ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki. Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniej. 2 RYSZARD PRZYBYLSKI Ba zimowa Esej o staroci Adamowi Michnikowi, na pamitk czasw, kiedy midzy jednym aresztowaniem a drugim, drugim a trzecim wpada do mnie na ulic Pruszkowsk, aby poczyta gono Osipa Mandelsztama z czuoci ofiarowuje Autor 3 4 Wprowadzenie Poniewa nawet przygotowana mdro objawia si niespodzianie, stary filozof staje niekiedy przed gawiedzi jak niepojty pomyleniec. Na procesie wytoczonym mu przez spoeczestwo Aten Sokrates zachowywa si wyzywaj- co. Oskarano go o nieuznawanie bogw, ktrych uznaje pastwo i o psucie modziey, ale jak pisze Irena Kroska by to w gruncie rzeczy proces o wrogo wobec demokracji i podwa- anie jej autorytetu, o mizodemi. Polikrates bez ogrdek nazywa pniej Sokratesa misode- mos: wrg ludu. Z rnych rde moemy wnosi, e Sokrates rzeczywicie pogardza syste- mem politycznym, umoliwiajcym przejcie wadzy przez miernoty i rnego rodzaju szalbie- rzy, ktrych dziaalno przeksztaca ycie spoeczne w oburzajcy baagan. Trudno si temu dziwi, gdy istotnie tum nie jest klubem mdrcw. W czasie trwania procesu Sokrates wiadomie prowokowa najgorszy werdykt. Swoimi po- gldami i zachowaniem sprawi, e sdziom pozosta tylko wybr midzy uniewinnieniem - czytamy w rozprawie Ireny Kroskiej i tym samym skompromitowaniem oskarycieli a wyro- kiem mierci. Sdziowie skazali go na pozbawienie ycia. Tote wszyscy komentatorzy tego wydarzenia, staroytni i nowoytni, s zgodni, e bya to mier dobrowolna. Ksenofont pisa, i Sokrates doszed do przekonania, e mier jest dla niego bardziej podana ni ycie. Fryde- ryk Nietzsche: To, e Sokrates zosta skazany na mier, a nie wygnanie, przeprowadzi on sam, zupenie wiadomie i bez naturalnego lku przed mierci. Wadysaw Witwicki uwaa wrcz, e Sokrates zabija si sam wasnym mieczem ironii i konsekwencji. Chcia wic umrze i wypadki po zapadniciu wyroku potwierdzaj ten sd. Ze wzgldu na pewn uroczysto religijn nie mona byo w Atenach przez jaki czas przeprowadza egzeku- cji. Sokrates przesiedzia wic w celi mierci trzydzieci dni, podczas ktrych odwiedzali go co- dziennie liczni przyjaciele. Przebywali z nim czasem cay dzie, prowadzc rozmowy. Z atwo- ci mogli zorganizowa ucieczk do Tessalii, co najprawdopodobniej przyjte by zostao przez wadze ateskie z ulg. W kocu, jakby nie wykrcano prawdy, skazano go na mier za pogldy. Sprawa bya habica. Ale Sokrates nie myla o ucieczce. Kiedy przyjaciele czytamy u Kse- nofonta chcieli go wykra z wizienia, nie tylko si na to nie zgodzi, ale nawet ich wymia. Wierzy gboko pisa Platon e mier jest to jakie przeobraenie, przeprowadzka du- szy std na inne miejsce. Z pogod na mier czeka zrelacjonowa Ksenofont i w takim nastroju j ponis. Dlaczego z takim uporem dy do mierci? Czyby z tsknoty do rozpocierajcej si za grzbietem nieba Rzeczywistoci Istotnie Istniejcej przyspiesza upragnion przeprowadzk du- szy? Prawdziw przyczyn jego niezwykej decyzji bya ch ucieczki z wizienia ciaa, ktre, zwaszcza w staroci, przyprawia czowieka na og o wiele cierpie, niekiedy bardzo strasznych. Kiedy go skazano, liczy sobie siedemdziesit lat, ale do tej pory trzyma si znakomicie. By to krzepki starzec. Prowadzi bardzo aktywne ycie i nic nie wskazuje na to, aby mia jakie szcze- glne dolegliwoci zwizane z podeszym wiekiem. Jasno i bystro jego umysu bya nadal uderzajca. Ciao mia sprawne, tyle e chodzi powoli, zwyczajnie jak starzec, jak tumaczy 5 si przed trybunaem. Nawet Platon, ktry mia skonno do przesadnie uduchowionych obra- zw, przekaza jego trzew uwag, i staro to waciwie powolne umieranie. Jestem przecie u tego kresu, przy ktrym ludzie najwicej wieszczy zwykli, kiedy maj umrze. Ksenofont stwierdzi wic, e ta dobrowolna mier bya form ucieczki przed torturami niedonej staro- ci. Obecnie jednak, jeeli jeszcze bd y duej, bd musia doznawa na sobie skutkw sta- roci, to znaczy bd coraz sabiej widzia, gorzej sysza, trudniej si uczy, atwiej zapomina to, czego si nauczyem. Jeeli wic stwierdzam, e z kadym dniem coraz bardziej staj si niedo- ny, jeeli sam sobie wnet zaczn przygania, jak mgbym powiedzie, e chciabym y du- ej? Bardzo moliwe mwi e to sam bg okazuje mi tak askawo, abym nie tylko w od- powiednim czasie, ale i w najatwiejszy sposb zakoczy ycie. [...] Zamiast ju teraz rozstawa si z yciem, sam sobie przygotowabym mier w mkach choroby lub staroci, ktra jest sum wszelkiego cierpienia i stanem pozbawionym radoci. Dla Sokratesa staro bya zwieczeniem koszmarnych stron doli czowieczej i okrutn zapat za cielesne zaistnienie. Zgroza staroci wy- znaczaa wic granic, ktrej nie chcia przekroczy. Jak ogromna wikszo miertelnikw granic t przekroczy Immanuel Kant. Co prawda, od- rzucajc samobjstwo, po prostu nie mia wyboru. Mao jest bowiem ludzi, ktrzy nie czekaj, a z istnienia wygna ich czas. Sadowic si w odzi Charona, swoj now sytuacj prbowa Kant bra najpierw z humorem. Kiedy pojawia si rozpacz, podj walk, chocia wiedzia, e j przegra. Kiedy j ju przegra, przyj w pokorze cierpienia, jakimi wiadomo paci za swoje zaistnienie. Sprbujmy tedy przeledzi ten dramat, posugujc si esejem Thomasa de Ouinceya Ostatnie dni Immanuela Kanta. Jedno czy trzy odstpstwa od rzeczywistego stanu rzeczy nie do- tycz sprawy stosunku wielkiego filozofa do procesu uwidu organizmu, przeto tekst ten moe- my uzna za przenikliwy obraz umysu po jego wkroczeniu w okres cigego oczekiwania na wygnanie z czasu. W zasadzie stary Kant mia wyborne zdrowie. W szedziesitym szstym roku ycia by pe- en wigoru. Na synnych obiadach wydawanych dla przyjaci, na swych platoskich przyj- ciach, prowadzi byskotliw konwersacj, czu si znakomicie usposobiony i promienia inte- lektualn ywotnoci. Kilka lat pniej zacz podupada. Najpierw osaba mu pami. Kant zauway to do szybko i stara si opanowa t dolegliwo za pomoc caego systemu zapi- sw, aby przynajmniej wykluczy kilkakrotne powtarzanie tych samych historii w cigu jednego dnia. W siedemdziesitym pitym roku ycia w peni uwiadomi sobie, e nadszed mentalny schyek. Tote przygotowa si na kade zrzdzenie Opatrznoci. Pogodzi si z tym, e jest ju stary, saby i dziecinny. Wszystkie czynnoci umysowe zostay bowiem spowolnione. Po trzech dalszych latach zauway, e czyta bardzo wolno. Czsto zapada w drzemk. Gowa wielokrotnie podczas czytania opadaa mu midzy wiece, a weniana szlafmyca, ktr nosi, cigle si zapalaa i pona na jego gowie. Z dolegliwoci fizycznych trapiy go gwnie dwie, ktre, co prawda, niekoniecznie musiay by zwizane ze staroci: bl odka, majcy wyranie za podoe nerwic, i bl gowy, nastpstwo wypadku w modoci. Staroci natomiast zawdzi- cza z ca pewnoci depresj, saby wzrok, oglne zniechcenie i w kocu koszmary senne, ktre zjawiy si pod koniec zimy, w roku 1803. Wybudzay go gwatownie, kiedy udrczony bezsennoci zasypia nad ranem. Nawet jeli zapada w drzemk w cigu dnia, budzi si nagle w przeraeniu. Jeden fantazmat powtarza si stale. Do jego ka podchodzi morderca. Racjo- nalny umys dodam najwyraniej nie przekaza podwiadomoci konwencjonalnego obrazu mierci stworzonego przez chrzecijask Europ. We nie musia mie mier za bezlitosnego bandyt. 6 Do 8 padziernika 1803 roku, kiedy wspierajcy si wtedy na ramieniu siostry, pad nagle bez zmysw na ziemi, mg Kant obserwowa zachowanie wasnego umysu, mordowanego przez starzejce si ciao. Chocia wieczorem tego dnia przyszed do siebie i zacz mwi zro- zumiale; chocia prbowa jeszcze powrci do swych towarzyskich przyzwyczaje, jego myle- nie zaczo niebawem traci kontakt z jzykiem. W grudniu tego roku nie by ju w stanie si podpisa. Nie mg spamita liter, ktre skaday si na jego nazwisko, a kiedy mu je powta- rzano, nie mg w wyobrani przedstawi sobie ich ksztatu. Nie ogarnia wiata stanowicego jego aktualn codzienno, chocia przy pierwszej okazji niegdysiejsz wiedz przechowywan w mzgu, prezentowa otoczeniu bardzo sprawnie. Odpowiada prawidowo i dokadnie na ka- de pytanie dotyczce filozofii czy nauki, a zwaszcza geografii fizycznej, chemii lub historii natu- ralnej. Niebawem przesta rozpoznawa ludzi. Trwa wyobcowany ze wiata. Po cichu lub z dziecicym paplaniem, zapltany w sobie lub apatycznie oderwany i zobojtniay, czy te zajty stworzonymi przez siebie zjawami i uudami, budzc si dla gupstw, zapada z powrotem na cae godziny w co, co mogo pewnie by chaotycznymi fragmentami potnych piekielnych roje. W kocu nie potrafi poda waciwej nazwy przedmiotw. y jeszcze tydzie, ale dodam zanim skona przesta by czowiekiem, odebrana mu bowiem zostaa adamiczna zdolno nazy- wania. W krainie, do ktrej nie chcia wkroczy Sokrates, to si zdarza. I trudno poj, czy ta utrata mylenia werbalnego bya wyzwoleniem, jak sam zgon, ktry koczy udrki umysu cze- kajcego na to, co przeraajce i nieuniknione. Chocia Kant, kiedy jeszcze prowadzi w swym salonie byskotliwe rozmowy, wypowiada si o wasnej mierci bardzo spokojnie i trzewo, jak o kadym innym zjawisku w naturze, to koszmary senne zdradziy, i zgodnie z tym, co o czowieku powiedzia Thomas Stearns Eliot by tylko strachem w garstce popiou. Cierpienie starego czowieka przybiera wic czsto posta, wobec ktrej myl postronnego obserwatora jest bezsilna. Kiedy pojawia si kryzys, pan doktor Micha Kapuza zawozi mnie do szpitala rejonowego, gdzie jak wikszo rodakw musz odlee przepisowy tydzie w ku ustawionym na korytarzu. Prosz tylko nie pomyle, e co wypominam ojczynie. W synnym stanowym szpitalu Beth Abraham w nowojorskiej dzielnicy Bronx, prowadzonym przez wiatow saw medycyny Olivera Sachsa, w bardzo bogatym kraju, chorzy jak pisze Anna Bikont, ktra od- wiedzia t lecznic take le na korytarzach. Taki korytarz jest wanie granic, ktrej nie chcia przekroczy Sokrates. Noc mija tu na do- okolnyn tupaniu, paczu i krzykach blu, wrd zwoonych tu dziewczyn, przewanie z przed- mie Warszawy, ktre z mioci podciy sobie yy i teraz cierpliwie znosz wyzwiska piel- gniarek; wrd licznych staruszek, niemych papierowych istot z otwartymi oczyma, pustymi jak wszechwiat, i w kocu wrd starcw, ktrzy nie panuj ju nad wasnym organizmem, upoko- rzeni nie skrywanym obrzydzeniem i powstrzymywan wciekoci personelu, skdind wspa- niaego. Nazajutrz dziewczyny wyrzuca si ze szpitala. Starzy ludzie z reguy nie przedostaj si na pokoje. W lecznicy doktora Sachsa jest chyba podobnie. Spacer po szpitalu Beth Abraham czytamy u Anny Bikont przez sale i korytarze zapenione starymi, pokurczonymi ludmi z nie- dowadami koczyn, z nieobecnymi oczami, uzmysowi mi dopiero, jak trudno byo w nich do- strzec co wicej poza chorob, cierpieniem i staroci. Aby dostrzec czowieczestwo w tych udrczonych umysach, trzeba mie serce i wiedz doktora Sachsa. Serca to moe by mi starczyo, ale wiedzy nie mam. O takiej fazie dolegliwoci wieku podeszego mog wic powiedzie tylko to, co Platon orzek o swoim Absolucie. A wic nie bdzie o nim ani imienia, ani opisu, ani wiedzy, ani postrzegania, ani mniemania. Nie wiem o czym myl, jeeli myl, ci starzy ludzie ze szpitalnego korytarza. O tej fazie staroci naley 7 milcze. Jak w Owicimiu. Kiedy patrz na pajka-korsarza pisze Czesaw Miosz w Roku myliwego ktry porusza si po gadkiej posadzce na dugich nogach, albo przypominam sobie senny a zowrogi ruch skrcajcej si mii, myl o mojej mierci. Opuci t ziemi, przeci moje z ni zwizki, jak to zrobi, ile mnie jeszcze czeka chorb i powolnego odpywu si? Lepiej o strasznoci nie pisa i zadowoli si tym, e odbijaem si niejako od niej, wbrew niej dotyka- jc dotykalne formy, niby dojrzay Cezanne. Zaleno midzy oczekujcym na mier ciaem a umysem Hannah Arendt, najwyraniej pod wpywem Hegla, potraktowaa jako fundamentalne rdo ycia umysu. W ten sposb twr- c refleksyjnej wiadomoci stawa si czas. Czowieczestwa nie da si oddzieli od historycz- noci. To, e istnieje co takiego jak ycie umysu, zawdziczamy umysowemu organowi do obcowania z przeszoci i charakterystycznemu dla niepokojowi. To wszake, e jest to y- cie umysu, zawdziczamy mierci, w ktrej umys przewiduje swj koniec. mier wstrzymuje dziaanie woli i zamienia przyszo w antycypowan przeszo projekty woli zamieniaj si w przedmioty rozmylania, a oczekiwania duszy zamieniaj si w antycypowane przypomnie- nia. Starcze oczekiwanie na mier przypomina wic jaki nie napisany utwr literatury re- dniowiecznej, jak Rozmow umysu z ciaem. Stary umys syszy cigle ten sam tryumfalny krzyk ciaa: Ze mnie si pocze i wraz ze mn si skoczysz. W staroci bowiem myl sucha nieustannie odwiecznej pieni materii: Jam ciebie zrodzia i ja ciebie unicestwi. Tak wyglda muzyczne to rozmyla o staroci, ktre z natury rzeczy przeksztacaj si w mczc fantasmagori. Teraz, kiedy ju jestem stary, niekiedy o zmroku widz otwarte drzwicz- ki od pieca, blask idcy po brunatnoczerwonej pododze, dwa fotele zblione do ciepa, prszcy za oknem nieg i sysz matk czytajc mi jak ba. Koszmarny mord, omieszone cierpienie i spenianie si losu. Ein Wintermdrchen. Co z tym absurdem teraz pocz mam Serce, stroskane serce z t karykatur, Z moj staroci? Tak jest przyczepiona Do mnie, jak ciar do psiego ogona. A nigdy bardziej namitn i grn Nie ytem wyobrani, nigdy wzrok i such Na niemoliwo bardziej nie czekay. W.B. Yeates. Wiea (Tum. Cz. Miosz) 8 W gospodzie mierci Droga bya okropna. Czsto grzlimy w bocie, wpadajc w gbokie kaue. Trzeba byo pomaga koniom, wystawiajc si na zimny wiatr, ktry zacina przenikliwym deszczem. Dokoa szumia tajemniczy las i sycha byo wycie drczonych zwierzt wydobywajce si z dookolnej ciemnoci. Bg zachowywa si bezrnie. Moglimy tylko mie nadziej, e w pobliu znajduje si jaka gospoda. Na widok latarni wiszcej nad jej progiem nie ogarna nas rado i nie ustpi niepokj. Kie- dy weszlimy pod powa, wszystko wydao si obrzydliwe i ponure. W izbie panowa podejrza- ny mrok. Przy obskurnych stoach zalanych cuchncym winem siedziao kilku pijakw o baze- skich twarzach. Pikna Karczmarka z ceremonialnoci godn cesarzowej wszechrzeczy, bez sowa wzia wiec, zaprowadzia nas na gr i zacza rozprowadza po pokojach. I wwczas, w nagym przestrachu, kto przypomnia gono sowa Cervantesa: Droga jest zawsze lepsza ni gospoda. Nawet najgorsza droga. Kiedy Micha Anio Buonarroti przekroczy siedemdziesity rok ycia, i po niezwykej podr- y, z kapic wiec w rku, szed za Pikn Karczmarka do swego pokoju, nie mia ju adnych wtpliwoci, e oto nastpi kres wszelkich wdrwek i odtd treci jego ycia bdzie ju tylko czekanie na nieunikniony kres. Bya to myl nieco kopotliwa, ale i banalna. Kiedy Stary Rze- biarz zacz rozpatrywa rne jej aspekty, odsonia wszake niepokojce treci jego starczej codziennoci, ktrych nie sposb ju byo bagatelizowa. Swoje zgryliwe przemylenia zawar tedy Micha Anio w wierszu, zwanym w tamtych czasach capitolo. Bya to forma typowo flo- rencka. Tercyny skaday si na familiarn gawd, przesycon humorem, nie bez akcentw saty- rycznych. Czasem przeksztacay si w artobliwy list poetycki do przyjaciela. Karykaturalna przesada zwrci uwag Mieczysaw Brahmer bya od tego gatunku literackiego nieodczna. Wszystkie te szpady renesansowego bravo Micha Anio skierowa przeciw swojej wasnej staroci. Jego capitolo mia szczcie. Doszed do nas w jedynej kopii, sporzdzonej przez Do- nato Gianottiego. Uczeni badacze twierdz, e w poemat zaczynajcy si od sw I sto rinchiu- so come la midolla powsta midzy rokiem 1546, w kadym razie ju po mierci Vittorii Colon- ny, a rokiem 1550, kiedy artysta peni funkcj zarzdzajcego budow bazyliki w. Piotra. Prze- kroczy wic na pewno siedemdziesity rok ycia. I stworzy pie o staroci godn stan obok gorzkiego hymnu z Ksigi Eklezjastesa (l 1,9-12,8). W grobie mieszkania Przez termin Giorgio Yasariego aria Andre Chastel kae nam rozumie nie tyle klimat, ile rodowisko. Tote wyraenie laria di Roma oznacza po prostu rodowisko artystyczne Rzymu. 9 Vasari zapewnia, e Micha Anio czu si w nim bardzo dobrze, czemu trudno si dziwi, po- niewa przez dugie lata, pomimo zamiowania do samotnoci, stanowi jego Centrum. Jak kady tytan, gwatownie przyciga i brutalnie odpycha wielu artystw. Kiedy Gianbattista zwany il Rosso przyby do Wiecznego Miasta i zacz oglda zgromadzone w nim arcydziea, malowi- da i posgi Michaa Anioa [...] jak gdyby wytrciy go z rwnowagi. Tote szybko wynis si z Rzymu. Podobna przygoda po przybyciu nad Tybr spotkaa rwnie Fra Bartolomeo i Andrea del Sarto. Po pewnym czasie Micha Anio zawadn Rzymem. Przedoy go nad ukochan Florencj i zamieszka w nim waciwie na stae. Jeli dobrze pamitam, rda wspominaj o jego dwch rzymskich mieszkaniach. Niewiele wiemy o tym, ktre zamieszkiwa w czasach, kiedy zwozi z Carrary bloki marmuru na grobowiec Juliusza II. Kaza te drogocenne ciosy pisa Ascanio Condivi przewie na plac w. Piotra, z tyu [kocioa] w. Katarzyny, w ktrym to miejscu za korytarzem mia swoje pomieszkanie. Papie bardzo czsto odwiedza go w jego domu i ae- by mc wygodniej si z nim komunikowa, rozkaza przerzuci od korytarza do pokoju Michaa Anioa most wiszcy, po ktrym cichaczem do si dostawa. Sporo natomiast wiemy o mieszkaniu ostatnim, poniewa jak zobaczymy stary mistrz opi- sa je w kilku zastanawiajcych tercynach. Miecio si w nieco zmurszaym domu, uwiecznio- nym na sztychu Etienne du Peraca z 1575 roku, gdzie niedaleko Forum Trajana. Nazwa ulicy, przy ktrej sta ten dom, brzmiaa doprawdy zowieszczo: Macel dei Corvi, Jatka Krukw. Kt by si nie ba zemsty ptakw nieszczcia i magii? Na grze, jeli si mona tak wyrazi, Micha Anio mia pokj, zgodnie z narzucon sobie zasad, wyposaony bardzo skromnie. Wypeniao go gwnie oe ze somianym siennikiem i duy kredens na bielizn i ubrania, dzisiaj nazywany renesansowym. Na dole za bya kuchnia i stajnia dla konia, poniewa Stary Poeta przywyk do niemal codziennych przejadek. Ostatni odby kilka dni przed mierci, kiedy liczy sobie osiemdziesit dziewi lat. Obok tych pomieszcze miecia si bardzo obszerna pracownia, za- stawiona oczywicie rzebami. Nie dokoczonymi. W tym mieszkaniu Micha Anio spdzi staro i w nim umar. Taki by jego rodek wiata u schyku ycia. Taki by jego dom, dom w uroczystym znaczeniu tego sowa, ktrego nie na- ley utosamia z budowl, jest to bowiem przestrze, w pewnym sensie wita. Wasny kt we wszechwiecie ma, a w kadym razie powinien mie, sakralny charakter. Nawet wwczas, kiedy jest to jaskinia zbrodni, czai si w nim numinosum. Sd nad wasnym domem jest wic w gruncie rzeczy sdem nad Osi wiata. Dlatego to niezrwnane capitolo Starego Poety jest, eby nie obwija niczego w bawen, sdem nad owym osawionym schronieniem przed zgroz bytu, nad nor wygrzeban w tajemnicy wszechrzeczy, nad wasn szczelin w rozpadlinie ziemi. Isto rinchiuso come la midolla d la sua scorza, qua pover e solo come spirto legato in unampolla. Jako rdze drzewa w korze swej zamknity, yj samotny tutaj i ubogi, Jak duch czarami w naczyniu zaklty (Tum. L. Staff) 10 Ubogi to on nie by, ale prawd jest, e nosi si i mieszka skromnie. Micha Anio nalea do ludzi, ktrzy nie lubi y w wystawnym bogactwie, nawet wwczas, kiedy ich na to sta. Zdaje si, e prostota i surowo leay w jego charakterze. W modoci pisa Giorgio Vasari za- dowala si kawakiem chleba i ykiem wina w czasie pracy, a kiedy malowa Sd Ostateczny czeka zawsze na posiek do wieczora, kiedy ju skoczy prac. Chocia by bogaty, y skrom- nie, nie przyjmujc darw od nikogo, bo od tego, ktry mu co darowa, czu si wiecznie zale- ny. Spa niewiele, wskutek wstrzemiliwego trybu ycia czsto budzi si w nocy, aeby wsta do roboty. Nie mona wykluczy, e naturalna i nieprzesadna asceza miaa za podstaw wyjt- kowo szlachetn chrzecijask religijno. W kadym razie Stary Poeta nie zapomnia, e Jezus narodzi si w ubstwie. Nie bez ironii zauway, e Trzej Krlowie zawitaliby raczej do jego stajenki, omijajc z daleka wystawne kardynalskie paace. Chi mi vedess a la festa de Magi sarebbe buono; e pi, se la mia casa vedessi qua fra s ricchi palagi. miaby si widzc mnie w wito Trzech Krli I tych paacw rzd, ktry si puszy Wobec ubstwa dachu, co mnie tuli. Wydaje si wic, e w wierszu tym povero znaczy przede wszystkim meschino. Nieszczsny, bo stary i zmczony. Wzmianka o samotnoci nie jest skarg. Micha Anio mia bowiem dobrych przyjaci, cho- cia prawd jest, e nie znosi zebra towarzyskich. Mio cnoty i cige wiczenie si w przednich sztukach pisa Ascanio Condivi czyniy go samotnikiem; w ten sposb rozkoszo- wa si i lubowa niemi, podczas gdy towarzystwa nie tylko go nie zadowalay, lecz sprawiay mu przykro, jako co, co go odwodzio od jego rozmyla, nigdy bowiem (jak o tym zwyk by mawia w wielki Scypion) nie by mniej samotny, jak wwczas, kiedy by sam. Jeli przyj- miemy terminologi Hannah Arendt, by wic samotny, ale nie osamotniony. Jak kady czowiek zajty intensywnym myleniem, by tedy w swoim mieszkaniu, niby Sokrates z arcydzie Platona, dwomawjednym, prowadzi bezdwiczny dialog, ktry w wszechobecny w epoce renesansu Platon nazywa rozmow pomidzy ja a mn. Mylenie czytamy u pani Arendt biorc rzecz egzystencjalnie, jest samotnoci, lecz nie osamotnieniem, samotno jest ludzk sytuacj, w ktrej czowiek sam sobie dotrzymuje towarzystwa. Osamotnienie przychodzi, gdy tracimy zdolno rozdzielenia na dwuwjednym, gdy nie potrafimy dotrzyma sobie towarzystwa. Mi- cha Anio dotrzymywa sobie towarzystwa we wasnym mieszkaniu, ale w prowadzony tu, qua, bezdwiczny dialog nie uchroni go przed rozpacz. Rozmowa ze sob bywa czasem bardziej bolesna, anieli pene opuszczenie, a moe po prostu prowadzi ku osamotnieniu. Pogld na ycie we wasnym mieszkaniu Micha Anio przekaza nam w dwch porwna- niach, ktre wszystko zawdziczaj przeciwiestwu midzy tym, co wewntrzne i tym, co ze- wntrzne. Wedug tradycji platoskiej wewntrzne jest ukryte, czasem zupenie nieuchwytne i z reguy stanowi wysz miar wszystkiego. Prawda i najwysza warto le w gbi tego, co na powierzchni. Podobnie jest w naszym wierszu. Wewntrz tkwi sam Stary Rzebiarz. Mieszkanie jest w stosunku do niego tym, co zewntrzne. W pierwszym porwnaniu zostao utosamione z kor, pod ktr kryje si jak rdze drzewa osoba Starego Poety. Przyrwnywanie tego, co ze- wntrzne do kory jest zaniedziae jak wiat. Omawiajc pogldy Anaksymandra, sfer ognist, 11 ktra jak mniema