Vous êtes sur la page 1sur 857

Santa Montefiore

SPOTKAMY SI POD DRZEWEM OMBU




Rozdzia pierwszy

Kiedy zamykam oczy, widz paskie, yzne rwniny
argentyskiej pampy. Jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju.
Szeroki horyzont rozciga si na wiele mil - kiedy, dawno
temu, siadywalimy na szczycie drzewa ambu i
obserwowalimy, jak soce znika powoli, zalewajc rwnin
miodowozotym blaskiem.
Jako dziecko nie zdawaam sobie sprawy z politycznego
chaosu, ktry panowa wok nas. Byy to dni wygnania
generaa Perona, burzliwe lata okresu 1955-1973, kiedy to
wojskowi rzdzili krajem jak niewiadome rzeczywistoci
dzieci, bawice si w komrki do
Wynajcia w wiecie walki o wadz. Mroczne dni
terroryzmu i partyzantki... A jednak Santa Catalina, nasze
ranczo, bya ma oaz spokoju, dalek od buntw,
zamieszek, przymusu i przemocy, ktre szalay w stolicy. Ze
szczytu swego magicznego drzewa z mioci patrzylimy na
wiat dawnych wartoci i tradycyjnego rodzinnego ycia,
peen konnych przejadek, rozgrywek polo i dugich,
leniwych barbecue w olepiajcym letnim socu. Jedyn
oznak tego, e poza granicami naszej posiadoci dzieje si
co zego, bya obecno ochroniarzy.
Mj dziadek, Dermot Odwyer, nigdy nie wierzy w
magiczne waciwoci drzewa ambu, chocia w gruncie rzeczy
by przesdny i kadego wieczoru chowa butelk z alkoholem
w innym miejscu, aby oszuka krasnoludki. Mimo to nie
wyobraa sobie, aby drzewo mogo mie jakkolwiek
nadprzyrodzon moc.
- Drzewo to drzewo - mwi z wyranym irlandzkim
akcentem. - Po prostu drzewo, nic wicej.
Ale dziadek nie by ulepiony z argentyskiej gliny.
Podobnie jak jego crka, a moja matka, by tu obcy i nigdy nie
zdoa cakowicie si dopasowa. Nie yczy sobie nawet,
ebymy pochowali go w rodzinnym grobowcu.
- Powstaem z ziemi i do niej powrc - lubi mawia.
Tak wic pochowalimy go na rwninie, z butelk whisky
- myl, e do ostatniej chwili zaleao mu na tym, aby okpi
krasnoludki...
Nie wyobraam sobie Argentyny bez krzaczastego
drzewa ambu, mdrego i wszechwiedzcego niczym
wyrocznia. Dzi wiem, e nie da si dokadnie odtworzy
obrazu przeszoci, ale to stare drzewo zamkno w swych
gaziach wszystkie wane wspomnienia i nadzieje na
przyszo, jakie wtedy nosiam w sercu. Ambu, niczym
tkwica porodku nurtu rzeki skaa, po zostao takie samo jak
dawniej,
chocia wszystko dookoa ulego zmianie.
Opuciam Argentyn latem 1976 roku, ale dopki moje
serce bije, mimo wszystkiego, co si wydarzyo, echo jego
uderze bdzie rozbrzmiewa nad tymi trawiastymi
rwninami. Dorastaam na rodzinnym ranczu lub campo, jak
nazywa si tak posiado w jzyku hiszpaskim. Santa
Catarina znajduje si w samym rodku rwniny, stanowicej
cz wielkiego regionu na wschodzie kraju i oglnie znanej
jako pampa. Cay ten obszar jest paski jak talerz i z kadego
punktu roztacza si doskonay widok na wiele kilometrw.
Dugie, proste drogi przecinaj t ziemi, such latem, a
wilgotn i yzn zim. W okresie mojego dziecistwa drogi te
byy jeszcze zwykymi ubitymi ciekami.
Wjazd na nasz farm przywodzi na myl obraz drg
wjazdowych do miasteczek ze spaghetti westernw - wysoko
nad szerok bram koysaa si w jesiennym wietrze dua
tablica z wypisan czarnymi literami nazw: Santa Catalina.
Droga bya duga i zakurzona, z obu stron otoczona wysokimi
klonami, ktre zasadzi mj pradziadek, Hector Solanas. Pod
koniec dziewitnastego wieku Hector zbudowa dom, ten, w
ktrym dorastaam.
Bya to typowa, biaa kolonialna budowla o paskim
dachu, tworzca niepeny kwadrat
wok sporego dziedzica. W dwch przednich rogach stay
dwie wieyczki - w jednej znajdowaa si sypialnia moich
rodzicw, w drugiej mojego brata, Rafaela, ktry jako
pierworodny otrzyma najadniejszy pokj.
Mj dziadek, dla utrudnienia take Hector, mia czterech
synw: Miguela, Nica, Paca i
Alejandra. Kady z nich po zawarciu maestwa zbudowa
wasny dom na terenie posiadoci. Moim ojcem jest Paco.
Wszyscy moi stryjowie maj dzieci, ale ja najwicej czasu
spdziam w domu Miguela i jego ony Chiquity, w
towarzystwie ich syna Santiego oraz crki Marii. Zawsze
darzyam ich najwiksz sympati, chocia domy Nica i
Valerii, a take Alejandra i Maleny rwnie stay dla nas
otworem i bardzo czsto tam bywalimy.
W Santa Catalina domy zbudowane zostay porodku
rwniny, a jedn dziak od drugiej oddzielaj potne
drzewa - sosny, eukaliptusy, topole i platany, zasadzone w
taki sposb, aby ich skupiska przypominay parki. Przed
kadym domem znajduj si tarasy, gdzie codziennie
siadywalimy, wpatrujc si w rozcigajce si przed nami
bezkresne pola. Pamitam, e zaraz po przyjedzie do Anglii
zachwyciy mnie ogrody i ywopoty przed wiejskimi domami,
tak uporzdkowane i wietnie utrzymane. Ciocia Chiquita
uwielbiaa angielskie ogrody i staraa si stworzy co na ich
podobiestwo, ale w Santa Catalina byo to w za sadzie
niemoliwe. Pedantycznie wytyczone kwietniki i klomby
wydaway si dziwnie nie na miejscu w zestawieniu z
otaczajcym je ogromnym obszarem. Moja matka zdawaa
sobie z tego spraw, sadzia wic tylko tropikalne roliny
pnce i hortensje i wszdzie wieszaa doniczki z geranium.
Na polach wok Santa Catalina krcio si mnstwo
kucykw, ktre wuj Alejandro hodowa i sprzedawa do
rnych krajw. Za gst cian z drzew i krzeww znajdowa
si duy basen oraz nasz wsplny kort tenisowy. Szefem
wszystkich gauczw, ktrzy zajmowali si kucami i mieszkali w
domach zwanych ranczami, by Jose. ony i crki gauczw
pracoway jako pokojwki w naszych domach, gotujc,
sprztajc i opiekujc si dziemi. Zawsze niecierpliwie
czekaam na dugie letnie wakacje, ktre trway od poowy
grudnia do poowy marca. W cigu tych kilku miesicy nigdy
nie wyjedalimy z Santa Catalina. Moje najukochasze
wspomnienia pochodz wanie z tego okresu.
Argentyna jest bardzo katolicka, nikt jednak nie
wyznawa katolicyzmu rwnie arliwie jak moja matka, Anna
Melody Dwyer. Dziadek Dwyer by religijny w rozsdny,
spokojny sposb, w przeciwiestwie do matki, ktrej caym
yciem kierowaa potrzeba podtrzymywania pozorw. Matka
manipulowaa religi i staraa si dopasowa j do siebie.
Spory, jakie dziadek i matka caymi godzinami toczyli na
temat woli boej, byy dla nas, dzieci, doskona rozrywk.
Mama wierzya, e wola boa objawia si we wszystkim -
jeeli jest przygnbiona, to wida Bg karze j za jakie
przewinienia, jeli jest szczliwa i zadowolona, to
najwyraniej zasuya na nagrod. Kiedy sprawiaam jej
kopoty wychowawcze, co w zasadzie dziao si na okrgo,
twierdzia, e Bg wymierza jej kar za to, e nie wychowuje
mnie w odpowiedni sposb.
Dziadek Dwyer mwi, e mama po prostu usiuje zrzuci
z siebie odpowiedzialno za swoje czyny.
- Nie zwalaj na Boga winy za to, e dzi rano jeste nie w
humorze. Wszystko zaley od tego, jak patrzysz na wiat,
Anno Melody, i z jakiego powodu prbujesz go zmieni.
Uwaa, e zdrowie jest darem boym, natomiast
szczcie zaley od nas samych i naszego sposobu
postrzegania wiata. Kieliszek z winem moe by w poowie
peny lub w poowie pusty, mawia. Rzecz w tym, aby mie
pozytywny stosunek do ycia. Matka twierdzia, e to
blunierstwo. Ciemnorowy rumieniec wypeza na jej twarz
za kadym razem, kiedy dziadek Dwyer prezentowa swoje
pogldy, a robi to do czsto, poniewa bardzo lubi si z ni
drani.
- Mw sobie, co chcesz, Anno Melody, ale im szybciej
przestaniesz wkada wasne sowa w usta Pana Boga i
nauczysz si bra na siebie odpowiedzialno za wasne
nastroje, tym bdziesz szczliwsza - dogryza jej.
- Niech Bg ci wybaczy, tato - odpowiadaa, a kolor jej
policzkw potwornie gryz si z czerwonymi jak zachd soca
wosami.
Mama miaa pikne wosy, dugie, rude loki, zupenie jak
Wenus Botticellego, tyle e nigdy nie wygldaa na tak
spokojn czy poetycko zamylon jak tamta. Zwykle bya albo
zbyt wystudiowana i nienaturalna, albo wcieka. Podobno
kiedy nie miaa w sobie cienia sztucznoci - dziadek
powiedzia mi, e biegaa boso po Glengariff, ich domu w
Irlandii Poudniowej, podobna do dzikiego zwierztka o
oczach koloru burzowych chmur. Mwi, e chocia jej oczy s
niebieskie, czasami wydaway si szare jak ddysty irlandzki
dzie, gdy soce bezskutecznie usiuje przedrze si przez
chmury. Brzmiao to naprawd bardzo romantycznie. Dziadek
opowiada mi, jak mama uciekaa w gry.
- W wiosce takiej wielkoci nikt i nic nie moe nigdy
zgin, a ju zwaszcza kto tak peen ycia jak Anna Melody
Dwyer, ale pewnego dnia znikna na wiele godzin.
Przeszukalimy okoliczne wzgrza, woajc j gono. W kocu
znalelimy j siedzc pod drzewem, na brzegu strumienia,
zajt zabaw z szecioma lisitkami, ktre znalaza.
Wiedziaa, e jej szukamy, ale najzwyczajniej w wiecie nie
moga oderwa si od tych maluchw. Straciy matk i
garny si do rk Anny, ktra pakaa z alu nad ich losem.
Zapytaam go, dlaczego tak si zmienia, a on odpar, e
ycie bardzo j rozczarowao.
- Soce zupenie znikno z jej oczu - powiedzia.
Od tamtej pory czsto zastanawiaam si, co okazao si
dla niej tak wielkim rozczarowaniem.
Mj ojciec przypomina bohatera romansu. Oczy mia
niebieskie jak niezapominajki i nawet kiedy si nie umiecha,
kciki jego warg byy lekko uniesione ku grze. Wszyscy na
farmie szanowali seniora Paca. By wysoki, szczupy i mocno
owosiony, chocia i tak znacznie mniej kudaty ni jego brat
Miguel, ktry mia tak ciemn karnacj, e wszyscy nazywali
go El Indio (Indianin). Tata mia do jasn cer, podobnie jak
jego matka, i by tak przystojny, e Soledad, nasza pokojwka,
czsto oblewaa si mocnym rumiecem, podajc do stou.
Kiedy przyznaa mi si, e nie jest w stanie spojrze mu
prosto w oczy. Ojciec uwaa jej zachowanie za oznak
pokory, nie mogam wic zdradzi mu, e Soledad ma do
niego sabo, zreszt ona nigdy by mi tego nie wybaczya.
Soledad rzadko miaa okazj rozmawia z ojcem, poniewa
wszystkie sprawy omawiaa bezporednio z mam, lecz bya
wyjtkowo spostrzegawcza i niewiele rzeczy uchodzio jej
uwagi.
Chcc spojrze na Argentyn oczami obcokrajowcw,
musz najpierw wrci myl do krainy dziecistwa, do lat,
kiedy razem z dziadkiem Dwyerem jedziam konnym
wzkiem zwanym carro, przysuchujc si komentarzom
dziadka dotyczcym spraw, ktre mnie wydaway si
cakowicie zwyczajne, a nawet nudne. Zacznijmy od
charakteru mieszkacw mojej ojczyzny. W szesnastym wieku
Argentyna zostaa podbita przez Hiszpanw i od tej pory
rzdzili ni wicekrlowie reprezentujcy hiszpask koron.
25 maja i 9 czerwca 1816 roku Argentyna zdobya
niezaleno. Dziadek mawia, e dwukrotne witowanie
wybicia si na niepodlego jest typowe dla Argentyczykw.
- Zawsze musz robi wszystko lepiej ni reszta wiata i
mie wszystkiego wicej - mamrota drwico.
I chyba mia racj - w kocu Avenida 9 de Julio (aleja 9
Czerwca) w Buenos Aires jest
najszersz ulic na wiecie. Jako dzieci bylimy bardzo dumni
z tego faktu.
Pod koniec dziewitnastego wieku, w rezultacie
rewolucji rolniczej, tysice Europejczykw, gwnie z
pnocnej czci Woch oraz z Hiszpanii, wyemigrowao do
Argentyny, aby uprawia yzn gleb pampasw. Wanie
wtedy przybyli tu moi przodkowie. Hector Solanas by gow
rodziny i dzielnym czowiekiem. Gdyby nie on, by moe nigdy
nie mielibymy naszego drzewa ambu i paskiej jak talerz
rwniny.
Kiedy przywouj wspomnienia z lat dziecistwa i
modoci, widz przede wszystkim surowe, brunatne twarze
gauczw, z ca wyrazistoci wyIaniajce si z mojej mglistej
pamici. Wzdycham wtedy gboko, z tsknot, poniewa
gauczo jest romantycznym symbolem wszystkiego, co wie
si z Argentyn. Historia okrela gauczw jako ludzi krwi
indiasko-hiszpaskiej, dzikich, nieokieznanych wyrzutkw,
ktrzy kiedy yli na onie dzikiej przyrody, apic pasce si
na kach konie i z ich pomoc zaganiajc stada dzikiego
byda. Gauczowie sprzedawali wyprawione bydlce skry i j
po bardzo korzystnych cenach i kupowali herbat mat oraz
tyto. Oczywicie wszystko to dziao si w czasach, gdy
woowina nie cieszya si jeszcze takim popytem jako towar
eksportowy. Mate (wymawiaj: matej) to tradycyjna herbata
zioowa, ktr gauczowie popijali ze zdobionej, okrgej gurdy
przez srebrn somk zwan bombilla. Napj ten uzalenia,
a zdaniem naszych pokojwek dziaa odchudzajco.
ycie gauczw upywa w siodle. S znakomitymi,
niezrwnanymi jedcami. W Santa Catalina zawsze stanowili
barwny fragment krajobrazu. Strj gauczo jest praktyczny i
jednoczenie przyciga oko - argentyscy kowboje nosz
lune spodnie bombachas z zapinanymi na guziki mankietami,
ktre wpuszczaj w skrzane buty, obwizuj si wenianym
pasem faja, przykrywanym sztywnym skrzanym pasem
rastra zdobionym srebrnymi monetami. Rastra podtrzymuje
take minie ich plecw podczas dugich dni spdzanych na
koskim grzbiecie. Zwykle kady gauczo nosi za pasem facon,
n uywany do kastrowania i obdzierania ze skry zwierzt,
a take do krojenia ywnoci i samoobrony. Dziadek Dwyer
czsto artowa, e Jose, szef naszych gauczw, powinien
wystpowa w cyrku. Ojca bardzo denerwoway takie
dowcipy i w takich momentach by zadowolony, e jego te
nie mwi po hiszpasku.
Gauchowie s niezwykle sprawni fizycznie i dumni.
Stanowi wany element romantycznego wizerunku
Argentyny i napisano o nich wiele powieci, pieni oraz
wierszy. Najlepszym przykadem twrczoci o tej tematyce
jest epicki poemat El Gaucho Martina Fierro, ktrego dugich
fragmentw uczylimy si w szkole na pami. Czasami, kiedy
rodzice przyjmowali w Santa Catalina zagranicznych goci,
gauchowie przygotowywali dla nich fantastyczne wystpy,
skadajce si z rodeo, pokazw ujedania koni i prawdziwie
mistrzowskiej sprawnoci jedzieckiej. Pdzili na koniach z
karkoomn szybkoci, tnc powietrze dugim lassem,
podobnym do demonicznego wa.
Jose nauczy mnie gra w polo, a warto zaznaczy, e w
latach mojej wczesnej modoci niewiele dziewczt grywao w
polo. Chopcom bardzo si to nie podobao, poniewa byam
lepsza od niektrych z nich, a ju na pewno sprawniejsza ni
ich zdaniem powinna by dziewczyna.
Ojciec zawsze chlubi si tym, e Argentyczycy s
niewtpliwie najlepszymi graczami polo na caym wiecie,
chocia tak na prawd ta gra narodzia si w Indiach, a do
Argentyny przywieli j Brytyjczycy. W miesicach letnich, w
Pazdzierniku i listopadzie, moja rodzina zasiadaa na
trybunach stadionu polo w Palermo w Buenos Aires, gorliwie
kibicujc zespoom grajcym w wielkich turniejach.
Pamitam, e moi bracia i kuzyni wykorzystywali te rozgrywki
jako okazj do podrywania dziewczyn, podobnie jak niektre
msze odprawiane w wielkomiejskich kocioach, gdzie
niewiele osb zwraca uwag na ksidza, gdy prawie wszyscy
zajci s przygldaniem si sobie nawzajem. W Santa Catalina
w polo grywano niemal przez cay rok. Stajenni (petiseros)
szkolili kuce i dbali o nie i wystarczyo powiedzie, e chcemy
rozegra mecz, by w cigu godziny osiodIane konie czekay na
nas w cieniu eukaliptusw.
W latach szedziesitych Argentyn nkao bezrobocie,
inflacja, przestpczo, niepokoje spoeczne i represje, lecz
nie zawsze byo tak le. Na pocztku dwudziestego wieku
Argentyna bya za monym krajem, ktry wzbogaci si na
eksporcie misa i pszenicy, najbogatszym w caej Ameryce
Poudniowej. Z tego okresu pochodz pienidze, ktre zarobi
mj dziadek ze strony ojca. By to zoty wiek bogactwa i
elegancji. Hector Solanas wini za upadek gospodarczy
bezwzgldn dyktatur prezydenta Juana Dominga Perona. W
1955 roku wadz przejli wojskowi, a Peron zosta zmuszony
do ucieczki z kraju. Peron do dzi pozostaje gorcym tematem
rozmw, zupenie jakby okres jego panowania jeszcze si nie
skoczy. Ten czowiek budzi w ludziach ogromne uwielbienie
lub ogromn nienawi, lecz nigdy obojtno.
Peron, ktry zdoby wadz dziki armii i w 1946 roku
obj prezydentur, by przystojnym, bystrym i
charyzmatycznym politykiem. Razem z on, pikn, lecz
bezwzgldnie ambitn Ev Duarte, stworzy fascynujcy,
cieszcy si niesychan popularnoci dwuosobowy zesp,
raz na zawsze rozprawiajc si z teori, zgodnie z ktr tylko
czonkowie starych rodw maj szans zosta "kim" w
Buenos Aires. Peron pochodzi z maego miasta, a Eva bya
nielubnym dzieckiem, ktre wychowao si na wsi, w wielkiej
biedzie, krtko mwic - wspczesnym Kopciuszkiem.
Hector powtarza, e Peron zdoby i dugo utrzymywa
si przy wadzy tylko dziki ustawicznemu nadskakiwaniu
klasie robotniczej. Narzeka te, i Peron i jego ona, Evita,
zdeprawowali robotnikw, uczc ich y z zasikw, nie z
pracy wasnych rk. Zabierali pienidze bogatym i rozdawali
je ubogim, w ten sposb pozbawiajc kraj zamonoci. Znana
jest historia o tym, jak to Evita polecia rozda biedakom kilka
tysicy par alpargatos (espadryli noszonych przez
robotnikw), a nastpnie odmwia zapacenia rachunku i
podzikowaa nieszczsnemu producentowi za tak hojny dar
dla ludu.
Wrd klasy robotniczej Evita cieszya si opini witej,
bya dosownie uwielbiana
przez biednych i ciemionych. Moja babka, Maria Elena
Solanas, opowiedziaa nam niesamowit histori o tym, jak
kiedy wybraa si do kina ze swoj kuzynk Susan.
Bezporednio przed filmem na ekranie jak zwykle pojawia si
twarz Evity i wtedy Susana szepna Marii Elenie do ucha, e
jej zdaniem narodowa bohaterka Argentyny z ca pewnoci
farbuje wosy na synny jasny blond. Kiedy film dobieg koca,
kilkanacie rozwcieczonych kobiet zacigno Susan do
damskiej toalety i tam brutalnie obcio jej wosy do skry.
Tak wielka bya potga Evity Peron, ktra potrafia
doprowadzi ludzi do cakowitego ogupienia, wrcz
szalestwa.
Mimo jej wadzy klasa wysza zawsze uwaaa j za
niewiele lepsz od ulicznej dziewczyny. Przedstawiciele
starych argentyskich rodzin nie ukrywali, e Evita, dziki
kolejnym kochankom, a wreszcie Peronowi, wydobya si z
ubstwa, aby zosta najbogatsz i
najsawniejsz kobiet wiata. Naley jednak przyzna, e byli
oni w mniejszoci. Gdy w 1952 roku Evita umara, majc
trzydzieci trzy lata, dwa miliony ludzi wzio udzia w jej
pogrzebie, argentyscy robotnicy za poprosili papiea, aby
wynis j na otarze. Jej ciao zostao zabalsamowane przez
hiszpaskiego specjalist, doktora Pedra Ara. Przez ponad
trzydzieci lat trumn z przypominajcymi woskow figur
zwokami przewoono z miejsca na miejsce, obawiajc si
narodzin silnego kultu, i wreszcie w 1976 roku zoono na
spoczynek na eleganckim cmentarzu La Recoleta w Buenos
Aires, obok oligarchw, ktrych tak gboko nienawidzia.
Kiedy Peron uciek z kraju, rzd, na skutek interwencji
wojskowych, zmienia si nieustannie. Jeeli obecny gabinet
wydawa si dowdztwu armii nieodpowiedni, dochodzio do
przewrotu. Ojciec mwi, e wojsko pozbywao si kolejnych
politykw, nie dajc im szansy. Z zadowoleniem i uznaniem
wyraa si tylko o przewrocie w 1976 roku, kiedy to genera
Videla pozbawi wadzy niekompetentn Isabelit, drug on
Perona, ktra w 1973 roku obja prezydentur po mierci
ma, wkrtce po jego powrocie do Argentyny.
Gdy zapytaam ojca, jak to si dzieje, e wojsko ma w
naszym kraju tyle do powiedzenia, zawaha si. Po chwili
namysu odpar, e prawdopodobnie przyczyn tego stanu
rzeczy jest fakt, i Argentyn podbili hiszpascy rycerze,
wczeni przedstawiciele jednej z najwikszych i
najsilniejszych armii na wiecie.
- Argentyczycy traktuj wojskowych jak nauczycieli, tyle
e wyposaonych w bro - powiedzia kiedy.
Chodziam wtedy jeszcze do szkoy, wic bez trudu
zrozumiaam, co chcia przez to powiedzie. Kt moe
posiada wiksz wadz ni nauczyciel? Nie wiem, jak udao
si to naszej rodzinie przy tych nieustannych zmianach rzdu,
ale jedno jest pewne - nigdy nie mielimy adnych problemw
natury politycznej.
W tych niebezpiecznych czasach prawdziwym
zagroeniem dla rodziny takiej jak moja byy porwania. W
Santa Catalina a roio si od ochroniarzy, lecz dla nas, dzieci,
ludzie wynajci po to, aby nas chroni, byli zwyczajn czci
naszego ycia, podobnie jak Jose czy Pablo, i ich obecno
nigdy nam nie przeszkadzaa. Przechadzali si po caym
terenie, z tustymi brzuszyskami wylewajcymi si ze spodni
khaki i obfitymi wsami, ktre rozwiewa ciepy wiatr. Santi
naladowa sposb, w jaki si poruszali, z jedn rk na
kaburze pistoletu, drug drapic si w okolicy krocza lub
ocierajc spocone czoo mocno przybrudzon chustk do
nosa. Gdyby nie byli tacy grubi, mogliby wyglda gronie,
lecz nam wydawali si po prostu mieszni. Robilimy sobie z
nich arty i wymylalimy zabawy, w ktrych odgrywali wan
rol.
Ochroniarze odwozili nas take do szkoy. Dziadek
Solanas przey prb porwania, wic mj ojciec dba, abymy
nigdy nie wychodzili na miasto bez ochrony. Nie wtpi, e
matka byaby zachwycona, gdyby zamiast dziadka Solanasa
porwano wtedy dziadka Dwyera, nie jestem tylko pewna, czy
zapaciliby za niego okup. Poza tym nie sdz, aby jakikolwiek
porywacz po radzi sobie z dziadkiem Dwyerem...
Byo rzecz zupenie naturaln, e dzieci przychodziy do
szk w miecie z ochroniarzami i byy przez nich odbierane.
W czasie przerwy niadaniowej czsto z nimi flirtowaam.
Zwykle krcili si przy wejciu, sapic z gorca i opowiadajc
sobie smakowite historyjki o dziewczynach i pistoletach.
Gdyby rzeczywicie doszo do prby porwania, ci rozleniwieni
gupcy najprawdopodobniej w ogle by nie zareagowali.
Uwielbiali ze mn rozmawia. Maria, siostra Santiego, zawsze
bardzo ostrona, staraa si namwi mnie, ebym odesza od
bramy i bawia si z ni w gbi dziedzica, lecz im mocniej
nalegaa, tym bardziej wyzywajce stawao si moje
zachowanie. Kiedy przyjechaa po mnie matka, poniewa
Jacinto, nasz szofer, zachorowa. O mao nie zemdlaa z
wraenia, gdy towarzyszcy jej ochroniarze przy witali si ze
mn serdecznie, oczywicie zwracajc si do mnie po imieniu.
Carlito Blanco mrugn znaczco, a matka prawie
eksplodowaa. Jej twarz bya rwnie czerwona jak hodowane
przez Antonia pomidory. Po tym wydarzeniu przerwa
niadaniowa staa si nudna jak flaki z olejem. Mama odbya
rozmow z pann Sarah, ktra solennie zabronia mi zblia
si do szkolnej bramy. Powiedziaa, e ochroniarze s
prostymi ludmi i nie powinnam si z nimi zadawa,
poniewa nie nale do mojej klasy. Kilka lat pniej dziadek
Dwyer opowiedzia mi o pochodzeniu naszej rodziny i wtedy
zrozumiaam, jak mieszne byy te sowa wanie w jej ustach.
Tak naprawd nie miaam pojcia, czego obawiaj si
doroli i co znaczy okrelenie brudna wojna, ktrego zaczli
uywa, gdy w poowie lat siedemdziesitych, po mierci
Perona, wojskowi przystpili do walki ze wszystkimi, ktrzy
sprzeciwiali si ich rzdom. Dopiero znacznie pniej, gdy po
wielu latach nie obecnoci wrciam do Argentyny,
dowiedziaam si, e brudna wojna dotara do Santa
Catalina i wdara si do naszego domu.
Nie byo mnie tam, nie widziaam wic cierpienia moich
najbliszych i nie mogam im pomc.
Jakie dziwne i zaskakujce bywa ycie... Ja, Sofia Solanas
Harrison, wspominam przygody z okresu dziecistwa i
wczesnej modoci i myl o tym, jak ogromna odlego dzieli
mnie od argentyskiej farmy, na ktrej dorastaam. Zamiast
paskiej pampy mam dzi przed oczami agodne, zielone
wzgrza Anglii i mimo caego ich pikna nadal tskni za
tamtym zatopionym w socu krajobrazem.

Rozdzia drugi
Santa Catalina, stycze 1972 roku

- Sofia, Sofia! Por Dios\ Gdzie si podziaa ta dziewczyna?
Anna Melody Solanas de Dwyer przechadzaa si w t i z
powrotem po tarasie, ze znueniem i irytacj mierzc
wzrokiem such rwnin. Miaa na sobie eleganck, dug
bia sukni bez rkaww, pomiennie rude wosy zebraa w
luny koski ogon. Trwajce od grudnia do marca letnie
wakacje stanowiy prawdziwe wyzwanie dla jej cierpliwoci.
Sofia zachowywaa si jak nieoswojone zwierz, bez sowa
znikaa na cae godziny, buntowaa si przeciwko matce i
traktowaa j w opryskliwy, szorstki sposb, z czym Anna nie
bardzo potrafia sobie poradzi. Czua si emocjonalnie
zgnbiona, wykorzystana i zuyta. Z caego serca pragna,
aby wreszcie nadesza jesie, a wraz z ni pocztek nowego
semestru. Dobrze, e przynajmniej w Buenos Aires nad
kadym krokiem dzieci czuwaa ochrona. Dziki Bogu za
szko, pomylaa Anna. Kiedy Sofia wrci do swoich zaj,
odpowiedzialno za zdyscyplinowanie tej pannicy znowu
spadnie na nauczycieli. Co za ulga...
- Jezus, Maria, daj dziewczynie troch swobody, kobieto
- warkn dziadek Dwyer, wychodzc na taras z sekatorem w
rku. - Jeeli nie popucisz smyczy, pewnego dnia Sofia
skorzysta z pierwszej nadarzajcej si okazji i ucieknie!
- Po co ci ten sekator, tato? - zapytaa podejrzliwie,
obserwujc go spod zmruonych powiek.
- Nie mam zamiaru obci ci gowy, jeeli tego wanie
si obawiasz, Anno Melody. - Zachichota i kilka razy
artobliwie trzasn sekatorem.
- Znowu pie, tato.
- Odrobina alkoholu nikomu jeszcze nie zaszkodzia.
- Ogrodem zajmuje si Antonio, wic nie wiem, co tam
chcesz robi. - Anna bezradnie pokrcia gow.
- Twoja kochana mama kochaa swj ogrd. Te ostrki
po prostu prosz, eby je przyci, mawiaa. Uwielbiaa
ostrki, to byy jej ulubione kwiatki...
Dermot Dwyer urodzi si i wychowa w Glengariff, w
Irlandii Poudniowej. Bardzo wczenie oeni si ze swoj
ukochan ze szkoy podstawowej, Emer Melody. Jego bliscy
powtpiewali nawet, czy jest do dorosy, aby utrzyma
rodzin, ale Dermot zawsze dokadnie wiedzia, czego chce, i
nic nie mogo wpyn na zmian raz podjtej przez niego
decyzji. Umawia si na randki z Emer Melody w zrujnowanym
opactwie u stp wzgrz Glengariff i wanie tam wzili
lub.Potna budowla prawie nie miaa dachu, a przez dziury
w murze wciskay si do rodka chciwe, zielone palce powoju
i innych pnczy, z pen determinacj usiujce wzi w
posiadanie to, co jeszcze nie ulego zniszczeniu.
W dzie lubu pada tak ulewny deszcz, e panna moda
musiaa woy kalosze i unosi bia szyfonow sukni a do
kolan. Tu za ni suna jej tga siostra Dorothy Melody,
zaciskajc drce donie na rczce duej biaej parasolki. Emer
i Dorothy miay omioro rodzestwa. Byoby ich dziesicioro,
gdyby blinita nie odeszy z tego wiata przed ukoczeniem
pierwszego roku ycia. Ojciec Reilly schroni si pod czarnym
parasolem i powiedzia zgromadzonym krewnym i
przyjacioom modej pary, e deszcz to szczliwy znak i e
Bg najwyraniej bogosawi ich zwizek wicon wod z
nieba.
Mia racj. Maonkowie kochali si do dnia, kiedy Emer
zmara ponurego lutowego poranka w 1958 roku. Dermot nie
chcia pamita ony bladej i zimnej, lecej sztywno na
kuchennej pododze, wola wspomina j tak, jaka bya
trzydzieci dwa lata wczeniej, w dzie ich lubu, z kwiatami
kapryfolium wplecionymi w dugie rude wosy, z radosnym,
odrobin kpicym umiechem na ustach i z jasnymi,
niewielkimi oczami, ktre byszczay wycznie dla niego. Po
jej mierci wszystko w Glengariff przypominao mu o niej,
dlatego spakowa rzeczy - album ze zdjciami, nalecy do
Emer koszyczek do robtek rcznych, Pismo wite swojego
ojca oraz paczk starych listw - i kupi bilet w jedn stron
do Argentyny. Jego crka pocztkowo sdzia, e przyjecha
tylko na par tygodni, ale kiedy tygodnie i miesice zaczy
powoli mija, zrozumiaa, e zostanie u niej na zawsze.
Anna Melody otrzymaa drugie imi po matce.
Dermotowi bardzo podobao si melodyjne drugie imi
ony i proponowa nawet, by dziewczynk nazwa po prostu
Melody, lecz Emer dosza do wniosku, e brzmiaoby to
troch nie po chrzecijasku, dlatego maej nadano imi
Anna, po babce.
Po urodzeniu Anny Melody Emer nabraa przekonania,
e Bg uzna, i nie powinni mie wicej dzieci. Anna Melody
jest tak pikna, e Bg nie chce da im nastpnego dziecka,
ktre niewtpliwie yoby w jej cieniu, powtarzaa czsto. Bg
Emer by dobry i wiedzia, co jest dobre dla niej i dla jej
rodziny, mwia, ale bardzo pragna mie wicej dzieci. Jej
bracia i siostry swoim potomstwem mogliby zaludni spore
miasteczko, tym czasem ona cieszya si tylko swoj Ann
Melody. Na szczcie matka nauczya j dzikowa Bogu za
to, czym w swojej askawoci j obdarowywa, dlatego szybko
przyja do wiadomoci, i powinna Mu by z caego serca
wdziczna za jedyn crk. Emer przelaa ca mio, jak
bya gotowa ofiarowa duej rodzinie, na ma i dziecko, i
skutecznie tumia zazdro, jaka ogarniaa j, ilekro
odwiedzaa domy swojego rodzestwa.
Anna Melody miaa cudowne, beztroskie dziecistwo.
Rozpieszczana przez rodzicw, nigdy nie musiaa dzieli si z
nikim zabawkami czy czeka na swoj kolej, a podczas zabaw
z kuzynkami i kuzynami wystarczyo, by pisna, e co nie
ukada si po jej myli, a matka ju biega na ratunek. W
rezultacie inne dzieci nie chciay si z ni bawi, narzekay, e
Anna psuje kad zabaw, i bagay rodzicw, by jej nie
zapraszali. A kiedy jednak pojawiaa si, ignoroway j lub
mwiy, eby sobie posza, bo nikt jej tu nie chce. Tak wic
Anna Melody najczciej nie braa udziau we wsplnych
zabawach i wcale jej to nie przeszkadzao, poniewa w peni
odwzajemniaa antypati ciotecznego rodzestwa.
Bya dziwnym dzieckiem, ktre lepiej czuo si w czasie
samotnych spacerw wrd wzgrz ni w nieco
klaustrofobicznej grupie modych oberwacw, ktrzy biegali
po ulicach Glengariff jak bezdomne koty. Wysoko nad
Glengariff Anna moga spokojnie marzy o yciu podobnym
do tego, jakie wiody gwiazdy filmowe, o piknych sukniach,
dugich, lnicych rzsach i wspaniaych rezydencjach.
Katharine Hepburn, Lauren Bacall, Deborah Kerr... Anna
Melody spogldaa z gry na miasto i powtarzaa sobie, e
pewnego dnia jeszcze im wszystkim pokae. Zostawi tu swoje
okropne kuzynki i nigdy nie wrci...
Kiedy wysza za Paca i na zawsze opucia Glengariff, nie
powicia choby jednej myli rodzicom, ktrzy nagle zostali
sami w pustym domu, mogc jedynie wspomina ukochan
crk. Bez Anny Melody dom wydawa im si zimny i ciemny.
Zabrako osoby, ktra rozwietlaa go umiechem i mioci.
Emer bardzo si zmienia. Dziesi lat, ktre przecierpiaa bez
crki, byo pustych i smutnych. Anna Melody czsto pisaa do
rodzicw i obiecywaa, e niedugo ich odwiedzi, lecz z
czasem zrozumieli, i s to tylko sowa, za ktrymi nie stoi
szczera intencja, i ich nadzieja umara.
Emer odesza w 1958 roku. Dermot nie mia
najmniejszych wtpliwoci, e pko jej serce z alu i tsknoty,
ale sam by silniejszy i bardziej odwany od ony. Wyruszajc
do Buenos Aires, zadawa sobie pytanie, dlaczego, u diaba,
nie podj tej decyzji wiele lat temu. Gdyby to zrobi, by
moe jego ukochana ona byaby z nim teraz.
Anna (tylko Dermot nazywa crk oboma imionami:
Anna Melody) przygldaa si, jak jej ojciec grzebie w ziemi, i
zastanawiaa si, dlaczego nie moe by taki, jak dziadkowie
innych dzieci. Ojciec Paca, Hector Solanas, podobnie jak jego
dziadek, zawsze by elegancko ubrany i gadko ogolony,
nawet w zwyke dni. Nosi wycznie kaszmirowe swetry i
koszule z SavilleRw w Londynie, i zachowywa si niemniej
powanie i dostojnie ni krl angielski, Jerzy. W oczach Anny
Hector mia wiele wsplnego z przedstawicielami rodw
krlewskich i
nigdy nie spad z piedestau, ktry specjalnie dla niego
wzniosa w swoim sercu. Nawet po mierci Hectora nadal
przyapywaa si na tym, jak bardzo pragnie jego aprobaty.
Mino ju tyle lat od przyjazdu do Argentyny, a wci
brakowao jej poczucia przynalenoci. Czasami miaa
wraenie, e obserwuje wiat z miejsca odgrodzonego nie
widzialn szyb, miejsca, do ktrego nikt nie mg si
przedosta.
- Seniora Anna, dzwoni do pani seniora Chiquita.
Anna gwatownie wrcia do rzeczywistoci i do swojego
ojca, ktry z min szalonego
botanika przycina wszystko, co zielone.
- Gracias, Soledad - rzucia. - Nie bdziemy czeka na
seniorit Sofi. Usidziemy do stou o dziewitej, jak zwykle.
- Como quiera, seniora Anna - odpara pokornie Soledad,
z lekkim umiechem wracajc do rozgrzanej jak piec kuchni.
Z trojga dzieci seniory Anny najmocniej kochaa Sofi.
Soledad zacza pracowa w domu Paca, kiedy miaa
siedemnacie lat. Bya siostrzenic pokojwki Chiquity i
niedawno polubia Antonia, ktry mia doglda caej
posiadoci. Antonio i Soledad byli bezdzietni, chocia bardzo
pragnli potomstwa. Soledad pamitaa czasy, gdy Antonio
wchodzi w ni w kadym ustronnym miejscu, za piecem, za
krzakiem czy drzewem, kiedy tylko nadarzya si okazja. Byli
par namitnych, modych kochankw i Soledad mylaa o
tym z prawdziw dum. Niestety, nigdy nie udao im si
pocz dziecka, wic Soledad usiowaa znale pocieszenie w
uczuciu, jakim obdarzya Sofi.
Seniora Anna prawie cay czas powicaa synom,
natomiast Soledad nigdzie nie ruszaa si bez maej Sofii,
trzymajc j na biodrze, owinit w fartuch lub przytulon do
jej obfitego biustu. Czasami zabieraa nawet ma na noc do
swego domu - Sofia lepiej spaa, otoczona kobiecym
zapachem pokojwki i jej mikkimi ramionami.
Zaniepokojona, e dziecko nie dostaje do mioci od matki,
wkroczya do dziecinnego pokoju, aby wynagrodzi Sofii brak
matczynej czuoci. Seniora Anna nie miaa nic przeciwko
temu, wrcz przeciwnie, wydawaa si nawet wdziczna.
Nigdy nie interesowaa si zbytnio crk. Soledad kochaa
Sofi, nie moga jednak naprawi caego za tego wiata.
Napicie panujce midzy seniorem Pakiem a seniora Ann
nie byo jej spraw, i jeli nawet czasami rozmawiaa o nich z
innymi sucymi, robia to tylko po to, aby wyjani, dlaczego
spdza tyle czasu z ma Sofi. Wycznie po to. Soledad nie
lubia plotek i troszczya si o crk swoich pracodawcw tak
chtnie i serdecznie, jakby bya jej wasnym dzieckiem.
Teraz szybko zerkna na zegarek. Rzeczywicie, byo ju
pno i wszystko wskazywao na to, e Sofia znowu bdzie
miaa kopoty. C, nic nowego... Rzadko zdarzao si, aby
Sofia nie miaa na pieku z matk. Moje biedne jagnitko,
pomylaa Soledad, mieszajc sos tuczykowy i dogldajc
pieczeni cielcej. Sofia tak bardzo pragnie zwrci na siebie
uwag matki, e gotowa jest na wszystko, by osign ten cel.
Anna wesza do salonu, potrzsna ze zoci gow i
signa po suchawk.
- Witaj, Chiquito - odezwaa si, opierajc si o cik
drewnian komod.
- Anno, tak mi przykro... Sofia znowu wybraa si gdzie z
Santiagiem i Mari. Powinni zaraz wrci...
- Znowu! - wybuchna Anna. Chwycia lece na stoliku
czasopismo i zacza si nim nerwowo wachlowa. - Santiago
powinien by bardziej odpowiedzialny, w marcu koczy
osiemnacie lat, na Boga! Bdzie mczyzn! Nie mam
pojcia, dlaczego odpowiadaj mu zabawy z pitnastoletnim
dzieckiem! Tak czy inaczej, to nie pierwszy raz, prawda? Czy
nie rozmawiaa z nim na ten temat w zeszym tygodniu?
- Oczywicie, e rozmawiaam - odpara cierpliwie
szwagierka.
Chiquita bardzo nie lubia, kiedy Anna wpadaa w zo.
- Por Dios, Chiquita, nie rozumiesz, i porywacze tylko
czekaj, eby dopa naszych dzieci?
- Uspokj si troch, Anno. Mieszkamy w bardzo
spokojnej okolicy, a poza tym ci troje na pewno nie pojechali
daleko...
Anna w ogle jej nie suchaa.
- Santiago ma zy wpyw na Sofi - warkna. -
Dziewczyna jest moda i nierozsdna, wic patrzy w niego jak
w obraz. Szkoda, e przynajmniej Maria nie ma wicej oleju w
gowie!
- Zbesztam ich, kiedy wrc - westchna ze znueniem
Chiquita.
- Mam nadziej.
Zapado krtkie, kopotliwe milczenie, potem za
Chiquita sprbowaa zmieni temat.
- Czy mog ci jako pomc w przygotowaniu przyjcia
przed jutrzejszym meczem? - zapytaa troch sztywno.
- Nie, dzikuj - odpowiedziaa Anna, ju znacznie
agodniejszym tonem. - Och, Chiquito, przepraszam ci...
Czasami po prostu nie wiem, co zrobi z Sofi... Jest taka
uparta i bezmylna... Z chopcami nie mam adnych kopotw,
za to z ni... Nie mam pojcia, po kim odziedziczya ten trudny
charakterek!
- Ja te nie - rzeka Chiquita, usiujc ukry rozbawienie.

- Dzisiaj jest najpikniejsza noc lata - westchna Sofia,
sadowic si wygodniej na jednej z najwyszych gazi drzewa
ambu.
adne drzewo na wiecie nie moe rwna si z ambu.
Ma rozoyste, niskie gazie, a obwd jego pnia czsto
przekracza dziesi metrw. Grube korzenie, podobne do
dugich, potnych macek, przebijaj ziemi, co sprawia
wraenie, jakby drzewo usiowao rozla si po ziemi niczym
wosk. Ambu jest jedynym drzewem, ktre od tysicy lat
ronie na tych suchych rwninach i stanowi stay element
prawdziwie argentyskiego krajobrazu. Rdzenni Indianie
widywali swoich bogw w jego gaziach i ludzie do dzi
mwi, e aden gauczo nie powinien ukada si pod nim na
spoczynek. Wychowane w Santa Catalina dzieci uwaay, e to
magiczne, czarodziejskie drzewo mogo spenia yczenia, jeli
miao na to ochot. Bardzo wane byo te to, e z jego
najwyszych gazi rozpociera si widok na ca
okolic. Ale przede wszystkim ambu miao po prostu
tajemniczy urok, ktrego nikt nie potrafi nazwa, a ktry
stale przy ciga kolejne pokolenia dzieci.
- Widz Josego i Pabla. Pospieszcie si, nudziarze! -
zawoaa niecierpliwie.
- Ju id, chwileczk! - odkrzykn Santi, przywizujc
kuce do pnia.
- Pomoesz mi, Santi? - zapytaa Maria mikkim, nieco
zachrypnitym gosem, przygldajc si, jak Sofia wspina si
coraz wyej, przeskakujc z jednej grubej gazi na drug.
Maria zawsze podziwiaa odwan, wygadan i pewn
siebie Sofi. Przyjaniy si od najwczeniejszego dziecistwa i
wszystko robiy razem - razem spiskoway, wymylay rne
figle, bawiy si i dzieliy sekretami. Kiedy byy mniejsze,
matka Marii i Santiaga, Chiquita, nazywaa je Las DOS
Sombras, dwa cienie, poniewa prawie nigdy si nie
rozstaway.
Pozostae dziewczynki na farmie byy od nich starsze lub
modsze, nic wic dziwnego,
e Sofia i Maria, ktre byy rwienicami, stay si
naturalnymi sojuszniczkami w rodzinie zdominowanej przez
chopcw. adna nie miaa siostry i ju wiele lat temu
postanowiy zawrze braterstwo krwi, kujc si w palce
szpilk i czc dwie kropelki krwi. Od tej pory miay wspln,
wyjtkow tajemnic, ktrej nie zna nikt inny. W ich yach
pyna ta sama krew i naprawd czuy si siostrami, byy te
bardzo dumne z czcej je szczeglnej wizi.
Ze szczytu drzewa Sofia widziaa cay wiat, a w kadym
razie jej wiat, cigncy si
a po horyzont, nasycony barwami ru, zota i czerwieni.
Powietrze byo lepkie od upau i wilgoci, midzy gaziami
unosiy si cae chmury gronie bzyczcych komarw.
- Znowu jaki mnie ugryz - burkna Maria, drapic si
po nodze.
- Prosz bardzo. - Santi schyli si i podstawi splecione
donie pod stop siostry.
Szybkim ruchem dwign j w gr, tak wysoko, eby
moga oprze si brzuchem o pierwsz ga. Wiedzia, e
dalej ju sobie poradzi.
Sam wspi si na drzewo z lekkoci, ktra nigdy nie
przestawaa zdumiewa wszystkich jego krewnych i przyjaci.
Jako mae dziecko spad z kuca podczas meczu polo i po tym
wypadku troch utyka. Przeraeni rodzice polecieli z
chopcem do Stanw, gdzie odbyli z nim pielgrzymk po
gabinetach wszystkich znanych specjalistw. Okazao si
pniej, e mogli darowa sobie ten wysiek. Santi dowid, e
przewidywania lekarzy nie zawsze si sprawdzaj, i doskonale
poradzi sobie z nieznacznym kalectwem. Ju kilka miesicy
po wypadku biega szybciej ni wszyscy jego kuzyni, nawet ci
kilka lat starsi, i wcale nie przeszkadzao mu, e jedn stop
stawia do rodka, a jako mody mczyzna cieszy si na
ranczu opini najlepszego gracza polo.
- Santiago posiada odwag, jakiej dzi prawie si nie
spotyka, nie ma dwch zda - mawia z dum jego ojciec. -
Chopak daleko zajdzie i w peni na to zasuguje.
- Fantastyczny widok, prawda? - Sofia si umiechna,
kiedy kuzyn wreszcie do niej doczy. - Masz scyzoryk, Santi?
Chc zapisa yczenie.
- Na czym ci tym razem zaley? - zapyta, siadajc obok
niej i machajc nogami w powietrzu.- Zreszt, twoje yczenie i
tak si nie speni - prychn. - Nie wiem, dlaczego uwaasz, e
powinna je uwieczni...
Ale Sofia pieszczotliwie dotkna grubego pnia ambu,
palcami szukajc na nim ladw przeszoci.
- Och, speni si na pewno, moe nie w tym roku, lecz z
pewnoci wtedy, gdy bdzie to dla mnie naprawd wane.
Drzewo wie, ktre yczenie speni, a ktre odrzuci... - Z
czuoci po klepaa ga, na ktrej siedzieli.
- Niedugo powiesz mi, e to cholerne drzewo myli i
czuje - mrukn kpico, spocon
rk odgarniajc z czoa gste jasne wosy.
- Jeste zwykym ignorantem, Santi, ale mam nadziej, e
pewnego dnia co jednak do
ciebie dotrze. Poczekaj, a zobaczysz... Kiedy, gdy bdziesz
czego bardzo, bardzo pragn, zakradniesz si tutaj pod
oson ciemnoci i wytniesz w korze swj znak. - Sofia
rozemiaa si gono.
- Wolabym ju chyba pojecha do naszej La Vieja Bruja -
owiadczy Santi. - Stara wiedma ma wiksz szans, eby
pokierowa moim yciem, ni to durne drzewo.
- Jed do niej, jeli masz ochot i potrafisz nie oddycha
wystarczajco dugo, by nie zadawi si jej smrodem -
odpara Sofia. - O, znalazam jedno! - wykrzykna,
przesuwajc palcami po jednym z ich ostatnich naci.
Podobnie jak stara rana, zostawio na korze czysto
zarysowan bia blizn.
Maria dotara do nich wreszcie, zaczerwieniona i
spocona z wysiku. Powobrzowe wosy, opadajce na
ramiona lunymi lokami, miejscami przykleiy si do jej
byszczcych okrgych policzkw.
- Spjrzcie tylko, co za niesamowity widok! - wydyszaa,
rozgldajc si dookoa.
Sofia stracia ju jednak zainteresowanie widokiem i
teraz, zgita wp, szukaa wzrokiem ladw wasnej
twrczoci na pniu.
- To jest chyba moje. - Wdrapaa si na ga tu nad
Santim, aby z bliska przyjrze si korze. - Tak, moje. To mj
symbol, widzicie?
- Moe sze miesicy temu to by jaki symbol, ale w tej
chwili to tylko niewyrana plama - powiedzia Santi i
podcign si wyej.
- Wyciam gwiazd - oznajmia z dum Sofia. - Cakiem
nie le idzie mi rysowanie gwiazdek. A gdzie twj znak,
Mario?
Maria niepewnie przesuna si bliej pnia, przesza nad
Santim i z westchnieniem ulgi usiada, obejmujc ramieniem
ga. Dopiero po duszej chwili znalaza swoj blizn i
pogaskaa j z nostalgicznym wyrazem twarzy.
- Moim znakiem by ptak. - Umiechna si lekko.
- Dlaczego go wycia? - zapytaa Sofia, zeskakujc bez
trudu ze swojej gazi i siadajc obok Marii.
- Bdziecie si mia, jeli wam powiem...
- Skde znowu - oburzy si Santi. - Czy twoje yczenie
si spenio?
- Naturalnie, e nie i nigdy si nie speni, ale warto byo
je wypowiedzie.
- Co to byo za yczenie? - zniecierpliwia si Sofia,
zaintrygowana tajemnicz min kuzynki.
- Dobrze, powiem wam. Chciaam mie pikny gos, eby
akompaniowa mamie, kiedy gra na gitarze. - Maria podniosa
orzechowe oczy i spostrzega, e brat i kuzynka ledwo tumi
wesoo.
- Ptak mia by symbolem piknego gosu, tak? - Santi
umiechn si szeroko.
Chyba tak, chocia nie dlatego go narysowaam.
- Wic dlaczego, guptasie?
- Bo lubi ptaki, a kiedy wypowiadaam yczenie, na
drzewie usiad jaki ptak, naprawd bardzo blisko mnie. By
przeliczny. Tata zawsze mwi, e symbol niekoniecznie musi
mie co wsplnego z yczeniem, wystarczy wyci w korze
swj znak. Tak czy inaczej, mj ptak wcale nie by taki znowu
mieszny, a poza tym zrobiam to rok temu, kiedy miaam
niecae czternacie lat. Powiedz, czego ty chciaa, skoro tak
bawi ci moje yczenie.
Sofio!
- eby tata pozwoli mi zagra w Pucharze Santa Catalina
- wyniole odpara Sofia, czekajc na reakcj Santiego.
Tak jak przewidywaa, Santi wybuchn troch sztucznie
gonym miechem.
- W Pucharze Santa Catalina? Chyba artujesz! -
wykrzykn ze zdumieniem, mruc jasnozielone oczy i
odpowiedni min podkrelajc swoje niedowierzanie.
- Mwi zupenie powanie. - Sofia wyzywajco
wysuna do przodu podbrdek.
- A co miaa symbolizowa ta gwiazda? - zainteresowaa
si Maria, otrzepujc koszulow bluzk w miejscu, gdzie
ubrudzia j mchem.
- e chc by gwiazd polo - wyznaa miao Sofia, tak
naturalnym tonem, jakby zdradzaa im, e zamierza zosta
pielgniark.
- Gwiazd polo, te co! - Santi pooy si na gazi i
zanis si drwicym chichotem. - Zagra w Pucharze Santa
Catalina! Jeste jeszcze dzieckiem, Sofio!
- Dzieckiem, ty nadty ole? - powtrzya, udajc zo. -
W kwietniu, czyli za trzy miesice, skocz szesnacie lat i
bd kobiet...
- Chofi, nigdy nie bdziesz kobiet, bo przecie nie bya
dziewczynk - rzuci Santi. - Dziewczynka nie zachowuje si
jak ostatni obuz, dziewczynka jest mia, agodna i spokojna
jak Maria. Nie, Sofi, nie masz ani jednej cechy typowej dla
dziewczyny.
Sofia nie spuszczaa z niego oczu. Dinsy Santiego byy
znoszone, lune i trzymay si nisko na biodrach. Jego
koszulka podjechaa wysoko, odsIaniajc paski, brzowy
brzuch i wystajce koci biodrowe. Kto mgby pomyle, e
Santi jest permanentnie godzony, tymczasem nikt w domu
nie jad wicej od niego. PochIania jedzenie z determinacj i
arocznoci czowieka, ktry od dawna nic nie jad. Sofia
miaa ochot przejecha palcami po jego skrze i poaskota
go. Bya gotowa sign po jakkolwiek wymwk, eby tylko
go dotkn. Wiksz cz dnia zwykle spdzali razem i
kontakt fizyczny bardzo j podnieca, ale w cigu ostatniej
godziny czy dwch nie miaa okazji dotkn Santiego. Bardzo
tego pragna...
- A jakie jest twoje yczenie? - zapytaa, znowu skupiajc
na sobie ca uwag Santiego.
- Och, nie wiem i niewiele mnie to obchodzi! Przecie to
wszystko s jakie bzdury!
- Pamitacie, jak mj tata zachca nas, ebymy kadego
lata wypowiadali tutaj swoje
yczenia? - odezwaa si Sofia ze wzruszeniem.
- Nasi rodzice take wycinali swoje znaki w korze ambu,
kiedy byli dziemi - powiedziaa pogodnie Maria. - Jestem
pewna, e nawet teraz znalelibymy je, gdybymy ich
poszukali.
- Dawno znikny, Mario - owiadczy Santi. Kora drzewa
wchIania blizny po roku, najwyej dwch. Zreszt to
niewane. Musisz przyzna, e trzeba by nie lada czarw, eby
Paco pozwoli Sofii zagra w Pucharze Santa Catalina...
I znowu zanis si miechem, trzymajc si za brzuch, by
po kaza, jak bawi go
ambicje kuzynki. Sofia zgrabnie zeskoczya ze swojej gazi,
przysiada obok niego i przebiega palcami po jego brzuchu.
Po chwili tych chiskich tortur Santi zacz baga o lito.
- Chofi, nie rb mi tego na gazi, na mio bosk! Oboje
spadniemy i zabijemy si! - wykrztusi midzy napadami
miechu, gdy palce Sofii przekroczyy lini dzielc opalon
skr od biaej, ktr ukrywa przed socem pod szortami.
Chwyci Sofi za przegub doni i cisn tak mocno, e a
skrzywia si z blu. Santi mia prawie osiemnacie lat, by o
cae dwa lata starszy od kuzynki i siostry. Sofi ogarniao
dziwne podniecenie, kiedy Santi posugiwa si sw si, aby
nad ni zapanowa, lecz udawanie, e wcale jej si to nie
podoba, stanowio niezbdny element gry.
- Nie wiem, dlaczego uwaasz, e to zupenie niemoliwe
- mrukna, lekko masujc
przegub doni.
- Nie zamierzam ci tego tumaczy, ale to naprawd
nierealne. - Santi si umiechn.
- Dlaczego?
- Bo dziewczyny nie grywaj w meczach.
- C, kiedy musi by ten pierwszy raz - rzucia
buntowniczo. - Myl, e tata w kocu pozwoli mi zagra.
- Na pewno nie w Pucharze Santa Catalina. Kada
druyna stawia sobie za punkt honoru, eby zwyciy w tym
meczu. I w ogle o czym my rozmawiamy - jako czwarty
wystpi Agustin, przecie to oczywiste.
- Dobrze wiesz, e potrafi gra nie gorzej ni Agustin. -
Wcale nie jestem o tym przekonany. Zreszt, jeeli nawet
stryj Paco zdecydowaby si wypuci ci na boisko, na pewno
nie miaoby to nic wsplnego z magi. Manipulacja, zagrania
nie fair - oto cechy charakterystyczne twojego stylu dziaIania.
Owina sobie biednego Paca wok maego palca, a on
nawet o tym nie wie.
- Sofia wszystkich owina sobie wok maego palca. -
Maria rozemiaa si bez ladu zazdroci.
- Wszystkich poza mam - mrukna Sofia.
- Moe wysza z wprawy, Chofi?
- Sofia nigdy nie miaa wprawy w postpowaniu z Ann.
Mecz o Puchar Santa Catalina co roku rozgryway midzy
sob reprezentacje dwch posiadoci - La Paz i Santa
Catalina. Oba zespoy rywalizoway ze sob od wielu lat,
nawet pokole, a poprzedniego lata Santa Catalina przegraa
rnic jednej bramki. Chopcy z Santa Catalina prawie
kadego letniego po poudnia grywali w polo, podobnie jak
kuzyni Anny w Glengariff z zapaem grali w dwa ognie. Ojciec
Sofii, Paco, i jego starszy brat, Miguel, traktowali gr bardzo
powanie i stale namawiali chopcw do treningw. Santi ju
teraz potrafi zdoby sze punktw, gdy najlepsi gracze o
sawie midzynarodowej zdobywali najwyej dziesi. Miguel
by bardzo dumny z syna i nawet nie prbowa tego ukry.
Fernando, starszy brat Santiego, podczas swoich
najlepszych wystpw zdobywa nie wicej ni cztery punkty i
nie mg znie, e Santiago jest znacznie sprawniejszy na
boisku. Jeszcze bardziej upokarzajce byo dla niego to, e
Santi, ktry przewysza go jako sportowiec, by kulawy.
Fernando doskonale wiedzia, e Santi jest oczkiem w gowie
rodzicw, i dlatego yczy bratu poraki, choby tylko jednej,
ale Santiago wydawa si niepokonany. Fernando przeywa
ca t sytuacj tak mocno, e w nocy, przez sen, z caej siy
zgrzyta zbami i niedawno dentysta zaleci mu wkadanie na
noc do ust obrzydliwej gumy. Zdaniem Fernanda by to
kolejny gwd, ktry Santi z zadowoleniem wbi w wieko
jego trumny.
Sofia miaa dwch starszych braci, Rafaela i Agustina,
ktrzy razem z Santim i Fernandem tworzyli meczow
czwrk. Rafael rwnie potrafi zdoby cztery punkty,
natomiast Agustin tylko dwa. Sofia, ku swojej wielkiej
wciekoci, w ogle nie bya brana pod uwag.
Sofia szczerze aowaa, e nie jest chopcem.
Nienawidzia zabaw dla dziewczynek i wiecznie chodzia za
chopcami w nadziei, e dopuszcz j do swoich zaj. Santi
zawsze jej na to pozwala. Czsto powica wolny czas, aby
gra z ni w polo i nalega, by trenowaa razem z chopcami,
nawet jeeli musia po konywa twardy opr ze strony
swojego brata i kuzynw, ktrzy za adne skarby wiata nie
chcieli wyjeda na boisko z dziewczyn, zwaszcza e ta
dziewczyna potrafia gra lepiej od nich. Santi powtarza, e
zgadza si na udzia Sofii w meczach tylko dla witego
spokoju.
- Jeste potwornie uparta, wic czasami atwiej ci po
prostu ustpi - powiedzia kiedy.
Santi by ulubionym kuzynem Sofii. Kochaa go,
podziwiaa i uwaaa, e jest dla niej lepszym bratem ni
Rafael i ktliwy Agustin.
Teraz Santi rzuci jej scyzoryk.
- Prosz bardzo, uwiecznij swoje yczenie - odezwa si
leniwie, wycigajc paczk papierosw z kieszeni koszuli. -
Chcesz jednego, Chofi?
- Jasne, dlaczego nie.
Zapali, zacign si gboko i poda papierosa kuzynce.
Sofia zrcznie jak mapka wdrapaa si na wysz ga i
usiada ze skrzyowanymi nogami, odsIaniajc brzowe
kolana, wyranie widoczne przez poszarpane dziury w
dinsach.
- Czego mogabym yczy sobie tym razem? -
westchna, otwierajc scyzoryk.
- Czego w miar realnego - poradzi jej i zerkn na
siedzc w milczeniu siostr, ktra z nieukrywanym
podziwem wpatrywaa si w kuzynk.
Sofia zacigna si dymem i zaraz z wyranym
obrzydzeniem wypucia go z ust.
- Hej, jeeli nie zamierzasz pali jak naley, oddaj mi
papierosa! - Santi si zirytowa.
- Nie marnuj go. Nie masz pojcia, z jakim trudem je
zdobywam.
- Nie kam, Encarnacion kupuje je dla ciebie - rzucia
Sofia i zabraa si do wycinania znaku w korze ambu. Mikkie
drewno atwo ustpio pod ostrzem, cienkie drzazgi posypay
si na ziemi jak czekoladowe wirki.
- Kto ci o tym powiedzia? - zapyta oskarycielskim
tonem.
- Maria.
- Wcale nie chciaam... - zacza Maria niepewnie.
- Daj spokj, kogo to obchodzi, Santi - przerwaa jej Sofia.
- Nikomu nie zdradzimy twojej tajemnicy, moesz nam
wierzy - dorzucia, bardziej zainteresowana swoim
yczeniem ni nieporozumieniem midzy rodzestwem, ktre
sama wywoaa.
Santi wcign dym gboko do puc, trzymajc papierosa
midzy palcem wskazujcym i kciukiem, ani na chwil nie
spuszczajc wzroku z Sofii, ktra spokojnie poprawiaa ksztat
swego znaku w korze. Sofia dorastaa na jego oczach, dlatego
traktowa j jak drug siostr. Fernando zupenie go nie
rozumia i zawsze powtarza, e Sofia potrafi by wyjtkowo
mczca. Na jej twarzy pojawi si wyraz intensywnego
skupienia. Ma pikn skr, pomyla Santi, gadk i brzow
jak cudowny mus z mlecznej czekolady, ktry czasami
przyrzdzaa Encarnacion. Jej profil zdradza pewn arogancj
- moe decydowaa o tym wyrana linia lekko zadartego nosa,
a moe zdecydowany zarys podbrdka... Santiemu podobao
si, e Sofia jest trudna i buntownicza. Jej brzowe oczy o
ksztacie migdaw w jednej chwili zmieniay barw z jasnego
brzu na gboki, niepowtarzalny rudobrzowy odcie. Nikt
nie omieliby si powiedzie, e Sofia jest osob agodn i
ustpliw. Podziwia jej upr i zdecydowanie. Miaa
charyzm, ktra przycigaa do niej ludzi, chocia wiele osb
sparzyo si, usiujc zbliy si do tej niezwykej dziewczyny.
Santi obserwowa ich zabiegi z wyyn uprzywilejowanej
pozycji, jak zajmowa w yciu Sofii, zawsze gotowy
wysucha jej narzeka na nielojalnych przyjaci i znajomych.
Po chwili Sofia wyprostowaa si i z dum spojrzaa na
wieo wycity symbol.
- Co to takiego? - Zaciekawiona Maria przysuna si
bliej pnia,
- Nie widzisz? - oburzya si Sofia.
- Przykro mi, ale nie...
- To serce.
Maria lekko zmarszczya brwi.
- Serce? - powtrzya ze zdziwieniem.
- Straszny bana, nie sdzisz, Chofi? - odezwa si Santi. -
Kim jest ten szczciarz?
Znowu opad na plecy i zacz leniwie porusza
ramionami i nogami, zwisajcymi z gazi.
- Nie powiem - wstydliwie odpara Sofia. - Nie wolno
nikomu zdradza swego yczenia, bo si nie speni...
Rzadko si czerwienia, ale w ostatnich miesicach
uczucia, jakimi darzya kuzyna, ulegy zmianie. Kiedy patrzy
jej w oczy w ten specjalny, uwany sposb, rumieniec
wypeza na jej policzki, a serce skakao jak wierszcz polny.
Sofia podziwiaa Santiego, uwielbiaa go, ale naprawd nie
rozumiaa, dlaczego w jego obecnoci ogarnia j czasami
dziwna niepewno. Miaa wraenie, e dzieje si to
cakowicie bez jej udziau, wicej, wbrew woli. Poskarya si
Soledad, e rumieni si podczas rozmw z chopcami, a
suca rozemiaa si i owiadczya, i wie si to z
dorastaniem. Sofia miaa nadziej, e szybko z tego wyronie.
Z duym zainteresowaniem analizowaa swoje nowe uczucia i
zastanawiaa si, jak skupi na sobie uwag Santiego, ktry
kopci jak komin i bdzi mylami gdzie daleko. Maria wzia
z jej rk scyzoryk i wycia w korze drzewa mae soce.
- Obym ya dugo i szczliwie - powiedziaa.
- Dziwne yczenie. - Sofia zabawnie zmarszczya nos.
- Nigdy nie wolno traktowa takich rzeczy jako
absolutnie pewnych - odpowiedziaa Maria z powag.
- O Boe, znowu suchaa mojej szalonej matki! - Sofia
przewrcia oczami, przybraa min rozmodlonej dewotki i
przeegnaa si kilka razy. - Czy teraz bdziesz co chwil
caowa krucyfiks?
Maria rozemiaa si pogodnie.
- A ty nie masz adnego yczenia, Santi? - zapytaa. -
Wymyl jakie, przecie to tradycja!
- Nie tradycja, tylko dziewczyskie przesdy - odpar.
- Jak sobie chcesz - mrukna Sofia, wygodnie opierajc
si o gruby pie. - Mmm... Czujecie, jak mocno pachnie
eukaliptus? - Lekki wiatr chodzi jej rozpalone policzki, niosc
jedyny w swoim rodzaju aromat. - Ze wszystkich zapachw
farmy ten kocham najbardziej. Gdybym znalaza si na
bezludnej wyspie i poczua zapach eukaliptusa, na pewno
rozpakaabym si z tsknoty za domem - westchna
melodramatycznie.
Santi znowu zacign si papierosem i wypuci z ust
kilka kek dymu.
- Masz racj - owiadczy. - Zapach eukaliptusa zawsze
kojarzy mi si z latem.
- Nie czuj eukaliptusa, tylko dym z marlboro - burkna
Maria, wachlujc si doni.
- Wic si przesid.
- Nie, Santi, to ty si przesid!
- Mujeres! Ach, te kobiety!
Jasne wosy okalay jego gow niczym tajemnicza aura,
o ktrej czasami opowiadaa stara wiedma z wioski. Jej
zdaniem aur mia kady, wyjtek stanowili tylko ludzie
naprawd li. Trjka modych uoya si wygodnie na
gaziach ambu, podobna do rozleniwionych, picych kotw.
W milczeniu wypatrywali pierwszych gwiazd.
Kuce parskay, od czasu do czasu tupay, znuone
bezczynnoci, i rzucay gowami,
odganiajc chmary unoszcych si nad nimi komarw. W
kocu Maria zaproponowaa, eby ruszyli w drog powrotn
do domu.
- Niedugo zrobi si cakiem ciemno - zauwaya
niespokojnie, wskakujc na grzbiet kuca.
- Mama mnie zabije - westchna Sofia.
- Ciotka Anna na pewno znowu powie, e to wszystko
moja wina - jkn Santi.
- C, Santiago, przecie jeste ju dorosy i powiniene
si nami opiekowa.
- Nie lubi wkracza na ciek wojenn przeciwko
twojej matce, Chofi...
Trudno byoby znale osob, ktra nie obawiaaby si
wciekoci Anny. Sofia wsuna stopy w strzemiona i uja
wodze, sprawnie kierujc kucem w ciemnoci.
Po powrocie na ranczo oddali konie staremu Josemu,
szefowi wszystkich gauczw, ktry czeka na nich oparty o
ogrodzenie, spokojnie sczc herbat mate przez piknie
zdobion srebrn somk, z cierpliwoci czowieka nie
liczcego si z czasem. Na widok caej trjki pokrci gow z
agodn dezaprobat.
- Seniorita Sofia, mama panienki wydzwaniaa do nas
przez cay wieczr - skarci dziewczyn. - Trzeba uwaa,
maa, czasy s niebezpieczne...
- Och, kochany Jose, nie powiniene si martwi! -
zamiaa si Sofia. - Wiesz przecie, e i tak ujdzie mi to
bezkarnie!
I pobiega za Mari oraz Santim, ktrzy ju poszli w
kierunku janiejcych w ciemnoci wiate.
Anna bya wcieka, zgodnie z przewidywaniami.
Obrzucia crk ostrym spojrzeniem i zerwaa si z krzesa,
gestykulujc gwatownie.
- Gdzie bya, na mio bosk? - wybuchna.
Jej zarumienione policzki w zestawieniu z rudymi wosami
wydaway si pomiennie czerwone.
- Wybralimy si na przejadk - wyjania Sofia. -
Zupenie straciam poczucie czasu. Przepraszam.
Agustin i Rafael siedzieli rozparci na sofach i umiechali
si ironicznie.
- Co was tak bawi? - warkna dziewczyna. - Nie
podsuchuj, Agustin! To nie twoja sprawa!
- Jeste kamliw ropuch, Sofio - odgryz si Agustin.
- Rafael, Agustin, nie rbcie sobie artw. - Anna jeszcze
bardziej si zdenerwowaa.
- Lepiej zmykaj do swojego pokoju, senora Sofia -
mrukn Agustin.
Anna nie miaa najmniejszej ochoty sucha jego uwag.
Odwrcia si do ma, szukajc u niego poparcia, ale Paco
zacz ju rozmawia z synami o Pucharze Santa Catalina.
Dziadek Dwyer, ktry i tak nie pomgby jej w tej sytuacji,
pochrapywa gono w fotelu pod oknem. Dlatego musiaa
znowu odegra rol surowej matki. Spojrzaa na crk i z
westchnieniem ciko dowiadczonej przez ycie cierpitnicy
kazaa jej pj do siebie, oczywicie bez kolacji.
Jej sowa nie zrobiy na Sofii najmniejszego wraenia.
Wysza z salonu i skierowaa si prosto do kuchni. Soledad nie
zawioda jej oczekiwa i czekaa ju na ni z kanapkami i
talerzem gorcej zupy zapallo.
- Paco, dlaczego nigdy mnie nie popierasz? - zapytaa ze
znueniem Anna. - Dlaczego zawsze bierzesz jej stron? Sama
nie zdoam jej wychowa...
- Jeste zmczona, mi amor. Moe chciaaby wczeniej
si pooy? - odrzek Paco, z niepokojem wpatrujc si w jej
ponur, pen napicia twarz.
Szuka w niej delikatnej modej dziewczyny, ktr
polubi wiele lat temu, i zastanawia si, gdzie si podziaa.
Dlaczego baa si odsoni swoj prawdziw twarz? Anna,
ktr pamita, zgubia si gdzie i czasami mia wraenie, e
nigdy jej nie odzyska.
Kolacja przebiega w dziwnej, nienaturalnej atmosferze.
Anna milczaa w protecie przeciwko zachowaniu Paca, Rafael
i Agustin nadal rozmawiali z ojcem o meczu polo, zachowujc
si tak, jakby matki nie byo przy stole. Nikt nie zwraca uwagi
na nieobecno Sofii. Jej miejsce przy stole byo tak czsto
puste, e wszyscy zdyli si ju do tego przyzwyczai.
- Musimy bardzo uwaa na Roberta i Francisca Lobito -
zauway Rafael, mwic z penymi ustami.
Anna rzucia mu karcce spojrzenie, lecz si nie
odezwaa. Rafael mia ju dwadziecia trzy lata, uwaaa wic,
e nie bardzo moe zwraca mu uwag.
- Bd pilnowa Santiego - rzek Paco. - Santi jest naszym
najlepszym graczem, wic oznacza to, e wy dwaj bdziecie
obcieni dodatkowymi zadaniami. Rozumiecie mnie,
chopcy? Agustin, musisz si skoncentrowa, skupi wycznie
na grze.
- Nie martw si, tato - odezwa si Agustin, przenoszc
wzrok z brata na ojca, aby podkreli swoj cakowit
szczero. - Nie zawiod ci.
- Mam nadziej, bo w przeciwnym razie zdejm ci z
boiska i pozwol zagra twojej siostrze - owiadczy Paco.
Agustin cign brwi i pochyli gow nad talerzem z
pieczeni cielc. Anna westchna ciko, a gdy Paco nie
zareagowa, oda wargi i dalej jada w milczeniu. Ju dawno
przyja do wiadomoci fakt, e Sofia gra w polo ze swoimi
brami i kuzynami, i przestaa traci energi na bezskuteczne
protesty, bo przecie w kocu wszystko to dziao si wrd
rodziny. Ale mecz z La Paz to zupenie co innego... Nie
pozwol, aby Paco wypuci j na boisko w obecnoci rodziny
Lobito, pomylaa. Po moim trupie...
Tymczasem Sofia leaa w wannie penej ciepej wody z
byszczcymi biaymi bbelkami i z odchylon do tyu gow
rozmylaa o Santim. Dobrze wiedziaa, e nie powinna
pozwala sobie na tego rodzaju marzenia o kuzynie. Gdyby
powiedziaa ojcu Juliowi, jakie to nieskromne, podliwe
myli i tsknoty przepeniaj jej umys i rozpalaj ciao,
kazaby jej natychmiast od mwi co najmniej dwadziecia
Zdrowa Mario. Anna przeegnaaby si ze zgorszeniem i
owiadczya, e takie zauroczenie jest dewiacj, lecz dla Sofii
bya to najbardziej naturalna rzecz pod socem.
Wyobrazia sobie, e Santi cauje j, i nagle zrozumiaa, i
na prawd bardzo chciaaby dowiedzie si, jak smakuj jego
usta. Nigdy dotd nie caowaa adnego chopca. Co prawda
kiedy w szkole pospiesznie musna wargi Nacha Estady,
poniewa przegraa zakad, ale to nie by prawdziwy
pocaunek. Nie miao to nic wsplnego z tym, jak cauje si
dwoje zakochanych. Za mkna oczy i wyobrania podsuna
jej obraz jego twarzy o skrze koloru dojrzaego miodu,
zobaczya, jak jego pene, umiechnite usta rozchylaj si
lekko, by po chwili spocz na jej wargach. Wyranie widziaa
jasnozielone oczy Santiego... Wpatrywa si w ni z czuoci i
podaniem... Poniewa nie wiedziaa, co w takich sytuacjach
dzieje si dalej, przewina tam wyobrani do tyu, odegraa
wszystko od pocztku, a potem jeszcze raz i jeszcze, a
wreszcie woda zupenie wystyga, a jej skra na palcach i
doniach upodobnia si do pomarszczonej skry starej
iguany.

Rozdzia trzeci


Sofia obudzia si, gdy pierwsze promienie witu
przedostay si do jej pokoju przez szpar midzy zasonami.
Chwil leaa bez ruchu, wsuchujc si w odgosy poranka.
Ptaki przeskakiway z gazi na ga wysokich platanw i
topoli, zanoszc si piewem. Nie musiaa siga po zegarek i
sprawdza, ktra godzina, poniewa zawsze budzia si o
szstej. Uwielbiaa wczesne poranki, kiedy reszta rodziny i
wikszo suby pogrona bya jeszcze w gbokim nie.
Szybko wcigna dinsy i koszulk, zwizaa dugie ciemne
wosy czerwon wstk i wsuna stopy w pcienne
espadryle.
Kiedy wysza z domu, soce dopiero podnosio si z
porannej mgy. Sofia przemkna midzy drzewami i ruszya w
kierunku boiska polo. Jej stopy prawie nie dotykay ziemi.
Jose czeka ju na ni, jak zwykle ubrany w szerokie
bombachas, buty z czekoladowobrzowej skry i ciki pas
rastra, ozdobiony duymi srebrnymi monetami. Pod
dowiadczonym okiem starego gauczo Sofia miaa wraz z jego
synem, Pablem, przez dwie godziny, ktre pozostay do
niadania, trenowa prowadzenie i sposb uderzania piki.
Dziewczyna czua si w siodle jak ryba w wodzie. Tylko na
koskim grzbiecie, galopujc po boisku, z dala od krytycznych
spojrze matki i braci, potrafia cieszy si prawdziw
wolnoci.
O smej oddaa klacz pod opiek Josego. Idc do domu,
zerkna w kierunku domu Santiego, czciowo ukrytego za
drzewami. Rosa i Encarnacion, pokojwki pracujce u Miguela
i Chiquity, nakryway st na tarasie do niadania, ubrane w
olniewajco biae fartuszki. Santiego nie byo nigdzie wida -
lubi spa i rzadko wstawa przed jedenast. Parterowy,
rozlegy dom Chiquity w niczym nie przypomina domu Anny.
Jego ciany pomalowane byy na rowy kolor, ktry zdy
ju nieco wyblakn. Wyglda bardzo mio i przytulnie, lecz
Sofii mimo wszystko najbardziej podoba si jej wasny dom, z
biaymi cianami i ciemnozielonymi okiennicami, czciowo
zasonitymi ozdobnym powojem i duymi, okrgymi
donicami z geranium i zawcigiem.
Paco i Anna ju wstali i siedzieli na tarasie pod duym
parasolem, popijajc porann kaw. Dziadek Dwyer
demonstrowa karciane sztuczki jednemu z chudych psw,
ktry nie spuszcza wzroku z jego rk i twarzy, poniewa liczy
na skrawki wdliny ze stou. Paco, ubrany w row koszulk
polo i dinsy, przeglda codzienn pras, co jaki czas
poprawiajc tkwice na kocu garbatego nosa okulary. Kiedy
Sofia podesza, odoy gazet i dola sobie kawy.
- Tato... - zacza dziewczyna.
- Nie.
- Co, nie? - rozemiaa si i pochylia, eby go pocaowa.
- Jeszcze nie zdyam ci o nic poprosi!
- Wiem, o co ci chodzi, Sofio, i odpowied brzmi: nie.
Sofia usiada i signa po jabko. Zauwaya, e kciki
warg ojca uniosy si w umiechu i utkwia w jego twarzy
porozumiewawcze, rozbawione spojrzenie, troch dziecinne i
psotne, lecz absolutnie czarujce. Tego rodzaju spojrzenia
rezerwowaa tylko dla Paca i dziadka.
- Kochany tato, nigdy nie mam okazji naprawd zagra w
polo! - poskarya si. - To niesprawiedliwe! Przecie to ty
nauczye mnie gra!
- Wystarczy, Sofio! - odezwaa si Anna ostrym tonem.
Nie moga zrozumie, dlaczego jej m zawsze daje si nabra
na te sztuczki. - Tata ju ci odpowiedzia, wic daj mu spokj,
z aski swojej, i zjedz niadanie jak naley! Jabko kroi si
noem, moja droga!
Rozdraniona Sofia bez sowa wbia n w nadgryziony
owoc. Anna postanowia j zignorowa i z wystudiowanym
spokojem zacza przerzuca kartki czasopisma. Czua, e
crka obserwuje j spod oka, i niewiadomie zacisna usta,
przez co jej twarz nabraa nieprzyjemnego, twardego wyrazu.
- Dlaczego nie chcesz mi pozwoli gra w polo, mamo? -
zapytaa Sofia po angielsku.
- Poniewa to nie przystoi modej damie, Sofio. Jeste
dziewczyn, nie urwisem.
- Wiem, e nie cierpisz koni, ale to jeszcze nie znaczy...
- Moja antypatia do koni nie ma z tym nic wsplnego -
przerwaa jej Anna.
- Ale ma! Chcesz, ebym staa si taka jak ty, lecz ja
jestem inna, jestem podobna do taty! No es cierto, Papa?
- O czym rozmawiaycie? - z roztargnieniem odezwa si
Paco, ktry nie przysuchiwa si ich wymianie zda, poniewa
zwykle traci zainteresowanie, gdy mwiy po angielsku.
W tej chwili na tarasie pojawili si Rafael i Agustin. Obaj
mruyli oczy i nie ulegao wtpliwoci, e blask soca nie
sprawia im najmniejszej przyjemnoci. Do biaego rana bawili
si w nie wielkim klubie nocnym w miecie.
- Jest zdecydowanie zbyt jasno - jkn Agustin. - Gowa
mi pka...
Anna odoya gazet i obdarzya synw czuym
spojrzeniem.
- O ktrej wrcilicie? - zagadna wspczujco.
- Koo pitej, mamo - odpar Rafael, caujc matk w
policzek. - Najchtniej nie budzibym si do poudnia... Co si
dzieje, Sofio?
- Nic - warkna dziewczyna. - Id popywa.
Kiedy odesza, Anna westchna znaczco i umiechna
si do synw.
- Czeka nas trudny dzie - oznajmia. - Sofia jest w
fatalnym humorze, poniewa nie moe zagra w meczu.
- Por Dios, ojcze, chyba nie wypucisz jej na boisko? -
wybuchn Rafael.
- Nie bierzesz tego powanie pod uwag, prawda, tato? -
wykrztusi Agustin.
Anna bya bardzo zadowolona, e przynajmniej tym
razem jej kapryna crka nie zdoaa nakoni ojca, aby speni
jej yczenie. Umiechna si z wdzicznoci do Paca i na
chwil pooya do na jego rce.
- Teraz myl wycznie o tym, czy posmarowa sobie
rogalik masem i zje jeszcze grzank z konfitur, czy te
poprzesta na kawie. Jest to jedyna decyzja, na ktrej
podjcie mam ochot tego ranka - odpar Paco i znowu
schowa si za gazet.
- O co chodzi, Anno Melody? - zapyta dziadek Dwyer,
ktry nie rozumia ani sowa po hiszpasku.
Dermot Dwyer nalea do pokolenia, ktre uwaao, e
wszyscy powinni mwi po angielsku. Mieszka w Argentynie
od szesnastu lat, ale nie zrobi najmniejszego wysiku, by
nauczy si jzyka. Nie przyswoi sobie nawet najbardziej
potrzebnych i najczciej uywanych zwrotw, wic suba w
Santa Catalina musiaa interpretowa jego gesty lub stara si
zrozumie pojedyncze hiszpaskie sowa, ktre wypowiada
bardzo powoli i gono.
- Mona by si spodziewa, e czego si w kocu
naucz! - mamrota z rozdranieniem, gdy bezradnie
rozkadali rce i wzruszali ramionami.
- Sofia chce zagra w meczu - wyjania mu Anna.
- Cholernie dobry pomys. Mogaby pokaza tym
chopakom par sztuczek.
Chd wody przenikn Sofi a do koci, kiedy skoczya
do basenu, przecinajc jego
gadk powierzchni. Zaciskajc usta ze zoci, pokonaa par
dugoci, a wreszcie znieruchomiaa na chwil, czujc, e
kto j obserwuje. Na brzegu staa Maria.
- Cze! - zawoaa Sofia, z trudem apic oddech.
- Co ci jest?
- Nawet nie pytaj. Jestem po prostu wcieka.
- Chodzi ci o mecz? - zapytaa Maria, zdejmujc biae
pcienne szorty i wycigajc si na leaku. - Ojciec nie
pozwoli ci zagra?
- Jak zgada?
- Moesz to przypisa intuicji. Nie naleysz do bardzo
skrytych osb. Sofio.
- Czasami chtnie zadusiabym moj matk, wiesz?
- Mylisz, e nie znam tego uczucia? - odpara Maria i
zacza wyjmowa z kwiecistej kosmetyczki mleczka i olejki do
opalania.
- Och, oczywicie, e go nie znasz, bo twoja matka jest
wita, anioem z nieba. Chiquita jest taka cudowna! Gdybym
bya jej crk...
- Wiem, wiem, jestem szczciar - przyznaa Maria,
ktra bardzo sobie cenia czc
j z matk przyja.
- Chciaabym tylko, eby mama wreszcie daa mi wity
spokj - jkna Sofia, wychodzc na brzeg i siadajc obok
przyjaciki. - Chyba zachowuje si tak dlatego, e jestem
dziewczyn, i to w dodatku najmodsz w rodzinie...
- Wychowanie Panchita pochIania prawie ca uwag
naszej mamy, wic moe rzeczywicie co w tym jest -
zgodzia si Maria.
- Duo bym daa, eby zamiast tych dwch osw mie
modszego brata. Agustin jest po prostu koszmarny, cigle si
mnie czepia! I jeszcze patrzy na mnie w ten swj pogardliwy
sposb...
- Za to Rafael jest dla ciebie dobry.
- Rafa ujdzie w toku, ale Agustin nadaje si do odstrzau
- oznajmia Sofia. - Moe wyjedzie na jakie zagraniczne
studia? Oszalaabym ze szczcia, mwi ci!
- Nigdy nie wiadomo - powiedziaa Maria. - Kade
yczenie moe si speni.
- Jeli masz na myli drzewo ambu, to nigdy nie
przyszoby mi do gowy, eby marnowa yczenia na Agustina
- parskna Sofia.
- Wic co zamierzasz zrobi w sprawie meczu? - Maria
zaja si rozsmarowywaniem olejku na swoich pulchnych
udach. - Quemada, no?
- Tak, jeste czarna, zupenie jak Indianka! Daj mi troch
olejku, dobrze? Dziki Bogu, e nie odziedziczyam rudych
wosw i jasnej cery mamy. Biedny Rafa, wystarczy, e chwil
posiedzi na socu i zaraz robi si czerwony jak tyek
pawiana...
- Co planujesz, pytam?
Sofia westchna gboko.
- Poddaj si - rzeka dramatycznie, unoszc rce.
- To do ciebie niepodobne. - Maria spojrzaa na ni z
wyranym rozczarowaniem.
- No, dobrze, wic powiedzmy, e jeszcze nie
opracowaam adnego planu. Poza tym nie jestem
przekonana, czy sprawa jest warta zachodu, chocia
oczywicie bardzo chciaabym zobaczy wyraz twarzy mamy i
Agustina...
W tej samej chwili para silnych ramion podniosa j
wysoko. Zanim zdya si poapa, co si z ni dzieje, znalaza
si w wodzie i zacza walczy o swobod ruchw.
- Santi! - krzykna, na sekund wychylajc gow z wody
- Ty draniu!
Parskna miechem, wyrwaa si z jego ucisku i
wepchna go pod wod. Ku jej zachwytowi Santi otoczy jej
tali ramionami i pocign za sob. Szamotali si jak dwjka
szczeniakw, lecz wreszcie musieli wychyn z wody i
zaczerpn powietrza. Sofia aowaa, e walka na niby trwaa
tak krtko, ale bez sowa skargi wdrapaa si z Santim na
brzeg.
- Dziki za kpiel - wydyszaa. - Ju mylaam, e si tu
usma...
- Mnie te wydawao si, e wygldasz jak kiebaska na
ruszcie - odpar. - Zrobiem ci uprzejmo, nie uwaasz?
- adna mi przysuga!
- I jak, Sofi, nie wyjedziesz na boisko dzi po poudniu? -
zagadn kpico. - Musz przyzna, e niele podkrcia
swoich braci...
- Wcale tego nie auj.
- Daj spokj, Chofi! Nie sdzia chyba, e Paco pozwoli ci
na taki wybryk?
- Jeli musisz wiedzie, to... To naprawd miaam
nadziej, e uda mi si przekona tat...
Santi prychn z rozbawieniem i ledwo widoczne linie
wok jego oczu i ust pogbiy si w charakterystyczny dla
niego sposb. Jest taki przystojny, kiedy si umiecha,
pomylaa Sofia.
- Jeeli kto potrafi do czego takiego przekona starego
Paca, to na pewno wanie ty. Co przeszkodzio ci osign
cel, Chofi?
- Przeliteruj ci, dobrze? M-A-M-A.
- Och, rozumiem. Wobec tego sytuacja jest beznadziejna,
tak?
- Tak.
Santi usiad na rozgrzanych kamieniach na brzegu
basenu. Jego pier i ramiona byy pokryte mikkimi, jasnymi
wosami, ktre bardzo fascynoway Sofi.
- Sofi, musisz udowodni ojcu, e umiesz gra rwnie
dobrze jak Agustin - powiedzia, odgarniajc mokre wosy z
czoa.
- Doskonale wiesz, e umiem gra nie gorzej od niego, a
nawet lepiej. Jose take o tym wie - moesz go zapyta.
- Nie ma znaczenia, co myl ja czy Jose.
Musisz zrobi wraenie na twoim lub na moim ojcu, bo tylko
to moe przeway szal
na twoj korzy.
Sofia si zamylia.
- Co teraz knujesz? - zapyta z rozbawieniem.
- Nic - odpara.
- Nie zapominaj, e ci znam, Chofi...
- Och, spjrzcie, inwazja! - zawoaa Maria na widok
Chiquity i swojego najmodszego brata, trzyletniego Panchita,
ktrzy zbliali si do basenu, otoczeni przez picioro lub
szecioro kuzynw.
- Chod, Santi - mrukna Sofia, podnoszc si i ruszajc
w stron schodw.
- Chodmy std.
W poowie drogi przypomniaa sobie o przyjacice i
odwrcia si do niej.
- Idziesz z nami, Mario? - zapytaa. Ale Maria potrzsna
gow i pomachaa matce, wskazujc jej wolny leak obok
siebie.

O dwunastej w poudnie nad ranczem zawis intensywny
zapach palcego si wgla drzewnego. Cae grupki
wychudzonych psw zaczy zbiera si w okolicy domu Anny
i Paca, liczc na okrawki misa z barbecue. Jose doglda
ognia ju od dziesitej, eby pieczyste mogo by gotowe w
porze lunchu. Soledad, Rosa, Encarnacion i pokojwki z
pozostaych domw nakryway stoy przed tradycyjnym
sobotnim spotkaniem. Biae obrusy i krysztay lniy w socu,
Seniora Anna co jaki czas odkadaa swoje czasopismo i
przechadzaa si midzy stoami w duym kapeluszu ze somki
i w dugiej biaej sukni. Pokojwki zawsze uwaay j za swego
rodzaju curiosum - nigdy nie widziay osoby o tak jasnej
skrze i pomiennych wosach, dlatego wydawaa im si
rwnie daleka i odmienna od nich jak Dziewica Maryja z
maego kocika Nuestra Seora de la Asuncion w miecie.
Jej znajomo hiszpaskiego bya zaskakujco ograniczona jak
na kogo, kto spdzi tyle lat w Argentynie, nic wic dziwnego,
e czasami naladoway j i wykpiway.
Natomiast seniora Paca darzyli sympati wszyscy
mieszkacy Santa Catalina. Hector Francisco Solanas,
nieyjcy ju ojciec Paca, by twardym, dystyngowanym
mczyzn, ktry mocno wierzy, e rodzina jest waniejsza
od interesw i polityki, a dom jest miejscem, z ktrym adne
inne nie moe si rwna. Jego ona, Maria Elena, bya matk
jego dzieci i za to bardzo j szanowa, mona te powiedzie,
e na swj sposb podziwia i kocha. Nigdy jednak nie byli w
sobie zakochani. Ich maestwo uzgodnili zaprzyjanieni z
sob rodzice, ktrzy doszli do wniosku, e taki zwizek
przyniesie korzy obu stronom, i w pewnym sensie mieli
suszno. Maria Elena bya pikna i uzdolniona, natomiast
Hector przystojny, niezwykle atrakcyjny i po prostu stworzony
do prowadzenia interesw. Wydawali mnstwo przyj, w
swoim czasie byli najpopularniejsz par w Buenos Aires i
aden bal nie mg si bez nich oby. Nie darzyli si takim
uczuciem, jakim darz si kochankowie, lecz czasami, w nocy,
kochali si tak namitnie, jakby na chwil zapomnieli, kim s.
Nastpnego ranka budzili si i odkrywali, e intymna czuo
znikna bez ladu, a w jej miejsce pojawia si zwyka
formalno.
Maria Elena zdawaa sobie spraw, e Hector ma w
miecie kochank. Wszyscy o tym wiedzieli, poza tym w
tamtych czasach mowie czsto wikali si w pozamaeskie
zwizki, wic Maria Elena pogodzia si z t sytuacj i nigdy
nie poruszaa z nikim tego tematu. Aby wypeni pustk w
swoim yciu, cakowicie powicia si dzieciom. Byo tak do
chwili, kiedy na horyzoncie pojawi si Aleksiej Szachowski.
Fascynujcy, rozmarzony Szachowski uciek z Rosji po
rewolucji 1905 roku i uczy Mari Elen gry na fortepianie, ale
nauczy j take ceni oper, sztuk. Jeeli nawet Maria Elena
odwzajemniaa uczucie, ktre mu dawa wyraz w kadej
wydobytej z fortepianu nucie i kadym spojrzeniem, to nigdy
nie zdradzia ma. Czerpaa wielk rado z towarzystwa i
wiedzy Rosjanina, lecz odrzucaa jego zaloty z godnoci
kobiety, ktra dokonaa ju yciowego wyboru i zawsze
kieruje si honorem. Zrezygnowaa z mioci, lecz w peni
docenia otrzymany od artysty dar muzyki. W kadym
utworze odkrywaa krain, ktr warto zwiedzi, zachd
soca, ktrego pikno wywouje zy, horyzont, ku ktremu
pragnie si ulecie... Dziki muzyce moga y innym yciem,
cho czasami uwolni si od dawicych wizw swego wiata
i doznawa prawdziwej radoci. Paco nie zapomnia mioci
swojej matki do muzyki i jej piknych biaych rk, taczcych
nad klawiszami fortepianu.
O pierwszej z wiey rozleg si gong, wzywajcy
wszystkich na obiad. Z kadego zaktka Santa Catalina
czonkowie rodziny Solanas spieszyli ku domowi Paca i Anny,
kierujc si mocnym aromatem lomo i chorizo. Rodzina
Solanas bya naprawd dua. Miguel i Paco mieli jeszcze
dwch braci, Nica i Alejandra. Nico i Valeria mieli czworo
dzieci, Niquita, Sabrin, Letici i Tomasa, natomiast Alejandro
i Malena mogli si poszczyci pitk - Angelem, Sebastianem,
Martin, Vanes i Horaciem. Przy wielkim stole panowa
zwykle wesoy gwar, a pysznego jedzenia byo a za duo.
Kiedy wszyscy usiedli, okazao si, e jedno miejsce nadal jest
wolne.
- Gdzie jest Sofia? - szepna Anna do Soledad, kiedy ta
przechodzia obok niej z mis saatki.
- Nie wiem, seniora Anna, nie mam pojcia -
odpowiedziaa suca i nagle zamara w
bezruchu, z wzrokiem utkwionym w boisko do gry w polo. -
Que horror! - wykrzykna.
- Oto i ona!
Wszyscy odwrcili gowy w kierunku boiska i przy stole
zapada cakowita cisza. Pewna siebie, bezwstydna Sofia
galopowaa ku nim, swobodnie wymachujc kijem i sprawnie
prowadzc przed sob pik. Na jej twarzy malowa si upr i
determinacja. Anna zerwaa si na rwne nogi, czerwona z
gniewu i rozpaczy.
- Jak moga, Sofio! - krzykna, rzucajc serwetk na
st. - Niech Bg ci wybaczy - dodaa ju znacznie ciszej, po
angielsku.
Ogarnity poczuciem winy Santi skuli si na krzele,
natomiast pozostali krewni nadal wpatrywali si w pdzc
po boisku dziewczyn, nie wiedzc, co o tym wszystkim
myle. Tylko Paco i dziadek Dwyer, ktry zawsze siedzia przy
kocu stou i pociesza si duymi porcjami jedzenia,
poniewa nikt nawet nie prbowa z nim rozmawia,
wymienili porozumiewawcze, pene dumy umiechy.
- Poka wam, e umiem gra w polo lepiej od Agustina -
sykna Sofia przez mocno zacinite zby. - Patrz na mnie,
tato. Powiniene by ze mnie dumny, w kocu to ty
wszystkiego mnie nauczye...
Mkna naprzd, mocno siedzc w siodle, i bez
najmniejszego trudu kierowaa jednoczenie kucem i pik.
Czua spojrzenia dwudziestu par utkwionych w niej oczu i
umiechaa si z wyranym zadowoleniem. Sofia uwielbiaa
takie chwile.
W ostatnim momencie cigna parskajcego kuca tu
przed stoem i zatrzymaa si, otoczona obokiem kurzu.
- Widzisz, tato? - odezwaa si triumfalnym tonem.
Wszyscy patrzyli teraz na Paca, ciekawi, co zrobi. Ku
zdumieniu rodziny Paco umiechn si spokojnie i podnis
kieliszek z winem.
- Doskonale, Sofio - powiedzia. - A teraz zsid z konia i
zjedz z nami lunch, dobrze?
Zachwycona jego reakcj, zeskoczya z sioda i
poprowadzia spoconego konia wzdu
stou.
- Przepraszam za spnienie, mamo - rzucia, mijajc
Ann, ktra osuna si na krzeso, pewna, e za chwil
zemdleje.
- Nigdy nie widziaam, eby kto w tak bezwstydny
sposb usiowa zwrci na siebie
uwag - warkna po angielsku Anna.
Ledwo wydobya z siebie te sowa, poniewa caym jej
ciaem wstrzsay dreszcze. Sofia uwizaa kuca do drzewa,
otrzepaa dinsy i zbliya si do stou.
- Masz natychmiast przebra si i umy rce! - rozkazaa
Anna, z zawstydzeniem spogldajc na rodzin ma.
Sofia wymamrotaa co pod nosem, ale posza do domu,
aby speni polecenie matki.
Kiedy znikna, wszyscy znowu zajli si rozmow, przy
czym teraz gwnym tematem byo jej zachowanie. Anna
siedziaa w milczeniu, z zacinitymi w wsk linijk wargami,
ukrywajc swoje upokorzenie pod szerokim rondem
kapelusza. Dlaczego Sofia zawsze przynosia jej wstyd w
obecnoci caej rodziny? Moga tylko dzikowa Bogu, e
Hector nie yje i nie widzi okropnych wybrykw swojej
wnuczki. Anna nie miaa wtpliwoci, e byby oburzony jej
brakiem umiaru. Zerkna na ojca, ktry mrucza co do kilku
psw, linicych si u jego stp w oczekiwaniu na jaki
przysmak. Wiedziaa, e podziwia Sofi i jej pomysy wcale go
do niej nie zniechcay. Maria chichotaa cicho, zasIaniajc si
doni, i uwanie obserwowaa wszystkich, aby pniej
szczegowo opisa Sofii ich reakcje. Agustin odwrci si do
Rafaela i Fernanda.
- Ta dziewucha bez przerwy si popisuje - szepn, dbajc
o to, aby ojciec nie usysza
jego uwagi. - To tata jest temu winny, bo bez wahania puszcza
jej wszystko pazem.
- Nie przejmuj si - odpar spokojnie Fernando. - Sofia i
tak nie zagra w meczu. Mj ojciec nigdy si na to nie zgodzi.
- Sofia jest prawdziw ekshibicjonistk - rzeka Sabrina
do kuzynki Martiny. Obie byy troch starsze od Sofii. - Ja
nigdy nie pozwoliabym sobie na taki wystp...
- C, Sofia po prostu nie wie, kiedy przesta. No i jest
strasz nie dziecinna. Chyba ju czas, eby przestaa
entuzjazmowa si polo i zacza zachowywa si jak
dziewczyna.
- Spjrz na Ann - szepna Chiuita do Maleny. -
Biedaczka jest taka zaenowana, szczerze jej wspczuj...
- A ja nie - odrzeka chodno Malena. - Sama jest sobie
winna, zawsze miaa czas tylko na to, eby podziwia synw.
Powinna bya bardziej zainteresowa si Sofi, a nie zwali
ca odpowiedzialno za crk na mod Soledad. Kiedy Sofia
przysza na wiat, Soledad sama bya jeszcze dzieckiem, nie
pamitasz?
- Pamitam, pamitam. Trzeba jednak przyzna, e teraz
Anna stara si ni zaj. Niestety, Sofia nie naley do atwych
dzieci...
Chiquita rzucia wspczujce spojrzenie Annie, ktra
usiowaa zachowywa si naturalnie i wanie podja
rozmow z Miguelem oraz Alejandrem, Na jej twarzy
malowao si bolesne napicie, yy na szyi nabrzmiay i
wygldao na to, e si powstrzymuje zy.
Sofia wrcia do stou ubrana w czyste, chocia
postrzpione dinsy i bia koszulk. Naoya jedzenie na
talerz i zaja miejsce midzy Santim i Sebastianem.
- Co ty zrobia, na mio bosk? - szepn jej do ucha
Santi.
- To ty podsune mi ten pomys - zamiaa si cicho.
- Ja?
- Oczywicie. Powiedziae, e musz wywrze wraenie
na moim lub twoim ojcu, wic zdecydowaam si na obu -
parskna triumfalnie.
- Nie wydaje mi si, eby mj ojciec by szczeglnie
zachwycony - rzek Santi, spogldajc na Miguela
prowadzcego oywion rozmow z Ann i Alejandrem.
Miguel podnis wzrok, popatrzy na syna i powoli
pokrci gow. Santi wzruszy ramionami i lekko rozoy
rce, jakby chcia powiedzie, e nie ponosi adnej winy za
wybryk kuzynki.
- I co, uwaasz, e teraz pozwol ci zagra w dzisiejszym
meczu? - zapyta.
- Jasne - odpara Sofia, odrywajc si na chwil od
jedzenia.
- Bybym bardzo zdziwiony...
- Ja nie. Zasuyam na to - owiadczya, celowo
zgrzytajc noem po talerzu.
Po lunchu Maria i Sofia ukryy si za domem i
wybuchny gonym miechem. Obie prboway co
powiedzie, ale miech tak je dusi, e przez par chwil nie
mogy wydoby z siebie ani sowa. Sofia bya bardzo z siebie
zadowolona.
- Mylisz, e to zadziaa? - zapytaa, z trudem chwytajc
po wietrze.
- Och, tak - przytakna Maria. - Stryj Paco by pod
wraeniem...
- A mama?
- Ciocia Anna o may wos nie pka ze zoci!
- O Boe!
- Tylko nie udawaj, e ci to obeszo!
- Och, Mario, jestem taka podekscytowana! Lepiej
bdmy cicho, bo mama nas usyszy i przybiegnie tu, eby
zmy mi gow. Mwmy szeptem, dobrze? - Sofia pooya
palec na wargach.
- Dobrze - odszepna posusznie Maria. - Tata by pod
wraeniem, tak? - Oczy Sofii byszczay z radoci.
- Naprawd?
- Moim zdaniem stryj pozwoli ci wyjecha na boisko. Byo
by okropnie niesprawiedliwe, gdyby si nie zgodzi. I to tylko
dlatego, e jeste dziewczyn?
- Moe otruybymy Agustina? - parskna Sofia.
- Czym?
- Soledad mogaby zamwi jak trutk u tej wiedmy.
Albo same przygotujemy oszaamiajcy napj...
- Po co nam napj? Wystarczy skuteczne zaklcie.
- Masz racj - przyznaa Sofia. - To chyba jedyny sposb.
Chodmy do ambu.
- Do ambu! - powtrzya Maria i subicie zasalutowaa.
Sofia odpowiedziaa rwnie dziarskim salutem i obie
pobiegy przez pola, woajc do siebie dwicznymi gosami i
przygotowujc plan dziaIania.
Anna bya zrozpaczona. Natychmiast po zakoczeniu
posiku powiedziaa, e bardzo boli j gowa, i pobiega do
swojego pokoju, gdzie z jkiem pada na ko i zacza
gorczkowo wachlowa si otwart ksik. Chwycia stojcy
na nocnym stoliku krucyfiks, przycisna go do ust i
wymamrotaa krtk modlitw, proszc Boga o pomoc i
ukazanie waciwej drogi.
- Czym zasuyam na takie trudne dziecko? - zapytaa
gono. - Dlaczego pozwalam jej si sprowokowa? Przecie
dobrze wiem, e za wszelk cen usiuje zrobi mi na zo...
Jak to si dzieje, e Paco i tata s lepi na jej wady? Czy nie
maj oczu? Nie widz, jaka naprawd jest? Moe tylko ja
potrafi zobaczy w niej tego potwora, w ktrego czasami si
zamienia? Ju wiem, to na pewno kara za to, e nie wyszam
za Seana OMar. Ale czy nie odpokutowaam tej winy, Panie?
Czy jeszcze nie dosy si na cierpiaam? Boe, daj mi si.
Nigdy nie potrzebowaam jej bardziej ni teraz. I bagam, nie
dopu, eby zagraa w tym okropnym meczu. Nie zasuya
na to.
Mecz o Puchar Santa Catalina zacz si punktualnie, co
w Argentynie nie zdarza si zbyt czsto, czyli dokadnie o
pitej po poudniu. Byo jeszcze gorco, kiedy chopcy w
biaych dinsach i wysokich butach z lnicej brzowej skry
wyjechali na boisko, ogarnici gorczk wspzawodnictwa.
Czterej zawodnicy z La Paz nosili czarne koszule, natomiast
reprezentanci Santa Catalina rowe. Najlepszymi graczami
La Paz byli Roberto i Francisco Lobito; poziom gry ich
kuzynw Marca i Davica, nie odbiega od poziomu Rafaela i
Agustina. Roberto Lobito by najlepszym przyjacielem
Fernanda, lecz podczas meczu tej rangi przyja nie
odgrywaa adnej roli. Wszyscy wiedzieli, e a do ostatniej
minuty ci dwaj bd zacitymi wrogami.
Fernando, Santi, Rafael i Agustin grali razem od
wczesnego dziecistwa. Dzisiaj wszyscy byli w formie, z
wyjtkiem Agustina, ktry jeszcze nie wyleczy si z kaca.
Santi gra jak zawodowiec, lekko i sprawnie zwieszajc si z
sioda, ale nikt nie mg zaprzeczy, e zesp Santa Catalina
ma saby punkt. Agustin reagowa zbyt wolno, aby akcje
pozostaych graczy mogy przy nie podany skutek. Mecz
skada si z szeciu chukka - szeciu rund po siedem minut.
- Masz jeszcze pi chukka, eby wzi si w gar,
Agustin - warkn Paco podczas przerwy po pierwszej czci
meczu. - Gdyby nie bka si bez celu na rodku boiska,
Roberto Lobito na pewno nie zdobyby dwch punktw -
doda z naciskiem, zupenie jakby Agustin ponosi ca win za
niekorzystny wynik.
Kiedy gracze wymieniali zmczone, spienione kuce na
wypoczte, chopak z niepokojem zerkn na siostr.
- Na twoim miejscu sam czubym si nieswojo - pokiwa
gow Paco. - Wierz mi, synu, jeeli nie zaczniesz gra lepiej,
twoje miejsce na boisku zajmie Sofia.
Bya to tak powana groba, e Agustin zmobilizowa
wszystkie siy na drug cz. Niestety, Santa Catalina nadal
przegrywaa dwoma bramkami.
Wok boiska skupili si wszyscy mieszkacy Santa
Catalina oraz La Paz. Zwykle siedzieli razem, ale dzi byo
inaczej. Ranga meczu sprawia, e rodziny podzieliy si i
podejrzliwie obserwoway nawzajem. Chopcy z La Paz i Santa
Catalina stali w dwch grupach, nerwowo przestpujc z nogi
na nog i zerkajc to na boisko, to na dziewczyny. Dziewczta
z La Paz, ubrane w krtkie spdniczki o linii rambu oraz
kolorowe bluzki i szale, porozsiaday si na maskach dipw i
zajy rozmow o chopcach. Ich ciemne okulary maskoway
podliwe spojrzenia, jakimi czsto obrzucay chopcw z
Santa Catalina. W tym samym czasie dziewczyny z Santa
Catalina - Sabrina, Alanina, Pia, Leticia i Vanesa - z
przyjemnoci obserwoway przystojnego Roberta, ktry
galopowa po boisku, a jasne wosy opaday mu na pikn
twarz za kadym razem, gdy si pochyla, eby uderzy pik.
Sofia i Maria trzymay si na uboczu. Siedziay na pocie razem
z Chiquit i maym Panchitem, uzbrojonym w miniaturow
pieczk i kij z motkiem.
- Nie mog przecie przegra! - powtarzaa namitnie
Sofia, obserwujc, jak Santi w pdzie przejmuje pik i podaje
j Agustinowi, ktry oczywicie chybi. - Co za kretyn! -
wrzasna z rozpacz.
Maria skrzywia si i przygryza doln warg.
- Sofio, nie wyraaj si tak o bracie, to nieadnie -
odezwaa si cicho Chiquita, otaczajc ramieniem synka.
- Nie mog patrze na tego idiot! - odkowaa si
dziewczyna. - Taki wstyd!
- Kletyn, kletyn - zamia si Panchito, celujc pik w nic
nie podejrzewajcego psa.
- Nie, Panchito - skarcia go matka. - Nie rzucaj w pieska i
nie uywaj tego sowa, tym bardziej e nie potrafisz go jeszcze
wymwi...
- Nie denerwuj si, Sofio - powiedziaa Maria. - Czuj, e
za raz powieje wiatr pozytywnych zmian...
- Mam nadziej, e masz racj. Jeeli Agustin nie
skoncentruje si, moemy by pewni przegranej - westchna,
mrugajc do kuzynki za plecami Chiquity.
W czwartej czci meczu, mimo wysikw Santiego i
Fernanda, ktrzy zdobyli po jednym golu, Santa Catalina nadal
przegrywaa rnic dwch punktw. Gracze La Paz, prawie
pewni zwycistwa, wyranie rozlunili si w siodach. Nagle
Agustin pojawi si przy pice, zupenie jakby wyrs spod
ziemi, i przez nikogo nie zatrzymywany, run ku bramce.
Dopingowany gonymi okrzykami, dopad bramki i umieci w
niej pik.
- O, mj Boe! - wykrzykna Sofia. - To niesamowite!
Agustin strzeli gola!
Kibice Santa Catalina z radoci omal nie pospadali z
masek swoich samochodw. Niestety, kuc Agustina nie
zatrzyma si po udanej akcji, lecz pogalopowa dalej i
gwatownie zary si kopytami w ziemi dopiero za lini
boiska. Wyrzucony w powietrze Agustin ciko gruchn o
ziemi, jkn gono i znieruchomia. Miguel i Paco w jednej
sekundzie znaleli si obok niego, a po chwili wok
nieprzytomnego gracza zgromadzi si cay tum. Po kilku
minutach, ktre oszalaej z niepokoju Annie wydaway si
wiecznoci, Paco podnis si z kolan i owiadczy, e ich
synowi nic nie dolega, nabi sobie tylko guza i ma kaca.
Potem, ku zaskoczeniu wszystkich obecnych, rozejrza si i
przy woa Sofi.
- Wchodzisz na boisko.
Dziewczyna spojrzaa na niego ze zdumieniem. Anna ju
miaa zaprotestowa, lecz jki i narzekania Agustina odwrciy
jej uwag od crki.
- Jak to? - wyjkaa Sofia.
- Wchodzisz na boisko, pospiesz si - powtrzy Paco. - I
lepiej zdobd punkt, maa - doda powanie.
- Mario, Mario! - zawoaa Sofia. - Naprawd podziaao!
Maria potrzsna gow z niedowierzaniem i podziwem -
ambu rzeczywicie okazao
si magicznym drzewem. Sofia szybko woya row
koszulk i wskoczya na kuca. Zauwaya, e chopcy z La Paz
pokazuj j sobie palcami i miej si drwico. Roberto Lobito
rzuci jej pogardliwe spojrzenie. Przysiga sobie, e pokae
im, na co j sta. Nie miaa czasu porozmawia z Santim i
pozostaymi graczami Santa Catalina, ledwo zdya wjecha
na boisko, a gra ju zostaa wznowiona. Po paru sekundach
dostaa pik i zostaa zastopowana przez Marca, ktry swoim
kucem zepchn j z otwartej drogi ku bramce. Sofia patrzya
bezradnie, jak pika przelatuje midzy nogami jej
wierzchowca i lduje po przeciwnej stronie boiska.
Rozwcieczona do granic moliwoci, najpierw mocno
popchna Marca, a potem jeszcze Francisca. Szybko si
zorientowaa, e Rafael i Fernando nie chtnie podaj jej
pik. Tylko Santi nie waha si wykorzysta jej dobrej pozycji,
lecz jego przez cay czas pilnowa Roberto Lobito. Chwilami
Sofia miaa wraenie, e Roberto i Santi tocz midzy sob
prywatn walk. Raz po raz taranowali si brutalnie, stukali
podbijakami i obrzucali si wyzwiskami.
- Fercho, podawaj z lewej! - krzykna do Fernanda, kiedy
dostrzega moliwo zdobycia punktu.
Fernando spojrza w jej kierunku, zawaha si i poda
pik Rafaelowi, ktry natychmiast zosta wzity w dwa ognie
przez Marca oraz Davica.
- Nastpnym razem podaj mnie, Fercho! - wrzasna ze
zoci. - Miaam szans na bramk!
- Jasne! - warkn Fernando i odjecha, nawet na ni nie
spojrzawszy.
Sofia zauwaya, e Roberto Lobito zama niepisan
zasad i rzuci przyjacielowi pene wspczucia spojrzenie.
Sabrina i Martina nie kryy oburzenia, e Sofia w ogle
zostaa dopuszczona do gry.
- Zepsuje im mecz - powiedziaa z irytacj Sabrina.
- Ona ma dopiero pitnacie lat, na mio bosk! -
prychna Martina. - Naprawd nie powinna gra z duymi
chopcami!
- To wina Santiego - dorzucia zoliwie Pia. - On jej na
wszystko pozwala.
- Ma do niej sabo - burkna Sabrina. - Zupenie nie
wiadomo dlaczego. Sofia jest potwornie rozpuszczona.
Patrzcie, krci si na rodku i nic nie robi. Nikomu nie jest tam
potrzebna. Rwnie dobrze mogaby opuci boisko.
Pod koniec pitej czci zesp Santa Catalina przegrywa
jedn bramk.
- Wykorzystajcie Sofi, na Boga! - wybuchn Santi,
zeskakujc z kuca. - Tworzymy zesp i nasz jedyn szans na
zwycistwo jest praca zespoowa!
- Jeeli zaczniemy do niej podawa, na pewno przegramy
- owiadczy Fernando, zdejmujc dokejk i odrzucajc do
tyu mokre od potu czarne wosy.
- Daj spokj, Fercho, nie bd dziecinny - wtrci Rafael. -
Sofia wesza do gry i nic na to nie poradzisz. Ci z La Paz nie
spodziewaj si, e bdziemy podawa jej pik, wic
wykorzystajmy to.
- Jedno jest pewne: jako druyna skcona nie mamy
adnych szans! - krzykn Santi, nie kryjc zniecierpliwienia. -
Wic lepiej zacznijcie z ni wsppracowa!
Fernando rzuci bratu pene nienawici spojrzenie.
- Poka wam, e potrafi gra lepiej od tego idioty
Agustina, tpi szowinici - powiedziaa Sofia. - Schowajcie
dum do kieszeni i grajcie ze mn, zamiast przeciwko mnie.
Chyba zapomnielicie, e naszym wsplnym przeciwnikiem
jest La Paz, prawda?
Odwrcia si spokojnie i wjechaa na boisko.
Fernando wymamrota co przez zacinite zby, Rafael
wznis oczy do nieba, a Santi
rozemia si z podziwem.
Pierwsze sekundy ostatniej czci meczu byy pene
niezwykego napicia. Kiedy druyny rozpoczy gr, wok
boiska za pada martwa cisza. Gracze nie cofali si przed
brutalnymi zagraniami, ktre miay im przynie upragnione
zwycistwo. Santi, niewtpliwie najlepszy zawodnik Santa
Catalina, by bardzo pilnowany, natomiast Sofia wcale. Czas
mija.
Mimo rozmowy podczas przerwy Sofia nadal nie dostawaa
piek i przez par minut bezskutecznie usiowaa sygnalizowa
swoj pozycj pozostaym czonkom zespou. W kocu
Santiemu udao si strzeli bramk i wyrwna.
Widzowie poderwali si, nie mogc usiedzie na
miejscach podczas ostatnich minut. Wszyscy zdawali sobie
spraw, e jeli ktra strona nie zdobdzie przewagi, czeka
ich dogrywka, potem jeszcze jedna i jeszcze jedna. Wok
rozbrzmieway ostre, rozkazujce okrzyki i polecenia. Roberto
usiowa zapanowa nad druyn, natomiast Santi
przekonywa swego brata, eby jednak wsppracowa z Sofi.
Maria podskakiwaa w podnieceniu, z caej siy zaciskajc
spocone donie, Miguel i Paco spacerowali z boku boiska, nie
spuszczajc oczu ze swoich graczy. Paco spojrza na zegarek.
Zostaa im ostatnia minuta. Moe jednak nie trzeba byo
wpuszcza Sofii na boisko, po myla ponuro.
Nagle Rafael zdoby pik i przekaza j do Fernanda,
ktry natychmiast poda mu j z
powrotem. Santi jakim cudem wyprzedzi pilnujcych go
Roberta i Marca i zostawi ich daleko w tyle. Rozlegy si
gorczkowe okrzyki. Rafael zdoa poda do Santiega, a ten
pomkn rodkiem boiska do bramki. Na jego drodze znalaza
si Sofia i Francisco Lobito, ktry usiowa go zatrzyma. Santi
musia byskawicznie podj decyzj - mg sprbowa
wymin Francisca i dotrze do bramki lub wykona podanie
do Sofii. Francisco, przekonany, e Santi nie zaryzykuje
podania do dziewczyny, ruszy prosto na niego, chcc odebra
mu pik. Santi spojrza kuzynce w oczy. Zrozumiaa go bez
sw i przesuna si na dogodn pozycj. Zaczeka, a
Francisco znajdzie si tu obok niego i dopiero wtedy celnym
uderzeniem poda pik Sofii.
- Strzelaj, Sofi! - krzykn.
Sofia nie zamierzaa zmarnowa takiej szansy. Popdzia
za pik, mocno przygryzajc warg. Uderzya raz, drugi i
wreszcie, piknym, pynnym ruchem, ktrego nauczyli j Jose,
ojciec i Santi, posaa pik midzy supki. Dwie sekundy
pniej zabrzmia ostatni gwizdek. Zesp Santa Catalina
wygra mecz.
- Nie do wiary! - zapiszczaa Sabrina.
- Mj Boe, udao si jej! - wykrzykna Martina, z caej
siy bijc brawo. - Sofia, jeste bohaterk, kochanie!
- W ostatniej chwili! - hukn Miguel, walc Paca po
plecach. - Masz szczcie, bracie, bo gdyby nie trafia,
kazabym ci upiec na ruszcie razem z baranem!
- Dobrze zagraa - orzek z dum Paco. - Chocia poowa
druyny zawioda... Nikt nie moe kwestionowa umiejtnoci
mojej Sofii.
Rafael podjecha do Sofii i poklepa j po ramieniu.
- Brawo, dziewczyno! - Rozemia si serdecznie. -
Wanie zostaa gwiazd!
Fernando bez umiechu skin jej gow. By bardzo
zadowolony ze zwycistwa, ale nie mg zdoby si na to,
eby pogratulowa Sofii. Santi chwyci kuzynk za kark i
prawie cign z konia, caujc j w zakurzony policzek.
- Wiedziaem, e sobie poradzisz, Chofi - powiedzia,
zdejmujc dokejk i odgarniajc z czoa mokre wosy. - Nie
zawiodem si na tobie.
Gdy Sofia zsiadaa z kuca, podszed do niej Roberto
Lobito.
- Niele grasz jak na dziewczyn - rzuci z umiechem.
- Niele grasz jak na chopaka - odpara arogancko.
Roberto wybuchn miechem.
- Czy od dzi czciej bd mia okazj gra przeciwko
tobie? - zapyta, z zainteresowaniem wpatrujc si w jej
twarz.
- To niewykluczone.
- Nie mog si ju doczeka. - Mrugn do niej
porozumiewawczo.
Sofia zadara nos do gry, rozemiaa si i pobiega do
swojej druyny.
Pnym wieczorem tego samego dnia, kiedy na
mrocznym niebie zajaniay pierwsze srebrzyste gwiazdy,
Santi i Sofia usiedli pod poskrcanymi gaziami drzewa ambu
i zapatrzyli si na horyzont.
- Naprawd dobrze dzi zagraa, Chofi.
- Dziki tobie, bo ani na chwil nie przestae we mnie
wierzy. Ten si mieje, kto si mieje ostatni, prawda? Ach,
ci moi bracia... - Zachichotaa, przypomniawszy sobie upadek
Agustina.
- Ignoruj ich. Wyprowadzaj ci z rwnowagi tylko
dlatego, e im na to pozwalasz.
- Nic na to nie poradz. S tacy rozpuszczeni, zwaszcza
Agustin...
- Matki czsto rozpuszczaj synw. Poczekaj troch, a
sama zobaczysz, jak to jest.
- Obym czekaa jak najduej.
- Moe krcej, ni mylisz. ycie rzadko daje nam to. na
co liczymy.
- Ja zmusz ycie, eby dao mi dokadnie to, czego chc,
Santi. Tak czy inaczej, dzikuj za zaufanie i wsparcie.
Pokazaam im, co? - W gosie Sofii zabrzmiaa prawdziwa
duma.
Santi spojrza w pogodn twarz i z czuoci pooy do
na jej karku.
- Wiedziaem, e ci na to sta. Nikt nie ma w sobie tyle
uporu, co ty. Nikt...
Przerwa i zamyli si gboko.
- Nad czym si zastanawiasz? - zapytaa.
- Nie jeste jak inne dziewczyny, Chofi.
- Nie? - zapytaa z zadowoleniem.
- Nie. Jeste o wiele bardziej zabawna, jeste... Jak to
uj? Jeste kim, masz charakter.
- Skoro uwaasz, e ja jestem kim, to musz ci
powiedzie, e ty jeste dla mnie ideaem, bohaterem! Wiesz
o tym?
- Nie stawiaj mnie na piedestale, bo atwo mog z niego
spa - zamia si.
- To prawdziwe szczcie, e mam takiego przyjaciela jak
ty - wyznaa niepewnie, czujc coraz szybsze bicie serca. -
Jeste moim ulubionym kuzynem, Santi.
- Kuzynem... - westchn gboko i troch smutno. - A ty
jeste moj ulubion kuzynk, Chofi.

