Kiedy zamykam oczy, widz paskie, yzne rwniny argentyskiej pampy. Jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Szeroki horyzont rozciga si na wiele mil - kiedy, dawno temu, siadywalimy na szczycie drzewa ambu i obserwowalimy, jak soce znika powoli, zalewajc rwnin miodowozotym blaskiem. Jako dziecko nie zdawaam sobie sprawy z politycznego chaosu, ktry panowa wok nas. Byy to dni wygnania generaa Perona, burzliwe lata okresu 1955-1973, kiedy to wojskowi rzdzili krajem jak niewiadome rzeczywistoci dzieci, bawice si w komrki do Wynajcia w wiecie walki o wadz. Mroczne dni terroryzmu i partyzantki... A jednak Santa Catalina, nasze ranczo, bya ma oaz spokoju, dalek od buntw, zamieszek, przymusu i przemocy, ktre szalay w stolicy. Ze szczytu swego magicznego drzewa z mioci patrzylimy na wiat dawnych wartoci i tradycyjnego rodzinnego ycia, peen konnych przejadek, rozgrywek polo i dugich, leniwych barbecue w olepiajcym letnim socu. Jedyn oznak tego, e poza granicami naszej posiadoci dzieje si co zego, bya obecno ochroniarzy. Mj dziadek, Dermot Odwyer, nigdy nie wierzy w magiczne waciwoci drzewa ambu, chocia w gruncie rzeczy by przesdny i kadego wieczoru chowa butelk z alkoholem w innym miejscu, aby oszuka krasnoludki. Mimo to nie wyobraa sobie, aby drzewo mogo mie jakkolwiek nadprzyrodzon moc. - Drzewo to drzewo - mwi z wyranym irlandzkim akcentem. - Po prostu drzewo, nic wicej. Ale dziadek nie by ulepiony z argentyskiej gliny. Podobnie jak jego crka, a moja matka, by tu obcy i nigdy nie zdoa cakowicie si dopasowa. Nie yczy sobie nawet, ebymy pochowali go w rodzinnym grobowcu. - Powstaem z ziemi i do niej powrc - lubi mawia. Tak wic pochowalimy go na rwninie, z butelk whisky - myl, e do ostatniej chwili zaleao mu na tym, aby okpi krasnoludki... Nie wyobraam sobie Argentyny bez krzaczastego drzewa ambu, mdrego i wszechwiedzcego niczym wyrocznia. Dzi wiem, e nie da si dokadnie odtworzy obrazu przeszoci, ale to stare drzewo zamkno w swych gaziach wszystkie wane wspomnienia i nadzieje na przyszo, jakie wtedy nosiam w sercu. Ambu, niczym tkwica porodku nurtu rzeki skaa, po zostao takie samo jak dawniej, chocia wszystko dookoa ulego zmianie. Opuciam Argentyn latem 1976 roku, ale dopki moje serce bije, mimo wszystkiego, co si wydarzyo, echo jego uderze bdzie rozbrzmiewa nad tymi trawiastymi rwninami. Dorastaam na rodzinnym ranczu lub campo, jak nazywa si tak posiado w jzyku hiszpaskim. Santa Catarina znajduje si w samym rodku rwniny, stanowicej cz wielkiego regionu na wschodzie kraju i oglnie znanej jako pampa. Cay ten obszar jest paski jak talerz i z kadego punktu roztacza si doskonay widok na wiele kilometrw. Dugie, proste drogi przecinaj t ziemi, such latem, a wilgotn i yzn zim. W okresie mojego dziecistwa drogi te byy jeszcze zwykymi ubitymi ciekami. Wjazd na nasz farm przywodzi na myl obraz drg wjazdowych do miasteczek ze spaghetti westernw - wysoko nad szerok bram koysaa si w jesiennym wietrze dua tablica z wypisan czarnymi literami nazw: Santa Catalina. Droga bya duga i zakurzona, z obu stron otoczona wysokimi klonami, ktre zasadzi mj pradziadek, Hector Solanas. Pod koniec dziewitnastego wieku Hector zbudowa dom, ten, w ktrym dorastaam. Bya to typowa, biaa kolonialna budowla o paskim dachu, tworzca niepeny kwadrat wok sporego dziedzica. W dwch przednich rogach stay dwie wieyczki - w jednej znajdowaa si sypialnia moich rodzicw, w drugiej mojego brata, Rafaela, ktry jako pierworodny otrzyma najadniejszy pokj. Mj dziadek, dla utrudnienia take Hector, mia czterech synw: Miguela, Nica, Paca i Alejandra. Kady z nich po zawarciu maestwa zbudowa wasny dom na terenie posiadoci. Moim ojcem jest Paco. Wszyscy moi stryjowie maj dzieci, ale ja najwicej czasu spdziam w domu Miguela i jego ony Chiquity, w towarzystwie ich syna Santiego oraz crki Marii. Zawsze darzyam ich najwiksz sympati, chocia domy Nica i Valerii, a take Alejandra i Maleny rwnie stay dla nas otworem i bardzo czsto tam bywalimy. W Santa Catalina domy zbudowane zostay porodku rwniny, a jedn dziak od drugiej oddzielaj potne drzewa - sosny, eukaliptusy, topole i platany, zasadzone w taki sposb, aby ich skupiska przypominay parki. Przed kadym domem znajduj si tarasy, gdzie codziennie siadywalimy, wpatrujc si w rozcigajce si przed nami bezkresne pola. Pamitam, e zaraz po przyjedzie do Anglii zachwyciy mnie ogrody i ywopoty przed wiejskimi domami, tak uporzdkowane i wietnie utrzymane. Ciocia Chiquita uwielbiaa angielskie ogrody i staraa si stworzy co na ich podobiestwo, ale w Santa Catalina byo to w za sadzie niemoliwe. Pedantycznie wytyczone kwietniki i klomby wydaway si dziwnie nie na miejscu w zestawieniu z otaczajcym je ogromnym obszarem. Moja matka zdawaa sobie z tego spraw, sadzia wic tylko tropikalne roliny pnce i hortensje i wszdzie wieszaa doniczki z geranium. Na polach wok Santa Catalina krcio si mnstwo kucykw, ktre wuj Alejandro hodowa i sprzedawa do rnych krajw. Za gst cian z drzew i krzeww znajdowa si duy basen oraz nasz wsplny kort tenisowy. Szefem wszystkich gauczw, ktrzy zajmowali si kucami i mieszkali w domach zwanych ranczami, by Jose. ony i crki gauczw pracoway jako pokojwki w naszych domach, gotujc, sprztajc i opiekujc si dziemi. Zawsze niecierpliwie czekaam na dugie letnie wakacje, ktre trway od poowy grudnia do poowy marca. W cigu tych kilku miesicy nigdy nie wyjedalimy z Santa Catalina. Moje najukochasze wspomnienia pochodz wanie z tego okresu. Argentyna jest bardzo katolicka, nikt jednak nie wyznawa katolicyzmu rwnie arliwie jak moja matka, Anna Melody Dwyer. Dziadek Dwyer by religijny w rozsdny, spokojny sposb, w przeciwiestwie do matki, ktrej caym yciem kierowaa potrzeba podtrzymywania pozorw. Matka manipulowaa religi i staraa si dopasowa j do siebie. Spory, jakie dziadek i matka caymi godzinami toczyli na temat woli boej, byy dla nas, dzieci, doskona rozrywk. Mama wierzya, e wola boa objawia si we wszystkim - jeeli jest przygnbiona, to wida Bg karze j za jakie przewinienia, jeli jest szczliwa i zadowolona, to najwyraniej zasuya na nagrod. Kiedy sprawiaam jej kopoty wychowawcze, co w zasadzie dziao si na okrgo, twierdzia, e Bg wymierza jej kar za to, e nie wychowuje mnie w odpowiedni sposb. Dziadek Dwyer mwi, e mama po prostu usiuje zrzuci z siebie odpowiedzialno za swoje czyny. - Nie zwalaj na Boga winy za to, e dzi rano jeste nie w humorze. Wszystko zaley od tego, jak patrzysz na wiat, Anno Melody, i z jakiego powodu prbujesz go zmieni. Uwaa, e zdrowie jest darem boym, natomiast szczcie zaley od nas samych i naszego sposobu postrzegania wiata. Kieliszek z winem moe by w poowie peny lub w poowie pusty, mawia. Rzecz w tym, aby mie pozytywny stosunek do ycia. Matka twierdzia, e to blunierstwo. Ciemnorowy rumieniec wypeza na jej twarz za kadym razem, kiedy dziadek Dwyer prezentowa swoje pogldy, a robi to do czsto, poniewa bardzo lubi si z ni drani. - Mw sobie, co chcesz, Anno Melody, ale im szybciej przestaniesz wkada wasne sowa w usta Pana Boga i nauczysz si bra na siebie odpowiedzialno za wasne nastroje, tym bdziesz szczliwsza - dogryza jej. - Niech Bg ci wybaczy, tato - odpowiadaa, a kolor jej policzkw potwornie gryz si z czerwonymi jak zachd soca wosami. Mama miaa pikne wosy, dugie, rude loki, zupenie jak Wenus Botticellego, tyle e nigdy nie wygldaa na tak spokojn czy poetycko zamylon jak tamta. Zwykle bya albo zbyt wystudiowana i nienaturalna, albo wcieka. Podobno kiedy nie miaa w sobie cienia sztucznoci - dziadek powiedzia mi, e biegaa boso po Glengariff, ich domu w Irlandii Poudniowej, podobna do dzikiego zwierztka o oczach koloru burzowych chmur. Mwi, e chocia jej oczy s niebieskie, czasami wydaway si szare jak ddysty irlandzki dzie, gdy soce bezskutecznie usiuje przedrze si przez chmury. Brzmiao to naprawd bardzo romantycznie. Dziadek opowiada mi, jak mama uciekaa w gry. - W wiosce takiej wielkoci nikt i nic nie moe nigdy zgin, a ju zwaszcza kto tak peen ycia jak Anna Melody Dwyer, ale pewnego dnia znikna na wiele godzin. Przeszukalimy okoliczne wzgrza, woajc j gono. W kocu znalelimy j siedzc pod drzewem, na brzegu strumienia, zajt zabaw z szecioma lisitkami, ktre znalaza. Wiedziaa, e jej szukamy, ale najzwyczajniej w wiecie nie moga oderwa si od tych maluchw. Straciy matk i garny si do rk Anny, ktra pakaa z alu nad ich losem. Zapytaam go, dlaczego tak si zmienia, a on odpar, e ycie bardzo j rozczarowao. - Soce zupenie znikno z jej oczu - powiedzia. Od tamtej pory czsto zastanawiaam si, co okazao si dla niej tak wielkim rozczarowaniem. Mj ojciec przypomina bohatera romansu. Oczy mia niebieskie jak niezapominajki i nawet kiedy si nie umiecha, kciki jego warg byy lekko uniesione ku grze. Wszyscy na farmie szanowali seniora Paca. By wysoki, szczupy i mocno owosiony, chocia i tak znacznie mniej kudaty ni jego brat Miguel, ktry mia tak ciemn karnacj, e wszyscy nazywali go El Indio (Indianin). Tata mia do jasn cer, podobnie jak jego matka, i by tak przystojny, e Soledad, nasza pokojwka, czsto oblewaa si mocnym rumiecem, podajc do stou. Kiedy przyznaa mi si, e nie jest w stanie spojrze mu prosto w oczy. Ojciec uwaa jej zachowanie za oznak pokory, nie mogam wic zdradzi mu, e Soledad ma do niego sabo, zreszt ona nigdy by mi tego nie wybaczya. Soledad rzadko miaa okazj rozmawia z ojcem, poniewa wszystkie sprawy omawiaa bezporednio z mam, lecz bya wyjtkowo spostrzegawcza i niewiele rzeczy uchodzio jej uwagi. Chcc spojrze na Argentyn oczami obcokrajowcw, musz najpierw wrci myl do krainy dziecistwa, do lat, kiedy razem z dziadkiem Dwyerem jedziam konnym wzkiem zwanym carro, przysuchujc si komentarzom dziadka dotyczcym spraw, ktre mnie wydaway si cakowicie zwyczajne, a nawet nudne. Zacznijmy od charakteru mieszkacw mojej ojczyzny. W szesnastym wieku Argentyna zostaa podbita przez Hiszpanw i od tej pory rzdzili ni wicekrlowie reprezentujcy hiszpask koron. 25 maja i 9 czerwca 1816 roku Argentyna zdobya niezaleno. Dziadek mawia, e dwukrotne witowanie wybicia si na niepodlego jest typowe dla Argentyczykw. - Zawsze musz robi wszystko lepiej ni reszta wiata i mie wszystkiego wicej - mamrota drwico. I chyba mia racj - w kocu Avenida 9 de Julio (aleja 9 Czerwca) w Buenos Aires jest najszersz ulic na wiecie. Jako dzieci bylimy bardzo dumni z tego faktu. Pod koniec dziewitnastego wieku, w rezultacie rewolucji rolniczej, tysice Europejczykw, gwnie z pnocnej czci Woch oraz z Hiszpanii, wyemigrowao do Argentyny, aby uprawia yzn gleb pampasw. Wanie wtedy przybyli tu moi przodkowie. Hector Solanas by gow rodziny i dzielnym czowiekiem. Gdyby nie on, by moe nigdy nie mielibymy naszego drzewa ambu i paskiej jak talerz rwniny. Kiedy przywouj wspomnienia z lat dziecistwa i modoci, widz przede wszystkim surowe, brunatne twarze gauczw, z ca wyrazistoci wyIaniajce si z mojej mglistej pamici. Wzdycham wtedy gboko, z tsknot, poniewa gauczo jest romantycznym symbolem wszystkiego, co wie si z Argentyn. Historia okrela gauczw jako ludzi krwi indiasko-hiszpaskiej, dzikich, nieokieznanych wyrzutkw, ktrzy kiedy yli na onie dzikiej przyrody, apic pasce si na kach konie i z ich pomoc zaganiajc stada dzikiego byda. Gauczowie sprzedawali wyprawione bydlce skry i j po bardzo korzystnych cenach i kupowali herbat mat oraz tyto. Oczywicie wszystko to dziao si w czasach, gdy woowina nie cieszya si jeszcze takim popytem jako towar eksportowy. Mate (wymawiaj: matej) to tradycyjna herbata zioowa, ktr gauczowie popijali ze zdobionej, okrgej gurdy przez srebrn somk zwan bombilla. Napj ten uzalenia, a zdaniem naszych pokojwek dziaa odchudzajco. ycie gauczw upywa w siodle. S znakomitymi, niezrwnanymi jedcami. W Santa Catalina zawsze stanowili barwny fragment krajobrazu. Strj gauczo jest praktyczny i jednoczenie przyciga oko - argentyscy kowboje nosz lune spodnie bombachas z zapinanymi na guziki mankietami, ktre wpuszczaj w skrzane buty, obwizuj si wenianym pasem faja, przykrywanym sztywnym skrzanym pasem rastra zdobionym srebrnymi monetami. Rastra podtrzymuje take minie ich plecw podczas dugich dni spdzanych na koskim grzbiecie. Zwykle kady gauczo nosi za pasem facon, n uywany do kastrowania i obdzierania ze skry zwierzt, a take do krojenia ywnoci i samoobrony. Dziadek Dwyer czsto artowa, e Jose, szef naszych gauczw, powinien wystpowa w cyrku. Ojca bardzo denerwoway takie dowcipy i w takich momentach by zadowolony, e jego te nie mwi po hiszpasku. Gauchowie s niezwykle sprawni fizycznie i dumni. Stanowi wany element romantycznego wizerunku Argentyny i napisano o nich wiele powieci, pieni oraz wierszy. Najlepszym przykadem twrczoci o tej tematyce jest epicki poemat El Gaucho Martina Fierro, ktrego dugich fragmentw uczylimy si w szkole na pami. Czasami, kiedy rodzice przyjmowali w Santa Catalina zagranicznych goci, gauchowie przygotowywali dla nich fantastyczne wystpy, skadajce si z rodeo, pokazw ujedania koni i prawdziwie mistrzowskiej sprawnoci jedzieckiej. Pdzili na koniach z karkoomn szybkoci, tnc powietrze dugim lassem, podobnym do demonicznego wa. Jose nauczy mnie gra w polo, a warto zaznaczy, e w latach mojej wczesnej modoci niewiele dziewczt grywao w polo. Chopcom bardzo si to nie podobao, poniewa byam lepsza od niektrych z nich, a ju na pewno sprawniejsza ni ich zdaniem powinna by dziewczyna. Ojciec zawsze chlubi si tym, e Argentyczycy s niewtpliwie najlepszymi graczami polo na caym wiecie, chocia tak na prawd ta gra narodzia si w Indiach, a do Argentyny przywieli j Brytyjczycy. W miesicach letnich, w Pazdzierniku i listopadzie, moja rodzina zasiadaa na trybunach stadionu polo w Palermo w Buenos Aires, gorliwie kibicujc zespoom grajcym w wielkich turniejach. Pamitam, e moi bracia i kuzyni wykorzystywali te rozgrywki jako okazj do podrywania dziewczyn, podobnie jak niektre msze odprawiane w wielkomiejskich kocioach, gdzie niewiele osb zwraca uwag na ksidza, gdy prawie wszyscy zajci s przygldaniem si sobie nawzajem. W Santa Catalina w polo grywano niemal przez cay rok. Stajenni (petiseros) szkolili kuce i dbali o nie i wystarczyo powiedzie, e chcemy rozegra mecz, by w cigu godziny osiodIane konie czekay na nas w cieniu eukaliptusw. W latach szedziesitych Argentyn nkao bezrobocie, inflacja, przestpczo, niepokoje spoeczne i represje, lecz nie zawsze byo tak le. Na pocztku dwudziestego wieku Argentyna bya za monym krajem, ktry wzbogaci si na eksporcie misa i pszenicy, najbogatszym w caej Ameryce Poudniowej. Z tego okresu pochodz pienidze, ktre zarobi mj dziadek ze strony ojca. By to zoty wiek bogactwa i elegancji. Hector Solanas wini za upadek gospodarczy bezwzgldn dyktatur prezydenta Juana Dominga Perona. W 1955 roku wadz przejli wojskowi, a Peron zosta zmuszony do ucieczki z kraju. Peron do dzi pozostaje gorcym tematem rozmw, zupenie jakby okres jego panowania jeszcze si nie skoczy. Ten czowiek budzi w ludziach ogromne uwielbienie lub ogromn nienawi, lecz nigdy obojtno. Peron, ktry zdoby wadz dziki armii i w 1946 roku obj prezydentur, by przystojnym, bystrym i charyzmatycznym politykiem. Razem z on, pikn, lecz bezwzgldnie ambitn Ev Duarte, stworzy fascynujcy, cieszcy si niesychan popularnoci dwuosobowy zesp, raz na zawsze rozprawiajc si z teori, zgodnie z ktr tylko czonkowie starych rodw maj szans zosta "kim" w Buenos Aires. Peron pochodzi z maego miasta, a Eva bya nielubnym dzieckiem, ktre wychowao si na wsi, w wielkiej biedzie, krtko mwic - wspczesnym Kopciuszkiem. Hector powtarza, e Peron zdoby i dugo utrzymywa si przy wadzy tylko dziki ustawicznemu nadskakiwaniu klasie robotniczej. Narzeka te, i Peron i jego ona, Evita, zdeprawowali robotnikw, uczc ich y z zasikw, nie z pracy wasnych rk. Zabierali pienidze bogatym i rozdawali je ubogim, w ten sposb pozbawiajc kraj zamonoci. Znana jest historia o tym, jak to Evita polecia rozda biedakom kilka tysicy par alpargatos (espadryli noszonych przez robotnikw), a nastpnie odmwia zapacenia rachunku i podzikowaa nieszczsnemu producentowi za tak hojny dar dla ludu. Wrd klasy robotniczej Evita cieszya si opini witej, bya dosownie uwielbiana przez biednych i ciemionych. Moja babka, Maria Elena Solanas, opowiedziaa nam niesamowit histori o tym, jak kiedy wybraa si do kina ze swoj kuzynk Susan. Bezporednio przed filmem na ekranie jak zwykle pojawia si twarz Evity i wtedy Susana szepna Marii Elenie do ucha, e jej zdaniem narodowa bohaterka Argentyny z ca pewnoci farbuje wosy na synny jasny blond. Kiedy film dobieg koca, kilkanacie rozwcieczonych kobiet zacigno Susan do damskiej toalety i tam brutalnie obcio jej wosy do skry. Tak wielka bya potga Evity Peron, ktra potrafia doprowadzi ludzi do cakowitego ogupienia, wrcz szalestwa. Mimo jej wadzy klasa wysza zawsze uwaaa j za niewiele lepsz od ulicznej dziewczyny. Przedstawiciele starych argentyskich rodzin nie ukrywali, e Evita, dziki kolejnym kochankom, a wreszcie Peronowi, wydobya si z ubstwa, aby zosta najbogatsz i najsawniejsz kobiet wiata. Naley jednak przyzna, e byli oni w mniejszoci. Gdy w 1952 roku Evita umara, majc trzydzieci trzy lata, dwa miliony ludzi wzio udzia w jej pogrzebie, argentyscy robotnicy za poprosili papiea, aby wynis j na otarze. Jej ciao zostao zabalsamowane przez hiszpaskiego specjalist, doktora Pedra Ara. Przez ponad trzydzieci lat trumn z przypominajcymi woskow figur zwokami przewoono z miejsca na miejsce, obawiajc si narodzin silnego kultu, i wreszcie w 1976 roku zoono na spoczynek na eleganckim cmentarzu La Recoleta w Buenos Aires, obok oligarchw, ktrych tak gboko nienawidzia. Kiedy Peron uciek z kraju, rzd, na skutek interwencji wojskowych, zmienia si nieustannie. Jeeli obecny gabinet wydawa si dowdztwu armii nieodpowiedni, dochodzio do przewrotu. Ojciec mwi, e wojsko pozbywao si kolejnych politykw, nie dajc im szansy. Z zadowoleniem i uznaniem wyraa si tylko o przewrocie w 1976 roku, kiedy to genera Videla pozbawi wadzy niekompetentn Isabelit, drug on Perona, ktra w 1973 roku obja prezydentur po mierci ma, wkrtce po jego powrocie do Argentyny. Gdy zapytaam ojca, jak to si dzieje, e wojsko ma w naszym kraju tyle do powiedzenia, zawaha si. Po chwili namysu odpar, e prawdopodobnie przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, i Argentyn podbili hiszpascy rycerze, wczeni przedstawiciele jednej z najwikszych i najsilniejszych armii na wiecie. - Argentyczycy traktuj wojskowych jak nauczycieli, tyle e wyposaonych w bro - powiedzia kiedy. Chodziam wtedy jeszcze do szkoy, wic bez trudu zrozumiaam, co chcia przez to powiedzie. Kt moe posiada wiksz wadz ni nauczyciel? Nie wiem, jak udao si to naszej rodzinie przy tych nieustannych zmianach rzdu, ale jedno jest pewne - nigdy nie mielimy adnych problemw natury politycznej. W tych niebezpiecznych czasach prawdziwym zagroeniem dla rodziny takiej jak moja byy porwania. W Santa Catalina a roio si od ochroniarzy, lecz dla nas, dzieci, ludzie wynajci po to, aby nas chroni, byli zwyczajn czci naszego ycia, podobnie jak Jose czy Pablo, i ich obecno nigdy nam nie przeszkadzaa. Przechadzali si po caym terenie, z tustymi brzuszyskami wylewajcymi si ze spodni khaki i obfitymi wsami, ktre rozwiewa ciepy wiatr. Santi naladowa sposb, w jaki si poruszali, z jedn rk na kaburze pistoletu, drug drapic si w okolicy krocza lub ocierajc spocone czoo mocno przybrudzon chustk do nosa. Gdyby nie byli tacy grubi, mogliby wyglda gronie, lecz nam wydawali si po prostu mieszni. Robilimy sobie z nich arty i wymylalimy zabawy, w ktrych odgrywali wan rol. Ochroniarze odwozili nas take do szkoy. Dziadek Solanas przey prb porwania, wic mj ojciec dba, abymy nigdy nie wychodzili na miasto bez ochrony. Nie wtpi, e matka byaby zachwycona, gdyby zamiast dziadka Solanasa porwano wtedy dziadka Dwyera, nie jestem tylko pewna, czy zapaciliby za niego okup. Poza tym nie sdz, aby jakikolwiek porywacz po radzi sobie z dziadkiem Dwyerem... Byo rzecz zupenie naturaln, e dzieci przychodziy do szk w miecie z ochroniarzami i byy przez nich odbierane. W czasie przerwy niadaniowej czsto z nimi flirtowaam. Zwykle krcili si przy wejciu, sapic z gorca i opowiadajc sobie smakowite historyjki o dziewczynach i pistoletach. Gdyby rzeczywicie doszo do prby porwania, ci rozleniwieni gupcy najprawdopodobniej w ogle by nie zareagowali. Uwielbiali ze mn rozmawia. Maria, siostra Santiego, zawsze bardzo ostrona, staraa si namwi mnie, ebym odesza od bramy i bawia si z ni w gbi dziedzica, lecz im mocniej nalegaa, tym bardziej wyzywajce stawao si moje zachowanie. Kiedy przyjechaa po mnie matka, poniewa Jacinto, nasz szofer, zachorowa. O mao nie zemdlaa z wraenia, gdy towarzyszcy jej ochroniarze przy witali si ze mn serdecznie, oczywicie zwracajc si do mnie po imieniu. Carlito Blanco mrugn znaczco, a matka prawie eksplodowaa. Jej twarz bya rwnie czerwona jak hodowane przez Antonia pomidory. Po tym wydarzeniu przerwa niadaniowa staa si nudna jak flaki z olejem. Mama odbya rozmow z pann Sarah, ktra solennie zabronia mi zblia si do szkolnej bramy. Powiedziaa, e ochroniarze s prostymi ludmi i nie powinnam si z nimi zadawa, poniewa nie nale do mojej klasy. Kilka lat pniej dziadek Dwyer opowiedzia mi o pochodzeniu naszej rodziny i wtedy zrozumiaam, jak mieszne byy te sowa wanie w jej ustach. Tak naprawd nie miaam pojcia, czego obawiaj si doroli i co znaczy okrelenie brudna wojna, ktrego zaczli uywa, gdy w poowie lat siedemdziesitych, po mierci Perona, wojskowi przystpili do walki ze wszystkimi, ktrzy sprzeciwiali si ich rzdom. Dopiero znacznie pniej, gdy po wielu latach nie obecnoci wrciam do Argentyny, dowiedziaam si, e brudna wojna dotara do Santa Catalina i wdara si do naszego domu. Nie byo mnie tam, nie widziaam wic cierpienia moich najbliszych i nie mogam im pomc. Jakie dziwne i zaskakujce bywa ycie... Ja, Sofia Solanas Harrison, wspominam przygody z okresu dziecistwa i wczesnej modoci i myl o tym, jak ogromna odlego dzieli mnie od argentyskiej farmy, na ktrej dorastaam. Zamiast paskiej pampy mam dzi przed oczami agodne, zielone wzgrza Anglii i mimo caego ich pikna nadal tskni za tamtym zatopionym w socu krajobrazem.
Rozdzia drugi Santa Catalina, stycze 1972 roku
- Sofia, Sofia! Por Dios\ Gdzie si podziaa ta dziewczyna? Anna Melody Solanas de Dwyer przechadzaa si w t i z powrotem po tarasie, ze znueniem i irytacj mierzc wzrokiem such rwnin. Miaa na sobie eleganck, dug bia sukni bez rkaww, pomiennie rude wosy zebraa w luny koski ogon. Trwajce od grudnia do marca letnie wakacje stanowiy prawdziwe wyzwanie dla jej cierpliwoci. Sofia zachowywaa si jak nieoswojone zwierz, bez sowa znikaa na cae godziny, buntowaa si przeciwko matce i traktowaa j w opryskliwy, szorstki sposb, z czym Anna nie bardzo potrafia sobie poradzi. Czua si emocjonalnie zgnbiona, wykorzystana i zuyta. Z caego serca pragna, aby wreszcie nadesza jesie, a wraz z ni pocztek nowego semestru. Dobrze, e przynajmniej w Buenos Aires nad kadym krokiem dzieci czuwaa ochrona. Dziki Bogu za szko, pomylaa Anna. Kiedy Sofia wrci do swoich zaj, odpowiedzialno za zdyscyplinowanie tej pannicy znowu spadnie na nauczycieli. Co za ulga... - Jezus, Maria, daj dziewczynie troch swobody, kobieto - warkn dziadek Dwyer, wychodzc na taras z sekatorem w rku. - Jeeli nie popucisz smyczy, pewnego dnia Sofia skorzysta z pierwszej nadarzajcej si okazji i ucieknie! - Po co ci ten sekator, tato? - zapytaa podejrzliwie, obserwujc go spod zmruonych powiek. - Nie mam zamiaru obci ci gowy, jeeli tego wanie si obawiasz, Anno Melody. - Zachichota i kilka razy artobliwie trzasn sekatorem. - Znowu pie, tato. - Odrobina alkoholu nikomu jeszcze nie zaszkodzia. - Ogrodem zajmuje si Antonio, wic nie wiem, co tam chcesz robi. - Anna bezradnie pokrcia gow. - Twoja kochana mama kochaa swj ogrd. Te ostrki po prostu prosz, eby je przyci, mawiaa. Uwielbiaa ostrki, to byy jej ulubione kwiatki... Dermot Dwyer urodzi si i wychowa w Glengariff, w Irlandii Poudniowej. Bardzo wczenie oeni si ze swoj ukochan ze szkoy podstawowej, Emer Melody. Jego bliscy powtpiewali nawet, czy jest do dorosy, aby utrzyma rodzin, ale Dermot zawsze dokadnie wiedzia, czego chce, i nic nie mogo wpyn na zmian raz podjtej przez niego decyzji. Umawia si na randki z Emer Melody w zrujnowanym opactwie u stp wzgrz Glengariff i wanie tam wzili lub.Potna budowla prawie nie miaa dachu, a przez dziury w murze wciskay si do rodka chciwe, zielone palce powoju i innych pnczy, z pen determinacj usiujce wzi w posiadanie to, co jeszcze nie ulego zniszczeniu. W dzie lubu pada tak ulewny deszcz, e panna moda musiaa woy kalosze i unosi bia szyfonow sukni a do kolan. Tu za ni suna jej tga siostra Dorothy Melody, zaciskajc drce donie na rczce duej biaej parasolki. Emer i Dorothy miay omioro rodzestwa. Byoby ich dziesicioro, gdyby blinita nie odeszy z tego wiata przed ukoczeniem pierwszego roku ycia. Ojciec Reilly schroni si pod czarnym parasolem i powiedzia zgromadzonym krewnym i przyjacioom modej pary, e deszcz to szczliwy znak i e Bg najwyraniej bogosawi ich zwizek wicon wod z nieba. Mia racj. Maonkowie kochali si do dnia, kiedy Emer zmara ponurego lutowego poranka w 1958 roku. Dermot nie chcia pamita ony bladej i zimnej, lecej sztywno na kuchennej pododze, wola wspomina j tak, jaka bya trzydzieci dwa lata wczeniej, w dzie ich lubu, z kwiatami kapryfolium wplecionymi w dugie rude wosy, z radosnym, odrobin kpicym umiechem na ustach i z jasnymi, niewielkimi oczami, ktre byszczay wycznie dla niego. Po jej mierci wszystko w Glengariff przypominao mu o niej, dlatego spakowa rzeczy - album ze zdjciami, nalecy do Emer koszyczek do robtek rcznych, Pismo wite swojego ojca oraz paczk starych listw - i kupi bilet w jedn stron do Argentyny. Jego crka pocztkowo sdzia, e przyjecha tylko na par tygodni, ale kiedy tygodnie i miesice zaczy powoli mija, zrozumiaa, e zostanie u niej na zawsze. Anna Melody otrzymaa drugie imi po matce. Dermotowi bardzo podobao si melodyjne drugie imi ony i proponowa nawet, by dziewczynk nazwa po prostu Melody, lecz Emer dosza do wniosku, e brzmiaoby to troch nie po chrzecijasku, dlatego maej nadano imi Anna, po babce. Po urodzeniu Anny Melody Emer nabraa przekonania, e Bg uzna, i nie powinni mie wicej dzieci. Anna Melody jest tak pikna, e Bg nie chce da im nastpnego dziecka, ktre niewtpliwie yoby w jej cieniu, powtarzaa czsto. Bg Emer by dobry i wiedzia, co jest dobre dla niej i dla jej rodziny, mwia, ale bardzo pragna mie wicej dzieci. Jej bracia i siostry swoim potomstwem mogliby zaludni spore miasteczko, tym czasem ona cieszya si tylko swoj Ann Melody. Na szczcie matka nauczya j dzikowa Bogu za to, czym w swojej askawoci j obdarowywa, dlatego szybko przyja do wiadomoci, i powinna Mu by z caego serca wdziczna za jedyn crk. Emer przelaa ca mio, jak bya gotowa ofiarowa duej rodzinie, na ma i dziecko, i skutecznie tumia zazdro, jaka ogarniaa j, ilekro odwiedzaa domy swojego rodzestwa. Anna Melody miaa cudowne, beztroskie dziecistwo. Rozpieszczana przez rodzicw, nigdy nie musiaa dzieli si z nikim zabawkami czy czeka na swoj kolej, a podczas zabaw z kuzynkami i kuzynami wystarczyo, by pisna, e co nie ukada si po jej myli, a matka ju biega na ratunek. W rezultacie inne dzieci nie chciay si z ni bawi, narzekay, e Anna psuje kad zabaw, i bagay rodzicw, by jej nie zapraszali. A kiedy jednak pojawiaa si, ignoroway j lub mwiy, eby sobie posza, bo nikt jej tu nie chce. Tak wic Anna Melody najczciej nie braa udziau we wsplnych zabawach i wcale jej to nie przeszkadzao, poniewa w peni odwzajemniaa antypati ciotecznego rodzestwa. Bya dziwnym dzieckiem, ktre lepiej czuo si w czasie samotnych spacerw wrd wzgrz ni w nieco klaustrofobicznej grupie modych oberwacw, ktrzy biegali po ulicach Glengariff jak bezdomne koty. Wysoko nad Glengariff Anna moga spokojnie marzy o yciu podobnym do tego, jakie wiody gwiazdy filmowe, o piknych sukniach, dugich, lnicych rzsach i wspaniaych rezydencjach. Katharine Hepburn, Lauren Bacall, Deborah Kerr... Anna Melody spogldaa z gry na miasto i powtarzaa sobie, e pewnego dnia jeszcze im wszystkim pokae. Zostawi tu swoje okropne kuzynki i nigdy nie wrci... Kiedy wysza za Paca i na zawsze opucia Glengariff, nie powicia choby jednej myli rodzicom, ktrzy nagle zostali sami w pustym domu, mogc jedynie wspomina ukochan crk. Bez Anny Melody dom wydawa im si zimny i ciemny. Zabrako osoby, ktra rozwietlaa go umiechem i mioci. Emer bardzo si zmienia. Dziesi lat, ktre przecierpiaa bez crki, byo pustych i smutnych. Anna Melody czsto pisaa do rodzicw i obiecywaa, e niedugo ich odwiedzi, lecz z czasem zrozumieli, i s to tylko sowa, za ktrymi nie stoi szczera intencja, i ich nadzieja umara. Emer odesza w 1958 roku. Dermot nie mia najmniejszych wtpliwoci, e pko jej serce z alu i tsknoty, ale sam by silniejszy i bardziej odwany od ony. Wyruszajc do Buenos Aires, zadawa sobie pytanie, dlaczego, u diaba, nie podj tej decyzji wiele lat temu. Gdyby to zrobi, by moe jego ukochana ona byaby z nim teraz. Anna (tylko Dermot nazywa crk oboma imionami: Anna Melody) przygldaa si, jak jej ojciec grzebie w ziemi, i zastanawiaa si, dlaczego nie moe by taki, jak dziadkowie innych dzieci. Ojciec Paca, Hector Solanas, podobnie jak jego dziadek, zawsze by elegancko ubrany i gadko ogolony, nawet w zwyke dni. Nosi wycznie kaszmirowe swetry i koszule z SavilleRw w Londynie, i zachowywa si niemniej powanie i dostojnie ni krl angielski, Jerzy. W oczach Anny Hector mia wiele wsplnego z przedstawicielami rodw krlewskich i nigdy nie spad z piedestau, ktry specjalnie dla niego wzniosa w swoim sercu. Nawet po mierci Hectora nadal przyapywaa si na tym, jak bardzo pragnie jego aprobaty. Mino ju tyle lat od przyjazdu do Argentyny, a wci brakowao jej poczucia przynalenoci. Czasami miaa wraenie, e obserwuje wiat z miejsca odgrodzonego nie widzialn szyb, miejsca, do ktrego nikt nie mg si przedosta. - Seniora Anna, dzwoni do pani seniora Chiquita. Anna gwatownie wrcia do rzeczywistoci i do swojego ojca, ktry z min szalonego botanika przycina wszystko, co zielone. - Gracias, Soledad - rzucia. - Nie bdziemy czeka na seniorit Sofi. Usidziemy do stou o dziewitej, jak zwykle. - Como quiera, seniora Anna - odpara pokornie Soledad, z lekkim umiechem wracajc do rozgrzanej jak piec kuchni. Z trojga dzieci seniory Anny najmocniej kochaa Sofi. Soledad zacza pracowa w domu Paca, kiedy miaa siedemnacie lat. Bya siostrzenic pokojwki Chiquity i niedawno polubia Antonia, ktry mia doglda caej posiadoci. Antonio i Soledad byli bezdzietni, chocia bardzo pragnli potomstwa. Soledad pamitaa czasy, gdy Antonio wchodzi w ni w kadym ustronnym miejscu, za piecem, za krzakiem czy drzewem, kiedy tylko nadarzya si okazja. Byli par namitnych, modych kochankw i Soledad mylaa o tym z prawdziw dum. Niestety, nigdy nie udao im si pocz dziecka, wic Soledad usiowaa znale pocieszenie w uczuciu, jakim obdarzya Sofi. Seniora Anna prawie cay czas powicaa synom, natomiast Soledad nigdzie nie ruszaa si bez maej Sofii, trzymajc j na biodrze, owinit w fartuch lub przytulon do jej obfitego biustu. Czasami zabieraa nawet ma na noc do swego domu - Sofia lepiej spaa, otoczona kobiecym zapachem pokojwki i jej mikkimi ramionami. Zaniepokojona, e dziecko nie dostaje do mioci od matki, wkroczya do dziecinnego pokoju, aby wynagrodzi Sofii brak matczynej czuoci. Seniora Anna nie miaa nic przeciwko temu, wrcz przeciwnie, wydawaa si nawet wdziczna. Nigdy nie interesowaa si zbytnio crk. Soledad kochaa Sofi, nie moga jednak naprawi caego za tego wiata. Napicie panujce midzy seniorem Pakiem a seniora Ann nie byo jej spraw, i jeli nawet czasami rozmawiaa o nich z innymi sucymi, robia to tylko po to, aby wyjani, dlaczego spdza tyle czasu z ma Sofi. Wycznie po to. Soledad nie lubia plotek i troszczya si o crk swoich pracodawcw tak chtnie i serdecznie, jakby bya jej wasnym dzieckiem. Teraz szybko zerkna na zegarek. Rzeczywicie, byo ju pno i wszystko wskazywao na to, e Sofia znowu bdzie miaa kopoty. C, nic nowego... Rzadko zdarzao si, aby Sofia nie miaa na pieku z matk. Moje biedne jagnitko, pomylaa Soledad, mieszajc sos tuczykowy i dogldajc pieczeni cielcej. Sofia tak bardzo pragnie zwrci na siebie uwag matki, e gotowa jest na wszystko, by osign ten cel. Anna wesza do salonu, potrzsna ze zoci gow i signa po suchawk. - Witaj, Chiquito - odezwaa si, opierajc si o cik drewnian komod. - Anno, tak mi przykro... Sofia znowu wybraa si gdzie z Santiagiem i Mari. Powinni zaraz wrci... - Znowu! - wybuchna Anna. Chwycia lece na stoliku czasopismo i zacza si nim nerwowo wachlowa. - Santiago powinien by bardziej odpowiedzialny, w marcu koczy osiemnacie lat, na Boga! Bdzie mczyzn! Nie mam pojcia, dlaczego odpowiadaj mu zabawy z pitnastoletnim dzieckiem! Tak czy inaczej, to nie pierwszy raz, prawda? Czy nie rozmawiaa z nim na ten temat w zeszym tygodniu? - Oczywicie, e rozmawiaam - odpara cierpliwie szwagierka. Chiquita bardzo nie lubia, kiedy Anna wpadaa w zo. - Por Dios, Chiquita, nie rozumiesz, i porywacze tylko czekaj, eby dopa naszych dzieci? - Uspokj si troch, Anno. Mieszkamy w bardzo spokojnej okolicy, a poza tym ci troje na pewno nie pojechali daleko... Anna w ogle jej nie suchaa. - Santiago ma zy wpyw na Sofi - warkna. - Dziewczyna jest moda i nierozsdna, wic patrzy w niego jak w obraz. Szkoda, e przynajmniej Maria nie ma wicej oleju w gowie! - Zbesztam ich, kiedy wrc - westchna ze znueniem Chiquita. - Mam nadziej. Zapado krtkie, kopotliwe milczenie, potem za Chiquita sprbowaa zmieni temat. - Czy mog ci jako pomc w przygotowaniu przyjcia przed jutrzejszym meczem? - zapytaa troch sztywno. - Nie, dzikuj - odpowiedziaa Anna, ju znacznie agodniejszym tonem. - Och, Chiquito, przepraszam ci... Czasami po prostu nie wiem, co zrobi z Sofi... Jest taka uparta i bezmylna... Z chopcami nie mam adnych kopotw, za to z ni... Nie mam pojcia, po kim odziedziczya ten trudny charakterek! - Ja te nie - rzeka Chiquita, usiujc ukry rozbawienie.
- Dzisiaj jest najpikniejsza noc lata - westchna Sofia, sadowic si wygodniej na jednej z najwyszych gazi drzewa ambu. adne drzewo na wiecie nie moe rwna si z ambu. Ma rozoyste, niskie gazie, a obwd jego pnia czsto przekracza dziesi metrw. Grube korzenie, podobne do dugich, potnych macek, przebijaj ziemi, co sprawia wraenie, jakby drzewo usiowao rozla si po ziemi niczym wosk. Ambu jest jedynym drzewem, ktre od tysicy lat ronie na tych suchych rwninach i stanowi stay element prawdziwie argentyskiego krajobrazu. Rdzenni Indianie widywali swoich bogw w jego gaziach i ludzie do dzi mwi, e aden gauczo nie powinien ukada si pod nim na spoczynek. Wychowane w Santa Catalina dzieci uwaay, e to magiczne, czarodziejskie drzewo mogo spenia yczenia, jeli miao na to ochot. Bardzo wane byo te to, e z jego najwyszych gazi rozpociera si widok na ca okolic. Ale przede wszystkim ambu miao po prostu tajemniczy urok, ktrego nikt nie potrafi nazwa, a ktry stale przy ciga kolejne pokolenia dzieci. - Widz Josego i Pabla. Pospieszcie si, nudziarze! - zawoaa niecierpliwie. - Ju id, chwileczk! - odkrzykn Santi, przywizujc kuce do pnia. - Pomoesz mi, Santi? - zapytaa Maria mikkim, nieco zachrypnitym gosem, przygldajc si, jak Sofia wspina si coraz wyej, przeskakujc z jednej grubej gazi na drug. Maria zawsze podziwiaa odwan, wygadan i pewn siebie Sofi. Przyjaniy si od najwczeniejszego dziecistwa i wszystko robiy razem - razem spiskoway, wymylay rne figle, bawiy si i dzieliy sekretami. Kiedy byy mniejsze, matka Marii i Santiaga, Chiquita, nazywaa je Las DOS Sombras, dwa cienie, poniewa prawie nigdy si nie rozstaway. Pozostae dziewczynki na farmie byy od nich starsze lub modsze, nic wic dziwnego, e Sofia i Maria, ktre byy rwienicami, stay si naturalnymi sojuszniczkami w rodzinie zdominowanej przez chopcw. adna nie miaa siostry i ju wiele lat temu postanowiy zawrze braterstwo krwi, kujc si w palce szpilk i czc dwie kropelki krwi. Od tej pory miay wspln, wyjtkow tajemnic, ktrej nie zna nikt inny. W ich yach pyna ta sama krew i naprawd czuy si siostrami, byy te bardzo dumne z czcej je szczeglnej wizi. Ze szczytu drzewa Sofia widziaa cay wiat, a w kadym razie jej wiat, cigncy si a po horyzont, nasycony barwami ru, zota i czerwieni. Powietrze byo lepkie od upau i wilgoci, midzy gaziami unosiy si cae chmury gronie bzyczcych komarw. - Znowu jaki mnie ugryz - burkna Maria, drapic si po nodze. - Prosz bardzo. - Santi schyli si i podstawi splecione donie pod stop siostry. Szybkim ruchem dwign j w gr, tak wysoko, eby moga oprze si brzuchem o pierwsz ga. Wiedzia, e dalej ju sobie poradzi. Sam wspi si na drzewo z lekkoci, ktra nigdy nie przestawaa zdumiewa wszystkich jego krewnych i przyjaci. Jako mae dziecko spad z kuca podczas meczu polo i po tym wypadku troch utyka. Przeraeni rodzice polecieli z chopcem do Stanw, gdzie odbyli z nim pielgrzymk po gabinetach wszystkich znanych specjalistw. Okazao si pniej, e mogli darowa sobie ten wysiek. Santi dowid, e przewidywania lekarzy nie zawsze si sprawdzaj, i doskonale poradzi sobie z nieznacznym kalectwem. Ju kilka miesicy po wypadku biega szybciej ni wszyscy jego kuzyni, nawet ci kilka lat starsi, i wcale nie przeszkadzao mu, e jedn stop stawia do rodka, a jako mody mczyzna cieszy si na ranczu opini najlepszego gracza polo. - Santiago posiada odwag, jakiej dzi prawie si nie spotyka, nie ma dwch zda - mawia z dum jego ojciec. - Chopak daleko zajdzie i w peni na to zasuguje. - Fantastyczny widok, prawda? - Sofia si umiechna, kiedy kuzyn wreszcie do niej doczy. - Masz scyzoryk, Santi? Chc zapisa yczenie. - Na czym ci tym razem zaley? - zapyta, siadajc obok niej i machajc nogami w powietrzu.- Zreszt, twoje yczenie i tak si nie speni - prychn. - Nie wiem, dlaczego uwaasz, e powinna je uwieczni... Ale Sofia pieszczotliwie dotkna grubego pnia ambu, palcami szukajc na nim ladw przeszoci. - Och, speni si na pewno, moe nie w tym roku, lecz z pewnoci wtedy, gdy bdzie to dla mnie naprawd wane. Drzewo wie, ktre yczenie speni, a ktre odrzuci... - Z czuoci po klepaa ga, na ktrej siedzieli. - Niedugo powiesz mi, e to cholerne drzewo myli i czuje - mrukn kpico, spocon rk odgarniajc z czoa gste jasne wosy. - Jeste zwykym ignorantem, Santi, ale mam nadziej, e pewnego dnia co jednak do ciebie dotrze. Poczekaj, a zobaczysz... Kiedy, gdy bdziesz czego bardzo, bardzo pragn, zakradniesz si tutaj pod oson ciemnoci i wytniesz w korze swj znak. - Sofia rozemiaa si gono. - Wolabym ju chyba pojecha do naszej La Vieja Bruja - owiadczy Santi. - Stara wiedma ma wiksz szans, eby pokierowa moim yciem, ni to durne drzewo. - Jed do niej, jeli masz ochot i potrafisz nie oddycha wystarczajco dugo, by nie zadawi si jej smrodem - odpara Sofia. - O, znalazam jedno! - wykrzykna, przesuwajc palcami po jednym z ich ostatnich naci. Podobnie jak stara rana, zostawio na korze czysto zarysowan bia blizn. Maria dotara do nich wreszcie, zaczerwieniona i spocona z wysiku. Powobrzowe wosy, opadajce na ramiona lunymi lokami, miejscami przykleiy si do jej byszczcych okrgych policzkw. - Spjrzcie tylko, co za niesamowity widok! - wydyszaa, rozgldajc si dookoa. Sofia stracia ju jednak zainteresowanie widokiem i teraz, zgita wp, szukaa wzrokiem ladw wasnej twrczoci na pniu. - To jest chyba moje. - Wdrapaa si na ga tu nad Santim, aby z bliska przyjrze si korze. - Tak, moje. To mj symbol, widzicie? - Moe sze miesicy temu to by jaki symbol, ale w tej chwili to tylko niewyrana plama - powiedzia Santi i podcign si wyej. - Wyciam gwiazd - oznajmia z dum Sofia. - Cakiem nie le idzie mi rysowanie gwiazdek. A gdzie twj znak, Mario? Maria niepewnie przesuna si bliej pnia, przesza nad Santim i z westchnieniem ulgi usiada, obejmujc ramieniem ga. Dopiero po duszej chwili znalaza swoj blizn i pogaskaa j z nostalgicznym wyrazem twarzy. - Moim znakiem by ptak. - Umiechna si lekko. - Dlaczego go wycia? - zapytaa Sofia, zeskakujc bez trudu ze swojej gazi i siadajc obok Marii. - Bdziecie si mia, jeli wam powiem... - Skde znowu - oburzy si Santi. - Czy twoje yczenie si spenio? - Naturalnie, e nie i nigdy si nie speni, ale warto byo je wypowiedzie. - Co to byo za yczenie? - zniecierpliwia si Sofia, zaintrygowana tajemnicz min kuzynki. - Dobrze, powiem wam. Chciaam mie pikny gos, eby akompaniowa mamie, kiedy gra na gitarze. - Maria podniosa orzechowe oczy i spostrzega, e brat i kuzynka ledwo tumi wesoo. - Ptak mia by symbolem piknego gosu, tak? - Santi umiechn si szeroko. Chyba tak, chocia nie dlatego go narysowaam. - Wic dlaczego, guptasie? - Bo lubi ptaki, a kiedy wypowiadaam yczenie, na drzewie usiad jaki ptak, naprawd bardzo blisko mnie. By przeliczny. Tata zawsze mwi, e symbol niekoniecznie musi mie co wsplnego z yczeniem, wystarczy wyci w korze swj znak. Tak czy inaczej, mj ptak wcale nie by taki znowu mieszny, a poza tym zrobiam to rok temu, kiedy miaam niecae czternacie lat. Powiedz, czego ty chciaa, skoro tak bawi ci moje yczenie. Sofio! - eby tata pozwoli mi zagra w Pucharze Santa Catalina - wyniole odpara Sofia, czekajc na reakcj Santiego. Tak jak przewidywaa, Santi wybuchn troch sztucznie gonym miechem. - W Pucharze Santa Catalina? Chyba artujesz! - wykrzykn ze zdumieniem, mruc jasnozielone oczy i odpowiedni min podkrelajc swoje niedowierzanie. - Mwi zupenie powanie. - Sofia wyzywajco wysuna do przodu podbrdek. - A co miaa symbolizowa ta gwiazda? - zainteresowaa si Maria, otrzepujc koszulow bluzk w miejscu, gdzie ubrudzia j mchem. - e chc by gwiazd polo - wyznaa miao Sofia, tak naturalnym tonem, jakby zdradzaa im, e zamierza zosta pielgniark. - Gwiazd polo, te co! - Santi pooy si na gazi i zanis si drwicym chichotem. - Zagra w Pucharze Santa Catalina! Jeste jeszcze dzieckiem, Sofio! - Dzieckiem, ty nadty ole? - powtrzya, udajc zo. - W kwietniu, czyli za trzy miesice, skocz szesnacie lat i bd kobiet... - Chofi, nigdy nie bdziesz kobiet, bo przecie nie bya dziewczynk - rzuci Santi. - Dziewczynka nie zachowuje si jak ostatni obuz, dziewczynka jest mia, agodna i spokojna jak Maria. Nie, Sofi, nie masz ani jednej cechy typowej dla dziewczyny. Sofia nie spuszczaa z niego oczu. Dinsy Santiego byy znoszone, lune i trzymay si nisko na biodrach. Jego koszulka podjechaa wysoko, odsIaniajc paski, brzowy brzuch i wystajce koci biodrowe. Kto mgby pomyle, e Santi jest permanentnie godzony, tymczasem nikt w domu nie jad wicej od niego. PochIania jedzenie z determinacj i arocznoci czowieka, ktry od dawna nic nie jad. Sofia miaa ochot przejecha palcami po jego skrze i poaskota go. Bya gotowa sign po jakkolwiek wymwk, eby tylko go dotkn. Wiksz cz dnia zwykle spdzali razem i kontakt fizyczny bardzo j podnieca, ale w cigu ostatniej godziny czy dwch nie miaa okazji dotkn Santiego. Bardzo tego pragna... - A jakie jest twoje yczenie? - zapytaa, znowu skupiajc na sobie ca uwag Santiego. - Och, nie wiem i niewiele mnie to obchodzi! Przecie to wszystko s jakie bzdury! - Pamitacie, jak mj tata zachca nas, ebymy kadego lata wypowiadali tutaj swoje yczenia? - odezwaa si Sofia ze wzruszeniem. - Nasi rodzice take wycinali swoje znaki w korze ambu, kiedy byli dziemi - powiedziaa pogodnie Maria. - Jestem pewna, e nawet teraz znalelibymy je, gdybymy ich poszukali. - Dawno znikny, Mario - owiadczy Santi. Kora drzewa wchIania blizny po roku, najwyej dwch. Zreszt to niewane. Musisz przyzna, e trzeba by nie lada czarw, eby Paco pozwoli Sofii zagra w Pucharze Santa Catalina... I znowu zanis si miechem, trzymajc si za brzuch, by po kaza, jak bawi go ambicje kuzynki. Sofia zgrabnie zeskoczya ze swojej gazi, przysiada obok niego i przebiega palcami po jego brzuchu. Po chwili tych chiskich tortur Santi zacz baga o lito. - Chofi, nie rb mi tego na gazi, na mio bosk! Oboje spadniemy i zabijemy si! - wykrztusi midzy napadami miechu, gdy palce Sofii przekroczyy lini dzielc opalon skr od biaej, ktr ukrywa przed socem pod szortami. Chwyci Sofi za przegub doni i cisn tak mocno, e a skrzywia si z blu. Santi mia prawie osiemnacie lat, by o cae dwa lata starszy od kuzynki i siostry. Sofi ogarniao dziwne podniecenie, kiedy Santi posugiwa si sw si, aby nad ni zapanowa, lecz udawanie, e wcale jej si to nie podoba, stanowio niezbdny element gry. - Nie wiem, dlaczego uwaasz, e to zupenie niemoliwe - mrukna, lekko masujc przegub doni. - Nie zamierzam ci tego tumaczy, ale to naprawd nierealne. - Santi si umiechn. - Dlaczego? - Bo dziewczyny nie grywaj w meczach. - C, kiedy musi by ten pierwszy raz - rzucia buntowniczo. - Myl, e tata w kocu pozwoli mi zagra. - Na pewno nie w Pucharze Santa Catalina. Kada druyna stawia sobie za punkt honoru, eby zwyciy w tym meczu. I w ogle o czym my rozmawiamy - jako czwarty wystpi Agustin, przecie to oczywiste. - Dobrze wiesz, e potrafi gra nie gorzej ni Agustin. - Wcale nie jestem o tym przekonany. Zreszt, jeeli nawet stryj Paco zdecydowaby si wypuci ci na boisko, na pewno nie miaoby to nic wsplnego z magi. Manipulacja, zagrania nie fair - oto cechy charakterystyczne twojego stylu dziaIania. Owina sobie biednego Paca wok maego palca, a on nawet o tym nie wie. - Sofia wszystkich owina sobie wok maego palca. - Maria rozemiaa si bez ladu zazdroci. - Wszystkich poza mam - mrukna Sofia. - Moe wysza z wprawy, Chofi? - Sofia nigdy nie miaa wprawy w postpowaniu z Ann. Mecz o Puchar Santa Catalina co roku rozgryway midzy sob reprezentacje dwch posiadoci - La Paz i Santa Catalina. Oba zespoy rywalizoway ze sob od wielu lat, nawet pokole, a poprzedniego lata Santa Catalina przegraa rnic jednej bramki. Chopcy z Santa Catalina prawie kadego letniego po poudnia grywali w polo, podobnie jak kuzyni Anny w Glengariff z zapaem grali w dwa ognie. Ojciec Sofii, Paco, i jego starszy brat, Miguel, traktowali gr bardzo powanie i stale namawiali chopcw do treningw. Santi ju teraz potrafi zdoby sze punktw, gdy najlepsi gracze o sawie midzynarodowej zdobywali najwyej dziesi. Miguel by bardzo dumny z syna i nawet nie prbowa tego ukry. Fernando, starszy brat Santiego, podczas swoich najlepszych wystpw zdobywa nie wicej ni cztery punkty i nie mg znie, e Santiago jest znacznie sprawniejszy na boisku. Jeszcze bardziej upokarzajce byo dla niego to, e Santi, ktry przewysza go jako sportowiec, by kulawy. Fernando doskonale wiedzia, e Santi jest oczkiem w gowie rodzicw, i dlatego yczy bratu poraki, choby tylko jednej, ale Santiago wydawa si niepokonany. Fernando przeywa ca t sytuacj tak mocno, e w nocy, przez sen, z caej siy zgrzyta zbami i niedawno dentysta zaleci mu wkadanie na noc do ust obrzydliwej gumy. Zdaniem Fernanda by to kolejny gwd, ktry Santi z zadowoleniem wbi w wieko jego trumny. Sofia miaa dwch starszych braci, Rafaela i Agustina, ktrzy razem z Santim i Fernandem tworzyli meczow czwrk. Rafael rwnie potrafi zdoby cztery punkty, natomiast Agustin tylko dwa. Sofia, ku swojej wielkiej wciekoci, w ogle nie bya brana pod uwag. Sofia szczerze aowaa, e nie jest chopcem. Nienawidzia zabaw dla dziewczynek i wiecznie chodzia za chopcami w nadziei, e dopuszcz j do swoich zaj. Santi zawsze jej na to pozwala. Czsto powica wolny czas, aby gra z ni w polo i nalega, by trenowaa razem z chopcami, nawet jeeli musia po konywa twardy opr ze strony swojego brata i kuzynw, ktrzy za adne skarby wiata nie chcieli wyjeda na boisko z dziewczyn, zwaszcza e ta dziewczyna potrafia gra lepiej od nich. Santi powtarza, e zgadza si na udzia Sofii w meczach tylko dla witego spokoju. - Jeste potwornie uparta, wic czasami atwiej ci po prostu ustpi - powiedzia kiedy. Santi by ulubionym kuzynem Sofii. Kochaa go, podziwiaa i uwaaa, e jest dla niej lepszym bratem ni Rafael i ktliwy Agustin. Teraz Santi rzuci jej scyzoryk. - Prosz bardzo, uwiecznij swoje yczenie - odezwa si leniwie, wycigajc paczk papierosw z kieszeni koszuli. - Chcesz jednego, Chofi? - Jasne, dlaczego nie. Zapali, zacign si gboko i poda papierosa kuzynce. Sofia zrcznie jak mapka wdrapaa si na wysz ga i usiada ze skrzyowanymi nogami, odsIaniajc brzowe kolana, wyranie widoczne przez poszarpane dziury w dinsach. - Czego mogabym yczy sobie tym razem? - westchna, otwierajc scyzoryk. - Czego w miar realnego - poradzi jej i zerkn na siedzc w milczeniu siostr, ktra z nieukrywanym podziwem wpatrywaa si w kuzynk. Sofia zacigna si dymem i zaraz z wyranym obrzydzeniem wypucia go z ust. - Hej, jeeli nie zamierzasz pali jak naley, oddaj mi papierosa! - Santi si zirytowa. - Nie marnuj go. Nie masz pojcia, z jakim trudem je zdobywam. - Nie kam, Encarnacion kupuje je dla ciebie - rzucia Sofia i zabraa si do wycinania znaku w korze ambu. Mikkie drewno atwo ustpio pod ostrzem, cienkie drzazgi posypay si na ziemi jak czekoladowe wirki. - Kto ci o tym powiedzia? - zapyta oskarycielskim tonem. - Maria. - Wcale nie chciaam... - zacza Maria niepewnie. - Daj spokj, kogo to obchodzi, Santi - przerwaa jej Sofia. - Nikomu nie zdradzimy twojej tajemnicy, moesz nam wierzy - dorzucia, bardziej zainteresowana swoim yczeniem ni nieporozumieniem midzy rodzestwem, ktre sama wywoaa. Santi wcign dym gboko do puc, trzymajc papierosa midzy palcem wskazujcym i kciukiem, ani na chwil nie spuszczajc wzroku z Sofii, ktra spokojnie poprawiaa ksztat swego znaku w korze. Sofia dorastaa na jego oczach, dlatego traktowa j jak drug siostr. Fernando zupenie go nie rozumia i zawsze powtarza, e Sofia potrafi by wyjtkowo mczca. Na jej twarzy pojawi si wyraz intensywnego skupienia. Ma pikn skr, pomyla Santi, gadk i brzow jak cudowny mus z mlecznej czekolady, ktry czasami przyrzdzaa Encarnacion. Jej profil zdradza pewn arogancj - moe decydowaa o tym wyrana linia lekko zadartego nosa, a moe zdecydowany zarys podbrdka... Santiemu podobao si, e Sofia jest trudna i buntownicza. Jej brzowe oczy o ksztacie migdaw w jednej chwili zmieniay barw z jasnego brzu na gboki, niepowtarzalny rudobrzowy odcie. Nikt nie omieliby si powiedzie, e Sofia jest osob agodn i ustpliw. Podziwia jej upr i zdecydowanie. Miaa charyzm, ktra przycigaa do niej ludzi, chocia wiele osb sparzyo si, usiujc zbliy si do tej niezwykej dziewczyny. Santi obserwowa ich zabiegi z wyyn uprzywilejowanej pozycji, jak zajmowa w yciu Sofii, zawsze gotowy wysucha jej narzeka na nielojalnych przyjaci i znajomych. Po chwili Sofia wyprostowaa si i z dum spojrzaa na wieo wycity symbol. - Co to takiego? - Zaciekawiona Maria przysuna si bliej pnia, - Nie widzisz? - oburzya si Sofia. - Przykro mi, ale nie... - To serce. Maria lekko zmarszczya brwi. - Serce? - powtrzya ze zdziwieniem. - Straszny bana, nie sdzisz, Chofi? - odezwa si Santi. - Kim jest ten szczciarz? Znowu opad na plecy i zacz leniwie porusza ramionami i nogami, zwisajcymi z gazi. - Nie powiem - wstydliwie odpara Sofia. - Nie wolno nikomu zdradza swego yczenia, bo si nie speni... Rzadko si czerwienia, ale w ostatnich miesicach uczucia, jakimi darzya kuzyna, ulegy zmianie. Kiedy patrzy jej w oczy w ten specjalny, uwany sposb, rumieniec wypeza na jej policzki, a serce skakao jak wierszcz polny. Sofia podziwiaa Santiego, uwielbiaa go, ale naprawd nie rozumiaa, dlaczego w jego obecnoci ogarnia j czasami dziwna niepewno. Miaa wraenie, e dzieje si to cakowicie bez jej udziau, wicej, wbrew woli. Poskarya si Soledad, e rumieni si podczas rozmw z chopcami, a suca rozemiaa si i owiadczya, i wie si to z dorastaniem. Sofia miaa nadziej, e szybko z tego wyronie. Z duym zainteresowaniem analizowaa swoje nowe uczucia i zastanawiaa si, jak skupi na sobie uwag Santiego, ktry kopci jak komin i bdzi mylami gdzie daleko. Maria wzia z jej rk scyzoryk i wycia w korze drzewa mae soce. - Obym ya dugo i szczliwie - powiedziaa. - Dziwne yczenie. - Sofia zabawnie zmarszczya nos. - Nigdy nie wolno traktowa takich rzeczy jako absolutnie pewnych - odpowiedziaa Maria z powag. - O Boe, znowu suchaa mojej szalonej matki! - Sofia przewrcia oczami, przybraa min rozmodlonej dewotki i przeegnaa si kilka razy. - Czy teraz bdziesz co chwil caowa krucyfiks? Maria rozemiaa si pogodnie. - A ty nie masz adnego yczenia, Santi? - zapytaa. - Wymyl jakie, przecie to tradycja! - Nie tradycja, tylko dziewczyskie przesdy - odpar. - Jak sobie chcesz - mrukna Sofia, wygodnie opierajc si o gruby pie. - Mmm... Czujecie, jak mocno pachnie eukaliptus? - Lekki wiatr chodzi jej rozpalone policzki, niosc jedyny w swoim rodzaju aromat. - Ze wszystkich zapachw farmy ten kocham najbardziej. Gdybym znalaza si na bezludnej wyspie i poczua zapach eukaliptusa, na pewno rozpakaabym si z tsknoty za domem - westchna melodramatycznie. Santi znowu zacign si papierosem i wypuci z ust kilka kek dymu. - Masz racj - owiadczy. - Zapach eukaliptusa zawsze kojarzy mi si z latem. - Nie czuj eukaliptusa, tylko dym z marlboro - burkna Maria, wachlujc si doni. - Wic si przesid. - Nie, Santi, to ty si przesid! - Mujeres! Ach, te kobiety! Jasne wosy okalay jego gow niczym tajemnicza aura, o ktrej czasami opowiadaa stara wiedma z wioski. Jej zdaniem aur mia kady, wyjtek stanowili tylko ludzie naprawd li. Trjka modych uoya si wygodnie na gaziach ambu, podobna do rozleniwionych, picych kotw. W milczeniu wypatrywali pierwszych gwiazd. Kuce parskay, od czasu do czasu tupay, znuone bezczynnoci, i rzucay gowami, odganiajc chmary unoszcych si nad nimi komarw. W kocu Maria zaproponowaa, eby ruszyli w drog powrotn do domu. - Niedugo zrobi si cakiem ciemno - zauwaya niespokojnie, wskakujc na grzbiet kuca. - Mama mnie zabije - westchna Sofia. - Ciotka Anna na pewno znowu powie, e to wszystko moja wina - jkn Santi. - C, Santiago, przecie jeste ju dorosy i powiniene si nami opiekowa. - Nie lubi wkracza na ciek wojenn przeciwko twojej matce, Chofi... Trudno byoby znale osob, ktra nie obawiaaby si wciekoci Anny. Sofia wsuna stopy w strzemiona i uja wodze, sprawnie kierujc kucem w ciemnoci. Po powrocie na ranczo oddali konie staremu Josemu, szefowi wszystkich gauczw, ktry czeka na nich oparty o ogrodzenie, spokojnie sczc herbat mate przez piknie zdobion srebrn somk, z cierpliwoci czowieka nie liczcego si z czasem. Na widok caej trjki pokrci gow z agodn dezaprobat. - Seniorita Sofia, mama panienki wydzwaniaa do nas przez cay wieczr - skarci dziewczyn. - Trzeba uwaa, maa, czasy s niebezpieczne... - Och, kochany Jose, nie powiniene si martwi! - zamiaa si Sofia. - Wiesz przecie, e i tak ujdzie mi to bezkarnie! I pobiega za Mari oraz Santim, ktrzy ju poszli w kierunku janiejcych w ciemnoci wiate. Anna bya wcieka, zgodnie z przewidywaniami. Obrzucia crk ostrym spojrzeniem i zerwaa si z krzesa, gestykulujc gwatownie. - Gdzie bya, na mio bosk? - wybuchna. Jej zarumienione policzki w zestawieniu z rudymi wosami wydaway si pomiennie czerwone. - Wybralimy si na przejadk - wyjania Sofia. - Zupenie straciam poczucie czasu. Przepraszam. Agustin i Rafael siedzieli rozparci na sofach i umiechali si ironicznie. - Co was tak bawi? - warkna dziewczyna. - Nie podsuchuj, Agustin! To nie twoja sprawa! - Jeste kamliw ropuch, Sofio - odgryz si Agustin. - Rafael, Agustin, nie rbcie sobie artw. - Anna jeszcze bardziej si zdenerwowaa. - Lepiej zmykaj do swojego pokoju, senora Sofia - mrukn Agustin. Anna nie miaa najmniejszej ochoty sucha jego uwag. Odwrcia si do ma, szukajc u niego poparcia, ale Paco zacz ju rozmawia z synami o Pucharze Santa Catalina. Dziadek Dwyer, ktry i tak nie pomgby jej w tej sytuacji, pochrapywa gono w fotelu pod oknem. Dlatego musiaa znowu odegra rol surowej matki. Spojrzaa na crk i z westchnieniem ciko dowiadczonej przez ycie cierpitnicy kazaa jej pj do siebie, oczywicie bez kolacji. Jej sowa nie zrobiy na Sofii najmniejszego wraenia. Wysza z salonu i skierowaa si prosto do kuchni. Soledad nie zawioda jej oczekiwa i czekaa ju na ni z kanapkami i talerzem gorcej zupy zapallo. - Paco, dlaczego nigdy mnie nie popierasz? - zapytaa ze znueniem Anna. - Dlaczego zawsze bierzesz jej stron? Sama nie zdoam jej wychowa... - Jeste zmczona, mi amor. Moe chciaaby wczeniej si pooy? - odrzek Paco, z niepokojem wpatrujc si w jej ponur, pen napicia twarz. Szuka w niej delikatnej modej dziewczyny, ktr polubi wiele lat temu, i zastanawia si, gdzie si podziaa. Dlaczego baa si odsoni swoj prawdziw twarz? Anna, ktr pamita, zgubia si gdzie i czasami mia wraenie, e nigdy jej nie odzyska. Kolacja przebiega w dziwnej, nienaturalnej atmosferze. Anna milczaa w protecie przeciwko zachowaniu Paca, Rafael i Agustin nadal rozmawiali z ojcem o meczu polo, zachowujc si tak, jakby matki nie byo przy stole. Nikt nie zwraca uwagi na nieobecno Sofii. Jej miejsce przy stole byo tak czsto puste, e wszyscy zdyli si ju do tego przyzwyczai. - Musimy bardzo uwaa na Roberta i Francisca Lobito - zauway Rafael, mwic z penymi ustami. Anna rzucia mu karcce spojrzenie, lecz si nie odezwaa. Rafael mia ju dwadziecia trzy lata, uwaaa wic, e nie bardzo moe zwraca mu uwag. - Bd pilnowa Santiego - rzek Paco. - Santi jest naszym najlepszym graczem, wic oznacza to, e wy dwaj bdziecie obcieni dodatkowymi zadaniami. Rozumiecie mnie, chopcy? Agustin, musisz si skoncentrowa, skupi wycznie na grze. - Nie martw si, tato - odezwa si Agustin, przenoszc wzrok z brata na ojca, aby podkreli swoj cakowit szczero. - Nie zawiod ci. - Mam nadziej, bo w przeciwnym razie zdejm ci z boiska i pozwol zagra twojej siostrze - owiadczy Paco. Agustin cign brwi i pochyli gow nad talerzem z pieczeni cielc. Anna westchna ciko, a gdy Paco nie zareagowa, oda wargi i dalej jada w milczeniu. Ju dawno przyja do wiadomoci fakt, e Sofia gra w polo ze swoimi brami i kuzynami, i przestaa traci energi na bezskuteczne protesty, bo przecie w kocu wszystko to dziao si wrd rodziny. Ale mecz z La Paz to zupenie co innego... Nie pozwol, aby Paco wypuci j na boisko w obecnoci rodziny Lobito, pomylaa. Po moim trupie... Tymczasem Sofia leaa w wannie penej ciepej wody z byszczcymi biaymi bbelkami i z odchylon do tyu gow rozmylaa o Santim. Dobrze wiedziaa, e nie powinna pozwala sobie na tego rodzaju marzenia o kuzynie. Gdyby powiedziaa ojcu Juliowi, jakie to nieskromne, podliwe myli i tsknoty przepeniaj jej umys i rozpalaj ciao, kazaby jej natychmiast od mwi co najmniej dwadziecia Zdrowa Mario. Anna przeegnaaby si ze zgorszeniem i owiadczya, e takie zauroczenie jest dewiacj, lecz dla Sofii bya to najbardziej naturalna rzecz pod socem. Wyobrazia sobie, e Santi cauje j, i nagle zrozumiaa, i na prawd bardzo chciaaby dowiedzie si, jak smakuj jego usta. Nigdy dotd nie caowaa adnego chopca. Co prawda kiedy w szkole pospiesznie musna wargi Nacha Estady, poniewa przegraa zakad, ale to nie by prawdziwy pocaunek. Nie miao to nic wsplnego z tym, jak cauje si dwoje zakochanych. Za mkna oczy i wyobrania podsuna jej obraz jego twarzy o skrze koloru dojrzaego miodu, zobaczya, jak jego pene, umiechnite usta rozchylaj si lekko, by po chwili spocz na jej wargach. Wyranie widziaa jasnozielone oczy Santiego... Wpatrywa si w ni z czuoci i podaniem... Poniewa nie wiedziaa, co w takich sytuacjach dzieje si dalej, przewina tam wyobrani do tyu, odegraa wszystko od pocztku, a potem jeszcze raz i jeszcze, a wreszcie woda zupenie wystyga, a jej skra na palcach i doniach upodobnia si do pomarszczonej skry starej iguany.
Rozdzia trzeci
Sofia obudzia si, gdy pierwsze promienie witu przedostay si do jej pokoju przez szpar midzy zasonami. Chwil leaa bez ruchu, wsuchujc si w odgosy poranka. Ptaki przeskakiway z gazi na ga wysokich platanw i topoli, zanoszc si piewem. Nie musiaa siga po zegarek i sprawdza, ktra godzina, poniewa zawsze budzia si o szstej. Uwielbiaa wczesne poranki, kiedy reszta rodziny i wikszo suby pogrona bya jeszcze w gbokim nie. Szybko wcigna dinsy i koszulk, zwizaa dugie ciemne wosy czerwon wstk i wsuna stopy w pcienne espadryle. Kiedy wysza z domu, soce dopiero podnosio si z porannej mgy. Sofia przemkna midzy drzewami i ruszya w kierunku boiska polo. Jej stopy prawie nie dotykay ziemi. Jose czeka ju na ni, jak zwykle ubrany w szerokie bombachas, buty z czekoladowobrzowej skry i ciki pas rastra, ozdobiony duymi srebrnymi monetami. Pod dowiadczonym okiem starego gauczo Sofia miaa wraz z jego synem, Pablem, przez dwie godziny, ktre pozostay do niadania, trenowa prowadzenie i sposb uderzania piki. Dziewczyna czua si w siodle jak ryba w wodzie. Tylko na koskim grzbiecie, galopujc po boisku, z dala od krytycznych spojrze matki i braci, potrafia cieszy si prawdziw wolnoci. O smej oddaa klacz pod opiek Josego. Idc do domu, zerkna w kierunku domu Santiego, czciowo ukrytego za drzewami. Rosa i Encarnacion, pokojwki pracujce u Miguela i Chiquity, nakryway st na tarasie do niadania, ubrane w olniewajco biae fartuszki. Santiego nie byo nigdzie wida - lubi spa i rzadko wstawa przed jedenast. Parterowy, rozlegy dom Chiquity w niczym nie przypomina domu Anny. Jego ciany pomalowane byy na rowy kolor, ktry zdy ju nieco wyblakn. Wyglda bardzo mio i przytulnie, lecz Sofii mimo wszystko najbardziej podoba si jej wasny dom, z biaymi cianami i ciemnozielonymi okiennicami, czciowo zasonitymi ozdobnym powojem i duymi, okrgymi donicami z geranium i zawcigiem. Paco i Anna ju wstali i siedzieli na tarasie pod duym parasolem, popijajc porann kaw. Dziadek Dwyer demonstrowa karciane sztuczki jednemu z chudych psw, ktry nie spuszcza wzroku z jego rk i twarzy, poniewa liczy na skrawki wdliny ze stou. Paco, ubrany w row koszulk polo i dinsy, przeglda codzienn pras, co jaki czas poprawiajc tkwice na kocu garbatego nosa okulary. Kiedy Sofia podesza, odoy gazet i dola sobie kawy. - Tato... - zacza dziewczyna. - Nie. - Co, nie? - rozemiaa si i pochylia, eby go pocaowa. - Jeszcze nie zdyam ci o nic poprosi! - Wiem, o co ci chodzi, Sofio, i odpowied brzmi: nie. Sofia usiada i signa po jabko. Zauwaya, e kciki warg ojca uniosy si w umiechu i utkwia w jego twarzy porozumiewawcze, rozbawione spojrzenie, troch dziecinne i psotne, lecz absolutnie czarujce. Tego rodzaju spojrzenia rezerwowaa tylko dla Paca i dziadka. - Kochany tato, nigdy nie mam okazji naprawd zagra w polo! - poskarya si. - To niesprawiedliwe! Przecie to ty nauczye mnie gra! - Wystarczy, Sofio! - odezwaa si Anna ostrym tonem. Nie moga zrozumie, dlaczego jej m zawsze daje si nabra na te sztuczki. - Tata ju ci odpowiedzia, wic daj mu spokj, z aski swojej, i zjedz niadanie jak naley! Jabko kroi si noem, moja droga! Rozdraniona Sofia bez sowa wbia n w nadgryziony owoc. Anna postanowia j zignorowa i z wystudiowanym spokojem zacza przerzuca kartki czasopisma. Czua, e crka obserwuje j spod oka, i niewiadomie zacisna usta, przez co jej twarz nabraa nieprzyjemnego, twardego wyrazu. - Dlaczego nie chcesz mi pozwoli gra w polo, mamo? - zapytaa Sofia po angielsku. - Poniewa to nie przystoi modej damie, Sofio. Jeste dziewczyn, nie urwisem. - Wiem, e nie cierpisz koni, ale to jeszcze nie znaczy... - Moja antypatia do koni nie ma z tym nic wsplnego - przerwaa jej Anna. - Ale ma! Chcesz, ebym staa si taka jak ty, lecz ja jestem inna, jestem podobna do taty! No es cierto, Papa? - O czym rozmawiaycie? - z roztargnieniem odezwa si Paco, ktry nie przysuchiwa si ich wymianie zda, poniewa zwykle traci zainteresowanie, gdy mwiy po angielsku. W tej chwili na tarasie pojawili si Rafael i Agustin. Obaj mruyli oczy i nie ulegao wtpliwoci, e blask soca nie sprawia im najmniejszej przyjemnoci. Do biaego rana bawili si w nie wielkim klubie nocnym w miecie. - Jest zdecydowanie zbyt jasno - jkn Agustin. - Gowa mi pka... Anna odoya gazet i obdarzya synw czuym spojrzeniem. - O ktrej wrcilicie? - zagadna wspczujco. - Koo pitej, mamo - odpar Rafael, caujc matk w policzek. - Najchtniej nie budzibym si do poudnia... Co si dzieje, Sofio? - Nic - warkna dziewczyna. - Id popywa. Kiedy odesza, Anna westchna znaczco i umiechna si do synw. - Czeka nas trudny dzie - oznajmia. - Sofia jest w fatalnym humorze, poniewa nie moe zagra w meczu. - Por Dios, ojcze, chyba nie wypucisz jej na boisko? - wybuchn Rafael. - Nie bierzesz tego powanie pod uwag, prawda, tato? - wykrztusi Agustin. Anna bya bardzo zadowolona, e przynajmniej tym razem jej kapryna crka nie zdoaa nakoni ojca, aby speni jej yczenie. Umiechna si z wdzicznoci do Paca i na chwil pooya do na jego rce. - Teraz myl wycznie o tym, czy posmarowa sobie rogalik masem i zje jeszcze grzank z konfitur, czy te poprzesta na kawie. Jest to jedyna decyzja, na ktrej podjcie mam ochot tego ranka - odpar Paco i znowu schowa si za gazet. - O co chodzi, Anno Melody? - zapyta dziadek Dwyer, ktry nie rozumia ani sowa po hiszpasku. Dermot Dwyer nalea do pokolenia, ktre uwaao, e wszyscy powinni mwi po angielsku. Mieszka w Argentynie od szesnastu lat, ale nie zrobi najmniejszego wysiku, by nauczy si jzyka. Nie przyswoi sobie nawet najbardziej potrzebnych i najczciej uywanych zwrotw, wic suba w Santa Catalina musiaa interpretowa jego gesty lub stara si zrozumie pojedyncze hiszpaskie sowa, ktre wypowiada bardzo powoli i gono. - Mona by si spodziewa, e czego si w kocu naucz! - mamrota z rozdranieniem, gdy bezradnie rozkadali rce i wzruszali ramionami. - Sofia chce zagra w meczu - wyjania mu Anna. - Cholernie dobry pomys. Mogaby pokaza tym chopakom par sztuczek. Chd wody przenikn Sofi a do koci, kiedy skoczya do basenu, przecinajc jego gadk powierzchni. Zaciskajc usta ze zoci, pokonaa par dugoci, a wreszcie znieruchomiaa na chwil, czujc, e kto j obserwuje. Na brzegu staa Maria. - Cze! - zawoaa Sofia, z trudem apic oddech. - Co ci jest? - Nawet nie pytaj. Jestem po prostu wcieka. - Chodzi ci o mecz? - zapytaa Maria, zdejmujc biae pcienne szorty i wycigajc si na leaku. - Ojciec nie pozwoli ci zagra? - Jak zgada? - Moesz to przypisa intuicji. Nie naleysz do bardzo skrytych osb. Sofio. - Czasami chtnie zadusiabym moj matk, wiesz? - Mylisz, e nie znam tego uczucia? - odpara Maria i zacza wyjmowa z kwiecistej kosmetyczki mleczka i olejki do opalania. - Och, oczywicie, e go nie znasz, bo twoja matka jest wita, anioem z nieba. Chiquita jest taka cudowna! Gdybym bya jej crk... - Wiem, wiem, jestem szczciar - przyznaa Maria, ktra bardzo sobie cenia czc j z matk przyja. - Chciaabym tylko, eby mama wreszcie daa mi wity spokj - jkna Sofia, wychodzc na brzeg i siadajc obok przyjaciki. - Chyba zachowuje si tak dlatego, e jestem dziewczyn, i to w dodatku najmodsz w rodzinie... - Wychowanie Panchita pochIania prawie ca uwag naszej mamy, wic moe rzeczywicie co w tym jest - zgodzia si Maria. - Duo bym daa, eby zamiast tych dwch osw mie modszego brata. Agustin jest po prostu koszmarny, cigle si mnie czepia! I jeszcze patrzy na mnie w ten swj pogardliwy sposb... - Za to Rafael jest dla ciebie dobry. - Rafa ujdzie w toku, ale Agustin nadaje si do odstrzau - oznajmia Sofia. - Moe wyjedzie na jakie zagraniczne studia? Oszalaabym ze szczcia, mwi ci! - Nigdy nie wiadomo - powiedziaa Maria. - Kade yczenie moe si speni. - Jeli masz na myli drzewo ambu, to nigdy nie przyszoby mi do gowy, eby marnowa yczenia na Agustina - parskna Sofia. - Wic co zamierzasz zrobi w sprawie meczu? - Maria zaja si rozsmarowywaniem olejku na swoich pulchnych udach. - Quemada, no? - Tak, jeste czarna, zupenie jak Indianka! Daj mi troch olejku, dobrze? Dziki Bogu, e nie odziedziczyam rudych wosw i jasnej cery mamy. Biedny Rafa, wystarczy, e chwil posiedzi na socu i zaraz robi si czerwony jak tyek pawiana... - Co planujesz, pytam? Sofia westchna gboko. - Poddaj si - rzeka dramatycznie, unoszc rce. - To do ciebie niepodobne. - Maria spojrzaa na ni z wyranym rozczarowaniem. - No, dobrze, wic powiedzmy, e jeszcze nie opracowaam adnego planu. Poza tym nie jestem przekonana, czy sprawa jest warta zachodu, chocia oczywicie bardzo chciaabym zobaczy wyraz twarzy mamy i Agustina... W tej samej chwili para silnych ramion podniosa j wysoko. Zanim zdya si poapa, co si z ni dzieje, znalaza si w wodzie i zacza walczy o swobod ruchw. - Santi! - krzykna, na sekund wychylajc gow z wody - Ty draniu! Parskna miechem, wyrwaa si z jego ucisku i wepchna go pod wod. Ku jej zachwytowi Santi otoczy jej tali ramionami i pocign za sob. Szamotali si jak dwjka szczeniakw, lecz wreszcie musieli wychyn z wody i zaczerpn powietrza. Sofia aowaa, e walka na niby trwaa tak krtko, ale bez sowa skargi wdrapaa si z Santim na brzeg. - Dziki za kpiel - wydyszaa. - Ju mylaam, e si tu usma... - Mnie te wydawao si, e wygldasz jak kiebaska na ruszcie - odpar. - Zrobiem ci uprzejmo, nie uwaasz? - adna mi przysuga! - I jak, Sofi, nie wyjedziesz na boisko dzi po poudniu? - zagadn kpico. - Musz przyzna, e niele podkrcia swoich braci... - Wcale tego nie auj. - Daj spokj, Chofi! Nie sdzia chyba, e Paco pozwoli ci na taki wybryk? - Jeli musisz wiedzie, to... To naprawd miaam nadziej, e uda mi si przekona tat... Santi prychn z rozbawieniem i ledwo widoczne linie wok jego oczu i ust pogbiy si w charakterystyczny dla niego sposb. Jest taki przystojny, kiedy si umiecha, pomylaa Sofia. - Jeeli kto potrafi do czego takiego przekona starego Paca, to na pewno wanie ty. Co przeszkodzio ci osign cel, Chofi? - Przeliteruj ci, dobrze? M-A-M-A. - Och, rozumiem. Wobec tego sytuacja jest beznadziejna, tak? - Tak. Santi usiad na rozgrzanych kamieniach na brzegu basenu. Jego pier i ramiona byy pokryte mikkimi, jasnymi wosami, ktre bardzo fascynoway Sofi. - Sofi, musisz udowodni ojcu, e umiesz gra rwnie dobrze jak Agustin - powiedzia, odgarniajc mokre wosy z czoa. - Doskonale wiesz, e umiem gra nie gorzej od niego, a nawet lepiej. Jose take o tym wie - moesz go zapyta. - Nie ma znaczenia, co myl ja czy Jose. Musisz zrobi wraenie na twoim lub na moim ojcu, bo tylko to moe przeway szal na twoj korzy. Sofia si zamylia. - Co teraz knujesz? - zapyta z rozbawieniem. - Nic - odpara. - Nie zapominaj, e ci znam, Chofi... - Och, spjrzcie, inwazja! - zawoaa Maria na widok Chiquity i swojego najmodszego brata, trzyletniego Panchita, ktrzy zbliali si do basenu, otoczeni przez picioro lub szecioro kuzynw. - Chod, Santi - mrukna Sofia, podnoszc si i ruszajc w stron schodw. - Chodmy std. W poowie drogi przypomniaa sobie o przyjacice i odwrcia si do niej. - Idziesz z nami, Mario? - zapytaa. Ale Maria potrzsna gow i pomachaa matce, wskazujc jej wolny leak obok siebie.
O dwunastej w poudnie nad ranczem zawis intensywny zapach palcego si wgla drzewnego. Cae grupki wychudzonych psw zaczy zbiera si w okolicy domu Anny i Paca, liczc na okrawki misa z barbecue. Jose doglda ognia ju od dziesitej, eby pieczyste mogo by gotowe w porze lunchu. Soledad, Rosa, Encarnacion i pokojwki z pozostaych domw nakryway stoy przed tradycyjnym sobotnim spotkaniem. Biae obrusy i krysztay lniy w socu, Seniora Anna co jaki czas odkadaa swoje czasopismo i przechadzaa si midzy stoami w duym kapeluszu ze somki i w dugiej biaej sukni. Pokojwki zawsze uwaay j za swego rodzaju curiosum - nigdy nie widziay osoby o tak jasnej skrze i pomiennych wosach, dlatego wydawaa im si rwnie daleka i odmienna od nich jak Dziewica Maryja z maego kocika Nuestra Seora de la Asuncion w miecie. Jej znajomo hiszpaskiego bya zaskakujco ograniczona jak na kogo, kto spdzi tyle lat w Argentynie, nic wic dziwnego, e czasami naladoway j i wykpiway. Natomiast seniora Paca darzyli sympati wszyscy mieszkacy Santa Catalina. Hector Francisco Solanas, nieyjcy ju ojciec Paca, by twardym, dystyngowanym mczyzn, ktry mocno wierzy, e rodzina jest waniejsza od interesw i polityki, a dom jest miejscem, z ktrym adne inne nie moe si rwna. Jego ona, Maria Elena, bya matk jego dzieci i za to bardzo j szanowa, mona te powiedzie, e na swj sposb podziwia i kocha. Nigdy jednak nie byli w sobie zakochani. Ich maestwo uzgodnili zaprzyjanieni z sob rodzice, ktrzy doszli do wniosku, e taki zwizek przyniesie korzy obu stronom, i w pewnym sensie mieli suszno. Maria Elena bya pikna i uzdolniona, natomiast Hector przystojny, niezwykle atrakcyjny i po prostu stworzony do prowadzenia interesw. Wydawali mnstwo przyj, w swoim czasie byli najpopularniejsz par w Buenos Aires i aden bal nie mg si bez nich oby. Nie darzyli si takim uczuciem, jakim darz si kochankowie, lecz czasami, w nocy, kochali si tak namitnie, jakby na chwil zapomnieli, kim s. Nastpnego ranka budzili si i odkrywali, e intymna czuo znikna bez ladu, a w jej miejsce pojawia si zwyka formalno. Maria Elena zdawaa sobie spraw, e Hector ma w miecie kochank. Wszyscy o tym wiedzieli, poza tym w tamtych czasach mowie czsto wikali si w pozamaeskie zwizki, wic Maria Elena pogodzia si z t sytuacj i nigdy nie poruszaa z nikim tego tematu. Aby wypeni pustk w swoim yciu, cakowicie powicia si dzieciom. Byo tak do chwili, kiedy na horyzoncie pojawi si Aleksiej Szachowski. Fascynujcy, rozmarzony Szachowski uciek z Rosji po rewolucji 1905 roku i uczy Mari Elen gry na fortepianie, ale nauczy j take ceni oper, sztuk. Jeeli nawet Maria Elena odwzajemniaa uczucie, ktre mu dawa wyraz w kadej wydobytej z fortepianu nucie i kadym spojrzeniem, to nigdy nie zdradzia ma. Czerpaa wielk rado z towarzystwa i wiedzy Rosjanina, lecz odrzucaa jego zaloty z godnoci kobiety, ktra dokonaa ju yciowego wyboru i zawsze kieruje si honorem. Zrezygnowaa z mioci, lecz w peni docenia otrzymany od artysty dar muzyki. W kadym utworze odkrywaa krain, ktr warto zwiedzi, zachd soca, ktrego pikno wywouje zy, horyzont, ku ktremu pragnie si ulecie... Dziki muzyce moga y innym yciem, cho czasami uwolni si od dawicych wizw swego wiata i doznawa prawdziwej radoci. Paco nie zapomnia mioci swojej matki do muzyki i jej piknych biaych rk, taczcych nad klawiszami fortepianu. O pierwszej z wiey rozleg si gong, wzywajcy wszystkich na obiad. Z kadego zaktka Santa Catalina czonkowie rodziny Solanas spieszyli ku domowi Paca i Anny, kierujc si mocnym aromatem lomo i chorizo. Rodzina Solanas bya naprawd dua. Miguel i Paco mieli jeszcze dwch braci, Nica i Alejandra. Nico i Valeria mieli czworo dzieci, Niquita, Sabrin, Letici i Tomasa, natomiast Alejandro i Malena mogli si poszczyci pitk - Angelem, Sebastianem, Martin, Vanes i Horaciem. Przy wielkim stole panowa zwykle wesoy gwar, a pysznego jedzenia byo a za duo. Kiedy wszyscy usiedli, okazao si, e jedno miejsce nadal jest wolne. - Gdzie jest Sofia? - szepna Anna do Soledad, kiedy ta przechodzia obok niej z mis saatki. - Nie wiem, seniora Anna, nie mam pojcia - odpowiedziaa suca i nagle zamara w bezruchu, z wzrokiem utkwionym w boisko do gry w polo. - Que horror! - wykrzykna. - Oto i ona! Wszyscy odwrcili gowy w kierunku boiska i przy stole zapada cakowita cisza. Pewna siebie, bezwstydna Sofia galopowaa ku nim, swobodnie wymachujc kijem i sprawnie prowadzc przed sob pik. Na jej twarzy malowa si upr i determinacja. Anna zerwaa si na rwne nogi, czerwona z gniewu i rozpaczy. - Jak moga, Sofio! - krzykna, rzucajc serwetk na st. - Niech Bg ci wybaczy - dodaa ju znacznie ciszej, po angielsku. Ogarnity poczuciem winy Santi skuli si na krzele, natomiast pozostali krewni nadal wpatrywali si w pdzc po boisku dziewczyn, nie wiedzc, co o tym wszystkim myle. Tylko Paco i dziadek Dwyer, ktry zawsze siedzia przy kocu stou i pociesza si duymi porcjami jedzenia, poniewa nikt nawet nie prbowa z nim rozmawia, wymienili porozumiewawcze, pene dumy umiechy. - Poka wam, e umiem gra w polo lepiej od Agustina - sykna Sofia przez mocno zacinite zby. - Patrz na mnie, tato. Powiniene by ze mnie dumny, w kocu to ty wszystkiego mnie nauczye... Mkna naprzd, mocno siedzc w siodle, i bez najmniejszego trudu kierowaa jednoczenie kucem i pik. Czua spojrzenia dwudziestu par utkwionych w niej oczu i umiechaa si z wyranym zadowoleniem. Sofia uwielbiaa takie chwile. W ostatnim momencie cigna parskajcego kuca tu przed stoem i zatrzymaa si, otoczona obokiem kurzu. - Widzisz, tato? - odezwaa si triumfalnym tonem. Wszyscy patrzyli teraz na Paca, ciekawi, co zrobi. Ku zdumieniu rodziny Paco umiechn si spokojnie i podnis kieliszek z winem. - Doskonale, Sofio - powiedzia. - A teraz zsid z konia i zjedz z nami lunch, dobrze? Zachwycona jego reakcj, zeskoczya z sioda i poprowadzia spoconego konia wzdu stou. - Przepraszam za spnienie, mamo - rzucia, mijajc Ann, ktra osuna si na krzeso, pewna, e za chwil zemdleje. - Nigdy nie widziaam, eby kto w tak bezwstydny sposb usiowa zwrci na siebie uwag - warkna po angielsku Anna. Ledwo wydobya z siebie te sowa, poniewa caym jej ciaem wstrzsay dreszcze. Sofia uwizaa kuca do drzewa, otrzepaa dinsy i zbliya si do stou. - Masz natychmiast przebra si i umy rce! - rozkazaa Anna, z zawstydzeniem spogldajc na rodzin ma. Sofia wymamrotaa co pod nosem, ale posza do domu, aby speni polecenie matki. Kiedy znikna, wszyscy znowu zajli si rozmow, przy czym teraz gwnym tematem byo jej zachowanie. Anna siedziaa w milczeniu, z zacinitymi w wsk linijk wargami, ukrywajc swoje upokorzenie pod szerokim rondem kapelusza. Dlaczego Sofia zawsze przynosia jej wstyd w obecnoci caej rodziny? Moga tylko dzikowa Bogu, e Hector nie yje i nie widzi okropnych wybrykw swojej wnuczki. Anna nie miaa wtpliwoci, e byby oburzony jej brakiem umiaru. Zerkna na ojca, ktry mrucza co do kilku psw, linicych si u jego stp w oczekiwaniu na jaki przysmak. Wiedziaa, e podziwia Sofi i jej pomysy wcale go do niej nie zniechcay. Maria chichotaa cicho, zasIaniajc si doni, i uwanie obserwowaa wszystkich, aby pniej szczegowo opisa Sofii ich reakcje. Agustin odwrci si do Rafaela i Fernanda. - Ta dziewucha bez przerwy si popisuje - szepn, dbajc o to, aby ojciec nie usysza jego uwagi. - To tata jest temu winny, bo bez wahania puszcza jej wszystko pazem. - Nie przejmuj si - odpar spokojnie Fernando. - Sofia i tak nie zagra w meczu. Mj ojciec nigdy si na to nie zgodzi. - Sofia jest prawdziw ekshibicjonistk - rzeka Sabrina do kuzynki Martiny. Obie byy troch starsze od Sofii. - Ja nigdy nie pozwoliabym sobie na taki wystp... - C, Sofia po prostu nie wie, kiedy przesta. No i jest strasz nie dziecinna. Chyba ju czas, eby przestaa entuzjazmowa si polo i zacza zachowywa si jak dziewczyna. - Spjrz na Ann - szepna Chiuita do Maleny. - Biedaczka jest taka zaenowana, szczerze jej wspczuj... - A ja nie - odrzeka chodno Malena. - Sama jest sobie winna, zawsze miaa czas tylko na to, eby podziwia synw. Powinna bya bardziej zainteresowa si Sofi, a nie zwali ca odpowiedzialno za crk na mod Soledad. Kiedy Sofia przysza na wiat, Soledad sama bya jeszcze dzieckiem, nie pamitasz? - Pamitam, pamitam. Trzeba jednak przyzna, e teraz Anna stara si ni zaj. Niestety, Sofia nie naley do atwych dzieci... Chiquita rzucia wspczujce spojrzenie Annie, ktra usiowaa zachowywa si naturalnie i wanie podja rozmow z Miguelem oraz Alejandrem, Na jej twarzy malowao si bolesne napicie, yy na szyi nabrzmiay i wygldao na to, e si powstrzymuje zy. Sofia wrcia do stou ubrana w czyste, chocia postrzpione dinsy i bia koszulk. Naoya jedzenie na talerz i zaja miejsce midzy Santim i Sebastianem. - Co ty zrobia, na mio bosk? - szepn jej do ucha Santi. - To ty podsune mi ten pomys - zamiaa si cicho. - Ja? - Oczywicie. Powiedziae, e musz wywrze wraenie na moim lub twoim ojcu, wic zdecydowaam si na obu - parskna triumfalnie. - Nie wydaje mi si, eby mj ojciec by szczeglnie zachwycony - rzek Santi, spogldajc na Miguela prowadzcego oywion rozmow z Ann i Alejandrem. Miguel podnis wzrok, popatrzy na syna i powoli pokrci gow. Santi wzruszy ramionami i lekko rozoy rce, jakby chcia powiedzie, e nie ponosi adnej winy za wybryk kuzynki. - I co, uwaasz, e teraz pozwol ci zagra w dzisiejszym meczu? - zapyta. - Jasne - odpara Sofia, odrywajc si na chwil od jedzenia. - Bybym bardzo zdziwiony... - Ja nie. Zasuyam na to - owiadczya, celowo zgrzytajc noem po talerzu. Po lunchu Maria i Sofia ukryy si za domem i wybuchny gonym miechem. Obie prboway co powiedzie, ale miech tak je dusi, e przez par chwil nie mogy wydoby z siebie ani sowa. Sofia bya bardzo z siebie zadowolona. - Mylisz, e to zadziaa? - zapytaa, z trudem chwytajc po wietrze. - Och, tak - przytakna Maria. - Stryj Paco by pod wraeniem... - A mama? - Ciocia Anna o may wos nie pka ze zoci! - O Boe! - Tylko nie udawaj, e ci to obeszo! - Och, Mario, jestem taka podekscytowana! Lepiej bdmy cicho, bo mama nas usyszy i przybiegnie tu, eby zmy mi gow. Mwmy szeptem, dobrze? - Sofia pooya palec na wargach. - Dobrze - odszepna posusznie Maria. - Tata by pod wraeniem, tak? - Oczy Sofii byszczay z radoci. - Naprawd? - Moim zdaniem stryj pozwoli ci wyjecha na boisko. Byo by okropnie niesprawiedliwe, gdyby si nie zgodzi. I to tylko dlatego, e jeste dziewczyn? - Moe otruybymy Agustina? - parskna Sofia. - Czym? - Soledad mogaby zamwi jak trutk u tej wiedmy. Albo same przygotujemy oszaamiajcy napj... - Po co nam napj? Wystarczy skuteczne zaklcie. - Masz racj - przyznaa Sofia. - To chyba jedyny sposb. Chodmy do ambu. - Do ambu! - powtrzya Maria i subicie zasalutowaa. Sofia odpowiedziaa rwnie dziarskim salutem i obie pobiegy przez pola, woajc do siebie dwicznymi gosami i przygotowujc plan dziaIania. Anna bya zrozpaczona. Natychmiast po zakoczeniu posiku powiedziaa, e bardzo boli j gowa, i pobiega do swojego pokoju, gdzie z jkiem pada na ko i zacza gorczkowo wachlowa si otwart ksik. Chwycia stojcy na nocnym stoliku krucyfiks, przycisna go do ust i wymamrotaa krtk modlitw, proszc Boga o pomoc i ukazanie waciwej drogi. - Czym zasuyam na takie trudne dziecko? - zapytaa gono. - Dlaczego pozwalam jej si sprowokowa? Przecie dobrze wiem, e za wszelk cen usiuje zrobi mi na zo... Jak to si dzieje, e Paco i tata s lepi na jej wady? Czy nie maj oczu? Nie widz, jaka naprawd jest? Moe tylko ja potrafi zobaczy w niej tego potwora, w ktrego czasami si zamienia? Ju wiem, to na pewno kara za to, e nie wyszam za Seana OMar. Ale czy nie odpokutowaam tej winy, Panie? Czy jeszcze nie dosy si na cierpiaam? Boe, daj mi si. Nigdy nie potrzebowaam jej bardziej ni teraz. I bagam, nie dopu, eby zagraa w tym okropnym meczu. Nie zasuya na to. Mecz o Puchar Santa Catalina zacz si punktualnie, co w Argentynie nie zdarza si zbyt czsto, czyli dokadnie o pitej po poudniu. Byo jeszcze gorco, kiedy chopcy w biaych dinsach i wysokich butach z lnicej brzowej skry wyjechali na boisko, ogarnici gorczk wspzawodnictwa. Czterej zawodnicy z La Paz nosili czarne koszule, natomiast reprezentanci Santa Catalina rowe. Najlepszymi graczami La Paz byli Roberto i Francisco Lobito; poziom gry ich kuzynw Marca i Davica, nie odbiega od poziomu Rafaela i Agustina. Roberto Lobito by najlepszym przyjacielem Fernanda, lecz podczas meczu tej rangi przyja nie odgrywaa adnej roli. Wszyscy wiedzieli, e a do ostatniej minuty ci dwaj bd zacitymi wrogami. Fernando, Santi, Rafael i Agustin grali razem od wczesnego dziecistwa. Dzisiaj wszyscy byli w formie, z wyjtkiem Agustina, ktry jeszcze nie wyleczy si z kaca. Santi gra jak zawodowiec, lekko i sprawnie zwieszajc si z sioda, ale nikt nie mg zaprzeczy, e zesp Santa Catalina ma saby punkt. Agustin reagowa zbyt wolno, aby akcje pozostaych graczy mogy przy nie podany skutek. Mecz skada si z szeciu chukka - szeciu rund po siedem minut. - Masz jeszcze pi chukka, eby wzi si w gar, Agustin - warkn Paco podczas przerwy po pierwszej czci meczu. - Gdyby nie bka si bez celu na rodku boiska, Roberto Lobito na pewno nie zdobyby dwch punktw - doda z naciskiem, zupenie jakby Agustin ponosi ca win za niekorzystny wynik. Kiedy gracze wymieniali zmczone, spienione kuce na wypoczte, chopak z niepokojem zerkn na siostr. - Na twoim miejscu sam czubym si nieswojo - pokiwa gow Paco. - Wierz mi, synu, jeeli nie zaczniesz gra lepiej, twoje miejsce na boisku zajmie Sofia. Bya to tak powana groba, e Agustin zmobilizowa wszystkie siy na drug cz. Niestety, Santa Catalina nadal przegrywaa dwoma bramkami. Wok boiska skupili si wszyscy mieszkacy Santa Catalina oraz La Paz. Zwykle siedzieli razem, ale dzi byo inaczej. Ranga meczu sprawia, e rodziny podzieliy si i podejrzliwie obserwoway nawzajem. Chopcy z La Paz i Santa Catalina stali w dwch grupach, nerwowo przestpujc z nogi na nog i zerkajc to na boisko, to na dziewczyny. Dziewczta z La Paz, ubrane w krtkie spdniczki o linii rambu oraz kolorowe bluzki i szale, porozsiaday si na maskach dipw i zajy rozmow o chopcach. Ich ciemne okulary maskoway podliwe spojrzenia, jakimi czsto obrzucay chopcw z Santa Catalina. W tym samym czasie dziewczyny z Santa Catalina - Sabrina, Alanina, Pia, Leticia i Vanesa - z przyjemnoci obserwoway przystojnego Roberta, ktry galopowa po boisku, a jasne wosy opaday mu na pikn twarz za kadym razem, gdy si pochyla, eby uderzy pik. Sofia i Maria trzymay si na uboczu. Siedziay na pocie razem z Chiquit i maym Panchitem, uzbrojonym w miniaturow pieczk i kij z motkiem. - Nie mog przecie przegra! - powtarzaa namitnie Sofia, obserwujc, jak Santi w pdzie przejmuje pik i podaje j Agustinowi, ktry oczywicie chybi. - Co za kretyn! - wrzasna z rozpacz. Maria skrzywia si i przygryza doln warg. - Sofio, nie wyraaj si tak o bracie, to nieadnie - odezwaa si cicho Chiquita, otaczajc ramieniem synka. - Nie mog patrze na tego idiot! - odkowaa si dziewczyna. - Taki wstyd! - Kletyn, kletyn - zamia si Panchito, celujc pik w nic nie podejrzewajcego psa. - Nie, Panchito - skarcia go matka. - Nie rzucaj w pieska i nie uywaj tego sowa, tym bardziej e nie potrafisz go jeszcze wymwi... - Nie denerwuj si, Sofio - powiedziaa Maria. - Czuj, e za raz powieje wiatr pozytywnych zmian... - Mam nadziej, e masz racj. Jeeli Agustin nie skoncentruje si, moemy by pewni przegranej - westchna, mrugajc do kuzynki za plecami Chiquity. W czwartej czci meczu, mimo wysikw Santiego i Fernanda, ktrzy zdobyli po jednym golu, Santa Catalina nadal przegrywaa rnic dwch punktw. Gracze La Paz, prawie pewni zwycistwa, wyranie rozlunili si w siodach. Nagle Agustin pojawi si przy pice, zupenie jakby wyrs spod ziemi, i przez nikogo nie zatrzymywany, run ku bramce. Dopingowany gonymi okrzykami, dopad bramki i umieci w niej pik. - O, mj Boe! - wykrzykna Sofia. - To niesamowite! Agustin strzeli gola! Kibice Santa Catalina z radoci omal nie pospadali z masek swoich samochodw. Niestety, kuc Agustina nie zatrzyma si po udanej akcji, lecz pogalopowa dalej i gwatownie zary si kopytami w ziemi dopiero za lini boiska. Wyrzucony w powietrze Agustin ciko gruchn o ziemi, jkn gono i znieruchomia. Miguel i Paco w jednej sekundzie znaleli si obok niego, a po chwili wok nieprzytomnego gracza zgromadzi si cay tum. Po kilku minutach, ktre oszalaej z niepokoju Annie wydaway si wiecznoci, Paco podnis si z kolan i owiadczy, e ich synowi nic nie dolega, nabi sobie tylko guza i ma kaca. Potem, ku zaskoczeniu wszystkich obecnych, rozejrza si i przy woa Sofi. - Wchodzisz na boisko. Dziewczyna spojrzaa na niego ze zdumieniem. Anna ju miaa zaprotestowa, lecz jki i narzekania Agustina odwrciy jej uwag od crki. - Jak to? - wyjkaa Sofia. - Wchodzisz na boisko, pospiesz si - powtrzy Paco. - I lepiej zdobd punkt, maa - doda powanie. - Mario, Mario! - zawoaa Sofia. - Naprawd podziaao! Maria potrzsna gow z niedowierzaniem i podziwem - ambu rzeczywicie okazao si magicznym drzewem. Sofia szybko woya row koszulk i wskoczya na kuca. Zauwaya, e chopcy z La Paz pokazuj j sobie palcami i miej si drwico. Roberto Lobito rzuci jej pogardliwe spojrzenie. Przysiga sobie, e pokae im, na co j sta. Nie miaa czasu porozmawia z Santim i pozostaymi graczami Santa Catalina, ledwo zdya wjecha na boisko, a gra ju zostaa wznowiona. Po paru sekundach dostaa pik i zostaa zastopowana przez Marca, ktry swoim kucem zepchn j z otwartej drogi ku bramce. Sofia patrzya bezradnie, jak pika przelatuje midzy nogami jej wierzchowca i lduje po przeciwnej stronie boiska. Rozwcieczona do granic moliwoci, najpierw mocno popchna Marca, a potem jeszcze Francisca. Szybko si zorientowaa, e Rafael i Fernando nie chtnie podaj jej pik. Tylko Santi nie waha si wykorzysta jej dobrej pozycji, lecz jego przez cay czas pilnowa Roberto Lobito. Chwilami Sofia miaa wraenie, e Roberto i Santi tocz midzy sob prywatn walk. Raz po raz taranowali si brutalnie, stukali podbijakami i obrzucali si wyzwiskami. - Fercho, podawaj z lewej! - krzykna do Fernanda, kiedy dostrzega moliwo zdobycia punktu. Fernando spojrza w jej kierunku, zawaha si i poda pik Rafaelowi, ktry natychmiast zosta wzity w dwa ognie przez Marca oraz Davica. - Nastpnym razem podaj mnie, Fercho! - wrzasna ze zoci. - Miaam szans na bramk! - Jasne! - warkn Fernando i odjecha, nawet na ni nie spojrzawszy. Sofia zauwaya, e Roberto Lobito zama niepisan zasad i rzuci przyjacielowi pene wspczucia spojrzenie. Sabrina i Martina nie kryy oburzenia, e Sofia w ogle zostaa dopuszczona do gry. - Zepsuje im mecz - powiedziaa z irytacj Sabrina. - Ona ma dopiero pitnacie lat, na mio bosk! - prychna Martina. - Naprawd nie powinna gra z duymi chopcami! - To wina Santiego - dorzucia zoliwie Pia. - On jej na wszystko pozwala. - Ma do niej sabo - burkna Sabrina. - Zupenie nie wiadomo dlaczego. Sofia jest potwornie rozpuszczona. Patrzcie, krci si na rodku i nic nie robi. Nikomu nie jest tam potrzebna. Rwnie dobrze mogaby opuci boisko. Pod koniec pitej czci zesp Santa Catalina przegrywa jedn bramk. - Wykorzystajcie Sofi, na Boga! - wybuchn Santi, zeskakujc z kuca. - Tworzymy zesp i nasz jedyn szans na zwycistwo jest praca zespoowa! - Jeeli zaczniemy do niej podawa, na pewno przegramy - owiadczy Fernando, zdejmujc dokejk i odrzucajc do tyu mokre od potu czarne wosy. - Daj spokj, Fercho, nie bd dziecinny - wtrci Rafael. - Sofia wesza do gry i nic na to nie poradzisz. Ci z La Paz nie spodziewaj si, e bdziemy podawa jej pik, wic wykorzystajmy to. - Jedno jest pewne: jako druyna skcona nie mamy adnych szans! - krzykn Santi, nie kryjc zniecierpliwienia. - Wic lepiej zacznijcie z ni wsppracowa! Fernando rzuci bratu pene nienawici spojrzenie. - Poka wam, e potrafi gra lepiej od tego idioty Agustina, tpi szowinici - powiedziaa Sofia. - Schowajcie dum do kieszeni i grajcie ze mn, zamiast przeciwko mnie. Chyba zapomnielicie, e naszym wsplnym przeciwnikiem jest La Paz, prawda? Odwrcia si spokojnie i wjechaa na boisko. Fernando wymamrota co przez zacinite zby, Rafael wznis oczy do nieba, a Santi rozemia si z podziwem. Pierwsze sekundy ostatniej czci meczu byy pene niezwykego napicia. Kiedy druyny rozpoczy gr, wok boiska za pada martwa cisza. Gracze nie cofali si przed brutalnymi zagraniami, ktre miay im przynie upragnione zwycistwo. Santi, niewtpliwie najlepszy zawodnik Santa Catalina, by bardzo pilnowany, natomiast Sofia wcale. Czas mija. Mimo rozmowy podczas przerwy Sofia nadal nie dostawaa piek i przez par minut bezskutecznie usiowaa sygnalizowa swoj pozycj pozostaym czonkom zespou. W kocu Santiemu udao si strzeli bramk i wyrwna. Widzowie poderwali si, nie mogc usiedzie na miejscach podczas ostatnich minut. Wszyscy zdawali sobie spraw, e jeli ktra strona nie zdobdzie przewagi, czeka ich dogrywka, potem jeszcze jedna i jeszcze jedna. Wok rozbrzmieway ostre, rozkazujce okrzyki i polecenia. Roberto usiowa zapanowa nad druyn, natomiast Santi przekonywa swego brata, eby jednak wsppracowa z Sofi. Maria podskakiwaa w podnieceniu, z caej siy zaciskajc spocone donie, Miguel i Paco spacerowali z boku boiska, nie spuszczajc oczu ze swoich graczy. Paco spojrza na zegarek. Zostaa im ostatnia minuta. Moe jednak nie trzeba byo wpuszcza Sofii na boisko, po myla ponuro. Nagle Rafael zdoby pik i przekaza j do Fernanda, ktry natychmiast poda mu j z powrotem. Santi jakim cudem wyprzedzi pilnujcych go Roberta i Marca i zostawi ich daleko w tyle. Rozlegy si gorczkowe okrzyki. Rafael zdoa poda do Santiega, a ten pomkn rodkiem boiska do bramki. Na jego drodze znalaza si Sofia i Francisco Lobito, ktry usiowa go zatrzyma. Santi musia byskawicznie podj decyzj - mg sprbowa wymin Francisca i dotrze do bramki lub wykona podanie do Sofii. Francisco, przekonany, e Santi nie zaryzykuje podania do dziewczyny, ruszy prosto na niego, chcc odebra mu pik. Santi spojrza kuzynce w oczy. Zrozumiaa go bez sw i przesuna si na dogodn pozycj. Zaczeka, a Francisco znajdzie si tu obok niego i dopiero wtedy celnym uderzeniem poda pik Sofii. - Strzelaj, Sofi! - krzykn. Sofia nie zamierzaa zmarnowa takiej szansy. Popdzia za pik, mocno przygryzajc warg. Uderzya raz, drugi i wreszcie, piknym, pynnym ruchem, ktrego nauczyli j Jose, ojciec i Santi, posaa pik midzy supki. Dwie sekundy pniej zabrzmia ostatni gwizdek. Zesp Santa Catalina wygra mecz. - Nie do wiary! - zapiszczaa Sabrina. - Mj Boe, udao si jej! - wykrzykna Martina, z caej siy bijc brawo. - Sofia, jeste bohaterk, kochanie! - W ostatniej chwili! - hukn Miguel, walc Paca po plecach. - Masz szczcie, bracie, bo gdyby nie trafia, kazabym ci upiec na ruszcie razem z baranem! - Dobrze zagraa - orzek z dum Paco. - Chocia poowa druyny zawioda... Nikt nie moe kwestionowa umiejtnoci mojej Sofii. Rafael podjecha do Sofii i poklepa j po ramieniu. - Brawo, dziewczyno! - Rozemia si serdecznie. - Wanie zostaa gwiazd! Fernando bez umiechu skin jej gow. By bardzo zadowolony ze zwycistwa, ale nie mg zdoby si na to, eby pogratulowa Sofii. Santi chwyci kuzynk za kark i prawie cign z konia, caujc j w zakurzony policzek. - Wiedziaem, e sobie poradzisz, Chofi - powiedzia, zdejmujc dokejk i odgarniajc z czoa mokre wosy. - Nie zawiodem si na tobie. Gdy Sofia zsiadaa z kuca, podszed do niej Roberto Lobito. - Niele grasz jak na dziewczyn - rzuci z umiechem. - Niele grasz jak na chopaka - odpara arogancko. Roberto wybuchn miechem. - Czy od dzi czciej bd mia okazj gra przeciwko tobie? - zapyta, z zainteresowaniem wpatrujc si w jej twarz. - To niewykluczone. - Nie mog si ju doczeka. - Mrugn do niej porozumiewawczo. Sofia zadara nos do gry, rozemiaa si i pobiega do swojej druyny. Pnym wieczorem tego samego dnia, kiedy na mrocznym niebie zajaniay pierwsze srebrzyste gwiazdy, Santi i Sofia usiedli pod poskrcanymi gaziami drzewa ambu i zapatrzyli si na horyzont. - Naprawd dobrze dzi zagraa, Chofi. - Dziki tobie, bo ani na chwil nie przestae we mnie wierzy. Ten si mieje, kto si mieje ostatni, prawda? Ach, ci moi bracia... - Zachichotaa, przypomniawszy sobie upadek Agustina. - Ignoruj ich. Wyprowadzaj ci z rwnowagi tylko dlatego, e im na to pozwalasz. - Nic na to nie poradz. S tacy rozpuszczeni, zwaszcza Agustin... - Matki czsto rozpuszczaj synw. Poczekaj troch, a sama zobaczysz, jak to jest. - Obym czekaa jak najduej. - Moe krcej, ni mylisz. ycie rzadko daje nam to. na co liczymy. - Ja zmusz ycie, eby dao mi dokadnie to, czego chc, Santi. Tak czy inaczej, dzikuj za zaufanie i wsparcie. Pokazaam im, co? - W gosie Sofii zabrzmiaa prawdziwa duma. Santi spojrza w pogodn twarz i z czuoci pooy do na jej karku. - Wiedziaem, e ci na to sta. Nikt nie ma w sobie tyle uporu, co ty. Nikt... Przerwa i zamyli si gboko. - Nad czym si zastanawiasz? - zapytaa. - Nie jeste jak inne dziewczyny, Chofi. - Nie? - zapytaa z zadowoleniem. - Nie. Jeste o wiele bardziej zabawna, jeste... Jak to uj? Jeste kim, masz charakter. - Skoro uwaasz, e ja jestem kim, to musz ci powiedzie, e ty jeste dla mnie ideaem, bohaterem! Wiesz o tym? - Nie stawiaj mnie na piedestale, bo atwo mog z niego spa - zamia si. - To prawdziwe szczcie, e mam takiego przyjaciela jak ty - wyznaa niepewnie, czujc coraz szybsze bicie serca. - Jeste moim ulubionym kuzynem, Santi. - Kuzynem... - westchn gboko i troch smutno. - A ty jeste moj ulubion kuzynk, Chofi.
Rozdzia czwarty
- Dziewczta osigaj w sporcie nie gorsze wyniki ni chopcy - owiadczya Sofia, z roztargnieniem przegldajc jedno z czasopism Chiquity. Agustin przerwa rozmow, ktr prowadzi z Fernandem i Rafaelem, i obrzuci siostr gniewnym spojrzeniem. Zareagowa na jej sowa dokadnie tak, jak wygodniay pstrg na widok przynty. - Gupstwa! - powiedzia gono. - Nie zwracaj na ni uwagi - zirytowa si Fernando. - Do diaba. Sofio, moe by tak poszukaa Marii i zostawia nas w spokoju, co? Sofia bya o cztery i p roku modsza od Fernanda, ktry zawsze powtarza, e nie ma cierpliwoci do dzieci. - Nudzi mi si - mrukna dziewczyna, poruszajc brzowymi palcami wycignitych daleko ng. Padao. Due krople letniego deszczu mocno uderzay o parapety. Lao od rana, wci tak samo, nieustpliwie. Santi pojecha do miasta z Sebastianem, Angelem i Niquitem, natomiast Maria siedziaa w domu Paca i Anny razem z Chiquit, Panchitem oraz ciotk Valeri i jej najmodszym synem Horaciem. Sofia nie po dzielaa upodobania Marii do zabaw z dzieciakami, wic zostawia kuzynk sam sobie. Przecigna si leniwie. Nie miaa nic do roboty, kompletnie nic. Rozejrzaa si po pokoju i westchna. Chopcy znowu podjli rozmow. - Gram w polo rwnie dobrze jak Agustin i tata doskonale o tym wie - oznajmia, czekajc na reakcj brata. - W kocu pozwoli mi zagra w meczu o Puchar Santa Catalina, prawda? - Zamknij si, Sofio - warkn Fernando. - Straszna z ciebie nudziara - dorzuci Rafael. - Mwi prawd, nic wicej. Siedzicie i dyskutujecie o sporcie w taki sposb, jakby tylko wasza pe miaa w tej sprawie co do powiedzenia, tymczasem dziewczta wcale nie s gorsze od was, trzeba tylko da im szans. Jestem ywym dowodem susznoci tej teorii. - Nie dam si sprowokowa - oznajmi Agustin, tym samym zadajc kam wasnym sowom. - Powiem ci tylko, e jestem o wiele silniejszy od ciebie, wic nawet nie prbuj nas porwnywa. - Nie mwi o sile, ale o inteligencji i umiejtnociach. - Sofia zamiaa si pogardliwie, zadowolona, e udao jej si wywoa tak reakcj. - Nie musisz mnie informowa, e mczyni s silniejsi od kobiet, dobrze o tym wiem, a tu nie o to chodzi. To typowe dla ciebie, e w ogle nie zrozumiae, o czym mwi... - Sofio, jeeli natychmiast nie zamkniesz buzi, osobicie wyrzuc ci na deszcz i wtedy zobaczymy, kto bdzie paka jak dziewczyna - warkn Fernando, ktry mia ju dosy wiecznych sprzeczek midzy Agustinem i siostr. W tej samej chwili do pokoju wpad zupenie mokry Santi, a za nim Sebastian, Angel i Niquito. Wszyscy gono narzekali na pogod i ocierali krople spywajce im po twarzach. - Z trudem przedarlimy si drog - powiedzia Santi, ciko dyszc. - O mao nie ugrzlimy w tym niesamowitym bocie. - To prawdziwy cud - przytakn Sebastian, mocno potrzsajc wosami, z ktrych kapaa woda. - Co w tak pogod wyprawia twj dziadek? - zapyta Santi, zwracajc si do Sofii. - Nie mam pojcia. Co robi? - Spaceruje sobie, zupenie jakby na dworze wiecio soce. - To do niego podobne - zachichotaa Sofia. - Hej, Santi, czy dziewczyny gorzej radz sobie w sporcie od chopcw? - Ta dziewczyna drczy nas od samego rana - westchn Rafael. - Zrb nam uprzejmo, Santi, i zabierz j std, dobrze? - Nie zamierzam opowiada si po adnej stronie, Sofi, jeeli do tego zmierzasz. - Nie chodzi mi o si czy co takiego, Santi, tylko o zdolnoci, spryt, przebiego... - Jeste sprytniejsza i bardziej przebiega od wikszoci chopcw - zgodzi si Santi, przesuwajc nogi dziewczyny i siadajc obok niej na sofie. - Powiedziaam tylko, e nie jestem gorsza od Agustina - wyjania Sofia. Wyranie zdenerwowany Agustin wzruszy ramionami i wymamrota co do Fernanda i Rafaela. - Wic dowied tego. - Santi rozoy rce. - Wiem, e potrafisz o tym mwi, a teraz najwyraniej usiujesz take wszystkich zirytowa. - W porzdku. Agustin, chcesz przegra ze mn w trik- traka? - Zagraj z Santim, ja nie mam ochoty. - Agustin zmarszczy brwi. - Nie chc gra z Santim. - Bo wiesz, e dostaaby w skr - spokojnie powiedzia Santi. - Nie w tym rzecz. Nie udaj, e jestem lepsza od Santiego, Rafaela czy Fercha - mwi tylko, e Agustin na pewno sobie ze mn nie poradzi. Jej brat nagle zerwa si z miejsca. - No, dobrze. Sofio, widz, e bardzo zaley ci na przegranej. Przynie plansz, zagram z tob. Zaraz okae si, kto jest lepszy. - Daj spokj, Agustin - mitygowa go Rafael, serdecznie znudzony ich sprzeczkami. Fernando z dezaprobat potrzsn gow. Sofia bywaa bardzo mczca, ale kiedy czua si znudzona, stawaa si nieznona. - Zagram, dlaczego nie, ale pod jednym warunkiem - rzek Agustin. - Jakim? - zapytaa Sofia, wyjmujc plansz do trik-traka z szuflady, w ktrej Miguel przechowywa gry. - Jeeli wygram, zgodzisz si, e jestem lepszy we wszystkich grach. - W porzdku. - Przygotuj plansz i zawoaj mnie. Id zrobi sobie drinka - rzek Agustin, wychodzc z pokoju. - Jeste naprawd gotowa speni warunek, jaki postawi? - zapyta Santi, gdy Sofia ustawiaa pionki. - Nie przegram. - Nie bd taka pewna. Wiele zaley od szczcia, a tym razem moesz mie pecha, Sofi. - Wygram niezalenie od tego, czy szczcie bdzie mi sprzyja, czy nie - odpara uroczystym tonem. Kiedy Agustin i Sofia rzucili kostk, aby rozpocz gr, wszyscy pozostali z wyjtkiem Fernanda zgromadzili si wok nich. Fernando usiad przy stoliku do kart ojca, zapali papierosa i zacz uzupenia lec na blacie niedokoczon ukadank. - Santi, nie moesz pomaga Sofii - powiedzia powanie Rafael. Santi umiechn si pod nosem, gdy Sofia dwa razy z rzdu wyrzucia szstk. - Nie do wiary, ty cholerna szczciaro - parskn ze zoci Agustin, przygldajc si, jak siostra buduje szczelny mur z pionkw, skutecznie blokujc jego nastpny ruch. Sofi targay rwnie gwatowne emocje i ambicje jak bratem, lecz staraa si tego nie okazywa. Z obojtnym wyrazem twarzy rzucaa kostk, robic zabawne uwagi i umiechajc si arogancko. Wiedziaa, e jej wymuszony spokj moe wyprowadzi Agustina z rwnowagi, i wanie na to liczya. Wygraa pierwsz rund, ale to nie usatysfakcjonowao ani jej, ani nikogo z obecnych. Wszyscy byli zdania, e we wszystkich grach decyduje wynik z trzech rund, nie z jednej. Po pierwszej wygranej Sofia nie zdoaa jednak powstrzyma si od ironicznych uwag. - Widzisz, jak to jest? - Nie krya radoci. - Biedny Agustin, pokonany przez dziewczyn, i to w dodatku modsz od niego! - Zobaczymy, jaki bdzie wynik po trzech rundach - odrzek, silc si na spokj. - Mam jeszcze mnstwo czasu. Sofia zerkna na Santiego i mrugna do niego znaczco. Santi powoli pokrci gow. Uwaa, e wszystkie te przechwaki mog sta si poredni przyczyn bolesnej klski. Rozpocza si druga runda. Sofia stracia ochot do wygaszania miesznych komentarzy, poniewa wyrzucaa teraz gwnie trjki i dwjki, podczas gdy Agustinowi sypay si pitki i szstki. Umiech znikn z jej twarzy, a w jego miejsce pojawi si dosy nieprzyjemny grymas. Santi obserwowa j z rozbawieniem. Par razy zauway, e wykonaa ze posunicie, i usiowa porozumie si z ni wzrokiem, ale oczy Sofii utkwione byy w planszy. Czua, e gra wymyka si jej spod kontroli. Poczua na po liczkach ognisty rumieniec, kiedy Agustin zbi jeden z jej pionkw i rzuci kostk drugi raz z rzdu, poniewa ona nie miaa moliwoci wykonania adnego ruchu. Widziaa zadowolony umieszek brata i miaa wraenie, e to od niego piecze j skra na twarzy. - Pospiesz si - rzucia ze zoci. - Zwalniasz tempo specjalnie po to, eby mnie rozdrani. - Patrzcie, patrzcie, kto tu zacz inaczej piewa - zakpi Agustin. - Nie jeste ju taka zachwycona, prawda? No, dobrze, ta runda naley do mnie. Jeste gotowa na decydujc rozgrywk, kochana siostrzyczko? Fernando nie sucha dobiegajcych z przeciwnego kta pokoju okrzykw, stara si w ogle nie zwraca uwagi na to, co si tam dziao. Ukadanka go zainteresowaa, a papieros okaza si naprawd dobry. Sign po paczk i wyj nastpnego. Wanie wtedy usysza podniesiony, nieco piskliwy gos Sofii i pomyla, e sprawy przybray chyba ciekawy obrt. Wrzuci zapak do pustego kominka i podszed do duego stou, aby zobaczy, jak przedstawia si sytuacja. - Ach, wic Sofia jednak przegrywa z chopakiem, tak? - Rozemia si. Jego kuzynka bez sowa zwiesia gow. Fernando pochyli si nad ni, rzucajc cie przypominajcy wielkiego nietoperza. Sebastian, Niquito i Angel wymieniali arty za kadym razem, gdy Sofia rzucaa kostk. Agustin, ktry teraz zdecydowanie prowadzi, mia si serdecznie. Rafael pocztkowo kibicowa bratu, lecz po drugiej rundzie w typowy dla siebie sposb zmieni zdanie i opowiedzia si po stronie sabszego zawodnika, czyli Sofii. Zawsze zreszt by gotw i na ustpstwa, gdy siostra wpadaa w zo. Santi oczywicie pragn zwycistwa Sofii, za ktr czu si odpowiedzialny i ktr darzy uczuciem starszego brata. Widzia, jak cierpi z powodu przegranej, i nie wtpi, e teraz mocno auje wczeniejszej pewnoci siebie. Wreszcie pochwyci jej smtne spojrzenie i wyczyta z niego, e wyzwaa Agustina tylko po to, aby zwrci na siebie uwag i dokuczy wszystkim chopcom. Santi zna Sofi, zna j o wiele lepiej ni ktokolwiek inny. - Wygraem! - dumnie obwieci Agustin, odkadajc pionki do skrzanego pojemnika z boku planszy. - Oszukiwae - warkna Sofia. Santi si rozemia i wznis oczy do sufitu. - Zamknij si! - wciek si Agustin. - Wygraem uczciwie i mam na to piciu wiadkw! - A wanie, e oszukiwae - powtrzya z obraonym wyrazem twarzy. - Sofi, powinna z godnoci przyj porak - rzek powanie Santi, wychodzc z pokoju. - Nigdy! - wykrzykna. - Nie z rk Agustina! Zerwaa si od stou i pobiega za Santim. - Dobra robota, Agustin - ucieszy si Fernando, klepic kuzyna po plecach. - To zatka jej buzi, przynajmniej na troch. Teraz moemy cieszy si spokojnym popoudniem. - Wy moecie cieszy si spokojnym popoudniem, a nas czeka straszny wieczr - westchn Rafael. - Sofia bdzie si dsa przez par dni. - Nikt nie umie robi tego z takim przejciem jak nasza siostra - potwierdzi Agustin. - Ale moja wygrana warta jest kadej awantury. Nawet nie wiecie, jak mi to sprawio rado. Moe kto jeszcze ma ochot na partyjk? Sofia posza korytarzem za Santim. - Dokd idziesz? - zapytaa, cignc doni po cianie. - Musisz nauczy si przegrywa, Sofi. - Nie dbam o to. - A szkoda! Naburmuszony zwyciony to bardzo nieatrakcyjny widok! - Santi wiedzia, e taka uwaga na pewno wywoa jak reakcj, poniewa Sofia bya wyjtkowo prna. - Wcale si nie nadam - powiedziaa. - Byam tylko za na Agustina. Wiesz, jak on mnie drani. - Wydawao mi si, e to ty wyzwaa go na pojedynek. W tej chwili drzwi otworzyy si szeroko i do rodka wpady Chiquita i Maria pod wielkim czarnym parasolem. Maria trzymaa na rkach maego Panchita. - Na dworze jest po prostu okropnie! - poskarya si Chiquita. - Ach, Santiago, bd tak dobry i przebierz Panchita, bo zupenie przemk! Encarnacion! - Co Dermot robi na deszczu? - zapytaa Maria, obiema rkami wyciskajc wod z wosw. - Id do dziadka - rzucia nagle Sofia. - Do zobaczenia pniej. - Leje przez cay dzie. - Chiquita potrzsna gow. - Przecie jest lato, na mio bosk! To nienormalne! Sofia biega midzy drzewami, gono woajc dziadka. Rzeczywicie lato jak z cebra i nie miaa pojcia, dlaczego wybra si na spacer przy takiej pogodzie. Z pewnym rozbawieniem zobaczya go po drugiej stronie rwniny, gdzie uderza kijem piki do krykieta, otoczony stadkiem mokrych psw z ogonami smtnie zwieszonymi ku ziemi. - Dziadku, co ty wyprawiasz, na Boga? - zapytaa, zbliajc si. - Niedugo wyjdzie soce. Sofio Melody - odpar. - Ach, wietny strza, Dermot! Mwiem wam, e mi si uda - zwrci si do krccych si wok niego psw. - Cay ociekasz wod, dziadku. - Ty te. - Cae popoudnie mokniesz na dworze. Wszyscy si dziwi. - Zaraz wyschn. Soce ju wyziera zza chmur, czuj jego promienie na karku... Sofia poczua zimne krople, spywajce jej po plecach, i zadygotaa. Podniosa gow i spojrzaa w gr, pewna, e zobaczy jedynie szare niebo i mg, lecz ku jej wielkiemu zdumieniu chmury rozsuny si, ukazujc pasmo rowopOMaraczowego blasku. Zmruya oczy, otara je i w tej samej chwili policzki musny ciepe promienie. - Masz racj, dziadku. Chyba naprawd wyjdzie soce. - Oczywicie, dziewczyno. A teraz we pobijak, dobrze? Zobaczymy, czy uda ci si przeprowadzi t przez tamt bramk. - Nie mam ochoty na gr. Agustin wanie pobi mnie w trik-traka. - No, adnie, - Dermot zachichota. - Zao si, e nie przegraa z godnoci. - Nie byo znowu tak le. - Znam ci troch. Sofio Melody, i dam sobie rk uci, e wypada z pokoju z min obraonej ksiniczki. - Nie da si ukry, e nie byam zadowolona - przyznaa uczciwie, wierzchem doni ocierajc kropl deszczu, ktra za wisa na czubku nosa. - Wdzik to tylko poowa sukcesu - owiadczy Dermot i ruszy w kierunku domu. - Gdzie idziesz? Przecie wanie wyszo soce! - Czas na drinka. - Dopiero czwarta, dziadku. - Wanie. - Mrugn do niej zabawnie. - Tylko nie mw nic matce. Chod ze mn, Sofio Melody. Wzi j za rk i po chwili weszli do domu tylnymi drzwiami, eby nie wpa na Ann. Ostronie przekradli si wykadanym terakot korytarzem, zostawiajc za sob mokre lady. Przy kocu korytarza rozejrza si czujnie i otworzy schowek z bielizn pocielow. - Wic to tu trzymasz alkohol! - sykna Sofia, kiedy Dermot wsun rk gboko midzy rczniki i wycign butelk whisky. - Nie boisz si, e Soledad ci nakryje? - Soledad jest moj wsplniczk - odpar. - To kobieta o wyjtkowej dyskrecji. Jeeli i ty chcesz wspuczestniczy w tym przestpstwie, to chod ze mn. Wrcili do kuchni i przez dziedziniec ruszyli w kierunku kpy drzew. - Dokd idziemy? - Do mojej kryjwki. - Twojej kryjwki? - Sofia uwielbiaa tajemnice i intrygi. - Ja rwnie mam kryjwk... Ale dziadek nie sucha. Szybkim krokiem par prosto przed siebie, z matczyn czuoci tulc do piersi butelk. - Czsto chowam si wrd gazi drzewa ambu - powiedziaa. - To moja kryjwka. - Jasne, jasne - wymamrota nieuwanie Dermot, prawie biegnc. Wreszcie zatrzymali si przed ma drewnian szop. Sofia mijaa j setki razy i nigdy nie zwrcia na ni uwagi. Dermot otworzy drzwi i weszli do rodka. Wntrze szopy byo mroczne i przesiknite zapachem wilgoci. Przez malutkie okienko dostawao si tu bardzo niewiele wiata, a dach przypomina ogromne sito, z ktrego co chwil spaday na podog i kilka sprztw cikie krople. Cae umeblowanie stanowi przegnity st, zniszczona awka i par opartych o cian pek. - Ta szopa naleaa do Antonia - rzek Dermot, siadajc na awie. - Rozgo si, Sofio Melody, usid, prosz. Oto skuteczny lek na przezibienie, zalecany przez doktora Dermota. - Z umiechem poda jej butelk, z ktrej wczeniej sam pocign duy yk. - Ach, to by strza w dziesitk! - Zamia si z zadowoleniem. - Nie wchaj, dziewczyno, to nie perfumy! Napij si! Sofia podniosa butelk i spenia jego polecenie. Kiedy kula ognia przemkna przez gardo, cae jej ciao zesztywniao, a usta otworzyy si szeroko niczym paszcza smoka, wydaa przy tym odgos zdawionego krztuszenia si. - Dzielna dziewczyna. - Dziadek z uznaniem pokiwa gow i poklepa j po plecach. Przez chwil Sofia nie bya w stanie zapa tchu, lecz potem ogie przenikn do y i cudownie rozgrza cae ciao, sprawiajc, e bl sta si przyjemnoci. Odetchna gboko. Z poncymi policzkami odwrcia si do dziadka, umiechna troch nieprzytomnie i wyja butelk z jego rki. - To niezy sekret, dziadku - parskna miechem. - Niezy sekret, sowo daj! Po paru ykach nie czua ju chodu ani wilgoci, a jej zo na Agustina rozwiaa si jak dym. To wszystko bzdury, pomylaa. Tak naprawd kocham Agustina, Rafaela i mam. Kocham ich wszystkich... Krcio si jej w gowie i bya szczliwa, nieprzytomnie szczliwa, zupenie jakby nic na wiecie nie miao znaczenia. miaa si bez powodu, bo nagle wszystko wydawao jej si zabawne. Dermot zacz opowiada historyjki ze swojej irlandzkiej przeszoci, a ona suchaa go z szerokim umiechem na rozpalonej twarzy. Potem Dermot postanowi nauczy j kilku irlandzkich piosenek. - Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... - zaintonowa z szerokim gestem. Pijana Sofia miaa wraenie, e nigdy nie syszaa rwnie piknego gosu. - piewasz jak anio, dziadku - oznajmia, ocierajc zazawione oczy. - Jeste anioem... adne z nich nie miao pojcia, jak dugo siedzieli w szopie, ale kiedy Dermot wysuszy butelk do koca, zdecydowali si wrci do domu. - Ciii... - sykna Sofia, usiujc przytkn palec do ust i trafiajc na nos. - Och... - Ze zdziwieniem zerkna na swoj do i cofna j. - Nie haasuj tak - powiedzia penym gosem Dermot. - Cicho bd. Sofio Melody - doda, wybuchajc miechem. - Dobry Boe, dziewczyno, wypia zaledwie par kropelek, a popatrz, co si z tob dzieje! - Ciii... - powtrzya i przytrzymaa si jego ramienia, eby nie straci rwnowagi. - Za to ty wypie ca butelk! Ca butelk! Nie mog uwierzy, e jeszcze trzymasz si na nogach! Chwiejnym krokiem zmierzali przez zmrok w kierunku domu. - Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... - zapiewa znowu Dermot. Sofia podja melodi, powtarzajc za nim sowa. Wanie za czli szamota si z klamk kuchennych drzwi, gdy te otworzyy si szeroko. - Otwrz si, Sezamie! - wykrzykn Dermot, wznoszc w gr ramiona. - Na Boga, senior Dwyer! - jkna Soledad. - I seniorita Sofia! Zaamaa rce na widok czerwonej, idiotycznie umiechnitej Sofii. Pospiesznie wcigna ich oboje do kuchni, obja Sofi ramieniem i poprowadzia korytarzem do jej pokoju. Dermot po toczy si w przeciwnym kierunku. Kiedy wszed do salonu, do uszu Soledad dobiegy pene przeraenia okrzyki seniory Anny. - Sodki Jezu! To tata! Potem rozleg si gony trzask - najprawdopodobniej to pusta butelka rozbia si na posadzce. Nie czekajc na dalszy cig, Soledad cicho zamkna za sob drzwi. - Co ty narobia, dziecko? - westchna ciko. Sofia odpowiedziaa jej nieprzytomnym umiechem. - Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... - zapiewaa. Soledad pomoga jej si rozebra, napucia ciepej wody do wanny i zmusia swoj podopieczn do wypicia szklanki wody ze spor iloci soli. Sofia natychmiast zwymiotowaa, uwalniajc organizm od wspaniaego ognia, ktry przecie spowodowa, e widziaa wiat w zupenie innych barwach. Teraz czua si fatalnie i ualaa nad sob. Po ciepej kpieli Soledad podaa jej szklank gorcego mleka i zapakowaa do ka. - Co ty sobie waciwie mylaa? - zapytaa, surowo marszczc brzowe czoo. - Nie wiem - jkna Sofia. - Tak si jako stao i ju... - Masz szczcie, e upia si ju po paru ykach, bo biedny senior Dwyer bdzie trzewia przez ca noc. - Soledad powiedziaa to ze wspczuciem. - Pjd i powiem seniorze Annie, e le si czujesz, tak? - Mylisz, e uwierzy? - A dlaczego nie? Nie cuchniesz ju alkoholem. Naprawd moesz uwaa si za szczciar, dziecko. Wyobraasz sobie, co by byo, gdyby matka nakrya ci w tym stanie? - Dzikuj, Soledad - szepna Sofia, kiedy opiekunka sza ju do drzwi. - Przywykam do zacierania ladw po drobnych przestpstwach twojego dziadka, ale nigdy nie przyszoby mi do gowy, e tobie te bd musiaa spieszy z pomoc w podobnej sytuacji. - Zamiaa si cicho, a jej obfite piersi zakoysay si pod czystym fartuchem. Sofia zdya ju prawie zapa w gboki sen, kiedy drzwi otworzyy si i do pokoju wesza Anna. - Co ci jest. Sofio? - odezwaa si cicho. Zbliya si do ka i dotkna czoa crki. - Hmmm... Masz troch gorczki, biedactwo... - Rano na pewno poczuj si lepiej - mrukna Sofia, drczona wyrzutami sumienia. - W przeciwiestwie do dziadka, ktry rano bdzie ledwo ywy - zauwaya Anna. - On te jest chory? - Chory? Zao si, i wiele by da, eby to bya choroba - Anna opara donie na biodrach i westchna. - Nie, dziadek znowu si upi. - Och... - Nie mam zielonego pojcia, gdzie ukrywa te swoje butelki. Co jaki czas udaje mi si jak znale, ale on zaraz chowa nastpn. Pewnego dnia alkohol go zabije... - Gdzie on jest? - W swoim pokoju. Siedzi na krzele i chrapie jak wieprz. - Mamo! - pisna Sofia. Bardzo aowaa, e Soledad nie zdya doprowadzi do po rzdku take i Dermota. - No, co? Przecie to jego wina, prawda? Nie mam ju siy bez koca powtarza mu, eby nie pi. Zreszt on i tak nie sucha, wic po co mam prawi mu kazania? - I zostawisz go tak? - Zostawi go tak - powtrzya ostro Anna. - A co mam zrobi, twoim zdaniem? - Nie wiem, moe pooy go do ka i poda szklank gorcego mleka - powiedziaa Sofia z nadziej. Matka wybuchna miechem. - Bdzie mia szczcie, jeeli dostanie jakie niadanie - rzucia. - Agustin mwi mi, e nie bya dzi dla niego zbyt uprzejma - dodaa zmienionym tonem. Sofia skrzywia si pod kocem. - Nie byam dla niego uprzejma? Gralimy w trik-traka i Agustin wygra, wic chyba powinien by zadowolony... - Wiesz dobrze, e nie o to mi chodzi. Osoba, ktra nie umie pogodzi si z porak, zasuguje na pogard, Sofio. Podobno wybiega z pokoju wcieka i nadta. Nie chc wicej sysze o takim zachowaniu, rozumiesz? - Agustin przesadza. Co powiedzia Rafa? - Nie zamierzam roztrzsa tej sprawy. Sofio, zaley mi tylko, eby wicej si to nie powtrzyo. Nie ycz sobie, by ludzie mwili, e nie wychowaam ci jak naley, syszysz? - Sysz - odpowiedziaa automatycznie Sofia. Agustin jest oszustem i donosicielem, pomylaa. Miaa ochot poinformowa o tym matk, ale bya zbyt pica, eby si z ni kci. Gdy Anna zamkna za sob drzwi, Sofia odetchna z ulg, dzikujc Bogu, e nie zostaa przyapana. Pomylaa o dziadku, przemoknitym, pijanym i picym na niewygodnym krzele. Chciaa pobiec do jego pokoju i zaj si nim, lecz najzwyczajniej nie miaa siy wsta z ka. Par minut pniej, kiedy Soledad bezszelestnie uchylia drzwi i zajrzaa do rodka, Sofia mocno spaa i nia, e razem z Santim wdruje midzy chmurami.
