywalker zdj hem i odsun oson kabiny. Momentalnie dolecia go charakterystyczny dla Dagobah zapach bagien - specyficzne poczenie sodkiej woni i odoru zgnilizny - co natychmiast obudzio w nim fal wspomnie: Yoda strzygcy uszami; dziwny, ale smaczny gulasz, ktry czsto przyrzdza; sposb, w jaki jego mikkie wosy askotay Luke'a w ucho, gdy mistrz siedzia mu na plecach w czasie wicze; a take sama nauka - dugie godziny zaj, zmczenie fizyczne i psychiczne, stopniowo narastajce poczucie Mocy i zaufania do niej, jaskinia i wywoywane przez ciemn stron Mocy obrazy... Jaskinia? Skywalker podnis si gwatownie z fotela. Stara si dojrze co poprzez mg. Odruchowo zacisn do na rkojeci miecza wietlnego. Nie mg przecie wyldowa obok jaskini. A jednak. Zaledwie pidziesit metrw dalej dostrzeg drzewo, ktre roso tu nad tym przekltym miejscem. Ogromne i poczerniae, growao nad okolicznymi drzewami. Pomidzy spltanymi korzeniami, ledwie widoczne z powodu mgy i niszych piter rolinnoci, leao mroczne wejcie do jaskini. - Wspaniale - mrukn Luke pod nosem. - Nie ma co. Z tyu rozlego si pytajce buczenie. - Niewane, Artoo - rzuci przez rami, odkadajc hem na siedzenie. - Wszystko w porzdku. Zosta tutaj, a ja...

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Myliwiec zakoysa si nieznacznie, a kiedy Skywalker si obejrza, Artoo zdy ju opuci swoje stanowisko i prbowa ostronie zej na d. - A zreszt, jeli chcesz, moesz pj ze mn - rzuci Luke z kwan min. Artoo zabucza ponownie. Wydawane przez niego dwiki nie byy zbyt radosne, ale wyraay wyran ulg. May robot nienawidzi zostawa sam. - Trzymaj si - poinstruowa go Skywalker. - Zejd pierwszy i pomog ci. Zeskoczy na d. Ziemia okazaa si grzska na powierzchni, ale jednoczenie na tyle twarda, by utrzyma ciar myliwca. Luke uy Mocy, by unie Artoo i postawi go na ziemi. - Ju po wszystkim - oznajmi. Gdzie w oddali rozlego si dugie, wibrujce zawodzenie jednego z dagobaskich ptakw. Skywalker sucha, jak ptak Stopniowo obnia ton. Lustrowa wzrokiem okoliczne bagna rozmylajc, po co waciwie tu przylecia. Gdy by na Coruscant, uwaa to za wane, wrcz niezbdne. Teraz jednak, gdy rzeczywicie si tu znalaz, wszystko wydawao si niejasne; niejasne, a nawet gupie. Artoo zapiszcza pytajco. Luke z wysikiem otrzsn si Z drczcych go wtpliwoci. - Mylaem, e moe Yoda zostawi tu co, co mogoby si nam przyda wyjani, podajc robotowi najprostszy do nazwania powd. - Jego dom powinien znajdowa si... - rozejrza si, prbujc okreli swoje pooenie - gdzie tam. Chodmy. Do domu Yody nie byo daleko, ale wdrwka zaja im wicej czasu, ni Luke si spodziewa. Wynikao to czciowo z uksztatowania terenu i gstej rolinnoci zdy ju zapomnie, jak trudno byo porusza si po bagnach Dagobah. W gr wchodzio jednak jeszcze co wicej: saby, ale niezmienny ucisk gdzie z tyu gowy, nie pozwalajcy mu normalnie myle. W kocu dotarli do celu... by przekona si, e budynku waciwie ju nie ma. Przez dusz chwile Skywalker stal w milczeniu, wpatrujc si w bujn rolinno porastajc miejsce, gdzie niegdy stal dom Yody. Luke'em na nowo owadno uczucie alu. Zrozumia, e zachowa si jak gupiec. Wychowany na pustynnej planecie Tatooine, gdzie opuszczone budowle potrafiy przetrwa pl wieku albo i duej, nie pomyla nawet, co moe si sta po piciu latach z domem zbudowanym na bagnach. Stojcy obok niego Artoo zabucza pytajco. - Miaem nadzieje, e Yoda pozostawi jakie tamy albo ksiki - wyjani Luke. Co, co pozwolioby mi dowiedzie si wicej o metodach szkolenia rycerzy Jedi. Ale wiele tu tego nie zostao, co? W odpowiedzi robot wysun przed siebie czujnik. - Nie ma potrzeby - powstrzyma go Skywalker, ruszajc w stron ruin. - Skoro ju tu jestemy, to moemy si sami rozejrze. Przy pomocy miecza wietlnego w cigu paru minut wyci wrd krzakw i pnczy ciek, po ktrej dotarli do pozostaoci zewntrznych cian domu. W wikszej czci byo to sigajce Luke'owi co najwyej do pasa rumowisko. Spowijay je drobne, spltane pncza. W rodku znajdowao si jeszcze wicej rolin. Obrastay stary, kamienny piec, wdzierajc si nawet do jego wntrza. Do poowy zagrzebane w glinie tkwiy zardzewiae, elazne garnki Yody. Pokrywa je dziwaczny mech.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Posuwajcy si przodem Artoo gwizdn cicho. - Nie, chyba nie znajdziemy tu nic ciekawego - przyzna Skywalker. Schyli si, by podnie z ziemi jeden z garnkw. Wyskoczya z niego maa jaszczurka i znikna w trzciniastej trawie. - Artoo, sprawd, czy s tu jakie elementy elektroniczne, dobrze? Nigdy nie widziaem, eby Yoda uywa czego takiego, ale kto wie... - Wzruszy ramionami. Robot posusznie wysun czujnik. Luke obserwowa, jak Artoo porusza si tam i z powrotem... Nagle robot si zatrzyma. - Znalaze co? Artoo zapiszcza niespokojnie i odwrci swoj kopuk w stron, skd przyszli. - Tam? - Jedi zmarszczy brwi. Rozejrza si po otaczajcych ich ruinach. - Nie tutaj? Robot pisn ponownie. Odwrci si i z trudem potoczy po nierwnej powierzchni. Po chwili przystan i ponownie skierowa kopuk w stron Luke'a, wydajc przy tym seri pytajcych dwikw. - Dobrze, ju id - westchn Skywalker. Sprbowa stumi dziwny niepokj, ktry go nagle ogarn. - Prowad.

Nim znaleli si z powrotem w pobliu myliwca, soce przewiecajce przez liciasty baldachim wyranie przyblado. - A teraz dokd? - spyta Luke. - Chyba nie powiesz mi, e obiekt, ktry namierzye, to nasz wasny pojazd? Artoo odwrci kopuk i, popiskujc gono, zaprzeczy z oburzeniem. Jego czujnik skierowa si nieco w bok... I wskaza dokadnie na jaskini. - Jeste pewien? - Skywalker z trudem przekn lin. Robot ponownie zapika. - A wic jeste pewien. Przez dusz chwil Luke patrzy niezdecydowany na spowity mg wylot jaskini. W gruncie rzeczy nie musia tam wchodzi - to nie budzio jego wtpliwoci. Rzecz, ktr namierzy Artoo, z ca pewnoci nie naleaa do Yody. Mistrz by jej tam nie zostawi. Ale, w takim razie, co to byo? Leia wspominaa o jakim Ciemnym Jedi z Bpfassh, ktry przyby kiedy na Dagobah. Czy ten przedmiot nalea do niego? Skywalker zacisn zby. - Zosta tu, Artoo - poleci, kierujc si w stron jaskini, - Wrc tak szybko, jak bd mg. Strach i gniew, jak czsto przestrzega go Yoda, byy sugami ciemnej strony; przez chwil Luke rozwaa, ktrej stronie Mocy suy ciekawo. Grujce nad wejciem do jaskini drzewo z bliska wygldao tak samo zowieszczo, jak je zapamita: powykrcane, poczerniae, grone - jakby w nim samym drzemaa ciemna strona Mocy. I moe tak byo istotnie, cho Luke nie potrafi definitywnie odpowiedzie na to pytanie, szczeglnie e blisko jaskini silnie oddziaywaa na jego zmysy. Najwyraniej to byo przyczyn ucisku, ktry dokucza mu od momentu ldowania. Przez chwil si zastanawia, dlaczego nigdy wczeniej nie odczuwa tego a tak wyranie. Moe to obecno Yody chronia go kiedy przed potnym oddziaywaniem jaskini.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Ale teraz Yody ju tu nie byo... i Luke musia sam stawi czoo jaskini. Wzi gboki oddech. Jestem rycerzem Jedi - powtrzy w mylach. Wycign zza pasa komunikator i nacisn guzik. - Artoo? Jeste tam? Z komunikatora posypaa si seria piskw. - Dobrze. Wchodz do rodka. Daj mi zna, gdy zbli si do tego, co namierzye. W odpowiedzi usysza wiergotliwe potwierdzenie. Przypi komunikator do pasa i wyj miecz wietlny. Jeszcze raz gboko odetchn i, schyliwszy si pod poskrcanymi korzeniami drzewa, wszed do rodka. Jaskinia bya tak samo ponura, jak j zapamita: ciemna, wilgotna, pena brzczcych owadw i olizgych rolin - chyba najbardziej nieprzyjemne miejsce, w jakim Luke kiedykolwiek przebywa. Podoe wydawao si jeszcze bardziej zdradzieckie ni kiedy. Nim uszed dziesi krokw, ziemia dwa razy si pod nim zapada; nie byo to zbyt grone, ale omal si nie przewrci. Przed nim, spowite mgami, majaczyo miejsce, ktre doskonale pamita. Zbliajc si do niego, mocniej zacisn do na rkojeci miecza wietlnego. To wanie tam stoczy niegdy upiorny pojedynek z tajemnicz mar Dartha Vadera... Doszed do tego miejsca i zatrzyma si, usiujc zaguszy w sobie strach i wspomnienia. Jednak tym razem - ku jego uldze - nic si nie wydarzyo. W mroku nie rozleg si wiszczcy oddech i aden Czarny Lord nie wyszed mu na spotkanie. Nie wydarzyo si nic. Luke zwily wargi i odpi od pasa komunikator. Nie, nic nie mogo si ju wydarzy. Kiedy stawi czoo tamtej sytuacji - i zwyciy. Vader odpokutowa za wyrzdzone zo i zgin, wic jaskinia nie miaa ju czym straszy; pozosta jedynie nieokrelony, bezpodstawny niepokj, ktremu nie wolno byo ulega. Od razu powinien to wiedzie. - Artoo? - zawoa. - Jeste tam jeszcze? Robot zabrzcza w odpowiedzi. - To dobrze - stwierdzi Skywalker, ruszajc naprzd. - Jak daleko mam jeszcze do...? Nie dokoczy zdania, gdy nagle i niespodziewanie otaczajca go mga stworzya drgajc, surrealistyczn wizj, zamykajc go w jej rodku... Znajdowa si w jakim niewielkim, odkrytym pojedzie, ktry unosi si tu nad gbok jam. Nie widzia ziemi, ale bi od niej straszliwy ar. Kto szturchn go czym ostrym w plecy, zmuszajc go, eby wszed na sterczc z boku pojazdu wsk kadk... Luke wstrzyma oddech. Zrozumia rozgrywajc si przed nim scen. Znowu znajdowa si na nalecej do Jabby Hutta odzi i oczekiwa na egzekucj przez strcenie w Wielk Jam Carkoon... Przed sob widzia spacerowy statek Jabby i przepychajcych si na nim sugusw przemytnika, ktrzy starali si zaj jak najlepsze miejsca przed czekajcym ich widowiskiem. Wiele szczegw gino w spowijajcej wizj mgiece, ale Luke bez trudu rozpozna maego robota z kopuk, ktry sta na szczycie statku, czekajc na jego znak... - Nie dam si wcign w t gr - zawoa Skywalker w stron wizji. - Ani mi si ni. Tej sytuacji te ju kiedy stawiem czoo i zwyciyem. Ale jego sowa zabrzmiay dziwnie gucho... i gdy jeszcze je wypowiada, poczu,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jak stranik uku go wczni w plecy. Zaraz potem zrozumia, e leci w d, ale obrci si w powietrzu, chwyci za koniec kadki i wyskoczy wysoko ponad gowy stranikw... Wyldowa na piasku. Odwrci si w stron spacerowego Statku i wycign rk po miecz wietlny, ktry rzuci mu Artoo. Bro jednak nie dotara do niego. Luke sta, czekajc na miecz, ale ten zmieni nagle kierunek lotu i poszybowa w drugi koniec statku Jabby Hutta. Uy Mocy, prbujc jak oszalay zawrci bro, ale bez skutku. Miecz wci si od niego oddala... A w kocu znalaz si w rku stojcej na szczycie statku samotnej kobiety. Jedi patrzy na ni z rosncym przeraeniem. Z powodu mgy i racego go w oczy soca nie widzia rysw jej twarzy... Ale miecz wietlny, ktry dzierya w doniach jak trofeum, powiedzia mu wszystko. Kobieta miaa w sobie Moc... I wanie skazaa Luke'a i jego przyjaci na mier. A gdy popychany wczniami znalaz si ponownie na kadce, usysza huczcy wrd mgie jej szyderczy miech... - Nie! - krzykn. Wizja znikna tak nagle, jak si pojawia. Z powrotem by w jaskini na Dagobah, cay zlany potem, a z komunikatora, ktry trzyma w doni, dochodzio oszalae brzczenie. Zadygota i mocniej cisn w doni miecz wietlny, aby si upewni, e wci jeszcze go ma. - Wszys... - Przekn lin i sprbowa jeszcze raz. - Wszystko w porzdku, Artoo - zapewni robota. - Nic mi nie jest. No... - urwa, zdezorientowany, usiujc sobie przypomnie, po co tu przyszed. - Czy wci jeszcze masz namiar na ten element elektroniczny? Artoo zapiszcza twierdzco. - Czy ta rzecz jest nadal przede mn? Robot znw potwierdzi. - Dobrze - powiedzia Luke. Otar doni pot z czoa i unis w gr miecz wietlny. Ruszy ostronie naprzd, rozgldajc si bacznie na wszystkie strony. Ale jaskinia nie zgotowaa mu ju adnych niespodzianek. Kolejne wizje ju si nie pojawiy. Wchodzi coraz gbiej, a w kocu Artoo da mu znak, e dotar do celu. Urzdzenie, ktre wygrzeba w kocu spod warstwy mchu i gliny, mocno go rozczarowao. By to may, lekko spaszczony cylinder, niewiele wikszy od doni. Po jednej stronie mia pi zardzewiaych, trjktnych przyciskw, a po drugiej wyryto jaki napis w nieznanym jzyku. - Czy to jest wanie to? - spyta Luke. Nie by zbytnio zadowolony z faktu, e przeby taki szmat drogi po co tak mao wartociowego. - Nie ma tu nic wicej? Artoo krtkim pikniciem udzieli przeczcej odpowiedzi, po czym gwizdn pytajco. - Nie wiem, co to jest - odpar Skywalker. - Moe ty zdoasz to rozpozna. Poczekaj, wychodz na zewntrz. Droga powrotna bya nieprzyjemna, ale nic niespodziewanego ju si nie wydarzyo i niebawem Luke wyoni si spord korzeni drzewa. Westchn z ulg, czujc zapach bagien, ktry teraz wyda mu si rozkoszny. Ze zdziwieniem zauway, e w czasie, gdy by w rodku, zrobio si ciemno. Ta znieksztacona wizja przeszoci musiaa trwa duej, ni mu si wydawao. Artoo wczy w myliwcu wiata ldowania, ktre wyglday teraz jak zamglone, te stoki. Przedzierajc si przez gst rolinno, Skywalker skierowa si w stron pojazdu.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Artoo czeka na niego, popiskujc sobie cichutko. Kiedy Luke wyoni si z mroku, may robot gwizdn z ulg, chocia wci koysa si jak wystraszone dziecko. - Uspokj si, Artoo, nic mi nie jest - zapewni go Skywalker. Przykucn i wyj z kieszeni spaszczony cylinder. - Co o tym mylisz? Robot zaszczebiota z namysem, obracajc kopuk, aby zbada przedmiot z rnych stron. Nagle szczebiot przerodzi si w gwatown, elektroniczn paplanin. - Co takiego? - spyta Luke. Usiujc zinterpretowa potok dwikw, zastanawia si, dlaczego Threepia nigdy nie ma pod rk, gdy jest potrzebny. - Powoli, Artoo. Nie mog... Zreszt to bez znaczenia. - Podnis si i rozejrza po spowitej przez noc okolicy. - Tak czy inaczej, chyba nie mamy tu ju nic do roboty. Zerkn w stron jaskini, ktra ju niemal zupenie gina w ciemnociach, i zadygota. Tak, nie mieli adnego powodu, by tu zostawa... a zna co najmniej jeden, by jak najszybciej opuci Dagobah. No - pomyla ponuro - to by byo na tyle, jeli chodzi o prb znalezienia tu jakich wskazwek. Zreszt mg si tego spodziewa. - Chodmy - zwrci si do robota. - Musisz si znowu usadowi na swoim miejscu. Opowiesz mi wszystko o tym przedmiocie w drodze do domu. Okazao si, e Artoo niewiele mia do powiedzenia na temat cylindra. Robot nie rozpozna przedmiotu; nie by take w stanie tylko na podstawie wskaza skanerw rozszyfrowa jego przeznaczenia; nie wiedzia nawet, w jakim jeyku jest sporzdzony napis na obudowie, w zwizku z czym nie byo mowy o jego odczytaniu. Luke ju zaczyna si powanie zastanawia, co w takim razie spowodowao wczeniejszy wybuch entuzjazmu robota, gdy na ekranie pojawio si ostatnie zdanie raportu. - Lando? - zdziwi si Skywalker. Ponownie odczyta ostatni informacj. - Nie przypominam sobie, eby Lando kiedykolwiek mia co takiego. Na monitorze pojawi si kolejny komunikat. - Tak, wiem, e byem wtedy zajty - przyzna Luke, odruchowo poruszajc palcami prawej rki. - Dopasowanie sztucznej doni to bardzo absorbujce zajcie. A wic: czy Lando da to generaowi Medine'owi, czy tylko mu to pokazywa? Pojawio si kolejne zdanie. - Nic nie szkodzi - uspokoi robota Skywalker. - Ty te miae prawo by wtedy zajty. Zerkn na wsteczny monitor, na ktrym planeta Dagobah stawaa si coraz mniejsza. Pocztkowo mia zamiar polecie prosto na Coruscant i tam zaczeka na powrt Leii i Hana z Bpfassh, ale jak sysza, ich misja moga potrwa nawet kilka tygodni. A Calrissian ju nieraz zaprasza go do odwiedzenia swej nowej kopalni jakiego rzadkiego kruszcu na supergorcej planecie Nkllon. - Artoo, zmiana planw - oznajmi Luke, podajc komputerowi nowy kurs. Skoczymy do ukadu Athega i odwiedzimy Landa. Moe on nam wyjani, co to jest. A po drodze bdzie mia duo czasu, by zastanowi si nad tym, co przey w jaskini; i zdecydowa, czy to by rzeczywicie tylko sen albo wizja, czy moe co wicej. ROZDZIA 12

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Nie, nie mam pozwolenia na wjazd na Nkllon - wyjania cierpliwie Han przez nadajnik Sokoa, spogldajc jednoczenie w kierunku leccego tu obok nowoczesnego myliwca klasy B. - Nie mam tu take adnych spraw do zaatwienia. Chciabym si po prostu zobaczy z Landem Calrissianem. Z tylnego siedzenia dolecia go zduszony miech. - Mwia co? - rzuci przez rami. - Nie - odpara niewinnie Leia. - Tylko przypomniay mi si dawne czasy. - Jasne - mrukn. On take dokadnie pamita Bespin i nie byy to jego najmilsze wspomnienia. - Suchaj, po prostu skontaktuj si z Landem, dobrze? - zwrci si do swego rozmwcy z myliwca. - Przeka mu, e jest tu jego stary przyjaciel, ktry proponuje mu partyjk sabaka. I dodaj, e to ja wybior stawk spord nalecych do niego rzeczy. On ju bdzie wiedzia, o co chodzi. - Co takiego?! - Leia a pochylia si w fotelu. Han ciszy nadajnik. - Imperium moe mie swoich szpiegw rwnie tutaj - przypomnia. -A podawanie naszych imion do wiadomoci caego ukadu Athega nie byoby zbyt rozsdne. - Masz racj - przyznaa niechtnie ksiniczka. - Jednak to, co powiedziae, byo dosy niejasne. - Ale nie dla Landa - zapewni j Han. - Domyli si, e to ja - o ile tylko ci faceci zdecyduj si przekaza mu wiadomo ode mnie. Siedzcy obok Chewbacca warkn ostrzegawczo. Od tyu zblia si do nich jaki duy statek. - Czy potrafisz go rozpozna? - spyta Solo. Odwrci gow, prbujc co dojrze. Nim Wookie zdy odpowiedzie, ponownie wczy si nadajnik. - Halo, niezidentyfikowany statek. Genera Calrissian wyda wam specjalne pozwolenie na wjazd - oznajmi pilot myliwca, z trudem ukrywajc rozczarowanie. udzi si pewnie, e bdzie mia okazj osobicie przegoni intruzw z ukadu pomyla Han. - Za chwil zjawi si wasza eskorta; do tego czasu zachowajcie obecn pozycj. - Zrozumiaem - odpar Solo. Nie mg si zdoby na podzikowanie. - Eskorta? - spytaa niepewnie Leia - Po co nam eskorta? - To zapata za to, e bya nie wiadomo gdzie z jak niezwykle wan misj dyplomatyczn, kiedy Lando przyjecha ostatnio na Coruscant - stwierdzi jej m. Wci wpatrywa si w iluminator. - Nkllon to supergorca planeta; - ley tak blisko swojego soca, e kady statek straciby wiksz cz kaduba, prbujc si na ni dosta. I dlatego wanie... - wskaza rk na prawo - ...potrzebna nam eskorta. Powietrze z tyu gwatownie zawirowao i nawet Han - ktremu Lando pokazywa ju kiedy hologramy tych pojazdw - musia przyzna, e widok by rzeczywicie imponujcy. Statek-tarcza przypomina ogromny, latajcy parasol. Jego zakrzywiona czasza bya wielkoci poowy gwiezdnego niszczyciela. Ca wewntrzn stron statku pokryway rury i eberka - kry w nich pyn chodzcy, zabezpieczajcy pojazd przed zniszczeniem podczas podry do centrum ukadu. W miejscu, gdzie parasol powinien mie rczk, znajdowa si cylinder o dugoci rwnej promieniowi czaszy. Na jego kocu jeyy si potne eberka chodnicy. Dokadnie w rodku cylindra umocowano cigncy ca t konstrukcj holownik, ktry sprawia wraenie niepotrzebnego dodatku.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Wielkie nieba! - wyszeptaa oszoomiona Leia. - I to lata? - Tak, cho z trudem - odpar Han. Z pewn obaw obserwowa, jak gigantyczny pojazd zblia si do ich statku. Nie musia w kocu podchodzi a tak blisko - Sok by znacznie mniejszy ni ogromne transportowce, z ktrymi statki-tarcze zwykle miay do czynienia. - Lando mwi mi, e mieli mnstwo problemw, by co takiego w ogle skonstruowa, a potem drugie tyle problemw, by nauczy ludzi te statki pilotowa. - To mnie nie dziwi. - Leia skina gow. Znw odezwa si nadajnik. - Halo, niezidentyfikowany statek. Tu statek-tarcza numer dziewi. Jestem gotw, eby was przej; podajcie mi kod dostpu do swojego obwodu podporzdkowania. - Niele - mrukn Han pod nosem, przyciskajc guzik nadajnika. - Statek-tarcza numer dziewi, nie mamy obwodu podporzdkowania. Podaj swj kurs, to bdziemy si ciebie trzyma. Na chwil zapada cisza. - Dobrze - zgodzi si niechtnie rozmwca Hana. - Wecie kurs na dwa - osiem cztery; prdko podwietlna: zero, przecinek sze. Nie czekajc na potwierdzenie, ogromny parasol zacz si oddala. - Le za nim, Chewie - poleci Solo. Dla Sokoa nie stanowio to oczywicie problemu: by szybszy i daleko zwrotniejszy od giganta, ktry mu towarzyszy. - Statektarcza, kiedy bdziemy na Nkllonie? - Spieszy ci si, niezidentyfikowany? - Nie, skde, takie cudowne widoki... - rzuci Han ironicznie, spogldajc na wewntrzn stron spodka, przesaniajcego niemal cae niebo. - Tak, troch nam si pieszy. - Przykro mi to sysze, bo widzisz, gdyby mia obwd podporzdkowania, moglibymy razem wykona skok nadprzestrzenny i bylibymy na Nkllonie za godzin. A tak... c, zajmie to jakie dziesi godzin. - wietnie - skrzywi si Solo. - Moe zdoalibymy zmontowa prowizoryczny obwd podporzdkowania podsuna Leia.- Threepio zna komputer Sokoa na tyle, e potrafiby to zrobi. Chewbacca odwrci si w jej stron i nie znoszcym sprzeciwu mruczeniem wyrazi swoj dezaprobat. Nawet Han nie byby w stanie wpyn na jego decyzj zreszt Solo wcale nie zamierza tego robi. - Chewie ma racj - stwierdzi twardo. - Nie bdziemy tego statku niczemu ani nikomu podporzdkowywa. Nigdy. Statek-tarcza, zrozumiae? - Jeli o mnie chodzi, to nie ma sprawy, niezidentyfikowany. - Rozmwca Hana najwyraniej lubowa si w uywaniu tego okrelenia. - I tak pac mi od godziny. - wietnie - rzuci Solo. - Niech wic zostanie tak, jak jest. - Jasne. Poczenie zostao przerwane i Han opar rce na tablicy przyrzdw. Parasol wci dryfowa; nic nowego si nie dziao. - Chewie, czy on cigle trzyma silniki w pogotowiu? Wookie warkn twierdzco. - Czy co jest nie w porzdku? - spytaa ksiniczka, pochylajc si do przodu. - Nie wiem - odpar Han, rozgldajc si dokoa. Parasol ogranicza mu widok do minimum. - Ale co mi si tu nie podoba. - Wczy nadajnik. - Halo, statek-tarcza, na co czekamy?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Spokojnie, niezidentyfikowany - rozleg si uspokajajcy gos. - Pojawi si jeszcze jeden pojazd, te bez obwodu podporzdkowania. Zabierzemy was razem. Nie ma chyba sensu, eby jaki drugi statek-tarcza traci czas, co? Han poczu mrowienie na karku: statek, ktry przylatuje na Nkllon akurat wtedy, co oni! - Czy zidentyfikowalicie ten drugi statek? - zapyta. - Hej, kolego - zamia si pilot statku-tarczy - ciebie te nie zidentyfikowalimy. - Dziki za pomoc - rzuci Han, ponownie ciszajc nadajnik. - Chewie, namierzye ju tego gocia? Odpowied Wookiego bya krtka i niepokojca. - Piknie - mrukn Soo. - Naprawd fantastycznie. - Nie bardzo zrozumiaam. Co on powiedzia? - spytaa Leia, zerkajc sponad ramienia ma. - Ten pojazd zblia si z drugiej strony tego wielkiego cylindra - wyjani Han ponuro i pokaza jej linie interferencyjne na ekranie skanera. - Dlatego nie moemy go zobaczy. - Czy on to robi celowo? - By moe. - Solo skin gow i odpi pasy. - Chewie, przejmujesz stery; ja uruchomi dziao. Z kabiny pilotw pobieg korytarzem do gwnej czci Statku i zacz si wspina po drabince prowadzcej do wieyczki dziaa. - Kapitanie Solo - dobieg go peen niepokoju, mechaniczny gos. - Czy dzieje si co zego? - Bardzo moliwe, Threepio - krzykn Han przez ramie. - Lepiej zapnij pasy. Wszed na gr, przeby obszar bez sztucznej grawitacji i usiad w fotelu. Jedn rk chwyci suchawki, a drug wczy pulpit kontrolny. - Masz ju co, Chewie? - zawoa do mikrofonu. Wookie zaprzeczy gniewnym pomrukiem: cylinder statku-tarczy w dalszym cigu zasania zbliajcy si pojazd. Ale z rozkadu interferencji Chewbacca zdoa wyliczy przyblion wielko jednostki. Zbliajcy si statek nie by duy. - No, to ju co - stwierdzi Han. Przebieg w mylach list rnych typw maych statkw, starajc si dociec, ktry z nich mg zosta wysany przez Imperium przeciw nim. Jaka odmiana myliwca? - Miej si na bacznoci: to moe by puapka. Obraz na skanerze zafalowa: nieznany pojazd zacz si wyania zza cylindra. Han skoncentrowa si i opar donie na przyciskach sterujcych dziaem... - To republikaski myliwiec - zawoaa Leia z ulg. Ma nasze znaki. - Halo, nieznajomi - rozleg si gos Skywalkera.Mio was widzie. - Ach... cze - Han stumi w sobie odruchow ch, by powita Luke'a po imieniu. Teoretycznie rozmawiali na zastrzeonej czstotliwoci, ale gdyby komu naprawd na tym zaleao, nie zwaaby zapewne na takie formalne przeszkody. - Co ty tu robisz? - Przyjechaem zobaczy si z Landem - odpar Jedi. Przepraszam, jeli was przestraszyem. Kiedy mi powiedziano, i bd podrowa w towarzystwie jakiego niezidentyfikowanego statku, pomylaem,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

e to puapka. Dopiero przed chwil zorientowaem si, e to wy. - Aha - rzuci Solo, obserwujc, jak drugi statek ustawia si rwnolegle do nich. To rzeczywicie by myliwiec Luke'a. Albo tylko wyglda jak myliwiec Luke'a. Han obrci dziao tak, aby obcy pojazd znalaz si na celowniku. W obecnym pooeniu myliwiec musiaby wykona zwrot o pene dziewidziesit stopni, eby otworzy do nich ogie. O ile, oczywicie, nie zosta odpowiednio przebudowany. - To co? Po prostu wpade odwiedzi starego przyjaciela? - spyta od niechcenia. - Nie. Znalazem pewien przedmiot i... no, pomylaem, e moe Lando bdzie wiedzia, co to jest. Myl, e nie powinnimy o tym rozmawia przez radio. Jak sdzisz? - Te tak uwaam - odpar Han. Gorczkowo prbowa co wymyli. To by gos Luke'a, ale po wydarzeniach na Bpfassh, ktre omal nie zakoczyy si dla nich tragicznie, Solo nie zamierza niczego przyjmowa na wiar. Musia zyska pewno - i to szybko. Wcisn przycisk wyczajcy zewntrzn transmisj. - Leia, czy potrafisz stwierdzi jednoznacznie, e to Luke? - Tak myl - powiedziaa powoli. - Jestem niemal pewna. - To nie wystarczy, kochanie - ostrzeg. - Wiem - odpara. - Zaczekaj, mam pewien pomys. Han przeczy si z powrotem na komunikacj zewntrzn. - Powiedzieli, e gdybym mia obwd podporzdkowania, to podr zajaby znacznie mniej czasu - relacjonowa Luke. - Wystarczyby skok nadprzestrzenny w poblie Nkllona - na tyle blisko, na ile pozwala studnia grawitacyjna - potem parominutowa osona, dopki nie znalazbym si w cieniu planety, i dalsz cz drogi mgbym ju odby sam. - Ale, niestety, myliwcw Republiki nie wyposaono w obwody podporzdkowania? - rzek Solo. - Wanie - odpar Skywalker powoli. - Najwyraniej przeoczono co w fazie projektowania. - Najwyraniej - powtrzy Han jak echo. Zacz si poci. Cokolwiek Leia zamierzaa zrobi, powinna si pospieszy. - Waciwie to nawet jestem z tego zadowolona - wtrcia ksiniczka. - Czuj si bezpieczniej, kiedy podrujemy razem. Ach, prawie bym zapomniaa: jest tu kto, kto bardzo chce si przywita. - Artoo? - odezwa si powanym gosem Threepio. - Jeste tam? W suchawkach Hana rozlega si seria gonych elektronicznych wistw i gwizdw. - Nie, nie wiem, gdzie indziej miaby by - stwierdzi android stanowczo. - Ale wnosz z dowiadczenia, e istnieje wiele gronych sytuacji, w ktre moge si nieopatrznie wpakowa. Szczeglnie e zabrako mnie, eby ci osania. W odpowiedzi rozleg si dwik przypominajcy elektroniczny miech. - Tak, wiem, e zawsze tak uwaae - odpar Threepio jeszcze bardziej zdecydowanym tonem. - No c, chyba kady ma prawo do jakich zudze. Artoo ponownie zachichota. Umiechajc si pod nosem, Solo wyczy ukad sterowania i ustawi dziao w pozycji spoczynkowej. Kiedy jeszcze zajmowa si przemytem, pozna wielu mczyzn, ktrzy za nic nie chcieliby mie ony potraficej czasem myle szybciej ni oni.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Jednak Han ju dawno temu doszed do wniosku, e absolutnie nie chciaby, aby byo inaczej.

Pilot statku-tarczy nie przesadza. Mino niemal dziesi godzin, nim w kocu oznajmi, e dalej mog ju lecie sami. Rzuci ostatni, niezbyt grzeczn uwag i usun swj statek na bok. Widok, ktry ukaza si ich oczom, nie by specjalnie interesujcy, ale Solo wiedzia, e ciemna strona sabo zagospodarowanej planety rzadko kiedy wyglda efektownie. Na powierzchni bysn sygna naprowadzajcy ich do ldowania i Solo agodnym ukiem skierowa statek we wskazanym kierunku. Usysza za sob kroki. - Co si dzieje? - spytaa Leia. Ziewajc, usiada w fotelu drugiego pilota. - Jestemy ju w cieniu Nkllona - wyjani Han, wskazujc rysujcy si przed nimi ciemny ksztat. - Wziem kurs na kopalni Landa. Bdziemy tam za jakie dziesi, pitnacie minut. - wietnie. - Ksiniczka spojrzaa w bok, na wiata towarzyszcego im myliwca. - Kiedy ostatni raz rozmawiae z Luke'em? - Par godzin temu. Powiedzia, e sprbuje si przespa. Statek prowadzi pewnie Artoo. - Tak, rzeczywicie - odpara Leia nieobecnym gosem, co zawsze zdradzao, e prbuje wykorzysta swoje nowe zdolnoci. - Ale Luke'a drcz jakie koszmary. Co go trapi. - To nic nowego. Co go trapi od dobrych kilku miesicy - zauway Solo. - W kocu jako sobie z tym poradzi. - Nie, tym razem chodzi o co innego. - Leia potrzsna przeczco gow. - O co znacznie bardziej... nie wiem, jak to wyrazi... jakby bardziej naglcego. - Odwrcia si i spojrzaa mowi prosto w oczy. - Winter sdzi, e moe Luke chciaby z tob na ten temat porozmawia. - C, na razie nic mi o tym nie wspomina - rzek Han. - Suchaj, przesta si o niego martwi. Kiedy bdzie gotw do rozmowy, to sam j zacznie. - Chyba masz racj. - Wyjrzaa przez iluminator, prbujc zobaczy brzeg planety, do ktrej si zbliali. - Niewiarygodne. Wiesz, e wida std fragment korony sonecznej? - Tak, ale nie pro mnie, ebym pokaza ci j w caej okazaoci. Te statki-tarcze nie s tylko dla ozdoby - promieniowanie soneczne jest tu tak silne, e wszystkie czujniki Sokoa wyparowayby w cigu sekundy, a po kilku minutach roztopiby si cay kadub. Ksiniczka pokiwaa gow z niedowierzaniem. - Najpierw Bespin, a teraz Nkllon. Czy Lando zawsze angauje si w takie szalone przedsiwzicia? - Ju mu si to zdarzao - przyzna Solo. - Na Bespinie jednak nie musia niczego wymyla; Miasto w Chmurach istniao ju wiele lat, nim on je przej. Natomiast to skin w kierunku widocznej w iluminatorze planety - musieli zaprojektowa od samego pocztku. - Chyba widz miasto. - Leia pochylia si do przodu. - Te wiata tam... Han spojrza we wskazanym kierunku.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Za mae na miasto - stwierdzi. - To raczej jaka wysunita grupa wgbiarek. Syszaem, e ma ich ponad sto. - Czy to te pojazdy, ktre zaatwilimy mu w koncernie Stonehill? - Nie, tamtych uywa jako holownikw - wyjani Han. - Wgbiarki to niewielkie dwuosobowe maszyny w ksztacie stoka z ucitym czubkiem. Wok wazu przy podstawie maj zamocowany ukad strumieniowych wierte plazmowych. Wystarczy wyldowa w miejscu, w ktrym chce si dokona wierce, wczy na kilka minut silniki, zaczeka a strumienie plazmy rozdrobni grunt, opuci si przez waz i zabra urobek. - Ach, teraz ju sobie przypomniaam. Wczeniej uywano ich do wydobywania surowcw na asteroidach? - Generalnie rzecz biorc tak, ale akurat te Lando znalaz w jakich zakadach metalurgicznych. Wacicielom nie chciao si wymontowywa samych rozpylaczy plazmowych, przyholowali wic maszyny w caoci i ustawili je na linii produkcyjnej. - Ciekawe, jak Lando je zdoby. - Lepiej nie wiedzie. W nadajniku rozlegy si jakie trzaski. - Halo, niezidentyfikowane statki, tu kontrola lotw Miasta Nomadw - powiedzia kto szorstkim tonem. - Otrzymalicie pozwolenie na ldowanie na platformach pitej i szstej. Podajcie za wiatami kierunkowymi i uwaajcie na nierwnoci terenu. - Zrozumiaem - odpar Han. Sok mkn teraz tu nad ziemi. Wysokociomierz wskazywa zaledwie pidziesit metrw. Przed nimi pojawio si niewielkie pasmo wzgrz. Solo pocign lekko za stery i statek przelecia tu nad przeszkod... Ich oczom ukazao si Miasto Nomadw. - Mogaby powtrzy to - rzuci Soo - co mwia o Landzie i jego szalonych przedsiwziciach? Leia, oniemiaa ze zdumienia, tylko pokiwaa gow... Nawet Han, ktry wiedzia, czego mniej wicej si spodziewa, musia przyzna, e widok zapiera dech w piersi. Olbrzymi, nieforemny, jarzcy si setkami wiateek kompleks kopalni wyglda jak jaki stpajcy ociale, tajemniczy potwr. Okoliczne wzgrza zdaway si przy nim karowatymi pagrkami. Silne reflektory przeczesyway teren, a w powietrzu unosia si chmara malekich, buczcych jak dokuczliwe pasoyty stateczkw. Inne pojazdy posuway si po ziemi, umykajc przed potnymi apami latajcej bestii. Dopiero po chwili Han zdoa rozrni czci skadowe obiektu. Gr stanowi stary, ciko opancerzony krownik, a pod nim umieszczono ze czterdzieci zdobycznych transporterw imperialnych, dziki ktrym cao moga si porusza. Wok kryy wahadowce i statki rozpoznawcze. Jednak nawet znajomo konstrukcji kompleksu nie moga zmieni faktu, e widok by imponujcy. Ponownie wczy si nadajnik. - Halo, niezidentyfikowany statek - odezwa si znajomy gos. - Witajcie w Miecie Nomadw. O co chodzi z t partyjk sabaka? Solo umiechn si z przeksem. - Witaj, Lando. Wanie o tobie rozmawialimy.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Domylam si - odpar kwano Calrissian. - Pewnie podziwialicie moj pomysowo i zmys do interesw? - Co w tym rodzaju. Jak si na tym czym lduje? - Cakiem normalnie. Posuwamy si z prdkoci zaledwie kilku kilometrw na godzin. Czy to Luke leci tym myliwcem? - Tak - wtrci Skywalker, nim Han zdy odpowiedzie. - Musz stwierdzi, Lando, e to miejsce robi wraenie. - Poczekaj, a zobaczysz wszystko od rodka. No, w kocu mnie odwiedzilicie. Czy Leia i Chewie te s z wami? - Jestemy wszyscy w komplecie - odpara ksiniczka. - To nie jest zwyka wizyta towarzyska - wyjani Han. - Potrzebujemy pomocy. - Jasne - Lando zawaha si tylko na uamek sekundy. - Zrobi, co w mojej mocy. Suchajcie, jestem akurat w kompleksie centralnym i nadzoruj skomplikowane wiercenie. Zaraz kogo po was przyl. Bdzie czeka na ldowisku i wskae wam drog. Pamitajcie, e tu nie ma atmosfery: lepiej nie prbujcie otwiera wazu, zanim nie podcz rkawa. - W porzdku. Tylko dopilnuj, aby komitet powitalny skada si z ludzi, ktrym w peni ufasz. Nastpia kolejna, ledwie zauwaalna chwila ciszy. - Ach tak? - rzuci Calrissian obojtnym tonem. - Czy co jest...? Jego sowa przerwa gony pisk. - Co si dzieje? - zawoaa Leia. - Kto nas zagusza - krzykn Han. Gwatownie wyczy nadajnik. Pisk ucich, pozostawiajc w uszach nieprzyjemne dzwonienie. Solo sign po komunikator. - Chewie, mamy kopoty. Przyjd na gr. Zaczeka na odpowied Wookiego, po czym odwrci si z powrotem do nadajnika. - Postaraj si uzyska obraz ze skanera - poleci onie. - Sprawd, czy zbliaj si jakie statki. - Dobrze - odpara pochylona nad klawiatur Leia. Co zamierzasz? - Sprbuj znale nie zaguszan czstotliwo. - Zmieni kurs, oddalajc si od ldowiska i wyprowadzajc Sokoa na otwart przestrze. Ponownie wczy nadajnik, ciszywszy uprzednio si gosu. Zna szereg sztuczek, ktre ju wielokrotnie okazay si skuteczne w przypadku zaguszania transmisji. Chodzio tylko o to, czy starczy mu czasu, by je wyprbowa. Nagle - znacznie szybciej ni si spodziewa - elektroniczny pisk przeszed w wyrany gos. - ...tarzam: wszyscy, ktrzy mnie sysz - zgocie si. - Lando, to ja! - zawoa Han. - Co si dzieje? - Nie wiem - odpar niepewnie Calrissian. - Moe po prostu wybuch na socu zakca komunikacj. To si czasem zdarza. Cho okolicznoci raczej na to nie... - urwa raptownie. - Halo? - krzykn Solo. Z gonika dobieg cichy wist, jakby po drugiej stronie kto gboko zaczerpn powietrza. - To imperialny niszczyciel gwiezdny - powiedzia cicho Lando. - Pdzi w kierunku

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

cienia planety. Han spojrza na Lei. Ksiniczka bya trupio blada. - Znaleli nas - szepna.

ROZDZIA 13 - Widz, Artoo, widz - uspokaja robota Luke. - Pozwl, e ja si zajm niszczycielem, a ty tymczasem postaraj si znale jaki sposb na to zaguszanie. Artoo zapiszcza nerwowo i zaj si prac. Przed nimi Tysicletni Sok wykona gwatowny skrt, zawracajc od ldowiska i kierujc si w stron nadlatujcego niszczyciela. Majc nadziej, e Han wie, co robi, Luke przeczy myliwiec na stan gotowoci bojowej i pody za przyjacielem. Leia? - zapyta w mylach. Odpowied nie zawieraa konkretnych sw, ale wyranie przebija z niej bezsilny gniew i strach. Trzymaj si, jestem przy tobie - zapewni siostr, wkadajc w ten przekaz maksimum ufnoci i optymizmu, na jakie potrafi si zdoby. Pomyla, e i jemu przydaoby si wicej optymizmu. Sam niszczyciel gwiezdny zbytnio go nie przeraa. Jeli prawd byo to, co o intensywnoci promieniowania sonecznego mwi Lando, obcy statek utraci zapewne zdolno bojow. Wszystkie zewntrzne czujniki, a moe nawet znaczna cz uzbrojenia musiay ju do tej pory po prostu wyparowa. Ale doskonale zabezpieczone w swych hangarach myliwce pozostaway w peni sprawne... i gotowe do startu, kiedy tylko niszczyciel znajdzie si w cieniu Nkllona. Nagle zakcenia w eterze ustay. - Luke? - Jestem. Jaki masz plan? - Mylaem, e moe ty co wymylie - odpar Han cierpko. - Chyba dysponuj lekk przewag liczebn. - Czy Lando ma jakie myliwce? - Stara si zebra to, co posiada, ale i tak zachowa wszystkie statki dla bezporedniej osony kompleksu. Mam wraenie, e ich zaogi nie s zbyt dowiadczone. - A wic to my stanowimy grup uderzeniow - podsumowa Luke. Ogarno go przelotne wspomnienie chwili, kiedy pi lat wczeniej, na planecie Tatooine, wkroczy do paacu Jabby i uy Mocy, by otumani gamorryjskich stranikw. - Zrbmy tak zaproponowa - polec na przodzie i sprbuj zakci albo spowolni ich reakcje. Bdziesz si trzyma tu za mn i zestrzelisz ich. - Chyba nic lepszego nie wymylimy - mrukn Solo. - Jeli bdziesz lecia nisko nad ziemi, to moe uda si wepchn paru z nich na te wzgrza. - Tylko nie schod za nisko - ostrzega Leia. - Pamitaj, e bdziesz mia na gowie inne rzeczy ni pilotowanie statku. - Poradz sobie - zapewni j brat. Po raz ostatni sprawdzi wskazania przyrzdw. To miaa by jego, jako prawdziwego rycerza Jedi, pierwsza walka kosmiczna. Niegdy zastanawia si, czy dawni Jedi w ten wanie sposb rozgrywali bitwy w kosmosie, a przede wszystkim, czy w ogle uywali w walce podobnych metod.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Oto i oni - oznajmi Solo. - Wylatuj z hangarw. To mi wyglda na... tylko jeden dywizjon. S bardzo pewni siebie. - By moe. - Luke zerkn na ekran taktyczny. - A te inne statki? - Trudno powiedzie - rzek Han powoli. - S dosy due. To mog by transportowce piechoty. - Miejmy nadziej, e jeste w bdzie - rzuci Luke. Jeli to nie atak nkajcy jak na Bpfassh, ale zakrojona na szerok skal inwazja, to... - Trzeba ostrzec Landa. - Leia ju si tym zaja. Gotw? Skywalker wzi gboki oddech. Imperialne myliwce rozdzieliy si na trzy grupy. W kadej znajdoway si po cztery statki. Nadlatyway prosto na nich. - Gotw! - No, to do dziea! Pierwsza grupa zbliaa si z du prdkoci. Luke przymkn oczy - lecia teraz wycznie na wyczucie - i uy Mocy. To byo dziwne wraenie - dziwne i dosy nieprzyjemne. Dotychczas wnika w inny umys po to, aby si z nim porozumie - tu czyni to, chcc z pen premedytacj zakci jego zdolno percepcji. Tylko raz przedtem dowiadczy podobnego uczucia - ze stranikami w paacu Jabby - ale wtedy zoy to na karb zdenerwowania, zwizanego z faktem, i szed, by uwolni Hana. Teraz zrozumia, e chodzio o co wicej. By moe podejmowanie takich prb - nawet tylko w obronie wasnej - zbliao go niebezpiecznie do granicy ciemnych obszarw Mocy, w ktre Jedi nigdy nie powinni wstpowa. Zastanawia si, dlaczego Yoda i Ben nic mu o tym nie wspominali i czego jeszcze o rycerzach Jedi bdzie si musia dowiedzie sam. Luke? Jak przez mg poczu wpijajce si w ciao pasy, kiedy rzuci myliwiec w gwatowny skrt. Sowa rozbrzmieway bezporednio w jego mzgu... - Ben? - zawoa. Gos nie nalea do Bena Kenobi, ale jeli to nie by on, to kto...? Przyjdziesz do mnie, Luke - powtrzy obcy gos. - Musisz do mnie przyj. Bd na ciebie czeka. Kim jeste? - spyta Skywalker. Uwaajc, by nie rozbi si o ziemi, skupi wszystkie siy na wzmocnieniu kontaktu. Jednak obcy by zbyt nieuchwytny - wymyka si jak gnana wiatrem baka mydlana - i mody Jedi nie mg go zlokalizowa. Gdzie jeste? Odnajdziesz mnie. Mimo wysikw Luke'a kontakt zaczyna sabn. Odnajdziesz mnie... i Jedi znw powstan! A na razie - egnaj. Zaczekaj! - okrzyk trafi w pustk. Skywalker zacisn zby i napi minie... Po chwili zda sobie spraw, e jaki inny, dobrze znajomy gos woa go po imieniu. - Leia? - wychrypia. Straszliwie zascho mu w gardle. - Luke, dobrze si czujesz? - spytaa ksiniczka z niepokojem. - Jasne - odpar. Jego gos brzmia ju o wiele lepiej. - Czuj si wietnie, a o co chodzi? - Chodzi o ciebie - przerwa Han.- Zamierzasz ich ciga w nieskoczono? Luke zamruga oczami i rozejrza si wok siebie ze zdziwieniem. Imperialnych myliwcw ju nie byo - na ziemi leay ich rozrzucone szcztki. Spojrza na ekran

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

taktyczny. Niszczyciel gwiezdny opuci cie Nkllona i szybko oddala si od planety, chcc znale si w wystarczajcej odlegoci od studni grawitacyjnej, by wykona skok w nadprzestrze. Jeszcze dalej wida byo dwa miniaturowe soca: statki-tarcze, przybywajce ze spnion pomoc. - Ju po wszystkim? - spyta bezsensownie. - Tak - odpara Leia. - Zestrzelilimy dwa myliwce, nim reszta zdecydowaa si na odwrt. - A co z transportowcami? - Odleciay wraz z myliwcami - wyjani Han. - Wci nie wiemy, po co je tu cignli. Stracilimy je z oczu W czasie walki. Ale w ogle nie zbliyy si do miasta. Luke odetchn gboko i spojrza na zegar pokadowy. W jaki niepojty sposb ucieko mu p godziny - na p godziny zupenie straci poczucie czasu. Czy ten dziwny kontakt mg trwa a tak dugo? Pomyla, e bdzie si musia nad tym wszystkim zastanowi. Dobrze zastanowi.

Mciciel - wygldajcy na gwnym ekranie mostka jak maa, jasna plamka na tle ciemnej powierzchni Nkllona - wykona skok nadprzestrzenny. - Akcja zakoczona, panie admirale - oznajmi Pellaeon, spogldajc na dowdc. - To dobrze. - Thrawn obrzuci wzrokiem wskazania pzyrzdw, cho znajdowali si na tyle daleko od ukadu Athega, e nie byo powodw do niepokoju. Odwrci si w fotelu. - I co, mistrzu C'baoth? - Wypenili zadanie - odpar starzec. Jego twarz znw przybraa napity wyraz. Zdobyli pidziesit jeden wgbiarek, po ktre ich pan wysa. - Pidziesit jeden - stwierdzi admira z widoczn satysfakcj. - Doskonale. Miae jakie problemy z kierowaniem nimi? C'baoth spojrza mu prosto w oczy. - Wypenili zadanie - powtrzy. - Ile razy bdzie mi pan zadawa to samo pytanie? - Dopki nie zdobd pewnoci, e otrzymaem prawidow odpowied - odpar chodno Thrawn. - Przez chwil twoja twarz wygldaa tak, jakby co byo nie w porzdku. - Wszystko byo w absolutnym porzdku, admirale Thrawn - rzek starzec wyniole. - Przeprowadziem jedynie krtk rozmow... - zawaha si na moment, a na jego ustach zagoci nieznaczny umiech - z Luke'em Skywalkerem. - O czym on mwi? - wybuchn Pellaeon. - Raporty wywiadu wskazuj, e Skywalker jest... Thrawn uciszy go gestem doni. - Wytumacz to - zwrci si do C'baotha. - Jest tam, admirale Thrawn - starzec skin gow w kierunku ekranu. - Przyby na Nkllon tu przed Mcicielem. Czerwone oczy Thrawna zwziy si. - Skywalker jest na Nkllonie? - zapyta z budzcym groz spokojem. - W samym rodku bitwy. - Mistrza Ciemnych Jedi wyranie bawio zmieszanie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

admiraa. - I nic mi nie powiedziae? - spyta Thrawn lodowato. C'baoth przesta si umiecha. - Ju panu mwiem, admirale Thrawn: niech pan zostawi go mnie. Sam si nim zajm - w czasie i okolicznociach, ktre uznam za stosowne. Pan ma jedynie wypeni swoj obietnic i przewie mnie na Jomark. Przez dusz chwil Thrawn wpatrywa si intensywnie w mistrza Ciemnych Jedi. W staej i nieprzeniknionej twarzy admiraa jarzyy si wziutkie szparki oczu. Pellaeon wstrzyma oddech... - Jest jeszcze za wczenie... - rzek w kocu Thrawn. - Dlaczego? - parskn starzec. - Bo moje zdolnoci Okazay si zbyt uyteczne? - Nie w tym rzecz - uci admira. - Chodzi o zwyk efektywno. Wieci o twoim istnieniu jeszcze si wystarczajco nie rozeszy. Dopki nie mamy pewnoci, e Skywalker na nie zareaguje, to siedzc tam, bdziesz po prostu traci czas. Twarz C'baotha przybraa melancholijny wyraz. - Och, na pewno zareaguje - powiedzia mikko. - Niech mi pan zaufa, admirale. On zareaguje. - Zawsze ci ufam - stwierdzi Thrawn ironicznie. Po gadzi wiszcego na oparciu isalamira, jakby chcc zademonstrowa, na ile ufa C'baothowi. - Tak czy owak, bdziesz traci tylko swj czas. Kapitanie Pellaeon, ile potrwa naprawa Mciciela? - Co najmniej kilka dni, panie admirale. To zaley od iloci uszkodze. Moe si okaza, e potrzeba na to trzech, czterech tygodni. - Dobrze. Udamy si na punkt zborny, pozostaniemy tam do czasu, a naprawy bd wystarczajco zaawansowane, a potem przewieziemy mistrza C'baotha na Jomark. Mam nadziej, e to ci odpowiada? - doda, zwracajc si do starca. - Tak. - Mistrz Ciemnych Jedi podnis si ostronie z fotela. - Teraz udam si na spoczynek, admirale. Prosz mnie wezwa, gdyby mnie pan potrzebowa. - Tak zrobi. Thrawn obserwowa, jak C'baoth przemierza mostek, a kiedy za starcem zamkny si drzwi, odwrci si z powrotem w stron kapitana. Pellaeon z trudem opanowa grymas twarzy. - Kapitanie, chciabym, eby wyznaczono optymaln tras przelotu z Nkllona na Jomark - rozkaza admira. - Przy zaoeniu, e mamy do czynienia z myliwcem wyposaonym w napd nadprzestrzenny. - Rozumiem, panie admirale. - Pellaeon da znak nawigatorowi, ktry skin gow i zabra si do pracy. - Myli pan, e on si nie myli i Skywalker naprawd tam poleci? Thrawn wzruszy ramionami. - Rycerze Jedi posiedli sposoby wpywania na innych ludzi, kapitanie - i to na znaczne odlegoci. Moliwe, e nawet bdc tak daleko od Skywalkera, potrafi w nim zaszczepi jaki nakaz albo sugestie. Ale czy te techniki oka si skuteczne w przypadku innego Jedi? - Ponownie wzruszy ramionami. - Zobaczymy. - Tak jest. - Na monitorze Pellaeona zaczy przelatywa rzdy cyfr. - C, nawet jeli Skywalker bezzwocznie opuci Nkllon, to i tak bez problemu zdymy na czas przewie C'baotha na Jomark. - Tyle wiedziaem i przedtem, kapitanie - rzek admira. - Potrzebuj troch

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

bardziej szczegowych informacji. Chcemy wysadzi C'baotha na Jomarku, a potem, w punkcie odlegym o co najmniej dwadziecia lat wietlnych od planety, przeci tras, ktr bdzie zda Skywalker. Pellaeon ze zdziwieniem spojrza na dowdc. Wyraz twarzy Thrawna sprawi, e ciarki przeszy mu po plecach. - Nie bardzo rozumiem, panie admirale - zacz ostronie. - To bardzo proste, kapitanie. - Jarzce si oczy Thrawna wpatryway si w niego uwanie. - Zamierzam pozbawi naszego wielkiego i wspaniaego mistrza wszelkich zudze co do tego, e jest dla nas niezastpiony. Pellaeon poj zamys admiraa. - A wic zaczekamy na przypuszczalnej trasie lotu Skywalkera i zorganizujemy zasadzk? - Dokadnie tak - potwierdzi Thrawn. - I wtedy podejmiemy decyzj, czy lepiej schwyta go ywcem, czy... - oczy admiraa si zwziy - po prostu zabi. - Ale przyrzek go pan C'baothowi. - Kapitan nie potrafi ukry zdumienia. - Rozwaam zmian warunkw umowy - odpar lodowato Thrawn. - Skywalker okaza si bardzo niebezpieczny, a z tego, co mi wiadomo, ju raz opar si prbie przecignicia go na drug stron. Nasz mistrz bdzie mia wiksze szans podporzdkowa sobie jego siostr i jej dzieci. Pellaeon obejrza si w kierunku zamknitych drzwi. Jeszcze raz powtrzy sobie w duchu, e dziki rozmieszczonym na mostku Chimery isalamirom starzec nie jest w stanie podsucha ich rozmowy. - A moe C'baoth lubi trudne wyzwania, panie admirale - podsun ostronie. - Nim wskrzesimy Imperium, czeka go jeszcze wiele trudnych zada. Niech lepiej cay swj spryt i umiejtnoci zachowa na ich realizacj. - Thrawn odwrci si do monitorw. - Tak czy owak, atwo zapomni o Skywalkerze, majc w rku jego siostr. Sdz, e pragnienia i kaprysy naszego mistrza oka si rwnie zmienne i ulotne, jak jego nastroje. Pellaeon nie by tego taki pewien. Przynajmniej jeli chodzi o modego Jedi, C'baoth wydawa si zadziwiajco konsekwentny w swych deniach. - Z caym szacunkiem, panie admirale, omielam si zaproponowa, bymy dooyli wszelkich stara w celu schwytania Skywalkera ywcem... Tym bardziej, e jego mier mogaby skoni C'baotha do opuszczenia Jomarku i powrotu na Wayland - doda w przebysku natchnienia. Thrawn zmierzy go wzrokiem. - Interesujca uwaga, kapitanie - mrukn pod nosem. - Naprawd interesujca. Ma pan oczywicie racj. Musimy za wszelk cen trzyma go z dala od Waylandu. Przynajmniej dopki nie zakoczymy prac nad cylindrami spaarti i nie zgromadzimy tam wystarczajcej liczby isalamirw. - Umiechn si zimno. - Mgby nie by zadowolony z tego, o tam robimy. - W peni si z tym zgadzam, panie admirale. - A wic dobrze. - Thrawn cign brwi. - Przychylam si do paskiej propozycji, kapitanie. - Wyprostowa si w fotelu. - Czas rusza. Niech Chimera przygotuje si do skoku w nadprzestrze. - Tak jest. - Pellaeon odwrci si do przyrzdw. - Najkrtsz drog na punkt zborny? - Najpierw zaatwimy co jeszcze. Polecimy na drug stron ukadu i zatrzymamy

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

si w pobliu bazy statkw-tarcz; tam, gdzie gromadz si pojazdy chcce opuci planet. Wystrzelimy par sond automatycznych, eby ledziy odlot Skywalkera i kierunek, w ktrym si uda. - Thrawn spojrza przez iluminator w kierunku Nkllona. - I kto wie? Tam, gdzie leci Skywalker, czsto zda take Tysicletni Sok... I w ten sposb bdziemy mieli ich wszystkich.

ROZDZIA 14 - Pidziesit jeden - jkn Lando Calrissian, rzucajc wzburzone spojrzenia Hanowi i Leii. Od jakiego czasu chodzi tam i z powrotem po pokoju. - Pidziesit jeden moich najsprawniejszych wgbiarek. Pidziesit jeden! To niemal poowa mojego parku maszynowego. Czy potraficie to zrozumie?! Poowa! Opad na krzeso, ale niemal natychmiast si poderwa i znw zacz kry po pokoju. Jego czarny paszcz unosi si za nim jak chmura burzowa. Leia ju otwieraa usta, by wyrazi swoje wspczucie, ale Han powstrzyma j gestem rki. Najwyraniej jej m ju nieraz widzia Landa w takim stanie. Ksiniczka ugryza si wic w jzyk i patrzya, jak Calrissian tucze si po pomieszczeniu niczym zwierz w klatce. I nagle byo ju po wszystkim. - Bardzo przepraszam - powiedzia Lando, zatrzymujc si nieoczekiwanie przed Lei i ujmujc j za rk. - Chyba zaniedbuj obowizki gospodarza, prawda? Witajcie na Nkllonie. - Ucaowa do Leii. Woln rk wskaza w stron okna. - A zatem jak wam si podoba moje mae przedsiwzicie? - Imponujce - stwierdzia Leia z przekonaniem. - Jak w ogle wpade na taki pomys? - Och, chodzio mi to po gowie od kilku lat - odpar, wzruszajc ramionami. agodnie pocign Lei do okna, obejmujc j przy tym ramieniem. Zauwaya, e od kiedy wysza za Hana, Calrissian odnosi si do niej z jeszcze wiksz kurtuazja ni podczas ich pierwszego spotkania w Miecie w Chmurach. Nie rozumiaa przyczyn takiego zachowania Landa, dopki nie zauwaya, jak te zabiegi denerwuj jej ma. A raczej: zazwyczaj go denerwoway - bo w tej chwili Han zdawa si w ogle ich nie zauwaa. - Kiedy w archiwach Miasta w Chmurach natknem si na plany czego podobnego. Pochodziy jeszcze z czasw lorda Ecclessisa Figga, pierwszego budowniczego miasta - cign Lando, wygldajc przez okno. Przy kadym poruszeniu gigantycznej konstrukcji horyzont koysa si agodnie, a ruch ten i rozpocierajcy si wok widok kojarzyy si Leii z podr okrtem. Wikszo metalu uytego do budowy Miasta w Chmurach pochodzia z bardzo gorcej, lecej blisko swego soca planety Miser, a mimo i wydobyciem zajmowali si Ugnaughtczycy, byo z tym mnstwo problemw. Figg naszkicowa projekt ruchomego centrum wydobywczego, ktre miaoby na stae pozostawa po ciemnej stronie Misera, chronione przed bezporednim dziaaniem soca. Ale nic z tego nie wyszo. - To byo mao praktyczne - zauway Han, stajc za Lei. - Powierzchnia Misera jest zbyt nierwna, by moga si po niej porusza konstrukcja na koach. Lando spojrza na niego ze zdumieniem. - Skd o tym wiesz? Solo potrzsn gow z roztargnieniem. Spoglda na otaczajcy ich krajobraz

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

planety i rozgwiedone niebo. - Swego czasu spdziem cae popoudnie, wertujc archiwa Imperium w poszukiwaniu informacji na ten temat. To byo wtedy, gdy usiowae namwi Mon Mothm, by pomoga sfinansowa t inwestycj. Chciaem sprawdzi, czy przypadkiem i kto wczeniej ju tego nie prbowa i le na tym nie wyszed. - To mio, e zadae sobie tyle trudu. - Lando unis i ..brwi. - A wic, o co waciwie chodzi? - Moe porozmawiamy na ten temat, jak przyjdzie Luke - wtrcia Leia, nim Han zdy odpowiedzie. Calrissian obejrza si za siebie, jakby dopiero co zauway nieobecno Skywalkera. - A waciwie to gdzie on si podziewa? - Poszed wzi prysznic i przebra si - odpar Solo. Jego uwag przyku niewielki prom do przewoenia rudy, ktry wanie podchodzi do ldowania. - Wiesz, myliwce nie s zbyt wygodne. - Szczeglnie do duszych podry - zauway Lando, podajc spojrzeniem za wzrokiem Hana. - Zawsze uwaaem, e nie powinno si montowa napdu nadprzestrzennego w czym tak maym. - Lepiej sprawdz, co zatrzymao Luke'a - rzuci nagle Han. - Jest tu interkom? - Tam - odpar Calrissian, wskazujc drewniany pulpit w drugim kocu pokoju. Wybierz numer centrali; jej pracownicy zaraz go odszukuj. - Dziki - rzuci Solo przez rami. By ju w poowie pokoju. - Nie jest wesoo, prawda? - szepn Lando do ksiniczki, nie spuszczajc wzroku z Hana. - Rzeczywicie - przyznaa. - Istnieje due prawdopodobiestwo, e ten niszczyciel gwiezdny zjawi si tu po mnie. Lando milcza przez dusz chwil. - Przylecielicie po pomoc. - To nie byo pytanie. - Tak. - C... - Zawaha si na moment. - Oczywicie zrobi wszystko, co w mojej mocy. - Dzikuj. - Nie ma sprawy. - Spojrzenie Landa powdrowao za okno, ku zajtym wyadunkiem ludziom. Jego twarz spowaniaa. Moe myla o tym, e kiedy ju Han i Leia przybyli do niego z prob o pomoc. I ile go ta pomoc kosztowaa. Calrissian w milczeniu wysucha caej opowieci, po czym potrzsn przeczco gow. - Nie - powiedzia z przekonaniem. - Jeli by jaki przeciek, to na pewno nie na Nkllonie. - Skd moesz mie co do tego pewno? - spytaa Leia. - Bo nikt nie proponowa za was adnej nagrody - wyjani Lando. - Mamy tu cae mnstwo podejrzanych osobnikw, ale ich interesuje wycznie zysk. aden nie wydaby was w rce Imperium tylko dla przyjemnoci. A poza tym, jeli Imperium chciao schwyta was, to dlaczego ukradziono moje wgbiarki? - Moe to zwyka dywersja - zasugerowa Han.- Komu potrzebne wgbiarki? - Te si nad tym gowi - podchwyci Lando. - Moe chc wywrze presj

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ekonomiczn na ktrego z moich klientw, albo prbuj po prostu zakci dopyw surowcw na potrzeby Nowej Republiki. Zreszt i tak nie o to chodzi. Rzecz w tym, e zabrali wgbiarki, a was zostawili w spokoju. - Skd wiesz, e nie proponowano za nas nagrody? - spyta Skywalker. Uzbrojony w miecz wietlny, siedzia po prawej stronie, dokadnie pomidzy - jak zauwaya Leia - siedzcymi w pokoju a jedynymi drzwiami. Najwyraniej Luke rwnie nie czu si tu zbyt pewnie. - Poniewa musiabym o tym sysze - odpar Lando Z lekk irytacj. - To, i staem si szanowanym obywatelem, nie oznacza bynajmniej, e straciem ju wszystkie kontakty. - Mwiem ci, e on zna odpowiednich facetw - zauway Han, kiwajc gow z ponur satysfakcj. - wietnie. A komu z tych ludzi moesz ufa? - No... - Calrissian urwa, gdy z okolic jego nadgarstka rozlego si ciche pikanie. - Przepraszam na chwil - powiedzia. Zdj z rki ozdobn bransolet i wyj z niej miniaturowy komunikator. - Tak, sucham? Z komunikatora odezwa si jaki gos, ale Leia siedziaa za daleko, eby wyowi poszczeglne sowa. - Co to za nadajnik? - spyta Lando, marszczc brwi. Jego rozmwca rzuci co w odpowiedzi. - W porzdku, zajm si tym. Kontynuujcie namierzanie. Wyczy komunikator i z powrotem umieci go w bransolecie. - Dzwonili z sekcji cznoci - wyjani, rozgldajc si dookoa.- Wykryli pracujcy na bardzo dziwnej czstotliwoci nadajnik krtkiego zasigu, ktry... wysya sygnay z tego pokoju. Leia zauwaya ktem oka, e siedzcy obok niej Han zesztywnia. - Co to za nadajnik? - spyta niespokojnie. - Pewnie ten - odpar Luke. Wsta i wyj z kieszeni spaszczony cylinder. Poda go Calrissianowi. - Mylaem, e moe ty bdziesz wiedzia, co to jest. Lando wzi cylinder i przez chwile way go w doni. - Ciekawe - stwierdzi, przygldajc si uwanie napisowi na obudowie. - Od lat ju takich nie widziaem. A przynajmniej tego modelu. Skd to wytrzasne? - Tkwi zagrzebany w mule, w samym rodku bagna. Artoo go namierzy, ale nie umia mi powiedzie, co to jest. - Tak, to na pewno ten nadajnik, ktry zaniepokoi moich ludzi - rzek Calrissian. Zadziwiajce, e jeszcze dziaa. - A co waciwie nadaje? - zainteresowa si Han. Patrzy na urzdzenie tak, jak by to by jadowity w. - Tylko sygna nony - zapewni go Lando. - I to o bardzo niewielkim zasigu, znacznie mniejszym ni promie tej planety. Na pewno nie by uywany, eby ledzi Luke'a, jeli o to ci chodzi. - Czy wiesz, do czego to suy? - spyta Skywalker. - Oczywicie - odpar Calrissian, oddajc mu cylinder. - To stare urzdzenie przywoujce. Jak mona sdzi z wygldu, pochodzi jeszcze sprzed wojen kloskich. - Urzdzenie przywoujce? - Luke zmarszczy brwi, obracajc nadajnik w doniach. - Co w rodzaju ukadu zdalnego sterowania pojazdem? - Tak - skin gow Calrissian. - Tyle e znacznie bardziej skomplikowane. Gdyby mia w peni zautomatyzowany, sterowany przez roboty statek z kompletnym obwodem podporzdkowania, to wystarczyoby, eby wystuka na tym urzdzeniu

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jedn komend, a pojazd sam by do ciebie przylecia, automatycznie omijajc po drodze wszelkie przeszkody. Co wicej, niektre statki potrafiyby w razie potrzeby same walczy z jednostkami wroga, i to dosy skutecznie. - Potrzsn gow, co sobie przypomniawszy. - Co zreszt niekiedy bardzo si przydaje. - Powiedz to tym z floty kataskiej - mrukn Han pod nosem. - No, oczywicie, trzeba wbudowa odpowiednie zabezpieczenia -przyzna Lando.- Ale pena automatyzacja statku wymaga rozdzielenia obsugi waniejszych urzdze pomidzy dziesitki czy setki robotw, a to stwarza okrelone problemy. Ale te proste obwody podporzdkowania, z ktrych korzystamy na Nkllonie, eby statki-tarcze i transportowce mogy wykonywa wsplne skoki nadprzestrzenne, s z ca pewnoci cakowicie bezpieczne. - Czy uywalicie obwodw podporzdkowania w Miecie w Chmurach? zainteresowa si Luke. - Artoo mwi, e widzia u ciebie co takiego zaraz potem, jak si stamtd wydostalimy. - Mj prywatny statek by w peni zautomatyzowany i wyposaony w kompletny obwd podporzdkowania - odpar Calrissian. - Na wszelki wypadek chciaem mie pojazd, ktry w razie czego mgbym cign dosownie w cigu sekundy. - Jego wargi zadray leciutko. - Ale ludzie Vadera musieli go znale i wyczy obwd, bo statek nie zareagowa na moje wezwanie. Powiedziae, e znalaze to w bagnie? - Tak. - Luke zerkn na siostr. - Na Dagobah. Leia spojrzaa na niego ze zdumieniem. - Na Dagobah? - spytaa. - Czy to nie ta planeta, na ktr uciek Ciemny Jedi? Luke skin gow. - Wanie ta. - Zway w doni urzdzenie, a jego twarz, przybraa dziwny wyraz. To musiao nalee do niego. - Rwnie dobrze mg to zgubi kto inny - zauway Lando. - Nadajniki budowane przed wojnami kloskimi mogy funkcjonowa przez sto lat albo i duej. - Nie - powiedzia Skywalker, krcc gow. - To na pewno naleao do niego. Jaskinia, w ktrej znalazem ten nadajnik, jest pena ciemnej strony Mocy. Podejrzewam, e Ciemny Jedi tam wanie umar. Przez dusz chwil wszyscy siedzieli w milczeniu. Leia bacznie przygldaa si bratu. Wyczuwaa w nim jakie nowe rdo niepokoju. Oprcz tego, e znalaz urzdzenie przywoujce, na Dagobah musiao si wydarzy co jeszcze; co, co kazao mu bardzo si spieszy w drodze na Nkllon... Luke gwatownie unis gow, jakby wyczuwajc myli siostry. - Mwilimy o kontaktach, jakie Lando ma wrd przemytnikw - przypomnia. Jego sowa nie pozostawiay cienia wtpliwoci: nie chcia teraz rozmawia o sobie. - Tak - podj Han skwapliwie. On take zrozumia, o co chodzi. - Chciabym si dowiedzie, ktrym z tych ludzi moesz ufa? Calrissian wzruszy ramionami. - To zaley, jak spraw chcesz im powierzy. Solo spojrza mu prosto w oczy. - ycie Leii. Siedzcy po drugiej stronie Hana Chewbacca zamrucza zaskoczony. Lando otworzy usta ze zdziwienia. - Chyba nie mwisz serio? Solo pokiwa gow, nie spuszczajc oczu z Calrissiana. - Widziae, jak Imperium depcze nam po pitach. Musimy j gdzie ukry do