Rozdzia czwarty

- Dziewczta osigaj w sporcie nie gorsze wyniki ni
chopcy - owiadczya Sofia, z roztargnieniem przegldajc
jedno z czasopism Chiquity.
Agustin przerwa rozmow, ktr prowadzi z Fernandem
i Rafaelem, i obrzuci siostr gniewnym spojrzeniem.
Zareagowa na jej sowa dokadnie tak, jak wygodniay pstrg
na widok przynty.
- Gupstwa! - powiedzia gono.
- Nie zwracaj na ni uwagi - zirytowa si Fernando. - Do
diaba. Sofio, moe by tak poszukaa Marii i zostawia nas w
spokoju, co?
Sofia bya o cztery i p roku modsza od Fernanda, ktry
zawsze powtarza, e nie ma
cierpliwoci do dzieci.
- Nudzi mi si - mrukna dziewczyna, poruszajc
brzowymi palcami wycignitych
daleko ng.
Padao. Due krople letniego deszczu mocno uderzay o
parapety. Lao od rana, wci tak samo, nieustpliwie. Santi
pojecha do miasta z Sebastianem, Angelem i Niquitem,
natomiast Maria siedziaa w domu Paca i Anny razem z
Chiquit, Panchitem oraz ciotk Valeri i jej najmodszym
synem Horaciem. Sofia nie po dzielaa upodobania Marii do
zabaw z dzieciakami, wic zostawia kuzynk sam sobie.
Przecigna si leniwie. Nie miaa nic do roboty, kompletnie
nic. Rozejrzaa si po pokoju i westchna. Chopcy znowu
podjli rozmow.
- Gram w polo rwnie dobrze jak Agustin i tata doskonale
o tym wie - oznajmia, czekajc na reakcj brata. - W kocu
pozwoli mi zagra w meczu o Puchar Santa Catalina, prawda?
- Zamknij si, Sofio - warkn Fernando.
- Straszna z ciebie nudziara - dorzuci Rafael.
- Mwi prawd, nic wicej. Siedzicie i dyskutujecie o
sporcie w taki sposb, jakby tylko wasza pe miaa w tej
sprawie co do powiedzenia, tymczasem dziewczta wcale
nie s gorsze od was, trzeba tylko da im szans. Jestem
ywym dowodem susznoci tej teorii.
- Nie dam si sprowokowa - oznajmi Agustin, tym
samym zadajc kam wasnym
sowom. - Powiem ci tylko, e jestem o wiele silniejszy od
ciebie, wic nawet nie prbuj nas
porwnywa.
- Nie mwi o sile, ale o inteligencji i umiejtnociach. -
Sofia zamiaa si pogardliwie, zadowolona, e udao jej si
wywoa tak reakcj. - Nie musisz mnie informowa, e
mczyni s silniejsi od kobiet, dobrze o tym wiem, a tu nie o
to chodzi. To typowe dla ciebie, e w ogle nie zrozumiae, o
czym mwi...
- Sofio, jeeli natychmiast nie zamkniesz buzi, osobicie
wyrzuc ci na deszcz i wtedy zobaczymy, kto bdzie paka
jak dziewczyna - warkn Fernando, ktry mia ju dosy
wiecznych sprzeczek midzy Agustinem i siostr.
W tej samej chwili do pokoju wpad zupenie mokry
Santi, a za nim Sebastian, Angel i
Niquito. Wszyscy gono narzekali na pogod i ocierali krople
spywajce im po twarzach.
- Z trudem przedarlimy si drog - powiedzia Santi,
ciko dyszc. - O mao nie ugrzlimy w tym niesamowitym
bocie.
- To prawdziwy cud - przytakn Sebastian, mocno
potrzsajc wosami, z ktrych
kapaa woda.
- Co w tak pogod wyprawia twj dziadek? - zapyta
Santi, zwracajc si do Sofii.
- Nie mam pojcia. Co robi?
- Spaceruje sobie, zupenie jakby na dworze wiecio
soce.
- To do niego podobne - zachichotaa Sofia. - Hej, Santi,
czy dziewczyny gorzej radz sobie w sporcie od chopcw?
- Ta dziewczyna drczy nas od samego rana - westchn
Rafael. - Zrb nam uprzejmo, Santi, i zabierz j std,
dobrze?
- Nie zamierzam opowiada si po adnej stronie, Sofi,
jeeli do tego zmierzasz.
- Nie chodzi mi o si czy co takiego, Santi, tylko o
zdolnoci, spryt, przebiego...
- Jeste sprytniejsza i bardziej przebiega od wikszoci
chopcw - zgodzi si Santi,
przesuwajc nogi dziewczyny i siadajc obok niej na sofie.
- Powiedziaam tylko, e nie jestem gorsza od Agustina -
wyjania Sofia.
Wyranie zdenerwowany Agustin wzruszy ramionami i
wymamrota co do Fernanda
i Rafaela.
- Wic dowied tego. - Santi rozoy rce. - Wiem, e
potrafisz o tym mwi, a teraz najwyraniej usiujesz take
wszystkich zirytowa.
- W porzdku. Agustin, chcesz przegra ze mn w trik-
traka?
- Zagraj z Santim, ja nie mam ochoty. - Agustin
zmarszczy brwi.
- Nie chc gra z Santim.
- Bo wiesz, e dostaaby w skr - spokojnie powiedzia
Santi.
- Nie w tym rzecz. Nie udaj, e jestem lepsza od
Santiego, Rafaela czy Fercha - mwi tylko, e Agustin na
pewno sobie ze mn nie poradzi.
Jej brat nagle zerwa si z miejsca.
- No, dobrze. Sofio, widz, e bardzo zaley ci na
przegranej. Przynie plansz, zagram z tob. Zaraz okae si,
kto jest lepszy.
- Daj spokj, Agustin - mitygowa go Rafael, serdecznie
znudzony ich sprzeczkami.
Fernando z dezaprobat potrzsn gow. Sofia bywaa
bardzo mczca, ale kiedy czua si znudzona, stawaa si
nieznona.
- Zagram, dlaczego nie, ale pod jednym warunkiem -
rzek Agustin.
- Jakim? - zapytaa Sofia, wyjmujc plansz do trik-traka z
szuflady, w ktrej Miguel
przechowywa gry.
- Jeeli wygram, zgodzisz si, e jestem lepszy we
wszystkich grach.
- W porzdku.
- Przygotuj plansz i zawoaj mnie. Id zrobi sobie
drinka - rzek Agustin, wychodzc z pokoju.
- Jeste naprawd gotowa speni warunek, jaki
postawi? - zapyta Santi, gdy Sofia ustawiaa pionki.
- Nie przegram.
- Nie bd taka pewna. Wiele zaley od szczcia, a tym
razem moesz mie pecha, Sofi.
- Wygram niezalenie od tego, czy szczcie bdzie mi
sprzyja, czy nie - odpara uroczystym tonem.
Kiedy Agustin i Sofia rzucili kostk, aby rozpocz gr,
wszyscy pozostali z wyjtkiem Fernanda zgromadzili si wok
nich. Fernando usiad przy stoliku do kart ojca, zapali
papierosa i zacz uzupenia lec na blacie niedokoczon
ukadank.
- Santi, nie moesz pomaga Sofii - powiedzia powanie
Rafael.
Santi umiechn si pod nosem, gdy Sofia dwa razy z
rzdu wyrzucia szstk.
- Nie do wiary, ty cholerna szczciaro - parskn ze
zoci Agustin, przygldajc si,
jak siostra buduje szczelny mur z pionkw, skutecznie
blokujc jego nastpny ruch.
Sofi targay rwnie gwatowne emocje i ambicje jak
bratem, lecz staraa si tego nie
okazywa. Z obojtnym wyrazem twarzy rzucaa kostk,
robic zabawne uwagi i umiechajc si arogancko.
Wiedziaa, e jej wymuszony spokj moe wyprowadzi
Agustina z rwnowagi, i wanie na to liczya.
Wygraa pierwsz rund, ale to nie usatysfakcjonowao
ani jej, ani nikogo z obecnych. Wszyscy byli zdania, e we
wszystkich grach decyduje wynik z trzech rund, nie z jednej.
Po pierwszej wygranej Sofia nie zdoaa jednak powstrzyma
si od ironicznych uwag.
- Widzisz, jak to jest? - Nie krya radoci. - Biedny
Agustin, pokonany przez dziewczyn, i to w dodatku modsz
od niego!
- Zobaczymy, jaki bdzie wynik po trzech rundach -
odrzek, silc si na spokj. - Mam jeszcze mnstwo czasu.
Sofia zerkna na Santiego i mrugna do niego znaczco.
Santi powoli pokrci gow. Uwaa, e wszystkie te
przechwaki mog sta si poredni przyczyn bolesnej
klski.
Rozpocza si druga runda. Sofia stracia ochot do
wygaszania miesznych komentarzy, poniewa wyrzucaa
teraz gwnie trjki i dwjki, podczas gdy Agustinowi sypay
si pitki i szstki. Umiech znikn z jej twarzy, a w jego
miejsce pojawi si dosy nieprzyjemny grymas. Santi
obserwowa j z rozbawieniem. Par razy zauway, e
wykonaa ze posunicie, i usiowa porozumie si z ni
wzrokiem, ale oczy Sofii utkwione byy w planszy. Czua, e
gra wymyka si jej spod kontroli. Poczua na po liczkach
ognisty rumieniec, kiedy Agustin zbi jeden z jej pionkw i
rzuci kostk drugi raz z rzdu, poniewa ona nie miaa
moliwoci wykonania adnego ruchu. Widziaa zadowolony
umieszek brata i miaa wraenie, e to od niego piecze j
skra na twarzy.
- Pospiesz si - rzucia ze zoci. - Zwalniasz tempo
specjalnie po to, eby mnie rozdrani.
- Patrzcie, patrzcie, kto tu zacz inaczej piewa - zakpi
Agustin. - Nie jeste ju taka zachwycona, prawda? No,
dobrze, ta runda naley do mnie. Jeste gotowa na
decydujc rozgrywk, kochana siostrzyczko?
Fernando nie sucha dobiegajcych z przeciwnego kta
pokoju okrzykw, stara si w
ogle nie zwraca uwagi na to, co si tam dziao. Ukadanka
go zainteresowaa, a papieros okaza si naprawd dobry.
Sign po paczk i wyj nastpnego. Wanie wtedy usysza
podniesiony, nieco piskliwy gos Sofii i pomyla, e sprawy
przybray chyba ciekawy obrt. Wrzuci zapak do pustego
kominka i podszed do duego stou, aby zobaczy, jak
przedstawia si sytuacja.
- Ach, wic Sofia jednak przegrywa z chopakiem, tak? -
Rozemia si.
Jego kuzynka bez sowa zwiesia gow. Fernando
pochyli si nad ni, rzucajc cie przypominajcy wielkiego
nietoperza. Sebastian, Niquito i Angel wymieniali arty za
kadym razem, gdy Sofia rzucaa kostk. Agustin, ktry teraz
zdecydowanie prowadzi, mia si serdecznie. Rafael
pocztkowo kibicowa bratu, lecz po drugiej rundzie w
typowy dla siebie sposb zmieni zdanie i opowiedzia si po
stronie sabszego zawodnika, czyli Sofii. Zawsze zreszt by
gotw i na ustpstwa, gdy siostra wpadaa w zo. Santi
oczywicie pragn zwycistwa Sofii, za ktr czu si
odpowiedzialny i ktr darzy uczuciem starszego brata.
Widzia, jak cierpi z powodu przegranej, i nie wtpi, e teraz
mocno auje wczeniejszej pewnoci siebie. Wreszcie
pochwyci jej smtne spojrzenie i wyczyta z niego, e
wyzwaa Agustina tylko po to, aby zwrci na siebie uwag i
dokuczy wszystkim chopcom. Santi zna Sofi, zna j o wiele
lepiej ni ktokolwiek inny.
- Wygraem! - dumnie obwieci Agustin, odkadajc
pionki do skrzanego pojemnika z boku planszy.
- Oszukiwae - warkna Sofia.
Santi si rozemia i wznis oczy do sufitu.
- Zamknij si! - wciek si Agustin. - Wygraem uczciwie i
mam na to piciu wiadkw!
- A wanie, e oszukiwae - powtrzya z obraonym
wyrazem twarzy.
- Sofi, powinna z godnoci przyj porak - rzek
powanie Santi, wychodzc z
pokoju.
- Nigdy! - wykrzykna. - Nie z rk Agustina!
Zerwaa si od stou i pobiega za Santim.
- Dobra robota, Agustin - ucieszy si Fernando, klepic
kuzyna po plecach. - To zatka jej buzi, przynajmniej na
troch. Teraz moemy cieszy si spokojnym popoudniem.
- Wy moecie cieszy si spokojnym popoudniem, a nas
czeka straszny wieczr - westchn Rafael. - Sofia bdzie si
dsa przez par dni.
- Nikt nie umie robi tego z takim przejciem jak nasza
siostra - potwierdzi Agustin. - Ale moja wygrana warta jest
kadej awantury. Nawet nie wiecie, jak mi to sprawio
rado.
Moe kto jeszcze ma ochot na partyjk?
Sofia posza korytarzem za Santim.
- Dokd idziesz? - zapytaa, cignc doni po cianie.
- Musisz nauczy si przegrywa, Sofi.
- Nie dbam o to.
- A szkoda! Naburmuszony zwyciony to bardzo
nieatrakcyjny widok! - Santi wiedzia, e taka uwaga na
pewno wywoa jak reakcj, poniewa Sofia bya wyjtkowo
prna.
- Wcale si nie nadam - powiedziaa. - Byam tylko za
na Agustina. Wiesz, jak on mnie drani.
- Wydawao mi si, e to ty wyzwaa go na pojedynek.
W tej chwili drzwi otworzyy si szeroko i do rodka
wpady Chiquita i Maria pod wielkim czarnym parasolem.
Maria trzymaa na rkach maego Panchita.
- Na dworze jest po prostu okropnie! - poskarya si
Chiquita. - Ach, Santiago, bd tak dobry i przebierz Panchita,
bo zupenie przemk! Encarnacion!
- Co Dermot robi na deszczu? - zapytaa Maria, obiema
rkami wyciskajc wod z wosw.
- Id do dziadka - rzucia nagle Sofia. - Do zobaczenia
pniej.
- Leje przez cay dzie. - Chiquita potrzsna gow. -
Przecie jest lato, na mio bosk! To nienormalne!
Sofia biega midzy drzewami, gono woajc dziadka.
Rzeczywicie lato jak z cebra i nie miaa pojcia, dlaczego
wybra si na spacer przy takiej pogodzie. Z pewnym
rozbawieniem zobaczya go po drugiej stronie rwniny, gdzie
uderza kijem piki do krykieta, otoczony stadkiem mokrych
psw z ogonami smtnie zwieszonymi ku ziemi.
- Dziadku, co ty wyprawiasz, na Boga? - zapytaa,
zbliajc si.
- Niedugo wyjdzie soce. Sofio Melody - odpar. - Ach,
wietny strza, Dermot! Mwiem wam, e mi si uda - zwrci
si do krccych si wok niego psw.
- Cay ociekasz wod, dziadku.
- Ty te.
- Cae popoudnie mokniesz na dworze. Wszyscy si
dziwi.
- Zaraz wyschn. Soce ju wyziera zza chmur, czuj jego
promienie na karku...
Sofia poczua zimne krople, spywajce jej po plecach, i
zadygotaa. Podniosa gow i spojrzaa w gr, pewna, e
zobaczy jedynie szare niebo i mg, lecz ku jej wielkiemu
zdumieniu chmury rozsuny si, ukazujc pasmo
rowopOMaraczowego blasku. Zmruya oczy, otara je i w
tej samej chwili policzki musny ciepe promienie.
- Masz racj, dziadku. Chyba naprawd wyjdzie soce.
- Oczywicie, dziewczyno. A teraz we pobijak, dobrze?
Zobaczymy, czy uda ci si przeprowadzi t przez tamt
bramk.
- Nie mam ochoty na gr. Agustin wanie pobi mnie w
trik-traka.
- No, adnie, - Dermot zachichota. - Zao si, e nie
przegraa z godnoci.
- Nie byo znowu tak le.
- Znam ci troch. Sofio Melody, i dam sobie rk uci,
e wypada z pokoju z min obraonej ksiniczki.
- Nie da si ukry, e nie byam zadowolona - przyznaa
uczciwie, wierzchem doni ocierajc kropl deszczu, ktra za
wisa na czubku nosa.
- Wdzik to tylko poowa sukcesu - owiadczy Dermot i
ruszy w kierunku domu.
- Gdzie idziesz? Przecie wanie wyszo soce!
- Czas na drinka.
- Dopiero czwarta, dziadku.
- Wanie. - Mrugn do niej zabawnie. - Tylko nie mw
nic matce.
Chod ze mn, Sofio Melody.
Wzi j za rk i po chwili weszli do domu tylnymi
drzwiami, eby nie wpa na Ann. Ostronie przekradli si
wykadanym terakot korytarzem, zostawiajc za sob mokre
lady. Przy kocu korytarza rozejrza si czujnie i otworzy
schowek z bielizn pocielow.
- Wic to tu trzymasz alkohol! - sykna Sofia, kiedy
Dermot wsun rk gboko midzy rczniki i wycign
butelk whisky. - Nie boisz si, e Soledad ci nakryje?
- Soledad jest moj wsplniczk - odpar. - To kobieta o
wyjtkowej dyskrecji. Jeeli i ty chcesz wspuczestniczy w
tym przestpstwie, to chod ze mn.
Wrcili do kuchni i przez dziedziniec ruszyli w kierunku
kpy drzew.
- Dokd idziemy?
- Do mojej kryjwki.
- Twojej kryjwki? - Sofia uwielbiaa tajemnice i intrygi. -
Ja rwnie mam kryjwk...
Ale dziadek nie sucha.
Szybkim krokiem par prosto przed siebie, z matczyn
czuoci tulc do piersi butelk.
- Czsto chowam si wrd gazi drzewa ambu -
powiedziaa. - To moja kryjwka.
- Jasne, jasne - wymamrota nieuwanie Dermot, prawie
biegnc.
Wreszcie zatrzymali si przed ma drewnian szop.
Sofia mijaa j setki razy i nigdy nie zwrcia na ni uwagi.
Dermot otworzy drzwi i weszli do rodka. Wntrze szopy byo
mroczne i przesiknite zapachem wilgoci. Przez malutkie
okienko dostawao si tu bardzo niewiele wiata, a dach
przypomina ogromne sito, z ktrego co chwil spaday na
podog i kilka sprztw cikie krople. Cae umeblowanie
stanowi przegnity st, zniszczona awka i par opartych o
cian pek.
- Ta szopa naleaa do Antonia - rzek Dermot, siadajc
na awie. - Rozgo si, Sofio Melody, usid, prosz. Oto
skuteczny lek na przezibienie, zalecany przez doktora
Dermota.
- Z umiechem poda jej butelk, z ktrej wczeniej sam
pocign duy yk. - Ach, to by strza w dziesitk! - Zamia
si z zadowoleniem. - Nie wchaj, dziewczyno, to nie
perfumy! Napij si!
Sofia podniosa butelk i spenia jego polecenie. Kiedy
kula ognia przemkna przez gardo, cae jej ciao
zesztywniao, a usta otworzyy si szeroko niczym paszcza
smoka, wydaa przy tym odgos zdawionego krztuszenia si.
- Dzielna dziewczyna. - Dziadek z uznaniem pokiwa
gow i poklepa j po plecach.
Przez chwil Sofia nie bya w stanie zapa tchu, lecz
potem ogie przenikn do y i cudownie rozgrza cae ciao,
sprawiajc, e bl sta si przyjemnoci. Odetchna gboko.
Z poncymi policzkami odwrcia si do dziadka,
umiechna troch nieprzytomnie i wyja butelk z jego
rki.
- To niezy sekret, dziadku - parskna miechem. - Niezy
sekret, sowo daj!
Po paru ykach nie czua ju chodu ani wilgoci, a jej zo
na Agustina rozwiaa si jak dym. To wszystko bzdury,
pomylaa. Tak naprawd kocham Agustina, Rafaela i mam.
Kocham ich wszystkich...
Krcio si jej w gowie i bya szczliwa, nieprzytomnie
szczliwa, zupenie jakby nic na wiecie nie miao znaczenia.
miaa si bez powodu, bo nagle wszystko wydawao jej si
zabawne. Dermot zacz opowiada historyjki ze swojej
irlandzkiej przeszoci, a ona suchaa go z szerokim
umiechem na rozpalonej twarzy. Potem Dermot postanowi
nauczy j kilku irlandzkich piosenek.
- Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... -
zaintonowa z szerokim gestem.
Pijana Sofia miaa wraenie, e nigdy nie syszaa rwnie
piknego gosu.
- piewasz jak anio, dziadku - oznajmia, ocierajc
zazawione oczy. - Jeste anioem...
adne z nich nie miao pojcia, jak dugo siedzieli w
szopie, ale kiedy Dermot wysuszy butelk do koca,
zdecydowali si wrci do domu.
- Ciii... - sykna Sofia, usiujc przytkn palec do ust i
trafiajc na nos. - Och... - Ze zdziwieniem zerkna na swoj
do i cofna j.
- Nie haasuj tak - powiedzia penym gosem Dermot. -
Cicho bd. Sofio Melody - doda, wybuchajc miechem. -
Dobry Boe, dziewczyno, wypia zaledwie par kropelek, a
popatrz, co si z tob dzieje!
- Ciii... - powtrzya i przytrzymaa si jego ramienia, eby
nie straci rwnowagi. - Za to ty wypie ca butelk! Ca
butelk! Nie mog uwierzy, e jeszcze trzymasz si na
nogach!
Chwiejnym krokiem zmierzali przez zmrok w kierunku
domu.
- Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... -
zapiewa znowu Dermot.
Sofia podja melodi, powtarzajc za nim sowa.
Wanie za czli szamota si z klamk kuchennych drzwi, gdy
te otworzyy si szeroko.
- Otwrz si, Sezamie! - wykrzykn Dermot, wznoszc w
gr ramiona.
- Na Boga, senior Dwyer! - jkna Soledad. - I seniorita
Sofia!
Zaamaa rce na widok czerwonej, idiotycznie
umiechnitej Sofii. Pospiesznie wcigna ich oboje do
kuchni, obja Sofi ramieniem i poprowadzia korytarzem do
jej pokoju. Dermot po toczy si w przeciwnym kierunku.
Kiedy wszed do salonu, do uszu Soledad dobiegy pene
przeraenia okrzyki seniory Anny.
- Sodki Jezu! To tata!
Potem rozleg si gony trzask - najprawdopodobniej to
pusta butelka rozbia si na posadzce. Nie czekajc na dalszy
cig, Soledad cicho zamkna za sob drzwi.
- Co ty narobia, dziecko? - westchna ciko.
Sofia odpowiedziaa jej nieprzytomnym umiechem.
- Spotkaem j na polu, gdzie rosn ziemniaki... -
zapiewaa.
Soledad pomoga jej si rozebra, napucia ciepej wody
do wanny i zmusia swoj podopieczn do wypicia szklanki
wody ze spor iloci soli. Sofia natychmiast zwymiotowaa,
uwalniajc organizm od wspaniaego ognia, ktry przecie
spowodowa, e widziaa wiat w zupenie innych barwach.
Teraz czua si fatalnie i ualaa nad sob. Po ciepej kpieli
Soledad podaa jej szklank gorcego mleka i zapakowaa do
ka.
- Co ty sobie waciwie mylaa? - zapytaa, surowo
marszczc brzowe czoo.
- Nie wiem - jkna Sofia. - Tak si jako stao i ju...
- Masz szczcie, e upia si ju po paru ykach, bo
biedny senior Dwyer bdzie trzewia przez ca noc. -
Soledad powiedziaa to ze wspczuciem. - Pjd i powiem
seniorze Annie, e le si czujesz, tak?
- Mylisz, e uwierzy?
- A dlaczego nie? Nie cuchniesz ju alkoholem. Naprawd
moesz uwaa si za szczciar, dziecko. Wyobraasz sobie,
co by byo, gdyby matka nakrya ci w tym stanie?
- Dzikuj, Soledad - szepna Sofia, kiedy opiekunka sza
ju do drzwi.
- Przywykam do zacierania ladw po drobnych
przestpstwach twojego dziadka, ale
nigdy nie przyszoby mi do gowy, e tobie te bd musiaa
spieszy z pomoc w podobnej sytuacji. - Zamiaa si cicho, a
jej obfite piersi zakoysay si pod czystym fartuchem.
Sofia zdya ju prawie zapa w gboki sen, kiedy
drzwi otworzyy si i do pokoju wesza Anna.
- Co ci jest. Sofio? - odezwaa si cicho. Zbliya si do
ka i dotkna czoa crki.
- Hmmm... Masz troch gorczki, biedactwo...
- Rano na pewno poczuj si lepiej - mrukna Sofia,
drczona wyrzutami sumienia.
- W przeciwiestwie do dziadka, ktry rano bdzie ledwo
ywy - zauwaya Anna.
- On te jest chory?
- Chory? Zao si, i wiele by da, eby to bya choroba -
Anna opara donie na biodrach i westchna. - Nie, dziadek
znowu si upi.
- Och...
- Nie mam zielonego pojcia, gdzie ukrywa te swoje
butelki. Co jaki czas udaje mi si jak znale, ale on zaraz
chowa nastpn. Pewnego dnia alkohol go zabije...
- Gdzie on jest?
- W swoim pokoju. Siedzi na krzele i chrapie jak wieprz.
- Mamo! - pisna Sofia.
Bardzo aowaa, e Soledad nie zdya doprowadzi do
po rzdku take i Dermota.
- No, co? Przecie to jego wina, prawda? Nie mam ju siy
bez koca powtarza mu, eby nie pi. Zreszt on i tak nie
sucha, wic po co mam prawi mu kazania?
- I zostawisz go tak?
- Zostawi go tak - powtrzya ostro Anna.
- A co mam zrobi, twoim zdaniem?
- Nie wiem, moe pooy go do ka i poda szklank
gorcego mleka - powiedziaa
Sofia z nadziej. Matka wybuchna miechem.
- Bdzie mia szczcie, jeeli dostanie jakie niadanie -
rzucia. - Agustin mwi mi, e nie bya dzi dla niego zbyt
uprzejma - dodaa zmienionym tonem.
Sofia skrzywia si pod kocem.
- Nie byam dla niego uprzejma? Gralimy w trik-traka i
Agustin wygra, wic chyba powinien by zadowolony...
- Wiesz dobrze, e nie o to mi chodzi. Osoba, ktra nie
umie pogodzi si z porak, zasuguje na pogard, Sofio.
Podobno wybiega z pokoju wcieka i nadta. Nie chc
wicej sysze o takim zachowaniu, rozumiesz?
- Agustin przesadza. Co powiedzia Rafa?
- Nie zamierzam roztrzsa tej sprawy. Sofio, zaley mi
tylko, eby wicej si to nie powtrzyo. Nie ycz sobie, by
ludzie mwili, e nie wychowaam ci jak naley, syszysz?
- Sysz - odpowiedziaa automatycznie Sofia.
Agustin jest oszustem i donosicielem, pomylaa. Miaa
ochot poinformowa o tym matk, ale bya zbyt pica, eby
si z ni kci. Gdy Anna zamkna za sob drzwi, Sofia
odetchna z ulg, dzikujc Bogu, e nie zostaa przyapana.
Pomylaa o dziadku, przemoknitym, pijanym i picym na
niewygodnym krzele. Chciaa pobiec do jego pokoju i zaj
si nim, lecz najzwyczajniej nie miaa siy wsta z ka. Par
minut pniej, kiedy Soledad bezszelestnie uchylia drzwi i
zajrzaa do rodka, Sofia mocno spaa i nia, e razem z
Santim wdruje midzy chmurami.

Rozdzia pity
Londyn, 1947 rok

By zimny, pochmurny ranek, lecz mimo zej pogody moda
Anna Melody Dwyer bya
po prostu zachwycona Londynem. Szeroko otworzya wielkie
francuskie okno w swoim pokoju w hotelu i wysza na
niewielki balkon. Otulia si szlafrokiem i wyobrazia sobie; e
hotel jest paacem, a ona angielsk ksiniczk. Spojrzaa na
ledwie widoczn we mgle ulic, nagie drzewa po obu
stronach, skulone i powykrcane z zimna, i pomylaa, e
wiele by daa, by mc na zawsze opuci Glengariff i
zamieszka w romantycznym Londynie. Asfalt lni w tym
wietle ulicznych latarni. Pod balkonem przejechao kilka
samochodw, ktre jak szare duchy bez ladu znikny we
mgle. Byo jeszcze bardzo wczenie, ale podekscytowana
Anna nie moga spa. Na palcach wrcia do pokoju i cicho
zamkna balkonowe drzwi, starajc si nie obudzi matki i
grubej ciotki Dorothy, ktra przewracaa si na ku w
ssiednim pokoju, podobna do wyrzuconego na brzeg
potnego morsa. Podesza do stou z marmurowym blatem i
wzia z misy pikne jabko.Nigdy w yciu nie widziaa takiego
luksusu, chocia czsto o nim marzya. Pomylaa, e w takim
wanie hotelu na pewno zatrzymuj si hollywoodzkie
gwiazdy.
Matka Anny wynaja dla nich apartament skadajcy si z
salonu, sypialni i azienki. Sypialnia przeznaczona bya dla
dwch osb, lecz kiedy recepcjonista dowiedzia si, e chodzi
o specjalny, wyjtkowy weekend, kaza wstawi do pokoju
ko polowe, eby mogy tam spa we trzy. Matka ju
zamierzaa si zwierzy sympatycznemu modziecowi, e po
prostu nie sta ich na wikszy apartament i e caa rodzina
zoya si, aby zafundowa crce wypraw do Londynu, ale
Anna powstrzymaa j. By to jedyny weekend jej ycia, ktry
moga spdzi jak prawdziwa ksiniczka, i nie chciaa, by to
cudowne uczucie zepsuy protekcjonalne spojrzenia jakiego
snoba.
Anna Melody Dwyer miaa wkrtce wyj za m. Znaa
Seana OMar od najwczeniejszych lat, wic uwaaa za
cakowicie naturalne, e go polubi. Jej rodzice byli
zadowoleni, ale ona nie kochaa Seana, w kadym razie nie
darzya go takim uczuciem, jakim jej zdaniem powinno si
darzy narzeczonego. Sean w niczym nie przypomina pana
Darcyego z powieci Jane Austen, a serce Anny nigdy nie bio
szybciej na jego widok. Myl o nocy polubnej nie
wywoywaa rumieca na jej twarzy. Nie spodziewaa si po
tym szczeglnym wydarzeniu niczego specjalnego,
podejrzewaa nawet, e moe si ono okaza rednio
przyjemne. Odkadaa termin lubu jak najdalej, lecz rodzice
pragnli dla niej tego maestwa, wic nie sprzeciwiaa si.
W Glengariff nie byo innego mczyzny, ktrego mogaby
polubi, dlatego nie miaa wyboru - musiaa wyj za Seana
OMar. Wszyscy krewni i znajomi od lat dziecistwa uwaali
ich za przysze maestwo. Nie byo sposobu, eby uciec
przed t przyszoci, czyli uciec z Glengariff. Po lubie modzi
mieli za mieszka z rodzicami Anny i ciotk Dorothy, a pniej,
kiedy Sean zarobi troch pienidzy, planowali kupi wasny
dom. Anna miaa nadziej, e nie stanie si to zbyt szybko, nie
chciaa wyprowadza si z ciepego, przytulnego domu, ktry
stworzya jej matka. Szczerze mwic, myl o codziennym
gotowaniu dla ma czasami doprowadzaa j do ez.
Niemoliwe, aby ycie sprowadzao si tylko do tego, mylaa
wtedy.
Teraz staa porodku salonu w apartamencie hotelu De
Vere, otoczona tak piknymi i eleganckimi przedmiotami, e
nie moga powstrzyma si od myli, jak by wygldao jej
ycie, gdyby wysza za jakiego hrabiego albo ksicia.
Napucia wody do wanny i wlaa do niej poow olejku
kpielowego. Kiedy azienka wypenia si cikim aromatem
r, Anna wesza do gorcej wody i leaa w niej tak dugo, a
lustro zasnuo si gst mgie k, a para zacza j dusi.
Podczas kpieli jak zwykle marzya o wspaniaym, niezwykym
yciu u boku ukochanego mczyzny, ktry poprosiby j o
rk i zabra do swojego domu w odlegym kraju. Wreszcie
wysza z wanny, namacia cae ciao mleczkiem, stojcym w
pozacanej butelce obok soli do kpieli i perfum, starannie
przeczesaa grzebieniem pikne, rude wosy i spia je w
wze u nasady dugiej biaej szyi. Czua, e jest fascynujca,
elegancka i wyrafinowana. Po raz pierwszy w yciu miaa
wraenie, e jej uroda mogaby kogo zachwyci i serce
dosownie skakao jej w piersi z radoci. Kiedy matka i ciotka
Dorothy obudziy si, Anna czekaa ju na nie, ubrana w swj
najlepszy kostium, z paznokciami pomalowanymi czerwonym
lakierem.
Emer nie lubia malowanych paznokci i makijau, tote
gdy zobaczya crk, miaa ochot powiedzie jej, eby
natychmiast zmya to wistwo z twarzy i palcw. Na
szczcie w tej samej chwili przypomniaa sobie, e ten
weekend ma by wyjtkowym podarunkiem dla Anny Melody
i nic nie powinno go zepsu. Pniej, kiedy Anna mierzya
suknie w przymierzalni sklepu Marshall Snelgrove na synnej
Oxford Street, przyciszonym gosem zapewnia swoj siostr,
e w Glengariff wszystko wrci do normy. Przyjechay do
Londynu, by zapewni Annie wspaniay, godny zapamitania
przedlubny weekend, i sprawi jej jak najwicej
przyjemnoci.
- Spjrzmy prawdzie w oczy, Dorothy - powiedziaa Emer.
- Kiedy Anna ju wyjdzie za m i urodzi dzieci, jej ycie nie
bdzie atwe, moemy wic przynajmniej teraz troch j
porozpieszcza...
- Przynajmniej teraz? - sykna z oburzeniem ciotka
Dorothy. - Ty i Dermot rozpieszczacie j od urodzenia, moja
droga!
Emer i ciotka Dorothy starannie dobray stroje na
wypraw do Londynu. Obie spaceroway ulicami stolicy w
solidnych pantoflach, kostiumach z misistych tweedw i w
zamszowych rkawiczkach. Dorothy upikszya swj akiet
odrobin wyliniaym konierzem z lisa, z uzbrojonymi w
pazury apami i gow, ktry wyszukaa w sklepie z uywan
odzie w Dublinie. Udrapowaa futerko na swych szerokich
ramionach, gow lisa uoya na obfitym biucie, ktry cudem
wtoczya pod opity akiet. Obie panie nosiy mae
kapelusiki, przytwierdzone do wosw wieloma szpilkami,
spod ktrych opaday im na oczy krtkie woalki.
- Nie moemy zawie Anny Melody - owiadczya Emer,
kiedy ubieray si tego ranka.
Ciotka Dorothy, malujc wargi krwicie czerwon
szmink, pomylaa, e syszy t uwag co najmniej dziesity
raz, ale nie zaprotestowaa. Mimo wszystko rzeczywicie mia
to by wyjtkowy weekend w yciu Anny, postanowia wic
wstrzyma si od komentarzy. Nie oznaczao to jednak, e
bdzie milczaa zawsze, o nie! Zaraz po powrocie do
Glengariff powie, co myli o zachowaniu Anny i zalepieniu jej
rodzicw.
Zmczona zakupami, lecz nadal przyjemnie podniecona
pierwszym w yciu pobytem w Londynie, Anna usiada na
kanapie w holu hotelu Browns, czekajc na matk i ciotk,
ktre poszy do toalety, aby przypudrowa sobie nosy. Za
par minut miay wypi herbat w synnej hotelowej
kawiarni.
I wanie wtedy Anna poznaa Paca Solanasa. Siedziaa na
brzegu fotela, ukadajc torby z zakupami, kiedy wszed do
holu. Paco posiada charyzm i zawsze przyciga spojrzenia
kobiet, wic i teraz gowy wszystkich pa natychmiast
zwrciy si w jego stron. Mia bardzo krtko ostrzyone
wosy koloru piasku i tak intensywnie bkitne oczy, e Anna
przestraszya si ostroci ich spojrzenia, ktre na niej
spoczo.
Paco uwanie rozejrza si po holu i utkwi wzrok w
uderzajco piknej modej kobiecie, siedzcej w kcie przy
oknie i pogronej w lekturze jakiego czasopisma. Dugo nie
odrywa od niej oczu. Anna poczua, jak pod jego spojrzeniem
gorcy rumieniec zalewa jej policzki. Nigdy nie wygldaa
najlepiej, kiedy si czerwienia - jej twarz i szyj pokryway
wtedy jaskraworowe plamy, ktrych nie mg zamaskowa
nawet najstaranniej naoony makija. Mimo to Paco
wpatrywa si w ni z zaciekawieniem. Wygldaa jak
dziewczynka, ktra udaje doros kobiet. Makija nie
pasowa do jej wieej, niewinnej twarzy, a sukienka robia
wraenie zbyt eleganckiej, lecz dziewczyna bya pikna i pena
godnoci niczym moda angielska arystokratka.
Podszed bliej i usiad obok w skrzanym fotelu. Nie
podniosa gowy, ale wyczua jego obecno i rce jej
zadray. Zakrcio jej si w gowie od wyranego, korzennego
zapachu jego wody koloskiej. Paco dostrzeg, jak kartki
magazynu, ktry czytaa, poruszaj si lekko, i nagle
zrozumia, e jeszcze chwila, a zakocha si w niej bez pamici.
Powiedzia co w nieznanym jej jzyku, a jego gos by
gboki i rozkazujcy. Wstrzymaa oddech i zoya gazet.
Czyby mwi do niej? Spojrzaa na niego duymi,
niebieskoszarymi oczami. W ich wyrazie krya si jaka dziko
i Paco z caego serca zapragn oswoi j i okiezna, jak kuca,
ktrych hodowl prowadzi w Santa Catalina. Dziewczyna
nadal milczaa, patrzc na niego spod lekko zmruonych
powiek.
- Jest pani zbyt pikna, eby siedzie tu samotnie -
przemwi po angielsku, z wyranym obcym akcentem.-
Czekam na znajomego, ktry si spnia, z czego teraz bardzo
si ciesz. Mam nadziej, e w ogle nie przyjdzie. Czy pani
te ma tu si z kim spotka?
Anna spojrzaa na jego pen nadziei twarz i odpara, e
czeka na matk i ciotk, z ktrymi wybiera si na herbat.
Paco odetchn z ulg.
- Wic nie czeka pani na ma? - powiedzia z
artobliwym byskiem w oczach i szybko zerkn na jej lew
do. - Nie, nie jest pani matk. Bardzo mnie to cieszy...
Rozemiaa si i spucia oczy. Zdawaa sobie spraw, e
nie powinna rozmawia z obcym mczyzn, lecz twarz tego
modego czowieka bya otwarta i uczciwa. A poza tym
przyjechaam przecie do Londynu, najbardziej
romantycznego miasta na wiecie, pomylaa. Miaa nadziej,
e matka i ciotka nie bd si spieszy i podaruj jej jeszcze
kilka minut. Nigdy w yciu nie widziaa tak przystojnego
mczyzny...
- Mieszka pani tutaj? - zapyta.
- Nie, spdzam tu tylko weekend. Chc zrobi zakupy i... -
przerwaa, zastanawiajc si, co jeszcze mog robi w
Londynie dziewczta z bogatych rodzin. - I zwiedzi muzea i
kocioy - dodaa.
Miaa wraenie, e jej odpowied wzbudzia w nim
odpowiedni szacunek.
- Skd pani pochodzi?
- Z Irlandii. Jestem Irlandk.
- Ja rwnie jestem daleko od domu.
- To znaczy?
- Moja ojczyzna to kraj wybrany przez Boga - Argentyna -
odrzek z promiennym umiechem. - Tam soce przypomina
gigantyczn pOMaracz, a niebo jest tak wielkie i
wspaniae, e przywodzi na myl raj...
Anna umiechna si, zachwycona tak poetyckim
opisem. Paco patrzy jej w oczy powanie i gboko, a ona nie
bya w stanie odwrci wzroku. Nagle si przerazia, e
nieznajomy odejdzie i nigdy ju nie stanie na jej drodze.
- Wic co pan robi w Anglii? - odezwaa si, z trudem
wydobywajc gos ze cinitego garda.
Prosz, Boe, nie pozwl mu odej, pomodlia si
gorco. Daj nam troch wicej czasu, bagam.
- Studiuj. Jestem tutaj od dwch lat i przez cay ten czas
ani razu nie pojechaem do domu, nawet na krtkie wakacje.
Imaginate! Ale Londyn bardzo mi si podoba - rzek cicho, ani
na chwil nie przestajc patrze jej w oczy. - Chciabym, eby
zobaczya pani mj kraj - doda impulsywnie.
Anna zamiaa si nerwowo i odwrcia wzrok, lecz kiedy
znowu na niego spojrzaa, napotkaa jego gorce, niebieskie
oczy.
Emer Melody i Dorothy weszy do holu, szukajc
wzrokiem Anny. Dorothy bardzo szybko wypatrzya
siostrzenic i zamara. Anna Melody siedziaa w odlegym
kcie, pogrona w po wanej rozmowie z obcym modym
czowiekiem.
- Jezus, Maria, co ona znowu wyprawia, Emer? Co by
powiedzia biedny Sean OMara, gdyby zobaczy j swobodnie
rozmawiajc z nieznajomym mczyzn? Popatrz tylko na
wyraz jej twarzy! Boe, ani na chwil nie mona spuci tej
dziewczyny z oka!
- Id i przyprowad j, zanim cakiem si skompromituje,
Dorothy! - wykrzykna Emer.
Anna zobaczya ciotk, sunc w jej stron niczym czog,
i z rozpacz w oczach odwrcia si do nowego znajomego.
Paco uj jej do i cisn j lekko.
- Prosz spotka si tu ze mn o pnocy - powiedzia, a
ton Jego gosu sprawi, e Annie krew napyna do twarzy. W
odpowiedzi szybko skina gow. Paco wsta z fotela,
uprzejmie ukoni si ciotce Dorothy i odszed.
- Na mio bosk, Anno Melody Dwyer, co ty sobie
wyobraasz? - jkna Dorothy, patrzc w lad za Pacem,
ktry wanie znikn za obrotowymi drzwiami. - Dlaczego
rozmawiaa z tym mczyzn, przecie w ogle go nie
znamy? Jest bardzo przystojny, nie przecz, ale...
Anna z trudem zapanowaa nad podnieceniem.
- Nie przejmuj si, ciociu Dorothy, przecie jestemy w
Londynie. Nie ma takiego prawa, ktre zabraniaoby
dotrzymywania towarzystwa siedzcej samotnie dziewczynie
- powiedziaa ze spokojn pewnoci siebie, chocia jej nerwy
byy napite jak struny gitary.
Podczas podwieczorku w zamyleniu drapaa srebrn
yeczk eleganck filiank.
- Doskonae ciasteczka - owiadczya ciotka Dorothy,
grubo smarujc masem trzeci rogalik. - Przepyszne. Anno, czy
musisz jedzi yeczk po spodku? Ciarki chodz mi po
grzbiecie od tego dwiku...
Anna westchna i odoya yeczk.
- Co si z tob dzieje? - dociekaa ciotka. - Moe za dugo
byymy na zakupach?
- Jestem zmczona, nic wicej - odpara Anna i utkwia
wzrok w oknie z nadziej, e moe ujrzy przechodzcego ulic
Paca.
Moe... Oczyma wyobrani zobaczya jego twarz i
usiowaa zatrzyma ten obraz, obawiajc si, e jeli pozwoli
mu odpyn w gb pamici, straci go na zawsze.
- No, no, kochanie... - Emer agodnie poklepaa crk po
rce. - Wypijemy tylko herbat i zaraz wracamy do hotelu.
Sprbuj tego herbatniczka z masem, jest naprawd wietny.
- Nie mam ochoty i wieczorem do teatru - kaprynie po
wiedziaa Anna, przenoszc
spojrzenie na swoj filiank. - Czuj si zbyt zmczona.
- Nie chcesz zobaczy Oklahomy? - ciotka Dorothy ze
zdziwieniem uniosa brwi. - Co takiego! Wikszo dziewczt
w twoim wieku nie moe liczy na wycieczk do Londynu, nie
mwic o wyprawie do teatru! Bilety na to przedstawienie
byy przeraliwie drogie! - dodaa, poprawiajc lisi eb, ktry
zsun si midzy jej wielkie piersi.
- Jeeli Anna Melody nie ma ochoty, to przecie nie musi
i do teatru, Dorothy - rzeka Emer, kadc rk na ramieniu
Anny. - Nie zapominaj, e to jej weekend.
Dorothy wyda wargi i parskna gono, zupenie jak
rozwcieczony byk.
- I na pewno ty bdziesz chciaa dotrzyma jej
towarzystwa - rzucia ze zoci.
- Nie zostawi jej przecie samej w hotelowym pokoju w
obcym miecie. Czuaby si okropnie.
- Och, tak, oczywicie, czuaby si okropnie, biedactwo!
Daj spokj, Emer! Wydaymy mnstwo pienidzy na te
bilety, a po za tym od dawna marzyam o tym, eby pj na
Oklahom\
- Wrcimy teraz do hotelu, odpoczniemy troch i
zastanowimy si, co robi - powiedziaa Emer, starajc si
zaagodzi sytuacj. - Moe po krtkiej drzemce Anna poczuje
si lepiej...
- Przykro mi, Emer, jestem w stanie duo znie, ale nie
zamierzam pozwoli, eby Anna Melody zmarnowaa nasze
pienidze tylko dlatego, e nie chce jej si ruszy z hotelu. To
jakie idiotyczne kaprysy! Ty i Dermot rozpucilicie j jak
dziadowski bicz, ale moecie by pewni, e nie przyniesie jej
to szczcia!
Anna zaoya rce i znowu wbia wzrok w okno,
cakowicie obojtna na zy humor ciotki, ktrego staa si
przyczyn. Daaby wszystko, eby ju bya pnoc. Nie chciaa
i ani do teatru, ani gdziekolwiek indziej. Chciaa tylko
siedzie w holu hotelu Browns i czeka na niego.
Posza jednak na przedstawienie. Musiaa. Ciotka
Dorothy zagrozia, e jeli odmwi, natychmiast odele j do
Glengariff. Anna nie miaa wyjcia, bo w kocu poowa sumy,
ktr jej rodzina przeznaczya na ten weekend, pochodzia z
kieszeni Dorothy. Z obojtn min przesiedziaa cay spektakl,
ignorujc wpadajce w ucho melodie, ktre jej matka i ciotka
wesoo nuciy jeszcze przez par dni, i zastanawiajc si, jak w
rodku nocy dojedzie z South Kensington do hotelu Browns,
skoro nie ma ani grosza. Paco najwyraniej doszed do
wniosku, e ona mieszka w Browns, ale to wszystko razem nie
miao najmniejszego znaczenia. Liczyo si tylko to, e Anna
musi jako dotrze przed pnoc do centrum.
Po powrocie do hotelu Emer i Dorothy zasny prawie
natychmiast. Ciotka zacza przeraliwie chrapa przez nos,
poniewa uoya si na plecach. Raz czy dwa szczeglnie
gone chrapnicie o may wos jej nie obudzio - przez
sekund balansowaa na granicy niewiadomoci, lecz zaraz
znowu pogrya si we nie. Emer, znacznie delikatniejsza od
siostry, spaa spokojnie, zwinita w kbek.
Anna ubraa si cicho, uoya poduszki na swoim ku w
taki sposb, eby przypominay ludzk sylwetk, na wypadek
gdyby matka lub ciotka jednak si obudziy, i wygrzebaa par
banknotw z torebki Dorothy. Recepcjonista, zbyt uprzejmy i
dyskretny, aby okaza zaskoczenie jej nocn wypraw, na jej
prob wezwa takswk, Anna spokojnie podzikowaa,
usiada na tylnym siedzeniu i patrzya na przemykajce za
oknem samochodu wiata wielkiego miasta.
Za pitnacie dwunasta znowu siedziaa w kcie
hotelowego holu. Pod paszczem miaa na sobie now
sukienk, ktr matka kupia jej u Harrodsa, a wosy nadal
byy zebrane w ciki wze. W hotelu panowa duy ruch jak
na tak pn por. Zaraz za Ann wesza spora grupka modnie
ubranych i gono zachowujcych si modych ludzi. Na
pewno dobrze si bawili przez cay wieczr, pomylaa z
zazdroci. Nikt nie zwraca na ni uwagi. Pooya rk na
porczy ssiedniego fotela i pogadzia j, wyobraajc sobie,
e jest jeszcze ciepa od jego doni. By prawdziwym
dentelmenem, pachnia drog wod kolosk i przyjecha do
Londynu z egzotycznego, dalekiego kraju... wietnie
wychowany, wyksztacony, przystojny i niewtpliwie bogaty...
By ksiciem, o ktrym marzya. Wiedziaa, e ycie musi
sprowadza si do czego wicej ni nudne Glengariff i Sean
OMara, i okazao si, e miaa racj.
Ze zdenerwowaniem wpatrywaa si w drzwi. Powinna
wyglda na pen nadziei, czy obojtn? Dosza do wniosku,
e omieszy si, jeeli bdzie si staraa zrobi wraenie
zupenie niewzruszonej, bo w kocu sytuacja, w jakiej si
znalaza, nie bya cakowicie naturalna. Niecodziennie
przesiaduje si w holu w londyskim hotelu o pnocy,
prawda? Zacza si zastanawia, co zrobi, jeeli Paco nie
przyjdzie. Moe po prostu sobie z niej zaartowa... Moe od
pocztku w ogle nie zamierza si z ni spotka...
Niewykluczone, e teraz siedzia gdzie z przyjacimi i mia
si z niej, tak jak zawsze miali si z niej kuzyni w Glengariff...
Kiedy zegar wybi pnoc. Paco Solanas stan w
drzwiach hotelu. Od razu zobaczy Ann i jego twarz rozjani
szeroki umiech. Podszed do niej, rozpinajc granatowy
kaszmirowy paszcz, i wzi j za rk.
- Jestem szczliwy, e pani przysza - powiedzia, a jego
oczy zalniy pod rondem kapelusza.
- Ja take - odpara i poczua, jak jej palce dr w jego
doni.
- Prosz pj ze mn... - zacz Paco i nagle uderzy si w
czoo. - Por Dios! Przecie ja jeszcze nie zapytaem o pani
imi!
- Nazywam si Anna Melody Dwyer - rzeka z
umiechem.
- Anna.
Jej umiech zupenie go zniewoli i rozgrza serce.
- Ana Melodia - que lindo... To pikne imi, takie jak
pani.
- Dzikuj. A jak pan si nazywa?
- Paco Solanas. Po prostu Paco.
- Paco... - powtrzya niemiao. - Mio mi ci pozna.
Paco pocign j w stron drzwi i razem wyszli w noc. Pod
koniec wieczoru pogoda wyranie si poprawia i teraz Anna i
Paco szli ulicami pod bezchmurnym, rozgwiedonym
niebem. Byo bardzo zimno i ich oddechy tworzyy biae
oboczki w mronym powietrzu, ale adne z nich nie czuo
chodu. Maymi uliczkami zmierzali w kierunku Soho, miejc
si i rozmawiajc jak para starych przyjaci, potem za
skrcili na Leicester Square. Paco przez cay czas trzyma
Ann za rk i po pewnym czasie przestao jej si to wydawa
dziwne. Czua si przy nim znacznie swobodniej ni w
towarzystwie Seana OMary. Opowiada jej o Argentynie, z
entuzjazmem i naturalnoci urodzonego gawdziarza
malujc obrazy ze swojego kraju. Ona niewiele potrafia
powiedzie mu o Irlandii. Pomylaa, e gdyby dowiedzia si,
i nie jest bogata, mgby przesta si ni interesowa, a
poniewa sama myl o tym sprawiaa jej fizyczny bl, musiaa
udawa, e pochodzi z uprzywilejowanej rodziny. Nie miaa
pojcia, e Paco zakocha si w niej, poniewa bya inna ni
dziewczta, ktre zna w Argentynie, i inna ni eleganckie
mode damy, ktre przedstawiano mu podczas podry po
europejskich miastach. Bya naturalna i beztroska, i kiedy
wreszcie j pocaowa, zrobi to midzy innymi dlatego, aby
zetrze z jej warg t ohydn szmink.
Nikt nie caowa dotd Anny w ten sposb. Usta Paca
byy ciepe i wilgotne, jego twarz zimna od nocnego chodu.
Przytuli j do siebie i przycisn wargi do jej warg z
namitnoci, jak dotd widywaa jedynie na ekranie
prowincjonalnego kina. Gdy po dugiej chwili podnis gow i
spojrza jej w twarz, zobaczy, e scaowa ca szmink. Bez
makijau bya jeszcze pikniejsza.
Usiedli na skraju fontanny na Trafalgar Square i tam Paco
po caowa j znowu. Potem delikatnie wyj szpilki z jej
wosw i przeczesa je palcami, a opady na ramiona i plecy,
skrcone w dzikie, lnice loki.
- Dlaczego spinasz wosy? - zapyta, ale zanim zdya mu
odpowiedzie, jego usta ponownie spoczy na jej wargach, a
jzyk zacz bada wntrze jej ust z namitnoci, ktra
sprawia, e Anna zadraa i opara si o niego caym
ciarem.
- Przykro mi, e tak le mwi po angielsku - powiedzia
po chwili, jedn rk gadzc
jej policzek, drug za przytrzymujc cikie, rude wosy. -
Wszystko brzmiaoby znacznie romantyczniej, gdybym mg
mwi do ciebie po hiszpasku...
- Mwisz bardzo dobrze po angielsku. Paco - rzeka i
zaczerwienia si, syszc swj gos wypowiadajcy jego imi.
- Nie znam ci, ale wiem, e ci kocham - szepn,
muskajc palcami jej zimny policzek i wpatrujc si w ni
badawczo, z nie dowierzaniem, jakby za wszelk cen pragn
odkry charakter uroku, ktrym go zniewolia. - Kiedy wracasz
do Irlandii?
Annie zrobio si zimno na sam myl o powrocie do
Glengariff. Nie wyobraaa sobie, e mogaby nigdy wicej go
nie zobaczy.
- Pojutrze, w poniedziaek - odpowiedziaa ze smutkiem,
wtulajc twarz w jego ciep do.
- Ju w poniedziaek! - wykrzykn. - Czy jeszcze si
spotkamy?
- Nie wiem - odpara, majc nadziej, e on wpadnie na
jaki pomys.
- Czsto przyjedasz do Londynu?
- Nie - potrzsna gow.
Wypuci j z obj i usiad z okciami opartymi na
kolanach, pocierajc twarz palcami. Przerazia si, e powie
jej, i wobec tego ich spotkanie nie ma adnego sensu.
Westchn ciko. W tym blasku latarni i neonw jego
twarz miaa melancholijny, smutny wyraz. Zapragna obj
go i przytuli, ale powstrzyma j lk przed odrzuceniem, wic
nadal siedziaa sztywno, nie miejc si poruszy.
- Wyjd za mnie - odezwa si nagle. - Nie znios ycia
bez ciebie.
Nie, musiaa si przesysze. Spdzili przecie ze sob
zaledwie par godzin...
- Wyj za ciebie? - wyjkaa.
- Tak, wyjd za mnie, Anno - powiedzia powanie. Uj
jej rk w obie donie i cisn mocno.
- Ale przecie ty nic o mnie nie wiesz! - zaprotestowaa.
- Zrozumiaem, e chc ci polubi w chwili, gdy
zobaczyem ci po raz pierwszy. Nigdy dotd nie czuem
czego takiego... Umawiaem si na randki z wieloma
dziewcztami, ale adna z nich nie bya do ciebie podobna.
Jeste zupenie inna, Anno. Nie potrafi tego wyjani,
zreszt, jak mona wytumaczy co, co kryje si w sercu? -
Rozoy rce, patrzc na ni byszczcymi oczami. - Nie chc
ci straci...
- Syszysz muzyk? - zapytaa Anna, wstajc i pospiesznie
odsuwajc od siebie myl o Seanie i czcych ich
zarczynach.
Oboje wsuchiwali si w ciche dwiki muzyki,
dobiegajce z ktrego z pobliskich klubw.
- Ti voglio bene... - mrukn Paco, powtarzajc sowa
piosenki.
- Co to znaczy? - zainteresowaa si, gdy wzi j w
ramiona i zacz taczy dookoa fontanny.
- Kocham ci. To znaczy, e ci kocham, Ana Melodia, i
pragn, eby zostaa moj on.
Taczyli w milczeniu, zasuchani i zamyleni. Anna nadal
nie moga uwierzy w to, co j spotkao. Jej myli byy
spltane jak wczka do robtek rcznych ciotki Mary i nie
bya w stanie ich rozwika. Czy Paco naprawd poprosi j o
rk?
- Zabior ci do Santa Catalina - powiedzia cicho. - Za
mieszkasz w piknym biaym domu z zielonymi okiennicami i
bdziesz spdzaa wszystkie dni w socu, patrzc na pamp.
I wszyscy pokochaj ci tak mocno jak ja...
- Ale ja ci nie znam, Paco! - przerwaa mu, wyobraajc
sobie reakcj ciotki Dorothy na tak nowin. - Moi rodzice nie
zgodz si na nasze maestwo.
- Porozmawiam z nimi, powiem im, co do ciebie czuj -
owiadczy i spojrza w jej przeraone oczy. - Czy nic do mnie
nie czujesz? Zupenie nic?
Zawahaa si. Ona take zakochaa si w nim od
pierwszego wejrzenia, bya pena podziwu i uwielbienia dla
czowieka, ktry odmieni cae jej ycie i nada mu nowy sens,
lecz matka zawsze powtarzaa, e mio rodzi si i rozwija
powoli. Gwatowna "mio" dwojga ludzi, ktrzy nawzajem
si przycigali, bya podobno zupenie odmiennym
uczuciem...
- Kocham ci - powiedziaa, ze zdziwieniem syszc, e
gos jej dry. Nigdy nie mwia tego nikomu, nawet Seanowi
OMarze. - Mam wraenie, e znam ci od bardzo dawna -
dodaa, aby wyjani jemu i sobie, i jej mio nie ma nic
wsplnego z instynktownym podaniem, e jest czym o
wiele powaniejszym, gbszym i bardziej rzeczywistym.
- Wic na czym polega problem? Moesz przecie zosta
w Londynie i wtedy poznamy si lepiej, jeeli ci na tym zaley.
- To nie takie proste - westchna ze szczerym alem.
- Sprawy s skomplikowane jedynie wtedy, gdy na to
pozwalamy. Napisz do moich rodzicw, e spotkaem
pikn, niewinn dziewczyn, z ktr zamierzam spdzi
reszt ycia.
- I zrozumiej? - zapytaa niespokojnie.
- Zrozumiej, kiedy ci poznaj - odpar z przekonaniem,
znowu j caujc. - Wydaje mi si, e nie do koca rozumiesz,
co nam si przydarzyo, Ana Melodia. Kocham ci. Kocham
twj umiech, nerwowy ruch, ktrym poprawiasz wosy,
strach w twoich oczach, kiedy mwi, co do ciebie czuj.
Kocham spontaniczno, z jak zdecydowaa si dzi ze mn
umwi. Nigdy nie spotkaem kogo takiego jak ty. Przyznaj,
e ci nie znam. Nie wiem, jaka jest twoja ulubiona potrawa,
ulubiony kolor, ja kie lubisz ksiki i jaka bya jako dziecko.
Nie mam pojcia, czy masz rodzestwo i szczerze mwic,
niewiele mnie to wszystko obchodzi. Wiem tylko, e kade
uderzenie serca mwi mi o tym, jak bardzo ci kocham. -
Pooy do Anny na swojej piersi. - Czujesz, jak bije?
Rozemiaa si i sprbowaa odszuka miejsce, w ktrym
znajdowao si jego serce, ale czua tylko szybk galopad
ttna w swoim kciuku.
- Oeni si z tob, Ana Melodia. Oeni si z tob, bo
wiem, e jeli wypuszcz ci z ramion, to bd tego aowa
przez reszt ycia...
Kiedy Paco j pocaowa, zrozumiaa, e z caego serca
pragnie szczliwego zakoczenia ich wsplnej historii,
takiego, jakie czsto widywaa w kinie. Obj j i przycisn do
piersi, a ona nagle nabraa przekonania, e jej ukochany
osoni j przed caym zem tego wiata. Jeeli wyjdzie za Paca,
na zawsze opuci Glengariff i bdzie ya u boku mczyzny,
ktrego kocha. Zostanie pani Solanas. Bd mieli dzieci tak
urodziwe jak Paco i bd bardzo, bardzo szczliwi. Pocaowa
j znowu. Przy pomniaa sobie chodne, beznamitne
municie warg Seana, swj lk przed noc polubn, szar
przyszoci, trudem, nud i stagnacj, ale przede wszystkim
strach przed przyszoci bez prawdziwej mioci. Z Pacem jej
ycie na pewno bdzie inne. Nie pragna niczego poza tym,
by do niego nalee, odda mu siebie, pozwoli mu posi
swoje ciao, aby mg kocha j ca...
- Tak, Paco, wyjd za ciebie - szepna, poddajc si
potnemu uczuciu.
Obj j tak mocno, e nagle odkrya, i mieje si z
ustami przycinitymi do jego
szyi. On take mia si gono i radonie, z ulg.
- Jestem taki szczliwy, e chce mi si piewa! -
zawoa, podnoszc j wysoko.
- Paco, postaw mnie na ziemi! - zachichotaa, lecz on
okry ca fontann, nie wypuszczajc jej z ramion.
- Dam ci tyle szczcia, Ana Melodia, e nigdy nie
bdziesz aowa swojej decyzji! -oznajmi, stawiajc j na
mokrych kamieniach. - Chciabym jutro pozna twoich
rodzicw. Musz poprosi ich o twoj rk.
- Obawiam si, e nie pozwol nam si pobra -
powiedziaa z niepokojem.
- Zostaw to mnie, mi amor - rzek, gadzc jej zatroskan
twarz. - Zostaw wszystko mnie, dobrze? Umwmy si w
herbaciarni Gunthera.
- W herbaciarni Gunthera? - powtrzya bezradnie.
- Tak, na Park Lane. O pitej - zdecydowa i znowu j
pocaowa.
Anna zostaa z nim do witu, kiedy niebo na wschodzie
rozjanio si zotem i zapierajcymi dech w piersiach
odcieniami ru. Rozmawiali o swojej wsplnej przyszoci,
planowali i tkali z marze dywan przeznaczenia. Anna
martwia si teraz tylko tym, jak wytumaczy wszystko matce i
ciotce Dorothy.
- Jezus, Maria! Czy ty zupenie oszalaa, Anno Melody? -
wybuchna ciotka Dorothy, usyszawszy wielk nowin.
Emer westchna ciko i drc rk podniosa do ust
filiank.
- Opowiedz nam o nim - poprosia sabo.
Anna natychmiast spenia prob matki. Opowiedziaa,
jak poznaa Paca i jak przez ca noc spacerowaa z nim
ulicami Londynu, ale nie wspomniaa o pocaunkach,
poniewa uznaa, e byoby to niewaciwe wobec ciotki
Dorothy, ktra bya przecie pann.
- Spdzia z nim noc na ulicy? - oburzya si Dorothy. -
Dobry Boe, co ludzie na to powiedz, dziewczyno? Biedny
Sean OMara! eby wykra si z sypialni i ca noc wczy
si po miecie, jak jaka latawica! - Dorothy przytkna
koronkow chusteczk do spoconego czoa. - Och, Anno!
Przecie poznaa tego czowieka zaledwie kilkanacie godzin
temu i nic o nim nie wiesz! Jak moesz mu ufa?
- Ciocia ma racj, kochanie - przyznaa ze zami Emer. -
Nie znasz tego mczyzny. Dziki Bogu, e ci nie skrzywdzi...
Ciotka Dorothy parskna z aprobat, zadowolona, e
siostra chocia raz myli rozsdnie i zgadza si z ni.
- Paco miaby mnie skrzywdzi? - zdziwia si gniewnie
Anna. - To niemoliwe, mamo! Taczylimy dookoa fontanny
i trzymalimy si za rce. Powiedzia mi, e jestem pikna i e
zakocha si we mnie, kiedy zobaczy mnie w holu w hotelu
Browns. Paco nigdy nie wyrzdziby mi najmniejszej krzywdy,
mamo! Zdoby moje serce, tylko za to mona go wini -
dodaa melodramatycznie.
- Co powie twj ojciec? - Emer bezradnie pokrcia
gow. - Nie wyobraaj sobie, e zgodzi si na wszystko i
pozwoli ci uciec do obcego kraju. Oboje chcemy, eby
zamieszkaa blisko nas, w Irlandii. Jeste naszym jedynym
dzieckiem, Anno Melody, i bardzo ci kochamy...
- Ale moe jednak zgodzisz si z nim spotka, mamo? - W
gosie Anny zabrzmiaa nuta desperackiej nadziei.
- Spotka si z nim? Kiedy?
- Dzisiaj, w herbaciarni Gunthera na Park Lane -
wyrecytowaa Anna.
- No, no, niele sobie to wszystko zaplanowaa, moda
damo! - owiadczya z dezaprobat ciotka Dorothy, dolewajc
sobie kawy. - Ciekawa jestem, co na to jego rodzice...
- Paco mwi, e bd uszczliwieni.
- Oczywicie - mrukna Dorothy, kiwajc gow i
wciskajc swoje potrjne podbrdki w szyj. - Nie wtpi, e
oszalej z radoci, poniewa ich syn zakocha si w jakiej
dziewczynie z Irlandii, ktra nie ma grosza przy duszy. W
dziewczynie, ktrej owiadczy si po paru godzinach
znajomoci...
- I co z tego? - warkna Anna.
- Zobaczysz. Powinien si wstydzi i jak najszybciej
pogoni za kobiet z wasnej sfery i kultury.
- Moe lepiej bdzie, jeeli mimo wszystko z nim
porozmawiamy, Dorothy - zasugerowaa Emer, umiechajc
si do crki, ktra z wciekoci zacisna usta i rzucia ciotce
zjadliwe spojrzenie.
- Typowe - burkna z westchnieniem Dorothy. -
Wystarczy, e Anna Melody raz pocignie nosem, a ty ju
jeste gotowa da jej gwiazdk z nieba, jak zawsze. Wydaje ci
si, e jego rodzina przyjmie ci z otwartymi ramionami,
prawda, Anno? I tu si mylisz. Dam gow, e maj nadziej, i
polubi jak Argentynk, dziewczyn z ich klasy, z
odpowiednimi koneksjami. Potraktuj ci podejrzliwie,
poniewa nic o tobie nie wiedz. Twoi kuzyni i kuzynki bardzo
ci dokuczali, ale ciekawa jestem, jak si poczujesz, kiedy kto
nazwie ci nacigaczk. O, tak, na pewno uwaasz, e jestem
twarda i niesprawiedliwa, ale ja tylko prbuj da ci lekcj,
ktr za jaki czas ycie bolenie wbije ci do gowy. Zastanw
si nad tym, Anno Melody, i przy okazji przypomnij sobie
przysowie: "Wszdzie dobrze, gdzie nas nie ma".
Anna skrzyowaa rce i rzucia matce bagalne
spojrzenie. Ciotka Dorothy siedziaa sztywno na krzele i bez
zwykego entuzjazmu popijaa kaw. Emer wbia wzrok w
filiank i zastanawiaa si, co robi. - A gdyby tak zostaa
na troch w Londynie... - zacza. - Moe znalazaby jak
prac i wtedy poznalibymy go lepiej... Albo moe on
przyjechaby do Irlandii i spotka si z Dermotem...
- Nie! - zaprotestowaa pospiesznie Anna. - Paco nie
moe pojecha do Irlandii. Nie moe, to wykluczone. Ale tata
mgby przyjecha tutaj i pozna Paca w Londynie.
- Boisz si, e kiedy zobaczy, skd pochodzisz, szybko si
odkocha, co? - Dorothy umiechna si zoliwie. - C, jeeli
darzy ci prawdziwym uczuciem, taki drobiazg na pewno
niczego midzy wami nie zmieni.
- Och, nic ju nie wiem, Anno! - jkna Emer. - Nie mam
pojcia, co robi!
- Wic spotkaj si z nim dzisiaj. Kiedy go zobaczysz,
zrozumiesz, dlaczego go pokochaam - powiedziaa Anna,
kierujc sowa wycznie do matki i celowo ignorujc ciotk.
Emer doskonale wiedziaa, e kiedy Anna raz co
postanowi, nic i nikt nie skoni jej do zmiany decyzji.
Odziedziczya upr po ojcu.
- Dobrze - zgodzia si. - Spotkamy si z nim dzi po
poudniu.
Usiady przy stoliku w kcie sali, poniewa ciotka uznaa,
e lepiej bdzie usi jak najdalej od innych goci.
- Nigdy nie wiadomo, kto moe przysuchiwa si naszej
rozmowie.
Anna bya bardzo zdenerwowana. Bawia si sztucami i
w cigu dziesiciu minut dwa razy posza do toalety. W kocu
owiadczya, e poczeka na Paca przed wejciem.
- W adnym razie! - prychna Dorothy.
Emer dosza jednak do wniosku, e w propozycji Anny nie
ma nic zego.
- Id, jeeli masz ochot, kochanie - powiedziaa.
Anna staa wic na zewntrz, wypatrujc Paca i
zastanawiajc si, czy zauway go w tumie przechodniw. I
wreszcie go zobaczya - szed wysoki, wyprostowany i
niezwykle przystojny, a jego bkitne oczy patrzyy na ni
spod lekko zagitego ronda kapelusza. Oto mczyzna,
ktrego mam polubi, pomylaa Anna i umiechna si z
dum. Szed zdecydowanym krokiem, peen fascynujcego
uroku hiszpaskiego wicekrla, ktry jest pewien, e jego
wadza nigdy nie zostanie podwaona. Pienidze rzuciy mu
wiat do stp, ycie byo dla niego askawe i oczekiwa od losu
jedynie dobrych rzeczy.
Umiechn si do Anny, uj jej donie i pocaowa j w
policzek. Powiedzia, e nie powinna bya czeka na niego na
zimnie w takiej cienkiej sukience, i razem weszli do ciepego,
wypenionego aromatem herbaty pomieszczenia. Anna
wyjania, e jej ojca nie ma w Londynie, poniewa musia
pozaatwia jakie sprawy w Irlandii. Paco nie kry
rozczarowania. Mia nadziej, e od razu poprosi o rk
ukochanej, bo czeka na to z ogromn
niecierpliwoci.
Emer i Dorothy obserwoway ich, kiedy szli w stron
stolika, omijajc krzesa i stoliki
zastawione srebrnymi dzbankami do herbaty, porcelanowymi
filiankami oraz stosami ciasteczek i rogalikw, wok ktrych
przyciszonymi gosami rozmawiali eleganccy, dobrze
wychowani ludzie. Emer natychmiast zwrcia uwag na
dumn postaw Paca i jego nieco wyniose spojrzenie. Mody
czowiek emanowa spokojn pewnoci siebie i naturalnym
urokiem, co, zdaniem Emer, musiao mie wiele wsplnego z
zaczarowanym wiatem, z ktrego pochodzi. Nagle si
przestraszya, e crka rzucia si na zbyt gbok wod i
bdzie miaa powane trudnoci z utrzymaniem si na
powierzchni. Ciotka Dorothy pomylaa, e Paco jest
najprzystojniejszym mczyzn, jakiego kiedykolwiek
widziaa, i poczua mocne ukucie zazdroci, i jej siostrzenica,
mimo wszystkich swoich kaprysw, bez trudu zdobya serce
takiego dentelmena, podczas gdy ona nigdy nie dostaa i
niewtpliwie ju nie dostanie od losu podobnej szansy.
Po wymianie zwyczajowych uprzejmoci oraz krtkiej
pogawdce na temat marnej pogody i spektaklu, ktry panie
widziay poprzedniego wieczoru, Paco opowiedzia im troch
o swojej rodzinie.
- Rozumiem, e caa ta sytuacja moe by dla pa
pewnym za skoczeniem, ale zapewniam, e nie jestem
zauroczonym kowbojem. Pochodz z porzdnej rodziny i
moje zamiary s jak najbardziej uczciwe.
Powiedzia, e wychowa si w Argentynie, a oboje
rodzice urodzili si w Hiszpanii, chocia babka ze strony matki
bya Austriaczk. Wanie jej zawdzicza jasne wosy i
niebieskie oczy.
- Mj ojciec ma tak ciemn cer i wosy, e w ogle nie
jestemy do siebie podobni. - Rozemia si z nadziej, e
atmosfera spotkania stanie si bardziej swobodna.
Emer umiechna si mio, ciotka Dorothy siedziaa
nasroona, z zacinitymi w cienk linijk ustami, natomiast
Anna chona kade jego sowo z takim podziwem i
zachwytem, jakby suchaa homilii Ojca witego. Pewno
siebie i zdecydowanie, jakie okazywa Paco, stanowiy w jej
oczach gwarancj, e po lubie bdzie si ni dobrze i czule
opiekowa. Widziaa w nim prawdziwego mczyzn,
twardego, lecz dobrze wychowanego i gdy trzeba -
delikatnego, kogo w rodzaju filmowych bohaterw, granych
przez Caryego Granta.
Paco mwi dalej. Skoczy angielsk szko redni z
internatem w Argentynie, biegle wada angielskim,
francuskim i woskim. Jego rodzina naleaa do najbogatszych
i najbardziej szanowanych w Argentynie. Poza rodzinn
posiadoci Santa Catalina, Solanasowie posiadali take
kamienic w centrum Buenos Aires. Ojciec Paca mia wasny
may samolot. Mody czowiek owiadczy, e po lubie oboje
z Ann zamieszkaj w osobnym mieszkaniu w kamienicy w
Buenos Aires, natomiast weekendy spdza bd w domu
jego rodzicw na terenie Santa Catalina.
- Mog pani zapewni, seniora, e pani crka znajdzie
si pod troskliw opiek i bdzie bardzo szczliwa. Kocham
An Melodi. Nie umiem opisa, jak mocno j kocham,
poniewa sam jestem zaskoczony si tego uczucia. Wierz, e
ona take darzy mnie mioci. Czasami ludzi spotyka takie
szczcie, mona je porwna z gwatownym uderzeniem
pioruna. Nie wszyscy potrafi to zrozumie. Byem jednym z
tych, ktrzy na wasn rk szukaj uczucia i staraj si
przeoy je na jzyk rozsdku, ale dzi ju wiem, o czym pisz
poeci. Mio do Any spada na mnie jak grom z jasnego nieba
i uczynia mnie najszczliwszym czowiekiem na wiecie...
Emer doskonale wiedziaa, o czym mwi Paco. Patrzy na
Ann takim samym wzrokiem, jakim Dermot wpatrywa si w
ni wiele lat temu, gdy szli do otarza. Bardzo aowaa, e w
tej nie zwykle wanej chwili nie ma przy sobie ma, lecz
jednoczenie obawiaa si jego reakcji. Czua, e Dermot nigdy
si nie zgodzi, by jego ukochana crka wysza za cudzoziemca.
- Nie dbam o majtek, panie Solanas, podobnie jak mj
m - odezwaa si agodnie. Wyprostowaa przygarbione
plecy i spojrzaa prosto w uczciwe, niebieskie oczy Paca. -
Troszczymy si jedynie o szczcie i zdrowie naszej crki.
Widzi pan, nie mamy nikogo poza Ann, wic sama myl o
tym, e Anna mogaby zamieszka bardzo daleko od nas, w
obcym kraju, jest ju dla nas nie do zniesienia. Zawsze jednak
dawalimy Annie Melody sporo swobody. Jeeli rzeczywicie
pragnie tego maestwa, nie moemy jej przeszkadza.
Oczywicie, poczulibymy si nieco pewniej, gdybycie przed
lubem spdzili ze sob troch wicej czasu i lepiej si
poznali. To wszystko. I naturalnie musi si pan spotka z
moim mem, aby poprosi go o rk Anny.
- Ale mamo... - zacza Anna.
Wiedziaa, e rodzice nie maj adnych znajomych w
Londynie i nie sta ich na opacenie jej duszego pobytu w
hotelu. Paco intuicyjnie zrozumia ten problem.
- Czy mgbym zaproponowa, aby pani crka zatrzymaa
si w domu mojego kuzyna Antoinea La Rivierea i jego ony
Dominique? - zapyta. - Antoine i Dominique niedawno si
pobrali i w tej chwili mieszkaj w Londynie. Czy otrzymamy
pastwa bogosawiestwo, jeeli po szeciu miesicach nadal
bdziemy pragnli zosta maestwem?
- Bd musiaa omwi to z mem - powiedziaa
ostronie Emer. - Jutro Anna Melody wrci z nami do Irlandii i
wtedy zobaczymy, co on na to powie.
Anna rzucia matce przeraone spojrzenie.
- Nie powinnimy podejmowa tej decyzji w takim
popiechu - cigna Emer, poklepujc crk po rce i ze
zrozumieniem umiechajc si do Paca. - Ojciec bdzie chcia
z tob po rozmawia, kochanie, i chyba nie ma w tym nic
dziwnego.
- Wic moe przynajmniej pozwolisz nam spdzi razem
dzisiejszy wieczr - odezwaa si Anna. - Chcesz przecie,
ebymy si lepiej poznali, prawda?
Paco uj jej do i podnis do ust, jakby chcia
powiedzie, by zostawia te sprawy jemu.
- Bybym zaszczycony, gdyby wolno mi byo zaprosi
wszystkie trzy panie na kolacj
- rzek uprzejmie.
Emer zignorowaa swoj siostr, ktra znaczco kopna
j pod stoem. Anna otworzya usta, by zaprotestowa, lecz
matka uprzedzia jej reakcj.
- Bardzo to mio z paskiej strony, panie Solanas -
odpara, chowajc stopy pod krzeso. - Sdz jednak, e lepiej
bdzie, jeeli wybierze si pan na kolacj tylko z Ann. Moja
crka ma suszno - jeli macie si pobra, powinnicie lepiej
si pozna. Moe pan przyj po ni do hotelu o sidmej
trzydzieci.
- I odprowadzi j przed pnoc - wtrcia ciotka
Dorothy.
Po herbacie Anna i Paco poegnali si przy wyjciu,
podczas gdy Emer i Dorothy czekay na okrycia w szatni.
- Sodki Jezu, mylisz, e dobrze zrobiymy, Emer?
- Mog tylko powiedzie, e Anna Melody dobrze wie,
czego chce. Z tym modym czowiekiem czeka j o wiele
lepsze ycie ni u boku Seana OMary, tego jestem absolutnie
pewna. Nie mog myle o tym, e zamieszka na drugim
kocu wiata, ale nie wolno mi stawa jej na drodze. Jak
mogabym zabroni jej maestwa z tym mczyzn, jeeli
tego rzeczywicie pragnie? Nie mog skazywa jej na ycie w
Glengariff, skoro los podarowa jej tak szans...
- Mam nadziej, e Paco Solanas wie, jak upart i
kapryn mod kobiet jest Anna Melody - burkna ciotka
Dorothy - Jeli jest tak przebiega, jak podejrzewam, sprytnie
rozegra t parti i za sze miesicy bdzie nosia na palcu
jego obrczk.
- Czasami jeste strasznie zjadliwa, Dorothy.
- Wcale nie jestem zjadliwa, Emer. Po prostu jako jedyna
widz, jaka naprawd jest Anna Melody. - Dorothy obrzucia
siostr powanym, nieco ponurym spojrzeniem i wysza na
ulic.

Rozdzia szsty

Ostatnia noc w Londynie upyna w bardzo nerwowej
atmosferze. Emer i Dorothy nie pooyy si spa, dopki
Anna o p nocy nie wrcia do pokoju. Dziewczyna do tej
pory nie zdecydowaa si wyzna ukochanemu, gdzie
naprawd mieszka, musiaa wic znowu jecha takswk do
hotelu Browns, poniewa tam, zgodnie z umow, mia si po
ni zjawi. Paco zabra j na kolacj do niewielkiej restauracji
nad Tamiz, a potem dugo spacerowali brzegiem rzeki,
rozmawiali, caowali si i patrzyli w lnice nad nimi gwiazdy.
Paco by zrozpaczony z powodu wyjazdu Anny do Irlandii,
zwaszcza e nie do koca rozumia, dlaczego musi tam
wrci, i liczy, e mimo wszystko zostanie w Londynie.
Obawiajc si, e na zawsze straci j z oczu w oparach
celtyckiej mgy, starannie zapisa jej adres i numer telefonu i
zapowiedzia, e bdzie codziennie dzwoni. Chcia
odprowadzi j do hotelu Browns, lecz ona nalegaa, by
poegnali si na ulicy, przy takswce, poniewa, jak go
przekonywaa, atmosfera hotelowego holu wcale nie jest
romantyczna.
- Pragn, eby pocaowa mnie w tej mawce, o, tu, pod
latarni - powiedziaa. - Nie chc potem wspomina, jak
rozstajemy si w publicznym miejscu.
Paco uwierzy jej, a jego pocaunek by dugi i gboki.
Kiedy wrcia do hotelu De Vere w South Kensington, jej serce
bio mocno i szybko, a wargi dray. Bya zbyt podniecona,
eby zasn, wic dugo leaa, wpatrujc si w ciemno i
przewijajc w pamici tam, na ktrej uwiecznia pocaunki
Paca. W kocu tu przed witem zapada w niespokojny,
zmysowy sen.
Przez cay ranek krcia si po apartamencie niczym
nakrcana lalka, nieprzytomna z radoci i wzruszenia. Los
Seana OMary niespecjalnie j interesowa, mylaa wycznie
o przystojnym Pacu Solanasie i chocia ciotka Dorothy staraa
si uprzytomni jej powag sytuacji, Anna po prostu nie
chciaa si nad tym zastanawia.
- Usid na chwil, Anno Melody, bo kiedy na ciebie
patrz, krci mi si w gowie - jkna Dorothy.
- Ale ja jestem taka szczliwa, e chce mi si taczy -
owiadczya dziewczyna, tanecznym krokiem sunc midzy
meblami. - On jest taki romantyczny, zupenie jak gwiazdor z
Hollywood...
Westchna i wykonaa wdziczne pas na dywanie.
- Anno, naprawd powinna dokadnie to wszystko
przemyle - odezwaa si powanie Emer. - Maestwo to
nie tylko namitne uczucie. Ten mody czowiek mieszka w
dalekim kraju i moliwe, e po lubie ju nigdy nie ujrzysz
Irlandii.
- Nie lubi Glengariff. wiat otwiera przede mn swoje
po dwoje, mamo. Co dobrego czekaoby mnie w Irlandii?
Matka spojrzaa na ni z wyrzutem i z trudem
powstrzymaa zy. Nie moga pozwoli, aby jej wasne uczucia
miay wpyw na decyzj Anny, chocia tak naprawd pragna
upa przed ni na kolana i baga, aby zostaa.
- W Irlandii jest twoja rodzina, ot, co - wtrcia ciotka
Dorothy gniewnym tonem. - Rodzina, ktra kocha ci na
mier i ycie. Nie lekcewa tego, dziewczyno. Zdobycie
bogactwa nie moe by najwaniejszym yciowym celem,
wczeniej czy pniej nauczysz si tego, i nie bdzie to atwa
lekcja...
- Spokojnie, ciociu - powiedziaa Anna wyniole. -
Kocham go i nic mnie nie obchodzi, czy jest bogaty, czy nie.
Kochaabym go nawet wtedy, gdyby by ebrakiem.
- Mio dorasta razem ze zwizkiem, w ktrym si
rozwija, kochanie - westchna Emer z czuoci. - Dlatego nie
chc, eby pochopnie podejmowaa jakiekolwiek decyzje.
Nie wyjedziesz do Londynu czy Parya, Anno, ale do kraju,
ktry znajduje si po drugiej stronie kuli ziemskiej. Ludzie
uywaj tam innego jzyka, ich kultura jest zupenie
odmienna... Bdziesz tsknia za domem...
Gos Emer zaama si nagle, lecz szybko wzia si w
gar.
- Mog nauczy si hiszpaskiego. Ju nawet troch
znam! Posuchajcie - te urno, te amo... To znaczy - kocham
ci.
- Sama podejmiesz decyzj, skarbie, ale musisz
przekona do niej ojca - rzeka ze smutkiem Emer.
- Dzikuj ci, mamo. Ciocia Dorothy jest star cyniczk -
zaartowaa Anna.
- Oczywicie w ogle nie mylisz o biednym Seanie,
prawda? - Dorothy pokrcia gow. - Na pewno uwaasz, e
w kadej chwili bdziesz moga do niego wrci, jeeli ten
Argentyczyk ci zostawi, tak?
- Nie, ciociu, wcale tak nie uwaam! - oburzya si Anna. -
I nawet nie mw, e Paco mnie zostawi! To niemoliwe!
- Sean jest dla ciebie za dobry.
- Przesta, Dorothy - skarcia j siostra agodnie. - Anna
sama wie, co powinna zrobi i jak bdzie dla niej najlepiej.
- Wcale nie jestem tego pewna, Emer. adna z was nie
zastanawia si nad losem tego biednego modego czowieka,
ktry okaza Annie tyle dobroci. Czy naprawd nie obchodzi
was, co si z nim stanie? Sean ma nadziej, e spdzi ycie z
kobiet, ktr kocha, a tymczasem Anna zamierza go
brutalnie porzuci. Mwi ci, Emer, e ty i Dermot
rozpucilicie swoje dziecko do tego stopnia, i potrafi myle
wycznie o sobie. Nie wpoilicie jej, e trzeba myle te o
innych.
- Prosz ci, Dorothy... Anna jest zakochana i
szczliwa...
- Natomiast Sean OMara bdzie gboko nieszczliwy -
mrukna Dorothy, zdecydowanym ruchem zakadajc rce.
- Nic nie poradz na to, e si zakochaam. Czego
waciwie ode mnie oczekujesz, ciociu? ebym podeptaa
swoje serce i wrcia do czowieka, ktrego ju nie kocham? -
zapytaa Anna z teatralnym patosem.
- Daje spokj, Anno Melody, wszystko jest w porzdku.
Ciocia chce dla ciebie jak najlepiej, podobnie jak ja i ojciec.
Chodzi tylko o to, e ta sytuacja zupenie nas zaskoczya.
Oczywicie, rozsdniej bdzie, jeeli zerwiesz z Seanem teraz,
zamiast pniej aowa, e za niego wysza. Maestwo to
zwizek na cae ycie, nie zapominaj o tym. - Emer delikatnie
pogadzia dugie rude wosy crki.
Ciotka Dorothy westchna ciko. Nic nie moga zrobi.
Ile razy bya wiadkiem podobnych scen... Nie mona bez
przerwy naprawia wiata, pomylaa. ycie samo pokae, czy
miaam racj.
- Staram si by realistk, nic wicej - owiadczya
znacznie agodniejszym gosem. - Jestem starsza od ciebie i
chyba jednak troch mdrzejsza, Anno. Twj ojciec czsto
powtarza, e wiedz mona posi, ale mdro przychodzi
wraz z dowiadczeniem, i ma cakowit suszno. Z czasem
zrozumiesz, o czym mwi. Nie zamierzam wicej ci
poucza.
- Kochamy ci z caego serca, Anno - dodaa Emer. - Nie
chcemy, eby popenia bd. Och, jakebym chciaa, eby
twj ojciec by tutaj! Co on na to wszystko powie?

Policzki Dermota Dwyera robiy si coraz bardziej
czerwone, a due szare oczy o mao nie wyszy mu z orbit.
Zdenerwowany i cakowicie zaskoczony, przechadza si w t i
z powrotem po pokoju, nie wiedzc, co powiedzie. Nie
zamierza pozwoli, aby jego jedyna crka wyjechaa do
jakiego zapomnianego przez Boga i ludzi kraju na drugim
kocu wiata i wysza za czowieka, ktrego poznaa zaledwie
dwa dni wczeniej.
- Jezus, Maria, Jzefie wity, co w ciebie wstpio,
dziewczyno? - wybuchn gniewnie. - To chyba jaka
londyska gorczka! Wyjdziesz za Seana, chobym sam mia
zawlec ci do otarza!
- Nie wyjd za Seana, nawet jeli przystawisz mi
rewolwer do skroni, tato! - zawoaa Anna buntowniczo. Po
jej zarowionych policzkach spyway zy.
- Paco Solanas to bardzo przystojny i dojrzay mody
czowiek - prbowaa interweniowa Emer. - Na pewno
zrobiby na tobie pozytywne wraenie, Dermot.
- Moe sobie by nawet krlem cholernego Buenos
Aires, jeli o mnie chodzi! - powiedzia Dermot. - Nie pozwol,
eby moja crka wysza za obcokrajowca! Po moim trupie!
Urodzia si w Irlandii i tutaj pozostaniesz!
Nala sobie p szklaneczki whisky i wychyli ca porcj
jednym haustem. Emer zauwaya, e rce mu dr, i serce
cisno si jej z blu. Dermot zachowywa si jak ranne
zwierz - zgrzyta zbami i atakowa kadego, kto si do niego
zblia.
- Jeeli sprbujesz mnie zatrzyma, popyn do Argentyny
wpaw, zobaczysz! Wiem, e Paco jest stworzony dla mnie,
tato! Nie kocham Seana, nigdy go nie kochaam. Zgodziam
si na to maestwo tylko dlatego, e chciaam zrobi wam
przyjemno, no i nie byo nikogo innego, to prawda... Ale
teraz spotkaam czowieka, ktry jest mi przeznaczony! Nie
rozumiesz, to Bg chcia, ebymy si poznali. Tak miao by,
tato! - Anna wzrokiem bagaa ojca o zrozumienie.
- Kto wymyli ca t wycieczk do Londynu? - Dermot
oskarycielsko spojrza na on.
Ciotka Dorothy postanowia wyj wczeniej, zostawiajc
rodzicw i crk samych.
- Powiedziaam ju wszystko, co miaam do powiedzenia
- owiadczya i zamkna za
sob drzwi.
Teraz Emer wzniosa oczy do nieba i bezradnie
potrzsna gow.
- Nikt nie mg przecie przewidzie, e to si stanie -
szepna. - Rwnie dobrze mogo si to wydarzy w
Dublinie...
Wargi jej dray, poniewa wiedziaa, e Dermot w kocu
ustpi. Zawsze ustpowa i spenia wszystkie proby Anny
Melody.
- Dublin to co innego - wymamrota. - Nie pozwol ci
uciec do Argentyny z mczyzn, ktrego w ogle nie znasz. -
Podnis butelk whisky do ust i pocign spory yk. - W
Dublinie moglibymy przynajmniej mie ci na oku.
- Dlaczego nie miaabym poszuka sobie jakiej pracy w
Londynie? - spytaa z nadziej w gosie Anna. - Kuzyn Peter
pracowa tam przez kilka miesicy...
- A gdzie bdziesz mieszkaa? No, prosz bardzo,
odpowiedz mi! Nie znam nikogo w Londynie, a na hotel po
prostu nas nie sta.
- Paco ma kuzyna, ktry niedawno si oeni i teraz
mieszka w Londynie. Mwi, e mogabym si u nich
zatrzyma. Znajd sobie prac, tato, przekonasz si. Daj mi
sze miesicy, prosz. W tym czasie lepiej poznam Paca i
zdecyduj, co dalej. Czy zgodzisz si, ebym za niego wysza,
jeeli po szeciu miesicach nadal bd go kochaa?
Dermot bezradnie osun si na krzeso. Anna uklka na
pododze i przytulia mokry policzek do jego doni.
- Prosz ci, tato... Pozwl mi sprawdzi, czy Paco jest
tym, ktry jest mi przeznaczony, prosz... Nie ka mi aowa
przez reszt ycia, e nie wykorzystaam takiej szansy... Nie
chcesz przecie, ebym wysza za czowieka, ktrego nie
kocham, ktrego pieszczoty bd budziy we mnie
obrzydzenie...
Ostatnie zdanie wypowiedziaa szczeglnie dobitnie,
poniewa doskonale zdawaa sobie spraw, e myl o
skazaniu crki na nieudane ycie maeskie osabi jego gniew
i determinacj.
- Id zobaczy si z kuzynami, Anno Melody - powiedzia
cicho, cofajc rk. - Chc spokojnie porozmawia z mam.
Kiedy Anna wysza, Emer si rozpakaa.
- Ja te nie chc, eby wyjedaa, kochany - zaszlochaa.
- Ale ten mody czowiek jest zamony, kulturalny i
inteligentny, i rzeczywicie bardzo przystojny, chocia to
najmniej wane. Zapewni jej lepsze ycie ni Sean, nie mam
co do tego cienia wtpliwoci.
- Pamitasz, jak modlilimy si o dziecko? - zapyta
Dermot ze smutkiem.
Kciki jego ust opady, zupenie jakby nie miay siy lub
chci pozosta na swoim miejscu. Emer usiada na pododze,
tam, gdzie przed chwil klczaa jej crka, i pocaowaa
bezwadnie zwisajc z porczy krzesa do ma.
- Daa nam tyle radoci - wykrztusia. - Nie moemy
jednak zapomina, e pewnego dnia nas zabraknie i Anna
bdzie musiaa poradzi sobie sama. Nie powinnimy
zatrzymywa jej tutaj tylko ze wzgldu na nasze widzimisi...
- Nasz dom bdzie pusty bez niej. - Dermot nie zdawa
sobie sprawy, e to whisky rozwizaa jego jzyk i spltane
emocje.
- To prawda, ale pomyl o jej przyszoci. Zreszt, wcale
niewykluczone, e po szeciu miesicach Anna dojdzie do
wniosku, i Paco Solanas jednak jej nie odpowiada. Moliwe,
e jeszcze tu wrci.
- Moliwe - powtrzy Dermot bez przekonania.
- Dorothy mwi, e to my wychowalimy j na tak
egoistk i uparciucha. Moe to faktycznie nasza wina...
Powtarzalimy jej, e sta j na wiele, wic nic dziwnego, e
Glengariff przestao jej wystarcza...
- Moe i tak... - westchn. - Sam ju nie wiem, co o tym
myle...
Oboje myleli o domu, w ktrym nigdy nie zabrzmi
wesoy miech wnukw, i ich serca cisny si wielkim alem.
- Dobrze, dam jej sze miesicy. Potem spotkam si z
nim, ale nie chc go widzie ani o jeden dzie wczeniej. Jeeli
Anna wyjdzie za niego, to trudno. Poegnamy j raz na
zawsze, bo przecie nigdy nie wybierzemy si do Argentyny,
eby j odwiedzi. - Jego oczy wypeniy si zami. - Nigdy tam
nie pojedziemy, nie ma mowy...

Anna sza grzbietem wzgrza, a mga kbia si wok niej
jak dym z niebieskich kominw. Nie miaa najmniejszej ochoty
na rozmow z kuzynami i kuzynkami. Nienawidzia ich. Ani
razu nie zrobili wysiku, aby poczua si wrd nich dobrze.
Teraz wreszcie miaa szans wyjecha i zostawi ich
wszystkich daleko za sob. Moliwe, e ju nigdy nie wrci do
Glengariff. Po mylaa, e bardzo chciaaby zobaczy ich
reakcj na wie o jej wspaniaej
przyszoci. Poczua na plecach dreszcz podniecenia. Cianiej
otulia si paszczem i umiechna do siebie. Paco zabierze j
do kraju, gdzie zawsze wieci soce...
- Anna Solanas - powiedziaa. - Anna Solanas... -
powtrzya gono, raz, drugi i trzeci, a wreszcie echo
odpowiedziao jej zza wzgrz.
Nowe imi na pocztek nowego ycia. Wiedziaa, e
bdzie tsknia za rodzicami. Bdzie jej brakowao ciepego,
przytulnego domu i czuoci matki, ale Paco uczyni j
szczliw. Jego po caunki sprawi, e tsknota przestanie j
drczy.
Zanim wrcia z dugiego spaceru, Emer zamkna drzwi
do gabinetu Dermota, ktry prosi, aby zostawi go samego z
jego smutkiem. Matka powtrzya Annie, e moe jecha do
Londynu, ma jednak natychmiast po przybyciu zadzwoni do
domu, eby rodzice wiedzieli, jak przyjli j krewni Paca i czy
wszystko ukada si zgodnie z jej oczekiwaniami.
Anna mocno obja matk.
- Dzikuj, mamo. Wiem, e to ty namwia tat, by
zgodzi si na mj wyjazd. Byam pewna, e ci si uda -
powiedziaa z radoci, caujc mikki policzek Emer,
pachncy mydem i pudrem.
- Kiedy Paco zadzwoni, przeka mu, e ojciec zgodzi si
na twj szeciomiesiczny pobyt w Londynie. Jeeli po tym
okresie nie zmienicie zamiarw, tata pojedzie do Londynu,
eby si z nim spotka. Czy tego pragna, kochanie? - Emer
gadzia dugie, rude wosy crki. - Jeste dla nas bardzo
wana i twj wyjazd z pewnoci nas nie uszczliwi, ale Bg
bdzie z tob, a On wie, co jest dla ciebie najlepsze... - Gos
Emer zadra. - Wybacz, e nie potrafi nad sob zapanowa...
Jeste socem naszego ycia, Anno...
Anna jeszcze raz obja matk, nie mogc wydoby gosu
ze cinitego garda. Chciao jej si paka nie dlatego, e
wyjeda, lecz dlatego, e jej szczcie miao przynie smutek
i bl rodzicom.
Dermot siedzia w gabinecie a do zachodu soca.
Obserwowa, jak wyduajce si cienie wkradaj si przez
okna do kuchni i jak powoli przesIaniaj ca podog,
poerajc ostatnie promienie wiata. Widzia, jak jego maa
dziewczynka taczy w swojej najlepszej niedzielnej sukience,
lecz po chwili jej wesoo znikna bez ladu i Anna osuna
si na podog, caa we zach. Chcia podbiec do niej, ale kiedy
dwign si na nogi, zrzuci z biurka pust butelk po whisky i
ostry brzk szka przestraszy dziewczyn. Kiedy Emer
przysza, aby zaprowadzi go do ka, Dermot chrapa
dononie w swoim fotelu, a na jego twarzy malowa si
ogromny smutek.

Przed wyjazdem do Londynu Anna musiaa speni jeszcze
jeden obowizek. Posza do miasta, aby powiedzie Seanowi
OMarze, e nie moe za niego wyj. Gdy przekroczya prg
jego domu, matka Seana, pogodna kobieta o twarzy i
posturze przypominajcej radosn ropuch, zawoaa z holu
do syna, e jego narzeczona zrobia im wielk niespodziank i
pojawia si jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki.
- Jak udaa si wycieczka, moja droga? - zapytaa. -
Zao si, e byo wspaniale, naprawd wspaniale. - Zamiaa
si, wycierajc biae od mki rce w fartuch.
- Byo bardzo przyjemnie, Moiro - odpara Anna i
umiechna si niepewnie, patrzc zza ramienia kobiety na
schody, po ktrych szybko zbiega Sean.
- Powiem ci jedno, naprawd si ciesz, e ju wrcia -
powiedziaa Moira. - Nasz Sean przez cay weekend chodzi z
kta w kt i nie mg znale sobie miejsca. Jak to dobrze, e
teraz znowu si umiecha... No, c, zostawi was samych,
zakochani.
Moira cofna si do kuchni, a Sean do niezgrabnie
pocaowa Ann w policzek. Po chwili, trzymajc si za rce,
wyszli na ulic.
- Jak byo w Londynie? - zapyta.
- Dobrze - odpowiedziaa, skinieniem gowy, witajc
Paddyego Nyhana, ktry min ich na rowerze.
Szli w stron wzgrz. Co krok spotykali kogo znajomego
i przystawali, aby zamieni przynajmniej par sw. W kocu
Anna poczua, e nie zniesie tego napicia ani chwili duej.
- Sean, musz porozmawia z tob w jakim spokojnym
miejscu - powiedziaa; marszczc brwi.
- Nie martw si, Anno - odrzek. - We dwoje na pewno
uda nam si rozwiza problem, ktry ci niepokoi.
W milczeniu wspinali si strom ciek. Sean prbowa
podtrzyma rozmow i wypytywa narzeczon o spdzony w
Londynie weekend, ale Anna odpowiadaa pswkami, wic
po paru chwilach si podda. Wreszcie znaleli si z dala od
oczu i uszu ciekawskich, i usiedli na wilgotnej awce nad
dolin.
- A teraz powiedz mi, co ci drczy - odezwa si Sean.
Anna spojrzaa w jego blad, prostoktn twarz i naiwne
zielone oczy.Nagle przestraszya si, e nie znajdzie w sobie
do odwagi, by powiedzie mu prawd, nie moga przecie
zrobi tego, nie ranic go do gbi.
- Nie mog wyj za ciebie, Sean - szepna w kocu.
Poblad jeszcze bardziej, jeli to w ogle byo moliwe.
- Nie moesz za mnie wyj? - powtrzy z
niedowierzaniem. - O czym ty mwisz, Anno?
- Po prostu nie mog, to wszystko - powiedziaa goniej i
odwrcia wzrok.
Sean zaczerwieni si i z trudem przekn lin,
- Nic nie rozumiem - wykrztusi. - Co ci si stao?
Denerwujesz si przed lubem, prawda? Ja take, ale to nie
znaczy, e mamy przeoy ceremoni.
Kiedy si pobierzemy, wszystko si uoy, zobaczysz - doda
uspokajajco.
- Nie mog za ciebie wyj, poniewa zakochaam si w
kim innym - powiedziaa szybko i wybuchna paczem.
Sean wsta, opar rce na biodrach i parskn ze zoci.
- Kto to jest? - krzykn. - Zabij go! Kto to?
Spojrzaa na niego i zrozumiaa, e wciekoci maskuje
gboki bl.
- Tak mi przykro... - zaszlochaa. - Nie chciaam ci
skrzywdzi...
- Kim on jest, Anno? - powtrzy Sean, siadajc obok niej
i odwracajc j twarz do siebie. - Chyba mam prawo
wiedzie, co?
- Nazywa si Paco Solanas - odpowiedziaa i szybko
wyrwaa si z jego ucisku.
- Co to za nazwisko? - Rozemia si pogardliwie.
- Hiszpaskie. Paco pochodzi z Argentyny, poznaam go
w Londynie.
- W Londynie? Wic spotkaa go dopiero trzy dni temu?
To chyba jakie arty!
- Nie - odpara drcym gosem i otara zy rkawem
paszcza. - Pod koniec tygodnia wyjedam na duej do
Londynu...
- Co za bzdury! Jak moesz wygadywa takie gupstwa?
- Och, Sean, naprawd bardzo auj, e tak si stao -
powiedziaa agodnie, kadc rk na jego doni. - Wida
jednak nie bylimy sobie przeznaczeni.
- Mylaem, e mnie kochasz! - wybuchn, chwytajc j
za rk i wpatrujc si w jej chodne oczy, zupenie jakby
podejrzewa, e jego ukochana Anna tylko na chwil si przed
nim ukrya.
- Bo to prawda, Sean. Kocham ci jak siostra...
- Jak siostra, tak?
- Tak. Nie potrafiabym obdarzy ci takim uczuciem,
jakie powinna da ci ona - wyjania.
- Wic to tak? - Sean bezradnie potrzsn gow. -
egnasz si ze mn i koniec?
- Na to wyglda - szepna.
- I wolisz uciec z czowiekiem, o ktrym nic nie wiesz,
zamiast wyj za mnie? Znasz mnie od tylu lat, Anno, i mimo
to jeste gotowa wyrzdzi mi tak krzywd? Nie rozumiem
ciebie!
- Przepraszam... Tak mi przykro...
- Nie powtarzaj, e jest ci przykro, bo to nieprawda!
Gdyby rzeczywicie czua al, na pewno by mnie nie rzucia!
- Sean zerwa si gwatownie. Anna zauwaya, e misie w
jego policzku drga spazmatycznie, jakby walczy ze zami, ale
mimo wszystko zdoa nad sob zapanowa. - C, nie mam ci
nic wicej do po wiedzenia. egnaj. Mam nadziej, e
bdziesz cieszya si dugim i szczliwym yciem, chocia bez
wahania zrujnowaa moje!
Spojrza w jej zazawione niebieskie oczy i odwrci si.
- Nie rozstawajmy si w gniewie! - zawoaa.
Ruszya za nim, ale po chwili przystana. Sean
najwyraniej nie chcia, eby go dogonia, bo szed bardzo
szybko i wkrtce znikn midzy domami.
Zawrcia, usiada na awce i ponownie zalaa si zami.
Pakaa, poniewa sprawia mu bl, lecz doskonale wiedziaa,
e nie miaa innego wyjcia. Kochaa Paca i nic nie moga na to
poradzi. Pomylaa, e Sean na pewno znajdzie sobie inn
dziewczyn i to j troch pocieszyo. Codziennie wiele osb
cierpi z po wodu miosnego zawodu... Sean zapomni o niej po
pewnym czasie i zacznie nowe ycie, nie miaa co do tego
adnych wtpliwoci.
Nastpne par dni spdzia w domu, prawie nie
wychodzc. Rozmawiaa z Pacem przez telefon i unikaa
swoich kuzynw oraz znajomych, ktrzy obwiniali j za to, e
zniszczya przyszo Seana OMary. Nie miaa spojrze im w
oczy.
Wreszcie wyjechaa z Glengariff, ani razu nie ogldajc
si za siebie. Gdyby to zrobia, ujrzaaby blad twarz Seana,
ktry patrzy w stron jej domu z okna swojego pokoju.

Anna spdzia w Londynie sze miesicy. Mieszkaa u
Antoinea i Dominique La Riviere w ich przestronnym
mieszkaniu w Kensington. Dominique bya pocztkujc
pisark, a Antoine mia zupenie niez prac w City. Paco nie
kry przeraenia, kiedy usysza, e jego narzeczona zamierza
znale sobie jakie patne zajcie w Londynie, i
zaproponowa, aby zamiast tego podja nauk na rnych
kursach, midzy innymi hiszpaskiego. Anna bya zbyt
zaenowana, aby powiedzie rodzicom, jak naprawd
wyglda jej sytuacja, dlatego wolaa okama ich, e pracuje w
bibliotece.
Paco napisa do rodzicw i poinformowa ich o swoich
planach. Jego ojciec wyrazi niepokj z powodu
niespodziewanej decyzji syna w wyjtkowo dugim licie.
Poprosi, aby, jeli do koca studiw jego uczucie si nie
zmieni, przywiz Ann do Argentyny. Bardzo szybko si
zorientujesz, czy Twoja ukochana pasuje do naszego
rodowiska, napisa. Matka Paca, Maria Elena, owiadczya,
e w peni ufa opinii syna i nie ma wtpliwoci, i Anna
dopasuje si do ycia w Santa Catalina, a nowa rodzina
pokocha j rwnie mocno jak jej przyszy m.
Po szeciu miesicach Anna powiedziaa ojcu, e ona i
Paco nadal si kochaj i zamierzaj wzi lub. Kiedy Dermot
zasugerowa, aby Paco przyjecha do Irlandii, zaprotestowaa
gorco. Wtedy si zorientowa, e dziewczyna wstydzi si
swego domu, i zacz si martwi, jaka bdzie przyszo
modej pary, skoro ju teraz brak midzy nimi cakowitej
szczeroci, lecz mimo to zgodzi si przyjecha do Londynu.
Dermot zostawi on i crk w Hyde Parku, a sam
spotka si z Pakiem w hotelu Dorchester. Emer szybko
spostrzega, e w cigu procznego pobytu w Londynie Anna
dorosa i spowaniaa. Nowe, niezalene ycie dobrze jej
zrobio. Wygldaa kwitnco, a kiedy towarzyszy jej Paco, ze
sposobu, w jaki umiechali si do siebie i trzymali za rce,
jasno wynikao, e s ze sob bardzo szczliwi.
Dermot zada przyszemu ziciowi kilka normalnych w tej
sytuacji pyta oraz powiedzia mu, e ufa, i jest uczciwym
modym czowiekiem i troskliwie zaopiekuje si Ann.
- Mam nadziej, e wiesz, co bierzesz sobie na gow,
modziecze - rzek powanie. - Anna Melody jest uparta i
rozpieszczona. Jeeli rodzice mog zbyt mocno kocha swoje
dziecko, to trzeba przyzna, e dopucilimy si tego grzechu.
Nasza crka nie jest atwa, ale ycie z ni nigdy ci si nie
znudzi. Wiem, e ty stworzysz jej lepsze warunki egzystencji
ni te, na jakie mogaby liczy w Irlandii, lecz nie bdzie jej tak
atwo, jak sdzi... Prosz tylko, eby zawsze si ni
opiekowa. Jest naszym oczkiem w gowie...
Paco zauway, e oczy starszego mczyzny zwilgotniay.
Mocno ucisn do Dermota, wzruszony jego smutkiem.
- Mam nadziej, e na naszym lubie w Santa Catalina
sami pastwo zobacz, i Ana Melodia jest naprawd
szczliwa - powiedzia.
- Nie wybieramy si na lub - owiadczy Dermot.
Paco spojrza na niego ze zdumieniem.
- Nie przyjedziecie na lub crki? - zapyta.
- Napiszecie do nas i wszystko nam opowiecie - odpar
Dermot z uporem. Jak mia wyjani wyksztaconemu,
obytemu w wiecie modziecowi, e obawia si tak dalekiej
podry oraz spotkania z obcym krajem i obcymi ludmi,
ktrzy nie mwi jego jzykiem? Nie umia si na to zdoby.
By zbyt dumny.
Anna czule uciskaa rodzicw. Obejmujc Emer,
odniosa wraenie, e jej matka zmalaa i schuda od chwili,
kiedy sze miesicy wczeniej egnaa si z ni przed
wyjazdem z Glengariff. Emer si umiechaa, chocia jej
sercem szarpa wielki smutek. Z trudem wydobya ze
cinitego garda sowa mioci i yczenia wszystkiego, co
najlepsze. Staraa si opanowa, lecz zy pocieky po jej
upudrowanych policzkach, skapujc z czubka nosa i
podbrdka. Wczeniej przyrzeka sobie, e zachowa spokj,
lecz nagle zrozumiaa, e najprawdopodobniej minie duo
czasu, zanim znowu bdzie moga wzi crk w ramiona.
Otara rozgorczkowan twarz koronkow chusteczk, ktra
trzepotaa w jej drcej doni niczym biaa gobica, szykujca
si do odlotu.
Dermot z zazdroci obserwowa on. On sam musia
przekn bl i powstrzyma zy, ale ten wysiek o mao go nie
zabi. Troch zbyt mocno poklepa Paca po plecach i zbyt
energicznie potrzsn jego doni. Kiedy chwyci Ann w
objcia i przygarn do piersi, zrobi to z takim przejciem i
wzruszeniem, e dziewczyna a sykna z blu, i musia j
zaraz puci.
Anna take pakaa. Pakaa nad cierpieniem rodzicw,
serdecznie aujc, e nie moe rozerwa si na dwoje, aby
Emer i Dermot nie musieli zostawa sami. Obok wysokiego,
imponujcego Paca wygldali dziwnie krucho. Pakaa, e nie
przyjad na jej lub, ale te cieszya si, i jej nowa rodzina ich
nie pozna. Nie chciaa, aby Solanasowie dowiedzieli si, skd
pochodzi, bo przecie mogliby j uzna za osob
niewystarczajco dobr dla Paca. Czua si te winna, e takie
myli przemkny jej przez gow w chwili poegnania z
rodzicami. Dobrze, e nie wiedzieli, co dzieje si w jej sercu,
bo cierpieliby jeszcze bardziej...
Pomachaa im rk i z daleka przesaa ostatnie
pocaunki. Z pewnoci siebie, ktra znacznie lepiej
pasowaaby do bajki ni do rzeczywistoci, poegnaa
przeszo i powitaa nieznan przyszo.