Rozdzia pity Londyn, 1947 rok
By zimny, pochmurny ranek, lecz mimo zej pogody moda Anna Melody Dwyer bya po prostu zachwycona Londynem. Szeroko otworzya wielkie francuskie okno w swoim pokoju w hotelu i wysza na niewielki balkon. Otulia si szlafrokiem i wyobrazia sobie; e hotel jest paacem, a ona angielsk ksiniczk. Spojrzaa na ledwie widoczn we mgle ulic, nagie drzewa po obu stronach, skulone i powykrcane z zimna, i pomylaa, e wiele by daa, by mc na zawsze opuci Glengariff i zamieszka w romantycznym Londynie. Asfalt lni w tym wietle ulicznych latarni. Pod balkonem przejechao kilka samochodw, ktre jak szare duchy bez ladu znikny we mgle. Byo jeszcze bardzo wczenie, ale podekscytowana Anna nie moga spa. Na palcach wrcia do pokoju i cicho zamkna balkonowe drzwi, starajc si nie obudzi matki i grubej ciotki Dorothy, ktra przewracaa si na ku w ssiednim pokoju, podobna do wyrzuconego na brzeg potnego morsa. Podesza do stou z marmurowym blatem i wzia z misy pikne jabko.Nigdy w yciu nie widziaa takiego luksusu, chocia czsto o nim marzya. Pomylaa, e w takim wanie hotelu na pewno zatrzymuj si hollywoodzkie gwiazdy. Matka Anny wynaja dla nich apartament skadajcy si z salonu, sypialni i azienki. Sypialnia przeznaczona bya dla dwch osb, lecz kiedy recepcjonista dowiedzia si, e chodzi o specjalny, wyjtkowy weekend, kaza wstawi do pokoju ko polowe, eby mogy tam spa we trzy. Matka ju zamierzaa si zwierzy sympatycznemu modziecowi, e po prostu nie sta ich na wikszy apartament i e caa rodzina zoya si, aby zafundowa crce wypraw do Londynu, ale Anna powstrzymaa j. By to jedyny weekend jej ycia, ktry moga spdzi jak prawdziwa ksiniczka, i nie chciaa, by to cudowne uczucie zepsuy protekcjonalne spojrzenia jakiego snoba. Anna Melody Dwyer miaa wkrtce wyj za m. Znaa Seana OMar od najwczeniejszych lat, wic uwaaa za cakowicie naturalne, e go polubi. Jej rodzice byli zadowoleni, ale ona nie kochaa Seana, w kadym razie nie darzya go takim uczuciem, jakim jej zdaniem powinno si darzy narzeczonego. Sean w niczym nie przypomina pana Darcyego z powieci Jane Austen, a serce Anny nigdy nie bio szybciej na jego widok. Myl o nocy polubnej nie wywoywaa rumieca na jej twarzy. Nie spodziewaa si po tym szczeglnym wydarzeniu niczego specjalnego, podejrzewaa nawet, e moe si ono okaza rednio przyjemne. Odkadaa termin lubu jak najdalej, lecz rodzice pragnli dla niej tego maestwa, wic nie sprzeciwiaa si. W Glengariff nie byo innego mczyzny, ktrego mogaby polubi, dlatego nie miaa wyboru - musiaa wyj za Seana OMar. Wszyscy krewni i znajomi od lat dziecistwa uwaali ich za przysze maestwo. Nie byo sposobu, eby uciec przed t przyszoci, czyli uciec z Glengariff. Po lubie modzi mieli za mieszka z rodzicami Anny i ciotk Dorothy, a pniej, kiedy Sean zarobi troch pienidzy, planowali kupi wasny dom. Anna miaa nadziej, e nie stanie si to zbyt szybko, nie chciaa wyprowadza si z ciepego, przytulnego domu, ktry stworzya jej matka. Szczerze mwic, myl o codziennym gotowaniu dla ma czasami doprowadzaa j do ez. Niemoliwe, aby ycie sprowadzao si tylko do tego, mylaa wtedy. Teraz staa porodku salonu w apartamencie hotelu De Vere, otoczona tak piknymi i eleganckimi przedmiotami, e nie moga powstrzyma si od myli, jak by wygldao jej ycie, gdyby wysza za jakiego hrabiego albo ksicia. Napucia wody do wanny i wlaa do niej poow olejku kpielowego. Kiedy azienka wypenia si cikim aromatem r, Anna wesza do gorcej wody i leaa w niej tak dugo, a lustro zasnuo si gst mgie k, a para zacza j dusi. Podczas kpieli jak zwykle marzya o wspaniaym, niezwykym yciu u boku ukochanego mczyzny, ktry poprosiby j o rk i zabra do swojego domu w odlegym kraju. Wreszcie wysza z wanny, namacia cae ciao mleczkiem, stojcym w pozacanej butelce obok soli do kpieli i perfum, starannie przeczesaa grzebieniem pikne, rude wosy i spia je w wze u nasady dugiej biaej szyi. Czua, e jest fascynujca, elegancka i wyrafinowana. Po raz pierwszy w yciu miaa wraenie, e jej uroda mogaby kogo zachwyci i serce dosownie skakao jej w piersi z radoci. Kiedy matka i ciotka Dorothy obudziy si, Anna czekaa ju na nie, ubrana w swj najlepszy kostium, z paznokciami pomalowanymi czerwonym lakierem. Emer nie lubia malowanych paznokci i makijau, tote gdy zobaczya crk, miaa ochot powiedzie jej, eby natychmiast zmya to wistwo z twarzy i palcw. Na szczcie w tej samej chwili przypomniaa sobie, e ten weekend ma by wyjtkowym podarunkiem dla Anny Melody i nic nie powinno go zepsu. Pniej, kiedy Anna mierzya suknie w przymierzalni sklepu Marshall Snelgrove na synnej Oxford Street, przyciszonym gosem zapewnia swoj siostr, e w Glengariff wszystko wrci do normy. Przyjechay do Londynu, by zapewni Annie wspaniay, godny zapamitania przedlubny weekend, i sprawi jej jak najwicej przyjemnoci. - Spjrzmy prawdzie w oczy, Dorothy - powiedziaa Emer. - Kiedy Anna ju wyjdzie za m i urodzi dzieci, jej ycie nie bdzie atwe, moemy wic przynajmniej teraz troch j porozpieszcza... - Przynajmniej teraz? - sykna z oburzeniem ciotka Dorothy. - Ty i Dermot rozpieszczacie j od urodzenia, moja droga! Emer i ciotka Dorothy starannie dobray stroje na wypraw do Londynu. Obie spaceroway ulicami stolicy w solidnych pantoflach, kostiumach z misistych tweedw i w zamszowych rkawiczkach. Dorothy upikszya swj akiet odrobin wyliniaym konierzem z lisa, z uzbrojonymi w pazury apami i gow, ktry wyszukaa w sklepie z uywan odzie w Dublinie. Udrapowaa futerko na swych szerokich ramionach, gow lisa uoya na obfitym biucie, ktry cudem wtoczya pod opity akiet. Obie panie nosiy mae kapelusiki, przytwierdzone do wosw wieloma szpilkami, spod ktrych opaday im na oczy krtkie woalki. - Nie moemy zawie Anny Melody - owiadczya Emer, kiedy ubieray si tego ranka. Ciotka Dorothy, malujc wargi krwicie czerwon szmink, pomylaa, e syszy t uwag co najmniej dziesity raz, ale nie zaprotestowaa. Mimo wszystko rzeczywicie mia to by wyjtkowy weekend w yciu Anny, postanowia wic wstrzyma si od komentarzy. Nie oznaczao to jednak, e bdzie milczaa zawsze, o nie! Zaraz po powrocie do Glengariff powie, co myli o zachowaniu Anny i zalepieniu jej rodzicw. Zmczona zakupami, lecz nadal przyjemnie podniecona pierwszym w yciu pobytem w Londynie, Anna usiada na kanapie w holu hotelu Browns, czekajc na matk i ciotk, ktre poszy do toalety, aby przypudrowa sobie nosy. Za par minut miay wypi herbat w synnej hotelowej kawiarni. I wanie wtedy Anna poznaa Paca Solanasa. Siedziaa na brzegu fotela, ukadajc torby z zakupami, kiedy wszed do holu. Paco posiada charyzm i zawsze przyciga spojrzenia kobiet, wic i teraz gowy wszystkich pa natychmiast zwrciy si w jego stron. Mia bardzo krtko ostrzyone wosy koloru piasku i tak intensywnie bkitne oczy, e Anna przestraszya si ostroci ich spojrzenia, ktre na niej spoczo. Paco uwanie rozejrza si po holu i utkwi wzrok w uderzajco piknej modej kobiecie, siedzcej w kcie przy oknie i pogronej w lekturze jakiego czasopisma. Dugo nie odrywa od niej oczu. Anna poczua, jak pod jego spojrzeniem gorcy rumieniec zalewa jej policzki. Nigdy nie wygldaa najlepiej, kiedy si czerwienia - jej twarz i szyj pokryway wtedy jaskraworowe plamy, ktrych nie mg zamaskowa nawet najstaranniej naoony makija. Mimo to Paco wpatrywa si w ni z zaciekawieniem. Wygldaa jak dziewczynka, ktra udaje doros kobiet. Makija nie pasowa do jej wieej, niewinnej twarzy, a sukienka robia wraenie zbyt eleganckiej, lecz dziewczyna bya pikna i pena godnoci niczym moda angielska arystokratka. Podszed bliej i usiad obok w skrzanym fotelu. Nie podniosa gowy, ale wyczua jego obecno i rce jej zadray. Zakrcio jej si w gowie od wyranego, korzennego zapachu jego wody koloskiej. Paco dostrzeg, jak kartki magazynu, ktry czytaa, poruszaj si lekko, i nagle zrozumia, e jeszcze chwila, a zakocha si w niej bez pamici. Powiedzia co w nieznanym jej jzyku, a jego gos by gboki i rozkazujcy. Wstrzymaa oddech i zoya gazet. Czyby mwi do niej? Spojrzaa na niego duymi, niebieskoszarymi oczami. W ich wyrazie krya si jaka dziko i Paco z caego serca zapragn oswoi j i okiezna, jak kuca, ktrych hodowl prowadzi w Santa Catalina. Dziewczyna nadal milczaa, patrzc na niego spod lekko zmruonych powiek. - Jest pani zbyt pikna, eby siedzie tu samotnie - przemwi po angielsku, z wyranym obcym akcentem.- Czekam na znajomego, ktry si spnia, z czego teraz bardzo si ciesz. Mam nadziej, e w ogle nie przyjdzie. Czy pani te ma tu si z kim spotka? Anna spojrzaa na jego pen nadziei twarz i odpara, e czeka na matk i ciotk, z ktrymi wybiera si na herbat. Paco odetchn z ulg. - Wic nie czeka pani na ma? - powiedzia z artobliwym byskiem w oczach i szybko zerkn na jej lew do. - Nie, nie jest pani matk. Bardzo mnie to cieszy... Rozemiaa si i spucia oczy. Zdawaa sobie spraw, e nie powinna rozmawia z obcym mczyzn, lecz twarz tego modego czowieka bya otwarta i uczciwa. A poza tym przyjechaam przecie do Londynu, najbardziej romantycznego miasta na wiecie, pomylaa. Miaa nadziej, e matka i ciotka nie bd si spieszy i podaruj jej jeszcze kilka minut. Nigdy w yciu nie widziaa tak przystojnego mczyzny... - Mieszka pani tutaj? - zapyta. - Nie, spdzam tu tylko weekend. Chc zrobi zakupy i... - przerwaa, zastanawiajc si, co jeszcze mog robi w Londynie dziewczta z bogatych rodzin. - I zwiedzi muzea i kocioy - dodaa. Miaa wraenie, e jej odpowied wzbudzia w nim odpowiedni szacunek. - Skd pani pochodzi? - Z Irlandii. Jestem Irlandk. - Ja rwnie jestem daleko od domu. - To znaczy? - Moja ojczyzna to kraj wybrany przez Boga - Argentyna - odrzek z promiennym umiechem. - Tam soce przypomina gigantyczn pOMaracz, a niebo jest tak wielkie i wspaniae, e przywodzi na myl raj... Anna umiechna si, zachwycona tak poetyckim opisem. Paco patrzy jej w oczy powanie i gboko, a ona nie bya w stanie odwrci wzroku. Nagle si przerazia, e nieznajomy odejdzie i nigdy ju nie stanie na jej drodze. - Wic co pan robi w Anglii? - odezwaa si, z trudem wydobywajc gos ze cinitego garda. Prosz, Boe, nie pozwl mu odej, pomodlia si gorco. Daj nam troch wicej czasu, bagam. - Studiuj. Jestem tutaj od dwch lat i przez cay ten czas ani razu nie pojechaem do domu, nawet na krtkie wakacje. Imaginate! Ale Londyn bardzo mi si podoba - rzek cicho, ani na chwil nie przestajc patrze jej w oczy. - Chciabym, eby zobaczya pani mj kraj - doda impulsywnie. Anna zamiaa si nerwowo i odwrcia wzrok, lecz kiedy znowu na niego spojrzaa, napotkaa jego gorce, niebieskie oczy. Emer Melody i Dorothy weszy do holu, szukajc wzrokiem Anny. Dorothy bardzo szybko wypatrzya siostrzenic i zamara. Anna Melody siedziaa w odlegym kcie, pogrona w po wanej rozmowie z obcym modym czowiekiem. - Jezus, Maria, co ona znowu wyprawia, Emer? Co by powiedzia biedny Sean OMara, gdyby zobaczy j swobodnie rozmawiajc z nieznajomym mczyzn? Popatrz tylko na wyraz jej twarzy! Boe, ani na chwil nie mona spuci tej dziewczyny z oka! - Id i przyprowad j, zanim cakiem si skompromituje, Dorothy! - wykrzykna Emer. Anna zobaczya ciotk, sunc w jej stron niczym czog, i z rozpacz w oczach odwrcia si do nowego znajomego. Paco uj jej do i cisn j lekko. - Prosz spotka si tu ze mn o pnocy - powiedzia, a ton Jego gosu sprawi, e Annie krew napyna do twarzy. W odpowiedzi szybko skina gow. Paco wsta z fotela, uprzejmie ukoni si ciotce Dorothy i odszed. - Na mio bosk, Anno Melody Dwyer, co ty sobie wyobraasz? - jkna Dorothy, patrzc w lad za Pacem, ktry wanie znikn za obrotowymi drzwiami. - Dlaczego rozmawiaa z tym mczyzn, przecie w ogle go nie znamy? Jest bardzo przystojny, nie przecz, ale... Anna z trudem zapanowaa nad podnieceniem. - Nie przejmuj si, ciociu Dorothy, przecie jestemy w Londynie. Nie ma takiego prawa, ktre zabraniaoby dotrzymywania towarzystwa siedzcej samotnie dziewczynie - powiedziaa ze spokojn pewnoci siebie, chocia jej nerwy byy napite jak struny gitary. Podczas podwieczorku w zamyleniu drapaa srebrn yeczk eleganck filiank. - Doskonae ciasteczka - owiadczya ciotka Dorothy, grubo smarujc masem trzeci rogalik. - Przepyszne. Anno, czy musisz jedzi yeczk po spodku? Ciarki chodz mi po grzbiecie od tego dwiku... Anna westchna i odoya yeczk. - Co si z tob dzieje? - dociekaa ciotka. - Moe za dugo byymy na zakupach? - Jestem zmczona, nic wicej - odpara Anna i utkwia wzrok w oknie z nadziej, e moe ujrzy przechodzcego ulic Paca. Moe... Oczyma wyobrani zobaczya jego twarz i usiowaa zatrzyma ten obraz, obawiajc si, e jeli pozwoli mu odpyn w gb pamici, straci go na zawsze. - No, no, kochanie... - Emer agodnie poklepaa crk po rce. - Wypijemy tylko herbat i zaraz wracamy do hotelu. Sprbuj tego herbatniczka z masem, jest naprawd wietny. - Nie mam ochoty i wieczorem do teatru - kaprynie po wiedziaa Anna, przenoszc spojrzenie na swoj filiank. - Czuj si zbyt zmczona. - Nie chcesz zobaczy Oklahomy? - ciotka Dorothy ze zdziwieniem uniosa brwi. - Co takiego! Wikszo dziewczt w twoim wieku nie moe liczy na wycieczk do Londynu, nie mwic o wyprawie do teatru! Bilety na to przedstawienie byy przeraliwie drogie! - dodaa, poprawiajc lisi eb, ktry zsun si midzy jej wielkie piersi. - Jeeli Anna Melody nie ma ochoty, to przecie nie musi i do teatru, Dorothy - rzeka Emer, kadc rk na ramieniu Anny. - Nie zapominaj, e to jej weekend. Dorothy wyda wargi i parskna gono, zupenie jak rozwcieczony byk. - I na pewno ty bdziesz chciaa dotrzyma jej towarzystwa - rzucia ze zoci. - Nie zostawi jej przecie samej w hotelowym pokoju w obcym miecie. Czuaby si okropnie. - Och, tak, oczywicie, czuaby si okropnie, biedactwo! Daj spokj, Emer! Wydaymy mnstwo pienidzy na te bilety, a po za tym od dawna marzyam o tym, eby pj na Oklahom\ - Wrcimy teraz do hotelu, odpoczniemy troch i zastanowimy si, co robi - powiedziaa Emer, starajc si zaagodzi sytuacj. - Moe po krtkiej drzemce Anna poczuje si lepiej... - Przykro mi, Emer, jestem w stanie duo znie, ale nie zamierzam pozwoli, eby Anna Melody zmarnowaa nasze pienidze tylko dlatego, e nie chce jej si ruszy z hotelu. To jakie idiotyczne kaprysy! Ty i Dermot rozpucilicie j jak dziadowski bicz, ale moecie by pewni, e nie przyniesie jej to szczcia! Anna zaoya rce i znowu wbia wzrok w okno, cakowicie obojtna na zy humor ciotki, ktrego staa si przyczyn. Daaby wszystko, eby ju bya pnoc. Nie chciaa i ani do teatru, ani gdziekolwiek indziej. Chciaa tylko siedzie w holu hotelu Browns i czeka na niego. Posza jednak na przedstawienie. Musiaa. Ciotka Dorothy zagrozia, e jeli odmwi, natychmiast odele j do Glengariff. Anna nie miaa wyjcia, bo w kocu poowa sumy, ktr jej rodzina przeznaczya na ten weekend, pochodzia z kieszeni Dorothy. Z obojtn min przesiedziaa cay spektakl, ignorujc wpadajce w ucho melodie, ktre jej matka i ciotka wesoo nuciy jeszcze przez par dni, i zastanawiajc si, jak w rodku nocy dojedzie z South Kensington do hotelu Browns, skoro nie ma ani grosza. Paco najwyraniej doszed do wniosku, e ona mieszka w Browns, ale to wszystko razem nie miao najmniejszego znaczenia. Liczyo si tylko to, e Anna musi jako dotrze przed pnoc do centrum. Po powrocie do hotelu Emer i Dorothy zasny prawie natychmiast. Ciotka zacza przeraliwie chrapa przez nos, poniewa uoya si na plecach. Raz czy dwa szczeglnie gone chrapnicie o may wos jej nie obudzio - przez sekund balansowaa na granicy niewiadomoci, lecz zaraz znowu pogrya si we nie. Emer, znacznie delikatniejsza od siostry, spaa spokojnie, zwinita w kbek. Anna ubraa si cicho, uoya poduszki na swoim ku w taki sposb, eby przypominay ludzk sylwetk, na wypadek gdyby matka lub ciotka jednak si obudziy, i wygrzebaa par banknotw z torebki Dorothy. Recepcjonista, zbyt uprzejmy i dyskretny, aby okaza zaskoczenie jej nocn wypraw, na jej prob wezwa takswk, Anna spokojnie podzikowaa, usiada na tylnym siedzeniu i patrzya na przemykajce za oknem samochodu wiata wielkiego miasta. Za pitnacie dwunasta znowu siedziaa w kcie hotelowego holu. Pod paszczem miaa na sobie now sukienk, ktr matka kupia jej u Harrodsa, a wosy nadal byy zebrane w ciki wze. W hotelu panowa duy ruch jak na tak pn por. Zaraz za Ann wesza spora grupka modnie ubranych i gono zachowujcych si modych ludzi. Na pewno dobrze si bawili przez cay wieczr, pomylaa z zazdroci. Nikt nie zwraca na ni uwagi. Pooya rk na porczy ssiedniego fotela i pogadzia j, wyobraajc sobie, e jest jeszcze ciepa od jego doni. By prawdziwym dentelmenem, pachnia drog wod kolosk i przyjecha do Londynu z egzotycznego, dalekiego kraju... wietnie wychowany, wyksztacony, przystojny i niewtpliwie bogaty... By ksiciem, o ktrym marzya. Wiedziaa, e ycie musi sprowadza si do czego wicej ni nudne Glengariff i Sean OMara, i okazao si, e miaa racj. Ze zdenerwowaniem wpatrywaa si w drzwi. Powinna wyglda na pen nadziei, czy obojtn? Dosza do wniosku, e omieszy si, jeeli bdzie si staraa zrobi wraenie zupenie niewzruszonej, bo w kocu sytuacja, w jakiej si znalaza, nie bya cakowicie naturalna. Niecodziennie przesiaduje si w holu w londyskim hotelu o pnocy, prawda? Zacza si zastanawia, co zrobi, jeeli Paco nie przyjdzie. Moe po prostu sobie z niej zaartowa... Moe od pocztku w ogle nie zamierza si z ni spotka... Niewykluczone, e teraz siedzia gdzie z przyjacimi i mia si z niej, tak jak zawsze miali si z niej kuzyni w Glengariff... Kiedy zegar wybi pnoc. Paco Solanas stan w drzwiach hotelu. Od razu zobaczy Ann i jego twarz rozjani szeroki umiech. Podszed do niej, rozpinajc granatowy kaszmirowy paszcz, i wzi j za rk. - Jestem szczliwy, e pani przysza - powiedzia, a jego oczy zalniy pod rondem kapelusza. - Ja take - odpara i poczua, jak jej palce dr w jego doni. - Prosz pj ze mn... - zacz Paco i nagle uderzy si w czoo. - Por Dios! Przecie ja jeszcze nie zapytaem o pani imi! - Nazywam si Anna Melody Dwyer - rzeka z umiechem. - Anna. Jej umiech zupenie go zniewoli i rozgrza serce. - Ana Melodia - que lindo... To pikne imi, takie jak pani. - Dzikuj. A jak pan si nazywa? - Paco Solanas. Po prostu Paco. - Paco... - powtrzya niemiao. - Mio mi ci pozna. Paco pocign j w stron drzwi i razem wyszli w noc. Pod koniec wieczoru pogoda wyranie si poprawia i teraz Anna i Paco szli ulicami pod bezchmurnym, rozgwiedonym niebem. Byo bardzo zimno i ich oddechy tworzyy biae oboczki w mronym powietrzu, ale adne z nich nie czuo chodu. Maymi uliczkami zmierzali w kierunku Soho, miejc si i rozmawiajc jak para starych przyjaci, potem za skrcili na Leicester Square. Paco przez cay czas trzyma Ann za rk i po pewnym czasie przestao jej si to wydawa dziwne. Czua si przy nim znacznie swobodniej ni w towarzystwie Seana OMary. Opowiada jej o Argentynie, z entuzjazmem i naturalnoci urodzonego gawdziarza malujc obrazy ze swojego kraju. Ona niewiele potrafia powiedzie mu o Irlandii. Pomylaa, e gdyby dowiedzia si, i nie jest bogata, mgby przesta si ni interesowa, a poniewa sama myl o tym sprawiaa jej fizyczny bl, musiaa udawa, e pochodzi z uprzywilejowanej rodziny. Nie miaa pojcia, e Paco zakocha si w niej, poniewa bya inna ni dziewczta, ktre zna w Argentynie, i inna ni eleganckie mode damy, ktre przedstawiano mu podczas podry po europejskich miastach. Bya naturalna i beztroska, i kiedy wreszcie j pocaowa, zrobi to midzy innymi dlatego, aby zetrze z jej warg t ohydn szmink. Nikt nie caowa dotd Anny w ten sposb. Usta Paca byy ciepe i wilgotne, jego twarz zimna od nocnego chodu. Przytuli j do siebie i przycisn wargi do jej warg z namitnoci, jak dotd widywaa jedynie na ekranie prowincjonalnego kina. Gdy po dugiej chwili podnis gow i spojrza jej w twarz, zobaczy, e scaowa ca szmink. Bez makijau bya jeszcze pikniejsza. Usiedli na skraju fontanny na Trafalgar Square i tam Paco po caowa j znowu. Potem delikatnie wyj szpilki z jej wosw i przeczesa je palcami, a opady na ramiona i plecy, skrcone w dzikie, lnice loki. - Dlaczego spinasz wosy? - zapyta, ale zanim zdya mu odpowiedzie, jego usta ponownie spoczy na jej wargach, a jzyk zacz bada wntrze jej ust z namitnoci, ktra sprawia, e Anna zadraa i opara si o niego caym ciarem. - Przykro mi, e tak le mwi po angielsku - powiedzia po chwili, jedn rk gadzc jej policzek, drug za przytrzymujc cikie, rude wosy. - Wszystko brzmiaoby znacznie romantyczniej, gdybym mg mwi do ciebie po hiszpasku... - Mwisz bardzo dobrze po angielsku. Paco - rzeka i zaczerwienia si, syszc swj gos wypowiadajcy jego imi. - Nie znam ci, ale wiem, e ci kocham - szepn, muskajc palcami jej zimny policzek i wpatrujc si w ni badawczo, z nie dowierzaniem, jakby za wszelk cen pragn odkry charakter uroku, ktrym go zniewolia. - Kiedy wracasz do Irlandii? Annie zrobio si zimno na sam myl o powrocie do Glengariff. Nie wyobraaa sobie, e mogaby nigdy wicej go nie zobaczy. - Pojutrze, w poniedziaek - odpowiedziaa ze smutkiem, wtulajc twarz w jego ciep do. - Ju w poniedziaek! - wykrzykn. - Czy jeszcze si spotkamy? - Nie wiem - odpara, majc nadziej, e on wpadnie na jaki pomys. - Czsto przyjedasz do Londynu? - Nie - potrzsna gow. Wypuci j z obj i usiad z okciami opartymi na kolanach, pocierajc twarz palcami. Przerazia si, e powie jej, i wobec tego ich spotkanie nie ma adnego sensu. Westchn ciko. W tym blasku latarni i neonw jego twarz miaa melancholijny, smutny wyraz. Zapragna obj go i przytuli, ale powstrzyma j lk przed odrzuceniem, wic nadal siedziaa sztywno, nie miejc si poruszy. - Wyjd za mnie - odezwa si nagle. - Nie znios ycia bez ciebie. Nie, musiaa si przesysze. Spdzili przecie ze sob zaledwie par godzin... - Wyj za ciebie? - wyjkaa. - Tak, wyjd za mnie, Anno - powiedzia powanie. Uj jej rk w obie donie i cisn mocno. - Ale przecie ty nic o mnie nie wiesz! - zaprotestowaa. - Zrozumiaem, e chc ci polubi w chwili, gdy zobaczyem ci po raz pierwszy. Nigdy dotd nie czuem czego takiego... Umawiaem si na randki z wieloma dziewcztami, ale adna z nich nie bya do ciebie podobna. Jeste zupenie inna, Anno. Nie potrafi tego wyjani, zreszt, jak mona wytumaczy co, co kryje si w sercu? - Rozoy rce, patrzc na ni byszczcymi oczami. - Nie chc ci straci... - Syszysz muzyk? - zapytaa Anna, wstajc i pospiesznie odsuwajc od siebie myl o Seanie i czcych ich zarczynach. Oboje wsuchiwali si w ciche dwiki muzyki, dobiegajce z ktrego z pobliskich klubw. - Ti voglio bene... - mrukn Paco, powtarzajc sowa piosenki. - Co to znaczy? - zainteresowaa si, gdy wzi j w ramiona i zacz taczy dookoa fontanny. - Kocham ci. To znaczy, e ci kocham, Ana Melodia, i pragn, eby zostaa moj on. Taczyli w milczeniu, zasuchani i zamyleni. Anna nadal nie moga uwierzy w to, co j spotkao. Jej myli byy spltane jak wczka do robtek rcznych ciotki Mary i nie bya w stanie ich rozwika. Czy Paco naprawd poprosi j o rk? - Zabior ci do Santa Catalina - powiedzia cicho. - Za mieszkasz w piknym biaym domu z zielonymi okiennicami i bdziesz spdzaa wszystkie dni w socu, patrzc na pamp. I wszyscy pokochaj ci tak mocno jak ja... - Ale ja ci nie znam, Paco! - przerwaa mu, wyobraajc sobie reakcj ciotki Dorothy na tak nowin. - Moi rodzice nie zgodz si na nasze maestwo. - Porozmawiam z nimi, powiem im, co do ciebie czuj - owiadczy i spojrza w jej przeraone oczy. - Czy nic do mnie nie czujesz? Zupenie nic? Zawahaa si. Ona take zakochaa si w nim od pierwszego wejrzenia, bya pena podziwu i uwielbienia dla czowieka, ktry odmieni cae jej ycie i nada mu nowy sens, lecz matka zawsze powtarzaa, e mio rodzi si i rozwija powoli. Gwatowna "mio" dwojga ludzi, ktrzy nawzajem si przycigali, bya podobno zupenie odmiennym uczuciem... - Kocham ci - powiedziaa, ze zdziwieniem syszc, e gos jej dry. Nigdy nie mwia tego nikomu, nawet Seanowi OMarze. - Mam wraenie, e znam ci od bardzo dawna - dodaa, aby wyjani jemu i sobie, i jej mio nie ma nic wsplnego z instynktownym podaniem, e jest czym o wiele powaniejszym, gbszym i bardziej rzeczywistym. - Wic na czym polega problem? Moesz przecie zosta w Londynie i wtedy poznamy si lepiej, jeeli ci na tym zaley. - To nie takie proste - westchna ze szczerym alem. - Sprawy s skomplikowane jedynie wtedy, gdy na to pozwalamy. Napisz do moich rodzicw, e spotkaem pikn, niewinn dziewczyn, z ktr zamierzam spdzi reszt ycia. - I zrozumiej? - zapytaa niespokojnie. - Zrozumiej, kiedy ci poznaj - odpar z przekonaniem, znowu j caujc. - Wydaje mi si, e nie do koca rozumiesz, co nam si przydarzyo, Ana Melodia. Kocham ci. Kocham twj umiech, nerwowy ruch, ktrym poprawiasz wosy, strach w twoich oczach, kiedy mwi, co do ciebie czuj. Kocham spontaniczno, z jak zdecydowaa si dzi ze mn umwi. Nigdy nie spotkaem kogo takiego jak ty. Przyznaj, e ci nie znam. Nie wiem, jaka jest twoja ulubiona potrawa, ulubiony kolor, ja kie lubisz ksiki i jaka bya jako dziecko. Nie mam pojcia, czy masz rodzestwo i szczerze mwic, niewiele mnie to wszystko obchodzi. Wiem tylko, e kade uderzenie serca mwi mi o tym, jak bardzo ci kocham. - Pooy do Anny na swojej piersi. - Czujesz, jak bije? Rozemiaa si i sprbowaa odszuka miejsce, w ktrym znajdowao si jego serce, ale czua tylko szybk galopad ttna w swoim kciuku. - Oeni si z tob, Ana Melodia. Oeni si z tob, bo wiem, e jeli wypuszcz ci z ramion, to bd tego aowa przez reszt ycia... Kiedy Paco j pocaowa, zrozumiaa, e z caego serca pragnie szczliwego zakoczenia ich wsplnej historii, takiego, jakie czsto widywaa w kinie. Obj j i przycisn do piersi, a ona nagle nabraa przekonania, e jej ukochany osoni j przed caym zem tego wiata. Jeeli wyjdzie za Paca, na zawsze opuci Glengariff i bdzie ya u boku mczyzny, ktrego kocha. Zostanie pani Solanas. Bd mieli dzieci tak urodziwe jak Paco i bd bardzo, bardzo szczliwi. Pocaowa j znowu. Przy pomniaa sobie chodne, beznamitne municie warg Seana, swj lk przed noc polubn, szar przyszoci, trudem, nud i stagnacj, ale przede wszystkim strach przed przyszoci bez prawdziwej mioci. Z Pacem jej ycie na pewno bdzie inne. Nie pragna niczego poza tym, by do niego nalee, odda mu siebie, pozwoli mu posi swoje ciao, aby mg kocha j ca... - Tak, Paco, wyjd za ciebie - szepna, poddajc si potnemu uczuciu. Obj j tak mocno, e nagle odkrya, i mieje si z ustami przycinitymi do jego szyi. On take mia si gono i radonie, z ulg. - Jestem taki szczliwy, e chce mi si piewa! - zawoa, podnoszc j wysoko. - Paco, postaw mnie na ziemi! - zachichotaa, lecz on okry ca fontann, nie wypuszczajc jej z ramion. - Dam ci tyle szczcia, Ana Melodia, e nigdy nie bdziesz aowa swojej decyzji! -oznajmi, stawiajc j na mokrych kamieniach. - Chciabym jutro pozna twoich rodzicw. Musz poprosi ich o twoj rk. - Obawiam si, e nie pozwol nam si pobra - powiedziaa z niepokojem. - Zostaw to mnie, mi amor - rzek, gadzc jej zatroskan twarz. - Zostaw wszystko mnie, dobrze? Umwmy si w herbaciarni Gunthera. - W herbaciarni Gunthera? - powtrzya bezradnie. - Tak, na Park Lane. O pitej - zdecydowa i znowu j pocaowa. Anna zostaa z nim do witu, kiedy niebo na wschodzie rozjanio si zotem i zapierajcymi dech w piersiach odcieniami ru. Rozmawiali o swojej wsplnej przyszoci, planowali i tkali z marze dywan przeznaczenia. Anna martwia si teraz tylko tym, jak wytumaczy wszystko matce i ciotce Dorothy. - Jezus, Maria! Czy ty zupenie oszalaa, Anno Melody? - wybuchna ciotka Dorothy, usyszawszy wielk nowin. Emer westchna ciko i drc rk podniosa do ust filiank. - Opowiedz nam o nim - poprosia sabo. Anna natychmiast spenia prob matki. Opowiedziaa, jak poznaa Paca i jak przez ca noc spacerowaa z nim ulicami Londynu, ale nie wspomniaa o pocaunkach, poniewa uznaa, e byoby to niewaciwe wobec ciotki Dorothy, ktra bya przecie pann. - Spdzia z nim noc na ulicy? - oburzya si Dorothy. - Dobry Boe, co ludzie na to powiedz, dziewczyno? Biedny Sean OMara! eby wykra si z sypialni i ca noc wczy si po miecie, jak jaka latawica! - Dorothy przytkna koronkow chusteczk do spoconego czoa. - Och, Anno! Przecie poznaa tego czowieka zaledwie kilkanacie godzin temu i nic o nim nie wiesz! Jak moesz mu ufa? - Ciocia ma racj, kochanie - przyznaa ze zami Emer. - Nie znasz tego mczyzny. Dziki Bogu, e ci nie skrzywdzi... Ciotka Dorothy parskna z aprobat, zadowolona, e siostra chocia raz myli rozsdnie i zgadza si z ni. - Paco miaby mnie skrzywdzi? - zdziwia si gniewnie Anna. - To niemoliwe, mamo! Taczylimy dookoa fontanny i trzymalimy si za rce. Powiedzia mi, e jestem pikna i e zakocha si we mnie, kiedy zobaczy mnie w holu w hotelu Browns. Paco nigdy nie wyrzdziby mi najmniejszej krzywdy, mamo! Zdoby moje serce, tylko za to mona go wini - dodaa melodramatycznie. - Co powie twj ojciec? - Emer bezradnie pokrcia gow. - Nie wyobraaj sobie, e zgodzi si na wszystko i pozwoli ci uciec do obcego kraju. Oboje chcemy, eby zamieszkaa blisko nas, w Irlandii. Jeste naszym jedynym dzieckiem, Anno Melody, i bardzo ci kochamy... - Ale moe jednak zgodzisz si z nim spotka, mamo? - W gosie Anny zabrzmiaa nuta desperackiej nadziei. - Spotka si z nim? Kiedy? - Dzisiaj, w herbaciarni Gunthera na Park Lane - wyrecytowaa Anna. - No, no, niele sobie to wszystko zaplanowaa, moda damo! - owiadczya z dezaprobat ciotka Dorothy, dolewajc sobie kawy. - Ciekawa jestem, co na to jego rodzice... - Paco mwi, e bd uszczliwieni. - Oczywicie - mrukna Dorothy, kiwajc gow i wciskajc swoje potrjne podbrdki w szyj. - Nie wtpi, e oszalej z radoci, poniewa ich syn zakocha si w jakiej dziewczynie z Irlandii, ktra nie ma grosza przy duszy. W dziewczynie, ktrej owiadczy si po paru godzinach znajomoci... - I co z tego? - warkna Anna. - Zobaczysz. Powinien si wstydzi i jak najszybciej pogoni za kobiet z wasnej sfery i kultury. - Moe lepiej bdzie, jeeli mimo wszystko z nim porozmawiamy, Dorothy - zasugerowaa Emer, umiechajc si do crki, ktra z wciekoci zacisna usta i rzucia ciotce zjadliwe spojrzenie. - Typowe - burkna z westchnieniem Dorothy. - Wystarczy, e Anna Melody raz pocignie nosem, a ty ju jeste gotowa da jej gwiazdk z nieba, jak zawsze. Wydaje ci si, e jego rodzina przyjmie ci z otwartymi ramionami, prawda, Anno? I tu si mylisz. Dam gow, e maj nadziej, i polubi jak Argentynk, dziewczyn z ich klasy, z odpowiednimi koneksjami. Potraktuj ci podejrzliwie, poniewa nic o tobie nie wiedz. Twoi kuzyni i kuzynki bardzo ci dokuczali, ale ciekawa jestem, jak si poczujesz, kiedy kto nazwie ci nacigaczk. O, tak, na pewno uwaasz, e jestem twarda i niesprawiedliwa, ale ja tylko prbuj da ci lekcj, ktr za jaki czas ycie bolenie wbije ci do gowy. Zastanw si nad tym, Anno Melody, i przy okazji przypomnij sobie przysowie: "Wszdzie dobrze, gdzie nas nie ma". Anna skrzyowaa rce i rzucia matce bagalne spojrzenie. Ciotka Dorothy siedziaa sztywno na krzele i bez zwykego entuzjazmu popijaa kaw. Emer wbia wzrok w filiank i zastanawiaa si, co robi. - A gdyby tak zostaa na troch w Londynie... - zacza. - Moe znalazaby jak prac i wtedy poznalibymy go lepiej... Albo moe on przyjechaby do Irlandii i spotka si z Dermotem... - Nie! - zaprotestowaa pospiesznie Anna. - Paco nie moe pojecha do Irlandii. Nie moe, to wykluczone. Ale tata mgby przyjecha tutaj i pozna Paca w Londynie. - Boisz si, e kiedy zobaczy, skd pochodzisz, szybko si odkocha, co? - Dorothy umiechna si zoliwie. - C, jeeli darzy ci prawdziwym uczuciem, taki drobiazg na pewno niczego midzy wami nie zmieni. - Och, nic ju nie wiem, Anno! - jkna Emer. - Nie mam pojcia, co robi! - Wic spotkaj si z nim dzisiaj. Kiedy go zobaczysz, zrozumiesz, dlaczego go pokochaam - powiedziaa Anna, kierujc sowa wycznie do matki i celowo ignorujc ciotk. Emer doskonale wiedziaa, e kiedy Anna raz co postanowi, nic i nikt nie skoni jej do zmiany decyzji. Odziedziczya upr po ojcu. - Dobrze - zgodzia si. - Spotkamy si z nim dzi po poudniu. Usiady przy stoliku w kcie sali, poniewa ciotka uznaa, e lepiej bdzie usi jak najdalej od innych goci. - Nigdy nie wiadomo, kto moe przysuchiwa si naszej rozmowie. Anna bya bardzo zdenerwowana. Bawia si sztucami i w cigu dziesiciu minut dwa razy posza do toalety. W kocu owiadczya, e poczeka na Paca przed wejciem. - W adnym razie! - prychna Dorothy. Emer dosza jednak do wniosku, e w propozycji Anny nie ma nic zego. - Id, jeeli masz ochot, kochanie - powiedziaa. Anna staa wic na zewntrz, wypatrujc Paca i zastanawiajc si, czy zauway go w tumie przechodniw. I wreszcie go zobaczya - szed wysoki, wyprostowany i niezwykle przystojny, a jego bkitne oczy patrzyy na ni spod lekko zagitego ronda kapelusza. Oto mczyzna, ktrego mam polubi, pomylaa Anna i umiechna si z dum. Szed zdecydowanym krokiem, peen fascynujcego uroku hiszpaskiego wicekrla, ktry jest pewien, e jego wadza nigdy nie zostanie podwaona. Pienidze rzuciy mu wiat do stp, ycie byo dla niego askawe i oczekiwa od losu jedynie dobrych rzeczy. Umiechn si do Anny, uj jej donie i pocaowa j w policzek. Powiedzia, e nie powinna bya czeka na niego na zimnie w takiej cienkiej sukience, i razem weszli do ciepego, wypenionego aromatem herbaty pomieszczenia. Anna wyjania, e jej ojca nie ma w Londynie, poniewa musia pozaatwia jakie sprawy w Irlandii. Paco nie kry rozczarowania. Mia nadziej, e od razu poprosi o rk ukochanej, bo czeka na to z ogromn niecierpliwoci. Emer i Dorothy obserwoway ich, kiedy szli w stron stolika, omijajc krzesa i stoliki zastawione srebrnymi dzbankami do herbaty, porcelanowymi filiankami oraz stosami ciasteczek i rogalikw, wok ktrych przyciszonymi gosami rozmawiali eleganccy, dobrze wychowani ludzie. Emer natychmiast zwrcia uwag na dumn postaw Paca i jego nieco wyniose spojrzenie. Mody czowiek emanowa spokojn pewnoci siebie i naturalnym urokiem, co, zdaniem Emer, musiao mie wiele wsplnego z zaczarowanym wiatem, z ktrego pochodzi. Nagle si przestraszya, e crka rzucia si na zbyt gbok wod i bdzie miaa powane trudnoci z utrzymaniem si na powierzchni. Ciotka Dorothy pomylaa, e Paco jest najprzystojniejszym mczyzn, jakiego kiedykolwiek widziaa, i poczua mocne ukucie zazdroci, i jej siostrzenica, mimo wszystkich swoich kaprysw, bez trudu zdobya serce takiego dentelmena, podczas gdy ona nigdy nie dostaa i niewtpliwie ju nie dostanie od losu podobnej szansy. Po wymianie zwyczajowych uprzejmoci oraz krtkiej pogawdce na temat marnej pogody i spektaklu, ktry panie widziay poprzedniego wieczoru, Paco opowiedzia im troch o swojej rodzinie. - Rozumiem, e caa ta sytuacja moe by dla pa pewnym za skoczeniem, ale zapewniam, e nie jestem zauroczonym kowbojem. Pochodz z porzdnej rodziny i moje zamiary s jak najbardziej uczciwe. Powiedzia, e wychowa si w Argentynie, a oboje rodzice urodzili si w Hiszpanii, chocia babka ze strony matki bya Austriaczk. Wanie jej zawdzicza jasne wosy i niebieskie oczy. - Mj ojciec ma tak ciemn cer i wosy, e w ogle nie jestemy do siebie podobni. - Rozemia si z nadziej, e atmosfera spotkania stanie si bardziej swobodna. Emer umiechna si mio, ciotka Dorothy siedziaa nasroona, z zacinitymi w cienk linijk ustami, natomiast Anna chona kade jego sowo z takim podziwem i zachwytem, jakby suchaa homilii Ojca witego. Pewno siebie i zdecydowanie, jakie okazywa Paco, stanowiy w jej oczach gwarancj, e po lubie bdzie si ni dobrze i czule opiekowa. Widziaa w nim prawdziwego mczyzn, twardego, lecz dobrze wychowanego i gdy trzeba - delikatnego, kogo w rodzaju filmowych bohaterw, granych przez Caryego Granta. Paco mwi dalej. Skoczy angielsk szko redni z internatem w Argentynie, biegle wada angielskim, francuskim i woskim. Jego rodzina naleaa do najbogatszych i najbardziej szanowanych w Argentynie. Poza rodzinn posiadoci Santa Catalina, Solanasowie posiadali take kamienic w centrum Buenos Aires. Ojciec Paca mia wasny may samolot. Mody czowiek owiadczy, e po lubie oboje z Ann zamieszkaj w osobnym mieszkaniu w kamienicy w Buenos Aires, natomiast weekendy spdza bd w domu jego rodzicw na terenie Santa Catalina. - Mog pani zapewni, seniora, e pani crka znajdzie si pod troskliw opiek i bdzie bardzo szczliwa. Kocham An Melodi. Nie umiem opisa, jak mocno j kocham, poniewa sam jestem zaskoczony si tego uczucia. Wierz, e ona take darzy mnie mioci. Czasami ludzi spotyka takie szczcie, mona je porwna z gwatownym uderzeniem pioruna. Nie wszyscy potrafi to zrozumie. Byem jednym z tych, ktrzy na wasn rk szukaj uczucia i staraj si przeoy je na jzyk rozsdku, ale dzi ju wiem, o czym pisz poeci. Mio do Any spada na mnie jak grom z jasnego nieba i uczynia mnie najszczliwszym czowiekiem na wiecie... Emer doskonale wiedziaa, o czym mwi Paco. Patrzy na Ann takim samym wzrokiem, jakim Dermot wpatrywa si w ni wiele lat temu, gdy szli do otarza. Bardzo aowaa, e w tej nie zwykle wanej chwili nie ma przy sobie ma, lecz jednoczenie obawiaa si jego reakcji. Czua, e Dermot nigdy si nie zgodzi, by jego ukochana crka wysza za cudzoziemca. - Nie dbam o majtek, panie Solanas, podobnie jak mj m - odezwaa si agodnie. Wyprostowaa przygarbione plecy i spojrzaa prosto w uczciwe, niebieskie oczy Paca. - Troszczymy si jedynie o szczcie i zdrowie naszej crki. Widzi pan, nie mamy nikogo poza Ann, wic sama myl o tym, e Anna mogaby zamieszka bardzo daleko od nas, w obcym kraju, jest ju dla nas nie do zniesienia. Zawsze jednak dawalimy Annie Melody sporo swobody. Jeeli rzeczywicie pragnie tego maestwa, nie moemy jej przeszkadza. Oczywicie, poczulibymy si nieco pewniej, gdybycie przed lubem spdzili ze sob troch wicej czasu i lepiej si poznali. To wszystko. I naturalnie musi si pan spotka z moim mem, aby poprosi go o rk Anny. - Ale mamo... - zacza Anna. Wiedziaa, e rodzice nie maj adnych znajomych w Londynie i nie sta ich na opacenie jej duszego pobytu w hotelu. Paco intuicyjnie zrozumia ten problem. - Czy mgbym zaproponowa, aby pani crka zatrzymaa si w domu mojego kuzyna Antoinea La Rivierea i jego ony Dominique? - zapyta. - Antoine i Dominique niedawno si pobrali i w tej chwili mieszkaj w Londynie. Czy otrzymamy pastwa bogosawiestwo, jeeli po szeciu miesicach nadal bdziemy pragnli zosta maestwem? - Bd musiaa omwi to z mem - powiedziaa ostronie Emer. - Jutro Anna Melody wrci z nami do Irlandii i wtedy zobaczymy, co on na to powie. Anna rzucia matce przeraone spojrzenie. - Nie powinnimy podejmowa tej decyzji w takim popiechu - cigna Emer, poklepujc crk po rce i ze zrozumieniem umiechajc si do Paca. - Ojciec bdzie chcia z tob po rozmawia, kochanie, i chyba nie ma w tym nic dziwnego. - Wic moe przynajmniej pozwolisz nam spdzi razem dzisiejszy wieczr - odezwaa si Anna. - Chcesz przecie, ebymy si lepiej poznali, prawda? Paco uj jej do i podnis do ust, jakby chcia powiedzie, by zostawia te sprawy jemu. - Bybym zaszczycony, gdyby wolno mi byo zaprosi wszystkie trzy panie na kolacj - rzek uprzejmie. Emer zignorowaa swoj siostr, ktra znaczco kopna j pod stoem. Anna otworzya usta, by zaprotestowa, lecz matka uprzedzia jej reakcj. - Bardzo to mio z paskiej strony, panie Solanas - odpara, chowajc stopy pod krzeso. - Sdz jednak, e lepiej bdzie, jeeli wybierze si pan na kolacj tylko z Ann. Moja crka ma suszno - jeli macie si pobra, powinnicie lepiej si pozna. Moe pan przyj po ni do hotelu o sidmej trzydzieci. - I odprowadzi j przed pnoc - wtrcia ciotka Dorothy. Po herbacie Anna i Paco poegnali si przy wyjciu, podczas gdy Emer i Dorothy czekay na okrycia w szatni. - Sodki Jezu, mylisz, e dobrze zrobiymy, Emer? - Mog tylko powiedzie, e Anna Melody dobrze wie, czego chce. Z tym modym czowiekiem czeka j o wiele lepsze ycie ni u boku Seana OMary, tego jestem absolutnie pewna. Nie mog myle o tym, e zamieszka na drugim kocu wiata, ale nie wolno mi stawa jej na drodze. Jak mogabym zabroni jej maestwa z tym mczyzn, jeeli tego rzeczywicie pragnie? Nie mog skazywa jej na ycie w Glengariff, skoro los podarowa jej tak szans... - Mam nadziej, e Paco Solanas wie, jak upart i kapryn mod kobiet jest Anna Melody - burkna ciotka Dorothy - Jeli jest tak przebiega, jak podejrzewam, sprytnie rozegra t parti i za sze miesicy bdzie nosia na palcu jego obrczk. - Czasami jeste strasznie zjadliwa, Dorothy. - Wcale nie jestem zjadliwa, Emer. Po prostu jako jedyna widz, jaka naprawd jest Anna Melody. - Dorothy obrzucia siostr powanym, nieco ponurym spojrzeniem i wysza na ulic.
Rozdzia szsty
Ostatnia noc w Londynie upyna w bardzo nerwowej atmosferze. Emer i Dorothy nie pooyy si spa, dopki Anna o p nocy nie wrcia do pokoju. Dziewczyna do tej pory nie zdecydowaa si wyzna ukochanemu, gdzie naprawd mieszka, musiaa wic znowu jecha takswk do hotelu Browns, poniewa tam, zgodnie z umow, mia si po ni zjawi. Paco zabra j na kolacj do niewielkiej restauracji nad Tamiz, a potem dugo spacerowali brzegiem rzeki, rozmawiali, caowali si i patrzyli w lnice nad nimi gwiazdy. Paco by zrozpaczony z powodu wyjazdu Anny do Irlandii, zwaszcza e nie do koca rozumia, dlaczego musi tam wrci, i liczy, e mimo wszystko zostanie w Londynie. Obawiajc si, e na zawsze straci j z oczu w oparach celtyckiej mgy, starannie zapisa jej adres i numer telefonu i zapowiedzia, e bdzie codziennie dzwoni. Chcia odprowadzi j do hotelu Browns, lecz ona nalegaa, by poegnali si na ulicy, przy takswce, poniewa, jak go przekonywaa, atmosfera hotelowego holu wcale nie jest romantyczna. - Pragn, eby pocaowa mnie w tej mawce, o, tu, pod latarni - powiedziaa. - Nie chc potem wspomina, jak rozstajemy si w publicznym miejscu. Paco uwierzy jej, a jego pocaunek by dugi i gboki. Kiedy wrcia do hotelu De Vere w South Kensington, jej serce bio mocno i szybko, a wargi dray. Bya zbyt podniecona, eby zasn, wic dugo leaa, wpatrujc si w ciemno i przewijajc w pamici tam, na ktrej uwiecznia pocaunki Paca. W kocu tu przed witem zapada w niespokojny, zmysowy sen. Przez cay ranek krcia si po apartamencie niczym nakrcana lalka, nieprzytomna z radoci i wzruszenia. Los Seana OMary niespecjalnie j interesowa, mylaa wycznie o przystojnym Pacu Solanasie i chocia ciotka Dorothy staraa si uprzytomni jej powag sytuacji, Anna po prostu nie chciaa si nad tym zastanawia. - Usid na chwil, Anno Melody, bo kiedy na ciebie patrz, krci mi si w gowie - jkna Dorothy. - Ale ja jestem taka szczliwa, e chce mi si taczy - owiadczya dziewczyna, tanecznym krokiem sunc midzy meblami. - On jest taki romantyczny, zupenie jak gwiazdor z Hollywood... Westchna i wykonaa wdziczne pas na dywanie. - Anno, naprawd powinna dokadnie to wszystko przemyle - odezwaa si powanie Emer. - Maestwo to nie tylko namitne uczucie. Ten mody czowiek mieszka w dalekim kraju i moliwe, e po lubie ju nigdy nie ujrzysz Irlandii. - Nie lubi Glengariff. wiat otwiera przede mn swoje po dwoje, mamo. Co dobrego czekaoby mnie w Irlandii? Matka spojrzaa na ni z wyrzutem i z trudem powstrzymaa zy. Nie moga pozwoli, aby jej wasne uczucia miay wpyw na decyzj Anny, chocia tak naprawd pragna upa przed ni na kolana i baga, aby zostaa. - W Irlandii jest twoja rodzina, ot, co - wtrcia ciotka Dorothy gniewnym tonem. - Rodzina, ktra kocha ci na mier i ycie. Nie lekcewa tego, dziewczyno. Zdobycie bogactwa nie moe by najwaniejszym yciowym celem, wczeniej czy pniej nauczysz si tego, i nie bdzie to atwa lekcja... - Spokojnie, ciociu - powiedziaa Anna wyniole. - Kocham go i nic mnie nie obchodzi, czy jest bogaty, czy nie. Kochaabym go nawet wtedy, gdyby by ebrakiem. - Mio dorasta razem ze zwizkiem, w ktrym si rozwija, kochanie - westchna Emer z czuoci. - Dlatego nie chc, eby pochopnie podejmowaa jakiekolwiek decyzje. Nie wyjedziesz do Londynu czy Parya, Anno, ale do kraju, ktry znajduje si po drugiej stronie kuli ziemskiej. Ludzie uywaj tam innego jzyka, ich kultura jest zupenie odmienna... Bdziesz tsknia za domem... Gos Emer zaama si nagle, lecz szybko wzia si w gar. - Mog nauczy si hiszpaskiego. Ju nawet troch znam! Posuchajcie - te urno, te amo... To znaczy - kocham ci. - Sama podejmiesz decyzj, skarbie, ale musisz przekona do niej ojca - rzeka ze smutkiem Emer. - Dzikuj ci, mamo. Ciocia Dorothy jest star cyniczk - zaartowaa Anna. - Oczywicie w ogle nie mylisz o biednym Seanie, prawda? - Dorothy pokrcia gow. - Na pewno uwaasz, e w kadej chwili bdziesz moga do niego wrci, jeeli ten Argentyczyk ci zostawi, tak? - Nie, ciociu, wcale tak nie uwaam! - oburzya si Anna. - I nawet nie mw, e Paco mnie zostawi! To niemoliwe! - Sean jest dla ciebie za dobry. - Przesta, Dorothy - skarcia j siostra agodnie. - Anna sama wie, co powinna zrobi i jak bdzie dla niej najlepiej. - Wcale nie jestem tego pewna, Emer. adna z was nie zastanawia si nad losem tego biednego modego czowieka, ktry okaza Annie tyle dobroci. Czy naprawd nie obchodzi was, co si z nim stanie? Sean ma nadziej, e spdzi ycie z kobiet, ktr kocha, a tymczasem Anna zamierza go brutalnie porzuci. Mwi ci, Emer, e ty i Dermot rozpucilicie swoje dziecko do tego stopnia, i potrafi myle wycznie o sobie. Nie wpoilicie jej, e trzeba myle te o innych. - Prosz ci, Dorothy... Anna jest zakochana i szczliwa... - Natomiast Sean OMara bdzie gboko nieszczliwy - mrukna Dorothy, zdecydowanym ruchem zakadajc rce. - Nic nie poradz na to, e si zakochaam. Czego waciwie ode mnie oczekujesz, ciociu? ebym podeptaa swoje serce i wrcia do czowieka, ktrego ju nie kocham? - zapytaa Anna z teatralnym patosem. - Daje spokj, Anno Melody, wszystko jest w porzdku. Ciocia chce dla ciebie jak najlepiej, podobnie jak ja i ojciec. Chodzi tylko o to, e ta sytuacja zupenie nas zaskoczya. Oczywicie, rozsdniej bdzie, jeeli zerwiesz z Seanem teraz, zamiast pniej aowa, e za niego wysza. Maestwo to zwizek na cae ycie, nie zapominaj o tym. - Emer delikatnie pogadzia dugie rude wosy crki. Ciotka Dorothy westchna ciko. Nic nie moga zrobi. Ile razy bya wiadkiem podobnych scen... Nie mona bez przerwy naprawia wiata, pomylaa. ycie samo pokae, czy miaam racj. - Staram si by realistk, nic wicej - owiadczya znacznie agodniejszym gosem. - Jestem starsza od ciebie i chyba jednak troch mdrzejsza, Anno. Twj ojciec czsto powtarza, e wiedz mona posi, ale mdro przychodzi wraz z dowiadczeniem, i ma cakowit suszno. Z czasem zrozumiesz, o czym mwi. Nie zamierzam wicej ci poucza. - Kochamy ci z caego serca, Anno - dodaa Emer. - Nie chcemy, eby popenia bd. Och, jakebym chciaa, eby twj ojciec by tutaj! Co on na to wszystko powie?
Policzki Dermota Dwyera robiy si coraz bardziej czerwone, a due szare oczy o mao nie wyszy mu z orbit. Zdenerwowany i cakowicie zaskoczony, przechadza si w t i z powrotem po pokoju, nie wiedzc, co powiedzie. Nie zamierza pozwoli, aby jego jedyna crka wyjechaa do jakiego zapomnianego przez Boga i ludzi kraju na drugim kocu wiata i wysza za czowieka, ktrego poznaa zaledwie dwa dni wczeniej. - Jezus, Maria, Jzefie wity, co w ciebie wstpio, dziewczyno? - wybuchn gniewnie. - To chyba jaka londyska gorczka! Wyjdziesz za Seana, chobym sam mia zawlec ci do otarza! - Nie wyjd za Seana, nawet jeli przystawisz mi rewolwer do skroni, tato! - zawoaa Anna buntowniczo. Po jej zarowionych policzkach spyway zy. - Paco Solanas to bardzo przystojny i dojrzay mody czowiek - prbowaa interweniowa Emer. - Na pewno zrobiby na tobie pozytywne wraenie, Dermot. - Moe sobie by nawet krlem cholernego Buenos Aires, jeli o mnie chodzi! - powiedzia Dermot. - Nie pozwol, eby moja crka wysza za obcokrajowca! Po moim trupie! Urodzia si w Irlandii i tutaj pozostaniesz! Nala sobie p szklaneczki whisky i wychyli ca porcj jednym haustem. Emer zauwaya, e rce mu dr, i serce cisno si jej z blu. Dermot zachowywa si jak ranne zwierz - zgrzyta zbami i atakowa kadego, kto si do niego zblia. - Jeeli sprbujesz mnie zatrzyma, popyn do Argentyny wpaw, zobaczysz! Wiem, e Paco jest stworzony dla mnie, tato! Nie kocham Seana, nigdy go nie kochaam. Zgodziam si na to maestwo tylko dlatego, e chciaam zrobi wam przyjemno, no i nie byo nikogo innego, to prawda... Ale teraz spotkaam czowieka, ktry jest mi przeznaczony! Nie rozumiesz, to Bg chcia, ebymy si poznali. Tak miao by, tato! - Anna wzrokiem bagaa ojca o zrozumienie. - Kto wymyli ca t wycieczk do Londynu? - Dermot oskarycielsko spojrza na on. Ciotka Dorothy postanowia wyj wczeniej, zostawiajc rodzicw i crk samych. - Powiedziaam ju wszystko, co miaam do powiedzenia - owiadczya i zamkna za sob drzwi. Teraz Emer wzniosa oczy do nieba i bezradnie potrzsna gow. - Nikt nie mg przecie przewidzie, e to si stanie - szepna. - Rwnie dobrze mogo si to wydarzy w Dublinie... Wargi jej dray, poniewa wiedziaa, e Dermot w kocu ustpi. Zawsze ustpowa i spenia wszystkie proby Anny Melody. - Dublin to co innego - wymamrota. - Nie pozwol ci uciec do Argentyny z mczyzn, ktrego w ogle nie znasz. - Podnis butelk whisky do ust i pocign spory yk. - W Dublinie moglibymy przynajmniej mie ci na oku. - Dlaczego nie miaabym poszuka sobie jakiej pracy w Londynie? - spytaa z nadziej w gosie Anna. - Kuzyn Peter pracowa tam przez kilka miesicy... - A gdzie bdziesz mieszkaa? No, prosz bardzo, odpowiedz mi! Nie znam nikogo w Londynie, a na hotel po prostu nas nie sta. - Paco ma kuzyna, ktry niedawno si oeni i teraz mieszka w Londynie. Mwi, e mogabym si u nich zatrzyma. Znajd sobie prac, tato, przekonasz si. Daj mi sze miesicy, prosz. W tym czasie lepiej poznam Paca i zdecyduj, co dalej. Czy zgodzisz si, ebym za niego wysza, jeeli po szeciu miesicach nadal bd go kochaa? Dermot bezradnie osun si na krzeso. Anna uklka na pododze i przytulia mokry policzek do jego doni. - Prosz ci, tato... Pozwl mi sprawdzi, czy Paco jest tym, ktry jest mi przeznaczony, prosz... Nie ka mi aowa przez reszt ycia, e nie wykorzystaam takiej szansy... Nie chcesz przecie, ebym wysza za czowieka, ktrego nie kocham, ktrego pieszczoty bd budziy we mnie obrzydzenie... Ostatnie zdanie wypowiedziaa szczeglnie dobitnie, poniewa doskonale zdawaa sobie spraw, e myl o skazaniu crki na nieudane ycie maeskie osabi jego gniew i determinacj. - Id zobaczy si z kuzynami, Anno Melody - powiedzia cicho, cofajc rk. - Chc spokojnie porozmawia z mam. Kiedy Anna wysza, Emer si rozpakaa. - Ja te nie chc, eby wyjedaa, kochany - zaszlochaa. - Ale ten mody czowiek jest zamony, kulturalny i inteligentny, i rzeczywicie bardzo przystojny, chocia to najmniej wane. Zapewni jej lepsze ycie ni Sean, nie mam co do tego cienia wtpliwoci. - Pamitasz, jak modlilimy si o dziecko? - zapyta Dermot ze smutkiem. Kciki jego ust opady, zupenie jakby nie miay siy lub chci pozosta na swoim miejscu. Emer usiada na pododze, tam, gdzie przed chwil klczaa jej crka, i pocaowaa bezwadnie zwisajc z porczy krzesa do ma. - Daa nam tyle radoci - wykrztusia. - Nie moemy jednak zapomina, e pewnego dnia nas zabraknie i Anna bdzie musiaa poradzi sobie sama. Nie powinnimy zatrzymywa jej tutaj tylko ze wzgldu na nasze widzimisi... - Nasz dom bdzie pusty bez niej. - Dermot nie zdawa sobie sprawy, e to whisky rozwizaa jego jzyk i spltane emocje. - To prawda, ale pomyl o jej przyszoci. Zreszt, wcale niewykluczone, e po szeciu miesicach Anna dojdzie do wniosku, i Paco Solanas jednak jej nie odpowiada. Moliwe, e jeszcze tu wrci. - Moliwe - powtrzy Dermot bez przekonania. - Dorothy mwi, e to my wychowalimy j na tak egoistk i uparciucha. Moe to faktycznie nasza wina... Powtarzalimy jej, e sta j na wiele, wic nic dziwnego, e Glengariff przestao jej wystarcza... - Moe i tak... - westchn. - Sam ju nie wiem, co o tym myle... Oboje myleli o domu, w ktrym nigdy nie zabrzmi wesoy miech wnukw, i ich serca cisny si wielkim alem. - Dobrze, dam jej sze miesicy. Potem spotkam si z nim, ale nie chc go widzie ani o jeden dzie wczeniej. Jeeli Anna wyjdzie za niego, to trudno. Poegnamy j raz na zawsze, bo przecie nigdy nie wybierzemy si do Argentyny, eby j odwiedzi. - Jego oczy wypeniy si zami. - Nigdy tam nie pojedziemy, nie ma mowy...
Anna sza grzbietem wzgrza, a mga kbia si wok niej jak dym z niebieskich kominw. Nie miaa najmniejszej ochoty na rozmow z kuzynami i kuzynkami. Nienawidzia ich. Ani razu nie zrobili wysiku, aby poczua si wrd nich dobrze. Teraz wreszcie miaa szans wyjecha i zostawi ich wszystkich daleko za sob. Moliwe, e ju nigdy nie wrci do Glengariff. Po mylaa, e bardzo chciaaby zobaczy ich reakcj na wie o jej wspaniaej przyszoci. Poczua na plecach dreszcz podniecenia. Cianiej otulia si paszczem i umiechna do siebie. Paco zabierze j do kraju, gdzie zawsze wieci soce... - Anna Solanas - powiedziaa. - Anna Solanas... - powtrzya gono, raz, drugi i trzeci, a wreszcie echo odpowiedziao jej zza wzgrz. Nowe imi na pocztek nowego ycia. Wiedziaa, e bdzie tsknia za rodzicami. Bdzie jej brakowao ciepego, przytulnego domu i czuoci matki, ale Paco uczyni j szczliw. Jego po caunki sprawi, e tsknota przestanie j drczy. Zanim wrcia z dugiego spaceru, Emer zamkna drzwi do gabinetu Dermota, ktry prosi, aby zostawi go samego z jego smutkiem. Matka powtrzya Annie, e moe jecha do Londynu, ma jednak natychmiast po przybyciu zadzwoni do domu, eby rodzice wiedzieli, jak przyjli j krewni Paca i czy wszystko ukada si zgodnie z jej oczekiwaniami. Anna mocno obja matk. - Dzikuj, mamo. Wiem, e to ty namwia tat, by zgodzi si na mj wyjazd. Byam pewna, e ci si uda - powiedziaa z radoci, caujc mikki policzek Emer, pachncy mydem i pudrem. - Kiedy Paco zadzwoni, przeka mu, e ojciec zgodzi si na twj szeciomiesiczny pobyt w Londynie. Jeeli po tym okresie nie zmienicie zamiarw, tata pojedzie do Londynu, eby si z nim spotka. Czy tego pragna, kochanie? - Emer gadzia dugie, rude wosy crki. - Jeste dla nas bardzo wana i twj wyjazd z pewnoci nas nie uszczliwi, ale Bg bdzie z tob, a On wie, co jest dla ciebie najlepsze... - Gos Emer zadra. - Wybacz, e nie potrafi nad sob zapanowa... Jeste socem naszego ycia, Anno... Anna jeszcze raz obja matk, nie mogc wydoby gosu ze cinitego garda. Chciao jej si paka nie dlatego, e wyjeda, lecz dlatego, e jej szczcie miao przynie smutek i bl rodzicom. Dermot siedzia w gabinecie a do zachodu soca. Obserwowa, jak wyduajce si cienie wkradaj si przez okna do kuchni i jak powoli przesIaniaj ca podog, poerajc ostatnie promienie wiata. Widzia, jak jego maa dziewczynka taczy w swojej najlepszej niedzielnej sukience, lecz po chwili jej wesoo znikna bez ladu i Anna osuna si na podog, caa we zach. Chcia podbiec do niej, ale kiedy dwign si na nogi, zrzuci z biurka pust butelk po whisky i ostry brzk szka przestraszy dziewczyn. Kiedy Emer przysza, aby zaprowadzi go do ka, Dermot chrapa dononie w swoim fotelu, a na jego twarzy malowa si ogromny smutek.
Przed wyjazdem do Londynu Anna musiaa speni jeszcze jeden obowizek. Posza do miasta, aby powiedzie Seanowi OMarze, e nie moe za niego wyj. Gdy przekroczya prg jego domu, matka Seana, pogodna kobieta o twarzy i posturze przypominajcej radosn ropuch, zawoaa z holu do syna, e jego narzeczona zrobia im wielk niespodziank i pojawia si jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki. - Jak udaa si wycieczka, moja droga? - zapytaa. - Zao si, e byo wspaniale, naprawd wspaniale. - Zamiaa si, wycierajc biae od mki rce w fartuch. - Byo bardzo przyjemnie, Moiro - odpara Anna i umiechna si niepewnie, patrzc zza ramienia kobiety na schody, po ktrych szybko zbiega Sean. - Powiem ci jedno, naprawd si ciesz, e ju wrcia - powiedziaa Moira. - Nasz Sean przez cay weekend chodzi z kta w kt i nie mg znale sobie miejsca. Jak to dobrze, e teraz znowu si umiecha... No, c, zostawi was samych, zakochani. Moira cofna si do kuchni, a Sean do niezgrabnie pocaowa Ann w policzek. Po chwili, trzymajc si za rce, wyszli na ulic. - Jak byo w Londynie? - zapyta. - Dobrze - odpowiedziaa, skinieniem gowy, witajc Paddyego Nyhana, ktry min ich na rowerze. Szli w stron wzgrz. Co krok spotykali kogo znajomego i przystawali, aby zamieni przynajmniej par sw. W kocu Anna poczua, e nie zniesie tego napicia ani chwili duej. - Sean, musz porozmawia z tob w jakim spokojnym miejscu - powiedziaa; marszczc brwi. - Nie martw si, Anno - odrzek. - We dwoje na pewno uda nam si rozwiza problem, ktry ci niepokoi. W milczeniu wspinali si strom ciek. Sean prbowa podtrzyma rozmow i wypytywa narzeczon o spdzony w Londynie weekend, ale Anna odpowiadaa pswkami, wic po paru chwilach si podda. Wreszcie znaleli si z dala od oczu i uszu ciekawskich, i usiedli na wilgotnej awce nad dolin. - A teraz powiedz mi, co ci drczy - odezwa si Sean. Anna spojrzaa w jego blad, prostoktn twarz i naiwne zielone oczy.Nagle przestraszya si, e nie znajdzie w sobie do odwagi, by powiedzie mu prawd, nie moga przecie zrobi tego, nie ranic go do gbi. - Nie mog wyj za ciebie, Sean - szepna w kocu. Poblad jeszcze bardziej, jeli to w ogle byo moliwe. - Nie moesz za mnie wyj? - powtrzy z niedowierzaniem. - O czym ty mwisz, Anno? - Po prostu nie mog, to wszystko - powiedziaa goniej i odwrcia wzrok. Sean zaczerwieni si i z trudem przekn lin, - Nic nie rozumiem - wykrztusi. - Co ci si stao? Denerwujesz si przed lubem, prawda? Ja take, ale to nie znaczy, e mamy przeoy ceremoni. Kiedy si pobierzemy, wszystko si uoy, zobaczysz - doda uspokajajco. - Nie mog za ciebie wyj, poniewa zakochaam si w kim innym - powiedziaa szybko i wybuchna paczem. Sean wsta, opar rce na biodrach i parskn ze zoci. - Kto to jest? - krzykn. - Zabij go! Kto to? Spojrzaa na niego i zrozumiaa, e wciekoci maskuje gboki bl. - Tak mi przykro... - zaszlochaa. - Nie chciaam ci skrzywdzi... - Kim on jest, Anno? - powtrzy Sean, siadajc obok niej i odwracajc j twarz do siebie. - Chyba mam prawo wiedzie, co? - Nazywa si Paco Solanas - odpowiedziaa i szybko wyrwaa si z jego ucisku. - Co to za nazwisko? - Rozemia si pogardliwie. - Hiszpaskie. Paco pochodzi z Argentyny, poznaam go w Londynie. - W Londynie? Wic spotkaa go dopiero trzy dni temu? To chyba jakie arty! - Nie - odpara drcym gosem i otara zy rkawem paszcza. - Pod koniec tygodnia wyjedam na duej do Londynu... - Co za bzdury! Jak moesz wygadywa takie gupstwa? - Och, Sean, naprawd bardzo auj, e tak si stao - powiedziaa agodnie, kadc rk na jego doni. - Wida jednak nie bylimy sobie przeznaczeni. - Mylaem, e mnie kochasz! - wybuchn, chwytajc j za rk i wpatrujc si w jej chodne oczy, zupenie jakby podejrzewa, e jego ukochana Anna tylko na chwil si przed nim ukrya. - Bo to prawda, Sean. Kocham ci jak siostra... - Jak siostra, tak? - Tak. Nie potrafiabym obdarzy ci takim uczuciem, jakie powinna da ci ona - wyjania. - Wic to tak? - Sean bezradnie potrzsn gow. - egnasz si ze mn i koniec? - Na to wyglda - szepna. - I wolisz uciec z czowiekiem, o ktrym nic nie wiesz, zamiast wyj za mnie? Znasz mnie od tylu lat, Anno, i mimo to jeste gotowa wyrzdzi mi tak krzywd? Nie rozumiem ciebie! - Przepraszam... Tak mi przykro... - Nie powtarzaj, e jest ci przykro, bo to nieprawda! Gdyby rzeczywicie czua al, na pewno by mnie nie rzucia! - Sean zerwa si gwatownie. Anna zauwaya, e misie w jego policzku drga spazmatycznie, jakby walczy ze zami, ale mimo wszystko zdoa nad sob zapanowa. - C, nie mam ci nic wicej do po wiedzenia. egnaj. Mam nadziej, e bdziesz cieszya si dugim i szczliwym yciem, chocia bez wahania zrujnowaa moje! Spojrza w jej zazawione niebieskie oczy i odwrci si. - Nie rozstawajmy si w gniewie! - zawoaa. Ruszya za nim, ale po chwili przystana. Sean najwyraniej nie chcia, eby go dogonia, bo szed bardzo szybko i wkrtce znikn midzy domami. Zawrcia, usiada na awce i ponownie zalaa si zami. Pakaa, poniewa sprawia mu bl, lecz doskonale wiedziaa, e nie miaa innego wyjcia. Kochaa Paca i nic nie moga na to poradzi. Pomylaa, e Sean na pewno znajdzie sobie inn dziewczyn i to j troch pocieszyo. Codziennie wiele osb cierpi z po wodu miosnego zawodu... Sean zapomni o niej po pewnym czasie i zacznie nowe ycie, nie miaa co do tego adnych wtpliwoci. Nastpne par dni spdzia w domu, prawie nie wychodzc. Rozmawiaa z Pacem przez telefon i unikaa swoich kuzynw oraz znajomych, ktrzy obwiniali j za to, e zniszczya przyszo Seana OMary. Nie miaa spojrze im w oczy. Wreszcie wyjechaa z Glengariff, ani razu nie ogldajc si za siebie. Gdyby to zrobia, ujrzaaby blad twarz Seana, ktry patrzy w stron jej domu z okna swojego pokoju.
Anna spdzia w Londynie sze miesicy. Mieszkaa u Antoinea i Dominique La Riviere w ich przestronnym mieszkaniu w Kensington. Dominique bya pocztkujc pisark, a Antoine mia zupenie niez prac w City. Paco nie kry przeraenia, kiedy usysza, e jego narzeczona zamierza znale sobie jakie patne zajcie w Londynie, i zaproponowa, aby zamiast tego podja nauk na rnych kursach, midzy innymi hiszpaskiego. Anna bya zbyt zaenowana, aby powiedzie rodzicom, jak naprawd wyglda jej sytuacja, dlatego wolaa okama ich, e pracuje w bibliotece. Paco napisa do rodzicw i poinformowa ich o swoich planach. Jego ojciec wyrazi niepokj z powodu niespodziewanej decyzji syna w wyjtkowo dugim licie. Poprosi, aby, jeli do koca studiw jego uczucie si nie zmieni, przywiz Ann do Argentyny. Bardzo szybko si zorientujesz, czy Twoja ukochana pasuje do naszego rodowiska, napisa. Matka Paca, Maria Elena, owiadczya, e w peni ufa opinii syna i nie ma wtpliwoci, i Anna dopasuje si do ycia w Santa Catalina, a nowa rodzina pokocha j rwnie mocno jak jej przyszy m. Po szeciu miesicach Anna powiedziaa ojcu, e ona i Paco nadal si kochaj i zamierzaj wzi lub. Kiedy Dermot zasugerowa, aby Paco przyjecha do Irlandii, zaprotestowaa gorco. Wtedy si zorientowa, e dziewczyna wstydzi si swego domu, i zacz si martwi, jaka bdzie przyszo modej pary, skoro ju teraz brak midzy nimi cakowitej szczeroci, lecz mimo to zgodzi si przyjecha do Londynu. Dermot zostawi on i crk w Hyde Parku, a sam spotka si z Pakiem w hotelu Dorchester. Emer szybko spostrzega, e w cigu procznego pobytu w Londynie Anna dorosa i spowaniaa. Nowe, niezalene ycie dobrze jej zrobio. Wygldaa kwitnco, a kiedy towarzyszy jej Paco, ze sposobu, w jaki umiechali si do siebie i trzymali za rce, jasno wynikao, e s ze sob bardzo szczliwi. Dermot zada przyszemu ziciowi kilka normalnych w tej sytuacji pyta oraz powiedzia mu, e ufa, i jest uczciwym modym czowiekiem i troskliwie zaopiekuje si Ann. - Mam nadziej, e wiesz, co bierzesz sobie na gow, modziecze - rzek powanie. - Anna Melody jest uparta i rozpieszczona. Jeeli rodzice mog zbyt mocno kocha swoje dziecko, to trzeba przyzna, e dopucilimy si tego grzechu. Nasza crka nie jest atwa, ale ycie z ni nigdy ci si nie znudzi. Wiem, e ty stworzysz jej lepsze warunki egzystencji ni te, na jakie mogaby liczy w Irlandii, lecz nie bdzie jej tak atwo, jak sdzi... Prosz tylko, eby zawsze si ni opiekowa. Jest naszym oczkiem w gowie... Paco zauway, e oczy starszego mczyzny zwilgotniay. Mocno ucisn do Dermota, wzruszony jego smutkiem. - Mam nadziej, e na naszym lubie w Santa Catalina sami pastwo zobacz, i Ana Melodia jest naprawd szczliwa - powiedzia. - Nie wybieramy si na lub - owiadczy Dermot. Paco spojrza na niego ze zdumieniem. - Nie przyjedziecie na lub crki? - zapyta. - Napiszecie do nas i wszystko nam opowiecie - odpar Dermot z uporem. Jak mia wyjani wyksztaconemu, obytemu w wiecie modziecowi, e obawia si tak dalekiej podry oraz spotkania z obcym krajem i obcymi ludmi, ktrzy nie mwi jego jzykiem? Nie umia si na to zdoby. By zbyt dumny. Anna czule uciskaa rodzicw. Obejmujc Emer, odniosa wraenie, e jej matka zmalaa i schuda od chwili, kiedy sze miesicy wczeniej egnaa si z ni przed wyjazdem z Glengariff. Emer si umiechaa, chocia jej sercem szarpa wielki smutek. Z trudem wydobya ze cinitego garda sowa mioci i yczenia wszystkiego, co najlepsze. Staraa si opanowa, lecz zy pocieky po jej upudrowanych policzkach, skapujc z czubka nosa i podbrdka. Wczeniej przyrzeka sobie, e zachowa spokj, lecz nagle zrozumiaa, e najprawdopodobniej minie duo czasu, zanim znowu bdzie moga wzi crk w ramiona. Otara rozgorczkowan twarz koronkow chusteczk, ktra trzepotaa w jej drcej doni niczym biaa gobica, szykujca si do odlotu. Dermot z zazdroci obserwowa on. On sam musia przekn bl i powstrzyma zy, ale ten wysiek o mao go nie zabi. Troch zbyt mocno poklepa Paca po plecach i zbyt energicznie potrzsn jego doni. Kiedy chwyci Ann w objcia i przygarn do piersi, zrobi to z takim przejciem i wzruszeniem, e dziewczyna a sykna z blu, i musia j zaraz puci. Anna take pakaa. Pakaa nad cierpieniem rodzicw, serdecznie aujc, e nie moe rozerwa si na dwoje, aby Emer i Dermot nie musieli zostawa sami. Obok wysokiego, imponujcego Paca wygldali dziwnie krucho. Pakaa, e nie przyjad na jej lub, ale te cieszya si, i jej nowa rodzina ich nie pozna. Nie chciaa, aby Solanasowie dowiedzieli si, skd pochodzi, bo przecie mogliby j uzna za osob niewystarczajco dobr dla Paca. Czua si te winna, e takie myli przemkny jej przez gow w chwili poegnania z rodzicami. Dobrze, e nie wiedzieli, co dzieje si w jej sercu, bo cierpieliby jeszcze bardziej... Pomachaa im rk i z daleka przesaa ostatnie pocaunki. Z pewnoci siebie, ktra znacznie lepiej pasowaaby do bajki ni do rzeczywistoci, poegnaa przeszo i powitaa nieznan przyszo.
Rozdzia sidmy
Kiedy Anna po raz pierwszy zobaczya Santa Catalina, uznaa od razu, e w wysokich drzewach o rozoystych koronach, w domu w stylu kolonialnym i szerokiej, paskiej rwninie jest zapisana jej przyszo. Bya pewna, e bdzie tu szczliwa. Glengariff wydawao jej si odlege o cae lata wietlne, a poza tym czua si zbyt podekscytowana i zajta, eby tskni za rodzin czy rozmyla o nieszczsnym Seanie OMarze. Opucia Londyn opromieniony zocistym blaskiem jesieni i przybya do Buenos Aires, gdzie wanie rozkwitay wiosenne kwiaty. Na lotnisku zapach wilgoci i ludzkiego potu miesza si z silnym aromatem konwalii, bijcym od jednej z pasaerek, ktra najwyraniej tu przed ldowaniem odwieya si perfumami. Na Ann i Paca czeka krpy mczyzna o brzowej twarzy, z maymi, lnicymi oczkami i troch krzywym umiechem. Zaj si ich bagaem i bocznym wyjciem wyprowadzi prosto w gorce listopadowe soce. Kiedy czekali na samochd. Paco ani na chwil nie wypuci z zazdrosnego ucisku drobnej doni Anny. - Esteban, to jest moja narzeczona, seniorka Dwyer - przedstawi Ann, gdy niski mczyzna ukada ich walizki w baganiku. Anna nie znaa jeszcze zbyt dobrze hiszpaskiego, umiechna si wic niemiao i wycigna rk do Estebana, ktry po trzsn ni mocno, z zaciekawieniem badajc bystrymi, brzowymi oczami twarz dziewczyny. Ju w samochodzie Anna zapytaa, dlaczego wszyscy tak si jej przygldaj. - To z powodu twoich rudych wosw - odpar Paco. - W Argentynie bardzo niewiele osb ma rude wosy i jasn karnacj. Podczas jazdy z lotniska Anna trzymaa gow zwrcon w kierunku wpadajcego przez otwarte okno prdu powietrza, aby cho troch ochodzi rozpalon twarz. W oczach Anny Buenos Aires miao leniwy urok starych miast. Bardzo przypominao te europejskie miasta, ktrych zdjcia ogldaa w albumach, w kadym razie takie byo jej pierwsze wraenie. Gustownie zdobione budynki mogyby rwnie dobrze znale si w Paryu lub Madrycie. Skwery i placyki wysadzane byy wysokimi jaworami i palmami, parki mieniy si barwami kwiatw i krzeww. Wydawao si, e kwitn take chodniki i wybetonowane cieki, poniewa pokryway je fioletowe kwiaty, opadajce z rozoystych drzew jacaranda. Anna bya zachwycona. W caym miecie panowaa atmosfera miego, zmysowego rozleniwienia i spokoju. Na kadym kroku mona byo napotka malutkie kawiarenki z ustawionymi na chodnikach parasolami, krzesami i stolikami, przy ktrych mieszkacy Buenos Aires popijali kaw lub grali w karty, nie przejmujc si duchot. Paco wyjani narzeczonej, e Europejczycy, masowo emigrujcy do Argentyny w dziewitnastym wieku, starali si odtworzy w architekturze i zwyczajach dobrze znany sobie wiat, za ktrym bardzo tsknili. Wanie dlatego teatr Colon prawie do zudzenia przypomina mediolask La Scal, stacja Retiro - dworzec Waterloo, a ocienione jaworami ulice - szerokie aleje miast na poudniu Francji. - Jestemy beznadziejnie nostalgicznym narodem - powiedzia Paco. - I nieuleczalnie romantycznym... Anna si rozemiaa i pochyliwszy si ku niemu, z czuoci musna wargami jego policzek. Z prawdziw przyjemnoci wdychaa powietrze przesiknite intensywnym zapachem eukaliptusa i jaminu, przygldaa si eleganckim kobietom o gadkich, jasnobrzowych twarzach i dugich lnicych wosach oraz mierzcym je odwanymi spojrzeniami mczyznom o ciemnych oczach i niespiesznych ruchach. A wic tak wyglda tu ycie... Przed jej oczami rozgrywa si oszaamiajcy taniec zalotnikw - zakochane pary trzymay si za rce w kawiarniach lub siaday na parkowych awkach, caujc si w blasku soca. Nigdy dotd nie widziaa tylu caujcych si ludzi... Naprawd mona byo pomyle, e pocaunki zastpuj zakochanym sowa. Samochd wjecha do podziemnego garau na wysadzanej drzewami Avenida Libertador i umiechnita pokojwka o karnacji koloru mlecznej czekolady podesza szybko, aby pomc im z bagaami. Na widok Paca jej due brzowe oczy napeniy si zami. Obja go mocno, chocia gow sigaa mu zaledwie do piersi. Paco ze miechem odwzajemni ucisk, otaczajc ramionami jej pulchne ciao. - Ach, senior Paco, wietnie pan wyglda! - wykrzykna suca, przygldajc mu si z zachwytem. - Pobyt w Europie wyszed panu na dobre, wystarczy spojrze! Och, a to musi by paska narzeczona! - Przeniosa spojrzenie na Ann. - Wszyscy s tacy podnieceni, nie mog si ju doczeka, kiedy j poznaj. Wycigna do Anny rk, ktr dziewczyna ucisna z uczuciem cakowitego zamtu w gowie. Argentynka mwia zbyt szybko, by moga zrozumie cho par sw. - Amor, to jest nasza kochana Esmeralda, suca. Cudowna, prawda? - Paco mrugn do Anny z rozbawieniem. - Kiedy wyjedaem, miaem dwadziecia cztery lata. - Gdy byli ju w windzie, doda: - Esmeralda nie widziaa mnie przez cae dwa lata, wic moesz sobie wyobrazi, jaka jest przejta. - Czy w domu nie ma nikogo z twojej rodziny? - zapytaa Anna niespokojnie. - Oczywicie, e nie. Dzisiaj sobota, a my nigdy nie spdzamy weekendw w miecie - odpar. - Zabierzemy ze sob tylko troch rzeczy, ktre mog nam si przyda na wsi, a reszt zostawimy pod opiek Esmeraldy. Mieszkanie byo due, soneczne i bardzo adne. Lnice okna wychodziy na zielone parki, w ktrych rozmarzeni kochankowie patrzyli sobie w oczy, miali si do siebie i wymieniali pieszczoty. By ranek i powietrze pachniao wiosn. Z cienistej ulicy dochodzi piew ptakw, wesoe okrzyki dzieci i gone szczekanie jakiego upartego psa. Paco zaprowadzi Ann do niewielkiego, jasnobkitnego pokoju urzdzonego w angielskim stylu. Byy tu zasony w drobne, urocze kwiatki, a narzut na szerokie ko, poszewki na poduszki i obicia krzese i fotela uszyto z tego samego materiau. Z okna wida byo dachy domw i toczc swe brunatne wody wielk rzek. - To Rio de La Plata - rzek Paco, podchodzc do Anny od tyu i obejmujc j mocno. - Na drugim brzegu znajduje si ju Urugwaj. La Plata jest najszersz rzek wiata. A tam - wskaza miejsce za wysokimi budynkami - rozciga si La Boca, stara portowa dzielnica, zasiedlona gwnie przez Wochw. Zabior ci tam, poniewa maj cudowne restauracje, myl te, e spodobaj ci si domy w La Boca, pomalowane na jasne, wesoe kolory Potem wybierzemy si do San Telmo, najstarszej czci miasta, gdzie ulice s brukowane, a domy mimo nie najlepszego stanu wygldaj wyjtkowo romantycznie. Tam zatacz z tob tango... Pniej pjdziemy na spacer nadbrzeem, ktre nazywa si Costanera, trzymajc si za rce i caujc... A pniej... - A pniej? - powtrzya z kokieteryjnym umiechem. - Pniej zabior ci do domu i bd si z tob kocha w naszym maeskim ou, powoli i zmysowo - dokoczy. Anna zachichotaa gardowo, przypominajc sobie dugie, pene pocaunkw noce, podczas ktrych z wielkim trudem powstrzymywaa obezwadniajce podanie. Paco caowa jej skr i wsuwa rce pod bluzk, dotykajc podniecajcej wypukoci jej piersi... Zawsze w takim momencie przerywaa pieszczoty, chocia jej twarz pona z dzy i wstydu. Posuszna radom matki, postanowia zaczeka z ostatecznym spenieniem do nocy polubnej, bo przecie adna uczciwa dziewczyna nie moe pozwoli, aby nawet najbardziej kochany mczyzna zniszczy jej reputacj. Paco by doskonale wychowany, zgodnie ze starymi dobrymi zasadami, wic cho cierpia, opanowujc podniecenie i starajc si nie przekroczy granicy przyzwoitoci, szanowa wol Anny, ktra pragna do lubu pozosta dziewic. Jednak, aby ognisty temperament nie wzi gry nad rozsdkiem i szczerym szacunkiem, chodzi czsto na dugie spacery i bra zimny prysznic. - Po lubie bdziemy mieli dosy czasu, eby odkry si nawzajem - powiedzia jeszcze w Londynie. Anna wyja z walizki letnie rzeczy, natomiast reszt, zgodnie z rad Paca, zostawia do odprasowania i odwieenia Esmeraldzie. Wzia kpiel w wykadanej marmurem azience i woya dug sukienk w kwiaty. Korzystajc z wolnej chwili, poniewa Paco szykowa si do wyjazdu, obejrzaa rozoone na dwch pitrach mieszkanie i przyjrzaa si oprawionym w srebrne ramki rodzinnym fotografiom. Szczeglnie dugo zatrzymaa si przed t, ktra przedstawiaa rodzicw narzeczonego. Hector Solanas by wysokim, ciemnowosym mczyzn, o chodnym spojrzeniu i do ostrych, szlachetnych rysach, ktre nadaway mu wadczy wygld. Maria Elena bya drobna i jasnowosa, miaa jasne, melancholijne oczy i szerokie, skonne do ciepego umiechu usta. Oboje imponowali elegancj i godnoci. Anna miaa nadziej, e zdoaj j polubi. Dobrze pamitaa uwagi ciotki Dorothy, e rodzice Paca woleliby zapewne, aby ich syn polubi dziewczyn ze swojej klasy i rodowiska. W Londynie Anna bya pewna siebie i pogodna, lecz teraz myl o wejciu do tego nowego wiata bardzo j przestraszya. W gruncie rzeczy ciotka Dorothy miaa racj - Anna bya prost dziewczyn z maego irlandzkiego miasteczka, snujc dziecinne marzenia o wspaniaym yciu. Usyszaa gos Paca, ktry rozmawia na schodach z Esmerald i pospiesznie zesza na d. Spakowana walizka staa ju przy drzwiach. - Tylko tyle ze sob zabierasz? - zapyta, gdy ujrza niewielk brzow torb, ktr ciskaa w rku. Kiwna gow. Nie miaa zbyt wielu letnich strojw. - W porzdku. - Paco lekko wzruszy ramionami. - W takim razie jedziemy. Anna umiechna si do Esmeraldy, ktra wrczya jej koszyk z rzeczami do zabrania na farm. - Adios - wymamrotaa niemiao, starajc si dokadnie naladowa akcent, jakiego uczono j na kursie w Londynie. Paco odwrci si i rzuci jej nieco rozbawione spojrzenie spod uniesionych brwi. - Mwisz jak prawdziwa Hiszpanka - zaartowa, wrzucajc torby do baganika. - Brawo, kochanie! Samochd Paca by to mercedes, jasnoniebieski kabriolet za mwiony specjalnie dla niego w Niemczech. Kiedy przekrci kluczyk w stacyjce, silnik wyda basowy pomruk. Po chwili wyjechali z garau. Anna przygldaa si przemykajcym za oknem ulicom Buenos Aires i miaa wraenie, e siedzi w tncym fale oceanu lizgaczu. Wiele by daa, eby wanie teraz zobaczyli j jej okropni kuzyni. Oszaleliby z zazdroci, pomylaa z zadowoleniem. Rodzice byliby ze mnie dumni... Po raz pierwszy od chwili opuszczenia Londynu ujrzaa przed sob twarze matki i ojca, i na moment ogarna j fala tsknoty za domem, trwao to jednak bardzo krtko, poniewa zaraz znaleli si za miastem, wiatr rozwia jej wosy, soce ciepymi promieniami dotkno twarzy i w jednej sekundzie zapomniaa o wszystkim, co nie byo teraniejszoci. Wiedziaa, e Paco ma trzech braci. Najstarszy, Miguel, najbardziej podobny do ojca pod wzgldem fizycznym, oeni si z Chiquit, ktr Paco darzy szczer sympati. Drugi brat, Nico, odziedziczy po ojcu ciemne wosy i karnacj, natomiast jasnoniebieskie oczy po matce. Jego on bya energiczna, chodna Valeria, ktra w niczym nie przypominaa agodnej, sodkiej Chiquity, lecz Paco wierzy, e Anna z czasem zaprzyjani si rwnie z t szwagierk. Po trzecim w kolejnoci Pacu by jeszcze najmodszy Alejandro, kawaler, ktry bardzo powanie myla o polubieniu Maleny, jednej z najpikniejszych dziewczt w Buenos Aires, jak wynikao z listw Miguela. - Niczym si nie przejmuj - powiedzia Paco serdecznie. - Po prostu bd sob, a wszyscy na pewno pokochaj ci tak jak ja. Zaskoczona zmian scenerii za oknem, Anna zaniemwia z zachwytu. Zielone wzgrza Irlandii zostay daleko, teraz otaczaa j sucha, paska argentyska rwnina - pampa. Tu i wdzie wypasay si stada byda lub koni, tak liczne, e wydaway si podobne do lnicego brzowego morza, rozcigajcego si a po granice intensywnie bkitnego nieba, ktrego odcie przypomina chabry. Santa Catalina czekaa na ni niczym yzna oaza, pena drzew i byszczcych zielonych traw, na samym kocu dugiej, zakurzonej drogi. Syszc znajomy odgos samochodu, Maria Elena wysza z przyjemnie chodnego domu, aby powita syna. Ubrana bya w szerokie spodnie z biaego, plisowanego jedwabiu z guziczkami przy mankietach, ktre, jak Anna wkrtce si zorientowaa, byy stylizowan kopi tradycyjnych bombachas, noszonych przez gauczw, oraz bia, rozpit pod szyj bluzk koszulow z podwinitymi do okci rkawami. Wok talii zapia szeroki skrzany pas, zdobiony srebrnymi monetami, ktre poyskiway w socu. Jasne wosy upia w kok na karku, tak e fryzura podkrelaa jej delikatne rysy. Maria Elena czule uciskaa syna, uja jego twarz w smuke donie o dugich palcach i spojrzaa mu w oczy, wykrzykujc hiszpaskie sowa, ktrych Anna nie rozumiaa, lecz czua bijc z nich rado. Potem odwrcia si do Anny, podesza do niej, musna wargami jej policzek i po angielsku powiedziaa, e bardzo si cieszy z jej przyjazdu. Anna wesza za sw przysz teciow do domu, gdzie czekaa reszta rodziny, gotowa powita Paca i pozna jego narzeczon. Gdy Anna ujrzaa pikny salon, peen obcych ludzi, nagle zrobio jej si sabo z wraenia. Wszyscy mierzyli j uwanymi, krytycznymi spojrzeniami, sprawdzajc, czy jest do dobra dla Paca. Paco puci jej do i znikn w ramionach czonkw rodziny, ktrzy nie widzieli go od dwch lat. Przez chwil, ktra przestraszonej Annie wydawaa si wiecznoci, dziewczyna bya sama, jak maa dka, rzucona na fale porodku morza. Staa nieruchomo, zmieszana i zagubiona, bezradnie rozgldajc si dookoa. W kocu, gdy pomylaa, e nie zniesie tego ani chwili duej, podszed do niej Miguel i wzi na siebie obowizek przedstawienia jej caej rodzinie. Miguel mia dobre serce i umiechn si ze zrozumieniem, pragnc doda jej odwagi. - Przeyjesz teraz chwile grozy, wic we gboki oddech i po staraj si jako to wytrzyma - powiedzia po angielsku, z wyranym akcentem i pocieszajcym gestem pooy do na jej ramieniu. Nico i Alejandro umiechali si uprzejmie, ale kiedy odwrcia si od nich, nadal czua na plecach ich taksujce spojrzenia i syszaa, jak rozmawiaj o niej po hiszpasku. Niestety, mimo wszystkich lekcji, jakie wzia w Londynie, nie rozumiaa ani sowa. Mwili tak szybko... Na widok dostojnej urody Valerii, ktra bez umiechu pocaowaa j w policzek, poczua skurcz w odku. Przysza szwagierka spojrzaa na ni chodno, z wielk pewnoci siebie. Dopiero w ramionach umiechnitej, serdecznej Chiquity Anna si odprya. - Paco pisa w listach prawie wycznie o tobie - rzeka Chiquita i pokraniaa. - Bardzo si ciesz, e wreszcie przyjechaa. Anna bya jej tak wdziczna, e o mao si nie rozpakaa, lecz w tej samej chwili zobaczya zbliajcego si Hectora i poczua, jak kolana uginaj si pod ni z przeraenia. Skulia si w sobie pod przytaczajcym ciarem dostojestwa wysokiego i wadczego pana domu. Kiedy nachyli si, eby pocaowa j w policzek, poczua korzenny zapach wody koloskiej, ktry utrzymywa si na jej skrze jeszcze przez par godzin. Pomylaa, e Paco jest bardzo podobny do ojca. Mia te same szlachetne rysy, ten sam garbaty nos, na szczcie jednak odziedziczy agodny wyraz twarzy matki. - Witam ci w Santa Catalina - powiedzia Hector doskona, prawie zupenie woln od obcego akcentu angielszczyzn. - I w Argentynie. To twoja pierwsza wizyta w naszym kraju, prawda? Anna przytakna bez sowa. - Chciabym zamieni par sw z moim synem, Anno - cign Hector. - Mam nadziej, e nie bdzie ci przykro, jeli na chwil zostawimy ci z moj on? Potrzsna gow, w dalszym cigu nie mogc wydoby gosu z garda. Jej milczenie si przecigao. - Oczywicie, e nie - wykrztusia w kocu. Nagle z caego serca zapragna, aby Paco zabra j z powrotem do Buenos Aires, gdzie byliby sami, ale Paco z zadowolon min poszed za ojcem, z ca pewnoci ufajc, e ona sobie po radzi. - Wyjdmy na taras, moja droga - odezwaa si Maria Elena. Spojrzaa na oddalajcych si ma i syna, i w jej jasnych oczach pojawi si wyraz niepokoju. Anna nie miaa wyboru - musiaa wyj wraz z ca rodzin na zalany socem taras, gdzie wszyscy mogli j jeszcze dokadniej obejrze. - Por Dios, Paco! - zacz Hector powanym gosem, ze zniecierpliwieniem krcc gow. -Jest pikna, to prawda, ale spjrz na ni obiektywnie - zachowuje si jak przestraszony krlik! Uwaasz, e dobrze zrobie, przywoc j tutaj? Twarz Paca poczerwieniaa gwatownie, a jego niebieskie oczy zabysy odcieniem fioletu. Od pocztku czeka na t konfrontacj. By prawie pewny, e ojciec nie wyrazi aprobaty dla jego wyboru. - Dziwisz si, e jest przestraszona, tato? Bardzo sabo mwi po hiszpasku, a w dodatku caa moja rodzina zgromadzia si tutaj, aby podda j ogldzinom i orzec, czy nadaje si na moj on. Na szczcie sam wiem, co jest dla mnie dobre, i nie pozwol, eby ktokolwiek usiowa wpyn na moje decyzje! - Paco rzuci ojcu buntownicze spojrzenie. - Synu, wiem, e jeste zakochany, i bardzo si z tego ciesz, ale maestwo niekoniecznie musi si czy z mioci... - Nie mw w ten sposb o mojej matce! - warkn Paco. - Oeni si z Ann - doda spokojnym, zdecydowanym tonem. - Paco, ta dziewczyna to prowincjuszka, nigdy dotd nie wyjedaa z Irlandii. Czy bdzie si dobrze czua, kiedy umiecisz j w rodku naszego wiata? Jak sobie poradzi, na mio bosk? - Poradzi sobie, bo jej pomog. I ty take. Wicej, powiesz wszystkim, eby przyjli j serdecznie i mio. - To nie wystarczy. yjemy w konserwatywnym spoeczestwie, wic si rzeczy nasi przyjaciele i znajomi bd j ocenia. W Argentynie mieszka tyle piknych dziewczt, dlaczego nie moge wybra jednej z nich? - Hector unis rce w bezradnym gecie. - Twoi bracia zdoali znale sobie odpowiednie partnerki w kraju, wic dlaczego ty nie? - Kocham Ann, poniewa jest inna od tutejszych dziewczyn. Dobrze, masz racj, jest prowincjuszk, brak jej obycia i nie po chodzi z naszej klasy. I co z tego? Kocham j tak, jaka jest i wy take j pokochacie, kiedy poznacie j troch lepiej. Pozwl jej zapa oddech, tato. Wystarczy, e zapomni o strachu, a zrozumiecie, dlaczego j pokochaem. Paco wpatrywa si w ojca twardym, nieprzejednanym wzrokiem, ktry zagodnia, gdy mody czowiek zacz mwi o Annie, lecz wyraz twarzy Hectora wiadczy, e sowa syna bynajmniej go nie przekonay. Powoli pokrci gow i ciko westchn. - W porzdku - powiedzia. - Nie mog ci powstrzyma, synu, mam tylko nadziej, e wiesz, co robisz, bo ja nie wiem... - Daj jej troch czasu, tato - poprosi Paco, wdziczny, e ojciec ustpi. Nie przypomina sobie, aby Hector kiedykolwiek wycofa si z dyskusji, nie bdc cakowicie przekonanym o susznoci argumentw drugiej strony. - Jeste ju mczyzn. Paco, i moesz sam decydowa o swoim yciu. To twoja sprawa, mj drogi. Mam tylko nadziej, e przyszo nie pokae, i miaem racj. - Na pewno nie, tato - odpar Paco. - Wierz mi, naprawd wiem, czego chc. Hector skin gow. Potem mocno obj syna i pocaowa go w wilgotny od potu policzek, tak jak zawsze po wszelkiego rodzaju nieporozumieniach. - Chodmy do nich - rzek i obaj skierowali si ku drzwiom.
Anna od razu polubia Chiquit i Miguela, ktrzy tak serdecznie przyjli j w Santa Catalina. - Nie przejmuj si Valeri - poradzia Chiquita, oprowadzajc Ann po farmie. - Zacznie si inaczej zachowywa, kiedy ci lepiej pozna. Widzisz, wszyscy liczyli, e Paco oeni si z Argentynk, i jeszcze nie zdyli otrzsn si z zaskoczenia. Myl, e wkrtce poczujesz si tu szczliwa... Chiquita pokazaa Annie grup kwadratowych biaych domw, w ktrych mieszkali gauczowie, boisko do gry w polo, kort tenisowy midzy eukaliptusami i platanami oraz duy basen na specjalnie usypanym pagrku, z ktrego wida byo zielon k i pasce si na niej jasnobrzowe krowy. Z pomoc Chiquity Anna szybko zacza mwi po hiszpasku. Chiquita wytumaczya jej gramatyczne rnice midzy hiszpaskim, jakim posugiwano si w Hiszpanii i jakiego Anna uczya si w Londynie, a nieco inn odmian tego jzyka uywan w Argentynie. Przysza szwagierka cierpliwie suchaa, jak Anna nerwowo duka zdania, i poprawiaa bdy. W cigu tygodnia Anna i Paco mieszkali w Buenos Aires z Hectorem i Mari Elen, i chocia pocztkowo posiki upyway w troch napitej i sztywnej atmosferze, w miar jak dziewczyna robia postpy w hiszpaskim, jej stosunki z przyszymi teciami staway si coraz serdeczniejsze. W poprzedzajcych lub miesicach Anna ze wszystkich si staraa si nie mwi o swoich lkach, wyczuwaa bowiem, e narzeczonemu bardzo zaley na tym, aby poradzia sobie w nowej sytuacji. Paco zacz pracowa w firmie ojca, zostawiajc Ann sam na cae dni. Powicaa wolny czas na nauk hiszpaskiego i studiowanie historii sztuki. Bya zajta i czas mija jej szybko, ale nie pokonaa jeszcze strachu przed weekendami, ktre caa rodzina spdzaa razem w Santa Catalina. Gwnym powodem jej obaw byo zachowanie Valerii. Valeria zawsze dawaa Annie odczu, e uwaa j za gorsz od siebie. Widok zgrabnej sylwetki piknej Argentynki, ubranej w niezwykle eleganckie letnie stroje, lub jedno spojrzenie na jej urodziw twarz o arystokratycznych rysach sprawiao, e Anna w jednej chwili tracia ca pewno siebie. Valeria siadywaa w krgu swoich przyjaci na brzegu basenu i prowadzia z nimi przyciszon rozmow, ktrej gwnym tematem - co do tego Anna nie miaa nigdy cienia wtpliwoci - bya ona, ta obca. Przyjaciki Valerii paliy papierosy i leniwie obserwoway j spod oka, podobne do stada piknych, penych wdziku panter, ktre tylko czyhaj na potknicie upatrzonej ofiary. Anna z gorycz wspominaa swoje irlandzkie kuzynki i zastanawiaa si, czy przypadkiem nie wpada z deszczu pod rynn. W Glengariff moga przynajmniej uciec na wzgrza, natomiast tutaj nie miaa si gdzie ukry. Nie moga zwierzy si narzeczonemu, poniewa nie chciaa, aby wtpi, e uda jej si dopasowa do nowych warunkw. Jedyn przyjacik i sojuszniczk bya Chiquita, ale Anna nie moga przecie stale chowa si za jej spdnic. Zwykle umiejtnie ukrywaa uczucia. Ojciec powiedzia jej kiedy, aby nigdy nie odsIaniaa swoich saboci przed ludmi, ktrzy mog je wykorzysta, postanowia teraz trzyma si tej wskazwki. Gotowa bya zrobi wszystko, eby nikt nie widzia jej cierpienia. Nie moga da im tej satysfakcji. - Ona jest dokadnie taka sama jak Eva Peron! - powiedziaa ze zoci Valeria, kiedy Nico zapyta, dlaczego tak wrogo traktuje Ann. - Zwyka parweniuszka, ktra usiuje zdoby lepsz pozycj, wychodzc za czowieka z dobrej rodziny, nie widzisz tego? - Widz, e Anna kocha Paca - odpar Nico niechtnie, prbujc broni narzeczonej brata. - Mczyni s absolutnymi idiotami, gdy chodzi o kobiety! - parskna Valeria. - Dobrze chocia, e Hector i Maria Elena widz, o co naprawd chodzi tej dziewczynie! W tym czasie Peron znajdowa si u szczytu wadzy. Wspierany przez wojsko, podporzdkowa sobie cae argentyskie spoeczestwo oraz pras, radio i wysze uczelnie. Nikt nie mia zboczy z linii wytyczonej przez jego parti. Przy swojej wielkiej popularnoci Peron mg miao wprowadza w ycie zasady demokracji, wola jednak rzdzi sam, z wojskow precyzj planujc kolejne posunicia i ani na chwil nie przestajc kontrolowa sytuacji. To prawda, e w Argentynie pod panowaniem Perona nie byo obozw koncentracyjnych, do ktrych wysyIano by przeciwnikw rzdu, a przedstawiciele prasy zagranicznej mogli bez przeszkd przyjeda do kraju, lecz gdzie pod powierzchni czai si cie strachu. Eva, przez miliony arliwych wielbicieli zwana Evit, nie wahaa si korzysta ze swej pozycji i wadzy, aby odgrywa rol wspczesnego Robin Hooda. W poczekalni przed jej gabinetem zawsze kbiy si tumy oczekujcych na rozmow i spragnionych jej aski. Prosili o nowe domy, emerytury, prac, Eva za podnosia czarodziejsk rdk i speniaa ich yczenia. Z poczuciem osobistej misji dya do ulenia doli najbiedniejszych, spord ktrych sama si wywodzia, i z prawdziw przyjemnoci zabieraa bogatym, by da swoim ubogim, descamisados, ebrakom bez koszuli na grzbiecie, jak nazywa ich Peron. Wielu zamonych ludzi opucio wtedy Argentyn, obawiajc si, e dyktatura Perona doprowadzi do komunizmu. - Tak, Anna niczym nie rni si od Evy Peron - powtrzya Valeria zjadliwym tonem. - Ma wielkie ambicje i chce za wszelk cen wedrze si do lepszego wiata, a ty i twoja rodzina zamierzacie jej na to pozwoli. - Daj dziewczynie szans - westchn Nico. - Postaw si w jej sytuacji i postaraj si by dla niej troch milsza... Valeria przygryza warg i ze zniechceniem pomylaa, e mczyni staj si beznadziejnie naiwni, kiedy na horyzoncie pojawia si pikna kobieta. Wszyscy s tacy sami jak Juan Peron. Decydujcy moment nadszed pewnego popoudnia, kiedy caa rodzina rozsiada si na rozgrzanych kamiennych pytach wok basenu, cieszc si cudownym socem i popijajc wspaniae soki owocowe, ktre pokojwki w jasnoniebieskich fartuszkach stale donosiy z domu. Anna rozmawiaa spokojnie z Chiquit i swoj przysz teciow, gdy nagle przyjaciel Miguela, Diego Braun, oczarowany celtyck urod narzeczonej Paca, postanowi zwrci na siebie jej uwag. - Anna, por que no te banas? (Anno, dlaczego si nie kpiesz?) - zapyta z nadziej, e dziewczyna wskoczy do basenu, co pozwolioby mu lepiej oceni jej figur. Anna bezbdnie zrozumiaa pytanie, bya jednak bardzo zdenerwowana, poniewa wyczua, e wszyscy czekaj na jej odpowied, i dlatego przetumaczya wypowiedziane zdanie sowo w sowo z angielskiego. - Porque estoy caliente - odpara. Chciaa powiedzie, e nie ma ochoty na kpiel w zimnej wodzie, bo wcale nie jest jej za gorco. Ku jej zdumieniu wszyscy wybuchnli gromkim miechem i po chwili prawie tarzali si po ziemi, trzymajc si za brzuchy. Anna bezradnie spojrzaa na Chiquit, ktra w przerwach midzy atakami chichotu wyjania jej, co naprawd powiedziaa. - Bo jestem podliwa, tak brzmiaoby chyba najtrafniejsze tumaczenie... I Chiquita zaniosa si gonym miechem, wtrujc reszcie rodziny i przyjacioom. Anna zastanawiaa si chwil, co robi, lecz nagle miech Chiquity wyda jej si tak zaraliwy, e i ona rozemiaa si serdecznie. Teraz wszyscy razem ryczeli ze miechu i po raz pierwszy Anna poczua, e naley do klanu. Podniosa si i z silnym irlandzkim akcentem, nie przejmujc si, czy mwi poprawnie pod wzgldem gramatycznym, czy nie, owiadczya, e jednak musi si wykpa, eby si troch ochodzi. Od tej chwili Anna nauczya si mia z samej siebie i zrozumiaa, e wanie dziki poczuciu humoru uda jej si zaskarbi sympati nowej rodziny. Mczyni przestali podziwia j z daleka i zaczli razem z ni kpi z jej marnego hiszpaskiego, natomiast dziewczta postanowiy pomc jej w nauce jzyka, a take radzi sobie z chopcami. Wyjaniy, e Latynosi s bardzo pewni siebie i zachowuj si bezporednio, a nawet prawie bezwstydnie wobec kobiet, co znaczyo, e Anna musi posi sztuk odpierania ich atakw, gdy nawet jako matka nie bdzie przed nimi bezpieczna. Bya Europejk, i to pikn Europejk, a to utrudniao jej zadanie, poniewa w Ameryce Poudniowej Europejki cieszyy si opini atwych kobiet. Na szczcie Anna nigdy nie miaa trudnoci z mwieniem nie, a wraz z odzyskan pewnoci siebie odnalaza rwnie dawne zdecydowanie i skonno do stawiania na swoim. Kiedy charakter Anny zacz wreszcie wyIania si z mgy strachu, a niemiao spowodowana barier jzykow powoli znika, Valeria zdaa sobie spraw, e przybya z Irlandii dziewczyna wcale nie jest saba i beznadziejnie gupia. Przeciwnie - Anna posiadaa elazn determinacj i si woli oraz niezwykle ostry jzyk. W czasie dyskusji nie ustpowaa nawet na milimetr, a raz podczas lunchu otwarcie zanegowaa punkt widzenia Hectora i ku absolutnemu zachwytowi Paca obronia wasny. Mona powiedzie, e jeli nawet do dnia lubu Anna nie zaskarbia sobie przyjani i sympatii wszystkich czonkw nowej rodziny, to z pewnoci zdobya ich szacunek.
Ceremonia lubna odbya si pod bkitnym niebem w letnim ogrodzie Santa Catalina. Otoczona tumem trzystu w wikszoci nieznanych jej goci, Anna Melody Dwyer rozkwita wielk urod pod leciutkim jak mgieka welonem, wyszywanym cekinami. Gdy sza rodkowym przejciem, wsparta na ramieniu dostojnego i wyniosego Hectora, nie moga oprze si wraeniu, e wkroczya na karty ksiki z bajkami, po ktr z radoci sigaa jako dziecko. Przeistoczya si w ksiniczk z bajki, wspomagana wasnym uporem i si osobowoci. Wszyscy patrzyli na ni, kiwali gowami i zachwycali si, czua si podziwiana i uwielbiana. Zrzucia skr przeraonej dziewczyny, ktra trzy miesice wczeniej przybya do Argentyny, stajc si przepiknym motylem- Kiedy zoya przysig maesk i woya obrczk na palec swojego ksicia, uwierzya, e jej historia znalaza prawdziwie szczliwe zakoczenie, e ona i Paco pjd teraz w kierunku soca, e bd yli dugo i szczliwie... W dzie lubu otrzymaa telegram od swojej rodziny: YCZENIA SZCZCIA I WSZELKIEJ POMYLNOCI STOP DLA NASZEJ NAJDROSZEJ ANNY MELODY STOP OD KOCHAJCYCH RODZICW I CIOCI DOROTHY STOP WSZYSCY BARDZO ZA TOB TSKNIMY STOP. Anna przeczytaa depesz, czekajc, a Encarnacion wplecie kwiaty jaminu w jej cikie wosy, a pniej ukrya kartonik w szufladzie biurka ze wiadomoci, e nieodwoalnie zamyka pewien rozdzia swojego ycia. Noc polubna nie zawioda jej oczekiwa. Bya tak namitna i wzruszajca, jak tylko Anna moga sobie wymarzy. Kiedy w kocu zostaa sam na sam ze wieo polubionym mem, pozwolia mu odkrywa swoje ciao. Draa, gdy j rozbiera i pokrywa pocaunkami kady centymetr ciaa. Paco delektowa si jej perowobia skr, ktra lnia w sczcym si do pokoju blasku ksiyca. Cieszya go ciekawo ony i spontaniczna rado, z jak oddaa mu siebie. Kada pieszczota, kady dotyk dawa Annie pewno, e nie tylko ich dusze, ale take ciaa tworz jedno, a jej uczucia do Paca nale do innego wiata, wiata poza granicami dozna zmysowych. Nie wtpia, e Bg bogosawi ich zwizkowi. Pocztkowo w ogle nie tsknia za rodzin i ojczyzn, poniewa jej ycie nagle stao si niezwykle ekscytujce. Jako ona Paca Solanasa moga mie wszystko, czego zapragna, a jej nowe nazwisko budzio oglny szacunek. Pozycja, jak zdobya, przy mia wszystko dobre, co przydarzyo jej si w przeszoci. Z wielk przyjemnoci graa rol pani domu w piknym mieszkaniu w Buenos Aires, lekkim krokiem przechadzajc si po wielkich, wspaniale urzdzonych pokojach z pen wiadomoci, e skupia na sobie uwag wszystkich obecnych. Ludzie byli oczarowani jej nie zawsze udanymi prbami porozumiewania si po hiszpasku, poniewa czynia to w niezwykle wdziczny, wzbudzajcy sympati sposb. Anna wiedziaa, e skoro zaakceptowaa j rodzina Solanas, moe rwnie liczy na aprobat wszystkich wanych klanw z Buenos Aires. Jako cudzoziemka budzia szczer ciekawo i moga sobie na wiele pozwoli. Paco by ogromnie dumny z ony. Anna wydawaa mu si zupenie inna ni mieszkacy Buenos Aires, kierujcy si sztywnymi zasadami ycia towarzyskiego. W pierwszych miesicach po lubie Annie nie udao si jednak unikn kilku powanych bdw. Nieprzyzwyczajona do suby, miaa skonno do niezbyt uprzejmego traktowania pokojwek i innych sucych, sdzc, e w taki wanie sposb odnosz si do swoich pracownikw ludzie z wyszych sfer. Pragna stworzy wraenie, e wyrosa w domu penym pokojwek, lecz przyja cakowicie bdn taktyk i jej stosunek do sucych bardzo razi now rodzin. Paco stara si pocztkowo udawa, e nie zauwaa tych potkni, liczy bowiem, e z czasem Anna nauczy si wszystkiego, obserwujc postpowanie swoich szwagierek, w kocu musia jednak przeprowadzi z ni rozmow i agodnie poprosi, aby zacza okazywa subie wicej szacunku. Nie chcia jej powiedzie, jak Angelina, kucharka Solanasw, stana w drzwiach jego gabinetu i amic rce, poskarya si, e aden czonek rodziny nigdy dotd nie potraktowa jej w tak obcesowy sposb jak seniora Anna. Anna poczua si niesusznie skarcona, upokorzona i przez par dni dsaa si na ma, ktry bezskutecznie usiowa poprawi jej humor. Paco by zaskoczony, bo te humory i kaprysy zupenie nie pasoway do Any Melodii, ktr pokocha w Londynie. Potem Anna odkrya, e ma do dyspozycji wicej pienidzy ni hrabia Monte Christo i pewnego dnia, chcc pokaza, e nie jest skromn dziewczyn z maego miasteczka w Irlandii Poudniowej, wybraa si na Avenida Florida, aby kupi sobie jak kreacj na przyjcie z okazji urodzin swego tecia. W niewielkim butiku na rogu Avenida Florida i Avenida Santa Fe znalaza wspania sukienk, a sprzedawczyni okazaa si tak mia, e do zakupu dodaa w prezencie buteleczk perfum. Zachwycona Anna czua, e wiat padnie jej do stp, kiedy w nowej sukience wkroczy do salonu w mieszkaniu Hectora i Marii Eleny. Wydarzenia potoczyy si jednak niezgodnie z jej planami. Gdy zobaczya, jak ubrane s inne kobiety, uwiadomia sobie z zaenowaniem, e dokonaa zego wyboru. Oczy wszystkich obecnych zwrciy si na ni, a uprzejme umiechy skryway dezaprobat. Sukienka Anny miaa bardzo odwany dekolt i bya zbyt wymylna jak na t skromn okazj. Ku jej przeraeniu Hector natychmiast podszed do niej i zasoni j przed wzrokiem pozostaych goci. Czarne wosy, lekko siwiejce na skroniach, i wysoka posta czyniy z niego imponujcego i budzcego szacunek mczyzn. Te z umiechem poda Annie pikny szal. - Boj si, e zmarzniesz - rzek uprzejmie. - Maria Elena nie pozwala wczy ogrzewania w domu, poniewa przy wyszej temperaturze zaczyna j bole gowa... Anna podzikowaa mu, powstrzymaa cisnce si do oczu zy i szybko wychylia kieliszek wina. Paco powiedzia jej pniej, e wprawdzie ubraa si troch nieodpowiednio, ale i tak bya najpikniejsza.
Zim 1951 roku przyszed na wiat Rafael Francisco Solanas, zwany pniej Rafa, Anna za, jego matka, poczua, e wreszcie dopasowaa si do nowego wiata. Chiquita, teraz nie tylko jej przyjacika, ale i szwagierka, zabieraa j na zakupy, dziki czemu Anna zacza pokazywa si w bardzo szykownych, dyskretnie eleganckich strojach prosto z Parya. Przede wszystkim jednak caa rodzina bya zachwycona faktem, e ona Paca urodzia chopca. Rafael by jasnowosy i bardzo blady, wyglda jak maa tusta mapka albinos. Niemniej Anna uwaaa go za smy cud wiata. Jeszcze w szpitalu Paco wyzna, e uczynia go najszczliwszym z ludzi. Uj szczup do Anny i ucaowa z ogromn czuoci, a potem wsun jej na palec piercionek z brylantem i rubinem. - Daa mi syna. Ano Melodio - powiedzia. - Jestem niezmiernie dumny z mojej piknej ony... Mia nadziej, e dziecko pomoe jej odzyska rwnowag i wypeni ycie czym bardziej istotnym ni zakupy. Maria Elena podarowaa synowej zoty wisior ze szmaragdami, ktry kiedy nalea do jej matki, natomiast Hector spojrza na chopca i owiadczy, e cho may jest podobny do matki, to krzyczy tak dononie, jak przystao na Solanasa. Gdy Anna zadzwonia do matki, Emer rozpakaa si i nie przestaa roni ez do koca rozmowy. Bardzo pragna by w tym czasie z crk i serce pkao jej na myl, e moe nigdy nie zobaczy wnuka. Po paru minutach suchawk przeja ciotka Dorothy, ktra zacza tumaczy przerywane szlochami wypowiedzi swojej siostry i powtarza wszystkim zebranym w pokoju sowa siostrzenicy. Dermot chcia wiedzie, czy Anna jest szczliwa i czy nowi krewni dbaj o ni tak jak najblisza rodzina. Zamieni te par sw z Pacem, ktry powiedzia mu, e caa jego rodzina darzy Ann serdecznym uczuciem. Gdy odkada suchawk, by wicej ni zadowolony, lecz ciotka Dorothy nie sprawiaa wraenia usatysfakcjonowanej. - Jej gos brzmia jako dziwnie, jeli chcecie zna moje zdanie - owiadczya ponuro, odkadajc robtk. - Co masz na myli? - zapytaa Emer, ocierajc zy. - Mnie si wydaje, e jest cakiem szczliwa - mrukn Dermot. - Och, tak, jest cakiem szczliwa, ale chyba troch j tam wzili do galopu - powiedziaa Dorothy po chwili namysu. - Wanie tak, wzili j do galopu... Najwyraniej wyjazd do Argentyny wyszed na dobre naszej Annie Melody. Anna miaa wszystko, o czym moga zamarzy, z wyjtkiem jednej rzeczy, z powodu ktrej jej duma nieustannie cierpiaa - cho bardzo staraa si obserwowa i naladowa osoby ze swego najbliszego otoczenia, nie potrafia pozby si poczucia niszoci. Pod koniec wrzenia, kiedy pampa pokrya si wysok, gst traw i dzikimi kwiatami, Anna odkrya istnienie kolejnej przeszkody, ktra miaa jej utrudni przystosowanie do ycia w nowej rodzinie - konie. Nigdy nie lubia koni, mona nawet powiedzie, e miaa na nie uczulenie. Uwielbiaa wikszo zwierzt: zoliwe mzcachas, due gryzonie, podobne do zajcy, ktre kopay sobie nory na caej rwninie, dzikie kozy i koty, czsto przemykajce midzy krzewami oraz armadillo, przykuwajce uwag swym absurdalnym ksztatem. Hector trzyma na biurku skorup armadillo i uywa jej jako przycisku, co bardzo denerwowao Ann. Jednak szybko odkrya, e ycie w Santa Catalina krci si wok polo. Wszyscy jedzili tu konno, samochody byy waciwie zbdne w miejscu, gdzie drogi czce farmy przypominay nie zbyt szerokie cieki, ledwo widoczne wrd wysokich traw. Waciciele Santa Catalina prowadzili bardzo bogate ycie towarzyskie, czsto urzdzali proszone podwieczorki i przyjcia lub jedzili na wielkie barbecue do ssiadw. Anna zorientowaa si, e praktycznie rzecz biorc, tylko ona wsiada do terenowego samochodu i powica mnstwo czasu na dotarcie do celu, gdy tymczasem inni po prostu wskakuj na konia i w mgnieniu oka s na miejscu. Tematem wikszoci rozmw byo polo, mecze rozgrywane midzy druynami z poszczeglnych posiadoci, niedocignicia graczy, zalety ich koni oraz sprztu. Mczyni prawie co wieczr wyjedali na boisko. Argentyczycy entuzjazmowali si t rozrywk. Kobiety siaday na trawie razem z dziemi i obserwoway, jak ich mowie i synowie galopuj za pik. Tylko po co to wszystko, pytaa w duchu Anna. eby trafi pik midzy dwa supki? Wydawaoby si, e szkoda wysiku... Kiedy widziaa mae dzieci, ledwo dwigajce si na nki, ktre ju bawiy si pik do polo na obrzeach boiska, z rozpacz wznosia oczy do nieba. Wszystko wskazywao na to, e w tym kraju od polo nie ma ucieczki. Agustin Paco Solanas urodzi si jesieni 1954 roku. W przeciwiestwie do swego brata mia ciemn cer i by mocno owosiony. Paco orzek, e jego modszy syn to skra zdarta z dziadka Hectora. Tym razem podarowa onie piercionek z brylantem i szafirem, lecz ich wzajemne stosunki wydaway si naznaczone pitnem chodu, ktrego wczeniej midzy nimi nie byo. Anna cakowicie skoncentrowaa si na synkach. Zatrudnia jako opiekunk mod siostrzenic Encarnacion, Soledad, ale wikszo obowizkw przy dzieciach wolaa wykonywa sama. Synowie jej potrzebowali, byli od niej uzalenieni. Anna bya dla nich caym wiatem, ich mio bya pena i bezwarunkowa. Matka odpowiadaa na synowskie uczucie lepym powiceniem. Im wicej zajmowaa si dziemi, tym bardziej oddala si od niej Paco, ktry w kocu sta si mglist postaci, tylko od czasu do czasu pojawiajc si na peryferiach jej ycia. Paco coraz czciej i duej przebywa poza domem, wraca z pracy bardzo pno, a wyjeda wczenie, jeszcze zanim Anna si budzia. Podczas spdzanych wsplnie w Santa Catalina weekendw odzywali si do siebie z chodn uprzejmoci, ktra wkrada si midzy nich cicho i niepostrzeenie, niczym stpajca na mikkich apach puma. Anna jedynie przelotnie mylaa, co si stao z radoci, ktra zawsze towarzyszya im, gdy przebywali razem, ze wsplnym miechem i rozrywkami... Dlaczego przestali si bawi i spdza wieczory w romantycznych restauracyjkach i kinach? Teraz rozmawiali wycznie o dzieciach. Paco nie mia si nikomu przyzna, e by moe jednak popeni bd, moe nie powinien by wymaga od Anny, aby zaaklimatyzowaa si w kulturze i rodowisku, ktre byy jej cakowicie obce. Z blem obserwowa, jak Anna Melodia, w ktrej zakocha si do szalestwa, powoli znika pod mask kobiety udajcej kogo, z kim tak naprawd nie miaa nic wsplnego. Bezradnie przyglda si, jak jej nieokieznana natura i buntownicza niezaleno przeistaczaj si w draliwo i wieczne niezadowolenie. Anna prawie na wszystko reagowaa agresj i prawie wszystko uwaaa za atak na swoj osob. Walczya, aby odnale sam siebie, lecz w rezultacie podejmowaa tylko kolejne prby naladownictwa osb, wrd ktrych ya. Bez wahania powicaa te wyjtkowe, niepowtarzalne cechy swego charakteru, ktre Paco tak kocha i podziwia, w zamian za zupenie do niej nie pasujce sztuczne wyrafinowanie i sztywn elegancj. Paco wiedzia, e Anna jest zdolna do wielkiej namitnoci, ale chocia bardzo si stara rozgrza j pocaunkami i pieszczotami, w ich nocnych spotkaniach zaczo brakowa gorcej, spontanicznej czuoci. Nieraz mia ochot zwierzy si ze swych kopotw matce, by jednak zbyt dumny, aby przyzna, e gdyby zostawi Ann Melody Dwyer w zatopionym we mgle Londynie, najprawdopodobniej oszczdziby im obojgu sporo cierpienia. Kiedy jesieni 1956 roku Sofia Emer Solanas powitaa wiat wielkim wrzaskiem, chd midzy maonkami zmieni si ju w prawdziwy mrz. Paco i Anna prawie si do siebie nie odzywali. Maria Elena zastanawiaa si, czy jej synowa nie pada jednak ofiar wyniszczajcej tsknoty za rodzin, zaproponowaa wic, aby Paco zrobi jej niespodziank i w tajemnicy zaprosi do Santa Catalina Emer i Dermota. Pocztkowo Paco si nie zgodzi, nie by bowiem pewny, czy Anna bdzie mio zaskoczona ich przyjazdem, ale Maria Elena nie ustpia. - Jeeli chcesz ratowa swoje maestwo, powiniene mniej myle, a szybciej dziaa - powiedziaa powanie. W kocu Paco si podda i zadzwoni do Dermota, aby poinformowa go o planie wizyty. Podczas rozmowy ostronie dobiera sowa, starajc si nie zrani dumy tecia. Dermot i Emer z wdzicznoci przyjli jego zaproszenie, natomiast ciotka Dorothy nie krya rozczarowania, e nie obj nim take i jej. - Dokadnie wszystko zapamitaj, Emer Melody, bo inaczej nigdy wicej si do ciebie nie odezw! - przykazaa siostrze. - Po powrocie opowiesz mi, jak wyglda Argentyna i ycie Anny Melody! Dermot nigdy wczeniej nie wyjeda dalej ni do Brighton, a Emer baa si podry samolotem, chocia wszyscy zapewniali j, e Swissair to bardzo dobre i godne zaufania linie lotnicze. Koniec kocw myl o spotkaniu z ukochan crk i poznaniu wnukw pomoga im przezwyciy wszystkie lki. Bilety nadeszy specjaln przesyk, zgodnie z obietnic Paca, i starsi pastwo wyruszyli w mczc, trwajc czterdzieci osiem godzin podr z Londynu do Buenos Aires, z postojami w Genewie, Dakarze, Recife, Rio oraz Montevideo. Przetrwali j jako, chocia zgubili si na lotnisku w Genewie i o maty wos nie spnili si na samolot. Gdy Anna wrcia do Santa Catalina z dwutygodniow Sofi, owinit w koronkowy szal, zastaa cakowicie wyczerpanych rodzicw, czekajcych na ni na tarasie. Wrczya dziecko podekscytowanej Soledad i obja oboje rodzicw. Emer i Dermot przywieli prezenty dla szecioletniego Rafaela i maego Agustina oraz album ze starymi zdjciami dla Anny. Paco i jego rodzina taktownie pozostawili ca trjk sam na kilka godzin. Przez cay ten czas Dwyerowie rozmawiali bez chwili wytchnienia, pakali bez zahamowa i miali si tak, jak robi to tylko Irlandczycy. Dermot zauway, e jego crka ma wspaniae ycie, a Emer z prawdziwym podziwem przejrzaa stroje w jej szafach i obesza wszystkie pokoje w domu. - Gdyby ciotka Dorothy moga ci zobaczy, kochanie, bya by z ciebie bardzo dumna - powiedziaa. - Zreszt ona i tak zawsze powtarza, e jeste w czepku urodzona... Emer bya wzruszona, kiedy Anna zapytaa, co dzieje si z Seanem OMar i z przyjemnoci pomylaa, e z czystym sumieniem bdzie moga przekaza Dorothy, i jej dziecko wcale nie jest pozbawion serca egoistk. Powiedziaa Annie, e Sean si oeni i przeprowadzi do Dublina, a ze sw jego rodzicw wynika, e cakiem niele mu si powodzi. Emer nie bya tego do koca pewna, ale niedawno chyba urodzia mu si creczka, a moe synek... Anna umiechna si troch smutno i powiedziaa, e bardzo j to cieszy. Emer i Dermot od pierwszego wejrzenia zakochali si w dzieciach, ktre rwnie szybko si do nich przywizay. Odwiedziny rodzicw sprawiy Annie wielk rado, ale kiedy pocztkowe podniecenie mino, zacza aowa, e nie s bardziej eleganccy i obyci w wiecie. Oboje nosili ubrania mocno trcce prowincj i wygldali nieco dziwnie na tle egzotycznego krajobrazu. Maria Elena czsto pia herbat z Emer i Ann przy poncym w kominku ogniu, poniewa po zachodzie soca robio si teraz do chodno, a Hector obwozi Dermota po caej posiadoci w bryczce zaprzonej w dwa lnice kuce. Raz caa rodzina zasiada z nimi do kolacji. Kiedy Dermot wypi kilka szklaneczek dobrej irlandzkiej whisky, zacz snu przesadzone opowieci o yciu w Irlandii oraz nieco enujce historyjki z dziecistwa Anny. Jego gadko przyczesane wosy wzburzyy si i skrciy w szare loki, a policzki pokryy wesoym rumiecem. Po kolacji ochrypym, penym przejcia gosem zapiewa piosenk Danny Boy do akompaniamentu Marii Eleny i wtedy w gowie Anny po raz pierwszy zawitaa myl, e moe jednak lepiej by byo, gdyby jej rodzice w ogle nie przyjechali. Cztery tygodnie pniej uciskaa matk na poegnanie. Nie moga wiedzie, e nigdy wicej nie zobaczy jej agodnej, kochanej twarzy, ale Emer bya o tym gboko przekonana. Czasami ludzie przeczuwaj przyszo, a Emer Melody odziedziczya nieomyln intuicj po babce. Jej przeczucie si sprawdzio - dwa lata pniej umara. Wyjazd Emer i Dermota zasmuci Ann, lecz nie wzbudzi w jej sercu gbokiego alu. Lata rozstania osabiy czce ich wizi. Anna czua, e odniosa duy yciowy sukces, natomiast pozycja jej rodzicw nie ulega zmianie. Cieszya si, e ich widzi, ale rwnoczenie nie potrafia oprze si wraeniu, e w jaki sposb j zawiedli. Od chwili poznania Paca staraa si dowie, e jest dam, dlatego teraz gniewaa j myl, i rodzina ma wreszcie pozna prawd o jej pochodzeniu. Nie zauwaya, e Paco i jego rodzice bardzo polubili agodn Emer o czarujcym irlandzkim umiechu, a wszyscy argentyscy krewni i znajomi byli zachwyceni jej ekscentrycznym ojcem. Cie upokorzenia, istniejcy tylko w umyle Anny, rs i rs, a w kocu prawie przesoni ludzi, ktrych przecie kochaa. Dwa lata pniej Anna znalaza rachunek za hotel w kieszeni marynarki Paca i nagle uwiadomia sobie, e m odebra jej sw mio. Zrozumiaa, e Paco j zdradza, i uznaa, e zawinio jej poczucie obcoci w Argentynie i kompleks niszoci, ktrego wci nie moga si pozby. Nie przyszo jej do gowy, e powinna si zastanowi, kto pchn go w ramiona innej kobiety.
Rozdzia smy Santa Catalina, luty 1972 roku
- Mario, nie przeszkadza ci, kiedy kto mwi, e musisz kogo polubi i koniec? - jkna Sofia, zrzucajc buty do tenisa i siadajc na trawie obok kuzynki. - O co ci chodzi? - zdziwia si Maria. - O t ca Ev. Mama wci mi powtarza, e musz si ni zaj i by dla niej mia. Nienawidz takich obowizkw. - Przecie Eva przyjechaa tylko na dziesi dni. - Dla mnie to o dziesi dni za dugo - mrukna Sofia. - Podobno jest bardzo adna... - Hmmm... - Sofia ju burzya si na myl o konkurencji. W cigu ostatnich miesicy stale syszaa hymny pochwalne na cze urody i nienagannych manier Evy, miaa jednak nadziej, e rodzice przesadzaj. - To waciwie niewane, ale nadal nie mam pojcia, dlaczego mama uznaa, e powinna j zaprosi. - No, dlaczego? - Eva jest crk przyjaci rodzicw z Chile. - Oni te przyjedaj? - Niestety nie. Eva przyjedzie sama i wanie dlatego musz si ni zaj. - Pomog ci. - Maria si umiechna. - Moliwe, e okae si cakiem mia, moe nawet si z ni zaprzyjanimy. Nie bd tak pesymistk. Ile Eva ma lat? - Jest w naszym wieku. Pitnacie albo szesnacie, nie pamitam. - Kiedy tu bdzie? - Jutro. - Sofia westchna. - Moemy razem oprowadzi j po Santa Catalina. Mam nadziej, e nie jest nudziar, bo dopiero wtedy miaybymy prawdziwy problem... Sofia nie podzielaa nadziei Marii, przeciwnie, liczya, e Eva okae si nudna, bardzo nudna i bardzo brzydka. Moe udaoby si zostawi j pod opiek Marii? Maria bya taka wyrozumiaa i serdeczna, wic waciwie dlaczego nie miaaby uwolni Sofii od cikiego obowizku i sama zaj si zapewnieniem Evie odpowiednich rozrywek... Maria ma zote serce, z zadowoleniem pomylaa Sofia, i zawsze chce wszystkim dogodzi... Nagle ujrzaa nadchodzcy tydzie w zupenie innych, janiejszych barwach. Niewykluczone, e bdzie moga spdzi wikszo czasu z Santim, zostawiajc Mari i Ev same sobie. Nastpnego ranka Sofia i jej kuzyni leeli w cieniu wysokich traw, rozmawiajc z oywieniem i suchajc fascynujcego gosu Neila Diamonda, kiedy przed wejciem do domu zatrzyma si byszczcy samochd. Wszyscy przerwali rozmow i z zaciekawieniem odwrcili gowy. Z wozu wyskoczy szofer, Jacinto, podszed do tylnych drzwi i otworzy je. Jego umiechnita twarz pona rumiecem. Gdy po paru sekundach z samochodu wysiada pikna Eva, modzi ludzie zrozumieli przyczyn jego ekscytacji. Sofia skrzywia si lekko i zerkna na kuzynw, ktrzy w jednej chwili podnieli si i przykucnli na trawie, po dobni do stada pieskw preriowych. - Matko Boska! - wykrzykn Agustin. - Boe, tylko spjrzcie na te wosy! - sykn Fernando. - Nigdy nie widziaem klaczki z lepszymi nogami - wymamrota Santi. - Och, chopcy, zamknijcie si, na mio bosk - zirytowaa si Sofia. - Ma jasne wosy, i co z tego? Duo dziewczt ma jasne wosy! Wytrzyj sobie brod, Agustin, bo si zalinie. - Wstaa i ruszya w kierunku samochodu. Anna, ktra siedziaa na tarasie z Chiquit i Valeri, podesza do wyranie oniemielonej Evy, stojcej obok zahipnotyzowanego Jacinta. - Jak si masz, Evo? - odezwaa si z umiechem. Eva popyna ku niej nad ziemi. Tak to wanie wygldao - nie sza i nie kroczya, lecz poruszaa si pynnie, z wdzikiem, prawie nie dotykajc ziemi. Jej dugie jasne wosy byy rozpuszczone i opaday luno, tworzc pikn ram wok twarzy o wyranych rysach i duych, niebieskozielonych oczach, ktre mrugay troch nerwowo, spogldajc na Ann spomidzy gstych ciemnych rzs. Sofia za wszelk cen staraa si znale jak wad u tej cudownej istoty, ktra pojawia si niczym demon w przebraniu, gotowa ukra jej Santiego, ale Eva bya po prostu doskonaa. Sofia pomylaa, e nigdy dotd nie widziaa tak uroczej dziewczyny. W milczeniu patrzya, jak jej matka obejmuje Ev, pyta o zdrowie rodzicw i instruuje Jacinta, aby zanis walizk gocia do przygotowanego pokoju. - Evo, to jest Sofia - powiedziaa Anna, lekko popychajc crk w kierunku Evy. Sofia musna wargami policzek dziewczyny i natychmiast poczua wiey, cytrusowy zapach jej wody toaletowej. Eva bya wysza od Sofii i bardzo smuka. Wygldaa powanie jak na pitnacie lat. Kiedy umiechaa si niemiao, od razu podbijajc wszystkie serca, jej policzki pokrywa lekki rumieniec, przy ktrym oczy nabieray jeszcze intensywniejszej barwy. - Cze... - wymamrotaa niechtnie Sofia. Anna poprowadzia nowo przyby na taras, a Sofia posza za nimi, nie bardzo wiedzc, co ma ze sob zrobi. Przelotnie zerkna na chopcw, ktrzy nadal siedzieli na trawie, i spostrzega, e oczy ich wszystkich, co do jednego, utkwione s w Evie. Nie ulegao wtpliwoci, e kady z osobna wyobraa sobie wanie, jak by to byo, gdyby udao mu si j zdoby... Eva poczua na sobie ich gorce spojrzenia, ale nie omielia si podnie wzroku. Usiada i zaoya nog na nog, starajc si nie zwraca uwagi na due krople potu, gromadzce si pod jej kolanami i na udach. Sofia bez sowa zaja miejsce obok matki, Chiquity i Valerii, ktre usioway skupi na sobie uwag Evy, podniecone jak uczennice. Sofia bya pewna, e gdyby w tej chwili wstaa i odesza, adna z nich nawet by tego nie zauwaya. Nie obchodzio Je, czy Sofia si odezwie, czy nie, w ogle na ni nie patrzyy. Rwnie dobrze mogaby by cieniem. Soledad przyniosa dzban soku cytrynowego z lodem i zacza podawa szklanki. Kiedy dotara do Sofii, zmierzya j pytajcym spojrzeniem. W odpowiedzi Sofia umiechna si niewyranie, a Soledad bez sw zrozumiaa, co czuje jej dziewczynka. Szeroki, nieco kpicy umiech mwi wyranie: Jeste zbyt rozpuszczona, moja panienko. Sofia przekna troch zimnego soku i zatrzymaa w ustach kostk lodu, ktr ssaa z niezadowolon min. Nagle Eva spojrzaa na ni i umiechna si lekko. Sofia odpowiedziaa zawstydzonym umiechem, lecz nadal po wtarzaa sobie w myli, e nigdy nie polubi tej dziewczyny. Po spiesznie przeniosa wzrok na chopcw, ktrzy niespokojnie krcili si pod drzewem, bezskutecznie prbujc zamaskowa wysiki, zmierzajce do tego, aby jak najdokadniej obejrze Ev. W kocu z caej grupy podnis si Santi, Przez chwil rozmawia z pozostaymi, ywo gestykulujc, potem ruszy w kierunku tarasu. Chiquita przywoaa go ruchem rki. - Evo, to jest mj syn, Santiago - powiedziaa z dum, obserwujc, jak jej przystojny chopiec pochyla si, aby zoy lekki pocaunek na policzku licznej dziewczyny, i przysuwa sobie krzeso. Umiechna si na widok bysku zainteresowania w przejrzystych oczach Evy. - Jeste z Chile? - odezwa si Santi, odsIaniajc w umiechu due, biae zby. Sofia przewrcia oczami z bezsiln zoci. Ten gupek te da si nabra, pomylaa. - Tak, z Chile - odpara Eva z jedwabistym chilijskim akcentem. - Mieszkasz w Santiago? - Tak. - Witaj w Santa Catalina. Jedzisz konno? - Oczywicie. - Eva si rozpromienia. - Kocham konie. - Chtnie poka ci farm, jeeli masz ochot - zaproponowa Santi. Sofia miaa ju zamiar zaton w rozpaczy, gdy Santi sign po jej szklank z mroonym sokiem, zupenie automatycznie wyj j z jej doni, przytkn do ust i pocign duy yk. Sofia pomylaa z nadziej, e Eva zauway, w jak naturalny sposb Santi skorzysta z jej szklanki, i zrozumie, do kogo naley ten chopak. Santi wyranie si rozluni. Opar nog na nodze, postawi szklank z sokiem na udzie i zacz ni lekko koysa. Dalej rozmawia z Ev o koniach, letnim domu jej rodzicw na play w Cachagua oraz uporczywych mgach, ktre latem w Chile utrzymyway si czasem a do poudnia. Sofia pochylia si w jego stron, eby odzyska sok. Jej palce lekko dotkny doni Santiega, ale on w ogle tego nie spostrzeg. Wszystko wskazywao na to, e nie by w stanie oderwa oczu od fascynujcej Evy, ktra umiechaa si do niego z wdzikiem. Kiedy pozostali chopcy spostrzegli, e Santi bez trudu przyczy si do kobiet, zdecydowali si take przystpi do akcji. Eva ujrzaa nagle przed sob grup opalonych, wygodniaych drapiecw i jej blade wargi zadray niepewnie. Santi umiechn si jednak pocieszajco i dziki temu dziewczyna zdoaa spokojnie znie ogldziny, jakim j poddano. Spomidzy drzew wynurzya si Maria z Panchitem i maym Horaciem, a zaraz potem na tarasie pojawili si Paco, Miguel, Nico, Alejandro oraz Malena i jej dwie crki, Martina i Vanesa. Wkrtce Eva poznaa prawie wszystkich mieszkacw Santa Catalina i nawet psy chciay znale si w zasigu jej niezwykego uroku. Chopcy marzyli, eby si z ni przespa, dziewczta pragny by takie jak ona, wypytyway j o rne rzeczy i prboway zdoby jej sympati. Sofia stumia ziewnicie i miaa wanie zamiar wymkn si z tarasu, gdy na progu stan dziadek Dwyer. - Kim jest ta moda licznotka, ktra zaszczyca nas sw obecnoci? - zapyta, wbijajc wzrok w pikn Ev. - To Eva Alarcon, tato - odpowiedziaa po angielsku Anna, usiujc si zorientowa, czy starszy pan jest na rauszu. - Przy jechaa do nas na tydzie. - Znasz angielski, Evo? - zwrci si do dziewczyny dziadek Dwyer i podszed do niej, podobny do wielkiej my, lgncej do piknego kwiatu. - Troch - odpara z bardzo wyranym akcentem. - Nie przejmuj si nim, Evo - odezwaa si Anna po hiszpasku. - Mieszka tutaj dopiero od trzynastu lat. - I w ogle nie mwi po hiszpasku - dorzuci Agustin, ktremu bardzo zaleao, eby Eva wreszcie powicia mu odrobin uwagi. - Zignoruj go, wszyscy tak robimy. - Rozemia si i z zadowoleniem zauway, e jego art wywoa umiech na twarzy dziewczyny. - Moe ty tak robisz - przemwia nagle Sofia. - Ale ja nigdy go nie ignoruj... Santi rzuci jej szybkie spojrzenie i zmarszczy brwi, jakby chcia zapyta, dlaczego stracia humor, lecz Sofia odwrcia wzrok i umiechna si do dziadka. - A wic przyjechaa z Chile, co? - cign Dermot, biorc krzeso z rk Soledad, ktra uprzedzaa jego myli, i zmuszajc wszystkich, eby si przesunli, rozsiad si wygodnie. Zrobili to niechtnie, szurajc krzesami po kafelkach posadzki, lecz ju po chwili Dermot mg usi tu obok Evy. Anna ze znueniem pokrcia gow, natomiast Sofia przygldaa si wszystkiemu z rozbawieniem. Zobaczymy, jak pikna Eva poradzi sobie z dziadkiem, pomylaa zoliwie. - Co robisz w Chile? - zagadn starszy pan. - Dzikuj, moja droga - wymamrota do Soledad, ktra przyniosa mu szklank mroonego soku. - Nie sdz, aby w tym pynie krya si jaka mia niespodzianka, co? - mrukn, zbliajc nos do brzegu szklanki. Soledad, ktra i tak nie rozumiaa po angielsku, cofna si w gb domu. - Jedzimy konno po play - odpara Eva. - Konno, tak? - powtrzy Dermot, z aprobat kiwajc gow. - W Irlandii take jedzimy konno. Powiedz mi lepiej, co takiego robicie w Chile, czego my nie robimy w Irlandii! - Pokonujemy wodospady - powiedziaa Eva z uprzejmym umiechem. - Pokonujecie wodospady? No, no, naprawd? A jak to robicie? - W gumowych pontonach - wyjania Eva, z trudem powstrzymujc nerwowy chichot. Zarumienia si i niemiao spojrzaa na Santiego, ktry teraz ju ani na chwil nie odrywa od niej wzroku. Po lunchu Anna zaproponowaa, eby Sofia i Maria zabray Ev na basen, wic obie kuzynki poszy z pikn dziewczyn do jej pokoju, eby pomc rozpakowywa rzeczy. Evie bardzo podoba si pokj. By duy i jasny, z dwoma szeroko otwartymi francuskimi oknami, ktre wychodziy na peen jaboni i liw sad. Powietrze pachniao kwitncym jaminem i gardeni. Naprzeciwko drzwi stay dwa bliniacze ka, przykryte narzutami w biao-niebieskie kwiaty, ktre Anna kazaa spryska lawendow wod toaletow, a po prawej stronie znajdowaa si adna toaletka, gdzie Eva uoya swoje szczotki i grzebienie oraz kosmetyki. Drzwi po lewej prowadziy do azienki z gbok emaliowan wann i chromowanymi kranami, ktr sprowadzono a z Parya. - liczny pokj - westchna Eva, otwierajc walizk. - Bardzo podoba mi si twj akcent - zachwycia si Maria. - Uwaam, e Chilijczycy cudownie mwi po hiszpasku, tak delikatnie, prawda, Sofio? Jej kuzynka obojtnie kiwna gow. - Dzikuj, Mario - odpara Eva. - Pierwszy raz w yciu widz pamp, wiesz? Wiele razy byam w Buenos Aires, ale nigdy na wsi. Nie przypuszczaam, e moe tu by tak piknie... - Co sdzisz o naszych kuzynach? - zapytaa Sofia, wycigajc si na jednym z ek i krzyujc opalone nogi w kostkach. - S czarujcy - odpowiedziaa niewinnie Eva. - Chodzi mi o to, czy ci si podobaj. Oni wszyscy oszaleli na twoim punkcie, wic moesz wybiera... - Jeste strasznie mia. Sofio, ale naprawd nie wydaje mi si, eby oszaleli na moim punkcie. Po prostu jestem dla nich kim nowym, to wszystko. A jeli ju o nich mwimy, to nie miaam czasu im si przyjrze. - Za to oni mieli wystarczajco duo czasu, eby przyjrze si tobie - oznajmia Sofia, mierzc dziewczyn uwanym wzrokiem. - Daj Evie spokj, Sofio, przecie biedaczka dopiero przyjechaa! - wtrcia Maria. - Pospiesz si, Evo, dobrze? W kostium i chodmy na dwr, bo w domu mona po prostu skona z duchoty... Nad basenem czekali ju chopcy, ktrzy rozoyli si na socu niczym stado modych lww. Pragnli jak najszybciej zobaczy Ev w kostiumie kpielowym i spod zmruonych powiek wpatrywali si w ciek midzy drzewami, oddychajc szybko i pytko. Nie musieli czeka zbyt dugo. Kiedy dziewczta si zbliyy, przyciszonymi gosami wymienili par lubienych uwag, kilka razy parsknli miechem i zaczli udawa, e interesuje ich zupenie co innego. Eva niemiao zrzucia szorty i koszulk, odsIaniajc ciao kobiety o duych, krgych piersiach, paskim brzuchu, penych biodrach i gadkiej, brzowej skrze. Poczua, e spojrzenia modych mczyzn odzieraj j ze wstydliwej skromnoci i drc rk dotkna kostiumu, jakby chciaa si upewni, e jest na miejscu. Sofia rzucia swoje ubranie na ziemi i podesza do leakw, wypinajc pup, wcigajc brzuch i stawiajc nogi jak kaczka. Santi usadowi si na najbliszym leaku i obserwowa Ev cierpliwym wzrokiem mczyzny, ktry doskonale wie, e ukochana kobieta wczeniej czy pniej do niego przyjdzie. Sofia zauwaya wyraz jego twarzy i uraona oda wargi. - Moe chcesz, ebym posmarowa ci plecy olejkiem? - zawoa z wody Agustin. - Nie, dzikuj! - odkrzykna Eva, ktra poczua si troch pewniej, zdobywszy sympati Marii, i, jak jej si wydawao, rwnie Sofii. - Nie takimi zimnymi, mokrymi rkami! - Nie ufaj Agustinowi - poradzi Fernando. - Jeeli bdziesz chciaa, eby kto posmarowa ci plecy, popro mnie. Ja jestem godny zaufania. Wszyscy wybuchnli miechem. - Na razie niczego mi nie trzeba, dzikuj - powiedziaa Eva. - Usid na moim leaku, Evo - rzek Santi, wstajc. Sofia zauwaya, e na drugim uoya si ju Maria. - Nie, naprawd dzikuj... - Mnie i tak jest tu za gorco. - Santi nie ustpowa. - Pniej przynios jeszcze kilka z magazynu, a tymczasem usid na tym, dobrze? - No, jeeli jeste pewny... - Eva z umiechem przykrya leak swoim rcznikiem i wycigna si wygodnie. Santi usiad na kamiennej pycie chodnika obok niej i zacz rozmawia, jakby znali si od bardzo dawna. W towarzystwie kobiet zawsze zachowywa si cakowicie naturalnie i dlatego budzi ich zaufanie. Sofia poczua, jak fala zazdroci podpywa jej do garda niczym , i szybko zasonia ciemnymi okularami oczy i cz twarzy. Staraa si nie zwraca uwagi na to, co dzieje si obok. Fernando przypatrywa si, jak jego brat podrywa pikn blondynk, i modli si, aby Santi nie przypad jej do gustu. Dla czego wszystkie dziewczyny leciay na Santiego? Czym im imponowa? Fernando mia nadziej, e Eva zauway, i Santi utyka na jedn nog i przestanie si nim interesowa. Postanowi poczeka na brzegu i sprawdzi, co z tego wyniknie. Wczeniej czy pniej zrobi si jej gorco i bdzie chciaa popywa, a wtedy ja znajd si przy niej, pomyla. Rafael szybko znudzi si ca sytuacj i zasn w cieniu, z twarz zasonit czasopismem. Agustin zanurkowa kilka razy, co zawsze wychodzio mu bardzo dobrze, i wykona udane salto. Eva obdarzya go umiechem. Nie wtpi, e zrobi na niej due wraenie, ale teraz jej uwag znowu zmonopolizowa Santi, ktry wyranie nie zamierza zrezygnowa z walki o urocz blondynk. W tej sytuacji Agustin, podobnie jak Fernando, powiedzia sobie, e musi zaczeka na odpowiedni moment i zanurzy si w wodzie z nadziej, i Eva niedugo zdecyduje si na kpiel. Angel, Niquito i Sebastian take mieli ochot przystpi do gry, ale zorientowawszy si, jak wyglda konkurencja, poddali si, poniewa doszli do wniosku, e nie maj szans. Wszyscy trzej oddalili si w kierunku kortu tenisowego i tam zaczli przerzuca pik przez metalow siatk, rozgrzan w socu prawie do biaoci. Kiedy upa sta si nie do zniesienia, Eva namwia Sofi i Mari, aby popyway razem z ni. Wstaa, a wtedy wszyscy nagle oprzytomnieli, jakby orzewio ich tchnienie chodnego wiatru. Agustin znowu nurkowa, Fernando pokonywa crawlem jedn dugo basenu za drug, Sebastian, Niquito i Angel wrcili odpocz po pierwszym gemie, a Santi usiad na brzegu basenu i zanurzy nogi w wodzie. Tylko Rafael nadal pochrapywa spokojnie w cieniu, poruszajc oddechem kartki czasopisma. Sofia nachmurzya si i utkna w rogu basenu, podczas gdy Maria i Eva popyny w odwrotnym kierunku. - Co ci jest? - zapyta Santi, wskakujc do wody i podpywajc do kuzynki. - Nic - odpara obronnym tonem. - Za dobrze ci znam - rzek z umiechem. - Nieprawda. - Ale tak, znam ci jak zy szelg. - W zielonych oczach Santiego zabyso rozbawienie. - Jeste zazdrosna, bo nikt nie zwraca na ciebie uwagi. Obserwuj ci przez cay dzie. - Nie wygupiaj si. le si czuj, to wszystko. - Daj spokj, Chofi. Jeste kamczuch i potwornie rozpuszczonym bachorem, ale nigdy nie przestaniesz by moj ulubion kuzynk. - Dzikuj - mrukna, mimo wszystko odrobin szczliwsza. - Nie zawsze musisz znajdowa si w centrum uwagi - powiedzia Santi. - Sprbuj da szans innym. - Wcale nie o to chodzi, Santi. Naprawd boli mnie gowa, chyba z upau - owiadczya niezdecydowanym tonem. - Moe pjd odpocz troch w cieniu... Miaa nadziej, e Santi bdzie jej towarzyszy. - Jak chcesz - odrzek i odwrci si, aby spojrze na Ev, ktra pywaa z wdzikiem, spokojnie, niczym abd wrd stada kaczek. Tego wieczoru trzy dziewczyny postanowiy, e spdz noc w pokoju Evy. Soledad wstawia tam rozkadane ko i powiedziaa Sofii, e to ona powinna na nim spa, poniewa jest gospodyni. Typowe, pomylaa niechtnie Sofia, aujc, e w ogle przystaa na ten pomys, ale kiedy potem zaczy plotkowa w bladoniebieskim wietle ksiyca, ktre przedostawao si do pokoju przez szeroko otwarte okna wraz z zapachem zwilonej ros ziemi, jej nastrj uleg znacznej poprawie. Pomylaa nawet, e moe jednak polubi Ev. - Kiedy wracaam do domu, Agustin wyskoczy zza drzewa i przypar mnie do pnia - zachichotaa Eva. - Poczuam si taka zaenowana... - Nie do wiary! - wykrzykna Sofia, zdumiona bezwstydnym zachowaniem brata. - I co zrobi? - Powiedzia, e jest we mnie zakochany. - Oni wszyscy zadurzyli si w tobie! - Maria si zamiaa. - Uwaaj, wkrtce w caej Santa Catalina nie bdzie ani jednego bezpiecznego drzewa... - Pocaowa ci? - zapytaa Sofia z nadziej w gosie, chocia dobrze wiedziaa, e Agustin nie zdoa zainteresowa sob dziewczyny. - Prbowa. - Boe, co za wstyd! - jkna Sofia. - Pniej, gdy gralimy w tenisa, nim poda mi pik, najpierw j pocaowa. - No, nie! - Nie powinnam ci tego opowiada, Sofio. Przecie to twj brat! - Niestety. Maria nie ma powodu narzeka na swoich braci, ale ja... - Tak, Santi jest bardzo atrakcyjny - przerwaa jej Eva z entuzjazmem. Niebieskozielone oczy Chilijki byszczay gorczkowo, jakby jej mode ciao pado ofiar nieznanej choroby. - Santi? - powtrzya Sofia, nie mogc oprze si wraeniu, e jej serce nagle przestao bi. - Tak, Santi. - Ten, ktry kuleje? Wysoki, z jasnymi wosami? - Tak, wanie ten - odpowiedziaa Eva. - Jest przystojny, ale wcale nie zarozumiay, a to, e utyka, tylko dodaje mu uroku... Sofia o mao si nie rozpakaa. Nie chc, eby podoba ci si Santi, nie mj Santi, miaa ochot krzykn. Dopiero po paru minutach odzyskaa rwnowag. Dosza do wniosku, e musi wymyli jaki plan, sposb, dziki ktremu nie dopuci do rozkwitu romansu midzy Ev i Santim. Wiedziaa, e musi stumi to uczucie teraz, w pocztkowym stadium. Musiaa postara si, eby ta pikna kusicielka nie zatopia swoich dugich, rowych paznokietkw w sercu Santiego. Szkoda, bo chyba mogabym j polubi, pomylaa bez wielkiego alu.