otacza ziemi, porwna Plutarch wanie do kory. Zreszt niewykluczone, e porwnania tego uy sam Anaksymander, poniewa jak wiadczy Teofrast lubi on m- wi w jzyku poetycznym. Czsto przyrwnywano te do kory ciao, w ktrego wntrzu kryje si to, co istotne: dusza. Rdze. Po tym, co wida na korze, sdzono o yciu duszy. Tak spraw postawi sam Micha Anio w wierszu Ohime, ohime, ch i son tradito. Bezsilny id, dokd nie wiem, biada! Lkam si patrze, lecz prne to dze Nie wiedzie: drog wiek znale pomoe. Dzi, gdy czas zbiegy zmienia mnie na korze, mier z dusz moj co godzin bada, Jako stan serca swojego osdz. Jeli mieszkanie jest kor, a sam poeta rdzeniem drzewa, to znaczy, e w owej norze, chroni- cej go przed zgroz ogromu wszechwiata i wcibstwem ludzi z rzymskiego towarzystwa, y dobrze ukryty. Kiedy papie czy jaki kardyna zechcia go odwiedzi, poprzestawa zapewne na pracowni. Na grze, w swoim pokoju, na prostym ou obok wielkiego kredensu, Micha Anio y sam dla siebie, nieuchwytny dla obcych, zamknity jako rdze drzewa w korze. Mieszkanie byo czym w rodzaju twierdzy, chronicej onierza Chrystusowego przed marnoci ycia pu- blicznego. Porwnanie drugie zostao zaczerpnite ze zbioru najbardziej oswojonych sprztw, jakimi otacza si czowiek. Chodzi mi o utensylia kuchenne. Osi kosmiczn dziecka bywa, a w kadym razie kiedy bywaa kuchnia, i jej krlowa matka. Dlatego dowiadczenie zebrane w kuchni, kiedy to krcilimy si przy fartuchu pracujcej tu matki, jest pierwotne i, jak wszystko co pier- wotne, waciwie niezniszczalne. Ampolla to maa karafka, z reguy szklana, w ktrej przecho- wuje si dwie podstawowe ingrediencje niezbdne w kuchni rdziemnomorskiej: oliw lub ocet. Porwnanie to przypomina rwnie sawne analogie platoskie, w ktrych to, co istotne i we- wntrzne, czyli niemiertelna dusza, byo zamknite w tym, co przygodne i zewntrzne, a wic w jakim naczyniu, najczciej glinianym, bo przecie Pan Bg ulepi nasze ciao wanie z gliny. W wierszu tercynowym Stary Mistrz czuje si w swoim mieszkaniukarafeczce niby zamknity w niej duch. Nie mona wykluczy, e obraz ten przywdrowa do Italii ze wschodnich bani. W kadym razie Mistrz yje w swoim mieszkaniu zamknity, ale widoczny, jeli wyobrazimy sobie ow karafeczk jako naczynie ze szka. W kocu by osob publiczn i na dole, w pracowni, mg go nawiedzi kady, nawet obcy, ale sawny podrny. I ot cae to mieszkanie, i gra, i d, stao si dla niego grobem. e la mia scura tomba picciol volo, dov Aragn e millopre e lavoranti e fan di lor filando fusaiuolo. Na lot w mym ciemnym grobie mao drogi, Jeno pajki pracuj w zawody, Jak gdyby tkackich czenek tum mnogi. Staro sprawia tedy, e mieszkanie, ktre byo dotd najprawdopodobniej zwyk oswojon przestrzeni, przeistacza si w pewnym momencie w mogi. Czowiek zostaje pochowany w 12 ziemi za ycia. Nie jest to wizienie. To jest grb, w ktrym musi usta nawet w dialog ja z sob, platoski lot na skrzydach duszy poza skoczono, poza doczesno, ku Krainie Istotnie Istniejcej. W tym mieszkaniu pojawiaj si oznaki zmurszenia. Kiedy dom ten mia gospodarza, ktry by jakby naladowc Kosmicznego Tkacza, pracowitym pajkiem zasiedziaym w centrum two- rzenia. Teraz ten sam gospodarz widzi tu ju tylko rzemielnika wyrabiajcego wrzeciona, fusa- iuolo, ktry zamiast swych czenek puszcza w ruch tum pajkw, tkajcych tysice pajczyn. Wszystko zaczyna ton w opuszczeniu, w zapomnieniu, w odwiecznych oznakach staroci. Tu ju nic nie zostanie ukoczone. Tu skoczy si moe tylko sam gospodarz. Tego mieszkania nie otacza pikno. D intorn a 1uscio ho mete di giganti, ch chi mangi uva o ha presa medicina non vanno altrove a cacar tutti quanti. I homparato a conoscer 1orina e la canella ondesce, per quei fessi che nanzi d mi chiamon la mattina. U drzwi mych pitrz si stosem odchody Czy winogrona zjad czy medycyn, Tutaj zaatwia kady swe wygody. Tum si poznawa nauczy uryn Jak i moczow cewk, przez te szpary, Ktre mnie budz w przedrann godzin. Aby nie nazwa rzeczy po imieniu, jego mieszkanie otacza wic wyjtkowo ordynarna mate- ria, zwizana z najbardziej wstydliwym aspektem cielesnej egzystencji czowieka. Jeli si pa- mita, e w pracowni Michaa Anioa stay uduchowione rzeby czowieczego ciaa, marmurowe poematy o udrczonym piknie, to owe dwie brutalne strofy daj wiadectwo najgbszego wy- czucia koszmarnej dwoistoci ludzkiego ciaa, ktrego pikno istnieje tylko dziki sprawnemu funkcjonowaniu tej fabryki obrzydliwoci. Pikno czowieka jest opacane jego wulgarnoci. Ssiedzi Starego Poety zademonstrowali t prawd pod drzwiami mieszkania, co kazao mu cigle pamita, e z ciaem zwizane s nie tylko radoci istnienia. Przechodzc prg wasnego domu Micha Anio codziennie przypomina sobie, e w ciele tkwi ironiczna sprzeczno midzy piknem a trywialnoci; e sprzeczno ta tkwi rwnie w caym materialnym oywionym by- cie. Staro jest okrutna wobec rafaelicznych mitw o estetycznym wymiarze naszej egzystencji. Pod tym mieszkaniem ssiedzi urzdzili mu jeszcze tak zwan zwak, czyli mietnik, i wy- chodek, cesso. Gatti, carogne, canterelli o cessi, chi nha per masserizi o men viaggio non vien a mutarmi mai senzessi. 13 Kto koty, cierwo, nocniki, grat stary Wyrzuca, niech si na mj kt domowy Ze mn nie mienia, bo znajdzie te dary. Ta prosta strofa, dzisiaj, kiedy ju sporo wiemy o zwizkach midzy zamieszkiwaniem a rze- czami, robi doprawdy niezwyke wraenie. Martin Heidegger uwaa, e miertelni mieszkaj o tyle, o ile ratuj Ziemi, to znaczy o ile rezygnuj z jej chamskiego wyzysku; o ile godz si na Niebo jako Niebo, to znaczy nie robi z nocy dnia a z dnia nieustannej za czym pogoni; o ile oczekuj istot Boskich jako Boskich, to znaczy nie czyni si sami bogami i nie su boysz- czom; i w kocu o ile posuszni s wasnej istocie, to znaczy temu mianowicie, e mog podo- a mierci jako mierci i umieraj dobr mierci. Zamieszkiwanie jest zawsze pobytem przy rzeczach, ktry sprawia, e owe cztery zasady zachowania utrzymuj si w jednoci oczywicie dopty, dopki rzeczy jako rzeczy pozostawione s w swojej istocie, to znaczy, kiedy miertel- ni buduj i organizuj swoj przestrze. Zsypisko rzeczy niepotrzebnych, wyzbytych swej istoty, jest symbolem konajcego mieszka- nia, powolnej utraty domu. mietnik przypomina o zawalajcej si norze, w ktrej dotychczas mona byo zapomnie o zgrozie wszechwiata. Oczywicie nie trzeba nam Heideggera, aby od- czu, e mietnik jest trupem mieszkania. Te spostponowane rzeczy pitrzce si przed progiem Starego Rzebiarza mogy zreszt utwierdza go w pogardzie dla rzeczywistoci doczesnej, dla materii jako materii. Ale artysta, ktry uczyni miecie przedmiotem poezji, musia mie bardziej zawiy stosunek do prochu i gliny, anieli wczeni fundamentalici platonizmu, przekonani, e to, co zewntrzne, powierzchnia wiata, to, co si przed nami pojawia, jest tylko pozorem. Nie chodzi tu, zgodnie z terminologi Hannah Arendt, o pozr nieautentyczny, o zudzenie podobne fatamorganie czy zachodowi i wschodowi soca, ktre, jak kady bd, rozwieje si po bliszym rozwaeniu, lecz o pozr autentyczny, ktry nie ustpi przed adn wiedz, poniewa mamy tu do czynienia z naturaln i nieuniknion iluzj naszego aparatu zmysowego. Dla renesan- sowych platonikw caa rzeczywisto materialna bya pozorem autentycznym, poniewa bya zniszczalna, a wic nieistotna. To, co istotne, wewntrzne, warte poznania, Rzeczywisto Istot- nie Istniejca, znajdowao si poza doczesnoci. Nie wydaje si jednak, aby Stary Poeta mia materi za pozr. Moga by marnoci, ale prze- cie istniaa. Nawet jeli jak uwaa w. Pawe teraz widzimy niejasno, jak w zwierciadle (l Kor 13,12), to przecie nie ogldamy fantazmatw, lecz bytujce rzeczy. Poddane s one prawu przemiany i zniszczenia, powstawania i ginicia, ale nie s iluzj. Mog zosta zdegradowane, ale nadal trwaj. Mog si rozpa, ale pki co, s formami. Rzecz, ktra utracia swoj istot, nadal istnieje, chocia zmienia ksztat. Doczesno nie jest pozorna, lecz marna. Jest ziemskim wizieniem duszy niemiertelnej, carcere terreno, ktrego Bg nie wybudowa przecie z mgy. Kto pracuje w marmurze i glinie, ma wyczucie niszczcej materi walki midzy piknem a mar- noci. Micha Anio nie y obsesj pozornoci wiata materialnego. Rania go sprzeczno mi- dzy sakralnoci a obrzydlistwem materii, midzy rzebami stojcymi w pracowni a wychod- kiem, ktry oglda zanim przestpi prg wasnego domu. Sprzeczno, o ktrej przypomina mu ogldany codziennie mietnik, kiedy go mija, aby si dosta do swego mieszkaniagrobu. 14 Bella ostessa brutti conti Kilka lat po napisaniu wiersza Isto rinchiuso come la midolla Micha Anio czu si zupenie dobrze, aczkolwiek rne dolegliwoci cigle si pojawiay. Nie wtpi pisa Ascanio Condivi e jeszcze liczne lata y bdzie, pozwala mi tego mocno si spodziewa i jego ywa jdrna staro, i dugi ywot jego ojca, ktry, nie znajc czym jest febra, doszed dziewidziesiciu dwch lat, zszed z tego wiata raczej z powodu zaniku ni wskutek choroby. Istotnie, Micha Anio mia jdrn staro, przerywan co prawda czsto zym samopoczuciem. W staroci tak bywa. S lepsze i gorsze dni, s jasne i ciemne miesice, s pogodne i fatalne lata. Czas, w kt- rym powsta ten wiersz byt po prostu okropny. Stary Poeta nagle odczu gwatown degradacj ciaa i opisa j z przeraajc otwartoci. Spojrza w lustro i dojrza ruin wasnego oblicza. Okoo piciu lat pniej, w czasie zdecy- dowanie milszym, gowa jego wygldaa zupenie dobrze. Czoo kwadratowe. Nos nieco zgnie- ciony, ale w kocu bya to pamitka z modzieczej bjki, w ktrej zdefasonowa mu go kolega po fachu, rzebiarz Pietro Torrigiani. Usta czytamy u Condiviego s wskie, dolna za war- ga wszake grubsza, tak e jeli go si widzi z profilu, nieco wystaje; podbrdek dostraja si do- brze do czci wyej wspomnianych. Czoo z profilu wystaje nad nosem, ktry byby nieco mniej ni okrgy, gdyby nie to, e porodku jest troch garbaty. Brwi maj niewiele wosw, o oczach mona powiedzie, e s raczej mae, koloru rogu w ctki te i lazurowe, uszy umiarkowane, wosy czarne, tak samo i broda. Ale w czasie depresji wywoanej chorob z lustra wyonio si oblicze istotnie godne litoci. Gli occhi di biffa macinati e pesti, i denti come tasti di stormento cal moto lor la voce suoni e resti. Oczy zmtniae i spezy w kolorze, Zby w klawisze instrumentu mieni, Bo gos z ich ruchem dopiero wyj moe. Renesans byt epok kultu modoci i zdrowia, tote staro, czas upadku i degradacja ciaa, bya przeklinana, otoczona niechci i nie skrywan pogard. Twarz starca kojarzono czsto z mask mierci. Moe wanie dlatego Micha Anio by przekonany, e jego oblicze wzbudza u ludzi przeraenie; e caa jego posta przypomina ju stracha na ptaki. Wystawiony na wieo obsiane i jeszcze suche pole, dal seme senza pioggia, bez przebierania go w jakie szmaty, senzaltro telo, przepdziby bez trudu zgodniae i namolne kruki. La faccia mia ha forma di spavento; i panni da cacciar, senzaltro telo, dal seme senza pioggia i corbi al vento. 15 Musi oblicze me sia przeraenie; Sama ma szata, chocia do oszczdza Kija, z suchego siewu kruki enie. Such zacz szwankowa. Jedno ucho jest ju wyranie kiepskie. Drugie, cigle jeszcze sprawne, w bezsenne noce cieszy si piewem wierszcza. Ale starcza bezsenno spotgowana dolegliwociami, zwaszcza katarem, ktry potrafi udrczy czowieka okrutnie, zamieniaa mu noce w tortury. Mi cova in un orecchio un ragnatelo, ne laltro canta un grillo tutta notte; n dormo e russal catarroso anelo. W jednym mym uchu pajk sie rozprzdza, W drugim mi piewa wierszcza nocna zwrotka; Charcz z kataru, ktry sen odpdza. Tote nic dziwnego, e Stary Rzebiarz czsto zrywa si noc ze swego posania i bra si za prac. Zapala wiec umocowan na czym w rodzaju kartonowego hemu, bra do rki mot i duto, i rozpoczyna sw harwk. Jeszcze tydzie przed mierci, bliski dziewidziesitki, wstawa, aby wyrwa z marmuru stumiony w nim pacz Matki nad zmarym Synem. Zanim zajmiemy si obrazem starczej niedonoci, ktr Micha Anio opisa w tym wierszu z okrutn rzeczowoci, przyjmijmy do wiadomoci, i ta rzeczowo zawdziczaa wiele, jeli nie wszystko, renesansowej filozofii ciaa. Jeszcze si odrodzenie na dobre w Italii nie zadomowio, kiedy cakowicie obnaona posta zacza wyobraa powszechnie cenione cnoty. Nagie ciao stao si wic wartoci artystyczn i duchow. Przekonanie to lego u podstaw twrczoci wielu malarzy i rzebiarzy tej epoki. Nie- bawem jedn z najbardziej znanych personifikacji w sztuce staa si naga prawda, Nuda Veritas. Nago jako tak czytamy u Erwina Panofskyego w szkicu Neoplatoski ruch we Florencji szczeglnie, gdy kontrastowana bya ze swym przeciwiestwem, zaczto pojmowa jako symbol prawdy w znaczeniu oglnofilozoficznym. Bya ona interpretowana jak wyraz pikna wrodzonego, przeciwstawionego sztucznie przyda- nym urokom, i wraz z rozwojem neoplatonizmu zacza oznacza to, co idealne i zrozumiae przez umys w przeciwiestwie do tego, co fizyczne i zrozumiale przez zmysy, prost i praw- dziw istot rzeczy jako przeciwiestwo jej rozmaitych i zmiennych wyobrae. W taki mniej wicej sposb pojmowa nago neoplatonik Micha Anio. Renesansowy sensu- alizm, radosna afirmacja cielesnoci czowieka bya bowiem dla niego jednoczesn pochwa wewntrznej istoty naszego bytu. Tote dzikie potpienie nagoci, ktre gwnie pod wpywem katolickiej kontrreformacji przyszo wraz z nawrotem ideaw nie tyle ascetycznych, ile prude- ryjnych, musiao wzbudzi w Starym Rzebiarzu gorzki al. Prymitywny fundamentalizm raptem zapomnia, e to Bg obdarzy czowieka seksualnoci i znowu zacz ple teologiczne bzdury o jej ohydzie. Aby dobrn tedy do istoty czowieka i czowieczestwa, artyci musieli przedstawia ciao obnaone. Szaty ukryway ycie ciaa i jego gwn warto: ruch. Aeby pozna gr muskuw pisa Bernard Berenson aeby odczu si rnych napi i sprzecznoci, aeby wchon w 16 siebie bezporednio promieniujc energi, trzeba patrze na natur obnaon. Tylko wwczas bdziemy mogli przeledzi skracanie si i napranie muskuw, elastyczno i napicie skry, ktre przeksztaciwszy si w podobne wraenia naszego wasnego ciaa, doprowadzi nas do od- czucia ruchu. Dlatego, aby pozna dobrze ciao, Micha Anio spdza sporo czasu w prosekto- rium. Ju w modoci, kiedy przyjani si z przeorem klasztoru w. Ducha we Florencji, mia tam pisze Ascanio Condivi wygodnie urzdzony pokj, tak e mg zajmowa si anatomi, nad co nie byo dla niego wikszej przyjemnoci. Z tego dowiadczenia, ktre kontynuowa w latach pniejszych wynis tak bogat wiedz, e czsto mia na myli napisanie dla tych, kt- rzy chc si odda malarstwu i rzebie, dziea, ktre by traktowao o wszelkiego rodzaju ruchach i postawach ludzkich oraz kociach, z doczeniem pomysowej teorii, przez si, na podstawie dugiej praktyki, wynalezionej. Vincenzio Danti w Traktacie o doskonaych proporcjach (1567) pisa, i gdyby Micha Anio nie dokonywa sekcji zwok, nie potrafiby ustali idealnych relacji midzy poszczeglnymi czciami ciaa. Osignita dziki anatomii wiedza o ciele dotyczya rwnie duszy. Rozpatrzmy najpierw szczeglnie interesujcy przypadek. Leonardo da Vinci, ktry twierdzi, e pokraja wicej ni dziesi cia ludzkich, uwaa, i kto jak kto, ale malarz powinien mie solidn wiedz o anato- mii czowieka. Na stronicach powiconych dociekliwoci lancetu w jego osobistych zapiskach znajduj si zdania w rodzaju: Rysunek: skd pochodzi nasienie skd uryna skd mleko jak pokarm rozchodzi si po yach skd opilstwo skd wymioty skd piasek nerkowy i kamie. I pord tego rodzaju zda pada nagle nakaz: Napisz, co to jest dusza. Cesare Lupo- rini przestrzega, aby, bro Boe, nie da si zmyli czstym u Leonarda metaforom o charakterze platoskim, zwaszcza tym, ktre utosamiay ciao z domem duszy. W istocie Leonardo mia dusz tylko za moc poruszajc, za potg zczon z ciaem, ktra nie jest samoistnym by- tem, a w kadym razie by przekonany, e duch nie moe sam przez si, bez ciaa, utrzyma si wrd elementw. Anatomia nauczya go, e wszelka duchowo jest funkcj cielesnoci. Dla- tego kpi z idei wdrwki dusz. Dla Leonarda nie istniaa dusza po neoplatosku odczona od ciaa, aczkolwiek stawia j naturaln ponad ciaem jako moc poruszajc, ktra zapewne oznaczaa i wol, i prawa fizjologiczne. Te same wiczenia anatomiczne nie zachwiay wiary Michaa Anioa w dogmat tyle plato- ski, co chrzecijaski. Dusz mia za byt substancjalny i niemiertelny, co u Leonarda, ktry od- rzuca spekulatywne rozmylania nad zjawiskami i ucieka od poj metafizycznych, byo nie do pomylenia. Dusza mieszkaa w ciele, ktre chocia zniszczalne, jak wszystkie formy materialne, miao swj sens i cel wyznaczony przez Opatrzno. Najwyraniej pobyt duszy w ciele by jed- noczenie i udrk, i radoci, ale stanowi przecie co w rodzaju prby. Cigle czekajc na mier wasnego ciaa, na powrt do Krainy Istotnie Istniejcej, strcona do materii dusza, wa- nie dziki piknu form znajdujcych si w materialnym wszechwiecie, moga pozna blask Pikna Wiekuistego i przygotowa si na obcowanie z nim. Czekaa na wyzwolenie. Na jednej z kart, ktre peniy funkcj notatnika, Micha Anio wypisa zdanie z Tryumfu mierci Petrarki: La morte la fine dun prigione oscura. mier jest kresem mrocznego wizienia. Zachwycenie ciaem i materi ssiadowao wic u Michaa Anioa z przekonaniem o ich n- dzy i zniszczalnoci. I staro bya dla niego znakiem, e oto zaczyna si rozpad ciaa i niebawem przyjdzie mier, ktra uwolni dusz z wizienia. Ponad wszelk wtpliwo jest to z reguy czas chorb i lku, niepokoju i prby wiary. 17 yj dla grzechu, przeywam swe zgony, ycie mrze we mnie, a wina ma ywa. Dobro me z nieba, zo ze mnie wypywa, Z woli mej, ktrej wadztwam pozbawiony. Niewolc wolno, jak bstwu, pokony Skadam ziemskoci! Dolo nieszczliwa! Dla jakiej ndzy na wiat si przybywa! (Vivo alpeccato, a me merendo vivo...) Wiara w Chrystusa nie stumia w nim lku przed mierci i nie stamsia przywizania do miej cielesnoci, do materialnoci wiata. Kiedy si speni, Panie, czego czeka Wierzcy w Ciebie? W nazbyt dugiej zwoce Widnie nadzieja i dusz mier mroczy. C, e nam wiato przyrzekasz z daleka, Gdy bez ratunku wpierw mier nas w swe moce Pojmie na wieki tak jak nas zaskoczy? (Di morte ceno, ma non gi dellora...) Stare, schorowane i zmczone ciao przypomina wic czowiekowi, e wszed w okres cige- go lku. By czas radoci. Jest czas udrczenia. w. Augustyn, kiedy znalaz si dokadnie w ta- kiej sytuacji, pociesza si wiar w transfiguracj materii, ktra po zwiniciu niebios zostanie uwicona i stanie si niezniszczalna. Na staro pisze Peter Brown Augustyn zarzuci rw- nie w znacznej mierze waciw platonikom jednostronno, polegajc na skupieniu uwagi niemal wycznie na umyle. Wanie dlatego, e wierzy w zmartwychwstanie cia: Pragn by uleczony w caoci, albowiem jestem kompletn caoci. Niechaj ustpi mier, ostatni nieprzyjaciel, a moje wasne ciao bdzie mi serdecznym przyjacielem na ca wieczno. Mi- chaowi Anioowi stare ciao przypominao przede wszystkim o ostatnim nieprzyjacielu i jeli cokolwiek potrafio odwrci jego myl od mierci, to chyba tylko trywialno cierpie ciele- snych, ktre, co prawda, nie byy w stanie poniy duszy, tak ma ona przewag nad ciaem, dal corpo ha tal vantaggio. Lanima mia dal corpo ha tal vantaggio, che se stasatallentasse 1odore, seco non la terre l pan e l formaggio. W ciele tak jestem saby i niezdrowy, e gdy ulenia wiatrom ch mnie ima, Bym chleb zatrzyma lub ser, nie ma mowy. 18 Sabo ciaa jak bowiem wspomina Vasari rne ble w nerkach, kucie w boku, bolesne oddawanie moczu czsto go gnbiy i pniej, ale wszystko wskazuje, e w latach 1548-1549 tego rodzaju niedomagania stay si szczeglnie dojmujce. La toss el freddo ii tien soi che non more: se la non non esce per 1uscio di sotto, per bocca il fiato a penuscir pu fore. Kaszel i katar przy yciu mnie trzyma; Jeeli wzdcie nie odejdzie doem, Zaledwie odda mog dech ustyma. Drczyy go kamienie w pcherzu, z ktrych jeli wierzy Condiviemu wyzwoli go p- niej doktor Realdo. Chyba one przede wszystkiem sprawiy, e mg sob straszy kruki na polu. Skra i koci. Guchy zamierajcy gos. Przepeniona zatkana cysterna. Io tengo un calabron in un orciuolo, in un sacco di cuoio ossa e capresti tre pilole di pece in un bocciuolo. Gos mj jako szersze w naczyniu uderza, Koci i yy mam w skrzanym worze, Smoy piguki trzy w wntrzu pcherza. Cae to aosne stare ciao jak bezczelny natrt kierowao jego myl ku mierci. Co prawda Micha Anio nie zapomina o mierci nawet wwczas, kiedy nie pojawia si jeszcze ta lawina dolegliwoci. By bowiem bardzo dugo prowadzony na mier. Bardzo dugo czeka na ostatni godzin: Condotto da molt anni all'ultim ore. Wiedzion lat tyle kostatniej godzinie. ... mia czas opanowa sztuk umierania. Dobrego umierania uczya go najpierw mier ojca: Z mierci twej ucz si jak si umiera, I widz ciebie w myli, ojcze drogi, Tam, dokd wiat ten tak rzadko dociera. (Ancor che l cor gi mipremesse...) A pniej uczya go rwnie mier Urbina, Francesca dell Amadore, ktry przez dwadziecia z gr lat suy Michaowi Anioowi, a raczej by mu domownikiem i towarzyszem, zanim 3 grudnia 1555 roku dokona ywota. ask jest pisa po tym zgonie poeta do Vasariego e jak mnie za ycia podtrzymywa, tak umierajc pokaza mi, jak naley umiera, nie w smutku, ale z pragnieniem mierci. 