Rozdzia sidmy

Kiedy Anna po raz pierwszy zobaczya Santa Catalina,
uznaa od razu, e w wysokich
drzewach o rozoystych koronach, w domu w stylu
kolonialnym i szerokiej, paskiej rwninie jest zapisana jej
przyszo. Bya pewna, e bdzie tu szczliwa. Glengariff
wydawao jej si odlege o cae lata wietlne, a poza tym czua
si zbyt podekscytowana i zajta, eby tskni za rodzin czy
rozmyla o nieszczsnym Seanie OMarze.
Opucia Londyn opromieniony zocistym blaskiem
jesieni i przybya do Buenos Aires, gdzie wanie rozkwitay
wiosenne kwiaty. Na lotnisku zapach wilgoci i ludzkiego potu
miesza si z silnym aromatem konwalii, bijcym od jednej z
pasaerek, ktra najwyraniej tu przed ldowaniem
odwieya si perfumami.
Na Ann i Paca czeka krpy mczyzna o brzowej
twarzy, z maymi, lnicymi oczkami i troch krzywym
umiechem. Zaj si ich bagaem i bocznym wyjciem
wyprowadzi prosto w gorce listopadowe soce. Kiedy
czekali na samochd. Paco ani na chwil nie wypuci z
zazdrosnego ucisku drobnej doni Anny.
- Esteban, to jest moja narzeczona, seniorka Dwyer -
przedstawi Ann, gdy niski mczyzna ukada ich walizki w
baganiku.
Anna nie znaa jeszcze zbyt dobrze hiszpaskiego,
umiechna si wic niemiao i wycigna rk do
Estebana, ktry po trzsn ni mocno, z zaciekawieniem
badajc bystrymi, brzowymi oczami twarz dziewczyny. Ju w
samochodzie Anna zapytaa, dlaczego wszyscy tak si jej
przygldaj.
- To z powodu twoich rudych wosw - odpar Paco. - W
Argentynie bardzo niewiele osb ma rude wosy i jasn
karnacj.
Podczas jazdy z lotniska Anna trzymaa gow zwrcon
w kierunku wpadajcego przez otwarte okno prdu
powietrza, aby cho troch ochodzi rozpalon twarz.
W oczach Anny Buenos Aires miao leniwy urok starych
miast. Bardzo przypominao te europejskie miasta, ktrych
zdjcia ogldaa w albumach, w kadym razie takie byo jej
pierwsze wraenie. Gustownie zdobione budynki mogyby
rwnie dobrze znale si w Paryu lub Madrycie. Skwery i
placyki wysadzane byy wysokimi jaworami i palmami, parki
mieniy si barwami kwiatw i krzeww. Wydawao si, e
kwitn take chodniki i wybetonowane cieki, poniewa
pokryway je fioletowe kwiaty, opadajce z rozoystych
drzew jacaranda. Anna bya zachwycona. W caym miecie
panowaa atmosfera miego, zmysowego rozleniwienia i
spokoju. Na kadym kroku mona byo napotka malutkie
kawiarenki z ustawionymi na chodnikach parasolami,
krzesami i stolikami, przy ktrych mieszkacy Buenos Aires
popijali kaw lub grali w karty, nie przejmujc si duchot.
Paco wyjani narzeczonej, e Europejczycy, masowo
emigrujcy do Argentyny w dziewitnastym wieku, starali si
odtworzy w architekturze i zwyczajach dobrze znany sobie
wiat, za ktrym bardzo tsknili. Wanie dlatego teatr Colon
prawie do zudzenia przypomina mediolask La Scal, stacja
Retiro - dworzec Waterloo, a ocienione jaworami ulice -
szerokie aleje miast na poudniu Francji.
- Jestemy beznadziejnie nostalgicznym narodem -
powiedzia Paco. - I nieuleczalnie romantycznym...
Anna si rozemiaa i pochyliwszy si ku niemu, z
czuoci musna wargami jego policzek. Z prawdziw
przyjemnoci wdychaa powietrze przesiknite
intensywnym zapachem eukaliptusa i jaminu, przygldaa si
eleganckim kobietom o gadkich, jasnobrzowych twarzach i
dugich lnicych wosach oraz mierzcym je odwanymi
spojrzeniami mczyznom o ciemnych oczach i niespiesznych
ruchach. A wic tak wyglda tu ycie... Przed jej oczami
rozgrywa si oszaamiajcy taniec zalotnikw - zakochane
pary trzymay si za rce w kawiarniach lub siaday na
parkowych awkach, caujc si w blasku soca. Nigdy dotd
nie widziaa tylu caujcych si ludzi... Naprawd mona byo
pomyle, e pocaunki zastpuj zakochanym sowa.
Samochd wjecha do podziemnego garau na
wysadzanej drzewami Avenida Libertador i umiechnita
pokojwka o karnacji koloru mlecznej czekolady podesza
szybko, aby pomc im z bagaami. Na widok Paca jej due
brzowe oczy napeniy si zami. Obja go mocno, chocia
gow sigaa mu zaledwie do piersi. Paco ze miechem
odwzajemni ucisk, otaczajc ramionami jej pulchne ciao.
- Ach, senior Paco, wietnie pan wyglda! - wykrzykna
suca, przygldajc mu si z zachwytem. - Pobyt w Europie
wyszed panu na dobre, wystarczy spojrze! Och, a to musi
by paska narzeczona! - Przeniosa spojrzenie na Ann. -
Wszyscy s tacy podnieceni, nie mog si ju doczeka, kiedy
j poznaj.
Wycigna do Anny rk, ktr dziewczyna ucisna z
uczuciem cakowitego zamtu w gowie. Argentynka mwia
zbyt szybko, by moga zrozumie cho par sw.
- Amor, to jest nasza kochana Esmeralda, suca.
Cudowna, prawda? - Paco mrugn do Anny z rozbawieniem. -
Kiedy wyjedaem, miaem dwadziecia cztery lata. - Gdy byli
ju w windzie, doda: - Esmeralda nie widziaa mnie przez cae
dwa lata, wic moesz sobie wyobrazi, jaka jest przejta.
- Czy w domu nie ma nikogo z twojej rodziny? - zapytaa
Anna niespokojnie.
- Oczywicie, e nie. Dzisiaj sobota, a my nigdy nie
spdzamy weekendw w miecie - odpar. - Zabierzemy ze
sob tylko troch rzeczy, ktre mog nam si przyda na wsi,
a reszt zostawimy pod opiek Esmeraldy.
Mieszkanie byo due, soneczne i bardzo adne. Lnice
okna wychodziy na zielone parki, w ktrych rozmarzeni
kochankowie patrzyli sobie w oczy, miali si do siebie i
wymieniali pieszczoty. By ranek i powietrze pachniao
wiosn. Z cienistej ulicy dochodzi piew ptakw, wesoe
okrzyki dzieci i gone szczekanie jakiego upartego psa. Paco
zaprowadzi Ann do niewielkiego, jasnobkitnego pokoju
urzdzonego w angielskim stylu. Byy tu zasony w drobne,
urocze kwiatki, a narzut na szerokie ko, poszewki na
poduszki i obicia krzese i fotela uszyto z tego samego
materiau. Z okna wida byo dachy domw i toczc swe
brunatne wody wielk rzek.
- To Rio de La Plata - rzek Paco, podchodzc do Anny od
tyu i obejmujc j mocno. - Na drugim brzegu znajduje si ju
Urugwaj. La Plata jest najszersz rzek wiata. A tam - wskaza
miejsce za wysokimi budynkami - rozciga si La Boca, stara
portowa dzielnica, zasiedlona gwnie przez Wochw.
Zabior ci tam, poniewa maj cudowne restauracje, myl
te, e spodobaj ci si domy w La Boca, pomalowane na
jasne, wesoe kolory Potem wybierzemy si do San Telmo,
najstarszej czci miasta, gdzie ulice s brukowane, a domy
mimo nie najlepszego stanu wygldaj wyjtkowo
romantycznie. Tam zatacz z tob tango... Pniej pjdziemy
na spacer nadbrzeem, ktre nazywa si Costanera, trzymajc
si za rce i caujc... A pniej...
- A pniej? - powtrzya z kokieteryjnym umiechem.
- Pniej zabior ci do domu i bd si z tob kocha w
naszym maeskim ou, powoli i zmysowo - dokoczy.
Anna zachichotaa gardowo, przypominajc sobie
dugie, pene pocaunkw noce, podczas ktrych z wielkim
trudem powstrzymywaa obezwadniajce podanie. Paco
caowa jej skr i wsuwa rce pod bluzk, dotykajc
podniecajcej wypukoci jej piersi... Zawsze w takim
momencie przerywaa pieszczoty, chocia jej twarz pona z
dzy i wstydu. Posuszna radom matki, postanowia zaczeka
z ostatecznym spenieniem do nocy polubnej, bo przecie
adna uczciwa dziewczyna nie moe pozwoli, aby nawet
najbardziej kochany mczyzna zniszczy jej reputacj.
Paco by doskonale wychowany, zgodnie ze starymi
dobrymi zasadami, wic cho cierpia, opanowujc
podniecenie i starajc si nie przekroczy granicy
przyzwoitoci, szanowa wol Anny, ktra pragna do lubu
pozosta dziewic. Jednak, aby ognisty temperament nie
wzi gry nad rozsdkiem i szczerym szacunkiem, chodzi
czsto na dugie spacery i bra zimny prysznic.
- Po lubie bdziemy mieli dosy czasu, eby odkry si
nawzajem - powiedzia jeszcze w Londynie.
Anna wyja z walizki letnie rzeczy, natomiast reszt,
zgodnie z rad Paca, zostawia do odprasowania i odwieenia
Esmeraldzie. Wzia kpiel w wykadanej marmurem azience
i woya dug sukienk w kwiaty. Korzystajc z wolnej chwili,
poniewa Paco szykowa si do wyjazdu, obejrzaa rozoone
na dwch pitrach mieszkanie i przyjrzaa si oprawionym w
srebrne ramki rodzinnym fotografiom. Szczeglnie dugo
zatrzymaa si przed t, ktra przedstawiaa rodzicw
narzeczonego. Hector Solanas by wysokim, ciemnowosym
mczyzn, o chodnym spojrzeniu i do ostrych,
szlachetnych rysach, ktre nadaway mu wadczy wygld.
Maria Elena bya drobna i jasnowosa, miaa jasne,
melancholijne oczy i szerokie, skonne do ciepego umiechu
usta. Oboje imponowali elegancj i godnoci. Anna miaa
nadziej, e zdoaj j polubi. Dobrze pamitaa uwagi ciotki
Dorothy, e rodzice Paca woleliby zapewne, aby ich syn
polubi dziewczyn ze swojej klasy i rodowiska. W Londynie
Anna bya pewna siebie i pogodna, lecz teraz myl o wejciu
do tego nowego wiata bardzo j przestraszya. W gruncie
rzeczy ciotka Dorothy miaa racj - Anna bya prost
dziewczyn z maego irlandzkiego miasteczka, snujc
dziecinne marzenia o wspaniaym yciu.
Usyszaa gos Paca, ktry rozmawia na schodach z
Esmerald i pospiesznie zesza na
d. Spakowana walizka staa ju przy drzwiach.
- Tylko tyle ze sob zabierasz? - zapyta, gdy ujrza
niewielk brzow torb, ktr ciskaa w rku.
Kiwna gow. Nie miaa zbyt wielu letnich strojw.
- W porzdku. - Paco lekko wzruszy ramionami. - W
takim razie jedziemy.
Anna umiechna si do Esmeraldy, ktra wrczya jej
koszyk z rzeczami do zabrania
na farm.
- Adios - wymamrotaa niemiao, starajc si dokadnie
naladowa akcent, jakiego uczono j na kursie w Londynie.
Paco odwrci si i rzuci jej nieco rozbawione spojrzenie
spod uniesionych brwi.
- Mwisz jak prawdziwa Hiszpanka - zaartowa,
wrzucajc torby do baganika. - Brawo, kochanie!
Samochd Paca by to mercedes, jasnoniebieski kabriolet
za mwiony specjalnie dla niego w Niemczech. Kiedy
przekrci kluczyk w stacyjce, silnik wyda basowy pomruk. Po
chwili wyjechali z garau. Anna przygldaa si
przemykajcym za oknem ulicom Buenos Aires i miaa
wraenie, e siedzi w tncym fale oceanu lizgaczu. Wiele by
daa, eby wanie teraz zobaczyli j jej okropni kuzyni.
Oszaleliby z zazdroci, pomylaa z zadowoleniem. Rodzice
byliby ze mnie dumni... Po raz pierwszy od chwili opuszczenia
Londynu ujrzaa przed sob twarze matki i ojca, i na moment
ogarna j fala tsknoty za domem, trwao to jednak bardzo
krtko, poniewa zaraz znaleli si za miastem, wiatr rozwia
jej wosy, soce ciepymi promieniami dotkno twarzy i w
jednej sekundzie zapomniaa o wszystkim, co nie byo
teraniejszoci.
Wiedziaa, e Paco ma trzech braci. Najstarszy, Miguel,
najbardziej podobny do ojca pod wzgldem fizycznym, oeni
si z Chiquit, ktr Paco darzy szczer sympati. Drugi brat,
Nico, odziedziczy po ojcu ciemne wosy i karnacj, natomiast
jasnoniebieskie oczy po matce. Jego on bya energiczna,
chodna Valeria, ktra w niczym nie przypominaa agodnej,
sodkiej Chiquity, lecz Paco wierzy, e Anna z czasem
zaprzyjani si rwnie z t
szwagierk. Po trzecim w kolejnoci Pacu by jeszcze
najmodszy Alejandro, kawaler, ktry bardzo powanie myla
o polubieniu Maleny, jednej z najpikniejszych dziewczt w
Buenos Aires, jak wynikao z listw Miguela.
- Niczym si nie przejmuj - powiedzia Paco serdecznie. -
Po prostu bd sob, a wszyscy na pewno pokochaj ci tak
jak ja.
Zaskoczona zmian scenerii za oknem, Anna
zaniemwia z zachwytu. Zielone wzgrza Irlandii zostay
daleko, teraz otaczaa j sucha, paska argentyska rwnina -
pampa.
Tu i wdzie wypasay si stada byda lub koni, tak liczne, e
wydaway si podobne do lnicego brzowego morza,
rozcigajcego si a po granice intensywnie bkitnego
nieba, ktrego odcie przypomina chabry. Santa Catalina
czekaa na ni niczym yzna oaza, pena drzew i byszczcych
zielonych traw, na samym kocu dugiej, zakurzonej drogi.
Syszc znajomy odgos samochodu, Maria Elena wysza z
przyjemnie chodnego domu, aby powita syna. Ubrana bya
w szerokie spodnie z biaego, plisowanego jedwabiu z
guziczkami przy mankietach, ktre, jak Anna wkrtce si
zorientowaa, byy stylizowan kopi tradycyjnych
bombachas, noszonych przez gauczw, oraz bia, rozpit
pod szyj bluzk koszulow z podwinitymi do okci
rkawami. Wok talii zapia szeroki skrzany pas, zdobiony
srebrnymi monetami, ktre poyskiway w socu. Jasne wosy
upia w kok na karku, tak e fryzura podkrelaa jej delikatne
rysy.
Maria Elena czule uciskaa syna, uja jego twarz w
smuke donie o dugich palcach i spojrzaa mu w oczy,
wykrzykujc hiszpaskie sowa, ktrych Anna nie rozumiaa,
lecz czua bijc z nich rado. Potem odwrcia si do Anny,
podesza do niej, musna wargami jej policzek i po angielsku
powiedziaa, e bardzo si cieszy z jej przyjazdu. Anna wesza
za sw przysz teciow do domu, gdzie czekaa reszta
rodziny, gotowa powita Paca i pozna jego narzeczon.
Gdy Anna ujrzaa pikny salon, peen obcych ludzi, nagle
zrobio jej si sabo z wraenia. Wszyscy mierzyli j uwanymi,
krytycznymi spojrzeniami, sprawdzajc, czy jest do dobra
dla Paca. Paco puci jej do i znikn w ramionach czonkw
rodziny, ktrzy nie widzieli go od dwch lat. Przez chwil,
ktra przestraszonej Annie wydawaa si wiecznoci,
dziewczyna bya sama, jak maa dka, rzucona na fale
porodku morza. Staa nieruchomo, zmieszana i zagubiona,
bezradnie rozgldajc si dookoa. W kocu, gdy pomylaa,
e nie zniesie tego ani chwili duej, podszed do niej Miguel i
wzi na siebie obowizek przedstawienia jej caej rodzinie.
Miguel mia dobre serce i umiechn si ze zrozumieniem,
pragnc doda jej odwagi.
- Przeyjesz teraz chwile grozy, wic we gboki oddech
i po staraj si jako to wytrzyma - powiedzia po angielsku, z
wyranym akcentem i pocieszajcym gestem pooy do na
jej ramieniu.
Nico i Alejandro umiechali si uprzejmie, ale kiedy
odwrcia si od nich, nadal czua na plecach ich taksujce
spojrzenia i syszaa, jak rozmawiaj o niej po hiszpasku.
Niestety, mimo wszystkich lekcji, jakie wzia w Londynie, nie
rozumiaa ani sowa. Mwili tak szybko...
Na widok dostojnej urody Valerii, ktra bez umiechu
pocaowaa j w policzek, poczua skurcz w odku. Przysza
szwagierka spojrzaa na ni chodno, z wielk pewnoci
siebie. Dopiero w ramionach umiechnitej, serdecznej
Chiquity Anna si odprya.
- Paco pisa w listach prawie wycznie o tobie - rzeka
Chiquita i pokraniaa. - Bardzo si ciesz, e wreszcie
przyjechaa.
Anna bya jej tak wdziczna, e o mao si nie rozpakaa,
lecz w tej samej chwili zobaczya zbliajcego si Hectora i
poczua, jak kolana uginaj si pod ni z przeraenia. Skulia
si w sobie pod przytaczajcym ciarem dostojestwa
wysokiego i wadczego pana domu. Kiedy nachyli si, eby
pocaowa j w policzek, poczua korzenny zapach wody
koloskiej, ktry utrzymywa si na jej skrze jeszcze przez
par godzin. Pomylaa, e Paco jest bardzo podobny do ojca.
Mia te same szlachetne rysy, ten sam garbaty nos, na
szczcie jednak odziedziczy agodny wyraz twarzy matki.
- Witam ci w Santa Catalina - powiedzia Hector
doskona, prawie zupenie woln od obcego akcentu
angielszczyzn. - I w Argentynie. To twoja pierwsza wizyta w
naszym kraju, prawda?
Anna przytakna bez sowa.
- Chciabym zamieni par sw z moim synem, Anno -
cign Hector. - Mam nadziej, e nie bdzie ci przykro, jeli
na chwil zostawimy ci z moj on?
Potrzsna gow, w dalszym cigu nie mogc wydoby
gosu z garda. Jej milczenie si przecigao.
- Oczywicie, e nie - wykrztusia w kocu.
Nagle z caego serca zapragna, aby Paco zabra j z
powrotem do Buenos Aires, gdzie byliby sami, ale Paco z
zadowolon min poszed za ojcem, z ca pewnoci ufajc,
e
ona sobie po radzi.
- Wyjdmy na taras, moja droga - odezwaa si Maria
Elena.
Spojrzaa na oddalajcych si ma i syna, i w jej jasnych
oczach pojawi si wyraz niepokoju. Anna nie miaa wyboru -
musiaa wyj wraz z ca rodzin na zalany socem taras,
gdzie wszyscy mogli j jeszcze dokadniej obejrze.
- Por Dios, Paco! - zacz Hector powanym gosem, ze
zniecierpliwieniem krcc gow. -Jest pikna, to prawda, ale
spjrz na ni obiektywnie - zachowuje si jak przestraszony
krlik! Uwaasz, e dobrze zrobie, przywoc j tutaj?
Twarz Paca poczerwieniaa gwatownie, a jego niebieskie
oczy zabysy odcieniem fioletu. Od pocztku czeka na t
konfrontacj. By prawie pewny, e ojciec nie wyrazi aprobaty
dla jego wyboru.
- Dziwisz si, e jest przestraszona, tato? Bardzo sabo
mwi po hiszpasku, a w dodatku caa moja rodzina
zgromadzia si tutaj, aby podda j ogldzinom i orzec, czy
nadaje si na moj on. Na szczcie sam wiem, co jest dla
mnie dobre, i nie pozwol, eby ktokolwiek usiowa wpyn
na moje decyzje! - Paco rzuci ojcu buntownicze spojrzenie.
- Synu, wiem, e jeste zakochany, i bardzo si z tego
ciesz, ale maestwo niekoniecznie musi si czy z
mioci...
- Nie mw w ten sposb o mojej matce! - warkn Paco. -
Oeni si z Ann - doda spokojnym, zdecydowanym tonem.
- Paco, ta dziewczyna to prowincjuszka, nigdy dotd nie
wyjedaa z Irlandii. Czy bdzie si dobrze czua, kiedy
umiecisz j w rodku naszego wiata? Jak sobie poradzi, na
mio bosk?
- Poradzi sobie, bo jej pomog. I ty take. Wicej,
powiesz wszystkim, eby przyjli j serdecznie i mio.
- To nie wystarczy. yjemy w konserwatywnym
spoeczestwie, wic si rzeczy nasi przyjaciele i znajomi
bd j ocenia. W Argentynie mieszka tyle piknych
dziewczt, dlaczego nie moge wybra jednej z nich? - Hector
unis rce w bezradnym gecie. - Twoi bracia zdoali znale
sobie odpowiednie partnerki w kraju, wic dlaczego ty nie?
- Kocham Ann, poniewa jest inna od tutejszych
dziewczyn. Dobrze, masz racj, jest prowincjuszk, brak jej
obycia i nie po chodzi z naszej klasy. I co z tego? Kocham j
tak, jaka jest i wy take j pokochacie, kiedy poznacie j
troch lepiej. Pozwl jej zapa oddech, tato. Wystarczy, e
zapomni o strachu, a zrozumiecie, dlaczego j pokochaem.
Paco wpatrywa si w ojca twardym, nieprzejednanym
wzrokiem, ktry zagodnia, gdy mody czowiek zacz mwi
o Annie, lecz wyraz twarzy Hectora wiadczy, e sowa syna
bynajmniej go nie przekonay. Powoli pokrci gow i ciko
westchn.
- W porzdku - powiedzia. - Nie mog ci powstrzyma,
synu, mam tylko nadziej, e wiesz, co robisz, bo ja nie
wiem...
- Daj jej troch czasu, tato - poprosi Paco, wdziczny, e
ojciec ustpi.
Nie przypomina sobie, aby Hector kiedykolwiek wycofa
si z dyskusji, nie bdc cakowicie przekonanym o susznoci
argumentw drugiej strony.
- Jeste ju mczyzn. Paco, i moesz sam decydowa o
swoim yciu. To twoja sprawa, mj drogi. Mam tylko nadziej,
e przyszo nie pokae, i miaem racj.
- Na pewno nie, tato - odpar Paco. - Wierz mi, naprawd
wiem, czego chc.
Hector skin gow. Potem mocno obj syna i
pocaowa go w wilgotny od potu policzek, tak jak zawsze po
wszelkiego rodzaju nieporozumieniach.
- Chodmy do nich - rzek i obaj skierowali si ku
drzwiom.

Anna od razu polubia Chiquit i Miguela, ktrzy tak
serdecznie przyjli j w Santa Catalina.
- Nie przejmuj si Valeri - poradzia Chiquita,
oprowadzajc Ann po farmie. - Zacznie si inaczej
zachowywa, kiedy ci lepiej pozna. Widzisz, wszyscy liczyli,
e Paco oeni si z Argentynk, i jeszcze nie zdyli otrzsn
si z zaskoczenia. Myl, e wkrtce poczujesz si tu
szczliwa...
Chiquita pokazaa Annie grup kwadratowych biaych
domw, w ktrych mieszkali gauczowie, boisko do gry w polo,
kort tenisowy midzy eukaliptusami i platanami oraz duy
basen na specjalnie usypanym pagrku, z ktrego wida byo
zielon k i pasce si na niej jasnobrzowe krowy.
Z pomoc Chiquity Anna szybko zacza mwi po
hiszpasku. Chiquita wytumaczya jej gramatyczne rnice
midzy hiszpaskim, jakim posugiwano si w Hiszpanii i
jakiego Anna uczya si w Londynie, a nieco inn odmian
tego jzyka uywan w Argentynie. Przysza szwagierka
cierpliwie suchaa, jak Anna nerwowo duka zdania, i
poprawiaa bdy.
W cigu tygodnia Anna i Paco mieszkali w Buenos Aires z
Hectorem i Mari Elen, i chocia pocztkowo posiki
upyway w troch napitej i sztywnej atmosferze, w miar
jak dziewczyna robia postpy w hiszpaskim, jej stosunki z
przyszymi teciami staway si coraz serdeczniejsze. W
poprzedzajcych lub miesicach Anna ze wszystkich si
staraa si nie mwi o swoich lkach, wyczuwaa bowiem, e
narzeczonemu bardzo zaley na tym, aby poradzia sobie w
nowej sytuacji. Paco zacz pracowa w firmie ojca,
zostawiajc Ann sam na cae dni. Powicaa wolny czas na
nauk hiszpaskiego i studiowanie historii sztuki.
Bya zajta i czas mija jej szybko, ale nie pokonaa jeszcze
strachu przed weekendami, ktre caa rodzina spdzaa
razem w Santa Catalina. Gwnym powodem jej obaw byo
zachowanie Valerii.
Valeria zawsze dawaa Annie odczu, e uwaa j za
gorsz od siebie. Widok zgrabnej sylwetki piknej Argentynki,
ubranej w niezwykle eleganckie letnie stroje, lub jedno
spojrzenie na jej urodziw twarz o arystokratycznych rysach
sprawiao, e Anna w jednej chwili tracia ca pewno
siebie. Valeria siadywaa w krgu swoich przyjaci na brzegu
basenu i prowadzia z nimi przyciszon rozmow, ktrej
gwnym tematem - co do tego Anna nie miaa nigdy cienia
wtpliwoci - bya ona, ta obca. Przyjaciki Valerii paliy
papierosy i leniwie obserwoway j spod oka, podobne do
stada piknych, penych wdziku panter, ktre tylko czyhaj
na potknicie upatrzonej ofiary. Anna z gorycz wspominaa
swoje irlandzkie kuzynki i zastanawiaa si, czy przypadkiem
nie wpada z deszczu pod rynn. W Glengariff moga
przynajmniej uciec na wzgrza, natomiast tutaj nie miaa si
gdzie ukry. Nie moga zwierzy si narzeczonemu, poniewa
nie chciaa, aby wtpi, e uda jej si dopasowa do nowych
warunkw. Jedyn przyjacik i sojuszniczk bya Chiquita,
ale Anna nie moga przecie stale chowa si za jej spdnic.
Zwykle umiejtnie ukrywaa uczucia. Ojciec powiedzia jej
kiedy, aby nigdy nie odsIaniaa swoich saboci przed ludmi,
ktrzy mog je wykorzysta, postanowia teraz trzyma si tej
wskazwki. Gotowa bya zrobi wszystko, eby nikt nie widzia
jej cierpienia. Nie moga da im tej satysfakcji.
- Ona jest dokadnie taka sama jak Eva Peron! -
powiedziaa ze zoci Valeria, kiedy Nico zapyta, dlaczego
tak wrogo traktuje Ann. - Zwyka parweniuszka, ktra usiuje
zdoby lepsz pozycj, wychodzc za czowieka z dobrej
rodziny, nie widzisz tego?
- Widz, e Anna kocha Paca - odpar Nico niechtnie,
prbujc broni narzeczonej brata.
- Mczyni s absolutnymi idiotami, gdy chodzi o
kobiety! - parskna Valeria. - Dobrze chocia, e Hector i
Maria Elena widz, o co naprawd chodzi tej dziewczynie!
W tym czasie Peron znajdowa si u szczytu wadzy.
Wspierany przez wojsko, podporzdkowa sobie cae
argentyskie spoeczestwo oraz pras, radio i wysze
uczelnie. Nikt nie mia zboczy z linii wytyczonej przez jego
parti. Przy swojej wielkiej popularnoci Peron mg miao
wprowadza w ycie zasady demokracji, wola jednak rzdzi
sam, z wojskow precyzj planujc kolejne posunicia i ani na
chwil nie przestajc kontrolowa sytuacji. To prawda, e w
Argentynie pod panowaniem Perona nie byo obozw
koncentracyjnych, do ktrych wysyIano by przeciwnikw
rzdu, a przedstawiciele prasy zagranicznej mogli bez
przeszkd przyjeda do kraju, lecz gdzie pod powierzchni
czai si cie strachu. Eva, przez miliony arliwych wielbicieli
zwana Evit, nie wahaa si korzysta ze swej pozycji i wadzy,
aby odgrywa rol wspczesnego Robin Hooda. W poczekalni
przed jej gabinetem zawsze kbiy si tumy oczekujcych na
rozmow i spragnionych jej aski. Prosili o nowe domy,
emerytury, prac, Eva za podnosia czarodziejsk rdk i
speniaa ich yczenia. Z poczuciem osobistej misji dya do
ulenia doli najbiedniejszych, spord ktrych sama si
wywodzia, i z prawdziw przyjemnoci zabieraa bogatym,
by da swoim ubogim, descamisados, ebrakom bez koszuli
na grzbiecie, jak nazywa ich Peron. Wielu zamonych ludzi
opucio wtedy Argentyn, obawiajc si, e dyktatura Perona
doprowadzi do komunizmu.
- Tak, Anna niczym nie rni si od Evy Peron -
powtrzya Valeria zjadliwym tonem.
- Ma wielkie ambicje i chce za wszelk cen wedrze si do
lepszego wiata, a ty i twoja rodzina zamierzacie jej na to
pozwoli.
- Daj dziewczynie szans - westchn Nico. - Postaw si w
jej sytuacji i postaraj si by dla niej troch milsza...
Valeria przygryza warg i ze zniechceniem pomylaa,
e mczyni staj si beznadziejnie naiwni, kiedy na
horyzoncie pojawia si pikna kobieta. Wszyscy s tacy sami
jak Juan Peron.
Decydujcy moment nadszed pewnego popoudnia,
kiedy caa rodzina rozsiada si na rozgrzanych kamiennych
pytach wok basenu, cieszc si cudownym socem i
popijajc
wspaniae soki owocowe, ktre pokojwki w jasnoniebieskich
fartuszkach stale donosiy z domu. Anna rozmawiaa
spokojnie z Chiquit i swoj przysz teciow, gdy nagle
przyjaciel Miguela, Diego Braun, oczarowany celtyck urod
narzeczonej Paca, postanowi zwrci na
siebie jej uwag.
- Anna, por que no te banas? (Anno, dlaczego si nie
kpiesz?) - zapyta z nadziej, e dziewczyna wskoczy do
basenu, co pozwolioby mu lepiej oceni jej figur.
Anna bezbdnie zrozumiaa pytanie, bya jednak bardzo
zdenerwowana, poniewa wyczua, e wszyscy czekaj na jej
odpowied, i dlatego przetumaczya wypowiedziane zdanie
sowo w sowo z angielskiego.
- Porque estoy caliente - odpara.
Chciaa powiedzie, e nie ma ochoty na kpiel w zimnej
wodzie, bo wcale nie jest jej za gorco. Ku jej zdumieniu
wszyscy wybuchnli gromkim miechem i po chwili prawie
tarzali si po ziemi, trzymajc si za brzuchy. Anna bezradnie
spojrzaa na Chiquit, ktra w przerwach midzy atakami
chichotu wyjania jej, co naprawd powiedziaa.
- Bo jestem podliwa, tak brzmiaoby chyba
najtrafniejsze tumaczenie...
I Chiquita zaniosa si gonym miechem, wtrujc
reszcie rodziny i przyjacioom.
Anna zastanawiaa si chwil, co robi, lecz nagle miech
Chiquity wyda jej si tak zaraliwy, e i ona rozemiaa si
serdecznie. Teraz wszyscy razem ryczeli ze miechu i po raz
pierwszy Anna poczua, e naley do klanu. Podniosa si i z
silnym irlandzkim akcentem, nie przejmujc si, czy mwi
poprawnie pod wzgldem gramatycznym, czy nie,
owiadczya, e jednak musi si wykpa, eby si troch
ochodzi.
Od tej chwili Anna nauczya si mia z samej siebie i
zrozumiaa, e wanie dziki poczuciu humoru uda jej si
zaskarbi sympati nowej rodziny. Mczyni przestali
podziwia j z daleka i zaczli razem z ni kpi z jej marnego
hiszpaskiego, natomiast dziewczta postanowiy pomc jej
w nauce jzyka, a take radzi sobie z chopcami. Wyjaniy,
e Latynosi s bardzo pewni siebie i zachowuj si
bezporednio, a nawet prawie bezwstydnie wobec kobiet, co
znaczyo, e Anna musi posi sztuk odpierania ich atakw,
gdy nawet jako matka nie bdzie przed nimi bezpieczna.
Bya Europejk, i to pikn Europejk, a to utrudniao jej
zadanie, poniewa w Ameryce Poudniowej Europejki cieszyy
si opini atwych kobiet. Na szczcie Anna nigdy nie miaa
trudnoci z mwieniem nie, a wraz z odzyskan pewnoci
siebie odnalaza rwnie dawne zdecydowanie i skonno do
stawiania na swoim.
Kiedy charakter Anny zacz wreszcie wyIania si z mgy
strachu, a niemiao spowodowana barier jzykow
powoli znika, Valeria zdaa sobie spraw, e przybya z
Irlandii dziewczyna wcale nie jest saba i beznadziejnie gupia.
Przeciwnie - Anna posiadaa elazn determinacj i si woli
oraz niezwykle ostry jzyk. W czasie dyskusji nie ustpowaa
nawet na milimetr, a raz podczas lunchu otwarcie zanegowaa
punkt widzenia Hectora i ku absolutnemu zachwytowi Paca
obronia wasny. Mona powiedzie, e jeli nawet do dnia
lubu Anna nie zaskarbia sobie przyjani i sympatii wszystkich
czonkw nowej rodziny, to z pewnoci zdobya ich
szacunek.

Ceremonia lubna odbya si pod bkitnym niebem w letnim
ogrodzie Santa Catalina. Otoczona tumem trzystu w
wikszoci nieznanych jej goci, Anna Melody Dwyer
rozkwita wielk urod pod leciutkim jak mgieka welonem,
wyszywanym cekinami. Gdy sza rodkowym przejciem,
wsparta na ramieniu dostojnego i wyniosego Hectora, nie
moga oprze si wraeniu, e wkroczya na karty ksiki z
bajkami, po ktr z radoci sigaa jako dziecko.
Przeistoczya si w ksiniczk z bajki, wspomagana wasnym
uporem i si osobowoci. Wszyscy patrzyli na ni, kiwali
gowami i zachwycali si, czua si podziwiana i
uwielbiana. Zrzucia skr przeraonej dziewczyny, ktra trzy
miesice wczeniej przybya do Argentyny, stajc si
przepiknym motylem- Kiedy zoya przysig maesk i
woya
obrczk na palec swojego ksicia, uwierzya, e jej historia
znalaza prawdziwie szczliwe zakoczenie, e ona i Paco
pjd teraz w kierunku soca, e bd yli dugo i
szczliwie...
W dzie lubu otrzymaa telegram od swojej rodziny:
YCZENIA SZCZCIA I WSZELKIEJ POMYLNOCI STOP DLA
NASZEJ NAJDROSZEJ ANNY MELODY STOP OD KOCHAJCYCH
RODZICW I CIOCI DOROTHY STOP WSZYSCY BARDZO ZA
TOB TSKNIMY STOP.
Anna przeczytaa depesz, czekajc, a Encarnacion
wplecie kwiaty jaminu w jej cikie wosy, a pniej ukrya
kartonik w szufladzie biurka ze wiadomoci, e
nieodwoalnie zamyka pewien rozdzia swojego ycia.
Noc polubna nie zawioda jej oczekiwa. Bya tak
namitna i wzruszajca, jak tylko Anna moga sobie
wymarzy. Kiedy w kocu zostaa sam na sam ze wieo
polubionym mem, pozwolia mu odkrywa swoje ciao.
Draa, gdy j rozbiera i pokrywa pocaunkami kady
centymetr ciaa. Paco delektowa si jej perowobia skr,
ktra lnia w sczcym si do pokoju blasku ksiyca.
Cieszya go ciekawo ony i spontaniczna rado, z jak
oddaa mu siebie. Kada pieszczota, kady dotyk dawa Annie
pewno, e nie tylko ich dusze, ale take ciaa tworz
jedno, a jej uczucia do Paca nale do innego wiata, wiata
poza granicami dozna zmysowych. Nie wtpia, e Bg
bogosawi ich zwizkowi.
Pocztkowo w ogle nie tsknia za rodzin i ojczyzn,
poniewa jej ycie nagle stao
si niezwykle ekscytujce. Jako ona Paca Solanasa moga
mie wszystko, czego zapragna, a jej nowe nazwisko budzio
oglny szacunek. Pozycja, jak zdobya, przy mia wszystko
dobre, co przydarzyo jej si w przeszoci. Z wielk
przyjemnoci graa rol pani domu w piknym mieszkaniu w
Buenos Aires, lekkim krokiem przechadzajc si po wielkich,
wspaniale urzdzonych pokojach z pen wiadomoci, e
skupia na sobie uwag wszystkich obecnych. Ludzie byli
oczarowani jej nie zawsze udanymi prbami porozumiewania
si po hiszpasku, poniewa czynia to w niezwykle
wdziczny, wzbudzajcy sympati sposb. Anna wiedziaa, e
skoro zaakceptowaa j rodzina Solanas, moe rwnie liczy
na aprobat wszystkich wanych klanw z Buenos Aires. Jako
cudzoziemka budzia szczer ciekawo i moga sobie na wiele
pozwoli. Paco by ogromnie dumny z ony. Anna wydawaa
mu si zupenie inna ni mieszkacy Buenos Aires, kierujcy
si sztywnymi zasadami ycia towarzyskiego.
W pierwszych miesicach po lubie Annie nie udao si
jednak unikn kilku powanych bdw. Nieprzyzwyczajona
do suby, miaa skonno do niezbyt uprzejmego
traktowania pokojwek i innych sucych, sdzc, e w taki
wanie sposb odnosz si do swoich pracownikw ludzie z
wyszych sfer. Pragna stworzy wraenie, e wyrosa w
domu penym pokojwek, lecz przyja cakowicie bdn
taktyk i jej stosunek do sucych bardzo razi now rodzin.
Paco stara si pocztkowo udawa, e nie zauwaa tych
potkni, liczy bowiem, e z czasem Anna nauczy si
wszystkiego, obserwujc postpowanie swoich szwagierek, w
kocu musia jednak przeprowadzi z ni rozmow i agodnie
poprosi, aby zacza okazywa subie wicej szacunku. Nie
chcia jej powiedzie, jak Angelina, kucharka Solanasw,
stana w drzwiach jego gabinetu i amic rce, poskarya
si, e aden czonek rodziny nigdy dotd nie potraktowa jej
w tak obcesowy sposb jak seniora Anna. Anna poczua si
niesusznie skarcona, upokorzona i przez par dni dsaa si
na ma, ktry bezskutecznie usiowa poprawi jej humor.
Paco by zaskoczony, bo te humory i kaprysy zupenie nie
pasoway do Any Melodii, ktr pokocha w Londynie.
Potem Anna odkrya, e ma do dyspozycji wicej
pienidzy ni hrabia Monte Christo i pewnego dnia, chcc
pokaza, e nie jest skromn dziewczyn z maego miasteczka
w Irlandii
Poudniowej, wybraa si na Avenida Florida, aby kupi sobie
jak kreacj na przyjcie z okazji urodzin swego tecia. W
niewielkim butiku na rogu Avenida Florida i Avenida Santa Fe
znalaza wspania sukienk, a sprzedawczyni okazaa si tak
mia, e do zakupu dodaa w prezencie buteleczk perfum.
Zachwycona Anna czua, e wiat padnie jej do stp, kiedy w
nowej sukience wkroczy do salonu w mieszkaniu Hectora i
Marii Eleny.
Wydarzenia potoczyy si jednak niezgodnie z jej
planami. Gdy zobaczya, jak ubrane s inne kobiety,
uwiadomia sobie z zaenowaniem, e dokonaa zego
wyboru. Oczy wszystkich obecnych zwrciy si na ni, a
uprzejme umiechy skryway dezaprobat. Sukienka Anny
miaa bardzo odwany dekolt i bya zbyt wymylna jak na t
skromn okazj.
Ku jej przeraeniu Hector natychmiast podszed do niej i
zasoni j przed wzrokiem pozostaych goci. Czarne wosy,
lekko siwiejce na skroniach, i wysoka posta czyniy z niego
imponujcego i budzcego szacunek mczyzn. Te z
umiechem poda Annie pikny szal.
- Boj si, e zmarzniesz - rzek uprzejmie. - Maria Elena
nie pozwala wczy ogrzewania w domu, poniewa przy
wyszej temperaturze zaczyna j bole gowa...
Anna podzikowaa mu, powstrzymaa cisnce si do
oczu zy i szybko wychylia kieliszek wina. Paco powiedzia jej
pniej, e wprawdzie ubraa si troch nieodpowiednio, ale i
tak bya najpikniejsza.

Zim 1951 roku przyszed na wiat Rafael Francisco
Solanas, zwany pniej Rafa, Anna za, jego matka, poczua,
e wreszcie dopasowaa si do nowego wiata. Chiquita, teraz
nie tylko jej przyjacika, ale i szwagierka, zabieraa j na
zakupy, dziki czemu Anna zacza pokazywa si w bardzo
szykownych, dyskretnie eleganckich strojach prosto z Parya.
Przede wszystkim jednak caa rodzina bya zachwycona
faktem, e ona Paca urodzia chopca. Rafael by jasnowosy i
bardzo blady, wyglda jak maa tusta mapka albinos.
Niemniej Anna uwaaa go za smy cud wiata.
Jeszcze w szpitalu Paco wyzna, e uczynia go
najszczliwszym z ludzi. Uj szczup do Anny i ucaowa z
ogromn czuoci, a potem wsun jej na palec piercionek z
brylantem i rubinem.
- Daa mi syna. Ano Melodio - powiedzia. - Jestem
niezmiernie dumny z mojej piknej ony...
Mia nadziej, e dziecko pomoe jej odzyska
rwnowag i wypeni ycie czym bardziej istotnym ni
zakupy.
Maria Elena podarowaa synowej zoty wisior ze
szmaragdami, ktry kiedy nalea do jej matki, natomiast
Hector spojrza na chopca i owiadczy, e cho may jest
podobny do matki, to krzyczy tak dononie, jak przystao na
Solanasa.
Gdy Anna zadzwonia do matki, Emer rozpakaa si i nie
przestaa roni ez do koca
rozmowy. Bardzo pragna by w tym czasie z crk i serce
pkao jej na myl, e moe nigdy nie zobaczy wnuka. Po paru
minutach suchawk przeja ciotka Dorothy, ktra zacza
tumaczy przerywane szlochami wypowiedzi swojej siostry i
powtarza wszystkim zebranym w pokoju sowa siostrzenicy.
Dermot chcia wiedzie, czy Anna jest szczliwa i czy
nowi krewni dbaj o ni tak jak najblisza rodzina. Zamieni
te par sw z Pacem, ktry powiedzia mu, e caa jego
rodzina darzy Ann serdecznym uczuciem. Gdy odkada
suchawk, by wicej ni zadowolony, lecz ciotka Dorothy nie
sprawiaa wraenia usatysfakcjonowanej.
- Jej gos brzmia jako dziwnie, jeli chcecie zna moje
zdanie - owiadczya ponuro, odkadajc robtk.
- Co masz na myli? - zapytaa Emer, ocierajc zy.
- Mnie si wydaje, e jest cakiem szczliwa - mrukn
Dermot.
- Och, tak, jest cakiem szczliwa, ale chyba troch j
tam wzili do galopu - powiedziaa Dorothy po chwili
namysu. - Wanie tak, wzili j do galopu... Najwyraniej
wyjazd do Argentyny wyszed na dobre naszej Annie Melody.
Anna miaa wszystko, o czym moga zamarzy, z
wyjtkiem jednej rzeczy, z powodu ktrej jej duma
nieustannie cierpiaa - cho bardzo staraa si obserwowa i
naladowa osoby
ze swego najbliszego otoczenia, nie potrafia pozby si
poczucia niszoci. Pod koniec wrzenia, kiedy pampa pokrya
si wysok, gst traw i dzikimi kwiatami, Anna odkrya
istnienie kolejnej przeszkody, ktra miaa jej utrudni
przystosowanie do ycia w nowej rodzinie - konie.
Nigdy nie lubia koni, mona nawet powiedzie, e miaa
na nie uczulenie. Uwielbiaa wikszo zwierzt: zoliwe
mzcachas, due gryzonie, podobne do zajcy, ktre kopay
sobie nory na caej rwninie, dzikie kozy i koty, czsto
przemykajce midzy krzewami oraz armadillo, przykuwajce
uwag swym absurdalnym ksztatem. Hector trzyma na
biurku skorup armadillo i uywa jej jako przycisku, co
bardzo denerwowao Ann. Jednak szybko odkrya, e ycie w
Santa Catalina krci si wok polo. Wszyscy jedzili tu konno,
samochody byy waciwie zbdne w miejscu, gdzie drogi
czce farmy przypominay nie zbyt szerokie cieki, ledwo
widoczne wrd wysokich traw.
Waciciele Santa Catalina prowadzili bardzo bogate
ycie towarzyskie, czsto urzdzali proszone podwieczorki i
przyjcia lub jedzili na wielkie barbecue do ssiadw. Anna
zorientowaa si, e praktycznie rzecz biorc, tylko ona
wsiada do terenowego samochodu i powica mnstwo czasu
na dotarcie do celu, gdy tymczasem inni po prostu wskakuj
na konia i w mgnieniu oka s na miejscu. Tematem wikszoci
rozmw byo polo, mecze rozgrywane midzy druynami z
poszczeglnych posiadoci, niedocignicia graczy, zalety ich
koni oraz sprztu. Mczyni prawie co wieczr wyjedali na
boisko. Argentyczycy entuzjazmowali si t rozrywk.
Kobiety siaday na trawie razem z dziemi i obserwoway, jak
ich mowie i synowie galopuj za pik. Tylko po co to
wszystko, pytaa w duchu Anna. eby trafi pik midzy dwa
supki? Wydawaoby si, e szkoda wysiku... Kiedy widziaa
mae dzieci, ledwo dwigajce si na nki, ktre ju bawiy
si pik do polo na obrzeach boiska, z rozpacz wznosia
oczy do nieba. Wszystko wskazywao na to, e w tym kraju od
polo nie ma ucieczki.
Agustin Paco Solanas urodzi si jesieni 1954 roku. W
przeciwiestwie do swego brata mia ciemn cer i by mocno
owosiony. Paco orzek, e jego modszy syn to skra zdarta z
dziadka Hectora. Tym razem podarowa onie piercionek z
brylantem i szafirem, lecz ich wzajemne stosunki wydaway
si naznaczone pitnem chodu, ktrego wczeniej midzy
nimi nie byo.
Anna cakowicie skoncentrowaa si na synkach.
Zatrudnia jako opiekunk mod siostrzenic Encarnacion,
Soledad, ale wikszo obowizkw przy dzieciach wolaa
wykonywa sama. Synowie jej potrzebowali, byli od niej
uzalenieni. Anna bya dla nich caym wiatem, ich mio bya
pena i bezwarunkowa. Matka odpowiadaa na synowskie
uczucie lepym powiceniem. Im wicej zajmowaa si
dziemi, tym bardziej oddala si od niej Paco, ktry w kocu
sta si mglist postaci, tylko od czasu do czasu pojawiajc
si na peryferiach jej ycia. Paco coraz czciej i duej
przebywa poza domem, wraca z pracy bardzo pno, a
wyjeda wczenie, jeszcze zanim Anna si budzia. Podczas
spdzanych wsplnie w Santa Catalina weekendw odzywali
si do siebie z chodn uprzejmoci, ktra wkrada si
midzy nich cicho i niepostrzeenie, niczym stpajca na
mikkich apach puma. Anna jedynie przelotnie mylaa, co
si stao z radoci, ktra zawsze towarzyszya im, gdy
przebywali razem, ze wsplnym miechem i rozrywkami...
Dlaczego przestali si bawi i spdza wieczory w
romantycznych restauracyjkach i kinach? Teraz rozmawiali
wycznie o dzieciach.
Paco nie mia si nikomu przyzna, e by moe jednak
popeni bd, moe nie powinien by wymaga od Anny, aby
zaaklimatyzowaa si w kulturze i rodowisku, ktre byy jej
cakowicie obce. Z blem obserwowa, jak Anna Melodia, w
ktrej zakocha si do szalestwa, powoli znika pod mask
kobiety udajcej kogo, z kim tak naprawd nie miaa nic
wsplnego. Bezradnie przyglda si, jak jej nieokieznana
natura i buntownicza niezaleno przeistaczaj si w
draliwo i wieczne niezadowolenie. Anna prawie na
wszystko reagowaa agresj i prawie wszystko uwaaa za
atak na swoj osob. Walczya, aby odnale sam siebie, lecz
w rezultacie podejmowaa tylko kolejne prby
naladownictwa osb, wrd ktrych ya. Bez wahania
powicaa te wyjtkowe, niepowtarzalne cechy swego
charakteru, ktre Paco tak kocha i podziwia, w zamian za
zupenie do niej nie pasujce sztuczne wyrafinowanie i
sztywn elegancj. Paco wiedzia, e Anna jest zdolna do
wielkiej namitnoci, ale chocia bardzo si stara rozgrza j
pocaunkami i pieszczotami, w ich nocnych spotkaniach
zaczo brakowa gorcej, spontanicznej czuoci. Nieraz mia
ochot zwierzy si ze swych kopotw matce, by jednak zbyt
dumny, aby przyzna, e gdyby zostawi Ann Melody Dwyer
w zatopionym we mgle Londynie, najprawdopodobniej
oszczdziby im obojgu sporo cierpienia.
Kiedy jesieni 1956 roku Sofia Emer Solanas powitaa
wiat wielkim wrzaskiem, chd midzy maonkami zmieni
si ju w prawdziwy mrz. Paco i Anna prawie si do siebie
nie odzywali. Maria Elena zastanawiaa si, czy jej synowa nie
pada jednak ofiar wyniszczajcej tsknoty za rodzin,
zaproponowaa wic, aby Paco zrobi jej niespodziank i w
tajemnicy zaprosi do Santa Catalina Emer i Dermota.
Pocztkowo Paco si nie zgodzi, nie by bowiem pewny, czy
Anna bdzie mio zaskoczona ich przyjazdem, ale Maria Elena
nie ustpia.
- Jeeli chcesz ratowa swoje maestwo, powiniene
mniej myle, a szybciej dziaa - powiedziaa powanie.
W kocu Paco si podda i zadzwoni do Dermota, aby
poinformowa go o planie wizyty. Podczas rozmowy ostronie
dobiera sowa, starajc si nie zrani dumy tecia. Dermot i
Emer z wdzicznoci przyjli jego zaproszenie, natomiast
ciotka Dorothy nie krya rozczarowania, e nie obj nim take
i jej.
- Dokadnie wszystko zapamitaj, Emer Melody, bo
inaczej nigdy wicej si do ciebie
nie odezw! - przykazaa siostrze. - Po powrocie opowiesz mi,
jak wyglda Argentyna i ycie Anny Melody!
Dermot nigdy wczeniej nie wyjeda dalej ni do
Brighton, a Emer baa si podry samolotem, chocia
wszyscy zapewniali j, e Swissair to bardzo dobre i godne
zaufania linie
lotnicze. Koniec kocw myl o spotkaniu z ukochan crk i
poznaniu wnukw pomoga im
przezwyciy wszystkie lki. Bilety nadeszy specjaln
przesyk, zgodnie z obietnic Paca, i starsi pastwo wyruszyli
w mczc, trwajc czterdzieci osiem godzin podr z
Londynu do Buenos Aires, z postojami w Genewie, Dakarze,
Recife, Rio oraz Montevideo. Przetrwali j jako, chocia
zgubili si na lotnisku w Genewie i o maty wos nie spnili
si na samolot.
Gdy Anna wrcia do Santa Catalina z dwutygodniow
Sofi, owinit w koronkowy szal, zastaa cakowicie
wyczerpanych rodzicw, czekajcych na ni na tarasie.
Wrczya dziecko podekscytowanej Soledad i obja oboje
rodzicw. Emer i Dermot przywieli prezenty dla
szecioletniego Rafaela i maego Agustina oraz album ze
starymi zdjciami dla Anny. Paco i jego rodzina taktownie
pozostawili ca trjk sam na kilka godzin. Przez cay ten
czas Dwyerowie rozmawiali bez chwili wytchnienia, pakali
bez zahamowa i miali si tak, jak robi to tylko Irlandczycy.
Dermot zauway, e jego crka ma wspaniae ycie, a
Emer z prawdziwym podziwem przejrzaa stroje w jej szafach i
obesza wszystkie pokoje w domu.
- Gdyby ciotka Dorothy moga ci zobaczy, kochanie,
bya by z ciebie bardzo dumna
- powiedziaa. - Zreszt ona i tak zawsze powtarza, e jeste w
czepku urodzona...
Emer bya wzruszona, kiedy Anna zapytaa, co dzieje si z
Seanem OMar i z przyjemnoci pomylaa, e z czystym
sumieniem bdzie moga przekaza Dorothy, i jej dziecko
wcale nie jest pozbawion serca egoistk. Powiedziaa Annie,
e Sean si oeni i przeprowadzi do Dublina, a ze sw jego
rodzicw wynika, e cakiem niele mu si powodzi. Emer nie
bya tego do koca pewna, ale niedawno chyba urodzia mu
si creczka, a moe synek... Anna umiechna si troch
smutno i powiedziaa, e bardzo j to cieszy.
Emer i Dermot od pierwszego wejrzenia zakochali si w
dzieciach, ktre rwnie szybko si do nich przywizay.
Odwiedziny rodzicw sprawiy Annie wielk rado, ale kiedy
pocztkowe podniecenie mino, zacza aowa, e nie s
bardziej eleganccy i obyci w wiecie. Oboje nosili ubrania
mocno trcce prowincj i wygldali nieco dziwnie na tle
egzotycznego krajobrazu. Maria Elena czsto pia herbat z
Emer i Ann przy poncym w kominku ogniu, poniewa po
zachodzie soca robio si teraz do chodno, a Hector
obwozi Dermota po caej posiadoci w bryczce zaprzonej
w dwa lnice kuce. Raz caa rodzina zasiada z nimi do
kolacji. Kiedy Dermot wypi kilka szklaneczek dobrej
irlandzkiej whisky, zacz snu przesadzone opowieci o yciu
w Irlandii oraz nieco enujce historyjki z dziecistwa Anny.
Jego gadko przyczesane wosy wzburzyy si i skrciy w szare
loki, a policzki pokryy wesoym rumiecem. Po kolacji
ochrypym, penym przejcia gosem zapiewa piosenk
Danny Boy do akompaniamentu Marii Eleny i wtedy w gowie
Anny po raz pierwszy zawitaa myl, e moe jednak lepiej by
byo, gdyby jej rodzice w ogle nie przyjechali.
Cztery tygodnie pniej uciskaa matk na poegnanie.
Nie moga wiedzie, e nigdy wicej nie zobaczy jej agodnej,
kochanej twarzy, ale Emer bya o tym gboko przekonana.
Czasami ludzie przeczuwaj przyszo, a Emer Melody
odziedziczya nieomyln intuicj po babce. Jej przeczucie si
sprawdzio - dwa lata pniej umara.
Wyjazd Emer i Dermota zasmuci Ann, lecz nie wzbudzi
w jej sercu gbokiego alu. Lata rozstania osabiy czce ich
wizi. Anna czua, e odniosa duy yciowy sukces, natomiast
pozycja jej rodzicw nie ulega zmianie. Cieszya si, e ich
widzi, ale rwnoczenie nie potrafia oprze si wraeniu, e
w jaki sposb j zawiedli. Od chwili poznania Paca staraa si
dowie, e jest dam, dlatego teraz gniewaa j myl, i
rodzina ma wreszcie pozna prawd o jej pochodzeniu. Nie
zauwaya, e Paco i jego rodzice bardzo polubili agodn
Emer o czarujcym irlandzkim umiechu, a wszyscy
argentyscy krewni i znajomi byli zachwyceni jej
ekscentrycznym ojcem. Cie upokorzenia, istniejcy tylko w
umyle Anny, rs i rs, a w kocu prawie przesoni ludzi,
ktrych przecie kochaa.
Dwa lata pniej Anna znalaza rachunek za hotel w
kieszeni marynarki Paca i nagle uwiadomia sobie, e m
odebra jej sw mio. Zrozumiaa, e Paco j zdradza, i
uznaa, e zawinio jej poczucie obcoci w Argentynie i
kompleks niszoci, ktrego wci nie moga si pozby. Nie
przyszo jej do gowy, e powinna si zastanowi, kto pchn
go w ramiona innej kobiety.

Rozdzia smy
Santa Catalina, luty 1972 roku

- Mario, nie przeszkadza ci, kiedy kto mwi, e musisz
kogo polubi i koniec? - jkna Sofia, zrzucajc buty do
tenisa i siadajc na trawie obok kuzynki.
- O co ci chodzi? - zdziwia si Maria.
- O t ca Ev. Mama wci mi powtarza, e musz si
ni zaj i by dla niej mia. Nienawidz takich obowizkw.
- Przecie Eva przyjechaa tylko na dziesi dni.
- Dla mnie to o dziesi dni za dugo - mrukna Sofia.
- Podobno jest bardzo adna...
- Hmmm... - Sofia ju burzya si na myl o konkurencji.
W cigu ostatnich miesicy stale syszaa hymny
pochwalne na cze urody i nienagannych manier Evy, miaa
jednak nadziej, e rodzice przesadzaj.
- To waciwie niewane, ale nadal nie mam pojcia,
dlaczego mama uznaa, e powinna j zaprosi.
- No, dlaczego?
- Eva jest crk przyjaci rodzicw z Chile.
- Oni te przyjedaj?
- Niestety nie. Eva przyjedzie sama i wanie dlatego
musz si ni zaj.
- Pomog ci. - Maria si umiechna. - Moliwe, e
okae si cakiem mia, moe nawet si z ni zaprzyjanimy.
Nie bd tak pesymistk. Ile Eva ma lat?
- Jest w naszym wieku. Pitnacie albo szesnacie, nie
pamitam.
- Kiedy tu bdzie?
- Jutro. - Sofia westchna.
- Moemy razem oprowadzi j po Santa Catalina. Mam
nadziej, e nie jest nudziar, bo dopiero wtedy miaybymy
prawdziwy problem...
Sofia nie podzielaa nadziei Marii, przeciwnie, liczya, e
Eva okae si nudna, bardzo
nudna i bardzo brzydka. Moe udaoby si zostawi j pod
opiek Marii? Maria bya taka wyrozumiaa i serdeczna, wic
waciwie dlaczego nie miaaby uwolni Sofii od cikiego
obowizku i sama zaj si zapewnieniem Evie odpowiednich
rozrywek... Maria ma zote serce, z zadowoleniem pomylaa
Sofia, i zawsze chce wszystkim dogodzi... Nagle ujrzaa
nadchodzcy tydzie w zupenie innych, janiejszych
barwach. Niewykluczone, e bdzie moga spdzi wikszo
czasu z Santim, zostawiajc Mari i Ev same sobie.
Nastpnego ranka Sofia i jej kuzyni leeli w cieniu
wysokich traw, rozmawiajc z oywieniem i suchajc
fascynujcego gosu Neila Diamonda, kiedy przed wejciem
do domu
zatrzyma si byszczcy samochd. Wszyscy przerwali
rozmow i z zaciekawieniem odwrcili gowy. Z wozu
wyskoczy szofer, Jacinto, podszed do tylnych drzwi i
otworzy je. Jego umiechnita twarz pona rumiecem.
Gdy po paru sekundach z samochodu wysiada pikna Eva,
modzi ludzie zrozumieli przyczyn jego ekscytacji. Sofia
skrzywia si lekko i zerkna na kuzynw, ktrzy w jednej
chwili podnieli si i przykucnli na trawie, po dobni do stada
pieskw preriowych.
- Matko Boska! - wykrzykn Agustin.
- Boe, tylko spjrzcie na te wosy! - sykn Fernando.
- Nigdy nie widziaem klaczki z lepszymi nogami -
wymamrota Santi.
- Och, chopcy, zamknijcie si, na mio bosk -
zirytowaa si Sofia. - Ma jasne wosy, i co z tego? Duo
dziewczt ma jasne wosy! Wytrzyj sobie brod, Agustin, bo
si zalinie. - Wstaa i ruszya w kierunku samochodu.
Anna, ktra siedziaa na tarasie z Chiquit i Valeri,
podesza do wyranie oniemielonej Evy, stojcej obok
zahipnotyzowanego Jacinta.
- Jak si masz, Evo? - odezwaa si z umiechem.
Eva popyna ku niej nad ziemi. Tak to wanie
wygldao - nie sza i nie kroczya, lecz poruszaa si
pynnie, z wdzikiem, prawie nie dotykajc ziemi. Jej dugie
jasne wosy byy rozpuszczone i opaday luno, tworzc
pikn ram wok twarzy o wyranych rysach i duych,
niebieskozielonych oczach, ktre mrugay troch nerwowo,
spogldajc na Ann spomidzy gstych ciemnych rzs.
Sofia za wszelk cen staraa si znale jak wad u tej
cudownej istoty, ktra pojawia si niczym demon w
przebraniu, gotowa ukra jej Santiego, ale Eva bya po prostu
doskonaa. Sofia pomylaa, e nigdy dotd nie widziaa tak
uroczej dziewczyny. W milczeniu patrzya, jak jej matka
obejmuje Ev, pyta o zdrowie rodzicw i instruuje Jacinta, aby
zanis walizk gocia do przygotowanego pokoju.
- Evo, to jest Sofia - powiedziaa Anna, lekko popychajc
crk w kierunku Evy.
Sofia musna wargami policzek dziewczyny i
natychmiast poczua wiey, cytrusowy
zapach jej wody toaletowej. Eva bya wysza od Sofii i bardzo
smuka. Wygldaa powanie jak na pitnacie lat. Kiedy
umiechaa si niemiao, od razu podbijajc wszystkie serca,
jej policzki pokrywa lekki rumieniec, przy ktrym oczy
nabieray jeszcze intensywniejszej barwy.
- Cze... - wymamrotaa niechtnie Sofia.
Anna poprowadzia nowo przyby na taras, a Sofia
posza za nimi, nie bardzo wiedzc, co ma ze sob zrobi.
Przelotnie zerkna na chopcw, ktrzy nadal siedzieli na
trawie, i spostrzega, e oczy ich wszystkich, co do jednego,
utkwione s w Evie. Nie ulegao wtpliwoci, e kady z
osobna wyobraa sobie wanie, jak by to byo, gdyby udao
mu si j zdoby...
Eva poczua na sobie ich gorce spojrzenia, ale nie
omielia si podnie wzroku. Usiada i zaoya nog na
nog, starajc si nie zwraca uwagi na due krople potu,
gromadzce si pod jej kolanami i na udach.
Sofia bez sowa zaja miejsce obok matki, Chiquity i
Valerii, ktre usioway skupi na sobie uwag Evy,
podniecone jak uczennice. Sofia bya pewna, e gdyby w tej
chwili wstaa i odesza, adna z nich nawet by tego nie
zauwaya. Nie obchodzio Je, czy Sofia si odezwie, czy nie, w
ogle na ni nie patrzyy. Rwnie dobrze mogaby by
cieniem. Soledad przyniosa dzban soku cytrynowego z lodem
i zacza podawa szklanki. Kiedy dotara do Sofii, zmierzya j
pytajcym spojrzeniem. W odpowiedzi Sofia umiechna si
niewyranie, a Soledad bez sw zrozumiaa, co czuje jej
dziewczynka. Szeroki, nieco kpicy umiech mwi wyranie:
Jeste zbyt rozpuszczona, moja panienko. Sofia przekna
troch zimnego soku i zatrzymaa w ustach kostk lodu, ktr
ssaa z niezadowolon min. Nagle Eva spojrzaa na ni i
umiechna si lekko. Sofia odpowiedziaa zawstydzonym
umiechem, lecz nadal po wtarzaa sobie w myli, e nigdy nie
polubi tej dziewczyny. Po spiesznie przeniosa wzrok na
chopcw, ktrzy niespokojnie krcili si pod drzewem,
bezskutecznie prbujc zamaskowa wysiki, zmierzajce do
tego, aby jak najdokadniej obejrze Ev. W kocu z caej
grupy podnis si Santi, Przez chwil rozmawia z
pozostaymi, ywo gestykulujc, potem ruszy w kierunku
tarasu.
Chiquita przywoaa go ruchem rki.
- Evo, to jest mj syn, Santiago - powiedziaa z dum,
obserwujc, jak jej przystojny chopiec pochyla si, aby zoy
lekki pocaunek na policzku licznej dziewczyny, i przysuwa
sobie krzeso.
Umiechna si na widok bysku zainteresowania w
przejrzystych oczach Evy.
- Jeste z Chile? - odezwa si Santi, odsIaniajc w
umiechu due, biae zby.
Sofia przewrcia oczami z bezsiln zoci. Ten gupek
te da si nabra, pomylaa.
- Tak, z Chile - odpara Eva z jedwabistym chilijskim
akcentem.
- Mieszkasz w Santiago?
- Tak.
- Witaj w Santa Catalina. Jedzisz konno?
- Oczywicie. - Eva si rozpromienia. - Kocham konie.
- Chtnie poka ci farm, jeeli masz ochot -
zaproponowa Santi.
Sofia miaa ju zamiar zaton w rozpaczy, gdy Santi
sign po jej szklank z mroonym sokiem, zupenie
automatycznie wyj j z jej doni, przytkn do ust i pocign
duy yk. Sofia pomylaa z nadziej, e Eva zauway, w jak
naturalny sposb Santi skorzysta z jej szklanki, i zrozumie, do
kogo naley ten chopak.
Santi wyranie si rozluni. Opar nog na nodze,
postawi szklank z sokiem na udzie i zacz ni lekko koysa.
Dalej rozmawia z Ev o koniach, letnim domu jej rodzicw na
play w Cachagua oraz uporczywych mgach, ktre latem w
Chile utrzymyway si czasem a do poudnia. Sofia pochylia
si w jego stron, eby odzyska sok. Jej palce lekko dotkny
doni Santiega, ale on w ogle tego nie spostrzeg. Wszystko
wskazywao na to, e nie by w stanie oderwa oczu od
fascynujcej Evy, ktra umiechaa si do niego z wdzikiem.
Kiedy pozostali chopcy spostrzegli, e Santi bez trudu
przyczy si do kobiet, zdecydowali si take przystpi do
akcji. Eva ujrzaa nagle przed sob grup opalonych,
wygodniaych drapiecw i jej blade wargi zadray
niepewnie. Santi umiechn si jednak pocieszajco i dziki
temu dziewczyna zdoaa spokojnie znie ogldziny, jakim j
poddano.
Spomidzy drzew wynurzya si Maria z Panchitem i
maym Horaciem, a zaraz potem
na tarasie pojawili si Paco, Miguel, Nico, Alejandro oraz
Malena i jej dwie crki, Martina i Vanesa. Wkrtce Eva
poznaa prawie wszystkich mieszkacw Santa Catalina i
nawet psy chciay znale si w zasigu jej niezwykego uroku.
Chopcy marzyli, eby si z ni przespa, dziewczta pragny
by takie jak ona, wypytyway j o rne rzeczy i prboway
zdoby jej sympati. Sofia stumia ziewnicie i miaa wanie
zamiar wymkn si z tarasu, gdy na progu stan dziadek
Dwyer.
- Kim jest ta moda licznotka, ktra zaszczyca nas sw
obecnoci? - zapyta, wbijajc wzrok w pikn Ev.
- To Eva Alarcon, tato - odpowiedziaa po angielsku
Anna, usiujc si zorientowa, czy starszy pan jest na rauszu.
- Przy jechaa do nas na tydzie.
- Znasz angielski, Evo? - zwrci si do dziewczyny
dziadek Dwyer i podszed do niej, podobny do wielkiej my,
lgncej do piknego kwiatu.
- Troch - odpara z bardzo wyranym akcentem.
- Nie przejmuj si nim, Evo - odezwaa si Anna po
hiszpasku. - Mieszka tutaj dopiero od trzynastu lat.
- I w ogle nie mwi po hiszpasku - dorzuci Agustin,
ktremu bardzo zaleao, eby Eva wreszcie powicia mu
odrobin uwagi. - Zignoruj go, wszyscy tak robimy. -
Rozemia si i z zadowoleniem zauway, e jego art
wywoa umiech na twarzy dziewczyny.
- Moe ty tak robisz - przemwia nagle Sofia. - Ale ja
nigdy go nie ignoruj...
Santi rzuci jej szybkie spojrzenie i zmarszczy brwi, jakby
chcia zapyta, dlaczego stracia humor, lecz Sofia odwrcia
wzrok i umiechna si do dziadka.
- A wic przyjechaa z Chile, co? - cign Dermot, biorc
krzeso z rk Soledad, ktra uprzedzaa jego myli, i zmuszajc
wszystkich, eby si przesunli, rozsiad si wygodnie.
Zrobili to niechtnie, szurajc krzesami po kafelkach
posadzki, lecz ju po chwili Dermot mg usi tu obok Evy.
Anna ze znueniem pokrcia gow, natomiast Sofia
przygldaa si wszystkiemu z rozbawieniem. Zobaczymy, jak
pikna Eva poradzi sobie z dziadkiem, pomylaa zoliwie.
- Co robisz w Chile? - zagadn starszy pan. - Dzikuj,
moja droga - wymamrota do Soledad, ktra przyniosa mu
szklank mroonego soku. - Nie sdz, aby w tym pynie krya
si jaka mia niespodzianka, co? - mrukn, zbliajc nos do
brzegu szklanki.
Soledad, ktra i tak nie rozumiaa po angielsku, cofna
si w gb domu.
- Jedzimy konno po play - odpara Eva.
- Konno, tak? - powtrzy Dermot, z aprobat kiwajc
gow. - W Irlandii take jedzimy konno. Powiedz mi lepiej,
co takiego robicie w Chile, czego my nie robimy w Irlandii!
- Pokonujemy wodospady - powiedziaa Eva z uprzejmym
umiechem.
- Pokonujecie wodospady? No, no, naprawd? A jak to
robicie?
- W gumowych pontonach - wyjania Eva, z trudem
powstrzymujc nerwowy chichot.
Zarumienia si i niemiao spojrzaa na Santiego, ktry
teraz ju ani na chwil nie odrywa od niej wzroku.
Po lunchu Anna zaproponowaa, eby Sofia i Maria
zabray Ev na basen, wic obie kuzynki poszy z pikn
dziewczyn do jej pokoju, eby pomc rozpakowywa rzeczy.
Evie bardzo podoba si pokj. By duy i jasny, z dwoma
szeroko otwartymi francuskimi oknami, ktre wychodziy na
peen jaboni i liw sad. Powietrze pachniao kwitncym
jaminem i gardeni. Naprzeciwko drzwi stay dwa bliniacze
ka, przykryte narzutami w biao-niebieskie kwiaty, ktre
Anna kazaa spryska lawendow wod toaletow, a po
prawej stronie znajdowaa si adna toaletka, gdzie Eva
uoya swoje szczotki i grzebienie oraz kosmetyki. Drzwi po
lewej prowadziy do azienki z gbok emaliowan wann i
chromowanymi kranami, ktr sprowadzono a z Parya.
- liczny pokj - westchna Eva, otwierajc walizk.
- Bardzo podoba mi si twj akcent - zachwycia si
Maria. - Uwaam, e Chilijczycy cudownie mwi po
hiszpasku, tak delikatnie, prawda, Sofio?
Jej kuzynka obojtnie kiwna gow.
- Dzikuj, Mario - odpara Eva. - Pierwszy raz w yciu
widz pamp, wiesz? Wiele razy byam w Buenos Aires, ale
nigdy na wsi. Nie przypuszczaam, e moe tu by tak
piknie...
- Co sdzisz o naszych kuzynach? - zapytaa Sofia,
wycigajc si na jednym z ek i krzyujc opalone nogi w
kostkach.
- S czarujcy - odpowiedziaa niewinnie Eva.
- Chodzi mi o to, czy ci si podobaj. Oni wszyscy oszaleli
na twoim punkcie, wic moesz wybiera...
- Jeste strasznie mia. Sofio, ale naprawd nie wydaje mi
si, eby oszaleli na moim punkcie. Po prostu jestem dla nich
kim nowym, to wszystko. A jeli ju o nich mwimy, to nie
miaam czasu im si przyjrze.
- Za to oni mieli wystarczajco duo czasu, eby przyjrze
si tobie - oznajmia Sofia, mierzc dziewczyn uwanym
wzrokiem.
- Daj Evie spokj, Sofio, przecie biedaczka dopiero
przyjechaa! - wtrcia Maria.
- Pospiesz si, Evo, dobrze? W kostium i chodmy na
dwr, bo w domu mona po prostu skona z duchoty...
Nad basenem czekali ju chopcy, ktrzy rozoyli si na
socu niczym stado modych lww. Pragnli jak najszybciej
zobaczy Ev w kostiumie kpielowym i spod zmruonych
powiek wpatrywali si w ciek midzy drzewami,
oddychajc szybko i pytko. Nie musieli czeka zbyt dugo.
Kiedy dziewczta si zbliyy, przyciszonymi gosami wymienili
par lubienych uwag, kilka razy parsknli miechem i zaczli
udawa, e interesuje ich zupenie co innego. Eva niemiao
zrzucia szorty i koszulk, odsIaniajc ciao kobiety o duych,
krgych piersiach, paskim brzuchu, penych biodrach i
gadkiej, brzowej skrze. Poczua, e spojrzenia modych
mczyzn odzieraj j ze wstydliwej skromnoci i drc rk
dotkna kostiumu, jakby chciaa si upewni, e jest na
miejscu. Sofia rzucia swoje ubranie na ziemi i podesza do
leakw, wypinajc pup, wcigajc brzuch i stawiajc nogi
jak kaczka. Santi usadowi si na najbliszym leaku i
obserwowa Ev cierpliwym wzrokiem mczyzny, ktry
doskonale wie, e ukochana kobieta wczeniej czy pniej do
niego przyjdzie. Sofia zauwaya wyraz jego twarzy i uraona
oda wargi.
- Moe chcesz, ebym posmarowa ci plecy olejkiem? -
zawoa z wody Agustin.
- Nie, dzikuj! - odkrzykna Eva, ktra poczua si
troch pewniej, zdobywszy sympati Marii, i, jak jej si
wydawao, rwnie Sofii. - Nie takimi zimnymi, mokrymi
rkami!
- Nie ufaj Agustinowi - poradzi Fernando. - Jeeli
bdziesz chciaa, eby kto posmarowa ci plecy, popro mnie.
Ja jestem godny zaufania.
Wszyscy wybuchnli miechem.
- Na razie niczego mi nie trzeba, dzikuj - powiedziaa
Eva.
- Usid na moim leaku, Evo - rzek Santi, wstajc.
Sofia zauwaya, e na drugim uoya si ju Maria.
- Nie, naprawd dzikuj...
- Mnie i tak jest tu za gorco. - Santi nie ustpowa. -
Pniej przynios jeszcze kilka z magazynu, a tymczasem
usid na tym, dobrze?
- No, jeeli jeste pewny... - Eva z umiechem przykrya
leak swoim rcznikiem i wycigna si wygodnie.
Santi usiad na kamiennej pycie chodnika obok niej i
zacz rozmawia, jakby znali si od bardzo dawna. W
towarzystwie kobiet zawsze zachowywa si cakowicie
naturalnie i dlatego budzi ich zaufanie. Sofia poczua, jak fala
zazdroci podpywa jej do garda niczym , i szybko
zasonia ciemnymi okularami oczy i cz twarzy. Staraa si
nie zwraca uwagi na to, co dzieje si obok.
Fernando przypatrywa si, jak jego brat podrywa pikn
blondynk, i modli si, aby
Santi nie przypad jej do gustu. Dla czego wszystkie
dziewczyny leciay na Santiego? Czym im imponowa?
Fernando mia nadziej, e Eva zauway, i Santi utyka na
jedn nog i przestanie si nim interesowa. Postanowi
poczeka na brzegu i sprawdzi, co z tego wyniknie. Wczeniej
czy pniej zrobi si jej gorco i bdzie chciaa popywa, a
wtedy ja znajd si przy niej, pomyla.
Rafael szybko znudzi si ca sytuacj i zasn w cieniu, z
twarz zasonit czasopismem. Agustin zanurkowa kilka
razy, co zawsze wychodzio mu bardzo dobrze, i wykona
udane salto. Eva obdarzya go umiechem. Nie wtpi, e
zrobi na niej due wraenie, ale teraz jej uwag znowu
zmonopolizowa Santi, ktry wyranie nie zamierza
zrezygnowa z walki o urocz blondynk. W tej sytuacji
Agustin, podobnie jak Fernando, powiedzia sobie, e musi
zaczeka na odpowiedni moment i zanurzy si w wodzie z
nadziej, i Eva niedugo zdecyduje si na kpiel. Angel,
Niquito i Sebastian take mieli ochot przystpi do gry, ale
zorientowawszy si, jak wyglda konkurencja, poddali si,
poniewa doszli do wniosku, e nie maj szans. Wszyscy trzej
oddalili si w kierunku kortu tenisowego i tam zaczli
przerzuca pik przez metalow siatk, rozgrzan w socu
prawie do biaoci.
Kiedy upa sta si nie do zniesienia, Eva namwia Sofi i
Mari, aby popyway razem z ni. Wstaa, a wtedy wszyscy
nagle oprzytomnieli, jakby orzewio ich tchnienie chodnego
wiatru. Agustin znowu nurkowa, Fernando pokonywa
crawlem jedn dugo basenu za drug, Sebastian, Niquito i
Angel wrcili odpocz po pierwszym gemie, a Santi usiad na
brzegu basenu i zanurzy nogi w wodzie. Tylko Rafael nadal
pochrapywa spokojnie w cieniu, poruszajc oddechem kartki
czasopisma. Sofia nachmurzya si i utkna w rogu basenu,
podczas gdy Maria i Eva popyny w odwrotnym kierunku.
- Co ci jest? - zapyta Santi, wskakujc do wody i
podpywajc do kuzynki.
- Nic - odpara obronnym tonem.
- Za dobrze ci znam - rzek z umiechem.
- Nieprawda.
- Ale tak, znam ci jak zy szelg. - W zielonych oczach
Santiego zabyso rozbawienie. - Jeste zazdrosna, bo nikt nie
zwraca na ciebie uwagi. Obserwuj ci przez cay dzie.
- Nie wygupiaj si. le si czuj, to wszystko.
- Daj spokj, Chofi. Jeste kamczuch i potwornie
rozpuszczonym bachorem, ale nigdy nie przestaniesz by
moj ulubion kuzynk.
- Dzikuj - mrukna, mimo wszystko odrobin
szczliwsza.
- Nie zawsze musisz znajdowa si w centrum uwagi -
powiedzia Santi. - Sprbuj da szans innym.
- Wcale nie o to chodzi, Santi. Naprawd boli mnie
gowa, chyba z upau - owiadczya niezdecydowanym tonem.
- Moe pjd odpocz troch w cieniu...
Miaa nadziej, e Santi bdzie jej towarzyszy.
- Jak chcesz - odrzek i odwrci si, aby spojrze na Ev,
ktra pywaa z wdzikiem, spokojnie, niczym abd wrd
stada kaczek.
Tego wieczoru trzy dziewczyny postanowiy, e spdz
noc w pokoju Evy. Soledad wstawia tam rozkadane ko i
powiedziaa Sofii, e to ona powinna na nim spa, poniewa
jest gospodyni. Typowe, pomylaa niechtnie Sofia, aujc,
e w ogle przystaa na ten pomys, ale kiedy potem zaczy
plotkowa w bladoniebieskim wietle ksiyca, ktre
przedostawao si do pokoju przez szeroko otwarte okna
wraz z zapachem zwilonej ros ziemi, jej nastrj uleg
znacznej poprawie.
Pomylaa nawet, e moe jednak polubi Ev.
- Kiedy wracaam do domu, Agustin wyskoczy zza
drzewa i przypar mnie do pnia -
zachichotaa Eva. - Poczuam si taka zaenowana...
- Nie do wiary! - wykrzykna Sofia, zdumiona
bezwstydnym zachowaniem brata. - I co zrobi?
- Powiedzia, e jest we mnie zakochany.
- Oni wszyscy zadurzyli si w tobie! - Maria si zamiaa. -
Uwaaj, wkrtce w caej Santa Catalina nie bdzie ani jednego
bezpiecznego drzewa...
- Pocaowa ci? - zapytaa Sofia z nadziej w gosie,
chocia dobrze wiedziaa, e Agustin nie zdoa zainteresowa
sob dziewczyny.
- Prbowa.
- Boe, co za wstyd! - jkna Sofia.
- Pniej, gdy gralimy w tenisa, nim poda mi pik,
najpierw j pocaowa.
- No, nie!
- Nie powinnam ci tego opowiada, Sofio. Przecie to
twj brat!
- Niestety. Maria nie ma powodu narzeka na swoich
braci, ale ja...
- Tak, Santi jest bardzo atrakcyjny - przerwaa jej Eva z
entuzjazmem.
Niebieskozielone oczy Chilijki byszczay gorczkowo,
jakby jej mode ciao pado ofiar nieznanej choroby.
- Santi? - powtrzya Sofia, nie mogc oprze si
wraeniu, e jej serce nagle przestao bi.
- Tak, Santi.
- Ten, ktry kuleje? Wysoki, z jasnymi wosami?
- Tak, wanie ten - odpowiedziaa Eva. - Jest przystojny,
ale wcale nie zarozumiay, a to, e utyka, tylko dodaje mu
uroku...
Sofia o mao si nie rozpakaa. Nie chc, eby podoba ci
si Santi, nie mj Santi, miaa ochot krzykn. Dopiero po
paru minutach odzyskaa rwnowag. Dosza do wniosku, e
musi wymyli jaki plan, sposb, dziki ktremu nie dopuci
do rozkwitu romansu midzy Ev i Santim. Wiedziaa, e musi
stumi to uczucie teraz, w pocztkowym stadium. Musiaa
postara si, eby ta pikna kusicielka nie zatopia swoich
dugich, rowych paznokietkw w sercu Santiego. Szkoda, bo
chyba mogabym j polubi, pomylaa bez wielkiego alu.

Rozdzia dziewity

Przez nastpne trzy dni Sofia nie szczdzia si, aby zdoby
przyja i zaufanie Evy. Matka chwalia j, e jest tak dobr
gospodyni i tak dba o dobre samopoczucie ich gocia.
Wszdzie chodziy razem i Sofia nie potrzebowaa nawet
szpiegowa Evy, gdy ta bya z Santim, poniewa Chilijka z
wasnej woli mwia jej o wszystkim, co si midzy nimi
dzieje.
Nagle si okazao, e Sofia te cieszy si wielk
popularnoci - chopcy szybko zrozumieli, e poprzez ni
mog si zbliy do Evy. Sofia nie miaa nic przeciwko temu.
Chtnie wysza z cienia i z entuzjazmem przystpia do
odgrywania nowej roli. Niestety, Eva nie zdradzaa
najmniejszego zainteresowania Agustinem, Fernandem czy
ktrym z pozostaych chopcw. Interesowa j Santi i tylko
Santi. Opowiadaa Sofii o wszystkich jego posuniciach. Santi
zabra Ev na konn przejadk po rwninie. Sofia odrzucia
zaproszenie, wymawiajc si, e obiecaa pomc dziadkowi w
przemeblowaniu pokoju. Potem Santi zaprosi Ev do gry w
tenisa. Dziewczyna przyznaa, e na widok Santiego krci jej
si w gowie, lecz on na razie nie powiedzia nic, co mogoby
wiadczy, e czuje do niej co wicej ni przyja.
- Nie martw si - rzeka Sofia. - Santi to mj kuzyn i
wydaje mi si, e uwaa mnie za najblisz osob z caej
rodziny. Zwierza mi si ze wszystkiego, wiem o nim duo
wicej ni Maria. Dowiem si, co o tobie myli, oczywicie
bardzo dyskretnie, i powtrz ci, co powiedzia. Tylko
pamitaj - jeeli chcesz, ebym to zrobia, nie mw nic Marii,
bo ona nie potrafi trzyma jzyka za zbami - skamaa.
- Dobrze, ale bd bardzo ostrona - zgodzia si Eva. -
Nie chc wyj na idiotk.
- Nie ma obaw - zapewnia j Sofia.
Postaraa si zosta sam na sam z Santim, ktry na
trawniku przed domem wiczy kijem golfowym uderzenia.
Maria i Eva siedziay w tym samym czasie na tarasie wraz z
Ann, Chiquit i Malen.
- Dobry zamach, Santi - zauwaya Sofia, gdy chopak
posa pik wysoko w powietrze.
- Dziki, Sofi.
- Jeste bardzo miy dla Evy. Zabrae j na przejadk,
po kazae jej ca posiado...
- To urocza dziewczyna - odpar, kadc now pik na
trawie.
- Masz racj, urocza i liczna. Chyba nigdy nie widziaam
pikniejszej osoby.
- Rzeczywicie jest bardzo pikna - przytakn Santi z
pewnym roztargnieniem, wicej
uwagi powicajc uderzeniu, do ktrego wanie bra
zamach, ni rozmowie z kuzynk.
- Wiesz, kto si jej naprawd podoba? - zagadna od nie
chcenia Sofia, dobierajc sowa i ton z ostronoci godn
wa, czyhajcego w trawie na niczego nie podejrzewajc
ofiar.
- Kto? - Santi opuci kij i spojrza na ni uwanie.
- Agustin.
- Agustin? - prychn chopak.
- Tak.
- Chyba artujesz!
- Dlaczego tak uwaasz? Agustin jest bardzo atrakcyjny.
To czarny ko...
- Nie wierz ci. - Santi ze zniecierpliwieniem potrzsn
gow.
- Wczoraj j pocaowa. Eva nie chce, eby ktokolwiek si
o tym dowiedzia.
- Akurat, pocaowa j!
- Sowo daj, Santi. Tylko nie sypnij si, bo Eva by mnie
zabia. Zaprzyjaniymy si i za nic nie chc tego zniszczy, ale
wiesz, e przed tob niczego nie potrafi ukry...
- Jestem ci ogromnie wdziczny, Sofi - powiedzia
sarkastycznie. Unis kij i z caej siy uderzy nim w traw,
chybiajc celu. - Cholera jasna!
- Chybie, Santi! To do ciebie zupenie niepodobne! -
Sofia zmartwia si faszywie, usiujc ukry peen satysfakcji
umiech. - Co si z tob dzieje? Mam nadziej, e nie
sprawiam ci przykroci? Moe Eva jednak ci si podoba?
- Nie - mrukn. - Skd ten pomys? A teraz id ju, bo
mnie rozpraszasz.
- W porzdku, zobaczymy si pniej.
I oddalia si swoim aroganckim kaczym chodem,
umiechajc si pod nosem.
Santi nie mg uwierzy, e pikna Eva zwrcia uwag
na Agustina, by zaskoczony i
wcieky. Agustin! Wydawao mu si, e to zwyczajnie
niemoliwe. Zmruy oczy i spojrza na taras, gdzie Sofia,
Maria i Eva siedziay teraz ze skrzyowanymi nogami,
podobne do trzech knujcych co strasznego czarownic. Sofi
kamie jak z nut, pomyla, doskonale wiedzc, e w tej
kwestii nie moe ufa kuzynce.
- Santi nic nie chcia mi powiedzie - zwierzya si Sofia
Evie, kiedy w czasie kolacji nakaday sobie na talerze saatki. -
Nic nie zdoaam z niego wydusi. Na twoim miejscu
zaczekaabym, a sam zrobi pierwszy krok. Nic innego nie
przychodzi mi do gowy. Santiemu na pewno by si nie
spodobao, gdyby przeja inicjatyw. Wiesz, jacy s
mczyni.
- C, nie powiedzia, e mnie nie lubi - westchna Eva. -
Przynajmniej tyle...
- Nie, tego nie powiedzia.
- Dzikuj ci, Sofio, jeste dobr przyjacik. - Eva
pocaowaa j w policzek.
Sofi ogarny wyrzuty sumienia, ale ta chwila szybko
mina i dziewczyna z apetytem przekroia lecy na jej
talerzu soczysty owoc lomo.
W cigu nastpnych kilku dni Sofia obserwowaa, jak Eva
lekkim krokiem spaceruje po Santa Catalina, podobna do
Krlewny nieki. Za pikn dziewczyn nieodmiennie
poda orszak krasnoludkw pod postaciami Fernanda,
Agustina, Sebastiana, Niquita oraz Angela. Ku wielkiej uldze
Sofii Santi najwyraniej straci cae zainteresowanie, jakim
darzy fascynujc Chilijk, i waciwie cakowicie j
ignorowa. Eva take przestaa o nim wspomina, zupenie
jakby zrozumiaa, e tej bitwy nie zdoa ju wygra. Sofia
pawia si w satysfakcji i poczuciu zasuonego sukcesu.
Dni mijay i Sofia coraz mniej czasu spdzaa w
towarzystwie Evy. liczna dziewczyna znikaa na dugie
godziny, zabierajc konia, lub jedzia do miasta z Chiquit.
Do dobrze poznaa ju Santa Catalina i zacza sama
wynajdywa sobie rozmaite rozrywki.
Sofia bya zachwycona. Udao si! Nie tylko skutecznie
zniechcia Ev do uganiania si za Santim, ale jeszcze
pozbya si jej, przynajmniej czciowo, i nie musiaa
zajmowa si ni przez cae dnie. Byaby zupenie szczliwa,
gdyby Santi powica jej cho troch wicej czasu, ale on
codziennie powtarza, e musi jecha do ssiadw, eby
pogra w polo. Sofia przypuszczaa, e jest na ni zy, bo
przecie to ona przyniosa mu wiadomo o romansie Evy i
Agustina. Nie szkodzi, mylaa z umiechem. Przejdzie mu.
Ostatni dzie pobytu w Santa Catalina Eva spdzia nad
basenem i na korcie tenisowym. Po poudniu poegnaa si ze
wszystkimi kuzynkami i kuzynami Sofii, posza si spakowa i
przebra. Gdy odesza, Santi usiad obok Sofii i dyskretnie
wsun jej do rki zoon na p bia kopert.
- Sofi, prosz ci, eby daa to Evie przed jej wyjazdem -
poprosi.
- Co to jest? - zapytaa, z zaciekawieniem ogldajc
kopert.
- Moja ostatnia szansa. Uwaaj tylko, eby Agustin tego
nie zobaczy. Zabiby mnie, gdyby si dowiedzia.
Sofia wzruszya ramionami.
- W porzdku, jeli chcesz, dam jej to, ale i tak nic ci nie
po moe. - Umiechna si wspczujco.
- Kto wie... - odpar z nadziej.
Sofia pobiega do domu. Miaa tylko chwil czasu, eby
otworzy list nad par przed wyjazdem Evy na lotnisko.
Wpada do kuchni i postawia czajnik na fajerce. Biedny Santi,
pomylaa. Nie ma pojcia, co si stao. Sofia nie wyobraaa
sobie, aby jakakolwiek kobieta moga zainteresowa si
Agustinem, jeli w pobliu by Santi. To byo po prostu nie do
pomylenia. A jednak udao jej si przekona Santiego, e tak
wanie jest... Zachichotaa z zadowoleniem, przytrzymujc
zaklejon stron koperty nad bijcym w gr strumieniem
pary. Po chwili ostronie podwaya sztywny papier, wyja
starannie zoon kartk i przeczytaa kilka nakrelonych na
niej sw:
Nastpnym razem pilnuj wasnego nosa, Sofi.
Zamara. Rumieniec obla jej twarz, policzki zapony ze
wstydu. Jeszcze raz powoli przeczytaa wiadomo. I jeszcze
raz. Nie potrafia uwierzy w to, co widzi. Potem podara
kartk i kopert na drobne kawaeczki i wrzucia je do
paleniska. Zacza chodzi po kuchni, nie majc pojcia, co
powinna zrobi. Wiedziaa jedno - za adne skarby wiata nie
chciaa teraz stan twarz w twarz z Santim lub Ev.
W kocu zrozumiaa, e musi wyj na zewntrz z
wysoko podniesion gow i zachowywa si tak, jakby nic si
nie stao. Eva egnaa si wanie z Mari, ktra ze zami
obejmowaa now przyjacik, wymieniajc z ni karteczki z
numerami telefonw i adresami. Sofia rozejrzaa si dookoa i
odetchna z ulg, poniewa Santiego nie byo nigdzie w
pobliu. Umiechna si jak dobra aktorka i uciskaa Ev,
jeszcze raz wcigajc w nozdrza wiey zapach jej cytrusowej
wody toaletowej. Obiecaa, e bdzie do niej czsto pisaa, a
cz nastpnych letnich wakacji na pewno spdzi w
Cachagua.
Nagle spomidzy drzew wyoni si Santi. Szybkim,
zdecydowanym krokiem min Sofi, podszed do Evy, chwyci
j w ramiona i tak namitnie pocaowa jej liczne rowe
wargi, e obie kuzynki odwrciy si z zaenowaniem.
Obejmowali si mocno, gorco, jak kochankowie, ktrzy z
caego serca pragn pozosta razem, caowali si czule, z
zapamitaniem, jak kobieta i mczyzna, ktrzy doskonale
znaj swoje ciaa. Sofia poczua, jak caa krew odpywa jej z
gowy do ng, wiat zawirowa wok niej. Wreszcie Santi i
Eva oderwali si od siebie, dziewczyna wsiada do samochodu
i odjechaa. Santi sta na rodku alei i macha, dopki wz nie
znikn w oddali. Potem odwrci si twarz do Sofii.
- Nigdy wicej mnie nie okamuj - powiedzia twardo. -
Zrozumiaa?
Sofia otworzya usta, lecz nie wydobyo si z nich nic
poza powietrzem. Napia minie, eby powstrzyma zy, i
nie miaa mrugn, przeraona, e jednak rozpacze si i
pokae, jak bardzo si wstydzi. Santi umiechn si i powoli
pokrci gow.
- Niezy z ciebie numer, Chofi - westchn, pieszczotliwie
obejmujc j za kark. - I co ja mam z tob zrobi?

Rozdzia dziesity

Kiedy Santi pod koniec letnich wakacji oznajmi, e
wyjeda na studia do Stanw Zjednoczonych i wrci dopiero
za dwa lata, Sofia ze zami wybiega z pokoju. Santi ruszy za
ni i chocia krzykna, eby zostawi j w spokoju, odnalaz j
na tarasie.
- Wyjedasz za miesic? - parskna ze zoci. -
Dlaczego mnie nie uprzedzie?
- Poniewa pocztkowo zamierzaem jecha we
wrzeniu, tu przed rozpoczciem roku akademickiego, i
dopiero niedawno doszedem do wniosku, e chciabym
wczeniej pozna przynajmniej cz Stanw. Poza tym
doskonale wiedziaem, jak zareagujesz.
- Wic dowiaduj si ostatnia, tak? - wyszlochaa.
- Tak, chyba tak. Sam nie wiem, bo nie dostrzegem, by
kto jeszcze by specjalnie poruszony moim wyjazdem. - Santi
wzruszy lekko ramionami.
- Spdzisz tam dwa lata? - Sofia otara zy, ktre
wytyczyy byszczce cieki na jej zakurzonych policzkach.
- Prawie.
- Ile dokadnie miesicy? - aonie pocigna nosem.
- Nie wiem.
- Kiedy wrcisz?
- W Pazdzierniku lub listopadzie za niecae dwa lata.
Jeszcze nie jestem pewny...
- Dlaczego nie moesz studiowa tutaj, jak wszyscy?
- Tata uwaa, e kady powinien spdzi troch czasu za
granic. Bd mia szans popracowa nad angielskim i
zdoby po trzebne kwalifikacje.
- Mogabym pomc ci w angielskim - powiedziaa
niemiao, patrzc na niego przez zy.
Santi si rozemia.
- To by byo interesujce - zauway.
- Bdziesz przyjeda na wakacje? - zapytaa z nadziej
w gosie.
- Nie mam pojcia. - Znowu wzruszy ramionami. - Chc
podrowa i zobaczy troch wiata. Myl, e w czasie
wakacji bd zwiedza Stany.
- Nie przyjedziesz nawet na Boe Narodzenie? -
wykrztusia z rozpacz, uwiadamiajc sobie nagle, jak puste
bd dwa lata bez Santiego.
- Chyba nie. Mama i tata wybieraj si do Stanw, eby
mnie odwiedzi.
Sofia osuna si na ziemi, nie prbujc ju
powstrzyma ez.
- Chofi, przecie wrc... - odezwa si Santi, zaskoczony
gwatownoci jej reakcji. - Dwa lata to nie wieczno.
- Wieczno! - Pokiwaa gow. - A co bdzie, jeeli
zakochasz si w jakiej Amerykance i zechcesz si z ni
oeni? Moe ju nigdy ci nie zobacz!
Rozemia si i obj j ramieniem, przycigajc do
swego boku. Sofia zamkna oczy.
Och, gdyby tylko kocha j tak jak ona jego... Wtedy nigdy nie
przyszoby mu do gowy, eby j zostawi...
- Mam dopiero osiemnacie lat, wic w najbliszym
czasie raczej si nie oeni - powiedzia. - Po co wygadujesz
takie bzdury, Sofi? Wybior Argentynk, nie martw si. Nie
sdzisz chyba, e bybym w stanie na zawsze wyjecha z
Argentyny?
- Nie wiem. - Westchna ciko. - Nie chc ci straci,
Santi. Zostan tu sama, z Agustinem i Ferchem, bez nikogo,
kto zechce si za mn uj. Kiedy wyjedziesz, nie pozwol mi
nawet gra w polo...
Rozpakaa si znowu i ukrya twarz w jego szyi. Pachnia
komi i tym charakterystycznym mskim, pimowym
aromatem, ktry sprawia, e miaa ochot wysun jzyk i
poliza jego skr.
- Bd do ciebie pisa - powiedzia.
- Sowo?
- Sowo. Dugie, bardzo dugie listy. Bd ci w nich o
wszystkim opowiada, a ty bdziesz mi odpisywaa i
przekazywaa wszystkie nowiny.
- Bd pisaa co tydzie - owiadczya z determinacj,
Siedzc tak, objta ramieniem Santiego i przytulona do
jego boku, uwiadomia sobie nagle, e jej uczucie do niego
ju od dawna nie jest jedynie uczuciem do ukochanego brata.
Ju dawno przeistoczyo si w co znacznie gbszego,
zakazanego. Kochaa go. Nigdy dotd nie zastanawiaa si nad
tym, ale teraz, czujc zapach jego ciaa i dotykajc skry,
zrozumiaa swoj za borczo i zazdro. Kochaa go, wcale
sobie tego nie wyobrazia, o, nie. Kochaa go caym sercem i
dusz. Teraz wiedziaa ju, czym jest mio.
Przez jeden przeraajcy moment wydawao jej si, e
nie zniesie napicia i powie mu
o wszystkim, ale natychmiast uwiadomia sobie, e w
adnym razie nie powinna tego robi. Santi kocha j jak brat
siostr, nie byo wic sensu obarcza go jej mrocznymi
tsknotami, poniewa wiedza o nich mogaby wzbudzi w nim
tylko strach i poczucie zagubienia. Siedziaa nieruchomo,
przytulona do jego boku, a on nadal nie wiedzia, jaka to
wielka sia sprawia, e jej serce tucze si o ebra niczym ptak,
ktry rzuca si na kraty klatki, optany pragnieniem wolnoci.
Santi wrci do domu blady i zmartwiony i opowiedzia
Marii, jak Sofia przyja wiadomo o jego wyjedzie.
- Pakaa - rzek. - Nie mogem uwierzy, e a tak j to po
ruszyo... Bya zaamana.
Wiedziaem, e si zdenerwuje, ale ona wybuchna paczem
i nie moga si uspokoi. Kiedy wreszcie j zostawiem,
pobiega gdzie przed siebie.
Maria natychmiast zacza szuka kuzynki i niedaleko
domu natkna si na Dermota, ktry wanie rozgrywa
parti krykieta z Antoniem, mem Soledad i zarzdc Santa
Catalina. Gdy powiedziaa mu, dlaczego jego wnuczka ucieka,
odoy motek i zapali fajk. Dermot kocha Sofi rwnie
mocno i gboko, jak kiedy crk. Sofia bya jego socem i
caym wiatem. Kiedy przyjecha do Argentyny po mierci
ony, maa Sofia stumia narastajce w jego sercu pragnienie,
eby jak najszybciej poczy si z Emer.
- Moja wnuczka jest anioem, chocia nie zawsze to
wida - mawia. - Jednym z aniokw, ktre Bg zsya na
ziemi.
Dziadek Dwyer przyjecha pod drzewo ambu bryczk,
ktr powozi Antonio. O wiele swobodniej i lepiej czu si w
towarzystwie Antonia i Josego ni rodziny ma swej crki i
zupenie nie przeszkadzao mu, e moe si z nimi
porozumiewa wycznie jzykiem gestw. Sofia siedziaa na
czubku drzewa, z gow ukryt w doniach. Na widok dziadka,
niepewnie wysiadajcego z bryczki, zasonia twarz palcami i
rozpakaa si jeszcze goniej.
Dermot stan u stp drzewa i kaza jej natychmiast zej na
d.
- Pacz nic nie da. Sofio Melody - powiedzia, pykajc
fajk.
Sofia ocigaa si chwil, ale posuchaa go. Oboje usiedli
na trawie, grzejc si w agodnych promieniach porannego
soca.
- A wic mody Santiago wyjeda do Ameryki... - zacz
Dermot.
- Zostawia mnie sam - jkna Sofia. - Dowiedziaam si
o tym jako ostatnia!
- Ale przecie wrci.
- Dziadku, on wyjeda na dwa lata! Dwa lata,
rozumiesz? Jak ja to przeyj?
- Przeyjesz - powiedzia ze smutkiem, wspominajc
swoj cudown on. - Przeyjesz, bo nie masz innego
wyjcia.
- Och, dziadku, umr bez Santiego...
Dermot Dwyer zacign si dymem, wypuci go z puc i
przez chwil patrzy, jak szary oboczek wzbija si w gr i
rozpywa w powietrzu.
- Mam nadziej, e twoja matka nic o tym nie wie -
stwierdzi powanie.
- To chyba jasne.
- Nie sdz, eby bya zachwycona. Jeeli si dowie,
znajdziesz si w duych kopotach, moda damo.
- Co w tym zego, e si kogo kocha? - zapytaa Sofia
zbuntowanym tonem.
Kciki ust jej dziadka podniosy si lekko.
- Santiago to nie "kto", Sofio Melody, lecz twj
stryjeczny brat.
- I co z tego?
- Duo - odpar po prostu.
- Teraz to nasza tajemnica, dziadku.
- Jak moja whisky. - Rozemia si, oblizujc blade wargi.
- Wanie. Och, dziadku, chciaabym umrze!
- Kiedy byem w twoim wieku, zakochaem si w piknej
dziewczynie, podobnej do ciebie. Bya dla mnie najwaniejsza
na wiecie, ale wyjechaa na trzy lata do Londynu. Twj
Santiago wyjeda tylko na dwa. Wiedziaem, e jeeli bd
cierpliwie czeka, ona do mnie wrci. Chcesz dowiedzie si
czego wanego, Sofio Melody?
- Czego? - zapytaa niechtnie.
- Cierpliwe czekanie zawsze prowadzi do spenienia.
- Nieprawda.
- A prbowaa czeka?
- Nigdy nie musiaam.
- Ot to. A ja musiaem. I wiesz, co si stao?
- Wrcia, zakochaa si w tobie i zostaa twoj on, tak?
- Nie.
Sofia z zaciekawieniem podniosa gow.
- Wrcia i wtedy nagle zrozumiaem, e ju jej nie chc -
wyjani Dermot.
- Naprawd, dziadku? - Sofia si umiechna. - Jak to
powiedziae? Co dostaj ci, ktrzy czekaj?
- Wielki dar - mdro. Czas daje nam szans spojrze na
wszystko z perspektywy, cho troch bardziej obiektywnie.
Mdro nie zawsze przynosi to, czego oczekiwalimy, ale tak
musi by, bo przecie gdybymy wiedzieli, co nam powie, nie
byoby warto czeka. Tamte trzy lata day mi mdro. Gdy
wrcia, po stanowiem, e nie bd o ni zabiega,
zrozumiaem, e ta dziewczyna nie jest dla mnie. Masz
szczcie, e si z ni nie oeniem, bo wtedy nie polubibym
twojej babci...
- Bardzo auj, e nie znaam babci - powiedziaa Sofia.
Dermot westchn gboko. Nie byo dnia, eby kwiat,
piew ptaka czy chmura na niebie nie przypominay mu jego
ukochanej Emer Melody. Bya wszdzie, we wszystkich
rzeczach, na ktrych zatrzymywao si jego spojrzenie, a
wspomnienie jej czuej, agodnej twarzy pomagao mu
przetrwa kolejny dzie.
- Ja te auj, e jej nie znaa - wymamrota, przeykajc
zy. - Byaby jej oczkiem w gowie. Sofio Melody.
- Jestem do niej podobna?
- Jeli chodzi o wygld, to raczej twoja matka
odziedziczya jej rysy i sylwetk, ty za to masz urok i charyzm
mojej Emer...
- Tsknisz za ni, prawda?
- Tak. Cigle o niej myl. Bya dla mnie wszystkim.
- Dla mnie wszystkim jest Santi - Sofia westchna,
przywoujc Dermota do rzeczywistoci. - Dopiero dzi zdaam
sobie spraw, e go kocham, dziadku.
- Teraz tak to odczuwasz, ale jeste jeszcze bardzo
moda.
- Nie chc nikogo innego i to nigdy si nie zmieni.
- Wyroniesz z tego uczucia. Sofio. Za par lat w twoim
yciu zjawi si jaki zabjczo przystojny Argentyczyk i
zdobdzie twoje serce, tak jak kiedy Paco zdoby serce Anny
Melody...
- Nie. Kocham Santiego.
Dermot Dwyer zamia si cicho, nie wyjmujc fajki z ust.
Zajrza w nadsan, pen uporu twarz Sofii i skin gow.
- Skoro tak, to czekaj na niego. Sofio. On wrci, nie
wyjeda przecie na zawsze, prawda?
Jak zwykle nie potrafi niczego odmwi wnuczce. Teraz
czu, e musi pocieszy j w cierpieniu, ktre przyniosa jej
mio.
- Nie, nie wyjeda na zawsze.
- Wic oka troch cierpliwoci. Cierpliwy kot ma du
szans na zapanie myszy.
- Nie, to szybki kot ma du szans na zapanie myszy! -
Umiechna si.
- Moe i tak, kochanie. Moe i tak.

Na pocztku marca, kiedy licie zaczy powoli kn, a
dni dugich letnich wakacji,
trwajcych od grudnia, przesypay si w klepsydrze czasu,
Sofia przysza przed dom Chiquity
i Miguela, aby poegna si z Santim. Obserwujc
wyduajce si cienie letniego wieczoru, staraa si pamita
o tym, co powiedzia dziadek Dwyer. Bdzie czekaa na
Santiego, jak cierpliwy kot na mysz. Nawet nie spojrzy na
adnego innego chopca. Dochowa wiernoci Santiemu, na
zawsze.
Ostatnie tygodnie wakacji byy dla niej bardzo trudne.
Czsto zdarzao si, e w obecnoci Santiego rumieniec
oblewa jej twarz, a donie pokrywa pot. Miaa wtedy ochot
zapa si pod ziemi. Czasami przestawaa myle i nagle
odkrywaa, e wyznanie mioci ma dosownie na kocu
jzyka. Musiaa ukrywa swoje uczucia przed reszt rodziny i
zachowywa spokojny wyraz twarzy nawet wtedy, gdy miaa
ochot wybuchn paczem, przeraona pustk, ktra
czyhaa, by ogarn j po wyjedzie Santiego.
Santi stara si nie wspomina przy niej o wyjedzie.
Rozpacz Sofii gboko go wzruszya. By dumny i czu si
troch jak bo hater dawnych sag, ktry wyrusza na kolejn
bitw, gdy tymczasem jego kobiety zostaj w domu, tonc we
zach i rwc sobie wosy z gowy. Wiedzia, e nie bdzie
tskni za Sofi. Oczywicie, bdzie do niej pisywa, bya
przecie jego ukochan modsz kuzynk, ale mniej wicej to
samo znajdzie si w jego listach do matki i Marii. Ameryka
umiechaa si do niego, obiecujc mnstwo przygd i
dugonogich, atwych kobiet. Santi nie mg si ju doczeka
wyjazdu. A Sofia? C, Sofia zostanie w Santa Catalina i z
radoci przywita go, gdy wrci.
Wreszcie Santi wyszed z domu, przytuli zapakan
Mari i ucisn do Fernanda, ktry w gbi serca bardzo
cieszy si z wyjazdu brata. Wszyscy kochaj Santiego, myla
z zazdroci. Santi by dobry we wszystkim, kadego potrafi
oczarowa i rozbawi. Pyn przez ycie z atwoci i
wdzikiem piknego statku liniowego, podczas gdy Fernando
czu, e jemu samemu przypada rola holownika. Musia
ciko pracowa i mimo usilnych wysikw osiga niewiele,
dlatego w miar upywu czasu stara si coraz mniej. Tak, by
zadowolony, e Santi wyjeda, wicej, by zachwycony. Bez
Santiego, ktry zawsze go przymiewa, moe uda mu si w
kocu poczu na twarzy promienie soca. Panchito siedzia
na rkach starej Encarnacion, zbyt may, aby rozumie, co si
dzieje. Santi obj Sofi i jeszcze raz obieca, e bdzie pisa.
- Chyba nie jeste ju na mnie za, co? - zapyta z
umiechem.
- Owszem, jestem, ale przebacz ci, gdy wrcisz -
odpara, z trudem przeykajc zy.
Santi nie mia pojcia, co do niego czua. Nie podejrzewa
nawet, e jej odek ciska si bolenie, kiedy ich rce stykaj
si przypadkiem, e jej serce galopuje radonie, kiedy on si
do niej umiecha, e krew napywa jej do policzkw, gdy j
cauje. Dla Santiego Sofia bya modsz siostr, nikim wicej.
Dla Sofii Santi by wszystkim i teraz, kiedy odjeda, tracia
ch do ycia. Oddychaa tylko dlatego, e nie miaa wyboru.
Byo tak, jak powiedzia dziadek Dwyer - bdzie ya,
poniewa y musi. Miguel i Chiquita wsiedli do
samochodu i zawoali, by Santi si pospieszy. Robio si
pno. Santi zatrzasn za sob drzwiczki i pomacha
wszystkim z tylnego siedzenia. Fernando cofn si do domu,
lecz Maria i Sofia patrzyy w lad za samochodem, dopki nie
znikn im z oczu.
Nastpne dni mijay powoli. Sofia chodzia ponura jak
gradowa chmura i nawet dowcipy dziadka Dwyera nie byy w
stanie poprawi jej nastroju. Maria staraa si j rozbawi, ale
jej po godny umiech i arty irytoway tylko Sofi, ktra
wolaaby przeywa swj bl w samotnoci. Wakacje
dobiegay koca, a tym samym dugie letnie dni i wszystko, co
si z nimi wizao. W kocu Maria dosza do wniosku, e ma
dosy humorw kuzynki.
- We si w gar i przesta si dsa, na mio bosk -
powiedziaa ostro, kiedy Sofia owiadczya, e nie zagra z ni
w tenisa, bo nie ma ochoty.
- O co ci chodzi? - warkna Sofia.
- O to, e zachowujesz si zupenie tak, jakby kto umar.
- Jestem smutna, to wszystko. A co, nie mog?
- Santi to tylko twj kuzyn - rzucia Maria. - Tymczasem
mona by pomyle, e jeste w nim zakochana.
- Bo jestem - oznajmia bezwstydnie Sofia. - I mam w
nosie, kto si o tym dowie.
Maria bya wstrznita.
- Santi jest twoim stryjecznym bratem! - zawoaa. - Nie
moesz by w nim zakochana!
- Nie mog? To ciekawe. Masz co przeciwko temu?
Maria dug chwil siedziaa w milczeniu, lecz potem
pozwolia ogarn si zazdroci,
ktrej sama nie rozumiaa, i ze zoci zerwaa si na rwne
nogi.
- Powinna wreszcie spowanie! - krzykna na Sofi. -
Jeste ju za stara na cielc mio! Zreszt Santi i tak ci nie
kocha! Gdyby byo inaczej, nie zwrciby uwagi na Ev, nie
sdzisz? Nie widzisz, e robisz z siebie idiotk? Nie wolno
kocha si w bliskim krewnym, nie wiesz o tym? To
kazirodztwo, rozumiesz? Kazirodztwo! - powtrzya zajadle.
- Kazirodztwo to mio midzy rodzestwem -
odparowaa Sofia. - Santi jest moim stryjecznym bratem, nie
rodzonym. Widz, e nie chcesz si ju ze mn przyjani!
Maria patrzya bezradnie, jak kuzynka wybiega z pokoju,
zatrzaskujc za sob drzwi z
takim rozmachem, e wiszcy na cianie po prawej stronie
obrazek spad na podog i roztrzaska si na drobne kawaki.
Rozpakaa si, zdajc sobie spraw, e pacze ze zoci.
Jak Sofia moga zakocha si w Santim, ktry by jej kuzynem,
wic to uczucie byo ze, musiao by ze! Dugo zastanawiaa
si nad ca sytuacj, usiujc take rozezna si we wasnych
emocjach i zrozumie, skd bierze si jej zazdro i poczucie
osamotnienia. Sofia, Santi i ona zawsze trzymali si razem, a
teraz nagle po ja, e tamci dwoje mog stworzy osobny
wiat, w ktrym za braknie miejsca dla Marii.
Po powrocie do Buenos Aires obie dziewczyny
rozpoczy nowy rok szkolny i w normalnej sytuacji jak zwykle
miayby mnstwo wsplnych tematw, lecz teraz Sofia nadal
nie chciaa rozmawia z Mari. Kiedy Jacinto odwozi je do
szkoy, siedziay obok siebie w lodowatym milczeniu, a
podczas zaj Sofia udawaa, e nie dostrzega kuzynki. Maria
przeya ju kilka ktni z Sofi, ale w adnej nie miaa
ostatniego sowa. Sofia starannie pielgnowaa wrog
atmosfer i nigdy si nie poddawaa. Potrafia wycza swoje
emocje jak urzdzenie elektryczne, lecz umiaa te
delektowa si napiciem i aranowa dramaty. Podczas
przerw midzy lekcjami celowo unikaa Marii, gono miaa
si ze swoimi przyjacikami i obrzucaa kuzynk zoliwymi
spojrzeniami.
Maria postanowia walczy. W kocu przecie to nie ona
zacza ktni. Dosza do wniosku, e nie pozwoli, aby i tym
razem Sofii wszystko uszo na sucho. Przez kilka pierwszych
dni usiowaa ignorowa kuzynk, ale nocami pakaa
bezradnie, nie mogc zrozumie cierpienia, ktre na ni
spado. W szkole spokojnie zajmowaa si swoimi sprawami,
nie zwracajc uwagi na to, e Sofia zdya ju nastawi
przeciwko niej pozostae dziewczta. Sofia posiadaa urok i
charyzm, ktre przycigay do niej ludzi, kiedy wic reszta
klasy dowiedziaa si o konflikcie midzy ni i Mari,
wszystkie dziewczyny jak przeraone krliki szybko przeszy
na stron Sofii.
Po tygodniu Maria nie bya ju w stanie znie dzielcego
je chodu. Schowaa dum do kieszeni i napisaa kartk:
Sofio, prosz Ci, bdmy znowu przyjacikami. Sofia z
perwersyjn przyjemnoci obserwowaa cierpienie kuzynki.
Maria, nie otrzymawszy odpowiedzi, napisaa drugi licik: Nie
powinnam bya mwi tego wszystkiego. Postpiam le i
przepraszam. Prosz, bdmy znowu przyjacikami.
Sofia, ktra uwielbiaa skupia na sobie uwag, dugo
obracaa kartk w palcach, zastanawiajc si, co zrobi. W
kocu, kiedy Maria rozpakaa si na lekcji historii, zrozumiaa,
e posuna si za daleko. W czasie przerwy znalaza
zapakan kuzynk na schodach przed szko.
- Nie kocham ju Santiego - powiedziaa, siadajc obok.
Nie chciaa, eby Maria zdradzia komu jej tajemnic.
Maria podniosa zazawion twarz, umiechna si do niej z
wdzicznoci i owiadczya, e to i tak nie ma adnego
znaczenia.

Rozdzia jedenasty
Buenos Aires, 1958 rok

Soledad usyszaa pacz Sofii i pobiega do jej pokoju.
Chwycia dwuletni dziewczynk w ramiona i mocno
przytulia do piersi jej wstrzsane szlochem drobne ciako.
- To tylko zy sen, skarbie - powiedziaa pocieszajco.
Sofia natychmiast oplota j cieplutkimi ramionami i
nkami, Soledad spojrzaa na okrg oliwkow buzi dziecka
i jej mokre od ez gste, ciemne rzsy, okalajce orzechowe
oczy.
- Jeste prawdziw piknoci, wiesz o tym? - mrukna,
caujc wilgotny policzek dziewczynki. - Nawet kiedy paczesz.
Anna interesowaa si creczk tylko wtedy, gdy maa
spaa. Na pocztku nie bya w stanie znie jej przenikliwego,
dononego krzyku i chyba dlatego tak czsto powierzaa j
opiece Soledad. Natomiast Paco, ktry nigdy specjalnie nie
zajmowa si synami, dopki troch nie podroli, nie mg
oderwa oczu od crki. Natychmiast po powrocie z pracy
pdzi na gr, eby powiedzie jej dobranoc lub przeczyta
bajk. Sofia zasiadaa na jego kolanach, opieraa si o niego z
ufnoci i wreszcie zwijaa si w kbuszek, z policzkiem
opartym o pier ojca i z kciukiem w buzi. Soledad nie moga
otrzsn si ze zdumienia. Senior Paco nie nalea do
mczyzn, ktrzy rozczulaj si nad maymi dziemi. No, ale
Sofia nie bya zwykym dzieckiem. Bya jego malek creczk
i w wieku dwch lat potrafia bez trudu owin go sobie
wok paluszka.
Soledad lubia tygodnie, ktre spdzaa w Buenos Aires.
Wychowaa si na wsi i wielkie miasto wydawao si jej
fascynujcym, cudownym miejscem, chocia niezbyt czsto
miaa okazj spacerowa ulicami. Opieka nad Sofi
pochIaniaa j prawie bez reszty, lecz czasami znajdowaa
chwil, by wymkn si do sklepw, zostawiajc na stray
Loret, pokojwk, ktra na stae mieszkaa w apartamencie
rodziny Solanas. Paco poprosi Soledad, eby zajmowaa si
ma take i w nocy, poniewa Sofia czsto si budzia z
paczem, woajc niani.
- Moja crka potrzebuje twojej opieki, Soledad -
powiedzia. - Jeste niezbdn osob w naszym domu.
Martwimy si, kiedy Sofia jest niespokojna.
Oczywicie Soledad zgodzia si bez wahania, mimo i
oznaczao to, e czasami nie widywaa Antonia przez tydzie
albo i duej. Tak czy inaczej, na prawie wszystkie weekendy
wracaa z ca rodzin do Santa Catalina i wtedy staraa si
wynagrodzi mowi swoj nieobecno.
- Chcesz spa u mnie? - zapytaa teraz zaspane dziecko.
Sofia kiwna gow, opara czoo o obfit pier opiekunki
i spokojnie zamkna oczy.
Soledad ostronie zesza po schodach, trzymajc
dziewczynk w ramionach. Senior Paco wrci dzi bardzo
pno, pomylaa, zauwaywszy lec na krzele w holu
skrzan teczk i kaszmirowy paszcz. Nie zdy pocaowa
na dobranoc swojej maej krlewny... Kiedy przechodzia
przez hol, usyszaa dobiegajce zza zamknitych drzwi salonu
gosy i przystana niepewnie, wbrew instynktowi, ktry
podpowiada jej, by nie podsuchiwaa. Rodzice Sofii
rozmawiali po hiszpasku.
- Wic co to za rachunek? - zapytaa gniewnie Anna.
- Z ca pewnoci nie ma to adnego zwizku z tym, o
czym mylisz - odpar chodno
Paco. - To sprawy biznesowe.
- Biznesowe? Dlaczego musiae wynajmowa pokj w
hotelu w sprawach biznesowych, skoro masz reprezentacyjne
mieszkanie? Nie jestem a tak idiotk, na mio bosk!
Zapado cikie milczenie. Soledad nie miaa drgn,
staa cicho i nieruchomo jak mebel, prawie nie oddychaa,
lecz jej serce bio mocno, coraz szybciej. wietnie zdawaa
sobie spraw, e przysuchuje si prywatnej rozmowie i e w
gruncie rzeczy powinna si odwrci, zanie Sofi do
swojego pokoju i udawa, e o niczym nie wie. Niestety, nie
bya w stanie tego zrobi. Bya zbyt ciekawa - musiaa si
dowiedzie, o czym mwili Paco i Anna. Zza drzwi dobieg j
odgos krokw. Senior Paco przechadza si po pokoju,
syszaa ciche szuranie podeszew butw po drewnianej
pododze i dywanie, w t i z powrotem, w t i z po wrotem... I
pociganie nosem... Seniora Anna chyba pakaa... Wreszcie z
piersi Paca wyrwao si cikie westchnienie.
- Masz racj - odezwa si ze smutkiem.
- Kim ona jest?- zaszlochaa Anna.
- Nie znasz jej, moesz by absolutnie pewna, e to nikt z
naszych wsplnych znajomych.
- Dlaczego?
Soledad usyszaa, jak Anna zerwaa si z miejsca. Jej
wysokie obcasy szybko zastukay po pododze. Musiaa
podej do okna. W pokoju znowu zapada pena napicia
cisza.
- Mczyzna potrzebuje mioci, Anno - rzek Paco ze
znueniem.
- Ale przecie my si kochalimy, prawda? Na pocztku
na prawd kochalimy si z caego serca...
- To prawda. Nie wiem, co poszo nie tak... Zmienia si.
- Zmieniam si? - wybuchna. - Ja si zmieniam? I na
pewno to wszystko moja wina, tak? To ja popchnam ci w
jej ramiona?
- Niczego takiego nie powiedziaem.
- Wic co si stao? Ty te si zmienie, Paco, chocia
najwyraniej nie zdajesz sobie z tego sprawy!
- Wcale nie uwaam, e to twoja wina, Anno. Oboje
ponosimy odpowiedzialno za to, co si wydarzyo. Nie
mwi, e jestem niewinny... Chciaa wiedzie, wic...
- Chc wiedzie dlaczego.
- Nie wiem dlaczego. Zakochaem si w niej, ona take
mnie kocha. Ty ju dawno przestaa okazywa mi uczucie,
wic czego waciwie si spodziewaa?
- Zaraz mi powiesz, e to jaki zboczony argentyski
zwyczaj! Kiedy mowie s znudzeni onami, bior sobie
kochanki, co?
- Anno!
- Wic moe taka zasada obowizuje tylko w twojej
rodzinie? - parskna pogardliwie.
- Moe to dziedziczne?
- O czym ty mwisz? - zapyta powoli.
Soledad zauwaya, e ton jego gosu si zmieni, sta si
jeszcze chodniejszy i wyranie przycich.
- O twoim ojcu i jego... jego kochance - Anna miaa
zamiar uy sowa dziwka, ale instynkt ostrzeg j, aby nie
posuwaa si za daleko.
- Nie mieszaj do tego mojego ojca! - Paco nie potrafi
ukry zaskoczenia. Nie mia pojcia, w jaki sposb Anna
dowiedziaa si o romansie Hectora. - Ta sprawa dotyczy tylko
ciebie i mnie, nie ma nic wsplnego z yciem moich rodzicw!
- Mam nadziej, e nie zapoznasz z tym zwyczajem
Rafaela i Agustina. Nie chciaabym, eby ktry z moich synw
zama serce jakiej nieszczsnej kobiecie!
- Nie mog z tob rozmawia, kiedy jeste w takim
stanie.
Soledad usyszaa jego szybkie kroki, odwrcia si i
ruszya truchtem w stron swojego pokoju, lecz on wyszed z
salonu i zatrzasn za sob drzwi, zanim zdya znikn.
- Soledad! - odezwa si surowo.
Zaczerwienia si i ze spuszczon gow zwrcia si
twarz ku niemu. To koniec, pomylaa. Dlaczego jestem taka
gupia? Teraz bd musiaa spakowa rzeczy i odej. aonie
pocigna nosem.
- Podejd tu z Sofi - poleci.
Zbliya si, starannie unikajc jego wzroku.
- Moja kochana Sofia... - powiedzia mikkim, agodnym
gosem i pocaowa creczk w ciepe czoo. Kciki ust
dziewczynki uniosy si lekko, jakby nawet we nie reagowaa
na jego dotyk. - Kochasz mnie, prawda? - szepn. - ja ci
kocham, nie wiesz nawet, jak bardzo...
Na jego twarzy pojawi si wyraz czuoci, Soledad
zauwaya te, e jego oczy zalniy podejrzanie. Staa bez
sowa, a on delikatnie gaska Sofi po twarzy. Czekaa na
reprymend. Dopiero po chwili w gowie zawitaa jej myl, e
chyba ma szczcie i kara nie
nadejdzie. Paco przesun palcem po policzku dziecka, sign
po paszcz i skierowa si do drzwi.
- Wychodzi pan? - zapytaa Soledad i natychmiast
poaowaa, e to zrobia. Nie powinna interesowa si
planami swego pracodawcy.
Spojrza na ni i powanie kiwn gow.
- Tak. Nie wrc na kolacj. Posuchaj, Soledad...
- Tak, senior Paco?
- Nikomu nie wspominaj o tym, co usyszaa dzisiaj
wieczorem, rozumiesz?
- Tak, senior Paco - odpara, znowu si czerwienic.
- Dobrze - powiedzia i cicho zamkn za sob drzwi.
Soledad zerkna na drzwi do salonu, westchna i przez
kuchni posza do swojego pokoju. Wiedziaa, e nie powinna
podsuchiwa, ale teraz, kiedy odzyskaa rwnowag ducha,
zacza si zastanawia nad rozmow swoich pastwa. Wic
senior Paco ma romans, pomylaa. Wcale jej to nie zdziwio.
Wielu mczyzn co jaki czas wdawao si w tego rodzaju
zwizki i niby dlaczego mieliby tego nie robi? Sk w tym, e
ta sprawa wydawaa si zwizana nie tyle z seksem, co z
uczuciem. Jeeli senior Paco przesta kocha senior Ann, to
sytuacja bya powana. Soledad bardzo wspczua Annie i
byo jej szczerze al obojga pastwa.
Anna zostaa w salonie, skulona w fotelu, zbyt zmczona
i zrozpaczona, aby si poruszy. Nie wiedziaa, co robi. Paco
przyzna si, e ma kochank, ale wcale nie obieca, e
przerwie romans. Syszaa, jak wychodzi. Na pewno pobieg
prosto do tamtej, kimkolwiek bya. Wcale nie chciaa tego
wiedzie. Nie ufaa sobie, podejrzewaa nawet, e w ataku
gniewu i zazdroci mogaby zabi t kobiet... Pomylaa o
ciotce Dorothy. Czyby wanie teraz spotkaa j kara za
porzucenie Seana? Moe jej ciotka miaa racj, moe
rzeczywicie byaby szczliwsza, gdyby wysza za Seana i
nigdy nie opucia Glengariff...