Rozdzia dziewity
Przez nastpne trzy dni Sofia nie szczdzia si, aby zdoby przyja i zaufanie Evy. Matka chwalia j, e jest tak dobr gospodyni i tak dba o dobre samopoczucie ich gocia. Wszdzie chodziy razem i Sofia nie potrzebowaa nawet szpiegowa Evy, gdy ta bya z Santim, poniewa Chilijka z wasnej woli mwia jej o wszystkim, co si midzy nimi dzieje. Nagle si okazao, e Sofia te cieszy si wielk popularnoci - chopcy szybko zrozumieli, e poprzez ni mog si zbliy do Evy. Sofia nie miaa nic przeciwko temu. Chtnie wysza z cienia i z entuzjazmem przystpia do odgrywania nowej roli. Niestety, Eva nie zdradzaa najmniejszego zainteresowania Agustinem, Fernandem czy ktrym z pozostaych chopcw. Interesowa j Santi i tylko Santi. Opowiadaa Sofii o wszystkich jego posuniciach. Santi zabra Ev na konn przejadk po rwninie. Sofia odrzucia zaproszenie, wymawiajc si, e obiecaa pomc dziadkowi w przemeblowaniu pokoju. Potem Santi zaprosi Ev do gry w tenisa. Dziewczyna przyznaa, e na widok Santiego krci jej si w gowie, lecz on na razie nie powiedzia nic, co mogoby wiadczy, e czuje do niej co wicej ni przyja. - Nie martw si - rzeka Sofia. - Santi to mj kuzyn i wydaje mi si, e uwaa mnie za najblisz osob z caej rodziny. Zwierza mi si ze wszystkiego, wiem o nim duo wicej ni Maria. Dowiem si, co o tobie myli, oczywicie bardzo dyskretnie, i powtrz ci, co powiedzia. Tylko pamitaj - jeeli chcesz, ebym to zrobia, nie mw nic Marii, bo ona nie potrafi trzyma jzyka za zbami - skamaa. - Dobrze, ale bd bardzo ostrona - zgodzia si Eva. - Nie chc wyj na idiotk. - Nie ma obaw - zapewnia j Sofia. Postaraa si zosta sam na sam z Santim, ktry na trawniku przed domem wiczy kijem golfowym uderzenia. Maria i Eva siedziay w tym samym czasie na tarasie wraz z Ann, Chiquit i Malen. - Dobry zamach, Santi - zauwaya Sofia, gdy chopak posa pik wysoko w powietrze. - Dziki, Sofi. - Jeste bardzo miy dla Evy. Zabrae j na przejadk, po kazae jej ca posiado... - To urocza dziewczyna - odpar, kadc now pik na trawie. - Masz racj, urocza i liczna. Chyba nigdy nie widziaam pikniejszej osoby. - Rzeczywicie jest bardzo pikna - przytakn Santi z pewnym roztargnieniem, wicej uwagi powicajc uderzeniu, do ktrego wanie bra zamach, ni rozmowie z kuzynk. - Wiesz, kto si jej naprawd podoba? - zagadna od nie chcenia Sofia, dobierajc sowa i ton z ostronoci godn wa, czyhajcego w trawie na niczego nie podejrzewajc ofiar. - Kto? - Santi opuci kij i spojrza na ni uwanie. - Agustin. - Agustin? - prychn chopak. - Tak. - Chyba artujesz! - Dlaczego tak uwaasz? Agustin jest bardzo atrakcyjny. To czarny ko... - Nie wierz ci. - Santi ze zniecierpliwieniem potrzsn gow. - Wczoraj j pocaowa. Eva nie chce, eby ktokolwiek si o tym dowiedzia. - Akurat, pocaowa j! - Sowo daj, Santi. Tylko nie sypnij si, bo Eva by mnie zabia. Zaprzyjaniymy si i za nic nie chc tego zniszczy, ale wiesz, e przed tob niczego nie potrafi ukry... - Jestem ci ogromnie wdziczny, Sofi - powiedzia sarkastycznie. Unis kij i z caej siy uderzy nim w traw, chybiajc celu. - Cholera jasna! - Chybie, Santi! To do ciebie zupenie niepodobne! - Sofia zmartwia si faszywie, usiujc ukry peen satysfakcji umiech. - Co si z tob dzieje? Mam nadziej, e nie sprawiam ci przykroci? Moe Eva jednak ci si podoba? - Nie - mrukn. - Skd ten pomys? A teraz id ju, bo mnie rozpraszasz. - W porzdku, zobaczymy si pniej. I oddalia si swoim aroganckim kaczym chodem, umiechajc si pod nosem. Santi nie mg uwierzy, e pikna Eva zwrcia uwag na Agustina, by zaskoczony i wcieky. Agustin! Wydawao mu si, e to zwyczajnie niemoliwe. Zmruy oczy i spojrza na taras, gdzie Sofia, Maria i Eva siedziay teraz ze skrzyowanymi nogami, podobne do trzech knujcych co strasznego czarownic. Sofi kamie jak z nut, pomyla, doskonale wiedzc, e w tej kwestii nie moe ufa kuzynce. - Santi nic nie chcia mi powiedzie - zwierzya si Sofia Evie, kiedy w czasie kolacji nakaday sobie na talerze saatki. - Nic nie zdoaam z niego wydusi. Na twoim miejscu zaczekaabym, a sam zrobi pierwszy krok. Nic innego nie przychodzi mi do gowy. Santiemu na pewno by si nie spodobao, gdyby przeja inicjatyw. Wiesz, jacy s mczyni. - C, nie powiedzia, e mnie nie lubi - westchna Eva. - Przynajmniej tyle... - Nie, tego nie powiedzia. - Dzikuj ci, Sofio, jeste dobr przyjacik. - Eva pocaowaa j w policzek. Sofi ogarny wyrzuty sumienia, ale ta chwila szybko mina i dziewczyna z apetytem przekroia lecy na jej talerzu soczysty owoc lomo. W cigu nastpnych kilku dni Sofia obserwowaa, jak Eva lekkim krokiem spaceruje po Santa Catalina, podobna do Krlewny nieki. Za pikn dziewczyn nieodmiennie poda orszak krasnoludkw pod postaciami Fernanda, Agustina, Sebastiana, Niquita oraz Angela. Ku wielkiej uldze Sofii Santi najwyraniej straci cae zainteresowanie, jakim darzy fascynujc Chilijk, i waciwie cakowicie j ignorowa. Eva take przestaa o nim wspomina, zupenie jakby zrozumiaa, e tej bitwy nie zdoa ju wygra. Sofia pawia si w satysfakcji i poczuciu zasuonego sukcesu. Dni mijay i Sofia coraz mniej czasu spdzaa w towarzystwie Evy. liczna dziewczyna znikaa na dugie godziny, zabierajc konia, lub jedzia do miasta z Chiquit. Do dobrze poznaa ju Santa Catalina i zacza sama wynajdywa sobie rozmaite rozrywki. Sofia bya zachwycona. Udao si! Nie tylko skutecznie zniechcia Ev do uganiania si za Santim, ale jeszcze pozbya si jej, przynajmniej czciowo, i nie musiaa zajmowa si ni przez cae dnie. Byaby zupenie szczliwa, gdyby Santi powica jej cho troch wicej czasu, ale on codziennie powtarza, e musi jecha do ssiadw, eby pogra w polo. Sofia przypuszczaa, e jest na ni zy, bo przecie to ona przyniosa mu wiadomo o romansie Evy i Agustina. Nie szkodzi, mylaa z umiechem. Przejdzie mu. Ostatni dzie pobytu w Santa Catalina Eva spdzia nad basenem i na korcie tenisowym. Po poudniu poegnaa si ze wszystkimi kuzynkami i kuzynami Sofii, posza si spakowa i przebra. Gdy odesza, Santi usiad obok Sofii i dyskretnie wsun jej do rki zoon na p bia kopert. - Sofi, prosz ci, eby daa to Evie przed jej wyjazdem - poprosi. - Co to jest? - zapytaa, z zaciekawieniem ogldajc kopert. - Moja ostatnia szansa. Uwaaj tylko, eby Agustin tego nie zobaczy. Zabiby mnie, gdyby si dowiedzia. Sofia wzruszya ramionami. - W porzdku, jeli chcesz, dam jej to, ale i tak nic ci nie po moe. - Umiechna si wspczujco. - Kto wie... - odpar z nadziej. Sofia pobiega do domu. Miaa tylko chwil czasu, eby otworzy list nad par przed wyjazdem Evy na lotnisko. Wpada do kuchni i postawia czajnik na fajerce. Biedny Santi, pomylaa. Nie ma pojcia, co si stao. Sofia nie wyobraaa sobie, aby jakakolwiek kobieta moga zainteresowa si Agustinem, jeli w pobliu by Santi. To byo po prostu nie do pomylenia. A jednak udao jej si przekona Santiego, e tak wanie jest... Zachichotaa z zadowoleniem, przytrzymujc zaklejon stron koperty nad bijcym w gr strumieniem pary. Po chwili ostronie podwaya sztywny papier, wyja starannie zoon kartk i przeczytaa kilka nakrelonych na niej sw: Nastpnym razem pilnuj wasnego nosa, Sofi. Zamara. Rumieniec obla jej twarz, policzki zapony ze wstydu. Jeszcze raz powoli przeczytaa wiadomo. I jeszcze raz. Nie potrafia uwierzy w to, co widzi. Potem podara kartk i kopert na drobne kawaeczki i wrzucia je do paleniska. Zacza chodzi po kuchni, nie majc pojcia, co powinna zrobi. Wiedziaa jedno - za adne skarby wiata nie chciaa teraz stan twarz w twarz z Santim lub Ev. W kocu zrozumiaa, e musi wyj na zewntrz z wysoko podniesion gow i zachowywa si tak, jakby nic si nie stao. Eva egnaa si wanie z Mari, ktra ze zami obejmowaa now przyjacik, wymieniajc z ni karteczki z numerami telefonw i adresami. Sofia rozejrzaa si dookoa i odetchna z ulg, poniewa Santiego nie byo nigdzie w pobliu. Umiechna si jak dobra aktorka i uciskaa Ev, jeszcze raz wcigajc w nozdrza wiey zapach jej cytrusowej wody toaletowej. Obiecaa, e bdzie do niej czsto pisaa, a cz nastpnych letnich wakacji na pewno spdzi w Cachagua. Nagle spomidzy drzew wyoni si Santi. Szybkim, zdecydowanym krokiem min Sofi, podszed do Evy, chwyci j w ramiona i tak namitnie pocaowa jej liczne rowe wargi, e obie kuzynki odwrciy si z zaenowaniem. Obejmowali si mocno, gorco, jak kochankowie, ktrzy z caego serca pragn pozosta razem, caowali si czule, z zapamitaniem, jak kobieta i mczyzna, ktrzy doskonale znaj swoje ciaa. Sofia poczua, jak caa krew odpywa jej z gowy do ng, wiat zawirowa wok niej. Wreszcie Santi i Eva oderwali si od siebie, dziewczyna wsiada do samochodu i odjechaa. Santi sta na rodku alei i macha, dopki wz nie znikn w oddali. Potem odwrci si twarz do Sofii. - Nigdy wicej mnie nie okamuj - powiedzia twardo. - Zrozumiaa? Sofia otworzya usta, lecz nie wydobyo si z nich nic poza powietrzem. Napia minie, eby powstrzyma zy, i nie miaa mrugn, przeraona, e jednak rozpacze si i pokae, jak bardzo si wstydzi. Santi umiechn si i powoli pokrci gow. - Niezy z ciebie numer, Chofi - westchn, pieszczotliwie obejmujc j za kark. - I co ja mam z tob zrobi?
Rozdzia dziesity
Kiedy Santi pod koniec letnich wakacji oznajmi, e wyjeda na studia do Stanw Zjednoczonych i wrci dopiero za dwa lata, Sofia ze zami wybiega z pokoju. Santi ruszy za ni i chocia krzykna, eby zostawi j w spokoju, odnalaz j na tarasie. - Wyjedasz za miesic? - parskna ze zoci. - Dlaczego mnie nie uprzedzie? - Poniewa pocztkowo zamierzaem jecha we wrzeniu, tu przed rozpoczciem roku akademickiego, i dopiero niedawno doszedem do wniosku, e chciabym wczeniej pozna przynajmniej cz Stanw. Poza tym doskonale wiedziaem, jak zareagujesz. - Wic dowiaduj si ostatnia, tak? - wyszlochaa. - Tak, chyba tak. Sam nie wiem, bo nie dostrzegem, by kto jeszcze by specjalnie poruszony moim wyjazdem. - Santi wzruszy lekko ramionami. - Spdzisz tam dwa lata? - Sofia otara zy, ktre wytyczyy byszczce cieki na jej zakurzonych policzkach. - Prawie. - Ile dokadnie miesicy? - aonie pocigna nosem. - Nie wiem. - Kiedy wrcisz? - W Pazdzierniku lub listopadzie za niecae dwa lata. Jeszcze nie jestem pewny... - Dlaczego nie moesz studiowa tutaj, jak wszyscy? - Tata uwaa, e kady powinien spdzi troch czasu za granic. Bd mia szans popracowa nad angielskim i zdoby po trzebne kwalifikacje. - Mogabym pomc ci w angielskim - powiedziaa niemiao, patrzc na niego przez zy. Santi si rozemia. - To by byo interesujce - zauway. - Bdziesz przyjeda na wakacje? - zapytaa z nadziej w gosie. - Nie mam pojcia. - Znowu wzruszy ramionami. - Chc podrowa i zobaczy troch wiata. Myl, e w czasie wakacji bd zwiedza Stany. - Nie przyjedziesz nawet na Boe Narodzenie? - wykrztusia z rozpacz, uwiadamiajc sobie nagle, jak puste bd dwa lata bez Santiego. - Chyba nie. Mama i tata wybieraj si do Stanw, eby mnie odwiedzi. Sofia osuna si na ziemi, nie prbujc ju powstrzyma ez. - Chofi, przecie wrc... - odezwa si Santi, zaskoczony gwatownoci jej reakcji. - Dwa lata to nie wieczno. - Wieczno! - Pokiwaa gow. - A co bdzie, jeeli zakochasz si w jakiej Amerykance i zechcesz si z ni oeni? Moe ju nigdy ci nie zobacz! Rozemia si i obj j ramieniem, przycigajc do swego boku. Sofia zamkna oczy. Och, gdyby tylko kocha j tak jak ona jego... Wtedy nigdy nie przyszoby mu do gowy, eby j zostawi... - Mam dopiero osiemnacie lat, wic w najbliszym czasie raczej si nie oeni - powiedzia. - Po co wygadujesz takie bzdury, Sofi? Wybior Argentynk, nie martw si. Nie sdzisz chyba, e bybym w stanie na zawsze wyjecha z Argentyny? - Nie wiem. - Westchna ciko. - Nie chc ci straci, Santi. Zostan tu sama, z Agustinem i Ferchem, bez nikogo, kto zechce si za mn uj. Kiedy wyjedziesz, nie pozwol mi nawet gra w polo... Rozpakaa si znowu i ukrya twarz w jego szyi. Pachnia komi i tym charakterystycznym mskim, pimowym aromatem, ktry sprawia, e miaa ochot wysun jzyk i poliza jego skr. - Bd do ciebie pisa - powiedzia. - Sowo? - Sowo. Dugie, bardzo dugie listy. Bd ci w nich o wszystkim opowiada, a ty bdziesz mi odpisywaa i przekazywaa wszystkie nowiny. - Bd pisaa co tydzie - owiadczya z determinacj, Siedzc tak, objta ramieniem Santiego i przytulona do jego boku, uwiadomia sobie nagle, e jej uczucie do niego ju od dawna nie jest jedynie uczuciem do ukochanego brata. Ju dawno przeistoczyo si w co znacznie gbszego, zakazanego. Kochaa go. Nigdy dotd nie zastanawiaa si nad tym, ale teraz, czujc zapach jego ciaa i dotykajc skry, zrozumiaa swoj za borczo i zazdro. Kochaa go, wcale sobie tego nie wyobrazia, o, nie. Kochaa go caym sercem i dusz. Teraz wiedziaa ju, czym jest mio. Przez jeden przeraajcy moment wydawao jej si, e nie zniesie napicia i powie mu o wszystkim, ale natychmiast uwiadomia sobie, e w adnym razie nie powinna tego robi. Santi kocha j jak brat siostr, nie byo wic sensu obarcza go jej mrocznymi tsknotami, poniewa wiedza o nich mogaby wzbudzi w nim tylko strach i poczucie zagubienia. Siedziaa nieruchomo, przytulona do jego boku, a on nadal nie wiedzia, jaka to wielka sia sprawia, e jej serce tucze si o ebra niczym ptak, ktry rzuca si na kraty klatki, optany pragnieniem wolnoci. Santi wrci do domu blady i zmartwiony i opowiedzia Marii, jak Sofia przyja wiadomo o jego wyjedzie. - Pakaa - rzek. - Nie mogem uwierzy, e a tak j to po ruszyo... Bya zaamana. Wiedziaem, e si zdenerwuje, ale ona wybuchna paczem i nie moga si uspokoi. Kiedy wreszcie j zostawiem, pobiega gdzie przed siebie. Maria natychmiast zacza szuka kuzynki i niedaleko domu natkna si na Dermota, ktry wanie rozgrywa parti krykieta z Antoniem, mem Soledad i zarzdc Santa Catalina. Gdy powiedziaa mu, dlaczego jego wnuczka ucieka, odoy motek i zapali fajk. Dermot kocha Sofi rwnie mocno i gboko, jak kiedy crk. Sofia bya jego socem i caym wiatem. Kiedy przyjecha do Argentyny po mierci ony, maa Sofia stumia narastajce w jego sercu pragnienie, eby jak najszybciej poczy si z Emer. - Moja wnuczka jest anioem, chocia nie zawsze to wida - mawia. - Jednym z aniokw, ktre Bg zsya na ziemi. Dziadek Dwyer przyjecha pod drzewo ambu bryczk, ktr powozi Antonio. O wiele swobodniej i lepiej czu si w towarzystwie Antonia i Josego ni rodziny ma swej crki i zupenie nie przeszkadzao mu, e moe si z nimi porozumiewa wycznie jzykiem gestw. Sofia siedziaa na czubku drzewa, z gow ukryt w doniach. Na widok dziadka, niepewnie wysiadajcego z bryczki, zasonia twarz palcami i rozpakaa si jeszcze goniej. Dermot stan u stp drzewa i kaza jej natychmiast zej na d. - Pacz nic nie da. Sofio Melody - powiedzia, pykajc fajk. Sofia ocigaa si chwil, ale posuchaa go. Oboje usiedli na trawie, grzejc si w agodnych promieniach porannego soca. - A wic mody Santiago wyjeda do Ameryki... - zacz Dermot. - Zostawia mnie sam - jkna Sofia. - Dowiedziaam si o tym jako ostatnia! - Ale przecie wrci. - Dziadku, on wyjeda na dwa lata! Dwa lata, rozumiesz? Jak ja to przeyj? - Przeyjesz - powiedzia ze smutkiem, wspominajc swoj cudown on. - Przeyjesz, bo nie masz innego wyjcia. - Och, dziadku, umr bez Santiego... Dermot Dwyer zacign si dymem, wypuci go z puc i przez chwil patrzy, jak szary oboczek wzbija si w gr i rozpywa w powietrzu. - Mam nadziej, e twoja matka nic o tym nie wie - stwierdzi powanie. - To chyba jasne. - Nie sdz, eby bya zachwycona. Jeeli si dowie, znajdziesz si w duych kopotach, moda damo. - Co w tym zego, e si kogo kocha? - zapytaa Sofia zbuntowanym tonem. Kciki ust jej dziadka podniosy si lekko. - Santiago to nie "kto", Sofio Melody, lecz twj stryjeczny brat. - I co z tego? - Duo - odpar po prostu. - Teraz to nasza tajemnica, dziadku. - Jak moja whisky. - Rozemia si, oblizujc blade wargi. - Wanie. Och, dziadku, chciaabym umrze! - Kiedy byem w twoim wieku, zakochaem si w piknej dziewczynie, podobnej do ciebie. Bya dla mnie najwaniejsza na wiecie, ale wyjechaa na trzy lata do Londynu. Twj Santiago wyjeda tylko na dwa. Wiedziaem, e jeeli bd cierpliwie czeka, ona do mnie wrci. Chcesz dowiedzie si czego wanego, Sofio Melody? - Czego? - zapytaa niechtnie. - Cierpliwe czekanie zawsze prowadzi do spenienia. - Nieprawda. - A prbowaa czeka? - Nigdy nie musiaam. - Ot to. A ja musiaem. I wiesz, co si stao? - Wrcia, zakochaa si w tobie i zostaa twoj on, tak? - Nie. Sofia z zaciekawieniem podniosa gow. - Wrcia i wtedy nagle zrozumiaem, e ju jej nie chc - wyjani Dermot. - Naprawd, dziadku? - Sofia si umiechna. - Jak to powiedziae? Co dostaj ci, ktrzy czekaj? - Wielki dar - mdro. Czas daje nam szans spojrze na wszystko z perspektywy, cho troch bardziej obiektywnie. Mdro nie zawsze przynosi to, czego oczekiwalimy, ale tak musi by, bo przecie gdybymy wiedzieli, co nam powie, nie byoby warto czeka. Tamte trzy lata day mi mdro. Gdy wrcia, po stanowiem, e nie bd o ni zabiega, zrozumiaem, e ta dziewczyna nie jest dla mnie. Masz szczcie, e si z ni nie oeniem, bo wtedy nie polubibym twojej babci... - Bardzo auj, e nie znaam babci - powiedziaa Sofia. Dermot westchn gboko. Nie byo dnia, eby kwiat, piew ptaka czy chmura na niebie nie przypominay mu jego ukochanej Emer Melody. Bya wszdzie, we wszystkich rzeczach, na ktrych zatrzymywao si jego spojrzenie, a wspomnienie jej czuej, agodnej twarzy pomagao mu przetrwa kolejny dzie. - Ja te auj, e jej nie znaa - wymamrota, przeykajc zy. - Byaby jej oczkiem w gowie. Sofio Melody. - Jestem do niej podobna? - Jeli chodzi o wygld, to raczej twoja matka odziedziczya jej rysy i sylwetk, ty za to masz urok i charyzm mojej Emer... - Tsknisz za ni, prawda? - Tak. Cigle o niej myl. Bya dla mnie wszystkim. - Dla mnie wszystkim jest Santi - Sofia westchna, przywoujc Dermota do rzeczywistoci. - Dopiero dzi zdaam sobie spraw, e go kocham, dziadku. - Teraz tak to odczuwasz, ale jeste jeszcze bardzo moda. - Nie chc nikogo innego i to nigdy si nie zmieni. - Wyroniesz z tego uczucia. Sofio. Za par lat w twoim yciu zjawi si jaki zabjczo przystojny Argentyczyk i zdobdzie twoje serce, tak jak kiedy Paco zdoby serce Anny Melody... - Nie. Kocham Santiego. Dermot Dwyer zamia si cicho, nie wyjmujc fajki z ust. Zajrza w nadsan, pen uporu twarz Sofii i skin gow. - Skoro tak, to czekaj na niego. Sofio. On wrci, nie wyjeda przecie na zawsze, prawda? Jak zwykle nie potrafi niczego odmwi wnuczce. Teraz czu, e musi pocieszy j w cierpieniu, ktre przyniosa jej mio. - Nie, nie wyjeda na zawsze. - Wic oka troch cierpliwoci. Cierpliwy kot ma du szans na zapanie myszy. - Nie, to szybki kot ma du szans na zapanie myszy! - Umiechna si. - Moe i tak, kochanie. Moe i tak.
Na pocztku marca, kiedy licie zaczy powoli kn, a dni dugich letnich wakacji, trwajcych od grudnia, przesypay si w klepsydrze czasu, Sofia przysza przed dom Chiquity i Miguela, aby poegna si z Santim. Obserwujc wyduajce si cienie letniego wieczoru, staraa si pamita o tym, co powiedzia dziadek Dwyer. Bdzie czekaa na Santiego, jak cierpliwy kot na mysz. Nawet nie spojrzy na adnego innego chopca. Dochowa wiernoci Santiemu, na zawsze. Ostatnie tygodnie wakacji byy dla niej bardzo trudne. Czsto zdarzao si, e w obecnoci Santiego rumieniec oblewa jej twarz, a donie pokrywa pot. Miaa wtedy ochot zapa si pod ziemi. Czasami przestawaa myle i nagle odkrywaa, e wyznanie mioci ma dosownie na kocu jzyka. Musiaa ukrywa swoje uczucia przed reszt rodziny i zachowywa spokojny wyraz twarzy nawet wtedy, gdy miaa ochot wybuchn paczem, przeraona pustk, ktra czyhaa, by ogarn j po wyjedzie Santiego. Santi stara si nie wspomina przy niej o wyjedzie. Rozpacz Sofii gboko go wzruszya. By dumny i czu si troch jak bo hater dawnych sag, ktry wyrusza na kolejn bitw, gdy tymczasem jego kobiety zostaj w domu, tonc we zach i rwc sobie wosy z gowy. Wiedzia, e nie bdzie tskni za Sofi. Oczywicie, bdzie do niej pisywa, bya przecie jego ukochan modsz kuzynk, ale mniej wicej to samo znajdzie si w jego listach do matki i Marii. Ameryka umiechaa si do niego, obiecujc mnstwo przygd i dugonogich, atwych kobiet. Santi nie mg si ju doczeka wyjazdu. A Sofia? C, Sofia zostanie w Santa Catalina i z radoci przywita go, gdy wrci. Wreszcie Santi wyszed z domu, przytuli zapakan Mari i ucisn do Fernanda, ktry w gbi serca bardzo cieszy si z wyjazdu brata. Wszyscy kochaj Santiego, myla z zazdroci. Santi by dobry we wszystkim, kadego potrafi oczarowa i rozbawi. Pyn przez ycie z atwoci i wdzikiem piknego statku liniowego, podczas gdy Fernando czu, e jemu samemu przypada rola holownika. Musia ciko pracowa i mimo usilnych wysikw osiga niewiele, dlatego w miar upywu czasu stara si coraz mniej. Tak, by zadowolony, e Santi wyjeda, wicej, by zachwycony. Bez Santiego, ktry zawsze go przymiewa, moe uda mu si w kocu poczu na twarzy promienie soca. Panchito siedzia na rkach starej Encarnacion, zbyt may, aby rozumie, co si dzieje. Santi obj Sofi i jeszcze raz obieca, e bdzie pisa. - Chyba nie jeste ju na mnie za, co? - zapyta z umiechem. - Owszem, jestem, ale przebacz ci, gdy wrcisz - odpara, z trudem przeykajc zy. Santi nie mia pojcia, co do niego czua. Nie podejrzewa nawet, e jej odek ciska si bolenie, kiedy ich rce stykaj si przypadkiem, e jej serce galopuje radonie, kiedy on si do niej umiecha, e krew napywa jej do policzkw, gdy j cauje. Dla Santiego Sofia bya modsz siostr, nikim wicej. Dla Sofii Santi by wszystkim i teraz, kiedy odjeda, tracia ch do ycia. Oddychaa tylko dlatego, e nie miaa wyboru. Byo tak, jak powiedzia dziadek Dwyer - bdzie ya, poniewa y musi. Miguel i Chiquita wsiedli do samochodu i zawoali, by Santi si pospieszy. Robio si pno. Santi zatrzasn za sob drzwiczki i pomacha wszystkim z tylnego siedzenia. Fernando cofn si do domu, lecz Maria i Sofia patrzyy w lad za samochodem, dopki nie znikn im z oczu. Nastpne dni mijay powoli. Sofia chodzia ponura jak gradowa chmura i nawet dowcipy dziadka Dwyera nie byy w stanie poprawi jej nastroju. Maria staraa si j rozbawi, ale jej po godny umiech i arty irytoway tylko Sofi, ktra wolaaby przeywa swj bl w samotnoci. Wakacje dobiegay koca, a tym samym dugie letnie dni i wszystko, co si z nimi wizao. W kocu Maria dosza do wniosku, e ma dosy humorw kuzynki. - We si w gar i przesta si dsa, na mio bosk - powiedziaa ostro, kiedy Sofia owiadczya, e nie zagra z ni w tenisa, bo nie ma ochoty. - O co ci chodzi? - warkna Sofia. - O to, e zachowujesz si zupenie tak, jakby kto umar. - Jestem smutna, to wszystko. A co, nie mog? - Santi to tylko twj kuzyn - rzucia Maria. - Tymczasem mona by pomyle, e jeste w nim zakochana. - Bo jestem - oznajmia bezwstydnie Sofia. - I mam w nosie, kto si o tym dowie. Maria bya wstrznita. - Santi jest twoim stryjecznym bratem! - zawoaa. - Nie moesz by w nim zakochana! - Nie mog? To ciekawe. Masz co przeciwko temu? Maria dug chwil siedziaa w milczeniu, lecz potem pozwolia ogarn si zazdroci, ktrej sama nie rozumiaa, i ze zoci zerwaa si na rwne nogi. - Powinna wreszcie spowanie! - krzykna na Sofi. - Jeste ju za stara na cielc mio! Zreszt Santi i tak ci nie kocha! Gdyby byo inaczej, nie zwrciby uwagi na Ev, nie sdzisz? Nie widzisz, e robisz z siebie idiotk? Nie wolno kocha si w bliskim krewnym, nie wiesz o tym? To kazirodztwo, rozumiesz? Kazirodztwo! - powtrzya zajadle. - Kazirodztwo to mio midzy rodzestwem - odparowaa Sofia. - Santi jest moim stryjecznym bratem, nie rodzonym. Widz, e nie chcesz si ju ze mn przyjani! Maria patrzya bezradnie, jak kuzynka wybiega z pokoju, zatrzaskujc za sob drzwi z takim rozmachem, e wiszcy na cianie po prawej stronie obrazek spad na podog i roztrzaska si na drobne kawaki. Rozpakaa si, zdajc sobie spraw, e pacze ze zoci. Jak Sofia moga zakocha si w Santim, ktry by jej kuzynem, wic to uczucie byo ze, musiao by ze! Dugo zastanawiaa si nad ca sytuacj, usiujc take rozezna si we wasnych emocjach i zrozumie, skd bierze si jej zazdro i poczucie osamotnienia. Sofia, Santi i ona zawsze trzymali si razem, a teraz nagle po ja, e tamci dwoje mog stworzy osobny wiat, w ktrym za braknie miejsca dla Marii. Po powrocie do Buenos Aires obie dziewczyny rozpoczy nowy rok szkolny i w normalnej sytuacji jak zwykle miayby mnstwo wsplnych tematw, lecz teraz Sofia nadal nie chciaa rozmawia z Mari. Kiedy Jacinto odwozi je do szkoy, siedziay obok siebie w lodowatym milczeniu, a podczas zaj Sofia udawaa, e nie dostrzega kuzynki. Maria przeya ju kilka ktni z Sofi, ale w adnej nie miaa ostatniego sowa. Sofia starannie pielgnowaa wrog atmosfer i nigdy si nie poddawaa. Potrafia wycza swoje emocje jak urzdzenie elektryczne, lecz umiaa te delektowa si napiciem i aranowa dramaty. Podczas przerw midzy lekcjami celowo unikaa Marii, gono miaa si ze swoimi przyjacikami i obrzucaa kuzynk zoliwymi spojrzeniami. Maria postanowia walczy. W kocu przecie to nie ona zacza ktni. Dosza do wniosku, e nie pozwoli, aby i tym razem Sofii wszystko uszo na sucho. Przez kilka pierwszych dni usiowaa ignorowa kuzynk, ale nocami pakaa bezradnie, nie mogc zrozumie cierpienia, ktre na ni spado. W szkole spokojnie zajmowaa si swoimi sprawami, nie zwracajc uwagi na to, e Sofia zdya ju nastawi przeciwko niej pozostae dziewczta. Sofia posiadaa urok i charyzm, ktre przycigay do niej ludzi, kiedy wic reszta klasy dowiedziaa si o konflikcie midzy ni i Mari, wszystkie dziewczyny jak przeraone krliki szybko przeszy na stron Sofii. Po tygodniu Maria nie bya ju w stanie znie dzielcego je chodu. Schowaa dum do kieszeni i napisaa kartk: Sofio, prosz Ci, bdmy znowu przyjacikami. Sofia z perwersyjn przyjemnoci obserwowaa cierpienie kuzynki. Maria, nie otrzymawszy odpowiedzi, napisaa drugi licik: Nie powinnam bya mwi tego wszystkiego. Postpiam le i przepraszam. Prosz, bdmy znowu przyjacikami. Sofia, ktra uwielbiaa skupia na sobie uwag, dugo obracaa kartk w palcach, zastanawiajc si, co zrobi. W kocu, kiedy Maria rozpakaa si na lekcji historii, zrozumiaa, e posuna si za daleko. W czasie przerwy znalaza zapakan kuzynk na schodach przed szko. - Nie kocham ju Santiego - powiedziaa, siadajc obok. Nie chciaa, eby Maria zdradzia komu jej tajemnic. Maria podniosa zazawion twarz, umiechna si do niej z wdzicznoci i owiadczya, e to i tak nie ma adnego znaczenia.
Rozdzia jedenasty Buenos Aires, 1958 rok
Soledad usyszaa pacz Sofii i pobiega do jej pokoju. Chwycia dwuletni dziewczynk w ramiona i mocno przytulia do piersi jej wstrzsane szlochem drobne ciako. - To tylko zy sen, skarbie - powiedziaa pocieszajco. Sofia natychmiast oplota j cieplutkimi ramionami i nkami, Soledad spojrzaa na okrg oliwkow buzi dziecka i jej mokre od ez gste, ciemne rzsy, okalajce orzechowe oczy. - Jeste prawdziw piknoci, wiesz o tym? - mrukna, caujc wilgotny policzek dziewczynki. - Nawet kiedy paczesz. Anna interesowaa si creczk tylko wtedy, gdy maa spaa. Na pocztku nie bya w stanie znie jej przenikliwego, dononego krzyku i chyba dlatego tak czsto powierzaa j opiece Soledad. Natomiast Paco, ktry nigdy specjalnie nie zajmowa si synami, dopki troch nie podroli, nie mg oderwa oczu od crki. Natychmiast po powrocie z pracy pdzi na gr, eby powiedzie jej dobranoc lub przeczyta bajk. Sofia zasiadaa na jego kolanach, opieraa si o niego z ufnoci i wreszcie zwijaa si w kbuszek, z policzkiem opartym o pier ojca i z kciukiem w buzi. Soledad nie moga otrzsn si ze zdumienia. Senior Paco nie nalea do mczyzn, ktrzy rozczulaj si nad maymi dziemi. No, ale Sofia nie bya zwykym dzieckiem. Bya jego malek creczk i w wieku dwch lat potrafia bez trudu owin go sobie wok paluszka. Soledad lubia tygodnie, ktre spdzaa w Buenos Aires. Wychowaa si na wsi i wielkie miasto wydawao si jej fascynujcym, cudownym miejscem, chocia niezbyt czsto miaa okazj spacerowa ulicami. Opieka nad Sofi pochIaniaa j prawie bez reszty, lecz czasami znajdowaa chwil, by wymkn si do sklepw, zostawiajc na stray Loret, pokojwk, ktra na stae mieszkaa w apartamencie rodziny Solanas. Paco poprosi Soledad, eby zajmowaa si ma take i w nocy, poniewa Sofia czsto si budzia z paczem, woajc niani. - Moja crka potrzebuje twojej opieki, Soledad - powiedzia. - Jeste niezbdn osob w naszym domu. Martwimy si, kiedy Sofia jest niespokojna. Oczywicie Soledad zgodzia si bez wahania, mimo i oznaczao to, e czasami nie widywaa Antonia przez tydzie albo i duej. Tak czy inaczej, na prawie wszystkie weekendy wracaa z ca rodzin do Santa Catalina i wtedy staraa si wynagrodzi mowi swoj nieobecno. - Chcesz spa u mnie? - zapytaa teraz zaspane dziecko. Sofia kiwna gow, opara czoo o obfit pier opiekunki i spokojnie zamkna oczy. Soledad ostronie zesza po schodach, trzymajc dziewczynk w ramionach. Senior Paco wrci dzi bardzo pno, pomylaa, zauwaywszy lec na krzele w holu skrzan teczk i kaszmirowy paszcz. Nie zdy pocaowa na dobranoc swojej maej krlewny... Kiedy przechodzia przez hol, usyszaa dobiegajce zza zamknitych drzwi salonu gosy i przystana niepewnie, wbrew instynktowi, ktry podpowiada jej, by nie podsuchiwaa. Rodzice Sofii rozmawiali po hiszpasku. - Wic co to za rachunek? - zapytaa gniewnie Anna. - Z ca pewnoci nie ma to adnego zwizku z tym, o czym mylisz - odpar chodno Paco. - To sprawy biznesowe. - Biznesowe? Dlaczego musiae wynajmowa pokj w hotelu w sprawach biznesowych, skoro masz reprezentacyjne mieszkanie? Nie jestem a tak idiotk, na mio bosk! Zapado cikie milczenie. Soledad nie miaa drgn, staa cicho i nieruchomo jak mebel, prawie nie oddychaa, lecz jej serce bio mocno, coraz szybciej. wietnie zdawaa sobie spraw, e przysuchuje si prywatnej rozmowie i e w gruncie rzeczy powinna si odwrci, zanie Sofi do swojego pokoju i udawa, e o niczym nie wie. Niestety, nie bya w stanie tego zrobi. Bya zbyt ciekawa - musiaa si dowiedzie, o czym mwili Paco i Anna. Zza drzwi dobieg j odgos krokw. Senior Paco przechadza si po pokoju, syszaa ciche szuranie podeszew butw po drewnianej pododze i dywanie, w t i z powrotem, w t i z po wrotem... I pociganie nosem... Seniora Anna chyba pakaa... Wreszcie z piersi Paca wyrwao si cikie westchnienie. - Masz racj - odezwa si ze smutkiem. - Kim ona jest?- zaszlochaa Anna. - Nie znasz jej, moesz by absolutnie pewna, e to nikt z naszych wsplnych znajomych. - Dlaczego? Soledad usyszaa, jak Anna zerwaa si z miejsca. Jej wysokie obcasy szybko zastukay po pododze. Musiaa podej do okna. W pokoju znowu zapada pena napicia cisza. - Mczyzna potrzebuje mioci, Anno - rzek Paco ze znueniem. - Ale przecie my si kochalimy, prawda? Na pocztku na prawd kochalimy si z caego serca... - To prawda. Nie wiem, co poszo nie tak... Zmienia si. - Zmieniam si? - wybuchna. - Ja si zmieniam? I na pewno to wszystko moja wina, tak? To ja popchnam ci w jej ramiona? - Niczego takiego nie powiedziaem. - Wic co si stao? Ty te si zmienie, Paco, chocia najwyraniej nie zdajesz sobie z tego sprawy! - Wcale nie uwaam, e to twoja wina, Anno. Oboje ponosimy odpowiedzialno za to, co si wydarzyo. Nie mwi, e jestem niewinny... Chciaa wiedzie, wic... - Chc wiedzie dlaczego. - Nie wiem dlaczego. Zakochaem si w niej, ona take mnie kocha. Ty ju dawno przestaa okazywa mi uczucie, wic czego waciwie si spodziewaa? - Zaraz mi powiesz, e to jaki zboczony argentyski zwyczaj! Kiedy mowie s znudzeni onami, bior sobie kochanki, co? - Anno! - Wic moe taka zasada obowizuje tylko w twojej rodzinie? - parskna pogardliwie. - Moe to dziedziczne? - O czym ty mwisz? - zapyta powoli. Soledad zauwaya, e ton jego gosu si zmieni, sta si jeszcze chodniejszy i wyranie przycich. - O twoim ojcu i jego... jego kochance - Anna miaa zamiar uy sowa dziwka, ale instynkt ostrzeg j, aby nie posuwaa si za daleko. - Nie mieszaj do tego mojego ojca! - Paco nie potrafi ukry zaskoczenia. Nie mia pojcia, w jaki sposb Anna dowiedziaa si o romansie Hectora. - Ta sprawa dotyczy tylko ciebie i mnie, nie ma nic wsplnego z yciem moich rodzicw! - Mam nadziej, e nie zapoznasz z tym zwyczajem Rafaela i Agustina. Nie chciaabym, eby ktry z moich synw zama serce jakiej nieszczsnej kobiecie! - Nie mog z tob rozmawia, kiedy jeste w takim stanie. Soledad usyszaa jego szybkie kroki, odwrcia si i ruszya truchtem w stron swojego pokoju, lecz on wyszed z salonu i zatrzasn za sob drzwi, zanim zdya znikn. - Soledad! - odezwa si surowo. Zaczerwienia si i ze spuszczon gow zwrcia si twarz ku niemu. To koniec, pomylaa. Dlaczego jestem taka gupia? Teraz bd musiaa spakowa rzeczy i odej. aonie pocigna nosem. - Podejd tu z Sofi - poleci. Zbliya si, starannie unikajc jego wzroku. - Moja kochana Sofia... - powiedzia mikkim, agodnym gosem i pocaowa creczk w ciepe czoo. Kciki ust dziewczynki uniosy si lekko, jakby nawet we nie reagowaa na jego dotyk. - Kochasz mnie, prawda? - szepn. - ja ci kocham, nie wiesz nawet, jak bardzo... Na jego twarzy pojawi si wyraz czuoci, Soledad zauwaya te, e jego oczy zalniy podejrzanie. Staa bez sowa, a on delikatnie gaska Sofi po twarzy. Czekaa na reprymend. Dopiero po chwili w gowie zawitaa jej myl, e chyba ma szczcie i kara nie nadejdzie. Paco przesun palcem po policzku dziecka, sign po paszcz i skierowa si do drzwi. - Wychodzi pan? - zapytaa Soledad i natychmiast poaowaa, e to zrobia. Nie powinna interesowa si planami swego pracodawcy. Spojrza na ni i powanie kiwn gow. - Tak. Nie wrc na kolacj. Posuchaj, Soledad... - Tak, senior Paco? - Nikomu nie wspominaj o tym, co usyszaa dzisiaj wieczorem, rozumiesz? - Tak, senior Paco - odpara, znowu si czerwienic. - Dobrze - powiedzia i cicho zamkn za sob drzwi. Soledad zerkna na drzwi do salonu, westchna i przez kuchni posza do swojego pokoju. Wiedziaa, e nie powinna podsuchiwa, ale teraz, kiedy odzyskaa rwnowag ducha, zacza si zastanawia nad rozmow swoich pastwa. Wic senior Paco ma romans, pomylaa. Wcale jej to nie zdziwio. Wielu mczyzn co jaki czas wdawao si w tego rodzaju zwizki i niby dlaczego mieliby tego nie robi? Sk w tym, e ta sprawa wydawaa si zwizana nie tyle z seksem, co z uczuciem. Jeeli senior Paco przesta kocha senior Ann, to sytuacja bya powana. Soledad bardzo wspczua Annie i byo jej szczerze al obojga pastwa. Anna zostaa w salonie, skulona w fotelu, zbyt zmczona i zrozpaczona, aby si poruszy. Nie wiedziaa, co robi. Paco przyzna si, e ma kochank, ale wcale nie obieca, e przerwie romans. Syszaa, jak wychodzi. Na pewno pobieg prosto do tamtej, kimkolwiek bya. Wcale nie chciaa tego wiedzie. Nie ufaa sobie, podejrzewaa nawet, e w ataku gniewu i zazdroci mogaby zabi t kobiet... Pomylaa o ciotce Dorothy. Czyby wanie teraz spotkaa j kara za porzucenie Seana? Moe jej ciotka miaa racj, moe rzeczywicie byaby szczliwsza, gdyby wysza za Seana i nigdy nie opucia Glengariff...
Nastpne tygodnie byy ponure i mroczne. Paco i Anna nie wrcili do tamtej rozmowy i pozornie wszystko byo tak jak dawniej, gdyby nie to, e w ogle przestali si ze sob porozumiewa. Anna z gorycz obserwowaa, jak wi czca Paca i Sofi staje si coraz silniejsza. Kada pieszczota, kady czuy gest, jaki wymieniali ci dwoje, bya dla niej tortur. Miaa wraenie, e nie tylko obca kobieta, ale take wasna crka zabraa jej ma. Paco spdza z Sofi wicej czasu ni z ni i otacza dziecko mioci, cakowicie odgradzajc si od ony. Anna z kolei powicaa si cakowicie synom, chonc ich uczucie jak pustynna rolina spragniona deszczu. Odkrya, e coraz trudniej jej kocha Sofi, ktr kojarzya teraz wycznie z mem i tym, co ich dzielio. Dziecko zaczo nawet popakiwa i wyrywa si, gdy trzymaa je w ramionach, jakby wyczuwao niech, natomiast nie zmiennie chtnie tulio si do ojca. Kiedy bawili si razem i Sofia okazywaa rado z jego obecnoci, Anna nie potrafia oprze si wraeniu, e kady jej umiech mwi: Kocham tat, nie ciebie. Cierpiaa coraz bardziej, lecz nic nie potrafia na to poradzi. Kilka miesicy przed bolesn rozmow z mem dostaa od ojca telegram z wiadomoci o mierci matki. Potem Dermot przyjecha do Argentyny i Anna, by moe wbrew zdrowemu rozsdkowi, spodziewaa si, e w ramionach ojca odnajdzie mio matki, lecz on take uleg fascynacji ma czarodziejk, ktr staa si Sofia. Okazao si wtedy, e Anna i Dermot s sobie prawie zupenie obcy. czc ich kiedy wi mocno nadwtliy, a zdaniem Anny zupenie zniszczyy lata oddalenia. Matki brakowao jej znacznie bardziej ni ojca, ktry chodzi po Santa Catalina jak zagubiony pies. Doskonale pamitaa mikki miech Emer i blask w jej agodnych oczach oraz otaczajcy j zawsze zapach myda i lawendy. W wyobrani wyniosa matk na piedesta, ktry zupenie do niej nie pasowa. Wyawiaa z pamici tylko to, co przyjemne i podtrzymujce na duchu, dlatego nie kojarzya Emer ze smutn starsz kobiet, ktra rozpaczliwie pakaa tamtego jesiennego wieczoru, kiedy egnay si po raz ostatni. Potrzebowaa teraz matki, ktra ocieraa zy maej dziewczynce, rozalonej, e jej kuzyni i kuzynki nie chc si z ni bawi, matki gotowej zrobi absolutnie wszystko, byle tylko na twarzy jej dziecka znowu zajania umiech. Tsknia za bezwarunkow mioci Emer, poniewa okazao si, e w wiecie dorosych mio trudno jest zdoby, a jeszcze trudniej za trzyma. Pozwolia, aby Soledad zaja jej miejsce przy maej Sofii. Chopcy mieli teraz siedem i pi lat. Zaczli ju chodzi do szkoy i Anna miaa wicej czasu dla siebie. Potrzebowaa tego czasu, bo musiaa spokojnie zastanowi si, co zrobi ze swoim yciem. Czasem nkay j niewyrane wyrzuty sumienia, ale zawsze potrafia przekona sam siebie, e Sofia jest cakiem szczliwa z Soledad. Zainteresowaa si malarstwem i urzdzia sobie mae studio w jednym z wolnych pokoi w mieszkaniu w Buenos Aires. Wiedziaa, e nie maluje dobrze, ale nowe zajcie pozwalao jej oderwa si od codziennych zmartwie, przy najmniej na chwil, moga te spdza wicej czasu sama, nie budzc ciekawoci rodziny. Paco nigdy nie zaglda do studia, ktre stao si jej sanktuarium, wasnym miejscem, gdzie znajdowaa schronienie. Paco poczu si gboko zraniony, kiedy Anna wspomniaa o romansie jego ojca z Clar Mendoz. Zaskoczyo go nie to, e wiedziaa o tym zwizku, poniewa w gruncie rzeczy wiedziao o nim wiele osb, lecz to, i zniya si do tego, aby wykorzysta t wiedz przeciwko niemu. Zacz obserwowa j z coraz wikszym dystansem i zadawa sobie pytanie, czy mio, ktra poczya ich w Londynie, naprawd istniaa. Wydawao mu si, e zakocha si w cudownej modej dziewczynie, lecz do Argentyny przez pomyk przywiz zgorzknia kobiet o ostrym spojrzeniu. Czasami wyobraa sobie, e Ana Melodia, ta z jego wspomnie; nadal siedzi obok fontanny na Trafalgar Square i czeka na niego, smutna i stskniona. On take tskni za ni, bo przecie nadal j kocha. Pewnego wiosennego dnia Anna wybraa si na spacer po rwninie z Agustinem. Byo bardzo ciepo i dzikie kwiaty zaczynay ubarwia pamp wieymi kolorami. Z zachwytem dostrzegli w pobliu par modych mzcachas o lnicym brzowym futrze, ktre obwchiway si w socu. Anna usiada w wysokiej trawie i wzia picioletniego synka na kolana. - Spjrz, kochanie - powiedziaa po angielsku. - Widzisz te krliczki? - Widz - odpar Agustin. - Cauj si. - Musimy zachowywa si bardzo spokojnie i cicho, eby ich nie przestraszy. Dugo przygldali si penym uroku zwierztom, ktre wesoo skakay wok siebie, od czasu do czasu rozgldajc si czujnie, jakby podejrzeway, e kto je obserwuje. - Ty nie caujesz ju tatusia, mamo - odezwa si nagle Agustin. - Przestaa go lubi? Anna zamara, zaskoczona pytaniem i wyranym niepokojem w gosie dziecka. - Skde znowu, skarbie - powiedziaa. - Nadal go lubi i kocham. - Ale teraz cigle kcicie si i krzyczycie na siebie, a mnie wcale si to nie podoba. - Chopiec si rozpaka. - Popatrz, przestraszye krliczki - rzeka szybko Anna, starajc si skupi uwag synka na czym innym. - Nic mnie to nie obchodzi! - wybuchn Agustin. - Nie chc duej patrze na te krliki! Anna obja maego i zacza si gorczkowo zastanawia, jak go uspokoi. - Tata i ja kcimy si czasami, tak jak ty, Rafael albo Sebastian. Pamitasz, jak posprzeczae si z Sebastianem? Chopiec powoli skin gow. - No, wanie - cigna Anna. - Ale bya to tylko maa sprzeczka, nic wicej, i szybko si pogodzilicie. - Pogodzilimy si i znowu jestemy przyjacimi - przytakn Agustin. - A ty i tata wcale si nie pogodzilicie... - Przyrzekam ci, e to zrobimy, zobaczysz. Daj ci sowo honoru. Teraz otrzyj buzi i chodmy troch dalej. Moe zobaczymy jakiego armadillo i bdziesz mg opowiedzie o nim dziadkowi? W drodze powrotnej do domu Anna dosza do wniosku, e nie moe duej tak y. Byo to nie do wytrzymania dla niej i dla rodziny. Nie moga pozwoli, aby nieszczcie, ktre dotkno j i Paca, rzucio cie na ycie ich dzieci. Spojrzaa na pogodnie umiechnit buzi Agustina i zrozumiaa, e nie moe go zawie. Gdy byli ju blisko domu, frontowe drzwi otworzyy si i z holu wybiega na ich spotkanie zapakana Soledad. O Boe, tylko nie Rafael, pomylaa Anna w panice, z caej siy ciskajc ma apk Agustina. Tylko nie Rafael, bagam... - Co si stao? - krzykna zachrypnitym gosem. - Seniora Maria Elena! - zaszlochaa Soledad. Po policzkach Anny popyny zy ulgi. - Co si stao? - powtrzya sabo. - Nie yje! Seniora Maria Elena nie yje! - Nie yje? Dobry Boe! Gdzie jest mj m? Gdzie Paco? - U seniora Miguela. Anna zostawia Agustina pod opiek Soledad i alejk midzy drzewami pobiega do domu Miguela i Chiquity. W salonie zgromadzia si ju prawie caa rodzina. Anna rozejrzaa si dookoa, szukajc wzrokiem Paca. Nie byo go tu. Chiquita dostrzega j i podesza pospiesznie. Twarz miaa zapuchnit od paczu. - Gdzie Paco? - zapytaa Anna amicym si gosem. - Na tarasie, z Miguelem - odpowiedziaa Chiquita, wskazujc francuskie drzwi. Anna przecisna si midzy krewnymi, nie patrzc na ich za smucone twarze, i wysza na taras. Paco sta przy barierce, pogrony w rozmowie z Miguelem. By odwrcony do niej plecami, wic jej nie zauway. Dopiero kiedy Miguel skin jej gow i ruszy w stron drzwi, Paco spojrza w blad twarz ony. - Och, Paco, tak mi przykro... - powiedziaa, nie starajc si wyciera gorcych ez. - Jak to si stao? Paco patrzy na ni chodno. - Wypadek samochodowy - rzek sucho. - Jechaa do domu i zderzya si z ciarwk. - To straszne! Biedny Hector... Gdzie on jest? - W szpitalu. - Musi by nieprzytomny z rozpaczy... - szepna Anna. - Tak. - Paco odwrci wzrok. - Wszyscy jestemy zrozpaczeni. - Paco, prosz ci... - Co mam zrobi? - zapyta obojtnie. Anna powstrzymaa szloch. - Nie odsuwaj mnie od siebie - poprosia. - Dlaczego? - Chc ci pocieszy. - Chcesz mnie pocieszy... - powtrzy z niedowierzaniem. - Tak. Wiem, co czujesz. - Nie masz o tym najmniejszego pojcia - rzuci ostro. - To ty masz romans. Paco. Ja jestem gotowa zapomnie o tym i zacz od nowa. Paco zmierzy j pytajcym spojrzeniem spod zmarszczonych brwi. - Dlatego, e umara moja matka? - Nie. Dlatego, e nadal obchodzi mnie, co si z tob dzieje - odpara, mruc oczy. - Nie zamierzam puci w niepami tego, co powiedziaa o moim ojcu - rzek gniewnie. - O twoim ojcu? - Anna nie ukrywaa zaskoczenia. - Co takiego powiedziaam o Hectorze? Kocham twojego ojca. Paco. - Jak moga zniy si do tego, eby wypomnie mi jego romans i powiedzie, e to nasza rodzinna tradycja? - zapyta z gorycz. - Och, Paco... Zrobiam to tylko dlatego, e chciaam ci zrani... - I udao ci si. Jeste zadowolona? Anna milczaa dug chwil. - Agustin zapyta mnie dzi, dlaczego ci ju nie lubi - odezwaa si mikko. - Jego maa buzia bya cignita i poblada ze strachu... Nie wiedziaam, co mu odpowiedzie, ale zastanowiam si nad jego sowami i zrozumiaam, e mimo wszystko nadal ci lubi. Zapomniaam, jak ci kocha, to prawda, ale przecie ta mio jest gdzie we mnie... Paco spojrza w jej zazawione, pene alu oczy i jego serce zmiko. - Ja te zapomniaem, jak ci kocha - powiedzia. - I wcale nie jestem z siebie dumny... - Nie moglibymy sprbowa tego naprawi? - zapytaa z westchnieniem. - Przecie nie wszystko przepado, prawda? Czy nie moemy wrci do tamtych chwil, do tego wszystkiego, co poczyo nas na samym pocztku, jeszcze w Londynie, i od zyska czar tamtych dni? Czy nie moglibymy przypomnie sobie, jak to byo? - Jej blade wargi zadray. - Przepraszam ci, Anno - rzek Paco. - Przepraszam, e ci zraniem. - Ja take ci przepraszam. - Umiechna si sabo, patrzc na niego ze wspczuciem. - Chod do mnie, Ano Melodio. - Paco delikatnie wzi j w ramiona. - Masz racj, bardzo potrzebuj twojego pocieszenia... - Czy tamto ju si skoczyo? - odezwaa si po dugiej chwili. - I naprawd moemy sprbowa jeszcze raz? - Tak, skoczyo si bezpowrotnie - powiedzia i pocaowa j w czoo z dawno zapomnian czuoci. - Nigdy nie przestaem ci kocha. Ano Melodio. Straciem ci tylko z oczu, nic wicej. Maria Elena zostaa pochowana w rodzinnym grobowcu w miecie po smutnym i wzruszajcym naboestwie aobnym w kociele pod wezwaniem Nuestra Seora de la Asuncion. Wszyscy bliscy kochali j szczerze i serdecznie, o czym najlepiej wiadczy fakt, e w kociele zabrako miejsc i wiele osb stao na dziedzicu. Byo ciepo i soce wiecio tak mocno i jasno, jakby nie wiedziao o mierci Marii Eleny. Anna widziaa, jak dr donie Paca, zacinite na Pimie witym, z ktrego fragment odczytywa, i nie moga powstrzyma ez. Dzikowaa Bogu, e pozwoli im odnale drog do siebie i znowu obdarzy si mioci. Patrzya na obrazy witych, umieszczone wok gwnego otarza, i szukaa w nich po cieszenia dla siebie i dla wszystkich, ktrzy cierpieli po mierci Marii Eleny. Gdybym bya gboko nieszczliwa, przyszabym do Boga, obecnego w tym kociele, i On by mnie uratowa, pomylaa. mier Marii Eleny bya szokiem dla caej rodziny, ale nikt nie cierpia tak bardzo jak Hector, ktry w cigu kilku dni po mierci ony bardzo si postarza. Anna miaa wraenie, e ojciec Paca niknie w oczach. By niepocieszony, nie mia siy, aby dalej y. Rozpacz zniszczya go i uczynia pust skorup z jego zamanego serca. Hector Solanas nigdy nie odzyska rwnowagi i rok pniej zmar. ycie Anny i Paca wrcio do normy. Oboje patrzyli, jak ich dzieci dorastaj, i cieszyli si ich sukcesami. Znowu rozmawiali ze sob i chocia nigdy nie odnaleli Londynu w Argentynie, starali si cierpliwie odbudowywa swoj mio. Paco zerwa romans, a Anna ze wszystkich si staraa si by dobr on. Drzewo ich wsplnego ycia wydawao si silne i zdrowe, lecz korzenie problemw, ktre ich kiedy rozdzieliy, nadal tkwiy mocno w ziemi.
Rozdzia dwunasty Santa Catalina, 1973 rok
Byo ju pno, kiedy Sofia wlizna si do pokoju dziadka. Blask zimowego ksiyca przyprszy ciemno bladoniebieskim wiatem. Dziewczyna przystana w nogach ka i spojrzaa na starego czowieka. Chrapa gono, lecz dla niej byo w tym co dziwnie kojcego, wspomnienie dziecistwa i trwaego poczucia bezpieczestwa. Powietrze w pokoju pachniao sodkawo tytoniem, jego aromat zdy ju na dobre zadomowi si w zasonach i obiciach mebli. Przez otwarte okno wpada agodny wiatr. Sofia nie chciaa budzi dziadka, ale wiele by daa, eby sam si ockn. Wiedziaa, e nie powinna przebywa w jego pokoju w rodku nocy i e matka ostro by j za to skarcia. Tego dnia Anna bya po prostu okropna dla Sofii. Bardzo nie lubia, kiedy Dermot rozpieszcza wnuczk, i zawsze dawaa temu wyraz, a tym razem oskarya go o podwaanie jej autorytetu. Poszo o to, e dziadek Dwyer obieca Sofii skrzany pasek ze srebrn klamr, ozdobion jej inicjaami. Anna owiadczya, e jest to strata pienidzy, poniewa Sofia i tak nie doceni prezentu. Powiedziaa, e dziewczyna zupenie nie dba o swoje rzeczy, rzuca je na podog i czeka, a Soledad podniesie je i odoy na miejsce. Skoro dziadek koniecznie chce kupi co wnuczce, niech to bdzie co stosownego i przydatnego, na przykad ksiki lub nuty. Paco odziedziczy fortepian po swojej matce, ale Sofia prawie na nim nie grywa. Najwyszy czas, eby dziewczyna zaja si w kocu czym na powanie. Nie ma za grosz koncentracji, zaczyna tysic rzeczy i adnej nie koczy. Tak, nauka gry na fortepianie przyniosaby jej znacznie wicej korzyci ni przesiadywanie na tym idiotycznym drzewie. Wszystkie panienki z klasy Sofii ucz si malowa i gra na jakim instrumencie, czytaj dobr angielsk literatur, gotuj i poznaj tajniki prowadzenia domu. Mode dziewczta nie powinny caymi dniami ugania si na kucach i azi po drzewach. - Zach j lepiej, eby zacza robi co rozsdnego, tato - powiedziaa Anna. Ale c, skoro dziadek Dwyer chcia kupi Sofii pasek, zgodnie z obietnic...I wanie dlatego Sofia zakrada si w nocy do jego pokoju. Pragna powiedzie mu, e bardzo ucieszy j ten prezent i e bdzie o niego dbaa, poniewa kocha dziadka i pasek bdzie jej go zawsze przypomina. Anna nigdy nie moga zrozumie mocnej, ywej mioci, ktra czya jej ojca i crk. Sofia niepewnie zaszuraa nogami. Zakasaa, znowu zaszuraa. W kocu Dermot Dwyer przewrci si na plecy. Otworzy oczy i zaraz je zmruy, podnoszc rk w obronnym gecie, poniewa wydawao mu si, e niewyrana posta jest krasnoludkiem lub jakim innym duszkiem. - To ja, dziadku, Sofia! - szepna. - Jezus, Maria, Jzef! Dlaczego stoisz w nogach mojego ka, dziewczyno? Wydaje ci si, e jeste moim anioem strem, czy co? - Twj anio str ju dawno uciek, dziadku! - Rozemiaa si cicho. - Przestraszyo go twoje chrapanie! - Co tu robisz. Sofio Melody? - Chc z tob porozmawia - powiedziaa i znowu niepewnie przestpia z nogi na nog. - Wic nie stj tam, dziewczyno. Nie wiesz, e na pododze a roi si od krokodyli, ktre tylko czekaj, eby obgry ci stopy? Wa do ka! Sofia wesza do ka dziadka, doskonale wiedzc, e jest to kolejna rzecz, ktra spotkaaby si z dezaprobat matki. Anna powiedziaaby z oburzeniem, e ma ju siedemnacie lat i nie powinna wchodzi do ka starego mczyzny. Sofia opara gow o poduszk. Leymy obok siebie jak kamienne rzeby na nagrobku, pomylaa. Poczua ciep do dziadka obok swojej i nagle ogarna j fala wielkiej mioci i czuoci do tego czowieka. - O czym chciaa ze mn porozmawia. Sofio Melody? - za pyta. - Dlaczego zawsze tak mnie nazywasz? - Widzisz, twoja babka nazywaa si Emer Melody. Kiedy twoja matka przysza na wiat, chciaem nada jej imi Melody, ale Emer stana okoniem. Czasami potrafia by potwornie uparta, wic nazwalimy nasz creczk Ann Melody. Anna Melody Dwyer... - Tak jak Maria Elena Solanas. - Wanie. Tak jak Maria Elena Solanas, niech Bg ma w opiece jej dusz... - Ale ja mam na drugie imi Emer, nie Melody - powiedziaa Sofia. - Dla mnie zawsze bdziesz Sofi Melody. - Bardzo mi si to podoba. - To dobrze, bo jeste Sofi Melody, i koniec. - Dziadku... - Tak? - Pamitasz o tym pasku? - Oczywicie. - Mama mwi, e zaraz rzuc go w kt, ale to nieprawda. Bd o niego dbaa, obiecuj. - Twoja mama nie zawsze ma racj. Wiem, e bdziesz o niego dbaa. - Wic mog go dosta? Dermot mocno cisn jej do i zachichota, a zawiszczao mu w piersiach. - Moesz go dosta, Sofio Melody. Leeli, wpatrujc si w taczce na suficie cienie. Chodny wiatr podnosi zasony i lodowatymi palcami dotyka ich gorcych twarzy. - Dziadku... - Co znowu? - Na tym pasku zaley mi ze wzgldw uczuciowych - powiedziaa niemiao. - Ze wzgldw uczuciowych? - Tak. Dlatego, e ci kocham, dziadku. Sofia nigdy dotd nie powiedziaa nikomu, e go kocha. Dermot dugo milcza, gboko wzruszony. Dziewczyna zamrugaa nerwowo, zastanawiajc si, jak dziadek zareaguje na to niespodziewane wyznanie. - Ja te ci kocham, Sofio Melody - rzek w kocu, troch drcym gosem. - Kocham ci z caego serca. A teraz id spa. Sofia bya jedyn osob, ktra potrafia poruszy sentymentalnym sercem starszego pana. - Mog tu zosta? - eby tylko twoja matka si nie dowiedziaa... - szepn. - Och, wstaj znacznie wczeniej ni ona - mrukna Sofia. Obudzi j dziwny chd. Caym jej ciaem, od stp do gw, wstrzsn dreszcz, wic szybko przytulia si do dziadka, eby si rozgrza. Dopiero po chwili uwiadomia sobie, e to od niego wieje lodowatym chodem. By zimny i sztywny jak martwa ryba. Sofia usiada na ku i zajrzaa w jego ozdobion zarostem twarz. Malowa si na niej wyraz radoci. Gdyby nie by taki zimny i nieruchomy, mona by pomyle, e zaraz wybuchnie skrzypliwym miechem, ale jego twarz przypominaa mask, a szeroko otwarte oczy wpatryway si w sufit. Przycisna gorc twarz do jego policzka. Grube zy popyny jej z oczu, spadajc na jego czoo, nos i brod. Caa trzsa si od paczu. Nigdy nie czua takiego blu. Dziadek odszed. Ale dokd? Czy niebo naprawd istniao? Czy dziadek by tam teraz razem z Emer Melody? Dlaczego umar? By zdrowy, energiczny i ywotny. Nie znaa nikogo, kto miaby w sobie wicej ycia. Zakoysaa si bezradnie, trzymajc go w ramionach. Minie brzucha i szczki bolay j dotkliwie. Ogarno j przeraenie, bo nie moga przy pomnie sobie jego ostatnich sw. Pasek, rozmawiali o pasku... Potem ona powiedziaa, e go kocha... Zapakaa aonie na myl o tamtej chwili. Zacza zawodzi i nie moga si ju powstrzyma. Jej zawodzenie obudzio domownikw. Paco przez moment myla, e syszy skowyt jakiego zwierzcia, ktre pod jego oknem zagryza krwioerczy pies, lecz po chwili rozpozna gos crki. Kiedy rodzice oraz Rafael i Agustin wpadli do pokoju dziadka, spieszc jej na pomoc, Sofia przypomniaa sobie ostatnie sowa Dermota. eby tylko matka si nie dowiedziaa. Zawsze by jej wsplnikiem i zawsze stawa po jej stronie. Musieli si wyrwa Dermota z ramion Sofii. Potem przywara do ojca. Szok wywoany mierci dziadka by jak uderzenie lodowatej fali. Sofia draa na caym ciele i nie moga si uspokoi. Anna nie staraa si powstrzyma ez, ktre pyny jej po twarzy. Usiada na brzegu ka i smuk doni odgarna wosy z czoa ojca. Zdja z szyi zoty krzyyk i przycisna go do warg zmarego. - Niech Bg czuwa nad twoj dusz, ojcze, i niech j pobogosawi - szepna. - Boe, przyjmij go do swego Krlestwa... Podniosa wzrok i powiedziaa swojej rodzinie, e chce zosta sama z ojcem. Rafael i Agustin wyszli bez sowa, Paco pocaowa crk w czoo i agodnie wyprowadzi j z pokoju. Anna Melody Dwyer przytulia zimn rk ojca do policzka. Musna wargami jego pomarszczon do i rozpakaa si gono. Pakaa nie nad spoczywajcym obok niej martwym ciaem, ale z tsknoty za ojcem, ktrego pamitaa z Glengariff. Kiedy jego serce naleao do jej matki i do niej, dopiero pniej Sofia zaja w nim jej miejsce, wyrzucia j, jakby miaa do tego prawo... Prawdopodobnie Dermot nigdy nie wybaczy crce, e wiele lat temu wyjechaa z Irlandii, aby wyj za Paca, i nigdy nie wrcia. Nigdy, nawet na grb matki... Straci crk i dlatego wpuci do swego serca wnuczk, ktra miaa w sobie wszystko, co kocha w jednej i w drugiej. Anna widziaa, jak to si stao. Najpierw Paco, potem ojciec... Sofia ukrada ich obu. Anna nigdy nie zadaa sobie pytania, dlaczego Sofii si to udao, poniewa baa si odpowiedzi. Baa si przyzna, e Paco by moe mia racj. Moe rzeczywicie to ona si zmienia... Chyba tak, bo inaczej jak mogaby odsun od siebie dwch mczyzn, ktrych kochaa nad ycie? Ale Anna nawet teraz nie miaa ochoty zastanawia si nad tym, co si z ni stao. Wpatrywaa si w twarz ktliwego starego czowieka i szukaa w niej ojca, ktrego stracia dawno temu. Byo ju za pno, by go odnale. Za pno... Kiedy matka po wiedziaa jej, e "za pno" to najsmutniejsze dwa sowa, jakie mona znale w kadym jzyku. Teraz Anna rozumiaa, co Emer miaa na myli. Gdyby ojciec oy na chwil, mogaby powiedzie mu, jak bardzo go kocha. Mimo upywu lat, ktry osabi czce ich wizi, mimo ycia i jego problemw, ktre ich rozdzieliy, naprawd kochaa go caym sercem. A jednak nigdy mu o tym nie powiedziaa... Wydawa jej si kopotliwy jak le wychowany, stary pies, za ktrego stale musiaa wszystkich przeprasza. Teraz wiedziaa, e po prostu si go wstydzia. Tymczasem Dermot by rozdartym cierpieniem czowiekiem, ktry wola pogry si w szalestwie, ni spojrze w twarz rzeczywistoci pozbawionej gorcej mioci jego ony. Szalestwo byo lekiem, ktry mia znieczuli go na rozpacz i bl. Gdyby tylko po wicia mu troch czasu i sprbowaa zrozumie, co czu... Gdyby postaraa si zrozumie jego cierpienie... - O Boe, daj mi powiedzie mu, e go kocham! - wybuchna, mocno zaciskajc powieki. - Pozwl, eby si o tym dowiedzia! Pragnc pokaza ojcu, jak bardzo go kochaa, Anna zdecydowaa si pochowa go na rwninie, wrd kucykw i ptakw, pod drzewem eukaliptusowym i wysok dzik traw. Antonio i stajenni pomogli wykopa grb, a ojciec Julio, jkajc si, wygosi par modlitw oraz wzruszajce kazanie, stojc na tle ponurego zimowego nieba. Jego jkanie si zawsze bawio Dermota, wic Anna bya zadowolona. Caa rodzina Solanas przysza na pogrzeb, aby okaza szacunek zmaremu. Z pochylonymi gowami mamrotali modlitwy i przygldali si, jak trumna powoli zjeda na pasach w gb ziemi. Gdy mogia zostaa ju usypana, chmury rozstpiy si nagle i wystrzeli spomidzy nich jasny promie soca, zalewajc pamp dziwnie ciepym wiatem. Wszyscy ze zdumieniem i zachwytem podnieli wzrok. Anna przeegnaa si i podzikowaa Bogu, e otworzy przed jej ojcem bramy Niebios. Sofia z cikim sercem popatrzya na soce i pomylaa, e cay wiat sta si szary i ponury. Bez dziadka Dwyera nawet promienie soca wydaway si bledsze i chodniejsze ni zwykle.
Rozdzia trzynasty Uniwersytet Brown, 1973 rok
Santi wsun rk pod sukienk Georgii, aby przekona si, czy nosi poczochy. Koniuszkami palcw wyczu nierwnoci koronki, a potem gadk, jedwabist skr uda. Serce zabio mu mocniej. Przycisn wargi do jej warg, smakujc sodko-ostr mitow gum do ucia, ktr poczstowa j, kiedy wychodzili z dyskoteki. By pod wraeniem bezporednioci Georgii. Nie miaa w sobie ani odrobiny zahamowa, typowych dla dziewczt z Argentyny, i sporo wulgarnoci, ktra wydaa mu si fascynujca. Jej pocaunek by gorcy i zachcajcy. Najwyraniej pragna jego silnego modego ciaa. Oraa skr Santiego dugimi, czerwonymi paznokciami i zlizywaa z niej son wilgo, pachnc potem i jego wasnym zapachem. Sama Georgia roztaczaa aromat drogich perfum, a kiedy Santi liza jej skr, czu smak pudru. Jej brzuch by mikki i zaokrglony. Prbowa rozpi pas do podwizek, lecz chodno odsuna jego rce, niskim, sodkim jak czekolada gosem powiedziaa, e woli kocha si w poczochach, i szybko zsuna majtki. Santi rozsun jej nogi, ktre ona natychmiast rozoya jeszcze szerzej, i uklk midzy nimi, gadzc biodra i uda. Georgia bya blondynk, naturaln blondynk, jak zauway, patrzc na rwny trjkt wosw. Patrzya na niego miao, bez ladu za wstydzenia, cieszc si jego podziwem. W cigu nastpnych dwch godzin pokazaa mu, jak naley pieci kobiet, powoli i zmysowo, i daa mu wicej przyjemnoci, ni wydawao si to moliwe. Do drugiej nad ranem Santi przey orgazm wiele razy, co dowodzio ponad wszelk wtpliwo, e Georgia jest fantastyczn kochank, a ona sama szczytowaa z atwoci typow dla kobiety doskonale znajcej potrzeby wasnego ciaa. - Jeste dziewczyn nie z tej ziemi - powiedzia Santi. - Chc trzyma ci w ramionach przez ca noc, eby mie pewno, e nie znikniesz o wicie. Rozemiaa si, zapalia papierosa i przyrzeka, e przez cay weekend bd si kocha, z krtkimi przerwami jedynie na sen i posiki. - Dugo, powoli i namitnie - owiadczya. Powiedziaa mu, e uwielbia jego akcent, i nalegaa, by mwi do niej po hiszpasku.- Mw mi, e mnie pragniesz, e mnie kochasz... Poudawajmy troch... Santi spenia wszystkie jej zachcianki. - Te quiero, te necesito, te adoro - powtarza. Kiedy wreszcie si zmczyli, a ciaa bolay ich z nadmiaru rozkoszy, zapadli w sen. wiata przejedajcych od czasu do czasu samochodw obleway ich zocistym blaskiem, wydobywajc z mroku fragmenty nagich, splecionych ze sob cia. Santi ni. By na wykadzie profesora Schwartzbacha z historii staroytnej i nagle zobaczy Sofi. Jej dugie, ciemne wosy splecione byy w warkocz i zwizane wstk z czerwonego jedwabiu. Miaa na sobie dinsy i fiokow bluzk koszulow, ktra podkrelaa jej cudown opalenizn. Bya pikna, ciemna i poyskliwa. Sofia odwrcia si i mrugna do niego, a jej brzowe oczy rozjani kapryny umiech. Nagle przeistoczya si w Georgi. Siedziaa naga na awce i patrzya na niego spod lekko zmruonych powiek. Santi czu si zaenowany t nagoci, ale jej wcale to nie przeszkadzao. Wzrok miaa coraz bardziej senny i rozleniwiony. Santi zapragn, aby wrcia, lecz jej ju nie byo. Kiedy si ockn, Georgia leaa midzy jego udami. Spojrza na ni uwanie, aby si upewni, e nie jest Sofi. Rozluni si, gdy podniosa na niego pene podania niebieskie oczy. - Wygldasz, jakby zobaczy ducha, skarbie - rozemiaa si. - Bo zobaczyem - odpar i pozwoli, aby zmysowy dotyk jej jzyka pomg mu uciec do magicznej krainy spenienia. Pierwsze sze miesicy dwuletniego pobytu za granic Santi spdzi na podrowaniu po caym wiecie w towarzystwie przy jaciela, Joaquina Baranby. Najpierw wyruszyli do Tajlandii, odwiedzili tam zakazan dzielnic stolicy w poszukiwaniu rozrywki i dziwek. Santi czu obrzydzenie i fascynacj, widzc, co kobiety potrafi robi ze swoimi ciaami - z ca pewnoci byy to rzeczy, jakie nie przyniyby mu si nawet w najbardziej ociekajcych seksem snach. Palili konopie indyjskie na wyynie Cameron w Malezji i obserwowali zachd soca, ktry powleka wzgrza zotem. Potem pojechali do Chin, gdzie przemierzyli cay Chiski Mur, zwiedzili Sal Najwyszej Harmonii w Zakazanym Miecie i z wielkim obrzydzeniem odkryli, e Chiczycy naprawd jadaj psie miso. Wracali przez Indie. Tam Joauin wymiotowa tu pod Tad Mahal, a nastpne trzy dni spdzi w ku, odwodniony i rozgorczkowany z powodu cikiego zatrucia. Obaj jedzili na soniach w Indiach, na wielbdach w Afryce i na piknych arabskich koniach w Hiszpanii. Z kadego kraju Santi wysya pocztwki do rodziny. Chiquita narzekaa, e nie moe si z nim skontaktowa, poniewa przez p roku co kilka dni zmienia miejsce pobytu i nigdy nie potrafi powiedzie, gdzie zatrzyma si nastpnym razem. Wszyscy poczuli ulg, kiedy pod koniec zimy otrzymali wiadomo, e Santi jest ju na Rhode Island, szuka mieszkania i zapisuje si na zajcia w nowym semestrze, midzy innymi z zarzdzania i historii staroytnej. Przez pierwsze dni na uniwersytecie Santi mieszka w hotelu. Na wykadzie inauguracyjnym pozna dwch przyjanie nastawionych do wiata Amerykanw z Bostonu, ktrzy poszukiwali kogo do wsplnego mieszkania na Bowen Street. Pod koniec wykadu, wygaszanego przez starego profesora o maych ustach, ukrytych pod gst siw brod, i sabym gosie, dowiedzieli si o sobie wszystkiego, co chcieli wiedzie, i zostali przyjacimi. Frank Stanford by niski i krpy, o szerokich ramionach i wyranie zarysowanych muskuach. Nalea do tych modych ludzi, ktrzy usiuj uwolni si od kompleksu marnego wzrostu, regularnie wiczc na siowni oraz grajc w tenisa, golfa i polo. Celem tych wszystkich zabiegw miao by zdobycie podziwu i popularnoci u pci przeciwnej. Frank bardzo si ucieszy z poznania Santiego, nie tylko dlatego, e nowy kolega pochodzi z Argentyny, co samo w sobie byo do interesujce, ale take dlatego, e Santi gra w polo, a znawcy tego sportu doskonale wiedzieli, e nikt nie gra w polo lepiej od Argentyczykw. Frank i jego przyjaciel Stanley Norman, ktry nad aktywno fizyczn przekada palenie marihuany oraz brzdkanie na gitarze, zaprosili Santiego na Bowen Street, aby pokaza mu dom. Santi by zachwycony. Zobaczy typowy dla Wschodniego Wybrzea budynek o oknach z podwizywanymi zasonami, z piknym gankiem, stojcy przy wysadzanej drzewami ulicy, gdzie przed prawie kadym domem zaparkowane byy drogie, eleganckie samochody. wieo odnowiony dom Franka i Stanleya urzdzony by meblami z sosnowego drewna, obitymi tkanin w granatowo- biae pasy. - Moja mama upara si, e sama zajmie si dekoracj domu - powiedzia Frank niedbaym tonem. - Jest troch nadopiekucza, ale czasami niele na tym wychodz. Spjrzcie tylko na ten dom - jego zdjcia powinny znale si w jakim modnym czasopimie. Sdz, e naley do najlepiej zaprojektowanych przy tej ulicy. - Nie ustalilimy adnych zasad, dotyczcych wsplnego mieszkania - rzek Stanley, ktry mwi z charakterystycznym bostoskim akcentem, odrobin rozwlekajc samogoski. - Nie mamy nic przeciwko zapraszaniu dziewczyn. - Tak jest - przytakn Frank z entuzjazmem i porozumiewawczo mrugn do Santiego. - Mamy tylko jedn prob - jeeli spotkasz jakiego przyjemnego kociaka, nako j, eby przyprowadzia do nas swoje siostry... - Wyobraam sobie, e nie brakuje tu przyjemnych kociakw - rzek Santi. - Z pewnoci - przytakn Stanley. - W kadym razie ty, chopie, z twoim poudniowoamerykaskim akcentem, na pewno nie bdziesz mia adnych problemw z podrywem. Dziewczyny bd lecie na ciebie jak my do wiata. Nie myli si. Santi rzeczywicie sta si obiektem zainteresowania najadniejszych dziewczt na uniwersytecie, ale szybko spostrzeg, e zaley im nie na maestwie czy na trwaym zwizku, ale na spdzonej w jego ku nocy. W Argentynie te sprawy wyglday zupenie inaczej. Mczyni nie zmieniali tak czsto partnerek, poniewa kobiety day od nich szacunku, podziwu i maestwa. Na uniwersytecie Santi poczyna sobie jak fachowy zbieracz na polu truskawek - niektre wkada do koszyka i zostawia na pniej, inne zjada od razu. We wrzeniu i padzierniku spdzi kilka weekendw z Frankiem i jego rodzin w Newport, grajc w tenisa i polo. Szybko awansowa na bohatera w oczach modszych braci Franka, ktrzy nigdy dotd nie widzieli prawdziwego argentyskiego gracza w polo, oraz w oczach Josephine Sianford, matki Franka, ktra co prawda znaa wielu grajcych w polo Argentyczykw, ale aden z nich nie by tak wybitnie przystojny. - A wic Santi to skrt od Santiago, czy tak? - odezwaa si Josephine, wrczajc Santiemu szklank coli i ocierajc twarz biaym rcznikiem. Oboje wanie skoczyli trzeciego seta w deblu przeciwko Frankowi i jego modszej siostrze, Maddy. Santi skin gow. - Frank mwi mi, e bdziesz tu studiowa tylko przez rok - cigna pani domu. - Tak, kocz zajcia w maju - odpar, siadajc na jednym z ogrodowych krzese i wycigajc dugie, mocno opalone nogi. Biae szorty, ktre mia na sobie, podkrelay gboki, miodowy odcie jego skry i Josephine musiaa si bardzo stara, aby nie przyglda mu si zbyt natrtnym wzrokiem. - Pniej wracasz do Argentyny? - zagadna, usiujc okaza chopcu serdeczne, matczyne zainteresowanie. Usiada naprzeciwko niego i smukymi palcami wygadzia na udach krtk bia spdniczk. - Nie, nie od razu. Chciabym zwiedzi jeszcze par krajw i wrci do domu dopiero pod koniec roku. - Och, to wspaniale. Chcesz skoczy studia w Buenos Aires, prawda? - westchna. - Ale jednak nie do koca rozumiem, dla czego nie zdecydowae si zrobi dyplomu tutaj... - Nie chc by tak dugo z dala od kraju - powiedzia powanie. - Tskni za Argentyn. - Rozumiem. - Umiechna si mio. - Zostawie w domu dziewczyn? Zao si, e tak... - Rozemiaa si i mrugna do niego zalotnie. - Nie, nie zostawiem dziewczyny - odrzek, podnoszc szklank do ust i wychylajc j chciwie. - Zaskakujesz mnie, Santi... Taki przystojny chopiec jak ty... C, tym lepiej dla moich modych krajanek... - Santi jest prawdziwym idolem dziewczyn z naszego roku, mamo - zaartowa Frank, - Nie mam pojcia, dlaczego one wszystkie tak lec na Latynosw. Ja dostaj tylko okruchy z paskiego stou... - Bzdury, Frank - zdenerwowa si Santi. - Prosz mu nie wierzy, pani Stanford! - Mw do mnie po imieniu, Santi - poprosia, obdarzajc go uroczym umiechem. - Pani Stanford pachnie mi dyrektork szkoy albo kim w tym rodzaju, a taki wizerunek wcale mi si nie podoba. - Josephine na chwil ukrya zarumienion twarz w rczniku. - Gdzie jest Maddy? Maddy! - Tu jestem, mamo, robi sobie drinka. Moe przygotowa co dla ciebie, Santi? - Jeszcze jedn szklank coli, jeeli moesz. Bardzo dzikuj. Ciemnowosa Maddy odziedziczya rysy i sylwetk niezbyt przystojnego ojca. Los nie da jej gstych kasztanowych wosw matki ani jej brzoskwiniowej cery i licznej, penej kociego uroku twarzy. Maddy miaa duy nos, mae oczy o cikich powiekach i oliwkow, usian ropnymi wypryskami skr nastolatki ywicej si hamburgerami, frytkami, pizz i sodyczami. Josephine cieszyaby si, gdyby Santi zabra jej crk do kina lub do restauracji, bya jednak mdr kobiet i wiedziaa, e Maddy nie moe wydawa si atrakcyjna tak przystojnemu modemu mczynie. Och, gdybym tylko bya o dwadziecia lat modsza, po mylaa. Natychmiast zaprowadziabym go na gr i pozbawia tego nadmiaru energii. Santi obserwowa Josephine spod zmruonych powiek i szczerze aowa, e ta pikna kobieta jest matk jego przyjaciela. Nic go nie obchodzio, ile ma lat. Czu, e by aby fantastyczna w ku. - Santi, moe przedstawiby Franka jakiej miej dziewczynie z Argentyny? - Josephine umiechna si i zaoya jedn dug nog na drug. - Masz siostry? - Mam jedn siostr, ale nie jest w typie Franka. Nie jest wybitnie inteligentna. - Wic moe kuzynki? - Zachichotaa. - Bardzo chciaabym, eby w jaki sposb wszed do naszej rodziny... - Mam kuzynk, nazywa si Sofia. Ona byaby znacznie odpowiedniejsza. - Jaka jest Sofia? - Energiczna, trudna, uparta, rozpuszczona, ale bardzo pikna. I gra w polo lepiej od Franka. - Tak dziewczyn chciabym pozna - owiadczy Frank. - Jest wysoka? - Mniej wicej twojego wzrostu. Ma wielk charyzm, urok i zawsze dostaje to, na czym jej zaley. Miaby z ni pene rce roboty, to nie ulega wtpliwoci - powiedzia z dum, przywoujc z pamici obraz zbuntowanej twarzy Sofii. - To dopiero laska! - Frank si rozochoci. - Kiedy mgbym j pozna? - Musiaby pojecha do Argentyny. Sofia chodzi jeszcze do szkoy. - Masz jej zdjcie? - Mam, ale w domu. - Moe naprawd warto wybra si do Argentyny! Czuj, e spodobaaby mi si twoja kuzynka... Nie pamitam, jak ma na imi? - Sofia. - Sofia... - powtrzy Frank. - adnie... Czy jest atwa? - atwa? - Santi nie zrozumia. - Poszaby ze mn do ka? - Frank, kochanie, nie przy starej matce! - skarcia go Josephine, machajc doni, jakby chciaa pozby si brzydkiego zapachu wulgarnych sw. - Tak czy nie? - Frank nie ustpowa, ignorujc skrupuy matki. - Nie - powiedzia Santi. Czu si bardzo nieswojo, rozmawiajc w ten sposb o Sofii. - Zao si, e przy odrobinie perswazji w kocu by si zgodzia - Frank si rozemia. - Wy, Latynosi, macie mnstwo uroku osobistego, natomiast nam nie brak uporu. Santiemu nie podoba si bysk w oczach przyjaciela. aowa, e w ogle wspomnia o Sofii. - Szczerze mwic, znam dziewczyn, ktra o wiele lepiej by do ciebie pasowaa - zauway z nadziej, e uda mu si odwrci uwag Franka od Sofii. - O, nie! Nie wyobraaj sobie, e tak atwo zrezygnuj z twojej piknej kuzynki! Kiedy Maddy wrcia z nastpn szklank coli, Santi bez entuzjazmu pocign may yk. Nagle odechciao mu si pi. Zacz si zastanawia, jak odwie Franka od pomysu podry do Argentyny. Wiedzia, e impulsywny chopak rzeczywicie mgby polecie do Buenos Aires, by pozna Sofi - by wystarczajco bogaty, eby pozwoli sobie na tak wypraw, i do miay, by podj ryzyko. Santi wcale nie mia ochoty sprawdza, na co sta Franka. Po powrocie na Bowen Street znalaz w skrzynce kolejny list od Sofii. Zgodnie z obietnic pisaa do niego co tydzie. - Od kogo ten list? - zapyta z zaciekawieniem Stanley, cicho grajc na gitarze utwr Boba Dylana. - Dostajesz wicej korespondencji ni poczta... - Od kuzynki. - Chyba nie od mojej Sofii? - Z kuchni niespodziewanie wynurzy si Frank z talerzem penym obwarzankw i plastrw wdzonego ososia. - Mylaem, e jeszcze nie wrcie - zdziwi si Santi. - Wrciem. Masz ochot na ososia? Jest pyszny, zwaszcza z obwarzankiem... - Nie, dzikuj. Id na gr. Mama pisuje zwykle bardzo dugie listy. - Mwie przecie, e to od kuzynki - rzuci Frank. - Naprawd? To list od mamy, wida si przejzyczyem. Santi nie mia pojcia, dlaczego kamie. Nie wtpi przecie, e Frank szybko zapomni o Sofii, majc pod rk dziewczyny z uniwersytetu. - Hej, Jonathan Sackyille robi dzi imprez - przypomnia sobie Frank. - Macie ochot pj? - Jasne - odpar Stanley. - Pewnie - odpowiedzia Santi, wychodzc do holu. W zaciszu wasnego pokoju pospiesznie otworzy list.
Kochany ulubiony kuzynie Santi!
Dzikuj za Twj ostatni list, chocia trudno nie zauway, e by krtszy od poprzedniego. W ogle listy od Ciebie staj si coraz krtsze i bardzo mi si to nie podoba. Zasuguj chyba na wicej. Sama pisuj przecie do Ciebie czsto i duo, a z nas dwojga to ja jestem bardziej zajta. Pamitaj, e nie masz takiej matki jak moja i nikt nie zmusza Ci, eby si bez przerwy uczy. Jestem zdrowa i chyba wszystko u mnie w porzdku. Wczoraj obchodzilimy urodziny taty i bylimy na kolacji u Twoich rodzicw. Nawet sobie nie wyobraasz, jak jest gorco. W zeszym tygodniu Agustin mnie uderzy. Pokcilimy si o co, oczywicie z jego winy, ale zgadnij, kto zosta ukarany? Z zemsty wrzuciam wszystkie jego ubrania do basenu, razem z ukochanymi skrzanymi oficerkami i sprztem do gry w polo. Pkby ze miechu, gdyby zobaczy jego min. Musiaam ukry si u Marii, bo naprawd si baam, e mnie zabije. Tsknisz za mn, Santi? Och, musz koczy, idzie tu mama i wyglda na strasznie wciek. Jak mylisz, co tym razem zbroiam? Zgadnij! Potrzymam Ci troch w napiciu, ale oczywicie w nastpnym licie wszystko Ci opowiem, chyba e nie napiszesz w cigu najbliszego tygodnia. Cauj Ci bardzo mocno, Sofia.
Santi zamia si cicho i przeczyta list jeszcze raz. Kiedy odkada go do szuflady z innymi listami od Sofii, rodzicw i Marii, nagle poczu lekkie ukucie tsknoty. Na szczcie trwao ono sekund i zaraz jego myli skupiy si na przyjciu u Jonathana Sackvillea. Sackville mieszka niezbyt daleko, przy Hope Street. Cay uniwersytet zna go jako organizatora najlepszych imprez z udziaem najbardziej atrakcyjnych dziewczt. Santi, ktry czu si dziwnie przygnbiony, nie mia wielkiej ochoty na t zabaw, ale wola nie zostawa w domu i nie rozmyla o pozostawionych w Argentynie bliskich. Wzi prysznic, ubra si i zszed na d, eby poczeka na przyjaci. Gdy Santi, Frank i Stanley dotarli na miejsce, Jonathan sta w progu, obejmujc dwie rude dziewczyny o gupiutkich umiechach, i popija wdk prosto z butelki. - Witajcie, przyjaciele! - rozczuli si. - Wchodcie, wchodcie, impreza dopiero si rozkrca. W ogromnym domu rozbrzmiewaa dudnica muzyka i tupot ng okoo stu pidziesiciu osb. Weszli do korytarza i cudem przecisnli si przez gsty tum, zagradzajcy im drog do bufetu. Chopcy si popychali, wpadali na siebie i przekrzykiwali wydobywajcy si z gonikw omot. - Hej, Joey! - zawoa Frank. - Santi, znasz Joeya, prawda? - Cze, Joey - powiedzia Santi. - Jak leci, Joey? - zapyta Frank. - Gdzie pikna Caroline? Caroline bya siostr Joeya. - Zanurkuj tam, jeeli masz do odwagi. Frank. Caroline jest gdzie w rodku. - Wchodz, chopaki! Nie czekajcie na mnie! Santi patrzy, jak Frank znika w rozkoysanej masie spoconych cia. - Gowa mnie boli od tego haasu - mrukn Stanley, ktrysprawia wraenie napanego, nawet gdy by zupenie trzewy. - Wracam do domu, do Dylana i Bowiego. ycie nie powinno przypomina jakiego pieprzonego diabelskiego myna. Dla mnie jest tu o wiele za gono. Wychodzisz ze mn, stary? - Tak, chodmy std - rzek Santi, aujc, e przyszed. Po co mi to byo, pomyla. Kompletna strata czasu... Na zewntrz gboko odetchn chodnym padziernikowym powietrzem. Noc bya pogodna i gwiadzista. Nie wiedzia dla czego, ale nagle przypomniay mu si wszystkie upalne, duszne noce, podczas ktrych obserwowa niebo, siedzc pod drzewem ambu. Do tego dnia ani razu nie tskni za domem, wic skd teraz ta nostalgia... - Wy te wychodzicie? - usysza niski, troch zachrypnity gos. Obaj odwrcili si szybko. - Tak, wychodzimy - powiedzia Stanley, z nieukrywanym podziwem mierzc dziewczyn wzrokiem. - Idziesz z nami? - Nie - odpara i umiechna si do Santiego. - Znamy si? - zapyta, wpatrujc si w jej blad twarz, wyranie widoczn w wietle ulicznej latarni. - Ja znam ciebie - odrzeka. - Widziaam ci kilka razy. Jeste tu nowy. - To prawda - przytakn. Zastanawia si, czego od niego chciaa. Bya otulona w krtki czerwony paszczyk, odsIaniajcy dugie, smuke nogi w byszczcych skrzanych butach do kolan. Kulia si z zimna i przytupywaa. - Ta impreza jest dla mnie za haaliwa. Mam ochot schroni si w jakim cichym, spokojnym i ciepym miejscu. - To znaczy? - odezwa si Santi. - Zamierzaam wrci do domu, ale nie chc by sama - wyznaa z rozbrajajc szczeroci. - Dotrzymasz mi towarzystwa? - Czuj, e mnie to zaproszenie nie obejmuje - westchn Stanley. - Do zobaczenia, Santi... - dorzuci i wolnym krokiem oddali si w gr ulicy. - Jak si nazywasz? - zapyta Santi. - Georgia Miller, jestem na drugim roku. Widziaam ci w kampusie. Przyjechae z Argentyny, prawda? - Tak. - Tsknisz za domem? - Troch - odpar szczerze. - Tak mi si wydawao. Wygldae tam na troch zagubionego. - Wsuna do pod jego rami. - Chod ze mn, nie bdziesz aowa. Pomog ci zapomnie o Argentynie. - To mia propozycja. Dzikuj. - Nie dzikuj mi, Santi. Ty take robisz co dla mnie. Chciaam pj z tob do ka od chwili, gdy pierwszy raz zobaczyam ci w kampusie... Dopiero w ciepym wietle domu Georgii Santi mg si jej dokadnie przyjrze. Nie bya pikna. Miaa bardzo pocig, wrcz dug twarz i za szeroko rozstawione niebieskie oczy o ostrym spojrzeniu, lecz mimo tych wad bya bardzo seksown dziewczyn. Jej wargi byy asymetryczne, ale zmysowe, chocia umiechaa si tylko poow ust. Na ramiona spywaa jej masa gstych, jasnych lokw, ktre podskakiway jak sprynki, kiedy si poruszaa. Gdy zdja paszcz, Santi z trudem zapanowa nad podnieceniem, jakie ogarno go na widok jej penych, obfitych piersi, wskiej talii i dugich, wyjtkowo zgrabnych ng. Georgia miaa ciao gwiazdy filmw porno i doskonale o tym wiedziaa. - Moja figura cigle wpdza mnie w kopoty - westchna, czujc na sobie jego gorce spojrzenie. - Czego si napijesz? - Whisky. - Jest a tak le? - zapytaa. - Co masz na myli? - A tak tsknisz? - Nie, wcale nie tak bardzo. W sumie cakiem niele sobie radz. - Ale jednak tsknota dopada ci czasami, zwaszcza wtedy, gdy si tego nie spodziewasz? - Tak. - Wystarczy list z domu, czasami zapach albo kilka dwikw znajomej melodii, prawda? - powiedziaa ze smutkiem. - Skd wiesz? - Ja te pochodz z Poudnia, Santi. - Z Poudnia? - powtrzy ze zdziwieniem. - Z Georgii. - Ach, tak... Przepraszam, nie zorientowaem si. Obawiam si, e w moich uszach twj akcent niczym nie rni si od akcentu innych Amerykanw... - Nie szkodzi, przystojniaku. Twj akcent nie przypomina adnego innego i jest najprzyjemniejszy ze wszystkich, jakie syszaam, moesz wic mwi i mwi, a ja bd suchaa i omdlewaa z rozkoszy. - Georgia zamiaa si gardowo. - Chciaam tylko. by wiedzia, e mniej wicej rozumiem, co czujesz. Przy mnie nie musisz udawa, bo ja te tskni za domem. Prosz, twoja whisky. Rozpalimy ogie w kominku, wczymy jak mi muzyk i oboje zapomnimy, co nam dolega, dobrze? - Dobrze - zgodzi si, patrzc, jak Georgia schyla si, eby poprawi drewno w kominku. Przez chwil w pokoju panowaa cisza. Spdniczka dziewczyny podjechaa wyej, ukazujc koronkowy brzeg poczoch i fragment czarnych majteczek. - Dajmy sobie spokj z ogniem, Georgio z Georgii - powiedzia nagle i jednym ykiem oprni szklaneczk. - Chodmy na gr. Istnieje tylko jeden sposb, aby zapomnie o domu - musimy zatraci si w sobie. - Dobrze - rzeka. - Ja te nie mog si ju doczeka, eby to zrobi... Wzia go za rk i zaprowadzia do sypialni.
Rozdzia czternasty Santa Catalina, grudzie 1973 roku
Chiquita prawie nie spaa. Noc bya wilgotna i duszna, a ona przewracaa si z boku na bok, suchajc rytmicznego pochrapywania Miguela, ktry lea obok niej, zwalisty i mocno owosiony. Zadawaa sobie spraw, e przyczyn jej bezsennoci nie jest ani duchota, ani koszmarny sen, ktry koo pnocy obudzi maego Panchita, kac mu domaga si obecnoci matki. Powodem drczcego j niepokoju byy myli dotyczce jej syna, Santiego, ktry nastpnego dnia mia wrci do domu po dwuletniej nieobecnoci. Santi czsto pisywa z Ameryki. Chiquita z podnieceniem czekaa na jego cotygodniowe listy i czytaa je z mieszank radoci i smutku, poniewa bardzo za nim tsknia. Od czasu wyjazdu widziaa go tylko raz, podczas przerwy semestralnej w marcu. Santi z dum oprowadzi wtedy rodzicw po kampusie, pokaza im dom na Bowen Street, w ktrym mieszka z dwoma przyjacimi, i na kilka dni pojecha z nimi na wybrzee, do Newport, gdzie zaprosili ich czarujcy rodzice Franka Stanforda. Miguel by zachwycony, poniewa take i w tamten weekend udao mu si zagra w polo. Santi mia teraz dziewitnacie lat, waciwie prawie dwadziecia. By ju dorosy i tylko chwilami przypomina chopca, ktrego Chiquita ze zami poegnaa w tamten gorcy wieczr w marcu dwa lata temu. Chiquita i Anna czsto wieczorami siadyway razem na tarasie, wpatryway si w dal i rozmawiay o swoich dzieciach. Anna bardzo si martwia zym zachowaniem crki. Miaa nadziej, e z czasem Sofia si uspokoi, spowanieje, lecz ostatnio nie moga oprze si wraeniu, e jest coraz gorzej. Dziewczyna staa si bezczelna i zbuntowana, niegrzecznie reagowaa na krytyczne uwagi, a w napadach zoci obrzucaa nawet matk wyzwiskami. Sofia skoczya siedemnacie lat i bya bardziej niezalena i harda ni kiedykolwiek przedtem. W szkole spada na ostatnie miejsce w klasie i regularnie oblewaa testy ze wszystkich przedmiotw z wyjtkiem kreatywnego pisania, poniewa piszc, znajdowaa schronienie w wiecie wyobrani. Nauczyciele skaryli si na jej brak koncentracji i celowe prby zakcania lekcji. Nikt nie wiedzia, jak poradzi sobie z rozhukan dziewczyn. W czasie spdzanych w Santa Catalina weekendw o wicie siodaa konia i wracaa dopiero pnym wieczorem, nigdy nie mwic matce, dokd jedzie. Panujce w domu napicie jeszcze si nasilio, kiedy Anna si dowiedziaa, e Sofia przekupia szofera, aby zamiast do szkoy zawiz j do San Telmo, najstarszej dzielnicy Buenos Aires, gdzie przez prawie tydzie braa lekcje tanga u starego hiszpaskiego marynarza imieniem Jesus. Nie odkryaby sekretu crki, gdyby wychowawczyni klasy Sofii nie zadzwonia do niej, yczc dziewczynie szybkiego powrotu do zdrowia po zapaleniu wzw chonnych. Gdy Anna oskarya Sofi o oszustwo i wagarowanie, ta owiadczya spokojnie, e wyrosa ju ze szkoy i postanowia zosta tancerk. Anna wpada we wcieko, lecz Sofia ju dawno przyzwyczaia si do wybuchw gniewu matki i teraz nie robiy na niej adnego wraenia. Anna zrozumiaa, e musi znale jaki inny sposb na podporzdkowanie crki swojej woli. Sofia bya pikna i czarujca, czciowo wanie dziki temu wszystko uchodzio jej na sucho. Chiquita prbowaa agodnie wytumaczy szwagierce, e Sofia jest po prostu bardzo do niej podobna i to podobiestwo charakterw wywouje stae konflikty midzy nimi, ale Anna z rozpacz potrzsaa gow i nie chciaa sucha gosu rozsdku. - Sofia ma w sobie za duo uroku, aby mogo jej to wyj na dobre - powtarzaa z uporem. - Kadego potrafi owin sobie wok palca, a zwaszcza ojca. Paco bardzo rzadko staje po mojej stronie w sporach z Sofi i w rezultacie czuj si jak potwr, bo jestem jedyn osob, ktra j karci. Musz uwaa, eby w kocu mnie nie znienawidzia. - Moe gdyby daa jej wicej wolnoci, popucia troch cugli, nie gryzaby tak mocno wdzida - podsuna myl Chiquita. - Och, Chiquito, mwisz zupenie jak mj ojciec! - Anna westchna ciko. Co za rodzina, pomylaa na wp z desperacj, na wp z rozbawieniem. Czy oni nawet w normalnych rozmowach musz wszystko sprowadza do koskiej perspektywy? - Twj ojciec by bardzo mdry. - Czasami, chocia najczciej bywa po prostu irytujcy. - Brakuje ci go, prawda? - zapytaa niemiao Chiquita. Nigdy dotd nie rozmawiaa ze szwagierk o jej rodzicach. Anna bardzo niechtnie wspominaa swoje dziecistwo i Irlandi. - W pewien sposb tak. Tskni jednak nie za tym ojcem, ktry przyjecha do Argentyny, ale za tym, ktry kiedy bawi si ze mn w Glengariff. Potem nasz wzajemny stosunek zmieni si, moe zreszt to ja si zmieniam, sama ju nie wiem... Spucia oczy. Chiquita spojrzaa na jej twarz, owietlon ciepym blaskiem wieczoru. Anna nadal bya niewiarygodnie pikna, chocia w cigu lat spdzonych w Argentynie staa si dziwnie zgorzkniaa. - Mnie te go brakuje - wyznaa Chiquita. - To, e Sofia jest taka rozpuszczona, jest w duej mierze jego win. Ja nigdy jej tak nie pobaaam. Ani Paco, ani mj ojciec nie dostrzegali niczego poza jej wdzikiem. - Typowym wdzikiem Solanasw! - Przekltym wdzikiem Solanasw! - powtrzya Anna i rozemiaa si. - Moja matka take posiadaa mnstwo uroku i wszyscy j uwielbiali. Biedna ciotka Dorothy bya gruba i brzydka, natomiast mama budzia oglny zachwyt. Ciotka Dorothy nigdy nie wysza za m. - Co si z ni stao? - zapytaa Chiquita. - Nie wiem. Wstydz si do tego przyzna, ale zupenie straciam z ni kontakt. - Och, rozumiem... - Wiem, e to paskudnie z mojej strony, ale Irlandia jest tak daleko... Anna zamilka. Czua si winna. Nie wiedziaa nawet, czy ciotka jeszcze yje. Powinna bya napisa do niej zaraz po mierci ojca, ale nie moga si na to zdoby. Uznaa, e lepiej nie wiedzie. To, czego si nie wie, nie boli, pomylaa, pospiesznie spychajc spraw ciotki Dorothy w zakamarki pamici. Chiquita miaa ochot zapyta j o inne ciotki i wujw. Anna pochodzia przecie z licznej i mocno ze sob zwizanej rodziny, w kadym razie tak zawsze utrzymywa Dermot Dwyer. Chiquita bya ciekawa, co si z nimi wszystkimi dzieje, ale w ostatniej chwili zabrako jej odwagi i wrcia do tematu Sofii. - Jestem pewna, e Sofia wyronie z tego zachowania - powiedziaa. - To tylko trudna faza okresu dorastania, zobaczysz. - Nie jestem o tym przekonana. - Anna nie chciaa si przyzna, e dostrzega w Sofii coraz wicej wasnych cech. - Wiesz, Chiquito, najbardziej martwi mnie to, e gdybym zgodnie z twoj rad popucia Sofii cugli, dziewczyna mogaby kompletnie zdzicze. Nie ycz sobie, aby reszta rodziny mwia potem, e wychowaam dzikusk. Chiquita rozemiaa si pogodnie. Jak zwykle nie bya w stanie negatywnie osdza kogokolwiek ze swoich bliskich. - Ale, kochanie, wszyscy uwielbiaj Sofi! Ona jest jak powiew wieego wiatru. Mj Santi i Maria s do niej gboko przywizani i zawsze wszystko jej wybaczaj. To tylko ty tak ostro j oceniasz, natomiast reszta rodziny uwaa, e Sofia nie robi nic zego, moesz mi wierzy. A zreszt, jakie to ma znaczenie, co myl inni! - Dla mnie ma to ogromne znaczenie. Wiesz, jacy s ludzie - kochaj plotki... - Niektrzy tak, ale przecie nimi nie musisz si przejmowa - rzeka Chiquita, obserwujc Ann spod oka. Mimo upywu lat Anna nadal czua si w Argentynie troch obco. Nie pozbya si te kompleksu niszoci i chyba wanie dlatego tak przejmowaa si opini obcych ludzi o swoich dzieciach. Bardzo pragna by z nich dumna i uwaaa, e ich sukcesy i poraki ukazuj j sam w dobrym lub zym wietle. Za wszelk cen usiowaa dowie swojej wartoci i nigdy nie po trafia si rozluni. Chiquita chciaa jej powiedzie, e nie powinna si niczym martwi. Urodzenie i klasa nie miay przecie znaczenia. Wszyscy Solanasowie kochali Ann tak, jak bya, razem z jej kompleksami i zahamowaniami. Wiele lat temu, bezporednio po jej przyjedzie do Santa Catalina, cz rodziny uwaaa, e moda Irlandka chce wyj za Paca dla jego majtku i pozycji spoecznej, kiedy jednak Anna przywyka do nowego otoczenia, z nie miaej sarny przeistoczya si w dumn tygrysic, ktra bez trudu zdobya szacunek nowych krewnych. Zdaniem Chiquity rdem buntu Sofii by zdecydowanie odmienny stosunek Anny do synw i do crki. Anna kochaa Rafaela i Agustina lep mioci i ya dla nich. Chiquita nie miaa cienia wtpliwoci, e gdyby ktry z chopcw zachowa si tak jak Sofia, jej szwagierka byaby dumna z jego niezalenoci i wcale nie zamierzaaby go zdyscyplinowa. Cieszyaby si, widzc w jego postpowaniu swj wasny upr i si woli, a by moe nawet dodawaaby mu odwagi. Chiquita podejrzewaa, e Anna zazdroci crce pozycji w rodzinie oraz wielkiej osobowoci. Ludzie kochali Sofi lub nienawidzili jej, lecz nikt nie mg pozosta wobec niej obojtny. Kiedy prbowaa wytumaczy to wszystko Annie, zauwaya jednak, e jej uwagi tylko podsycaj tlce si w niej rozgoryczenie i poczucie nieprzystosowania. - No, ale dosy ju o Sofii - odezwaa si Anna, a Chiquita powitaa jej sowa z prawdziw ulg. - Na pewno ma czerwone uszy, wic lepiej dajmy jej spokj. Spjrz, Chiquito, jakie to dziwne, e Rafael i Agustin s tak zupenie inni... Wydaje mi si, e Rafael chodzi z Jasmin Pen, wiesz, crk Ignacia Peny. To dopiero byaby wietna partia! - Anna umiechna si z dum. - Rafael sdzi, e o niczym nie wiem, ale ja czsto sysz, jak rozmawia z ni przez telefon. Oczywicie, nie zamierzam si z tym zdradza, zreszt wiem, e sam powie mi o tym w swoim czasie. Rafael mwi mi o wszystkim, w przeciwiestwie do swojej siostry, ktra zachowuje si jak zodziej, planujcy kolejny napad... - Parskna ze zniechceniem, poniewa przyapaa si na tym, e znowu wraca do tematu Sofii. - Wyobraam sobie, jaka jeste podekscytowana powrotem Santiego. - Stumia ch kontynuowania tyrady o crce. - Nie mam pojcia, jak przeya bez niego Boe Narodzenie... Chiquita ze smutkiem potrzsna gow. - To byo okropne. Naturalnie, staraam si nie okazywa przygnbienia ze wzgldu na innych, ale ty musiaa zauway, co si ze mn dziao. wita bez Santiego to adne wita. Najlepiej czuj si wtedy, gdy wszyscy jestemy razem. C, kiedy Santi chcia pojecha do Tajlandii i zwiedzi ten kraj. By ju chyba wszdzie, na wszystkich kontynentach, wiesz? Z pewnoci podre i studia w Ameryce pomogy mu zdoby cenne do wiadczenia. Myl, e od razu zauwaysz, jak si zmieni. Jest ju mczyzn, nie chopcem. Po prostu nie mog uwierzy, e wreszcie wraca do domu... Chiquita przypomniaa sobie wizyt w Stanach podczas wiosennej przerwy semestralnej. Zrozumiaa wtedy, e dziecko, jakim by jej syn przed wyjazdem z Argentyny, bezpowrotnie znikno. Santi mwi teraz niskim, nieco zachrypnitym gosem, jego podbrdek by ciemny od zarostu, oczy miay gbszy wyraz, a ciao stao si silne i muskularne. Zwrcia te uwag, e prawie nie utyka. Santi mia wrci w poowie grudnia, tu przed trwajcymi do marca letnimi wakacjami. Potem zamierza rozpocz picioletnie studia na uniwersytecie w Buenos Aires. Poprzednie Boe Narodzenie spdzi poza domem i Chiquita bardzo nie chciaa, aby to si powtrzyo. W gbi duszy liczya dni do powrotu syna, nie mogc si go doczeka. Wczesnym rankiem w sobot, 12 grudnia, po praktycznie nie przespanej nocy, Chiquita wstaa z ka z radoci w sercu. Rozsuna zasony i stwierdzia, e wiat wydaje jej si pikniejszy ni zwykle, soce janiejsze, a kwiaty bardziej kolorowe i delikatne. Posza do pokoju Santiego i postawia wazonik z rami na nocnej szafce. W caym domu panowaa atmosfera wielkiego podniecenia. Panchito biega wesoo po ranczu ze swoimi kuzynami i dziemi gauczw, Fernando pojecha gdzie konno, czujc, e bliski powrt brata budzi w jego sercu upion na krtko zazdro, a Miguel bardzo wczenie wyprowadzi dipa z garau i uda si na lotnisko, zostawiajc on w trakcie dyskusji o lunchu z kuchark. Maria, nie chcc plta si pod nogami matki, zaraz po niadaniu pobiega do Sofii. Zastaa kuzynk z rodzin na tarasie, przy stole zastawionym filiankami herbaty i kawy oraz pmiskami ze wieymi rogalikami i bueczkami. - Cze, Mario, jak si czujesz? - zawoaa Sofia. - Dzie dobry, ciociu Anno i stryju Paco - powiedziaa Maria z radosnym umiechem, caujc wszystkich obecnych. - Mama na pewno umiera z podniecenia, co? - zapytaa Anna, ktra doskonale wiedziaa, jak czuaby si na miejscu Chiquity. - Och, nawet sobie nie wyobraacie, jaka jest podekscytowana! Przez ca noc nawet nie zmruya oka, a od witu ju co najmniej tuzin razy zagldaa do pokoju Santiego, eby sprawdzi, czy wszystko jest na swoim miejscu. - Santi nie przywizuje wagi do takich drobiazgw - zauway Agustin, smarujc rogalik masem i maczajc go w herbacie. - Przywizuje, przywizuje i na pewno zaley mu, eby zasta pokj w takim stanie, w jakim go zostawi - owiadczya Anna. Maria przysuna sobie krzeso i usiada. Po chwili na tarasie pojawia si Soledad, niosc dla niej filiank ze spodeczkiem i talerzyk. - A Miguel? - zagadn Paco, nie przerywajc lektury gazety. - Z samego rana popdzi na lotnisko. - To dobrze - mrukn Paco. - Chyba wpadn na may koktajl do Alejandra i Maleny... - Nie za wczenie na drinka, tato? - U Alejandra i Maleny kada pora dnia jest dobra na drinka, Sofio. Kiedy odchodzi. Sofia zauwaya, e jego wosy poyskuj srebrem w socu. - Sofio, ty te pewnie nie moesz si doczeka spotkania z Santim - odezwaa si Maria, nalewajc sobie herbaty. - Ciekawe, jak on teraz wyglda... Mylisz, e si zmieni? - Jeeli zapuci brod albo zrobi co rwnie idiotycznego, zabij go - powiedziaa Sofia z radosnym umiechem. - Zao si, e Santi nie pozna Panchita. May strasznie wyrs, jeszcze troch i bdzie gra w polo z dorastajcymi chopcami. - I dziewcztami - dorzucia Sofia, zerkajc na matk.Sofia wiedziaa, jak Anna si irytuje, kiedy widzi, e crka ugania si za pik razem z mczyznami, lecz czasami z rozmysem sprawiaa jej przykro. - Hej, Rafa, Santi na pewno bdzie chcia od razu wyjecha na boisko - zwrcia si do brata. - Moe zorganizujemy mecz, eby zrobi mu frajd? Anna w milczeniu odwrcia gow. Nie moga zrozumie, dlaczego Sofia jest takim obuziakiem, dlaczego nie zachowuje si tak jak pena dziewczcego wdziku i dystyngowana Maria... - Dranisz mam, Sofio - mrukn Rafael z roztargnieniem, bardziej zainteresowany artykuem w gazecie ni gadanin siostry i kuzynki. - Daj jej spokj, dobrze? Anna westchna i lekko wzruszya ramionami. - Sofio, postaraj si nie planowa Santiemu pierwszego dnia po powrocie - powiedziaa. - Zobaczymy, co sam zechce robi. Z pewnoci najpierw opowie nam wszystkim o swoich przygodach... - Nagle przypomniaa sobie rady Chiquity i przyszo jej do gowy, e moe jednak powinna sprbowa wprowadzi je w ycie. - Chocia waciwie dlaczego nie mielibycie zagra w polo? - dodaa sabo. - Santi nie bdzie przecie siedzia z nami przez cae popoudnie przy stole... - Naprawd tak uwaasz? - zapytaa Sofia powoli i obrzucia matk zdziwionym spojrzeniem. Oczekiwaa paru ostrych sw, ale Anna tylko umiechna si do niej i signa po napoczt bueczk. Po chwili obie dziewczyny wstay od stou i pobiegy do domu, zostawiajc sprztanie wyrozumiaej Soledad. W rowym pokoju Sofii pady na due ko, gniotc wieo wykrochmalon narzut i zrzucajc espadryle na podog. - A trudno uwierzy, nie sdzisz? - zachichotaa Sofia. - W co? - W to, e mama powiedziaa, i nie ma nic przeciwko temu, bym zagraa w polo! - Zawsze kiedy jest ten pierwszy raz. - To prawda. Ciekawa tylko jestem, dlaczego tak zmika... - Nie zastanawiaj si nad tym. Sofio. Ciesz si. - Taki mam zamiar. - Sofia westchna. - Oczywicie ta od miana nie potrwa dugo... Powiem o tym Santiemu, ciekawe, czy uwierzy... - Jak dugo musimy jeszcze na niego czeka? - Maria ze zniecierpliwieniem spojrzaa na zegarek. - Ojej, tyle godzin! - Jestem tak podniecona, e po prostu nie mog spokojnie usiedzie. - Opalona, wyrazista twarz Sofii pokrya si lekkim rumiecem. - Co mam na siebie woy? - A co masz do wyboru? - Niewiele. Wszystkie moje eleganckie rzeczy s w Buenos Aires, tutaj zawsze nosz dinsy lub bombachas. - Sofia z rozmachem otworzya szaf. - Sama popatrz! W szafie byy waciwie wycznie porzdnie poskadane koszulki i swetry, obok wisiao kilkanacie par spodni. - C, zrbmy porzdny przegld - zaproponowaa Maria. - Masz na myli co konkretnego? Co chciaaby woy? - Co w rodzaju twojej sukienki - odrzeka Sofia po chwili namysu. Maria miaa na sobie adn, dug sukienk, wykoczon koronk i wstk tego samego koloru co wstka w jej ciemnych wosach. - Chcesz woy sukienk? - zdziwia si Maria, marszczc nos. - Ale ja nigdy nie widziaam ci w sukience... - Kiedy zawsze jest pierwszy raz. - Sofia si umiechna. - Santi wraca po dwch latach nieobecnoci, wic chciaabym wprawi go w zachwyt. - Lepiej wprawiaj w zachwyt swojego Roberta! - zamiaa si Maria. Roberto Lobito by wysoki, opalony, jasnowosy i wystarczajco atrakcyjny, aby mc umwi si na randk z kad dziewczyn. By bliskim przyjacielem Fernanda i nalea do klanu Lobitw z ssiedniej posiadoci, La Paz. Jako doskonay gracz w golfa zawsze przyciga tumy widzw, szczeglnie dziewczt, ze wszystkich okolicznych farm, ktre chtnie odryway si od romantycznych powieci, aby obejrze Roberta w akcji na bo isku. Sofia nigdy nie bya nim specjalnie zainteresowana. Przyja obojtnie nawet to, e po meczu o Puchar Santa Catalina Roberto wyranie zwrci na ni uwag i e przy jakiej innej okazji podjecha do niej na swoim kucu i lekko stukn motkiem do gry w poladek. W oczach Roberta uczynio to j inn od pozostaych dziewczyn, ktre rumieniy si i jkay, kiedy je zagadywa. One byy atw zwierzyn, Sofia znacznie trudniejsz. Rozmawiaa z nim i artowaa, ale Roberto widzia, e nie robi na niej wielkiego wraenia, a to tym bardziej go pocigao. Po ktni z Mari Sofia dosza do wniosku, e powinna zacz umawia si z jakim chopcem, aby zmyli kuzynk. Nikt poza Mari nie podejrzewa jej o uczucie do Santiego, postanowia wic przekona j, e jest bez pamici zakochana w kim innym. aden chopiec jej si nie podoba, dlatego nie miao znaczenia, kogo wybierze, ale duma podpowiadaa jej, e powinien to by najprzystojniejszy i najbardziej atrakcyjny spord jej znajomych. W ten sposb Sofia wybraa Roberta Lobita. Sprawa okazaa si wyjtkowo mao skomplikowana. Ktrego dnia, zamiast mwi "nie" i wykpiwa zaloty Roberta, pozwolia mu si pocaowa. I oczywicie przeya rozczarowanie. Nie oczekiwaa wprawdzie, e pampa zadry pod jej stopami, ale kiedy wilgotne wargi Roberta zetkny si z jej ustami, a jego jzyk zacz pieci wntrze ust, cofna si z obrzydzeniem. Na szczcie w tej samej chwili przyszed jej do gowy pewien pomys. Zamkna oczy i pozwolia mu si caowa. Tym razem wyobrazia sobie, e to wargi Santiego pieszcz jej usta, jego donie obejmuj tali, zaronity podbrdek drapie szyj... Nagle serce dziewczyny zabio szybciej i pampa zadraa, no, w kadym razie prawie zadraa. Tak czy inaczej, byo to lepsze rozwizanie ni wpatrywanie si w rozpalon twarz Roberta Lobita, oddalon zaledwie o centymetr od jej twarzy. W cigu minionych dwudziestu miesicy nie byo ani jednej godziny, eby nie mylaa o Santim i nie pragna jego powrotu. Kiedy wyjecha, miaa wraenie, e cay jej wiat leg w gruzach. Santa Catalina bez niego bya zupenie innym, obcym miejscem. W oczach wiata Sofia staa si dziewczyn Roberta Lobita, lecz w gbi serca nadal bya ukochan Santiego i codziennie wyobraaa sobie, jak ukochany zamyka j w ramionach. Nigdy nie spaa z Robertem, natomiast w marzeniach namitnie kochaa si z Santim. Wkraczajc powoli w kobieco. Sofia zrozumiaa, e jej uczucia take ulegaj zmianie i staj si o wiele bardziej niebezpieczne. Coraz czciej zdarzao si, e w nocy nie moga zasn i niespokojnie przewracaa si z boku na bok, oblewajc si gorcym rumiecem z powodu zmysowych myli, jakie cigle j nawiedzay. Kiedy indziej budzia si nad ranem i cae ciao bolao j z podania. Leaa wtedy, nieszczliwa i podniecona, nie wiedzc, w jaki sposb uwolni si od pragnienia. Zdawaa sobie spraw, e drczce j myli s grzeszne, ale po pewnym czasie przywyka do nich i przestaa si obawia, przyjmowaa je nawet jako pewnego rodzaju pociech i ukojenie w tsknocie za Santim. Na pocztku miaa wyrzuty sumienia i wci miaa przed oczami agodn, lecz pen dezaprobaty twarz ojca Julia, lecz wkrtce pozbya si poczucia winy. Starannie strzega swej tajemnicy i nauczya si czerpa prawdziw przyjemno z nocnych przey. W gbi serca czua, e mimo dzielcej j od Santiego odlegoci, znajduje si bardzo blisko niego. Jego listy, pene wspomnie o domu i opisw nowego wiata, dodaway jej energii i siy do ycia. Teraz wycigna z szafy bia letni sukienk i przyoya do siebie. - Moe ta? - zapytaa. - Mama kupia mi j z nadziej, e uda si jej zniechci mnie do polo i dinsw. Ani razu jej nie woyam... - Wic przymierz! Zobaczymy, jak bdziesz w niej wygldaa. Zabawne, ale ani rusz nie mog sobie wyobrazi ciebie w sukience! Sofia woya bia bawenian sukienk przez gow, ostronie nacigajc j na biust i pup. Mocno dopasowana kreacja trzymaa si na dwch cienkich ramiczkach i opadaa prawie do ziemi. Bya moe troch zbyt obcisa w biodrach, za to wspaniale uwydatniaa wsk tali dziewczyny i jej szerokie, mocne ramiona. Pene piersi napieray na tkanin, sprawiajc wraenie, jakby lada chwila miay wyzwoli si z wizienia. Odrzucia dugi, lnicy warkocz i z penym nadziei spojrzeniem stana przed lustrem. - Och, Sofio, wygldasz przepiknie - westchna Maria ze szczerym podziwem. - Tak uwaasz? - zapytaa Sofia niepewnie, wyginajc szyj, eby zobaczy, jak suknia ukada si z tyu. Rzeczywicie wygldaa piknie, chocia byo jej dosy niewygodnie. Nie przywyka do sukienek i czua si dziwnie oniemielona. Wydawao jej si mieszne, e zmiana wygldu moe tak powanie wpyn na nastrj, lecz mimo wszystko bya bardzo zadowolona. - Nie mog wyj tak uczesana, zawsze nosz ten nudny warkocz - rzeka, nagle podekscytowana nieznanym uczuciem i zdecydowana na cakowit, dramatyczn odmian. - Mogaby mi jako upi wosy? Zaskoczona transformacj kuzynki, Maria posadzia j przy toaletce i zabraa si do ukadania dugich, ciemnych lokw na czubku gowy. - Santi ci nie pozna! - Rozemiaa si, przytrzymujc szpilki zbami. - Ani Santi, ani nikt inny. - Sofia nie miaa gbiej odetchn w obcisej sukni. Nerwowo bawia si pudeeczkiem szpilek i wstkami, razem z Mari miejc si na myl o reakcji rodziny, chocia tak na prawd interesowao j tylko to, co na jej widok poczuje ukochany kuzyn, ktrego nie widziaa przez dwa bolenie dugie lata. Teraz, gdy w kocu nadszed dzie jego powrotu, tsknota i cierpienie znikny w jednej chwili. Maria skoczya upina jej wosy. Sofia po raz ostatni zmierzya wzrokiem swoje odbicie w lustrze i obie wyruszyy do domu Chiquity i Miguela, aby tam oczekiwa na przybycie modego bohatera. - Co bdziemy robi do poudnia? - zapytaa Maria, kiedy szy midzy drzewami. - Bg jeden wie. - Sofia wzruszya ramionami. - Moe pomoemy twojej mamie? - Mamie? Dam sobie rk uci, e zrobia ju wszystko, co byo do zrobienia! Chiquita spacerujc midzy kwietnikami, nadzorowaa operacj podlewania i usiowaa opanowa zniecierpliwienie. Stoy na tarasie zostay ju nakryte przez Ros, Encarnacion i Soledad, napoje chodziy si w ustawionych w cieniu wiaderkach z lodem. Kiedy dziewczyny si zbliyy, podniosa wzrok i umiechna si szeroko. Chiquita bya smuk, eleganck kobiet o do skonaym gucie, co znajdowao odbicie we wszystkim, czym si zajmowaa. Od razu dostrzega zmian w wygldzie Sofii, odstawia ma konewk i podesza do bratanicy. - Sofio, kochanie, nie mog uwierzy, e to naprawd ty! - zawoaa. - Wygldasz fantastycznie! Doskonale ci w tej fryzurze! Anna na pewno jest zachwycona, e woya sukienk, ktr ci kupia. Chyba wiesz, e razem wybraymy j w Paryu... - Naprawd? - Sofia si ucieszya. - Wic to dlatego jest taka adna! Ta aprobata ukochanej ciotki znacznie poprawia nastrj dziewczyny. We trzy usiady na tarasie, pod dwoma wielkimi parasolami, i zaczy rozmawia o wszystkim i o niczym. Od czasu do czasu ktra z nich spogldaa na zegarek, eby sprawdzi, jak dugo jeszcze musz czeka. Po godzinie doczya do nich Anna, eterycznie pikna w bladoniebieskiej sukni i kapeluszu z duym rondem. Ze swoimi wosami i delikatn twarz wygldaa, jakby zesza z obrazu ktrego z prerafaelitw. Niedugo po niej zjawili si Paco oraz Malena i Alejandro z dziemi, a potem Fernando, Rafael i Agustin. Ostatni dwaj z zaciekawieniem przyjrzeli si siostrze i natychmiast zaczli z niej bezlitonie drwi. - Sofia jest dziewczyn! - zakpi Agustin. - Niemoliwe! - odpalia Sofia. - Jak to odgade, idioto? - Przestacie jej dokucza, chopcy! - wtrcia si nagle Anna, zadowolona, e przynajmniej raz Sofia wyglda adnie i kobieco. Wkrtce caa rodzina zebraa si na tarasie, popijajc wino i czekajc na przybycie Miguela i Santiego. Wok paleniska jak zwykle krciy si grupki wychudzonych psw, akomie wszcych przesiknite zapachem piekcego si misa powietrze. Panchito i jego mali kuzyni biegali za zwierztami, piszczc z za chwytu, gdy udao im si pocign ktrego psiaka za ogon lub poklepa po kudatej gowie. Ich matki byy zbyt zajte rozmow, eby je strofowa. Wreszcie Sofia dostrzega w oddali zbliajc si powoli chmur kurzu. - Hej, ju jad! - zawoaa. - Ju jad! Wszyscy zamilkli, w skupieniu wpatrujc si w odlegy punkt. Chiquita wstrzymaa oddech i modlia si, aby samochd nie skrci na drog do La Paz lub jakiej innej posiadoci. W oglnym poruszeniu nikt nie zwrci uwagi, e jeden z psw ukrad kawaek kiebasy ze stolika, a szecioletni Panchito pogna za nim, niewzruszony przyjazdem brata, ktrego ledwo pamita. Sofia poczua, e serce tucze si jej o ebra, jakby chciao zerwa si z uwizi i wyswobodzi, podobnie jak sptane mocno dopasowan sukienk piersi. Zacisna mokre od potu donie i nagle poaowaa, e nie woya zwykych dinsw i koszulki, w ktrych Santi mgby j bez trudu rozpozna. Chmura kurzu rosa z kad chwil, a w kocu z szarego pyu wyonia si byszczca w socu krata dipa i cay samochd, ktry skrci ju w alej i zmierza w kierunku domu. Kiedy za hamowa w cieniu eukaliptusa, drzwi po stronie pasaera otworzyy si, pchnite siln rk, i z wozu wyskoczy wyszy, mocniej zbudowany i o wiele przystojniejszy Santi, ubrany w jasne pcienne spodnie, bkitn, rozpit pod szyj koszulk polo i brzowe skrzane buty. Mody Amerykanin wrci do domu.
Rozdzia pitnasty
Santiago Solanas nie spodziewa si takiego przyjcia. Nagle otoczyli go kuzyni, bracia, ciotki i wujowie i wszyscy chcieli go uciska, ucaowa na powitanie i zada mu mnstwo pyta na temat jego przygd za granic. Matka umiechaa si do niego przez zy radoci i ulgi, e syn wreszcie bezpiecznie wrci na ono rodziny. Sofia obserwowaa, jak Santiago idzie w kierunku tarasu charakterystycznym, niemoliwym do naladowania krokiem, z nogami lekko ugitymi w kolanach, po tylu latach spdzonych w siodle, odrobin utykajc. Santi z czuoci obj matk, ktra z paczem zatona w jego ramionach. By szerszy w ramionach i masywniejszy ni dwadziecia miesicy temu, kiedy wyjeda do Ameryki. Wrci jako mczyzna, nikt nie mg mie co do tego najmniejszych wtpliwoci. Sofia przygryza doln warg i zmruya oczy. Wczeniej nigdy nie denerwowaa si w obecnoci Santiego, lecz teraz bya bardzo oniemielona. W nocnych marzeniach przeywaa miosne uniesienia u boku Santiego i chocia te wyobraenia nie miay nic wsplnego z rzeczywistoci, nie moga si teraz od nich uwolni. Nie potrafia patrze na Santiego i nie czerwieni si. Oczywicie, on nie mia o tym wszystkim pojcia i jak zwykle uciska j z bratersk mioci. - Bardzo tskniem za moj ukochan kuzynk, Chofi - szepn, przytulajc twarz do jej delikatnie uperfumowanej szyi. - Wygldasz zupenie inaczej, z trudem ci poznaem! Sofia pospiesznie spucia wzrok i Santi, zaskoczony jej za chowaniem, lekko zmarszczy brwi. - Widz, e w czasie mojej nieobecnoci Sofi rozkwita i staa si kobiet - doda, usiujc zajrze jej w twarz. Zanim zdya odpowiedzie, Rafael i Agustin odsunli j na bok i zaczli serdecznie poklepywa kuzyna po plecach. - Dobrze, e ju wrcie! - wykrzykn Rafael. - Ja te bardzo si z tego ciesz - powiedzia Santi. Rozejrza si dookoa, szukajc w tumie Panchita. Chiquita natychmiast wyczua, kogo syn pragnie zobaczy, i take poszukaa chopca wzrokiem. W tej samej chwili zza rogu domu wyoni si Miguel, niosc przewieszonego przez rami piszczcego radonie i wijcego si Panchita. - Ach, tu jeste, ty may otrze - z czuoci odezwaa si Chiquita. - Przywitaj si z bratem. Chopiec uspokoi si, wetkn sobie kciuk do ust i pozwoli matce zaprowadzi si za rk do Santiego. - Panchito! - Chopak schyli si i chwyci zawstydzone dziecko w ramiona. - Tsknie za mn? - zapyta, burzc doni jasne wosy maego. Panchito, ktry by bardzo podobny do starszego brata, szeroko otworzy zielone oczy i z wielkim zainteresowaniem wpatrzy si w twarz Santiego. - O co chodzi, Panchito? - Santi pocaowa gadki, opalony policzek braciszka. Chopiec rozemia si i szepn mu co do ucha. - Ach, rozumiem! - powiedzia Santi. - Uwaasz, e jestem tak zaronity jak tata? Panchito pogadzi jego pokryty krtk szczecin podbrdek. - Eje, Panchito, pozwolisz mi uciska Santiego? - zapytaa Maria, obejmujc obu braci jednoczenie. Fernando zbliy si dopiero po duszej chwili. W jego sercu szalaa burza zazdroci, lecz robi, co mg, eby to ukry. Przyglda si, jak wszyscy witaj brata niczym bohatera, i po prostu nie mg tego znie. Robio mu si niedobrze. Santi spdzi przecie tylko troch czasu na studiach za granic, wic o co ten cay haas... Odgarn z czoa atramentowoczarne wosy, spojrza na Santiego spod cignitych brwi i zdoby si na chodny umiech. Santi uciska go i poklepa po ramieniu jak starego przyjaciela. Starego przyjaciela? Nigdy nie byli przyjacimi. - Nie potrafi wam powiedzie, jak brakowao mi naszego barbecue! - Santi westchn, z przyjemnoci smakujc krwaw kiszk i miso. - Nikt nie piecze misa tak dobrze jak Argentyczycy. Chiquita spojrzaa na niego z dum i radoci. Nie aowaa czasu i si, eby przygotowa wszystko dokadnie tak, jak lubi Santi. - Poka wszystkim, e mwisz po angielsku jak Amerykanin - poprosi Miguel. Kiedy razem z Chiquit par miesicy wczeniej odwiedzi Santiego w Stanach, by pod duym wraeniem, syszc, jak syn rozmawia z Frankiem Stanfordem i jego rodzin. Zdaniem Miguela Santi mwi rwnie dobrze i pynnie jak tamci. - Cay czas posugiwaem si angielskim. - Santi pokiwa gow. - Wszystkie wykady prowadzone byy w tym jzyku. - Wic powiesz co do nas po angielsku, czy nie? - niecierpliwi si dumny jak paw Miguel, dolewajc sobie wina z krysztaowej karafki. - Co chcesz, ebym powiedzia? - Santi si rozemia. - Im glad to be home with my folks and I missed you all - rzek szybko, z doskonaym akcentem. - Och, Boe, zupenie jak rodowity Amerykanin! - westchna jego matka, z zachwytem skadajc drobne donie. Fernando o mao nie zakrztusi si kawakiem pieczeni. - Anno, na pewno si cieszysz, e teraz moesz porozmawia z kim w swoim ojczystym jzyku - powiedzia Paco, podnoszc kieliszek i mierzc bratanka penym aprobaty spojrzeniem. - Jeeli amerykaski angielski mona nazwa moim ojczystym jzykiem - odpara Anna z udawan pogard. - Mama mwi irlandzkim angielskim, ktry te rni si od brytyjskiego. - Sofia nie zdoaa powstrzyma si od drobnej uszczypliwoci pod adresem matki. - Sofio, jeeli nie wiesz, co powiedzie, najlepiej jest milcze - zauwaya chodno Anna. - Za czym jeszcze tsknie w Ameryce? - zapytaa Maria. Santi zamyli si ze wzrokiem utkwionym w przestrzeni, wspominajc dugie noce, podczas ktrych ni o argentyskiej pampie, zapachu eukaliptusu i szerokim niebieskim horyzoncie, tak odlegym, e trudno byo okreli, gdzie koczy si ziemia i zaczyna niebo. - Tskniem za Santa Catalina i wszystkim, co jest zwizane z naszym domem - wyzna w kocu. Chiquita spojrzaa na niego ze wzruszeniem. - Brawo, Santi - powiedzia powanie Miguel. - Wzniemy toast za Santa Catalina, za nasz dom... Wszyscy poszli za jego przykadem, z wyjtkiem Fernanda, ktry milcza zajadle, siedzc ze spuszczon gow. - Oby Santa Catalina nigdy, przenigdy si nie zmienia - do rzuci Santi i przelotnie zerkn na obc, pikn mod kobiet w biaej sukni, ktra patrzya na niego ciepymi, brzowymi oczami. Nie mia pojcia, dlaczego czuje si przy niej taki skrpowany Potem lunch co chwil przeryway emocjonalne mowy, wygaszane przez rozgrzanych winem czonkw rodziny. Chopcy uwaali, e ta demonstracja rodzinnych uczu jest zdecydowanie przesadzona, i z trudem powstrzymywali miech. Ich samych ciekawio gwnie, jakie s amerykaskie dziewczyny i z iloma przespa si Santi, ale te pytania taktownie postanowili zada mu pniej, kiedy zostan z nim sami na boisku do gry w polo. Zrozpaczona i rozczarowana Sofia wpada do swojego pokoju i zatrzasna za sob drzwi. Mao brakowao, by podara sukienk, zdzierajc j z siebie. Santiemu nie podoba si jej nowy wygld, wic dosza do wniosku, e jej take nie. Kompletnie j zignorowa! Kogo prbowaa udawa? Bardzo si teraz wstydzia. Zrobia z siebie idiotk, i to na oczach caej rodziny... Zwina sukienk w kul i wepchna j do szafy, pod swetry i koszulki. Pospiesznie wcigna dinsy oraz bluzk polo, wyja z wosw szpilki i rzucia je na podog, jakby to one byy winne obojtnoci Santiego. Usiadszy przed lustrem, zacza szczotkowa wosy tak gwatownie, e rozbolaa j gowa. Zaplota warkocz i jak zwykle zwizaa go czerwon wstk. Dopiero teraz czuj si jak Sofia, pomylaa, wierzchem doni wycierajc mokre od ez policzki. Potem zdecydowanym krokiem wysza na soce i ruszya w kierunku zagrody dla kucykw. Postanowia, e nigdy wicej nie bdzie udawaa kogo, kim nie jest. Santi zauway j z daleka i odetchn z ulg, widzc, e dawna, nieco chopica Sofia zmierza ku niemu swoim charakterystycznym kaczym chodem. Umiechn si do siebie, pozwalajc ogarn si fali nostalgii. Poczu si nieswojo, kiedy po przy jedzie zobaczy Sofi w biaej sukience i w dorosej fryzurze, chocia nie do koca rozumia, co byo powodem takiej reakcji. Dziewczyna wygldaa jak dojrzaa, tryskajca sokiem zmysowoci brzoskwinia, lecz rwnoczenie dostrzega w niej co, co umieszczao j poza zasigiem jego ramion. Nie bya ju jego dawn przyjacik, ale kim nowym i nieznanym. Nie mg nie zauway jej wieo zaokrglonej figury pod lekko przejrzyst sukienk i brzowych piersi, ktre wyranie wiadczyy o nie dawno osignitej dorosoci i oddaleniu od niego. Nowa Sofia w niczym nie przypominaa Sofii, ktr zapamita sprzed wyjazdu. Zanim zdy si nad tym wszystkim porzdnie zastanowi; Sofia podbiega do niego, nie kryjc radoci. Santi czu, e jej kobieco bardzo go niepokoi, i tskni za dzieckiem, ktre pozostawi w Santa Catalina niecae dwa lata wczeniej. Dopiero kiedy zaczli rozmawia, w oczach dziewczyny pojawi si znajomy bysk i Santi z ulg odkry, e wewntrz tego cudownego, kuszcego ciaa kryje si jego ukochana kuzynka. - Papa pozwala mi regularnie gra w polo - pochwalia si, gdy rami w rami zmierzali w kierunku zagrody. - A ciocia Anna? Jak udao ci si j przekona? - Moe nie uwierzysz, ale dzi rano sama zaproponowaa, ebym z tob zagraa. - Chyba jest chora... - Na pewno, w kadym razie nie jest przy zdrowych zmysach. - Sofia parskna miechem. - Twoje listy sprawiay mi wielk rado. - Santi umiechn si do niej, wspominajc setki dugich episto, zapisanych nieporzdnym charakterem pisma na jasnobkitnym papierze, sprzedawanym w kompletach razem z lotniczymi kopertami. - Mnie twoje rwnie. Odniosam wraenie, e wietnie si bawie, i bardzo ci zazdrociam. Ja te chciaabym wyjecha. - Pewnego dnia na pewno zrealizujesz to marzenie. - Czy w Ameryce miae duo dziewczyn? - zapytaa z masochistyczn szczeroci. - Mnstwo - odpar swobodnie i czule pooy rk na jej karku. - Wiesz, Sofi, naprawd bardzo si ciesz, e wrciem. Gdyby teraz kto mi powiedzia, e nigdy wicej nie opuszcz Santa Catalina, bybym najszczliwszym czowiekiem na wiecie. - Nie podobaa ci si Ameryka? - zapytaa, przypominajc sobie ton jego listw, z ktrych wyranie wynikao, e Stany bez reszty podbiy jego serce. - Bardzo mi si podobaa i wietnie si tam bawiem, ale czowiek uwiadamia sobie, jak bardzo kocha swj kraj, dopiero wtedy, gdy go na jaki czas opuszcza. Kiedy wracasz, widzisz go w zupenie innym wietle, poniewa jeste w stanie spojrze na niego z nowej perspektywy. Wszystko, co wczeniej wydawao ci si oczywiste, teraz darzysz wielk mioci, bo ju wiesz, jak to jest by daleko. Rozumiesz, o co mi chodzi? Sofia kiwna gow. - Chyba tak - odpara, cho rozumiaa, e nie moe tego do koca poj, poniewa nigdy nie opuszczaa Santa Catalina. - Uwaasz, e zawsze tu bdziesz i nic si nigdy nie zmieni, prawda, Sofi? Czy kiedykolwiek zatrzymujesz si chocia na chwil, eby podziwia pikno Santa Catalina? - Tak - powiedziaa, troch niepewna, czy rzeczywicie tak jest. Santi spojrza na ni z lekkim umiechem, a drobne zmarszczki w kcikach oczu pogbiy si i wyduyy. - W Ameryce nauczyem si czego bardzo wanego. T mdro przekaza mi mj przyjaciel, Stanley Norman. - Stanley Norman? - Tak. Chcesz posucha? - Oczywicie. - To krtka opowie o cennym darze. - Sucham, Santi. - Jest to prawdziwa historia z ycia maego chopca, ktry mieszka z dziadkami. Jego dziadek by spokojnym, mdrym czowiekiem, ktry czsto opowiada maemu rozmaite historyjki. Jedna z nich mwia wanie o cennym darze. Sofia pomylaa nagle o dziadku Dermocie i ogarn j smutek. - May cigle pyta, czym waciwie jest ten cenny dar. Dziadek odpowiada, e sam si dowie we waciwym czasie, do dawa jednak, e jest to co, co przyniesie mu trwae, nieprzemijajce szczcie. Chopiec czeka cierpliwie i kiedy na kolejne urodziny dosta rower, na ktrym bardzo mu zaleao, doszed do wniosku, e to wanie jest cenny dar. Po pewnym czasie znudzi si jednak now zabawk i zrozumia, e dziadkowi nie o to chodzio, poniewa rower nie da mu przecie trwaego szczcia, May chopiec dors, sta si modym mczyzn i pewnego dnia spotka pikn dziewczyn, w ktrej si zakocha. Oto mj cenny dar, ktry zapewni mi nieprzemijajce szczcie, pomyla. Lecz wkrtce zakochani zaczli si kci, nie mogli doj do porozumienia i w kocu si rozstali. Mody czowiek wyruszy w wielk podr, zwiedzi wiele krajw, w kadym z nich wydawao mu si, e wanie tam czeka na niego cenny dar, i w kadym przeywa rozczarowanie. Odkry, e uczucie szczcia, jakiego czasami doznaje, nie jest trwae. Jego ycie stao si poszukiwaniem czego nieosigalnego i kiedy to poj, zasmuci si. Potem oeni si i spodzi dzieci, ale nawet to nie dao mu nieprzemijajcego szczcia. W kocu jego dziadek zmar, zabierajc z sob tajemnic cennego daru, w kadym razie tak si wydawao jego wnukowi. Po pogrzebie zacz wspomina wszystkie szczliwe chwile, ktre dzieli z mdrym, dobrym dziadkiem, i wreszcie zrozumia, o czym mwi starzec. Co takiego sprawiao, e dziadek zawsze by taki zadowolony, spokojny i pogodny? Dlaczego kady, kto z nim rozmawia, czu, e jest dla niego najwaniejsz osob na wiecie? Dlaczego dziadek roztacza wok siebie atmosfer spokoju i obdarza spokojem wszystkich, ktrych spotyka na swojej drodze? Cenny dar nie by namacalnym darem, by teraniejszoci, yciem chwil. Dziadek modego czowieka y chwil, cieszy si kad sekund. Nie myla o jutrze, bo po co traci energi na co, co moe nigdy nie nadej? Nie zastanawia si nad minionym dniem, bo ten nalea ju do przeszoci i nic nie mogo tego zmieni. Teraniejszo jest jedyn rzeczywistoci, wic aby osign trwae szczcie, naley y chwil i nie martwi si tym, czego ju albo jeszcze nie ma. - Hej, bierzcie si do roboty! - zawoa podniecony Agustin, ktry wjecha ju na boisko i lekkimi pchniciami prowadzi przed sob pik, - Wspaniaa historia - powiedziaa Sofia i pomylaa, e dziadek Dwyer przyklasnby kademu sowu Santiego. ycie teraniejszoci stanowio cz jego yciowej filozofii. - Chod, Sofi, zagrajmy razem - odezwa si Santi. - Zawsze dobrze nam to wychodzio, prawda? Wsiad na kuca i pogalopowa na boisko. Sofia patrzya za nim, zamylona i troch wzruszona. Jego opowie zrobia na niej gbokie wraenie. Santi by szczliwy, e znowu gra w polo z bratem i kuzynami na farmie, ktr tak mocno kocha. Tryska energi i radoci ycia, absolutnie przekonany, e potrafi pokona wszystkie przeszkody i wszystkich przeciwnikw. Objecha boisko dookoa, wiadomy kadego zapachu, koloru i wszystkiego, co skadao si na Santa Catalina, gboko oddychajc cudownym, wilgotnym powietrzem. Kocha Santa Catalina tak, jak kocha si osob. Kiedy mecz si zacz, Santi y i cieszy si chwil. Nie chcia przyspiesza nadejcia nastpnego dnia i nie myla o tym, ktry min. Sofia graa z Santim, Agustinem i Sebastianem, po przeciwnej stronie boiska za znaleli si Fernando, Rafael i Angel. By to przyjacielski mecz, chocia oczywicie kady zesp pragn zwycistwa. Okrzyki modych ludzi niosy si daleko, gdy pdzili na kucach za pik, zlani potem, zmczeni, lecz szczliwi. Paco z przyjemnoci obserwowa gr crki. Dostrzega w niej swoj wasn agresywn mio do polo i by dumny z Sofii. Nie zna adnej innej dziewczyny, ktrej umiejtnoci mgby oceni rwnie wysoko. Sofia posiadaa wszystkie cechy, ktre kiedy widzia w Annie, chocia jego ona uwaaa, e crka w ogle nie jest do niej podobna. Twierdzia, e nigdy nie bya tak miaa i pozbawiona zahamowa jak Sofia, ktra te cechy moga odziedziczy jedynie po ojcu. Kuzyni byli przyzwyczajeni do obecnoci Sofii na boisku i nie mieli nic przeciwko jej udziaowi w grze. Dwa lata wczeniej nie protestowali, kiedy wyjechaa na boisko w czasie starcia z druyn La Paz, lecz pniej ju nigdy nie zgodzili si na jej wystp w meczu z obc druyn. Sami doskonale wiedzieli, e mog traktowa j jak chopaka, lecz inni gracze, nieprzywykli do obecnoci dziewczyny na boisku, nie potrafili zachowywa si naturalnie w takiej sytuacji. Dlatego Paco zdecydowa, e Sofia bdzie graa wycznie z kuzynami. Dla Sofii nie miao to wikszego znaczenia, zaleao jej tylko na tym, by gra. W jej pojciu polo byo czym wicej ni gr - byo wyzwoleniem ze wszystkich ogranicze, narzucanych jej przez matk. Na boisku bya traktowana dokadnie tak samo jak pozostali zawodnicy, moga robi, co chciaa, krzycze i dawa wyraz wciekoci. Wane byo te to, e ojciec wspiera j i okazywa uznanie. Popoudniowe soce rzucao dugie, przeraajce cienie, ktre wydaway si y wasnym yciem. Zawodnicy walczyli zaarcie, podobni do redniowiecznych rycerzy. Fernando raz czy dwa o may wos nie zrzuci brata z sioda, ale Santi umiechn si tylko pogodnie i odjecha w przeciwn stron. Ten umiech jeszcze bardziej rozdrani Fernanda. Czy Santi nie zdawa sobie sprawy, e jego wcieko nie miaa nic wsplnego z gr? Postanowi, e nastpnym razem popchnie go mocniej. Po zakoczeniu meczu oddali lnice od potu i spienione kuce stajennym, ktrzy siedzieli na ogrodzeniu, ubrani w szerokie spodnie i berety. - Id popywa - owiadczya Sofia, ocierajc wilgotne czoo i zdejmujc dokejk. - wietny pomys - ucieszy si Santi. - Docz do ciebie. Grasz teraz znacznie lepiej ni wtedy, gdy ostatni raz widziaem ci na boisku. Nie dziwi si, e Paco na stae wczy ci do druyny. - Tylko w meczach rodzinnych. - I tak powinno by - odpowiedzia Santi. Rafael i Agustin serdecznie poklepali kuzyna po plecach i zaczli jak zwykle artowa. Wszyscy zdyli ju zapomnie, e Santiego nie byo z nimi przez prawie dwa lata, i ycie potoczyo si dalej. - Do zobaczenia na basenie! - zawoa Fernando, zbierajc swj sprzt i wrzucajc go na tylne siedzenie dipa. Chwil patrzy, jak jego brat odchodzi razem z kuzynami, i po aowa, e za pomoc czarw nie moe odesa go z powrotem do Ameryki. Kiedy Santiego nie byo, wszystko wietnie si ukadao, lecz teraz rodzina i znajomi znowu zaczn okazywa Santiemu uwielbienie i postawi go na przekltym piedestale. Fernando przekn zo i usiad za kierownic. Sebastian, Niquito i Angel ruszyli w stron swoich domw, po drugiej stronie parku, gono umawiajc si na spotkanie nad basenem. Sofia rozebraa si w chodnej, ciemnej sypialni, otulia rcznikiem i alej midzy drzewami posza w stron basenu otoczonego wysokimi platanami i topolami, pooonego na szczycie niewielkiego wzgrza. W wilgotnym powietrzu wisia zapach eukaliptusa i wieo skoszonej trawy. Sofia przypomniaa sobie opowie Santiego i uwanie rozejrzaa si dookoa, cieszc si piknem krajobrazu. Odrzucia rcznik i zanurkowaa nago, przebijajc lnic jak lustrzana tafla powierzchni, nad ktr unosiy si chmary komarw i maych muszek. Po chwili usyszaa gbokie, niskie gosy kuzynw i braci, ktrzy wanie zbliali si do basenu. Sebastian rykn co gono i nagle spokj, ktrym si delektowaa, znikn bezpowrotnie. - Hej, Sofia jest naga! - oznajmi wszem i wobec Fernando, zauwaywszy jasn plam ciaa kuzynki pod powierzchni wody. Rafael rzuci jej pene dezaprobaty spojrzenie. - Jeste ju troch za dua na kpanie si nago - skarci siostr. - Och, nie psuj miej atmosfery! - odkrzykna Sofia, bynajmniej nie zawstydzona. - Jest cudownie! Wiem, e sam miaby ochot popywa nago! I rozemiaa si zoliwie. - Jakie to ma znaczenie, przecie wszyscy jestemy kuzynami - powiedzia Agustin, zdejmujc szorty i bez kpielwek rzucajc si do wody. - Zreszt Sofia i tak nie jest warta uwanej obserwacji... - doda, kiedy wypyn na powierzchni. - Mam na uwadze honor mojej siostry - rzek Rafael. - Stracia go dawno temu, z Robertem Lobitem! - Fernando zamia si, podskakujc na brzegu. Jego biae poladki zabawnie kontrastoway z brzowymi nogami i plecami. - Jak sobie chcesz. Sofio - westchn Rafael. - Tylko nie narzekaj, kiedy mama zrobi ci awantur! - A kto poleci do niej z jzorem? - parskna i zacza ochlapywa chopcw wod. Santi zdj szorty i stan na krawdzi basenu zupenie nagi. Sofia nie moga oderwa od niego wzroku, kiedy trwa tak nie ruchomo, z domi opartymi na biodrach. Jej spojrzenie z zaciekawieniem spoczo na tej czci jego ciaa, ktr zawsze sobie wyobraaa, lecz ktrej nigdy dotd nie widziaa. Widziaa ojca, braci i kuzynw bez ubrania, ale w nagoci Santiego byo co, co budzio jej podziw. Jego penis zwisa przed jej oczami, by troch wikszy, ni si spodziewaa. Potem przeniosa wzrok na twarz Santiego i zorientowaa si, e on j obserwuje. W jego oczach dostrzega gniew. Zmarszczya brwi, usiujc odgadn, o co mu chodzi. Santi skoczy do wody, aby jak najszybciej wyrzuci z myli obraz nagiej Sofii w ramionach Roberta Lobita. Sofia pywaa spokojnie, udajc, e nie zauwaa Santiego, i od czasu do czasu bez entuzjazmu ochlapywaa kuzynw. Zupenie nie rozumiaa, co moe by przyczyn jego zoci. Co takiego zrobia? Niepokj stumi jej rado i pogry w dziwnym przy gnbieniu. Nagle Rafael da znak, e do basenu zblia si Anna. - Lepiej schowaj si pod wod. Sofio - szepn. - Sprbuj si jej pozby, ale nie pokazuj si... - Nie do wiary! - jkna Sofia. - Ta kobieta jest strasznie uciliwa! Przywara do ciany basenu i ukrya gow pod powierzchni. - Halo, chopcy, nie widzielicie Sofii? - zapytaa Anna, badajc wzrokiem ich twarze. - Graa z nami w polo, a potem posza do domu - powanie odpar Agustin. - Nie widzielimy jej, mamo. - Tutaj jej nie ma - doda Sebastian. Anna zauwaya, e wszyscy s nadzy i jej blade policzki za pony rumiecem. - Mam nadziej, e nie - odrzeka ostro, chocia w gruncie rzeczy wcale nie byaby zaskoczona, gdyby zastaa Sofi wrd chopcw. Zaraz jednak umiechna si do nich spod szerokiego ronda kapelusza i polecia, by kazali Sofii wraca do domu, jeli j zobacz. Kiedy odesza, dziewczyna wychyna na powierzchni, prychajc i z trudem apic oddech. - Mao brakowao, gupia! - zdenerwowa si Rafael. - Nigdy nie wiesz, kiedy przesta, co? Sofia wybuchna miechem. Santi obserwowa j z drugiego koca basenu, przepeniony niezrozumia dla niego samego zazdroci. Przyszo mu do gowy, e wcale nie chce, aby Sofia pywaa nago w obecnoci wszystkich chopcw. Mia ochot uderzy j za to, e umawiaa si z Robertem Lobitem. Dlaczego ze wszystkich mczyzn wybraa akurat tego, na mio bosk?