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

czasu, a Ackbar wyjani, skd czerpi informacje na nasz temat. Leia musi jednak by na bieco informowana o tym, co si dzieje na Coruscant, a to oznacza, e potrzebujemy dyskretnego dostpu do wiadomoci przekazywanych jakiej placwce dyplomatycznej. - A to z kolei oznacza, e musicie mie klucz do stosowanych w tej placwce szyfrw - westchn ciko Lando. - A eby go zdoby, trzeba znale gocia, ktry si tym zajmuje. - I ktremu mona ufa. Calrissian gwizdn cicho przez zby i potrzsn przeczco gow. - Przykro mi, Han, ale nie znam nikogo, komu mgbym tak dalece zaufa. - A moe daoby si kogo wynaj w jakiej grupie przemytnikw? - nie ustpowa Han. - Kogo zaufanego? - Lando zamyli si na chwil. - Raczej nie. Jedyny facet, ktry w ogle przychodzi mi do gowy, to Talon Karrde. Wszyscy wok twierdz, e jest bardzo uczciwy w interesach. - Spotkae go kiedykolwiek osobicie? - spyta Luke. - Raz - odpar Calrissian. - To chyba niezy cwaniak, a przy tym ogromnie wyrachowany. - Syszaem o nim - wtrci Han. - Mwic prawd, ju od pewnego czasu usiuj si z nim skontaktowa. Dravis - pamitasz Dravisa? - powiedzia mi, e grupa Karrde'a jest obecnie najsilniejsza. - Moliwe. - Lando wzruszy ramionami. - W przeciwiestwie do Jabby, ten facet nie trbi na prawo i lewo o swojej potdze. Nawet nie wiem, gdzie jest jego baza, a tym bardziej jakie ma sympatie polityczne. - Jeli w ogle jakie ma - mrukn Han. W jego sowach pobrzmiewao echo wszystkich bezowocnych spotka Z przemytnikami, ktrzy woleli nie opowiada si po adnej z walczcych stron. - Wikszo z tych ludzi nie ma ochoty w nic si angaowa. - Trudno im si dziwi. - Lando potar rk brod. W zamyleniu zmarszczy czoo. - Sam nie wiem, Han. Zaproponowabym wam, bycie ukryli si tutaj, ale nie mamy odpowiednich rodkw obrony, aby odeprze jaki powaniejszy atak. - Zapatrzy si w dal. - Chyba e... wymylimy jaki sprytny sposb. - Co masz na myli? - Moemy zakopa w ziemi may prom kosmiczny albo modu mieszkalny oznajmi Calrissianz byskiem w oku. - Umiecimy go blisko obrzea ciemnej strony planety i w cigu paru godzin znajdziecie si w penym blasku soca. Imperium, na pewno was tam nie znajdzie, nie mwic ju o tym, eby, mogo si do was dobra. Han potrzsn przeczco gow. - To zbyt ryzykowne. W razie jakich problemw nikt nie mgby nam przyj z pomoc. Chewbacca pooy mu rk na ramieniu, pomrukujc cicho. Han obejrza si w jego stron. - To nie byoby a takie ryzykowne, jak si wydaje - stwierdzi Lando, zwracajc si do Leii. - Zbudowalibymy dla was absolutnie niezawodn kapsu. Robilimy ju podobne rzeczy z bardzo delikatnym sprztem pomiarowym i nic nie ulego zniszczeniu. - Jak dugo trwa obrt Nkllona? - spytaa ksiniczka. Mruczenie Chewiego stao si bardziej natarczywe, ale Leia nadal nie moga si zorientowa, o czym jest dyskusja. - Nieco powyej dziewidziesiciu dni standardowych - odpar Lando.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Czyli przez co najmniej czterdzieci pi bylibymy cakowicie odcici od informacji z Coruscant. Chyba e masz nadajnik, ktry moe dziaa na owietlonej stronie planety. Lando pokrci gow. - To, co mamy, roztopioby si ju po paru minutach. - W takim razie obawiam si, e... - Leia urwaa, gdy siedzcy tu obok Han chrzkn znaczco. - Chewie ma pewn propozycje - oznajmi. Na jego twarzy maloway si sprzeczne uczucia. Wszyscy obecni spojrzeli na niego pytajco. - Suchamy - zachcia go Leia. - Chewie mwi - skrzywi si Han - e jeli chcesz, moe ci zabra na Kashyyyk. Ksiniczka zerkna na Chewbacc i przeszed j dreszcz niepokoju. - Miaam wraenie - zacza ostronie - i Wookie nie lubi wizyt ludzi na swojej planecie. W mruczeniu Chewiego take pobrzmieway sprzeczne uczucia, ale jego odpowied bya jasna i zdecydowana. - Wookie byli przyjanie nastawieni do ludzi, dopki nie pojawili si u nich pracujcy dla Imperium owcy niewolnikw - wyjani Han. - Tak czy inaczej, mona t wizyt zachowa w tajemnicy: bdziesz o niej wiedziaa tylko ty, Chewie, miejscowy przedstawiciel Nowej Republiki i dosownie kilka innych osb. - Tyle e znowu wraca ten sam problem: bdzie o mnie wiedzia kto reprezentujcy Now Republik - przypomniaa ksiniczka. - Tak, ale to bdzie Wookie - zauway Lando. - I jeli zgodzi si tob zaopiekowa, to na pewno ci nie wyda. Moesz by tego pewna. Leia przygldaa si przez chwil mowi. - Niezy pomys, tylko dlaczego ci si nie podoba? Han drgn. - Kashyyyk to nie jest najbezpieczniejsze miejsce, jakie znam - wyzna.Zwaszcza jeli si nie jest Wookiem. Bdziesz musiaa mieszka na drzewach, setki metrw nad ziemi... - Ale bdzie ze mn Chewie - powiedziaa Leia z przekonaniem, starajc si opanowa drenie. Ona take syszaa opowieci o czyhajcych na Kashyyyku niebezpieczestwach. - Przecie sam niejednokrotnie zawierzae mu swoje ycie. - To zupenie co innego - Han wzruszy ramionami. - A moe i ty z nimi polecisz? - wtrci Luke. - Wtedy Leia bdzie podwjnie chroniona. - Racja - przyzna cierpko Solo. - Ja te tak mylaem; ale Chewie uwaa, i zyskamy wicej czasu, jeli si rozdzielimy. On zabierze j na Kashyyyk, a ja pokrc si troch na Sokole udajc, e Leia wci jest ze mn. Cho nie bardzo wiem, jak mam to zrobi. - Niegupia myl - pokiwa gow Lando. Leia spojrzaa w stron brata. Na usta cisno jej si oczywiste pytanie... ale co w twarzy Luke'a powiedziao jej, e nie powinna go prosi, by z nimi pojecha. - Chewie i ja na pewno damy sobie rad - stwierdzia, ciskajc Hana za rk. Nic si nie martw. - A zatem postanowione - rzuci Calrissian. - Chewie, moesz wzi mj statek.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

W zasadzie...- Zamyli si na chwil. - Han, jeli chcesz mie towarzystwo, to mog polecie z tob. - Jak masz ochot, to nie ma sprawy. - Solo wzruszy ramionami. Wci nie by zadowolony z przyjtych ustale. - wietnie - oznajmi Lando. - Ju od kilku tygodni planowaem dusz podr w interesach, mam wic dobry pretekst. Myl, e powinnimy razem opuci Nkllon. Gdy miniemy baz statkw-tarcz, Chewie i Leia wezm mj statek i nikt si nawet nie zorientuje. - A potem Han wyle jak wiadomo na Coruscant udajc, e Leia wci jest na pokadzie Sokoa, czy tak? - spyta Luke. Calrissian umiechn si chytrze. - Mwic prawd, mam lepszy pomys. Czy wzilicie z sob Threepia? - Tak, razem z Artoo sprawdzaj uszkodzenia Sokoa - odpara Leia. - A dlaczego pytasz? - Zobaczysz - rzuci Lando, podnoszc si z miejsca. - To troch potrwa, ale myl, e warto poczeka. Chodcie, porozmawiamy z moim gwnym programist. Gwny programista okaza si niewielkim czowieczkiem o bkitnych, marzycielskich oczach. Przez rodek jego gowy, od czoa a po kark, biego przypominajce szary promie pojedyncze pasmo siwych wosw. Z tyu czaszki lniy wszczepione ukady elektroniczne. Luke przysuchiwa si uwanie, gdy Lando wyjania programicie swj plan; zaczeka jeszcze troch, aby si upewni, e wszystko idzie dobrze, po czym wymkn si cicho i wrci do pokoju, ktry przydzielili mu ludzie Calrissiana. W godzin pniej Leia zastaa go, jak przeglda na monitorze dziesitki map gwiezdnych. - A, tu jeste - powiedziaa, wchodzc do rodka. Zerkna ciekawie na ekran. Zaczynalimy si zastanawia, co si z tob stao. - Musiaem co sprawdzi - odpar Luke. - Ju skoczylicie? - Jeli chodzi o mnie, to tak - wyjania Leia. Przysuna sobie krzeso i usiada obok brata. - Teraz pracuj nad samym programem. Potem przyjdzie kolej na Threepia. Luke pokrci gow. - Sdziem, e to jest mniej skomplikowane. - No, w zasadzie procedura jest prosta. Caa trudno ley w tym, by odpowiednio przeprogramowa Threepia, nie zmieniajc przy tym jego osobowoci. Jeszcze raz spojrzaa na ekran. - Chciaam ci zapyta, czy nie miaby ochoty pojecha ze mn na Kashyyyk - powiedziaa, silc si na obojtny ton. - Ale wyglda na to, e wybierasz si gdzie indziej. Luke drgn. - Nie mam zamiaru ci opuszcza, Leia - zapewni j Z przekonaniem. Sam bardzo chcia w to wierzy. - Naprawd. Chodzi o rzecz, ktra w dalszej perspektywie moe okaza si o wiele waniejsza dla ciebie i dzieci ni to wszystko, co mgbym dla was zrobi na Kashyyyku. - Rozumiem - odpara. Przyja jego owiadczenie ze Spokojem. - A czy mgby mi przynajmniej powiedzie, dokd si udajesz? - Jeszcze nie wiem - wyzna. - Jest kto, kogo musz odnale, ale nie mam

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

nawet pojcia, gdzie powinienem zacz go szuka. - Zawaha si przez moment. Uwiadomi sobie nagle, jak gupio zabrzmi to, co zamierza powiedzie. Ale w kocu i tak bdzie si musia do tego przyzna. - Szukam innego rycerza Jedi. Leia obrzucia go zdumionym spojrzeniem. - Chyba nie mwisz powanie? - A dlaczeg by nie? - spyta Luke, spogldajc na ni z dezaprobat. Jej reakcja wydaa mu si dziwnie nie na miejscu. - Przecie to ogromna galaktyka. - Tak, ale wszyscy uwaaj, e jeste w niej ostatnim z rycerzy Jedi - odparowaa Leia. - Przecie twierdzie, e wanie to powiedzia ci na ou mierci Yoda? - Tak, ale zaczynam si zastanawia, czy przypadkiem si nie myli. Ksiniczka cigna brwi. - Czy si nie myli? Mistrz Jedi? Luke przypomnia sobie nagle Obi-wana, ktry ukaza mu si pord bagien Dagobah i prbowa wyjani swe wczeniejsze stwierdzenia na temat Dartha Vadera. - Jedi mwi niekiedy rzeczy, ktre mona rnie rozumie - oznajmi. - A poza tym nawet mistrzowie Jedi nie s wszechwiedzcy. Urwa i przyglda si siostrze, rozwaajc, jak czstk prawdy powinien jej ujawni. Imperium byo wci silne i ycie tajemniczego Jedi mogo zalee od tego, czy fakt jego istnienia pozostanie w tajemnicy. Leia czekaa w milczeniu, z zatroskanym wyrazem twarzy... - To, co teraz powiem, musisz zachowa tylko dla siebie - rzek w kocu Skywalker. - I to bez adnych wyjtkw. Nie wolno ci na ten temat rozmawia nawet z Hanem czy Landem, chyba e to bdzie absolutnie konieczne. Oni nie maj takiej odpornoci jak ty. W razie przesuchania ... Leia zadraa, ale nadal patrzya bratu prosto w oczy. - Rozumiem - powiedziaa spokojnie. - To dobrze. Czy zastanawiaa si kiedy nad tym, dlaczego mistrz Yoda mg si przez tyle lat ukrywa przed Imperatorem i lordem Vaderem? Wzruszya ramionami. - Przyjam za pewnik, e po prostu nie wiedzieli o jego istnieniu. - Tak, a powinni byli wiedzie. Przecie odkryli moje istnienie z powodu wpywu, jaki wywieraem na Moc. Dlaczego wic przeoczyli Yod? - Moe jego umys potrafi w jaki sposb zakry przed nimi sw obecno? - By moe. Ale sdz, e byo to raczej zwizane z miejscem, gdzie zdecydowa si zamieszka. A raczej: gdzie musia zamieszka. Leia umiechna si blado. - A wic nareszcie dowiem si, co to za tajemnicze miejsce, w ktrym pobierae nauki. - Nie chciaem, by ktokolwiek o nim wiedzia. - Powodowany nagym impulsem, prbowa si wobec niej usprawiedliwi. - Mia tam tak doskona kryjwk... Nawet po jego mierci obawiaem si, e Imperium mogoby... - Zamilk na moment. - Tak czy inaczej, teraz to ju chyba bez znaczenia. Yoda mieszka na Dagobah. Tu obok tej wypenionej ciemn stron Mocy jaskini, gdzie znalazem urzdzenie przywoujce. Leia ze zdumienia otworzya szeroko oczy. Powoli dotar do niej sens jego sw. - Dagobah - szepna, kiwajc powoli gow, jakby wanie udao jej si rozwiza jaki odwieczny problem. - Zawsze si zastanawiaam, kto w kocu pokona tego Ciemnego Jedi. A zatem to Yoda go... - Skrzywia si.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- ...Powstrzyma - dokoczy za ni Luke, a po plecach przebieg mu dreszcz. Jego pojedynki z Darthem Vaderem byy przeraajce, ale starcie na Moc pomidzy mistrzami Jedi - to musiao by co naprawd straszliwego. - Zreszt wydaje mi si, e powstrzyma go dosownie w ostatniej chwili. - Urzdzenie przywoujce byo ju przecie wczone - przypomniaa sobie Leia. - Zapewne szykowa si, by wezwa swj statek. Skywalker skin potakujco gow. - Wszystko razem doskonale tumaczy, dlaczego w jaskini wyczuwa si tak intensywnie obecno ciemnej strony Mocy. Tyle, e to nie wyjania jeszcze, dlaczego Yoda zdecydowa si pozosta na Dagobah. Umilk i przyglda si jej badawczo; po chwili ksiniczka zrozumiaa, do czego Luke zmierza. - Jaskinia uniemoliwia odkrycie obecnoci Yody - szepna. - To tak jak z adunkami elektrycznymi, dodatnim i ujemnym - jeli s pooone blisko siebie, to moe si wydawa, e w ogle ich nie ma. Luke ponownie skin gow. - Myl, e o to wanie chodzio. A jeeli mistrzowi Yodzie udawao si w ten sposb pozostawa w ukryciu, to nie widz powodu, eby inny Jedi nie mg uy tej samej sztuczki. - Tak, z pewnoci - przyznaa Leia niechtnie. - Ale te plotki na temat C'baotha nie wydaj mi si na tyle wiarygodne, by warto si byo nimi przejmowa. - Jakie plotki? - zdumia si Skywalker. Teraz z kolei Leia si zdziwia. - No, e mistrz Jedi, niejaki Joruus C'baoth ujawni si nagle, po kilkudziesiciu latach spdzonych w ukryciu. - Spojrzaa na niego z niedowierzaniem. - Nie syszae o tym? - Nie. - Luke potrzsn przeczco gow. - W takim razie, skd...? - Kto przemwi bezporednio do mojego umysu w czasie dzisiejszej bitwy. Tak jak to robi rycerze Jedi. Przez dusz chwil spogldali na siebie w milczeniu. - Nie wierz - odezwaa si Leia. - Po prostu w to nie wierz. Gdzie kto taki jak C'baoth zdoaby si ukrywa przez tyle lat? I po co miaby to robi? - Na to drugie pytanie nie znam odpowiedzi - przyzna Luke.- A jeli chodzi o pierwsze, to... - Skin gow w kierunku ekranu. - Tego wanie szukaem: miejsca, gdzie umar kiedy jaki Ciemny Jedi. - Ponownie zerkn na Lei. - A czy w tych pogoskach jest mowa o tym, gdzie ten C'baoth przebywa? - To wszystko mogo zosta ukartowane przez Imperium - ostrzega go ksiniczka, przybierajc nagle ostrzejszy ton. - Ten, kto do ciebie przemwi, moe by rwnie dobrze kim takim jak Darth Vader, a te pogoski na temat C'baotha maj ci jedynie wcign w puapk. Nie zapominaj, e Yoda nie bra pod uwag Ciemnych Jedi; zarwno Vader, jak i Imperator yli jeszcze, gdy ci powiedzia, e jeste ostatnim z rycerzy Jedi. - To nie jest wykluczone - przyzna. - Poza tym ta caa plotka moe by po prostu faszywa. Ale jeli jest inaczej... W pokoju zalego cikie milczenie. Na twarzy ksiniczki malowaa si niepewno. Luke wyczuwa take jej gbok trosk o swoje bezpieczestwo. Ale ju po chwili Leia zdoaa zapanowa nad uczuciami. Przynajmniej w tym wzgldzie robia

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

szybkie postpy. - C'baoth jest na planecie Jomark - rzeka cicho.- Przynajmniej tak gosi plotka, ktr powtrzy nam Wedge. Luke odwrci si do komputera i przywoa informacje na temat Jomarku. Nie byo tego wiele. - Do sabo zaludniona planeta - stwierdzi, przegldajc dane statystyczne i nieliczne mapy. - Ogem trzy miliony mieszkacw. A przynajmniej tylu ich byo, gdy sporzdzano to zestawienie - doda, szukajc daty ogoszenia raportu. - Wyglda na to, e przez pitnacie lat nikt si t planet nie interesowa. - Obejrza si na Lei. Wymarzone miejsce dla mistrza Jedi, ktry chciaby si ukry przed Imperium. - Kiedy wyjedasz? Zerkn na siostr i powstrzyma si od cisncej mu si na usta odpowiedzi. - Zaczekam na ciebie i Chewiego - powiedzia. - Polec z waszym statkiemtarcz. Przynajmniej przez ten czas bd was ochrania. - Dzikuj - Leia wzia gboki oddech i podniosa si Z krzesa. - Mam nadziej, e wiesz, co robisz. - Ja te mam tak nadziej - odpar szczerze. - Ale tak czy inaczej musz sprbowa. Tyle wiem na pewno. Ksiniczka wygia usta. - To chyba jedna z rzeczy, do ktrych bd si musiaa przyzwyczai: e Moc ma decydowa o tym, dokd si udaj. - Nie przejmuj si - poradzi jej brat. Wsta i wyczy monitor. - Nie wszystko przychodzi od razu, czowiek ze wszystkim oswaja si powoli. Chod, zobaczymy, jak im idzie z Threepiem. - No, nareszcie! - zawoa android z ulg. Wymachiwa desperacko rkami w stron Luke'a i Leii, ktrzy weszli wanie do sali. - Panie Luke! Bardzo pana prosz, niech pan wytumaczy generaowi Calrissianowi, e to, co zamierza, jest powanym naruszeniem integralnoci mojego oprogramowania. - Wszystko bdzie dobrze, Threepio - uspokaja go Jedi, podchodzc bliej. Patrzc z przodu, odnosio si wraenie, e robot po prostu sobie siedzi; dopiero kiedy Luke znalaz si tu obok niego, dostrzeg pltanin kabelkw, czcych jego gow i plecy ze stojcym z tyu komputerem. - Lando i jego ludzie dopilnuj, aby ci si nic nie stao. - Spojra na Calrissiana, ktry potwierdzi skinieniem gowy. - Ale, panie Luke... - W zasadzie, Threepio - wtrci Lando - mgby potraktowa cae to przedsiwzicie jako swoiste dopenienie twojego podstawowego oprogramowania. Czy zadaniem tumacza nie jest przemawianie w imieniu osoby, ktrej sowa si tumaczy? - Jestem robotem dyplomatycznym, a nie tumaczem - poprawi go robot najbardziej lodowatym tonem, na jaki potrafi si zdoby. - I jeszcze raz powtarzam, e co takiego nie mieci si w protokole dyplomatycznym. Programista spojrza znad pulpitu i skin gow. - Skoczone - oznajmi Lando, wczajc przycisk. - Chwileczk... Dobrze. Threepio, powiedz co. - O, rety - odezwa si robot... gosem Leii.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Stojcy w drugim kocu pomieszczenia Artoo zapiszcza cichutko. - O to chodzio - rzuci Calrissian, wyranie z siebie zadowolony. - Idealna imitacja - skin gow w kierunku ksiniczki - idealnej damy. - To bardzo dziwne uczucie - cign Threepio. Gos Leii by tym razem lekko zamylony. - Cakiem niele - stwierdzi Han, spogldajc po twarzach pozostaych. - Czy moemy wreszcie rusza? - Potrzebuje jeszcze godziny na wydanie ostatnich polece - oznajmi Lando, kierujc si w stron drzwi. - Zreszt statek-tarcza i tak nie bdzie tu szybciej. - A zatem spotkamy si na statku - zawoa za nim Solo. Podszed do Leii i uj j za rami. - Chod, pjdziemy na Sokoa. Pooya rk na jego doni i umiechna si do niego ciepo. - Wszystko bdzie dobrze, Han. Chewie i inni Wookie na pewno si mn dobrze zaopiekuj. - Oby miaa racj - mrukn Solo. Zerkn na programist, ktry odczepia ostatnie kable czce androida z komputerem. - Chodmy, Threepio. Ju nie mog si doczeka, co powie Chewie, gdy usyszy twj nowy glos. - O, rety - szepn robot. - O, rety, rety. Kiedy wychodzili, Leia z niedowierzaniem pokrcia gow. - Czy ja naprawd mam taki gos? - spytaa. ROZDZIA 15 Han by przekonany, e podczas dugiej podry w cieniu statku-tarczy na pewno zostan zaatakowani. Ale na szczcie tym razem jego przeczucia si nie sprawdziy. Wszystkie trzy pojazdy bez najmniejszych problemw dotary do bazy statkw-tarcz, a potem razem wykonay krtki skok nadprzestrzenny na obrzea ukadu Athega. Tam Chewie i Leia zamienili si miejscami z Calrissianem i na pokadzie jego luksusowego statku licznotka wyruszyli na Kashyyyk. Luke utrzymywa myliwiec w penej gotowoci bojowej, dopki nie odlecieli, po czym ruszy w jak tajemnicz podr. Han zosta na Sokole sam, majc do towarzystwa jedynie Landa i Threepia. - Nic jej si nie stanie - zapewni go Calrissian. Siedzia w fotelu drugiego pilota i wystukiwa polecenie dla komputera nawigacyjnego. - Jeszcze nigdy nie bya tak bezpieczna. Nie martw si. Han z wysikiem odwrci wzrok od iluminatora i spojrza na przyjaciela. Zreszt i tak niebo byo ju puste. licznotka dawno znikna z pola widzenia. - Wiesz, dokadnie to samo mwie mi na Boordii - przypomnia cierpko. Pamitasz t nieudan akcj? Powiedziae wtedy: Wszystko bdzie dobrze. Nic si nie martw. Lando odchrzkn z zakopotaniem. - Tak, ale tym razem naprawd tak myl. - Milo to sysze. No, a co zaplanowae w ramach rozrywki? - Przede wszystkim Threepio powinien przesa jak wiadomo na Coruscant odpar Calrissian. - Jeli bd nas suchali szpiedzy Imperium, to powinni utwierdzi si w przekonaniu, e Leia jest na pokadzie Sokoa. Potem polecimy par ukadw dalej i

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

nadamy kolejn wiadomo. A nastpnie... - zerkn na Hana spod oka - moe urzdzimy sobie ma wycieczk. - Wycieczk? - powtrzy podejrzliwie Solo. Lando wpatrywa si w niego z wyrazem absolutnej niewinnoci na twarzy; czyni tak zawsze, gdy prbowa wcign kogo w kaba. - Masz na myli przetrzsanie galaktyki w poszukiwaniu nowych wgbiarek? - Ale, Han! - zaprotestowa Calrissian z wyrzutem w gosie. - Czy mylisz, e upadem ju tak nisko, by wpltywa ci w moje interesy? - Wybacz - rzuci Solo, starajc si, by nie zabrzmiao to zbyt sarkastycznie. Zapomniaem, e jeste teraz szacownym obywatelem. Co wic bdziemy zwiedza? - No... - Luke wycign si wygodnie w fotelu i splt rce za gow. Wspominae wczeniej, e nie zdoae si skontaktowa z Talonem Karrde'em. Moglibymy jeszcze raz sprbowa szczcia. - Mwisz serio? - zdziwi si Han. - A czemu nie? Potrzebujesz transportowcw i odpowiedniego gocia do amania szyfrw. Karrde moe ci zorganizowa jedno i drugie. - Ju nie potrzebuj nikogo, kto amie szyfry - przypomnia Solo. - Leia jeszcze nigdy nie bya tak bezpieczna. Zapomniae? - Jasne... Pki kto nie wypaple, e tam jest - odparowa Lando. - Nie sdz, by to zrobili Wookie, ale na Kashyyyk cigle przyjedaj handlarze spoza planety. Wystarczy, e ktokolwiek zauway Lei, a znowu bdziesz w identycznej sytuacji jak wtedy, kiedy tu przyjechae. - Unis nieznacznie brwi. - A Karrde moe te co wiedzie na temat tego tajemniczego dowdcy floty imperialnej, ktry sprawi, e gonicie w pitk. Dowdcy, ktry niemal na pewno sta za ostatnimi atakami na Lei... - pomyla Han. - Czy potrafisz si skontaktowa z Karrde'em? - Nie bezporednio, ale wiem, jak dotrze do jego ludzi. Zreszt dopki jest z nami Threepio, ktry zna te miliony jzykw, moemy si pokusi o nawizanie zupenie nowych kontaktw. - Ale to potrwa. - Nie tak dugo, jak mogoby si wydawa - odpar Calrissian. - A poza tym, to zapewni nam obu wiksze bezpieczestwo. Han zrobi niewyran min, ale Lando mia racj. Teraz, gdy Leia bya bezpiecznie ukryta - przynajmniej na razie - mogli sobie pozwoli na to, by dziaa powoli i ostronie. - Zgoda. Naturalnie przy zaoeniu, e nie bdziemy si musieli bawi w chowanego z niszczycielami gwiezdnymi. - Racja - przyzna Calrissian rzeczowo. - Z ca pewnoci nie chcielibymy cign Karrde'owi na kark Imperium. I tak mamy ju dostatecznie duo wrogw. Wczy interkom. - Threepio, jeste tam? - Naturalnie - rozleg si gos Leii. - Chod tu do nas na gr - poleci robotowi Lando. - Czas na twj debiut. Tym razem zamiast obrazw kabin dowodzenia wypeniay rzeby. Byo ich ponad sto. Stay na ozdobnych piedestaach w caym pomieszczeniu, a cz

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

umieszczono W specjalnych niszach holograficznych pod cianami. Ich rnorodno do czego Pellaeon zdy si ju przyzwyczai - bya oszaamiajca: od prostych, wyciosanych z drewna lub z kamienia figurek ludzi, do takich, ktre bardziej przypominay skamieniae nagle ywe istoty ni dziea sztuki. Kad rzeb owietlaa kula bladego wiata, wydobywajc j z panujcego w pomieszczeniu mroku. - Panie admirale? - odezwa si niepewnie Pellaeon. Stara si co dojrze pomimo ciemnoci i ograniczajcych mu widok dzie sztuki. - Niech pan wejdzie, kapitanie - przywoa go chodny gos Thrawna. Na stojcym na podwyszeniu fotelu, tu ponad ledwie widocznym biaym mundurem wielkiego admiraa, rozjarzyy si dwa czerwone punkty. - Ma pan co dla mnie? - Tak, panie admirale - odpar Pellaeon. Podszed do krgu monitorw i poda Thrawnowi elektroniczn kart danych. - Jedna z naszych sond na obrzeach ukadu Athega namierzya Skywalkera i jego towarzyszy. - I jego towarzyszy - powtrzy admira w zamyleniu. Woy kart danych do czytnika i przez minut w milczeniu oglda nagranie. - Ciekawe - mrukn pod nosem. Bardzo ciekawe. A ten trzeci? Co to za statek? Ten, ktry manewruje, aby si poczy z Tysicletnim Sokoem? - Nie mamy cakowitej pewnoci, ale sdzimy, e to licznotka - odpar kapitan. - Prywatny statek zarzdcy planety, Landa Calrissiana. Inna z naszych sond przechwycia wiadomo, z ktrej wynika, e Calrissian planowa podr w interesach. - Czy mamy pewno, e on rzeczywicie wsiad na swj statek? - No... nie, waciwie nie. Ale moemy si tego dowiedzie. - Nie trzeba - rzuci Thrawn. - Nasi wrogowie na pewno nie s ju na etapie takich dziecinnych sztuczek. - Admira wskaza na ekran, gdzie Tysicletni Sok poczy si ze licznotk. Niech pan si postara zrozumie ich strategi. Kapitan Solo, jego ona i prawdopodobnie take Wookie Chewbacca wsiadaj na Nkllonie na swj statek, a Calrissian na swj. Lec na obrzea ukadu Athega... i tam dokonuj zamiany. Pellaeon zmarszczy brwi. - Ale my... - Szsz! - uciszy go Thrawn, unoszc w gr palec. Ani na chwil nie spuszcza oczu ze statkw. Pellaeon take spojrza na ekran, cho kompletnie nic si na nim nie dziao. Po kilku minutach oba pojazdy ostronie si rozdzieliy i zaczy si od siebie oddala. - Wspaniale - rzuci admira, zatrzymujc nagranie. - Cztery minuty i pidziesit trzy sekundy. Naturalnie bardzo si przy tym spiesz, gdy tak poczeni s zupenie bezbronni. A to oznacza... - Zmarszczy czoo w zamyleniu. - Trzy osoby - oznajmi. W jego gosie pobrzmiewaa satysfakcja. - cznie przesiady si trzy osoby. - Tak jest, panie admirale - skin gow Pellaeon. Zastanawia si, jak u licha admira zdoa to wydedukowa. - W kadym razie wiemy, e Leia Organa Solo zostaa na pokadzie Tysicletniego Sokoa. - Czyby? - spyta Thrawn, silc si na uprzejmo. - Na pewno to wiemy? - Myl, e tak, panie admirale - odpar Pellaeon z naciskiem. Thrawn nie zdy jeszcze obejrze caego nagrania. - Zaraz po odlocie licznotki i myliwca Skywalkera przechwycilimy pochodzc od jego siostry wiadomo, ktra bez wtpienia zostaa nadana z pokadu Tysicletniego Sokoa. Thrawn pokrci gow. - Odtworzyli nagranie - oznajmi tonem nie znoszcym sprzeciwu. - Chocia nie,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

s na to za sprytni. Najprawdopodobniej uyli zaprogramowanego na jej gos urzdzenia - zapewne nalecego do Skywalkera robota dyplomatycznego 3PO. Widzi pan, kapitanie, Leia Organa Solo bya z ca pewnoci jedn z dwch osb, ktre odleciay na licznotce. Pellaeon spojrza na ekran. - Nie rozumiem. - Niech pan rozway wszystkie ewentualnoci - powiedzia admira. Odchyli si w fotelu i splt rce na piersiach. - Trzy osoby wyruszaj z Nkllonu na pokadzie Tysicletniego sokoa, jedna na licznotce. Potem trzy osoby si przesiadaj. Ale zarwno Solo, jak i Calrissian nie s ludmi, ktrzy oddaliby swj statek w rce robota czy komputera. A zatem na pokadzie kadego pojazdu musi pozosta co najmniej jedna osoba. Czy jak dotd wszystko jest jasne? - Tak, panie admirale - odpar Pellaeon. - To jednak nie wyjania nam jeszcze, gdzie si kto znajduje. - Cierpliwoci, kapitanie - przerwa mu Thrawn. Troch cierpliwoci. Jak pan susznie zauway, teraz chodzi ju tylko o ustalenie ostatecznego skadu zag. Na szczcie wiemy, e przesiady si trzy osoby. Istniej wic tylko dwie moliwe kombinacje. Albo Solo i jego ona s razem na pokadzie licznotki, albo przesiedli si tam ksiniczka i Wookie. - Chyba, e jedn z przesiadajcych si osb by robot - zauway kapitan. - To mao prawdopodobne - pokrci gow Thrawn. - Wiemy, e Solo nigdy nie lubi robotw i nie pozwala im podrowa na pokadzie swojego statku, chyba e w jakich nadzwyczajnych okolicznociach. Zdaje si, e robot Skywalkera i jego astronawigacyjny towarzysz s jedynymi wyjtkami od tej reguy; ale dziki przechwyconej przez pask sond transmisji wiemy ju, e robot pozosta na pokadzie Tysicletniego Sokoa. - Tak jest, panie admirale - rzuci kapitan. Nie by do koca przekonany, ale wiedzia, e lepiej nie wdawa si w dyskusj na ten temat. - Czy mam zatem zarzdzi poszukiwania licznotki? - To nie bdzie konieczne - stwierdzi Thrawn, nie ukrywajc satysfakcji. - Wiem, dokd zmierza Leia Organa Solo. Pellaeon utkwi w nim zdumione spojrzenie. - Chyba nie mwi pan powanie, admirale? - Najzupeniej powanie, kapitanie - odpar spokojnie Thrawn. - Prosz si tylko zastanowi. Solo i jego ona nic by nie zyskali, przesiadajc si na licznotk: Tysicletni Sok jest od niej duo szybszy i znacznie lepiej uzbrojony. Caa ta operacja nabiera sensu jedynie wtedy, gdy na jej pokadzie s Organa Solo i Wookie. Admira posa Pellaeonowi wyniosy umiech. - A w takim razie, logicznie rzecz biorc, jest tylko jedno miejsce, do ktrego mog si uda. Kapitan, nieco skoowany, spojrza na ekran. Rozumowanie admiraa mogo prowadzi tylko do jednego wniosku. - Kashyyyk? - Kashyyyk - potwierdzi Thrawn. - Wiedz, e nie uda im si zwodzi naszych Noghrich wiecznie; postanowili wic otoczy ksiniczk Wookiemi. Ale to i tak nic im nie pomoe. Pellaeona przebieg dreszcz. By niegdy na pokadzie jednego ze statkw wysanych na planet Wookiech w celu schwytania niewolnikw.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- To moe nie by takie proste, jak si wydaje, panie admirale - ostrzeg. Warunki przyrodnicze Kashyyyku stanowi miertelne zagroenie dla przybyszw. A i sami Wookie doskonale walcz. - Podobnie jak Noghri - zauway chodno Thrawn. - No, a co ze Skywalkerem? - Z ukadu Athega ruszy dokadnie w kierunku Jomarku - odpar Pellaeon. Naturalnie mg zmieni kurs, kiedy by ju poza zasigiem naszych sond. - Nie, on leci na Jomark - stwierdzi admira, umiechajc si nieznacznie. Przecie tak powiedzia nasz mistrz, prawda? - Zerkn na zegar pokadowy. Natychmiast tam wyruszamy. Ile czasu mamy w zapasie? - Co najmniej cztery dni, zakadajc, e jego myliwiec nie zosta gruntownie przebudowany. A nawet wicej, bo Skywalker musi przecie po drodze odpoczywa. - On nie bdzie si zatrzymywa - oznajmi Thrawn. - Na czas duszych podry rycerze Jedi zapadaj w stan hibernacji. Jednak dla naszych celw cztery dni w zupenoci wystarcz. Wyprostowa si i nacisn jaki guzik. W kabinie z powrotem rozbysy wiata, a holograficzne rzeby znikny. - Bd nam potrzebne jeszcze dwa statki - zwrci si do Pellaeona. - Krownik przechwytujcy, by sprowadzi Skywalkera z nadprzestrzeni, i jaki transportowiec. Najlepiej mocno uszkodzony. - Mocno uszkodzony? - Pellaeon zamruga oczami. - Tak, kapitanie. Upozorujemy ten atak tak, eby wszystko wygldao na czysty przypadek, jakby okazja do schwytania Skywalkera nadarzya si nam przypadkowo, gdy sprawdzalimy, czy podejrzanie wygldajcy transportowiec nie przewozi broni dla Rebeliantw. - Unis brwi. - Tym sposobem bdziemy mogli przekaza naszego Jedi C'baothowi, bo Skywalker nie bdzie nawet wiedzia, e wpad w zasadzk. - Rozumiem, panie admirale - powiedzia Pellaeon. - Jeli pan pozwoli, pjd si zaj przygotowaniami do lotu. - Odwrci si... i zamar w bezruchu. W poowie pokoju staa samotna rzeba, ktra nie znikna wraz z pozostaymi. Otoczona krgiem wiata, poruszaa si powoli na piedestale, niczym fala na dziwnym, tajemniczym oceanie. - Tak - doszed go z tyu gos Thrawna. - Ta jest prawdziwa. - Jest... bardzo interesujca - wykrztusi kapitan. Rzeba miaa w sobie co hipnotyzujcego. - Prawda? - przytakn Thrawn z lekkim smutkiem. - To bya jedyna poraka, ktr poniosem w walkach na pograniczu; jedyny raz, gdy znajomo sztuki danej rasy nie pozwolia mi wnikn w jej psychik. A przynajmniej w tamtym momencie, bo teraz wydaje mi si, i zaczynam ju powoli rozumie mentalno tamtego ludu. - Jestem pewien, e to si moe jeszcze przyda - rzuci dyplomatycznie Pellaeon. - Wtpi - odpar Thrawn, a w jego gosie znw zabrzmia smutek. - Musiaem zniszczy jego planet. Pellaeon nerwowo przekn lin. - Tak jest, panie admirale - rzek, ponownie ruszajc w stron drzwi. Mijajc rzeb, zadra lekko. ROZDZIA 16

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Trans hibemacyjny by pozbawiony snw. Luke o niczym nie ni, o niczym nie myla - waciwie nie zdawa sobie Sprawy z istnienia otaczajcego go wiata. Stan ten bardzo przypomina piczk - z t rnic, e mimo braku wiadomoci zachowywao si poczucie czasu. Luke nie do koca rozumia, dlaczego tak si dzieje, ale nauczy si z tego korzysta. Wanie owo poczucie czasu oraz dochodzca do niego jak przez mg nerwowa paplanina Artoo uwiadomiy mu, e co jest nie w porzdku. - Dobrze, dobrze, Artoo, ju nie pi - uspokoi robota, z trudem odzyskujc pen wiadomo. Walczc z opadajcymi powiekami, zerkn na przyrzdy. Ich wskazania potwierdziy to, co ju wczeniej powiedzia mu jego wewntrzny zmys czasu: myliwiec wyszed z nadprzestrzeni jakie dwadziecia lat wietlnych przed Jomarkiem. Odlegociomierz wykrywajcy ssiedztwo duych mas zarejestrowa obecno trzech statkw. Dwa znajdoway si tu przed Luke'em, dokadnie na linii jego lotu, a trzeci nieco dalej i troch z boku. Przecierajc oczy, Jedi podnis gow, eby si rozejrze. Gwatownie skoczy mu poziom adrenaliny i Luke w jednej chwili zupenie si rozbudzi. Na wprost siebie dostrzeg niewielki transportowiec. Przez pogite i czciowo zniszczone poszycie kaduba przebija blask trawicych sekcj napdow pomieni. Za transportowcem majaczy - niczym ciemna ciana skalna - imperialny niszczyciel gwiezdny. Gniew, strach, agresja - su ciemnej stronie Mocy. Skywalker z wysikiem stumi ogarniajcy go strach. Transportowiec znajdowa si dokadnie pomidzy nim a statkiem Imperium - istniaa szansa, e na niszczycielu, zajtym wiksz zdobycz, jeszcze nie zauwaono jego obecnoci. - Zabieramy si std, Artoo - zawoa. Przestawi statek na sterowanie rczne i gwatownie zawrci myliwiec. Ster prniowy zawy przy skrcie... - Halo, niezidentyfikowany myliwiec - rozleg si z gonika szorstki gos. - Tu imperialny niszczyciel gwiezdny Chimera. Podaj swj kod identyfikacyjny i cel podry. Luke pomyla, e gupot byo si udzi, i go nie zauwa. Zobaczy teraz wyranie take trzeci statek - to on sprowadzi go z nadprzestrzeni. By to krownik przechwytujcy; Imperium uywao tego typu statkw dla uniemoliwiania przeciwnikom skokw nadprzestrzennych. Najwyraniej zaczaili si na transportowiec, a on mia po prostu pecha i znalaz si w pobliu cienia grawitacyjnego krownika, co go wytrcio z nadprzestrzeni. Transportowiec - Skywalker przymkn oczy, prbujc si na nim skoncentrowa. Uy Mocy, by sprawdzi, czy statek schwytany przez Chimer naley do Republiki, jest neutralny czy piracki. Ale na pokadzie nie byo oznak ycia. Zaoga albo zdoaa uciec, albo dostaa si do niewoli. Tak czy inaczej, Luke nie mg nic dla niej zrobi. - Artoo, okrel granic stoka odziaywania grawitacyjnego krownika - rozkaza. Jednoczenie rzuci myliwiec w d tak gwatownie, e nawet kompensator przyspieszenia nie zdoa sobie z tym w peni poradzi. Utrzymujc myliwiec dokadnie na przedueniu linii pomidzy transportowcem a statkiem Imperium, mia szans znale si poza zasigiem niszczyciela, nim na Chimerze zd wczy promie cigajcy. - Halo, niezidentyfikowany myliwiec - w gosie obcego dao si wyczu rosnce zniecierpliwienie. - Powtarzam: podaj kod identyfikacyjny albo zostaniesz zatrzymany

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

si. - Powinienem si by zaopatrzy u Hana w jaki faszywy kod - mrukn Luke pod nosem. - Artoo? Okrelie ju t granice oddziaywania? Robot pisn twierdzco i na ekranie komputera pokadowego pojawi si wykres. - Rozciga si a tak daleko? - westchn mody Jedi. - C, nie pozostaje nam nic innego, jak sprbowa do niej dotrze. Trzymaj si mocno. - Halo, niezidentyfikowany myliwiec... Reszt przemowy zaguszy ryk silnikw i pojazd skoczy z pen moc naprzd. Szczebiotliwe pytanie Artoo niemal Zgino w panujcym haasie. - Nie, wycz pola ochronne - krzykn Luke. - Potrzebujemy maksimum prdkoci. Nie doda, e gdyby niszczyciel gwiezdny rzeczywicie otworzy do nich ogie, to obecno pl ochronnych niewiele by przy tej odlegoci zmienia. Ale robot zapewne i tak o tym wiedzia. Nawet jeeli statek Imperium nie prbowa zniszczy ich od razu, to z ca pewnoci nie zamierza pozwoli im si wymkn. Luke obserwowa na wstecznym monitorze, jak Chimera wykonuje zwrot, starajc si przelecie ponad uszkodzonym transportowcem. Jedi zerkn na Odlegociomierz. Wci znajdowa si w zasigu promienia cigajcego niszczyciela, a przy obecnej rnicy prdkoci ucieczka z tego obszaru nie moga potrwa krcej ni par minut. Musia znale jaki sposb, aby do tego czasu utrudni albo uniemoliwi przeciwnikowi dziaanie... - Artoo, przeprogramuj szybko jedn z torped protonowych! - zawoa. - Chc, eby po wystrzeleniu zawrcia i poleciaa prosto do tyu. Wycz wszystkie czujniki i systemy samonaprowadzania na cel - ma by zupenie bierna. Potrafisz to zrobi? Robot pisn twierdzco. - wietnie. Jak tylko bdziesz gotowy, daj mi zna i natychmiast j wypu. Spojrza na wsteczny monitor i nieznacznie zmieni kurs myliwca. Gdyby jej ukady samosterujce zostay normalnie uaktywnione, torpeda byaby wystawiona na dziaanie niezwykle skutecznych urzdze zakcajcych niszczyciela; natomiast w sytuacji, gdy wszystkie czujniki torpedy nie dziaay, statek imperialny mg jedynie prbowa zestrzeli j ogniem dzia laserowych. Jednak trafienie niewielkiego, ruchomego celu wymagao nie lada precyzji. Istniaa szansa, e pocisk dotrze do wraka. Artoo zaszczebiota, informujc o zakoczeniu pracy; myliwiec zakoysa si lekko, gdy robot zwolni torped. Luke obserwowa, jak poduny ksztat oddala si od pojazdu; uy Mocy, by lekko skorygowa kierunek lotu torpedy... W sekund pniej transportowcem wstrzsna seria potnych eksplozji. Zaciskajc kciuki, Skywalker spojrza na Odlegociomierz. Znajdowa si ju niemal poza zasigiem niszczyciela. Gdyby szcztki transportowca jeszcze przez kilka sekund zasoniy go przed promieniem cigajcym, to mia szans wyrwa si z puapki. Artoo zapiszcza ostrzegawczo. Luke zerkn na monitor translatora, a potem na ekran dalekiego zasigu. Poczu, jak odek podchodzi mu do garda. Robot odezwa si ponownie, tym razem bardziej natarczywie. - Widz, Artoo - burkn Jedi. Statki imperialne zastosoway zupenie oczywist w tej sytuacji taktyk. Nie muszc duej zajmowa si transportowcem, krownik przechwytujcy zacz si

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

powoli obraca wok wasnej osi, starajc si nakierowa potne generatory pola grawitacyjnego tak, aby peniej obj ich dziaaniem uciekajcy myliwiec. Skywalker obserwowa, jak stoek pola grawitacyjnego przesuwa si po ekranie monitora... - Trzymaj si, Artoo - zawoa i rzuci myliwiec w kolejny gwatowny skrt, ktrego kompensatory nie byy w stanie zrwnoway. Pojazd ustawi si prostopadle do dotychczasowego kursu. Z tyu dobieg Luke'a pisk przeraenia. - Spokojnie, Artoo. Wiem, co robi - rzuci Jedi. Z prawej strony niszczyciel gwiezdny usiowa poniewczasie zrwnoway manewr Luke'a, ale utrudniaa mu to olbrzymia masa... Po raz pierwszy bysny smugi ognia laserowego. Skywalker podj szybk decyzj. Sama prdko ju nie wystarczaa. Jaki celniejszy strza mg w kadej chwili zakoczy walk. - Wcz pola ochronne, Artoo - poleci, skupiajc ca uwag na unikach. - Znajd optimum pomidzy moc pl a prdkoci. Robot pisn co w odpowiedzi. Gdy pola ochronne przejy cz mocy, silniki zaczy pracowa odrobin ciszej. Poruszali si wolniej, ale jak na razie cay manewr okaza si Skuteczny. Zaskoczony nagym zwrotem myliwca, krownik przechwytujcy nadal si inercji obraca si w przeciwnym kierunku. Stoek grawitacyjny wci poda za poprzednim kursem uciekajcego pojazdu. Dowdca krownika prbowa naprawi bd, ale olbrzymia bezwadno masywnych generatorw grawitacyjnych sprzyjaa Luke'owi. Gdyby jeszcze przez par sekund udao mu si unikn promienia cigajcego niszczyciela, to znaleliby si poza zasigiem oddziaywania grawitacyjnego i mogliby wykona skok w nadprzestrze. - Przygotuj si do osignicia prdkoci wiata - powiedzia Skywalker. - Nie przejmuj si kierunkiem; wykonamy jaki krtki skok, eby std uciec, a dopiero potem bdziemy si zastanawia, co robi dalej. Artoo potwierdzi, e zrozumia polecenie... Nagle, zupenie nieoczekiwanie, Luke'a rzucio z caej siy na pasy. Myliwiec zosta dosignity przez promie cigajcy. Artoo zapiszcza przeraliwie, ale Skywalker nie mia czasu go pociesza. Leccy dotychczas po linii prostej pojazd zacz nagle posuwa si po okrgu, jak satelita po orbicie, przy czym rol planety peni niszczyciel gwiezdny. W przeciwiestwie jednak do trajektorii prawdziwych cia niebieskich, orbita myliwca nie bya stabilna. Luke wiedzia, e po wczeniu przez statek imperialny kolejnego promienia tor ruchu zmieni si w zbien ku doowi spiral - a na kocu tej spirali znajduje si hangar niszczyciela. Wyczy pola ochronne, ponownie przerzucajc pen moc na silniki, cho zdawa sobie spraw, e gest ten okae si zapewne daremny. Nie myli si: przez uamek sekundy sia promienia cigajcego jakby nieco osaba, ale po chwili myliwiec znw by w jego mocy. Zmiana prdkoci bya zbyt maa, aby zwie urzdzenia naprowadzajce. Ale gdyby udao si doprowadzi do znacznie gwatowniejszej zmiany... - Halo, niezidentyfikowany myliwiec - rozleg si ponownie szorstki gos. Pobrzmiewaa w nim niekamana satysfakcja. - Nie masz szans. Dalsze prby ucieczki doprowadz do uszkodzenia twojego pojazdu. Rozkazuj ci wyczy silniki i przygotowa si do ldowania. Skywalker zacisn zby. To, co zamierza, byo niebezpieczne, ale nie mia wyboru. Zreszt sysza kiedy, e komu taki manewr si uda.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Artoo, sprbujemy pewnej sztuczki - zwrci si do robota. - Na mj znak odwr dziaanie kompensatora przyspieszenia; daj pen moc i omi wszelkie blokady bezpieczestwa, jeli bdziesz musia. - Robot zawiergota i Luke zerkn na monitor. Poruszajc si po uku, dotarli do granicy stoka grawitacyjnego krownika. - Artoo: teraz! Z gonym jazgotem kracowo przecionych urzdze myliwiec stan w miejscu. Luke zawis na pasach. Nie mia czasu si zastanawia, co te na pokadzie jego pojazdu mogo wyda z siebie taki potworny dwik; mocno zacisn palce spoczywajce na przyciskach - odpali dwie torpedy protonowe, podrywajc rwnoczenie statek w gr. Nagy manewr sprawi, e ledzcy lot myliwca promie cigajcy straci nad nim na moment kontrol. Jeeli komputery naprowadzajce s na tyle precyzyjne, e przecz teraz promie na torpedy... Nagle pociski znikny z pola widzenia, pozostawiajc za sob jedynie wstgi dymu - pierwotny kurs obu torped uleg odchyleniu. Sztuczka si udaa: niszczyciel gwiezdny ciga teraz ku sobie torpedy. - Jestemy wolni! - krzykn Skywalker. - Przygotuj si do skoku w nadprzestrze. Robot co zawiergota, ale Luke nie mia czasu patrze na monitor translatora. Na niszczycielu szybko zrozumiano popeniony bd, a wiedzc, e nie starczy ju czasu na ponowne nakierowanie promienia, postanowiono po prostu zniszczy przeciwnika. Wszystkie baterie naraz rozpoczy ostrza. W jednej chwili myliwiec znalaz si w morzu ognia z dzia laserowych. Luke sprbowa si odpry. Poczu, jak przepywa przez niego Moc. Podda jej dziaaniu spoczywajce na sterach donie. Pozwoli, aby to ona nimi kierowaa - tak jak prowadzia jego miecz wietlny. Pojazd podskoczy, trafiony jedn z serii; na monitorze wstecznym Skywalker ujrza, jak prawe dziao laserowe rozbyso w blasku eksplozji, a w chwil potem znikno, zmieniajc si w obok rozgrzanej plazmy. Inny strza min myliwiec o milimetry; kolejny, dokadniejszy, osmali przezroczyst oson kabiny. Z komunikatora znw rozlego si szczebiotanie Artoo: wyszli z cienia grawitacyjnego krownika. - Teraz! - krzykn do robota Luke. Rozleg si jeszcze bardziej przeraliwy jazgot ni przedtem i nagle gwiazdy na niebie rozpyny si w wietlne smugi. Udao si! Przez dug jak wieczno chwil Thrawn sta przy iluminatorze, wpatrujc si w punkt, gdzie jeszcze przed sekund znajdowa si myliwiec Skywalkera. Pellaeon przyglda mu si ukradkiem, czekajc w napiciu na nieuchronny wybuch gniewu. Jednym uchem sucha raportu o stanie czwartego generatora promienia cigajcego, uwaajc przy tym bacznie, by nie Zajmowa si zbyt gorliwie organizacj usuwania zniszcze. Strata jednego z dziesiciu generatorw, ktre miaa Chimera, bya niczym w porwnaniu z ucieczk Skywalkera. Thrawn drgn i odwrci si. Pellaeon cay zesztywnia... - Niech pan pozwoli ze mn, kapitanie - powiedzia cicho admira, schodzc z mostka i kierujc si do wyjcia. - Tak jest, panie admirale - rzuci cicho Pellaeon, podajc za nim. Przez gow przelatyway mu wszystkie zasyszane opowieci o tym, jak Darth Vader rozprawia si z

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

podwadnymi, ktrzy go zawiedli. Gdy Thrawn zmierza do tylnych schodw, na mostku panowaa nienaturalna cisza. Admira zszed do pooonych niej stanowisk bojowych zaogi. Mija bez sowa siedzcych przy swoich pulpitach onierzy i prcych si na baczno oficerw; zatrzyma si dopiero przy stanowisku obsugujcym promienie cigajce na prawej burcie. - Nazwisko? - spyta ze stoickim spokojem. - Cris Pieterson, panie admirale - odpowiedzia siedzcy za pulpitem modzieniec, spogldajc niepewnie na Thrawna. - Ty bye odpowiedzialny za sterowanie promieniem cigajcym w czasie naszego spotkania z rebelianckim myliwcem - rzuci, i nie byo to bynajmniej pytanie. - Tak jest, panie admirale... Ale nie jestem winien temu, co si stao. Thrawn unis nieznacznie brwi. - Wyjanij to dokadniej. Pieterson zrobi ruch, jakby chcia wskaza na co z boku, ale nagle zmieni zdanie. - cigany pojazd wykona jaki dziwny manewr z kompensatorem przyspieszenia, co sprawio, e nagle zanik zupenie jego wektor prdkoci... - Znam fakty - przerwa mu admira. - Chciabym usysze, dlaczego nie jeste winien jego ucieczki. - Nigdy mnie nie uczono, co naley robi w podobnej sytuacji, panie admirale odpar Pieterson nieco buntowniczo. - Komputer na chwil zgubi cigany pojazd, ale niemal natychmiast go odnalaz. Nie miaem szans si zorientowa, e namierzy co innego ni myliwiec, a do... - A do chwili, gdy torpedy protonowe wybuchy obok generatora promienia? - Tak, panie admirale - odpar onierz, wytrzymujc spojrzenie Thrawna. Przez dusz chwil admira przyglda mu si badawczo. - Kto jest twoim bezporednim dowdc? - spyta w kocu. - Sierant Colclazure, panie admirale - oznajmi, zerkajc w prawo. Thrawn niespiesznie odwrci si w stron wysokiego, stojcego na baczno mczyzny. - To panu podlega ten czowiek? - Tak, panie admirale - wydusi sierant. - Czy przeszkolenie go take naleao do paskich obowizkw? - Tak, panie admirale - powtrzy Colclazure gucho. - Czy podczas szkolenia analizowa pan sposb postpowania w sytuacjach takich jak dzisiejsza? - Ja... nie pamitam, panie admirale - przyzna sierant. - Ale standardowy program szkolenia przewiduje omawianie scenariuszy, w ktrych nastpuje utrata kontroli nad ciganym pojazdem i procedur postpowania w podobnych przypadkach. Thrawn obrzuci Pietersona szybkim spojrzeniem. - Czy pan go take zwerbowa, sierancie? - Nie, panie admirale. On by poborowym. - Czy przeszkolenie go byo dla pana trudniejsze ni praca z ochotnikami? - Ale nie, panie admirale - Colclazure zerkn na Pietersona. - Zawsze staraem si traktowa swoich podwadnych jednakowo. - Rozumiem. - Thrawn rozwaa co przez chwil, po czym odwrci si i spojrza

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ponad ramieniem Pellaeona. - Rukh! Kapitan drgn, gdy Noghri wyoni si bezszelestnie zza jego plecw; zupenie nie zdawa sobie sprawy, e Rukh pody za nimi na d. Admira zaczeka, a Noghri do niego podejdzie, po czym znw zwrci si do Colclazure'a. - Czy wie pan, na czym polega rnica pomidzy bdem a pomyk, sierancie? W caym pomieszczeniu zapada miertelna cisza. Colclazure przekn nerwowo lin i wyranie poblad. - Nie, panie admirale. - Kady moe si pomyli, sierancie. Ale pomyka, jeli si jej nie naprawi, staje si bdem. - Unis palec... I niemal leniwie wskaza nim Pietersona. Wszystko potoczyo si tak szybko, i Pellaeon nawet nie zauway, e Rukh si poruszy; Pieterson nie zdy nawet krzykn. Gdzie z boku kto prbowa opanowa gwatowny atak mdoci. Thrawn ponownie zerkn ponad ramieniem Pellaeona i skin rk. Cisz przerwa odgos krokw dwch szturmowcw. - Usucie to - poleci im admira, wskazujc skrcone ciao Pietersona. Nastpnie odwrci si do Colclazure'a. - Pomyka zostaa naprawiona, sierancie - oznajmi spokojnie. - Moe pan zacz szkoli kolejnego kandydata. Jeszcze przez chwil mierzy wzrokiem sieranta, poczym - jakby nie zwaajc na panujce wok napicie - odwrci si do Pellaeona. - Prosz mi dostarczy peny raport techniczno-taktyczny o kilku ostatnich sekundach tego spotkania, kapitanie - rozkaza, ponownie przybierajc spokojny, rzeczowy ton. - Ze szczeglnym uwzgldnieniem wektora prdkoci nadprzestrzennej. - Raport jest ju gotowy, panie admirale - odezwa si z wahaniem w gosie jaki oficer. Podszed do Thrawna i wrczy mu elektroniczny notatnik. - Dzikuj. - Admira szybko przebieg wzrokiem tekst, po czym poda notatnik Pellaeonowi. - Bdziemy go mieli, kapitanie - oznajmi, kierujc si z powrotem ku schodom. - I to ju niebawem. - Tak jest, panie admirale - odpar ostronie Pellaeon, podajc za przeoonym. - Jestem pewien, e to tylko kwestia czasu. Thrawn unis brwi. - Pan mnie le zrozumia, kapitanie - wyjani agodnie. - Mwiem to cakowicie dosownie. On jest tu gdzie w pobliu, i to cakiem niedaleko. A co najwaniejsze umiechn si chytrze do Pellaeona - nie moe si nigdzie ruszy. - Obawiam si, e nie rozumiem, panie admirale - wyzna kapitan, marszczc brwi. - Ten manewr, ktry zastosowa, ma ciekawy efekt uboczny, o ktrym - jak podejrzewam - Skywalker nie wiedzia. Odwrcenie dziaania kompensatora przyspieszenia uszkadza jednoczenie w powany sposb pooony obok napd nadprzestrzenny. Nim myliwiec przeleci... no, co najwyej rok wietlny, napd ten wysidzie cakowicie. Musimy wic jedynie przeczesa teren w tym promieniu, albo te zachci innych, by to za nas zrobili - i Skywalker bdzie nasz. Teraz ju pan rozumie, kapitanie? - Tak, panie admirale - odpar Pellaeon. - Czy mam zawiadomi reszt floty? - W tej chwili najwaniejszym zadaniem floty s przygotowania do ataku na Sluis Van - stwierdzi Thrawn, potrzsajc gow. - Myl, e zlecimy to zadanie komu z zewntrz. Niech si pan skontaktuje z szefami wszystkich dziaajcych w pobliu

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wikszych grup przemytniczych: Brasckem, Karrde'em, Par'tahem i innymi, ktrych mamy na naszej licie. Prosz uy do tego celu ich prywatnych czstotliwoci i stosowanych przez nich szyfrw - delikatna aluzja do tego, ile wiemy na temat kadego z nich, powinna ich zachci do wsppracy. Niech pan im poda przyblione miejsce pobytu Skywalkera w nadprzestrzeni i zaproponuje trzydzieci tysicy nagrody za jego odnalezienie. - Tak jest, panie admirale. - Pellaeon jeszcze raz zerkn w gb pomieszczenia zaogi. Wok stanowiska sterowania promieniem cigajcym wci trwaa nerwowa krztanina. - Panie admirale, skoro pan wiedzia, e Skywalker wymkn si nam jedynie chwilowo, to...? - Imperium toczy wojn, kapitanie - odpar chodno Thrawn. - Nie moemy sobie pozwoli na to, by trzyma ludzi o ciasnych umysach, ktrzy nie umiej si odpowiednio zachowa w nietypowych sytuacjach. Spojrza znaczco na Rukha, po czym ponownie utkwi wzrok w Pellaeonie. - Prosz wyda odpowiednie rozkazy, kapitanie. Skywalker bdzie nasz - ywy... lub martwy. ROZDZIA 17 Na monitorach przelatyway komunikaty diagnozujce stan techniczny pojazdu wikszo jarzya si intensywn czerwieni. Dalej z przodu rysowa si skpany w bladosrebrzystym blasku dzib myliwca. Jeszcze dalej byszczay lodowatym wiatem gwiazdy. Poza tym nie byo ju nic - adnych soc, adnych planet, adnych asteroidw czy komet. Nie byo te statkw wojennych, transportowcw, satelitw ani sond kosmicznych - zupenie nic. Razem z Artoo zawili w samym rodku kosmicznej pustki. Program diagnostyczny dobieg koca. - Artoo? - zawoa Luke. - Co o tym sdzisz? Z tyu da si sysze elektroniczny lament, a na ekranie translatora wywietlia si odpowied. - A tak le? Artoo jkn. Wyniki analizy komputerowej zniky, a zamiast nich na monitorze pojawia si dokonana przez robota ocena sytuacji. Sprawy nie przedstawiay si pomylnie. Odwrcenie dziaania kompensatora przyspieszenia spowodowao zupenie nieprzewidziany efekt uboczny: uleg uszkodzeniu napd nadprzestrzenny. Wstrzs nie by dostatecznie silny, by od razu unieruchomi pojazd, ale na tyle mocny, e maszyna odmwia posuszestwa ju po dziesiciu minutach ucieczki. Jako e myliwiec porusza si przez ten czas z prdkoci zero cztery, oznaczao to, i zdoali ulecie jakie ptora roku wietlnego. Jakby tego byo jeszcze mao, ten sam wstrzs cakowicie zniszczy kosmiczn anten. - Mwic krtko - zauway Luke - nie moemy si std ruszy, nikt nas tu nie znajdzie i nie mamy jak wezwa pomocy. Czy o czym zapomniaem? Artoo dorzuci co piskliwie. - Racja - westchn mody Jedi. - Nie moemy tu take zosta, a przynajmniej nie na dugo.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Potar doni brod, starajc si stumi ogarniajcy go strach. Gdyby podda si lkowi, nie byby w stanie spokojnie myle, a na to absolutnie nie mg sobie w tej chwili pozwoli. - No, dobrze - powiedzia powoli. - Sprbujmy w takim razie wyj elementy napdu nadprzestrzennego z obu ukadw i zobaczmy, czy nie uda nam si zoy z nich jednego dziaajcego. Jeli tak, to zamocujemy go gdzie i w tylnej czci kaduba, by mg sterowa obydwoma silnikami; moe w miejsce stabilizatorw - nie s nam niezbdne. Co o tym mylisz, Artoo? Robot gwizdn niepewnie. - Nie pytam, czy to bdzie proste - powiedzia spokojnie Luke, gdy na ekranie komputera wywietlio si tumaczenie. - Chciabym tylko wiedzie, czy taki zabieg jest w ogle moliwy. aosne pikanie zwiastowao negatywn odpowied. - No c, chyba i tak musimy sprbowa - zdecydowa Skywalker. Odpi pasy i usiowa si jako obrci w ciasnej kabinie. Gdyby udao mu si zdemontowa oparcie katapultowego fotela, miaby dostp do luku bagaowego i przechowywanych tam narzdzi. Ponownie rozlego si ciche gwizdnicie. - Nie martw si, nie utkn tam - uspokoi robota Jedi. ale po chwili zmieni zdanie i sign po znajdujc si w kabinie podrczn torb. Trzyma w niej uszczelki do rkawic i hemu od kombinezonu kosmicznego. Pomyla, e demonta fotela zajmie mu tyle samo czasu co przygotowanie si do wyjcia w prni i dostanie si do luku bagaowego przez klap w dolnej czci pojazdu. - Jeli chcesz si na co przyda, to odszukaj schemat budowy myliwca i dowiedz si, jak waciwie mam wymontowa te czci. I rozchmurz si, bo zaczynam mie wraenie, jakbym rozmawia z Threepiem. Artoo wci popiskiwa z oburzeniem, gdy Luke zamyka hem, odcinajc dochodzce z zewntrz dwiki. Ale robot by ju nieco mniej przeraony. Uporanie si ze wszystkimi zagradzajcymi mu dostp kabelkami i rurkami oraz wymontowanie napdu nadprzestrzennego zajo Skywalkerowi blisko dwie godziny. Ale ju po niespena minucie przekona si, e wczeniejsze obawy Artoo byy w peni uzasadnione. - Jest cay potrzaskany - poinformowa robota, obracajc w doniach pokanych rozmiarw skrzynk. - Obudowa tarczy dosownie w strzpach. Nic, tylko same pknicia. Niektre nawet trudno dostrzec, ale biegn niemal przez ca dugo. Artoo pisn ze smutkiem. Luke nie zna si zbytnio na konstrukcji myliwcw, ale to, co wiedzia na ten temat, pozwalao mu stwierdzi, e bez dziaajcej tarczy nadprzewodnikowej ukad napdu nadprzestrzennego jest jedynie pudem jakich bezuytecznych czci. - Jeszcze za wczenie na to, by si poddawa - upomnia robota Skywalker. Jeli obudowa drugiego napdu jest nietknita, to moe uda nam si dopi celu. Zebra narzdzia i poruszajc si niezdarnie z powodu niewakoci, przenis si w poblie prawego silnika myliwca. W cigu zaledwie kilku minut usun bronic dostpu oson i odgi przeszkadzajce kable. Nastpnie, wiecc sobie latark, zajrza do rodka. Szczegowe ogldziny obudowy ukadu wykazay, e nie ma sensu go wymontowywa. Przez dusz chwil Luke trwa w zawieszeniu, uderzajc kolanem o wystajcy

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

fragment kaduba, i zastanawia si, co ma teraz zrobi. Jego myliwiec - tak wytrzymay i bezpieczny w czasie bitwy - teraz zdawa si by jedynie wt nici, na ktrej zawiso jego ycie. Rozejrza si dookoa. Popatrzy na pustk i odlege gwiazdy i nagle ogarno go towarzyszce czsto stanowi niewakoci uczucie, e leci w d. Obudziy si w nim wspomnienia. Przypomnia sobie, jak wisia uczepiony krawdzi Miasta w Chmurach, targany strachem i blem po stracie prawej doni, i zastanawia si, jak dugo jeszcze wytrzyma. Leia - zawoa w duchu, starajc si jak najpeniej wykorzysta umiejtnoci rycerza Jedi. - Leia, syszysz mnie? Prosz, odpowiedz. Zamiast odpowiedzi jeszcze raz przebrzmiao w nim echo jego wasnych sw. Ale przecie tak naprawd wcale nie spodziewa si odzewu. Leia ju od dawna bya na Kashyyyku, pod troskliw opiek Chewiego i innych Wookiech. Zacz si zastanawia, czy ona dowie si kiedykolwiek, Co si z nim stao. Rycerz Jedi nie odczuwa emocji, jest w nim tylko spokj. Luke wzi gboki oddech i odpdzi od siebie czarne myli. Nie, nie podda si. A jeli nie da si zreperowa napdu nadprzestrzennego... No c, moe znajd jakie inne wyjcie z sytuacji. - Artoo, wracam do rodka - oznajmi. Zaoy z powrotem oson silnika i zebra narzdzia. - A tymczasem postaraj si wyszuka wszelkie moliwe informacje na temat anteny kosmicznej. Kiedy znalaz si z powrotem w myliwcu i szczelnie zamkn za sob oson kabiny, raport robota by ju gotowy. Podobnie jak wczeniejsze informacje dotyczce napdu nadprzestrzennego, nie przedstawia si zbyt optymistycznie. Antena wykonana z dziesiciokilometrowej dugoci niezwykle cienkiego, nadprzewodzcego drutu nawinitego ciasno na rdze w ksztacie litery U - absolutnie nie nadawaa si do naprawy w warunkach polowych. Ale w kocu Luke nie by zwykym pilotem. - Suchaj, zrobimy tak - wyjania powoli robotowi. - Drut jest co prawda do niczego, ale sam rdze pozosta chyba nietknity. Jeli uda nam si znale gdzie na statku dziesi kilometrw nadprzewodnika, to zmontujemy now anten. Prawda? Artoo zamyli si na chwil, po czym zapiszcza co w odpowiedzi. - Daj spokj - upomnia go Skywalker. - Chcesz mi powiedzie, e nie umiesz zrobi tego, czym caymi dniami zajmuje si jaka gupia maszyna do nawijania drutu? Robot zawiergota co, wyranie oburzony. Tumaczenie, ktre wywietlio si na monitorze, wiadczyo o tym jeszcze dobitniej. - W takim razie chyba nie ma problemu - stwierdzi mody Jedi, powstrzymujc umiech. - Podejrzewam, e znajdziemy dostatecznie duo drutu w silnikach manewrowych, albo w urzdzeniu zakcajcym. Sprawd to, dobrze? Na chwil zapada cisza, po czym Artoo gwizdn cichutko. - Tak, wiem, e myliwiec ma ograniczone zapasy ywnoci - przyzna Luke. - I dlatego wanie ty bdziesz si zajmowa nawijaniem drutu na rdze. Ja wikszo czasu spdz w transie hibernacyjnym. Rozlega si kolejna seria piskw i gwizdw. - Nic si nie martw - Luke uspokaja robota. - Hibernacja jest zupenie bezpieczna, jeli tylko bd si budzi co kilka dni, by co zje i napi si wody. Przecie robiem to ju mnstwo razy, nie pamitasz? No, a teraz zajmij si wyszukaniem tego nadprzewodnika.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Okazao si, e adne z wymienionych przez Luke'a urzdze nie ma wystarczajco duo drutu. Kiedy jednak Artoo poszpera nieco w zakamarkach swojej pamici, wyszuka informacj, e osiem kilometrw, ktre da si uzyska z urzdzenia zakcajcego, powinno wystarczy, by zmontowa przynajmniej anten krtkiego zasigu. Przyzna jednak, e nie ma co do tego pewnoci i e musz to po prostu sprawdzi. Skywalker wymontowa z myliwca urzdzenie zaguszajce i anten, usun z niej resztki drutu i przeholowa wszystko na gr pojazdu, gdzie mogy to przej chwytaki Artoo. Cay ten zabieg zaj mu godzin. Sporzdzenie konstrukcji podajcej drut tak, by si przy tym nie zerwa, pochono kolejn godzin. Przez nastpne p godziny Luke przyglda si jeszcze caej operacji ze rodka myliwca, aby si upewni, e wszystko przebiega sprawnie. Wreszcie doszed do wniosku, e nie ma ju nic do roboty i usadowi si wygodnie w fotelu pilota. - Suchaj, Artoo - zwrci si do robota. - Jeli pojawi si jakie kopoty - albo chociaby zaczniesz podejrzewa, e mog si niebawem pojawi - to od razu mnie obud. Zrozumiae? Artoo zawiergota twierdzco. - No, dobrze - rzuci Luke, bardziej do siebie ni do robota. - To by byo na tyle. Wzi gboki oddech i po raz ostatni zerkn na rozgwiedone niebo. Jeli to si nie uda... Ale w tej chwili nie byo sensu si o to martwi. Zrobi ju wszystko, co mg. Teraz przyszed czas, by uspokoi si wewntrznie i zawierzy swj los Artoo. Artoo... i Mocy. Ponownie odetchn gboko. Leia - zawoa po raz ostatni, ale wci nadaremno. Nastpnie oderwa myli od otaczajcego go wiata i zacz spowalnia rytm serca. Zanim cakowicie opanowaa go ciemno, odnis dziwne wraenie, e gdzie daleko kto jednak usysza jego ostatnie woanie... Leia...