19 Na szczcie nie mia dla staroci pogardy, z ktr zadziwiajco niefrasobliwie obnosili si in- ni poeci i humanici epoki renesansu. Micha Montaigne, czowiek skdind ironiczny i mdry, uwaa, i Katon by gupcem, skoro w pnej staroci zacz si uczy greki. Albo taki Kseno- krates. Eudemonides widzc Ksenokrata, bardzo ju podeszego wiekiem, cisncego si do szkoy Kiedy ten bdzie za umia rzek i kiedy si jeszcze nauczy?. Zreszt, jak Erazm z Rotterdamu, Motaigne uwaa, e na staro, w owej niedoli wieku, powracamy do dzieci- stwa. Majc osiemdziesit jeden lat, przekonany, e mier jest tutu, Micha Anio pisa wspa- niae sonety. Nadal pracowa i tworzy. Bg chce, drogi Vasari donosi biografowi e jesz- cze dwigam brzemi lat. Wiem, i powiecie, em stary i niemdry, zabierajc si do sonetw. Cho jednak wielu mwi, e zdziecinniaem, chc wanie to uczyni. Chcia si dowiedzie, co te wyczynia staro z myl o sensie istnienia. Tego jeszcze nie wiedzia a przecie by prze- wiadczony, e co sensownego moe o tym powiedzie dopiero czowiek zgnbiony staroci. Jestem stary pisa w licie do Luki Martiniego w roku 1547 i mier odebraa mi wszelkie pomysy modoci. I ten, kto nie wie, czym jest staro, powinien cierpliwie oczekiwa jej nadej- cia, jako e wczeniej dowiadczy tego nie jest w stanie. I w kocu dowiedzia si, jakimi mylami napenia czowieka stare ciao. Dilombato, crepato, infranto e rotto son gia per le fatiche, e 1osteria morte, dovio vive mangio a scotto. Chromy, zamany i zbity mozoem ywota jestem; mier moja gospoda, Gdzie yj i gdzie stouj si spoem. Wdrwka po gocicu ywota, trudy ycia, le fatiche, sprawiy, e sta si podobny do starej szkapy. Dilombato, znuony, ale i z nadweronym krzyem; crepato, zamany, ale i zdychajcy; infranto, poamany, ale i zmiadony; rotto, zniszczony, ale i pokonany przez moz ycia, jak piknie to odda Leopold Staff, dowlk si nareszcie do obery, gdzie mia nadziej jako odpo- cz. Karczmy suyy kiedy nieocenionym odpoczynkiem w czasie podry. Za ich progiem modego czowieka czekao sporo haaliwej radoci, starca za ulga w zmczeniu. Gospoda mierci, do ktrej wkroczy Micha Anio, nazywaa si staro. Leonardo mia jesz- cze bardziej ponury pogld. Zajazdem mierci byo dla niego samo ludzkie istnienie. Ze swej natury. Ze swej istoty. Jako ogniwo w Wielkim acuchu zabijania i wzajemnego zerania si. Czowiek i zwierzta s waciwie przewodem i kanaem pokarmu, grobem zwierzt, gospod umarych, pochw rozkadu, tworzc sobie ycie z mierci innych. Staro to nocleg w karcz- mie, ktrej wacicielk jest mier, pikna bezlitosna pani, La Belle Dame sans Merci. Z tej obe- ry, w ktrej nie zapomina si o rachunku, Stary Wdrowiec ju nie zdoa wyruszy w dalsz drog. Zanim tu zemrze, zapaci za wikt i opierunek a nadto wygrowan cen. Wdziki obe- rystki, jak wszystkie chorobliwe czary, zdaj si go bowiem obezwadnia. Bella ostessa brutti conti. Pikna Karczmarka, sone rachunki. Nie da si zaprzeczy, e zbyt sone. Nawet jeli Bez- litosna Pani sodzi mu t bezczelno platosk bani o niemiertelnoci duszy. 20 Wielkie znuenie Nie byy to wszystkie rachunki, jakie Stary Rzebiarz musia zapaci w gospodzie mierci. Bezlitosna Karczmarka zacza mu miesza w znaczeniach dotychczas dobrze znanych i jasnych sw. Groba unicestwienia sprawia, e prawda staa si mtna. Mona j byo teraz przekaza w parach przeciwstawnych poj, ktre retoryka nazywa antonimami, w dwch opozycyjnych zna- czeniowo wyrazach. W staroci wszystko staje si dwuznaczne, poniewa czowiek niczego ju nie jest pewien. Jednoznaczne jest tylko oczekiwanie na mier. La mia allegrezz la maninconia, el mio riposo son questi disagi: che chi cerca ii malanno, Dio gliel dia. Smutek to moja jedyna pogoda, Spoczynkiem moim niedola wrd bli; Kto cierpie szuka, niech mu Bg ich doda. Dotychczas wesoo, 1alegrezza, miy stan umysu, wykluczaa melancholi. Na staro ra- doci ycia staa si wanie melancholia. A przecie w epoce renesansu kojarzono z ni bardzo niebezpieczne zjawiska: samotno blisk dziwactwa, chorobliwy geniusz bliski obdu, bez- czynno sprowadzajc odrtwienie. Dotychczas odpoczynek, il riposo, wyklucza troski. Na staro odpoczynkiem stay si kopoty. Czy byo to odkrycie nieprzewidzianych rozpaczy kryj- cych si w kadym radosnym odczuciu istnienia? Czy te bya to kpina z pogodnej zotej jesieni ycia? Staro wyglda w tym ujciu na czas wyszukiwania nieszcz i chorb, il malanno, ktre zreszt nie chowaj si za dziesit gr a Bg, jak to Bg, litociwy dla poszukujcych, nagradza ich za wytrwao, sypic obficie ze swego ogromnego wora klsk i cierpie. Melancholia bya zwiastunem najwikszego nieszczcia staroci: wyjaowienia umysu. Z tym absurdalnym znueniem moe walczy w staroci jedynie agresywna refleksja. Z punktu widzenia woli czytamy u Hannah Arendt staro polega na kurczeniu si przyszoci, a mier czowieka bardziej oznacza ostateczn utrat przyszoci ni zniknicie ze wiata zjawisk. Jednak ta strata zbiega si z kocem indywidualnego ycia czowieka, ktre u kresu, umknwszy nieustannej zmiennoci czasu oraz niepewnoci, jak niesie przyszo, otwiera si na spokj przeszoci, a tym samym na badawcze, refleksyjne, skierowane wstecz spojrzenie mylcego ego, pogronego w poszukiwaniu sensu. Staro jest wic czasem aosnego tuactwa umysu midzy znueniem i aktywnoci. To czas chorobliwych wzlotw i gwatownych upadkw. Tylko nieliczni starcy, raz wzleciawszy w niebo, szybuj dugo na wysokociach niby radosne jaskki. Wikszo dowiadcza bolesnych zapaci, co nie oznacza wcale, i nie prbuje podnie si z prochu. Bliej nie wiadomo dlaczego, ale niektrzy starcy nie chc si czoga w kurzu. Umys Leonarda da Vinci dowiadczy tego rozdwojenia w sposb szczeglnie dojmujcy. Z jednej strony rozpaczliwy bezruch wywoany wiadomoci umierania. O, czasie, poerco rzeczy, i zawistna staroci, niszczycie wszystkie 21 rzeczy i poeracie pomau wszystkie rzeczy twardymi zbami wieku, w mierci powolnej. Z drugiej za heroiczna walka o cig aktywno. Raczej mier ni znuenie. Nie jestem syt su- enia. Nie znu si pomaganiem. adne dzieo nie zdoa mnie znuy. Jest motto karnawaowe: Sine lassitudine. Nie chc zna zmczenia. Staro to wieczny karnawa tworzenia. adne dzieo nie zamyka ywota. Praca jest odpoczynkiem po trudzie. Tak myla nieco pniej Claudio Monteverdi. Micha Anio napisa swj poemat o staroci w chwili przejmujcego upadku. W staroci upa- dek zdarza si bardzo czsto, co wcale nie znaczy, e znuenie bdzie starcowi towarzyszyo ju do koca jego dni. Ale istotnie, na dnie upadku wydaje si z reguy, e ycie zostao nieodwoal- nie przegrane. Fiamma damor nel cor non m rimasa; se l maggior caccia sempre il minor duolo, di penne 1alma ho ben tarpata e rasa. Popiow serca mio ju nie ruszy; Jeeli wikszy bl mniejszy umierza, Dobrze podcite s skrzyda mej duszy. Pomie mioci, fiamma damor, to idea, ktr Micha Anio przej od Platona. Niejedno- krotnie syszaem Michaa Anioa czytamy u Condiviego rozprawiajcego o mioci; mwili mi pniej ci, ktrzy byli przy tym obecni, e tak rozprawia o niej, jak to mona czyta w pi- smach Platona; nie czytaem ja tego autora, wiem tylko dobrze, e obcujc z Michaem Anioem tak dugo i zayle nie syszaem z ust jego nic jak tylko sowa najprzystojniejsze, ktre mogyby stumi w modziey wszelk nieprzystojn i nieokieznan dz, jak byaby owadnita. Metafora oczyszczajcego ognia mioci bya jak pisa Jan Biaostocki poetyckim obrazem filozoficznej doktryny ascensio . Ascensio znaczy wzlot, wzniesienie si w gr i chyba nie na- ley utosamia tego sowa z ascensione, wyrazem oznaczajcym chrzecijaski dogmat wnie- bowstpienia. Bya to idea neoplatoska i oznaczaa cige wyrywanie si duszy ku grze, ku Krainie Istotnie Istniejcej. Byt to wyraz tsknoty za opuszczeniem ziemskiego wizienia, carce- re terreno, wiata doczesnego, wasnego ciaa. Wolna od materii, oczyszczona przez umys aniel- ski, mens angelicus, dusza moga nareszcie osign swj prapocztkowy i waciwy stan. Tylko ogie mioci zezwala na ten olniewajcy lot na skrzydach duszy. Mio nas budzi i skrzyde udziela, Lot ku szalonej hamujc marnoci, I wznosi dusz z ziemskiej niesytoci Na pierwszy stopie do stp Stworzyciela. (Non sempre di colpa aspra e mortale...) Rwnie i ta uskrzydlona dusza bya obrazem przejtym od Platona. Kada dusza czytamy w Faidrosie sprawuje rzdy nad wszystkim, co jest nieoywione. Ona za okra cae niebiosa, zjawiajc si raz w jednej, drugi raz w innej postaci. Gdy jest wic doskonaa i uskrzydlona, przebiega przestworza i doglda porzdku we wszechwiecie. Gdy jednak pogubi pira, zlatuje dopki nie natknie si na co staego, gdzie by moga si osiedli przyjmujc ciao ziemskie, kt- 22 re dziki jej sile zdaje si porusza samo przez si. Dopki dusza zachowuje skrzyda, pocze- nie ze sfer bosk jest moliwe. Waciwy upadek czowieka zaczyna si dopiero wraz z utrat skrzyde. Istotn si skrzyde pisa dalej Platon jest unosi rzeczy cikie ku grze, gdzie przebywa rd bogw. Wrd nich rzeczy, ktre nale do ciaa, s jako najbardziej spowinowa- cone z tym, co boskie. Boskim za jest pikne, mdre, dobre i wszystko, co jest w tym rodzaju. Tymi przeto si karmi i dziki nim najbardziej rosn skrzyda duszy, od tego za, co przeciwne, haniebne i ze, usychaj i zanikaj.... Haniebna i za jest staro, ktra tamsi mio, pozbawia dusz skrzyde i wizi j w materii. Przez sw ndz i trywialno, objawion w ciele starego czowieka, materia zabija w kocu dwa najpikniejsze, zrodzone w sobie i przez siebie fenomeny: myl i sowo. Oczywicie, w y- ciu Starego Poety zjawi si jeszcze i mio, i lot ku niebiosom, ale w kocu, tak czy inaczej, staro jest czasem niszczenia tych dwch najwspanialszych wykwitw materii: Co si rodzi, ginie w kocu W czasie, ktry naprzd enie, Nic nie yje trwale w socu, Mija sodycz i cierpienie, Nikn sowa i mylenie. (Chiungue nasce a morte arriva...) Tote tak zwany bilans ycia wypad raczej okropnie. To prawda, e nie naley go robi w chwili upadku, ale przecie spadajc w otcha rozpaczy, tracimy rozsdek. Ta niewczesna ocena pracy caego ywota, dokonana w momencie kracowego zniechcenia ma jednak t zalet, e ujawnia krach wszelkich bajdurze o soteriologicznym charakterze sztuki. Micha Anio by wo- bec siebie i niesprawiedliwy, i okrutny, ale przecie na dnie otchani nie myla o tym, czym ob- darowa ludzi, lecz o tym, co przyniosa w kocu ta wieloletnia praca. Niewiele warta zdaa mu si wasna poezja. Kilka lat pniej w roku 1557, kiedy mia osiem- dziesit dwa lata; ale cigle jeszcze krzta si wok budowy w. Piotra w Rzymie, nadal two- rzy poezj, chocia by tak samo schorowany, tak samo cierpicy na ble w nerkach, kucie w boku i kamienie, jak wszyscy starzy, tak samo przekonany, e straci pami i myl; e pisa- nie sprawia mu wielk trudno i w ogle nie jest jego dziedzin. Teraz, w chwili upadku, obszed si ze swoj poezj jak nieodpowiedzialny furiat. Amor, le muse e le fiorite grotte, mie scombiccheri, a cemboli, a cartocci, agli osti, a cessi, a chiassi son condotte. Amorze! Muzo! Groto kwiatw sodka! Bazgroty, trbki do pieprzu, do licha! Precz, do rynsztoka z wami, do wychodka! Wasna poezja, poezja o mioci, ktrej zawdzicza lot ku Krainie Istotnie Istniejcej, zostaa strcona midzy miecie. Znaczy tyle, co najzwyklejsze bazgroty, zagryzmolone kartki, scombic- cheri, ktre nadaj si tylko, aby pokry nimi klawicymba, zapewne chronic go przed kurzem; aby zrobi z nich tutki na pieprz, jak dopowiada Leopold Staff; aby karczmarz, oste, wywiesi je 23 w wychodku, cesso, aby kurwy i ich gocie robili z nimi w domu publicznym, chiasso, co im si podoba. Stary Poeta strci wasne dzieo z wyyn ducha w dziedzin ziemskiej trywialnoci. Rwnie ostro oceni wasny trud rzebiarski i rwnolegle, co uwaam za bardzo znamienne, cae swoje ycie. Che giova voler far tanti bambocci, se mhan condotto al fin, come colui che pass l mar e poi affog ne mocci. Po c lepiem lalki, gdy kres czyha Na mnie, jakiego dozna czek, co w sile Przebywszy morze potem w bagnie zdycha. Zawsze obnia warto wasnych dzie i Ascanio Condivi przenikliwie okreli przyczyn tych niesprawiedliwych sdw. Posiada take potny dar wyobrani, co te byo naprzd po- wodem, e mao by zadowolony z dzie swoich i zawsze je obnia, nie zdawao mu si bowiem, eby rka moga stan na poziomie tej idei, jak on we wntrzu swoim nastpnie tworzy. Ale eby wyrzebione przez siebie posgi Boga-czowieka, przyjaci Jezusa, prorokw przyrwny- wa do lalek? Marionetek? Czy nie znieruchomieli na zawsze, nasze ludzkie zawsze, aby mwi nam prawdy, ktre s tajemnic muzyki? O Michelangelo, czemu tak si trudzi? Aby powsta stos niepotrzebnych kukie? Skd si wzi ten obkany sd nad wasnymi arcydzieami, ktre tworzy podczas radosnej i tryumfalnej eglugi przez morze ycia? Czyby dlatego, i przebyw- szy oceany kona teraz, jak chce natchniony Staff, w bagnie, a tak naprawd, jak chcia zdegu- stowany sob Micha Anio, w smarkach, mocci, zdruzgotany tym razem przez jaki banalny, ale koszmarny katar? Co jeszcze moe zrobi z tytanem znuenie staroci? Jak strasznie musiaa mu przez cae ycie ciy zaleno od monych tego wiata, o ktrych pomoc dopominaj si dzisiaj talenty i miernoty, skoro w kocu napisa: L'arte pregiata, ovalcun tempo fui di tanfopinion, mi rec a questo, povero, vecchio e servo in forzaltrui, chison disfatto, si non muoio presto. Sztuka wielbiona, w ktrej miaem tyle Sawy, do tego przywioda mnie przecie: W obcej si subie starzec biedny chyl. Jestem zniszczony, gdy mnie mier nie zmiecie. Miewa, co prawda, chwile, kiedy uwaa, e jego sztuka jest spraw midzy nim samym a Bogiem. Widz, e wyobrazilicie sobie, jakobym sta si tym, czym pragn mnie uczyni Pan. W istocie jednak jestem biednym, nic nie znaczcym czowiekiem, trudzcym si na niwie sztu- ki, ktr ofiarowa mu Pan, by mg przeduy swoje ycie na tyle, na ile to dla niego jest mo- liwe. Wszystko jest w rkach Boga. Ale przecie w chwili upadku napada go myl wydobyta ze zmaltretowanego ciaa, e przez cae ycie dziki swojej sztuce i dla swojej sztuki y waciwie w ponieniu. Chocia przez pewien czas, alcun tempo, jego sztuka cieszya si wielkim uzna- 24 niem, to nie zapomnia przecie, i nawet teraz, na staro pozosta tym, kim by przez cae ycie: sug silnych i bogatych. Czy sam zwizby do Rzymu bloki marmuru z Carrary, gdyby nie za- mwienie potnego inwestora? Czy malowaby freski w sawnych wityniach, gdyby nie ch i pozwolenie papiey? A jednak mimo tych oczywistych i prostych prawd, wanie ta myl, niby przygodna strzaa, ugodzia go w serce i zmusia do proby o mier. Jeeli nie umr szybko, s inon muoio presto, bd si rozkada i gni za ycia we wstydzie. W wersji ironicznej t typow dla renesansu myl o staroci wyrazi ostro Geoffrey Chaucer w Opowieciach kanterberyjskich: Taki dziad stary! Po co yjesz jeszcze? Ten przejaw zupenej kapitulacji wobec losu, jest zatrutym owocem wielkiego znuenia, ktre w kocu dopada Starego Czowieka, zmaltretowanego i bezbronnego jak w owoc jarzbiny, co dotrwa do zimy tylko po to, aby go rozdziobay gile. Pomarszczone i zzibnite wspomnienie wietlistych gron radoci. Krwawa plama krzyczca w niepokalanej bieli wiata. A jednak, kiedy bl wyrywa go ze snu, wstawa z oa starczego ponienia, zapala wiec na tym swoim dzi- wacznym hemie, bra duto i motek do rki i cign dalej swoj prac. Poniewa nie sposb wykluczy, e w pracy, ktra jest tworzeniem, w pracy samej w sobie, kryje si niepodwaalny sens naszego istnienia. Co prawda bezbronny. Jak staro. 25 Stos pokruszonych obrazw Starzec to po grecku ho geron. Jest to rzeczownik rodzaju mskiego, dostojny, uywany na oznaczenie ma zasiadajcego w radzie lub w senacie. Ponad wszelk wtpliwo okrela wic mczyzn godnego zaszczytw i sprawowania wadzy. Szanowanego. Wyraz to gerontion ozna- cza staruszka i jest to ju rzeczownik rodzaju nijakiego, tyle czuy, co pobaliwy. Ze wzgldu na czst bezradno fizyczn, a niekiedy nawet na sabo umysow, starca traktuje si czasem jak dziecko, nazywajc pieszczotliwie staruszkiem. Zmuszajc pewnego Gerontiona do zwierze, po to oczywicie, aby je zapisa, Thomas Ste- arns Eliot mia jednak na myli nie tyle zniedoniaego, cho sympatycznego gocia pensjonatu pod wietrznym pagrkiem, ile maego starego czowieka, a little old men, mylcego w sposb precyzyjny i bardzo odkrywczy. Proponuj wic zapomnie o wzrocie i potraktowa go jak czowieka, ktry zaczyna wanie spada w mroczn otcha staroci. Z tego wzgldu bd go nazywa Starym Czowiekiem. To te jest imi. Imi spopielonej ry. Ten popi na starca rkawie Popi spalonej ry caej prawie. (Little Giding II. Tum. M. Sprusiski) Micha Anio by przekonany, e objawienie sensu staroci moe przey tylko czowiek stary, vegliardo. Wczeniej jest to niemoliwe. Kiedy w roku 1920 opublikowa swj olniewajcy mo- nolog pod tytuem Gerontion, Eliot mia akurat trzydzieci dwa lata. By cakiem modym i jed- noczenie zupenie dojrzaym poet. Jak to si wic stao, e zdoa przenikn nieszczsn ta- jemnic starcw? Zawsze podejrzewaem, e aktorstwo jest darem nieco zagadkowym i niebezpiecznym. Sta si kim innym moe czasami oznacza przeistoczenie si w kogo innego. Zanika udawanie i nagle jest si kim innym. Taka metamorfoza, niechby tylko na godzin, pozwala zrozumie po- stpowanie i umysowo obcego, niekiedy nawet znienawidzonego czowieka. W zasadzie cho- dzi tu o powtrzenie i odwrcenie znanej formuy Artura Rimbaudea. Ja to kto inny. Kto inny to ja. Jest to troch komiczne, ale przecie aktor to komediant w archaicznym tego sowa znacze- niu, ktry do swego jedynego ciaa przyjmuje kolejno rne dusze, wymylone przez demony: pisarzy. Uprzta siebie z siebie. Eliot by wanie takim poetkomediantem zdolnym wymienia nie tyle maski, co stworzone przez siebie dusze. Na tym polegaa chyba rnica midzy nim a Ezr Poundem. Il miglior fab- bro, Arcymistrz, jak w antycznym teatrze, nakada i zdejmowa maski, personae, a Eliot zapra- sza do siebie stworzon w chmurze wspczucia dusz innego czowieka. Kiedy Pound chcia okreli istot taktyki literackiej Eliota, mawia o nim: stary opos. Opos przypomn potrafi zmyli drapienika udajc martwego. Moemy to wszystko podziwia, ale przecie dar ten nie- 26 wiele nam wyjania ze zdolnoci przeywania i rozumienia sytuacji, ktrej si samemu nie do- znao i nie mogo si dozna. Victor Sawdon Pritchett pisa, e w Eliocie byo zawsze par r- nych osb, e po prostu by on trup aktorw wcinitych w jeden garnitur. Kto z tej trupy musia si wic przeistoczy w Gerontiona. Dlatego bdc jeszcze zupenie modym, Eliot mg zstpi do otchani staroci. Zstpi do piekie, po drodze mu byo. Papierzysko Eliot zdawa sobie spraw, e opisywanie wiata jest przedsiwziciem bezczelnym. Wiele lat pniej w poemacie East Coker wyrazi t prawd w sposb tyle jasny, co przenikliwy. Staraem si uczy uywania sw i kada prba To zupenie nowy pocztek i innego rodzaju fiasko. [...] Tak kada prba Jest nowym pocztkiem, najazdem na niewysowione Z ndznym uzbrojeniem, zawsze niszczejcym W oglnym nieadzie niejasnych odczuwa. (Tum. M. Sprusiski) aosne rezultaty najazdu na niewysowione przewidzia myliciel, ktrego Eliot nie tylko czytywa i podziwia, lecz rwnie komentowa, napisa przecie o nim prac dyplomow Wie- dza i dowiadczenie w filozofii Francisa H. Bradleya. W rozprawie Pozory i rzeczywisto Bra- dley wygosi bowiem pogld, ktry jak sdzi Eliot nigdy dotd nie zosta wypowiedziany w a tak kracowy sposb, e mianowicie cay wiat jest poszczeglny i prywatny dla kade- go z umysw. Wnioski, ktre z tego dowiadczenia wysnu niebawem Ludwig Wittgenstein, byy a nadto wymowne: Ja pojawia si w filozofii pisa w Traktacie logiczno-filozoficznym przez to, e wiat jest moim wiatem. Ja filozoficzne to nie jest czowiek ani ludzkie ciao, lecz jest to podmiot metafizyczny granica, a nie cz wiata. Dlatego kady opis wiata jest stworzonym przez metafizyczny podmiot obrazem, dzieem iluzji umysu, za kadym razem po- dejmowanym od pocztku w oglnym nieadzie niejasnych odczuwa po to tylko, aby za ka- dym razem skoczy si przewidywan klsk. Ani sie myli, ani sie stw nie oplcze wiata. O tym nieuchwytnym wszechwiecie daje si jednak co nieco powiedzie. U podstaw caego nowoytnego pogldu na wiat pisa Wittgenstein w tym samym Traktacie ley zudzenie, i tak zwane prawa przyrody s wyjanieniem jej zjawisk. Tak wic nowoytni zatrzymuj si na prawach przyrody jako na czym nienaruszalnym, podobnie jak staroytni na Bogu i Losie. Jedni te i drudzy maj tu racj i jej nie maj. Eliot uwaa, i ma racj na pewno. By przekonany, e wiatem rzdz prawa majce charakter si kosmicznych, o ktrych w poetyckim uniesieniu pisali ju presokratycy, zwaszcza Empedokles. Natury, ze swej istoty chaotycznej, siy te nie s jednak w stanie uporzdkowa. Stay rytm pr roku i stae nastpstwo dnia i nocy niewiele dla Eliota znaczyy. Prawem natury jest wic raczej niepojte powstawanie i ginicie form, bezsensowny baagan, ktrym w Anglii straszono ludzi co najmniej od czasw Miltona. Wszelaki porzdek jest snem 27 metafizycznego podmiotu. Rytm osadza ycie czowieka w przekltej monotonii, w codzienno- ci, ktra nie da si tego ukry jest raczej aosna. W mym mzgu guchy tam-tam zaczyna Bbni absurdalne preludium swe wasne, Kapryn monotoni, Jedn faszyw nut na pewno. Pospacerujmy w tytoniowym transie, Podziwiajmy pomniki, Omwmy ostatnie wyniki, Godzin sprawdmy z t na miejskim zegarze, Potem przez p godziny sczmy piwo w barze. (Portret Damy. Ttum M. Sprusiski) Chodzi oczywicie o te puby, ktre stay si teraz w Polsce oazami europejskoci, co w krainie wdki moe nie jest nawet takie gupie. Siy kosmiczne rzdzce wiatem Eliota nie s tedy ani przeklte, ani bogosawione. S na- tomiast bardzo tajemnicze i na tyle niepojte, e poeta zmuszony by posuy si symbolami. To, co niedostpne ogldaniu, odda za pomoc tego, co da si widzie, a przynajmniej namacal- nie odczu. Symbole te, skdind bardzo wymowne, oczywicie wicej sugeruj, anieli wyja- niaj. Jak to symbole. Analogia to mciwoda. Pierwsz si kosmiczn panujc w wiecie Eliota jest Wiatr, the Wind, ktry czsto bywa wichrem, a niekiedy nawet przeksztaca si w tornado. Wiatr w najczciej syszymy i tylko niekiedy, kiedy nas ju owionie, odczuwamy go ciaem. Widzimy go, cho jest niewidzialny, kiedy narusza spokj natury. Jest wszechobecny, nawet wwczas, kiedy go nie sycha. Wiatr Przebiega ziemi brunatn bez gosu. (Tum. Cz. Mitosz) czytamy w Ziemi jaowej. Potrafi te wznieci szum pod drzwiami domu, wprawiajc czo- wieka w przedziwny niepokj, bardzo dojmujcy, o ktrym wszake nic sensownego nie da si powiedzie. Co to za haas? Wiatr pode drzwiami. Co to za haas? O, znw. Skd taki wiatr? Nic. Nic. Jak zawsze nic. Czy nie wiesz nic? Czy nie widzisz nic? Czy nic Nie pamitasz? (Ziemia jalowa. Tum. Cz. Miosz) 28 Wiele lat po napisaniu Gerontiona Eliot nadal zgbia natur i oddziaywanie Wiatru. I do- szed do wniosku, e jest to sia pochodzca z Bezczasu, transcendentna wobec materii i czowie- ka, ktry na Wietrze niewiele si rni od wyrzucanych na mietnik niepotrzebnych papierzysk. Ludzie i skrawki papieru gnane przez zimny wiatr, ktry dmie przed czasem i po czasie. (Burnt Norton. Tum. Cz. Miosz) Nie jest to sia przyjazna czowiekowi, raczej przeciwnie, grona i niebezpieczna, co niby Los, rwnie nieprzewidywalny jak Wiatr, ktry jak wiadomo wieje kiedy chce i kdy chce. I zawsze przywiewa niepewno, przypominajc o tym, e nasze istnienie bywa zgroz a w ka- dym razie, e na pewno koczy si zgroz. Wiele lat pniej Eliot uwierzy, e tylko Bg moe wybawi nas od tego niepokoju, od tych mdoci, od tej gorzkiej