Rozdzia szesnasty
Nastpnego dnia Santi obudzi si z wraeniem, e przestajc kontrolowa swoje uczucia, zrobi co niewybaczalnie gupiego. Co mnie obchodzi, z kim umawia si Sofia, pomyla i zaraz wytumaczy sobie, i wpad w zo, poniewa zawsze traktowa dziewczyn jak siostr i uwaa, e powinien si ni opiekowa. W tej samej chwili znowu wyobrazi sobie nag Sofi w objciach Roberta i ogarna go fala mdoci tak silnych, e musia usi. Do cholery, niech umawia si, z kim chce, byle nie z Robertem Lobitem... Roberto by dwa lata starszy od Santiego i uwaa si za najlepsz parti od czasw Retta Butlera. Przechadza si po farmie z min feudalnego wadcy i na domiar zego jedzi imponujcym wozem sprowadzonym z Niemiec. Co importowe byo tak wysokie, e prawie nikt nie mg pozwoli sobie na zakup takiego samochodu, ale ojca Roberta najwyraniej byo na to sta. Santi nienawidzi Roberta Lobita. Dlaczego ten nadty dra przyczepi si wanie do Sofii? Zanim wsta z ka, byo ju gorco i duszno. Jego podniecenie z powodu powrotu do Santa Catalina opado i pozosta tylko gorzki smak nowiny o zwizku Roberta i Sofii. Niechtnie wyszed na taras, gdzie Maria jada niadanie w promieniach soca. Niby od niechcenia zapyta j, od jak dawna Sofia widuje si z Robertem, udajc, e uwaa ich za doskona par. - Wyjtkowo do siebie pasuj - powiedzia swobodnie, chocia w gardle ciskao go z wciekoci. - No i obydwoje dobrze graj w polo... Sdz, e niewielu mczyzn moe si pochwali tak dziewczyn. Maria, ktra zupenie nie wyczua nastroju brata, przytakna z entuzjazmem i poinformowaa go, e w cigu ubiegych omiu miesicy Sofia i Roberto wikszo weekendw spdzili razem w Santa Catalina. Rzeczywicie stanowili niezwykle dopasowan par... Santi pospiesznie zmieni temat. Nie mgby znie duszej rozmowy o Sofii i Robercie, a poza tym zupenie straci apetyt na niadanie. Postanowi pj do stajni i pogada z Josem o kucach, moe nawet wybra si na przejadk. Gotw by zrobi wszystko, byle tylko nie myle o tamtych dwojgu, a jednoczenie nie mg si powstrzyma, aby nie wyobraa sobie, jak miej si razem i - nie daj Boe! - cauj. Czu si naprawd fatalnie. Mia ochot wraca do Ameryki, ucieka od zazdroci, ktrej nie potrafi nawet zdefiniowa. Rozmowa z Josem pomoga mu oderwa si na chwil od tych przekltych myli, kiedy jednak wskoczy na siodo i wyjecha na boisko, aby powiczy prowadzenie biaej piki, oczami wyobrani znowu ujrza twarz Sofii. Z caej siy uderzy pik, wyobraajc sobie, e to gowa Roberta Lobita, ale niezalenie od tego, jak mocno wali w ni kijem, nie by w stanie jej roztrzaska. Dopiero po paru chwilach zorientowa si, e kto go obserwuje. Na pocie siedziaa Sofia i nie spuszczaa z niego oka. Postanowi nie zwraca na ni uwagi i przez jaki czas udawao mu si to, ale w kocu podjecha do niej truchtem, starajc si uspokoi gorczkowe bicie serca. Doszed do wniosku, e powie jej, co myli o Robercie Lobicie. Sofia umiechna si niepewnie. Wiedziaa, e Santi jest na ni zy, i przez ca noc przewracaa si z boku na bok, usiujc odgadn dlaczego. Kiedy si zbliy, nerwowo przekna lin, czujc, jak odek ciska si jej bolenie. - Witaj - odezwaa si i umilka. - Co robisz? - zapyta chodno, nie zsiadajc z kuca, ktry parskn kilka razy i poderwa do gry gow. - Patrz na ciebie. - Dlaczego? Westchna cicho. - Co si stao? - zapytaa aosnym tonem. - Nic, zupenie nic. Dlaczego uwaasz, e co si stao? Kuc przestpi z nogi na nog i znowu parskn ze zniecierpliwieniem. Santi wyprostowa si w siodle i zmierzy Sofi wyniosym spojrzeniem.- Nie udawaj przede mn, Santi. Za dobrze si znamy na takie gierki. - Nie bawi si z tob w adne gierki. Jestem wkurzony, to wszystko. - Co takiego zrobiam? Santi uderzy jzykiem o podniebienie, jakby chcia powiedzie, e to Sofia prowadzi z nim jak dziwn gr. - Gniewasz si, e chodz z Robertem Lobitem? - zapytaa powoli. - Dlaczego miaoby mnie to obchodzi? - W jego oczach po jawi si twardy bysk. - Nie wiem, ale widz, e tak jest. - To twoja sprawa, z kim chodzisz, nie moja - owiadczy. - Wyglda na to, e twoja take - odpara i szybko zeskoczya z ogrodzenia. - Ale masz racj, rzeczywicie nie powinno ci to obchodzi... Wzruszya ramionami, jakby nagle zupenie przestaa si nim przejmowa. Santi zsiad z konia i chwyci j za rami, gdy odwrcia si, eby odej. Rzuci cugle, lekko popchn Sofi na pie drzewa, uj doni jej szyj i przycisn gorce wargi do jej ust. Stao si to tak szybko, e kiedy oderwa si od niej, mamroczc przeprosiny, nie bya pewna, czy rzeczywicie j pocaowa. Chciaa po wiedzie, i nie ma mu tego za ze i e ponad wszystko na wiecie pragnie, aby pocaowa j jeszcze raz. Gdy znowu znalaz si w siodle, przytrzymaa cugle, przestraszona, e zostawi j sam. - Za kadym razem, kiedy Roberto mnie cauje, zamykam oczy i wyobraam sobie, e to ty - powiedziaa drcym gosem. Spojrza na ni niespokojnie. Gniew znikn z jego twarzy, a zamiast niego pojawi si wyraz zagubienia. Potrzsn gow, aujc, e usysza jej sowa. - Boe, nie mam pojcia, dlaczego to zrobiem! - rzek cicho, po czym zawrci kuca i odjecha. Sofia nadal staa pod drzewem, nieruchoma jak przeraony krlik. Santi nawet si nie obejrza. Podniosa rk i przesuna palcem po wargach, jakby pragna si upewni, e naprawd j pocaowa. Delikatna skra bya jeszcze wilgotna. Miaa wraenie, i nogi uginaj si pod ni, dziwnie bezwadne i sabe. Chciaa pobiec za Santim, ale zabrako jej odwagi. Pocaowa j... Marzya o tej chwili, tyle e w snach trwaa ona o wiele duej. Ale jednak by to pocaunek, jaki pocztek...Kiedy odzyskaa siy i moga si poruszy, niepewnym krokiem ruszya w kierunku domu. Jej serce przepeniaa nadzieja. Santi by zazdrosny o Roberta Lobita! Rozemiaa si pogodnie, nie mogc w to uwierzy. Czy to moliwe, e Santi take j kocha? Nie potrafia odpowiedzie na to pytanie, wiedziaa jednak, e musi jak najszybciej zerwa z Robertem. Natychmiast po przyjciu do domu zadzwonia do La Paz i po wiedziaa Robertowi, e nie moe duej by jego dziewczyn. Po drugiej stronie zapado cikie milczenie. Dla Roberta byo to zupenie nowe dowiadczenie - dotd adna dziewczyna go nie rzucia, wic po prostu nie mg tego zrozumie. Zapyta, czy Sofia dobrze si czuje, poniewa by przekonany, e bredzi w gorczce, ona jednak odpara chodno, i nic jej nie jest, ale midzy nimi wszystko skoczone. - Popeniasz ogromny bd - odezwa si Roberto. - Zapamitaj moje sowa - kiedy oprzytomniejesz i zechcesz do mnie wrci, nie zgodz si. Rozumiesz? Nie zgodz si. - W porzdku - powiedziaa i odoya suchawk. Mylaa, e jej zerwanie z Robertem uszczliwi Santiego, lecz tak si nie stao. Santi nadal j ignorowa i wszystko wskazywao na to, e ich przyja naley do przeszoci. Czyby zapomnia o pocaunku? Ona nie zapomniaa, nigdy o nim nie zapomni. Wystarczyo, e zamkna oczy i ju czua dotyk jego warg. Nie moga zwierzy si Marii, wic poskarya si Soledad, ktra zawsze bya gotowa j wysucha. Oczywicie, jej rady nie mogy w niczym pomc, ale suchaa uwanie, w skupieniu, pena wspczucia i mioci do swojej dziewczynki. Sofia powiedziaa jej, e Santi traktuje j jak powietrze, zupenie inaczej ni kiedy, i wylaa mnstwo ez, przytulona do piersi pokojwki. Soledad koysaa j agodnie w ramionach i cierpliwie powtarzaa, e chopcy w wieku Santiego wol zadawa si z kolegami lub dziewczynami, w ktrych s zadurzeni. Poniewa Sofia nie na leaa do adnej z tych dwch kategorii, moga tylko czeka. - Kiedy doronie, znowu zacznie zachowywa si normalnie. Nie martw si, skarbie, znajdziesz sobie innego chopca i przestaniesz przejmowa si seniorem Santiagiem. Ostatnie wydarzenia wprawiy Fernanda w najprawdziwsz furi. Jak Sofia miaa zerwa z Robertem Lobitem, jego najlepszym przyjacielem? Jeeli zniszczya ich przyja, nigdy jej tego nie wybaczy. Czy ta dziewczyna nie zdawaa sobie sprawy, e wszystkie kobiety uganiay si za Robertem? Czy wiedziaa, co traci? Samolubna suka! Jak zwykle mylaa tylko o sobie. Fernando zacz czciej ni zwykle zaprasza Roberta do Santa Catalina, a robi to z dwch powodw. Po pierwsze, niepokoi si, e to, co zrobia Sofia, moe zaszkodzi jego przyjani z Robertem, a po drugie, lubi patrze, jak Sofia z wyranym skrpowaniem unika jego przyjaciela. Zoliwie oprowadza Roberta po caej farmie, zdecydowany pokaza Sofii, jak gupio postpia. Obrazia Roberta, a wic tym samym i jego, Fernanda. Roberto wykorzystywa lojalno Fernanda i flirtowa z innymi dziewcztami na oczach Sofii, chcc jej pokaza, e ju o niej zapomnia. W rzeczywistoci byo zupenie inaczej - wcale nie za pomnia o Sofii, nadal o niej myla. Zmczona tym wszystkim, Sofia szukaa schronienia we wasnym wiecie. Czsto caymi godzinami jedzia konno lub chodzia na dugie spacery po pampie. Maria towarzyszya przyjacice, kiedy tylko ta jej pozwalaa, miaa jednak wiadomo, e Sofia co przed ni ukrywa. Smucio j to i bezskutecznie usiowaa wkupi si w jej aski. Umiechaa si pogodnie, chocia czua si odrzucona i niepotrzebna. W przeszoci Sofia nieraz si dsaa, ale nigdy nie trwao to dugo. Maria zawsze bya jej wsplniczk, sojuszniczk w walce z caym wiatem, lecz teraz Sofia najwyraniej chciaa by sama. Pocztkowo Santiemu do atwo przychodzio unika Sofii. Zaenowany, e pozwoli swoim uczuciom wyrwa si spod kontroli, doszed do wniosku, i nie powinien jej widywa. Wola uwierzy, e raczej jest chory ni zakochany w Sofii. Nie mg przecie jej kocha, bo bya jego siostr, tak jak Maria... Takie uczucie prowadzioby do kazirodztwa, by o tym gboko przekonany. Kiedy przypomina sobie tamten pocaunek, skrca si z poczucia winy. Czy naprawd j pocaowaem? - pyta siebie podczas bezsennych nocy. Boe, dlaczego to zrobiem? Co ona teraz o mnie myli? Liczy, e z czasem wszystko si jako uoy. Sofia bya za moda, eby wiedzie, czego naprawd chce, to on powinien by odpowiedzialny za nich dwoje. Wiedzia, e Sofia patrzy w niego jak w obraz. By od niej starszy i zna ewentualne konsekwencje takiego zwizku. Raz po raz powtarza sobie, e musi dorosn i przesta myle o niej w ten sposb. Trzyma si teraz z chopcami. Chodzili po farmie w grupie, jak stado psw, bezustannie szukajc jakiej nowoci. Mimo to Santi cigle mia nadziej, e zobaczy Sofi nad basenem albo na korcie tenisowym, i stale walczy z rozczarowaniem. Czu si spokojniejszy, kiedy Sofia znajdowaa si w pobliu, bo wtedy przynajmniej mg mie j na oku. Wiedzia, e rodziny nigdy nie zgodz si na ich zwizek. Ju sysza przemow ojca, t zaczynajc si od sw: Masz przed sob jasn przyszo... Wyobrania podstpnie podsuwaa mu obraz wstrznitej twarzy matki, lecz jego ciao mimo wszystko tsknio za Sofi, a ta tsknota powoli podkopywaa jego siy.
W kocu Santi zrozumia, e nie jest ju w stanie walczy i e musi porozmawia z Sofi, wyjani jej wszystko, powiedzie, i tamten pocaunek by szalestwem. Wyzna, e wzi j za kogo innego, zrobi, co w jego mocy, by ukry przed ni prawd... Maria siedziaa na tarasie i bawia si z Panchitem oraz jednym z jego maych przyjaci, kiedy Santi zapyta j, czy nie widziaa Sofii. Przeczco pokrcia gow i wymamrotaa, e Sofia od paru dni zachowuje si jak obca osoba. W tej samej chwili Chiquita wysza na taras z koszem penym zabawek i poprosia Santiego, by pogodzi si z Sofi. - Ale my si wcale nie pokcilimy! - zaprotestowa chopak. Matka spojrzaa na niego z mocno niedowierzajcym wyrazem twarzy. - Ignorujesz j od swojego przyjazdu, a ona tak na ciebie czekaa... Moe denerwuje si z powodu tej historii z Robertem Lobitem, kto wie. Id i rozmw si z ni, Santi. Maria wzia kosz z rk matki i wysypaa jego zawarto na podog. Panchito zapiszcza z zachwytu. Santi znalaz Sofi, zaczytan, pod gaziami ambu. Jej kucyk drzema w cieniu. Byo parno. Zasnuwajce cz nieba ciemne chmury wdroway w kierunku linii horyzontu. Kiedy Sofia usyszaa kroki Santiego, odoya ksik i podniosa wzrok. - Byem przekonany, e ci tu znajd - powiedzia. - Czego chcesz? - zapytaa agresywnie i natychmiast poaowaa, i odezwaa si do niego takim tonem. - Przyszedem porozmawia. - O czym? - Nie moemy zachowywa si tak w nieskoczono, prawda? - Usiad obok niej. - Chyba nie... Dug chwil siedzieli w milczeniu. Sofia wspominaa pocaunek Santiego i mylaa, e daaby wszystko, by znowu j pocaowa. - Tamtego dnia... - zacza. - Wiem - przerwa jej, usiujc pochwyci uciekajce sowa, ktre wczeniej sobie przygotowa. - Chciaam, eby to zrobi. - Mwia ju. - Otar z czoa krople chodnego potu. - Dlaczego wtedy odjechae? - Bo to niemoliwe, Chofi. Nic z tego nie bdzie. Jestemy stryjecznym rodzestwem, to zbyt bliskie pokrewiestwo. Co powiedzieliby nasi rodzice? Ukry twarz w doniach. Gardzi sob za t sabo. Dlaczego nie mg powiedzie jej zdecydowanym tonem, e darzy j jedynie braterskim uczuciem, a tamta chwila bya pomyk? - Nie dbam, co powiedz - mrukna. - Nigdy nie dbaam. Zreszt, kto miaby im o nas donie? Nagle niemoliwe stao si moliwe, bo Santi wcale nie powiedzia, e jej nie chce. Obja go rk i opara gow na jego ramieniu. - Santi, od tak dawna ci kocham... Sowa, ktre tak czsto powtarzaa sobie w myli, zostay teraz wypowiedziane szczerze i z gbi serca. Santi podnis gow i otoczy j ramionami, wtulajc twarz w jej wosy. Dugo siedzieli bez ruchu, wsuchani w swoje oddechy, nie wiedzc, co maj teraz zrobi. - Prbowaem sobie wmwi, e nic do ciebie nie czuj - odezwa si w kocu i natychmiast zrozumia, e powinien by wczeniej uly swemu sumieniu. - Ale czujesz - powiedziaa z radoci. - Niestety tak, Chofi. - Bawi si jej warkoczem. - W Ameryce duo o tobie mylaem... - Naprawd? - wyszeptaa. - Tak. Sdziem, e wcale nie bd za tob tskni, lecz to by tylko dowd, jak mao znaem samego siebie. Zupenie nie rozumiaem swoich uczu... - Kiedy poje, e mnie kochasz? - zapytaa niemiao. - Dopiero wtedy, gdy ci pocaowaem. Nie miaem pojcia, dlaczego nie mog znie myli o tym, e spotykasz si z Robertem Lobitem. Chyba nie chciaem si nad tym zastanawia, bo obawiaem si odpowiedzi... - Byam bardzo zaskoczona, e mnie pocaowae. - Umiechna si lekko. - Nie bardziej ode mnie, moesz mi wierzy. - Wstydzie si tego, co czujesz? - Bardzo. - I gdyby pocaowa mnie jeszcze raz, te by si wstydzi? - Zabawnie zmarszczya nos, modlc si w duchu, eby sprbowa to zrobi. - Nie wiem. To... To skomplikowane. - Nie lubi prostych sytuacji. - To dla mnie adna nowina, Chofi. Tak czy inaczej, chyba nie zdajesz sobie sprawy, jakie znaczenie moe mie nasz pocaunek. - Mylisz si. - Jeste crk mojego stryja - rzek z alem. - I co z tego? - zapytaa beztrosko. - Co z tego? Liczy si tylko to, e nie jestemy sobie obojtni, moemy da sobie szczcie i uczymy si, jak y teraniejszoci. Co moe by lepszym sprawdzianem? - Masz racj, Sofi. Sofia zauwaya, e znowu spowania. Uwolnia si z jego ramion, odsuna troch i spojrzaa na niego uwanie, szukajc w jego twarzy wyjanienia. Santi podnis rk i lekko pogadzi policzek dziewczyny, dotykajc kciukiem jej drcych warg. Wpatrywa si w brzowe oczy, usiujc po raz ostatni pokona kierujcy nim impuls, lecz w kocu podda si podaniu, ktre byo o wiele potniejsze od rozsdku. Gwatownym ruchem przycign j do siebie i przycisn mikkie, wilgotne wargi do jej ust. Sofia spazmatycznie wcigna powietrze, jakby kto nagle wepchn jej gow pod wod. Wiele, wiele razy wyobraaa sobie t scen, a jednak nie przewidziaa dziwnego uczucia, ktre zmienio cae jej ciao w jak pienist substancj. Pocaunek Santiego w niczym nie przypomina pieszczot Roberta Lobita, ktrego wysiki wyday jej si teraz miesznie prymitywne i nie naturalne. Cofna si na chwil, eby zapa oddech, zaskoczona tak silnymi emocjami, zaraz jednak rozpoznaa tsknot w jego oczach i w gorczkowym biciu swego serca i znowu ofiarowaa mu usta. W tej chwili zrozumiaa, o czym mwia opowiedziana przez Santiego historia, i poja, e naprawd yje teraniejszoci, z radoci smakujc kade nowe doznanie. Santi czule caowa jej skronie, powieki i czoo. Trzyma drobn twarz w doniach i pieci skr palcami. Sofia miaa wraenie, e jego ramiona otaczaj j ca, e tonie w fascynujcym zapachu jego skry. adne z nich nie zwracao uwagi na ciemne chmury, zbierajce si nad gowami. Cakowicie pochonici sob, nie poczuli pierwszych kropli deszczu, ktry wkrtce zmieni si w ulew, bezlitonie choszczc ich ciaa, kiedy przywarli do pnia.
Rozdzia siedemnasty
Nastpnych kilka dni spowijaa cudowna mgieka zakazanych, kradzionych chwil. ycie na farmie toczyo si zupenie normalnie, lecz dla Santiego i Sofii kada minuta bya wita, kad chwil samotnoci wykorzystywali na pospieszne pocaunki, kryjc si za zamknitymi drzwiami, za drzewami lub krzewami, a take w basenie. Czuli, e Santa Catalina nigdy do td nie wibrowaa tak intensywnym piknem i yciodajn si. Czsto oboje o wicie siodali konie i jechali do drzewa ambu. Kadli si w cieniu rozoystych gazi i witowali poranek swojej mioci pocaunkami i delikatnymi pieszczotami. Santi wyjmowa scyzoryk i godzinami zabawiali si wycinaniem swoich imion oraz zakodowanych wiadomoci w zielonej korze. Wspinali si na najwysze gazie starego drzewa, ktre dla nich byo symbolem Argentyny, i obserwowali stada kucykw, pascych si na suchych kach. Czasami widzieli podrujcych konno gauczw, ktrzy niespiesznie podali wskimi droynami, ubrani w tradycyjne szerokie bombachas, wysokie buty i zdobione srebrnymi monetami pasy. Wieczorami, w swojej ulubionej porze dnia, siadali na pachncej trawie, wpatrywali si w ogromny horyzont i pozwalali, by ogarna ich melancholijna atmosfera zachodu soca. Teraz wszystko napeniao Sofi radoci, cieszyy j nawet takie drobiazgi, jak wysypywanie na traw przygotowanych przez Soledad okruchw dla ptakw. Rozkwitaa, poniewa Santi j kocha i chwilami miaa wraenie, e jej serce a do blu wypenia mio, jak do niego czua. Niepokoia si, e kto zauway, co si z ni dzieje, poniewa nie chodzia, lecz taczya, i nie mwia, lecz piewaa. Cae jej ciao wibrowao mioci. Teraz rozumiaa, dlaczego ludzie dla mioci s gotowi zrobi wszystko, nawet zabi. Najwaniejsze byo to, e stosunki Sofii z matk bardzo si poprawiy. Dziewczyna staa si now osob, zawsze chtn do pomocy, uwan i mniej skupion na sobie. - Mona by pomyle, e Sofia jest zakochana - zauwaya Anna pewnego dnia przy niadaniu, zaraz po tym, jak jej crka z niezwyk u niej cierpliwoci i wyrozumiaoci zgodzia si udzieli maemu Panchicie dodatkowych lekcji angielskiego. - Ona jest zakochana, mamo - rzuci nonszalancko Agustin, mieszajc kaw. - Naprawd? - ucieszya si Anna. - Ale w kim, na Boga? - W sobie - wtrci szybko Rafael. - Nie bd zoliwy! W tej chwili Sofia bardzo si stara by mia, wic nie zepsujcie tego, cigle jej dogryzajc, dobrze? O wiele bardziej ni Sofia interesowaa j w tej chwili pikna Jasmina, dziewczyna Rafaela, ktrej ojciec, stawny Ignacio Pena, by najlepiej zarabiajcym adwokatem w Buenos Aires. Anna uwaaa, e dziewczyna z tak znakomitej rodziny bdzie idealn on dla jej syna, a ich zwizek stanie si powodem do dumy dla niej i dla ma. Znaa senior Pen, ktra bya zagorza katoliczk - w czasie spdzanych w miecie weekendw czasami spotykaa j na mszy. Anna dosza nawet do wniosku, e powinna czciej chodzi do kocioa, poniewa nawizanie bliszej znajomoci z seniora Pen moe mie wpyw na przyszo syna. - Na mio bosk, co ty sobie mylisz, Agustin? - wybuchn Rafael, kiedy matka skoczya niadanie i udaa si do siebie. - Dlaczego powiedziae jej, e Sofia jest zakochana? Oszalae? - Uspokj si. Rafa - zaprotestowa Agustin. - Przecie to szczera prawda... - Czasami lepiej jest skama. - Nie przejmuj si tak. Sofia przeywa cielc mio, nic wicej. - By moe, ale wiesz, jaka jest mama. Nie pamitasz, jak zareagowaa na wiadomo o lubie Joaca Santa Cruz z jego cioteczn siostr? - Sofia na pewno nie wyjdzie za Santiego - mrukn Agustin. - Biedaczka! Santi po prostu stara si sprawi jej przyjemno, jak szczeniakowi, ktry cigle patrzy w oczy i popiskuje... - Niewane. - Rafael machn rk. - W kadym razie zastanw si troch, zanim nastpnym razem otworzysz jadaczk! Miosna historia midzy Santim a Sofi rozwijaa si niepostrzeenie. Nawet ci, ktrzy co podejrzewali, jak Rafael i Agustin, lekcewayli sytuacj, przypisujc to, co dostrzegali, cielcemu zauroczeniu. Santi i Sofia spdzali ze sob duo czasu, ale w gruncie rzeczy nie byo w tym nic nadzwyczajnego. Nawet kiedy wymieniali spojrzenia i gesty, nikt nie zwraca na to uwagi, poniewa ich znaczenie znali tylko oni dwoje. yli w wiecie marze, istniejcym rwnolegle do realnego wiata, lecz wibrujcym zupenie odmiennym rytmem. Wydawao im si, e nic nie moe ich dotkn, a ju z ca pewnoci nic i nikt nie moe zniszczy ich mioci. Dla nich liczya si tylko teraniejszo. Nadszed sezon meczw polo, ale Sofia przestaa si ju zamartwia, czy ojciec pozwoli jej wyjecha na boisko. W styczniu i lutym prawie zupenie zarzucia treningi pod okiem Josego, natomiast coraz wicej czasu spdzaa z Soledad, piekc ciasta, ktre pniej z dum zanosia do domu Chiquity na podwieczorek. Nie walczya ju z matk i zacza prosi j o rad w sprawie makijau i strojw. Uszczliwiona Anna nabraa przekonania, e crka ma ju za sob trudny etap dorastania. Sofia nie pywaa nago w basenie, nie manifestowaa zych nastrojw i nie kaprysia, nic wic dziwnego, e nawet Paco, zawsze niezwykle pobaliwy wobec crki, zauway, e Sofia wyranie zmienia si na lepsze. - Sofio! - zawoaa Anna z sypialni. La deszcz, gsty i nieustpliwy. Anna skrzywia si, zamkna okna i westchna z irytacj na widok sporej kauy wody na pododze. - Soledad! - krzykna. Sofia i Soledad weszy do jej pokoju w tej samej chwili. - Soledad, wytrzyj tu podog, prosz. Przy takiej ulewie trzeba zamyka okna w caym domu. Boe, zrobio si tak ciemno, jakby zblia si koniec wiata... Soledad bez popiechu posza do kuchni po wiadro i gbk, natomiast Sofia pada na ko matki i wyja z kieszeni buteleczk rowego lakieru do paznokci. - Podoba ci si ten kolor? - zapytaa po angielsku. - Moja matka nie znosia, kiedy malowaam sobie paznokcie. - Anna umiechna si lekko na to wspomnienie. - Uwaaa, e polakierowane wygldaj wulgarnie... - Bo to prawda. - Sofia si rozemiaa. - I dlatego jest to takie seksowne! - Jeeli pomalujesz je szybko i nieuwanie, bd do niczego, dziewczyno! Zaczekaj, daj mi ten lakier! Pamitaj, najlepiej poprosi kogo o t przysug. Sofia przygldaa si, jak matka przytrzymuje jej do i starannie pokrywa paznokcie warstw lakieru. Nie pamitaa, aby Anna kiedykolwiek powicia jej tyle uwagi. - Chciaabym, eby co dla mnie zrobia. Sofio - odezwaa si Anna. - Co takiego? - zapytaa Sofia niechtnie, majc nadziej, e spenienie tej proby nie bdzie oznaczao choby najkrtszego rozstania z Santim. - Antonio przyjeda dzi z Buenos Aires autobusem o czwartej po poudniu. Moe zapytasz Santiego, czy mgby po niego wyjecha? Wiem, e to nic przyjemnego, ale ani Rafa, ani Agustin nie mog tego zrobi... - Och, to aden problem. Santi nie bdzie mia nic przeciwko temu. - Sofia powiedziaa to niedbaym tonem, starajc si ukry podniecenie. - Moemy pojecha we dwoje. Po co Antonio wybiera si do Buenos Aires? Moe uda nam si spdzi popoudnie nad jeziorem, tylko we dwoje, pomylaa. Mam nadziej, e Maria nie bdzie chciaa z nami jecha... - Musia zgosi si do szpitala, biedny staruszek. Biodro znowu mu dokucza. - Ach, tak... - mrukna Sofia z roztargnieniem. W mylach bya ju razem z Santim nad jeziorem. - Dzikuj ci. Sofio, jeste kochana. Robi mi si zimno na myl, e musiaabym wyj w ten deszcz. - Ja uwielbiam tak pogod! - Chyba dlatego, e nie musiaa znosi jej przez wiksz cz ycia. - Tsknisz za Irlandi? - Nie. Wyjedaam stamtd z radoci, a teraz... C, mieszkam tu od tak dawna, e nawet gdybym kiedy tam wrcia, na pewno czuabym si obco. - Ja na pewno bardzo tskniabym za Argentyn. - Sofia podniosa rk i podziwiaa wieo pomalowane paznokcie. - To zrozumiae - odpara Anna, zaskakujc sam siebie. - Santa Catalina jest wyjtkowym miejscem i twoim domem... Zawsze zazdrocia crce poczucia przynalenoci, poniewa sama musiaa o nie walczy. Spojrzaa na promienn twarz Sofii i nagle zrozumiaa, e jest z niej dumna. - Wiem o tym - westchna Sofia. - Kocham nasz dom, mamo. Szkoda, e musz wraca do Buenos Aires. - Czasami wszyscy robimy rzeczy, na ktre nie mamy ochoty, ale najczciej wychodzi nam to na dobre. - Anna umiechna si lekko i zakrcia buteleczk z lakierem. - Kiedy sama si o tym przekonasz. No, prosz bardzo! Wygldasz teraz jak stuprocentowa panienka lekkich obyczajw! - zaartowaa. - Dzikuj, mamo! - Nie rozma lakieru! - Musz znale Santiego i powiedzie mu, e mamy jecha po Antonia. - Dziewczyna zeskoczya z ka i otworzya drzwi. Po drodze mina zasapan Soledad, objuczon przyniesionymi z dou szczotkami i wiadrem. Santi by zachwycony perspektyw popoudnia z Sofi. Mieli pewne wyrzuty sumienia, postanowili jednak nie mwi nic Marii, ktra w salonie bawia si z Panchitem, dotrzymujc towarzystwa matce i jej przyjacice Lii. Pobiegli przez deszcz i podekscytowani, a take przemoczeni do suchej nitki, bez tchu dopadli do terenowego samochodu. Wyjechali o wp do trzeciej, aby mie troch czasu dla siebie przed odebraniem Antonia z przystanku autobusowego. Koa samochodu rozpryskiway boto, deszcz pada, Santi wczy radio i obydwoje zaczli podpiewywa razem z Johnem Denverem. Sofia pooya rk na wilgotnym kolanie Santiego. adne nie czuo potrzeby rozmowy, woleli w milczeniu cieszy si wzajemn bliskoci. Pueblo byo wyludnione. Jaki przerdzewiay samochd bardzo powoli brn przed nimi dookoa skweru. Kilka sklepw, midzy innymi z artykuami metalowymi i spoywczy, byy zamknite na czas popoudniowej sjesty. Stary czowiek w brzowym, znoszonym kapeluszu siedzia na awce porodku skweru, jakby nie zauway, e pada. Nawet psy pochoway si gdzie przed ulew. Kiedy mijali koci Nuestra Seora de la Asuncion, mimo woli poszukali wzrokiem rozplotkowanych staruszek, ubranych na czarno, ktre dziadek Dwyer zawsze nazywa wronami, lecz one take nie odwayy si opuci domw. Powoli przejechali przez miasteczko. Drog dookoa skweru pokryto asfaltem kilka lat temu, lecz wszystkie inne uliczki nie byy nawet wybrukowane. Minwszy skwer, wkrtce znaleli si na otwartej drodze, biegncej wzdu jeziora. Santi zwolni i wreszcie zatrzyma si w ustronnym miejscu pod drzewami. - Chodmy na spacer w deszczu - zaproponowaa Sofia, wysiadajc z samochodu. Trzymajc si za rce, ze miechem wybiegli spod drzewa prosto w deszcz, lecz zaraz ukryli si pod nastpnym, poniewa znowu rozptaa si ulewa. Rozejrzeli si dookoa, wiadomi, e w tak maej miejscowoci czonkom dobrze wszystkim znanej rodziny Solanas trudno jest nie zwrci na siebie uwagi, ale w pobliu nie byo ywego ducha. Santi lekko popchn Sofi na pie drzewa i zacz caowa jej szyj. Po chwili cofn si i spojrza na ni z czuoci. Jej wosy ociekay wod, policzki byy zarowione, a kciki ust unosiy si w pogodnym umiechu. Miaa due, szerokie wargi. Santi uwielbia ich ksztat i zmienno wyrazu, gdy w cigu jednej sekundy wydaway si to lekko odte, to sarkastycznie skrzywione. Byy pikne nawet wtedy, gdy dray w gniewie. Deszcz skapywa z lici duymi, cikimi kroplami, lecz powietrze byo ciepe i parne. Santi otoczy domi tali Sofii i przycign j do siebie. Czua, jak napina si materia jego dinsw, i wiedziaa, e jest bardzo podniecony. - Chc si z tob kocha, Sofii - powiedzia, patrzc jej prosto w oczy. - Nie moemy - zamiaa si gardowo. - Nie tutaj. Nie teraz... Nieco sztuczn wesooci usiowaa zamaskowa lk, ktry sprawia, e wargi jej dray i krew odpywaa z policzkw. Pragna, by Santi kocha si z ni od chwili, gdy dwa lata temu uwiadomia sobie, e go kocha, ale teraz, kiedy wreszcie miao si to zdarzy, przestraszya si. - Nie, nie tutaj. - Uj jej rk i przycisn wilgotne wargi do otwartej doni, ani na chwil nie spuszczajc wzroku z twarzy dziewczyny. - Postaram si by bardzo delikatny. Kocham ci, Sofii. - Dobrze... - szepna, zarumieniona i zdenerwowana tym, co miao nastpi. Santi zaprowadzi j do starego magazynu na odzi, stojcego na brzegu laguny, wrd wysokiej trawy i kp niskich krzeww, gdzie wiy sobie gniazda czaple i warzchy. Schronili si przed deszczem i miejc si z wasnego popiechu, opadli na stos pustych pciennych workw. wiato przenikao do rodka przez szczeliny midzy deskami, kadc si lnicymi pasmami na zakurzonej odzi, ktra leaa na burcie, podobna do wyrzuconego na brzeg wieloryba. Suchali stukotu kropli, uderzajcych o blaszany dach, i wdychali duszne powietrze, pachnce olejem silnikowym i sodk, gnijc traw. Sofia przytulia si do Santiego, drc nie z zimna, lecz ze zdenerwowania. - Bd kocha ci bardzo, bardzo powoli, Sofii - odezwa si, caujc jej skro i czujc sl na wargach. - Nie wiem, co robi - powiedziaa cicho. Santi by wzruszony jej lkiem. Oto mia przy sobie dziewczyn, ktr kocha mocniej ni kogokolwiek innego, odart ze zwykej arogancji i pewnoci siebie, oniemielon i agodn, tak, jak bya naprawd. Sofi, ktrej nie zna nikt poza nim. - Nie musisz tego wiedzie, kochanie - odpar gbokim, uspokajajcym gosem i umiechn si do niej. - To ja bd kocha ciebie, najdrosza. Pragnc zmniejszy jej obawy, opar si na okciu, pogadzi j po twarzy i czubkiem palca obrysowa kontur drcych warg. Umiechna si nerwowo, zawstydzona intymnoci jego gestw i si spojrzenia, ktre wydawao si przenika a do serca i duszy. Milczaa. Nie wiedziaa, co powiedzie, wolaa zreszt, aby ta wielka chwila nastpia w ciszy. Santi pochyli gow i czule ucaowa jej powieki, nos, skronie, a w kocu usta. Przejecha jzykiem po wewntrznej stronie jej warg i po dzisach. Potem ich usta zczyy si w gbokim pocaunku. Sofia westchna lekko, kiedy rka Santiego znalaza drog pod jej mokr koszulk i rozpocza podr przez brzuch w kierunku delikatnych piersi. Powoli zdj z niej koszulk i odsoni nagi tors, jasny i drcy w mglistym wietle. Pokrywa pocaunkami szyj i ramiona, podczas gdy palce muskay puszyste, drobne wosy na jej podbrzuszu, stwardniae, naprone sutki i biodra, ktre uniosy si lekko w odpowiedzi na jego pieszczoty. Jzykiem drani piersi tak dugo, a przyjemno zmienia si w bl, ktry odezwa si echem w odlegym, sekretnym miejscu midzy udami. Mimo to Sofia wcale nie chciaa, by przesta, poniewa ten szczeglny bl przeszywa j rozkosz. Santi odnalaz guziki jej dinsw i rozpi je, Sofia zdja je szybko, razem z cienkimi biaymi figami. Leaa teraz przed nim zupenie naga. Pieci j delikatnie, czujnie obserwujc wyraz twarzy. Policzki miaa zaczerwienione i byszczce, powieki zmysowo ociae. Staa na progu kobiecoci. Przekroczenie cienkiej granicy midzy wiatem dziecka a kobiety przydao Sofii niezwykej urody, ktra przewiecaa przez skr jak zoty blask jesieni. Rka Santiego spocza midzy jej udami, w miejscu, ktrego tajemnic odkrya sama podczas gorcych nocy, kiedy tsknota za nim popchna j do samotnego dowiadczania seksualnoci. W tamtych chwilach Sofia wyobraaa sobie, e pieszcz j palce ukochanego. W rzeczywistoci jednak bya to tylko marna namiastka wynionej namitnoci, ktra pomagaa jej zwalczy tsknot. Teraz, gdy rce Santiego w kocu j odnalazy, z jej piersi wyrwao si gbokie westchnienie. Na moment zatracia si w przyjemnoci. Santi widzia drobne krople potu gromadzce si w dolince midzy piersiami i na dumnym nosie. Sofia zamkna oczy i wiedziona instynktem, rozsuna nogi. Nie mogc duej znie wielkiego napicia, Santi usiad, cign koszul i zdj dinsy. Sofia wrcia z dalekiego miejsca, w ktrym przed sekund przebywaa, i szeroko otworzya oczy na widok mskoci, innej ni wtedy, nad basenem, bo rozbudzonej i zniecierpliwionej. Santi uj jej do i pooy na swoim czonku. Nie opieraa si. Przyjrzaa mu si badawczym spojrzeniem naukowca, przesuwajc palcami po gorcej skrze, podnoszc lekko penis i dziwic si jego ciarowi. - Wic to wanie rzdzi yciem mczyzn, tak? - zapytaa, wypuszczajc go z doni. Santi zamia si cicho. Potrzsn gow, ponownie uj jej rk i pokaza, jak go pieci. Potem sign do kieszeni dinsw i wyj kwadratowy pakiecik. Wyjani, jak wane jest stosowanie odpowiednich rodkw zapobiegajcych. Nie chcia, aby zasza w ci. Sofia ze miechem pomagaa mu zaoy prezerwatyw. - A co, jeeli ten biedaczek boi si ciemnoci? - zaartowaa, widzc, e ze swoim brakiem dowiadczenia bardziej mu przeszkadza, ni pomaga. - Jeste beznadziejn uczennic - poskary si, z rozbawieniem odsuwajc jej donie. Zamkna oczy w oczekiwaniu na ostry bl, lecz gdy Santi wszed w ni, poczua tylko wypeniajce j ciepo i nagy spokj. Przywara do ciaa kochanka i odrzucia niewinno z entuzjazmem osoby nawrconej na now wiar. W Ameryce Santi kocha si z wieloma dziewczynami, ale z Sofi czu si tak, jak by robi to pierwszy raz w yciu. Kiedy wyszli na zewntrz, deszcz ju nie pada i soce przewiecao przez chmury, sprawiajc, e tafla jeziora lnia jak dobrze wypolerowane srebro. - Antonio! - Sofia nagle przypomniaa sobie cel ich wyprawy. - Musimy odebra go z przystanku! Santi spojrza na zegarek. Mieli jeszcze pitnacie minut. - Chc caowa ci przez cay czas, jaki moemy tu spdzi - powiedzia, ponownie zamykajc j w objciach.
Sofia sprbowaa zakazanego owocu i jej pragnienia nabray nowego wymiaru. Chciaa kocha si z Santim jak najczciej. Nieatwo byo znale ustronne, ukryte przed ludzkim wzrokiem miejsca, do ktrych nie zagldaliby gauczowie, krewni czy znajomi, ale, jak mawia dziadek Dwyer, dla chccego nic trudnego. Sofia i Santi pragnli by ze sob tak bardzo, e gdyby byo trzeba, znaleliby nawet wod na pustyni. By luty, ostatni miesic dugich letnich wakacji, wic cay czas spdzali na farmie. Szybko si przekonali, e w cigu dnia prawie nie maj szans na intymne spotkania, ktrych nie zakcaby lk przed przyapaniem na gorcym uczynku. Od czasu do czasu, kiedy doroli udawali si na popoudniow drzemk w chodnych pokojach, wykradali si na strych w domu Sofii, pooony wystarczajco daleko od sypialni jej rodzicw. Tam kochali si w rozleniwiajcym upale, oddychajc powietrzem przesiknitym zapachem jaminu i siana. Na zewntrz, w gaziach rosncych tu przy domu drzew, pieway ptaki, zwabione obietnic okruchw, ktre prawie codziennie wysypywaa dla nich Soledad. Najczciej jednak Sofia i Santi kochali si w nocy - wymykali si ze swoich sypialni, gdy reszta rodziny pogrona bya w gbokim nie, i cieszyli si sob pod rozgwiedonym niebem, z ktrego zerka na nich wszystkowidzcy ksiyc. Gdy fala namitnoci opadaa, rozmawiali o przyszoci, wsplnej przyszoci, ktra wydawaa im si cakowicie poza ich zasigiem, podobnie jak sunce po niebie chmury. Modzi kochankowie nie przejmowali si tym jednak i patrzyli na wiat przez rowe okulary mioci. Wiedzieli, e jako m i ona nie bd mogli mieszka i y w Santa Catalina, lecz ani przez chwil nie wtpili, i ich uczucie jest niezniszczalne i wieczne.
Rozdzia osiemnasty
Pewnego dnia pod koniec lutego Sofi zaraz po przebudzeniu ogarny mdoci, pomylaa jednak, e moe zaszkodzio jej co, co zjada poprzedniego wieczoru. Szybko poczua si lepiej i za pomniaa o niedyspozycji a do nastpnego ranka, kiedy mdoci znowu day o sobie zna. - Nie wiem, co si ze mn dzieje, Mario - poskarya si kuzynce, mieszajc w misce roztopione maso i mk na tort urodzinowy dla Panchita. - Teraz nic mi nie dolega, ale rano wydawao mi si, e zaraz skonam... - Wyglda mi to na poranne mdoci - zaartowaa Maria i mrugna do kuzynki, nie zauwaajc jej nagej bladoci. - Byby to drugi przypadek niepokalanego poczcia - odpara Sofia z niewyranym umiechem. - Chyba nie jestem wystarczajco witobliwa. - Na pewno zjada co niewieego. - Wczoraj wieczorem i przedwczoraj - zamiaa si Sofia, chocia chciao jej si paka na myl, e mogaby by w ciy. Romans Sofii i Santiego trwa ju osiem tygodni, lecz chopak zawsze uywa prezerwatywy. Sofia bya tego pewna, poniewa nabraa wprawy we wkadaniu kondonw i zwykle to ona zajmowaa si t czynnoci. Zepchna przeraajc myl w gb podwiadomoci, pewna, e przesadza. - Najprawdopodobniej zaszkodzi mi ryowy pudding Soledad - powiedziaa zdecydowanym tonem. - Jedlicie ryowy pudding? - zapytaa z zazdroci Maria, smarujc masem foremki do pieczenia ciasta. - Encarnacion! - zawoaa. Stara suca wesza do kuchni, niosc kosz peen rzeczy do prania. - Si, seniorita Maria? - Na jak dugo wkadamy ciasto do piekarnika? - Mylaam, e seniorita Sofia wie ju wszystko o wypiekach. Prosz piec ciasto dwadziecia minut, potem zajrze do niego, a gdyby jeszcze nie byo gotowe, zostawi na dziesi minut. Nie, nie, Panchito! - krzykna, kiedy chopiec wbieg za ni do kuchni. - Idziemy std! Daj mi rczk, dziecko. Pjdziemy sobie na taras i sprawdzimy, czy nie ma tam smoka. Encarnacion mrugna do dziewczt i wyprowadzia Panchita na soce. - Smok na tarasie? - zdziwia si Sofia. - Jaszczurka. Panchito uwaa, e jaszczurki s smokami. - Ach, rozumiem. I chyba ma racj, bo rzeczywicie s smokami, tyle e maymi. Maria przez chwil uwanie przygldaa si kuzynce, ktra zaja si wylizywaniem resztek pynnego ciasta z miski. Sofia wygldaa cudownie. Drobne pasma cignitych gumk i upitych na czubku gowy wosw opaday jej na spocon szyj i przyklejay si do skry, co chyba jeszcze przydawao jej uroku. - Co si tak gapisz, guptasie? - Sofia umiechna si do niej szeroko. Maria odpowiedziaa jej rwnie serdecznym umiechem. - Jeste w tej chwili bardzo szczliwa, prawda? - zapytaa. - Tak. Jestem zadowolona, e mog piec z tob ciasto w twojej kuchni. - Zauwayam, e znacznie atwiej przychodzi ci teraz porozumie si z Ann... - To fakt. Wcale nie jest taka za, chocia przypomina wysuszon modliszk. - Jak moesz, Sofio! - oburzya si Maria. - Ciotka Anna jest pikna! - Za chuda - mrukna Sofia, podajc kuzynce misk. - Chciaabym by za chuda - jkna Maria, bohatersko postanawiajc, e jednak nie pomoe Sofii w wylizywaniu miski. Sofia wzruszya ramionami i wstawia misk do zlewu. - Mario, jeste idealnie pikna. Nie moesz by za chuda. Jeste kobieca, fascynujca, krga, tryskasz zdrowiem i urod! Jeste prawdziw kobiet, dziewczyno! Obie wybuchny gonym miechem. - mieszna jeste, Sofio! - Nie, jestem uczciwa. Zawsze powiem ci prawd, pamitaj. Jeste liczna taka, jaka jeste. Maria rzucia jej peen wdzicznoci umiech. - Twoja przyja duo dla mnie znaczy. - Podobnie jak twoja dla mnie. Uciskay si mocno, troch rozbawione i wzruszone t niespodziewan demonstracj uczu. - Wstawimy ciasto do piekarnika? - zapytaa Sofia, uwalniajc Mari. Signa po form pen gstej, brzowej masy i po wchaa j z zachwytem. - Mmmm... Bosko pachnie! - Dios! Jeeli zaraz si tym nie zajmiemy, tort nie bdzie gotowy na czas!
Chiquita zrobia niespodziank Panchicie i zaprosia na urodzinowe przyjcie wszystkich jego maych przyjaci z ssiedztwa. Gdy popoudniowe soce oblao taras ciepym, rowawym blaskiem, zacza si zabawa. Dzieci biegay dookoa z buziami umazanymi czekolad i lepicymi si od sodyczy rkami, a za nimi poday psy, ktre wykorzystyway kad chwil nieuwagi maluchw i wyryway im z palcw kawaki ciasta. Fernando, Rafael, Agustin, Sebastian, Angel oraz Niquito wpadli na chwil, eby poczstowa si tortem i ciasteczkami, po czym poszli do parku gra w pik. Santi zosta duej. Obserwowa Sofi, ktra w cieniu akacji rozmawiaa z jego matk i ciotkami. Uwielbia jej dramatyczn gestykulacj oraz sposb, w jaki zerkaa spod gstych brzowych rzs, zupenie jakby zamierzaa ujawni nikomu nieznan tajemnic i tylko czekaa na odpowiedni moment, by wzbudzi najwiksze zainteresowanie. Zorientowaa si, e na ni patrzy, poniewa kciki jej ust raz po raz drgay w umiechu. W kocu podniosa wzrok i spojrzaa na niego. Santi mrugn dwa razy, nie zmieniajc wyrazu twarzy. Odpowiedziaa w identyczny sposb i umiechna si tak radonie i szeroko, e musia rzuci jej ostrzegawcze spojrzenie. Przestraszony, e kto si zacznie czego domyla, odwrci si i mia nadziej, i ona zrobi to samo, ale kiedy zerkn na ni ponownie, nadal wpatrywaa si w niego z gow lekko przechylon na bok, agodnie umiechnita. Maria nakadaa dzieciom kanapki i sodycze na talerzyki, kroia ciasto, podnosia porzucone na ziemi kubeczki po soku pomaraczowym i przeganiaa psy, kiedy zanadto przysuway si do jedzenia, bya wic zdecydowanie zbyt zajta, aby dostrzec czue spojrzenia, ktre wymieniali jej brat i kuzynka. Pniej tego samego wieczoru Santi i Sofia siedzieli na awce tu pod werand jego domu i trzymali si za rce. Kiedy ktre z nich dwukrotnie cisno do drugiego, oznaczao to wyznanie mioci, podobnie jak dwukrotne mrugnicie. Drugie odpowiadao wtedy w ten sam sposb, a w kocu oboje zaczynali si wietnie bawi, ciekawi, komu pierwszemu znudzi si ta tajemna gestykulacja. Caa rodzina Santiego udaa si ju na spoczynek i w domu panowaa zupena cisza. Powietrze byo znacznie chodniejsze ni za dnia. Jesie zbliaa si powoli, przeganiajc upalne, duszne noce wieym, chocia melancholijnym wiatrem. - Powietrze pachnie ju jesieni - odezwaa si Sofia, przytulajc si do boku Santiego. - Nie znosz koca lata. - A mnie to w ogle nie przeszkadza. Nawet dosy lubi ciemne wieczory przy kominku... Jej ciaem wstrzsn lekki dreszcz. Santi przygarn j i czule pocaowa w czoo. - Pomyl tylko, jak mio bdzie grzeszy przed kominkiem w salonie mojej mamy - zamrucza. - Wanie! Wic sam widzisz, zima wcale nie jest taka za. - Nie z tob. Z tob nic nie jest ze, Chofi. - Nie mog si ju doczeka, kiedy spdz z tob zim, wiosn i nastpne lato - powiedziaa rozmarzonym gosem. - Chc si z tob zestarze, Santi... - Ja take tego pragn. - Nawet jeeli bd tak samo zwariowana jak mj dziadek? - No, c, s pewne granice... - Santi uda, e si waha i z powag pokrci gow. - Mam w sobie duo irlandzkiej krwi - ostrzega go. - Wiem - przyzna z cikim westchnieniem. - I to mnie wanie martwi. - Och, ty! - Sofia si rozemiaa. - Kochasz mnie dlatego, e jestem inna ni wszystkie dziewczyny, sam mi to powiedziae! Potara nosem o jego podbrdek, a on delikatnie podnis jej gow i pogadzi ciepy policzek. - Kto by ci nie kocha? - szepn, zbliajc wargi do jej ust. Sofia zamkna oczy i z radoci przyja ciepy, znajomy dotyk ust ukochanego i korzenny aromat jego wody koloskiej. - Chodmy pod ambu - zaproponowaa. Santi umiechn si artobliwie. - I pomyle, e zaledwie dwa miesice temu bya niewinnym dzieckiem - rzek, caujc czubek jej nosa. - Ale ulegam podstpnemu uwodzicielowi! - Wic winisz mnie za wszystko, czy tak, Chofi? - Tak, bo jeste mczyzn i jako szlachetny, dobrze wychowany modzieniec powiniene wzi na siebie win za moje niewaciwe zachowanie. Musisz broni mojego honoru, Santi. - Twojego honoru, te mi co! - parskn. - Dobrze wiesz, e nic z niego nie zostao, moja droga! - Zostao mi cae mnstwo honoru - zaprotestowaa z szerokim umiechem. - Jak mogem nie dopilnowa tak wanej sprawy? Natychmiast chodmy pod ambu, ebym mg raz na zawsze pozbawi ci tego zbdnego ciaru! Wzi j za rk i po chwili obydwoje zniknli w ciemnoci. Nastpnego ranka Sofia znowu obudzia si z ostrymi mdociami. Zerwaa si z ka i popdzia do azienki, gdzie zwymiotowaa kolacj, ktr poprzedniego wieczoru z takim staraniem przygotowaa Encarnacion. Potem umya zby i pobiega do pokoju matki. - Jestem chora, mamo! - oznajmia, dramatycznie padajc na due biae ko. - Wymiotowaam! Anna pooya rk na czole crki i potrzsna gow. - Nie wydaje mi si, eby miaa gorczk, ale na wszelki wypadek wezw doktora Higginsa. Najprawdopodobniej zapaa jak infekcj. I Anna pospieszya do telefonu. Wygodnie wycignita na pachncej narzucie, Sofia poczua nagle, jak jej serce ciska paniczny strach. A jeeli rzeczywicie jest w ciy? Ale zaraz pomylaa, e to absolutnie niemoliwe, i troch si uspokoia. Przecie ani razu nie kochali si bez prezerwatywy. Badania na ukowe dowodz, e stosowanie kondomw zapewnia dziewidziesiciodziewicioprocentow ochron przed ci, wic nie ma si czego ba. Nie, z ca pewnoci nie jest w ciy... Prawie udao jej si przekona sam siebie, cho w gbi duszy wci tuka si obawa, e moe jednak naley do nieszczsnego jednego procenta kobiet, ktre gupio wpady. Doktor Ignacio Higgins od lat by rodzinnym lekarzem Solanasw i z powodzeniem radzi sobie z wszystkimi ich przypadociami, od zapalenia wyrostka robaczkowego Rafaela po osp wietrzn maego Panchita. Przywita Sofi pocieszajcym umiechem, porozmawia z ni chwil o wakacjach i dopiero potem przystpi do badania. Zada jej kilka pyta i mdrze kiwa gow, kiedy udzielaa odpowiedzi. W pewnym momencie jednak umiech znikn z jego starej, pomarszczonej twarzy. Pojawi si na niej wyraz gbokiego zatroskania, a Sofii mocno zabio serce i zachciao jej si paka. - Och, panie doktorze, prosz nie mwi mi, e to co powanego! - powiedziaa bagalnie. Jej due orzechowe oczy napeniy si zami, poniewa domylia si ju, jak diagnoz poda lekarz. Nie pytaby j o ostatni okres, gdyby nie podejrzewa, co jej jest. Doktor Higgins wzi j za rk i delikatnie pogaska kciukiem. - Obawiam si, e jeste w ciy. Sofio - powiedzia powoli. Wiedzia, e jest niezamna, i doskonale zdawa sobie spraw, jak rodzina Solanas zareaguje na wiadomo o romansie i ciy siedemnastoletniej dziewczyny. Jego sowa byy dla Sofii jak uderzenie obuchem w gow. Poczua, e odek podchodzi jej do garda, zupenie jak podczas bardzo szybkiej jazdy samochodem. Ojciec pyta j wtedy, czy ju znalaza swj brzuch... Och, ile by teraz daa, eby zgubi go i nigdy ju nie znale... Opada na poduszki, ledwo ywa ze strachu. To ten przeklty jeden procent, pomylaa. - W ciy! O Boe, czy jest pan pewny? Co ja teraz zrobi? - Zakrztusia si zami, zasaniajc usta doni. - Co ja zrobi? Doktor Higgins bezskutecznie stara si j pocieszy. Sofia miaa wraenie, e jej przyszo znika za czarn zason, a ona nie moe zrobi nic, by powstrzyma ten proces. - Musisz powiedzie matce - poradzi lekarz, kiedy troch si uspokoia. - Mamie? Chyba pan artuje! - odpara, znowu gwatownie blednc. - Przecie pan wie, jaka ona jest! Doktor Higgins ze wspczuciem pokiwa gow. Wielokrotnie by ju w tej sytuacji i czsto widywa mode dziewczyny zrozpaczone na myl o tym, co dzieje si we wntrzu ich ciaa. Nie zdaway sobie wtedy sprawy z tego, e uczestnicz w cudzie, ktry powinien by powodem wielkiej radoci. Stary lekarz, potomek irlandzkich emigrantw, wietnie wiedzia, e Sofia szaleje z niepokoju, ale nie potrafi jej pomc. W takich chwilach jak ta szczerze aowa, e naukowcy nie wynaleli piguki usuwajcej ci. - Nie poradzisz sobie z tym sama, Sofio - powiedzia. - Musisz szuka oparcia w rodzicach. - Rodzice bd wciekli i nigdy mi tego nie wybacz! - Sofia bya bliska histerii. - Mama mnie zabije! Nie, nie mog jej o tym powiedzie! Jej zwykle umiechnite usta wygiy si w drc podkwk. - Wic co chcesz zrobi? Oni i tak dowiedz si o twoim stanie. Nie ukryjesz dziecka, ktre ronie w tobie i z kadym tygodniem jest coraz wiksze... Sofia instynktownie pooya rk na brzuchu i zamkna oczy. Nosz w sobie dziecko Santiego, pomylaa, cz jego samego... By to najgorszy moment jej ycia, a jednak poczua, jak powoli ogarniaj j rozchodzce si od wewntrz fale kojcego ciepa. Baa si myle o reakcji rodzicw, ale nie miaa wyboru. - Czy mgby pan im to powiedzie? - zapytaa niemiao. Doktor Higgins skin gow. Czsto podejmowa si tego nie wdzicznego zadania, ktre byo jednym z najsmutniejszych obowizkw lekarza. Mia nadziej, e pastwo Solanas nie za pomn, i nie jest jedynie zwiastunem zych wieci. - Nie martw si, Sofio, wszystko bdzie dobrze - rzek serdecznie, podnoszc si z krzesa. - Nie moesz wyj za tego czowieka, moja droga? Natychmiast skarci si za to bezsensowne pytanie. Gdyby Sofia moga polubi ojca swojego dziecka, na pewno nie byaby taka nieszczliwa. Dziewczyna z rozpacz potrzsna gow i wybuchna zami. Bardzo baa si reakcji matki i zupenie nie wiedziaa, co robi. Dlaczego miaa takiego pecha? Robili przecie wszystko, eby nie doszo do tego nieszczcia. Leaa nieruchomo, nieprzytomna z przeraenia. Czsto celowo dokuczaa matce, wagarujc czy bez jej pozwolenia wykradajc si do nocnego klubu z kolegami, ale tamte sprawy byy niczym w porwnaniu z t. Tym razem gniew jej matki bdzie zasuony i straszny. Gdyby dowiedziaa si, e ojcem dziecka jest Santi, mogaby zabi ich oboje... Drzwi otworzyy si gwatownie i do pokoju wesza Anna, z twarz bia jak twarz Chrystusa na budzcych lk obrazach El Greca. Jej wargi dray z wciekoci, a w oczach malowa si wyraz bolesnego rozczarowania. - Jak moga? - krzykna ostrym, wysokim gosem, a jej blade policzki w jednej chwili zala krwawy rumieniec. - Jak moga, po tym wszystkim, co dla ciebie zrobilimy! Co pomyli reszta rodziny? Co za wstyd! Dlaczego do tego dopucia? Nie do, e... e romansujesz... - zajkna si i zamilka, z trudem chwytajc oddech. - Nie do, e wdaa si w romans, to jeszcze zasza w ci! Bardzo mnie zawioda, Sofio! Osuna si na krzeso i utkwia oczy w dywanie, jakby widok zhabionej crki budzi w niej wstrt. - Wychowaam ci w domu, gdzie wszyscy szanuj boe przy kazania - dodaa. - Niech Bg ci przebaczy... Sofia nie odpowiedziaa. Obie siedziay w milczeniu. Krew znowu odpyna z twarzy Anny, a jej oczy wypatryway czego w oddali, za oknem, zupenie jakby spodziewaa si, e Bg ukae si na zamglonym niebie nad such rwnin. Z rozpacz potrzsna gow. - Gdzie popenilimy bd? - odezwaa si, zaamujc rce. - Czy za bardzo ci rozpucilimy? Wiem, e tata traktowa ci jak ksiniczk, ale ja staraam si tego nie robi... Sofia z napiciem przygldaa si wzorom na narzucie, prbujc odszuka powtarzajce si motywy. Sytuacja bya zbyt nierzeczywista, by moga potraktowa j cakowicie powanie. Nie wierzya, e co takiego spotkao wanie j. - Byam zbyt surowa, tak? - cigna matka. - Chyba rzeczywicie. Czua si osaczona, dlatego chciaa ama wszystkie zasady. To wycznie moja wina. Twj ojciec zawsze mnie ostrzega, e powinnam traktowa ci agodniej, ale ja nie mogam si na to zdoby... Nie chciaam oskare rodziny o zbytni pobaliwo wobec ciebie... Sofia z niesmakiem suchaa wynurze matki. Gdyby to Maria znalaza si w takiej sytuacji, Chiquita byaby agodna i wyrozumiaa. Co wicej, natychmiast pospieszyaby crce z pomoc, jej matka natomiast rozczulaa si nad sob i rozwodzia nad wasnymi porakami. Typowa irlandzka katoliczka - tylko patrze, a woy wosiennic i posypie gow popioem! Sofia miaa ochot powiedzie jej, eby wreszcie zesza ze swego krzya, ale wiedziaa, i nie jest to najlepszy moment na tego rodzaju uwagi. - Kim jest ojciec dziecka? - zapytaa Anna. - Kto to jest? Dios, kto? Nie spotykaa si z nikim poza kuzynami... Dziewczyna obserwowaa z przeraeniem, jak matka powoli dochodzi do prawdy. Wyraz jej twarzy stopniowo si zmienia - najpierw malowaa si na niej lito nad sob, potem niedowierzanie, wreszcie obrzydzenie. - O, mj Boe, to Santi, tak? Santi... Boe, powinnam to bya przewidzie! Jak mogam by taka naiwna? Jestecie obrzydliwi, wstrtni! Co za brak odpowiedzialnoci! Santi jest ju przecie dorosy, wic jak mia sumienie uwie siedemnastoletnie dziecko? Anna rozpakaa si histerycznie. Sofia patrzya na ni obojtnie i mylaa tylko o tym, e matka wyglda wyjtkowo nieatrakcyjnie, kiedy pacze. - Powinnam bya zgadn! Powinnam bya zauway, e skradacie si po domu z tym swoim brudnym sekretem! Nie mam pojcia, co zrobimy! Dziecko bdzie prawdopodobnie niedorozwinite umysowo, bo jestecie blisko spokrewnieni. Jak moga by tak faszywa. Sofio? Musz powiedzie o wszystkim ojcu. Nie wychod std, dopki nie wrc! Drzwi zatrzasny si za ni z hukiem. Sofia chciaa pobiec na poszukiwanie Santiego i uprzedzi go, ale tym razem po prostu nie miaa siy sprzeciwi si matce. Leaa posusznie, czekajc na ojca. Poniewa by to rodek tygodnia. Paco musia przyjecha z Buenos Aires. Anna nie chciaa wyjania mu niczego przez telefon, pdzi wic do Santa Catalina w wielkim napiciu, z odkiem bolenie cinitym z niepokoju. W domu ona natychmiast go poinformowaa, co si stao, i przez nastpne dwie godziny siedzieli w salonie, omawiajc sytuacj. Po twardej walce Paco musia ustpi. Anna zdoaa przekona sam siebie, e dziecko przyjdzie na wiat umysowo chore, wic Sofia musi usun ci. Gdy Paco w kocu wszed do pokoju crki, leaa zwinita w aosny kbek, pogrona w pytkim nie. Serce mu o mao nie pko. W jego oczach Sofia nadal bya ma dziewczynk, ktra najbardziej na wiecie kochaa wanie jego. Usiad na brzegu ka i agodnie pogadzi jej wilgotne od potu wosy. - Sofio... - szepn. Natychmiast si obudzia i widzc mio i al w jego oczach, zarzucia mu rce na szyj i rozpakaa si gorzko. - Przepraszam, tato, przepraszam - szlochaa, drc ze wstydu i strachu. Paco trzyma j mocno i koysa, prbujc ukoi nie tylko jej cierpienie, ale i wasne. - Wszystko w porzdku, kochanie, wcale nie jestem na ciebie zy. Nie gniewam si. Wszystko bdzie dobrze, mj skarbie. Jego ciepe, silne ramiona daway jej poczucie bezpieczestwa. Westchna ciko i z ulg przerzucia ca odpowiedzialno na jego barki. - Ja go kocham, tato. - Wiem o tym, ale to twj kuzyn, Sofio... - Przecie zawieranie maestw przez rodzestwo cioteczne czy stryjeczne jest dopuszczalne! - Nie o to chodzi, kochanie. yjemy w ciasnym wiecie, gdzie lub ze stryjecznym bratem w oczach wikszoci jest zwizkiem kazirodczym. To powd do wstydu, Sofio. Nie moesz wyj za Santiego, zreszt jeste za moda na maestwo. Zauroczenie minie, kochanie... - To nie zauroczenie, tatusiu. Kocham Santiego. Paco spojrza na ni powanie i ze smutkiem pokrci gow. - Nie moesz wyj za Santiego, Sofio - powtrzy. - Mama mnie nienawidzi - zaszlochaa. - Zawsze mnie nienawidzia! - To nieprawda, Sofio. Mama jest rozalona i rozczarowana, i przyznasz, e nie bez powodu. Bardzo dugo rozmawialimy o twojej sytuacji. Wybierzemy najlepsze dla ciebie wyjcie, moesz mi wierzy. - Tak mi przykro, tato - wyszeptaa bezsilnie. Sofia niemiao wesza do salonu, gdzie czekali ju rodzice, aby poinformowa j o swojej decyzji, i ze spuszczonymi oczami usiada na pokrytej wzorzystym ptnem sofie. Anna staa sztywno, oparta o parapet, z nogami skrzyowanymi pod dug sukni. Bya blada i wyczerpana. Paco niecierpliwie spacerowa po pokoju. Bruzdy na jego twarzy pogbiy si po penej napicia, le przespanej nocy. Wyglda starzej ni poprzedniego dnia. Prowadzce na korytarz i do jadalni drzwi byy zamknite. Rafael i Agustin, ktrzy koniecznie chcieli pozna przyczyn panujcej w domu lodowatej atmosfery, otrzymali od ojca polecenie, aby trzyma si z dala od salonu, wic niechtnie udali si na telewizj do domu Chiquity. - Sofio, twoja matka i ja doszlimy do wniosku, e po prostu nie moesz zatrzyma tego dziecka - zacz Paco z powag. Sofia przekna lin, usiujc przemwi, ale ojciec uciszy j ruchem rki. - Za kilka dni wyjedziesz do Europy - cign. - Kiedy bdzie ju po... - Zawaha si, zmagajc si z myl o aborcji, ktra miaa na zawsze zaciy na jego sumieniu, jako czyn cakowicie sprzeczny z wiar i zasadami moralnymi. - Kiedy wrcisz do zdrowia, rozpoczniesz studia, take w Europie, nie na uniwersytecie w Buenos Aires. To da wam obojgu, tobie i Santiemu, czas na otrznicie si z tego zauroczenia. Potem bdziesz moga wrci do domu. Nikt nie moe si o tym dowiedzie, rozumiesz? Pozostanie to nasz tajemnic. Paco celowo nie podzieli si z Sofi wiadomoci, e zamieszka w Genewie, u jego kuzyna Arnoinea i jego ony Dominique, potem za podejmie nauk w Lozannie, nie chcia bowiem, aby Santi pojecha tam za ni. - Nie pozwolimy, aby zhabia dobre imi naszej rodziny - wycedzia Anna, ktrej ani na chwil nie opuszczaa myl o tym, jak bardzo taki skandal mgby zaszkodzi jej synom. Z rozgoryczeniem przypomniaa sobie szczliwe dni, ktre ostatnio spdzia w towarzystwie crki, i dum, jak czua, patrzc na Sofi. Te wspomnienia sprawiy, e rozczarowanie byo tym silniejsze. - Chcecie, ebym poddaa si aborcji? - zapytaa powoli Sofia. Pooya rk na brzuchu i kiedy spojrzaa na ni, zobaczya, e gwatownie dry. - Twoja matka... - zacz Paco. - Ach, wic to ty! - wybuchna Sofia, ze zoci zwracajc si twarz do Anny. - Trafisz za to do pieka, wiesz? Podobno jeste dobr katoliczk, wic gdzie podziay si twoje zasady? Nie mog uwierzy, e jeste a tak hipokrytk! Kpisz ze swojej religii! - Nie odzywaj si tak do matki, Sofio - powiedzia Paco tonem, ktrego uywa tylko w wyjtkowych sytuacjach. Dziewczyna spojrzaa na niego, przeniosa wzrok na matk i znowu popatrzya na ojca. Wydawao jej si, e ma przed sob zupenie obcych ludzi. Nie wiedziaa, na co jeszcze ich sta. - Dziecko bdzie nienormalne. Sofio - rzeka Anna z wymuszonym spokojem. - Gdyby zdecydowaa si je urodzi, postpiaby le, niesprawiedliwie. - Jej gos zagodnia. - Robimy to dla twojego dobra - dodaa. - Nie usun ciy - owiadczya Sofia twardo. - Moje dziecko nie urodzi si nienormalne. Interesuje ci tylko opinia rodziny, zdrowie dziecka nie ma z tym nic wsplnego. Mylisz, e nikt si nie dowie? Chyba artujesz! - Rozemiaa si pogardliwie. - Sofio, w tej chwili jeste na nas za, ale z czasem zrozumiesz, przed czym ci uchronilimy. - Nigdy wam tego nie wybacz - Sofia obronnym gestem skrzyowaa ramiona na piersi. - Mylimy wycznie o tobie - odezwa si Paco. - Jeste naszym dzieckiem, kochamy ci. Zaufaj mi... - Jeszcze niedawno wierzyam, e mog ci ufa - odpara chodno. Aborcje byy dobre dla dziwek, kojarzyy si z grzechem i nie bezpieczestwem. Co powiedziaby na to wszystko ojciec Julio? Czy nie ostrzegby Sofii, e jej dusza stoi na progu pieka? Nagle poaowaa, e zamiast marzy o seksie i Santim, nie suchaa z wiksz uwag jego kaza. Zawsze uwaaa, e religia jest ucieczk ludzi sabych, potrzebujcych wskazwek, jak Soledad, lub podobnych do Anny fanatykw, ktrzy podpieraj si wiar tylko wtedy, gdy jest im przydatna, lecz teraz nagle zacza obawia si, e Bg naprawd istnieje i ukarze j za popenione grzechy. Ten lk wypywa z samej gbi jej podwiadomoci i drczy wanie teraz, gdy najbardziej potrzebowaa wsparcia wiary. - Musz poegna si z Santim - powiedziaa wreszcie, wpatrujc si we wzr na posadzce. - Chyba nie moemy si na to zgodzi. Sofio - odpara chodno matka. - Zupenie nie rozumiem dlaczego, mamo. Przecie ju jestem w ciy! - Nie pora na arty, moja droga - zdecydowanym tonem owiadczya Anna, wygadzajc sukni. - To powana sprawa. Nie, przed wyjazdem nie moesz z nikim rozmawia. - Tato, to niesprawiedliwe! - zawoaa Sofia bagalnie. - Dlaczego nie pozwalacie mi zobaczy si z Santim? To niczego nie zmieni! Paco zastanawia si chwil. Podszed do okna i zapatrzy si na pamp, jakby szeroki horyzont mg udzieli odpowiedzi na nkajce go pytania. Nie by w stanie spojrze crce w oczy, mia zbyt wielkie poczucie winy. Wiedzia, e powinien sprzeciwi si onie, lecz czu take, e jeeli to zrobi, straci j raz na zawsze. Od pewnego czasu ukadao si midzy nimi zupenie dobrze. Zdawa sobie spraw, e Anna myli teraz nie tylko o tym, co zrobia Sofia, ale i o jego romansie. Oboje zawiedli zaufanie Anny, zranili j do gbi. Obecna sytuacja bya nierozerwalnie zwizana z uczuciem wyobcowania, na jakie cierpiaa jego ona. Paco nie mia wyboru, musia przysta na wszystko, co proponowaa. - Twoja matka ma racj, Sofio - rzek wreszcie, nie odwracajc si od okna. - Jutro rano Jacinto zawiezie ci do Buenos Aires, wic teraz lepiej id do siebie i spakuj rzeczy. Nie bdzie ci tu dosy dugo... Sofia usyszaa, jak jego gos zaamuje si lekko, ale nie czua litoci. - Nie wyjad bez poegnania z Santim! - krzykna, a jej twarz poczerwieniaa ze zoci. - Wcale nie mylicie o mnie, tylko o reputacji rodziny i tak dalej. Jak moecie stawia to ponad uczuciami wasnej crki? Nienawidz was, nienawidz was obojga! Wybiega z pokoju na taras i zatrzymaa si dopiero midzy drzewami. Opara si o pie platanu i rozpakaa nad niesprawiedliwoci tego wiata. Patrzya na swoj ukochan Santa Catalina i nie czua nic prcz nienawici. Wrcia do kuchni, skd do wyranie syszaa, jak rodzice kc si w salonie. Matka szlochaa gono i krzyczaa na ojca po angielsku. Sofia nie chciaa wiedzie, jakie zarzuty stawiaj sobie nawzajem. - Soledad! - sykna. Kobieta podniosa wzrok znad garnka i ujrzaa stojc w progu zapakan Sofi. - Co si stao? - przerazia si, rzucajc wszystko i biegnc na pomoc dziewczynie, ktr zawsze traktowaa jak wasne dziecko. - Co si stao, skarbie? Mocno obja Sofi i przytulia do siebie, chocia dziewczyna bya ju sporo wysza od niej. - Och, Soledad, mam straszne kopoty! Zrobisz co dla mnie? - Oczy Sofii, jeszcze przed chwil zmatowiae ze zniechcenia, teraz zalniy podnieceniem i nadziej. Szybko wyja z szuflady kredensu kartk i owkiem napisaa na niej krtki list. - Przeka to Santiemu, tylko jak najszybciej. Nie mw nic nikomu i nikomu tego nie pokazuj, dobrze? Soledad mrugna znaczco, zachwycona, e jej pupilka dopucia j do sekretu, i wsuna kartk do kieszeni brudnego fartucha. - Ju biegn, seniorita Sofia, prosz si nie martwi! Ten list za par sekund trafi do rki seniora Santiaga! Z tymi sowami wypada z kuchni. Kiedy Rafael i Agustin przybyli do domu Chiquity, natychmiast z wielkim podnieceniem opowiedzieli rwienikom, e Sofia znowu ma kopoty i rodzice wezwali j na powan rozmow. - Pracowaa na to od wielu tygodni - zachichota Agustin. - To nieprawda! - zaprotestowaa Maria. - Wasza mama zaledwie par dni temu opowiadaa, jak dobrze si obie rozumiej. Nie bd niemiy. - Jak dugo moe potrwa ta rozmowa? - zapyta niespokojnie Santi. - Niedugo - odpar Rafael, wczajc telewizor i padajc na sof. - Jeli znam Sofi, to wkrtce zmczy rodzicw. Mario, bd anioem i przynie mi co do picia, dobrze? - Dobrze - westchna Maria. - Co ci poda? - Piwo. - Jedno piwo. Kto jeszcze chce zoy zamwienie? Santi sta przy oknie, widzia jednak tylko niewyrane odbicie swojej zaniepokojonej twarzy. Wszyscy pozostali rozsiedli si przed telewizorem, ale on nie mia ochoty na aden program. Po pgodzinie, nie mogc duej wytrzyma, pospiesznie wyszed z domu. Kiedy zbiega ze stopni tarasu, zobaczy czerwon i spocon Soledad, zmierzajc prosto ku niemu. - Co tu robisz, Soledad? - zapyta, gdy bya ju blisko. Instynkt podpowiada mu, e wydarzyo si co zego. - Gracias a Dios, dziki Bogu! - odpowiedziaa, szybko wykonujc znak krzya. - Oto list od seniority Sofii. Kazaa odda go panu, nikomu innemu. To sekret, rozumie pan? Sofia jest okropnie zdenerwowana, cay czas pacze, musz do niej natychmiast wraca. - Nerwowo otara czoo bia chusteczk do nosa. - Co jej jest? - Santi nie mia ju wtpliwoci, e sytuacja jest powana. - Nie wiem, senior Santiago. Nic nie wiem, nic. Na pewno napisaa o tym w licie. I zanim Santi zdoa si odezwa, ju biega w kierunku wysadzanej drzewami alei. Santi rozprostowa kartk. Czekaj na mnie o pnocy pod ambu, przeczyta.
Rozdzia dziewitnasty
Sofia ju dawno przestaa paka. Leaa na ku i z cierpliwoci skazaca czekaa na nastpne wydarzenia. Czas mija po woli, wiedziaa jednak, e pnoc w kocu nadejdzie. Patrzya, jak rosnce pod jej oknem roliny chwiej si na wietrze. Ich ruch, jakby hipnotyczny, wpywa na ni uspokajajco. Wreszcie wstaa, zabraa z kuchni latark i czujna jak uciekajcy z obozu jeniec, wymkna si z domu. Cicho i ostronie niczym puma skradaa si przez ciemno do drzewa ambu. Ze cinitym sercem przebiega przez park, w peni wiadoma, e od powodzenia tej wyprawy zaley jej ycie i przyszo. Bya absolutnie zdeterminowana, lecz te bezsilna wobec nieuniknionego przeznaczenia. Czua si troch tak, jakby odgrywaa rol w wystawianej w szkole sztuce i chocia dramatyzm sytuacji jak zwykle dziaa na ni podniecajco, nie moga uwierzy, e przeywa to wszystko na jawie. Dzielca j od drzewa odlego wydawaa si wiksza ni zazwyczaj. Przyspieszya kroku. Kiedy bya ju blisko, dostrzega byski latarki. wiato taczyo w powietrzu, podobne do gigantycznego wietlika, gdy chopak niecierpliwie spacerowa dookoa pnia. - Santi! - zaszlochaa, wpadajc w jego ramiona. - Santi, oni wiedz o nas! Dowiedzieli si, e si kochamy, i zmuszaj mnie do opuszczenia domu! Przerwaa, bo zabrako jej tchu. Baa si, e nie zdy powiedzie mu wszystkiego, zanim kto odkryje ich obecno pod drzewem. - Co takiego? Kto wie? Skd? - wybuchn Santi. Z tonu jej krciutkiego listu wynikao, e co jest nie tak, ale nie spodziewa si czego podobnego. - Uspokj si, nikt nas tu nie znajdzie. Wszystko w porzdku, nie denerwuj si tak. - Stara si mwi zdecydowanie i bez podniecenia, chocia w rzeczywistoci czu, e los go zmiady. - Nie, nic nie jest w porzdku! Wysyaj mnie do Szwajcarii, daleko std! Nienawidz ich! - Jak si dowiedzieli? Sofia ju chciaa powiedzie, e jest w ciy, ale powstrzymaa si w ostatniej chwili. Rodzice kazali jej nikomu o tym nie mwi, poza tym obawiaa si, e Santi nie zdoa si opanowa. Najprawdopodobniej wkroczyby do jej domu i zacz domaga si praw nalenych mu jako ojcu dziecka. Nie miaa pojcia, co mogliby wtedy zrobi jej rodzice. W oczach prawa, jako nieletnia, nadal musiaa spenia ich polecenia. Niewykluczone, e uniemoliwiliby jej powrt do Santa Catalina. Dopki przebywaa w Argentynie, bya na ich asce. Nie, nie moe mu teraz powiedzie, zdecydowaa szybko. Napisze do niego z Genewy, kiedy rodzice bd zbyt daleko, by wpywa na jej poczynania. Z trudem pokonaa silne pragnienie podzielenia si z nim swoim smutkiem i postanowia na razie sama dwiga ciar prawdy. - Dowiedzieli si i tyle - powiedziaa. - S wciekli. Wysyaj mnie do Szwajcarii, ebym o tobie jak najszybciej zapomniaa... Zaniosa si aosnym paczem. Podniosa gow, szukajc w jego oczach potwierdzenia uczucia, lecz widziaa jedynie dwie ciemne dziury. - Ale, Sofi, pozwl mi z nimi porozmawia! Nie mog zmusi ci do wyjazdu! Nie pozwol na to! - wyszepta gorczkowo, zdecydowany wypowiedzie walk zym mocom, ktre prboway ich rozdzieli. - Oni nie zechc ci nawet wysucha! S wciekli nie tylko na mnie, na ciebie take! Nie uwierzyby, co nagadaa mi matka! Myl, e w gruncie rzeczy jest zadowolona, bo wreszcie moe si mnie pozby! - Nie dopuszcz, eby ktokolwiek mi ciebie zabra! - powtrzy Santi, a jego gos by jak rozpaczliwy krzyk w ciemnoci. - Co miabym bez ciebie robi? Nie mog bez ciebie y! - Och, kochany, sprbuj si z tym pogodzi... Oboje musimy to zrobi... - To mieszne! - warkn. - Nie maj adnego dowodu! Skd ich przewiadczenie, e jestemy ze sob? Kto nas widzia? - Nie wiem, nie powiedzieli mi - rzeka Sofia, wstydzc si, e kamstwo przychodzi jej tak atwo. - Pojad z tob. Wyjedmy razem. Zaczniemy nowe ycie, daleko std. Spjrzmy prawdzie w oczy - wczeniej czy pniej i tak musielibymy si na to zdecydowa. Tutaj nie ma dla nas przyszoci. - Opuciby dla mnie Santa Catalina? - wykrztusia, zaskoczona si jego powicenia. - Oczywicie. Wyjedaem std ju wczeniej, a teraz po prostu bym tu nie wrci - powiedzia powanie. - To niemoliwe. Kochasz Argentyn tak samo jak ja. Nie moesz wyjecha i nigdy wicej nie wrci! A twoi rodzice? Oboje umarliby z rozpaczy i tsknoty. - Ta sprawa dotyczy nas obojga. Nie pozwol, eby za wszystko winili tylko ciebie. Na mio bosk, eby si kocha, trzeba dwojga, wic niech mnie take ska na wygnanie. - A twoi rodzice? - powtrzya Sofia, wyobraajc sobie bl Chiquity. - Mog robi, co zechc. Nie potrzebuj ju zgody rodzicw na wyjazd z kraju. - Ale ja tak - powiedziaa bezradnie. - Nic nie szkodzi. Pozwolimy im uwierzy, e wszystko uoyo si zgodnie z ich planem. Ja wyjad troch pniej i znajd ci. - Tak mocno zacisn palce na jej przedramionach, e lekko skrzywia si z blu. - Naprawd zostawiby wszystko dla mnie, Santi? - Nie ma takiej rzeczy, ktrej nie zrobibym dla ciebie. - Ale twoja przyszo... Twoja przyszo jest tutaj. Jeeli wyjedziesz za mn, prawdopodobnie nigdy tu nie wrcimy. Porzucisz nie tylko Santa Catalina, ale take swoj rodzin - Wiem. Kocham ci, Chofi. Moja przyszo to ty, nie rozumiesz? To, co do ciebie czuj, nie jest przelotne i nietrwae, ja ci naprawd kocham. Jeste moim yciem. Wypowiadajc te sowa, Santi chyba po raz pierwszy zda sobie spraw, e Sofia rzeczywicie jest najwaniejsz osob w jego yciu. Dopiero teraz uwiadomi sobie gbi i potg swojej mioci do dziewczyny. Bez niej wszystko, co ceni i kocha w Santa Catalina, rozsypaoby si w proch jak ciao pozbawione yciodajnego oddechu. Sofia bya si napdow jego istnienia, nie mg wic pozwoli, by znikna mu z horyzontu. - Dobrze. - Sofia poczua, e jej serce znowu zaczyna normalnie bi. - Skoro mwisz powanie, zastanwmy si, co robi... Po przyjedzie do Szwajcarii dam ci zna, gdzie jestem. Wtedy bdziesz mg do mnie przyjecha. Oboje umiechnli si, zachwyceni prostot planu. - Mog zatrzyma twj list - zauway Santi. - Musimy by przygotowani na kad ewentualno. A gdybym dopuci do tajemnicy Mari? Mogaby wtedy napisa do niej. - Nie - odpowiedziaa szybko i dodaa po chwili, nieco agodniejszym tonem. - Nie, nie moemy ufa nikomu poza sob. Poprosz kogo, eby zaadresowa kopert i nikt nie rozpozna mojego charakteru pisma. Bd pisaa codziennie, nie martw si. Nie bd w stanie zatrzyma wszystkich listw, prawda? - Kocham ci - wymamrota. Sofia nie widziaa wyrazu jego oczu, wyczuwaa jednak emocje, zupenie jakby to byy fosforyzujce wibracje, wydobywajce si z kadego poru skry. - Ja te ci kocham. - Rozpakaa si, padajc w jego ramiona i pokrywajc pocaunkami ukochan twarz. Przywarli do siebie rozpaczliwie, przeraeni, e los moe ich rozdzieli i nie pozwoli, by si odnaleli. Dug chwil pakali obydwoje. Panujc wok cisz przerywao tylko cykanie wierszczy. - Wypowiedzmy yczenie - powiedzia Santi, wypuszczajc Sofi z obj i sigajc do kieszeni. - Jakie yczenie? - ebymy pewnego dnia znowu znaleli si tu razem, moe o wiele starsi, i rozpoczli nowe ycie w Argentynie jako zaakceptowana przez wszystkich para. - Przecie ty nie wierzysz w magiczne yczenia. - Rozemiaa si gorzko. - Toncy brzytwy si chwyta, Sofio. - Wic niech to yczenie si speni - szepna. - Wytnijmy w korze nasze inicjay. "S i S". Santi i Sofia... Wstali i zacisnli donie na rkojeci noa. Dua, silna do Santiego przykrya drobn rk Sofii. Zauwaya, e rka jej ukochanego dry. Kiedy skoczyli, Santi powieci latark, wydobywajc z mroku ich inicjay, i razem wypowiedzieli yczenie. - Nie zapomnisz o mnie, prawda? - zapyta ochryple, opierajc czoo o jej bark. Gboko odetchna zapachem jego skry i zamkna oczy, pragnc przecign w nieskoczono t cudown, bezcenn chwil. - Och, Santi, czekaj na mnie. To nie potrwa dugo. Prosz, czekaj na mnie... Bd pisa, obiecuj. Nie rezygnuj ze mnie! Znowu si rozpakaa, usiujc zapamita kady rys jego ledwo widocznej w ciemnoci twarzy, eby wydoby z pamici jej obraz, kiedy znajdzie si w odlegoci kilku tysicy kilometrw od niego. - Chciabym powiedzie ci tyle rzeczy, Sofi... - Umiechn si, wyranie oniemielony. - Ucieknijmy std i pobierzmy si, dobrze? Wiem, e to nie jest idealny moment, ale jeeli nie zadam ci teraz tego pytania, nigdy nie przestan tego aowa. Wyjdziesz za mnie, Chofi? Pogaskaa go po policzku z czuoci matki, dla ktrej nie ma rzeczy, jakiej nie zrobiaby dla ukochanego dziecka. - Tak, wyjd za ciebie, Santi - powiedziaa ze smutkiem i pocaowaa go, zastanawiajc si, jaki sens ma ta obietnica, skoro najwyraniej wszystko sprzysigo si przeciwko nim. - Nie zapomnij napisa, Chofi. - Nie zapomn. - Dobrze, moje kochanie. Do zobaczenia, to potrwa tylko chwil i znowu si spotkamy. Nie bd smutna. Wiesz przecie, e egnamy si na krtko. Objli si ostatni raz i cicho wrcili do swoich domw. Ich serca biy mocno, pene wiary, e ju niedugo znowu bd razem. Rozdzia dwudziesty
Jednego dnia Sofia bya w Santa Catalina i nic nie zapowiadao, by miaa wyjecha, a nastpnego znikna. Kiedy matka powiedziaa Marii, e Sofii nie ma, dziewczyna pobiega do domu kuzynki i zadaa wyjanienia. Ciotka Anna miaa zaczerwienione oczy i wygldaa na bardzo zmczon. Wyjania, e Sofia pojechaa z wizyt do przyjaci w Europie i od nowego roku szkolnego bdzie tam uczszczaa na zajcia. Przez jaki czas nie wrci do Argentyny. W szkole ostatnio szo jej le, poniewa w Buenos Aires wicej czasu powicaa na rozrywk ni na nauk i wanie dlatego rodzice podjli decyzj o jej wyjedzie. Anna przeprosia Mari, e nie daa jej szansy poegna si z Sofi, ale zaproszenie z Europy nadeszo zupenie niespodziewanie i trzeba byo szybko co postanowi. Oczywicie Maria nie uwierzya w ani jedno jej sowo. - Czy mog do niej napisa? - zapytaa ze zami. - Obawiam si, e nie, Mario. Sofia musi odizolowa si od wszystkiego, co odrywao j od nauki. Bardzo mi przykro. Anna zakoczya rozmow, zacisna blade wargi i wysza z pokoju. Po paru dniach Maria zauwaya, e Chiquita nie chodzi ju na herbat do Anny, i wtedy zrozumiaa, i midzy ich rodzinami wydarzyo si co zego. W czasie weekendu po tajemniczym znikniciu Sofii Paco wybra si na dug konn przejadk ze swoim bratem Miguelem i wyjani mu, co si stao. By wczesny ranek, wysoka trawa Inila w bladym wietle i wielkie krliki niespiesznie przemykay tu i wdzie po rwninie. Paco i Anna postanowili zachowa wycznie dla siebie wiadomo o ciy Sofii, by za wszelk cen zapobiec wybuchowi skandalu. Dlatego Paco poda Miguelowi okrojon wersj wydarze i poinformowa go tylko, e Sofia i Santi za kochali si w sobie i dopucili si stosunkw seksualnych. Miguel by cakowicie zaskoczony i przeraony. Czu si upokorzony, nie wiedzia, jak poradzi sobie z faktem, e jego syn mg upa a tak nisko. Nie chodzio o to, e dwoje kuzynw zakochao si w sobie, bo takie rzeczy si zdarzay, ale nawizanie romansu byo nieodpowiedzialne i niewybaczalne. Miguel za wszystko wini wycznie Santiego. - Jest starszy i powinien by mdrzejszy - owiadczy. Kiedy dwie godziny pniej bracia Solanas wrcili z przejadki, Miguel by blady z wciekoci. Zamkn si w gabinecie i natychmiast poprosi do siebie Santiego. - Caa ta sprawa ma pozosta midzy nami, rozumiesz? - warkn, gdy wszystko zostao ju powiedziane. Chiquita nie moga powstrzyma ez. Wiedziaa, jak bardzo zaszkodzi to ich rodzinie i jak negatywnie wpynie na jej stosunki z Ann. Czua si winna, e jej syn dopuci si czego tak godnego potpienia, ale jednoczenie gorco mu wspczua, chocia nikomu si z tego nie zwierzaa. Miguel i Chiquita wiedzieli, e Sofia przebywa w Genewie u ich krewnych i w peni popierali stanowisko Paca i Anny, e modych kochankw naley przez pewien czas trzyma z dala od siebie, aby pomc im przezwyciy zauroczenie. Rodzice Santiego zobowizali si dopilnowa, by adne listy od Santiego nie dotary do rk Sofii, i mimo baga nie zdradzili mu, dokd wysIano dziewczyn. Anna bya tak rozstrojona nerwowo, e zupenie wycofaa si z ycia towarzyskiego. Cay czas powicaa teraz pracom domowym i ogrodniczym, z nikim nie chciaa si widywa. Czua si gboko zawstydzona i dzikowaa Bogu, e Hector ju nie yje i nie moe widzie jej upokorzenia. Paco powtarza jej agodnie, e ycie toczy si dalej, nie moe na zawsze ukry si w domu, lecz jego sowa prowadziy tylko do ktni. Anna wybuchaa paczem, wybiegaa z pokoju i na dugo zamykaa si w sobie. Po dwch tygodniach zdecydowaa si napisa do Sofii i w spokojnym tonie wyjani, dlaczego wysali j do Europy. Niedugo wrcisz do Santa Catalina, Kochanie, i wszyscy zapomnimy o tym nieszczsnym wypadku, obiecaa, poniewa sumienie mimo wszystko nie dawao jej spokoju. Sofia nie odpowiedziaa ani na ten list, ani na dwa nastpne. Anna nie moga tego zrozumie. Paco take regularnie pisa do crki, z t rnic, e nie przesta wysya listw dugo po tym, jak Anna ju si poddaa. - Co mog zrobi, skoro ona nie odpisuje? - powiedziaa gniewnie. - Nie zamierzam marnowa atramentu, zreszt Sofia wkrtce wrci do domu. Miesice mijay powoli, a Sofia wci milczaa. Chiquita prbowaa zobaczy si z Ann, lecz ta za wszelk cen unikaa spotka. Zadzwonia jeszcze kilka razy, za kadym razem dowiadujc si, e Anna nie moe z ni rozmawia. Wreszcie napisaa list, bagajc w nim o rozmow, i dopiero wtedy Anna ustpia i pozwolia, eby szwagierka zoya jej wizyt. Usiady naprzeciwko siebie, sztywno wyprostowane, jakby szykoway si do gwatownej konfrontacji, i przez chwil rozmawiay o codziennych sprawach, midzy innymi o nowym mundurku szkolnym maego Panchita. Udaway, e wszystko jest jak dawniej, ale przez cay czas czujnie obserwoway si nawzajem. Ta gra nie moga trwa w nieskoczono. Chiquita zaamaa si i wybuchna szlochem. - Och, Anno, tak mi strasznie przykro! - wykrztusia, wycigajc ramiona do szwagierki. - To wszystko moja wina! Anna otara z z policzka. - Mnie take jest przykro, Chiquito. Wiem, jaka uparta potrafi by Sofia. Oboje ponosz win za to, co si stao. Chtnie zrzuciaby ca win na Santiego, lecz rozumiaa, e Sofia nie bya przecie bezwolna. - Powinnam bya si domyli - jkna Chiquita. - Powinnam bya zauway, ale wydawao mi si, e nie ma nic zego w tym, i tyle czasu spdzaj razem. Zawsze tak byo. Nie moglimy podejrzewa, e kiedy zostaj sami, zachowuj si nieodpowiedzialnie. - Wiem, wiem - odpara Anna. - Teraz najwaniejsze, by Sofia spdzia par lat poza domem, nie kontaktujc si z nikim z rodziny. Kiedy wrci, oboje bd ju doroli i zd zapomnie o tym wszystkim. - Myl, e teraz jest im po prostu gupio - powiedziaa Chiquita z nadziej. - S bardzo modzi, a taka cielca mio jest do typowa dla tego wieku... Anna natychmiast zesztywniaa. - To nie bya cielca mio, Chiquito - rzeka chodno. - Uprawiali mio fizyczn, nie zapominajmy o tym. - Masz racj, oczywicie - przytakna Chiquita pospiesznie. - Nie wolno traktowa tego zbyt lekko. - Nie wtpi, e Santi mia ju pewne dowiadczenie w sprawach seksu, natomiast Sofia, mimo wszystkich swoich grzeszkw, nadal bya dziewic i powinna bya pozosta ni a do nocy polubnej. - Anna westchna melodramatycznie. - Niech Bg ma j teraz w swojej opiece... Jej m bdzie musia przyj j tak, jaka jest, bynajmniej nie niewinn... Chiquita miaa ochot przypomnie szwagierce, e yj w latach siedemdziesitych dwudziestego wieku, kiedy to sprawy seksu traktowane s nieco inaczej ni w okresie ich modoci, lecz zaraz przypomniaa sobie, i zdaniem Anny rewolucja seksualna miaa miejsce tylko w Europie i Ameryce Pnocnej i na szczcie nie dotara do Argentyny. - Europejki bez zahamowa zniaj si do poziomu zwykych dziwek - rzucia kiedy ostro. - Moja crka bdzie dam, ktr mczyzna bdzie szanowa i czci. - Santi rzeczywicie posiada dowiadczenie seksualne, poza tym jest mczyzn i dlatego bez wahania przyjmuj do wiadomoci, e to on ponosi odpowiedzialno za t sytuacj. - Chiquita bya gotowa na wszystko, byle tylko naprawi nadwyrone stosunki z Ann. - Uwaam, e musi tu przyj i przeprosi was za wszystko osobicie... - W tej chwili nie mam ochoty rozmawia z Santim, Chiquito. - Ton gosu Anny sta si wrcz lodowaty. - Musisz mnie zrozumie, mam za sob cikie przeycia. Nie jestem w stanie spokojnie patrze na uwodziciela mojej crki. Dolna warga Chiquity zadraa gwatownie. Mocno zacisna zby, aby powstrzyma si od gwatownego wystpienia w obronie syna. Trudno, jeeli zaley jej na pogodzeniu si z Ann, musi milcze. - Obie cierpimy, Anno - zgodzia si dyplomatycznie, - Postarajmy si pomc sobie nawzajem i nie rani si oskareniami. Co si stao, to si nie odstanie, chocia zrobiabym wszystko, e by cofn czas. - Ja take - odpara Anna, mylc o pozbawionym ycia dziecku. - Niech Bg mi przebaczy... - szepna gucho. Chiquita zmarszczya brwi. Nie miaa pojcia, co Anna chciaa waciwie powiedzie, wic postanowia nie prosi o wyjanienie. Umiechna si i spucia wzrok. Przynajmniej mogy ju rozmawia, ale nie byo to atwe. Po powrocie do domu Chiquita pooya si i zapada w niespokojny sen. Zdawaa sobie spraw, e min lata, nim jej kontakty z Ann znowu bdzie mona nazwa przyjani. Rodzice powiedzieli Agustinowi i Rafaelowi, e Sofia zakochaa si w kuzynie i zostaa wysIana za granic, gdzie, jak si spodziewali, zdoa o nim zapomnie. Paco usiowa zachowa pogodny wyraz twarzy, ale obaj chopcy wiedzieli, e skoro sytuacja bya na tyle powana, aby ich siostra musiaa wyjecha z kraju, to musi chodzi o co wicej ni o zauroczenie. Rafael, czujc si zobowizanym do wystpienia w obronie siostry, oskary Santiego o brak odpowiedzialnoci. Santi by starszy, wiele podrowa, mieszka za granic, wic powinien by jednoznacznie zniechci Sofi do takich gupstw. Sofia bya jeszcze prawie dzieckiem i Santi zrujnowa jej przyszo. - Nie ycz sobie, eby zblia si do niej, kiedy wrci, rozumiesz? - owiadczy. Nie wiedzia oczywicie, e Sofia nie zamierza wraca, a Santi postanowi doczy do niej, gdy tylko otrzyma wiadomo. Agustin cieszy si ze skandalu. Uwielbia intrygi i plotki, i z przyjemnoci omawia ca sytuacj z Angelem, Sebastianem oraz Niquitem. Dokada wszelkich stara, by zbliy si do Santiego, z nadziej, e kuzyn otworzy przed nim serce i ze szczegami opowie o swoim romansie z Sofi. Agustin daby wszystko, by zyska pewno, e by to prawdziwy romans. Czy Sofia i Santi spali ze sob? Co na to jego rodzice? Co zrobi Santi po powrocie Sofii? Czy naprawd j kocha? Agustin by jednak skazany na rozczarowanie, poniewa Santi milcza jak grb. Fernando nie posiada si z radoci, e jego brat znalaz si w kopotach. Santi spad wreszcie z piedestau, i to z wielce satysfakcjonujcym hukiem. Nie by ju cudownym, zotym chopcem. Szczerze mwic, Fernando nie mg by bardziej szczliwy, poniewa Sofia take zawsze doprowadzaa go do szau. Wiecznie si popisywaa, wtrcaa do rozgrywek polo i trzymaa z Santim. Oboje patrzyli na wszystkich z gry i uwaali si za najwspanialsze istoty ludzkie. C, zasuyli sobie na ten upadek. Fernando czu, e udao mu si upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, i by po prostu zachwycony. Santi usiowa ukry swoje cierpienie, lecz jego twarz naznaczona bya pitnem blu i tsknoty. Utyka gorzej ni zwykle, w nocy paka i niecierpliwie czeka na list od Sofii. Teraz, gdy wyjechaa, potrzebowa potwierdzenia, e nadal go pragnie. On te chcia j zapewni, e nie moe si doczeka spotkania i bardzo j kocha. W kocu i Maria si dowiedziaa, e jej brat i kuzynka byli kochankami. - Jak moga mi o tym nie powiedzie, mamo! - krzykna. - Dlaczego pozwolia, ebym dowiedziaa si o nich od Encarnacion? Wszyscy od dawna wiedz, co si stao, tylko ja nie! Nie masz do mnie zaufania? Wcieka na stryja i jego on, nie chciaa mie z nimi nic wsplnego. Winia brata za to, e postawi jej przyjacik w takiej okropnej sytuacji, i rwnie czekaa na list, spodziewajc si, e Sofia przeprosi j, i nie zwierzya jej si i wyjechaa bez poegnania. Pocztkowo nie pojmowaa, jak moga tak dugo niczego nie podejrzewa, ale potem ze smutkiem uwiadomia sobie, e od pewnego czasu graa rol pitego koa u wozu. Santi i Sofia czsto wykluczali j ze swoich rozrywek, zostawiajc j z maym Panchitem, gdy szli pojedzi konno lub pogra w tenisa. I tak przyzwyczaia si do tego stanu rzeczy, e nawet go nie zauwaaa. Zawsze si cieszya, kiedy brali j ze sob, i nie dziwia si, gdy znikali z jej pola widzenia. Nic dziwnego, e nic nie zauwaya. Nikt nie zauway. Sofia zawsze bya do podstpna, lecz Marii nigdy nie przyszoby do gowy, e to ona padnie ofiar jej knowa. Przypomniaa sobie, jak pokcia si z Sofi przed dwoma laty, kiedy ta wyznaa, e zakochaa si w Santim. Moe gdyby wtedy po suchaa uwanie i postaraa si zrozumie. Sofia zwierzyaby jej si teraz ze swoich przey. Maria dosza do wniosku, e czciowo sama ponosi win za milczenie przyjaciki, ale nadal czua gniew i zazdro, ktre mimo upywu czasu wcale nie mijay. Miesic pniej list od Sofii dotar w kocu do Buenos Aires, by jednak zaadresowany nie do Marii, a do Santiego. Santi codziennie rano tuk si po holu jak niedwied po klatce, majc nadziej, e niebieska koperta ze znaczkiem poczty lotniczej uwolni go od cierpienia. Miguel poprosi Chiquit, by przegldaa listy kadego dnia i usuwaa ze stosu w holu te, ktre mogy by od Sofii. Chiquita nie potrafia jednak znie widoku syna, ktry coraz bardziej pogra si w swoim samotnym, nie szczliwym wiecie i z czasem zacza zostawia wszystkie listy na stole w holu wystarczajco dugo, by Santi zdy je obejrze. Santi by wdziczny matce, ale nigdy z ni o tym nie rozmawia. Oboje udawali, e niczego nie zauwaaj. Codziennie rano Santi zbiega do holu i przeglda poczt, a jego nadzieja saba z kadym odrzuconym listem. Ani Santi, ani Chiquita nie mieli pojcia, e Maria szuka listw od Sofii jeszcze przed nimi, kiedy rano wychodzi na uniwersytet. Gdy dziewczyna zobaczya ten list, podniosa go i uwanie przyjrzaa si charakterowi pisma na kopercie. Nie byo to pismo Sofii i list zosta nadany we Francji, lecz Maria bya przekonana, e wysaa go przyjacika. Santi nie mia adnych znajomych we Francji, wic po prostu musia to by list miosny, zaadresowany i nadany w taki sposb, aby nikt nie zwrci na niego uwagi. Sofia i Santi znowu wykluczyli j ze swego ycia... Maria poczua si tak, jakby kto wymierzy jej mocny policzek. Gardo cisno jej si z blu i z trudem apaa powietrze. Bya zbyt wcieka, eby paka. Zazdro ogarna j wielk fal i po chona wszystkie inne uczucia, ktre mieszkay w jej sercu. Miaa ochot krzycze, gono skary si na niesprawiedliwo, jaka j spotkaa. Czy nie bya wiern przyjacik? Dlaczego kuzynka odwrcia si do niej plecami, dlaczego nie chciaa po wici jej ani jednej myli, ani jednej chwili? Czy lojalno i mio, jakie jej okazywaa, nie miay adnego znaczenia? Wrcia z listem do sypialni i zamkna drzwi. Zdja buty i pooya si, podwijajc nogi pod siebie. Dug chwil wpatrywaa si w kopert, zastanawiajc si, co robi. Wiedziaa, e powinna natychmiast odda j Santiemu, ale wcieko zupenie j olepia. Dosza do wniosku, e nie pomoe tym dwojgu. Chciaa, eby cierpieli tak jak ona. Gwatownym ruchem rozdara kopert, wyja list i od razu rozpoznaa nieporzdny charakter pisma kuzynki. Przeczytaa pierwsz linijk. Do mojego Ukochanego..." Nie patrzc na reszt, odwrcia kartk, eby sprawdzi, czy znajduje si tam podpis Sofii. Tak, by u dou strony. Moje serce bije w oczekiwaniu na Twj przyjazd. Wierz, e wkrtce bdziesz tu ze mn. Bez tej nadziei przestaoby bi, a ja umarabym z tsknoty. Sofi. Wic to tak, pomylaa z gorycz. Santi jedzie do niej... Nie, to niemoliwe, nie chc, eby on take znikn. Ten list oznacza, e zamierzaj uciec i nigdy nie wrci. Co pomyl mama i tata? Umr ze smutku. Nie mog na to pozwoli. Santi bdzie aowa tego kroku do koca ycia. Maria ukrya twarz w doniach i z mocno bijcym sercem zacza obmyla plan. Jeeli spali list, Sofia uwierzy, e Santi zmieni zdanie. Jako przetrwa trzy lata w Europie, wyronie z tego gupiego uczucia i zgodnie z planem wrci do Argentyny. A jeli Santi wyjedzie teraz w lad za ni, nie wrc obydwoje, ju nigdy. Nie moga znie myli, e straci i Sofi, i Santiego. Zapisaa adres Sofii w notesie, piszc go od koca, na wypadek gdyby Santi wpad na pomys przejrzenia jej rzeczy, i wsuna list do koperty. Nie przeczytaa ani sowa wicej, poniewa nawet ciekawo nie zdoaa skoni jej do zadawania sobie takich tortur. Wstaa i wysza na balkon, zabierajc po drodze zapaki. Woya list do pustej doniczki i podpalia go, a potem starannie rozgniota poczerniae kawaki papieru. Dopiero wtedy osuna si na podog, spucia gow i zacza paka. Doskonale wiedziaa, e nie powinna bya zniszczy listu, ale prbowaa wmwi sobie, e kiedy Sofia i Santi bd jej za to wdziczni. Zreszt, nie robia tego tylko ze wzgldu na siebie czy na nich, ale dla rodzicw, ktrzy nie przeyliby rozstania z Santim. Maria nienawidzia Sofii i tsknia za ni. Brakowao jej kaprysw kuzynki, jej zmiennych nastrojw, inteligencji, dowcipu i humoru. Czua si zraniona i zdradzona. Dorastay razem i wszystko robiy wsplnie. Sofia zawsze bya egoistk, ale nigdy dotd nie odsuna jej od siebie, w kadym razie nie w ten sposb. Maria nie moga zrozumie, dlaczego Sofia do niej nie na pisaa. Czy dlatego, e w oczach przyjaciki bya jak wierny szczeniak, ktrego obecno cieszy, ale poza tym si go nie za uwaa? C, niezalenie od tego, jaka bya przyczyna milczenia Sofii, Maria podja ju decyzj. Sofia bdzie cierpiaa, zasuya na to, skoro sama tak beztrosko rozdawaa cierpienie. Teraz zrozumie, co czuje kto, kogo traktuje si tak, jakby nie znaczy nic, po prostu nic. Pniej, kiedy wracaa mylami do tego, co zrobia, ogarniay j straszne wyrzuty sumienia. Przysiga sobie, e nigdy nikomu si do tego nie przyzna. Chwilami sama siebie nie poznawaa. Gdy wkrtce potem przyszed drugi list, Maria bya zaskoczona, bo nie spodziewaa si, e Sofia napisze jeszcze raz. Pospiesznie ukrya kopert na dnie torebki, a pniej spalia j na balkonie, nawet do niej nie zagldajc. Od tej pory codziennie rano pojawiaa si w holu na dole, podstpna i czujna jak zawodowy zodziej. Schwytana w puapk wczeniejszych oszustw, nie po trafia si z niej wyrwa. Po wyjedzie Sofii weekendy nie byy ju takie same. Zostawia po sobie gorycz i wrogo midzy czonkami rodziny Solanas, a te mroczne uczucia powanie zagraay zjednoczeniu i mioci. Lato szybko odeszo i zacza si zima. Powietrze przesiknite byo cikim zapachem spalanych lici i wilgotnej ziemi. W Santa Catalina zapanowaa melancholijna atmosfera. Kada rodzina trzymaa si wasnego domu, sobotnie spotkania na barbecue ustay, w miejscu, gdzie zwykle stawiano ruszt, rozlaa si wielka kaua deszczwki. Wszyscy mieli wraenie, e era szczcia i spokoju dobiega koca. Tygodnie mijay powoli, a Santi nadal nie mg si doczeka listu od Sofii. Godzinami zastanawia si, czy rodzina nie przeszkodzia jej w skontaktowaniu si z nim, i nieodmiennie dochodzi do wniosku, e byo to moliwe. Matka szczerze mu wspczua, ale patrzya na ca spraw bardzo realistycznie. Powiedziaa mu, e musi wrci do normalnego ycia i zapomnie o Sofii. Zna przecie mnstwo dziewczt, wic dlaczego nie miaby zacz spotyka si z ktr z nich... Ojciec kaza Santiemu przesta marzy i zej na ziemi. - Wpakowae si w paskudn kaba, synu, ale c, wszystkim nam si to zdarza w tym czy innym okresie ycia - rzek Miguel. - Musisz przez to przej, nie masz innego wyjcia. Na razie zajmij si studiami, pniej wszystko samo si uoy. Nie ulegao wtpliwoci, e rodzice bardzo si na nim zawiedli, nie mieli jednak zamiaru prawi mu kaza. - To, co przeywa, jest dla niego wystarczajc kar - westchna Chiquita. Sofia wypeniaa kad chwil ycia Santiego, niezalenie od tego, czy lea pogrony w pytkim, niespokojnym nie, czy jak szalony galopowa po rwninie, aby wyadowa gniew i tsknot. Kady weekend spdza na farmie, wszdzie szukajc ladw Sofii, ze smutkiem przesuwajc doni po inicjaach, ktre oboje wycili w korze ambu. Torturowa si wspomnieniami, a w kocu traci panowanie nad sob i paka jak dziecko, dopki starczyo mu ez i siy. W lipcu tego samego roku Juan Domingo Peron, prezydent Republiki Argentyny, zmar po zaledwie omiu miesicach penienia wadzy, ktr ponownie przej, wrciwszy z wygnania w padzierniku roku poprzedniego. Argentyczycy albo kochali, albo nienawidzili Perona, nikt nie mg wobec niego pozosta obojtny - prezydent by na to zbyt wielk osobowoci. Jego ciao nie zostao zabalsamowane, a pogrzeb by prosty, zgodnie ze wskazwkami, jakie pozostawi. Stanowisko prezydenta obja druga ona Perona, Isabel, i kraj zacz stacza si po rwni pochyej. Poniewa zajmowana pozycja cakowicie przekraczaa jej moliwoci intelektualne, najczciej opieraa si na opinii swojego doradcy, byego policjanta i astrologa, Josego Lopeza Regi, o przydomku El Mago (czarodziej), ktry utrzymywa, e potrafi wskrzesza zmarych i rozmawia z archanioem Gabrielem. Zapewnia te, e duch Perona przekazuje przez niego przemwienia, ktre wygasza Isabel. Sytuacja wewntrzna kraju pogarszaa si jednak z miesica na miesic i ani Isabel, ani Lopez Rega nie umieli temu zaradzi. Wybuch bunt, ktry Rega stumi, wyprowadzajc przeciwko protestujcym swoje szwadrony mierci. Paco przewidywa, e pani prezydent zostanie wkrtce obalona. - Przecie to tancerka z nocnego klubu - powiedzia. - Nie mam pojcia, co robi w polityce. Powinna trzyma si tego, co umie najlepiej. Mia racj. W marcu 1976 roku w wyniku wojskowego zamachu stanu Isabel zostaa usunita ze stanowiska i umieszczona w areszcie domowym. Wojskowi, z generaem Videl na czele, wydali krwaw wojn wszystkim, ktrzy wystpowali przeciwko nim. Podejrzani o dziaalno antyrzdow byli aresztowani, torturowani i zabijani. Nasta czas wielkiego terroru.
Rozdzia dwudziesty pierwszy Genewa, 1974 rok
Sofia siedziaa na awce na brzegu intensywnie bkitnego Jeziora Genewskiego. Jej oczy, utkwione w szczytach dalekich gr, byy czerwone i zapuchnite od paczu. Chocia niebo przybrao cudowny chabrowy kolor, powietrze byo bardzo ostre. Dziewczyna otulia si kouchem swojej kuzynki i zadraa. Dominique kazaa jej je... Co pomyli Santi, jeeli Sofia wrci do Argentyny jako cie kobiety, ktr poegna, pytaa. Ale Sofia nie miaa apetytu. Postanowia, e zacznie normalnie je, kiedy Santi odpowie na jej list. Przyjechaa do Genewy na pocztku lutego. Bya to jej pierwsza podr do Europy, wic natychmiast zauwaya rnice midzy Argentyn a Szwajcari. Genewa, pedantycznie uporzdkowana, miaa ulice czyste i rwne, wystawy sklepw obramowane ozdobami z wypolerowanego mosidzu, wntrza wspaniale udekorowane i pachnce. Nowoczesne samochody lniy, a domy wydaway si nieskaone bliznami, jakimi burzliwe dzieje naznaczyy budynki Buenos Aires. Mimo tej czystoci, zadbania i luksusu Sofia bardzo tsknia za szalon, barokow atmosfer rodzinnego miasta. W Genewie restauracje zamykano o dwudziestej trzeciej, podczas gdy Buenos Aires o tej porze dopiero budzio si do nocnego ycia, ktre zamierao przed witem. Brakowao jej gwarnych kawiarni, wibrujcego szumu wielkiego miasta, przyj wyprawianych na ulicach, komikw i magikw, zapachu benzyny i lekko przypalonego karmelu oraz szczekajcych psw i rozkrzyczanych dzieci, tego wszystkiego, co skadao si na niepowtarzaln aur ulic Buenos Aires. Genewa wydawaa jej si cicha i zbyt spokojna. Mia, kosmopolityczna, kulturalna, ale cicha i troch nudna. Sofia nie miaa wczeniej okazji pozna kuzyna swego ojca, Antoinea, ani jego ony Dominique, chocia nieraz o nich syszaa. Paco opowiada jej czasami o swoich londyskich czasach, kiedy to razem z Antoineem wypuszcza si na miasto i cieszy jego urokami, a Anna mwia jej, e jako narzeczona mieszkaa u Dominique i Antoinea w Kensington. Sofia przypominaa sobie, e Anna nie bya szczeglnie zachwycona Dominique i nazywaa j zbyt spontaniczn, cokolwiek by to miao znaczy. Dominique nigdy nie polubia Anny, poniewa ju na pierwszy rzut oka rozpoznaa w niej oportunistk, natomiast Sofi bez chwili wahania obdarzya wielk sympati. Jest taka podobna do ojca, pomylaa z radoci. Sofia ze swej strony odetchna z ulg, stwierdziwszy, e Antoine i Dominique s najsympatyczniejszymi ludmi, jakich kiedykolwiek spotkaa. Antoine by potnie zbudowany, wesoy i mwi po angielsku z wyranym francuskim akcentem. Pocztkowo Sofia mylaa nawet, e kuzyn ojca prbuje j w ten sposb rozweseli, bo z pewnoci bardzo tego potrzebowaa, ale okazao si, e Antoine wcale nie udaje. Dominique miaa czterdzieci par lat, bya do pulchna, o agodnej, miej twarzy i duych niebieskich oczach, ktre otwieraa szeroko za kadym razem, gdy co wzbudzio jej zainteresowanie. Dugie jasne wosy (bynajmniej nienaturalnie jasne, co otwarcie przyznawaa) wizaa w koski ogon chusteczkami w kropki, nigdy innymi. Opowiedziaa Sofii, e poznaa Antoinea wanie dziki chusteczce w kropki, ktr poda jej podczas spektaklu w paryskiej operze. Siedzia w rzdzie za ni i zauway, e ociera zy rkawem jedwabnej sukni, wic postanowi j ratowa. Od tej pory Dominique zawsze nosia chusteczk w kropki dla upamitnienia tak wanego dnia. Dominique mwia i miaa si gono, duo i szczerze, nosia lune spodnie i dugie, powiewne koszule w ostrych, piknych kolorach, ktre kupowaa w egzotycznym sklepie o nazwie Arabesque na londyskiej Motcomb Street. Na kadym palcu miaa piercionek z barwnym oczkiem. - W razie potrzeby peni rol zotych kastetw - powiedziaa kiedy i natychmiast opowiedziaa Sofii, jak par lat temu jednym z piercionkw wybia przednie zby, skdind sztuczne, lubienie umiechnitemu ekshibicjonicie, ktry obnay si przed ni na stacji metra Knightsbridge. - Gdyby natura lepiej go wyposaya, ucisnabym mu rk - zaartowaa. - Londyn to dziwne miejsce. Sofio, jedyne, gdzie prbowano mnie okra, napa czy obrazi, zreszt zawsze w metrze. Pamitam, jak jaki brudny, zawszony facet, ledwo sigajcy mi do ppka, spojrza na mnie jak na dziwk i wychrypia, e ma zamiar mnie pieprzy. Przyjrzaam mu si z gry i powiedziaam, e jeli by mu si to udao, a ja dowiedziaabym si o tym, byabym na niego naprawd bardzo, ale to bardzo za. Tak go zaskoczyam, e na nastpnej stacji wyskoczy z wagonu jak oblany wrztkiem kocur. Dominique uwielbiaa szokowa. Sofia nie moga napatrzy si na fioletowe i pertowoniebieskie cienie, jakimi podkrelaa kolor oczu. - Po co uywa naturalnych barw? - mwia ze miechem. - Zostawmy to naturze! Papierosy wkadaa do dugiej czarnej cygaretki, podobnie jak ksiniczka Magorzata, siostra krlowej Elbiety II, a paznokcie malowaa krwicie czerwonym lakierem. Bya pewna siebie, uparta i wyzywajca. Sofia, ktrej podobay si wszystkie cechy nowo poznanej kuzynki, doskonale rozumiaa, dlaczego matka nie lubia Dominique. Sofia i Anna bardzo rzadko zgadzay si na jakikolwiek temat. Antoine i Dominique mieszkali w luksusowym biaym domu na Quai de Cologny, z ktrego okien roztacza si wspaniay widok na jezioro. Antoine by doradc finansowym, jego ona pisaa ksiki. Kiedy Sofia zapytaa j, o czym pisze, Dominique z szerokim umiechem odpowiedziaa, e gwnie o seksie i morderstwach. Daa jej jedn ze swoich powieci do przeczytania, na popraw humoru, jak stwierdzia. Ksika nosia tytu Naga podejrzana, ale nawet Sofia, z zupenie niewyrobionym gustem, szybko si zorientowaa, e to bardzo marna rzecz. Mimo to powieci Dominique sprzedaway si wietnie i autorka cigle biegaa na spotkania z czytelnikami i dziennikarzami, gdzie z entuzjazmem rozdawaa autografy i udzielaa wywiadw. Dominique i Antoine mieli dwoje nastoletnich dzieci, Delfin i Louisa. Sofia zaufaa Dominique od samego pocztku, od chwili, gdy ta okazaa jej wspczucie i zrozumienie. - Wiesz, cherie, wiele lat temu wdaam si w namitny romans z pewnym Wochem - wyznaa. - Kochaam go z caego serca, ale moi rodzice uznali, e nie jest wystarczajco dobry dla mnie. By wacicielem maego sklepu z wyrobami skrzanymi we Florencji, a ja mieszkaam wtedy w Paryu. Rodzice wysali mnie do Florencji, ebym studiowaa sztuk, nie mczyzn, ale powiem ci, cherie, e dziki Giovanniemu poznaam Wochy znacz nie lepiej ni na wykadach w auli uniwersyteckiej. - Dominique wybuchna gbokim, gardowym miechem. - Teraz nie pamitam nawet jego nazwiska... Zdarzyo si to tak dawno temu... No, niewane. Chc tylko, by wiedziaa, cherie, e rozumiem, co czujesz. Pakaam wtedy przez cay miesic. Sofia pakaa ju duej ni miesic. Pewnego deszczowego po poudnia zwina si w kbek na przykrytym bia jedwabn narzut ku Dominique i opowiedziaa jej o wszystkim, zaczynajc od chwili, kiedy Santi wrci do domu z Ameryki, a koczc na poegnalnym pocaunku pod drzewem ambu. Bez reszty zagbia si we wspomnieniach, a Dominique siedziaa obok niej, oparta o poduszki, palc jednego papierosa za drugim i ze wspczuciem suchajc kadego sowa. Sofia nie pomina adnego szczegu, bez zawstydzenia opisujc swj zwizek z Santim. Przeczytaa ju kilka powieci Dominique i wiedziaa, e niewiele rzeczy mogoby j zbulwersowa. Dominique wspieraa Sofi od pierwszej chwili. Nie rozumiaa, dlaczego Anna i Paco nie pozwolili dwojgu modym pobra si i zaoy rodzin. Gdyby bya matk dziewczyny, na pewno nie stanaby na drodze do ich szczcia. Przyszo jej do gowy, e na decyzj rodzicw Sofii musia wpyn jaki nieznany czynnik i dosza do wniosku, i win za to ponosi Anna. - To zupenie niepodobne do Paca - mrukn Antoine, kiedy Dominique opowiedziaa mu histori Sofii. Dominique i Antoine rozmawiali te z Sofi o dziecku. Dziewczyna bya absolutnie zdecydowana je zatrzyma. - W licie napisaam Santiemu o dziecku - owiadczya.- Wiem, e nigdy by si nie zgodzi, abym poddaa si aborcji albo je oddaa. Bdzie cudownym ojcem. Wrc z naszym malestwem do Argentyny, staniemy si rodzin i rodzice nie zdoaj mnie zmusi, ebym si go wyrzeka. Dominique staraa si doda Sofii odwagi. Ona take bya przeciwna aborcji i uwaaa j za przejaw barbarzystwa. Obiecaa pomc Sofii i wspiera j przez cay okres ciy, ostrzega jednak, aby na razie nie zawiadamiaa rodziny o swojej ostatecznej decyzji. - Moesz zosta z nami, jak dugo zechcesz - powiedziaa. - Bd dbaa o ciebie jak o wasn crk. Pierwsze dni po przyjedzie byy do ekscytujce. Sofia natychmiast napisaa do Santiego, a Dominique z radoci zaadresowaa kopert, potem za zabraa dziewczyn na zakupy do eleganckich sklepw przy rue de Rive i kupia jej kilka zestaww najmodniejszych strojw. - No je, dopki moesz - poradzia ze miechem. - Nie potrwa to dugo... Na weekendy wyjedali na narty do Verbier, gdzie Antoine mia pikny drewniany domek, przytulony do grskiego zbocza, z widokiem na cudown dolin. Louis i Delfin przywozili ze sob przyjaci i dom wypenia si wesoym gwarem. Gospodarze i gocie jedzili na nartach, chodzili na spacery, grali w karty, warcaby i szachy przy kominku. W czasie pierwszej wizyty w Verbier przeszli na drug stron granicy i uroczycie wysali list do Santiego, zadowoleni, e koperta ze stemplem francuskiej poczty nie wzbudzi niczyich podejrze. Sofia nieustannie tsknia za Santim i wyobraaa sobie, jak odbiera jej list i od razu odpisuje. Razem z Dominique dokadnie wyliczya, ile czasu upynie, zanim odpowied trafi w jej rce, i z podnieceniem czekaa na list od ukochanego. Przewidywane dwa tygodnie miny, potem min miesic i zacz si drugi, lecz Santi milcza. Sofia stracia apetyt, le spaa i wygldaa bardzo blado. Codziennie chodzia na rozmaite kursy, na ktre zapisaa j Dominique - jzyka francuskiego, historii sztuki, muzyki, malowania. - Jeeli bdziesz zajta, nie starczy ci czasu, by tskni za domem i rozmyla o Santim. Sofia zaja si nauk, pragnc oderwa si od rzeczywistoci i znale ukojenie w sztuce. Utwory muzyczne, jakie graa na fortepianie Dominique, byy przejmujco smutne, obrazy, jakie malowaa, mroczne i pene melancholii, a dziea woskiego renesansu, omawiane na zajciach, doprowadzay j do ez nieprzemijajcym piknem. Czekajc na list od Santiego lub na jego przybycie - bya bowiem przekonana, e jej ukochany pewnego dnia po prostu zapuka do drzwi Dominique i Antoinea - posugiwaa si sztuk jak narzdziem, wyraajc za jej porednictwem bl i coraz bardziej beznadziejn tsknot. Napisaa do Santiego jeszcze raz, potem trzeci i czwarty, na wypadek gdyby nie otrzyma pierwszego listu, lecz on nie odpowiada. Patrzya w wod i zastanawiaa si, czy wiadomo o jej ciy moga a tak bardzo przerazi Santiego. Moe wcale nie chcia wiedzie o dziecku? Moe go nie pragn? Moe uwaa, e najlepiej bdzie, jeeli zapomni o Sofii i wrci do normalnego ycia. A co z Mari? Czy ona take o niej zapomniaa? Sofia chciaa napisa do kuzynki, kilka razy zaczynaa nawet list, ale za kadym razem mia kartk papieru i wrzucaa j do ognia. Wstydzia si i nie bardzo wiedziaa, co powinna napisa. Rozejrzaa si dookoa i zauwaya, e spod topniejcego niegu wyrastaj mae, delikatne kwiaty. Wiosna bya tu-tu, w onie Sofii rozwijao si dziecko, powinna wic by szczliwa, ale ona tsknia za Santa Catalina, upalnymi letnimi dniami i parnymi popoudniami, ktre razem z Santim spdzaa na strychu, gdzie nikt nie mg im przeszkodzi. Idc prowadzc do domu ulic, dostrzega Dominique, ktra z balkonu gorczkowo wymachiwaa do niej trzyman w rku niebiesk lotnicz kopert. Ruszya biegiem, jej depresja znikna w jednej chwili, puca wypeniy si wieym, pachncym wiosn powietrzem. Dominique umiechaa si szeroko, a jej biae zby lniy w obramowaniu szkaratnych warg. - Z trudem powstrzymaam si, eby go nie otworzy! - zawoaa. - Pospiesz si, Sofio! No, szybciej! Liczyo si dla niej tylko to, e Santi w kocu napisa i na twarzy Sofii znowu zagoci umiech. Sofia chwycia kopert i spojrzaa na ni uwanie. - Och, nie! - jkna z rozczarowaniem. - To od Marii! Ale moe Maria pisze w imieniu Santiego, bo jemu zabronili porozumiewa si ze mn - pocieszya si zaraz. Rozdara kopert i przebiega wzrokiem kartk pokryt rwnymi liniami ksztatnego, drobnego pisma. Nagle przygryza doln warg i zalaa si zami. - Co si stao, cherie. - zdenerwowaa si Dominique. - Co ona pisze? Sofia bezsilnie osuna si na sof, podajc list kuzynce. - Kto to jest Maxima Marguiles? - zapytaa po chwili Dominique. - Nie wiem - zaszlochaa Sofia. - Maria napisaa, e Santi z ni chodzi. Jak on moe? Tak szybko? - Ufasz Marii? - Oczywicie. To moja najlepsza przyjacika. - Moe Santi zacz si widywa z inn, by przekona rodzin, e ju si tob nie interesuje. Moe to gra? Sofia powoli podniosa gow. - Tak sdzisz? - Santi jest sprytny, prawda? - Tak - odpara Sofia, wyranie rozpogodzona. - Ja z tego samego powodu umawiaam si z Robertem Lobitem... - Z Robertem Lobitem? - To stara historia. - Sofia machna rk, nie chcc, aby cokolwiek odwrcio jej uwag od Santiego. - Czy powiedziaa Marii o swoim zwizku z Santim? - zapytaa Dominique. Sofia skrzywia si lekko, czujc silne wyrzuty sumienia. Powinna bya porozmawia z Mari... - Nie... To bya nasza tajemnica, moja i Santiego. Nie mogam, nie chciaam nikomu o tym mwi. Nigdy nie ukrywaam niczego przed Mari, ale tym razem... Po prostu nie mogam, i ju. - Wic naley przypuszcza, e Maria o niczym nie wie, prawda? - Nie mam pojcia. - Sofia w podnieceniu przygryza paznokie. - Nie, nie wie, bo gdyby wiedziaa, nie chciaaby mnie zrani t wiadomoci o Maximie Marguiles. Poza tym na pewno napisaaby co o mnie i Santim... Zawsze byymy najlepszymi przyjacikami... Sdz, e nie wie. - Mylisz, e Santi mgby jej si zwierzy? - Nie. To bardzo mao prawdopodobne. - Te tak mi si wydaje - powiedziaa Dominique. - Na twoim miejscu zaczekaabym na list od Santiego. Sofia postanowia uzbroi si w cierpliwo. Dni robiy si coraz dusze, nieg stopnia i farmerzy wypucili krowy na grskie ki, aby pasy si wrd kwiatw i wysokich traw. Nadszed maj. Sofia bya ju w pitym miesicu ciy, jej brzuch wyranie si zaokrgli, ale poza tym bya niepokojco wychudzona. Lekarz ostrzeg Dominique, e jeeli Sofia nie zacznie si prawidowo odywia, moe powanie zaszkodzi dziecku. Od tej chwili dziewczyna z trudem wmuszaa w siebie zdrowe, poywne i smaczne rzeczy i pia duo wody oraz sokw owocowych. Dominique nie przestawaa martwi si jej stanem ducha i zdrowia i modlia si, eby ten przeklty Santi w kocu napisa. Po pewnym czasie stracia wszelk nadziej, chocia widziaa, e Sofia w dalszym cigu czeka na list. Dziewczyna caymi godzinami przesiadywaa na aweczce nad jeziorem, patrzc, jak wiosna odchodzi, ustpujc miejsca latu, to za cofa si powoli przed jesieni. Czua; jak cz jej serca umiera wraz z latem, a czci t bya nadzieja. Dopiero znacznie pniej, kiedy zdolna ju bya obiektywniej spojrze na fakty, uwiadomia sobie, e skoro Maria znaa jej adres, to powinien zna go take Santi. Zrozumiaa wtedy, e cho mg do niej napisa, nie zrobi tego. Z jakiego powodu zdradzi j, porzuci, wiadomie podj decyzj, aby zerwa wszelkie kontakty z dziewczyn, ktr podobno kiedy kocha. Usiowaa jeszcze sama przed sob usprawiedliwia jego postpek, wymylajc najrniejsze przyczyny, ktre mogy sprawi, e Santi, tak przecie zakochany, postanowi z ni zerwa. 2 padziernika 1974 roku Sofia urodzia zdrowego chopca. Rozpakaa si, kiedy pierwszy raz przytulia go do siebie i na karmia. Mia ciemne wosy, dokadnie takie jak ona, i niebieskie oczy. Dominique powiedziaa jej, e wszystkie dzieci przychodz na wiat z niebieskimi oczami. - Wobec tego jego oczy bd zielone, po ojcu - orzeka Sofia. - Albo brzowe, po matce - uzupenia Dominique. Pord by trudny. Sofia krzyczaa gono, czujc, jak bl rozdziera jej wntrze. Z caej siy ciskaa rk Dominique, i woaa Santiego. W tych niezwykych chwilach, gdy po walce przychodzi ulga, a w kocu rado, Sofia miaa wraenie, e jej serce staje si rwnie puste jak ono. Santi przesta j kocha i ten fakt kad si cieniem na jej duszy. Stracia nie tylko kochanka, ale i jedynego prawdziwego przyjaciela, nic wic dziwnego, e znowu pogrya si w rozpaczy. Rado, jaka ogarna j, kiedy pierwszy raz przytulia dziecko, na pewien czas wypenia pustk po mioci Santiego. Gaskaa delikatn buzi dziecka, z czuoci dotykaa jego mikkich woskw i wdychaa ciepy, rozkoszny zapach niemowlcia. Gdy jad, bawia si malutk rczk, ktra w instynktownie zaborczy sposb chwytaa jej palce i nie chciaa ich puci, nawet we nie. Sofia czua, e jest potrzebna swemu synkowi i z przyjemnoci obserwowaa, jak may brzuszek pcznieje od mleka, jej mleka, ktre miao podtrzymywa jego ycie i sprawi, e bdzie rs zdrowo i szybko. Kiedy ssa pier, w jej brzuchu narastao dziwne, przyjemne uczucie, a gdy paka, odbieraa ten dwik, jeszcze zanim dotar do jej uszu. Postanowia nada mu imi Santiguito. May Santiago, poniewa sdzia, e wanie tak chciaby go nazwa Santi. Potem jednak pierwsza rado z posiadania dziecka przygasa, Sofia znowu popada w przygnbienie i nabraa przekonania, e w przyszoci nie czeka j nic dobrego. Wanie wtedy przeya wielkie zaamanie wiary w siebie. Codziennie dowiadczaa chwil tak ogromnego przeraenia, tak lodowatej paniki, e powietrze uciekao z jej puc i nie moga oddycha. Nie bya w stanie samodzielnie opiekowa si noworodkiem, bo nie wiedziaa, jak sobie z tym poradzi. Nie miaa pojcia, jak y bez Santiego, bez Soledad. Otwieraa usta do krzyku, ale wydobywa si z nich tylko dugi, cichy jk. Bya sama na wiecie i nie potrafia stawi czoa yciu. Czsto mylaa o Marii. Caym sercem pragna podzieli si swym blem z przyjacik, lecz nie umiaa zrobi pierwszego kroku. Czua si winna. Jeeli Maria wiedziaa o wszystkim, a Sofia coraz czciej podejrzewaa, e tak jest, na pewno uznaa, e zostaa oszukana. Podejrzenia te zmieniy si w pewno, kiedy Maria nie odezwaa si wicej. Sofia nie moga oprze si wraeniu, e wielki mur odgrodzi j od wszystkiego, co znaa i kochaa. Usiowaa polubi Genew, ale to miasto kojarzyo jej si wycznie z tsknot i cierpieniem. Ze szpitalnego okna widziaa lnice w socu gry, lecz potrafia myle tylko o tym, co stracia. Stracia mio Santiego i przyja Marii, dom, rodzin i poczucie bezpieczestwa. Czua si porzucona i samotna, nie wiedziaa, w ktr stron si zwrci i dokd pj. W gbi serca nosia pewno, e nigdy nie zdoa uciec od siebie, swojego blu i samotnoci. Po tygodniowym pobycie w szpitalu Sofia wrcia z dzieckiem do domu na Quai de Cologny. Lec w szpitalnym ku, miaa mnstwo czasu, eby przemyle ostatni okres swego ycia. Wydawao jej si oczywiste, e Santi nie chce ani jej, ani ich dziecka. Nie moga wrci do Argentyny i z ca pewnoci nie zamierzaa pojecha do Lozanny, jak zaplanowali jej rodzice. Pocztkowo, jeszcze w marcu, oboje pisywali do niej, prbujc wyjani swoje postpowanie i usprawiedliwi si. Listy od ojca przychodziy czciej ni listy od matki, ale nie odpisaa na aden z nich i po pewnym czasie przestaa je dostawa. Moe wyobraali sobie, e po jej powrocie do domu wszystko wrci do normy, lecz ona nie zamierza wraca. Nigdy. Wytumaczya Dominique, e nie zniesie ycia w Argentynie bez Santiego, a Genewa wydaje jej si zbyt spokojnym miejscem, aby moga rozpocz tu nowy etap ycia. Dlatego postanowia zamieszka w Londynie. - Dlaczego w Londynie? - zapytaa Dominique, gboko rozczarowana, e Sofia i may Santiguito wkrtce j opuszcz. - Przecie wiesz, e moesz mieszka tu z nami, nie musisz wyjeda... - Wiem, ale musz oderwa si od wszystkiego, co przypomina mi o Santim. Jest mi tu bardzo dobrze, ty i Antoine jestecie teraz moj jedyn rodzin... Sprbuj mnie jednak zrozumie - chc zacz nowe ycie. Sofia westchna i spucia oczy. Dominique zrozumiaa, e dziewczyna, ktr z radoci przyja do swego domu, dorosa i staa si kobiet. Na pewno zawdziczaa t przemian narodzinom dziecka, chocia wcale nie promieniaa radoci macierzystwa, typow dla modych matek. Wrcz odwrotnie, Sofia sprawiaa wraenie smutnej i przygnbionej. - Mama i tata poznali si w Londynie - cigna. - Mwi po angielsku i dziki dziadkowi, ktry pochodzi z Irlandii Pnocnej, mam brytyjski paszport. A najwaniejsze, e w Londynie nikt nie bdzie mnie szuka. W Genewie, Paryu czy Hiszpanii - tak, ale nie w Londynie. Podjam ju decyzj, Dominique. Wyjedam do Londynu. Londyn zawsze fascynowa Sofi. Chodzia do angielskiej szkoy San Andres w Buenos Aires, gdzie uczya si o angielskich krlach i krlowych, o ich czsto tragicznych losach i otaczajcej monarchi aurze powagi i ceremonii. Ojciec obieca jej, e kiedy zabierze j do Londynu, wic teraz postanowia pojecha tam sama. - Cherie, ale co zrobisz w Londynie sama, z malekim dzieckiem na rku? Nie zdoasz wychowa go bez pomocy... - Nie zabieram go ze sob - odpara Sofia, wbijajc wzrok w perski dywan pod swoimi stopami. Dominique nie potrafia ukry zaskoczenia. Patrzya na Sofi z aonie wytrzeszczonymi oczami i otwartymi ustami. - Wic co masz zamiar z nim zrobi? - wykrztusia wreszcie. - Zostawi go u nas? Ogarna j zo, miaa ochot mocno potrzsn mod kobiet, lecz nagle w gowie zawitaa jej myl, e by moe Sofia pada ofiar depresji poporodowej. - Nie, nie, Dominique - odpowiedziaa Sofia ze znueniem. - Chc odda go jakiej dobrej, kochajcej rodzinie, ktra zaopiekuje si nim jak wasnym synkiem. Najlepiej takiej, ktra od dawna marzy o dziecku... Prosz, pom mi znale takich ludzi. Sofia nie moga ju paka, zabrako jej ez, a serce stao si dziwnie odrtwiae. Antoine i Dominique usiedli razem z ni przy eczku Santiguito i starali si przekona j do zmiany decyzji. Na dworze szalaa ulewa, jakby przyroda postanowia wier nie odda stan ducha Sofii. Dziecko spao spokojnie, otulone starym kocykiem Louisa. Sofia z uporem powtarzaa, e nie moe cay czas by z dzieckiem, ktrego istnienie przypomina jej o zdradzie Santiego. Bya zbyt moda i nie umiaa poradzi sobie z t sytuacj. Przyszo wydawaa jej si wielk czarn dziu r, nie chciaa swojego dziecka. Antoine zauway surowo, e mwi o ludzkiej istocie, maym czowieku, za ktrego Sofia ponosi odpowiedzialno. Santiguito nie by zabawk, ktr mona po prostu odda. Dominique tumaczya, e z czasem zapomni o Santim, a jej dziecko zyska w jej oczach wasn osobowo i przestanie by tylko wspomnieniem ojca. Sofia nie suchaa, nie chciaa sucha. Uwaaa, e jeeli wyjedzie jak najszybciej, rozstanie z synkiem bdzie mniej bolesne, jeli natomiast zostanie, nigdy ju nie zdobdzie si na to, by go zostawi, chocia wie, e po prostu musi to zrobi. Bya zbyt moda, eby si nim opiekowa, w nowym yciu, jakie pragna rozpocz, nie byo dla niego miejsca. Podja decyzj i adne argumenty nie mogy skoni jej do ponownego rozwaenia sytuacji. Dominique i Antoine caymi godzinami dyskutowali o przyszoci Sofii w czasie, gdy dziewczyna zabieraa Santiguito w wzku na spacery brzegiem jeziora. adne z nich nie chciao, aby oddaa synka do adopcji, poniewa wiedzieli, e bdzie aowaa tego do koca ycia. Bardzo jeszcze moda, w aden sposb nie bya w stanie przewidzie swojej przyszoci. Przy braku dowiadczenia nie miaa pojcia, e dziewi miesicy, gdy nosia dziecko w sobie, oraz kilka pierwszych tygodni jego ycia stworz midzy nimi nierozerwaln wi. Dominique i Antoine namwili dziewczyn na wizyt u psychiatry, majc nadziej, e rozmowa z lekarzem troch j otrzewi. Sofia zgodzia si pj do specjalisty, ale owiadczya, e nie zamierza zmieni zdania. Psychiatra, doktor Baudron, niski mczyzna o siwych, zaczesanych do tyu wosach i wypitej do przodu klatce piersiowej, ktra, zdaniem Sofii, upodobniaa go do tuciutkiego gobia, odby z ni kilka rozmw, w czasie ktrych musiaa dokadnie zanalizowa ostatni rok. Spokojnie opowiedziaa mu o wszystkim, co si wydarzyo, czujc si troch tak, jakby to wszystko w ogle jej nie dotyczyo. Po paru bez owocnych wizytach doktor Baudron powiedzia Dominique, e Sofia albo znajduje si w stanie gbokiego szoku, albo naley do najbardziej opanowanych osb, jakie kiedykolwiek spotka. By gotw powici jej wicej czasu, ale Sofia uznaa, e nie ma to sensu. Nadal obstawaa przy swoim, cakowicie zdecydowana na wyjazd do Londynu. Kiedy zdoaa ich wreszcie przekona, e w adnym wypadku nie zmieni decyzji, razem zajli si formaln stron adopcji. Sofia musiaa podpisa wiele dokumentw i umwi si na kilka oficjalnych spotka. Dominique bya zrozpaczona. Usiowaa po wiedzie Sofii, e wczeniej czy pniej gorzko poauje tego kroku, ale dziewczyna nie chciaa sucha. Pomylaa wtedy, e nigdy nie spotkaa osoby rwnie upartej i chwilami szczerze wspczua Annie. Gdy sytuacja ukadaa si nie po myli Sofii, dziewczyna przestawaa robi wraenie delikatnego anioa. atwo wpadaa w gniew, naburmuszona zamykaa si w sobie. Bya nie tylko uparta, ale i dumna. Dominique z caego serca pragna, eby Sofia spakowaa rzeczy i razem z dzieckiem wrcia do Argentyny, wiedziaa bowiem, e po pierwszym szoku burza szybko ucichnie i oboje znajd tam prawdziwy dom, lecz Sofia nie chciaa sysze o powrocie. Wraca do rodzicw? Nigdy, powtarzaa. Procedura adopcyjna dobiegaa koca, Sofia coraz wyraniej uwiadamiaa sobie, e wkrtce jej rozstanie z synkiem stanie si faktem. Teraz, gdy to zrozumiaa, znacznie intensywniej przeywaa kad chwil z Santiguitem. Czsto pakaa, mylc o tym, e nie bdzie obecna przy jego dorastaniu, nigdy nie ujrzy go jako dojrzewajcego chopca i mczyzny, nie bdzie miaa adnego wpywu na ksztatowanie si jego charakteru oraz przyszoci. Prbowaa wyobrazi sobie, jak bdzie wyglda jako picio- czy dziesicioletnie dziecko, tulia do piersi jego drobne ciako i przemawiaa do niego dugo i cierpliwie, jakby miaa nadziej, e chopiec zapamita jej gos. A jednak, mimo blu, jaki odczuwaa na myl o rozstaniu, ani razu nie zwtpia w suszno swojej decyzji. Dominique i Antoine niechtnie omwili z ni szczegy wyjazdu do Londynu i wrczyli jej pewn sum na rozpoczcie ycia w nieznanym miecie. Dominique zasugerowaa, eby Sofia zatrzymaa si na kilka dni w hotelu, nim zacznie szuka mieszkania do wynajcia. Wreszcie obydwoje odwieli j na lotnisko. - Co mamy powiedzie ojcu? - zapyta Antoine surowym tonem, starajc si ukry gboki niepokj. Bardzo polubi Sofi, ale nie by w stanie zrozumie tego, co postrzega jako jej emocjonalny chd wobec maego Santiguita. Jak moga sama pozbawia si radoci, jak daje posiadanie dziecka? Delfina i Louis byli dla niego wszystkim, nie wyobraa sobie ycia bez swoich dzieci. - Nie wiem - odpara Sofia. - Powiedzcie rodzicom, e postanowiam zacz od nowa, ale nie mwcie im, dokd wyjechaam. - Za jaki czas wrcisz chyba do domu, prawda. Sofio? - odezwaa si Dominique, ze smutkiem potrzsajc gow. Sofia utkwia wzrok w koyszce si lekko, dugie, stylizowane na indyjskie kolczyki Dominique. Czua, e bdzie bardzo tskni za swoimi krewnymi. Z trudem przekna lin, starajc si opanowa. - W Argentynie nie czeka mnie nic dobrego, Dominique - powiedziaa drcym gosem. - Mama i tata pozbyli si mnie, jakbym nic dla nich nie znaczya. - Rozmawialimy ju o tym. Sofio. Musisz im wybaczy, w przeciwnym razie ta gorycz bdzie ci zjada od rodka i przyniesie ci smutek i nieszczcie... - Nic mnie to nie obchodzi - owiadczya Sofia twardo. Dominique westchna gboko i mocno uciskaa dziewczyn, ktra staa si jej bliska jak crka, chocia Delfine nigdy nie byaby tak uparta. - Gdyby czego potrzebowaa, czegokolwiek, kochanie, zawsze moesz do nas zadzwoni. Albo wrci. Nigdy nie odmwimy ci pomocy, cherie. Bdzie nam ciebie brakowao... Dominique otara zy, ktre zdyy ju rozmaza jej jak zwykle barwny makija. - Dzikuj. - Sofia si rozpakaa. - Dzikuj wam obojgu... Och, Boe, a tak staraam si nie paka... Beksa ze mnie, i tyle... Naprawd nie wiem, co si ze mn dzieje... Pocigajc nosem, obiecaa, e bdzie regularnie pisaa i na pewno zadzwoni, gdyby potrzebowaa pomocy. Potem ostatni raz ucaowaa poronit mikkimi wosami gwk Santiguita i odetchna jego ciepym, dziecicym zapachem. Nie moga si zmusi, by odoy go do wzka i dug chwil walczya z sob, bardzo bliska zmiany decyzji, zaraz jednak przypomniaa sobie, e nie moe zosta w Genewie i stale y wspomnieniami. Musiaa zacz wszystko od nowa. Spojrzaa w jego malutk twarzyczk i na zawsze zatrzymaa jej obraz w pamici. Santiguito odwzajemni jej spojrzenie, z zaciekawieniem wpatrujc si w ni bkitnymi oczkami. Wiedziaa, e synek nie zapamita jej twarzy, w jego podwiadomoci nie zostanie adne zwizane z ni skojarzenie. Szybko wzia si w gar i przypomniaa sobie, co postanowia. Delikatnie pogadzia palcem cudownie mikki policzek dziecka, chwycia torb i zdecydowanym krokiem podesza do stanowiska kontroli paszportowej. Kiedy znalaza si po drugiej stronie, wzia gboki oddech, podniosa gow i przestaa paka. Staa na progu nowego ycia. ycie jest zbyt krtkie, aby aowa straconych szans i zych decyzji, mawia dziadek Dwyer. Bdzie takie, jakim sama je uczynisz, Sofio Melody. Szklanka moe by do poowy pusta lub do poowy pena - wszystko zaley od nastawienia. Od pozytywnego nastawienia, Sofio.