Leia ockna si gwatownie. - Luke? - zawoaa, unoszc si na okciu i spogldajc w otaczajc j ciemno. Mogaby przysic, e usyszaa jego gos. Jego gos, albo dotyk jego umysu. Ale nikogo tam nie byo. Znajdowaa si w ciasnej kabinie licznotki, syszaa tylko omotanie wasnego serca i znajome odgosy leccego statku. Jakie dziesi metrw dalej, w kabinie pilotw, wyczuwaa obecno Chewiego. A gdy si cakiem rozbudzia, przypomniaa sobie, e Luke jest oddalony od niej o setki lat wietlnych. To musia by sen. Westchna gboko i znw si pooya. Jednak w tej samej chwili usyszaa delikatn zmian dwiku i rodzaju wibracji, co oznaczao, e w miejsce gwnego napdu podwietlnego wczyy si silniki manewrowe. Wsuchujc si uwaniej, zdoaa wyowi odgos omiatajcego kadub powietrza. Dotarli na Kashyyyk nieco wczeniej, ni to przewidywali. Wstaa z ka i odszukaa swoje rzeczy. Ubierajc si poczua, e drzemice w niej obawy odyy z now si. Han i Chewbacca mogli j nie wiem jak zapewnia i uspokaja, ale przecie czytaa sprawozdania dyplomatw i doskonale wiedziaa, jak

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

siln niech do ludzi ywi w dalszym cigu Wookie. Czy jej pozycja we wadzach Nowej Republiki zdoa to jako zrekompensowa? Byo to - w jej mniemaniu - bardzo wtpliwe. Tym bardziej, e cigle miaa trudnoci ze zrozumieniem ich jezyka. Ta myl przyprawia j o drenie - i to nie pierwszy raz od chwili opuszczenia Nkllonu. aowaa, e Lando nie uy jakiego innego robota do swojej sztuczki z naladowaniem gosu. Gdyby towarzyszy jej znajcy siedem milionw jzykw Threepio, cae przedsiwzicie byoby znacznie atwiejsze. Zanim Leia zjawia si w kabinie pilota, licznotka bya ju gboko w atmosferze planety, lecc nisko ponad zadziwiajco pask warstw chmur i zgrabnie omijajc wystajce niekiedy ponad ni wierzchoki drzew. Leia przypomniaa sobie, jak po raz pierwszy napotkaa wzmiank na temat wielkoci drzew na Kashyyyku; wdaa si wtedy w zagorza ktni z senackim bibliotekarzem twierdzc, e rzd nie moe sobie pozwoli na to, by publikowa tak absurdalne dane. Nawet teraz, mimo i miaa je przed oczami, trudno jej byo uwierzy w to, co widziaa.

- Czy to s typowe rozmiary drzew wroshyr? - spytaa Chewbacc, siadajc na fotelu drugiego pilota. Wookie zamrucza przeczco: te, ktre widzieli ponad chmurami, byy o jakie p kilometra wysze od przecitnych. - Aha, wic to s te, ktre hodujecie specjalnie - stwierdzia Leia, kiwajc gow. Chewie spojrza na ni - i mimo i ksiniczka nie umiaa zbyt dobrze czyta z twarzy Wookiech, spostrzega, e jest wyranie zaskoczony. - Nie rb takiej zdziwionej miny - upomniaa go z umiechem. - Niektrzy ludzie wiedz jednak co nieco o kulturze Wookiech. Nie wszyscy jestemy ciemnymi dzikusami. Przez chwil Chewie jedynie przyglda si jej w milczeniu; potem zamia si po swojemu i z powrotem zaj si przyrzdami. Przed nimi, nieco na prawo, wyonia si kolejna, tym razem bardziej zwarta grupa drzew wroshyr. Chewbacca skierowa W tym kierunku licznotk i ju po kilku minutach byli na tyle blisko, e Leia moga zobaczy pltanin kabli, a moe cienkich gazi, czcych drzewa tu ponad warstw chmur. Chewie obrci nieco statek, ustawiajc go ponad drzewami; potem mrukn ostrzegawczo i gwatownie zanurkowa w chmury. Leia zacisna usta. Nigdy nie lubia lata w ciemno, a ju szczeglnie w rejonie najeonym przeszkodami w rodzaju drzew wroshyr. Ale nim gsta, biaa mga zdya dobrze spowi statek, ju si z niej wydostali. Tu pod nimi znajdowaa si kolejna

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

warstwa chmur. Chewbacca zanurkowa jeszcze raz i znowu szybko j minli... Leia odetchna gboko: w dole, wypeniajc ca przestrze pomidzy ogromnymi drzewami, rozpocierao si zawieszone w powietrzu, miasto. W niczym nie przypominao zbiorowiska prymitywnych Chaup i szaasw, jak trzy wsie Ewokw na Endorze. To byo najprawdziwsze miasto, zajmujce powierzchni ponad jednego kilometra kwadratowego. Nawet z daleka widziaa, e domy s due, a niektre maj po dwa lub trzy pitra. Biegnce pomidzy nimi aleje byy proste i starannie wytyczone. Wok miasta, a gdzieniegdzie i w jego rodku, wida byo wystajce pnie ogromnych drzew, ktre wyglday jak gigantyczne brzowe kolumny podtrzymujce dach z chmur. Miasto byo otoczone pasem skierowanych na zewntrz reflektorw w najdziwniejszych kolorach. Siedzcy obok Chewbacca wymrucza jakie pytanie. - Nie, nigdy nie widziaam nawet rysunkw osady Wookiech - szepna. - Tym gorzej dla mnie, oczywicie. - Podlecieli teraz bliej; na tyle blisko, e widziaa, i to napowietrzne miasto nie ma podpory, jak spodziewaa si ujrze. cilej rzecz biorc, nie byo wida adnej podpory. Czyby wszystko utrzymyway w miejscu jakie gigantyczne silniki? licznotka zboczya nieco w lewo. Dokadnie przed ni, nieco powyej grnej granicy miasta, leaa okrga, otoczona wiatami platforma. Odnosio si wraenie, e wyrasta ona bezporednio z jednego z drzew i dopiero po paru sekundach Leia uwiadomia sobie, i jest to po prostu pozostao olbrzymiego konara, ucitego poziomo tu przy samym pniu. Niemay wyczyn techniczny. Przez chwil si zastanawiaa, co zrobiono z reszt konara. Miejsce do ldowania wydawao si z pocztku zbyt mae, by przyj tak duy statek jak licznotka. Jednak jeden rzut oka na samo miasto wystarczy, by zrozumie, e pozornie niewielkie rozmiary to jedynie zudzenie wywoane zwodnicz wielkoci drzew. Gdy Chewbacca posadzi statek na pociemniaym od ognia drewnie, stao si jasne, e platforma nie tylko moga z atwoci pomieci licznotk, ale i ogromne statki pasaerskie. A take imperialne krowniki... Leia dosza do wniosku, e lepiej nie pyta o okolicznoci, w jakich powstaa platforma. Podwiadomie oczekiwaa, e Wookie wyl jej na spotkanie jaki komitet powitalny; okazao si, e miaa racj. Gdy Chewbacca opuci trap, zobaczya, e obok licznotki stoi dwch potnych tubylcw. Wydawaliby si jej jednakowi, gdyby nie drobna rnica we wzrocie oraz odmienne wzory na szerokich, przewieszonych przez rami pasach, odcinajcych si wyranie od brzowych futer. Gdy Leia ruszya po trapie, wyszy osobnik, z korkowym pasem w kolorze zota, zrobi krok w jej stron. Schodzc, ksiniczka staraa si uspokoi przy pomocy wszelkich znanych sobie technik rycerzy Jedi. Miaa nadziej, e spotkanie nie wypadnie tak niezrcznie, jak si tego obawiaa. Miaa spore kopoty nawet ze zrozumieniem Chewiego, a przecie on obraca si wrd ludzi ju od kilkudziesiciu lat. Jzyk Wookiech mieszkajcych tutaj i posugujcych si rdzennym dialektem mg si okaza zupenie niezrozumiay. Wysoki Wookie skoni nieznacznie gow i otworzy usta. Leia zebraa w sobie wszystkie siy... - Pozdrawiam ci, Leiaorganasolo - rykn. - Witam ci w Rwookrrorro. Leia otworzya usta ze zdziwienia.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Ja... bardzo dzikuj - wydusia. - Jestem... zaszczycona, e mogam tu przyby. - My rwnie jestemy zaszczyceni twoim przyjazdem - zamrucza uprzejmie. Nazywam si Ralrracheen. By moe atwiej bdzie ci mnie nazywa Ralrra. - Bardzo mio mi ci pozna. - Leia skina lekko gow, wci czujc si nieco oszoomiona t sytuacj. Nie liczc dziwacznego przecigania goski r, wypowiedzi Ralrry byy w peni zrozumiae. Suchajc go, Leia poczua, e gdzie si rozpywaj wszelkie obawy, ktre j gnbiy. Poczua, e si rumieni; miaa nadziej, i nikt nie zauway jej zdumienia. Ale najwyraniej kto je jednak dostrzeg. Stojcy obok Chewbacca znowu zamia si cicho swoim charakterystycznym chichotem. - Postaram si zgadn - rzucia oschle, spogldajc mu w twarz. - Przez wszystkie te lata miae wad wymowy i nigdy nie raczye mi o tym powiedzie? Chewie zamia si jeszcze goniej. - Chewbacca mwi norrmalnie - oznajmi Ralrra. - To ja mam wad wymowy. I co dziwniejsze, dziki temu ludziom jest mnie atwiej zrrozumie. - Aha - powiedziaa Leia, nic z tego nie rozumiejc. - Czy w zwizku z tym bye moe ambasadorem? Atmosfera wok niej jakby si nieco ochodzia. - Byem niewolnikiem Imperrium - warkn cicho Ralrra. - Tak samo zrreszt jak Chewbacca, nim Han go uwolni. Moi ciemizcy uywali mnie do komunikowania si z innymi pojmanymi Wookiemi. Lei przeszed dreszcz. - Bardzo mi przykro - szepna, gdy nic lepszego nie przyszo jej do gowy. - Prosz si nie marrtwi - uspokaja j. - Dziki swojej pozycji zdobyem wiele inforrmacji na temat si zbrrojnych Imperrium. Barrdzo si one przyday, gdy uwolnili nas wasi sprzymierzecy. Nagle ksiniczka uwiadomia sobie, e nie ma przy niej Chewiego. Z przeraeniem zobaczya, e jest zczony w miertelnym ucisku z drugim Wookiem, ktry swoim potnym ramieniem blokuje mu moliwo signicia po bro. - Chewie!- krzykna, sigajc do przypitego u pasa blastera. Jednak nie zdya go nawet dotkn, gdy kosmata apa Ralrry powstrzymaa jej rk. - Nie przeszkadzaj im - poleci jej ostro Wookie. - Chewbacca i Salporin s przyjacimi od dziecistwa i nie widzieli si przez wiele lat. Nie wolno przerrywa ich powitania. - Przepraszam - szepna Leia, opuszczajc rk. Czua si jak idiotka. - Z przesanej przez Chewbacc wiadomoci wynika, e potrzebujesz schrronienia - cign Ralrra, ktry najprawdopodobniej zauway jej zmieszanie. Chod. Pokae ci, jakie poczynilimy przygotowania. Ksiniczka rzucia ukradkowe spojrzenie na Chewiego i Salporina, wci ciasno ze sob splecionych. - Moe zaczekamy na nich - zaproponowaa niepewnie. - Nic ci nie grrozi - zapewni Ralrra, prc si dumnie. - Musisz to zrrozumie, Leiaorganasolo. Bez ciebie i twoich ludzi wielu z nas wci byoby niewolnikami Imperrium, albo ju by nie yo. Tobie i twojej Rrepublice jestemy winni dozgonn wdziczno.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Dzikuje - rzucia Leia czujc, e opuszczaj j resztki niepokoju. Pod wieloma wzgldami kultura i psychika Wookiech wci bya dla niej niezrozumiaa; jednak wiedziaa doskonale, co znaczy dozgonna wdziczno. Ralrra oficjalnie rczy teraz wasn gow za jej bezpieczestwo; gwarantowa je take honor Wookiech oraz ich sia i wytrzymao. - Chod - mrukn Ralrra, wskazujc na co w rodzaju odkrytej windy na kocu platformy. - Obejrzymy osad. - Dobrze - odpara Leia. - A wanie... To mi przypomniao, e miaam zamiar zapyta, jak utrzymujecie to miasto w powietrzu. Czy uywacie jakich silnikw? - Chod - powtrzy Ralrra. - Poka ci.

Okazao si, e osada nie bya utrzymywana w powietrzu przez silniki; ani przez silniki, ani przez podpory, ani przez liny podwieszone do statkw, ani te przez adne inne wytwory nowoczesnej techniki. Leia musiaa przyzna, e metoda Wookiech bya wrcz genialna w swojej prostocie. Miasto podtrzymyway gazie. - To byo wielkie zadanie, zbudowanie tak duej osady - powiedzia Ralrra, machajc rk w kierunku wiszcej nad nimi konstrukcji. - Na odpowiednim poziomie usunito wiele gazi. Te, ktrre pozostay, rrosy szybciej i byy mocniejsze. - To sprawia wraenie gigantycznej pajczyny - zauwaya ksiniczka, ogldajc z windy spodni stron wioski i starajc si nie myle o bezmiarze rozpocierajcej si w dole wolnej przestrzeni. - Jak zdoalicie poczy te wszystkie drzewa? - My tego nie zrrobilimy. One same tak urosy, tworzc jedn cao. - Co takiego? - Leia zamrugaa powiekami. - One rrazem wyrrosy - wyjani Wookie. - Gdy spotkaj si dwa konarry drzew wroshyr, zrrastaj si w jeden. Potem rrazem wypuszczaj nowe gazie we wszystkich kierrunkach. Wymrucza jeszcze pod nosem jaki wyraz czy stwierdzenie, ktrego Leia nie zdoaa zrozumie. - To ywy symbol jednoci i siy wszystkich Wookiech - powiedzia jakby do siebie. Ksiniczka w milczeniu pokiwaa gow. Zrozumiaa, e wszystkie drzewa wroshyr w tej grupie tworz jedn wielk rolin o bardzo spltanym systemie korzeni. Czy Wookie zdawali sobie z tego spraw? Czy te wyrany szacunek, jaki okazywali drzewom, nie pozwala im nawet o tym myle ani tym bardziej tego bada? Zreszt ciekawo niewiele by w tym wypadku zmienia. Spojrzaa w d, w pmrok spowijajcy przestrze poniej windy. Gdzie tam w dole rosy nisze drzewa wroshyr oraz setki innych rodzajw drzew tworzcych rozleg puszcz planety Kashyyyk. W dungli istniao podobno kilka odrbnych ekosystemw drzew, tworzcych na rnych wysokociach mniej wicej poziome warstwy, z ktrych kada bya niebezpieczniejsza od poprzedniej. Leia nie miaa pojcia, czy Wookie dotarli kiedykolwiek na sam d; byo jednak jasne, e jeli istotnie kto si tam znalaz, to na pewno nie mia czasu na badania przyrodnicze. - To s krroyony - oznajmi Ralrra. Ksiniczk zaskoczya ta niespodziewana uwaga - jakby nie na temat. Nim jednak zdya otworzy usta, by si dowiedzie o czym mowa, ujrzaa klucz ptakw

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

szybujcych po niebie. - Te ptaki? - spytaa. - Tak. Kiedy byy najbarrdziej wykwintnym poywieniem Wookiech, terraz za jedz je nawet biedacy. - Wskaza na brzeg lecej nad nimi osady, w kierunku zamglonych wiate reflektorw, ktre widziaa ze statku. - Krroyony lec do tych wiate - wyjani. - Tam czekaj na nie myliwi. Leia pokiwaa gow ze zrozumieniem; na innych planetach widziaa ju rnego rodzaju przynty wzrokowe uywane w celu wabienia zwierzt, na ktre polowano. - A czy te wszystkie chmury nie zmniejszaj zasigu wiate? - Wrcz przeciwnie - zapewni Ralrra. - Rozprraszajc wiato powoduj, e krroyony widz je nawet z bardzo daleka. Gdy to mwi, ptaki zakrciy gwatownie i skieroway si ku przepywajcym wysoko chmurom i igrajcym na nich wiatom. - Widzisz: wanie tak. Pewnie bdziemy jedli ktrego z nich dzi wieczorem. - Bardzo bym chciaa - odpara ksiniczka. - Pamitam, e Chewie mwi kiedy, i s wyborne. - W takim razie musimy wrraca do miasta - oznajmi Ralrra, naciskajc guzik windy. Lina zaskrzypiaa i ruszyli w gr. - Mylelimy, e ukrryjemy ci w ktrrym z barrdziej luksusowych domw - stwierdzi Wookie. - ale Chewbacca na to nie pozwoli. Wskaza rk w bok i Leia po raz pierwszy zauwaya domy zbudowane bezporednio na pniu. Niektre miay po kilka piter i miay dosy ciekaw architektur. Drzwi wszystkich budynkw wychodziy prosto w otcha. - Chewbacca dobrze zna moje gusta - powiedziaa do Ralrry, starajc si opanowa drenie. - Zastanawiaam si, w jaki sposb winda moga zjecha a tak daleko w d? - Uywamy jej gwnie do przewoenia towarrw i chorrych - wyjani jej przewodnik. - Wikszo Wookiech woli sama wspina si po drzewach. Wycign w jej stron rk, wierzchem doni do gry; gdy rozluni obronite futrem minie, spod ukrytych na kocach palcw osonek wysuny si zakrzywione gronie pazury. Leia przekna lin. - Nie miaam pojcia, e Wookie maj takie pazury - powiedziaa. - Cho pewnie powinnam bya to wiedzie. W kocu jestecie przecie istotami nadrzewnymi. - Nie moglibymy bez nich y wrrd drzew - przyzna Ralrra. Schowa pazury i skin rk w gr. - Nawet przemieszczanie si po pnczach byoby bez nich trrudne. - Po pnczach? - powtrzya Leia, spogldajc przez przezroczysty dach windy. Do tej pory nie zauwaya na drzewach adnych pnczy, zreszt i teraz ich nie widziaa. Jej wzrok spocz na gincej gdzie wrd lici i gazi linie, na ktrej zawieszona bya winda... Ciemnozielonej linie. - Czy to ta lina? - spytaa ostronie, wskazujc j gow. - Czy to jest pncze? - Tak, to jest pncze kshyy - potwierdzi Ralrra. - Nie marrtw si o jego wytrzymao. Jest o wiele mocniejsze ni jakiekolwiek liny. Nie da si go przeci nawet blasterrem. W dodatku samo si naprawia. - Rozumiem - rzucia ksiniczka, wpatrujc si w pncze i ca si woli starajc si nie ulec panice. Obleciaa na pokadach setek najrniejszych myliwcw i statkw ca galaktyk i nigdy nie odczua lku wysokoci, ale wisie tak, majc pod sob

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

otcha, bez otaczajcego j mocnego kaduba wok siebie - to byo zupenie co innego. Mie poczucie bezpieczestwa zwizane z pobytem na Kashyyyku zaczynao si gdzie ulatnia. - Czy takie pncze kiedykolwiek si urwao? - spytaa, silc si na obojtny ton. - W przeszoci niekiedy si to zdarzao - wyzna szczerze Wookie.- Mog je nadgrry rrne pasoyty i grzyby, jeli si ich w porr nie zauway. Teraz stosujemy rrne rodki bezpieczestwa, ktrrych nie mieli nasi przodkowie. Windy tego typu zawierraj silniki awarryjne. - Aha - mrukna Leia i natychmiast zrobio jej si bardzo gupio, gdy poczua si jak niedowiadczony, a w dodatku niezbyt byskotliwy, pocztkujcy dyplomata. atwo byo zapomnie, e mimo osobliwych nadrzewnych osiedli i zwierzcego wygldu, Wookie s dosy zaawansowani technicznie. Winda dotara z powrotem do osady. Czekali tam na nich Chewbacca i Salporin. Chewie jedzi rk po pasie i od czasu do czasu wykrzywia nieznacznie twarz, co - jak ju ksiniczka wiedziaa - byo oznak zniecierpliwienia. Ralrra zatrzyma wind na wysokoci szerokiej rampy i otworzy drzwi. Salporin wszed do rodka i poda Leii rk. - Ustalilimy, e razem z Chewbacca zatrzymacie si w domu Salporina oznajmi Ralrra, gdy znw si znaleli na nieco bardziej stabilnym gruncie. - To jest niedaleko std. Jeli chcesz, moemy ci podwie. Leia rozejrzaa si wok. Miaa ochot si przespacerowa, znale si midzy Wookiemi i zadomowi si nieco w tym miejscu. Ale po tylu staraniach, by przemyci j na Kashyyyk, nie byoby zbyt rozsdnie defilowa po miecie. - Chyba lepiej bdzie czym podjecha - powiedziaa. Chewbacca mrukn co, gdy si do niego zbliyli. - Chciaa zobaczy, jak jest zbudowane miasto - wyjani mu Ralrra. - Terraz moemy ju i. Chewbacca burkn co jeszcze z niezadowoleniem, ale zarzuci pas na rami i ju bez dalszych komentarzy skierowa si ku stojcym na drodze jakie dwadziecia metrw dalej lizgaczom. Ralrra i ksiniczka podyli za nim, a Salporin zamyka pochd. Jak Leia zdya wczeniej zauway, domy mieszkalne i inne budynki zaczynay si tu na krawdzi warstwy spltanych gazi. Od otchani dzielio je jedynie kilka poskrcanych pnczy. Ralrra da do zrozumienia, e domy zbudowane prosto na pniach s symbolem luksusu; moe wic te tutaj, na obrzeach wioski, naleay do przedstawicieli klasy redniej. Gdy mijali jeden z nich, od niechcenia zajrzaa przez okno do rodka. W pmroku dostrzega czyj twarz... - Chewie! - krzykna. Ale twarz znikna, nim Leia zdya sign po blaster. Jednak wyupiaste oczy, wystajca szczka i stalowoszar skra nie pozostawiay adnych wtpliwoci. Chewbacca natychmiast znalaz si u jej boku z broni gotow do strzau. - Tam jest jedna z tych istot, ktre nas zaatakoway na Bimmisaari - powiedziaa, starajc si jednoczenie sign w tym kierunku umysem. Ale bez skutku. - W tym oknie - dodaa, wskazujc na nie blasterem. - Tu go widziaam. Chewbacca rzuci co rozkazujco. Swoim potnym ciaem zasoni Lei od strony budynku i powoli zacz j popycha do tyu, cay czas trzymajc bro w pogotowiu. Ralrra i Salporin ju dopadli domu. Kady z nich trzyma w doniach dwa gronie wygldajce noe, ktre wyjli nie wiadomo skd. Ustawili si po obu stronach drzwi wejciowych, a Chewbacca otworzy je jednym celnym strzaem.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Gdzie w centrum wioski rozleg si potny ryk - przecige zawodzenie jakiego Wookiego, pene zoci lub niepokoju. Odbio si ono gromkim echem od domw i drzew. Zanim jeszcze Ralrra i Salporin zdyli znikn w rodku, do wycia doczyy si kolejne gosy, a niebawem byo ich ju tak wiele, e odnosio si wraenie, jakby wyo p miasta. Leia, skulona, przytulia si mocno do kudatych plecw Chewiego, jakby chciaa ukry si przed krzykiem. Jednoczenie oyo w niej wspomnienie reakcji tumu na targu na Bimmisaari, gdy chwycia biuteri. Tylko e teraz to nie byli mieszni, mali Bimmsi, lecz potni i silni Wookie. Do czasu, gdy Ralrra i Salporin wyszli z domu, zdy si ju zgromadzi wielki tum. Chewbacca nie zwraca na niego uwagi, podobnie jak wczeniej nie przej si wyciem. Skupi si wycznie na obserwowaniu domu. Pozostali dwaj Wookie take zignorowali tum izniknli za budynkiem - kady z innej strony. Za par sekund pojawili si znowu, z minami myliwych, ktrzy nic nie upolowali. - On tam by - powtrzya z przekonaniem Leia, gdy podeszli do niej i do Chewiego. - Widziaam go na wasne oczy. - To moliwe - stwierdzi Ralrra, chowajc noe do ukrytych pod pasem pochew. Salporin wci obserwowa dom, trzymajc bro w pogotowiu. - Ale nikogo nie znalelimy. Leia zagryza wargi, lustrujc wzrokiem okolice. W bezporednim ssiedztwie domu nie byo adnych innych budynkw, w ktrych obcy mgby si schowa nie zauwaony przez ni czy Chewbacc. Z tej strony domu nie byo te adnej osony - a na tyach jedynie krawd wioski. - Przeszed przez krawd - uwiadomia sobie nagle. - Na pewno. I albo przedosta si pod wiosk przy pomocy sprztu wspinaczkowego, albo te pod spodem czeka na niego jaki pojazd. - To mao prrawdopodobne - zauway Ralrra - ale moliwe. Pjd do windy i sprrbuj go odszuka - doda, ruszajc z miejsca. Chewbacca, mruczc gono, wycign rk, by go zatrzyma. - Masz rracj - przyzna Ralrra, cho z wyran niechci. - W tej chwili najwaniejsze jest twoje bezpieczestwo, Leiaorganasolo. Najpierrw si zajmiemy tym, a potem rrozejrzymy si za obcym. Bezpieczestwo. Leia spojrzaa na dom i po plecach przebieg jej zimny dreszcz. Zastanawiaa si, czy jeszcze kiedykolwiek poczuje si bezpieczna.

ROZDZIA 18 Dochodzce gdzie z tyu wiergotliwe woanie wyrwao Luke'a z cikiego snu. - W porzdku, Artoo, ju nie pi - wybekota, unoszc rce, by przetrze oczy. Uderzy palcami w oson hemu i to go nieco ocucio. Nie umia sobie dokadnie przypomnie, dlaczego zapad w stan hibernacji, ale mia wraenie, e Artoo zbudzi go zbyt szybko. - Czy co si stao? - spyta, prbujc sobie uwiadomi, czym waciwie robot powinien si teraz zajmowa. Elektroniczny jazgot sta si jeszcze bardziej natarczywy. Wci walczc z sennoci, Skywalker zerkn na ekran, by odczyta tumaczenie. Ku jego zdziwieniu

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

komputer by wyczony, podobnie zreszt jak i pozostae przyrzdy. I nagle wszystko sobie przypomnia: by uwiziony w kosmicznej pustce, a dla oszczdnoci energii w myliwcu nie dziaay adne Urzdzenia oprcz zasilania dla Artoo i systemw zapewniajcych przeycie jemu samemu. A robot mia si zajmowa sporzdzaniem nowej anteny kosmicznej. Pokonujc sztywno karku, Jedi odwrci gow, by spojrze na Artoo i... zamar w bezruchu: z tyu zblia si szybko w ich stron jaki statek. Luke - ju zupenie rozbudzony - natychmiast odwrci si z powrotem do tablicy kontrolnej i wczy wszystkie przyrzdy. Jednake byo to posunicie absolutnie bezsensowne: rozgrzanie silnikw myliwca tak, aby by zdolny do lotu, nie wspominajc ju o ewentualnej walce, zajoby w najlepszym wypadku pitnacie minut. A jeli przybysz mia wrogie zamiary... Przy pomocy awaryjnych silnikw manewrowych Skywalker powoli obrci maszyn w stron nadlatujcego statku. Czujniki i monitory z powrotem oyy, potwierdzajc to, co sam ju zdy zauway: nowo przybyy pojazd by nieco podniszczonym koreliaskim transportowcem redniej wielkoci. Imperium nie uywao tego rodzaju statkw, zreszt na kadubie nie wida byo adnych imperialnych oznacze. Ale zwaywszy na okolicznoci, byo take mao prawdopodobne, by zawita tu jaki przypadkowy handlarz. A zatem pirat? Luke uy Mocy, starajc si sign mylami do umysw zaogi statku... Artoo oznajmi co wiergotliwie i Skywalker zerkn na ekran komputera. - Tak, te to zauwayem - odpar. - Ale normalny transportowiec bez adunku mgby tak szybko wytraci prdko. Sprawd, czy skanery wykryy jakie uzbrojenie. Robot krtkim pikniciem potwierdzi przyjcie polecenia. Luke zerkn na pozostae przyrzdy. Kondensatory dziaa laserowego ju si czciowo naadoway. Procedura przygotowania do lotu gwnego silnika podwietlnego dosza ju do poowy. Migajca na nadajniku lampka oznaczaa za, e kto przesya jaki komunikat. Luke zebra si w sobie i wczy urzdzenie. - ...potrzebujesz pomocy? - dobieg go chodny, kobiecy gos. - Powtarzam: niezidentyfikowany myliwiec, tu transportowiec Szalony Karrde. Czy potrzebujesz pomocy? - Halo, Szalony Karrde, tu republikaski myliwiec AA-589 - poda swoje dane Skywalker. - Mwic prawd, rzeczywicie przydaaby mi si pomoc. - Zrozumiaam - powiedziaa kobieta. - Z czym masz kopoty? - Z napdem nadprzestrzenny!!! - odpar Jedi, bacznie obserwujc zbliajcy si statek. Chwil wczeniej Luke odwrci swoj maszyn przodem do transportowca, ale pilot Szalonego Karrde'a odpowiedzia nieznaczn zmian kursu, tak e statek umkn z linii strzau myliwca. Moga to by zwyka ostrono... Ale istniay te inne ewentualnoci. - Mam zepsute oba ukady napdowe - cign Luke. - Potrzaskane obudowy tarcz, moe jeszcze jakie inne uszkodzenia. Nie macie przypadkiem czci zapasowych? - Do tak maego statku nie. - Na moment zapada cisza. - Polecono mi ci poinformowa, e jeli chcesz si z nami zabra, to moemy ci podrzuci tam, dokd akurat lecimy. Skywalker uy Mocy, starajc si wyczu, co si kryje za tymi sowami. Ale nawet jeli by to jaki podstp, nie potrafi go wykry. Zreszt i tak nie mia w tej chwili

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wielkiego wyboru. - Bardzo dzikuj - powiedzia. - A czy moglibycie wzi take mj statek? - Nie sdz, by mg sobie pozwoli na nasze stawki przewozowe - rzucia kobieta z przeksem. - Porozumiem si z kapitanem, ale nie ud si zbytnio. A jeeli nawet, to bdziemy musieli wzi go na hol - nasze adownie s w tej Chwili pene. Usta Luke'a zadray. Wyadowany transportowiec nie byby w stanie wytraci prdkoci tak szybko, jak to wczeniej zrobi obcy statek. Wic albo go teraz okamywali, albo te niepozornie wygldajcy ukad napdowy zosta gruntownie przebudowany i ulepszony. A to oznaczao, e Szalony Karrde albo jest statkiem przemytniczym, albo pirackim, albo te zamaskowanym statkiem wojennym. A Nowa Republika nie miaa zamaskowanych statkw wojennych... Kobieta znw si odezwaa. - Halo, myliwiec, pozosta na miejscu, to zbliymy si do ciebie i utworzymy stoek pola siowego - powiedziaa - Chyba e wolisz zaoy kombinezon i przespacerowa si troch. - Z polem siowym bdzie chyba szybciej - odpar Luke. - Podejrzewam, e nikt z nas nie ma ochoty tkwi tu zbyt dugo - doda, usiujc nawiza rozmow i wybada nieco grunt. - Ciekaw jestem, jak si w ogle na mnie natknelicie? - Nie moemy zabra za duo bagau - oznajmia kobieta, ignorujc jego pytanie. - Domylam si, e chciaby te wzi ze sob swojego robota, co? Nieznajoma wyranie nie dawaa si wcign w rozmow. - Tak, rzeczywicie - odpar Skywalker. - Dobrze, w takim razie zaczekaj chwil. A tak przy okazji: kapitan mwi, e opata za transport wyniesie pi tysicy. - Zrozumiaem - rzuci Luke, odpinajc pasy. Z podrcznego schowka wyj uszczelki do rkawic i hemu. Wsun je do kieszeni z przodu kombinezonu, by mie do nich atwy dostp. Stoki pola siowego byy do bezpieczne, ale zawsze mg si zdarzy jaki wypadek. Poza tym, jeli zaoga Szalonego Karrde'a miaa chrapk na darmowy myliwiec, to najprostszym i najmniej kopotliwym sposobem pozbycia si Luke byo zamknicie stoka w poowie operacji. Zaoga. Jedi zamar w bezruchu, nakierowujc wszystkie swoje zmysy na zbliajcy si powoli statek. Co byo nie w porzdku; wyczuwa to, ale nie umia tego sprecyzowa. Artoo zapiszcza nerwowo. - Tak, rzeczywicie nie odpowiedziaa na moje pytanie - przyzna Skywalker. - Nie przychodzi mi do gowy aden sensowny powd, dla ktrego uczciwy statek mgby zapuci si a tak daleko. Moe ty masz jaki pomys? Robot wyda z siebie cichutki, elektroniczny jk. - Racja - skin gow Luke. - Ale odrzucajc t propozycj, nic bymy nie zyskali. Po prostu musimy mie si na bacznoci. Z innego schowka wyj blaster, sprawdzi, czy jest naadowany i wsun go do specjalnej kieszonki w kombinezonie prniowym. W ssiedniej kieszeni umieci komunikator, cho nie bardzo wiedzia, do czego mgby si on przyda na pokadzie Szalonego Karrde'a. Gimnastykujc si w ciasnej kabinie, owin sobie wok pasa awaryjny zestaw ratunkowy. Na kocu wyj i przyczepi do pasa miecz wietlny. - Halo, myliwiec, stoek pola siowego jest ju gotowy - rozleg si ponownie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

kobiecy gos. - Zaczynaj, kiedy tylko bdziesz gotowy. Niewielka luza transportowca znajdowaa si tu nad nim; zewntrzne drzwi byy otwarte, jakby zachcajc go do wejcia na pokad. Skywalker zerkn na przyrzdy, by si upewni, e pomidzy obydwoma statkami rzeczywicie jest korytarz powietrzny. - No, Artoo, idziemy. - Wzi gboki oddech i unis oson kabiny. Gdy wyrwnywao si cinienie, lekki podmuch owion mu twarz. Odepchnwszy si lekko, Luke wydosta si na zewntrz i, przytrzymujc si krawdzi osony, wykona obrt. Zauway, e Artoo take oderwa si od swojego miejsca i unosi si swobodnie tu nad myliwcem, popiskujc przy tym nieszczliwie. - Trzymam ci, Artoo - uspokoi go Jedi. Uy Mocy, by przycign robota do siebie. Po raz ostatni rozejrza si dokoa, przykucn i odepchn si od myliwca. Dotar do luzy w tyle kaduba o uamek sekundy wczeniej ni Artoo. Zapa za przymocowane do cian uchwyty i obydwaj z robotem zatrzymali si agodnie. Kto ich musia cay czas obserwowa, gdy natychmiast zewntrzne drzwi luzy zamkny si za nimi. Stopniowo wracaa grawitacja, ale na tyle wolno, by mogli si do niej na nowo przyzwyczai. W chwil pniej otworzyy si wewntrzne drzwi luzy. Przy wyjciu czeka na nich mody mczyzna w dziwnym kombinezonie. - Witajcie na pokadzie Szalonego Karrde'a - skin gow. - Prosz za mn. Kapitan chce si z wami widzie. Nie czekajc na odpowied, odwrci si i ruszy krtym korytarzem. - Chodmy, Artoo - szepn Luke, podajc za nim. Uy Mocy, by zbada szybko statek. Oprcz ich przewodnika, na pokadzie wyczuwa obecno czterech osb. Wszystkie znajdoway si w przedniej czci statku. Za sob, na rufie... Potrzsn gow, prbujc rozjani umys, ale bez skutku: tylna cz transportowca wci pozostawaa dla niego dziwnie niedostpnym obszarem. Moe to skutki dugiego przebywania w transie hibernacyjnym? - pomyla Luke. By jednak pewien, e w tym tajemniczym sektorze nie ma adnych czonkw zaogi ani robotw - i to mu na razie wystarczao. Przewodnik zatrzyma si teraz przed jakimi drzwiami, ktre zaraz otworzyy si bezszelestnie. Mczyzna odsun si na bok. - Kapitan Karrde was oczekuje - zakomunikowa, wskazujc rk drzwi. - Dzikuj - skin gow Skywalker. Wszed do pokoju, a Artoo wtoczy si tu za nim. Byo to niewielkie, do specyficzne pomieszczenie. Cae ciany zajmowa nowoczesny sprzt cznoci i skomplikowane urzdzenia szyfrujce. Porodku stao due biurko, przypominajce raczej pulpit kontrolny. Siedzia za nim jaki mczyzna. By szczupy, mia pocig twarz, krtkie, ciemne wosy i bladoniebieskie oczy. - Dobry wieczr - rzuci chodno, starannie modulujc gos. - Nazywam si Talon Karrde - oznajmi, bacznie lustrujc wzrokiem Skywalkera. - A ty, jak sdz, jeste genera Luke Skywalker? Jedi spojrza na niego ze zdumieniem. Skd, u licha..? - Obywatel Skywalker - oznajmi opanowanym gosem. - Wystpiem z armii republikaskiej blisko cztery lata temu. Na ustach Karrde'a zagoci nieznaczny umiech. - Przyznaj si do pomyki. Musz przyzna, e znalaze sobie doskonae miejsce, by si od tego wszystkiego odci.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Pytanie nie zostao co prawda wypowiedziane gono, ale wyranie wisiao w powietrzu. - Pomogo mi w tym nieco spotkanie z imperialnym niszczycielem gwiezdnym jakie p roku wietlnego std - rzek Luke. - Ach tak - rzuci Karrde bez najmniejszego zdziwienia. - Imperium rzeczywicie wci jest do silne w tym rejonie galaktyki. A ostatnio jego aktywno jeszcze si wzmoga. - Przechyli nieco gow na bok, ani na moment nie spuszczajc przy tym oczu z Luke'a. - Ale zapewne ju to zdye zauway. A nawiasem mwic, bdziemy jednak mogli wzi na hol twj myliwiec. Wanie instalujemy niezbdne liny. - Dzikuj - odpar Skywalker czujc, e skra cierpnie mu na plecach. Bez wzgldu na to, czy Karrde by piratem, czy te przemytnikiem, wiadomo o krcym w pobliu niszczycielu gwiezdnym powinna bya zrobi na nim wiksze wraenie. Chyba e ju zdy doj do porozumienia z Imperium... - Chciabym take podzikowa za uratowanie mnie - cign. - Obydwaj z Artoo bardzo si cieszymy, e znalelicie si tutaj. - Artoo? Ach, naturalnie - twj robot astronawigacyjny. - Kapitan obrzuci Artoo szybkim spojrzeniem. - No, Skywalker, rzeczywicie musisz by kim wyjtkowym; nie jest atwo uciec imperialnemu niszczycielowi gwiezdnemu. Chocia, jak sdz, jeste przyzwyczajony do tego, e przysparzasz Imperium wielu problemw. - Nie bior ju udziau w bezporednich walkach - stwierdzi Luke. - Ale nie powiedzia mi pan jeszcze, jak si tu znalaz, ani te skd pan wiedzia, kim jestem. - Z mieczem wietlnym u pasa? - spyta Karrde ironicznie, znw umiechajc si leciutko. - Daj spokj. Musiae by albo Luke'em Skywalkerem, rycerzem Jedi, albo jakim mionikiem antykw, majcym niezwykle wysokie mniemanie o swoich umiejtnociach w posugiwaniu si mieczem. - Ponownie zlustrowa Luke'a wzrokiem. Jednak inaczej sobie ciebie wyobraaem. Chocia waciwie nie powinienem si temu dziwi - wszelkie informacje na temat rycerzy Jedi s niepene i znieksztacone przez mity i niewiedz, wic wyonienie z tego prawdy jest niemal niemoliwoci. Luke poczu si jeszcze bardziej zaniepokojony. - Z tego, co pan mwi, wnioskuj, e waciwie spodziewa si pan mnie tutaj zasta - stwierdzi. Stan swobodniej, tak by mc w kadej chwili podj walk i postara si wyczu panujc na statku sytuacj. Wszystkich piciu czonkw zaogi w dalszym cigu znajdowao si w przedniej czci statku. W pobliu oprcz Karrde'a nie byo nikogo, kto mgby Stanowi dla Skywalkera bezporednie zagroenie. - Mwic prawd, rzeczywicie tak byo - przyzna spokojnie mczyzna. - Cho waciwie nie ma w tym mojej zasugi. Przywioda nas tutaj jedna z moich wsppracowniczek, Mara Jade. - Skin gow w prawo. - Jest akurat na mostku. Karrde umilk i patrzy na Luke'a wyczekujco. Jedi wiedzia, e ta historyjka moe by wyssana z palca; ale wzmianka o tym, e kto zdoa wyczu jego obecno z odlegoci wielu lat wietlnych, bya zbyt intrygujca, by jej nie sprawdzi. Starajc si w dalszym cigu uwaa na wszystko dookoa, Skywalker czstk swego umysu sign w kierunku mostka transportowca. Przy sterach zajmowaa miejsce moda kobieta, z ktr rozmawia z pokadu myliwca. Obok niej jaki starszy mczyzna przeprowadza obliczenia na komputerze nawigacyjnym. Za nimi za siedziaa... Kbice si w niej emocje poraziy go z si pioruna. - Tak, to ona - rzuci Karrde jakby od niechcenia. - Stara si to trzyma w tajemnicy, cho zapewne nie zdoaa tego ukry przed rycerzem Jedi. Mnie dopiero po

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

kilku miesicach starannych obserwacji udao si ustali, e to wanie w stosunku do ciebie ywi te uczucia. Przez chwil Luke nie mg wydoby z siebie gosu. Jeszcze nikt, nawet sam Imperator, nie czu do niego tak zaciekej nienawici. - Ale ja jej w ogle nie znam - wydusi wreszcie Skywalker. - Nie? - Karrde wzruszy ramionami. - To wielka szkoda. Miaem nadziej, e bdziesz mi potrafi wytumaczy, dlaczego targaj ni takie emocje. No c, trudno. Podnis si z krzesa. - Chyba ju nie mamy sobie nic do powiedzenia. I pozwl, i z gry ci przeprosz za to, co nastpi... Skywalker odruchowo sign po miecz wietlny; ale ledwie zdoa wycign rk, a ju porazi go z tyu strza z broni oguszajcej. Rycerze Jedi znali sposoby opierania si omdleniu, ale wszystkie wymagay choby uamka sekundy na wczeniejsze przygotowanie si do odparcia ataku - a Luke tego czasu nie mia. Jak przez mg poczu, e wali si na ziemi; gdzie z oddali doszy go pene przeraenia piski Artoo; w ostatnim przebysku wiadomoci zastanawia si, jak Karrde zdoa go podej. ROZDZIA 19 Budzi si powoli, etapami, wiadomy jedynie dwch rzeczy: po pierwsze, e ley na plecach, a po drugie, e czuje si okropnie. Stopniowo z otaczajcej go mgieki zaczy si wyania bardziej konkretne doznania. Powietrze dookoa byo ciepe, ale wilgotne, a lekki wietrzyk nis z sob kilka nieznanych Mu zapachw. Powierzchnia, na ktrej lea, bya jednoczenie mikka i twarda - jak ko; specyficzny smak w ustach i sztywno mini sugeroway, e najprawdopodobniej spa przez kilka dni. Mina jeszcze minuta, nim implikacje tego faktu zdoay si przebi do jego mzgu. Nie zna broni oguszajcej, ktra mogaby kogo pozbawi przytomnoci na duej ni kilka godzin. Najwyraniej po strzale zaaplikowano mu jeszcze jaki narkotyk. Umiechn si w duchu. Karrde zapewne oczekiwa, e pozostanie nieprzytomny jeszcze nieco duej; spotka go wic niespodzianka. Skoncentrowa si i przebieg myl wszystkie sposoby, jakimi rycerze Jedi neutralizowali trucizny, a potem czeka, a jego umys ostatecznie si rozjani. Dopiero po duszej chwili uwiadomi sobie, e tak naprawd nic si nie dzieje. Znowu zapad w sen; a kiedy obudzi si ponownie, rozumowa ju zupenie trzewo. Zasaniajc twarz przed olepiajcym blaskiem soca, otworzy oczy i unis gow. Lea na ku w maym, ale wygodnie urzdzonym pokoiku, wci majc na sobie strj pilota. Dokadnie na wprost niego znajdowao si otwarte okno, przez ktre dochodziy te dziwne zapachy. Jakie pidziesit metrw dalej wida byo skraj lasu. Na niebie wisiao pomaraczowote soce; wanie wschodzio albo zachodzio - nie potrafi tego rozstrzygn. Wystrj samego pokoju w niczym nie przypomina wiziennej celi... - Wreszcie si obudzie, co? - odezwa si gdzie z boku kobiecy gos. Przez gow Luke'a przemkna byskawiczna myl, e wczeniej nie wyczu

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niczyjej obecnoci w pomieszczeniu; zaraz jednak doszed do wniosku, e to absurdalne przypuszczenie i e gos musi dochodzi z jakiego gonika. Jednak kiedy spojrza w kierunku, z ktrego dobiega gos, stwierdzi, e jego pierwsza myl bya suszna. Na krzele z wysokim oparciem siedziaa jaka kobieta. Rce miaa swobodnie splecione na piersi. Wydaa mu si dziwnie znajoma. Bya to szczupa dziewczyna w jego wieku, z byszczcymi, jasnorudymi wosami i rwnie byszczcymi, zielonymi oczami. Zaoya nog na nog, a na jej kolanach spoczywa niewielki, ale gronie wygldajcy blaster. Najprawdziwszy ywy czowiek... - pomyla. A jednak, co wydawao si niemal niemoliwe, nie potrafi wyczu jej obecnoci. Musiaa dostrzec jego zdumienie. - To prawda - rzeka z umiechem. Nie by to bynajmniej przyjazny, czy nawet grzeczny umiech; czy w sobie jak gorycz i ponur satysfakcj. - Witamy z powrotem w wiecie zwykych miertelnikw. Luke a podskoczy, uwiadamiajc sobie nagle, e dziwna pustka, ktr czu w umyle, nie odnosi si tylko do dziewczyny. Nie wyczuwa zupenie nic: ani ludzi, ani robotw, ani nawet lasu za oknem! Czu si tak, jakby nagle olep. - Wcale ci si to nie podoba, co? - szydzia dziewczyna. - Nie jest atwo straci nagle co, co dotd czynio ci kim wyjtkowym, prawda? Skywalker powoli, ostronie spuci nogi z ka i usiad. Chcia da czas swojemu ciau, eby na powrt przyzwyczaio si do aktywnoci. Obserwujc go uwanie, kobieta pooya rk na blasterze. - Jeli robisz to wszystko tylko po to, by pokaza mi, jak szybko wracasz do si, to lepiej si nie trud - rzucia. - Mylisz si - sprostowa Luke. Kilkakrotnie wcign gboko powietrze, starajc si przy tym nie sapa. - Robi to wszystko po to, by z powrotem stan na nogi. Spojrza jej prosto w oczy zastanawiajc si, czy dziewczyna odwrci gow. Ale ona nawet nie mrugna. - Chyba si domylam: jeste Mara Jade. - To te nie robi na mnie najmniejszego wraenia - stwierdzia chodno. - Karrde ju mi powiedzia, e wspomnia ci, jak si nazywam. Luke skin gow. - Mwi mi take, e to ty znalaza mj myliwiec. Dzikuj. W oczach Mary pojawiy si dziwne byski. - Oszczd sobie wdzicznoci - rzucia ostro. - Jeli o mnie chodzi, to zastanawiam si tylko nad tym, czy wyda ci w rce Imperium, czy te mamy ci zabi sami. Zerwaa si gwatownie z blasterem gotowym do strzau. - Wstawaj! Karrde chce si z tob widzie. Luke podnis si ostronie i wtedy zauway, e Mara ma przypity do pasa jego miecz wietlny. Czy zatem ona take bya jednym z rycerzy Jedi? Czy miaa tak moc, by pozbawi go jego umiejtnoci? - Nie mog powiedzie, by ktrakolwiek z tych propozycji wygldaa zachcajco - stwierdzi. - Jest jeszcze jedno wyjcie. - Zrobia krok w jego kierunku. Staa teraz na tyle blisko, e mgby jej dotkn. Uniosa blaster i wycelowaa mu prosto w twarz. - Jeli

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

bdziesz prbowa ucieczki... zabij ci na miejscu. Przez dusz chwil mierzyli si wzrokiem. W oczach Mary znw zabysa pena goryczy nienawi... Ale jednocznie Luke dostrzeg w nich co jeszcze - jakby gboki, zadawniony bl. Sta w milczeniu, bez ruchu, a wreszcie kobieta z ociganiem opucia bro. - Ruszaj si! Karrde czeka na ciebie.

Pokj Luke'a znajdowa si na kocu dugiego korytarza z szeregiem identycznych drzwi. Gdy wyszli na zewntrz, Skywalker pomyla, e to musz by jakie koszary. Zaraz ruszyli przez poronit traw polan w kierunku ogromnego budynku o wysokim dachu. Wok gmachu przycupno kilka innych budowli - w tym jeszcze jeden barak - ktre wyglday na jakie magazyny. Jeden z budynkw przypomina hangar naprawczy. Po obu jego stronach stao kilkanacie pojazdw, a wrd nich co najmniej dwa transportowce takie jak Szalony Karrde. Byo tam take kilka mniejszych jednostek, z ktrych cz krya si w lesie okalajcym teren. Zza jednego z transportowcw wystawa czubek myliwca Luke'a. Przez chwil Skywalker rozmyla, czy nie zagadn Mary o Artoo, ale doszed do wniosku, e lepiej spyta o to Karrde'a. Dotarli do wielkiego, stojcego porodku placu budynku i Mara dotkna umieszczonego obok wejcia czujnika. - Czeka na ciebie w gwnej sali - oznajmia, gdy drzwi si rozsuny. - Idziemy prosto. Ruszyli dugim korytarzem, po drodze mijajc jadalni i kilka pokoi do wypoczynku. Wielkie drzwi na kocu korytarza rozsuny si, gdy do nich podeszli. Mara wprowadzia go do rodka... Luke znalaz si w scenerii jakby ywcem wyjtej z jakiej starodawnej legendy. Przez chwil sta w progu zdumiony, rozgldajc si dokoa. Pomieszczenie byo due i przestronne. Wysoki, pprzeroczysty sufit pokrywaa skomplikowana siatka rzebionych krokwi. ciany byy wykonane z ciemnobrzowego drewna, w ktrym wycito szereg niewielkich, ozdobnych otworw; przewiecao przez nie intensywne, niebieskie wiato. Gdzieniegdzie rozstawiono zabytkowe przedmioty: mae rzeby i jakie wykonane przez nieznan ras drobne dziea sztuki. Krzesa, kanapy i wielkie poduszki rozmieszczono tak, by tworzyy kilka okrgw oddalonych od siebie na tyle, e umoliwiao to swobodn rozmow. Wszystko razem wygldao bardzo przytulnie i bezpiecznie. Cay wystrj by jednak kwesti drugorzdn, a nawet cakowicie marginaln. Ca uwag Luke'a przykuwao rosnce w rodku sali drzewo. Nie by to jaki may okaz, jak te delikatne mode drzewka, ktre rosy w jednym z korytarzy w Paacu Imperialnym, ale olbrzymie, potne drzewo; miao u podstawy okoo metra rednicy i sigao gaziami do pprzeroczystego sufitu, a nawet jeszcze wyej. Jakie dwa metry nad ziemi wyrastay z niego rozcigajce si w poprzek pokoju grube konary; niektre z nich niemal dotykay cian, niczym rozpostarte szeroko, prbujce obj wszystko dokoa ramiona. - A, Skywalker - rozleg si czyj gos. Luke z wysikiem opuci wzrok i zobaczy Karrde'a, siedzcego wygodnie na krzele u podna drzewa. Obok niego przycupny dwa czworonogi o dugich koczynach. Zwierzta skieroway w stron Luke'a swoje

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

podobne do psich pyski. - Podejd do mnie. Jedi przekn nerwowo lin i ruszy w jego kierunku. Przypomnia sobie zasyszane w dziecistwie opowieci o zamkach, porodku ktrych rosy tajemnicze drzewa. Niektre z tych historyjek byy przeraajce, nasycone klimatem bezradnoci i strachu. I w kadej z tych opowieci zamki byy siedliskami za. - Witamy z powrotem w wiecie ywych - powiedzia Karrde do zbliajcego si Luke'a. Ze stojcego obok niskiego stoliczka wzi posrebrzany dzbanek i nala do dwch szklaneczek czerwonawego pynu. - Chyba jestem ci winny przeprosiny za to, e kazaem ci tak dugo spa. Ale na pewno wiesz, ile dodatkowych problemw nastrcza dopilnowanie, by rycerz Jedi zosta tam, gdzie si go pooy. -Naturalnie odpar Luke, cay czas przygldajc si bacznie dwm zwierztom obok krzesa Karrde'a. Wci wpatryway si w niego z niepokojc intensywnoci. - Chocia gdyby mnie adnie poprosi - doda - by moe zgodzibym si na wspprace. Na ustach przemytnika zagoci przelotny umiech. - Moe tak, a moe nie. - Wskaza rk stojce nie opodal krzeso. - Usid, prosz. Gdy Luke zrobi krok w tym kierunku, jedna z bestii uniosa zad i zacza wydawa z siebie dziwaczne, urywane pomruki. - Sturm, spokj! - upomnia go Karrde. - Ten czowiek jest naszym gociem. Drapienik zignorowa swego pana i, nie przestajc mrucze, wpatrywa si w Skywalkera. - Chyba ci nie wierzy - rzuci ostronie Luke. Jeszcze nie skoczy swojej kwestii, gdy z garda drugiego zwierzcia dobyy si takie same dziwaczne dwiki. - By moe. - Przemytnik chwyci obydwa stworzenia za obroe i rozejrza si po sali. - Czin! - zawoa, zwracajc si w stron trzech mczyzn siedzcych w jednym z krgw. - Czy moesz je wyprowadzi? - Oczywicie. - Mczyzna w rednim wieku, z fryzur w stylu froffli, podnis si z miejsca i podszed pospiesznie do Karrde'a. - Chodcie, chopaki - mrukn. Wzi zwierzta za obroe i poprowadzi je w kierunku drzwi. - Gdzie pjdziemy na spacer, co? - Przepraszam ci, Skywalker - powiedzia przemytnik, patrzc z lekkim niezadowoleniem na odchodzce czworonogi. - Zazwyczaj lepiej si zachowuj przy gociach. No, ale teraz usid, prosz. Luke zaj miejsce i przyj podan przez Karrde'a szklaneczk. Mara take podesza i usiada obok swojego szefa. Jedi zauway, e jej blaster tkwi teraz w futerale przyczepionym do lewego nadgarstka, tak eby moga po niego z atwoci sign. - To jedynie agodny rodek pobudzajcy - wyjani przemytnik, wskazujc gow szklaneczk, ktr Luke trzyma w rku. - Pomoe ci doj do siebie. - Upi yk i odstawi naczynie na stolik. Skywalker sprbowa napoju; mia cakiem dobry smak, a poza tym, jeli Karrde chciaby mu zaaplikowa jaki narkotyk, nie musiaby si ucieka do takich dziecinnych sztuczek. - Czy mgby mi powiedzie, gdzie jest mj robot? - O, nic mu nie jest - zapewni go szef przemytnikw. - Dla bezpieczestwa umieciem go w jednej z szop ze sprztem. - Chciabym go zobaczy, jeli to moliwe. - To na pewno da si zaatwi. Ale pniej. - Mczyzna opad na oparcie krzesa,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

marszczc lekko czoo. - Najpierw musimy zdecydowa, co waciwie chcemy z tob zrobi. Luke zerkn na Mar. - Twoja wsplniczka powiedziaa mi, jakie s ewentualnoci. Myl, e mgbym zasugerowa jeszcze inne rozwizanie. - ebymy ci odesali do domu? - podsun Karrde. - Naturalnie za odpowiednim wynagrodzeniem - zapewni go Luke. - No, moe dwa razy tyle, ile daoby za mnie Imperium? - Jeste bardzo hojny w wydawaniu nie swoich pienidzy - skomentowa ironicznie przemytnik. - Niestety, problemem nie s pienidze, ale polityka. Widzisz, prowadzimy operacje zarwno na terenie Republiki, jak i Imperium. Gdyby Imperium si dowiedziao, e oddalimy ci Republice, byoby z nas bardzo niezadowolone. - I odwrotnie, gdybycie mnie wydali w rce Imperium - zauway Luke. - To prawda - rzuci Karrde. - Tyle tylko, e nadajnik dalekiego zasigu w twoim myliwcu uleg zniszczeniu. Dlatego przedstawiciele Republiki najprawdopodobniej nie wiedz, co si z tob stao. A Imperium, niestety, wie. - I nie musimy si zastanawia, ile by za ciebie dao - wtrcia Mara. - Oni ju wysunli swoj propozycj: trzydzieci tysicy. Luke wyd wargi. - Nie miaem pojcia, e jestem tyle wart - stwierdzi. - Dla wikszoci pomniejszych przemytnikw twoja osoba mogaby oznacza rnic pomidzy wypacalnoci a plajt - powiedzia bez ogrdek Karrde. - Zapewne poluj tam teraz na ciebie dziesitki statkw, nie zwaajc na wczeniejsze plany i zobowizania. Umiechn si sztywno. - Przemytnicy, ktrzy nawet przez moment si nie zastanowili, jak zdoaliby zatrzyma rycerza Jedi, nawet gdyby im si udao go zapa. - Wasze sposoby, zdaje si, dziaaj cakiem niele - zauway Luke. - Nie podejrzewam, bycie chcieli mi powiedzie, jak to zrobilicie? Karrde znw si umiechn. - Tego kalibru sekrety s warte duo pienidzy. Czy masz podobne tajemnice, ktrymi mgby si z nami podzieli w zamian? - Raczej nie - odpar spokojnie Skywalker. - Ale rwnie w tej kwestii jestem pewien, e Nowa Republika zgodziaby si zapaci uczciw cen. Szef przemytnikw popija napj, przygldajc si Luke'owi badawczo. - Zawrzyjmy ukad - powiedzia, odstawiajc szklaneczk. - Ty mi powiesz, dlaczego Imperium tak si nagle tob zainteresowao, a ja ci powiem, dlaczego nie dziaa twoja moc rycerza Jedi. - Moe spytasz o to bezporednio tych z Imperium? - Dzikuj, ale raczej nie - odpar mczyzna z umiechem. - Nie mam ochoty, by oni zaczli wnika w przyczyny mojego nagego zainteresowania twoj osob. Zwaszcza e gdy wezwano nas na pomoc w poszukiwaniu ciebie, wymwilimy si wczeniejszymi planami. - Nie polowalicie na mnie? - zdziwi si Luke. - Nie. - Karrde skrzywi si nieznacznie. - To jeden z tych zabawnych zbiegw okolicznoci, ktre tak ubarwiaj nam ycie. Wracalimy po prostu z adunkiem, gdy Mara pod wpywem nagego impulsu wyprowadzia statek z nadprzestrzeni, by sprawdzi pooenie. Mody Jedi przyjrza si kamiennej twarzy dziewczyny.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Miaa wielkie szczcie - rzuci. - Moliwe - stwierdzi przemytnik. - W efekcie znalelimy si jednak w sytuacji, ktrej za wszelk cen chciaem unikn. Luke wycign przed siebie rce. - W takim razie pucie mnie wolno i udawajcie, e nic si nie zdarzyo. Obiecuj, e nie wspomn o was ani sowem. - Imperium i tak by si dowiedziao - potrzsn gow Karrde. - Nowy dowdca si imperialnych doskonale umie dopasowywa do siebie wszystkie posiadane informacje. Nie. W tej chwili powinienem raczej liczy na to, i znajdziemy jakie kompromisowe wyjcie: sposb, by ci wypuci, a jednoczenie da Imperium to, czego chce. - Lekko przechyli na bok gow. - Jak wida, wracamy do mojego pierwszego pytania. - I do mojej pierwszej odpowiedzi - odpar Luke. - Ja naprawd nie wiem, czego chce ode mnie Imperium. - Zawaha si na chwil, ale Leia powinna by ju teraz daleko poza zasigiem imperialnych siepaczy. - Mog wam jednak powiedzie, e nie chodzi tylko o mnie. Byy take dwa zamachy na moj siostr, Lei. - Prbowano j zabi? Skywalker zamyli si na moment. - Raczej nie. Ten zamach, w ktrym mnie zaatakowano, wyglda raczej na prb porwania. - Ciekawe - szepn Karrde w zamyleniu. - Leia Organa Solo, ktra si uczy, by zosta rycerzem Jedi podobnie jak jej brat. To by wyjaniao... niektre posunicia Imperium ostatnimi czasy. Luke czeka, ale po chwili stao si jasne, e przemytnik nie zamierza si rozwodzi na ten temat. - Mwie o jakim kompromisie - przypomnia Skywalker. Karrde wrci mylami do teraniejszoci. - Tak, istotnie - powiedzia. - Sdziem, i Imperium moe by zainteresowane tym, e zajmujesz tak uprzywilejowan pozycj w Nowej Republice. Moe chce jakich informacji na temat poczyna Rady Tymczasowej. Wtedy moglibymy dobi targu: ty odzyskaby wolno, a twojego robota R2 oddabym w rce Imperium, ktre miaoby okazj go przesucha. Luke poczu skurcz w odku. - To by si im na nic nie zdao - powiedzia, silc si na obojtny ton. Myl o tym, e Artoo dostaby si w apy Imperium... - Artoo nigdy nie uczestniczy w adnym z posiedze Rady. - Ale posiada wiele informacji na twj temat - zauway Karrde. - Podobnie zreszt jak na temat twojej siostry, jej ma i innych czonkw wadz Nowej Republiki. Wzruszy ramionami. - Jest to oczywicie kwestia dyskusyjna. Fakt, e skoncentrowali si wycznie na rycerzu Jedi i kim, kto potencjalnie moe nim zosta, oznacza, i nie chodzi im wycznie o informacje. Gdzie miay miejsce te dwa ataki? - Pierwszy na Bimmisaari, a drugi na planecie Bpfassh. Przemytnik pokiwa gow. - Mamy na Bpfassh swojego czowieka; moe on zdoa si czego dowiedzie o poczynaniach Imperium. Ale obawiam si, e do tego czasu bdziesz musia pozosta naszym gociem. Zabrzmiao to jak poegnanie. - Zanim pjd, chciabym ci jeszcze o czym przypomnie - odezwa si Luke. -