wiadomoci nieustannego nie- dopoznania, ktr przynosi ze sob w Wicher. .... czowiek bez BOGA jest ziarnem na wietrze: niesionym tu lub tam, nie znajduje miejsca spoczynku i kiekowania. Dom, w ktrym mieszka Gerontion, jest pooony pod wietrznym pagrkiem i panuj w nim przecigi. Tpa gowa Starego Czowieka obkaa si w wietrznych przestrzeniach. Kiedy Gerontion zamarzy o wyrwaniu si z tego domu, zobaczy nagle mew nad niezmierzonym prze- stworem morza, ale i tam pojawia si owa fatalna sia kosmiczna: Wiatr. Jak wszyscy, Stary Czowiek yje wic w wirze Wiatru. Niepewny i zalkniony. Ogupiay. Staro jest naturalnym zwieczeniem kondycji czowieczej. Oprcz Wiatru wiatem Eliota rzdzi jeszcze Deszcz. Wszyscy wiemy, e bez wody nie ma ycia. Susza oznacza martwot. Bez wody ziemia jest ja- owa. Gdyby to woda A nie skaa Gdyby to skaa Ale i woda I woda rdo Krynica u ska Gdyby tu by chociaby dwik pyncej wody Nie gos cykady I piew suchych traw Ale dwik wody bijcej o ska Gdzie drozd-pustelnik z midzy sosen piewa Kap kap kap kap Ale nie ma wody (Ziemia jaowa) 29 Wielki Deszcz, zwaszcza wiosenny i rzsisty, przynosi odrodzenie ziemi. Daje czowiekowi nadziej na nowe ycie. Krajobraz, w ktrym znajduje si dom, najwyraniej ostatnia przysta Starego Czowieka, jest wyjtkowo jaowy. Kamienie, perz, porosty, rdza i ekskrementy. (Tum. Cz. Miosz) Skoro nieopodal na polu nocuje koza, to znaczy, e okolica jest bardzo nieurodzajna. Koz mona bowiem karmi byle czym, nawet star miot. I chyba ze wzgldu na obraz krainy, w ktrej znajdowa si w pensjonat, Eliot zastanawia si nad ide podsunit mu przez Pounda, czy poemat Gerontion nie powinien mu posuy jako fragment Ziemi jaowej. W kadym razie, kiedy Stary Czowiek rozpoczyna swe wyznanie, trwa miesic posuchy i zgnbiony tym Ge- rontion z utsknieniem czeka na deszcz. W domu pod wietrznym pagrkiem panuje wic niepewno, w ktrej czai si jakie beztre- ciwe oczekiwanie, mimo e t okolic zera jaowa martwota. O kosmiczna Gerontiona, jego domostwo, chyba ju ostatnie, nie przedstawia si tedy najlepiej. Pensjonat najwyraniej si roz- pada, co tylko powiksza nastrj obezwadniajcej melancholii. Mieszkacy tego przytuka to najemcy. Stary czowiek nie ma bowiem wasnej przystani. Nawet jeli otacza go gromada wnu- kw wybiegajcych z wytwornego pokoju do olniewajcego ogrodu, znajduje si tylko w ao- snym kcie wiata, sam, drcy w trwoliwym oczekiwaniu na unicestwienie. Staro to pene osamotnienie wiadomoci. Stary Czowiek, jak to mdrze napisa Arystoteles, woli co prawda zaczyna kade zdanie od sdz, e, rezygnujc z bazeskiego wiem, e, poniewa nauczy si wreszcie, i jak Sokrates wie, e nic nie wie, ale te jak to z okrutn przejrzystoci ukaza Eliot zaczyna si strasznie nudzi w swoim sennym kcie. Nawet najszczliwsza, bogata i zdrowa staro jest w gruncie rzeczy tylko wegetacj. Zmroona kapusta na polu. ao- sne ostatnie astry. Jak wikszo z nas, Gerontion nie nalea do plemienia wojownikw. wiat wojownika jest wielk preri do zdobycia. Jest to czowiek miay, waciwie bezczelny. Chce uczestniczy w twardych onierskich mozoach, jak zajcia zdobywcw okrela Lukrecjusz. Pragnie bra udzia w wielkich bitwach. Nie zawsze wie o co walczy, ale zawsze lubi patrze na palce si miasta i tryumf mierci. Jeli jest mdry, wie, e manipuluj nim cyniczni politycy. Czsto lubi pienidze. Gerontion nie wzi kordelasa do rki. Nie ton jak rzymscy legionici w bagnach za Renem czy najemnicy wszelkiej maci w moczarach dungli w Indochinach. Prno by go szuka wrd Spartan bronicych gorcych bram, the hot gates, Termopil. Ja nie broniem palcych wwozw Ani do bitwy szedem w ciepy deszcz Ni, po kolana w sonym bagnie, z kordelasem, City przez muchy, nie walczyem. Przez cae ycie Gerontion jako y i czeka. I teraz, choby i przed blisk mierci, nadal wierzy w odrodzenie swego mizernego ycia i czeka na znak. 30 Kady znak jest cudowny. Zapewne dlatego, e jak pisze Hanna BuczyskaGarewicz znak jest negacj poznania bezporedniego. Zawsze odsya nasz myl ku czemu innemu ni to, co jest pod rk. Odwleka tedy i mci poznanie. Pogra je najczciej w jakich tajemnicach. Jest to zodziej, ktry krzy- czy: apaj zodzieja!. Jednym sowem przedmiot w poznaniu symbolicznym nie jest samo- obecny, lecz zawsze dany poprzez co innego, zawsze zastpczo reprezentowany przez znak. Oczywicie znaczenie przedmiotu, do ktrego odsya znak jest uchwytne tylko przez interpreta- cj. Sam przedmiot jest niedostpny ogldaniu, wic tylko znak jest dany do przemylenia. Dzi- ki temu zyskujemy dostp do obszarw niedostpnych ogldaniu. Bogiem a prawd zaczyna- my mwi analogiami, czyli wkraczamy w niebezpieczn sfer fantasmagorii. Znak otwiera wic przed nami wielk dziedzin tajemnic, ktrych poznanie jest zawsze mgliste i niepewne. Mwic jzykiem Eliota, dziedzina ta jest nam zwiastowana i wanie to zwiastowanie tajemnicy przez znak ma charakter cudu. Dzisiejsi ludzie wyczekujcy jakiego objawienia przypominaj niektrych uczonych w Pi- mie i faryzeuszw, co to kiedy zagadnli Jezusa: Nauczycielu, chcemy od ciebie znak wi- dzie (Mt 12, 38). Dzisiaj rwnie sycha dokoa krzyk podobnych niedowiarkw: Chcemy widzie znak! Tych nagabujcych go o cud ludzi Jezus mia za plemi ze i cudzoone, ktre nie potrafi czyta znakw Opatrznoci, lenic si wasnego mylenia. Gdy zobaczycie chmur ukazujc si na zachodzie, zaraz mwicie, e idzie deszcz, i tak jest rzeczywicie, a gdy poczujecie wiatr od poudnia, mwicie, e bdzie gorco i sprawdza si. Obudnicy! Znaki na ziemi i na niebie umiecie rozpoznawa, a czasu tego nie potraficie zrozumie? Dlaczego sami z siebie nie wydaje- cie susznego osdu? (k 12, 54-57). aosne jest to skomlenie o wiadectwo nadprzyrodzonych wydarze. Wystarczy przecie samodzielne czytanie znakw czasu. Sam fakt Wcielenia, naro- dziny Jezusa, pojawienie si Boga w historii, s wystarczajcym znakiem moliwoci odnowy i zbawienia czowieka. Nieco parafrazujc sowa w. Augustyna z rozprawy Przeciw Faustusowi (XXII 64), mona powiedzie, e Jezus sam jest znakiem nie tylko przez to, e mwi, ale i przez to, e si narodzi. Sowo, co wewntrz sowa, niezdolne wyrzec sowa, Spowinite w ciemno. Kadego roku, kiedy nadchodzi wiosna, w pensjonacie Gerontiona pojawia si tedy potny i fascynujcy Bg. Na ponowie roku Przyszed tygrys Chrystus. Jest to oczywisty, regularnie pojawiajcy si znak czasu. Eliot przedstawia go w sposb nie- zwyky, ale nie tak znowu odosobniony. Pewien jezuita, dla ktrego tylko Jezus by Bogiem mi- oci, starotestamentowego Jahwe zobaczy nagle jako szalonego nosoroca. Obraz Eliota nie jest a tak brutalny. Jego Chrystus przychodzi jako zniewalajce i dzikie pikno, ktre co prawda moe zagrozi mieszkacom domu u wietrznych przestrzeni. Ta metafora sprawia zreszt wra- 31 enie inwersji pewnego konceptu Fryderyka Nietzschego. Czasami przychodzi do niego tygrys, symbol pogaskiej radoci ycia na ziemi, duszony przez we, alegori chrzecijastwa, religi strachu i saboci. Eliot uczyni z tygrysa emblemat Twrcy chrzecijastwa. W tej wizji zza drzew dungli XX-wiecznej cywilizacji przemysowej, patrz na nas pomienne oczy Tygrysa zawsze gotowego do skoku. W ciemnoci roztaczajcej lk, stale obecny jest niepokojcy Znak. Kadego roku, kiedy nadchodzi wiosna, Ze Plemi powtarza wic ten sam dramat lekkomyl- nego niezrozumienia Znaku. Wiosna, czas odnowy jest rokrocznie bezczeszczona. Maj jest de- prawowany. Od czasw apostolskich a do dzisiaj pisze Grover Smith, zawsze i wszdzie po- wtarza si ta pora ukrzyowania i odtrcenia. Powtarza si akt ofiary i akt zdrady. Gerontion o tym wie, skoro, jak na seansie psychoanalitycznym, zmuszony do wyrzucenia z siebie sw koja- rzcych si z podanym hasem, wymienia obok derenia i kasztana rozkwitajce drzewo judaszo- we, flowering judas, ktre Czesaw Miosz odda przez buczyn a Wadysaw Dulba przez czar- ny bez, sowa skdind prawdziwe, ale bez pitna. Chrystus przychodzi wic co roku, aby mieszkacw Ziemi zaprosi na Wieczerz Pask. Przyszed tygrys Chrystus W zdeprawowanym maju dere, kasztan, buczyna Aby jedli i dzielili, aby pili Odzywajc si szeptem: i Mister Silvero Z pieszczotliwymi rkami, w Limoges, Ktry ca noc chodzi po pokoju obok; I Hakagawa, ugrzeczniony, pod obrazami Tycjana; I Madame de Tornquist, przesuwajca wiece W ciemnym pokoju; Fraulein von Kulp Ktra odwrcia si z rk na drzwiach. Do tej zbieraniny ludzi, ktra jest czyteln alegori zgrzybiaej cywilizacji XX wieku, Tygrys najwyraniej przychodzi na prno. W tym wiecie nikt go nie zauwaa. Zawsze i wszdzie dni ludzi biegn szybko jak tkackie czenka. Dni moje byy szybkie jak tkackie czenka i kocz si bez nadziei lamentowa ju kiedy Hiob. Ludzie nie chc pomaga Stwrcy w tkaniu wszechwiata. Marnotrawi swj czas w codziennej mysiej krztaninie. Dni ich s niby puste czenka, ktre zamiast olniewajcego Kobierca Wszechwiata tkaj wiatr, napeniajc prze- strze tajemnicz zgroz niepewnoci, nieustannym beztreciwym oczekiwaniem. Puste czenka Tkaj wiatr. Tu nie ma duchw. Staro rwnie wyzbya si nadziei. Sama siebie zamkna w doczesnym wiecie bez Trans- cendencji i dry w bezprzedmiotowym lku przed unicestwieniem. Dom, w ktrym mieszka Ge- rontion, ttni krokami starych kukie i niewykluczone, e i on sam jest rwnie niepotrzebn ku- k. Stary czowiek w domu z przecigami Pod wietrznym pagrkiem. 32 Wie na czym polega wyzwanie Znaku, ale nie chce, czy te ju nie potrafi, odczyta go do koca. Zatraca si wic w mczcej przemijalnoci banau i trwa nadal nie wiedzc po co. Zera go zniechcenie, wielki demon podeszych lat, przeklinany od tysicleci przebrzydy diabe Ake- dia, ktry teraz, w staroci, niemal codziennie wyprowadza go na wysokie urwisko, skd moe podziwia zamglon Otcha Bezsensu. Solilokwia Starego Czowieka Nie zraony starcz niemoc, Gerontion przystpi jednak do zasadniczego obrachunku ze swymi dokonaniami. Taki przegld dorobku yciowego, chocia sowo dorobek nie zawsze jest tu na miejscu, naley do rytuau staroci i pod tym wzgldem nasz bohater nie stanowi wyjtku. Prawie kady Stary Czowiek pyskuje na swoj przeszo. Pogodzony z wasn maoci, pyn- cy przez siebie strumie wiadomoci Gerontion nazywa po prostu malutkimi rozwaaniami, small deliberations, ale co by si o nich dao powiedzie nie ma racji. S to bowiem w rzeczy samej jak pisa Grove Smith godne szacunku powane solilokwia. Napisaem take czytamy u w. Augustyna w Sprostowaniach dwa traktaty swoich wa- snych przemyle, zgodnie ze swoimi upodobaniami poszukujc prawdy odnonie do tych za- gadnie, ktre przede wszystkiem pragnem pozna, stawiajc sobie pytania i sam na nie odpo- wiadajc, jakby nas dwch byo, cho byem sam; dlatego dzieo to nazwaem Soliloquia. Bya to wic rozmowa z samym sob. O takim zjawisku mwi ju Go w Soficie Platona, zastrze- gajc si, e ta wewntrzna rozmowa duszy samej z sob, odbywajca si bez gosu, nazywa si po prostu myl. U autora Wyzna przyjta ona form dialogu midzy Ja Augustyna a jego Rozumem. Nie by to zapis strumienia wiadomoci. W gruncie rzeczy bya to wykoncypowana konstrukcja stworzona ze wzgldu, jak podejrzewaj uczeni patrologowie, na przystpno i atrakcyjno. W rozmowie Gerontiona z samym sob nie ma rozdwojenia na siebie i na gos jaki, zamie- niony w alegoryczn posta, w rozmwc. Jest to jednolity potok przemyle, ktre demonstruj nam wiedz zebran na gocicu ycia, po przeyciu danego sobie czasu. aosna resztka przy- szoci, jak ma jeszcze przed sob Gerontion, nic w tej materii nie zmieni. Pasmo dowiadcze dobiego kresu i teraz jedynym powanym dowiadczeniem jest wanie ten kres. Wiedza Starego Czowieka o istocie czasu historycznego i egzystencjalnych relacjach z ludmi zostaa zamknita. Ma on do siebie jakie pretensje, ale pociesza si, e wanie ta wiedza, moe uomna, moe bar- dzo prywatna, stanowi jakie usprawiedliwienie wasnego niedopoznania. Kady starzec, ktry odway si myle o tym, co przypado mu przey, wie, e ycie zaw- sze koczy si katastrof. I nie jest ni mier, lecz niedopoznanie, istota kondycji ludzkiej. Rachunek ycia Gerontiona ma form apostrofy do jakiej nieobecnej osoby. Rozmawia on z samym sob, ale cigle ma na uwadze ow tajemnicz posta. Najpierw przekazuje jej swoj wiedz o Historii, a nastpnie tumaczy, dlaczego ponis yciow klsk. George Williamson by przekonany, e przynajmniej we fragmencie o katastrofie yciowej Gerontion zwraca si do Chrystusa. Nie wydaje si jednak, eby nakaz czy chociaby tylko baganie Syna Boego o zro- zumienie, tak jakby on w ogle czego nie rozumia, wyraone na dodatek w brutalnej formie: Zrozum wreszcie..., think at last, przyszo do gowy nawet tak sfrustrowanemu starcowi. Wy- 33 daje si, i racj ma Grover Smith, ktry twierdzi, e tajemnicz nieobecn osob jest kobieta, poniewa to zwierzenie samemu sobie, koczy si lamentem nad miosnym niedokonaniem. Opowiada wic Gerontion o podstpnym okruciestwie historii i wielkim niedopoznaniu sen- su wasnej egzystencji. Ma poczucie, e nie by odpowiedzialny za ponur natur dziejw, ale wie, e sam zdeprawowa wasne ycie uczuciowe. Tote solilokwia Gerontiona opowiadaj o tym, co historia wyprawia z czowiekiem i co czowiek wyprawia z samym sob. Na staro obie te sprawy widzi si w ostrym wietle, bez ideologicznych bredni. Solilokwia Gerontiona maj swj rytm. Skadaj si z piciu wyranie wyodrbnionych frag- mentw zaczynajcych si od kategorycznego nakazu. Nakaz ten wyrzucony jest zawsze na ko- niec wersu. Powtarzany kilkakrotnie, cigle o sobie przypomina i jednoczenie wyodrbnia wer- sy, ktre stanowi jego dokadniejsze omwienie. Od owej tajemniczej kobiety Gerontion doma- ga si najwyraniej przemylenia wiedzy osignitej na gocicu ycia i zrozumienia jego wa- snych saboci i nieszcz. Syszymy wic dwukrotnie Think now, jeden raz po prostu tylko Think i znowu dwukrotnie Think at last. Czesaw Miosz potraktowa t sekwencj jako proces, na ktry skada si kilka kolejnych baga. Najpierw tedy Gerontion prosi u Miosza Myl o tym.... Po prostu tylko myl. Nastpnie ju da: Pomyl.... A wic zastanw si, i to raczej bardzo powanie. I w kocu mwi: Zrozum.... Rachunek ycia Starego Czowieka przedoony bliskiej osobie i samemu sobie, zaczyna si prob o odwag mylenia, a koczy baganiem o wyrozumienie. Przekad Miosza nie jest oczywicie dosowny, jak na przykad tumaczenie Wadysawa Dulby, ale za to wspaniale ukazuje istot solilokwiw Gerontiona, zapewne dlate- go, e jest natchnion interpretacj. Zanim przystpi do rzeczy, przepeniony win Gerontion westchn nad swoj ndz ducho- w. Coroczne, niemal rytualne odrzucanie moliwoci odnowy duchowej mia bowiem za niewy- baczalny bd. Po takiej wiedzy, jakie przebaczenie? Najpierw tedy postara si okreli warto podarowanego mu czasu historycznego i zrozu- mie dzieje, ktre przey. Cay ten pierwszy fragment solilokwiw napitnowany jest tym, co Mircea Eliade nazwa dowiadczeniem strachu przed histori. Jest ono udziaem czowieka, ktry odszed od religii, ktry nie ma wic adnej nadziei na odnalezienie ostatecznego sensu historycznego dramatu. Czowiek taki musi znosi zo, jakie wydarza si w dziejach, nie widzc jego sensu. Masowe morderstwa niczemu nie su, poniewa s bezsensowne. Dlatego to pie- ko jest piekem prawdziwym czystym, absurdalnym okruciestwem. Historia pojawia si tedy przed nim jako ponury gmach, w ktrym czowiek skazany jest na bdzenie. Wymagana jest znajomo rnych tajemnych przej, chocia nie bardzo wiadomo po co. Troch to przypomina wdrwk w labiryncie. W innej wizji Gerontion odkrywa demo- niczne oblicze historii, ktra, niby podstpny diabe, kusi ludzi, mamic ich satysfakcj tryumfu yciowego, roztaczajc uroki pychy. Nic tylko da, e komu jak komu, ale mnie na pewno na- ley si wszystko. Nadmij si wic swoj pych, a wpadniesz we wnyki historii. Myl o tym, e historia ma wiele skrytych przej, wiele tajemnych Korytarzy i progw, e nas oszukuje Szeptem ambicji, uwodzi prnoci. 34 I to, co ofiarowuje, wyglda na art. Jej podarunki s bowiem zawsze niewczesne. Kady chciaby wygarn z dziejw jakie wartoci, ale normy, zgodnie z ktrymi przeprowadzamy w tym sadzie owocobranie, s tak obudne, tak dwuznaczne, e aden owoc nie jest wart przyjcia. Jabka historii s albo parszywe, albo zatrute. askawo dziejw jest ironiczna. Niekiedy bywa wstydliwa. Myl o tym, e daje, kiedy ju si nie zwraca uwagi A co daje, daje w tak wielkim zamcie, e zgodniaych drczy jej dar. W staroci jej dary s z reguy gorzkie. Daje bowiem to, co nas rozczarowao, albo to, co trwa tylko dziki wspomnieniom. W starcz teraniejszo Historia wnosi z lub dobr przeszo. Zmusza do grzebania w popiele. Cofa czas starca. Zabiera mu nawet te aosne resztki przyszo- ci. Zamienia staro w idiotyczn mitografi wasnego ycia, nie szczdzc przy tym szyderstw z tego zakamanego procederu. Daje za pno, To, w co ju nie wierzymy, czy jeszcze wierzymy Wspominajc pasj minion. W modoci dary dziejw s raczej grone, historia wtyka je bowiem w rce, ktre nie wiedz, co z nimi pocz. Z powodu tej niewiedzy bywaj najczciej odrzucane, co z kolei rodzi nie- pewno, czy odmowa bya suszna. W modoci aska historii przynosi tylko zamt ducha. Wtrca czas modzieca w wir niepewnoci. Daje za wczenie Bezsilnym rkom, co im niepotrzebne, A do chwili, kiedy z odmowy ronie strach. I jest wanie tak jak mwi Ksi w komedii Szekspira Miarka za miark, skd Eliot zaczerp- n trzy wersy do motta otwierajcego ten poemat. Zarwno staro, jak i modo przeywamy niby we nie, majc cay czas . otwarte oczy. Oczywicie od historii nigdy nie naley oczekiwa zbawienia, nawet jeli dowiadczy si pe- ni ludzkich moliwoci, od okrutnego strachu do bezrwnej odwagi. Wszelkie dobro, jeli nawet w trudzie i pocie wydrapiemy je z dziejw, zostanie okupione hab zgody na mord. Istnienie historyczne jest napitnowane bezczeln dwoistoci. Dobro potrafi zrodzi zo, a zo stworzy dobro. Staro uczy, e gnostycka gigantomachia jest oszukacz gr. W czasie historycznym nie ma walki dobra ze zem. Jest bezustanna wymiana usug, z ktrej nic nie wynika. Wic pomyl, Ni strach, ni odwaga nie zbawi nas. Potworne winy S dziemi naszego heroizmu. Cnoty S na nas wymuszane przez haniebne zbrodnie. 35 W staroci atwiej jest poj czowiekowi, e odwieczne prby nadawania historii jakiego celu i sensu s daremne. Gerontion nie jest skonny natrzsa si nad aosnym efektem tych wy- sikw, chocia, istotnie, po odsoniciu oblicza dziejw wydaj si one irytujce i nudne. Eliot y w epoce, ktra nabraa podejrze wobec wszelkich odmian teleologizmu. W kadym razie mia ostre poczucie bezsensownoci ruchu w czasie. Tutaj nie ma adnego celu. Cel, jeli jest, majaczy przed nami tylko tam. To wyciska zy, ktre czowiek otrzsa rwnie z drzewa wie- dzy, nieustannie powtarzajc mityczny akt nieposuszestwa wobec Boga. Chodzi tu bowiem o drzewo poznania dobrego i zego, ktre po zamaniu zakazu spoywania jego owocw, stao si jednoczenie jak susznie podkrela George Williamson drzewem gniewu Boego. Drzewo gniewu otrzsn, stamtd s te zy. Starzec wie, e ilekro czowiek otrzsa drzewo wiedzy, tylekro wraz z jej owocami spadaj na ziemi jego krwawe zy. Wszelkie zrozumienie rzeczy jest jednoczenie radosne i rozpaczli- we. Po rozwaaniach nad histori Stary Czowiek przystpi do wyzna zdecydowanie intymnych. Nadal mamy tu do czynienia z podsumowaniem ycia, Gerontion nie przerwa tedy odwiecznego rytuau staroci, ale przej on teraz form frustracji erotycznej. Najpierw pojawio si wielkie zdziwienie, e mimo odrtwienia, ktre panuje w domu star- cw, sta go jeszcze na jakie niepokoje. W Nowy Rok skacze tygrys. Nas poera. Zrozum, Nie wycignlimy wniosku, c, e ja Drtwiej w wynajtym domu. The tiger springs in the new year. Us he devours. Think at last We have not reached conclusion, When I Stiffen in a rented house. Czasownik stiffen znaczy usztywnia. Czesaw Miosz z niezrwnan intuicj znalaz inne, nawet bardziej przenikliwe polskie sowo: drtwie. Ale nie naley zapomina, e stiff znaczy sztywny, a w slangu rzeczownik a stiff' un (a stiff one), jak w potocznym jzyku Polakw, to umarlak, umrzyk, sztywniak. Wynajty dom byby poniekd domem umarlakw i Gerontion przemieszkiwaby poniekd w hospicjum, w domu, w ktrym czeka si na mier. W slangu amerykaskim, wrd kilkunastu innych rzeczy, stiff oznacza rwnie bezuyteczn osob, ktra nie posiada ju adnych idei, nie ma ochoty na rozmowy i nie przejawia entuzjazmu dla zebra towarzyskich. Takiego czowieka u nas rwnie nazywamy sztywniakiem. Gerontion byby wic czowiekiem, ktry zerwa czno z ludmi. Drtwienie znaczyoby rwnie osamotnienie. Byby czym na ksztat samotnej wyspy, opustoszaej, dryfujcej ku prapocztkom bytu. C wic musi straci Stary Czowiek zanim umrze? Zrozum wreszcie mwi Gerontion do ukrytej kobiety, 36 bo kada kobieta na podobiestwo Boga jest ukryta, mulier abscondita To nie jest z mojej strony bezczelny popis I nie dopatruj si tu adnej sprawki Zacofanych diabw. Chciabym by z tob szczerym co do tego. Ja, bliski twemu sercu, byem odepchnity, Pikno straciem w grozie, groz w dociekaniu. Niezalenie od tego jak je kady z nas pojmuje, najwikszym darem istnienia jest doznawanie pikna. Nie tyle kontemplacja, co wanie doznawanie. Poniewa w wiecie, zwaszcza w dzisiej- szym wiecie, niepodzielnie panoszy si zo, skazani jestemy na bierne lub czynne uczestnictwo w postponowaniu lub wrcz dobijaniu pikna wiata. Po uwiadomieniu sobie tej klski zaczy- namy powoli zapomina o Boym Ogrodzie, a kiedy prbujemy dociec sensu tego ponurego spektaklu, ulatnia si nawet towarzyszca nam stale groza istnienia. ycie staje si puste i jaowe. Refleksja, ktra usiuje przenikn ten ponury proces i wyuska z niego jaki sens, nie przynosi adnego rezultatu, poniewa wszystko, co ludzkie jest faszywe i skamane. Znika moja namitno: czemu bym jej strzeg Jeeli to, co nasze, musi by skaone? Zanim Stary Czowiek umrze, musi dozna katastrofalnego przytpienia zmysw. Niemal wszyscy starcy zauwaaj jakiego spustoszenia dokonuj dolegliwoci wieku podeszego. Ile jest o tym wzmianek w listach u tak bardzo przecie cierpliwego w. Augustyna. W ostatniej fazie staroci zamiast pasji ma czowiek do przeycia niepomiern nud zmczenia. Po drugim okre- sie ycia pisze Milan Kundera gdy czowiek nie moe oderwa wzroku od mierci, przycho- dzi okres trzeci, najkrtszy i najbardziej tajemny, o ktrym wie si niewiele i nie mwi nic. Czowieka opuszczaj