Rozdzia dwudziesty drugi Santa Catalina, 1976 rok
Dwa lata miny bez adnej wiadomoci od Sofii. Paco rozmawia z Antoineem, ktry wyjani mu, e dziewczyna opucia Genew, nie zdradzajc, dokd si udaje. Antoine rozumia, e Sofii zaleao, aby rodzice nie wiedzieli, gdzie jej szuka, uzna jednak, e nie powinien pozostawia ich w cakowitej niepewnoci co do losw crki i dlatego powiedzia, i Sofia postanowia zamieszka w Londynie. Anna bya bardzo zawiedziona, e Sofia nie podja nauki w Lozannie, dlatego za wszelk cen pragna skontaktowa si z crk i poprosi, aby wrcia do domu. Martwia si, e Sofia moe na zawsze pozosta z dala od rodziny. Zastanawiaa si, czy nie bya dla niej zbyt surowa, ale powtarzaa sobie, e kade dziecko wymaga karcenia i to zadanie, oczywicie midzy innymi, naley do rodzicw. Czego spodziewaa si Sofia?, e matka i ojciec poklepi j po ramieniu i upomn, aby wicej tak si nie zachowywaa? Nie, dziewczyna w peni zasuya na to, co j spotkao, i na pewno zrozumiaa, ale teraz wszystko to naleao ju do przeszoci. Dominique zapewnia Ann, e Sofia uporaa si ze swoim problemem, dlaczego wic uparta maa nadal dsaa si na rodzicw? Anna wysaa j do Europy dla jej dobra i Sofia na pewno kiedy bdzie jej za to wdziczna... Dlaczego wic cigle milczy, dlaczego nie chce nawiza kontaktu z matk? Nie napisaa nic, ani swka, i to po tych wszystkich listach, ktre matka do niej wysaa. Anna czua, e w oczach Sofii musi by chyba potworem. Powtarzaa sobie, e crka przechodzi "trudny okres", ale wczeniej czy pniej wrci do domu. Oczywicie, e wrci, przecie tu si urodzia i wychowaa... - Jest uparta jak jej dziadek! - skarya si Anna Chiquicie. - Krew z krwi Dwyerw! Staraa si zachowa spokj, lecz w gbi serca coraz czciej odczuwaa wyrzuty sumienia. Wiedziaa, e postpia le, ale nie potrafia si do tego przyzna, nawet sama przed sob. Chiquita z rozpacz obserwowaa, jak Santi staje si coraz bledszy i bardziej wychudzony. Martwia si stanem jego nogi, poniewa mocno utyka, ale on w ogle z ni nie rozmawia. By obecny w domu ciaem, lecz nie duchem. Chiquita moga wic tylko mie nadziej, podobnie jak Anna, e jej dziecko wrci. Fernando studiowa na wydziale inynieryjnym uniwersytetu w Buenos Aires i take przechodzi trudny okres. Razem z przyjacimi nie przestrzega godziny policyjnej, zgubi kart identyfikacyjn i wpakowa si w kopoty z policj. W caej Argentynie ludzie opowiadali sobie o aresztowaniach i tajemniczych znikniciach przeciwnikw junty, wrd ktrych znajdowao si wielu studentw. W tych historiach pobrzmiewaa nuta prawdziwej grozy. Chiquita niepokoia si, czy Fernando nie przebywa w towarzystwie nieodpowiedzialnych modych socjalistw, ktrzy planowali obalenie rzdu. - Polityka to nie zabawa, Fernando - upomnia ostro syna Miguel. - Jeeli wpadniesz w tarapaty, moesz to przypaci yciem. Fernando w gruncie rzeczy cieszy si, e rodzice powicaj mu tyle uwagi. Wreszcie go dostrzegli... Czsto opowiada im mocno przesadzone historie o swoich wyczynach i prawie chcia, by policja go aresztowaa, bo wtedy Chiquita i Miguel musieli by okaza swoje uczucie do niego, dokadajc stara, aby wydosta go z aresztu. Ojciec wpada w zo, suchajc jego opowieci, natomiast Chiquita ocieraa zy ulgi, e syn mimo wszystko bezpiecznie wrci do domu. Fernando z przyjemnoci doprowadza j do takiego stanu, poniewa wtedy czu si naprawd kochany. Santi zachowywa si jak duch - pojawia si i szybko znika, zwykle bez sowa. Fernando prawie go nie zauwaa. Studiowa, zapuszcza brod i z wielk satysfakcj przyglda si swojemu odbiciu w lustrze. Szczcie wreszcie si do niego umiechno, a wszystko to dziki Sofii. Och, tak, Fernando nie mia cienia wtpliwoci, e Santi i Sofia s siebie warci... Kiedy Chiquita powiedziaa Marii, e Sofia wyjechaa do Londynu, nie zostawiajc adresu, dziewczyna wybuchna paczem. - To wszystko moja wina! - wykrzykna, nie chciaa jednak wyjani, co miaa na myli. Matka staraa si j pocieszy i zapewniaa, e Sofia wrci do domu, ale Maria w odpowiedzi tylko umiechna si gorzko. Chiquita czua si cakowicie bezradna. Wszystkie jej dzieci byy nieszczliwe, wszystkie z wyjtkiem maego Panchita, ktry zawsze si umiecha i wydawa si zupenie zadowolony z ycia. W listopadzie 1976 roku Santiemu brakowao paru miesicy do dwudziestych trzecich urodzin, ale wyglda o wiele powaniej. W kocu przyj do wiadomoci, e Sofia nie wrci, i popad w rezygnacj. Nie mia pojcia, w jaki sposb i w jakim punkcie zawid tak starannie przemylany plan nawizania kontaktu z ukochan. Pocztkowo myla, e moe to ojciec zabiera listy od Sofii, kiedy rano wychodzi do pracy, zacz wic wstawa bardzo wczenie i przeglda poczt prawie o wicie. Niestety, nigdy nie natrafi na tak oczekiwany list. Sofia milczaa. Wreszcie Santi zdecydowa si stawi czoo Annie. Chiquita powtarzaa mu, eby trzyma si z dala od ciotki, poniewa Anna nie yczya sobie go widzie, wic Santi stosowa si do tego polecenia, ale po ponad dwch miesicach, oszalay z niepokoju, zapuka do drzwi mieszkania Paca i Anny w Buenos Aires. Anna siedziaa z kuchark, ustalajc jadospis na nadchodzcy tydzie, gdy w drzwiach salonu stana czerwona jak burak Loreta i wyjkaa, e w holu czeka senior Santiago i stanowczo da widzenia si z ciotk. Anna poinstruowaa Loret, aby powiedziaa Santiemu, e wysza i wrci bardzo pno, lecz suca po chwili wrcia z przepraszajcym wyrazem twarzy i owiadczya, i senior Santiago nie chce odej i zamierza czeka tak dugo, a ciotka powici mu troch czasu. Anna z ci kim westchnieniem odprawia kuchark i kazaa Lorecie wprowadzi nieproszonego gocia. Kiedy Santi wszed do pokoju, wyglda jak cie samego siebie sprzed paru tygodni. Twarz mia poczernia, oczy podkrone i ponce wciekoci. Zaniedbany, z brod i dugimi wosami, nie by ju przystojnym, miym chopcem, lecz obcym mczyzn o zowrogim spojrzeniu. Anna pomylaa, e sta si podobny do Fernanda, ktry zawsze, nawet jako dziecko, nosi w sobie mnstwo bynajmniej nie dziecicej zoci i goryczy. - Siadaj - odezwaa si, si woli opanowujc drenie gosu. Santi potrzsn gow. - Nie chc, nie zabawi tu dugo - powiedzia obojtnym tonem. - Daj mi adres Sofii i zaraz sobie pjd... - Doprawdy, Santiago - rzeka Anna ostro. - Jak miesz domaga si, abym daa ci adres crki, tobie, ktry skrade jej cnot? - Daj mi jej adres i zaraz sobie pjd - powtrzy Santi, zdecydowany unikn sceny. Wiedzia, jaka jest ciotka, poniewa wiele razy udao jej si doprowadzi jego matk do ez. - Prosz... - doda z wymuszon uprzejmoci. - Nie dam ci jej adresu, bo nie chc, ebycie si spotykali czy kontaktowali - owiadczya Anna lodowato, przygadzajc lnice, rude wosy, upite w ciasny wze z tyu gowy. - Na co waciwie liczysz, Santiago? Nie sdzisz chyba, e si pobierzecie? Czyby tego wanie pragn? - Daj mi ten adres, do cholery! - wybuchn Santi. - To nie twoja sprawa, z kim Sofia zechce si spotka! - Jak miesz tak do mnie mwi! Sofia jest moj crk! Kiedy pozbawie j niewinnoci, bya jeszcze dzieckiem, nieletni dziewczyn! - Anna podniosa gos. - Pozbawiem j niewinnoci? Boe, zawsze bya potwornie melodramatyczna, Anno, ale to ju chyba przesada! Najwyraniej nie masz ochoty myle, e sprawio jej to przyjemno, prawda? Wargi Anny zadray nerwowo. - Byo jej bardzo przyjemnie - cign Santi. - Cieszya si kad chwil, ktr spdzilimy razem, poniewa kocha mnie, a ja kocham j! Kochalimy si, Anno! Uprawialimy mio, nie wulgarny, brudny seks, ale pikn mio! Nie oczekuj, e to zrozumiesz, bo jeste zgorzkniaa, wiecznie wszystkim rozczarowana i nigdy nie potrafiaby dozna takiej radoci! Niech ci bdzie, nie chcesz, nie dawaj mi tego adresu, sam si dowiem, gdzie jest Sofia. Znajd j, wemiemy lub w Europie i nigdy tu nie wrcimy, nigdy! Bdziesz jeszcze aowaa, e wygonia j z domu! Wyszed szybko, nie czekajc, a Anna go wyprosi, i mocno zatrzasn za sob drzwi. Po tym krtkim sporze Chiquita i Miguel skarcili go za okazan ciotce nieuprzejmo, a Paco poprosi go na rozmow i w miar spokojnie wytumaczy mu, dlaczego nie powinien komunikowa si z Sofi. Santi by zbyt zrozpaczony, by dostrzec cierpienie w oczach stryja i szary odcie jego skry. Odejcie Sofii zamao ich obu, lecz Santi nie chcia si podda. Sofia prosia go przecie, eby nigdy si nie poddawa. Dwa i p roku zadrcza si, wymylajc moliwe scenariusze. Moe Sofia napisaa i list zagin po drodze... Moe czekaa na list od niego... Moe kto ukrad jej list... Santi cierpia tak bardzo, e nkana wyrzutami sumienia Maria w kocu nie wytrzymaa i wyznaa wszystko bratu. Stao si to pewnej ciemnej, deszczowej zimowej nocy. Santi tkwi na balkonie ze wzrokiem wbitym w gwarne ulice miasta jedenacie piter pod nim. Jak we nie przyglda si wiatu, ktry nie zwraca najmniejszej uwagi na jego bl. Maria stana w drzwiach, jej blade wargi dray. Wiedziaa, e musi powiedzie mu prawd. Jeeli tego nie zrobi, Santi moe skoczy z balkonu i zabi si, a ja nigdy sobie tego nie wybacz, pomylaa. Maria patrzya chwil na wiata samochodw i barwne neony, suchaa dwiku klaksonw, ktrych Argentyczycy zwykle uywaj bez wyranego powodu. Potem odwrcia si i spojrzaa na mroczny profil Santiego. Brat nawet jej nie zauway. Nie przeczuwa, e siostra zamierza wyzna mu swj najbardziej przeraajcy sekret. - Santi... - odezwaa si, ale gos zawid j i z garda wydoby si tylko niepewny szept. - Zostaw mnie w spokoju, Mario. Chc by sam. - Santi nawet nie drgn. - Musz ci co powiedzie. - Tym razem gos Marii zabrzmia troch mocniej. - Wic mw - rzuci, nawet nie zdajc sobie sprawy z ostrego tonu, jakim si do niej zwraca. Wasne nieszczcie uczynio go nieczuym na uczucia innych, zupenie jakby tylko on jeden na caym wiecie pogrony by w blu. - Chc si do czego przyzna - zacza Maria, wierzchem doni ocierajc zy, ktre pocieky jej po policzkach ze strachu przed jego reakcj. - Nie... Nie zo si na mnie, pozwl mi wyjani, dlaczego... Dlaczego to zrobiam... Santi powoli zwrci ku niej twarz i zmierzy j cikim spojrzeniem. - Chcesz mi si do czego przyzna? - powtrzy sucho. - Tak. - Do czego? Maria przekna zy i mocno zacisna drce donie. - Spaliam listy, ktre napisaa do ciebie Sofia. Kiedy sowa Marii dotary do wiadomoci Santiego, cay jego gniew, bl i tsknota wybuchny z si wulkanu. Podnis rk i gwatownie uderzy ni o barierk, potem za chwyci stojc obok doniczk i rzuci ni o cian. Ciko dyszc, z nienawici spojrza na siostr. Po twarzy Marii spyway wielkie zy. - Przepraszam, przepraszam... - powtarzaa raz po raz, usiujc pooy rozdygotan rk na jego ramieniu. - W jaki sposb mog ci to wynagrodzi? - Dlaczego? - rykn Santi i cofn si o par krokw. - Dlaczego zrobia co takiego, Mario? Przecie to do ciebie zupenie niepodobne! Jak moga? - Czuam si zraniona, Santi, zapomniana i zraniona - wybekotaa, gotowa na wszystko, byle tylko poruszy serce brata. - Santi, bagam ci, przebacz mi! Zrobi wszystko, co zechcesz, przysigam! Ale on sta bez ruchu, nie spuszczajc z niej wzroku. - Mj Boe, Mario, e te wanie ty zniya si do takiej podoci! Nie mog uwierzy, e jeste taka mciwa! - Potrzsn gow, niezdolny poj, e to ona wyrzdzia mu tak wielk krzywd. Maria patrzya, jak Santi dry z bezsilnej wciekoci. By modym mczyzn, ale wyglda staro. I to ona ponosia za to win, to ona bya za to odpowiedzialna. Nigdy sobie tego nie wybacz, pomylaa. - To by bd! - jkna aonie. - Nienawidz si za to, Santi! Chc umrze! Przepraszam ci! Przepraszam! - Jak znalaza te listy? - zapyta, nadal nie do koca jej wierzc. - Przegldaam poczt, wychodzc na uczelni. - Boe, Mario, jak moga by taka podstpna! Nigdy bym ci o to nie podejrzewa! - Nie jestem taka, Santi, naprawd taka nie jestem! Nie mogam tylko znie myli, e ty take wyjedziesz... Wyobraziam sobie, co przeyliby mama i tata, i po prostu nie mogam pozwoli, eby nas zostawi... - Wic czytaa te listy, tak? - Nie, tylko kilka ostatnich linijek. - Pamitasz je? - warkn wrogo. - Pisaa, e pragnie, eby przyjecha do niej, do Szwajcarii... - Czekaa na mnie - wyszepta, poniewa napicie pozbawio go gosu, ciskajc mu gardo niczym ptla szyj skazanego na mier przez powieszenie. - Czekaa na mnie... Na pewno myli, e j zdradziem... - Mylaam, e wrci i wtedy si okae, e oboje z tego wyrolicie. I e wszystko bdzie jak dawniej... Nie przyszo mi do gowy, e wyjedzie na dobre... Och, Santi, co takiego nawet nie zawitao mi w gowie! Tak auj, e to zrobiam! - Ja te - wykrztusi Santi. Osun si na mokr posadzk i ukry twarz w doniach. Jego ciaem wstrzsn gwatowny szloch. Najpierw kilka razy odepchn siostr, ktra prbowaa go pocieszy, ale kiedy nie odesza, w kocu pozwoli jej otoczy si ramionami i dugo klczeli obok siebie na balkonie, zrozpaczeni.
Miny dwa lata, nim Santi cakowicie przebaczy siostrze. Kiedy pewnej zimnej czerwcowej nocy wyruszy razem z Fernandem i kilkoma jego zbuntowanymi przyjacimi, aby wyrwa Mari z rk podego Facunda Hernandeza, wreszcie przetar oczy i zobaczy, e za cian jego blu istnieje wiat peen cierpienia innych ludzi. Ockn si. Maria zakochaa si w Facundzie Hernandezie jesieni 1978 roku, wkrtce po swoich dwudziestych pierwszych urodzinach. Facundo by wysoki i ciemny, w jego yach pyna hiszpaska krew. Mia ciemnobrzowe oczy o dugich, czarnych, podwinitych na kocu rzsach. By jednym z modych oficerw generaa Videli i z dum nosi swj elegancki nowy mundur. Czci generaa z entuzjazmem rekruta i spacerowa ulicami Buenos Aires z aroganck pewnoci siebie, typow dla wczesnych przedstawicieli argentyskiej armii. Genera Widela przej wadz w marcu 1976 roku, zamierzajc pooy kres chaosowi, jaki ogarn kraj po mierci Perona, i dokona odnowy argentyskiego spoeczestwa. Nowy rzd wyda krwaw wojn opozycji, aresztujc wszystkich podejrzanych o antyvidelowskie sympatie. Nasta czas rewizji, ktrych dokonywano w rodku nocy, i aresztowa, po ktrych ludzie znikali w niewyjanionych okolicznociach, aby nigdy nie wrci do swoich rodzin. Czas wielkiego terroru. Liczba zaginionych sigaa 20 tysicy. Nikt nie by pewny dnia ani godziny. Facundo Hernandez wierzy w demokracj. Uwaa, e wojsko kadzie fundament pod nowe, zdrowe rzdy, ktre bd pasoway do rzeczywistoci i reagoway na potrzeby narodu, jak twierdzi. By tylko maym trybikiem w wielkiej machinie, ktrej celem dziaIania bya odnowa kraju i przeprowadzenie odpowiednich reform. Mwi sobie, e tortury i morderstwa s w tej sytuacji rzecz nieuniknion i chyba suszn, bo przecie cel uwica rodki. Facundo Hernandez po raz pierwszy ujrza Mari Solanas w Buenos Aires pewnego kwietniowego, niedzielnego ranka, kiedy wybraa si na spacer po parku w towarzystwie przyjaciki. By ciepy dzie, pogodne niebo zdawao si muska dachy domw wielkiego miasta, a park peen by bawicych si w socu dzieci. Facundowi spodobay si jej lnice wosy, opadajce cik fal na plecy, a take krgo ksztatw. Lubi pulchne, krge kobiety, ich pene poladki i jdrne uda. Z odlegoci paru krokw obserwowa, jak zgrabnie poruszaj si biodra i pupa nieznajomej. Maria i Victoria usiady przy jednym z maych kawiarnianych stolikw i zamwiy dwie butelki coli. Kiedy Facundo Hernandez podszed do nich, przedstawi si i zapyta, czy moe si przysi, zmierzyy go podejrzliwym spojrzeniem i nerwowo wyjaniy, e czekaj na koleg. Facundo przypomnia sobie, e kiedy widzia ju Victori, i natychmiast owiadczy, i jest przyjacielem jej kuzyna, Alejandra Torredona, a wtedy dziewczta wyranie si uspokoiy i pozwoliy mu zaj miejsce przy stoliku. Maria od razu polubia Facunda, ktry potrafi rozbawi j do ez. Czua si przy nim atrakcyjna, zwaszcza e prawie w ogle nie zwraca uwagi na jej przyjacik. Pod koniec pierwszego spotkania nadal bya ostrona i nie daa mu swego numeru telefonu, ale zgodzia si umwi w parku nastpnego dnia o tej samej porze. Wkrtce ich spacery zaczy koczy si dopiero po lunchu, a niedugo potem Facundo zaprosi Mari na kolacj i nie spotka si z odmow. By uroczy, inteligentny i zabawny. Mia odrobin zoliwe poczucie humoru i uwielbia drwi z innych. Byskawicznie dostrzega miesznostki znajomych i obcych, na przykad to, e jaka kobieta wysza z toalety z podwinit z tyu spdnic lub e staruszek przy ssiednim stole nie zauway, i do policzka przylepi mu si kawaek kotleta. Kady mia w sobie co miesznego i wartego kpiny, przynajmniej w oczach Facunda. Mody oficer tak bardzo podoba si Marii, e pocztkowo miaa si z jego artw. Dopiero pniej uwiadomia sobie, e w gruncie rzeczy s okrutne. Po raz pierwszy pocaowa j w ciemnej uliczce niedaleko domu. By bardzo czuy i powiedzia, e j kocha. Kiedy Maria znikna w holu, postanowi, e j polubi, i jeszcze tego samego wieczoru poinformowa o tym Manuel, prostytutk, z ktrej usug stale korzysta, zapewniajc j, e jego maestwo w aden sposb nie zmieni ich dotychczasowych stosunkw. - Nikt nie potrafi zaj si mn tak jak ty, Manuelo - jkn, gdy wzia go w usta. Maria do dugo mylaa, e zasuguje na to, co spotyka j ze strony Facunda. Wystarczyo drobne nieporozumienie, by wymierzy jej policzek. Bya zaskoczona, wytrcona z rwnowagi, przestraszona. Przepraszaa go za zbyt miae odezwania, obiecywaa, e bdzie traktowaa go z wikszym szacunkiem. Kochaa go. Kochaa sposb, w jaki j obejmowa, rozmawia z ni, caowa. By cudowny, nie liczy si z pienidzmi i kupowa jej drogie ubrania, zawsze w tym samym stylu. Zoci si, kiedy przychodzia na randk w lunym swetrze. - Masz pikne ciao - mwi. - Chc, eby wszyscy widzieli, co posiadam, i pkali z zazdroci. Powtarza, e jest z niej dumny, ale kiedy robia co nie tak, jak sobie yczy, bi j. Maria przyjmowaa kar, coraz mocniej przekonana, e na ni zasuguje, i spragniona jego aprobaty. Zaraz potem Facundo wybucha paczem, obejmowa j i obiecywa, e nigdy wicej jej nie uderzy. Powtarza, e nie moe bez niej y, e jest jedyn, ktra moe go uratowa. Maria nie przestawaa si z nim spotyka, poniewa kochaa go i chciaa mu pomc. Zaczli umawia si w jego mieszkaniu w San Telmo. Facun do wyzna Marii, e na razie nie zamierza si z ni kocha, poniewa jest dobrym katolikiem, podobnie jak ona, a stosunki seksualne maj suy przede wszystkim prokreacji i powinni poczeka z nimi do lubu. Dziewczyna bya wzruszona i wdziczna, zwaszcza gdy doda, e nie chce pozbawi jej dziewictwa, ale z radoci bdzie j pieci i dotyka. Mimo to nie powiedziaa rodzicom o Facundzie i nie przedstawia go im. Pniej, patrzc na ca sytuacj z pewnej perspektywy, uwiadomia sobie, e w gbi duszy wiedziaa, i rodzicw nie uradowaaby jej znajomo z Facundem i nigdy by go nie zaakceptowali. Chiquita kilka razy zauwaya siniaki na ciele crki. Kiedy Maria wrcia do domu z rozcit warg, kiedy indziej z podbitym okiem. Zawsze tumaczya, e to nic takiego, e potkna si na ulicy lub na schodach na swoim wydziale, poniewa si spieszya. Gdy zaczo si to powtarza, Chiquita podzielia si swoimi obawami z Miguelem i oboje uznali, e trzeba co zrobi. Pewnego wieczoru pod koniec czerwca Fernando poszed za Mari a do zaniedbanej, brudnej kamienicy, w ktrej mieszka Facundo Hernandez. Zza zaomu muru patrzy, jak wchodzi na schody i wyjtym z torebki kluczem otwiera drzwi mieszkania na drugim pitrze. Potem obszed dom dookoa, wdrapa si na niski mur od strony podwrka, podcign na balkon na pierwszym pitrze, a stamtd wspi si na drugie. Soce odbijao si w szybie i olepiao go, ale kiedy pochyli gow pod innym ktem, ujrza, co dziao si w rodku. W pierwszej chwili odnis wraenie; e obcy mczyzna poera jego siostr. Nie kocha si z Mari, lecz ugniata jej szyj i piersi, osonite obcis bluzk. Nagle oderwa si od niej i uderzy j w twarz, krzyczc, e znowu woya biustonosz. - Chyba mwiem ci, eby go nie zakadaa! - wrzasn. Maria si rozpakaa i zacza go przeprasza, drc na caym ciele. Mczyzna pad na kolana i przywar do niej. Caowali si, spleceni w ucisku, koyszc si monotonnie. Fernando poczu obrzydzenie, zrobio mu si niedobrze. Chwil sta oparty plecami o mur, oddychajc gboko. Mia ochot rozbi szyb i skrci kark temu przekltemu draniowi, ktry obraa jego siostr, wiedzia jednak, e w ten sposb niczego nie osignie. Musia zachowa spokj. Par godzin pniej Fernando dotar za mczyzn do burdelu i tam od portiera wycign jego nazwisko. Dowiedzia si te, e Facundo jest oficerem, i uzna, e trzeba da mu odpowiedni nauczk. Kiedy Fernando powiedzia o wszystkim rodzicom, ci wpadli w rozpacz. Chiquita nie bya w stanie poj, dlaczego crka zataia przed ni swj zwizek i nie poprosia o pomoc. - Maria zawsze zwierzaa mi si z kopotw - wyszeptaa, potrzsajc gow z niedowierzaniem. Miguel chcia zabi czowieka, ktry skrzywdzi jego ma dziewczynk, i Fernando musia si wyrwa ojcu pistolet. Fernando poczu, e wreszcie jest bohaterem. To on si dowiedzia, co dzieje si z Mari i kim jest jej drczyciel, to on panowa nad sytuacj, to na nim polegali rodzice. Powiedzia im, eby si nie martwili, e sam rozprawi si z Facundem, a oni, ku jego zdumieniu i zachwytowi, przystali na to. Po raz pierwszy patrzyli na niego z dum. Zasuy na ich szacunek i byo mu z tym dobrze. Santi, ktry przez cztery lata tkwi w swoim mrocznym wiecie, postanowi wreszcie si z niego wyrwa. Fernando nie bardzo mia ochot, eby brat angaowa si w spraw Facunda. Ta chwila naleaa do niego i nie chcia dzieli si z Santim swoj chwa, lecz kiedy spostrzeg, e i brat jest peen podziwu dla niego, ustpi. - Moesz pj ze mn - owiadczy powanie. - Oczywicie pod warunkiem, e bdziesz robi, co ka. I bez adnych pyta, zrozumiano? Santi si zgodzi, wdziczny za zaufanie. Fernando wiedzia, e rozprawa z Facundem bdzie niebezpieczna, ale by na to przygotowany. Czu si silniejszy i pewniejszy siebie ni kiedykolwiek wczeniej. Obaj bracia usiedli na balkonie i zaczli omawia spraw Marii. Pod ciemnym, rozgwiedonym niebem, wysoko nad ruchliwymi ulicami Buenos Aires, rozmawiali o dziecistwie i przyszoci. Przez gow Fernanda przemkna myl, e midzy nim a Santim zadzierzgna si zupenie nowa wi, ale prawie nie zwrci na to uwagi. Rozmawia z bratem jak rwny z rwnym chyba po raz pierwszy w yciu. Wreszcie mieli wsplny cel. Zaczekali na odpowiedni moment i razem z dwoma lewicujcymi przyjacimi Fernanda w rodku nocy zakradli si do mieszkania ukochanego Marii. Ryzykowali wasne ycie, poniewa w kraju nadal obowizywaa godzina policyjna. Naoyli na twarze czarne poczochy i wycignli przeraonego Facunda z ka, przywizali go do krzesa i bili tak dugo, a znalaz si na granicy mierci. Gdy odzyska przytomno, Fernando ostrzeg go, e jeli jeszcze raz zbliy si do Marii Solanas, odezwie si do niej lub sprbuje si z ni w jakikolwiek sposb skomunikowa, wrc, aby go wykoczy. Facundo zrozumia kade sowo, lecz zaraz znowu zemdla z blu i ze strachu. Chiquita porozmawiaa z crk, chocia nie przyszo jej to atwo. W piknej, przytulnej sypialni Marii powiedziaa jej, e wie, jak traktowa j Facundo, a take o tym, e stale utrzymywa stosunki z prostytutk. Maria prbowaa go broni. Z uporem powtarzaa, e matka si myli, e Facundo nigdy jej nie uderzy, nigdy, przenigdy. Przyparta do muru, oskaraa rodzicw, e j szpieguj, krzyczaa, e nie maj prawa wtrca si w jej sprawy, e bdzie si widywaa, z kim zechce. Chiquita nie ustpowaa. Wezwaa na pomoc Santiego i Fernanda i z ich pomoc, agodnie i bez wyrzutw, skonia wreszcie Mari do kapitulacji. Dziewczyna zwiesia gow i rozpakaa si. - Kocham go, mamo - wyznaa. - Nie wiem dlaczego, po prostu go kocham... Stali wok niej - starali si pocieszy j i doda jej odwagi. Maria rozejrzaa si po swoim pokoju, spojrzaa na twarze rodzicw i braci i znalaza ukojenie w wiernej mioci, jak ani na chwil nie przestali j darzy. Rodzice pozwolili crce przespa t noc w swoim ku, a rano wezwali lekarza, eby porozmawia z Mari i przepisa jej leki, gdyby okazao si to konieczne. Doktor Higgins nie mg przyjecha, ale przysa modego, agodnego lekarza, ktrego niedawno zatrudni w swoim gabinecie, Eduarda Maraldiego. ycie w Santa Catalina powoli wracao do normy. Zimowe miesice miny, dnie staway si coraz dusze i cieplejsze. Po wietrze pachniao yzn ziemi i rozkwitajcymi kwiatami, ptaki gonym piewem obwieszczay nadejcie wiosny. Rany zaczy si zablinia, gorycz i al znikny wraz z zimowymi mgami. Santi otworzy oczy i spojrza na otaczajcy go wiat, ktry ju nie wydawa mu si taki mroczny i ponury. Doszed do wniosku, e przyszed czas, by zgoli brod.
Rozdzia dwudziesty trzeci
Eduardo Maraldi by wysoki, bardzo szczupy i inteligentny. Mia dugi nos i szare oczy, zdradzajce wszystkie emocje. Gdyby nie mae okulary w stylu Trockiego, ludzie, z ktrymi mia do czynienia, mogliby bez najmniejszego trudu dostrzec, co czuje i myli. Kiedy pierwszy raz przyjecha do Santa Catalina, Maria od razu zwrcia uwag na jego agodny gos, dziwnie nie pasujcy do wysokiej postaci, i niezwykle delikatny sposb badania. - Prosz mi powiedzie, gdzie czuje pani bl? - pyta, a ona szybko odkrya, e minimalizuje swoje dolegliwoci, eby go zanadto nie absorbowa. Bya przyzwyczajona do lekarzy, ktrzy traktuj pacjentw z dystansem i do chodno, i staraj si nie angaowa w ich problemy. Za drugim razem opowiedziaa mu o Facundzie wszystko, niczego nie ukrywajc, nawet to, czego nie odwaya si wyzna matce. Opowiedziaa mu, do czego j zmusza, gdy by pijany. Nigdy nie chcia si z ni kocha, co to, to nie, wci powtarza, e pozbawi j dziewictwa dopiero w ich noc polubn, ale brutalnie obmacywa j, bi i zmusza, aby dotykaa go i robia rzeczy, ktre budziy w niej obrzydzenie. Zwierzya si modemu lekarzowi, e Facundo jednoczenie przeraa j i pociga. Eduardo Maraldi sucha cierpliwie i ze zrozumieniem. W pewnej chwili Maria, wzruszona jego wspczuciem, zacza paka, a wtedy obj j ramieniem i nie przekraczajc umownej granicy oddzielajcej lekarza od pacjenta, zdoa j pocieszy. - Seniorka Solanas, lady po fizycznych obraeniach wkrtce znikn i nikt nie pozna, e pani ich doznaa - odezwa si, gdy Maria troch si uspokoia. - To aden problem, niepokoi mnie natomiast pani stan emocjonalny. Czy ma pani kogo, z kim mogaby pani o tym wszystkim porozmawia? - Nikomu o tym nie mwiam, w kadym razie nie o wszystkich tych rzeczach... - A pani matka? - Eduardo przypomnia sobie smuk, delikatn kobiet, ktr pozna podczas swojej pierwszej wizyty w Santa Catalina. - Och, oczywicie, rozmawiam z ni, ale nie tak szczerze jak z panem. - Maria zaczerwienia si i spucia oczy. - Potrzebuje pani opieki i mioci - owiadczy Eduardo. Na policzki Marii wypez jeszcze ciemniejszy rumieniec. Miaa tylko nadziej, e mody lekarz tego nie zauway, ale si mylia. Eduardo dostrzeg jej zmieszanie. Sam rwnie doznawa dziwnych uczu. - Mam bardzo kochajc rodzin, doktorze Maraldi. - Pani wewntrzne rany bd goi si bardzo dugo. Prosz nie oczekiwa cudw - mog si pani zdarza stany silnego przygnbienia, pozornie bez powodu, niewykluczone take, e bdzie pani trudno zawiera nowe znajomoci. Prosz zachowa cierpliwo i nie zapomina, e ma pani za sob przeycia, ktre wywary na pani gbszy wpyw, ni pani przypuszcza. - Rozumiem. - Jeeli poczuje pani potrzeb, by o tym porozmawia, zawsze su pomoc - zaproponowa z nadziej, e Maria przyjmie t sugesti. - Chtnie skorzystam, doktorze. Dzikuj bardzo. Po poegnaniu z Mari Eduardo opuka twarz zimn wod. Czy nie odezwa si do niej zbyt miao? Czy jej nie wystraszy? Pragn wyzna, e jest gotw si ni zaopiekowa, ale nie mg przecie proponowa randki pacjentce, bo byoby to wielce nie stosowne zachowanie. Mg jedynie liczy na to, e Maria zjawi si w jego gabinecie. Maria aowaa, e nie moe porozmawia z Sofi. Z ni byaby zupenie szczera. Tsknia za przyjacik, czsto o niej mylaa i zastanawiaa si, co si z ni dzieje. Napisaa do Sofii, usiujc wyjani, co zrobia, ale Dominique odesaa jej list z informacj, e Sofia pojechaa do Londynu i nie zostawia adresu. Maria zrozumiaa, e Sofia nie chce kontaktowa si z rodzin. Najwyraniej postanowia odci si od nich na zawsze, a wszystko to przez ni. Miaa ogromne wyrzuty sumienia. Z jednej strony pragna, aby kuzynka wrcia do domu, z drugiej - baaby si spojrze jej w oczy, poniewa bardzo si wstydzia. Jednego bya absolutnie pewna - nigdy nie znajdzie przyjaciki, ktra by zaja miejsce Sofii. W cigu nastpnych dwch miesicy Maria mylaa o Eduardzie znacznie czciej, ni si spodziewaa. Obraz twarzy Facunda stopniowo zblad w jej pamici, coraz czciej mylaa o Eduardzie. Miaa nadziej, e mody lekarz zadzwoni do niej, ale nie zrobi tego. Wiedziaa, e moe umwi si na wizyt pod pozorem koniecznej dla jej spokoju rozmowy, lecz baa si, e Eduardo przejrzy jej intencje. Bya pewna, e od ich ostatniego spotkania ani razu o niej nie pomyla. Wanie wtedy zdarzyo si co bardzo dziwnego. Bg lub jaka istota, wadajca ludzkimi losami zrozumiaa, e jeli nie skrzyuje cieek tych dwojga niemiaych ludzi, to oni sami nigdy si nie odnajd. Pewnego dnia Maria, zamylona, z koszykiem penym ksiek w rku, wracaa z wykadu do domu, kiedy nagle wpada na jakiego wysokiego mczyzn. Oboje w tej samej chwili wyjkali przeprosiny, podnieli wzrok i rozpoznali si. - Seniorita Solanas! - zawoa Eduardo i poczu, jak jego przygnbienie znika w uamku sekundy. Ostatnie dwa miesice wloky si bez koca, a on jako nie mg odkry przyczyny nkajcego go smutku. Teraz umiechn si pogodnie, znacznie szerzej ni zwykle. - Doktor Maraldi! - Maria si rozemiaa. - Co za... - Zbieg okolicznoci - dokoczy. - Czy wanie to chciaa pani powiedzie? - Mam na imi Maria - powiedziaa, czerwienic si gwatownie. - Eduardo. Na dzi zrzekam si funkcji twojego lekarza. - Doskonale! - Nie miaaby ochoty napi si kawy? - zaproponowa. - Ale moe nie masz czasu... - Z przyjemnoci napij si kawy - rzeka pospiesznie. - To wietnie. Niedaleko std jest sympatyczna kawiarnia... Ale zaraz, przede wszystkim daj mi ten koszyk... Pozwolia mu wzi koszyk z grubym podrcznikiem do historii, ktry przed chwil kupia, i powoli ruszyli w d ulicy. Eduardo szed od strony krawnika, jakby podwiadomie pragn chroni j przed wszelkimi moliwymi zagroeniami. W kawiarni Calabria panowa miy chd. Eduardo wybra stolik w rogu przy oknie i podsun Marii krzeso, a potem za mwi kaw i dwa ciastka z kremem. - Och, nie powinnam je sodyczy! - zaprotestowaa w trosce o swoj figur. Spojrza na ni i pomyla, jak pikne i pene uroku jest jej ciao. Przypominaa mu dojrza brzoskwini. Maria dostrzega wyraz jego oczu, chocia zasIaniay je szka okularw, i natychmiast zmika. - Tym razem chyba jednak si skusz. Popijali kaw przez cae popoudnie i opucili Calabri dopiero po szstej. Maria opowiedziaa o Sofii, take i tym razem niczego nie ukrywajc. Rozumia j, potrafi poj motywy, ktrymi si kierowaa. Maria bya pod duym wraeniem jego znajomoci psychologii. Powierzya mu tajemnic zwizku swojego brata i kuzynki i wierzya, e zachowa j dla siebie. - Zrobiam straszn rzecz - wyznaa ze smutkiem. - Spaliam listy Sofii. Nigdy sobie tego nie wybacz, bo straciam nie tylko najlepsz przyjacik, ale take brata. Tak, prawie go straciam... Eduardo spojrza na ni ze wspczuciem. - Mylaa, e postpujesz waciwie. Pieko jest wybrukowane dobrymi chciami, wszyscy o tym wiemy - powiedzia z agodnym umiechem. - Teraz ja te ju to wiem. - Nie powinna bya tego zrobi, ale c, uczymy si na wasnych bdach, i to najczciej tych bolesnych. Na szczcie z kadej zej, smutnej sytuacji mona wyprowadzi co pozytywnego. Moe ktrego dnia Sofia, ju jako zadowolona z ycia matka i matka piciorga dzieci, podzikuje ci za to, kto wie... Najwaniejsze, eby przestaa si tym zadrcza. Nie ma sensu paka nad rozlanym mlekiem, Mario, trzeba patrze w przyszo. - Zdj okulary i starannie przetar je serwetk. - Wic nie uwaasz, e jestem poda? - zapytaa z niemiaym umiechem. - Nie. Myl, e jeste wspania dziewczyn, ktra popenia bd, ale przecie wszyscy je popeniamy. Z caego serca pragn doda Marii pewnoci siebie, powiedzie jej, e jest pikna nie tylko zewntrznie, ale i wewntrznie. Chcia okaza jej tyle mioci, eby wymaza z jej pamici poczucie winy, bl i zy. Przyszo mu do gowy, e gdyby daa mu szans, potrafiby uczyni j szczliw. Wyzna jej, e dwa lata temu by zarczony, a kiedy zapytaa, dlaczego si nie oeni, odpar szczerze, e w tamtym zwizku czego mu brakowao. - Nie rozumielimy si bez sw - powiedzia. - Moe uznasz mnie za nieuleczalnego romantyka, ale w pewnej chwili zrozumiaem, e mgbym pokocha kogo mocniej i gbiej ni moj wczesn narzeczon... Od tamtego popoudnia Maria i Eduardo czsto rozmawiali przez telefon, kilka razy poszli razem do kina i do restauracji, nim mody czowiek omieli si j pocaowa. Maria wiedziaa, e Eduardo wiadomie si nie spieszy i bya mu za to wdziczna, chocia od dawna pragna, aby j pocaowa. Pewnego wieczoru przyjecha po ni z bukiecikiem sodko pachncych dzikich kwiatw i zawiz do restauracji na La Costanera, ktrej taras znajdowa si tu nad rzek. Patrzyli sobie w oczy, rozwietlone blaskiem wiec, i rozmawiali bez przerwy. Po kolacji Eduardo zaproponowa, eby przeszli si brzegiem rzeki. Maria przeczuwaa, co si wydarzy - bya milczca i stremowana. Dugo szli bez sowa, a wreszcie cisza staa si zbyt trudna do zniesienia. Eduardo uj obie donie dziewczyny i odwrci j twarz do siebie. - Mario... - odezwa si niepewnie. - Tak? - Chciaem... Chciaem... Oboje nie mogli poradzi sobie z wasn niemiaoci. Maria daaby wiele, eby pierwszy pocaunek by ju za nimi. - Eduardo, wszystko w porzdku - szepna. - Chc, eby mnie pocaowa, naprawd... Wydawao jej si, e odetchn z ulg. Nie potrafia pozby si obaw, e zachowaj si sztywno i nienaturalnie, ale kiedy Eduardo dotkn ciep doni jej policzka i pocaowa j drcymi wargami, zrozumiaa, e nie miaa si czego ba. Gdy pniej powiedziaa mu, e w jego pieszczocie byo zdecydowanie, jakiego nie oczekiwaa, umiechn si z dum i wyzna, i jej zgoda na pocaunek natchna go wielk wiar w siebie. Chiquita i Miguel wiedzieli o coraz wikszej bliskoci dwojga modych ludzi i czsto o nich rozmawiali. Chiquita codziennie si modlia, eby Eduardo zaopiekowa si jej crk i zatar w jej pamici wspomnienia o strasznym Facundzie Hernandezie. Modlia si o to tak arliwie, e czasami budzia si ze zoonymi rkami. Kiedy pod koniec lata Maria i Eduardo powiadomili j i Miguela o swoich zarczynach, w myli podzikowaa Bogu i ze zami wzruszenia obja crk. - Mamo, nie wiem, czym sobie na to zasuyam - powiedziaa Maria, kiedy po uroczystej kolacji zostaa sama z matk. - W Eduardzie jest wszystko, czego mogabym zapragn. Jest dobry, zabawny i ekscentryczny. Kocham go za to, e jego donie dr, gdy dotyka kruchych, delikatnych rzeczy, e jka si ze zdenerwowania, e jest taki agodny i pokorny... Mam ogromne szczcie. auj tylko jednego - e nie ma tu Sofii i nie mog podzieli si z ni swoj radoci. Cieszyaby si, wiem, e bardzo by si cieszya. Tskni za ni, mamo. - Wszyscy za ni tsknimy, kochanie. Wszyscy.
Rozdzia dwudziesty czwarty Londyn, 1974 rok
Sofia przybya do Londynu w poowie listopada 1974. Wysiadszy z samolotu, spojrzaa na szare, zamglone niebo i natychmiast zatsknia za swoim krajem. Dominique zarezerwowaa dla niej pokj w hotelu Claridges. - pobliu Bond Street - wyjania pogodnie. - Ulicy, gdzie mona zrobi najcudowniejsze zakupy w caej Europie. Sofia nie zamierzaa jednak wybiera si na zakupy. Usiada na brzegu ka i utkwia wzrok w oknie, za ktrym pada gsty, drobny deszcz. Powietrze byo wilgotne i zimne. Nie miaa najmniejszej ochoty wychodzi i nie bardzo wiedziaa, co ze sob zrobi, zadzwonia wic do Dominique, aby powiedzie jej, e bezpiecznie dotara na miejsce. Ledwo si odezwaa, gdy z daleka usyszaa pacz maego Santiguita i serce zabolao j z tsknoty. Przypomniaa sobie jego drobne rczki i pulchne nki i o may wos nie wybuchna paczem. Kiedy odoya suchawk, otworzya walizk i spomidzy rzeczy wyja kawaeczek mulinu, ktry nadal pachnia jej synkiem. Przytkna szmatk do nosa, zwina si w kbek na duym ku i z paczem zasna. Hotel Claridges mia bardzo imponujce wntrza o wysokich sklepieniach i piknych gipsowych zdobieniach na cianach. Uprzedzajco uprzejma obsuga zaspokajaa wszystkie jej potrzeby, dokadnie tak, jak powiedziaa Dominique. - Zapytaj o Claudea, on si tob zaopiekuje - poradzia. Sofia usuchaa jej i wkrtce poznaa Claudea, niskiego, przysadzistego mczyzn o lnicej, ysej gowie, podobnej do pieczki pingpongowej. Kiedy powoaa si na Dominique, twarz i gowa Claudea poczerwieniaa a po byszczcy czubek ysiny. Otar czoo bia chusteczk i poprosi Sofi, aby zwracaa si do niego w kadej, ale to absolutnie w kadej sytuacji, gdy nie bdzie moga sobie poradzi. Jej kuzynka jest klientk wysoko cenion przez dyrekcj hotelu, a w dodatku czarujc kobiet, owiadczy, dlatego z najwiksz przyjemnoci bdzie suy pomoc. Sofia wiedziaa, e powinna poszuka sobie mieszkania i pracy, ale wci nie miaa do siy, aby si do tego zabra. Chodzia na dugie spacery po Hyde Parku i bez popiechu poznawaa nowe miasto. Gdyby nie bya tak przygnbiona, na pewno cieszyaby si wolnoci i moliwoci zwiedzania Londynu bez rodzicw i czuwajcych nad kadym jej krokiem ochroniarzy. Moga spokojnie zaglda do wszystkich ciekawych miejsc i rozmawia z kadym napotkanym przechodniem, jeliby tylko miaa na to ochot. Spacerowaa wic ulicami, przygldaa si wystawom, ju ozdobionym witecznymi dekoracjami, odwiedzia nawet par galerii i wystaw. W maym sklepiku na Piccadilly kupia parasolk, ktra okazaa si wyjtkowo przydatnym przedmiotem. Londyn bardzo rni si od Buenos Aires i zdaniem Sofii raczej nie przypomina wielkiego miasta. Domy byy tu niskie, a wysadzane drzewami ulice krte, tak e nigdy nie byo wiadomo, dokd doprowadz. Buenos Aires zbudowane zostao na planie siatki, natomiast w Londynie ukad ulic by zupenie inny. W oczach Sofii Londyn podobny by do piknej, starannie wypolerowanej pery, w porwnaniu z ktr jej rodzinne miasto wydawao si brudne i zaniedbane. Tak czy inaczej, Buenos Aires byo jej domem i tsknia za nim caym sercem. Po paru dniach zacza szuka mieszkania. Za rad Claudea skontaktowaa si z kobiet imieniem Mathilda, pracujc w agencji wynajmu w Fulham, ktra znalaza jej mae, jednopokojowe mieszkanie w pobliu Queens Gate. Zadowolona z nowego lokum, postanowia kupi kilka rzeczy, ktre mogyby doda mu uroku. Mieszkanie byo cakowicie umeblowane, chciaa jednak uczyni z niego swoje wasne miejsce na ziemi, ma fortec w obcym kraju. Wybraa now narzut na ko, dywaniki, komplet talerzy, trzy wazony, poduszki, obrazki oraz troch ksiek i czasopism. Zakupy poprawiy jej nastrj, chocia w Londynie w tym okresie doszo do serii zamachw bombowych, midzy innymi w wielkim domu towarowym Harrods i pod synnym sklepem Selfridges. Sofia nie miaa telewizora i nie kupowaa gazet, dla tego wszystkie wiadomoci trafiay do niej za porednictwem takswkarzy, ktrzy byli najpogodniejszymi ludmi, jakich kiedykolwiek spotkaa. Londyskie takswki byy byszczce i due, a autobusy po prostu liczne, zupenie jak modele zabawek. - Cudzoziemka, co? - zagadn Sofi jeden z takswkarzy, z akcentem, ktry mocno utrudnia jej zrozumienie tego, co mwi. - Nie najlepszy czas wybraa sobie na wycieczk do Londynu, kochaniutka. Tam, gdzie mieszkasz, nie ma telewizji i radia, czy jak? Wyglda na to, e to cholerne zwizki zawodowe rzdz caym krajem. Brak odpowiedniego rzdu, ot, i cay nasz problem. Schodzimy na psy, panieneczko, wczoraj powiedziaem to samo mojej onie. Przydaoby si, eby kto wreszcie po rzdnie potrzsn tymi politykami. Sofia na wszelki wypadek pokiwaa gow. I tak nie miaa pojcia, o co chodzi. Od razu polubia Londyn z jego przystojnymi policjantami w zabawnych hemach, wartownikami stojcymi sztywno na warcie, piknymi, niewysokimi kamienicami i nadrzecznymi bulwarami. Nie przypomina adnego z miejsc, jakie do tej pory widziaa. Miasto pene domkw dla lalek, mylaa, przypominajc sobie album z fotografiami Londynu, ktry czsto ogldaa jej matka. Kilka razy przysza pod paac Buckingham, zaciekawiona gwnie tym, na co z takim napiciem patrz liczne grupki turystw i gapiw, usiujcych zajrze na dziedziniec przez elazne ogrodzenie. Za drugim razem trafia na ceremoni zmiany warty, ktra zafascynowaa j do tego stopnia, e nastpnego dnia przyjechaa specjalnie po to, aby znowu j obejrze. Staraa si w ogle nie myle o Santim, Argentynie i synku, i w kocu jej serce zrezygnowao z walki i pogryo si w cakowitym odrtwieniu. Zdawaa sobie spraw, e wspomnienia nios jedynie bl, a tego miaa ju w nadmiarze. Kiedy pienidze zaczy si koczy, niechtnie zabraa si do szukania pracy. Poniewa nie miaa waciwie adnych kwalifikacji, zacza od wdrwki po sklepach, lecz wszdzie szukano personelu z dowiadczeniem. - Mamy bardzo due bezrobocie - wzdychali jej rozmwcy. - Jeeli gdziekolwiek pani przyjm, moe si pani uwaa za szczciar. Po trzech tygodniach poszukiwa wpada w panik. Pienidzy ubywao w byskawicznym tempie, a w najbliszym czasie musiaa zapaci za mieszkanie. Nie chciaa dzwoni do Dominique, od ktrej przecie przyja ju spor sum, i w adnym razie nie chciaa rozmawia o swoim synku, co na pewno okazaoby si nieuniknione. Ktrego dnia, kiedy wydawao jej si, e nie znajdzie adnego wyjcia z trudnej sytuacji, wesza do ksigarni na Fulham Road. Przy stoliku, za stosem ksiek, siedzia okularnik o miej twarzy i podpiewywa nadawan wanie przez radio piosenk. Sofia powiedziaa mu, e szuka pracy, ale wszdzie szukaj ludzi z dowiadczeniem, ktrego jej brak. Zbliay si wita Boego Narodzenia; wic miaa nadziej, e przy wzmoonym ruchu w sklepach moe jednak uda jej si co znale. - Przykro mi, ale nie potrzebujemy nikogo. - Mczyzna potrzsn gow. - Przykro mi. Sama pani widzi, jaki to may sklep. Ale zaraz... Tu obok, U Maggie, szukaj kogo do pomocy. Moe pani tam sprbuje, bo nie wymagaj dowiadczenia. Sofia znowu wysza na zimn, wilgotn ulic. Zapada zmrok. Spojrzaa na zegarek. Dopiero p do czwartej, pomylaa, zdumiewajce, jak wczenie robi si tu ciemno. Okazao si, e U Maggie to salon fryzjerski. Sofia cofna si spod drzwi, nawet nie usiujc zajrze do rodka przez zaparowane okno. Nie byo z ni jeszcze le, nie musiaa znia si do takiego poziomu... Posza dalej, zamwia filiank czekolady w pobliskiej kawiarni i usiada przy stoliku. Dugo siedziaa ze wzrokiem wbitym w st, lecz po pewnym czasie podniosa oczy i rozejrzaa si dookoa. Ludzie przy innych stolikach rozmawiali z oywieniem. Niektrzy wracali z przedwitecznych zakupw, o czym wyranie wiadczyy paczki w byszczcych, kolorowych torbach. Sofia uja filiank obiema domi, eby je ogrza, i zgarbia si nad stoem. Nagle poczua si zupenie osamotniona. Nie miaa w tym kraju adnej przyjaznej duszy. Och, jak bardzo tsknia za Santim! Za Santim i za Mari, ktra od zawsze bya jej najblisz, najwierniejsz przyjacik. Wiele by daa, eby z ni porozmawia, zwierzy si ze swoich przey. Szkoda, e nie napisaa do Marii. Pomylaa, e kuzynka jest na pewno rwnie przygnbiona i smutna jak ona. C, teraz byo ju za pno. Gdyby par miesicy temu zdobya si na napisanie listu, wszystko wygldaoby inaczej, ale tak... Zmarnowaa szans, stracia nie tylko ukochanego, lecz take osob, ktra rozumiaa j i wspieraa, chocia miaa zupenie inne, o wiele agodniejsze usposobienie. Cae ycie spdziy razem i nagle musiay si rozsta. Do filianki z gorc czekolad wpada dua za, ktrej Sofia nie zdya otrze. Ulic przechodzio mnstwo ludzi, wszyscy si spieszyli, mieli jaki cel. Moe szli na podwieczorek, moe do pracy, do przyjaci, do rodziny... Ona jedna nie miaa nikogo, kogo obchodziby jej los. Mogaby skona na zimnym chodniku w tym obcym miecie i nikt nawet by nad ni nie zapaka. Zacza si zastanawia, jak dugo leaaby w kostnicy, zanim kto by si dowiedzia, kim bya, i zawiadomi jej rodzin. Moe par tygodni, a moe miesicy, oczywicie zakadajc, e temu komu zaleaoby na odnalezieniu jej bliskich. Dziki dziadkowi miaa brytyjski paszport, ale przecie bya tu cakiem obca. Zapacia za czekolad i wysza. Po drodze znowu mina zakad fryzjerski U Maggie. Postanowia zawrci i zajrze do rodka. Przez szyb zobaczya, jak wysoki, chudy mczyzna obcina wosy klientce, co jaki czas pochylajc si nad ni i ywo gestykulujc, chyba po to, eby barwnie zilustrowa opowiadan histori. Przy biurku z telefonem siedziaa moda blondynka. Wygldao na to, e jednym uchem sucha opowieci mczyzny, a jednoczenie stara si zapisa co w notesie. Dziewczyna z trudem tumia miech. Nagle drzwi si otworzyy, na zewntrz wion ciepy prd powietrza przesiknitego mocnym zapachem szamponu i perfum, i w progu stana rudowosa kobieta koo pidziesitki. Usta umalowane miaa jaskrawoczerwon szmink, podobnie jak Dominique, a powieki nierwno pokryte cieniem w paskudnym od cieniu przyconej zieleni. - Mog pani w czym pomc? - zapytaa. - Syszaam, e potrzebuj pastwo kogo do pomocy - odezwaa si Sofia niemiao. - Zgadza si - powiedziaa kobieta. - Prosz wej. Nazywam si Maggie. - Sofia Solanas - odpara dziewczyna, kiedy znalaza si w ciepym pomieszczeniu. Mczyzna przerwa rozmow z klientk i odwrci si, eby na ni zerkn. Mia oczy podobne do oczu wa. Zmierzy j szybkim, taksujcym spojrzeniem, oceniajc jej twarz, figur i ubranie, po czym wyda z siebie pene aprobaty prychnicie. - Pikne imi - rzuci. - Naprawd, Sofio. Ja jestem Anton, w rzeczywistoci Anthony, ale Anton brzmi o wiele bardziej egzotycznie, nie sdzisz? - Zamia si i lekkim, rozkoysanym krokiem podszed do szafki, z ktrej wyj soiczek z elem. - Anton to niezy numer. Sofio - rzeka Maggie. - miej si z jego dowcipw, a na pewno ci polubi. Daisy wyprbowaa t metod na sobie- prawda. Daisy? Daisy umiechna si ciepo i podaa Sofii rk zza biurka. - Pracujemy od dziesitej do szstej, skarbie - cigna Maggie. - Do twoich obowizkw bdzie naleao zamiatanie, zmywanie podogi, mycie wosw klientek i dbanie o porzdek. Nie mog zapaci ci wicej ni osiem funtw tygodniowo, plus napiwki, naturalnie. Myl, e to nieza propozycja. Co ty na to, Anton? - wietna propozycja, Maggie - przytakn z entuzjazmem, rozsmarowujc na doni substancj, ktra wygldaa jak zielone gluty. - Ale ja wanie tyle pac za mieszkanie! - zaprotestowaa Sofia. - Na wicej zwyczajnie mnie nie sta - owiadczya Maggie, zakadajc rce i opierajc je na swoim obfitym biucie. - Wic jak, bierzesz t prac, czy nie? - Ja te wynajmuj mieszkanie - wtrcia z oywieniem Daisy. - Mogybymy poczy wysiki, to znaczy zamieszka razem, i paci po poowie, oczywicie jeeli by ci to odpowiadao... - Daisy mieszkaa w maym, zaniedbanym pokoju w Hammersmith i dojazdy do pracy zabieray jej co najmniej dwie godziny dziennie. - Mieszkasz gdzie w pobliu? - Obok Queens Gate. - Nic dziwnego, e tyle pacisz za wynajcie - owiadczya Maggie. - Skd jeste, skarbie? - Z Argentyny - odpara Sofia, czujc, jak jej gardo zaciska si bolenie. Od tak dawna nie syszaa, aby kto gono wypowiedzia nazw jej kraju... - Cudownie - mrukn Anton, ktry nie mia najmniejszego pojcia, gdzie znajduje si Argentyna. - Wic gdyby potrzebowaa kogo do wsplnego mieszkania... - odezwaa si znowu Daisy. Sofii nie bardzo podoba si ten pomys. Nigdy dotd nie musiaa niczym si dzieli, a zwaszcza pokojem, ale bya zdesperowana. Poza tym Daisy miaa tak sympatyczn twarz... I tak Sofia si zgodzia. - Doskonale! - Maggie ze miechem otworzya szuflad i wyja z niej par monet. - W takim razie twoim pierwszym zadaniem bdzie zakupienie butelki dobrego i taniego wina, Sofio. Musimy uczci t okazj, prawda, Anton? - Tak jest - przytakn fryzjer, nanoszc el na wosy klientki zadban doni o starannie przycitych paznokciach. - Musimy to uczci, Maggie. Ju po dwch tygodniach may salon fryzjerski sta si nowym domem Sofii, a Maggie, Anton i Daisy jej now rodzin. Dowiedziaa si, e Maggie opucia ma i zaoya salon, eby zwiza koniec z kocem. - Gupia dziewczyna - prychn Anton, rozgldajc si, czy Maggie nie ma w pobliu. - Jej m by bardzo bogaty i ustosunkowany. Anton y ze swoim chopakiem imieniem Marcello, ciemnowosym, przystojnym Wochem o owosionej piersi, ktry od czasu do czasu wpada do zakadu, wygodnie rozsiada si na sofie obitej tkanin w gepardzie ctki i sucha opowieci Antona. Maggie otwieraa wtedy butelk wina, nalewaa wszystkim i siadaa obok Marcella, ale niezalenie od tego, jak mocno kokietowaa Wocha i wachlowaa sztucznymi rzsami, on zupenie nie zwraca na ni uwagi. Maggie flirtowaa take z klientami. Wikszo przychodzcych do salonu mczyzn bya tym zachwycona. - Rozsiewam wok nich specjalny pyek Maggie, skarbie, i odsyam ich z powrotem do on - mawiaa. Daisy i Sofia czsto miay si ze zudze szefowej przez ca drog do domu. Daisy bya bystra i dowcipna. Miaa grzyw bardzo gstych, jasnych wosw, skrconych w drobne, lnice loki, urocz twarz w ksztacie serca, lecz przede wszystkim byo w niej mnstwo ciepa i emanowaa dobr energi. Podzieliy si mieszkaniem i wszystkim, co si w nim znajdowao. Pocztkowo Sofii trudno byo pogodzi si ze wiadomoci, e miy pokj naley nie tylko do niej, ale stopniowo zacza darzy now przyjacik coraz wikszym zaufaniem. Daisy bya jej potrzebna, przeganiaa samotno i wypenia w jej yciu luk, jaka pozostaa po Marii. Rodzice Daisy mieszkali na wsi, w Dorset, ktre dziewczyna pokazaa Sofii na mapie. - To pikna, zielona i pokryta pagrkami okolica, ale jednak prowincja - powiedziaa. - Mnie zawsze pocigay jasne wiata miasta. Jej rodzice byli rozwiedzeni. Ojciec, robotnik budowlany, podrowa po pnocnej Anglii w poszukiwaniu pracy, natomiast matka, Jean Shrub, mieszkaa w Taunton razem z kochankiem, dziwnym zbiegiem okolicznoci take murarzem, i zarabiaa na ycie jako kosmetyczka. - Zawsze chciaam robi to, co ona - owiadczya Daisy. - Chodzi do klientek do domu, robi im maseczki i manicure... Niestety, zaraz po ukoczeniu kursu, przy pierwszym zleceniu, oblaam woskiem psa pani Hamblewell. To byo okropne, mao brakowao, a to biedne zwierz trzeba by byo obedrze ze skry. Po tej katastrofie odoyam na pk narzdzia do manicure i przyjechaam tutaj. Nie mw nic Maggie, ale za jaki czas chciaabym jeszcze raz rozpocz praktyk. Zreszt u niej take przy daaby si kosmetyczka, nie sdzisz? Zawsze artowaa sobie ze swojego imienia i nazwiska, przedstawiajc si: Daisy, czyli Stokrotka, Shrub, czyli Krzaczek. Mwia, e ma szczcie, i nie wzia si za ogrodnictwo, bo przecie nikt nie traktowaby jej powanie. Sama robia sobie papierosy i palia je przy uchylonym oknie, poniewa Sofia nienawidzia dymu. Caymi godzinami rozmawiay o yciu i swoich marzeniach, lecz Sofia nie bya szczera wobec nowej przyjaciki. Nie moga si zdoby na to, by powiedzie jej prawd o swojej przeszoci. W salonie U Maggie Sofia, zamiatajc podog, czasami z podziwem przygldaa si rnobarwnym kosmykom wosw, ktre na niej znajdowaa. Anton uwielbia farbowa wosy, byo to jego ukochane zajcie. - Wszystkie kolory tczy, moje kurcztko, to dopiero wybr - mawia. Jedna z jego staych klientek, Rosie Moffat, mniej wicej co dwa tygodnie zmieniaa kolor wosw. - Wyprbowaa ju wszystkie odcienie - powiedzia kiedy. - Teraz bd chyba musia zacz od pocztku palety albo za kadym razem proponowa jej pasemka w nowym kolorze. Sofia zajmowaa si te myciem wosw, czego na pocztku nie lubia, poniewa niszczya sobie paznokcie. Po pewnym czasie przywyka jednak i do tego, zwaszcza e mczyni zawsze dawali jej due napiwki. - Ta dziewczyna nie mwi o sobie zbyt duo, prawda, Anton? - zauwaya kiedy Maggie, siadajc na krzele i zabierajc si do malowania swoich dugich szponw. - Ale jest urocza. - To prawda, jest urocza. - I pracowita - doda Anton, nalewajc sobie kieliszek wina. - Szkoda tylko, e zawsze ma taki smutny wyraz oczu. Byo ju p do sidmej, najwyszy czas na drinka. - Przecie mieje si z twoich dowcipw, skarbeku - zdziwia si Maggie. - Och, tak, lecz ani na chwil nie rozstaje si ze swoim smutkiem. Po prostu chodzca tragedia, kochanie. - Prawdziwy z ciebie poeta! - Maggie si zamiaa i zapalia papierosa. - Mam nadziej, e nie zamierzasz zostawi mnie na lodzie i zaj si pisaniem wierszy, co? - Sam jestem uosobieniem poezji, moje kurcztko. Tak czy inaczej, za nic nie chciabym pozbawia pracy wszystkich tych sodkich pismaczkw... Anton poda Maggie popielniczk, a ona zacigna si gboko, z wyran przyjemnoci. Jej ramiona natychmiast si rozluniy. - Wiesz, dlaczego przyjechaa do Londynu? - Nigdy o tym nie wspominaa. Szczerze mwic, Maggie, wiemy o niej tyle, co nic, zgodzisz si ze mn? - Niestety, tak. A krci mnie z ciekawoci... - Och, mnie rwnie, ale dajmy jej troch czasu. Jestem pewien, e wczeniej czy pniej poznamy t fascynujc histori.
wita Boego Narodzenia zbliay si wielkimi krokami. Ulice Londynu lniy barwnymi wiatekami i dekoracjami. Patrzc na nie. Sofia coraz czciej zastanawiaa si, czy w domu kto za ni tskni. Wyobraaa sobie, jak jej najblisi przygotowuj si do wit i tak bardzo tsknia za upaem, such pamp i eukaliptusami, e prawie czua ich zapach. Ciekawe, czy Santi wyrzuci mnie ze swoich myli, jeeli w ogle myli o mnie, pytaa sam siebie. Maria nie napisaa wicej, a przecie byy nie tylko kuzynkami, ale i najlepszymi przyjacikami. Czy naprawd tak atwo mona kogo zapomnie? Mylc o domu, czua bolesn pustk w rodku. Daisy pojechaa na wita do matki. W dzie po wyjedzie zadzwonia z wiadomoci, e w Dorset spado mnstwo niegu i waciwie nie mog ruszy si z domu. - Mam nadziej, e nieyca potrwa kilka tygodni - powiedziaa. - Wtedy Bernard nie bdzie jedzi do pracy i odnowi nam dom. Sofia bardzo odczua nieobecno Daisy. Nie miaa w Anglii adnej rodziny, ktr mogaby odwiedzi, i samotno mocno jej doskwieraa. Dzie Boego Narodzenia spdzia razem z Antonem i Marcellem w rowiutkim domu Maggie w Fulham. - Uwielbiam rowy kolor! - oznajmia entuzjastycznie gospodyni, oprowadzajc Sofi po pokojach w klapkach z rowego futerka. - Nigdy bym nie zgada! - rozemiaa si Sofia, ktra zauwaya, e nawet deska klozetowa bya tu rowofiokowa. Dziewczyna staraa si zachowywa pogodnie, ale chwilami miaa wraenie, e jest martwa, a w kadym razie wewntrznie zupenie odrtwiaa. Otworzyli dwie butelki szampana, Anton ruszy w taniec po pokoju, ubrany w dzwony z materiau udajcego skr zebry i w choinkowy acuch, obwizany wok gowy na podobiestwo rzymskiego wieca laurowego, Marcello za lea na kanapie, palc skrta. Maggie spdzia wiksz cz dnia w kuchni, gotujc, a Sofia moga tylko rozpaczliwie tskni za domem. Wszyscy kupili sobie nawzajem drobne prezenty. Sofia dostaa od Maggie zestaw lakierw do paznokci, ktrych nie zamierzaa uywa, a od Antona zielony kuferek z lusterkiem na kosmetyki. Nie po raz pierwszy przyszo jej do gowy, jak bardzo zmienia si jej sytuacja yciowa - naleaa do jednej z najbogatszych rodzin w Argentynie, a nie miaa grosza przy duszy. Po obficie zakrapianej winem kolacji usiedli przy ogniu, patrzc, jak blask pomieni zmienia kolor cian na pomaraczowy. Nagle Sofia ukrya twarz w doniach i rozpakaa si. Maggie spojrzaa na Antona, ktry kiwn gow. Wtedy uklka na pododze i przytulia Sofi do swej mocno uperfumowanej piersi. - Co si stao, skarbie? Moesz nam o wszystkim powiedzie, jestemy twoimi przyjacimi... I tak Sofia opowiedziaa im swoj histori, z rozmysem pomijajc miesice spdzone w Genewie i fakt narodzin Santiguita. Czua, e ten sekret jest zbyt intymny, ale przede wszystkim baa si, jak nowi przyjaciele zareagowaliby na wiadomo, i oddaa synka do adopcji. - Mczyzna, jake by inaczej! - zdenerwowa si Anton, gdy skoczya. - Cholerny facet! - Sam jeste mczyzn, skarbie - westchna Maggie. - Tylko w poowie, kaczuszko - odpar, wychylajc kieliszek i ponownie go napeniajc. Marcello zasn na kanapie i na pewno ni o cudownych wzgrzach Toskanii. - W gruncie rzeczy moe i dobrze si stao, kochanie - powiedziaa agodnie Maggie. - Skoro nie potrafi nawet dotrzyma obietnicy, e bdzie pisa do ciebie, to lepiej, jeli zaczniesz nowe ycie bez niego. - Ale ja dalej kocham go tak bardzo, e a serce mnie boli, Maggie - zaszlochaa Sofia. - Zapomnisz o nim. Wszyscy wczeniej czy pniej zapominamy o niewiernych kochankach, prawda, Anton? - Jasne. - Znajdziesz sobie jakiego miego Anglika, zobaczysz, skarbie... - Albo Wocha - mrukn Anton. - Na twoim miejscu trzymaabym si z daleka od Wochw, skarbeku. Miy Anglik, oto, czego ci potrzeba. Nastpnego dnia Sofia obudzia si z potwornym blem gowy, udrczona rozpaczliw tsknot za dzieckiem. Zwinita w kbek, dugo pakaa z mulinow szmatk przycinit do nosa. Po godzinie miaa wraenie, e czaszka pknie jej na dwoje jak dojrzay melon. Przed oczami miaa buzi Santiguita i jego jasnoniebieskie, niewinne oczy, ktre wpatryway si w ni z tak ufnoci... Zdradzia go. Jak moga zachowa si w tak bezwzgldny, samolubny sposb? Jak moga tak postpi? I dlaczego Dominique pozwolia jej odda dziecko, to ycie, ktre wyhodowaa pod sercem? Obja si ramionami, od nowa opakujc rozstanie z synkiem. Nagle ogarn j paraliujcy strach, e nigdy wicej go nie zobaczy. Z gardem obolaym od paczu przycigna do siebie telefon i wybraa numer Dominique i Antoinea w Szwajcarii. - Oui? Sofia przeya chwil gorzkiego rozczarowania, kiedy w suchawce odezwa si szorstki gos gospodyni jej kuzynw. - Madame Ibert, mwi Sofia Solanas, dzwoni z Londynu - powiedziaa. - Czy mog rozmawia z Dominique? - Niestety nie, panienko. Pastwo La Riviere wyjechali na dziesi dni za granic. - Na dziesi dni? - powtrzya zaskoczona Sofia. Ani Dominique, ani Antoine nie wspominali jej o adnych planach wyjazdowych. - Tak, na dziesi dni. - W gosie madame Ibert zabrzmiaa nutka zniecierpliwienia. - Dokd pojechali? - zapytaa Sofia. - Nie powiedzieli mi, dokd si wybieraj. - Nie powiedzieli? - Nie, panienko. - Wic moe zostawili numer telefonu? - Nie. - Nie zostawili numeru telefonu, pod ktrym mona by si z nimi skontaktowa? Madame Ibert westchna ciko. - Nie powiedzieli, dokd jad, panienko, i nie zostawili ani numeru telefonu, ani adresu. Uprzedzili mnie tylko, e wrc dopiero za dziesi dni. Przykro mi, ale nie mog panience pomc. - Mnie te jest przykro. - Sofia si rozpakaa, odkadajc suchawk. Za pno. Byo ju za pno... Znowu zwina si w kbek na ku i podcigna kolana pod brod. Wtulia nos w kawaeczek mulinu i pomylaa, e od mierci dziadka Dwyera nigdy nie bya tak nieszczliwa. Teraz nie miaa ju wtpliwoci, e nigdy wicej nie zobaczy Santiguita, podobnie jak nigdy wicej nie ujrzy ukochanego dziadka. Rozstanie z synkiem okazao si rwnie ostateczne jak mier. Sofia wiedziaa, e do koca ycia nie wybaczy sobie tego, co zrobia.
Rozdzia dwudziesty pity
wita Boego Narodzenia byy dla Sofii wyjtkowo bolesne. Spdzia je w mieszkaniu, paczc, tsknic za ca rodzin i co par godzin zapadajc w sen z wyczerpania. Anton i Maggie zagldali do niej codziennie, z determinacj ratujc j przed jeszcze gbsz depresj. Po witach Sofia z ulg wrcia do pracy, mimo wszystko pena nadziei, e rok 1975 okae si dla niej askawszy. Postanowia wicej nie patrze w przeszo, przekonana, e dziadek, ktrego tak kochaa, poradziby jej zapomnie o tym, co przeya. Miaa wraenie, e powoli wychodzi na prost. Dominique regularnie przyjedaa do Londynu, poniewa Antoine czciej ni poprzednio zaatwia tu interesy. Przy kadej takiej okazji obie jaday w eleganckich restauracjach i wybieray si na zakupy na Bond Street. Sofia przypominaa sobie wtedy, e kiedy prowadzia takie ycie na co dzie, ale po wyjedzie Dominique bez specjalnej przykroci wracaa do swojego nowego wcielenia. Rok min bardzo szybko. Sofia zaprzyjania si z Marmadukiem Huckely-Smithem, sympatycznym okularnikiem, ktry prowadzi ksigarni naprzeciwko salonu U Maggie, on za przedstawi j swoim przyjacioom. Jeden z nich co jaki czas umawia si z Sofi, co stanowio mi odmian, lecz nic wicej. Sofia nie miaa zamiaru wdawa si w romans. W wolnym czasie obie z Daisy wdroway po Kings Road, szukajc czego adnego na wyprzedaach. Etniczne stroje wanie stay si modne, wic Sofia z przyjemnoci kupowaa dugie, powiewne spdnice firmy Monsoon. Anton zrobi jej do szerokie rude pasemka, a w chwili wielkiego znudzenia wyprostowa jasne loki Daisy, co zupenie, szczliwie na korzy, odmienio jej wygld. Raz w miesicu chodziy do kina i na West End, gdzie obejrzay Puapk na myszy Agaty Christie. - Wiedziaa, e ten teatr wybudowa pewien bogaty arystokrata, ktry na zabj zakocha si w aktorce? - mrukna Daisy, kiedy wiata pogasy i kurtyna posza w gr. - Nie sdzisz, e to niewiarygodnie romantyczne? - Moe ktry z kochankw Maggie zafunduje jej nowy zakad fryzjerski! - zachichotaa Sofia. Anton zabra je wszystkie na The Rocky Horror Show. Przyjecha po nie wynajtym rowym cadillakiem, ubrany w pas z podwizkami i koronkow bielizn, z Marcellem w kombinezonie w tygrysie prgi. Przeraona Maggie wyrazia nadziej, e Anton nie zapomni przebra si przed przyjciem do pracy w poniedziaek rano. Sofia zauwaya, e Wochowi brakuje tylko dugiego ogona, na co odpar sarkastycznie, e gdyby pokaza jej swj ogon, nie spojrzaaby wicej na adnego innego mczyzn. Daisy udao si dosta tanie bilety na koncert Davida Bowiego na Wembley. Daisy podkochiwaa si take w Micku Jaggerze i zawsze bardzo gono puszczaa jego piosenki w salonie, co troch irytowao Maggie, ktra wolaa znacznie agodniejszy styl Joni Mitchell. Ponure zimowe miesice miny, a wraz z nimi bl i przygnbienie Sofii. Kiedy ulice zajaniay rowymi i biaymi kwiatami, dziewczyna odkrya w sobie pozytywny stosunek do ycia, cakowicie zgodny z filozofi dziadka Dwyera. Rzucia si w wir pracy, nawet nie zauwaajc, e Maggie daa jej podwyk. Mieszkanie wsplnie z Daisy sprawiao jej co raz wiksz frajd. Wiele wieczorw spdzay w kawiarni Cafe des Artistes, zamiewajc si nad drinkami. Daisy zawsze pia piwo, ktre w Sofii budzio obrzydzenie. Nie bya te w stanie zrozumie namitnoci Brytyjczykw do napoju marmite. Wygldao na to, e wszyscy Anglicy wyroli na marmite. - Dlatego jestemy tacy wysocy - mia si Anton, ktry mierzy blisko metr dziewidziesit. W sierpniu Maggie zamkna salon na dwa tygodnie i zaprosia swoich przyjaci do domku, ktry wynaja w Devonie, z na dziej, e razem z ni bd si cieszy morzem. Sofia bawia si doskonale, chocia odczuwaa brak soca, bo cigle pada deszcz. Przypominaa sobie opowieci matki o wzgrzach nad Glengariff i zastanawiaa si, czy cho troch przypominaj wzgrza w Devonie. Wszyscy picioro urzdzali sobie pikniki na play, kulc si w kostiumach kpielowych pod parasolami i strzepujc piasek z kanapek. Pogoda im nie sprzyjaa, ale byli razem szczliwi i miali si do ez ze swoich dowcipw oraz z Marcella, ktry dygota w grubych welurowych spodniach i swetrze, wyraajc kompletny brak zrozumienia dla szalestw Anglikw. - Zabierzcie mnie do Toskanii! - jcza. - Tam zawsze wida niebo i soce! - Och, zamknij si, Marcello! - mrukna Maggie, poykajc spory kawa ciasta czekoladowego. - Nie bd takim Wochem! - Spokojnie, kaczuszko - zaprotestowa Anton, obejmujc przyjaciela ramieniem. - Kocham go wanie za to, e jest Wochem. - Marcello ma racj - rzeka Daisy. - Spjrzcie tylko - na tych plaach nie ma nikogo poza Brytyjczykami. Czy to nie mieszne, e siedzimy tu, zupenie jakbymy byli na poudniu Francji, chocia trzsiemy si z zimna? - Ale to dlatego wygralimy wojn, skarbie - owiadczya Maggie, bezskutecznie starajc si zapali papierosa na mocnym wietrze, ktry natychmiast zdmuchiwa pomyk zapaki. - Och, na mio bosk, Anton, Sofio, zapalcie mi tego cholernego papierosa, bo zaraz strac cierpliwo! - Nie walczya na wojnie, Maggie! - Anton parskn miechem. - Nie potrafisz nawet zapali papierosa! Wetkn sobie papierosa midzy wargi, odwrci si plecami do wiatru i zapali. - Niesamowite! - prychna Maggie. - e te udao si to tobie, cho jeste bardziej kobiet ni mczyzn! Prawie w ogle si dzisiaj nie odzywasz, Sofio! Co z tob? Maggie spojrzaa na Sofi, ktra trzsa si pod wilgotnym rcznikiem. Dziewczyna usiowaa umiechn si zesztywniaymi, posiniaymi wargami. - Obawiam si, e musz wzi stron Marcella - mrukna, szczkajc zbami. - Jestem przyzwyczajona do pla Ameryki Poudniowej. - Wy dwoje jestecie strasznie wybredni. - Maggie lekko zmarszczya brwi. - No, ale urlop w tym klimacie dobrze wam zrobi. Przyda si wam spora dawka brytyjskiego twardzielstwa. Jestemy twardzi i dlatego nasza armia jest najlepsza na wiecie. Pod tym wzgldem nikt nie moe si z nami rwna. - Z tob z ca pewnoci, Maggie! - rozemiaa si Daisy. - Sofio, przyznaj si - nawet nie podejrzewaa, e znajdziesz si w Devonie, kiedy wylegiwaa si na tych rozgrzanych do biaoci plaach w Ameryce Poudniowej! - Masz racj. Pomylaa, e dobrze si skada, i Devon nawet odrobin nie przypomina jej kraju. Na tej zimnej, pustej play bya w zupenie innym wiecie i bardzo j to cieszyo.
Boe Narodzenie 1975 roku upyno Sofii w znacznie przyjemniejszej atmosferze ni poprzednie wita. Spdzia dziesi dni z Dominique i Antoineem w ich domu w grach, w miejscowoci Verbier. Delfine i Louis zaprosili swoich przyjaci, i dom znowu wypeniy okrzyki radoci i miech, gdy wszyscy rozpakowywali prezenty i umilali sobie czas grami. W caej dolinie rozbrzmiewa odgos dzwonkw, a witeczne lampki lniy bajecznymi kolorami. Pogoda bya cudowna, powietrze ostre i czyste, niebo szafirowobkitne. nieg zacz pada dopiero po wyjedzie Sofii do Londynu. Kiedy wrcia do domu, okazao si, e Nowy Rok przygotowa dla niej niespodziank, ktrej nigdy nie byaby w stanie przewidzie. Daisy zaproponowaa, by wybray si do klubu w Soho, gdzie, jak powiedziaa, czsto zagldaj ci wszyscy aktorzy. Udao im si znale dwa miejsca przy barze, poniewa jaka zmczona czekaniem para postanowia w kocu opuci lokal. Kiedy rozejrzay si dookoa, zauwayy dwch do znanych aktorw i bardzo popularnego prezentera telewizyjnego. Obie byy uderzajco adne i mode, nie musiay wic dugo czeka na obsuenie. Barman przygadzi dugie, czarne, zwizane z tyu wosy i w cigu paru sekund pojawi si przed nimi z uwodzicielskim umiechem na twarzy. Tu przed pnoc Daisy na caego flirtowaa ze spoconym rzebiarzem, ktry najwyraniej wypi ju troch za duo. Najpierw z nieukrywanym zachwytem zaglda jej w dekolt, a potem zabra j do stolika po drugiej stronie sali. Sofia umiechna si i potrzsna gow. Daisy bez skrupuw obdarzaa pocaunkami nawet najmniej atrakcyjnych mczyzn, pod warunkiem, e stawiali jej drinka i powicali troch uwagi. Sofia dalej siedziaa na swoim miejscu, spokojnie obserwujc otaczajcych j ludzi. Wszyscy byli w wymienitych humorach, a jej wcale nie przeszkadzao to, e jest sama. Zdya ju do tego przywykn. - Mog postawi pani drinka? Odwrcia si i ujrzaa dobrze zbudowanego, przystojnego mczyzn, ktry wanie siada obok niej. Rozpoznaa go bez trudu - gra Hamleta, widziaa go par tygodni wczeniej w teatrze. Jej zdaniem odtwarza swoj rol ze zbytni energi i brawur, ale bya przekonana, e te uwagi nie spotkayby si teraz ze zrozumieniem z jego strony. Skina gow i poprosia o jeszcze jeden din z tonikiem. Mczyzna rozkazujcym gestem podnis rk, przywoujc barmana, ktry natychmiast do nich podszed. - Din z tonikiem dla mojej znajomej, dla mnie whisky - rzuci i zaraz odwrci si do Sofii, opierajc okie na blacie baru. - Mj dziadek pija whisky - odezwaa si Sofia. - To wietny alkohol. - Pochowano go nawet z buteleczk - dodaa, doskonale naladujc irlandzki akcent. - Dlaczego? - Poniewa ba si, e ukradn j krasnoludki. - Umiechna si. Aktor spojrza na ni i rozemia si w odpowiedzi. Nie ulegao wtpliwoci, e ta dziewczyna nie przypomina adnej z jego przyjaciek. - Jeste Irlandk? - zapyta, bezceremonialnie przechodzc na "ty". - Moja matka pochodzi z Irlandii, ojciec z Argentyny, tam si urodzi, ale ma w sobie hiszpask krew. - Dobry Boe! - wykrzykn ze zdumieniem. - Co ci tu sprowadzio? - To duga historia - odpara niedbale. - Chtnie bym j pozna. W klubie gono omotaa rytmiczna muzyka, wic przysun si bliej, eby nie krzycze. - Nazywam si Jake Felton - powiedzia. Mwi z piknym angielskim akcentem, a jego gos by gboki i silny. - Sofia Solanas. - To brzmi jak doskonay pseudonim sceniczny - stwierdzi, nie spuszczajc wzroku z jej licznej twarzy. - Mam wraenie, e mogaby zrobi prawdziw karier. - Widziaam ci na scenie. - Naprawd? - Wyranie si ucieszy. - I co, podobao ci si? Jeeli nie, to lepiej mi nie mw. - Podobao mi si, nie zapominaj jednak, e jestem cudzoziemk, wic nie do koca rozumiaam wszystkie kwestie. - Nie przejmuj si. Wikszo Anglikw take nie rozumie Szekspira. Przyjdziesz zobaczy mnie znowu? W lutym gram w teatrze Old Yicarage. - Moe przyjd - powiedziaa niemiao, wychylajc do dna swj din z tonikiem. Kiedy po obowizkowym odliczaniu wybia wreszcie pnoc, wszyscy unieli kieliszki i wymienili pocaunki z partnerami. Jake pooy do na policzku Sofii i pocaowa j. Gdyby nie odwrcia twarzy i nie podsuna mu policzka, jego wargi spoczyby na jej ustach. Niedugo potem zapyta, czy mgby si z ni jeszcze kiedy spotka. Daa mu swj numer telefonu. Zupenie nieoczekiwanie Jake Felton zadzwoni ju par dni pniej. Zaprosi j na kolacj do restauracji Daphne na Draycott Avenue. Zna Giordana, ognistego Wocha, ktry prowadzi lokal, dziki czemu dostali najlepszy stolik na sali. Pocztkowo Sofia czua si le, jakby zdradzaa Santiego, lecz szybko przypomniaa sobie, e to Santi zdradzi j. Musiaa dorosn i na prawd zacz ycie od nowa. Po kilku miesicach Jake i Sofia spotykali si regularnie. Maggie i Anton oniemieli z podziwu, gdy Sofia podzielia si z nimi t nowin, i szczerze cieszyli si szczciem przyjaciki. - Jake Felton! - wykrzykn Anton, odzyskawszy gos. - Bardzo apetyczny facet! Daisy przykazaa Sofii mie si na bacznoci, poniewa, jak to okrelia, Jake Felton jest niezym bawidamkiem i kobiety go uwielbiaj. Daisy zwykle miaa w pracy sporo czasu, ktry wykorzystywaa na czytanie plotkarskich kolumn towarzyskich w popularnych czasopismach. Sofia odpowiedziaa, e wszyscy Latynosi s wanie tacy, wic Jake niczym jej nie zaskoczy. Wkrtce Sofia zacza chodzi na prby, w ktrych uczestniczy Jake, spotykaa si z jego przyjacimi. Nagle jej may londyski wiat otworzy si szeroko i Sofia znalaza si wrd fascynujcych ludzi ze wiata artystycznego. Kiedy uprawiali seks, Sofia zostawiaa wczone wiato. Lubia patrze na Jakea, co bardzo mu pochlebiao. Nie moga mu powiedzie, e gdy zamyka oczy, widzi Santiego. Jake by pod kadym wzgldem inny od jej ukochanego, ale jej ciao naleao do Santiego, bo przecie on pierwszy w nie wszed. Usiowaa zablokowa te myli, lecz nie moga nie wspomina mczyzny, z ktrym pocza dziecko. Musiaa mie otwarte oczy, aby przy najmniej sprbowa zapomnie. Jake by czuy, podnieca j, ale go nie kochaa, on natomiast twierdzi, e j kocha, e jego wiat zmieni si z jej powodu, i nigdy nie czu si taki szczliwy i speniony. Sofia nie bya w stanie odpowiedzie mu z rwnym entuzjazmem. Mwia tylko, e jest jej bliski, e czuje si przy nim bezpieczna i e zapeni pustk, jaka pojawia si w jej yciu. Wieczorami ogldaa Jakea w czasie prb, a pniej recenzowaa jego wystp. Czsto zdarzao si te, e pomagaa mu uczy si roli, nawet w ku, poniewa Jake w najmniej spodziewanych sytuacjach zrywa si na rwne nogi i wygasza swoje kwestie. - Bd Juli, moje kochanie - baga j czasami w restauracji. Recytowali wtedy z pamici lub czytali role, starajc si w nie wczuwa, dopki nie ogarn ich miech. - Ale czy on kiedykolwiek rozmawia z tob o tobie, kaczuszko? - zapyta Anton pewnego wieczoru, kiedy romans Sofii i Jakea trwa ju mniej wicej od miesica. - Oczywicie - obruszya si Sofia. - Po prostu w tej chwili jego praca jest dla nas spraw najwaniejsz, to wszystko. Anton prychn z dezaprobat, patrzc, jak dziewczyna zamiata zalegajce ca podog kosmyki wosw. - Nie chc ci psu dobrego nastroju, skarbie, ale kiedy go poznaam, zrobi na mnie wraenie bardzo aroganckiego czowieka - mrukna Maggie, strzepujc popi z papierosa na podog Anton zebra rczniki i wrzuci je do wysokiego wiklinowego kosza. - Wydaje si arogancki, poniewa jest niemiay - powiedziaa Sofia obronnym tonem. - Niemiay, rzeczywicie! Gdyby by niemiay, nie miotaby si tak po scenie - parskna Maggie. - Anton, bd tak dobry i nalej mi jeszcze jedn szklaneczk wina. W moim wieku kolejna szklaneczka wina to najlepsze, czego mona oczekiwa od ycia... - Nie jcz, Maggie! - skarci j Anton, lecz zaraz umiechn si serdecznie. - Nawet si nie zorientujemy, kiedy jaki przystojniak porwie ci i zacauje na mier, prawda. Sofio? Sofia z umiechem kiwna gow. - David Harrison, producent sztuki Jakea, zaprosi nas na weekend do siebie na wie - powiedziaa po chwili milczenia, odkadajc szczotk na miejsce i siadajc obok Maggie. - Dobrze wiemy, kto to taki, co, Maggie? - Oczywicie. David Harrison jest bardzo znan postaci. Jakie dziesi lat temu, moe wicej, nie przypominam sobie dokadnie, rozwid si w atmosferze skandalu. To naprawd interesujcy facet, skarbie, na twoim miejscu zwrciabym na niego uwag. - Nie bd mieszna, Maggie! Jestem szczliwa z Jakiem! - Szkoda - wymamrota Anton. - Jak chcesz - rzucia Maggie. - Tylko pamitaj, e ci ostrzegaam, kiedy Jake ucieknie ze swoj teatraln partnerk, nie mw, e ci to zaskoczyo. Aktorzy... Wszyscy oni s tacy sami, mog to oceni, bo z kilkoma miaam do czynienia... Nigdy wicej nie zdecydowaabym si na faceta tego fachu... No, ale David Harrison jest od ciebie sporo starszy, mgby by twoim ojcem. Chocia z drugiej strony... Miy, bogaty, starszy mczyzna jest cakiem w porzdku, prawda, Anton? - Po powrocie musisz nam wszystko opowiedzie - powiedzia Anton i znaczco mrugn do Sofii. W sobot rano Jake przyjecha po Sofi swoim mini- cooperem i prosto z Queens Gate zabra j do Gloucestershire. Przez ca drog mwi wycznie o sobie, koncentrujc si na drobnej ktni, w jak wda si z reyserem na temat pewnej sceny w sztuce. - Jestem przecie aktorem, powiedziaem mu, potrafi wic wyczu, e mj bohater nigdy nie zareagowaby w ten sposb. Doskonale znam posta, ktr odtwarzam! Sofia natychmiast przypomniaa sobie rozmow z Maggie i Antonem, i ponuro obserwowaa przemykajce za oknem drzewa, Jake wydawa si nie zauwaa jej milczenia - by zbyt pochonity narzekaniem na reysera. Dziewczyna odetchna z ulg, kiedy w kocu zatrzymali si przed znajdujcym si na kocu dugiego podjazdu jasnym domem Davida Harrisona. Gospodarz wyszed im na spotkanie z dwoma piknymi labradorami o sierci koloru miodu, ktre na widok samochodu zaczy merda ogonami. David by redniego wzrostu, szczupy, o gstych, jasnobrzowych wosach, lekko siwiejcych na skroniach. Nosi mae okrge okulary i umiecha si przyjanie. - Witajcie w Lowsley - powiedzia. - Zostawcie torby w samochodzie i chodcie si czego napi. Sofia wysiada z wozu i posza za Jakiem. Obaj mczyni ucisnli sobie donie, a David serdecznie poklepa Jakea po plecach. - Mio ci widzie, Lothario. - Davidzie, to jest Sofia, Sofia Solanas - rzek Jake. Sofia wycigna rk do Davida. - Jake duo mi o tobie opowiada - zauway, mocno ciskajc jej rk. - Ciesz si, e mam okazj pozna ci osobicie. Rozgocie si i czujcie si jak u siebie w domu. Weszli do duego holu. ciany byy pokryte obrazami rnej wielkoci, w wielu miejscach stay te i wisiay pki pene ksiek. Podog z szerokich desek pokryway luksusowe perskie dywany, pod cianami pyszniy si due roliny w donicach. Ciepe powietrze przesiknite byo zapachem psiej sierci. David wprowadzi ich do salonu, gdzie wok kominka, na ktrym wesoo trzaska ogie, siedziay cztery nieznane Sofii osoby. Ta scena przywioda jej na myl dom Chiquity w Santa Catalina i nagle bolenie zatsknia za rodzin. David przedstawi ich gociom - swoim ssiadom. Tomowi Middletonowi, pisarzowi, i jego onie Zazie, wacicielce maego butiku na Beauchamp Place, oraz Gilbertowi Dorangeowi, francuskiemu dziennikarzowi, i jego onie Michelle, zwanej Mich. Potem wszyscy usiedli i podjli przerwan rozmow. - Czym si zajmujesz? - zwrcia si Zaza do Sofii, ktra natychmiast skulia si wewntrznie. - Pracuj w salonie fryzjerskim U Maggie - odpara i wstrzymaa oddech, pewna, e Zaza umiechnie si uprzejmie i pogardliwie, i odwrci si bez sowa. Ku jej miemu zaskoczeniu Zaza szeroko otworzya zielone, starannie umalowane oczy. - Nie do wiary! - wykrztusia. - Tony, skarbie! Tony! Jej m przerwa w p zdania i odwrci si do niej. Wszyscy umilkli, wyranie zaciekawieni. - Nie uwierzysz, mwi ci! - cigna Zaza. - Sofia pracuje z Maggie! Tony umiechn si szeroko. - Ale ten wiat jest may! - rzek. - Maggie bya on mojego ciotecznego brata, Viva. Dobry Boe, jak jej si powodzi? Sofia odetchna z ulg i ju po chwili doprowadzia wszystkich do miechu, naladujc Maggie i Antona. David obserwowa j znad barku i myla, e nigdy w yciu nie widzia pikniejszej istoty. Jej umiech by szczery, lecz due, brzowe oczy miay tragicznie smutny wyraz. Nagle ogarno go pragnienie, by chwyci j w ramiona i chroni przed wszelkim zem. Bya znacznie modsza od jego pozostaych goci, a jednak porozumiewaa si z nimi bez trudu. Zauway te, e umilka na chwil, gdy Zaza, ktra nie ukrywaa, e nowa znajoma podbia jej serce, najzupeniej niewinnie zadaa jej kilka pyta o Argentyn. Po lunchu w nieco zakurzonej jadalni, podanym przez okrglutk pani Berniston, Gilbert i Mich udali si do swego pokoju na sjest. - Ten pudding czekoladowy i wino bardzo, ale to bardzo mnie zmczyy - owiadczy Gilbert, biorc swoj drobn on za rk i prowadzc j na gr. Jake postanowi pobiega. - Czy to dobry pomys po takim cikim posiku? - zapytaa Sofia. - Nie biegaem dzi rano i chciabym zdy przed zmrokiem - odrzek, wbiegajc na pitro po dwa stopnie. - Wobec tego moe my poszlibymy na spacer? - zaproponowaa entuzjastycznie Zaza. - W ten sposb troch si rozruszamy. Przyczysz si do nas, Davidzie? Powietrze byo lodowato zimne, lecz soce wiecio jasno na bezchmurnym, chabrowym niebie. Ogrd za domem, teraz zaronity i zdziczay, wiadczy jednak o tym, e kiedy dbaa o niego fanatyczna ogrodniczka, bya ona Davida. Tony, Zaza, Sofia i David poszli przecinajc ogrd ciek, wyoon kamiennymi pytami, miejc si z tego, jacy ociali i ospali zrobili si po obfitym lunchu. Nagie drzewa byy jeszcze zupenie upione, a gnijca trawa pod ich stopami mokra i gbczasta. Sofia wcigna duy yk wieego powietrza. Ju dawno nie bya w takim piknym miejscu. Przypomniaa sobie Santa Catalina zim i gdyby zamkna oczy i gboko odetchna zapachem wilgotnej ziemi i opadych lici, mogaby wmwi sobie, e jest w domu. Polubia Davida. Posiada specyficzn angielsk nonszalancj, ktra bardzo j pocigaa. By atrakcyjny, wybitnie inteligentny i przystojny. Mia w sobie si, zdecydowanie i charyzm, a jego jasnobkitne oczy wydaway si dziwnie gbokie, co jednoznacznie wiadczyo o tym, e ma za sob niejedn walk. Kiedy schodzili z niewielkiego wzgrza w kierunku stajni, serce Sofii zabio mocno i szybko. - Mam par koni, gdyby kto chcia si przejecha - rzek David spokojnie. - Ariella je hodowaa. Po jej wyjedzie zamknlimy prawie ca stajni i musiaem sprzeda klacze. To byo okropne. Teraz trzymam dwie, tylko dla rozrywki. Sofia dopiero po chwili spostrzega, e przyspieszya kroku, zostawiajc swoich towarzyszy na zboczu. Jej gardo cisno si gwatownie, gdy odsuna zasuw w drzwiach. Usyszaa szelest siana, wiadczcy o obecnoci konia, i z trudem zapanowaa nad emocjami. Zapach ciepej, suchej trawy uderzy j w nozdrza. Wycigna rk i ze smutnym umiechem patrzya, jak aksamitny pysk zwierzcia muska jej do z zaciekawieniem. Pogadzia gadk, bia sier, przez cay czas patrzc w byszczce oczy konia. W jednej chwili zrozumiaa, e w gbi duszy caym sercem tsknia za komi. Przytulia gow do ba wierzchowca i otara zy o jego sier. - Kim jeste? - zapytaa, gaszczc jego uszy. - Jeste pikny, wiesz? Przepikny... Poczua sone zy na grnej wardze i pospiesznie je zlizaa. Wydawao jej si, e ko rozumie jej wielki smutek. Sofia za mkna oczy i wyobrazia sobie, e znowu jest w domu. Oparta o bok nowego przyjaciela, czujc jego aksamitnie ciep sier tu przy skrze, na par sekund znowu znalaza si na wilgotnej pampie. PrzywoIany na pami obraz by tak wyrany i ywy, e otworzya oczy, aby pospiesznie pozby si tego wspomnienia. Kiedy David wyszed zza rogu, zobaczy Sofi z twarz wtulon w szyj Safari. Mia ochot podej do niej, ale czu, e dziewczyna przeywa wyjtkowo osobist chwil, i taktownie po prowadzi Tonyego i Zaz w drug stron. - Czy wszystko z ni w porzdku? - szepna Zaza, ktra zawsze miaa oczy dookoa gowy. - Skd mog wiedzie? - odpar David, z niepokojem krcc gow. - Dziwna dziewczyna, co? - Kiedy wczeniej pytaam j o dom, niewiele powiedziaa. - Moe po prostu tskni - rzek Tony rozsdnie. - Najprawdopodobniej nie czuje si tu jeszcze zbyt dobrze. - David! - Odwrcili si i zobaczyli Sofi biegnc w ich kierunku. - Musz... To znaczy... Bardzo chciaabym wybra si na przejadk konno... Mog? Zaza i Tony poszli dalej sami. David i Sofia osiodali konie i ruszyli. Kiedy galopowali po rwninie Cotswolds, Sofia poczua, jak wielki ciar przestaje wreszcie ugniata jej serce. Znowu bya w stanie normalnie oddycha i radonie chwytaa powietrze. Jej myli byy jasne i spokojne, nagle znowu wiedziaa, kim jest i gdzie jest jej miejsce. Miaa wraenie, e wrcia do domu. Tu, wrd tych agodnych wzgrz, poronitych gstym lasem, czua si jak u siebie w domu. Pola i lasy rozpocieray si przed ni daleko, a po horyzont, podobne do patchworkowej narzuty. Umiechna si. Jej ciao dostao wielki zastrzyk energii, radosnej siy, ktrej brakowao jej od chwili opuszczenia Santa Catalina. David natychmiast zauway zmian, jaka w niej zasza. Wydawao mu si, e zrzucia kostium, jak aktorka, ktra zesza ze sceny po zakoczonym spektaklu, i odsonia swoje prawdziwe oblicze, starannie dotd ukrywane. Kiedy wieczorem zatrzasnli drzwi stajni i powiesili uprz w siodami, miali si serdecznie ze wsplnych artw niczym starzy przyjaciele.
Rozdzia dwudziesty szsty
W drodze do Londynu Sofia bardzo powanie zastanawiaa si nad propozycj Davida. - Chciabym znowu tchn ycie w to miejsce - powiedzia, gdy zaczli rozmawia o jego stajni. - Widz, e wietnie znasz si na koniach i rozumiesz je. Moja bya ona, Ariella, hodowaa konie wycigowe. Dochowaa si dobrze zapowiadajcych si roczniakw, to byy naprawd doskonae konie, ale potem odesza i wszystko si skoczyo. Sprzedaem je, z wyjtkiem Safari i Inki. Naturalnie pacibym ci pensj i wynajbym ludzi do pomocy. Nie musisz przez cay tydzie siedzie na wsi, wystarczy, jeli bdziesz nadzorowa hodowl. To miejsce jest martwe bez koni i ludzi. Niedugo popadnie w ruin i te konie take trzeba bdzie sprzeda, a bardzo nie chciabym tego robi. Sofia przypomniaa sobie jego spokojny, troch flegmatyczny gos. David mwi konkretnie i zwile, lecz jego oczy byy pene ciepa. Wystarczyo samo jego wspomnienie, aby si umiechna. Pomys by doskonay, ale wiedziaa, e Jake nigdy nie zgodzi si na jej wyjazd z Londynu. By zbyt zaborczy, lecz c... Nie miaa przecie nikogo poza nim. Pewnego kwietniowego dnia, kiedy sztuka Jakea sza drugi miesic, Sofia otworzya drzwi do jego garderoby i ujrzaa, jak Jake pieprzy si z Mandy Bourne, swoj partnerk ze sceny. Spocona, rozpalona Mandy staa oparta o cian, a Jake mia spuszczone spodnie i jego biae poladki zabawnie napinay si i rozluniay na tle jej osiemnastowiecznego kostiumu. Sofia staa w progu przez par minut, zanim zdali sobie spraw z jej obecnoci. Mandy chrzkaa jak godna winia, jej twarz wykrzywia grymas blu, lecz Sofia dosza do wniosku, e chyba jednak czerpie z tego jak przyjemno, poniewa midzy chrzkniciami pomiaukiwaa rozkosznie. - Kocham ci, kocham ci... - mamrota Jake w rytmie pchni. Wszystko wskazywao na to, e jest ju bliski orgazmu, kiedy nagle Mandy otworzya oczy i z jej garda wydar si rozpaczliwy wrzask. Jake odwrci gow i zobaczy stojc w drzwiach Sofi. - O, Chryste! - jkn, kryjc twarz w obnaonych piersiach kochanki. Mandy ucieka z paczem, Wszystko odbyo si bez przeprosin, bez poczucia winy. Jake obarczy odpowiedzialnoci Sofi, twierdzc, e zdradzi j z Mandy tylko dlatego, i nie by w stanie przezwyciy jej chodnego dystansu. - Nie kochasz mnie! - wykrzykn oskarycielsko. - Najpierw musiaabym ci zaufa - odpowiedziaa zimno. Kilka minut pniej wysza z teatru i nigdy tam nie wrcia. Nie chciaa widzie Jakea Feltona ani z nim rozmawia. Po powrocie do domu podniosa suchawk z nadziej, e David Harrison nie zapomnia o propozycji, ktr zrobi jej w lutym. - Opuszczasz nas? - wykrzykn Anton z rozpacz. - Nie znios tego! - Bd prowadzi hodowl koni dla Davida Harrisona - wyjania. - Podstpny czowiek! - prychna Maggie, zacigajc si papierosem. - Och, Maggie, to zupenie inna sprawa! Musz jednak przyzna, e jeli chodzi o Jakea Feltona, to miaa cakowit racj. Mczyni! Komu oni s potrzebni! - O, nie, tu si mylisz. Sofio - wtrci Anton. - Sytuacja troch si zmienia. Maggie ma kochanka, prawda, kaczuszko? Poderwaa klienta. Najwyraniej jej magiczny pyek jednak zadziaa... Maggie umiechna si z zadowoleniem. - Dobra robota, Maggie - pochwalia j Sofia. - O, Boe, tak mi smutno, e was zostawiam! - jkna. - Na szczcie nie musz siedzie w Lowsley przez cay czas. Bdziemy w kontakcie. - Ja myl! - mrukna Maggie. - Tak czy inaczej, Daisy bdzie nam o wszystkim opowiada. Tylko nie zapomnij zaprosi nas na lub. - Maggie, przecie on jest za stary! - rozemiaa si Sofia. - Uwaaj, skarbie, ja te jestem po czterdziestce - zauwaya Maggie. - Zreszt, wkrtce zobaczymy, co z tego wyniknie... - dodaa zmysowym szeptem. Daisy bya zrozpaczona. Wiedziaa, e bdzie bardzo tsknia za przyjacik, a do tego, jeli Sofii powiedzie si w nowej pracy, ona bdzie musiaa poszuka kogo nowego, z kim mogaby zamieszka. Nie miaa na to najmniejszej ochoty. Ona i Sofia stay si sobie bliskie jak siostry. - Czy to znaczy, e jeli ci si tam spodoba, przeprowadzisz si na wie? - zapytaa Sofi, przeraona myl o yciu na prowincji, niezalenie od tego, jak bardzo luksusowy byby dom, w ktrym miaaby zamieszka. - Tak - odpowiedziaa Sofia. - Uwielbiam wie i naprawd mi jej brakuje. Lowsley obudzio jej upione poczucie jednoci z natur. Teraz zapach miasta znowu budzi w niej gbok odraz. - Bd za tob tsknia. - Daisy buntowniczo wysuna do przodu doln warg. - I kto bdzie ci robi manicure? - Nikt. Na pewno zaczn znowu ogryza paznokcie. - Ani mi si wa, zwaszcza teraz, kiedy tyle wysiku woyam, eby wyglday przyzwoicie! - Bd teraz pracowaa na farmie, przy koniach, wic adne paznokcie nie bd mi ju potrzebne! - Sofia rozemiaa si, wyobraajc sobie dni spdzane z komi i psami wrd tych nie koczcych si zielonych pagrkw. Dziewczyny objy si mocno. - Masz czsto dzwoni i przynajmniej od czasu do czasu przyjeda do Londynu - zachlipaa Daisy. - Za nic nie chc straci z tob kontaktu! - Pogrozia artobliwie palcem, aby zamaskowa smutek. Sofia zdya ju przywykn do pozostawiania za sob dawnych miejsc i bliskich ludzi. Nauczya si wycza emocje i unika blu, ale obiecaa Daisy, e bdzie dzwonia. Spakowaa si i po kilku dniach wyjechaa. Jak nomadzi, niecierpliwie czekaa na nastpn przygod, nie przywizujc zbyt wielkiej wagi do wizi czcych j z innymi ludmi.
Kiedy na dobre rozgocia si w maym domku na terenie Lowsley, zrozumiaa, e wcale nie czuje potrzeby odwiedzania Londynu. ycia na wsi brakowao jej bardziej, ni sdzia, i teraz, gdy do niego wrcia, nie miaa zamiaru znowu go porzuca. Prawie codziennie dzwonia do Daisy i razem miay si z najnowszych plotek z salonu U Maggie. Nie miaa jednak wiele czasu na rozmylania o dawnych przyjacioach, poniewa organizacja hodowli pochIaniaa j bez reszty. Nie zamierzaa jej tylko nadzorowa, chciaa cakowicie zaangaowa si w nowe zajcie i jak najwicej si nauczy. Od pani Berniston dowiedziaa si, e kiedy Ariella odesza, David musia zamkn stajnie i zwolni Freddiego Rattraya, znanego jako Rattie. Rattie by zarzdc hodowli, opiekowa si rebakami i nadzorowa kierowanie farm. Zdaniem pani Berniston, Rattie by prawdziwym specem. - Nie znajdzie pani lepszego czowieka do tej pracy. Nie tracc czasu. Sofia odnalaza i zatrudnia Rattiego oraz jego osiemnastoletni crk Jaynie. W osigniciu tego celu wydatnie pomoga jej pani Berniston, ktra regularnie korespondowaa z niedawno zmar on Rattiego, Beryl. Po mierci ony Freddie pragn wrci do Gloucestershire i dawnego ycia. Przyjedajcego na weekendy Dawida wita szeroki umiech Sofii i jej zaraliwe poczucie humoru. Dziewczyna cigle nosia dinsy i koszulk, a w pasie zawsze wizaa stary beowy sweter, ktry kiedy poyczya od Davida i nigdy nie oddaa. Wiejskie powietrze odmienio jej cer i teraz promieniaa zdrowiem. Sofia przestaa wiza dugie, lnice wosy z tyu i zacza je nosi rozpuszczone. Oczy jej byszczay, emanowaa energi, ktra sprawiaa, e David czu si przy niej modszy. Chtnie spdza z Sofi czas i zwykle by przygnbiony, gdy w niedziel wieczorem musia wraca do Londynu. Nie ukrywa zadowolenia, e Sofia robi postpy z pomoc Rattiego, ktrego uwielbiaa. - Rattie jest taki angielski - powiedziaa kiedy. - Zupenie jak ogrodowy krasnoludek z bajki... - Nie wydaje mi si, aby Rattie by zachwycony tak charakterystyk. - David si rozemia. - Och, on chyba nie ma nic przeciwko temu - odpara Sofia. - Czasami nazywam go gnomem, a on tylko si umiecha. Tak bardzo cieszy si z powrotu tutaj, e spodobaby mu si kady przydomek. Rattie by take zapalonym ogrodnikiem i David nie mg si nadziwi, jak bardzo zmieni si wygld ogrodu od czasu, gdy zatrudni Sofi, Rattiego oraz Jaynie. Sofia bya niezmordowana. Budzia si wczenie i robia sobie niadanie w duym domu, poniewa pani Berniston, ktra trzy razy w tygodniu przychodzia gotowa i sprzta, zasugerowaa, aby korzystaa z kuchni pana Harrisona, gdzie lodwka jest zawsze pena. Po niadaniu siodaa konia i jechaa na wzgrza, potem za zaczynaa codzienn prac w stajniach. Rattie wiedzia o koniach dosownie wszystko i Sofia moga si od niego wiele nauczy. W Santa Catalina nie musiaa nawet sioda koni, poniewa robili to za ni gauczowie. Rattie kpi z niej troch, powtarza, e jest rozpieszczona i e to najwyszy czas, aby kto sprowadzi j na ziemi. Odpowiadaa mu wtedy z umiechem, e jest w Lowsley wycznie dziki niej, wic powinien traktowa j z wikszym szacunkiem. Rattie ze swoim nieco krzywym umiechem i mdr twarz przypomina jej troch starego Josego z Santa Catalina. Zastanawiaa si, czy Jose chocia odrobin za ni tskni, czy dotary do niego plotki Soledad i czy teraz jest gorszego zdania o swojej dawnej uczennicy. Kierujc si wskazwkami Rattiego, David i Sofia kupili sze najlepszej krwi klaczy i zatrudnili dwch stajennych, ktrzy mieli pracowa z Jaynie. - Doprowadzenie stajni i hodowli do porzdku na pewno troch potrwa - ostrzega Rattie. - Cykl rodny trwa jedenacie miesicy - doda, zaciskajc pomarszczone donie na kubku parujcej kawy. - Jesie to dobra pora na szukanie ogierw dla naszych klaczy, ogierw z odpowiednim rodowodem, rozumiesz? Sofia skina gow. - Jeeli chce si wyhodowa najwyszej klasy konie wycigowe, trzeba sprowadzi najwyszej klasy ogiery. Sofia znowu przytakna. - W sierpniu i wrzeniu skada si podanie o znalezienie ogiera. Robimy to za porednictwem agenta, ktry negocjuje z wacicielem odpowiedniego konia. Przez ostatnich kilka lat nie zajmowaem si tym, ale w swoim czasie korzystaem z usug Willyego Rankina. - Rattiego pocign yk kawy. - Czternastego stycznia zaczyna si sezon. Wtedy zawozimy klacze do ogiera i przywozimy je z powrotem dopiero, gdy si okae, e s rebne. - Kiedy si rebi? - Sofia staraa si zadawa rozsdne pytania, chocia okazao si to trudniejsze, ni oczekiwaa. Cieszya si, e Rattie wie, co robi. - Od lutego do poowy kwietnia. To magiczny okres - westchn Rattie. - Kady moe wtedy na wasne oczy zobaczy, jak cudotwrczyni jest natura. Dziesi dni po orebieniu klacz i rebaka, oczywicie jeli jest zdrowy, zawozi si do ogiera. - Jak dugo tam zostaj? - Do trzech miesicy. Potem, kiedy klacz znowu jest rebna, przywozimy j i rebaka do domu. - Kiedy sprzedajemy? - zapytaa Sofia, napeniajc czajnik wod i stawiajc go na piecyku. - To wszystko wymaga dugiej nauki, prawda? - Rattie zamia si, widzc, e detale zaczynaj j nuy. - I jest zupenie niepodobne do ycia na... Jake to si nazywa? Na pampie? - Tak, na pampie, Rattie. Masz racj, nigdy dotd nie zajmowaam si takimi sprawami - powiedziaa pokornie, otwierajc soik granulowanej kawy. - Jeeli kto tak kocha konie jak ty, szybko si nauczy - rzek serdecznie. - W lipcu jest mnstwo pracy z przygotowaniem roczniakw do wystawienia na sprzeda. Spodoba ci si to, zobaczysz. Trzeba codziennie je oprowadza, uczy, jak nosi uzd i tak dalej. Potem przyjedaj organizatorzy aukcji i ogldaj konie, eby orzec, czy si nadaj. Aukcje odbywaj si w padzierniku w Newmarket. To take powinno ci zainteresowa. - Rattie poda Sofii pusty kubek. - Naucz ci wszystkiego, co wiem, ale na pewno nie tutaj, przy kuchennym stole. Nauka to praktyka, tak zawsze uwaa mj ojciec. "Do gadania, czas bra si do roboty", mwi. Dlatego bierzmy si do roboty, moda damo, dobrze? - Rattie wzi kubek peen mocnej czarnej kawy, dokadnie takiej, jak lubi. - Wspaniaa - powiedzia z umiechem. - Susznie, Rattie, bierzmy si do roboty - przytakna Sofia, pena obaw, e i tak nie zapamita tych wszystkich szczegw. Z czasem nauczy si tego, co mia jej do przekazania Rattie. Na razie bya zadowolona, e moe pracowa z komi, bo w stajni czua si jak w domu. Lato mino bardzo szybko. Sofia tylko raz wyrwaa si do Londynu. Maggie i Anton byli na ni wciekli, i musiaa bardzo si stara, eby poprawi im humor. Rozmawiaa z nimi tylko przez godzin, poniewa pragna jak najszybciej wrci do swoich koni. Przyjaciele byli wdziczni za odwiedziny, czuli jednak, e Sofia oddala si od nich, i bardzo ich to smucio. Jeszcze przed kocem lata David zacz spdza coraz wicej czasu na wsi. Urzdzi zastpcze biuro w swoim gabinecie w Lowsley i zatrudni sekretark na p etatu. Czu, e jego dom znowu yje i rozbrzmiewa gosami ludzi i zwierzt. Gdyby by wobec siebie cakowicie szczery, musiaby przyzna, e zakocha si w Sofii i coraz gorzej radzi sobie bez niej. Wanie dlatego za proponowa jej prac. Nie miao znaczenia, ile bdzie jej paci, poniewa zapaciby kad sum, byle bya blisko niego. W ten sposb mg j widywa, nie zabiegajc otwarcie o jej wzgldy. David by realist i uwaa, e gdyby wyzna Sofii, co do niej czuje, tylko by j wystraszy. Dwanacie funtw tygodniowo oraz mieszkanie i wyywienie byo i tak niczym w porwnaniu z tym, co chcia jej ofiarowa - swoje nazwisko i cay majtek. Sofia bya zachwycona, e David postanowi spdza wicej czasu w Lowsley. Przywiz ze sob psy. Sama i Quida, ktre towarzyszyy jej przez cay dzie, wodzc za ni swoimi cudownymi oczami klaunw. Wieczory Sofia i David spdzali na rozmowach w ogrodzie. Obserwowali, jak dugie, charakterystyczne dla lata cienie skracaj si, zwiastujc nadejcie jesieni, a zmrok zapada coraz wczeniej. David zauway, e Sofia nigdy nie mwi o swoim domu, i nie zadawa jej adnych pyta. Nie oszukiwa si, e nie jest ciekawy - chcia przecie wiedzie o niej wszystko. Pragn pocaunkami przegna smutek, ktry czsto czyha tu pod cienk warstw jej umiechu, szczerze mwic, pragn caowa j za kadym razem, gdy j widzia, ale nie chcia jej przestraszy. Ba si j straci. Od dawna nie by szczliwy, wic nie prbowa nic zmieni. I wanie wtedy, gdy Sofii ju prawie udao si zapomnie o przeszoci, w Lowsley zjawi si kto, kto przypomnia jej o minionych wydarzeniach. David od pocztku lata nie zaprasza goci na weekend. By szczliwy, e moe przebywa z Sofi, dopki Zaza nie uwiadomia mu, e dziewczyna zapewne chciaaby spotyka si z ludmi w swoim wieku. - To bardzo atrakcyjna moda kobieta i na pewno jaki facet porwie ci j sprzed nosa, nim si obejrzysz - powiedziaa, nie zdajc sobie sprawy, jak bardzo rani go jej sowa. - Nie moesz ukrywa jej tu w nieskoczono. David przyglda si, jak Sofia biega po Lowsley, i nie mg oprze si wraeniu, e jest szczliwa. Nie wygldaa na osob, ktrej brakuje spotka z modymi ludmi, wydawaa si zupenie zadowolona z pracy i ycia. Lecz Zaza nalegaa. - Tylko kobieta potrafi zrozumie drug kobiet - owiadczya. David doszed do wniosku, e Zaza moe mie racj - w kocu on by prawie dwadziecia lat starszy od Sofii i z pewnoci nie stanowi wymarzonego towarzystwa dla dziewczyny w jej wieku. Kiedy Zaza i Tony przedstawili mu Gonzala Segunda, opalonego, bardzo wysokiego Argentyczyka, ktry gra w polo i by przyjacielem ich syna, Eddiego, David zrozumia aluzj i zaprosi ich wszystkich na weekend. Oczywicie nie mg przewidzie reakcji Sofii. - Sofia Solanas! - wykrzykn Gonzalo, kiedy ich sobie przedstawiono. - Jeste moe krewn Rafy Solanasa? - zapyta po hiszpasku, Sofia nie bya w stanie wydusi z siebie ani sowa. Od tak dawna nie rozmawiaa po hiszpasku... - To mj brat - odpara w kocu i nagle cofna si, jakby dwiki ojczystego jzyka przywoay wszystkie wspomnienia, ktre rozproszyy si w jej umyle jak talia rozsypanych kart. Potem gwatownie zblada i wybiega z pokoju. - Czy powiedziaem co zego? - dopytywa si z niepokojem Gonzalo. Po paru minutach do drzwi pokoju Sofii zapuka David. - Nic ci nie jest. Sofio? - odezwa si cicho. Otworzya drzwi i David wszed do rodka, a za nim Sam oraz Ouid, ktre z zaniepokojeniem obwchay jej nogi. Twarz Sofii bya mokra od ez, w jej zaczerwienionych oczach byskaa zo. - Jak moge? - wybuchna. - Jak moge zaprosi go tutaj, nie uprzedzajc mnie, e przyjedzie? - Nie mam pojcia, o czym mwisz. Sofio - rzek David zdecydowanym tonem, usiujc pooy rk na jej ramieniu. - Uspokj si. - Nie uspokoj si! - rzucia z wciekoci. David zamkn za sob drzwi. Nie chcia, eby Zaza usyszaa podniesiony gos Sofii. - On zna moj rodzin! - cigna dziewczyna. - Wrci do Argentyny i powie im, e mnie spotka! - I to ma takie wielkie znaczenie? - Oczywicie, e ma! - warkna, podchodzc do ka i siadajc obok Davida. - Dla mnie ma to ogromne znaczenie, moesz mi wierzy... - Nie wiem, co usiujesz mi powiedzie - rzek David. - nie moesz oczekiwa, e zgadn, bo nie mam po temu adnych przesIanek. Mylaem, e rozmowa z kim z Argentyny sprawi ci przyjemno. - Och, Dawidzie... - Sofia przekna zy i opara gow na jego piersi. David powoli otoczy j ramieniem. Nie odepchna go, wic po prostu siedzia bez ruchu, trzymajc j w objciach. - Wyjechaam z Argentyny trzy lata temu, poniewa zakochaam si w czowieku, ktrego moi rodzice nie akceptowali. Od tamtej pory nie wrciam do domu. - Nie wrcia? - powtrzy David, nie bardzo wiedzc, co powiedzie. - Pokciam si z nimi. Nienawidz ich. Od przyjazdu do Europy nie zamieniam z nimi ani sowa. - Moje biedactwo... - mrukn, delikatnie gaszczc jej wosy. Ba si, e jaki nierozwany gest z jego strony moe zakci t chwil. - Kocham ich i nienawidz. Tskni za nimi i staram si o nich zapomnie, ale nie mog, nadal nie potrafi. W Lowsley chwilami ju o nich nie mylaam, byam tu taka szczliwa... A teraz ten Gonzalo... Gdy znowu zacza paka, David nie wiedzia, co robi. Tym razem gboki szloch wyrywa si z samej gbi jej istoty. David przytuli j mocno i stara si pocieszy. Nigdy nie widzia osoby tak nieszczliwej. Pakaa tak rozpaczliwie, e z ogromnym trudem apaa oddech. David by przeraony, czu si bezradny. Pomyla, e moe Sofii bardziej przyda si towarzystwo innej kobiety, ale zanim zdy wsta, eby pj po Zaz, Sofia zacisna donie na jego swetrze i poprosia, by zosta. - To jeszcze nie wszystko, Davidzie - zakaa. - Nie odchod, prosz. Chc, eby o wszystkim si dowiedzia... Co chwil przerywajc, opowiedziaa mu o zdradzie Santiego i o dziecku, nie przyznajc si tylko do tego, e Santi by jej stryjecznym bratem. - Oddaam moje dziecko obcym ludziom - szepna bezradnie, nie spuszczajc wzroku z jego twarzy. David spojrza w jej pene rozpaczy oczy i natychmiast zrozumia jej bl. Chcia powiedzie, e da jej tyle dzieci, ile zechce, e bdzie j kocha bardziej ni caa jej rodzina razem wzita, ale nie wiedzia, jak to zrobi. Obj j mocno i dugo siedzieli w milczeniu. W tej przepojonej czuoci chwili czu, e kocha j caym sercem, bez reszty. Uwiadomi sobie, jak samotny by wczeniej, zanim Sofia pojawia si w jego yciu. By przekonany, e potrafiby uczyni j szczliw. Sofia odetchna z ulg, podzieliwszy si z nim swoj tajemnic, chocia w gruncie rzeczy opowiedziaa mu tylko poow historii. Podniosa gow i spojrzaa na niego innymi oczami. Gdy ich usta si zetkny, adne z nich nie byo zaskoczone. W cigu tych kilku minut Sofia zaufaa Davidowi bardziej ni komukolwiek innemu, moe z wyjtkiem Santiego. David przygarn j do siebie, a ona zapomniaa o reszcie wiata. Teraz liczyo si dla niej tylko Lowsley i bezpieczny kt, ktry tutaj znalaza.
Rozdzia dwudziesty sidmy
Kiedy David i Sofia wrcili do pokoju, wszyscy udali, e nic si nie stao. Typowo angielska reakcja, pomylaa dziewczyna. Tam, skd pochodzia, ludzie przekrzykiwaliby si, pragnc si dowiedzie, o co chodzi. Nie ulegao wtpliwoci, e Zaza polecia Gonzalowi i Eddiemu, aby nie denerwowali jej jeszcze bardziej, wic obaj, umiechajc si przyjanie, zaczli wypytywa j o konie. Zaza zapalia papierosa i wygodnie usadowia si na sofie, a jej zmruone oczy szybko biegay od Davida do Sofii i z powrotem. David prbuje co ukry, pomylaa, wydmuchujc kcikiem ust wsk struk dymu, wida to z jego gestw. Potem skupia si na obserwowaniu Sofii. Rzsy ma jeszcze mokre od ez, ale jej policzki pon rumiecem podniecenia. Dzieje si tu co dziwnego, dosza do wniosku. Gonzalo uzna Sofi za osob o nieodpartym uroku, i to z dwch powodw - bya postaci tragiczn i naleaa do najpikniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widzia. Sysza co o niej w Argentynie. Pod wzgldem towarzyskim Buenos Aires byo maym miastem, wic rodzinie Solanas nie udao si utrzyma skandalu w tajemnicy. Gorczkowo prbowa sobie przypomnie, co takiego Sofia zrobia. Chyba miaa romans z jednym ze swoich braci i dlatego wysIano j do Europy... Nic dziwnego, e nie chciaa zosta rozpoznana, bo to przecie straszny wstyd... Tak czy inaczej, ja mgbym przebaczy jej wszystko, pomyla, obserwujc jej szeroki umiech i drce wargi. - Sofio, pokaesz mi okolic? - zapyta po hiszpasku. - Moglibymy pojecha konno... Sofia umiechna si niepewnie i szybko spojrzaa na Davida, ktry lekko unis brwi. Teraz, kiedy wyznaa mu prawie ca prawd o sobie, nie chciaa oddala si od niego nawet na chwil. - Gonzalo chciaby, ebym wybraa si z nim na przejadk po okolicy - powiedziaa z nadziej, e kto zaproponuje inny sposb spdzenia popoudnia. - Dobry pomys - rzek Tony, ujc koniec cygara. - Eddie, moe pojechaby z nimi? - Koniecznie, kochanie, wiee powietrze dobrze ci zrobi - rzucia Zaza, nie mogc si ju doczeka, kiedy bdzie moga przesucha Davida w cztery oczy. Eddie, ktry z rozleniwieniem wygrzewa si w fotelu przy kominku, nie mia najmniejszego zamiaru wychodzi na przenikliwy zib. Dzie by paskudny, mglisty i wilgotny, poza tym widzia, e Sofia bardzo spodobaa si Gonzalowi, i nie chcia wchodzi mu w drog. - Nie, dzikuj - westchn, zagbiajc palce w pudeku z cukierkami toffi, ktre stao obok niego na stoliku. - Najlepiej jedcie we dwoje... - Kochanie, nie moesz siedzie cay ranek w domu! - zaprotestowaa Zaza. - Powiniene porusza si troch, eby nabra apetytu na lunch pani Berniston. - Ale ty i tata zostajecie, prawda? - Eddie zapad jeszcze gbiej w fotel. Zaza ze zniechceniem wyda wargi. Przesuchanie bdzie musiao poczeka. David patrzy, jak Sofia wychodzi z Gonzalem, i nie by w stanie stumi bolesnego ukucia zazdroci. Wiedzia wprawdzie, e Sofia nie ma ochoty na t wypraw, ale nie mg znie myli, e wybiera si gdzie sama ze swoim rodakiem. Gonzalo by modym, przystojnym mczyzn, ktry mwi jej jzykiem, rozumia jej kultur i na pewno potrafi nawiza z ni lepszy kontakt ni on. Kiedy Sofia wysza, pokj wyda mu si zimny i pusty. - Jeste prawdziwym geniuszem, kochanie - powiedziaa Zaza, czujnie obserwujc Davida. - Dlaczego tak sdzisz? - zapyta nienaturalnie pogodnym tonem. - Bo zaprosie Gonzala. - I to jest dowd mojego geniuszu? - Tak! - Zaza si rozemiaa. - Widzisz chyba, e Gonzalo i Sofia doskonale do siebie pasuj... Wetkna hebanow cygarniczk midzy czerwone wargi i przez chwil badaa wzrokiem wyraz jego twarzy. David umiechn si obojtnie. - Zazo, skarbie, w ten weekend nie ma tu miejsca dla Kupidyna - odezwa si Tony. - Ten cholerny Gonzalo doprowadzi j do ez, zapomniaa? Nie jest to chyba najbardziej romantyczny sposb na podbicie serca kobiety, co? - Ale o co waciwie chodzio? - zagadn Eddie, zachwycony, e ojciec sam poruszy ten temat. Wszyscy troje spojrzeli na Davida, ktry przysiad na kracie kominka i pogrzebaczem poprawia kawaki drewna. - Sofia tskni za domem, to wszystko - rzek krtko. - Ach, tak... - W gosie Eddiego zabrzmiao rozczarowanie. Tony ze wspczuciem pokiwa gow. - To naprawd wszystko? - Zaza nie dawaa za wygran. - A co takiego zrobie, e znowu zacza si umiecha? - Po prostu poczua si lepiej, bo opowiedziaa mi troch o swoim kraju i rodzinie. To wystarczyo... David wiedzia, e nie mwi zbyt przekonujco. Zaza na pewno bez trudu wyczuje kamstwo. - Rozumiem - westchna. - C, ona i Gonzalo bd mieli okazj pozna si bliej, kiedy my, doroli, spucimy ich z oka... Ach, ci modzi... Wiele bym daa, eby znowu by mod... David poczu, jak ogarnia go fala przygnbienia - by przecie prawie dwadziecia lat starszy od Sofii. Co mu przyszo do gowy, na mio bosk? Zaza ma racj, Gonzalo pasuje do Sofii znacznie lepiej ni on. Moe Sofia zrozumie to podczas tej przejadki... Od wielu miesicy nie spotykaa si z modymi ludmi. Porozmawia z Gonzalem o kraju i uwiadomi sobie, e powinna wrci do Argentyny. Nadal czu smak jej warg. Czy by wykorzysta chwil saboci? le, e pozwoli sobie j pocaowa, naleao oprze si tej szalonej pokusie... Powinien przecie zachowywa si jak w peni odpowiedzialny, dorosy czowiek... Zmieni temat i stara si rozmawia z gomi zupenie normalnie, lecz sowa z trudem przedostaway si przez jego zacinite gardo. Zaza dostrzega bl w jego oczach i zrozumiaa, e posuna si za daleko. Zawsze kochaa Davida. Bya idealnie szczliwa z Tonym, ale nie moga pozby si wraenia, e jej serce nie do koca naley do ma. Teraz miaa do siebie al, e daa upust zazdroci. Prbowaa poprawi Dawidowi humor, opowiadajc rozmaite zabawne historyjki, lecz jego miech wcale nie brzmia szczerze. Spojrzaa na stojcy na kominku zegar i zapragna, by Sofia ju wrcia i rozproszya jego smutek.
Gonzalo by dowiadczonym jedcem. Sofia widziaa, e siedzia w siodle pewnie, troch niedbale, z typow argentysk pewnoci siebie i cudown, cho nieznon arogancj, i jej serce zadrao. Rozmawiali po hiszpasku i po paru chwilach sowa same pyny jej z ust, a ramiona unosiy si w ekspresyjnych gestach, typowych dla Latynosw. Nagle poczua si wolna od ogranicze, ktre sama sobie narzucia. Znowu bya Argentynk i samo brzmienie szybko wypowiadanych sw napeniao j szczciem. Gonzalo rozmieszy j paroma dowcipami i historiami. Ostronie unika pyta o jej rodzin i ona take nie poruszaa tego tematu, za to suchaa go z prawdziw przyjemnoci. - Opowiedz mi co jeszcze, Gonzalo - prosia, chonc jego sowa z entuzjazmem osoby, ktra odzyskaa such po dugim okresie guchoty. Szli przez zalegajce dolin boto, prowadzc konie, ktrych podkowy gono mlaskay o ppynne podoe. Mawka przesza w deszcz, ktry spywa im po twarzach i wsika w ubranie. Kiedy znaleli si na zboczu wzgrza, pogalopowali przed siebie, miejc si i cieszc wiatrem, ktry rozwiewa im wosy. Przejechali wiele mil i zatrzymali si dopiero wtedy, gdy gsta mga podniosa si z doliny i otoczya ich ze wszystkich stron. - Ktra godzina? - zapytaa Sofia, ktrej kiszki gray ju marsza z godu. - P do pierwszej - odpowiedzia. - Mylisz, e trafisz do domu w tej mgle? - Oczywicie! - odpara, chocia wcale nie bya tego pewna. Rozejrzaa si dookoa, ale niewiele to pomogo. - Jed za mn - polecia, starajc si mwi z przekonaniem. Jechali obok siebie w biaych tumanach mgy, z oczyma utkwionymi w cigncej si przed nimi wskiej zielonej ciece. Gonzalo nie sprawia wraenia zaniepokojonego, konie take zachowyway si zupenie spokojnie, z zadowoleniem parskajc lodowatym powietrzem. Sofia bya przemarznita do koci i z caego serca pragna jak najszybciej usi przy kominku w Lowsley. Tsknia za Davidem... Nagle tu przed nimi wyoniy si z mgy szare ruiny starego zamku. - Czy to ci co mwi? - zapyta Gonzalo, ktry zauway, e jej pikne brwi cigny si lekko. Potrzsna gow. - Dios, musz by z tob szczera, Gonzalo. Nigdy nie widziaam tych ruin. Nie mam pojcia, gdzie jestemy. - Wic si zgubilimy - rzuci niedbale Gonzalo i umiechn si szeroko. - Lepiej zostamy tu, dopki mga nie opadnie. Dobrze chocia, e moemy schroni si przed deszczem. Sofia zgodzia si i oboje zeskoczyli z siode. Wprowadzili konie pod dach i przywizali je do kamienia. - Chod, znajdziemy jakie osonite od wiatru miejsce - rzek Gonzalo, biorc dziewczyn za rk i ruszajc przodem po gruzowisku. Szed tak szybko, e ledwo moga za nim nady i lizgaa si na mokrych kamieniach. Nagle upada. Wydawao jej si, e to nic, ale kiedy sprbowaa si podnie, bl w kostce przeszy jej ca nog i z jkiem osuna si na ziemi. Gonzalo przykucn obok niej. - Gdzie ci boli? - zapyta. - W kostce. O, Boe, chyba nie zamaam nogi, co? - Skrzywia si aonie. - Wyglda to raczej na zwichnicie. Moesz poruszy nog? - Bardzo boli - poskarya si, ostronie poruszajc stop. - Dobrze, e w ogle moesz ni ruszy. Trzymaj si, ponios ci. - Jeeli jkniesz z wysiku, chyba ci zabij! - zaartowaa, kiedy wzi j na rce. - Nie zrobi tego, obiecuj - powiedzia. Zanis j do mrocznego holu jednej z wie, rozpostar na wilgotnej trawie swoj kurtk i posadzi na niej dziewczyn. - W ten sposb moe troch mniej zmarzniesz. - Umiechn si, pomagajc jej usadowi si w wygodnej pozycji. - I tak jestem ju kompletnie mokra - zachichotaa. - Ale bardzo ci dzikuj, Gonzalo... - Postaram si zdj ci but, ale obawiam si, e pniej nie uda si go woy - ostrzeg. - To nic. Zrobi wszystko, byle chocia troch przestao bole. Zdejmij but. Jeeli kostka mi spuchnie, nigdy go nie cigniemy. Gonzalo powoli zdejmowa but, a Sofia a skrcaa si z blu. - Gotowe - powiedzia z triumfem, ujmujc jej stop i kadc j sobie na kolanach. Ostronie zsun skarpet, odsIaniajc delikatn row skr, ktra wygldaa dziwnie bezbronnie na tle wielkich, potrzaskanych gazw. Sofia westchna gboko i otara zy rkawem kurtki. - Kostka mocno spucha, ale chyba to przeyjesz - mrukn, lekko gaszczc nog nad kostk. - Och, jak przyjemnie... - zamruczaa, opierajc gow o kamie. - Troch niej... Tak, tutaj... - dodaa, gdy ostronie masowa podbicie jej stopy. - Przepad nam lunch pani Berniston... - Nie mw mi tylko, e pani Berniston jest dobr kuchark! - Najlepsz. - Chtnie zjadbym duy, soczysty kawaek lomo. - Gonzalo poczu nagle dotkliwy gd. - Ja te, con papasfritas. - Sofia umiechna si z nostalgi. Wkrtce oboje zaczli recytowa dug list argentyskich potraw, ktrych szczeglnie w tej chwili bardzo im brakowao. - Dulce de leche. - Membrillo. - Emapanadas. - Zapallo. - Zapallo? - powtrzy Gonzalo, marszczc nos. - Jak to, nie lubisz zapallo? - No, dobrze. Mat. - Alfajores...
David wbi wzrok w kbic si za oknem mg. - Utknli gdzie w tej mgle - odezwa si Tony. - Na twoim miejscu nie martwibym si tak bardzo. Sofia jest w dobrych rkach, Gonzalo wyglda na silnego jak w. Wanie to mnie niepokoi, ponuro pomyla David. - Jestem godny - owiadczy Eddie. - Musimy na nich czeka? - Chyba nie - odpar David. - Nie moemy pozwoli, eby lunch pani Berniston si zmarnowa - rzeka Zaza. - Jestem pewna, e niedugo wrc. Sofia doskonale zna te wzgrza, prawda? - Nie do dobrze, zwaszcza w tej mgle - westchn David. - Jest tak gsta, e chyba nieprdko ustpi... - Och, wkrtce si podniesie - pocieszya go Zaza. - W tej okolicy mga nigdy nie utrzymuje si dugo. - Co ty wiesz o mgle, skarbie? - zakpi Tony. - Po prostu staram si myle pozytywnie. David bardzo si niepokoi, nie widzisz? - Moe powinienem ich poszuka... - wymamrota David. - Gdzie, na mio bosk? - zdenerwowa si Tony. - Nie wiesz nawet, w ktr stron pojechali! Ale c... Jeeli nie wrc do zmroku, pojad z tob. - Nie umiesz jedzi konno, kochanie. - Zaza nerwowo zapalia nastpnego papierosa. - Pojad land-roverem. - I zabuksujesz si w bocie? - odezwa si Eddie. Tony wzruszy ramionami. - Tony ma racj - powiedzia nagle David. - Zjedzmy teraz lunch, a jeli Sofia i Gonzalo nie wrc w cigu najbliszych trzech godzin, wszyscy pojedziemy ich szuka. Kiedy ustalili konkretny plan, poczu si znacznie spokojniejszy. Usiowa nie myle o tamtych dwojgu, tulcych si do siebie na chodzie i deszczu, stara si nie poddawa zym przeczuciom. Zna wzgrza Cotswolds lepiej ni ktokolwiek, wic na pewno ich znajdzie. Mia nadziej, e Sofii nic si nie stao. Doskonale jedzia konno, ale nawet najlepsi jedcy spadaj z sioda. Ta gupia dziewczyna nigdy nie wkada dokejki, pomyla z lkiem. Nie rozumie, e tu nie ma pampasw i w Anglii ludzie nosz kaski po to, aby zabezpieczy si przed skrceniem karku przy upadku. Liczy, e pojechaa na Safarim, ktry by bardzo agodny i nigdy by jej nie zrzuci. Nie mia takiej pewnoci, jeeli chodzi o pozostae konie. Poprowadzi goci do jadalni, ani na chwil nie mogc pozby si obrazw, ktre podsuwaa mu wyobrania.
Sofia rozmawiaa z Gonzalem, wspominaa i bdzia mylami po pampasach, prawie nie czujc, jak jego do delikatnie masuje jej napuchnit i obola kostk. - Zao ci teraz skarpetk - powiedzia. - Nie moemy pozwoli, eby noga ci zmarza. - wietnie sobie radzisz, doktorze Segundo - zaartowaa Sofia. - Doktor Segundo wie, co jest dla ciebie najlepsze, seniorita. - Ostronie... - sykna, gdy zacz naciga skarpet na stop. - I jak? - zapyta po chwili. - Lepiej - odpara, zaskoczona, e bl okaza si mniej dotkliwy, ni si spodziewaa. - Twoje donie lecz. - Nie tylko lekarz, ale i uzdrowiciel, tak? - rozemia si. - Pochlebiasz mi! Prosz bardzo, wszystko gotowe. Ma pani jeszcze jakie dolegliwoci, ktrymi powinienem si zaj, seniorita? - Nie mam adnych, doktorze. - A zbolae serce? - Zbolae serce? - Tak, twoje biedne serce - powiedzia powanie. Uj jej twarz w donie i jego wargi spoczy na jej ustach. Nie powinna bya pozwoli na ten pocaunek, ale dwik hiszpaskich sw, wypowiadanych z niepowtarzalnym argentyskim akcentem, buty do konnej jazdy, zapach koni, wirujca mga, ktra ukrya ich przed wiatem, wszystko to razem sprawio, e Sofia ulega chwilowemu poczuciu zagubienia i odpowiedziaa na pieszczot. Byo jej przyjemnie, ale co byo zdecydowanie nie tak. Cofna si lekko i zauwaya, e mga ustpuje. - Popatrz, przejania si - odezwaa si z nadziej w gosie. - Wolabym tutaj zosta - powiedzia cicho. - Jestem przemoknita, zmarznita i noga boli mnie jak wszyscy diabli - owiadczya Sofia. - Prosz, zabierz mnie do domu, Gonzalo. - Dobrze - westchn. - Ja jako nie dostrzegem deszczu ani zimna... Sofia nagle zatsknia za Davidem. Na pewno zamartwia si o mnie, pomylaa. Gonzalo ostronie znis j po kamieniach do koni. - Wezm twj but - powiedzia, podsadzajc j na siodo. Droga powrotna bya duga i skomplikowana. Sofia ponownie zgubia drog, ale postanowia si nie poddawa i pucia cugle, pozwalajc Safariemu odszuka ciek wiodc do domu. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce, bezpiecznie doprowadzeni do Lowsley instynktem mdrego konia, zacza si zastanawia, dlaczego od razu tak nie postpia. - No, dobrze, jad ich szuka - zdecydowa David, odwracajc si od okna. Byo ju prawie ciemno, a Sofia i Gonzalo jeszcze nie wrcili. - Wyglda na to, e jednak co si stao - doda ze zdenerwowaniem. - Na pewno potrzebuj pomocy. - Pojad za tob land-roverem - zaofiarowa si Tony. Eddie zerkn na Zaz, ale adne z nich nie omielio si odezwa. W czasie lunchu atmosfera bya do napita. David nie mg si skupi na rozmowie i cigle wyglda przez okno, zupenie jakby Sofia i Gonzalo mieli niespodziewanie wyoni si w biaego tumanu, w prawdziwie hollywoodzkim stylu. Zaza wiedziaa, e Tony i Eddie nie zauwayli, co dzieje si z Davidem. Mczyni s czasami gruboskrni jak hipopotamy, pomylaa ze zoci, suchajc, jak m i syn dyskutuj o krykiecie. Mona by pomyle, e nic si nie stao... David szybkim krokiem wyszed do holu, chwyci kurtk i buty do konnej jazdy i gwatownym szarpniciem otworzy drzwi. Dokadnie w tej samej chwili kby mgy zawiroway i pomidzy nimi pojawi si Gonzalo z mokr i drc Sofi w ramionach. - Co si z wami dziao, do diaba? - wybuchn David, ktry najwyraniej mia ju wszystkiego dosy. - To duga historia, opowiemy wam j troch pniej - powiedzia Gonzalo. - Teraz musz zanie Sofi na gr. - Skrciam nog - wyjania Sofia, kiedy Gonzalo min Davida w progu. - Dobry Boe, co si stao? - wykrzykna Zaza na widok pary modych, ktrzy wygldali tak, jakby dokadnie wytarzali si w bocie. - Gdzie jest twj pokj? - zapyta Gonzalo, wnoszc Sofi na schody. - Id prosto - powiedziaa. Szukaa wzrokiem Davida, ale on nie poszed za nimi. Gonzalo okciem otworzy drzwi jej pokoju i delikatnie pooy j na ku. - Kto bdzie ci musia pomc zdj te mokre rzeczy - stwierdzi. - Zaczekaj, puszcz tylko wod do wanny... - Nie przejmuj si mn, dam sobie rad. Nic mi nie jest. - Doktor Segundo wie, czego ci trzeba - rzek Gonzalo, cigajc jej drugi but. - Prosz ci, Gonzalo, daj spokj... Naprawd dobrze si czuj... - Dzikuj ci, Gonzalo - odezwa si nagle David. - Id do siebie i przebierz si w co suchego i ciepego. Zachowae si jak prawdziwy bohater, ale nawet bohaterowie musz czasami odetchn. - David! - zawoaa z ulg Sofia. Gonzalo wzruszy ramionami, umiechn si do Sofii i niechtnie opuci pokj. - Co ty wyrabiasz, do diaba? - zapyta David ze zoci, wchodzc do azienki. Sofia usyszaa odgos lejcej si do wanny wody i w jednej chwili ogarno j wielkie znuenie. - Zgubilimy drog we mgle, ale na szczcie dojechalimy do zrujnowanego zamku i... - Jakim cudem dotarlicie a tam, na mio bosk? - warkn David. - Davidzie, przecie to nie moja wina... - A co z komi? Nie zauwaya, e podnosi si mga? Moe bya zbyt zajta nowym przyjacielem? - Nie ja zaproponowaam t przejadk, w ogle nie miaam na ni ochoty. Moge nas zatrzyma. - Rozbierz si z tych mokrych ciuchw, bo zazibisz si na mier - powiedzia ostro, podchodzc do drzwi. - Puciem wod do wanny. Sofia uwiadomia sobie, e kieruje nim zazdro, i umiechna si lekko. - Nie rozbior si sama - mrukna sabym gosem. David odwrci si. Sofia pomylaa, e jego zagniewana twarz wyglda po prostu cudownie. Miaa wielk ochot pocaunkami przegna jego wcieko. - Zawoam Zaz - rzek sztywno. - Nie chc Zazy - powiedziaa powoli i spojrzaa w jego udrczone oczy. - Nie chc te Gonzala. Chc ciebie. - Nie byo ci przez tyle godzin! - wybuchn. - Niepokoiem si! Co miaem myle? - Chyba nie masz o mnie zbyt dobrej opinii, jeeli wyobraasz sobie, e zmieniam mczyzn jak rkawiczki. Nie ufasz mi? - Przepraszam. - To dlatego, e on jest Argentyczykiem, prawda? - zapytaa. - Jest Argentyczykiem, przystojnym i modym, a ja jestem prawie dwadziecia lat starszy od ciebie - wyzna z rozpacz. - I co z tego? - Jestem stary. - Kocham ci, Davidzie - powiedziaa, prbujc zdj sweter. - Twj wiek nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia... - Pozwl, e ci pomog... - Uklk przed ni, obj jej twarz domi i pocaowa j. Jego wargi byy mikkie i ciepe. Sofia miaa ochot zwin si w kbek i przywrze do jego piersi, ale odsun j delikatnie. - Jeste jak mokry psiak. - Rozemia si, zerkajc na ciemn plam na swojej koszuli. Jednym ruchem zdj z niej sweter i koszulk. Sofia zadraa. Wosy, podobne do dugich, ociekajcych wod macek, opady jej na nagi kark i ramiona. David pocaowa j znowu, prbujc przywrci ycie jej zsiniaym wargom, ale nadal dray. Sofia odpia dinsy i pozwolia mu cign je z siebie ostronie. Spodnie byy zupenie mokre i zachlapane botem. - Trzsiesz si z zimna, kochanie - rzek z czuoci. - Zanios ci do wanny... - Jak to? - zachichotaa Sofia. - W bielinie? Rozpia biustonosz. Jej piersi byy zdumiewajco due i krge w zestawieniu ze smukym, drobnym ciaem, i cae pokryte gsi skrk. Krwicie czerwone sutki napiy si i stwardniay pod wpywem zimna. Zsuna majtki, wypltaa si z nich jako i wycigna rce do Davida. Chwyci w ramiona jej lodowato zimne ciao i zanis j do azienki. - Jeste pikna. - Musn wargami jej skro. - I zmarznita. - Przytulia twarz do jego policzka. - Cudowne bbelki... - westchna, gdy zanurzy j w gstej biaej pianie, pod ktr czekaa gorca woda. Usiad na krzele i obserwowa, jak jej wargi i policzki odzyskuj normalny kolor, a ramiona rozluniaj si powoli. Sofia poczua, jak bl zapulsowa nagle w zwichnitej kostce. Wreszcie znowu czua si sob. Po kpieli David otuli j duym, biaym rcznikiem, przenis na ko i odwrci si do drzwi. Zatrzymaa go. - Chc, eby si ze mn kocha, Davidzie - odezwaa si, zaplatajc donie na jego karku. - A co z tamtymi? - zapyta, gadzc jej wilgotne wosy. - Sami mog si sob zaj. Nie zapominaj, e jestem kontuzjowana. - Wanie. Seks na pewno nie poprawi stanu twojej nogi. - Nie bd kocha si z tob za pomoc kostki! - zachichotaa, kryjc twarz w zaamaniu jego szyi. Rozemia si i znowu j pocaowa. Potem zacz si z ni kocha, pieci j, dotyka, cieszy si jej reakcjami. Sofia zamkna oczy i z radoci odkrya, e wyobrania nie podsuwa jej adnego innego obrazu poza twarz Davida.
Rozdzia dwudziesty smy
- Wiedziaam, e co si dzieje ju podczas tamtego weekendu, na ktry zaprosie nas razem z Gonzalem - rzeka Zaza miesic pniej. - Dostrzegam to w twoich oczach, Davidzie. Jeste beznadziejnym aktorem. Rozemiaa si gardowo. David zadzwoni do niej tego ranka i zaprosi j na lunch, poniewa sprawy zawodowe zmuszay go do spdzenia kilku dni w Londynie. - Oderwanie si od Sofii przychodzi mi z najwikszym trudem - wyzna i opowiedzia jej o swoim zwizku z Sofi. - Biedny Gonzalo straci gow i serce - dodaa teraz Zaza, patrzc na niego przy stoliku w restauracji Ivy i podnoszc kieliszek do szkaratnych warg. - Mylaem, e Sofia moe si w nim zakocha - zwierzy si David niemiao. - Mnie te przyszo to do gowy i wanie dlatego zaproponowaam, eby go zaprosi. Gdybym podejrzewaa, e ty sam co do niej czujesz, nigdy nie zachowaabym si tak nietaktownie. Wybaczysz mi? - Jeste za do szpiku koci, Zaza, ale mimo wszystko bardzo ci lubi. - David rozemia si, otwierajc menu. - Wic co teraz zrobicie? - zapytaa. - Mam nadziej, e mog zapali, prawda? - Prosz bardzo. - No wic? - Nie wiem. - Oczywicie oenisz si z ni - powiedziaa, czujc, jak jej gardo ciska twardy piercie. - Nie wiem - powtrzy David i przywoa kelnera, - Co chcesz zamwi, moja droga? Ale Zazy nie mona byo zbi z tropu, zwaszcza gdy miaa wan misj do spenienia. Pospiesznie zamwia lunch i wrcia do przesuchania. - Sofia na pewno bdzie chciaa wyj za m. Wszystkie dziewczta tego pragn. Co z Ariell? - Jak to, co z Ariell? Rozwiedlimy si siedem lat temu. - Rozmawiae o niej z Sofi? Sdz, e chciaaby wiedzie, jaka bya jej poprzedniczka... - Co mgbym jej powiedzie o Arielli? Bya moj on i z pasj zajmowaa si ogrodnictwem... - Bya suk, niewiarygodnie pikn suk - rzeka Zaza, z moc i wyran satysfakcj wypluwajc wyraz suka. - Kiedy Ariella dowie si o was, bdzie wcieka. - Nie - odpar. - Ariella spokojnie siedzi we Francji ze swoim kochankiem i nie ma zamiaru si stamtd rusza. Jeszcze stosunkowo niedawno poczuby bl na wspomnienie gadkiego Francuza, ktry ukrad mu on. Wtedy prawie go to zaamao, ale teraz sprawa Arielli naleaa do przeszoci. David kocha Sofi i to uczucie byo znacznie silniejsze od mioci, jak darzy swoj pierwsz on. - Zao si, e wrci, eby narobi kopotw - mrukna zo wieszczo Zaza. - Wystarczy, e dowie si, i kochasz inn, a ju zapragnie ci od nowa. To zabawne, ale Ariella zawsze pragnie tego, czego mie nie moe. Nie bdzie ci si moga teraz oprze, Davidzie, wic lepiej miej si na bacznoci. - W ogle nie rozumiesz Arielli - powiedzia krtko. - Ty take nie. Tylko kobieta potrafi zrozumie drug kobiet. Rozumiem j, przynajmniej w pewnym stopniu. Ariella jest podstpna i przebiega, wiesz? Lubi wyzwania. Uwielbia szokowa, zaskakiwa, robi to, czego nikt si po niej nie spodziewa. I lubi wprowadza zamieszanie. - Zaza zmruya powieki. - Zauwa, e zawsze wychodzio jej to bardzo dobrze. Co prawda, nigdy nie zdoaa wywoa zamieszania w moim yciu, ale ja po prostu okazaam si dla niej zbyt twardym orzechem do zgryzienia. Ariella wrci, moesz mi wierzy. - Temat Arielli ju chyba wyczerpalimy - orzek David, od suwajc si troch od stou, aby kelner mg przed nim postawi talerz z parujc potrawk z morskich wodorostw. - Powiedz mi lepiej, jak tam Tony? - A twoja matka? - zainteresowaa si Zaza, cakowicie ignorujc jego pytanie i pochylajc si nad zup z pasternaku. - Czy Sofia poznaa ju twoj matk? - Nie. - Wszystko przed ni, tak? - Nie ma absolutnie adnego powodu, eby naraa Sofi na spotkanie z moj matk. - Nie wtpi, e twoja matka uwielbiaa Ariell - owiadczya Zaza. - Odpowiednie pochodzenie, waciwe wychowanie... Wyksztacona w Oksfordzie, inteligentna, z klas... Dziewczyna z Argentyny raczej nie przypadnie jej do gustu, bo przecie nie bdzie moga powiedzie, e ci Solanasowie z Norfolk to zupenie przyzwoici ludzie. Nie bdzie w stanie zaszufladkowa Sofii i to j rozwcieczy, mwi ci. Dobry Boe, czy Sofia jest moe katoliczk, kochanie? - Nie wiem, nie pytaem - odpar David cierpliwie. - Mam nadziej, e nie; ale niestety jest to wicej ni prawdopodobne... Tak czy inaczej, jeste jedynym synem, wic twojej matce chyba zaley na twoim szczciu, prawda? - Nie mwiem jej o Sofii i nie zamierzam tego robi. To nie jej sprawa. Matka potrafi by bardzo nieprzyjemna. Po co stwarza jej okazj do takiego zachowania? - Zawsze si zastanawiam, jak to moliwe, e taka ziejca ogniem smoczyca jak Elizabeth Harrison wydaa na wiat istot tak cudown jak ty, Davidzie. To doprawdy zdumiewajce. - Zaza machna yk jak papierosem. - Jeeli ju skoczya mnie przesuchiwa, to powiedz, jak czuje si Tony - zaproponowa David z umiechem.