Nastpne tygodnie byy ponure i mroczne. Paco i Anna nie
wrcili do tamtej rozmowy i pozornie wszystko byo tak jak
dawniej, gdyby nie to, e w ogle przestali si ze sob
porozumiewa. Anna z gorycz obserwowaa, jak wi czca
Paca i Sofi staje si coraz silniejsza. Kada pieszczota, kady
czuy gest, jaki wymieniali ci dwoje, bya dla niej tortur.
Miaa wraenie, e nie tylko obca kobieta, ale take wasna
crka zabraa jej ma. Paco spdza z Sofi wicej czasu ni z
ni i otacza dziecko mioci, cakowicie odgradzajc si od
ony. Anna z kolei powicaa si cakowicie synom, chonc
ich uczucie jak pustynna rolina spragniona deszczu. Odkrya,
e coraz trudniej jej kocha Sofi, ktr kojarzya teraz
wycznie z mem i tym, co ich dzielio. Dziecko zaczo
nawet popakiwa i wyrywa si, gdy trzymaa je w
ramionach, jakby wyczuwao niech, natomiast nie zmiennie
chtnie tulio si do ojca. Kiedy bawili si razem i Sofia
okazywaa rado z jego obecnoci, Anna nie potrafia oprze
si wraeniu, e kady jej umiech mwi: Kocham tat, nie
ciebie. Cierpiaa coraz bardziej, lecz nic nie potrafia na to
poradzi.
Kilka miesicy przed bolesn rozmow z mem dostaa
od ojca telegram z wiadomoci o mierci matki. Potem
Dermot przyjecha do Argentyny i Anna, by moe wbrew
zdrowemu rozsdkowi, spodziewaa si, e w ramionach ojca
odnajdzie mio matki, lecz on take uleg fascynacji ma
czarodziejk, ktr staa si Sofia. Okazao si wtedy, e Anna
i Dermot s sobie prawie zupenie obcy. czc ich kiedy
wi mocno nadwtliy, a zdaniem Anny zupenie zniszczyy
lata oddalenia.
Matki brakowao jej znacznie bardziej ni ojca, ktry
chodzi po Santa Catalina jak zagubiony pies. Doskonale
pamitaa mikki miech Emer i blask w jej agodnych oczach
oraz otaczajcy j zawsze zapach myda i lawendy. W
wyobrani wyniosa matk na piedesta, ktry zupenie do
niej nie pasowa. Wyawiaa z pamici tylko to, co przyjemne i
podtrzymujce na duchu, dlatego nie kojarzya Emer ze
smutn starsz kobiet, ktra rozpaczliwie pakaa tamtego
jesiennego wieczoru, kiedy egnay si po raz ostatni.
Potrzebowaa teraz matki, ktra ocieraa zy maej
dziewczynce, rozalonej, e jej kuzyni i kuzynki nie chc si z
ni bawi, matki gotowej zrobi absolutnie wszystko, byle
tylko na twarzy jej dziecka znowu zajania umiech. Tsknia
za bezwarunkow mioci Emer, poniewa okazao si, e w
wiecie dorosych mio trudno jest zdoby, a jeszcze
trudniej za trzyma.
Pozwolia, aby Soledad zaja jej miejsce przy maej Sofii.
Chopcy mieli teraz siedem i pi lat. Zaczli ju chodzi do
szkoy i Anna miaa wicej czasu dla siebie. Potrzebowaa tego
czasu, bo musiaa spokojnie zastanowi si, co zrobi ze
swoim yciem. Czasem nkay j niewyrane wyrzuty
sumienia, ale zawsze potrafia przekona sam siebie, e Sofia
jest cakiem szczliwa z Soledad. Zainteresowaa si
malarstwem i urzdzia sobie mae studio w jednym z
wolnych pokoi w mieszkaniu w Buenos Aires. Wiedziaa, e
nie maluje dobrze, ale nowe zajcie pozwalao jej oderwa si
od codziennych zmartwie, przy najmniej na chwil, moga
te spdza wicej czasu sama, nie budzc ciekawoci
rodziny. Paco nigdy nie zaglda do studia, ktre stao si jej
sanktuarium, wasnym miejscem, gdzie znajdowaa
schronienie.
Paco poczu si gboko zraniony, kiedy Anna
wspomniaa o romansie jego ojca z Clar Mendoz.
Zaskoczyo go nie to, e wiedziaa o tym zwizku, poniewa w
gruncie rzeczy wiedziao o nim wiele osb, lecz to, i zniya
si do tego, aby wykorzysta t wiedz przeciwko niemu.
Zacz obserwowa j z coraz wikszym dystansem i zadawa
sobie pytanie, czy mio, ktra poczya ich w Londynie,
naprawd istniaa. Wydawao mu si, e zakocha si w
cudownej modej dziewczynie, lecz do Argentyny przez
pomyk przywiz zgorzknia kobiet o ostrym spojrzeniu.
Czasami wyobraa sobie, e Ana Melodia, ta z jego
wspomnie; nadal siedzi obok fontanny na Trafalgar Square i
czeka na niego, smutna i stskniona. On take tskni za ni,
bo przecie nadal j kocha.
Pewnego wiosennego dnia Anna wybraa si na spacer
po rwninie z Agustinem. Byo bardzo ciepo i dzikie kwiaty
zaczynay ubarwia pamp wieymi kolorami. Z zachwytem
dostrzegli w pobliu par modych mzcachas o lnicym
brzowym futrze, ktre obwchiway si w socu. Anna
usiada w wysokiej trawie i wzia picioletniego synka na
kolana.
- Spjrz, kochanie - powiedziaa po angielsku. - Widzisz te
krliczki?
- Widz - odpar Agustin. - Cauj si.
- Musimy zachowywa si bardzo spokojnie i cicho, eby
ich nie przestraszy.
Dugo przygldali si penym uroku zwierztom, ktre
wesoo skakay wok siebie, od czasu do czasu rozgldajc
si czujnie, jakby podejrzeway, e kto je obserwuje.
- Ty nie caujesz ju tatusia, mamo - odezwa si nagle
Agustin. - Przestaa go lubi?
Anna zamara, zaskoczona pytaniem i wyranym
niepokojem w gosie dziecka.
- Skde znowu, skarbie - powiedziaa. - Nadal go lubi i
kocham.
- Ale teraz cigle kcicie si i krzyczycie na siebie, a mnie
wcale si to nie podoba. - Chopiec si rozpaka.
- Popatrz, przestraszye krliczki - rzeka szybko Anna,
starajc si skupi uwag synka na czym innym.
- Nic mnie to nie obchodzi! - wybuchn Agustin. - Nie
chc duej patrze na te krliki!
Anna obja maego i zacza si gorczkowo
zastanawia, jak go uspokoi.
- Tata i ja kcimy si czasami, tak jak ty, Rafael albo
Sebastian. Pamitasz, jak posprzeczae si z Sebastianem?
Chopiec powoli skin gow.
- No, wanie - cigna Anna. - Ale bya to tylko maa
sprzeczka, nic wicej, i szybko si pogodzilicie.
- Pogodzilimy si i znowu jestemy przyjacimi -
przytakn Agustin. - A ty i tata wcale si nie pogodzilicie...
- Przyrzekam ci, e to zrobimy, zobaczysz. Daj ci sowo
honoru. Teraz otrzyj buzi i chodmy troch dalej. Moe
zobaczymy jakiego armadillo i bdziesz mg opowiedzie o
nim dziadkowi?
W drodze powrotnej do domu Anna dosza do wniosku,
e nie moe duej tak y. Byo to nie do wytrzymania dla niej
i dla rodziny. Nie moga pozwoli, aby nieszczcie, ktre
dotkno j i Paca, rzucio cie na ycie ich dzieci. Spojrzaa na
pogodnie umiechnit buzi Agustina i zrozumiaa, e nie
moe go zawie.
Gdy byli ju blisko domu, frontowe drzwi otworzyy si i z
holu wybiega na ich spotkanie zapakana Soledad. O Boe,
tylko nie Rafael, pomylaa Anna w panice, z caej siy
ciskajc ma apk Agustina. Tylko nie Rafael, bagam...
- Co si stao? - krzykna zachrypnitym gosem.
- Seniora Maria Elena! - zaszlochaa Soledad.
Po policzkach Anny popyny zy ulgi.
- Co si stao? - powtrzya sabo.
- Nie yje! Seniora Maria Elena nie yje!
- Nie yje? Dobry Boe! Gdzie jest mj m? Gdzie Paco?
- U seniora Miguela.
Anna zostawia Agustina pod opiek Soledad i alejk
midzy drzewami pobiega do domu Miguela i Chiquity. W
salonie zgromadzia si ju prawie caa rodzina. Anna
rozejrzaa si dookoa, szukajc wzrokiem Paca. Nie byo go
tu. Chiquita dostrzega j i podesza pospiesznie. Twarz miaa
zapuchnit od paczu.
- Gdzie Paco? - zapytaa Anna amicym si gosem.
- Na tarasie, z Miguelem - odpowiedziaa Chiquita,
wskazujc francuskie drzwi.
Anna przecisna si midzy krewnymi, nie patrzc na ich
za smucone twarze, i wysza na taras. Paco sta przy barierce,
pogrony w rozmowie z Miguelem. By odwrcony do niej
plecami, wic jej nie zauway. Dopiero kiedy Miguel skin jej
gow i ruszy w stron drzwi, Paco spojrza w blad twarz
ony.
- Och, Paco, tak mi przykro... - powiedziaa, nie starajc
si wyciera gorcych ez.
- Jak to si stao?
Paco patrzy na ni chodno.
- Wypadek samochodowy - rzek sucho. - Jechaa do
domu i zderzya si z ciarwk.
- To straszne! Biedny Hector... Gdzie on jest?
- W szpitalu.
- Musi by nieprzytomny z rozpaczy... - szepna Anna.
- Tak. - Paco odwrci wzrok. - Wszyscy jestemy
zrozpaczeni.
- Paco, prosz ci...
- Co mam zrobi? - zapyta obojtnie.
Anna powstrzymaa szloch.
- Nie odsuwaj mnie od siebie - poprosia.
- Dlaczego?
- Chc ci pocieszy.
- Chcesz mnie pocieszy... - powtrzy z
niedowierzaniem.
- Tak. Wiem, co czujesz.
- Nie masz o tym najmniejszego pojcia - rzuci ostro.
- To ty masz romans. Paco. Ja jestem gotowa zapomnie
o tym i zacz od nowa.
Paco zmierzy j pytajcym spojrzeniem spod
zmarszczonych brwi.
- Dlatego, e umara moja matka?
- Nie. Dlatego, e nadal obchodzi mnie, co si z tob
dzieje - odpara, mruc oczy. - Nie zamierzam puci w
niepami tego, co powiedziaa o moim ojcu - rzek
gniewnie.
- O twoim ojcu? - Anna nie ukrywaa zaskoczenia. - Co
takiego powiedziaam o Hectorze? Kocham twojego ojca.
Paco.
- Jak moga zniy si do tego, eby wypomnie mi jego
romans i powiedzie, e to nasza rodzinna tradycja? - zapyta
z gorycz.
- Och, Paco... Zrobiam to tylko dlatego, e chciaam ci
zrani...
- I udao ci si. Jeste zadowolona?
Anna milczaa dug chwil.
- Agustin zapyta mnie dzi, dlaczego ci ju nie lubi -
odezwaa si mikko. - Jego maa buzia bya cignita i
poblada ze strachu... Nie wiedziaam, co mu odpowiedzie,
ale zastanowiam si nad jego sowami i zrozumiaam, e
mimo wszystko nadal ci lubi. Zapomniaam, jak ci kocha,
to prawda, ale przecie ta mio jest gdzie we mnie...
Paco spojrza w jej zazawione, pene alu oczy i jego
serce zmiko.
- Ja te zapomniaem, jak ci kocha - powiedzia. - I
wcale nie jestem z siebie dumny...
- Nie moglibymy sprbowa tego naprawi? - zapytaa z
westchnieniem. - Przecie nie wszystko przepado, prawda?
Czy nie moemy wrci do tamtych chwil, do tego
wszystkiego, co poczyo nas na samym pocztku, jeszcze w
Londynie, i od zyska czar tamtych dni? Czy nie moglibymy
przypomnie sobie, jak to byo? - Jej blade wargi zadray.
- Przepraszam ci, Anno - rzek Paco. - Przepraszam, e
ci zraniem.
- Ja take ci przepraszam. - Umiechna si sabo,
patrzc na niego ze wspczuciem.
- Chod do mnie, Ano Melodio. - Paco delikatnie wzi j
w ramiona. - Masz racj, bardzo potrzebuj twojego
pocieszenia...
- Czy tamto ju si skoczyo? - odezwaa si po dugiej
chwili. - I naprawd moemy sprbowa jeszcze raz?
- Tak, skoczyo si bezpowrotnie - powiedzia i pocaowa
j w czoo z dawno zapomnian czuoci. - Nigdy nie
przestaem ci kocha. Ano Melodio. Straciem ci tylko z
oczu, nic wicej.
Maria Elena zostaa pochowana w rodzinnym grobowcu
w miecie po smutnym i wzruszajcym naboestwie
aobnym w kociele pod wezwaniem Nuestra Seora de la
Asuncion. Wszyscy bliscy kochali j szczerze i serdecznie, o
czym najlepiej wiadczy fakt, e w kociele zabrako miejsc i
wiele osb stao na dziedzicu. Byo ciepo i soce wiecio
tak mocno i jasno, jakby nie wiedziao o mierci Marii Eleny.
Anna widziaa, jak dr donie Paca, zacinite na Pimie
witym, z ktrego fragment odczytywa, i nie moga
powstrzyma ez. Dzikowaa Bogu, e pozwoli im odnale
drog do siebie i znowu obdarzy si mioci. Patrzya na
obrazy witych, umieszczone wok gwnego otarza, i
szukaa w nich po cieszenia dla siebie i dla wszystkich, ktrzy
cierpieli po mierci Marii Eleny. Gdybym bya gboko
nieszczliwa, przyszabym do Boga, obecnego w tym
kociele, i On by mnie uratowa, pomylaa. mier Marii
Eleny bya szokiem dla caej rodziny, ale nikt nie cierpia tak
bardzo jak Hector, ktry w cigu kilku dni po mierci ony
bardzo si postarza. Anna miaa wraenie, e ojciec Paca
niknie w oczach. By niepocieszony, nie mia siy, aby dalej
y. Rozpacz zniszczya go i uczynia pust skorup z jego
zamanego serca.
Hector Solanas nigdy nie odzyska rwnowagi i rok
pniej zmar.
ycie Anny i Paca wrcio do normy. Oboje patrzyli, jak
ich dzieci dorastaj, i cieszyli si ich sukcesami. Znowu
rozmawiali ze sob i chocia nigdy nie odnaleli Londynu w
Argentynie, starali si cierpliwie odbudowywa swoj mio.
Paco zerwa romans, a Anna ze wszystkich si staraa si by
dobr on. Drzewo ich wsplnego ycia wydawao si silne i
zdrowe, lecz korzenie problemw, ktre ich kiedy rozdzieliy,
nadal tkwiy mocno w ziemi.

Rozdzia dwunasty
Santa Catalina, 1973 rok

Byo ju pno, kiedy Sofia wlizna si do pokoju
dziadka. Blask zimowego ksiyca przyprszy ciemno
bladoniebieskim wiatem. Dziewczyna przystana w nogach
ka i spojrzaa na starego czowieka. Chrapa gono, lecz dla
niej byo w tym co dziwnie kojcego, wspomnienie
dziecistwa i trwaego poczucia bezpieczestwa. Powietrze w
pokoju pachniao sodkawo tytoniem, jego aromat zdy ju
na dobre zadomowi si w zasonach i obiciach mebli. Przez
otwarte okno wpada agodny wiatr.
Sofia nie chciaa budzi dziadka, ale wiele by daa, eby
sam si ockn. Wiedziaa, e nie powinna przebywa w jego
pokoju w rodku nocy i e matka ostro by j za to skarcia.
Tego dnia Anna bya po prostu okropna dla Sofii. Bardzo nie
lubia, kiedy Dermot rozpieszcza wnuczk, i zawsze dawaa
temu wyraz, a tym razem oskarya go o podwaanie jej
autorytetu. Poszo o to, e dziadek Dwyer obieca Sofii
skrzany pasek ze srebrn klamr, ozdobion jej inicjaami.
Anna owiadczya, e jest to strata pienidzy, poniewa Sofia i
tak nie doceni prezentu. Powiedziaa, e dziewczyna zupenie
nie dba o swoje rzeczy, rzuca je na podog i czeka, a
Soledad podniesie je i odoy na miejsce.
Skoro dziadek koniecznie chce kupi co wnuczce, niech
to bdzie co stosownego i przydatnego, na przykad ksiki
lub nuty. Paco odziedziczy fortepian po swojej matce, ale
Sofia prawie na nim nie grywa. Najwyszy czas, eby
dziewczyna zaja si w kocu czym na powanie. Nie ma za
grosz koncentracji, zaczyna tysic rzeczy i adnej nie koczy.
Tak, nauka gry na fortepianie przyniosaby jej znacznie wicej
korzyci ni przesiadywanie na tym idiotycznym drzewie.
Wszystkie panienki z klasy Sofii ucz si malowa i gra na
jakim instrumencie, czytaj dobr angielsk literatur, gotuj
i poznaj tajniki prowadzenia domu. Mode dziewczta nie
powinny caymi dniami ugania si na kucach i azi po
drzewach.
- Zach j lepiej, eby zacza robi co rozsdnego, tato
- powiedziaa Anna.
Ale c, skoro dziadek Dwyer chcia kupi Sofii pasek,
zgodnie z obietnic...I wanie dlatego Sofia zakrada si w
nocy do jego pokoju. Pragna powiedzie mu, e bardzo
ucieszy j ten prezent i e bdzie o niego dbaa, poniewa
kocha dziadka i pasek bdzie jej go zawsze przypomina. Anna
nigdy nie moga zrozumie mocnej, ywej mioci, ktra
czya jej ojca i crk.
Sofia niepewnie zaszuraa nogami. Zakasaa, znowu
zaszuraa. W kocu Dermot Dwyer przewrci si na plecy.
Otworzy oczy i zaraz je zmruy, podnoszc rk w obronnym
gecie, poniewa wydawao mu si, e niewyrana posta jest
krasnoludkiem lub jakim innym duszkiem.
- To ja, dziadku, Sofia! - szepna.
- Jezus, Maria, Jzef! Dlaczego stoisz w nogach mojego
ka, dziewczyno? Wydaje ci si, e jeste moim anioem
strem, czy co?
- Twj anio str ju dawno uciek, dziadku! - Rozemiaa
si cicho. - Przestraszyo go twoje chrapanie!
- Co tu robisz. Sofio Melody?
- Chc z tob porozmawia - powiedziaa i znowu
niepewnie przestpia z nogi na nog.
- Wic nie stj tam, dziewczyno. Nie wiesz, e na
pododze a roi si od krokodyli, ktre tylko czekaj, eby
obgry ci stopy? Wa do ka!
Sofia wesza do ka dziadka, doskonale wiedzc, e jest
to kolejna rzecz, ktra spotkaaby si z dezaprobat matki.
Anna powiedziaaby z oburzeniem, e ma ju siedemnacie lat
i nie powinna wchodzi do ka starego mczyzny. Sofia
opara gow o poduszk. Leymy obok siebie jak kamienne
rzeby na nagrobku, pomylaa. Poczua ciep do dziadka
obok swojej i nagle ogarna j fala wielkiej mioci i czuoci
do tego czowieka.
- O czym chciaa ze mn porozmawia. Sofio Melody? -
za pyta.
- Dlaczego zawsze tak mnie nazywasz?
- Widzisz, twoja babka nazywaa si Emer Melody. Kiedy
twoja matka przysza na wiat, chciaem nada jej imi
Melody, ale Emer stana okoniem. Czasami potrafia by
potwornie uparta, wic nazwalimy nasz creczk Ann
Melody. Anna Melody Dwyer...
- Tak jak Maria Elena Solanas.
- Wanie. Tak jak Maria Elena Solanas, niech Bg ma w
opiece jej dusz...
- Ale ja mam na drugie imi Emer, nie Melody -
powiedziaa Sofia.
- Dla mnie zawsze bdziesz Sofi Melody.
- Bardzo mi si to podoba.
- To dobrze, bo jeste Sofi Melody, i koniec.
- Dziadku...
- Tak?
- Pamitasz o tym pasku?
- Oczywicie.
- Mama mwi, e zaraz rzuc go w kt, ale to nieprawda.
Bd o niego dbaa, obiecuj.
- Twoja mama nie zawsze ma racj. Wiem, e bdziesz o
niego dbaa.
- Wic mog go dosta?
Dermot mocno cisn jej do i zachichota, a
zawiszczao mu w piersiach.
- Moesz go dosta, Sofio Melody.
Leeli, wpatrujc si w taczce na suficie cienie.
Chodny wiatr podnosi zasony i lodowatymi palcami dotyka
ich gorcych twarzy.
- Dziadku...
- Co znowu?
- Na tym pasku zaley mi ze wzgldw uczuciowych -
powiedziaa niemiao.
- Ze wzgldw uczuciowych?
- Tak. Dlatego, e ci kocham, dziadku.
Sofia nigdy dotd nie powiedziaa nikomu, e go kocha.
Dermot dugo milcza, gboko wzruszony. Dziewczyna
zamrugaa nerwowo, zastanawiajc si, jak dziadek zareaguje
na to niespodziewane wyznanie.
- Ja te ci kocham, Sofio Melody - rzek w kocu, troch
drcym gosem. - Kocham ci z caego serca. A teraz id spa.
Sofia bya jedyn osob, ktra potrafia poruszy
sentymentalnym sercem starszego pana.
- Mog tu zosta?
- eby tylko twoja matka si nie dowiedziaa... - szepn.
- Och, wstaj znacznie wczeniej ni ona - mrukna
Sofia.
Obudzi j dziwny chd. Caym jej ciaem, od stp do
gw, wstrzsn dreszcz, wic szybko przytulia si do
dziadka, eby si rozgrza. Dopiero po chwili uwiadomia
sobie, e to od niego wieje lodowatym chodem. By zimny i
sztywny jak martwa ryba. Sofia usiada na ku i zajrzaa w
jego ozdobion zarostem twarz. Malowa si na niej wyraz
radoci. Gdyby nie by taki zimny i nieruchomy, mona by
pomyle, e zaraz wybuchnie skrzypliwym miechem, ale
jego twarz przypominaa mask, a szeroko otwarte oczy
wpatryway si w sufit.
Przycisna gorc twarz do jego policzka. Grube zy
popyny jej z oczu, spadajc na jego czoo, nos i brod. Caa
trzsa si od paczu. Nigdy nie czua takiego blu. Dziadek
odszed. Ale dokd? Czy niebo naprawd istniao? Czy dziadek
by tam teraz razem z Emer Melody? Dlaczego umar? By
zdrowy, energiczny i ywotny. Nie znaa nikogo, kto miaby w
sobie wicej ycia. Zakoysaa si bezradnie, trzymajc go w
ramionach. Minie brzucha i szczki bolay j dotkliwie.
Ogarno j przeraenie, bo nie moga przy pomnie sobie
jego ostatnich sw. Pasek, rozmawiali o pasku... Potem ona
powiedziaa, e go kocha... Zapakaa aonie na myl o
tamtej chwili. Zacza zawodzi i nie moga si ju
powstrzyma. Jej zawodzenie obudzio domownikw. Paco
przez moment myla, e syszy skowyt jakiego zwierzcia,
ktre pod jego oknem zagryza krwioerczy pies, lecz po chwili
rozpozna gos crki.
Kiedy rodzice oraz Rafael i Agustin wpadli do pokoju
dziadka, spieszc jej na pomoc, Sofia przypomniaa sobie
ostatnie sowa Dermota. eby tylko matka si nie
dowiedziaa. Zawsze by jej wsplnikiem i zawsze stawa po
jej stronie.
Musieli si wyrwa Dermota z ramion Sofii. Potem
przywara do ojca. Szok wywoany mierci dziadka by jak
uderzenie lodowatej fali. Sofia draa na caym ciele i nie
moga si uspokoi.
Anna nie staraa si powstrzyma ez, ktre pyny jej po
twarzy. Usiada na brzegu ka i smuk doni odgarna
wosy z czoa ojca. Zdja z szyi zoty krzyyk i przycisna go
do warg zmarego.
- Niech Bg czuwa nad twoj dusz, ojcze, i niech j
pobogosawi - szepna. - Boe, przyjmij go do swego
Krlestwa...
Podniosa wzrok i powiedziaa swojej rodzinie, e chce
zosta sama z ojcem. Rafael i Agustin wyszli bez sowa, Paco
pocaowa crk w czoo i agodnie wyprowadzi j z pokoju.
Anna Melody Dwyer przytulia zimn rk ojca do
policzka. Musna wargami jego pomarszczon do i
rozpakaa si gono. Pakaa nie nad spoczywajcym obok
niej martwym ciaem, ale z tsknoty za ojcem, ktrego
pamitaa z Glengariff. Kiedy jego serce naleao do jej matki
i do niej, dopiero pniej Sofia zaja w nim jej miejsce,
wyrzucia j, jakby miaa do tego prawo... Prawdopodobnie
Dermot nigdy nie wybaczy crce, e wiele lat temu wyjechaa
z Irlandii, aby wyj za Paca, i nigdy nie wrcia. Nigdy, nawet
na grb matki...
Straci crk i dlatego wpuci do swego serca wnuczk,
ktra miaa w sobie wszystko, co kocha w jednej i w drugiej.
Anna widziaa, jak to si stao. Najpierw Paco, potem ojciec...
Sofia ukrada ich obu. Anna nigdy nie zadaa sobie pytania,
dlaczego Sofii si to udao, poniewa baa si odpowiedzi.
Baa si przyzna, e Paco by moe mia racj. Moe
rzeczywicie to ona si zmienia... Chyba tak, bo inaczej jak
mogaby odsun od siebie dwch mczyzn, ktrych kochaa
nad ycie?
Ale Anna nawet teraz nie miaa ochoty zastanawia si
nad tym, co si z ni stao. Wpatrywaa si w twarz ktliwego
starego czowieka i szukaa w niej ojca, ktrego stracia
dawno temu. Byo ju za pno, by go odnale. Za pno...
Kiedy matka po wiedziaa jej, e "za pno" to
najsmutniejsze dwa sowa, jakie mona znale w kadym
jzyku. Teraz Anna rozumiaa, co Emer miaa na myli. Gdyby
ojciec oy na chwil, mogaby powiedzie mu, jak bardzo go
kocha. Mimo upywu lat, ktry osabi czce ich wizi, mimo
ycia i jego problemw, ktre ich rozdzieliy, naprawd
kochaa go caym sercem. A jednak nigdy mu o tym nie
powiedziaa... Wydawa jej si kopotliwy jak le wychowany,
stary pies, za ktrego stale musiaa wszystkich przeprasza.
Teraz wiedziaa, e po prostu si go wstydzia. Tymczasem
Dermot by rozdartym cierpieniem czowiekiem, ktry wola
pogry si w szalestwie, ni spojrze w twarz
rzeczywistoci pozbawionej gorcej mioci jego ony.
Szalestwo byo lekiem, ktry mia znieczuli go na rozpacz i
bl. Gdyby tylko po wicia mu troch czasu i sprbowaa
zrozumie, co czu... Gdyby postaraa si zrozumie jego
cierpienie...
- O Boe, daj mi powiedzie mu, e go kocham! -
wybuchna, mocno zaciskajc powieki. - Pozwl, eby si o
tym dowiedzia!
Pragnc pokaza ojcu, jak bardzo go kochaa, Anna
zdecydowaa si pochowa go na rwninie, wrd kucykw i
ptakw, pod drzewem eukaliptusowym i wysok dzik traw.
Antonio i stajenni pomogli wykopa grb, a ojciec Julio,
jkajc si, wygosi par modlitw oraz wzruszajce kazanie,
stojc na tle ponurego zimowego nieba. Jego jkanie si
zawsze bawio Dermota, wic Anna bya zadowolona.
Caa rodzina Solanas przysza na pogrzeb, aby okaza
szacunek zmaremu. Z pochylonymi gowami mamrotali
modlitwy i przygldali si, jak trumna powoli zjeda na
pasach w gb ziemi. Gdy mogia zostaa ju usypana, chmury
rozstpiy si nagle i wystrzeli spomidzy nich jasny promie
soca, zalewajc pamp dziwnie ciepym wiatem. Wszyscy
ze zdumieniem i zachwytem podnieli wzrok. Anna
przeegnaa si i podzikowaa Bogu, e otworzy przed jej
ojcem bramy Niebios. Sofia z cikim sercem popatrzya na
soce i pomylaa, e cay wiat sta si szary i ponury. Bez
dziadka Dwyera nawet promienie soca wydaway si
bledsze i chodniejsze ni zwykle.

Rozdzia trzynasty
Uniwersytet Brown, 1973 rok

Santi wsun rk pod sukienk Georgii, aby przekona
si, czy nosi poczochy. Koniuszkami palcw wyczu
nierwnoci koronki, a potem gadk, jedwabist skr uda.
Serce zabio mu mocniej. Przycisn wargi do jej warg,
smakujc sodko-ostr mitow gum do ucia, ktr
poczstowa j, kiedy wychodzili z dyskoteki. By pod
wraeniem bezporednioci Georgii. Nie miaa w sobie ani
odrobiny zahamowa, typowych dla dziewczt z Argentyny, i
sporo wulgarnoci, ktra wydaa mu si fascynujca.
Jej pocaunek by gorcy i zachcajcy. Najwyraniej
pragna jego silnego modego ciaa. Oraa skr Santiego
dugimi, czerwonymi paznokciami i zlizywaa z niej son
wilgo, pachnc potem i jego wasnym zapachem. Sama
Georgia roztaczaa aromat drogich perfum, a kiedy Santi liza
jej skr, czu smak pudru. Jej brzuch by mikki i zaokrglony.
Prbowa rozpi pas do podwizek, lecz chodno odsuna
jego rce, niskim, sodkim jak czekolada gosem powiedziaa,
e woli kocha si w poczochach, i szybko zsuna majtki.
Santi rozsun jej nogi, ktre ona natychmiast rozoya
jeszcze szerzej, i uklk midzy nimi, gadzc biodra i uda.
Georgia bya blondynk, naturaln blondynk, jak zauway,
patrzc na rwny trjkt wosw. Patrzya na niego miao,
bez ladu za wstydzenia, cieszc si jego podziwem. W cigu
nastpnych dwch godzin pokazaa mu, jak naley pieci
kobiet, powoli i zmysowo, i daa mu wicej przyjemnoci,
ni wydawao si to moliwe. Do drugiej nad ranem Santi
przey orgazm wiele razy, co dowodzio ponad wszelk
wtpliwo, e Georgia jest fantastyczn kochank, a ona
sama szczytowaa z atwoci typow dla kobiety doskonale
znajcej potrzeby wasnego ciaa.
- Jeste dziewczyn nie z tej ziemi - powiedzia Santi. -
Chc trzyma ci w ramionach przez ca noc, eby mie
pewno, e nie znikniesz o wicie.
Rozemiaa si, zapalia papierosa i przyrzeka, e przez
cay weekend bd si kocha, z krtkimi przerwami jedynie
na sen i posiki.
- Dugo, powoli i namitnie - owiadczya. Powiedziaa
mu, e uwielbia jego akcent, i nalegaa, by mwi do niej po
hiszpasku.- Mw mi, e mnie pragniesz, e mnie kochasz...
Poudawajmy troch... Santi spenia wszystkie jej zachcianki.
- Te quiero, te necesito, te adoro - powtarza.
Kiedy wreszcie si zmczyli, a ciaa bolay ich z nadmiaru
rozkoszy, zapadli w sen. wiata przejedajcych od czasu do
czasu samochodw obleway ich zocistym blaskiem,
wydobywajc z mroku fragmenty nagich, splecionych ze sob
cia.
Santi ni.
By na wykadzie profesora Schwartzbacha z historii
staroytnej i nagle zobaczy Sofi. Jej dugie, ciemne wosy
splecione byy w warkocz i zwizane wstk z czerwonego
jedwabiu. Miaa na sobie dinsy i fiokow bluzk koszulow,
ktra podkrelaa jej cudown opalenizn. Bya pikna,
ciemna i poyskliwa. Sofia odwrcia si i mrugna do niego,
a jej brzowe oczy rozjani kapryny umiech. Nagle
przeistoczya si w Georgi. Siedziaa naga na awce i patrzya
na niego spod lekko zmruonych powiek. Santi czu si
zaenowany t nagoci, ale jej wcale to nie przeszkadzao.
Wzrok miaa coraz bardziej senny i rozleniwiony. Santi
zapragn, aby wrcia, lecz jej ju nie byo.
Kiedy si ockn, Georgia leaa midzy jego udami.
Spojrza na ni uwanie, aby si upewni, e nie jest Sofi.
Rozluni si, gdy podniosa na niego pene podania
niebieskie oczy.
- Wygldasz, jakby zobaczy ducha, skarbie - rozemiaa
si.
- Bo zobaczyem - odpar i pozwoli, aby zmysowy dotyk
jej jzyka pomg mu uciec do magicznej krainy spenienia.
Pierwsze sze miesicy dwuletniego pobytu za granic
Santi spdzi na podrowaniu po caym wiecie w
towarzystwie przy jaciela, Joaquina Baranby. Najpierw
wyruszyli do Tajlandii, odwiedzili tam zakazan dzielnic
stolicy w poszukiwaniu rozrywki i dziwek. Santi czu
obrzydzenie i fascynacj, widzc, co kobiety potrafi robi ze
swoimi ciaami - z ca pewnoci byy to rzeczy, jakie nie
przyniyby mu si nawet w najbardziej ociekajcych seksem
snach. Palili konopie indyjskie na wyynie Cameron w Malezji
i obserwowali zachd soca, ktry powleka wzgrza zotem.
Potem pojechali do Chin, gdzie przemierzyli cay Chiski Mur,
zwiedzili Sal Najwyszej Harmonii w Zakazanym Miecie i z
wielkim obrzydzeniem odkryli, e Chiczycy naprawd jadaj
psie miso. Wracali przez Indie. Tam Joauin wymiotowa tu
pod Tad Mahal, a nastpne trzy dni spdzi w ku,
odwodniony i rozgorczkowany z powodu cikiego zatrucia.
Obaj jedzili na soniach w Indiach, na wielbdach w Afryce i
na piknych arabskich koniach w Hiszpanii.
Z kadego kraju Santi wysya pocztwki do rodziny.
Chiquita narzekaa, e nie moe si z nim skontaktowa,
poniewa przez p roku co kilka dni zmienia miejsce pobytu i
nigdy nie potrafi powiedzie, gdzie zatrzyma si nastpnym
razem. Wszyscy poczuli ulg, kiedy pod koniec zimy otrzymali
wiadomo, e Santi jest ju na Rhode Island, szuka
mieszkania i zapisuje si na zajcia w nowym semestrze,
midzy innymi z zarzdzania i historii staroytnej.
Przez pierwsze dni na uniwersytecie Santi mieszka w
hotelu. Na wykadzie inauguracyjnym pozna dwch
przyjanie nastawionych do wiata Amerykanw z Bostonu,
ktrzy poszukiwali kogo do wsplnego mieszkania na Bowen
Street. Pod koniec wykadu, wygaszanego przez starego
profesora o maych ustach, ukrytych pod gst siw brod, i
sabym gosie, dowiedzieli si o sobie wszystkiego, co chcieli
wiedzie, i zostali przyjacimi.
Frank Stanford by niski i krpy, o szerokich ramionach i
wyranie zarysowanych muskuach. Nalea do tych modych
ludzi, ktrzy usiuj uwolni si od kompleksu marnego
wzrostu, regularnie wiczc na siowni oraz grajc w tenisa,
golfa i polo. Celem tych wszystkich zabiegw miao by
zdobycie podziwu i popularnoci u pci przeciwnej. Frank
bardzo si ucieszy z poznania Santiego, nie tylko dlatego, e
nowy kolega pochodzi z Argentyny, co samo w sobie byo
do interesujce, ale take dlatego, e Santi gra w polo, a
znawcy tego sportu doskonale wiedzieli, e nikt nie gra w
polo lepiej od Argentyczykw.
Frank i jego przyjaciel Stanley Norman, ktry nad
aktywno fizyczn przekada palenie marihuany oraz
brzdkanie na gitarze, zaprosili Santiego na Bowen Street, aby
pokaza mu dom. Santi by zachwycony. Zobaczy typowy dla
Wschodniego Wybrzea budynek o oknach z
podwizywanymi zasonami, z piknym gankiem, stojcy przy
wysadzanej drzewami ulicy, gdzie przed prawie kadym
domem zaparkowane byy drogie, eleganckie samochody.
wieo odnowiony dom Franka i Stanleya urzdzony by
meblami z sosnowego drewna, obitymi tkanin w granatowo-
biae pasy.
- Moja mama upara si, e sama zajmie si dekoracj
domu - powiedzia Frank niedbaym tonem. - Jest troch
nadopiekucza, ale czasami niele na tym wychodz.
Spjrzcie tylko na ten dom - jego zdjcia powinny znale si
w jakim modnym czasopimie. Sdz, e naley do najlepiej
zaprojektowanych przy tej ulicy.
- Nie ustalilimy adnych zasad, dotyczcych wsplnego
mieszkania - rzek Stanley, ktry mwi z charakterystycznym
bostoskim akcentem, odrobin rozwlekajc samogoski. -
Nie mamy nic przeciwko zapraszaniu dziewczyn.
- Tak jest - przytakn Frank z entuzjazmem i
porozumiewawczo mrugn do Santiego. - Mamy tylko jedn
prob - jeeli spotkasz jakiego przyjemnego kociaka, nako
j, eby przyprowadzia do nas swoje siostry...
- Wyobraam sobie, e nie brakuje tu przyjemnych
kociakw - rzek Santi.
- Z pewnoci - przytakn Stanley. - W kadym razie ty,
chopie, z twoim poudniowoamerykaskim akcentem, na
pewno nie bdziesz mia adnych problemw z podrywem.
Dziewczyny bd lecie na ciebie jak my do wiata.
Nie myli si.
Santi rzeczywicie sta si obiektem zainteresowania
najadniejszych dziewczt na uniwersytecie, ale szybko
spostrzeg, e zaley im nie na maestwie czy na trwaym
zwizku, ale na spdzonej w jego ku nocy. W Argentynie te
sprawy wyglday zupenie inaczej. Mczyni nie zmieniali
tak czsto partnerek, poniewa kobiety day od nich
szacunku, podziwu i maestwa. Na uniwersytecie Santi
poczyna sobie jak fachowy zbieracz na polu truskawek -
niektre wkada do koszyka i zostawia na pniej, inne zjada
od razu. We wrzeniu i padzierniku spdzi kilka weekendw
z Frankiem i jego rodzin w Newport, grajc w tenisa i polo.
Szybko awansowa na bohatera w oczach modszych braci
Franka, ktrzy nigdy dotd nie widzieli prawdziwego
argentyskiego gracza w polo, oraz w oczach Josephine
Sianford, matki Franka, ktra co prawda znaa wielu grajcych
w polo Argentyczykw, ale aden z nich nie by tak wybitnie
przystojny.
- A wic Santi to skrt od Santiago, czy tak? -
odezwaa si Josephine, wrczajc Santiemu szklank coli i
ocierajc twarz biaym rcznikiem.
Oboje wanie skoczyli trzeciego seta w deblu
przeciwko Frankowi i jego modszej siostrze, Maddy. Santi
skin gow.
- Frank mwi mi, e bdziesz tu studiowa tylko przez
rok - cigna pani domu. - Tak, kocz zajcia w maju -
odpar, siadajc na jednym z ogrodowych krzese i wycigajc
dugie, mocno opalone nogi.
Biae szorty, ktre mia na sobie, podkrelay gboki,
miodowy odcie jego skry i Josephine musiaa si bardzo
stara, aby nie przyglda mu si zbyt natrtnym wzrokiem.
- Pniej wracasz do Argentyny? - zagadna, usiujc
okaza chopcu serdeczne, matczyne zainteresowanie.
Usiada naprzeciwko niego i smukymi palcami
wygadzia na udach krtk bia spdniczk.
- Nie, nie od razu. Chciabym zwiedzi jeszcze par
krajw i wrci do domu dopiero pod koniec roku.
- Och, to wspaniale. Chcesz skoczy studia w Buenos
Aires, prawda? - westchna. - Ale jednak nie do koca
rozumiem, dla czego nie zdecydowae si zrobi dyplomu
tutaj...
- Nie chc by tak dugo z dala od kraju - powiedzia
powanie. - Tskni za Argentyn.
- Rozumiem. - Umiechna si mio. - Zostawie w
domu dziewczyn? Zao si, e tak... - Rozemiaa si i
mrugna do niego zalotnie.
- Nie, nie zostawiem dziewczyny - odrzek, podnoszc
szklank do ust i wychylajc j chciwie.
- Zaskakujesz mnie, Santi... Taki przystojny chopiec jak
ty... C, tym lepiej dla moich modych krajanek...
- Santi jest prawdziwym idolem dziewczyn z naszego
roku, mamo - zaartowa Frank,
- Nie mam pojcia, dlaczego one wszystkie tak lec na
Latynosw. Ja dostaj tylko okruchy z paskiego stou...
- Bzdury, Frank - zdenerwowa si Santi. - Prosz mu nie
wierzy, pani Stanford!
- Mw do mnie po imieniu, Santi - poprosia, obdarzajc
go uroczym umiechem. - Pani Stanford pachnie mi
dyrektork szkoy albo kim w tym rodzaju, a taki wizerunek
wcale mi si nie podoba. - Josephine na chwil ukrya
zarumienion twarz w rczniku. - Gdzie jest Maddy? Maddy!
- Tu jestem, mamo, robi sobie drinka. Moe
przygotowa co dla ciebie, Santi?
- Jeszcze jedn szklank coli, jeeli moesz. Bardzo
dzikuj.
Ciemnowosa Maddy odziedziczya rysy i sylwetk niezbyt
przystojnego ojca. Los nie da jej gstych kasztanowych
wosw matki ani jej brzoskwiniowej cery i licznej, penej
kociego uroku twarzy. Maddy miaa duy nos, mae oczy o
cikich powiekach i oliwkow, usian ropnymi wypryskami
skr nastolatki ywicej si hamburgerami, frytkami, pizz i
sodyczami. Josephine cieszyaby si, gdyby Santi zabra jej
crk do kina lub do restauracji, bya jednak mdr kobiet i
wiedziaa, e Maddy nie moe wydawa si atrakcyjna tak
przystojnemu modemu mczynie. Och, gdybym tylko bya
o dwadziecia lat modsza, po mylaa. Natychmiast
zaprowadziabym go na gr i pozbawia tego nadmiaru
energii.
Santi obserwowa Josephine spod zmruonych powiek i
szczerze aowa, e ta pikna kobieta jest matk jego
przyjaciela. Nic go nie obchodzio, ile ma lat. Czu, e by aby
fantastyczna w ku.
- Santi, moe przedstawiby Franka jakiej miej
dziewczynie z Argentyny? - Josephine umiechna si i
zaoya jedn dug nog na drug. - Masz siostry?
- Mam jedn siostr, ale nie jest w typie Franka. Nie jest
wybitnie inteligentna.
- Wic moe kuzynki? - Zachichotaa. - Bardzo
chciaabym, eby w jaki sposb wszed do naszej rodziny...
- Mam kuzynk, nazywa si Sofia. Ona byaby znacznie
odpowiedniejsza.
- Jaka jest Sofia?
- Energiczna, trudna, uparta, rozpuszczona, ale bardzo
pikna. I gra w polo lepiej od Franka.
- Tak dziewczyn chciabym pozna - owiadczy Frank. -
Jest wysoka?
- Mniej wicej twojego wzrostu. Ma wielk charyzm,
urok i zawsze dostaje to, na czym jej zaley. Miaby z ni
pene rce roboty, to nie ulega wtpliwoci - powiedzia z
dum, przywoujc z pamici obraz zbuntowanej twarzy Sofii.
- To dopiero laska! - Frank si rozochoci. - Kiedy
mgbym j pozna?
- Musiaby pojecha do Argentyny. Sofia chodzi jeszcze
do szkoy.
- Masz jej zdjcie?
- Mam, ale w domu.
- Moe naprawd warto wybra si do Argentyny! Czuj,
e spodobaaby mi si twoja kuzynka... Nie pamitam, jak ma
na imi?
- Sofia.
- Sofia... - powtrzy Frank. - adnie... Czy jest atwa?
- atwa? - Santi nie zrozumia.
- Poszaby ze mn do ka?
- Frank, kochanie, nie przy starej matce! - skarcia go
Josephine, machajc doni, jakby chciaa pozby si
brzydkiego zapachu wulgarnych sw.
- Tak czy nie? - Frank nie ustpowa, ignorujc skrupuy
matki.
- Nie - powiedzia Santi.
Czu si bardzo nieswojo, rozmawiajc w ten sposb o
Sofii.
- Zao si, e przy odrobinie perswazji w kocu by si
zgodzia - Frank si rozemia. - Wy, Latynosi, macie mnstwo
uroku osobistego, natomiast nam nie brak uporu.
Santiemu nie podoba si bysk w oczach przyjaciela.
aowa, e w ogle wspomnia o Sofii.
- Szczerze mwic, znam dziewczyn, ktra o wiele lepiej
by do ciebie pasowaa - zauway z nadziej, e uda mu si
odwrci uwag Franka od Sofii.
- O, nie! Nie wyobraaj sobie, e tak atwo zrezygnuj z
twojej piknej kuzynki!
Kiedy Maddy wrcia z nastpn szklank coli, Santi bez
entuzjazmu pocign may yk. Nagle odechciao mu si pi.
Zacz si zastanawia, jak odwie Franka od pomysu
podry do Argentyny. Wiedzia, e impulsywny chopak
rzeczywicie mgby polecie do Buenos Aires, by pozna
Sofi - by wystarczajco bogaty, eby pozwoli sobie na tak
wypraw, i do miay, by podj ryzyko. Santi wcale nie mia
ochoty sprawdza, na co sta Franka.
Po powrocie na Bowen Street znalaz w skrzynce kolejny
list od Sofii. Zgodnie z obietnic pisaa do niego co tydzie.
- Od kogo ten list? - zapyta z zaciekawieniem Stanley,
cicho grajc na gitarze utwr Boba Dylana. - Dostajesz wicej
korespondencji ni poczta...
- Od kuzynki.
- Chyba nie od mojej Sofii? - Z kuchni niespodziewanie
wynurzy si Frank z talerzem penym obwarzankw i
plastrw wdzonego ososia.
- Mylaem, e jeszcze nie wrcie - zdziwi si Santi.
- Wrciem. Masz ochot na ososia? Jest pyszny,
zwaszcza z obwarzankiem...
- Nie, dzikuj. Id na gr. Mama pisuje zwykle bardzo
dugie listy.
- Mwie przecie, e to od kuzynki - rzuci Frank.
- Naprawd? To list od mamy, wida si przejzyczyem.
Santi nie mia pojcia, dlaczego kamie. Nie wtpi
przecie, e Frank szybko zapomni o Sofii, majc pod rk
dziewczyny z uniwersytetu.
- Hej, Jonathan Sackyille robi dzi imprez - przypomnia
sobie Frank. - Macie ochot pj?
- Jasne - odpar Stanley.
- Pewnie - odpowiedzia Santi, wychodzc do holu.
W zaciszu wasnego pokoju pospiesznie otworzy list.

Kochany ulubiony kuzynie Santi!

Dzikuj za Twj ostatni list, chocia trudno nie
zauway, e by krtszy od poprzedniego. W ogle listy od
Ciebie staj si coraz krtsze i bardzo mi si to nie podoba.
Zasuguj chyba na wicej. Sama pisuj przecie do Ciebie
czsto i duo, a z nas dwojga to ja jestem bardziej zajta.
Pamitaj, e nie masz takiej matki jak moja i nikt nie
zmusza Ci, eby si bez przerwy uczy. Jestem zdrowa i
chyba wszystko u mnie w porzdku. Wczoraj obchodzilimy
urodziny taty i bylimy na kolacji u Twoich rodzicw. Nawet
sobie nie wyobraasz, jak jest gorco. W zeszym tygodniu
Agustin mnie uderzy. Pokcilimy si o co, oczywicie z jego
winy, ale zgadnij, kto zosta ukarany?
Z zemsty wrzuciam wszystkie jego ubrania do basenu,
razem z ukochanymi skrzanymi oficerkami i sprztem do gry
w polo. Pkby ze miechu, gdyby zobaczy jego min.
Musiaam ukry si u Marii, bo naprawd si baam, e mnie
zabije. Tsknisz za mn, Santi?
Och, musz koczy, idzie tu mama i wyglda na strasznie
wciek. Jak mylisz, co tym razem zbroiam? Zgadnij!
Potrzymam Ci troch w napiciu, ale oczywicie w
nastpnym licie wszystko Ci opowiem, chyba e nie
napiszesz w cigu najbliszego tygodnia.
Cauj Ci bardzo mocno,
Sofia.

Santi zamia si cicho i przeczyta list jeszcze raz. Kiedy
odkada go do szuflady z innymi listami od Sofii, rodzicw i
Marii, nagle poczu lekkie ukucie tsknoty. Na szczcie
trwao ono sekund i zaraz jego myli skupiy si na przyjciu
u Jonathana Sackvillea.
Sackville mieszka niezbyt daleko, przy Hope Street. Cay
uniwersytet zna go jako organizatora najlepszych imprez z
udziaem najbardziej atrakcyjnych dziewczt. Santi, ktry czu
si dziwnie przygnbiony, nie mia wielkiej ochoty na t
zabaw, ale wola nie zostawa w domu i nie rozmyla o
pozostawionych w Argentynie bliskich. Wzi prysznic, ubra
si i zszed na d, eby poczeka na przyjaci.
Gdy Santi, Frank i Stanley dotarli na miejsce, Jonathan
sta w progu, obejmujc dwie rude dziewczyny o gupiutkich
umiechach, i popija wdk prosto z butelki.
- Witajcie, przyjaciele! - rozczuli si. - Wchodcie,
wchodcie, impreza dopiero si rozkrca.
W ogromnym domu rozbrzmiewaa dudnica muzyka i
tupot ng okoo stu pidziesiciu osb. Weszli do korytarza i
cudem przecisnli si przez gsty tum, zagradzajcy im drog
do bufetu. Chopcy si popychali, wpadali na siebie i
przekrzykiwali wydobywajcy si z gonikw omot.
- Hej, Joey! - zawoa Frank. - Santi, znasz Joeya,
prawda?
- Cze, Joey - powiedzia Santi.
- Jak leci, Joey? - zapyta Frank. - Gdzie pikna Caroline?
Caroline bya siostr Joeya.
- Zanurkuj tam, jeeli masz do odwagi. Frank. Caroline
jest gdzie w rodku.
- Wchodz, chopaki! Nie czekajcie na mnie!
Santi patrzy, jak Frank znika w rozkoysanej masie
spoconych cia.
- Gowa mnie boli od tego haasu - mrukn Stanley,
ktrysprawia wraenie napanego, nawet gdy by zupenie
trzewy. - Wracam do domu, do Dylana i Bowiego. ycie nie
powinno przypomina jakiego pieprzonego diabelskiego
myna. Dla mnie jest tu o wiele za gono. Wychodzisz ze mn,
stary?
- Tak, chodmy std - rzek Santi, aujc, e przyszed.
Po co mi to byo, pomyla. Kompletna strata czasu... Na
zewntrz gboko odetchn chodnym padziernikowym
powietrzem. Noc bya pogodna i gwiadzista. Nie wiedzia dla
czego, ale nagle przypomniay mu si wszystkie upalne,
duszne noce, podczas ktrych obserwowa niebo, siedzc pod
drzewem ambu. Do tego dnia ani razu nie tskni za domem,
wic skd teraz ta nostalgia...
- Wy te wychodzicie? - usysza niski, troch
zachrypnity gos.
Obaj odwrcili si szybko.
- Tak, wychodzimy - powiedzia Stanley, z nieukrywanym
podziwem mierzc dziewczyn wzrokiem. - Idziesz z nami?
- Nie - odpara i umiechna si do Santiego.
- Znamy si? - zapyta, wpatrujc si w jej blad twarz,
wyranie widoczn w wietle ulicznej latarni.
- Ja znam ciebie - odrzeka. - Widziaam ci kilka razy.
Jeste tu nowy.
- To prawda - przytakn.
Zastanawia si, czego od niego chciaa. Bya otulona w
krtki czerwony paszczyk, odsIaniajcy dugie, smuke nogi w
byszczcych skrzanych butach do kolan. Kulia si z zimna i
przytupywaa.
- Ta impreza jest dla mnie za haaliwa. Mam ochot
schroni si w jakim cichym, spokojnym i ciepym miejscu.
- To znaczy? - odezwa si Santi.
- Zamierzaam wrci do domu, ale nie chc by sama -
wyznaa z rozbrajajc szczeroci. - Dotrzymasz mi
towarzystwa?
- Czuj, e mnie to zaproszenie nie obejmuje - westchn
Stanley. - Do zobaczenia, Santi... - dorzuci i wolnym krokiem
oddali si w gr ulicy.
- Jak si nazywasz? - zapyta Santi.
- Georgia Miller, jestem na drugim roku. Widziaam ci w
kampusie. Przyjechae z Argentyny, prawda?
- Tak.
- Tsknisz za domem?
- Troch - odpar szczerze.
- Tak mi si wydawao. Wygldae tam na troch
zagubionego. - Wsuna do pod jego rami. - Chod ze mn,
nie bdziesz aowa. Pomog ci zapomnie o Argentynie.
- To mia propozycja. Dzikuj.
- Nie dzikuj mi, Santi. Ty take robisz co dla mnie.
Chciaam pj z tob do ka od chwili, gdy pierwszy raz
zobaczyam ci w kampusie...
Dopiero w ciepym wietle domu Georgii Santi mg si
jej dokadnie przyjrze. Nie bya pikna. Miaa bardzo
pocig, wrcz dug twarz i za szeroko rozstawione
niebieskie oczy o ostrym spojrzeniu, lecz mimo tych wad bya
bardzo seksown dziewczyn. Jej wargi byy asymetryczne,
ale zmysowe, chocia umiechaa si tylko poow ust. Na
ramiona spywaa jej masa gstych, jasnych lokw, ktre
podskakiway jak sprynki, kiedy si poruszaa. Gdy zdja
paszcz, Santi z trudem zapanowa nad podnieceniem, jakie
ogarno go na widok jej penych, obfitych piersi, wskiej talii
i dugich, wyjtkowo zgrabnych ng. Georgia miaa ciao
gwiazdy filmw porno i doskonale o tym wiedziaa.
- Moja figura cigle wpdza mnie w kopoty -
westchna, czujc na sobie jego gorce
spojrzenie. - Czego si napijesz?
- Whisky.
- Jest a tak le? - zapytaa.
- Co masz na myli?
- A tak tsknisz?
- Nie, wcale nie tak bardzo. W sumie cakiem niele sobie
radz.
- Ale jednak tsknota dopada ci czasami, zwaszcza
wtedy, gdy si tego nie spodziewasz?
- Tak.
- Wystarczy list z domu, czasami zapach albo kilka
dwikw znajomej melodii, prawda? - powiedziaa ze
smutkiem.
- Skd wiesz?
- Ja te pochodz z Poudnia, Santi.
- Z Poudnia? - powtrzy ze zdziwieniem.
- Z Georgii.
- Ach, tak... Przepraszam, nie zorientowaem si.
Obawiam si, e w moich uszach twj akcent niczym nie rni
si od akcentu innych Amerykanw...
- Nie szkodzi, przystojniaku. Twj akcent nie przypomina
adnego innego i jest najprzyjemniejszy ze wszystkich, jakie
syszaam, moesz wic mwi i mwi, a ja bd suchaa i
omdlewaa z rozkoszy. - Georgia zamiaa si gardowo. -
Chciaam tylko. by wiedzia, e mniej wicej rozumiem, co
czujesz. Przy mnie nie musisz udawa, bo ja te tskni za
domem. Prosz, twoja whisky. Rozpalimy ogie w kominku,
wczymy jak mi muzyk i oboje zapomnimy, co nam
dolega, dobrze?
- Dobrze - zgodzi si, patrzc, jak Georgia schyla si,
eby poprawi drewno w kominku.
Przez chwil w pokoju panowaa cisza. Spdniczka
dziewczyny podjechaa wyej, ukazujc koronkowy brzeg
poczoch i fragment czarnych majteczek.
- Dajmy sobie spokj z ogniem, Georgio z Georgii -
powiedzia nagle i jednym ykiem
oprni szklaneczk. - Chodmy na gr. Istnieje tylko jeden
sposb, aby zapomnie o domu - musimy zatraci si w sobie.
- Dobrze - rzeka. - Ja te nie mog si ju doczeka, eby
to zrobi...
Wzia go za rk i zaprowadzia do sypialni.

Rozdzia czternasty
Santa Catalina, grudzie 1973 roku

Chiquita prawie nie spaa. Noc bya wilgotna i duszna, a
ona przewracaa si z boku na bok, suchajc rytmicznego
pochrapywania Miguela, ktry lea obok niej, zwalisty i
mocno owosiony. Zadawaa sobie spraw, e przyczyn jej
bezsennoci nie jest ani duchota, ani koszmarny sen, ktry
koo pnocy obudzi maego Panchita, kac mu domaga si
obecnoci matki. Powodem drczcego j niepokoju byy
myli dotyczce jej syna, Santiego, ktry nastpnego dnia
mia wrci do domu po dwuletniej nieobecnoci.
Santi czsto pisywa z Ameryki. Chiquita z podnieceniem
czekaa na jego cotygodniowe listy i czytaa je z mieszank
radoci i smutku, poniewa bardzo za nim tsknia. Od czasu
wyjazdu widziaa go tylko raz, podczas przerwy semestralnej
w marcu. Santi z dum oprowadzi wtedy rodzicw po
kampusie, pokaza im dom na Bowen Street, w ktrym
mieszka z dwoma przyjacimi, i na kilka dni pojecha z nimi
na wybrzee, do Newport, gdzie zaprosili ich czarujcy rodzice
Franka Stanforda. Miguel by zachwycony, poniewa take i w
tamten weekend udao mu si zagra w polo. Santi mia teraz
dziewitnacie lat, waciwie prawie dwadziecia. By ju
dorosy i tylko chwilami przypomina chopca, ktrego
Chiquita ze zami poegnaa w tamten gorcy wieczr w
marcu dwa lata temu.
Chiquita i Anna czsto wieczorami siadyway razem na
tarasie, wpatryway si w dal i
rozmawiay o swoich dzieciach. Anna bardzo si martwia
zym zachowaniem crki. Miaa nadziej, e z czasem Sofia si
uspokoi, spowanieje, lecz ostatnio nie moga oprze si
wraeniu, e jest coraz gorzej. Dziewczyna staa si bezczelna
i zbuntowana, niegrzecznie reagowaa na krytyczne uwagi, a
w napadach zoci obrzucaa nawet matk wyzwiskami.
Sofia skoczya siedemnacie lat i bya bardziej
niezalena i harda ni kiedykolwiek przedtem. W szkole
spada na ostatnie miejsce w klasie i regularnie oblewaa testy
ze wszystkich przedmiotw z wyjtkiem kreatywnego pisania,
poniewa piszc, znajdowaa schronienie w wiecie
wyobrani. Nauczyciele skaryli si na jej brak koncentracji i
celowe prby zakcania lekcji. Nikt nie wiedzia, jak poradzi
sobie z rozhukan dziewczyn. W czasie spdzanych w Santa
Catalina weekendw o wicie siodaa konia i wracaa dopiero
pnym wieczorem, nigdy nie mwic matce, dokd jedzie.
Panujce w domu napicie jeszcze si nasilio, kiedy
Anna si dowiedziaa, e Sofia
przekupia szofera, aby zamiast do szkoy zawiz j do San
Telmo, najstarszej dzielnicy Buenos Aires, gdzie przez prawie
tydzie braa lekcje tanga u starego hiszpaskiego marynarza
imieniem Jesus. Nie odkryaby sekretu crki, gdyby
wychowawczyni klasy Sofii nie zadzwonia do niej, yczc
dziewczynie szybkiego powrotu do zdrowia po zapaleniu
wzw chonnych.
Gdy Anna oskarya Sofi o oszustwo i wagarowanie, ta
owiadczya spokojnie, e wyrosa ju ze szkoy i postanowia
zosta tancerk. Anna wpada we wcieko, lecz Sofia ju
dawno przyzwyczaia si do wybuchw gniewu matki i teraz
nie robiy na niej adnego wraenia. Anna zrozumiaa, e musi
znale jaki inny sposb na podporzdkowanie crki swojej
woli. Sofia bya pikna i czarujca, czciowo wanie dziki
temu wszystko uchodzio jej na sucho. Chiquita prbowaa
agodnie wytumaczy szwagierce, e Sofia jest po prostu
bardzo do niej podobna i to podobiestwo charakterw
wywouje stae konflikty midzy nimi, ale Anna z rozpacz
potrzsaa gow i nie chciaa sucha gosu rozsdku.
- Sofia ma w sobie za duo uroku, aby mogo jej to wyj
na dobre - powtarzaa z uporem. - Kadego potrafi owin
sobie wok palca, a zwaszcza ojca. Paco bardzo rzadko staje
po mojej stronie w sporach z Sofi i w rezultacie czuj si jak
potwr, bo jestem jedyn osob, ktra j karci. Musz
uwaa, eby w kocu mnie nie znienawidzia.
- Moe gdyby daa jej wicej wolnoci, popucia troch
cugli, nie gryzaby tak mocno wdzida - podsuna myl
Chiquita.
- Och, Chiquito, mwisz zupenie jak mj ojciec! - Anna
westchna ciko.
Co za rodzina, pomylaa na wp z desperacj, na wp z
rozbawieniem. Czy oni nawet w normalnych rozmowach
musz wszystko sprowadza do koskiej perspektywy?
- Twj ojciec by bardzo mdry.
- Czasami, chocia najczciej bywa po prostu irytujcy.
- Brakuje ci go, prawda? - zapytaa niemiao Chiquita.
Nigdy dotd nie rozmawiaa ze szwagierk o jej rodzicach.
Anna bardzo niechtnie wspominaa swoje dziecistwo i
Irlandi.
- W pewien sposb tak. Tskni jednak nie za tym ojcem,
ktry przyjecha do Argentyny, ale za tym, ktry kiedy bawi
si ze mn w Glengariff. Potem nasz wzajemny stosunek
zmieni si, moe zreszt to ja si zmieniam, sama ju nie
wiem...
Spucia oczy. Chiquita spojrzaa na jej twarz, owietlon
ciepym blaskiem wieczoru.
Anna nadal bya niewiarygodnie pikna, chocia w cigu lat
spdzonych w Argentynie staa si dziwnie zgorzkniaa.
- Mnie te go brakuje - wyznaa Chiquita.
- To, e Sofia jest taka rozpuszczona, jest w duej mierze
jego win. Ja nigdy jej tak nie pobaaam. Ani Paco, ani mj
ojciec nie dostrzegali niczego poza jej wdzikiem.
- Typowym wdzikiem Solanasw!
- Przekltym wdzikiem Solanasw! - powtrzya Anna i
rozemiaa si. - Moja matka take posiadaa mnstwo uroku
i wszyscy j uwielbiali. Biedna ciotka Dorothy bya gruba i
brzydka, natomiast mama budzia oglny zachwyt. Ciotka
Dorothy nigdy nie wysza za m.
- Co si z ni stao? - zapytaa Chiquita.
- Nie wiem. Wstydz si do tego przyzna, ale zupenie
straciam z ni kontakt.
- Och, rozumiem...
- Wiem, e to paskudnie z mojej strony, ale Irlandia jest
tak daleko... Anna zamilka.
Czua si winna. Nie wiedziaa nawet, czy ciotka jeszcze yje.
Powinna bya napisa do niej zaraz po mierci ojca, ale nie
moga si na to zdoby. Uznaa, e lepiej nie wiedzie. To,
czego si nie wie, nie boli, pomylaa, pospiesznie spychajc
spraw ciotki Dorothy w zakamarki pamici.
Chiquita miaa ochot zapyta j o inne ciotki i wujw.
Anna pochodzia przecie z licznej i mocno ze sob zwizanej
rodziny, w kadym razie tak zawsze utrzymywa Dermot
Dwyer. Chiquita bya ciekawa, co si z nimi wszystkimi dzieje,
ale w ostatniej chwili zabrako jej odwagi i wrcia do tematu
Sofii.
- Jestem pewna, e Sofia wyronie z tego zachowania -
powiedziaa. - To tylko trudna faza okresu dorastania,
zobaczysz.
- Nie jestem o tym przekonana. - Anna nie chciaa si
przyzna, e dostrzega w Sofii coraz wicej wasnych cech. -
Wiesz, Chiquito, najbardziej martwi mnie to, e gdybym
zgodnie z twoj rad popucia Sofii cugli, dziewczyna
mogaby kompletnie zdzicze. Nie ycz sobie, aby reszta
rodziny mwia potem, e wychowaam dzikusk.
Chiquita rozemiaa si pogodnie. Jak zwykle nie bya w
stanie negatywnie osdza kogokolwiek ze swoich bliskich.
- Ale, kochanie, wszyscy uwielbiaj Sofi! Ona jest jak
powiew wieego wiatru. Mj Santi i Maria s do niej gboko
przywizani i zawsze wszystko jej wybaczaj. To tylko ty tak
ostro j oceniasz, natomiast reszta rodziny uwaa, e Sofia nie
robi nic zego, moesz mi wierzy. A zreszt, jakie to ma
znaczenie, co myl inni!
- Dla mnie ma to ogromne znaczenie. Wiesz, jacy s
ludzie - kochaj plotki...
- Niektrzy tak, ale przecie nimi nie musisz si
przejmowa - rzeka Chiquita, obserwujc Ann spod oka.
Mimo upywu lat Anna nadal czua si w Argentynie
troch obco. Nie pozbya si te kompleksu niszoci i chyba
wanie dlatego tak przejmowaa si opini obcych ludzi o
swoich dzieciach. Bardzo pragna by z nich dumna i
uwaaa, e ich sukcesy i poraki ukazuj j sam w dobrym
lub zym wietle. Za wszelk cen usiowaa dowie swojej
wartoci i nigdy nie po trafia si rozluni.
Chiquita chciaa jej powiedzie, e nie powinna si
niczym martwi. Urodzenie i klasa nie miay przecie
znaczenia. Wszyscy Solanasowie kochali Ann tak, jak bya,
razem z jej kompleksami i zahamowaniami. Wiele lat temu,
bezporednio po jej przyjedzie do Santa Catalina, cz
rodziny uwaaa, e moda Irlandka chce wyj za Paca dla
jego majtku i pozycji spoecznej, kiedy jednak Anna
przywyka do nowego otoczenia, z nie miaej sarny
przeistoczya si w dumn tygrysic, ktra bez trudu zdobya
szacunek nowych krewnych.
Zdaniem Chiquity rdem buntu Sofii by zdecydowanie
odmienny stosunek Anny do synw i do crki. Anna kochaa
Rafaela i Agustina lep mioci i ya dla nich. Chiquita nie
miaa cienia wtpliwoci, e gdyby ktry z chopcw
zachowa si tak jak Sofia, jej szwagierka byaby dumna z jego
niezalenoci i wcale nie zamierzaaby go zdyscyplinowa.
Cieszyaby si, widzc w jego postpowaniu swj wasny upr
i si woli, a by moe nawet dodawaaby mu odwagi.
Chiquita podejrzewaa, e Anna zazdroci crce pozycji w
rodzinie oraz wielkiej osobowoci. Ludzie kochali Sofi lub
nienawidzili jej, lecz nikt nie mg pozosta wobec niej
obojtny. Kiedy prbowaa wytumaczy to wszystko Annie,
zauwaya jednak, e jej uwagi tylko podsycaj tlce si w niej
rozgoryczenie i poczucie nieprzystosowania.
- No, ale dosy ju o Sofii - odezwaa si Anna, a Chiquita
powitaa jej sowa z prawdziw ulg. - Na pewno ma
czerwone uszy, wic lepiej dajmy jej spokj. Spjrz, Chiquito,
jakie to dziwne, e Rafael i Agustin s tak zupenie inni...
Wydaje mi si, e Rafael chodzi z Jasmin Pen, wiesz, crk
Ignacia Peny. To dopiero byaby wietna partia! - Anna
umiechna si z dum. - Rafael sdzi, e o niczym nie wiem,
ale ja czsto sysz, jak rozmawia z ni przez telefon.
Oczywicie, nie zamierzam si z tym zdradza, zreszt wiem,
e sam powie mi o tym w swoim czasie. Rafael mwi mi o
wszystkim, w przeciwiestwie do swojej siostry, ktra
zachowuje si jak zodziej, planujcy kolejny napad... -
Parskna ze zniechceniem, poniewa przyapaa si na tym,
e znowu wraca do tematu Sofii. - Wyobraam sobie, jaka
jeste podekscytowana powrotem Santiego. - Stumia ch
kontynuowania tyrady o crce. - Nie mam pojcia, jak
przeya bez niego Boe Narodzenie...
Chiquita ze smutkiem potrzsna gow.
- To byo okropne. Naturalnie, staraam si nie okazywa
przygnbienia ze wzgldu na innych, ale ty musiaa
zauway, co si ze mn dziao. wita bez Santiego to adne
wita. Najlepiej czuj si wtedy, gdy wszyscy jestemy
razem. C, kiedy Santi chcia pojecha do Tajlandii i zwiedzi
ten kraj. By ju chyba wszdzie, na wszystkich kontynentach,
wiesz? Z pewnoci podre i studia w Ameryce pomogy mu
zdoby cenne do wiadczenia. Myl, e od razu zauwaysz,
jak si zmieni. Jest ju mczyzn, nie chopcem. Po prostu
nie mog uwierzy, e wreszcie wraca do domu...
Chiquita przypomniaa sobie wizyt w Stanach podczas
wiosennej przerwy semestralnej. Zrozumiaa wtedy, e
dziecko, jakim by jej syn przed wyjazdem z Argentyny,
bezpowrotnie znikno. Santi mwi teraz niskim, nieco
zachrypnitym gosem, jego podbrdek by ciemny od
zarostu, oczy miay gbszy wyraz, a ciao stao si silne i
muskularne. Zwrcia te uwag, e prawie nie utyka.
Santi mia wrci w poowie grudnia, tu przed
trwajcymi do marca letnimi wakacjami. Potem zamierza
rozpocz picioletnie studia na uniwersytecie w Buenos
Aires. Poprzednie Boe Narodzenie spdzi poza domem i
Chiquita bardzo nie chciaa, aby to si powtrzyo. W gbi
duszy liczya dni do powrotu syna, nie mogc si go doczeka.
Wczesnym rankiem w sobot, 12 grudnia, po praktycznie
nie przespanej nocy, Chiquita wstaa z ka z radoci w
sercu. Rozsuna zasony i stwierdzia, e wiat wydaje jej si
pikniejszy ni zwykle, soce janiejsze, a kwiaty bardziej
kolorowe i delikatne. Posza do pokoju Santiego i postawia
wazonik z rami na nocnej szafce. W caym domu panowaa
atmosfera wielkiego podniecenia. Panchito biega wesoo po
ranczu ze swoimi kuzynami i dziemi gauczw, Fernando
pojecha gdzie konno, czujc, e bliski powrt brata budzi w
jego sercu upion na krtko zazdro, a Miguel bardzo
wczenie wyprowadzi dipa z garau i uda si na lotnisko,
zostawiajc on w trakcie dyskusji o lunchu z kuchark.
Maria, nie chcc plta si pod nogami matki, zaraz po
niadaniu pobiega do Sofii.
Zastaa kuzynk z rodzin na tarasie, przy stole
zastawionym filiankami herbaty i kawy oraz pmiskami ze
wieymi rogalikami i bueczkami.
- Cze, Mario, jak si czujesz? - zawoaa Sofia.
- Dzie dobry, ciociu Anno i stryju Paco - powiedziaa
Maria z radosnym umiechem, caujc wszystkich obecnych.
- Mama na pewno umiera z podniecenia, co? - zapytaa
Anna, ktra doskonale wiedziaa, jak czuaby si na miejscu
Chiquity.
- Och, nawet sobie nie wyobraacie, jaka jest
podekscytowana! Przez ca noc nawet nie zmruya oka, a od
witu ju co najmniej tuzin razy zagldaa do pokoju Santiego,
eby sprawdzi, czy wszystko jest na swoim miejscu.
- Santi nie przywizuje wagi do takich drobiazgw -
zauway Agustin, smarujc rogalik masem i maczajc go w
herbacie.
- Przywizuje, przywizuje i na pewno zaley mu, eby
zasta pokj w takim stanie, w
jakim go zostawi - owiadczya Anna.
Maria przysuna sobie krzeso i usiada.
Po chwili na tarasie pojawia si Soledad, niosc dla niej
filiank ze spodeczkiem i talerzyk.
- A Miguel? - zagadn Paco, nie przerywajc lektury
gazety.
- Z samego rana popdzi na lotnisko.
- To dobrze - mrukn Paco. - Chyba wpadn na may
koktajl do Alejandra i Maleny...
- Nie za wczenie na drinka, tato?
- U Alejandra i Maleny kada pora dnia jest dobra na
drinka, Sofio.
Kiedy odchodzi. Sofia zauwaya, e jego wosy poyskuj
srebrem w socu.
- Sofio, ty te pewnie nie moesz si doczeka spotkania
z Santim - odezwaa si Maria, nalewajc sobie herbaty. -
Ciekawe, jak on teraz wyglda... Mylisz, e si zmieni?
- Jeeli zapuci brod albo zrobi co rwnie
idiotycznego, zabij go - powiedziaa Sofia z radosnym
umiechem.
- Zao si, e Santi nie pozna Panchita. May strasznie
wyrs, jeszcze troch i bdzie gra w polo z dorastajcymi
chopcami.
- I dziewcztami - dorzucia Sofia, zerkajc na
matk.Sofia wiedziaa, jak Anna si irytuje, kiedy widzi, e
crka ugania si za pik razem z mczyznami, lecz czasami z
rozmysem sprawiaa jej przykro. - Hej, Rafa, Santi na
pewno bdzie chcia od razu wyjecha na boisko - zwrcia si
do brata. - Moe zorganizujemy mecz, eby zrobi mu frajd?
Anna w milczeniu odwrcia gow. Nie moga
zrozumie, dlaczego Sofia jest takim obuziakiem, dlaczego
nie zachowuje si tak jak pena dziewczcego wdziku i
dystyngowana Maria...
- Dranisz mam, Sofio - mrukn Rafael z
roztargnieniem, bardziej zainteresowany artykuem w gazecie
ni gadanin siostry i kuzynki. - Daj jej spokj, dobrze?
Anna westchna i lekko wzruszya ramionami.
- Sofio, postaraj si nie planowa Santiemu pierwszego
dnia po powrocie - powiedziaa. - Zobaczymy, co sam zechce
robi. Z pewnoci najpierw opowie nam wszystkim o swoich
przygodach... - Nagle przypomniaa sobie rady Chiquity i
przyszo jej do gowy, e moe jednak powinna sprbowa
wprowadzi je w ycie. - Chocia waciwie dlaczego nie
mielibycie zagra w polo? - dodaa sabo. - Santi nie bdzie
przecie siedzia z nami przez cae popoudnie przy stole...
- Naprawd tak uwaasz? - zapytaa Sofia powoli i
obrzucia matk zdziwionym spojrzeniem.
Oczekiwaa paru ostrych sw, ale Anna tylko
umiechna si do niej i signa po napoczt bueczk. Po
chwili obie dziewczyny wstay od stou i pobiegy do domu,
zostawiajc sprztanie wyrozumiaej Soledad.
W rowym pokoju Sofii pady na due ko, gniotc
wieo wykrochmalon narzut
i zrzucajc espadryle na podog.
- A trudno uwierzy, nie sdzisz? - zachichotaa Sofia.
- W co?
- W to, e mama powiedziaa, i nie ma nic przeciwko
temu, bym zagraa w polo!
- Zawsze kiedy jest ten pierwszy raz.
- To prawda. Ciekawa tylko jestem, dlaczego tak
zmika...
- Nie zastanawiaj si nad tym. Sofio. Ciesz si.
- Taki mam zamiar. - Sofia westchna. - Oczywicie ta od
miana nie potrwa dugo... Powiem o tym Santiemu, ciekawe,
czy uwierzy...
- Jak dugo musimy jeszcze na niego czeka? - Maria ze
zniecierpliwieniem spojrzaa na zegarek. - Ojej, tyle godzin!
- Jestem tak podniecona, e po prostu nie mog
spokojnie usiedzie. - Opalona, wyrazista twarz Sofii pokrya
si lekkim rumiecem. - Co mam na siebie woy?
- A co masz do wyboru?
- Niewiele. Wszystkie moje eleganckie rzeczy s w
Buenos Aires, tutaj zawsze nosz dinsy lub bombachas. -
Sofia z rozmachem otworzya szaf. - Sama popatrz!
W szafie byy waciwie wycznie porzdnie poskadane
koszulki i swetry, obok wisiao kilkanacie par spodni.
- C, zrbmy porzdny przegld - zaproponowaa Maria.
- Masz na myli co konkretnego? Co chciaaby woy?
- Co w rodzaju twojej sukienki - odrzeka Sofia po chwili
namysu.
Maria miaa na sobie adn, dug sukienk, wykoczon
koronk i wstk tego samego koloru co wstka w jej
ciemnych wosach.
- Chcesz woy sukienk? - zdziwia si Maria, marszczc
nos. - Ale ja nigdy nie widziaam ci w sukience...
- Kiedy zawsze jest pierwszy raz. - Sofia si umiechna.
- Santi wraca po dwch latach nieobecnoci, wic chciaabym
wprawi go w zachwyt.
- Lepiej wprawiaj w zachwyt swojego Roberta! - zamiaa
si Maria.
Roberto Lobito by wysoki, opalony, jasnowosy i
wystarczajco atrakcyjny, aby mc umwi si na randk z
kad dziewczyn. By bliskim przyjacielem Fernanda i nalea
do klanu Lobitw z ssiedniej posiadoci, La Paz. Jako
doskonay gracz w golfa zawsze przyciga tumy widzw,
szczeglnie dziewczt, ze wszystkich okolicznych farm, ktre
chtnie odryway si od romantycznych powieci, aby
obejrze Roberta w akcji na bo isku.
Sofia nigdy nie bya nim specjalnie zainteresowana.
Przyja obojtnie nawet to, e po meczu o Puchar Santa
Catalina Roberto wyranie zwrci na ni uwag i e przy
jakiej innej okazji podjecha do niej na swoim kucu i lekko
stukn motkiem do gry w poladek. W oczach Roberta
uczynio to j inn od pozostaych dziewczyn, ktre rumieniy
si i jkay, kiedy je zagadywa. One byy atw zwierzyn,
Sofia znacznie trudniejsz. Rozmawiaa z nim i artowaa, ale
Roberto widzia, e nie robi na niej wielkiego wraenia, a to
tym bardziej go pocigao.
Po ktni z Mari Sofia dosza do wniosku, e powinna
zacz umawia si z jakim chopcem, aby zmyli kuzynk.
Nikt poza Mari nie podejrzewa jej o uczucie do Santiego,
postanowia wic przekona j, e jest bez pamici zakochana
w kim innym. aden chopiec jej si nie podoba, dlatego nie
miao znaczenia, kogo wybierze, ale duma podpowiadaa jej,
e powinien to by najprzystojniejszy i najbardziej atrakcyjny
spord jej znajomych. W ten sposb Sofia wybraa Roberta
Lobita.
Sprawa okazaa si wyjtkowo mao skomplikowana.
Ktrego dnia, zamiast mwi "nie" i wykpiwa zaloty
Roberta, pozwolia mu si pocaowa. I oczywicie przeya
rozczarowanie. Nie oczekiwaa wprawdzie, e pampa zadry
pod jej stopami, ale kiedy wilgotne wargi Roberta zetkny si
z jej ustami, a jego jzyk zacz pieci wntrze ust, cofna si
z obrzydzeniem. Na szczcie w tej samej chwili przyszed jej
do gowy pewien pomys. Zamkna oczy i pozwolia mu si
caowa. Tym razem wyobrazia sobie, e to wargi Santiego
pieszcz jej usta, jego donie obejmuj tali, zaronity
podbrdek drapie szyj... Nagle serce dziewczyny zabio
szybciej i pampa zadraa, no, w kadym razie prawie
zadraa. Tak czy inaczej, byo to lepsze rozwizanie ni
wpatrywanie si w rozpalon twarz Roberta Lobita, oddalon
zaledwie o centymetr od jej twarzy.
W cigu minionych dwudziestu miesicy nie byo ani
jednej godziny, eby nie mylaa o Santim i nie pragna jego
powrotu. Kiedy wyjecha, miaa wraenie, e cay jej wiat leg
w gruzach. Santa Catalina bez niego bya zupenie innym,
obcym miejscem. W oczach wiata Sofia staa si dziewczyn
Roberta Lobita, lecz w gbi serca nadal bya ukochan
Santiego i codziennie wyobraaa sobie, jak ukochany zamyka
j w ramionach. Nigdy nie spaa z Robertem, natomiast w
marzeniach namitnie kochaa si z Santim. Wkraczajc
powoli w kobieco. Sofia zrozumiaa, e jej uczucia take
ulegaj zmianie i staj si o wiele bardziej niebezpieczne.
Coraz czciej zdarzao si, e w nocy nie moga zasn i
niespokojnie przewracaa si z boku na bok, oblewajc si
gorcym rumiecem z powodu zmysowych myli, jakie cigle
j nawiedzay. Kiedy indziej budzia si nad ranem i cae ciao
bolao j z podania. Leaa wtedy, nieszczliwa i
podniecona, nie wiedzc, w jaki sposb uwolni si od
pragnienia. Zdawaa sobie spraw, e drczce j myli s
grzeszne, ale po pewnym czasie przywyka do nich i przestaa
si obawia, przyjmowaa je nawet jako pewnego rodzaju
pociech i ukojenie w tsknocie za Santim.
Na pocztku miaa wyrzuty sumienia i wci miaa przed
oczami agodn, lecz pen dezaprobaty twarz ojca Julia, lecz
wkrtce pozbya si poczucia winy. Starannie strzega swej
tajemnicy i nauczya si czerpa prawdziw przyjemno z
nocnych przey. W gbi serca czua, e mimo dzielcej j od
Santiego odlegoci, znajduje si bardzo blisko niego. Jego
listy, pene wspomnie o domu i opisw nowego wiata,
dodaway jej energii i siy do ycia.
Teraz wycigna z szafy bia letni sukienk i przyoya
do siebie.
- Moe ta? - zapytaa. - Mama kupia mi j z nadziej, e
uda si jej zniechci mnie do polo i dinsw. Ani razu jej nie
woyam...
- Wic przymierz! Zobaczymy, jak bdziesz w niej
wygldaa. Zabawne, ale ani rusz nie mog sobie wyobrazi
ciebie w sukience!
Sofia woya bia bawenian sukienk przez gow,
ostronie nacigajc j na biust i pup. Mocno dopasowana
kreacja trzymaa si na dwch cienkich ramiczkach i opadaa
prawie do ziemi. Bya moe troch zbyt obcisa w biodrach, za
to wspaniale uwydatniaa wsk tali dziewczyny i jej
szerokie, mocne ramiona. Pene piersi napieray na tkanin,
sprawiajc wraenie, jakby lada chwila miay wyzwoli si z
wizienia. Odrzucia dugi, lnicy warkocz i z penym nadziei
spojrzeniem stana przed lustrem.
- Och, Sofio, wygldasz przepiknie - westchna Maria
ze szczerym podziwem.
- Tak uwaasz? - zapytaa Sofia niepewnie, wyginajc
szyj, eby zobaczy, jak suknia ukada si z tyu.
Rzeczywicie wygldaa piknie, chocia byo jej dosy
niewygodnie. Nie przywyka do sukienek i czua si dziwnie
oniemielona. Wydawao jej si mieszne, e zmiana wygldu
moe tak powanie wpyn na nastrj, lecz mimo wszystko
bya bardzo zadowolona.
- Nie mog wyj tak uczesana, zawsze nosz ten nudny
warkocz - rzeka, nagle podekscytowana nieznanym uczuciem
i zdecydowana na cakowit, dramatyczn odmian. -
Mogaby mi jako upi wosy?
Zaskoczona transformacj kuzynki, Maria posadzia j
przy toaletce i zabraa si do
ukadania dugich, ciemnych lokw na czubku gowy.
- Santi ci nie pozna! - Rozemiaa si, przytrzymujc
szpilki zbami.
- Ani Santi, ani nikt inny. - Sofia nie miaa gbiej
odetchn w obcisej sukni.
Nerwowo bawia si pudeeczkiem szpilek i wstkami,
razem z Mari miejc si na myl o reakcji rodziny, chocia
tak na prawd interesowao j tylko to, co na jej widok
poczuje ukochany kuzyn, ktrego nie widziaa przez dwa
bolenie dugie lata.
Teraz, gdy w kocu nadszed dzie jego powrotu,
tsknota i cierpienie znikny w jednej chwili. Maria skoczya
upina jej wosy. Sofia po raz ostatni zmierzya wzrokiem
swoje odbicie w lustrze i obie wyruszyy do domu Chiquity i
Miguela, aby tam oczekiwa na przybycie modego bohatera.
- Co bdziemy robi do poudnia? - zapytaa Maria, kiedy
szy midzy drzewami.
- Bg jeden wie. - Sofia wzruszya ramionami. - Moe
pomoemy twojej mamie?
- Mamie? Dam sobie rk uci, e zrobia ju wszystko,
co byo do zrobienia!
Chiquita spacerujc midzy kwietnikami, nadzorowaa
operacj podlewania i usiowaa opanowa zniecierpliwienie.
Stoy na tarasie zostay ju nakryte przez Ros, Encarnacion i
Soledad, napoje chodziy si w ustawionych w cieniu
wiaderkach z lodem. Kiedy dziewczyny si zbliyy, podniosa
wzrok i umiechna si szeroko. Chiquita bya smuk,
eleganck kobiet o do skonaym gucie, co znajdowao
odbicie we wszystkim, czym si zajmowaa. Od razu
dostrzega zmian w wygldzie Sofii, odstawia ma konewk
i podesza do bratanicy.
- Sofio, kochanie, nie mog uwierzy, e to naprawd ty!
- zawoaa. - Wygldasz fantastycznie! Doskonale ci w tej
fryzurze! Anna na pewno jest zachwycona, e woya
sukienk, ktr ci kupia. Chyba wiesz, e razem wybraymy
j w Paryu...
- Naprawd? - Sofia si ucieszya. - Wic to dlatego jest
taka adna!
Ta aprobata ukochanej ciotki znacznie poprawia nastrj
dziewczyny. We trzy usiady na tarasie, pod dwoma wielkimi
parasolami, i zaczy rozmawia o wszystkim i o niczym. Od
czasu do czasu ktra z nich spogldaa na zegarek, eby
sprawdzi, jak dugo jeszcze musz czeka. Po godzinie
doczya do nich Anna, eterycznie pikna w bladoniebieskiej
sukni i kapeluszu z duym rondem. Ze swoimi wosami i
delikatn twarz wygldaa, jakby zesza z obrazu ktrego z
prerafaelitw. Niedugo po niej zjawili si Paco oraz Malena i
Alejandro z dziemi, a potem Fernando, Rafael i Agustin.
Ostatni dwaj z zaciekawieniem przyjrzeli si siostrze i
natychmiast zaczli z niej bezlitonie drwi.
- Sofia jest dziewczyn! - zakpi Agustin.
- Niemoliwe! - odpalia Sofia. - Jak to odgade, idioto?
- Przestacie jej dokucza, chopcy! - wtrcia si nagle
Anna, zadowolona, e przynajmniej raz Sofia wyglda adnie i
kobieco.
Wkrtce caa rodzina zebraa si na tarasie, popijajc
wino i czekajc na przybycie Miguela i Santiego. Wok
paleniska jak zwykle krciy si grupki wychudzonych psw,
akomie wszcych przesiknite zapachem piekcego si
misa powietrze. Panchito i jego mali kuzyni biegali za
zwierztami, piszczc z za chwytu, gdy udao im si pocign
ktrego psiaka za ogon lub poklepa po kudatej gowie. Ich
matki byy zbyt zajte rozmow, eby je strofowa.
Wreszcie Sofia dostrzega w oddali zbliajc si powoli
chmur kurzu.
- Hej, ju jad! - zawoaa. - Ju jad!
Wszyscy zamilkli, w skupieniu wpatrujc si w odlegy
punkt. Chiquita wstrzymaa oddech i modlia si, aby
samochd nie skrci na drog do La Paz lub jakiej innej
posiadoci. W oglnym poruszeniu nikt nie zwrci uwagi, e
jeden z psw ukrad kawaek kiebasy ze stolika, a szecioletni
Panchito pogna za nim, niewzruszony przyjazdem brata,
ktrego ledwo pamita. Sofia poczua, e serce tucze si jej
o ebra, jakby chciao zerwa si z uwizi i wyswobodzi,
podobnie jak sptane mocno dopasowan sukienk piersi.
Zacisna mokre od potu donie i nagle poaowaa, e nie
woya zwykych dinsw i koszulki, w ktrych Santi mgby
j bez trudu rozpozna.
Chmura kurzu rosa z kad chwil, a w kocu z szarego
pyu wyonia si byszczca w socu krata dipa i cay
samochd, ktry skrci ju w alej i zmierza w kierunku
domu. Kiedy za hamowa w cieniu eukaliptusa, drzwi po
stronie pasaera otworzyy si, pchnite siln rk, i z wozu
wyskoczy wyszy, mocniej zbudowany i o wiele
przystojniejszy Santi, ubrany w jasne pcienne spodnie,
bkitn, rozpit pod szyj koszulk polo i brzowe skrzane
buty.
Mody Amerykanin wrci do domu.

Rozdzia pitnasty

Santiago Solanas nie spodziewa si takiego przyjcia.
Nagle otoczyli go kuzyni, bracia, ciotki i wujowie i wszyscy
chcieli go uciska, ucaowa na powitanie i zada mu
mnstwo pyta na temat jego przygd za granic. Matka
umiechaa si do niego przez zy radoci i ulgi, e syn
wreszcie bezpiecznie wrci na ono rodziny.
Sofia obserwowaa, jak Santiago idzie w kierunku tarasu
charakterystycznym, niemoliwym do naladowania krokiem,
z nogami lekko ugitymi w kolanach, po tylu latach
spdzonych w siodle, odrobin utykajc. Santi z czuoci
obj matk, ktra z paczem zatona w jego ramionach. By
szerszy w ramionach i masywniejszy ni dwadziecia miesicy
temu, kiedy wyjeda do Ameryki. Wrci jako mczyzna,
nikt nie mg mie co do tego najmniejszych wtpliwoci.
Sofia przygryza doln warg i zmruya oczy. Wczeniej nigdy
nie denerwowaa si w obecnoci Santiego, lecz teraz bya
bardzo oniemielona. W nocnych marzeniach przeywaa
miosne uniesienia u boku Santiego i chocia te wyobraenia
nie miay nic wsplnego z rzeczywistoci, nie moga si teraz
od nich uwolni. Nie potrafia patrze na Santiego i nie
czerwieni si. Oczywicie, on nie mia o tym wszystkim
pojcia i jak zwykle uciska j z bratersk mioci.
- Bardzo tskniem za moj ukochan kuzynk, Chofi -
szepn, przytulajc twarz do jej delikatnie uperfumowanej
szyi. - Wygldasz zupenie inaczej, z trudem ci poznaem!
Sofia pospiesznie spucia wzrok i Santi, zaskoczony jej za
chowaniem, lekko zmarszczy brwi. - Widz, e w czasie
mojej nieobecnoci Sofi rozkwita i staa si kobiet - doda,
usiujc zajrze jej w twarz.
Zanim zdya odpowiedzie, Rafael i Agustin odsunli j
na bok i zaczli serdecznie poklepywa kuzyna po plecach.
- Dobrze, e ju wrcie! - wykrzykn Rafael.
- Ja te bardzo si z tego ciesz - powiedzia Santi.
Rozejrza si dookoa, szukajc w tumie Panchita.
Chiquita natychmiast wyczua, kogo syn pragnie zobaczy,
i take poszukaa chopca wzrokiem. W tej samej chwili zza
rogu domu wyoni si Miguel, niosc przewieszonego przez
rami piszczcego radonie i wijcego si Panchita.
- Ach, tu jeste, ty may otrze - z czuoci odezwaa si
Chiquita. - Przywitaj si z bratem.
Chopiec uspokoi si, wetkn sobie kciuk do ust i
pozwoli matce zaprowadzi si za
rk do Santiego.
- Panchito! - Chopak schyli si i chwyci zawstydzone
dziecko w ramiona. - Tsknie za mn? - zapyta, burzc
doni jasne wosy maego.
Panchito, ktry by bardzo podobny do starszego brata,
szeroko otworzy zielone oczy
i z wielkim zainteresowaniem wpatrzy si w twarz Santiego.
- O co chodzi, Panchito? - Santi pocaowa gadki,
opalony policzek braciszka.
Chopiec rozemia si i szepn mu co do ucha.
- Ach, rozumiem! - powiedzia Santi. - Uwaasz, e jestem
tak zaronity jak tata?
Panchito pogadzi jego pokryty krtk szczecin
podbrdek.
- Eje, Panchito, pozwolisz mi uciska Santiego? -
zapytaa Maria, obejmujc obu braci jednoczenie.
Fernando zbliy si dopiero po duszej chwili. W jego
sercu szalaa burza zazdroci, lecz robi, co mg, eby to
ukry. Przyglda si, jak wszyscy witaj brata niczym
bohatera, i po prostu nie mg tego znie. Robio mu si
niedobrze. Santi spdzi przecie tylko troch czasu na
studiach za granic, wic o co ten cay haas... Odgarn z
czoa atramentowoczarne wosy, spojrza na Santiego spod
cignitych brwi i zdoby si na chodny umiech. Santi
uciska go i poklepa po ramieniu jak starego przyjaciela.
Starego przyjaciela? Nigdy nie byli przyjacimi.
- Nie potrafi wam powiedzie, jak brakowao mi
naszego barbecue! - Santi westchn, z przyjemnoci
smakujc krwaw kiszk i miso. - Nikt nie piecze misa tak
dobrze jak Argentyczycy.
Chiquita spojrzaa na niego z dum i radoci. Nie
aowaa czasu i si, eby przygotowa wszystko dokadnie tak,
jak lubi Santi.
- Poka wszystkim, e mwisz po angielsku jak
Amerykanin - poprosi Miguel.
Kiedy razem z Chiquit par miesicy wczeniej
odwiedzi Santiego w Stanach, by pod duym wraeniem,
syszc, jak syn rozmawia z Frankiem Stanfordem i jego
rodzin. Zdaniem Miguela Santi mwi rwnie dobrze i
pynnie jak tamci.
- Cay czas posugiwaem si angielskim. - Santi pokiwa
gow. - Wszystkie wykady prowadzone byy w tym jzyku.
- Wic powiesz co do nas po angielsku, czy nie? -
niecierpliwi si dumny jak paw Miguel, dolewajc sobie wina
z krysztaowej karafki.
- Co chcesz, ebym powiedzia? - Santi si rozemia. - Im
glad to be home with my folks and I missed you all - rzek
szybko, z doskonaym akcentem.
- Och, Boe, zupenie jak rodowity Amerykanin! -
westchna jego matka, z zachwytem skadajc drobne
donie.
Fernando o mao nie zakrztusi si kawakiem pieczeni.
- Anno, na pewno si cieszysz, e teraz moesz
porozmawia z kim w swoim ojczystym jzyku - powiedzia
Paco, podnoszc kieliszek i mierzc bratanka penym
aprobaty
spojrzeniem.
- Jeeli amerykaski angielski mona nazwa moim
ojczystym jzykiem - odpara Anna z udawan pogard.
- Mama mwi irlandzkim angielskim, ktry te rni si
od brytyjskiego. - Sofia nie zdoaa powstrzyma si od
drobnej uszczypliwoci pod adresem matki.
- Sofio, jeeli nie wiesz, co powiedzie, najlepiej jest
milcze - zauwaya chodno Anna.
- Za czym jeszcze tsknie w Ameryce? - zapytaa Maria.
Santi zamyli si ze wzrokiem utkwionym w przestrzeni,
wspominajc dugie noce, podczas ktrych ni o
argentyskiej pampie, zapachu eukaliptusu i szerokim
niebieskim horyzoncie, tak odlegym, e trudno byo okreli,
gdzie koczy si ziemia i zaczyna niebo.
- Tskniem za Santa Catalina i wszystkim, co jest
zwizane z naszym domem - wyzna w kocu.
Chiquita spojrzaa na niego ze wzruszeniem.
- Brawo, Santi - powiedzia powanie Miguel. - Wzniemy
toast za Santa Catalina, za nasz dom...
Wszyscy poszli za jego przykadem, z wyjtkiem
Fernanda, ktry milcza zajadle, siedzc ze spuszczon gow.
- Oby Santa Catalina nigdy, przenigdy si nie zmienia -
do rzuci Santi i przelotnie zerkn na obc, pikn mod
kobiet w biaej sukni, ktra patrzya na niego ciepymi,
brzowymi oczami.
Nie mia pojcia, dlaczego czuje si przy niej taki
skrpowany
Potem lunch co chwil przeryway emocjonalne mowy,
wygaszane przez rozgrzanych
winem czonkw rodziny. Chopcy uwaali, e ta
demonstracja rodzinnych uczu jest zdecydowanie
przesadzona, i z trudem powstrzymywali miech. Ich samych
ciekawio gwnie, jakie s amerykaskie dziewczyny i z iloma
przespa si Santi, ale te pytania taktownie postanowili zada
mu pniej, kiedy zostan z nim sami na boisku do gry w polo.
Zrozpaczona i rozczarowana Sofia wpada do swojego
pokoju i zatrzasna za sob drzwi. Mao brakowao, by
podara sukienk, zdzierajc j z siebie. Santiemu nie podoba
si jej nowy wygld, wic dosza do wniosku, e jej take nie.
Kompletnie j zignorowa! Kogo prbowaa udawa? Bardzo
si teraz wstydzia. Zrobia z siebie idiotk, i to na oczach caej
rodziny...
Zwina sukienk w kul i wepchna j do szafy, pod
swetry i koszulki. Pospiesznie wcigna dinsy oraz bluzk
polo, wyja z wosw szpilki i rzucia je na podog, jakby to
one byy winne obojtnoci Santiego. Usiadszy przed
lustrem, zacza szczotkowa wosy tak gwatownie, e
rozbolaa j gowa. Zaplota warkocz i jak zwykle zwizaa go
czerwon wstk. Dopiero teraz czuj si jak Sofia,
pomylaa, wierzchem doni wycierajc mokre od ez policzki.
Potem zdecydowanym krokiem wysza na soce i ruszya w
kierunku zagrody dla kucykw. Postanowia, e nigdy wicej
nie bdzie udawaa kogo, kim nie jest.
Santi zauway j z daleka i odetchn z ulg, widzc, e
dawna, nieco chopica Sofia
zmierza ku niemu swoim charakterystycznym kaczym
chodem. Umiechn si do siebie, pozwalajc ogarn si fali
nostalgii. Poczu si nieswojo, kiedy po przy jedzie zobaczy
Sofi w biaej sukience i w dorosej fryzurze, chocia nie do
koca rozumia, co byo powodem takiej reakcji. Dziewczyna
wygldaa jak dojrzaa, tryskajca sokiem zmysowoci
brzoskwinia, lecz rwnoczenie dostrzega w niej co, co
umieszczao j poza zasigiem jego ramion. Nie bya ju jego
dawn przyjacik, ale kim nowym i nieznanym. Nie mg
nie zauway jej wieo zaokrglonej figury pod lekko
przejrzyst sukienk i brzowych piersi, ktre wyranie
wiadczyy o nie dawno osignitej dorosoci i oddaleniu od
niego. Nowa Sofia w niczym nie przypominaa Sofii, ktr
zapamita sprzed wyjazdu.
Zanim zdy si nad tym wszystkim porzdnie
zastanowi; Sofia podbiega do niego, nie kryjc radoci. Santi
czu, e jej kobieco bardzo go niepokoi, i tskni za
dzieckiem, ktre pozostawi w Santa Catalina niecae dwa lata
wczeniej. Dopiero kiedy zaczli rozmawia, w oczach
dziewczyny pojawi si znajomy bysk i Santi z ulg odkry, e
wewntrz tego cudownego, kuszcego ciaa kryje si jego
ukochana kuzynka.
- Papa pozwala mi regularnie gra w polo - pochwalia
si, gdy rami w rami zmierzali w kierunku zagrody.
- A ciocia Anna? Jak udao ci si j przekona?
- Moe nie uwierzysz, ale dzi rano sama zaproponowaa,
ebym z tob zagraa.
- Chyba jest chora...
- Na pewno, w kadym razie nie jest przy zdrowych
zmysach. - Sofia parskna miechem.
- Twoje listy sprawiay mi wielk rado. - Santi
umiechn si do niej, wspominajc setki dugich episto,
zapisanych nieporzdnym charakterem pisma na
jasnobkitnym papierze, sprzedawanym w kompletach
razem z lotniczymi kopertami. - Mnie twoje rwnie.
Odniosam wraenie, e wietnie si bawie, i bardzo ci
zazdrociam. Ja te chciaabym wyjecha.
- Pewnego dnia na pewno zrealizujesz to marzenie.
- Czy w Ameryce miae duo dziewczyn? - zapytaa z
masochistyczn szczeroci.
- Mnstwo - odpar swobodnie i czule pooy rk na jej
karku. - Wiesz, Sofi, naprawd bardzo si ciesz, e wrciem.
Gdyby teraz kto mi powiedzia, e nigdy wicej nie opuszcz
Santa Catalina, bybym najszczliwszym czowiekiem na
wiecie.
- Nie podobaa ci si Ameryka? - zapytaa, przypominajc
sobie ton jego listw, z ktrych wyranie wynikao, e Stany
bez reszty podbiy jego serce.
- Bardzo mi si podobaa i wietnie si tam bawiem, ale
czowiek uwiadamia sobie, jak bardzo kocha swj kraj,
dopiero wtedy, gdy go na jaki czas opuszcza. Kiedy wracasz,
widzisz go w zupenie innym wietle, poniewa jeste w stanie
spojrze na niego z nowej perspektywy. Wszystko, co
wczeniej wydawao ci si oczywiste, teraz darzysz wielk
mioci, bo ju wiesz, jak to jest by daleko. Rozumiesz, o co
mi chodzi?
Sofia kiwna gow.
- Chyba tak - odpara, cho rozumiaa, e nie moe tego
do koca poj, poniewa nigdy nie opuszczaa Santa
Catalina.
- Uwaasz, e zawsze tu bdziesz i nic si nigdy nie
zmieni, prawda, Sofi? Czy kiedykolwiek zatrzymujesz si
chocia na chwil, eby podziwia pikno Santa Catalina?
- Tak - powiedziaa, troch niepewna, czy rzeczywicie
tak jest.
Santi spojrza na ni z lekkim umiechem, a drobne
zmarszczki w kcikach oczu pogbiy si i wyduyy.
- W Ameryce nauczyem si czego bardzo wanego. T
mdro przekaza mi mj przyjaciel, Stanley Norman.
- Stanley Norman?
- Tak. Chcesz posucha?
- Oczywicie.
- To krtka opowie o cennym darze.
- Sucham, Santi.
- Jest to prawdziwa historia z ycia maego chopca, ktry
mieszka z dziadkami. Jego dziadek by spokojnym, mdrym
czowiekiem, ktry czsto opowiada maemu rozmaite
historyjki. Jedna z nich mwia wanie o cennym darze.
Sofia pomylaa nagle o dziadku Dermocie i ogarn j
smutek.
- May cigle pyta, czym waciwie jest ten cenny dar.
Dziadek odpowiada, e sam si dowie we waciwym czasie,
do dawa jednak, e jest to co, co przyniesie mu trwae,
nieprzemijajce szczcie. Chopiec czeka cierpliwie i kiedy
na kolejne urodziny dosta rower, na ktrym bardzo mu
zaleao, doszed do wniosku, e to wanie jest cenny dar. Po
pewnym czasie znudzi si jednak now zabawk i zrozumia,
e dziadkowi nie o to chodzio, poniewa rower nie da mu
przecie trwaego szczcia,
May chopiec dors, sta si modym mczyzn i
pewnego dnia spotka pikn dziewczyn, w ktrej si
zakocha. Oto mj cenny dar, ktry zapewni mi
nieprzemijajce szczcie, pomyla. Lecz wkrtce zakochani
zaczli si kci, nie mogli doj do porozumienia i w kocu
si rozstali. Mody czowiek wyruszy w wielk podr,
zwiedzi wiele krajw, w kadym z nich wydawao mu si, e
wanie tam czeka na niego cenny dar, i w kadym przeywa
rozczarowanie. Odkry, e uczucie szczcia, jakiego czasami
doznaje, nie jest trwae. Jego ycie stao si poszukiwaniem
czego nieosigalnego i kiedy to poj, zasmuci si. Potem
oeni si i spodzi dzieci, ale nawet to nie dao mu
nieprzemijajcego szczcia. W kocu jego dziadek zmar,
zabierajc z sob tajemnic cennego daru, w kadym
razie tak si wydawao jego wnukowi. Po pogrzebie zacz
wspomina wszystkie szczliwe chwile, ktre dzieli z
mdrym, dobrym dziadkiem, i wreszcie zrozumia, o czym
mwi starzec. Co takiego sprawiao, e dziadek zawsze by
taki zadowolony, spokojny i pogodny? Dlaczego kady, kto z
nim rozmawia, czu, e jest dla niego najwaniejsz osob na
wiecie?
Dlaczego dziadek roztacza wok siebie atmosfer spokoju i
obdarza spokojem wszystkich, ktrych spotyka na swojej
drodze? Cenny dar nie by namacalnym darem, by
teraniejszoci, yciem chwil. Dziadek modego czowieka
y chwil, cieszy si kad sekund. Nie myla o jutrze, bo
po co traci energi na co, co moe nigdy nie nadej? Nie
zastanawia si nad minionym dniem, bo ten nalea ju do
przeszoci i nic nie mogo tego zmieni. Teraniejszo jest
jedyn rzeczywistoci, wic aby osign trwae szczcie,
naley y chwil i nie martwi si tym, czego ju albo jeszcze
nie ma.
- Hej, bierzcie si do roboty! - zawoa podniecony
Agustin, ktry wjecha ju na boisko i lekkimi pchniciami
prowadzi przed sob pik,
- Wspaniaa historia - powiedziaa Sofia i pomylaa, e
dziadek Dwyer przyklasnby
kademu sowu Santiego. ycie teraniejszoci stanowio
cz jego yciowej filozofii.
- Chod, Sofi, zagrajmy razem - odezwa si Santi. -
Zawsze dobrze nam to wychodzio, prawda?
Wsiad na kuca i pogalopowa na boisko. Sofia patrzya za
nim, zamylona i troch wzruszona. Jego opowie zrobia na
niej gbokie wraenie.
Santi by szczliwy, e znowu gra w polo z bratem i
kuzynami na farmie, ktr tak mocno kocha. Tryska energi i
radoci ycia, absolutnie przekonany, e potrafi pokona
wszystkie przeszkody i wszystkich przeciwnikw. Objecha
boisko dookoa, wiadomy kadego zapachu, koloru i
wszystkiego, co skadao si na Santa Catalina, gboko
oddychajc cudownym, wilgotnym powietrzem. Kocha Santa
Catalina tak, jak kocha si osob. Kiedy mecz si zacz, Santi
y i cieszy si chwil. Nie chcia przyspiesza nadejcia
nastpnego dnia i nie myla o tym, ktry min.
Sofia graa z Santim, Agustinem i Sebastianem, po
przeciwnej stronie boiska za znaleli si Fernando, Rafael i
Angel. By to przyjacielski mecz, chocia oczywicie kady
zesp pragn zwycistwa. Okrzyki modych ludzi niosy si
daleko, gdy pdzili na kucach za pik, zlani potem, zmczeni,
lecz szczliwi.
Paco z przyjemnoci obserwowa gr crki. Dostrzega
w niej swoj wasn agresywn mio do polo i by dumny z
Sofii. Nie zna adnej innej dziewczyny, ktrej umiejtnoci
mgby oceni rwnie wysoko. Sofia posiadaa wszystkie
cechy, ktre kiedy widzia w Annie, chocia jego ona
uwaaa, e crka w ogle nie jest do niej podobna.
Twierdzia, e nigdy nie bya tak miaa i pozbawiona
zahamowa jak Sofia, ktra te cechy moga odziedziczy
jedynie po ojcu.
Kuzyni byli przyzwyczajeni do obecnoci Sofii na boisku i
nie mieli nic przeciwko jej udziaowi w grze. Dwa lata
wczeniej nie protestowali, kiedy wyjechaa na boisko w
czasie starcia z druyn La Paz, lecz pniej ju nigdy nie
zgodzili si na jej wystp w meczu z obc druyn. Sami
doskonale wiedzieli, e mog traktowa j jak chopaka, lecz
inni gracze, nieprzywykli do obecnoci dziewczyny na boisku,
nie potrafili zachowywa si naturalnie w takiej sytuacji.
Dlatego Paco zdecydowa, e Sofia bdzie graa wycznie z
kuzynami. Dla Sofii nie miao to wikszego znaczenia, zaleao
jej tylko na tym, by gra. W jej pojciu polo byo czym wicej
ni gr - byo wyzwoleniem ze wszystkich ogranicze,
narzucanych jej przez matk. Na boisku bya traktowana
dokadnie tak samo jak pozostali zawodnicy, moga robi, co
chciaa, krzycze i dawa wyraz wciekoci. Wane byo te
to, e ojciec wspiera j i okazywa uznanie.
Popoudniowe soce rzucao dugie, przeraajce cienie,
ktre wydaway si y wasnym yciem. Zawodnicy walczyli
zaarcie, podobni do redniowiecznych rycerzy.
Fernando raz czy dwa o may wos nie zrzuci brata z sioda,
ale Santi umiechn si tylko pogodnie i odjecha w
przeciwn stron. Ten umiech jeszcze bardziej rozdrani
Fernanda. Czy Santi nie zdawa sobie sprawy, e jego
wcieko nie miaa nic wsplnego z gr? Postanowi, e
nastpnym razem popchnie go mocniej. Po zakoczeniu
meczu oddali lnice od potu i spienione kuce stajennym,
ktrzy siedzieli na ogrodzeniu, ubrani w szerokie spodnie i
berety.
- Id popywa - owiadczya Sofia, ocierajc wilgotne
czoo i zdejmujc dokejk.
- wietny pomys - ucieszy si Santi. - Docz do ciebie.
Grasz teraz znacznie lepiej ni wtedy, gdy ostatni raz
widziaem ci na boisku. Nie dziwi si, e Paco na stae
wczy ci do druyny.
- Tylko w meczach rodzinnych.
- I tak powinno by - odpowiedzia Santi.
Rafael i Agustin serdecznie poklepali kuzyna po plecach i
zaczli jak zwykle artowa. Wszyscy zdyli ju zapomnie, e
Santiego nie byo z nimi przez prawie dwa lata, i ycie
potoczyo si dalej.
- Do zobaczenia na basenie! - zawoa Fernando,
zbierajc swj sprzt i wrzucajc go na tylne siedzenie dipa.
Chwil patrzy, jak jego brat odchodzi razem z kuzynami, i po
aowa, e za pomoc czarw nie moe odesa go z
powrotem do Ameryki. Kiedy Santiego nie byo, wszystko
wietnie si ukadao, lecz teraz rodzina i znajomi znowu
zaczn okazywa Santiemu uwielbienie i postawi go na
przekltym piedestale. Fernando przekn zo i usiad za
kierownic. Sebastian, Niquito i Angel ruszyli w stron swoich
domw, po drugiej stronie parku, gono umawiajc si na
spotkanie nad basenem.
Sofia rozebraa si w chodnej, ciemnej sypialni, otulia
rcznikiem i alej midzy drzewami posza w stron basenu
otoczonego wysokimi platanami i topolami, pooonego na
szczycie niewielkiego wzgrza. W wilgotnym powietrzu wisia
zapach eukaliptusa i wieo skoszonej trawy. Sofia
przypomniaa sobie opowie Santiego i uwanie rozejrzaa
si dookoa, cieszc si piknem krajobrazu. Odrzucia rcznik
i zanurkowaa nago, przebijajc lnic jak lustrzana tafla
powierzchni, nad ktr unosiy si chmary komarw i
maych muszek. Po chwili usyszaa gbokie, niskie gosy
kuzynw i braci, ktrzy wanie zbliali si do basenu.
Sebastian rykn co gono i nagle spokj, ktrym si
delektowaa, znikn bezpowrotnie.
- Hej, Sofia jest naga! - oznajmi wszem i wobec
Fernando, zauwaywszy jasn plam ciaa kuzynki pod
powierzchni wody.
Rafael rzuci jej pene dezaprobaty spojrzenie.
- Jeste ju troch za dua na kpanie si nago - skarci
siostr.
- Och, nie psuj miej atmosfery! - odkrzykna Sofia,
bynajmniej nie zawstydzona. - Jest cudownie! Wiem, e sam
miaby ochot popywa nago!
I rozemiaa si zoliwie.
- Jakie to ma znaczenie, przecie wszyscy jestemy
kuzynami - powiedzia Agustin, zdejmujc szorty i bez
kpielwek rzucajc si do wody. - Zreszt Sofia i tak nie jest
warta uwanej obserwacji... - doda, kiedy wypyn na
powierzchni.
- Mam na uwadze honor mojej siostry - rzek Rafael.
- Stracia go dawno temu, z Robertem Lobitem! -
Fernando zamia si, podskakujc na brzegu. Jego biae
poladki zabawnie kontrastoway z brzowymi nogami i
plecami.
- Jak sobie chcesz. Sofio - westchn Rafael. - Tylko nie
narzekaj, kiedy mama zrobi ci awantur!
- A kto poleci do niej z jzorem? - parskna i zacza
ochlapywa chopcw wod.
Santi zdj szorty i stan na krawdzi basenu zupenie
nagi. Sofia nie moga oderwa od niego wzroku, kiedy trwa
tak nie ruchomo, z domi opartymi na biodrach. Jej
spojrzenie z zaciekawieniem spoczo na tej czci jego ciaa,
ktr zawsze sobie wyobraaa, lecz ktrej nigdy dotd nie
widziaa. Widziaa ojca, braci i kuzynw bez ubrania, ale w
nagoci Santiego byo co, co budzio jej podziw. Jego penis
zwisa przed jej oczami, by troch wikszy, ni si
spodziewaa. Potem przeniosa wzrok na twarz Santiego i
zorientowaa si, e on j obserwuje. W jego oczach
dostrzega gniew. Zmarszczya brwi, usiujc odgadn, o co
mu chodzi. Santi skoczy do wody, aby jak najszybciej
wyrzuci z myli obraz nagiej Sofii w ramionach Roberta
Lobita.
Sofia pywaa spokojnie, udajc, e nie zauwaa Santiego,
i od czasu do czasu bez entuzjazmu ochlapywaa kuzynw.
Zupenie nie rozumiaa, co moe by przyczyn jego zoci. Co
takiego zrobia? Niepokj stumi jej rado i pogry w
dziwnym przy gnbieniu.
Nagle Rafael da znak, e do basenu zblia si Anna.
- Lepiej schowaj si pod wod. Sofio - szepn. - Sprbuj
si jej pozby, ale nie pokazuj si...
- Nie do wiary! - jkna Sofia. - Ta kobieta jest strasznie
uciliwa!
Przywara do ciany basenu i ukrya gow pod
powierzchni.
- Halo, chopcy, nie widzielicie Sofii? - zapytaa Anna,
badajc wzrokiem ich twarze.
- Graa z nami w polo, a potem posza do domu -
powanie odpar Agustin. - Nie widzielimy jej, mamo.
- Tutaj jej nie ma - doda Sebastian.
Anna zauwaya, e wszyscy s nadzy i jej blade policzki za
pony rumiecem.
- Mam nadziej, e nie - odrzeka ostro, chocia w
gruncie rzeczy wcale nie byaby zaskoczona, gdyby zastaa
Sofi wrd chopcw.
Zaraz jednak umiechna si do nich spod szerokiego
ronda kapelusza i polecia, by kazali Sofii wraca do domu,
jeli j zobacz. Kiedy odesza, dziewczyna wychyna na
powierzchni, prychajc i z trudem apic oddech.
- Mao brakowao, gupia! - zdenerwowa si Rafael. -
Nigdy nie wiesz, kiedy przesta, co?
Sofia wybuchna miechem.
Santi obserwowa j z drugiego koca basenu,
przepeniony niezrozumia dla niego samego zazdroci.
Przyszo mu do gowy, e wcale nie chce, aby Sofia pywaa
nago w obecnoci wszystkich chopcw. Mia ochot uderzy
j za to, e umawiaa si z Robertem Lobitem. Dlaczego ze
wszystkich mczyzn wybraa akurat tego, na mio bosk?