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Niezalenie od tego, co stanie si ze mn lub z Lei, Imperium i tak jest skazane na zagad. W Nowej Republice jest teraz wicej planet ni pod panowaniem Imperium i ta rnica wci si zwiksza. W kocu zwyciymy si samych liczb. - Imperator uywa tych samych argumentw, mwic o Rebelii - zauway ironicznie Karrde. - A jednak w tym wanie problem. Jeli nie wydam ci Imperium, szybko si za to na mnie zemszcz; ale z kolei w duszej perspektywie wiksze szans na zwycistwo ma Nowa Republika. - Ale tylko pod warunkiem, e on i jego siostra bd prowadzi Mon Mothm za rk - wtrcia Mara z pogard. - A jeli nie... - A jeli nie, to wynik tych zmaga nie jest ju tak oczywisty - przyzna przemytnik. - Tak czy inaczej, Skywalker, dzikuj za przybycie. Mam nadziej, e zdoamy podj decyzj w stosunkowo krtkim czasie. - Jeli o mnie chodzi, nie musicie si spieszy - oznajmi Luke. - Ta planeta wydaje si na tyle przyjemna, e mog tu spdzi kilka dni. - Nie daj si zwie pozorom - przestrzeg go Karrde. - Moje dwa vornskry maj w lesie wielu krewniakw, ktrzy bynajmniej nie s oswojeni. - Rozumiem - stwierdzi Skywalker. Chocia... Gdyby mg si wyrwa z bazy Karrde'a i uwolni od tych dziwnych wpyww, ktre zakcay jego zmysy... - Nie licz te na to, e pomog ci twoje umiejtnoci rycerza Jedi - doda mczyzna niemal od niechcenia. - W lesie bdziesz tak samo bezbronny. A nawet jeszcze bardziej. - Spojrza na grujce nad nimi drzewo. - Przecie jest tam w kocu wicej isalamirw ni tu. - Isalamirw? - Luke pody za jego wzrokiem i dopiero teraz zauway niewielkie, szarobrzowe stworzenie, wiszce na gazi tu nad gow Karrde'a. - Co to takiego? - To jest wanie przyczyna tego, e zostae tam, gdzie ci pooylimy - wyjani przemytnik. - Te zwierzta maj niezwyk umiejtno: odpychaj Moc. Tworz jakby pcherze, gdzie Mocy po prostu nie ma. - Nigdy o nich nie syszaem - stwierdzi Luke, zastanawiajc si jednoczenie, czy to, co powiedzia Karrde, jest prawd. Ani Yoda, ani Ben nigdy o czym takim nie wspominali. - Niewielu ludzi o nich wie - przyzna mczyzna. - A w przeszoci wikszo z tych, ktrzy wiedzieli, wolaa trzyma to w tajemnicy. Rycerze Jedi ze Starej Republiki z wiadomych wzgldw unikali tej planety i wanie dlatego miao tu swoje bazy sporo grup przemytniczych. Kiedy Imperator zniszczy Jedi, wikszo przemytnikw zwina swoje manatki i wyjechaa, chcc by bliej rynkw zbytu. A teraz, kiedy Jedi znw si odradzaj... - skin gow w stron Luke'a - ...moe niektrzy z nich znw tu powrc. Chocia zaryzkuj stwierdzenie, e wikszoci nie bdzie si to podoba. Skywalker obejrza si na drzewo. Teraz, kiedy ju wiedzia, czego szuka, wypatrzy jeszcze kilka isalamirw owinitych wok rnych konarw i gazi. - Dlaczego uwaasz, e to wanie isalamiry, a nie co innego, zakcaj dziaanie Mocy? - Czciowo to kwestia miejscowej legendy - odpar Karrde. - Ale gwnie fakt, e stoisz tu i ze mn rozmawiasz. Bo jake inaczej mgby kto bardzo zdenerwowany, z broni oguszajc w rku, podej od tyu do rycerza Jedi cakowicie nie zauwaony? Luke obrzuci go szybkim spojrzeniem; to by ten brakujcy kawaek ukadanki. - Mielicie isalamiry na pokadzie Szalonego Karrde'a?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak - potwierdzi przemytnik. - Mwic szczerze, przez czysty przypadek. No... zerkn na Mar - moe niezupenie przypadkiem. Skywalker jeszcze raz przyjrza si isalamirowi nad gow Karrde'a. - Jak daleko rozciga si taki pcherz? - Wtpi, by ktokolwiek to wiedzia - wyzna mczyzna. - Legenda gosi, e pojedynczy Isalamir moe tworzy pcherze o rednicy od jednego do dziesiciu metrw, ale jeli jest ich wicej, to obszar odziaywania take jest wikszy. Domylam si, e nastpuje wtedy swoiste wzmocnienie. Moe przed wyjazdem bdziesz tak miy i zgodzisz si wzi udzia w kilku eksperymentach z isalamirami? - By moe - odpar Luke. - To jednak w duej mierze zaley od tego, dokd bd wyjeda. - Zapewne - przyzna Karrde. - No, domylam si, e chciaby si umy. Masz na sobie ten sam strj ju od kilku dni. Czy wzie ze sob jakie ubranie na zmian? - W luku bagaowym mojego myliwca jest maa walizeczka - odpar Skywalker. A przy okazji dzikuj, e go tu sprowadzie. - Staram si nigdy nie marnowa niczego, co mogoby si kiedykolwiek przyda stwierdzi przemytnik. - Przyl ci twoje rzeczy, jak tylko moi wsppracownicy si upewni, e nie ma tam adnej broni czy czego podobnego. - Umiechn si nieznacznie. Wtpi, by rycerz Jedi zaprzta sobie gow takimi rzeczami, ale wol niczego nie zaniedba. Dobranoc, Skywalker. Mara znowu wzia do rki swj may blaster. - Chod! - rzucia, wymachujc przy tym broni. - Zaproponuj ci jeszcze jedno rozwizanie - powiedzia Luke, wstajc z krzesa. Jeli zdecydujesz si udawa, e to zdarzenie w ogle nie miao miejsca, moesz po prostu odstawi Artoo i mnie tam, gdzie nas znalaze. Chtnie sprbuj swoich si w starciu z innymi, ktrzy mnie szukaj. - Take z Imperium? - spyta Karrde. - Take z Imperium - potwierdzi Luke. - Mogaby ci spotka przykra niespodzianka - stwierdzi przemytnik, umiechajc si leciutko. - Ale bd pamita o twojej sugestii. Gdy Luke razem z Mar ponownie przemierza teren bazy, soce dawno ju zdyo skry si za drzewami, a niebo byo znacznie ciemniejsze. - Czy spniem si na obiad? - spyta, kiedy szli korytarzem w kierunku jego pokoju. - Mog ci co przynie - oznajmia Mara tonem, w ktrym pobrzmiewao co wicej ni tylko sabo skrywana niech. - Dzikuj. - Luke waha si przez chwil. - Nie wiem, dlaczego mnie tak nie znosisz... - Zamknij si - przerwaa mu ze zoci. - Po prostu si zamknij. Skywalker si skrzywi, ale wicej ju si nie odezwa. Dotarli do jego pokoju i dziewczyna popchna go do rodka. - W oknie nie ma adnego zamka - powiedziaa - ale jest za to alarm. Jeli sprbujesz przez nie wyj, to nie wiadomo, kto ci dopadnie wczeniej: vornskry czyja. - Na chwil zawiesia gos. - Nie musisz mi wierzy. Jeli chcesz, sam to sprawd dodaa sodko, umiechajc si zoliwie. Luke spojrza na okno, a potem znowu na Mar. - Nie, dziki za propozycj.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Dziewczyna wysza bez sowa, zamykajc za sob drzwi. Rozlego si szczknicie elektronicznego zamka, a potem zapada cisza. Podszed do okna i wyjrza na zewntrz. W niektrych Oknach ssiednich barakw paliy si wiata, ale jego budynek zdawa si by opustoszay. Co zreszt, jak przypuszcza, nie byo takie gupie. Bez wzgldu na to, czy Karrde zamierza go wyda w rce Imperium, czy te odesa Nowej Republice, nie chcia, by jego wsppracownicy wiedzieli wicej, ni to absolutnie konieczne. A tym bardziej w przypadku, jeli zechciaby skorzysta z rad Mary i zabi go. Odwrci si od okna i podszed do ka, starajc si opanowa rodzcy si w nim strach. Od czasu walki z Imperatorem nigdy jeszcze nie czu si tak bezradny. Albo - mwic cilej - nigdy nie by tak bezradny. Wzi gboki oddech. Rycerz Jedi nie odczuwa emocji. Jest w nim tylko spokj. Pomyla, e musi by przecie jaki sposb ucieczki. Musia jedynie pozosta przy yciu dostatecznie dugo, by go znale. ROZDZIA 20 - Nie, zapewniam ci, e wszystko jest w porzdku - powiedzia Threepio gosem Leii, robic przy tym min najbardziej nieszczliwego robota na wiecie. - Razem z Hanem doszlimy do wniosku, e skoro ju tu jestemy, moemy takie odwiedzi ukad Abregado. - Rozumiem, Wasza wysoko - rozleg si z gonika Sokoa gos Winter. Solo odnis wraenie, e jest zmczona. Zmczona i spita. - Jeli jednak wolno mi co zasugerowa, to omiel si radzi, eby pani nie przeduaa tej podry. Threepio spojrza bezradnie na Hana. - Wkrtce wracamy - szepn Solo. - Wkrtce wracamy - powtrzy Threepio do mikrofonu. - Chc jedynie odwiedzi... - Chc jedynie odwiedzi... - ...zakady produkcyjne... - ...zakady produkcyjne... - ...na planecie Gados. - ...na planecie Gados. - Oczywicie, Wasza wysoko - odpara Winter. - Przeka t wiadomo Radzie. Na pewno si uciesz. - Zawahaa si na uamek sekundy. - Czy mogabym ewentualnie porozmawia przez chwil z kapitanem Solo? Siedzcy w drugim kocu pokoju Lando spojrza porozumiewawczo na Hana. Ona wie - wyszepta bezgonie. Nie artuj - odpar Solo rwnie bezgonie. Poczu na sobie spojrzenie Threepia i skin gow. - Naturalnie - stwierdzi robot, opadajc na krzeso z wyran ulg. - Han..? Solo wczy swj komunikator. - Witaj, Winter. O co chodzi? - Byam ciekawa, czy ju wiadomo, na kiedy planujecie powrt - rzeka Winter. Szczeglnie admira Ackbar si o ciebie dopytywa.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Han zrobi zdziwion min. Od czasu, gdy par miesicy temu zrezygnowa z funkcji generaa, Ackbar ani razu z nim nie rozmawia - chyba e w sprawach subowych. - Podzikuj admiraowi za jego zainteresowanie moj osob - poleci Winter, starannie dobierajc sowa. - Mam nadziej, e u niego wszystko w porzdku? - Wszystko po staremu - odpara Winter. - Jednak teraz, w cigu roku szkolnego, ma troch problemw ze swoj rodzin. - Jakie sprzeczki midzy dzieciakami? - podsun Han. - Cige awantury wieczorem. Najmodszy nie chce i spa, czyta do pna w noc - wiesz, tego typu sprawy. - Tak - rzuci Solo ze zrozumieniem. - Znam te jego dzieciaki. A co z ssiadami? Czy cigle s z nimi jakie scysje? Na chwil zapada cisza. - No... dokadnie nie wiem - wyznaa Winter. - Nic mi o nich nie mwi. Mog go spyta, jeli chcesz. - To nic wanego - stwierdzi Han. - Jeli tylko wszystko w porzdku z jego rodzin... to najwaniejsze. - Masz racj. Tak czy inaczej, wydaje mi si, e on chcia ci si tylko przypomnie. - Dziki za przekazanie tej informacji. Powiedz mu, e nie zabawimy tu dugo. Solo rzuci Calrissianowi krtkie spojrzenie. - Polecimy na Abregado, potem moe wpadniemy gdzie jeszcze i wracamy. - Dobrze. Co jeszcze? - Nie... To znaczy tak - poprawi si szybko Han.- Jak idzie usuwanie zniszcze na Bpfassh? - Chodzi ci o te trzy ukady, ktre zaatakowao ostatnio Imperium? - Tak. - I gdzie on i Leia mieli drugie starcie z tajemniczymi porywaczami o szarej skrze; ale nie byo sensu si teraz nad tym rozwodzi. - Poczekaj chwil, odnajd na komputerze waciwe dane... - rzucia Winter. Prace posuwaj si cakiem niele. Byy pewne kopoty z dostaw materiaw, ale teraz ju wszystko idzie dobrze. - Ciekaw jestem, jak Ackbar sobie z tym poradzi? Wykopa spod ziemi jakie zarte przez rdz transportowce? - Mwic prawd, zorganizowa sobie nowe - odpara ironicznie. - Wzi statki bojowe, gwnie krowniki gwiezdne i fregaty, zmniejszy zaogi do minimum, wstawi dodatkowe roboty i zamieni je na transportowce. - Mam nadziej, e przydzieli im odpowiedni eskort - skrzywi si Han. - Puste krowniki gwiezdne stanowiyby wymarzony cel dla imperialnej floty. - Na pewno wzi to pod uwag - zapewnia go Winter. - Poza tym stocznie na Sluis Van s bardzo dobrze bronione. - Nie jestem pewien, czy w obecnych czasach cokolwiek jest dobrze bronione zauway cierpko Solo. - Teraz, kiedy Imperium ma tak swobod dziaania. No, niewane. Musz ju koczy, pogadamy pniej. - ycz miej podry. Do widzenia, Wasza wysoko. Lando szturchn Threepia. - Do widzenia, Winter - powiedzia robot. Han gestem rki podci sobie gardo i Calrissian wyczy nadajnik.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Gdyby te krowniki gwiezdne byy wyposaone w odpowiednie obwody podporzdkowania, nie musieliby wstawia w nie robotw, by zrobi z nich transportowce - zauway niewinnie Lando. - Tak - Han skin gow, prawie nie suchajc tego, co mwi Calrissian. Zbierajmy si. Musimy jak najszybciej wraca do domu. - Podnis si z fotela i sprawdzi, czy ma swj blaster. - Co si szykuje na Coruscant. - Masz na myli t opowie o rodzinie Ackbara? - spyta Lando, wstajc z miejsca. - Tak - odpar Solo, kierujc si w stron luku Sokoa. - Jeli dobrze zrozumiaem, wyglda na to, e Fey'lya przypuci powaniejszy atak na pozycj Ackbara... Chod, Threepio. Musisz za nami zamkn. - Kapitanie Solo, musze jeszcze raz stanowczo zaprotestowa przeciwko caej tej sytuacji - powiedzia robot paczliwie, podajc za Hanem. - Naprawd uwaam, e podszywanie si pod ksiniczk Lei... - Dobrze ju, dobrze - przerwa mu Solo. - Jak tylko wrcimy na statek, Lando z powrotem ci przeprogramuje. - Ju chcesz wraca na Coruscant? - spyta Calrissian, przepychajc si obok Threepia, eby wej do luzy. - Sdziem, e powiedziae Winter... - To byo z myl o wszystkich podsuchujcych - wyjani Solo. - Gdy tylko zaatwimy t spraw, od razu wracamy. Po drodze moe nawet wstpimy na Kashyyyk, by zabra Lei. - Jest a tak le? - Lando gwizdn cichutko. - Trudno powiedzie, jak to dokadnie wyglda - przyzna Han, zwalniajc blokad drzwi. Rampa opada agodnie na pokryt pyem powierzchni ldowiska. - Nie bardzo rozumiem, co miaa na myli mwic: nie chce i spa, tylko czyta do pna w noc. Podejrzewam, e moe chodzi o prb odebrania Ackbarowi zwierzchnictwa nad wywiadem. Zajmuje si tym obok piastowania funkcji gwnodowodzcego. Albo, co gorsza, Fey'lya postanowi zagra o najwysz stawk. - Powiniene by opracowa z Winter jaki lepszy szyfr sowny - stwierdzi Lando, gdy ruszyli po rampie w d. - Jasne, e powinnimy byli to zrobi - burkn Han. - Od trzech lat zbieram si, by usi wreszcie z Lei i Winter i uoy co takiego, ale nigdy mi si to nie udao. - No, jeli to ci pocieszy, to myl, e twoja interpretacja trzyma si kupy stwierdzi Lando, rozgldajc si po porcie. - W kadym razie to by si zgadzao z plotkami, ktre syszaem. Rozumiem, e ssiedzi, o ktrych j zagadne, to Imperium? - Tak. Winter na pewno by co wiedziaa, gdyby Ackbarowi udao si zlokalizowa rdo przeciekw. - Czy zatem powrt nie bdzie niebezpieczny? - spyta Calrissian, gdy ruszyli w stron wyjcia. - Tak - przyzna Solo, zaciskajc usta.- Ale musimy zaryzykowa. Istnieje niebezpieczestwo, e jeli zabraknie Leii, ktra mogaby wystpi w charakterze rozjemcy, to Fey'lya zdoa przegada czy nawet zmusi pozostaych czonkw Rady, by dali mu to, czego chce. - Hm. - Lando zatrzyma si u podna rampy prowadzcej do wyjcia z ldowiska i obejrza si na Hana. - Miejmy nadziej, e ten kontakt doprowadzi nas wreszcie do celu.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Przede wszystkim miejmy nadziej, e facet w ogle si pojawi - odpar Solo, schodzc po rampie. U pilotw, z ktrymi Han lata w czasach, gdy zajmowa si przemytem, port kosmiczny Abregado-rae mia bardzo z Opini. Wymieniano go jako jedno z najgorszych miejsc w galaktyce - obok portu Mos Eisley na Tatooine. Byli wic mile zaskoczeni, gdy po wyjciu na zewntrz zobaczyli jasne, schludne miasto. - No, no - mrukn Lando. - Czyby cywilizacja dotara wreszcie take na Abregado? - Tak, to rzeczywicie dziwne - przyzna Han, rozgldajc si dokoa. W miecie byo czysto i niemal przesadnie porzdnie, a jednak wci wyczuwao si wyranie specyficzn portow atmosfer - co nie do koca ujarzmionego... - Oho - szepn Lando, wpatrujc si w jaki punkt za plecami Hana - wyglda na to, e kto ma kopoty. Solo si odwrci. Pidziesit metrw dalej, na ulicy okalajcej ldowisko, staa niewielka grupka umundurowanych mczyzn w lekkich kamizelkach kuloodpornych i z blasterami w rkach. Zgromadzili si wok jednego z wyj z platform do ldowania. Han zauway, e poowa z nich wlizgna si do rodka, podczas gdy reszta zostaa na stray na ulicy. - Chyba rzeczywicie kto ma kopoty - przyzna Solo, wycigajc szyj, by dostrzec numer nad wejciem. Szedziesit trzy... - Miejmy nadziej, e nie chodzi o naszego informatora. A tak waciwie to gdzie mamy si z nim spotka? - Tam - odpar Lando, wskazujc niski budynek bez okien, wbudowany w luk pomidzy dwoma duo starszymi domami. Nad drzwiami wisia drewniany szyld z wyryt na nim nazw LoBue. - Mamy zaj jaki stolik niedaleko baru i kasyna, i czeka. Tam si z nami spotka. Knajpa LoBue bya zaskakujco dua, zwaywszy na to, jak skromnie wygldaa od ulicy. Rozbudowano j w gb; zajmowaa take stary budynek po lewej stronie. Tu przy wejciu znajdowao si kilka stolikw, przy ktrych mona byo usi spokojnie i porozmawia. Wszystkie stay zwrcone w kierunku niewielkiego, ale gustownego parkietu, ktry teraz wieci pustkami. W tle cay czas leciaa jaka dziwna i irytujca muzyka z tamy. Po przeciwnej stronie parkietu umieszczono kilka prywatnych, odgrodzonych od siebie niskimi ciankami dziaowymi stolikw, tak e Han nie widzia, co si przy nich dzieje. Po lewej stronie znajdowao si kasyno, oddzielone od parkietu przezroczyst, plastikow cian. Prowadziy do niego niskie schodki. - Zdaje si, e bar jest tam, na lewo - szepn Calrissian. - Tu za stoami do gry w sabaka. Pewnie tam mamy na niego czeka. - Bye tu ju kiedy? - spyta go Han przez ramie, gdy minwszy stoliki przy drzwiach, wchodzili po schodkach. - W tym miejscu nie. Ostatnio byem w Abregado-rae wiele lat temu. Wtedy wygldao to gorzej ni Mos Eisley i nie zabawiem tu dugo. - Lando pokrci gow. Jeli nawet tutejszy nowy rzd przysparza wam jakich problemw, to trzeba przyzna, e wspaniale doprowadzi planet do porzdku. - Tak... Jeli nawet nowy rzd przysparza nam jakich problemw, to lepiej o nich nie wspominaj gono, dobrze? - powiedzia Han z przestrog w gosie. - Chocia raz chciabym nie ciga na siebie uwagi innych. Lando zachichota cicho. - Jak sobie yczysz.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

W barze byo nieco ciemniej ni w samym kasynie, jednak nie na tyle ciemno, by ograniczao to widoczno. Wybrali miejsce w pobliu stow do gry i usiedli. Natychmiast na rodku stolika pojawi si hologram atrakcyjnej dziewczyny. - Dzie dobry panom - odezwaa si uprzejmie w jzyku basie. - Czym mog suy? - Czy macie wino necr'ygor omic? - spyta Calrissian. - Tak. Mamy roczniki: czterdziesty sidmy, czterdziesty dziewity, pidziesity i pidziesity drugi. - Poprosimy p karafki rocznika czterdzieci dziewi - zdecydowa Lando. - Dzikuj panom - powiedziaa dziewczyna i obraz znikn. - Czy to by fragment hasa? - zainteresowa si Han, zerkajc w stron kasyna. By dopiero rodek dnia czasu lokalnego, ale gocie zajmowali ju ponad poow stolikw do gry. Bar dla odmiany wieci pustkami. Tylko gdzieniegdzie siedzieli ludzie bd przedstawiciele innych ras. Najwyraniej hazard by na Gados o wiele bardziej rozpowszechnionym naogiem ni picie. - Waciwie nie sugerowa, co powinnimy zamwi - wyzna Calrissian. - Ale poniewa lubi dobre necr'ygor omic... - I poniewa to Coruscant zapaci rachunek? - No, co w tym stylu. Przez klap w centrum stou zjawia si taca z winem. - Czy panowie ycz sobie co jeszcze? - spytaa dziewczyna z hologramu. - Dzikujemy, na razie nie. - Lando potrzsn przeczco gow. Wzi do rki karafk i dwa kieliszki. - Dzikuj - rzucia dziewczyna i ponownie znikna, a taca razem z ni. - No - rzek Calrissian, nalewajc wino do kieliszkw - chyba musimy uzbroi si w cierpliwo. - W takim razie, skoro nie masz nic lepszego do roboty, odwr si dyskretnie rzek Han. - Trzeci st do sabaka: piciu mczyzn i kobieta. Powiedz mi, czy facet drugi od prawej jest tym, o kim myl. Lando unis kieliszek z winem i popatrzy na niego pod wiato, jakby badajc kolor trunku. W trakcie tego gestu wykona p obrotu... - Czy to nie Fynn Torve? - Tak mi si wydaje - przytakn Solo. - Pomylaem, e moe ty lepiej go pamitasz. - Nie widziaem go od czasu naszego ostatniego wypadu na Kessel. - Lando mrugn porozumiewawczo do przyjaciela. - To byo tu przed t drug partyjk sabaka - doda cierpko. - Chyba nie jeste cigle zy o Sokoa? - spyta Han, spogldajc na niego z wyrzutem. - No... - Lando zastanawia si przez chwile. - Nie, teraz ju nie. A przynajmniej nie bardziej zy ni o to, e przegraem z takim jak ty amatorem. - Amatorem?! - Ale przyznaje, e tu po tej przegranej zdarzao si, e leaem dugo w noc, wymylajc wyrafinowan zemst. Cae szczcie, e nigdy nie przystpiem do realizacji adnego z tych projektw. Solo jeszcze raz zerkn na st do sabaka. - Jeli to ci moe jako pomc, to... Gdybym nie wygra od ciebie Sokoa,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

prawdopodobnie by nas tu teraz nie byo. Pierwsza Gwiazda mierci Imperatora zniszczyaby Yavin, a potem rozwaliaby Sojusz planeta po planecie. I to byby koniec. - Moe tak, a moe nie - stwierdzi Lando, wzruszajc ramionami. - Kiedy si ma takich ludzi jak Ackbar i Leia... - Leii ju by nie byo - przerwa mu Solo. - Czekaa na egzekucj, gdy razem z Luke'em i Chewiem wycignlimy j z Gwiazdy mierci. - Na samo wspomnienie tego wydarzenia przeszed go dreszcz. O may wos nie utraci jej na zawsze. I nigdy by si nawet nie dowiedzia, co straci. A teraz, kiedy ju to wiedzia... Wci wisiaa nad nim ta groba. - Nic jej nie bdzie, Han - zapewni go agodnie Lando. - Nie martw si. - Pokrci gow. - Jestem bardzo ciekaw, czego chce od niej Imperium. - Wiem, czego oni chc - warkn Solo. - Chodzi im o bliniaki. Lando spojrza na niego ze zdumieniem. - Jeste pewien? - Tak samo pewien jak tego, e tu siedz - rzek Han. - Dlaczego na przykad nie uyli broni oguszajcej podczas zasadzki na Bpfassh? Poniewa istnieje pidziesit procent pewnoci, e spowodowaaby ona poronienie. - To rzeczywicie brzmi prawdopodobnie - przyzna Lando ponuro. - A czy Leia o tym wie? - Nie mam pojcia. Moe tak. Han popatrzy na stoy do gry w sabaka i radosna dekadencja caej sceny wprawia go nagle w zy humor. Jeeli Torve istotnie by czowiekiem Karrde'a, to wolaby, eby si przesta wygupia i przystpi do rzeczy. W zasigu wzroku nie byo zbyt wielu ludzi, ktrzy wygldaliby na informatorw. Odwracajc wzrok od kasyna, zerkn w stron baru i... zastyg w bezruchu. W przeciwlegym kocu sali, przy osonitym stoliku siedziao trzech mczyzn. Wyczuwao si natychmiast, e maj co wsplnego z portem; jakie specyficzne poczenie dwikw, zapachw i gestw, ktre kady pilot siedzcy w tej brany dostatecznie dugo natychmiast potrafi rozpozna. Rwnie wyranie rzucao si w oczy to, e s pracownikami miejscowych sub specjalnych. - No, no - mrukn. - Co takiego? - zainteresowa si Lando, lustrujc wzrokiem sal. Jego spojrzenie pado na odlegy st... - No, no, rzeczywicie - przyzna spokojnie. - To przynajmniej nam wyjania, dlaczego Torve przyczai si przy stoliku do sabaka. - I za wszelk cen stara si nas nie zauwaa - stwierdzi Solo. Ktem oka obserwowa agentw ochrony, starajc si ustali obiekt ich zainteresowania. Jeli przyszli tu ze Wzgldu na to spotkanie z czowiekiem Karrde'a, Han nie miaby innego wyjcia, jak tylko wyj dokument stwierdzajcy jego wysok pozycj w Nowej Republice i w ten sposb stara si ich spawi. Co zreszt niekoniecznie musiaoby si uda. Tak czy inaczej, ju sobie wyobraa, jaki krzyk podniesie Fey'lya bez wzgldu na rozwj sytuacji. Ale jeli chodzio im tylko o Torve'a... Jeli to miao zwizek z obaw na ldowisku, ktr widzieli idc do baru... Warto byo zaryzykowa. - Obsuga? - zawoa, wycigajc rk i stukajc w rodek stou. Natychmiast pojawi si hologram. - Czym mog panom suy? - spytaa dziewczyna.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Poprosz dwadziecia etonw do sabaka. - Chwileczk - odpara znikajc. - Zaraz... - zacz Lando ostronie, patrzc, jak Solo oprnia swj kieliszek. Chyba nie zamierzasz tam podej, co? - A masz jaki lepszy pomys? - mrukn Han, poprawiajc blaster w kaburze. Jeeli to jest nasz czowiek, to nie zamierzam zaprzepaci szansy. - Tak... zdaje si, e mielimy nie zwraca na siebie uwagi - westchn Calrissian z rezygnacj. - A co ja mam robi? - Czeka w pogotowiu. - Otworzya si klapka i na rodku stou pojawi si zgrabny stos etonw. - Na razie wyglda na to, e tylko go obserwuj. Moe nam si uda go std wycign, nim zjawi si ich koledzy. - A jeeli nie? Han zebra etony i wsta z krzesa. - Wtedy sprbuj jako odwrci ich uwag i spotkamy si na Sokole. - W porzdku. Powodzenia. Przy stole do sabaka, obok Torve'a, stay dwa wolne krzesa. Solo usiad na jednym z nich i ostentacyjnie rzuci na st swoje etony. - Wchodz do gry - powiedzia. Wszyscy obecni unieli gowy. Niektrzy spojrzeli na niego z irytacj, inni ze zdziwieniem. Sam Torve zerkn na niego raz i drugi. - Ty tu rozdajesz, chopcze? - spyta go Han, unoszc brwi. - No, to daj te dla mnie. - Nie... to nie moja kolej - odpar Torve, wskazujc wzrokiem siedzcego na prawo od niego niskiego, tgiego mczyzn. - Ju zaczlimy gr - rzuci grubas opryskliwie. - Poczekaj do nastpnego rozdania. - Jak to, przecie nawet nie skoczylicie jeszcze licytacji? - nie da si zbi z tropu Han. Wskaza skromn pul etonw na stole. Pula sabaka bya dla odmiany cakiem pokana - partia musiaa si ju cign co najmniej od dwch godzin. Rozdajcy nie chcia przyj nowego gracza najprawdopodobniej z obawy, by ten nie zgarn caej stawki. - No, daj mi moje karty - poleci mu Solo, dokadajc eton do puli na rodku. Grubas rzuci mu piorunujce spojrzenie i powoli, nie spieszc si, wzi z gry talii dwie karty i podsun je Hanowi. - Doskonale - stwierdzi Solo z aprobat w gosie. To mi przywodzi na myl naprawd mie wspomnienia. U siebie zawsze wygrywaem z chopakami. Torve odwrci si gwatownie w jego kierunku. - Czyby? - spyta, silc si na obojtny ton. - No, tutaj masz do czynienia z powanymi ludmi, a nie z byle kim. Nie uda ci si wygra tak atwo. - Ja te nie jestem amatorem - rzuci Han wyzywajco. Stranicy na ldowisku obstawiali platform szedziesit trzy... - Tylko w ostatnim miesicu wygraem jakie szedziesit trzy gry. Na twarzy Torve'a znw pojawi si bysk zrozumienia. A wic to rzeczywicie bya jego platforma. - To brzmi bardzo obiecujco - mrukn, chowajc jedn rk pod st. Solo cay zesztywnia, ale rka wyonia si z powrotem pusta. Torve omit szybkim spojrzeniem

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

sal. Przez chwil zatrzyma wzrok na stoliku, przy ktrym siedzia Lando. Nastpnie znw odwrci si do Hana. - Jeste gotw poprze swoje przechwaki pienidzmi? Solo wytrzyma jego spojrzenie. - Postawi tyle, ile tylko zechcesz. - Przyjmuj wyzwanie - rzuci mczyzna, kiwajc powoli gow. - Nie wtpi, e ta rozmowa jest bardzo interesujca - wtrci jeden z graczy - ale niektrzy z nas chcieliby pogra w karty. - Licytacja dosza do czterech - powiedzia Torve zapraszajco. Solo rzuci okiem na swoje karty: mia w rku ksiniczk Ocie i czwrk pksiyc. - Nie ma sprawy. - Wzi ze swojej kupki sze etonw i dorzuci je do gwnej puli. - Stawiam cztery i jeszcze dwa. - Wyczu, e kto stan za jego plecami. - Oszust! - wrzasn mu prosto do ucha jaki mczyzna. Han a podskoczy, usiujc si odwrci. Odruchowo sign przy tym po blaster. Jednak czyja silna rka natychmiast zablokowaa jego ruch i wyrwaa mu z doni obie karty. - Jest pan oszustem! - zagrzmia ponownie tubalny gos. - Nie mam pojcia, o czym pan mwi - stwierdzi Solo. Odwrci gow, by zobaczy swego napastnika... i zdbia. Niczym chmura burzowa growa nad nim potny, niemal dwa razy wikszy od niego, brodaty mczyzna. Spoglda na Hana gronie, a na jego twarzy malowao si jakby religijne uniesienie. - Wiesz doskonale, o czym mwi - powiedzia mczyzna, dobitnie akcentujc kady wyraz. - Ta karta - unis do gry jedn z kart Hana - jest faszywa! - Ale nie! - zaprotestowa Solo, zdumiony. Wok stolika natychmiast zgromadzi si tum: ochroniarze i inni pracownicy kasyna, zaciekawieni gapie i paru facetw, ktrzy mieli nadziej, e zaraz poleje si krew. - To jest ta sama karta, ktr mi dano. - Czyby? - Trzymajc kart w masywnej doni, mczyzna podsun j Hanowi przed oczy i dotkn koniuszkiem palca jej rogu. Ksiniczka ocie zamienia si nagle w szstk gwiazda. Mczyzna ponownie uderzy w rg karty i teraz ukaza si myliciel. A potem semka bukak... A potem bazen... A potem kapitan pksiyc... - To jest karta, ktr mi dano - powtrzy Solo czujc, e pot wystpuje mu na czoo. A on mia zamiar nie zwraca na siebie uwagi... - Jeeli jest faszywa, to nie moja wina. Przed brodacza wysun si teraz niski mczyzna o zacitej twarzy. - Rce na st! - rozkaza Hanowi szorstkim tonem. - Prosz si odsun, pastorze. My si tym zajmiemy. Pastorze? Han ponownie zerkn na olbrzyma i tym razem zauway na jego szyi czarn, wysadzan klejnotami opask, ledwie widoczn spod gstej brody. - Pastor? - wydusi sabym gosem. Ju dawno zauway, e w caej galaktyce dziaaj radykalne sekty religijne, ktre ca swoj energi skupiaj na tym, by wyeliminowa wszelkie formy hazardu. I wszystkich hazardzistw. - Powiedziaem: rce na st! - wrzasn ochroniarz. Wyj pastorowi z rki kart, obejrza j dokadnie, sam wyprbowa, a wreszcie skin gow. - Sprytna karta, cwaniaczku - stwierdzi, rzucajc Hanowi grone spojrzenie. - Musia gdzie ukry kart, ktr mu dano - wtrci pastor, wci sterczc Hanowi nad gow. - Gdzie ona jest, oszucie?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Kart, ktr dostaem, trzyma w rku twj przyjaciel - rzuci hardo Solo. - Nie potrzebuj faszywych kart, eby wygra w sabaka. A jeli tak miaem, to dlatego, e mi j dano. - Doprawdy? - Nagle pastor odwrci si w stron przysadzistego mczyzny, ktry rozdawa karty. Grubas wci jeszcze siedzia przy stole, cho ledwo go byo wida w napierajcym tumie. - Paskie karty, jeli wolno prosi - zada brodacz, wycigajc rk. Grubas rozdziawi usta ze zdumienia. - O czym pan mwi? Dlaczego miabym komu dawa faszyw kart? Poza tym... o, tu jest caa talia. - No, jest chyba jeden sposb, eby wyjani t kwesti - stwierdzi pastor, sigajc po tali. - Mona obszuka was obu - wskaza rk grubasa i Hana - by sprawdzi, ktry ukrywa dodatkow kart. miem twierdzi, e to rozwie nasz problem, prawda, Kampl? - doda, zerkajc na ochroniarza o zacitej twarzy. - Nie musi nam pan mwi, co mamy robi, pastorze - burkn Kampl. - Cyru, przynie tu skaner. Skaner okaza si niewielkim, doskonale mieszczcym si W doni urzdzeniem, niewtpliwie przystosowanym do przeprowadzania dyskretnych operacji. - Najpierw ten - rozkaza Kampl, celujc palcem w Hana. - Dobra. - Cyru sprawnie obszuka Solo skanerem. - Czysty. Na twarzy Kampla po raz pierwszy odmalowaa si niepewno. - Sprbuj jeszcze raz. Cyru powtrzy czynno. - Wci nic. Ma blaster, komunikator, dokumenty; to wszystko. Przez dusz chwil Kampl wpatrywa si w Hana w milczeniu. Nastpnie odwrci si powoli do mczyzny, ktry rozdawa karty. - Ja protestuj! - wybekota grubas, zrywajc si na rwne nogi. - Jestem uczciwym obywatelem. Nie macie prawa mnie tak bezpodstawnie oskara! - Albo zgodzi si pan na rewizj tutaj, albo bdziemy musieli pj na posterunek - warkn Kampl. - Jak pan woli. Grubas posa Hanowi jadowite spojrzenie, ale sta w milczeniu, gdy Cyru bada go skanerem. - Ten te jest czysty - zameldowa ochroniarz, lekko marszczc przy tym czoo. - Sprawd podog - poleci Kampl. - Moe kto j wyrzuci. - I przelicz karty, ktre zostay w talii - wtrci pastor. Kampl spojrza na niego, zniecierpliwiony. - Po raz ostatni... - Bo jeli jest tam wymagane siedemdziesit sze kart - przerwa mu brodacz to moe mamy tu do czynienia ze znakowan tali. Ta uwaga wyranie uboda ochroniarza. - Nie mamy tu znakowanych talii. - Nie? - Pastor przygwodzi go wzrokiem. - Nawet kiedy w grze bierze udzia kto podstawiony? Kto, kto umiaby zauway w talii odpowiedni kart? - To niedorzeczne - warkn Kampl, podchodzc do brodacza. - LoBue to cieszcy si dobr opini, cakowicie legalny lokal. Nikt z graczy nie ma adnych powiza z... - Hej! - krzykn nagle grubas od sabaka. - A gdzie jest ten facet, ktry siedzia obok mnie?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Pastor skwitowa jego uwag prychniciem. - Chcia pan powiedzie, e nikt z graczy nie ma adnych powiza z panem, tak? Kto zakl siarczycie i zacz si przepycha w stron wyjcia. By to jeden z trzech tajniakw, ktrzy obserwowali st. Kampl odprowadzi go wzrokiem do drzwi, po czym westchn gboko i zwrci si do Hana. - Moe zechcesz mi powiedzie, jak si nazywa twj wsplnik? - To nie by mj wsplnik - odpar Solo. - Ja nie oszukiwaem. Jeli chce mi pan postawi formalny zarzut, to moe pjdziemy na posterunek. A jeli nie... - wsta z krzesa i zebra ze stou reszt swoich etonw - to wychodz. Przez dusz chwil czeka, e Kampl sprbuje mu wykaza oszustwo. Ale ochroniarz nie mia adnych dowodw i doskonale zdawa sobie z tego spraw. Poza tym najwyraniej mia waniejsze sprawy na gowie, ni wdawanie si w jaki mao znaczcy spr. - Jasne, wyno si - warkn. - I nigdy tu nie wracaj. - Nie ma obawy - rzuci Han. Tum zacz si ju rozchodzi, wic bez trudu dotar do swojego stolika. Lando, jak zreszt mona si byo spodziewa, dawno ju wyszed. A co dziwniejsze - zapaci rachunek. - Szybko si uwine - przywita Hana Lando, ktry czeka na niego na rampie Sokoa. - Spodziewaem si, e nie wypuszcz ci wczeniej ni za godzin. - Nie bardzo si mieli do czego przyczepi - odpar Solo, wchodzc na gr i naciskajc guzik podnoszcy trap. - Mam nadziej, e Torve ci nie uciek. Calrissian potrzsn przeczco gow. - Czeka w kabinie. - Mrugn porozumiewaczo do Hana. - I uwaa si za naszego dunika. - To dla nas pomylna okoliczno - stwierdzi Han, podajc krtym korytarzem w gb statku. Torve siedzia przy stole. Przed nim leay trzy niewielkie karty danych. - Mio ci znowu widzie, Torve - powita go Han. - Ciebie take, Solo - odpar przemytnik ponuro. Wsta, podajc Hanowi rk. Dzikowaem ju Calrissianowi, ale chc podzikowa take i tobie: za ostrzeenie, a take za to, e pomoglicie mi si stamtd wydosta. Jestem waszym dunikiem. - Nie ma sprawy. - Han machn niedbale rk. - Rozumiem, e to rzeczywicie twj statek stoi na ldowisku Szedziesit trzy? - Tak. Naley do mojego pracodawcy - skrzywi si Torve. - Na szczcie nie ma tam ju kontrabandy. Wszystko zdyem wyadowa. Cho niewtpliwie mnie podejrzewaj. - A co takiego przemycae? - zainteresowa si Lando, podchodzc do Hana. Oczywicie jeli to nie tajemnica? Torve unis brwi. - Nie, to nie tajemnica, ale na pewno mi nie uwierzysz. Przemycaem ywno. - Masz racj - stwierdzi Calrissian. - Nie wierz ci. Torve pokiwa gow. - Ja te z pocztku w to nie wierzyem, ale jest tu grupa ludzi, ktra zamieszkuje wzgrza na poudniu i nie zgadza si zbytnio z nowym rzdem. - Rebelianci?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Nie. I to jest wanie najdziwniejsze - odpar przemytnik. - Oni si nie buntuj, nie sprawiaj kopotw, ani nawet nie mieszkaj na terenach bogatych w surowce naturalne. To proci ludzie i chc jedynie, by ich zostawiono w spokoju i pozwolono y jak dawniej. Jednak nowy rzd postanowi ich ukara, aby da przykad wszystkim innym. Oprcz innych sankcji odcito im dostawy ywnoci i lekarstw do czasu, a si podporzdkuj i zaczn postpowa tak jak wszyscy. - To podobne do miejscowych wadz - przyzna Lando. - Raczej ograniczaj lokaln autonomi. - Dlatego wanie przemycamy ywno - podsumowa Torve. - Zwariowana sytuacja. Tak czy inaczej, mio was znowu spotka. To budujce widzie, e wci pracujecie razem. W cigu ostatnich paru at tyle grup si rozpado, szczeglnie od czasu, gdy Jabb spotka tak ponury koniec. Han i Lando wymienili szybkie spojrzenia. - No, naleaoby raczej powiedzie, e znowu jestemy razem - sprostowa Solo. - Znalelimy si po tej samej stronie w czasie wojny, a przedtem... - A przedtem chciaem go zabi - przyszed mu z pomoc Calrissian. - Nic wielkiego, naprawd. - Jasne - powiedzia Torve niepewnie, spogldajc to na jednego, to na drugiego. - Chyba si domylam. Czy chodzi o Sokoa? Doszy mnie plotki, e go ukrade. - e go ukradem?! - Han spojrza na Landa ze zdumieniem. - Mwiem ci: byem wcieky - odpar Calrissian, wzruszajc ramionami. - Nie bya to moe typowa kradzie, ale co bardzo do niej podobnego. Prowadziem wtedy niewielki, plegalny komis z uywanymi statkami. Zabrako mi pienidzy podczas partyjki sabaka, ktr rozgrywaem z Hanem, i zaproponowaem mu, e jeli wygra, to moe sobie wybra dowolny z moich statkw. - Rzuci Hanowi drwice spojrzenie. - Ale sdziem, e wemie jeden z byszczcych, chromowanych, superluksusowych statkw, ktre stay w pierwszym rzdzie, porastajc kurzem, a nie transportowiec, ktry przebudowywaem sobie na boku na wasne potrzeby. - Wykonae dobr robot - rzuci Solo. - Chocia Chewie i ja musielimy si przy nim jeszcze sporo napracowa. - To mio - burkn Lando. - Jeszcze jedna taka uwaga i odbior ci go. - Chewie byby zapewne bardzo niezadowolony - stwierdzi Han. Spojrza surowo na Torve'a. - Naturalnie ty ju to Wszystko wiedziae, prawda? Przemytnik wyszczerzy zby w umiechu. - Nie gniewaj si, Solo, ale lubi troch wybada klientw, zanim przystpimy do rzeczy. Wol zorientowa si, czy graj ze mn w otwarte karty. Ludzie, ktrzy kami na temat swojej przeszoci, zwykle oszukuj te w interesach. - Rozumiem, e wypadlimy dobrze? - Trudno byoby lepiej - odpar przemytnik, wci si umiechajc. - A zatem, w czym moe wam pomc Talon Karrde? Han odetchn z ulg. Nareszcie. Teraz musia ju jedynie uwaa, by nie pokpi caej sprawy. - Chc zaproponowa Karrde'owi pewien ukad: bezporedni prac dla Nowej Republiki. - Syszaem, e skadae tak sam propozycj take innym grupom przemytniczym - stwierdzi Torve, kiwajc gow. - Wszyscy uwaaj, e robisz to dla Ackbara, ktry chce ich sobie podporzdkowa.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- To nieprawda - zapewni go Solo.- Ackbar wcale nie by zachwycony tym pomysem, ale go zaakceptowa. Musimy skd zdoby wicej transportowcw i nie ma w tym nic dziwnego, e zwracamy si z t prob do przemytnikw. - Z tego, co sysz, rzecz wyglda zachcajco. - Torve Wyd wargi. Oczywicie nie ja podejmuj takie decyzje. - Wic zaprowad nas do Karrde'a - zaproponowa Lando. - Niech Han porozmawia z nim osobicie. - Przykro mi, ale on jest teraz w naszej bazie - odpar przemytnik, krcc gow. - Nie mog was tam wzi. - A dlaczego? - Dlatego, e nie pozwalamy si tam krci obcym - tumaczy Torve cierpliwie. Nie mamy tak rozbudowanego systemu bezpieczestwa, jaki Jabba mia na Tatooine. - Ale my nie jestemy... - zacz Calrissian. Han gestem rki nakaza mu milczenie. - No, dobrze - zwrci si do Torve'a. - A jak w takim razie zamierzasz tam wrci? Przemytnik otworzy usta ze zdziwienia. - Chyba bd musia wymyli jaki sposb, by odzyska mj skonfiskowany statek. - To troch potrwa - zauway Solo. - A poza tym znaj cie tutaj. No, ale gdyby upomnia si o ten statek kto powszechnie szanowany, to pewnie zdoaby go wydosta, nim ktokolwiek si dowie, co zaszo. - Na przykad ty, tak? - spyta Torve, unoszc brwi. - Istnieje szansa, e by mi si to udao - rzek Han, wzruszajc ramionami. Chocia po tym zajciu w LoBue nie powinienem si wychyla. Ale mgbym sprbowa to zaatwi. - Jasne - powiedzia Torve z sarkazmem. - A zapata...? - adnej zapaty - odpar Solo. - W zamian chciabym ci tylko odwie do domu i mie szans porozmawiania z Karrde'em przez pitnacie minut. Przemytnik spojrza na niego i zacisn usta. - Wiesz, e jeli to zrobi, bd mia kopoty. - Nie jestemy przypadkowo poznanymi ludmi - przypomnia mu Lando. - Karrde ju raz mnie widzia. Poza tym obaj z Hanem przez lata potrafilimy dochowa tajemnicy w bardzo wanych dla Sojuszu sprawach. Z ca pewnoci jestemy ludmi, ktrym mona zaufa. Torve zerkn na Landa, a potem znowu na Hana. - Bd mia kopoty - powtrzy z westchnieniem. - Ale chyba naprawd jestem wam co winien. Stawiam jednak pewien warunek: to ja bd prowadzi statek i zakoduj kurs tak, by atwo mona go byo wymaza z pamici komputera nawigacyjnego. A co bdziecie musieli zrobi przy wyjedzie - o tym postanowi Karrde. - W porzdku - zgodzi si Solo. Przemytnicy powszechnie cierpieli pod tym wzgldem na lekk paranoj. Zreszt i tak nie by zbytnio zainteresowany tym, gdzie Karrde uwi sobie gniazdko. - Kiedy moemy rusza? - Jak tylko bdziesz gotowy. Chyba, e chcesz wrci do LoBue i zrobi z tego uytek - Torve wskaza gow etony do sabaka, ktre Solo trzyma w rku. Han zupenie zapomnia o ich istnieniu. - Nawet mi o tym nie wspominaj - burkn, rzucajc etony na st. - Nie gram w

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

sabaka, gdy w pobliu krc si jacy fanatycy. - Tak, pastor odstawi nieze przedstawienie, co? - zauway Torve. - Nie wiem, co bymy bez niego zrobili. - Chwileczk - wtrci Lando. - To ty go znasz? - Jasne - rozemia si przemytnik. - On jest moim porednikiem w handlu z ludmi ze wzgrz. Jednak mg si tak straszliwie uwzi tylko na nieznajomego. - A to obuz... - wycedzi Solo przez zby. - Zgaduj wiec, e to bya jego karta, co? - Oczywicie - odpar Torve, spogldajc niewinnie na Hana. - Nie masz chyba powodu do narzeka? Dostae to, co chciae: zabieram ci na spotkanie z Karrde'em. Czy nie mam racji? Han zamyli si na chwil. Naturalnie Torve mia suszno, niemniej jednak... - Masz racj - przyzna w kocu Solo. - Taki ju los bohaterw. Przemytnik zamia si cicho. - Nie musisz mi o tym mwi. No, a teraz zaprowad mnie do komputera, to zakoduj kurs. ROZDZIA 21 Mara zatrzymaa si niepewnie pod drzwiami kabiny dowodzenia, zastanawiajc si, dlaczego j tak nagle wezwano. Karrde nie powiedzia, o co chodzi, ale w jego gosie wyczua co, co obudzio w niej dawn czujno. Poprawia ukryty w schowku w rkawie may blaster i nacisna klamk. Spodziewaa si zasta w pokoju co najmniej dwch ludzi: Karrde'a i czowieka penicego dyur w kabinie dowodzenia, a moe jeszcze kogo wezwanego w tej samej sprawie co ona. Zdziwia si widzc, e Karrde jest sam. - Wejd, Maro - zaprosi j, unoszc gow znad komputera. - I zamknij za sob drzwi. - Jakie kopoty? - spytaa, zrobiwszy to, co jej poleci. - Nic powanego - zapewni j. - Chocia sprawa jest nieco dziwna. Wanie rozmawiaem z Fynnem Torve'em, ktry wanie tu leci... i wiezie ze sob goci: byych generaw Nowej Republiki - Landa Calrissiana i Hana Solo. - Czego oni chc? - wydusia Mara, czujc dziwny skurcz w odku. - Zdaje si, e chc tylko ze mn porozmawia - odpar Karrde. Wzruszy nieznacznie ramionami. Mara pomylaa o Skywalkerze, wci zamknitym w pokoju w barakach po drugiej stronie placu. Ale nie... Nikt z Nowej Republiki nie mg wiedzie, e on tam jest. Nie miaa o tym pojcia nawet wikszo ludzi Karrde'a, i to cznie z tymi, ktrzy byli tu na miejscu, na Myrkr. - Czy maj wasny statek? - spytaa. - Mwic prawd, to w ogle jest tylko jeden statek - wyjani Karrde. - Torve leci razem z nimi. Mara zerkna na stojcy za nim nadajnik. - Trzymaj go jako zakadnika? - Nie sdz - odpar szef przemytnikw. - Kiedy z nami rozmawia, uy wszystkich zaszyfrowanych sw oznaczajcych, e wszystko w porzdku. Etherway

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zosta na Abregado. Zwiny go lokalne wadze. Zdaje si, e Calrissian i Solo pomogli Torve'emu unikn takiego samego losu. - W takim razie grzecznie im podzikuj, a potem niech zostawi Torve'a i wynosz si std - powiedziaa. - Nie zapraszae ich tutaj. - To prawda - rzek Karrde, przygldajc si jej badawczo. - Chocia Torve uwaa zapewne, e ma wobec nich pewien dug. - To niech sam go spaca. Oczy przemytnika wyranie si zwziy. - Torve jest jednym z moich wsppracownikw - oznajmi lodowatym tonem. Jego zobowizania s zarazem zobowizaniami caej organizacji. Powinna ju o tym wiedzie. Przemkna jej przez gow pewna myl i strach cisn j za gardo. - Chyba nie zamierzasz im da Skywalkera? - spytaa. - ywego? Czy o to ci chodzi? - rzuci ostro przemytnik. Przez dusz chwil dziewczyna przygldaa mu si badawczo: jego cignitym w nieznacznym umiechu ustom, przymruonym oczom i caej twarzy wyraajcej cakowity brak zainteresowania t kwesti. Ale to bya tylko poza i Mara doskonale zdawaa sobie z tego spraw. Karrde chcia si dowiedzie, dlaczego nienawidzi Skywalkera - pragn tego tak mocno, jak jeszcze nigdy przedtem. Ale jeli o ni chodzio, niewiele j to obchodzio. - Podejrzewam, e nie przyszo ci do gowy, i Solo i Calrissian mogli wszystko ukartowa, cznie z zatrzymaniem Etherwaya, by trafi do naszej bazy? - rzucia drwico. - Owszem, przyszo mi to do gowy - rzek Karrde. - Ale uznaem, e to mocno nacigane rozumowanie. - Naturalnie - powiedziaa Mara, umiechajc si ironicznie. - Wspaniay i szlachetny Han Solo nie mgby si przecie zachowa tak przebiegle, co...? Jeszcze nie odpowiedziae na moje poprzednie pytanie. - Dotyczce Skywalkera? Sdziem, Maro, e dostatecznie jasno okreliem swoje stanowisko w tej sprawie: dopki nie odkryje, dlaczego wielki admira Thrawn tak bardzo chce go pojma, Skywalker zostanie tutaj. Chociaby dlatego, e zanim ustalimy za niego cen, musimy si przekona, ile naprawd jest wart i dla kogo. Rozesaem w tym celu kilku ludzi i jeli wszystko pjdzie dobrze, powinnimy si tego dowiedzie ju za par dni. - A tymczasem za par minut zjawi si tu jego sprzymierzecy. - Tak - Karrde zmarszczy brwi. - Trzeba go lepiej ukry. Na pewno nie moemy sobie pozwoli na to, by Solo i Calrissian si na niego natknli. Zabierz Skywalkera do magazynu numer cztery. - Przecie tam trzymamy jego robota - przypomniaa mu Mara. - Ten magazyn skada si z dwch pomieszcze. Mona umieci Skywalkera w tym drugim. I nie zapomnij si tego pozby - przemytnik wskaza rk jej pas - nim przybd nasi gocie. Bez wtpienia by to rozpoznali. Mara zerkna na przypity do pasa miecz wietlny. - Nie martw si o to. Jeli nie masz nic przeciwko temu, to wolaabym w ogle si z nimi nie spotyka. - Miaem co do ciebie inne plany - stwierdzi Karrde. - Chciabym, eby ich ze mn powitaa, a moe take wzia udzia w obiedzie. Potem nie musisz ju

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

dotrzymywa nam towarzystwa. - A zatem spdz tu cay dzie? - Moliwe, e rwnie i noc. - Zmierzy j wzrokiem. - Nawet jeli pominiemy spraw gocinnoci i dobrych manier, to czy znasz jaki lepszy sposb, by w razie potrzeby udowodni Republice, e Skywalkera nigdy tu nie byo? Musiaa przyzna, e brzmiao to rozsdnie, cho wcale jej si nie podobao. - Czy zapowiedziae reszcie zaogi Szalonego Karrde'a, e ma trzyma jzyk za zbami? - Zrobiem co wicej - odpar przemytnik. Skin gow w stron nadajnika. Wszystkich, ktrzy wiedz o Skywalkerze, wysaem do pracy przy Gwiedzie Pnocy. A wanie: kiedy ju go przekwaterujesz, chciabym, by przestawia jego myliwiec dalej. Ale nie wicej ni o p kilometra - nie chc, by bez potrzeby zbyt dugo sza sama przez las. Umiesz pilotowa myliwiec? - Umiem pilotowa wszystko, co lata. - To doskonale - rzek, umiechajc si leciutko. - W takim razie lepiej bierz si do roboty. Tysicletni Sok bdzie tu za niecae dwadziecia minut. - Dobrze - odpara dziewczyna z westchnieniem. Odwrcia si i wysza z pokoju. Kiedy sza do barakw, zauwaya, e plac jest zupenie pusty - niewtpliwie z polecenia Karrde'a; zapewne rozesa ludzi do jakich prac wewntrz zabudowa, by moga spokojnie przeprowadzi Skywalkera do magazynu. Dotara do pokoju winia, przekrcia klucz w zamku i otworzya drzwi. Skywalker sta przy oknie, ubrany w t sam czarn tunik, spodnie i wysokie buty, ktre mia na sobie owego dnia w paacu Jabby. Tego dnia, kiedy staa obok w milczeniu i wszystko obserwowaa... i pozwolia, by zniszczy jej ycie. - Pakuj rzeczy i chod - burkna, wymachujc blasterem. - Przeprowadzka. Luke podszed do ka, nie spuszczajc z niej oczu. Patrzy nie na blaster, ale na jej twarz. - Czy Karrde podj decyzj? - spyta spokojnie, skadajc swoje rzeczy. Miaa pokus, by mu oznajmi, e to jej wasny pomys; chciaa sprawdzi, czy oczywiste implikacje tego faktu zburz Wreszcie irytujcy j spokj rycerza Jedi. Ale prawdopodobnie Luke podjby walk wiedzc, e idzie na mier, a ju i tak mieli mao czasu. - Przenosisz si do jednego z magazynw - oznajmia. - Spodziewamy si goci, a nie mamy dla ciebie odpowiedniego garnituru. No, pospiesz si. Obeszli gwny budynek i znaleli si przed pooonym troch na uboczu magazynem. Komrka dzielia si na dwa pomieszczenia. W pierwszym, znajdujcym si po lewej stronie, trzymano zazwyczaj bardzo cenny albo niebezpieczny sprzt; by to zarazem jedyny magazyn zamykany na klucz. Niewtpliwie wanie dlatego Karrde postanowi uy go jako prowizorycznego wizienia. Nie spuszczajc wzroku ze Skywalkera, Mara signa po klucz. Zastanawiaa si, czy Karrde wyczy mechanizm pozwalajcy otworzy komrk od rodka. Gdy drzwi si otworzyy, wystarczyo jej jedno spojrzenie, by si przekona, e nie. Ale ten bd da si atwo naprawi - pomylaa. - Wchod - rozkazaa, zapalajc wiato i popychajc go do rodka. Usucha bez protestw. - Wyglda cakiem przytulnie - stwierdzi, rozgldajc si po pozbawionym okien,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zawalonym jakimi skrzyniami pomieszczeniu. - Pewnie jest tu cicho i spokojnie. - Wymarzone miejsce do medytacji dla rycerza Jedi - rzucia. Podesza do otwartego puda oznaczonego napisem Materiay wybuchowe i zerkna do rodka. Nie byo powodu do niepokoju: trzymano tam kombinezony. Szybko sprawdzia oznaczenia na innych pudach, by si upewni, e Luke nie znajdzie tam nic, co mogoby mu pomc w ucieczce. - Potem przyniesiemy ci jakie ko - dodaa, kierujc si ku drzwiom. - I co do jedzenia. - Na razie niczego nie potrzebuj. - A co mnie to obchodzi? - Mechanizm otwierajcy zamek od rodka znajdowa si za cienk metalow pytk. Dwa strzay z blastera oderway jej jeden koniec od drzwi, a trzeci spali starannie wybran grup kabli. - Teraz moesz sobie medytowa rzucia i wysza. Drzwi si zamkny, da si sysze szczk zamka i Luke znowu zosta sam. Rozejrza si dokoa: stosy pude, adnych okien i jedne zamknite drzwi. - No, bywao si w gorszych miejscach - mrukn pod nosem. - Tutj przynajmniej nie ma Rankora. Zdziwio go, dlaczego w ogle przysza mu do gowy grota Rankora w paacu Jabby, ale szybko przesta si nad tym zastanawia. Pomieszczenie byo zupenie nie przygotowane na przyjcie winia. Nie byo w nim nawet podstawowych sprztw, co oznaczao, e przeniesiono go tu pod wpywem nagej decyzji - zapewne miao to zwizek z rychym przyjazdem goci, o ktrych wspomniaa Mara. A jeli tak, to istniao spore prawdopodobiestwo, e w tym zamieszaniu wicy go popenili wreszcie jaki bd. Podszed do drzwi i uklkn. Odgi troch jeszcze ciep pytk i spojrza na mechanizm zamka. Han spdzi kiedy kilka godzin, prbujc go nauczy waniejszych rzeczy na temat automatycznych zamkw i jeli strzay Mary nie uszkodziy mechanizmu zbyt mocno, to istniaa szansa, e zdoa go odblokowa. Jednak zamek nie wyglda pod tym wzgldem obiecujco. Celowo czy te przez przypadek, Mara zniszczya kable zasilajce na caej dugoci, a do zatopionej w cianie rurki, z ktrej nie by w stanie ich wycign. Gdyby jednak udao mu si znale inne rdo zasilania... Wsta, otrzepa spodnie i skierowa si do poukadanych w rwne stosy skrzy. Dziewczyna przeczytaa umieszczone na nich naklejki, ale sprawdzia zawarto tylko jednej z nich. Podczas szczegowych ogldzin mg natkn si na co przydatnego. Niestety, poszukiwania trway jeszcze krcej ni badanie Uszkodzonego zamka. Wikszo pude zaplombowano w taki sposb, e nie potrafi ich otworzy bez odpowiednich narzdzi. Te za, ktre byy otwarte, zawieray ubrania i inne, zupenie nieprzydatne mu przedmioty. A wic dobrze - pomyla. Przysiad na jednym z pude, zastanawiajc si, co robi dalej. - Nie mog wyj drzwiami. Nie ma tu te adnych okien. - Ale wiedzia, e w magazynie jest jeszcze jedno pomieszczenie. Widzia drugie drzwi, gdy wchodzili do rodka. - Moe oba pomieszczenia s jako poczone? Niewielkimi drzwiczkami albo jakim wskim tunelem zasonitym przez puda? Oczywicie, szans na to, by Mara zapomniaa o czym takim, byy niewielkie, ale Luke nie narzeka na brak czasu i nie mia nic lepszego do roboty. Wsta i zacz

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

powoli zestawia puda, odsuwajc je przy tym od ciany. Nie mino pi minut, a ju co znalaz. Nie byo to co prawda przejcie, ale co niemal rwnie cennego: due gniazdko elektryczne umieszczone tu nad podog. Karrde i Mara jednak popenili bd. Dosy atwo oderwa nadweron strzaami z blastera metalow pytk przy drzwiach. Wygina j w obie strony, a wreszcie mia w rku trjktny kawaek metalu, ktry wprawdzie by zbyt mikki, by go uy do otwierania zaplombowanych pude, ale powinien wystarczy do odkrcenia obudowy zwykego gniazdka. Wrci do wskiej szczeliny pomidzy cian a pudami i pooy si na pododze. Wanie si przymierza do odkrcenia pierwszej rubki swoim prowizorycznym rubokrtem, gdy usysza ciche piknicie. Zamar w bezruchu, nasuchujc uwanie. Ponownie rozlego si piknicie, a zaraz potem seria szczebiotliwych dwikw. Ten szczebiot brzmia bardzo znajomo... - Artoo? - zawoa ciszonym gosem. - To ty? Na dusz chwil w ssiednim pomieszczeniu zapada cisza, a potem zza ciany rozlega si nerwowa, elektroniczna paplanina. Nie ulegao wtpliwoci, e to by jego robot. - Spokojnie, Artoo - uciszy go Skywalker. - Sprbuj si dosta do tego gniazdka. Po twojej stronie powinno by identyczne. - Mgby si nim zaj? Robot odpowiedzia penym niezadowolenia buczeniem. - Nic z tego? W takim razie czekaj cierpliwie. Trjktny kawaek metalu nie by najwygodniejszym narzdziem, szczeglnie jeli si miao tak mao miejsca. Mimo to ju po kilku minutach Luke zdj pytk zabezpieczajc i rozsun kable. Pochyliwszy si mocno do przodu, zobaczy gniazdko w pomieszczeniu Artoo. - Chyba nie zdoam std rozkrci twojego gniazdka - zawoa do robota. - Czy drzwi u ciebie te s zamknite na klucz? Rozlego si przeczce piknicie, a potem dziwny jazgot, jakby Artoo obraca kkami. - Jaka ruba blokujca? - zainteresowa si Skywalker. Kka znw si obrciy... - Moe ptla ograniczajca? Robot zabucza potakujco, a w wydawanych przez niego dwikach pobrzmiewaa frustracja. Luke doszed do wniosku, e powinien si tego domyli: ruba pozostawiaby lad, a ptla owinita wok dolnej czci Artoo nie wyrzdzaa mu szkody - robot mg sobie jedynie nieco nadwery kka. - Nic si nie martw - pocieszy go Jedi. - Jeli kabel jest na tyle dugi, by sign drzwi, powinienem je otworzy. Wtedy obydwaj std uciekniemy. Ostronie, pamitajc o niebezpieczestwie poraenia prdem, gdyby dotkn przebiegajcych obok przewodw wysokiego napicia, odnalaz kabel doprowadzajcy niskie napicie i zacz go delikatnie wyciga z rurki, w ktrej by umieszczony. Kabel okaza si duszy, ni Luke si spodziewa: na pododze powsta zwj dugoci prawie ptora metra. Byo to wicej, ni przypuszcza, ale o wiele za mao w stosunku do tego, czego potrzebowa. Od drzwi dzieliy go jakie cztery metry, a musia doliczy jeszcze troch zapasu, by poczy przewd z mechanizmem zamka. - To potrwa jeszcze kilka minut - poinformowa robota, starajc si zebra myli.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Przewd niskiego napicia mia ptora metra dugoci; Luke zakada, e inne przewody s tej samej dugoci. Gdyby zdoa odci jeszcze dwa z nich, to bez wtpienia starczyoby mu kabla a do drzwi. Pozostawa jeszcze problem, czym przeci przewody, nie naraajc si przy tym na miertelne poraenie prdem. - Gdybym tak mg dosta na chwil mj miecz wietlny - mrukn pod nosem, badajc krawd prowizorycznego rubokrta. Nie bya zbyt ostra, ale przecie przewody wysokiego napicia nie byy zbyt grube. Wycignicie pozostaych kabli z rurki izolacyjnej na maksymaln dugo zajo mu nastpne kilka minut. Wsta, zdj tunik, jednym z jej rkaww owin dwukrotnie metalowy trjkt i zacz przepiowywa przewody. Przeci ju do poowy pierwszy kabel, gdy nagle rka zelizgna mu si z izolujcej narzdzie tkaniny i na moment dotkna nagiego metalu. Odruchowo odskoczy do tyu, uderzajc rk o cian. Po chwili uwiadomi sobie, e nic mu si nie stao. - No, tak - wyszepta, wpatrujc si w nadcity kabel. Z ssiedniego pomieszczenia rozlego si pytajce buczenie. - Wanie dotknem jednego z przewodw - wyjani robotowi. - I nadal yj. Artoo gwizdn przecigle. - Tak - przyzna Luke. Postuka rk w kabel... dotkn go ponownie... przejecha po nim doni. A wic jednak Karrde i Mara nie popenili bdu: odcili dopyw prciu do gniazdka. Na chwil przykucn z przewodem w doni zastanawiajc si, co robi dalej. Mia wic kabel, ale brakowao mu rda zasilania, do ktrego mgby go podczy. W magazynie znajdowao si zapewne cae mnstwo niewielkich rde energii wbudowanych w skadowane w pomieszczeniu zapasowe moduy rnych urzdze ale wszystkie leay w skrzyniach, do ktrych nie mia dostpu. Zastanawia si, czy kabel moe mu jako posuy do otwarcia pude - choby do zdarcia zewntrznej warstwy zabezpieczajcej. Uj oburcz kabel i mocno pocign, badajc jego wytrzymao. Przejecha palcami po izolacji, potem owin ciasno przewd wok prawej doni... I nagle znieruchomia. Poczu mrowienie w karku. Jego prawa rka... Jego sztuczna prawa rka... Jego sztuczna, zasilana z dwch rde energii rka... - Artoo, czy wiesz co na temat elektronicznych protez? - zawoa, podwaajc kawakiem metalu klapk chronic dostp do nadgarstka. Przez dusz chwil panowao milczenie, a potem rozlego si niepewne szczebiotanie. - To nie powinno by zbyt trudne - zapewni robota Skywalker. Spojrza na pltanin kabli i miniaturowych serwomechanizmw wewntrz rki. Zdy zapomnie, e proteza jest tak skomplikowana. - Musz tylko wydosta na zewntrz jedno ze rde zasilania. Mgby mi powiedzie, jak to zrobi? Tym razem cisza trwaa tylko krtk chwil, a odpowied bya znacznie bardziej zdecydowana. - wietnie - rzek Luke. - A zatem zabierajmy si do roboty.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 22 Han skoczy mwi, opad na krzeso i czeka. - To interesujce - powiedzia Karrde, umiechajc si nieznacznie. Jego twarz przybraa cakowicie nieprzenikniony wyraz, tak e nie sposb byo stwierdzi, co waciwie szef przemytnikw o tym myli. - Bardzo interesujce. Zakadam, e Rada Tymczasowa byaby skonna udzieli gwarancji prawnych dla tej dziaalnoci? - Udzielimy wszelkich moliwych gwarancji - oznajmi Solo. - Zapewniamy bezpieczestwo, cakowit legalno i tak dalej. Naturalnie nie moemy zagwarantowa cile okrelonych zyskw. - To oczywiste - stwierdzi Karrde i przenis wzrok na Landa. - Nie zabiera pan gosu, generale Calrissian. Jaka jest waciwie paska rola w tym wszystkim? - Wystpuj jedynie jako przyjaciel - odpar Lando. - Kto, kto wiedzia, jak si z panem skontaktowa. Jestem te czowiekiem, ktry moe rczy za uczciwo Hana. Na wargach Karrde'a zagoci przelotny umiech. - Za jego uczciwo - powtrzy. - To ciekawe okrelenie w stosunku do czowieka, ktry ma tak nadszarpnit reputacj, jak kapitan Solo. Han skrzywi si odrobin. Zastanawia si, ktry incydent mczyzna ma konkretnie na myli. Musia przyzna, e wybr by niemay. - Wszystkie te moje niezbyt chlubne wyczyny nale ju do przeszoci - oznajmi. - Naturalnie - przyzna przemytnik. - Jak ju powiedziaem, paska propozycja jest niezwykle interesujca. Ale obawiam si, e nie dla mojej organizacji. - A czy wolno mi spyta: dlaczego? - To bardzo proste. Pewne grupy ludzi mogyby uzna, e stanlimy po jednej ze stron konfliktu - wyjani Karrde, unoszc szklaneczk. - Jeli si wemie pod uwag zasig naszych operacji i tereny, na ktrych dziaamy, to staje si oczywiste, e decyzja o wsppracy z wami nie byaby zbyt rozsdna. - Rozumiem - stwierdzi Han, kiwajc gow. - Moe zdoam pana przekona, e s sposoby, by inni pascy klienci si o tym nie dowiedzieli. - Obawiam si, e pan nie docenia wywiadu Imperium, kapitanie Solo - odpar Karrde, ponownie si umiechajc. - Oni wiedz o posuniciach Republiki znacznie wicej, ni si panu wydaje. - Mnie nie musi pan tego tumaczy. A przy okazji chciabym pana jeszcze o co zapyta. - Han zerkn na Calrissiana. - Lando mwi, e pan moe zna kogo, kto potrafiby zama szyfr dyplomatyczny. Karrde pochyli gow. - To ciekawa proba - zauway. - Zwaszcza ze strony kogo, kto powinien mie dostp do takich szyfrw. Czyby dygnitarze Nowej Republiki zaczynali knu wobec siebie jakie intrygi? Han natychmiast przypomnia sobie ostatni rozmow z Winter i jej zawoalowane ostrzeenia. - To sprawa czysto osobista - zapewni Karrde'a. - No, w kadym razie: przede wszystkim osobista. - Aha - rzuci przemytnik. - Tak si skada, e jedna z najlepszych osb w tym fachu bdzie dzi u mnie na obiedzie. Naturalnie panowie zjedz z nami obiad, prawda? Solo ze zdziwieniem zerkn na zegarek. Nie wiadomo kiedy ta psubowa, a

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

pprywatna rozmowa z obiecanych przez Torve'a pitnastu minut przecigna si do dwch godzin. - Nie chcielibymy panu przeszkadza... - Wcale mi panowie nie przeszkadzaj - zapewni go Karrde, odstawiajc szklaneczk i podnoszc si z fotela. - W nawale obowizkw najczciej rezygnujemy z posiku w rodku dnia i potem nadrabiamy to, przesuwajc obiad na pne popoudnie. - Pamitam ten cudowny rozkad dnia przemytnika - stwierdzi Han cierpko. Obudziy si w nim dawne wspomnienia. - Dobrze, jeeli uda si zje choby dwa posiki. - To prawda - przyzna Karrde. - Panowie pozwol za mn... Kiedy po raz pierwszy wchodzili do rodka gwnego budynku, Solo zauway, e skada si on jakby z trzech czy czterech wsprodkowych stref, ktrych centrum stanowia wielka sala, gdzie roso dziwaczne, olbrzymie drzewo. Obecnie Karrde zaprowadzi ich do pokoju zajmujcego mniej wicej czwart cz strefy pooonej najbliej rodka budynku. W sali stao kilkanacie nakrytych do obiadu, okrgych stow; przy kilku z nich ju siedzieli jacy ludzie. - Nie przestrzegamy tu zbyt sztywno pory posikw - wyjani szef przemytnikw, prowadzc goci do stou stojcego na samym rodku sali. Siedziay ju przy nim cztery osoby: trzech mczyzn i kobieta. Na przybyych czekay trzy wolne miejsca. - Dobry wieczr wszystkim. - Karrde skin gow w stron siedzcych. - Mam przyjemno przedstawi panw Calrissiana i Solo, ktrzy bd nam dzisiaj towarzyszy w obiedzie. To moi wsppracownicy: Wadewarn, Czin i Ghent. - po kolei wskazywa rk mczyzn. - Ghent to czowiek od amania szyfrw, o ktrym ju panom wspominaem; chyba jest najlepszy w tej brany. - Nastpnie przenis wzrok na kobiet. - Mar Jade mieli ju panowie okazj pozna. - Istotnie - przyzna Han. Skin gow w jej stron i zaj miejsce przy stole, czujc jednoczenie, e przebiega go dreszcz. Mara towarzyszya Karrde'owi, kiedy wita ich w swojej prowizorycznej sali tronowej. Nie zabawia z nimi dugo, ale Solo zauway, e przez cay ten krtki czas wpatrywaa si ponuro w niego i w Landa tymi swoimi niesamowicie zielonymi oczami. Niemal tak samo patrzya na nich teraz. - A wic to pan jest Han Solo - powiedzia Ghent z oywieniem. - Duo o panu syszaem i zawsze chciaem pana pozna. Solo przenis wzrok z Mary na Ghenta. To byo jeszcze prawie dziecko - chopak mia co najwyej dwadziecia lat. - Mio jest by sawnym - rzek Han. - Ale musisz pamita o tym, e wszystko, co syszae, to jedynie plotki. A plotki maj to do siebie, e zwykle ulegaj wyolbrzymieniu w miar powtarzania. - Jest pan zbyt skromny - wtrci Karrde. Skin rk i z drugiej czci sali podjecha przysadzisty robot. Staa na nim taca z czym, co wygldao jak zwijane licie. - No, ale trudno byoby chyba upikszy ten incydent z zygeriaskimi handlarzami niewolnikw. Lando oderwa wzrok od tacy. - Z zygeriaskimi handlarzami niewolnikw? - powtrzy. - Nigdy mi o tym nie mwie. - To nic ciekawego - stwierdzi Han, gromic Calrissiana spojrzeniem. Niestety Ghent albo nie zauway tego spojrzenia, albo te by zbyt mody, by

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zrozumie jego wymow. - Razem z Chewbacca zaatakowali zygeriaski statek Wiozcy niewolnikw wyjani chopak skwapliwie. - Tylko we dwch. Zygerianie byli tak przeraeni, e porzucili pojazd. - To byli bardziej piraci, ni handlarze niewolnikw - Sprostowa Solo, dajc za wygran. - I nie mnie si przestraszyli: opucili statek dlatego, e im powiedziaem, i jest ze mn dwudziestu szturmowcw, ktrzy chc wej na pokad i sprawdzi dokumenty przewozowe. - I oni w to uwierzyli? - zdziwi si Lando. - Dysponowaem w tym czasie poyczonym od Imperium kodem identyfikacyjnym - odpar Han, wzruszajc ramionami. - Ale wie pan, co on zrobi potem? - cign Ghent. - Odda statek niewolnikom, ktrzy byli na nim uwizieni. Tak po prostu im go da! Razem z caym adunkiem. - Zmike na stare lata - rzuci Calrissian z umiechem, gryzc kawaek zwijanego licia. - Nic dziwnego, e nigdy mi o tym nie wspomniae. Solo z trudem si opanowa. - adunek to by up piratw - burkn. - Z atwoci daoby si okreli, do kogo naleaa wikszo rzeczy. Nikt by ich nie kupi. Poza tym znajdowalimy si niedaleko Janodral Mizar; w owym czasie panowao tam dziwne prawo, e ofiary piratw lub handlarzy niewolnikw mog podzieli midzy siebie cay zagrabiony majtek, jeli ich przeladowcy zgin albo zostan pojmani. - O ile mi wiadomo, to prawo wci obowizuje - mrukn Karrde. - By moe. A poza tym by ze mn Chewie... A znasz jego zdanie na temat handlarzy niewolnikw. - Tak - umiechn si Lando. - Lepiej by chyba wyszli na spotkaniu z dwudziestoma szturmowcami. - A gdybym nie odda im statku... - Solo urwa, gdy rozlego si ciche pikanie. - Prosz mi wybaczy... - powiedzia szef przemytnikw, odpinajc od pasa komunikator. - Tu Karrde. Han nie sysza przekazanych przemytnikowi informacji, ale nagle twarz mczyzny si cigna. - Za chwil tam bd. - Karrde podnis si i z powrotem przypi do pasa komunikator. - Jeszcze raz prosz mi wybaczy - rzek. - Musz si zaj pewn spraw. - Jakie kopoty? - zainteresowa si Solo. - Mam nadziej, e nie. - Przemytnik zerkn na drug stron stou, a kiedy Han poszed spojrzeniem za jego wzrokiem, zobaczy, e Mara wstaje ju z krzesa. - To powinno mi zaj tylko kilka minut. Prosz sobie nie przeszkadza w obiedzie. - Mam ze przeczucia - szepn Solo do Calrissiana, gdy mczyzna ruszy ku drzwiom. Lando skin gow, nie spuszczajc wzroku z Mary i Karrde'a. Jego twarz przybraa dziwny wyraz. - Ju j kiedy widziaem - powiedzia cicho. - Nie wiem gdzie, ale jestem pewien, e j widziaem... I chyba nie zajmowaa si wtedy przemytem. Han popatrzy na siedzcych przy stole mczyzn: rozgldali si ostronie dookoa i szeptem wymieniali midzy sob jakie uwagi. Nawet Ghent zauway, e atmosfera staa si nagle napita i skupi si na jedzeniu przystawki.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- No, rusz gow - rzuci cicho Solo. - Zdaje si, e niewiele brakuje, bymy naduyli czyjej gocinnoci. - Moe co wymyl. Co teraz robimy? Nadjecha kolejny robot, wiozc tac z talerzami do zupy. - Na razie bdziemy si rozkoszowa posikiem - zdecydowa Han.