By ju listopad i David wraca do biura zimnymi, mokrymi ulicami, chowajc rce w kieszeniach i pochylajc ramiona, eby cho troch ochroni si przed wiatrem. Pomyla o Sofii i umiechn si. Nie chciaa przyjecha do Londynu, wolaa zosta na wsi z psami i komi. Od tamtego okropnego epizodu z Gonzalem byli cudownie szczliwi. Przyjaciele przyjedali i wyjedali, lecz oni zawsze tak samo cieszyli si wsplnie spdzanym czasem, przejadkami wrd wzgrz, spacerami po lasach i mioci na sofie tu przed kominkiem, na ktrym wesoo trzaska ogie. David uwielbia, kiedy Sofia zagldaa do jego gabinetu, stawaa za jego plecami i otaczaa go ramionami, przytulajc swoj gadk twarz do jego karku. Wieczorami zwijaa si w kbek na kanapie przed telewizorem, popijajc gorc czekolad i przegryzajc herbatniki. Oba psy ukaday si w jej nogach, a David czyta w maym zielonym salonie. Nocami otulaa go sob i czasami grzaa tak mocno, e musia delikatnie wypltywa si z jej ramion. Jeli j przy tym obudzi, wraca do poprzedniej pozycji i trwa w niej, dopki ponownie nie zasna. Sofia potrzebowaa bliskoci i bezpieczestwa. Od co najmniej dwch miesicy nie rozmawiaa z Maggie i Antonem. Daisy staraa si utrzymywa kontakt i kilka razy nawet ich odwiedzia. Nadal pracowaa w salonie, dziki czemu Sofia na bieco znaa wszystkie plotki o Maggie, Antonie i Marcellu. Daisy namawiaa j gorco, eby zadzwonia do Maggie. - Jeeli tego nie zrobisz, bdzie jej przykro, pomyli, e zadzierasz nosa. Kiedy Sofia opowiedziaa Maggie o Davidzie, ta nie bya ani troch zaskoczona. - A nie mwiam, e w kocu ci uwiedzie? - rozemiaa si. Sofia usyszaa w suchawce, jak Maggie zapala papierosa, i zrozumiaa, e jej bya szefowa ma ochot na dusz rozmow. - To prawda, mwia - przyznaa z umiechem. - Lubieny staruch. - David nie jest staruchem, Maggie. Ma dopiero czterdzieci dwa lata. - Wobec tego jest lubienym mczyzn w sile wieku, skarbie - zachichotaa Maggie. - Poznaa ju jego by? - Osawion Ariell? Nie, jeszcze nie. - Wic wszystko przed tob. Bye ony zawsze psuj atmosfer. - Maggie zacigna si gono. - Nic mnie to nie obchodzi. Jestem taka szczliwa, Maggie, nigdy nie mylaam, e to moliwe... - Po kadej mioci przychodzi nastpna, skarbie. Ludzie mwi, e kademu przeznaczona jest ta jedna, jedyna, wyjtkowa osoba, ale to mit. Ja kochaam kilku facetw i wszyscy byli po prostu cudowni... - Nawet Viv? - zapytaa Sofia, przypominajc sobie kuzyna Tonyego. - Nawet on. Viv jest mczyzn w wielkim stylu, jeeli wiesz, co mam na myli. Dawa mi satysfakcj nawet wtedy, gdy si nienawidzilimy. Mam nadziej, e David dba, aby byo ci dobrze. - Och, Maggie! - Jeste sodkim niewinitkiem, skarbie, i midzy innymi wanie to stanowi o twoim uroku. Myl, e David za to ci kocha. Nie tra tej niewinnoci, bo w naszych czasach to prawdziwa rzadko. No wic jak, zobaczymy si kiedy? Anton tskni za tob jak porzucony pies. - Niedugo wpadn do Londynu, daj sowo. Mam tu mnstwo roboty i dlatego... - Byoby mio, gdyby zajrzaa do nas przed Boym Narodzeniem. - Postaram si - obiecaa Sofia. Sofia rozpalia kominek w zielonym saloniku. Kiedy byli sami, ten pokj wydawa si znacznie przytulniejszy ni duy salon, ktry oywa tylko podczas wikszych spotka towarzyskich. David dzwoni dwa razy, gdy bya w stajni, wic teraz oddzwonia, przytrzymujc suchawk ramieniem i karmic psy woln rk. Tsknia za nim. Nie byo go dopiero ptora dnia, ale ju zdya przywykn do jego staej obecnoci i bez niego ko wydawao jej si wielkie i zimne. Ogie trzaska wesoo. Sofia nastawia pyt. David lubi muzyk klasyczn, wic wybraa jedn z pyt z utworami Haydna. Moe dziki muzyce bdzie miaa wraenie, e David jest w domu... Wieczr zblia si szybko i blade wiato jesiennego dnia przygasao, wchonite przez gst mg. Zasuna cikie zielone zasony i pomylaa o Arielli. Nie ulegao wtpliwoci, e to ona urzdzaa ten dom. W kadym pokoju czuo si wpyw kobiecej rki. David nie nalea do mczyzn, ktrzy interesuj si sztuk dekoracji wntrz. Zastanawiaa si, jaka jest Ariella. David nie mwi zbyt duo o byej onie, waciwie nie mwi prawie nic poza tym, e miaa doskonay gust, wietnie znaa si na sztuce i uwielbiaa muzyk. Bya wyksztacona i byskotliwa. Poznali si na ostatnim roku w Oksfordzie. David nigdy wczeniej nie by celem zabiegw kobiety, poniewa w jego wiecie to mczyni zabiegali o wzgldy wybranek. Ariella nie bya jedn z tych, ktre spokojnie czekaj, a mczyzna okae im swoje zainteresowanie. Ariella wypuszczaa si na owy i zdobywaa to, na co miaa ochot. Pocztkowo David nie zwrci na ni uwagi, bo podobaa mu si dziewczyna, z ktr chodzi na zajcia z literatury, ale Ariella nie poddaa si i w kocu zacigna go do ka. Nie bya dziewic i w sprawach seksu zachowywaa si raczej jak mczyzna ni kobieta. Pobrali si rok pniej, a po dziewiciu latach wzili rozwd. Byo to osiem lat temu, w innym yciu, powiedzia David. Nie mieli dzieci, poniewa Arielli wcale na tym nie zaleao, wrcz odwrotnie, uwaaa, e dzieci mogyby im tylko przeszkadza w yciu. I tyle. Sofia nie zadawaa adnych pyta. Bya zdania, e nie warto tego robi, zwaszcza e David take nie wypytywa jej o przeszo, lecz teraz, gdy zostaa sama w domu, nagle wyczua obecno Arielli w obiciach mebli i tapetach. Nigdzie nie natkna si na zdjcia Arielli, ale w tym nie byo nic dziwnego, bo przecie rozwd odby si w atmosferze skandalu. To Ariella zostawia Davida, nie odwrotnie. Sofia zajrzaa do kilku szuflad biurka, szukajc wrd papierw fotografii z przeszoci Davida. Dosza do wniosku, e nie miaby nic przeciwko temu. Gdyby byy w domu, na pewno sam by jej je pokaza. Nie chciaa go o to prosi, eby nie pomyla, e za bardzo interesuje si Ariell. Nie ma nic gorszego ni zazdrosna dziewczyna, ale ona nie bya zazdrosna, tylko zwyczajnie ciekawa, nic wicej... Na samym dnie najniszej szuflady znalaza wreszcie co, co wygldao na zakurzony album. Wyja go ostronie. By ciki, oprawiony w skr, z jednym rogiem nadgryzionym ostrymi zbami, niewtpliwie psimi. Otworzya go na chybi trafi, eby si upewni, czy trafia na to, czego szukaa. Jej wzrok pad na zdjcie umiechnitego Davida, obejmujcego ramieniem adn blondynk. Zamkna album i zaniosa go do zielonego salonu. Wygodnie usadowia si na kanapie, obok ktrej postawia talerz z herbatnikami i kubek zimnego mleka, i zacza od samego pocztku. Sam i Quid leay na pododze przed kominkiem, od czasu do czasu z zadowoleniem uderzajc ogonami o dywan i nie spuszczajc czujnych oczu z herbatnikw. Na pierwszych stronach rozmieszczono zdjcia Davida i Arielli z Oksfordu, zrobione chyba na jakim pikniku. Sofia niechtnie przyznaa, e Ariella jest bardzo adna. Miaa dugie, proste, prawie biae wosy, jasnorow karnacj i dug, szczup twarz o wyranych rysach. Mocno umalowane czarnym tuszem rzsy podkrelay kolor i lekko skony ksztat zielonych oczu, a zaskakujco wskie wargi umiechay si przebiegle. Bya pikna, chocia adna z jej cech z osobna nie przycigaa uwagi. Niezwyke byy tylko srebrzyste wosy, pomylaa Sofia, zdecydowana nie przyzna, e Ariella posiada i wielk urod, i urok. Przewracaa kartki, umiechajc si na widok fotografii Davida z okresu wczesnej modoci. By chudym, kocistym modym czowiekiem, dopiero potem czas i dobrobyt zagodziy jego rysy. Nosi grzyw gstych, rozjanionych socem wosw, ktre opaday na oczy. Zawsze znajdowa si w otoczeniu ludzi, umiechnity, radosny i zajty rozmow lub po prostu rozbawiony, natomiast Ariella staa z boku, spokojnie obserwujc innych, co bynajmniej nie zmniejszao jej wielkiego uroku. Na kadym zdjciu wida byo przede wszystkim Ariell. Sofia usiowaa znale zdjcia ze lubu i wsplnego ycia Arielli i Davida, ale bez powodzenia. Najwyraniej David zachowa tylko ten album. Sofia z zadowoleniem odnotowaa, e jego okadka pokryta bya kurzem - nie ulegao wtpliwoci, e David prawie nigdy do niego nie zaglda. Kiedy David wrci kilka dni pniej. Sofia wybiega na jego spotkanie razem z psami, ktre skakay na niego z wielkiej radoci, zostawiajc lady uboconych ap na spodniach. Sofia caowaa jego twarz tak dugo i namitnie, e w kocu rzuci torb na podog w holu, chwyci j na rce i zanis na gr. W atmosferze przedwitecznego podniecenia Sofia szybko za pomniaa o Arielli. David, ktry zwykle spdza Boe Narodzenie z rodzin, uzna, e nie powinien naraa Sofii nanajazd tylu obcych osb, i wypracowa kompromis. - Pojedziemy na wita do Parya - owiadczy przy niadaniu. Sofia spojrzaa na niego ze zdumieniem. - To zupenie niepodobne do ciebie! - wykrztusia. - Do Parya? Co ci si stao? - Chc by z tob sam, w piknym miejscu - wyjani nonszalancko. - Znam cudowny hotelik nad Sekwan, ktry na pewno ci si spodoba. - Co za niezwyky pomys... Nigdy nie byam w Paryu... - Tym lepiej, bo chciabym ci po nim oprowadzi. I zabra ci na zakupy do sklepw przy Champs-Elysees. - Na zakupy? - Nie moesz przecie przez cae ycie chodzi wycznie w dinsach i koszulkach, prawda? - Spokojnie dopi kaw.
Pary bez reszty podbi serce Sofii. David podrowa w eleganckim stylu. Polecieli pierwsz klas, na lotnisku czeka na nich lnicy czarny wz, ktrym pojechali prosto do dyskretnego hotelu na nadsekwaskim bulwarze. Ranek by chodny, po wietrze przyjemnie wiee. Na bladym zimowym niebie wiecio soce, a chodniki i gazie drzew pokryte byy cienk warstw niegu. Ulice byszczay od witecznych dekoracji. Sofia przycisna nos do szyby i z podnieceniem przygldaa si wielkim kamiennym mostom, spinajcym brzegi lodowatej, szarej rzeki. Zgodnie z obietnic David zabra j na zakupy. Kiedy wychodzili z hotelu. Sofia spojrzaa na niego i dosza do wniosku, e w starym kaszmirowym paszczu i filcowym kapeluszu wyglda dystyngowanie i wyjtkowo atrakcyjnie. W sklepach siada na fotelu obok przymierzalni i fachowym okiem ocenia stroje. - Przyda ci si adny paszcz, ale ten jest za krtki - mwi. - Natomiast ta suknia na tobie wyglda olniewajco. Zaprowadzi j take do butiku z eleganck bielizn i nie ustpi, dopki nie wymienia swojej zgrzebnej baweny na jedwab i koronki. - Kobieta tak pikna jak ty powinna nosi wycznie pikne rzeczy - orzek, polecajc sprzedawcom, aby wszystkie zakupy dostarczono do ich hotelu. - Wydae na mnie majtek, Davidzie - powiedziaa Sofia przy lunchu. - Nie zasuguj na to. - Zasugujesz na znacznie wicej, kochanie - odpar, wyranie zadowolony, e moe j rozpieszcza. - To dopiero pocztek. Po powrocie do hotelu Sofia z radoci odkrya, e wszystkie zakupy, zapakowane w byszczce torby, uoono w ssiadujcym z sypialni salonie. David zostawi j, aby spokojnie obejrzaa swoje skarby, i zszed na d rozejrze si dookoa. Sofia rozpakowaa wszystkie rzeczy z cieniutkiego, delikatnego papieru i poukadaa je na sofach i krzesach, a pokj wyglda jak wystawa eleganckiego butiku. Potem wczya radio i lec w gorcej kpieli z przyjemnoci suchaa zmysowych francuskich piosenek. Bya szczliwa - od wielu miesicy nie mylaa ani o domu, ani o Santiguicie, i teraz take nie zamierzaa wraca do smutnych wspomnie. Odkd David pojawi si w jej yciu, przeszo przestaa j przeladowa i dziki temu moga bez przeszkd cieszy si teraniejszoci. Kiedy David wrci, czekaa na niego przy drzwiach, ubrana w now czerwon sukni, mocno wycit i odsIaniajc maleki fragment koronkowej bielizny oraz dolink midzy piersiami. Dugie rozcicie z boku ukazywao nog w poyskujcej poczosze. Sofia wydawaa si wysza, poniewa na nogach miaa buty na wysokich obcasach, a wieo umyte, byszczce wosy opaday falami na ramiona. David oniemia i podziw w jego oczach sprawi, e serce Sofii z radoci zabio jeszcze mocniej. Po kolacji w maej, eleganckiej restauracji z widokiem na uroczy plac des Vosges David pomg jej woy nowy paszcz, wzi j za rk i wyprowadzi w mron, pogodn noc. Na niebie migotay setki malekich gwiazd, a ksiyc wydawa si zaskakujco ogromny i jasny. - Wiesz, e dzi Wigilia? - zapyta, kiedy szli powoli przez plac. - Tak, chocia od przyjazdu do Anglii tak naprawd ani razu nie obchodziam wit Boego Narodzenia - odpara bez cienia ualania si nad sob. - Za to dzisiaj obchodzisz je ze mn - rzek David i mocno cisn jej do. - Trudno byoby trafi na pikniejsz noc... - Jest cudownie. wity Mikoaj na pewno nie pomyli drogi na tym pogodnym niebie, prawda? - rozemiaa si. Podeszli do pokrytej cienk powok lodu kamiennej fontanny i spojrzeli na rzeb przedstawiajc stadko dzikich gsi, zrywajcych si do lotu. - Wygldaj tak, jakby kto klasn w donie i sposzy je! - wykrzykna Sofia z podziwem. - Pikna rzeba, nie uwaasz? - Sofio... - odezwa si cicho. - Te u gry s zupenie jak ywe! Jakby lada chwila miay si unie w powietrze! - Sofio! - powtrzy powanie. - Tak? - odpowiedziaa, nie odrywajc oczu od rzeby. - Spjrz na mnie... Jego gos brzmia tak dziwnie, e odwrcia si i spojrzaa na niego uwanie. - Co si stao? - zapytaa, chocia wyraz jego twarzy wyranie wiadczy, e nie jest to nic zego. Uj obie jej okryte rkawiczkami donie i popatrzy na ni z czuoci. - Wyjdziesz za mnie? - Czy wyjd za ciebie? - powtrzya powoli, ze zdumieniem. Przez sekund miaa przed oczami pen niepokoju twarz Santiego i syszaa jego gos. Ucieknijmy std i pobierzmy si. Wyjdziesz za mnie? Zaraz potem wszystko zniko i znowu patrzya na Davida. Poczua, jak jej oczy wypeniaj si zami, i nie bya pewna, czy jest szczliwa, czy smutna. - Tak, Davidzie, wyjd za ciebie... - wyjkaa. Odetchn z ulg i jego twarz rozjani umiech. Wyj z kieszeni mae czarne pudeeczko i pooy jej na doni. Otworzya je ostronie. Wewntrz znajdowa si piercionek z duym rubinem. - Czerwony to mj ulubiony kolor - wyszeptaa. - Wiem - odpar cicho. - Och, Davidzie, jest po prostu pikny... Nie wiem, co powiedzie... - Nie mw nic. W go. Niezgrabnie zdja rkawiczk, na chwil podajc mu piercionek, eby go nie upuci na lnice chodnikowe pyty. David uj jej bia do, wsun na smuky palec piercionek, potem podnis j do ust i ucaowa. - Uczynia mnie najszczliwszym czowiekiem na wiecie, Sofio - owiadczy, a jego niebieskie oczy lniy mioci. - Dziki tobie jestem znowu sob, Davidzie - rzeka Sofia, za rzucajc mu ramiona na szyj. - Nie sdziam, e jeszcze kogo pokocham, ale ciebie kocham caym sercem. Naprawd ci kocham.
Rozdzia dwudziesty dziewity Santa Catalina, rok 1979
Dopiero na pocztku 1979 roku Santi pozwoli, aby kto obdarzy go mioci. Ten sam rok okaza si fatalny dla Fernanda. Chiquita do koca ycia nie zapomniaa dnia, kiedy przyjechali do Santa Catalina i odkryli, e ich pikny dom zosta doszcztnie spldrowany. Takie zniszczenia widywaa dotd tylko na zdjciach w gazetach lub w telewizji. Zawsze byy to domy innych ludzi, nieszczcie, ktre dotykao kogo obcego, problem, z ktrym musia sobie poradzi kto inny. I nagle patrzya na porozbijane meble w swoim wasnym domu, potuczone szko i porcelan, podar te zasony. Kto odda mocz na narzut na jej ku. Wszystkie pokoje wypenia odr zagroenia i niebezpieczestwa. Stara Encarnacion, nie pojmujc tego, co si stao, bezradnie amaa rce i zanosia si paczem. Chiquita i Miguel znaleli j na tarasie. - Nie wiem, w jaki sposb dostali si do rodka! - jczaa rozpaczliwie. - Nikogo nie widziaam! Kto mg to zrobi? Zaraz potem Miguel i Chiquita dowiedzieli si o aresztowaniu Fernanda i zrozumieli, e sami na pewno nie poradz sobie z t sytuacj. Carios Riberas, przyjaciel Fernanda, zadzwoni do nich z budki telefonicznej i poinformowa, e ich syn czynnie zaangaowa si po stronie opozycji i zosta aresztowany. Nie mg powiedzie nic wicej. Nie wiedzia, dokd przewieziono Fernanda i kiedy go zwolni. Jeeli w ogle go zwolni, pomyla, ale po wstrzyma si od tej uwagi, poniewa rodzice Fernanda najwyraniej nie zdawali sobie sprawy z jego tajnej dziaalnoci. Carlos mia nadziej, e Fernando okae si twardy i silny i nie wsypie przyjaci. Miguel osun si na krzeso i dug chwil siedzia zupenie nieruchomo, jakby zamieni si w kamie. Chiquita wybuchna paczem. amic rce, chodzia po pokoju i wci powtarzaa, e nie miaa pojcia o dziaalnoci Fernanda, nie wiedziaa i nie podejrzewaa nic, zupenie nic. - Nie znam wasnego syna! - szlochaa. - Mj syn jest dla mnie obcym czowiekiem! Oguszeni poczuciem cakowitej bezradnoci, maonkowie starali si nawzajem podtrzymywa na duchu. Oboje gorzko aowali, e nie powicali synowi wicej uwagi. Skupili si na nieszczsnym romansie Santiego i Sofii, prawie zupenie zapominajc o modszym synu. Moe gdyby byli lepszymi rodzicami, zauwayliby co i zdoali go na czas powstrzyma, ale co mieli robi teraz? Miguel i jego bracia skontaktowali si ze wszystkimi znajomymi, ktrzy zajmowali jakie stanowiska w rzdzie, lecz nikt nie potrafi im powiedzie, gdzie jest Fernando. Dowiedzieli si tylko, e prawdopodobnie zosta uprowadzony przez przedstawicieli paramilitarnej suby bezpieczestwa. Teraz mogli jedynie stara si, by pozna miejsce pobytu syna. Caa rodzina Solanas czekaa w napiciu. Nad domem Chiquity zgromadzia si mroczna mga, mga, ktra moe ju nigdy nie miaa znikn. Chiquita ze zami doprowadzaa dom do porzdku i powtarzaa sobie, e Solanasowie nale do najbardziej wpywowych rodzin w Argentynie i nikt nie omieli si skrzywdzi nikogo, kto nosi to nazwisko. Fernando na pewno wrci do domu i wszystko bdzie dobrze. Najprawdopodobniej pad ofiar straszliwej pomyki. Niemoliwe, aby jej syn by w ruchu oporu, zupenie jakby nie zdawa sobie sprawy z grocego mu nie bezpieczestwa. Fernando nigdy nie naraziby rodziny na takie ryzyko. Nie, to na pewno pomyka, wmawiaa sobie z uporem. Co jaki czas odzyskiwaa jednak jasno widzenia i wtedy aowaa, e ona i Miguel nie powstrzymali Fernanda przed nawizaniem kontaktw z tymi nieodpowiedzialnymi modymi ludmi. Czy Miguel nie ostrzega go przed takimi powizaniami? Tak, Chiquita wyranie przypominaa sobie, e tak byo. Dlaczego nie pilnowali Fernanda, dlaczego nie rozmawiali z nim wicej i czciej? Znowu obwiniaa si o wszystko i nie przestawaa zadrcza si mylami.
Fernando siedzia nieruchomo w dusznej celi i czu si potwornie. Przez mae okienko wpadao troch wiata, wic widzia betonowe ciany i podog. Nie byo tu adnych mebli, niczego, na czym mgby si pooy. Podczas przesuchania by wielokrotnie bity. Mia wraenie, e zamali mu ze dwa ebra i chyba palec, ale nie by tego pewny, poniewa cae ciao mia opuchnite i obolae. Twarz pulsowaa blem. Nie wiedzia, jak wyglda, lecz musia by mocno zakrwawiony i posiniaczony. Wzili go prosto z ulicy. Czarny samochd zahamowa przy krawniku, drzwi si otworzyy, dwch mczyzn w garniturach chwycio go pod pachy i si wepchno na tylne siedzenie. Wszystko razem trwao najwyej dwadziecia sekund. Nikt nic nie zauway, nikt nic nie widzia. Zawizali mu opask na oczach, przycisnli pistolet do boku i zawieli do jakiego domu mniej wicej trzydzieci mil za miastem. Byo to dwa, moe trzy dni temu, Fernando nie mg sobie przypomnie dokadnie. Chcieli od niego nazwisk. Powiedzieli mu, e nie jest im niezbdny, nie potrzebuj go, poniewa maj mnstwo innych ludzi, ktrzy bd sypa. Fernando im uwierzy. Cay budynek rozbrzmiewa krzykami torturowanych. Zabij go i nikt tego nawet nie zauway. Twierdzili, e przyjaciele go zdradzili, wic niby dlaczego miaby ich chroni? Kiedy mimo wszystko nie chcia mwi, pobili go do nieprzytomnoci. Doszed do siebie, ale zupenie straci poczucie czasu. By zdezorientowany i przeraony. Cela, w ktrej siedzia, przesiknita bya odorem strachu. Rozpaczliwie tskni za rodzin i za Santa Catalina. Dlaczego w ogle przyczy si do tych gupcw, na mio bosk? Udawa, e niepokoi go przyszo kraju, ale w rzeczywistoci wcale tak nie byo. Dlaczego po prostu nie siedzia spokojnie na tyku, jak radzi mu ojciec? Czu si taki zadowolony z siebie, taki dumny... Udzia w ruchu opozycyjnym da mu poczucie celu i wadzy. Nikt z jego bliskich nie wiedzia o jego dziaalnoci i ta tajemnica take sprawiaa mu przyjemno. Robi co wanego, w kadym razie tak mu si wydawao. Byo to ekscytujce, troch jak zabawa w kowbojw i Indian, tyle e stawka znacznie wysza. Lubi tajne spotkania w piwnicy domu Carlosa Riberasa, uczestniczy w demonstracjach i rozdawa antyrzdowe ulotki. Naprawd wierzy w demokracj, lecz teraz ju wiedzia, e nie ma takiej rzeczy, dla ktrej warto byoby naraa ycie. aonie pocign nosem. By tchrzem, ze strachu zsika si w spodnie. Nie wyobraa sobie, e mona odczuwa tak wielk rozpacz, tak przeraajcy al, ktry dosownie rozdziera mu serce na strzpy. Jeeli mnie zabij, niech stanie si to szybko i bez bolenie, pomyla. Bagam, Boe, byle szybko... Kiedy usysza zmierzajce w kierunku jego celi twarde, zdecydowane kroki, ogarna go panika. Chcia krzycze, ale aden dwik nie wydobywa si z wyschnitych, sklejonych gst lin ust. Drzwi si otworzyy i do rodka wszed jaki mczyzna. Fernando zasoni oczy przed smug ostrego wiata. - Wsta! - rozkaza tamten. Z wysikiem dwign si na nogi. Kady ruch sprawia mu bl. Mczyzna podszed do niego i wrczy mu szar kopert. - Masz tu nowy paszport i do pienidzy, eby przeprawi si na drug stron rzeki, do Urugwaju. Pod domem czeka na ciebie samochd. Masz wyjecha do Urugwaju, nie chc ci wicej widzie ani o tobie sysze, rozumiesz? Jeeli wrcisz, zginiesz. Fernando otworzy usta ze zdumienia. - Kim jeste? - zapyta, zagldajc obcemu w twarz. - Dlaczego to robisz? - To nieistotne. Nie robi tego dla ciebie - odpar sucho mczyzna i wyprowadzi go na zewntrz. Dopiero po przybyciu do Urugwaju Fernando przypomnia sobie, gdzie i w jakich okolicznociach widzia mczyzn, ktry go uratowa. By to Facundo Hernandez. Na dwik gosu syna Chiquita zalaa si zami ulgi. Miguel wyj suchawk z jej rki i ze cinitym gardem wysucha Fernanda. - Nie mog wrci do domu, tato - powiedzia na koniec Fernando. - Przyjad chyba dopiero po zmianie rzdu. Rodzice byli zrozpaczeni, e go nie zobacz, lecz jednoczenie wdziczni, e jednak ocala. Chiquita za wszelk cen chciaa ujrze syna i domagaa si dowodu, e nic mu nie jest. Dopiero po pewnym czasie uwierzya, e Fernando mwi prawd. Drczce j noc w noc koszmary ustpiy po kilku miesicach, natomiast Fernando do koca ycia budzi si zlany zimnym potem, przekonany, e znowu tkwi w ciasnej, dusznej celi gdzie pod Buenos Aires.
Par miesicy po wyjedzie Fernanda Santi pozna Claudi Calice. Rodzice poprosili go, eby zastpi ich na uroczystej kolacji w Buenos Aires, z ktrej dochd mia by przeznaczony na cele charytatywne. Chiquita wci jeszcze nie bya w stanie stawi czoa wiatu w tak krtkim czasie po tym, jak jeden z jej synw zosta cudem wyrwany mierci. Santi siedzia wic przy stole, tumic ziewanie, suchajc oficjalnych przemwie i wymieniajc uprzejme uwagi z przesadnie upudrowan dam po jego prawej rce. Z roztargnieniem bdzi wzrokiem po sali, prawie nie zatrzymujc si na rozemianych twarzach obwieszonych klejnotami kobiet i od czasu do czasu kiwajc gow, aby jego towarzyszka z prawej strony miaa wraenie, e jej sucha. Nagle jego spojrzenie spoczo na piknej modej kobiecie, siedzcej po przeciwnej stronie sali, ktra najwyraniej spdzaa czas w taki sam sposb jak on. Umiechna si do niego porozumiewawczo i odwrcia do swego ssiada, ze zrozumieniem kiwajc gow. Po kolacji Santi zaczeka, a rozmwca kobiety wstanie od stou, i przeszed na drug stron sali. Nowa znajoma wskazaa mu krzeso, przedstawia si i szepna mu do ucha, e widziaa, jak robi si blady ze znudzenia. - Ja te ledwo yj - powiedziaa. - Po prawej stronie miaam przemysowca, ktry mwi wycznie o sobie i nic poza nim samym go nie interesowao. Santi natychmiast owiadczy, e z wielk ochot wysucha wszystkiego, co ona ma do powiedzenia na swj temat. W cigu nastpnych tygodni Soledad zauwaya, e Santi zacz si umiecha. Soledad bya do zaborcza i troch zazdrosna o Santiego, dlatego nie polubia wyrafinowanej, eleganckiej Claudii Calice, ktra z czasem staa si cotygodniowym gociem w Santa Catalina. Suca cigle martwia si losem Sofii, chocia jej wychowanka nie odezwaa si do niej ani razu od swego wyjazdu w 1974 roku. Claudia bya poyskliwa, zupenie jak mokra foka, piknie si malowaa, a jej buty byy zawsze wyczyszczone do najwyszego poysku. Soledad zastanawiaa si, jak to moliwe, e Claudia jest zawsze taka zadbana i wypielgnowana. Wszystkie szczegy jej stroju wydaway si starannie przemylane, a kolor i wzr parasolki idealnie pasowa do torebki i paska. Soledad wiedziaa, e jej opinia nie ma i nie bdzie miaa najmniejszego znaczenia, bya jednak wdziczna Claudii za to, e swoj obecnoci wprawiaa Santiego w lepszy nastrj. Santi od bardzo dawna nie by szczliwy i Soledad bardzo pragna, eby to si zmienio. Tsknia za Sofi tak dotkliwie, e czasami pakaa przez sen. Niepokoia si o ni i miaa nadziej, e jest szczliwa. Czekaa na list lub jakikolwiek znak ycia, ale Sofia milczaa. Soledad nie rozumiaa, dlaczego dziewczyna wykrelia j ze swego ycia. Sofia bya przecie dla niej jak rodzona crka. Dlaczego nie pisaa? Soledad zapytaa senior Ann, czy moe sama napisa do Sofii, aby przypomnie dziewczynie, e rodzina i dawna opiekunka nadal j kochaj, ale Anna nie chciaa da jej adresu. Nie powiedziaa te, kiedy Sofia wrci do domu, co gboko zasmucio Soledad. Jej przygnbienie nasilao si, udaa si wic do starej wiedmy z wioski, ta za daa jej biay proszek do rozpuszczenia w herbacie mate. Soledad pia t mikstur trzy razy dziennie i po pewnym czasie poczua si lepiej. Moga ju normalnie spa w nocy i troch si uspokoia. 2 lutego 1983 roku Santi polubi Claudi Calice w maym kociku pod wezwaniem Nuestra Seora de la Asuncion. Przyjcie weselne odbyo si w Santa Catalina. Patrzc, jak jego narzeczona zblia si gwn naw, wsparta na ramieniu ojca, Santi nie mg nie myle o tym, jak inne byoby jego ycie, gdyby miejsce Claudii zaja Sofia. Jego ciao przeszy nagle dreszcz wielkiej tsknoty, lecz po chwili Claudia stana u jego boku i umiechna si uspokajajco. Santi poczu, e ogarnia go fala czuoci do tej dziewczyny, ktra pokazaa mu, e jego serce jest jeszcze zdolne do mioci.
Rozdzia trzydziesty
- Mario, jaka bya Sofia? - zapytaa Claudia Calice. By pikny letni ranek. Santi i Claudia byli maestwem ju od ponad roku, lecz do tej pory Claudia nigdy nie omielia si zapyta o Sofi, a z jakiego powodu nikt z rodziny Solanas nie mwi o niej w obecnoci ony Santiego. Santi opowiedzia jej o swoim zwizku z Sofi, wyzna, e kocha kuzynk, e ich romans by owocem prawdziwego uczucia, nie wulgarnego podania. Stara si by z Claudi absolutnie szczery, lecz ciekawo kobiety, jeeli chodzi o bye ukochane ma, nie zna granic i Claudia pragna dowiedzie si czego wicej. - Jaka jest Sofia - agodnie poprawia j Maria. - Ona yje i moe kiedy tu wrci - dodaa z nadziej. - Chyba rozumiesz moj ciekawo - rzeka Claudia, odwoujc si do cechy wsplnej wszystkim kobietom. - Chyba tak... - odpara Maria. - Sofia nie jest zbyt wysoka, ale sprawia wraenie znacznie wyszej ni jest w rzeczywistoci... Maria odoya plik zdj, ktre przegldaa, i utkwia wzrok w rwninie spowitej przezroczyst mgiek upau. Claudi nie interesowa wygld Sofii, poniewa dokadnie przejrzaa albumy ze zdjciami i wiedziaa, jak wygldaa jej rywalka jako dziecko i moda dziewczyna. Musiaa przyzna, e Sofia bya liczna, ale o wiele bardziej ciekawia j jej osobowo. Czym podbia serce Santiego? I dlaczego, cho si stara - Claudia w to wierzya - wcale nie przesta jej kocha? Pozwolia Marii mwi i nie przerywaa jej, poniewa nie chciaa straci takiej okazji. Rzadko miaa szwagierk tylko dla siebie, bez towarzyszcych jej prawie zawsze ma, braci, kuzynw, rodzicw, stryjw i ciotek. Kiedy tego ranka Claudia zauwaya Mari, siedzc samotnie na tarasie i spokojnie ukadajc zdjcia, postanowia wykorzysta t chwil. Miaa nadziej, e przynajmniej przez p godziny bd same. Claudia nie zdawaa sobie sprawy, e Maria take pragnie porozmawia o Sofii, bo nadal tsknia za przyjacik. Uczucie to zmienio si wprawdzie teraz w tpy bl, ktry powraca przywoywany pewnymi skojarzeniami, lecz upyw czasu nie zdoa do koca osabi wizi czcej je przez cay okres dziecistwa i modoci. Nikt inny nie chcia rozmawia o Sofii i jeeli kto w ogle o niej wspomina, to tylko szeptem, zupenie jak o zmarej. Jedyn osob, z ktr Maria moga dzieli si wspomnieniami o Sofii, bya Soledad. Soledad mwia o swojej pupilce gono, zagniewanym tonem, ale Maria doskonale rozumiaa, e ten gniew skierowany jest nie przeciwko Sofii, lecz jej rodzicom. Teraz Claudia chciaa dowiedzie si czego o Sofii i Maria z radoci na to przystaa. - Wszyscy zawsze mwili o Sofii - powiedziaa z dum, jak by chodzio o jej wasn crk. - Co znowu wymyli? Czy jej matka bya wobec niej niesprawiedliwa, czy te to Sofia zgrzeszya uporem i zym zachowaniem? Sofia bya tak pikna, e wszyscy chopcy si w niej podkochiwali, a ona umawiaa si na randki tylko z najprzystojniejszymi, na przykad z Robertem Lobitem. Roberto mg mie kad dziewczyn, ale nie potrafi zdoby Sofii. Wykorzystaa go i rzucia, jak star pik do polo. Byo to dla niego zupenie nowe dowiadczenie i nie wtpi, e dobrze mu zrobio, bo sprawia wraenie zbyt zadowolonego z siebie... Maria rozemiaa si cicho. - Nic jej nie przeraao, niczego si nie baa - cigna. Claudia nie moga oprze si wraeniu, e jej szwagierka mwi raczej do siebie ni do niej. - Pod tym wzgldem przypominaa chopca. Nie miaa adnych dziewczyskich fobii, uwielbiaa pajki i chrzszcze, aby, ropuchy i karaluchy, no i graa w polo lepiej ni niejeden chopak. Bez przerwy wykcaa si o to z Agustinem. Kcia si zreszt ze wszystkimi. Nie miaa nic zego na myli, robia to tylko z nudw, eby si troch rozerwa. Gniewali si na ni, bo wietnie wiedziaa, czym komu dopiec, znaa sabe punkty nas wszystkich. Kiedy bya w domu, Santa Catalina pulsowaa yciem. Zawsze co si dziao, bylimy podekscytowani, oywieni... Teraz wszystko stao si dziwnie nijakie... Oczywicie w Santa Catalina zawsze bdzie nam dobrze i mio, to przecie nasz dom, ale nie ma ju tej iskry. Myl jednak, e Sofia wrci, choby po to, eby nikt o niej nie zapomnia. Uwielbiaa by w centrum uwagi i naturalnie bez specjalnego trudu osigaa ten cel. Ludzie albo j kochali, albo jej nienawidzili. Dla niej nie miao znaczenia, jakie uczucia budzi, byle j zauwaano. - Naprawd uwaasz, e wrci? - zapytaa Claudia, ogryzajc stwardnia skrk z boku dugiego, starannie pomalowanego paznokcia. - Oczywicie - przytakna Maria. - Jestem tego pewna. - Ach, tak... - Claudia z trudem zdobya si na saby umiech. - Sofia zbyt mocno kochaa Santa Catalina, by nigdy tu nie wrci. - Maria znowu zacza przeglda fotografie. Przekna lin, starajc si powstrzyma zy. To niemoliwe, eby Sofia zostawia nas na zawsze, pomylaa. Po prostu nie moliwe... - Co robisz? - zaciekawia si Claudia. - Ostatnio byam zbyt zajta, by powkada zdjcia do albumw. Dzi nie mam nic specjalnego do roboty, wic postanowiam si tym zaj. Spjrz, Claudio, to zdjcie Sofii, do charakterystyczne... Zrobione tego lata, kiedy wyjechaa. Tego lata, kiedy kochaa Santiego, gorzko pomylaa Claudia. Wzia fotografi z rk szwagierki i spojrzaa na opalon, janiejc energi twarz, zwycisko umiechnit i szczliw. Pomylaa, e ten umiech jest dziwnie przebiegy. Sofia miaa na sobie obcise biae spodnie i brzowe buty do konnej jazdy. Siedziaa na kucu, z motkiem do gry w polo niedbale opartym o rami. Wosy cigna w koski ogon. Claudia nie cierpiaa koni i nie przepadaa za okolic, w ktrej znajdowaa si Santa Catalina. Fakt, e Sofia uwielbiaa konie, polo i pampasy, nasila tylko antypati, jak budzia w Claudii. Przed lubem woya mnstwo wysiku w udawanie, e lubi typowy argentyski styl ycia, ale bya to kompletna strata czasu. Odkrya to pewnego popoudnia, gdy Santi zabra j na konn przejadk. Siedziaa sztywno w siodle, niezadowolona i wcieka na siebie, i nagle wybuchna paczem. Powiedziaa wtedy Santiemu, e nie znosi koni i nie chce wicej jedzi, ju nigdy. Ku jej zaskoczeniu Santi by prawie szczliwy. W domu obj j serdecznie, przytuli i zapewni, e jeeli nie ma na to ochoty, to nie musi jedzi i oglda meczw polo. W pierwszej chwili poczua ulg, ale pniej zacza si zastanawia nad jego reakcj. Konie, polo, krajobraz wok Santa Catalina - wszystko to stanowio cz terytorium Sofii i Claudia zrozumiaa, e jej m wcale nie chce, aby ona przekraczaa te granice. - Czy Sofia zawsze bya bliska Santiemu? - zapytaa ostronie. Maria spojrzaa na ni z lkiem. - Nie wiem - skamaa. - Powinna zapyta Santiego. - Santi nigdy nie mwi o Sofii. - Claudia wzruszya ramionami i spucia wzrok. - No, tak... C, zawsze byli sobie bliscy. Santi by dla niej jak starszy brat, a Sofia bya dla mnie jak siostra... - Maria nagle poczua si troch nieswojo. Miaa wraenie, e rozmowa wymyka si jej spod kontroli. - Czy miaaby co przeciwko temu, ebym obejrzaa te zdjcia? - Claudia taktownie zmienia temat. Wyczua, e chyba bya zbyt dociekliwa. Nie chciaa zaniepokoi Marii, bo wtedy szwagierka mogaby wspomnie o ich rozmowie Santiemu. - Prosz bardzo, ju uoyam je we waciwej kolejnoci. - Maria z wyran ulg podaa Claudii plik porzdnie opisanych na odwrocie fotografii. - Nie pomieszaj ich tylko z pozostaymi, dobrze? Claudia usiada wygodnie w fotelu i pooya sobie zdjcia na kolanach. Maria zerkna na ni spod oka, kiedy bya pewna, e Claudia nie zwraca na ni uwagi. ona Santiego bya od niej tylko par miesicy starsza, lecz wydawao si, e ta rnica jest znacznie wiksza. Sofia powiedziaa kiedy, e ludzie przychodz na wiat w pewnym wieku. Jej zdaniem ona urodzia si jako osiemnastolatka, a Maria jako dwudziestoparolatka. O Claudii na pewno by powiedziaa, e jest typow czterdziestolatk. Nie miao to nic wsplnego z jej twarz, gadk i pikn, ale raczej ze sposobem ubierania si i zachowania. Claudia kilkakrotnie proponowaa, e nauczy Mari sztuki makijau. - Mogabym zdziaa cuda z twoj twarz - powiedziaa kiedy nietaktownie. Maria bya zbyt agodna i mia, aby si obrazi. Nie chciaa tak jaskrawego makijau, jaki nosia Claudia, wiedziaa zreszt, e Eduardo wcale by si tym nie zachwyci. Czasami zastanawiaa si, z nietypow dla siebie zoliwoci, czy Claudia pi w makijau, a jeeli nie, to czy Santi jest w stanie pozna j rano. Miaa nawet ochot go o to zapyta, ale nie miaa. Kiedy mogaby zada mu kade pytanie, lecz teraz ich wzajemny stosunek uleg zmianie, cho dla postronnych prawie niezauwaalnej. Nikt z rodziny nie rozumia, dlaczego Santi oeni si z Claudi. Solanasowie lubili j, bo bya mia, adna i sympatyczna, lecz wszyscy uwaali, e modzi maonkowie nie maj ze sob wiele wsplnego. Zupenie do siebie nie pasowali. Chiquita cieszya si, e jej syn w ogle si oeni i odzyska troch radoci ycia, i bya za to Claudii wdziczna. Jak na ironi, jedyn osob, z ktr Claudi co czyo, okazaa si Anna. Obie miay chodny temperament i nienawidziy koni. Spdzay ze sob duo czasu i Anna dokadaa stara, aby okazywa Claudii sympati. - Dlaczego tak mi si przygldasz? - zapytaa nagle Claudia, nie odrywajc wzroku od zdj. Maria si przestraszya, e dziewczyna przez cay czas bya wiadoma jej taksujcego spojrzenia. - Bardzo piknie si malujesz - odpara bezradnie. - Dzikuj - rzeka Claudia z umiechem. - Proponowaam, e ci naucz... - Wiem. - Maria umiechna si sabo. - Chyba w kocu skorzystam z twojej propozycji, Claudio. - Dios, jak ty wygldasz? - wykrzykn z przeraeniem Eduardo, kiedy jego ona wesza do jadalni z twarz sprzedawczyni z salonu kosmetycznego firmy Revlon. - Claudia udzielia mi lekcji makijau. - Maria mrugaa dugimi, cikimi od tuszu rzsami. - Zastanawiaem si, co tam razem robicie. Eduardo zdj okulary i z roztargnieniem wytar je brzegiem koszuli. W tej chwili do jadalni wkroczya Claudia, ubrana w dug czarn sukni na dwch delikatnych srebrzystych ramiczkach. - licznie wygldasz, kochanie - powiedzia Santi, podnoszc si z krzesa i caujc on w policzek. Nie widzia si z ni od rana. - Moe jednak mgby si od czasu do czasu przebra do obiadu? - sykna mu do ucha. - Te dinsy nie s w najlepszym stanie, a poza tym cuchniesz komi. - Mamie nie bdzie to przeszkadza - odrzek Santi, siadajc. - Zdya si ju do mnie przyzwyczai. Claudia wcisna si obok niego, chocia na fotelu miecia si tylko jedna osoba. Santi pogadzi j po wosach. - Mi amor, umyj rce, jeeli chcesz mnie dotyka. Jestem wieo po kpieli i... Santi umiechn si troch zoliwie, przycign j do siebie i mocno uciska. - Brzydzisz si mczyzny z krwi i koci? - zakpi. - Nie, skde - rozemiaa si nieszczerze, siadajc prosto i delikatnie odsuwajc go od siebie. - Nie mam wielkich wymaga, ale prosz ci, Santi, umyj rce... Santi wsta niechtnie i wyszed z pokoju. Po paru minutach wrci wieo ogolony, w czystej koszuli i spodniach. - Lepiej? -zapyta, unoszc brew. - Lepiej - odpara, robic mu miejsce obok siebie. Obiad podano na tarasie, w wietle czterech duych latarni. Miguel, Eduardo i Santi dyskutowali o polityce, natomiast Chiquita, Maria i Claudia rozmawiay o swoich mach. Chiquita cieszya si obecnoci prawie caej rodziny i z radoci obserwowaa ich twarze w ciepym blasku lamp. W sercu zawsze nosia tsknot za Fernandem, ktry przebywa w Urugwaju, ale na szczcie oboje z Miguelem czsto jedzili do niego w odwiedziny. Fernando nie otrzsn si jeszcze ze strasznych przey. Zapuci wosy, ktre sigay mu do ramion i lniy jak krucze pira. Chiquita z nostalgi wspominaa dugie letnie wakacje jego chopicych lat, kiedy ycie byo jeszcze zupenie niewinne, a gry i zabawy, ktrym Fernando si oddawa, koczyy si po kolacji. Teraz by daleko od domu i y jak wczga. Chiquita serdecznie pragna jego powrotu do Santa Catalina, wiedziaa jednak, e powinna by wdziczna Bogu za ocalenie ycia syna, a nie przejmowa si drobiazgami. Panchito, teraz smuky szesnastolatek, spdza duo czasu w domach kuzynw i przyjaci w swoim wieku. Chiquita zachcaa go, aby zaprasza znajomych do siebie, lecz Panchito wola chyba przebywa poza domem. Kiedy nie szala na boisku, grajc w polo, szuka towarzystwa gdzie indziej i w rezultacie Chiquita najczciej nie wiedziaa, gdzie i z kim jest jej najmodszy syn. - Jaki by Miguel, kiedy go poznaa? - zapytaa Claudia. Chiquita si rozemiaa. - By wysoki i... - Wochaty - uzupeni Santi. Wszyscy wybuchnli miechem. - Wochaty - zgodzia si Chiquita. - Ale nie tak wochaty jak teraz. - Czy by podobny do wilka, mamo? Czy ciga ci i si zacign do swego legowiska? - Och, Santi, czasami jeste bardzo zabawny. - Chiquita umiechna si pogodnie. - Wic jak to byo, tato? - Za twoj matk uganiali si dosownie wszyscy - powiedzia Miguel, porozumiewawczo mrugajc do ony. - Ale ja miaem szczcie... - Obydwoje mielicie szczcie - orzeka dyplomatycznie Claudia. - Szczcie nie miao z tym nic wsplnego. - Miguel si zamia. - Musiaem zoy ofiary ambu... - Ambu? - zapytaa ze zdziwieniem Claudia. Maria zerkna na Santiego i dostrzega, e minie jego szczk napiy si mocno. Wyj z kieszeni paczk papierosw i zapali. - Chcesz powiedzie, e Santi nie zaprowadzi ci do ambu? - spytaa niedowierzajco Chiquita. - Kiedy by chopcem, spdza cae dnie na gaziach ambu. - Nie, nie zabra mnie tam - odpara Claudia. - Czy to jakie wyjtkowe drzewo? Jej ostatnie pytanie skierowane byo do Santiego, ale on milcza. - Czsto wypowiadalimy przy ambu swoje yczenia, poniewa wierzylimy w magiczn moc drzewa, ale tak naprawd nie ma w nim nic specjalnego. - Maria pospieszya z wyjanieniem, starajc si obrci ca histori w art. - Ale to jest wyjtkowe drzewo - powiedzia powanie Miguel. - To cz naszej modoci. Jako dzieci bawilimy si w cieniu ambu, a pniej umawialimy si tam na randki. Nie chc by niedyskretny, ale wanie pod ambu pierwszy raz pocaowaem wasz matk. - Naprawd? - zdumiaa si Maria, ktrej nikt nigdy o tym nie opowiada. - Tak jest. Dlatego dla mnie i dla mamy ambu nie jest po prostu jakim tam drzewem. - Zabierzesz mnie tam, Santi? Teraz a pon z ciekawoci - powiedziaa Claudia. - Kiedy na pewno tam pojedziemy - wymamrota niewyranie. W migotliwym blasku wiec jego twarz wydawaa si miertelnie blada i groteskowo wychudzona. - Dobrze si czujesz, mi amor? - zaniepokoia si Claudia. - Bardzo poblade... - Krci mi si troch w gowie. To przez ten upa, cay dzie przebywaem na socu. - Santi zdusi papierosa i wsta. - Nie, nie, nie musisz i ze mn, bd zadowolony, jeeli spokojnie zjesz kolacj. Nic mi nie jest, przejd si i wszystko bdzie w porzdku. Claudia rzucia mu rozczarowane spojrzenie, ale postpia zgodnie z jego yczeniem i z powrotem rozoya serwetk na kolanach. - Jak chcesz, Santi - odpara chodno. Po chwili Santi znikn w ciemnoci. Claudia znowu miaa wraenie, e syszy drwicy miech Sofii, dobiegajcy z czarnej, pustej przestrzeni, otaczajcej j i Santiego. Santi ruszy przez pamp do ambu. Niebo byo pogodne i rozgwiedone, wic bez trudu dotar do drzewa. Bez popiechu wspi si na najwysz ga i opar si plecami o gruby pie. Krta go bolaa, jakby mia za ciasn koszul, chocia po drodze j rozpi. Usiowa odetchn gboko, ale mia wraenie, e jaki potny ciar ugniata mu pier. Czu mdoci, bolaa go gowa. Spojrza w niebo, wspominajc, jak kiedy siadywa tu razem z Sofi, wpatrujc si w byszczce nad nimi gwiazdy. Zastanawia si, czy Sofia ma teraz nad sob to samo niebo i czy czasami patrzy w nie i myli o nim. Nagle zacz paka. Stara si opanowa, ale pacz wylewa si z niego nieposkromion fal. Paka po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Jeszcze par godzin temu y zudzeniem, e w kocu udao mu si znale szczcie u boku innej kobiety. Claudia nauczya go umiecha si od nowa, bya mia i wyrozumiaa, niewymagajca i mao skomplikowana. Robia wszystko, eby sprawi mu przyjemno, i bardzo rzadko tracia cierpliwo. Bya chodna i opanowana, lecz to nie znaczyo przecie, e czua mniej ni inni. Nie okazywaa tylko swojego niepokoju. Bya spokojna i pena godnoci, pikna i zadbana, wic dlaczego, do diaba, cigle tskni za chaosem, egoizmem i namitnoci, ktre kojarzyy si z Sofi? Dlaczego po prawie dziesiciu latach Sofia nadal potrafia zmusi go do paczu? - Cholera jasna, Chofi! - krzykn w ciemn, upaln noc. - Id do diaba! Claudia chciaa zaoy rodzin, pragna mie dziecko, ale Santi nie by jeszcze gotowy. Jak mgby sprowadzi na wiat dziecko Claudii, skoro ani na chwil nie straci nadziei, e Sofia wrci? Gdyby zdecydowa si na dziecko z Claudi, oznaczaoby to zwizek na cae ycie. Pojawienie si dzieci odmieniao rzeczywisto, a Santi liczy, e pewnego dnia Sofia znowu zajmie swoje miejsce w jego yciu. Wszyscy uwaali, e zapomnia o niej, lecz on wiedzia, e nigdy o niej nie zapomni. Jak mgby zapomnie, kiedy wszdzie widzia jej twarz? Wspomnienia o niej czyhay w kadym zaktku Santa Catalina. Nie by w stanie przed ni uciec, zreszt w gruncie rzeczy wcale nie chcia ucieka. Sofia drczya go i dawaa pocieszenie. Kiedy wrci do domu, Claudia czekaa na niego w sypialni. Siedziaa na ku w koszuli nocnej, z napit, niespokojn twarz, z ktrej zdya ju zmy makija. Bez szminki i cieni do oczu wydawaa si prawie naga. - Gdzie bye? - zapytaa. - Poszedem na spacer. - Jeste zdenerwowany. - Wszystko w porzdku, Claudio - powiedzia, wycigajc koszul ze spodni i rozpinajc j. - Musiaem odetchn wieym powietrzem, to wszystko. Nie spuszczaa z niego uwanego, czujnego spojrzenia. - Wybrae si do tego drzewa, prawda? - Dlaczego tak sdzisz? - Odwrci si twarz do niej. - Poniewa tam czsto chodzie z Sofi. - Claudio...- zacz z nieukrywan irytacj. - Ogldaam zdjcia Marii. Na wielu z nich siedzisz na tym drzewie razem z Sofi. Nie oskaram ci, mi amor, usiuj ci pomc. - Claudia wycigna rk do Santiego, ale on dalej si rozbiera, rzucajc czci garderoby na podog. - Nie potrzebuj pomocy i nie chc rozmawia o Sofii - rzek zimno. - Dlaczego nie? - zapytaa Claudia, nie poznajc wasnego gosu. - Dlaczego nigdy ze mn o niej nie rozmawiasz? - A chciaaby tego? Wolaaby, ebym cigle o niej mwi? Sofia to. Sofia tamto... O to ci chodzi? - Czy nie rozumiesz, e ona tkwi midzy nami jak duch wanie dlatego, e o niej nie mwisz? - Gos Claudii zadra. - Zawsze kiedy prbuj si do ciebie zbliy, czuj, e ona nas rozdziela... - Ale co chcesz wiedzie? Opowiedziaem ci wszystko, co... - Nie chc, eby j przede mn ukrywa - przerwaa mu. - Nie ukrywam jej przed tob, chc o niej zapomnie, Claudio. Chc zbudowa moje ycie z tob, nie z ni. - Nadal j kochasz? - zapytaa nagle. - Skd ci to przyszo do gowy? - Usiad obok Claudii na ku i spojrza na ni niepewnie. - Byam cierpliwa - odpara amicym si gosem. - Nigdy o ni nie pytaam, chciaam zostawi ten fragment twojego ycia w spokoju... - Wic dlaczego teraz stracia cierpliwo i pewno siebie? - zapyta agodnie, biorc j za rk. - Bo na kadym kroku wyczuwam jej obecno, ona jest nawet w chwili ciszy, gdy kto bierze gbszy oddech... Wszyscy boj si o niej mwi. Co takiego zrobia, e ludzie tak si zachowuj? Nawet Anna o niej nie mwi. Mona by pomyle, e Sofia nie yje. To milczenie czyni j bardziej niebezpieczn. Czuj, e ona mi ciebie odbiera. Nie chc ci straci, nie chc przegra walki o ciebie z duchem... Z trudem przekna lin, zaskoczona wasn szczeroci. - Nie stracisz mnie, tamta sprawa zakoczya si wiele lat temu. - Ale ty wcale nie przestae jej kocha - powiedziaa. - Kocham wspomnienie, Claudio - skama. - Gdyby Sofia wrcia, okazaoby si, e obydwoje zmienilimy si nie do poznania. Nie jestemy ju tymi samymi ludmi... - Mwisz prawd? - Co mam zrobi, eby ci o tym przekona? - zapyta, biorc j w ramiona. Ale dobrze wiedzia, co powinien zrobi. Nagle przycign j do siebie i pocaowa gboko, mocno przyciskajc wargi do jej ust i dotykajc jzykiem jej zbw i dzise. Claudia ostro wcigna powietrze. Nigdy dotd nie caowa jej tak namitnie i gwatownie. Popchn j na ko i podcign jedwabn nocn koszul. Spojrza na mikk krgo jej brzucha i w milczeniu pooy na niej otwart, gorc do. Claudia otworzya oczy i natychmiast dostrzega dziwny wyraz, jaki przybraa teraz jego twarz. Lekko zmarszczya brwi, lecz on si zorientowa, e prbuje odgadn jego myli, i umiechn si troch kpico. Zaraz potem ukry twarz midzy jej piersiami. Caowa j, liza i pieci tak dugo, a wreszcie z jej garda wyrwa si krzyk rozkoszy. Jego rce dotykay j midzy nogami z ogromnym wyczuciem, a ona wia si z podania, nabrzmiaa pragnieniem jak nigdy wczeniej. Santi rozpi spodnie, rozsun jej uda i wszed w ni jednym ruchem. - Nie uywasz dzi kondomu? - zapytaa, zdyszana i zaczerwieniona. - Chc zasia nasienie, Claudio - odpar bez tchu, patrzc na ni powanie. - Chc zbudowa z tob przyszo. - Och, Santi, kocham ci - westchna z zadowoleniem. Oplota go ramionami i nogami jak omiornica, przywara do niego caym ciaem. Teraz wreszcie musisz mnie puci, Sofi pomyla Santi. Teraz wreszcie o tobie zapomn .
Rozdzia trzydziesty pierwszy Anglia, rok 1982
- Ribby przygldaa si temu ze zdumieniem. Co takiego! A wic to naprawd by garnuszek? Ale wszystkie moje garnuszki s w kuchennym kredensie. Niemoliwe! Kiedy nastpnym razem bd chciaa wyda przyjcie, zaprosz kuzynk Tabith Twitchit! - Sofia skoczya czyta i zamkna ksieczk Beatrix Potter. - Jeszcze raz - poprosia Jessica sennym gosem, nie wyjmujc kciuka z buzi. - Raz chyba wystarczy, nie sdzisz? - Moe jeszcze Bajk o kotku Tomie - zaproponowaa dziewczynka, wygodniej ukadajc si na kolanach Sofii. - Nie, nie, ta jedna to dosy - powiedziaa Sofia, caujc gadki, rowy policzek dziecka. - Uciskaj mnie na dobranoc. Jessica przytulia si do niej mocno. Nic nie wskazywao, by pozwolia odej swojej dorosej przyjacice. - A co z czarownicami? - zagadna, kiedy Sofia otulaa j koderk. - Nie ma adnych czarownic, w kadym razie na pewno nie tutaj. Spjrz, to jest specjalny czarodziejski mi. - Pooya misia na poduszce obok dziewczynki. - Nawet gdyby jaka czarownica sprbowaa si do ciebie zbliy, mi rzuci na ni urok i czarownica zniknie w jednej chwili. - Mdry mi - powiedziaa Jessica z satysfakcj. - Bardzo mdry - przytakna Sofia. Schylia si i z czuoci pocaowaa ma w czoo. - Dobranoc, kochanie. Kiedy odwrcia si do drzwi, ujrzaa stojcego w progu Davida, ktry obserwowa j w milczeniu, z zamylonym umiechem. - Co robisz? - szepna, wychodzc na palcach z pokoju i cichutko przymykajc za sob drzwi. - Obserwuj ci. - Rzeczywicie! - rozemiaa si. - Dlaczego to robisz? David obj j i pocaowa w czoo. - Masz naturalny talent do postpowania z dziemi - powiedzia niskim gosem. Sofia doskonale wiedziaa, do czego prowadz takie rozmowy. - Wiem, Davidzie, ale... - Kochanie, nie bdziesz przecie sama. - David zajrza w jej przestraszone oczy. - Mwimy o naszym dziecku, odrobinie ciebie i mnie, jedynej istocie, ktra bdzie naleaa wycznie do nas. Mylaem, e tego wanie pragniesz... Sofia zaczekaa, a znaleli si u szczytu schodw, w pewnej odlegoci od sypialni dziewczynki. - Kocham dzieci i kiedy, w niezbyt odlegej przyszoci, chciaabym mie ich ca gromadk - powiedziaa. - Malutkie czstki nas obojga... Wiem, e to bdzie cudowne i romantyczne, ale jeszcze nie teraz... Prosz, Davidzie, daj mi jeszcze troch czasu... - Nie mam czasu, o ktry prosisz, Sofio. Robi si coraz starszy, nie modszy, i chc cieszy si rodzin, dopki jestem w peni si - rzek z westchnieniem, prbujc pozby si natrtnego uczucia deja vu. Ile to razy rozmawia o tym z Ariell... - Niedugo bd gotowa, kochanie - powiedziaa, odrywajc si od niego. - Naprawd niedugo. Za chwil zejd na d. Powiedz Christinie, e maa ju zasypia, wic moe przyj i ucaowa j na dobranoc. Sofia cicho zamkna drzwi swojej sypialni. Chwil staa bez ruchu, pragnc upewni si, e David nie wejdzie tu za ni. W korytarzu panowaa zupena cisza. David na pewno zszed na d. Podesza do ka, wsuna rk pod materac i wyja zakurzony kawaek mulinu. Usiada po turecku na pododze, zbliya szmatk do nosa i zamkna oczy. Mijajce lata zniszczyy materia i pozbawiy go tego szczeglnego, jedynego w swoim rodzaju aromatu, lecz Sofia nadal uwaaa strzp mulinu za swj najcenniejszy skarb. Kiedy wtulaa we twarz, miaa wraenie, e wcza projektor filmowy. Zamykaa wtedy oczy i ogldaa zdjcia swojego dziecka, tak ywe i wyrane, jakby zrobiono je poprzedniego dnia. Nadal pamitaa jego malekie stopki z cudownymi rowymi paluszkami, mikkie, puszyste woski i gadk, gadziutk skr. Pamitaa uczucie, ktre ogarniao j, gdy ssa jej pier, pamitaa szczliwy wyraz jego buzi, kiedy napenia mlekiem swj okrgy brzuszek. Pamitaa wszystko, bardzo dbaa o to, aby pamita. Bezustannie przegrywaa tam pamici, przestraszona, e mogaby zapomnie o jakim szczegle. Ona i David byli maestwem ju od czterech lat i wszyscy ich przyjaciele i znajomi chcieli wiedzie, kiedy wreszcie zdecyduj si na dziecko. Tyle e to nie ich sprawa, pomylaa ze zoci. By to problem jej i Davida, chocia Zaza z jakiego powodu uwaaa, e ma co do powiedzenia. Sofia kilka razy do ostro daa jej do zrozumienia, co myli o natrtnych uwagach, ale Zaza miaa skr grub jak nosoroec i po prostu nie reagowaa. Tylko David, Dominique i Antoine rozumieli, dlaczego Sofia nie chce mie dziecka. Dominique i Antoine przylecieli na lub Sofii i Davida. Od czasu jej pobytu w Genewie stali si dla niej lepszymi rodzicami ni Anna i Paco, w kadym razie ona tak uwaaa. Kiedy mylaa o swoich rodzicach, widziaa ich blade twarze w chwili, gdy kazali jej spakowa rzeczy i przygotowa si do wyjazdu. Dominique czsto dzwonia do Sofii, zawsze wyrozumiaa i gotowa j wesprze. Pamitaa o jej urodzinach, przysyaa prezenty z Genewy oraz pocztwki z Verbier i zwykle wyczuwaa, kiedy jest Sofii najbardziej potrzebna. - Chc mie dziecko, Dominique, ale bardzo si boj - wyznaa Sofia poprzedniego dnia. - Cherie, wiem, e si boisz. David rozumie twoje zahamowania, lecz nie moesz w nieskoczono kurczowo trzyma si wspomnie. Santiguito jest ju teraz postaci nierzeczywist, on przesta istnie, kochanie. Wracajc do tamtych dni, zadajesz sobie wielki bl. - Wiem. Cigle to sobie powtarzam, ale gdzie wewntrz jestem zupenie zablokowana. Wystarczy, e wyobra sobie siebie z wielkim brzuchem i natychmiast wpadam w panik. Nie potrafi zapomnie o tamtych przeyciach - Uda ci si to tylko wtedy, gdy urodzisz dziecko mczynie, ktrego kochasz i ktry nigdy ci nie opuci. To dziecko przyniesie wam obojgu wielk rado, a ty zapomnisz o blu i smutku, ktry towarzyszy narodzinom Santiguita. - David jest cudowny - westchna Sofia. - Zdaj sobie spraw, e stale o tym myli... Widz to w jego oczach, kiedy na mnie patrzy, i czuj si winna... - Niepotrzebnie. Jestem przekonana, e niedugo dasz mu dziecko i uczynisz w peni szczliwym. Jeszcze troch cierpliwoci, Sofio. Czas naprawd leczy rany, to nie bana. - Ty leczysz moje rany, Dominique! Od razu jest mi lej na sercu. - Jak czuje si David? - zapytaa Dominique. Bya szczliwa, e Sofia zakochaa si i zostawia przeszo za sob. No, prawie... - Dobrze, jak zwykle - odpara Sofia. - Mam wielkie szczcie, e David mnie kocha... - Nie martw si, jeste moda, David tryska energi i macie jeszcze mnstwo czasu na dzieci - powiedziaa Dominique. Zdawaa sobie spraw, co czuje Sofia, ale rozumiaa take obawy Davida i szczerze mu wspczua. Ostatnie pi lat Sofia przeya w peni wiadomie. Ani na chwil nie zapomniaa o blu, ktry jak gsta mga wisia nad pierwszymi latami jej wygnania. Santi nauczy j y teraniejszoci, a David udowodni, e jest to moliwe. Mio, jak Sofia darzya swego ma, bya trwaa i niezachwiana. David by pewny siebie i zdecydowany, lecz pod t warstw Sofia wyczua delikatno i agodno, ktre budziy w niej gbok czuo. David rzadko mwi jej o swojej mioci, naduywanie wielkich sw po prostu nie byo w jego stylu, ale Sofia wiedziaa, e bardzo j kocha. Rozumiaa go. Swoj teciow, Elizabeth Harrison, spotkaa na szczcie tylko raz. David przedstawi je sobie tydzie przed lubem na podwieczorku w hotelu Basil Street. Uprzedzi Sofi, e najlepiej bdzie, jeeli do spotkania dojdzie na neutralnym gruncie, poniewa w ten sposb jego matka nie bdzie moga wywoa nieprzyjemnej sceny ani wyrzdzi przyszej synowej przykroci. Spotkanie trwao krtko i Sofia nie zachowaa go w miej pamici. Elizabeth Harrison, starsza dama o surowych rysach, sztywnych szpakowatych wosach, wskich fioletowych wargach i wyupiastych, bladych oczach, bya najwyraniej przyzwyczajona do wymuszania na innych swojej woli i czynienia ich rwnie nieszczliwymi jak ona sama. Nigdy nie wybaczya Davidowi rozwodu z Ariell, ktr cenia raczej za pochodzenie ni za osobowo, a take tego, e zaj si wystawianiem sztuk, pod czas gdy ona radzia mu, eby podj prac w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, podobnie jak jego ojciec. Usyszawszy obcy akcent Sofii, prychna pogardliwie, gdy za dziewczyna powiedziaa, e pracowaa jako pomocnica w salonie fryzjerskim na Fulham Road, wstaa od stou i wysza z godnoci, podpierajc si lask. David nie pobieg za ni i to zirytowao j najbardziej. By to oczywisty dowd, e syn nie potrzebuje jej i nie liczy si z jej opini. Elizabeth Harrison z gorycz przygryza wargi i wrcia do swojego zimnego domu w Yorkshire, wcieka i gboko niezadowolona. David obieca Sofii, e nigdy wicej nie bdzie musiaa si z ni spotyka. Sofia ya wic teraniejszoci, ale zoliwa przeszo od czasu do czasu dawaa o sobie zna, obudzona jakimi skojarzeniami. Wystarczyy dugie cienie drzew na trawniku w letni wieczr, wyjtkowo jasna tarcza ksiyca lub brylantowe krople rosy na patkach kwiatw, aby wracaa mylami do Argentyny. Najbardziej niebezpieczny pod tym wzgldem by jednak zapach eukaliptusa. Sofia z trudem zniosa miesic miodowy nad Morzem rdziemnym, wanie z powodu wilgotnego powietrza i gajw eukaliptusowych. Czua, jak jej serce kurczy si bolenie i ogarnia j tak wielka tsknota, e prawie nie moga oddycha. David natychmiast wyczu, e dzieje si z ni co zego, i nakoni j do rozmowy. Nie miaa na to ochoty, ale David przekona j, e zamykanie si w sobie jest zym przyzwyczajeniem, i na mwi, aby podzielia si z nim najbardziej bolesnymi wspomnieniami. Okazao si, e Sofia najczciej wraca do dwch przey - chwili, gdy odrzucili j rodzice, oraz rozstania z maym Santiguitem. - Pamitam wszystko tak, jakby to wydarzyo si wczoraj - rozpakaa si. - Mama i tata czekali na mnie w salonie, atmosfera bya cika i nieprzyjemna. Strasznie si baam, czuam si jak przestpczyni... Oboje zachowywali si jak obcy ludzie... Z ojcem zawsze czyy mnie bardzo silne wizi, a tu nagle zupenie przestaam go rozumie. Nie wiedziaam, co si dzieje... Potem wypdzili mnie z domu, powiedzieli, e mam wyjecha do Europy... Odepchnli mnie... Pakaa dugo, wreszcie napite minie rozluniy si i znowu moga normalnie oddycha. Bl rozstania z Santim by przeyciem, o ktrym nie potrafia rozmawia z mem, przede wszystkim dlatego, e baa si go zrani. Te zy wypakiwaa w samotnoci, niewiadomie pozwalajc cierpieniu na dobre zapuci korzenie w duszy. Po lubie prawie w ogle nie mylaa o Arielli. Kiedy posza na poddasze, aby poszuka lampy, o ktrej mwi jej David, i odkrya pokany stos obrazw Arielli pod cian, ale nie sprawio jej to przykroci. David obejrza je pobienie i ponownie przykry pcienn pacht. - Ariella cakiem dobrze malowaa - rzek spokojnie. Sofia zabraa lamp, zamkna drzwi i razem z Davidem zesza na d. Nie domagaa si od ma adnych zwierze i nie zastanawiaa si, co dzieje si z Ariell. Przyjcie towarzyskie w Londynie byo z pewnoci ostatnim miejscem, gdzie spodziewaaby si j spotka. Sofia nie lubia przyj i zawsze miaa przed nimi trem. Tym razem take nie chciaa i, ale David nalega i tumaczy, e nie moe ukrywa si bez koca. - Nikt nie wie, jak dugo potrwa ta wojna. Wczeniej czy pniej bdziesz musiaa stawi czoo wiatu. Kiedy Wielka Brytania w kwietniu wypowiedziaa wojn Argentynie z powodu konfliktu o Wyspy Falklandzkie, Sofia po czua si rozdarta. Bya Argentynk i chocia uznaa swoj przeszo za zamknity rozdzia, doskonale wiedziaa, e nic nie jest w stanie osabi jej mioci do ojczystego kraju. Kady nagwek prasowy pali j ywym ogniem, kady okrutny komentarz bo la jak otwarta rana. Argentyczycy byli jej rodakami, ale nie miao najmniejszego sensu, by stawaa w ich obronie po tej stronie Atlantyku, poniewa Anglicy dali krwi. David poradzi jej serdecznie, eby nie reagowaa na uwagi pod adresem Argentyczykw, jeeli nie chce co chwil wdawa si w bardzo nieprzyjemne ktnie. Przychodzio jej to z ogromnym trudem, zwaszcza e Anglicy okazali si zupenie pozbawieni taktu. Na przyjciach gburowaci mczyni walili pici w st, wykpiwajc cholernych Argoli. Argentyczycy z dnia na dzie stali si Argolami, a Wyspy Falklandzkie, o ktrych istnieniu przed wojn prawie nikt nie sysza, najbardziej znanym miejscem na wiecie. Sofia musiaa zaciska pici, eby nie okaza zdenerwowania. Po wszystkich takich towarzyskich okazjach przytulaa si do Davida i rozpaczliwie szlochaa na jego piersi. Martwia si o swoj rodzin. Czasami miaa ochot wywiesi argentysk flag z dachu Lowsley, aby pokaza wszystkim, jak bardzo dumna jest ze swego pochodzenia. Pragna, by ludzie wiedzieli, e nie wyrzeka si swojej narodowoci. Przyjcie, ktre odbyo si w niezwykle upalny majowy wieczr, wydawali Ian i Alice Lancasterowie, dawni przyjaciele Davida. By to uroczysty obiad, jeden z tych, o ktrych mwi si kilka miesicy przed i po fakcie. Sofia wydaa majtek na czerwon sukni bez ramion, ktra wietnie si komponowaa z jej oliwkow skr. David by pod wielkim wraeniem i umiecha si z dum, kiedy inni gocie z podziwem zerkali na jego on. Zwykle na tego rodzaju przyjciach maonkowie obracali si w osobnych krgach, lecz tym razem Sofia, z obawy, e kto moe zacz rozmow na temat wojny, wzia Davida za rk i nie odstpowaa go ani na krok. Byszczce od brylantw kobiety miay sztywne fryzury, kanciaste poduszki na ramionach i ostre makijae. Jedyn ozdob Sofii by prosto szlifowany brylant, lnicy na jej brzowej skrze, urodzinowy prezent od Davida. Zauwaya, e na jej widok ludzie wymieniali szeptem jakie uwagi i szybko milkli. Nikt nie wspomina o wojnie. W ogrodzie na tyach wspaniaego domu Lancasterw w Hampstead rozbito wielki namiot w niebiesko-biae pasy. Na wszystkich stoach pitrzyy si wymylne bukiety, a namiot wypenia blask tysica wiec. Kiedy podano kolacj, Sofia z ulg odkrya, e ona i David maj miejsca przy tym samym stole, w pobliu gospodarzy. Siadajc, mrugna do Davida, aby zapewni go, e wszystko jest w jak najlepszym porzdku. David najwyraniej zna upudrowan dam po swojej lewej rce, natomiast krzeso z jego prawej strony byo jeszcze wolne. - Ciesz si, e znowu ci widz! - wykrzykn mczyzna siedzcy po jej lewej stronie. By ysy jak kolano, mia okrg, pogodn twarz, wskie wargi i jasne, rozbiegane oczy. Sofia zerkna na kartk przed jego talerzem. Jim Rice, przeczytaa. Rzeczywicie, spotkaa go ju kiedy. Nalea do tych niepozornych osb, ktrych nazwiska nigdy nikt nie pamita. - Ja take bardzo si ciesz. - Umiechna si, usiujc sobie przypomnie, gdzie go poznaa. - Kiedy widzielimy si ostatnio? - zapytaa. - Na przyjciu promocyjnym ksiki Clarissy - odpar. - Ach, tak, naturalnie! - Sofia nie miaa zielonego pojcia, kim jest Clarissa. - Boe, kto to jest? - wyjka nagle mczyzna, wpatrujc si w wysok, smuk jak brzoza kobiet, ktra wdzicznie suna w ich stron midzy stolikami. Sofia zacisna zby w obawie, e mogaby zbyt szeroko otworzy usta i ju ich nie zamkn. Nie ulegao wtpliwoci, e cudowna istota w prostej, biaej sukni to Ariella. Sofia w milczeniu przygldaa si, jak kobieta zblia si do stou. Dostrzega, e krzeso po prawej rce Davida jest nadal puste. Boe, tylko nie to, jkna bezgonie, tylko nie obok Davida... - Czy to nie jest Ariella Harrison, bya ona Davida? - wykrztusi w kocu drugi ssiad Sofii. - Co za laska! - wymamrota, kiedy Ariella przywitaa si z kompletnie zaskoczonym Davidem i zaja miejsce obok niego. - George! - rzuci Jim ostrzegawczym tonem, starajc si powstrzyma nietaktownego znajomego. - Cholera jasna, co za laska! - powtrzy tamten, oblizujc wargi. - Mylisz, e Ian i Alice zrobili to celowo? - zwrci si nagle do Sofii. - George! - jkn Jim. - Niezy numer, co, Jim? - George umiechn si beztrosko. - George, chciabym przedstawi ci Sofii Harrison, onie Davida Harrisona. Sofio, oto George Heavyweather. - O, kurwa... - mrukn George. - Byem pewien, e to powiesz - westchn Jim. - Strasznie mi przykro - bka George. - Naprawd... Zrobiem z siebie potwornego idiot... - Nie przejmuj si, George - powiedziaa Sofia, jednym okiem zerkajc na Georgea, ktrego twarz przybraa kolor dojrzaej papryki, a drugim obserwujc Ariell. Pierwsza ona Davida wygldaa po prostu olniewajco. Jej bardzo jasne, prawie biae wosy upite byy w gadki kok i ta fryzura podkrelaa dug szyj oraz ostry zarys koci szczkowej. Bya chodna, lecz pikna. David odchyli si w krzele do tyu, jakby chcia zwikszy odlego midzy sob i by on, natomiast Ariella nachylia si ku niemu i przekrzywia lekko gow, mwic co z przepraszajcym wyrazem twarzy. David skin gow ku Sofii i Ariella spojrzaa na ni z uprzejmym umiechem. Sofia zdoaa umiechn si sabo w odpowiedzi i zaraz odwrcia gow, eby ukry czajcy si w jej oczach lk. - Bardzo ci przepraszam za Georgea - powiedzia Jim, popijajc wino. - Niestety, straszny z niego dure. Najpierw mwi, potem myli. Zawsze mona si spodziewa, e palnie co szalenie nietaktownego. Na ostatnim przyjciu podszed do Duggiego Crichtona i powiedzia: Mam ch przelecie t wulgarn blondyneczk i zao si, e nie bdzie si wzbraniaa. Zaraz potem odkry, e mwi o nowej dziewczynie Duggiego. Oczywicie wyszed na kompletnego gupka, ale c, George taki ju jest... Sofia si rozemiaa, pragnc okaza wdziczno Jimowi, ktry natychmiast rozpocz nastpn opowie o Georgeu. Na podstawie gestw dosza do wniosku, e David nie odnosi si ju do Arielli z tak wyran wrogoci, jak na pocztku. Miaa na dziej, e Ariella zakrztusi si ososiem lub rozleje czerwone wino na swoj bia jak nieg sukni. Przez chwil wyobraaa sobie ich rozmow: A wic to jest twoja maa Argolka, Davidzie. Jaka sodka, zupenie jak may psiak... Nienawidzia Arielli i nienawidzia Davida za to, e by dla niej tak miy. Dlaczego nie wstanie i nie owiadczy, e nie ma ochoty siedzie obok niej? Przecie go zostawia, prawda? Spojrzaa na lana Lancastera, pogronego w powanej rozmowie z row, kocist dam. Wyglda jak kabanos, suszcy si pod sufitem wiejskiego domu w Szwajcarii, pomylaa zoliwie, zanim znowu zamiaa si uprzejmie w odpowiedzi na jak uwag Jima. Kolacja cigna si jak puszczony w zwolnionym tempie film. Wszyscy jedli, pili i rozmawiali, jakby nie zamierzali wychodzi std przed witem. Kiedy wreszcie podano kaw i niektrzy gocie zapalili papierosy. Sofia miaa ju tylko jedno pragnienie - jak najszybciej wrci do domu. Zaraz potem Ian Lancaster przypuci atak na Argentyczykw i Sofia zamara na swoim krzele jak przeraone zwierz. - Cholerni Argole! - zawarcza, przytrzymujc cygaro nieco obwisymi wargami. - Tchrze, jeden w drugiego. Uciekaj przed brytyjskimi kulami, mdrale. - Wszyscy wiemy, e ten gupi Galtieri zaatakowa nasze terytorium, aby odwrci uwag Argentyczykw od beznadziejnej polityki wewntrznej - owiadczy George. Jim z rozpacz przewrci oczami. - Chwileczk - odezwa si David, zerkajc na Sofi, ktra ju szykowaa si do walki po drugiej stronie stou. - Wydaje mi si, e wikszo z nas ma dosy dyskusji o wojnie. - Och, tak, oczywicie - parskn zoliwie gospodarz przyjcia. - Przepraszam! Zapomniaem, e oenie si z Argolk. - Z Argentynk - powiedziaa dobitnie Sofia. - Jestemy Argentyczykami i Argentynkami, nie Argolami i Argolkami. - Tak czy inaczej, zaatakowalicie brytyjskie terytorium i musicie ponie konsekwencje - bi si albo ucieka. - Lancaster zamia si niemio. - Tam walcz dzieci, pitnastoletni rekruci - rzeka Sofia, nie panujc nad oburzeniem. - Dziwisz si, e s przeraeni? - Galtieri powinien by o tym pomyle wczeniej, zanim wpakowa si w to gwno. Caa ta sytuacja woa o pomst do nieba... Ale niewane, zagonimy ich wszystkich do morza, niech si potopi... Sofia spojrzaa bezradnie na Davida, ktry unis brwi i westchn. Przy stole zapada cisza, wszyscy z zaenowaniem utkwili wzrok w talerzach. Gocie przy ssiednich stoach, ktrzy przysuchiwali si atakowi lana, czekali, co bdzie dalej. I wtedy oglne milczenie przerwa niezbyt mocny gos. - Musz ci pochwali za niezwyk uprzejmo i wraliwo - odezwaa si Ariella. - Za uprzejmo i wraliwo? - powtrzy niepewnie Ian. - Tak. - Nie rozumiem, o czym mwisz... - Och, daj spokj, Ianie, nie bd taki skromny! - Naprawd nie wiem, o co ci chodzi, Ariello! - zniecierpliwi si Lancaster. Ariella rozejrzaa si dookoa, pragnc upewni si, czy wszyscy suchaj. W takich chwilach uwielbiaa mie liczn widowni. - Chodzi mi o twj takt, dyplomatyczny takt. Jestemy w samym rodku wojny z Argentyn, a tymczasem ty i Alice zdecydowalicie si ugoci nas pod namiotem w barwach argentyskiej flagi. - Zerkna w gr, na szerokie niebiesko- biae pasy. Wszyscy poszli za jej przykadem. - Uwaam, e naley si wam ogromne uznanie. auj, e nie wszyscy moemy poszczyci si takim taktem. Oto kpimy z Argentyny i jej obywateli w obecnoci osoby, ktra pochodzi z tego kraju. Sofia jest Argentynk i nie wtpi, e kocha swoj ojczyzn rwnie mocno jak my Wielk Brytani. To doprawdy tragiczne, e okazalimy si tak nieokrzesani, aby nazywa ich Argolami i tchrzami przy twoim stole, drogi lanie. Co za wstyd, e wspaniay gest twj i Alice poszed na marne, bo kto wypi za duo wina... Tak czy inaczej, pragn wznie toast za wasz takt i wyczucie chwili, bo przecie w ostatecznym rozrachunku liczy si szlachetna myl, prawda, lanie? Ariella spokojnie uniosa kieliszek do bladych ust. Ian Lancaster zakrztusi si dymem z cygara i krew napyna mu do twarzy, nadajc jej intensywny odcie purpury. David i pozostali gocie ze zdumieniem spojrzeli na Ariell. Sofia rzucia jej pene wdzicznoci spojrzenie i przekna swoj wcieko wraz z ykiem czerwonego wina. - A teraz. Sofio, chyba pjdziemy poprawi makija, co ty na to? - cigna Ariella, podnoszc si z krzesa. - Troch zmczyo mnie towarzystwo przy tym stole. Mczyni zerwali si na rwne nogi, patrzc na ni z nieukrywanym szacunkiem. Sofia podesza do Arielli z wysoko podniesion gow. Starsza kobieta wzia j za rk i przeprowadzia obok wci milczcych z wraenia goci do drzwi. Kiedy znalazy si na zewntrz namiotu, wybuchna miechem. - Pompatyczny kretyn! - parskna. - Musz zapali, a ty? - Nie wiem, jak ci dzikowa - odezwaa si Sofia, ktra nadal draa na caym ciele. Ariella podsuna jej paczk papierosw, lecz Sofia odmwia. - Nie dzikuj mi - powiedziaa Ariella. - Dao mi to mnstwo radoci. Nigdy nie przepadaam za Ianem Lancasterem i nie rozumiaam, co David w nim widzi, nie wspominajc ju o biednej onie tego idioty. Noc w noc znosi jego sapanie, czerwon gb i oddech cuchncy cygarem, ble... Podeszy do awki i usiady. Namiot wieci od wewntrz i znowu szumia gwarem wielu gosw, jakby kto podsyci przygasajcy ogie. Ariella zapalia papierosa i zaoya nog na nog - Nie masz pojcia, ile mnie to kosztowao, eby zachowa si w dystyngowany sposb - westchna, trzymajc papierosa midzy dwoma dugimi palcami, ozdobionymi rowymi paznokciami. - Ale bya naprawd bardzo dystyngowana. Lancaster oniemia z wciekoci. - I dobrze. Jak on mia! - wykrzykna Ariella, zacigajc si dymem. - Wszyscy zachowali si mniej wicej tak samo - rzeka Sofia ze smutkiem. - Nie chciaam tu dzi przyj, ale... - Szczerze ci wspczuj, bo to musi by dla ciebie paskudny okres. I podziwiam ci. Ja na pewno nie zdecydowaabym si przyj. - David chcia by na tym przyjciu. - No, tak... Mwiam ju, e nigdy nie rozumiaam, co on widzi w tym idiocie. - Wydaje mi si, e teraz zmieni o nim opini. - Sofia si za miaa. - Na pewno wicej si do niego nie odezwie. - Ariella wydmuchaa dym kcikiem ust i popatrzya na Sofi spod gstych czarnych rzs. - David ma szczcie, e znalaz kogo takiego jak ty. Jest teraz innym czowiekiem, szczliwym, spenionym... Wyglda modo i atrakcyjnie. Masz na niego pozytywny wpyw, jestem prawie zazdrosna... - Dzikuj ci. - Ja i David niszczylimy si nawzajem. - Strzsna popi na traw. - On cigle mia mi co za ze, a ja wymagaam od niego niestworzonych rzeczy i zachowywaam si jak rozpuszczony bachor. auj, e go zraniam, ale jestem szczliwa, e kade z nas poszo wasn drog. Niektrzy ludzie po prostu do siebie nie pasuj, lecz ty i David... Zawsze widz, czy jaki zwizek przetrwa prb czasu, czy nie. Wasz przetrwa j na pewno. Uleczya jego serce, zrobia co, co mnie nigdy by si nie udao... - Jeste dla siebie bardzo surowa - rzeka Sofia, zastanawiajc si, dlaczego kiedykolwiek czua si zagroona obecnoci Arielli w yciu Davida. - Nie lubiam jego przyjaci. Zaza doprowadzaa mnie do szau. Ta kobieta zawsze chciaa mie Davida dla siebie. Na twoim miejscu uwaaabym na ni... - Och, Zaza duo gada i we wszystko si wtrca, ale j lubi. - Mnie zwyczajnie nienawidzia. No, wanie, sama widzisz, jak to jest. Ty i David jestecie dla siebie stworzeni. Tak czy inaczej, teraz wreszcie bdziemy mieli co wsplnego - antypati do lana Lancastera. - Na pewno. - Sofia westchna. - Mylaam, e mieszkasz we Francji, Ariello. - Bo tak byo. - Ariella rozemiaa si gorzko. - Mieszkaam z Alainem, cudownym mczyzn... To jeszcze jeden z moich zwizkw, ktry nie wytrzyma prby czasu. Czasami myl, e trway zwizek nie jest mi pisany. - Gdzie jest teraz Alain? - Nadal w Prowansji. Cigle jest dobrze zapowiadajcym si fotografem, zbuntowanym i roztargnionym. Bardzo, bardzo roztargnionym... Nie dam gowy, czy zauway moje odejcie. - Nie wyobraam sobie, aby ktokolwiek mg ci nie zauway. - Nie znasz Alaina. Niewane, doszam do wniosku, e o wiele lepiej mi bdzie bez mczyzn, zwizkw z nimi i zobowiza. Widzisz, w gbi serca jestem Cygank, zawsze taka byam. Maluj i podruj - oto cae moje ycie. - Widziaam kilka twoich obrazw na poddaszu w Lowsley. S bardzo dobre. - Sodka z ciebie dziewczyna. Sofio. Dzikuj. Powinnam zabra te obrazy. Moe wypiybymy razem herbat... - Z przyjemnoci. - wietnie. - Umiechna si. - Postaram si wpa ktrego dnia. Czy ty i David zamierzacie mie dzieci? - Moe. - Och, nie wahaj si zbyt dugo! Uwielbiam dzieci, to znaczy dzieci moich przyjaci i znajomych. Sama nigdy nie chciaam ich mie, natomiast Davidowi bardzo na tym zaleao. Cigle si o to kcilimy. Biedny David, duo przeze mnie wycierpia... Pamitaj, e nie robi si coraz modszy. Bdzie cudownym ojcem. Pragnie tego z caego serca... Gdy Sofia usyszaa te sowa, podniosa gow i spojrzaa w niebo. Pomylaa o modych mczyznach, umierajcych wrd falklandzkich wzgrz. Wszyscy oni mieli matki, ojcw, braci, siostry i dziadkw, ktrzy pakali nad ich losem. Przypomniaa sobie, w jaki sposb ojciec prbowa wytumaczy jej mier, kiedy bya ma dziewczynk - powiedzia, e kada dusza staje si gwiazd na niebie. Uwierzya mu wtedy i nadal chciaa w to wierzy. Popatrzya na wszystkie dusze, lnice na cichym nieboskonie. Dziadek Dwyer powiedzia kiedy, e ycie, ktre sprowadza si do kwestii zachowania gatunku i prokreacji, trzeba karmi mioci, bo bez niej nie jest w stanie przetrwa. Sofia kochaa Davida, lecz oto teraz, patrzc na miliardy dusz nad swoj gow, zrozumiaa, e mio musi zatacza coraz szersze krgi, e trzeba obdarza ni nastpne pokolenia. Uwiadomia sobie, e wreszcie jest gotowa urodzi dziecko. Santiguito jest dla mnie jak jedna z tych gwiazd, bo przecie nigdy go nie zobacz, pomylaa ze smutkiem. Przypomniaa sobie rad Dominique i postanowia uwolni si od bolesnej tsknoty.
Rozdzia trzydziesty drugi
Najbardziej satysfakcjonujcym aspektem nawizania kontaktw z Ariell byo nieprzyjemne zdziwienie, jakim na ten fakt za reagowaa Zaza. Sofia z ogromn radoci strecia Zazie brawurowe wystpienie Arielli podczas przyjcia i patrzya, jak ta po gardliwie marszczy nos, ktry uwielbiaa wtyka w nie swoje sprawy. Od przyjcia min ju ponad miesic, lecz ciekawo Zazy, jeli chodzi o Ariell, bya po prostu nienasycona, wic Sofia musiaa przy kadym spotkaniu powtarza wszystko ze szczegami. - Jak moesz mwi, e j lubisz? Przecie to wredna suka! - jkna Zaza, przez pomyk zapalajc dwa papierosy jednoczenie. - Cholera jasna! - wykrzykna, wrzucajc jednego do pustego kominka. - Czy ja naprawd to zrobiam? - Ariella bya fantastyczna. Na zimno wdeptaa lana Lancastera w ziemi. Zachowaa si z ogromn godnoci, chocia bez wzgldnie, szkoda, e jej nie widziaa. Wiesz, e ten wstrtny robak przeprosi mnie pniej? Oczywicie potraktowaam go bardzo uprzejmie, bo nie mogabym zniy si do jego poziomu, ale nigdy wicej nie chc go widzie - zakoczya Sofia wyniole. - I David naprawd przyrzek, e nigdy wicej si z nim nie spotkacie? - Tak jest, to koniec naszej znajomoci. - Sofia rozemiaa si i artobliwym gestem przejechaa palcem po szyi. - W zeszym tygodniu Ariella wpada po swoje obrazy i zostaa nie tylko na podwieczorek, ale na noc. Gadaymy bez koca. Wcale nie chciaam, eby wyjedaa. Zaza skrzywia si lekko, co naturalnie nie uszo uwagi Sofii. - A David? - Co byo, to byo, powiedzia. - Nie do wiary! Po prostu nie do wiary! - westchna Zaza, zdrapujc kawaek szkaratnego lakieru z paznokcia. - Oboje jestecie wyjtkowo ekscentryczni. - Och, zrobio si ju strasznie pno! - Sofia z przeraeniem zerkna na zegarek. - O czwartej umwiam si z Davidem w jego biurze, a wczeniej mam jeszcze spotkanie... Musz lecie, Zazo. - Jakie spotkanie? - zainteresowaa si Zaza. - To znaczy... Chyba dobrze si czujesz, prawda? - Doskonale. Musz tylko wpa do dentysty, nic wicej - odpara nonszalancko Sofia. - Ucauj ode mnie Davida - powiedziaa Zaza, mierzc Sofi bacznym spojrzeniem spod umalowanych na zielono powiek. Do dentysty, akurat, pomylaa. Ciekawe... Moe ma to co wsplnego z ginekologiem... Sofia zjawia si w biurze Davida o czwartej trzydzieci. Bya blada, drca, ale mimo wszystko umiechnita, z min kogo, kto wanie pozna cudown tajemnic. Sekretarka szybko odoya suchawk, przerywajc rozmow ze swoim chopakiem, i entuzjastycznie przywitaa on szefa. Sofia, nie czekajc, wesza prosto do gabinetu ma. David podnis wzrok znad biurka, a ona opara si o drzwi i umiechna do niego. - O, Boe, wic to prawda... - rzek powoli, badajc spojrzeniem jej twarz. - To prawda... Prosz, powiedz mi, e tak jest... - Drc rk zdj okulary. - Tak, jestem w ciy. - Sofia si rozemiaa. - Z radoci nie wiem, co ze sob zrobi... - Ale ja wiem - powiedzia David, podchodzc do niej i chwytajc j w ramiona. - Mam nadziej, e urodzi nam si maa dziewczynka - szepn. - Miniaturowa Sofia... - Bro Boe! - zachichotaa Sofia. - Nie mog w to uwierzy. - David westchn i odsunwszy Sofi na odlego ramion, delikatnie pooy do na jej brzuchu. - Mieszka w tobie maa ludzka istota, ktra kadego dnia bdzie coraz wiksza... - Przez najblisze dwa miesice na wszelki wypadek nie powinnimy jeszcze nikomu o tym mwi - ostrzega go Sofia i w tej samej chwili przypomniaa sobie wyraz twarzy Zazy. - Zaza zaprosia mnie do siebie na lunch - powiedziaa. - Udaam, e spiesz si do dentysty, ale wiesz, jaka ona jest. Wydaje mi si, e zacza co podejrzewa. - Nie martw si, poradz sobie z Zaz. - Pocaowa j w czoo. - Chciaabym jednak zawiadomi Dominique. - Doskonay pomys. Powiedz wszystkim bliskim, ktrym masz ochot zdradzi nasz sekret. Sofia nie skarya si na poranne mdoci. Ku swemu zaskoczeniu czua si wyjtkowo dobrze i tryskaa energi. David stara si dba o ni jeszcze bardziej ni zwykle i by dla niej prawdziwym wsparciem. Pierwsza cia bya dla niej do przykrym dowiadczeniem, natomiast ta okazaa si zupenie inna. Bya tak radosna, e wspomnienie Santiguita zaczo powoli znika we mgle zapomnienia. David rozpuszcza j i spenia wszystkie zachcianki. Kupowa jej tyle piknych rzeczy, e po paru tygodniach poprosia, aby przesta, bo ju nie wiedziaa, gdzie je upycha. Codziennie rozmawiaa przez telefon z Dominique, ktra obiecaa, e postara si przyjecha do Anglii co najmniej na miesic. Kiedy miny trzy miesice, Sofia i David poinformowali wszystkich o swoim szczciu. W odpowiedzi na t cudown wiadomo Sofia otrzymaa mnstwo kwiatw od przyjaci i krewnych Davida. Poniewa musiaa zrezygnowa z jazdy konnej, zacza bra lekcje gry na fortepianie, ktrych trzy razy w tygodniu udziela jej niezwykle ywotny staruszek o twarzy wia. Regularnie umawiaa si na wizyty u ginekologa w Londynie i wydawaa setki funtw na ubranka dla dziecka, bo na ich widok po prostu tracia gow. Bya przekonana, e urodzi creczk, wic wybieraa najpikniejsze ciuszki dla dziewczynki, jakie moga znale. Poprosia te Ariell, eby na cianach dziecicego pokoju namalowaa gwnych bohaterw Kubusia Puchatka. - Chc, eby moja creczka miaa pogodny, jasny pokj - powiedziaa. Dzieo Arielli podobao si wszystkim tak bardzo, e zapocztkowao nowy trend. Ariella, jego twrczyni, przez wiele miesicy podrowaa po caym Gloucestershire, ozdabiajc dziecice sypialnie wizerunkami postaci ze sawnej ksiki. W lutym podekscytowana Zaza przyjechaa na podwieczorek z caym baganikiem starych ubranek. Usadowia si na sofie, jak najbliej kominka, i zapalia papierosa srebrn zapalniczk, ktr dostaa od Tonyego na Boe Narodzenie. - Strasznie tu zimno, kochanie - poskarya si, drc na caym ciele. - Co si stao z waszym ogrzewaniem? - Jest mi cigle gorco, to chyba z powodu ciy - wyjania Sofia, ktra miaa na sobie tylko koszulk polo bez rkaww. - Moliwe, ale co z nami wszystkimi? Dziwi si, e David to wytrzymuje. - David jest anioem. W ubieg niedziel pojecha do sklepu specjalnie po soiczek oliwek, bo miaam na nie ochot. Po prostu musiaam je zje. - Nigdy nie lubiam oliwek - owiadczya Zaza. - Moim zdaniem s obrzydliwe... No, ale do rzeczy. Otwrzmy t walizk, ebym moga pokaza ci, co przywiozam. Nie, skarbie, ty sied spokojnie, sama si tym zajm. Zaza ostronie otworzya walizk, trzymajc suwak midzy poduszeczk kciuka i knykciem palca wskazujcego, eby unikn poamania paznokci. - Te spodnie nosi kiedy Nick - powiedziaa, podnoszc do gry par spodni z czerwonego sztruksu. - liczne, prawda? - Idealne dla dwuletniego chopca. - Sofia si rozemiaa. - A to jest dziewczynka - dodaa, kadc do na wypukoci brzucha. - Nie bd taka pewna - rzeka Zaza. - Ksztat brzucha wskazuje na chopca, mwi ci. Pamitam, e mj by podobny, kiedy byam w ciy z Nickiem. Ach, Nick by naprawd cudownym dzieckiem... - Ale ja wiem, e urodz dziewczynk. Czuj to. - Ubranka nie maj znaczenia, w kadym razie do pewnego wieku - powiedziaa Zaza autorytatywnie. - Dla mnie maj - odpara spokojnie Sofia. - To jest przeliczne - dorzucia, wycigajc spod stosu rzeczy malek bia sukieneczk. - Co dla dziewczynki... - To sukienka Angeli, rzeczywicie bardzo adna. Szkoda, e dzieci tak szybko wyrastaj z tych rzeczy... - Bardzo mio z twojej strony, e chcesz mi je poyczy - powiedziaa Sofia, ogldajc par malutkich niebieskich bucikw. - Nie poyczam, ale daj ci je, guptasie. Nie bd mi ju potrzebne, nie sdzisz? - A Angela? Te rzeczy mog si jej w przyszoci bardzo przyda. - Dobry Boe! - prychna Zaza. - Angela! Angela przechodzi teraz etap buntu, mwi, e nie cierpi mczyzn i e kocha si w dziewczynie imieniem Mandy. - Prawdopodobnie robi to gwnie po to, eby ci zirytowa. - I wietnie jej si to udaje, chocia oczywicie nie przejmuj si t ca Mandy... - Nie? - Nie. Kiedy sama miaam sabo do kobiet, ale przeszo mi to jeszcze w szkole. Znacznie bardziej martwi mnie zmienne nastroje Angeli. Jest niegrzeczna, wrcz opryskliwa, nie okazuje nam nawet odrobiny szacunku, wydaje nasze pienidze i cigle chce wicej. Uwaa, e wiat powinien lee u jej stp. Wolaabym wychowa dziesiciu Nickw ni jedn Angel. Sdzc po jej obecnym stosunku do ycia, te rzeczy nigdy nie bd jej potrzebne. - Zaza wbia pomalowane na ostr czerwie paznokcie w zrobione na drutach mae kapciuszki. - Pod tym wzgldem licz na Nicka, ale naturalnie na razie jestem jeszcze duo za moda i za atrakcyjna, eby zosta babci. Widziaa ostatnio Ariell? - Nie. Jest bardzo zajta, dostaje zlecenie za zleceniem. - Ten wasz dziecicy pokoik jest pikny jak marzenie - rzeka Zaza, podnoszc wyskubane brwi i z podziwem kiwajc gow. - Ariella naprawd ma wielki talent. - Obiecaa przyjecha na ostatni weekend w marcu - powiedziaa Sofia. - Moe wpadniecie z Tonym? David bardzo si ucieszy. Przyjad te moi przybrani rodzice, Dominique i Antoine. Na pewno nie bdziemy si nudzi. Zao si, e polubisz Dominique... - Och, sama nie wiem... Ariella i ja nigdy nie byymy ze sob w zbyt dobrych stosunkach. Nie lubiam jej, jeli mam by szczera. - To byo wiele lat temu, teraz obie jestecie innymi osobami. Skoro ja polubiam Ariell, to ty take poczujesz do niej sympati, zobaczysz. Przyjedcie, prosz. Nie mog jedzi konno, a poza lekcjami fortepianu nie mam waciwie nic do roboty, wic potrzebuj dobrego towarzystwa. Zaza zastanawiaa si przez chwil. - Dobrze, z radoci przyjedziemy - powiedziaa wreszcie. - Przynajmniej przez trzy dni nie bd musiaa wykca si z Angel. Dzieciaki bd miay dom tylko dla siebie. - Wic wszystko ustalone - rzeka Sofia. - wietnie. Marzec mija powoli, przeganiany przez niecierpliw wiosn, ktra zasypaa ogrd zawilcami i wczesnymi onkilami. Brzuch Sofii uwypukla si coraz bardziej, peen rozwijajcego si bogosawiestwa. Dziecko poruszao si i kopao zwykle wtedy, gdy Sofia siedziaa spokojnie. Czasami widziaa, jak maa pistka lub stopa napina skr na jej brzuchu, kiedy indziej czua, e dziecko taczy w rytm melodii, ktre graa na fortepianie podczas lekcji. "w", Harry Humphreys, z wyranym przeraeniem obserwowa spod oka, jak bluzka Sofii porusza si w tajemniczy sposb. David lubi przytula gow do jej brzucha i sucha, jak malestwo wykonuje rozmaite ewolucje. Caymi godzinami rozmawiali o dziecku, zastanawiajc si, jakie cechy odziedziczy po kadym z nich. - Bdzie miaa twoje gbokie, brzowe oczy - mwi David, caujc powieki Sofii. - Nie, twoje, pikne i niebieskie - odpowiadaa. - Twj nos. - Na to si zgadzam. - Sofia si miaa, z czuoci caujc duy nos ma. - Twoje wargi. - Oczywicie. Ale twoj inteligencj. - Jasne. - Moje ciao... - Mam nadziej, bo przecie ma by dziewczynk. Twj talent jedziecki i twoj odwag. - Twj agodny charakter zamiast mojego uporu. - I twoj dum. - Dobrze, ju dobrze, nie wytykaj mi mojej dumy! - Twj zabawny sposb chodzenia. - Wcale nie jest taki znowu zabawny... - Ale jest! - zawoa David. - Chodzisz jak kaczka! Sofia rozemiaa si gono. - Naprawd? - zapytaa, chocia doskonale wiedziaa, e David ma racj. Santi zarzuca jej czasami, e chodzi w ten sposb, aby zwrci na siebie uwag. Twierdzi, e ten specyficzny chd sprawia, i Sofia wyglda na bardzo zadowolon z siebie i troch aroganck, lecz ona po prostu nie umiaa chodzi inaczej. - Jeeli to chopiec... - To nie jest chopiec, ale dziewczynka - powiedziaa z naciskiem. - Wiem, e to dziewczynka. - Druga Sofia! Niech Bg nam dopomoe! Sofia zarzucia mu ramiona na szyj i pocaowaa w delikatne miejsce za uchem. David przytuli j mocno. Mia nadziej, e pragnienie Sofii speni si i wkrtce bd cieszy si obecnoci malekiej dziewczyneczki, rwnie cudownej i uroczej jak jej matka. Ariella przyjechaa jako pierwsza. Z trudem powstrzymaa wcieko, kiedy Sofia powiedziaa jej, e Zaza take bdzie w Lowsley. - C, jako to znios - westchna ciko, kiedy David zanis jej walizk do pokoju na grze. Sofia asystowaa jej przy rozpakowywaniu, lec na ku i wydajc instrukcje, gdy szczekanie psw obwiecio pojawienie si samochodu. Wyjrzaa przez okno i pomachaa do Zazy oraz Tonyego. - David jest na dole - powiedziaa, wracajc do ka. - Nie schodmy do nich na razie, dobrze? - zaproponowaa Ariella. - Dziwnie si czuj, kiedy przyjedam tutaj i uwiadamiam sobie, e ten dom nie naley do mnie. Jest taki pikny, e chwilami si zastanawiam, dlaczego w ogle std wyjechaam - zaartowaa. - Za to ja ciesz si, e to zrobia, wic nie zmieniaj zdania, bardzo prosz. - Dobrze, skoro nalegasz... Do pokoju wpady psy, prowadzc Davida, Tonyego i Zaz. - Ariello, kochanie, tak dawno si nie widziaymy! - wykrzykna Zaza, rozcigajc wargi w sztucznym umiechu. Ariella umiechna si chodno. - Par lat. Jak si masz, Zazo? Widz, e nadal jeste z Tonym - rzeka, patrzc, jak mczyni przechodz do nastpnego pokoju. - Och, Tony jest tak dobry i kochany, e trudno byoby znale kogo lepszego. - Zaza zamiaa si nerwowo. - Doskonale wygldasz, Ariello - dodaa. Moga powiedzie o Arielli wiele zych rzeczy, ale nie byaby w stanie skrytykowa jej wspaniaej, wietlistej urody. - Dzikuj, ty take - odpara uprzejmie Ariella, smuk bia doni przygadzajc srebrzyste wosy. - wietnie ci wyszed ten pokj - skomplementowaa j Zaza. - To by naprawd byskotliwy pomys... - Na to wyglda, bo teraz nie mog opdzi si od zamwie - powiedziaa Ariella. - To wspaniale, kochanie. Jeste wybitnie utalentowan osob. Nie miaam pojcia, e tak dobrze malujesz. - Ilustracje dla dzieci nie s moj specjalnoci, ale to co nowego, a ja lubi nowe rzeczy. - Wanie - przytakna Zaza. Sofia zaprowadzia Zaz do jej pokoju, zostawiajc Ariell sam, aby moga spokojnie skoczy rozpakowywanie rzeczy. - Skarbie, dlaczego mi nie powiedziaa, e ona jest taka liczna! - sykna Zaza, kiedy wyszy na korytarz. - Przecie j znasz, i to od wielu lat. - Tak, ale teraz jeszcze wypikniaa! Nigdy dotd nie promieniaa tak wielk urod! Wyglda znakomicie i jest znacznie milsza ni kiedy! - To dobrze - powiedziaa Sofia, z zainteresowaniem obserwujc, jak Zaza wpada w nieco dziecinne podniecenie. Dominique i Antoine przyjechali ostatni. Ich samolot bardzo si spni; wysiedli z samochodu mocno zmczeni, ale mimo wszystko w dobrym nastroju. - Antoine przyrzek, e kupi mi odrzutowiec - owiadczya Dominique, wchodzc do holu i przepychajc si midzy psami. - Uroczycie obieca, e ju nigdy wicej nie bd musiaa podrowa zwykymi liniami. Za bardzo mnie to stresuje i le wpywa na mj wygld... - Tak jest - potwierdzi Antoine z wyranym francuskim akcentem. -Jeeli kupi odrzutowiec, zreszt dlaczego tylko jeden, przecie mog kupi dziesi, poza Dominique bd mogli nimi podrowa jej wszyscy znajomi i przyjaciele. Sofia podesza, aby ich uciska, chocia przyszo jej to z widocznym trudem. - Jeszcze tydzie lub dwa i bd moga przytuli was z bliska - zaartowaa, wdychajc znajomy zapach perfum Dominique. - Kiedy dziecko ma si urodzi? - zapyta Antoine. - Cher Antoine, mwiam ci ju wiele razy, mniej wicej za dziesi dni - wtrcia Dominique. - A cilej rzecz biorc, w kadej chwili... - Mam nadziej, e jeste gotowy zakasa rkawy, kochanie - powiedziaa Zaza do Davida. - Ja te jestem gotowy - rzuci artobliwie Tony. - Byem przy narodzinach mojej dwjki, chocia od tamtego czasu mogem troch wyj z wprawy. - To nie jedyna rzecz, w ktrej przydaaby si wprawa - wymamrotaa pod nosem Zaza. Ariella umiechna si lekko i zerkna na Tonyego. Uwaga Zazy bynajmniej jej nie zaskoczya. Tony wyglda na faceta, ktry znacznie lepiej czuje si wrd kolegw ni z on. Jej uwag odwrci nagle Quid, ktry zdecydowanym ruchem wetkn nos midzy jej uda. - Na mio bosk! - jkna, starajc si odepchn psa. Niewiele to dao, poniewa Quid zapar si apami i z wyran satysfakcj pomacha ogonem. - Przesta, Quid! - rozkaza mu z rozbawieniem David. - Quid! Przepraszam ci, Ariello, on po prostu nie przywyk do tak intensywnie pachncych kobiet. Daje spokj, Quid, zachowuj si jak naley! Nie powiniene traktowa w ten sposb dam, dentelmen tak nie postpuje! - Dlaczego nie moesz nauczy si mwi do swoich psw jak naley, Davidzie? - zirytowaa si Ariella. - Przecie to nie s ludzie, sowo daj! Z westchnieniem otrzepaa spodnie i przemaszerowaa przez hol do salonu, gdzie zrzucia buty i usiada na sofie, podwijajc nogi pod siebie, aby unikn wszelkiego kontaktu z okropnym Quidem, ktry obserwowa j akomie zza Davida. Dominique, ubrana w obszerne zielone spodnie i jasny kwiecisty sweter do kolan przysiada obok parawaniku przed kominkiem i zacza bawi si koralami, ktre zwisay jej z szyi niczym kolekcja lnicych czerwonych ukw. Zaza stana z drugiej strony kominka, usiujc przybra wdziczn poz, w kadym razie tak to oceniaa Sofia. W jednej wysoko uniesionej doni trzymaa papierosa w hebanowej cygaretce, drug delikatnie poprawiaa krtkie brzowe wosy przycite na gadkiego pazia. Jej zielone oczy czujnie rozglday si po pokoju spod lekko przymruonych powiek. Raz po raz zerkaa na Ariell, wolaa bowiem mie si na bacznoci. Doskonale pamitaa, e Ariella ma jzyk ostry jak zby rekina i jest rwnie krwioercza. David, Antoine i Tony stali przy oknie i toczyli rozmow o ogrodzie. - Moe macie ochot zapolowa na krliki? - zaproponowa David. - W ogrodzie jest ich mnstwo, a chtnie pozbylibymy si chocia czci tych szkodnikw. - Nie bd niedobry! - zawoaa Sofia z ka. - Biedne malestwa... - Jak to, biedne malestwa? - zaprotestowa David. - Zjadaj wszystkie cebulki! Wic jak, panowie? - Jestem gotowy - zaofiarowa si Tony. - Comme vous voulez. - Antoine lekko wzruszy ramionami. - Jeeli chcecie... Nastpny dzie by bardzo agodny jak na marzec. Soce przegonio zimowe mgy i wiecio jasno, zadowolone, e wreszcie udao mu si przedrze przez chmury. Ariella i Zaza zjawiy si na niadaniu elegancko ubrane w weekendowe stroje. Spodnie i akiet z zielonego tweedu, ktre miaa na sobie Zaza, wyglday na kupione dwa dni temu, natomiast plisowana spdnica i kamizela Arielli naleay jeszcze do jej babki i lata naday im przyjemnej mikkoci i barwy. Zaza z zazdroci spogldaa na Ariell, ktra umiechaa si, emanujc pewnoci, e niezalenie od okazji zawsze wyglda doskonale. David otworzy szafk z broni i wybra wiatrwki dla siebie oraz dla Antoinea i Tonyego. Wszystkie stanowiy kiedy wasno jego dziadka, znanego myliwego, i na kolbach miay piknie wygrawerowane inicjay E.J.H. - Edward Jonathan Harrison. Sofia otulia si kouchow kurtk Davida i wzia dug lask, aby z jej pomoc trzyma psy na dystans. Gdy wszyscy zgromadzili si na wywirowanym podjedzie przed wejciem, z domu wyonia si Dominique w jaskrawoczerwonym paszczu, szalu w to-niebieskie pasy i biaych butach do tenisa. - W tym stroju wystraszysz wszystkie zwierzta w okolicy - zaartowa miao Tony, spogldajc na ni z udawanym przeraeniem. - Z wyjtkiem bykw. - Ariella si rozemiaa, - Uwaam, e wygldasz cudownie. - Cherie, moe lepiej poycz jaki paszcz od Sofii, co? - zaproponowa Antoine. - Oczywicie, jeli chcesz - powiedziaa Sofia. - Ale ja wolaabym, eby si nie przebieraa, bo na twj widok wszystkie krliki bd si miay na bacznoci, a o to chodzi... - Skoro Sofia chce, ebym posza w czerwonym paszczu, to tak wanie zrobi - zdecydowaa Dominique. - A teraz chodmy wreszcie. Musz si przej po tych wszystkich grzankach i wielkiej porcji jajecznicy. Naprawd, nie ma to jak angielskie niadanie... Poszli dolin w kierunku lasw. Kilka razy mczyni zauwayli krliki i zatrzymywali panie, aby stay nieruchomo do chwili, kiedy wreszcie pada celny strza. - Gdybycie przestay gada, moe udaoby mi si co ustrzeli - sykn Tony, ktry dotd cigle chybia. - Przepraszam, kochanie - powiedziaa Zaza. - Zachowuj si tak, jakby nas tu nie byo. - Na mio bosk, Zazo, sycha was nawet w Stratfordzie! Caa grupka powoli ruszya dalej, podobna do pocigu osobowego, ktry zatrzymuje si na kadej stacji. Sofia pilnowaa psw, od czasu do czasu drapaa je lask po grzbietach i przywoywaa do nogi. Kiedy wszystkie krliki pochoway si ju w norach, sposzone strzaami lub moe intensywnymi kolorami stroju Dominique, David i Antoine wetknli wiatrwki pod pach i ogosili koniec polowania. Tony, ktry nadal nie zdoa nic ustrzeli, gorczkowo rozglda si za jakim celem. W kocu wzi na muszk pulchnego, nisko leccego gobia, nacisn spust i z satysfakcj patrzy, jak w powietrzu wiruje kilka pirek. Ptak polecia dalej. - Zaraz spadnie - obwieci triumfalnie. - Chyba z godu - mrukna Ariella. - No, dobra, mam ju tego dosy - warkn Tony. - Chodmy lepiej na spacer. Cz z nas powinna mniej gada i wicej si rusza. - Odwrci si do Arielli, ktra miaa si tak serdecznie, e musiaa chwyci Zaz za rami, aby nie upa. - Kobiety... - westchn. - Jak atwo je rozbawi... Do niedzieli Zaza i Ariella zdyy si ju zaprzyjani, lecz rwnowaga ich przyjani bya chwiejna. Zaza, ktra wci nie dowierzaa, e Ariella nie zrobi jej jakiego zoliwego psikusa, jednoczenie podziwiaa j z caego serca i patrzya w ni jak w obraz. miaa si ze wszystkich jej dowcipw, a kiedy sama co powiedziaa, natychmiast zerkaa, eby nie przegapi reakcji Arielli. Zaza bawia Ariell, ale nic poza tym. Ariella wietnie zdawaa sobie spraw z wadzy, jak daje jej wielka uroda, i z nieukrywan przyjemnoci obserwowaa olnion ni Zaz. Sofia z umiechem przygldaa si tej grze. Widziaa, z jak atwoci Ariella bawi si Zaza, i polubia j za to jeszcze bardziej. Kiedy wieczorem Sofia wchodzia na gr, usyszaa, jak Zaza i Tony kc si w swoim pokoju, pakujc rzeczy przed wyjazdem, i przystana na podecie schodw. - Nie zachowuj si w tak idiotyczny sposb! - odezwa si Tony pobaliwie, zupenie jakby mwi do crki. - Po co ci to wszystko, Zazo? - Przykro mi, kochanie, ale wcale nie oczekiwaam, e mnie zrozumiesz - odpara Zaza. - Jak mog ci zrozumie? Jestem mczyzn. - To nie ma nic wsplnego z pci. David na pewno by zrozumia, o co mi chodzi. - Usiujesz si popisa, i to za wszelk cen. - Nie chc rozmawia o tym tutaj - sykna Zaza, ktra najwyraniej obawiaa si, e kto ich podsucha. Sofia poczua si winna, ale wyrzuty sumienia zaraz miny. - Wic dlaczego poruszya ten temat? - zapyta Tony. - Nie mogam si powstrzyma. - Jeste strasznie dziecinna, moja droga. Zupenie jak Angela. - Nie porwnuj mnie z Angel! - warkna Zaza. - A na czym polega rnica? Ty chcesz uciec do Francji z Ariell, Angela kocha si w Mandy... - Rnica polega na tym, e ja jestem do dorosa, eby wiedzie, co robi. - To potrwa najwyej miesic - westchn Tony. - Jed, jeli chcesz, ale Ariella rzuci ci jak gorcy kartofel, kiedy si tob znudzi. Dokadnie w tej chwili Sofia poczua ostry bl w dole brzucha. Opara si o cian i krzykna gono. Tony i Zaza wyjrzeli z pokoju, eby zobaczy, co si dzieje i rzucili si jej na pomoc. - O, Boe, dziecko! - zawoaa podniecona Zaza. - Niemoliwe - wydyszaa Sofia. - Do daty porodu brakuje jeszcze dziesiciu dni. Och, jak boli! - jkna, zginajc si wp. Tony run w d po schodach, woajc Davida, a Dominique i Ariella wybiegy z salonu do holu. Antoine poszed za przykadem Tonyego i zacz szuka Davida. Chwil pniej David wypad z pokoju na dole, gdzie czyci wiatrwk, i zobaczy, jak zdenerwowana do nieprzytomnoci Zaza sprowadza po schodach jego on. Rzuci na ziemi nasczon smarem szmat i z wycignitymi ramionami podbieg do Sofii. Sam i Ouid skakay podekscytowane, z nadziej, e kto wemie je na jeszcze jeden spacer. - Dominique, we paszcz Sofii - wykrztusi David, obmacujc swoje kieszenie. - Gdzie kluczyki? Wszystko w porzdku, kochanie? Sofia skina gow, eby go uspokoi. - We moje! - Ariella rzucia mu kluczyki do swojego samochodu, nie spuszczajc wzroku z Quida. - Dzikuj! - Nie ma za co - odpowiedziaa Ariella. Ouid ruszy ku niej, najwyraniej zdecydowany na wszystko. Dominique pomoga Sofii woy paszcz. - Jad z wami - powiedziaa. - Antoine, musisz sam wrci do Parya. Ja zostaj tutaj. - Jak dugo zechcesz, cherie - odpar serdecznie. - Ouid, nie! - wrzasna Ariella, rozpaczliwie szukajc wzrokiem Davida. Niestety, David by ju w samochodzie, o czym dobitnie wiadczy dwik wczonego silnika. Ariella zrozumiaa, e bdzie musiaa sama poradzi sobie z psem. - Rozegramy to midzy sob, pieseczku! - warkna. - Tylko pamitaj, e nie bior jecw - To naprawd niezwyke - owiadczya Zaza. - Pierworodne dzieci zawsze si spniaj.
Rozdzia trzydziesty trzeci
Sofia bya przeraona. Nie miao to nic wsplnego z porodem, nie baa si ani o siebie, ani o dziecko. Wiedziaa, e wszystko jest w porzdku i malestwo po prostu stracio cierpliwo, czemu wcale si nie dziwia. Lk budzia w niej wycznie myl, e przecie moe urodzi chopca. - Gdzie jest Dominique? - zapytaa niespokojnie, kiedy wwieziono j na sal porodow. - Czeka na dole - odpar David drcym gosem. - Boj si... - wyjkaa Sofia. - Kochanie... - Nie chc chopca - jkna ze zami. - Co ja zrobi, jeli bdzie podobny do Santiguita? Chyba tego nie znios... David mocno cisn jej rk. - Wszystko bdzie dobrze, zobaczysz - powiedzia agodnie, starajc si zachowa spokj. Jeszcze nigdy nie by tak zdenerwowany, jego odek podskakiwa jak pieczka tenisowa. Sofia bya nieszczliwa, a on nie potrafi jej pomc, nie wiedzia nawet, jak j pocieszy. I w do datku byo mu sabo. Skupi ca uwag na onie, lecz Sofia wcale nie sprawiaa wraenia uspokojonej. Pami cigle podsuwaa jej obraz maej, okrgej buzi Santiguita. Jak moga pomyle, e uda jej si pokocha inne dziecko? Moe w ogle nie powinna zachodzi w ci... - Boj si, Davidzie - powtrzya. Usta miaa zupenie wyschnite, chciao jej si pi. - Prosz si niczym nie denerwowa, pani Harrison - odezwaa si pielgniarka. - To pani pierwsze dziecko, wic nic dziwnego, e odczuwa pani pewien niepokj... To nie jest moje pierwsze dziecko, chciaa zawoa Sofia, lecz z jej garda wydoby si tylko krzyk blu. Nagle okazao si, e nie ma ju czasu myle o synku. Zacza prze i z caej siy wbia paznokcie w do Davida, pozostawiajc na jego skrze krwawe lady. Pierwszy pord by dugi i bolesny, tymczasem teraz dziecko, ku jej wielkiemu zaskoczeniu, wydostao si na wiat z prdkoci i zdecydowaniem osoby, ktra pragnie jak najprdzej znale si w nowym, bardziej ekscytujcym miejscu. Przyjmujcy pord lekarz lekko klepn dziecko w poladki, sal wypeni ostry, krtki krzyk. Potem noworodek zapa oddech i przesta krzycze. - Ma pani liczn ma creczk, pani Harrison - powiedzia, podajc dziecko pielgniarce. - Creczk? - zapytaa Sofia sabym gosem. - Och, to dziewczynka... Dziki Bogu... - To bya naprawd szybka akcja! - odezwa si David, usiujc opanowa ciskajce go za gardo wzruszenie. - Bardzo szybka... Pielgniarka pooya owinite w cienk pieluszk dziecko na piersi matki, aby Sofia moga przytuli ma i spojrze w jej czerwon, pomarszczon twarzyczk. Bya przyzwyczajona do takich sytuacji, wic odwrcia si taktownie, dajc dumnemu ojcu par chwil na rozmow z on. - Maa dziewczynka... - westchn David, delikatnie odchylajc rbek pieluszki. - Bardzo podobna do swojej mamy... - Jeeli tak wanie wygldam, to chyba powinnam si podda, Davidzie - zaartowaa Sofia. - Bya bardzo dzielna, kochanie - szepn. - Dokonaa cudu... Wargi mu dray, kiedy patrzy na malek ludzk istot, przytulon do matki. - To prawdziwy cud - zgodzia si Sofia, czule caujc wilgotne czko creczki. - Popatrz, jaka jest liczna... Ma taki malutki nosek, zupenie jakby Bg zapomnia o nim i przylepi go dopiero w ostatniej chwili... - Jak j nazwiemy? - zapyta David. - Wiem tylko, jakiego imienia na pewno jej nie damy. - Elizabeth? - Rozemia si. - Jak nazywaa si twoja babka ze strony ojca? - Honor. Moe wolaaby imi twojej matki albo babki? - Honor... - powtrzya Sofia. - Bardzo adne imi. I bardzo angielskie. Podoba mi si.- Honor Harrison... - powiedzia David. - Tak, mnie te si podoba. Matka wpadnie w furi - nienawidzia swojej teciowej. - Wic jednak co mnie z ni czy - mrukna Sofia z ironi. - Nigdy nie przyszoby mi do gowy, e to moliwe. - Honor Harrison, bdziesz pikna, zdolna, inteligentna i dowcipna. - Sofia si umiechna. - Masz najlepsze cechy nas obojga i moesz by pewna, e zawsze bdziemy ci kocha. Powiedz Dominique, e chciaabym si z ni zobaczy, Davidzie. Jest tu kto, kogo chciaabym jej przedstawi. Nastpnego dnia w szpitalu zjawili si objuczeni prezentami i kwiatami Daisy, Anton, Maggie i Marcello. Anton przynis noyczki, eby podci Sofii wosy, a Maggie miniaturowy zestaw do manicure, aby pomalowa jej paznokcie. Marcello wdzicznie osun si na krzeso i siedzia nieruchomo, milczcy i pikny, jakby wanie pozowa do portretu. Daisy przysiada na brzegu ka, z penym uwielbienia wyrazem twarzy zagldajc do malutkiego eczka obok. - Udajemy dzi Trzech Krli, skarbie - owiadczya Maggie. - Przynielimy dary dla nowego Mesjasza, chocia chyba nie wpadlimy na ten pomys jako pierwsi - dodaa, zerkajc na rozsiane po caym pokoju bukiety i podarunki. - Ale przecie jest was czworo - zauwaya Sofia. - Nie, Marcello si nie liczy - odpara Maggie. - Jest obecny ciaem, lecz nigdy duchem. - Przyjechalimy dopieci mamusi - rzek Anton, szczotkujc wosy Sofii. - Nie wiem, jak to jest urodzi dziecko, ale widziaem kiedy film dokumentalny o porodzie i o mao mnie to nie wykoczyo. - Nie przejmuj si tak, przecie nigdy nie bdziesz musia przez to przechodzi - powiedziaa Sofia, przygldajc si, jak kosmyki jej wosw opadaj na pociel lekko jak pirka. - I dziki Bogu! - Maggie parskna miechem. - Wyobraasz sobie te jki i zawodzenie? Gdyby mczyni rodzili dzieci, nawet tacy pmczyni jak Anton, zaludnienie spadoby do jednej dziesitej. Miejmy nadziej, e nauka nie zrobi a takich po stpw, w kadym razie nie za mojego ycia... - Nie ten fioletowy lakier, Maggie, bagam! - zaprotestowaa Sofia. - Moe jasnorowy? - Naturalny? - Maggie bya zdumiona. - Tak, bardzo prosz. Jestem teraz matk - odpara z dum Sofia. - Cay ten urok macierzystwa wkrtce zblednie, moesz mi wierzy - oznajmia Maggie. - Po kilku tygodniach nieustajcych wrzaskw bdziesz gotowa zrobi wszystko, eby wepchn j sobie z powrotem do brzucha. Pamitam, e Lucien doprowadza mnie do rozpaczy. O may wos nie podaam go jako dodatku do niedzielnej pieczeni. Jeszcze troch i bdziesz modlia si o dawn niezaleno, skarbie. Kiedy zapragniesz fioletowych paznokci i zielonych wosw, pamitaj, e ja i Anton jestemy zawsze gotowi pospieszy ci z pomoc, prawda, Anton? - Oczywicie, Maggie. Ludzie s teraz nieprawdopodobnie nudni, w najlepszym razie chc troch rozjani sobie wosy, macie pojcie? I co w tym jest ekscytujcego, pytam? - Nie powiedziaa nam jeszcze, jak si czujesz, skarbie - rzeka Maggie. - Na pewno jeste caa obolaa. Dziwi si, e moesz usi. Ja jeszcze nie doszam do siebie po urodzeniu Luciena, chocia byo to ponad dwadziecia lat temu. Ciao nigdy nie wraca do dawnej formy, kochanie. To smutne, ale prawdziwe. Viv uwielbia moje ciao, dopki nie urodziam Luciena. Potem zacz rozglda si za kim jdrniejszym w odpowiednich miejscach. Podobno skra i minie s jak guma, i szybko przyjmuj pierwotny ksztat, lecz najwidoczniej moje ciao nie ma nic wsplnego z gum. Kiedy mogam bez trudu dosign palcw u ng, a teraz nawet nie mog ich dostrzec. Myl, e to wszystko wanie z powodu ciy. Tak jest, obwiniam za to Ew. Gdyby to ten tchrz Adam zjad jabko, nie byybymy dzi tuste i zwiotczae, prawda? - Mw za siebie, Maggie - odezwaa si Daisy, szeroko umiechajc si do przyjaciki. - Sofia jest w wietnej formie. Jak si czujesz, kochanie? Czy pord jest naprawd taki straszny, jak mwi Maggie? - Maggie zawsze przesadza - rozemiaa si Sofia. - Szczerze mwic, wszystko poszo szybko i atwo. David ma podrapan rk, ale poza tym jest szczliwy i dumny, podobnie jak ja. - Gdzie jest cudny David? - zapyta z udawan zmysowoci Anton. - Zawsze miaem pewn sabo do twojego musia... - Zerkn na Marcella, ktry nawet nie drgn, odkd zaj miejsce na krzele. - Niedugo wrci - powiedziaa Sofia. - Nie moe doj do siebie, biedak. - Ona jest taka sodka - zawiergotaa Daisy, zagldajc do eczka maej. - Cichutka jak maa myszka. - Nie powinna nazywa j myszk, skarbie - zirytowaa si Maggie. - Matki zawsze uwaaj, e ich dzieci s najpikniejsze na wiecie. Ja te byam tego zdania, dopki Lucien nie dors. - Jeeli chcesz porwna j do jakiego zwierztka, wyka si wiksz wyobrani, kaczuszko - zasugerowa Anton, cofajc si o par krokw, eby lepiej oceni swoje dzieo. - Porwnanie do myszki jest strasznie trywialne. W tej chwili drzwi otworzyy si szeroko i stana w nich Elizabeth Harrison. Jej gboko osadzone oczy obiegy pokj, szukajc wrd obcych twarzy Sofii, a chuda, pomarszczona szyja, podobna do szyi wia, poruszaa si w t i z powrotem pod wysunitym podbrdkiem. - Czy to jest pokj pani Harrison? - szczekna. - Kim s ci wszyscy ludzie? Sofia zerkna na Maggie, ktra wanie dmuchaa na jej wieo pomalowane paznokcie. - Przysza za wiedma z Pnocy - sykna. Maggie spokojnie podniosa wzrok. - Naprawd? Jeste pewna, e to ona? Przypomina mi kogo ze znajomych Antona... - Chc zobaczy moj wnuczk - oznajmia Elizabeth, nie witajc si z synow, i przekutykaa przez pokj w stron ka. - To jest szpital, nie jaki wulgarny salon fryzjerski - prychna pogardliwie. - Przydaoby ci si dobre strzyenie, kaczuszko. - Anton po kiwa gow, kiedy przechodzia obok niego. - Ta fryzura jest ju niemodna i tylko podkrela twj wiek. - Kim pan jest, na Boga? - Elizabeth nerwowo szarpna si do tyu. - Kim s ci ludzie? - To moi przyjaciele, Elizabeth. Anton, Daisy, Maggie i... I Marcello, ale na Marcella nie zwracaj uwagi, bo on nie yczy sobie, aby z nim rozmawia, wystarcza mu, kiedy si go podziwia. - Sofia zachichotaa. - A to moja teciowa, Elizabeth Harrison. Elizabeth omina Marcella duym ukiem i pochylia si nad eczkiem. Sofia instynktownie przycigna ma do siebie, jakby obawiaa si, e babka moe rzuci na ni zy urok. - Jak ma na imi? - zapytaa Elizabeth ostrym tonem. - Honor - odrzeka Sofia z umiechem. - Honor? - ze zoci powtrzya stara kobieta. - Okropne imi. Honor, te co! - To pikne imi. Nazwalimy j tak na cze babki Davida, pani teciowej. Powiedzia mi, e bardzo j kocha. - Honor to idealne imi dla aktorki lub piosenkarki, nie sdzisz, Anton? - odezwaa si Maggie. - Na pewno dla kogo, kto bdzie wystpowa na scenie - po twierdzi Anton. - Gdzie jest David? - rzucia starsza pani Harrison. - Wyszed - odpara Sofia zimno. Prawdopodobnie wyczu, e przyjdziesz, ty okropna, cuchnca stara bestio, pomylaa. - Powiedz mu, e tu byam - polecia Elizabeth i utkwia wzrok w twarzy Sofii. - David jest moim jedynym synem - rzeka powoli zachrypnitym gosem, zaamujcym si z powodu nadmiaru wydzieliny w oskrzelach. - A ta maa moj jedyn wnuczk. Wolaabym, eby oeni si z kim ze swojej klasy i ze swojego kraju. Ariella bya idealn on dla kogo takiego jak on, ale oczywicie okaza si za gupi, eby to dostrzec. Jego ojciec by taki sam. Trudno. Tak czy inaczej, daa mu dziecko. Szkoda, e to nie chopiec, ktry odziedziczyby nazwisko i zapewni trwao linii, ale sdz, e nastpnym razem urodzisz syna. Nie podobasz mi si ani ty, ani twoi przyjaciele, lecz musz przyzna, e troch si starasz. Powiedz mu, e ci odwiedziam - powtrzya. Odwrcia si i opucia pokj, lecz za moment drzwi znowu si otworzyy i Elizabeth stana w progu. - Zapomniaa o miotle - burkn Anton. - Moe jednak chce rzuci urok - dodaa Sofia. - Powiedz te Davidowi, e nie bd nazywa dziecka imieniem, ktre wybralicie - owiadczya staruszka. - Niech wymyli jakie inne. I ponownie zamkna za sob drzwi. - Jaka mia starsza dama! - zakpia Daisy. - C ja bym zrobi z jej wosami... - zacmoka David. - Szkoda zachodu, skarbie - powiedziaa Maggie. - Ona nie dugo kopnie w kalendarz. Wtedy, ku zaskoczeniu wszystkich, Marcello poruszy si na krzele. - Porca miserial - przemwi leniwie. - Ta baba kopna w kalendarz ju dawno temu. Kiedy David przyszed do szpitala dwie godziny pniej. Sofia karmia ma Honor. Stan w nogach ka i obserwowa j z uszczliwionym wyrazem twarzy. Oboje umiechnli si do siebie porozumiewawczo. David nie potrafi znale waciwych sw, eby wyrazi swj podziw dla potgi natury, i nie chcia za kci tej chwili przyziemnymi uwagami. Sta wic spokojnie i w milczeniu przyglda si, jak umacnia si tajemnicza wi midzy matk i crk. Sofia z czuoci wpatrywaa si w twarzyczk Honor, cieszc si kadym ruchem maej i idealn wyrazistoci jej rysw. Honor skoczya je, wic Sofia owina j w pieluszk oraz kocyk i uoya do snu. - Prawie nie mog si zdoby, aby wypuci j z ramion - szepna, delikatnie gaszczc palcem aksamitn gwk dziecka. - Mam dla ciebie zaskakujc wiadomo - rzek David, siadajc na brzegu ka i caujc on. - Ja dla ciebie te - odpara Sofia. - Ale mw pierwszy. - Nie wiem, czy zdoasz w to uwierzy. Zaza rzucia Tonyego i wyjechaa do Prowansji z Ariell. - Masz racj, to niewiarygodne! - wykrztusia Sofia. - Nie zdyam ci o tym powiedzie przed wyjazdem do szpitala, ale usyszaam, jak Zaza i Tony kcili si w swoim pokoju. Nie rozumiaam, o czym mwi, lecz teraz wszystko jest jasne. Czy to pewna wiadomo, kochanie? - Tony zadzwoni godzin temu, eby mi o tym powiedzie. - Jak to uj? - Zwyczajnie - e ucieky razem, i tyle. Uwaa, e Zaza wrci przed upywem miesica, bo Ariella znudzi si ni i poszuka sobie kogo bardziej interesujcego. - By zy? - Nie, raczej zirytowany. Mwi, e Angela jest wcieka i oburzona, poniewa wyczyn matki przymi jej wybryki. Wyznaa Tonyemu, e tak naprawd nigdy nie czua nic do Mandy i kocha chopca imieniem Chariie. Natomiast Nick przyj to bardzo spokojnie. - Wcale mnie to wszystko nie dziwi - westchna Sofia. - Tak czy inaczej, Tony nie ma Zazie za ze tego eksperymentu. Powiedzia, e kiedy Zaza spadnie z chmur na ziemi, co wczeniej czy pniej si zdarzy, pomoe jej wrci do rwnowagi. Ariella bawi si Zaz jak podstpna biaa kocica, ktra zapdzia du, tust myszk do kta. Nie wtpi, e czerpie z tego sporo satysfakcji. Nigdy nie lubia Zazy, co prawdopodobnie do daje smaczku caej aferze. - Mylisz, e skontaktuj si z nami? - zapytaa Sofia, ktra bardzo chciaa dowiedzie si czego wicej. - Oczywicie. Bd chciay ci pogratulowa. A jaka jest twoja nowina? - David wzi Sofi za rk i pogaska j czule. - Teciowa z pieka rodem zjawia si tu dzi rano. - Ach, tak... - powiedzia David ostronie. - Zgadnij, kto tu by, kiedy przysza. - Nie zgadn. Kto? - Anton, Maggie, Marcello i Daisy. - Sofia umiechna si troch zoliwie. - O, Boe! - westchn David. - Musiaa by przeraona. - Masz racj, bya. Powiedziaa, e nie podoba jej si imi Honor, wic bdziesz musia wymyli inne, zupenie jakbym ja nie miaa nic do powiedzenia w tej sprawie. - Zgodnie z jej sposobem mylenia, nie masz. - Wydaje mi si, e sposzylimy j, ale nie jestem pewna. - Nie przejmuj si, ja si ni zajm. Wiedzia ju, e bdzie musia zadzwoni do matki i stoczy z ni kolejn bitw w wojnie, ktr toczyli od wielu lat. Bezsensowny konflikt, ktry wybuch, poniewa matka nie bya w stanie kontrolowa jego ycia, pon wci ywym ogniem podsycanym narastajc zgorzkniaoci, zerajc dusz staruszki. Najgorsze, e jedynym rozwizaniem tej sytuacji wydawaa si jej mier. David wyobrazi sobie nagle, jak jego biedny ojciec dry w zawiatach, przeraony myl, e pewnego dnia jego ona, podobna do czarnej chmury, doczy do niego. Cisz rozdar dzwonek telefonu. Sofia szybko podniosa suchawk. - Zaza! - wykrzykna z podnieceniem. David unis brwi. - Och, kochanie, odwalia kawa dobrej roboty! - szczebiotaa Zaza. - Wiem ju, e urodzia dziewczynk i e nazwalicie j Honor - to takie liczne imi... Na pewno oboje szalejecie z radoci. - Tak, jestemy bardzo szczliwi. Jak si czujesz? Gdzie jeste? - zapytaa Sofia niecierpliwie, ciekawa nowin Zazy. Bya ju odrobin znudzona opowiadaniem o narodzinach Honor wszystkim przyjacioom, ktrzy do niej dzwonili. - Jestem we Francji. - Z Ariell? - Tak. Na pewno Tony wypaka si ju Davidowi w rkaw, to typowe dla niego. - Zaza westchna melodramatycznie. - Plotki rozeszy si ju po caym Londynie, prawda? - Nie, nie sdz - odpara Sofia, porozumiewawczo mrugajc do ma. - David jest uosobieniem dyskrecji. - No, tak. - Zaza powiedziaa to z wyranym rozczarowaniem. - Ariella stoi obok mnie i chce z tob porozmawia. wietnie si bawimy i mylimy o was i o waszej creczce. Pozdrw Davida, Sofio. Nie mog teraz z nim rozmawia, bo Ariella jest tutaj... - Zaza zniya gos. - Wiesz, o co mi chodzi... - Wiem i na pewno przeka mu pozdrowienia - powiedziaa Sofia. - Daj mi Ariell, dobrze? - Gratuluj ci. Sofio. - W suchawce zabrzmia spokojny gos Arielli. - Co ty wyprawiasz? - zapytaa powanie Sofia. - Och, robi sobie krtk przerw. - Kiedy zamierzasz wrci? - Kiedy odzyskam Alaina. Wtedy odel te Zaz do Tonyego. Mam wraenie, e jej powrt zdoa go troch rozgrza. - Rozemiaa si lekko. - Jeste zepsuta do szpiku koci - powiedziaa Sofia, nie ukrywajc rozbawienia. - Wcale nie jestem zepsuta, po prostu robi im obojgu du przysug. Zaza potrzebuje ekscytujcej przygody, a Tonyemu potrzebna jest nowa Zaza. Zreszt Zazie te przyda si nowa Zaza, moesz mi wierzy. - Chyba powinnam by ostroniejsza, kiedy jeste w pobliu - rozemiaa si Sofia. - Nie martw si, nie jeste w moim typie. Jeste zbyt inteligentna. Nie, ty nie dostarczyaby mi ani troch rozrywki. Tej nocy Sofia miaa dziwny sen. Siedziaa na ku w szpitalnym pokoju, rozmawiajc z Ariell i Zaz, ktre usioway przekona j, eby zostawia Davida i wyjechaa z nimi do Prowansji. Sofia miaa si i krcia gow, a one pogodnie i rwnie ze miechem powtarzay, e jednak powinna z nimi pojecha, bo nowe ycie bardzo by si jej spodobao. Nagle drzwi otworzyy si i do pokoju wkroczya kobieta, caa w czerni. Bya przygarbiona, przypominaa wron i utykaa, cignc za sob jedn nog. Widocznie cuchna, poniewa Ariella i Zaza cofny si, zatykajc nosy, i rozpyny si we mgle. Wtedy kobieta signa do eczka i chwycia ma Honor. Sofia z krzykiem zapaa creczk pod paszki i staraa si wyrwa j kobiecie, ktra bya tak brzydka i zdeformowana, e w ogle nie sprawiaa wraenia ludzkiej istoty. - Obiecaa da mi swoje dziecko - powiedziaa do Sofii. - Nie moesz teraz zama sowa. Niespodziewanie przemienia si w Elizabeth Harrison i utkwia w Sofii wodniste, wyupiaste oczy, ktre pyway w oczodoach jak dziwaczne ostrygi. Pielgniarka musiaa obudzi Sofi, ktra rzucaa si po ku i krzyczaa, zlana zimnym potem. Kiedy si ockna, popatrzya na pielgniark duymi, przeraonymi oczami, jakby jeszcze nie do koca rozumiaa, e wyrwaa si z koszmarnego snu i jest ju bezpieczna. - Wszystko w porzdku, pani Harrison? nio si pani co zego - powiedziaa pielgniarka ze wspczuciem. - Chc wrci do domu - zaszlochaa Sofia. - Chc do ma... Nastpnego dnia David zabra j do domu. Kiedy znalaza si w bezpiecznych murach Lowsley, szybko zapomniaa o zym nie i wiedmie, ktra usiowaa porwa jej dziecko. Czsto siadaa przy ogniu, wesoo rozmawiajc z Hazel, opiekunk do dziecka, ktra trzymaa Honor na rkach i usypiaa agodnym koysaniem. Sam i Quid ukaday si u jej stp, z zadowoleniem stukajc ogonami o podog, David pracowa w gabinecie za cian i Sofia cieszya si powrotem do normalnego ycia. Czasami mylaa o Zazie i Tonym, i zastanawiaa si, czy dla nich ycie kiedykolwiek bdzie takie jak dawniej.
Rozdzia trzydziesty czwarty
Honor czogaa si dookoa stou w jadalni w kostiumie lwitka, ktry Sofia kupia dla niej w Hamleys, gniewnie ryczc na swoj przyjacik Molly. Molly biega tu przed Honor, piszczc z udawanego przeraenia. Inne dzieci, ktre przyszy na przyjcie z okazji trzecich urodzin Honor, skupiy si w kuchni, niemiao zerkajc na Sofi zza ng swoich mam. Ale Honor nie baa si niczego. Czsto znikaa na cae godziny i Sofia odnajdywaa j lec na brzuszku w trawie i obserwujc gsienic lub limaka, ktre wzbudziy jej zaciekawienie. Fascynowao j wszystko, szczeglnie przyroda, i zawsze bya pewna, e matka lub niania w kocu po ni przyjd. Mama powiedziaa, e dzi jest zupenie wyjtkowy dzie, jej urodziny. Honor umiaa piewa Happy Birthday i czsto robia to w domach innych dzieci, ale dzisiaj to jej gocie zapiewaj dla niej. Potem bdzie moga zdmuchn wieczki na wasnym torcie. Honor uwielbiaa zdmuchiwa wieczki i zdarzao si, e ku zaenowaniu matki robia to w czasie przyj urodzinowych swoich koleanek i kolegw, ktrzy wtedy zaczynali gono paka i trzeba byo zapala wieczki od nowa. Dzi jednak moga zdmuchn wieczki bez adnych obaw. Urodziny Honor byy dla Sofii i Davida okazj do uczczenia trzech lat radoci, jakie podarowaa im creczka. W cigu tych lat serce Sofii wprost roso ze szczcia. Dziadek Dwyer zawsze mawia, e celem ycia jest dawanie mioci, przekazywanie jej innym ludziom. Sofia wierzya, e dziadek byby z niej dumny, poniewa jej serce dosownie pulsowao teraz mioci. Z kadym dniem kochaa swoj crk coraz mocniej, z wielk radoci obserwujc, jak Honor zmienia si i buduje wasn, bardzo siln osobowo. Spdzaa z ni wiele godzin, rysujc, czy tajc, zabierajc na dugie spacery po kach i polach i woc j na maym kucyku imieniem Je, ktrego Honor dostaa na ostatni Gwiazdk. Dziewczynka bya ciekawa wiata i odwana. Zawsze miaa przy sobie swoj najlepsz przyjacik Hoo, chusteczk z niebieskiego jedwabiu, ktr prawie dwa lata temu po darowa jej David, i ktrej blisko dawaa jej poczucie bezpieczestwa, Kiedy Hoo czasami gdzie si zapodziaa, wszyscy szukali jej tak dugo, a si znalaza i moga wrci do zaniepokojonej wacicielki, ktra nie moga bez niej zasn. - Honor! - zawoaa Hazel najgoniej jak moga, czyli nie zbyt gono, bo bya do leciwa. Hazel zjawia si w Lowsley zaraz po narodzinach Honor, pocztkowo na miesic. Po miesicu David i Sofia poprosili, eby zostaa z nimi i na stae zaopiekowaa si ich dzieckiem. Hazel potraktowaa to jako wielki komplement i zgodzia si, poniewa w krtkim czasie serdecznie polubia podopieczn i jej rodzicw. Nieco pniej, kiedy poznaa Freddiego Rattraya, moga tylko pogratulowa sobie tej decyzji. Freddie Rattray by wdowcem i prowadzi farm razem z crk Jaynie. Sofia i wszyscy inni nazywali go Rattie, lecz Hazel nie moga zdoby si na tak poufay zwrot. Dla niej Rattie by Freddiem, i to tylko dlatego, e baga j, aby nie zwracaa si do niego per panie Rattray. - Czuj si wtedy bardzo staro - zwierzy jej si w kocu. - Fredzie to kto, kto ma jeszcze przed sob sporo dobrych lat, a ja wcale nie zamierzam szybko przechodzi na tamt stron. Hazel zamiaa si lekko w odpowiedzi i przygadzia wilgotn doni lnice siwe wosy, ktre zawsze cigaa w porzdny kok na karku. Bardzo czsto zabieraa Honor do stajni i towarzyszya Freddiemu, gdy bra dziewczynk na przejadki na Jeu. Sofia, ktra zwykle szybko wyczuwaa rozwijajce si uczucia, bya tym razem zbyt zajta crk, by zwrci uwag na czue spojrzenia i zalotny miech, dobiegajcy ze stajni. - Honor, czas na podwieczorek! - zawoaa Hazel, wkraczajc do jadalni, gdzie dwie dziewczynki beztrosko goniy si dookoa stou. Chwycia Honor, ktra usiowaa przegalopowa obok niej, i pomoga maej wyplta si z kostiumu. Honor prosia wczeniej, aby przebra j w adn sukienk przed podwieczorkiem i Sofia miaa si z jej wyczucia okazji. - Chodmy zobaczy, co przygotowaa mamusia - powiedziaa Hazel, kiedy Honor bya ju gotowa. - Czekoladowe chrupki! - zawoaa Honor, wytrzeszczajc z radoci niebieskie oczy. - Czekoladowe chrupki! - powtrzya Molly, biegnc za przyjacik. W kuchni Sofia pomagaa innym mamom sadza dzieci przy stole. Johnny Longacre paka, poniewa Samuel Pettit uderzy go w nos, a Quid zdy ju poliza ma Amber Hopkins po buzi, co jej matka uwaaa za wysoce niehigieniczne i niezdrowe. Biegaa po kuchni za jak osa, szukajc czystej ciereczki, eby moga wytrze policzek crki. - Usid, Honor, moje kochanie - powiedziaa spokojnie Sofia. - Spjrz, czy te kanapki w ksztacie motylkw nie s zabawne? - Mog wzi czekoladow chrupk? - zapytaa Honor, wycigajc rczk po ulubiony przysmak. - Nie, najpierw musisz zje kanapk z marmite - owiadczya Sofia, krzywic si z niesmakiem, poniewa jej palce nadal pachniay past marmite. - Sofio, czy mogaby zabra std psa? - jkna matka Amber. - Usiuje zje kanapk mojej crki... Sofia poprosia Hazel, eby zamkna Quida w gabinecie. - Mnie te mogaby tam umieci! - rozemiaa si. - W ten sposb uniknabym caej gry kopotw. - Sofio, Joey nie dosta pianki - poskarya si matka Joeya. - Nie ma ju ani jednej, a on uwielbia pianki. Na jej twarzy malowa si wyraz okropnego niepokoju na myl, e jej ukochany synek bdzie musia obej si bez pianki. Sofia pomylaa, e twarz mamy Joeya przypomina jedn z tych miesznych mordek, jakie Honor malowaa na podawanych na niadanie jajkach na twardo. W tej chwili drzwi kuchni otworzyy si i do rodka wesza Zaza, ubrana w jasnobrzowe zamszowe spodnie i tweedowy akiet. Jej umalowane jaskrawoczerwon szmink wargi wygiy si aonie, kiedy zobaczya pomieszczenie pene rozwrzeszczanych dzieci i ich nadopiekuczych mamu. - Dobry Boe, co si tutaj dzieje? - wysapaa z przeraeniem, caujc policzek Sofii, ktra przedara si midzy dziemi, aby j przywita. - Jeeli to s przyjaciele Honor, to mam nadziej, e z czasem nauczy si wybiera takich, ktrzy zachowuj si troch ciszej. Zaza wytrzymaa sze tygodni w Prowansji z Ariell i Alainem. - Zorientowaam si, e ju nie jestem jej potrzebna - wyznaa Davidowi. - Alain by cudowny, chocia bardzo roztargniony. Prawie nigdy nie zauwaa naszej obecnoci, ale c, Ariella za nim szaleje. Speniam swoje zadanie i zostawiam ich samych. Tony powiedzia Zazie, e wrcia jako o wiele bardziej interesujca kobieta, cokolwiek to miao znaczy, i doda artobliwie, e zastanawia si, czy w nastpnym roku nie wysa jej na drugi taki kurs. Sofia cieszya si, e wszystko wrcio do normy, i bya zaskoczona tym, jak bardzo brakowao jej obecnoci Zazy. - To przyjcie przeradza si w prawdziwy koszmar - westchna, patrzc, jak dzieci opychaj si czekolad. - Dam sobie rk uci, e jedno z nich zaraz zwymiotuje... Zaza przezornie cofna si o kilka krokw. - Byle nie na moje zamszowe spodnie, bo skrc kark - powiedziaa gronie. - Usid sobie w salonie, tam jest najbezpieczniej - poradzia Sofia. - Szczerze mwic, przyjechaam tylko po to, by ci powiedzie, e Tony postanowi wyda due przyjcie z okazji moich pidziesitych urodzin. - Umiechna si szeroko. - Nie wiem, czy powinnam si cieszy, czy popeni samobjstwo. Tak czy inaczej, oboje chcielibymy zaprosi was na lunch, ju teraz, chocia bdzie to dopiero za dwa miesice. - Z radoci przyjedziemy. Na szczcie nie mieszkamy daleko od siebie, prawda? - Na szczcie. A teraz, jeeli nie masz nic przeciwko temu, chyba rzeczywicie uciekn do salonu i tam przeczekam to pandemonium. Przyjd do mnie, kiedy wszyscy wreszcie pjd. Rozradowana buzia Honor bya umazana czekolad i oblepiona okruchami tortu. W jej jasnych, krconych wosach tkwio mnstwo owocowych draetek, ktrymi ozdobi je zakochany w Honor Hugo Berrins. Ten sam Hugo obrzuca teraz galaretk pozostae dzieci. Sofia przewrcia oczami i opara si o kuchenny blat obok Hazel. - Mylisz, e Honor bdzie jeszcze kiedy wyglda jak normalne, czyste dziecko? - zapytaa ze zmczeniem. Zauwaya, e ostatnio cigle czua si zmczona. Hazel umiechna si i opara donie na rozoystych biodrach. - Gdyby nie ten may potworek - rzeka, wskazujc Hugona Berrinsa - byaby czyciutka jak po kpieli. Kiedy dzieci pjd, natychmiast zabior j na gr i zmyj z niej te wszystkie sodycze. - Ale jest zadowolona, prawda? - Uwielbia znajdowa si w centrum uwagi i uwaa, e wszyscy powinni j podziwia. - O, Boe! - jkna Sofia. - Dobrze wiem, po kim to odziedziczya! Wreszcie znuone matki otuliy swoje dzieci ciepymi kurtkami, paszczami i wyprowadziy je w chodny marcowy wieczr, egnajc si z Sofi i Honor do najbliszego poniedziaku. Sofia pomachaa wszystkim, zachwycona, e przyjcie ju si skoczyo, i postanowia inaczej zorganizowa czwarte urodziny Honor. - Nie przeyj jeszcze jednego takiego piekieka - powiedziaa do Hazel. - Moe w przyszym roku urzdzimy tylko skromny podwieczorek? - Och, przeyje pani jeszcze niejedne takie urodziny, pani Harrison. Zawsze mnie zdumiewao, e te biedne matki rok po roku decyduj si na co takiego, ale c, dzieci s tym zachwycone. Hazel wzia pic Honor za rk i ruszya z ni ku schodom na gr. Sofia pocaowaa ma w nosek, ktry by jedyn czci twarzy nie pokryt czekolad i galaretk, i posza do salonu w poszukiwaniu Zazy. Zaza siedziaa przy kominku, palc papierosa i czytajc ksik o argentyskich posiadociach wiejskich. - Co tam masz? - zapytaa Sofia, siadajc obok niej. - Ksik pod tytuem Argentyskie posiadoci wiejskie. Pomylaam, e moe chciaaby j przejrze. - Od kogo j dostaa? - Od Nicka. Wanie stamtd wrci, zachwycony polo i ca reszt. - Naprawd? - zapytaa Sofia obojtnym tonem. - To pikna ksika. Czy twj dom by taki jak te na zdjciach? - Tak, dokadnie taki. - Nick gra w polo z jednym z twoich znajomych. Mwi mi, e rozmawiali o tobie. Ten Argentyczyk przyjecha teraz do Anglii razem z on. Zawodowo gra w polo i podobno do dobrze ci zna. - Jak si nazywa? - zapytaa Sofia, nie do koca pewna, czy chce usysze odpowied. - Roberto Lobito - odpara Zaza, spod zmruonych powiek obserwujc twarz Sofii. Nick powiedzia jej, e Sofia miaa skandaliczny romans z kim, kogo jej rodzice nie byli w stanie zaakceptowa, i e wanie dlatego wyjechaa z Argentyny. Zaza zastanawiaa si, kim by ten mczyzna. Kiedy po jej nowinie Sofia wyranie si odprya, Zaza pospiesznie skrelia Roberta Lobita z listy podejrzanych. - Ach, Roberto... - Sofia si zamiaa. - Zawsze doskonale gra w polo. - Jego ona to olniewajca pikno. Wydaje mi si, e zamierzaj zosta tu do jesieni. Zaprosiam ich na swoje urodzinowe przyjcie - mam nadziej, e nie sprawiam ci przykroci... - Skde znowu. Zaza wydmuchaa nosem spory kb dymu i zaraz zacza macha doni, aby przegna dym sprzed twarzy Sofii, ktra nienawidzia papierosw. - Chyba nigdy nie widziaam tak piknej kobiety jak Eva Lobito - westchna, znowu zacigajc si papierosem. - Eva Lobito? - powoli powtrzya Sofia. Natychmiast przypomniaa sobie Ev Alarcon i przyszo jej do gowy, e moe to by ta sama osoba. Bya to jedyna Eva, jak znaa. - Jak wyglda? - zapytaa z zaciekawieniem. - Bardzo jasne, srebrzyste wosy, pociga twarz, oliwkowa skra, zgrabne, dugie nogi. adnie si mieje i mwi po angielsku z wyranym akcentem. Po prostu urocza. Teraz Sofia nie miaa ju adnych wtpliwoci - ten opis pasowa wycznie do Evy Alarcon. Po tych wszystkich latach miaa znowu zobaczy Ev i Roberta. Wiedziaa, e ich widok wywoa wiele szczliwych wspomnie i naturalnie nieunikniony smutek, ale bya ich ciekawa, i ta ciekawo okazaa si silniejsza od obaw. Niecierpliwie czekaa na przyjcie u Zazy, niczym pijak spragniony alkoholu, cho wiedziaa, e cen za krtk chwil przyjemnoci bdzie ostry bl gowy i ze samopoczucie. Sofia posadzia sobie Honor na kolanach, obja j mocno, zgodnie z wieczornym rytuaem, i pocaowaa jasny, aksamitny policzek. - Mamo, kiedy urosn, bd taka jak ty - odezwaa si dziewczynka. - Naprawd? - umiechna si Sofia. - A kiedy urosn jeszcze bardziej, bd taka jak tatu. - Chyba jednak nie, kochanie. - Ale tak, na pewno - owiadczya Honor. - Bd taka sama jak tatu. Sofia rozemiaa si cicho, zaskoczona wizj procesu dorastania, jak stworzya jej creczka. Kiedy o dziewitej trzydzieci wreszcie wsuna si pod kodr, David pocaowa j w czoo. - Ostatnio szybko si mczysz - zauway. - To prawda. Nie wiem dlaczego. - Moe znowu jeste w ciy? Sofia spojrzaa na niego ze zdumieniem. - W ogle o tym nie pomylaam - powiedziaa. - Byam tak pochonita Honor i komi, e zapomniaam o liczeniu dni cyklu. Och, Davidzie, niewykluczone, e masz racj. Mam nadziej, e rzeczywicie jestem w ciy. - Ja te mam tak nadziej. - Umiechn si i pochyli nad ni, eby znowu j pocaowa. - Moe czeka nas nastpny cud...