siy i obezwadnia go zmczenie. Zmczenie: milczcy most prowadzcy z brzegu ycia na brzeg mierci. mier jest tak bliska, e a nudno na ni patrze. Oczekiwanie na mier powinno wprawi umys w mczce konwulsje, ale w staroci pisze Hannah Arendt zmczenie, wywoane w duej mierze idiotycznymi awanturami idei, jest ju tak wielkie, e Stary Czowiek zamiera w bezruchu, w rezygnacji, nawet jeli plwa na sw bezsoneczn przy- sta. Nawiasem mwic, w bezlitosnym katalogu kompromitujcych przywar, ktre przekszta- caj starcw w podawe miernoty, rwnie Arystoteles wymienia owo sawetne wygasanie na- mitnoci. Dowiadczeniu yciowemu starcy zawdziczaj przede wszystkiem nieufno. Nie- zdolni s wic z tej racji ani do namitnej mioci, ani do nienawici, lecz zgodnie z zaleceniem Biasa, kochaj, jakby mieli zamiar nienawidzie i nienawidz, jakby mieli kocha. To przyt- pienie koczy si wic omieszeniem odwiecznych wartoci. Co prawda, Orygenes uwaa, e kiedy zmysy ju nic, ale to zupenie nic nie czuj, dusza nareszcie zaczyna doznawa wyzwole- nia, ale tego przekonania, fundamentu wszelkiego mistycznego bazestwa, nawet Eliot nie przyj jako rozpoznanie godne starca. Moe dlatego, e jego Gerontion, chocia osiad w odosobnionym domu i w wiejskiej prze- strzeni, by jednak wychowankiem miasta, a taki Londyn ju w roku 1910 Edward Morgan For- ster ukaza jako bajoro tpej ospaoci zmysw. Miasto wspczesnej cywilizacji przygoto- wywao czowieka do starczego przytpienia wraliwoci i Eliot to do szybko zauway. Na paradoksaln pochwa tego przytpienia przyjdzie pniej czas w poemacie Burnt Norton, kiedy Eliot sam si zestarzeje i jego bezcielesna, substancjalna i niemiertelna dusza zacznie si szy- 37 kowa do lotu przed tron Boga Ojca. Ale na razie uwaa, e Gerontion, tracc wraliwo zmy- sw, traci jednoczenie ch kochania. Straciem wzrok i dotyk, such smak, powonienie. Jake wic mam ich uy do zblienia z tob. Zanim Stary Czowiek umrze, zdrtwienie zmysw odbierze mu mono kochania: pozbawi go dobra, ktre odsania ludziom pikno wiata, rado istnienia, a czasem nawet sens bytowania. Eliot by przekonany, e istniej trzy stopnie wtajemniczenia w poznanie wasnego losu: seksual- no, ktra rozpoczyna ten nieatwy proces; Eros, ktry rozwietla drog zbawienia i Boska Mi- o, zespolenie z ktr stanowi cel wszystkiego, poniewa to ona stworzya wiat i cigle nim rzdzi jako Dantejska Mio, co wprawia w ruch soce i gwiazdy. Nieco pniej w Popielcu Eliot wyoy ten pogld w sposb bardzo przejrzysty. Staro przygasza seksualno, bez ktrej nie ma mowy o rozpoznaniu naszej wdrwki przez wiat, poniewa stwarza ona problemy, kt- rych rozwizywanie czyni z czowieka Czowieka. Staro zatrzymuje go nagle w trakcie prze- chodzenia do nastpnego stopnia poznania. Starzec, ograbiony z szalestwa zmysw, sponta- nicznoci przeywania, z bezrefleksyjnego doznawania pikna, zostaje nagle wtrcony w nie- pewno i rozpacz. Zadrcza go myl, e midzy nim a Erosem rozwara si przepa. Nie wie, jak ma nadal y. Wie tylko na pewno, e nie dokocha wiata. Zimne delirium I c na te starcze obrachunki wiat? Czy drgnie w nim chocia jedna struna bytu? Czy co si skoczy? Czy co si zacznie? A co robi pajk? Czy przerwie swoj prac, czy woek zboowy Bdzie zwleka? W wiecie nadal trwa nieustanny proces zapominania i zniszczenia. Jak pniej w zakocze- niu Ziemi jaowej, pajk tutaj zasnuwa sw tkanin wszelkie lady po naszym istnieniu. Eliot nie wyklucza, e jego dziaalno jest zreszt dobroczynna. Samica woka zboowego, symbol bez- mylnej natury niszczcej pody ludzkiej cywilizacji, nadal skada jajka wrd ziarn i nadal wy- lgaj si z nich gsienice, ktre ywi si zawart w nich mk, pozostawiajc w ich upinkach poczwarki. Woek zboowy by wwczas plag farmerw i w Ameryce o jego arocznoci roz- pisywano si co roku, kiedy szykowano si do zbierania plonw. wiadomo ludzka oddzielia si od natury tak bardzo, e bajdurzenie o chaosie praw natury i porzdku wytwarzanym przez umys czowieka zaczo by ju irytujce. Pytanie o stosunek czowieka do wiata jest nadal rozsdne, ale pytanie o stosunek wiata do czowieka jest raczej komiczne. Wic jaki sens maj te starcze obrachunki? Zmarli gin w otchani wszechwiata niby rozpro- szony py midzygwiezdny. 38 De Bailhache, pani Cammel, Fresca Wyrzuceni na tory zmarzej Niedwiedzicy Miazg atomw. ywi nadal egluj po morzu zjawisk. Niby mewy szybuj w zgrozie i niepewnoci, koujc w wietrznych przestrzeniach, katowani przez Wiatr, rzucani ku piekielnym przyldkom. Rozmy- waj biel swoich uskrzydlonych dusz w bieli wszechogarniajcego niegu, cigle wzywani przez ciepy prd tam, gdzie, dokd, nie wiadomo po co. Mewa mknie pod wiatr Nad wietrzne cieniny Bell Isle czy steruje Na Horn, z biel pir w miechu, swoich wzywa Golfsztrom Niebawem dla wszystkich tych eglarzy Eliot napisze w Ziemi jaowej epitafium. Phlebas Fenicjanin dwa tygodnie temu Zapomnia krzyki mew i morza koysanie, I zysk, i strat. Skubay mu koci Prdy szepczce i schodzi w otchanie. ycie swoje powtrzy, gdy wznis si i spad. Wir wchon pami lat jego modoci. Ktokolwiek jeste. yd czy te poganin, Ty, ktry krcc koem suchasz, jak wiatr grzmi Zwa: i Phlebas pikny by kiedy, wysoki jak ty. Zgodnie z formu zapisan pniej w Marinie, ywi staj si w kocu nierealni, ubywaj z wiatrem. Nic tedy dziwnego, e w tej samej Ziemi jaowej domem wiatru jest rwnie kaplica cmentarna. Jest tu pusta kaplica, wiatrom tylko dom. Nie ma w niej okien, wiatr w niej drzwi zawiewa, Suche koci krzywdy nie zrobi nikomu. Starego Czowieka nie goni ju nieokieznane i dzikie huragany. Podlega on elaznym pra- wom staych wiatrw, pasatom, the Trades, ktre na pnocnej pkuli zawsze wiej w kierunku poudniowowschodnim, a na poudniowej z kierunku poudniowowschodniego. Oba wszake cign ku rozgraniczajcemu je pasowi rwnikowej ciszy, ku oazie morskiego spokoju, na senn tafl morza. A tutaj starca pchaj stae wiatry W jego senny kt. 39 Senny kt domu pod wietrznym pagrkiem, gdzie, co prawda, snuj si ustawicznie prze- cigi, gdzie panuje jaowa posucha, gdzie wysuszony mzg starcw widnie w rozpaczy. Lokatorzy domu, Myli suchego mzgu w czas posuchy Ale dopiero w poemacie Burnt Norton Eliot opisze prawdziw ndz starczych umysw. Zejd niej, zejd tylko W wiat nieustajcej samotnoci, wiat nie-wiat, ju nie bdcy wiatem, W ciemno wewntrzn, w obnaenie I odebranie wszystkiego, co wasne, Wysuszenie wiata zmysw, Unicestwienie wiata kaprysw, Obezwadnienie duchowego wiata. (Tum. Cz. Miosz) Jeli tak wyglda czarna otcha staroci, to po co nam chry anielskie na tej ce, po ktrej nie pynie ju czas? Nie kacie mi sucha O mdroci starcw, raczej o ich szalestwie, O ich lku przed lkiem i furi, lku przed optaniem Naleeniem do kogo, do innych, do Boga. (East Coker. Tum. M. Sprusiski) Kade sowo starca jest sowem bezuytecznym, argon rhema (Mt 12, 36-37). Minie chwila i rozpynie si w wietrznej prnoci. Nie suchaj tedy jego obrachunkw yciowych. Patrz jak umiera. Takie i tysic innych malutkich rozwaa Zysk przeduy chc swego zimnego delirium, Drani bon luzow, ktra ju wyziba, Palcymi sosami i mno aspekty W dzikich gszczach luster. Patrz jak umiera starzec w szalestwie wyzbytym obdu. Delirium modych ludzi bywa rado- snym tacem ycia, nawet wwczas, kiedy podryguj oni w rytmie idiotycznego disco polo; na- wet wwczas, kiedy ich poezja jest zwierzeniem skorpiona. Przedmiertne obrachunki starca przypominaj gaworzenie pijaka. Jakie bredzenie o niegdysiejszych rozkoszach podniebienia. Jaki bazeski katalog bezuytecznych wspomnie. Zimne delirium rozwaa o rozwianej mgle. Pasmo mtnych odbi w brudnym lustrze. Zamroona woowina. A chilled beef. Stos pokruszo- nych obrazw. A heap of broken images. 40 Mylcy badyl W lutym 1980 roku Jarosaw Iwaszkiewicz opuci podparysk wie, gdzie mia doj do zdrowia. Zaniemg tam na dobre i zupenie schorowany, niezdolny do chodzenia, zosta prze- wieziony do miasta, do hotelu Cayr przy Boulevard Raspail, gdzie zwykle si zatrzymywa. Odwiedzili go tam przyjaciele, a po uprzedniej rozmowie telefonicznej, pani Ola Watowa. Kiedy zapukaa, nikt si nie odzywa. Otworzyam cichutko drzwi czytamy w ksice Wszystko, co najwaniejsze ktre prowadziy do maego korytarzyka, a dopiero z niego wcho- dzio si do pokoju. Poruszaam si na palcach sdzc, e moe zasn, tymczasem odezwa si jego gos, taki od razu intymny, domowy, prosty: A kto tam si skrada?. Lea w ku. Zobaczyam po latach, dugich latach, Iwaszkiewicza starego, chorego, bezsil- nego. Ale od razu zmobilizowa si i przyj mnie jak gdyby w normalnych warunkach. Zachwy- ci si rami, zauway, e nosz pery [...] Olu, powiedzia ze zami w oczach, wszystkie nieszczcia chodz w parze. I pokaza na uszkodzon sztuczn szczk. I wtedy zakrztnam si koo niego, patkiem gazy nasyconej wod kolosk obmyam mu twarz i tors wyaniajcy si z rozchylonej pidamy. Oboje wiedzielimy, e pewnie nigdy si nie zobaczymy. By ciko chory i zrozpaczony po mierci swojej ony. Rozmowa miaa oczywicie na celu rozwianie smutku, ktry jak zatruta mga wypenia ten hotelowy pokj. Byy naturalnie wspominki o przeszoci promiennej, szczliwej, ttnicej po- tg ycia. Ale cigle, niby Prastary W wia si po pokoju czarna myl. I jake to moliwe dodaa pani Ola Watowa eby tak wszystko miao si skoczy w staroci, w chorobie i w poczuciu tak wielkiej samotnoci. I nagle, kiedy w witym wspczuciu ucaowaa t biedn gow, on zaszlocha. To nie by pacz, nie pozwoli wyrwa mu si ze cinitego garda. Dla- czego tak przejmujcy jest pacz mczyzny?. Moe dlatego, e w bardzo wielu przypadkach jest nie tyle ekspresj, ile informacj. Przede wszystkiem informacj. Ten szloch by bowiem reakcj na czarne myli, ktrymi staro za- truwa umys odchodzcego z ycia czowieka. Odreagowania na stres wieku podeszego bywaj bardzo rne. Jaki czas temu pewien stary prozaik, w rodku oywionej i powanej rozmowy, w ktrej oprcz mnie bra udzia jeszcze pro- fesor Cari Stieff z Kopenhagi, nagle przerwa sw wypowied w p zdania i zacz bekota. Nie mwi jzykiem transmentalnym tak charakterystycznym dla radosnego uniesienia niektrych wsplnot religijnych. Nie wymawia zda niby poprawnych, a w gruncie rzeczy bezsensownych. Byo to obsesyjne, namolne zwielokrotnienie dwiku, ktrym inteligencja polska od pewnego czasu oznacza pust gadanin, niepotrzebne mielenie ozorem; to, co kiedy okrelano przez pleple. Grymasy twarzy, zirytowane oczy, popluwanie i nie koczcy si szereg ble ble ble ble ble ble wyraa dokadnie to, co Iwaszkiewicz powiedzia o przernych pretensjach, z jakimi w stosunku do niego wystpia pani Ola Watowa w telefonie: Teraz to ju nie ma znaczenia, teraz to ju jest niewane. W staroci wszystko, co naley do ycia, staje si niewane. 41 Odreagowanie Iwaszkiewicza nie miao nic z gombrowiczowskiego skrzeczenia. To nie moga by bazenada. Podobno s mdrcy, ktrzy potrafi wykpi wszystko. Szydzc ze stumionego szlochu, przemieniaj si w hieny i zadowoleni z siebie odchodz na swoj duchow pustyni. Stumienie szlochu jest sakralne i heroiczne. W salonie, w okopach czy w szpitalu trzeba trzyma fason. Nie wiadomo dlaczego, ale wiadomo dla kogo. Ten szloch Starego Poety, gwatowny i niespodziewany, w gecie, w mowie ciaa, w jzyku pozawerbalnym, przekaza nam wiedz o intymnym i tajemnym dowiadczeniu staroci. Iwaszkiewicz zebra t wiedz w swoich trzech niezwykych tomach: Ogrody (1974), Mapa pogody (1977) i Muzyka wieczorem (1980). Sprbujmy wic skorzysta z jego przemyle. To si opaca, nawet dwudziestolatkowi. Serenitas animi Poniewa jego niemiosierne ciao zatruwa umys czarnymi mylami. Stary Czowiek usta- wicznie tskni chociaby tylko za chwil wewntrznego spokoju. Podobnie zachowuje si wia- domo w przewlekej i gronej chorobie. Tote nawet cierpliwy w. Augustyn zacz w kocu ba si duma, ktrych rdem jest zniedoniae ciao. Rzymianie, ktrzy woleli nie pamita o tego rodzaju przypadociach, cenili staro krzepk i z upodobaniem rozprawiali o pogodzie ducha. Miaa to by nagroda za burzliwy ywot zdobyw- cw wiata. Wierzono, e kiedy doceni si filozofi, to kady czas, nawet zmierzch ycia, da si przey w spokoju. Byle zrozumie prawa wiata. Przecie ycie mwi protagonista rozprawy Cycerona Katon starszy o staroci musi mie jaki swj ostateczny kres, por dojrzenia i prze- kwitu, jak owoce drzew i pody ziemi, ktre gdy dojrzej o waciwym czasie, opadaj; rzecz w tym, e z t koniecznoci czowiek mdry powinien si spokojnie pogodzi. Podobnie Seneka w szkicu O pokoju ducha bada w jaki sposb moe duch doj do takiego stanu, aby zawsze by w jednakowym usposobieniu, zawsze pogodny, agodny, zadowolony, radujcy si ze swych za- let, by swej radoci nigdy nie zmci, ale zawsze trwa niezmiennie w wesoym nastroju i ani si zbyt nie unosi, ani te nie przygnbia. Taki stan jest wanie pokojem ducha. adne kopoty staroci nie powinny go naruszy. Grecy mieli nieco inny stosunek do tego bezcennego idiotyzmu. Pogod ducha kojarzy De- mokryt z bezczynnoci, ktra wydawaa mu si podejrzan i wstydliw wolnoci od spraw prywatnych i publicznych. Grek, ktry pomyla o nieskoczonoci wszechwiata, mg si na- tychmiast poegna z wewntrznym spokojem. Na swoje wyprawy wojenne opowiada Plutarch Aleksander Wielki zabra ze sob filozofa Anaksarcha, ucznia Demokryta. Pewnego razu Aleksander, suchajc Anaksarcha wykadajcego o istnieniu niezliczonej iloci wiatw, zapa- ka, a na pytania otoczenia, co mu si stao, odrzek: Czy to nie godne ez, e istnieje wia- tw bez koca, a jam jeszcze jednego panem nie zosta?. I rzeczywicie, nieskoczono jest w stanie zburzy spokj kadego, nie tylko wadcy ludzkich rzesz. Zatrute do bytu, podstpny grecki pajk, nieskoczono, pojawiaa si wic u Iwaszkiewicza ilekro zaczyna nieopatrznie marzy o pogodzie ducha, chocia nie w gowie mu byy podboje krain i dusz. Umierajca w szpitalu Broca w Paryu, a waciwie w domu dla starcw, bardzo ju leciwa pani Hannah, ktra kiedy wprowadzia Czesawa Miosza do dawnego mieszkania Simone Weil i poznaa go z jej matk, miaa ju tylko jedno pytanie: Jak wydosta si z ycia?. Pytanie to 42 drczy kadego czowieka, ktry zapad na mierteln chorob lub znalaz si w okrelonym wieku, chocia, rzecz jasna, przybiera ono rozmaite formy. Emil Cioran zapewnia, e zdomino- wao ono wiek dojrzay Lwa Tostoja i mczyo go okropnie w staroci. Jaki jest wic najprost- szy sposb umierania? I chocia marzya mu si znona, nawet pogodna agonia, przed unice- stwieniem za wszelka cen chcia jeszcze osign ow legendarn pogod ducha. Spokj we- wntrzny w czas umierania jest bowiem obsesj wielu ludzi, zwaszcza mczyzn, ktrzy jakby bali si, e bd kona w konwulsjach histerycznego strachu. Carl Gustav Jung walczy o t ask spokoju umysu bardzo zaarcie. Moe tylko jeden Albert Camus przekonany, e w miertelnym wietle losu ukazuje si daremno, ca reszt, w tym rwnie w staroytny idea, mia za wymylon konstrukcj zrozpaczonego umysu. Konstrukcja przegrywaa z daremnoci, ponie- wa umys przegrywa z materi. Chocia bya to tylko konstrukcja, miaa ona dla pana Augusta, starego bohatera opowiadania Srnit, zasadnicze znaczenie. Serenitas animi. Karl Jaspers zestawia j z eudajmoni Arysto- telesa, stanem duszy, ktry znamionuje dobro i pikno, i z chrzecijask myl, ktra znajduje oparcie w Bogu i nie ulega zniszczeniu przez adne zewntrzne zrzdzenie losu. Protagonista opowieci Iwaszkiewicza, zoonej z kilku listw, pozna ten idea w modoci, gwnie z pocz- twek, na ktrych znajdoway si reprodukcje obrazu Henri Martina pt. Srnit. Sdzc z opisu Iwaszkiewicza, artysta ten, ktry moe istnia a moe zosta wymylony, rzeczywicie stworzy straszny kicz, najwyraniej w stylu Pierre Puvisa de Chavannes lub Paula Ransoma. Zreszt sam obraz nie by istotny. Wane byo to niezwyke sowo, ktre teraz, kiedy pan August mia ju lat osiemdziesit, uderzyo w jego umys niby przedwieczorna byskawica. Kopot jednak z tym pisa do swej dawnej przyjaciki e nie mog pani przetumaczy tego sowa srnit. Oznacza ono agodn pogod zewntrzn i wewntrzne rozjanienie, uspokojenie. Tak, chyba najlepiej bdzie uspokojenie, tylko, e srnit nie zakada adnego niepokoju uprzednio.... Jeli pominiemy t ostatni uwag, samo bowiem nasze codzienne istnienie jest dostatecznym niepokojem, wytumaczenie to jest bezbdne. aciska serenitas oznacza jasn pogod, niebo bez obokw. Nie ma deszczowych chmur. Niczego zego nie naley si spodziewa. Woda w pyncej obok rzece jest przezroczysta. Serenitas vita to ycie spokojne, a nawet radosne. Drogi yciowe bohatera tej opowieci wity si na og nerwowo, prowadziy jednak do tego, co trzeba zawsze osign przed ostatecznym rozstaniem. Prowadziy do uspokojenia, do osta- tecznej zgody na wiat, do srnit. By to rwnie idea samego Iwaszkiewicza, poniewa cykl Mapa pogody przeksztaci on wanie w hymn o wewntrznym uspokojeniu, o asce, ktr ka- pryny los moe, ale nie musi obdarowa Starego Czowieka. Tote niczego nie by pewien. Opowie Iwaszkiewicza to w gruncie rzeczy przeszpiegi. Przecie ba si, e daremno spost- ponuje w kocu konstrukcj. Jakby nie byo, o swj starorzymski idea stary czowiek zmuszony jest walczy na ziemi, czyli na samym dnie pieka. Okolicznoci, w ktrych podejmuje si tego heroicznego wyczynu, s wyjtkowo nieprzyjazne. Niebo jest ponure i grone. Wiej ziemne wichry. Dokoa boto i gnj. Na korytarzach szpitalnych rdzawe plamy porozlewanej krwi. Jasne niebo, serenum co- elum, wydaje si jak adn, ale dziwaczn bani z dziecistwa. Nasza epoka jest do askawa dla ludzi starych, ale przecie nie zawsze tak bywao. Resztki ycia nie zawsze otaczano czuoci i czci. Gardzono nimi i wyszydzano je. W epoce Odrodze- nia starzec naprawd wzbudza obrzydzenie. Jak wynika z ksiki Georges'a Minois Historia sta- roci, w tamtych czasach nie ywiono dla wieku podeszego adnej litoci. Starzec by ohydny z natury, poniewa przedstawia sob wrak czowieka. By to brzydki i zdziecinniay potwr. Gupi i niepotrzebny. Czsto bywa okrutnym wyzyskiwaczem. Uciekano od niego za dziewit gr, 43 poniewa byt przybytkiem blu. Nikt go nie ceni, poniewa kt by ceni wywiechtan mo- net? Odrodzenie uczy nas tedy, e lepiej nie strzela z armat, kiedy si wpywa do macierzystego portu. W tym porcie mona spotka si tylko z niechci, pogard, a w najlepszym wypadku z obojtnoci. Pomijajc jednostki sawne, wpywowe i podziwiane, starcw spycha si na og poza nawias spoeczestwa. Bardzo czsto jest to po prostu mie. Tote doy staroci nawet dzisiaj znaczy czsto zstpi do otchani ponienia. Nic wic dziwnego, e wielu ludzi nie chciao wwczas doczeka staroci. Oczywicie pro- blemem stay si natychmiast lata, od ktrych zaczyna si nieszczsny wiek podeszy: nieunik- niona zgroza. Psalm do dokadnie okrela t granic: Liczba lat naszych jest siedemdziesit, a przy siach lat osiemdziesit, ale za ca chwa jest im trud i zgryzota, i zaraz przemijaj, i ula- tujemy (Ps 90, 10. Tum. Cz. Miosz). W Septuagincie jest w tym miejscu dodatek: a nad to wicej, to trud i bole. Dla Antonia de Guevary, biskupa Kadyksu, staro zaczynaa si sporo wczeniej. Zdawa on sobie spraw, e dawni Rzymianie czcili starcw jak bogw, ale nie omieszka ukaza wszystkich niedoli wieku podeszego. Jeeli tego nie wiecie, biedni starcy, to wam powiem, ecie ju tacy, e macie zapade oczy, cinite nozdrza, siwe wosy, such was odszed, jzyk wam si plcze, zby si chwiej, twarz w zmarszczkach, opuche nogi, a odek ostygy: a na koniec mwi, e gdyby grb potrafi mwi do was jako do swych poddanych, z mocy prawa nakazaby wam przyby i zapeni sw siedzib. Dlatego konkludowa nie wiem, czemu czowiek uginajcy si pod ciarem lat, udrczony chorobami, przeladowany przez wrogw, opuszczony przez przyjaci, dotknity nieszczciami, otoczony nieask i bied, miaby yczy sobie dugiego ycia. Kiedy to pisa w swym wiekopomnym dziele Zegar ksit (1529) mia lat czterdzieci dziewi i twierdzi, e najlepszym wyjciem dla czowieka byoby zabicie si po ukoczeniu pidziesiciu lat. Georges Minois nie podaje, czy zastosowa si do swej zbawiennej rady. w. Augustyn, biskup Hippony, w ktrego gowie nie moga si przecie narodzi podobnie bezbona myl, kiedy by ju bliski mierci, w swej oblonej przez Wandali stolicy biskupiej, 26 wrzenia 426 roku, zebra w Basilica Pacis kler i parafian i powiedzia: W tym yciu nikt z nas nie uniknie mierci i nikt nie wie, kiedy przyjdzie jego kres. A jednak jako mae dzieci oczeku- jemy, e staniemy si chopcami; jako chopcy, e modziecami; jako modziecy, e dorosymi; jako doroli, e dojrzaymi, a jako ludzie dojrzali wygldamy staroci. Czy si doczekamy, nie ma pewnoci, ale zawsze jest co, czego si wyglda. Atoli czowiek stary nie ma przed sob kolejnego etapu ycia. Granic by dla niego szedziesity rok naszego ywota. Tu zaczynaa si staro. Wszystko, co czowiek mia uczyni, ju uczyni. Wszystko, co mia powiedzie, po- wiedzia. C z tego, jeeli nawet doyje, jak niektrzy, stu dwudziestu lat. Jego ycie przestao by oczekiwaniem. wite sowa wypowiedzia biskup Hippony, ale zapomnia doda, e nadal pozostao czowiekowi oczekiwanie na mier. Stary Iwaszkiewicz, nad ktrym rozbia si bania z poezj i wyroi si oszaamiajcy wier- got opowiada, zajty by swoj obsesj do tego stopnia, e nawet gotowo na mier jakby staa si mniej dojmujca. Skrupulatnie, niemal systematycznie opisywa egzystencjaln sytuacj starca, badajc wytrzymao starorzymskiej konstrukcji. Granica staroci nie miaa adnego znaczenia. Nawet fenomen oczekiwania nie odgrywa wikszej roli, poniewa wydawa si co- dziennoci: moga przyj mier, moga przyj poezja. Prawdziwym problemem byy nie- uniknione jak zwyk by mawia Artur Midzyrzecki niedole podeszego wieku, w ktrych serenitas animi moga si rozpyn jak plama brudnego oleju na czystej rzece blu. 44 Staro to wczenie si po szpitalach. Podczas pobytu w Szwajcarii, ze wzgldu na wyrane pogorszenie si stanu zdrowia, narrator Srnit znalaz si w klinice, nawiasem mwic praw- dziwie nowoczesnej klinice dla bogatych, a w kadym razie zamonych. Ju jestem stary -pisa do swej przyjaciki i taki szpital wydaje si przystani. Taki szpital to ju pcmentarz pomylaem. I byo mi tam tak dobrze, jakbym si tam ukada do snu i jakby mnie bra w siebie ten wielki spokj, o ktrym marz. W oddzielnym pokoju, majc czu opiek, mona byo za- j si porachunkami z wasnym yciem, ale nie bardzo wierz, aby nawet w tych warunkach mona byo dokoczy budowania wariackiej starorzymskiej konstrukcji. Chyba e upragniona pogoda ducha zjawia si wraz z zapadaniem w sen mierci. Staro to ustawiczna senno. Mj dziadek porzuca nagle prac w ogrodzie, gdzie cieszy si kwiatami, siada na przyzbie domu i zadrzemywa na kwadrans. Jego sen budzi wwczas we mnie wite drenie. Teraz ja sam zadrzemuj nad ksik, nawet najlepsz, gwatownie, od razu, po to, aby obudzi si z umysem gotowym do rozumienia rzeczy tego wiata. Senno narratora Srnit przypomniaa mu, e proces unicestwienia jakby go zblia do upragnionego stanu po- gody ducha. Przez chwil tylko ogarna mnie senno, to rozkoszne uczucie, ktre zna tylko staro, gdy cae ciao nasze okrywa co w rodzaju niewidzialnej, niedotykalnej, pomylanej tyl- ko waty, i tak si czujemy, jakby istota nasza roztapiaa si w tej wacie i powoli roztapiaa w ni- co. Taka senno jest zapewne przeczuciem mierci, a ta wata, ktra nas otacza, to ju jest nasza dusza, ktra czciowo wydostaa si z ciaa i otula je ow czu kolebk jej bytu jakim cie- pem i delikatnoci. Jego starorzymska konstrukcja trzymaa si wic waciwie na zrozumie- niu potgi daremnoci. Przyjmij nico. To sleep. To die. Jedn z najgorszych niedoli podeszego wieku jest odlot muzyki z serca gdzie w pustk. Oczywicie, e syszysz muzyk, ale ju nic z niej nie masz. Doznajesz dwikw, ale nie prze- ywasz muzyki. Pozbawiono ci nagle tajemnicy, ktra odkrywaa pikno wiata i tumaczya znaczenie egzystencji. Ukradziono ci zadomowion w tobie czuo dla istnienia. Ta niedola bya udziaem Fryderyka Chopina w ostatnich miesicach jego ycia, chocia daleko mu byo do star- ca. Ta niedola bywa przeklestwem mojej staroci i zjawia si nieproszona nawet podczas su- chania Claudia Monteverdiego. Podobne nieszczcie dopado rwnie starego Iwaszkiewicza. Ta muzyka pusta Stuka o wieko trumny Rumak ruszy dumny Kopytem rozgniata usta. [...] Daj pajkowi arachnie Struny twojej gitary Niech je zasnuje Z wolna - Jeste stary. (Do muzyka) Star skoatan gow Iwaszkiewicza rozsadzay nadal sprzecznoci i paradoksy. Raz godzi si na goetheaski odpoczynek w spokoju nicoci. 