- Wyszed z nadprzestrzeni jakie dziesi minut temu - rzuci Aves przez zacinite zby, wskazujc punkcik na ekranie. - W dwie minuty pniej poczy si z nami kapitan Pellaeon. Chcia rozmawia tylko z panem. Karrde przyoy palec do ust. - Czy zauwaylicie jakie myliwce albo pojazdy desantowe? - spyta. - Na razie nie - odpar Aves, potrzsajc gow. - Ale biorc pod uwag kt, pod jakim nadlatuje, z pewnoci wkrtce wypuci jakie pojazdy. Przewidywany rejon ldowania - gdzie w naszej czci lasu. Karrde pokiwa gow w zadumie. e te przylatuj akurat w takim momencie... - Gdzie w kocu umiecilicie Tysicletniego Sokoa? - Na ldowisku smym - rzek Aves. A zatem tu pod lasem. To dobrze - wysokie stenie metalu w drzewach na Myrkr pomoe go ukry przed czujnikami Chimery. - We dwch ludzi i zarzucie na niego siatk maskujc - poleci Avesowi. - Nie ma co ryzykowa. I zrb to dyskretnie - nie chcemy niepokoi naszych goci. - Dobrze. - Mczyzna zdj z gowy suchawki i szybkim krokiem wyszed z pokoju. - W ciekawym momencie si zjawiaj - stwierdzi Karrde, spogldajc na Mar. - Jeli chcesz mnie zapyta, czy to ja ich wezwaam, to oszczd sobie zachodu: nie zrobiam tego - odpara dziewczyna, patrzc mu prosto w oczy. - Nie, ja naprawd jestem zdziwiony - powtrzy, przechylajc lekko gow. - Ja rwnie - mrukna Mara. - Powinnam bya o tym pomyle ju dawno. Wskazaa gow suchawki. - Masz zamiar z nim porozmawia? - A c mi innego pozostaje? - Karrde zebra si w sobie, usiad na miejscu, ktre wanie zwolni Aves, i nacisn guzik. - Kapitanie Pellaeon, tu Talon Karrde powiedzia. - Bardzo przepraszam za zwok. W czym mog panu pomc? Na ekranie znikn odlegy obraz Chimery, ale zamiast Pellaeona pojawi si na nim kto inny. Mia twarz rodem z koszmaru: szczup i pocig, o bladoniebieskiej skrze i byszczcych niczym dwa rozpalone do czerwonoci kawaki metalu oczach. - Witam, kapitanie Karrde - odezwa si czowiek z ekranu jasnym, agodnym i uprzejmym gosem. - Jestem wielki admira Thrawn. - Dzie dobry, panie admirale. - Karrde skin gow, przyjmujc pojawienie si Thrawna ze stoickim spokojem. - To dla mnie zupenie nieoczekiwany zaszczyt. Czy wolno mi spyta o cel paskiej wizyty? - Jestem pewien, e czciowo ju si go pan domyla - odpar admira. Potrzebujemy wicej isalamirw i za paskim przyzwoleniem chcielibymy ich tu jeszcze troch schwyta. - Oczywicie - stwierdzi przemytnik, czujc w gbi serca lekki niepokj. W zachowaniu Thrawna byo co dziwnego... A poza tym Imperium nie potrzebowao przecie jego pozwolenia na ciganie z drzew isalamirw. - Moe to zabrzmi nieco

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

niestosownie, ale wydaje mi si, e szybko wam ich zaczo brakowa. Czy macie jakie problemy z utrzymaniem ich przy yciu? Admira unis brwi w wyrazie uprzejmego zdziwienia. - Jeszcze aden z nich nie umar, kapitanie. Po prostu potrzebujemy ich wicej. - Tak, rozumiem - rzuci przemytnik. - Nie sdz. To zreszt niewane. Przyszo mi do gowy, kapitanie, e skoro ju tu jestemy, moe bdzie to dla nas dobra okazja do rozmowy. - Na jaki temat? - O, z pewnoci znajdziemy jakie kwestie, ktre zainteresuj nas obu - odpar Thrawn. - No, na przykad: potrzebuj nowych statkw wojennych. Tylko dziki wieloletniemu dowiadczeniu Karrde zapanowa nad tym, by jakim gestem czy sowem nie zdradzi niepokoju. Chocia by tego bardzo bliski. - Statkw wojennych? - spyta ostronie. - Tak. - Thrawn posa mu nieznaczny umiech. - Prosz si jednak nie niepokoi - nie oczekiwaem, e bdzie pan mia na skadzie jakie wiksze jednostki. Niemniej jednak czowiek z paskimi znajomociami na pewno zdoa je zorganizowa. - Obawiam si, e moje kontakty nie s a tak rozlege, panie admirale - odpar Karrde, usilnie starajc si co wyczyta z twarzy, ktra tylko troch przypominaa twarz czowieka. Czy on wie? Czy te to pytanie byo jedynie wynikiem zwykego, cho niepokojcego zbiegu okolicznoci? - Obawiam si, e nie bdziemy w stanie panu pomc. Wyraz twarzy Thrawna si nie zmieni... ale w jego umiechu pojawi si nagle cie groby. - Mimo wszystko sprbuje pan. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia paskiej odmowy, gdy prosilimy o pomoc w poszukiwaniach Luke'a Skywalkera. Ucisk w piersiach nieco zela. Teraz Karrde by na bezpieczniejszym gruncie. - Przykro mi, panie admirale, e w tamtej sprawie take nie moglimy panu pomc. Jak ju wczeniej wyjaniaem paskiemu wysannikowi, w tym czasie zbiegy si nam terminy realizacji kilku wanych zamwie i nie moglimy wysa adnych statkw. - Powiedzia pan: w tym czasie? - zdziwi si Thrawn. - Ale poszukiwania jeszcze trwaj, kapitanie. Karrde przeklina si w duchu za tak wpadk. - Jeszcze trwaj? - powtrzy ze zdziwieniem. - Ale paski wysannik mwi, e Skywalker lecia na uszkodzonym myliwcu. Jeli do tej pory go nie znalelicie, to z pewnoci ju nie yje. - Aha. - Thrawn pokiwa gow. - Rozumiem, skd wzio si to nieporozumienie. W normalnych warunkach miaby pan racj. Ale Skywalker jest rycerzem Jedi i obok rnych innych sztuczek posiada te umiejtno zapadania w rodzaj piczki. - Urwa na chwil, a jego obraz na ekranie zamigota. - Ma pan wic mnstwo czasu, by si przyczy do polowania. - Rozumiem - stwierdzi przemytnik. - To bardzo ciekawe. Podejrzewam, e to jedna z wielu rzeczy, ktrych przecitny czowiek nie wie o rycerzach Jedi. - Moe bdziemy mieli wicej czasu, by porozmawia o tych sprawach, gdy wylduj na Myrkr - rzek admira. Karrde zamar w bezruchu. W jednej chwili dotara do niego caa groza sytuacji. To nage migotanie obrazu Thrawna...

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Rzut oka na pomocniczy monitor potwierdzi jego obawy: od Chimery oderway si trzy promy desantowe klasy lambda w eskorcie myliwcw imperialnych. Wszystkie pojazdy zmierzay teraz ku powierzchni planety. - Obawiam si, e nie bd w stanie zapewni panu zbyt wielu rozrywek wydusi. - Zwaszcza e przybywa pan bez uprzedzenia. - Nie potrzebuj adnych rozrywek - zapewni go Thrawn. - Jak ju mwiem, chc jedynie porozmawia. Naturalnie niezbyt dugo; wiem, jak jest pan zajty. - Doceniam pask trosk o mj czas - odpar Karrde. - A teraz prosz mi wybaczy, panie admirale, ale zajm si przygotowaniami do przyjcia pana. - Z gry si ciesz na to spotkanie - oznajmi Thrawn. Jego twarz znikna, a na ekranie ponownie pojawi si wizerunek Chimery. Przez dusz chwil Karrde siedzia bez ruchu, a przez gow w byskawicznym tempie przebiegay mu scenariusze wszelkich moliwych katastrof. - Pocz si z Chinem przez komunikator - poleci Marze. - Powiedz mu, e przyjedaj do nas gocie z Imperium i e ma si przygotowa, by ich naleycie przyj. Potem id na sme ldowisko i powiedz Avesowi, eby jeszcze lepiej zamaskowa Tysicletniego Sokoa. Udaj si tam osobicie - Chimera i jej wahadowce mog przechwytywa rozmowy prowadzone przez komunikator. - A co z Solo i Calrissianem? - Oczywicie gdzie ich przeniesiemy. - Karrde wyd wargi. - Do lasu, na ich statek albo gdzie w jego poblie. Lepiej sam si tym zajm. - Dlaczego nie wydasz ich Thrawnowi? Karrde przyjrza si jej uwaniej. Zobaczy gorejce oczy i zacit twarz... - Bez adnej propozycji zapaty? - spyta. - Miabym zakada, e admira sam okae si hojny po fakcie? - To nie jest przekonujcy powd - stwierdzia Mara bez ogrdek. - Ja te tak uwaam - odpar chodno. - Ale oni s jednak naszymi gomi. Siedzieli z nami przy jednym stole... i czy to ci si podoba, czy nie, s tym samym pod nasz opiek. Wargi dziewczyny lekko zadray. - A czy te zasady gocinnoci odnosz si take do Skywalkera? - spytaa ironicznie. - Dobrze wiesz, e nie. Ale teraz nie czas i miejsce na to, by wyda go w rce Imperium, nawet jeli taka miaaby by nasza ostateczna decyzja. Rozumiesz? - Nie - burkna. - Nie rozumiem. Karrde zmierzy j surowym spojrzeniem. Mia wielk ochot jej oznajmi, e nie musi rozumie, a jedynie spenia jego rozkazy. - To kwestia warunkw - powiedzia zamiast tego. - Tu, na ziemi, gdy nad naszymi gowami lata imperialny niszczyciel gwiezdny, nie jestemy w dogodnej pozycji do negocjacji. Nie chciabym w takich warunkach dobija targu, nawet gdyby Thrawn by najbardziej godnym zaufania klientem w caej galaktyce. A jak wiadomo, tak nie jest. Czy teraz ju rozumiesz? Wzia gboki oddech. - Nie zgadzam si z tym - wycedzia przez zby - ale podporzdkuje si twojej decyzji. - Dzikuj. Po wyjedzie przedstawicieli Imperium moesz spyta generaa

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Calrissiana o to, jakie niebezpieczestwa pociga za sob prowadzenie negocjacji, gdy wok przechadzaj si szturmowcy. - Karrde ponownie zerkn na ekran. - Sok zostanie przesunity, Solo i Calrissian przeniesieni. Skywalker i jego robot powinni by bezpieczni tam, gdzie s; magazyn numer cztery jest na tyle dobrze chroniony, e nikt nie zdoa si tam wlizgn - chyba e byby to kto tak zdeterminowany, aby go przy tym rozwali. - A jeli Thrawn jest zdeterminowany? - Wtedy moemy mie kopoty - przyzna spokojnie Karrde. - Chocia wtpi, by admira zdecydowa si tu wyldowa osobicie, gdyby zakada ewentualno walki zbrojnej. Wysi dygnitarze wojskowi nie zdobywaj pozycji, ryzykujc niepotrzebnie ycie. - Wskaza drzwi. - No, dosy tego gadania. Ty masz swoj robot, a ja swoj. Bierzmy si do rzeczy. Skina gow i skierowaa si do wyjcia. Nagle Karrde'a uderzya dziwna myl. - Gdzie pooya miecz wietlny Skywalkera? - spyta. - Jest w moim pokoju - odpara, odwracajc si z powrotem w jego stron. - A dlaczego pytasz? - Lepiej schowaj go gdzie indziej. Nie jest zbyt atwo wykry miecz wietlny, ale wol nie ryzykowa. Po go razem z rezonatorami mikrofalowymi w magazynie numer trzy; to powinno zapewni naleyt oson przed czujnikami. - Dobrze. - Przyjrzaa mu si uwanie. - A o co chodzio z tymi statkami wojennymi? - Przecie syszaa wszystko, co tu zostao powiedziane. - Tak, ale miaam na myli twoj reakcj. Zakl w duchu. - Miaem nadziej, e to si nie rzucao tak bardzo w oczy. - Istotnie, raczej nie rzucao si w oczy. - Zamilka wyczekujco. - Spytaj mnie o to kiedy indziej - rzuci, zaciskajc usta. - Teraz musimy si zaj prac. Dziewczyna przygldaa mu si badawczo jeszcze przez chwil, potem bez sowa skina gow i wysza. Karrde westchn gboko i podnis si z miejsca. Przede wszystkim musi pj do jadalni i poinformowa swoich goci o nagej zmianie planw. A potem przygotowa si psychicznie na spotkanie twarz w twarz z najbardziej niebezpiecznym w caym Imperium czowiekiem, z ktrym ma rozmawia o Skywalkerze i dodatkowych statkach wojennych. Zanosio si na to, e bdzie to niezwykle interesujce popoudnie. *** - No dobra, Artoo - zawoa Luke, doczywszy do kabla ostatni kawaek przewodu. - Chyba moemy sprbowa. Trzymaj kciuki. W ssiednim pomieszczeniu rozlega si seria skomplikowanych elektronicznych piskw. Luke pomyla, e by moe robot przypomina mu o tym, e nie ma kciukw ani adnych innych palcw. Palce. Skywalker obrzuci szybkim spojrzeniem praw rk; zacisn palce i poczu nieprzyjemne kucie i mrowienie. Ju od piciu lat nie zdarzyo mu si myle o swojej rce jako o maszynie przymocowanej do ciaa. A teraz nagle nie mg przesta

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jej traktowa w ten sposb. Artoo zapika niecierpliwie. - Racja - stwierdzi Luke. Starajc si nie myle o rce, wycign koniec kabla w stron odpowiedniego - tak przynajmniej mia nadziej - punktu mechanizmu otwierajcego drzwi. Uwiadomi sobie, e mogo by gorzej: gdyby protez wyposaono tylko w jedno rdo zasilania, nie miaby z niej teraz wielkiego poytku. Uwaga, zaczynamy - oznajmi i dotkn kablem mechanizmu. I najzwyczajniej w wiecie drzwi si otworzyy. - Udao si - szepn Skywalker. Ostronie, starajc si trzyma kabel nieruchomo, tak aby nie odczy zasilania, wychyli si i wyjrza na zewntrz. Soce czciowo skryo si ju za drzewami, ktre rzucay na plac dugie cienie. Ze swego miejsca Luke widzia tylko niewielki fragment terenu, ale zdawa si on by zupenie pusty. Puci kabel i rzuci si do wyjcia. Po odciciu zasilania drzwi zaczy si szybko zamyka i omal nie przytrzasny Skywalkerowi stopy. Jedi wyldowa skulony na ziemi i zastyg w bezruchu, by sprawdzi, czy haas nie zwrci czyjej uwagi. Ale nic nie mcio panujcej wokoo ciszy. Po duszej chwili podnis si i podbieg do ssiednich drzwi. Artoo mia racj: istotnie nie byo w nich adnego zamka. Luke odsun skobel, jeszcze raz rozejrza si dookoa i wlizgn si do rodka. Na jego widok robot zapiszcza entuzjastycznie, miotajc si nerwowo w opasujcym go konierzu, ktry wizi jego nogi i kka. - Spokojnie, Artoo - przykaza mu Skywalker, przyklkajc, by obejrze cay mechanizm. - Postaraj si nie rusza. Obawia si, e konierz bdzie w jaki sposb przymocowany do kek Artoo albo z nimi spleciony, a wtedy zdjcie go wymagaoby specjalnych narzdzi. Jednak cae urzdzenie byo proste: utrzymywao tylko robota tu nad podog, tak eby nie mg dosta kkami do ziemi. Luke odpi jedynie dwie klamry i Artoo by wolny. - Chodmy - rzuci Skywalker do robota i skierowa si do drzwi. Jak okiem sign, cay teren by wci pusty. - Nasz statek jest za tym budynkiem - szepn, wskazujc w stron gwnego gmachu. - Chyba najlepiej bdzie go okry z lewej strony, trzymajc si cay czas w cieniu drzew. Czy zdoasz si porusza w tym terenie? Artoo unis skaner i potwierdzi niepewnym pikniciem. - To dobrze. Cay czas obserwuj, czy nikt nie wychodzi z ktrego z budynkw. Doszli do krawdzi lasu i pokonali ju mniej wicej jedn czwart drogi, gdy robot zaszczebiota ostrzegawczo. - Nie ruszaj si - szepn Skywalker. Zamar w bezruchu przy wielkim pniu z nadziej, e cie drzewa dostatecznie ich maskuje. Jego czarny strj mg si z atwoci wtopi w ciemne to lasu, ale z biaoniebieskim Artoo sprawa przedstawiaa si zupenie inaczej. Na szczcie trzej mczyni, ktrzy wyszli z gwnego budynku, ani razu nie spojrzeli w ich stron, kierujc si prosto do lasu. Posuwali si szybkim, nerwowym krokiem i nim zniknli za drzewami, wszyscy wycignli blastery. - Miejmy nadziej, e to nie ma nic wsplnego z nami. Czy teren jest ju czysty? Robot zapika twierdzco; ruszyli dalej. Od czasu do czasu Luke spoglda ukradkiem w stron lasu, ktry mieli za plecami. Pamita niejasne wzmianki Mary na

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

temat zamieszkujcych go wielkich drapienikw. Oczywicie mogo to by jedynie kamstwo, obliczone na to, by go zniechci do ucieczki. Nie zauway rwnie adnego urzdzenia alarmowego w oknie pokoju, w ktrym go zamknito. Artoo zaszczebiota ponownie. Skywalker zerkn w stron bazy... i znieruchomia. W drzwiach gwnego budynku pojawia si Mara. Przez dusz chwil staa na stopniu, spogldajc z roztargnieniem w niebo. Luke obserwowa j badawczo, bojc si nawet obejrze, by sprawdzi, na ile widoczny jest Artoo. Gdyby spojrzaa w ich kierunku... Albo gdyby posza do magazynu sprawdzi, co si z nimi dzieje... Nagle dziewczyna opucia gow, a jej twarz przybraa stanowczy wyraz. Odwrcia si i szybkim krokiem ruszya w stron drugiego baraku. Skywalker odetchn gboko, uwiadamiajc sobie, e przez par sekund wstrzymywa oddech. Jednak niebezpieczestwo wcale jeszcze nie mino wystarczyo, by Mara odwrcia gow o dziewidziesit stopni w lewo i miaaby ich jak na doni. Ale w jej postawie byo co, co sugerowao, e mylami jest zupenie gdzie indziej. Jakby nagle podja jak wak decyzj... Wesza do baraku. Luke take podj szybk decyzj. - Chodmy, Artoo - szepn. - Robi si tu zbyt toczno. Musimy si bardziej zagbi w las i podej do statku od tyu. Na szczcie do hangaru naprawczego i stojcych przed nim pojazdw nie byo daleko. Dotarli tam po paru minutach... by si przekona, e myliwiec Luke'a znikn. - Nie mam zielonego pojcia, gdzie go mogli przestawi - rzuci Skywalker, lustrujc wzrokiem okolic. Stara si cay czas pozostawa w ukryciu. - Czy moesz go namierzy swoimi czujnikami? Artoo da odpowied negatywn, dorzucajc jakie piskliwe wyjanienie, ktrego Luke nie zrozumia. - Nic nie szkodzi - uspokoi robota. - I tak musielibymy wyldowa nim gdzie w innej czci planety i znale jaki w peni sprawny statek. Darujemy sobie ten punkt programu i od razu wemiemy ktry z tutejszych pojazdw. Rozejrza si dokoa z nadziej, e zauway jaki myliwiec albo inny statek, o ktrym by co nieco wiedzia. Ale ze znanych mu pojazdw dostrzeg jedynie koreliask korwet i niewielki transportowiec. - Masz jaki pomys? - zwrci si do robota. Artoo natychmiast zapika twierdzco, kierujc swj skaner w stron dwch dugich, wskich statkw, jakie dwa razy duszych od myliwca Luke'a. Bez wtpienia byy to pojazdy bojowe, ale Sojusz nigdy podobnych nie uywa. - Mylisz o jednym z tych? - spyta z powtpiewaniem. Robot zapika jeszcze raz, wyranie zniecierpliwiony. - Racja, nie mamy zbyt wiele czasu - przyzna Skywalker. Bez adnych niespodzianek dotarli do jednego ze statkw. W przeciwiestwie do republikaskiego myliwca, tutaj do kabiny wchodzio si przez otwierane z boku drzwiczki. Wstawiajc Artoo do rodka, Skywalker doszed do wniosku, e to by jeden z powodw, dla ktrych robot wybra wanie ten pojazd. Kabina pilota nie bya duo wiksza ni w myliwcu, ale bezporednio za ni znajdowao si pomieszczenie techniczno-bojowe, a w nim trzy fotele. Nie byy one przeznaczone dla takich robotw

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jak Artoo, ale Luke'owi udao si zaklinowa Artoo pomidzy dwoma fotelami, i przypi go mocno pasami.

- Wyglda na to, e pojazd jest w penej gotowoci do startu - stwierdzi, zerkajc na migajce na tablicy rozdzielczej wiateka. - Tutaj jest gniazdko. Podcz si i sprawd wszystko. Przy odrobinie szczcia moe uda nam si std wyrwa, nim ktokolwiek zauway nasze zniknicie. Mara przesaa przez komunikator wiadomo dla Czina, a potem przekazaa osobicie bardziej poufne informacje Avesowi i pozostaym ludziom na Sokole. Teraz za, przemierzajc plac w drodze do magazynu numer trzy, jeszcze raz dosza do wniosku, e nienawidzi caego wiata. To ona znalaza Skywalkera - sama, bez niczyjej pomocy. Nie byo co do tego najmniejszych wtpliwoci. A zatem to do niej, a nie do Karrde'a, powinno nalee ostatnie sowo w kwestii tego, co si z nim stanie. Powinnam bya go tam zostawi - powtarzaa sobie gorzko, stpajc po ubitej ziemi. - Powinnam bya mu pozwoi umrze w lodowatej pustce kosmosu. Wwczas te rozwaaa tak ewentualno. Gdyby jednak zmar tam samotnie, nigdy nie miaaby pewnoci, e naprawd nie yje. A ju na pewno ominaby j przyjemno zabicia go osobicie. Zerkna na miecz wietlny i wac go w doni obserwowaa, jak srebrzysty metal lni w promieniach zachodzcego Soca. Wiedziaa, e mogaby to zrobi nawet w tej chwili. Mogaby pj, aby sprawdzi, co si z nim dzieje i potem twierdzi, e chcia si na ni rzuci. Bez wsparcia ze strony Mocy byby atwym celem nawet dla niej, cho miecz wietlny miaa w rku zaledwie par razy w yciu. Wszystko odbyoby si szybko, czysto i bez kopotu. Jeli za chodzi o Karrde'a, to nie miaa wobec niego adnych zobowiza, bez wzgldu na to, jak dobrze j traktowano w jego organizacji. Przynajmniej nie w tej kwestii. A jednak... Wci niezdecydowana, zbliaa si do magazynu numer cztery, gdy usyszaa nad gow ciche buczenie silnikw. Spojrzaa w niebo, osaniajc oczy woln rk i starajc si dostrzec nadlatujcy statek. Jednak nic nie byo wida... Gdy buczenie stao si goniejsze, uwiadomia sobie nagle, e to jeden z ich wasnych pojazdw. Odwrcia si gwatownie w kierunku hangaru naprawczego... Dokadnie w tej samej chwili jeden z dwch nalecych do nich migaczy wzbi si pionowo w gr.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Przez par sekund patrzya na statek ze zdziwieniem, zastanawiajc si, co, u licha, ten Karrde robi. Wysya na spotkanie przedstawicieli Imperium eskort albo pojazd pilotujcy? A nagle zrozumiaa. Rzucia si pdem w stron magazynu numer cztery, po drodze wycigajc z rkawa blaster. Nie wiadomo dlaczego zamek w drzwiach nie chcia si otworzy; sprbowaa dwa razy, po czym rozwalia go strzaem z blastera. Skywalker znikn. Zakla szpetnie i wybiega na plac. migacz porusza si ju teraz ruchem postpowym i znika wanie za drzewami na zachodzie. Mara schowaa blaster i wycigna komunikator... I jeszcze raz zakla. Admira i jego ludzie mogli si tu zjawi lada chwila i kada wzmianka na temat obecnoci Skywalkera mogaby wszystkim przysporzy powanych kopotw. W zwizku z tym pozostawao tylko jedno wyjcie. W szaleczym tempie dopada drugiego migacza i ju po dwch minutach bya w powietrzu. Pomylaa, e teraz Skywalker ju jej si nie wymknie. Wczya pen moc silnikw i z krzykiem rzucia si w pocig.

ROZDZIA 23 Niemal jednoczenie na monitorze migacza pojawiy si dwa pojazdy: cigajcy go statek Karrde'a oraz krcy wysoko imperialny niszczyciel gwiezdny. - Co mi si wydaje, e mamy kopoty - zawoa Luke przez rami. Odpowied Artoo niemal zupenie zgina w ryku silnikw, gdy Skywalker ostronie przesun drek sterowniczy do przodu tak daleko, jak tylko si odway. Prowadzenie tego dziwnego pojazdu byo dla niego zupenie nowym dowiadczeniem; przypominao nieco jazd na niegowcach, ktrych Sojusz uywa na planecie Hoth, ale ta maszyna reagowaa znacznie wolniej ze wzgldu na mas silnika i pancerza. Niemniej jednak Luke by pewien, e gdyby mia troch czasu, z pewnoci nauczyby si panowa nad tym pojazdem. Ale wanie czasu coraz bardziej zaczynao mu brakowa. Rzuci okiem na wsteczny monitor. cigajcy go statek zblia si bardzo szybko; za kilka minut na pewno go dopdzi. Wida byo wyranie, e tamten pilot zna duo lepiej swoj maszyn ni Luke. To, a moe niepohamowane pragnienie, by schwyta Skywalkera, cakowicie przytumio u gonicego go waciw zdrowemu rozsdkowi ostrono. A zatem moga to by tylko Mara Jade. Pojazd Luke'a za bardzo zniy lot i otar si o wierzchoki drzew, co natychmiast wywoao ywioowy protest ze strony Artoo. - Przepraszam - krzykn Skywalker. Przesuwajc drek z powrotem nieco w gr poczu, e pot zalewa mu oczy. Wanie: dopiero co rozwaa kwesti przytumionego zdrowego rozsdku... Ale w tej chwili nie mia innego wyjcia, jak tylko trzyma si tu ponad wierzchokami drzew. Z jakiego niewiadomego powodu rozpocierajcy si w dole las w dziwny sposb zakca prac przyrzdw pokadowych

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

i czujnikw. Kiedy Luke trzyma si nisko, take cigajcy go pojazd musia si trzyma nisko, aby nie straci go z oczu z powodu gszczu drzew. Zapewniao mu to rwnie chocia czciow zason przed krcym w grze niszczycielem gwiezdnym. Niszczyciel gwiezdny. Spogldajc na wiszcy nad nim statek, Skywalker poczu skurcz w odku. Teraz ju przynajmniej wiedzia, co to za gocie, o ktrych wspominaa Mara. Wygldao na to, e zdoa uciec dosownie w ostatniej chwili. Chocia moe przeniesienie go do magazynu znaczyo, e Karrde nie zamierza go jednak sprzeda Imperium. Warto by go byo kiedy o to spyta. Najlepiej z duej odlegoci. Nagle siedzcy z tyu Artoo zawiergota ostrzegawczo. Skywalker a podskoczy. Zerkn na monitory... I podskoczy jeszcze raz. Bezporednio za nim, w odlegoci zaledwie niecaej dugoci pojazdu znajdowa si gonicy go statek. - Trzymaj si! - krzykn Luke do Artoo i mocno zacisn zby. Pozostawaa mu tylko jedna szansa: manewr kojograski. Musia raptownie wytraci prdko i wykona w powietrzu ptl, wykrcajc maszyn w innym kierunku. Jedn rk pocign drek sterowniczy w lewo, a drug pchn do przodu przepustnic... Nagle osona kabiny uderzya o gazie drzew. Z caej siy rzucio go na pasy. Maszyna obrcia si i runa w d. Ostatni rzecz, ktr usysza, nim ogarna go ciemno, by przeraliwy elektroniczny krzyk Artoo. Trzy pojazdy Imperium wyldoway dokadnie w tym samym momencie, a nad nimi przeleciaa eskorta myliwcw w idealnie rwnym szyku. No, w paradach to oni zawsze byli dobrzy - mrukn Aves. - Cicho - upomnia go Karrde, obserwujc opuszczajce si rampy. Thrawn najprawdopodobniej pojawi si na rodkowej. Z blasterami trzymanymi uroczycie na piersiach, z kadej z trzech ramp zaczli schodzi szeregiem szturmowcy. Gdy ju si wysypali na ziemi, z pojazdu stojcego po prawej Stronie wyonia si garstka oficerw. Nastpnie na rampie ukaza si niski, ylasty osobnik nieznanej rasy. Mia ciemnoszar skr, wyupiaste oczy i wystajc szczk. Zapewne wystpowa w charakterze obstawy. Za nim pojawi si wielki admira Thrawn. Zdaje si, e on nie lubi atwych do przewidzenia posuni - pomyla Karrde. Warto to sobie zapamita na przyszo. Wraz ze swoim nielicznym komitetem powitalnym ruszy w stron zbliajcych si przybyszw z Imperium, starajc si przy tym nie zwraca uwagi na spojrzenia szturmowcw. - Admirale Thrawn - skin uprzejmie gow - witamy w naszym cichym zaktku, na Myrkr. Jestem Talon Karrde. - Mio mi pana pozna, kapitanie - odpar Thrawn, pochylajc nieznacznie gow. Karrde doszed do wniosku, e te gorejce oczy robi jeszcze wiksze wraenie przy osobistym spotkaniu ni na ekranie; i na pewno bardziej oniemielaj. - Przepraszam za mao uroczyste powitanie - cign szef przemytnikw, wskazujc rk swoich ludzi. - Nieczsto podejmujemy tu tak wymienitych goci. - Doprawdy? - Admira unis granatowoczarne brwi. - Sdziem, e czowiek o

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

takiej pozycji jest przyzwyczajony do kontaktw z rnymi dygnitarzami - chociaby z tymi, ktrych pomoc jest panu w pewnym stopniu potrzebna. - Tak, niekiedy mamy do czynienia z elit - odpar Karrde, umiechajc si lekko. - Ale nie tutaj. To jest... a raczej bya - poprawi si, spogldajc znaczco na szturmowcw - nasza prywatna baza operacyjna. - Naturalnie - rzek Thrawn. - Par minut temu, nieco na zachd rozegraa si jaka niezwykle dramatyczna scena. Prosz mi o tym opowiedzie. Karrde z trudem powstrzyma grymas. Mia nadziej, e zakcenia w dziaaniu przyrzdw powodowane przez rosnce na Myrkr drzewa sprawi, i ludzie admiraa nie zauwa wycigu jego statkw. Ale najwyraniej stao si inaczej. - To tylko niewielki problem lokalny - zapewni admiraa. - Jeden z moich byych pracownikw, ktry ywi do mnie pewn uraz, wama si do magazynu, skrad cz towarw i uciek, porywajc przy tym jeden z moich pojazdw. Inny z moich ludzi teraz go ciga. - Raczej ciga, kapitanie - poprawi Karrde'a Thrawn, widrujc go wzrokiem. - A moe pan nie wie, e obydwaj spadli na ziemi? Przemytnik spoglda na niego ze zdumieniem i czu, jak przechodz go ciarki. - Nie, istotnie tego nie wiedziaem. Nasze czujniki... Wysokie stenie metalu w drzewach mocno zakca ich dziaanie. - My mielimy lepsz pozycj obserwacyjn - stwierdzi admira. - Wygldao na to, e uciekinier zahaczy o drzewa, a gonicy go statek zosta cignity przez pd powietrza na d. - Przyjrza si uwanie Karrde'owi. - Zgaduj, e w pocigu bra udzia kto wyjtkowy? - Wszyscy moi wsppracownicy s wyjtkowi - odpar szef przemytnikw z powan min, po czym wyj komunikator. - Prosz mi na chwil wybaczy; musz zorganizowa ekip ratownicz. Thrawn da krok naprzd i dwoma bladoniebieskimi palcami przykry gr komunikatora. - Za pozwoleniem - rzuci. - Dowdca oddziau, do mnie! Z szeregu wystpi jeden ze szturmowcw. - Melduj si na rozkaz, panie admirale. - Zabierz swoj druyn na miejsce wypadku - rozkaza Thrawn, nie spuszczajc oczu z Karrde'a. - Obejrzyjcie wraki i jeli kto ocala, to go przywiecie. Wecie te wszystko, co nie wyglda na normalne wyposaenie migacza. - Tak jest, panie admirale. - onierz skin rk i jedna kolumna szturmowcw zawrcia i znikna z powrotem we wntrzu stojcego z lewej strony pojazdu. - Jestem niezmiernie wdziczny za pask pomoc, admirale - odezwa si szef przemytnikw, czujc nagle dziwn sucho w ustach. - Ale chyba naprawd nie jest ona konieczna. - Wprost przeciwnie, kapitanie - odpar spokojnie Thrawn. - Paska pomoc w ciganiu z drzew isalamirw sprawia, e zostalimy pana dunikami. A czy moga si nadarzy lepsza sposobno, bymy mogli si panu odpaci? - Tak, istotnie - mrukn Karrde pod nosem. Rampa jednego ze statkw si zamkna i pojazd z warkotem silnikw unis si w gr. Karty zostay rozdane i teraz szef przemytnikw nic ju nie mg zrobi. Pozostawao mu jedynie mie nadziej, e Mara jako zdoaa zapanowa nad sytuacj. Gdyby chodzio o kogo innego, nie mgby si nawet udzi, ale poniewa to

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

bya Mara... istniaa jeszcze jaka szansa. - A tymczasem - powiedzia Thrawn - pewnie zechce mi pan pokaza baz? - Tak - skin gow Karrde. - Prosz tdy.

- Wyglda na to, e onierze odjedaj - zauway cicho Han, mocniej przyciskajc do oczu lornetk. - Chciabym popatrze - szepn Lando, ktry przycupn z drugiej strony drzewa. Ostronie, powolnym ruchem, Solo poda mu lornetk. Nie wiedzieli dokadnie, jak s wyposaone statki i myliwce Imperium, a Han nie bardzo wierzy zapewnieniom, e tutejsze drzewa tak doskonale zakcaj prac czujnikw. - Tak, chyba rzeczywicie jeden statek startuje - przyzna Calrissian. Solo obrci si nieznacznie, co spowodowao, e wbiy mu si w ciao kujce trawiaste roliny, na ktrych leeli. - Czy czsto macie tu goci z Imperium? - zapyta. - Nie, tutaj nie - odpar Ghent, potrzsajc nerwowo gow. Niemal szczka zbami z napicia. - Par razy byli w lesie, by apa isalamiry, ale nigdy nie zatrzymywali si w bazie. A przynajmniej nie wtedy, kiedy ja tu byem. - Isalamiry? - zainteresowa si Calrissian. - A co to takiego? - Mae, futrzaste we z nogami - wyjani Ghent. - Nie wiem, do czego one su. Suchajcie, moe lepiej wrmy na statek? Karrde kaza mi was tam trzyma, ebycie byli bezpieczni. - Co o tym wszystkim mylisz? - spyta Han Landa, ignorujc sugesti chopaka. - Pewnie ma to jaki zwizek z tym migaczem, ktry wystartowa, gdy Karrde wyprowadza nas z budynku - odpar Calrissian, wzruszajc ramionami. - Mieli tu jakiego winia - wtrci Ghent. - Karrde i Mara gdzie go zamknli, ale moe udao mu si uciec. Bardzo was prosz, czy moemy teraz... - Winia? - powtrzy Lando, spogldajc na chopaka ze zdziwieniem. - A od kiedy to Karrde ma do czynienia z winiami? - Moe od czasu, gdy zacz mie do czynienia z porywaczami - burkn Han, nim Ghent zdy otworzy usta. - Nie mamy nic wsplnego z adnymi porywaczami - zaprotestowa chopak ywo. - No, wanie jeden przyjecha do was z wizyt - stwierdzi Solo, wskazujc gow grupk przedstawicieli Imperium. - Widzicie tego maego, szarego gocia? To jeden z tych obcych, ktrzy prbowali porwa Lei i mnie. - Co takiego? - Lando jeszcze raz spojrza przez lornetk. - Jeste pewien? - A przynajmniej to osobnik tej samej rasy. Nie mielimy wtedy czasu pyta ich, jak si nazywaj. - Han znowu odwrci si do Ghenta. - A ten wizie, kto to by? - Nie mam pojcia. Przywieli go kilka dni temu na Szalonym Karrdzie i umiecili w baraku. Zdaje mi si, e kiedy si dowiedzieli o wizycie admiraa, przenieli go do jednego z magazynw. - A jak on wyglda? - Naprawd nie wiem! - szepn Ghent, tracc resztki zimnej krwi. Skradanie si po lesie i podgldanie uzbrojonych po zby szturmowcw z pewnoci nie naleao do typowych zaj eksperta w dziedzinie amania szyfrw. - Nie wolno nam byo do niego podchodzi ani zadawa adnych pyta na jego temat.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Lando poczu na sobie spojrzenie Hana. - Moe to by kto, kto nie powinien si dosta w rce Imperium? Jaki uciekinier starajcy si dosta do Nowej Republiki? - Bardziej martwi mnie teraz fakt, e go zabrali z barakw - rzuci Solo przez zacinite zby. - To moe oznacza, e niebawem wprowadz si tam szturmowcy. - Karrde nic nie wspomina na ten temat - zauway Ghent. - By moe nic o tym jeszcze nie wie - rzuci ironicznie Calrissian. - Uwierz mi: byem ju kiedy na asce onierzy Imperium. - Odda Hanowi lornetk. - Zdaje si, e wchodz do rodka. I rzeczywicie tak si dziao. Solo obserwowa cay korowd: na pocztku szed Karrde i oficer Imperium o niebieskiej skrze, za kadym z nich jego wita, a cay pochd zamykay dwie kolumny onierzy. - Nie wiesz, co to za facet, ten z czerwonymi oczami? - zwrci si do Ghenta Han. - To jest jaki wielki admira czy kto w tym rodzaju - odpar chopak. - Jaki czas temu obj dowdztwo nad siami Imperium. Nie wiem, jak si nazywa. Solo i Calrissian wymienili spojrzenia. - Wielki admira? - powtrzy powoli Lando. - Tak. Suchajcie, oni ju poszli, nie ma na co patrze. Czy moglibymy wreszcie... - Wracamy na Sokoa - postanowi Han. Schowa, lornetk do przypitego do pasa futerau, po czym na czworakach rozpocz odwrt spod zasaniajcego ich drzewa. Wielki admira. Nic dziwnego, e niebo nad Now Republik zaczo si ostatnio chmurzy. - Podejrzewam, e nie masz na Sokole adnych informacji na temat wielkiego admiraa Imperium - szepn Lando, czogajc si tu za nim. - Nie - odpar Solo. - Ale na pewno maj je na Coruscant. - wietnie - rzuci Calrissian. Jego gos niemal zgin w szelecie ostrych traw, przez ktre si przedzierali. - Mam nadziej, e doyjemy chwili, kiedy bdziemy si tam mogli czego dowiedzie. - Na pewno - pocieszy go Han grobowym tonem. - Zostaniemy tu dostatecznie dugo, by si dowiedzie, co za gr prowadzi Karrde, ale zaraz potem odlatujemy. Nawet gdybymy mieli std wystartowa z t siatk maskujc, ktra zwisa ze sutku.

Kiedy Luke si ockn, zdziwi si, e nic go nie boli. A powinno. Biorc pod uwag ostatnie chwile, ktre pamita, a take widok poamanych drzew i pogitej osony kabiny, mg uwaa si za szczliwca, ktry cudem uszed z yciem. Tym dziwniejsze byo to, e nie zosta ranny. Najwyraniej oprcz pasw bezpieczestwa i balonw przeciw wypadkowych musiao zadziaa co jeszcze - moe awaryjny kompensator przyspieszenia. Usysza z tyu niespokojne buczenie. - Artoo, nic ci nie jest? - zawoa, wstajc niepewnie z fotela. Ruszy po wykrzywionej pododze w kierunku robota. - Trzymaj si, zaraz tam bd. Podczas wypadku oderwao si gniazdko do wyszukiwania informacji, ale oprcz tego i kilku niewielkich wgi Artoo nie mia adnych uszkodze.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Lepiej std chodmy - zdecydowa Skywalker, uwalniajc robota z pasw. - Ten drugi statek moe tu lada chwila wrci w oddziaem naziemnym. Z wysikiem wydosta Artoo spomidzy foteli. Drzwiczki kabiny otworzyy si bez wikszych problemw. Luke wyskoczy na zewntrz i rozejrza si dokoa. Zrozumia, e drugi pojazd nie wrci z oddziaem naziemnym. Sta tu obok. I jeli to w ogle moliwe - wydawa si by w jeszcze gorszym stanie ni maszyna Skywalkera. W drzwiczkach ukaza si Artoo; gwizdn, starajc si pokona strach. Luke spojrza na niego, a potem z powrotem na zniszczony pojazd. Zwaywszy na rozbudowane systemy bezpieczestwa, w jakie byy wyposaone te statki, Mara nie powinna by ciko ranna. Na pewno wkrtce nadleci pomoc, a do tego czasu dziewczyna zdoa jako wytrzyma. A jeeli nie? - Zaczekaj chwil, Artoo - poleci robotowi. - Zajrz szybko do rodka. Chocia kadub drugiego statku ucierpia bardziej ni pojazd Luke'a, to wntrze byo w lepszym stanie. Depczc po odamkach metalu w pomieszczeniu technicznobojowym, Skywalker dotar do drzwi kabiny. Ponad oparcie fotela wystawa tylko czubek gowy pilota, ale widok lnicych, jasnorudych wosw utwierdzi go w przekonaniu, e jego domysy byy suszne. Osob, ktra go cigaa, rzeczywicie bya Mara Jade. Przez par sekund sta nieruchomo, miotajc si pomidzy pragnieniem szybkiej ucieczki, a potrzeb zaspokojenia wewntrznego pragnienia dobra. Nie ulegao wtpliwoci, e razem z Artoo powinni si std jak najszybciej zabiera, ale gdyby teraz zostawi Mar, nie sprawdziwszy nawet, w jakim jest stanie... Wrci myl do tej nocy na Coruscant, gdy Ben Kenobi ostatecznie si z nim poegna. Innymi sowy - powiedzia pniej Luke, rozmawiajc na dachu z Threepiem rycerz Jedi nie powinien angaowa si w sprawy wagi galaktycznej tak bardzo, by przesta si troszczy o pojedynczych ludzi. A poza tym to zajmie przecie tylko chwilk. Przestpi prg kabiny i obszed fotel pilota... by znale si dokadnie na wprost szeroko otwartych, cakowicie przytomnych zielonych oczu - zielonych oczu, ktre spoglday na niego sponad lufy maego blastera. - Domylaam si, e przyjdziesz - powiedziaa Mara z ponur satysfakcj w gosie. - Pod cian! No ju! Luke zrobi to, co mu kazaa. - Nic ci nie jest? - spyta. - Nie twoja sprawa - ucia krtko. Podniosa si z fotela. Woln rk wycigna spod siedzenia niewielk, pask walizeczk. Skywalker zauway jaki bysk: znw miaa u pasa jego miecz wietlny. - W tym schowku tu nad drzwiczkami jest walizka powiedziaa. - Wyjmij j. Znalaz zamek i otworzy schowek. W rodku leaa oznakowana w nieznany mu sposb metalowa walizka, do zudzenia przypominajca podrczny zestaw ratunkowy. - Mam nadzieje, e nie bdziemy musieli przemierza caej tej drogi na piechot stwierdzi. Wycign walizeczk i zeskoczy na ziemie. - Ja na pewno nie - rzucia. Przez chwil jakby si wahaa, zanim zesza za nim na ziemi. - A czy ty w ogle tam wrcisz, to zupenie inna kwestia. Na moment ich spojrzenia si spotkay. - Dokoczysz tego, co ju zacza? - spyta Luke, wskazujc na swj rozbity statek.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Dziewczyna zamiaa si ironicznie. - Suchaj, choptasiu, to ty cigne nas na ziemi, a nie ja. Mj jedyny bd polega na tym, e byam na tyle gupia, by si trzyma zbyt blisko ciebie. Postaw walizk i cignij stamtd swojego robota. Skywalker usucha. Nim postawi Artoo na ziemi, Mara ju zdya otworzy zestaw ratunkowy i jedn rk szukaa czego w rodku. - Nie ruszaj si - rzucia ostro. - I trzymaj rce przed sob. Przechylia gow na bok i przez chwil jakby nasuchiwaa w milczeniu. Za moment Luke usysza z oddali zbliajcy si statek. - No, chyba ju mamy transport powrotny - zauwaya Mara. - We swojego robota... Urwaa w poowie zdania, a jej twarz przybraa dziwny, peen napicia wyraz. Skywalker zmarszczy brwi, starajc si ze wszystkich si dociec, co jest nie w porzdku... Nagle dziewczyna zatrzasna walizeczk i podniosa j z ziemi. - Biegiem! - krzykna, wskazujc kierunek przeciwny do tego, w ktrym stay roztrzaskane pojazdy. T sam rk, w ktrej trzymaa blaster, podniosa pask kasetk i wsuna j pod pach. - Obydwaj pod drzewa: biegiem! W jej gosie zabrzmia jaki dziwny ton rozkazu czy nalegania, ktry kaza Luke'owi wykona jej polecenie bez sowa. W cigu kilku sekund Skywalker i Artoo znaleli si pod oson najbliszych drzew. - Dalej - rzucia ostro. - No, szybko! Poniewczasie przyszo Luke'owi do gowy, e moe to wszystko to tylko jaki makabryczny art: moe Mara po prostu chciaa mu strzeli w plecy, by mc potem twierdzi, i prbowa ucieka. Ale ona biega tu za nim - tak blisko, e Sysza jej oddech, a niekiedy czu, jak lufa blastera dotyka jego plecw. Weszli jeszcze jakie dziesi metrw gbiej w las, gdy Jedi musia si schyli, by pomc Artoo pokona wyjtkowo gruby korze. - No, ju wystarczy - sykna mu dziewczyna prosto w ucho. - Ukryj robota i kad si na ziemi. Luke przenis Artoo przez korze i postawi za drzewem, a kiedy si pooy obok Mary, nagle wszystko zrozumia. W grze, nad zniszczonymi statkami, powoli niczym drapieny ptak w poszukiwaniu eru, kry pojazd Imperium. Skywalker ktem oka dostrzeg niewielkie poruszenie. Odwrci gow i natkn si dokadnie na wylot lufy blastera. - Nie ruszaj si - wyszeptaa dziewczyna; poczu na policzku jej ciepy oddech. - I ani mru-mru. Skin gow ze zrozumieniem i znowu spojrza na statek imperialny. Mara pooya mu rk na plecach, przycisna blaster do jego brody i te odwrcia wzrok w tamtym kierunku. Pojazd przesta kry i ostronie wyldowa na zniszczonej ziemi pomidzy dwoma migaczami. Zanim jeszcze cakowicie osiad na gruncie, opuszczono ramp i zaczli si z niego wysypywa szturmowcy. Skywalker obserwowa, jak si rozdzielali i poszli przeszukiwa obydwa zniszczone statki. Niesamowito caej sytuacji dodawaa tej scenie szczeglnego zabarwienia. Niecae dwadziecia metrw od nich znajdowali si szturmowcy i Mara

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

miaa wyjtkow okazj, by wyda Luke'a w rce Imperium. A jednak obydwoje leeli ukryci za korzeniem drzewa i starali si oddycha jak najciszej. Czyby zmienia nagle zdanie? A moe po prostu nie chciaa adnych wiadkw, kiedy bdzie go zabija? Jedi uwiadomi sobie nagle, e w takim razie by moe lepiej byoby si podda szturmowcom. Z dala od tej planety, majc znowu Moc za sprzymierzeca, mgby przynajmniej prbowa walczy. Gdyby tylko udao mu si odwrci uwag Mary na tyle, by wyrwa jej blaster... Leeli mocno przytuleni do siebie, dziewczyna ramieniem obejmowaa jego plecy i musiaa widocznie wyczu nage naprenie mini. - Bez wzgldu na to, co knujesz, lepiej tego nie rb - wysyczaa mu prosto w ucho, mocniej wbijajc blaster w jego brod. - Zawsze mog stwierdzi, e mnie tu wizie i udao mi si wyrwa ci bro. Luke przekn nerwowo lin i postanowi czeka na rozwj wypadkw. Nie musia czeka zbyt dugo. Dwie grupki onierzy znikny w migaczach, podczas gdy reszta obchodzia dokoa nowo powsta polank, obserwujc bacznie las i badajc jego krawd przenonymi czujnikami. Po kilku minutach szturmowcy wyonili si ze zniszczonych statkw i odbyli krtk narad u podna rampy. W odpowiedzi na jaki niesyszalny rozkaz podeszli do nich take onierze przeszukujcy polank i po chwili wszyscy weszli do swojego pojazdu. Rampa si zamkna i statek znikn za horyzontem, pozostawiajc za sob jedynie warkot silnikw. Po minucie zapanowaa kompletna cisza. - No... - zacz Luke, podnoszc si powoli. Urwa, gdy Mara ponownie dgna go blasterem. - Cicho - mrukna. - Zostawili czujnik na wypadek. gdyby kto tu wrci. - Skd to wiesz? - zdziwi si Jedi. - Bo tak zazwyczaj postpuj szturmowcy w podobnych sytuacjach - burkna. Teraz ju naprawd bd cicho; wstaniemy i odejdziemy troch dalej. Robot te ma by cicho. Stracili ju z oczu rozbite statki i przeszli jeszcze z pidziesit metrw, nim dziewczyna nakazaa im si zatrzyma. - Co dalej? - spyta Skywalker. - Usidziemy - odpara. Luke skin gow i opad na ziemi. - Dzikuj, e nie wydaa mnie szturmowcom - powiedzia. - Daruj sobie te grzecznoci - rzucia krtko Mara, siadajc ostronie na ziemi i kadc obok siebie blaster. - Nie ud si, nie byo w tym adnego altruizmu. Zbliajce si do naszej bazy pojazdy Imperium zapewne nas zauwayy i wysay oddzia, by nas odszuka. Karrde bdzie musia wymyli jak zgrabn historyjk na temat tego zdarzenia, a ja po prostu nie mog wpa im w rce, nie wiedzc, co im powiedzia. Pooya sobie na kolanach ma, pask kasetk i otworzya j. - Moesz z nim porozmawia przez nadajnik - przypomnia jej Skywalker. - Rwnie dobrze mogabym od razu skontaktowa si z Imperium - powiedziaa szyderczo. - Czy wydaje ci si, i nie maj odpowiedniego sprztu, by przechwyci moj wiadomo? A teraz lepiej si zamknij; musz co zrobi. Przez kilka minut zajmowaa si w milczeniu pask kasetk, majstrujc co przy malekiej klawiaturze i obserwujc z napiciem co, czego Luke nie widzia ze swego

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

miejsca. Od czasu do czasu zerkaa na niego, najwyraniej po to, by si upewni, e siedzi spokojnie. Skywalker czeka. Nagle Mara mrukna z zadowoleniem. - Trzy dni - oznajmia, zamykajc walizeczk. - Co: trzy dni? - zainteresowa si Jedi. - Trzy dni do krawdzi lasu - wyjania, patrzc na niego niewidzcymi oczyma. Do cywilizacji. No, w kadym razie do miasta Hyllyard, ktre jest najbardziej cywilizowanym miejscem w tej czci planety. - A czy pjdziemy tam razem? - spyta cicho Luke. - Dobre pytanie - przyznaa lodowatym tonem. - Czy znasz jaki powd, dla ktrego miaabym sobie zawraca gow i cign was obu ze sob? - Oczywicie - stwierdzi Skywalker, wskazujc gow w bok. - Na przykad Artoo. - Nie ple gupstw. - Zerkna na robota, a potem z powrotem na niego. Cokolwiek miaoby si zdarzy, robot zostaje tutaj. I to w kawakach. - W kawakach? - zdumia si Jedi. - Co, mam ci to powtrzy drukowanymi literami? - rzucia ostro. - Robot zbyt duo wie. Nie moemy pozwoli, by znaleli go tutaj szturmowcy. - O czym wie zbyt duo? - Naturalnie o tobie. O tobie, o Karrdzie, o mnie - o tej caej gupiej sytuacji. Artoo jkn cichutko. - On im nic nie powie - zapewni Luke. - Bdc w kawakach, na pewno nie - przyznaa Mara. Skywalker z trudem zdoa si uspokoi. Jej decyzj mg zmieni jedynie logicznymi, a nie uczuciowymi argumentami. - Bdzie nam potrzebny - zwrci si do dziewczyny. - Sama mwia, e las jest niebezpieczny. Czujniki Artoo namierz kadego drapienika, zanim podejdzie na tyle blisko, by nas zaatakowa. - Moe tak, a moe nie - ucia krtko. - Tutejsza rolinno ogranicza zasig dziaania czujnikw niemal do zera. - Zawsze to jednak pewniejsze ni nasze oczy. A poza tym Artoo bdzie mg sta na warcie, gdy my bdziemy spali. - My? - spytaa, unoszc lekko brwi. - My - powtrzy Jedi. - Nie sdz, by chcia ci chroni, jeli mnie tam nie bdzie. - Nic z tego - odpara Mara, potrzsajc gow i unoszc blaster. - Mog si oby bez niego. A ju na pewno nie potrzebuj ciebie. Luke poczu ucisk w gardle. - Czy jeste pewna, e emocje nie bior w tobie gry nad zdrowym rozsdkiem? spyta. Wydawao mu si, e jej oczy nie mog przybra jeszcze bardziej bezwzgldnego wyrazu. Ale si myli. - Suchaj, Skywalker - powiedziaa ledwo syszalnym szeptem. - Ju od dawna chc ci zabi. Przez prawie cay ten pierwszy rok niam o twojej mierci kadej nocy. niam o niej, planowaam j - musiaam chyba uoy z tysic scenariuszy, szukajc odpowiedniego sposobu. Jeli chcesz, moesz to nazywa brakiem zdrowego rozsdku; ju si zdyam do tego przyzwyczai. Luke, wstrznity do gbi, spojrza jej prosto w oczy. - Co ja ci takiego zrobiem? - szepn. - Zniszczye moje ycie - rzucia gorzko. - Chyba bdzie sprawiedliwie, jeli ja

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zniszcz twoje. - Czy zabicie mnie przywrci ci twoje stare ycie? - Wiesz dobrze, e nie - odpara drcym gosem. - Ale musz to zrobi. Dla siebie i dla... - urwaa. - A co z Karrde'em? - spyta Skywalker. - Z nim? - Sdziem, e chcia mnie mie ywego. Zamiaa si krtko. - Wszyscy pragniemy rzeczy, ktrych nie moemy mie. Ale na uamek sekundy w jej oczach pojawio si co jeszcze - co oprcz nienawici... Cokolwiek to jednak byo, nie okazao si wystarczajce silne. - Niemal auj, e nie mog tego jeszcze troch odwlec - stwierdzia lodowatym tonem, unoszc bro. - Ale nie mam czasu. Luke patrzy prosto w luf blastera, gorczkowo szukajc w mylach jakiego rozwizania... - Poczekaj chwil - odezwa si nagle. - Mwia, e chciaaby si dowiedzie, co Karrde powiedzia przybyszom z Imperium. A jeli by mi si udao zapewni bezpieczny kontakt z nim? Lufa blastera poruszya si nieznacznie. - Jak? - spytaa podejrzliwie. Jedi skin gow w stron walizeczki z zestawem ratunkowym. - Czy ten komunikator ma dostateczny zasig, by przesa wiadomo do bazy? To znaczy bez poczenia satelitarnego, ani bez wzmocnienia? - Jest tam sonda balonowa, ktra moe unie anten na tyle wysoko, by pokona tumice oddziaywanie lasu - odpara, wci patrzc na niego podejrzliwie. - Ale nadajnik nie jest kierunkowy, co oznacza, e wiadomo mog usysze ludzie admiraa czy ktokolwiek inny na tej pkuli. - To nie stanowi problemu - zapewni j Skywalker. - Mog zakodowa wiadomo w taki sposb, e nikt inny jej nie odczyta. A waciwie Artoo moe to zrobi. Dziewczyna umiechna si nieznacznie. - wietnie. Pozostaje tylko jeden drobny szczeg: jeli kod jest tak dobry, to jak niby ma go odczyta Karrde? - Nie bdzie musia tego robi - wyjani Luke. - Zrobi to za niego komputer w moim myliwcu. Umiech znikn z twarzy Mary. - Nie zawracaj mi gowy - burkna opryskliwie. - Nie mona przeprowadzi kodowania rwnolegego pomidzy robotem a komputerem na statku. - Dlaczego nie? Artoo jest jedynym robotem, ktry pracowa z tym komputerem w cigu ostatnich piciu lat i spdzi z nim niemal trzy tysice godzin w powietrzu. Do chwili obecnej ten komputer nabra zapewne cech jego osobowoci. Mwic prawd, mam pewno, e tak si stao: aby odczyta dane z komputera, obsuga naziemna musi korzysta z pomocy Artoo. - Zdawao mi si, e po to, aby zapobiec podobnym sytuacjom, co sze miesicy kasuje si i aduje na nowo pami robotw? - Ja lubi Artoo takiego, jaki jest - stwierdzi Luke. - Poza tym dziki temu jego wsppraca z myliwcem jest efektywniejsza. - Na ile efektywniejsza?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Skywalker szuka w pamici odpowiedzi na to pytanie. Ludzie z obsugi technicznej przeprowadzali taki test zaledwie par miesicy temu. - Nie pamitam dokadnej liczby, ale ta wsppraca bya o jakie trzydzieci procent szybsza ni normalne sprzenie pomidzy robotem a myliwcem. Moe nawet o trzydzieci pi. Mara obrzucia Artoo badawczym spojrzeniem. - Tak, to rzeczywicie prdko pozwalajca na przeprowadzenie kodowania rwnolegego - przyznaa niechtnie. - Jednak Imperium i tak moe odczyta t wiadomo. - W kocu im si to uda, ale bd do tego potrzebowa specjalnego sprztu. A sama powiedziaa, e za trzy dni ju nas tu nie bdzie. Przez dusz chwil wpatrywaa si w niego z napiciem i wida byo, e targaj ni rne uczucia: gorycz, nienawi, ch przeycia... i co jeszcze. Luke mia nadziej, e byo to poczucie lojalnoci. - Twj myliwiec stoi opuszczony w lesie - burkna wreszcie. - Jak zamierzasz przekaza t wiadomo Karrde'owi? - Kto bdzie musia w kocu sprawdzi, co si dzieje ze statkiem - zauway. Musimy umieci w pamici komputera informacj i pozostawi jaki wieccy sygna, ktry bdzie wskazywa na jej obecno. Macie przecie jakich ludzi, ktrzy potrafi odczyta dane z komputera pokadowego, prawda? - Kade dziecko wie, jak to zrobi. - Dziewczyna utkwia w nim wzrok. - To zabawne, e ten plan wymaga, bym na razie zostawia przy yciu was obu. Luke nie odpowiedzia, ale bez lku spojrza w jej pene goryczy oczy... Nagle wewntrzna walka dobiega w niej koca. - No, a robot? Przecie przemieszczanie si z nim w takim terenie potrwa wieczno? - Artoo ju jedzi kiedy po lesie. Chocia... - Skywalker rozejrza si dookoa i zauway drzewo z dwiema rosncymi nisko gaziami odpowiedniej dugoci. - Moe uda mi si skleci jak konstrukcj do cignicia go po ziemi. Rodzaj jednostronnych noszy. - Zacz si podnosi. - Jeli dasz mi na chwil mj miecz wietlny, to zetn kilka gazi. - Siadaj! - rozkazaa mu, podnoszc si. - Ja to zrobi. No co, warto byo chocia sprbowa. - Tamte dwie - wskaza rk upatrzone gazie. - Uwaaj: nie jest atwo posugiwa si mieczem wietlnym. - Twoja troska o mnie jest doprawdy wzruszajca - stwierdzia ironicznie. Odczepia od pasa miecz wietlny i podesza do wskazanego drzewa, nie spuszczajc przy tym wzroku z Luke'a. Uniosa bro, zapalia j... i kilkoma szybkimi, pewnymi uderzeniami ucia, obciosaa i skrcia potrzebne gazie. Zgasia miecz wietlny i zgrabnie przypia go z powrotem do pasa. - Prosz - powiedziaa, odchodzc od drzewa. - Dziki - rzuci machinalnie Skywalker. Potykajc si, zacz zbiera gazie. Wci nie mg si nadziwi temu, czego by przed chwil wiadkiem. Zrobia to w taki sposb, jakby... - Miaa ju kiedy w rku miecz wietlny. - Przynajmniej teraz ju wiesz, e umiem si z nim obchodzi - odpara, patrzc na niego zimno. - To na wypadek, gdyby ci przyszo do gowy sign po mj blaster. -

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Zerkna w gr na ciemniejce niebo. - No, bierzmy si do robienia tych noszy. Bdziemy musieli znale jak polank, by wypuci sond balonow, a chc z tym zdy przed nadejciem nocy.

ROZDZIA 24 - Bardzo przepraszam, e musiaem pana std wyprowadzi w takim popiechu powiedzia Karrde, prowadzc Hana w kierunku gwnego budynku. - Przykro mi, e musiaem przerwa panu posiek. Nie wiadczy to najlepiej o naszej gocinnoci. - Nic nie szkodzi - odpar Solo, przygldajc si przemytnikowi w gstniejcym mroku. Z pobliskiego budynku padaa na niego wska smuga wiata. Przy odrobinie szczcia moe zdoa odczyta wyraz twarzy Karrde'a. - A co si w ogle stao? - Nic powanego - stwierdzi lekko szef przemytnikw. - Pewni ludzie, z ktrymi prowadz interesy, chcieli przyjecha i obejrze baz. - Aha - rzuci Han. - A zatem w tej chwili pracuje pan bezporednio dla Imperium? Wyraz twarzy przemytnika zmieni si nieznacznie. Solo oczekiwa, e Karrde zaprzeczy odruchowo, ale on jedynie si zatrzyma i obejrza na idcych z tyu Landa i Ghenta. - Ghent? - zawoa agodnie. - Bardzo mi przykro, prosz pana - powiedzia chopak paczliwie. - Ale oni si upierali, eby wyj i zobaczy, co si dzieje. - Rozumiem. - Karrde odwrci si ku Hanowi. Jego twarz znw wyraaa cakowity spokj. - Waciwie nic si nie stao. Jednak nie trzeba byo ryzykowa. - Przywykem ju do ryzyka - odpar Solo. - Nie odpowiedzia pan na moje pytanie. - Jeli nie jestem zainteresowany wspprac z Republik - rzek przemytnik, ruszajc naprzd - to tym bardziej nie pragn wsppracowa z Imperium. Przez ostatnie kilka tygodni jego ludzie przyjedali tu po isalamiry. To takie zwierzta - wisz take na drzewie w sali gwnej. Zaoferowaem im swoj pomoc w bezpiecznym zdejmowaniu isalamirw z drzew. - A co pan dosta w zamian? - Moliwo obserwowania ich przy pracy - odpar Karrde - co dao mi dodatkowe informacje pozwalajce stwierdzi, do czego uywaj tych zwierzt. - No i do czego ich uywaj? Przemytnik spojrza na Hana spod oka. - Solo, tutaj informacje zdobywa si za pienidze. Ale eby by zupenie szczerym, powiem panu, e nie wiemy, do czego s im one potrzebne. Jednak prbujemy to rozpracowa. - Rozumiem. Ale zna pan osobicie ich dowdc? Karrde umiechn si nieznacznie. - To take jest informacja. Han mia ju tego dosy. - Niech i tak bdzie. Ile mnie bdzie kosztowao imi wielkiego admiraa? - W obecnej chwili jego imi nie jest na sprzeda - oznajmi przemytnik. - Moe porozmawiamy o tym pniej.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Dzikuj, ale chyba nie bdzie adnego pniej - burkn Solo, zatrzymujc si raptownie. - Jeli pan nie ma nic przeciwko temu, moe si tutaj poegnamy i wrcimy na statek. - Nie chc panowie dokoczy obiadu? - spyta Karrde, spogldajc na Hana z lekkim zdziwieniem. - Przecie ledwo co zdyli panowie zacz. Solo spojrza mu prosto w oczy. - Nie mam ochoty siedzie na ziemi jako cel wiczebny dla szturmowcw wyzna. Twarz przemytnika pociemniaa. - W obecnej chwili siedzenie na ziemi jest lepsze od cigania na siebie uwagi w powietrzu - odpar chodno. - Niszczyciel gwiezdny wci kry po orbicie. Startujc teraz, sami si prosicie, by was zestrzeli. - Sok ju nieraz umyka niszczycielom gwiezdnym - zauway Solo. Karrde mia jednak racj... A fakt, e nie wyda ich w rce Imperium, oznacza, i mona mu zaufa; przynajmniej na razie. Z drugiej strony, jeli tu zostan... - Ale sdz, e nie zaszkodzi, jeli zostaniemy tu chwil duej - przyzna. Dobrze, a zatem dokoczmy obiad. - Doskonale - stwierdzi przemytnik. - Za kilka minut jedzenie znw bdzie na stole. - Kaza pan wszystko uprztn? - spyta Lando. - Wszystko, co mogoby sugerowa, e mielimy goci - odpar Karrde. - Wielki admira jest niezwykle spostrzegawczy i nie sdz, by nie wiedzia, ilu z moich wsppracownikw jest obecnie w bazie. - Zanim pan wszystko przygotuje, chciabym pj na statek i sprawdzi par rzeczy - oznajmi Han. Oczy przemytnika nieco si zwziy. - Ale wrci pan? - Prosz mi zaufa - rzuci Solo, posyajc mu niewinny umiech. Karrde wpatrywa si w niego jeszcze przez chwil, po czym wzruszy ramionami. - A wic dobrze. Tylko uwaajcie na siebie. Tutejsze drapieniki zwykle nie podchodz tak blisko domw, ale zdarzaj si wyjtki. - Bdziemy ostroni - obieca Han. - Chod, Lando. Skierowali si z powrotem w stron, skd przyszli. - Co mamy do zrobienia na Sokole? - spyta cicho Calrissian, gdy znaleli si pod drzewami. - Nic - odpowiedzia szeptem jego przyjaciel. - Pomylaem sobie, e jest teraz dobry moment, by zajrze do magazynw Karrde'a. Szczeglnie do tego, w ktrym trzyma winia. Zagbili si jakie pi metrw w las, po czym zmienili kierunek, by okry baz. Gdy obeszli ju mniej wicej jedn czwart obozu, dostrzegli charakterystyczn grup maych budynkw. - Wypatruj drzwi z zamkiem - poleci Lando, gdy znaleli si midzy magazynami. - Staym albo prowizorycznym. - Dobra. - Han stara si przebi wzrokiem ciemno. - Moe sprawdzimy ten magazyn z dwojgiem drzwi. - W porzdku. Chod, zajrzymy do rodka.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Drzwi po lewej stronie rzeczywicie miay zamek. Tyle e nie nadawa si obecnie do uytku. - Kto go przestrzeli - stwierdzi Calrissian, wkadajc do rodka palec. - Dziwne. - Moe ten wizie mia przyjaci - podsun Solo, rozgldajc si dokoa. Nigdzie nie byo ywej duszy. - Wejdmy do rodka. Wlizgnli si do magazynu i zamknli drzwi, a dopiero potem zapalili wiato. Pomieszczenie byo do poowy zastawione pudami. Wikszo z nich zoono po prawej stronie przy cianie, ale w jednym miejscu pozostawiono do niej dostp. Han podszed do tego miejsca, by je dokadnie obejrze. - No, no - mrukn, ogldajc oderwan z gniazdka pytk i wystajce przez dziur kable. - Kto tu niele majstrowa. - Tutaj te - rzuci stojcy za nim Lando. - Chod, zobacz. Calrissian klcza tu przy drzwiach, ogldajc uwanie odsonity mechanizm zamka. Podobnie jak na zewntrz, cz okrywajcej go pytki bya odstrzelona. - To musia by jeden, ale niezwykle celny strza - stwierdzi Han, podchodzc bliej. - To nie strza otworzy te drzwi - sprostowa Lando, potrzsajc gow. - Caa wewntrzna cz mechanizmu jest prawie nietknita. - Odcign nieco pokryw i dotkn palcami tkwicych w rodku elementw elektronicznych. - Wyglda na to, e nasz tajemniczy wizie manipulowa przy zamku. - Jestem ciekaw, jak mu si udao go otworzy. - Solo jeszcze raz zerkn na odsonite gniazdko. - Zajrz do pomieszczenia obok - oznajmi. Podszed do drzwi i pchn je lekko. Ale drzwi ani drgny. - Do licha - mrukn, prbujc jeszcze raz. - Poczekaj, wiem, w czym problem - rzek Lando, majstrujc przy mechanizmie zamka. - Zasilanie sabo kontaktuje... Nagle drzwi si otworzyy. - Zaraz wracam - rzuci Solo i wymkn si na zewntrz. Pomieszczenie znajdujce si w prawej czci magazynu nie rnio si specjalnie od pierwszego. Z jednym wyjtkiem: na samym rodku, w miejscu najwyraniej uprztnitym w tym wanie celu, lea otwarty konierz ograniczajcy dla robotw. Han pochyli si nad nim, zdziwiony. Konierza nie odoono na miejsce, ani nawet nie zamknito. Byo mao prawdopodobne, by ludzie Karrde'a tak niedbale obchodzili si ze Sprztem. Mniej wicej w rodku, pod otwart obejm, widniay na pododze trzy niewielkie zadrapania. Solo doszed do wniosku, e lady te musia zrobi uwiziony robot, kiedy usiowa si porusza lub wyswobodzi. Drzwi do magazynu otworzyy si niemal bezszelestnie. Han odwrci si gwatownie, z blasterem gotowym do strzau... - Chyba pan zabdzi - powiedzia spokojnie Karrde. Rozejrza si byskawicznie po pokoju. - A po drodze zgubi pan take generaa Calrissiana. Han opuci bro. - Powinien pan poleci swoim ludziom, by chowali zabawki, kiedy nie s ju potrzebne - stwierdzi, wskazujc gow porzucony konierz ograniczajcy. - Wizi pan take robota? Szef przemytnikw umiechn si nieznacznie.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Widz, e Ghent znw mwi za duo. Zadziwiajce, jak wielu specw od amania szyfrw wie wszystko na temat komputerw i robotw, a nie wie, kiedy naley trzyma jzyk za zbami. - Rwnie zadziwiajce jest to, jak wielu doskonaych przemytnikw nie wie, i nie naley si miesza do brudnych spraw - odparowa Han. - A wic, co kae panu robi ten paski admira? owi pan dla niego niewolnikw czy tylko od czasu do czasu kogo porywa? Oczy Karrde'a bysny zowieszczo. - Nie zajmuj si niewolnikami, Solo. Ani niewolnikami, ani porwaniami. Nigdy. - W takim razie co to byo? Przypadek? - Nie prosiem go, by wkracza w moje ycie - stwierdzi mczyzna. - Wcale mi si te zbytnio nie podobao, e tu by. - Chyba troch pan przesadza, Karrde - zamia si Han. - Wic co, ten czowiek tak po prostu spad z nieba? - Mwic prawd, niemal dosownie tak byo - odpar sztywno szef przemytnikw. - No, to istotnie by powd, by go wizi - zauway Solo ironicznie. - A kto to by? - Ta informacja nie jest na sprzeda. - Moe wcale nie bdziemy musieli jej kupowa - stwierdzi Lando, stajc za plecami Karrde'a. Mczyzna odwrci si raptownie. - A, to pan - powiedzia na widok Calrissiana. - Zapewne oglda pan drug cz magazynu? - Tak, nigdy nie rozstajemy si na dugo - zapewni go Han. - Lando, znalaze co ciekawego? - Tak. To... - Calrissian wycign przed siebie maleki, czerwony element elektroniczny z kabelkami po obu stronach. - To jest miniaturowe rdo zasilania uywane w bardzo wyspecjalizowanych urzdzeniach. Nasz wizie podczy je do sterownika zamka po tym, jak oryginalne rdo zasilania zostao odcite. I w ten sposb wydosta si na zewntrz. - Pokaza mu element z bliska. - Znak firmowy jest may, ale da si odczyta. Poznajesz? Han przyjrza si symbolowi. Nie umia odczyta napisu, ale wydawa mu si on dziwnie znajomy. - Ju kiedy widziaem podobny znak, ale nie pamitam gdzie. - Widziae go podczas wojny - wyjani Lando, wpatrujc si jednoczenie w Karrde'a. - To znak Sibha Habadeet. Solo znowu spojrza na symbol; przebieg go dziwny dreszcz. Sibha Habadeet to jeden z gwnych dostawcw miniaturyzowanego sprztu dla Sojuszu. A jego specjalnoci byy... - Czy to jest bioelektroniczne rdo zasilania? - Tak - odpar Lando ponuro. - Dokadnie takie, jakie umieszcza si, na przykad, w sztucznej rce. Han ponownie unis blaster i wycelowa go prosto w brzuch Karrde'a. - Tutaj trzymali robota - wyjani Calrissianowi. - Na pododze s zadrapania i wyglda na to, e mg je zrobi robot typu R2. - Unis brwi. - W kadej chwili moesz si wczy do rozmowy, Karrde. Przemytnik westchn, a na jego twarzy malowao si jednoczenie poirytowanie i rezygnacja.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Co mam wam powiedzie? Ze wiziem tu Luke'a Skywalkera? W porzdku, moecie uwaa, e to powiedziaem. Solo zacisn zby: obaj z Landem byli tu obok i tkwili w bogiej niewiadomoci... - Gdzie on teraz jest? - Sdziem, e Ghent ju zdy was o tym poinformowa - odpar Karrde ponuro. - Uciek na jednym z moich migaczy - usta mu zadray - i, cigany, rozbi si po drodze. - Co takiego? - Ale dobrze si miewa - zapewni Hana szef przemytnikw. - A przynajmniej dobrze si miewa kilka godzin temu. Szturmowcy, ktrzy udali si na miejsce katastrofy, twierdzili, e obydwa wraki byy puste. - W jego oczach odmalowa si niepokj. - Mam nadziej, e to oznacza, i bd prbowali razem si stamtd wydosta. - Ale chyba nie jeste tego pewien? - zauway Solo. W oczach przemytnika ponownie pojawi si niepokj. - Osob, ktra go cigaa, bya Mara Jade. Ona jakby... Zreszt nie ma co owija w bawen. Rzeczywisto wyglda tak, e Mara bardzo chce go zabi. Han i Lando wymienili zdumione spojrzenia. - Dlaczego?! - Nie mam pojcia - Karrde potrzsn gow. Na dusz chwil zapado milczenie. - Jak on si tu dosta? - spyta Calrissian. - Tak jak ju mwiem: przez przypadek - wyjani przemytnik. - Nie, wycofuj to. Dla Mary to nie by przypadek. Ona zaprowadzia nas prosto do jego uszkodzonego myliwca. - Jak? - Nie wiem. - Karrde popatrzy surowo na Hana. - A uprzedzajc twoje pytanie, chciabym powiedzie, e nie mielimy nic wsplnego z uszkodzeniem jego maszyny. Spali oba ukady napdu nadprzestrzennego w starciu z imperialnym niszczycielem gwiezdnym. Gdybymy go nie znaleli, zapewne ju by nie y. - I nie bkaby si teraz po lesie z kim, kto i tak chce go zabi - zauway cierpko Solo. - Tak, jeste prawdziwym bohaterem. Spojrzenie Karrde'a stao si jeszcze surowsze. - Suchaj, Solo. Imperium chce dosta Skywalkera. I to bardzo. Jeli si przez chwil zastanowisz, to zauwaysz, e go nie wydaem. - Bo zdy uciec. - Uciek, poniewa by w tym magazynie - odparowa przemytnik. - A by tu dlatego, e nie chciaem, by ludzie admiraa si na niego natknli podczas swojej niespodziewanej wizyty. - Umilk na chwil. - Zapewne zauwaysz take, e was rwnie nie wydaem - doda cicho. Solo z ociganiem opuci blaster. Wszystko powiedziane pod grob uycia broni byo oczywicie podejrzane, ale fakt, e Karrde rzeczywicie ich nie zdradzi, przemawia silnie na jego korzy. Cho moe naleaoby raczej powiedzie: jeszcze ich nie zdradzi. To mogo w kadej chwili ulec zmianie. - Chc zobaczy myliwiec Luke'a - oznajmi Han. - Naturalnie - zgodzi si przemytnik. - Jednak lepiej bdzie tam pj dopiero

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jutro rano. Przenielimy go gbiej w las, a tam niewtpliwie kr w ciemnociach drapieniki. Solo waha si przez chwil, po czym skin gow. Jeeli Karrde prowadzi podwjn gr, to i tak na pewno zdy ju wymaza informacje zapisane w pamici komputera w myliwcu. Kolejnych kilka godzin nie mogo nic tu zmieni. - Zgoda. A co w takim razie zrobimy w sprawie Luke'a? Szef przemytnikw pokrci gow, patrzc przed siebie z roztargnieniem. - Dzi w nocy nic ju nie moemy dla nich zrobi: po lesie wcz si vonskry, a na orbicie cigle mamy wielkiego admiraa. Jutro... bdziemy musieli o tym porozmawia i postanowi, jak dziaa dalej. - Jego spojrzenie znowu nabrao ostroci. Umiechn si ironicznie. - A tymczasem obiad powinien ju by gotowy. Prosz ze mn.