Rozdzia szesnasty

Nastpnego dnia Santi obudzi si z wraeniem, e
przestajc kontrolowa swoje uczucia, zrobi co
niewybaczalnie gupiego. Co mnie obchodzi, z kim umawia si
Sofia, pomyla i zaraz wytumaczy sobie, i wpad w zo,
poniewa zawsze traktowa dziewczyn jak siostr i uwaa,
e powinien si ni opiekowa. W tej samej chwili znowu
wyobrazi sobie nag Sofi w objciach Roberta i ogarna go
fala mdoci tak silnych, e musia usi. Do cholery, niech
umawia si, z kim chce, byle nie z Robertem Lobitem...
Roberto by dwa lata starszy od Santiego i uwaa si za
najlepsz parti od czasw Retta Butlera. Przechadza si po
farmie z min feudalnego wadcy i na domiar zego jedzi
imponujcym wozem sprowadzonym z Niemiec. Co
importowe byo tak wysokie, e prawie nikt nie mg pozwoli
sobie na zakup takiego samochodu, ale ojca Roberta
najwyraniej byo na to sta. Santi nienawidzi Roberta Lobita.
Dlaczego ten nadty dra przyczepi si wanie do Sofii?
Zanim wsta z ka, byo ju gorco i duszno. Jego
podniecenie z powodu powrotu do Santa Catalina opado i
pozosta tylko gorzki smak nowiny o zwizku Roberta i Sofii.
Niechtnie wyszed na taras, gdzie Maria jada niadanie w
promieniach soca. Niby od niechcenia zapyta j, od jak
dawna Sofia widuje si z Robertem, udajc, e uwaa ich za
doskona par.
- Wyjtkowo do siebie pasuj - powiedzia swobodnie,
chocia w gardle ciskao go z wciekoci. - No i obydwoje
dobrze graj w polo... Sdz, e niewielu mczyzn moe si
pochwali tak dziewczyn.
Maria, ktra zupenie nie wyczua nastroju brata,
przytakna z entuzjazmem i poinformowaa go, e w cigu
ubiegych omiu miesicy Sofia i Roberto wikszo
weekendw spdzili razem w Santa Catalina. Rzeczywicie
stanowili niezwykle dopasowan par...
Santi pospiesznie zmieni temat. Nie mgby znie
duszej rozmowy o Sofii i Robercie, a poza tym zupenie
straci apetyt na niadanie. Postanowi pj do stajni i
pogada z Josem o kucach, moe nawet wybra si na
przejadk. Gotw by zrobi wszystko, byle tylko nie myle
o tamtych dwojgu, a jednoczenie nie mg si powstrzyma,
aby nie wyobraa sobie, jak miej si razem i - nie daj Boe!
- cauj. Czu si naprawd fatalnie. Mia ochot wraca do
Ameryki, ucieka od zazdroci, ktrej nie potrafi nawet
zdefiniowa.
Rozmowa z Josem pomoga mu oderwa si na chwil od
tych przekltych myli, kiedy jednak wskoczy na siodo i
wyjecha na boisko, aby powiczy prowadzenie biaej piki,
oczami wyobrani znowu ujrza twarz Sofii. Z caej siy uderzy
pik, wyobraajc sobie, e to gowa Roberta Lobita, ale
niezalenie od tego, jak mocno wali w ni kijem, nie by w
stanie jej roztrzaska.
Dopiero po paru chwilach zorientowa si, e kto go
obserwuje. Na pocie siedziaa Sofia i nie spuszczaa z niego
oka. Postanowi nie zwraca na ni uwagi i przez jaki czas
udawao mu si to, ale w kocu podjecha do niej truchtem,
starajc si uspokoi gorczkowe bicie serca. Doszed do
wniosku, e powie jej, co myli o Robercie Lobicie.
Sofia umiechna si niepewnie. Wiedziaa, e Santi jest
na ni zy, i przez ca noc przewracaa si z boku na bok,
usiujc odgadn dlaczego. Kiedy si zbliy, nerwowo
przekna lin, czujc, jak odek ciska si jej bolenie.
- Witaj - odezwaa si i umilka.
- Co robisz? - zapyta chodno, nie zsiadajc z kuca, ktry
parskn kilka razy i poderwa do gry gow.
- Patrz na ciebie.
- Dlaczego?
Westchna cicho.
- Co si stao? - zapytaa aosnym tonem.
- Nic, zupenie nic. Dlaczego uwaasz, e co si stao?
Kuc przestpi z nogi na nog i znowu parskn ze
zniecierpliwieniem. Santi wyprostowa si w siodle i zmierzy
Sofi wyniosym spojrzeniem.- Nie udawaj przede mn, Santi.
Za dobrze si znamy na takie gierki.
- Nie bawi si z tob w adne gierki. Jestem wkurzony,
to wszystko.
- Co takiego zrobiam?
Santi uderzy jzykiem o podniebienie, jakby chcia
powiedzie, e to Sofia prowadzi z nim jak dziwn gr.
- Gniewasz si, e chodz z Robertem Lobitem? -
zapytaa powoli.
- Dlaczego miaoby mnie to obchodzi? - W jego oczach
po jawi si twardy bysk.
- Nie wiem, ale widz, e tak jest.
- To twoja sprawa, z kim chodzisz, nie moja - owiadczy.
- Wyglda na to, e twoja take - odpara i szybko
zeskoczya z ogrodzenia. - Ale masz racj, rzeczywicie nie
powinno ci to obchodzi...
Wzruszya ramionami, jakby nagle zupenie przestaa si
nim przejmowa. Santi zsiad z konia i chwyci j za rami, gdy
odwrcia si, eby odej. Rzuci cugle, lekko popchn Sofi
na pie drzewa, uj doni jej szyj i przycisn gorce wargi
do jej ust. Stao si to tak szybko, e kiedy oderwa si od niej,
mamroczc przeprosiny, nie bya pewna, czy rzeczywicie j
pocaowa. Chciaa po wiedzie, i nie ma mu tego za ze i e
ponad wszystko na wiecie pragnie, aby pocaowa j jeszcze
raz.
Gdy znowu znalaz si w siodle, przytrzymaa cugle,
przestraszona, e zostawi j sam.
- Za kadym razem, kiedy Roberto mnie cauje, zamykam
oczy i wyobraam sobie, e
to ty - powiedziaa drcym gosem.
Spojrza na ni niespokojnie. Gniew znikn z jego
twarzy, a zamiast niego pojawi si wyraz zagubienia.
Potrzsn gow, aujc, e usysza jej sowa.
- Boe, nie mam pojcia, dlaczego to zrobiem! - rzek
cicho, po czym zawrci kuca i odjecha.
Sofia nadal staa pod drzewem, nieruchoma jak
przeraony krlik. Santi nawet si nie obejrza. Podniosa rk
i przesuna palcem po wargach, jakby pragna si upewni,
e naprawd j pocaowa. Delikatna skra bya jeszcze
wilgotna. Miaa wraenie, i nogi uginaj si pod ni, dziwnie
bezwadne i sabe. Chciaa pobiec za Santim, ale zabrako jej
odwagi. Pocaowa j... Marzya o tej chwili, tyle e w snach
trwaa ona o wiele duej. Ale jednak by to pocaunek, jaki
pocztek...Kiedy odzyskaa siy i moga si poruszy,
niepewnym krokiem ruszya w kierunku domu. Jej serce
przepeniaa nadzieja. Santi by zazdrosny o Roberta Lobita!
Rozemiaa si pogodnie, nie mogc w to uwierzy. Czy to
moliwe, e Santi take j kocha? Nie potrafia odpowiedzie
na to pytanie, wiedziaa jednak, e musi jak najszybciej
zerwa z Robertem.
Natychmiast po przyjciu do domu zadzwonia do La Paz i
po wiedziaa Robertowi, e
nie moe duej by jego dziewczyn. Po drugiej stronie
zapado cikie milczenie. Dla Roberta byo to zupenie nowe
dowiadczenie - dotd adna dziewczyna go nie rzucia, wic
po prostu nie mg tego zrozumie. Zapyta, czy Sofia dobrze
si czuje, poniewa by przekonany, e bredzi w gorczce, ona
jednak odpara chodno, i nic jej nie jest, ale midzy nimi
wszystko skoczone.
- Popeniasz ogromny bd - odezwa si Roberto. -
Zapamitaj moje sowa - kiedy oprzytomniejesz i zechcesz do
mnie wrci, nie zgodz si. Rozumiesz? Nie zgodz si.
- W porzdku - powiedziaa i odoya suchawk.
Mylaa, e jej zerwanie z Robertem uszczliwi Santiego,
lecz tak si nie stao. Santi nadal j ignorowa i wszystko
wskazywao na to, e ich przyja naley do przeszoci.
Czyby zapomnia o pocaunku? Ona nie zapomniaa, nigdy o
nim nie zapomni. Wystarczyo, e zamkna oczy i ju czua
dotyk jego warg. Nie moga zwierzy si Marii, wic
poskarya si Soledad, ktra zawsze bya gotowa j
wysucha. Oczywicie, jej rady nie mogy w niczym pomc,
ale suchaa uwanie, w skupieniu, pena wspczucia i mioci
do swojej dziewczynki. Sofia powiedziaa jej, e Santi traktuje
j jak powietrze, zupenie inaczej ni kiedy, i wylaa mnstwo
ez, przytulona do piersi pokojwki. Soledad koysaa j
agodnie w ramionach i cierpliwie powtarzaa, e chopcy w
wieku Santiego wol zadawa si z kolegami lub
dziewczynami, w ktrych s zadurzeni. Poniewa Sofia nie na
leaa do adnej z tych dwch kategorii, moga tylko czeka.
- Kiedy doronie, znowu zacznie zachowywa si
normalnie. Nie martw si, skarbie, znajdziesz sobie innego
chopca i przestaniesz przejmowa si seniorem Santiagiem.
Ostatnie wydarzenia wprawiy Fernanda w
najprawdziwsz furi. Jak Sofia miaa zerwa z Robertem
Lobitem, jego najlepszym przyjacielem? Jeeli zniszczya ich
przyja, nigdy jej tego nie wybaczy. Czy ta dziewczyna nie
zdawaa sobie sprawy, e wszystkie kobiety uganiay si za
Robertem? Czy wiedziaa, co traci? Samolubna suka! Jak
zwykle mylaa tylko o sobie.
Fernando zacz czciej ni zwykle zaprasza Roberta do
Santa Catalina, a robi to z dwch powodw. Po pierwsze,
niepokoi si, e to, co zrobia Sofia, moe zaszkodzi jego
przyjani z Robertem, a po drugie, lubi patrze, jak Sofia z
wyranym skrpowaniem unika jego przyjaciela. Zoliwie
oprowadza Roberta po caej farmie, zdecydowany pokaza
Sofii, jak gupio postpia. Obrazia Roberta, a wic tym
samym i jego, Fernanda. Roberto wykorzystywa lojalno
Fernanda i flirtowa z innymi dziewcztami na oczach Sofii,
chcc jej pokaza, e ju o niej zapomnia. W rzeczywistoci
byo zupenie inaczej - wcale nie za pomnia o Sofii, nadal o
niej myla.
Zmczona tym wszystkim, Sofia szukaa schronienia we
wasnym wiecie. Czsto caymi godzinami jedzia konno lub
chodzia na dugie spacery po pampie. Maria towarzyszya
przyjacice, kiedy tylko ta jej pozwalaa, miaa jednak
wiadomo, e Sofia co przed ni ukrywa. Smucio j to i
bezskutecznie usiowaa wkupi si w jej aski. Umiechaa si
pogodnie, chocia czua si odrzucona i niepotrzebna. W
przeszoci Sofia nieraz si dsaa, ale nigdy nie trwao to
dugo. Maria zawsze bya jej wsplniczk, sojuszniczk w
walce z caym wiatem, lecz teraz Sofia najwyraniej chciaa
by sama.
Pocztkowo Santiemu do atwo przychodzio unika
Sofii. Zaenowany, e pozwoli swoim uczuciom wyrwa si
spod kontroli, doszed do wniosku, i nie powinien jej
widywa.
Wola uwierzy, e raczej jest chory ni zakochany w Sofii.
Nie mg przecie jej kocha, bo bya jego siostr, tak jak
Maria... Takie uczucie prowadzioby do kazirodztwa, by o tym
gboko przekonany. Kiedy przypomina sobie tamten
pocaunek, skrca si z poczucia winy.
Czy naprawd j pocaowaem? - pyta siebie podczas
bezsennych nocy. Boe, dlaczego to zrobiem? Co ona teraz o
mnie myli?
Liczy, e z czasem wszystko si jako uoy. Sofia bya za
moda, eby wiedzie, czego naprawd chce, to on powinien
by odpowiedzialny za nich dwoje. Wiedzia, e Sofia patrzy w
niego jak w obraz. By od niej starszy i zna ewentualne
konsekwencje takiego zwizku. Raz po raz powtarza sobie, e
musi dorosn i przesta myle o niej w ten sposb.
Trzyma si teraz z chopcami. Chodzili po farmie w
grupie, jak stado psw, bezustannie szukajc jakiej nowoci.
Mimo to Santi cigle mia nadziej, e zobaczy Sofi nad
basenem albo na korcie tenisowym, i stale walczy z
rozczarowaniem. Czu si spokojniejszy, kiedy Sofia
znajdowaa si w pobliu, bo wtedy przynajmniej mg mie
j na oku. Wiedzia, e rodziny nigdy nie zgodz si na ich
zwizek. Ju sysza przemow ojca, t zaczynajc si od
sw: Masz przed sob jasn przyszo... Wyobrania
podstpnie podsuwaa mu obraz wstrznitej twarzy matki,
lecz jego ciao mimo wszystko tsknio za Sofi, a ta tsknota
powoli podkopywaa jego siy.

W kocu Santi zrozumia, e nie jest ju w stanie walczy i
e musi porozmawia z Sofi, wyjani jej wszystko,
powiedzie, i tamten pocaunek by szalestwem. Wyzna, e
wzi j za kogo innego, zrobi, co w jego mocy, by ukry
przed ni prawd...
Maria siedziaa na tarasie i bawia si z Panchitem oraz
jednym z jego maych przyjaci, kiedy Santi zapyta j, czy nie
widziaa Sofii. Przeczco pokrcia gow i wymamrotaa, e
Sofia od paru dni zachowuje si jak obca osoba. W tej samej
chwili Chiquita wysza na taras z koszem penym zabawek i
poprosia Santiego, by pogodzi si z Sofi.
- Ale my si wcale nie pokcilimy! - zaprotestowa
chopak.
Matka spojrzaa na niego z mocno niedowierzajcym
wyrazem twarzy.
- Ignorujesz j od swojego przyjazdu, a ona tak na ciebie
czekaa... Moe denerwuje si z powodu tej historii z
Robertem Lobitem, kto wie. Id i rozmw si z ni, Santi.
Maria wzia kosz z rk matki i wysypaa jego zawarto
na podog. Panchito zapiszcza z zachwytu.
Santi znalaz Sofi, zaczytan, pod gaziami ambu. Jej
kucyk drzema w cieniu. Byo parno. Zasnuwajce cz nieba
ciemne chmury wdroway w kierunku linii horyzontu. Kiedy
Sofia usyszaa kroki Santiego, odoya ksik i podniosa
wzrok.
- Byem przekonany, e ci tu znajd - powiedzia.
- Czego chcesz? - zapytaa agresywnie i natychmiast
poaowaa, i odezwaa si do niego takim tonem.
- Przyszedem porozmawia.
- O czym?
- Nie moemy zachowywa si tak w nieskoczono,
prawda? - Usiad obok niej.
- Chyba nie...
Dug chwil siedzieli w milczeniu. Sofia wspominaa
pocaunek Santiego i mylaa, e daaby wszystko, by znowu
j pocaowa.
- Tamtego dnia... - zacza.
- Wiem - przerwa jej, usiujc pochwyci uciekajce
sowa, ktre wczeniej sobie przygotowa.
- Chciaam, eby to zrobi.
- Mwia ju. - Otar z czoa krople chodnego potu.
- Dlaczego wtedy odjechae?
- Bo to niemoliwe, Chofi. Nic z tego nie bdzie. Jestemy
stryjecznym rodzestwem, to zbyt bliskie pokrewiestwo. Co
powiedzieliby nasi rodzice?
Ukry twarz w doniach. Gardzi sob za t sabo.
Dlaczego nie mg powiedzie jej zdecydowanym tonem, e
darzy j jedynie braterskim uczuciem, a tamta chwila bya
pomyk?
- Nie dbam, co powiedz - mrukna. - Nigdy nie dbaam.
Zreszt, kto miaby im o nas donie?
Nagle niemoliwe stao si moliwe, bo Santi wcale nie
powiedzia, e jej nie chce. Obja go rk i opara gow na
jego ramieniu.
- Santi, od tak dawna ci kocham...
Sowa, ktre tak czsto powtarzaa sobie w myli, zostay
teraz wypowiedziane szczerze i z gbi serca. Santi podnis
gow i otoczy j ramionami, wtulajc twarz w jej wosy.
Dugo siedzieli bez ruchu, wsuchani w swoje oddechy, nie
wiedzc, co maj teraz zrobi.
- Prbowaem sobie wmwi, e nic do ciebie nie czuj -
odezwa si w kocu i natychmiast zrozumia, e powinien by
wczeniej uly swemu sumieniu.
- Ale czujesz - powiedziaa z radoci.
- Niestety tak, Chofi. - Bawi si jej warkoczem. - W
Ameryce duo o tobie mylaem...
- Naprawd? - wyszeptaa.
- Tak. Sdziem, e wcale nie bd za tob tskni, lecz to
by tylko dowd, jak mao znaem samego siebie. Zupenie nie
rozumiaem swoich uczu...
- Kiedy poje, e mnie kochasz? - zapytaa niemiao.
- Dopiero wtedy, gdy ci pocaowaem. Nie miaem
pojcia, dlaczego nie mog znie myli o tym, e spotykasz
si z Robertem Lobitem. Chyba nie chciaem si nad tym
zastanawia, bo obawiaem si odpowiedzi...
- Byam bardzo zaskoczona, e mnie pocaowae. -
Umiechna si lekko.
- Nie bardziej ode mnie, moesz mi wierzy.
- Wstydzie si tego, co czujesz?
- Bardzo.
- I gdyby pocaowa mnie jeszcze raz, te by si
wstydzi? - Zabawnie zmarszczya nos, modlc si w duchu,
eby sprbowa to zrobi.
- Nie wiem. To... To skomplikowane.
- Nie lubi prostych sytuacji.
- To dla mnie adna nowina, Chofi. Tak czy inaczej, chyba
nie zdajesz sobie sprawy, jakie znaczenie moe mie nasz
pocaunek.
- Mylisz si.
- Jeste crk mojego stryja - rzek z alem.
- I co z tego? - zapytaa beztrosko. - Co z tego? Liczy si
tylko to, e nie jestemy sobie obojtni, moemy da sobie
szczcie i uczymy si, jak y teraniejszoci. Co moe by
lepszym sprawdzianem?
- Masz racj, Sofi.
Sofia zauwaya, e znowu spowania. Uwolnia si z
jego ramion, odsuna troch i spojrzaa na niego uwanie,
szukajc w jego twarzy wyjanienia. Santi podnis rk i
lekko pogadzi policzek dziewczyny, dotykajc kciukiem jej
drcych warg. Wpatrywa si w brzowe oczy, usiujc po raz
ostatni pokona kierujcy nim impuls, lecz w kocu podda si
podaniu, ktre byo o wiele potniejsze od rozsdku.
Gwatownym ruchem przycign j do siebie i przycisn
mikkie, wilgotne wargi do jej ust. Sofia spazmatycznie
wcigna powietrze, jakby kto nagle wepchn jej gow
pod wod. Wiele, wiele razy wyobraaa sobie t scen, a
jednak nie przewidziaa dziwnego uczucia, ktre zmienio cae
jej ciao w jak pienist substancj. Pocaunek Santiego w
niczym nie przypomina pieszczot Roberta Lobita, ktrego
wysiki wyday jej si teraz miesznie prymitywne i nie
naturalne. Cofna si na chwil, eby zapa oddech,
zaskoczona tak silnymi emocjami, zaraz jednak rozpoznaa
tsknot w jego oczach i w gorczkowym biciu swego serca i
znowu ofiarowaa mu usta. W tej chwili zrozumiaa, o czym
mwia opowiedziana przez Santiego historia, i poja, e
naprawd yje teraniejszoci, z radoci smakujc kade
nowe doznanie. Santi czule caowa jej skronie, powieki i
czoo. Trzyma drobn twarz w doniach i pieci skr
palcami.
Sofia miaa wraenie, e jego ramiona otaczaj j ca, e
tonie w fascynujcym zapachu jego skry. adne z nich nie
zwracao uwagi na ciemne chmury, zbierajce si nad
gowami. Cakowicie pochonici sob, nie poczuli pierwszych
kropli deszczu, ktry wkrtce zmieni si w ulew, bezlitonie
choszczc ich ciaa, kiedy przywarli do pnia.

Rozdzia siedemnasty

Nastpnych kilka dni spowijaa cudowna mgieka
zakazanych, kradzionych chwil. ycie na farmie toczyo si
zupenie normalnie, lecz dla Santiego i Sofii kada minuta bya
wita, kad chwil samotnoci wykorzystywali na
pospieszne pocaunki, kryjc si za zamknitymi drzwiami, za
drzewami lub krzewami, a take w basenie. Czuli, e Santa
Catalina nigdy do td nie wibrowaa tak intensywnym
piknem i yciodajn si.
Czsto oboje o wicie siodali konie i jechali do drzewa
ambu. Kadli si w cieniu rozoystych gazi i witowali
poranek swojej mioci pocaunkami i delikatnymi
pieszczotami.
Santi wyjmowa scyzoryk i godzinami zabawiali si
wycinaniem swoich imion oraz zakodowanych wiadomoci w
zielonej korze. Wspinali si na najwysze gazie starego
drzewa, ktre dla nich byo symbolem Argentyny, i
obserwowali stada kucykw, pascych si na suchych kach.
Czasami widzieli podrujcych konno gauczw, ktrzy
niespiesznie podali wskimi droynami, ubrani w tradycyjne
szerokie bombachas, wysokie buty i zdobione srebrnymi
monetami pasy. Wieczorami, w swojej ulubionej porze dnia,
siadali na pachncej trawie, wpatrywali si w ogromny
horyzont i pozwalali, by ogarna ich melancholijna atmosfera
zachodu soca.
Teraz wszystko napeniao Sofi radoci, cieszyy j
nawet takie drobiazgi, jak wysypywanie na traw
przygotowanych przez Soledad okruchw dla ptakw.
Rozkwitaa, poniewa Santi j kocha i chwilami miaa
wraenie, e jej serce a do blu wypenia mio, jak do
niego czua. Niepokoia si, e kto zauway, co si z ni
dzieje, poniewa nie chodzia, lecz taczya, i nie mwia, lecz
piewaa. Cae jej ciao wibrowao mioci. Teraz rozumiaa,
dlaczego ludzie dla mioci s gotowi zrobi wszystko, nawet
zabi.
Najwaniejsze byo to, e stosunki Sofii z matk bardzo
si poprawiy. Dziewczyna staa si now osob, zawsze
chtn do pomocy, uwan i mniej skupion na sobie.
- Mona by pomyle, e Sofia jest zakochana -
zauwaya Anna pewnego dnia przy niadaniu, zaraz po tym,
jak jej crka z niezwyk u niej cierpliwoci i wyrozumiaoci
zgodzia si udzieli maemu Panchicie dodatkowych lekcji
angielskiego.
- Ona jest zakochana, mamo - rzuci nonszalancko
Agustin, mieszajc kaw.
- Naprawd? - ucieszya si Anna. - Ale w kim, na Boga?
- W sobie - wtrci szybko Rafael.
- Nie bd zoliwy! W tej chwili Sofia bardzo si stara
by mia, wic nie zepsujcie tego, cigle jej dogryzajc,
dobrze?
O wiele bardziej ni Sofia interesowaa j w tej chwili
pikna Jasmina, dziewczyna Rafaela, ktrej ojciec, stawny
Ignacio Pena, by najlepiej zarabiajcym adwokatem w
Buenos
Aires. Anna uwaaa, e dziewczyna z tak znakomitej rodziny
bdzie idealn on dla jej syna, a ich zwizek stanie si
powodem do dumy dla niej i dla ma. Znaa senior Pen,
ktra bya zagorza katoliczk - w czasie spdzanych w
miecie weekendw czasami spotykaa j na mszy. Anna
dosza nawet do wniosku, e powinna czciej chodzi do
kocioa, poniewa nawizanie bliszej znajomoci z seniora
Pen moe mie wpyw na przyszo syna.
- Na mio bosk, co ty sobie mylisz, Agustin? -
wybuchn Rafael, kiedy matka skoczya niadanie i udaa si
do siebie. - Dlaczego powiedziae jej, e Sofia jest
zakochana? Oszalae?
- Uspokj si. Rafa - zaprotestowa Agustin. - Przecie to
szczera prawda...
- Czasami lepiej jest skama.
- Nie przejmuj si tak. Sofia przeywa cielc mio, nic
wicej. - By moe, ale wiesz, jaka jest mama. Nie pamitasz,
jak zareagowaa na wiadomo o lubie Joaca Santa Cruz z
jego cioteczn siostr?
- Sofia na pewno nie wyjdzie za Santiego - mrukn
Agustin. - Biedaczka! Santi po prostu stara si sprawi jej
przyjemno, jak szczeniakowi, ktry cigle patrzy w oczy i
popiskuje...
- Niewane. - Rafael machn rk. - W kadym razie
zastanw si troch, zanim nastpnym razem otworzysz
jadaczk!
Miosna historia midzy Santim a Sofi rozwijaa si
niepostrzeenie. Nawet ci, ktrzy co podejrzewali, jak Rafael
i Agustin, lekcewayli sytuacj, przypisujc to, co dostrzegali,
cielcemu zauroczeniu. Santi i Sofia spdzali ze sob duo
czasu, ale w gruncie rzeczy nie byo w tym nic
nadzwyczajnego. Nawet kiedy wymieniali spojrzenia i gesty,
nikt nie zwraca na to uwagi, poniewa ich znaczenie znali
tylko oni dwoje. yli w wiecie marze, istniejcym
rwnolegle do realnego wiata, lecz wibrujcym zupenie
odmiennym rytmem. Wydawao im si, e nic nie moe ich
dotkn, a ju z ca pewnoci nic i nikt nie moe zniszczy
ich mioci. Dla nich liczya si tylko teraniejszo.
Nadszed sezon meczw polo, ale Sofia przestaa si ju
zamartwia, czy ojciec pozwoli jej wyjecha na boisko. W
styczniu i lutym prawie zupenie zarzucia treningi pod okiem
Josego, natomiast coraz wicej czasu spdzaa z Soledad,
piekc ciasta, ktre pniej z dum zanosia do domu Chiquity
na podwieczorek. Nie walczya ju z matk i zacza prosi j o
rad w sprawie makijau i strojw. Uszczliwiona Anna
nabraa przekonania, e crka ma ju za sob trudny etap
dorastania. Sofia nie pywaa nago w basenie, nie
manifestowaa zych nastrojw i nie kaprysia, nic wic
dziwnego, e nawet Paco, zawsze niezwykle pobaliwy
wobec crki, zauway, e Sofia wyranie zmienia si na
lepsze.
- Sofio! - zawoaa Anna z sypialni.
La deszcz, gsty i nieustpliwy. Anna skrzywia si,
zamkna okna i westchna z irytacj na widok sporej kauy
wody na pododze.
- Soledad! - krzykna.
Sofia i Soledad weszy do jej pokoju w tej samej chwili.
- Soledad, wytrzyj tu podog, prosz. Przy takiej ulewie
trzeba zamyka okna w caym domu. Boe, zrobio si tak
ciemno, jakby zblia si koniec wiata...
Soledad bez popiechu posza do kuchni po wiadro i
gbk, natomiast Sofia pada na ko matki i wyja z
kieszeni buteleczk rowego lakieru do paznokci.
- Podoba ci si ten kolor? - zapytaa po angielsku.
- Moja matka nie znosia, kiedy malowaam sobie
paznokcie. - Anna umiechna si lekko na to wspomnienie. -
Uwaaa, e polakierowane wygldaj wulgarnie...
- Bo to prawda. - Sofia si rozemiaa. - I dlatego jest to
takie seksowne!
- Jeeli pomalujesz je szybko i nieuwanie, bd do
niczego, dziewczyno! Zaczekaj, daj mi ten lakier! Pamitaj,
najlepiej poprosi kogo o t przysug.
Sofia przygldaa si, jak matka przytrzymuje jej do i
starannie pokrywa paznokcie warstw lakieru. Nie pamitaa,
aby Anna kiedykolwiek powicia jej tyle uwagi.
- Chciaabym, eby co dla mnie zrobia. Sofio -
odezwaa si Anna.
- Co takiego? - zapytaa Sofia niechtnie, majc nadziej,
e spenienie tej proby nie bdzie oznaczao choby
najkrtszego rozstania z Santim.
- Antonio przyjeda dzi z Buenos Aires autobusem o
czwartej po poudniu. Moe zapytasz Santiego, czy mgby po
niego wyjecha? Wiem, e to nic przyjemnego, ale ani Rafa,
ani Agustin nie mog tego zrobi...
- Och, to aden problem. Santi nie bdzie mia nic
przeciwko temu. - Sofia powiedziaa to niedbaym tonem,
starajc si ukry podniecenie. - Moemy pojecha we dwoje.
Po co Antonio wybiera si do Buenos Aires?
Moe uda nam si spdzi popoudnie nad jeziorem,
tylko we dwoje, pomylaa. Mam nadziej, e Maria nie
bdzie chciaa z nami jecha...
- Musia zgosi si do szpitala, biedny staruszek. Biodro
znowu mu dokucza.
- Ach, tak... - mrukna Sofia z roztargnieniem.
W mylach bya ju razem z Santim nad jeziorem.
- Dzikuj ci. Sofio, jeste kochana. Robi mi si zimno na
myl, e musiaabym wyj w ten deszcz.
- Ja uwielbiam tak pogod!
- Chyba dlatego, e nie musiaa znosi jej przez wiksz
cz ycia.
- Tsknisz za Irlandi?
- Nie. Wyjedaam stamtd z radoci, a teraz... C,
mieszkam tu od tak dawna, e nawet gdybym kiedy tam
wrcia, na pewno czuabym si obco.
- Ja na pewno bardzo tskniabym za Argentyn. - Sofia
podniosa rk i podziwiaa wieo pomalowane paznokcie.
- To zrozumiae - odpara Anna, zaskakujc sam siebie. -
Santa Catalina jest wyjtkowym miejscem i twoim domem...
Zawsze zazdrocia crce poczucia przynalenoci,
poniewa sama musiaa o nie walczy. Spojrzaa na
promienn twarz Sofii i nagle zrozumiaa, e jest z niej dumna.
- Wiem o tym - westchna Sofia. - Kocham nasz dom,
mamo. Szkoda, e musz wraca do Buenos Aires.
- Czasami wszyscy robimy rzeczy, na ktre nie mamy
ochoty, ale najczciej wychodzi nam to na dobre. - Anna
umiechna si lekko i zakrcia buteleczk z lakierem. -
Kiedy sama si o tym przekonasz. No, prosz bardzo!
Wygldasz teraz jak stuprocentowa panienka lekkich
obyczajw! - zaartowaa.
- Dzikuj, mamo!
- Nie rozma lakieru!
- Musz znale Santiego i powiedzie mu, e mamy
jecha po Antonia. - Dziewczyna zeskoczya z ka i otworzya
drzwi.
Po drodze mina zasapan Soledad, objuczon
przyniesionymi z dou szczotkami i wiadrem.
Santi by zachwycony perspektyw popoudnia z Sofi.
Mieli pewne wyrzuty sumienia, postanowili jednak nie mwi
nic Marii, ktra w salonie bawia si z Panchitem, dotrzymujc
towarzystwa matce i jej przyjacice Lii. Pobiegli przez deszcz i
podekscytowani, a take przemoczeni do suchej nitki, bez
tchu dopadli do terenowego samochodu. Wyjechali o wp do
trzeciej, aby mie troch czasu dla siebie przed odebraniem
Antonia z przystanku autobusowego. Koa samochodu
rozpryskiway boto, deszcz pada, Santi wczy radio i
obydwoje zaczli podpiewywa razem z Johnem Denverem.
Sofia pooya rk na wilgotnym kolanie Santiego. adne nie
czuo potrzeby rozmowy, woleli w milczeniu cieszy si
wzajemn bliskoci.
Pueblo byo wyludnione. Jaki przerdzewiay samochd
bardzo powoli brn przed nimi dookoa skweru. Kilka
sklepw, midzy innymi z artykuami metalowymi i
spoywczy, byy zamknite na czas popoudniowej sjesty.
Stary czowiek w brzowym, znoszonym kapeluszu siedzia na
awce porodku skweru, jakby nie zauway, e pada. Nawet
psy pochoway si gdzie przed ulew. Kiedy mijali koci
Nuestra Seora de la Asuncion, mimo woli poszukali
wzrokiem rozplotkowanych staruszek, ubranych na czarno,
ktre dziadek Dwyer zawsze nazywa wronami, lecz one
take nie odwayy si opuci domw.
Powoli przejechali przez miasteczko. Drog dookoa
skweru pokryto asfaltem kilka lat temu, lecz wszystkie inne
uliczki nie byy nawet wybrukowane. Minwszy skwer,
wkrtce znaleli si na otwartej drodze, biegncej wzdu
jeziora. Santi zwolni i wreszcie zatrzyma si w ustronnym
miejscu pod drzewami.
- Chodmy na spacer w deszczu - zaproponowaa Sofia,
wysiadajc z samochodu.
Trzymajc si za rce, ze miechem wybiegli spod
drzewa prosto w deszcz, lecz zaraz ukryli si pod nastpnym,
poniewa znowu rozptaa si ulewa. Rozejrzeli si dookoa,
wiadomi, e w tak maej miejscowoci czonkom dobrze
wszystkim znanej rodziny Solanas trudno jest nie zwrci na
siebie uwagi, ale w pobliu nie byo ywego ducha. Santi lekko
popchn Sofi na pie drzewa i zacz caowa jej szyj. Po
chwili cofn si i spojrza na ni z czuoci. Jej wosy ociekay
wod, policzki byy zarowione, a kciki ust unosiy si w
pogodnym umiechu. Miaa due, szerokie wargi. Santi
uwielbia ich ksztat i zmienno wyrazu, gdy w cigu jednej
sekundy wydaway si to lekko odte, to sarkastycznie
skrzywione. Byy pikne nawet wtedy, gdy dray w gniewie.
Deszcz skapywa z lici duymi, cikimi kroplami, lecz
powietrze byo ciepe i parne. Santi otoczy domi tali Sofii i
przycign j do siebie. Czua, jak napina si materia jego
dinsw, i wiedziaa, e jest bardzo podniecony.
- Chc si z tob kocha, Sofii - powiedzia, patrzc jej
prosto w oczy.
- Nie moemy - zamiaa si gardowo. - Nie tutaj. Nie
teraz...
Nieco sztuczn wesooci usiowaa zamaskowa lk,
ktry sprawia, e wargi jej dray i krew odpywaa z
policzkw. Pragna, by Santi kocha si z ni od chwili, gdy
dwa lata temu uwiadomia sobie, e go kocha, ale teraz,
kiedy wreszcie miao si to zdarzy, przestraszya si.
- Nie, nie tutaj. - Uj jej rk i przycisn wilgotne wargi
do otwartej doni, ani na chwil nie spuszczajc wzroku z
twarzy dziewczyny. - Postaram si by bardzo delikatny.
Kocham ci, Sofii.
- Dobrze... - szepna, zarumieniona i zdenerwowana
tym, co miao nastpi.
Santi zaprowadzi j do starego magazynu na odzi,
stojcego na brzegu laguny, wrd
wysokiej trawy i kp niskich krzeww, gdzie wiy sobie
gniazda czaple i warzchy. Schronili si przed deszczem i
miejc si z wasnego popiechu, opadli na stos pustych
pciennych workw. wiato przenikao do rodka przez
szczeliny midzy deskami, kadc si lnicymi
pasmami na zakurzonej odzi, ktra leaa na burcie, podobna
do wyrzuconego na brzeg wieloryba. Suchali stukotu kropli,
uderzajcych o blaszany dach, i wdychali duszne powietrze,
pachnce olejem silnikowym i sodk, gnijc traw. Sofia
przytulia si do Santiego, drc nie z zimna, lecz ze
zdenerwowania.
- Bd kocha ci bardzo, bardzo powoli, Sofii - odezwa
si, caujc jej skro i czujc sl na wargach.
- Nie wiem, co robi - powiedziaa cicho.
Santi by wzruszony jej lkiem. Oto mia przy sobie
dziewczyn, ktr kocha mocniej ni kogokolwiek innego,
odart ze zwykej arogancji i pewnoci siebie, oniemielon i
agodn, tak, jak bya naprawd. Sofi, ktrej nie zna nikt
poza nim.
- Nie musisz tego wiedzie, kochanie - odpar gbokim,
uspokajajcym gosem i
umiechn si do niej. - To ja bd kocha ciebie, najdrosza.
Pragnc zmniejszy jej obawy, opar si na okciu,
pogadzi j po twarzy i czubkiem palca obrysowa kontur
drcych warg.
Umiechna si nerwowo, zawstydzona intymnoci
jego gestw i si spojrzenia, ktre wydawao si przenika a
do serca i duszy. Milczaa. Nie wiedziaa, co powiedzie,
wolaa zreszt, aby ta wielka chwila nastpia w ciszy.
Santi pochyli gow i czule ucaowa jej powieki, nos,
skronie, a w kocu usta. Przejecha jzykiem po wewntrznej
stronie jej warg i po dzisach. Potem ich usta zczyy si w
gbokim pocaunku. Sofia westchna lekko, kiedy rka
Santiego znalaza drog pod jej mokr koszulk i rozpocza
podr przez brzuch w kierunku delikatnych piersi. Powoli
zdj z niej koszulk i odsoni nagi tors, jasny i drcy w
mglistym wietle. Pokrywa pocaunkami szyj i ramiona,
podczas gdy palce muskay puszyste, drobne wosy na jej
podbrzuszu, stwardniae, naprone sutki i biodra, ktre
uniosy si lekko w odpowiedzi na jego pieszczoty. Jzykiem
drani piersi tak dugo, a przyjemno zmienia si w bl,
ktry odezwa si echem w odlegym, sekretnym miejscu
midzy udami. Mimo to Sofia wcale nie chciaa, by przesta,
poniewa ten szczeglny bl przeszywa j rozkosz.
Santi odnalaz guziki jej dinsw i rozpi je, Sofia zdja
je szybko, razem z cienkimi
biaymi figami. Leaa teraz przed nim zupenie naga. Pieci j
delikatnie, czujnie obserwujc wyraz twarzy. Policzki miaa
zaczerwienione i byszczce, powieki zmysowo ociae. Staa
na progu kobiecoci. Przekroczenie cienkiej granicy midzy
wiatem dziecka a kobiety przydao Sofii niezwykej urody,
ktra przewiecaa przez skr jak zoty blask jesieni. Rka
Santiego spocza midzy jej udami, w miejscu, ktrego
tajemnic odkrya sama podczas gorcych nocy, kiedy
tsknota za nim popchna j do samotnego dowiadczania
seksualnoci. W tamtych chwilach Sofia wyobraaa sobie, e
pieszcz j palce ukochanego. W rzeczywistoci jednak bya to
tylko marna namiastka wynionej namitnoci, ktra
pomagaa jej zwalczy tsknot. Teraz, gdy rce Santiego w
kocu j odnalazy, z jej piersi wyrwao si gbokie
westchnienie.
Na moment zatracia si w przyjemnoci. Santi widzia
drobne krople potu gromadzce si w dolince midzy
piersiami i na dumnym nosie. Sofia zamkna oczy i wiedziona
instynktem, rozsuna nogi. Nie mogc duej znie wielkiego
napicia, Santi usiad, cign koszul i zdj dinsy. Sofia
wrcia z dalekiego miejsca, w ktrym przed sekund
przebywaa, i szeroko otworzya oczy na widok mskoci,
innej ni wtedy, nad basenem, bo rozbudzonej i
zniecierpliwionej. Santi uj jej do i pooy na swoim
czonku. Nie opieraa si. Przyjrzaa mu si badawczym
spojrzeniem naukowca, przesuwajc palcami po gorcej
skrze, podnoszc lekko penis i dziwic si jego ciarowi.
- Wic to wanie rzdzi yciem mczyzn, tak? -
zapytaa, wypuszczajc go z doni.
Santi zamia si cicho. Potrzsn gow, ponownie uj
jej rk i pokaza, jak go pieci. Potem sign do kieszeni
dinsw i wyj kwadratowy pakiecik. Wyjani, jak wane jest
stosowanie odpowiednich rodkw zapobiegajcych. Nie
chcia, aby zasza w ci. Sofia ze miechem pomagaa mu
zaoy prezerwatyw.
- A co, jeeli ten biedaczek boi si ciemnoci? -
zaartowaa, widzc, e ze swoim brakiem dowiadczenia
bardziej mu przeszkadza, ni pomaga.
- Jeste beznadziejn uczennic - poskary si, z
rozbawieniem odsuwajc jej donie.
Zamkna oczy w oczekiwaniu na ostry bl, lecz gdy Santi
wszed w ni, poczua tylko wypeniajce j ciepo i nagy
spokj. Przywara do ciaa kochanka i odrzucia niewinno z
entuzjazmem osoby nawrconej na now wiar. W Ameryce
Santi kocha si z wieloma dziewczynami, ale z Sofi czu si
tak, jak by robi to pierwszy raz w yciu.
Kiedy wyszli na zewntrz, deszcz ju nie pada i soce
przewiecao przez chmury, sprawiajc, e tafla jeziora lnia
jak dobrze wypolerowane srebro.
- Antonio! - Sofia nagle przypomniaa sobie cel ich
wyprawy. - Musimy odebra go z przystanku!
Santi spojrza na zegarek. Mieli jeszcze pitnacie minut.
- Chc caowa ci przez cay czas, jaki moemy tu
spdzi - powiedzia, ponownie zamykajc j w objciach.

Sofia sprbowaa zakazanego owocu i jej pragnienia
nabray nowego wymiaru. Chciaa kocha si z Santim jak
najczciej. Nieatwo byo znale ustronne, ukryte przed
ludzkim wzrokiem miejsca, do ktrych nie zagldaliby
gauczowie, krewni czy znajomi, ale, jak mawia dziadek
Dwyer, dla chccego nic trudnego. Sofia i Santi pragnli by
ze sob tak bardzo, e gdyby byo trzeba, znaleliby nawet
wod na pustyni.
By luty, ostatni miesic dugich letnich wakacji, wic cay
czas spdzali na farmie. Szybko si przekonali, e w cigu dnia
prawie nie maj szans na intymne spotkania, ktrych nie
zakcaby lk przed przyapaniem na gorcym uczynku. Od
czasu do czasu, kiedy doroli udawali si na popoudniow
drzemk w chodnych pokojach, wykradali si na strych w
domu Sofii, pooony wystarczajco daleko od sypialni jej
rodzicw. Tam kochali si w rozleniwiajcym upale,
oddychajc powietrzem przesiknitym zapachem jaminu i
siana. Na zewntrz, w gaziach rosncych tu przy domu
drzew, pieway ptaki, zwabione obietnic okruchw, ktre
prawie codziennie wysypywaa dla nich Soledad. Najczciej
jednak Sofia i Santi kochali si w nocy - wymykali si ze
swoich sypialni, gdy reszta rodziny pogrona bya w
gbokim nie, i cieszyli si sob pod rozgwiedonym
niebem, z ktrego zerka na nich wszystkowidzcy ksiyc.
Gdy fala namitnoci opadaa, rozmawiali o przyszoci,
wsplnej przyszoci, ktra wydawaa im si cakowicie poza
ich zasigiem, podobnie jak sunce po niebie chmury. Modzi
kochankowie nie przejmowali si tym jednak i patrzyli na
wiat przez rowe okulary mioci. Wiedzieli, e jako m i
ona nie bd mogli mieszka i y w Santa Catalina, lecz ani
przez chwil nie wtpili, i ich uczucie jest niezniszczalne i
wieczne.

Rozdzia osiemnasty

Pewnego dnia pod koniec lutego Sofi zaraz po
przebudzeniu ogarny mdoci, pomylaa jednak, e moe
zaszkodzio jej co, co zjada poprzedniego wieczoru. Szybko
poczua si lepiej i za pomniaa o niedyspozycji a do
nastpnego ranka, kiedy mdoci znowu day o sobie zna.
- Nie wiem, co si ze mn dzieje, Mario - poskarya si
kuzynce, mieszajc w misce
roztopione maso i mk na tort urodzinowy dla Panchita. -
Teraz nic mi nie dolega, ale rano wydawao mi si, e zaraz
skonam...
- Wyglda mi to na poranne mdoci - zaartowaa Maria
i mrugna do kuzynki, nie zauwaajc jej nagej bladoci.
- Byby to drugi przypadek niepokalanego poczcia -
odpara Sofia z niewyranym umiechem. - Chyba nie jestem
wystarczajco witobliwa.
- Na pewno zjada co niewieego.
- Wczoraj wieczorem i przedwczoraj - zamiaa si Sofia,
chocia chciao jej si paka na myl, e mogaby by w ciy.
Romans Sofii i Santiego trwa ju osiem tygodni, lecz
chopak zawsze uywa prezerwatywy. Sofia bya tego pewna,
poniewa nabraa wprawy we wkadaniu kondonw i zwykle
to ona zajmowaa si t czynnoci. Zepchna przeraajc
myl w gb podwiadomoci, pewna, e przesadza.
- Najprawdopodobniej zaszkodzi mi ryowy pudding
Soledad - powiedziaa zdecydowanym tonem.
- Jedlicie ryowy pudding? - zapytaa z zazdroci Maria,
smarujc masem foremki do pieczenia ciasta. - Encarnacion!
- zawoaa.
Stara suca wesza do kuchni, niosc kosz peen rzeczy
do prania.
- Si, seniorita Maria?
- Na jak dugo wkadamy ciasto do piekarnika?
- Mylaam, e seniorita Sofia wie ju wszystko o
wypiekach. Prosz piec ciasto dwadziecia minut, potem
zajrze do niego, a gdyby jeszcze nie byo gotowe, zostawi na
dziesi minut. Nie, nie, Panchito! - krzykna, kiedy chopiec
wbieg za ni do kuchni. - Idziemy std! Daj mi rczk,
dziecko. Pjdziemy sobie na taras i sprawdzimy, czy nie ma
tam smoka.
Encarnacion mrugna do dziewczt i wyprowadzia
Panchita na soce.
- Smok na tarasie? - zdziwia si Sofia.
- Jaszczurka. Panchito uwaa, e jaszczurki s smokami.
- Ach, rozumiem. I chyba ma racj, bo rzeczywicie s
smokami, tyle e maymi.
Maria przez chwil uwanie przygldaa si kuzynce,
ktra zaja si wylizywaniem resztek pynnego ciasta z miski.
Sofia wygldaa cudownie. Drobne pasma cignitych gumk
i upitych na czubku gowy wosw opaday jej na spocon
szyj i przyklejay si do skry, co chyba jeszcze przydawao
jej uroku.
- Co si tak gapisz, guptasie? - Sofia umiechna si do
niej szeroko.
Maria odpowiedziaa jej rwnie serdecznym umiechem.
- Jeste w tej chwili bardzo szczliwa, prawda? -
zapytaa.
- Tak. Jestem zadowolona, e mog piec z tob ciasto w
twojej kuchni.
- Zauwayam, e znacznie atwiej przychodzi ci teraz
porozumie si z Ann...
- To fakt. Wcale nie jest taka za, chocia przypomina
wysuszon modliszk.
- Jak moesz, Sofio! - oburzya si Maria. - Ciotka Anna
jest pikna!
- Za chuda - mrukna Sofia, podajc kuzynce misk. -
Chciaabym by za chuda - jkna Maria, bohatersko
postanawiajc, e jednak nie pomoe Sofii w wylizywaniu
miski.
Sofia wzruszya ramionami i wstawia misk do zlewu.
- Mario, jeste idealnie pikna. Nie moesz by za chuda.
Jeste kobieca, fascynujca, krga, tryskasz zdrowiem i
urod! Jeste prawdziw kobiet, dziewczyno!
Obie wybuchny gonym miechem.
- mieszna jeste, Sofio!
- Nie, jestem uczciwa. Zawsze powiem ci prawd,
pamitaj. Jeste liczna taka, jaka jeste.
Maria rzucia jej peen wdzicznoci umiech.
- Twoja przyja duo dla mnie znaczy.
- Podobnie jak twoja dla mnie.
Uciskay si mocno, troch rozbawione i wzruszone t
niespodziewan demonstracj
uczu.
- Wstawimy ciasto do piekarnika? - zapytaa Sofia,
uwalniajc Mari. Signa po form pen gstej, brzowej
masy i po wchaa j z zachwytem. - Mmmm... Bosko
pachnie!
- Dios! Jeeli zaraz si tym nie zajmiemy, tort nie bdzie
gotowy na czas!

Chiquita zrobia niespodziank Panchicie i zaprosia na
urodzinowe przyjcie wszystkich jego maych przyjaci z
ssiedztwa. Gdy popoudniowe soce oblao taras ciepym,
rowawym blaskiem, zacza si zabawa. Dzieci biegay
dookoa z buziami umazanymi czekolad i lepicymi si od
sodyczy rkami, a za nimi poday psy, ktre
wykorzystyway kad chwil nieuwagi maluchw i wyryway
im z palcw kawaki ciasta.
Fernando, Rafael, Agustin, Sebastian, Angel oraz Niquito
wpadli na chwil, eby poczstowa si tortem i ciasteczkami,
po czym poszli do parku gra w pik. Santi zosta duej.
Obserwowa Sofi, ktra w cieniu akacji rozmawiaa z jego
matk i ciotkami. Uwielbia jej dramatyczn gestykulacj oraz
sposb, w jaki zerkaa spod gstych brzowych rzs, zupenie
jakby zamierzaa ujawni nikomu nieznan tajemnic i tylko
czekaa na odpowiedni moment, by wzbudzi najwiksze
zainteresowanie. Zorientowaa si, e na ni patrzy, poniewa
kciki jej ust raz po raz drgay w umiechu. W kocu
podniosa wzrok i spojrzaa na niego. Santi mrugn dwa razy,
nie zmieniajc wyrazu twarzy. Odpowiedziaa w identyczny
sposb i umiechna si tak radonie i szeroko, e musia
rzuci jej ostrzegawcze spojrzenie. Przestraszony, e kto si
zacznie czego domyla, odwrci si i mia nadziej, i ona
zrobi to samo, ale kiedy zerkn na ni ponownie, nadal
wpatrywaa si w niego z gow lekko przechylon na bok,
agodnie umiechnita. Maria nakadaa dzieciom kanapki i
sodycze na talerzyki, kroia ciasto, podnosia porzucone na
ziemi kubeczki po soku pomaraczowym i przeganiaa psy,
kiedy zanadto przysuway si do jedzenia, bya wic
zdecydowanie zbyt zajta, aby dostrzec czue spojrzenia,
ktre wymieniali jej brat i kuzynka.
Pniej tego samego wieczoru Santi i Sofia siedzieli na
awce tu pod werand jego domu i trzymali si za rce. Kiedy
ktre z nich dwukrotnie cisno do drugiego, oznaczao to
wyznanie mioci, podobnie jak dwukrotne mrugnicie.
Drugie odpowiadao wtedy w ten sam sposb, a w kocu
oboje zaczynali si wietnie bawi, ciekawi, komu pierwszemu
znudzi si ta tajemna gestykulacja. Caa rodzina Santiego
udaa si ju na spoczynek i w domu panowaa zupena cisza.
Powietrze byo znacznie chodniejsze ni za dnia. Jesie
zbliaa si powoli, przeganiajc upalne, duszne noce
wieym, chocia melancholijnym wiatrem.
- Powietrze pachnie ju jesieni - odezwaa si Sofia,
przytulajc si do boku Santiego.
- Nie znosz koca lata.
- A mnie to w ogle nie przeszkadza. Nawet dosy lubi
ciemne wieczory przy kominku...
Jej ciaem wstrzsn lekki dreszcz. Santi przygarn j i
czule pocaowa w czoo.
- Pomyl tylko, jak mio bdzie grzeszy przed kominkiem
w salonie mojej mamy - zamrucza.
- Wanie! Wic sam widzisz, zima wcale nie jest taka za.
- Nie z tob. Z tob nic nie jest ze, Chofi.
- Nie mog si ju doczeka, kiedy spdz z tob zim,
wiosn i nastpne lato - powiedziaa rozmarzonym gosem. -
Chc si z tob zestarze, Santi...
- Ja take tego pragn.
- Nawet jeeli bd tak samo zwariowana jak mj
dziadek?
- No, c, s pewne granice... - Santi uda, e si waha i z
powag pokrci gow. - Mam w sobie duo irlandzkiej krwi -
ostrzega go.
- Wiem - przyzna z cikim westchnieniem. - I to mnie
wanie martwi.
- Och, ty! - Sofia si rozemiaa. - Kochasz mnie dlatego,
e jestem inna ni wszystkie dziewczyny, sam mi to
powiedziae!
Potara nosem o jego podbrdek, a on delikatnie
podnis jej gow i pogadzi ciepy policzek.
- Kto by ci nie kocha? - szepn, zbliajc wargi do jej
ust.
Sofia zamkna oczy i z radoci przyja ciepy, znajomy
dotyk ust ukochanego i korzenny aromat jego wody
koloskiej.
- Chodmy pod ambu - zaproponowaa.
Santi umiechn si artobliwie.
- I pomyle, e zaledwie dwa miesice temu bya
niewinnym dzieckiem - rzek, caujc czubek jej nosa.
- Ale ulegam podstpnemu uwodzicielowi!
- Wic winisz mnie za wszystko, czy tak, Chofi?
- Tak, bo jeste mczyzn i jako szlachetny, dobrze
wychowany modzieniec powiniene wzi na siebie win za
moje niewaciwe zachowanie. Musisz broni mojego honoru,
Santi.
- Twojego honoru, te mi co! - parskn. - Dobrze wiesz,
e nic z niego nie zostao, moja droga!
- Zostao mi cae mnstwo honoru - zaprotestowaa z
szerokim umiechem.
- Jak mogem nie dopilnowa tak wanej sprawy?
Natychmiast chodmy pod ambu, ebym mg raz na zawsze
pozbawi ci tego zbdnego ciaru!
Wzi j za rk i po chwili obydwoje zniknli w
ciemnoci.
Nastpnego ranka Sofia znowu obudzia si z ostrymi
mdociami. Zerwaa si z ka i popdzia do azienki, gdzie
zwymiotowaa kolacj, ktr poprzedniego wieczoru z takim
staraniem przygotowaa Encarnacion. Potem umya zby i
pobiega do pokoju matki.
- Jestem chora, mamo! - oznajmia, dramatycznie
padajc na due biae ko. - Wymiotowaam!
Anna pooya rk na czole crki i potrzsna gow.
- Nie wydaje mi si, eby miaa gorczk, ale na wszelki
wypadek wezw doktora Higginsa. Najprawdopodobniej
zapaa jak infekcj.
I Anna pospieszya do telefonu.
Wygodnie wycignita na pachncej narzucie, Sofia
poczua nagle, jak jej serce ciska
paniczny strach. A jeeli rzeczywicie jest w ciy? Ale zaraz
pomylaa, e to absolutnie niemoliwe, i troch si
uspokoia. Przecie ani razu nie kochali si bez prezerwatywy.
Badania na ukowe dowodz, e stosowanie kondomw
zapewnia dziewidziesiciodziewicioprocentow ochron
przed ci, wic nie ma si czego ba. Nie, z ca pewnoci
nie jest w ciy... Prawie udao jej si przekona sam siebie,
cho w gbi duszy wci tuka si obawa, e moe jednak
naley do nieszczsnego jednego procenta kobiet, ktre
gupio wpady.
Doktor Ignacio Higgins od lat by rodzinnym lekarzem
Solanasw i z powodzeniem radzi sobie z wszystkimi ich
przypadociami, od zapalenia wyrostka robaczkowego
Rafaela
po osp wietrzn maego Panchita. Przywita Sofi
pocieszajcym umiechem, porozmawia z ni chwil o
wakacjach i dopiero potem przystpi do badania. Zada jej
kilka pyta i mdrze kiwa gow, kiedy udzielaa odpowiedzi.
W pewnym momencie jednak umiech znikn z jego starej,
pomarszczonej twarzy. Pojawi si na niej wyraz gbokiego
zatroskania, a Sofii mocno zabio serce i zachciao jej si
paka.
- Och, panie doktorze, prosz nie mwi mi, e to co
powanego! - powiedziaa bagalnie.
Jej due orzechowe oczy napeniy si zami, poniewa
domylia si ju, jak diagnoz poda lekarz. Nie pytaby j o
ostatni okres, gdyby nie podejrzewa, co jej jest.
Doktor Higgins wzi j za rk i delikatnie pogaska
kciukiem.
- Obawiam si, e jeste w ciy. Sofio - powiedzia
powoli.
Wiedzia, e jest niezamna, i doskonale zdawa sobie
spraw, jak rodzina Solanas zareaguje na wiadomo o
romansie i ciy siedemnastoletniej dziewczyny.
Jego sowa byy dla Sofii jak uderzenie obuchem w
gow. Poczua, e odek podchodzi jej do garda, zupenie
jak podczas bardzo szybkiej jazdy samochodem. Ojciec pyta
j wtedy, czy ju znalaza swj brzuch... Och, ile by teraz daa,
eby zgubi go i nigdy ju nie znale... Opada na poduszki,
ledwo ywa ze strachu. To ten przeklty jeden procent,
pomylaa.
- W ciy! O Boe, czy jest pan pewny? Co ja teraz
zrobi? - Zakrztusia si zami, zasaniajc usta doni. - Co ja
zrobi?
Doktor Higgins bezskutecznie stara si j pocieszy.
Sofia miaa wraenie, e jej przyszo znika za czarn zason,
a ona nie moe zrobi nic, by powstrzyma ten proces.
- Musisz powiedzie matce - poradzi lekarz, kiedy troch
si uspokoia.
- Mamie? Chyba pan artuje! - odpara, znowu
gwatownie blednc. - Przecie pan wie, jaka ona jest!
Doktor Higgins ze wspczuciem pokiwa gow.
Wielokrotnie by ju w tej sytuacji i czsto widywa mode
dziewczyny zrozpaczone na myl o tym, co dzieje si we
wntrzu ich ciaa. Nie zdaway sobie wtedy sprawy z tego, e
uczestnicz w cudzie, ktry powinien by powodem wielkiej
radoci. Stary lekarz, potomek irlandzkich emigrantw,
wietnie wiedzia, e Sofia szaleje z niepokoju, ale nie potrafi
jej pomc. W takich chwilach jak ta szczerze aowa, e
naukowcy nie wynaleli piguki usuwajcej ci.
- Nie poradzisz sobie z tym sama, Sofio - powiedzia. -
Musisz szuka oparcia w rodzicach.
- Rodzice bd wciekli i nigdy mi tego nie wybacz! -
Sofia bya bliska histerii. - Mama mnie zabije! Nie, nie mog
jej o tym powiedzie!
Jej zwykle umiechnite usta wygiy si w drc
podkwk.
- Wic co chcesz zrobi? Oni i tak dowiedz si o twoim
stanie. Nie ukryjesz dziecka, ktre ronie w tobie i z kadym
tygodniem jest coraz wiksze...
Sofia instynktownie pooya rk na brzuchu i zamkna
oczy. Nosz w sobie dziecko Santiego, pomylaa, cz jego
samego... By to najgorszy moment jej ycia, a jednak poczua,
jak powoli ogarniaj j rozchodzce si od wewntrz fale
kojcego ciepa. Baa si myle o reakcji rodzicw, ale nie
miaa wyboru.
- Czy mgby pan im to powiedzie? - zapytaa niemiao.
Doktor Higgins skin gow. Czsto podejmowa si tego
nie wdzicznego zadania, ktre byo jednym z
najsmutniejszych obowizkw lekarza. Mia nadziej, e
pastwo Solanas nie za pomn, i nie jest jedynie zwiastunem
zych wieci.
- Nie martw si, Sofio, wszystko bdzie dobrze - rzek
serdecznie, podnoszc si z krzesa. - Nie moesz wyj za
tego czowieka, moja droga?
Natychmiast skarci si za to bezsensowne pytanie.
Gdyby Sofia moga polubi ojca swojego dziecka, na pewno
nie byaby taka nieszczliwa.
Dziewczyna z rozpacz potrzsna gow i wybuchna
zami. Bardzo baa si reakcji matki i zupenie nie wiedziaa,
co robi. Dlaczego miaa takiego pecha?
Robili przecie wszystko, eby nie doszo do tego
nieszczcia. Leaa nieruchomo, nieprzytomna z przeraenia.
Czsto celowo dokuczaa matce, wagarujc czy bez jej
pozwolenia wykradajc si do nocnego klubu z kolegami, ale
tamte sprawy byy niczym w porwnaniu z t. Tym razem
gniew jej matki bdzie zasuony i straszny. Gdyby
dowiedziaa si, e ojcem dziecka jest Santi, mogaby zabi ich
oboje...
Drzwi otworzyy si gwatownie i do pokoju wesza Anna,
z twarz bia jak twarz Chrystusa na budzcych lk obrazach
El Greca. Jej wargi dray z wciekoci, a w oczach malowa
si wyraz bolesnego rozczarowania.
- Jak moga? - krzykna ostrym, wysokim gosem, a jej
blade policzki w jednej chwili zala krwawy rumieniec. - Jak
moga, po tym wszystkim, co dla ciebie zrobilimy! Co
pomyli reszta rodziny? Co za wstyd! Dlaczego do tego
dopucia? Nie do, e... e romansujesz... - zajkna si i
zamilka, z trudem chwytajc oddech. - Nie do, e wdaa
si w romans, to jeszcze zasza w ci! Bardzo mnie
zawioda, Sofio!
Osuna si na krzeso i utkwia oczy w dywanie, jakby
widok zhabionej crki budzi
w niej wstrt.
- Wychowaam ci w domu, gdzie wszyscy szanuj boe
przy kazania - dodaa. - Niech Bg ci przebaczy...
Sofia nie odpowiedziaa. Obie siedziay w milczeniu.
Krew znowu odpyna z twarzy Anny, a jej oczy
wypatryway czego w oddali, za
oknem, zupenie jakby spodziewaa si, e Bg ukae si na
zamglonym niebie nad such rwnin. Z rozpacz potrzsna
gow.
- Gdzie popenilimy bd? - odezwaa si, zaamujc
rce. - Czy za bardzo ci rozpucilimy? Wiem, e tata
traktowa ci jak ksiniczk, ale ja staraam si tego nie
robi...
Sofia z napiciem przygldaa si wzorom na narzucie,
prbujc odszuka powtarzajce si motywy. Sytuacja bya
zbyt nierzeczywista, by moga potraktowa j cakowicie
powanie. Nie wierzya, e co takiego spotkao wanie j.
- Byam zbyt surowa, tak? - cigna matka. - Chyba
rzeczywicie. Czua si osaczona, dlatego chciaa ama
wszystkie zasady. To wycznie moja wina. Twj ojciec zawsze
mnie ostrzega, e powinnam traktowa ci agodniej, ale ja
nie mogam si na to zdoby... Nie chciaam oskare rodziny
o zbytni pobaliwo wobec ciebie...
Sofia z niesmakiem suchaa wynurze matki. Gdyby to
Maria znalaza si w takiej sytuacji, Chiquita byaby agodna i
wyrozumiaa. Co wicej, natychmiast pospieszyaby crce z
pomoc, jej matka natomiast rozczulaa si nad sob i
rozwodzia nad wasnymi porakami.
Typowa irlandzka katoliczka - tylko patrze, a woy
wosiennic i posypie gow popioem!
Sofia miaa ochot powiedzie jej, eby wreszcie zesza ze
swego krzya, ale wiedziaa,
i nie jest to najlepszy moment na tego rodzaju uwagi.
- Kim jest ojciec dziecka? - zapytaa Anna. - Kto to jest?
Dios, kto? Nie spotykaa si z nikim poza kuzynami...
Dziewczyna obserwowaa z przeraeniem, jak matka
powoli dochodzi do prawdy. Wyraz jej twarzy stopniowo si
zmienia - najpierw malowaa si na niej lito nad sob,
potem niedowierzanie, wreszcie obrzydzenie.
- O, mj Boe, to Santi, tak? Santi... Boe, powinnam to
bya przewidzie! Jak mogam by taka naiwna? Jestecie
obrzydliwi, wstrtni! Co za brak odpowiedzialnoci! Santi jest
ju przecie dorosy, wic jak mia sumienie uwie
siedemnastoletnie dziecko?
Anna rozpakaa si histerycznie. Sofia patrzya na ni
obojtnie i mylaa tylko o tym, e matka wyglda wyjtkowo
nieatrakcyjnie, kiedy pacze.
- Powinnam bya zgadn! Powinnam bya zauway, e
skradacie si po domu z tym swoim brudnym sekretem! Nie
mam pojcia, co zrobimy! Dziecko bdzie prawdopodobnie
niedorozwinite umysowo, bo jestecie blisko spokrewnieni.
Jak moga by tak faszywa. Sofio? Musz powiedzie o
wszystkim ojcu. Nie wychod std, dopki nie wrc!
Drzwi zatrzasny si za ni z hukiem. Sofia chciaa
pobiec na poszukiwanie Santiego i uprzedzi go, ale tym
razem po prostu nie miaa siy sprzeciwi si matce. Leaa
posusznie, czekajc na ojca. Poniewa by to rodek
tygodnia. Paco musia przyjecha z Buenos Aires. Anna nie
chciaa wyjania mu niczego przez telefon, pdzi wic do
Santa Catalina w wielkim napiciu, z odkiem bolenie
cinitym z niepokoju. W domu ona natychmiast go
poinformowaa, co si stao, i przez nastpne dwie godziny
siedzieli w salonie, omawiajc sytuacj. Po twardej walce
Paco musia ustpi. Anna zdoaa przekona sam siebie, e
dziecko przyjdzie na wiat umysowo chore, wic Sofia musi
usun ci. Gdy Paco w kocu wszed do pokoju crki,
leaa zwinita w aosny kbek, pogrona w pytkim nie.
Serce mu o mao nie pko. W jego oczach Sofia nadal bya
ma dziewczynk, ktra najbardziej na wiecie kochaa
wanie jego. Usiad na brzegu ka i agodnie pogadzi jej
wilgotne od potu wosy.
- Sofio... - szepn.
Natychmiast si obudzia i widzc mio i al w jego
oczach, zarzucia mu rce na szyj i rozpakaa si gorzko.
- Przepraszam, tato, przepraszam - szlochaa, drc ze
wstydu i strachu.
Paco trzyma j mocno i koysa, prbujc ukoi nie tylko
jej cierpienie, ale i wasne.
- Wszystko w porzdku, kochanie, wcale nie jestem na
ciebie zy. Nie gniewam si.
Wszystko bdzie dobrze, mj skarbie.
Jego ciepe, silne ramiona daway jej poczucie
bezpieczestwa. Westchna ciko i z ulg przerzucia ca
odpowiedzialno na jego barki.
- Ja go kocham, tato.
- Wiem o tym, ale to twj kuzyn, Sofio...
- Przecie zawieranie maestw przez rodzestwo
cioteczne czy stryjeczne jest dopuszczalne!
- Nie o to chodzi, kochanie. yjemy w ciasnym wiecie,
gdzie lub ze stryjecznym bratem w oczach wikszoci jest
zwizkiem kazirodczym. To powd do wstydu, Sofio. Nie
moesz wyj za Santiego, zreszt jeste za moda na
maestwo. Zauroczenie minie, kochanie...
- To nie zauroczenie, tatusiu. Kocham Santiego.
Paco spojrza na ni powanie i ze smutkiem pokrci
gow.
- Nie moesz wyj za Santiego, Sofio - powtrzy.
- Mama mnie nienawidzi - zaszlochaa. - Zawsze mnie
nienawidzia!
- To nieprawda, Sofio. Mama jest rozalona i
rozczarowana, i przyznasz, e nie bez powodu. Bardzo dugo
rozmawialimy o twojej sytuacji. Wybierzemy najlepsze dla
ciebie wyjcie, moesz mi wierzy.
- Tak mi przykro, tato - wyszeptaa bezsilnie.
Sofia niemiao wesza do salonu, gdzie czekali ju
rodzice, aby poinformowa j o swojej decyzji, i ze
spuszczonymi oczami usiada na pokrytej wzorzystym
ptnem sofie. Anna staa sztywno, oparta o parapet, z
nogami skrzyowanymi pod dug sukni. Bya blada i
wyczerpana. Paco niecierpliwie spacerowa po pokoju. Bruzdy
na jego twarzy pogbiy si po penej napicia, le przespanej
nocy. Wyglda starzej ni poprzedniego dnia. Prowadzce na
korytarz i do jadalni drzwi byy zamknite. Rafael i Agustin,
ktrzy koniecznie chcieli pozna przyczyn panujcej w domu
lodowatej atmosfery, otrzymali od ojca polecenie, aby
trzyma si z dala od salonu, wic niechtnie udali si na
telewizj do domu Chiquity.
- Sofio, twoja matka i ja doszlimy do wniosku, e po
prostu nie moesz zatrzyma tego dziecka - zacz Paco z
powag.
Sofia przekna lin, usiujc przemwi, ale ojciec
uciszy j ruchem rki.
- Za kilka dni wyjedziesz do Europy - cign. - Kiedy
bdzie ju po... - Zawaha si, zmagajc si z myl o aborcji,
ktra miaa na zawsze zaciy na jego sumieniu, jako czyn
cakowicie sprzeczny z wiar i zasadami moralnymi. - Kiedy
wrcisz do zdrowia, rozpoczniesz studia, take w Europie, nie
na uniwersytecie w Buenos Aires. To da wam obojgu, tobie i
Santiemu, czas na otrznicie si z tego zauroczenia. Potem
bdziesz moga wrci do domu. Nikt nie moe si o tym
dowiedzie, rozumiesz? Pozostanie to nasz tajemnic.
Paco celowo nie podzieli si z Sofi wiadomoci, e
zamieszka w Genewie, u jego kuzyna Arnoinea i jego ony
Dominique, potem za podejmie nauk w Lozannie, nie chcia
bowiem, aby Santi pojecha tam za ni.
- Nie pozwolimy, aby zhabia dobre imi naszej rodziny
- wycedzia Anna, ktrej ani na chwil nie opuszczaa myl o
tym, jak bardzo taki skandal mgby zaszkodzi jej synom.
Z rozgoryczeniem przypomniaa sobie szczliwe dni,
ktre ostatnio spdzia w towarzystwie crki, i dum, jak
czua, patrzc na Sofi. Te wspomnienia sprawiy, e
rozczarowanie byo tym silniejsze.
- Chcecie, ebym poddaa si aborcji? - zapytaa powoli
Sofia. Pooya rk na brzuchu i kiedy spojrzaa na ni,
zobaczya, e gwatownie dry.
- Twoja matka... - zacz Paco.
- Ach, wic to ty! - wybuchna Sofia, ze zoci zwracajc
si twarz do Anny. - Trafisz za to do pieka, wiesz? Podobno
jeste dobr katoliczk, wic gdzie podziay si twoje zasady?
Nie mog uwierzy, e jeste a tak hipokrytk! Kpisz ze
swojej religii!
- Nie odzywaj si tak do matki, Sofio - powiedzia Paco
tonem, ktrego uywa tylko w wyjtkowych sytuacjach.
Dziewczyna spojrzaa na niego, przeniosa wzrok na
matk i znowu popatrzya na ojca. Wydawao jej si, e ma
przed sob zupenie obcych ludzi. Nie wiedziaa, na co jeszcze
ich sta.
- Dziecko bdzie nienormalne. Sofio - rzeka Anna z
wymuszonym spokojem. - Gdyby zdecydowaa si je urodzi,
postpiaby le, niesprawiedliwie. - Jej gos zagodnia. -
Robimy to dla twojego dobra - dodaa.
- Nie usun ciy - owiadczya Sofia twardo. - Moje
dziecko nie urodzi si nienormalne. Interesuje ci tylko opinia
rodziny, zdrowie dziecka nie ma z tym nic wsplnego. Mylisz,
e nikt si nie dowie? Chyba artujesz! - Rozemiaa si
pogardliwie.
- Sofio, w tej chwili jeste na nas za, ale z czasem
zrozumiesz, przed czym ci uchronilimy.
- Nigdy wam tego nie wybacz - Sofia obronnym gestem
skrzyowaa ramiona na piersi.
- Mylimy wycznie o tobie - odezwa si Paco. - Jeste
naszym dzieckiem, kochamy ci. Zaufaj mi...
- Jeszcze niedawno wierzyam, e mog ci ufa - odpara
chodno.
Aborcje byy dobre dla dziwek, kojarzyy si z grzechem i
nie bezpieczestwem. Co powiedziaby na to wszystko ojciec
Julio? Czy nie ostrzegby Sofii, e jej dusza stoi na progu
pieka? Nagle poaowaa, e zamiast marzy o seksie i
Santim, nie suchaa z wiksz uwag
jego kaza. Zawsze uwaaa, e religia jest ucieczk ludzi
sabych, potrzebujcych wskazwek, jak Soledad, lub
podobnych do Anny fanatykw, ktrzy podpieraj si wiar
tylko wtedy, gdy jest im przydatna, lecz teraz nagle zacza
obawia si, e Bg naprawd istnieje i ukarze j za
popenione grzechy. Ten lk wypywa z samej gbi jej
podwiadomoci i drczy wanie teraz, gdy najbardziej
potrzebowaa wsparcia wiary.
- Musz poegna si z Santim - powiedziaa wreszcie,
wpatrujc si we wzr na posadzce.
- Chyba nie moemy si na to zgodzi. Sofio - odpara
chodno matka.
- Zupenie nie rozumiem dlaczego, mamo. Przecie ju
jestem w ciy!
- Nie pora na arty, moja droga - zdecydowanym tonem
owiadczya Anna, wygadzajc sukni. - To powana sprawa.
Nie, przed wyjazdem nie moesz z nikim rozmawia.
- Tato, to niesprawiedliwe! - zawoaa Sofia bagalnie. -
Dlaczego nie pozwalacie mi zobaczy si z Santim? To niczego
nie zmieni!
Paco zastanawia si chwil. Podszed do okna i zapatrzy
si na pamp, jakby szeroki horyzont mg udzieli
odpowiedzi na nkajce go pytania. Nie by w stanie spojrze
crce w oczy, mia zbyt wielkie poczucie winy. Wiedzia, e
powinien sprzeciwi si onie, lecz czu take, e jeeli to
zrobi, straci j raz na zawsze. Od pewnego czasu ukadao si
midzy nimi zupenie dobrze. Zdawa sobie spraw, e Anna
myli teraz nie tylko o tym, co zrobia Sofia, ale i o jego
romansie. Oboje zawiedli zaufanie Anny, zranili j do gbi.
Obecna sytuacja bya nierozerwalnie zwizana z uczuciem
wyobcowania, na jakie cierpiaa jego ona. Paco nie mia
wyboru, musia przysta na wszystko, co proponowaa.
- Twoja matka ma racj, Sofio - rzek wreszcie, nie
odwracajc si od okna. - Jutro rano Jacinto zawiezie ci do
Buenos Aires, wic teraz lepiej id do siebie i spakuj rzeczy.
Nie bdzie ci tu dosy dugo...
Sofia usyszaa, jak jego gos zaamuje si lekko, ale nie
czua litoci.
- Nie wyjad bez poegnania z Santim! - krzykna, a jej
twarz poczerwieniaa ze zoci. - Wcale nie mylicie o mnie,
tylko o reputacji rodziny i tak dalej. Jak moecie stawia to
ponad uczuciami wasnej crki? Nienawidz was, nienawidz
was obojga!
Wybiega z pokoju na taras i zatrzymaa si dopiero
midzy drzewami. Opara si o pie platanu i rozpakaa nad
niesprawiedliwoci tego wiata. Patrzya na swoj ukochan
Santa Catalina i nie czua nic prcz nienawici.
Wrcia do kuchni, skd do wyranie syszaa, jak
rodzice kc si w salonie. Matka szlochaa gono i krzyczaa
na ojca po angielsku. Sofia nie chciaa wiedzie, jakie zarzuty
stawiaj sobie nawzajem.
- Soledad! - sykna.
Kobieta podniosa wzrok znad garnka i ujrzaa stojc w
progu zapakan Sofi.
- Co si stao? - przerazia si, rzucajc wszystko i biegnc
na pomoc dziewczynie, ktr zawsze traktowaa jak wasne
dziecko. - Co si stao, skarbie?
Mocno obja Sofi i przytulia do siebie, chocia
dziewczyna bya ju sporo wysza od niej.
- Och, Soledad, mam straszne kopoty! Zrobisz co dla
mnie? - Oczy Sofii, jeszcze przed chwil zmatowiae ze
zniechcenia, teraz zalniy podnieceniem i nadziej.
Szybko wyja z szuflady kredensu kartk i owkiem
napisaa na niej krtki list.
- Przeka to Santiemu, tylko jak najszybciej. Nie mw nic
nikomu i nikomu tego nie pokazuj, dobrze?
Soledad mrugna znaczco, zachwycona, e jej pupilka
dopucia j do sekretu, i wsuna kartk do kieszeni
brudnego fartucha.
- Ju biegn, seniorita Sofia, prosz si nie martwi! Ten
list za par sekund trafi do rki seniora Santiaga!
Z tymi sowami wypada z kuchni.
Kiedy Rafael i Agustin przybyli do domu Chiquity,
natychmiast z wielkim podnieceniem opowiedzieli
rwienikom, e Sofia znowu ma kopoty i rodzice wezwali j
na powan rozmow.
- Pracowaa na to od wielu tygodni - zachichota Agustin.
- To nieprawda! - zaprotestowaa Maria. - Wasza mama
zaledwie par dni temu opowiadaa, jak dobrze si obie
rozumiej. Nie bd niemiy.
- Jak dugo moe potrwa ta rozmowa? - zapyta
niespokojnie Santi.
- Niedugo - odpar Rafael, wczajc telewizor i padajc
na sof. - Jeli znam Sofi, to wkrtce zmczy rodzicw.
Mario, bd anioem i przynie mi co do picia, dobrze?
- Dobrze - westchna Maria. - Co ci poda?
- Piwo.
- Jedno piwo. Kto jeszcze chce zoy zamwienie?
Santi sta przy oknie, widzia jednak tylko niewyrane
odbicie swojej zaniepokojonej twarzy. Wszyscy pozostali
rozsiedli si przed telewizorem, ale on nie mia ochoty na
aden program. Po pgodzinie, nie mogc duej wytrzyma,
pospiesznie wyszed z domu. Kiedy zbiega ze stopni tarasu,
zobaczy czerwon i spocon Soledad, zmierzajc prosto ku
niemu.
- Co tu robisz, Soledad? - zapyta, gdy bya ju blisko.
Instynkt podpowiada mu, e wydarzyo si co zego.
- Gracias a Dios, dziki Bogu! - odpowiedziaa, szybko
wykonujc znak krzya. - Oto list od seniority Sofii. Kazaa
odda go panu, nikomu innemu. To sekret, rozumie pan?
Sofia jest okropnie zdenerwowana, cay czas pacze, musz do
niej natychmiast wraca. - Nerwowo otara czoo bia
chusteczk do nosa.
- Co jej jest? - Santi nie mia ju wtpliwoci, e sytuacja
jest powana.
- Nie wiem, senior Santiago. Nic nie wiem, nic. Na pewno
napisaa o tym w licie.
I zanim Santi zdoa si odezwa, ju biega w kierunku
wysadzanej drzewami alei. Santi rozprostowa kartk. Czekaj
na mnie o pnocy pod ambu, przeczyta.

Rozdzia dziewitnasty

Sofia ju dawno przestaa paka. Leaa na ku i z
cierpliwoci skazaca czekaa na nastpne wydarzenia. Czas
mija po woli, wiedziaa jednak, e pnoc w kocu nadejdzie.
Patrzya, jak rosnce pod jej oknem roliny chwiej si na
wietrze. Ich ruch, jakby hipnotyczny, wpywa na ni
uspokajajco. Wreszcie wstaa, zabraa z kuchni latark i
czujna jak uciekajcy z obozu jeniec, wymkna si z domu.
Cicho i ostronie niczym puma skradaa si przez ciemno do
drzewa ambu. Ze cinitym sercem przebiega przez park, w
peni wiadoma, e od powodzenia tej wyprawy zaley jej
ycie i przyszo. Bya absolutnie zdeterminowana, lecz te
bezsilna wobec nieuniknionego przeznaczenia. Czua si
troch tak, jakby odgrywaa rol w wystawianej w szkole
sztuce i chocia dramatyzm sytuacji jak zwykle dziaa na ni
podniecajco, nie moga uwierzy, e przeywa to wszystko
na jawie.
Dzielca j od drzewa odlego wydawaa si wiksza
ni zazwyczaj. Przyspieszya kroku. Kiedy bya ju blisko,
dostrzega byski latarki. wiato taczyo w powietrzu,
podobne do gigantycznego wietlika, gdy chopak
niecierpliwie spacerowa dookoa pnia.
- Santi! - zaszlochaa, wpadajc w jego ramiona. - Santi,
oni wiedz o nas! Dowiedzieli si, e si kochamy, i zmuszaj
mnie do opuszczenia domu!
Przerwaa, bo zabrako jej tchu. Baa si, e nie zdy
powiedzie mu wszystkiego, zanim kto odkryje ich obecno
pod drzewem.
- Co takiego? Kto wie? Skd? - wybuchn Santi. Z tonu jej
krciutkiego listu wynikao, e co jest nie tak, ale nie
spodziewa si czego podobnego. - Uspokj si, nikt nas tu
nie znajdzie. Wszystko w porzdku, nie denerwuj si tak. -
Stara si mwi zdecydowanie i bez podniecenia, chocia w
rzeczywistoci czu, e los go zmiady.
- Nie, nic nie jest w porzdku! Wysyaj mnie do
Szwajcarii, daleko std! Nienawidz ich!
- Jak si dowiedzieli?
Sofia ju chciaa powiedzie, e jest w ciy, ale
powstrzymaa si w ostatniej chwili. Rodzice kazali jej nikomu
o tym nie mwi, poza tym obawiaa si, e Santi nie zdoa si
opanowa. Najprawdopodobniej wkroczyby do jej domu i
zacz domaga si praw nalenych mu jako ojcu dziecka. Nie
miaa pojcia, co mogliby wtedy zrobi jej rodzice. W oczach
prawa, jako nieletnia, nadal musiaa spenia ich polecenia.
Niewykluczone, e uniemoliwiliby jej powrt do Santa
Catalina. Dopki przebywaa w Argentynie, bya na ich asce.
Nie, nie moe mu teraz powiedzie, zdecydowaa szybko.
Napisze do niego z Genewy, kiedy rodzice bd zbyt daleko,
by wpywa na jej poczynania. Z trudem pokonaa silne
pragnienie podzielenia si z nim swoim smutkiem i
postanowia na razie sama dwiga ciar prawdy.
- Dowiedzieli si i tyle - powiedziaa. - S wciekli.
Wysyaj mnie do Szwajcarii, ebym o tobie jak najszybciej
zapomniaa...
Zaniosa si aosnym paczem. Podniosa gow,
szukajc w jego oczach potwierdzenia uczucia, lecz widziaa
jedynie dwie ciemne dziury.
- Ale, Sofi, pozwl mi z nimi porozmawia! Nie mog
zmusi ci do wyjazdu! Nie pozwol na to! - wyszepta
gorczkowo, zdecydowany wypowiedzie walk zym mocom,
ktre prboway ich rozdzieli.
- Oni nie zechc ci nawet wysucha! S wciekli nie
tylko na mnie, na ciebie take! Nie uwierzyby, co nagadaa
mi matka! Myl, e w gruncie rzeczy jest zadowolona, bo
wreszcie moe si mnie pozby!
- Nie dopuszcz, eby ktokolwiek mi ciebie zabra! -
powtrzy Santi, a jego gos by jak rozpaczliwy krzyk w
ciemnoci. - Co miabym bez ciebie robi? Nie mog bez
ciebie y!
- Och, kochany, sprbuj si z tym pogodzi... Oboje
musimy to zrobi...
- To mieszne! - warkn. - Nie maj adnego dowodu!
Skd ich przewiadczenie, e jestemy ze sob? Kto nas
widzia?
- Nie wiem, nie powiedzieli mi - rzeka Sofia, wstydzc
si, e kamstwo przychodzi jej tak atwo.
- Pojad z tob. Wyjedmy razem. Zaczniemy nowe ycie,
daleko std. Spjrzmy prawdzie w oczy - wczeniej czy pniej
i tak musielibymy si na to zdecydowa. Tutaj nie ma dla nas
przyszoci.
- Opuciby dla mnie Santa Catalina? - wykrztusia,
zaskoczona si jego powicenia.
- Oczywicie. Wyjedaem std ju wczeniej, a teraz po
prostu bym tu nie wrci - powiedzia powanie.
- To niemoliwe. Kochasz Argentyn tak samo jak ja. Nie
moesz wyjecha i nigdy wicej nie wrci! A twoi rodzice?
Oboje umarliby z rozpaczy i tsknoty.
- Ta sprawa dotyczy nas obojga. Nie pozwol, eby za
wszystko winili tylko ciebie. Na mio bosk, eby si kocha,
trzeba dwojga, wic niech mnie take ska na wygnanie.
- A twoi rodzice? - powtrzya Sofia, wyobraajc sobie
bl Chiquity.
- Mog robi, co zechc. Nie potrzebuj ju zgody
rodzicw na wyjazd z kraju.
- Ale ja tak - powiedziaa bezradnie.
- Nic nie szkodzi. Pozwolimy im uwierzy, e wszystko
uoyo si zgodnie z ich planem. Ja wyjad troch pniej i
znajd ci. - Tak mocno zacisn palce na jej przedramionach,
e lekko skrzywia si z blu.
- Naprawd zostawiby wszystko dla mnie, Santi?
- Nie ma takiej rzeczy, ktrej nie zrobibym dla ciebie.
- Ale twoja przyszo... Twoja przyszo jest tutaj. Jeeli
wyjedziesz za mn, prawdopodobnie nigdy tu nie wrcimy.
Porzucisz nie tylko Santa Catalina, ale take swoj rodzin
- Wiem. Kocham ci, Chofi. Moja przyszo to ty, nie
rozumiesz? To, co do ciebie czuj, nie jest przelotne i
nietrwae, ja ci naprawd kocham. Jeste moim yciem.
Wypowiadajc te sowa, Santi chyba po raz pierwszy zda
sobie spraw, e Sofia rzeczywicie jest najwaniejsz osob
w jego yciu. Dopiero teraz uwiadomi sobie gbi i potg
swojej mioci do dziewczyny. Bez niej wszystko, co ceni i
kocha w Santa Catalina, rozsypaoby si w proch jak ciao
pozbawione yciodajnego oddechu. Sofia bya si napdow
jego istnienia, nie mg wic pozwoli, by znikna mu z
horyzontu.
- Dobrze. - Sofia poczua, e jej serce znowu zaczyna
normalnie bi. - Skoro mwisz powanie, zastanwmy si, co
robi... Po przyjedzie do Szwajcarii dam ci zna, gdzie jestem.
Wtedy bdziesz mg do mnie przyjecha.
Oboje umiechnli si, zachwyceni prostot planu.
- Mog zatrzyma twj list - zauway Santi. - Musimy
by przygotowani na kad ewentualno. A gdybym dopuci
do tajemnicy Mari? Mogaby wtedy napisa do niej.
- Nie - odpowiedziaa szybko i dodaa po chwili, nieco
agodniejszym tonem. - Nie, nie moemy ufa nikomu poza
sob. Poprosz kogo, eby zaadresowa kopert i nikt nie
rozpozna mojego charakteru pisma. Bd pisaa codziennie,
nie martw si. Nie bd w stanie zatrzyma wszystkich listw,
prawda?
- Kocham ci - wymamrota.
Sofia nie widziaa wyrazu jego oczu, wyczuwaa jednak
emocje, zupenie jakby to byy fosforyzujce wibracje,
wydobywajce si z kadego poru skry.
- Ja te ci kocham. - Rozpakaa si, padajc w jego
ramiona i pokrywajc pocaunkami ukochan twarz.
Przywarli do siebie rozpaczliwie, przeraeni, e los moe
ich rozdzieli i nie pozwoli,
by si odnaleli. Dug chwil pakali obydwoje. Panujc
wok cisz przerywao tylko cykanie wierszczy.
- Wypowiedzmy yczenie - powiedzia Santi,
wypuszczajc Sofi z obj i sigajc do
kieszeni.
- Jakie yczenie?
- ebymy pewnego dnia znowu znaleli si tu razem,
moe o wiele starsi, i rozpoczli nowe ycie w Argentynie jako
zaakceptowana przez wszystkich para.
- Przecie ty nie wierzysz w magiczne yczenia. -
Rozemiaa si gorzko.
- Toncy brzytwy si chwyta, Sofio.
- Wic niech to yczenie si speni - szepna. - Wytnijmy
w korze nasze inicjay. "S i S". Santi i Sofia...
Wstali i zacisnli donie na rkojeci noa. Dua, silna
do Santiego przykrya drobn rk Sofii. Zauwaya, e rka
jej ukochanego dry. Kiedy skoczyli, Santi powieci latark,
wydobywajc z mroku ich inicjay, i razem wypowiedzieli
yczenie.
- Nie zapomnisz o mnie, prawda? - zapyta ochryple,
opierajc czoo o jej bark.
Gboko odetchna zapachem jego skry i zamkna
oczy, pragnc przecign w nieskoczono t cudown,
bezcenn chwil.
- Och, Santi, czekaj na mnie. To nie potrwa dugo. Prosz,
czekaj na mnie... Bd pisa, obiecuj. Nie rezygnuj ze mnie!
Znowu si rozpakaa, usiujc zapamita kady rys jego
ledwo widocznej w ciemnoci twarzy, eby wydoby z pamici
jej obraz, kiedy znajdzie si w odlegoci kilku tysicy
kilometrw od niego.
- Chciabym powiedzie ci tyle rzeczy, Sofi... - Umiechn
si, wyranie oniemielony. - Ucieknijmy std i pobierzmy si,
dobrze? Wiem, e to nie jest idealny moment, ale jeeli nie
zadam ci teraz tego pytania, nigdy nie przestan tego
aowa. Wyjdziesz za mnie, Chofi?
Pogaskaa go po policzku z czuoci matki, dla ktrej nie
ma rzeczy, jakiej nie zrobiaby dla ukochanego dziecka.
- Tak, wyjd za ciebie, Santi - powiedziaa ze smutkiem i
pocaowaa go, zastanawiajc si, jaki sens ma ta obietnica,
skoro najwyraniej wszystko sprzysigo si przeciwko nim.
- Nie zapomnij napisa, Chofi.
- Nie zapomn.
- Dobrze, moje kochanie. Do zobaczenia, to potrwa tylko
chwil i znowu si spotkamy. Nie bd smutna. Wiesz
przecie, e egnamy si na krtko.
Objli si ostatni raz i cicho wrcili do swoich domw.
Ich serca biy mocno, pene wiary, e ju niedugo znowu bd
razem.
Rozdzia dwudziesty

Jednego dnia Sofia bya w Santa Catalina i nic nie
zapowiadao, by miaa wyjecha, a nastpnego znikna.
Kiedy matka powiedziaa Marii, e Sofii nie ma, dziewczyna
pobiega do domu kuzynki i zadaa wyjanienia. Ciotka Anna
miaa zaczerwienione oczy i wygldaa na bardzo zmczon.
Wyjania, e Sofia pojechaa z wizyt do przyjaci w Europie
i od nowego roku szkolnego bdzie tam uczszczaa na
zajcia. Przez jaki czas nie wrci do Argentyny. W szkole
ostatnio szo jej le, poniewa w Buenos Aires wicej czasu
powicaa na rozrywk ni na nauk i wanie dlatego
rodzice podjli decyzj o jej wyjedzie. Anna przeprosia
Mari, e nie daa jej szansy poegna si z Sofi, ale
zaproszenie z Europy nadeszo zupenie niespodziewanie i
trzeba byo szybko co postanowi.
Oczywicie Maria nie uwierzya w ani jedno jej sowo.
- Czy mog do niej napisa? - zapytaa ze zami.
- Obawiam si, e nie, Mario. Sofia musi odizolowa si
od wszystkiego, co odrywao j od nauki. Bardzo mi przykro.
Anna zakoczya rozmow, zacisna blade wargi i wysza
z pokoju. Po paru dniach Maria zauwaya, e Chiquita nie
chodzi ju na herbat do Anny, i wtedy zrozumiaa, i midzy
ich rodzinami wydarzyo si co zego.
W czasie weekendu po tajemniczym znikniciu Sofii Paco
wybra si na dug konn przejadk ze swoim bratem
Miguelem i wyjani mu, co si stao. By wczesny ranek,
wysoka trawa Inila w bladym wietle i wielkie krliki
niespiesznie przemykay tu i wdzie po rwninie. Paco i Anna
postanowili zachowa wycznie dla siebie wiadomo o ciy
Sofii, by za wszelk cen zapobiec wybuchowi skandalu.
Dlatego Paco poda Miguelowi okrojon wersj wydarze i
poinformowa go tylko, e Sofia i Santi za kochali si w sobie i
dopucili si stosunkw seksualnych.
Miguel by cakowicie zaskoczony i przeraony. Czu si
upokorzony, nie wiedzia, jak poradzi sobie z faktem, e jego
syn mg upa a tak nisko. Nie chodzio o to, e dwoje
kuzynw zakochao si w sobie, bo takie rzeczy si zdarzay,
ale nawizanie romansu byo nieodpowiedzialne i
niewybaczalne. Miguel za wszystko wini wycznie Santiego.
- Jest starszy i powinien by mdrzejszy - owiadczy.
Kiedy dwie godziny pniej bracia Solanas wrcili z
przejadki, Miguel by blady z wciekoci. Zamkn si w
gabinecie i natychmiast poprosi do siebie Santiego.
- Caa ta sprawa ma pozosta midzy nami, rozumiesz? -
warkn, gdy wszystko zostao ju powiedziane.
Chiquita nie moga powstrzyma ez. Wiedziaa, jak
bardzo zaszkodzi to ich rodzinie i jak negatywnie wpynie na
jej stosunki z Ann. Czua si winna, e jej syn dopuci si
czego tak godnego potpienia, ale jednoczenie gorco mu
wspczua, chocia nikomu si z tego nie zwierzaa.
Miguel i Chiquita wiedzieli, e Sofia przebywa w Genewie
u ich krewnych i w peni popierali stanowisko Paca i Anny, e
modych kochankw naley przez pewien czas trzyma z dala
od siebie, aby pomc im przezwyciy zauroczenie. Rodzice
Santiego zobowizali si dopilnowa, by adne listy od
Santiego nie dotary do rk Sofii, i mimo baga nie zdradzili
mu, dokd wysIano dziewczyn.
Anna bya tak rozstrojona nerwowo, e zupenie
wycofaa si z ycia towarzyskiego. Cay czas powicaa teraz
pracom domowym i ogrodniczym, z nikim nie chciaa si
widywa. Czua si gboko zawstydzona i dzikowaa Bogu,
e Hector ju nie yje i nie moe widzie jej upokorzenia. Paco
powtarza jej agodnie, e ycie toczy si dalej, nie moe na
zawsze ukry si w domu, lecz jego sowa prowadziy tylko do
ktni. Anna wybuchaa paczem, wybiegaa z pokoju i na
dugo zamykaa si w sobie. Po dwch tygodniach
zdecydowaa si napisa do Sofii i w spokojnym tonie
wyjani, dlaczego wysali j do Europy. Niedugo wrcisz do
Santa Catalina, Kochanie, i wszyscy zapomnimy o tym
nieszczsnym wypadku, obiecaa, poniewa sumienie mimo
wszystko nie dawao jej spokoju. Sofia nie odpowiedziaa ani
na ten list, ani na dwa nastpne. Anna nie moga tego
zrozumie. Paco take regularnie pisa do crki, z t rnic,
e nie przesta wysya listw dugo po tym, jak Anna ju si
poddaa.
- Co mog zrobi, skoro ona nie odpisuje? - powiedziaa
gniewnie. - Nie zamierzam marnowa atramentu, zreszt
Sofia wkrtce wrci do domu.
Miesice mijay powoli, a Sofia wci milczaa. Chiquita
prbowaa zobaczy si z Ann, lecz ta za wszelk cen
unikaa spotka. Zadzwonia jeszcze kilka razy, za kadym
razem dowiadujc si, e Anna nie moe z ni rozmawia.
Wreszcie napisaa list, bagajc w nim o rozmow, i dopiero
wtedy Anna ustpia i pozwolia, eby szwagierka zoya jej
wizyt. Usiady naprzeciwko siebie, sztywno wyprostowane,
jakby szykoway si do gwatownej konfrontacji, i przez chwil
rozmawiay o codziennych sprawach, midzy innymi o nowym
mundurku szkolnym maego Panchita. Udaway, e wszystko
jest jak dawniej, ale przez cay czas czujnie obserwoway si
nawzajem. Ta gra nie moga trwa w nieskoczono.
Chiquita zaamaa si i wybuchna szlochem.
- Och, Anno, tak mi strasznie przykro! - wykrztusia,
wycigajc ramiona do szwagierki. - To wszystko moja wina!
Anna otara z z policzka.
- Mnie take jest przykro, Chiquito. Wiem, jaka uparta
potrafi by Sofia. Oboje ponosz win za to, co si stao.
Chtnie zrzuciaby ca win na Santiego, lecz rozumiaa,
e Sofia nie bya przecie bezwolna.
- Powinnam bya si domyli - jkna Chiquita. -
Powinnam bya zauway, ale wydawao mi si, e nie ma nic
zego w tym, i tyle czasu spdzaj razem. Zawsze tak byo.
Nie moglimy podejrzewa, e kiedy zostaj sami, zachowuj
si nieodpowiedzialnie.
- Wiem, wiem - odpara Anna. - Teraz najwaniejsze, by
Sofia spdzia par lat poza domem, nie kontaktujc si z
nikim z rodziny. Kiedy wrci, oboje bd ju doroli i zd
zapomnie o tym wszystkim.
- Myl, e teraz jest im po prostu gupio - powiedziaa
Chiquita z nadziej. - S bardzo modzi, a taka cielca mio
jest do typowa dla tego wieku...
Anna natychmiast zesztywniaa.
- To nie bya cielca mio, Chiquito - rzeka chodno. -
Uprawiali mio fizyczn, nie zapominajmy o tym.
- Masz racj, oczywicie - przytakna Chiquita
pospiesznie. - Nie wolno traktowa tego zbyt lekko.
- Nie wtpi, e Santi mia ju pewne dowiadczenie w
sprawach seksu, natomiast Sofia, mimo wszystkich swoich
grzeszkw, nadal bya dziewic i powinna bya pozosta ni a
do nocy polubnej. - Anna westchna melodramatycznie. -
Niech Bg ma j teraz w swojej opiece... Jej m bdzie
musia przyj j tak, jaka jest, bynajmniej nie niewinn...
Chiquita miaa ochot przypomnie szwagierce, e yj w
latach siedemdziesitych dwudziestego wieku, kiedy to
sprawy seksu traktowane s nieco inaczej ni w okresie ich
modoci, lecz zaraz przypomniaa sobie, i zdaniem Anny
rewolucja seksualna miaa miejsce
tylko w Europie i Ameryce Pnocnej i na szczcie nie dotara
do Argentyny.
- Europejki bez zahamowa zniaj si do poziomu
zwykych dziwek - rzucia kiedy ostro. - Moja crka bdzie
dam, ktr mczyzna bdzie szanowa i czci.
- Santi rzeczywicie posiada dowiadczenie seksualne,
poza tym jest mczyzn i dlatego bez wahania przyjmuj do
wiadomoci, e to on ponosi odpowiedzialno za t sytuacj.
- Chiquita bya gotowa na wszystko, byle tylko naprawi
nadwyrone stosunki z Ann. - Uwaam, e musi tu przyj i
przeprosi was za wszystko osobicie...
- W tej chwili nie mam ochoty rozmawia z Santim,
Chiquito. - Ton gosu Anny sta si wrcz lodowaty. - Musisz
mnie zrozumie, mam za sob cikie przeycia. Nie jestem w
stanie spokojnie patrze na uwodziciela mojej crki.
Dolna warga Chiquity zadraa gwatownie. Mocno
zacisna zby, aby powstrzyma si od gwatownego
wystpienia w obronie syna. Trudno, jeeli zaley jej na
pogodzeniu si z Ann, musi milcze.
- Obie cierpimy, Anno - zgodzia si dyplomatycznie, -
Postarajmy si pomc sobie nawzajem i nie rani si
oskareniami. Co si stao, to si nie odstanie, chocia
zrobiabym wszystko, e by cofn czas.
- Ja take - odpara Anna, mylc o pozbawionym ycia
dziecku. - Niech Bg mi przebaczy... - szepna gucho.
Chiquita zmarszczya brwi. Nie miaa pojcia, co Anna
chciaa waciwie powiedzie, wic postanowia nie prosi o
wyjanienie. Umiechna si i spucia wzrok. Przynajmniej
mogy ju rozmawia, ale nie byo to atwe.
Po powrocie do domu Chiquita pooya si i zapada w
niespokojny sen. Zdawaa sobie spraw, e min lata, nim jej
kontakty z Ann znowu bdzie mona nazwa przyjani.
Rodzice powiedzieli Agustinowi i Rafaelowi, e Sofia
zakochaa si w kuzynie i zostaa wysIana za granic, gdzie, jak
si spodziewali, zdoa o nim zapomnie. Paco usiowa
zachowa pogodny wyraz twarzy, ale obaj chopcy wiedzieli,
e skoro sytuacja bya na tyle powana, aby ich siostra
musiaa wyjecha z kraju, to musi chodzi o co wicej ni o
zauroczenie. Rafael, czujc si zobowizanym do wystpienia
w obronie siostry, oskary Santiego o brak
odpowiedzialnoci. Santi by starszy, wiele podrowa,
mieszka za granic, wic powinien by jednoznacznie
zniechci Sofi do takich gupstw. Sofia bya jeszcze prawie
dzieckiem i Santi zrujnowa jej przyszo.
- Nie ycz sobie, eby zblia si do niej, kiedy wrci,
rozumiesz? - owiadczy.
Nie wiedzia oczywicie, e Sofia nie zamierza wraca, a
Santi postanowi doczy do niej, gdy tylko otrzyma
wiadomo.
Agustin cieszy si ze skandalu. Uwielbia intrygi i plotki, i
z przyjemnoci omawia ca sytuacj z Angelem,
Sebastianem oraz Niquitem. Dokada wszelkich stara, by
zbliy si do Santiego, z nadziej, e kuzyn otworzy przed
nim serce i ze szczegami opowie o swoim romansie z Sofi.
Agustin daby wszystko, by zyska pewno, e by to
prawdziwy romans. Czy Sofia i Santi spali ze sob? Co na to
jego rodzice? Co zrobi Santi po powrocie Sofii? Czy naprawd
j kocha? Agustin by jednak skazany na rozczarowanie,
poniewa Santi milcza jak grb.
Fernando nie posiada si z radoci, e jego brat znalaz
si w kopotach. Santi spad wreszcie z piedestau, i to z
wielce satysfakcjonujcym hukiem. Nie by ju cudownym,
zotym chopcem. Szczerze mwic, Fernando nie mg by
bardziej szczliwy, poniewa Sofia take zawsze
doprowadzaa go do szau. Wiecznie si popisywaa, wtrcaa
do rozgrywek polo i trzymaa z Santim. Oboje patrzyli na
wszystkich z gry i uwaali si za najwspanialsze istoty
ludzkie. C, zasuyli sobie na ten upadek. Fernando czu, e
udao mu si upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, i by po
prostu zachwycony.
Santi usiowa ukry swoje cierpienie, lecz jego twarz
naznaczona bya pitnem blu i
tsknoty. Utyka gorzej ni zwykle, w nocy paka i
niecierpliwie czeka na list od Sofii. Teraz, gdy wyjechaa,
potrzebowa potwierdzenia, e nadal go pragnie. On te
chcia j zapewni, e nie moe si doczeka spotkania i
bardzo j kocha.
W kocu i Maria si dowiedziaa, e jej brat i kuzynka byli
kochankami.
- Jak moga mi o tym nie powiedzie, mamo! -
krzykna. - Dlaczego pozwolia, ebym dowiedziaa si o
nich od Encarnacion? Wszyscy od dawna wiedz, co si stao,
tylko ja nie! Nie masz do mnie zaufania?
Wcieka na stryja i jego on, nie chciaa mie z nimi nic
wsplnego. Winia brata za to, e postawi jej przyjacik w
takiej okropnej sytuacji, i rwnie czekaa na list,
spodziewajc si, e Sofia przeprosi j, i nie zwierzya jej si i
wyjechaa bez poegnania. Pocztkowo nie pojmowaa, jak
moga tak dugo niczego nie podejrzewa, ale potem ze
smutkiem uwiadomia sobie, e od pewnego czasu graa rol
pitego koa u wozu. Santi i Sofia czsto wykluczali j ze
swoich rozrywek, zostawiajc j z maym Panchitem, gdy szli
pojedzi konno lub pogra w tenisa. I tak przyzwyczaia si
do tego stanu rzeczy, e nawet go nie zauwaaa. Zawsze si
cieszya, kiedy brali j ze sob, i nie dziwia si, gdy znikali z jej
pola widzenia. Nic dziwnego, e nic nie zauwaya. Nikt nie
zauway.
Sofia zawsze bya do podstpna, lecz Marii nigdy nie
przyszoby do gowy, e to ona padnie ofiar jej knowa.
Przypomniaa sobie, jak pokcia si z Sofi przed dwoma
laty, kiedy ta wyznaa, e zakochaa si w Santim. Moe gdyby
wtedy po suchaa uwanie i postaraa si zrozumie. Sofia
zwierzyaby jej si teraz ze swoich przey. Maria dosza do
wniosku, e czciowo sama ponosi win za milczenie
przyjaciki, ale nadal czua gniew i zazdro, ktre mimo
upywu czasu wcale nie mijay.
Miesic pniej list od Sofii dotar w kocu do Buenos
Aires, by jednak zaadresowany nie do Marii, a do Santiego.
Santi codziennie rano tuk si po holu jak niedwied po
klatce, majc nadziej, e niebieska koperta ze znaczkiem
poczty lotniczej uwolni go od cierpienia. Miguel poprosi
Chiquit, by przegldaa listy kadego dnia i usuwaa ze stosu
w holu te, ktre mogy by od Sofii. Chiquita nie potrafia
jednak znie widoku syna, ktry coraz bardziej pogra si w
swoim samotnym, nie szczliwym wiecie i z czasem zacza
zostawia wszystkie listy na stole w holu wystarczajco dugo,
by Santi zdy je obejrze.
Santi by wdziczny matce, ale nigdy z ni o tym nie
rozmawia. Oboje udawali, e niczego nie zauwaaj.
Codziennie rano Santi zbiega do holu i przeglda poczt, a
jego nadzieja saba z kadym odrzuconym listem. Ani Santi,
ani Chiquita nie mieli pojcia, e Maria szuka listw od Sofii
jeszcze przed nimi, kiedy rano wychodzi na uniwersytet.
Gdy dziewczyna zobaczya ten list, podniosa go i
uwanie przyjrzaa si charakterowi
pisma na kopercie. Nie byo to pismo Sofii i list zosta nadany
we Francji, lecz Maria bya przekonana, e wysaa go
przyjacika. Santi nie mia adnych znajomych we Francji,
wic po prostu musia to by list miosny, zaadresowany i
nadany w taki sposb, aby nikt nie zwrci na niego uwagi.
Sofia i Santi znowu wykluczyli j ze swego ycia... Maria
poczua si tak, jakby kto wymierzy jej mocny policzek.
Gardo cisno jej si z blu i z trudem apaa powietrze. Bya
zbyt wcieka, eby paka. Zazdro ogarna j wielk fal i
po chona wszystkie inne uczucia, ktre mieszkay w jej
sercu. Miaa ochot krzycze, gono skary si na
niesprawiedliwo, jaka j spotkaa. Czy nie bya wiern
przyjacik? Dlaczego kuzynka odwrcia si do niej plecami,
dlaczego nie chciaa po wici jej ani jednej myli, ani jednej
chwili? Czy lojalno i mio, jakie jej okazywaa, nie miay
adnego znaczenia?
Wrcia z listem do sypialni i zamkna drzwi. Zdja buty
i pooya si, podwijajc nogi pod siebie. Dug chwil
wpatrywaa si w kopert, zastanawiajc si, co robi.
Wiedziaa, e powinna natychmiast odda j Santiemu, ale
wcieko zupenie j olepia. Dosza do wniosku, e nie
pomoe tym dwojgu. Chciaa, eby cierpieli tak jak ona.
Gwatownym ruchem rozdara kopert, wyja list i od razu
rozpoznaa nieporzdny charakter pisma kuzynki. Przeczytaa
pierwsz linijk. Do mojego Ukochanego..." Nie patrzc na
reszt, odwrcia kartk, eby sprawdzi, czy znajduje si tam
podpis Sofii. Tak, by u dou strony. Moje serce bije w
oczekiwaniu na Twj przyjazd. Wierz, e wkrtce bdziesz tu
ze mn. Bez tej nadziei przestaoby bi, a ja umarabym z
tsknoty. Sofi.
Wic to tak, pomylaa z gorycz. Santi jedzie do niej...
Nie, to niemoliwe, nie chc, eby on take znikn. Ten list
oznacza, e zamierzaj uciec i nigdy nie wrci. Co pomyl
mama i tata? Umr ze smutku. Nie mog na to pozwoli. Santi
bdzie aowa tego kroku do koca ycia. Maria ukrya twarz
w doniach i z mocno bijcym sercem zacza obmyla plan.
Jeeli spali list, Sofia uwierzy, e Santi zmieni zdanie. Jako
przetrwa trzy lata w Europie, wyronie z tego gupiego
uczucia i zgodnie z planem wrci do Argentyny. A jeli Santi
wyjedzie teraz w lad za ni, nie wrc obydwoje, ju nigdy.
Nie moga znie myli, e straci i Sofi, i Santiego.
Zapisaa adres Sofii w notesie, piszc go od koca, na
wypadek gdyby Santi wpad na pomys przejrzenia jej rzeczy, i
wsuna list do koperty. Nie przeczytaa ani sowa wicej,
poniewa nawet ciekawo nie zdoaa skoni jej do
zadawania sobie takich tortur. Wstaa i wysza na balkon,
zabierajc po drodze zapaki. Woya list do pustej doniczki i
podpalia go, a potem starannie rozgniota poczerniae
kawaki papieru. Dopiero wtedy osuna si na podog,
spucia gow i zacza paka. Doskonale wiedziaa, e nie
powinna bya zniszczy listu, ale prbowaa wmwi sobie, e
kiedy Sofia i Santi bd jej za to wdziczni. Zreszt, nie robia
tego tylko ze wzgldu na siebie czy na nich, ale dla rodzicw,
ktrzy nie przeyliby rozstania z Santim.
Maria nienawidzia Sofii i tsknia za ni. Brakowao jej
kaprysw kuzynki, jej zmiennych nastrojw, inteligencji,
dowcipu i humoru. Czua si zraniona i zdradzona. Dorastay
razem i wszystko robiy wsplnie. Sofia zawsze bya egoistk,
ale nigdy dotd nie odsuna jej od siebie, w kadym razie nie
w ten sposb. Maria nie moga zrozumie, dlaczego Sofia do
niej nie na pisaa. Czy dlatego, e w oczach przyjaciki bya
jak wierny szczeniak, ktrego obecno cieszy, ale poza tym
si go nie za uwaa? C, niezalenie od tego, jaka bya
przyczyna milczenia Sofii, Maria podja ju decyzj. Sofia
bdzie cierpiaa, zasuya na to, skoro sama tak beztrosko
rozdawaa cierpienie. Teraz zrozumie, co czuje kto, kogo
traktuje si tak, jakby nie znaczy nic, po prostu nic. Pniej,
kiedy wracaa mylami do tego, co zrobia, ogarniay j
straszne wyrzuty sumienia. Przysiga sobie, e nigdy nikomu
si do tego nie przyzna. Chwilami sama siebie nie poznawaa.
Gdy wkrtce potem przyszed drugi list, Maria bya
zaskoczona, bo nie spodziewaa si, e Sofia napisze jeszcze
raz. Pospiesznie ukrya kopert na dnie torebki, a pniej
spalia j na balkonie, nawet do niej nie zagldajc. Od tej
pory codziennie rano pojawiaa si w holu na dole, podstpna
i czujna jak zawodowy zodziej. Schwytana w puapk
wczeniejszych oszustw, nie po trafia si z niej wyrwa.
Po wyjedzie Sofii weekendy nie byy ju takie same.
Zostawia po sobie gorycz i wrogo midzy czonkami rodziny
Solanas, a te mroczne uczucia powanie zagraay
zjednoczeniu i mioci. Lato szybko odeszo i zacza si zima.
Powietrze przesiknite byo cikim zapachem spalanych
lici i wilgotnej ziemi. W Santa Catalina zapanowaa
melancholijna atmosfera. Kada rodzina trzymaa si
wasnego domu, sobotnie spotkania na barbecue ustay, w
miejscu, gdzie zwykle stawiano ruszt, rozlaa si wielka kaua
deszczwki. Wszyscy mieli wraenie, e era szczcia i spokoju
dobiega koca.
Tygodnie mijay powoli, a Santi nadal nie mg si
doczeka listu od Sofii. Godzinami zastanawia si, czy rodzina
nie przeszkodzia jej w skontaktowaniu si z nim, i
nieodmiennie dochodzi do wniosku, e byo to moliwe.
Matka szczerze mu wspczua, ale patrzya na ca spraw
bardzo realistycznie. Powiedziaa mu, e musi wrci do
normalnego ycia i zapomnie o Sofii. Zna przecie mnstwo
dziewczt, wic dlaczego nie miaby zacz spotyka si z
ktr z nich... Ojciec kaza Santiemu przesta marzy i zej
na ziemi.
- Wpakowae si w paskudn kaba, synu, ale c,
wszystkim nam si to zdarza w tym czy innym okresie ycia -
rzek Miguel. - Musisz przez to przej, nie masz innego
wyjcia. Na razie zajmij si studiami, pniej wszystko samo
si uoy.
Nie ulegao wtpliwoci, e rodzice bardzo si na nim
zawiedli, nie mieli jednak zamiaru prawi mu kaza.
- To, co przeywa, jest dla niego wystarczajc kar -
westchna Chiquita.
Sofia wypeniaa kad chwil ycia Santiego, niezalenie
od tego, czy lea pogrony w pytkim, niespokojnym nie,
czy jak szalony galopowa po rwninie, aby wyadowa gniew
i tsknot. Kady weekend spdza na farmie, wszdzie
szukajc ladw Sofii, ze smutkiem przesuwajc doni po
inicjaach, ktre oboje wycili w korze ambu. Torturowa si
wspomnieniami, a w kocu traci panowanie nad sob i paka
jak dziecko, dopki starczyo mu ez i siy.
W lipcu tego samego roku Juan Domingo Peron,
prezydent Republiki Argentyny, zmar po zaledwie omiu
miesicach penienia wadzy, ktr ponownie przej,
wrciwszy z wygnania w padzierniku roku poprzedniego.
Argentyczycy albo kochali, albo nienawidzili Perona, nikt nie
mg wobec niego pozosta obojtny - prezydent by na to
zbyt wielk osobowoci. Jego ciao nie zostao
zabalsamowane, a pogrzeb by prosty, zgodnie ze
wskazwkami, jakie pozostawi. Stanowisko prezydenta
obja druga ona Perona, Isabel, i kraj zacz stacza si po
rwni pochyej. Poniewa zajmowana pozycja cakowicie
przekraczaa jej moliwoci intelektualne, najczciej opieraa
si na opinii swojego doradcy, byego policjanta i astrologa,
Josego Lopeza Regi, o przydomku El Mago (czarodziej), ktry
utrzymywa, e potrafi wskrzesza zmarych i rozmawia z
archanioem Gabrielem. Zapewnia te, e duch Perona
przekazuje przez niego przemwienia, ktre wygasza Isabel.
Sytuacja wewntrzna kraju pogarszaa si jednak z miesica
na miesic i ani Isabel, ani Lopez Rega nie umieli temu
zaradzi. Wybuch bunt, ktry Rega stumi, wyprowadzajc
przeciwko protestujcym swoje szwadrony mierci. Paco
przewidywa, e pani prezydent zostanie wkrtce obalona.
- Przecie to tancerka z nocnego klubu - powiedzia. - Nie
mam pojcia, co robi w polityce. Powinna trzyma si tego, co
umie najlepiej.
Mia racj. W marcu 1976 roku w wyniku wojskowego
zamachu stanu Isabel zostaa usunita ze stanowiska i
umieszczona w areszcie domowym. Wojskowi, z generaem
Videl na czele, wydali krwaw wojn wszystkim, ktrzy
wystpowali przeciwko nim. Podejrzani o dziaalno
antyrzdow byli aresztowani, torturowani i zabijani. Nasta
czas wielkiego terroru.