45 Czy to anieli w niebie koysz Jurka Lieberta, a on umiecha si przez sen i mwi: nie pacz, Jarosawie? Czy to stoj cherubiny pobite na niebie Cae w zach? Warte nun balde Ruhest du auch. (Arietta) Innym razem cieszy si jednak, e jeszcze nie teraz, jeszcze nie jutro, nieco pniej, kiedy. Byy to sowa, z ktrych Martin Heidegger uplt aobny wieniec, tak jakby nie sysza ich pod lasem, na zielonej ce, wrd dzieci biegajcych z siatk za motylem. Jeszcze gdzie zakwity bzy, jeszcze gdzie szczekaj psy, jeszcze kto wyciga rce, w perkalowej kto sukience. jeszcze kto pierogi lepi, na weselu kto si czepi, na pogrzebie kto si modli, wzdycha kto, ach, ludzie podli. jeszcze w polu rebak skacze, jeszcze kocha kto i pacze, jeszcze gdzie piewaj dzieci, jeszcze kto tak rymy kleci. (***) Jak wielu starych ludzi, nawiedzaa go rwnie myl o tym, e ley ju w ziemi. Niewygodna ta pogoda, niewygodny wiatr, Niewygodna taka czapka, taki krtki szal, Niewygodna marynarka, niewygodny but, Taki ciar gniecie piersi, taki ciki puch. (Niewygoda) Dla starego czowieka, ktry marzy o jasnej i bezchmurnej pogodzie duszy, nasta teraz czas ponury. Nad jego umysem rozpostara si oowiana kopua nie przepuszczajca soca. Staro- rzymsk konstrukcj zaczy smaga wichry i podmywa deszcze. Srnit to adna tam kamli- wa apatheia filozofw. Srnit to poniekd aska. I Staremu Poecie aska ta zostaa odmwiona. Marzn. Wieczorem to ju nie dziwota 46 Brak nam pogody i lato mino. Nie nud si, ono, deszcz niechybny czeka, To ju na zawsze przysza smutna sota. (Uparte wichry) I nie by to bynajmniej koniec klsk drczcych wiek podeszy. Na pogod ducha, serenitas animi, czekay bowiem cierpliwie, pewne swego, jak esesmani w Owicimiu, dwa wcieke psy daremnoci: nico i absurd. Spadanie w nico Dla narratora opowiadania Srnit wiele, doprawdy bardzo wiele rzeczy tego wiata byo po prostu niepojtych. Tajemny by mu paszcz snu. Gwiazda zaranna nad moj gow wyzna na zawsze bdzie dla mnie czym niezrozumiaym. Samo istnienie bytw byo bowiem dla Jarosawa Iwaszkiewicza niezrozumiae. Co wcale nie znaczy, e mia je za beztreciwe. Niekie- dy ju od wczesnej modoci, niekiedy w czasie peni ywota, akme, niekiedy za dopiero w sta- roci czowiek zaczyna rozumie, e z jego perspektywy, co prawda nieco dziwacznej i preten- sjonalnej, byt jest izb strace. Treci bytu przytomnego jest wic oczekiwanie na unicestwie- nie, o czym bro Boe, nie naley codziennie pamita. Od ilu to lat siedz w izbie strace? [...] Nasuchuj czy ju id alej ze piewem i chorgwiami [...] Tymczasem plot koszyki robi zakadki do ksiek jak oni i piewam piosenki razem z innymi winiami Nie zawsze sypiam dobrze w owej izbie (Izba strace) Czowiek twierdzi narrator Srnit jest z natury swojej okrutny i lubi sobie i innym o tym wiecznym wyroku przypomina, jednoczenie przeduajc, odkadajc jego wykonanie. 47 Z tych niewesoych myli wyonio si biblijne pytanie, ktre w istocie stao si krlewskim tematem, thema regium, caej twrczoci Iwaszkiewicza. Gdzie jest kres wiadomoci? Gdzie twj koniec mierci? Gdzie wszechwiat, bochen, ktry bg nieposkromiony Rzuci w bezkresy czarne i wyda na er ci? (Oda aobna) Stary i schorowany narrator Srnit nie by w stanie okreli, co stanie si ze wiadomoci po mierci: Zmarli s ju tym niczym, snem, jasn smug, podczas gdy mnie si wydaje, e je- stem, e czuj, e tworz. I nie wiem, kto mnie przyjmie na swoje ono: nico, materia czy Bg?. Te trzy, jakby nie byo, okolicznoci, pojawiy si u Iwaszkiewicza do wczenie, ale jak nieomal przez nas wszystkich traktowane byy poniekd... okolicznociowo. Pojawiay si w momencie, kiedy wiadomo przypominaa sobie o prawie nietrwaoci form. Iwaszkiewicz nigdy nie spycha tego prawa w sfer problemu czy spekulacji. Okolicznoci te naleay do ycia. Nawiedzay go w dojrzae lipcowe poudnie, wanie dlatego, e rado istnienia osigaa w tej chwili swj zenit, lub w grudniow ciemn noc, wanie dlatego, e trwoga istnienia gnaa uciekajce galaktyki ku jego gowie, spoczywajcej na spoconych poduszkach. Te trzy okolicznoci tworz u Iwaszkiewicza jednolit trjc, ale kada z nich zachowuje od- dzielno. Inaczej ni w synnym sporze trynitarskim z IV wieku, owej sawnej awanturze o jed- n liter (homousios homoiousios), okolicznoci Iwaszkiewicza s i podobne, i wspistotne. Sprbujmy przyjrze si temu bliej, gdy Stary Poeta poczytywa sobie za obowizek ustalenie jakiej hierarchii wewntrz tej trjcy, co jak si zdaje nie bardzo mu si udao. Jego Bg by relatywny. Przez relatywno Boga pisa Carl Gustav Jung rozumiem po- gld, zgodnie z ktrym Bg nie istnieje absolutnie, to jest niezalenie od podmiotu ludzkiego i poza wszelkimi ludzkimi uwarunkowaniami, lecz jest w pewien sposb zaleny od ludzkiego podmiotu, gdy midzy nim a czowiekiem istnieje wzajemny i konieczny zwizek, tak e z jed- nej strony czowieka mona rozumie jako funkcj Boga, z drugiej za Boga mona rozumie jako psychiczn funkcj czowieka. Bg ten, podobne jak ycie pozagrobowe, jest w duej mie- rze wyobraeniem mitologicznym. U Iwaszkiewicza wystpuje z reguy jako jego prywatny, cho respektowany rwnie przez blinich mitologem. Z Bogiem religii wie si hipoteza sensu uta- jonego. Bg Iwaszkiewicza nie jest w stanie nada sensu ani samym bytom, ani ich istnieniu. Jest wobec takiego zadania bezsilny lub po prostu wolny od tej mczcej troski. Kae tylko drzewom dwiga ciar swego wzroku, a czowiekowi grozi rozpyniciem w materialnym bezwiado- mym wiecie. Wpltani w zimnych stalaktytw zwisy przed Nim jestemy pyem prochem niczym gronie schowana w doni zotej misy inna mga czarna schodzi na wite oblicze (Mapa pogody 8) 48 Tote jego Bg to bardzo czsto materia. Moe dlatego, e czowiek, ktry Go stwarza, jest garci ziemi. Przez dugi czas, waciwie prawie do koca, majc do wyboru przekonanie, e kres jest albo nicoci, albo ziemi, wybiera jednak ziemi. Zapomnieni dawno Wyroniem kwiatami, Bowiem Dionizos Modli si za nami. (Piosenka dla zmarej) Bg czsto doznaje metamorfoz. Tym razem jako Dionizos sprawi, e przemienimy si w naj- pikniejsze formy materii. I to powinno nam wystarczy. Heinrich Heine uwaa, e kiedy tylko zaczynamy pyta o kres, zamyka si nam bezczelnie usta garci gliny. Ale dodawa czy jest to odpowied? Aber ist das ein Antwort? Iwaszkiewicz mia ten gest grabarza za zupenie wy- starczajc odpowied. Pod wierzbami wod pachnie gnij licie gnije kwiat ale lee mi niestrasznie bo ja jestem liciom brat (Gar lici wierzbowych 5) Tote w Srnit narrator wypowiada si w rwnie jednoznaczny sposb: Bg to znaczy to, z czego powsta, narodzi si ten przeraajcy wiat. Przeraajcy swoj zupen niezrozumiao- ci, tym pierwiastkiem l, ktry by dla mnie zawsze symbolem istnienia. To, z czego powstao wiecznie niepojte, jest niezmienne, wszechwiat, czyli materia, czyli Bg, czyli my. Marres Chouart, wielki uczony i poniekd jego gospodarz, przytoczy mu, oczywicie po fran- cusku, sowa wielkiej hiszpaskiej mistyczki, w. Teresy z Avila, ktre myl o niezmiennoci praw wiata, czyniy jakby odpowiedzi na wszystkie niepokoje. Que rien ne te trouble, Que rien ne tpouvante, Tout passe, Dieu ne change pas.... Niech ci nic nie miesza, niech ci nic nie trwoy, wszystko mija. Bg si nie zmienia.... Nieco pniej identyczny sd wygosi sam Iwaszkiewicz w zakoczeniu wiersza Noc z Mapy pogody. Ukraiska noc, ktra koysaa go do snu w dziecistwie: Wsuchana w Dniepr stka i piewa, 49 Powtarza dniowi sowa cienia, Palcami westchnie czesze drzewa. Spokojny bd, Bg si nie zmienia. Ale przecie zacytowane przez wielkiego uczonego wyznanie hiszpaskiej mistyczki, narrator Srnit w kocu sparafrazowa w bardzo wymowny sposb. Que rien ne tpouvante, Tout passe, Rien ne change Mona by t parafraz rozumie jako przyobleczenie Boga w nowe imi, gdyby przyj, e jak u niektrych mistykw Nic jest wspistotne z Bogiem. W kocu cae pokolenia podziwiay apofatyczne ujcie Boga przez Dionizego PseudoAreopagit czy Mistrza Eckharta, ktrym Bg jawi si jako czyste Nic. Jung przypomina wszake, i nie zmieniao to faktu, e istnieje nadrzdna wobec nas zasada i nadal sw moc terroryzuje nasz wiadomo. Mona by wic mwi, e narrator tej niezwykej opowieci dokona tylko metamorfozy Bo- ga, ale jak si okae pan August, podobnie jak sam Iwaszkiewicz, zdecydowa si w kocu i wybra. Kresem mierci okazaa si nico. Skoro Stary Czowiek, ktry przepdzi od siebie Boga, w chwili mierci w przekonaniu Junga wychodzi na spotkanie z nicoci, to jak nam radzi Jarosaw Marek Rymkiewicz: Opiszmy nic, bo nic jest dane bezporednio, Nic, tylko nic. (W obronie metafizyki) Wielu z tych, co zaczynaj spekulowa o nicoci, nieuchronnie wkracza w sfer mistyki, w smug ciemnych tajemnic, w otcha fantazmatw. Tak si dzieje, kiedy zaczynamy bajdurzy o epkeina, o tym, co po tamtej stronie. Tajemnica, zwaszcza fascynujca, rodzi co cakiem innego, co nadnaturalnego, co ponadwiatowego, co przeciwstawionego wszelkiej racjo- nalnej doczesnoci. To co pisze Rudolf Otto przeciwstawia si ostatecznie istnieniu i sa- memu bytowi. Mistyka nazywa je w kocu nicoci. Przez nico rozumie si nie tylko to, co si przez nico orzeka, lecz co cakowicie i istotnie innego i przeciwstawiajcego si wszystkiemu, co jest lub co moe by pomylane. I tak oto nic przeksztaca si w byt, najczciej nieskoczenie przewyszajcy jakikolwiek inny byt na wiecie, aby posuy si okreleniem mistyka kabalisty. I tak oto rodzi si prosty, ale niebezpieczny oksymoron: bytujcy niebyt. Przed tego rodzaju jzykowymi zabawami przestrzega ju Parmenides: Bo nigdy to nie przeway, e s te jakie niebyty. Zawsze si od tej drogi w myleniu trzymaj z daleka. (Tum. W. Witwicki) 50 Wszake, jeli pamitam, z pewn nawet ostentacj, nie posucha si go ju Go z Elei w dialogu Platona Sofista. Nie posucha go rwnie Martin Heidegger. Porzuci rozwaania o nico- ci wyobraonej, zaj si nicoci waciw i natychmiast zapyta: Czy nie jest to znowu owo utajone, niemniej przeto wewntrznie sprzeczne pojcie jakiej nicoci bytujcej?. Wszyst- ko zawiso od fundamentalnego dowiadczenia nicoci. Przeczucie Gocia z Elei, ktry uwa- a, i niebyt istnieje w bycie, Heidegger podj jakby w natchnieniu. Nico raczej ujawnia si wraz z bytem i w nim. [...] Samo bycie jest w swej istocie skoczone i ujawnia si tylko w trans- cendencji dokonywanej przez byt przytomny, ktry przekracza byt ku nicoci. [...] Tylko w nico- ci ujawniajcej si w bycie przytomnym, byt w caoci osiga sam siebie, stosownie do moli- woci, ktra jest mu najbardziej waciwa, tzn. w sposb skoczony. Tego rodzaju myli stary Iwaszkiewicz mg wzi sobie do serca, zwaszcza e znikna tu w zasadzie retoryka religijna i pojawia si jaka prawda o egzystencji, w ktrej nic ma przecie swoje miejsce. Szczeglnie po ludzku zabrzmiaa ta myl, u JeanPaula Sartre'a, ktry bywa co prawda sugusem politycznych nikczemnikw, ale nie odebrao mu to resztek rozumu: Ni- co czytamy bowiem w Letre et le neant (1957) wyania si z bytu, ale ani przed bytem, ani po bycie, ani w jaki sposb oglny poza bytem, lecz w jego onie [sein], z jego serca, jak robak. Ponad sto lat temu Juliusz Sowacki wyrazi t myl w sposb najprostszy, w zdaniu, ktre jak kada mdro yciowa, brzmi niby suchy szloch: By to uczucie tego, e mona nie by. Nie musimy wic wchodzi w tre sporu midzy Carnapem i Heideggerem na temat pojcia nicoci, aby zrozumie, e z pewnego punktu widzenia wszelkie o niej rozwaania rzdz si logik pozorw lingwistycznych. Ale przecie kiedy wie si to pojcie z konkretnym zdarze- niem, ktre musi przey kady byt przytomny, zwaszcza dogorywajcy byt przytomny, skazaniec z izby strace, nico przestaje by lingwistycznym pozorem, wytwarzanym przez teologw i mistykw, staje si jak u Nietzschego granic wszelkiej materialnoci. U Iwaszkiewicza nico jest wanie granic bytu przytomnego. Dlatego zniszczenie ciaa oznacza u niego wstpienie w nico. Umrze to stan przed Panem Nicoci (Stary Poeta). Ka- dy gest czowieka to gar ziarna rzucona w nico. Dlatego wanie Iwaszkiewicz postawi Izol- dzie te trzy zgryliwe pytania. Czy ci potrzebny taki szumny trunek? Czy mierci nie ma w umiechu mioci? Czy nie zawiera kady pocaunek Ziarna nicoci? (Do Izoldy) Dlatego, ale tylko dlatego mona zgodzi si z twierdzeniem, e niebyt, jak w robak Sartre'a, zawarty jest w bycie, czy jak chce Heidegger, bytuje w bycie, po prostu ze wzgldu na to, e czowiek nieuchronnie zmierza ku mierci; e czyha na niego podstpny grecki pajk, niesko- czono, w ktrej niechybnie prdzej czy pniej si rozpynie. Nieskoczono pisze Sa- womir Mroek w szkicu Kto jest wany? przypomina mu o nicoci, ktr czowiek stara si obaskawi, mao skutecznie, nazywajc j mierci. Ze mierci mona jeszcze udawa, e ma si z ni co wsplnego, jakie ukady, jaki do niej stosunek, co midzy kim a czym. Ale z nicoci, jak sama nazwa wskazuje, nic. Iwaszkiewicz nie obaskawia nicoci. 51 Wiedza, cmentarna siostra, oczy mi zawie I opuci powoli w drg bezdomne chody, I w nieskoczono wtedy lepo si pogr Jak w paszcz wody. Ukoysze me ciao ciemnych mocy ksi W koysce wiecznej mierci i wiecznej urody, I mzg mj oniemiay w ostrych ramion ranie Spada w niszczc nico nigdy nie przestanie. (Oda aobna) Nie mia zudze, e bez wiadomoci czowieka materia, nasz niewiarygodny wiat, stanie si tylko komicznym oksymoronem; istniejcym niebytem. I wanie zgoda na to, e zostaniemy rozproszeni w materii, e poczymy si z bytujcym niebytem, przyniosa w kocu narratorowi wspominanej tu wielekro opowieci upragnione uspokojenie. I wanie nie w pociechach Mar- rs Chouarta, ktrych mi nie szczdzi, nie w umiechach Diega, ktre s obietnic anielskiego szczcia, ale w tej wiadomoci, e bdziemy spali w niezmiennej nicoci, jest obraz zachwy- cajcej srnit. Albo jeszcze raz to samo, tyle e bardziej czule, wydobywajc z bytu przy- tomnego bezgraniczne pikno skazane na unicestwienie. Bdziemy we wszechwiecie jak te dwie martwe muchy jak te dwa zdeche psy jak dwie nicocie One te kochay i chciay zrozumie (Stary poeta) Sens ycia i absurd istnienia Kiedy w. Hieronim przebywa jeszcze w Rzymie, zwyk by czytywa Blezylli, ktr mia za wit. Ksig Eklezjastesa, aby jak pisa skoni j do pogardy dla tego wiata i do uznania za nico wszystkiego, co go dotyczy. Blezylla poprosia go o napisanie niewielkiego komenta- rza, sporo bowiem byo w tym tekcie niejasnoci. Kiedy nagle i niespodziewanie umara, po- mys poszed w zapomnienie. Hieronim powrci do niego dopiero w klasztorze w Betlejem. Prcz komentarza dokona wwczas przekadu tej ksigi na acin, ktry miejscami rni si bar- dzo od wielu nowoytnych tumacze. Powinienem si przeto usprawiedliwi, dlaczego nagle, ni std ni zowd, powracam do Hieronimowej wersji, i to w spolszczeniu Krzysztofa Bardzkiego, a nie Jana Czuja. Ot, we fragmencie dotyczcym naszego problemu, w synnej Pieni o staroci (11,9-12,8) w. Hieronim uy zjadliwego stwka zanim, ktrego prno szuka u innych tumaczy tej ksigi. W sowie tym dygocze przedziwny niepokj. Jest w nim zawarta informacja, e przed 52 oczekiwanym wanym wydarzeniem moemy si spodziewa czego rwnie niezwykego. Za- nim soce wzejdzie, rosa oczy wyje. Zanim zginie wiat, czas zacz tace. To, co poprzedzi wydarzenie, moe by nawet bardziej istotne, chocia nie wszyscy zdaj sobie z tego spraw. Konstandinos Kawafis: Lecz gdy co ju ma si sta zanim to nadejdzie mdrcy przeczuwaj. (Tum. Z. Kubiak) W takim przeczuciu jest czasem sporo trwogi, zwiastujcej zgroz. W tekcie Hieronima mamy wic kilka piknych przenoni, ktre przynosz obraz nieunik- nionej katastrofy i oceniaj istnienie, zanim nastpi koniec: Zanim si przerwie srebrny sznur, cofnie si czara zota, i dzban si rozbije u rda, i nad cystern zamie si koowrt. I wrci proch do swej ziemi, tak jak by ni przedtem, a duch powrci do Boga, ktry go da. Marno nad marnociami powiedzia Kohelet wszystko marno (12,6-8). Jak wic wyglda dola czowieka starego, zanim umrze? Zanim umrze, zostanie obezwadniony przez wielkie zmczenie. Dowiadczy tego pod koniec swego dugiego ycia sam w. Hieronim, czemu da wyraz w listach do Rypariusza: Wielu mo- ich zamiarw nie mog wykona i ar umysu wygasa pod wpywem starczego niedostwa. Zachcajc mnie do pisania, cikie brzemi nakadasz na starego osioka. Ju bowiem i by- stro umysu, i siy ciaa cakiem mnie opuciy, bo postradaem je wskutek cigych niedoma- ga i chorb. Moje manatki byy do cikie, wic szybko wytary mi grzbiet do krwi. Wszy- scy starcy, nawet jeli w yciu publicznym sprawiaj wraenie niezmoonych tytanw energii, wiedz, e nie jest to ich stan naturalny, lecz odgrywana rola, ktra nie zostanie skwitowana owacj, chociaby wypada znakomicie. Stanem naturalnym starego czowieka jest wielkie zm- czenie. Milan Kundera: Czowieka opuszczaj siy i obezwadnia go zmczenie. Zmczenie: milczcy most prowadzcy z brzegu ycia na brzeg mierci. Czesaw Miosz: Speniem, co do mnie naleao (seminarium i wieczr autorski), nie okazujc, ile mnie kosztuje kady wysiek, z powodu astmy. Ale oczywicie stale w tle refleksja o starzeniu si i niedalekim kocu, szczegl- nie po kartce od W, ktra pisze, e osabia j staro i choroba, na nic nie ma si, nawet na to, eby mi podzikowa za przysanie paczki. Tote Carl Gustav Jung nie bez racji czsto uskara si, e staro jest uciliwa: molestus senectus. Nie tylko dlatego, e nakada na czowieka ko- nieczno dbania o ekonomi czasu, e wprowadza go w czas dojrzay do mierci, tempus matu- rum mortis, lecz rwnie dlatego, e ustawicznie grozi mu zanikiem twrczego ducha, rzeczy wrodzonej, ktr jeszcze w wieku XVIII nazywano vigor ingenii. Od dawien dawna wizano wic ze staroci zjawisko zwane tu i wdzie wysuszeniem umy- su. Pisa o tym sporo Thomas Stearns Eliot, ktry pamita, e ju w czasach pierwotnych, zgod- nie z elementarnym dowiadczeniem, ycie kojarzono z wod, a umieranie z susz. Ot sta- ro jako czas zabijania ycia przez wysuszenie ujrza najpierw Homer w Odysei (XIV 213-214) i wyrazi to w metaforze, ktra, w rzeczowy a wymowny, bardzo helleski sposb oddaje smutek schyku naszego ycia. Po przybyciu na Itak, Odys zjawi si u swego winiopasa Eumajosa pod postaci prawie zniedoniaego starca. Kiedy zacz go zapewnia, e jego pan powrci i zrobi porzdek w krlewskim domostwie, Eumajos sta si podejrzliwy i poprosi, aby mu opowiedzia kim w ko- cu jest. Wwczas Odys zacz mu baja zmylony yciorys, z ktrego wynikao, e kiedy by 53 bogatym i powaanym czowiekiem, ale zeszed na psy i teraz jest ndzarzem w podeszym wie- ku. I wanie w tym momencie pada porwnanie dajce obraz ndzy staroci. Sowo, z ktrym to nieszczcie zostao porwnane, brzmi u Homera he kalme. Moe ono oznacza dbo, odyg, som, trzcin lub ciernisko. W kadym wypadku chodzi tu o samotn lub osamotnion mizerot. Polskie wersje tej metafory s bardzo pouczajce. Jzef Witlin: Lecz gdy mi przyjrzysz si dobrze, Moe rozpoznasz cho som z dawnych mych kosw. Staro to zboe po mcce. Ziarno, owoc ycia, zostao ju wydobyte. Na klepisku wszech- wiata ley sucha pognieciona soma. Zaraz przemieli si j na sieczk dla byda. Jan Parandowski: Nic ju z tego we mnie nie zostao, ale sdz, e moesz to jeszcze pozna, patrzc na odyg jak dzi jestem. Domylamy si, e jest to odyga bez kosa, bez kwiatu, usy- chajca, skazana na powolne konanie. Olniewajca stara wersja Lucjana Siemieskiego: Lecz przeszo to wszystko! Dzi jestem jakby patrza na goe ciernisko. an zosta city. Dzieci pozbieray nawet pogubione kosy. Staro jest ry jaowizn, ktr naley zaora. Niebawem rado przewrci skiby i czarna niby otwarta mogia ziemia czeka b- dzie na nowy zasiew. Metafor t doceni Arystoteles: Dziki przenoni moemy najlepiej pozna co nowego. Po- eta nazywajc staro badylem, umoliwia nam poznanie czego nowego, poszerza nasz wie- dz [o staroci] za pomoc oglnego pojcia uwidu, ktra jest wsplna obu tym rzeczom. Chy- ba ze wzgldu na ten uwid Henryk Podbielski zdecydowa si Homerow he kalme nazwa badylem. Starzec jest bowiem aosn, wysuszon Pozostaoci. Paskalowskim mylcym ba- dylem. Uwid organizmu, powodujcy wysuszenie umysu, Stary Czowiek moe mie za wielkie nieszczcie, stan oto bowiem przed utrat moliwoci pracy nad sensem swego ycia. Natural- nie taka zapa zdarza si nawet w modoci, ale w tej dobie ycia wczeniej czy pniej mona wyle z tej jamy. Kiedy bya to po prostu przypado. Teraz, w staroci, jest to wyrok losu, choroba na mier. wiat, w ktry jestemy wtrcani rodzc si wyzna Jung jest brutalny i okrutny a zarazem peen boskiego pikna. Uznanie, czy przewaa w nim bezsens czy sens, to kwestia temperamentu. Gdyby jednak zwyciy bezsens, to w miar rozwoju zanikaaby sen- sowna strona ycia. Ale tak nie jest przynajmniej tak mnie si wydaje. Prawdopodobnie jak zwykle w przypadkach kwestii metafizycznych i jedno, i drugie jest prawdziwe: ycie ma sens i nie ma go. Starcze zniedonienie moe jednak z atwoci w sens zamordowa. Ze studium Andrzeja Zaleskiego Nowa fenomenologia sensu wynika, e sens ustanawia za- pracowana wiadomo. Szukanie rde jego stanowienia koczy si z reguy na wiadomoci, nawet wwczas, kiedy ona sama odsya jeszcze dalej, a do niepojtej Transcendencji. Ju do- dam romantycy uwaali, i wiadomo jest niebywaym kuriozum natury i susznie si mwi, e jeli kto lub co, to jedynie ona moe by stwrc wiata. Bez niej byt by nie wiedzia, e istnieje. Wszystko sprowadza si do interpretacji, poniewa twierdzenia, i sens jest immanentnie w bycie obecny, najwyraniej nie da si dowie. 