W sabo owietlonej galerii holograficznych dzie sztuki znowu nastpia zmiana ekspozycji. Tym razem pojawia si tam grupa udzco do siebie podobnych rzeb w ksztacie pomieni. Przechodzc ostronie pomidzy piedestaami, Pellaeon mia wraenie, e hologramy pulsuj i zmieniaj formy. Przygldajc si im rozmyla, skd pochodzi ta kolekcja. - Czy znalaz ich pan, kapitanie? - spyta Thrawn, gdy Pellaeon dotar do podwjnego krgu. - Niestety nie, panie admirale - odpar kapitan z lekkim niepokojem w gosie. Mielimy nadziej, e gdy na planecie zapadnie noc, otrzymamy jakie dane z czujnikw na podczerwie. Ale to promieniowanie take nie moe si przebi przez korony drzew. Thrawn przyj t informacj skinieniem gowy. - A co z t transmisj, ktr przechwycilimy tu po zachodzie soca? - Ustalilimy, e zostaa nadana mniej wicej z rejonu, gdzie rozbiy si migacze - rzek Pellaeon. - Ale trwaa zbyt krtko, by mona byo okreli dokadne wsprzdne. Zastosowano bardzo dziwny szyfr; ludzie pracujcy nad zamaniem go podejrzewaj, e moe to by rodzaj kodowania rwnolegego. Cigle jednak nie s w stanie odczyta tej wiadomoci. - Rozumiem, e sprawdzili ju wszystkie znane nam kody Rebeliantw? - Tak, panie admirale, zgodnie z paskimi rozkazami. Thrawn zamyli si na chwil. - Wyglda na to, e znalelimy si w martwym punkcie. kapitanie. Przynajmniej dopki oni s w lesie. Czy ustali pan ju, gdzie ewentualnie mog si pojawi? - W zasadzie jest tylko jedno takie miejsce: pooone na krawdzi lasu miasto Hyllyard - stwierdzi Pellaeon, zastanawiajc si w duchu, dlaczego w ogle powicaj tej sprawie tyle uwagi. - Zreszt zmierzaj prawie dokadnie w tamtym kierunku. Poza tym to jedyny zamieszkay zaktek w promieniu ponad stu kilometrw. Majc tylko jeden zestaw ratunkowy na dwie osoby, niemal na pewno bd musieli wyj wanie tam. - Doskonale - Thrawn pokiwa gow. - Niech pan wyznaczy trzy oddziay szturmowcw do zaoenia tam posterunku obserwacyjnego. Maj si zebra i wyruszy std jak najszybciej. - Odziay szturmowcw, panie admirale? - Tak, szturmowcw - powtrzy Thrawn, spogldajc na jedn z pomiennych rzeb. - Niech wezm te ze sob druyn na skuterach powietrznych i trzy lekkie rydwany bojowe.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak jest, panie admirale - rzuci ostronie Pellaeon. Szczeglnie ostatnimi czasy szturmowcy byli wyjtkowo w cenie. I eby marnowa ich na jakie nic nie znaczce porachunki pomidzy przemytnikami... - Widzi pan, Karrde nas okama - cign Thrawn, jakby czytajc w mylach Pellaeona. - Ten may dramat, ktry si rozegra dzi po poudniu, to nie by jaki zwyczajny pocig za zwyczajnym zodziejem. Chciabym si dowiedzie, co si tak naprawd zdarzyo. - Ja... chyba nie do koca rozumiem, panie admirale. - To bardzo proste, kapitanie - powiedzia Thrawn tonem, ktrego zawsze uywa, wyjaniajc jakie oczywistoci. - Pilot drugiego migacza ani razu nie skada meldunku podczas pogoni. Nie prbowa si te z nim skontaktowa nikt z bazy Karrde'a. Wiemy to, bo musielibymy przechwyci podobne transmisje. adnych raportw na temat przebiegu pogoni; adnych prb o pomoc; kompletna cisza w eterze. - Spojrza na Pellaeona. - Ma pan jakie sugestie, kapitanie? - Bez wzgldu na to, o co chodzio - zacz powoli Pellaeon - na pewno nie chcieli, bymy si o tym dowiedzieli. A poza tym...- Potrzsn gow.- Naprawd nie wiem, panie admirale. Moe by mnstwo spraw, ktre chcieliby ukry przez obcymi. Przecie to w kocu przemytnicy. - To prawda - przyzna Thrawn z byskiem w oku. - Ale teraz wemy jeszcze pod uwag fakt, e Karrde odmwi nam pomocy w poszukiwaniach Skywalkera... A dzi po poudniu napomkn, i one ju si zakoczyy. - Unis brwi. - Co pan o tym sdzi, kapitanie? Pellaeon otworzy usta ze zdziwienia. - Sdzi pan... e to Skywalker ucieka na tym migaczu? - Ciekawy wniosek, prawda? - rzuci Thrawn. - Przyznaj, e nie jest to zbyt prawdopodobne, ale w kadym razie warto sprawdzi t hipotez. - Tak jest, panie admirale - Pellaeon zerkn na elektroniczny notatnik i dokona w pamici szybkich oblicze. - Chocia jeli zabawimy tu jeszcze kilka dni, to bdziemy zmuszeni przesun dat ataku na Sluis Van. - Nie bdziemy przesuwa ataku na Sluis Van - powiedzia z naciskiem Thrawn. Tam rozpocznie si nasza zwyciska kampania przeciwko Rebeliantom i nie zamierzam nic zmienia w tak zoonych i dalekosinych planach. Ani z powodu Skywalkera, ani z powodu nikogo innego.- Wskaza gow otaczajce ich pomieniste statuetki. - Sztuka Sluisjaczykw wyranie wskazuje na to, e ich ycie toczy si wedug dwuletnich cyklw; i chc ich zaatakowa w okresie, kiedy s najbardziej niemrawi. Wyruszymy na pokadzie Nieustraszonego i zajmiemy si przeprowadzeniem testu generatora pola maskujcego, gdy tylko wysane przez nas oddziay wylduj w Hyllyard. Trzy oddziay szturmowcw powinny sobie poradzi ze Skywalkerem, jeli rzeczywicie si tam zjawi. - Utkwi wzrok w twarzy Pellaeona. - I z Karrde'em, gdyby okaza si zdrajc - doda cicho.

Przez korony drzew przewiecay jeszcze gdzieniegdzie ciemnogranatowe fragmenty nieba, ale po chwili i one znikny i znaleli si w zupenych ciemnociach. Mara przygasia ma lampk wyjt z zestawu ratunkowego, postawia j na ziemi i z westchnieniem ulgi usiada, opierajc si o pie wielkiego drzewa. Znowu zaczynaa jej dokucza prawa

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

kostka - skrcona podczas katastrofy migacza - i mio byo j teraz odciy. Skywalker ju lea, wycignity na ziemi po drugiej stronie lampki, par metrw dalej. Pod gow mia zwinit tunik, a obok niego sta jego wierny robot. Przez chwil dziewczyna rozwaaa, czy Jedi wie o jej kostce, zaraz jednak odpdzia od siebie t myl, uznajc j za nieistotn. Miewaa ju gorsze obraenia, ktre jednak nie spowalniay jej dziaa. - Przypomnia mi si Endor - odezwa si cicho Skywalker. Mara ju uoya sobie latark na kolanach, tak by atwo moga po ni sign. - Las noc zawsze jakby oywa. - O, tak - mrukna dziewczyna. - Wikszo tutejszych zwierzt to zwierzta nocne. Vonskry take. - To dziwne - szepn Luke. - Vonskry Karrde'a robiy wraenie mocno rozbudzonych, kiedy je widziaem po poudniu. Mara spojrzaa na niego dziwic si, e to zauway. - Waciwie nawet w warunkach naturalnych ucinaj sobie krtkie drzemki o rnych porach doby - powiedziaa. - Nazywam je nocnymi, gdy poluj przede wszystkim w nocy. Skywalker rozwaa to przez chwil. - Moe w takim razie powinnimy podrowa noc - zaproponowa. - I tak bd na nas polowa, ale bdziemy przynajmniej rozbudzeni i gotowi do obrony. - To przysporzyoby nam wicej kopotw ni korzyci - rzeka dziewczyna, potrzsajc gow. - Musimy widzie teren, aby si nie wpakowa w jaki lepy zauek. Poza tym po caym lesie s porozrzucane mae polanki. - Przez ktre jaki krcy w grze statek mgby dostrzec promie latarki zauway Jedi. - Racja. Chyba duo wiesz na temat tego miejsca. - Kady spostrzegawczy pilot, ktry przeleciaby si nad lasem, zauwayby to, co ja - burkna. Ale opierajc si o chropaw kor pomylaa, e Skywalker ma racj: ona naprawd duo wiedziaa. Pierwsza zasada, ktr jej wpajano, brzmiaa: Poznaj teren, na ktrym przebywasz. I kiedy tylko si zainstalowaa w organizacji Karrde'a, dokadnie tak postpia. Studiowaa mapy lotnicze lasu i okolicznych terenw; chodzia na dugie spacery zarwno dniem jak i noc, by si oswoi z odgosami lasu; wytropia i zabia kilka vonskrw i innych drapienikw, by zaobserwowa, jak najszybciej mona je unieszkodliwi; namwia nawet jednego z ludzi Karrde'a, by przebada ca skrzyni miejscowych rolin, by ustali, ktre s jadalne. Prcz tego, e znaa las, wiedziaa co nieco na temat osadnikw i lokalnej polityki. Co wicej, poza obozem, w atwo dostpnym miejscu, umiecia nawet pewn sum pienidzy, odoon z zarobkw. Chyba bardziej ni ktokolwiek inny w grupie Karrde'a bya przygotowana do tego, by w razie potrzeby umie y poza baz. Dlaczego zatem tak bardzo chciaa tam wrci? Na pewno nie ze wzgldu na Karrde' a - co do tego nie miaa Wtpliwoci. Wszystko, co jej zapewni: prac, pozycj, awans, spacia z nawizk cik prac i lojaln sub. Nie bya mu nic winna, a przynajmniej nie wicej ni on jej. Bez wzgldu na to, jak historyjk wymyli, by wytumaczy Thrawnowi pocig za migaczem, na pewno zrobi to, aby chroni wasn skr, a nie j; i jeli zauway, e admira nie uwierzy w t bajeczk, mg bez adnych problemw zebra jeszcze dzi swoj grup i przenie si z Myrkr do jednej z kilku innych baz rozsianych po caej galaktyce. Tyle e on by tego nie zrobi. Siedziaby na miejscu, wysyajc kolejne grupy na poszukiwania, i czekaby, a Mara Wrci z lasu - nawet gdyby to miao nigdy nie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

nastpi. Nawet gdyby mia w ten sposb naduy cierpliwoci Thrawna. Dziewczyna zacisna zby, gdy przed oczami stana jej nieprzyjemna wizja Karrde'a, przygwodonego do ciany celi przez przesuchujcego go robota. Dobrze znaa Thrawna - zarwno jego nieustpliwo, jak te granice cierpliwoci admiraa. Bdzie czeka i obserwowa - albo rozkae to zrobi komu innemu - dopki nie rozwika tajemnicy przemytnika. I gdyby ona i Skywalker nigdy nie wyszli z lasu, Thrawn niemal na pewno wycignby mylne wnioski. A wtedy wziby Karrde'a na profesjonalne przesuchanie i w kocu dowiedziaby si, kim by uciekajcy wizie. A wwczas skazaby przemytnika na mier. Stojcy nie opodal robot obrci o kilka stopni swoj kopuk, po czym zapiszcza cichutko. - Chyba Artoo co namierzy - powiedzia Skywalker, unoszc si na okciach. - Co podobnego - rzucia Mara. Wzia do rki latark i owietlia jaki wolno poruszajcy si w ich stron cie, ktry dostrzega ju chwil wczeniej. W krgu wiata pojawi si Vonskr; przednie apy wbi w ziemi, a sztywny ogon unis do gry i macha nim powoli. Nie zwrci najmniejszej uwagi na wiato - w dalszym cigu zblia si wolno do Skywalkera. Mara pozwolia mu zrobi jeszcze dwa kroki, po czym strzelia mu prosto w gow. Zwierz zwalio si na ziemi i tylko jego ogon jeszcze raz zadrga spazmatycznie. Dziewczyna powiecia dokoa latark, ale szybko j zgasia. - No, strasznie nam si przydaje to, e mamy ze sob czujniki twojego robota rzucia z przeksem. - Gdyby nie on, to ja osobicie nie wiedziabym o zbliajcym si niebezpieczestwie - odpar kwano Luke. - A tak w ogle, to dzikuj. - Nie ma sprawy - burkna. - Czy Vonskry Karrde'a to jaki inny gatunek? - spyta Luke po chwili milczenia. Czy te kaza obci im ogony? Mara usiowaa dojrze w ciemnociach jego twarz. Zdziwia si mimo woli. Wikszo ludzi, patrzc w otwart paszcz vonskra, nie zwrciaby uwagi na taki szczeg. - To drugie - odpara. - One uywaj tych ogonw jako biczw. To dosy boli, a poza tym jest w nich take agodna trucizna. Zaczo si od tego, e Karrde nie chcia, by jego ludzie chodzili z prgami na ciele; potem zauwaylimy, e obcicie ogona osabia take waciw vonskrom dziko i drapieno. - Istotnie, wydaway si dosy oswojone - przyzna Jedi - a nawet przyjazne. Mara przypomniaa sobie, e nie byy takie przyjazne w stosunku do Skywalkera. A i przed chwil Vonskr zignorowa zupenie jej obecno i skierowa si prosto do niego. Czyby zbieg okolicznoci? - Rzeczywicie takie s - powiedziaa na gos. - Karrde rozwaa par razy, czy nie prbowa ich sprzedawa jako zwierzta obronne. Nigdy jednak nie zaj si wyszukaniem potencjalnych klientw. - Nieza myl. Ja pierwszy mog potwierdzi, e byyby bardzo dobre w tej roli stwierdzi cierpko Luke. - Zapewniam ci, e przecitny zodziejaszek, ktry raz spojrzaby w pen ostrych zbw paszcz vonskra, nie zaryzykowaby tego ponownie.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Mara skrzywia si lekko. - Lepiej, eby si do tego przyzwyczai - poradzia mu. - Do skraju lasu jest jeszcze bardzo daleko. - Wiem - odpar Skywalker, kadc si z powrotem na ziemi. - Na szczcie doskonale strzelasz. Umilk i zacz ukada si do snu... Zapewne mia nadziej, e ona zrobi to samo. Oby si nie rozczarowa - pomylaa zjadliwie. Wyja z kieszeni znalezion w zestawie ratunkowym buteleczk tabletek pobudzajcych. Zaywanie ich w duych ilociach szybko mogo wyniszczy organizm; ale spanie w odlegoci piciu metrw od miertelnego wroga zapewne mogoby jej zaszkodzi jeszcze bardziej. Nagle znieruchomiaa z buteleczk w doni i spojrzaa na Skywalkera. Mia zamknite oczy i spokojn twarz, bez ladw zmartwienia czy niepokoju. Co byo o tyle dziwne, e jeli kto mia powody do zmartwienia, to wanie on. Pozbawiony swojej mocy, na planecie, ktrej nazwy i pooenia nie zna, uwiziony w rodku lasu w towarzystwie Mary, zagroony siami Imperium i czyhajcymi na jego ycie vonskrami powinien siedzie teraz z szeroko otwartymi oczami, targany strachem. A moe on tylko udawa, w nadziei, e to upi jej czujno. Na jego miejscu zapewne tak by wanie postpia. Chocia moe byo w nim co wicej ni tylko sawne imi, pozycja i znajomo sztuczek Jedi - co niewidocznego dla oczu. Mara zacisna usta i przecigna po rkojeci miecza wietlnego, ktry zwisa jej u pasa. Oczywicie, e byo w nim co jeszcze. Cokolwiek wtedy zaszo, na kocu w tym straszliwym, miertelnym zamieszaniu - na pewno nie uratoway go sztuczki Jedi. To musiao by co innego. A ona na pewno si tego dowie, nim przyjdzie jego koniec. Wyja z buteleczki jedn tabletk i pokna j. Ponownie oyo w niej silne postanowienie. Nie, ani Vonskry, ani Imperium nie dostan Luke'a Skywalkera pomylaa. Kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, sama go zabije. To byo jej prawo, jej przywilej i jej obowizek. Usadowia si wygodniej pod drzewem, rozpoczynajc nocne czuwanie.

Z daleka dochodzi niky szum pogronego we nie lasu, mieszajcy si z odgosami cywilizacji dobiegajcymi ze stojcego za jego plecami budynku. Patrzc w ciemno, Karrde popija powoli ze szklaneczki; czu si tak zmczony, jak nigdy przedtem. W cigu zaledwie jednego dnia wszystko w jego yciu si zmienio. Czuwajcy obok Drang unis gow i obrci j w prawo. - Mamy towarzystwo? - spyta go przemytnik, spogldajc w tym kierunku. Zbliaa si do nich ciemna posta, ledwie widoczna w blasku gwiazd. - Karrde? - zawoa cicho Aves. - Jestem tutaj - odpar szef przemytnikw. - We sobie krzeso. - Nie ma potrzeby - powiedzia mczyzna, podchodzc bliej i siadajc na ziemi. - I tak musz zaraz wraca do centrali. - Chodzi o t tajemnicz wiadomo? - Tak. Co te, u licha, ta Mara wymylia? - Nie mam pojcia - stwierdzi Karrde. - Ale pewnie co mdrego.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Pewnie tak - przyzna Aves. - Mam nadziej, e i my okaemy si dostatecznie mdrzy, by j rozszyfrowa. Karrde pokiwa gow. - Czy ulokowano jak naley Solo i Calrissiana? - Wrcili na swj statek - odpar Aves uraonym tonem. - Chyba nam nie ufaj. - Zwaywszy na okolicznoci, trudno ich za to wini. - Szef przemytnikw pogaska Dranga po gowie. - Moe kiedy jutro rano zajrzymy do pamici komputera na myliwcu Skywalkera, dadz si przekona, e jestemy po ich stronie. - A jestemy? - Nie mamy wielkiego wyboru, Aves - zauway Karrde, zaciskajc usta. - Oni s naszymi gomi. - Admira nie bdzie z tego powodu zadowolony - westchn ciko mczyzna. - Oni s naszymi gomi - powtrzy szef przemytnikw, wzruszajc ramionami. Mia wraenie, e niewidoczny w ciemnoci Aves take wzruszy ramionami. W przeciwiestwie do Mary, ktra chciaa, by odprawi Tysicletniego Sokoa, Aves rozumia wymogi gocinnoci. W tej chwili jednak Karrde poaowa, e jej nie usucha. Gorzko tego poaowa. - Chciabym, eby zorganizowa na jutro rano ekip ratownicz - poleci. Zapewne nie przyniesie to adnych rezultatw, ale musimy sprbowa. - Dobrze. Czy mamy liczy w tym wzgldzie na pomoc tych z Imperium? Karrde skrzywi si na to przypomnienie. - Nie sdz, by zamierzali prowadzi dalsze poszukiwania. Ten pojazd, ktry jak godzin temu wymkn si z niszczyciela gwiezdnego, przypomina zamaskowany wahadowiec. Podejrzewam, e si zainstaluj w Hyllyard i bd czeka, a Mara i Skywalker sami do nich przyjd. - To brzmi prawdopodobnie - stwierdzi Aves. - A co si stanie, jeli nie zdoamy ich znale jako pierwsi? - Pewnie bdziemy ich musieli odbi z rk szturmowcw. Czy mylisz, e zdoasz zgromadzi w tym celu odpowiedni grup ludzi? - Z tym nie bdzie problemu - odpar Aves, miejc si cicho. - Od czasu, kiedy wyjanie wszystkim, jaka jest sytuacja, byem wiadkiem kilku rozmw i mog ci zapewni, e postawa caej grupy jest w zasadzie jednoznaczna. Pomijajc nawet fakt, e Skywalker to bohater Rebelii, wielu ludzi czuje si jego dunikami dlatego, e wyrwa ich z zalenoci od Jabby Hutta. - Wiem - stwierdzi Karrde pospnie. - I wanie ta sympatia do niego moe si okaza kopotliwa. Bo jeli nie zdoamy uwolni Skywalkera z rk Imperium, wtedy, no... Nie moemy pozwoli, aby wzili go ywego. Siedzcy obok w ciemnoci mczyzna milcza przez dusz chwil. - Rozumiem - rzuci w kocu Aves niemal szeptem. - Chocia to i tak nie rozwieje podejrze Thrawna. - Tak, ale co innego podejrzenia, a co innego niezbite dowody - przypomnia mu Karrde. - I jeeli nie zdoamy przechwyci ich w lesie, to zapewne tak to si wanie skoczy. - Wcale mi si to nie podoba - rzek Aves, potrzsajc gow. - Mnie te nie. Ale musimy by gotowi na kad ewentualno. - Rozumiem. - Przez nastpne kilka sekund Aves siedzia w milczeniu. Potem podnis si z cikim westchnieniem. - Chyba ju pjd. Zobacz, jak Ghent sobie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

radzi z wiadomoci od Mary. - Dobrze, ale potem radz ci si przespa - powiedzia Karrde. - Jutro bdziemy mieli ciki dzie. - Masz racj. Dobranoc. Mczyzna odszed i nocne powietrze znowu wypeniy rozmaite odgosy lasu. Zapewne byy one zrozumiae dla poruszajcych si po lesie zwierzt, ale nie dla Karrde'a. Niezrozumiae dwiki... Znuony, pokrci gow. Dlaczego Mara przysaa im t niezrozumia wiadomo? A moe to byo co prostego - co, co on albo kto z jego ludzi powinien z atwoci odczyta? A moe dama, ktra zawsze grajc w sabaka trzymaa karty blisko siebie, w kocu sama siebie przechytrzya? Gdzie w oddali rozlego si charakterystyczne prychanie vonskra. Drang, lecy u stp pana, unis gow. - Jaki twj kolega? - spyta go agodnie Karrde nasuchujc, jak kolejny Vonskr odpowiedzia na woanie pierwszego. Sturm i Drang te byli kiedy dzicy, zanim ich nie oswojono. Zupenie tak jak Mara, kiedy przyjmowa j do swojej organizacji. Zastanawia si, czy ona te kiedy stanie si tak agodna. Rozmyla, czy przypadkiem Mara nie rozwie powstaego problemu, po prostu zabijajc Skywalkera? Znowu rozlego si prychanie, ale tym razem ju bliej. - Zbieramy si, Drang - zwrci si Karrde do vonskra, wstajc z krzesa. - Ju pora wej do rodka. Zatrzyma si na chwil w drzwiach, by jeszcze raz popatrze na las. Przebieg go dreszcz melancholii, pomieszanej z niepokojem. Nie, admira na pewno nie bdzie tym zachwycony. Ani troch. Tak czy inaczej, Karrde wiedzia, e jego pobyt na Myrkr dobiega koca.

ROZDZIA 25 W pogronym w mroku pokoju panowaa cisza i tylko przez zasonite siatk okno wpada chodny, nocny wiatr, przynoszc ze sob ciche odgosy upionego Rwookrrorro. Spocon rk Leia chwycia blaster i, wpatrujc si w zasonk, zastanawiaa si, co j zbudzio. Przez kilka minut leaa nieruchomo, wsuchujc si w przyspieszone bicie wasnego serca, ale wokoo byo zupenie spokojnie. Ciszy nie mciy adne haasy ani nerwowa krztanina. Leia nie wyczuwaa adnych zagroe nawet przy pomocy swoich nie w peni jeszcze wyksztaconych umiejtnoci Jedi. ywia jednak gbokie przewiadczenie, e nie jest ju bezpieczna. Wzia gboki oddech, wypucia cicho powietrze i dalej nasuchiwaa. To nie bya wina gospodarzy, a przynajmniej nic konkretnego nie miaa im do zarzucenia. Przez kilka pierwszych dni wadze miasta postawiy wszystkich na nogi. Przydzielono Leii kilkunastoosobow ochron, podczas gdy caa rzesza ochotnikw

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

przeczesywaa wszystko w poszukiwaniu obcego, ktrego ksiniczka zauwaya pierwszego dnia pobytu. Ca akcj przeprowadzono niezwykle sprawnie, szybko i dokadnie, co byo rzadkoci nawet wtedy, gdy chodzio o bezpieczestwo najwyszych przedstawicieli Sojuszu. Ale kiedy mino kilka dni i nikt nie zauway adnego ladu obecnoci obcego, wojownicze nastroje mieszkacw miasta zaczy powoli sabn. Kiedy za napyny podobne raporty z innych miast Kashyyyku, z caej rzeszy chtnych do poszukiwa zostaa tylko garstka, a obstaw ksiniczki zredukowano do trzech osb. A teraz i one powrciy do swoich normalnych zaj, tak e bezpieczestwa Leii strzegli jedynie Chewbacca, Ralrra i Salporin. Zreszt tak si wanie musiao sta. Lec teraz samotnie w ciemnociach i patrzc na to wszystko z perspektywy czasu, ksiniczka widziaa to zupenie wyranie. Czuwajcy - bez wzgldu na to, czy byli to ludzie, czy Wookie - nie mogli wiecznie trwa w pogotowiu, jeeli nie widzieli wroga, ktrego maj si strzec. Objawy podobnej saboci czsto wystpoway u onierzy Sojuszu. Niejednokrotnie trzeba te byo przezwycia miertelnie niebezpieczny bezwad powodowany koniecznoci pozostawania zbyt dugo w jednym miejscu. Skrzywia si na wspomnienie lodowej planety Hoth, gdzie z najwyszym trudem udao im si unikn katastrofy. Zdawaa sobie spraw z tego, e ju dawno powinni byli oboje z Chewbacca wyjecha z Rwookrrorro, a raczej w ogle opuci Kashyyyk. To miejsce stao si ju zbyt wygodne, zbyt znajome. Nie dostrzegaa ju wszystkiego, co dziao si dookoa; zauwaaa tylko fragmenty rzeczywistoci, a powstajce luki wypeniaa zapamitanymi wczeniej obrazami. Bya to pewna sabo - acz zrozumiaa psychologicznie - ktr sprytny przeciwnik mg z atwoci wykorzysta, wpasowujc si jako w jej rutynowe zajcia. Naleao pooy kres tej rutynie. Zerkna na stojcy przy ku zegarek i szybko co w pamici policzya: do witu pozostao jeszcze okoo godziny. Zaraz za drzwiami stoj motorowe sanie; jeli wyrusz z Chewbacca natychmiast, to licznotka powinna wystartowa tu po wschodzie soca. Uniosa si nieco i przechylia na drug stron ka. Chciaa pooy na nocnej szafce blaster, a wzi z niej komunikator. Nagle z ciemnoci wyonia si czyja rka i mocno chwycia j za nadgarstek. Nie byo czasu na zastanowienie, ale mimo i niespodziewany atak zupenie j zaskoczy, drzemicy w niej instynkt samozachowawczy narzuci jej sposb obrony. Odchylia si od napastnika, obrcia si na biodrze i, zamachnwszy si najpierw do tyu, z caej siy kopna go praw nog. Jej stopa grzmotna w co twardego - jaki rodzaj pancerza. Woln rk Leia signa za siebie, chwycia rg poduszki i walna ni w gow ciemnej postaci. Miaa teraz w zasigu rki lecy na ku miecz wietlny. Napastnik jeszcze nie zdy zdj z gowy poduszki, gdy wiato broni rozjanio pokj. Leia zauwaya tylko ogromne, czarne oczy i wystajc szczk, po czym jarzce si ostrze przecio obcego niemal na p. Ucisk miadcy jej rk natychmiast zela. Ksiniczka zerwaa si z ka i zgasia miecz, ale zaraz ponownie go zapalia, by rozejrze si dookoa... Nagy, potny cios w nadgarstek wytrci jej bro z doni. Miecz zgas w powietrzu i w pokoju znowu zapada ciemno. Leia natychmiast przyja pozycj obronn, cho zdawaa sobie spraw z tego,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

e niewiele jej to mogo pomc. Czujno pierwszego napastnika upia zapewne pozorna bezbronno jego ofiary; drugi jednak na pewno nie omieszka wycign z tego odpowiednich wnioskw. Ksiniczka nie zdoaa si nawet odwrci w stron obcego, gdy ten chwyci j za nadgarstek i wykrci jej rk. Drug doni zakry Leii usta, jednoczenie uderzajc j mocno szczk w kark. Unieruchomi jej nogi, tak by nie moga go kopn. Ksiniczka szamotaa si, starajc si wyswobodzi chocia jedn nog. Jednoczenie woln rk usiowaa wymierzy napastnikowi cios miedzy oczy. Czua na karku jego gorcy oddech oraz ksztat ostrych zbw, gdy przyciska do niej pysk. Nagle obcy znieruchomia... Zupenie nieoczekiwanie Leia bya wolna. Odwrcia si gwatownie w stron napastnika, z trudem apic rwnowag. Jednoczenie rozwaaa, jak strategi przyj jej przeciwnik. Nerwowo staraa si wyowi wzrokiem z mroku jak bro, ktra - jak si spodziewaa - powinna by w ni teraz wymierzona... Nie byo jednak adnej broni. Obcy sta nieruchomo, zwrcony plecami do drzwi. Rce rozoy szeroko, jakby bronic si przed upadkiem. - Mal'ary'ush - sykn cicho chropawym gosem. Leia cofna si o krok, zastanawiajc si, czy zdoa jako dopa okna, nim przeciwnik przypuci nastpny atak. Ale atak nie nastpi. Drzwi do pokoju otworzyy si z trzaskiem i do rodka wpad z rykiem Chewbacca. Napastnik nawet si nie odwrci. Waciwie nie wykona adnego ruchu, gdy Wookie skoczy naprzd i zacz go dusi... - Nie zabijaj go! - krzykna ksiniczka. Sowa Leii zdumiay Chewiego zapewne nie mniej ni j sam. Ale szybki refleks Wookiego pozwoli mu stan na wysokoci zadania. Puci gardo obcego i wymierzy mu potny cios w gow. Obcy o szarej skrze przelecia kilka metrw i zwali si nieprzytomny na podog w drugim kocu pokoju. - Pospieszmy si - rzucia Leia, schylajc si po miecz wietlny. - Moe ich by wicej. - Nie ma ju wicej napastnikw - zagrzmia gos Ralrry. Ksiniczka odwrcia si i zobaczya, e Wookie stoi w drzwiach. - Z trzema pozostaymi ju sobie poradzilimy. - Jeste pewien? - spytaa, podchodzc do niego. Ralrra nadal opiera si o framug... Nagle Leia uwiadomia sobie, e Wookie ledwo trzyma si na nogach. - Jeste ranny! - krzykna. Zapalia wiato i obejrzaa go dokadnie. Nie dostrzega jednak adnych obrae. - Blaster? - Nie, brro oguszajca - sprostowa. - Jest cichsza, ale zastosowali za ma dawk jak na Wookiego. Czuj si tylko trroch sabo. To Chewbacca jest rranny. Leia z przeraeniem spojrzaa na Chewiego... Dopiero teraz zauwaya zmierzwion kpk wosw na jego torsie. - Chewie! - zawoaa i rzucia si w jego kierunku. Powstrzyma j niecierpliwym machniciem rki. - On ma rracj - przyzna Ralrra. - Musimy ci std wydosta, nim nastpi kolejny atak.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Gdzie na zewntrz jaki Wookie zawy na alarm. - Nie bdzie kolejnego ataku - oznajmia Leia - Zauwaono ich i zaraz wszyscy si tu zbiegn. - Nie tu - mrukn Ralrra ponurym gosem. - Kilka domw dalej wybuch poarr. Ksiniczka poczua, e po plecach przebieg jej zimny dreszcz. - Dywersja - szepna. - Podpalili jaki dom, eby nikt nie zwrci uwagi, gdybymy wzywali pomocy. Chewbacca warkniciem potwierdzi jej sowa. - Musimy si std wydosta - powtrzy Ralrra, prostujc si ostronie. Leia spojrzaa w mroczny korytarz za jego plecami i nagle poczua nerwowy skurcz w odku. W tym domu mieszkao z ni trzech Wookiech! - Gdzie jest Salporin? - spytaa. Ralrra zawaha si przez chwil i ksiniczka zrozumiaa, e jej straszne podejrzenia s prawdziwe. - Nie przey ataku - powiedzia Wookie ledwie syszalnym szeptem. - Bardzo mi przykro - rzeka, chrzkajc nerwowo. Miaa wiadomo tego, e jej sowa zabrzmiay banalnie. - Nam rrwnie. Ale nie czas terraz na rrozpacz. Ksiniczka skina gow i odwrcia si do okna. Staraa si powstrzyma zy, ktre nagle napyny jej do oczu. W cigu ostatnich lat stracia w walce wielu przyjaci i towarzyszy, i wiedziaa, e Ralrra ma racj. Jednak logika tego wiata nie umniejszaa jej smutku. Na zewntrz nie byo wida adnych obcych, cho miaa pewno, e si tam kryj. Obydwie grupy, z ktrymi ona i Han mieli wczeniej do czynienia, liczyy znacznie wicej ni piciu czonkw i nie byo powodu sdzi, e tym razem jest inaczej. Naleao si spodziewa, e uciekajc ulicami miasta, ona i Wookie szybko wpadn w zasadzk. Co wicej, gdy tylko zamieszanie spowodowane poarem wybuchnie na dobre, obcy mog bezkarnie przypuci nastpny atak, liczc na to, e tumult na ulicy zaguszy inne haasy. Leia zerkna na poncy dom i na uamek sekundy ogarneo j poczucie winy w stosunku do Wookiech, ktrzy byli jego wacicielami. Stanowczo jednak odsuna od siebie t myl. Teraz i tak nic nie moga na to poradzi. - Mam wraenie, e ci obcy chc mnie wzi ywcem - powiedziaa, opuszczajc zasonk i odwracajc si do Chewiego i Ralrry. - Jeeli uda nam si wzbi w powietrze, to Chyba nas nie zestrzel. - A sdzisz, e moesz uy tych sa? - spyta znaczco Ralrra. Leia umilka, dziwic si wasnej gupocie. Oczywicie, e nie moga uy sa; napastnicy na pewno unieruchomili kady pojazd, ktry mgby posuy do ucieczki unieruchomili, a moe nawet zmodyfikowali tak, by polecia prosto do nich. Nie moga pozosta na miejscu, nie moga si porusza po ziemi ani wzbi si w powietrze. Pozostawaa wic tylko jedna droga. - Bdzie mi potrzebna jaka lina - oznajmia. Chwycia w rk swoje rzeczy i zacza si ubiera. - Dostatecznie mocna, by wytrzyma mj ciar. I jak najdusza. Obydwaj Wookie natychmiast pojli jej plan i wymienili szybkie spojrzenia... - Chyba nie mwisz powanie - zaoponowa Ralrra. - To byoby zbyt niebezpieczne nawet dla Wookiech, a dla czowieka to waciwie samobjstwo.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Nie sdz - odpara ksiniczka, zakadajc buty. - Widziaam, jak gazie s ze sob spltane, kiedy ogldalimy miasto od dou. Myl, e bd w stanie si po nich przemieszcza. - Samej nigdy nie uda ci si dotrze na ldowisko - upiera si Ralrra. - Pjdziemy z tob. - W tej chwili nie nadajesz si nawet do tego, by i po ulicy, a co dopiero pod jej spodem - przypomniaa mu ostro. Przypia do pasa blaster i ruszya w stron drzwi. Chewbacca zreszt te nie. A teraz, prosz, przepu mnie. Ralrra nawet nie drgn. - Nie uda ci si nas zwie, Leiaorganasolo. Wydaje ci si, e jeli zostaniemy tutaj, to wrrg pjdzie za tob, a nas zostawi w spokoju. Leia skrzywia si z niezadowoleniem. Plan cichego, szlachetnego powiecenia si za innych spali na panewce. - Bardzo moliwe, e tak wanie si stanie - stwierdzia. - Oni chc dosta mnie, a nie was. I chc mnie mie yw. - Terraz nie ma czasu na ktnie - oznajmi Ralrra. - Bdziemy si trzyma rrazem. Tutaj, albo pod miastem. Ksiniczka westchna gboko. Wcale jej si ten pomys nie podoba, ale miaa wiadomo, e nie uda si jej nakoni ich do zmiany zdania. - Dobrze, niech ci bdzie - odpara z rezygnacj. Obcy, ktrego oguszy Chewbacca, wci lea nieprzytomny i przez chwil rozwaaa, czy maj czas, by go zwiza. Dosza jednak do wniosku, e musz si spieszy. - Poszukajmy jakiej liny i ruszajmy std. Jaki gos na dnie serca podpowiada jej, e nawet gdyby posza sama, to napastnicy o szarej skrze i tak mogliby zaatakowa dom. I zapewne woleliby nie pozostawia adnych wiadkw. Paski, jakby gbczasty materia, ktry tworzy grunt Rwookrrorro, mia niespena metr gruboci. Miecz wietlny Leii bez trudu przeci zarwno podog domu, jak i owo podoe; kwadratowy kawaek gbczastego materiau spad pomidzy spltane gazie i znikn gdzie w rozpocierajcych si w dole ciemnociach. - Ja pjd pierrwszy - zdecydowa Ralrra i zsun si w dziur, nim ktokolwiek zdy zaprotestowa. Nadal porusza si wolno, ale wywoane broni oguszajc zamroczenie ju chyba mino. Chewbacca podszed do Leii i owin jej wok ramion pas Ralrry. - Masz ostatni szans, by zmieni zdanie w kwestii tego przedsiwzicia ostrzega go ksiniczka. Jego odpowied bya krtka i jednoznaczna. Nim dobiego ich ciche woanie Ralrry, informujce, e droga jest wolna, byli ju gotowi. Z Lei mocno przywizan do brzucha, Chewbacca ostronie zsun si w dziur. Ksiniczka bya przygotowana na to, e bdzie to nieprzyjemne dowiadczenie. Nie uwiadamiaa sobie jednak, i okae si ono a tak przeraajce. Spodziewaa si, e Wookie bd si posuwa po wierzchu splecionych gazi, ale oni uwiesili si pod ich spodem, chwytajc si konarw wszystkimi czterema apami i wbijajc w nie pazury, ktre miaa okazj obejrze pierwszego dnia pobytu.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Leia przytulia policzek do owosionego torsu Chewiego i mocno zacisna zby aby nimi nie szczka, a take po to, by powstrzyma cisnce si jej na usta okrzyki strachu. Mczy j lk przestrzeni, podobny do tego, jaki odczuwaa w windzie, tyle e tysic razy silniejszy. Teraz przed runiciem w otcha nie chronio jej stosunkowo grube pncze, a jedynie pazury Wookiego i cienka lina czca go z innym Wookiem. Miaa ochot co powiedzie: baga, by si zatrzymali, albo eby przynajmniej umocowali do czego koniec liny - baa si jednak wyda jakikolwiek dwik, by przypadkiem nie zdekoncentrowa Chewiego. Oddech Wookiego dudni jej w uszach niczym huk wodospadu. Czua, jak jego ciepa krew przesika przez jej ubranie. Czy rana Chewiego bya powana? Wtulona w niego, suchajc bicia jego serca, baa si o to spyta. Nagle Wookie si zatrzyma. Otworzya oczy - do tej pory zupenie nie zdawaa sobie sprawy, e miaa mocno zacinite powieki. - Co si stao? - szepna drcym gosem. - Wrrg nas znalaz - mrukn cicho Ralrra. Leia zebraa si na odwag i odwrcia gow w bok, wpatrujc si w szaro zbliajcego si witu. Dostrzega to, czego szukaa: tkwic nieruchomo na horyzoncie, niewielk, ciemn plam. Jaki pojazd trzyma si poza zasigiem ich strzau. - To raczej nie wyglda na statek ratunkowy Wookiech, co? - powiedziaa z nutk nadziei w gosie. Chewbacca natychmiast zaprzeczy: pojazd nie zapali nawet wiate. - Ale te nie zblia si do nas - zauway Ralrra. - Chc mnie dosta ywcem - powiedziaa Leia, bardziej chyba dla dodania sobie otuchy, ni by im o tym przypomnie. - Boj si nas sposzy. - Rozejrzaa si dokoa z nadziej, e moe otaczajca ich pustka i spltane gazie podsun jej jaki pomys. I rzeczywicie. - Daj mi reszt liny - zwrcia si do Ralrry, zerkajc na unoszcy si w powietrzu pojazd. - Wszystko, co masz, Pokonujc strach, obrcia si na tyle, na ile pozwalay jej prowizoryczne nosida, chwycia podany jej przez Ralrr zwj i jeden koniec przywizaa solidnie do niewielkiej gazi. Chewbacca zaoponowa krtkim warkniciem. - Nie, wcale nas nie zabezpieczam - zapewnia go ksiniczka. - Trzymaj si mocno. Chodzi mi o co innego. Ruszajmy! Znowu zaczli si posuwa naprzd, moe nieco szybciej ni przedtem... Wtulajc si ponownie w ciepe futro Chewiego, Leia z pewnym zdziwieniem zauwaya, e co prawda wci si boi, ale nie jest ju tak bardzo przeraona. By moe dlatego, e nie bya ju tylko zbdnym ciarem czy pionkiem w grze, kiedy to jej los spoczywa cakowicie w rkach Wookiech i napastnikw o szarej skrze, oraz zalea od si grawitacji. Teraz ona take, przynajmniej czciowo, moga kontrolowa rozwj wypadkw. Szli naprzd a Leia stopniowo rozwijaa lin. Ciemny pojazd poda za nimi, wci bez wiate, trzymajc si w bezpiecznej odlegoci. Ksiniczka nie spuszczaa z niego oczu wiedzc, e o powodzeniu jej planu zadecyduje wybr odpowiedniego momentu i odlegoci. Jeszcze troszk dalej... W rkach pozostay jej ju tylko jakie trzy metry sznura. Pospiesznie sporzdzia mocny wze i znowu zerkna na ledzcy ich pojazd. - Przygotuj si - polecia Chewiemu. - A teraz... stj! Wookie si zatrzyma. Modlc si w duchu, Leia zapalia za

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jego plecami miecz wietlny, przymocowaa go do liny i pucia. Miecz poszybowa w d, niczym poncy okruch zbkanej byskawicy, napinajc lin, ktra wahadowym ruchem odgia si daleko w ty, osigna maksymalne wychylenie i z impetem ruszya w przeciwnym kierunku... Zawieszony na kocu liny miecz wietlny uderzy prosto w pojazd obcych. Gdy ostrze przecio silnik, ciemno zostaa rozjaniona przez potny bysk. W chwil pniej pojazd zwali si jak kamie w d, a z obu jego stron buchay pomienie. Pocztkowo widzieli we mgle dwie gorejce plamy, ktre potem zlay si w jedno nike wiato. Wreszcie i ono znikno, a w ciemnociach pozosta jedynie koyszcy si agodnie miecz wietlny. - Musimy odzyska miecz - powiedziaa Leia do Chewiego drcym gosem. - A potem moemy chyba wraca. Nie sdz, by byo ich wicej. - A potem od rrazu na wasz statek? - spyta Ralrra, gdy cofali si w kierunku gazi, do ktrej ksiniczka przywizaa lin. Leia zawahaa si, gdy przed oczami stan jej obraz obcego, ktrego zostawili nieprzytomnego w pokoju. Przypomniaa sobie, jak sta przed ni z dziwnym wyrazem twarzy, mruczc co niezrozumiaego, tak zdumiony, oczarowany czy moe przeraony, e nawet nie zauway wejcia Chewiego... - Wrcimy na statek - odpara. - Ale nie od razu.

Obcy o szarej skrze siedzia bez ruchu w malekim pokoju przesucha na posterunku policji. Niewielki opatrunek na gowie by jedynym widocznym ladem po ciosie zadanym przez Chewbacc. Rce splt na kolanach. Odebrano mu jego ubranie i cay sprzt; mia na sobie jedynie lun szat Wookiech. By moe kto inny wygldaby komicznie w za duym ubraniu - ale nie on. Ani strj, ani te jego bierno nie mogy zatrze wraenia, e jest miertelnie niebezpieczny. Jest - i pewnie ju na zawsze pozostanie - czonkiem zdeterminowanej grupy maszynek wyszkolonych do zabijania. Wczeniej usilnie nalega, by pozwolono mu zobaczy si z Lei. Stojcy obok ksiniczki Chewie jeszcze raz gronym mrukniciem wyrazi swj sprzeciw. - Mnie te si to zbytnio nie podoba - przyznaa Leia, spogldajc na monitor i zbierajc si na odwag. - Ale on mnie wtedy puci, nim ty wszede do pokoju. Chc wiedzie - musz wiedzie - co to wszystko znaczy. Przypomniaa jej si rozmowa z bratem w ten wieczr, kiedy doszo do bitwy pod Endorem. Wtedy na jej rozliczne obawy Luke zareagowa spokojnie, przekonany, e musi stan do walki z lordem Vaderem. Tej decyzji omal nie przypaci yciem... A jednak ostatecznie przyniosa mu ona zwycistwo. Ale Luke wyczuwa, e na dnie serca Vadera kryje si jeszcze jakie dobro. Czy ona miaa podobne wraenie w stosunku do nieznajomego mordercy? Czy te popychaa j do tego spotkania jedynie niezdrowa ciekawo? A moe kierowaa ni lito? - Jeli chcesz, zosta tu i obserwuj przebieg caej rozmowy - powiedziaa Chewiemu. Oddaa mu swj blaster i ruszya w stron drzwi. Zostawia sobie przypity do pasa miecz wietlny, cho nie miaa zielonego pojcia, jak mogaby go uy w tak niewielkim pomieszczeniu. - Nie wchod do rodka, chyba e bd miaa jakie kopoty. - Wzia gboki oddech i nacisna klamk.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Gdy drzwi si otworzyy, nieznajomy podnis gow i Leia miaa wraenie, e nieco si wyprostowa. Wesza do rodka; drzwi si za ni zatrzasny. Przez dusz chwil obydwoje spogldali na siebie w milczeniu. - Jestem Leia Organa Solo - odezwaa si w kocu. - Chciae si ze mn widzie? Obcy wpatrywa si w ni bez sowa. Wreszcie wsta i powolnym ruchem wycign do niej rk. - Twoja do - powiedzia chrapliwym gosem, dziwnie akcentujc wyrazy. - Czy mogaby mi j poda? Leia zrobia krok do przodu i podaa mu rk, doskonale zdajc sobie spraw z tego, e okazuje mu w ten sposb ogromne zaufanie. Gdyby zechcia, mgby j przycign do siebie i skrci jej kark, nim ktokolwiek z zewntrz zdyby zareagowa. Obcy jednak nie zrobi nic takiego. Pochyli si i niezwykle delikatnie uj jej do. Nastpnie unis j do pyska i przycisn do wielkich, czciowo ukrytych pod porastajcymi je wosami nozdrzy. I zacz j wcha. Obwcha raz i drugi, gboko wcigajc powietrze. Leia wpatrywaa si w jego nozdrza. Byy wyjtkowo due, a pokrywajca je skra mikka i elastyczna, zupenie jak u zwierzt tropicych. Nagle przypomniaa sobie, e gdy w domu trzyma j w obezwadniajcym ucisku, te same nozdrza przycisn do jej karku. I zaraz potem j puci... Obcy o szarej skrze powoli si wyprostowa. - A wic to prawda - powiedzia czule, uwalniajc jej rk. Jego ogromne, wlepione w ni oczy byy pene uczucia; tyle potrafia stwierdzi, korzystajc ze swych zdolnoci rycerza Jedi. Nie umiaa jednak okreli, co to byo za uczucie. - A zatem wwczas si nie myliem. Nagle pad przed ni na kolana. - Bagam ci, Leia Organa Solo, wybacz mi moje czyny - prosi, bijc czoem o podog. Rozoy rce na bok, tak jak to zrobi przedtem w domu. - W wydanych nam rozkazach pojawiao si tylko twoje imi, ale nie wiedzielimy o tobie nic wicej. - Rozumiem - stwierdzia ksiniczka, aujc jednoczenie, e tak nie jest. - Ale teraz ju wiesz, kim jestem? Obcy pochyli gow jeszcze niej. - Ty jeste Mal'ary'ush - powiedzia. - Crka i nastpczyni lorda Dartha Vadera, ktry by naszym mistrzem. Leia spojrzaa na niego ze zdumieniem. To nage wyznanie wytrcio j troch z rwnowagi. - Waszym mistrzem? - powtrzya ostronie. - Ktry przyszed do nas, kiedy bylimy w ogromnej potrzebie - cign obcy niemal nabonie. - Ktry wydoby nas z rozpaczy i przynis nam nadziej. - Ach, tak - wydusia ksiniczka. To wszystko zaczynao si nagle stawa zupenie absurdalne. Cho jedno byo jasne: rozcignity przed ni osobnik o szarej skrze najwyraniej traktowa j jak krlow. A ona umiaa si zachowywa po krlewsku. - Moesz wsta - oznajmia, przybierajc ju niemal zapomniany ton i postaw, jakimi si posugiwaa na dworze alderaaskim. - Jak ci na imi? - Nasz pan nazywa mnie Khabarakh - odpar obcy, podnoszc si z podogi. - W

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

jzyku Noghrich woaj na mnie... - wyda z siebie przecigy, irytujcy dwik, ktrego struny gosowe Leii nigdy nie byyby w stanie wyprodukowa. - Bd na ciebie mwi Khabarakh - rzeka. - Twj lud nazywa si Noghri? - Tak. - Po raz pierwszy w jego ciemnych oczach pojawia si niepewno. - Ale ty jeste Mal'ary'ush - doda pytajcym tonem. - Mj ojciec mia wiele tajemnic - wyjania ponuro. - I wy najwyraniej bylicie jedn z nich. Powiedziae, e przynis wam nadziej. Jak to byo? - Przyszed do nas po wielkiej bitwie - odpar Noghri. - Po zagadzie. - Po jakiej bitwie? W Khabarakhu odyy wspomnienia. - Dwa ogromne statki spotkay si w przestrzeni nad nasz planet - zacz niskim, chrapliwym gosem. - A moe byo ich wicej; nikt z nas nie wiedzia na pewno. Walczyy przez cay dzie i jeszcze dugo w noc... A kiedy bitwa si skoczya, nasza ziemia bya kompletnie zniszczona. Lei ogarna lito; lito, a take poczucie winy. - Nigdy nie krzywdzilimy celowo ludw ani planet, ktre nie stay po stronie Imperium - powiedziaa cicho. - To musiao si sta przypadkiem. Ciemne oczy znw spojrzay na ni badawczo. - Lord Vader by innego zdania. Uwaa, e zrobiono to umylnie, aby posia strach w sercach zwolennikw Imperatora. - W takim razie lord Vader si myli - odpara Leia, spogldajc odwanie w oczy Noghriego. - My walczylimy z Imperatorem, a nie z ujarzmionymi przez niego ludami. - Moja rasa nie suya Imperatorowi - rzuci szorstko Khabarakh. - Bylimy prostym ludem i pragnlimy y w pokoju, nie mieszajc si w sprawy innych. - Ale teraz suycie Imperium - zauwaya ksiniczka. - W zamian za wsparcie, jakiego udzieli nam Imperator - rzek Noghri z szacunkiem. - Tylko on przyszed nam z pomoc, kiedy tego najbardziej potrzebowalimy. Przez wzgld na niego suymy dziedzicowi Imperium - czowiekowi, ktremu dawno temu powierzy nas lord Vader. - Trudno mi uwierzy, by Imperatorowi naprawd kiedykolwiek na was zaleao stwierdzia Leia bez ogrdek. - On nie nalea do takich ludzi. Zaleao mu jedynie na tym, by was pozyska do walki z nami. - Tylko on przyszed nam z pomoc - powtrzy Khabarakh. - Poniewa my nie wiedzielimy o waszym trudnym pooeniu. - To ty tak twierdzisz. - W takim razie daj mi szans, bym ci to moga udowodni - zaproponowaa Leia. - Powiedz mi, gdzie ley wasza planeta. Noghri drgn. - To niemoliwe. Doprowadzilibycie nasz wiat do zagady... - Khabarakhu! - przerwaa mu ostro ksiniczka. - Kim ja jestem? Twarz Noghriego zagodniaa. - Ty jeste crk lorda Vadera, Mal'ary'ush. - Czy lord Vader kiedykolwiek was okama? - Ty powiedziaa, e tak. - Mwiam, e si myli - sprostowaa Leia. I nagle zrobio jej si gorco, kiedy uwiadomia sobie, e stpa po grzskim gruncie. Niemal nabony stosunek Khabaraka do niej wynika jedynie z jego szacunku dla Dartha Vadera. Teraz musiaa jako

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

zakwestionowa sowa Vadera, nie naraajc jednoczenie na szwank swojej pozycji. By moe jego take wprowadzono w bd... Imperator by mistrzem podstpu. - Przecie lord Vader suy Imperatorowi - upiera si Noghri. - Imperator by go nie okama. Leia zacisna zby. Pat. - A czy wasz nowy pan jest z wami szczery? - Nie wiem - odpar Khabarakh po chwili wahania. - Nieprawda. Dobrze wiesz. Sam przyznae, e nie powiedzia wam, kogo macie porwa. Z garda Noghriego doby si jaki dziwny, przecigy jk. - O, pani, jestem tylko zwykym onierzem. Nie znam si na tych sprawach i nie zale one ode mnie. Moim obowizkiem jest spenia rozkazy. Wszystkie rozkazy. W jego gosie byo co, co Lei zastanowio... Ale tak, oczywicie: w obliczu przesuchania schwytanemu komandosowi pozostaje do wykonania ju tylko jeden rozkaz. - Ale teraz wiesz co, z czego nie zdaj sobie sprawy twoi pobratymcy powiedziaa szybko. - Musisz y i przekaza im t wiadomo. Chwil wczeniej Khabarakh unis donie w taki sposb, jakby mia zamiar w nie klasn. Teraz zastyg w bezruchu, wpatrujc si w ni ze zdumieniem. - Lord Vader umia czyta w sercach Noghrich - rzek cicho. - Ty naprawd jeste Mal'ary'ush. - Twj lud ci potrzebuje, Khabarakhu. Ja zreszt take. Twoja mier zraniaby jedynie tych, ktrym chcesz pomc. - Na co mgbym ci si przyda? - spyta, opuszczajc powoli rce. - Jeli mam co zrobi dla twojego ludu, bd potrzebowaa twojej pomocy odpara Leia. - Musisz mi powiedzie, gdzie ley wasza planeta. - Nie mog - odmwi stanowczo. - Gdybym to zrobi, mj wiat mogaby spotka zagada. A jeli by si wydao, e to ja udzieliem ci tej informacji, zostabym zabity. - W takim razie zawie mnie tam - zaproponowaa ksiniczka. - Nie mog! - Dlaczego? - Po prostu... nie mog. Obrzucia go wyniosym, krlewskim spojrzeniem. - Jestem crk lorda Dartha Vadera, Mal'ary'ush - przypomniaa mu ostro. - Jak sam przyznae, on by nadziej dla twojego wiata. Czy wasze pooenie poprawio si od czasu, gdy powierzy wasz los w rce nowego dowdcy? - Nie... - odpar Khabarakh po chwili wahania. - Powiedzia, e ani on, ani nikt inny nie moe dla nas nic wicej zrobi. - Sama wolaabym to oceni - oznajmia stanowczo. - A moe twoi rodacy obawiaj si, e nawet jeden czowiek moe stanowi dla nich zagroenie? Noghri a podskoczy. - Przyjechaaby sama?! Do tych, ktrzy chcieli ci pojma? Lei przeszed nieprzyjemny dreszcz. Waciwie nie to miaa na myli. Nie wiedziaa te, dlaczego w ogle chciaa rozmawia z winiem. Pozostawao jej mie nadziej, e to Moc kierowaa jej intuicj. - Zakadam, e twj lud jest uczciwy - powiedziaa cicho. - Zaufam mu, jeli zechce mnie wysucha.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Odwrcia si i ruszya w stron drzwi. - Przemyl moj propozycj - rzucia przez rami. - Porad si tych, z ktrych zdaniem si liczysz. I jeli si zdecydujesz, spotkamy si za miesic na orbicie ponad Endorem. - Przybdziesz sama? - spyta Noghri z niedowierzaniem. Leia spojrzaa prosto w jego straszn twarz. - Tak, bd sama. A ty? Przez chwil wpatrywa si w ni badawczo. - Jeli przyjd - rzek w kocu - przyjd sam. Ksiniczka jeszcze przez par sekund mierzya go wzrokiem, po czym skina gow. - Mam nadziej, e si spotkamy. A tymczasem, egnaj. - egnaj... crko lorda Vadera. Wpatrywa si w ni, gdy otwieraa drzwi i wychodzia z pokoju.

Maleki statek, wznisszy si ponad chmury, szybko oddala si od Rwookrrorro. Stojcy obok Leii Chewbacca burkn gniewnie. - Ja te wcale nie jestem szczliwa z tego powodu - wyznaa ksiniczka. - Ale nie moemy wiecznie przed nimi ocieka. Jeli istnieje choby cie szansy, by wyrwa ich spod wadzy Imperium... - Pokrcia gow. Chewie zamrucza ponownie. - Wiem - powiedziaa cicho. - Co prawda nie znaam Salporina tak dobrze jak ty, niemniej jednak by moim przyjacielem i podzielam twj bl. Wookie odwrci si do ekranw i zacz nerwowo kry po kabinie. Leia obserwowaa go aujc, e w aden sposb nie moe mu pomc. Chewie sam musia rozway we wasnym sumieniu, czy honor nakazuje mu przede wszystkim pomci przyjaciela, czy raczej trwa przy Leii. Ksiniczka wyczua za sob jakie poruszenie. - Ju czas - poinformowa Ralrra, podchodzc do nich od tyu. - Cerremonia poegnalna ju si zacza. Musimy doczy do pozostaych. Chewbacca podzikowa mrukniciem za wiadomo i podszed do niego. Leia spojrzaa na nich pytajco... - Ta urroczysto jest tylko dla Wookiech - wyjani Ralrra. - Pniej bdziesz moga do nas doczy. - Rozumiem - odpara. - Gdybycie mnie potrzebowali, to bd na ldowisku. Zajm si przygotowaniem licznotki do drogi. - Jeli nadal jeste zdania, e moesz bezpiecznie opuci to miejsce... - rzuci Wookie z powtpiewaniem. - Naprawd nic mi nie grozi - zapewnia go Leia. W duchu za pomylaa, e nawet jeli jest inaczej, to i tak nie ma wyboru. Teraz, kiedy zna ju nazw tej rasy Noghri - musi wrci na Coruscant i sprawdzi wszystkie dane na temat tego szaroskrego ludu. - A zatem dobrze. Waciwa urroczysto pogrzebowa rrozpocznie si za dwie godziny. Ksiniczka skina gow, starajc si powstrzyma zy. - Na pewno przyjd - obiecaa. Zastanawiaa si, czy ta wojna kiedykolwiek si skoczy.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 26 ciek zagradzaa pltanina pnczy, ktre niczym pajczyna utkana przez gigantycznego pajka omotay kp drzew. Przesuwajc rk po mieczu wietlnym Skywalkera, Mara przygldaa si tej gstwie, starajc si oceni, jak najatwiej bdzie si przez ni przebi. Ktem oka dostrzega, e Luke jest poirytowany. - Spokojnie - powiedziaa. - To potrwa tylko chwil. - Suchaj, nie musisz by taka perfekcyjna - zasugerowa. - Energii w mieczu wietlnym mamy jeszcze duo. - Tak, ale lasu mamy mao - odpara ostro. - Czy wiesz, jak daleko moe si nie syczenie miecza wietlnego? - No, nie bardzo. - Ja te nie. I wolaabym si teraz nie dowiadywa. - Przeoya blaster do lewej rki, a praw zapalia miecz wietlny i wykonaa szybko trzy cicia. Gdy gasia bro, spltane pncza zwaliy si na ziemi. - To nie byo takie trudne, co? - Zerkna na Skywalkera. Przypinajc do pasa miecz wietlny, zacza si odwraca... Rozleg si ostrzegawczy pisk robota, a w uamek sekundy pniej licie poruszyy si gwatownie. Mara obrcia si na picie, przerzucajc blaster do prawej doni. Dostrzega vonskra, ktry skoczy na Skywalkera z gazi drzewa. Pomimo dwch dugich dni spdzonych w podry, Luke nadal zachowa szybki refleks. Natychmiast puci rczki prowizorycznych noszy i pad na ziemie. Cztery zakoczone ostrymi pazurami apy oraz sztywny ogon vonskra przeleciay tu nad nim. Mara zaczekaa, a drapienik wylduje i odwrci si w stron swojej ofiary, po czym zastrzelia go. Jedi podnis si ostronie i rozejrza bacznie dookoa. - Moe by jednak zmienia zdanie i oddaa mi mj miecz wietlny? zaproponowa, schylajc si po nosze. - Musi ci ju chyba mczy zabijanie atakujcych mnie vonskrw. - A co, boisz si, e za ktrym razem nie trafi? - odparowaa dziewczyna. Podesza do drapienika i trcia go nog. By martwy. - Strzelasz doskonale - przyzna, cignc nosze w stron pltaniny gazi, w ktrej Mara dopiero co zrobia przejcie. - Ale ju dwie noce nie spaa i to si musi w kocu na tobie odbi. - Lepiej martw si o siebie - ucia. - No, chodmy ju. Musimy znale jak polank, eby wysa sond balonow. Luke ruszy pierwszy, cignc za sob przypitego do noszy, pogwizdujcego sobie cichutko Artoo. Mara zamykaa pochd, obserwujc, czy rodek lokomocji robota nie zostawia zbyt wyranych ladw. Rzucaa chmurne spojrzenia na idcego przed ni Skywalkera. Najbardziej irytowao j to, e mia racj. Manewr przerzucania blastera z jednej rki do drugiej miaa opanowany doskonale, wykonywaa go ju setki razy, a jednak przed chwil bro omal nie wypada jej z doni. Serce nieustannie walio jej jak motem, nawet podczas odpoczynku. W czasie marszu cigle bdzia gdzie mylami, nie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

potrafic si skoncentrowa na sprawach biecych. Kiedy, dawno temu, zdarzyo jej si nie spa przez sze dni. A teraz ju po dwch dniach zaczynao jej brakowa si. Zacisna zby, a jej twarz spochmurniaa jeszcze bardziej. Jeli Skywalker ma nadziej by wiadkiem jej zaamania, to si srodze rozczaruje. Ju ona tego dopilnuje, chociaby ze wzgldu na wasn ambicj. Idcy z przodu Luke potkn si o jaki wystajcy korze i prawa rczka noszy wylizgna mu si z doni. Artoo omal nie spad na ziemi, co natychmiast wywoao jego piskliwe protesty. - Ciekawe, kto tu jest zmczony? - mrukna zoliwie Mara, gdy Skywalker si schyli, by ponownie chwyci za rczk. - To ju trzeci raz w cigu ostatniej godziny. - To tylko moja rka - odpar spokojnie Jedi. - Przez cae popoudnie jest jakby zupenie odrtwiaa. - Jasne - rzucia. Przed nimi poprzez gazie drzew wida byo skrawek bkitnego nieba. - Oto nasz przewit - oznajmia, wskazujc gow w tamtym kierunku. Postaw robota na rodku polany. Luke zrobi, co mu kazaa, po czym usiad pod jednym z drzew okalajcych polank. Mara nadmuchaa ma sond, balonow i posaa j w gr na kablu od anteny. Wczeniej poczya nim odbiornik z miejscem, gdzie niegdy znajdowao si gniazdko odbiorcze robota. - Gotowe - rzucia, zerkajc na Skywalkera. Luke, oparty o drzewo, spa. Mara prychna z pogard. - To ci Jedi! - mrukna pod nosem i odwrcia si z powrotem do robota. Dobrze, zaczynajmy - powiedziaa, siadajc ostronie na ziemi. Miaa wraenie, e jej kostka ju jest prawie zupenie sprawna, ale wolaa uwaa. Artoo zapika pytajco, obracajc kopuk i spogldajc na Luke'a. - Powiedziaam: zaczynajmy! - powtrzya ostro. Robot zapiszcza ponownie, tym razem jakby z rezygnacj. Wskanik impulsw nadajnika mign po raz pierwszy, kiedy Artoo zada informacji z pamici komputera na myliwcu; potem zapali si ponownie, gdy nadeszy dane informacje. Nagle robot zawiergota, wyranie oywiony. - O co chodzi? - spytaa Mara, chwytajc za blaster i rozgldajc si czujnie dokoa. Ale wszdzie panowa spokj. - Mamy w kocu jak wiadomo? Artoo gwizdn potakujco, ponownie obracajc kopuk w stron Skywalkera. - Wysuchajmy jej - mrukna dziewczyna. - Jeli jest w niej co, czego on si powinien dowiedzie, to moesz mu j odtworzy pniej. Oczywicie zakadajc, e nie ma tam sugestii, e powinnam wyj z tego lasu sama. Ale tego nie powiedziaa na gos. Jeli jest tam taka wskazwka... Robot pochyli si nieco i na zasanej limi ziemi pojawia si holograficzna posta. Nie by to jednak - jak si spodziewaa - obraz Karrde'a, ale wizerunek zotego robota dyplomatycznego. - Dzie dobry, panie Luke - odezwa si robot ugrzecznionym tonem. - Przesyam panu pozdrowienia od kapitana Karrde'a... I pani oczywicie rwnie, pani Maro - doda, jakby sobie o tym nagle przypominajc. - Zarwno on, jak i kapitan Solo z radoci przyjli wiadomo, e oboje yjecie i czujecie si dobrze po wypadku.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Kapitan Solo? Mara spojrzaa na hologram, kompletnie zaskoczona. Co te, u licha, ten Karrde sobie wyobraa? Czyby po prostu powiedzia Solo i Calrissianowi o Skywalkerze? - Mam nadzieje, Artoo, e bdziesz umia odczyta t wiadomo - cign robot ukadnie. - Kapitan Karrde zaproponowa, bym ja przekaza t informacj, aby utrudni jej rozszyfrowanie osobom postronnym. Wedug niego w Hyllyard czekaj na was imperialni szturmowcy. Mara zacisna zby, zerkajc na pogronego we nie winia. A wic Thrawn nie da si zwie. Wiedzia, e Skywalker by w bazie i teraz czeka, by pojma ich oboje. Ca si woli opanowaa narastajcy w niej strach, spotgowany jeszcze zmczeniem. Nie, admira nie mg tego wiedzie na pewno. Tylko to podejrzewa. Gdyby nie mia co do tego wtpliwoci, w bazie nie ostaby si ju nikt, kto mgby jej przesa t wiadomo. - Kapitan Karrde powiedzia admiraowi, e jego byy pracownik skrad cenne towary i prbowa uciec, i e w pogo za nim ruszy jego obecny wsppracownik Jade. Poniewa nigdy nie wspomnia, e Jade jest kobiet, radzi, by wychodzc z lasu, pani Mara i pan Luke zamienili si rolami. - Jeszcze czego - mrukna dziewczyna pod nosem. Jeli Karrde sdzi, e beztrosko odda blaster Skywalkerowi, by Strzeli jej w plecy, to si grubo myli. - Tak czy inaczej - podj robot - on i kapitan Solo pracuj nad planem przechwycenia was, zanim uczyni to szturmowcy. Jeli im si to nie uda, to zrobi wszystko, co w ich mocy, by was odbi z rk Imperium. W tej chwili chyba ju nic wicej nie mog powiedzie. Kapitan Karrde poleci mi, by kontakt nie trwa duej ni minut: to ma uniemoliwi zlokalizowanie miejsca nadania wiadomoci. yczy wam powodzenia. Artoo, opiekuj si panem Luke'em... i uwaaj na siebie. Obraz znikn i robot schowa projektor. Mara wyczya nadajnik i zacza ciga balon na d. - To dobry pomys - szepn Luke. Dziewczyna odwrcia si gwatownie. Skywalker oczy mia cigle zamknite. - Tak wanie sdziam: e udajesz - rzucia niezupenie szczerze. - Nie udaj - sprostowa sennie. - Naprawd drzemaem. Ale to rzeczywicie dobry pomys. - Nawet o tym nie myl - prychna. - Sprbujemy raczej pj dalej na pnoc, okry miasto i wej do Hyllyard Od strony rwnin. - Spojrzaa na zegarek, a potem w gr. W cigu ostatnich kilku minut bkitne niebo zasnuy ciemne chmury. Stwierdzia, e nie byy to chmury burzowe, ale poniewa przesaniay wiksz cz nieba, zaczo si ciemnia. - Ale to ju chyba jutro - stwierdzia. Podnoszc si z ziemi, znowu nadwerya sobie kostk. - Moe wemiesz... Zreszt niewane - urwaa. Jego rwny oddech wiadczy o tym, e Luke ponownie zapad w drzemk. A to oznaczao, e znowu musi rozbi obz. Wspaniale, nie ma co! - Zosta tu - rozkazaa Artoo. Rozejrzaa si za zestawem ratunkowym... Na dwik elektronicznego wrzasku robota odwrcia si byskawicznie, nerwowo wypatrujc niebezpieczestwa. Signa po blaster... Nagle zwali si jej na plecy jaki ogromny ciar, poczua w caym ciele bl i upada twarz do ziemi. Nim stracia przytomno, zdya jeszcze pomyle, e powinna bya zabi

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Skywalkera, kiedy miaa po temu okazj.