Rozdzia dwudziesty pierwszy
Genewa, 1974 rok

Sofia siedziaa na awce na brzegu intensywnie bkitnego
Jeziora Genewskiego. Jej oczy, utkwione w szczytach dalekich
gr, byy czerwone i zapuchnite od paczu. Chocia niebo
przybrao cudowny chabrowy kolor, powietrze byo bardzo
ostre. Dziewczyna otulia si kouchem swojej kuzynki i
zadraa. Dominique kazaa jej je... Co pomyli Santi, jeeli
Sofia wrci do Argentyny jako cie kobiety, ktr poegna,
pytaa. Ale Sofia nie miaa apetytu. Postanowia, e zacznie
normalnie je, kiedy Santi odpowie na jej list.
Przyjechaa do Genewy na pocztku lutego. Bya to jej
pierwsza podr do Europy, wic natychmiast zauwaya
rnice midzy Argentyn a Szwajcari. Genewa,
pedantycznie uporzdkowana, miaa ulice czyste i rwne,
wystawy sklepw obramowane ozdobami z wypolerowanego
mosidzu, wntrza wspaniale udekorowane i pachnce.
Nowoczesne samochody lniy, a domy wydaway si
nieskaone bliznami, jakimi burzliwe dzieje naznaczyy
budynki Buenos Aires. Mimo tej czystoci, zadbania i luksusu
Sofia bardzo tsknia za szalon, barokow atmosfer
rodzinnego miasta. W Genewie restauracje zamykano o
dwudziestej trzeciej, podczas gdy Buenos Aires o tej porze
dopiero budzio si do nocnego ycia, ktre zamierao przed
witem. Brakowao jej gwarnych kawiarni, wibrujcego szumu
wielkiego miasta, przyj wyprawianych na ulicach, komikw i
magikw, zapachu benzyny i lekko przypalonego karmelu
oraz szczekajcych psw i rozkrzyczanych dzieci, tego
wszystkiego, co skadao si na niepowtarzaln aur ulic
Buenos Aires. Genewa wydawaa jej si cicha i zbyt spokojna.
Mia, kosmopolityczna, kulturalna, ale cicha i troch nudna.
Sofia nie miaa wczeniej okazji pozna kuzyna swego
ojca, Antoinea, ani jego ony Dominique, chocia nieraz o
nich syszaa. Paco opowiada jej czasami o swoich
londyskich czasach, kiedy to razem z Antoineem
wypuszcza si na miasto i cieszy jego urokami, a Anna
mwia jej, e jako narzeczona mieszkaa u Dominique i
Antoinea w Kensington. Sofia przypominaa sobie, e Anna
nie bya szczeglnie zachwycona Dominique i nazywaa j
zbyt spontaniczn, cokolwiek by to miao znaczy.
Dominique nigdy nie polubia Anny, poniewa ju na pierwszy
rzut oka rozpoznaa w niej oportunistk, natomiast Sofi bez
chwili wahania obdarzya wielk sympati. Jest taka podobna
do ojca, pomylaa z radoci.
Sofia ze swej strony odetchna z ulg, stwierdziwszy, e
Antoine i Dominique s najsympatyczniejszymi ludmi, jakich
kiedykolwiek spotkaa. Antoine by potnie zbudowany,
wesoy i mwi po angielsku z wyranym francuskim
akcentem. Pocztkowo Sofia mylaa nawet, e kuzyn ojca
prbuje j w ten sposb rozweseli, bo z pewnoci bardzo
tego potrzebowaa, ale okazao si, e Antoine wcale nie
udaje.
Dominique miaa czterdzieci par lat, bya do pulchna,
o agodnej, miej twarzy i duych niebieskich oczach, ktre
otwieraa szeroko za kadym razem, gdy co wzbudzio jej
zainteresowanie. Dugie jasne wosy (bynajmniej
nienaturalnie jasne, co otwarcie przyznawaa) wizaa w
koski ogon chusteczkami w kropki, nigdy innymi.
Opowiedziaa Sofii, e poznaa Antoinea wanie dziki
chusteczce w kropki, ktr poda jej podczas spektaklu w
paryskiej operze. Siedzia w rzdzie za ni i zauway, e
ociera zy rkawem jedwabnej sukni, wic postanowi j
ratowa. Od tej pory Dominique zawsze nosia chusteczk w
kropki dla upamitnienia tak wanego dnia.
Dominique mwia i miaa si gono, duo i szczerze,
nosia lune spodnie i dugie, powiewne koszule w ostrych,
piknych kolorach, ktre kupowaa w egzotycznym sklepie o
nazwie Arabesque na londyskiej Motcomb Street. Na
kadym palcu miaa piercionek z barwnym oczkiem.
- W razie potrzeby peni rol zotych kastetw -
powiedziaa kiedy i natychmiast opowiedziaa Sofii, jak par
lat temu jednym z piercionkw wybia przednie zby,
skdind sztuczne, lubienie umiechnitemu
ekshibicjonicie, ktry obnay si przed ni na stacji metra
Knightsbridge. - Gdyby natura lepiej go wyposaya,
ucisnabym mu rk - zaartowaa. - Londyn to dziwne
miejsce. Sofio, jedyne, gdzie prbowano mnie okra, napa
czy obrazi, zreszt zawsze w metrze. Pamitam, jak jaki
brudny, zawszony facet, ledwo sigajcy mi do ppka,
spojrza na mnie jak na dziwk i wychrypia, e ma zamiar
mnie pieprzy. Przyjrzaam mu si z gry i powiedziaam, e
jeli by mu si to udao, a ja dowiedziaabym si o tym,
byabym na niego naprawd bardzo, ale to bardzo za. Tak go
zaskoczyam, e na nastpnej stacji wyskoczy z wagonu jak
oblany wrztkiem kocur.
Dominique uwielbiaa szokowa. Sofia nie moga
napatrzy si na fioletowe i pertowoniebieskie cienie, jakimi
podkrelaa kolor oczu.
- Po co uywa naturalnych barw? - mwia ze
miechem. - Zostawmy to naturze!
Papierosy wkadaa do dugiej czarnej cygaretki,
podobnie jak ksiniczka Magorzata, siostra krlowej Elbiety
II, a paznokcie malowaa krwicie czerwonym lakierem. Bya
pewna siebie, uparta i wyzywajca. Sofia, ktrej podobay si
wszystkie cechy nowo poznanej kuzynki, doskonale
rozumiaa, dlaczego matka nie lubia Dominique. Sofia i Anna
bardzo rzadko zgadzay si na jakikolwiek temat.
Antoine i Dominique mieszkali w luksusowym biaym
domu na Quai de Cologny, z ktrego okien roztacza si
wspaniay widok na jezioro. Antoine by doradc finansowym,
jego ona pisaa ksiki. Kiedy Sofia zapytaa j, o czym pisze,
Dominique z szerokim umiechem odpowiedziaa, e gwnie
o seksie i morderstwach. Daa jej jedn ze swoich powieci do
przeczytania, na popraw humoru, jak stwierdzia. Ksika
nosia tytu Naga podejrzana, ale nawet Sofia, z zupenie
niewyrobionym gustem, szybko si zorientowaa, e to bardzo
marna rzecz. Mimo to powieci Dominique sprzedaway si
wietnie i autorka cigle biegaa na spotkania z czytelnikami i
dziennikarzami, gdzie z entuzjazmem rozdawaa autografy i
udzielaa wywiadw. Dominique i Antoine mieli dwoje
nastoletnich dzieci, Delfin i Louisa.
Sofia zaufaa Dominique od samego pocztku, od chwili,
gdy ta okazaa jej wspczucie i zrozumienie.
- Wiesz, cherie, wiele lat temu wdaam si w namitny
romans z pewnym Wochem -
wyznaa. - Kochaam go z caego serca, ale moi rodzice uznali,
e nie jest wystarczajco dobry dla mnie. By wacicielem
maego sklepu z wyrobami skrzanymi we Florencji, a ja
mieszkaam wtedy w Paryu. Rodzice wysali mnie do
Florencji, ebym studiowaa sztuk, nie mczyzn, ale powiem
ci, cherie, e dziki Giovanniemu poznaam Wochy znacz nie
lepiej ni na wykadach w auli uniwersyteckiej. - Dominique
wybuchna gbokim, gardowym miechem. - Teraz nie
pamitam nawet jego nazwiska... Zdarzyo si to tak dawno
temu... No, niewane. Chc tylko, by wiedziaa, cherie, e
rozumiem, co czujesz. Pakaam wtedy przez cay miesic.
Sofia pakaa ju duej ni miesic. Pewnego
deszczowego po poudnia zwina si w kbek na przykrytym
bia jedwabn narzut ku Dominique i opowiedziaa jej o
wszystkim, zaczynajc od chwili, kiedy Santi wrci do domu z
Ameryki, a koczc na poegnalnym pocaunku pod drzewem
ambu. Bez reszty zagbia si we wspomnieniach, a
Dominique siedziaa obok niej, oparta o poduszki, palc
jednego papierosa za drugim i ze wspczuciem suchajc
kadego sowa. Sofia nie pomina adnego szczegu, bez
zawstydzenia opisujc swj zwizek z Santim. Przeczytaa ju
kilka powieci Dominique i wiedziaa, e niewiele rzeczy
mogoby j zbulwersowa.
Dominique wspieraa Sofi od pierwszej chwili. Nie
rozumiaa, dlaczego Anna i Paco nie pozwolili dwojgu modym
pobra si i zaoy rodzin. Gdyby bya matk dziewczyny, na
pewno nie stanaby na drodze do ich szczcia. Przyszo jej
do gowy, e na decyzj rodzicw Sofii musia wpyn jaki
nieznany czynnik i dosza do wniosku, i win za to ponosi
Anna.
- To zupenie niepodobne do Paca - mrukn Antoine,
kiedy Dominique opowiedziaa mu histori Sofii.
Dominique i Antoine rozmawiali te z Sofi o dziecku.
Dziewczyna bya absolutnie zdecydowana je zatrzyma.
- W licie napisaam Santiemu o dziecku - owiadczya.-
Wiem, e nigdy by si nie zgodzi, abym poddaa si aborcji
albo je oddaa. Bdzie cudownym ojcem. Wrc z naszym
malestwem do Argentyny, staniemy si rodzin i rodzice nie
zdoaj mnie zmusi, ebym si go wyrzeka.
Dominique staraa si doda Sofii odwagi. Ona take bya
przeciwna aborcji i uwaaa j za przejaw barbarzystwa.
Obiecaa pomc Sofii i wspiera j przez cay okres ciy,
ostrzega jednak, aby na razie nie zawiadamiaa rodziny o
swojej ostatecznej decyzji.
- Moesz zosta z nami, jak dugo zechcesz - powiedziaa.
- Bd dbaa o ciebie jak o wasn crk.
Pierwsze dni po przyjedzie byy do ekscytujce. Sofia
natychmiast napisaa do Santiego, a Dominique z radoci
zaadresowaa kopert, potem za zabraa dziewczyn na
zakupy do eleganckich sklepw przy rue de Rive i kupia jej
kilka zestaww najmodniejszych strojw.
- No je, dopki moesz - poradzia ze miechem. - Nie
potrwa to dugo...
Na weekendy wyjedali na narty do Verbier, gdzie
Antoine mia pikny drewniany domek, przytulony do
grskiego zbocza, z widokiem na cudown dolin. Louis i
Delfin przywozili ze sob przyjaci i dom wypenia si
wesoym gwarem. Gospodarze i gocie jedzili na nartach,
chodzili na spacery, grali w karty, warcaby i szachy przy
kominku. W czasie pierwszej wizyty w Verbier przeszli na
drug stron granicy i uroczycie wysali list do Santiego,
zadowoleni, e koperta ze stemplem francuskiej poczty nie
wzbudzi niczyich podejrze. Sofia nieustannie tsknia za
Santim i wyobraaa sobie, jak odbiera jej list i od razu
odpisuje. Razem z Dominique dokadnie wyliczya, ile czasu
upynie, zanim odpowied trafi w jej rce, i z podnieceniem
czekaa na list od ukochanego. Przewidywane dwa tygodnie
miny, potem min miesic i zacz si drugi, lecz Santi
milcza. Sofia stracia apetyt, le spaa i wygldaa bardzo
blado.
Codziennie chodzia na rozmaite kursy, na ktre zapisaa
j Dominique - jzyka francuskiego, historii sztuki, muzyki,
malowania.
- Jeeli bdziesz zajta, nie starczy ci czasu, by tskni za
domem i rozmyla o Santim.
Sofia zaja si nauk, pragnc oderwa si od
rzeczywistoci i znale ukojenie w sztuce. Utwory muzyczne,
jakie graa na fortepianie Dominique, byy przejmujco
smutne, obrazy, jakie malowaa, mroczne i pene melancholii,
a dziea woskiego renesansu, omawiane na zajciach,
doprowadzay j do ez nieprzemijajcym piknem. Czekajc
na list od Santiego lub na jego przybycie - bya bowiem
przekonana, e jej ukochany pewnego dnia po prostu zapuka
do drzwi Dominique i Antoinea - posugiwaa si sztuk jak
narzdziem, wyraajc za jej porednictwem bl i coraz
bardziej beznadziejn tsknot. Napisaa do Santiego jeszcze
raz, potem trzeci i czwarty, na wypadek gdyby nie otrzyma
pierwszego listu, lecz on nie odpowiada.
Patrzya w wod i zastanawiaa si, czy wiadomo o jej
ciy moga a tak bardzo przerazi Santiego. Moe wcale nie
chcia wiedzie o dziecku? Moe go nie pragn? Moe
uwaa, e najlepiej bdzie, jeeli zapomni o Sofii i wrci do
normalnego ycia. A co z Mari? Czy ona take o niej
zapomniaa? Sofia chciaa napisa do kuzynki, kilka razy
zaczynaa nawet list, ale za kadym razem mia kartk
papieru i wrzucaa j do ognia. Wstydzia si i nie bardzo
wiedziaa, co powinna napisa.
Rozejrzaa si dookoa i zauwaya, e spod topniejcego
niegu wyrastaj mae, delikatne kwiaty. Wiosna bya tu-tu,
w onie Sofii rozwijao si dziecko, powinna wic by
szczliwa, ale ona tsknia za Santa Catalina, upalnymi
letnimi dniami i parnymi popoudniami, ktre razem z Santim
spdzaa na strychu, gdzie nikt nie mg im przeszkodzi.
Idc prowadzc do domu ulic, dostrzega Dominique,
ktra z balkonu gorczkowo wymachiwaa do niej trzyman w
rku niebiesk lotnicz kopert. Ruszya biegiem, jej depresja
znikna w jednej chwili, puca wypeniy si wieym,
pachncym wiosn powietrzem. Dominique umiechaa si
szeroko, a jej biae zby lniy w obramowaniu szkaratnych
warg.
- Z trudem powstrzymaam si, eby go nie otworzy! -
zawoaa. - Pospiesz si, Sofio! No, szybciej!
Liczyo si dla niej tylko to, e Santi w kocu napisa i na
twarzy Sofii znowu zagoci umiech.
Sofia chwycia kopert i spojrzaa na ni uwanie.
- Och, nie! - jkna z rozczarowaniem. - To od Marii! Ale
moe Maria pisze w imieniu Santiego, bo jemu zabronili
porozumiewa si ze mn - pocieszya si zaraz.
Rozdara kopert i przebiega wzrokiem kartk pokryt
rwnymi liniami ksztatnego, drobnego pisma. Nagle
przygryza doln warg i zalaa si zami.
- Co si stao, cherie. - zdenerwowaa si Dominique. - Co
ona pisze?
Sofia bezsilnie osuna si na sof, podajc list kuzynce.
- Kto to jest Maxima Marguiles? - zapytaa po chwili
Dominique.
- Nie wiem - zaszlochaa Sofia. - Maria napisaa, e Santi z
ni chodzi. Jak on moe?
Tak szybko?
- Ufasz Marii?
- Oczywicie. To moja najlepsza przyjacika.
- Moe Santi zacz si widywa z inn, by przekona
rodzin, e ju si tob nie interesuje. Moe to gra?
Sofia powoli podniosa gow.
- Tak sdzisz?
- Santi jest sprytny, prawda?
- Tak - odpara Sofia, wyranie rozpogodzona. - Ja z tego
samego powodu umawiaam si z Robertem Lobitem...
- Z Robertem Lobitem?
- To stara historia. - Sofia machna rk, nie chcc, aby
cokolwiek odwrcio jej uwag od Santiego.
- Czy powiedziaa Marii o swoim zwizku z Santim? -
zapytaa Dominique.
Sofia skrzywia si lekko, czujc silne wyrzuty sumienia.
Powinna bya porozmawia z Mari...
- Nie... To bya nasza tajemnica, moja i Santiego. Nie
mogam, nie chciaam nikomu o tym mwi. Nigdy nie
ukrywaam niczego przed Mari, ale tym razem... Po prostu
nie mogam, i ju.
- Wic naley przypuszcza, e Maria o niczym nie wie,
prawda?
- Nie mam pojcia. - Sofia w podnieceniu przygryza
paznokie. - Nie, nie wie, bo gdyby wiedziaa, nie chciaaby
mnie zrani t wiadomoci o Maximie Marguiles. Poza tym
na pewno napisaaby co o mnie i Santim... Zawsze byymy
najlepszymi przyjacikami... Sdz, e nie wie.
- Mylisz, e Santi mgby jej si zwierzy?
- Nie. To bardzo mao prawdopodobne.
- Te tak mi si wydaje - powiedziaa Dominique. - Na
twoim miejscu zaczekaabym na list od Santiego.
Sofia postanowia uzbroi si w cierpliwo. Dni robiy si
coraz dusze, nieg stopnia i farmerzy wypucili krowy na
grskie ki, aby pasy si wrd kwiatw i wysokich traw.
Nadszed maj. Sofia bya ju w pitym miesicu ciy, jej
brzuch wyranie si zaokrgli, ale poza tym bya niepokojco
wychudzona. Lekarz ostrzeg Dominique, e jeeli Sofia nie
zacznie si prawidowo odywia, moe powanie zaszkodzi
dziecku. Od tej chwili dziewczyna z trudem wmuszaa w siebie
zdrowe, poywne i smaczne rzeczy i pia duo wody oraz
sokw owocowych. Dominique nie przestawaa martwi si
jej stanem ducha i zdrowia i modlia si, eby ten przeklty
Santi w kocu napisa. Po pewnym czasie stracia wszelk
nadziej, chocia widziaa, e Sofia w dalszym cigu czeka na
list. Dziewczyna caymi godzinami przesiadywaa na aweczce
nad jeziorem, patrzc, jak wiosna odchodzi, ustpujc miejsca
latu, to za cofa si powoli przed jesieni. Czua; jak cz jej
serca umiera wraz z latem, a czci t bya nadzieja.
Dopiero znacznie pniej, kiedy zdolna ju bya
obiektywniej spojrze na fakty, uwiadomia sobie, e skoro
Maria znaa jej adres, to powinien zna go take Santi.
Zrozumiaa wtedy, e cho mg do niej napisa, nie zrobi
tego. Z jakiego powodu zdradzi j, porzuci, wiadomie
podj decyzj, aby zerwa wszelkie kontakty z dziewczyn,
ktr podobno kiedy kocha. Usiowaa jeszcze sama przed
sob usprawiedliwia jego postpek, wymylajc
najrniejsze przyczyny, ktre mogy sprawi, e Santi, tak
przecie zakochany, postanowi z ni zerwa.
2 padziernika 1974 roku Sofia urodzia zdrowego
chopca. Rozpakaa si, kiedy pierwszy raz przytulia go do
siebie i na karmia. Mia ciemne wosy, dokadnie takie jak
ona, i niebieskie oczy. Dominique powiedziaa jej, e
wszystkie dzieci przychodz na wiat z niebieskimi oczami.
- Wobec tego jego oczy bd zielone, po ojcu - orzeka
Sofia.
- Albo brzowe, po matce - uzupenia Dominique.
Pord by trudny. Sofia krzyczaa gono, czujc, jak bl
rozdziera jej wntrze. Z caej siy ciskaa rk Dominique, i
woaa Santiego. W tych niezwykych chwilach, gdy po walce
przychodzi ulga, a w kocu rado, Sofia miaa wraenie, e jej
serce staje si rwnie puste jak ono. Santi przesta j kocha i
ten fakt kad si cieniem na jej duszy. Stracia nie tylko
kochanka, ale i jedynego prawdziwego przyjaciela, nic wic
dziwnego, e znowu pogrya si w rozpaczy.
Rado, jaka ogarna j, kiedy pierwszy raz przytulia
dziecko, na pewien czas wypenia pustk po mioci Santiego.
Gaskaa delikatn buzi dziecka, z czuoci dotykaa jego
mikkich woskw i wdychaa ciepy, rozkoszny zapach
niemowlcia. Gdy jad, bawia si malutk rczk, ktra w
instynktownie zaborczy sposb chwytaa jej palce i nie chciaa
ich puci, nawet we nie. Sofia czua, e jest potrzebna
swemu synkowi i z przyjemnoci obserwowaa, jak may
brzuszek pcznieje od mleka, jej mleka, ktre miao
podtrzymywa jego ycie i sprawi, e bdzie rs zdrowo i
szybko. Kiedy ssa pier, w jej brzuchu narastao dziwne,
przyjemne uczucie, a gdy paka, odbieraa ten dwik, jeszcze
zanim dotar do jej uszu. Postanowia nada mu imi
Santiguito. May Santiago, poniewa sdzia, e wanie tak
chciaby go nazwa Santi.
Potem jednak pierwsza rado z posiadania dziecka
przygasa, Sofia znowu popada w
przygnbienie i nabraa przekonania, e w przyszoci nie
czeka j nic dobrego. Wanie wtedy przeya wielkie
zaamanie wiary w siebie. Codziennie dowiadczaa chwil tak
ogromnego przeraenia, tak lodowatej paniki, e powietrze
uciekao z jej puc i nie moga oddycha. Nie bya w stanie
samodzielnie opiekowa si noworodkiem, bo nie wiedziaa,
jak sobie z tym poradzi. Nie miaa pojcia, jak y bez
Santiego, bez Soledad. Otwieraa usta do krzyku, ale
wydobywa si z nich tylko dugi, cichy jk. Bya sama na
wiecie i nie potrafia stawi czoa yciu.
Czsto mylaa o Marii. Caym sercem pragna podzieli
si swym blem z przyjacik, lecz nie umiaa zrobi
pierwszego kroku. Czua si winna. Jeeli Maria wiedziaa o
wszystkim, a Sofia coraz czciej podejrzewaa, e tak jest, na
pewno uznaa, e zostaa oszukana. Podejrzenia te zmieniy
si w pewno, kiedy Maria nie odezwaa si wicej. Sofia nie
moga oprze si wraeniu, e wielki mur odgrodzi j od
wszystkiego, co znaa i kochaa. Usiowaa polubi Genew,
ale to miasto kojarzyo jej si wycznie z tsknot i
cierpieniem. Ze szpitalnego okna widziaa lnice w socu
gry, lecz potrafia myle tylko o tym, co stracia. Stracia
mio Santiego i przyja Marii, dom, rodzin i poczucie
bezpieczestwa. Czua si porzucona i samotna, nie wiedziaa,
w ktr stron si zwrci i dokd pj. W gbi serca nosia
pewno, e nigdy nie zdoa uciec od siebie, swojego blu i
samotnoci.
Po tygodniowym pobycie w szpitalu Sofia wrcia z
dzieckiem do domu na Quai de Cologny. Lec w szpitalnym
ku, miaa mnstwo czasu, eby przemyle ostatni okres
swego ycia. Wydawao jej si oczywiste, e Santi nie chce ani
jej, ani ich dziecka. Nie moga wrci do Argentyny i z ca
pewnoci nie zamierzaa pojecha do Lozanny, jak
zaplanowali jej rodzice. Pocztkowo, jeszcze w marcu, oboje
pisywali do niej, prbujc wyjani swoje postpowanie i
usprawiedliwi si. Listy od ojca przychodziy czciej ni listy
od matki, ale nie odpisaa na aden z nich i po pewnym czasie
przestaa je dostawa. Moe wyobraali sobie, e po jej
powrocie do domu wszystko wrci do normy, lecz ona nie
zamierza wraca. Nigdy.
Wytumaczya Dominique, e nie zniesie ycia w
Argentynie bez Santiego, a Genewa wydaje jej si zbyt
spokojnym miejscem, aby moga rozpocz tu nowy etap
ycia. Dlatego postanowia zamieszka w Londynie.
- Dlaczego w Londynie? - zapytaa Dominique, gboko
rozczarowana, e Sofia i may Santiguito wkrtce j opuszcz.
- Przecie wiesz, e moesz mieszka tu z nami, nie musisz
wyjeda...
- Wiem, ale musz oderwa si od wszystkiego, co
przypomina mi o Santim. Jest mi tu bardzo dobrze, ty i
Antoine jestecie teraz moj jedyn rodzin... Sprbuj mnie
jednak zrozumie - chc zacz nowe ycie.
Sofia westchna i spucia oczy. Dominique zrozumiaa,
e dziewczyna, ktr z radoci przyja do swego domu,
dorosa i staa si kobiet. Na pewno zawdziczaa t
przemian narodzinom dziecka, chocia wcale nie
promieniaa radoci macierzystwa, typow dla modych
matek. Wrcz odwrotnie, Sofia sprawiaa wraenie smutnej i
przygnbionej.
- Mama i tata poznali si w Londynie - cigna. - Mwi
po angielsku i dziki dziadkowi, ktry pochodzi z Irlandii
Pnocnej, mam brytyjski paszport. A najwaniejsze, e w
Londynie nikt nie bdzie mnie szuka. W Genewie, Paryu czy
Hiszpanii - tak, ale nie w Londynie. Podjam ju decyzj,
Dominique. Wyjedam do Londynu.
Londyn zawsze fascynowa Sofi. Chodzia do angielskiej
szkoy San Andres w Buenos Aires, gdzie uczya si o
angielskich krlach i krlowych, o ich czsto tragicznych
losach i otaczajcej monarchi aurze powagi i ceremonii.
Ojciec obieca jej, e kiedy zabierze j do Londynu, wic teraz
postanowia pojecha tam sama.
- Cherie, ale co zrobisz w Londynie sama, z malekim
dzieckiem na rku? Nie zdoasz wychowa go bez pomocy...
- Nie zabieram go ze sob - odpara Sofia, wbijajc wzrok
w perski dywan pod swoimi
stopami.
Dominique nie potrafia ukry zaskoczenia. Patrzya na
Sofi z aonie wytrzeszczonymi oczami i otwartymi ustami.
- Wic co masz zamiar z nim zrobi? - wykrztusia
wreszcie. - Zostawi go u nas?
Ogarna j zo, miaa ochot mocno potrzsn mod
kobiet, lecz nagle w gowie zawitaa jej myl, e by moe
Sofia pada ofiar depresji poporodowej.
- Nie, nie, Dominique - odpowiedziaa Sofia ze
znueniem. - Chc odda go jakiej dobrej, kochajcej
rodzinie, ktra zaopiekuje si nim jak wasnym synkiem.
Najlepiej takiej, ktra od dawna marzy o dziecku... Prosz,
pom mi znale takich ludzi.
Sofia nie moga ju paka, zabrako jej ez, a serce stao
si dziwnie odrtwiae. Antoine i Dominique usiedli razem z
ni przy eczku Santiguito i starali si przekona j do
zmiany decyzji. Na dworze szalaa ulewa, jakby przyroda
postanowia wier nie odda stan ducha Sofii. Dziecko spao
spokojnie, otulone starym kocykiem Louisa. Sofia z uporem
powtarzaa, e nie moe cay czas by z dzieckiem, ktrego
istnienie przypomina jej o zdradzie Santiego. Bya zbyt moda
i nie umiaa poradzi sobie z t sytuacj. Przyszo wydawaa
jej si wielk czarn dziu r, nie chciaa swojego dziecka.
Antoine zauway surowo, e mwi o ludzkiej istocie,
maym czowieku, za ktrego Sofia ponosi odpowiedzialno.
Santiguito nie by zabawk, ktr mona po prostu odda.
Dominique tumaczya, e z czasem zapomni o Santim, a jej
dziecko zyska w jej oczach wasn osobowo i przestanie by
tylko wspomnieniem ojca. Sofia nie suchaa, nie chciaa
sucha. Uwaaa, e jeeli wyjedzie jak najszybciej, rozstanie
z synkiem bdzie mniej bolesne, jeli natomiast zostanie,
nigdy ju nie zdobdzie si na to, by go zostawi, chocia wie,
e po prostu musi to zrobi. Bya zbyt moda, eby si nim
opiekowa, w nowym yciu, jakie pragna rozpocz, nie
byo dla niego miejsca. Podja decyzj i adne argumenty nie
mogy skoni jej do ponownego rozwaenia sytuacji.
Dominique i Antoine caymi godzinami dyskutowali o
przyszoci Sofii w czasie, gdy dziewczyna zabieraa Santiguito
w wzku na spacery brzegiem jeziora. adne z nich nie
chciao, aby oddaa synka do adopcji, poniewa wiedzieli, e
bdzie aowaa tego do koca ycia. Bardzo jeszcze moda, w
aden sposb nie bya w stanie przewidzie swojej
przyszoci. Przy braku dowiadczenia nie miaa pojcia, e
dziewi miesicy, gdy nosia dziecko w sobie, oraz kilka
pierwszych tygodni jego ycia stworz midzy nimi
nierozerwaln wi.
Dominique i Antoine namwili dziewczyn na wizyt u
psychiatry, majc nadziej, e
rozmowa z lekarzem troch j otrzewi. Sofia zgodzia si
pj do specjalisty, ale owiadczya, e nie zamierza zmieni
zdania. Psychiatra, doktor Baudron, niski mczyzna o siwych,
zaczesanych do tyu wosach i wypitej do przodu klatce
piersiowej, ktra, zdaniem Sofii, upodobniaa go do
tuciutkiego gobia, odby z ni kilka rozmw, w czasie
ktrych musiaa dokadnie zanalizowa ostatni rok. Spokojnie
opowiedziaa mu o wszystkim, co si wydarzyo, czujc si
troch tak, jakby to wszystko w ogle jej nie dotyczyo. Po
paru bez owocnych wizytach doktor Baudron powiedzia
Dominique, e Sofia albo znajduje si w stanie gbokiego
szoku, albo naley do najbardziej opanowanych osb, jakie
kiedykolwiek spotka. By gotw powici jej wicej czasu,
ale Sofia uznaa, e nie ma to sensu. Nadal obstawaa przy
swoim, cakowicie zdecydowana na wyjazd do Londynu.
Kiedy zdoaa ich wreszcie przekona, e w adnym
wypadku nie zmieni decyzji, razem zajli si formaln stron
adopcji. Sofia musiaa podpisa wiele dokumentw i umwi
si na kilka oficjalnych spotka. Dominique bya zrozpaczona.
Usiowaa po wiedzie Sofii, e wczeniej czy pniej gorzko
poauje tego kroku, ale dziewczyna nie chciaa sucha.
Pomylaa wtedy, e nigdy nie spotkaa osoby rwnie upartej i
chwilami szczerze wspczua Annie. Gdy sytuacja ukadaa si
nie po myli Sofii, dziewczyna przestawaa robi wraenie
delikatnego anioa. atwo wpadaa w gniew, naburmuszona
zamykaa si w sobie. Bya nie tylko uparta, ale i dumna.
Dominique z caego serca pragna, eby Sofia spakowaa
rzeczy i razem z dzieckiem wrcia do Argentyny, wiedziaa
bowiem, e po pierwszym szoku burza szybko ucichnie i oboje
znajd tam prawdziwy dom, lecz Sofia nie chciaa sysze o
powrocie. Wraca do rodzicw? Nigdy, powtarzaa.
Procedura adopcyjna dobiegaa koca, Sofia coraz
wyraniej uwiadamiaa sobie, e wkrtce jej rozstanie z
synkiem stanie si faktem. Teraz, gdy to zrozumiaa, znacznie
intensywniej przeywaa kad chwil z Santiguitem. Czsto
pakaa, mylc o tym, e nie bdzie obecna przy jego
dorastaniu, nigdy nie ujrzy go jako dojrzewajcego chopca i
mczyzny, nie bdzie miaa adnego wpywu na
ksztatowanie si jego charakteru oraz przyszoci. Prbowaa
wyobrazi sobie, jak bdzie wyglda jako picio- czy
dziesicioletnie dziecko, tulia do piersi jego drobne ciako i
przemawiaa do niego dugo i cierpliwie, jakby miaa nadziej,
e chopiec zapamita jej gos. A jednak, mimo blu, jaki
odczuwaa na myl o rozstaniu, ani razu nie zwtpia w
suszno swojej decyzji.
Dominique i Antoine niechtnie omwili z ni szczegy
wyjazdu do Londynu i wrczyli jej pewn sum na rozpoczcie
ycia w nieznanym miecie. Dominique zasugerowaa, eby
Sofia zatrzymaa si na kilka dni w hotelu, nim zacznie szuka
mieszkania do wynajcia. Wreszcie obydwoje odwieli j na
lotnisko.
- Co mamy powiedzie ojcu? - zapyta Antoine surowym
tonem, starajc si ukry gboki niepokj.
Bardzo polubi Sofi, ale nie by w stanie zrozumie tego,
co postrzega jako jej emocjonalny chd wobec maego
Santiguita. Jak moga sama pozbawia si radoci, jak daje
posiadanie dziecka? Delfina i Louis byli dla niego wszystkim,
nie wyobraa sobie ycia bez swoich dzieci.
- Nie wiem - odpara Sofia. - Powiedzcie rodzicom, e
postanowiam zacz od nowa, ale nie mwcie im, dokd
wyjechaam.
- Za jaki czas wrcisz chyba do domu, prawda. Sofio? -
odezwaa si Dominique, ze smutkiem potrzsajc gow.
Sofia utkwia wzrok w koyszce si lekko, dugie,
stylizowane na indyjskie kolczyki Dominique. Czua, e bdzie
bardzo tskni za swoimi krewnymi. Z trudem przekna
lin, starajc si opanowa.
- W Argentynie nie czeka mnie nic dobrego, Dominique -
powiedziaa drcym gosem. - Mama i tata pozbyli si mnie,
jakbym nic dla nich nie znaczya.
- Rozmawialimy ju o tym. Sofio. Musisz im wybaczy, w
przeciwnym razie ta gorycz bdzie ci zjada od rodka i
przyniesie ci smutek i nieszczcie...
- Nic mnie to nie obchodzi - owiadczya Sofia twardo.
Dominique westchna gboko i mocno uciskaa
dziewczyn, ktra staa si jej bliska jak crka, chocia Delfine
nigdy nie byaby tak uparta.
- Gdyby czego potrzebowaa, czegokolwiek, kochanie,
zawsze moesz do nas zadzwoni. Albo wrci. Nigdy nie
odmwimy ci pomocy, cherie. Bdzie nam ciebie brakowao...
Dominique otara zy, ktre zdyy ju rozmaza jej jak
zwykle barwny makija.
- Dzikuj. - Sofia si rozpakaa. - Dzikuj wam
obojgu... Och, Boe, a tak staraam si nie paka... Beksa ze
mnie, i tyle... Naprawd nie wiem, co si ze mn dzieje...
Pocigajc nosem, obiecaa, e bdzie regularnie pisaa i
na pewno zadzwoni, gdyby potrzebowaa pomocy.
Potem ostatni raz ucaowaa poronit mikkimi
wosami gwk Santiguita i odetchna jego ciepym,
dziecicym zapachem. Nie moga si zmusi, by odoy go do
wzka i dug chwil walczya z sob, bardzo bliska zmiany
decyzji, zaraz jednak przypomniaa sobie, e nie moe zosta
w Genewie i stale y wspomnieniami. Musiaa zacz
wszystko od nowa. Spojrzaa w jego malutk twarzyczk i na
zawsze zatrzymaa jej obraz w pamici. Santiguito
odwzajemni jej spojrzenie, z zaciekawieniem wpatrujc si w
ni bkitnymi oczkami. Wiedziaa, e synek nie zapamita jej
twarzy, w jego podwiadomoci nie zostanie adne zwizane
z ni skojarzenie. Szybko wzia si w gar i przypomniaa
sobie, co postanowia. Delikatnie pogadzia palcem cudownie
mikki policzek dziecka, chwycia torb i zdecydowanym
krokiem podesza do stanowiska kontroli paszportowej.
Kiedy znalaza si po drugiej stronie, wzia gboki
oddech, podniosa gow i przestaa paka. Staa na progu
nowego ycia. ycie jest zbyt krtkie, aby aowa
straconych szans i zych decyzji, mawia dziadek Dwyer.
Bdzie takie, jakim sama je uczynisz, Sofio Melody. Szklanka
moe by do poowy pusta lub do poowy pena - wszystko
zaley od nastawienia. Od pozytywnego nastawienia, Sofio.

Rozdzia dwudziesty drugi
Santa Catalina, 1976 rok

Dwa lata miny bez adnej wiadomoci od Sofii. Paco
rozmawia z Antoineem, ktry wyjani mu, e dziewczyna
opucia Genew, nie zdradzajc, dokd si udaje. Antoine
rozumia, e Sofii zaleao, aby rodzice nie wiedzieli, gdzie jej
szuka, uzna jednak, e nie powinien pozostawia ich w
cakowitej niepewnoci co do losw crki i dlatego
powiedzia, i Sofia postanowia zamieszka w Londynie.
Anna bya bardzo zawiedziona, e Sofia nie podja nauki
w Lozannie, dlatego za wszelk cen pragna skontaktowa
si z crk i poprosi, aby wrcia do domu. Martwia si, e
Sofia moe na zawsze pozosta z dala od rodziny.
Zastanawiaa si, czy nie bya dla niej zbyt surowa, ale
powtarzaa sobie, e kade dziecko wymaga karcenia i to
zadanie, oczywicie midzy innymi, naley do rodzicw. Czego
spodziewaa si Sofia?, e matka i ojciec poklepi j po
ramieniu i upomn, aby wicej tak si nie zachowywaa? Nie,
dziewczyna w peni zasuya na to, co j spotkao, i na pewno
zrozumiaa, ale teraz wszystko to naleao ju do przeszoci.
Dominique zapewnia Ann, e Sofia uporaa si ze swoim
problemem, dlaczego wic uparta maa nadal dsaa si na
rodzicw? Anna wysaa j do Europy dla jej dobra i Sofia na
pewno kiedy bdzie jej za to wdziczna... Dlaczego wic
cigle milczy, dlaczego nie chce nawiza kontaktu z matk?
Nie napisaa nic, ani swka, i to po tych wszystkich listach,
ktre matka do niej wysaa. Anna czua, e w oczach Sofii
musi by chyba potworem. Powtarzaa sobie, e crka
przechodzi "trudny okres", ale wczeniej czy pniej wrci do
domu. Oczywicie, e wrci, przecie tu si urodzia i
wychowaa...
- Jest uparta jak jej dziadek! - skarya si Anna Chiquicie.
- Krew z krwi Dwyerw!
Staraa si zachowa spokj, lecz w gbi serca coraz
czciej odczuwaa wyrzuty sumienia. Wiedziaa, e postpia
le, ale nie potrafia si do tego przyzna, nawet sama przed
sob.
Chiquita z rozpacz obserwowaa, jak Santi staje si
coraz bledszy i bardziej wychudzony. Martwia si stanem
jego nogi, poniewa mocno utyka, ale on w ogle z ni nie
rozmawia. By obecny w domu ciaem, lecz nie duchem.
Chiquita moga wic tylko mie nadziej, podobnie jak Anna,
e jej dziecko wrci. Fernando studiowa na wydziale
inynieryjnym uniwersytetu w Buenos Aires i take
przechodzi trudny okres. Razem z przyjacimi nie
przestrzega godziny policyjnej, zgubi kart identyfikacyjn i
wpakowa si w kopoty z policj. W caej Argentynie ludzie
opowiadali sobie o aresztowaniach i tajemniczych
znikniciach przeciwnikw junty, wrd ktrych znajdowao
si wielu studentw. W tych historiach pobrzmiewaa nuta
prawdziwej grozy. Chiquita niepokoia si, czy Fernando nie
przebywa w towarzystwie nieodpowiedzialnych modych
socjalistw, ktrzy planowali obalenie rzdu.
- Polityka to nie zabawa, Fernando - upomnia ostro syna
Miguel. - Jeeli wpadniesz w tarapaty, moesz to przypaci
yciem.
Fernando w gruncie rzeczy cieszy si, e rodzice
powicaj mu tyle uwagi. Wreszcie go dostrzegli... Czsto
opowiada im mocno przesadzone historie o swoich
wyczynach i prawie chcia, by policja go aresztowaa, bo
wtedy Chiquita i Miguel musieli by okaza swoje uczucie do
niego, dokadajc stara, aby wydosta go z aresztu. Ojciec
wpada w zo, suchajc jego opowieci, natomiast Chiquita
ocieraa zy ulgi, e syn mimo wszystko bezpiecznie wrci do
domu. Fernando z przyjemnoci doprowadza j do takiego
stanu, poniewa wtedy czu si naprawd kochany. Santi
zachowywa si jak duch - pojawia si i szybko znika, zwykle
bez sowa. Fernando prawie go nie zauwaa. Studiowa,
zapuszcza brod i z wielk satysfakcj przyglda si swojemu
odbiciu w lustrze. Szczcie wreszcie si do niego
umiechno, a wszystko to dziki Sofii. Och, tak, Fernando
nie mia cienia wtpliwoci, e Santi i Sofia s siebie warci...
Kiedy Chiquita powiedziaa Marii, e Sofia wyjechaa do
Londynu, nie zostawiajc adresu, dziewczyna wybuchna
paczem.
- To wszystko moja wina! - wykrzykna, nie chciaa
jednak wyjani, co miaa na myli.
Matka staraa si j pocieszy i zapewniaa, e Sofia
wrci do domu, ale Maria w odpowiedzi tylko umiechna
si gorzko. Chiquita czua si cakowicie bezradna. Wszystkie
jej dzieci byy nieszczliwe, wszystkie z wyjtkiem maego
Panchita, ktry zawsze si umiecha i wydawa si zupenie
zadowolony z ycia.
W listopadzie 1976 roku Santiemu brakowao paru
miesicy do dwudziestych trzecich urodzin, ale wyglda o
wiele powaniej. W kocu przyj do wiadomoci, e Sofia nie
wrci, i popad w rezygnacj. Nie mia pojcia, w jaki sposb i
w jakim punkcie zawid tak starannie przemylany plan
nawizania kontaktu z ukochan. Pocztkowo myla, e
moe to ojciec zabiera listy od Sofii, kiedy rano wychodzi do
pracy, zacz wic wstawa bardzo wczenie i przeglda
poczt prawie o wicie. Niestety, nigdy nie natrafi na tak
oczekiwany list. Sofia milczaa.
Wreszcie Santi zdecydowa si stawi czoo Annie.
Chiquita powtarzaa mu, eby trzyma si z dala od ciotki,
poniewa Anna nie yczya sobie go widzie, wic Santi
stosowa si do tego polecenia, ale po ponad dwch
miesicach, oszalay z niepokoju, zapuka do drzwi mieszkania
Paca i Anny w Buenos Aires.
Anna siedziaa z kuchark, ustalajc jadospis na
nadchodzcy tydzie, gdy w drzwiach salonu stana
czerwona jak burak Loreta i wyjkaa, e w holu czeka senior
Santiago i stanowczo da widzenia si z ciotk. Anna
poinstruowaa Loret, aby powiedziaa Santiemu, e wysza i
wrci bardzo pno, lecz suca po chwili wrcia z
przepraszajcym wyrazem twarzy i owiadczya, i senior
Santiago nie chce odej i zamierza czeka tak dugo, a ciotka
powici mu troch czasu. Anna z ci kim westchnieniem
odprawia kuchark i kazaa Lorecie wprowadzi
nieproszonego gocia.
Kiedy Santi wszed do pokoju, wyglda jak cie samego
siebie sprzed paru tygodni. Twarz mia poczernia, oczy
podkrone i ponce wciekoci. Zaniedbany, z brod i
dugimi wosami, nie by ju przystojnym, miym chopcem,
lecz obcym mczyzn o zowrogim spojrzeniu. Anna
pomylaa, e sta si podobny do Fernanda, ktry zawsze,
nawet jako dziecko, nosi w sobie mnstwo bynajmniej nie
dziecicej zoci i goryczy.
- Siadaj - odezwaa si, si woli opanowujc drenie
gosu.
Santi potrzsn gow.
- Nie chc, nie zabawi tu dugo - powiedzia obojtnym
tonem. - Daj mi adres Sofii i zaraz sobie pjd...
- Doprawdy, Santiago - rzeka Anna ostro. - Jak miesz
domaga si, abym daa ci adres crki, tobie, ktry skrade
jej cnot?
- Daj mi jej adres i zaraz sobie pjd - powtrzy Santi,
zdecydowany unikn sceny. Wiedzia, jaka jest ciotka,
poniewa wiele razy udao jej si doprowadzi jego matk do
ez. - Prosz... - doda z wymuszon uprzejmoci.
- Nie dam ci jej adresu, bo nie chc, ebycie si spotykali
czy kontaktowali - owiadczya Anna lodowato, przygadzajc
lnice, rude wosy, upite w ciasny wze z tyu
gowy. - Na co waciwie liczysz, Santiago? Nie sdzisz chyba,
e si pobierzecie? Czyby tego wanie pragn?
- Daj mi ten adres, do cholery! - wybuchn Santi. - To nie
twoja sprawa, z kim Sofia zechce si spotka!
- Jak miesz tak do mnie mwi! Sofia jest moj crk!
Kiedy pozbawie j niewinnoci, bya jeszcze dzieckiem,
nieletni dziewczyn! - Anna podniosa gos.
- Pozbawiem j niewinnoci? Boe, zawsze bya
potwornie melodramatyczna, Anno, ale to ju chyba
przesada! Najwyraniej nie masz ochoty myle, e sprawio
jej to przyjemno, prawda?
Wargi Anny zadray nerwowo.
- Byo jej bardzo przyjemnie - cign Santi. - Cieszya si
kad chwil, ktr spdzilimy razem, poniewa kocha mnie,
a ja kocham j! Kochalimy si, Anno! Uprawialimy mio,
nie wulgarny, brudny seks, ale pikn mio! Nie oczekuj, e
to zrozumiesz, bo jeste zgorzkniaa, wiecznie wszystkim
rozczarowana i nigdy nie potrafiaby dozna takiej radoci!
Niech ci bdzie, nie chcesz, nie dawaj mi tego adresu, sam si
dowiem, gdzie jest Sofia. Znajd j, wemiemy lub w Europie
i nigdy tu nie wrcimy, nigdy! Bdziesz jeszcze aowaa, e
wygonia j z domu!
Wyszed szybko, nie czekajc, a Anna go wyprosi, i
mocno zatrzasn za sob drzwi. Po tym krtkim sporze
Chiquita i Miguel skarcili go za okazan ciotce nieuprzejmo,
a Paco poprosi go na rozmow i w miar spokojnie
wytumaczy mu, dlaczego nie powinien komunikowa si z
Sofi. Santi by zbyt zrozpaczony, by dostrzec cierpienie w
oczach stryja i szary odcie jego skry. Odejcie Sofii zamao
ich obu, lecz Santi nie chcia si podda. Sofia prosia go
przecie, eby nigdy si nie poddawa.
Dwa i p roku zadrcza si, wymylajc moliwe
scenariusze. Moe Sofia napisaa i list zagin po drodze...
Moe czekaa na list od niego... Moe kto ukrad jej list...
Santi cierpia tak bardzo, e nkana wyrzutami sumienia
Maria w kocu nie wytrzymaa i wyznaa wszystko bratu.
Stao si to pewnej ciemnej, deszczowej zimowej nocy.
Santi tkwi na balkonie ze wzrokiem wbitym w gwarne ulice
miasta jedenacie piter pod nim. Jak we nie przyglda si
wiatu, ktry nie zwraca najmniejszej uwagi na jego bl.
Maria stana w drzwiach, jej blade wargi dray. Wiedziaa,
e musi powiedzie mu prawd. Jeeli tego nie zrobi, Santi
moe skoczy z balkonu i zabi si, a ja nigdy sobie tego nie
wybacz, pomylaa. Maria patrzya chwil na wiata
samochodw i barwne neony, suchaa dwiku klaksonw,
ktrych Argentyczycy zwykle uywaj bez wyranego
powodu. Potem odwrcia si i spojrzaa na mroczny profil
Santiego. Brat nawet jej nie zauway. Nie przeczuwa, e
siostra zamierza wyzna mu swj najbardziej przeraajcy
sekret.
- Santi... - odezwaa si, ale gos zawid j i z garda
wydoby si tylko niepewny szept.
- Zostaw mnie w spokoju, Mario. Chc by sam. - Santi
nawet nie drgn.
- Musz ci co powiedzie. - Tym razem gos Marii
zabrzmia troch mocniej.
- Wic mw - rzuci, nawet nie zdajc sobie sprawy z
ostrego tonu, jakim si do niej zwraca.
Wasne nieszczcie uczynio go nieczuym na uczucia
innych, zupenie jakby tylko on jeden na caym wiecie
pogrony by w blu.
- Chc si do czego przyzna - zacza Maria, wierzchem
doni ocierajc zy, ktre pocieky jej po policzkach ze strachu
przed jego reakcj. - Nie... Nie zo si na mnie, pozwl mi
wyjani, dlaczego... Dlaczego to zrobiam...
Santi powoli zwrci ku niej twarz i zmierzy j cikim
spojrzeniem.
- Chcesz mi si do czego przyzna? - powtrzy sucho.
- Tak.
- Do czego?
Maria przekna zy i mocno zacisna drce donie.
- Spaliam listy, ktre napisaa do ciebie Sofia.
Kiedy sowa Marii dotary do wiadomoci Santiego, cay
jego gniew, bl i tsknota wybuchny z si wulkanu.
Podnis rk i gwatownie uderzy ni o barierk, potem za
chwyci stojc obok doniczk i rzuci ni o cian. Ciko
dyszc, z nienawici spojrza na siostr. Po twarzy Marii
spyway wielkie zy.
- Przepraszam, przepraszam... - powtarzaa raz po raz,
usiujc pooy rozdygotan rk na jego ramieniu. - W jaki
sposb mog ci to wynagrodzi?
- Dlaczego? - rykn Santi i cofn si o par krokw. -
Dlaczego zrobia co takiego, Mario? Przecie to do ciebie
zupenie niepodobne! Jak moga?
- Czuam si zraniona, Santi, zapomniana i zraniona -
wybekotaa, gotowa na wszystko, byle tylko poruszy serce
brata. - Santi, bagam ci, przebacz mi! Zrobi wszystko, co
zechcesz, przysigam!
Ale on sta bez ruchu, nie spuszczajc z niej wzroku.
- Mj Boe, Mario, e te wanie ty zniya si do takiej
podoci! Nie mog uwierzy, e jeste taka mciwa! -
Potrzsn gow, niezdolny poj, e to ona wyrzdzia mu
tak wielk krzywd.
Maria patrzya, jak Santi dry z bezsilnej wciekoci. By
modym mczyzn, ale wyglda staro. I to ona ponosia za to
win, to ona bya za to odpowiedzialna. Nigdy sobie tego nie
wybacz, pomylaa.
- To by bd! - jkna aonie. - Nienawidz si za to,
Santi! Chc umrze!
Przepraszam ci! Przepraszam!
- Jak znalaza te listy? - zapyta, nadal nie do koca jej
wierzc.
- Przegldaam poczt, wychodzc na uczelni.
- Boe, Mario, jak moga by taka podstpna! Nigdy
bym ci o to nie podejrzewa!
- Nie jestem taka, Santi, naprawd taka nie jestem! Nie
mogam tylko znie myli, e ty take wyjedziesz...
Wyobraziam sobie, co przeyliby mama i tata, i po prostu nie
mogam pozwoli, eby nas zostawi...
- Wic czytaa te listy, tak?
- Nie, tylko kilka ostatnich linijek.
- Pamitasz je? - warkn wrogo.
- Pisaa, e pragnie, eby przyjecha do niej, do
Szwajcarii...
- Czekaa na mnie - wyszepta, poniewa napicie
pozbawio go gosu, ciskajc mu gardo niczym ptla szyj
skazanego na mier przez powieszenie. - Czekaa na mnie...
Na pewno myli, e j zdradziem...
- Mylaam, e wrci i wtedy si okae, e oboje z tego
wyrolicie. I e wszystko bdzie jak dawniej... Nie przyszo mi
do gowy, e wyjedzie na dobre... Och, Santi, co takiego
nawet nie zawitao mi w gowie! Tak auj, e to zrobiam!
- Ja te - wykrztusi Santi.
Osun si na mokr posadzk i ukry twarz w doniach.
Jego ciaem wstrzsn gwatowny szloch. Najpierw kilka razy
odepchn siostr, ktra prbowaa go pocieszy, ale kiedy
nie odesza, w kocu pozwoli jej otoczy si ramionami i
dugo klczeli obok siebie na balkonie, zrozpaczeni.

Miny dwa lata, nim Santi cakowicie przebaczy siostrze.
Kiedy pewnej zimnej czerwcowej nocy wyruszy razem z
Fernandem i kilkoma jego zbuntowanymi przyjacimi, aby
wyrwa Mari z rk podego Facunda Hernandeza, wreszcie
przetar oczy i zobaczy, e za cian jego blu istnieje wiat
peen cierpienia innych ludzi. Ockn si.
Maria zakochaa si w Facundzie Hernandezie jesieni
1978 roku, wkrtce po swoich
dwudziestych pierwszych urodzinach. Facundo by wysoki i
ciemny, w jego yach pyna hiszpaska krew. Mia
ciemnobrzowe oczy o dugich, czarnych, podwinitych na
kocu rzsach. By jednym z modych oficerw generaa Videli
i z dum nosi swj elegancki nowy mundur. Czci generaa z
entuzjazmem rekruta i spacerowa ulicami Buenos Aires z
aroganck pewnoci siebie, typow dla wczesnych
przedstawicieli argentyskiej armii.
Genera Widela przej wadz w marcu 1976 roku,
zamierzajc pooy kres chaosowi, jaki ogarn kraj po
mierci Perona, i dokona odnowy argentyskiego
spoeczestwa. Nowy rzd wyda krwaw wojn opozycji,
aresztujc wszystkich podejrzanych o antyvidelowskie
sympatie. Nasta czas rewizji, ktrych dokonywano w rodku
nocy, i aresztowa, po ktrych ludzie znikali w
niewyjanionych okolicznociach, aby nigdy nie wrci do
swoich rodzin. Czas wielkiego terroru. Liczba zaginionych
sigaa 20 tysicy. Nikt nie by pewny dnia ani godziny.
Facundo Hernandez wierzy w demokracj. Uwaa, e
wojsko kadzie fundament pod nowe, zdrowe rzdy, ktre
bd pasoway do rzeczywistoci i reagoway na potrzeby
narodu, jak twierdzi. By tylko maym trybikiem w wielkiej
machinie, ktrej celem dziaIania bya odnowa kraju i
przeprowadzenie odpowiednich reform. Mwi sobie, e
tortury i morderstwa s w tej sytuacji rzecz nieuniknion i
chyba suszn, bo przecie cel uwica rodki.
Facundo Hernandez po raz pierwszy ujrza Mari Solanas
w Buenos Aires pewnego kwietniowego, niedzielnego ranka,
kiedy wybraa si na spacer po parku w towarzystwie
przyjaciki. By ciepy dzie, pogodne niebo zdawao si
muska dachy domw wielkiego miasta, a park peen by
bawicych si w socu dzieci. Facundowi spodobay si jej
lnice wosy, opadajce cik fal na plecy, a take krgo
ksztatw. Lubi pulchne, krge kobiety, ich pene poladki i
jdrne uda. Z odlegoci paru krokw obserwowa, jak
zgrabnie poruszaj si biodra i pupa nieznajomej.
Maria i Victoria usiady przy jednym z maych
kawiarnianych stolikw i zamwiy dwie butelki coli. Kiedy
Facundo Hernandez podszed do nich, przedstawi si i
zapyta, czy moe si przysi, zmierzyy go podejrzliwym
spojrzeniem i nerwowo wyjaniy, e czekaj na koleg.
Facundo przypomnia sobie, e kiedy widzia ju Victori, i
natychmiast owiadczy, i jest przyjacielem jej kuzyna,
Alejandra Torredona, a wtedy dziewczta wyranie si
uspokoiy i pozwoliy mu zaj miejsce przy stoliku. Maria od
razu polubia Facunda, ktry potrafi rozbawi j do ez. Czua
si przy nim atrakcyjna, zwaszcza e prawie w ogle nie
zwraca uwagi na jej przyjacik. Pod koniec pierwszego
spotkania nadal bya ostrona i nie daa mu swego numeru
telefonu, ale zgodzia si umwi w parku nastpnego dnia o
tej samej porze.
Wkrtce ich spacery zaczy koczy si dopiero po
lunchu, a niedugo potem Facundo zaprosi Mari na kolacj i
nie spotka si z odmow. By uroczy, inteligentny i zabawny.
Mia odrobin zoliwe poczucie humoru i uwielbia drwi z
innych. Byskawicznie dostrzega miesznostki znajomych i
obcych, na przykad to, e jaka kobieta wysza z toalety z
podwinit z tyu spdnic lub e staruszek przy ssiednim
stole nie zauway, i do policzka przylepi mu si kawaek
kotleta. Kady mia w sobie co miesznego i wartego kpiny,
przynajmniej w oczach Facunda. Mody oficer tak bardzo
podoba si Marii, e pocztkowo miaa si z jego artw.
Dopiero pniej uwiadomia sobie, e w gruncie rzeczy s
okrutne.
Po raz pierwszy pocaowa j w ciemnej uliczce niedaleko
domu. By bardzo czuy i powiedzia, e j kocha. Kiedy Maria
znikna w holu, postanowi, e j polubi, i jeszcze tego
samego wieczoru poinformowa o tym Manuel, prostytutk,
z ktrej usug stale korzysta, zapewniajc j, e jego
maestwo w aden sposb nie zmieni ich dotychczasowych
stosunkw.
- Nikt nie potrafi zaj si mn tak jak ty, Manuelo -
jkn, gdy wzia go w usta.
Maria do dugo mylaa, e zasuguje na to, co spotyka
j ze strony Facunda. Wystarczyo drobne nieporozumienie,
by wymierzy jej policzek. Bya zaskoczona, wytrcona z
rwnowagi, przestraszona. Przepraszaa go za zbyt miae
odezwania, obiecywaa, e bdzie traktowaa go z wikszym
szacunkiem. Kochaa go. Kochaa sposb, w jaki j
obejmowa, rozmawia z ni, caowa. By cudowny, nie liczy
si z pienidzmi i kupowa jej drogie ubrania, zawsze w tym
samym stylu. Zoci si, kiedy przychodzia na randk w
lunym swetrze.
- Masz pikne ciao - mwi. - Chc, eby wszyscy
widzieli, co posiadam, i pkali z zazdroci.
Powtarza, e jest z niej dumny, ale kiedy robia co nie
tak, jak sobie yczy, bi j. Maria przyjmowaa kar, coraz
mocniej przekonana, e na ni zasuguje, i spragniona jego
aprobaty. Zaraz potem Facundo wybucha paczem,
obejmowa j i obiecywa, e nigdy wicej jej nie uderzy.
Powtarza, e nie moe bez niej y, e jest jedyn, ktra
moe go uratowa. Maria nie przestawaa si z nim spotyka,
poniewa kochaa go i chciaa mu pomc.
Zaczli umawia si w jego mieszkaniu w San Telmo.
Facun do wyzna Marii, e na razie nie zamierza si z ni
kocha, poniewa jest dobrym katolikiem, podobnie jak ona,
a stosunki seksualne maj suy przede wszystkim prokreacji
i powinni poczeka z nimi do lubu. Dziewczyna bya
wzruszona i wdziczna, zwaszcza gdy doda, e nie chce
pozbawi jej dziewictwa, ale z radoci bdzie j pieci i
dotyka. Mimo to nie powiedziaa rodzicom o Facundzie i nie
przedstawia go im. Pniej, patrzc na ca sytuacj z pewnej
perspektywy, uwiadomia sobie, e w gbi duszy wiedziaa,
i rodzicw nie uradowaaby jej znajomo z Facundem i
nigdy by go nie zaakceptowali.
Chiquita kilka razy zauwaya siniaki na ciele crki. Kiedy
Maria wrcia do domu z rozcit warg, kiedy indziej z
podbitym okiem. Zawsze tumaczya, e to nic takiego, e
potkna si na ulicy lub na schodach na swoim wydziale,
poniewa si spieszya. Gdy zaczo si to powtarza, Chiquita
podzielia si swoimi obawami z Miguelem i oboje uznali, e
trzeba co zrobi.
Pewnego wieczoru pod koniec czerwca Fernando
poszed za Mari a do zaniedbanej, brudnej kamienicy, w
ktrej mieszka Facundo Hernandez. Zza zaomu muru patrzy,
jak wchodzi na schody i wyjtym z torebki kluczem otwiera
drzwi mieszkania na drugim pitrze. Potem obszed dom
dookoa, wdrapa si na niski mur od strony podwrka,
podcign na balkon na pierwszym pitrze, a stamtd wspi
si na drugie. Soce odbijao si w szybie i olepiao go, ale
kiedy pochyli gow pod innym ktem, ujrza, co dziao si w
rodku. W pierwszej chwili odnis wraenie; e obcy
mczyzna poera jego siostr. Nie kocha si z Mari, lecz
ugniata jej szyj i piersi, osonite obcis bluzk. Nagle
oderwa si od niej i uderzy j w twarz, krzyczc, e znowu
woya biustonosz.
- Chyba mwiem ci, eby go nie zakadaa! - wrzasn.
Maria si rozpakaa i zacza go przeprasza, drc na
caym ciele. Mczyzna pad na kolana i przywar do niej.
Caowali si, spleceni w ucisku, koyszc si monotonnie.
Fernando poczu obrzydzenie, zrobio mu si niedobrze.
Chwil sta oparty plecami o mur, oddychajc gboko. Mia
ochot rozbi szyb i skrci kark temu przekltemu draniowi,
ktry obraa jego siostr, wiedzia jednak, e w ten sposb
niczego nie osignie. Musia zachowa spokj.
Par godzin pniej Fernando dotar za mczyzn do
burdelu i tam od portiera wycign jego nazwisko.
Dowiedzia si te, e Facundo jest oficerem, i uzna, e trzeba
da mu odpowiedni nauczk.
Kiedy Fernando powiedzia o wszystkim rodzicom, ci
wpadli w rozpacz. Chiquita nie bya w stanie poj, dlaczego
crka zataia przed ni swj zwizek i nie poprosia o pomoc.
- Maria zawsze zwierzaa mi si z kopotw - wyszeptaa,
potrzsajc gow z niedowierzaniem.
Miguel chcia zabi czowieka, ktry skrzywdzi jego ma
dziewczynk, i Fernando musia si wyrwa ojcu pistolet.
Fernando poczu, e wreszcie jest bohaterem. To on si
dowiedzia, co dzieje si z Mari i kim jest jej drczyciel, to on
panowa nad sytuacj, to na nim polegali rodzice. Powiedzia
im, eby si nie martwili, e sam rozprawi si z Facundem, a
oni, ku jego zdumieniu i zachwytowi, przystali na to. Po raz
pierwszy patrzyli na niego z dum. Zasuy na ich szacunek i
byo mu z tym dobrze.
Santi, ktry przez cztery lata tkwi w swoim mrocznym
wiecie, postanowi wreszcie si z niego wyrwa. Fernando
nie bardzo mia ochot, eby brat angaowa si w spraw
Facunda. Ta chwila naleaa do niego i nie chcia dzieli si z
Santim swoj chwa, lecz kiedy spostrzeg, e i brat jest
peen podziwu dla niego, ustpi.
- Moesz pj ze mn - owiadczy powanie. -
Oczywicie pod warunkiem, e bdziesz robi, co ka. I bez
adnych pyta, zrozumiano?
Santi si zgodzi, wdziczny za zaufanie. Fernando
wiedzia, e rozprawa z Facundem bdzie niebezpieczna, ale
by na to przygotowany. Czu si silniejszy i pewniejszy siebie
ni kiedykolwiek wczeniej.
Obaj bracia usiedli na balkonie i zaczli omawia spraw
Marii. Pod ciemnym, rozgwiedonym niebem, wysoko nad
ruchliwymi ulicami Buenos Aires, rozmawiali o dziecistwie i
przyszoci. Przez gow Fernanda przemkna myl, e
midzy nim a Santim zadzierzgna si zupenie nowa wi,
ale prawie nie zwrci na to uwagi. Rozmawia z bratem jak
rwny z rwnym chyba po raz pierwszy w yciu. Wreszcie
mieli wsplny cel.
Zaczekali na odpowiedni moment i razem z dwoma
lewicujcymi przyjacimi Fernanda w rodku nocy zakradli
si do mieszkania ukochanego Marii. Ryzykowali wasne ycie,
poniewa w kraju nadal obowizywaa godzina policyjna.
Naoyli na twarze czarne poczochy i wycignli
przeraonego Facunda z ka, przywizali go do krzesa i bili
tak dugo, a znalaz si na granicy mierci. Gdy odzyska
przytomno, Fernando ostrzeg go, e jeli jeszcze raz zbliy
si do Marii Solanas, odezwie si do niej lub sprbuje si z ni
w jakikolwiek sposb skomunikowa, wrc, aby go
wykoczy. Facundo zrozumia kade sowo, lecz zaraz znowu
zemdla z blu i ze strachu.
Chiquita porozmawiaa z crk, chocia nie przyszo jej to
atwo. W piknej, przytulnej sypialni Marii powiedziaa jej, e
wie, jak traktowa j Facundo, a take o tym, e stale
utrzymywa stosunki z prostytutk. Maria prbowaa go
broni. Z uporem powtarzaa, e matka si myli, e Facundo
nigdy jej nie uderzy, nigdy, przenigdy. Przyparta do muru,
oskaraa rodzicw, e j szpieguj, krzyczaa, e nie maj
prawa wtrca si w jej sprawy, e bdzie si widywaa, z kim
zechce. Chiquita nie ustpowaa. Wezwaa na pomoc
Santiego i Fernanda i z ich pomoc, agodnie i bez wyrzutw,
skonia wreszcie Mari do kapitulacji. Dziewczyna zwiesia
gow i rozpakaa si.
- Kocham go, mamo - wyznaa. - Nie wiem dlaczego, po
prostu go kocham...
Stali wok niej - starali si pocieszy j i doda jej odwagi.
Maria rozejrzaa si po swoim pokoju, spojrzaa na twarze
rodzicw i braci i znalaza ukojenie w wiernej mioci, jak ani
na chwil nie przestali j darzy. Rodzice pozwolili crce
przespa t noc w swoim ku, a rano wezwali lekarza, eby
porozmawia z Mari i przepisa jej leki, gdyby okazao si to
konieczne. Doktor Higgins nie mg przyjecha, ale przysa
modego, agodnego lekarza, ktrego niedawno zatrudni w
swoim gabinecie, Eduarda Maraldiego.
ycie w Santa Catalina powoli wracao do normy.
Zimowe miesice miny, dnie staway si coraz dusze i
cieplejsze. Po wietrze pachniao yzn ziemi i rozkwitajcymi
kwiatami, ptaki gonym piewem obwieszczay nadejcie
wiosny. Rany zaczy si zablinia, gorycz i al znikny wraz z
zimowymi mgami. Santi otworzy oczy i spojrza na
otaczajcy go wiat, ktry ju nie wydawa mu si taki
mroczny i ponury. Doszed do wniosku, e przyszed czas, by
zgoli brod.

Rozdzia dwudziesty trzeci

Eduardo Maraldi by wysoki, bardzo szczupy i
inteligentny. Mia dugi nos i szare oczy, zdradzajce
wszystkie emocje. Gdyby nie mae okulary w stylu Trockiego,
ludzie, z ktrymi mia do czynienia, mogliby bez
najmniejszego trudu dostrzec, co czuje i myli. Kiedy pierwszy
raz przyjecha do Santa Catalina, Maria od razu zwrcia
uwag na jego agodny gos, dziwnie nie pasujcy do wysokiej
postaci, i niezwykle delikatny sposb badania.
- Prosz mi powiedzie, gdzie czuje pani bl? - pyta, a
ona szybko odkrya, e minimalizuje swoje dolegliwoci, eby
go zanadto nie absorbowa.
Bya przyzwyczajona do lekarzy, ktrzy traktuj
pacjentw z dystansem i do chodno, i staraj si nie
angaowa w ich problemy.
Za drugim razem opowiedziaa mu o Facundzie wszystko,
niczego nie ukrywajc, nawet to, czego nie odwaya si
wyzna matce. Opowiedziaa mu, do czego j zmusza, gdy by
pijany. Nigdy nie chcia si z ni kocha, co to, to nie, wci
powtarza, e pozbawi j dziewictwa dopiero w ich noc
polubn, ale brutalnie obmacywa j, bi i zmusza, aby
dotykaa go i robia rzeczy, ktre budziy w niej obrzydzenie.
Zwierzya si modemu lekarzowi, e Facundo jednoczenie
przeraa j i pociga. Eduardo Maraldi sucha cierpliwie i ze
zrozumieniem. W pewnej chwili Maria, wzruszona jego
wspczuciem, zacza paka, a wtedy obj j ramieniem i
nie przekraczajc umownej granicy oddzielajcej lekarza od
pacjenta, zdoa j pocieszy.
- Seniorka Solanas, lady po fizycznych obraeniach
wkrtce znikn i nikt nie pozna, e pani ich doznaa - odezwa
si, gdy Maria troch si uspokoia. - To aden problem,
niepokoi mnie natomiast pani stan emocjonalny. Czy ma pani
kogo, z kim mogaby pani o tym wszystkim porozmawia?
- Nikomu o tym nie mwiam, w kadym razie nie o
wszystkich tych rzeczach...
- A pani matka? - Eduardo przypomnia sobie smuk,
delikatn kobiet, ktr pozna podczas swojej pierwszej
wizyty w Santa Catalina.
- Och, oczywicie, rozmawiam z ni, ale nie tak szczerze
jak z panem. - Maria zaczerwienia si i spucia oczy.
- Potrzebuje pani opieki i mioci - owiadczy Eduardo.
Na policzki Marii wypez jeszcze ciemniejszy rumieniec.
Miaa tylko nadziej, e mody lekarz tego nie zauway, ale
si mylia. Eduardo dostrzeg jej zmieszanie. Sam rwnie
doznawa dziwnych uczu.
- Mam bardzo kochajc rodzin, doktorze Maraldi.
- Pani wewntrzne rany bd goi si bardzo dugo.
Prosz nie oczekiwa cudw - mog si pani zdarza stany
silnego przygnbienia, pozornie bez powodu, niewykluczone
take, e bdzie pani trudno zawiera nowe znajomoci.
Prosz zachowa cierpliwo i nie zapomina, e ma pani za
sob przeycia, ktre wywary na pani gbszy wpyw, ni
pani przypuszcza.
- Rozumiem.
- Jeeli poczuje pani potrzeb, by o tym porozmawia,
zawsze su pomoc - zaproponowa z nadziej, e Maria
przyjmie t sugesti.
- Chtnie skorzystam, doktorze. Dzikuj bardzo.
Po poegnaniu z Mari Eduardo opuka twarz zimn
wod. Czy nie odezwa si do niej zbyt miao? Czy jej nie
wystraszy? Pragn wyzna, e jest gotw si ni
zaopiekowa, ale nie mg przecie proponowa randki
pacjentce, bo byoby to wielce nie stosowne zachowanie.
Mg jedynie liczy na to, e Maria zjawi si w jego gabinecie.
Maria aowaa, e nie moe porozmawia z Sofi. Z ni
byaby zupenie szczera. Tsknia za przyjacik, czsto o niej
mylaa i zastanawiaa si, co si z ni dzieje. Napisaa do
Sofii, usiujc wyjani, co zrobia, ale Dominique odesaa jej
list z informacj, e Sofia pojechaa do Londynu i nie zostawia
adresu. Maria zrozumiaa, e Sofia nie chce kontaktowa si z
rodzin. Najwyraniej postanowia odci si od nich na
zawsze, a wszystko to przez ni. Miaa ogromne wyrzuty
sumienia. Z jednej strony pragna, aby kuzynka wrcia do
domu, z drugiej - baaby si spojrze jej w oczy, poniewa
bardzo si wstydzia. Jednego bya absolutnie pewna - nigdy
nie znajdzie przyjaciki, ktra by zaja miejsce Sofii.
W cigu nastpnych dwch miesicy Maria mylaa o
Eduardzie znacznie czciej, ni
si spodziewaa. Obraz twarzy Facunda stopniowo zblad w jej
pamici, coraz czciej mylaa o Eduardzie. Miaa nadziej,
e mody lekarz zadzwoni do niej, ale nie zrobi tego.
Wiedziaa, e moe umwi si na wizyt pod pozorem
koniecznej dla jej spokoju rozmowy, lecz baa si, e Eduardo
przejrzy jej intencje. Bya pewna, e od ich ostatniego
spotkania ani razu o niej nie pomyla.
Wanie wtedy zdarzyo si co bardzo dziwnego. Bg lub
jaka istota, wadajca ludzkimi losami zrozumiaa, e jeli nie
skrzyuje cieek tych dwojga niemiaych ludzi, to oni sami
nigdy si nie odnajd. Pewnego dnia Maria, zamylona, z
koszykiem penym ksiek w rku, wracaa z wykadu do
domu, kiedy nagle wpada na jakiego wysokiego mczyzn.
Oboje w tej samej chwili wyjkali przeprosiny, podnieli
wzrok i rozpoznali si.
- Seniorita Solanas! - zawoa Eduardo i poczu, jak jego
przygnbienie znika w uamku sekundy.
Ostatnie dwa miesice wloky si bez koca, a on jako
nie mg odkry przyczyny nkajcego go smutku. Teraz
umiechn si pogodnie, znacznie szerzej ni zwykle.
- Doktor Maraldi! - Maria si rozemiaa. - Co za...
- Zbieg okolicznoci - dokoczy. - Czy wanie to chciaa
pani powiedzie?
- Mam na imi Maria - powiedziaa, czerwienic si
gwatownie.
- Eduardo. Na dzi zrzekam si funkcji twojego lekarza.
- Doskonale!
- Nie miaaby ochoty napi si kawy? - zaproponowa. -
Ale moe nie masz czasu...
- Z przyjemnoci napij si kawy - rzeka pospiesznie.
- To wietnie. Niedaleko std jest sympatyczna
kawiarnia...
Ale zaraz, przede wszystkim daj mi ten koszyk...
Pozwolia mu wzi koszyk z grubym podrcznikiem do
historii, ktry przed chwil
kupia, i powoli ruszyli w d ulicy. Eduardo szed od strony
krawnika, jakby podwiadomie pragn chroni j przed
wszelkimi moliwymi zagroeniami.
W kawiarni Calabria panowa miy chd. Eduardo wybra
stolik w rogu przy oknie i podsun Marii krzeso, a potem za
mwi kaw i dwa ciastka z kremem.
- Och, nie powinnam je sodyczy! - zaprotestowaa w
trosce o swoj figur.
Spojrza na ni i pomyla, jak pikne i pene uroku jest
jej ciao. Przypominaa mu dojrza brzoskwini. Maria
dostrzega wyraz jego oczu, chocia zasIaniay je szka
okularw, i natychmiast zmika.
- Tym razem chyba jednak si skusz.
Popijali kaw przez cae popoudnie i opucili Calabri
dopiero po szstej. Maria opowiedziaa o Sofii, take i tym
razem niczego nie ukrywajc. Rozumia j, potrafi poj
motywy, ktrymi si kierowaa. Maria bya pod duym
wraeniem jego znajomoci psychologii. Powierzya mu
tajemnic zwizku swojego brata i kuzynki i wierzya, e
zachowa j dla siebie.
- Zrobiam straszn rzecz - wyznaa ze smutkiem. -
Spaliam listy Sofii. Nigdy sobie tego nie wybacz, bo
straciam nie tylko najlepsz przyjacik, ale take brata. Tak,
prawie go straciam...
Eduardo spojrza na ni ze wspczuciem.
- Mylaa, e postpujesz waciwie. Pieko jest
wybrukowane dobrymi chciami, wszyscy o tym wiemy -
powiedzia z agodnym umiechem.
- Teraz ja te ju to wiem.
- Nie powinna bya tego zrobi, ale c, uczymy si na
wasnych bdach, i to najczciej tych bolesnych. Na
szczcie z kadej zej, smutnej sytuacji mona wyprowadzi
co pozytywnego. Moe ktrego dnia Sofia, ju jako
zadowolona z ycia matka i matka piciorga dzieci,
podzikuje ci za to, kto wie... Najwaniejsze, eby przestaa
si tym zadrcza. Nie ma sensu paka nad rozlanym
mlekiem, Mario, trzeba patrze w przyszo. - Zdj okulary i
starannie przetar je serwetk.
- Wic nie uwaasz, e jestem poda? - zapytaa z
niemiaym umiechem.
- Nie. Myl, e jeste wspania dziewczyn, ktra
popenia bd, ale przecie wszyscy je popeniamy.
Z caego serca pragn doda Marii pewnoci siebie,
powiedzie jej, e jest pikna nie tylko zewntrznie, ale i
wewntrznie. Chcia okaza jej tyle mioci, eby wymaza z
jej pamici poczucie winy, bl i zy. Przyszo mu do gowy, e
gdyby daa mu szans, potrafiby uczyni j szczliw.
Wyzna jej, e dwa lata temu by zarczony, a kiedy
zapytaa, dlaczego si nie oeni, odpar szczerze, e w
tamtym zwizku czego mu brakowao.
- Nie rozumielimy si bez sw - powiedzia. - Moe
uznasz mnie za nieuleczalnego romantyka, ale w pewnej
chwili zrozumiaem, e mgbym pokocha kogo mocniej i
gbiej ni moj wczesn narzeczon...
Od tamtego popoudnia Maria i Eduardo czsto
rozmawiali przez telefon, kilka razy poszli razem do kina i do
restauracji, nim mody czowiek omieli si j pocaowa.
Maria wiedziaa, e Eduardo wiadomie si nie spieszy i bya
mu za to wdziczna, chocia od dawna pragna, aby j
pocaowa.
Pewnego wieczoru przyjecha po ni z bukiecikiem
sodko pachncych dzikich kwiatw i zawiz do restauracji na
La Costanera, ktrej taras znajdowa si tu nad rzek. Patrzyli
sobie w oczy, rozwietlone blaskiem wiec, i rozmawiali bez
przerwy. Po kolacji Eduardo zaproponowa, eby przeszli si
brzegiem rzeki. Maria przeczuwaa, co si wydarzy - bya
milczca i stremowana. Dugo szli bez sowa, a wreszcie cisza
staa si zbyt trudna do zniesienia. Eduardo uj obie donie
dziewczyny i odwrci j twarz do siebie.
- Mario... - odezwa si niepewnie.
- Tak?
- Chciaem... Chciaem...
Oboje nie mogli poradzi sobie z wasn niemiaoci.
Maria daaby wiele, eby pierwszy pocaunek by ju za nimi.
- Eduardo, wszystko w porzdku - szepna. - Chc, eby
mnie pocaowa, naprawd...
Wydawao jej si, e odetchn z ulg. Nie potrafia
pozby si obaw, e zachowaj si sztywno i nienaturalnie,
ale kiedy Eduardo dotkn ciep doni jej policzka i
pocaowa j drcymi wargami, zrozumiaa, e nie miaa si
czego ba. Gdy pniej powiedziaa mu, e w jego pieszczocie
byo zdecydowanie, jakiego nie oczekiwaa, umiechn si z
dum i wyzna, i jej zgoda na pocaunek natchna go wielk
wiar w siebie.
Chiquita i Miguel wiedzieli o coraz wikszej bliskoci
dwojga modych ludzi i czsto
o nich rozmawiali. Chiquita codziennie si modlia, eby
Eduardo zaopiekowa si jej crk i zatar w jej pamici
wspomnienia o strasznym Facundzie Hernandezie. Modlia si
o to tak arliwie, e czasami budzia si ze zoonymi rkami.
Kiedy pod koniec lata Maria i Eduardo powiadomili j i
Miguela o swoich zarczynach, w myli podzikowaa Bogu i
ze zami wzruszenia obja crk.
- Mamo, nie wiem, czym sobie na to zasuyam -
powiedziaa Maria, kiedy po uroczystej kolacji zostaa sama z
matk. - W Eduardzie jest wszystko, czego mogabym
zapragn. Jest dobry, zabawny i ekscentryczny. Kocham go
za to, e jego donie dr, gdy dotyka kruchych, delikatnych
rzeczy, e jka si ze zdenerwowania, e jest taki agodny i
pokorny... Mam ogromne szczcie. auj tylko jednego - e
nie ma tu Sofii i nie mog podzieli si z ni swoj radoci.
Cieszyaby si, wiem, e bardzo by si cieszya. Tskni za ni,
mamo.
- Wszyscy za ni tsknimy, kochanie. Wszyscy.

Rozdzia dwudziesty czwarty
Londyn, 1974 rok

Sofia przybya do Londynu w poowie listopada 1974.
Wysiadszy z samolotu, spojrzaa na szare, zamglone niebo i
natychmiast zatsknia za swoim krajem. Dominique
zarezerwowaa dla niej pokj w hotelu Claridges.
- pobliu Bond Street - wyjania pogodnie. - Ulicy, gdzie
mona zrobi najcudowniejsze zakupy w caej Europie.
Sofia nie zamierzaa jednak wybiera si na zakupy.
Usiada na brzegu ka i utkwia wzrok w oknie, za ktrym
pada gsty, drobny deszcz. Powietrze byo wilgotne i zimne.
Nie miaa najmniejszej ochoty wychodzi i nie bardzo
wiedziaa, co ze sob zrobi, zadzwonia wic do Dominique,
aby powiedzie jej, e bezpiecznie dotara na miejsce. Ledwo
si odezwaa, gdy z daleka usyszaa pacz maego Santiguita i
serce zabolao j z tsknoty. Przypomniaa sobie jego drobne
rczki i pulchne nki i o may wos nie wybuchna paczem.
Kiedy odoya suchawk, otworzya walizk i spomidzy
rzeczy wyja kawaeczek mulinu, ktry nadal pachnia jej
synkiem. Przytkna szmatk do nosa, zwina si w kbek na
duym ku i z paczem zasna.
Hotel Claridges mia bardzo imponujce wntrza o
wysokich sklepieniach i piknych gipsowych zdobieniach na
cianach. Uprzedzajco uprzejma obsuga zaspokajaa
wszystkie jej potrzeby, dokadnie tak, jak powiedziaa
Dominique.
- Zapytaj o Claudea, on si tob zaopiekuje - poradzia.
Sofia usuchaa jej i wkrtce poznaa Claudea, niskiego,
przysadzistego mczyzn o lnicej, ysej gowie, podobnej
do pieczki pingpongowej. Kiedy powoaa si na Dominique,
twarz i gowa Claudea poczerwieniaa a po byszczcy czubek
ysiny. Otar czoo bia chusteczk i poprosi Sofi, aby
zwracaa si do niego w kadej, ale to absolutnie w kadej
sytuacji, gdy nie bdzie moga sobie poradzi. Jej kuzynka jest
klientk wysoko cenion przez dyrekcj hotelu, a w dodatku
czarujc kobiet, owiadczy, dlatego z najwiksz
przyjemnoci bdzie suy pomoc.
Sofia wiedziaa, e powinna poszuka sobie mieszkania i
pracy, ale wci nie miaa do siy, aby si do tego zabra.
Chodzia na dugie spacery po Hyde Parku i bez popiechu
poznawaa nowe miasto. Gdyby nie bya tak przygnbiona, na
pewno cieszyaby si wolnoci i moliwoci zwiedzania
Londynu bez rodzicw i czuwajcych nad kadym jej krokiem
ochroniarzy. Moga spokojnie zaglda do wszystkich
ciekawych miejsc i rozmawia z kadym napotkanym
przechodniem, jeliby tylko miaa na to ochot. Spacerowaa
wic ulicami, przygldaa si wystawom, ju ozdobionym
witecznymi dekoracjami, odwiedzia nawet par galerii i
wystaw. W maym sklepiku na Piccadilly kupia parasolk,
ktra okazaa si wyjtkowo przydatnym przedmiotem.
Londyn bardzo rni si od Buenos Aires i zdaniem Sofii
raczej nie przypomina wielkiego miasta. Domy byy tu niskie,
a wysadzane drzewami ulice krte, tak e nigdy nie byo
wiadomo, dokd doprowadz. Buenos Aires zbudowane
zostao na planie siatki, natomiast w Londynie ukad ulic by
zupenie inny. W oczach Sofii Londyn podobny by do piknej,
starannie wypolerowanej pery, w porwnaniu z ktr jej
rodzinne miasto wydawao si brudne i zaniedbane. Tak czy
inaczej, Buenos Aires byo jej domem i tsknia za nim caym
sercem.
Po paru dniach zacza szuka mieszkania. Za rad
Claudea skontaktowaa si z kobiet imieniem Mathilda,
pracujc w agencji wynajmu w Fulham, ktra znalaza jej
mae, jednopokojowe mieszkanie w pobliu Queens Gate.
Zadowolona z nowego lokum, postanowia kupi kilka rzeczy,
ktre mogyby doda mu uroku. Mieszkanie byo cakowicie
umeblowane, chciaa jednak uczyni z niego swoje wasne
miejsce na ziemi, ma fortec w obcym kraju. Wybraa now
narzut na ko, dywaniki, komplet talerzy, trzy wazony,
poduszki, obrazki oraz troch ksiek i czasopism.
Zakupy poprawiy jej nastrj, chocia w Londynie w tym
okresie doszo do serii zamachw bombowych, midzy innymi
w wielkim domu towarowym Harrods i pod synnym
sklepem Selfridges. Sofia nie miaa telewizora i nie kupowaa
gazet, dla tego wszystkie wiadomoci trafiay do niej za
porednictwem takswkarzy, ktrzy byli najpogodniejszymi
ludmi, jakich kiedykolwiek spotkaa. Londyskie takswki
byy byszczce i due, a autobusy po prostu liczne, zupenie
jak modele zabawek.
- Cudzoziemka, co? - zagadn Sofi jeden z takswkarzy,
z akcentem, ktry mocno utrudnia jej zrozumienie tego, co
mwi. - Nie najlepszy czas wybraa sobie na wycieczk do
Londynu, kochaniutka. Tam, gdzie mieszkasz, nie ma telewizji
i radia, czy jak? Wyglda na to, e to cholerne zwizki
zawodowe rzdz caym krajem. Brak odpowiedniego rzdu,
ot, i cay nasz problem. Schodzimy na psy, panieneczko,
wczoraj powiedziaem to samo mojej onie. Przydaoby si,
eby kto wreszcie po rzdnie potrzsn tymi politykami.
Sofia na wszelki wypadek pokiwaa gow. I tak nie miaa
pojcia, o co chodzi.
Od razu polubia Londyn z jego przystojnymi policjantami
w zabawnych hemach, wartownikami stojcymi sztywno na
warcie, piknymi, niewysokimi kamienicami i nadrzecznymi
bulwarami. Nie przypomina adnego z miejsc, jakie do tej
pory widziaa. Miasto pene domkw dla lalek, mylaa,
przypominajc sobie album z fotografiami Londynu, ktry
czsto ogldaa jej matka. Kilka razy przysza pod paac
Buckingham, zaciekawiona gwnie tym, na co z takim
napiciem patrz liczne grupki turystw i gapiw, usiujcych
zajrze na dziedziniec przez elazne ogrodzenie. Za drugim
razem trafia na ceremoni zmiany warty, ktra
zafascynowaa j do tego stopnia, e nastpnego dnia
przyjechaa specjalnie po to, aby znowu j obejrze. Staraa
si w ogle nie myle o Santim, Argentynie i synku, i w kocu
jej serce zrezygnowao z walki i pogryo si w cakowitym
odrtwieniu. Zdawaa sobie spraw, e wspomnienia nios
jedynie bl, a tego miaa ju w nadmiarze. Kiedy pienidze
zaczy si koczy, niechtnie zabraa si do szukania pracy.
Poniewa nie miaa waciwie adnych kwalifikacji, zacza od
wdrwki po sklepach, lecz wszdzie szukano personelu z
dowiadczeniem.
- Mamy bardzo due bezrobocie - wzdychali jej
rozmwcy. - Jeeli gdziekolwiek pani przyjm, moe si pani
uwaa za szczciar.
Po trzech tygodniach poszukiwa wpada w panik.
Pienidzy ubywao w byskawicznym tempie, a w najbliszym
czasie musiaa zapaci za mieszkanie. Nie chciaa dzwoni do
Dominique, od ktrej przecie przyja ju spor sum, i w
adnym razie nie chciaa rozmawia o swoim synku, co na
pewno okazaoby si nieuniknione.
Ktrego dnia, kiedy wydawao jej si, e nie znajdzie
adnego wyjcia z trudnej sytuacji, wesza do ksigarni na
Fulham Road. Przy stoliku, za stosem ksiek, siedzia
okularnik o miej twarzy i podpiewywa nadawan wanie
przez radio piosenk. Sofia powiedziaa mu, e szuka pracy,
ale wszdzie szukaj ludzi z dowiadczeniem, ktrego jej brak.
Zbliay si wita Boego Narodzenia; wic miaa nadziej, e
przy wzmoonym ruchu w sklepach moe jednak uda jej si
co znale.
- Przykro mi, ale nie potrzebujemy nikogo. - Mczyzna
potrzsn gow. - Przykro mi. Sama pani widzi, jaki to may
sklep. Ale zaraz... Tu obok, U Maggie, szukaj kogo do
pomocy. Moe pani tam sprbuje, bo nie wymagaj
dowiadczenia.
Sofia znowu wysza na zimn, wilgotn ulic. Zapada
zmrok. Spojrzaa na zegarek. Dopiero p do czwartej,
pomylaa, zdumiewajce, jak wczenie robi si tu ciemno.
Okazao si, e U Maggie to salon fryzjerski. Sofia cofna si
spod drzwi, nawet nie usiujc zajrze do rodka przez
zaparowane okno. Nie byo z ni jeszcze le, nie musiaa
znia si do takiego poziomu... Posza dalej, zamwia
filiank czekolady w pobliskiej kawiarni i usiada przy stoliku.
Dugo siedziaa ze wzrokiem wbitym w st, lecz po pewnym
czasie podniosa oczy i rozejrzaa si dookoa. Ludzie przy
innych stolikach rozmawiali z oywieniem. Niektrzy wracali z
przedwitecznych zakupw, o czym wyranie wiadczyy
paczki w byszczcych, kolorowych torbach. Sofia uja
filiank obiema domi, eby je ogrza, i zgarbia si nad
stoem. Nagle poczua si zupenie osamotniona. Nie miaa w
tym kraju adnej przyjaznej duszy.
Och, jak bardzo tsknia za Santim! Za Santim i za Mari,
ktra od zawsze bya jej najblisz, najwierniejsz
przyjacik. Wiele by daa, eby z ni porozmawia, zwierzy
si ze swoich przey. Szkoda, e nie napisaa do Marii.
Pomylaa, e kuzynka jest na pewno rwnie przygnbiona i
smutna jak ona. C, teraz byo ju za pno. Gdyby par
miesicy temu zdobya si na napisanie listu, wszystko
wygldaoby inaczej, ale tak... Zmarnowaa szans, stracia nie
tylko ukochanego, lecz take osob, ktra rozumiaa j i
wspieraa, chocia miaa zupenie inne, o wiele agodniejsze
usposobienie. Cae ycie spdziy razem i nagle musiay si
rozsta. Do filianki z gorc czekolad wpada dua za,
ktrej Sofia nie zdya otrze.
Ulic przechodzio mnstwo ludzi, wszyscy si spieszyli,
mieli jaki cel. Moe szli na podwieczorek, moe do pracy, do
przyjaci, do rodziny... Ona jedna nie miaa nikogo, kogo
obchodziby jej los. Mogaby skona na zimnym chodniku w
tym obcym miecie i nikt nawet by nad ni nie zapaka.
Zacza si zastanawia, jak dugo leaaby w kostnicy, zanim
kto by si dowiedzia, kim bya, i zawiadomi jej rodzin.
Moe par tygodni, a moe miesicy, oczywicie zakadajc,
e temu komu zaleaoby na odnalezieniu jej bliskich. Dziki
dziadkowi miaa brytyjski paszport, ale przecie bya tu
cakiem obca.
Zapacia za czekolad i wysza. Po drodze znowu mina
zakad fryzjerski U Maggie. Postanowia zawrci i zajrze do
rodka. Przez szyb zobaczya, jak wysoki, chudy mczyzna
obcina wosy klientce, co jaki czas pochylajc si nad ni i
ywo gestykulujc, chyba po to, eby barwnie zilustrowa
opowiadan histori. Przy biurku z telefonem siedziaa moda
blondynka. Wygldao na to, e jednym uchem sucha
opowieci mczyzny, a jednoczenie stara si zapisa co w
notesie. Dziewczyna z trudem tumia miech.
Nagle drzwi si otworzyy, na zewntrz wion ciepy
prd powietrza przesiknitego mocnym zapachem
szamponu i perfum, i w progu stana rudowosa kobieta koo
pidziesitki. Usta umalowane miaa jaskrawoczerwon
szmink, podobnie jak Dominique, a powieki nierwno
pokryte cieniem w paskudnym od cieniu przyconej zieleni.
- Mog pani w czym pomc? - zapytaa.
- Syszaam, e potrzebuj pastwo kogo do pomocy -
odezwaa si Sofia niemiao.
- Zgadza si - powiedziaa kobieta. - Prosz wej.
Nazywam si Maggie.
- Sofia Solanas - odpara dziewczyna, kiedy znalaza si w
ciepym pomieszczeniu.
Mczyzna przerwa rozmow z klientk i odwrci si,
eby na ni zerkn. Mia oczy podobne do oczu wa.
Zmierzy j szybkim, taksujcym spojrzeniem, oceniajc jej
twarz, figur i ubranie, po czym wyda z siebie pene aprobaty
prychnicie.
- Pikne imi - rzuci. - Naprawd, Sofio. Ja jestem Anton,
w rzeczywistoci Anthony, ale Anton brzmi o wiele bardziej
egzotycznie, nie sdzisz? - Zamia si i lekkim, rozkoysanym
krokiem podszed do szafki, z ktrej wyj soiczek z elem.
- Anton to niezy numer. Sofio - rzeka Maggie. - miej si
z jego dowcipw, a na pewno ci polubi. Daisy wyprbowaa
t metod na sobie- prawda. Daisy?
Daisy umiechna si ciepo i podaa Sofii rk zza
biurka.
- Pracujemy od dziesitej do szstej, skarbie - cigna
Maggie. - Do twoich obowizkw bdzie naleao zamiatanie,
zmywanie podogi, mycie wosw klientek i dbanie o
porzdek. Nie mog zapaci ci wicej ni osiem funtw
tygodniowo, plus napiwki, naturalnie. Myl, e to nieza
propozycja. Co ty na to, Anton?
- wietna propozycja, Maggie - przytakn z
entuzjazmem, rozsmarowujc na doni substancj, ktra
wygldaa jak zielone gluty.
- Ale ja wanie tyle pac za mieszkanie! -
zaprotestowaa Sofia.
- Na wicej zwyczajnie mnie nie sta - owiadczya
Maggie, zakadajc rce i opierajc je na swoim obfitym
biucie. - Wic jak, bierzesz t prac, czy nie?
- Ja te wynajmuj mieszkanie - wtrcia z oywieniem
Daisy. - Mogybymy poczy wysiki, to znaczy zamieszka
razem, i paci po poowie, oczywicie jeeli by ci to
odpowiadao...
- Daisy mieszkaa w maym, zaniedbanym pokoju w
Hammersmith i dojazdy do pracy zabieray jej co najmniej
dwie godziny dziennie. - Mieszkasz gdzie w pobliu?
- Obok Queens Gate.
- Nic dziwnego, e tyle pacisz za wynajcie - owiadczya
Maggie. - Skd jeste, skarbie?
- Z Argentyny - odpara Sofia, czujc, jak jej gardo
zaciska si bolenie. Od tak dawna nie syszaa, aby kto
gono wypowiedzia nazw jej kraju...
- Cudownie - mrukn Anton, ktry nie mia
najmniejszego pojcia, gdzie znajduje si
Argentyna.
- Wic gdyby potrzebowaa kogo do wsplnego
mieszkania... - odezwaa si znowu Daisy.
Sofii nie bardzo podoba si ten pomys. Nigdy dotd nie
musiaa niczym si dzieli, a zwaszcza pokojem, ale bya
zdesperowana. Poza tym Daisy miaa tak sympatyczn
twarz...
I tak Sofia si zgodzia.
- Doskonale! - Maggie ze miechem otworzya szuflad i
wyja z niej par monet. - W takim razie twoim pierwszym
zadaniem bdzie zakupienie butelki dobrego i taniego wina,
Sofio. Musimy uczci t okazj, prawda, Anton?
- Tak jest - przytakn fryzjer, nanoszc el na wosy
klientki zadban doni o starannie przycitych paznokciach. -
Musimy to uczci, Maggie.
Ju po dwch tygodniach may salon fryzjerski sta si
nowym domem Sofii, a Maggie, Anton i Daisy jej now
rodzin. Dowiedziaa si, e Maggie opucia ma i zaoya
salon, eby zwiza koniec z kocem.
- Gupia dziewczyna - prychn Anton, rozgldajc si, czy
Maggie nie ma w pobliu. - Jej m by bardzo bogaty i
ustosunkowany.
Anton y ze swoim chopakiem imieniem Marcello,
ciemnowosym, przystojnym Wochem o owosionej piersi,
ktry od czasu do czasu wpada do zakadu, wygodnie
rozsiada si na sofie obitej tkanin w gepardzie ctki i sucha
opowieci Antona. Maggie otwieraa wtedy butelk wina,
nalewaa wszystkim i siadaa obok Marcella, ale niezalenie
od tego, jak mocno kokietowaa Wocha i wachlowaa
sztucznymi rzsami, on zupenie nie zwraca na ni uwagi.
Maggie flirtowaa take z klientami. Wikszo
przychodzcych do salonu mczyzn bya tym zachwycona.
- Rozsiewam wok nich specjalny pyek Maggie, skarbie,
i odsyam ich z powrotem do on - mawiaa.
Daisy i Sofia czsto miay si ze zudze szefowej przez
ca drog do domu.
Daisy bya bystra i dowcipna. Miaa grzyw bardzo
gstych, jasnych wosw, skrconych w drobne, lnice loki,
urocz twarz w ksztacie serca, lecz przede wszystkim byo w
niej mnstwo ciepa i emanowaa dobr energi. Podzieliy si
mieszkaniem i wszystkim, co si w nim znajdowao.
Pocztkowo Sofii trudno byo pogodzi si ze wiadomoci,
e miy pokj naley nie tylko do niej, ale stopniowo zacza
darzy now przyjacik coraz wikszym zaufaniem. Daisy
bya jej potrzebna, przeganiaa samotno i wypenia w jej
yciu luk, jaka pozostaa po Marii.
Rodzice Daisy mieszkali na wsi, w Dorset, ktre
dziewczyna pokazaa Sofii na mapie.
- To pikna, zielona i pokryta pagrkami okolica, ale
jednak prowincja - powiedziaa. - Mnie zawsze pocigay
jasne wiata miasta.
Jej rodzice byli rozwiedzeni. Ojciec, robotnik budowlany,
podrowa po pnocnej Anglii w poszukiwaniu pracy,
natomiast matka, Jean Shrub, mieszkaa w Taunton razem z
kochankiem, dziwnym zbiegiem okolicznoci take murarzem,
i zarabiaa na ycie jako kosmetyczka.
- Zawsze chciaam robi to, co ona - owiadczya Daisy. -
Chodzi do klientek do domu, robi im maseczki i manicure...
Niestety, zaraz po ukoczeniu kursu, przy pierwszym zleceniu,
oblaam woskiem psa pani Hamblewell. To byo okropne,
mao brakowao, a to biedne zwierz trzeba by byo obedrze
ze skry. Po tej katastrofie odoyam na pk narzdzia do
manicure i przyjechaam tutaj. Nie mw nic Maggie, ale za
jaki czas chciaabym jeszcze raz rozpocz praktyk. Zreszt
u niej take przy daaby si kosmetyczka, nie sdzisz?
Zawsze artowaa sobie ze swojego imienia i nazwiska,
przedstawiajc si: Daisy,
czyli Stokrotka, Shrub, czyli Krzaczek. Mwia, e ma
szczcie, i nie wzia si za ogrodnictwo, bo przecie nikt nie
traktowaby jej powanie. Sama robia sobie papierosy i palia
je przy uchylonym oknie, poniewa Sofia nienawidzia dymu.
Caymi godzinami rozmawiay o yciu i swoich marzeniach,
lecz Sofia nie bya szczera wobec nowej przyjaciki. Nie
moga si zdoby na to, by powiedzie jej prawd o swojej
przeszoci.
W salonie U Maggie Sofia, zamiatajc podog, czasami z
podziwem przygldaa si rnobarwnym kosmykom wosw,
ktre na niej znajdowaa. Anton uwielbia farbowa wosy,
byo to jego ukochane zajcie.
- Wszystkie kolory tczy, moje kurcztko, to dopiero
wybr - mawia.
Jedna z jego staych klientek, Rosie Moffat, mniej wicej
co dwa tygodnie zmieniaa kolor wosw.
- Wyprbowaa ju wszystkie odcienie - powiedzia
kiedy. - Teraz bd chyba musia zacz od pocztku palety
albo za kadym razem proponowa jej pasemka w nowym
kolorze.
Sofia zajmowaa si te myciem wosw, czego na
pocztku nie lubia, poniewa niszczya sobie paznokcie. Po
pewnym czasie przywyka jednak i do tego, zwaszcza e
mczyni zawsze dawali jej due napiwki.
- Ta dziewczyna nie mwi o sobie zbyt duo, prawda,
Anton? - zauwaya kiedy Maggie, siadajc na krzele i
zabierajc si do malowania swoich dugich szponw.
- Ale jest urocza.
- To prawda, jest urocza.
- I pracowita - doda Anton, nalewajc sobie kieliszek
wina. - Szkoda tylko, e zawsze ma taki smutny wyraz oczu.
Byo ju p do sidmej, najwyszy czas na drinka.
- Przecie mieje si z twoich dowcipw, skarbeku -
zdziwia si Maggie.
- Och, tak, lecz ani na chwil nie rozstaje si ze swoim
smutkiem. Po prostu chodzca tragedia, kochanie.
- Prawdziwy z ciebie poeta! - Maggie si zamiaa i
zapalia papierosa. - Mam nadziej, e nie zamierzasz
zostawi mnie na lodzie i zaj si pisaniem wierszy, co?
- Sam jestem uosobieniem poezji, moje kurcztko. Tak
czy inaczej, za nic nie chciabym pozbawia pracy wszystkich
tych sodkich pismaczkw... Anton poda Maggie
popielniczk, a ona zacigna si gboko, z wyran
przyjemnoci. Jej ramiona natychmiast si rozluniy.
- Wiesz, dlaczego przyjechaa do Londynu?
- Nigdy o tym nie wspominaa. Szczerze mwic, Maggie,
wiemy o niej tyle, co nic, zgodzisz si ze mn?
- Niestety, tak. A krci mnie z ciekawoci...
- Och, mnie rwnie, ale dajmy jej troch czasu. Jestem
pewien, e wczeniej czy pniej poznamy t fascynujc
histori.

wita Boego Narodzenia zbliay si wielkimi krokami.
Ulice Londynu lniy barwnymi wiatekami i dekoracjami.
Patrzc na nie. Sofia coraz czciej zastanawiaa si, czy w
domu kto za ni tskni. Wyobraaa sobie, jak jej najblisi
przygotowuj si do wit i tak bardzo tsknia za upaem,
such pamp i eukaliptusami, e prawie czua ich zapach.
Ciekawe, czy Santi wyrzuci mnie ze swoich myli, jeeli w
ogle myli o mnie, pytaa sam siebie. Maria nie napisaa
wicej, a przecie byy nie tylko kuzynkami, ale i najlepszymi
przyjacikami. Czy naprawd tak atwo mona kogo
zapomnie? Mylc o domu, czua bolesn pustk w rodku.
Daisy pojechaa na wita do matki. W dzie po
wyjedzie zadzwonia z wiadomoci, e w Dorset spado
mnstwo niegu i waciwie nie mog ruszy si z domu.
- Mam nadziej, e nieyca potrwa kilka tygodni -
powiedziaa. - Wtedy Bernard nie bdzie jedzi do pracy i
odnowi nam dom.
Sofia bardzo odczua nieobecno Daisy. Nie miaa w
Anglii adnej rodziny, ktr mogaby odwiedzi, i samotno
mocno jej doskwieraa.
Dzie Boego Narodzenia spdzia razem z Antonem i
Marcellem w rowiutkim domu Maggie w Fulham.
- Uwielbiam rowy kolor! - oznajmia entuzjastycznie
gospodyni, oprowadzajc Sofi po pokojach w klapkach z
rowego futerka.
- Nigdy bym nie zgada! - rozemiaa si Sofia, ktra
zauwaya, e nawet deska klozetowa bya tu
rowofiokowa.
Dziewczyna staraa si zachowywa pogodnie, ale
chwilami miaa wraenie, e jest martwa, a w kadym razie
wewntrznie zupenie odrtwiaa. Otworzyli dwie butelki
szampana, Anton ruszy w taniec po pokoju, ubrany w
dzwony z materiau udajcego skr zebry i w choinkowy
acuch, obwizany wok gowy na podobiestwo
rzymskiego wieca laurowego, Marcello za lea na kanapie,
palc skrta. Maggie spdzia wiksz cz dnia w kuchni,
gotujc, a Sofia moga tylko rozpaczliwie tskni za domem.
Wszyscy kupili sobie nawzajem drobne prezenty. Sofia
dostaa od Maggie zestaw lakierw do paznokci, ktrych nie
zamierzaa uywa, a od Antona zielony kuferek z lusterkiem
na kosmetyki. Nie po raz pierwszy przyszo jej do gowy, jak
bardzo zmienia si jej sytuacja yciowa - naleaa do jednej z
najbogatszych rodzin w Argentynie, a nie miaa grosza przy
duszy.
Po obficie zakrapianej winem kolacji usiedli przy ogniu,
patrzc, jak blask pomieni zmienia kolor cian na
pomaraczowy. Nagle Sofia ukrya twarz w doniach i
rozpakaa si. Maggie spojrzaa na Antona, ktry kiwn
gow. Wtedy uklka na pododze i przytulia Sofi do swej
mocno uperfumowanej piersi.
- Co si stao, skarbie? Moesz nam o wszystkim
powiedzie, jestemy twoimi przyjacimi...
I tak Sofia opowiedziaa im swoj histori, z rozmysem
pomijajc miesice spdzone w Genewie i fakt narodzin
Santiguita. Czua, e ten sekret jest zbyt intymny, ale przede
wszystkim baa si, jak nowi przyjaciele zareagowaliby na
wiadomo, i oddaa synka do adopcji.
- Mczyzna, jake by inaczej! - zdenerwowa si Anton,
gdy skoczya.
- Cholerny facet!
- Sam jeste mczyzn, skarbie - westchna Maggie.
- Tylko w poowie, kaczuszko - odpar, wychylajc
kieliszek i ponownie go napeniajc.
Marcello zasn na kanapie i na pewno ni o cudownych
wzgrzach Toskanii.
- W gruncie rzeczy moe i dobrze si stao, kochanie -
powiedziaa agodnie Maggie. - Skoro nie potrafi nawet
dotrzyma obietnicy, e bdzie pisa do ciebie, to lepiej, jeli
zaczniesz nowe ycie bez niego.
- Ale ja dalej kocham go tak bardzo, e a serce mnie
boli, Maggie - zaszlochaa Sofia.
- Zapomnisz o nim. Wszyscy wczeniej czy pniej
zapominamy o niewiernych kochankach, prawda, Anton?
- Jasne.
- Znajdziesz sobie jakiego miego Anglika, zobaczysz,
skarbie...
- Albo Wocha - mrukn Anton.
- Na twoim miejscu trzymaabym si z daleka od
Wochw, skarbeku. Miy Anglik, oto, czego ci potrzeba.
Nastpnego dnia Sofia obudzia si z potwornym blem
gowy, udrczona rozpaczliw tsknot za dzieckiem.
Zwinita w kbek, dugo pakaa z mulinow szmatk
przycinit do nosa. Po godzinie miaa wraenie, e czaszka
pknie jej na dwoje jak dojrzay melon. Przed oczami miaa
buzi Santiguita i jego jasnoniebieskie, niewinne oczy, ktre
wpatryway si w ni z tak ufnoci... Zdradzia go. Jak moga
zachowa si w tak bezwzgldny, samolubny sposb? Jak
moga tak postpi? I dlaczego Dominique pozwolia jej odda
dziecko, to ycie, ktre wyhodowaa pod sercem? Obja si
ramionami, od nowa opakujc rozstanie z synkiem. Nagle
ogarn j paraliujcy strach, e nigdy wicej go nie zobaczy.
Z gardem obolaym od paczu przycigna do siebie telefon i
wybraa numer Dominique i Antoinea w Szwajcarii.
- Oui?
Sofia przeya chwil gorzkiego rozczarowania, kiedy w
suchawce odezwa si szorstki gos gospodyni jej kuzynw.
- Madame Ibert, mwi Sofia Solanas, dzwoni z Londynu
- powiedziaa. - Czy mog rozmawia z Dominique?
- Niestety nie, panienko. Pastwo La Riviere wyjechali na
dziesi dni za granic.
- Na dziesi dni? - powtrzya zaskoczona Sofia.
Ani Dominique, ani Antoine nie wspominali jej o adnych
planach wyjazdowych.
- Tak, na dziesi dni. - W gosie madame Ibert
zabrzmiaa nutka zniecierpliwienia.
- Dokd pojechali? - zapytaa Sofia.
- Nie powiedzieli mi, dokd si wybieraj.
- Nie powiedzieli?
- Nie, panienko.
- Wic moe zostawili numer telefonu?
- Nie.
- Nie zostawili numeru telefonu, pod ktrym mona by
si z nimi skontaktowa?
Madame Ibert westchna ciko.
- Nie powiedzieli, dokd jad, panienko, i nie zostawili
ani numeru telefonu, ani adresu. Uprzedzili mnie tylko, e
wrc dopiero za dziesi dni. Przykro mi, ale nie mog
panience pomc.
- Mnie te jest przykro. - Sofia si rozpakaa, odkadajc
suchawk.
Za pno. Byo ju za pno...
Znowu zwina si w kbek na ku i podcigna
kolana pod brod. Wtulia nos w kawaeczek mulinu i
pomylaa, e od mierci dziadka Dwyera nigdy nie bya tak
nieszczliwa. Teraz nie miaa ju wtpliwoci, e nigdy wicej
nie zobaczy Santiguita, podobnie jak nigdy wicej nie ujrzy
ukochanego dziadka. Rozstanie z synkiem okazao si rwnie
ostateczne jak mier. Sofia wiedziaa, e do koca ycia nie
wybaczy sobie tego, co zrobia.

Rozdzia dwudziesty pity

wita Boego Narodzenia byy dla Sofii wyjtkowo
bolesne. Spdzia je w mieszkaniu, paczc, tsknic za ca
rodzin i co par godzin zapadajc w sen z wyczerpania.
Anton i Maggie zagldali do niej codziennie, z determinacj
ratujc j przed jeszcze gbsz depresj. Po witach Sofia z
ulg wrcia do pracy, mimo wszystko pena nadziei, e rok
1975 okae si dla niej askawszy. Postanowia wicej nie
patrze w przeszo, przekonana, e dziadek, ktrego tak
kochaa, poradziby jej zapomnie o tym, co przeya. Miaa
wraenie, e powoli wychodzi na prost.
Dominique regularnie przyjedaa do Londynu,
poniewa Antoine czciej ni poprzednio zaatwia tu
interesy. Przy kadej takiej okazji obie jaday w eleganckich
restauracjach i wybieray si na zakupy na Bond Street. Sofia
przypominaa sobie wtedy, e kiedy prowadzia takie ycie
na co dzie, ale po wyjedzie Dominique bez specjalnej
przykroci wracaa do swojego nowego wcielenia.
Rok min bardzo szybko. Sofia zaprzyjania si z
Marmadukiem Huckely-Smithem, sympatycznym
okularnikiem, ktry prowadzi ksigarni naprzeciwko salonu
U Maggie, on za przedstawi j swoim przyjacioom. Jeden z
nich co jaki czas umawia si z Sofi, co stanowio mi
odmian, lecz nic wicej. Sofia nie miaa zamiaru wdawa si
w romans.
W wolnym czasie obie z Daisy wdroway po Kings Road,
szukajc czego adnego na wyprzedaach. Etniczne stroje
wanie stay si modne, wic Sofia z przyjemnoci kupowaa
dugie, powiewne spdnice firmy Monsoon. Anton zrobi jej
do szerokie rude pasemka, a w chwili wielkiego znudzenia
wyprostowa jasne loki Daisy, co zupenie, szczliwie na
korzy, odmienio jej wygld. Raz w miesicu chodziy do
kina i na West End, gdzie obejrzay Puapk na myszy Agaty
Christie.
- Wiedziaa, e ten teatr wybudowa pewien bogaty
arystokrata, ktry na zabj zakocha si w aktorce? -
mrukna Daisy, kiedy wiata pogasy i kurtyna posza w gr.
- Nie sdzisz, e to niewiarygodnie romantyczne?
- Moe ktry z kochankw Maggie zafunduje jej nowy
zakad fryzjerski! - zachichotaa Sofia.
Anton zabra je wszystkie na The Rocky Horror Show.
Przyjecha po nie wynajtym rowym cadillakiem, ubrany w
pas z podwizkami i koronkow bielizn, z Marcellem w
kombinezonie w tygrysie prgi. Przeraona Maggie wyrazia
nadziej, e Anton nie zapomni przebra si przed przyjciem
do pracy w poniedziaek rano. Sofia zauwaya, e Wochowi
brakuje tylko dugiego ogona, na co odpar sarkastycznie, e
gdyby pokaza jej swj ogon, nie spojrzaaby wicej na
adnego innego mczyzn.
Daisy udao si dosta tanie bilety na koncert Davida
Bowiego na Wembley. Daisy podkochiwaa si take w Micku
Jaggerze i zawsze bardzo gono puszczaa jego piosenki w
salonie, co troch irytowao Maggie, ktra wolaa znacznie
agodniejszy styl Joni Mitchell.
Ponure zimowe miesice miny, a wraz z nimi bl i
przygnbienie Sofii. Kiedy ulice zajaniay rowymi i biaymi
kwiatami, dziewczyna odkrya w sobie pozytywny stosunek do
ycia, cakowicie zgodny z filozofi dziadka Dwyera.
Rzucia si w wir pracy, nawet nie zauwaajc, e Maggie
daa jej podwyk. Mieszkanie wsplnie z Daisy sprawiao jej
co raz wiksz frajd. Wiele wieczorw spdzay w kawiarni
Cafe des Artistes, zamiewajc si nad drinkami. Daisy zawsze
pia piwo, ktre w Sofii budzio obrzydzenie. Nie bya te w
stanie zrozumie namitnoci Brytyjczykw do napoju
marmite. Wygldao na to, e wszyscy Anglicy wyroli na
marmite.
- Dlatego jestemy tacy wysocy - mia si Anton, ktry
mierzy blisko metr dziewidziesit. W sierpniu Maggie
zamkna salon na dwa tygodnie i zaprosia swoich przyjaci
do domku, ktry wynaja w Devonie, z na dziej, e razem z
ni bd si cieszy morzem. Sofia bawia si doskonale,
chocia odczuwaa brak soca, bo cigle pada deszcz.
Przypominaa sobie opowieci matki o wzgrzach nad
Glengariff i zastanawiaa si, czy cho troch przypominaj
wzgrza w Devonie. Wszyscy picioro urzdzali sobie pikniki
na play, kulc si w kostiumach kpielowych pod parasolami
i strzepujc piasek z kanapek. Pogoda im nie sprzyjaa, ale byli
razem szczliwi i miali si do ez ze swoich dowcipw oraz z
Marcella, ktry dygota w grubych welurowych spodniach i
swetrze, wyraajc kompletny brak zrozumienia dla szalestw
Anglikw.
- Zabierzcie mnie do Toskanii! - jcza. - Tam zawsze
wida niebo i soce!
- Och, zamknij si, Marcello! - mrukna Maggie,
poykajc spory kawa ciasta czekoladowego. - Nie bd takim
Wochem!
- Spokojnie, kaczuszko - zaprotestowa Anton, obejmujc
przyjaciela ramieniem. - Kocham go wanie za to, e jest
Wochem.
- Marcello ma racj - rzeka Daisy. - Spjrzcie tylko - na
tych plaach nie ma nikogo poza Brytyjczykami. Czy to nie
mieszne, e siedzimy tu, zupenie jakbymy byli na poudniu
Francji, chocia trzsiemy si z zimna?
- Ale to dlatego wygralimy wojn, skarbie - owiadczya
Maggie, bezskutecznie starajc si zapali papierosa na
mocnym wietrze, ktry natychmiast zdmuchiwa pomyk
zapaki. - Och, na mio bosk, Anton, Sofio, zapalcie mi tego
cholernego papierosa, bo zaraz strac cierpliwo!
- Nie walczya na wojnie, Maggie! - Anton parskn
miechem. - Nie potrafisz nawet zapali papierosa!
Wetkn sobie papierosa midzy wargi, odwrci si
plecami do wiatru i zapali.
- Niesamowite! - prychna Maggie. - e te udao si to
tobie, cho jeste bardziej kobiet ni mczyzn! Prawie w
ogle si dzisiaj nie odzywasz, Sofio! Co z tob?
Maggie spojrzaa na Sofi, ktra trzsa si pod
wilgotnym rcznikiem. Dziewczyna usiowaa umiechn si
zesztywniaymi, posiniaymi wargami.
- Obawiam si, e musz wzi stron Marcella -
mrukna, szczkajc zbami. - Jestem przyzwyczajona do
pla Ameryki Poudniowej.
- Wy dwoje jestecie strasznie wybredni. - Maggie lekko
zmarszczya brwi. - No, ale urlop w tym klimacie dobrze wam
zrobi. Przyda si wam spora dawka brytyjskiego
twardzielstwa. Jestemy twardzi i dlatego nasza armia jest
najlepsza na wiecie. Pod tym wzgldem nikt nie moe si z
nami rwna.
- Z tob z ca pewnoci, Maggie! - rozemiaa si Daisy.
- Sofio, przyznaj si - nawet nie podejrzewaa, e znajdziesz
si w Devonie, kiedy wylegiwaa si na tych rozgrzanych do
biaoci plaach w Ameryce Poudniowej!
- Masz racj.
Pomylaa, e dobrze si skada, i Devon nawet
odrobin nie przypomina jej kraju. Na tej zimnej, pustej play
bya w zupenie innym wiecie i bardzo j to cieszyo.