54 Szukajc sensu, wkraczamy wic w krain bani o wiecie lub o swoim yciu. Sren Kierke- gaard, pisarz, ktrego Iwaszkiewicz w ostatnich latach swego ycia przeczyta z uwag, twier- dzi, e kada spekulacja ludzka zostaje w kocu snem, niepewnym przywidzeniem. Szukanie sensu jest wic jakby pograniem si w sen. Jego odnalezienie, okrelenie jego konkretnej tre- ci, objawia si najlepiej w obrazach o charakterze onirycznym. W opozycji do pozytywizmu pisa Fryderyk Nietzsche ktry zatrzymuje si przy fenomenach istniej tylko fakty po- wiedziabym: nie, fakty wanie nie istniej -istniej jedynie interpretacje. Nie moemy ustali adnego factum w sobie, chcie dokona czego podobnego jest zapewne bezsensem. [...] Jeli sowo poznanie ma w ogle sens, to wiat daje si poznawa: jest jednak inaczej objanialny, nie ma adnego sensu w swym tle, posiada natomiast niezliczone sensy.... Niezliczone, ponie- wa kady, kto poznaje wiat, tworzy swj wasny sens. Wasn ba o swoim sensownym yciu. Bez refleksyjnej wiadomoci czowieka pisa Jung pod koniec ycia wiat staby si gi- gantycznym nonsensem, poniewa jak poucza dowiadczenie czowiek jest jedyn istot, ktra umie skonstatowa sens. Srnit jest wanie opowiadaniem o mczcych trudnociach owego konstatowania sensu. O tym, w jakim stopniu stanowienie sensu jest uzalenione od historycznych dowiadcze czo- wieka i wsplnoty, w ktrej przey dany sobie czas. Po drugiej wojnie wiatowej problem ten sta si obsesj Iwaszkiewicza. Fenomen ten ma oczywicie walor uniwersalny, dotyczy bowiem dramatw wiadomoci opltanej i ograniczonej wasnym dowiadczeniem. Po konflikcie bogw w archaicznym wieku XVIII, po konflikcie interpretacji w przekltym wieku XIX, przysza pora na wielk komedi sensw w agonalnym wieku XX. Ten wir myli Iwaszkiewicz ukaza w Srnit, stwarzajc dwie postaci, ktre dowiadczenie rozdzielio, prowadzc po dwch brzegach Rzeki Czasu: Czowieka Zachodu i Skoatanego Po- laka. Majc ju lat dziewidziesit, wielki uczony Chouart nie wtpi nawet przez chwil w po- ytek swoich poczyna i nadal w spokoju konstruuje sens swego ycia. Ten sens jest twardo nakrelony, zapewne dlatego, e celem uczonego jest ustalenie tzw. prawdy naukowej. Nie- zmienno celu jest tu wystarczajcym warunkiem stanowienia sensu. Pan August, majc lat osiemdziesit nie potrafi skonstruowa sensu, poniewa dowiadczenie historyczne sprawio, e jego ycie, niemdre, gupie i pogmatwane stao si w kocu jak szarpanin z cigle zmie- niajcym si celem. Ta zmienno sensw naszych y doprowadzia go do przekonania, e nawet bawochwalstwo istnienia samego w sobie, ktre dotychczas pomagao mu stanowi sens, teraz, na staro, kiedy ycie zaczo spada w nico, przestao ju peni, eby wyrazi si uczenie, funkcj sensotwrcz. Staro pozwolia Iwaszkiewiczowi odkry prawd, ktr czsto odczuwa czowiek wspczesny, u nas i na Zachodzie, wszdzie: forma naraona na unicestwie- nie nie uzasadnia swego zaistnienia. Czowiek dzisiaj powiedzia Francis Bacon zdaje sobie spraw ze swojej przypadkowoci, z tego, e jego istnienie jest cakowicie daremne, e musi gra swoj rol bez okrelonego celu. Tote nawet jeli zdoa ocali sens wasnego ywota, zawsze dopadnie go bezsens jego istnie- nia. Cel ycia mona ustali i czasem nawet mona go osign. Istnienie, poza samym istnie- niem, celu nie ma, nie jest konieczne i w swej istocie jest absurdalne. Albert Camus stara si wic przekona swoje pokolenie, e z tym absurdem mona, a nawet trzeba y, chocia kady cel, ktry tumaczy zaistnienie wiata i ycia, jest tylko wymylon konstrukcj. Mwiem, e wiat jest absurdalny i popieszyem si zanadto. wiat sam w sobie nie jest rozumny. To wszystko, co mona powiedzie; absurdalna jest konfrontacja tego, co irracjonalne, i szaleczego pragnienia jasnoci, ktrego woanie rozlega si w najgbszej istocie czowieka. Absurd zaley tyle od czowieka, ile od wiata. Wprawdzie wiara w absurd druzgocze nie tylko hierarchi 55 wartoci, ale czasem nawet same wartoci, z wyboru czyni fars, a z upodoba krotochwil, to jednak rzadkie chwile radosnych uniesie potrafi jako te szkody zrwnoway. Iwaszkiewicz ju w modoci wiedzia, e samo w sobie istnienie jest raczej absurdalne. Wszystko jest bez sensu, Wszystko pogmatwane Jak te winorole, Gszcze cmentarniane. [...] Wrd wielkiej mioci Wszystko jest poczte I wszystko - bez sensu Lecz bardzo jest wite. (Piosenka dla zmarej) Wiedzia jakby od zawsze, e objawiony w poezji filozofw, zwanych presokratykami, tra- gizm absurdalnego zaistnienia bytu i wiadomoci, naznaczy nasz rdziemnomorsk cywiliza- cj melancholi. Ten egzystencjalny smutek dopada chyba kadego, choby raz w yciu, nawet wwczas, kiedy czowiek intensywnie pracuje nad jak pisze Emil Cioran przegnaniem ze swego umysu objawienia bezsensu. Modo na og umyka tej zgrozie, chocia nie stanowi to reguy. Na staro atakuje ona umys od rana do wieczora, a czasem, co prawda, za pomoc nie tyle poj, ile symbolicznych obrazw, od wieczora do rana. To trwae i cige poczucie absurdu istnienia, mimo coraz bardziej namitnego umiowania wiata, sprawio, e staro zjawia si przed Iwaszkiewiczem jako Nowa Rzeczywisto. Wielo- raka, bolesna i podstpna. Jednym z jej aspektw bya mier szpitalna, niewtpliwa zdobycz czasw najnowszych, chluba tzw. rozwinitych spoeczestw. Iwaszkiewicza w momentach katastrofy woono do zupenie przyzwoitych klinik, Stary Poeta oglda wic nowoczesne przygotowanie do mierci. Oprzyrzdowanej. Dokoa stay rne apa- raty, do ktrych podczano chorych, komputery, popltane rurki i gumki. Migotay kolorowe wiateka, pyna ziele na czarnych ekranach monitorw, byskay kontakty i przyciski. To wi- dzia, kiedy rozglda si dokoa, lec w ku, ciki, zniedoniay, pamitajcy o wielkiej energii ycia, ktra w nim zawsze buzowaa. W oczach mia obraz ruchliwej ywotnoci najlej- szych yjtek: motyli, waek i chrabszczy. Tu wiat doznawa metamorfoz. Kwiaty, ktrymi w kocu kady z nas wyronie, przemieniy si w wzek eliwny, wywocy zwoki do kostnicy. Pord wiecznego lodu nie rozkwitn narcyssy jak poetom kwity za modu ani konwalia ani irysy ani peonie ani aneliki tylko jak kwiaty kontakty guziki (Nowa Rzeczywisto) 56 Mechaniczny sygna akustyczny zastpi fanfary wzywajce na Sd Ostateczny. Jaki nacisn guzik gdy przychodzi nocna trwoga? przez ktry czarny czy srebrny gonik odezwie si trba boga? Jego ble nie musiay by koszmarne, skoro zdoby si na ironiczne warknicie o problemie eutanazji. Nie trzeba nic urywa wycza samo si wszystko skoczy Zanim tedy przerwie si srebrny sznur, mylcy badyl znajdzie si w grobowcu wzniesionym z biaych komputerw. Zanim cofnie si czara zota, cigle bdzie chwia si w stron sensu y- cia i absurdu zaistnienia. Zanim rozbije si dzban u rda, mimo idiotyzmu bezowocnych wysi- kw, nadal bdzie szuka w sobie boskiej czci, bo chocia jej nie ma, trudno bez niej umie- ra. Zanim nad cystern zamie si koowrt, niczego nie rozstrzygnie. Niedopoznanie nad nie- dopoznaniem i wszystko niedopoznanie. 57 W celi mierci Staro to cela mierci. W zasadzie podobn katowni jest caa egzystencja czowieka i ju dziecko dowiaduje si o tym w chwili, kiedy po raz pierwszy przeyje czyj zgon. W modoci jednak ycie, nawet opaskudzone przez histori i jej zbirw, samo w sobie na og radosne, kae o tej prawdzie zapomnie. Przypomina nam o niej grona lub miertelna choroba i staro. Sowem, pen wiedz o naszej doli uzyskujemy dopiero wwczas, kiedy zapada nieodwoalny wyrok. Jak Martin Eden, kiedy nareszcie pojmiesz, przestaniesz pojmowa. Nie podajc dokadnej daty wykonania wyroku, Bg zatrzaskuje wic drzwi celi mierci i od- chodzi. Rozlega si zgrzyt przekrcanego klucza i oto wiat ulega gwatownej przemianie. Stary Czowiek zaczyna przewartociowywa wszystkie wartoci, aby posuy si naduy- wanym aforyzmem Fryderyka Nietzschego. Znane a do nudnoci wydarzenia i sowa nabieraj nowego sensu, chocia tak naprawd naleaoby powiedzie, e powracaj do sensu pierwotnego, otrzepane z bota ideologicznych idiotyzmw. Przyjo si jednak udawa, e nic si nie stao. Najbardziej zdumiewajcy s starcy ogarnici namitnociami politycznymi. Przypominaj gru- likw przy porannym wsplnym stole w sanatorium. Noc nikt nam nie uby. Co to za domysy. Brzcz sztuce. Pachnie kawa. Szumi paplanina. Szoomi si, powiedziaby Fryderyk Chopin. Jak potrafi. Stary Czowiek moe i powinien trzyma fason, ale przecie nie jest w stanie narzuci tej konwencji wasnym snom. Sen jest wolny od rygorw. Nie skrpuj go ani przekonania, ani wo- la, ani ideologiczne fanaberie skazaca. Sen to anio prawdy. Zapewne dlatego tak ceni go po- eci. Nietrudno si tedy domyli, e prawda ze snu nie jest skazacowi mia. Sny in conspectu mortis, z poblia mierci, podsuwaj mu bowiem obrazy, od ktrych podczas dnia ucieka za dzie- sit gr. Carl Gustav Jung twierdzi wprawdzie, e stary czowiek powinien nieustannie oswaja mier i, aby nie wpa w otcha nicoci, powinien da si wie archetypom. Ale staro, jak kot, jest nieobliczalna. Zamiast archetypw z archaicznego wiata umarych przodkw na starego czowieka zwalaj si w snach wizje wykonania wyroku. Taka wanie wizja pojawia si Tadeuszowi Rewiczowi w nie, ktry nawiedzi go noc z 16 na 17 stycznia 1992 roku. Aby te senne obrazy nie ulotniy si ju w chwili, kiedy rozlegnie si turkot myna ycia, ma- lino vivo, poeta postanowi zapisa to, co zdoa zapamita. Postanowi ocali jak bardzo istotn cz swych myli. To, e czowiek w ogle potrafi sobie przypomnie sny pisa Carl Gustav Jung dowodzi, e rwnie w stanie snu zostaje zachowana jaka wiadomo, cho sa- ba, w przeciwnym bowiem razie czowiek nie potrafiby ni i nie mgby przypomnie sobie snu. Oczywicie, odtworzenie snu nie jest rzecz prost. Jung zwraca ponadto uwag, e kiedy sowa usiuj zaj miejsce ycia, wtedy psuj si i sowa, i ycie. Tote kiedy sowa usiuj zastpi mgliste obrazy ze snu, psuj si wwczas i sowa, i same widziada. Chyba tylko jeden Ludwig Wittgenstein nie zamartwia si tak saboci sw. By bowiem przekonany, e zapis snu powstaje w wyniku pewnej gry jzykowej, ktr naley przyj bez adnych zastrzee. 58 Uzna, e pytanie, czy marzenie senne naprawd wystpuje podczas snu, czy moe jest to zjawi- sko wystpujce dopiero po przebudzeniu, naley uzna za niedorzeczne. Bogiem a prawd, oba te wynurzenia wyraay pretensj do sw jako takich. Zrodzia je po- dejrzliwo wobec wszelkiej myli werbalnej. Co by jednak nie sdzi o tej ostronoci, zapis snu jest podstawowym dokumentem, informujcym o widzeniu sennym Tadeusza Rewicza podczas burzliwej zimowej nocy. Praca nad wierszem sennym, aby uy wyraenia Adama Mickiewicza, jest wic bardzo kopotliwa, ale przecie dla Rewicza nie bya to pierwszyzna. Wierszy powstaych z zapisu snu lub jak sam wyzna zanotowanych po przebudzeniu ma on doprawdy duo. Nie kady jego sen by identyczny z wierszem. W trakcie zapisywania widziade interweniuje bowiem wiedza zebrana z dowiadcze na jawie, zwaszcza podczas lektur. Taki przypadek, na ktry sam zwrci uwag, mia miejsce podczas pisania Wspomnienia snu z roku 1963, kiedy to przyni mu si Lew Tostoj. Przyjmijmy wic, e zimowy wiersz rwnie nie jest identyczny ze snem, ponie- wa w trakcie pisania, kiedy zacz odczuwa, e gubi co istotnego, Rewicz czsto dochodzi do wniosku, i uy niewaciwych sw. Najwyraniej wspomnienie snu terroryzuje jego wy- obrani jzykow, a to, co nazywa si logik utworu artystycznego, chocia sowo logika nie jest w tym wypadku najszczliwsze, znieksztacao niemal automatycznie zapamitany obraz senny. Pamitajc tedy o rnych zawiociach tworzenia wiersza z obrazw onirycznych, ktre jak si zdaje same w sobie s poezj, przystpi teraz do czytania arcydziea liryki polskiej wicher dobija si do okien... Le oto przede mn wszystkie dokumenty zwizane z jego powstaniem, a wic zapis snu, pierwsza wersja wiersza w poowie zaniechana i przekrelona, wersja druga do- koczona, czystopis opatrzony notatk (przepisaem na czysto w czerwcu 1993 roku), pierwo- druk w 11 numerze Twrczoci z listopada tego roku i wersja ostateczna, ktra ukazaa si w nowym wyborze wierszy sowo po sowie w roku 1994. Cay ten zbir tekstw pozwoli mi teraz dobrn do sensu zimowego snu Starego Mistrza. Koniec wiata Jest wic ten wiersz opisem marzenia sennego, w ktre wdzieraa si co i rusz wiadomo, pojawiajc si co prawda zaledwie na mgnienie, zawsze przymglona i niejasna. Z wszystkich tekstw wynika, e myl, zanim na dobre zdya przyj do siebie, zanim ja ponownie zde- rzyo si z rzeczywistoci, a raczej w chwili, gdy si zderzao, bya natychmiast brutalnie spy- chana w sen. Rewicz opisuje wic ja znajdujce si na pograniczu jawy i snu, na dusze momenty zapadajce w otcha fantasmagorii. Na pozr wydaje si, e to pogranicze romantycy powinni byli dokadnie spenetrowa. Ale tak si nie stao. Spieszno im byo do wdrwek po krainie snu. Pogranicze jest rzeczywicie stref podejrzan. Dopiero w marzeniu sennym romantyk mg uzyska wiedz o Rzeczywistoci Rze- czywicie Istniejcej i stan oko duchowe w oko duchowe z prawd zza grzbietu nieba. Naley te pamita, e wrd wielu gnostykw, ale i w Nowym Testamencie, bardzo rozpowszechnion metafor bywa sen utosamiany z niewiedz lub mierci duchow. Przebudzenie ze snu czytamy u Mircea Eliadego implikowao anamnez, odkrycie na nowo prawdziwej tosamoci duszy. Teoria poznania u Platona polegaa z kolei na wyodrbnieniu dwch stanw myli, od- 59 noszcych si do siebie pisze John L. Austin jak czuwanie do upienia. Chodzio wic naj- wyraniej o pogranicze snu i wiadomoci. Nie wchodzc w szczegy, przypomnijmy, e So- krates w niezapomnianych dialogach budzi swego rozmwc ze snu, z niewiedzy, i wprowadza go w czas czuwania, w czas poszukiwania prawdy. W wieku XX pogranicze zrehabilitowano. Kiedy Edmund Husserl roztrzsa sprawy Ego, czyli jak pisa Emanuel Levinas wchodzi tam, gdzie subiektywno yje swoim najpeniej- szym yciem, pojawiay si natychmiast pojcia snu i jawy. Podobnie zreszt i sam Levinas, kiedy analizowa ich znaczenie dla problemu poznania, mwi o przebudzeniu si ja ze snu codziennej niewiedzy i o nieustannym czuwaniu czego gbszego ni ja, czyli Jani, ktrej zadaniem jest wanie cige wybudzanie czowieka z tego sennego marazmu. Takim wybudze- niem jest podobno redukcja transcendentalna, ktra sprawia, e ja zarazem pi i nie pi. A wic jest na pograniczu i ogarnia obie strefy: snu i jawy. Nie byy to szczliwe metafory, ale przynajmniej potwierdziy do powszechny sd, e w naszym stuleciu psen naprawd zajmuje umysy ludzi. Tadeusza Rewicza zajmuje on z bardzo szczeglnego powodu. We wczesnej modoci, w roku 1937, jego starszy brat Janusz, ktremu powici przejmujc i wan ksik, otrzyma od Jzefa Czechowicza dwa listy. W drugim z nich nadawca powiadomi adresata, e napisa kilka opowiada z pogranicza snu i jawy. By to czas, kiedy ciganie absolutu, przedzieranie si do najczystszego tonu, pisanie wedug wewntrznej muzyki, Czechowicz ujmowa jako walk. Tu idzie o bj. Komentarz Tadeusza Rewicza do tego wyznania, napisany pod sam koniec 1965 roku, nie pozostawia wtpliwoci: walk o ton swej poezji poeta stacza na pograniczu snu i jawy. Nie chciabym przesadza, ale przecie czytam i pojmuj, e dua cz wierszy Rewicza jest uj- tym w elazne karby trzewoci ekstatycznym obrazem umysu, ktry znalaz si na tym tajem- niczym pograniczu. Nawet w wierszach, ktre na pierwszy rzut oka nie powstay z materii wi- dziade, spotykamy si z obrazami o charakterze onirycznym, wyniesionymi z tej przedziwnej strefy. Rewicz ceni je i zawsze relacjonuje rzeczowo, starajc si, aby mwiy same za siebie. Ten gest odtrcenia wszelkich przedustanowionych teorii snw uczyni bezprzedmiotowym pyta- nie o zwizki Rewicza z nadrealizmem, ktrego metafizyka marzenia sennego zakadaa prze- zwycienie dualizmu snu i jawy, czyli tego, co subiektywne i tego, co obiektywne. Zreszt nad- realizm jak si zdaje zwalcza t dwoisto. ciga absolut jednolitoci, poniewa zwyk by czerpa prawd ze snu, a w kadym razie z tamtej strony bytu. Uwolniony od zaoyciel- skich idei Rewicz traktowa stref pogranicza jako realno, ktra jest w duej mierze tajem- nic i oczywicie nie zamierza rozwizywa tej zagadki z pomoc wymylonych przez chytry rozum utopijnych teorii. Tajemniczy jest wic przede wszystkiem proces mylenia we nie. Jung, ktry zostawi nam sporo opisw wasnych snw, koczy niekiedy tak relacj sowami: Przebudziem si z myl, e.... Mylenie na jawie byo wic jakby natychmiastow interpretacj widziade sennych i chy- ba nie trzeba dodawa, e potwierdzaa ona teorie goszone przez Starego Doktora z Zurychu. Niekiedy za czyni i tak uwag: Jeszcze w pnie przemkna mi przez gow myl.... W pnie pojawiaa si tedy myl jakby wiadoma, ale by moe cigle jeszcze niona. Warto pa- mita, e takie stwierdzenia paday w czasie, kiedy Jung traktowa sny jako epifani waciwego stosunku midzy Jani, czyli czowiekiem bezczasowym a czowiekiem ziemskim, uwarun- kowanym czasem i przestrzeni. Rewicz nie ciga takiej tajemnicy. Zreszt, poniewa metafizyczna w swej istocie hipoteza Jani nie zdoaa go zainteresowa, nie docieka adnej tajemnicy. Dlatego nie potrzebuje adnego 60 klucza i jeli go dobrze rozumiem teorie dotyczce tego dowiadczenia traktuje jako mniej lub bardziej scjentyczne, mniej lub bardziej religijne wytrychy. Wspomnienie snu i wszystkich dozna z pogranicza naley przede wszystkiem utrwali. Ju na tym etapie zaczynaj si zreszt wielkie kopoty. Ju w tym momencie moe si pojawi pierworodny grzech pisarza: le dobrane sowa. I ta wtpliwo, czy sowa notujce myl wiadom s w stanie przekaza myl niewia- dom. Pierwszy zapis psnu wyglda w sposb nastpujcy: Noc z 16/17 stycznia 1992 Dzi w nocy budzi mnie wicher dobija si do okien majaczenia sny Informacja o wichrze zostaa nastpnie przekrelona, tak jakby sama przyczyna zepchnicia myli na pogranicze snu i jawy nie bya istotna. Wicher ten powodowa jednak cige nawroty wiadomoci do myli werbalnej, ktre Rewicz okreli sowem majaczenia. Myl ta jest wic przymglona i niejasna. Daleka od jakiejkolwiek pewnej wiedzy. Bliska fantasmagorii. Myl pozawerbaln oznaczy po prostu sowem sny. W pierwszej wersji wiersza z kolei zostaa usu- nita informacja o konkretnym czasie: dzi w nocy. Bya to konsekwencja przeniesienia uwagi o dacie na koniec tekstu, a waciwie poza tekst. Rewicz zmieni rwnie rytm wypowiedzi. Pojawiy si wersy i wyodrbnione caostki. Wersja druga: Wicher dobija si do okien budzi majaczenia sen Czystopis: Wicher dobija si do okien budzi sny majaczenia W tekcie z Twrczoci informacja o zepchniciu umysu w stref pogranicza zostaa usu- nita. Ale powrcia w wersji ostatecznej i nawet zostaa wzbogacona. Poeta ustali te porzdek poszczeglnych caostek, nibystrof. Nie wiem doprawdy jakby je lepiej nazwa, pomin ich jednak nie mog, poniewa cisza zapadajca midzy nimi jest nieco dusza anieli midzy wer- sami. To milczenie, ten czas bez informacji, ktry pozwala czytelnikowi na wydobycie, choby na uamek chwili, myli z gbi samego siebie, wsptworzy sens wiersza, wic nie omiel si go pomin. Rewicz ma niebywae wyczucie rytmu mwienia, w ktrym objawia si czuo dla rozmwcy. 