Alarmujce krzyki Artoo wyrway Luke'a z drzemki. Otworzy oczy akurat w momencie, gdy na Mar spado z gry jakie ogromne cielsko z uzbrojonymi w pazury apami. Natychmiast zerwa si na rwne nogi, cakowicie rozbudzony. Na Marze, wbiwszy przednie apy w jej ramiona, lea Vonskr. Gow przechyli lekko na bok, jakby za chwil mia zamiar wbi zby w jej kark. Dziewczyna leaa bez ruchu. Luke nie widzia jej twarzy. Nie umia powiedzie, czy jest martwa, czy tylko nieprzytomna. Artoo znajdowa si zbyt daleko, by dotrze do niej na czas, ale od razu zacz porusza si w jej kierunku tak szybko, jak potrafi. Wysun do przodu elektryczn zgrzewark ukow, jakby szykujc si do walki. Luke wzi gboki oddech i krzykn. Nie by to zwyky krzyk, ale potny, przejmujcy, nieludzki wrzask, ktry wypeni ca polank i odbi si echem od dalekich wzgrz. To byo mroce krew w yach ryczenie smoka, taki sam okrzyk, jakiego wiele lat temu uy na Tatooine Ben Kenobi, by odpdzi ludzi pustyni. Wrzask nie odstraszy jednak vonskra, chocia zwierz byo wyranie zdumione i zapomniao na moment o swojej ofierze. Drapienik unis si nieco i odwrci w stron, skd doszed go krzyk. Przez dusz chwil Luke i Vonskr mierzyli si wzrokiem. Jedi ba si nawet drgn, by nie prysn czar. Gdyby tylko udao mu si skupi na sobie uwag zwierzcia dostatecznie dugo, by Artoo zdoa tam dotrze ze swoj zgrzewark... Przygnieciona do ziemi Mara drgna. Skywalker przyoy donie do ust i krzykn ponownie. I znowu Vonskr unis si nieco. Rozcignitej pod drapienikiem dziewczynie udao si przekrci na plecy. Wydaa z siebie jaki okrzyk wojenny. Jednoczenie wycigna rce i chwycia besti za gardo. Luke uzna, e nie ma co czeka na dogodniejsz okazj: walka vonskra z rann kobiet nie moga trwa dugo. Odepchn si od drzewa i rzuci si z boku na zwierz. Jednak nie zdoa dosign bestii. Nie wiadomo skd wyoni si sztywny ogon drapienika i zdzieli go potnie w rami i w twarz, tak e Skywalker zwali si na ziemi. Natychmiast zerwa si z powrotem na nogi, niejasno zdajc sobie spraw z piekcej prgi przecinajcej mu czoo i policzek. Kiedy zbliy si ponownie do vonskra, ten sykn i wystawi ostre jak brzytwa pazury. W tym momencie do walki wczy si Artoo, posyajc iskr w lew przedni ap drapienika. Vonskr niemal od niechcenia chwyci zgrzewark i rozerwa j na strzpy. Jednoczenie machn energicznie ogonem; impet uderzenia zachwia Artoo. Potem machn jeszcze raz i jeszcze; zdawao si, e robot zaraz si przewrci. Luke zacisn zby, szukajc nerwowo jakiego rozwizania. Tak pozorn walk grali jedynie na zwok; ale gdy tylko bestia si ni znudzi, bdzie po Marze. Vonskr albo obetnie jej rce ostrymi pazurami, albo po prostu zadusi j swoim cielskiem. Artoo bez zgrzewarki by zupenie bezbronny, a drapienik wci usiowa go powali twardym ogonem... Ogon.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Artoo! - krzykn Skywalker. - Gdy ogon jeszcze raz ci trafi, sprbuj go chwyci. Robot zapika nerwowo na znak, e zrozumia. Natychmiast wystawi swj mocny chwytak. Luke obserwowa t scen ktem oka, jednoczenie starajc si w dalszym cigu absorbowa uwag vonskra. Bestia jeszcze raz machna ogonem; Artoo chwyci go z radosnym szczebiotem... ktry szybko zamieni si w zawiedziony pisk. Drapienik wyswobodzi bowiem ogon potnym szarpniciem, wyrywajc przy tym wiksz cz chwytaka. To jednak zajo mu kilka sekund, a tego wanie potrzebowa Skywalker. Zanurkowa w tym czasie pod uwizionym przez Artoo ogonem i chwyci miecz wietlny, ktry Mara miaa u pasa. Bestia usiowaa trafi go oswobodzonym znowu ogonem, ale Luke zdoa si szczliwie odczoga na bezpieczn odlego. Zapali miecz wietlny i, manewrujc ostrzem pomidzy mccymi powietrze apami, odci vonskrowi nos. Drapienik rykn z blu i wciekoci, cofajc si nieznacznie. Skywalker nka go dalej, starajc si odcign zwierz od Mary, by mc bez zagroenia dla dziewczyny zada mu miertelny cios. Nagle jednym zwinnym ruchem Vonskr zeskoczy na ziemi i natychmiast zoy si do skoku, chcc zaatakowa Luke'a. Jedi rwnie zwinnym ruchem rozci go na p. - Najwyszy czas - rozleg si u jego stp chrapliwy gos. Mara zepchna z piersi gow martwej bestii i uniosa si na okciu. - Dlaczego tak si z nim bawie?! - Sdziem, e nie chciaaby mie obcitych rk, gdybym chybi - odpar, dyszc ciko. Zrobi krok w ty i wycign rk, by pomc jej si podnie. Nie skorzystaa z jego pomocy. Podpierajc si rkami uklka, a potem powoli wstaa i odwrcia si w jego stron. W rku trzymaa blaster. - Rzu miecz wietlny i cofnij si - wydusia, kiwajc broni. - To nie do wiary - westchn Skywalker, krcc gow. Zgasi miecz i rzuci go na ziemi. Powoli opuszczao go napicie; czu teraz wyranie, jak koszmarnie boli go twarz i rami. - Czyby nie zauwaya, e dopiero co razem z Artoo uratowalimy ci ycie? - Zauwayam. Dzikuj. - Trzymajc blaster wycelowany w Luke'a, Mara schylia si i podniosa miecz wietlny. - To chyba zapata za to, e nie zastrzeliam ci dwa dni temu. Przejd tam i siadaj. Skywalker zerkn na Artoo, ktry jcza cichutko. - Czy mgbym go najpierw obejrze? Mara popatrzya na robota i zacisna usta. - No, dobrze - zgodzia si niechtnie. Wzia zestaw ratunkowy, odesza par krokw i usiada pod drzewem na skraju polanki. Z Artoo nie byo tak le, jak Luke si obawia. Zarwno zgrzewarka jak i chwytak oderway si rwno przy kadubie, nie zostawiajc na wierzchu adnych drucikw czy mniejszych czci, ktre mogyby o co zaczepia. Pocieszajc robota ciszonym gosem, Skywalker zatka obydwie dziury. - No i jak tam? - spytaa Mara. Siedziaa oparta plecami o drzewo i delikatnie smarowaa maci krwawe rany, ktre pozostawiy na jej rkach pazury vonskra. - Wyglda na to, e to nic powanego - odpar Luke, siadajc pod innym drzewem. - Bywa ju bardziej uszkodzony.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Mio mi to sysze - stwierdzia cierpko. Przyjrzaa si Skywalkerowi uwanie... Ale ciebie to chyba niele pokiereszowa, co? Luke delikatnie dotkn prgi przecinajcej mu czoo i policzek. - Nic mi nie bdzie. Mara zamiaa si krtko. - Oczywicie - powiedziaa ironicznie i zabraa si z powrotem do opatrywania swoich ran. - Zapomniaam, e jeste take bohaterem. Jedi obserwowa j przez dusz chwil. Po raz kolejny stara si zrozumie ca zoono charakteru tej kobiety i tkwice w niej sprzecznoci. Nawet z odlegoci trzech metrw widzia, jak bardzo trzsie jej si rka, ktr nakada ma. Przyczyn mg by bl albo przemczenie mini; ale take strach - cudem unikna mierci i musiaaby by gupia, eby nie zdawa sobie z tego sprawy. A jednak byo jasne, e bez wzgldu na kbice si w niej uczucia postanowia nie da nic po sobie pozna. Boi si zburzy ten kamienny mur, ktry tak starannie wok siebie Wzniosa. Jakby nie chciaa, ebym zauway jej sabo... Dziewczyna widocznie poczua na sobie jego wzrok, bo podniosa gow. - Ju ci podzikowaam - burkna. - Na co jeszcze czekasz? Na medal? Luke pokrci przeczco gow. - Chciabym po prostu wiedzie, co ci si w yciu przytrafio. Na chwil w jej zielonych oczach znw zapona dawna nienawi. Ale tylko na chwil. Dwa dni mczcej podry, brak snu i ten atak vonskra powanie nadweryy jej wytrzymao psychiczn. Zo znikna z jej oczu, pozostaa jedynie chodna niech. - Ty mi si przytrafie - powiedziaa gosem, w ktrym wicej byo zmczenia ni goryczy. - Przybye z jakiej trzeciorzdnej, ndznej farmy pooonej na piciorzdnej planecie i zniszczye moje ycie. - Jak? Na uamek sekundy na jej twarzy pojawi si wyraz pogardy. - Nie masz pojcia, kim jestem? - Na pewno bym pamita, gdybymy si ju kiedy spotkali - odpar Luke, krcc gow. - Ach tak - rozemiaa si ironicznie. - Wielki, wszechwiedzcy rycerz Jedi. Wszystko widzi, wszystko syszy, wszystko wie i rozumie. Istotnie, waciwie si nie spotkalimy. Ale ja tam byam. Gdyby zada sobie troch trudu, to by mnie zauway. Byam tancerk w paacu Jabby Hutta wtedy, gdy przybye po Solo. A wic o to chodzio. Pracowaa dla Jabby, a kiedy Luke doprowadzi do jego upadku, tym samym zniszczy ycie Mary. Przyjrza si jej badawczo. Nie. Jej szczupa sylwetka, zwinno i wdzik rzeczywicie mogy dowodzi, e bya zawodow tancerk, ale jej sprawno w prowadzeniu statku, umiejtnoci strzeleckie i zaskakujca sprawno w posugiwaniu si mieczem wietlnym musiay by zwizane z czym innym. Mara w dalszym cigu czekaa, zachcajc go wyzywajcym spojrzeniem, by sam to zgad. - Ale bya nie tylko tancerk - stwierdzi. - To suyo jedynie za pretekst. - wietnie! - wyda wargi. - To niewtpliwie ta osawiona intuicja rycerzy Jedi. Zgaduj dalej, doskonale ci idzie. Co ja tam naprawd robiam?

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Luke zawaha si na chwil. Byo mnstwo ewentualnoci: owca nagrd, przemytnik, osobista ochrona Jabby, szpieg z jakiej konkurencyjnej grupy... Nie. Jej umiejtno posugiwania si mieczem wietlnym... I nagle wszystkie kawaki ukadanki utworzyy jedn cao. - Czekaa na mnie - rzek. - Vader wiedzia, e si tam pojawi, by ratowa Hana. Wysa ci, by mnie pojmaa. - Vader? - prychna pogardliwie. - Nie rozmieszaj mnie. Vader by gupcem, a do tego nieustannie rozwaa moliwo zdrady. Mj pan wysa mnie do Jabby, bym ci zabia, a nie zwerbowaa. Skywalker spojrza na ni i poczu zimny dreszcz. To niemoliwe... A jednak patrzc w t udrczon twarz zyska nag pewno, e to prawda. - A twoim panem - wyszepta - by Imperator. - Tak - odpara z nienawici. - I ty go zabie. Luke przekn nerwowo lin, syszc teraz tylko omotanie wasnego serca. Nie zabi Imperatora - zrobi to Vader - ale dla Mary takie niuanse najwyraniej nie byy istotne. - A jednak si mylisz - oznajmi. - On naprawd prbowa mnie zwerbowa. - Tylko dlatego, e ja zawiodam - wydusia. - I to dopiero wtedy, gdy Vader postawi ci przed nim. Czy mylisz, e on nie wiedzia, i Vader zaoferowa ci pomoc w obaleniu go? Skywalker odruchowo zacisn palce sztucznej rki. Tak, Vader rzeczywicie zaproponowa mu taki ukad podczas ich pojedynku w Miecie w Chmurach. - Myl, e on nie traktowa tego powanie - mrukn. - Imperator by innego zdania - rzeka Mara stanowczo. - I wiedzia o tej propozycji. A jeli on o czym wiedzia, to ja rwnie. - W jej oczach pojawi si bl. Byam jego praw rk, Skywalker - powiedziaa rozmarzonym gosem. - Tak wanie nazywali mnie jego najblisi wsppracownicy: Rka Imperatora. Suyam mu w rnych miejscach galaktyki, wykonujc zadania, z ktrymi nie moga sobie poradzi Flota Imperialna i szturmowcy. Miaam jeden ogromny talent - mogam usysze jego woanie w kadym zaktku Imperium i odpowiedzie mu w ten sam sposb. Demaskowaam zdrajcw, doprowadzaam do ruiny jego wrogw, pomagaam mu kierowa bezmylnymi biurokratami, ktrych potrzebowa. Miaam pozycj, wadz i cieszyam si szacunkiem innych. - Powoli odsuna od siebie wspomnienia. - A ty mi to wszystko zabrae. I choby tylko z tego powodu zasugujesz na mier. - Dlaczego plan zawid? - wydusi Luke. Usta Mary zadray. - Jabba nie pozwoli mi wzi udziau w egzekucji. I tyle. Proste jak drut. Bagaam go, przymilaam si, prbowaam si targowa - bez skutku. - Tak. Jabba rzeczywicie by bardzo odporny na wszelkie prby wpywania na jego decyzje przy uyciu Mocy. Ale gdyby Mara znalaza si jednak na barce Jabby... Luke zadra, przypominajc sobie nagle wizje z wypenionej ciemn stron Mocy jaskini na Dagobah. Ta tajemnicza, niewyrana posta stojcej na grnym pokadzie statku kobiety, ktra miaa si ze mnie i wymachiwaa zabranym mi mieczem wietlnym... Kiedy wiele lat temu by w jaskini po raz pierwszy, ukazaa mu si wizja zdarze moliwych w przyszoci. Teraz uwiadomi sobie, e ostatnim razem widzia ewentualny scenariusz zdarze minionych.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Gdyby nie upr Jabby, na pewno by wypenia swoje zadanie - wyszepta. - Nie potrzebuj litoci ani wspczucia - dziewczyna rzucia mu ostre spojrzenie. - Chciae wiedzie; teraz ju wiesz. Luke nie odzywa si przez chwil, pozwalajc jej w milczeniu opatrywa rany. - Ale dlaczego jeste tutaj? - spyta w kocu. - Dlaczego nie wspierasz Imperium? - Jakiego Imperium? - rzucia pogardliwie. - Ono chyli si ku upadkowi i wiesz o tym rwnie dobrze jak ja. - Ale jeli jeszcze istnieje... Mara posaa mu piorunujce spojrzenie. - A do kogo niby miaam pj? Nikt z nich mnie nie zna, a przynajmniej nie jako Rk Imperatora. Byam jakby cieniem, nie podlegaam normalnym rozkazom ani regulaminowi wojskowemu. Nie sporzdzano sprawozda z mojej dziaalnoci. Tych kilku udzi, ktrym mnie oficjalnie przedstawiono, sdzio, i jestem tylko ruchom dekoracj trzyman w paacu dla przyjemnoci Imperatora. - Znowu si zamylia. - Po bitwie pod Endorem nie miaam dokd pj - wyznaa z gorycz. - adnych znajomoci, adnych rodkw; waciwie nie byam ju t sam osob. Zostaam zupenie sama. - I zwizaa si z Karrde'em? - W kocu tak. Ale wczeniej przez cztery i p roku tuaam si po najdalszych zaktkach galaktyki, chwytajc si tego, co byo pod rk. - Spojrzaa mu prosto w oczy znowu z nienawici. - Pracowaam ciko, Skywalker, by sta si tym, kim teraz jestem. I nie pozwol, by to zniszczy. Nie tym razem. - Ja nie chc nic w twoim yciu niszczy - odpar spokojnie Luke. - Chc jedynie wrci do Nowej Republiki. - A ja chc, eby wrcio dawne Imperium. Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy, prawda? - Nie, nie zawsze - przyzna Jedi, potrzsajc gow. Przez chwil Mara wpatrywaa si w niego intensywnie. Potem nagle chwycia tubk z maci i rzucia j w jego kierunku. - Masz, posmaruj sobie t ran. I przepij si troch. Jutro bdziemy mieli ciki dzie.

ROZDZIA 27 Od prawej burty Chimery oderwa si zniszczony transportowiec klasy A: olbrzymie pudo z doczepionym napdem nadprzestrzennym. Jego wypowiay kadub poyskiwa matowo w wietle reflektorw niszczyciela gwiezdnego. Siedzcy na stanowisku dowodzenia Thrawn obejrza dokadnie przyrzdy i skin gow. - Zdaje si, e wszystko jest w porzdku, kapitanie - zwrci si do Pellaeona. Dokadnie tak, jak by powinno. Moe pan zaczyna test, gdy tylko bdzie pan gotw. - To potrwa jeszcze kilka minut, panie admirale - odpar Pellaeon, studiujc wskazania przyrzdw na swojej tablicy. - Obsuga techniczna wci ma jakie problemy z dostrojeniem generatora pola maskujcego. Wstrzyma oddech, jakby obawiajc si wybuchu gniewu Thrawna. Nie sprawdzony jeszcze generator i transportowiec zbudowany specjalnie na potrzeby testu pochony zawrotn sum pienidzy - pienidzy, ktrych Imperium nie miao zbyt wiele.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

A cale urzdzenie mogo si teraz okaza kapryne. I to w sytuacji, gdy wayy si losy caej operacji na Sluis Van... Ale admira jedynie pokiwa gow. - Mamy czas - powiedzia spokojnie. - A czy s jakie wiadomoci z Myrkr? - Ostatni standardowy raport odebralimy dwie godziny temu - odpar Pellaeon. Wci czekaj. Thrawn znowu skin gow. - A najnowsze dane ze Sluis Van? - Chwileczk... - Pellaeon odszuka waciw informacj. - Ogem przebywa tam sto dwanacie statkw wojennych. Szedziesit pi suy do celw transportowych, a reszta to eskorta. - Szedziesit pi - powtrzy Thrawn z wyran satysfakcj.- Doskonale. To znaczy, e bdziemy mieli w czym wybiera. - Tak jest, panie admirale - odpar kapitan z zakopotaniem. Admira oderwa wzrok od transportowca i odwrci si do Pellaeona. - Czy co pana martwi, kapitanie? - Nie bardzo mi si podoba to, e wysyamy ich na terytorium wroga bez adnej cznoci - wyzna Pellaeon, wskazujc gow statek za szyb. - Nie mamy w tej kwestii wielkiego wyboru - przypomnia mu oschle Thrawn. - Tak wanie dziaa generator pola maskujcego: nic nie wydostaje si na zewntrz, nic nie dostaje si do rodka. - Unis brwi. - Oczywicie zakadajc, e on w ogle dziaa doda znaczco. - Tak, panie admirale, ale... - Ale co, kapitanie? Pellaeon zebra si na odwag i postanowi brn dalej. - Wydaje mi si, panie admirale, e w tego typu operacji powinnimy korzysta z pomocy C'baotha. - C'baotha? - powtrzy Thrawn, a jego twarz spochmurniaa. - Tak, panie admirale. On mgby nam zapewni czno z... - W tym wypadku czno nie jest nam potrzebna, kapitanie - przerwa mu Thrawn. - W zupenoci wystarczy dokadne zgranie w czasie. - Pozwol sobie nie zgodzi si z panem, panie admirale. W normalnych warunkach dokadne zgranie w czasie rzeczywicie doprowadzioby ich na waciwe pozycje, ale obecnie nie sposb przewidzie, jak dugo bd musieli czeka na pozwolenie wjazdu na Sluis Van. - Wprost przeciwnie - zaoponowa Thrawn. - Bardzo szczegowo zbadaem zachowania Sluisjaczykw i mog dokadnie okreli, ile czasu zajmie im odprawienie transportowca. Pellaeon zacisn zby. - Moe i tak, gdyby w kontroli lotw pracowali sami Sluisjaczycy. Ale w sytuacji, kiedy Rebelianci przewo przez Sluis Van tak duo wasnych towarw, z pewnoci maj take swoich ludzi w kontroli lotw. - To nie ma adnego znaczenia - stwierdzi Thrawn. - I tak ostateczne decyzje bd podejmowa Sluisjaczycy. To ich tempo dziaania bdzie decydowao o rozwoju wypadkw. Pellaeon westchn ciko, uznajc si za pokonanego.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak jest, panie admirale - rzuci cicho. Thrawn przyglda mu si przez chwil. - To nie jest kwestia brawury, kapitanie, ani te prba udowodnienia, e Flota Imperialna moe si oby bez C'baotha. Po prostu nie moemy sobie pozwoli na to, by zbyt czsto korzysta z usug naszego mistrza. - Bo staniemy si od niego zaleni - mrukn Pellaeon. - To tak, jakbymy wszyscy byli wszczepieni w jeden komputer bojowy. - Cigle to pana gryzie, co? - spyta Thrawn z umiechem. - Prosz si nie martwi. To jest co prawda jedna z przyczyn, ale nie najwaniejsza. Bardziej obawiam si tego, e C'baoth nazbyt rozsmakuje si we wadzy, jak oddajemy w jego rce. - Przecie powiedzia, e nie chce wadzy? - zdziwi si Pellaeon. - W takim razie kama - odpar chodno admira. - Wszyscy ludzie pragn wadzy. A kiedy ju j zdobd, chc mie jej jeszcze wicej. Pellaeon rozwaa przez chwil jego sowa. - Ale skoro on jest dla nas zagroeniem... - urwa, zdajc sobie nagle spraw z obecnoci innych oficerw i czonkw zaogi, zajtych nerwow krztanin. Admira najwyraniej si tym nie przejmowa. - Dlaczego si go nie pozbdziemy? - dokoczy pytanie Pellaeona. - To bardzo proste: poniewa ju wkrtce bdziemy mogli w peni zaspokoi jego pragnienie wadzy... kiedy ju to zrobimy, C'baoth nie bdzie ju dla nas adnym zagroeniem, a jedynie narzdziem w naszych rkach... - Ma pan na myli Lei Organo Solo i jej bliniaki? - Zgad pan. - Thrawn skin gow, a oczy a mu si zawieciy. - Kiedy starzec bdzie mia ich w rku, te niewielkie wyprawy z Flot Imperialn stan si dla niego jedynie uciliwymi przerywnikami w pracy, ktr bdzie uwaa za najwaniejsz. Pellaeon odwrci gow, by umkn wzrokiem przed przenikliwym spojrzeniem admiraa. W teorii wszystko wydawao si proste, ale w praktyce... - Zaoywszy oczywicie, e Noghri w ogle zdoaj j kiedy pojma. - Na pewno im si to uda. - Thrawn by pewny siebie. - Leii Organie Solo i jej opiekunom zabraknie w kocu pomysw. I to o wiele szybciej, ni nam Noghrich. Obraz na stojcym przed Pellaeonem monitorze si rozjani. - Ju s gotowi, panie admirale. - Ruch naley do pana, kapitanie - odpar Thrawn, spogldajc na transportowiec. Pellaeon wzi gboki oddech i nacisn guzik komunikatora. - Wczy generator pola maskujcego. Widoczny przez iluminator, zniszczony transportowiec... tkwi dalej w tym samym miejscu. Thrawn przyjrza si uwanie statkowi. Potem zerkn na przyrzdy i ponownie na transportowiec... Nastpnie odwrci si do Pellaeona z penym satysfakcji umiechem. - Doskonale, kapitanie. Wanie o to mi chodzio. Gratuluj panu i paskim technikom. - Dzikuj, panie admirale - odpar Pellaeon. Dopiero teraz poczu, e cay czas mia napite minie. - Rozumiem, e moemy zaczyna? Admira wci si umiecha, cho jego twarz przybraa nieco ostrzejszy wyraz. - Tak, kapitanie, moe pan zaczyna - rzek zowieszczo. - Prosz zawiadomi grup uderzeniow i zarzdzi przygotowania do odlotu na punkt spotkania. Stocznie na Sluis Van s ju nasze!

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Wedge Antilles z niedowierzaniem podnis gow znad elektronicznego notatnika. - Chyba artujesz? - zwrci si do oficera przydzielajcego zadania. - Mamy lecie jako eskorta? - A co w tym dziwnego? - spyta mczyzna z min niewinitka. - Przecie wy, piloci myliwcw, cay czas latacie jako eskorta. - Ale eskortujemy ludzi - odparowa Wedge. - Nie zajmujemy si pilnowaniem transportowcw. W oczach oficera pojawia si z trudem skrywana niech i Antilles uwiadomi sobie nagle, e ostatnio czsto prowadzi podobne dyskusje. - Niech pan posucha, kapitanie, nie ja to wszystko wymyliem - burkn mczyzna. - To nic nadzwyczajnego: bdziecie eskortowa fregat, a co za rnica, czy na pokadzie statku s ludzie, czy jaki reaktor. Wedge ponownie zerkn na notatnik. Pomyla, e jeli chodzi o ambicj zawodow, to rnica jest zasadnicza. Jednak nie powiedzia tego gono. - Lot na Sluis Van to dla myliwcw dosy daleka wyprawa - stwierdzi zamiast tego. - No tak, ale zgodnie z wytycznymi macie pozosta na pokadzie fregaty a do czasu, gdy znajdziecie si na obrzeach ukadu - odpar oficer.

Pochyli si i stukn w klawisz elektronicznego notatnika Wedge'a, zmieniajc stron. O, bdziecie j eskortowa dopiero stamtd. Antilles szybko doczyta rozkaz do koca. Potem, po dotarciu na miejsce, mieli siedzie w stoczni i czeka, a zbierze si cay konwj, by w kocu zawie adunek na Bpfassh. - Wyglda na to, e dugo nas nie bdzie na Coruscant - zauway. - Na paskim miejscu, kapitanie, tylko bym si z tego cieszy - powiedzia oficer, ciszajc gos. - Tu co si szykuje. Myl, e Fey'lya i jego ludzie przygotowuj jakie zdecydowane posunicie. - Chyba nie ma pan na myli... przewrotu? - spyta Wedge, a po plecach przebieg mu zimny dreszcz. Mczyzna podskoczy jak oparzony. - Nie, oczywicie, e nie. Za kogo pan uwaa Fey'ly...? Urwa, przygldajc si Antillesowi badawczo.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- A, rozumiem. Jest pan jednym ze stronnikw Ackbara, co? Ale niech pan spojrzy prawdzie w oczy, kapitanie: admira straci kontakt ze zwykymi onierzami Sojuszu. W caej Radzie tylko jeden Fey'lya troszczy si o nasze sprawy. - Wskaza rk notatnik. - Ot, chociaby te rozkazy: wyszy oczywicie spod rki Ackbara. - No tak, ale przecie nadal walczymy z Imperium - mrukn Wedge. Uwiadomi sobie, i nagy atak oficera na Ackbara zmusi go do zmiany frontu i rezygnacji ze zgaszanych poprzednio obiekcji. By ciekaw, czy o to wanie chodzio mczynie, czy te by on rzeczywicie jednym z rosncej rzeszy zwolennikw Fey'lyi. Po chwili zastanowienia doszed do wniosku, e wyjazd z Coruscant dobrze mu zrobi. Przynajmniej bdzie z dala od tych wszystkich politycznych gierek. - Kiedy mamy lecie? - Jak tylko pan i pascy ludzie znajdziecie si na pokadzie fregaty - odpar oficer. - Ju aduj tam wasze myliwce. - Dobrze. - Wedge poegna go i ruszy korytarzem w stron kabiny operacyjnej. Tak, taka spokojna misja na Sluis Van i Bpfassh bardzo mu si teraz przyda. Bdzie mia czas zastanowi si nad tym, co zego dzieje si z Now Republik, za ktr ju tyle razy nadstawia karku. A jeli Imperium sprbuje ich po drodze zaatakowa... C, z tym przeciwnikiem bdzie przynajmniej mg walczy.

ROZDZIA 28 Dochodzio ju prawie poudnie, kiedy uwiadomili sobie, e z gbi lasu docieraj do nich sporadycznie jakie nike odgosy. Ale dopiero po godzinie zbliyli si do ich rda na tyle, by Luke zdoa je zidentyfikowa. Byy to powietrzne skutery. - Jeste pewien, e to model wojskowy? - spytaa szeptem Mara, gdy warkot rozleg si ponownie i znw umilk w oddali. - Jestem pewien - odpar ponuro Skywalker. - Na Endorze omal nie wpadem takim skuterem na drzewo. Dziewczyna nie odpowiedziaa i Luke'owi przemkno przez gow, e by moe wzmianka na temat Endoru nie bya zbyt taktowna. Ale jeden rzut oka na twarz Mary rozwia jego obawy. Dziewczyna nie rozpamitywaa przeszoci, tylko nasuchiwaa uwanie. - Wyglda na to, e s gdzie na poudnie od nas - odezwaa si po chwili. - A na pnocy... Z tamtej strony nic nie sysz. Skywalker take nasuchiwa przez moment. - Ja te nie - powiedzia w kocu. - Zastanawiam si... Artoo, czy mgby sporzdzi map akustyczn? Rozlego si potakujce piknicie. W par chwil pniej robot wysun projektor holograficzny i kilka centymetrw ponad ziemi pojawia si dwukolorowa mapa. - Miaam racj - stwierdzia Mara, wskazujc palcem hologram. - Kilka oddziaw dokadnie przed nami, a reszta na poudniu. Na pnocy nie ma nic. - Co oznacza, e musielimy zboczy na pnoc - zauway Luke. - Jak na to wpade? - zdziwia si Mara.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- No, oni z pewnoci wiedz, e zdamy do Hyllyard - powiedzia. - I koncentruj swoje poszukiwania gwnie na obszarze, z ktrego powinnimy nadej. - Co za rozbrajajca naiwno rycerza Jedi - rzucia dziewczyna, umiechajc si krzywo. - Chyba nie wzie pod uwag tego, i fakt, e ich nie syszymy, nie oznacza jeszcze, e ich tu nie ma. Luke ponownie zerkn na holograficzna map. - No, oczywicie, jaka grupa szturmowcw moga si tam na nas zaczai przyzna. - Ale co by im z tego przyszo? - Daj spokj, Skywalker, to najbardziej znany chwyt taktyczny na wiecie. Kiedy ofiara sdzi, e nie zdoa si przedosta, to chowa si i czeka na bardziej sprzyjajcy moment. Jeli nie chcesz, by tak si stao, otwierasz przed ni drog, ktra wyglda bezpiecznie - przykucna i przejechaa palcem po bezpiecznym fragmencie mapy. - W tym wypadku maj szans osign jeszcze dodatkow korzy: jeli skrcimy na pnoc, aby unikn dobrze syszalnych skuterw powietrznych, to automatycznie dajemy Imperium dowd, i mamy co do ukrycia. - Mam wraenie, e oni nie potrzebuj adnych dowodw. Mara wzruszya ramionami i podniosa si z ziemi. - Niektrzy oficerowie trzymaj si litery prawa bardziej ni inni. Ale teraz musimy zdecydowa, co robimy dalej. Luke jeszcze raz spojrza na map. Z oblicze Mary wynikao, e do krawdzi lasu pozostao zaledwie cztery czy pi kilometrw - mniej wicej dwie godziny marszu. Jeli szturmowcy byli tak doskonale przygotowani na ich przyjcie... - Prawdopodobnie bd nas prbowali okry - powiedzia w zamyleniu. Skierowa oddziay na pnoc i na poudnie, a w kocu zaj nas take od tyu. - O ile jeszcze tego nie zrobili - zauwaya Mara. - I wcale nie musielimy ich sysze: poniewa nie wiedz dokadnie, jak szybko si poruszamy, zatoczyli due koo. A teraz zapewne przy pomocy caej rzeszy rydwanw bojowych, statkw i skuterw powietrznych przetrzsaj kady kawaek lasu. Szturmowcy zazwyczaj tak zaciskaj ptle. Luke zagryz wargi. Ale onierze Imperium nie wiedzieli, e jedna z ofiar dokadnie zna ich plany. - A zatem jak si std wydostaniemy? Mara gwizdna przez zby. - W ogle si std nie wydostaniemy - powiedziaa twardo. - Nie mamy odpowiedniego sprztu ani rodkw. Gdzie przed nimi ponownie rozleg si niky warkot, ktry wkrtce ucich w oddali. - W takim razie rwnie dobrze moemy pj samym rodkiem - stwierdzi Skywalker. - I dotrze do nich, zanim zd nas sami zauway. - Bdziemy udawa, e jestemy zwykymi turystami i nie mamy nic do ukrycia, tak? - zamiaa si Mara. - A masz jaki lepszy pomys? Dziewczyna utkwia w nim wzrok, ale nie byo w tym spojrzeniu wojowniczoci, tylko zaduma. - W zasadzie nie - przyznaa w kocu. - Domylam si, e chciaby te sprbowa tej zamiany rl, ktr sugerowa Karrde? - Na pewno nie uda nam si przedrze przez ich szeregi si - przypomnia jej

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Luke, wzruszajc ramionami. - I jeli istotnie ich ptla si zaciska, to bez wtpienia nie zdoamy si przemkn nie zauwaeni. Pozostaje wic tylko blef, a im wikszy, tym wiksze s nasze szans. - Chyba masz racj - rzucia, zaciskajc zby. Po krtkim wahaniu wyja z blastera naboje i podaa Luke'owi bro oraz odpit z przedramienia kabur. Jedi przez chwil way blaster w doni. - Mog zechcie sprawdzi, czy jest naadowany - rzek agodnie. - Ja bym tak wanie zrobi. - Suchaj, Skywalker, jeli si udzisz, e dam ci naadowan bro... - A jeli spotkamy jeszcze jednego vonskra, nim si natkniemy na szturmowcw przerwa jej spokojnie - nie zdoasz dostatecznie szybko go naadowa. - A moe mi na tym wcale nie zaley? - odparowaa Mara. - No c, moe ci nie zaley - skin gow Luke. Dziewczyna ponownie spojrzaa na niego, ale tym razem bez przekonania. Zacisna zby i podaa mu naboje. - Dzikuj - powiedzia. Zaadowa blaster i umocowa go sobie na lewym przedramieniu. - Artoo! - przywoa robota. Artoo zrozumia intencje Skywalkera. W grnej czci kaduba odsuna si nie wyrniajca si niczym klapka, odsaniajc dugi, gboki schowek. Luke odwrci si do Mary i wycign rk. Dziewczyna popatrzya na jego do, a potem na schowek. - A wic tak to zrobie - stwierdzia cierpko, podajc mu miecz wietlny. - Zawsze si zastanawiaam, jak zdoae go przemyci do paacu Jabby. Gdy Jedi ukry miecz w schowku, Artoo zamkn klapk. - Przywoam ci, gdybym go potrzebowa - zakomunikowa Luke robotowi. - Nie licz na to zbytnio - ostrzega go Mara. - Wpyw isalamirw daje si odczu w promieniu kilkunastu kilometrw od lasu. Ta sztuczka z wczeniejszym przewidzeniem zbliajcego si ataku nie uda ci si w okolicy Hyllyard. - Rozumiem - skin gow Skywalker. - W takim razie chyba moemy rusza. - Niezupenie - stwierdzia dziewczyna, przygldajc mu si badawczo. Pozostaje jeszcze problem twojej twarzy. - Nie sdz, by Artoo mia na ni jaki schowek - odpar Luke, unoszc brwi. - Bardzo mieszne. Miaam na myli co innego. - Rozejrzaa si dokoa, po czym podesza do kpy jakich dziwnych krzeww. Nasuna rkaw na do i ostronie zerwaa kilka listkw. - Odso rk - polecia Luke'owi Kiedy to zrobi, delikatnie przejechaa mu po przedramieniu koniuszkiem licia. - Zobaczymy, czy to dziaa? - A co to waciwie... aaa! - krzykn Skywalker, czujc nagle przeszywajcy bl. - Doskonale - rzucia Mara z ponur satysfakcj. - Jeste na nie uczulony, e hej. No, spokojnie, bl zaraz ustpi. - Wielkie dziki - mrukn Luke. Bl rzeczywicie si zmniejsza. - No dobrze, a co z tym... o rany!... z tym przekltym swdzeniem? - To potrwa chwile duej - odpara. - Ale to nic takiego. A co mylisz o tym? dodaa, wskazujc jego rk. Mody Jedi zagryz wargi. Swdzenie byo istn tortur... ale Mara miaa racj. W miejscach dotknitych limi skra pociemniaa i nieco spucha. Pojawiy si te na niej malekie krostki.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- To wyglda obrzydliwie - stwierdzi. - Oczywicie - przyznaa. - Chcesz to zrobi sam czy mam ci w tym pomc? Zacisn zby. To nie bdzie zbyt przyjemne. - Wol zrobi to sam. Okazao si to rzeczywicie bardzo niemie, ale nim skoczy naciera limi brod, bl na czole ju ustpowa. - Mam nadziej, e nie dotknem oczu - mrukn przez zby, wyrzucajc licie. Ca si woli stara si powstrzyma od drapania po twarzy. - Dobrze by byo, ebym jednak co widzia przez reszt popoudnia. - Myl, e nic ci nie bdzie - uspokoia go Mara, przygldajc si jego twarzy. Ale rzeczywicie wygldasz okropnie. Nawet jeli maj jakie twoje zdjcia, to na pewno ci nie rozpoznaj. - Mio to sysze. - Luke wzi gboki oddech i wykona w mylach wiczenia Jedi na zmniejszenie blu. Bez Mocy nie byy one zbyt efektywne, ale chyba troch jednak pomogy. - Jak dugo bd tak wyglda? - Opuchlizna powinna zacz si cofa za kilka godzin. Ale ustpi cakowicie dopiero jutro. - Cakiem niele. Czy jestemy ju gotowi? - Ju bardziej gotowi by nie moemy. - Mara odwrcia si do Artoo, chwycia rczki noszy i zacza i naprzd. - No, ruszajmy. Posuwali si dosy szybko, mimo i Marze dokuczaa kostka, a Luke'a swdziaa caa twarz. Skywalker z ulg zauway jednak, e po p godzinie swdzenie zaczo ustpowa, pozostawiajc jedynie nieprzyjemny obrzk. Jednak z kostk dziewczyny sprawa wygldaa zupenie inaczej. Idc za ni, Luke widzia wyranie, jak bardzo Mara musi na ni uwaa. Obcienie noszami z Artoo na pewno jej nie pomagao i Skywalker dwa razy omal nie zaproponowa, eby zrezygnowali z zamiany rl. Ale w ostatniej chwili powstrzyma si od tego. To rozwizanie dawao im najwiksze szans przedostania si przez kordon szturmowcw i obydwoje doskonale o tym wiedzieli. Poza tym Mara bya zbyt dumna, by przysta na tak propozycj. Z oddali dochodzi do nich co jaki czas warkot skuterw powietrznych. Uszli ju jaki kilometr, gdy nagle natknli si na szturmowcw. Zbliyo si do nich dwch zwiadowcw ubranych w byszczce, biae pancerze. Pojawili si znienacka i niemal bezgonie, tak e Luke ledwie zdoa zarejestrowa odgos skuterw. Oznaczao to niechybnie, e mieli do przebycia tylko niewielki kawaek drogi i to w dokadnie wiadomym kierunku. A to wskazywao na fakt, i grupa poszukujca musiaa ich wczeniej zlokalizowa i ledzi ju od kilku minut. Skywalker by sobie wdziczny, e nie zaproponowa Marze zamiany rl. - Sta! - krzykn jeden ze zwiadowcw. Mara i Luke nie zamierzali mu si sprzeciwia. Nad ich gowami zawis skuter z dwoma wycelowanymi w nich, gotowymi do strzau dziakami obrotowymi. - W imieniu Imperium pytam, kim jestecie? Przyszed czas na zaplanowane przedstawienie. - Rety, strasznie si ciesz, e was spotkaem! - zawoa Luke, wzdychajc z ulg na tyle, na ile pozwoliy mu spuchnite policzki. - Moe macie akurat jaki transport pod

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

rk, co? Dosownie padam z ng. Zwiadowca si zawaha, ale tylko na uamek sekundy. - Kim jestecie? - powtrzy. - Nazywam si Jade - odpar Luke. - I mam tu prezent dla Talona Karrde'a doda, wskazujc dziewczyn. - On pewnie nie przysa adnego transportu, co? Na chwile zapado milczenie, po czym onierze zaczli si naradza. Skywalker pomyla, e pewnie dzwoni do bazy po instrukcje. Fakt, i winiem bya kobieta, zupenie ich zaskoczy. Ale czy to wystarczy, by mu uwierzyli? - Pjdziecie z nami - rozkaza zwiadowca. - Nasz oficer chce z wami porozmawia. A ty - zwrci si do Mary - postaw robota i odsu si. - Dobra - zgodzi si Luke, gdy drugi zwiadowca posadzi skuter na ziemi, tu przed noszami z Artoo. - Ale chciabym, bycie obaj zawiadczyli, e kiedy was spotkaem, ona bya caa i zdrowa. Karrde czsto prbuje si wykrci od pacenia nagrd, ale tym razem to mu si nie uda. - Jeste owc nagrd? - spyta zwiadowca z wyran pogard. - Tak - odpar Skywalker z przesadn dum. Lekcewaenie zwiadowcy wcale mu nie przeszkadzao. Wrcz przeciwnie - nawet na nie liczy. Im mocniej onierze utrwal sobie jego negatywny obraz, tym trudniej bdzie im odkry podstp. Jednak niespodziewanie przemkna mu przez gow wtpliwo, czy aby rycerz Jedi powinien si ucieka do takich sztuczek. Drugi zwiadowca zsiad ze skutera i przymocowa nosze z Artoo do tyu pojazdu. Nastpnie znw usiad za kierownic i maszyna zacza si posuwa w szybkim, marszowym tempie. - Wy oboje idcie za nim - rozkaza pierwszy zwiadowca, stajc za jecami. - Ale najpierw rzu swj blaster, Jade. Luke usucha rozkazu i ruszyli naprzd. Pierwszy zwiadowca zatrzyma si na moment, by podnie porzucon bro i zaraz pody za nimi. Mina godzina, nim dotarli do skraju lasu. Na pocztku towarzyszyy im dwa skutery powietrzne, ale w miar jak si posuwali naprzd, ich eskorta wci si powikszaa. Z obydwu stron nadlatyway kolejne pojazdy i albo ustawiay si ciasno obok Mary i Luke'a, albo te doczay do stranikw z przodu i z tyu. Gdy dochodzili do skraju lasu, zaczli si pojawia uzbrojeni po zby szturmowcy, ktrzy z blasterami gotowymi do strzau doczali do kordonu wok winiw. Szli w lunym szyku, tworzc jakby ruchomy parawan. Gdy wreszcie jecy wyszli z lasu, ich obstawa liczya co najmniej dziesi skuterw powietrznych i dwudziestu szturmowcw. Bya to imponujca demonstracja siy... Ale bardziej nawet ni sama obawa Luke'a zaniepokoi fakt, e tajemniczy dowdca si imperialnych tak powanie podszed do tego incydentu. Nawet u szczytu swej potgi Imperium nigdy nie posyao szturmowcw na mniej wane akcje. Jakie pidziesit metrw dalej, na otwartej przestrzeni pomidzy lasem a najbliszymi zabudowaniami Hyllyard, czekao na nich jeszcze trzech ludzi: dwaj szturmowcy i jaki mczyzna o surowej twarzy, z insygniami majora na szarobrzowym mundurze imperialnym. - No, najwyszy czas - mrukn pod nosem oficer, gdy Mar i Luke'a popchnito w jego kierunku. - Kim s ci ludzie? - Mczyzna mwi, e nazywa si Jade - odpar jeden ze stojcych z przodu szturmowcw, wiszczc charakterystycznie z powodu hemu na twarzy. - To owca

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

nagrd; pracuje dla Karrde'a. Twierdzi, e kobieta jest jego winiem. - Bya jego winiem - poprawi dowdca, spogldajc na Mar. - Jak si nazywasz, zodzieju? - Senni Kiffu - rzucia dziewczyna ze zoci. - I nie jestem zodziejem. Talon Karrde ma wobec mnie dug - i to duy. Nie wziam nic wicej ponad to, co mi si naleao. Major zerkn na Skywalkera, lecz ten tylko wzruszy ramionami. - Nie interesuj mnie porachunki Karrde'a. Kaza mi j sprowadzi z powrotem, wic to zrobiem. - Widz, e jej up take. - Mczyzna spojrza na Artoo, wci przywizanego do noszy, wleczonych za skuterem. - Odczep tego robota - poleci zwiadowcy. - Teren jest tutaj wystarczajco paski, a ciebie potrzebuj do patrolowania lasu. Postaw go obok winiw. I skuj im rce; nie ma tu adnych korzeni drzew, o ktre mogliby si potkn. - Chwileczk - zaprotestowa Luke, gdy jeden ze szturmowcw podszed do niego. - Mnie te? Major unis lekko brwi. - Czy co ci si nie podoba, owco nagrd? - spyta prowokacyjnie. - Rzeczywicie, nie podoba mi si - odpar hardo Jedi. - To ona jest tutaj winiem, a nie ja. - W tej chwili oboje jestecie winiami - rzuci oschle oficer - wiec lepiej si zamknij. - Przyjrza si uwaniej twarzy Luke'a. - A co, u licha, ci si stao? A wiec nie uda im si wmwi, e opuchlizna Skywalkera to normalny element jego urody. - W pogoni za ni wpadem w jakie krzaki - burkn, gdy szturmowiec zakuwa mu z przodu rce w kajdanki. - Przez duszy czas swdziao jak diabli. Major umiechn si nieznacznie. - To miae prawdziwego pecha - zauway z przeksem. - Cae szczcie, e na kwaterze mamy doskonaego lekarza. Zapewne bez problemu zdoa zlikwidowa ten obrzk. - Przez dusz chwil mczyzna wpatrywa si w Skywalkera, po czym zwrci si do dowdcy szturmowcw. - Naturalnie rozbroie go? Szturmowiec wykona gest rk i pierwszy ze zwiadowcw na skuterach zbliy si i poda majorowi blaster Mary. - Ciekawa bro - mrukn pod nosem oficer. Kilka razy obrci blaster w doniach, a w kocu wsun go sobie za pas. W grze da si sysze cichy warkot. Luke unis gow i zobaczy jaki pojazd, ktry akurat zawis w powietrzu. Tak jak przewidywaa Mara, by to rydwan. - Aha - mrukn major, zerkajc w gr. - No dobrze, dowdco. Idziemy. Pod wieloma wzgldami Hyllyard przypominao Luke'owi Mos Eisley: miasto skadao si z niewielkich domkw i stoczonych jeden przy drugim budynkw handlowych. Pomidzy nimi biegy dosy wskie uliczki. Caa grupa posuwaa si po obrzeach miasta, najwyraniej kierujc si ku jednej z szerszych alei, ktre rozchodziy si promienicie z centrum. Od czasu do czasu w odlegoci kilkuset metrw, pomidzy zewntrznymi zabudowaniami miasta, wida byo woln przestrze. Skywalker doszed do wniosku, e musi to by rynek, albo jakie ldowisko. Przednie strae dotary wanie do gwnej alei, gdy szturmowcy - popisujc si doskonaym zgraniem - zmienili nagle szyk. Ci, ktrzy szli najbliej Luke'a i Mary, cienili si jeszcze bardziej, podczas gdy pozostali, tworzcy kordon zewntrzny,

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

odsunli si dalej. Za chwil caa grupa si zatrzymaa. Niebawem przyczyna tego nagego manewru staa si jasna: zza rogu wyonili si czterej ndznie wygldajcy mczyni. Szli szybkim krokiem, prowadzc midzy sob winia ze skutymi z tyu rkami. Ledwie zdoali wyj z uliczki, a ju zatrzymao ich czterech szturmowcw. Nastpia krtka i cicha rozmowa, w wyniku ktrej nieznajomi z wyranym ociganiem oddali Szturmowcom swoje blastery. Nastpnie, eskortowani przez onierzy Imperium, zbliyli si do gwnej grupy i wtedy Luke mia okazj przyjrze si bliej winiowi... By nim Han Solo. Szturmowcy rozstpili si nieco, by przepuci nowo przybyych. - Czego chcecie? - spyta major, gdy si przed nim zatrzymali. - Nazywam si Czin - odezwa si jeden z mczyzn. - Zapalimy tego gagatka, jak wszy po lesie. Moe szuka waszych winiw. Pomylaem, e moe chciaby pan z nim pogada. - To niezwykle uprzejmie z twojej strony - stwierdzi major ironicznie, taksujc Hana badawczym spojrzeniem. - Czy sam wpade na ten pomys? Czin by wyranie uraony. - To, e nie mieszkam w duym, nowoczesnym miecie, nie oznacza jeszcze, e jestem gupi - odpar sztywno. - A co, uwaacie, e nie wiemy, co si wici, gdy szturmowcy zakadaj tymczasow baz? Major obrzuci go chodnym, taksujcym spojrzeniem. - Lepiej miejcie nadziej, e ta baza rzeczywicie jest tylko tymczasowa. Skinieniem gowy wskaza stojcemu obok niego onierzowi Hana. - Sprawd, czy nie ma broni. - Ju to...- zacz Czin, ale zaraz urwa, zgromiony wzrokiem oficera. Przeszukanie winia zajo tylko chwil; niczego przy nim nie znaleziono. - Niech doczy do pozostaych - rozkaza major. - W porzdku, Czin. Ty i twoi przyjaciele moecie odej. Jeli si okae, e on jest co wart, na pewno dostaniecie swoj dziak. - To niezwykle uprzejmie z pana strony - powiedzia Czin z szyderczym umiechem. - Czy moglibymy te odzyska nasz bro? Twarz majora spowaniaa. - Odbierzecie j sobie pniej w naszej bazie - odpar. - Hotel Hyllyard, dokadnie po drugiej stronie placu... Ale taki mdry czowiek jak ty z pewnoci wie, gdzie to jest. Przez chwil Czin mia ochot zaoponowa, ale wystarczy jeden rzut oka na otaczajcych go szturmowcw, by zmieni zdanie. Odwrci si bez sowa i razem ze swymi przyjacimi pody wawym krokiem z powrotem w stron miasta. - Naprzd! - rozkaza major i cay orszak znw ruszy z miejsca. - No - mrukn Han, idc teraz koo Luke'a - znowu jestemy razem, co? - To jedna z najmilszych rzeczy pod socem - szepn Skywalker. - Zdaje si, e twoi koledzy chc si std jak najszybciej wydosta. - Moe si spiesz na niewielkie przyjcie, ktre przygotowali z okazji mojego aresztowania - odpar Solo. - To wstyd, e nas nie zaproszono - rzuci Luke, rozgldajc si dyskretnie dookoa. - Naprawd wstyd - przyzna Han, nawet nie mrugnwszy okiem. - Chocia nigdy nic nie wiadomo.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Skrcili ju w alej i posuwali si w kierunku centrum miasta. Tu ponad gowami szturmowcw Luke dostrzeg w oddali jaki pkolisty szary ksztat. Wychyli si nieco, by mie lepszy widok i stwierdzi, e jest to wolno stojcy obiekt w ksztacie uku. Budowla wyrastaa z ziemi po drugiej stronie rynku, ktry dostrzegli ju wczeniej. Bya to naprawd imponujca konstrukcja, szczeglnie jak na miasto pooone na obrzeach galaktyki. Grn jego cz tworzyy ciosane kamienie; zwieczenie wygldao niczym co poredniego pomidzy parasolem a kawakiem przepoowionego grzyba. W dolnej czci ramiona uku wyginay si nieco do rodka, podpierane z kadej strony dwoma kwadratowymi filarami metrowej szerokoci. Caa budowla miaa jakie dziesi metrw wysokoci, a odlego midzy filarami bya mniej wicej o poow krtsza. Przed ukiem rozpociera si placyk: pusty obszar o dugoci pitnastu metrw. Doskonae miejsce na zasadzk. Skywalker poczu skurcz w odku. Doskonae miejsce na zasadzk... Ale jeli byo to oczywiste dla niego, to szturmowcy te musieli zdawa sobie z tego spraw. I rzeczywicie. Gdy onierze z obstawy wyszli ze stosunkowo wskiej alei na plac, rozlunili nieco szyki i unieli blastery. Najwyraniej spodziewali si zasadzki. I to wanie w tym miejscu. Jedi zacisn zby i ponownie spojrza na uk. - Czy Threepio te tam jest? - spyta szeptem Hana. Wyczu zdziwienie przyjaciela, ale Solo nie traci czasu na zbdne pytania. - Tak, jest razem z Calrissianem. Luke skin gow i zerkn w d. Obok niego, po wyboistej ulicy toczy si Artoo, z trudem nadajc za innymi. Skywalker wzi gboki oddech i zrobi krok w prawo... Artoo potkn si o jego wycignit nog i z piskiem zwali si na ziemi. Jedi natychmiast przy nim kucn, usiujc podnie maego robota skutymi rkami. Wyczu, e zblia si do nich kilku szturmowcw, ale mia chwil, by przekaza Artoo krtk wiadomo. - Artoo, skontaktuj si z Threepiem - szepn prosto w receptor suchowy robota. Powiedz mu, by wstrzymali si z atakiem do chwili, gdy dojdziemy do uku. Robot natychmiast usucha i gone jazgotanie omal nie oguszyo klczcego przy nim Skywalkera. Piski Artoo jeszcze dobrze nie przebrzmiay, gdy czyje rce chwyciy Luke'a pod ramiona i podniosy go z ziemi. Z trudem zapa rwnowag... Zobaczy przed sob majora, ktry przyglda mu si podejrzliwie. - Co to byo? - spyta gronie. - Przewrci si - odpar Skywalker. - Chyba musia si potkn... - Miaem na myli ten komunikat - przerwa mu ostro major. - Co on powiedzia? - Pewnie nawrzeszcza na mnie za to, e si o mnie potkn - rzuci hardo Luke. Zreszt skd ja mam to wiedzie? Przez dusz chwil major lustrowa go wzrokiem. - Naprzd, dowdco - zwrci si w kocu do stojcego obok niego szturmowca. Niech wszyscy maj si na bacznoci. Konwj znowu ruszy naprzd. - Mam nadziej, e wiesz, co robisz - szepn Han. Luke westchn gboko i utkwi wzrok w rysujcej si przed nimi budowli. - Ja rwnie mam tak nadziej - mrukn pod nosem. Wiedzia, e ju za par minut obaj si o tym przekonaj.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 29 - O rety! - zawoa Threepio. - Generale Calrissian, mam... - Cicho bd, Threepio - nakaza mu Lando, ostronie wygldajc przez okno. Zaniepokoio go jakie poruszenie na placu. - Aves, widziae, co si stao? Skulony pod parapetem Aves potrzsn gow. - Zdaje si, e Skywalker i jego robot si przewrcili - odpar. - Ale nie jestem pewien, bo szturmowcy zasaniali mi widok. - Generale Calrissian... - Cicho bd, Threepio. - Lando z napiciem obserwowa, jak dwaj onierze pomagaj wsta Luke'owi, a potem podnosz Artoo. - Chyba nic im nie jest. - Raczej nie. - Aves schyli si i podnis z podogi may nadajnik. - No, miejmy nadziej, e wszyscy s gotowi. - I e Czin i pozostali nie maj ju ze sob blasterw - doda cicho Calrissian. - Nie martw si, na pewno nie - zamia si Aves. - Szturmowcy nigdy nie zapominaj o skonfiskowaniu broni. Lando skin gow i mocniej cisn blaster. Chcia, eby ju byo po wszystkim. Tymczasem onierze przeformowali szyki i ruszyli dalej. Gdy tylko wszyscy wejd na plac i nie bd ju mieli adnej osony... - Generale Calrissian, koniecznie musze z panem porozmawia - nalega Threepio. - Mam wiadomo od pana Luke'a. - Od Luke'a? - zdumia si Lando. Ale natychmiast przypomnia sobie ten elektroniczny szczebiot, ktry wyda z siebie Artoo, lec na ziemi. Czyby to byo to...? - O co chodzi? - Pan Luke chce, ebycie wstrzymali atak - oznajmi android, wyranie zadowolony, e kto go wreszcie sucha. - Mwi, ebycie zaczekali do chwili, gdy szturmowcy znajd si tu przy uku. - Co takiego?! To istne szalestwo! - stwierdzi Aves, krcc si niespokojnie. Jest ich trzy razy wicej ni nas. Jeli tylko bd mieli gdzie si ukry, to roznios nas na strzpy. Lando wyjrza przez okno, zaciskajc zby. Aves mia absolutn racj - jego wiedza na temat taktyki prowadzenia bitew naziemnych podpowiadaa mu to samo. Jednak z drugiej strony... - Id bardzo szerok tyralier - zauway. - Z oson czy bez, trudno bdzie sprztn ich wszystkich, zwaszcza e maj te skutery powietrzne na obrzeach miasta. - To istne szalestwo - powtrzy Aves, potrzsajc gow. - Nie zamierzam naraa moich ludzi na takie niebezpieczestwo. - Luke wie, co robi - stwierdzi Calrissian. - On jest rycerzem Jedi. - Ale nie teraz - prychn Aves. - Czy Karrde nie mwi wam o isalamirach? - Czy ma zdolnoci rycerza Jedi czy te nie, to wci nim jest! - upiera si Lando. Nagle uwiadomi sobie, e jego blaster jest wycelowany prosto w Avesa. Rwnie Aves wycelowa swoj bro w niego. - Tak czy inaczej, jego ycie jest cenniejsze ni ktregokolwiek z twoich ludzi. Jeli tobie si nie powiedzie, zawsze moesz si wycofa.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Tak, jasne - zamia si Aves, spogldajc przez okno. Caa grupa zbliaa si ju do rodka placu. Lando widzia, e szturmowcy zachowuj si nad wyraz ostronie. Tylko e jeeli pozostawimy ktrego z nich przy yciu, to wymknie si z miasta. A co z tym rydwanem tam w grze? - No wanie, co z tym rydwanem? - podchwyci Calrissian. - Nie dowiedziaem si jeszcze, jak waciwie zamierzasz si go pozby? - No, z ca pewnoci nie chcemy go mie tu, na ziemi - burkn Aves. - A tak si wanie stanie, jeli pozwolimy szturmowcom doj do uku. Rydwan wylduje wtedy tu przed budowl, odgradzajc ich od nas. A to w poczeniu z tym ukiem zapewni im dostateczn oson, by mogli nas po kolei wystrzela. - Potrzsn gow i mocniej zacisn rk na nadajniku. - Zreszt i tak ju jest za pno, by zawiadomi pozostaych o zmianie planw. - Wcale nie musisz ich o tym zawiadamia - stwierdzi Lando czujc, e oblewa go pot. Luke na niego liczy. - I tak wszyscy maj czeka, a odpalimy puapki. - To zbyt ryzykowne - oznajmi Aves, ponownie krcc gow. Odwrci si w stron okna i unis nadajnik. W tym momencie Lando zrozumia, e musi dokona wyboru. Musi zdecydowa, czy ufa taktyce i jakiej abstrakcyjnej logice... czy te ludziom. Opuci nieco blaster i delikatnie przyoy luf do karku Avesa. - Zaczekamy - powiedzia cicho. Aves nawet nie drgn; pozycja, w jakiej klcza przy oknie, nasuna Landowi skojarzenie z polujcym drapienikiem. - Zapamitam to sobie, Calrissian - rzuci lodowatym tonem Aves. - Wcale bym nie chcia, aby byo inaczej - odpar Lando, obserwujc szturmowcw. Mia nadziej, e Luke rzeczywicie wie, co robi... Czoo grupy ju mino uk, a major znajdowa si zaledwie par krokw od budowli, gdy nagle czterech szturmowcw wyleciao w powietrze. Wygldao to dosy efektownie. Byski tobiaego ognia rozwietliy krajobraz z olepiajc intensywnoci, a sia wybuchu omal nie zwalia Luke'a z ng. Jeszcze nie przebrzmia huk detonacji, gdy z tyu otworzono ogie z blasterw. Szturmowcy naprawd byli doskonaymi onierzami. Skywalker nie dostrzeg najmniejszych oznak paniki; adnych przejaww zaskoczenia czy niezdecydowania. Natychmiast zajli pozycje bojowe. Ci znajdujcy si najbliej uku przycisnli si do jego kamiennych filarw i osaniali ogniem pozostaych, ktrzy biegli w ich kierunku. Oprcz strzaw z blasterw Luke sysza take narastajcy warkot zbliajcych si skuterw powietrznych. Wiszcy nad ich gowami rydwan bojowy obrci si, by stawi czoo niewidocznym napastnikom. Jaka zakuta w zbroj rka chwycia Skywalkera pod rami i wcigna go pod uk. Kto bezceremonialnie wepchn go w wsk wnk pomidzy dwoma filarami podtrzymujcymi pnocne rami budowli. Mara ju tam tkwia, skulona, a par sekund pniej dwaj szturmowcy przywlekli take Hana. Otoczyo ich czterech onierzy, ktrzy, korzystajc z osony filarw, zaczli si ostrzeliwa. Luke podnis si z trudem i wyjrza ostronie zza krawdzi muru. Po otwartej przestrzeni, may i bezbronny w krzyowym ogniu blasterw, toczy si ku nim Artoo - tak szybko, jak tylko pozwalay mu na to niewielkie kka. - Chyba mamy kopoty - mrukn Han prosto w ucho Skywalkera. - A co dopiero

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Lando i caa reszta. - To jeszcze nie koniec - rzuci Jedi przez zacinite zby. - Tylko trzymaj si blisko mnie. Umiaby jako odwrci ich uwag? - Jasne! - przytakn skwapliwie Solo. Ku zdumieniu Luke'a wyj rce zza plecw; z jego lewego nadgarstka zwisay otwarte kajdanki. - Oszukane kajdanki oznajmi, po czym odszuka ukryty w nich kawaek metalu i zacz co majstrowa przy obrczach na rkach Skywalkera. Mam nadziej, e to... Gotowe! - Ucisk na nadgarstkach Luke'a nagle zela i otwarte kajdanki spady na ziemi. - Czy mam ju zaczyna swoje przedstawienie? - spyta Han, chwytajc drug rk wolny koniec acucha, czcego obejmy kajdan. - Poczekaj jeszcze chwil - odpar Skywalker, spogldajc w gr. Wikszo skuterw powietrznych zdya ju skry si pod ukiem. Wyglday jak jakie dziwaczne, ogromne ptaki szukajce schronienia przed burz. Stoczyy si tu obok kamiennych cian, a dziaka laserowe skieroway na okoliczne domy. Przed nimi, nieco poniej linii ognia dziaek, ustawiwszy si rwnolegle do uku, przymierza si wanie do ldowania rydwan bojowy. A kiedy bdzie ju na ziemi... - pomyla Luke. Kto chwyci go mocno za rami i Skywalker poczu wbijajce mu si w skr paznokcie. - Cokolwiek masz zamiar zrobi, lepiej si pospiesz! - sykna Mara ze zoci. Kiedy rydwan wylduje, ju nie zdoasz ich wycign spod osony uku! - Wiem - skin gow Jedi. - I wanie na to licz. Rydwan bojowy wyldowa zgrabnie tu przed ukiem, blokujc tym samym jakikolwiek ogie ze strony przeciwnikw. Skulony przy oknie Aves zakl siarczycie. - No i masz swojego Jedi - rzuci zgryliwie. - Co teraz proponujesz, Calrissian? Lando nerwowo przekn lin. - Musimy da mu po prostu... Nie zdoa jednak dokoczy zdania. Od strony uku pad strza i nagle Lando poczu przeszywajcy bl w ramieniu. Zatoczy si do tyu dokadnie w chwili, gdy kolejny strza rozwali wiksz cz framugi; kawaki drewna i tynku obsypay mu pier i rk niczym szrapnele. Zwali si na podog z takim impetem, e zobaczy wszystkie gwiazdy. Zaciskajc z blu zby, zamruga oczami i spojrza w gr... Zobaczy pochylajcego si nad nim Avesa. Lando popatrzy mu prosto w oczy. Zapamitam ci to - powiedzia Aves nie dalej ni trzy minuty temu. Wnoszc z wyrazu jego twarzy, Calrissian nie spodziewa si, by Aves musia to wspomnienie zachowywa zbyt dugo. - Poradzi sobie z tym - szepn Lando, przezwyciajc bl. - Na pewno. Ale widzia, e Aves go nie sucha... I gdzie w gbi serca wiedzia, e nawet nie moe go za to wini. Lando Calrissian, zawodowy hazardzista, zaryzykowa po raz ostatni. I przegra. Teraz wanie przyszo mu spaci zacignity w tej grze dug - tak jak wczeniej musia spaca wiele innych. Kiedy rydwan bojowy wyldowa tu przed ukiem, Luke przykucn wygodniej. O to mu wanie chodzio. - Dobra, Han - mrukn. - Moesz zaczyna. Solo skin gow i zerwa si na rwne nogi dokadnie porodku czteroosobowej grupy pilnujcych ich szturmowcw. Z przeszywajcym wrzaskiem zdzieli w twarz