Boe Narodzenie 1975 roku upyno Sofii w znacznie
przyjemniejszej atmosferze ni
poprzednie wita. Spdzia dziesi dni z Dominique i
Antoineem w ich domu w grach, w miejscowoci Verbier.
Delfine i Louis zaprosili swoich przyjaci, i dom znowu
wypeniy okrzyki radoci i miech, gdy wszyscy
rozpakowywali prezenty i umilali sobie czas grami. W caej
dolinie rozbrzmiewa odgos dzwonkw, a witeczne lampki
lniy bajecznymi kolorami. Pogoda bya cudowna, powietrze
ostre i czyste, niebo szafirowobkitne. nieg zacz pada
dopiero po wyjedzie Sofii do Londynu. Kiedy wrcia do
domu, okazao si, e Nowy Rok przygotowa dla niej
niespodziank, ktrej nigdy nie byaby w stanie przewidzie.
Daisy zaproponowaa, by wybray si do klubu w Soho,
gdzie, jak powiedziaa, czsto zagldaj ci wszyscy aktorzy.
Udao im si znale dwa miejsca przy barze, poniewa jaka
zmczona czekaniem para postanowia w kocu opuci lokal.
Kiedy rozejrzay si dookoa, zauwayy dwch do znanych
aktorw i bardzo popularnego prezentera telewizyjnego. Obie
byy uderzajco adne i mode, nie musiay wic dugo czeka
na obsuenie. Barman przygadzi dugie, czarne, zwizane z
tyu wosy i w cigu paru sekund pojawi si przed nimi z
uwodzicielskim umiechem na twarzy.
Tu przed pnoc Daisy na caego flirtowaa ze
spoconym rzebiarzem, ktry najwyraniej wypi ju troch za
duo. Najpierw z nieukrywanym zachwytem zaglda jej w
dekolt, a potem zabra j do stolika po drugiej stronie sali.
Sofia umiechna si i potrzsna gow. Daisy bez
skrupuw obdarzaa pocaunkami nawet najmniej
atrakcyjnych mczyzn, pod warunkiem, e stawiali jej drinka
i powicali troch uwagi. Sofia dalej siedziaa na swoim
miejscu, spokojnie obserwujc otaczajcych j ludzi. Wszyscy
byli w wymienitych humorach, a jej wcale nie przeszkadzao
to, e jest sama. Zdya ju do tego przywykn.
- Mog postawi pani drinka?
Odwrcia si i ujrzaa dobrze zbudowanego,
przystojnego mczyzn, ktry wanie siada obok niej.
Rozpoznaa go bez trudu - gra Hamleta, widziaa go par
tygodni wczeniej w teatrze. Jej zdaniem odtwarza swoj rol
ze zbytni energi i brawur, ale bya przekonana, e te uwagi
nie spotkayby si teraz ze zrozumieniem z jego strony.
Skina gow i poprosia o jeszcze jeden din z tonikiem.
Mczyzna rozkazujcym gestem podnis rk, przywoujc
barmana, ktry natychmiast do nich podszed.
- Din z tonikiem dla mojej znajomej, dla mnie whisky -
rzuci i zaraz odwrci si do Sofii, opierajc okie na blacie
baru.
- Mj dziadek pija whisky - odezwaa si Sofia.
- To wietny alkohol.
- Pochowano go nawet z buteleczk - dodaa,
doskonale naladujc irlandzki akcent.
- Dlaczego?
- Poniewa ba si, e ukradn j krasnoludki. -
Umiechna si.
Aktor spojrza na ni i rozemia si w odpowiedzi. Nie
ulegao wtpliwoci, e ta dziewczyna nie przypomina adnej
z jego przyjaciek.
- Jeste Irlandk? - zapyta, bezceremonialnie
przechodzc na "ty".
- Moja matka pochodzi z Irlandii, ojciec z Argentyny, tam
si urodzi, ale ma w sobie
hiszpask krew.
- Dobry Boe! - wykrzykn ze zdumieniem. - Co ci tu
sprowadzio?
- To duga historia - odpara niedbale.
- Chtnie bym j pozna.
W klubie gono omotaa rytmiczna muzyka, wic
przysun si bliej, eby nie krzycze.
- Nazywam si Jake Felton - powiedzia.
Mwi z piknym angielskim akcentem, a jego gos by
gboki i silny.
- Sofia Solanas.
- To brzmi jak doskonay pseudonim sceniczny -
stwierdzi, nie spuszczajc wzroku z
jej licznej twarzy. - Mam wraenie, e mogaby zrobi
prawdziw karier.
- Widziaam ci na scenie.
- Naprawd? - Wyranie si ucieszy. - I co, podobao ci
si? Jeeli nie, to lepiej mi nie mw.
- Podobao mi si, nie zapominaj jednak, e jestem
cudzoziemk, wic nie do koca rozumiaam wszystkie
kwestie.
- Nie przejmuj si. Wikszo Anglikw take nie rozumie
Szekspira. Przyjdziesz zobaczy mnie znowu? W lutym gram w
teatrze Old Yicarage.
- Moe przyjd - powiedziaa niemiao, wychylajc do
dna swj din z tonikiem.
Kiedy po obowizkowym odliczaniu wybia wreszcie
pnoc, wszyscy unieli kieliszki i wymienili pocaunki z
partnerami. Jake pooy do na policzku Sofii i pocaowa j.
Gdyby nie odwrcia twarzy i nie podsuna mu policzka, jego
wargi spoczyby na jej ustach. Niedugo potem zapyta, czy
mgby si z ni jeszcze kiedy spotka. Daa mu swj numer
telefonu.
Zupenie nieoczekiwanie Jake Felton zadzwoni ju par
dni pniej. Zaprosi j na kolacj do restauracji Daphne na
Draycott Avenue. Zna Giordana, ognistego Wocha, ktry
prowadzi lokal, dziki czemu dostali najlepszy stolik na sali.
Pocztkowo Sofia czua si le, jakby zdradzaa Santiego, lecz
szybko przypomniaa sobie, e to Santi zdradzi j. Musiaa
dorosn i na prawd zacz ycie od nowa.
Po kilku miesicach Jake i Sofia spotykali si regularnie.
Maggie i Anton oniemieli z podziwu, gdy Sofia podzielia si z
nimi t nowin, i szczerze cieszyli si szczciem przyjaciki.
- Jake Felton! - wykrzykn Anton, odzyskawszy gos. -
Bardzo apetyczny facet!
Daisy przykazaa Sofii mie si na bacznoci, poniewa,
jak to okrelia, Jake Felton jest niezym bawidamkiem i
kobiety go uwielbiaj. Daisy zwykle miaa w pracy sporo
czasu, ktry wykorzystywaa na czytanie plotkarskich kolumn
towarzyskich w popularnych czasopismach. Sofia
odpowiedziaa, e wszyscy Latynosi s wanie tacy, wic Jake
niczym jej nie zaskoczy. Wkrtce Sofia zacza chodzi na
prby, w ktrych uczestniczy Jake, spotykaa si z jego
przyjacimi. Nagle jej may londyski wiat otworzy si
szeroko i Sofia znalaza si wrd fascynujcych ludzi ze
wiata artystycznego.
Kiedy uprawiali seks, Sofia zostawiaa wczone wiato.
Lubia patrze na Jakea, co bardzo mu pochlebiao. Nie moga
mu powiedzie, e gdy zamyka oczy, widzi Santiego. Jake by
pod kadym wzgldem inny od jej ukochanego, ale jej ciao
naleao do Santiego, bo przecie on pierwszy w nie wszed.
Usiowaa zablokowa te myli, lecz nie moga nie wspomina
mczyzny, z ktrym pocza dziecko. Musiaa mie otwarte
oczy, aby przy najmniej sprbowa zapomnie. Jake by czuy,
podnieca j, ale go nie kochaa, on natomiast twierdzi, e j
kocha, e jego wiat zmieni si z jej powodu, i nigdy nie czu
si taki szczliwy i speniony. Sofia nie bya w stanie
odpowiedzie mu z rwnym entuzjazmem. Mwia tylko, e
jest jej bliski, e czuje si przy nim bezpieczna i e zapeni
pustk, jaka pojawia si w jej yciu.
Wieczorami ogldaa Jakea w czasie prb, a pniej
recenzowaa jego wystp. Czsto zdarzao si te, e
pomagaa mu uczy si roli, nawet w ku, poniewa Jake w
najmniej spodziewanych sytuacjach zrywa si na rwne nogi i
wygasza swoje kwestie.
- Bd Juli, moje kochanie - baga j czasami w
restauracji.
Recytowali wtedy z pamici lub czytali role, starajc si w
nie wczuwa, dopki nie ogarn ich miech.
- Ale czy on kiedykolwiek rozmawia z tob o tobie,
kaczuszko? - zapyta Anton pewnego wieczoru, kiedy romans
Sofii i Jakea trwa ju mniej wicej od miesica.
- Oczywicie - obruszya si Sofia. - Po prostu w tej chwili
jego praca jest dla nas spraw najwaniejsz, to wszystko.
Anton prychn z dezaprobat, patrzc, jak dziewczyna
zamiata zalegajce ca podog kosmyki wosw.
- Nie chc ci psu dobrego nastroju, skarbie, ale kiedy go
poznaam, zrobi na mnie wraenie bardzo aroganckiego
czowieka - mrukna Maggie, strzepujc popi z papierosa
na podog Anton zebra rczniki i wrzuci je do wysokiego
wiklinowego kosza.
- Wydaje si arogancki, poniewa jest niemiay -
powiedziaa Sofia obronnym tonem.
- Niemiay, rzeczywicie! Gdyby by niemiay, nie
miotaby si tak po scenie - parskna Maggie. - Anton, bd
tak dobry i nalej mi jeszcze jedn szklaneczk wina. W moim
wieku kolejna szklaneczka wina to najlepsze, czego mona
oczekiwa od ycia...
- Nie jcz, Maggie! - skarci j Anton, lecz zaraz
umiechn si serdecznie. - Nawet si nie zorientujemy,
kiedy jaki przystojniak porwie ci i zacauje na mier,
prawda. Sofio?
Sofia z umiechem kiwna gow.
- David Harrison, producent sztuki Jakea, zaprosi nas na
weekend do siebie na wie - powiedziaa po chwili milczenia,
odkadajc szczotk na miejsce i siadajc obok Maggie.
- Dobrze wiemy, kto to taki, co, Maggie?
- Oczywicie. David Harrison jest bardzo znan postaci.
Jakie dziesi lat temu, moe wicej, nie przypominam sobie
dokadnie, rozwid si w atmosferze skandalu. To naprawd
interesujcy facet, skarbie, na twoim miejscu zwrciabym na
niego uwag.
- Nie bd mieszna, Maggie! Jestem szczliwa z Jakiem!
- Szkoda - wymamrota Anton.
- Jak chcesz - rzucia Maggie. - Tylko pamitaj, e ci
ostrzegaam, kiedy Jake ucieknie ze swoj teatraln
partnerk, nie mw, e ci to zaskoczyo. Aktorzy... Wszyscy
oni s tacy sami, mog to oceni, bo z kilkoma miaam do
czynienia... Nigdy wicej nie zdecydowaabym si na faceta
tego fachu... No, ale David Harrison jest od ciebie sporo
starszy, mgby by twoim ojcem. Chocia z drugiej strony...
Miy, bogaty, starszy mczyzna jest cakiem w porzdku,
prawda, Anton?
- Po powrocie musisz nam wszystko opowiedzie -
powiedzia Anton i znaczco mrugn do Sofii.
W sobot rano Jake przyjecha po Sofi swoim mini-
cooperem i prosto z Queens Gate zabra j do
Gloucestershire. Przez ca drog mwi wycznie o sobie,
koncentrujc si na drobnej ktni, w jak wda si z
reyserem na temat pewnej sceny w sztuce.
- Jestem przecie aktorem, powiedziaem mu, potrafi
wic wyczu, e mj bohater nigdy nie zareagowaby w ten
sposb. Doskonale znam posta, ktr odtwarzam!
Sofia natychmiast przypomniaa sobie rozmow z
Maggie i Antonem, i ponuro obserwowaa przemykajce za
oknem drzewa, Jake wydawa si nie zauwaa jej milczenia -
by zbyt pochonity narzekaniem na reysera. Dziewczyna
odetchna z ulg, kiedy w kocu zatrzymali si przed
znajdujcym si na kocu dugiego podjazdu jasnym domem
Davida Harrisona.
Gospodarz wyszed im na spotkanie z dwoma piknymi
labradorami o sierci koloru miodu, ktre na widok
samochodu zaczy merda ogonami. David by redniego
wzrostu, szczupy, o gstych, jasnobrzowych wosach, lekko
siwiejcych na skroniach. Nosi mae okrge okulary i
umiecha si przyjanie.
- Witajcie w Lowsley - powiedzia. - Zostawcie torby w
samochodzie i chodcie si czego napi.
Sofia wysiada z wozu i posza za Jakiem. Obaj mczyni
ucisnli sobie donie, a David serdecznie poklepa Jakea po
plecach.
- Mio ci widzie, Lothario.
- Davidzie, to jest Sofia, Sofia Solanas - rzek Jake.
Sofia wycigna rk do Davida.
- Jake duo mi o tobie opowiada - zauway, mocno
ciskajc jej rk. - Ciesz si, e mam okazj pozna ci
osobicie. Rozgocie si i czujcie si jak u siebie w domu.
Weszli do duego holu. ciany byy pokryte obrazami
rnej wielkoci, w wielu miejscach stay te i wisiay pki
pene ksiek. Podog z szerokich desek pokryway
luksusowe perskie dywany, pod cianami pyszniy si due
roliny w donicach. Ciepe powietrze przesiknite byo
zapachem psiej sierci.
David wprowadzi ich do salonu, gdzie wok kominka,
na ktrym wesoo trzaska ogie, siedziay cztery nieznane
Sofii osoby. Ta scena przywioda jej na myl dom Chiquity w
Santa Catalina i nagle bolenie zatsknia za rodzin. David
przedstawi ich gociom - swoim ssiadom. Tomowi
Middletonowi, pisarzowi, i jego onie Zazie, wacicielce
maego butiku na Beauchamp Place, oraz Gilbertowi
Dorangeowi, francuskiemu dziennikarzowi, i jego onie
Michelle, zwanej Mich. Potem wszyscy usiedli i podjli
przerwan rozmow.
- Czym si zajmujesz? - zwrcia si Zaza do Sofii, ktra
natychmiast skulia si wewntrznie.
- Pracuj w salonie fryzjerskim U Maggie - odpara i
wstrzymaa oddech, pewna, e Zaza umiechnie si uprzejmie
i pogardliwie, i odwrci si bez sowa.
Ku jej miemu zaskoczeniu Zaza szeroko otworzya
zielone, starannie umalowane oczy.
- Nie do wiary! - wykrztusia. - Tony, skarbie! Tony!
Jej m przerwa w p zdania i odwrci si do niej.
Wszyscy umilkli, wyranie zaciekawieni.
- Nie uwierzysz, mwi ci! - cigna Zaza. - Sofia pracuje
z Maggie!
Tony umiechn si szeroko.
- Ale ten wiat jest may! - rzek. - Maggie bya on
mojego ciotecznego brata, Viva.
Dobry Boe, jak jej si powodzi?
Sofia odetchna z ulg i ju po chwili doprowadzia
wszystkich do miechu, naladujc Maggie i Antona. David
obserwowa j znad barku i myla, e nigdy w yciu nie
widzia pikniejszej istoty. Jej umiech by szczery, lecz due,
brzowe oczy miay tragicznie smutny wyraz. Nagle ogarno
go pragnienie, by chwyci j w ramiona i chroni przed
wszelkim zem. Bya znacznie modsza od jego pozostaych
goci, a jednak porozumiewaa si z nimi bez trudu. Zauway
te, e umilka na chwil, gdy Zaza, ktra nie ukrywaa, e
nowa znajoma podbia jej serce, najzupeniej niewinnie
zadaa jej kilka pyta o Argentyn. Po lunchu w nieco
zakurzonej jadalni, podanym przez okrglutk pani
Berniston, Gilbert i Mich udali si do swego pokoju na sjest.
- Ten pudding czekoladowy i wino bardzo, ale to bardzo
mnie zmczyy - owiadczy Gilbert, biorc swoj drobn on
za rk i prowadzc j na gr.
Jake postanowi pobiega.
- Czy to dobry pomys po takim cikim posiku? -
zapytaa Sofia.
- Nie biegaem dzi rano i chciabym zdy przed
zmrokiem - odrzek, wbiegajc na pitro po dwa stopnie.
- Wobec tego moe my poszlibymy na spacer? -
zaproponowaa entuzjastycznie Zaza. - W ten sposb troch
si rozruszamy. Przyczysz si do nas, Davidzie?
Powietrze byo lodowato zimne, lecz soce wiecio
jasno na bezchmurnym, chabrowym niebie. Ogrd za domem,
teraz zaronity i zdziczay, wiadczy jednak o tym, e kiedy
dbaa o niego fanatyczna ogrodniczka, bya ona Davida.
Tony, Zaza, Sofia i David poszli przecinajc ogrd ciek,
wyoon kamiennymi pytami, miejc si z tego, jacy
ociali i ospali zrobili si po obfitym lunchu. Nagie drzewa
byy jeszcze zupenie upione, a gnijca trawa pod ich stopami
mokra i gbczasta.
Sofia wcigna duy yk wieego powietrza. Ju dawno
nie bya w takim piknym miejscu. Przypomniaa sobie Santa
Catalina zim i gdyby zamkna oczy i gboko odetchna
zapachem wilgotnej ziemi i opadych lici, mogaby wmwi
sobie, e jest w domu.
Polubia Davida. Posiada specyficzn angielsk
nonszalancj, ktra bardzo j pocigaa. By atrakcyjny,
wybitnie inteligentny i przystojny. Mia w sobie si,
zdecydowanie i charyzm, a jego jasnobkitne oczy
wydaway si dziwnie gbokie, co jednoznacznie wiadczyo
o tym, e ma za sob niejedn walk. Kiedy schodzili z
niewielkiego wzgrza w kierunku stajni, serce Sofii zabio
mocno i szybko.
- Mam par koni, gdyby kto chcia si przejecha - rzek
David spokojnie. - Ariella je hodowaa. Po jej wyjedzie
zamknlimy prawie ca stajni i musiaem sprzeda klacze.
To byo okropne. Teraz trzymam dwie, tylko dla rozrywki.
Sofia dopiero po chwili spostrzega, e przyspieszya
kroku, zostawiajc swoich towarzyszy na zboczu. Jej gardo
cisno si gwatownie, gdy odsuna zasuw w drzwiach.
Usyszaa szelest siana, wiadczcy o obecnoci konia, i z
trudem zapanowaa nad emocjami.
Zapach ciepej, suchej trawy uderzy j w nozdrza.
Wycigna rk i ze smutnym umiechem patrzya, jak
aksamitny pysk zwierzcia muska jej do z zaciekawieniem.
Pogadzia gadk, bia sier, przez cay czas patrzc w
byszczce oczy konia. W jednej chwili zrozumiaa, e w gbi
duszy caym sercem tsknia za komi. Przytulia gow do ba
wierzchowca i otara zy o jego sier.
- Kim jeste? - zapytaa, gaszczc jego uszy. - Jeste
pikny, wiesz? Przepikny...
Poczua sone zy na grnej wardze i pospiesznie je
zlizaa. Wydawao jej si, e ko rozumie jej wielki smutek.
Sofia za mkna oczy i wyobrazia sobie, e znowu jest w
domu. Oparta o bok nowego przyjaciela, czujc jego
aksamitnie ciep sier tu przy skrze, na par sekund
znowu znalaza si na wilgotnej pampie. PrzywoIany na
pami obraz by tak wyrany i ywy, e otworzya oczy, aby
pospiesznie pozby si tego wspomnienia.
Kiedy David wyszed zza rogu, zobaczy Sofi z twarz
wtulon w szyj Safari. Mia ochot podej do niej, ale czu,
e dziewczyna przeywa wyjtkowo osobist chwil, i
taktownie po prowadzi Tonyego i Zaz w drug stron.
- Czy wszystko z ni w porzdku? - szepna Zaza, ktra
zawsze miaa oczy dookoa gowy.
- Skd mog wiedzie? - odpar David, z niepokojem
krcc gow. - Dziwna dziewczyna, co?
- Kiedy wczeniej pytaam j o dom, niewiele
powiedziaa.
- Moe po prostu tskni - rzek Tony rozsdnie. -
Najprawdopodobniej nie czuje si tu jeszcze zbyt dobrze.
- David! - Odwrcili si i zobaczyli Sofi biegnc w ich
kierunku. - Musz... To znaczy... Bardzo chciaabym wybra
si na przejadk konno... Mog?
Zaza i Tony poszli dalej sami. David i Sofia osiodali konie
i ruszyli. Kiedy galopowali po rwninie Cotswolds, Sofia
poczua, jak wielki ciar przestaje wreszcie ugniata jej serce.
Znowu bya w stanie normalnie oddycha i radonie chwytaa
powietrze. Jej myli byy jasne i spokojne, nagle znowu
wiedziaa, kim jest i gdzie jest jej miejsce. Miaa wraenie, e
wrcia do domu. Tu, wrd tych agodnych wzgrz,
poronitych gstym lasem, czua si jak u siebie w domu.
Pola i lasy rozpocieray si przed ni daleko, a po horyzont,
podobne do patchworkowej narzuty. Umiechna si. Jej
ciao dostao wielki zastrzyk energii, radosnej siy, ktrej
brakowao jej od chwili opuszczenia Santa Catalina.
David natychmiast zauway zmian, jaka w niej zasza.
Wydawao mu si, e zrzucia kostium, jak aktorka, ktra
zesza ze sceny po zakoczonym spektaklu, i odsonia swoje
prawdziwe oblicze, starannie dotd ukrywane. Kiedy
wieczorem zatrzasnli drzwi stajni i powiesili uprz w
siodami, miali si serdecznie ze wsplnych artw niczym
starzy przyjaciele.

Rozdzia dwudziesty szsty

W drodze do Londynu Sofia bardzo powanie zastanawiaa
si nad propozycj Davida.
- Chciabym znowu tchn ycie w to miejsce -
powiedzia, gdy zaczli rozmawia o jego stajni. - Widz, e
wietnie znasz si na koniach i rozumiesz je. Moja bya ona,
Ariella, hodowaa konie wycigowe. Dochowaa si dobrze
zapowiadajcych si roczniakw, to byy naprawd doskonae
konie, ale potem odesza i wszystko si skoczyo.
Sprzedaem je, z wyjtkiem Safari i Inki. Naturalnie pacibym
ci pensj i wynajbym ludzi do pomocy. Nie musisz przez cay
tydzie siedzie na wsi, wystarczy, jeli bdziesz nadzorowa
hodowl. To miejsce jest martwe bez koni i ludzi. Niedugo
popadnie w ruin i te konie take trzeba bdzie sprzeda, a
bardzo nie chciabym tego robi.
Sofia przypomniaa sobie jego spokojny, troch
flegmatyczny gos. David mwi konkretnie i zwile, lecz jego
oczy byy pene ciepa. Wystarczyo samo jego wspomnienie,
aby si umiechna. Pomys by doskonay, ale wiedziaa, e
Jake nigdy nie zgodzi si na jej wyjazd z Londynu. By zbyt
zaborczy, lecz c... Nie miaa przecie nikogo poza nim.
Pewnego kwietniowego dnia, kiedy sztuka Jakea sza
drugi miesic, Sofia otworzya drzwi do jego garderoby i
ujrzaa, jak Jake pieprzy si z Mandy Bourne, swoj partnerk
ze sceny. Spocona, rozpalona Mandy staa oparta o cian, a
Jake mia spuszczone spodnie i jego biae poladki zabawnie
napinay si i rozluniay na tle jej osiemnastowiecznego
kostiumu. Sofia staa w progu przez par minut, zanim zdali
sobie spraw z jej obecnoci. Mandy chrzkaa jak godna
winia, jej twarz wykrzywia grymas blu, lecz Sofia dosza do
wniosku, e chyba jednak czerpie z tego jak przyjemno,
poniewa midzy chrzkniciami pomiaukiwaa rozkosznie.
- Kocham ci, kocham ci... - mamrota Jake w rytmie
pchni.
Wszystko wskazywao na to, e jest ju bliski orgazmu,
kiedy nagle Mandy otworzya oczy i z jej garda wydar si
rozpaczliwy wrzask. Jake odwrci gow i zobaczy stojc w
drzwiach Sofi.
- O, Chryste! - jkn, kryjc twarz w obnaonych
piersiach kochanki.
Mandy ucieka z paczem,
Wszystko odbyo si bez przeprosin, bez poczucia winy.
Jake obarczy odpowiedzialnoci Sofi, twierdzc, e zdradzi
j z Mandy tylko dlatego, i nie by w stanie przezwyciy jej
chodnego dystansu.
- Nie kochasz mnie! - wykrzykn oskarycielsko.
- Najpierw musiaabym ci zaufa - odpowiedziaa zimno.
Kilka minut pniej wysza z teatru i nigdy tam nie wrcia.
Nie chciaa widzie Jakea Feltona ani z nim rozmawia. Po
powrocie do domu podniosa suchawk z nadziej, e David
Harrison nie zapomnia o propozycji, ktr zrobi jej w lutym.
- Opuszczasz nas? - wykrzykn Anton z rozpacz. - Nie
znios tego!
- Bd prowadzi hodowl koni dla Davida Harrisona -
wyjania.
- Podstpny czowiek! - prychna Maggie, zacigajc si
papierosem.
- Och, Maggie, to zupenie inna sprawa! Musz jednak
przyzna, e jeli chodzi o Jakea Feltona, to miaa cakowit
racj. Mczyni! Komu oni s potrzebni!
- O, nie, tu si mylisz. Sofio - wtrci Anton. - Sytuacja
troch si zmienia. Maggie ma kochanka, prawda,
kaczuszko? Poderwaa klienta. Najwyraniej jej magiczny
pyek jednak zadziaa...
Maggie umiechna si z zadowoleniem.
- Dobra robota, Maggie - pochwalia j Sofia. - O, Boe,
tak mi smutno, e was zostawiam! - jkna. - Na szczcie nie
musz siedzie w Lowsley przez cay czas. Bdziemy w
kontakcie.
- Ja myl! - mrukna Maggie. - Tak czy inaczej, Daisy
bdzie nam o wszystkim opowiada. Tylko nie zapomnij
zaprosi nas na lub.
- Maggie, przecie on jest za stary! - rozemiaa si Sofia.
- Uwaaj, skarbie, ja te jestem po czterdziestce -
zauwaya Maggie. - Zreszt, wkrtce zobaczymy, co z tego
wyniknie... - dodaa zmysowym szeptem.
Daisy bya zrozpaczona. Wiedziaa, e bdzie bardzo
tsknia za przyjacik, a do tego, jeli Sofii powiedzie si w
nowej pracy, ona bdzie musiaa poszuka kogo nowego, z
kim mogaby zamieszka. Nie miaa na to najmniejszej ochoty.
Ona i Sofia stay si sobie bliskie jak siostry.
- Czy to znaczy, e jeli ci si tam spodoba,
przeprowadzisz si na wie? - zapytaa Sofi, przeraona
myl o yciu na prowincji, niezalenie od tego, jak bardzo
luksusowy byby dom, w ktrym miaaby zamieszka.
- Tak - odpowiedziaa Sofia. - Uwielbiam wie i naprawd
mi jej brakuje.
Lowsley obudzio jej upione poczucie jednoci z natur.
Teraz zapach miasta znowu budzi w niej gbok odraz.
- Bd za tob tsknia. - Daisy buntowniczo wysuna do
przodu doln warg. - I kto bdzie ci robi manicure?
- Nikt. Na pewno zaczn znowu ogryza paznokcie.
- Ani mi si wa, zwaszcza teraz, kiedy tyle wysiku
woyam, eby wyglday przyzwoicie!
- Bd teraz pracowaa na farmie, przy koniach, wic
adne paznokcie nie bd mi ju potrzebne! - Sofia rozemiaa
si, wyobraajc sobie dni spdzane z komi i psami wrd
tych nie koczcych si zielonych pagrkw.
Dziewczyny objy si mocno.
- Masz czsto dzwoni i przynajmniej od czasu do czasu
przyjeda do Londynu - zachlipaa Daisy. - Za nic nie chc
straci z tob kontaktu! - Pogrozia artobliwie palcem, aby
zamaskowa smutek.
Sofia zdya ju przywykn do pozostawiania za sob
dawnych miejsc i bliskich ludzi. Nauczya si wycza emocje
i unika blu, ale obiecaa Daisy, e bdzie dzwonia.
Spakowaa si i po kilku dniach wyjechaa. Jak nomadzi,
niecierpliwie czekaa na nastpn przygod, nie przywizujc
zbyt wielkiej wagi do wizi czcych j z innymi ludmi.

Kiedy na dobre rozgocia si w maym domku na terenie
Lowsley, zrozumiaa, e wcale nie czuje potrzeby odwiedzania
Londynu. ycia na wsi brakowao jej bardziej, ni sdzia, i
teraz, gdy do niego wrcia, nie miaa zamiaru znowu go
porzuca. Prawie codziennie dzwonia do Daisy i razem miay
si z najnowszych plotek z salonu U Maggie. Nie miaa jednak
wiele czasu na rozmylania o dawnych przyjacioach,
poniewa organizacja hodowli pochIaniaa j bez reszty. Nie
zamierzaa jej tylko nadzorowa, chciaa cakowicie
zaangaowa si w nowe zajcie i jak najwicej si nauczy.
Od pani Berniston dowiedziaa si, e kiedy Ariella
odesza, David musia zamkn stajnie i zwolni Freddiego
Rattraya, znanego jako Rattie. Rattie by zarzdc hodowli,
opiekowa si rebakami i nadzorowa kierowanie farm.
Zdaniem pani Berniston, Rattie by prawdziwym specem.
- Nie znajdzie pani lepszego czowieka do tej pracy.
Nie tracc czasu. Sofia odnalaza i zatrudnia Rattiego
oraz jego osiemnastoletni crk Jaynie. W osigniciu tego
celu wydatnie pomoga jej pani Berniston, ktra regularnie
korespondowaa z niedawno zmar on Rattiego, Beryl. Po
mierci ony Freddie pragn wrci do Gloucestershire i
dawnego ycia.
Przyjedajcego na weekendy Dawida wita szeroki
umiech Sofii i jej zaraliwe poczucie humoru. Dziewczyna
cigle nosia dinsy i koszulk, a w pasie zawsze wizaa stary
beowy sweter, ktry kiedy poyczya od Davida i nigdy nie
oddaa. Wiejskie powietrze odmienio jej cer i teraz
promieniaa zdrowiem. Sofia przestaa wiza dugie, lnice
wosy z tyu i zacza je nosi rozpuszczone. Oczy jej
byszczay, emanowaa energi, ktra sprawiaa, e David czu
si przy niej modszy. Chtnie spdza z Sofi czas i zwykle by
przygnbiony, gdy w niedziel wieczorem musia wraca do
Londynu. Nie ukrywa zadowolenia, e Sofia robi postpy z
pomoc Rattiego, ktrego uwielbiaa.
- Rattie jest taki angielski - powiedziaa kiedy. - Zupenie
jak ogrodowy krasnoludek z bajki...
- Nie wydaje mi si, aby Rattie by zachwycony tak
charakterystyk. - David si rozemia.
- Och, on chyba nie ma nic przeciwko temu - odpara
Sofia. - Czasami nazywam go gnomem, a on tylko si
umiecha. Tak bardzo cieszy si z powrotu tutaj, e
spodobaby mu si kady przydomek.
Rattie by take zapalonym ogrodnikiem i David nie mg
si nadziwi, jak bardzo zmieni si wygld ogrodu od czasu,
gdy zatrudni Sofi, Rattiego oraz Jaynie. Sofia bya
niezmordowana. Budzia si wczenie i robia sobie niadanie
w duym domu, poniewa pani Berniston, ktra trzy razy w
tygodniu przychodzia gotowa i sprzta, zasugerowaa, aby
korzystaa z kuchni pana Harrisona, gdzie lodwka jest zawsze
pena. Po niadaniu siodaa konia i jechaa na wzgrza,
potem za zaczynaa codzienn prac w stajniach.
Rattie wiedzia o koniach dosownie wszystko i Sofia
moga si od niego wiele nauczy. W Santa Catalina nie
musiaa nawet sioda koni, poniewa robili to za ni
gauczowie. Rattie kpi z niej troch, powtarza, e jest
rozpieszczona i e to najwyszy czas, aby kto sprowadzi j na
ziemi. Odpowiadaa mu wtedy z umiechem, e jest w
Lowsley wycznie dziki niej, wic powinien traktowa j z
wikszym szacunkiem. Rattie ze swoim nieco krzywym
umiechem i mdr twarz przypomina jej troch starego
Josego z Santa Catalina. Zastanawiaa si, czy Jose chocia
odrobin za ni tskni, czy dotary do niego plotki Soledad i
czy teraz jest gorszego zdania o swojej dawnej uczennicy.
Kierujc si wskazwkami Rattiego, David i Sofia kupili
sze najlepszej krwi klaczy i zatrudnili dwch stajennych,
ktrzy mieli pracowa z Jaynie.
- Doprowadzenie stajni i hodowli do porzdku na pewno
troch potrwa - ostrzega Rattie. - Cykl rodny trwa jedenacie
miesicy - doda, zaciskajc pomarszczone donie na kubku
parujcej kawy. - Jesie to dobra pora na szukanie ogierw
dla naszych klaczy, ogierw z odpowiednim rodowodem,
rozumiesz?
Sofia skina gow. - Jeeli chce si wyhodowa
najwyszej klasy konie wycigowe, trzeba sprowadzi
najwyszej klasy ogiery. Sofia znowu przytakna.
- W sierpniu i wrzeniu skada si podanie o znalezienie
ogiera. Robimy to za porednictwem agenta, ktry negocjuje
z wacicielem odpowiedniego konia. Przez ostatnich kilka lat
nie zajmowaem si tym, ale w swoim czasie korzystaem z
usug Willyego Rankina. - Rattiego pocign yk kawy. -
Czternastego stycznia zaczyna si sezon. Wtedy zawozimy
klacze do ogiera i przywozimy je z powrotem dopiero, gdy si
okae, e s rebne.
- Kiedy si rebi? - Sofia staraa si zadawa rozsdne
pytania, chocia okazao si to trudniejsze, ni oczekiwaa.
Cieszya si, e Rattie wie, co robi.
- Od lutego do poowy kwietnia. To magiczny okres -
westchn Rattie. - Kady moe wtedy na wasne oczy
zobaczy, jak cudotwrczyni jest natura. Dziesi dni po
orebieniu klacz i rebaka, oczywicie jeli jest zdrowy, zawozi
si do ogiera.
- Jak dugo tam zostaj?
- Do trzech miesicy. Potem, kiedy klacz znowu jest
rebna, przywozimy j i rebaka do domu.
- Kiedy sprzedajemy? - zapytaa Sofia, napeniajc czajnik
wod i stawiajc go na piecyku.
- To wszystko wymaga dugiej nauki, prawda? - Rattie
zamia si, widzc, e detale zaczynaj j nuy. - I jest
zupenie niepodobne do ycia na... Jake to si nazywa? Na
pampie?
- Tak, na pampie, Rattie. Masz racj, nigdy dotd nie
zajmowaam si takimi sprawami - powiedziaa pokornie,
otwierajc soik granulowanej kawy.
- Jeeli kto tak kocha konie jak ty, szybko si nauczy -
rzek serdecznie. - W lipcu jest mnstwo pracy z
przygotowaniem roczniakw do wystawienia na sprzeda.
Spodoba ci si to, zobaczysz. Trzeba codziennie je
oprowadza, uczy, jak nosi uzd i tak dalej. Potem
przyjedaj organizatorzy aukcji i ogldaj konie, eby orzec,
czy si nadaj. Aukcje odbywaj si w padzierniku w
Newmarket. To take powinno ci zainteresowa. - Rattie
poda Sofii pusty kubek. - Naucz ci wszystkiego, co wiem,
ale na pewno nie tutaj, przy kuchennym stole. Nauka to
praktyka, tak zawsze uwaa mj ojciec. "Do gadania, czas
bra si do roboty", mwi. Dlatego bierzmy si do roboty,
moda damo, dobrze? - Rattie wzi kubek peen mocnej
czarnej kawy, dokadnie takiej, jak lubi. - Wspaniaa -
powiedzia z umiechem.
- Susznie, Rattie, bierzmy si do roboty - przytakna
Sofia, pena obaw, e i tak nie zapamita tych wszystkich
szczegw.
Z czasem nauczy si tego, co mia jej do przekazania
Rattie. Na razie bya zadowolona, e moe pracowa z komi,
bo w stajni czua si jak w domu.
Lato mino bardzo szybko. Sofia tylko raz wyrwaa si
do Londynu. Maggie i Anton byli na ni wciekli, i musiaa
bardzo si stara, eby poprawi im humor. Rozmawiaa z
nimi tylko przez godzin, poniewa pragna jak najszybciej
wrci do swoich koni. Przyjaciele byli wdziczni za
odwiedziny, czuli jednak, e Sofia oddala si od nich, i bardzo
ich to smucio.
Jeszcze przed kocem lata David zacz spdza coraz
wicej czasu na wsi. Urzdzi zastpcze biuro w swoim
gabinecie w Lowsley i zatrudni sekretark na p etatu. Czu,
e jego dom znowu yje i rozbrzmiewa gosami ludzi i
zwierzt. Gdyby by wobec siebie cakowicie szczery, musiaby
przyzna, e zakocha si w Sofii i coraz gorzej radzi sobie bez
niej. Wanie dlatego za proponowa jej prac. Nie miao
znaczenia, ile bdzie jej paci, poniewa zapaciby kad
sum, byle bya blisko niego. W ten sposb mg j widywa,
nie zabiegajc otwarcie o jej wzgldy. David by realist i
uwaa, e gdyby wyzna Sofii, co do niej czuje, tylko by j
wystraszy. Dwanacie funtw tygodniowo oraz mieszkanie i
wyywienie byo i tak niczym w porwnaniu z tym, co chcia
jej ofiarowa - swoje nazwisko i cay majtek.
Sofia bya zachwycona, e David postanowi spdza
wicej czasu w Lowsley. Przywiz ze sob psy. Sama i Quida,
ktre towarzyszyy jej przez cay dzie, wodzc za ni swoimi
cudownymi oczami klaunw. Wieczory Sofia i David spdzali
na rozmowach w ogrodzie. Obserwowali, jak dugie,
charakterystyczne dla lata cienie skracaj si, zwiastujc
nadejcie jesieni, a zmrok zapada coraz wczeniej. David
zauway, e Sofia nigdy nie mwi o swoim domu, i nie
zadawa jej adnych pyta. Nie oszukiwa si, e nie jest
ciekawy - chcia przecie wiedzie o niej wszystko. Pragn
pocaunkami przegna smutek, ktry czsto czyha tu pod
cienk warstw jej umiechu, szczerze mwic, pragn
caowa j za kadym razem, gdy j widzia, ale nie chcia jej
przestraszy. Ba si j straci. Od dawna nie by szczliwy,
wic nie prbowa nic zmieni. I wanie wtedy, gdy Sofii ju
prawie udao si zapomnie o przeszoci, w Lowsley zjawi si
kto, kto przypomnia jej o minionych wydarzeniach.
David od pocztku lata nie zaprasza goci na weekend.
By szczliwy, e moe przebywa z Sofi, dopki Zaza nie
uwiadomia mu, e dziewczyna zapewne chciaaby spotyka
si z ludmi w swoim wieku.
- To bardzo atrakcyjna moda kobieta i na pewno jaki
facet porwie ci j sprzed nosa, nim si obejrzysz -
powiedziaa, nie zdajc sobie sprawy, jak bardzo rani go jej
sowa. - Nie moesz ukrywa jej tu w nieskoczono.
David przyglda si, jak Sofia biega po Lowsley, i nie mg
oprze si wraeniu, e jest szczliwa. Nie wygldaa na
osob, ktrej brakuje spotka z modymi ludmi, wydawaa
si zupenie zadowolona z pracy i ycia. Lecz Zaza nalegaa.
- Tylko kobieta potrafi zrozumie drug kobiet -
owiadczya.
David doszed do wniosku, e Zaza moe mie racj - w
kocu on by prawie dwadziecia lat starszy od Sofii i z
pewnoci nie stanowi wymarzonego towarzystwa dla
dziewczyny w jej wieku.
Kiedy Zaza i Tony przedstawili mu Gonzala Segunda,
opalonego, bardzo wysokiego Argentyczyka, ktry gra w
polo i by przyjacielem ich syna, Eddiego, David zrozumia
aluzj i zaprosi ich wszystkich na weekend. Oczywicie nie
mg przewidzie reakcji Sofii.
- Sofia Solanas! - wykrzykn Gonzalo, kiedy ich sobie
przedstawiono. - Jeste moe krewn Rafy Solanasa? - zapyta
po hiszpasku,
Sofia nie bya w stanie wydusi z siebie ani sowa. Od tak
dawna nie rozmawiaa po hiszpasku...
- To mj brat - odpara w kocu i nagle cofna si, jakby
dwiki ojczystego jzyka przywoay wszystkie wspomnienia,
ktre rozproszyy si w jej umyle jak talia rozsypanych
kart.
Potem gwatownie zblada i wybiega z pokoju.
- Czy powiedziaem co zego? - dopytywa si z
niepokojem Gonzalo.
Po paru minutach do drzwi pokoju Sofii zapuka David.
- Nic ci nie jest. Sofio? - odezwa si cicho.
Otworzya drzwi i David wszed do rodka, a za nim Sam
oraz Ouid, ktre z zaniepokojeniem obwchay jej nogi. Twarz
Sofii bya mokra od ez, w jej zaczerwienionych oczach
byskaa zo.
- Jak moge? - wybuchna. - Jak moge zaprosi go
tutaj, nie uprzedzajc mnie, e przyjedzie?
- Nie mam pojcia, o czym mwisz. Sofio - rzek David
zdecydowanym tonem, usiujc pooy rk na jej ramieniu. -
Uspokj si.
- Nie uspokoj si! - rzucia z wciekoci.
David zamkn za sob drzwi. Nie chcia, eby Zaza
usyszaa podniesiony gos Sofii.
- On zna moj rodzin! - cigna dziewczyna. - Wrci do
Argentyny i powie im, e mnie spotka!
- I to ma takie wielkie znaczenie?
- Oczywicie, e ma! - warkna, podchodzc do ka i
siadajc obok Davida. - Dla mnie ma to ogromne znaczenie,
moesz mi wierzy...
- Nie wiem, co usiujesz mi powiedzie - rzek David. - nie
moesz oczekiwa, e zgadn, bo nie mam po temu adnych
przesIanek. Mylaem, e rozmowa z kim z Argentyny sprawi
ci przyjemno.
- Och, Dawidzie... - Sofia przekna zy i opara gow na
jego piersi. David powoli otoczy j ramieniem. Nie
odepchna go, wic po prostu siedzia bez ruchu, trzymajc
j w objciach. - Wyjechaam z Argentyny trzy lata temu,
poniewa zakochaam si w czowieku, ktrego moi rodzice
nie akceptowali. Od tamtej pory nie wrciam do domu.
- Nie wrcia? - powtrzy David, nie bardzo wiedzc, co
powiedzie.
- Pokciam si z nimi. Nienawidz ich. Od przyjazdu do
Europy nie zamieniam z nimi ani sowa.
- Moje biedactwo... - mrukn, delikatnie gaszczc jej
wosy.
Ba si, e jaki nierozwany gest z jego strony moe
zakci t chwil.
- Kocham ich i nienawidz. Tskni za nimi i staram si o
nich zapomnie, ale nie mog, nadal nie potrafi. W Lowsley
chwilami ju o nich nie mylaam, byam tu taka szczliwa...
A teraz ten Gonzalo...
Gdy znowu zacza paka, David nie wiedzia, co robi.
Tym razem gboki szloch wyrywa si z samej gbi jej istoty.
David przytuli j mocno i stara si pocieszy. Nigdy nie
widzia osoby tak nieszczliwej. Pakaa tak rozpaczliwie, e z
ogromnym trudem apaa oddech. David by przeraony, czu
si bezradny. Pomyla, e moe Sofii bardziej przyda si
towarzystwo innej kobiety, ale zanim zdy wsta, eby pj
po Zaz, Sofia zacisna donie na jego swetrze i poprosia, by
zosta.
- To jeszcze nie wszystko, Davidzie - zakaa. - Nie
odchod, prosz. Chc, eby o wszystkim si dowiedzia...
Co chwil przerywajc, opowiedziaa mu o zdradzie
Santiego i o dziecku, nie przyznajc si tylko do tego, e Santi
by jej stryjecznym bratem.
- Oddaam moje dziecko obcym ludziom - szepna
bezradnie, nie spuszczajc wzroku
z jego twarzy.
David spojrza w jej pene rozpaczy oczy i natychmiast
zrozumia jej bl.
Chcia powiedzie, e da jej tyle dzieci, ile zechce, e
bdzie j kocha bardziej ni caa jej rodzina razem wzita, ale
nie wiedzia, jak to zrobi. Obj j mocno i dugo siedzieli w
milczeniu. W tej przepojonej czuoci chwili czu, e kocha j
caym sercem, bez reszty. Uwiadomi sobie, jak samotny by
wczeniej, zanim Sofia pojawia si w jego yciu. By
przekonany, e potrafiby uczyni j szczliw.
Sofia odetchna z ulg, podzieliwszy si z nim swoj
tajemnic, chocia w gruncie rzeczy opowiedziaa mu tylko
poow historii. Podniosa gow i spojrzaa na niego innymi
oczami. Gdy ich usta si zetkny, adne z nich nie byo
zaskoczone. W cigu tych kilku minut Sofia zaufaa Davidowi
bardziej ni komukolwiek innemu, moe z wyjtkiem
Santiego. David przygarn j do siebie, a ona zapomniaa o
reszcie wiata. Teraz liczyo si dla niej tylko Lowsley i
bezpieczny kt, ktry tutaj znalaza.

Rozdzia dwudziesty sidmy

Kiedy David i Sofia wrcili do pokoju, wszyscy udali, e nic
si nie stao. Typowo angielska reakcja, pomylaa
dziewczyna. Tam, skd pochodzia, ludzie przekrzykiwaliby
si, pragnc si dowiedzie, o co chodzi. Nie ulegao
wtpliwoci, e Zaza polecia Gonzalowi i Eddiemu, aby nie
denerwowali jej jeszcze bardziej, wic obaj, umiechajc si
przyjanie, zaczli wypytywa j o konie.
Zaza zapalia papierosa i wygodnie usadowia si na
sofie, a jej zmruone oczy szybko
biegay od Davida do Sofii i z powrotem. David prbuje co
ukry, pomylaa, wydmuchujc kcikiem ust wsk struk
dymu, wida to z jego gestw. Potem skupia si na
obserwowaniu Sofii. Rzsy ma jeszcze mokre od ez, ale jej
policzki pon rumiecem podniecenia. Dzieje si tu co
dziwnego, dosza do wniosku.
Gonzalo uzna Sofi za osob o nieodpartym uroku, i to z
dwch powodw - bya postaci tragiczn i naleaa do
najpikniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widzia. Sysza co
o niej w Argentynie. Pod wzgldem towarzyskim Buenos Aires
byo maym miastem, wic rodzinie Solanas nie udao si
utrzyma skandalu w tajemnicy. Gorczkowo prbowa sobie
przypomnie, co takiego Sofia zrobia. Chyba miaa romans z
jednym ze swoich braci i dlatego wysIano j do Europy... Nic
dziwnego, e nie chciaa zosta rozpoznana, bo to przecie
straszny wstyd... Tak czy inaczej, ja mgbym przebaczy jej
wszystko, pomyla, obserwujc jej szeroki umiech i drce
wargi.
- Sofio, pokaesz mi okolic? - zapyta po hiszpasku. -
Moglibymy pojecha konno...
Sofia umiechna si niepewnie i szybko spojrzaa na
Davida, ktry lekko unis brwi. Teraz, kiedy wyznaa mu
prawie ca prawd o sobie, nie chciaa oddala si od niego
nawet na chwil.
- Gonzalo chciaby, ebym wybraa si z nim na
przejadk po okolicy - powiedziaa
z nadziej, e kto zaproponuje inny sposb spdzenia
popoudnia.
- Dobry pomys - rzek Tony, ujc koniec cygara. - Eddie,
moe pojechaby z nimi?
- Koniecznie, kochanie, wiee powietrze dobrze ci zrobi
- rzucia Zaza, nie mogc si ju doczeka, kiedy bdzie moga
przesucha Davida w cztery oczy.
Eddie, ktry z rozleniwieniem wygrzewa si w fotelu
przy kominku, nie mia najmniejszego zamiaru wychodzi na
przenikliwy zib. Dzie by paskudny, mglisty i wilgotny, poza
tym widzia, e Sofia bardzo spodobaa si Gonzalowi, i nie
chcia wchodzi mu w drog.
- Nie, dzikuj - westchn, zagbiajc palce w pudeku z
cukierkami toffi, ktre stao
obok niego na stoliku. - Najlepiej jedcie we dwoje...
- Kochanie, nie moesz siedzie cay ranek w domu! -
zaprotestowaa Zaza. - Powiniene porusza si troch, eby
nabra apetytu na lunch pani Berniston.
- Ale ty i tata zostajecie, prawda? - Eddie zapad jeszcze
gbiej w fotel.
Zaza ze zniechceniem wyda wargi. Przesuchanie
bdzie musiao poczeka.
David patrzy, jak Sofia wychodzi z Gonzalem, i nie by w
stanie stumi bolesnego ukucia zazdroci. Wiedzia
wprawdzie, e Sofia nie ma ochoty na t wypraw, ale nie
mg znie myli, e wybiera si gdzie sama ze swoim
rodakiem. Gonzalo by modym, przystojnym mczyzn,
ktry mwi jej jzykiem, rozumia jej kultur i na pewno
potrafi nawiza z ni lepszy kontakt ni on. Kiedy Sofia
wysza, pokj wyda mu si zimny i pusty.
- Jeste prawdziwym geniuszem, kochanie - powiedziaa
Zaza, czujnie obserwujc Davida.
- Dlaczego tak sdzisz? - zapyta nienaturalnie pogodnym
tonem.
- Bo zaprosie Gonzala.
- I to jest dowd mojego geniuszu?
- Tak! - Zaza si rozemiaa. - Widzisz chyba, e Gonzalo i
Sofia doskonale do siebie pasuj...
Wetkna hebanow cygarniczk midzy czerwone wargi
i przez chwil badaa wzrokiem wyraz jego twarzy. David
umiechn si obojtnie.
- Zazo, skarbie, w ten weekend nie ma tu miejsca dla
Kupidyna - odezwa si Tony. - Ten cholerny Gonzalo
doprowadzi j do ez, zapomniaa? Nie jest to chyba
najbardziej romantyczny sposb na podbicie serca kobiety,
co?
- Ale o co waciwie chodzio? - zagadn Eddie,
zachwycony, e ojciec sam poruszy ten temat.
Wszyscy troje spojrzeli na Davida, ktry przysiad na
kracie kominka i pogrzebaczem poprawia kawaki drewna.
- Sofia tskni za domem, to wszystko - rzek krtko.
- Ach, tak... - W gosie Eddiego zabrzmiao
rozczarowanie.
Tony ze wspczuciem pokiwa gow.
- To naprawd wszystko? - Zaza nie dawaa za wygran. -
A co takiego zrobie, e znowu zacza si umiecha?
- Po prostu poczua si lepiej, bo opowiedziaa mi troch
o swoim kraju i rodzinie. To wystarczyo...
David wiedzia, e nie mwi zbyt przekonujco. Zaza na
pewno bez trudu wyczuje kamstwo.
- Rozumiem - westchna. - C, ona i Gonzalo bd mieli
okazj pozna si bliej, kiedy my, doroli, spucimy ich z
oka... Ach, ci modzi... Wiele bym daa, eby znowu by
mod...
David poczu, jak ogarnia go fala przygnbienia - by
przecie prawie dwadziecia lat starszy od Sofii. Co mu
przyszo do gowy, na mio bosk? Zaza ma racj, Gonzalo
pasuje do Sofii znacznie lepiej ni on. Moe Sofia zrozumie to
podczas tej przejadki... Od wielu miesicy nie spotykaa si z
modymi ludmi. Porozmawia z Gonzalem o kraju i uwiadomi
sobie, e powinna wrci do Argentyny. Nadal czu smak jej
warg. Czy by wykorzysta chwil saboci? le, e pozwoli
sobie j pocaowa, naleao oprze si tej szalonej pokusie...
Powinien przecie zachowywa si jak w peni
odpowiedzialny, dorosy czowiek...
Zmieni temat i stara si rozmawia z gomi zupenie
normalnie, lecz sowa z trudem przedostaway si przez jego
zacinite gardo. Zaza dostrzega bl w jego oczach i
zrozumiaa, e posuna si za daleko. Zawsze kochaa Davida.
Bya idealnie szczliwa z Tonym, ale nie moga pozby si
wraenia, e jej serce nie do koca naley do ma. Teraz
miaa do siebie al, e daa upust zazdroci. Prbowaa
poprawi Dawidowi humor, opowiadajc rozmaite zabawne
historyjki, lecz jego miech wcale nie brzmia szczerze.
Spojrzaa na stojcy na kominku zegar i zapragna, by Sofia
ju wrcia i rozproszya jego smutek.

Gonzalo by dowiadczonym jedcem. Sofia widziaa, e
siedzia w siodle pewnie, troch niedbale, z typow
argentysk pewnoci siebie i cudown, cho nieznon
arogancj, i jej serce zadrao. Rozmawiali po hiszpasku i po
paru chwilach sowa same pyny jej z ust, a ramiona unosiy
si w ekspresyjnych gestach, typowych dla Latynosw. Nagle
poczua si wolna od ogranicze, ktre sama sobie narzucia.
Znowu bya Argentynk i samo brzmienie szybko
wypowiadanych sw napeniao j szczciem.
Gonzalo rozmieszy j paroma dowcipami i historiami.
Ostronie unika pyta o jej rodzin i ona take nie poruszaa
tego tematu, za to suchaa go z prawdziw przyjemnoci.
- Opowiedz mi co jeszcze, Gonzalo - prosia, chonc
jego sowa z entuzjazmem osoby, ktra odzyskaa such po
dugim okresie guchoty.
Szli przez zalegajce dolin boto, prowadzc konie,
ktrych podkowy gono mlaskay o ppynne podoe.
Mawka przesza w deszcz, ktry spywa im po twarzach i
wsika w ubranie. Kiedy znaleli si na zboczu wzgrza,
pogalopowali przed siebie, miejc si i cieszc wiatrem,
ktry rozwiewa im wosy. Przejechali wiele mil i zatrzymali
si dopiero wtedy, gdy gsta mga podniosa si z doliny i
otoczya ich ze wszystkich stron.
- Ktra godzina? - zapytaa Sofia, ktrej kiszki gray ju
marsza z godu.
- P do pierwszej - odpowiedzia. - Mylisz, e trafisz do
domu w tej mgle?
- Oczywicie! - odpara, chocia wcale nie bya tego
pewna. Rozejrzaa si dookoa, ale niewiele to pomogo. -
Jed za mn - polecia, starajc si mwi z przekonaniem.
Jechali obok siebie w biaych tumanach mgy, z oczyma
utkwionymi w cigncej si przed nimi wskiej zielonej
ciece. Gonzalo nie sprawia wraenia zaniepokojonego,
konie take zachowyway si zupenie spokojnie, z
zadowoleniem parskajc lodowatym powietrzem. Sofia bya
przemarznita do koci i z caego serca pragna jak
najszybciej usi przy kominku w Lowsley. Tsknia za
Davidem...
Nagle tu przed nimi wyoniy si z mgy szare ruiny
starego zamku.
- Czy to ci co mwi? - zapyta Gonzalo, ktry zauway,
e jej pikne brwi cigny si lekko. Potrzsna gow.
- Dios, musz by z tob szczera, Gonzalo. Nigdy nie
widziaam tych ruin. Nie mam pojcia, gdzie jestemy.
- Wic si zgubilimy - rzuci niedbale Gonzalo i
umiechn si szeroko. - Lepiej zostamy tu, dopki mga nie
opadnie. Dobrze chocia, e moemy schroni si przed
deszczem.
Sofia zgodzia si i oboje zeskoczyli z siode. Wprowadzili
konie pod dach i przywizali je do kamienia.
- Chod, znajdziemy jakie osonite od wiatru miejsce -
rzek Gonzalo, biorc dziewczyn za rk i ruszajc przodem
po gruzowisku.
Szed tak szybko, e ledwo moga za nim nady i
lizgaa si na mokrych kamieniach. Nagle upada. Wydawao
jej si, e to nic, ale kiedy sprbowaa si podnie, bl w
kostce przeszy jej ca nog i z jkiem osuna si na ziemi.
Gonzalo przykucn obok niej.
- Gdzie ci boli? - zapyta.
- W kostce. O, Boe, chyba nie zamaam nogi, co? -
Skrzywia si aonie.
- Wyglda to raczej na zwichnicie. Moesz poruszy
nog?
- Bardzo boli - poskarya si, ostronie poruszajc stop.
- Dobrze, e w ogle moesz ni ruszy. Trzymaj si,
ponios ci.
- Jeeli jkniesz z wysiku, chyba ci zabij! - zaartowaa,
kiedy wzi j na rce.
- Nie zrobi tego, obiecuj - powiedzia.
Zanis j do mrocznego holu jednej z wie, rozpostar na
wilgotnej trawie swoj kurtk i posadzi na niej dziewczyn.
- W ten sposb moe troch mniej zmarzniesz. -
Umiechn si, pomagajc jej usadowi si w wygodnej
pozycji.
- I tak jestem ju kompletnie mokra - zachichotaa. - Ale
bardzo ci dzikuj, Gonzalo...
- Postaram si zdj ci but, ale obawiam si, e pniej
nie uda si go woy - ostrzeg.
- To nic. Zrobi wszystko, byle chocia troch przestao
bole. Zdejmij but. Jeeli kostka mi spuchnie, nigdy go nie
cigniemy.
Gonzalo powoli zdejmowa but, a Sofia a skrcaa si z
blu.
- Gotowe - powiedzia z triumfem, ujmujc jej stop i
kadc j sobie na kolanach.
Ostronie zsun skarpet, odsIaniajc delikatn row
skr, ktra wygldaa dziwnie bezbronnie na tle wielkich,
potrzaskanych gazw.
Sofia westchna gboko i otara zy rkawem kurtki.
- Kostka mocno spucha, ale chyba to przeyjesz -
mrukn, lekko gaszczc nog nad
kostk.
- Och, jak przyjemnie... - zamruczaa, opierajc gow o
kamie. - Troch niej... Tak, tutaj... - dodaa, gdy ostronie
masowa podbicie jej stopy. - Przepad nam lunch pani
Berniston...
- Nie mw mi tylko, e pani Berniston jest dobr
kuchark!
- Najlepsz.
- Chtnie zjadbym duy, soczysty kawaek lomo. -
Gonzalo poczu nagle dotkliwy gd.
- Ja te, con papasfritas. - Sofia umiechna si z
nostalgi.
Wkrtce oboje zaczli recytowa dug list argentyskich
potraw, ktrych szczeglnie w tej chwili bardzo im brakowao.
- Dulce de leche.
- Membrillo.
- Emapanadas.
- Zapallo.
- Zapallo? - powtrzy Gonzalo, marszczc nos.
- Jak to, nie lubisz zapallo?
- No, dobrze. Mat.
- Alfajores...

David wbi wzrok w kbic si za oknem mg.
- Utknli gdzie w tej mgle - odezwa si Tony. - Na
twoim miejscu nie martwibym si tak bardzo. Sofia jest w
dobrych rkach, Gonzalo wyglda na silnego jak w.
Wanie to mnie niepokoi, ponuro pomyla David.
- Jestem godny - owiadczy Eddie. - Musimy na nich
czeka?
- Chyba nie - odpar David.
- Nie moemy pozwoli, eby lunch pani Berniston si
zmarnowa - rzeka Zaza. - Jestem pewna, e niedugo wrc.
Sofia doskonale zna te wzgrza, prawda?
- Nie do dobrze, zwaszcza w tej mgle - westchn
David. - Jest tak gsta, e chyba nieprdko ustpi...
- Och, wkrtce si podniesie - pocieszya go Zaza. - W tej
okolicy mga nigdy nie utrzymuje si dugo.
- Co ty wiesz o mgle, skarbie? - zakpi Tony.
- Po prostu staram si myle pozytywnie. David bardzo
si niepokoi, nie widzisz?
- Moe powinienem ich poszuka... - wymamrota David.
- Gdzie, na mio bosk? - zdenerwowa si Tony. - Nie
wiesz nawet, w ktr stron pojechali! Ale c... Jeeli nie
wrc do zmroku, pojad z tob.
- Nie umiesz jedzi konno, kochanie. - Zaza nerwowo
zapalia nastpnego papierosa.
- Pojad land-roverem.
- I zabuksujesz si w bocie? - odezwa si Eddie.
Tony wzruszy ramionami.
- Tony ma racj - powiedzia nagle David. - Zjedzmy teraz
lunch, a jeli Sofia i Gonzalo nie wrc w cigu najbliszych
trzech godzin, wszyscy pojedziemy ich szuka.
Kiedy ustalili konkretny plan, poczu si znacznie
spokojniejszy. Usiowa nie myle o tamtych dwojgu,
tulcych si do siebie na chodzie i deszczu, stara si nie
poddawa zym przeczuciom. Zna wzgrza Cotswolds lepiej
ni ktokolwiek, wic na pewno ich znajdzie. Mia nadziej, e
Sofii nic si nie stao. Doskonale jedzia konno, ale nawet
najlepsi jedcy spadaj z sioda. Ta gupia dziewczyna nigdy
nie wkada dokejki, pomyla z lkiem. Nie rozumie, e tu nie
ma pampasw i w Anglii ludzie nosz kaski po to, aby
zabezpieczy si przed skrceniem karku przy upadku. Liczy,
e pojechaa na Safarim, ktry by bardzo agodny i nigdy by
jej nie zrzuci. Nie mia takiej pewnoci, jeeli chodzi o
pozostae konie. Poprowadzi goci do jadalni, ani na chwil
nie mogc pozby si obrazw, ktre podsuwaa mu
wyobrania.

Sofia rozmawiaa z Gonzalem, wspominaa i bdzia
mylami po pampasach, prawie nie czujc, jak jego do
delikatnie masuje jej napuchnit i obola kostk.
- Zao ci teraz skarpetk - powiedzia. - Nie moemy
pozwoli, eby noga ci zmarza.
- wietnie sobie radzisz, doktorze Segundo - zaartowaa
Sofia.
- Doktor Segundo wie, co jest dla ciebie najlepsze,
seniorita.
- Ostronie... - sykna, gdy zacz naciga skarpet na
stop.
- I jak? - zapyta po chwili.
- Lepiej - odpara, zaskoczona, e bl okaza si mniej
dotkliwy, ni si spodziewaa. - Twoje donie lecz.
- Nie tylko lekarz, ale i uzdrowiciel, tak? - rozemia si. -
Pochlebiasz mi! Prosz bardzo, wszystko gotowe. Ma pani
jeszcze jakie dolegliwoci, ktrymi powinienem si zaj,
seniorita?
- Nie mam adnych, doktorze.
- A zbolae serce?
- Zbolae serce?
- Tak, twoje biedne serce - powiedzia powanie.
Uj jej twarz w donie i jego wargi spoczy na jej ustach.
Nie powinna bya pozwoli na ten pocaunek, ale dwik
hiszpaskich sw, wypowiadanych z niepowtarzalnym
argentyskim akcentem, buty do konnej jazdy, zapach koni,
wirujca mga, ktra ukrya ich przed wiatem, wszystko to
razem sprawio, e Sofia ulega chwilowemu poczuciu
zagubienia i odpowiedziaa na pieszczot. Byo jej przyjemnie,
ale co byo zdecydowanie nie tak. Cofna si lekko i
zauwaya, e mga ustpuje.
- Popatrz, przejania si - odezwaa si z nadziej w
gosie.
- Wolabym tutaj zosta - powiedzia cicho.
- Jestem przemoknita, zmarznita i noga boli mnie jak
wszyscy diabli - owiadczya Sofia. - Prosz, zabierz mnie do
domu, Gonzalo.
- Dobrze - westchn. - Ja jako nie dostrzegem deszczu
ani zimna...
Sofia nagle zatsknia za Davidem. Na pewno zamartwia
si o mnie, pomylaa. Gonzalo ostronie znis j po
kamieniach do koni.
- Wezm twj but - powiedzia, podsadzajc j na siodo.
Droga powrotna bya duga i skomplikowana. Sofia
ponownie zgubia drog, ale postanowia si nie poddawa i
pucia cugle, pozwalajc Safariemu odszuka ciek wiodc
do domu. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce, bezpiecznie
doprowadzeni do Lowsley instynktem mdrego konia, zacza
si zastanawia, dlaczego od razu tak nie postpia.
- No, dobrze, jad ich szuka - zdecydowa David,
odwracajc si od okna. Byo ju prawie ciemno, a Sofia i
Gonzalo jeszcze nie wrcili. - Wyglda na to, e jednak co si
stao - doda ze zdenerwowaniem. - Na pewno potrzebuj
pomocy.
- Pojad za tob land-roverem - zaofiarowa si Tony.
Eddie zerkn na Zaz, ale adne z nich nie omielio si
odezwa. W czasie lunchu atmosfera bya do napita. David
nie mg si skupi na rozmowie i cigle wyglda przez okno,
zupenie jakby Sofia i Gonzalo mieli niespodziewanie wyoni
si w biaego tumanu, w prawdziwie hollywoodzkim stylu.
Zaza wiedziaa, e Tony i Eddie nie zauwayli, co dzieje si z
Davidem. Mczyni s czasami gruboskrni jak hipopotamy,
pomylaa ze zoci, suchajc, jak m i syn dyskutuj o
krykiecie. Mona by pomyle, e nic si nie stao...
David szybkim krokiem wyszed do holu, chwyci kurtk i
buty do konnej jazdy i gwatownym szarpniciem otworzy
drzwi. Dokadnie w tej samej chwili kby mgy zawiroway i
pomidzy nimi pojawi si Gonzalo z mokr i drc Sofi w
ramionach.
- Co si z wami dziao, do diaba? - wybuchn David,
ktry najwyraniej mia ju wszystkiego dosy.
- To duga historia, opowiemy wam j troch pniej -
powiedzia Gonzalo. - Teraz musz zanie Sofi na gr.
- Skrciam nog - wyjania Sofia, kiedy Gonzalo min
Davida w progu.
- Dobry Boe, co si stao? - wykrzykna Zaza na widok
pary modych, ktrzy wygldali tak, jakby dokadnie wytarzali
si w bocie.
- Gdzie jest twj pokj? - zapyta Gonzalo, wnoszc Sofi
na schody.
- Id prosto - powiedziaa.
Szukaa wzrokiem Davida, ale on nie poszed za nimi.
Gonzalo okciem otworzy drzwi jej pokoju i delikatnie pooy
j na ku.
- Kto bdzie ci musia pomc zdj te mokre rzeczy -
stwierdzi. - Zaczekaj, puszcz tylko wod do wanny...
- Nie przejmuj si mn, dam sobie rad. Nic mi nie jest.
- Doktor Segundo wie, czego ci trzeba - rzek Gonzalo,
cigajc jej drugi but.
- Prosz ci, Gonzalo, daj spokj... Naprawd dobrze si
czuj...
- Dzikuj ci, Gonzalo - odezwa si nagle David. - Id do
siebie i przebierz si w co suchego i ciepego. Zachowae si
jak prawdziwy bohater, ale nawet bohaterowie musz
czasami odetchn.
- David! - zawoaa z ulg Sofia.
Gonzalo wzruszy ramionami, umiechn si do Sofii i
niechtnie opuci pokj.
- Co ty wyrabiasz, do diaba? - zapyta David ze zoci,
wchodzc do azienki.
Sofia usyszaa odgos lejcej si do wanny wody i w
jednej chwili ogarno j wielkie
znuenie.
- Zgubilimy drog we mgle, ale na szczcie
dojechalimy do zrujnowanego zamku
i...
- Jakim cudem dotarlicie a tam, na mio bosk? -
warkn David.
- Davidzie, przecie to nie moja wina...
- A co z komi? Nie zauwaya, e podnosi si mga?
Moe bya zbyt zajta nowym przyjacielem?
- Nie ja zaproponowaam t przejadk, w ogle nie
miaam na ni ochoty. Moge nas zatrzyma.
- Rozbierz si z tych mokrych ciuchw, bo zazibisz si na
mier - powiedzia ostro, podchodzc do drzwi. - Puciem
wod do wanny.
Sofia uwiadomia sobie, e kieruje nim zazdro, i
umiechna si lekko.
- Nie rozbior si sama - mrukna sabym gosem.
David odwrci si. Sofia pomylaa, e jego zagniewana
twarz wyglda po prostu cudownie. Miaa wielk ochot
pocaunkami przegna jego wcieko.
- Zawoam Zaz - rzek sztywno.
- Nie chc Zazy - powiedziaa powoli i spojrzaa w jego
udrczone oczy. - Nie chc te Gonzala. Chc ciebie.
- Nie byo ci przez tyle godzin! - wybuchn. -
Niepokoiem si! Co miaem myle?
- Chyba nie masz o mnie zbyt dobrej opinii, jeeli
wyobraasz sobie, e zmieniam mczyzn jak rkawiczki. Nie
ufasz mi?
- Przepraszam.
- To dlatego, e on jest Argentyczykiem, prawda? -
zapytaa.
- Jest Argentyczykiem, przystojnym i modym, a ja
jestem prawie dwadziecia lat starszy od ciebie - wyzna z
rozpacz.
- I co z tego?
- Jestem stary.
- Kocham ci, Davidzie - powiedziaa, prbujc zdj
sweter. - Twj wiek nie ma dla mnie najmniejszego
znaczenia...
- Pozwl, e ci pomog... - Uklk przed ni, obj jej
twarz domi i pocaowa j.
Jego wargi byy mikkie i ciepe. Sofia miaa ochot
zwin si w kbek i przywrze do jego piersi, ale odsun j
delikatnie.
- Jeste jak mokry psiak. - Rozemia si, zerkajc na
ciemn plam na swojej koszuli. Jednym ruchem zdj z niej
sweter i koszulk. Sofia zadraa. Wosy, podobne do dugich,
ociekajcych wod macek, opady jej na nagi kark i ramiona.
David pocaowa j znowu, prbujc przywrci ycie jej
zsiniaym wargom, ale nadal dray. Sofia odpia dinsy i
pozwolia mu cign je z siebie ostronie. Spodnie byy
zupenie mokre i zachlapane botem.
- Trzsiesz si z zimna, kochanie - rzek z czuoci. -
Zanios ci do wanny...
- Jak to? - zachichotaa Sofia. - W bielinie?
Rozpia biustonosz. Jej piersi byy zdumiewajco due i
krge w zestawieniu ze smukym, drobnym ciaem, i cae
pokryte gsi skrk. Krwicie czerwone sutki napiy si i
stwardniay pod wpywem zimna. Zsuna majtki, wypltaa
si z nich jako i wycigna rce do Davida. Chwyci w
ramiona jej lodowato zimne ciao i zanis j do azienki.
- Jeste pikna. - Musn wargami jej skro.
- I zmarznita. - Przytulia twarz do jego policzka. -
Cudowne bbelki... - westchna, gdy zanurzy j w gstej
biaej pianie, pod ktr czekaa gorca woda.
Usiad na krzele i obserwowa, jak jej wargi i policzki
odzyskuj normalny kolor, a ramiona rozluniaj si powoli.
Sofia poczua, jak bl zapulsowa nagle w zwichnitej kostce.
Wreszcie znowu czua si sob. Po kpieli David otuli j
duym, biaym rcznikiem, przenis na ko i odwrci si do
drzwi. Zatrzymaa go.
- Chc, eby si ze mn kocha, Davidzie - odezwaa si,
zaplatajc donie na jego karku.
- A co z tamtymi? - zapyta, gadzc jej wilgotne wosy.
- Sami mog si sob zaj. Nie zapominaj, e jestem
kontuzjowana.
- Wanie. Seks na pewno nie poprawi stanu twojej nogi.
- Nie bd kocha si z tob za pomoc kostki! -
zachichotaa, kryjc twarz w zaamaniu jego szyi.
Rozemia si i znowu j pocaowa. Potem zacz si z
ni kocha, pieci j, dotyka, cieszy si jej reakcjami. Sofia
zamkna oczy i z radoci odkrya, e wyobrania nie
podsuwa jej adnego innego obrazu poza twarz Davida.

Rozdzia dwudziesty smy

- Wiedziaam, e co si dzieje ju podczas tamtego
weekendu, na ktry zaprosie nas razem z Gonzalem - rzeka
Zaza miesic pniej. - Dostrzegam to w twoich oczach,
Davidzie. Jeste beznadziejnym aktorem.
Rozemiaa si gardowo.
David zadzwoni do niej tego ranka i zaprosi j na lunch,
poniewa sprawy zawodowe zmuszay go do spdzenia kilku
dni w Londynie.
- Oderwanie si od Sofii przychodzi mi z najwikszym
trudem - wyzna i opowiedzia jej o swoim zwizku z Sofi.
- Biedny Gonzalo straci gow i serce - dodaa teraz Zaza,
patrzc na niego przy stoliku w restauracji Ivy i podnoszc
kieliszek do szkaratnych warg.
- Mylaem, e Sofia moe si w nim zakocha - zwierzy
si David niemiao.
- Mnie te przyszo to do gowy i wanie dlatego
zaproponowaam, eby go zaprosi. Gdybym podejrzewaa,
e ty sam co do niej czujesz, nigdy nie zachowaabym si tak
nietaktownie. Wybaczysz mi?
- Jeste za do szpiku koci, Zaza, ale mimo wszystko
bardzo ci lubi. - David rozemia si, otwierajc menu.
- Wic co teraz zrobicie? - zapytaa. - Mam nadziej, e
mog zapali, prawda?
- Prosz bardzo.
- No wic?
- Nie wiem.
- Oczywicie oenisz si z ni - powiedziaa, czujc, jak jej
gardo ciska twardy piercie.
- Nie wiem - powtrzy David i przywoa kelnera, - Co
chcesz zamwi, moja droga?
Ale Zazy nie mona byo zbi z tropu, zwaszcza gdy miaa
wan misj do spenienia. Pospiesznie zamwia lunch i
wrcia do przesuchania.
- Sofia na pewno bdzie chciaa wyj za m. Wszystkie
dziewczta tego pragn. Co z Ariell?
- Jak to, co z Ariell? Rozwiedlimy si siedem lat temu.
- Rozmawiae o niej z Sofi? Sdz, e chciaaby
wiedzie, jaka bya jej poprzedniczka...
- Co mgbym jej powiedzie o Arielli? Bya moj on i z
pasj zajmowaa si ogrodnictwem...
- Bya suk, niewiarygodnie pikn suk - rzeka Zaza, z
moc i wyran satysfakcj wypluwajc wyraz suka. - Kiedy
Ariella dowie si o was, bdzie wcieka.
- Nie - odpar. - Ariella spokojnie siedzi we Francji ze
swoim kochankiem i nie ma zamiaru si stamtd rusza.
Jeszcze stosunkowo niedawno poczuby bl na
wspomnienie gadkiego Francuza, ktry ukrad mu on.
Wtedy prawie go to zaamao, ale teraz sprawa Arielli naleaa
do przeszoci. David kocha Sofi i to uczucie byo znacznie
silniejsze od mioci, jak darzy swoj pierwsz on.
- Zao si, e wrci, eby narobi kopotw - mrukna
zo wieszczo Zaza. - Wystarczy, e dowie si, i kochasz inn, a
ju zapragnie ci od nowa. To zabawne, ale Ariella zawsze
pragnie tego, czego mie nie moe. Nie bdzie ci si moga
teraz oprze, Davidzie, wic lepiej miej si na bacznoci.
- W ogle nie rozumiesz Arielli - powiedzia krtko.
- Ty take nie. Tylko kobieta potrafi zrozumie drug
kobiet. Rozumiem j, przynajmniej w pewnym stopniu.
Ariella jest podstpna i przebiega, wiesz? Lubi wyzwania.
Uwielbia szokowa, zaskakiwa, robi to, czego nikt si po niej
nie spodziewa. I lubi wprowadza zamieszanie. - Zaza
zmruya powieki. - Zauwa, e zawsze wychodzio jej to
bardzo dobrze. Co prawda, nigdy nie zdoaa wywoa
zamieszania w moim yciu, ale ja po prostu okazaam si dla
niej zbyt twardym orzechem do zgryzienia. Ariella wrci,
moesz mi wierzy.
- Temat Arielli ju chyba wyczerpalimy - orzek David, od
suwajc si troch od stou, aby kelner mg przed nim
postawi talerz z parujc potrawk z morskich wodorostw.
- Powiedz mi lepiej, jak tam Tony?
- A twoja matka? - zainteresowaa si Zaza, cakowicie
ignorujc jego pytanie i pochylajc si nad zup z pasternaku.
- Czy Sofia poznaa ju twoj matk?
- Nie.
- Wszystko przed ni, tak?
- Nie ma absolutnie adnego powodu, eby naraa Sofi
na spotkanie z moj matk.
- Nie wtpi, e twoja matka uwielbiaa Ariell -
owiadczya Zaza. - Odpowiednie pochodzenie, waciwe
wychowanie... Wyksztacona w Oksfordzie, inteligentna, z
klas... Dziewczyna z Argentyny raczej nie przypadnie jej do
gustu, bo przecie nie bdzie moga powiedzie, e ci
Solanasowie z Norfolk to zupenie przyzwoici ludzie. Nie
bdzie w stanie zaszufladkowa Sofii i to j rozwcieczy,
mwi ci. Dobry Boe, czy Sofia jest moe katoliczk,
kochanie?
- Nie wiem, nie pytaem - odpar David cierpliwie.
- Mam nadziej, e nie; ale niestety jest to wicej ni
prawdopodobne... Tak czy inaczej, jeste jedynym synem,
wic twojej matce chyba zaley na twoim szczciu, prawda?
- Nie mwiem jej o Sofii i nie zamierzam tego robi. To
nie jej sprawa. Matka potrafi by bardzo nieprzyjemna. Po co
stwarza jej okazj do takiego zachowania?
- Zawsze si zastanawiam, jak to moliwe, e taka ziejca
ogniem smoczyca jak Elizabeth Harrison wydaa na wiat
istot tak cudown jak ty, Davidzie. To doprawdy
zdumiewajce. - Zaza machna yk jak papierosem.
- Jeeli ju skoczya mnie przesuchiwa, to powiedz,
jak czuje si Tony - zaproponowa David z umiechem.

By ju listopad i David wraca do biura zimnymi, mokrymi
ulicami, chowajc rce w
kieszeniach i pochylajc ramiona, eby cho troch ochroni
si przed wiatrem. Pomyla o Sofii i umiechn si. Nie
chciaa przyjecha do Londynu, wolaa zosta na wsi z psami i
komi. Od tamtego okropnego epizodu z Gonzalem byli
cudownie szczliwi. Przyjaciele przyjedali i wyjedali, lecz
oni zawsze tak samo cieszyli si wsplnie spdzanym czasem,
przejadkami wrd wzgrz, spacerami po lasach i mioci
na sofie tu przed kominkiem, na ktrym wesoo trzaska
ogie.
David uwielbia, kiedy Sofia zagldaa do jego gabinetu,
stawaa za jego plecami i otaczaa go ramionami, przytulajc
swoj gadk twarz do jego karku. Wieczorami zwijaa si w
kbek na kanapie przed telewizorem, popijajc gorc
czekolad i przegryzajc herbatniki.
Oba psy ukaday si w jej nogach, a David czyta w maym
zielonym salonie. Nocami otulaa go sob i czasami grzaa tak
mocno, e musia delikatnie wypltywa si z jej ramion. Jeli
j przy tym obudzi, wraca do poprzedniej pozycji i trwa w
niej, dopki ponownie nie zasna. Sofia potrzebowaa
bliskoci i bezpieczestwa.
Od co najmniej dwch miesicy nie rozmawiaa z Maggie
i Antonem. Daisy staraa si utrzymywa kontakt i kilka razy
nawet ich odwiedzia. Nadal pracowaa w salonie, dziki
czemu Sofia na bieco znaa wszystkie plotki o Maggie,
Antonie i Marcellu. Daisy namawiaa j gorco, eby
zadzwonia do Maggie.
- Jeeli tego nie zrobisz, bdzie jej przykro, pomyli, e
zadzierasz nosa.
Kiedy Sofia opowiedziaa Maggie o Davidzie, ta nie bya
ani troch zaskoczona.
- A nie mwiam, e w kocu ci uwiedzie? - rozemiaa
si.
Sofia usyszaa w suchawce, jak Maggie zapala papierosa,
i zrozumiaa, e jej bya szefowa ma ochot na dusz
rozmow.
- To prawda, mwia - przyznaa z umiechem.
- Lubieny staruch.
- David nie jest staruchem, Maggie. Ma dopiero
czterdzieci dwa lata.
- Wobec tego jest lubienym mczyzn w sile wieku,
skarbie - zachichotaa Maggie. - Poznaa ju jego by?
- Osawion Ariell? Nie, jeszcze nie.
- Wic wszystko przed tob. Bye ony zawsze psuj
atmosfer. - Maggie zacigna si gono.
- Nic mnie to nie obchodzi. Jestem taka szczliwa,
Maggie, nigdy nie mylaam, e to moliwe...
- Po kadej mioci przychodzi nastpna, skarbie. Ludzie
mwi, e kademu przeznaczona jest ta jedna, jedyna,
wyjtkowa osoba, ale to mit. Ja kochaam kilku facetw i
wszyscy byli po prostu cudowni...
- Nawet Viv? - zapytaa Sofia, przypominajc sobie
kuzyna Tonyego.
- Nawet on. Viv jest mczyzn w wielkim stylu, jeeli
wiesz, co mam na myli. Dawa mi satysfakcj nawet wtedy,
gdy si nienawidzilimy. Mam nadziej, e David dba, aby
byo ci dobrze.
- Och, Maggie!
- Jeste sodkim niewinitkiem, skarbie, i midzy innymi
wanie to stanowi o twoim uroku. Myl, e David za to ci
kocha. Nie tra tej niewinnoci, bo w naszych czasach to
prawdziwa rzadko. No wic jak, zobaczymy si kiedy?
Anton tskni za tob jak porzucony pies.
- Niedugo wpadn do Londynu, daj sowo. Mam tu
mnstwo roboty i dlatego...
- Byoby mio, gdyby zajrzaa do nas przed Boym
Narodzeniem.
- Postaram si - obiecaa Sofia.
Sofia rozpalia kominek w zielonym saloniku. Kiedy byli
sami, ten pokj wydawa si znacznie przytulniejszy ni duy
salon, ktry oywa tylko podczas wikszych spotka
towarzyskich. David dzwoni dwa razy, gdy bya w stajni, wic
teraz oddzwonia, przytrzymujc suchawk ramieniem i
karmic psy woln rk. Tsknia za nim. Nie byo go dopiero
ptora dnia, ale ju zdya przywykn do jego staej
obecnoci i bez niego ko wydawao jej si wielkie i zimne.
Ogie trzaska wesoo. Sofia nastawia pyt. David lubi
muzyk klasyczn, wic wybraa jedn z pyt z utworami
Haydna. Moe dziki muzyce bdzie miaa wraenie, e David
jest w domu... Wieczr zblia si szybko i blade wiato
jesiennego dnia przygasao, wchonite przez gst mg.
Zasuna cikie zielone zasony i pomylaa o Arielli. Nie
ulegao wtpliwoci, e to ona urzdzaa ten dom. W kadym
pokoju czuo si wpyw kobiecej rki. David nie nalea do
mczyzn, ktrzy interesuj si sztuk dekoracji wntrz.
Zastanawiaa si, jaka jest Ariella. David nie mwi zbyt
duo o byej onie, waciwie nie mwi prawie nic poza tym,
e miaa doskonay gust, wietnie znaa si na sztuce i
uwielbiaa muzyk. Bya wyksztacona i byskotliwa. Poznali
si na ostatnim roku w Oksfordzie. David nigdy wczeniej nie
by celem zabiegw kobiety, poniewa w jego wiecie to
mczyni zabiegali o wzgldy wybranek. Ariella nie bya
jedn z tych, ktre spokojnie czekaj, a mczyzna okae im
swoje zainteresowanie. Ariella wypuszczaa si na owy i
zdobywaa to, na co miaa ochot. Pocztkowo David nie
zwrci na ni uwagi, bo podobaa mu si dziewczyna, z ktr
chodzi na zajcia z literatury, ale Ariella nie poddaa si i w
kocu zacigna go do ka. Nie bya dziewic i w sprawach
seksu zachowywaa si raczej jak mczyzna ni kobieta.
Pobrali si rok pniej, a po dziewiciu latach wzili rozwd.
Byo to osiem lat temu, w innym yciu, powiedzia David. Nie
mieli dzieci, poniewa Arielli wcale na tym nie zaleao, wrcz
odwrotnie, uwaaa, e dzieci mogyby im tylko przeszkadza
w yciu. I tyle.
Sofia nie zadawaa adnych pyta. Bya zdania, e nie
warto tego robi, zwaszcza e David take nie wypytywa jej
o przeszo, lecz teraz, gdy zostaa sama w domu, nagle
wyczua obecno Arielli w obiciach mebli i tapetach. Nigdzie
nie natkna si na zdjcia Arielli, ale w tym nie byo nic
dziwnego, bo przecie rozwd odby si w atmosferze
skandalu. To Ariella zostawia Davida, nie odwrotnie.
Sofia zajrzaa do kilku szuflad biurka, szukajc wrd
papierw fotografii z przeszoci Davida. Dosza do wniosku,
e nie miaby nic przeciwko temu. Gdyby byy w domu, na
pewno sam by jej je pokaza. Nie chciaa go o to prosi, eby
nie pomyla, e za bardzo interesuje si Ariell. Nie ma nic
gorszego ni zazdrosna dziewczyna, ale ona nie bya
zazdrosna, tylko zwyczajnie ciekawa, nic wicej...
Na samym dnie najniszej szuflady znalaza wreszcie co,
co wygldao na zakurzony album. Wyja go ostronie. By
ciki, oprawiony w skr, z jednym rogiem nadgryzionym
ostrymi zbami, niewtpliwie psimi. Otworzya go na chybi
trafi, eby si upewni, czy trafia na to, czego szukaa. Jej
wzrok pad na zdjcie umiechnitego Davida, obejmujcego
ramieniem adn blondynk. Zamkna album i zaniosa go do
zielonego salonu. Wygodnie usadowia si na kanapie, obok
ktrej postawia talerz z herbatnikami i kubek zimnego mleka,
i zacza od samego pocztku. Sam i Quid leay na pododze
przed kominkiem, od czasu do czasu z zadowoleniem
uderzajc ogonami o dywan i nie spuszczajc czujnych oczu z
herbatnikw.
Na pierwszych stronach rozmieszczono zdjcia Davida i
Arielli z Oksfordu, zrobione chyba na jakim pikniku. Sofia
niechtnie przyznaa, e Ariella jest bardzo adna. Miaa
dugie, proste, prawie biae wosy, jasnorow karnacj i
dug, szczup twarz o wyranych rysach. Mocno umalowane
czarnym tuszem rzsy podkrelay kolor i lekko skony ksztat
zielonych oczu, a zaskakujco wskie wargi umiechay si
przebiegle. Bya pikna, chocia adna z jej cech z osobna nie
przycigaa uwagi. Niezwyke byy tylko srebrzyste wosy,
pomylaa Sofia, zdecydowana nie przyzna, e Ariella posiada
i wielk urod, i urok.
Przewracaa kartki, umiechajc si na widok fotografii
Davida z okresu wczesnej modoci. By chudym, kocistym
modym czowiekiem, dopiero potem czas i dobrobyt
zagodziy jego rysy. Nosi grzyw gstych, rozjanionych
socem wosw, ktre opaday na oczy. Zawsze znajdowa
si w otoczeniu ludzi, umiechnity, radosny i zajty rozmow
lub po prostu rozbawiony, natomiast Ariella staa z boku,
spokojnie obserwujc innych, co bynajmniej nie zmniejszao
jej wielkiego uroku. Na kadym zdjciu wida byo przede
wszystkim Ariell.
Sofia usiowaa znale zdjcia ze lubu i wsplnego ycia
Arielli i Davida, ale bez powodzenia. Najwyraniej David
zachowa tylko ten album. Sofia z zadowoleniem odnotowaa,
e jego okadka pokryta bya kurzem - nie ulegao
wtpliwoci, e David prawie nigdy do niego nie zaglda.
Kiedy David wrci kilka dni pniej. Sofia wybiega na
jego spotkanie razem z psami, ktre skakay na niego z
wielkiej radoci, zostawiajc lady uboconych ap na
spodniach. Sofia caowaa jego twarz tak dugo i namitnie, e
w kocu rzuci torb na podog w holu, chwyci j na rce i
zanis na gr. W atmosferze przedwitecznego
podniecenia Sofia szybko za pomniaa o Arielli. David, ktry
zwykle spdza Boe Narodzenie z rodzin, uzna, e nie
powinien naraa Sofii nanajazd tylu obcych osb, i
wypracowa kompromis.
- Pojedziemy na wita do Parya - owiadczy przy
niadaniu.
Sofia spojrzaa na niego ze zdumieniem.
- To zupenie niepodobne do ciebie! - wykrztusia. - Do
Parya? Co ci si stao?
- Chc by z tob sam, w piknym miejscu - wyjani
nonszalancko. - Znam cudowny hotelik nad Sekwan, ktry na
pewno ci si spodoba.
- Co za niezwyky pomys... Nigdy nie byam w Paryu...
- Tym lepiej, bo chciabym ci po nim oprowadzi. I
zabra ci na zakupy do sklepw przy Champs-Elysees.
- Na zakupy?
- Nie moesz przecie przez cae ycie chodzi wycznie
w dinsach i koszulkach, prawda? - Spokojnie dopi kaw.

Pary bez reszty podbi serce Sofii. David podrowa w
eleganckim stylu. Polecieli pierwsz klas, na lotnisku czeka
na nich lnicy czarny wz, ktrym pojechali prosto do
dyskretnego hotelu na nadsekwaskim bulwarze. Ranek by
chodny, po wietrze przyjemnie wiee. Na bladym zimowym
niebie wiecio soce, a chodniki i gazie drzew pokryte byy
cienk warstw niegu. Ulice byszczay od witecznych
dekoracji. Sofia przycisna nos do szyby i z podnieceniem
przygldaa si wielkim kamiennym mostom, spinajcym
brzegi lodowatej, szarej rzeki.
Zgodnie z obietnic David zabra j na zakupy. Kiedy
wychodzili z hotelu. Sofia spojrzaa na niego i dosza do
wniosku, e w starym kaszmirowym paszczu i filcowym
kapeluszu wyglda dystyngowanie i wyjtkowo atrakcyjnie. W
sklepach siada na fotelu obok przymierzalni i fachowym
okiem ocenia stroje.
- Przyda ci si adny paszcz, ale ten jest za krtki - mwi.
- Natomiast ta suknia na tobie wyglda olniewajco.
Zaprowadzi j take do butiku z eleganck bielizn i nie
ustpi, dopki nie wymienia swojej zgrzebnej baweny na
jedwab i koronki.
- Kobieta tak pikna jak ty powinna nosi wycznie
pikne rzeczy - orzek, polecajc sprzedawcom, aby wszystkie
zakupy dostarczono do ich hotelu.
- Wydae na mnie majtek, Davidzie - powiedziaa Sofia
przy lunchu. - Nie zasuguj na to.
- Zasugujesz na znacznie wicej, kochanie - odpar,
wyranie zadowolony, e moe j rozpieszcza. - To dopiero
pocztek.
Po powrocie do hotelu Sofia z radoci odkrya, e
wszystkie zakupy, zapakowane w byszczce torby, uoono w
ssiadujcym z sypialni salonie. David zostawi j, aby
spokojnie obejrzaa swoje skarby, i zszed na d rozejrze si
dookoa. Sofia rozpakowaa wszystkie rzeczy z cieniutkiego,
delikatnego papieru i poukadaa je na sofach i krzesach, a
pokj wyglda jak wystawa eleganckiego butiku. Potem
wczya radio i lec w gorcej kpieli z przyjemnoci
suchaa zmysowych francuskich piosenek. Bya szczliwa -
od wielu miesicy nie mylaa ani o domu, ani o Santiguicie, i
teraz take nie zamierzaa wraca do smutnych wspomnie.
Odkd David pojawi si w jej yciu, przeszo przestaa j
przeladowa i dziki temu moga bez przeszkd cieszy si
teraniejszoci.
Kiedy David wrci, czekaa na niego przy drzwiach,
ubrana w now czerwon sukni, mocno wycit i
odsIaniajc maleki fragment koronkowej bielizny oraz
dolink midzy piersiami. Dugie rozcicie z boku ukazywao
nog w poyskujcej poczosze. Sofia wydawaa si wysza,
poniewa na nogach miaa buty na wysokich obcasach, a
wieo umyte, byszczce wosy opaday falami na ramiona.
David oniemia i podziw w jego oczach sprawi, e serce Sofii z
radoci zabio jeszcze mocniej.
Po kolacji w maej, eleganckiej restauracji z widokiem na
uroczy plac des Vosges David pomg jej woy nowy paszcz,
wzi j za rk i wyprowadzi w mron, pogodn noc. Na
niebie migotay setki malekich gwiazd, a ksiyc wydawa si
zaskakujco ogromny i jasny.
- Wiesz, e dzi Wigilia? - zapyta, kiedy szli powoli przez
plac.
- Tak, chocia od przyjazdu do Anglii tak naprawd ani
razu nie obchodziam wit Boego Narodzenia - odpara bez
cienia ualania si nad sob.
- Za to dzisiaj obchodzisz je ze mn - rzek David i mocno
cisn jej do. - Trudno byoby trafi na pikniejsz noc...
- Jest cudownie. wity Mikoaj na pewno nie pomyli
drogi na tym pogodnym niebie, prawda? - rozemiaa si.
Podeszli do pokrytej cienk powok lodu kamiennej
fontanny i spojrzeli na rzeb przedstawiajc stadko dzikich
gsi, zrywajcych si do lotu.
- Wygldaj tak, jakby kto klasn w donie i sposzy je!
- wykrzykna Sofia z podziwem. - Pikna rzeba, nie
uwaasz?
- Sofio... - odezwa si cicho.
- Te u gry s zupenie jak ywe! Jakby lada chwila miay
si unie w powietrze!
- Sofio! - powtrzy powanie.
- Tak? - odpowiedziaa, nie odrywajc oczu od rzeby.
- Spjrz na mnie...
Jego gos brzmia tak dziwnie, e odwrcia si i spojrzaa
na niego uwanie.
- Co si stao? - zapytaa, chocia wyraz jego twarzy
wyranie wiadczy, e nie jest to nic zego.
Uj obie jej okryte rkawiczkami donie i popatrzy na
ni z czuoci.
- Wyjdziesz za mnie?
- Czy wyjd za ciebie? - powtrzya powoli, ze
zdumieniem.
Przez sekund miaa przed oczami pen niepokoju twarz
Santiego i syszaa jego gos.
Ucieknijmy std i pobierzmy si. Wyjdziesz za mnie? Zaraz
potem wszystko zniko i znowu patrzya na Davida. Poczua,
jak jej oczy wypeniaj si zami, i nie bya pewna, czy jest
szczliwa, czy smutna.
- Tak, Davidzie, wyjd za ciebie... - wyjkaa.
Odetchn z ulg i jego twarz rozjani umiech. Wyj z
kieszeni mae czarne pudeeczko i pooy jej na doni.
Otworzya je ostronie. Wewntrz znajdowa si piercionek z
duym rubinem.
- Czerwony to mj ulubiony kolor - wyszeptaa.
- Wiem - odpar cicho.
- Och, Davidzie, jest po prostu pikny... Nie wiem, co
powiedzie...
- Nie mw nic. W go.
Niezgrabnie zdja rkawiczk, na chwil podajc mu
piercionek, eby go nie upuci na lnice chodnikowe pyty.
David uj jej bia do, wsun na smuky palec piercionek,
potem podnis j do ust i ucaowa.
- Uczynia mnie najszczliwszym czowiekiem na
wiecie, Sofio - owiadczy, a jego niebieskie oczy lniy
mioci.
- Dziki tobie jestem znowu sob, Davidzie - rzeka Sofia,
za rzucajc mu ramiona na szyj. - Nie sdziam, e jeszcze
kogo pokocham, ale ciebie kocham caym sercem. Naprawd
ci kocham.

Rozdzia dwudziesty dziewity
Santa Catalina, rok 1979

Dopiero na pocztku 1979 roku Santi pozwoli, aby kto
obdarzy go mioci. Ten sam rok okaza si fatalny dla
Fernanda. Chiquita do koca ycia nie zapomniaa dnia, kiedy
przyjechali do Santa Catalina i odkryli, e ich pikny dom
zosta doszcztnie spldrowany. Takie zniszczenia widywaa
dotd tylko na zdjciach w gazetach lub w telewizji. Zawsze
byy to domy innych ludzi, nieszczcie, ktre dotykao kogo
obcego, problem, z ktrym musia sobie poradzi kto inny. I
nagle patrzya na porozbijane meble w swoim wasnym
domu, potuczone szko i porcelan, podar te zasony. Kto
odda mocz na narzut na jej ku. Wszystkie pokoje
wypenia odr zagroenia i niebezpieczestwa. Stara
Encarnacion, nie pojmujc tego, co si stao, bezradnie amaa
rce i zanosia si paczem. Chiquita i Miguel znaleli j na
tarasie.
- Nie wiem, w jaki sposb dostali si do rodka! - jczaa
rozpaczliwie. - Nikogo nie widziaam! Kto mg to zrobi?
Zaraz potem Miguel i Chiquita dowiedzieli si o
aresztowaniu Fernanda i zrozumieli, e sami na pewno nie
poradz sobie z t sytuacj.
Carios Riberas, przyjaciel Fernanda, zadzwoni do nich z
budki telefonicznej i poinformowa, e ich syn czynnie
zaangaowa si po stronie opozycji i zosta aresztowany. Nie
mg powiedzie nic wicej. Nie wiedzia, dokd przewieziono
Fernanda i kiedy go zwolni. Jeeli w ogle go zwolni,
pomyla, ale po wstrzyma si od tej uwagi, poniewa rodzice
Fernanda najwyraniej nie zdawali sobie sprawy z jego tajnej
dziaalnoci. Carlos mia nadziej, e Fernando okae si
twardy i silny i nie wsypie przyjaci.
Miguel osun si na krzeso i dug chwil siedzia
zupenie nieruchomo, jakby zamieni si w kamie. Chiquita
wybuchna paczem. amic rce, chodzia po pokoju i wci
powtarzaa, e nie miaa pojcia o dziaalnoci Fernanda, nie
wiedziaa i nie podejrzewaa nic, zupenie nic.
- Nie znam wasnego syna! - szlochaa. - Mj syn jest dla
mnie obcym czowiekiem!
Oguszeni poczuciem cakowitej bezradnoci,
maonkowie starali si nawzajem podtrzymywa na duchu.
Oboje gorzko aowali, e nie powicali synowi wicej uwagi.
Skupili si na nieszczsnym romansie Santiego i Sofii, prawie
zupenie zapominajc o modszym synu. Moe gdyby byli
lepszymi rodzicami, zauwayliby co i zdoali go na czas
powstrzyma, ale co mieli robi teraz?
Miguel i jego bracia skontaktowali si ze wszystkimi
znajomymi, ktrzy zajmowali jakie stanowiska w rzdzie, lecz
nikt nie potrafi im powiedzie, gdzie jest Fernando.
Dowiedzieli si tylko, e prawdopodobnie zosta
uprowadzony przez przedstawicieli paramilitarnej suby
bezpieczestwa. Teraz mogli jedynie stara si, by pozna
miejsce pobytu syna.
Caa rodzina Solanas czekaa w napiciu. Nad domem
Chiquity zgromadzia si mroczna mga, mga, ktra moe ju
nigdy nie miaa znikn. Chiquita ze zami doprowadzaa dom
do porzdku i powtarzaa sobie, e Solanasowie nale do
najbardziej wpywowych rodzin w Argentynie i nikt nie
omieli si skrzywdzi nikogo, kto nosi to nazwisko. Fernando
na pewno wrci do domu i wszystko bdzie dobrze.
Najprawdopodobniej pad ofiar straszliwej pomyki.
Niemoliwe, aby jej syn by w ruchu oporu, zupenie jakby nie
zdawa sobie sprawy z grocego mu nie bezpieczestwa.
Fernando nigdy nie naraziby rodziny na takie ryzyko. Nie, to
na pewno pomyka, wmawiaa sobie z uporem. Co jaki czas
odzyskiwaa jednak jasno widzenia i wtedy aowaa, e ona
i Miguel nie powstrzymali Fernanda przed nawizaniem
kontaktw z tymi nieodpowiedzialnymi modymi ludmi. Czy
Miguel nie ostrzega go przed takimi powizaniami? Tak,
Chiquita wyranie przypominaa sobie, e tak byo. Dlaczego
nie pilnowali Fernanda, dlaczego nie rozmawiali z nim wicej i
czciej? Znowu obwiniaa si o wszystko i nie przestawaa
zadrcza si mylami.

Fernando siedzia nieruchomo w dusznej celi i czu si
potwornie. Przez mae okienko wpadao troch wiata, wic
widzia betonowe ciany i podog. Nie byo tu adnych mebli,
niczego, na czym mgby si pooy. Podczas przesuchania
by wielokrotnie bity. Mia wraenie, e zamali mu ze dwa
ebra i chyba palec, ale nie by tego pewny, poniewa cae
ciao mia opuchnite i obolae. Twarz pulsowaa blem. Nie
wiedzia, jak wyglda, lecz musia by mocno zakrwawiony i
posiniaczony. Wzili go prosto z ulicy. Czarny samochd
zahamowa przy krawniku, drzwi si otworzyy, dwch
mczyzn w garniturach chwycio go pod pachy i si
wepchno na tylne siedzenie. Wszystko razem trwao
najwyej dwadziecia sekund. Nikt nic nie zauway, nikt nic
nie widzia.
Zawizali mu opask na oczach, przycisnli pistolet do
boku i zawieli do jakiego domu mniej wicej trzydzieci mil
za miastem. Byo to dwa, moe trzy dni temu, Fernando nie
mg sobie przypomnie dokadnie. Chcieli od niego nazwisk.
Powiedzieli mu, e nie jest im niezbdny, nie potrzebuj go,
poniewa maj mnstwo innych ludzi, ktrzy bd sypa.
Fernando im uwierzy. Cay budynek rozbrzmiewa krzykami
torturowanych. Zabij go i nikt tego nawet nie zauway.
Twierdzili, e przyjaciele go zdradzili, wic niby dlaczego
miaby ich chroni?
Kiedy mimo wszystko nie chcia mwi, pobili go do
nieprzytomnoci. Doszed do siebie, ale zupenie straci
poczucie czasu. By zdezorientowany i przeraony. Cela, w
ktrej siedzia, przesiknita bya odorem strachu.
Rozpaczliwie tskni za rodzin i za Santa Catalina. Dlaczego w
ogle przyczy si do tych gupcw, na mio bosk?
Udawa, e niepokoi go przyszo kraju, ale w rzeczywistoci
wcale tak nie byo. Dlaczego po prostu nie siedzia spokojnie
na tyku, jak radzi mu ojciec? Czu si taki zadowolony z
siebie, taki dumny... Udzia w ruchu opozycyjnym da mu
poczucie celu i wadzy. Nikt z jego bliskich nie wiedzia o jego
dziaalnoci i ta tajemnica take sprawiaa mu przyjemno.
Robi co wanego, w kadym razie tak mu si wydawao. Byo
to ekscytujce, troch jak zabawa w kowbojw i Indian, tyle
e stawka znacznie wysza. Lubi tajne spotkania w piwnicy
domu Carlosa Riberasa, uczestniczy w demonstracjach i
rozdawa antyrzdowe ulotki. Naprawd wierzy w
demokracj, lecz teraz ju wiedzia, e nie ma takiej rzeczy,
dla ktrej warto byoby naraa ycie.
aonie pocign nosem. By tchrzem, ze strachu
zsika si w spodnie. Nie wyobraa sobie, e mona odczuwa
tak wielk rozpacz, tak przeraajcy al, ktry dosownie
rozdziera mu serce na strzpy. Jeeli mnie zabij, niech stanie
si to szybko i bez bolenie, pomyla. Bagam, Boe, byle
szybko...
Kiedy usysza zmierzajce w kierunku jego celi twarde,
zdecydowane kroki, ogarna go panika. Chcia krzycze, ale
aden dwik nie wydobywa si z wyschnitych, sklejonych
gst lin ust. Drzwi si otworzyy i do rodka wszed jaki
mczyzna. Fernando zasoni oczy przed smug ostrego
wiata.
- Wsta! - rozkaza tamten.
Z wysikiem dwign si na nogi. Kady ruch sprawia mu
bl. Mczyzna podszed do niego i wrczy mu szar kopert.
- Masz tu nowy paszport i do pienidzy, eby
przeprawi si na drug stron rzeki, do Urugwaju. Pod
domem czeka na ciebie samochd. Masz wyjecha do
Urugwaju, nie chc ci wicej widzie ani o tobie sysze,
rozumiesz? Jeeli wrcisz, zginiesz.
Fernando otworzy usta ze zdumienia.
- Kim jeste? - zapyta, zagldajc obcemu w twarz. -
Dlaczego to robisz?
- To nieistotne. Nie robi tego dla ciebie - odpar sucho
mczyzna i wyprowadzi go na zewntrz.
Dopiero po przybyciu do Urugwaju Fernando
przypomnia sobie, gdzie i w jakich okolicznociach widzia
mczyzn, ktry go uratowa. By to Facundo Hernandez.
Na dwik gosu syna Chiquita zalaa si zami ulgi.
Miguel wyj suchawk z jej rki i ze cinitym gardem
wysucha Fernanda.
- Nie mog wrci do domu, tato - powiedzia na koniec
Fernando. - Przyjad chyba dopiero po zmianie rzdu.
Rodzice byli zrozpaczeni, e go nie zobacz, lecz
jednoczenie wdziczni, e jednak ocala. Chiquita za wszelk
cen chciaa ujrze syna i domagaa si dowodu, e nic mu nie
jest. Dopiero po pewnym czasie uwierzya, e Fernando mwi
prawd. Drczce j noc w noc koszmary ustpiy po kilku
miesicach, natomiast Fernando do koca ycia budzi si
zlany zimnym potem, przekonany, e znowu tkwi w ciasnej,
dusznej celi gdzie pod Buenos Aires.

Par miesicy po wyjedzie Fernanda Santi pozna Claudi
Calice. Rodzice poprosili go, eby zastpi ich na uroczystej
kolacji w Buenos Aires, z ktrej dochd mia by przeznaczony
na cele charytatywne. Chiquita wci jeszcze nie bya w stanie
stawi czoa wiatu w tak krtkim czasie po tym, jak jeden z
jej synw zosta cudem wyrwany mierci. Santi siedzia wic
przy stole, tumic ziewanie, suchajc oficjalnych
przemwie i wymieniajc uprzejme uwagi z przesadnie
upudrowan dam po jego prawej rce. Z roztargnieniem
bdzi wzrokiem po sali, prawie nie zatrzymujc si na
rozemianych twarzach obwieszonych klejnotami kobiet i od
czasu do czasu kiwajc gow, aby jego towarzyszka z prawej
strony miaa wraenie, e jej sucha. Nagle jego spojrzenie
spoczo na piknej modej kobiecie, siedzcej po przeciwnej
stronie sali, ktra najwyraniej spdzaa czas w taki sam
sposb jak on. Umiechna si do niego porozumiewawczo i
odwrcia do swego ssiada, ze zrozumieniem kiwajc gow.
Po kolacji Santi zaczeka, a rozmwca kobiety wstanie
od stou, i przeszed na drug stron sali. Nowa znajoma
wskazaa mu krzeso, przedstawia si i szepna mu do ucha,
e widziaa, jak robi si blady ze znudzenia.
- Ja te ledwo yj - powiedziaa. - Po prawej stronie
miaam przemysowca, ktry mwi wycznie o sobie i nic
poza nim samym go nie interesowao.
Santi natychmiast owiadczy, e z wielk ochot
wysucha wszystkiego, co ona ma do powiedzenia na swj
temat.
W cigu nastpnych tygodni Soledad zauwaya, e Santi
zacz si umiecha. Soledad bya do zaborcza i troch
zazdrosna o Santiego, dlatego nie polubia wyrafinowanej,
eleganckiej Claudii Calice, ktra z czasem staa si
cotygodniowym gociem w Santa Catalina. Suca cigle
martwia si losem Sofii, chocia jej wychowanka nie
odezwaa si do niej ani razu od swego wyjazdu w 1974 roku.
Claudia bya poyskliwa, zupenie jak mokra foka, piknie si
malowaa, a jej buty byy zawsze wyczyszczone do
najwyszego poysku. Soledad zastanawiaa si, jak to
moliwe, e Claudia jest zawsze taka zadbana i
wypielgnowana. Wszystkie szczegy jej stroju wydaway si
starannie przemylane, a kolor i wzr parasolki idealnie
pasowa do torebki i paska. Soledad wiedziaa, e jej opinia
nie ma i nie bdzie miaa najmniejszego znaczenia, bya
jednak wdziczna Claudii za to, e swoj obecnoci
wprawiaa Santiego w lepszy nastrj. Santi od bardzo dawna
nie by szczliwy i Soledad bardzo pragna, eby to si
zmienio.
Tsknia za Sofi tak dotkliwie, e czasami pakaa przez
sen. Niepokoia si o ni i miaa nadziej, e jest szczliwa.
Czekaa na list lub jakikolwiek znak ycia, ale Sofia milczaa.
Soledad nie rozumiaa, dlaczego dziewczyna wykrelia j ze
swego ycia. Sofia bya przecie dla niej jak rodzona crka.
Dlaczego nie pisaa? Soledad zapytaa senior Ann, czy moe
sama napisa do Sofii, aby przypomnie dziewczynie, e
rodzina i dawna opiekunka nadal j kochaj, ale Anna nie
chciaa da jej adresu. Nie powiedziaa te, kiedy Sofia wrci
do domu, co gboko zasmucio Soledad. Jej przygnbienie
nasilao si, udaa si wic do starej wiedmy z wioski, ta za
daa jej biay proszek do rozpuszczenia w herbacie mate.
Soledad pia t mikstur trzy razy dziennie i po pewnym
czasie poczua si lepiej. Moga ju normalnie spa w nocy i
troch si uspokoia.
2 lutego 1983 roku Santi polubi Claudi Calice w maym
kociku pod wezwaniem Nuestra Seora de la Asuncion.
Przyjcie weselne odbyo si w Santa Catalina. Patrzc, jak
jego narzeczona zblia si gwn naw, wsparta na ramieniu
ojca, Santi nie mg nie myle o tym, jak inne byoby jego
ycie, gdyby miejsce Claudii zaja Sofia. Jego ciao przeszy
nagle dreszcz wielkiej tsknoty, lecz po chwili Claudia stana
u jego boku i umiechna si uspokajajco. Santi poczu, e
ogarnia go fala czuoci do tej dziewczyny, ktra pokazaa mu,
e jego serce jest jeszcze zdolne do mioci.