Rozdzia trzydziesty pity
Sofia przysiada na pniu drzewa, ktre kiedy growao nad tymi wzgrzami. Ubiegej jesieni powali je silny padziernikowy wiatr. Nic nie jest niezwycione, pomylaa, a przyroda jest potniejsza od nas wszystkich. Rozejrzaa si dookoa, cieszc si cudownym czerwcowym porankiem. Pooya do na brzuchu. Nie posiadaa si z radoci, e rozwija si w niej nowe ycie, lecz chwilami ogarnia j wielki smutek na myl, e jej rodzina nie wie, jaka jest szczliwa. Przywoywaa na pami twarze Roberta Lobita i Evy Alarcon, takie, jakie zapamitaa sprzed dwudziestu laty i usiowaa wyobrazi sobie, jak bardzo si zmienili. Niepokoia j nie myl, e ma si z nimi spotka, ale e mogaby ich nie zobaczy. Gdyby w ostatniej chwili zrezygnowali z udziau w przyjciu, czuaby si bardzo rozczarowana. Od kilku tygodni przygotowywaa si na to popoudnie i jej ciekawo rosa z kadym dniem. Przyja do wiadomoci fakt, e wkrtce pozna nowiny z kraju i teraz nie potrafia znie myli, e Eva i Roberto mogliby si nie pojawi u Zazy i Tonyego. Pragna za wszelk cen dowiedzie si, co dzieje si z Santim. Po powrocie do domu miaa jeszcze troch czasu, aby wzi kpiel i wybra odpowiedni strj. Spdzia godzin, przymierzajc sukienki i kostiumy pod okiem zdezorientowanych Sama i Ouida. Psy patrzyy na ni z czuoci i entuzjastycznie machay ogonami, niezalenie od tego, co woya. - Wcale mi nie pomagacie! - zawoaa Sofia, rzucajc kolejny komplet na ko. Kiedy David stan w progu, Sofia, odwrcona do niego plecami, gorczkowo usiowaa nacign sukni na biodra. Chwil obserwowa j niepostrzeenie, lecz rado psw zdradzia jego obecno. - Jestem gruba! - wymamrotaa, ze zoci odrzucajc nastpn sukni. - O co chodzi? - zapyta David, stajc za ni i obejmujc j ramionami. Zmierzya krytycznym spojrzeniem ich wsplne odbicie w lustrze. - Jestem gruba - powtrzya. - Nie jeste gruba, kochanie, jeste w ciy. - Nie chc by taka gruba. Nic na mnie nie wchodzi. - W czym czujesz si najbardziej swobodnie? - W piamie - odpara zbuntowanym tonem. - Wic w piam. - David pocaowa j i poszed do azienki. - To wcale nie jest taki zy pomys - radonie stwierdzia Sofia, wyjmujc bia jedwabn piam z komody. Gdy David wrci do pokoju, stana przed nim w spodniach od piamy i lunej koszulce. - Jeste genialny, Davidzie - owiadczya z umiechem, podziwiajc swoje odbicie. David skin gow, lawirujc wrd lecych na pododze butw i sukien, aby dosta si do swojej garderoby. Sam i Quid przyglday si Sofii z wyran aprobat.
Tony rozbi wielki biay namiot w ogrodzie, prawdopodobnie na wypadek deszczu, lecz dzie by pogodny i gorcy, wic gocie stali w socu, ubrani w kwieciste suknie i jasne garnitury, popijajc szampana i podziwiajc duy dom z czerwonej cegy oraz kwiaty, ktre rosy dosownie wszdzie. Zaza podbiega, eby ucaowa Davida i Sofi, lecz zaraz znika, starajc si dogoni i zatrzyma jednego z kelnerw, ktry przedwczenie wyoni si z domu z tac zastawion pmiskami z wdzonym ososiem. Zaza nie umiaa wypracowa wasnego stylu, ale bya do bystra, by rozpozna rzeczy w dobrym gucie. Wydaa wiele tysicy ciko zapracowanych przez Tonyego funtw na dekoratorw wntrz i specjalistw od planowania terenw zielonych, pragnc przeistoczy dom w rezydencj, ktrej fotografie mogyby miao trafi na stronice modnego magazynu Domy i Ogrody. Sofia doceniaa estetyczn perfekcj Pickwick Manor, lecz uwaaa, e Zaza przykada zbyt wielk wag do detali. Wkrtce Sofia wsika w tum goci i zacza z niepokojem szuka wzrokiem twarzy Evy i Roberta. - Sofio, cudownie, e znowu ci widz - zaczepi j jaki obcy mczyzna. Pochyli si, eby pocaowa j w policzek, i Sofia poczua nieprzyjemny zapach ososia i szampana. Cofna si i zmarszczya lekko brwi. - George Heavyweather - przedstawi si, wyranie rozczarowany. - Chyba pamitasz, gdzie si poznalimy? Sofia westchna z irytacj, przypominajc sobie pozbawionego taktu idiot, obok ktrego siedziaa na przyjciu cztery lata wczeniej. - Na przyjciu u lana Lancastera - odpara obojtnie, wpatrujc si w tum za jego plecami. - Wanie! Strasznie dawno si nie widzielimy! Gdzie si podziewaa? Moe nie zauwaya, e wojna si skoczya. - George rozemia si, rozbawiony swoim do marnym artem. - Przepraszam ci - powiedziaa Sofia, decydujc si odoy dobre maniery na pk. - Wanie zauwayam kogo, z kim chciaabym porozmawia... - C, trudno... - wyjka jowialnie. - Pogadamy pniej. Na pewno nie, jeeli bd moga temu zaradzi, pomylaa, przeciskajc si przez tum. Sofia i David przyjechali do pno. Sofia przez cae p godziny szukaa wszdzie Evy i Roberta, by wreszcie si dowiedzie, e jej dawni znajomi zdecydowali si inaczej spdzi po poudnie. Znalaza awk w cieniu gazi piknego cedru, z dala od tumu, i usiada na niej, zmczona i rozdraniona. Czas pyn powoli, zbyt powoli. Miaa ochot wrci do domu i zastanawiaa si, czy kto zauwayby, gdyby niepostrzeenie wymkna si z ogrodu. - Sofia? - odezwa si nagle ciepy, niski gos za jej plecami. - Szukaam ci. - Eva? - Sofia szybko wstaa i zamrugaa ze zdumieniem, wpatrujc si w eleganck, srebrzystowos kobiet, ktra nie spodziewanie stana przed ni. - Hace anos, tyle lat! - westchna, serdecznie obejmujc Sofi i caujc j w policzek. Sofii zakrcio si w gowie, kiedy poczua zapach wody toaletowej Evy, ten sam cytrynowy aromat, ktry pamitaa sprzed dwunastu lat. Obie usiady na awce. - Mylaam, e nie przyjedziecie - odezwaa si Sofia po hiszpasku, ujmujc do Evy i ciskajc j mocno, jakby obawiaa si, e ta moe w kadej chwili znikn. - Spnilimy si, bo Roberto nie mg znale drogi - Eva rozemiaa si dwicznie. - Tak si ciesz, e ci widz - powiedziaa Sofia, ogarniajc spojrzeniem nadal modzieczo pikn twarz Evy. - W ogle si nie zmienia... - Ty take nie. - Kiedy wysza za Roberta? - zapytaa Sofia. - Gdzie on jest? - Gdzie w tym tumie przed nami. Pobralimy si trzy lata temu. Po skoczeniu szkoy wyjechaam do Buenos Aires i tam spotkaam Roberta na jakim przyjciu. Mamy synka, ktry take ma na imi Roberto - jest cudowny. Ach, widz, e jeste w ciy. - Pooya do na ledwie zauwaalnej krgoci brzucha Sofii. - Mam ju trzyletni creczk. - Sofia si umiechna. Twarzyczka Honor natychmiast wyonia si z mgy, ktra w tajemniczy sposb spowijaa gow Sofii od pocztku rozmowy z Ev. - Como vuela el tiempo, jak ten czas leci! - Eva z nostalgi po krcia gow. - To prawda. Od naszego spotkania tamtego lata mino ju dwanacie lat. Dwanacie lat... Kiedy patrz na ciebie, wydaje mi si, e to byo wczoraj. - Sofio, nie mog udawa, e nie wiem, dlaczego opucia Argentyn. Gdybym tak si zachowaa, nasza przyja byaby podszyta faszem. - Jasnoniebieskie oczy Evy pytajco patrzyy w twarz Sofii. Wzia jej rk midzy dugie, niade palce i ucisna j mocno. - Z caego serca prosz ci, eby wrcia do domu - powiedziaa agodnie. - Jestem tu szczliwa, Evo. Polubiam wspaniaego czowieka, mamy crk i drugie dziecko w drodze. Nie mog teraz wrci. Moje miejsce jest tutaj. - W gosie Sofii zabrzmiaa nuta paniki. Nie spodziewaa si, e Eva tak szybko nawie do przeszoci. - Ale czy nie mogaby przynajmniej ich odwiedzi albo da zna, e nie dzieje ci si nic zego? Zostaw przeszo za sob. W cigu ostatnich dziesiciu lat wydarzyo si mnstwo rzeczy, wic jeeli nie odezwiesz si do nich teraz, moe by za pno. Co bdzie, jeli ju nigdy nie bdziesz w stanie nawiza z nimi kontaktu. Mimo wszystko to twoja rodzina... - Powiedz mi, co u Marii. - Sofia sprbowaa skierowa rozmow na interesujcy j temat. Wiedziaa, e Eva nigdy nie zrozumie, dlaczego tak naprawd zerwaa stosunki z rodzicami. Eva cofna rce i zoya je na kolanach. - Wysza za m - odpowiedziaa. - Za kogo? - Za Eduarda Maraldiego, lekarza. Rzadko j widuj, ale kiedy spotkaymy si ostatnim razem, miaa dwoje dzieci i chyba oczekiwaa trzeciego, ju nie pamitam. Teraz wszyscy znajomi maj dzieci, dlatego trudno mi zapamita, kto ile ma. Wiesz, e Fernando jest uchodc i przebywa w Urugwaju? - Uchodc? - Tak. Zaangaowa si w ruch oporu przeciwko Videli. Jest zdrowy i mg wrci do Argentyny po zmianie rzdu, ale wydaje mi si, e wizienne przeycia tak nim wstrzsny, e woli mieszka i pracowa w Urugwaju. By torturowany i... - Torturowali go? Eva opowiedziaa Sofii, jak suba bezpieczestwa spldrowaa dom Miguela i Chiquity i jak aresztowany Fernando w cudowny sposb zdoa przedosta si do Urugwaju. Sofia siedziaa bez ruchu, przeraona tym, co usyszaa, i przejta alem, e w tych cikich chwilach nie moga wesprze swojej rodziny. - To byo okropne - cigna Eva. - Roberto i ja odwiedzilimy go kiedy. Ma dom w Puma del Este, nad samym brzegiem morza. Jest innym czowiekiem - dodaa, przypominajc sobie zbuntowanego, wiecznie nadsanego chopaka, ktry teraz y jak hipis, piszc artykuy do rozmaitych urugwajskich gazet. - A Santi? - zapytaa Sofia niespokojnie, zastanawiajc si, jak odbia si na nim ta tragedia. - Co z nim? - Santi jest onaty. Czasami widuj go w miecie. Nadal jest bardzo przystojny. - Eva zaczerwienia si i z roztargnieniem przecigna dugim palcem po wargach. Nie zapomniaa pocaunkw Santiego. - Z jakiego powodu utyka gorzej ni kiedy i postarza si, ale to do niego pasuje. Dalej jest tym samym miym Santim... - Z kim si oeni? - Sofia bez wielkiego powodzenia usiowaa zapanowa nad demaskujcym dreniem gosu. Odwrcia wzrok i utkwia go w koronach drzew. - Z Claudi Calice - odpara Eva, pytajco spogldajc na Sofi. - Nie znam jej. Jaka ona jest? Walczya z dobrze znanym uczuciem pustki, ktre znowu prbowao ni zawadn. Wiadomo, e Santi zwiza si z kim innym, zupenie j przygniota. Przed oczami jej wyobrani natychmiast pojawia si tamta chwila pod drzewem ambu, kiedy Santi baga, aby ucieka z nim i wysza za niego. W zakamarkach jej pamici nadal brzmiao ciche echo jego sw. - Jest bardzo elegancka, zadbana, ma ciemne, byszczce wosy, po prostu typowa Argentynka - rzeka Eva, zupenie niewiadoma tego, co dzieje si w sercu Sofii. - Czarujca, bardzo towarzyska, znacznie lepiej czuje si w miecie ni na wsi. Chyba nie lubi Santa Catalina i kiedy zwierzya mi si, e nie znosi koni. Powiedziaa, e musiaa ukrywa to przed Santim, ktry, jak wszyscy wiemy, yje dla koni. Nie wiedziaa, e Santi jest onaty, Sofio? - Oczywicie, e nie. Nie rozmawiaam z nim od... Od mojego wyjazdu. - Odchrzkna i spucia wzrok. - Chyba nie z powodu Santiego nie wrcia do Argentyny? - Nie, nie - odpowiedziaa troch za szybko Sofia. - Skde znowu... - I w ogle z nikim si nie kontaktowaa? - Nie. - Nawet z rodzicami? - Zwaszcza z nimi... Eva wyprostowaa si i obrzucia Sofi zdumionym spojrzeniem. - Nie tsknisz za krajem? - zapytaa. - Nie tsknisz za nimi wszystkimi? - Na pocztku bardzo za nimi tskniam, ale nawet sobie nie wyobraasz, jak szybko mona zapomnie, kiedy jest si tak daleko od najbliszych - skamaa Sofia pospiesznie. - Zmusiam si, eby zapomnie... - dodaa. Par chwil siedziay w milczeniu. Eva zastanawiaa si, jakie powody mogy skoni Sofi do tego dobrowolnego wygnania, a Sofia mylaa o Santim i jego yciu z Claudi. Prbowaa wyobrazi go sobie starszego, mocniej utykajcego, ale nie moga. W jej pamici Santi pozosta wiecznie mody. - Agustin mieszka obecnie w Ameryce, w Waszyngtonie, wiesz? - odezwaa si Eva. - Oeni si z Amerykank. - Naprawd? A Rafa? - Sofia usiowaa okaza wiksze zainteresowanie, ni czua. - Rafa ju dawno temu polubi Jasmin Pen, jako tak nie dugo po twoim wyjedzie. S bardzo szczliwi. Nie spotykam si z nimi zbyt czsto, bo wikszo czasu spdzaj w Santa Catalina. Rafael zajmuje si farm. Zawsze go lubiam, by spokojny i odpowiedzialny, w przeciwiestwie do innych chopcw. - Eva przypomniaa sobie nieproszone zaloty Agustina. W Buenos Aires Agustin wyrobi sobie opini prawdziwego uwodziciela. Umawia si z wieloma dziewczynami, czasami z kilkoma naraz. Matki ostrzegay przed nim crki, ktre z kolei powtarzay te uwagi swoim przyjacikom. Nic dziwnego, e Agustin oeni si z Amerykank, pomylaa Eva. Teraz ma nowy teren, na ktrym moe prowadzi swoje owy. - Czy Santi jest szczliwy? - zapytaa nagle Sofia, przygryzajc doln warg. - Tak, chyba tak. Wiesz, jak to jest - ludzie si eni, maj dzieci i do czsto traci si z nimi kontakt. Niekiedy widuj Santiego i jego on, ale duo podruj z Robertem. Jed z nim na mecze polo, ktre przecie odbywaj si we wszystkich zaktkach wiata. Dosy rzadko bywam w Buenos Aires, a Santa Catalina nie widziaam od wyjazdu Fernanda. Fernando i Roberto byli sobie bardzo bliscy, lecz teraz nie bardzo mamy czas nawet na spotkania z Ferchem. Ostatni raz widziaam Santiego na lubie w Buenos Aires - przypomniaa sobie. - Opowiesz mi o tym? - poprosia Sofia, wiedzc, e Eva moe domyli si jej uczu. Postanowia jednak zaryzykowa. Eva spojrzaa na ni z zaciekawieniem. Nie byo dla niej tajemnic, e Sofi wysano do Europy, aby zapomniaa o zauroczeniu kuzynem, nie miaa jednak pojcia o sile uczucia, jakie ich poczyo. Jak moga przypuszcza, e w gbi duszy Sofia nadal opakuje rozstanie z Santim i codziennie od nowa odkrywa, e nie jest w stanie o nim zapomnie. - Dobrze... By to lub kuzyna Roberta, ktry ma pikn farm w pobliu Santa Catalina, jakie dwie godziny jazdy samochodem od Buenos Aires. Santi oeni si z Claudi dwa lata wczeniej, ale ja nie miaam okazji jej pozna. Tak, pobrali si w 1983 roku, a tamten lub odby si zeszego lata. Santi by bardzo spity, musieli pokci si przed wyjazdem na uroczysto, bo prawie w ogle si do siebie nie odzywali. Claudia przez cay czas bawia si z maymi dziemi. Ma do nich wietne podejcie, zauwayam, e biegay za ni jak szczenita. Ja take uwielbiam dzieci. Oboje z Robertem bardzo pragnlimy wtedy dziecka i mam wraenie, e Claudia i Santi take. Byli maestwem ju od dwch lat i Claudia patrzya na dzieci z ogromn tsknot w oczach... Tak czy inaczej, rozmawiaam wtedy z Santim. Powiedzia mi, e nadal czsto gra w polo, oczywicie nie zawodowo, tak jak Roberto. Szczerze mwic, Santi nie przepada za Robertem. - Eva umiechna si do siebie, zastanawiajc si, czy ta antypatia nie jest przypadkiem spowodowana tym, e Santi kiedy bardzo si ni interesowa. Znowu przypomniaa sobie jego pocaunki i jej policzki obla lekki rumieniec. - To, co mwi, zapewne o niczym nie wiadczy - cigna. - Wydaje mi si, e Santi jest bardzo szczliwy z Claudi. Wtedy mieli chyba po prostu zy dzie. Twoi rodzice take tam byli. Sofio. Zawsze lubiam ich oboje, a szczeglnie twoj mam. Jest taka ciepa i dobra... Gdyby Sofia suchaa Evy, na pewno zdumiaaby j ta charakterystyka matki, lecz Sofia bujaa w obokach, pogrona w mylach o Santim. - Zupenie nie rozumiem, dlaczego nie moesz wrci - rzeka Eva. - Najtrudniejsz chwil bdzie powitanie po tylu latach, ale potem wszystko szybko wrci do normy. Nie mam cienia wtpliwoci, e przyjm ci z otwartymi ramionami. - Ach, jest Roberto! - zawoaa Sofia, widzc zmierzajcego ku nim mczyzn. Roberto troch si postarza. Wysunita dolna szczka mocno si uwydatnia, cigajc w d kciki ust, przez co twarz wydawaa si dziwnie ociaa, cho nadal by bardzo przystojny. - Widz, e poznaa ju moj on - powiedzia, muskajc doni dugie, jasne wosy Evy. - Poznaymy si dawno temu, w Santa Catalina. - Nigdy nie kochaem adnej kobiety tak jak kocham Ev - rzek z naciskiem. - Dziki niej zrozumiaem, jak pikne moe by ycie. Sofia si umiechna. Roberto nigdy nie by zbyt wyrafinowany i teraz te stara si da jej do zrozumienia, e ich dawny zwizek nie mia dla niego najmniejszego znaczenia. Niepotrzebnie si trudzi, bo dla Sofii nigdy nie by wany. Po krtkiej rozmowie okazao si, e waciwie nie maj sobie nic do po wiedzenia. Eva i Roberto patrzyli, jak Sofia odchodzi w kierunku namiotu, gdzie wanie zaczto podawa przekski. - Nadal jest bardzo pikna - odezwaa si Eva. - Dziwna dziewczyna... Czy wyobraasz sobie, e mgby bez sowa opuci swj dom i nigdy nie wrci? - Zawsze bya uparta jak osio. - Roberto wzruszy ramionami. - Rozpuszczona i niezalena. Fercho jej nie znosi. - Wobec mnie bya bardzo mia i serdeczna. Kiedy przyjechaam z wizyt do Santa Catalina, nie szczdzia wysikw, by umili mi czas. Nigdy tego nie zapomn. Naprawd j lubi, zreszt lubi ca jej rodzin. - Zamierzasz powiedzie im, e j widziaa? - Oczywicie, powiem Annie. - Eva zamylia si na chwil. - Moe si myl, ale wydaje mi si, e Santi nie jest jej obojtny. Pytaa mnie o niego, wyranie zaleao jej, eby si dowiedzie, co si z nim dzieje. - Po tylu latach? To chyba niemoliwe... - Bardzo si mylisz, kochany. Takie rzeczy s moliwe, na prawd. Moe ona nie chce wrci wanie z jego powodu? - Nie. Fercho mwi mi, e pokcia si z matk i ojcem. Uwaa, e to oni ponosz win za jej wyjazd do Genewy. Jego zdaniem Sofia chciaa zademonstrowa swoj niezaleno i troch ich podrczy. Wierz mi, dobrze j znam. Ona nie jest zdolna do spokojnego ycia. Zawsze sprawiaa wszystkim problemy i teraz te si nie zmieni, niezalenie od tego, jak wspaniay jest jej m. - Jeste niesprawiedliwy, Roberto. - Eva potrzsna gow. - Zamierzam powiedzie Annie, e Sofia jest zdrowa i szczliwa. Poprosz Zaz, eby daa mi jej adres, wtedy Anna, jeli zechce, bdzie moga do niej napisa. Wszystko to jest takie niepotrzebne... - Westchna, wstajc z awki. - Ja nigdy bym ci nie zostawia, za adne skarby - dodaa, obejmujc go mocno. - Amorcita, nie zostawiaby mnie, bo nigdy bym ci na to nie pozwoli. - Roberto umiechn si i pocaowa j. Zza jego ramienia Eva widziaa, jak Sofia wychodzi z namiotu z mczyzn, ktry musia by jej mem. Oboje nieli talerze z kurczakiem i saatk. Przez pogodn twarz Evy przemkn wyraz zaniepokojenia. Pomylaa o blu, jaki Sofia musi znosi z powodu swego wygnania, i postanowia pooy mu kres. Eva miaa dobre chci, ale niewiele wiedziaa o osobach, ktrym chciaa zrobi przysug. Kiedy Anna otrzymaa list, w ktrym Eva opisaa swoje spotkanie z Sofi, uja w dugie, biae palce kartk z adresem crki i zamylia si gboko. Eva nie przewidziaa, e matka moe by rwnie uparta jak crka. Anna czua si zraniona zachowaniem crki i uwaaa, e zostaa przez ni odepchnita. Dlaczego, na mio bosk, to ona miaa teraz wywiesza bia flag? Sofia nie zadzwonia do nich nawet w czasie wojny falklandzkiej, nie zadzwonia take, eby powiedzie jej i ojcu, e zostali dziadkami, co tu zreszt duo mwi - nie zadzwonia ani razu. Wiedziaa, gdzie s jej bliscy, znaa ich numer telefonu, a jednak nie zrobia nic, zupenie nic. Teraz za spodziewaa si, e to rodzice pierwsi wycign do niej rk. O, nie, ycie nie jest takie proste. Czy Sofia wyobraaa sobie, e oni nie maj serca? Czy mylaa, e jej los nic ich nie obchodzi? Zawsze bya trudna i uparta, ale to, e wyjechaa na drugi koniec wiata i zerwaa z nimi wszelkie kontakty, byo okrutne, Anna nie moga nazwa tego inaczej. Paco nigdy nie odzyska pogody ducha. Zestarza si, sta si milczcy i zamknity w sobie. Czasami Anna mylaa, e sytuacja bya bardziej bolesna, ni gdyby Sofia umara. Wtedy mogliby przynajmniej opakiwa j otwarcie, pociesza si wzajemnie i nie zadrcza brakiem jakichkolwiek wiadomoci. mier nie jest odrzuceniem, natomiast zniknicie Sofii z ich ycia byo nim, Anna nie miaa co do tego adnych wtpliwoci. Sofia zrania ca rodzin, wstrzsna jej fundamentami i raz na zawsze przekrelia jej jedno. Nie, to nie Anna powinna pierwsza uczyni gest pojednania, lecz Sofia. Starannie zoya list od Evy i schowaa go do szuflady, w ktrej przechowywaa swoje najbardziej prywatne skarby. Postanowia nie wspomina o nim mowi. Paco staraby si nakoni j, eby skontaktowali si z crk, a Anna nie miaa ochoty na nastpn ktni z powodu Sofii.
Rozdzia trzydziesty szsty Listopad 1997 roku
To bardzo dziwne, ale naprawd mona kocha kogo przez cae ycie. Niezalenie od tego, jak daleko znajduje si ukochana osoba, jej wspomnienie zawsze nosi si w sercu. Tak wanie byo z Sofi. Nigdy nie przestaa kocha Santiego i maego Santiguita. Wiedziaa, e powinna zapomnie o nich i mocno za trzasn drzwi, odgradzajc si od tamtego rozdziau ycia, ale nie potrafia tego zrobi. Pami o nich zamkna w specjalnej szkatuce, ktr zoya na dnie duszy, ale pewne sprawy nigdy nie umieraj, co najwyej przycichaj na pewien czas. Opucia Argentyn jesieni 1974 roku, zrozpaczona i pena zych przeczu, ale nawet przez chwil nie mylaa, e wrci dopiero po dwudziestu czterech latach. Czas mija tak szybko i oto nagle pewnego dnia przeszo wezwaa j do powrotu do domu.
Buenos Aires, 14 Pazdziernika 1997 Najdrosza Sofio! Przepraszam, e tak dugo do Ciebie nie pisaam. Wiem, e Ty i Maria straciycie ze sob kontakt wiele lat temu i wanie dlatego pisz. Nie znam sw, ktre mogyby zagodzi wiadomo, jak musz Ci przekaza- Maria umiera na raka. Codziennie patrz, jak po woli odchodzi. Nie masz pojcia, jakie to trudne, kiedy kto, kogo kochasz z caego serca, znika Ci z oczu, a Ty nic nie moesz na to poradzi. Czuj si zupenie bezuyteczna. Zdaj sobie spraw, e Wasze drogi si rozeszy, ale Maria nadal bardzo Ci kocha i Twoja obecno byaby dla niej wielkim pocieszeniem i ukojeniem. Wyjedajc, zostawia po sobie okropn pustk i smutek, wszyscy bolenie to odczulimy. Ani przez chwil nie przypuszczalimy, e na zawsze wykrelisz nas ze swego ycia. auj, e nikt nie zrobi wysiku, aby przekona Ci do powrotu. Nie wiem, jak to si stao i mam ogromne wyrzuty sumienia. Znam Ci, Sofio, i zdaj sobie spraw, e to "wygnanie" musiao Ci sprawi wielki bl. Prosz Ci, moja droga, wr do domu. Maria Ci potrzebuje. ycie jest kruche i trzeba je ceni, choroba Marii nauczya mnie tego. Powinnam bya napisa do Ciebie o wiele wczeniej. Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami, Chiquita
List Chiquity sta si kolcem, ktry przeku wrzd, zawierajcy wszystkie stumione si wspomnienia Sofii. Zala j potok gorczkowych obrazw, nioscych ze sob gorycz i al. Maria umiera, Maria umiera, powtarzaa tak dugo, a w kocu te sowa stay si nic nieznaczcymi, pustymi sylabami. Nie moga jednak zapomnie, co naprawd znacz. Dziadek Dwyer mwi, e ycie jest zbyt krtkie, aby zapenia je nienawici i pretensjami. Co byo, to byo, powtarza i dodawa, e do przeszoci nie naley wraca. Sofia bardzo tsknia za dziadkiem, zwaszcza w chwilach takich jak ta, nie umiaa jednak postpowa zgodnie z jego radami, bo przeszo przenikaa do teraniejszoci i atakowaa wszystkie jej zmysy. Teraz aowaa, e nie zdecydowaa si wrci wczeniej. Eva miaa racj, nie naleao z tym zwleka. Sofia miaa czterdzieci lat. Czterdzieci! Gdzie si podziay te wszystkie lata? Nawet Maria wydawaa jej si dzi zupenie obc osob. Przeczytaa list z drcym sercem. Zastanawiaa si, w jaki sposb Chiquita j odnalaza. Adres na kopercie by bardzo dokadny, cznie z kodem pocztowym. Sofia obracaa list w rkach, zachodzc w gow, skd Chiquita go wzia. Wreszcie przypomniaa sobie spotkanie z Ev i zrozumiaa, e to ona musiaa poprosi Zaz o adres. Krcio jej si w gowie. Po wielu latach Argentyna wreszcie j odnalaza. Nie musiaa si ju ukrywa i bya za to wdziczna losowi. Dziesi lat temu siedziaa pod cedrem w ogrodzie Zazy i rozmawiaa z Ev. Dziesi lat temu... Jake inaczej mogoby wyglda jej ycie, gdyby wtedy posuchaa Evy i odwiedzia rodzicw. Nie zrobia tego i teraz ostatnie dziesi lat w poczeniu z poprzednimi czternastoma dawao dwadziecia cztery. Dwadziecia cztery lata rozki, cae ycie. Czy po takim czasie mona jeszcze powstrzyma rozpad czcych ludzi wizi? Czy jej bliscy jeszcze j pamitaj? Osiodaa konia i pojechaa na smagane lodowatym wiatrem wzgrza. Caa okolica sprawiaa wraenie zasypanej drobnymi krysztakami, chocia soce powoli podnosio si coraz wyej, przynajmniej do zmroku przeganiajc mrz. Bezchmurne niebo lnio akwamarynowym bkitem. Mylaa o ostatnich dziesiciu latach swego ycia. Zim 1986 roku urodzia si India, ktr Honor pokochaa gorco, chocia pocztkowo nie zdradzaa zainteresowania ma siostrzyczk. Teraz, mimo trzyipletniej rnicy wieku, byy najlepszymi przyjacikami. Honor niezalena i wygadana, India spokojna, cicha i troch niemiaa. Lata maestwa z Davidem byy radosne i soneczne, lecz pod cienk warstw szczcia kryo si bolesne wspomnienie Santiego. Niemal kadego dnia jaki drobiazg przypomina jej o nim. Najczciej byy to ulotne myli, szybko spychane w gb podwiadomoci, lecz tak czy inaczej nie moga o nim zapomnie. Pod materacem nadal przechowywaa kawaek mulinu, ktry kiedy pachnia Santiguitem. Czasami sigaa po niego, bardziej z przyzwyczajenia ni z przywizania, bo przecie miaa dwie crki, ktre kochaa caym sercem. Santiguito przebywa gdzie w wiecie, wiedziaa, e nigdy go nie odnajdzie. A jednak nie moga zapomnie. Mulinowa szmatka bya wszystkim, co zostao jej po synu, a take, co wydawao jej si bardzo dziwne, po Santim. Galopujc wrd wzgrz, ca sob czua, e yje. Mylaa o yciu z ca jego energi, uczuciami i przygodami. Maria miaa wkrtce zostawi to wszystko i odej. I nagle Sofia zrozumiaa, e przeszo jest dla niej ogromnie wana, poniewa nie ma adnej przyszoci, ktr mogaby podzieli si z Mari. Chciaa zatrzyma przeszo, lecz ta przesypywaa si jej przez palce jak piasek, kac jej i naprzd. Musz pojecha do Marii, pomylaa. - Bardzo mi przykro, e twoja kuzynka jest chora, ale jednoczenie ciesz si, e wreszcie co skonio ci do powrotu do domu - powiedzia David, kiedy podzielia si z nim wstrzsajc wiadomoci. Sofia nie chciaa zostawia dzieci, lecz David zdecydowa, e zajmie si nimi w czasie jej nieobecnoci. Podr Sofii miaa i dla niego ogromne znaczenie, chcia zatem, eby ten czas przeznaczya wycznie dla siebie. Sofia pragna jecha, a jednoczenie niepokoia si, co czeka j w domu. David zna tylko poow jej historii - nie mia pojcia, e czowiek, ktrego kochaa i stracia, mieszka w Santa Catalina. Gdyby o tym wiedzia, na pewno nie wysyaby jej tam z tak gotowoci. Sofia zastanawiaa si, czy jej decyzja, aby nie mwi mowi o Santim, nie bya czasem podwiadomym pragnieniem, by zostawi sobie otwarte drzwi. Wanie dlatego postanowia nie mwi Dominique o swojej podry do Argentyny. David nalega, aby wyjechaa jak najszybciej. Jego zdaniem nie naleao marnowa cennego czasu na rozwaania, co j spotka na miejscu. Poradzi jej, by bya realistk. Wracaa, eby zobaczy si z Mari, i nie powinna wybiega mylami dalej. Odwiz j na lotnisko razem z Honor i Indi, ktrym lotniska kojarzyy si wycznie z wakacjami i podrami do sonecznych krajw, kupujc jej na drog zdecydowanie za duo czasopism. Bya wiadoma, e David jest wzruszony. Kiedy ogarnia go niepokj, zawsze mwi krtko i zwile, troch za szybko, i usiowa skupi uwag na nieistotnych szczegach. - Chcesz jak powie, kochanie? - zapyta, sigajc po najnowsz ksik Jilly Cooper, aby przeczyta streszczenie na okadce. - Nie, te magazyny zupenie mi wystarcz - odpara i odwrcia si do Indii, ktra prbowaa woy jej do kieszeni due opakowanie snickersw. - Nie zjem tego, skarbie. Jeeli poprosicie tat, na pewno pozwoli wam wybra co dla siebie - dodaa, patrzc na Honor, ktra wanie koczya torebk rodzynkw w czekoladzie. Trudno jej byo rozsta si z nimi. Poegnanie przecigao si i w rezultacie przejta India wybuchna paczem. Miaa prawie jedenacie lat, lecz nadal nie potrafia oby si bez matki. Ich najdusze rozstanie trwao najwyej par dni. Honor, ktra bya bardzo niezalena i pewna siebie, obja modsz siostr i obiecaa, e w samochodzie postara si j rozweseli. - Nie wyjedam na dugo, kochanie - rzeka Sofia, obejmujc zapakan dziewczynk. - Wrc, zanim zdysz za mn zatskni. Och, bardzo ci kocham... - szepna, caujc mokry po liczek crki. - Ja te ci kocham, mamo - zaszlochaa India, uwieszona szyi Sofii jak duy mi koala. - Nie chc, eby wyjedaa! - Tata bdzie si wami opiekowa, a ju niedugo zacznie si przerwa semestralna - pocieszaa j Sofia. - Czeka was mnstwo atrakcji, zobaczysz. India skina gow i otara zy. Staraa si by dzielna. Honor z umiechem ucaowaa matk i yczya jej bezpiecznego lotu. Potem wyprostowaa si i jak dorosa poklepaa Indi po drcym ramieniu. David obj on i mocno j pocaowa. - Zadzwo zaraz po przylocie, dobrze? - poprosi. W myli modli si, eby wrcia do niego szczliwie i szybko. Sofia ruszya w kierunku stanowiska kontroli paszportowej, odwrcia si i pomachaa swojej maej rodzinie. India zmusia si do umiechu, ale gdy matka znika, znowu zalaa si zami. David wzi j za rk i wszyscy troje poszli do samochodu. Sofia zdaa sobie spraw z powagi sytuacji dopiero na krtko przed ldowaniem w Buenos Aires. Przez dwadziecia cztery lata ani razu nie kontaktowaa si z nikim z rodziny, chocia Dominique mwia jej, e na pocztku Anna i Paco za wszelk cen usiowali j znale. Sofia odcia si od rodzicw i wszystkich krewnych. Znienawidzia ich za to, e wysali j z domu do obcej Europy i myl o ich cierpieniu sprawiaa jej perwersyjn przyjemno. Dominique nie zdradzia nikomu miejsca jej pobytu. Czas mija i Sofia coraz trudniej znosia tsknot za ojczyzn. W kocu musiaa przyzna sama przed sob, e jedyn przeszkod na drodze do powrotu do Argentyny jest jej wasna duma. David wielokrotnie namawia j, eby odwiedzia Santa Catalina. - Pojad z tob i nie odstpi ci nawet na krok - mwi. - Przejdziemy przez to razem. Musisz uwolni si od tej goryczy, kochanie. Ale nie bya w stanie tego zrobi. Nie potrafia schowa dumy do kieszeni. Teraz zastanawiaa si, jak rodzina zareaguje na jej widok. W pamici zachowaa obraz i zapach takiej Argentyny, jak poegnaa dwadziecia cztery lata temu, i nie bya przygotowana na zmiany. Kiedy samolot zacz schodzi do ldowania, zobaczya, e rysujca si na niebie linia miasta pozostaa mniej wicej taka sama, i ogarno j wielkie wzruszenie. Wracaa do domu. Na lotnisku nikt na ni nie czeka, ale to nic dziwnego, bo nikogo nie uprzedzia o swoim przyjedzie. Zdawaa sobie spraw, e powinna bya zadzwoni, lecz do kogo? Ostatecznie nie zrobia tego. Kiedy na pewno zadzwoniaby do Santiego, ale tamte dni naleay do przeszoci. Gdy wysiada z samolotu, wcigna w nozdrza znajomy zapach karmelu i wilgoci. Jej skra natychmiast staa si wilgotna, a zmysy pogryy si w morzu wspomnie. Rozejrzaa si dookoa. Po hali przylotw krcili si przejci swoj rol urzdnicy w sztywnych od krochmalu uniformach. Czekajc na baga, dyskretnie przygldaa si innym podrnym i przysuchiwaa si rozmowom prowadzonym po hiszpasku, z charakterystycznym argentyskim akcentem. Dopiero teraz czua, e naprawd wrcia do domu. Jak w zrzucia swoj cienk angielsk skr i przesza przez kontrol celn z pewn siebie min prawdziwej Argentynki. Po drugiej stronie kbi si ocean brzowych twarzy, tablic z nazwiskami niecierpliwie wyczekiwanych goci, dzieci, szczekajcych i popiskujcych psw, stsknionych krewnych i przyjaci. Ich ciemne oczy obserwoway Sofi, ktra przepchna swj wzek przez tum, rozstpujcy si przed ni powoli, jak Morze Czerwone. - Takswk, seniora? - zapyta czarnowosy Argentyczyk, leniwie podkrcajc koce wsw. Sofia kiwna gow. - Al Hospital Aleman, do Szpitala Niemieckiego - rzucia. - Skd pani pochodzi? Kiedy wyszli na soce, on popychajc wzek z jej bagaami, ona z torb na ramieniu, skrzywia si bolenie, niepewna, czy olepi j blask argentyskiego dnia, czy przypuszczenie takswkarza, e moe by cudzoziemk. - Z Londynu - odpowiedziaa z wahaniem. Najwyraniej mwia po hiszpasku z obcym akcentem. Usiada na tylnym siedzeniu czarno-tej takswki, tu przy oknie, i odkrcia szyb do koca. Kierowca zapali papierosa i wczy radio. Nim przekrci kluczyk w stacyjce, jego szczupe brzowe donie dotkny wiszcej przy lusterku figurki Madonny. - Interesuje si pani pik non? - krzykn przez rami. - Argentyna zwyciya Angli w rozgrywkach o mistrzostwo wiata w 1986 roku. Chyba syszaa pani o Diegu Maradonie? - Mieszkam w Anglii od dwudziestu czterech lat, ale jestem Argentynk - wyjania Sofia ze zniecierpliwieniem. - Niemoliwe! - wykrzykn ze zdumieniem. - Moliwe. - Nie do wiary! - Kierowca by wstrznity przypuszczeniem, e ktokolwiek mgby z wasnej woli opuci Argentyn. - Jak si pani czua w czasie wojny o Malwiny? - zapyta, obserwujc jej twarz w lusterku. Sofia zdecydowanie wolaaby, eby patrzy, jak jedzie, ale dugie lata przebywania wrd Brytyjczykw zagodziy jej porywczo. Gdyby bya prawdziw Argentynk, zajaaby go bez wahania. Kierowca zatrbi na samochd, ktry zwolni tu przed nim, wymin go po niewaciwej stronie i zacz wygraa wysunit przez okno pici wacicielowi wozu. - Kretyn! - Potrzsn gow i zacign si papierosem, zwisajcym z kcika jego ust. - Wic jak si pani czua? - Nie byo mi atwo. Mj m jest Anglikiem i dla nas obojga by to trudny okres. adne z nas nie chciao przecie tej wojny. - Jasne, wojny tocz rzdy i zwykle nie ma to nic wsplnego z tym, czego naprawd chc ludzie. To ten gwniarz Galtieri wpdzi nas w t sytuacj. W 1982 roku staem na Plaa del Mayo i oklaskiwaem go za zajcie Malwin, a par miesicy pniej domagaem si jego krwi. To bya niepotrzebna wojna. Tyle przelanej krwi, po co to wszystko? Dla odwrcenia uwagi, ot po co. Dla odwrcenia uwagi. Jechali drog prowadzc do centrum Buenos Aires. Sofia wygldaa przez okno i widziaa wiat, bardzo podobny do tamtego starego, znajomego, lecz mimo wszystko inny. Miaa wraenie, e kto zbudowa co nowego na fundamencie jej wspomnie. Kiedy przedzierali si przez miasto, zauwaya, e parki s cudownie czyste i pene starannie zadbanych kwietnikw i klombw. Wystawy sklepowe miay mosine obramowania i ukazyway najnowsze europejskie kolekcje. Wszystko to razem wygldao raczej na Pary ni na poudniowoamerykaskie miasto. - Zdumiewajce... - odezwaa si. - Miasto jest teraz takie... Takie zamone... - No tak, przecie nie byo tu pani przez dwadziecia cztery lata! Nie widziaa pani kraju w okresie rzdw Alfonsina, kiedy inflacja osigna taki poziom, e codziennie musiaem drukowa nowy cennik, czasami nawet dwa razy dziennie. Doszo do tego, e kazaem sobie paci w dolarach. Ludzie z dnia na dzie tracili oszczdnoci caego ycia, to byo straszne. Teraz sytuacja znacznie si poprawia. Menem okaza si dobrym prezydentem, naprawd dobrym. - Kierowca z aprobat pokiwa gow. - W miejsce australa wprowadzono peso - jeden peso za dolara. Wszystko od razu si zmienio, mamy stabiln walut i jestemy z tego dumni. Jeden peso za dolara, wyobraa sobie pani? - Ulice wygldaj fantastycznie. Te eleganckie butiki... - Musi pani zobaczy wielkie centra handlowe. Patio Bulrich i to nowe Paseo Alcorta. Mona odnie wraenie, e to Nowy Jork - fontanny, kawiarnie, sklepy... Mnstwo bogatych obco krajowcw chce inwestowa w Argentynie, to po prostu niewiarygodne. Sofia popatrzya na wspaniay park, ktry wanie mijali. - Wikszoci parkw opiekuj si firmy - cign takswkarz. - Dla nich to wietna reklama, a dla mieszkacw miasta czysty zysk - parki s czyste i dzieci mog si w nich bezpiecznie bawi - doda z dum. Sofii krcio si w gowie, kiedy wdychaa zapach benzyny zmieszany z aromatem zieleni i kwiatw z pobliskiego parku oraz czekolady i churros ze stojcych tu i wdzie kioskw. Zauwaya brzowoskrego chopca, ktry szed w stron parku, prowadzc na smyczach okoo dwudziestu rasowych psw. Kierowca przeczy radio na transmisj meczu midzy druyn Boca, ktrej najwyraniej kibicowa, oraz River Piate, i przesta interesowa si Sofi. Kiedy zesp Boca strzeli gola, zjecha na boczne pasmo tak gwatownie, e gdyby jadce przed nim i za nim samochody zrobiy to samo, doszoby do karambolu. I tym razem wysun przez okno zacinit pi i zatrbi gono, dajc wyraz swojej radoci. Sofia obserwowaa ma porcelanow figurk Madonny, koyszc si na tle lusterka, i po chwili cakowicie ulega temu hipnotyzujcemu rytmowi. W kocu takswka zatrzymaa si pod Hospital Aleman i Sofia zapacia kierowcy nieznanymi peso. Kiedy nie wysiadaby z wozu, dopki kierowca nie wystawiby jej bagay na ulic, z obawy e odjedzie razem z walizkami, ale teraz spieszyo jej si, eby rozprostowa nogi. Miaa serdecznie dosy siedzenia, najpierw w samolocie, teraz w samochodzie. Takswkarz postawi obie jej torby na chodniku i szybko wrci do swojego meczu. Patrzya chwil, jak dojeda do gwnej ulicy i wcza si w sznur aut. Zmczona trzynastogodzinnym lotem i bardzo wzruszona, wesza do rodka i w rejestracji zapytaa o Mari Solanas. Kiedy wymienia jej nazwisko, pielgniarka lekko zmarszczya brwi, lecz zaraz skina gow. - Ach, tak - powiedziaa, nieprzyzwyczajona do osb uywajcych panieskiego nazwiska Marii. - Pani musi by jej kuzynk. Duo o pani mwia. Sofia zaczerwienia si lekko i zacza si zastanawia, co mwia o niej Maria. - Ma pani szczcie, bo seniora Maraldi dzi po poudniu wychodzi do domu - cigna pielgniarka. - Jeszcze par godzin i nie zastaaby jej pani... - Och, rozumiem - powiedziaa Sofia, nie bardzo wiedzc, jak zareagowa. - Jest jeszcze bardzo wczenie, zwykle nie wpuszczamy goci przed dziewit. - Przyjechaam prosto z Londynu - wyjania Sofia ze znueniem. - Maria nie spodziewa si mnie. Chciaabym spdzi z ni troch czasu przed przybyciem rodziny, na pewno mnie pani rozumie. - Oczywicie. - Pielgniarka ze wspczuciem skina gow. - Widziaam pani na zdjciach. Maria uwielbia pokazywa nam fotografie. Wyglda pani... - Zawahaa si, jakby nagle uwiadomia sobie, e lada chwila popeni nietakt. - Starzej? - podsuna Sofia. - Moe... - wymamrotaa pielgniarka, ktrej policzki wyranie si zarowiy. - Na pewno bardzo ucieszy si z pani przyjazdu. Prosz wjecha na gr - drugie pitro, pokj 207. - Jak ona si czuje? - omielia si zapyta Sofia. Wolaa wczeniej przygotowa si na to, co j czeka. - Pani kuzynka jest wyjtkowo dzieln kobiet i cieszy si ogln sympati. Wszyscy bardzo j polubilimy. Sofia skierowaa si ku windzie. Seniora Maraldi... To nazwisko brzmiao zupenie obco i nagle Maria oddalia si od niej, jak maa dka, szybko znikajca we mgle. W Anglii, cho przyja do wiadomoci fakt jej choroby, to by on dziwnie odlegy i nierealny. Dopiero teraz straszna prawda dotara do niej z ca moc. Zapach detergentu, odgos jej wasnych krokw na byszczcej plastikowej pododze w korytarzu, widok pielgniarek, przechodzcych szybkim krokiem z tacami penymi lekarstw, ponura szpitalna atmosfera, wszystko to razem dobitnie uwiadomio jej, gdzie si znajduje i dlaczego tu przyjechaa. Nagle przestraszya si tego spotkania. Ogarno j przeraenie, e moe nie pozna Marii albo zostanie przez ni chodno potraktowana. Zawahaa si przed drzwiami, nie wiedzc, co zobaczy po drugiej stronie. Z trudem zmobilizowaa odwag i wesza do rodka. W szarawym wietle wczesnego poranka dostrzega lec pod bia pociel nieznajom posta i pomylaa, e pomylia pokoje i jak ostatnia idiotka zakcia spokj jakiej biednej chorej. Zaenowana wasnym gapiostwem, szybko wymamrotaa przeprosiny i odwrcia si do drzwi. W tej samej chwili usyszaa swoje imi, wymwione sabym, troch drcym gosem. - Sofia? Odwrcia si i zamrugaa niepewnie. Na ku leaa jej ukochana przyjacika, wychudzona i blada jak przecierado, lecz radonie umiechnita. Sofia zakrztusia si zami, gwatownie przypada do ka, uklkna i ukrya twarz w wycignitej doni Marii. Maria bya zbyt wzruszona, aby cokolwiek powiedzie, Sofia zbyt wstrznita, eby na ni spokojnie popatrze. Dugo klczaa bez ruchu, przygnbiona tym, co zobaczya. Choroba bardzo zmienia Mari. Gdyby nie gos, nigdy by jej nie poznaa. Zebraa siy i spojrzaa na kuzynk, lecz zaraz znowu zasonia sobie oczy jej doni. Maria pozwolia jej, by ochona. Kiedy wreszcie podniosa wzrok i utkwia zazawione oczy w twarzy przyjaciki, wychudzona Maria umiechna si pogodnie, jakby nie miaa za ze losowi, e obarczy j chorob, ktra po woli wysysaa z niej ycie. - Miaam nadziej, e wrcisz. Bardzo mi ciebie brakowao, Sofio - szepna, nie dlatego, by nie miaa siy mwi goniej, lecz nie chciaa zakci tej wyjtkowej chwili. - Och, Mario, ja take za tob tskniam. - Sofia pocigna nosem. - Nie masz pojcia, jak bardzo... - To zabawne, ale mwisz po hiszpasku z angielskim akcentem! - Naprawd? - zapytaa Sofia, zasmucona, e wraz z naturalnym akcentem zagubia jeszcze jeden fragment poprzedniego ycia. - Kto ci powiedzia? - zapytaa Maria, patrzc w zazawione oczy kuzynki. - Twoja mama. Napisaa do mnie. - Mama? Nawet nie wiedziaam, e ma twj adres. Widocznie wolaa trzyma to w tajemnicy, na wypadek, gdyby nie przyjechaa. To cudowne... Umiechna si z wdzicznoci, jak osoba, ktra docenia kady serdeczny gest, poniewa w obliczu mierci tylko mio moe przynie pewne pocieszenie. - wietnie wygldasz - powiedziaa, ocierajc zy z policzkw Sofii. - Nie bd smutna, jestem silniejsza, ni ci si wydaje. Wygldam jak duch, to prawda, ale gwnie dlatego, e wypady mi wosy. Nie musz si ju mczy z ich myciem - co za ulga! - Wyzdrowiejesz, zobaczysz - rzeka Sofia. Maria ze smutkiem potrzsna gow. - Niestety nie. Jestem tak beznadziejnym przypadkiem, e wypisuj mnie ze szpitala, ebym moga wrci do Santa Catalina. - Na pewno mona co zrobi! Lekarzom nie wolno si poddawa! Masz dla kogo y, Mario! - Wiem. Mam dzieci i bezustannie si o nie martwi. Wierz jednak, e bd dorastay w atmosferze mioci, bo Eduardo jest najlepszym czowiekiem pod socem. Nie ma sensu ulega takim negatywnym mylom. Sofio. Wrcia do domu i teraz tylko to si liczy. Jestem taka szczliwa... - W duych oczach Marii zabysy zy. - Mam wraenie, e Straciam te wszystkie lata twojego ycia. Opowiedz mi o swoim mu. - Eduardo jest lekarzem, jest wysoki, bardzo szczupy i ma zote serce. Nie mogabym kocha adnego mczyzny mocniej ni jego. Dziki niemu nigdy nie przestaam si umiecha. I jest taki dzielny... - A wasze dzieci? - Mamy czworo. - Czworo! - wykrzykna Sofia ze zdumieniem. - Chyba pamitasz, e w tym kraju to zupenie przecitna liczba? - Po prostu trudno mi uwierzy, e twoje drobne ciao byo w stanie wyda na wiat tyle dzieci. - Kiedy byam w ciy, wcale nie byo takie drobne. - Maria si rozemiaa. - Chc ich wszystkich pozna. Przecie to moja rodzina! - Poznasz ich wszystkich, gdy pojedziemy do Santa Catalina. Przychodz tu codziennie, Eduardo powinien zjawi si lada chwila. Wpada do mnie rano, a potem po lunchu i spdza ze mn wiksz cz wieczoru. Musz wygania go do pracy albo do domu. Jest bardzo zmczony, martwi si o niego. Cigle myl i myl, jak sobie poradzi, kiedy mnie ju nie bdzie. Na pocztku to on by dla mnie oparciem, ale teraz, mimo choroby, wydaje mi si, e to ja wspieram jego. Nie wyobraam sobie, jak go tu zostawi, nie chc zostawia go samego. - To niesamowite, e tak spokojnie mylisz o mierci - powiedziaa Sofia cicho, czujc, jak jej serce zalewa fala mioci i smutku. Zdumiona odwag Marii, z niechci mylaa o swojej samolubnej dumie, ktrej maostkowo wydawaa jej si zwyczajnie za. Och, jake frustrujce jest spogldanie wstecz, ktre pozwala dostrzec wszystkie popenione bdy w chwili, gdy jest ju za pno, aby je naprawi, pomylaa z alem. adna z nich nie omielia si wspomnie o Santim. - A co si stao z Sofi, ktra dorastaa razem ze mn? - odezwaa si Maria. - Kto zama twj dziki upr? - Mario, przecie ty nigdy nie bya taka silna. Por Dios. Z nas dwch to ja wydawaam si t silniejsz. - Nie, ty tylko udawaa, e jeste silna. Bya zbuntowana i le si zachowywaa, poniewa pragna zwrci na siebie uwag matki, ktra dostrzegaa wycznie twoich braci. - Moe masz racj... - Wierz mi, miaam chwile zaamania i przeraenia. Zadawaam sobie pytanie, dlaczego spotkao to wanie mnie, co zrobiam, eby zasuy na taki aosny koniec, ale prdzej czy pniej trzeba to zaakceptowa i postara si przey ostatnie dni we wzgldnym spokoju i szczciu. Zaufaam Bogu. Wiem, e mier to tylko przejcie do nowego ycia. Trzeba si poegna z bliskimi, to prawda, lecz tylko na krtko. Mam wiar. Sofia zrozumiaa, e Maria rzeczywicie posiada jaki rodzaj wewntrznego wyciszenia i spokoju. - Wysza za producenta teatralnego, prawda? - Skd wiesz? - zapytaa zdumiona Sofia. - W czasie wojny falklandzkiej w jednej z gazet ukaza si artyku o tobie. - Naprawd? - Tak. Krtki reporta o Argentynce mieszkajcej w Londynie podczas konfliktu. Zamieszczono te zdjcie, wszyscy je ogldalimy. - Jakie to dziwne... Duo o was wtedy mylaam. Wydawao mi si, e zdradzam wasny kraj - wyznaa Sofia, wspominajc ten trudny okres, kiedy czua si rozdarta midzy Argentyn i now ojczyzn, ktr sama wybraa. - Staa si bardzo angielska, wiesz? Kto by pomyla... Jaki on jest? - Duo starszy ode mnie, dobry, spokojny, bardzo inteligentny, cudowny jako m i ojciec. Traktuje mnie jak ksiniczk. - Sofia powiedziaa to z dum, oczyma wyobrani widzc wraliw, mylc twarz Davida. - To wspaniale. Ile macie dzieci? - Dwie crki. Honor i Indi. - Jakie pikne imiona - Honor i India... Bardzo angielskie. - To prawda - odpara Sofia i pomylaa o zapakanej Indii. Na chwil ogarn j niepokj i wielka tsknota, lecz pytania Marii szybko przywoay j do rzeczywistoci, - Zawsze wiedziaam, e bdziesz miaa co wsplnego z teatrem. Bya i jeste urodzon primadonn, Sofio. Pamitasz sztuki, ktre wystawiaymy w dziecistwie? - Zwykle graam chopca. - Sofia parskna miechem. - Tak, bo chopcy nigdy nie chcieli wczy si do zabawy - westchna Maria. - Kazaymy dorosym paci sobie za obejrzenie spektaklu, pamitasz? - Oczywicie. Co robiymy z tymi pienidzmi? - Teoretycznie miaymy przekazywa je na cele charytatywne, ale tak naprawd wydawaymy je na sodycze. - A pamitasz, jak Fercho przekupi Agustina, eby wybieg nago na scen podczas naszego finaowego taca? - Jak mogabym o tym zapomnie. Kochany Fercho... - Maria posmutniaa. - Wiesz, e mieszka teraz w Urugwaju? - Syszaam. Spotkaam kiedy Ev Alarcon, pamitasz Ev, prawda? - Naturalnie. Wysza za twojego Roberta. - Nigdy nie by moim Robertem - zaprotestowaa Sofia. - Tak czy inaczej, spotkaam ich w Anglii i dziki temu dowiedziaam si, co si z wami dziao. - Agustin nadal jest w Waszyngtonie. Przyjeda mniej wicej raz w roku, chocia jego onie niezbyt si to podoba. Biedny Agustin, zawsze zjawia si sam, a i to na krtko, bo ona nie pozwala mu zosta tu duej. To chyba raczej niesympatyczna osoba. Agustin zasuguje na kogo lepszego. Natomiast Rafa mieszka tutaj, razem ze swoj Jasmin. Maj cudowne, liczne dzieci. Na pewno polubisz Jasmin. Staraa si powiedzie Sofii jak najwicej o przeszoci, miaa bowiem nadziej, e dziki temu Sofia znowu poczuje si czci rodziny i minione lata nie bd wydaway jej si tak dugie. Sofia suchaa, czsto ze wzruszeniem, czasami z rozbawieniem, podczas gdy jej kuzynka streszczaa losy caej rodziny od chwili jej wyjazdu z kraju. Kiedy skoczya. Sofia nadal klczaa przy ku, trzymajc jej wychudzon rk. W dawnych, dobrych czasach Maria bya krga, pulchna i bardzo kobieca, jak mawia Paco, teraz potwornie wychuda i stracia wosy. Tylko jej umiech pozosta taki sam. Sofia zrobiaby wszystko, by cofn zegar i wrci do chwil, ktre przeyway razem. - Sofio, mino tyle lat... - Maria westchna ze smutkiem. - Teraz nie warto ju o tym mwi. - Sofia uciszya j machniciem rki. - Tak mi przykro, kochanie... - Mnie take. Nie powinnam bya tak dugo zwleka z powrotem. - Pozwl mi dokoczy. Nie znasz caej prawdy. - Spojrzaa na Sofi z wyrazem gbokiego zawstydzenia na twarzy. - O czym ty mwisz? Jakiej prawdy? Maria pochylia gow i z trudem przekna lin, usiujc zapanowa nad emocjami i poczuciem winy, ktre od lat zatruway jej sumienie. - Okamaam ci. Sofio. Okamaam ciebie i okamaam Santiego. Odwrcia gow. Nie moga spojrze przyjacice w oczy, za bardzo si wstydzia. - Jak to? O czym ty mwisz? - Sofia nagle poczua, e cae jej ciao ogarnia dziwny chd, zupenie jakby przez szpar w drzwiach do pokoju przedostawa si zimny powiew. Zadraa. Tylko nie ty, Mario, modlia si w myli. Tylko nie ty... - Kiedy si dowiedziaam, e ty i mj brat bylicie kochankami, wpadam w zo. Zawsze mwia mi o wszystkim, a tym razem zupenie odsuna mnie od siebie. Poznaam prawd o was jako ostatnia, chocia podobno byymy najlepszymi przyjacikami. - Po jej twarzy potoczyy si wielkie zy. - Mario, nie mogam ci o tym powiedzie, zreszt nikomu innemu te nie powiedziaam. Przypomnij sobie, jak zareagowali na t wiadomo moi rodzice. Nie byo adnej szansy, aby pozwolili mi polubi stryjecznego brata, nikt z rodziny by si na to nie zgodzi. Uwaali, e to skandaliczny zwizek. - Wiem, ale wtedy wydawao mi si, e odepchna mnie z rozmysem. A potem wyjechaa i nie odezwaa si ani sowem. Pisaa tylko do Santiego. Czuam si tak, jakbym nic a nic dla ciebie nie znaczya. Sofia nagle zrozumiaa, co Maria prbuje jej powiedzie. - Postaraa si, eby nie dosta moich listw, tak? - odezwaa si powoli, chocia w jej gowie kotowao si tysic gorczkowych myli. Nigdy by nie uwierzya, e to Maria przejmowaa jej listy. Taka mciwo zupenie do niej nie pasowaa. Ale Sofia poczua, e nie moe znienawidzi przyjaciki. Maria umieraa i potrzebowaa mioci, nie nienawici. - Widziaam, jak ta sprawa drczya mam. Bya niepocieszona. Wszyscy czulimy si zdradzeni i gboko zasmuceni. Mama i Anna prawie nie rozmawiay ze sob przez cay rok, ycie wrcio do normy dopiero po kilku latach, nie przesadzam. Sofio! Santi mia przed sob wspaniae perspektywy. Tata by zrozpaczony, e mj brat chce zrezygnowa ze wszystkiego z twojego powodu. Wic napisaam do ciebie i... - I zawiadomia mnie, e Santi zakocha si w Maximie Marguiles. Tamten list roztrzaska jej wszystkie marzenia, star je na proch. Rok spdzony w Genewie by najbardziej ponurym okresem w jej yciu. Teraz zrozumiaa, dlaczego Santi do niej nie na pisa - czeka przecie na wiadomo, nie mia pojcia, gdzie szuka dziewczyny, tr kocha. Wic czeka, czeka tak jak ona. Wcale nie przesta jej kocha... Te rewelacje zmiadyy krnbrnego ducha Sofii. W milczeniu siedziaa na pododze, pozbawiona wszelkich uczu. Oddaa swoje dziecko, poniewa uwierzya, e Santi ich nie chce, tym czasem on gotw by na wszystko, aby si z nimi poczy. Ostatnie dwadziecia cztery lata przeya tak, a nie inaczej z powodu kamstwa. Maria nigdy nie zrozumie, co tak naprawd zrobia. - Prosz, przebacz mi. Sofio. Postaraj si zrozumie, dlaczego to zrobiam. Okamaam ciebie i Santiego. On nawet nie zna adnej Maximy Marguiles. - Maria odetchna gboko i za mkna oczy. Jej cera bya szara, pozbawiona ycia i kiedy tak leaa z zamknitymi powiekami, krucha i bardzo zmczona, wygldaa na umar. Wraenie to rozwiewao tylko rytmiczne wznoszenie si i opadanie jej piersi. Sofia opara gow o krawd ka, przypominajc sobie te dugie godziny, podczas ktrych modlia si arliwie, aby Santi przyjecha, odnalaz j. Nic dziwnego, e jej najgortsze pragnienie nigdy si nie spenio. - Moga przecie wrci, Sofio. Nie musiaa ucieka z domu na zawsze... - Wcale nie uciekam z domu - rzucia ostro Sofia. - Wyjechaam, zostaam wysana za granic wbrew wasnej woli! - Ale nie wrcia. Dlaczego tak dugo zwlekaa z powrotem? Bagam, powiedz mi, e to nie tylko przeze mnie! - Maria otworzya oczy i utkwia w Sofii aosne spojrzenie. - Powiedz mi, e nie tylko mj list zniechci ci do powrotu... - Nie wracaam tak dugo, bo... - Miaa tu wszystko, czego dusza zapragnie, wszyscy ci kochalimy, wic dlaczego zdecydowaa si przeci czce ci z nami wizy? - Poniewa... - Sofia rozpaczliwie szukaa w myli waciwych sw. - Dlaczego nie wrcia, kiedy uczucie twoje i Santiego osabo? Tak dugo mczyy mnie wyrzuty sumienia. Nie chc duej myle, e moe czua do mnie zbyt wielk pogard... Dlaczego, Sofio, dlaczego? - Bo kiedy zrozumiaam, e nie mog mie Santiego, nie chciaam ani Argentyny, ani Santa Catalina. Bez niego cay ten wiat straci dla mnie wszelk warto. Maria spojrzaa na Sofi i jej udrczona twarz przybraa wyraz zdumienia. - Wic a tak bardzo kochaa mojego brata? - odezwaa si cicho. - Przepraszam ci. Sofio... Sofia nie moga wydoby gosu ze cinitego garda. Maria wpatrywaa si w przyjacik penymi wspczucia oczami. - Wobec tego to moja wina - powiedziaa ze smutkiem. - Postpiam bardzo le. Nie miaam prawa ingerowa w twoje ycie.Nie miaam prawa odbiera ci mioci. Sofia potrzsna gow i umiechna si gorzko. - Nikt nie odebra mi mioci, Mario. Bd kochaa Santiago do koca ycia. Ledwo wypowiedziaa te sowa, gdy drzwi si otworzyy i do pokoju wszed Santi. Sofia nadal siedziaa na pododze, mruc oczy poraone blaskiem soca. W pierwszej chwili jej nie pozna. Umiechn si uprzejmie, chocia w jego zielonych oczach kry si smutek, ktrego Sofia nigdy w nich nie widziaa. Urok modoci zastpiy zmarszczki i bruzdy, ktre naznaczyy jego twarz dojrza mdroci. Cho troch tszy ni kiedy, nadal by tym samym, niezastpionym Santim. Nagle w jego oczach pojawi si bysk zrozumienia. Policzki pociemniay mu gwatownie i rwnie szybko zblady. - Sofia? - szepn. - Santi... Pragna rzuci si w jego ramiona, wdycha znajomy zapach skry, ale nim zdya to zrobi, za plecami Santiego pojawio si dwoje ludzi: drobna, ciemnowosa kobieta i wysoki, bardzo szczupy mczyzna. Sofia nie miaa wyboru - musiaa pozosta u boku Marii. - Sofio, chc ci przedstawi Claudi, on Santiego, oraz Eduarda, mojego ma - odezwaa si Maria, wyczuwajc zagubienie kuzynki. Sofia bya zupenie nieprzygotowana na t chwil. Od lat wiedziaa, e Santi jest onaty, lecz w jej snach zawsze czeka na ni, niezmiennie wierny. Mimo to mnie ukrya rozczarowanie i szybko podniosa si z podogi. Przywitaa si z przybyymi uciskiem doni, wiadomie ignorujc argentyski zwyczaj wymieniania pocaunkw na powitanie. Nie bya w stanie ucaowa kobiety, ktra zaja jej miejsce w sercu Santiego. - Musz ju i, Mario - powiedziaa, pragnc jak najszybciej znale si z dala od tego pokoju. Potrzebowaa chwili samotnoci, aby spokojnie przemyle to wszystko. - Gdzie si zatrzymaa? - zapytaa Maria. - W hotelu Alvear Palace. - Moe Santi zawizby ci do Santa Catalina? Co ty na to, Santi? Santi skin gow, nie spuszczajc wzroku z twarzy Sofii. - Oczywicie - wymamrota. Gdy mijaa go w drodze do drzwi, ich oczy spotkay si na uamek sekundy, podobnie jak wiele razy w przeszoci, i Sofia bez trudu rozpoznaa Santiego, z ktrym dorastaa i ktrego kochaa. W tej krtkiej chwili uwiadomia sobie, e powrt przyniesie jej wicej blu ni wyjazd, do ktrego zostaa zmuszona dwadziecia cztery lata temu.
Rozdzia trzydziesty sidmy Czwartek, 7 listopada 1997 roku
Sofia wrcia do hotelu Alvear Palce zupenie rozbita emocjonalnie. W pokoju zrzucia ubranie, pogniecione i wilgotne od potu po podry, i postanowia natychmiast wzi prysznic. Pozwolia, aby gorca woda dugo masowaa jej skr i otoczya j kbami pary. Chciaa zatraci si, zapomnie, zatrze obraz twarzy Santiego, ale okazao si, e potrafi tylko bezradnie szlocha. Pozwolia sobie na luksus porzdnego wypakania si w samotnoci. Kiedy w kocu wysza z kabiny, jej skra bya pomarszczona od wody, a oczy zaczerwienione od ez. Nie spodziewaa si, e zobaczy Santiego w szpitalu. Zdawaa sobie spraw, e prdzej czy pniej si spotkaj, ale nie oczekiwaa, e stanie si to w niecae dwie godziny po przyjedzie. Jej nerwy nie byy przygotowane na podwjny szok, traumatyczna rozmowa z umierajc Mari bya wystarczajco silnym przeyciem. Sofia miaa nadziej, e zobaczy go pniej, w mniej zaskakujcej sytuacji. Na pewno wygldaa okropnie... Skrzywia si lekko. Zawsze bya prna i chocia ich drogi rozeszy si dawno temu, nadal chciaa, aby jej pragn. Przez te wszystkie lata mylaa, e Santi j zdradzi. Ze sw Marii wynikao, e on myla tak samo o niej. Ale teraz zna ju prawd. Co myla? A jeeli, czekajc tak dugo, w kocu na prawd uwierzy, e Sofia o nim zapomniaa? Nie moga o tym myle. Chciaa obj go mocno i opowiedzie mu o dugich miesicach, podczas ktrych czekaa na jego list. Tyle zmarnowanych lat... I co teraz? Signa po suchawk. Zapragna zadzwoni do Davida tylko po to, aby usysze jego gos. Czua, e nastpne spotkanie z Santim moe by dla niej niebezpieczne, i nie ufaa sobie. Miaa ju wybra numer, kiedy nagle zadzwoni telefon. Z westchnieniem podniosa suchawk. - Przyszed senior Rafael Solanas i chce si z pani zobaczy - usyszaa gos recepcjonistki. Nie ulegao wtpliwoci, e w Buenos Aires wiadomoci rozchodz si byskawicznie. - Prosz przysa go na gr - odpowiedziaa. Narzucia na siebie puchaty biay szlafrok, ktry znalaza w azience, i przeczesaa mokre wosy, cigajc je do tyu. Przyjrzaa si odbiciu swojej opuchnitej twarzy. Jak Rafael miaby j pozna, skoro ona nie poznawaa samej siebie...Co powie jej brat? Nie widziaa go i nie miaa z nim adnego kontaktu od dwudziestu czterech lat... Rafael zapuka, lecz ona czekaa, wpatrujc si w drzwi, jakby miaa nadziej, e same si otworz. Kiedy zapuka znowu, tym razem ze zniecierpliwieniem, musiaa jednak podej i otworzy. Rafael wszed do pokoju i oboje krtk chwil przygldali si sobie na wzajem. Upywajce lata nie zmieniy go, mona by nawet powiedzie, e teraz wyglda lepiej ni kiedykolwiek. Nie ulegao wtpliwoci, e by szczliwy i to szczcie promieniowao z niego niczym przyjazna, dobra aura, obejmujc take i Sofi. Z umiechem chwyci j w ramiona i unis wysoko w powietrze, tak e jej stopy zwisay na wysokoci jego kolan. Mimo woli zareagowaa rwnie serdecznie i obja go mocno. Pomylaa, e przepa, jak wyobi midzy nimi mijajcy czas, istniaa chyba tylko w jej umyle. Po chwili oboje rozemieli si gono, wsparci czoem o czoo. - Tak si ciesz, e ci widz! - wyjkali rwnoczenie i znowu parsknli miechem. Rafael wzi j za rk i oboje usiedli na brzegu ka. Nastpne kilka godzin rozmawiali bez przerwy, o dawnych czasach, o teraniejszoci i straconych latach. Rafael by szczliwym, zadowolonym z ycia czowiekiem. Opowiedzia jej o Jaminie, o tym, jak zakocha si w niej na pocztku lat siedemdziesitych, kiedy Sofia bya jeszcze w Santa Catalina. Przypomnia, e jego ona bya crk znanego adwokata, Ignacia Peny. - Mama mdlaa z rozkoszy - umiechn si lekko. - Zawsze podziwiaa Alici Pen, matk Jaminy. Sofia skrzywia si na wspomnienie snobizmu Anny, lecz Rafael wydawa si po prostu nie zauwaa takich drobnostek. Z jego piciorga dzieci najstarsze miao czternacie lat, najmodsze dopiero dwa miesice. Zdaniem Sofii Rafael wcale nie wyglda na ojca czternastoletniej crki. - Wiesz, e Maria dzi wieczorem wraca do Santa Catalina? - zapyta w kocu. Oboje dugo unikali tego tematu, lecz teraz musieli stawi czoo okrutnej rzeczywistoci. - Wiem - odpara, czujc, jak caa rado z ich spotkania znika na wspomnienie wizyty w szpitalu. - Obawiam si, e Maria umrze, Sofio - powiedzia.- Ale dla niej bdzie to wielka ulga. Jest nieuleczalnie chora i bardzo cierpi. - Mam potworne wyrzuty sumienia, Rafa. Gdybym wiedziaa, e bdzie miaa tak krtkie ycie, nie byabym taka samolubna i nie zwlekaabym tak dugo z powrotem. Naprawd auj, e nie przyjechaam wczeniej. - Miaa swoje powody - rzek bez cienia goryczy. - Mogam przecie dzieli jej ycie, uczestniczy w nim. Byymy najlepszymi przyjacikami. Mam poczucie wielkiej straty. - Dziadek czsto mawia, e ycie jest zbyt krtkie, by zadrcza si wyrzutami sumienia, pamitasz? Sofia kiwna gow. - Teraz jeste tutaj, prawda? - Rafael spojrza na ni z czuoci i umiechn si. - Nie musisz wraca do Anglii, tu jest twj dom. - Och, za jaki czas bd musiaa wrci, w przeciwnym razie dziewczynki doprowadz Davida do szalestwa! - Twoje crki s moimi siostrzenicami, moj blisk rodzin. One take powinny przyjecha do Santa Catalina. Tu jest wasze miejsce, Sofio. Powinnicie tu zamieszka, wszyscy czworo. Sofia pomylaa, e Rafael mwi dokadnie tak jak ich ojciec. - To niemoliwe. Rafa. Teraz mj dom jest w Anglii, przecie wiesz o tym. - Wcale nie musi tak by. Widziaa ju Santiego? Policzki zapieky Sofi na sam dwik tego imienia, lecz usiowaa zachowywa si naturalnie. - Tak, w szpitalu - odpara niedbale. - Oczywicie tylko przez chwil. - Poznaa Claudi? - Jego on? Tak. Robi wraenie bardzo... Bardzo miej osoby. Rafael nie zauway, jak trudno byo jej mwi o Santim, a tym bardziej o jego onie. W oczach Rafaela ich romans nalea do innej epoki, epoki, ktr przeywali wsplnie, lecz ktra dobiega koca tak dawno temu, e wszystko, co si w niej wydarzyo, nie miao ju najmniejszego znaczenia. Nawet przez chwil nie podejrzewa, e ponca w niej mio do Santiego nigdy nie zgasa. - Dzi po poudniu jad do Santa Catalina - powiedzia spokojnie. - Pojedziesz ze mn? Sofia poczua ulg na myl, e nie bdzie musiaa korzysta z uprzejmoci Santiego. Nie bya jeszcze przygotowana na t konfrontacj. - Nie wiem - odrzeka. - Od lat nie widziaam rodzicw, zreszt oni nie maj pojcia, e tu jestem. - Wobec tego czeka ich niespodzianka. - Rafael umiechn si pogodnie. - Podejrzewam, e niezbyt mia. Ale... Tak, pojad z tob. Ze wzgldu na Mari. - wietnie. Dotrzemy tam na pny lunch. Jasmina i dzieci s ju na farmie. Dzi jest czwartek, wic musielimy zwolni je ze szkoy, eby byy na miejscu na przyjazd Marii. - Nie mog si ju doczeka, kiedy wszystkich zobacz. - Sofia staraa si, aby w jej gosie brzmiao cho troch entuzjazmu. - Pokochaj ci od pierwszej chwili, zobaczysz. Duo o tobie syszay. Sofia zacza si zastanawia, co waciwie syszay o niej dzieci Rafaela, ale szybko daa temu spokj. Tu przed opuszczeniem hotelu zadzwonia do Davida. Powiedziaa mu, e bardzo za nim tskni, co byo cakowicie zgodne z prawd, i nagle poaowaa, e nie przylecia tu razem z ni. - Kochanie, chyba jednak lepiej, e wybraa si tam sama - rzek David, wzruszony, e jest jej potrzebny, chocia w gruncie rzeczy nie wiedzia nawet, jak bardzo. - Powinna spdzi troch czasu sama ze swoj rodzin. - Nie wiem, czy tego wanie chc - powiedziaa, nerwowo ogryzajc paznokie kciuka. - Ale naturalnie, e chcesz, kochanie. Jeste po prostu zdenerwowana i przestraszona. - Wolaabym, eby by tu ze mn. Nie chc przechodzi przez to sama. - Wszystko bdzie dobrze, zobaczysz. Zreszt, gdyby okazao si, e co si nie ukada, zawsze moesz wrci najbliszym samolotem. - Masz racj, Davidzie - odpara z ulg. Jeli sprawy si skomplikuj, w kadej chwili moe wyjecha, jakie to proste! David przekaza suchawk Honor i Indii, ktre rozgaday si radonie, niewiadome kosztw poczenia. Dougal, niedawno przyjty do rodziny szczeniak, rudy spaniel, zjad prawie wszystkie skarpetki Davida i nadgryz kabel telefoniczny. - To cud, e w ogle si do nas dodzwonia, mamusiu! - zachichotaa Honor. Kiedy Sofia odoya wreszcie suchawk, czua si o wiele silniejsza. Buenos Aires wprawio j w stan dziwnego niepokoju. Nie potrafia oprze si wraeniu, e jest tylko turystk w miecie, ktre kiedy byo jej drugim domem. Znaa tu kad boczn uliczk i teraz patrzya, jak cienie przeszoci snuj si wrd placw i skwerw, odgrywajc sceny sprzed wielu lat. Zastanawiaa si, czy Santa Catalina wzbudzi w niej podobne odczucia. Niepokoio j to do tego stopnia, e zacza aowa decyzji o przyjedzie. Tymczasem ku jej wielkiej radoci podr do Santa Catalina przyniosa same przyjemne wraenia. Szybko zostawili za sob wielkie, rozrastajce si jak zoliwy wrzd miasto, minli zabudowane niewielkimi domami przedmiecia i ruszyli przed siebie dug, prost drog, przecinajc rwniny niczym blizna, drog, ktr tak dobrze pamitaa z okresu dziecistwa i wczesnej modoci. Wreszcie moga odetchn znajomymi zapachami trawy, kurzu i jedynego w swoim rodzaju eukaliptusa. Gdy zwolnili przed bram wiodc do Santa Catalina, Sofia pomylaa, e minione dwadziecia cztery lata byy chyba snem. Nic si tu nie zmienio. Zapachy, promienie soca, przewiecajce przez korony klonw, ktrymi wysadzono alej, chude psy, pola, na ktrych wypasay si stada kucw, i wreszcie dom, jej dom - to wszystko byo dokadnie takie samo jak w dniu wyjazdu. Nic si nie zmienio. Rafael zaparkowa wz w cieniu jednego z eukaliptusw. Sofia zauwaya grupk maych dzieci, hutajcych si w parku. Na widok samochodu, ktry niewtpliwie wietnie znay, ruszyy pdem w ich stron i o may wos nie przewrciy Rafaela, rzucajc mu si w ramiona. Sofia natychmiast rozpoznaa, e dwoje z nich byo dziemi jej brata. Dziewczynka bya jasn blondynk o szelmowskim umiechu, a modszy od niej chopiec mia rude wosy swojej babki. - Clara, Felix, przywitajcie si grzecznie z cioci Sofi. Chopiec przezornie ukry si za ojcem, wic Sofia tylko umiechna si do niego, natomiast dziewczynka podesza do niej bez wahania i wspia si na palce, eby j ucaowa. - Jeeli jeste moj cioci, to jak to si stao, e nigdy dotd ci nie widziaam? - zapytaa, patrzc Sofii prosto w oczy. - Poniewa mieszkam w Anglii. - Babcia mieszkaa kiedy w Irlandii. Znasz nasz babci? - O, tak, znam wasz babci. To moja mama. A twj tata i ja jestemy rodzestwem, tak jak ty i Felix. Clara zmruya lekko oczy i zmierzya j bacznym spojrzeniem. - Wic dlaczego nikt z nami nigdy o tobie nie rozmawia? Sofia zerkna na Rafaela i z wyrazu jego twarzy wyczytaa bez trudu, e maa Clara sprawiaa rodzicom spore kopoty. - Nie wiem tego, Claro, ale daj ci sowo, e od dzi wszyscy bd o mnie mwi. Oczy dziecka rozszerzyy si radosnym oczekiwaniem na co niezwykego. Clara z entuzjazmem chwycia Sofi za rk i owiadczya, e dziadkowie pij herbat na tarasie. Sofia zdumiaa si, e obecno dziewczynki, najwyej dziesicioletniej, dodaa jej pewnoci siebie i odwagi. Moe stao si tak dlatego, e Clara bya troch podobna do niej w tym samym wieku - rozpieszczona i nieprzewidywalna. Pomylaa, e sposb ycia tych dzieci stanowi wierne odbicie jej wasnego dziecistwa. Pamitaa przecie, e ona take bawia si na hutawkach i wraz z brami i kuzynami biegaa po ogrodzie. Santa Catalina pozostaa wci ta sama, zmienili si tylko ludzie. Pojawio si nowe pokolenie, dorastajce w tych samych warunkach, zupenie jak by ycie w Santa Catalina byo teatraln sztuk, wystawian wci od nowa, na tle tych samych dekoracji. Sofia wesza do domu, mocno ciskajc rk Clary. Pniej miaa si pogodnie, przypominajc sobie twarze rodzicw, siedzcych spokojnie wrd dugich popoudniowych cieni i wpatrujcych si w cignce si a po horyzont rwniny. Na pewno myleli, e czeka ich ju tylko przyjemny koniec typowego dnia na farmie, nic niezwykego, nic, co mogoby zakci codzienn rutyn. Ich widok natchn Sofi nag odwag i bez wahania podesza do stou. Kiedy Anna zobaczya crk, porcelanowa filianka wypada jej z doni, rozpryskujc si na kawaki. Dugie biae palce rozpaczliwie zacisny si na piknym naszyjniku. Spojrzaa na Paca, jakby szukaa u niego ratunku w tej niezwykej chwili. Paco poczerwienia i zerwa si na rwne nogi. Wyraz smutku w jego oczach wystarczy, eby poruszy serce Sofii. - Sofia! Nie wierz wasnym oczom! - powiedzia z trudem, idc ku niej z otwartymi ramionami. - Czy to naprawd ty? Obj j i mocno przytuli do piersi. Podobnie jak w czasie spotkania z Rafaelem, Sofia i tym razem zareagowaa ze spontaniczn serdecznoci. - Nie masz pojcia, jak bardzo czekalimy na t chwil - cign Paco. - Jak za tob tsknilimy... Jestem taki szczliwy, e wreszcie wrcia do domu. Sofia zauwaya, e ojciec mocno si postarza i ta wiadomo sprawia, i jej gorycz rozpyna si w jednej chwili. Anna nie podniosa si z krzesa. Chciaa obj swoje dziecko, mnstwo razy wyobraaa sobie scen powitania, lecz teraz, gdy crka stana przed ni niespodziewanie, wpatrujc si w ni przenikliwym wzrokiem, zupenie nie wiedziaa, co robi. - Witaj, mamo - odezwaa si Sofia po angielsku. Poniewa matka nie wstaa, aby j ucaowa, nie zbliya si do niej. - Sofio, zrobia nam ogromn niespodziank. Szkoda, e nie uprzedzia nas o przyjedzie - rzeka Anna niepewnie i natychmiast poaowaa tych sw. Nie chciaa, eby zabrzmiay tak sztywno i oficjalnie. Nerwowym ruchem przygadzia rude wosy, cignite w luny kok na karku. Sofia zdya zapomnie, jak zimne byy jej niebieskie oczy. Chocia dugie lata rozstania powinny byy zneutralizowa dzielce je rnice, nadal nie moga wzbudzi w sobie czuoci w stosunku do matki, ktra nagle wydaa jej si kim zupenie obcym. Obc osob, jedynie zewntrznie troch podobn do kobiety, ktra kiedy bya jej matk. - Wiem, ale nie miaam czasu was zawiadomi - odpara chodno, nie do koca pewna, jak zinterpretowa pozorn obojtno Anny. - Przyjechaam ze wzgldu na Mari. - Oczywicie. - Anna powoli odzyskiwaa kontrol nad sob i now sytuacj. Przez chwil Sofii si wydawao, e w oczach Anny dostrzega rozczarowanie. Silny rumieniec zala policzki Anny, ogarniajc czerwon fal przejrzyst skr jej szyi. - Widziaa j ju? - zapytaa Anna ze smutkiem. - Bardzo si zmienia... Utkwia wzrok w rwninie, jakby pragna znale si gdzie daleko, midzy wysok traw pampy i mieszkajcymi wrd niej stworzeniami, jak najdalej od niekoczcego si ludzkiego cierpienia. - Tak, widziaam si z ni - odpowiedziaa Sofia. Spucia oczy i nagle gardo cisno jej przytaczajce poczucie straty. Maria pokazaa jej, jak kruche i cenne jest ycie. Spojrzaa na matk i jej niech troch osaba. W tej chwili na taras wybiega Soledad, a tu za ni podekscytowana Clara. - auj, e nie widziaa twarzy babci, Soledad - paplaa maa. - Najpierw zblada jak przecierado, a potem upucia filiank, wyobraasz sobie? Soledad nie zestarzaa si, ale jeszcze nabraa ciaa, niczym przygotowywana do wystawienia na targach jawka. Na widok Sofii z jej brzowych oczu popyna rzeka ez, chocia szerokie usta rozchyliy si w umiechu. Przygarna Sofi do obfitej piersi i rozszlochaa si na dobre. - Nie mog w to uwierzy... Dziki Ci, Boe. Dziki Ci za to, e oddae mi moj Sofi! - zawoaa. Clara podskakiwaa jak na sprynie, w przeciwiestwie do pozostaych dzieci, ktre stany dookoa dorosych i obserwoway ich w milczcym zdumieniu. - Claro, biegnij powiedzie wszystkim, e Sofia wrcia - rzek Rafael do crki, ktra natychmiast podesza do swoich towarzyszy i zlecia im to wane zadanie. Dzieci rozeszy si niechtnie, nawoujc chodzce za nimi krok w krok stadko chudych psw. - Ciociu Sofio, wszyscy bardzo si ciesz, e przyjechaa - szczebiotaa Clara. Soledad wypucia wychowank z obj i rozdygotanymi rkami zacza zbiera potrzaskane kawaki porcelany. Sofia usiada przy stole - tym samym, ktry zapamitaa - i wzia Clar na kolana. Anna patrzya na ni niepewnie, a Paco cigle ciska rk crki, nie mogc znale sw, ktrymi mgby wyrazi swoje uczucia. Oboje siedzieli w milczeniu, lecz zy Paca powiedziay Sofii wicej, ni mgby wyrazi sowami. Rafael spokojnie naoy sobie na talerzyk kawaek ciasta. - Dlaczego dziadzio pacze? - szepna Clara do ojca. - Z radoci, Claro. Bardzo dugo nie widzielimy cioci Sofii. - Dlaczego? Sofia zorientowaa si, e to pytanie jest skierowane bezporednio do niej. - To duga historia, kochanie, ale moe kiedy ci j opowiem - powiedziaa, ktem oka ostrzegajc spojrzenie Anny. - Byoby to cakowicie niewaciwe, nie sdzisz? - dodaa po angielsku, lecz Anna nie miaa zamiaru jej karci, wrcz odwrotnie, prbowaa okaza poczucie humoru. - Zrozumiaam, co powiedziaa! - Clara si rozemiaa, najwyraniej ta scena bardzo si jej podobaa. Dziewczynka czua w powietrzu jak intryg i z kad chwil coraz bardziej lubia wieo poznan ciotk. Zanim rozmowa z Clar staa si dla Sofii zbyt kopotliwa, ze wszystkich zaktkw farmy zaczli napywa krewni. Grupki zaciekawionych dzieci, bratankw i bratanic Sofii, a na kocu Chiquita, bardzo wysoki Panchito i, o zgrozo, promienna i pikna Claudia. Sofia bya wzruszona gorcym, serdecznym powitaniem, na ktre, prawd mwic, wcale nie liczya. Ciotka Chiquita obja j i dug chwil trzymaa w ramionach. W jej oczach Sofia dostrzega wdziczno za to, e przyjechaa pocieszy Mari w ostatnich dniach jej ycia. Wygldaa na zmczon i pen napicia, a jej kiedy pikna twarz naznaczona bya wyrazem smutku i przygnbienia. Zawsze bya tak spokojna, jakby okrutny wiat nigdy nie zdoa naruszy jej penej radoci egzystencji, lecz choroba Marii cakowicie j zaamaa. Sofia musiaa zauway urod i wdzik Claudii, ktra wydawaa si by wszystkim, czym Sofia nie bya. Bardzo kobieca, miaa na sobie sukienk podobn do tej, w jakiej Sofia powitaa powracajcego z Ameryki Santiego, a ktrej szczerze nie cierpiaa. Jej dugie ciemne wosy byy rozpuszczone i falujce, a twarz perfekcyjnie i w adnym razie nie przesadnie umalowana. Jeeli Santi pragn znale kobiet jak najmniej podobn do Sofii, to z ca pewnoci tak si stao. Sofia natychmiast poaowaa, e po narodzinach Indii nie woya wicej wysiku w odzyskanie smukej sylwetki. Chocia Claudia trzymaa si na dystans. Sofia czua kady jej ruch. Nie miaa pojcia, czy Santi opowiedzia onie ca prawd o ich zwizku, lecz miaa nadziej, e to zrobi. Chciaa, aby Claudia bya wiadoma, e Santi zawsze przeznaczony by jej. Sofii, a ona staa si tylko substytutem. Nie mogc zdoby si na rozmow z on Santiego, usiowaa skupi uwag na dzieciach, ale Claudia wci zerkaa na ni nieufnie, spod zmruonych powiek. Sofia bez trudu rozpoznaa po chodzie jednego z synw Santiego. Szed niespiesznie, rozlunionym, pewnym siebie krokiem. Poza tym by w kadym calu podobny do matki. Musia mie najwyej dziesi lat. Sofia nachylia si w stron Clary i szepna jej do ucha, aby przywoaa chopca. - Zao si, e jeste synem Santiego - rzeka do niego, usiujc stumi ostry bl w piersi, poniewa w tym dziecku ujrzaa czstk ycia, ktre j omino. - Tak. A ty kim jeste? - zapyta arogancko, odgarniajc jasne wosy z czoa. - Twoj kuzynk Sofi. - Jak to, moj kuzynk? - To moja ciocia, ciocia Sofia! - zamiaa si Clara, serdecznie ciskajc drobnymi palcami rk Sofii. Chopiec podejrzliwie zmruy due, zielone oczy. - Ach, t ciotk Sofi, ktra mieszka w Anglii... - powiedzia. - Wanie - odpara Sofia. - Jak masz na imi? - Santiago. Krew w jednej chwili odpyna z twarzy Sofii. - To chyba troch mylce, bo przecie twj ojciec nosi to samo imi... - Moe i troch mylce. - Wic jak do ciebie mwi? - Santiguito. Sofia z trudem przekna lin, prbujc zapanowa nad uczuciami. - Santiguito? - powtrzya powoli. - na pewno dobrze grasz w polo, podobnie jak twj ojciec? - wykrztusia, obserwujc, jak chopiec przenosi ciar ciaa z jednej nogi na drug. - Niele. Dzi po poudniu bd gra razem z tat. Jeeli chcesz, moesz popatrze. - Bardzo chtnie - odpowiedziaa Sofia. Syn Santiego umiechn si niemiao i spuci oczy. - Co jeszcze robisz, poza gr w polo? - zapytaa Sofia. - Kiedy ja byam dzieckiem, czsto zapisywalimy swoje specjalne yczenia na korze drzewa ambu, wiesz? Czy wy take to robicie? - Nie, tata nie pozwala nam tam chodzi - odrzek. - Wycieczki do ambu s zabronione. - Zabronione? Dlaczego? - Ja tam byam - szepna Clara z dum. - Nasz tatu mwi, e stryj Santi jest zy na drzewo ambu, bo kiedy poprosi je o co i to yczenie si nie spenio. Dlatego nie pozwala nam tam chodzi. To yczenie musiao by dla niego bardzo wane, skoro tak si zezoci. Sofii nagle zrobio si sabo. Poczua, e musi wyj. Delikatnie zsuna Clar z kolan i szybkim krokiem ruszya w kierunku kuchni. Zaraz za zakrtem korytarza wpada na Santiego.
Rozdzia trzydziesty smy
- Santi! - krzykna cicho i zamrugaa nerwowo, usiujc pozby si ograniczajcej zdolno widzenia mgy przed oczami. - Czy co si stao. Sofio? - zapyta. Zacisn donie na jej przedramionach mocniej, niby sobie tego yczy, a jednoczenie wpatrywa si w jej twarz tak intensywnie, jakby pragn zgbi jej myli. - Och, nie, nic mi nie jest... - wyjkaa. Musiaa walczy ze sob, aby nie rzuci mu si w objcia. Miaa wraenie, e minione dwadziecia cztery lata w jednej chwili przestay istnie. - Przyjechaa z Rafaelem, prawda? Dzwoniem do hotelu, ale powiedziano mi w recepcji, e ju ci nie ma. - Nie potrafi ukry rozczarowania. - Tak - odpara niepewnie. - Przepraszam, nie wiedziaam, e... - Wszystko w porzdku, nie przejmuj si. Nastpia duga chwila kopotliwego milczenia, podczas ktrej oboje gorczkowo zastanawiali si, co powiedzie. Sofia bez radnie popatrzya na Santiego, a on umiechn si z zaenowaniem, nie bardzo wiedzc, jak jej pomc. - Dokd tak si spieszysz? - zapyta w kocu. - Chciaam zobaczy si z Soledad, bo zdyam z ni zamieni tylko par sw. Na pewno pamitasz, e byymy sobie bardzo bliskie... - Doskonale pamitam - odrzek. Spojrzenie zielonych jak morze oczu przeszyo j niczym promie wiata z latarni morskiej, witajcej przybywajcych z dalekiej podry. Byo to pierwsze odwoanie do przeszoci, jakie pojawio si w ich rozmowie. Sofia poczua nagle, e ma zupenie suche gardo. Przypomniaa sobie, e to wanie Soledad dostarczya Santiemu jej krtki list tamtej nocy, kiedy spotkali si po raz ostatni. Podniosa wzrok i natychmiast zatona w oczach Santiego. Prbowa przekaza jej co bez sw, ktrych najwyraniej nie umia znale. Chciaa pomwi z nim o przeszoci - a miaa mu tyle do powiedzenia - wiedziaa jednak, e nie jest to odpowiedni moment. Czua na sobie dwadziecia par oczu, obserwujcych ich z tarasu, i wiedziaa, e powinna zachowywa si cakowicie naturalnie. Widziaa cierpienie dugich lat samotnoci, wpisane w bruzdy na czole Santiego i zmarszczki wok jego oczu, i pragna wygadzi je palcami. Chciaa zapewni go, e ona rwnie bardzo cierpiaa. - Poznaam twojego syna, Santiguita - powiedziaa, przerywajc przecigajce si milczenie. - Jest do ciebie podobny. Santi przygarbi si, przygnbiony, e ich rozmowa przeistoczya si w uprzejm, zdawkow wymian zda. Zamkn si w sobie, osoni tarcz sztucznej obojtnoci. Natychmiast wyrs midzy nimi gruby mur. Sofia nie wiedziaa, dlaczego tak si stao. - Tak, to dobry chopak - odpar sucho. - Dobrze gra w polo. - Mwi mi, e jutro po poudniu zagracie obaj. - Wszystko zaley od tego, jak bdzie czua si Maria. Sofi tak pochony wasne problemy, e zupenie zapomniaa o Marii, ktrej choroba bya przecie gwnym powodem jej przyjazdu. - Kiedy przywioz j do domu? - zapytaa. - Wczesnym wieczorem. Wpadniesz, prawda? Na pewno zechce zobaczy si z tob. - Oczywicie. Santi przenis ciar ciaa z jednej nogi na drug i utkwi spojrzenie w pytach posadzki. - Jak dugo zamierzasz zosta? - Nie wiem, jeszcze si nad tym nie zastanawiaam. Przyjechaam do Marii, eby spdzi z ni troch czasu zanim... - Przerwaa i instynktownie dotkna jego doni. - Tak mi przykro, Santi... Wiem, e to okropny okres dla ciebie i caej rodziny... Cofn si o krok i spojrza na ni chodno, chocia jeszcze przed chwil w jego oczach malowao si ogromne wzruszenie. - Zobaczymy si pniej. Sofio - powiedzia. Odwrci si i szybko wyszed na taras. Sofia zauwaya, e utyka bardziej ni przed laty. Chwil przygldaa mu si ze smutkiem. Nagle poczua si bardzo samotna. Nim posza do kuchni, zajrzaa do swojego dawnego pokoju i odkrya, e wszystko wyglda tu dokadnie tak jak dwadziecia cztery lata temu. Nic si nie zmienio. Serce bio jej mocno i szybko. Miaa wraenie, e otworzya drzwi prowadzce do przeszoci. Przekroczya prg pokoju i wesza do rodka. Otworzya szaf, zajrzaa do szuflad komody - wszystkie jej rzeczy nadal tu byy. Nawet kosmetyki i perfumy, ktrych wtedy uywaa, wci stay na toaletce. Najgbiej wstrzsn ni widok koszyczka penego czerwonych wstek, ktre zawsze wplataa we wosy. Usiada przed lustrem i powoli rozpucia wosy. Nie byy tak dugie jak dawniej, ale udao jej si zaple je w warkocz. Zwizaa go czerwon wstk i utkwia wzrok w swoim odbiciu. Musna palcami twarz, ktra kiedy promieniaa darem modoci. Teraz skra bya miejscami ciesza i przesuszona, a zmarszczki wok oczu wiadczyy o latach smutku i radoci. Kade przeycie w jaki sposb utrwalio si w jej rysach, ktre stay si fizycznym paszportem, oznaczonym piecztkami od wiedzonych miejsc, cudownych, penych radoci i spokoju, ale te piekielnych dolin rozpaczy. Na jej twarzy odcisny pitno zy, miech, gorycz, wreszcie pokorna rezygnacja, ktra przychodzi w chwili, gdy czowiek uwiadamia sobie, e walka z yciem jest bezskuteczna i wyniszczajca. Sofia wiedziaa, e nadal jest atrakcyjna, ale te miaa wiadomo, i modo jest czym, co docenia si dopiero z perspektywy mijajcych lat. Kiedy bya moda, odwana i uparta... Spojrzaa w lustro i zrozumiaa, e daaby wszystko, aby przedosta si na jego drug stron i ponownie przey modo. Kady przedmiot w tym pokoju przypomina spokojne, gorce dni w Santa Catalina i rado, jak jej daway. Kada wiszca w szafie cz ubrania miaa swoj histori, zupenie jakby dawna sypialnia staa si muzeum jej dawnego ycia. Rozemiaa si na widok nieporzdnie rzuconej na pk biaej sukienki, ktr woya na powitanie Santiego, oraz rwno wiszcych par dinsw. Byo to fascynujce uczucie. Oczywicie, teraz nie zmieciaby si w adn z tych rzeczy, poniewa po narodzinach Indii mocno przytya. Moe jednak zdoa woy jak bluzk koszulow lub sweter... Nagle zapragna przebra si w strj z lat modoci i wrci na taras. - Kiedy wysalimy ci do Europy, ani przez chwil nie podejrzewaam, e nie wrcisz. Sofia odwrcia si gwatownie i zobaczya stojc na progu matk. - Dlatego nie pozwoliam tu niczego zmieni - cigna Anna po angielsku, nie kryjc ulgi, e wreszcie moe porozmawia z kim w swoim ojczystym jzyku. Podesza do okna i przesuna doni po zasonach. - Lata mijay, ale ja nie mogam si zdoby na uporzdkowanie tego pokoju. Zawsze istniaa szansa, e jednak zmienisz zdanie. Nie wiedziaam, co zrobi z twoimi rzeczami. Nie chciaam niczego wyrzuca, na wypadek gdyby... - Umilka. - Wszystko jest tak jak w dniu mojego wyjazdu - powiedziaa Sofia, siadajc na ku. - Tak. Tak si jako zoyo, e nikt inny nigdy nie korzysta z tego pokoju. Rafael wybudowa sobie dom, Agustin zamieszka w Stanach, wic Paco i ja zostalimy sami... Moesz zosta, jak dugo zechcesz, chyba e wolaaby zatrzyma si gdzie indziej... - Nie, raczej nie. Nie zastanawiaam si nad tym, wic chtnie skorzystam z tej moliwoci. Dzikuj. Bdzie zupenie jak dawniej... Nie moga si powstrzyma, eby nie doda tego ostatniego zdania. Kiedy si odwrcia, ze zdumieniem spostrzega, e twarz matki zagodniaa i pojawi si na niej leciutki umiech. - Mam nadziej, e nie - odpara Anna. Gdy nieco pniej tego samego dnia Sofia zamkna za sob drzwi sypialni i wolnym krokiem posza do domu Chiquity, wrcia mylami do tamtych idyllicznych dni, kiedy jej zwizek z Santim by jeszcze ich cile strzeon tajemnic, a ona i matka byy przyjacikami. Tamto lato byo najszczliwszym okresem jej ycia. Pamitaa je bardzo dokadnie i czua budzce si pragnienie, aby przey je raz jeszcze. Maria siedziaa na ku w jasnoniebieskiej koszuli nocnej. Wygldaa jak anio - chocia nie miaa wosw, jej twarz promieniaa wewntrznym wiatem, a orzechowe oczy lniy radoci. - Cudownie jest by w domu - powiedziaa pogodnie, przytulajc dwjk najmodszych dzieci i z mioci caujc ich opalone buzie. - Eduardo, przynie album ze zdjciami. Chc, eby Sofia obejrzaa fotografie z lat, kiedy jej tu nie byo. Mari otaczaa tu atmosfera prawdziwego szczcia inaczej ni w szpitalu. Dom Chiquity peen by ciepa, muzyki i miechu. Upalna noc pachniaa wilgotn traw i jaminem. Santi i Claudia, ktrzy nie mieli wasnego domu na wsi, zawsze mieszkali tutaj w czasie weekendw i szkolnych wakacji. Sofia wietnie rozumiaa, dlaczego Santi nie chcia poegna si z tym miejscem. Tu by jego dom, wrd tych cian nadal brzmiao echo cudownych lat dziecistwa. Santi i Sofia zamienili ze sob zaledwie par sw. Sofia staraa si skupi ca uwag na Marii i Chiquicie, lecz oboje co jaki czas spogldali na siebie ukradkiem. Kobiety miay si z dawnych przygd, jedna historia prowadzia do nastpnej i lata oddalenia stopniowo topniay. Kiedy wreszcie zostawili Mari, ktra zasna w swoim jasnym, penym kwiatw pokoju. Sofia miaa wraenie, e nigdy nie rozstawaa si z rodzin. - Wiesz, Chiquito, tak si ciesz, e zobaczyam Mari - rzeka Sofia, wchodzc wraz z innymi do salonu. - Dobrze, e przyjechaam. - Marii naprawd to pomogo. Bardzo za tob tsknia i wydaje mi si, e twj przyjazd da jej wol ycia, pragnienie, aby przynajmniej na krtko zmobilizowa siy. Sofia mocno uciskaa ciotk. Lk i niepewno ostatnich kilku miesicy zgasiy pogod ducha Chiquity. Bya przygnbiona i wewntrznie krucha jak cienka gazka. - Maria poczua si lepiej, bo wrcia do domu, do ciebie i rodziny. - To wy dajecie jej si i ch do ycia. Ostatnie dni upyn jej w atmosferze spokoju i radoci. - Masz racj, Sofio - odpara Chiquita, ocierajc zy. - A co zrobimy z tob, kochanie? - zapytaa szeptem. - Co masz na myli? Niedugo wrc do swojej rodziny, to chyba oczywiste. Chiquita ze zrozumieniem skina gow. - Tak - powiedziaa z agodnym umiechem, lecz spojrzaa na Sofi tak badawczo, jakby chciaa odczyta jej uczucia. Santi i Claudia siedzieli w milczeniu, pogreni w lekturze gazet. Panchito, teraz dorosy dwudziestoomioletni mczyzna, oglda telewizj, wygodnie rozparty na sofie. Sofia pomylaa, e bardzo przypomina Santiego. Mia dugie, chude nogi i by wyjtkowo atrakcyjnym modym czowiekiem. Wyglda jak modszy, pozbawiony skaz wieku wizerunek starszego brata. Oczy miay ten sam morski odcie, chocia brakowao im gbi spojrzenia, charakterystycznej dla Santiego, a gadka twarz po zbawiona bya wyrazistoci rysw Santiego. Wystarczyo spojrze na Santiego, by zrozumie, e przeszed przez pieko, ale przetrwa i wrci do ycia. Kiedy Santi emanowa pewnoci siebie i wiar, e zdoa nagi ycie do swoich wymaga i potrzeb, los nauczy go jednak, i nie mona zwyciy tego, czego nie da si utrzyma pod kontrol. Mona tylko nauczy si y w harmonii z przeznaczeniem. Z czasem pozby si wrodzonej arogancji, lecz nie przyszo mu to atwo. - Santi, podaj Sofii kieliszek wina - poprosia Chiquita. - Biae czy czerwone. Sofio? - Czerwone - rzek Santi, automatycznie odpowiadajc na pytanie matki. Czerwony zawsze by ulubionym kolorem Sofii. - Tak, dzikuj - odpara Sofia ze zdumieniem. Claudia podniosa wzrok znad czasopisma i przez chwil przygldaa si, jak m nalewa wino do kieliszka. Sofia czekaa na wyraz niepokoju, jaki lada chwila mg pojawi si na jej twarzy, ale jeeli nawet Claudia poczua ukucie lku, nie okazaa tego. - Jak dugo zamierzasz zosta w Argentynie, Sofio? - zapytaa Claudia, przenoszc na ni spojrzenie swych obojtnych, niebieskich oczu. - Nie wiem, nie mam adnych konkretnych planw. - Zdaje si, e masz dzieci i ma, prawda? - Tak. David jest w tej chwili zajty sztuk, ktr wystawia, i dlatego nie mg ze mn przyjecha. Zreszt, tak czy inaczej, byoby to dla niego troch trudne, poniewa nie zna nikogo z was i nie mwi po hiszpasku. Zgodzi si, ebym zostaa tak dugo, jak zechc. - Wszyscy czytalimy o tobie w gazetach - wtrcia Chiquita. - Obok artykuu zamieszczono zdjcie, piknie na nim wypada, naprawd. Mam t fotografi, poka ci j. Santi poda Sofii kieliszek. Prbowaa przechwyci jego spojrzenie, ale nie zareagowa. - Powinna bya zosta aktork - cigna Chiquita. - Ju jako dziecko zachowywaa si jak prawdziwa gwiazda, zawsze skupiaa na sobie uwag caej rodziny. Dziwi si, e m nie obsadzi ci w jednej ze sztuk, ktre wystawia. Wiesz, Claudio, Sofia uwielbiaa si popisywa i na scenie czua si jak ryba w wodzie. Kiedy w San Andres na zakoczenie roku szkolnego wystawiono sztuk. Sofia powiedziaa, e nie wystpi w niej, poniewa reyser nie zaproponowa jej gwnej roli. Pamitasz to, Santi? Pakaa przez cay tydzie i powtarzaa, e jest lepsza od caej reszty. - Tak, pamitam - rzek Santi. - Sofia zawsze stawiaa na swoim. Biedny Paco nie potrafi jej niczego odmwi. - Dziadek take nie - niemiao przyznaa Sofia, umiechajc si lekko. - Mama wpadaa w furi i powtarzaa, e sprzysiglimy si przeciwko niej... - Ach, twj dziadek... To by naprawd niezwyky czowiek. - Nadal za nim tskni. Brakuje mi jego poczucia humoru. Nigdy nie zapomn, jak kiedy zatrzymano go w szpitalu w Buenos Aires, poniewa zapad na jak wyjtkowo zakan chorob. Bg jeden wie, co to byo, w kadym razie lekarze nie byli w stanie postawi jednoznacznej diagnozy. Mwili, e to chyba jaki rodzaj ameby, ale nie byli pewni, pamitasz, Chiquito? Chiquita zmarszczya brwi i potrzsna gow. - Nie, Sofio, akurat tego zupenie sobie nie przypominam... - Nie szkodzi. Lekarz prowadzcy zabroni dziadkowi wychodzi z pokoju, wic kiedy dziadek chcia wyj za potrzeb, dzwoni po pielgniark, ktra przynosia mu basen. Pewnego dnia dzwoni i dzwoni, ale pielgniarka nie reagowaa, wic dziadek wyszed na korytarz i przemierzy cae pitro w poszukiwaniu toalety. Dopiero kiedy wrci, zauway, e na drzwiach jego pokoju wisi kartka: UWAGA! NIE WCHODZI! W POKOJU ZNAJDUJE SI PACJENT CHORY NA CHOROB ZAKAN!. Dziadek uzna, e nie moe wej do rodka, poniewa w ten sposb sprzeciwiby si wyranym zaleceniom lekarzy. Wic co zrobi, jak mylicie? Ruszy w obchd po caym szpitalu, zaraajc, kogo si dao, a wreszcie natkn si na pielgniark, ktra natychmiast odprowadzia go do pokoju. Jego wycieczka wywoaa prawdziw panik. Znajc dziadka Dwyera, mona miao przypuszcza, e zrobi to celowo. Po tym incydencie pielgniarki i lekarze biegli do niego na zamanie karku, ledwo zadzwoni. - I na pewno odetchnli z ulg, kiedy wyszed ze szpitala. - Santi zamia si, krcc gow. - Przypomniaem sobie wanie, jak po kolejnej ktni z Ann spakowaa swoje rzeczy i przysza do nas z wielk torb, owiadczajc, e chcesz, eby nasza mama ci adoptowaa. Pamitasz, Sofio? - Nie jestem pewna, czy chc o tym pamita, bo niezbyt dobrze to o mnie wiadczy - wyznaa Sofia. - Santi i Maria byli zachwyceni twoj propozycj - powiedziaa Chiquita. - Cieszyli si na myl, e zostaniesz z nami na zawsze. - Jak zareagowali na to moi rodzice? - zapytaa Sofia, - Chwileczk, niech no sobie przypomn... - Chiquita lekko zmruya oczy. - Twj ojciec... Tak, Paco przyszed po ciebie i spokojnym tonem poinformowa ci, e jeeli nie chcesz mieszka w domu, to w Argentynie jest mnstwo dobrze prowadzonych domw dziecka. Doda, e jeste zbyt nieznona i rozpuszczona, eby mg zrzuci odpowiedzialno za twoje wychowanie na kogo z rodziny. - Naprawd? - zachichotaa Sofia. - Tak. I mia sporo racji, bo rzeczywicie zawsze sprawiaa rodzicom sporo problemw. Ciesz si, e w kocu si ustatkowaa. Przez cay czas Claudia milczaa, uwanie przysuchujc si rozmowie teciowej i Sofii. - Trudno w to uwierzy, ale ta dziewczyna graa w polo z chopcami - dorzucia Chiquita, z podziwem krcc gow. - Dios, ile to ju lat... - Sofia si umiechna. - Nie wiem nawet, czy pamitam, jak si gra w polo... - Graa rwnie dobrze jak chopcy? - odezwaa si wreszcie Claudia, postanawiajc wczy si do rozmowy. - Gorzej ni Santi, ale rwnie dobrze jak Agustin - odpara Chiquita zgodnie z prawd. - Chciaam robi to samo co chopcy - powiedziaa Sofia. - Zawsze wydawao mi si, e oni maj o wiele ciekawsze ycie ni dziewczta. - Bya kim w rodzaju honorowego chopca, co, Chofi? - parskn miechem Santi. Sofia si zawahaa. Pierwszy raz po jej przyjedzie nazwa j tak, jak dawniej. Chiquita udaa, e nic nie zauwaya, lecz Sofia dostrzega jej niespokojne spojrzenie, ktre najpierw spoczo na Santim, a zaraz potem na niej. Oczywicie Claudia ani na chwil nie stracia opanowania i dalej spokojnie sczya wino, zupenie jakby m nie powiedzia nic niezwykego. - Sofia naprawd bya nieznon panienk - podja Chiquita nieco nerwowo, pragnc przerwa milczenie. Claudia spojrzaa na zegarek. - Santi, powinnimy powiedzie dobranoc dzieciom - owiadczya chodno. - Teraz? - zapyta. - Naturalnie. Bd bardzo rozczarowane, jeeli do nich nie zajrzysz. - Ja te powinnam si ju poegna. - Sofia podniosa si z fotela. - Musz wraca do rodzicw. Mam za sob dugi dzie i jestem troch zmczona. Do zobaczenia jutro. Claudia i Santi take wstali. Santi nie pocaowa Sofii, przed wyjciem z pokoju skin jej tylko gow, natomiast Chiquita uciskaa j serdecznie. - Porozmawiaj z Ann, Sofio - powiedziaa. - Sucham? - Po prostu z ni porozmawiaj, kochanie. I nie zapominaj, e ona take przeya trudne chwile.
Rozdzia trzydziesty dziewity
Sofia bez popiechu posza do domu, po drodze wspominajc, ile to razy w przeszoci przemierzaa ten fragment parku. Tu by jej dom. Aromat eukaliptusa wisia w wilgotnym powietrzu, kuce parskay na pobliskiej ce, cykady gray rytmicznie. Pomylaa, e te owady s rwnie nierozdzieln czci Santa Catalina, jak drzewo ambu. Bez ich muzyki atmosfera wieczoru bya by zupenie inna. Gboko odetchna zapachem pampy i pogrya si w gorzko-sodkich wspomnieniach dziecistwa. Kiedy dotara do domu, bya ju prawie chora z nostalgii. Czua, e musi mie troch czasu, aby spokojnie przemyle wszystko, co si wydarzyo. Spodziewaa si, e po tylu latach Santa Catalina okae si zupenie innym, nowym miejscem, wic odkrycie, e jej dom jest taki jak dawniej, troch wytrcio j z rwnowagi. Miaa wraenie, e oto nagle wrcia do lat dziecistwa w ciele dojrzaej kobiety, obciona dowiadczeniami z innego ycia i kraju. Rozejrzawszy si dookoa, zrozumiaa, e Santa Catalina tkwi w odrbnej, wasnej rzeczywistoci, ktrej wiat zewntrzny nie jest w stanie naruszy. Zbliya si do basenu. Wspomnienia sypay si na ni niczym krople gstego deszczu. Wszystko, na co spojrzaa, wizao si z ja kim zdarzeniem z przeszoci. Kort tenisowy, na ktrym tak czsto grywaa z Santim, wychyn nagle z ciemnoci i przez chwil miaa wraenie, e syszy echo rozemianych, radosnych gosw. Usiada na brzegu basenu i skupia myli na Davidzie. Przywoaa jego twarz, jego jasnoniebieskie oczy i prosty, arystokratyczny nos, ktry tak czsto caowaa. Tak, kochaa go, ale inaczej ni Santiego. Wiedziaa, e to le, e nie powinna pragn innego mczyzny, jego warg i pieszczot, a jednak nigdy nie przestaa kocha czowieka, ktry w jaki tajemniczy sposb wydawa si stanowi czstk jej duszy. Pragna Santiego i sia tego pragnienia zapieraa jej dech w piersiach. Mimo upywu dwudziestu czterech lat tamta rana wcale si nie zagoia. Byo ju zupenie ciemno, gdy wesza do domu. Uspokoia si, oddychaa gboko, zrobia wszystkie te rozsdne rzeczy, ktre w chwilach wzburzenia zaleca dziadek Dwyer. Zajrzaa do kuchni, gdzie Soledad wanie przygotowywaa mus dulce de leche, i usiada na swoim dawnym miejscu przy kuchennym stole. Dosza do wniosku, e pogawdka z niani jest dokadnie tym, czego jej w tej chwili potrzeba. - Seniorita Sofia, dlaczego tak dugo nie wracaa do domu? Nawet do mnie nie napisaa! Dlaczego? Jak moga? Mylaa, e nie bd za tob tsknia? Nie bdzie mi przykro? Oczywicie, e byo mi przykro, pakaam z tsknoty. Byam pewna, e nic ci ju nie obchodz, i to po wszystkim, co dla ciebie zrobiam. Pakaam i pakaam, a przecie powinnam by na ciebie wcieka, wtedy i teraz. Ale nie mog... Jestem zbyt szczliwa, e wrcia, eby si na ciebie gniewa. - Soledad rzucia Sofii pene wyrzutu spojrzenie i pochylia si nad parujcym garnkiem zupy zapallo. Sofia poczua nagle wielki smutek. Soledad kochaa j jak wasne dziecko, tymczasem ona nie mylaa o niej zbyt czsto. - Och, Soledad, nigdy o tobie nie zapomniaam, ale po prostu nie mogam wczeniej wrci! Zaczam nowe ycie w Anglii... - Senior Paco i seniora Anna... C, po twoim wyjedzie oboje bardzo si zmienili. Nie pytaj, co si stao. Nie lubi wtrca si w nie swoje sprawy, ale potem nigdy ju nie byo midzy nimi tak jak dawniej. Ty wyjechaa, a oni poszli w przeciwne strony i ju do siebie nie wrcili. Wszystko si zmienio. Bardzo mnie to przygnbiao, nie podobaa mi si atmosfera w domu. Modliam si, eby wreszcie przyjechaa, ale ty nawet nie napisaa... Ani sowa, nic! - Przepraszam ci, Soledad, zachowaam si bezmylnie. Jeeli jednak mam by szczera, a tobie zawsze mwiam ca prawd, to musz powiedzie, e nie chciaam myle o Santa Catalina, eby nie cierpie. Bardzo za wami wszystkimi tskniam, tak bardzo, e nie potrafiam si zmusi, by napisa. Wiem, e powinnam bya to zrobi, ale atwiej byo zapomnie. - Jak mona zapomnie o swoich korzeniach, Sofio? - Soledad potrzsna siw gow. - Przecie to niemoliwe... - Kiedy jeste na drugim kocu wiata, Argentyna wydaje si tak daleka, e a nieosigalna. Pochono mnie nowe ycie, cho doskonale wiem, e ju dawno powinnam bya si do was odezwa. - Jeste tak samo uparta jak twj dziadek. - Chocia pno, to jednak wrciam i jestem - powiedziaa Sofia w taki sposb, jakby jej sowa mogy pocieszy Soledad. - Tak, ale nie zostaniesz, bo nie masz po co, prawda? Senior Santiago jest onaty. Znam ci i wiem, e nie zostaniesz... - Ja te mam rodzin, Soledad. Bardzo kocham mojego ma. - Ale twoje serce jest z nami, w Santa Catalina. - Soledad westchna. - Dobrze ci znam, Sofio. Nie zapominaj, e to ja ci wychowaam. - Jaka jest Claudia? - zapytaa nagle Sofia, troch wbrew sobie. - Nie lubi le mwi o kimkolwiek z rodziny Solanas, bo wszyscy jestecie mi bardzo bliscy. Nie ma chyba bardziej lojalnej osoby ni ja, gdybym taka nie bya, odeszabym std wiele lat temu. Niewane. Teraz rozmawiam z tob, wic mog ci powiedzie, co myl. Ona nie jest jedn z was i wydaje mi si, e on jej nie kocha. Moim zdaniem jego serce wci naley do innej, ale nie chc si wtrca, to nie moja sprawa. Po twoim wyjedzie snu si po Santa Catalina jak duch. Stara wiedma z wioski twierdzia, e jego aura pociemniaa i staa si mglista. Chciaa, eby do niej przyszed i na pewno by mu pomoga, ale on nigdy nie interesowa si wiatem pozazmysowym. Po tych strasznych wydarzeniach z seniorem Fernandem senior Santiago zacz zaprasza senior Claudi do Santa Catalina na weekendy i znowu zacz si umiecha, chocia mylaam, e nigdy do siebie nie dojdzie. Potem si z ni oeni. Gdyby jej nie spotka, pewnie by si po prostu podda, zrezygnowa z dalszej walki. Tak czy inaczej, z jego strony raczej nie jest to mio. Obserwuj wszystko, wic widz, co si dzieje. Oczywicie, to nie moja sprawa. Szanuje j, bo to matka jego dzieci, ale nie jest pokrewn mu dusz. Stara wiedma uwaa, e kademu przeznaczona jest tylko jedna jedyna osoba. Sofia uwanie suchaa opowieci Soledad i z kad chwil co raz mocniej pragna uwolni Santiego od cierpienia. Bya troch rozbawiona, e Soledad tak duo wie. Na pewno zbieraa wszystkie plotki, jakie powtarzali sobie sucy i gauczowie. Rafael i jego ona Jasmina usiedli z Sofi i jej rodzicami do kolacji na tarasie. Sofia cieszya si z ich towarzystwa. Jasmina bya ciep, serdeczn osob, a jej pulchne ciao emanowao aur dojrzaej podnoci, ktrej brakowao chodnej Claudii. Sofii bardzo podobao si jej dosadne poczucie humoru. Jasmina przyniosa ze sob zawinit w szal dwumiesiczn creczk i dyskretnie nakarmia j przy stole. Sofia zauwaya, e Anna tego nie aprobuje, ale bardzo stara si ukry swoje uczucia. Jasmina najwyraniej znaa teciow wystarczajco dobrze, aby dostrzec oznaki niezadowolenia z jej strony, bya jednak do inteligentna, by je zignorowa. - Rafa nie chce mie wicej dzieci, mwi, e pitka zupenie mu wystarczy. - Jasmina umiechna si szeroko, a jej jasnozielone oczy zalniy pogodn zoliwoci. - Moi rodzice maj trzynacioro, wyobraasz to sobie? - Naprawd, mi amor, trzynacioro dzieci to wielkie wyzwanie w tych czasach - odpar Rafael, z mioci spogldajc na Jasmin. - Musiabym je wszystkie wyksztaci, prawda? - No, zobaczymy! - Jasmina si rozemiaa. - Nie widz adnego powodu, eby poprzesta na pitce. - Na moment odchylia bluzk i zerkna na spokojnie ssce niemowl. - Kiedy s takie malekie, zupenie trac dla nich gow. Potem szybko dorastaj i rodzice s im coraz mniej potrzebni... - Nie zgadzam si. - Paco pooy du, szorstk do na rce Sofii. - Jeli rodzice staraj si stworzy dzieciom dom peen mioci, one zawsze do niego wracaj. - Ty te masz dzieci, prawda, Sofio? - zapytaa Jasmina. - Tak, dwie crki. Sofia nie odsuna rki, lecz miaa ochot to zrobi. Pomylaa, e w dawnych czasach dotyk ojca sprawia jej przyjemno, ale teraz byo inaczej. - Szkoda, e nie przywioza ich ze sob - rzeka Jasmina. - Clara i Elena cieszyyby si ze spotkania z kuzynkami. Musz by mniej wicej w tym samym wieku. A ja byabym zachwycona, e maj okazj rozmawia po angielsku. - Powinny czciej do mnie wpada, Jasmino - odezwaa si Anna. - Na pewno, ale wiesz, jakie s dzieci. Nie sposb zmusi ich do czego, na co nie maj wielkiej ochoty. - Moe powinnicie by dla nich troch bardziej surowi - zasugerowaa Anna. - Dzieci nie wiedz przecie, co dla nich dobre. - Och, nie, w adnym razie nie chciaabym ich denerwowa. Po szkole wracaj do domu, w ktrym powinny czu si zawsze swobodnie i bezpiecznie. W domu jest czas na zabaw, nie na nauk. Sofia szybko poja, e tej bitwy jej matka na pewno nie wygra. Jasmina wiedziaa, jak przeciwstawi si Annie, i robia to w agodny, delikatny sposb. Sofia szczerze j za to podziwiaa. Sprawiaa wraenie mikkiej, ulegej osoby, ale bya twarda jak stal. Soledad wykorzystywaa kad okazj, eby wyj na taras - podawaa kolejne dania, zabieraa brudne talerze, przynosia musztard i dzbanek ze wie wod, a kilka razy zjawia si, pytajc, czy seniora Anna dzwonia. Przez cay czas umiechaa si szeroko, odsaniajc spore ubytki w uzbieniu. Sofia z coraz wikszym trudem ukrywaa rozbawienie i w kocu parskna miechem w serwetk. Soledad najwyraniej pona z ciekawoci, eby zobaczy j razem z rodzicami. Pniej bdzie moga podzieli si nowinami z wszystkimi pozostaymi sucymi z Santa Catalina, pomylaa Sofia. O jedenastej Jasmina posza do domu z creczk, znikajc w mrocznym parku jak biay anio. Paco i Rafael dalej rozmawiali przy stole, od czasu do czasu oganiajc si od much i ciem, ktre zlatyway si, zwabione wiatem ogrodowych lamp. Anna owiadczya, e jest ju stara, i udaa si na spoczynek, chocia Paco usiowa j zatrzyma. Sofia odetchna z ulg, poniewa nie bardzo wiedziaa, o czym rozmawia z matk. Miaa do niej zbyt wielki al, eby poruszy temat przeszoci, a o teraniejszoci umylnie nie chciaa z ni mwi. Kiedy Anna odesza, nastrj Sofii zdecydowanie si poprawi, staa si swobodniejsza i zacza rozmawia z ojcem i bratem jak dawniej. Z nimi z przyjemnoci wracaa do przeszoci. Dochodzia ju pnoc, gdy wreszcie wszyscy rozeszli si do swoich pokojw.
Nastpnego dnia Sofia obudzia si bardzo wczenie z powodu rnicy czasu. Przespaa noc spokojnie i gboko, nie drczyy j adne sny, nawet o Santim. Cieszya si z tego, bo ostatnio czua si zupenie wyczerpana i fizycznie, i emocjonalnie. Ale kiedy si ju ockna, nie potrafia spokojnie ulee. Na palcach zakrada si do kuchni, gdzie biay blask witu pada na st i kafle posadzki. Natychmiast przypomniay jej si czasy, gdy w popiechu chwytaa co do jedzenia z dobrze zaopatrzonej lodwki i wybiegaa na dwr, eby trenowa gr w polo pod okiem Josego. Rafael powiedzia jej, e Jose nie yje ju od dziesiciu lat. Bez Josego Santa Catalina przypominaa umiech, odsaniajcy szczerb w miejscu grnej jedynki. Wzia jabko z lodwki i zanurzya palec w misie z dulce de leche. aden przysmak nie mg si rwna z dulce de leche, ktre Soledad robia z gotowanego na wolnym ogniu mleka z cukrem. Sofia prbowaa przyrzdzi ten deser dla swoich crek, ale nigdy nie smakowa tak wspaniale jak ten przygotowany przez Soledad. Zjada jeszcze troch i przez salon wysza na taras, spowity o tej porze cieniami wysokich drzew, pogrony w oczekiwaniu na pojawienie si soca. Ugryza spory ks jabka, czujc w ustach sodki smak karmelowego musu. Na widok porannej mgy, wiszcej nad rozlegymi rwninami, ogarno j pragnienie, aby dosi kuca i pogalopowa przed siebie. Ruszya przez park w kierunku puesto, niskich stajni, w ktrych Jose umieszcza na noc konie. Pablo przywita j, wycierajc rce w brudn szmat, i umiechn si, odsaniajc krzywe, poczerniae zby. Sofia ucisna mu do i wyrazia al z powodu mierci jego ojca. Pablo z powag skin gow i podzikowa. - Ojciec szczerze pani lubi, seniora Sofia. Sofia zauwaya, e zwraca si do niej "seniora" zamiast "seniorita". Odniosa wraenie, e ta zmiana stwarza midzy nimi dystans, ktry nie istnia wiele lat temu, kiedy razem grywali w polo. - Ja take byam do niego przywizana - odpara, rozgldajc si i widzc obserwujce j przez okna stajni obce, brzowe twarze. - Bez niego w Santa Catalina nigdy nie bdzie tak jak dawniej... - Chce si pani przejecha, seniora Sofia? - zapyta Pablo. - Nie chc gra, ale moe rzeczywicie troch si przewietrz. Bardzo dawno nie jedziam po pampie. - Javier! - zawoa Pablo. Ze stajni wybieg mody mczyzna w lunych spodniach. Srebrne monety na jego pasie zalniy w bladym wietle. - Dobr klacz dla seniory Sofii, szybko. Nie Aztec, Javier! - krzykn, kiedy chopak ruszy w kierunku ciemnej klaczy. - La Pur! Dla seniory wszystko, co najlepsze, a La Pura nie ma rwnych sobie - doda z umiechem. Javier podprowadzi jasnokasztanow klacz i osioda j. Sofia pogadzia aksamitnie mikki nos zwierzcia. Wskoczya na siodo, podzikowaa Javierowi i wyjechaa truchtem na k. Czua si doskonale, znowu moga oddycha pen piersi. Napicie ciskajce jej krta i klatk piersiow ustpio, minie si rozluniy w agodnym rytmie galopu. Spojrzaa na dom Chiquity i pomylaa o Santim, picym u boku ony. Pniej Santi powiedzia jej, e sta wtedy przy oknie i patrzy, jak galopuje po rwninie, zastanawiajc si jednoczenie, co ma zrobi ze swoim yciem. Wraz z przyjazdem Sofii wszystko si pogmatwao. Sofia nie widziaa Santiego przez cay dzie. Kiedy zjawia si w domu Chiquity, aby odwiedzi Mari, dowiedziaa si, e pojecha z dziemi do miasteczka. Wrci dopiero po jej wyjciu. Sofia czua, jak na widok kadego nadjedajcego samochodu serce podskakuje jej z radoci, poniewa miaa nadziej, e to Santi wraca do domu. Staraa si zachowa spokj, ale al jej byo mijajcego czasu, wiedziaa przecie, e jej pobyt w Santa Ca talina niedugo dobiegnie koca. Za wszelk cen chciaa zobaczy si z Santim w cztery oczy i porozmawia z nim o ich wsplnej przeszoci. Pragna raz na zawsze upora si z przeszoci.
Rozdzia czterdziesty
Chiquita poprosia Sofi, eby zostaa na obiad. Wprawdzie Maria nie bya w stanie usi do stou razem ze wszystkimi, ale zaleao jej, eby Sofia pozostaa jak najduej w pobliu. - Nie chc straci nawet sekundy z twojego pobytu - powiedziaa Chiquita. - Niedugo wyjedziesz i Bg jeden wie, kiedy ci znowu zobaczymy. Poniewa Sofia poprzedniego dnia jada obiad z rodzicami, miaa nadziej, e nie bd mieli nic przeciwko temu. Obiad podano na dworze, wrd cykad i powarkujcych na siebie psw. W migotliwym blasku osonitych szklanymi kloszami wiec Eduardo wyglda mizernie i blado. Odzywa si rzadko i tylko od czasu do czasu spoglda na pozostaych zza okrgych okularw. Nawet szka nie mogy zamaskowa smutku, osiadego w drobnych zmarszczkach wok oczu. Santi i Sofia wymieniali wspomnienia z Chiquit i Miguelem, natomiast Claudia znowu suchaa z lekkim umieszkiem, ktry dziwnie nie pasowa do jej powanej twarzy. Najwyraniej nie chciaa sprawia wraenia ani szczeglnie zainteresowanej, ani nie uprzejmie obojtnej, siedziaa wic wyprostowana, jedzc makaron z sosem i co chwil ocierajc kciki ust bia serwetk. Sofia rzadko uywaa serwetki. Anna zawsze nalegaa, aby crka zachowywaa si jak dama, ale dziadek Dwyer nie odmiennie stawa w jej obronie. - Dlaczego serwetka ma by czym niezbdnym, Anno Melody? - pyta. - Osobicie uwaam, e bardziej przydaje si rkaw, bo przynajmniej zawsze wiem, gdzie go mam. Narzeka, e serwetki gwnie spadaj z kolan na podog. Sofia spojrzaa na swoje kolana i przekonaa si, e dziadek Dwyer jak zwykle mia racj - jej serwetka znikna gdzie pod stoem. Kiedy schylia si, eby j odzyska, Panchito, ktry siedzia po jej prawej rce, umiechn si porozumiewawczo i podnis serwetk czubkiem buta. Chiquita i Miguel byli szczerze dumni z Panchita, wysokiego, przystojnego chopca, rwnie czarujcego jak Santi. Kiedy Panchito si umiecha, do zudzenia przypomina brata. Nietrudno byo spostrzec, w jaki sposb niespokojne, pogmatwane losy starszych braci wywary wpyw na jego ycie. Dorasta jako idealne dziecko, ktre miao zrekompensowa rodzicom bdy i niedocignicia starszego rodzestwa. Panchito by wiadkiem, jak jego matka cierpi po skandalicznym romansie Santiego i ucieczce Fernanda do Urugwaju, i rzeczywicie ze wszystkich si stara si j uszczliwi. Zawsze usiowa by blisko Chiquity, podobnie jak wszystkie jej dzieci. Matka kochaa je z caego serca i zawsze mogy na ni liczy, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Santi, Fernando, Maria i Panchito byli jej yciem, wic ya dla nich. Panchito mg si poszczyci dziewicioma trafieniami w meczu polo i chocia kariera zawodowego gracza nie bya uwaana za zbyt odpowiedni dla modego czowieka z dobrej rodziny, rodzice zgodzili si, aby gra profesjonalnie. Nie potrafili mu tego odmwi, poniewa sami widzieli, e ma ogromny talent. Chiquita zbytnio angaowaa si w ycie najmodszego syna. Sofia bez trudu wywnioskowaa z rozmowy z ciotk, e ta wcale nie chciaa, aby jej Panchito dors. Prawie wszyscy krewni nazywali go teraz Pancho, nie Panchito (may Pancho), lecz dla matki mia na zawsze pozosta maym chopcem, ktry wci potrzebowa jej pomocy. By najmodszy i rozpaczliwie trzymaa si jego dziecistwa. Gdyby rozlunia uchwyt, odkryaby, e w zacinitych doniach nie ma nic prcz powietrza. Jej Panchito wyfrun z gniazda wiele lat wczeniej. Soledad szepna Sofii, e Panchito w tajemnicy romansuje z crk Encarnacion, Mari (nazwan tak ze wzgldu na Mari Solanas), matk i matk kilkuletniej dziewczynki. Soledad twierdzia, e ojcem dziecka mg by kady mczyzna z pueblo. - Przyzwoity mody czowiek, taki jak Pancho, nie moe przecie chodzi do burdelu - powiedziaa Soledad, najwyraniej czujc si w obowizku broni chopaka. - On dopiero uczy si postpowa z kobietami. Sofia spojrzaa na Pancha i pomylaa, e wiele wskazuje na to, i dawno ju nauczy si postpowa z kobietami. Najprawdopodobniej jego edukacja trwaa od chwili, gdy dowiedzia si, do czego suy penis. W czasie obiadu Santi i Sofia rozmawiali niewiele. Nikt obcy nie zgadby, ile wysiku kosztuje ich udawanie starych, dobrych przyjaci. miali si, kiedy zy nabiegay im do oczu, i odzywali si spokojnie, prawie obojtnie, gdy chciao im si krzycze z blu. Wreszcie Sofia podniosa si zza stou i ucaowaa wszystkich na dobranoc. Claudia staa sztywno na tle francuskich okien, pragnc jak najszybciej schroni si w domu i zabra ze sob ma. - Do zobaczenia jutro. Sofio - rzeka z umiechem, chocia jej oczy pozostay chodne. Wanie w tej chwili Santi wcisn kawaek papieru do rki Sofii. Spojrza na ni z tsknot wypisan na twarzy i pocaowa j w policzek. Claudia nie zauwaya tego, poniewa bya odwrcona do nich plecami. Sofia zbiega po schodach tarasu prosto w noc, mocno przyciskajc do piersi otrzyman od Santiego kartk. Niecierpliwie rozprostowaa papier i wtedy spostrzega, e jest to ta sama wiadomo, ktr dwadziecia cztery lata temu wysaa Santiemu przez Soledad. Drc ze wzruszenia, znowu przeczytaa tamte sowa: Spotkajmy si o pnocy pod drzewem ambu. Znowu ogarno j dobrze ju znane uczucie alu, posza jednak dalej, nie wypuszczajc z doni cennej kartki. Nie moga usi, aby odzyska panowanie nad sob - bya zbyt poruszona. Uczucie Santiego nie ulego zmianie. Zatrzyma przesan przez ni wiadomo, bo nie potrafi o niej zapomnie, a teraz da jej, by zrozumiaa, jak bardzo chce si z ni zobaczy. Pragn Sofii, a ona nigdy nie przestaa pragn jego. Nie moga nic na to poradzi. Zdawaa sobie spraw, e postpuje le, ale nie umiaa si powstrzyma. Serce bolao j na myl o tym, jak inaczej mogy uoy si ich losy. Znowu czua si jak dziecko, ktre amie okrelone przez starszych zasady. Kiedy szczotkowaa i zaplataa wosy przy swojej dawnej toaletce, wydawao jej si, e ma osiemnacie lat. Wrcia do ycia tak rnego od tego, jakie dzielia z mem i crkami, e chwilami miaa wraenie, i w tej nowej, przypominajcej wytwr fantazji egzystencji po prostu nie ma dla nich miejsca. W tej chwili liczy si dla niej tylko Santi i nikt wicej. Uwaaa, e tak jest dobrze, bo przecie Santi nalea do niej, stanowi cz jej duszy, t czstk, na ktr z utsknieniem czekaa dwadziecia cztery lata. Miaa ju wyj z pokoju, gdy nagle usyszaa pukanie do drzwi. Spojrzaa na zegar - bya za kwadrans dwunasta. - Prosz! - zawoaa ze zniecierpliwieniem. Drzwi otworzyy si powoli. - Och, tata... Paco niepewnie sta w progu. Sofia nie miaa ochoty go zaprasza, pragna jak najszybciej znale si pod drzewem ambu. Nie chciaa nawet myle o tym, e mogaby spni si na spotkanie z Santim, nie po tak dugim oczekiwaniu. - Wolaem sprawdzi, czy niczego nie potrzebujesz - powiedzia z wahaniem i nerwowo rozejrza si po pokoju, jakby obawia si popatrze jej w oczy. - Wszystko w porzdku, tato, niczego mi nie trzeba. - Matka i ja jestemy bardzo szczliwi, e znowu mamy ci w domu - rzek Paco. Wyglda dziwnie krucho i staro. Najwyraniej nie by pewny, co powinien powiedzie, a przecie pamitaa, e dawniej zawsze by zdecydowany. - Jaka cz mojego serca zostanie tu na zawsze - powiedziaa. Nagle zrobio jej si przykro, e nie potrafi pokona dzielcej ich przepaci. Ludzie tak atwo zmieniaj si na skutek yciowych przeciwnoci, pomylaa. Podesza do ojca i obja go. Trzymajc go w ramionach, zerkna na zegarek. Kiedy nic nie byo dla niej waniejsze od jego mioci... - Czas i spa i troch odpocz - zauwaya, agodnie, lecz zdecydowanie prowadzc go ku drzwiom. - Mamy mnstwo czasu na rozmow. Jestem zmczona po tym penym wydarze dniu. Porozmawiamy jutro. - Bueno, dobrze. Dobranoc, kochanie - szepn, nie kryjc rozczarowania. Przyszed powiedzie jej co wanego, co, co przez wiele lat kado si cieniem na jego sumieniu. Zwierzenia bd jednak musiay poczeka. Niechtnie opuci pokj crki. Kiedy znikn za zakrtem korytarza, uwiadomia sobie, e caujc j, po zostawi na jej policzku gorc z. Tej nocy Sofia nie potrzebowaa pochodni - ksiyc wieci bardzo jasno i rzuca srebrne cienie na traw w ogrodzie i na ki. Biegnc przed siebie, miaa wraenie, e znalaza si w nie rzeczywistym wiecie. Przypomniaa sobie, jak dwadziecia cztery lata temu t sam ciek pdzia na ostatnie spotkanie z Santim. Teraz syszaa dobiegajce z oddali szczekanie psw i pacz maego dziecka. Przestraszya si dopiero w chwili, gdy dostrzega sylwetk drzewa ambu, wyranie rysujc si na tle lnicego od gwiazd, granatowego nieba. Zwolnia kroku. Rozejrzaa si dookoa, ale Santiego nie byo. Wyobraaa sobie, e ju z daleka dojrzy blask jego pochodni, tak jak wtedy. Tamte chwile na zawsze wryy si w jej pami, lecz dzi byo tak jasno, e bez trudu dostrzega wskazwki na tarczy zegarka. Spnia si. Czyby nie poczeka? Zrobio jej si zimno, gardo cisn strach. I wtedy nagle wyoni si zza drzewa jak czarny cie. Spojrzeli na siebie. Prbowaa odczyta wyraz jego twarzy, ale nie potrafia. W tym momencie instynkt przezwyciy wszystkie wtpliwoci i zahamowania, uwalniajc ich od ciaru racjonalnego mylenia. Padli sobie w ramiona, cieszc si dotykiem, zapachem, rytmem oddechu, paczc i ocierajc sobie nawzajem zy. Kady ich gest mwi wicej ni sowa, ktrymi nigdy nie zdoaliby wyrazi dugich lat tsknoty, smutku i alu. Sofia zrozumiaa, e dopiero teraz naprawd wrcia do domu. Nie wiedziaa, ile czasu mino do chwili, gdy wreszcie z po czuciem spenienia i ogromnego szczcia wycignli si obok siebie na trawie. Nie liczya minut. Bya wiadoma jedynie do tyku jego doni, bawicej si pasmami jej wosw, ktre wysuny si z warkocza. Z twarz przytulon do jego piersi z rozkosz wdychaa korzenny zapach skry. Na czole czua ciepy oddech, na policzku ostry zarost podbrdka. Napawaa si zmysow radoci tej chwili, w ktrej nie istnia dla niej nikt poza Santim. - Powiedz co, Chofi - odezwa si w kocu. - Co wydarzyo si po twoim wyjedzie? - Dios, nie wiem, od czego zacz... - Co mogem zrobi? Tyle razy zadawaem sobie to pytanie... - Przesta, Santi, nie drcz si ju. Ja take o mao nie oszalaam, prbujc znale waciw odpowied. - Podniosa si na okciu i pooya palec na jego wargach. Chwyci jej do i ucaowa j. - Dlaczego musieli wysa ci a do Szwajcarii? Mogli przecie zaatwi ci miejsce w jakiej argentyskiej szkole z internatem, wic dlaczego a tam? Nie wiedziaem, gdzie ci szuka... Sofia spojrzaa w jego zbola twarz i pene smutku zielone oczy. Wyglda jak zrozpaczone dziecko. Serce pkao jej z blu na myl o jego udrce. - Wysali mnie do Europy, poniewa spodziewaam si twojego dziecka, Santi - powiedziaa drcym gosem. Patrzy na ni w milczeniu, z niedowierzaniem. - Pamitasz, e dwa dni przed wyjazdem le si poczuam? - cigna. - Mylaam, e to zatrucie. Mama posaa po doktora Higginsa, ktry natychmiast stwierdzi, co mi dolega. Mama wpada w furi, ojciec by bardziej wyrozumiay, ale te wcieky. Doszli do wniosku, e istnieje tylko jedno wyjcie. Nie byli w stanie zaakceptowa naszego zwizku. Naturalnie, mama martwia si tylko tym, e sprowadz wstyd na rodzin, nic poza tym nie miao znaczenia. Myl, e uznaa mnie wtedy za wcielonego szatana... Nigdy nie zapomn wyrazu jej twarzy, gdy na mnie patrzya... - Powoli, Chofi, nie tak szybko! Nic nie rozumiem... Co przed chwil powiedziaa? - e byam w ciy, kochany. - Nosia w sobie moje dziecko? - rzek powoli, jakby nie mg zrozumie, co te sowa znacz. Usiad gwatownie i potar czoo otwart doni. - Tak - odpara ze smutkiem, pozwalajc mu wzi si w ramiona. - Och, Chofi, dlaczego mi nie powiedziaa? - Mama i tata wymusili na mnie obietnic, e nikt si o tym nie dowie. Wysali mnie do Genewy, ebym usuna ci. Baam si, e jeeli ci powiem, bdziesz domaga si rozmowy z moimi rodzicami i... Sama nie wiem, baam si i tyle... Nie miaam odwagi, by sprzeciwi si ich yczeniu. Tamtej nocy byli innymi ludmi, powiniene by ich wtedy zobaczy... Postanowiam napisa do ciebie z Europy, czuam, e kiedy znajd si z dala od nich, bdzie mi atwiej... Nie znalaza w sobie do odwagi, by mu wyzna, e urodzia dziecko i oddaa je do adopcji. Wstydzia si. Jak moga powiedzie, e zacza aowa swojej decyzji w chwili, gdy oprzytomniaa tamtego ponurego zimowego ranka? Czy uwierzyby jej, e kadego dnia mylaa o Santiguicie i zastanawiaa si, gdzie jest i co robi? Jak moga powiedzie mu to wszystko? Nie chciaa, e by uzna j za gruboskrn, okrutn i bezmyln, bo przecie nie tak j zapamita. Dlatego uznaa, e lepiej bdzie pozostawi Santiego w przekonaniu, i usuna ci. Stumia bl i postanowia dalej samotnie dwiga swoje brzemi. - Maria... - rzuci sucho Santi. - To wszystko zdarzyo si tak dawno temu - powiedziaa cicho Sofia, czujc, e nie powinni krytykowa umierajcej. Santi przytuli j mocno i wtedy zrozumiaa, e to, co mu wyjawia, jeszcze bardziej zbliyo ich do siebie. Na pewno myla teraz o tym, jak mogoby potoczy si ich ycie, gdyby nie interwencja rodzicw. Czua jego wielki al, wierne odbicie wasnej rozpaczy. - Czy wanie dlatego nie wrcia wczeniej? - zapyta, wtulajc twarz w jej wosy. - Dlatego, e stracia nasze dziecko? - Nie. Nie wrciam, bo uwierzyam, e mnie nie chcesz, e postanowie o mnie zapomnie i znalaze sobie kogo innego. Nie chciaam wraca do Argentyny, skoro nie mogam mie ciebie. Uraona duma nie pozwolia mi nawiza z wami kontaktu. Teraz wiem, e czekaam zbyt dugo... - Chyba miaa do mnie troch zaufania? - Chciaam ci ufa, ale po pewnym czasie straciam nadziej. Bye tak daleko - nie wiedziaam, co mylisz. I czekaam, tak dugo czekaam... - Trzeba byo wraca, Chofi! Przekonaaby si, e umieraem bez ciebie, byem zupenie zagubiony. Czuem si cakowicie bezuyteczny. Nie miaem pojcia, gdzie jeste, nie mogem do ciebie napisa... - Teraz wiem, jak byo naprawd. Ani razu nie przyszo mi do gowy, e Maria moga zniszczy moje listy. - Wanie. Poniewa do mnie nie dotary, nie mogem odpisa. Maria wyznaa mi wszystko wiele lat temu, ale wtedy byo ju za pno. Wiem, uwaaa, e postpuje waciwie. Do dzi zadrcza si tamtym postpkiem i dlatego przestaa do ciebie pisa. Nie moga si zmusi, eby powiedzie ci, co zrobia, spojrze ci prosto w oczy. - Santi umiechn si gorzko i potrzsn gow. - W kocu si poddaem. Musiaem, w przeciwnym razie bym oszala. Ja rwnie mylaem, e znalaza sobie kogo innego. Jaki mg by inny powd twojego upartego milczenia? Potem pojawia si Claudia. Stanem wobec wyboru - albo uoy sobie ycie z ni, albo nadal czeka na ciebie. I podjem decyzj... - Jeste szczliwy? - Szczcie to pojcie wzgldne. Do wczoraj byem przekonany, e jestem szczliwy, ale nagle zobaczyem ci w szpitalu i moje szczcie okazao si zudzeniem. - Tak mi przykro, Santi... - W tej chwili jestem naprawd szczliwy. - Jeste pewny? - Jak najbardziej - odpowiedzia, ujmujc jej twarz w donie i caujc j w czoo. - Czuj tylko bl na myl o tym, ile wycierpiaa, sama w Szwajcarii. Chc wiedzie, co si z tob dziao, pragn podzieli si z tob kad minut tych straconych lat. Musz poczu, e znam twoje ycie tak dokadnie, jakbym ani na chwil ci nie opuszcza. - Opowiem ci o Szwajcarii. Opowiem ci o wszystkim... - Powinna teraz odpocz. - Chciaabym spdzi z tob ca noc. - Wiem. Cigle nie mog uwierzy, e naprawd wrcia. Tyle razy o tym niem... - nio ci si, e bdzie wanie tak? - Nie, wyobraaem sobie, e bd wcieky, ale kiedy ci zobaczyem, poczuem si tak, jakbymy rozstali si wczoraj. W ogle si nie zmienia, ani odrobin. Spojrza na ni z tak czuoci, e zy zakrciy jej si w oczach. - Kocham to stare drzewo - powiedziaa, odwracajc twarz, eby ukry wzruszenie. - Byo wiadkiem naszego dorastania, naszego blu, mioci, rozkoszy... Nikt nie wie o nas tyle, co ono... Santi westchn gboko i przytuli j do piersi. - Moje dzieci nigdy tu nie przychodz - rzek. - Nie pozwalam im. - Wiem. Twj syn mi o tym opowiedzia. - Zdaj sobie spraw, e to gupie, ale... Nie mog oprze si wraeniu, e ambu mnie zawiodo. Nie chciaem, eby moje dzieci yy w wiecie magii i nadziei na cudownie speniajce si yczenia, tak jak my. Sofia odwzajemnia ucisk. - Rozumiem ci, chocia dla mnie ambu zawsze byo czym wicej - nasz kryjwk, maym krlestwem, a take symbolem idyllicznego dziecistwa. Drzewo ambu towarzyszy wszystkim moim wspomnieniom, dosownie wszystkim. A teraz bdzie pojawia si w jeszcze jednym, prawda? Rozemiali si oboje i cie smutku po raz pierwszy znikn z twarzy Santiego. - Chyba postpilimy nierozsdnie - powiedzia. - Nie, to nieprawda. I wiesz co? Myl, e nie stanie si nic zego, jeeli pozwolisz dzieciom tu przychodzi. Pamitasz, jak lubilimy wspina si na to drzewo? - Tak. W tamtych czasach bya naprawd wysportowana. - W tamtych czasach, te mi co! Zao si z tob o kilka pesetw, e teraz te wdrapi si na sam czubek! Szybko wspili si na najwysze gazie drzewa. A kiedy znaleli si na szczycie, ujrzeli rozjaniony witem horyzont, ubarwiony czerwonymi jak krew smugami, ktre przenikay przez noc i powoli j pokonyway.