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

najbliej stojcego stranika swoimi kajdankami; nastpnemu zarzuci na szyje zrobion z acucha ptl i odcign go spod filarw. Pozostali dwaj onierze natychmiast rzucili si za nimi i wszyscy razem zwalili si na ziemi. Przez kilka sekund Luke by wolny. Wsta i wychyli si zza filaru. Artoo wci jeszcze znajdowa si porodku ziemi niczyjej, pospiesznie szukajc schronienia przed strzaami. Na widok Skywalkera jkn paczliwie... - Artoo! Teraz! - krzykn Luke. Wycign rk i obrzuci szybkim spojrzeniem przeciwlegy kraniec uku. Kamienne filary i stojcy na ziemi rydwan bojowy istotnie daway szturmowcom doskona oson. Jeli jego plan si nie powiedzie, stanie si tak, jak przewidywa Han: Lando i wszyscy pozostali zgin. Zacisn zby i udzc si w duchu, e jeszcze nie jest za pno na kontratak, odwrci si do Artoo... W tej samej chwili, poyskujc metalicznie, wyldowa w jego wycignitej rce miecz wietlny. Stranicy zdoali ju zdusi szalony atak Hana i wanie podnosili si z ziemi. Solo klcza midzy nimi. Luke powali szturmowcw jednym pocigniciem miecza; byszczce, zielone ostrze bez najmniejszego trudu przecio wiecce pancerze szturmowcw. - Stacie za mn! - rzuci Skywalker do Mary i Hana. Wycofa si z powrotem ku wnce pomidzy dwoma pnocnymi filarami i skupi ca uwag na grupie onierzy, skulonych pomidzy nim a przeciwlegym kracem uku. Nagle szturmowcy zdali sobie spraw z niespodziewanego niebezpieczestwa na skrzydle i kilku z nich ju wycelowao w niego blastery. Gdyby Moc prowadzia jego rk, mgby ich powstrzymywa bez koca, odparowujc mieczem strzay z blasterw. Ale Mara miaa racj: wpyw isalamirw rzeczywicie rozciga si daleko poza granice lasu i Moc wci drzemaa bezsilnie. Ale w zasadzie i tak nie mia zamiaru walczy ze szturmowcami. Odwrciwszy si plecami do skierowanych w niego blasterw, ci mieczem w poprzek i do gry... zgrabnie przepoawiajc jeden z kamiennych filarw. Da si sysze potny trzask i nagle caa budowla zadraa. Jeszcze jedno cicie przez drugi filar... i odgosy walki utony nagle w przeraliwym zgrzytaniu kamieni o kamienie, gdy dwa pknite filary zaczy si wali. Jedi odskoczy do tyu, niejasno zdajc sobie spraw z tego, e Han i Mara take umknli spod uku i przycupnli za jego plecami. Twarze szturmowcw byy ukryte pod maskami, ale nage przeraenie na twarzy majora mwio samo za siebie. Nad ich gowami zwieczenie uku zatrzeszczao niepokojco. Luke zacisn zby i rzuci zapalony miecz wietlny w kierunku przeciwlegych filarw. Ostrze przecio jeden z nich i wyszczerbio nastpny... Caa budowla z potnym oskotem zwalia si na ziemi. Stojcy tu przy niej Skywalker w ostatniej chwili zdoa si odsun. Ale stoczeni w jej rodku szturmowcy - nie. ROZDZIA 30 Karrde obszed dokoa kamienne rumowisko i zatrzyma si w miejscu, gdzie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

spod sterty gazw wystawa fragment pogitego kaduba rydwanu bojowego. Na twarzy przemytnika malowao si zdumienie pomieszane z niedowierzaniem. - Jeden czowiek - mrukn pod nosem. - No, my te troch si do tego przyczynilimy - przypomnia mu Aves. Ale spod zamierzonej ironii z jego sw wyranie przebija szacunek. - I to nie majc Mocy - cign swoj myl Karrde. - Tak twierdzi Mara - rzuci Aves, wzruszajc ramionami. - Ale Skywalker mg j oczywicie okama w tej kwestii. - To mao prawdopodobne. - Szef przemytnikw ktem oka dostrzeg jakie poruszenie na skraju placu. Odwrciwszy si zobaczy, e Solo i Skywalker prowadz mocno poturbowanego Calrissiana do jednego ze migaczy zaparkowanych na obrzeach miasta. - Niele oberwa, co? - Sam mu o mao co nie przysoliem - mrukn Aves. - Mylaem, e nas zdradzi i postanowiem dopilnowa, by mu to nie uszo bezkarnie. - No c, chyba jednak dobrze si stao, e tego nie zrobie. - Spogldajc w niebo, Karrde zastanawia si, jak szybko Imperium zareaguje na to, co si tu dzisiaj zdarzyo. Aves take spojrza w gr. - By moe uda nam si jeszcze zestrzeli pozostae dwa rydwany, nim zdoaj zoy raport - zasugerowa. - Nie sdz, eby ludzie z bazy zdyli przesa wiadomoci, zanim si nimi zajlimy. Karrde potrzsn gow. Poczu ogarniajcy go gboki smutek. A do tej pory nie uwiadamia sobie, jak bardzo kocha to miejsce - swoj baz, las, w ogle ca planet Myrkr. A teraz bdzie zmuszony to wszystko zostawi. - Nie ma si co udzi - zwrci si do Avesa. - Nie uda si ukry naszego udziau w tej historii. Na pewno nie przed kim takim jak Thrawn. - Pewnie masz racj. - Aves take wiedzia, jakie bd konsekwencje tego wydarzenia. - Czy mam wrci i rozpocz ewakuacj? - Tak. I we ze sob Mar. Dopilnuj, eby miaa jakie zajcie - i to z dala od Tysicletniego Sokoa i myliwca Skywalkera. Karrde poczu na sobie badawczy wzrok towarzysza. Ale jeli nawet Aves by zaskoczony, to nie okaza tego. - Dobrze. Zobaczymy si pniej - rzuci odchodzc. Pojazd z Calrissianem na pokadzie wanie startowa, zmierzajc w kierunku Sokoa, ktry ju szykowano do lotu. Solo i Skywalker zbliali si do drugiego migacza. Po chwili wahania szef przemytnikw skierowa si w ich stron. Dotarli do pojazdu jednoczenie i przez moment przygldali si sobie w milczeniu. - Chyba jestem ci co winien, Karrde - odezwa si w kocu Han. Przemytnik skin gow. - Czy wci zamierzasz wydosta mj zarekwirowany statek? - Tak jak powiedziaem. Dokd mam ci go dostarczy? - zapyta Solo. - Zostaw go po prostu na Abregado. Kto go stamtd odbierze. - Odwrci si do Skywalkera. - Ciekawa sztuczka - stwierdzi, wskazujc gow rumowisko. - I musz przyzna, e dosy nieszablonowa. - Najwaniejsze, e skuteczna - odpar Luke, wzruszajc ramionami. - To prawda - przytakn Karrde. - I przy okazji oszczdzia ycie kilku moich

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ludzi. Jedi spojrza mu prosto w oczy. - Czy to znaczy, e podje wreszcie decyzje? - Nie sdz, bym jeszcze mia w tym wzgldzie jaki wybr - odrzek Karrde z lekkim umiechem. A zwracajc si ponownie do Hana, doda: - Zapewne chcecie jak najszybciej std wyjecha? - Gdy tylko przygotujemy myliwiec Luke'a do holowania - skin gow Solo. Lando czuje si niele, ale potrzebuje fachowej opieki medycznej, jakiej nie jestemy mu w stanie zapewni na Sokole. - Mogo by gorzej - zauway Karrde. - Duo gorzej!- przyzna Han ostro. Rzuci mczynie wymowne spojrzenie. - Tak, wszystko mogo si potoczy inaczej - przypomnia mu szef przemytnikw znaczco. Przecie tak naprawd od razu mg ich wyda w rce Imperium. I Solo doskonale zdawa sobie z tego spraw. - W zasadzie tak... No, do zobaczenia. Karrde patrzy, jak wsiadaj do migacza. - Jeszcze jedno - powiedzia, gdy zapinali pasy. - Naturalnie bdziemy si musieli std wynie, nim Imperium si zorientuje, co zaszo. A jeli chcemy to zrobi szybko, to oczywicie przydaby nam si odpowiedni transport. Czy nie macie przypadkiem jakich zbdnych transportowcw czy wysuonych statkw wojennych? - Brakuje nam transportowcw nawet na potrzeby Nowej Republiki. - Solo obrzuci go zdziwionym spojrzeniem. - Chyba ci o tym wspominaem? - No tak, ale moe w ramach poyczki... - nalega szef przemytnikw. - Jaki wysuony kalamariaski krownik gwiezdny doskonale by si do tego nadawa. - Z pewnoci - stwierdzi Han z nutk ironii w gosie. - Zobacz, co si da zrobi. Drzwiczki si zamkny i Karrde si odsun. migacz z jkiem silnikw unis si w gr, a po chwili pomkn w stron lasu. Przemytnik patrzy za nim przez kilka sekund zastanawiajc si, czy przypadkiem nie wyuszczy swej proby zbyt pno. Ale moe nie. Solo by czowiekiem, dla ktrego honorowy dug stanowi prawdziw wito - zapewne nauczy si tego od swego przyjaciela Wookiego. Jeli uda mu si znale wolny krownik gwiezdny, to zapewne go przyle. A kiedy statek ju tu bdzie, Karrde bez trudu zdoa go wykra z rk ludzi, ktrzy go przyprowadz. I moe taki prezent udobrucha nieco wielkiego admiraa Thrawna, niechybnie rozgniewanego tym, co dzisiaj zaszo. Chocia moe na nic si to nie zda? Mczyzna spojrza na ruiny zburzonego uku i przeszed go dreszcz. Nie, statek wojenny nic tu nie pomoe. Nie w takiej sprawie. Thrawn straci tu zbyt wiele, by przej nad tym do porzdku. On tu wrci... i to dny krwi. I chyba po raz pierwszy w yciu Karrde naprawd poczu strach. migacz znikn ju za drzewami. Przemytnik odwrci si i rzuci na Hyllyard ostatnie, tskne spojrzenie. Wiedzia, e nigdy wicej nie zobaczy ju tego miasta. Luke i Lando usadowili si na jednej z koi Sokoa, a Han wraz z kilkoma ludmi Karrde'a zaj si przymocowaniem do myliwca liny holowniczej. Apteczka na statku nie bya zbyt dobrze wyposaona, ale zawieraa wszystko co potrzebne, by przemy i zabandaowa ran zadan blasterem. Bardziej specjalistyczne leczenie byo moliwe

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

dopiero w szpitalu, ale Calrissian ju teraz czu si nadspodziewanie dobrze. Pomimo solennych zapewnie rannego, e nic mu nie jest i e ma ju dosy towarzystwa Threepia, Skywalker zostawi przy nim obydwa roboty i uda si do kabiny pilotw. Statek wanie startowa. - Czy s jakie kopoty z lin? - spyta, siadajc w fotelu drugiego pilota. - Jak na razie nie - odpar Han. Gdy Sok wzbi si ponad drzewa, Solo pochyli si i uwanie rozejrza dookoa. - W kadym razie dodatkowy ciar nie stanowi adnego problemu. Wszystko powinno pj gadko. - To wietnie. Spodziewasz si towarzystwa? - Kto wie - stwierdzi Han, jeszcze raz spogldajc w niebo. Nastpnie opad na fotel i zwikszy moc silnikw. - Karrde wspomina, e nie wiadomo dokadnie, co si stao z dwoma rydwanami bojowymi i kilkoma skuterami powietrznymi. Moe ktry z onierzy doszed do wniosku, e lepiej przypuci ostatni, samobjczy atak, ni wrci i skada raport wielkiemu admiraowi. Jedi popatrzy na niego ze zdumieniem. - Wielkiemu admiraowi? - spyta ostronie. - Tak - odpar Solo, zaciskajc usta. - Zdaje si, e on teraz kieruje tym imperialnym cyrkiem. Luke poczu zimny dreszcz. - Sdziem, e zlokalizowalimy ju wszystkich wielkich admiraw. - Ja te tak mylaem. Ale widocznie jednego przegapilimy. Zupenie nagle Skywalker poczu dziwny przypyw wiadomoci i siy. Tak jakby si budzi z gbokiego snu, albo wyszed z ciemnego pokoju, czy te na nowo zaczyna rozumie wiat. Wrcia do niego Moc. Wzi gboki oddech i na tablicy przyrzdw odszuka wzrokiem Wysokociomierz. Wskazywa on nieco powyej dwunastu kilometrw. Karrde mia racj - dziaanie isalamirw istotnie si wzmagao, gdy byo ich wicej. - Pewnie nie wiesz, jak si nazywa? - szepn. - Karrde nie chcia mi powiedzie - odpar Solo, posyajc Luke'owi zaciekawione spojrzenie. - Moe wyjawi je w zamian za ten krownik gwiezdny. Dobrze si czujesz? - Tak - zapewni go Jedi. - Tylko... Czuj si jak lepiec, ktry znowu odzyska wzrok. Han zamia si pod nosem. - Znam to uczucie - stwierdzi cierpko. - Tak wanie mylaem. - Luke popatrzy na przyjaciela. - Nie miaem jeszcze okazji ci tego powiedzie... Ale dzikuj, e po mnie przyjechae. - Nie ma sprawy. - Solo machn niedbale rk. - A ja nie miaem jeszcze okazji ci powiedzie... - Zerkn na Skywalkera. - Wygldasz, jakby zbyt dugo przebywa we wntrznociach gruna. - To moja cudowna maska - wyjani Jedi, dotykajc ostronie twarzy. - Mara zapewniaa mnie, e to zejdzie po kilku godzinach. - Tak... Mara - zamyli si Han. - Zdaje si, e cakiem niele zgadzalicie si w tym lesie. - Pozory - skrzywi si Luke. - Po prostu mielimy wsplnego wroga: najpierw las, a potem Imperium. Wyczu, e Solo si zastanawia, jak by tu zgrabnie zada mu nastpne pytanie i

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

postanowi wybawi go z kopotu. - Ona chce mnie zabi - oznajmi. - A czy wiesz chocia, dlaczego? Skywalker ju otworzy usta... lecz ku swojemu zdumieniu zamkn je z powrotem. W zasadzie nie mia adnego powodu, by nie powiedzie Hanowi o przeszoci Mary, a przynajmniej aden konkretny powd nie przychodzi mu do gowy, ale czu dziwn niech do mwienia o tym. - To sprawa osobista - wydusi w kocu. - Sprawa osobista?! - Solo posa mu zdumione spojrzenie. - Czy widmo mierci moe by czym osobistym? - To nie jest widmo mierci - upiera si Skywalker. - To... no, to jest sprawa osobista. Han wpatrywa si w niego jeszcze przez chwil, po czym odwrci si z powrotem do przyrzdw. - Aha - mrukn. Sok wyszed ju z atmosfery i zmierza teraz ku obrzeom ukadu. Skywalker doszed do wniosku, e z tej wysokoci las wyglda nawet przyjemnie. - Nie zdyem si nawet dowiedzie, jak si nazywa ta planeta - zauway. - To Myrkr - odpar Han. - Ja te dowiedziaem si tego dopiero dzi rano. Myl, e Karrde jeszcze przed bitw zdecydowa si opuci to miejsce. Kiedy przylecielimy tu z Calrissianem, tajemnica pooenia planety bya bardzo pilnie strzeona. Po kilku minutach na tablicy kontrolnej zapalio si wiateko: sia przycigania Myrkr bya ju tak saba, e Sok mg wykona skok w nadprzestrze. - Doskonale - ucieszy si Solo. - Kurs jest ju zaprogramowany; zabierajmy si std. Pooy rce na sterach i mocno je pocign; gwiazdy rozpyny si w smugi i po chwili byli ju w nadprzestrzeni. - Dokd lecimy? - spyta Skywalker, gdy gwiezdne smugi za szyb ustpiy miejsca kosmicznej mozaice. - Na Coruscant? - Najpierw zahaczymy o jeszcze jedno miejsce - odrzek Solo. - Wstpimy do stoczni na Sluis Van. Moe znajdziemy tam lekarza dla Landa i naprawimy twj myliwiec. - I moe uda nam si znale krownik gwiezdny dla Karrde'a, co? - doda Luke, spogldajc na Hana spod oka. - Niewykluczone. Ackbar ju i tak uywa caej rzeszy wysuonych statkw wojennych do transportu towarw w rejonie Sluis. Dlaczego nie mielibymy poyczy jednego na kilka dni? - Dlaczego nie? - Powtrzy za nim Jedi z westchnieniem. Nagle poczu, jak przyjemnie jest spokojnie sobie siedzie i nic nie robi. - Myl, e na Coruscant jeszcze sobie bez nas poradz przez te kilka dni. - Mam nadziej - powiedzia Solo ponuro. - Ale tam si na co zanosi. O ile ju si to nie stao - doda z grobow min. - W takim razie moe nie powinnimy lecie na Sluis Van? - zauway Skywalker, czujc nagy dreszcz. - Lando jest co prawda ranny, ale nie grozi mu adne niebezpieczestwo. - Nie. - Han potrzsn gow. - Chc, eby mia naleyt opiek. A i ty potrzebujesz troch spokoju - stwierdzi, spogldajc na niego. - Chciaem ci tylko zasygnalizowa, e naprawd bdziemy si musieli spieszy na Coruscant. Ale na razie

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ciesz si wizyt na Sluis Van, bo to ostatnie miejsce, gdzie mona jeszcze zazna ciszy i spokoju. *** W kompletnych ciemnociach przestrzeni kosmicznej, na obrzeach ukadu, w odlegoci trzech tysicznych roku wietlnego od stoczni na Sluis Van, Flota Imperialna gotowaa si do bitwy. - Wanie zameldowa si Mciciel, kapitanie - poinformowa Pellaeona oficer odpowiedzialny za czno. - Zgosi gotowo bojow i czeka na potwierdzenie rozkazw. - Zawiadom kapitana Brandei, e nie nastpiy adne zmiany - poleci mu Pellaeon. Przez prawy iluminator oglda niewyrane cienie, ktre zgromadziy si wok Chimery. Mona byo rozrni tylko najblisze z nich i to tylko z powodu ich charakterystycznych reflektorw. Bya to naprawd imponujca flota, jakiej nie powstydzioby si nawet dawne Imperium: pi niszczycieli gwiezdnych, dwanacie krownikw uderzeniowych i trzydzieci kompletnych dywizjonw myliwcw, czekajcych w pogotowiu w hangarach. W samym rodku tej potnej floty, niczym jaki kiepski art, tkwi stary, zniszczony transportowiec. Sedno caej operacji. - Jak si przedstawia sytuacja, kapitanie? - zapyta cicho Thrawn, stajc za plecami Pellaeona. - Wszystkie statki s ju na miejscu, panie admirale - zakomunikowa kapitan, odwracajc si w jego stron. - Jeszcze raz sprawdzono generator pola maskujcego na transportowcu. Wszystkie myliwce i ich zaogi czekaj w pogotowiu. Myl, e jestemy gotowi. Thrawn skin gow i omit spojrzeniem otaczajce ich morze reflektorw. - Doskonale - szepn. - A jakie mamy wieci z Myrkr? To pytanie zupenie zaskoczyo Pellaeona - kompletnie zapomnia o Myrkr. - Niestety nie wiem, panie admirale - wyzna, spogldajc na stojcego za plecami Thrawna oficera cznoci. - Poruczniku, jak brzmia ostatni raport z Myrkr? Mczyzna ju wyszukiwa odpowiednie dane. - To by rutynowy raport, panie admirale - powiedzia. - Zoony... czternacie godzin i dziesi minut temu. - Czternacie godzin? - powtrzy Thrawn, zwracajc ku niemu gow. Jego gos zabrzmia dziwnie cicho i gucho. - Kazaem im si meldowa co dwanacie godzin. - Tak jest, panie admirale - rzuci nerwowo oficer. - Mam tu nawet zapisany paski rozkaz. Widocznie musieli... - urwa, spogldajc bezradnie na Pellaeona. Widocznie musieli zapomnie o przesaniu meldunku - pomyla w pierwszej chwili kapitan. Ale przecie szturmowcy nie zapominali o takich rzeczach. Nigdy. - Moe maj jakie problemy z nadajnikiem - podsun bez przekonania. Przez par sekund Thrawn sta w milczeniu. - Nie - odezwa si w kocu. - Pokonano ich. Skywalker rzeczywicie tam by. Pellaeon zawaha si, po czym potrzsn gow. - Trudno mi w to uwierzy, panie admirale - powiedzia. - Przecie Skywalker nie mg pokona ich wszystkich. Isalamiry ograniczay jego zdolnoci rycerza Jedi. Thrawn popatrzy na niego przenikliwie.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Zgadzam si z panem, kapitanie - rzek chodno. - Naturalnie kto musia mu w tym pomc. - Karrde? - wydusi Pellaeon, z trudem wytrzymujc spojrzenie admiraa. - A by tam kto jeszcze? - zapyta Thrawn z sarkazmem. - I te jego deklaracje neutralnoci... Pellaeon rzuci okiem na tablic przyrzdw. - Moe powinnimy tam kogo posa? Chyba moglibymy powici w tym celu jaki krownik uderzeniowy albo nawet Jastrzbia. Thrawn nabra w puca powietrza, a potem powoli je wypuci. - Nie - oznajmi ju zupenie spokojnie. - W tej chwili operacja na Sluis Van jest dla nas najwaniejsza - a ju nieraz bywao tak, e z powodu braku jednego statku przegrywano cae bitwy. Z Karrde'em rozprawimy si pniej. Odwrci si do oficera cznoci. - Zawiadomi transportowiec - rozkaza. - Niech wcz generator pola maskujcego. - Tak jest, panie admirale. Pellaeon ponownie wyjrza przez iluminator. Skpany w wiatach Chimery transportowiec wyglda zupenie niewinnie. - Generator wczony, panie admirale - poinformowa oficer. - Ka im rusza - poleci Thrawn, kiwajc gow. - Tak jest, panie admirale. Manewrujc niezgrabnie, transportowiec min Chimer i ustawi si przodem do soca odlegego ukadu Sluis Van. Szybko nabra prdkoci i skoczy w nadprzestrze. - Sprawdzi czas - rzuci Thrawn. - Czas sprawdzony - potwierdzi jeden z oficerw. - Czy mj statek admiralski jest gotowy, kapitanie? - spyta Thrawn oficjalnie. - Chimera czeka na paskie rozkazy, panie admirale - odpar rwnie oficjalnie Pellaeon. - Doskonale. Wyruszamy w lad za transportowcem dokadnie za sze godzin i dwadziecia minut. Chc otrzyma ostatnie meldunki ze wszystkich statkw... I niech pan im jeszcze raz przypomni, e naszym jedynym zadaniem jest zwizanie ogniem obrony planety. adnego zbdnego ryzyka ani szarowania. Prosz to wyranie zaznaczy, kapitanie. Jestemy tu po to, by pozyska statki, a nie po to, by je traci. - Tak jest, panie admirale. - Pellaeon ruszy w stron swojego stanowiska dowodzenia. - I jeszcze jedno, kapitanie... - Tak, panie admirale? Na twarzy Thrawna pojawi si niky umiech. - Prosz im te przypomnie - doda cicho - e nasze ostateczne zwycistwo nad Rebeliantami zaczyna si wanie tutaj. ROZDZIA 31 Afyon, kapitan fregaty eskortowej Skowronek, posa Wedge'owi niemal

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

pogardliwe spojrzenie. - Wy, cwaniaczki z myliwcw, to naprawd macie dobrze - mrukn. Antilles wzruszy ramionami. Puci te uwag mimo uszu. Nie byo to proste, ale w cigu ostatnich dni zdy w tym nabra praktyki. Ju kiedy wyruszali z Coruscant, Afyon mia pretensj do caego wiata, a przez ca drog wcieko jeszcze w nim narastaa. I jeli si spojrzao przez iluminator na toczce si na orbicie Sluis Van statki, nietrudno byo zgadn, dlaczego. - No, ale przecie mymy te tu utknli - przypomnia mu Wedge. - Wielkie mi powicenie - prychn kapitan. - Przez kilka dni wasacie si bezczynnie po moim statku, potem latacie sobie dookoa przez dwie godzinki, podczas gdy ja staram si jako wykiwa inne transportowce i wpakowa to pudo do doku, ktry zaprojektowano chyba dla mieciarek. W kocu wracacie i obijacie si dalej. Moim skromnym zdaniem, dostajecie pienidze za nic. Wedge zacisn zby i energicznie zamiesza herbat. W kocu nie wypadao si kci ze starszymi rang oficerami - nawet tymi, ktrzy najlepsze dni maj ju za sob. Chyba po raz pierwszy od czasu, gdy obj dowdztwo elaznego Dywizjonu, poaowa, e odrzuci wszystkie inne propozycje awansu. Wyszy stopie pozwalaby mu przynajmniej si odgry. Wypi yk herbaty i wyjrza przez iluminator. Nie - poprawi si w duchu - wcale nie auj, e wci latam na myliwcu. Gdyby kiedy zdecydowa inaczej, teraz byby zapewne w identycznej sytuacji jak Afyon, ktry z pitnastoma ludmi musia pilotowa statek obliczony na dziewiset dwadziecia osb zaogi, a co wicej, wykorzystywa nowoczesn fregat jako zwyky transportowiec. W dodatku musiaby si jeszcze uera z cwaniaczkami z myliwcw, ktrzy rozsiadaj si wygodnie na mostku i popijaj herbat, twierdzc przy tym, e robi dokadnie to, co im kazano. Przytkn kubek do ust, aby ukry umiech. Tak, bdc na miejscu Afyona, te miaby ochot rozwali wszystko dookoa. Moe powinien wda si w dyskusj z kapitanem, by pozwoli mu rozadowa napicie. W kocu - moe ju za godzin, jeli ostatni komunikat sluisjaskiej kontroli lotw by wiarygodny - przyjdzie kolej i na Skowronka, aby wreszcie si std wydosta i ruszy na Bpfassh. Byoby dobrze, gdyby do tego czasu Afyon opanowa si na tyle, by pewnie kierowa statkiem. Antilles pocign jeszcze jeden yk herbaty i ponownie wyjrza przez iluminator. Stoczni opuszczay teraz dwa wyremontowane statki pasaerskie w towarzystwie czterech koreliaskich korwet. Za nimi, ledwie widoczny w sabym wietle wyznaczajcych kierunek kolejki boi kosmicznych, majaczy jajowaty transportowiec. Wedge czsto eskortowa podobne statki w szczytowym okresie wojny. Statek osaniay dwa myliwce klasy B. Nieco z boku, rwnolegle do kierunku ich lotu, posuwa si w stron dokw jaki inny transportowiec. Bez adnej eskorty. Wedge obserwowa, jak statek zblia si w ich stron, i nagle umiech znikn z jego twarzy. Wieloletnie dowiadczenie bojowe podpowiadao mu, e co jest nie w porzdku. Obrci si do komputera i wczy skanery. Pojazd wyglda cakiem niewinnie. By to stary, jakby troch przebudowany koreliaski transportowiec klasy A. Stan kaduba wiadczy o tym, e statek albo zdy si ju dobrze wysuy, albo te mia za sob wyjtkowo niefortunne spotkanie z

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

piratami. Wskazania przyrzdw wiadczyy o tym, e jego adownia jest zupenie pusta. Czujniki Skowronka nie wykryy rwnie adnego uzbrojenia. Kompletnie pusty transportowiec. Wedge zastanawia si niespokojnie, kiedy to po raz ostatni natkn si na pusty transportowiec. - Jakie kopoty? Antilles si obejrza, mile zdziwiony. Niedawna zo kapitana cakowicie mina. Afyon by teraz nad wyraz spokojny i skoncentrowany. Wedge'owi przemkno przez gow, e by moe kapitan najlepsze dni ma jednak wci przed sob. - Chodzi o ten zbliajcy si transportowiec - wyjani. Postawi kubek na krawdzi pulpitu i wywoa kana cznoci. - Co mi si w nim nie podoba. Kapitan wyjrza przez iluminator, a potem zerkn na wyniki uzyskane przy pomocy skanerw. - Nic tu nie widz - stwierdzi. - Ja te nie - przyzna Wedge niechtnie. - Ale co tu jest nie... Psiakrew! - Co si stao? - Nie chc mnie poczy z centralnym komputerem. Twierdz, e linie i tak s ju przecione. - Moe ja sprbuj - rzek Afyon, odwracajc si do swojej tablicy przyrzdw. Transportowiec zmieni nieco kurs, manewrujc przy tym bardzo powoli i ostronie, tak jakby wiz ciki adunek. Ale czujniki w dalszym cigu informoway, e adownia jest pusta... - No i prosz - rzuci kapitan, spogldajc na Wedge'a z ponur satysfakcj. Udao mi si podczy do sluisjaskiej bazy danych. Maa sztuczka, ktrej nie mona si nauczy, latajc na myliwcu. Zobaczmy, co tu mamy... Transportowiec Nartissto z Nellac Kram. Zosta napadnity przez piratw, w czasie walki uleg uszkodzeniu gwny silnik i czonkowie zaogi musieli porzuci towar, by ratowa ycie. Przylecieli tu w nadziei, e uda im si nareperowa statek. Pocztkowo sluisjaska kontrola lotw kazaa im si ustawi w kolejce, ale potem zezwolia na ldowanie. - Sdziem, e teraz zajmuj si tu jedynie przeadunkiem statkw wiozcych pomoc dla Bpfassh - powiedzia Wedge, marszczc brwi. - Teoretycznie tak - odpar Afyon, wzruszajc ramionami. - Ale w praktyce... Sluisjaczykw do atwo przekona, aby zrobili wyjtek. Trzeba tylko umiejtnie ich poprosi. Antilles niechtnie przyzna mu racj. Ta historia wygldaa dosy prawdopodobnie. Uszkodzony pusty statek istotnie mg si porusza tak, jak w peni sprawna, ale obciona adunkiem jednostka. A transportowiec by pusty - tak przynajmniej wynikao ze wskaza czujnikw Skowronka. Ale w gbi ducha Wedge wci czu, e co jest nie w porzdku. Gwatownym ruchem wycign zza pasa komunikator. - Halo, elazny Dywizjon, mwi dowdca - zawoa. - Wszyscy do maszyn. Zaczeka, a piloci potwierdz przyjcie rozkazu, po czym wyczy komunikator. Podnis gow i napotka wzrok Afyona. - Cigle uwaasz, e mog by z tego kopoty? - spyta cicho kapitan. Antilles skrzywi si i jeszcze raz rzuci okiem na transportowiec. - Nie wiem. Ale nie zawadzi by w pogotowiu. Poza tym moi piloci i tak nie mog cay dzie siedzie bezczynnie i popija herbaty. - Odwrci si i pospiesznie wybieg z kabiny.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Kiedy dotar do hangarw startowych fregaty, pozostaych jedenastu czonkw elaznego Dywizjonu ju siedziao w swoich myliwcach. W trzy minuty pniej byli w powietrzu, formujc luny szyk patrolowy. Gdy wyonili si zza kaduba Skowronka, Wedge zauway, e transportowiec wcale nie zmierza do dokw, lecz kieruje si w stron dwch kalamariaskich krownikw gwiezdnych, ktre pozostaway na orbicie kilka kilometrw dalej. - Rozcign szyk - rozkaza Wedge, obierajc kurs na transportowiec. Przelecimy obok i spokojnie go sobie obejrzymy. Dywizjon skierowa si we wskazanym kierunku. Antilles zerkn na tablice przyrzdw. Zmieni nieznacznie prdko i ponownie unis gow... Nagle, w uamku sekundy, caa otaczajca go przestrze zamienia si w pieko. Transportowiec wylecia w powietrze; zupenie niespodziewanie, bez adnego widocznego powodu, ani jakiejkolwiek zapowiedzi ze strony czujnikw, rozpad si na kawaki. Antilles odruchowo wczy nadajnik. - Ogaszam alarm! - krzykn. - Eksplozja statku na orbicie w pobliu doku V-475. Przylijcie ekip ratownicz. Przez uamek sekundy, kiedy zewntrzne ciany adowni rozprysny si na wszystkie strony, Wedge spoglda w pustk... Ale jego umys zarejestrowa zdumiewajcy fakt, e widzi co prawda wntrze statku, ale nie moe dojrze nic poza nim... W chwil pniej adownia nagle si wypenia. Jeden z pilotw krzykn ze zdumienia. Przed nimi, w miejscu gdzie czujniki Skowronka nic wczeniej nie wykryy, ukaza si jaki ciasno upakowany adunek, od ktrego natychmiast zaczy si odrywa pojedyncze, ciemne punkty. Wygldao to jak wysypujcy si rj owadw. W cigu paru sekund przedziwny adunek rozwin si w dugi szereg myliwcw Imperium. - Zawracamy! - rozkaza Wedge. Wykona gwatowny skrt, by umkn z drogi mierciononej fali. - Przeformowa szyk; przygotowa si do ataku. Gdy jego piloci wykonywali odpowiedni manewr, przemkno mu przez gow, e kapitan Afyon jednak si myli: elazny Dywizjon mia sobie dzisiaj w peni zasuy na pacony mu od. Bitwa o Sluis Van zacza si na dobre.

Minli ju zewntrzn lini obrony i pokonali wszystkie biurokratyczne przeszkody - tak ostatnio charakterystyczne dla Sluis Van - a Han kierowa si wanie na wyznaczone mu miejsce, gdy usysza informacj o wypadku. - Luke! - zawoa w gb kabiny. - Jaki statek eksplodowa na orbicie. Zamierzam to sprawdzi. - Rzuci okiem na map stoczni, by okreli pooenie doku V-475. Zmieni nieco kurs... Podskoczy gwatownie w fotelu, gdy Sok zadra, trafiony z tyu potn seri z dziaa laserowego. Solo natychmiast wykona unik, rzucajc statek do przodu. Drugi strza przelecia tu obok kabiny pilotw. Poprzez ryk silnikw dolecia go krzyk oszoomionego Luke'a.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Trzeci strza min Sokoa o milimetry. Han znalaz wreszcie woln chwil, by zerkn na wsteczne przyrzdy pomiarowe i sprawdzi, co si waciwie dzieje. To, co zobaczy, przerazio go. Tu za nimi unosi si w przestrzeni imperialny niszczyciel gwiezdny, ktry ju zdy zwiza ogniem jedn z zewntrznych stacji bojowych Sluis Van. Han zakl pod nosem i gwatownie zwikszy cig silnikw. Obok niego Luke trzyma si kurczowo fotela, chwiejc si z powodu przyspieszenia, ktrego nie mogy zrwnoway kompensatory. - Co si dzieje? - spyta, zajmujc w kocu miejsce drugiego pilota. - Wanie wpakowalimy si w sam rodek ataku floty imperialnej - mrukn Solo, przebiegajc wzrokiem przyrzdy. - Jeden niszczyciel gwiezdny siedzi nam na ogonie, a drugiego mamy z prawej burty. S z nimi jeszcze jakie inne statki. - Specjalnie doprowadzili do zatoru w caym ukadzie - stwierdzi Luke chodnym, opanowanym tonem. To ju nie ten sam chopak - pomyla Han. Przypomnia sobie, jak wiele lat temu na Tatooine ratowa spod ognia niszczyciela gwiezdnego wystraszonego dzieciaka. - Zdoaem naliczy pi niszczycieli gwiezdnych i ponad dwadziecia mniejszych statkw - doda Skywalker. - Teraz ju przynajmniej wiemy, dlaczego napadli na Bpfassh i inne miejsca burkn Solo. - Chcieli tu cign jak najwicej statkw. Ledwie zdy skoczy, gdy ponownie wczy si nadajnik. - Ogaszam alarm! Myliwce Imperium przenikny na teren stoczni! Pogotowie dla wszystkich statkw! Skywalker a podskoczy. - To by gos Wedge'a! - zawoa, wciskajc guzik nadajnika. - Wedge? Czy to ty? - Luke? - odezwa si Antilles. - Mamy kopoty... Jest tu co najmniej czterdzieci imperialnych myliwcw i z pidziesit maych stokowatych pojazdw, ktre pierwszy raz widz na oczy... - Urwa, a z gonika dobiego przytumione skrzypienie steru prniowego. - Mam nadziej, e prowadzicie ze sob par dywizjonw myliwcw doda po chwili. - Robi si tu gorco. - Niestety, jestemy tylko my dwaj, ja i Han. Jestemy na pokadzie Sokoaodpar Skywalker, spogldajc na przyjaciela. Ju do was lecimy. - Lepiej si pospieszcie. Luke wyczy nadajnik. - Czy mgbym si jako przesi na mj myliwiec? - spyta. - Na pewno nie teraz - ostudzi go Solo. - Musimy go tu porzuci i dalej lecie sami. - W takim razie pjd sprawdzi, czy Lando i roboty s dobrze przypici oznajmi Jedi, podnoszc si z fotela. - A potem zajm miejsce przy dziale. - Id do tego na grze - zawoa za nim Han. Pomyla, e Luke bdzie tam bezpieczniejszy, bo grne pola ochronne miay w tym momencie wiksz moc. Co prawda trudno byo mwi o jakimkolwiek bezpieczestwie w obecnoci czterdziestu imperialnych myliwcw i pidziesiciu latajcych stokw. Nagle przemkna mu przez gow dziwna myl, ale szybko j odrzuci: to nie mogy by przecie skradzione Calrissianowi wgbiarki. Nawet wielki admira Thrawn nie byby na tyle szalony, by prbowa uy ich w bitwie. Solo zwikszy moc przednich pl ochronnych, wzi gboki oddech i ruszy

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

naprzd.

- Wszystkie statki: pena gotowo bojowa - zawoa Pellaeon. - Przystpi do ataku. Zachowa szyk i pozycje. Zaczeka na potwierdzenie, po czym odwrci si do Thrawna. - Wszystkie statki melduj, e przystpiy do ataku, panie admirale - oznajmi. Ale Thrawn zdawa si go nie sysze. Spltszy rce za plecami, sta w milczeniu przy iluminatorze i obserwowa miotajce si statki Nowej Republiki, ktre rozpaczliwie prboway zorganizowa obron. - Panie admirale? - zacz ostronie Pellaeon. - To byli oni, kapitanie - powiedzia Thrawn z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Ten statek tu przed nami to by Tysicletni Sok. I holowa rebeliancki myliwiec. Pellaeon, zaskoczony, wyjrza na zewntrz sponad ramienia admiraa. Uciekajcy pojazd by ju ledwo widoczny, a obserwacj utrudniay jeszcze krzyujce si serie z dzia laserowych; statek znajdowa si ju jednak poza zasigiem raenia i oddala si coraz bardziej. Trudno byo okreli jego typ, a tym bardziej zidentyfikowa nazw... - Tak jest, panie admirale - rzuci kapitan, starajc si zachowa obojtny ton. Dowdca grupy uderzeniowej melduje o udanej eksplozji transportowca z generatorem pola maskujcego. Po wybuchu sterwka odzielia si od statku i dryfuje na obrzea ukadu. Nasi ludzie napotkali pewien opr ze strony eskorty i dywizjonu rebelianckich myliwcw, ale oglnie obrona jest jak dotd saba i nie skoordynowana. Thrawn westchn gboko i odwrci si od iluminatora. - To si zmieni - oznajmi Pellaeonowi, odzyskujc spokj. - Niech pan przypomni dowdcy grupy, eby nie rozprasza zbytnio sil ani nie traci czasu na precyzyjne namierzanie celw. Niech te wgbiarki, ktre maj na pokadzie astroonierzy, skoncentruj si na kalamariaskich krownikach gwiezdnych, bo to one maj zapewne najliczniejsze zaogi. - W czerwonych oczach admiraa pojawiy si dziwne byski. - I prosz go zawiadomi, e zblia si do nich Tysicletni Sok. - Tak jest, panie admirale. - Pellaeon ponownie spojrza przez iluminator na znikajcy w oddali statek. Jeli istotnie holowa rebeliancki myliwiec, to... - Nie sdzi pan chyba, e to... Skywalker? Twarz admiraa staa. - Wkrtce si tego dowiemy - rzek cicho. - I jeli tak jest, to Talon Karrde drogo mi za to zapaci. Bardzo drogo.

- Uwaaj, Pity - rzuci Wedge, gdy wystrzelona z tyu seria z dziaa laserowego musna skrzydo jednego z leccych przed nim myliwcw. - Kto nam siedzi na ogonie. - Zauwayem - odpar pilot. - Bierzemy go w kleszcze? - Dam znak - odpowiedzia Antilles. Kolejny strza przelecia tu obok niego. Dokadnie przed nimi lawirowa nieporadnie kalamariaski krownik gwiezdny, usiujc wycofa si ze strefy bitwy. Doskonaa zasona dla naszego manewru - pomyla Wedge. Razem z Pitym zanurkowali pod statek... - Teraz! - Antilles z caej siy pocign za ster prniowy i rzuci maszyn w prawo. Pity wykona ten sam manewr w lew stron. cigajcy ich imperialny

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

myliwiec na uamek sekundy zawaha si, za ktrym z nich pody - i to go zgubio. Zdecydowa si skrci za Wedge'em, ale Pity zestrzeli go jedn celn seri. - Nieza robota - pogratulowa mu Antilles, rozgldajc si bacznie dokoa. W dalszym cigu mia wraenie, e myliwce Imperium s dosownie wszdzie, ale przynajmniej przez chwil aden z nich im nie zagraa. Pity te to zauway. - Chyba mamy ich z gowy, dowdco - stwierdzi. - Pewnie nie na dugo - rzuci Wedge. Si rozpdu wlecia gbiej pod krownik, ktrego uyli jako osony. Zmieni kurs i zacz zawraca ku centrum bitwy. Okra wanie burt statku, gdy zauway wczepiony w jego kadub niewielki stokowaty ksztat. Wychyli si nieco, by mu si lepiej przyjrze. To by rzeczywicie jeden z tych pojazdw, ktre razem z myliwcami imperialnymi wyoniy si z wntrza transportowca. Tkwi nieruchomo na wysokoci mostka, tu pod kopu obserwacyjn krownika, zupenie jakby by przyspawany do tego miejsca. Obok toczya si bitwa, w ktrej walczyli, a moe nawet ginli jego ludzie, ale co podpowiadao Wedge'owi, e ta sprawa jest waniejsza. - Zaczekaj chwil - poleci Pitemu. - Chc to sprawdzi. Jego myliwiec znalaz si tymczasem przy dziobie krownika. Majc statek za plecami, Antilles poderwa maszyn w gr, wykonujc nawrt... Nagle ca kabin rozwietliy serie z dzia laserowych, a myliwiec podskoczy jak sposzone zwierz. Krownik gwiezdny otworzy do niego ogie. Ze suchawek, ktre Wedge mia na uszach, dochodzi wzburzony gos Pitego. - Zosta tam, gdzie jeste - rzuci Antilles. Zerkn na przyrzdy. Usiowa powstrzyma nagy spadek mocy. - Dostaem, ale niezbyt mocno. - Otworzyli do ciebie ogie! - Zauwayem - odpar. Prbowa wykonywa uniki, ale utrudniaa mu to sabnca moc silnikw. Na szczcie po chwili jego robotowi R2 udao si wykona jakie awaryjne przeczenia i wszystko zaczo wraca do normy. A co waniejsze, krownik gwiezdny najwyraniej nie zamierza do niego strzela po raz drugi. Ale dlaczego w ogle otworzyli ogie? Chyba e... R2 by zbyt zajty prac nad przywracaniem normalnych funkcji statku, by mu zleca co jeszcze. - Pity, wcz skaner i sprawd, gdzie s te pozostae stoki - zawoa Wedge. - Poczekaj chwil, zaraz zobacz - odpar pilot. - Czujniki pokazuj... Widz ich nie wicej ni pitnacie. Najbliszy jest dziesi kilometrw std... w sektorze jeden-jeden-osiem, przecinek cztery. Antilles poczu skurcz w odku. Pitnacie z pidziesiciu, ktre byy na transportowcu. A gdzie si podziaa caa reszta? - Lepiej przyjrzyjmy si im z bliska - zdecydowa, kierujc myliwiec w podanym kierunku. Stokowaty pojazd zda w stron jakiej podobnej do Skowronka fregaty eskortowej, majc za obstaw cztery myliwce imperialne. Obstawa bya pewnie zbdna, bo jeli fregata miaa na pokadzie tak mao ludzi jak Skowronek, to nie moga si skutecznie broni.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Moe zdoamy ich zestrzeli, nim nas zauwa - rzuci Antilles do Pitego, gdy si nieco zbliyli do przeciwnikw. Nagle wszystkie cztery myliwce imperialne wykonay gwatowny zwrot w ich stron. No, to nici z zaskoczenia - pomyla Wedge. - Pity, zajmij si tymi dwoma z prawej, a ja bior na siebie dwa pozostae rozkaza. - Zrozumiaem. Antilles wyczeka na waciwy moment i dopiero wtedy odda strza do jednego z przeciwnikw, a potem musia wykona raptowny skrt, by si nie zderzy z drugim. Imperialny myliwiec przelecia tu pod nim. Trafiona kolejnym pociskiem, maszyna Wedge'a zadraa. Wchodzc w nawrt, dowdca dywizjonu ktem oka zauway, e wrogi pojazd poda jego ladem... Nagle tu obok Skowronka przemkna drgajca smuga ognia. Pocisk z dziaa laserowego trafi prosto we wrogi myliwiec, ktry natychmiast zmieni si w gorejcy obok plazmy. Nim Wedge wyszed z nawrotu, ostatni, cigajcy Pitego przeciwnik, podzieli los poprzednikw. - Niebo czyste, Wedge - rozleg si w suchawkach znajomy gos. - Nic ci nie jest? - Wszystko w porzdku - odpar Antilles. - Dziki, Luke. - Patrzcie... tam! - wtrci Solo. - Tu obok fregaty. To rzeczywicie jedna z wgbiarek Landa. - Widz j - rzuci Skywalker. - Ale co ona tu robi? - Zauwayem, e jedna z nich przyczepia si do krownika gwiezdnego powiedzia Wedge, kierujc myliwiec w stron fregaty. Zdaje si, e ta usiuje zrobi co podobnego. Tylko nie wiem, po co. - Tak czy inaczej, lepiej j powstrzyma - zauway Han. - Masz racj. Antilles wkrtce przekona si, e nie zdoa wygra wycigu z wgbiark. Pojazd zdy si ju odwrci spodem do fregaty, prbujc usadowi si na jej kadubie. Nim wgbiark cakowicie przylgna do statku, Wedge zauway bysk olepiajco biaego wiata. - Co to byo? - zdumia si Luke. - Nie mam pojcia - wyzna Antilles, mrugajc oczami. - Troch za jasne jak na wizk laserow. - To by strumie plazmy - wyjani Han ponuro, gdy Sok zrwna si z myliwcem dowdcy dywizjonu. - Dokadnie na wysokoci klapy wyjcia awaryjnego mostka. Po to byy im potrzebne wgbiarki: uywaj ich do wypalania dziur w kadubach... - Urwa raptownie i zakl pod nosem. - Pomylilimy si, Luke. Nie przylecieli tu, by zniszczy nasz flot... Oni chc j ukra!

Przez dusz chwil Skywalker wpatrywa si we fregat. W jego umyle wszystkie kawaki ukadanki zaczy tworzy spjn cao: wgbiarki; sabo bronione, pozbawione odpowiedniej zaogi statki bojowe, ktrych Nowa Republika bya zmuszona uy w roli transportowcw; flota imperialna, ktra jakby nie czynia wikszych wysikw, by przedrze si przez zewntrzne linie obrony... A take ozdobiony przyczepion do kaduba wgbiark republikaski krownik

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

gwiezdny, ktry niespodziewanie wystrzeli do myliwca Wedge'a. Luke szybko omit wzrokiem niebo. Wok trway zaarte pojedynki myliwcw, a korzystajc z zamieszania dua liczba republikaskich statkw wojennych zaczynaa cichcem ucieka z pola bitwy. - Musimy je zatrzyma! - zawoa. - Niezy pomys - rzuci Han. - Tylko jak? - Czy nie moglibymy jako sami dosta si na pokad? - spyta Skywalker. Lando mwi, e wgbiarki s zaprojektowane dla dwch osb, a zatem Imperium nie mogo wcisn do nich wicej ni czterech, piciu szturmowcw. - Przy tak okrojonych zaogach, jakie maj w tej chwili nasze statki, czterech szturmowcw w zupenoci wystarczy - zauway Wedge. - Tak, ale ja mgbym si nimi zaj - rzek Jedi. - Na wszystkich pidziesiciu pojazdach? - spyta cierpko Solo. - Poza tym, gdy tylko odstrzelisz waz, zdehermetyzujesz statek i zatrzasn si wszystkie grodzie cinieniowe. Samo dotarcie na mostek zajmie ci cae wieki. Luke zacisn zby - Han mia racj. - W takim razie musimy je jako unieszkodliwi; uszkodzi silniki, ukad sterowania albo cokolwiek. Jeli zdoaj si przedosta na obrzea ukadu, w poblie niszczycieli gwiezdnych, to nigdy ich ju wicej nie zobaczymy. - O, wrcz przeciwnie - burkn Han. Jeszcze je zobaczymy - z lufami zwrconymi w nasz stron. Masz racj: najlepsze, co moemy zrobi, to unieruchomi ich tyle, ile si da. W aden sposb jednak nie zdoamy zatrzyma wszystkich pidziesiciu. - Na razie jest ich mniej - wtrci Wedge. - Dwanacie wgbiarek jeszcze nie dopado swoich ofiar. - Dobrze, zajmiemy si nimi w pierwszej kolejnoci - zdecydowa Solo. - Wiesz, gdzie ich szuka? - Twj komputer wanie odbiera ode mnie odpowiednie dane. - wietnie. No to ruszajmy. - Sok zawrci i obra nowy kurs. - Luke, pocz si z kontrol lotw i wytumacz im, co si dzieje. Powiedz, e nie wolno im wypuci ze stoczni adnego statku. - Zrozumiaem. - Skywalker wczy nadajnik, ale nagle wyczu jak zmian w nastroju przyjaciela. - Han? Nic ci nie jest? - Co? Nie. A dlaczego pytasz? - Nie wiem. Miaem wraenie, e co si w tobie zmienio. - Chodzia mi po gowie pewna myl, ale gdzie mi umkna. No, pocz si z wie kontroln. Chc ci mie z powrotem przy dziaach, nim dotrzemy do wgbiarki. Skywalker szybko zakoczy rozmow ze Sluisjaczykami. - Dzikuj nam za informacj - oznajmi - ale w tej chwili nie mog nam w aden sposb pomc. - Pewnie rzeczywicie nie mog - zauway Solo. - Dobrze, widz dwa myliwce imperialne eskorty. Wedge, zajmij si nimi razem z Pitym, a my zaatakujemy wgbiark. - Zrozumiaem - potwierdzi Antilles. Dwa republikaskie myliwce przeleciay tu nad Luke'em w kierunku pojazdw Imperium, ktre ju szykoway si do odparcia ataku. - Luke, sprbuj przeci wgbiark na p - zasugerowa Han. - Zobaczymy, ilu ludzi zmieszczono w jej wntrzu.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- Dobra - rzuci Skywalker. Wgbiark znalaza si akurat w jego polu widzenia, wycelowa wic dokadnie i strzeli. Miejsce, gdzie trafia wizka laserowa, rozbyso i fragment pojazdu wyparowa. Reszta wgbiarki zdawaa si jednak nietknita i Luke ju skada si do kolejnego strzau, gdy klapa na grze pojazdu otworzya si gwatownie. W otworze pojawia si monstrualna, podobna do robota posta. - Co to jest, u licha...? - To astroonierz - wyjani Solo. - Szturmowiec w kombinezonie kosmicznym. Trzymaj si! Zawrci ostro Sokoa, ale nie zdy jeszcze skoczy manewru, gdy mae dziako na plecach astroonierza bysno; kopuka wieyczki strzeleckiej, w ktrej siedzia Luke, zadraa potnie. Han obrci statek, zasaniajc Skywalkerowi widok, a tymczasem kolejny wstrzs zakoysa pojazdem. Solo prbowa si oddali - ale myliwiec porusza si w zastraszajco wolnym tempie. Jedi przekn nerwowo lin, zastanawiajc si, jakie maj uszkodzenie. - Han, Luke, nic wam nie jest? - rozleg si podenerwowany gos Wedge'a. - Na razie chyba nie - zawoa Solo. - Zaatwilicie imperialne myliwce? - Tak, ale wgbiark wci jest na chodzie. - No to j rozwal - rzuci Han. - Nic prostszego, po prostu wysad j w powietrze. Tylko uwaaj na tego astroonierza. Uywa chyba jakich miniaturowych torped protonowych albo czego w tym rodzaju. Sprbuj go cign, ale nie wiem, czy mi si to uda. - Raczej nie - odpar ponuro Antilles. - Cigle stoi na wgbiarce, ktra leci w kierunku wielkiego statku pasaerskiego... i chyba zaraz tam bdzie. Solo zakl pod nosem. - Pewnie w rodku jest jeszcze kilku szturmowcw. No c, musimy to chyba zaatwi inaczej. Trzymaj si, Luke: staranujemy go. - Co takiego?! Sowa Skywalkera utony w ryku silnikw, gdy Han gwatownie zawrci Sokoa. Oczom Jedi znw ukazaa si wgbiark i astroonierz... Wedge si myli - astroonierz nie sta ju na uszkodzonej wgbiarce, ale szybko si od niej oddala. Z jego przymocowanego do plecw dziaka znowu posypay si torpedy, ktre niebawem uderzyy w kadub Sokoa. - Przygotuj si - zawoa Solo do przyjaciela. Luke skuli si, starajc si nie myle, co by si stao, gdyby jedna z torped uderzya w jego wieyczk. Usiowa si te nie zastanawia nad tym, czy Han naprawd potrafi staranowa astroonierza, nie wpadajc przy tym na znajdujcy si tu za nim statek pasaerski. Nie zwaajc na protonowe torpedy, Sok wci zwiksza prdko... I nagle Solo rzuci statek w d, poniej linii ognia astroonierza. - Wedge, teraz! Gdzie z dou, niewidoczny dla Skywalkera, republikaski myliwiec rozpocz laserow kanonad. Z wgbiarki pozosta jedynie ognisty py. - Niezy strza - zauway Han z satysfakcj. Zanurkowa pod statek pasaerski, niemal zahaczajc o niego gwnym czujnikiem Sokoa. - No, cwaniaczku. Popatrz sobie teraz na bitw. Nagle Luke'owi zacza wita w gowie pewna myl.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

- On podsuchiwa na naszym kanale - stwierdzi. - Chciae go tylko przestraszy, by go odcign od wgbiarki. - Racja - przyzna Solo. - Domyliem si, e sprbuje wej na nasz czstotliwo. Imperium zawsze tak robi, jeli tylko ma okazj... - urwa nagle. - O co chodzi? - spyta Jedi. - Nie wiem - odpar Han powoli. - Cay czas co mi tu nie gra, ale trudno mi to sprecyzowa. Zreszt niewane. Nasz cwany astroonierz moe na razie poczeka. Zajmijmy si lepiej pozostaymi wgbiarkami.

Pellaeon cieszy si w duchu, e s tu tylko po to, by wiza nieprzyjaciela ogniem. Sluisjaczycy i ich rebelianccy sprzymierzecy bronili si niezwykle zaciekle. Na monitorze fragment schematu pola ochronnego Chimery zabarwi si na czerwono. - Wzmocni pole ochronne na sterburcie - rozkaza, zerkajc na niebo po prawej stronie. W gbi wida byo zwrcon przeciwko nim stacj bojow, bliej za kilka statkw wojennych. Wszystkie strzelay jak szalone. Gdyby ich czujniki wykryy, e pole ochronne Chimery na prawej burcie zaczyna sabn... - Turbolasery na prawej burcie: skoncentrowa ogie na fregacie na trzydzieci dwa, przecinek czterdzieci - poleci spokojnie Thrawn. - Strzelajcie tylko w prawy bok statku. Zaogi obsugujce dziaa odpowiedziay na ten rozkaz miadcym ogniem. Fregata usiowaa skrci nieco w bok, ale jej caa prawa burta wyparowaa z olepiajcym byskiem. Rozlokowane w tej czci statku dziaa nagle umilky. - Doskonale - ucieszy si Thrawn. - Zaogi obsugujce promie cigajcy na prawej burcie: sprowadzi nieprzyjacielski statek jak najbliej. Starajcie si trzyma go pomidzy uszkodzonym polem ochronnym a siami wroga. I dopilnujcie, by fregata bya do nas zwrcona praw burt; na lewej burcie wci mog by sprawne dziaa wraz z obsug. Republikaska fregata, wyranie wbrew swej woli, zacza si zblia do Chimery. Pellaeon obserwowa j przez chwil, po czym znw skupi swoj uwag na bitwie. Nie mia wtpliwoci co do tego, e obsuga promienia cigajcego doskonale poradzi sobie ze swoim zadaniem; ostatnio dziaaa duo sprawniej i efektywniej. - Czwarty Dywizjon Myliwcw: ciga t grup statkw klasy B - rozkaza. Lewe dziao jonowe: skupi ogie na centrum dowodzenia nieprzyjaciela. - Zerkn na Thrawna. - Czy jeszcze jakie rozkazy, panie admirale? - Nie - potrzsn gow Thrawn. - Bitwa toczy si zgodnie z planem. - Zwrci na Pellaeona swoje gorejce oczy. - Jakie wieci od dowdcy grupy uderzeniowej? Kapitan odszuka odpowiedni informacje. - Nasze myliwce w dalszym cigu zmagaj si z rnymi pojazdami eskorty zameldowa. - Czterdzieci trzy wgbiarki zdoay si przyczepi do wyznaczonych im obiektw; z tego trzydzieci dziewi bezpiecznie zmierza na obrzea ukadu; cztery wci jeszcze walcz z zaogami, ale spodziewaj si rychego zwycistwa. - A pozostae osiem? - Zostay zniszczone - odpar Pellaeon. - W tym dwie z astroonierzami. Jeden z nich nie odpowiada na nasze wezwania; zapewne zgin w pojedzie. Drugi w dalszym cigu yje. Dowdca grupy uderzeniowej poleci mu wczy si do ataku na pojazdy

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

eskorty. - Niech pan odwoa ten rozkaz, kapitanie - rzek Thrawn. - Zdaj sobie spraw z tego, e szturmowcy s bardzo ufni we wasne siy, ale kombinezony astroonierzy nie s przystosowane do walki w przestrzeni. Niech dowdca grupy uderzeniowej wyle jaki myliwiec i sprowadzi tego astroonierza, a potem niech skieruje si wraz ze swoimi pojazdami ku obrzeom ukadu. - Jak to? Teraz, panie admirale? - zdziwi si Pellaeon. - Naturalnie, e teraz - Thrawn skin gow w kierunku iluminatora. - Za pitnacie minut zaczn napywa nasze pierwsze zdobyczne statki. Gdy tylko tu bd, flota ma natychmiast przystpi do odwrotu. - Ale... - Siy Rebeliantw w granicach ukadu ju nas nie obchodz, kapitanie - oznajmi admira z nutk satysfakcji w gosie. - Przechwycone statki s ju w drodze. I bez wzgldu na to, czy nasze myliwce je osaniaj, czy te nie, Rebelianci i tak w aden sposb nie mog ich ju zatrzyma.

Han podprowadzi Sokoa tak blisko silnikw fregaty, jak tylko si dao bez ryzyka dostania si w ich pomie. Odczuwa nieznaczne, ale wielokrotne spadki mocy, gdy Luke strzela seriami z dziaa. - No i co? - spyta przyjaciela. - Chyba nic - odpar Skywalker. - W okolicy ukadu chodzcego metal jest po prostu zbyt gruby. Solo sprawdzi na monitorze kurs fregaty i zmi w ustach przeklestwo. Znajdowali si ju niebezpiecznie blisko toczcej si na obrzeach ukadu bitwy i wci si tam zbliali. - To si na nic nie zda! Ale przecie musi by jaki sposb, by unieruchomi statek wojenny. - Zwykle uywa si do tego celu innych statkw wojennych - wtrci Wedge. - Ale masz racj, ten pomys nie zdaje egzaminu. - Artoo?! - zawoa Han, zaciskajc usta. - Jeste tam? Z korytarza za kabin pilotw dao si sysze sabe pikanie. - Jeszcze raz przeled uwanie plany - rozkaza Solo. - Moe uda ci si znale jaki inny saby punkt? Robot zapiszcza ponownie na znak, e zrozumia polecenie. - On nam nie wynajdzie nic lepszego, Han - rzek Luke, wypowiadajc na gos to, co Solo i tak w duchu podejrzewa. - Obawiam si, e nie mamy wyboru: bd musia wyj na zewntrz i uy miecza wietlnego. - To czyste szalestwo i dobrze o tym wiesz - burkn Solo.- Bez odpowiedniego kombinezonu kosmicznego... A gdyby nawet ci si powiodo, to obleje ci pyn chodzcy... - A moe daoby si uy ktrego z robotw? - podsun Wedge. - aden z nich nie mgby tego zrobi - stwierdzi Skywalker. - Artoo nie ma manipulatorw, a Threepiowi babym si powierzy bro, zwaszcza e wykonujemy tyle nagych manewrw. - Przydaoby si jakie zdalnie sterowane rami manipulatora - zauway Solo. Luke mgby nim sterowa ze rodka, podczas gdy...

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Urwa raptownie. Nareszcie udao mu si sprecyzowa myl, ktra chodzia mu po gowie od samego pocztku tej zwariowanej bitwy. - Lando - zawoa przez interkom. - Lando! Chod tu szybko! - Przypiem go pasami do koi - przypomnia mu Skywalker. - W takim razie odepnij go i sprowad tu. Tylko szybko! Luke nie traci czasu na zbdne pytania. - Dobrze - rzuci. - O co chodzi? - spyta Wedge z napiciem. - Bylimy na Nkllonie, gdy Imperium skrado Calrissianowi te wgbiarki wyjania Solo przez zacinite zby. - eby nawiza czno, musielimy jako omin zaguszanie. - Tak, no i co z tego? - Ale dlaczego nas zaguszali? ebymy nie mogli wezwa pomocy? Czyjej pomocy? Jak widzisz, tutaj nas nie zaguszaj. - Poddaj si - powiedzia Antilles, lekko poirytowany. - No, dlaczego? - Dlatego e musieli, bo... - Bo wikszo wgbiarek na Nkllonie bya zdalnie sterowana - odezwa si za ich plecami czyj zmczony gos. Odwrciwszy si, Han zobaczy wchodzcego do kabiny Landa. Porusza si ostronie, w zwolnionym tempie, ale radzi sobie cakiem niele. Tu za nim sta Luke, podtrzymujc go lekko. - Czy wszystko syszae? - spyta Calrissiana Solo. - To co najwaniejsze, tak - odpar Lando, opadajc na fotel drugiego pilota. Powinienem si mocno kopn za to, e wczeniej na to nie wpadem. - Ja te. Pamitasz ktr z odpowiednich komend? - Nawet wikszo. A czego potrzebujesz? - Nie mamy czasu na nic wyszukanego - Han skin gow w kierunku leccej tu pod nimi fregaty. - Wgbiarki s wci przyczepione do statkw. Po prostu je uruchom. - Mam je uruchomi? - spyta Calrissian ze zdumieniem. - Wanie - potwierdzi Solo. - Wszystkie znajduj si gdzie w pobliu mostkw czy sterwek. Jeli zdoaj przepali dostatecznie duo urzdze i kabli, to wikszo statkw zostanie uszkodzona. Lando gono wcign powietrze przez nos. Pokrci gow w gecie niechtnej akceptacji. - Ty tu rzdzisz - stwierdzi, kadc rk na klawiaturze komputera pokadowego. Mam tylko nadziej, e wiesz, co robisz. Gotowi? - Zaczynaj - poleci mu Han, zbierajc si w sobie. Calrissian wystuka ostatni fragment komendy i... zawieszona pod nimi fregata zadraa. Wstrzs nie by zbyt mocny, ale w miar upywu czasu stawao si jasne, e tam w dole co jest nie w porzdku. Gwne silniki bysny kilka razy i umilky; wkrtce podobny los spotka silniki manewrowe. Prniowe stery to si choway, to wysuway, prbujc zmieni kurs statku. Fregata najpierw znacznie zwolnia, a potem niemal cakowicie si zatrzymaa. I nagle fragment kaduba, dokadnie po przeciwnej stronie wgbiarki, stan w pomieniach. - Przebia si przez cay statek! - krzykn Lando, nie bardzo wiedzc, czy jego osignicie wprawio go w dum, czy te zatrwoyo. Myliwiec imperialny, zapewne

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

wezwany na pomoc przez uwizionych wewntrz fregaty szturmowcw, wlecia dokadnie w strumie rozgrzanej plazmy. Nie zdoa nawet wykona adnego uniku. Wyoni si z drugiej strony - z jego baterii sonecznych bucha ogie - i za chwil eksplodowa. - To dziaa! - zawoa Wedge, nieco przeraony. - Patrzcie, to naprawd dziaa! Han oderwa wzrok od fregaty. Statki, ktre zmierzay na obrzea ukadu, teraz obracay si gwatownie, niczym konajce zwierzta. A z ich bokw strzelay ogniste pomienie. *** Przez dusz chwil Thrawn siedzia w milczeniu, wpatrujc si w monitory, niepomny na toczc si wok bitw. Pellaeon wstrzyma oddech, czekajc na nieunikniony wybuch niezadowolenia - duma admiraa musiaa bowiem mocno ucierpie z powodu tak nieoczekiwanego obrotu spraw. Kapitan zastanawia si take, jak w wybuch przybierze form. Nagle admira podnis gow i wyjrza przez iluminator. - Czy wszystkie myliwce z grupy uderzeniowej wrciy ju na statki, kapitanie? spyta opanowanym gosem. - Tak, panie admirale - odpar Pellaeon, prbujc przewidzie rozwj sytuacji. Thrawn przyj te wiadomo skinieniem gowy. - W takim razie niech nasza flota rozpocznie odwrt. - Odwrt...? - chcia si upewni kapitan. Spodziewa si usysze zupenie co innego. Thrawn spojrza na niego, umiechajc si nieznacznie. - Oczekiwa pan zapewne, e rozka przypuci frontalny atak? - spyta. - e bd prbowa zrekompensowa nasz porak szalecz, bezsensown szar? - Ale nie, panie admirale - zaprzeczy skwapliwie Pellaeon, chocia wiedzia, e Thrawn wyczuwa kamstwo. Umiech admiraa sta si nagle lodowaty. - Nie zostalimy pokonani, kapitanie - rzek cicho. - Jedynie powstrzymano nas na pewien czas. Mamy Wayland i skarby z magazynu Imperatora. Atak na Sluis Van mia by zaledwie wstpem do kampanii, a nie sam kampani. Dopki jest w naszych rkach gra Tantiss, moemy by pewni ostatecznego zwycistwa. - W zadumie wyjrza przez iluminator. - Stracilimy t konkretn zdobycz, kapitanie, ale nic poza tym. Nie zamierzam marnowa statkw i ludzi, prbujc naprawi to, czego naprawi si nie da. Bdziemy mieli jeszcze wiele okazji, by pozyska potrzebne nam statki. A teraz prosz wyda odpowiednie rozkazy, kapitanie. - Tak jest, panie admirale - rzuci Pellaeon, odwracajc si z ulg do swojego monitora. A zatem nie bdzie adnego wybuchu gniewu. Ogarno go poczucie winy, gdy uwiadomi sobie, e waciwie powinien by to wiedzie od samego pocztku. Thrawn nie by zwykym dowdc, jak wielu innych, pod rozkazami ktrych Pellaeon suy. To by prawdziwy wdz: zawsze mia na uwadze ostateczny cel, a nie swoj chwa. Kapitan po raz ostatni rzuci okiem na zewntrz i wyda rozkaz odwrotu. Ponownie zada sobie w duchu pytanie, jak potoczyaby si bitwa pod Endorem, gdyby siami Imperium dowodzi wtedy Thrawn.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

ROZDZIA 32 Po wycofaniu si floty imperialnej bitwa trwaa jeszcze przez pewien czas, cho bez udziau niszczycieli gwiezdnych jej wynik by ju i tak przesdzony. Najatwiejszym upem okazali si szturmowcy. Wikszo z nich zgina ju wczeniej, gdy Lando uruchomi wgbiarki: maszyny zdehermetyzoway skradzione statki i imperialni onierze znaleli si nagle w prni. Tych, ktrzy jeszcze pozostali przy yciu, udao si pokona bez wikszego trudu. Zupenie inaczej miaa si natomiast sprawa z omioma astroonierzami. Kombinezony kosmiczne umoliwiay im kontynuowanie walki nawet po zniszczeniu ich statkw. Ignorujc wszelkie apele o poddanie si, rozproszyli si po caej stoczni, usiujc wyrzdzi przed mierci jak najwicej szkd. Szeciu osaczono i zabito; pozostaych dwch zdecydowao si na samounicestwienie - jednemu z nich udao si nawet uszkodzi przy tym korwet. Koniec bitwy zasta stocznie i doki na orbicie w opakanym stanie, a w przestrzeni dryfowaa caa masa mocno uszkodzonych statkw. - No, nie mona tego nazwa wspaniaym zwycistwem - mrukn kapitan Afyon, ogldajc przez iluminator w grodzi prniowej pozostaoci mostka Skowronka. Delikatnie poprawi przy tym opatrunek na czole. - Sama wymiana przewodw we wszystkich ukadach sterujcych zajmie pewnie kilka miesicy. - A wolaby pan, eby wszystko wpado w rce Imperium? - spyta stojcy za jego plecami Han, starajc si jednoczenie stumi w sobie drczce go wtpliwoci. Ich posunicie okazao si skuteczne, ale jaka bya tego cena... - Oczywicie, e nie - odpar spokojnie kapitan. - Zrobilicie, co byo konieczne, i wcale nie dlatego tak twierdz, e w ten sposb uratowalicie mi ycie. Mwi jedynie to, co powiedz wam wszyscy inni: e uszkodzenie tych statkw po to, by je ocali, nie byo rozwizaniem optymalnym. - Jakbym sysza Fey'ly - rzuci cierpko Solo. - I taka bya moja intencja - przyzna Afyon. - No, ale na szczcie Fey'lya ma tylko jeden gos w Radzie - zauway Luke. - Ale za to znaczcy - stwierdzi Han ponuro. - To prawda, zaczyna go sucha coraz wicej ludzi - wtrci Wedge. - W tym wielu wysokich rang wojskowych. - Zobaczycie, na pewno znajdzie jaki sposb, by wykorzysta ten incydent w swoich rozgrywkach politycznych - mrukn Afyon. Han nie zdy odpowiedzie, gdy przeszkodzio mu brzczenie interkomu. Dowdca Skowronka podszed do ciany i nacisn guzik. - Tu Afyon - powiedzia. - Tu kontrola lotw na Sluis Van - odezwa si czyj gos. - Czy jest moe z panem kapitan Solo? Kto z Coruscant chce si z nim poczy. - Tak, sucham - rzuci Han, podchodzc do mikrofonu. Na chwil zapada cisza, po czym z nadajnika rozleg si znajomy i jake wytskniony gos. - Han? Tu Leia. - Leia?! - ucieszy si Solo. Na jego twarzy pojawi si radosny, cho nieco

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

gupawy umiech... Ale ju po chwili w jego oczach odmalowa si niepokj. Chwileczk, ale co ty robisz na Coruscant? - Sdz, e ju si uporaam z tym drugim problemem odpara. Dopiero teraz Han zauway, e jej gos jest napity i roztrzsiony. Przynajmniej na razie. Solo posa Luke'owi zdumione spojrzenie. - Jeste pewna? - Suchaj, to teraz nieistotne - ucia ksiniczka. - Najwaniejsze jest to, eby tu jak najszybciej przyjecha. Han poczu dziwny skurcz w odku. Co mogo Lei a tak zdenerwowa...? - Czy co si stao? Usysza, e Leia wstrzymaa na chwil oddech. - Odsunito od wadzy admiraa Ackbara. Zosta aresztowany pod zarzutem zdrady. W pokoju zapanowao guche milczenie. Solo spoglda kolejno na Luke'a, Afyona i Wedge'a, ale aden z nich nie mia nic do powiedzenia. - Przyjad natychmiast, jak tylko bdzie to moliwe - obieca onie. - Jest tu ze mn Luke. Czy te mam go przywie na Coruscant? - Gdyby tylko zechcia, to oczywicie. Ackbar bdzie potrzebowa jak najwicej przyjaci. - Dobrze. Gdyby miaa jakie nowe informacje, to pocz si ze mn na Sokole. Zaraz tam idziemy. - Do zobaczenia. Kocham ci, Han. - Ja te ci kocham. Solo przerwa poczenie i odwrci si do przyjaci. - No, to mamy kopoty - rzuci w przestrze. - Luke, jedziesz ze mn? Skywalker odwrci si do Wedge'a. - Czy twoi ludzie zdyli ju naprawi mj myliwiec? - Jeszcze nie - odpar Antilles, potrzsajc gow - ale maj si nim zaj w pierwszej kolejnoci. Bdzie gotowy do lotu za dwie godziny - chobym nawet musia wymontowa napd z mojej wasnej maszyny. Jedi skin gow. - A zatem polec na Coruscant sam - oznajmi Hanowi. - Wezm tylko ze sob Artoo. - Dobrze. W takim razie chodmy. - Powodzenia - zawoa za nimi Afyon. Idc korytarzem w stron luzy, gdzie by przycumowany Sok, Solo pomyla, e istotnie maj kopoty. Jeli Fey'lya i jego frakcja zaczn naciska zbyt szybko i zbyt mocno - a znajc Fey'ly wiedzia, e tak si wanie stanie... - To bdziemy mieli wojn domow - dokoczy za niego Luke. - Nie dopucimy do tego - powiedzia stanowczo Han, cho sam nie by co do tego zbytnio przekonany. - Nie po to stoczylimy t ca wojn, by jaki dny wadzy Botaczyk mia teraz wszystko zniszczy. - Ale jak zamierzasz go powstrzyma? Solo umiechn si nieznacznie. - Razem na pewno co wymylimy.

Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)

Vous aimerez peut-être aussi