61 wicher dobija si do okien budzi sny pajczyny majaczenia Midzy snami a majaczeniem, midzy myl pozawerbaln i werbaln, pojawiy si pachty pajczyn, rachityczne kcza chaosu, puapka, w ktrej miercionony pajk czyha na swoj ofia- r. Psen jest przestrzeni grozy. I nagle wiadomo zgasa. Ja przeszo na tamt stron, w stref snu. Zgarnite zostay paj- czyny. Objawi si obraz nieba i trawy. (Nawiasem mwic, w zapisie pojawi si najpierw dziw- ny stwr, ale to nic dziwnego, bo przecie to on zrobi najwiksze wraenie). Niebo i trawa byy niebywale kolorowe. Chocia niektrzy sdz, e we nie wszystko jest symboliczne, myl, e w tym wypadku kolory tworz tu jedynie nastrj wizyjnego pejzau. Kreuj rzeczywisto, w ktrej, jak u wielu dzieci autystycznych, myle znaczy widzie. Zapis o niebie wiadczy o tym, e poeta nie by pewien, czy intuicja pierwotna jest wiarygod- na. niebo byo czerwone (rude miedziane) (te) A moe zreszt by przekonany, e we nie mienio si wszystkimi tymi barwami. Z pniej- szych wersji wypad cie. Jeszcze w czystopisie niebo zasnute byo trzema kolorami. W wersji ostatecznej stao si jednolite. niebo byo miedziane wiat objawiony we nie przesta by jaskrawy. Trwa nakryty kopu matowego metalu. Z kolei trawa od pospiesznej rejestracji widzenia a po tekst ostateczny we wszystkich wariantach pozostaa taka sama. trawa granatowa oowiana czarna Prcz nieba bez jasnoci i blasku, prcz ziemi pokrytej koszmarnym dywanem trawy zatraca- jcej si w nicoci czerni, nie ma w tym wiecie nic. Ani jednego drzewa, ani jednego domu, ani jednego psa, ani najpodlejszego pachoka. To nawet nie jest chaosmos. Jest to wiat uprztnity, gotowy na nieuchronne zniknicie. Bogiem a prawd, ten przeraajcy krajobraz jest swego ro- dzaju oniryczn metonimi. Z umysu Starego Czowieka w tym obrazie sennym wiadomo umierania zostaa przerzucona na wiat. I trudno si temu dziwi, gdy zgodnie z przekonujc uwag Ludwiga Wittgensteina, ktry jest tak bliski Rewiczowi, wiat jest dla nas zawsze tylko naszym wiatem. Na jawie i we nie. Ju si ma pod koniec Staremu Czowiekowi, pod koniec ma si i wiatu. Wszystko, co na nim yo, zgino. Nikt ju nie szaleje. Ani bogowie, ktrzy wczeniej umarli. Ani ludzie, ktrzy ju rozpynli si w materii. Jam jest sam, ktry jestem sam. 62 Bieg do jamy W tej pustce pojawio si nagle samotne zwierz. W zapisie poeta nazwa je stworem. Bieg on przed siebie w narastajcej ciemnoci mikkim (krokiem?) ruchem. W wersji ostatecznej, ktra pojawia si dopiero w Twrczoci, stworzenie to nie biegnie, w kadym razie nie bie- gnie na samym pocztku, lecz jakby wlizguje si w ciemno, ktra nie tyle puchnie, co gst- nieje. Zwierz mutant hieny i lisa z pyskiem przy ziemi wszc suno w gstniejc ciemno Odnotujmy tedy najpierw, e nie jest to pierwsze zwierz nie pamitam jego gosu ciepa ksztatu wszystkie zwierzta maj swoje nazwy tylko to pierwsze jest ukryte nieznane (Pierwsze jest ukryte, 1965) Ostatnie te bdzie ukryte, ale ju w niebycie i wobec tego nikt nie bdzie go musia nazywa. Stwr z wiersza Rewicza jest za to niewtpliwie jedyny. Wyszed z nory niewiadomoci, pojawi si we nie i zosta nazwany na jawie. By to mutant, a wic zwierz gatunkowo nieczy- ste, w ktrego cechach dziedzicznych wystpio odchylenie od typu. Fryderyk Nietzsche, ktry cae ycie cierpia na zmory senne, mia w czasach studiw koleg, Heinricha Roschera, pniej- szego autora ksiki O upiornych snach. W dziele tym Roscher podaje, e w obrazach wielu ludzi atakowanych noc przez koszmary, czsto zjawia si karowaty kobold odlege przypominajcy posta ludzk, ktry czsto zmienia si w osobliwego bastarda zwierzcego, p psa, p ma- p. Mutanty s bowiem czstymi gomi picych ludzi. Potwr zrodzony z hieny i lisa mg odziedziczy jak cz, a moe nawet komplet, cech swoich rodzicw. Aby wic pozna to wynione zwierz Starego Poety, sprbuj sporzdzi ka- talog cech, ktre nasza cywilizacja przypisuje i hienie, i lisowi. W hienie widzi si odraajce poczenie brutalnoci i tchrzostwa, dlatego wzbudza ona tu i wdzie wstrt i strach. Nawet 63 zmylno, ktr okazuje czasem dziki niezwykemu wchowi, nie doczekaa si podziwu. Chytro lisa natomiast, mimo irytacji jego przewrotnoci, darzy si szacunkiem, co prawda nieco powcigliwym. Ale w kocu nasza symbolika powstaa na bardzo kupieckim terenie, na Bliskim Wschodzie, tote nic dziwnego, e lisia przebiego doczekaa si uznania. Na og pitnowano tylko jedn jego cech: podstpno. Dlatego Heroda Jezus nazwa lisem. Nie mona wic powiedzie, aby katalog ten by budujcy. Oddaje jednak dobrze sytuacj Starego Czowie- ka, ktry zasypia czsto ze wiadomoci osaczon przez mier. W nie pojawiaj si wic cza- sami odraajcy lk i marzenie o przechytrzeniu koniecznoci, upostaciowane w jakim spotwor- nionym, teratomorficznym jak wyraaj si uczeni znawcy bycie. Z pyskiem przy ziemi, wszc, mutant sunie tedy w ciemno. W zapisie wspomnienia snu stwr ten jakby biegnc wszy bieg przed siebie Wane jest tutaj sowo jakby, ktre wyraa mniej wicej to, co z jak gdyby wyczyta Emmanuel Levinas: dwuznaczno lub tajemnic czego, co nie jest zjawiskiem i co nie daje si przedstawi. Stwr jakby bieg. Porusza si, ale chyba nie za pomoc ng. Dlatego w wersji ostatecznej zwierz to ju sunie. Nogi wyrosn mu nieco pniej. Sunc, pogra si w ciemno- ci, ktra coraz bardziej gstnieje. A wic przypomina ciecz. Widzia kto mrwk, ktra z kro- pl wody wpada do miodu? Gdyby ciemno, jak w zapisie, narastaa, zwierz by si w niej za- gubio. W gstniejcej ciemnoci czeka je nieomylna mier. Staro to wlizgiwanie si w naj- czarniejsz czer. Wszelka ciemno, zanim stanie si Wielkim Nic, jest najpierw tajemnic. Wszyscymy zbyt czsto le czytali wiersze Rewicza, pobienie i nieuwanie, nie zwracajc uwagi na odcienie znaczenia sw, ktre poeta dobiera z przeraliw dokadnoci. Ja sam dopiero teraz, po wielu latach, zaczem odkrywa mdro kryjc si w opisie relacji midzy ja i ty przekazanej nam w przejmujcej rozmowie z Bogiem, ktra powstaa po mierci Leopolda Staffa. W opisie tym pojawia si myl o pokrewiestwie czowieka i zwierzcia. Mwiem jestem zwierzciem mwie jeste moim zwierzciem mwiem jestem ciemnoci mwie jeste ze mnie mwiem e ci nie znam ale mwiem o tobie uciekaem od ciebie niesiony przez ciebie mwiem jestem cieniem mwie jeste moim cieniem mog czeka i mog odej mog ci zabi bo ty jeste we mnie (Niejasny wiersz, 1957) 64 W swym Przesaniu symboli Manfred Lurker pisze, e Biblia sugeruje, i czowiek zwizany by [kiedy] z innymi stworzeniami tajemn unio mystica. Zwierzta wyraay jego myli. Na przykad, kiedy docieka zasady za, dostrzeg j w zwierztach pezajcych, wach, robakach i smokach. Ludwig Wittgenstein, ktry miewa trzewe myli ocierajce si czasem o doznania mistyczne, uwaa, i czowiek i zwierz to byty jednorodne. Jednak ludzkie ciao, a moje ciao w szczeglnoci, jest czci wiata, wrd innych czci, wrd zwierzt, rolin, kamieni itd. Ten kto to pojmuje nie bdzie chcia umieszcza swego ciaa lub ludzkiego ciaa w uprzywilejo- wanym miejscu w wiecie. Bdzie, najzupeniej naiwnie, uwaa ludzi i zwierzta za rzeczy po- dobne i jednorodne. Pogld ten nie by popularny, czowiek bowiem jak pisa Zygmunt Freud zdoa ju wykopa wielk przepa midzy sob a zwierzciem i dopiero teraz zaczyna j po- woli zasypywa. Carl Gustav Jung nie mia wtpliwoci, e w czowieku jeszcze yje zwierz; to stary ssak, ktry tak naprawd jest smokiem, przeto smok to bardziej odpowiedni symbol na wyobraenie tego. Te aspekty psyche s cile zwizanie z yciem ciaa, przeto nie moe ich bra- kowa, jeli ciao i wiadomo maj normalnie funkcjonowa. To ycie ciaa przywoao wic w zimowym nie Starego Poety smoka: hienolisa. Kady wie, e teriomorficzna symbolika ma- rze sennych nie jest znowu taka wyjtkowa, chocia jak to w nie niejasna. Ciemno z tego snu jest rwnie niejasna, zreszt jak owo Wielkie wiato z arcydziea sprzed czterdziestu lat, zimne i okrutne, przecinajce w kocu wizy z empiryczn rzeczywi- stoci, symbol mierci. y w wiecie znaczyo wwczas y w ciemnym mule. Wwczas swoj poezj Staff snu z ciemnoci wiata. Dzisiaj, zgodnie z odwieczn symbolik, nie wia- to, lecz ciemno jest bram wyprowadzajc czowieka z bytu. Zwierz, ktre pogra si w gstym mroku, tropi tedy mier. Parafrazujc niezapomniane zdanie z Mickiewiczowskiego naladowania Snu Byrona, w tym wanie momencie zasza zmiana w scenach sennego widzenia. Zmiana bardzo istotna, umys poety wycofa si bowiem ponownie w stref pogranicza. na granicy snu i jawy pomylaem poczuem e to ja jestem biegn w stron cmentarza do grobu Mamy wic do czynienia z metamorfoz, ktra si dokonaa jakby we nie i jakby na ja- wie. Przemiana zwierzcia w czowieka jest dosy czstym motywem snw, ktry ju w zamierz- chej przeszoci sta si tematem bani i mitw. Jung, ktry sam miewa podobne widzenia, wspomnijmy choby synny sen o przeistoczeniu si gobicy w ma dziewczynk, tumaczy w fakt pokrewiestwem caoksztatu ycia psychicznego czowieka i zwierzcia. Dusza pier- wotna czowieka graniczy z yciem duszy zwierzcia, tak jak jaskinia w czasach prehistorycz- nych zamieszkana bya przez zwierzta, zanim zajli j ludzie. Nie naley wyklucza, e dziki temu powinowactwu jestemy blisi boskoci, poniewa zwierzta stanowi niejako cie bogw cie, ktry natura dodaje do wietlistego obrazu. Dodabym tylko, e dziki temu pokrewie- stwu ze zwierztami jestemy blisi dobra i sprawiedliwoci. Zapewne dlatego bogowie, a take wici maj swoje atrybuty teriomorficzne. 65 Do tej metamorfozy we nie Rewicz by ju przygotowany od dawna. Na pocztku byy za- bawy dziecice. Mj synek wchodzi do pokoju i mwi Ty jeste spem ja jestem myszk Odkadam ksik wyrastaj mi skrzyda i szpony ich grone cienie biegaj po cianach jestem spem a on myszk jeste wilkiem ja jestem kzk Kr dokoa stou i jestem wilkiem. (Przemiany, 1953) Ciekawe, e ojciec by wwczas zwierzciem drapienym, spem i wilkiem, a syn poten- cjaln ofiar, myszk lub kzk. W wierszu napisanym po mierci Staffa okrelenie czowieka jako zwierzcia, i to bez adnych tam greckich epitetw w rodzaju zoon politikon, czyni wrae- nie ostentacyjnego wyznania wiary. Z kolei w wierszu o tragedii Ezry Pounda mamy inne, ca- kowicie jednoznaczne stwierdzenie. poeta to zwierz zanurzone w wiecie dlatego takie niepewne wobec wiata (jestem nikt) W imaginacyjnym portrecie Mickiewicza, ktry zosta tak wietnie zanalizowany przez Zbi- gniewa Majchrowskiego, poeta, noszcy imi Starego Czowieka, dowiadcza ju caego szeregu przemian, w m, w motyla, w sowika, w kreta. Nie dowiemy si nigdy, dlaczego cieniem Rewicza sta si hienolis, stwr brutalny, ktry z lku byby zapewne okrutny, z chytroci zapewne podstpny. Hienolis przyszed we nie i nie jest wykluczone, e zjawi si, aby wyjani znaczenie tajemniczej Mickiewiczowskiej rany na czole, traumy twrczoci poetyckiej, stygmatu, jakim naznaczany jest kady poeta. Moe ta rana jest pozostaoci po konflikcie midzy yciem a literatur, midzy oddychaniem a pisaniem, midzy rzecz a sowem? Odczuwam, e sen byt epifani tajemniczego ja zwierzcia zwanego poet. Ale tylko odczuwam, zepchnity w stref pogranicza, jakby na jawie, chyba ju we nie, bezsilnie przygldajc si, jak Mandelsztamowskie jaskkisowa odlatuj gdzie za widnokrg 66 wiadomoci. Hienolis jest jak przeraajc sugesti, od ktrej si ju nigdy nie uwolni, prze- konany, e tkwi w niej niedopowiedziana prawda, majaczca poza myl werbaln. Po tej metamorfozie stworowi wyrosy nogi i oto Stary Czowiek nagle zaczyna biec w stron cmentarza, do grobu. Kada kolejna wersja przynosia jaki szczeg. W drugim ksztacie wiersza hienolis, ktry sta si ju Starym Czowiekiem, otrzyma nowe imi: ciemne zwierz. W czystopisie natomiast bieg przemieniony zosta nieomal w lot. biegn coraz szybciej lec I dopiero w Twrczoci pojawi si ostateczny ksztat tego fragmentu, pami musiaa bo- wiem wyrzuci na powierzchni wiadomoci chwilowo zatracone doznania senne i Rewicz zdecydowa si umieci je w rodku wiersza. z brzuchem penym kamieni ciemne zwierz pod czerwonym niebem biegn coraz szybciej cho wiem e tam czeka na mnie d Jak widzimy, podczas tego biegu niebo zdoao ju zmieni barw. Jest nadal w jednolitym kolorze, ale teraz wiat zosta przykryty kopu krwistej poogi. Ciemne Zwierz biegnie do gro- bu pod wyrocznym niebem, mwiem jestem zwierzciem. Istotnie, mwi o tym wiele razy a przywoa sen. Ta nowa nazwa kojarzy mi si zreszt z Schopenhauerowskim blinder Drang, ciemnym parciem, ktre potguje szybko biegu. A moe Stary Czowiek jest rzeczywicie we wadaniu siy zatraty? Moe wszed w niego demon Instynktu mierci? Gonitwa ta jest bardzo uciliwa, poniewa Ciemne Zwierz ma brzuch wypeniony kamie- niami. Nie s to kamienie filozoficzne. Stary Czowiek nie dwiga bowiem ciaru filozofii. Ju raczej dwiga zagadk bytu, cik jak kamienie i jak kamienie milczc. Kamie pisa Jung zawiera w sobie, sam jest bezdenn tajemnic bytu, kwintesencj Ducha. Ale najpewniej tym razem kamienie przemwiy jzykiem ciaa: blem i opowiadaj o udrkach zamierajcego orga- nizmu. Bieg do cmentarnej bramy jest coraz szybszy. mier zostaa wic odarta z dostojnoci. Ginie powaga zwizana z powolnym i rytualnym kroczeniem. Wejcie czowieka do grobu powinno by uroczyste. Kiedy skazaca wyprowadzao si z celi powoli. Dzisiaj czowiek biegnie do grobu dyszc spostponowany idiotycznym popiechem, ktry uniemoliwia ludziom zrozumienie koniecznoci unicestwienia pojedynczych form. Umr ju niedugo mwi Stary Czowiek w opowiadaniu Ra (1964) i to nie ma znaczenia. Doczekaem takich czasw, e mier czo- wieka nie ma znaczenia. Szybko trzeba chowa ludzi. Czas! nie ma czasu na ceremonie. Orszak pogrzebowy przyspiesza kroku. Z trumn biegn kusem. Ciemne Zwierz wpada tedy w kus. I czy ma sens pytanie, co kae mu odrze siebie z majestatu mierci, skoro w tym stuleciu mon- strualnych morderstw agodnym przejawem pogardy dla powagi zgonu byy walajce si po rynsztokach miast gowy pozabijanych ludzi? 67 Do piachu I nagle dowiadujemy si, e wiadomo Starego Mistrza ponownie znalaza si na pograniczu snu i jawy. ukadam si do snu otulam kocem biegn lec nie zatrzymam tego biegu W zapisie informacja ta bya obszerniejsza. Przey tych nie odczuwao Ciemne Zwierz, chocia bieg trwa nadal. ukadam si do snu prbuj si uoy do snu otulam kocem i wiem e z rosnc si (mimo e bol mnie nogi w kolanach i stawach biodrowych) biegn nie nie zasn nie zatrzymam tego biegu Wszystko to dzieje si jakby na jawie, poeta wie przecie, e otula si kocem. Rewicz zreszt najwyraniej gardzi kluchowatym ciastem kodry. We wczesnym wierszu o wionie w Gliwicach, opisawszy spacer ulicami tego miasta, powiadomi nas po powrocie do domu owinem si kocem drzemaem (Kwiecie 1955 rok) Ble w kociach rwnie chyba odczuwa na jawie. I cigle bieg. Staro to czas poznawania prawdziwego sensu sowa nieodwoalnie. 68 Trudno powiedzie, czy ten bieg odbywa si we nie, albowiem wszystko to wyglda raczej na widzenie, ktre powstaje gdzie przed oczyma duszy, in mind's eyes. Ale najwyraniej Stary Mistrz nie by tego pewien, poniewa w wersji drugiej, po informacji, e biegnie z rosnc szybkoci, pojawio si jednoznaczne sowo zasypiam. Wic jakby wchodzi w stref pograni- cza. Najprawdopodobniej rzeczywicie nie mg okreli, po jakiej stronie znajduje si jego myl: snu czy jawy. Czy przeywa aktualno stwarzan przez niewiadomo, czy roi co sobie podczas czuwania. Na marginesie tego fragmentu w zapisie snu pojawia si uwaga, ktr mona uzna za autor- sk interpretacj biegu do jamy grobowej, za co w rodzaju dodatku. Zreszt, jeden z wierszy Rewicza nosi tytu Appendix dopisany przez samo ycie. Uwagi tej nie wczy w tekst. Ale mnie przecie interesuje i wiersz, i sen, inaczej po co bym prosi poet o te kartki, ktre on sam nazywa szpargaami. Na marginesie zapisu Rewicz tedy zanotowa: bieg do brudnicy dla mczyzn. T brudnic nie tylko wzi w cudzysw, ale wtoczy j jeszcze w mocno spasz- czone koo. Rzecz zrozumiaa, e nie chodzio tu o potwornego motyla, ktry poera nasze lasy wierko- we. A przecie innego znaczenia w naszych sownikach nie znalazem. Ani na Woyniu, ani na Mazowszu nigdy si z takim sowem nie spotkaem. Pomylaem wic, e by moe wyrazu tego uywa si na lsku. W kocu, jak przed trzydziestu laty, kiedy pisaem esej o Et in Arcadia ego, udaem si wic z prob o pomoc do samego poety. Brudnica dla mczyzn napisa mi taki napis zobaczyem w szpitalu na drzwiach (czarny na biaym) do tego pokoju zanosili cho- rzy pudeeczka z prbkami kau albo naczynia z moczem (zaopatrzone w karteczk imi i nazwisko) stawiao si to na szafkach albo pkach rano zabieray to chyba salowe (do bada labor.) moe to wymyliy same salowe?. Chyba tak. Nasze kobiety maj bowiem niepospolit wyobrani jzykow. Ale z tego wszystkiego wynika, e bieg do jamy grobowej Stary Czowiek zaczyna ju w szpitalu. Tam wanie rodzi si i gstnieje lk, ktry opanowuje wiadomo. Spy- chany w niepami przez junacki fason ycia przenosi si do niewiadomoci i noc pojawia si w snach. W kocu jednak pada w wierszu wyrana wiadomo, e oto nastpio przebudzenie. Stary Mistrz wydoby si z otchani snu i z czyca pnienia. Caa poprzednia relacja znowu staa si podejrzana. Moe nawet manipulacja kocem bya tylko snem. Przecie takie rzeczy si zdarzaj. Ja sam miaem kiedy kilkakrotnie widzenia, e oto budz si, wstaj z ka, do ktrego si po- oyem, i w wietle dnia zaczynam codzienne poranne czynnoci. Myj si, ale charaktery- styczne nie zjadam niadania. Chc zasi do biurka i nagle dobiega mnie zapach wieej ziemi. Pod biurkiem widz jakby rozkopany grb. Nagle budz si pord ciemnej nocy. I le nadal we wasnym ku z lekko spocon gow. Przebudzenie jak wiemy otwiera wiadomoci dostp do bardzo istotnej, co prawda, jed- noczenie przyciemnionej i niepewnej wiedzy o wasnym ja. Czowiek nie zawsze wie, czy ma j szanowa, powraca bowiem do mylenia na jawie, czyli do nieustannej katastrofy. Po przebu- dzeniu na og nie bardzo wiemy, kim jestemy. I rzeczywicie, czasem byoby lepiej, gdyby nasz dzie rozpyn si we mgle i nasza d osiada na mielinie snu. Std wzia si chyba trzewa melancholia Rewicza. Stanowczo janiejsza od ponurej me- lancholii Drera. Jeszcze we nie biay okrt odpywa 69 daleko od miejsca gdzie znieruchomiaem (Jeszcze we nie, 1969) Kiedy dochodz do jasnej wiadomoci, wiem wszystko, chocia lepiej by byo, abym nie wiedzia. Mam kij, psa i pachoka, ale nie podam do transcendentnego celu, napowietrznego Rzymu. Biegn do jamy grobowej. Przebudzony nagle nie wiesz kim jeste dopiero stajesz si dochodzisz do siebie i oto widzisz, e jeste w drodze Nim dokadnie odczytasz widok umowny za oknem wiesz wszystko (Elegia prowincjonalna, 1948) Przebudzenie ze snu, ktry zjawi si w nocy z 16 na 17 stycznia 1992 roku, zostao opisane w paru sowach z niemal obdn oszczdnoci, ktra tak bardzo nas poraa i czasem tak bardzo nas przeraa. Wynika ona z kategorycznego imperatywu precyzyjnego doboru sw. W zasadzie powinien go mie na uwadze kady pisarz, a zwaszcza poeta, ale przecie tyle dzikich przes- dw przeszkadza ludziom sprosta temu obowizkowi. Rewicz dokadnie przesiewa sowa, poniewa nie prbuje wyraa uczu. Natomiast stara si je nazwa. Tak postpowa ju w cza- sach debiutu, zanim przemyla Wittgensteina, od ktrego mg si dowiedzie, e pomidzy jzykiem a wiatem nie znajduje si uczucie, lecz myl; e chcc j wyrazi, naley uy znaku zdaniowego, skadajcego si ze sw. Nie mam ju koncepcji pisa Rewicz w Sezonie po- etyckim jesie 1966. Oczywicie w cigu dwudziestu piciu lat posiadaem rne koncepcje, definiowaem i okrelaem w moich utworach poetyckich i rozwaaniach teoretycznych moj poetyk, moj poezj i antypoezj. A teraz: Moe by rym, moe nie by rymu, moe by metafora, moe nie by metafory, moe by obraz, moe nie by obrazu, moe by pomys, moe nie by pomysu... jednego pilnuj: Sowa [...] Nie przez jkanie, rozbijanie, torturowanie sw, sylab, dwikw, ale przez sowa i przez zdanie zupenie normalne mona zawiadomi zainte- resowanych o zgonie tak zwanej poezji.... W pierwotnym zapisie tego zimowego snu nie ma relacji z przebudzenia. I mona to zrozu- mie. Najwaniejsze byo bowiem utrwalenie wspomnienia o niezwykym widziadle. Moment wybudzenia atwiej jest zapamita. Jego opisu brak take w wersji pierwszej wiersza, co rw- nie jest zrozumiae, poniewa praca zostaa przerwana w poowie. Opis ten pojawi si dopiero w wersji drugiej i brzmia: budz si z ustami penymi suchego piachu strachu 70 Z czystopisu fragment ten zosta usunity. Najwyraniej Stary Mistrz uzna wwczas, e w wierszu o nie niepotrzebna jest coda o przebudzeniu. Pojawia si ona jednak w Twrczoci i w tym samym ksztacie w tomie sowo po sowie. Ale dodajmy z bardzo wymownymi zmianami. budz si z ustami penymi piachu Jak zawsze, tak i tym razem, Rewicz pracowa jak natchniony szlifierz. Tote wypenia mnie rado. Nie znosz bowiem szau poetyckich krzykaczy i mie mi jest wite uniesienie na- wiedzonego profesjonalisty. Jak kady pracownik sowa, Rewicz ywi zdrowe podejrzenie wobec przymiotnikw, wyrzuci wic epitet. I rzeczywicie. To, i piach jest suchy, w tej akurat informacji nie ma wielkiego znaczenia. Tym razem nie chodzi bowiem o jako. Chodzi o prze- raajcy cud, e w ustach budzcego si Starego Czowieka pojawi si piach. Nie delikatny pia- sek, lecz ordynarny piach. Nastpnie Rewicz wyrzuci sowo strach i wobec tego zrezygno- wa z rymu. Moe by rym, moe nie by rymu. Gdyby pozosta przy pierwszej wersji, miaby rwnie usta pene strachu. Moe by metafora, moe nie by metafory. W tym wypadku le- piej, eby jej nie byo. Podejrzewam, e podczas pisania, na zasadzie muzycznego paralelizmu, sowo piach automatycznie przywoao rym, ktry wydoby z piachu jego gboko ukryte zna- czenie, nabyte dziki potocznemu dowiadczeniu, gwnie na pogrzebach. Wyglda wic na to, e w tym momencie napadnity przez muzyk Rewicz nie upilnowa sowa, ktre samo we- pchao si do wiersza. Kiedy pniej zorientowa si, e uleg czarowi dwikw, wypdzi to sowo za widnokrg wiadomoci. I zostao zdanie znacznie krtsze, proste jak przedmiertne wyznanie i przejrzyste jak grskie rzeki przed wiekami. Aby czytelnik, o ktrym Stary Mistrz nie zapomina, mg lepiej zrozumie sens ukadu oszlifowanych kamieni na dnie strumienia sw, poeta podzieli zdanie na trzy wersy, zgodnie z rytmem informacji. (Nawiasem mwic, arytmiczna informacja w poezji to bekot i dlatego jak pisa T. S. Eliot, pod firm wiersza wolnego napisano mnstwo zej prozy). Dowia- dujemy si tedy najpierw, e Stary Czowiek, jak czytamy w wierszu Zowiony (1963-1969), przedar si przez sen i obudzi. Opuci stref pogranicza wiadomoci. budz si Nastpnie poczu, e usta ma czym wypenione. budz si z ustami penymi W tym momencie informacja zostaa zawieszona, wers zacz wic peni rol czego w ro- dzaju muzycznej fermaty. Chodzi o to, abymy z nastpnej informacji dowiedzieli si, czym ma wypenione usta. budz si z ustami penymi piachu 71 Ostatni wers zoony z jednego tylko sowa spada na nas jak worek z piachem. Zgodnie wic z popularn peryfraz zgonu Stary Czowiek gryzie piach. Jeszcze ley w ku obudzony ze snu, jeszcze myli, a ju jest w ziemi. I jest waciwie tak, jak w wyznaniu kocz- cym arystofaniczny melodramat T.S. Eliota Sweeney Agonistes. Miae sen e si budzisz i jest sidma i jest mglicie i jest zimno jest mrok i jest wit I czekasz na zgrzyt klucza i na stuk do drzwi poniewa wiesz e kat ju na ciebie czeka. I moe jeste ywy Albo moe zmary (Tum. J. M. Rymkiewicz) Ja jest dzieem mylcego ciaa, czujcej gliny. Na staro chowa si najczciej w czaszce utytanej prochem. Staremu Czowiekowi nie mona prawi Heideggerowskich mdroci, e jest bytem-ku-mierci, bo si rozemieje. Prdzej ju mona mu powiedzie: Jeszcze nie teraz. Byle zdanie to nie byo konwencjonalnym pocieszeniem. Stary Czowiek, nawet jeli jest nadal radosny i twrczy, naprawd ju umar. yje w ziemi i ywi si ziemi. Odywia si tylko po- karmami ziemskimi, chyba e zaproszony na Wieczerz Pana grzeje si w Kuchni Anielskiej. Usta, w ktrych powstaj sowa; czaszka, w ktrej koacze si myl, pene s ju piachu. Nasz Stary Mistrz jest wic wyjtkowo rzeczowy. adnej bani o Transcendencji. Nie b- dziesz biega po asfodelowej ce, przez ktr nie pynie czas. adnej mistyki immanencji. Nie bdziesz y w drzewie, ktre wyronie na twoim grobie. Tylko zapisane sowo wygra z materi. Ukadaj tedy sowa w zdania. I pisz. O smtny, o kochany, Nie bdziesz oszukany. Warszawa, wrzesie 1994-listopad 1997 Od Autora Pan profesor Luigi Marinelli zechce przyj serdeczne podzikowanie za przesianie mi tekstu wiersza Michaa Anioa Isto rinchiuso... wraz z komentarzem.