Rozdzia czterdziesty pierwszy Sobota, 8 listopada 1997
Sofia obudzia si w poudnie. Przez chwil leaa bez ruchu, suchajc gonego piewu ptakw, ogarnita niesamowitym uczuciem, e minione dwadziecia cztery lata byy tylko dugim snem. Wdychaa zapach pampy, eukaliptusa i wilgoci, usiujc przeduy ten cudowny moment. Mylami wrcia do lat dziecistwa i bez reszty pogrya si w miych wspomnieniach. Jeszcze niedawno baa si stawi czoo przeszoci, przekonana, e jeli ulegnie nostalgii, tsknota za minionym czasem pochonie j jak potna fala, lecz teraz te obawy wyday jej si cakowicie bezpodstawne. Tkwia w przyjemnym transie, pozwalajc, by umys opanoway ulotne obrazy z wczesnych lat jej ycia. Tak dugo bronia im dostpu do siebie, e teraz przelatyway przed oczami jak klatki filmu, puszczonego w przyspieszonym tempie. Nie miaa ochoty wstawa. Serce pragno, aby przeszo staa si teraniejszoci. Daaby wiele, by w stajni znowu czeka na ni Jose, gotowy osioda jej ulubionego kuca. Zaraz po przebudzeniu jej wzrok pad na walizk, ale potem poczua na skrze zapach Santiego, zasonia wic twarz domi i odetchna gboko, cieszc si kad sekund wspomnie ostatniej nocy. Wrcia. Santi nadal j kocha. Ale... Ale Maria umieraa... Sofia gwatownie wrcia do rzeczywistoci. Zjada niadanie w jadalni i nawet nie przyszo jej do gowy, e ojciec siedzi na tarasie i czeka na ni. Soledad powiedziaa jej o tym dopiero pniej. Sofia mylaa wycznie o Santim. Byo jej przykro, e sprawia ojcu zawd, ale tylko przez chwil. Zaraz potem uczucie alu znikno i posza do domu Chiquity. Po drodze mina pogron w lekturze Ann. Ludzkie przyzwyczajenia prawie si nie zmieniaj, pomylaa. Anna podniosa wzrok znad ksiki i umiechna si. Sofia niepewnie odwzajemnia umiech i pomachaa jej rk. Matka wiedziaa, dokd si wybiera, nie musiaa jej nic mwi. Sofia po prostu wrcia na swoje miejsce w yciu rodziny Solanas. Ju z daleka usyszaa radosne dwiki utworw Straussa. Muzyka napenia j uczuciem takiej pogody, e mao brakowao, a zataczyaby w jasnym blasku soca. Maria leaa na tarasie, przykryta lekkim kocem, z gow dyskretnie osonit niewielkim kapeluszem w kwiaty. Sofia zauwaya, e na jej policzkach pojawiy si pierwsze zwiastuny rumiecw, a oczy byszczay radoci. Na widok Sofii umiechna si czule i wycigna do niej rk. - Sofio! - powiedziaa ciepo. - Wygldasz dzi o wiele lepiej. - Sofia nachylia si i pocaowaa kuzynk w policzek. - I czuj si silniejsza. Patrzc na mizern, lecz promieniejc radoci twarz Marii, Sofia bya pewna, e jej przyjacika bdzie ya. Nie moga uwierzy, e kto tak dobry jak Maria moe zosta zabrany im wszystkim, zwaszcza teraz, kiedy ona zacza ponownie odkrywa przyja. Chiquita chodzia po domu, podlewajc kwiaty, a modsze dzieci Marii bawiy si na hutawkach razem ze swoimi kuzynami. - Starsze szalej na korcie tenisowym i na basenie - wyjania Maria. - Jeeli masz ochot, moesz do nich doczy. - Czy mczy ci, e wszyscy cigle si koo ciebie krc? - zapytaa Sofia. Nie chciaa, eby kuzynka czua, e musi zabawia j rozmow. - Troch. Wiem, e maj najlepsze intencje, ale czasami wydaje mi si, e czekaj na moj mier... Zamiaa si smutno i spucia wzrok. - Cuda naprawd si zdarzaj, Mario - powiedziaa Sofia z nadziej w gosie. - Wygldasz bez porwnania lepiej, wic... - Bardzo bym chciaa, eby zdarzy si cud. - Maria westchna. - Byaby to najcudowniejsza niespodzianka. Musz przyzna, e rzeczywicie czuj si znacznie lepiej. Moe to dziki temu, e wrciam do domu, bo w szpitalu wydawao mi si, e ju jestem martwa... - Nie mwmy o tym, kochanie. Porozmawiajmy o dawnych czasach, dobrze? - Nie. Wol, eby opowiedziaa mi, co dziao si z tob przez te dwadziecia cztery lata. Zamkn teraz oczy i posucham twojej historii. Sofia usiada w fotelu i zacza opowiada o swoim yciu, aujc, e dopiero teraz dzieli si nim z Mari.
Jak zwykle w sobot w Santa Catalina przygotowano barbecue. Powietrze wypeniy dobrze znane zapachy pieczonego misa i drewna, caa rodzina zgromadzia si pod wysokimi eukaliptusami. Maria bya zbyt znuona, aby im towarzyszy, i wrcia do swojego pokoju, gdzie zaja si ni pielgniarka. Sofia, ktra zdya zapomnie, jakie gwarne s sobotnie spotkania rodzinne, pomylaa, e haas, ruch i zamieszanie pozbawiyby jej przyjacik resztki si. Nie zmienio si nic poza tym, e twarze bliskich si postarzay, a koo nich pojawiy si nowe, do ktrych jeszcze nie przywyka. Clara zadaa, aby przydzielono jej miejsce koo cioci Sofii. Potem wzia now ciotk za rk i poprowadzia j w kierunku zastawionych jedzeniem stow, z wielk satysfakcj opowiadajc, jak przyrzdzono poszczeglne potrawy. Z ca powag poradzia te Sofii, eby najpierw wybraa sobie kawaek wieo upieczonego misa, a nastpnie naoya na talerz porcj saatki i ziemniakw. Sofia zmierzya spojrzeniem wszdobylsk smarkul i nagle z caego serca zatsknia za swoimi crkami. Clara zauwaya wyraz czuoci na jej twarzy i umiechna si szeroko. Po chwili pobiega do drugiego stou, eby nie przeoczy adnego z ulubionych da. Gdyby Sofia wicej mylaa o pozostawionej w Anglii rodzinie, prawdopodobnie usyszaaby cichy gos sumienia, ale ona nie miaa na to czasu. Santi przyszed razem z Panchitem i wszyscy troje zaczli rozmawia o Santa Catalina oraz bliszych i dalszych krewnych. Sofia bya doskonale wiadoma kadego gestu Santiego. Prawie nie syszaa wasnych sw - uznaa, e yj wasnym yciem i powinna im na to pozwoli. Santi i Sofia nie zapomnieli sztuki milczcego porozumiewania si za pomoc spojrze. Sofia zdawaa sobie spraw, e ani na chwil nie opuszcza j poczucie deja vu. Oboje wrcili do przeszoci, chocia wszyscy dookoa nich jednak si zmienili. Sofia czua, e jest taka sama jak dawniej, Santa Catalina wygldaa i pachniaa tak samo, ale jednak bya inna. Problem w tym, e Sofia nie bya gotowa przyj tego do wiadomoci. Dopki Santi by blisko niej, wierzya, e wszystko jest takie, jakie by powinno. Clara bya zafascynowana ciotk Sofi, lecz jak wikszo dzieci, pragna przede wszystkim mwi o sobie. Bardzo chciaa zrobi na Sofii wraenie i w pewnej chwili zerwaa si od stou i zacza chodzi na rkach. Jej matka rozemiaa si i kazaa dziewczynce zachowa te wystpy na pniej, kiedy ryzyko kopotw odkowych troch si zmniejszy. Sofia szczerze podziwiaa spokj Jaminy. Clara rozemiaa si i posusznie stana na nogi. Sofia nie opara si pokusie opowiedzenia Clarze kilku historii z wasnego dziecistwa. Nie moga marzy o lepszym audytorium. Dziewczynka suchaa z zapartym tchem, pena za chwytu i niedowierzania, e Sofia, osoba dorosa, bya kiedy a tak niegrzeczna. Jednak Clar do szybko znudzio przysuchiwanie si cudzym opowieciom i postanowia ponownie skupi na sobie uwag obecnych, przy czym sowa sypay si z jej ust tak szybko, e Sofia z trudem moga je zrozumie. Sofia obserwowaa jednak nie tylko Clar. Pozwolia dziewczynce mwi, potakujc jej lub wydajc okrzyki zachwytu w odpowiednich momentach, jednoczenie starajc si sucha rozmw przy stole. Ktem oka od czasu do czasu zerkaa na Claudi, wie i nieco sztywn w jasnobkitnej bluzce koszulowej i dinsach. Bya wiadoma, e Claudia te jej si przyglda, chocia usiuje maskowa ciekawo. Kilka razy pochwycia jej spojrzenia, lecz Claudia natychmiast odwracaa wzrok, jakby czua si zaenowana. Tematem wszystkich rozmw bya Maria. Chiquita opowiadaa obecnym, e crka wyglda dzi o wiele lepiej i moe wanie w domu dane jej bdzie odzyska siy. Delikatna twarz Chiquity wyraaa nadziej, lecz w jej oczach Sofia widziaa jedynie bezbrzeny smutek. Potem wszyscy zaczli wspomina. Sofia czua si nieswojo, suchajc rozmw o wydarzeniach, ktre miay miejsce podczas jej dugiej nieobecnoci. Nic nie wiedziaa o tych sprawach i po raz pierwszy doznaa dziwnego uczucia wyobcowania. Z jednej strony nie opuszczaa j pewno, e oto wrcia do domu, na swoje miejsce, z drugiej wyranie zdawaa sobie spraw, e jedyn osob, z ktr nadal wiele j czy, jest Santi. Naturalnie, krewni chcieli wiedzie, jak spdzia ostatnie dwie dekady, lecz jej ycie byo tak odlege od ich egzystencji, e wystarczao kilka zda, by zaspokoia ogln ciekawo. Tylko Santi i ona w ogle si nie zmienili, kiedy wic Santi zaproponowa jej krtki trening z pik po meczu polo, przystaa na to z prawdziw ulg. Claudia moga jedynie przyglda im si bezradnie. Santi owiadczy, e nie wybiera si na msz do kocioa, poniewa chce zosta z siostr, lecz Sofia dobrze znaa prawdziwy powd tej decyzji. Zauwaya przebysk zrozumienia i niepokoju na bladej twarzy Chiquity, ktra musiaa wszystkiego si domyli lub przynajmniej podejrzewaa, co si dzieje. Chiquita nie zapomniaa o przeszoci i znaa syna lepiej ni ktokolwiek inny. Sofia postanowia nie zwraca uwagi na podejrzliwe spojrzenia i wrcia do pokoju na sjest. Z okna widziaa, jak starsze dzieci biegn nad basen, przebrane w kostiumy kpielowe. Przez chwil miaa nawet ochot doczy do nich, lecz bya zbyt zmczona upaem i pica. Nagle poczua si staro. Powrt do Santa Catalina w roli osoby dorosej okaza si jednak trudnym do wiadczeniem. - Santiguito dobrze sobie radzi na boisku, prawda? - rzek z dum Santi, kiedy jego syn wyjecha zza bramki, prowadzc przed sob pik. - Prawie tak samo dobrze jak jego ojciec - odpara Sofia. - To mie wspomnienia. - Bardzo. Patrzya, jak wyjeda na boisko, a minie jego plecw i karku napinaj si sprycie, gdy unosi taco. Zapragna znowu by mod dziewczyn i wskoczy na grzbiet kuca, lecz w por przypomniaa sobie, e jest ju o wiele starsza. Nie bya pewna, czy jeszcze pamita, jak naley gra. Usiada na trawie razem z Chiquit. Po chwili, ku jej wielkiemu zdziwieniu, doczya do nich Anna. Atmosfera pocztkowo bya troch napita, lecz gdy znalaza je Clara, trzy kobiety skupiy uwag na dziewczynce, ktra skakaa i biegaa dookoa nich jak mapeczka. - Ty te taka bya. Sofio - odezwaa si Chiquita, kiedy Clara przemkna obok niej z radosnym piskiem. - To prawda - przytakna Anna. - Uwielbiaa si popisywa, a ja po prostu nie wiedziaam, co z tob zrobi, - Byam a tak okropna? - zapytaa Sofia, zadowolona, e Anna wczya si do rozmowy. Matka krtko kiwna gow, lecz Sofia zauwaya, e bardzo stara si okaza jej serdeczno. - Bya trudna - przyznaa. Sofii niezbyt atwo rozmawiao si z matk. Obie zdaway sobie spraw, e wielu tematw nie s w stanie poruszy, wic omijay je umiejtnie, niczym para dowiadczonych ywiarek, ktre obawiaj si zaamania trzeszczcego pod nimi lodu. Sofia cigle postrzegaa Ann jako osob odpowiedzialn za swoje wygnanie i winia j za dugie lata spdzone poza domem. Nie moga jej tego wybaczy. Rozmawiay uprzejmie, zmieniajc temat za kadym razem, gdy zbyt blisko zbliyy si do zamknitych w klatkach demonw przeszoci. - Jakie s twoje dzieci, Sofio? - zapytaa Chiquita. - Och, oczywicie cudowne i bardzo angielskie. David jest fantastycznym ojcem i strasznie je rozpieszcza. Dziewczynki s jego maymi ksiniczkami i zawsze znajduje jakie usprawiedliwienie dla ich wybrykw. - A ty? - odezwaa si Anna. - C, ja widz, e potrafi by rwnoczenie czarujce i nieznone - odpara Sofia, umiechajc si na wspomnienie crek. - Honor jest narwana i nieobliczalna jak ja, a India najbardziej lubi siedzie w domu oraz zajmowa si komi. - Wic teraz ju wiesz, z czym musiaam sobie poradzi - po wiedziaa Anna i rzucia crce szybki umiech. - Tak, wiem. W postpowaniu z dziemi nie ma adnego cudownego rodka, prawda? Nawet jako zupene malestwa maj wasne osobowoci, nad ktrymi nie mona zapanowa. - Wanie - przytakna Anna. Nagle obie uwiadomiy sobie, e po dugich latach wreszcie znalazy co, co je czy - byy matkami. - W ogle na mnie nie patrzysz, babciu! - poskarya si Clara, robic kolejny mostek. Wszystkie trzy natychmiast spojrzay na dziewczynk. Sofia w gruncie rzeczy bya zadowolona, e nie musi mwi o sobie. Nie miaa ochoty na rozmow o swoim yciu w Anglii, bo kada myl o Davidzie i dziewczynkach budzia w niej ogromne po czucie winy. Po chwili Anna odesza, a Clara opara si plecami o ciotk i zapada w drzemk. Chiquita prbowaa wrci do rozmowy o przeszoci Sofii, lecz ta wolaa mwi o Marii. Ten temat uwaaa za cakowicie bezpieczny. Kiedy mecz dobieg koca, niezmordowany Santi podjecha do nich z umiechem. - Mamo, bd anioem i poycz mi na chwil Sofi - powiedzia. - Sofio, kazaem osioda dla ciebie kuca. - Bueno, Santi - odpara Chiquita, podnoszc si z trawy. Zrobia krtki gest, jakby chciaa co doda, ale si rozmylia. - Nie, to nic wanego - rzeka w odpowiedzi na pytajce spojrzenie Sofii. - Pjd sprawdzi, jak czuje si Maria. Zobaczymy si pniej... Zabraa jeszcze troch zaspan Clar i posza w kierunku domu. Santi ruszy za Sofi do ogrodzenia, przy ktrym czeka Javier z osiodIan La Pur. Javier poda Sofii taco i Santi z byskiem w oku wyjecha na boisko, prowadzc przed sob pik. Sofia pomylaa, e cudownie jest znowu znale si w siodle, poczu rozwiewajcy wosy wiatr i dawno zapomniane pragnienie docignicia piki. Oboje miali si gono, jak dawniej cigajc si po utwardzonej ziemi. - To zupenie jak z jazd na rowerze! - zawoaa podniecona Sofia, widzc, e wcale nie zapomniaa, jak gra w polo. - Troch jednak zardzewiaa, dziewczyno! - zakpi Santi, mijajc j w pdzie. - Jeszcze ci poka, staruszku! - Staruszku? Ja ci dam staruszka! Gdy ruszy w jej stron, zawrcia konia w kierunku drzewa ambu. Santi wiedzia, dokd go prowadzi i chtnie wczy si do gry. Sofia mkna przez pola i ki, pokryte dugimi wieczornymi cieniami. Ogromna kopua nieba lnia pomaraczowym blaskiem, a soce wisiao nisko, podobne do wielkiej, dojrzaej brzoskwini. Santi dogoni Sofi i teraz jechali strzemi w strzemi, umiechnici i niezdolni do rozmowy ze szczcia. W kocu zwolnili i zatrzymali si pod gaziami ambu. Konie dray z podniecenia i parskay cicho, cykady gray, ukryte gboko w trawie. Sofia pen piersi wdychaa aromat Argentyny, za ktrym tak bardzo tsknia. - Pamitasz t historyjk o poszukiwaniu szczcia? - zapytaa, przecigajc si z zadowoleniem. - Jasne. - Nareszcie wiem, e szczcie mona znale tylko w takiej chwili i yj ni, naprawd ni yj. - Ja take - rzek cicho, stajc za ni i obejmujc j mocno. Dugo w milczeniu obserwowali zmieniajcy barwy horyzont. - Teraz dostrzegam wszystkie drobiazgi - odezwaa si wreszcie Sofia. - Cykady, niebo, pask rwnin, zapachy... I zdaj sobie spraw, jak mi tego brakowao... Santi pocaowa j w szyj i potar policzkiem o jej kark. - Pamitam, co czuem po powrocie z Ameryki - powiedzia. - Argentyna wydawaa mi si inna, ale to ja patrzyem na wszystko inaczej, z wikszym skupieniem. - Rozumiem, o co ci chodzi. - Ciesz si, e czego ci nauczyem - zaartowa, lecz adne z nich si nie rozemiao. Sofia nie chciaa o tym myle, nie moga jednak pozby si bolesnej wiadomoci, e za jaki czas znowu bdzie musiaa zostawi wszystko, co kochaa. Wreszcie Santi odwrci j twarz do siebie. Patrzc w jego pene czuoci zielone oczy, miaa wraenie, e oboje widz swoje dusze. Wiedziaa, o czym myli, i rozumiaa gbi jego mioci. By smutny, bo mio czsto niesie ze sob smutek, i obydwoje pozwolili si ogarn melancholii. Kiedy j pocaowa, byo to tak poruszajce, e gdyby nie oparli si o pie ambu, osunaby si na ziemi. Pachnia potem i zdrowym wysikiem. Nie mogli cign wysokich butw z jego ng, ale to nie przeszkodzio im si kocha. Tak robi to namitni kochankowie i cudzoonicy, pomylaa Sofia. W ich dzy byo co cudownie surowego, nieokieznanego. Tym razem mieli wicej do stracenia ni kiedy i na pewno dlatego kochali si w popiechu, cieszc si skradzionymi chwilami. Niewinno modoci ustpia miejsca wiatowemu wyrafinowaniu, ktre wydao si Sofii niewiarygodnie podniecajce i jednoczenie tragiczne. - Dios, chtnie poszedbym teraz popywa - powiedzia Santi, zapinajc spodnie. - Wspaniay pomys! Sdzisz, e kto bdzie teraz na basenie? - Mam nadziej, e nie. - Pooy do na jej wilgotnym policzku i znowu j pocaowa. - Znowu czuj, e naprawd jestem sob. Zanim zaprowadzili konie z powrotem do stajni i dotarli nad basen, soce ju zaszo. Powietrze byo sodkie od wilgoci i pachniao eukaliptusem oraz jaminem. Ku ich wielkiej uldze, na basenie nikogo nie zastali. Powierzchnia ciemnej wody bya idealnie gadka. Cicho zrzucili z siebie ubrania, tumic miech, kiedy wreszcie z trudem udao im si uwolni Santiego od butw. Ostronie, starajc si nie robi haasu, zelizgnli si z brzegu do wody. - Co powiesz, kiedy zapytaj ci, gdzie bye? - zapytaa Sofia po chwili. adne z nich nie miao pojcia, ktra jest godzina. - Mama i tak odgadnie. - Santi si umiechn. - Powiem jej prawd, ale oczywicie omin nielegalne fragmenty. - A Claudia? Santi z niepokojem potrzsn gow. - Przykro mi, e j oszukuj - rzek. - Zawsze bya dla mnie bardzo dobra i wyrozumiaa. Sofia natychmiast poaowaa, e wspomniaa o jego onie. - Wiem - westchna. - Ja take czuj niesmak, okamujc Davida. Nie zastanawiajmy si nad tym teraz. yjmy chwil, dobrze? Staraa si mwi pogodnym tonem, czua jednak, e czar prysn. Pywali w milczeniu, walczc z wyrzutami sumienia, potem usiedli na jeszcze ciepych od soca pytach, aby wyschn. - Nie ma to jak poczucie winy, co? - szepna wspczujco. - Wanie - odrzek, obejmujc j ramieniem i przycigajc bliej. - Ale ja niczego nie auj. - Niczego? - Niczego. Przyjd jutro wczenie, dobrze? - Oczywicie. Chc spdzi jak najwicej czasu z Mari. Wygldaa dzi duo lepiej ni w szpitalu. - To prawda, Chofi, ale... - Tak? - Ona umrze - dokoczy drcym gosem. - Cuda... - ...si zdarzaj - wykrztusi. Kiedy go obja, zacz paka. Nie potrafia znale sw, ktrymi mogaby go pocieszy. Wtpia, by takie sowa w ogle istniay, a zdawaa sobie spraw, e tych, ktre pragn usysze, nie powinna wypowiedzie. Przytulia go wic tylko do piersi i daa mu czas, by wypaka swj bl. - Santi, kochanie, wyrzu z siebie to wszystko. Potem poczujesz si znacznie lepiej... Sama take pakaa, cicho, usiujc panowa nad sob. Gardo bolao j z napicia, ale wiedziaa, e jeeli pozwoli, by ogarna j fala rozpaczy, nie zdoa si z niej wydoby. Co wicej, bya w peni wiadoma, e pakaaby nie tylko z powodu Marii.
Rozdzia czterdziesty drugi
Kiedy Sofia wrcia do domu, byo ju pno i rodzice czekali na ni na tarasie wraz z Rafaelem i Jasmin. Wyjania im, e musi si wykpa i przebra, i zapytaa, czy moe zadzwoni do domu. Szczerze mwic, nie miaa na to wielkiej ochoty, ale wiedziaa, e David zaczby si niepokoi, gdyby nie zatelefonowaa. - Jak czuje si twoja kuzynka? - zapyta zaraz na pocztku rozmowy. - Jej dni s policzone - odpara ze smutkiem. - Ale przynajmniej mog spdzi z ni troch czasu. - Posuchaj, kochanie, moesz zosta w Santa Catalina, jak dugo zechcesz. Dziewczynki s zdrowe, wszystko jest w porzdku... - A konie? - Nie dzieje si nic nowego. Dziewczynki tskni za tob, ale to normalne. - Ja take za nimi tskni - powiedziaa Sofia, zawstydzona, e jej wasne kopoty uczuciowe przymiy tsknot za crkami. - Honor dostaa gwn rol w szkolnym przedstawieniu. Jest zachwycona, bo w obsadzie s w wikszoci siedemnastoletnie dziewczta, a ona jest przecie o trzy lata modsza. Obawiam si, e woda sodowa troch uderzya jej do gowy. - Wyobraam sobie. - Sofia si umiechna. - Chciaaby z tob porozmawia, wic oddaj jej suchawk... Na dwik wysokiego gosu Honor gardo Sofii cisno po czucie winy i tsknota za domem. - Cze, mamo! Dostaam gwn rol w Biaej czarownicy. - wykrzykna triumfalnie. - Wiem, tata wszystko mi ju powiedzia. Gratuluj, creczko. - Mam mnstwo tekstu do nauczenia si na pami, naprawd bardzo duo, wicej ni ktokolwiek inny. Dostan specjalny kostium, ktry uszyje panna Hindlip, i bd chodzia na lekcje wymowy, eby nauczy si waciwej emisji gosu. - Bdziesz bardzo zajta, prawda? - Bardzo. Chyba zabraknie mi czasu na nauk. - To nic nowego! - Sofia parskna miechem. - Jak tam India? - Tata mwi, e bdzie lepiej, jeeli nie da jej suchawki, bo mogaby si zupenie rozklei. - Honor bya najwyraniej bardzo przejta rol starszej i bardziej odpowiedzialnej crki. - Rozumiem. Ucauj j mocno ode mnie, dobrze? Ogromnie za wami tskni. - Niedugo wracasz, tak? - Oczywicie, kochanie, ju wkrtce - powiedziaa Sofia, starajc si ukry wzruszenie. - Daj mi jeszcze tat, skarbie. Cauj was obie. Honor gono cmokna w suchawk i oddaa j ojcu. - Czy z Indi na pewno wszystko w porzdku? - Sofia bya za niepokojona. - Tak, skarbie. Tskni za tob, ale nie martw si, wszystko jest pod kontrol. Najwaniejsze wydaje mi si teraz to, e jeste taka przygnbiona. Bardzo mi przykro, e nie mog by przy tobie. David mwi z wielkim wspczuciem, ale Sofi z jakiego powodu to zirytowao. Bya dziwnie rozdraniona. - Musz ju koczy - powiedziaa. - Ta rozmowa bdzie kosztowa majtek. Ucauj dziewczynki, Davidzie. - Oczywicie. Uwaaj na siebie, kochanie. Przez chwil czua si le, sumienie mocno j drczyo, a rozmowa z mem i crkami pozostawia po sobie gorzki posmak. Pomylaa, e jest zwyk oszustk, ktra potrafi wyjtkowo przekonujco kama. Przywoaa na pami obraz ufnych, penych mioci twarzy swoich dziewczynek i poczua pogard dla samej siebie. David szczerze jej wspczu i by dla niej bardzo dobry, co w gruncie rzeczy wcale nie poprawio jej samopoczucia. Kiedy jednak par minut pniej przebrana i odwieona pojawia si na tarasie, Anglia bya ju dla niej jedynie dalekim tem, bo ona znowu ya cenn chwil, cieszya si zapachem ciepej, wilgotnej nocy i myl, e oddycha tym samym powietrzem co Santi.
Pny obiad zjedli w bardzo miej atmosferze. Na stole paliy si dwie wiece, a przez otwarte okna salonu dobiegay dwiki Requiem Mozarta. Sofia zdya ju polubi Jasmin i teraz obie rozmawiay szczerze i serdecznie, jak stare przyjaciki. - yjemy w okropnym stanie zawieszenia - powiedziaa Jasmina. - ycie dzieci toczy si zupenie normalnie i chyba nawet nie do koca zdaj sobie spraw, co si dzieje. W poniedziaek zawsze wracaj do miasta i szkoy, tymczasem my czekamy, wiadomi, e niedugo Maria zostanie nam zabrana... Nikt nie wie, jak dugo to potrwa. - Co zrobicie? - zapytaa Sofia. - Wyjedacie do Buenos Aires? - Nie. Jutro wieczorem dzieci wrc tam z Juanem Pablem, naszym szoferem, a my zostaniemy tutaj. - Bdzie mi smutno, kiedy Clara wyjedzie. Zaprzyjaniymy si bardzo. - Jej take bdzie ciebie brakowao. Patrzy w ciebie jak w obraz. - Jasmina zamiaa si ciepo. - Clara wrci na nastpny weekend i bardzo szybko zamczy ci na mier, zobaczysz. - Nie sdz. Jest naprawd urocza. - Rafa mwi, e do zudzenia przypomina ciebie w tym samym wieku. - Mam nadziej, e nie skoczy jak ja - zaartowaa smutno Sofia. - Byabym dumna, gdyby wyrosa na tak kobiet jak ty - rzeka Jasmina z naciskiem. - Twj przyjazd uszczliwi Mari. Bardzo za tob tsknia i czsto wspominaa o waszych wsplnych wyczynach. - Byymy sobie bardzo bliskie. To smutne, kiedy ycie ukada si inaczej, ni marzylimy. - Sofia westchna. - ycie zawsze przynosi nieoczekiwane wydarzenia, ale wanie dlatego jest ciekawe. Nie myl o tym, co stracia, Sofio, ale o tym, co osigna... Jasmina przerwaa na widok Soledad, ktra stana w drzwiach z pmiskiem penym bananw i nalenikw z musem, ulubionego deseru Sofii. - To dla seniority Sofii - oznajmia z dumnym umiechem, umieszczajc pmisek na rodku stou. - Jeste cudowna, Soledad. Nie wiem, jakim cudem przetrwaam bez tego przez te wszystkie lata - odpara Sofia ze spodziewanym zachwytem. - Teraz na pewno go ju panience nie zabraknie. - Jak dugo zamierzasz zosta? - zapyta Rafael, nakadajc sobie du porcj nalenikw. - Nie wiem - odpowiedziaa szczerze. - Dopiero przyjechaa, kochany, wic nie pytaj, kiedy wyjedzie - skarcia ma Jasmina. - Zosta jak najduej, Sofio - odezwa si Paco. - Tu jest twj dom, twoje miejsce na ziemi. - Oczywicie, tato - przytakn Rafael. - Mwiem jej, e powinna sprowadzi do Argentyny ma i dzieci. - Dobrze wiesz, e to niemoliwe, Rafa! - Sofia si rozemiaa. - Co robiby tu David? - Chodzi mi tylko o to, e nie moesz znika na ponad dwadziecia lat, a potem si zjawi i zaraz znowu nas opuci! Sofia zerkna na siedzc po przeciwnej stronie stou matk. W tej samej chwili Anna podniosa wzrok i zauwaya jej spojrzenie. Sofia prbowaa odgadn jej myli, lecz twarz matki bya pozbawiona wszelkiego wyrazu. - Mio mi, e tak mwisz - powiedziaa do Rafaela, przysuwajc sobie deser. - Naprawd. - Agustin te zostawi nas i wyjecha do Ameryki. - Paco pokrci siw gow. - Nie mam pojcia, dlaczego modzi ludzie tak dziwnie si dzi zachowuj... W moich czasach rodzina trzymaa si razem. - W twoich czasach, tato, sytuacja w kraju bya na tyle trudna i skomplikowana, e po prostu musielicie trzyma si razem - rzek trzewo Rafael. - Nigdy si nie wiedziao, kiedy kto z rodziny zniknie bez ladu - doda, mylc o Fernandzie. - To byy cikie czasy. - Z dziecistwa zapamitaem, e cigle si o nas niepokoilicie - cign Rafael. - Porwania byy na porzdku dziennym - odezwaa si Anna. - Dlatego rzeczywicie czsto si denerwowalimy, zwaszcza z powodu Sofii, ktra stale znikaa z Santim i Mari. - Nie zdawaam sobie sprawy, e byo a tak le - powiedziaa Sofia. - Mylaam, e po prostu masz obsesj na tym punkcie, mamo. - Oj, chyba nie tylko. Mylaa te, e lubi psu ci zabaw. Ciko byo si z tob porozumie, Sofio. W gosie Anny nie byo cienia humoru, chocia na pewno nie chciaa, by jej sowa zabrzmiay tak gorzko. - Przepraszam, mamo... Sofia zaskoczya sam siebie tymi szczerymi przeprosinami. Nigdy dotd nie patrzya na siebie oczami matki, lecz teraz, kiedy miaa crki, o ktre take bezustannie si troszczya, po raz pierwszy zrozumiaa intencje matki. Spojrzaa na Ann i nagle zrobio jej si bardzo smutno. Tego wieczoru wczenie udaa si na spoczynek. Zostawia swoich bliskich na tarasie, pochonitych rozmow, z twarzami raz po raz rozjanianymi migotliwym blaskiem wiec, sama za posza przez wysrebrzony ksiycem i ozdobiony wiszcymi doniczkami geranium dziedziniec do swojego pokoju. Pooya si i bezskutecznie usiowaa zasn. Pragna bliskoci Santiego, zastanawiaa si, ile czasu im zostao. Wiedziaa, e nadejdzie chwila, w ktrej bdzie musiaa od niego odej. A moe mieli jednak szans na rozpoczcie wsplnego ycia? Chyba zasuyli na to takim dugim rozstaniem... Jej umys przerzuca myli jak bezuyteczne przedmioty, prbujc uoy je w spjn cao. W kocu, podenerwowana i zmczona, zerwaa si z ka. Musiaa zobaczy si z Santim. Musiaa dowiedzie si, dokd zmierza ich historia teraz, kiedy znowu si odnaleli. Otulia si cienkim szlafrokiem i wysza prosto w noc. Ogromny jasny ksiyc wisia wysoko na niebie. Sofia przeskakiwaa z jednej plamy cienia na drug, zupenie jak aba, jej stopy byy mokre od rosy. Nie miaa pojcia, czy znajdzie Santiego i jak go obudzi, nie wyrywajc ze snu jego ony. Dotara do domu Chiquity i Miguela i zacza na palcach przesuwa si pod cian, zagldajc do okien i usiujc odgadn, ktry naley do Claudii i Santiego. Ten dom, w przeciwiestwie do jej wasnego, by parterowy, miaa wic atwy dostp do okien. Wikszo z nich zasaniay okiennice - zdya ju za pomnie o namitnym upodobaniu Argentyczykw do tego udogodnienia. Poniewa nie miaa szans, by cokolwiek zobaczy, okrya dom i wesza na taras, nie bardzo wiedzc, co dalej pocz. Miaa ju si podda, kiedy nagle jej uwag zwrci punkcik czerwonego wiata tu pod werand. Zmruya oczy i zobaczya, e jest to koniec papierosa. - Rzuciem palenie wiele lat temu - odezwa si cichy gos. - Santi! - wyszeptaa z ulg. - Co ty tutaj robisz? - Jestem u siebie, ale co ty tutaj robisz? - Przyszam si z tob zobaczy - odpara odrobin goniej i podesza na palcach, eby usi obok niego na awce. - Jeste szalona - zamia si. - I za to ci kocham. - Nie mogam zasn. - Ja rwnie. - Co zrobimy, Santi? - Nie wiem - westchn. Zgnit papieros obcasem i przycign j do siebie, przytulajc nieogolon twarz do jej twarzy i lekko dranic skr. - Nie mog znie myli, e to wszystko si skoczy, nie teraz, kiedy wreszcie znowu jestemy razem - wymamrotaa. - Ja te cigle o tym myl - odpar. - auj, e nie ucieklimy wtedy, dwadziecia cztery lata temu. - Och, gdybymy tylko... - Dostalimy wtedy szans od losu, ale jej nie wykorzystalimy - przerwa jej Santi. - Nie mw tak! - sykna. - Kady sam stwarza sobie szans! - Jeste naprawd okropna, e tu przysza - rzek, z czuoci pocierajc podbrdkiem o czubek jej gowy. - Mam nadziej, e wszyscy poza nami spokojnie poszli spa... - Ty i ja zawsze potrafilimy porozumiewa si bez sw. - I na tym polega problem. Zawsze bdzie nam brakowa tej drugiej poowy duszy, obojtnie, gdzie si znajdziemy. - Ile mamy czasu? - zapytaa z wymuszonym spokojem, starajc si nie okazywa rozpaczy. - Jutro wieczorem Claudia zabiera dzieci do Buenos Aires - odpowiedzia. Sofia nie wiedziaa, czy rzeczywicie nie zrozumia jej pytania, czy tylko usiowa sprawi takie wraenie. - Wic bdziemy mieli kilka dni dla siebie, tak? - Claudia ciko to znosi. - Co takiego? - Twj niespodziewany przyjazd. - Czy ona wie o nas? - Sofia pomylaa, e nie miaaby nic przeciwko temu, gdyby rzeczywicie tak byo. - Wie, e kiedy bylimy kochankami, bo sam jej o tym powiedziaem. Wszyscy o tym wiedz. Nie sdzisz chyba, e mona byo ukry taki skandal. Wolaem, eby dowiedziaa si tego ode mnie, nie chciaem, by mylaa, e by to trywialny romans. Claudia zasugiwaa na to, aby pozna ca prawd. Wypenia puste miejsce w moim yciu, Chofi. Daa mi odrobin szczcia wtedy, gdy mylaem, e ju nigdy nie bd szczliwy. - Co prbujesz mi powiedzie? - zapytaa powoli, lecz w gruncie rzeczy wietnie wiedziaa, o co mu chodzi. Santi pocaowa j w skro. Poczua, jak jego pier rozszerza gbokie westchnienie. - Nie wiem, Chofi. Nie chc jej zrani, to wszystko. - Nie zastanawiajmy si nad tym teraz - zaproponowaa odwanie. Uwaaa, e nadzieja istnieje tak dugo, dopki nie za padn ostateczne decyzje. - Nie musimy przecie podejmowa adnych decyzji. Cieszmy si, e jestemy razem. I e moemy by z Mari... - Oczywicie, nie musimy podejmowa decyzji - powtrzy. Sofia miaa nadziej, e niepewno drczy go tak samo jak j. Kiedy wrcia do swojego pokoju, wit malowa ju niebo ca gam odcieni bkitu i ru. Prbowaa nie myle o przyszoci, poniewa baa si tego, co nieuniknione. Obudzia si pno, lecz tym razem dokadnie wiedziaa, gdzie si znajduje. Woya krtk letni sukienk i zdecydowanym ruchem zamkna za sob drzwi pokoju. Powietrze rozgrzane bezlitosnym argentyskim socem byo bardzo gorce. Sofia przypomniaa sobie, e dawniej spdzaa prawie cae lato wycignita na leaku nad basenem. W Anglii brakowao jej upaw i zupenie zapomniaa, e niebo moe by a tak pogodne i bkitne. Na tarasie Jasmina, Rafael oraz Anna i Paco czytali gazety pod rozoystymi parasolami, a dzieci rysoway, siedzc na ziemi. Caa scena tchna spokojem i Sofia poczua lekkie ukucie zazdroci. Czy tak wygldaoby jej ycie, gdyby wrcia? Czy ona i Santi mogliby mimo wszystko y tu razem z maym Santiguitem? Nagle ogarna j wrcz fizyczna tsknota za synem i crkami. Zacza si zastanawia, gdzie jest teraz Santiguito. To ju dwudziestotrzyletni mody mczyzna i nawet gdyby j zobaczy, byaby dla niego cakowicie obca. Tak, byliby sobie obcy... Tumic znajomy bl, przywitaa si z rodzin i usiada przy stole. Wkrtce Soledad postawia przed ni herbat, grzanki, membrillo i ser. Sofia zauwaya, e najmodsze dziecko Jaminy pi z gwk opart o pier matki, przykryte licznym biaym szalem. Jasmina jedn rk trzymaa gow niemowlcia, a w drugiej otwart ksik. Sofia pomylaa, e gdyby umiaa rysowa, naszkicowaaby portret Jaminy, spokojnej i piknej jak Matka z dzieckiem Sorolli. Sofia nie potrafia zapanowa nad tsknot za Santim. Pragna, aby nadszed ju wieczr i eby Claudia odjechaa do miasta, zostawiajc ich samych. Przy stole panowao milczenie, wszyscy wydawali si pochonici wasnymi sprawami. Sofia doskonale pamitaa niewinne dni modoci, kiedy sama stanowia cz tego wiata. Spod oka przygldaa si matce, ktrej twarz ocieniona bya szerokim rondem kapelusza. Letnie kapelusze zawsze byy "znakiem firmowym" Anny. Sofia nie moga sobie przypomnie, co matka nosia zim - jej wspomnienia zwizay si wycznie z latem. Paco czyta niedzieln gazet przez okulary w okrgych oprawkach, tkwice na garbie wydatnego nosa. Poczuwszy na sobie spojrzenie crki, podnis wzrok i posa jej serdeczny umiech. W jego oczach zalnia czuo. A jednak nie moga pozby si uczucia, e nie pasuje do tej sceny. Wszyscy mieli tu swoje miejsce, dzielili poczucie wzajemnej bliskoci, w ktrym sowa s zbdne. Kiedy i ona take bya tu u siebie, lecz teraz uczucie przynalenoci zblako i nie pamitaa ju, jak to byo. W milczeniu sczya herbat. Po chwili podbiega do niej Clara, eby pokaza swj obrazek. Jak na dziecko w tym wieku by bardzo interesujcy, peen jasnych kolorw i umiechnitych twarzy. Kreska Clary bya miaa i do ciekawa. Sofia spojrzaa na ma z podziwem. - wietna z ciebie malarka! - zawoaa z entuzjazmem. - Kto nauczy ci rysowa? Clara umiechna si dumnie. - Nikt, po prostu lubi rysowa. Rysuj najlepiej w klasie. - Zostaniesz malark, kiedy doroniesz? - zapytaa Sofia, wpatrujc si w delikatn buzi dziewczynki. - Nie. - W gosie Clary nie byo cienia wahania. - Zostan aktork. - Myl, e bdziesz wietn aktork, Claro. - Naprawd? - ucieszya si maa, skaczc na jednej nodze. - Jaki jest twj ulubiony film? - Mary Poppins. - A kogo chciaaby zagra? - Mary Poppins, oczywicie. Znam sowa wszystkich jej piosenek! I Clara zacza piewa yeczk cukru... - Rzeczywicie znasz te piosenki! - Sofia si rozemiaa. - Mama mwi, e to dobry sposb, by nauczy si angielskiego. - I ma racj. - Dzisiaj wieczorem wracam do Buenos Aires - jkna Clara, robic zabawn min. - Ale przecie lubisz szko i wrcisz tu na przyszy weekend, prawda? - Bdziesz tu jeszcze, ciociu? - Naturalnie. Nie chciaa rozczarowa dziewczynki. Nie miaa pojcia, kiedy wyjedzie i na razie nie zamierzaa o tym myle. - Zamieszkasz teraz w Santa Catalina? Tata tak mwi... Sofia spojrzaa na Rafaela, ktry podnis wzrok znad gazety i umiechn si niepewnie. - Raczej nie - powiedziaa szczerze. - W kadym razie nie na zawsze. Musisz przyjecha do mnie do Anglii, Claro. Spodoba ci si tam, zobaczysz. Najlepsze teatry na wiecie s wanie w Anglii... - Och, wiem wszystko o Anglii - przerwaa jej Clara. - Mary Poppins mieszkaa w Londynie. - Wanie. - Spjrz, ciociu Sofio, bryczka! Spomidzy drzew wyjechaa zaprzona w jednego konia bryczka z Pablem na kole. Sofia przypomniaa sobie, jak dawno temu jedzia po Santa Catalina z babk. Babcia Solanas zawsze powtarzaa, e jedn z najwikszych przyjemnoci jej ycia s przejadki po pampie i obserwowanie krajobrazu. Kiedy bryczka zbliaa si do wyboistego fragmentu drogi, cichym, lecz zdecydowanym gosem kazaa Josemu zwolni, a czasami wysiadaa na chwil, eby przyjrze si jakim interesujcym rolinom czy ptakom. Powiedziaa Sofii, e w latach swojej modoci jedzia bryczk do miasta. Sofia zauwaya, e taka wyprawa musiaa trwa kilka godzin, na co babka odpara, e dawniej ycie toczyo si o wiele wolniej. - Ludzie nie spieszyli si tak jak teraz - powiedziaa z dezaprobat. - Zanim zdysz nacieszy si modoci, ju si zestarzejesz. Sofia pamitaa, e podczas tych wycieczek zawsze chciaa, by Jose popdzi konie, lecz babcia Solanas wolaa niespieszne przejadki. Uwielbiaa obserwowa pamp i zwykle zamieniaa kilka sw z kadym z gauczw, ktrzy mijali ich po drodze. Paco podszed do konia, poklepa go po szyi i powiedzia co do Pabla. - Pojedziesz ze mn, Sofio? - zawoa. - Ja te pojad, ja te! - wykrzykna Clara, rzucajc na ziemi blok rysunkowy i biegnc do dziadka. - Z przyjemnoci - odpowiedziaa Sofia. Pablo zeskoczy z koza i Paco podnis Clar z rwn atwoci jak maego psiaka. Sofia i Clara usiady po obu stronach Paca, ktry poda dziewczynce cugle, cierpliwie tumaczc, jak naley powozi. Wszyscy troje pomachali Rafaelowi, Jaminie i Annie, ktra odoya ksik i umiechna si do nich spod szerokiego ronda kapelusza. - Patrz na mnie? - pisna z przejciem Clara, uwanie zawracajc konia na podjedzie. - Patrz? - Nie widz nikogo poza tob, kochanie - rzek Paco. Sofia przypomniaa sobie, e kiedy j uspokaja w podobny sposb. Rwnym truchtem ruszyli przez park. Sofia z alem zerkna w kierunku domu Chiquity i Miguela. Za wszelk cen pragna spotka si z Santim i nie potrafia skupi myli na niczym innym. Przyjemno przejadki szybko zblada, podobnie jak wiele lat temu. Paco sucha cierpliwie gadaniny wnuczki, ktra nie przestawaa mwi nawet dla zapania oddechu. Gdy Clara wreszcie si zmczya, spojrza na Sofi i pooy do na jej splecionych na kolanach rkach. - Kiedy uwielbiaa powozi. - Pamitam, tato. - Ale duo lepiej graa w polo... - Bo gr w polo lubiam najbardziej ze wszystkiego. - Pamitasz mecz o Puchar Santa Catalina? - Paco umiechn si z rozbawieniem. - Jak mogabym zapomnie? Dziki Bogu, e Agustinowi wtedy si nie powiodo - inaczej nigdy nie wpuciby mnie na boisko. - Dobrze wiesz, e od samego pocztku chciaem, by za graa. - Naprawd? - Tak, ale zdawaem sobie spraw, e twojej matce bardzo by si to nie spodobao. Mama nie moga pogodzi si z faktem, e dusz i ciaem naleysz do rodziny Solanas, poniewa ona sama nigdy nie czua si tu do koca akceptowana. Sofia spojrzaa ojcu w oczy i dostrzega w nich al. - A jednak zdecydowaa si tutaj zamieszka... - wymamrotaa, odwracajc gow. - Claro, spjrz, dzieci bawi si na hutawkach - rzek Paco, wyczuwajc znudzenie maej, ktra teraz przestaa by gwnym orodkiem zainteresowania dorosych. - Moe pobiegniesz do nich? - Mog? - zapytaa z radoci. Paco zatrzyma bryczk i dziewczynka ruszya w stron innych dzieci, zabawnie podskakujc. Sofia zrozumiaa, e ojciec chce porozmawia z ni sam na sam. Czekaa, a zacznie, pena waha i niepewnoci. Paco popdzi konia i cichy brzk uprzy wypeni chwil niewygodnego milczenia. - To nie byo atwe - przemwi w kocu, wpatrujc si w drog przed nimi. - Co nie byo atwe, tato? Zastanawia si nad czym w skupieniu. - Kocham twoj matk - powiedzia. - Mimo tego przeylimy sporo zych chwil. Twj wyjazd i zerwanie kontaktw z nami sprawiy, e zamkna si w sobie. Wiem, e wydaje si zimna i obojtna, ale ona nie czuje si dobrze sama ze sob. Ty jeszcze powikszasz jej poczucie zagroenia... - Co masz na myli? - zapytaa ze zdumieniem. - Zawsze czua si tu doskonale - ona nigdy. Wszyscy ci kochali, a jej trudno byo kocha innych... - Czy kiedykolwiek mnie kochaa? - Sofia miaa wraenie, e te sowa wypowiedzia kto inny, nie ona. - Kochaa ci i nadal kocha, ale... - Tak? - wpatrywaa si w zwrcon ku niej profilem twarz ojca, przekonana, e lada chwila pozna jak straszn tajemnic swoich rodzicw. - Obawiam si, e ponosz pewn win za twoje skomplikowane stosunki z matk - rzek powanie. - Ju dawniej chciaem ci o tym powiedzie. - Ty ponosisz za to win? Jak to? Przecie zawsze stawae po mojej stronie, starae si mnie zrozumie, moe nawet troch mnie rozpieszczae... - Kiedy mama miaa ci urodzi, nasze maestwo przeywao kryzys. - Paco usiowa znale waciwe sowa. - W domu panowaa atmosfera pena napicia, a ja nie mogem sobie z tym poradzi. Oboje bylimy bardzo nieszczliwi. - Miae romans? - zapytaa szybko Sofia. Przygarbi si, spuci gow. Zapewne odetchn z ulg, e to ona poruszya ten temat. - Tak - odpar. Sofia bez trudu poja, e ojca nadal drcz wyrzuty sumienia. To chyba jaka okropna rodzinna tradycja, pomylaa. Boe, co ja robi? - Zakochaem si w twojej matce, bo nigdy nie spotkaem kogo takiego jak ona - cign Paco. - Bya wiea, beztroska, miaa w sobie spontaniczno, ktr nawet trudno opisa. Kiedy przywiozem j do Argentyny, wszystko si zmienio. Staa si kim innym. Usiowaem zatrzyma t dawn Ann, ale ona co raz bardziej oddalaa si ode mnie. To, co straciem, odnalazem w ramionach innej kobiety. Anna nigdy nie wrcia do rwnowagi po mojej zdradzie. Jechali dalej w cikim milczeniu. Sofia nagle uwiadomia sobie, dlaczego rodzice tak surowo j potraktowali. Karzc Sofi, Anna wymierzya mowi kar za to, e pokocha inn, a biedny Paco by zbyt przygnieciony wyrzutami sumienia, by stawi jej opr. - Jak moga wini wasne dziecko za to, e przyszo na wiat w trudnym dla niej okresie? - zapytaa. - Nie potrafi uwierzy, e znienawidzia mnie, bo przypominaam jej o twojej niewiernoci... - Matka nigdy ci nie nienawidzia. Sofio. Byo jej trudno nawiza z tob serdeczny kontakt, to wszystko, ale bardzo si staraa, ebycie znalazy wsplny jzyk. Bya o ciebie zazdrosna, poniewa ja darzyem ci bezwarunkow mioci, podobnie zreszt jak jej ojciec, dziadek Dwyer. Uwaaa, e ukrada dwch najwaniejszych mczyzn jej ycia. - Najwaniejszymi mczyznami w yciu mamy byli Rafa i Agustin - wybuchna z gorycz Sofia. - wcale nie mam wraenia, e rzeczywicie staraa si ze mn porozumie. - Mama bardzo auje przeszoci. - Naprawd? - Z caego serca pragna twojego powrotu. - Nie rozumiem tego wszystkiego, tato. Byam jeszcze dzieckiem, kiedy wysalicie mnie do Europy. Czuam si odrzucona, odepchnita przez was. Nie chciaam odwraca si do was plecami, ale sdziam, e niewiele was to obchodzi. Miaam okropne wyrzuty sumienia, e wpakowaam si w tak sytuacj. Byam wiadoma, e sprawiam wam zawd, wic mylaam, e najlepiej bdzie, jeeli ju nigdy was obojga nie zobacz. - Tak mi przykro, kochanie... Nie da si cofn czasu, zapewniam ci jednak, e dabym wszystko, aby to zrobi. Musimy y ze swoimi bdami. Sofio. Drogo zapaciem za wasne pomyki. - A ja za swoje - odpara zachrypnitym gosem, nie spuszczajc wzroku z rozcigajcej si przed nimi rwniny. - Podwie ci do domu Chiquity? - zapyta po chwili milczenia. - Na pewno chcesz zobaczy si z Mari... Kiedy zatrzymali si na podjedzie. Sofia odwrcia si twarz do ojca. Ku swemu zaskoczeniu i uldze zobaczya w jego oczach znajomy bysk i po raz pierwszy od powrotu poczua, e znowu mog porozumiewa si bez sw, zupenie jak dawniej. Mylaa, e jest ju na to za pno, ale na szczcie si mylia. Paco umiechn si do niej z czuoci, a ona w ostatniej chwili powstrzymaa zy. Gdy dotkn jej rki, zrozumiaa, e znowu staa si nierozdzieln czci jego ycia. Obja go mocno, bez wahania. Paco odwzajemni ucisk i jak dawniej przytuli j do piersi.
Rozdzia czterdziesty trzeci
Sofia patrzya, jak Paco zawraca konia i wjeda pomidzy drzewa. Jako dziecko wierzya, e jej rodzicw czy co niewyobraalnego. Wydawao jej si naturalne, e rodzice s razem, gwnie po to, aby dba o potrzeby dzieci, i chocia jej stosunki z matk zawsze byy do napite, nigdy nie podejrzewaa, e midzy Ann i Pacem mog istnie jakie nieporozumienia. Szczerze mwic, w tamtych czasach raczej nie zaprztaa sobie gowy myleniem o kimkolwiek poza sob, zbyt zajta roztrzsaniem wasnych drobnych nieszcz. Byo bardzo gorco. Zbliao si poudnie i soce palio bezlitonie. Sofia zmruya oczy. Jej skra kleia si nieprzyjemnie, pomylaa wic, e dobrze byoby wzi prysznic albo wskoczy do basenu. Z dziecistwa pamitaa takie uciliwe, narastajce z dnia na dzie upay, ktre nieuchronnie koczyy si potn burz. Burze na pampie byy wyjtkowo przeraajce. W dziecistwie uwaaa, e niebo rozbrzmiewa cikimi krokami szarych potworw, ktre wysoko nad ni rozgrywaj jak straszn bitw. Wesza do domu i natychmiast ogarn j kojcy chd i cisza. Oczy dopiero po chwili przyzwyczaiy si do przyjemnego pmroku. Potem usyszaa szmer gosw, dobiegajcy z koca korytarza. Powoli ruszya w kierunku pokoju Marii. Jedne z drzwi po prawej stronie byy otwarte, ale Sofia zauwaya to dopiero w chwili, gdy czyja silna do chwycia j za przegub rki i wcigna do rodka. Zanim zdya si przestraszy, usta Santiego spoczy na jej wargach, tumic krzyk, ktry mgby si z nich wyrwa. W pokoju panowa mrok, poniewa zamknito okiennice. Sofia o mao nie parskna miechem prosto w ciepe, zmysowe usta ukochanego. On take by mokry od potu. - Mwia, e przyjdziesz wczenie - szepn jej do ucha. - Gdzie bya? - Pojechaam na przejadk z tat - odpara i zamiaa si cicho, kiedy pocaowa j w szyj. - askoczesz mnie... - Czekaem na ciebie przez cay ranek - wymamrota gorco. - Umiesz zwodzi, Chofi, to pewne... - Nie zrobiam tego celowo, Santi. Tata chcia, ebym mu towarzyszya, i bardzo si z tego ciesz. Wsun donie pod sukienk, budzc w niej dreszcz rozkoszy. - Wszystko poszo dobrze? - szepn, kryjc usta w jej wosach. - Znowu czuj, e jest mi bliski. Nie rozwodzi si nad przeszoci, to typowe dla niego, ale znowu dobrze si rozumiemy. Santi podcign jej sukienk do pasa i wtuli twarz we wosy, przyciskajc rozgrzane ciao do jej ciaa. - Pragn ci, Chofi... - wyszepta, opierajc j o chodn cian. - Musz ci mie, teraz, natychmiast... - Nie moemy! - zaprotestowaa sabo. - Nie pod tym samym dachem, gdzie przebywa Maria... Jego donie przebiegay po jej skrze z gwatownoci zrodzon ze wiadomoci, e kto moe ich w kadej chwili przyapa. Oboje si bali, lecz nie potrafili odrzuci tej szansy. Donie Santiego odnalazy drog do wszystkich tajemnych miejsc jej ciaa. Obezwadniona jego dotykiem, nie moga si przeciwstawi. Cisz przerywa tylko przyspieszony oddech Santiego i szelest sukienki Sofii. Czua, e jest bezwstydnie namitna, lecz podniecenie zmioto wszystkie jej zahamowania. Byo jej obojtne, czy zostan odkryci, miaa ochot krzycze z rozkoszy. Santi przywrci jej modo, energi i pewno siebie, dziki niemu znowu bya t Sofi, ktra przetrwaa w jej wspomnieniach, i to napeniao j wielk, uskrzydlajc radoci. Dotyka j w miay, pozbawiony wstydu sposb i kade municie jego doni nie prawdopodobnie j podniecao. Pieci j namitnie, cieszy si jej zapachem i smakiem ze zwierzc, niepohamowan spontanicznoci. Kiedy kochali si, oparci o cian, wiat Sofii zawzi si do rozmiarw tego niewielkiego pokoju. - Nie mog teraz pj do Marii - wyszeptaa bez tchu, gdy byo ju po wszystkim. - Nie jestem w stanie... - Ciii... - Zakry jej usta doni i podejrzliwie zmruy oczy. W korytarzu rozlegy si kroki. Santi lekko popchn Sofi na cian, ani na chwil nie przestajc patrze jej w oczy. Kroki si zbliay, lekkie, chyba kobiece. Sofia wstrzymaa oddech. W wyobrani ju widziaa t scen - przeraenie i obrzydzenie na twarzy Claudii, rozczarowanie w oczach Paca... Widziaa sam siebie, jak w nieasce i potpieniu znowu opuszcza Santa Catalina. Serce walio jej z przeraenia, lecz po paru sekundach przechodzca korytarzem osoba mina drzwi i posza dalej. Sofia bezwadnie opada na pier Santiego, ktry odetchn gboko i pocaowa jej wilgotne czoo. - Mielimy szczcie - szepn. - O, Boe, co my robimy, Santi? - To, czego najwyraniej nie powinnimy robi. A teraz zmykajmy std. - Chc si zobaczy z Mari - powiedziaa cicho. - Po to przecie przyszam, prawda? Santi rzuci jej kpicy umiech i pokrci gow. - Ale najpierw zobaczya si ze mn - mrukn, patrzc na ni z mioci. - Wygldasz co najmniej podejrzanie, Chofi. Chyba nie moemy pozwoli, eby kto zobaczy ci w takim stanie... - Dokd pjdziemy? Kto nas na pewno zobaczy! Zastanawia si przez chwil. - Musisz i do azienki i przede wszystkim zrobi co z wosami - zadecydowa. - Jeste bardzo potargana. Wygldasz cudownie zmysowo, lecz Maria natychmiast by odgada, co si stao. Spotkamy si w jej pokoju. - Dobrze. - Sprawdz, czy droga wolna - powiedzia, nadal nie ruszajc si z miejsca. - Chodmy - ponaglia go. Uj jej twarz w donie i znowu j pocaowa. - Nie chc nigdzie i - wymamrota i pooy jej rk na swoich spodniach. - Popatrz, mgbym to zrobi jeszcze raz... Rozemiaa si cicho, przytulajc gow do jego piersi. - Ty te nie moesz si tak nikomu pokaza, guptasie! Oboje parsknli miechem, rozbawieni swoj absurdaln sytuacj. Wiedzieli, e mog zrujnowa ycie wasne i wielu innych osb, a jednak potrafili mia si jak para uczniakw. W kocu Santi podszed na palcach do drzwi i wyjrza na korytarz. - Chod, Chofi! - szepn. Wstrzymujc oddech, przebiegli przez korytarz, przeraeni jeszcze bardziej ni przed chwil. Za rogiem Sofia wpada do azienki, a Santi poszed dalej, prosto do pokoju siostry. Sofia opara si o drzwi i wreszcie odetchna pen piersi. Nadal czua donie Santiego na swoim ciele, caa jej skra wibrowaa z rozkoszy. Potem spojrzaa w lustro i zrozumiaa, co Santi mia na myli. Jej policzki byy czerwone, oczy lniy jak gwiazdy. Miaa twarz namitnej, bezwstydnej kochanki i ten widok sprawi jej przyjemno. Pospiesznie obmya policzki zimn wod i uoya wosy. Kiedy stana w drzwiach pokoju przyjaciki, brzowe oczy Marii rozbysy radoci. Sofi nagle ogarny wyrzuty sumienia, e kochaa si z Santim w domu umierajcej kuzynki. Czua, e zrobia co zego i wyobrazia sobie ojca Julia, grocego jej chudym palcem z pozacanego krzesa w niebie. Santi siedzia w fotelu, powoli sczc kieliszek wina. Na jego twarzy nie malowa si nawet cie poczucia winy. W nogach ka Marii siedzia Eduardo, Claudii nie byo. Sofia odetchna z ulg. Przywitaa si z Santim tak, jakby nie widziaa go od poprzedniego dnia. Gdy nachylia si, by pocaowa go w policzek, dwa razy cisn lekko jej rami - by to jeden ze znakw tajemnego szyfru, ktrym posugiwali si w dawnych czasach. Odpowiedziaa tym samym. Eduardo wyglda le. Umiecha si, lecz w jego oczach mona byo bez trudu wyczyta brak nadziei. Sofia szczerze bolaa nad losem Marii i jej ma. Jak moga odda si Santiemu i czu rado w tym penym smutku domu... Maria bya saba, ale szczliwa. Wszyscy rozmawiali pogodnie, ani sowem nie wspominajc o jej chorobie. Chcieli podtrzyma w sobie nadziej, e Maria wyzdrowieje. Nikt nie by w stanie spojrze w twarz okrutnej prawdzie. Mwili o powrocie dzieci do szkoy. Maria wolaaby, eby zostay przy niej, lecz zdawaa sobie spraw, e ich ycie powinno toczy si tak normalnie, jak to tylko moliwe, miay wic wieczorem pojecha do Buenos Aires razem z Claudi i jej dziemi. Sofia zerkna na Santiego w chwili, gdy Maria wymienia imi jego ony, ale z jego twarzy wyczytaa tylko, e z nie mniejsz ni ona niecierpliwoci czeka na moliwo nastpnego spotkania. Maria szybko si zmczya. Kiedy powieki zaczy jej opada, postanowili zostawi j sam i przenieli si na taras. Na awce pod werand siedziaa jak zwykle elegancko ubrana Claudia, trzymajc na kolanach creczk. Sofia powitaa j nieco sztywnym umiechem, spodziewajc si bardzo chodnej reakcji, lecz ku swemu zaskoczeniu w oczach ony Santiego wyczytaa wyrany niepokj, wrcz lk. Claudia wyprostowaa si, zsuna dziewczynk z kolan i szepna jej co do ucha. Poniewa pozostali zatrzymali si w salonie, aby zrobi sobie drinki. Sofia nie moga unikn rozmowy z Claudi. - Wic dzi wieczorem wracasz do Buenos Aires, prawda? - zacza. - Tak - odpara Claudia, spuszczajc oczy. Nastpia chwila niewygodnego milczenia. Sofia podesza do barierki, nie bardzo wiedzc, co robi. - Do ktrej szkoy chodz wasze dzieci? - zapytaa. - San Anders? - Tak. - Claudia wyranie nie miaa zamiaru pomc Sofii w tej trudnej chwili. - Ja te si tam uczyam. - Wiem, Santi mi mwi. - Wanie... - Stworzylimy z Santim wspaniay zwizek - owiadczya nagle Claudia. - Jestemy bardzo szczliwi. - Santi opowiada mi, jaka bya dla niego dobra - wykrztusia Sofia przez zacinite zby. - Naprawd go uszczliwia. - Nie mogabym znale lepszego ma i ojca dla moich dzieci. - Claudia utkwia twarde spojrzenie w twarzy Sofii. - Santi chce zosta w Santa Catalina ze wzgldu na Mari. Bardzo j kocha. Kiedy ona odejdzie, bdzie niepocieszony, ale ycie wczeniej czy pniej wrci do normy. Ty wkrtce wybierasz si z powrotem do Anglii... - Tak, oczywicie - rzeka Sofia, chocia niczego nie pragna tak bardzo, jak zosta w Santa Catalina razem z Santim. - Jak si tu teraz czujesz po tak dugiej nieobecnoci? - zapytaa Claudia, pozwalajc sobie na lekki, zwyciski umieszek. - Mam wraenie, e nic si nie zmienio. To zdumiewajce, e tak atwo mona wrci na miejsce, ktre kiedy si zajmowao... - I co? Rzeczywicie na nie wrcia? - W gosie Claudii brzmiaa jedwabicie uprzejma ciekawo. - Naturalnie. - Mimo wszystko ludzie si zmieniaj, prawda? Pozornie czujesz si tu zupenie swobodnie, ale podejrzewam, e w gruncie rzeczy mczy ci wiadomo braku prawdziwego domu, prawdziwej ojczyzny. - Raczej nie - skamaa Sofia. - Nie czuj si obco ani tu, ani w Anglii. - W takim razie masz ogromne szczcie. Niewiele osb w twojej sytuacji mogoby powiedzie to o sobie. Troch si dziwi, e nie odczuwasz zmian, jakie tu zaszy. Pojawio si tyle nowych twarzy, odmienna hierarchia... Waciwie nie naleysz ju do Santa Catalina. Ze sw Santiego wywnioskowaam, e kiedy bya gwnym tematem rozmw swoich bliskich, ale teraz nikt o tobie nie mwi... Sofia zmarszczya brwi, zaskoczona otwartym atakiem Claudii. - Nie zaley mi na tym, eby o mnie mwiono - rzeka lodowatym tonem. - Wrciam z powodu Marii, ze wzgldu na nasz przyja, ktrej nigdy nie zrozumiesz, Claudio. To, co o mnie mylisz, jest cakowicie nieistotne. Moje korzenie w Santa Catalina sigaj znacznie gbiej ni twoje, jeli w ogle je tu zapucia. - Ale to ja tu mieszkam, Sofio. Santi jest moim mem. Ty wczeniej czy pniej wyjedziesz do swojej rodziny. W Santa Catalina nie ma ju dla ciebie miejsca. W tej chwili w szeroko otwartych drzwiach salonu stan Santi wraz z Miguelem, Panchitem, Eduardem i Chiquit. Natychmiast zauway mocno zarowione policzki Claudii i szybko przenis zaniepokojone spojrzenie na Sofi. - Zostaniesz z nami na lunch, Sofio? - zapytaa Chiquita. - A moe i na kolacj? - Obiecaam zje lunch z rodzicami, ale z przyjemnoci przyjd do was na kolacj. - Sofia umiechna si do ciotki i jeszcze raz odwrcia si twarz do Claudii. - Do widzenia, Claudio. Nie sdz, ebymy si jeszcze dzisiaj zobaczyy. - Z satysfakcj dostrzega gniewny bysk w jej oczach. - ycz ci przy jemnej podry do Buenos Aires. Idc do domu, z trudem si powstrzymywaa, eby nie skaka z radoci. Miaa wraenie, e odniosa zwycistwo. Claudia zaatakowaa j, czua si przez ni zagroona, co oznaczao, e maeskie sprawy Santiego nie ukadaj si zbyt dobrze. Claudia wypenia luk w yciu Santiego, ale ja ju wrciam i nic nie moe tego zmieni, pomylaa triumfalnie. Dochodzia pita po poudniu, kiedy dwa samochody ruszyy w kierunku Buenos Aires. W jednym jechay dzieci Rafaela i Jaminy, w drugim Claudia z dziemi swoimi i Marii. Kurz nie zdy jeszcze opa na drodze, gdy zadowolona Sofia pobiega do domu Chiquity. Zjada kolacj z rodzin Santiego, potem wszyscy wygodnie rozsiedli si na tarasie. Wieczorem zrobio si jeszcze duszniej i moe dlatego pogodny nastrj szybko si rozwia. Siedzieli w ciemnoci, chwilami czujc na sobie baczny wzrok mieszkajcych na pampie zwierzt, i otwarcie rozmawiali o Marii. Sofia staraa si nie patrze na agodn, pen rozpaczy twarz Eduarda. Ona take cierpiaa, lecz szczera ocena stanu zdrowia przyjaciki bya oczyszczajcym i mimo wszystko pozytywnym przeyciem. Jej bliscy rwnie byli realistami. Wiedzieli, e Maria niedugo odejdzie. Miguel zatelefonowa do Fernanda, ktry postanowi po raz pierwszy od chwili ucieczki do Urugwaju wrci do Argentyny, aby poegna si z siostr. Ze wzgldu na ni chcia przezwyciy swj strach i moe uwolni si od spowijajcego jego ycie cienia. Chiquita i Miguel trzymali si za rce. Od wielu tygodni, nawet miesicy przygotowywali si na trudne chwile, ale to wcale nie agodzio ich blu. Teraz od mierci crki dzieliy ich zaledwie dni. Sofia czua mocn wi, czc j z rodzin. Mieli wspln przeszo i mio, jak darzyli Mari, i nic nie mogo tego zmieni. Pniej, kiedy prawie wszyscy udali si na spoczynek, Santi i Sofia usiedli na awce, jak poprzedniej nocy. Milczeli i byo im z tym dobrze. Czerpali pocieszenie z wzajemnej bliskoci. Santi obj Sofi i przycign j do siebie. Sofia nie wiedziaa, jak dugo tak siedzieli, lecz w kocu rozbolay j minie plecw i karku. - Musz si wyprostowa, Santi - powiedziaa, przecigajc si leniwie. Bya senna i smutna. - Powinnam i spa, oczy same mi si zamykaj. - Chc spdzi t noc z tob, Chofi. Musz by blisko ciebie... Sofia zajrzaa w jego naznaczon niepokojem twarz. By dojrzaym mczyzn, ale dzi wyda jej si kruchy i saby. - Nie moemy zosta tutaj - szepna. - Wiem, to byoby niewaciwe. Pjd z tob. - Naprawd tego chcesz? - Naprawd. Potrzebuj ci, Chofi. Jestem bardzo przygnbiony. Obja go czule, a on przytuli si do niej. W jego ufnym ucisku byo co gboko wzruszajcego. Serce Sofii cisno si z blu. - Nie moemy jej pomc - powiedzia Santi. - Czuj si zupenie bezradny, bezuyteczny... Czasami zastanawiam si, co bym zrobi, gdyby taki los spotka jedno z moich dzieci. Jak bym sobie z tym poradzi? I jak radz sobie z tym moi rodzice? - Nie maj wyboru. To boli i nigdy nie przestanie bole, Santi. Musisz by silny. Takie sytuacje stanowi prb dla nas wszystkich i chyba maj by czym w rodzaju wanego egzaminu. Nie wiemy, dlaczego tak si dzieje, i buntujemy si, ale musimy pogodzi si z tym, e Bg chce zabra Mari do siebie. I musimy by wdziczni, e tak dugo pozwoli nam cieszy si jej obecnoci. - Przekna zy i umiechna si lekko. Te sowa zabrzmiay zupenie tak, jakby wyszy z ust jej matki, i to j troch zaskoczyo. Czyby to znaczyo, e filozofia Anny nie bya jej obca? - Chodmy, Santi. Jeste zmczony, rano na pewno poczujesz si spokojniejszy i silniejszy. Szli midzy drzewami, trzymajc si za rce. Powinni by uszczliwieni, e mog spdzi t noc razem, lecz ich serca byy cikie i puste. - Nigdy nie zastanawiaem si nad mierci - odezwa si Santi. - Nie musiaem. A teraz jestem przeraony, boj si naszej kruchoci. - Wiem - odpara Sofia. - Kiedy wszyscy std odejdziemy. - Patrz na moje dzieci i zadaj sobie pytanie, co im powiem, kiedy zapytaj, gdzie jest ich ciotka. Chwilami mam wraenie, e w nic ju nie wierz. - To dlatego, e gniewasz si na Boga. Ja przez spor cz ycia wciekaam si na Niego, bo moja matka bya fanatyczk i bardzo mnie to irytowao. Ale teraz wierz w Niego, wierz, e naszym yciem musi kierowa jaka wysza sia. - Musz by silny ze wzgldu na mam, lecz w gbi duszy czuj si saby jak dziecko - wyzna z blem. - Przede mn nie musisz udawa silniejszego, ni jeste. Santi mocno cisn jej rk. - Ciesz si, e wrcia - powiedzia. - Przyjechaa wtedy, gdy najbardziej ci potrzebowaem. Sofia zamkna drzwi pokoju i podesza do okna, eby zacign zasony. - Posuchaj, jak gono graj cykady - szepna. Bya dziwnie zdenerwowana. Kochali si ju wiele razy, lecz tej nocy mieli robi to powoli i bez podwiadomego lku. Santi obj j i delikatnie pocaowa w szyj. Sofia opara si o niego i zamkna oczy. Donie Santiego wlizgny si pod jej bluzk, przemkny po brzuchu, a potem ujy jej piersi, tak lekko, e ledwo czua ich dotyk. Jego zaronity policzek askota kark. Westchna z rozkoszy. Odwrcia si twarz do niego i jego usta natychmiast spoczy na jej wargach. Santi caowa j tak namitnie, jakby pragn zapomnie o wszystkim, co go bolao. W kocu mogli bez reszty odda si sobie, bez obawy, e kto ich zaskoczy. Bya szczliwa, e ma Santiego wycznie dla siebie. - Czy jestem stara? - zapytaa, kiedy potem zauwaya, e przyglda si jej ciau. - Ty? Nigdy nie bdziesz stara - odpar z czuoci. - Najwyej troch starsza.
Rozdzia czterdziesty czwarty Poniedziaek, 10 listopada 1997
Fernando schodzi z promu, ktry przewiz go na argentyski brzeg botnistej rzeki, czujc, jak pot cieka mu strumyczkiem po plecach. Od ucieczki do Urugwaju mino prawie dwadziecia lat. Dwadziecia lat temu bra udzia w demonstracjach przeciwko wojskowym, ktrzy objli wadz 24 marca 1976 roku. Chocia sam przewrt odby si bezkrwawo, w cigu nastpnych piciu lat blisko dziesi tysicy ludzi znikno bez ladu. Mao brakowao, by i on zosta jednym z nich. Spojrza na brunatn wod i pogry si we wspomnieniach. Przeraony i pokonany, przysig wtedy sobie, e nigdy wicej nie stanie na argentyskiej ziemi. Widzia zbyt duo okruciestwa i przemocy, aby kiedykolwiek ponownie podj ryzyko. W tamtym okresie wiele si o sobie dowiedzia. Nie spodobao mu si to, co odkry w gbi swego serca. By tchrzem. W niczym nie przypomina tych odwanych mczyzn i kobiet, ktrzy nie wahali si powici ycia dla dobra kraju, demokracji i wolnoci. Mia niewiele wsplnego z tymi, ktrzy na Plaa de Mayo protestowali przeciwko polityce generaa Videli i jego rzenikw. To oni byli bezimiennymi bohaterami Argentyny, to ich w rodku nocy wywlekano z domw, to oni ginli bez ladu. Czasami myla, e lepiej by byo, gdyby znikn razem z nimi i spocz na dnie morza. Gdyby funkcjonariusze videlowskiej suby bezpieczestwa zdawali sobie spraw, jak bardzo by gupi i nieszkodliwy... Butne przechwaki i gniewne hasa wykrzykiwa tylko na pokaz, by poprawi sobie samopoczucie. Miao mu to zrekompensowa ycie w cieniu brata, ktrego gwiazda lnia tak jasno, e dla gwiazdy Fernanda po prostu zabrako ju miejsca. By nikim, dopki nie pozna Carlosa Riberasa i nie przyczy si do jego podziemnego ruchu. Dopiero tam mg zabysn wasnym wiatem. W Urugwaju kupi may, zniszczony dom na play, zapuci brod i wosy, zabiegi higieniczne ograniczy do kpieli w morzu. Zupenie straci szacunek dla siebie. Znienawidzi si tak dogbnie, e usiowa ukry twarz za gst czarn brod, ktra rozrosa si we wszystkie strony, podobna do kolczastych krzeww z bajki o picej Krlewnie. Wiedzia, e nie znajdzie si adna krlewna, ktra pocaunkiem obudzi go do ycia. Unika kobiet. By do niczego, wic dlaczego kto miaby go kocha? Pisywa artykuy dla rnych urugwajskich gazet i czasopism, usiujc kontynuowa przerwan walk. Nie potrzebowa pienidzy, poniewa rodzina dbaa, by niczego mu nie brakowao. Mia wicej, ni potrzebowa, i czsto wspomaga bezdomnych, ktrzy wasali si zakurzonymi ulicami, zwykle pijani, ciskajc w rku butelk najtaszego wina, owinit w brzow papierow torb. Nie poprawiao mu to samopoczucia, nie przydawao pewnoci siebie. Czu, e jest w rodku martwy. Pewnej nocy ockn si z kolejnego koszmaru, zlany potem, na mokrym materacu, i doszed do wniosku, e duej tego nie zniesie. Wsta, spakowa troch rzeczy do plecaka i zamkn za sob drzwi maego domu. Przez nastpne pi lat podrowa po caej Ameryce Poudniowej. By w Boliwii, Meksyku i Ekwadorze, nad chilijskimi jeziorami i w grach Peru, lecz wszdzie poda za nim cie strasznych przey. Stojc na szczycie Machu Picchu i patrzc na niebo nad sob i spowit mg ziemi pod stopami, zrozumia, e nie ma ju dokd uciec. Doszed do kresu drogi. Pozostay mu tylko dwie moliwoci - albo przekroczy granic krainy bogw, albo wrci na ziemi i nauczy si y z samym sob. By to trudny wybr. Mga kbia si pod nim w hipnotycznym tacu, kuszc go, aby rzuci si w d, w sodk cisz i zapomnienie. W cisz mierci, w zapomnienie o wiecie i sobie. Ale taki krok take byby ucieczk, postpkiem tchrza, podobnie jak opuszczenie Argentyny. Byoby to proste, zbyt proste rozwizanie. Taka mier nie przyniosaby mu chway, wrcz odwrotnie. Osun si na traw i ukry twarz w doniach. Najtrudniejsze w yciu jest samo ycie - pomyla z blem, przyjmujc do wiadomoci fakt, e najprawdopodobniej ma przed sob jeszcze wiele lat cierpienia. Mog przey je bezmylnie i niewiadomie, jak duch, w kadej sekundzie pragnc mierci, lub rzuci si w jego nurt i postara si uczyni je lepszym, powiedzia sobie. Kiedy przekroczy prg swojego domku na play, zadzwoni telefon. Telefonowa ojciec, ktry od kilku tygodni bezskutecznie usiowa si z nim skontaktowa. Maria umieraa na raka. Fernando postanowi wrci do domu. Zaraz po przyjedzie do Buenos Aires poprosi kierowc, eby zawiz go pod Casa Rosada na Plaa de Mayo. Chcia stan pod tym gmachem i sprawdzi, czy nadal budzi w nim lk. Rzdowy budynek, otynkowany row mieszank bydlcej krwi, tuszczu oraz glinki growa nad placem, otoczony gmachami Banku Narodowego i Rady Miasta. Tu obok staa katedra metropolitalna. Pikny plac zdobiy wysokie palmy, wspaniae klomby i inne budynki w stylu kolonialnym, lecz w oczach Fernanda byo to najbardziej ponure miejsce na wiecie, scena jego wielkiego cierpienia i rozczarowania. Kiedy samochd zblia si do placu, Fernando poczu, jak strach elazn rk ciska mu odek i osiada w gardle niczym gruby, ohydny kouch. Donie mia mokre od potu, oddech pytki i urywany. Ale gdy samochd objecha plac, skpany w jasnym letnim socu, poczu nagle, e jego strach si roztapia. Cienie przeszoci znikny. Argentyna bya teraz demokratycznym krajem i Fernando mia wraenie, e dostrzega t zmian w beztroskich twarzach przechodniw. Wydawao mu si, e nawet powietrze pachnie inaczej. Kwitnce miasto umiechao si do niego. Odrzuci lki jak znoszony paszcz, ciki i niepotrzebny w ciepym klimacie. - Wystarczy - powiedzia do szofera. - Prosz zawie mnie do Santa Catalina. Przyjazd Fernanda by witem dla caej rodziny. Wszyscy zgromadzili si na tarasie, podobnie jak wiele lat temu, na powitanie powracajcego ze Stanw Santiego. Rnica polegaa jednak na tym, e Fernando przyby, aby poegna si z umierajc siostr. - Fernando bardzo si zmieni, Sofio - powiedziaa Chiquita ze smutkiem. - Moesz go nie pozna... Sofia lekko cisna rk ciotki. - Mylisz, e przyjecha na stae? - zapytaa, eby okaza zainteresowanie, chocia w gruncie rzeczy plany Fernanda w ogle jej nie interesoway. Spojrzaa na Santiego, ktry rozmawia z ojcem i Eduardem. Miguel od kilku dni obawia si, e Fernando moe nie zdy, poniewa Maria szybko tracia siy. Na twarzach wszystkich zebranych malowa si niepokj. Usiowali rozmawia lub przechadzali si po tarasie. Niepokj udziela si nawet psom, ktre krciy si gorczkowo, usiujc znale sobie wygodne miejsce w cieniu. Gdy takswka zajechaa przed dom, powoli i z godnoci, troch jak karawan, wszyscy odetchnli z ulg. Fernando wyjrza przez okno i poczu, jak jego serce zalewa fala czuoci i sodkiej melancholii. Wrci do miejsca, gdzie si urodzi i dorasta. Take i w jego oczach Santa Catalina pozostaa taka sama jak dawniej. Wysiad z samochodu i wpad prosto w ramiona matki. Potem uciska ojca, Panchita i pozostaych bliskich. Wszyscy dziwili si zmianie w jego wygldzie i gono dawali temu wyraz. Fernando rzeczywicie zmieni si nie do poznania. Na widok Sofii na jego twarzy pojawi si wyraz niedowierzania. - Nie sdziem, e ci jeszcze kiedy zobacz - rzek, wpatrujc si w kobiet, troch podobn do kuzynki, ktrej z caego serca nie znosi. Teraz oboje byli innymi ludmi. Nie mg si oprze wraeniu, e ich dziecistwo i modo zeszy ze sceny ycia jak sztuka, ktra przestaa cieszy si popularnoci. - Ciesz si, e ci widz, Fercho - odezwaa si Sofia, nie bardzo wiedzc, co mogaby powiedzie czowiekowi, ktry by jej zupenie obcy. Nagle Fernando zobaczy przed sob Santiego i zrobi co, co cakowicie zaskoczyo ich obu. Rozpaka si. W Santim widzia przyjaciela, z ktrym dawno temu, pewnej zimowej nocy wyruszy, aby ukara Facunda Hernandeza. Paka nie dlatego, e pniej Facundo uratowa mu ycie, i nie dlatego, e on i Santi wyrwali Mari z rk niewaciwego czowieka. Paka, poniewa w szczerych, zielonych oczach brata widzia lata zmarnowane przez zazdro, niech i strach. Paka, bo wrci do domu i gdy patrzy za siebie, ju nie widzia drczcych go zjaw. Chiquita zaprowadzia Fernanda do pokoju Marii. Santi pochwyci spojrzenie Sofii - oboje wiedzieli, e ta chwila naley wycznie do Fernanda, ktry potrzebowa teraz czasu na spokojn rozmow z siostr. - Jedmy do miasta - zaproponowa Santi. - Teraz, gdy Fercho wrci, nikt nie zauway naszej nieobecnoci. - Fernando jest zupenie inny ni kiedy - rzeka Sofia, idc za nim przez park. - Mam wraenie, e nigdy go nie znaam. - Ja take. Wszyscy mamy takie wraenie. - Powinnam cieszy si z jego powrotu, ale nic nie czuj - po wiedziaa, zastanawiajc si nad zagadk przemijania. - Dziwne, e z niektrymi ludmi bez trudu nawizuje si kontakt mimo dugiego rozstania, a z innymi nie... - Fernando duo przey, Chofi, i rzeczywicie jest innym czowiekiem. Bdziesz musiaa pozna go od nowa, podobnie jak ja. Fernando z przeraeniem patrzy na wyniszczon chorob siostr. Czu ogromn pokor wobec jej odwagi. Twarz Marii bya wychudzona, koci policzkowe ostro rysoway si pod skr. Wygldaa jak wizie obozu koncentracyjnego. Stracia wosy, co podkrelao ksztat jej czaszki, obcignitej cienk skr. Sia ducha Marii bya jednak tak wielka, e wygld nie mia adnego znaczenia. Wydawao si, e jej umiech rozwietla cay pokj. Wycigna do niego kocist do i spojrzaa mu w oczy. Fernando upad na kolana i ucaowa jej rk, peen podziwu dla tak wielkiej odwagi i wiadomy wasnej saboci. - Och, jak ty wygldasz! - Rozemiaa si z czuoci. - Co ty z sob zrobie, Fercho? Fernando nie mg wydoby z siebie gosu. Wargi mu dray, ciemne oczy pene byy ez. - Robi straszne wraenie, prawda? - umiechna si Maria. - Mj widok zapiera wszystkim dech... - Kpia z samej siebie, ale nie moga ukry ez, ktre spyway po jej zapadnitych policzkach. - Guptas z ciebie, Fercho - cigna zaamujcym si gosem. - Dlaczego zostawie nas na tak dugo? Co tam robie, skoro my, ktrzy ci kochamy, bylimy tutaj i cay czas tsknilimy za tob? A ty? Tsknie za nami? Wrcie na dobre czy tylko na chwil? - Na dobre - wykrztusi Fernando. - auj, e... Maria uciszya go ruchem rki. - Wymyliam now zasad postpowania. adnych wyrzutw, adnego roztrzsania bdw przeszoci. Rozmawiaam ju o tym z Sofi, ktra take porzucia nas na bardzo dugo. Oboje jestecie guptasami, kochany. W tym domu yjemy teraniejszoci i cieszymy si sob nawzajem. Nie przywoujemy smutnych wspomnie, tylko radosne. Bo przecie bylimy szczliwi wszyscy razem, prawda? Fernando bez sowa skin gow. - Pamitasz t moj koleank, w ktrej si podkochiwae? Nazywaa si Silvia Diaz. Pisywae do niej listy miosne. Ciekawe, co si z ni teraz dzieje... - Nigdy si jej nie podobaem - rzek Fernando, umiechajc si do wspomnie z tamtych niewinnych dni. - Ale tak, podobae si jej, tylko bya niemiaa! Na lekcjach czsto czytaa twoje listy, niektre czytaa mi na gos. Byy bardzo romantyczne. - Naprawd? - Tak. Pamitam, e bardzo mnie to dziwio i doszam nawet do wniosku, e niewiele o tobie wiem. Ale potem obie z Sofi podejrzaymy, jak na basenie caowae si z Romin Blaquier. - Wiedziaem, e schowaycie si za krzakiem - rozemia si. - Wcale nie zauwayymy, eby by zmieszany! - Oczywicie, e nie. Byem zadowolony, e na moment znalazem si w centrum waszej uwagi. - Och, tak jest o wiele lepiej! - powiedziaa Maria. - miech niesie pocieszenie, zy tylko smutek... Oboje umiechnli si do siebie ze zrozumieniem.
Rozdzia czterdziesty pity
- Pamitasz, jak w kad sobot wieczorem przyjedalimy tu na msz? - Gos Sofii odbi si echem od zimnych kamiennych murw kocioa Nuestra Seora de la Asuncin. - Potem jechalimy do nocnego klubu - zachichota Santi. - Nie bylimy zbyt poboni... - Nigdy nie mylaam o tym w ten sposb - wyznaa. - Szczerze mwic, msza bya dla mnie jeszcze jednym obowizkowym zajciem... - Wci chichotaa pod pulpitem awki. - Bo trudno byo zachowa powag, kiedy ojciec Julio jka si i zacina. - Ojciec Julio umar par lat temu. - Nie mog nawet powiedzie, e jest mi przykro - mrukna. - Ale powinna, bo w kocu jeste w jego kociele. - Mylisz, e moe mnie usysze? Ciekawe, czy w niebie ludzie te si jkaj... Jako nigdy nie syszaam o anioach jkaach... Przeszli gwn naw, cicho stpajc po kamiennej posadzce. Koci by may i do surowy, zupenie inny ni te w Buenos Aires. Prosty otarz przykryty biaym obrusem i przybrany kwiatami. Powietrze przesiknite cikim zapachem kadzida, poniewa nigdy nie otwierano tu okien. Soce wpadao do rodka przez witraowe szyby za otarzem, rzucajc plamy kolorowego wiata na posadzk i ciany. W smugach jasnego wiata powoli wiroway drobinki kurzu. Wrd figur wielu witych wisiay obrazy przedstawiajce Matk Bosk z Dziecitkiem, owietlone pomykami wiec. awki byy dokadnie takie, jak je zapamitaa - twarde i do niewygodne, aby nikomu nie udao si w nich zasn podczas kazania. - Pamitasz lub Pilar, siostrzenicy Soledad? - zapytaa z umiechem. - Jak mgbym zapomnie? - Santi uderzy si otwart doni w czoo. - Ojciec Julio pomyli j z jej siostr i zwraca si do niej per Lucia! Oboje z trudem stumili wybuch miechu. - Dopiero pod koniec, kiedy pobogosawi zwizek Roberta i Lucii, zorientowa si, e co jest nie tak! - wykrztusia Sofia. - Pilar strasznie si zdenerwowaa, a my pkalimy ze miechu! Gdy stanli przed otarzem, miech zamar im na ustach. Spada na nich wielka cisza. Po obu stronach otarza znajdoway si stoliki, na ktrych pony wiece rnego ksztatu i wielkoci. Myleli teraz tylko o Marii. Santi wzi jedn z lecych na stoliku wiec i zapali j. - W intencji mojej siostry - powiedzia cicho i przymkn oczy. Wzruszona Sofia posza za jego przykadem. Ona take zapalia wieczk i odmwia modlitw za zdrowie kuzynki. Rka Santiego zacisna si na jej doni. Dug chwil w milczeniu stali przed otarzem. Sofia pomylaa, e nigdy w yciu nie modlia si rwnie szczerze i gorco. Nurtowao j tylko, e modlitwa nie jest cakowicie bezinteresowna - dopki ya Maria, ona miaa wymwk, by pozosta w Santa Catalina. - Zastanawiam si, czy Bg ma nam za ze, e zwracamy si do niego wycznie w godzinie prby - powiedzia cicho Santi. - Myl, e jest do tego przyzwyczajony. - Mam nadziej, e nasze modlitwy odnios skutek. - Ja take. - Czuj si winny, e przychodz tu dopiero teraz. Nie zasuguj na cud. - Moe pno, ale jednak przyszede. Wydaje mi si, e dla Boga nie ma znaczenia, kiedy wzywamy go na pomoc. Jeste tu i tylko to si liczy. - Moe masz racj. Kiedy nie potrafiem zrozumie ludzi, ktrzy codziennie chodz do kocioa. Dzi wiem, e jest to dla nich pocieszeniem i daje im si. - Doznae pocieszenia? - W pewnym sensie. - Spojrza na ni i umiechn si lekko. - Powinnimy byli pobra si w tym kociele, wiesz? - A ceremoni lubu odprawiby ojciec Julio. Czy t-t-ty, S-s-santi b-b-bierzesz s-s-sobie S-s-sofi... Zamia si cicho. - Jeli o mnie chodzi, mgby nawet nazwa mnie F-f- fernandem! - powiedzia, biorc j w ramiona i muskajc wargami czoo. W jego objciach Sofia czua si kochana i potrzebna. Obja go i stali tak nieruchomo, w cakowitym milczeniu. Czua smutek, a jednoczenie rado pync z bliskoci Santiego. Zdawaa sobie spraw, e ta chwila szybko minie, wic przywara do jego piersi, cieszc si jej trwaniem. - Czy spowiadaa si ojcu Juliowi z tego, e bylimy kochankami? - zapyta Santi, odsuwajc si lekko, eby zajrze jej w twarz. - Oszalae? Oczywicie, e nie! A ty? - Nie. Spowiadaa si kiedy naprawd, tak zupenie szczerze? - Nie, wikszo grzechw zmylaam. Ojciec Julio tak cudownie si gorszy, e nie mogam oprze si pokusie. - Jeste niepoprawna. - W umiechu Santiego czai si cie smutku. - Dopki tu nie wrciam, byam przekonana, e jednak troch si poprawiam, ale teraz wiem, e w gbi duszy wci jestem taka sama. - Powinienem mie wyrzuty sumienia. - Santi bezradnie po krci gow. - Ale nie mam i nic na to nie poradz. Nasz zwizek wydaje mi si dobry i nieunikniony... - Bo jest dobry - powiedziaa Sofia, biorc go za rk. - Powinnimy by razem. - Wiem, ale jednak mczy mnie ten brak wyrzutw sumienia. Przeraa mnie, e przy tobie potrafi o wszystkim zapomnie. - Mwisz o Claudii? - O Claudii i dzieciach. Kiedy jestem z tob, zwyczajnie o nich nie myl. - Ze mn jest podobnie - westchna. Nie bya to prawda. Za kadym razem, gdy pami podsuwaa jej twarze Davida i crek, pospiesznie spychaa ten obraz w gb podwiadomoci. Zwykle jej si to udawao, ale David potrafi by naprawd uparty... - Chodmy, bo lada chwila przyapie nas tu ojciec Juan - rzek Santi, prowadzc j do wyjcia. - Nie robimy przecie nic zego. Jestemy kuzynami, pamitasz? - Nie potrafi o tym zapomnie, Chofi. Myl, e Bg postawi ci na mojej drodze jako kuzynk po to, aby ukara mnie za grzechy popenione w poprzednim yciu. - A moe po prostu ma niezdrowe poczucie humoru... - wymamrotaa Sofia. Gdy wyszli na zewntrz, musieli osoni oczy przed olepiajcym blaskiem. Sofii a zakrcio si w gowie, zanim jej wzrok przyzwyczai si do soca. Powietrze byo gorce i wilgotne. - Idzie wielka burza, Chofi, czujesz? - Tak. Uwielbiam burze, bardzo mnie podniecaj. - Kiedy kochalimy si pierwszy raz, szalaa burza. - Pamitam. Nigdy tego nie zapomn. Wyszli na plac. Biegnca przez miasteczko droga nadal bya niewyasfaltowana, taka sama jak w czasach ich dziadkw i pradziadkw. Gwny plac otaczay wysokie drzewa, ktrych pnie jak dawniej bielono wapnem, chronicym przed szkodnikami. Zakurzone okna maych domw i sklepw sabo poyskiway w socu. Na rogu znajdowa si wci ten sam bar, w ktrym gauczowie pili herbat mat i grali w karty. Paco spdza tu kiedy kady niezielny ranek, spokojnie przegldajc gazety przy filiance kawy. By moe nadal to robi, wierny swoim przyzwyczajeniom. Byo popoudnie, wic wszystkie sklepy zamknito na czas sjesty i na placu panowaa cisza. Sofia i Santi podeszli do jednej ze stojcych w cieniu awek, kiedy nagle usyszeli, e kto ich woa. Odwrcili si i z przeraeniem spostrzegli siedzc na ssiedniej awce sawn star wiedm z miasteczka. - Dzie dobry, seniora Hoffstetta - odezwa si Santi uprzejmie. - Nie przypuszczaam, e stara wiedma jeszcze yje! - szepna Sofia. - Czarownice nie umieraj - odszepn Santi. Staruszka jak zwykle ubrana bya w dug czarn sukni. Sofia pomylaa, e moe midzy innymi dlatego wszyscy uwaaj j za czarownic. Przypomniaa sobie, e kiedy naprawd si jej baa. Twarz starowiny bya drobna, pomarszczona i brzowa jak upina orzecha, oczy czarne, podobnie jak zby, a otaczajcy j zaduch mona byo poczu ju z daleka. W dugich, powykrcanych przez artretyzm palcach ciskaa brzow papierow torb. Sofia i Santi usiedli, starajc si j zignorowa, lecz Sofia przez cay czas czua na plecach przenikliwe spojrzenie. - Wci na nas patrzy? - zapytaa. - Tak - mrukn Santi. - Udawajmy, e jej nie widzimy. - Ale ja czuj jej obecno! Och, nieche ju sobie pjdzie! - Nie przejmuj si, przecie ona nie jest prawdziw czarownic. - Chyba sam nie bardzo wierzysz w to, co mwisz. W porwnaniu z ni czarownice z bajek to prawdziwe krlewny nieki. Zao si, e wie, o czym rozmawiamy... - Jeeli jest czarownic, to na pewno wie. - Chodmy std! - Sofia podniosa si z awki. - Nie mog tego wytrzyma. - Hej! - krzykna stara wiedma. Zignorowali j i bez sowa przyspieszyli kroku. - Hej, wy! - powtrzya. - Zy los! Mielicie swoj szans! Zy los! Sofia i Santi przystanli i spojrzeli na siebie ze zdumieniem. Santi mia ju zawrci w stron starej kobiety, lecz Sofia chwycia go za rami i pocigna za sob. - Pokrewne dusze! - Nis si za nimi zachrypnity gos staruszki. - Widz wasz aur, pokrewne dusze! - Boe, teraz naprawd mnie przestraszya! - powiedziaa Sofia. - Uciekajmy! - Jak ta stara plotkara mie nas zaczepia! - zirytowa si Santi. - To wanie tacy jak ona sprawiaj kopoty innym! - Nikt mnie nie przekona, e ona nie jest czarownic. - Wic niech lepiej wsiada na swoj miot i leci na sabat - parskn Santi. Oboje wybuchnli nerwowym miechem. Kiedy myleli, e ju si od niej uwolnili, nagle pojawia si przed nimi, podobna do wielkiego, wochatego nietoperza, przygita do ziemi i cuchnca. Powoli podesza do Sofii i wcisna jej do rki papierow torb. Sofia uja j w dwa palce, jakby bya pewna, e wewntrz znajduje si co obrzydliwego. Spojrzaa w czarne oczy staruszki i wpada w panik, lecz wiedma tylko pokiwaa gow i kilka razy wymamrotaa sowa: Sofia Solana. Potem odwrcia si i pokutykaa przez plac. Gdy wsiedli do samochodu. Sofia pospiesznie zatrzasna drzwi i zamkna okno. Draa na caym ciele. - Co jest w tej torbie? - zapyta Santi, ktrego caa sytuacja zacza ju bawi. - Nie wiem, z czego si miejesz. Skoro jeste taki ciekawy, to sam j otwrz! Santi powoli rozchyli papier i ostronie zajrza do rodka, jakby spodziewa si, e zobaczy co wyjtkowo paskudnego. Po chwili rozemia si gono, z wyran ulg. - No i co? - ponaglia go Sofia. - Nigdy by nie uwierzya! To sadzonka. Sadzonka drzewa ambu. - Sadzonka ambu? Co mam z ni zrobi? - Nie mam pojcia. W Anglii na pewno si nie przyjmie. - Co za dziwna kobieta! Ile ona moe mie lat? Ju dawno temu powinna przenie si na tamten wiat! - Dlaczego daa ci t sadzonk? - Santi lekko zmarszczy brwi. - I skd wiedziaa, kim jeste? Przekrci kluczyk w stacyjce i wyjecha na drog. Sofia odetchna z ulg, kiedy wreszcie zostawili miasteczko daleko za sob. - O co jej chodzio z tymi pokrewnymi duszami? - zapytaa po chwili. - Nie wiem. - W pewnym sensie miaa racj, bo rzeczywicie jestemy pokrewnymi duszami... Niesamowita starucha... Problem polega na tym, e niektrzy jej wierz, na przykad Soledad... - Och, a ty nie? - Kciki ust Santiego uniosy si lekko. - Oczywicie, e nie! - mrukna. - Wic dlaczego w ogle o niej rozmawiamy? Skoro nie wierzysz w jej nadprzyrodzone zdolnoci, to po prostu przesta o niej myle, i tyle. - To bez sensu. Nie wierz jej i uwaam, e nie powinna straszy Bogu ducha winnych ludzi. Nie wmawiaj mi, e wierz w czarownice! - Ale wierzysz w magiczne waciwoci ambu, prawda? - To co innego! - Sofia si oburzya. - Wcale nie! - Wanie e tak! Ta kobieta jest szalona, powinni zamkn j w jakim zakadzie. ambu skupia w sobie magi przyrody. - Chofi? - Sucham? - wymamrotaa niechtnie. Zerkna na niego i zobaczya, e si umiecha. - Czy drzewo ambu spenio jakie twoje yczenie? - zapyta, wpatrujc si w drog z takim skupieniem, jakby musia skoncentrowa si na czym, eby nie wybuchn miechem. - Tak. - Jakie? - Pragnam, eby si we mnie zakocha - oznajmia z triumfalnym umiechem. - Myl, e akurat to nie miao nic wsplnego z ambu. - Nie masz o tym zielonego pojcia! - wykrzykna. - Nie rozumiesz potgi przyrody! Wiesz co? Zao si, e ta sadzonka przyjmie si w Anglii! Spojrzaa na niego i zorientowaa si, e dawi si ze miechu. - miejesz si ze mnie? - prychna. - Zatrzymaj samochd! - Co takiego? - Zatrzymaj si, ale ju! Santi zjecha z drogi i zatrzyma pikapa midzy drzewami na skraju pola. Wyczy silnik i odwrci si do niej. Rozemiane spojrzenie jego zielonych oczu zupenie j rozbroio. Jej zo znikna w jednej chwili. - Ona naprawd bya dziwaczna - powiedziaa w kocu. - To prawda, bya, ale przecie nie ma nic zego w tym, e nazwaa nas pokrewnymi duszami. - Santi pocaowa j w szyj. - Powiedziaa, e mielimy swoj szans... - No to co? - Bez popiechu rozpina jej sukienk. - To tylko stara wiedma... Kiedy gorce usta spoczy na jej wargach, natychmiast zapomniaa o staruszce z miasteczka. Jego lina miaa lekko sony posmak, skra pachniaa potem i upaem. Usiada mu na kolanach, twarz do niego, z zapartym tchem usiujc znale najwygodniejsz pozycj midzy kierownic i skrzyni biegw. Santi podcign jej sukienk do gry i przesun domi po delikatnej skrze wewntrznej strony lepkich od potu ud. Odsun figi na bok i wszed w ni jednym pchniciem. Obejmujc jej ramiona, nadawa rytm jej ruchom. Sofia oddychaa ciko, owadnita podnieceniem i rozkosz, jak dawao jej amanie zasad.
Rozdzia czterdziesty szsty
Po powrocie do Santa Catalina oboje z przyjemnoci zanurzyli si w basenie. Soce wisiao nisko nad zachodni lini horyzontu, podobne do rozarzonego wgla. Midzy drzewami unosiy si chmury komarw, z ogrodu dociera mocny zapach zasadzonych przez Antonia r i krzakw janowca. Sofia i Santi podpynli do brzegu i oparli si ramionami o krawd basenu. - Brakuje mi Josego - odezwaa si Sofia. - Pablo jest wspaniay, ale ja byam bardzo przywizana do Josego... - Jose by mdrym staruszkiem. - Kto to jest ten Javier? Bardzo przystojny chopak... - To syn Soledad i Antonia - odpar Santi, nie kryjc zaskoczenia. - Nie mwia ci? - Syn Soledad? Jeste pewien? - Oczywicie! Nie mog uwierzy, e nic ci nie powiedziaa! Moe sdzia, e wiesz... - Jestem okropna! - mrukna Sofia. - Od chwili, gdy przyjechaam, rozmawiaymy tylko o mnie! - Javier jest prawdziwym bohaterem. - Jak to? - Kilka lat temu pomaga ojcu przy sadzeniu rolin wok basenu. Pewnego dnia wszyscy siedzielimy na brzegu, opalajc si i rozmawiajc. Clara i Felix bawili si na trawie razem z innymi dziemi. Nikt nie zauway, e Felix podpez do wody, eby zanurzy w niej rczki. Javier przypadkiem spojrza w tamt stron i zobaczy jaki szary cie na dnie. Bez wahania skoczy do wody, zanurkowa i wycign Felixa na brzeg. Nie ulega wtpliwoci, e uratowa maemu ycie. W nagrod za ten czyn Paco podarowa mu nowe siodo, ozdobione srebrn plakietk z wygrawerowanymi inicjaami Javiera. Twj ojciec zawsze bardzo go lubi, ale po tym wydarzeniu jego sympatia jeszcze wzrosa. Niedugo potem Sofia pobiega do domu i zajrzaa do kuchni, gdzie Soledad przygotowywaa kolacj. - Dlaczego nie powiedziaa mi, e masz syna? - zapytaa z wyrzutem, starajc si zrekompensowa opiekunce brak zainteresowania jej sprawami. - I to takiego przystojnego? - Mylaam, e wiesz. - Teraz ju wiem. Santi opowiedzia mi, jak Javier uratowa Felixa. Musisz by bardzo dumna z syna. - Oboje jestemy z niego dumni. Javier codziennie czyci siodo, ktre dosta od seniora Paca. To najcenniejsza rzecz, jak posiada. Senior Paco by wobec niego bardzo hojny. - Javier w peni na to zasuy. Zanim Sofia przebraa si do kolacji, wzia dug kpiel. Lec w ciepej wodzie, mylaa o Santim i swojej przyszoci, a take o Davidzie, ktry uratowa j w chwili, gdy czua si zagubiona i saba. David by dla niej bardzo dobry... Odetchna z ulg, gdy jej rozmylania przerwao ciche pukanie do drzwi. Na progu staa Soledad, ktrej okrga twarz bya blada i mokra od ez. Sofia natychmiast wyskoczya z wanny, narzucia na siebie szlafrok i podprowadzia niani do ka. - Co si stao, Soledad? - zapytaa. Soledad prbowaa odpowiedzie, ale jej gos zaama si i znowu zalaa si zami. Wreszcie, po dugich namowach ze strony Sofii, wyznaa, e ma tajemnic, ktrej obiecaa dotrzyma. - Ale ty jeste moj Sofi! - zaszlochaa rozpaczliwie. - Nie mog duej ukrywa tego przed tob! Sofia nie bya szczeglnie zaciekawiona, poniewa z dowiadczenia wiedziaa, e sekrety Soledad dotycz zwykle do bahych spraw, chciaa jednak za wszelk cen uly starej przyjacice. - Chodzi o Javiera - zacza niepewnie Soledad. - Chyba nic mu nie dolega, co? - Zaniepokoia si, e moe syn Soledad jest chory. - Nie, nie, Javier jest zdrowy. Antonio i ja bardzo go kochamy. Dalimy mu dom i obserwowalimy, jak wyrasta na wspaniaego mczyzn. Jestemy z niego dumni... - Wic dlaczego paczesz? Masz szczcie, e trafi ci si taki syn. - Och, wiem o tym, seniora Sofia. To takie trudne... - Z piersi Soledad wyrwao si cikie westchnienie. - Senior Paco kaza nam przysic, e bdziemy milczeli i przez dwadziecia cztery lata dotrzymalimy obietnicy... Mylelimy, e wczeniej wrcisz do domu... Mwilimy sobie, e jestemy tylko jego opiekunami i tak wanie byo... To ty jeste jego prawdziw matk. - O czym ty mwisz, Soledad? - wyszeptaa Sofia. - Nie wi mnie za to, prosz. Speniam prob seniora Paca, to wszystko. Senior Paco przywiz twoje dziecko ze Szwajcarii i powiedzia, e zaley mu, aby miao normalny dom i dobrych rodzicw. e niedugo wrcisz i wtedy bdziesz moga odzyska swego synka... Nie chcia, eby jego wnuka wychowywali obcy ludzie... - Javier jest moim synem? - zapytaa powoli Sofia. Miaa wraenie, e unosi si w powietrzu, poza swoim ciaem, a jej sowa wydobywaj si z ust kogo innego. - Javier jest twoim synem - potwierdzia Soledad i zacza zawodzi jak ranne zwierz. Sofia wstaa, podesza do okna i wbia wzrok w pogron w mroku pamp. - Javier to Santiguito? - szepna, nie mogc w to uwierzy. W szklanej tafli widziaa jego mae rce i nki, zabawny nosek, ktry tyle razy pokrywaa pocaunkami. W ustach miaa dziwny sony smak. Nagle wrcia do rzeczywistoci i ujrzaa swoje odbicie, odbicie zgitej w p z blu kobiety. Potem nie widziaa ju nic, bo jej oczy wypeniy si gorcymi zami. - Wiemy o tym tylko senior Paco, ja i oczywicie Antonio - dobieg j gos Soledad. - Seniora Anna nic nie wie, ale ty masz prawo wiedzie, jeste przecie jego matk. Jeeli zechcesz powiedzie o wszystkim Javierowi, nie bd ci powstrzymywa. Moe powinien pozna prawd o swoich rodzicach, dowiedzie si, e naley do rodziny Solanas...
Rozdzia czterdziesty sidmy
Sofia wybiega do parku, zostawiajc paczc Soledad w swojej sypialni. Byo ju prawie ciemno. Nie wiedziaa, co mu powie, ale czua, e musi go zobaczy i porozmawia z nim. Kady ma prawo wiedzie, kto nosi go pod sercem, mylaa. Oczami wyobrani widziaa, jak zarzuca mu ramiona na szyj i przytula go do siebie. Mj synu, nazywasz si Santiguito i jeste dzieckiem, ktre straciam, dzieckiem, ktrego miaam wicej nie zobaczy... zy obeschy jej na policzkach, czua dziwn lekko, zdumiewajc rado ycia. Ju z daleka dostrzega czerwonawy blask poncego midzy stajennymi barakami ogniska. Kto gra na gitarze i kilka mskich gosw podjo melodi, coraz goniej i goniej. Z rozczarowaniem zobaczya grupk gauczw, siedzcych wok ogniska. miali si i popijali wino, migotliwe pomienie owietlay ich brzowe twarze. Przystana za pniem drzewa i wytya wzrok. Szukaa twarzy syna i znalaza j. Siedzia w rodku, midzy Pablem i jakim nieznanym jej mczyzn, z entuzjazmem piewajc razem z innymi. Co jaki czas umiecha si i wtedy jego biae zby lniy w mroku. Nie widziaa go zbyt dobrze, wic nie moga si zorientowa, czy jest bardziej podobny do niej, czy do Santiego. Zmarszczya brwi i zmruya oczy, majc nadziej, e w ten sposb zobaczy co wicej. Nagle jaka smuka kobieta otworzya drzwi jednego z barakw i podesza do ogniska z tac pen jedzenia. Sofia zauwaya biegncego za ni chudego psa. Przykucna za pniem, aby lepiej widzie ca scen. Psiak podnis gow, wszc z zainteresowaniem i szczekajc, i ruszy w stron kryjwki Sofii. Kobieta odwrcia gow za gosem ujadajcego psa i powiedziaa co do mczyzn. Gauczowie zerwali si, chwytajc za noe. Musiaa wyj zza drzewa, nie miaa wyboru. Zawstydzona stana przy ognisku, czujc na sobie zaskoczone spojrzenia. Javier opuci spoczywajc na rkojeci noa rk i podszed do niej. - Dobry wieczr, seniora Sofia - rzek uprzejmie. - Czy co si stao? Szuka pani kogo? Sofia przygldaa mu si uwanie. By wysoki, zgrabny, szeroki w ramionach jak jego ojciec. Porusza si podobnie jak Santi, na lekko zgitych kolanach, ale nie byo w tym nic dziwnego, bo przecie on take prawie cae ycie spdzi w siodle. Zauwaya, e wosy ma ciemne, takie jak ona. Stan przed ni, najwyraniej czekajc, eby si odezwaa. Chciaa powiedzie mu, e jest jego matk, ale nie moga wydoby gosu z garda. Jej radosne uniesienie znikno. Spojrzaa na zgromadzonych przy ognisku gauczw i zrozumiaa, e jej syn jest wrd nich szczliwy. Nie zna swojego prawdziwego pochodzenia i wanie dlatego by szczliwy. Posiada to, co ona sama zagubia dawno temu - poczucie przynalenoci. Jego miejsce byo tu, w Santa Catalina, wrd podobnych do niego ludzi. Jak na ironi wanie on wydawa si w peni zadowolony ze swego ycia. Osign stan, ktry by obcy i jej, i jej matce. Ze smutkiem zrozumiaa, e zburzenie wiata, w ktrym dors i y, byoby po prostu okrutne i samolubne. Spojrzaa na niego i umiechna si sabo. - Za ycia Josego czsto tu przychodziam - przemwia, starajc si zacz rozmow. - Wiem od matki, e dugo nie byo pani w Santa Catalina. - Tak. Nie potrafi nawet powiedzie, jak bardzo tskniam za domem. - Czy to prawda, e w Anglii zawsze pada? - zapyta z niemiaym umiechem. - Nie bez przerwy. Zdarzaj si dni rwnie pikne jak w Argentynie - odpara. Miaa nadziej, e nie zauway, jak uporczywie przyglda si jego twarzy. - Nigdy nie wyjedaem z Santa Catalina. - Chciaabym znale si na twoim miejscu. Duo podrowaam, ale mog ci szczerze powiedzie, e nigdzie nie widziaam miejsca tak piknego, jak Santa Catalina. - Zamieszka tu pani na stae? Moja matka ma tak nadziej. - Raczej nie. - Sofia potrzsna gow. - Twoja mama jest bardzo sentymentalna i... - Wiem - rozemia si. - I na pewno jest najlepsz matk pod socem - dokoczya. - Tak. - Dla mnie te bya bardzo dobra. Wspuczestniczya we wszystkich moich drobnych przestpstwach. Po chwili uwiadomia sobie, e Javier ma ochot wrci do swoich przyjaci. Nie zdziwio jej to - bya przecie crk waciciela majtku, naleeli do dwch rnych wiatw. Poegnaa si z nim i zawrcia w kierunku domu. Tak, Javier z ca pewnoci by jej synem. W ciemnoci nie widziaa koloru jego oczu, ale bya przekonana, e s ciemne. Gdyby byy zielone, jak oczy Santiego, ju wczeniej zwrciaby na to uwag. W jego wygldzie nie byo nic uderzajcego. By przystojny, zosta wychowany jako gauczo i doskonale pasowa do swego otoczenia. Nie moga powiedzie mu, kim naprawd jest. Soledad nadal siedziaa na brzegu ka, skulona i pokonana, z mocno splecionymi domi na kolanach. Powoli podniosa czerwone od ez i otpiae z blu oczy. Na jej twarzy malowaa si rozpacz, bezgraniczne cierpienie kogo, kto w jednej chwili zosta pozbawiony motywacji do ycia. Sofia take cierpiaa, lecz widok zamanej Soledad umocni j w podjtej decyzji. Postpia tak, jak naleao. Gdy powiedziaa, e nie moga zdradzi Javierowi tajemnicy jego pochodzenia, twarz Soledad rozjani bysk nadziei. Cae jej ciao rozlunio si w poczuciu ulgi. Rozpakaa si, ale tym razem byy to zy radoci. Przygarna Sofi do piersi, dzikujc za to, e oddaa jej syna. - Kadego dnia powtarzaam sobie, e Javier nie naley do mnie - wyszlochaa. - Mwiam sobie, e tylko go wychowuj, czekajc na chwil, kiedy jego rodzona matka wrci po niego... - Javier jest twoim synem, Soledad - powiedziaa Sofia ze smutkiem. - Nie ma znaczenia, kto go urodzi. To twoje dziecko. Jest nawet do ciebie podobny. - Jest przystojnym chopcem, ale to nie moja zasuga - Soledad ledwo powstrzymywaa peen dumy umiech. Sama najlepiej wiedziaa, e w tym niewielkim pokoju nie ma miejsca na jej dum. - Jak to si stao? - zapytaa Sofia. - Jak to moliwe, e nikogo nie zdziwio to, e w waszym domu nagle pojawio si dziecko? - Senior Paco przyszed do nas i powiedzia, e my stworzymy najlepszy dom twojemu dziecku, poniewa ty i ja zawsze byymy sobie bardzo bliskie, seniorita. Przecie opiekowaam si tob od najwczeniejszego dziecistwa. Sofia si zamylia. A wic Dominique i Antoine musieli odegra wan rol w planowaniu przyszoci maego Santiguita. Powinna by im wdziczna - zadbali, aby mia dobrych rodzicw i szczliwe dziecistwo. I dom, ktry ona stracia... Umiechna si gorzko. - Co jeszcze powiedzia wam mj ojciec? - e pewnego dnia wrcisz, ale na razie nie moesz opiekowa si dzieckiem. Nie zadawaam adnych pyta. Uwierzyam mu i staraam si wychowa Javiera tak, eby nie przynis ci wstydu. - Gos Soledad zaama si nagle. - Wiem, Soledad. Za nic ci nie winie, chc tylko wiedzie, jak to byo - powiedziaa Sofia uspokajajco, ciskajc rk opiekunki. Soledad odetchna gboko. - Wymylilimy historyjk o siostrzenicy Antonia, ktra umara, oddajc mu swojego synka pod opiek. Nikt tego nie kwestionowa, poniewa takie rzeczy zdarzaj si do czsto. Wszyscy cieszyli si, e Bg po tylu latach oczekiwania jednak obdarzy nas dzieckiem. - Po jej policzku spyna dua za. - May Javier by liczny. Mia due brzowe oczy, dokadnie takie jak twoje, i delikatn skr. Pokochaam go od pierwszej chwili i nigdy nie przestaam dzikowa Bogu za jego dobro. To by cud, prawdziwy cud... - Poza tob i Antoniem wie o tym tylko mj ojciec, tak? - Tak. - Jak mj ojciec odnosi si do Javiera? Czy byo mu ciko? - Zawsze traktowa go z wielk dobroci i serdecznoci. Dzieciak chodzi za nim po caej farmie jak may psiak. S do siebie przywizani, ale Javier to gauczo. Lepiej czuje si z nami ni ze swoj prawdziw rodzin. Wie, gdzie jest jego miejsce. W miar jak dorasta, midzy nim i seniorem Pacem powstawa naturalny dystans, lecz senior Paco zawsze by dla niego wyjtkowo dobry, jak ju mwiam... - Jaki by w dziecistwie? - Omielia si zapyta, chocia wiedziaa, e niczyje sowa nie przywrc jej bezpowrotnie straconych lat. - Uparty jak osio, nieustpliwy. Mia zmienne nastroje, jak ty, i zdolnoci seniora Santiego. Zawsze by we wszystkim najlepszy. Najlepszy na koniu, najlepszy w szkole. - Ja nigdy nie byam dobr uczennic, wic tego na pewno nie odziedziczy po mnie. - Javier jest po prostu sob, seniorita. - Wiem, zauwayam to. Spodziewaam si, e jest podobny do mnie albo e utyka jak Santi, wiesz, o co mi chodzi... Ale on jest po prostu sob, masz racj. Jestem dla niego obca, chocia przez dziewi miesicy nosiam go w sobie i urodziam. - Po policzkach Sofii popyny zy. - Potem go porzuciam... Przynajmniej teraz bd wiedziaa, co si z nim dzieje... Jestem szczliwa, e ty zostaa jego matk, Soledad, bo dla mnie take bya jak matka... Sofia rozpakaa si z gow opart o rami sucej. Opakiwaa wszystko, co stracia i co odzyskaa. Nie wiedziaa, nad czym bardziej pacze. Tej nocy prawie nie spaa, lecz senne wizje nawiedzay j take na jawie. nia, e kocha si z Santim i widzi, jak jego twarz nagle przeobraa si w twarz Javiera. Ockna si, zapalia lamp i czekaa, a jej serce przestanie galopowa jak oszalae. Czua si bardzo samotna. Pragna powiedzie Santiemu prawd o ich synu, rozumiaa jednak, ile cierpienia spowodowaoby jej wyznanie. Zastanawiaa si, dlaczego Dominique milczaa i jak inaczej potoczyoby si jej ycie, gdyby tamtego dnia zdoaa po rozmawia z kuzynk, a nie z wiecznie niezadowolon gospodyni, ktra poinformowaa j, e pastwo La Riviere wyjechali za granic. Wtedy, dwadziecia trzy lata temu, baa si powiedzie Dominique i Antoineowi, e zmienia zdanie, poniewa nie chciaa przyzna si do bdu. Ostrzegali j przecie, ale ona nie suchaa. Gdyby wtedy wyznaa, co czuje, moe powiedzieliby, gdzie jest Santiguito. Kto wie, czy nie wrciaby wtedy do Argentyny, by wbrew wszystkim zbudowa swoj przyszo razem z Santim. Teraz bya pewna tylko jednego - ojciec sprowadzi jej syna do Santa Catalina z mioci do niej i bya mu za to wdziczna. Paco postara si, aby Santiguito mia dom i kochajcych rodzicw. Na pewno liczy, e ona niedugo wrci do Argentyny. Teraz byo ju za pno. Na wszystko.
Rozdzia czterdziesty smy Wtorek, 11 listopada 1997
Nastpnego dnia rano Sofia spdzia troch czasu z Mari i posza odwiedzi grb dziadka Dwyera. Pooya skromny bukiet u stp kamienia nagrobnego, poronitego zielonym mchem. Wszystko wskazywao na to, e nikt tu nie przychodzi, bo grb robi wraenie zaniedbanego. Sofia przesuna doni po wykutych w kamieniu literach i pomylaa, jak niewiele czy j teraz z Santa Catalina. Dziadek czsto powtarza, e ycie jest jak szkoa i nic nie przychodzi w nim bez trudu. Rzeczywicie, bya to twarda szkoa. Zamierzaa ju odej, kiedy nagle zza drzew wysza jej matka, ubrana w powiewne biae spodnie i starannie wyprasowan bia bluzk koszulow. Rozpuszczone wosy opaday na ramiona w rdzawych lokach. Wygldaa staro. - Przychodzisz tu czasem, eby porozmawia z dziadkiem? - zapytaa Sofia po angielsku. Anna wsuna rce do kieszeni, zbliya si powoli i przystana w cieniu eukaliptusa, osaniajcego grb przed kaprysami pogody. - Teraz raczej rzadko, chocia kiedy przychodziam tu prawie codziennie - powiedziaa ze smutnym umiechem. - Na pewno zaraz wypomnisz mi, e nie opiekuj si jego grobem. - Nie, nie, nawet mi to przez myl nie przeszo - zaprotestowaa Sofia. - Dziadek zawsze wola dzik przyrod... - Twj bukiet bardzo by mu si podoba - rzeka Anna i pochylia si troch sztywno, eby powcha kwiaty. - Nie sdz! - Sofia si rozemiaa. - Prawdopodobnie w ogle nie zwrciby na niego uwagi! - Nie wiem. - Anna pooya kwiaty na grobie. - By peen niespodzianek, chocia rzeczywicie nie przepada za kwiatami - dodaa, przypominajc sobie, jak dziadek bezlitonie cina sekatorem gwki wieo rozkwitych kwiatw. - Brakuje ci go? - zapytaa niemiao Sofia. - Tak, bardzo. - Anna westchna gboko. W milczeniu wpatrywaa si w crk, jakby zastanawiaa si, co powinna jej powiedzie. Staa nieruchomo, z rkami w kieszeniach i pochylonymi ramionami. - auj wielu rzeczy, Sofio - rzeka z wahaniem. - Midzy innymi tego, e straciam rodzin. - Ale przecie dziadek mieszka tu, w twoim domu... - Tak, pniej tak. - Anna bezradnie potrzsna gow. - Widzisz, auj, e od nich uciekam. Sofia zauwaya, e matka unika jej wzroku. - Ucieka od nich? - powtrzya ze zdumieniem. Nigdy nie przyszo jej do gowy, eby z takiego punktu widzenia spojrze na maestwo matki. - Dlaczego? - Pragnam lepszego ycia, chyba to by gwny powd. Byam egoistk, rozpuszczon jedynaczk. Uwaaam, e zasuguj na co lepszego. Zazwyczaj myli si, e wraz z upywem czasu bl maleje, ale to nieprawda, czas nie ma tu adnego znaczenia. Czuj si teraz dokadnie tak samo jak czterdzieci lat temu, tylko wygldam inaczej... - Kiedy zacza aowa? - Zaraz po twoim urodzeniu moi rodzice przyjechali tu z wizyt. - Tak, pamitam, opowiadaa mi o tym. - Wanie wtedy zrozumiaam, jak szybko odzwyczajamy si od tych, ktrzy s daleko. Odzwyczaiam si od swoich najbliszych. Moi rodzice nigdy tego nie przeboleli. Potem spostrzegam, e ty popeniasz te same bdy, i bardzo pragnam ci powstrzyma, ale nie udao mi si. Ty te ucieka od rodziny, zupenie jak ja, chocia zawsze sdziam, e jeste podobna do swojego ojca... - Och, mamo, wcale nie chciaam tak dugo zwleka z powrotem! - W oczach Sofii zabysy zy. Jak moga wyjani matce, co przeya i co czua? W jaki sposb opowiedzie jej, jak ya? - Dobrze o tym wiem, dziewczyno. - Anna pokiwaa gow. - Wszystko przez t twoj przeklt dum - twoj i moj. - Zdaje si, e jestemy siebie warte, prawda? - Sofia umiechna si przez zy. - auj, e tak surowo ci traktowaam... - Mamo, nie musisz mi tego mwi - przerwaa jej, zaenowana, e matka obnaa przed ni dusz. - To nie spowied... - Nie, ale chc ci to powiedzie. Widzisz, my dwie niezbyt dobrze si rozumiemy, ale myl, e mimo wszystko mogybymy zosta przyjacikami. Usidmy, dobrze? Sofia usadowia si na suchej trawie naprzeciwko matki, uradowana, e dziadek Dwyer jest obecny przy ich rozmowie. - Kiedy wychodziam za twojego ojca, wyobraaam sobie, e bez trudu rozpoczn nowe ycie w nowym, piknym kraju, u boku ukochanego mczyzny. Myliam si. Okazao si, e nic nie jest tak proste, jak mi si wydawao, a moim najgorszym wrogiem jestem ja sama. Teraz dobrze o tym wiem, ale wtedy... Z czasem zdobywamy troch mdroci, ale na og bierze si ona ze wiadomoci wasnych bdw. Ojciec czsto mi o tym mwi, lecz ja nigdy nie przywizywaam wagi do jego sw. Tego take bardzo auj. Przerwaa na chwil i potrzsna gow. Ju dawno postanowia, e pogodzi si z crk, i teraz nie moga pozwoli sobie na sabo. Odetchna gboko i odrzucia do tyu opadajce na czoo wosy. - Nie oczekuj, e mnie zrozumiesz. Sofio - cigna. - Najczciej sami nie rozumiemy swoich uczu i nie dostrzegamy ich rda, wic jak moglibymy poj cudze? Nie pasowaam do ycia w Santa Catalina. Prbowaam si dopasowa, ale to wszystko byo dla mnie za trudne. Ludzie o poudniowym temperamencie, konie... Mj Boe, nie mogam tego znie! Popeniaam bdy i nie potrafiam si do nich przyzna. Nawet przed sob nie przyznawaam si, e tskni za zielonymi wzgrzami Glengariff, za humorzast ciotk Dorothy, a przede wszystkim za moj cudown, sodk mam, ktr zwyczajnie opuciam... Gos Anny zadra, lecz szybko przywoaa si do porzdku. Jej oczy utkwione byy gdzie daleko, w rozlegej rwninie. Sofia miaa wraenie, e matka mwi nie tylko do niej, ale i do siebie. - Mam nadziej, e mama wybaczya mi t zdrad - szepna Anna. Sofia suchaa z szeroko otwartymi oczami, obawiajc si, e jeli je przymknie, okae si, e to wszystko po prostu si jej przynio. Anna nigdy nie bya wobec niej tak szczera. Gdyby otworzya si wczeniej, w okresie, gdy Sofia dorastaa, na pewno ju wtedy zostayby przyjacikami. Nagle Anna zaskoczya sam siebie. - Byam o ciebie zazdrosna, Sofio. Sofia poczua, jak jej gardo zaciska si bolenie. Bya pena podziwu dla odwagi i uczciwoci matki. - Zazdrosna? - wykrztusia. - Tak, bo tobie wszystko przychodzio tak atwo. Chciaam podci ci skrzyda, poniewa sama nigdy nie nauczyam si lata. - Zachowywaam si fatalnie, bo chciaam zwrci na siebie twoj uwag - odezwaa si Sofia. - Ale ty widziaa tylko moich braci... - Wiem. Nie potrafiam nawiza z tob kontaktu, chocia prbowaam. - Tak chciaam, eby bya moj przyjacik. Obserwowaam cioci Chiquit i Mari, i z caego serca pragnam, ebymy i my byy sobie tak bliskie. Kiedy wyjechaam do Londynu, mylaam przede wszystkim o tym, eby sprawi ci bl. Tobie i ojcu. Wiedziaam, e bdziecie cierpie, jeli nie wrc. Chciaam, ebycie za mn tsknili, eby zrozumiaa, e jednak mnie kochasz... Zamilka. Nie moga mwi dalej. - Chod tutaj. Sofio. Bardzo ci kocham. auj, e nie potrafiam ci tego okaza i teraz nie chc zmarnowa tej szansy, bo moe Bg nie da mi nastpnej... Sofia przysuna si do matki i pozwolia si obj. Anna przytulia policzek do twarzy crki i nie powstrzymywaa ju ez. - Kocham ci, Sofio. - Anna zamiaa si przez zy. - Jeste moj crk. Jak mogabym ci nie kocha? - Ja te ci kocham, mamo - chlipna Sofia. - Najwspanialszym aspektem chrzecijastwa jest nauka wybaczania, wiesz? Musimy nauczy si wybacza, ty i ja. - Postaram si. - Tacie take musisz sprbowa wybaczy - dodaa niemiao. - Wybaczy tacie? - Tak, wybaczy... Anna mocniej obja crk i westchna. - Masz racj. Sofio. Sprbuj mu wybaczy. Par godzin pniej Sofia wybraa si na konn przejadk z Santim i Fernandem. Cigle mylaa o sowach Anny. Powoli zaczynaa rozumie jej poczucie izolacji, poniewa teraz sama take nie czua si tu zupenie swobodnie. Kiedy zazdro Anny o miejsce Sofii w Santa Catalina staa si przyczyn ich wzajemnego niezrozumienia, teraz wyobcowanie Sofii przyczynio si do ich pogodzenia... Musiaa spokojnie obserwowa, jak Santi wydaje polecenia Javierowi. W oczach Santiego Javier by zwyczajnym sucym, podobnie jak Pablo i wielu innych. Odnosi si do modego czowieka mio, lecz zdecydowanie. Sposb bycia Fernanda i Miguela by troch sztywny i surowy. Skd mogli wiedzie, e Javier jest jednym z nich? Umiechna si do niego, kiedy przyprowadzi osiodanego konia, a on odpowiedzia szczerym umiechem. Sofia nie robia sobie zudze - Javier traktowa j podobnie jak wszystkich czonkw rodziny Solanas, moe nawet troch chodniej, poniewa jej nie zna. Nie zdawa sobie sprawy, e ma jej wosy i oczy oraz umiech i sposb poruszania si Santiego. Midzy nimi trojgiem nie byo adnej wizi. Moga marzy, e Javier dostrzee u siebie fizyczne cechy jej czy Santiego, ale wiedziaa, e s to tylko marzenia. Javier na prawd przypomina Soledad i Antonia, swoich przybranych rodzicw. Zastanawiaa si, jak by wyglda, gdyby dorasta obok niej i Santiego, lecz nigdy nie miaa si tego dowiedzie. - Co dzisiaj robia? - zapytaa Maria, kiedy po kolacji zostay same na tarasie. Robia wraenie zdecydowanie silniejszej i moga nawet usi ze wszystkimi do stou. Powietrze byo parne i gorce, zbierao si na burz. - Odwiedziam grb dziadka - odpara Sofia. Maria umiechna si do niej w ciemnoci, lecz Sofia natychmiast poaowaa, e wspomniaa przy niej o mierci. - Jak si czujesz? - zapytaa, pospiesznie zmieniajc temat. - Duo lepiej. Po raz pierwszy od bardzo dawna wydaje mi si, e jestem prawie zdrowa. Moe to zasuga wieczek, ktre zapalilicie wczoraj w mojej intencji... - Chciaabym, eby tak byo. Chyba nigdy nie modliam si tak arliwie... Dug chwil siedziay w milczeniu. Sofia wiedziaa, e najblisi podarowali im moliwo spokojnej rozmowy, i bya im za to wdziczna. - Co zamierzasz zrobi, Sofio? - zapytaa Maria ostronie. - Nie rozumiem. - Prbowaa udawa niewinitko, lecz Maria znaa j lepiej ni ktokolwiek inny. - Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wczeniej czy pniej bdziesz musiaa wrci do domu. Sofia z trudem przekna lin. - Tak, ale na razie wol o tym nie myle. - Nie wolno ci o tym nie myle. Masz ma i dwie crki. Nie kochasz ich? - Kocham ich, i to bardzo, lecz teraz jestem daleko od nich... - Santi te ma on i dzieci, ktrych kocha. - Nie tak, jak kocha mnie! - wybuchna. - Ale z tob nie moe by. Nie rozumiesz? To po prostu nie moliwe. Sofia wiedziaa, e Maria ma racj, nie chciaa jednak tego przyzna. Wszystko byo przecie wspaniale. Byli ze sob tacy szczliwi... Nie wyobraaa sobie, aby ich szczcie mogo si skoczy. Maria uja jej rk i mocno cisna. - W tej chwili moe ci si wydawa, e jest dobrze, bo yjecie jak we nie. Zastanw si jednak, co zrobisz po mojej mierci. Santi bdzie musia wrci do Buenos Aires, do pracy. Wszystko potoczy si dawnym torem, a co stanie si z tob? Chcesz ju zawsze ucieka przed yciem? Zostawi rodzin? - Nie! Tak! Sama nie wiem... - Ty i Santi jestecie dla siebie stworzeni, lecz wasz czas ju min. Bardzo kocham mojego brata i ciebie, i daabym wszystko, ebycie byli szczliwi. Pamitaj jednak, e nie mona bezkarnie niszczy ycia innych ludzi. Jeeli to zrobisz, nigdy nie bdziesz moga spojrze na siebie bez obrzydzenia. Nie mona szanowa osoby, ktra jest w stanie porzuci swoje dzieci. Czy naprawd chcesz budowa swoje szczcie na tragedii innych? - Kocham go, Mario, i tylko to mnie obchodzi. Budz si i za sypiam, mylc o nim. Oddycham nim, musz z nim by. Nie chc bez niego y! O mao nie umaram, kiedy musiaam go zostawi! Nie przeyj tego! - Rb, co chcesz - rzeka Maria agodnie. - Ale zastanw si nad tym, co ci powiedziaam, dobrze? Sofia obja przyjacik, tak kruch i jednoczenie tak siln. Bardzo j kochaa. Kiedy biega do domu, na ziemi spaday pierwsze krople deszczu.
Rozdzia czterdziesty dziewity roda, 12 listopada 1997
Grzmot przetoczy si po niebie jak ryk rozwcieczonego lwa. Sofia pragna schroni si w ramionach Santiego. Deszcz siek o szyby, wydobywajc z nich aosne dwiki. Staa przy oknie i wpatrywaa si w ciemno. Co par minut pokj rozjaniay byskawice, rysujce si zygzakami na cikim od chmur niebie. Nie baa si, czua jedynie smutek. Nie moga uwolni si od sw Marii. Czy naprawd ona i Santi raz na zawsze zaprzepacili szans na wsplne ycie? Czy rzeczywicie nie powinni by razem? Staraa si zasn, dugo przewracaa si z boku na bok, w kocu wysza przed dom, nie baczc, e wielkie krople biy w ni niemiosiernie. Ciemno i deszcz niosy pewne ukojenie. Zawsze lubia ciemno. Spacerujc po dziedzicu, rozmylaa nad swoim losem. Czy kochaa Santiego do mocno, aby pozwoli mu odej? Spojrzaa na zegarek. Bya trzecia nad ranem. Jej ciao przeszy nagy dreszcz. Czua, e stao si co zego. Zmagajc si z wiatrem i ulew, pobiega do domu Chiquity. Nie wiedziaa, co zrobi, gdy dotrze na miejsce, po prostu biega przed siebie. Krople wody ciekay jej po twarzy, koszula lepia si do ciaa. Biega coraz szybciej i po chwili, zdyszana, zaomotaa do drzwi stryja. Kiedy na progu stan zaniepokojony Miguel, wpada prosto w jego ramiona. - Co si stao! - krzykna. Miguel spojrza na ni, nic nie rozumiejc, lecz zanim zdy si odezwa. Sofia ju biega korytarzem. Nagle dom oy, Santi wyszed ze swojej sypialni i bez sowa pody za Sofi. Kiedy wpada do pokoju Marii, zrozumiaa, e jej lk by uzasadniony. Przyjacika nie ya. Sofia bya niepocieszona. Miguel i Chiquita siedzieli nieruchomo, mocno objci, jakby ich ycie zaleao od siy tego ucisku, Panchito i Fernando pakali cicho. Santi klcza na pododze obok ka, gaszczc do siostry. Jego twarz bya zupenie szara. Eduardo, ktry przez cay czas by przy onie, otpiaym wzrokiem wpatrywa si w ciemne okno. A Sofia? Sofia nie wiedziaa, co ze sob zrobi. Staa pod cian, bosa i mokra, i miaa wraenie, e wszystkie jej marzenia rozsypay si w proch. Spojrzaa na przyjacik, ktra wydaa jej si jeszcze pikniejsza po mierci ni za ycia. Skr miaa gadk i bia jak porcelana, na twarzy malowa si spokj. Sofia zdawaa sobie spraw, e udrczone chorob ciao Marii byo tylko skorup, powok, z ktrej dusza wreszcie si wyzwolia. Cieszya si, e Maria jest ju wolna od cierpienia, ale to nie koio blu ani jej, ani zrozpaczonych bliskich. Miguel ucaowa zimne czoo crki i razem z Chiquit, Fernandem i Panchitem opuci pokj, zostawiajc Eduarda samego z on. Santi podszed do Sofii, obj j i wyprowadzi na korytarz, gdzie oboje rozpakali si cicho. Uj twarz Sofii w donie i kciukami otar zy z jej policzkw. Jego oczy byy pene czuoci. - I co teraz? - wyszeptaa, kiedy udao jej si opanowa drenie gosu. Potrzsn gow, z jego piersi wyrwao si cikie westchnienie. - Nie wiem, Chofi. Nie wiem. Ale Sofia wiedziaa ju, co robi. Maria miaa racj. Od tej chwili wydarzenia potoczyy si bardzo szybko. Na pogrzebie Sofia i Santi prawie na siebie nie patrzyli. Claudia wrcia, przywoc ze sob dzieci Marii. Nad Santa Catalina zawisa martwa cisza. Burza oczycia powietrze, lecz widok soca, ktre wkrtce wychyno zza chmur, nikomu nie przynis radoci. Sofia siedziaa z rodzicami w niewygodnej awce, suchajc kazania ojca Juana, ktre wszystkich wzruszyo do ez. Zauwaya, e Anna i Paco trzymaj si za rce, kilka razy wymienili te czue spojrzenia. Miaa nadziej, e odejcie Marii pozwoli im znowu si odnale. Wszyscy krewni z cikim sercem egnali mod kobiet, ktra miaa tyle powodw, by y. Sofia ze smutkiem patrzya na rodzin przyjaciki. Dzieci Marii nawet nie zdyy poegna si z matk. Pochowali j w niewielkim rodzinnym grobowcu, obok dziadkw i innych czonkw rodziny Solanas. Sofia pooya kwiaty na pycie grobowca i zmwia krtk modlitw. Jeszcze niedawno mylaa, e ona take zostanie zoona na wieczny spoczynek w tym miejscu, teraz wiedziaa ju, e jej wasna rodzina pochowa j gdzie indziej, daleko od Santa Catalina. Claudia popatrzya na ni przez zy. Sofia odgadywaa, o czym myli ona Santiego. Maria umara, wic nie byo ju adnego powodu, aby zostaa tu duej. Po pogrzebie obja Chiquit i podzikowaa jej za list, ktry sprowadzi j do Santa Catalina. - Ciesz si, e do mnie napisaa - powiedziaa szczerze. - I ciesz si, e przyjechaam... - Ja take bardzo si z tego ciesz - odrzeka Chiquita. - Ale to nie ja wysaam do ciebie list. W pierwszej chwili sowa Chiquity nie dotary do wiadomoci Sofii. Mino kilka minut, zanim zadaa sobie najwaniejsze pytanie: kto powiadomi j o chorobie Marii, skoro nie zrobia tego Chiquita? Gdy wracali do samochodw, pod kocioem zatrzymaa si takswka i wysiad z niej mczyzna, ktrego Sofia bez trudu rozpoznaa. By to jej brat, Agustin. Uciska Chiquit i Miguela, i zoy im serdeczne wyrazy wspczucia. Potem podszed do Paca i Anny. - Wrciem - oznajmi pogodnie. - Zostawiem Mariann i dzieci i wrciem do domu. Z chodn uprzejmoci obcego czowieka przywita si z Sofi, ktra wanie wtedy zdaa sobie spraw, jak wielk krzywd wyrzdziy jej dugie lata rozstania z rodzin. Odmieniy j i sprawiy, e Santa Catalina przestaa by jej domem. Wieczorem zadzwonia do Davida. - Maria nie yje - powiedziaa ze smutkiem. - Tak mi przykro, kochanie... - Wracam do domu, Davidzie. - Daj mi zna, kiedy przylecisz. Przyjedziemy po ciebie. - Och, tak - westchna z ulg, czujc, jak w jej sercu odywa tsknota. - Koniecznie po mnie przyjedcie... Potem musiaa tylko spakowa rzeczy i przygotowa si do dugiej podry. Santa Catalina wydaa jej si nagle odlega i obca, jakby w ten sposb bronia si przed blem rozstania. O pitej po poudniu, kiedy cienie drzew zaczy si wydua, podjecha po ni samochd. Gotowa do wyjazdu wysza, by poegna si z ojcem. - Wszystko stao si tak szybko - wymamrota Paco, starajc si ukry bl. - Kiedy ci znowu zobaczymy? Sofia zrozumiaa, e ojcu trudno bdzie pogodzi si z jej wyjazdem. - Nie wiem, tato - powiedziaa. - Santa Catalina nie jest ju moim domem. W Anglii czeka na mnie m i dwie crki. - Nawet si z nikim nie poegnaa... - Nie mam siy na poegnania. Lepiej bdzie, jeeli znikn po cichu, chyba pierwszy raz w yciu - zaartowaa. - Twj dom jest tutaj. Sofio. - Ju nie, tato, chocia jaka czstka mojego serca pozostanie tu na zawsze - odpara, widzc, jak jego wzrok biegnie w kierunku boiska do gry w polo. - To prawda - przyzna z cikim westchnieniem. - Dzikuj ci, tato - szepna Sofia. Paco odwrci si ku niej niepewnie. Nie wiedzia, za co mu dzikuje.- Dae dom mojemu dziecku - dodaa. - Mj syn jest u siebie w Santa Catalina, lecz ja nie potrafi ju tu y. Ironia losu, prawda? Paco spojrza na ni ze wzruszeniem, szukajc odpowiednich sw. - Wiem, e zrobie dobrze - rzeka pospiesznie. - auj tylko, e sama tu z nim nie wrciam, bo wtedy nigdy nie czuabym si obco wrd ludzi, ktrych kocham. Paco dugo trzyma j w ramionach, odgada bez trudu, e stara si ukry zy. Jak zwykle nie chcia, eby widziaa jego wzruszenie. Nagle z domu wysza blada jak duch Anna. Ostatnie dwadziecia cztery godziny ciemnymi krgami podkreliy jej due oczy. Wygldaa na miertelnie znuon i przygnbion. - Mamo! - wykrzykna Sofia ze zdumieniem, niechtnie uwalniajc si z obj ojca i ocierajc policzki drc doni. - auj, e nie moesz zosta - odezwaa si Anna cicho. Wysza z cienia na soce i z agodnym umiechem wycigna rce do crki. - Maria odesza do Boga. - Wiem. - Sofia skina gow. - Jest teraz z dziadkiem. - Zadzwonisz do nas, kiedy dotrzesz do domu? - zapytaa Anna. Jej chodne, bkitne oczy byy pene ez. - Tak. Chciaabym, ebycie poznali moje dzieci. - Ja te bardzo bym tego chciaa - odrzeka Anna. - Twj pokj zawsze bdzie na ciebie czeka, ale wydaje mi si, e przyszed ju czas, eby go odnowi, nie sdzisz? Sofia kiwna gow. Czua, e Anna toczy z sob wewntrzn walk, i postanowia sama zrobi pierwszy krok. Obja matk i przytulia j do siebie. Anna nie opieraa si. Gdy odwzajemnia ucisk crki, Sofi ogarna nagle fala prawie zapomnianego ciepa. Matka pachniaa tak samo jak wtedy, gdy dawno, dawno temu braa ma Sofi w ramiona. Ciar dugo pielgnowanych wzajemnych niechci opad z nich obu. Moe naprawd nauczyymy si wybacza, pomylaa Sofia. - Jestem szczliwa, e przyjechaa. - Anna si umiechna. Sofia przypomniaa sobie nagle tamten list. Skoro nie napisaa go Chiquita, musiaa zrobi to matka. Wic Anna jednak chciaa j zobaczy... Podpisaa list imieniem szwagierki, bo obawiaa si, e jeli umieci pod nim wasne, Sofia nie przyjedzie. - To ty wysaa do mnie list! - powiedziaa. - Bardzo sprytnie, mamo! - Potrafi by przebiega! - Anna si rozemiaa. - Zaczekaj jeszcze chwil, dobrze? Mam co dla ciebie. - Powiedziaa to z zupenie nietypowym dla niej oywieniem. - Powinna bya dosta to dawno temu... Zaczekaj, zaraz wrc! Posza do domu szybkim, lekkim krokiem. Patrzcemu na ni Pacowi przypomniaa dawn An Melodi, ktr straci. Sam ju nawet nie pamita, kiedy... Poczu nadziej, e moe znowu j odnajdzie, i usta zadray mu ze wzruszenia. Po paru minutach Anna wybiega, niosc w rku pakunek zawinity w czerwony papier. Podaa crce, ktra przyjrzaa mu si uwanie i zacza rozdziera opakowanie. - Otwrz w samochodzie - poprosia Anna. - W rodku jest co, co bdzie ci o nas przypomina. Sofia zamrugaa niepewnie, by przegoni gorce zy. Paco obj j ostatni raz, szczliwy, e tajemnica, ktrej strzeg od dwudziestu czterech lat, wreszcie przestaa by jego ciarem. Teraz midzy nim i Sofi nie byo ju adnego muru. Sofia uciskaa go mocno, wiadoma, e nieprdko zobacz si znowu. Spojrzaa na dom i pomylaa, e Santa Catalina mimo wszystkich zmian przetrwa w jej sercu i pamici, nienaznaczona pitnem czasu, niczym sepiowe fotografie z odlegej, szczliwszej przeszoci. Wrd tych obrazw bya te pogodna twarz Marii, umiechajca si do niej spomidzy gazek hibiskusa. Wsiada do samochodu i pomachaa rodzicom, ktrzy po latach rozstania odzyskali i od nowa poznali swoj crk. Potem niecierpliwie rozdara czerwony papier. Co takiego moga ofiarowa jej matka? Kiedy wyja ze rodka czarny skrzany pas ze srebrn klamr, ozdobion jej inicjaami, nie zdoaa powstrzyma ez. Wz wjecha w alej wysokich drzew, dom zosta daleko z tyu, w gstniejcym mroku. - Przy kocu alei prosz skrci w lewo - powiedziaa do szofera. - Jest jeszcze jedno miejsce, ktre chciaabym poegna przed wyjazdem. Po paru chwilach samochd zatrzyma si w pobliu drzewa ambu.
Rozdzia pidziesity
Sofia wysiada i pokonaa reszt drogi pieszo. Powietrze byo przyjemnie chodne, trawa zazielenia si po deszczu, ktrego tak akna wyschnita ziemia. Sofia sza z cikim sercem, majc wraenie, e jej nerwy przestay odbiera jakiekolwiek bodce. Wreszcie dotara do drzewa, ktre pomogo jej przetrwa wiele przeciwnoci. Stao majestatyczne i dumne, dobry, stary przyjaciel, ktry nigdy nie osdza, lecz patrzy na wszystko z serdecznym zrozumieniem. Czule pogaskaa gruby pie, wspominajc, jak spotykaa si tu z Santim. Rozejrzaa si dookoa i zobaczya w oddali grajcych w polo gauczw, ktrych opalone torsy wydaway si zupenie brzowe w zachodzcym socu. Wrd grajcych dostrzega te Javiera. Nie widziaa go wyranie, ale on tam by. Nagle drgna, wyczuwajc czyj obecno. Odwrcia si i spojrzaa w smutn twarz Santiego. Wyglda na rwnie zaskoczonego tym spotkaniem jak ona. - Powiedzieli mi, e ju wyjechaa! - wykrzykn z blem. - Nie miaem pojcia, co robi! - Nie mogam znie myli, e znowu bd musiaa si z tob poegna - szepna. - Dopiero ci odzyskaem - rzek Santi. - Nie mog ci teraz straci... - To niemoliwe, prawda? Gdybymy tylko... - Przesta - wykrztusi. - Jeeli zaczniemy si zastanawia nad swoimi bdami, umrzemy z rozpaczy. Zanurzy twarz w jej wosach, jakby chcia w ten sposb ukry si przed tym, co nieuniknione. - Gdybym zostawia swoje dzieci, nie byabym kobiet, ktr kochasz - powiedziaa ze smutkiem, przypominajc sobie rozmow z Mari. Pomylaa o Javierze i wspomnienie tamtego rozstania przeszyo j nagym blem, jakby los kara j za porzucenie synka. - Chc oddycha tym samym powietrzem, co ty - westchn. - Wiem, ale nasze ycie jest teraz zupenie inne. Oboje mamy rodziny, ktre kochamy. Nie wolno nam ich niszczy. Maria miaa racj... - Tak. A jednak nic nie poradz, e wci szukam sposobu, by zosta przy tobie. - Nie ma takiego sposobu. Moje miejsce jest teraz gdzie indziej. - Twoje miejsce jest przy mnie, Chofi. Naleymy do siebie. - To pikne marzenie Santi, tyle e niemoliwe do spenienia. Niemoliwe, kochany. Skin gow i westchn ciko, z rezygnacj. - Wobec tego pozwl, bym nauczy si twojej twarzy na pami - poprosi powanie, muskajc palcami jej policzek. Caowa jej oczy, sodkie jak brzowy cukier, jej nos, skronie, czoo i podbrdek. Po kadym pocaunku wyjania, za co kocha t cz jej twarzy. Wreszcie dotar do ust. - Nigdy nie zapomn, jak smakujesz i pachniesz, Chofi - rzek, czujc na jzyku sone zy. Objli si mocno. Patrzc w jego zielone jak to morza oczy, nie miaa cienia wtpliwoci, e zostanie w nich na zawsze, a nocami, kiedy marzenia i rzeczywisto staj si jednym, bdzie wyania si z jego wspomnie i kocha si z nim a do witu. Ostatni raz pocaowaa jego wargi i szybko pobiega do samochodu. Kiedy bya ju daleko, odwrcia si i ujrzaa jego samotn posta u stp potnego drzewa. Wsiada do samochodu i odjechaa. Ten obraz - Santi siedzcy pod drzewem ambu - zawsze pojawia si przed jej oczami, ilekro przymkna powieki.
Ostrzegano mnie, e sadzonka drzewa ambu nie przyjmie si w Anglii. Niezraona, wybraam dla niej zaciszne miejsce w kcie naszego ogrodu w Gloucestershire i zasadziam j tak, by soce a do zachodu ogrzewao j swymi promieniami. Przyja si.