Rozdzia trzydziesty

- Mario, jaka bya Sofia? - zapytaa Claudia Calice.
By pikny letni ranek. Santi i Claudia byli maestwem
ju od ponad roku, lecz do tej pory Claudia nigdy nie omielia
si zapyta o Sofi, a z jakiego powodu nikt z rodziny Solanas
nie mwi o niej w obecnoci ony Santiego. Santi
opowiedzia jej o swoim zwizku z Sofi, wyzna, e kocha
kuzynk, e ich romans by owocem prawdziwego uczucia, nie
wulgarnego podania. Stara si by z Claudi absolutnie
szczery, lecz ciekawo kobiety, jeeli chodzi o bye ukochane
ma, nie zna granic i Claudia pragna dowiedzie si czego
wicej.
- Jaka jest Sofia - agodnie poprawia j Maria. - Ona yje
i moe kiedy tu wrci - dodaa z nadziej.
- Chyba rozumiesz moj ciekawo - rzeka Claudia,
odwoujc si do cechy wsplnej wszystkim kobietom.
- Chyba tak... - odpara Maria. - Sofia nie jest zbyt
wysoka, ale sprawia wraenie znacznie wyszej ni jest w
rzeczywistoci...
Maria odoya plik zdj, ktre przegldaa, i utkwia
wzrok w rwninie spowitej przezroczyst mgiek upau.
Claudi nie interesowa wygld Sofii, poniewa dokadnie
przejrzaa albumy ze zdjciami i wiedziaa, jak wygldaa jej
rywalka jako dziecko i moda dziewczyna. Musiaa przyzna,
e Sofia bya liczna, ale o wiele bardziej ciekawia j jej
osobowo. Czym podbia serce Santiego? I dlaczego, cho si
stara - Claudia w to wierzya - wcale nie przesta jej kocha?
Pozwolia Marii mwi i nie przerywaa jej, poniewa nie
chciaa straci takiej okazji. Rzadko miaa szwagierk tylko dla
siebie, bez towarzyszcych jej prawie zawsze ma, braci,
kuzynw, rodzicw, stryjw i ciotek. Kiedy tego ranka Claudia
zauwaya Mari, siedzc samotnie na tarasie i spokojnie
ukadajc zdjcia, postanowia wykorzysta t chwil. Miaa
nadziej, e przynajmniej przez p godziny bd same.
Claudia nie zdawaa sobie sprawy, e Maria take
pragnie porozmawia o Sofii, bo nadal tsknia za
przyjacik. Uczucie to zmienio si wprawdzie teraz w tpy
bl, ktry powraca przywoywany pewnymi skojarzeniami,
lecz upyw czasu nie zdoa do koca osabi wizi czcej je
przez cay okres dziecistwa i modoci. Nikt inny nie chcia
rozmawia o Sofii i jeeli kto w ogle o niej wspomina, to
tylko szeptem, zupenie jak o zmarej. Jedyn osob, z ktr
Maria moga dzieli si wspomnieniami o Sofii, bya Soledad.
Soledad mwia o swojej pupilce gono, zagniewanym
tonem, ale Maria doskonale rozumiaa, e ten gniew
skierowany jest nie przeciwko Sofii, lecz jej rodzicom. Teraz
Claudia chciaa dowiedzie si czego o Sofii i Maria z radoci
na to przystaa.
- Wszyscy zawsze mwili o Sofii - powiedziaa z dum, jak
by chodzio o jej wasn crk. - Co znowu wymyli? Czy jej
matka bya wobec niej niesprawiedliwa, czy te to Sofia
zgrzeszya uporem i zym zachowaniem? Sofia bya tak
pikna, e wszyscy chopcy si w niej podkochiwali, a ona
umawiaa si na randki tylko z najprzystojniejszymi, na
przykad z Robertem Lobitem. Roberto mg mie kad
dziewczyn, ale nie potrafi zdoby Sofii. Wykorzystaa go i
rzucia, jak star pik do polo. Byo to dla niego zupenie
nowe dowiadczenie i nie wtpi, e dobrze mu zrobio, bo
sprawia wraenie zbyt zadowolonego z siebie...
Maria rozemiaa si cicho.
- Nic jej nie przeraao, niczego si nie baa - cigna.
Claudia nie moga oprze si wraeniu, e jej szwagierka
mwi raczej do siebie ni do niej. - Pod tym wzgldem
przypominaa chopca. Nie miaa adnych dziewczyskich
fobii, uwielbiaa pajki i chrzszcze, aby, ropuchy i karaluchy,
no i graa w polo lepiej ni niejeden chopak. Bez przerwy
wykcaa si o to z Agustinem. Kcia si zreszt ze
wszystkimi. Nie miaa nic zego na myli, robia to tylko z
nudw, eby si troch rozerwa. Gniewali si na ni, bo
wietnie wiedziaa, czym komu dopiec, znaa sabe punkty nas
wszystkich. Kiedy bya w domu, Santa Catalina pulsowaa
yciem. Zawsze co si dziao, bylimy podekscytowani,
oywieni... Teraz wszystko stao si dziwnie nijakie...
Oczywicie w Santa Catalina zawsze bdzie nam dobrze i mio,
to przecie nasz dom, ale nie ma ju tej iskry. Myl jednak, e
Sofia wrci, choby po to, eby nikt o niej nie zapomnia.
Uwielbiaa by w centrum uwagi i naturalnie bez specjalnego
trudu osigaa ten cel. Ludzie albo j kochali, albo jej
nienawidzili. Dla niej nie miao znaczenia, jakie uczucia budzi,
byle j zauwaano.
- Naprawd uwaasz, e wrci? - zapytaa Claudia,
ogryzajc stwardnia skrk z boku dugiego, starannie
pomalowanego paznokcia.
- Oczywicie - przytakna Maria. - Jestem tego pewna.
- Ach, tak... - Claudia z trudem zdobya si na saby
umiech.
- Sofia zbyt mocno kochaa Santa Catalina, by nigdy tu
nie wrci. - Maria znowu zacza przeglda fotografie.
Przekna lin, starajc si powstrzyma zy. To
niemoliwe, eby Sofia zostawia nas na zawsze, pomylaa.
Po prostu nie moliwe...
- Co robisz? - zaciekawia si Claudia.
- Ostatnio byam zbyt zajta, by powkada zdjcia do
albumw. Dzi nie mam nic specjalnego do roboty, wic
postanowiam si tym zaj. Spjrz, Claudio, to zdjcie Sofii,
do charakterystyczne... Zrobione tego lata, kiedy wyjechaa.
Tego lata, kiedy kochaa Santiego, gorzko pomylaa
Claudia. Wzia fotografi z rk szwagierki i spojrzaa na
opalon, janiejc energi twarz, zwycisko umiechnit i
szczliw. Pomylaa, e ten umiech jest dziwnie przebiegy.
Sofia miaa na sobie obcise biae spodnie i brzowe buty do
konnej jazdy. Siedziaa na kucu, z motkiem do gry w polo
niedbale opartym o rami. Wosy cigna w koski ogon.
Claudia nie cierpiaa koni i nie przepadaa za okolic, w ktrej
znajdowaa si Santa Catalina. Fakt, e Sofia uwielbiaa konie,
polo i pampasy, nasila tylko antypati, jak budzia w Claudii.
Przed lubem woya mnstwo wysiku w udawanie, e
lubi typowy argentyski styl ycia, ale bya to kompletna
strata czasu. Odkrya to pewnego popoudnia, gdy Santi
zabra j na konn przejadk. Siedziaa sztywno w siodle,
niezadowolona i wcieka na siebie, i nagle wybuchna
paczem. Powiedziaa wtedy Santiemu, e nie znosi koni i nie
chce wicej jedzi, ju nigdy.
Ku jej zaskoczeniu Santi by prawie szczliwy. W domu
obj j serdecznie, przytuli i zapewni, e jeeli nie ma na to
ochoty, to nie musi jedzi i oglda meczw polo. W
pierwszej chwili poczua ulg, ale pniej zacza si
zastanawia nad jego reakcj. Konie, polo, krajobraz wok
Santa Catalina - wszystko to stanowio cz terytorium
Sofii i Claudia zrozumiaa, e jej m wcale nie chce, aby ona
przekraczaa te granice.
- Czy Sofia zawsze bya bliska Santiemu? - zapytaa
ostronie.
Maria spojrzaa na ni z lkiem.
- Nie wiem - skamaa. - Powinna zapyta Santiego.
- Santi nigdy nie mwi o Sofii. - Claudia wzruszya
ramionami i spucia wzrok.
- No, tak... C, zawsze byli sobie bliscy. Santi by dla niej
jak starszy brat, a Sofia bya dla mnie jak siostra... - Maria
nagle poczua si troch nieswojo. Miaa wraenie, e
rozmowa wymyka si jej spod kontroli.
- Czy miaaby co przeciwko temu, ebym obejrzaa te
zdjcia? - Claudia taktownie zmienia temat.
Wyczua, e chyba bya zbyt dociekliwa. Nie chciaa
zaniepokoi Marii, bo wtedy szwagierka mogaby wspomnie
o ich rozmowie Santiemu.
- Prosz bardzo, ju uoyam je we waciwej kolejnoci.
- Maria z wyran ulg podaa Claudii plik porzdnie
opisanych na odwrocie fotografii. - Nie pomieszaj ich tylko z
pozostaymi, dobrze?
Claudia usiada wygodnie w fotelu i pooya sobie
zdjcia na kolanach. Maria zerkna na ni spod oka, kiedy
bya pewna, e Claudia nie zwraca na ni uwagi. ona
Santiego bya od niej tylko par miesicy starsza, lecz
wydawao si, e ta rnica jest znacznie wiksza. Sofia
powiedziaa kiedy, e ludzie przychodz na wiat w pewnym
wieku. Jej zdaniem ona urodzia si jako osiemnastolatka, a
Maria jako dwudziestoparolatka. O Claudii na pewno by
powiedziaa, e jest typow czterdziestolatk. Nie miao to nic
wsplnego z jej twarz, gadk i pikn, ale raczej ze
sposobem ubierania si i zachowania. Claudia kilkakrotnie
proponowaa, e nauczy Mari sztuki makijau.
- Mogabym zdziaa cuda z twoj twarz - powiedziaa
kiedy nietaktownie.
Maria bya zbyt agodna i mia, aby si obrazi. Nie
chciaa tak jaskrawego makijau, jaki nosia Claudia, wiedziaa
zreszt, e Eduardo wcale by si tym nie zachwyci. Czasami
zastanawiaa si, z nietypow dla siebie zoliwoci, czy
Claudia pi w makijau, a jeeli nie, to czy Santi jest w stanie
pozna j rano. Miaa nawet ochot go o to zapyta, ale nie
miaa. Kiedy mogaby zada mu kade pytanie, lecz teraz ich
wzajemny stosunek uleg zmianie, cho dla postronnych
prawie niezauwaalnej.
Nikt z rodziny nie rozumia, dlaczego Santi oeni si z
Claudi. Solanasowie lubili j, bo bya mia, adna i
sympatyczna, lecz wszyscy uwaali, e modzi maonkowie
nie maj ze sob wiele wsplnego. Zupenie do siebie nie
pasowali. Chiquita cieszya si, e jej syn w ogle si oeni i
odzyska troch radoci ycia, i bya za to Claudii wdziczna.
Jak na ironi, jedyn osob, z ktr Claudi co czyo,
okazaa si Anna. Obie miay chodny temperament i
nienawidziy koni. Spdzay ze sob duo czasu i Anna
dokadaa stara, aby okazywa Claudii sympati.
- Dlaczego tak mi si przygldasz? - zapytaa nagle
Claudia, nie odrywajc wzroku od zdj.
Maria si przestraszya, e dziewczyna przez cay czas
bya wiadoma jej taksujcego spojrzenia.
- Bardzo piknie si malujesz - odpara bezradnie.
- Dzikuj - rzeka Claudia z umiechem. -
Proponowaam, e ci naucz...
- Wiem. - Maria umiechna si sabo. - Chyba w kocu
skorzystam z twojej propozycji, Claudio.
- Dios, jak ty wygldasz? - wykrzykn z przeraeniem
Eduardo, kiedy jego ona wesza do jadalni z twarz
sprzedawczyni z salonu kosmetycznego firmy Revlon.
- Claudia udzielia mi lekcji makijau. - Maria mrugaa
dugimi, cikimi od tuszu rzsami.
- Zastanawiaem si, co tam razem robicie.
Eduardo zdj okulary i z roztargnieniem wytar je
brzegiem koszuli. W tej chwili do jadalni wkroczya Claudia,
ubrana w dug czarn sukni na dwch delikatnych
srebrzystych ramiczkach.
- licznie wygldasz, kochanie - powiedzia Santi,
podnoszc si z krzesa i caujc on w policzek. Nie widzia
si z ni od rana.
- Moe jednak mgby si od czasu do czasu przebra do
obiadu? - sykna mu do ucha. - Te dinsy nie s w najlepszym
stanie, a poza tym cuchniesz komi.
- Mamie nie bdzie to przeszkadza - odrzek Santi,
siadajc. - Zdya si ju do mnie przyzwyczai.
Claudia wcisna si obok niego, chocia na fotelu
miecia si tylko jedna osoba. Santi pogadzi j po wosach.
- Mi amor, umyj rce, jeeli chcesz mnie dotyka. Jestem
wieo po kpieli i...
Santi umiechn si troch zoliwie, przycign j do
siebie i mocno uciska.
- Brzydzisz si mczyzny z krwi i koci? - zakpi.
- Nie, skde - rozemiaa si nieszczerze, siadajc prosto
i delikatnie odsuwajc go od
siebie. - Nie mam wielkich wymaga, ale prosz ci, Santi,
umyj rce...
Santi wsta niechtnie i wyszed z pokoju. Po paru
minutach wrci wieo ogolony, w czystej koszuli i
spodniach.
- Lepiej? -zapyta, unoszc brew.
- Lepiej - odpara, robic mu miejsce obok siebie.
Obiad podano na tarasie, w wietle czterech duych
latarni. Miguel, Eduardo i Santi dyskutowali o polityce,
natomiast Chiquita, Maria i Claudia rozmawiay o swoich
mach. Chiquita cieszya si obecnoci prawie caej rodziny
i z radoci obserwowaa ich twarze w ciepym blasku lamp.
W sercu zawsze nosia tsknot za Fernandem, ktry
przebywa w Urugwaju, ale na szczcie oboje z Miguelem
czsto jedzili do niego w odwiedziny. Fernando nie otrzsn
si jeszcze ze strasznych przey. Zapuci wosy, ktre sigay
mu do ramion i lniy jak krucze pira. Chiquita z nostalgi
wspominaa dugie letnie wakacje jego chopicych lat, kiedy
ycie byo jeszcze zupenie niewinne, a gry i zabawy, ktrym
Fernando si oddawa, koczyy si po kolacji. Teraz by
daleko od domu i y jak wczga. Chiquita serdecznie
pragna jego powrotu do Santa Catalina, wiedziaa jednak, e
powinna by wdziczna Bogu za ocalenie ycia syna, a nie
przejmowa si drobiazgami.
Panchito, teraz smuky szesnastolatek, spdza duo
czasu w domach kuzynw i przyjaci w swoim wieku.
Chiquita zachcaa go, aby zaprasza znajomych do siebie, lecz
Panchito wola chyba przebywa poza domem. Kiedy nie
szala na boisku, grajc w polo, szuka towarzystwa gdzie
indziej i w rezultacie Chiquita najczciej nie wiedziaa, gdzie i
z kim jest jej najmodszy syn.
- Jaki by Miguel, kiedy go poznaa? - zapytaa Claudia.
Chiquita si rozemiaa.
- By wysoki i...
- Wochaty - uzupeni Santi.
Wszyscy wybuchnli miechem.
- Wochaty - zgodzia si Chiquita. - Ale nie tak wochaty
jak teraz.
- Czy by podobny do wilka, mamo? Czy ciga ci i si
zacign do swego legowiska?
- Och, Santi, czasami jeste bardzo zabawny. - Chiquita
umiechna si pogodnie.
- Wic jak to byo, tato?
- Za twoj matk uganiali si dosownie wszyscy -
powiedzia Miguel, porozumiewawczo mrugajc do ony. -
Ale ja miaem szczcie...
- Obydwoje mielicie szczcie - orzeka dyplomatycznie
Claudia.
- Szczcie nie miao z tym nic wsplnego. - Miguel si
zamia. - Musiaem zoy ofiary ambu...
- Ambu? - zapytaa ze zdziwieniem Claudia.
Maria zerkna na Santiego i dostrzega, e minie jego
szczk napiy si mocno. Wyj z kieszeni paczk
papierosw i zapali.
- Chcesz powiedzie, e Santi nie zaprowadzi ci do
ambu? - spytaa niedowierzajco Chiquita. - Kiedy by
chopcem, spdza cae dnie na gaziach ambu.
- Nie, nie zabra mnie tam - odpara Claudia. - Czy to
jakie wyjtkowe drzewo?
Jej ostatnie pytanie skierowane byo do Santiego, ale on
milcza.
- Czsto wypowiadalimy przy ambu swoje yczenia,
poniewa wierzylimy w magiczn moc drzewa, ale tak
naprawd nie ma w nim nic specjalnego. - Maria pospieszya z
wyjanieniem, starajc si obrci ca histori w art.
- Ale to jest wyjtkowe drzewo - powiedzia powanie
Miguel. - To cz naszej modoci. Jako dzieci bawilimy si w
cieniu ambu, a pniej umawialimy si tam na randki. Nie
chc by niedyskretny, ale wanie pod ambu pierwszy raz
pocaowaem wasz matk.
- Naprawd? - zdumiaa si Maria, ktrej nikt nigdy o
tym nie opowiada.
- Tak jest. Dlatego dla mnie i dla mamy ambu nie jest po
prostu jakim tam drzewem.
- Zabierzesz mnie tam, Santi? Teraz a pon z ciekawoci
- powiedziaa Claudia.
- Kiedy na pewno tam pojedziemy - wymamrota
niewyranie.
W migotliwym blasku wiec jego twarz wydawaa si
miertelnie blada i groteskowo wychudzona.
- Dobrze si czujesz, mi amor? - zaniepokoia si Claudia.
- Bardzo poblade...
- Krci mi si troch w gowie. To przez ten upa, cay
dzie przebywaem na socu. - Santi zdusi papierosa i wsta.
- Nie, nie, nie musisz i ze mn, bd zadowolony, jeeli
spokojnie zjesz kolacj. Nic mi nie jest, przejd si i wszystko
bdzie w porzdku.
Claudia rzucia mu rozczarowane spojrzenie, ale
postpia zgodnie z jego yczeniem i
z powrotem rozoya serwetk na kolanach.
- Jak chcesz, Santi - odpara chodno.
Po chwili Santi znikn w ciemnoci. Claudia znowu miaa
wraenie, e syszy drwicy miech Sofii, dobiegajcy z
czarnej, pustej przestrzeni, otaczajcej j i Santiego.
Santi ruszy przez pamp do ambu. Niebo byo pogodne i
rozgwiedone, wic bez trudu dotar do drzewa. Bez
popiechu wspi si na najwysz ga i opar si plecami o
gruby pie. Krta go bolaa, jakby mia za ciasn koszul,
chocia po drodze j rozpi. Usiowa odetchn gboko, ale
mia wraenie, e jaki potny ciar ugniata mu pier. Czu
mdoci, bolaa go gowa. Spojrza w niebo, wspominajc, jak
kiedy siadywa tu razem z Sofi, wpatrujc si w byszczce
nad nimi gwiazdy. Zastanawia si, czy Sofia ma teraz nad
sob to samo niebo i czy czasami patrzy w nie i myli o nim.
Nagle zacz paka. Stara si opanowa, ale pacz
wylewa si z niego nieposkromion fal. Paka po raz
pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Jeszcze par godzin temu
y zudzeniem, e w kocu udao mu si znale szczcie u
boku innej kobiety. Claudia nauczya go umiecha si od
nowa, bya mia i wyrozumiaa, niewymagajca i mao
skomplikowana. Robia wszystko, eby sprawi mu
przyjemno, i bardzo rzadko tracia cierpliwo. Bya chodna
i opanowana, lecz to nie znaczyo przecie, e czua mniej ni
inni. Nie okazywaa tylko swojego niepokoju. Bya spokojna i
pena godnoci, pikna i zadbana, wic dlaczego, do diaba,
cigle tskni za chaosem, egoizmem i namitnoci, ktre
kojarzyy si z Sofi? Dlaczego po prawie dziesiciu latach
Sofia nadal potrafia zmusi go do paczu?
- Cholera jasna, Chofi! - krzykn w ciemn, upaln noc. -
Id do diaba!
Claudia chciaa zaoy rodzin, pragna mie dziecko,
ale Santi nie by jeszcze gotowy. Jak mgby sprowadzi na
wiat dziecko Claudii, skoro ani na chwil nie straci nadziei,
e Sofia wrci? Gdyby zdecydowa si na dziecko z Claudi,
oznaczaoby to zwizek na cae ycie. Pojawienie si dzieci
odmieniao rzeczywisto, a Santi liczy, e pewnego dnia
Sofia znowu zajmie swoje miejsce w jego yciu. Wszyscy
uwaali, e zapomnia o niej, lecz on wiedzia, e nigdy o niej
nie zapomni. Jak mgby zapomnie, kiedy wszdzie widzia
jej twarz? Wspomnienia o niej czyhay w kadym zaktku
Santa Catalina. Nie by w stanie przed ni uciec, zreszt w
gruncie rzeczy wcale nie chcia ucieka. Sofia drczya go i
dawaa pocieszenie.
Kiedy wrci do domu, Claudia czekaa na niego w
sypialni. Siedziaa na ku w koszuli nocnej, z napit,
niespokojn twarz, z ktrej zdya ju zmy makija. Bez
szminki i cieni do oczu wydawaa si prawie naga.
- Gdzie bye? - zapytaa.
- Poszedem na spacer.
- Jeste zdenerwowany.
- Wszystko w porzdku, Claudio - powiedzia, wycigajc
koszul ze spodni i rozpinajc j. - Musiaem odetchn
wieym powietrzem, to wszystko.
Nie spuszczaa z niego uwanego, czujnego spojrzenia.
- Wybrae si do tego drzewa, prawda?
- Dlaczego tak sdzisz? - Odwrci si twarz do niej.
- Poniewa tam czsto chodzie z Sofi.
- Claudio...- zacz z nieukrywan irytacj.
- Ogldaam zdjcia Marii. Na wielu z nich siedzisz na tym
drzewie razem z Sofi. Nie oskaram ci, mi amor, usiuj ci
pomc. - Claudia wycigna rk do Santiego, ale on dalej si
rozbiera, rzucajc czci garderoby na podog.
- Nie potrzebuj pomocy i nie chc rozmawia o Sofii -
rzek zimno.
- Dlaczego nie? - zapytaa Claudia, nie poznajc wasnego
gosu. - Dlaczego nigdy ze mn o niej nie rozmawiasz?
- A chciaaby tego? Wolaaby, ebym cigle o niej
mwi? Sofia to. Sofia tamto... O to ci chodzi?
- Czy nie rozumiesz, e ona tkwi midzy nami jak duch
wanie dlatego, e o niej nie mwisz? - Gos Claudii zadra. -
Zawsze kiedy prbuj si do ciebie zbliy, czuj, e ona nas
rozdziela...
- Ale co chcesz wiedzie? Opowiedziaem ci wszystko,
co...
- Nie chc, eby j przede mn ukrywa - przerwaa mu.
- Nie ukrywam jej przed tob, chc o niej zapomnie,
Claudio. Chc zbudowa moje ycie z tob, nie z ni.
- Nadal j kochasz? - zapytaa nagle.
- Skd ci to przyszo do gowy? - Usiad obok Claudii na
ku i spojrza na ni niepewnie.
- Byam cierpliwa - odpara amicym si gosem. - Nigdy o
ni nie pytaam, chciaam zostawi ten fragment twojego
ycia w spokoju...
- Wic dlaczego teraz stracia cierpliwo i pewno
siebie? - zapyta agodnie, biorc j za rk.
- Bo na kadym kroku wyczuwam jej obecno, ona jest
nawet w chwili ciszy, gdy kto bierze gbszy oddech...
Wszyscy boj si o niej mwi. Co takiego zrobia, e ludzie
tak si zachowuj? Nawet Anna o niej nie mwi. Mona by
pomyle, e Sofia nie yje. To milczenie czyni j bardziej
niebezpieczn. Czuj, e ona mi ciebie odbiera. Nie chc ci
straci, nie chc przegra walki o ciebie z duchem...
Z trudem przekna lin, zaskoczona wasn
szczeroci.
- Nie stracisz mnie, tamta sprawa zakoczya si wiele lat
temu.
- Ale ty wcale nie przestae jej kocha - powiedziaa.
- Kocham wspomnienie, Claudio - skama. - Gdyby Sofia
wrcia, okazaoby si, e obydwoje zmienilimy si nie do
poznania. Nie jestemy ju tymi samymi ludmi...
- Mwisz prawd?
- Co mam zrobi, eby ci o tym przekona? - zapyta,
biorc j w ramiona.
Ale dobrze wiedzia, co powinien zrobi.
Nagle przycign j do siebie i pocaowa gboko,
mocno przyciskajc wargi do jej ust i dotykajc jzykiem jej
zbw i dzise. Claudia ostro wcigna powietrze. Nigdy
dotd nie caowa jej tak namitnie i gwatownie. Popchn j
na ko i podcign jedwabn nocn koszul. Spojrza na
mikk krgo jej brzucha i w milczeniu pooy na niej
otwart, gorc do. Claudia otworzya oczy i natychmiast
dostrzega dziwny wyraz, jaki przybraa teraz jego twarz.
Lekko zmarszczya brwi, lecz on si zorientowa, e prbuje
odgadn jego myli, i umiechn si troch kpico. Zaraz
potem ukry twarz midzy jej piersiami. Caowa j, liza i
pieci tak dugo, a wreszcie z jej garda wyrwa si krzyk
rozkoszy. Jego rce dotykay j midzy nogami z ogromnym
wyczuciem, a ona wia si z podania, nabrzmiaa
pragnieniem jak nigdy wczeniej. Santi rozpi spodnie,
rozsun jej uda i wszed w ni jednym ruchem.
- Nie uywasz dzi kondomu? - zapytaa, zdyszana i
zaczerwieniona.
- Chc zasia nasienie, Claudio - odpar bez tchu, patrzc
na ni powanie. - Chc zbudowa z tob przyszo.
- Och, Santi, kocham ci - westchna z zadowoleniem.
Oplota go ramionami i nogami jak omiornica, przywara do
niego caym ciaem.
Teraz wreszcie musisz mnie puci, Sofi pomyla Santi.
Teraz wreszcie o tobie zapomn .

Rozdzia trzydziesty pierwszy
Anglia, rok 1982

- Ribby przygldaa si temu ze zdumieniem. Co takiego!
A wic to naprawd by garnuszek? Ale wszystkie moje
garnuszki s w kuchennym kredensie. Niemoliwe! Kiedy
nastpnym razem bd chciaa wyda przyjcie, zaprosz
kuzynk Tabith Twitchit! - Sofia skoczya czyta i zamkna
ksieczk Beatrix Potter.
- Jeszcze raz - poprosia Jessica sennym gosem, nie
wyjmujc kciuka z buzi.
- Raz chyba wystarczy, nie sdzisz?
- Moe jeszcze Bajk o kotku Tomie - zaproponowaa
dziewczynka, wygodniej ukadajc si na kolanach Sofii.
- Nie, nie, ta jedna to dosy - powiedziaa Sofia, caujc
gadki, rowy policzek dziecka. - Uciskaj mnie na dobranoc.
Jessica przytulia si do niej mocno. Nic nie wskazywao,
by pozwolia odej swojej dorosej przyjacice.
- A co z czarownicami? - zagadna, kiedy Sofia otulaa j
koderk.
- Nie ma adnych czarownic, w kadym razie na pewno
nie tutaj. Spjrz, to jest specjalny czarodziejski mi. - Pooya
misia na poduszce obok dziewczynki. - Nawet gdyby jaka
czarownica sprbowaa si do ciebie zbliy, mi rzuci na ni
urok i czarownica zniknie w jednej chwili.
- Mdry mi - powiedziaa Jessica z satysfakcj.
- Bardzo mdry - przytakna Sofia. Schylia si i z
czuoci pocaowaa ma w czoo. - Dobranoc, kochanie.
Kiedy odwrcia si do drzwi, ujrzaa stojcego w progu
Davida, ktry obserwowa j w milczeniu, z zamylonym
umiechem.
- Co robisz? - szepna, wychodzc na palcach z pokoju i
cichutko przymykajc za sob drzwi.
- Obserwuj ci.
- Rzeczywicie! - rozemiaa si. - Dlaczego to robisz?
David obj j i pocaowa w czoo.
- Masz naturalny talent do postpowania z dziemi -
powiedzia niskim gosem.
Sofia doskonale wiedziaa, do czego prowadz takie
rozmowy.
- Wiem, Davidzie, ale...
- Kochanie, nie bdziesz przecie sama. - David zajrza w
jej przestraszone oczy. - Mwimy o naszym dziecku, odrobinie
ciebie i mnie, jedynej istocie, ktra bdzie naleaa wycznie
do nas. Mylaem, e tego wanie pragniesz...
Sofia zaczekaa, a znaleli si u szczytu schodw, w
pewnej odlegoci od sypialni dziewczynki.
- Kocham dzieci i kiedy, w niezbyt odlegej przyszoci,
chciaabym mie ich ca gromadk - powiedziaa. - Malutkie
czstki nas obojga... Wiem, e to bdzie cudowne i
romantyczne, ale jeszcze nie teraz... Prosz, Davidzie, daj mi
jeszcze troch czasu...
- Nie mam czasu, o ktry prosisz, Sofio. Robi si coraz
starszy, nie modszy, i chc cieszy si rodzin, dopki jestem
w peni si - rzek z westchnieniem, prbujc pozby si
natrtnego uczucia deja vu.
Ile to razy rozmawia o tym z Ariell...
- Niedugo bd gotowa, kochanie - powiedziaa,
odrywajc si od niego. - Naprawd niedugo. Za chwil zejd
na d. Powiedz Christinie, e maa ju zasypia, wic moe
przyj i ucaowa j na dobranoc.
Sofia cicho zamkna drzwi swojej sypialni. Chwil staa
bez ruchu, pragnc upewni si, e David nie wejdzie tu za
ni. W korytarzu panowaa zupena cisza. David na pewno
zszed na d. Podesza do ka, wsuna rk pod materac i
wyja zakurzony kawaek mulinu. Usiada po turecku na
pododze, zbliya szmatk do nosa i zamkna oczy. Mijajce
lata zniszczyy materia i pozbawiy go tego szczeglnego,
jedynego w swoim rodzaju aromatu, lecz Sofia nadal uwaaa
strzp mulinu za swj najcenniejszy skarb.
Kiedy wtulaa we twarz, miaa wraenie, e wcza
projektor filmowy. Zamykaa wtedy oczy i ogldaa zdjcia
swojego dziecka, tak ywe i wyrane, jakby zrobiono je
poprzedniego dnia. Nadal pamitaa jego malekie stopki z
cudownymi rowymi paluszkami, mikkie, puszyste woski i
gadk, gadziutk skr. Pamitaa uczucie, ktre ogarniao
j, gdy ssa jej pier, pamitaa szczliwy wyraz jego buzi,
kiedy napenia mlekiem swj okrgy brzuszek. Pamitaa
wszystko, bardzo dbaa o to, aby pamita. Bezustannie
przegrywaa tam pamici, przestraszona, e mogaby
zapomnie o jakim szczegle.
Ona i David byli maestwem ju od czterech lat i
wszyscy ich przyjaciele i znajomi chcieli wiedzie, kiedy
wreszcie zdecyduj si na dziecko. Tyle e to nie ich sprawa,
pomylaa ze zoci. By to problem jej i Davida, chocia Zaza
z jakiego powodu uwaaa, e ma co do powiedzenia. Sofia
kilka razy do ostro daa jej do zrozumienia, co myli o
natrtnych uwagach, ale Zaza miaa skr grub jak
nosoroec i po prostu nie reagowaa. Tylko David, Dominique
i Antoine rozumieli, dlaczego Sofia nie chce mie dziecka.
Dominique i Antoine przylecieli na lub Sofii i Davida. Od
czasu jej pobytu w Genewie stali si dla niej lepszymi
rodzicami ni Anna i Paco, w kadym razie ona tak uwaaa.
Kiedy mylaa o swoich rodzicach, widziaa ich blade twarze w
chwili, gdy kazali jej spakowa rzeczy i przygotowa si do
wyjazdu. Dominique czsto dzwonia do Sofii, zawsze
wyrozumiaa i gotowa j wesprze. Pamitaa o jej
urodzinach, przysyaa prezenty z Genewy oraz pocztwki z
Verbier i zwykle wyczuwaa, kiedy jest Sofii najbardziej
potrzebna.
- Chc mie dziecko, Dominique, ale bardzo si boj -
wyznaa Sofia poprzedniego dnia.
- Cherie, wiem, e si boisz. David rozumie twoje
zahamowania, lecz nie moesz w nieskoczono kurczowo
trzyma si wspomnie. Santiguito jest ju teraz postaci
nierzeczywist, on przesta istnie, kochanie. Wracajc do
tamtych dni, zadajesz sobie wielki bl.
- Wiem. Cigle to sobie powtarzam, ale gdzie wewntrz
jestem zupenie zablokowana. Wystarczy, e wyobra sobie
siebie z wielkim brzuchem i natychmiast wpadam w panik.
Nie potrafi zapomnie o tamtych przeyciach
- Uda ci si to tylko wtedy, gdy urodzisz dziecko
mczynie, ktrego kochasz i ktry nigdy ci nie opuci. To
dziecko przyniesie wam obojgu wielk rado, a ty zapomnisz
o blu i smutku, ktry towarzyszy narodzinom Santiguita.
- David jest cudowny - westchna Sofia. - Zdaj sobie
spraw, e stale o tym myli...
Widz to w jego oczach, kiedy na mnie patrzy, i czuj si
winna...
- Niepotrzebnie. Jestem przekonana, e niedugo dasz
mu dziecko i uczynisz w peni szczliwym. Jeszcze troch
cierpliwoci, Sofio. Czas naprawd leczy rany, to nie bana.
- Ty leczysz moje rany, Dominique! Od razu jest mi lej na
sercu.
- Jak czuje si David? - zapytaa Dominique.
Bya szczliwa, e Sofia zakochaa si i zostawia
przeszo za sob. No, prawie...
- Dobrze, jak zwykle - odpara Sofia. - Mam wielkie
szczcie, e David mnie kocha...
- Nie martw si, jeste moda, David tryska energi i
macie jeszcze mnstwo czasu na dzieci - powiedziaa
Dominique.
Zdawaa sobie spraw, co czuje Sofia, ale rozumiaa
take obawy Davida i szczerze mu wspczua.
Ostatnie pi lat Sofia przeya w peni wiadomie. Ani
na chwil nie zapomniaa o blu, ktry jak gsta mga wisia
nad pierwszymi latami jej wygnania. Santi nauczy j y
teraniejszoci, a David udowodni, e jest to moliwe.
Mio, jak Sofia darzya swego ma, bya trwaa i
niezachwiana. David by pewny siebie i zdecydowany, lecz
pod t warstw Sofia wyczua delikatno i agodno, ktre
budziy w niej gbok czuo. David rzadko mwi jej o
swojej mioci, naduywanie wielkich sw po prostu nie byo
w jego stylu, ale Sofia wiedziaa, e bardzo j kocha.
Rozumiaa go.
Swoj teciow, Elizabeth Harrison, spotkaa na szczcie
tylko raz. David przedstawi je sobie tydzie przed lubem na
podwieczorku w hotelu Basil Street. Uprzedzi Sofi, e
najlepiej bdzie, jeeli do spotkania dojdzie na neutralnym
gruncie, poniewa w ten sposb jego matka nie bdzie moga
wywoa nieprzyjemnej sceny ani wyrzdzi przyszej synowej
przykroci.
Spotkanie trwao krtko i Sofia nie zachowaa go w miej
pamici. Elizabeth Harrison, starsza dama o surowych rysach,
sztywnych szpakowatych wosach, wskich fioletowych
wargach i wyupiastych, bladych oczach, bya najwyraniej
przyzwyczajona do wymuszania na innych swojej woli i
czynienia ich rwnie nieszczliwymi jak ona sama. Nigdy nie
wybaczya Davidowi rozwodu z Ariell, ktr cenia raczej za
pochodzenie ni za osobowo, a take tego, e zaj si
wystawianiem sztuk, pod czas gdy ona radzia mu, eby podj
prac w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, podobnie jak
jego ojciec. Usyszawszy obcy akcent Sofii, prychna
pogardliwie, gdy za dziewczyna powiedziaa, e pracowaa
jako pomocnica w salonie fryzjerskim na Fulham Road, wstaa
od stou i wysza z godnoci, podpierajc si lask. David nie
pobieg za ni i to zirytowao j najbardziej. By to oczywisty
dowd, e syn nie potrzebuje jej i nie liczy si z jej opini.
Elizabeth Harrison z gorycz przygryza wargi i wrcia do
swojego zimnego domu w Yorkshire, wcieka i gboko
niezadowolona. David obieca Sofii, e nigdy wicej nie bdzie
musiaa si z ni spotyka.
Sofia ya wic teraniejszoci, ale zoliwa przeszo
od czasu do czasu dawaa o sobie zna, obudzona jakimi
skojarzeniami. Wystarczyy dugie cienie drzew na trawniku w
letni wieczr, wyjtkowo jasna tarcza ksiyca lub brylantowe
krople rosy na patkach kwiatw, aby wracaa mylami do
Argentyny. Najbardziej niebezpieczny pod tym wzgldem by
jednak zapach eukaliptusa. Sofia z trudem zniosa miesic
miodowy nad Morzem rdziemnym, wanie z powodu
wilgotnego powietrza i gajw eukaliptusowych. Czua, jak jej
serce kurczy si bolenie i ogarnia j tak wielka tsknota, e
prawie nie moga oddycha. David natychmiast wyczu, e
dzieje si z ni co zego, i nakoni j do rozmowy. Nie miaa
na to ochoty, ale David przekona j, e zamykanie si w sobie
jest zym przyzwyczajeniem, i na mwi, aby podzielia si z
nim najbardziej bolesnymi wspomnieniami.
Okazao si, e Sofia najczciej wraca do dwch przey
- chwili, gdy odrzucili j rodzice, oraz rozstania z maym
Santiguitem.
- Pamitam wszystko tak, jakby to wydarzyo si wczoraj
- rozpakaa si. - Mama i tata czekali na mnie w salonie,
atmosfera bya cika i nieprzyjemna. Strasznie si baam,
czuam si jak przestpczyni... Oboje zachowywali si jak obcy
ludzie... Z ojcem zawsze czyy mnie bardzo silne wizi, a tu
nagle zupenie przestaam go rozumie. Nie wiedziaam, co
si dzieje... Potem wypdzili mnie z domu, powiedzieli, e
mam wyjecha do Europy... Odepchnli mnie...
Pakaa dugo, wreszcie napite minie rozluniy si i
znowu moga normalnie oddycha. Bl rozstania z Santim by
przeyciem, o ktrym nie potrafia rozmawia z mem,
przede wszystkim dlatego, e baa si go zrani. Te zy
wypakiwaa w samotnoci, niewiadomie pozwalajc
cierpieniu na dobre zapuci korzenie w duszy.
Po lubie prawie w ogle nie mylaa o Arielli. Kiedy
posza na poddasze, aby poszuka lampy, o ktrej mwi jej
David, i odkrya pokany stos obrazw Arielli pod cian, ale
nie sprawio jej to przykroci. David obejrza je pobienie i
ponownie przykry pcienn pacht.
- Ariella cakiem dobrze malowaa - rzek spokojnie.
Sofia zabraa lamp, zamkna drzwi i razem z Davidem
zesza na d. Nie domagaa si od ma adnych zwierze i
nie zastanawiaa si, co dzieje si z Ariell. Przyjcie
towarzyskie w Londynie byo z pewnoci ostatnim miejscem,
gdzie spodziewaaby si j spotka.
Sofia nie lubia przyj i zawsze miaa przed nimi trem.
Tym razem take nie chciaa i, ale David nalega i tumaczy,
e nie moe ukrywa si bez koca.
- Nikt nie wie, jak dugo potrwa ta wojna. Wczeniej czy
pniej bdziesz musiaa stawi czoo wiatu.
Kiedy Wielka Brytania w kwietniu wypowiedziaa wojn
Argentynie z powodu konfliktu o Wyspy Falklandzkie, Sofia po
czua si rozdarta. Bya Argentynk i chocia uznaa swoj
przeszo za zamknity rozdzia, doskonale wiedziaa, e nic
nie jest w stanie osabi jej mioci do ojczystego kraju. Kady
nagwek prasowy pali j ywym ogniem, kady okrutny
komentarz bo la jak otwarta rana. Argentyczycy byli jej
rodakami, ale nie miao najmniejszego sensu, by stawaa w
ich obronie po tej stronie Atlantyku, poniewa Anglicy dali
krwi. David poradzi jej serdecznie, eby nie reagowaa na
uwagi pod adresem
Argentyczykw, jeeli nie chce co chwil wdawa si w
bardzo nieprzyjemne ktnie. Przychodzio jej to z ogromnym
trudem, zwaszcza e Anglicy okazali si zupenie pozbawieni
taktu. Na przyjciach gburowaci mczyni walili pici w
st, wykpiwajc cholernych Argoli. Argentyczycy z dnia na
dzie stali si Argolami, a Wyspy Falklandzkie, o ktrych
istnieniu przed wojn prawie nikt nie sysza, najbardziej
znanym miejscem na wiecie.
Sofia musiaa zaciska pici, eby nie okaza
zdenerwowania. Po wszystkich takich towarzyskich okazjach
przytulaa si do Davida i rozpaczliwie szlochaa na jego piersi.
Martwia si o swoj rodzin. Czasami miaa ochot wywiesi
argentysk flag z dachu Lowsley, aby pokaza wszystkim,
jak bardzo dumna jest ze swego pochodzenia. Pragna, by
ludzie wiedzieli, e nie wyrzeka si swojej narodowoci.
Przyjcie, ktre odbyo si w niezwykle upalny majowy
wieczr, wydawali Ian i Alice
Lancasterowie, dawni przyjaciele Davida. By to uroczysty
obiad, jeden z tych, o ktrych mwi si kilka miesicy przed i
po fakcie. Sofia wydaa majtek na czerwon sukni bez
ramion, ktra wietnie si komponowaa z jej oliwkow skr.
David by pod wielkim wraeniem i umiecha si z dum,
kiedy inni gocie z podziwem zerkali na jego on.
Zwykle na tego rodzaju przyjciach maonkowie obracali
si w osobnych krgach, lecz tym razem Sofia, z obawy, e
kto moe zacz rozmow na temat wojny, wzia Davida
za rk i nie odstpowaa go ani na krok. Byszczce od
brylantw kobiety miay sztywne fryzury, kanciaste poduszki
na ramionach i ostre makijae. Jedyn ozdob Sofii by prosto
szlifowany brylant, lnicy na jej brzowej skrze, urodzinowy
prezent od Davida. Zauwaya, e na jej widok ludzie
wymieniali szeptem jakie uwagi i szybko milkli. Nikt nie
wspomina o wojnie.
W ogrodzie na tyach wspaniaego domu Lancasterw w
Hampstead rozbito wielki namiot w niebiesko-biae pasy. Na
wszystkich stoach pitrzyy si wymylne bukiety, a namiot
wypenia blask tysica wiec. Kiedy podano kolacj, Sofia z
ulg odkrya, e ona i David maj miejsca przy tym samym
stole, w pobliu gospodarzy. Siadajc, mrugna do Davida,
aby zapewni go, e wszystko jest w jak najlepszym porzdku.
David najwyraniej zna upudrowan dam po swojej lewej
rce, natomiast krzeso z jego prawej strony byo jeszcze
wolne.
- Ciesz si, e znowu ci widz! - wykrzykn mczyzna
siedzcy po jej lewej stronie.
By ysy jak kolano, mia okrg, pogodn twarz, wskie
wargi i jasne, rozbiegane oczy. Sofia zerkna na kartk przed
jego talerzem. Jim Rice, przeczytaa. Rzeczywicie, spotkaa go
ju kiedy. Nalea do tych niepozornych osb, ktrych
nazwiska nigdy nikt nie pamita.
- Ja take bardzo si ciesz. - Umiechna si, usiujc
sobie przypomnie, gdzie go poznaa. - Kiedy widzielimy si
ostatnio?
- zapytaa.
- Na przyjciu promocyjnym ksiki Clarissy - odpar.
- Ach, tak, naturalnie! - Sofia nie miaa zielonego pojcia,
kim jest Clarissa.
- Boe, kto to jest? - wyjka nagle mczyzna, wpatrujc
si w wysok, smuk jak brzoza kobiet, ktra wdzicznie
suna w ich stron midzy stolikami.
Sofia zacisna zby w obawie, e mogaby zbyt szeroko
otworzy usta i ju ich nie zamkn. Nie ulegao wtpliwoci,
e cudowna istota w prostej, biaej sukni to Ariella. Sofia w
milczeniu przygldaa si, jak kobieta zblia si do stou.
Dostrzega, e krzeso po prawej rce Davida jest nadal puste.
Boe, tylko nie to, jkna bezgonie, tylko nie obok Davida...
- Czy to nie jest Ariella Harrison, bya ona Davida? -
wykrztusi w kocu drugi ssiad Sofii. - Co za laska! -
wymamrota, kiedy Ariella przywitaa si z kompletnie
zaskoczonym Davidem i zaja miejsce obok niego.
- George! - rzuci Jim ostrzegawczym tonem, starajc si
powstrzyma nietaktownego znajomego.
- Cholera jasna, co za laska! - powtrzy tamten, oblizujc
wargi. - Mylisz, e Ian i Alice zrobili to celowo? - zwrci si
nagle do Sofii.
- George! - jkn Jim.
- Niezy numer, co, Jim? - George umiechn si
beztrosko.
- George, chciabym przedstawi ci Sofii Harrison, onie
Davida Harrisona. Sofio, oto George Heavyweather.
- O, kurwa... - mrukn George.
- Byem pewien, e to powiesz - westchn Jim.
- Strasznie mi przykro - bka George. - Naprawd...
Zrobiem z siebie potwornego idiot...
- Nie przejmuj si, George - powiedziaa Sofia, jednym
okiem zerkajc na Georgea, ktrego twarz przybraa kolor
dojrzaej papryki, a drugim obserwujc Ariell.
Pierwsza ona Davida wygldaa po prostu olniewajco.
Jej bardzo jasne, prawie biae wosy upite byy w gadki kok i
ta fryzura podkrelaa dug szyj oraz ostry zarys koci
szczkowej. Bya chodna, lecz pikna. David odchyli si w
krzele do tyu, jakby chcia zwikszy odlego midzy sob i
by on, natomiast Ariella nachylia si ku niemu i
przekrzywia lekko gow, mwic co z przepraszajcym
wyrazem twarzy. David skin gow ku Sofii i Ariella spojrzaa
na ni z uprzejmym umiechem. Sofia zdoaa umiechn si
sabo w odpowiedzi i zaraz odwrcia gow, eby ukry
czajcy si w jej oczach lk.
- Bardzo ci przepraszam za Georgea - powiedzia Jim,
popijajc wino. - Niestety, straszny z niego dure. Najpierw
mwi, potem myli. Zawsze mona si spodziewa, e palnie
co szalenie nietaktownego. Na ostatnim przyjciu podszed
do Duggiego Crichtona i powiedzia: Mam ch przelecie t
wulgarn blondyneczk i zao si, e nie bdzie si
wzbraniaa. Zaraz potem odkry, e mwi o nowej
dziewczynie Duggiego. Oczywicie wyszed na kompletnego
gupka, ale c, George taki ju jest...
Sofia si rozemiaa, pragnc okaza wdziczno
Jimowi, ktry natychmiast rozpocz nastpn opowie o
Georgeu. Na podstawie gestw dosza do wniosku, e David
nie odnosi si ju do Arielli z tak wyran wrogoci, jak na
pocztku. Miaa na dziej, e Ariella zakrztusi si ososiem lub
rozleje czerwone wino na swoj bia jak nieg sukni. Przez
chwil wyobraaa sobie ich rozmow: A wic to jest twoja
maa Argolka, Davidzie. Jaka sodka, zupenie jak may
psiak... Nienawidzia Arielli i nienawidzia Davida za to, e by
dla niej tak miy. Dlaczego nie wstanie i nie owiadczy, e nie
ma ochoty siedzie obok niej? Przecie go zostawia, prawda?
Spojrzaa na lana Lancastera, pogronego w powanej
rozmowie z row, kocist dam. Wyglda jak kabanos,
suszcy si pod sufitem wiejskiego domu w Szwajcarii,
pomylaa zoliwie, zanim znowu zamiaa si uprzejmie w
odpowiedzi na jak uwag Jima.
Kolacja cigna si jak puszczony w zwolnionym tempie
film. Wszyscy jedli, pili i rozmawiali, jakby nie zamierzali
wychodzi std przed witem. Kiedy wreszcie podano kaw i
niektrzy gocie zapalili papierosy. Sofia miaa ju tylko jedno
pragnienie - jak najszybciej wrci do domu. Zaraz potem Ian
Lancaster przypuci atak na Argentyczykw i Sofia zamara
na swoim krzele jak przeraone zwierz.
- Cholerni Argole! - zawarcza, przytrzymujc cygaro
nieco obwisymi wargami. - Tchrze, jeden w drugiego.
Uciekaj przed brytyjskimi kulami, mdrale.
- Wszyscy wiemy, e ten gupi Galtieri zaatakowa nasze
terytorium, aby odwrci uwag Argentyczykw od
beznadziejnej polityki wewntrznej - owiadczy George.
Jim z rozpacz przewrci oczami.
- Chwileczk - odezwa si David, zerkajc na Sofi, ktra
ju szykowaa si do walki
po drugiej stronie stou. - Wydaje mi si, e wikszo z nas
ma dosy dyskusji o wojnie.
- Och, tak, oczywicie - parskn zoliwie gospodarz
przyjcia. - Przepraszam! Zapomniaem, e oenie si z
Argolk.
- Z Argentynk - powiedziaa dobitnie Sofia. - Jestemy
Argentyczykami i Argentynkami, nie Argolami i Argolkami.
- Tak czy inaczej, zaatakowalicie brytyjskie terytorium i
musicie ponie konsekwencje - bi si albo ucieka. -
Lancaster zamia si niemio.
- Tam walcz dzieci, pitnastoletni rekruci - rzeka Sofia,
nie panujc nad oburzeniem.
- Dziwisz si, e s przeraeni?
- Galtieri powinien by o tym pomyle wczeniej, zanim
wpakowa si w to gwno. Caa ta sytuacja woa o pomst do
nieba... Ale niewane, zagonimy ich wszystkich do morza,
niech si potopi...
Sofia spojrzaa bezradnie na Davida, ktry unis brwi i
westchn. Przy stole zapada cisza, wszyscy z zaenowaniem
utkwili wzrok w talerzach. Gocie przy ssiednich stoach,
ktrzy przysuchiwali si atakowi lana, czekali, co bdzie dalej.
I wtedy oglne milczenie przerwa niezbyt mocny gos.
- Musz ci pochwali za niezwyk uprzejmo i
wraliwo - odezwaa si Ariella.
- Za uprzejmo i wraliwo? - powtrzy niepewnie Ian.
- Tak.
- Nie rozumiem, o czym mwisz...
- Och, daj spokj, Ianie, nie bd taki skromny!
- Naprawd nie wiem, o co ci chodzi, Ariello! -
zniecierpliwi si Lancaster.
Ariella rozejrzaa si dookoa, pragnc upewni si, czy
wszyscy suchaj. W takich chwilach uwielbiaa mie liczn
widowni.
- Chodzi mi o twj takt, dyplomatyczny takt. Jestemy w
samym rodku wojny z Argentyn, a tymczasem ty i Alice
zdecydowalicie si ugoci nas pod namiotem w barwach
argentyskiej flagi. - Zerkna w gr, na szerokie niebiesko-
biae pasy. Wszyscy poszli za jej przykadem. - Uwaam, e
naley si wam ogromne uznanie. auj, e nie wszyscy
moemy poszczyci si takim taktem. Oto kpimy z Argentyny i
jej obywateli w obecnoci osoby, ktra pochodzi z tego kraju.
Sofia jest Argentynk i nie wtpi, e kocha swoj ojczyzn
rwnie mocno jak my Wielk Brytani. To doprawdy
tragiczne, e okazalimy si tak nieokrzesani, aby nazywa ich
Argolami i tchrzami przy twoim stole, drogi lanie. Co za
wstyd, e wspaniay gest twj i Alice poszed na marne, bo
kto wypi za duo wina... Tak czy inaczej, pragn wznie
toast za wasz takt i wyczucie chwili, bo przecie w
ostatecznym rozrachunku liczy si szlachetna myl, prawda,
lanie?
Ariella spokojnie uniosa kieliszek do bladych ust. Ian
Lancaster zakrztusi si dymem z cygara i krew napyna mu
do twarzy, nadajc jej intensywny odcie purpury. David i
pozostali gocie ze zdumieniem spojrzeli na Ariell. Sofia
rzucia jej pene wdzicznoci spojrzenie i przekna swoj
wcieko wraz z ykiem czerwonego wina.
- A teraz. Sofio, chyba pjdziemy poprawi makija, co ty
na to? - cigna Ariella, podnoszc si z krzesa. - Troch
zmczyo mnie towarzystwo przy tym stole.
Mczyni zerwali si na rwne nogi, patrzc na ni z
nieukrywanym szacunkiem. Sofia podesza do Arielli z wysoko
podniesion gow. Starsza kobieta wzia j za rk i
przeprowadzia obok wci milczcych z wraenia goci do
drzwi. Kiedy znalazy si na zewntrz namiotu, wybuchna
miechem.
- Pompatyczny kretyn! - parskna. - Musz zapali, a ty?
- Nie wiem, jak ci dzikowa - odezwaa si Sofia, ktra
nadal draa na caym ciele.
Ariella podsuna jej paczk papierosw, lecz Sofia
odmwia.
- Nie dzikuj mi - powiedziaa Ariella. - Dao mi to
mnstwo radoci. Nigdy nie przepadaam za Ianem
Lancasterem i nie rozumiaam, co David w nim widzi, nie
wspominajc ju o biednej onie tego idioty. Noc w noc znosi
jego sapanie, czerwon gb i oddech cuchncy cygarem,
ble...
Podeszy do awki i usiady. Namiot wieci od wewntrz i
znowu szumia gwarem wielu gosw, jakby kto podsyci
przygasajcy ogie. Ariella zapalia papierosa i zaoya nog
na nog
- Nie masz pojcia, ile mnie to kosztowao, eby zachowa
si w dystyngowany sposb - westchna, trzymajc
papierosa midzy dwoma dugimi palcami, ozdobionymi
rowymi paznokciami.
- Ale bya naprawd bardzo dystyngowana. Lancaster
oniemia z wciekoci.
- I dobrze. Jak on mia! - wykrzykna Ariella, zacigajc
si dymem.
- Wszyscy zachowali si mniej wicej tak samo - rzeka
Sofia ze smutkiem. - Nie chciaam tu dzi przyj, ale...
- Szczerze ci wspczuj, bo to musi by dla ciebie
paskudny okres. I podziwiam ci. Ja na pewno nie
zdecydowaabym si przyj.
- David chcia by na tym przyjciu.
- No, tak... Mwiam ju, e nigdy nie rozumiaam, co on
widzi w tym idiocie.
- Wydaje mi si, e teraz zmieni o nim opini. - Sofia si
za miaa.
- Na pewno wicej si do niego nie odezwie. - Ariella
wydmuchaa dym kcikiem ust i popatrzya na Sofi spod
gstych czarnych rzs.
- David ma szczcie, e znalaz kogo takiego jak ty. Jest
teraz innym czowiekiem, szczliwym, spenionym... Wyglda
modo i atrakcyjnie. Masz na niego pozytywny wpyw, jestem
prawie zazdrosna...
- Dzikuj ci.
- Ja i David niszczylimy si nawzajem. - Strzsna popi
na traw. - On cigle mia mi co za ze, a ja wymagaam od
niego niestworzonych rzeczy i zachowywaam si jak
rozpuszczony bachor. auj, e go zraniam, ale jestem
szczliwa, e kade z nas poszo wasn drog. Niektrzy
ludzie po prostu do siebie nie pasuj, lecz ty i David... Zawsze
widz, czy jaki zwizek przetrwa prb czasu, czy nie. Wasz
przetrwa j na pewno. Uleczya jego serce, zrobia co, co
mnie nigdy by si nie udao...
- Jeste dla siebie bardzo surowa - rzeka Sofia,
zastanawiajc si, dlaczego kiedykolwiek czua si zagroona
obecnoci Arielli w yciu Davida.
- Nie lubiam jego przyjaci. Zaza doprowadzaa mnie do
szau. Ta kobieta zawsze chciaa mie Davida dla siebie. Na
twoim miejscu uwaaabym na ni...
- Och, Zaza duo gada i we wszystko si wtrca, ale j
lubi.
- Mnie zwyczajnie nienawidzia. No, wanie, sama
widzisz, jak to jest. Ty i David jestecie dla siebie stworzeni.
Tak czy inaczej, teraz wreszcie bdziemy mieli co wsplnego
- antypati do lana Lancastera.
- Na pewno. - Sofia westchna. - Mylaam, e mieszkasz
we Francji, Ariello.
- Bo tak byo. - Ariella rozemiaa si gorzko. -
Mieszkaam z Alainem, cudownym mczyzn... To jeszcze
jeden z moich zwizkw, ktry nie wytrzyma prby czasu.
Czasami myl, e trway zwizek nie jest mi pisany.
- Gdzie jest teraz Alain?
- Nadal w Prowansji. Cigle jest dobrze zapowiadajcym
si fotografem, zbuntowanym i roztargnionym. Bardzo,
bardzo roztargnionym... Nie dam gowy, czy zauway moje
odejcie.
- Nie wyobraam sobie, aby ktokolwiek mg ci nie
zauway.
- Nie znasz Alaina. Niewane, doszam do wniosku, e o
wiele lepiej mi bdzie bez mczyzn, zwizkw z nimi i
zobowiza.
Widzisz, w gbi serca jestem Cygank, zawsze taka
byam. Maluj i podruj - oto cae moje ycie.
- Widziaam kilka twoich obrazw na poddaszu w
Lowsley. S bardzo dobre.
- Sodka z ciebie dziewczyna. Sofio. Dzikuj. Powinnam
zabra te obrazy. Moe wypiybymy razem herbat...
- Z przyjemnoci.
- wietnie. - Umiechna si. - Postaram si wpa
ktrego dnia. Czy ty i David zamierzacie mie dzieci?
- Moe.
- Och, nie wahaj si zbyt dugo! Uwielbiam dzieci, to
znaczy dzieci moich przyjaci i znajomych. Sama nigdy nie
chciaam ich mie, natomiast Davidowi bardzo na tym
zaleao. Cigle si o to kcilimy. Biedny David, duo przeze
mnie wycierpia... Pamitaj, e nie robi si coraz modszy.
Bdzie cudownym ojcem. Pragnie tego z caego serca...
Gdy Sofia usyszaa te sowa, podniosa gow i spojrzaa
w niebo. Pomylaa o modych mczyznach, umierajcych
wrd falklandzkich wzgrz. Wszyscy oni mieli matki, ojcw,
braci, siostry i dziadkw, ktrzy pakali nad ich losem.
Przypomniaa sobie, w jaki sposb ojciec prbowa
wytumaczy jej mier, kiedy bya ma dziewczynk -
powiedzia, e kada dusza staje si gwiazd na niebie.
Uwierzya mu wtedy i nadal chciaa w to wierzy.
Popatrzya na wszystkie dusze, lnice na cichym
nieboskonie. Dziadek Dwyer powiedzia kiedy, e ycie,
ktre sprowadza si do kwestii zachowania gatunku i
prokreacji, trzeba karmi mioci, bo bez niej nie jest w
stanie przetrwa. Sofia kochaa Davida, lecz oto teraz, patrzc
na miliardy dusz nad swoj gow, zrozumiaa, e mio musi
zatacza coraz szersze krgi, e trzeba obdarza ni nastpne
pokolenia. Uwiadomia sobie, e wreszcie jest gotowa
urodzi dziecko. Santiguito jest dla mnie jak jedna z tych
gwiazd, bo przecie nigdy go nie zobacz, pomylaa ze
smutkiem. Przypomniaa sobie rad Dominique i postanowia
uwolni si od bolesnej tsknoty.

Rozdzia trzydziesty drugi

Najbardziej satysfakcjonujcym aspektem nawizania
kontaktw z Ariell byo nieprzyjemne zdziwienie, jakim na
ten fakt za reagowaa Zaza. Sofia z ogromn radoci strecia
Zazie brawurowe wystpienie Arielli podczas przyjcia i
patrzya, jak ta po gardliwie marszczy nos, ktry uwielbiaa
wtyka w nie swoje sprawy. Od przyjcia min ju ponad
miesic, lecz ciekawo Zazy, jeli chodzi o Ariell, bya po
prostu nienasycona, wic Sofia musiaa przy kadym
spotkaniu powtarza wszystko ze szczegami.
- Jak moesz mwi, e j lubisz? Przecie to wredna
suka! - jkna Zaza, przez pomyk zapalajc dwa papierosy
jednoczenie. - Cholera jasna! - wykrzykna, wrzucajc
jednego do pustego kominka. - Czy ja naprawd to zrobiam?
- Ariella bya fantastyczna. Na zimno wdeptaa lana
Lancastera w ziemi. Zachowaa si z ogromn godnoci,
chocia bez wzgldnie, szkoda, e jej nie widziaa. Wiesz, e
ten wstrtny robak przeprosi mnie pniej? Oczywicie
potraktowaam go bardzo uprzejmie, bo nie mogabym zniy
si do jego poziomu, ale nigdy wicej nie chc go widzie -
zakoczya Sofia wyniole.
- I David naprawd przyrzek, e nigdy wicej si z nim
nie spotkacie?
- Tak jest, to koniec naszej znajomoci. - Sofia rozemiaa
si i artobliwym gestem przejechaa palcem po szyi. - W
zeszym tygodniu Ariella wpada po swoje obrazy i zostaa nie
tylko na podwieczorek, ale na noc. Gadaymy bez koca.
Wcale nie chciaam, eby wyjedaa.
Zaza skrzywia si lekko, co naturalnie nie uszo uwagi
Sofii.
- A David?
- Co byo, to byo, powiedzia.
- Nie do wiary! Po prostu nie do wiary! - westchna
Zaza, zdrapujc kawaek szkaratnego lakieru z paznokcia. -
Oboje jestecie wyjtkowo ekscentryczni.
- Och, zrobio si ju strasznie pno! - Sofia z
przeraeniem zerkna na zegarek. - O czwartej umwiam si
z Davidem w jego biurze, a wczeniej mam jeszcze
spotkanie... Musz lecie, Zazo.
- Jakie spotkanie? - zainteresowaa si Zaza. - To znaczy...
Chyba dobrze si czujesz, prawda?
- Doskonale. Musz tylko wpa do dentysty, nic wicej -
odpara nonszalancko Sofia.
- Ucauj ode mnie Davida - powiedziaa Zaza, mierzc
Sofi bacznym spojrzeniem spod umalowanych na zielono
powiek.
Do dentysty, akurat, pomylaa. Ciekawe... Moe ma to
co wsplnego z ginekologiem...
Sofia zjawia si w biurze Davida o czwartej trzydzieci.
Bya blada, drca, ale mimo wszystko umiechnita, z min
kogo, kto wanie pozna cudown tajemnic. Sekretarka
szybko odoya suchawk, przerywajc rozmow ze swoim
chopakiem, i entuzjastycznie przywitaa on szefa. Sofia, nie
czekajc, wesza prosto do gabinetu ma. David podnis
wzrok znad biurka, a ona opara si o drzwi i umiechna do
niego.
- O, Boe, wic to prawda... - rzek powoli, badajc
spojrzeniem jej twarz. - To prawda... Prosz, powiedz mi, e
tak jest... - Drc rk zdj okulary.
- Tak, jestem w ciy. - Sofia si rozemiaa. - Z radoci
nie wiem, co ze sob zrobi...
- Ale ja wiem - powiedzia David, podchodzc do niej i
chwytajc j w ramiona. - Mam nadziej, e urodzi nam si
maa dziewczynka - szepn. - Miniaturowa Sofia...
- Bro Boe! - zachichotaa Sofia.
- Nie mog w to uwierzy. - David westchn i
odsunwszy Sofi na odlego ramion, delikatnie pooy
do na jej brzuchu. - Mieszka w tobie maa ludzka istota,
ktra kadego dnia bdzie coraz wiksza...
- Przez najblisze dwa miesice na wszelki wypadek nie
powinnimy jeszcze nikomu o tym mwi - ostrzega go Sofia i
w tej samej chwili przypomniaa sobie wyraz twarzy Zazy. -
Zaza zaprosia mnie do siebie na lunch - powiedziaa. -
Udaam, e spiesz si do dentysty, ale wiesz, jaka ona jest.
Wydaje mi si, e zacza co podejrzewa.
- Nie martw si, poradz sobie z Zaz. - Pocaowa j w
czoo.
- Chciaabym jednak zawiadomi Dominique.
- Doskonay pomys. Powiedz wszystkim bliskim, ktrym
masz ochot zdradzi nasz sekret.
Sofia nie skarya si na poranne mdoci. Ku swemu
zaskoczeniu czua si wyjtkowo dobrze i tryskaa energi.
David stara si dba o ni jeszcze bardziej ni zwykle i by dla
niej prawdziwym wsparciem. Pierwsza cia bya dla niej do
przykrym dowiadczeniem, natomiast ta okazaa si zupenie
inna. Bya tak radosna, e wspomnienie Santiguita zaczo
powoli znika we mgle zapomnienia. David rozpuszcza j i
spenia wszystkie zachcianki. Kupowa jej tyle piknych
rzeczy, e po paru tygodniach poprosia, aby przesta, bo ju
nie wiedziaa, gdzie je upycha. Codziennie rozmawiaa przez
telefon z Dominique, ktra obiecaa, e postara si przyjecha
do Anglii co najmniej na miesic.
Kiedy miny trzy miesice, Sofia i David poinformowali
wszystkich o swoim szczciu. W odpowiedzi na t cudown
wiadomo Sofia otrzymaa mnstwo kwiatw od przyjaci i
krewnych Davida. Poniewa musiaa zrezygnowa z jazdy
konnej, zacza bra lekcje gry na fortepianie, ktrych trzy
razy w tygodniu udziela jej niezwykle ywotny staruszek o
twarzy wia. Regularnie umawiaa si na wizyty u
ginekologa w Londynie i wydawaa setki funtw na ubranka
dla dziecka, bo na ich widok po prostu tracia gow. Bya
przekonana, e urodzi creczk, wic wybieraa najpikniejsze
ciuszki dla dziewczynki, jakie moga znale. Poprosia te
Ariell, eby na cianach dziecicego pokoju namalowaa
gwnych bohaterw Kubusia Puchatka.
- Chc, eby moja creczka miaa pogodny, jasny pokj -
powiedziaa.
Dzieo Arielli podobao si wszystkim tak bardzo, e
zapocztkowao nowy trend. Ariella, jego twrczyni, przez
wiele miesicy podrowaa po caym Gloucestershire,
ozdabiajc dziecice sypialnie wizerunkami postaci ze sawnej
ksiki.
W lutym podekscytowana Zaza przyjechaa na
podwieczorek z caym baganikiem starych ubranek.
Usadowia si na sofie, jak najbliej kominka, i zapalia
papierosa srebrn zapalniczk, ktr dostaa od Tonyego na
Boe Narodzenie.
- Strasznie tu zimno, kochanie - poskarya si, drc na
caym ciele. - Co si stao z waszym ogrzewaniem?
- Jest mi cigle gorco, to chyba z powodu ciy -
wyjania Sofia, ktra miaa na sobie tylko koszulk polo bez
rkaww.
- Moliwe, ale co z nami wszystkimi? Dziwi si, e David
to wytrzymuje.
- David jest anioem. W ubieg niedziel pojecha do
sklepu specjalnie po soiczek oliwek, bo miaam na nie
ochot. Po prostu musiaam je zje.
- Nigdy nie lubiam oliwek - owiadczya Zaza. - Moim
zdaniem s obrzydliwe... No, ale do rzeczy. Otwrzmy t
walizk, ebym moga pokaza ci, co przywiozam. Nie,
skarbie, ty sied spokojnie, sama si tym zajm.
Zaza ostronie otworzya walizk, trzymajc suwak
midzy poduszeczk kciuka i knykciem palca wskazujcego,
eby unikn poamania paznokci.
- Te spodnie nosi kiedy Nick - powiedziaa, podnoszc
do gry par spodni z czerwonego sztruksu. - liczne,
prawda?
- Idealne dla dwuletniego chopca. - Sofia si rozemiaa.
- A to jest dziewczynka - dodaa, kadc do na wypukoci
brzucha.
- Nie bd taka pewna - rzeka Zaza. - Ksztat brzucha
wskazuje na chopca, mwi ci.
Pamitam, e mj by podobny, kiedy byam w ciy z
Nickiem. Ach, Nick by naprawd cudownym dzieckiem...
- Ale ja wiem, e urodz dziewczynk. Czuj to.
- Ubranka nie maj znaczenia, w kadym razie do
pewnego wieku - powiedziaa Zaza autorytatywnie.
- Dla mnie maj - odpara spokojnie Sofia. - To jest
przeliczne - dorzucia, wycigajc spod stosu rzeczy malek
bia sukieneczk. - Co dla dziewczynki... - To sukienka
Angeli, rzeczywicie bardzo adna. Szkoda, e dzieci tak szybko
wyrastaj z tych rzeczy...
- Bardzo mio z twojej strony, e chcesz mi je poyczy -
powiedziaa Sofia, ogldajc par malutkich niebieskich
bucikw.
- Nie poyczam, ale daj ci je, guptasie. Nie bd mi ju
potrzebne, nie sdzisz?
- A Angela? Te rzeczy mog si jej w przyszoci bardzo
przyda.
- Dobry Boe! - prychna Zaza. - Angela! Angela
przechodzi teraz etap buntu, mwi, e nie cierpi mczyzn i e
kocha si w dziewczynie imieniem Mandy.
- Prawdopodobnie robi to gwnie po to, eby ci
zirytowa.
- I wietnie jej si to udaje, chocia oczywicie nie
przejmuj si t ca Mandy...
- Nie?
- Nie. Kiedy sama miaam sabo do kobiet, ale przeszo
mi to jeszcze w szkole. Znacznie bardziej martwi mnie
zmienne nastroje Angeli. Jest niegrzeczna, wrcz opryskliwa,
nie okazuje nam nawet odrobiny szacunku, wydaje nasze
pienidze i cigle chce wicej. Uwaa, e wiat powinien lee
u jej stp. Wolaabym wychowa dziesiciu Nickw ni jedn
Angel. Sdzc po jej obecnym stosunku do ycia, te rzeczy
nigdy nie bd jej potrzebne. - Zaza wbia pomalowane na
ostr czerwie paznokcie w zrobione na drutach mae
kapciuszki. - Pod tym wzgldem licz na Nicka, ale naturalnie
na razie jestem jeszcze duo za
moda i za atrakcyjna, eby zosta babci. Widziaa ostatnio
Ariell?
- Nie. Jest bardzo zajta, dostaje zlecenie za zleceniem.
- Ten wasz dziecicy pokoik jest pikny jak marzenie -
rzeka Zaza, podnoszc wyskubane brwi i z podziwem kiwajc
gow. - Ariella naprawd ma wielki talent.
- Obiecaa przyjecha na ostatni weekend w marcu -
powiedziaa Sofia. - Moe wpadniecie z Tonym? David bardzo
si ucieszy. Przyjad te moi przybrani rodzice, Dominique i
Antoine. Na pewno nie bdziemy si nudzi. Zao si, e
polubisz Dominique...
- Och, sama nie wiem... Ariella i ja nigdy nie byymy ze
sob w zbyt dobrych stosunkach. Nie lubiam jej, jeli mam
by szczera.
- To byo wiele lat temu, teraz obie jestecie innymi
osobami. Skoro ja polubiam Ariell, to ty take poczujesz do
niej sympati, zobaczysz. Przyjedcie, prosz. Nie mog
jedzi konno, a poza lekcjami fortepianu nie mam waciwie
nic do roboty, wic potrzebuj dobrego towarzystwa.
Zaza zastanawiaa si przez chwil.
- Dobrze, z radoci przyjedziemy - powiedziaa wreszcie.
- Przynajmniej przez trzy dni nie bd musiaa wykca si z
Angel. Dzieciaki bd miay dom tylko dla siebie.
- Wic wszystko ustalone - rzeka Sofia. - wietnie.
Marzec mija powoli, przeganiany przez niecierpliw
wiosn, ktra zasypaa ogrd zawilcami i wczesnymi
onkilami. Brzuch Sofii uwypukla si coraz bardziej, peen
rozwijajcego si bogosawiestwa. Dziecko poruszao si i
kopao zwykle wtedy, gdy Sofia siedziaa spokojnie. Czasami
widziaa, jak maa pistka lub stopa napina skr na jej
brzuchu, kiedy indziej czua, e dziecko taczy w rytm melodii,
ktre graa na fortepianie podczas lekcji. "w", Harry
Humphreys, z wyranym przeraeniem obserwowa spod oka,
jak bluzka Sofii porusza si w tajemniczy sposb. David lubi
przytula gow do jej brzucha i sucha, jak malestwo
wykonuje rozmaite ewolucje. Caymi godzinami rozmawiali o
dziecku, zastanawiajc si, jakie cechy odziedziczy po kadym
z nich.
- Bdzie miaa twoje gbokie, brzowe oczy - mwi
David, caujc powieki Sofii.
- Nie, twoje, pikne i niebieskie - odpowiadaa.
- Twj nos.
- Na to si zgadzam. - Sofia si miaa, z czuoci caujc
duy nos ma.
- Twoje wargi.
- Oczywicie. Ale twoj inteligencj.
- Jasne.
- Moje ciao...
- Mam nadziej, bo przecie ma by dziewczynk. Twj
talent jedziecki i twoj odwag.
- Twj agodny charakter zamiast mojego uporu.
- I twoj dum.
- Dobrze, ju dobrze, nie wytykaj mi mojej dumy!
- Twj zabawny sposb chodzenia.
- Wcale nie jest taki znowu zabawny...
- Ale jest! - zawoa David. - Chodzisz jak kaczka!
Sofia rozemiaa si gono.
- Naprawd? - zapytaa, chocia doskonale wiedziaa, e
David ma racj.
Santi zarzuca jej czasami, e chodzi w ten sposb, aby
zwrci na siebie uwag. Twierdzi, e ten specyficzny chd
sprawia, i Sofia wyglda na bardzo zadowolon z siebie i
troch aroganck, lecz ona po prostu nie umiaa chodzi
inaczej.
- Jeeli to chopiec...
- To nie jest chopiec, ale dziewczynka - powiedziaa z
naciskiem. - Wiem, e to dziewczynka.
- Druga Sofia! Niech Bg nam dopomoe!
Sofia zarzucia mu ramiona na szyj i pocaowaa w
delikatne miejsce za uchem. David przytuli j mocno. Mia
nadziej, e pragnienie Sofii speni si i wkrtce bd cieszy
si obecnoci malekiej dziewczyneczki, rwnie cudownej i
uroczej jak jej matka.
Ariella przyjechaa jako pierwsza. Z trudem
powstrzymaa wcieko, kiedy Sofia powiedziaa jej, e Zaza
take bdzie w Lowsley.
- C, jako to znios - westchna ciko, kiedy David
zanis jej walizk do pokoju na grze.
Sofia asystowaa jej przy rozpakowywaniu, lec na ku
i wydajc instrukcje, gdy szczekanie psw obwiecio
pojawienie si samochodu. Wyjrzaa przez okno i pomachaa
do Zazy oraz Tonyego.
- David jest na dole - powiedziaa, wracajc do ka.
- Nie schodmy do nich na razie, dobrze? -
zaproponowaa Ariella. - Dziwnie si czuj, kiedy przyjedam
tutaj i uwiadamiam sobie, e ten dom nie naley do mnie.
Jest taki pikny, e chwilami si zastanawiam, dlaczego w
ogle std wyjechaam - zaartowaa.
- Za to ja ciesz si, e to zrobia, wic nie zmieniaj
zdania, bardzo prosz.
- Dobrze, skoro nalegasz...
Do pokoju wpady psy, prowadzc Davida, Tonyego i
Zaz.
- Ariello, kochanie, tak dawno si nie widziaymy! -
wykrzykna Zaza, rozcigajc wargi w sztucznym umiechu.
Ariella umiechna si chodno.
- Par lat. Jak si masz, Zazo? Widz, e nadal jeste z
Tonym - rzeka, patrzc, jak mczyni przechodz do
nastpnego pokoju.
- Och, Tony jest tak dobry i kochany, e trudno byoby
znale kogo lepszego. - Zaza zamiaa si nerwowo. -
Doskonale wygldasz, Ariello - dodaa.
Moga powiedzie o Arielli wiele zych rzeczy, ale nie
byaby w stanie skrytykowa jej wspaniaej, wietlistej urody.
- Dzikuj, ty take - odpara uprzejmie Ariella, smuk
bia doni przygadzajc srebrzyste wosy.
- wietnie ci wyszed ten pokj - skomplementowaa j
Zaza. - To by naprawd byskotliwy pomys...
- Na to wyglda, bo teraz nie mog opdzi si od
zamwie - powiedziaa Ariella.
- To wspaniale, kochanie. Jeste wybitnie utalentowan
osob. Nie miaam pojcia, e tak dobrze malujesz.
- Ilustracje dla dzieci nie s moj specjalnoci, ale to co
nowego, a ja lubi nowe rzeczy.
- Wanie - przytakna Zaza.
Sofia zaprowadzia Zaz do jej pokoju, zostawiajc Ariell
sam, aby moga spokojnie
skoczy rozpakowywanie rzeczy.
- Skarbie, dlaczego mi nie powiedziaa, e ona jest taka
liczna! - sykna Zaza, kiedy wyszy na korytarz.
- Przecie j znasz, i to od wielu lat.
- Tak, ale teraz jeszcze wypikniaa! Nigdy dotd nie
promieniaa tak wielk urod! Wyglda znakomicie i jest
znacznie milsza ni kiedy!
- To dobrze - powiedziaa Sofia, z zainteresowaniem
obserwujc, jak Zaza wpada w nieco dziecinne podniecenie.
Dominique i Antoine przyjechali ostatni. Ich samolot
bardzo si spni; wysiedli z samochodu mocno zmczeni,
ale mimo wszystko w dobrym nastroju. - Antoine przyrzek, e
kupi mi odrzutowiec - owiadczya Dominique, wchodzc do
holu i przepychajc si midzy psami. - Uroczycie obieca, e
ju nigdy wicej nie bd musiaa podrowa zwykymi
liniami. Za bardzo mnie to stresuje i le wpywa na mj
wygld...
- Tak jest - potwierdzi Antoine z wyranym francuskim
akcentem. -Jeeli kupi odrzutowiec, zreszt dlaczego tylko
jeden, przecie mog kupi dziesi, poza Dominique bd
mogli nimi podrowa jej wszyscy znajomi i przyjaciele.
Sofia podesza, aby ich uciska, chocia przyszo jej to z
widocznym trudem.
- Jeszcze tydzie lub dwa i bd moga przytuli was z
bliska - zaartowaa, wdychajc znajomy zapach perfum
Dominique.
- Kiedy dziecko ma si urodzi? - zapyta Antoine.
- Cher Antoine, mwiam ci ju wiele razy, mniej wicej
za dziesi dni - wtrcia Dominique. - A cilej rzecz biorc, w
kadej chwili...
- Mam nadziej, e jeste gotowy zakasa rkawy,
kochanie - powiedziaa Zaza do Davida.
- Ja te jestem gotowy - rzuci artobliwie Tony. - Byem
przy narodzinach mojej dwjki, chocia od tamtego czasu
mogem troch wyj z wprawy.
- To nie jedyna rzecz, w ktrej przydaaby si wprawa -
wymamrotaa pod nosem Zaza.
Ariella umiechna si lekko i zerkna na Tonyego.
Uwaga Zazy bynajmniej jej nie zaskoczya. Tony wyglda na
faceta, ktry znacznie lepiej czuje si wrd kolegw ni z
on. Jej uwag odwrci nagle Quid, ktry zdecydowanym
ruchem wetkn nos midzy jej
uda.
- Na mio bosk! - jkna, starajc si odepchn psa.
Niewiele to dao, poniewa Quid zapar si apami i z wyran
satysfakcj pomacha ogonem.
- Przesta, Quid! - rozkaza mu z rozbawieniem David. -
Quid! Przepraszam ci, Ariello, on po prostu nie przywyk do
tak intensywnie pachncych kobiet. Daje spokj, Quid,
zachowuj si jak naley! Nie powiniene traktowa w ten
sposb dam, dentelmen tak nie postpuje!
- Dlaczego nie moesz nauczy si mwi do swoich
psw jak naley, Davidzie? - zirytowaa si Ariella. - Przecie
to nie s ludzie, sowo daj!
Z westchnieniem otrzepaa spodnie i przemaszerowaa
przez hol do salonu, gdzie zrzucia buty i usiada na sofie,
podwijajc nogi pod siebie, aby unikn wszelkiego kontaktu z
okropnym Quidem, ktry obserwowa j akomie zza Davida.
Dominique, ubrana w obszerne zielone spodnie i jasny
kwiecisty sweter do kolan przysiada obok parawaniku przed
kominkiem i zacza bawi si koralami, ktre zwisay jej z szyi
niczym kolekcja lnicych czerwonych ukw. Zaza stana z
drugiej strony kominka, usiujc przybra wdziczn poz, w
kadym razie tak to oceniaa Sofia. W jednej wysoko
uniesionej doni trzymaa papierosa w hebanowej cygaretce,
drug delikatnie poprawiaa krtkie brzowe wosy przycite
na gadkiego pazia. Jej zielone oczy czujnie rozglday si po
pokoju spod lekko przymruonych powiek. Raz po raz zerkaa
na Ariell, wolaa bowiem mie si na bacznoci. Doskonale
pamitaa, e Ariella ma jzyk ostry jak zby rekina i jest
rwnie krwioercza. David, Antoine i Tony stali przy oknie i
toczyli rozmow o ogrodzie.
- Moe macie ochot zapolowa na krliki? -
zaproponowa David. - W ogrodzie jest ich mnstwo, a
chtnie pozbylibymy si chocia czci tych szkodnikw.
- Nie bd niedobry! - zawoaa Sofia z ka. - Biedne
malestwa...
- Jak to, biedne malestwa? - zaprotestowa David. -
Zjadaj wszystkie cebulki! Wic jak, panowie?
- Jestem gotowy - zaofiarowa si Tony.
- Comme vous voulez. - Antoine lekko wzruszy
ramionami. - Jeeli chcecie...
Nastpny dzie by bardzo agodny jak na marzec. Soce
przegonio zimowe mgy i wiecio jasno, zadowolone, e
wreszcie udao mu si przedrze przez chmury. Ariella i Zaza
zjawiy si na niadaniu elegancko ubrane w weekendowe
stroje. Spodnie i akiet z zielonego tweedu, ktre miaa na
sobie Zaza, wyglday na kupione dwa dni temu, natomiast
plisowana spdnica i kamizela Arielli naleay jeszcze do jej
babki i lata naday im przyjemnej mikkoci i barwy. Zaza z
zazdroci spogldaa na Ariell, ktra umiechaa si,
emanujc pewnoci, e niezalenie od okazji zawsze wyglda
doskonale.
David otworzy szafk z broni i wybra wiatrwki dla
siebie oraz dla Antoinea i Tonyego. Wszystkie stanowiy
kiedy wasno jego dziadka, znanego myliwego, i na
kolbach miay piknie wygrawerowane inicjay E.J.H. - Edward
Jonathan Harrison.
Sofia otulia si kouchow kurtk Davida i wzia dug
lask, aby z jej pomoc trzyma psy na dystans. Gdy wszyscy
zgromadzili si na wywirowanym podjedzie przed wejciem,
z domu wyonia si Dominique w jaskrawoczerwonym
paszczu, szalu w to-niebieskie pasy i biaych butach do
tenisa.
- W tym stroju wystraszysz wszystkie zwierzta w okolicy
- zaartowa miao Tony, spogldajc na ni z udawanym
przeraeniem.
- Z wyjtkiem bykw. - Ariella si rozemiaa, - Uwaam,
e wygldasz cudownie.
- Cherie, moe lepiej poycz jaki paszcz od Sofii, co? -
zaproponowa Antoine.
- Oczywicie, jeli chcesz - powiedziaa Sofia. - Ale ja
wolaabym, eby si nie przebieraa, bo na twj widok
wszystkie krliki bd si miay na bacznoci, a o to chodzi...
- Skoro Sofia chce, ebym posza w czerwonym paszczu,
to tak wanie zrobi - zdecydowaa Dominique. - A teraz
chodmy wreszcie. Musz si przej po tych wszystkich
grzankach i wielkiej porcji jajecznicy. Naprawd, nie ma to jak
angielskie niadanie...
Poszli dolin w kierunku lasw. Kilka razy mczyni
zauwayli krliki i zatrzymywali panie, aby stay nieruchomo
do chwili, kiedy wreszcie pada celny strza.
- Gdybycie przestay gada, moe udaoby mi si co
ustrzeli - sykn Tony, ktry dotd cigle chybia.
- Przepraszam, kochanie - powiedziaa Zaza. - Zachowuj
si tak, jakby nas tu nie byo.
- Na mio bosk, Zazo, sycha was nawet w
Stratfordzie!
Caa grupka powoli ruszya dalej, podobna do pocigu
osobowego, ktry zatrzymuje si na kadej stacji. Sofia
pilnowaa psw, od czasu do czasu drapaa je lask po
grzbietach i przywoywaa do nogi. Kiedy wszystkie krliki
pochoway si ju w norach, sposzone strzaami lub moe
intensywnymi kolorami stroju Dominique, David i Antoine
wetknli wiatrwki pod pach i ogosili koniec polowania.
Tony, ktry nadal nie zdoa nic ustrzeli, gorczkowo
rozglda si za jakim celem. W kocu wzi na muszk
pulchnego, nisko leccego gobia, nacisn spust i z
satysfakcj patrzy, jak w powietrzu wiruje kilka pirek. Ptak
polecia dalej.
- Zaraz spadnie - obwieci triumfalnie.
- Chyba z godu - mrukna Ariella.
- No, dobra, mam ju tego dosy - warkn Tony. -
Chodmy lepiej na spacer. Cz z nas powinna mniej gada i
wicej si rusza. - Odwrci si do Arielli, ktra miaa si tak
serdecznie, e musiaa chwyci Zaz za rami, aby nie upa. -
Kobiety... - westchn. - Jak atwo je rozbawi...
Do niedzieli Zaza i Ariella zdyy si ju zaprzyjani, lecz
rwnowaga ich przyjani
bya chwiejna. Zaza, ktra wci nie dowierzaa, e Ariella nie
zrobi jej jakiego zoliwego psikusa, jednoczenie podziwiaa
j z caego serca i patrzya w ni jak w obraz. miaa si ze
wszystkich jej dowcipw, a kiedy sama co powiedziaa,
natychmiast zerkaa, eby nie przegapi reakcji Arielli. Zaza
bawia Ariell, ale nic poza tym. Ariella wietnie zdawaa
sobie spraw z wadzy, jak daje jej wielka uroda, i z
nieukrywan przyjemnoci obserwowaa olnion ni Zaz.
Sofia z umiechem przygldaa si tej grze. Widziaa, z jak
atwoci Ariella bawi si Zaza, i polubia j za to jeszcze
bardziej.
Kiedy wieczorem Sofia wchodzia na gr, usyszaa, jak
Zaza i Tony kc si w swoim pokoju, pakujc rzeczy przed
wyjazdem, i przystana na podecie schodw.
- Nie zachowuj si w tak idiotyczny sposb! - odezwa si
Tony pobaliwie, zupenie jakby mwi do crki. - Po co ci to
wszystko, Zazo?
- Przykro mi, kochanie, ale wcale nie oczekiwaam, e
mnie zrozumiesz - odpara Zaza.
- Jak mog ci zrozumie? Jestem mczyzn.
- To nie ma nic wsplnego z pci. David na pewno by
zrozumia, o co mi chodzi.
- Usiujesz si popisa, i to za wszelk cen.
- Nie chc rozmawia o tym tutaj - sykna Zaza, ktra
najwyraniej obawiaa si, e kto ich podsucha.
Sofia poczua si winna, ale wyrzuty sumienia zaraz
miny.
- Wic dlaczego poruszya ten temat? - zapyta Tony.
- Nie mogam si powstrzyma.
- Jeste strasznie dziecinna, moja droga. Zupenie jak
Angela.
- Nie porwnuj mnie z Angel! - warkna Zaza.
- A na czym polega rnica? Ty chcesz uciec do Francji z
Ariell, Angela kocha si w Mandy...
- Rnica polega na tym, e ja jestem do dorosa, eby
wiedzie, co robi.
- To potrwa najwyej miesic - westchn Tony. - Jed,
jeli chcesz, ale Ariella rzuci ci jak gorcy kartofel, kiedy si
tob znudzi.
Dokadnie w tej chwili Sofia poczua ostry bl w dole
brzucha. Opara si o cian i krzykna gono. Tony i Zaza
wyjrzeli z pokoju, eby zobaczy, co si dzieje i rzucili si jej na
pomoc.
- O, Boe, dziecko! - zawoaa podniecona Zaza.
- Niemoliwe - wydyszaa Sofia. - Do daty porodu brakuje
jeszcze dziesiciu dni.
Och, jak boli! - jkna, zginajc si wp.
Tony run w d po schodach, woajc Davida, a
Dominique i Ariella wybiegy z salonu do holu. Antoine
poszed za przykadem Tonyego i zacz szuka Davida. Chwil
pniej David wypad z pokoju na dole, gdzie czyci
wiatrwk, i zobaczy, jak zdenerwowana do nieprzytomnoci
Zaza sprowadza po schodach jego on. Rzuci na ziemi
nasczon smarem szmat i z wycignitymi ramionami
podbieg do Sofii. Sam i Ouid skakay podekscytowane, z
nadziej, e kto wemie je na jeszcze jeden spacer.
- Dominique, we paszcz Sofii - wykrztusi David,
obmacujc swoje kieszenie. - Gdzie kluczyki? Wszystko w
porzdku, kochanie?
Sofia skina gow, eby go uspokoi.
- We moje! - Ariella rzucia mu kluczyki do swojego
samochodu, nie spuszczajc wzroku z Quida.
- Dzikuj!
- Nie ma za co - odpowiedziaa Ariella.
Ouid ruszy ku niej, najwyraniej zdecydowany na
wszystko.
Dominique pomoga Sofii woy paszcz.
- Jad z wami - powiedziaa. - Antoine, musisz sam
wrci do Parya. Ja zostaj tutaj.
- Jak dugo zechcesz, cherie - odpar serdecznie.
- Ouid, nie! - wrzasna Ariella, rozpaczliwie szukajc
wzrokiem Davida.
Niestety, David by ju w samochodzie, o czym dobitnie
wiadczy dwik wczonego silnika. Ariella zrozumiaa, e
bdzie musiaa sama poradzi sobie z psem.
- Rozegramy to midzy sob, pieseczku! - warkna. -
Tylko pamitaj, e nie bior jecw
- To naprawd niezwyke - owiadczya Zaza. -
Pierworodne dzieci zawsze si spniaj.

Rozdzia trzydziesty trzeci

Sofia bya przeraona. Nie miao to nic wsplnego z
porodem, nie baa si ani o siebie, ani o dziecko. Wiedziaa, e
wszystko jest w porzdku i malestwo po prostu stracio
cierpliwo, czemu wcale si nie dziwia. Lk budzia w niej
wycznie myl, e przecie moe urodzi chopca.
- Gdzie jest Dominique? - zapytaa niespokojnie, kiedy
wwieziono j na sal porodow.
- Czeka na dole - odpar David drcym gosem.
- Boj si... - wyjkaa Sofia.
- Kochanie...
- Nie chc chopca - jkna ze zami. - Co ja zrobi, jeli
bdzie podobny do Santiguita? Chyba tego nie znios...
David mocno cisn jej rk.
- Wszystko bdzie dobrze, zobaczysz - powiedzia
agodnie, starajc si zachowa spokj.
Jeszcze nigdy nie by tak zdenerwowany, jego odek
podskakiwa jak pieczka tenisowa. Sofia bya nieszczliwa, a
on nie potrafi jej pomc, nie wiedzia nawet, jak j pocieszy.
I w do datku byo mu sabo. Skupi ca uwag na onie, lecz
Sofia wcale nie sprawiaa wraenia uspokojonej. Pami
cigle podsuwaa jej obraz maej, okrgej buzi Santiguita. Jak
moga pomyle, e uda jej si pokocha inne dziecko? Moe
w ogle nie powinna zachodzi w ci...
- Boj si, Davidzie - powtrzya.
Usta miaa zupenie wyschnite, chciao jej si pi.
- Prosz si niczym nie denerwowa, pani Harrison -
odezwaa si pielgniarka. - To pani pierwsze dziecko, wic
nic dziwnego, e odczuwa pani pewien niepokj...
To nie jest moje pierwsze dziecko, chciaa zawoa Sofia,
lecz z jej garda wydoby si tylko krzyk blu. Nagle okazao
si, e nie ma ju czasu myle o synku. Zacza prze i z caej
siy wbia paznokcie w do Davida, pozostawiajc na jego
skrze krwawe lady. Pierwszy pord by dugi i bolesny,
tymczasem teraz dziecko, ku jej wielkiemu zaskoczeniu,
wydostao si na wiat z prdkoci i zdecydowaniem osoby,
ktra pragnie jak najprdzej znale si w nowym, bardziej
ekscytujcym miejscu. Przyjmujcy pord lekarz lekko klepn
dziecko w poladki, sal wypeni ostry, krtki krzyk. Potem
noworodek zapa oddech i przesta krzycze.
- Ma pani liczn ma creczk, pani Harrison -
powiedzia, podajc dziecko pielgniarce.
- Creczk? - zapytaa Sofia sabym gosem. - Och, to
dziewczynka... Dziki Bogu...
- To bya naprawd szybka akcja! - odezwa si David,
usiujc opanowa ciskajce go za gardo wzruszenie. -
Bardzo szybka...
Pielgniarka pooya owinite w cienk pieluszk
dziecko na piersi matki, aby Sofia moga przytuli ma i
spojrze w jej czerwon, pomarszczon twarzyczk. Bya
przyzwyczajona do takich sytuacji, wic odwrcia si
taktownie, dajc dumnemu ojcu par chwil na rozmow z
on.
- Maa dziewczynka... - westchn David, delikatnie
odchylajc rbek pieluszki. - Bardzo podobna do swojej
mamy...
- Jeeli tak wanie wygldam, to chyba powinnam si
podda, Davidzie - zaartowaa
Sofia.
- Bya bardzo dzielna, kochanie - szepn. - Dokonaa
cudu...
Wargi mu dray, kiedy patrzy na malek ludzk istot,
przytulon do matki.
- To prawdziwy cud - zgodzia si Sofia, czule caujc
wilgotne czko creczki. - Popatrz, jaka jest liczna... Ma taki
malutki nosek, zupenie jakby Bg zapomnia o nim i przylepi
go dopiero w ostatniej chwili...
- Jak j nazwiemy? - zapyta David.
- Wiem tylko, jakiego imienia na pewno jej nie damy.
- Elizabeth? - Rozemia si. - Jak nazywaa si twoja
babka ze strony ojca?
- Honor. Moe wolaaby imi twojej matki albo babki?
- Honor... - powtrzya Sofia.
- Bardzo adne imi. I bardzo angielskie. Podoba mi si.-
Honor Harrison... - powiedzia David.
- Tak, mnie te si podoba. Matka wpadnie w furi -
nienawidzia swojej teciowej.
- Wic jednak co mnie z ni czy - mrukna Sofia z
ironi.
- Nigdy nie przyszoby mi do gowy, e to moliwe.
- Honor Harrison, bdziesz pikna, zdolna, inteligentna i
dowcipna. - Sofia si umiechna. - Masz najlepsze cechy nas
obojga i moesz by pewna, e zawsze bdziemy ci
kocha. Powiedz Dominique, e chciaabym si z ni zobaczy,
Davidzie. Jest tu kto, kogo chciaabym jej przedstawi.
Nastpnego dnia w szpitalu zjawili si objuczeni
prezentami i kwiatami Daisy, Anton,
Maggie i Marcello. Anton przynis noyczki, eby podci
Sofii wosy, a Maggie miniaturowy zestaw do manicure, aby
pomalowa jej paznokcie. Marcello wdzicznie osun si na
krzeso i siedzia nieruchomo, milczcy i pikny, jakby wanie
pozowa do portretu. Daisy przysiada na brzegu ka, z
penym uwielbienia wyrazem twarzy zagldajc do
malutkiego eczka obok.
- Udajemy dzi Trzech Krli, skarbie - owiadczya
Maggie. - Przynielimy dary dla nowego Mesjasza, chocia
chyba nie wpadlimy na ten pomys jako pierwsi - dodaa,
zerkajc na rozsiane po caym pokoju bukiety i podarunki.
- Ale przecie jest was czworo - zauwaya Sofia.
- Nie, Marcello si nie liczy - odpara Maggie. - Jest
obecny ciaem, lecz nigdy duchem.
- Przyjechalimy dopieci mamusi - rzek Anton,
szczotkujc wosy Sofii. - Nie wiem, jak to jest urodzi dziecko,
ale widziaem kiedy film dokumentalny o porodzie i o mao
mnie to nie wykoczyo.
- Nie przejmuj si tak, przecie nigdy nie bdziesz musia
przez to przechodzi - powiedziaa Sofia, przygldajc si, jak
kosmyki jej wosw opadaj na pociel lekko jak
pirka.
- I dziki Bogu! - Maggie parskna miechem. -
Wyobraasz sobie te jki i zawodzenie? Gdyby mczyni
rodzili dzieci, nawet tacy pmczyni jak Anton, zaludnienie
spadoby do jednej dziesitej. Miejmy nadziej, e nauka nie
zrobi a takich po stpw, w kadym razie nie za mojego
ycia...
- Nie ten fioletowy lakier, Maggie, bagam! -
zaprotestowaa Sofia. - Moe jasnorowy?
- Naturalny? - Maggie bya zdumiona.
- Tak, bardzo prosz. Jestem teraz matk - odpara z
dum Sofia.
- Cay ten urok macierzystwa wkrtce zblednie, moesz
mi wierzy - oznajmia Maggie. - Po kilku tygodniach
nieustajcych wrzaskw bdziesz gotowa zrobi wszystko,
eby wepchn j sobie z powrotem do brzucha. Pamitam,
e Lucien doprowadza mnie do rozpaczy. O may wos nie
podaam go jako dodatku do niedzielnej pieczeni. Jeszcze
troch i bdziesz modlia si o dawn niezaleno, skarbie.
Kiedy zapragniesz fioletowych paznokci i zielonych wosw,
pamitaj, e ja i Anton jestemy zawsze gotowi pospieszy ci z
pomoc, prawda, Anton?
- Oczywicie, Maggie. Ludzie s teraz
nieprawdopodobnie nudni, w najlepszym razie chc troch
rozjani sobie wosy, macie pojcie? I co w tym jest
ekscytujcego, pytam?
- Nie powiedziaa nam jeszcze, jak si czujesz, skarbie -
rzeka Maggie. - Na pewno jeste caa obolaa. Dziwi si, e
moesz usi. Ja jeszcze nie doszam do siebie po urodzeniu
Luciena, chocia byo to ponad dwadziecia lat temu. Ciao
nigdy nie wraca do dawnej formy, kochanie. To smutne, ale
prawdziwe. Viv uwielbia moje ciao, dopki nie urodziam
Luciena. Potem zacz rozglda si za kim jdrniejszym w
odpowiednich miejscach. Podobno skra i minie s jak
guma, i szybko przyjmuj pierwotny ksztat, lecz
najwidoczniej moje ciao nie ma nic wsplnego z gum.
Kiedy mogam bez trudu dosign palcw u ng, a teraz
nawet nie mog ich dostrzec. Myl, e to wszystko wanie z
powodu ciy. Tak jest, obwiniam za to Ew. Gdyby to ten
tchrz Adam zjad jabko, nie byybymy dzi tuste i
zwiotczae, prawda?
- Mw za siebie, Maggie - odezwaa si Daisy, szeroko
umiechajc si do przyjaciki. - Sofia jest w wietnej formie.
Jak si czujesz, kochanie? Czy pord jest naprawd taki
straszny, jak mwi Maggie?
- Maggie zawsze przesadza - rozemiaa si Sofia. -
Szczerze mwic, wszystko poszo szybko i atwo. David ma
podrapan rk, ale poza tym jest szczliwy i dumny,
podobnie jak ja.
- Gdzie jest cudny David? - zapyta z udawan
zmysowoci Anton. - Zawsze miaem pewn sabo do
twojego musia... - Zerkn na Marcella, ktry nawet nie
drgn, odkd zaj miejsce na krzele.
- Niedugo wrci - powiedziaa Sofia. - Nie moe doj do
siebie, biedak.
- Ona jest taka sodka - zawiergotaa Daisy, zagldajc
do eczka maej. - Cichutka jak maa myszka.
- Nie powinna nazywa j myszk, skarbie - zirytowaa
si Maggie. - Matki zawsze uwaaj, e ich dzieci s
najpikniejsze na wiecie. Ja te byam tego zdania, dopki
Lucien nie dors.
- Jeeli chcesz porwna j do jakiego zwierztka, wyka
si wiksz wyobrani, kaczuszko - zasugerowa Anton,
cofajc si o par krokw, eby lepiej oceni swoje dzieo. -
Porwnanie do myszki jest strasznie trywialne.
W tej chwili drzwi otworzyy si szeroko i stana w nich
Elizabeth Harrison. Jej gboko osadzone oczy obiegy pokj,
szukajc wrd obcych twarzy Sofii, a chuda, pomarszczona
szyja, podobna do szyi wia, poruszaa si w t i z powrotem
pod wysunitym podbrdkiem.
- Czy to jest pokj pani Harrison? - szczekna. - Kim s ci
wszyscy ludzie?
Sofia zerkna na Maggie, ktra wanie dmuchaa na jej
wieo pomalowane paznokcie.
- Przysza za wiedma z Pnocy - sykna.
Maggie spokojnie podniosa wzrok.
- Naprawd? Jeste pewna, e to ona? Przypomina mi
kogo ze znajomych Antona...
- Chc zobaczy moj wnuczk - oznajmia Elizabeth, nie
witajc si z synow, i przekutykaa przez pokj w stron
ka. - To jest szpital, nie jaki wulgarny salon fryzjerski -
prychna pogardliwie.
- Przydaoby ci si dobre strzyenie, kaczuszko. - Anton
po kiwa gow, kiedy przechodzia obok niego. - Ta fryzura
jest ju niemodna i tylko podkrela twj wiek.
- Kim pan jest, na Boga? - Elizabeth nerwowo szarpna
si do tyu. - Kim s ci ludzie?
- To moi przyjaciele, Elizabeth. Anton, Daisy, Maggie i... I
Marcello, ale na Marcella nie zwracaj uwagi, bo on nie yczy
sobie, aby z nim rozmawia, wystarcza mu, kiedy si go
podziwia. - Sofia zachichotaa. - A to moja teciowa, Elizabeth
Harrison.
Elizabeth omina Marcella duym ukiem i pochylia si
nad eczkiem. Sofia instynktownie przycigna ma do
siebie, jakby obawiaa si, e babka moe rzuci na ni zy
urok.
- Jak ma na imi? - zapytaa Elizabeth ostrym tonem.
- Honor - odrzeka Sofia z umiechem.
- Honor? - ze zoci powtrzya stara kobieta. - Okropne
imi. Honor, te co!
- To pikne imi. Nazwalimy j tak na cze babki
Davida, pani teciowej. Powiedzia mi, e bardzo j kocha.
- Honor to idealne imi dla aktorki lub piosenkarki, nie
sdzisz, Anton? - odezwaa si Maggie.
- Na pewno dla kogo, kto bdzie wystpowa na scenie -
po twierdzi Anton.
- Gdzie jest David? - rzucia starsza pani Harrison.
- Wyszed - odpara Sofia zimno.
Prawdopodobnie wyczu, e przyjdziesz, ty okropna,
cuchnca stara bestio, pomylaa.
- Powiedz mu, e tu byam - polecia Elizabeth i utkwia
wzrok w twarzy Sofii. - David jest moim jedynym synem -
rzeka powoli zachrypnitym gosem, zaamujcym si z
powodu nadmiaru wydzieliny w oskrzelach. - A ta maa moj
jedyn wnuczk. Wolaabym, eby oeni si z kim ze swojej
klasy i ze swojego kraju. Ariella bya idealn on dla kogo
takiego jak on, ale oczywicie okaza si za gupi, eby to
dostrzec. Jego ojciec by taki sam. Trudno. Tak czy inaczej,
daa mu dziecko. Szkoda, e to nie chopiec, ktry
odziedziczyby nazwisko i zapewni trwao linii, ale sdz, e
nastpnym razem urodzisz syna. Nie podobasz mi si ani ty,
ani twoi przyjaciele, lecz musz przyzna, e troch si
starasz. Powiedz mu, e ci odwiedziam - powtrzya.
Odwrcia si i opucia pokj, lecz za moment drzwi
znowu si otworzyy i Elizabeth
stana w progu.
- Zapomniaa o miotle - burkn Anton.
- Moe jednak chce rzuci urok - dodaa Sofia.
- Powiedz te Davidowi, e nie bd nazywa dziecka
imieniem, ktre wybralicie - owiadczya staruszka. - Niech
wymyli jakie inne.
I ponownie zamkna za sob drzwi.
- Jaka mia starsza dama! - zakpia Daisy.
- C ja bym zrobi z jej wosami... - zacmoka David.
- Szkoda zachodu, skarbie - powiedziaa Maggie. - Ona
nie dugo kopnie w kalendarz.
Wtedy, ku zaskoczeniu wszystkich, Marcello poruszy si
na krzele.
- Porca miserial - przemwi leniwie. - Ta baba kopna w
kalendarz ju dawno temu.
Kiedy David przyszed do szpitala dwie godziny pniej.
Sofia karmia ma Honor. Stan w nogach ka i
obserwowa j z uszczliwionym wyrazem twarzy. Oboje
umiechnli si do siebie porozumiewawczo. David nie
potrafi znale waciwych sw, eby wyrazi swj podziw
dla potgi natury, i nie chcia za kci tej chwili przyziemnymi
uwagami. Sta wic spokojnie i w milczeniu przyglda si, jak
umacnia si tajemnicza wi midzy matk i crk. Sofia z
czuoci wpatrywaa si w twarzyczk Honor, cieszc si
kadym ruchem maej i idealn wyrazistoci jej rysw.
Honor skoczya je, wic Sofia owina j w pieluszk
oraz kocyk i uoya do snu.
- Prawie nie mog si zdoby, aby wypuci j z ramion -
szepna, delikatnie gaszczc palcem aksamitn gwk
dziecka.
- Mam dla ciebie zaskakujc wiadomo - rzek David,
siadajc na brzegu ka i caujc on.
- Ja dla ciebie te - odpara Sofia. - Ale mw pierwszy.
- Nie wiem, czy zdoasz w to uwierzy. Zaza rzucia
Tonyego i wyjechaa do Prowansji z Ariell.
- Masz racj, to niewiarygodne! - wykrztusia Sofia. - Nie
zdyam ci o tym powiedzie przed wyjazdem do szpitala, ale
usyszaam, jak Zaza i Tony kcili si w swoim pokoju. Nie
rozumiaam, o czym mwi, lecz teraz wszystko jest jasne. Czy
to pewna wiadomo, kochanie?
- Tony zadzwoni godzin temu, eby mi o tym
powiedzie.
- Jak to uj?
- Zwyczajnie - e ucieky razem, i tyle. Uwaa, e Zaza
wrci przed upywem miesica, bo Ariella znudzi si ni i
poszuka sobie kogo bardziej interesujcego.
- By zy?
- Nie, raczej zirytowany. Mwi, e Angela jest wcieka i
oburzona, poniewa wyczyn matki przymi jej wybryki.
Wyznaa Tonyemu, e tak naprawd nigdy nie czua nic do
Mandy i kocha chopca imieniem Chariie. Natomiast Nick
przyj to bardzo spokojnie.
- Wcale mnie to wszystko nie dziwi - westchna Sofia.
- Tak czy inaczej, Tony nie ma Zazie za ze tego
eksperymentu. Powiedzia, e kiedy Zaza spadnie z chmur na
ziemi, co wczeniej czy pniej si zdarzy, pomoe jej wrci
do rwnowagi. Ariella bawi si Zaz jak podstpna biaa
kocica, ktra zapdzia du, tust myszk do kta. Nie
wtpi, e czerpie z tego sporo satysfakcji. Nigdy nie lubia
Zazy, co prawdopodobnie do daje smaczku caej aferze.
- Mylisz, e skontaktuj si z nami? - zapytaa Sofia,
ktra bardzo chciaa dowiedzie si czego wicej.
- Oczywicie. Bd chciay ci pogratulowa. A jaka jest
twoja nowina? - David wzi Sofi za rk i pogaska j czule.
- Teciowa z pieka rodem zjawia si tu dzi rano.
- Ach, tak... - powiedzia David ostronie.
- Zgadnij, kto tu by, kiedy przysza.
- Nie zgadn. Kto?
- Anton, Maggie, Marcello i Daisy. - Sofia umiechna si
troch zoliwie.
- O, Boe! - westchn David. - Musiaa by przeraona.
- Masz racj, bya. Powiedziaa, e nie podoba jej si imi
Honor, wic bdziesz musia wymyli inne, zupenie jakbym
ja nie miaa nic do powiedzenia w tej sprawie.
- Zgodnie z jej sposobem mylenia, nie masz.
- Wydaje mi si, e sposzylimy j, ale nie jestem pewna.
- Nie przejmuj si, ja si ni zajm.
Wiedzia ju, e bdzie musia zadzwoni do matki i
stoczy z ni kolejn bitw w wojnie, ktr toczyli od wielu
lat. Bezsensowny konflikt, ktry wybuch, poniewa matka nie
bya w stanie kontrolowa jego ycia, pon wci ywym
ogniem podsycanym narastajc zgorzkniaoci, zerajc
dusz staruszki. Najgorsze, e jedynym rozwizaniem tej
sytuacji wydawaa si jej mier. David wyobrazi sobie nagle,
jak jego biedny ojciec dry w zawiatach, przeraony myl, e
pewnego dnia jego ona, podobna do czarnej chmury,
doczy do niego.
Cisz rozdar dzwonek telefonu.
Sofia szybko podniosa suchawk.
- Zaza! - wykrzykna z podnieceniem.
David unis brwi.
- Och, kochanie, odwalia kawa dobrej roboty! -
szczebiotaa Zaza. - Wiem ju, e urodzia dziewczynk i e
nazwalicie j Honor - to takie liczne imi... Na pewno oboje
szalejecie z radoci.
- Tak, jestemy bardzo szczliwi. Jak si czujesz? Gdzie
jeste? - zapytaa Sofia niecierpliwie, ciekawa nowin Zazy.
Bya ju odrobin znudzona opowiadaniem o
narodzinach Honor wszystkim przyjacioom, ktrzy do niej
dzwonili.
- Jestem we Francji.
- Z Ariell?
- Tak. Na pewno Tony wypaka si ju Davidowi w
rkaw, to typowe dla niego. - Zaza westchna
melodramatycznie. - Plotki rozeszy si ju po caym Londynie,
prawda?
- Nie, nie sdz - odpara Sofia, porozumiewawczo
mrugajc do ma. - David jest uosobieniem dyskrecji.
- No, tak. - Zaza powiedziaa to z wyranym
rozczarowaniem. - Ariella stoi obok mnie i chce z tob
porozmawia. wietnie si bawimy i mylimy o was i o waszej
creczce. Pozdrw Davida, Sofio. Nie mog teraz z nim
rozmawia, bo Ariella jest tutaj... - Zaza zniya gos. - Wiesz, o
co mi chodzi...
- Wiem i na pewno przeka mu pozdrowienia -
powiedziaa Sofia. - Daj mi Ariell, dobrze?
- Gratuluj ci. Sofio. - W suchawce zabrzmia spokojny
gos Arielli.
- Co ty wyprawiasz? - zapytaa powanie Sofia.
- Och, robi sobie krtk przerw.
- Kiedy zamierzasz wrci?
- Kiedy odzyskam Alaina. Wtedy odel te Zaz do
Tonyego. Mam wraenie, e jej powrt zdoa go troch
rozgrza. - Rozemiaa si lekko.
- Jeste zepsuta do szpiku koci - powiedziaa Sofia, nie
ukrywajc rozbawienia.
- Wcale nie jestem zepsuta, po prostu robi im obojgu
du przysug. Zaza potrzebuje ekscytujcej przygody, a
Tonyemu potrzebna jest nowa Zaza. Zreszt Zazie te przyda
si nowa Zaza, moesz mi wierzy.
- Chyba powinnam by ostroniejsza, kiedy jeste w
pobliu - rozemiaa si Sofia.
- Nie martw si, nie jeste w moim typie. Jeste zbyt
inteligentna. Nie, ty nie dostarczyaby mi ani troch
rozrywki.
Tej nocy Sofia miaa dziwny sen. Siedziaa na ku w
szpitalnym pokoju, rozmawiajc z Ariell i Zaz, ktre
usioway przekona j, eby zostawia Davida i wyjechaa z
nimi do Prowansji. Sofia miaa si i krcia gow, a one
pogodnie i rwnie ze miechem powtarzay, e jednak
powinna z nimi pojecha, bo nowe ycie bardzo by si jej
spodobao. Nagle drzwi otworzyy si i do pokoju wkroczya
kobieta, caa w czerni. Bya przygarbiona, przypominaa
wron i utykaa, cignc za sob jedn nog. Widocznie
cuchna, poniewa Ariella i Zaza cofny si, zatykajc nosy, i
rozpyny si we mgle. Wtedy kobieta signa do eczka i
chwycia ma Honor. Sofia z krzykiem zapaa creczk pod
paszki i staraa si wyrwa j kobiecie, ktra bya tak brzydka i
zdeformowana, e w ogle nie sprawiaa wraenia ludzkiej
istoty.
- Obiecaa da mi swoje dziecko - powiedziaa do Sofii. -
Nie moesz teraz zama sowa. Niespodziewanie przemienia
si w Elizabeth Harrison i utkwia w Sofii wodniste, wyupiaste
oczy, ktre pyway w oczodoach jak dziwaczne ostrygi.
Pielgniarka musiaa obudzi Sofi, ktra rzucaa si po
ku i krzyczaa, zlana zimnym potem. Kiedy si ockna,
popatrzya na pielgniark duymi, przeraonymi oczami,
jakby jeszcze nie do koca rozumiaa, e wyrwaa si z
koszmarnego snu i jest ju bezpieczna.
- Wszystko w porzdku, pani Harrison? nio si pani co
zego - powiedziaa pielgniarka ze wspczuciem.
- Chc wrci do domu - zaszlochaa Sofia. - Chc do
ma...
Nastpnego dnia David zabra j do domu. Kiedy znalaza
si w bezpiecznych murach Lowsley, szybko zapomniaa o
zym nie i wiedmie, ktra usiowaa porwa jej dziecko.
Czsto siadaa przy ogniu, wesoo rozmawiajc z Hazel,
opiekunk do dziecka, ktra trzymaa Honor na rkach i
usypiaa agodnym koysaniem. Sam i Quid ukaday si u jej
stp, z zadowoleniem stukajc ogonami o podog, David
pracowa w gabinecie za cian i Sofia cieszya si powrotem
do normalnego ycia. Czasami mylaa o Zazie i Tonym, i
zastanawiaa si, czy dla nich ycie kiedykolwiek bdzie takie
jak dawniej.

Rozdzia trzydziesty czwarty

Honor czogaa si dookoa stou w jadalni w kostiumie
lwitka, ktry Sofia kupia dla
niej w Hamleys, gniewnie ryczc na swoj przyjacik Molly.
Molly biega tu przed Honor, piszczc z udawanego
przeraenia. Inne dzieci, ktre przyszy na przyjcie z okazji
trzecich urodzin Honor, skupiy si w kuchni, niemiao
zerkajc na Sofi zza ng swoich mam. Ale Honor nie baa si
niczego. Czsto znikaa na cae godziny i Sofia odnajdywaa j
lec na brzuszku w trawie i obserwujc gsienic lub
limaka, ktre wzbudziy jej zaciekawienie. Fascynowao j
wszystko, szczeglnie przyroda, i zawsze bya pewna, e
matka lub niania w kocu po ni przyjd.
Mama powiedziaa, e dzi jest zupenie wyjtkowy
dzie, jej urodziny. Honor umiaa piewa Happy Birthday i
czsto robia to w domach innych dzieci, ale dzisiaj to jej
gocie zapiewaj dla niej. Potem bdzie moga zdmuchn
wieczki na wasnym torcie. Honor uwielbiaa zdmuchiwa
wieczki i zdarzao si, e ku zaenowaniu matki robia to w
czasie przyj urodzinowych swoich koleanek i kolegw,
ktrzy wtedy zaczynali gono paka i trzeba byo zapala
wieczki od nowa. Dzi jednak moga zdmuchn wieczki bez
adnych obaw.
Urodziny Honor byy dla Sofii i Davida okazj do
uczczenia trzech lat radoci, jakie podarowaa im creczka. W
cigu tych lat serce Sofii wprost roso ze szczcia. Dziadek
Dwyer zawsze mawia, e celem ycia jest dawanie mioci,
przekazywanie jej innym ludziom. Sofia wierzya, e dziadek
byby z niej dumny, poniewa jej serce dosownie pulsowao
teraz mioci. Z kadym dniem kochaa swoj crk coraz
mocniej, z wielk radoci obserwujc, jak Honor zmienia si i
buduje wasn, bardzo siln osobowo. Spdzaa z ni wiele
godzin, rysujc, czy tajc, zabierajc na dugie spacery po
kach i polach i woc j na maym kucyku imieniem Je,
ktrego Honor dostaa na ostatni Gwiazdk. Dziewczynka
bya ciekawa wiata i odwana. Zawsze miaa przy sobie swoj
najlepsz przyjacik Hoo, chusteczk z niebieskiego
jedwabiu, ktr prawie dwa lata temu po darowa jej David, i
ktrej blisko dawaa jej poczucie bezpieczestwa, Kiedy Hoo
czasami gdzie si zapodziaa, wszyscy szukali jej tak dugo, a
si znalaza i moga wrci do zaniepokojonej wacicielki,
ktra nie moga bez niej zasn.
- Honor! - zawoaa Hazel najgoniej jak moga, czyli nie
zbyt gono, bo bya do leciwa.
Hazel zjawia si w Lowsley zaraz po narodzinach Honor,
pocztkowo na miesic. Po miesicu David i Sofia poprosili,
eby zostaa z nimi i na stae zaopiekowaa si ich dzieckiem.
Hazel potraktowaa to jako wielki komplement i zgodzia si,
poniewa w krtkim czasie serdecznie polubia podopieczn i
jej rodzicw.
Nieco pniej, kiedy poznaa Freddiego Rattraya, moga
tylko pogratulowa sobie tej decyzji. Freddie Rattray by
wdowcem i prowadzi farm razem z crk Jaynie. Sofia i
wszyscy inni nazywali go Rattie, lecz Hazel nie moga zdoby
si na tak poufay zwrot. Dla niej Rattie by Freddiem, i to
tylko dlatego, e baga j, aby nie zwracaa si do niego per
panie Rattray.
- Czuj si wtedy bardzo staro - zwierzy jej si w kocu. -
Fredzie to kto, kto ma jeszcze przed sob sporo dobrych
lat, a ja wcale nie zamierzam szybko przechodzi na tamt
stron.
Hazel zamiaa si lekko w odpowiedzi i przygadzia
wilgotn doni lnice siwe wosy, ktre zawsze cigaa w
porzdny kok na karku. Bardzo czsto zabieraa Honor do
stajni i towarzyszya Freddiemu, gdy bra dziewczynk na
przejadki na Jeu. Sofia, ktra zwykle szybko wyczuwaa
rozwijajce si uczucia, bya tym razem zbyt zajta crk, by
zwrci uwag na czue spojrzenia i zalotny miech,
dobiegajcy ze stajni.
- Honor, czas na podwieczorek! - zawoaa Hazel,
wkraczajc do jadalni, gdzie dwie dziewczynki beztrosko
goniy si dookoa stou.
Chwycia Honor, ktra usiowaa przegalopowa obok
niej, i pomoga maej wyplta si z kostiumu. Honor prosia
wczeniej, aby przebra j w adn sukienk przed
podwieczorkiem i Sofia miaa si z jej wyczucia okazji.
- Chodmy zobaczy, co przygotowaa mamusia -
powiedziaa Hazel, kiedy Honor bya ju gotowa.
- Czekoladowe chrupki! - zawoaa Honor, wytrzeszczajc
z radoci niebieskie oczy.
- Czekoladowe chrupki! - powtrzya Molly, biegnc za
przyjacik.
W kuchni Sofia pomagaa innym mamom sadza dzieci
przy stole. Johnny Longacre paka, poniewa Samuel Pettit
uderzy go w nos, a Quid zdy ju poliza ma Amber
Hopkins po buzi, co jej matka uwaaa za wysoce
niehigieniczne i niezdrowe. Biegaa po kuchni za jak osa,
szukajc czystej ciereczki, eby moga wytrze policzek crki.
- Usid, Honor, moje kochanie - powiedziaa spokojnie
Sofia. - Spjrz, czy te kanapki w ksztacie motylkw nie s
zabawne?
- Mog wzi czekoladow chrupk? - zapytaa Honor,
wycigajc rczk po ulubiony przysmak.
- Nie, najpierw musisz zje kanapk z marmite -
owiadczya Sofia, krzywic si z niesmakiem, poniewa jej
palce nadal pachniay past marmite.
- Sofio, czy mogaby zabra std psa? - jkna matka
Amber. - Usiuje zje kanapk mojej crki...
Sofia poprosia Hazel, eby zamkna Quida w gabinecie.
- Mnie te mogaby tam umieci! - rozemiaa si. - W
ten sposb uniknabym caej gry kopotw.
- Sofio, Joey nie dosta pianki - poskarya si matka
Joeya. - Nie ma ju ani jednej, a on uwielbia pianki.
Na jej twarzy malowa si wyraz okropnego niepokoju na
myl, e jej ukochany synek bdzie musia obej si bez
pianki. Sofia pomylaa, e twarz mamy Joeya przypomina
jedn z tych miesznych mordek, jakie Honor malowaa na
podawanych na niadanie jajkach na twardo.
W tej chwili drzwi kuchni otworzyy si i do rodka
wesza Zaza, ubrana w jasnobrzowe zamszowe spodnie i
tweedowy akiet. Jej umalowane jaskrawoczerwon szmink
wargi wygiy si aonie, kiedy zobaczya pomieszczenie
pene rozwrzeszczanych dzieci i ich nadopiekuczych mamu.
- Dobry Boe, co si tutaj dzieje? - wysapaa z
przeraeniem, caujc policzek Sofii, ktra przedara si
midzy dziemi, aby j przywita. - Jeeli to s przyjaciele
Honor, to mam nadziej, e z czasem nauczy si wybiera
takich, ktrzy zachowuj si troch ciszej.
Zaza wytrzymaa sze tygodni w Prowansji z Ariell i
Alainem.
- Zorientowaam si, e ju nie jestem jej potrzebna -
wyznaa Davidowi. - Alain by cudowny, chocia bardzo
roztargniony. Prawie nigdy nie zauwaa naszej obecnoci, ale
c, Ariella za nim szaleje. Speniam swoje zadanie i
zostawiam ich samych.
Tony powiedzia Zazie, e wrcia jako o wiele bardziej
interesujca kobieta, cokolwiek to miao znaczy, i doda
artobliwie, e zastanawia si, czy w nastpnym roku nie
wysa jej na drugi taki kurs. Sofia cieszya si, e wszystko
wrcio do normy, i bya zaskoczona tym, jak bardzo
brakowao jej obecnoci Zazy.
- To przyjcie przeradza si w prawdziwy koszmar -
westchna, patrzc, jak dzieci opychaj si czekolad. - Dam
sobie rk uci, e jedno z nich zaraz zwymiotuje...
Zaza przezornie cofna si o kilka krokw.
- Byle nie na moje zamszowe spodnie, bo skrc kark -
powiedziaa gronie.
- Usid sobie w salonie, tam jest najbezpieczniej -
poradzia Sofia.
- Szczerze mwic, przyjechaam tylko po to, by ci
powiedzie, e Tony postanowi wyda due przyjcie z okazji
moich pidziesitych urodzin. - Umiechna si szeroko. -
Nie wiem, czy powinnam si cieszy, czy popeni
samobjstwo. Tak czy inaczej, oboje chcielibymy zaprosi
was na lunch, ju teraz, chocia bdzie to dopiero za dwa
miesice.
- Z radoci przyjedziemy.
Na szczcie nie mieszkamy daleko od siebie, prawda?
- Na szczcie. A teraz, jeeli nie masz nic przeciwko
temu, chyba rzeczywicie uciekn do salonu i tam przeczekam
to pandemonium. Przyjd do mnie, kiedy wszyscy wreszcie
pjd.
Rozradowana buzia Honor bya umazana czekolad i
oblepiona okruchami tortu. W jej jasnych, krconych wosach
tkwio mnstwo owocowych draetek, ktrymi ozdobi je
zakochany w Honor Hugo Berrins. Ten sam Hugo obrzuca
teraz galaretk pozostae dzieci. Sofia przewrcia oczami i
opara si o kuchenny blat obok Hazel.
- Mylisz, e Honor bdzie jeszcze kiedy wyglda jak
normalne, czyste dziecko? - zapytaa ze zmczeniem.
Zauwaya, e ostatnio cigle czua si zmczona. Hazel
umiechna si i opara donie na rozoystych biodrach.
- Gdyby nie ten may potworek - rzeka, wskazujc
Hugona Berrinsa - byaby czyciutka jak po kpieli. Kiedy
dzieci pjd, natychmiast zabior j na gr i zmyj z niej te
wszystkie sodycze.
- Ale jest zadowolona, prawda?
- Uwielbia znajdowa si w centrum uwagi i uwaa, e
wszyscy powinni j podziwia.
- O, Boe! - jkna Sofia. - Dobrze wiem, po kim to
odziedziczya!
Wreszcie znuone matki otuliy swoje dzieci ciepymi
kurtkami, paszczami i wyprowadziy je w chodny marcowy
wieczr, egnajc si z Sofi i Honor do najbliszego
poniedziaku. Sofia pomachaa wszystkim, zachwycona, e
przyjcie ju si skoczyo, i postanowia inaczej zorganizowa
czwarte urodziny Honor.
- Nie przeyj jeszcze jednego takiego piekieka -
powiedziaa do Hazel. - Moe w przyszym roku urzdzimy
tylko skromny podwieczorek?
- Och, przeyje pani jeszcze niejedne takie urodziny, pani
Harrison. Zawsze mnie zdumiewao, e te biedne matki rok po
roku decyduj si na co takiego, ale c, dzieci s tym
zachwycone.
Hazel wzia pic Honor za rk i ruszya z ni ku
schodom na gr. Sofia pocaowaa ma w nosek, ktry by
jedyn czci twarzy nie pokryt czekolad i galaretk, i
posza do salonu w poszukiwaniu Zazy.
Zaza siedziaa przy kominku, palc papierosa i czytajc
ksik o argentyskich posiadociach wiejskich.
- Co tam masz? - zapytaa Sofia, siadajc obok niej.
- Ksik pod tytuem Argentyskie posiadoci wiejskie.
Pomylaam, e moe chciaaby j przejrze.
- Od kogo j dostaa?
- Od Nicka. Wanie stamtd wrci, zachwycony polo i
ca reszt.
- Naprawd? - zapytaa Sofia obojtnym tonem.
- To pikna ksika. Czy twj dom by taki jak te na
zdjciach?
- Tak, dokadnie taki.
- Nick gra w polo z jednym z twoich znajomych. Mwi
mi, e rozmawiali o tobie. Ten Argentyczyk przyjecha teraz
do Anglii razem z on. Zawodowo gra w polo i podobno do
dobrze ci zna.
- Jak si nazywa? - zapytaa Sofia, nie do koca pewna,
czy chce usysze odpowied.
- Roberto Lobito - odpara Zaza, spod zmruonych
powiek obserwujc twarz Sofii.
Nick powiedzia jej, e Sofia miaa skandaliczny romans z
kim, kogo jej rodzice nie byli w stanie zaakceptowa, i e
wanie dlatego wyjechaa z Argentyny. Zaza zastanawiaa si,
kim by ten mczyzna. Kiedy po jej nowinie Sofia wyranie
si odprya, Zaza pospiesznie skrelia Roberta Lobita z listy
podejrzanych.
- Ach, Roberto... - Sofia si zamiaa. - Zawsze doskonale
gra w polo.
- Jego ona to olniewajca pikno. Wydaje mi si, e
zamierzaj zosta tu do jesieni. Zaprosiam ich na swoje
urodzinowe przyjcie - mam nadziej, e nie sprawiam ci
przykroci...
- Skde znowu.
Zaza wydmuchaa nosem spory kb dymu i zaraz zacza
macha doni, aby przegna dym sprzed twarzy Sofii, ktra
nienawidzia papierosw.
- Chyba nigdy nie widziaam tak piknej kobiety jak Eva
Lobito - westchna, znowu zacigajc si papierosem.
- Eva Lobito? - powoli powtrzya Sofia.
Natychmiast przypomniaa sobie Ev Alarcon i przyszo jej
do gowy, e moe to by ta sama osoba. Bya to jedyna Eva,
jak znaa.
- Jak wyglda? - zapytaa z zaciekawieniem.
- Bardzo jasne, srebrzyste wosy, pociga twarz,
oliwkowa skra, zgrabne, dugie nogi. adnie si mieje i
mwi po angielsku z wyranym akcentem. Po prostu urocza.
Teraz Sofia nie miaa ju adnych wtpliwoci - ten opis
pasowa wycznie do Evy Alarcon. Po tych wszystkich latach
miaa znowu zobaczy Ev i Roberta. Wiedziaa, e ich widok
wywoa wiele szczliwych wspomnie i naturalnie
nieunikniony smutek, ale bya ich ciekawa, i ta ciekawo
okazaa si silniejsza od obaw. Niecierpliwie czekaa na
przyjcie u Zazy, niczym pijak spragniony alkoholu, cho
wiedziaa, e cen za krtk chwil przyjemnoci bdzie ostry
bl gowy i ze samopoczucie.
Sofia posadzia sobie Honor na kolanach, obja j
mocno, zgodnie z wieczornym rytuaem, i pocaowaa jasny,
aksamitny policzek.
- Mamo, kiedy urosn, bd taka jak ty - odezwaa si
dziewczynka.
- Naprawd? - umiechna si Sofia.
- A kiedy urosn jeszcze bardziej, bd taka jak tatu.
- Chyba jednak nie, kochanie.
- Ale tak, na pewno - owiadczya Honor. - Bd taka
sama jak tatu.
Sofia rozemiaa si cicho, zaskoczona wizj procesu
dorastania, jak stworzya jej creczka.
Kiedy o dziewitej trzydzieci wreszcie wsuna si pod
kodr, David pocaowa j w
czoo.
- Ostatnio szybko si mczysz - zauway.
- To prawda. Nie wiem dlaczego.
- Moe znowu jeste w ciy?
Sofia spojrzaa na niego ze zdumieniem.
- W ogle o tym nie pomylaam - powiedziaa. - Byam
tak pochonita Honor i komi, e zapomniaam o liczeniu dni
cyklu. Och, Davidzie, niewykluczone, e masz racj. Mam
nadziej, e rzeczywicie jestem w ciy.
- Ja te mam tak nadziej. - Umiechn si i pochyli
nad ni, eby znowu j pocaowa. - Moe czeka nas nastpny
cud...

Rozdzia trzydziesty pity

Sofia przysiada na pniu drzewa, ktre kiedy growao
nad tymi wzgrzami. Ubiegej jesieni powali je silny
padziernikowy wiatr. Nic nie jest niezwycione, pomylaa,
a przyroda jest potniejsza od nas wszystkich. Rozejrzaa si
dookoa, cieszc si cudownym czerwcowym porankiem.
Pooya do na brzuchu. Nie posiadaa si z radoci, e
rozwija si w niej nowe ycie, lecz chwilami ogarnia j wielki
smutek na myl, e jej rodzina nie wie, jaka jest szczliwa.
Przywoywaa na pami twarze Roberta Lobita i Evy Alarcon,
takie, jakie zapamitaa sprzed dwudziestu laty i usiowaa
wyobrazi sobie, jak bardzo si zmienili.
Niepokoia j nie myl, e ma si z nimi spotka, ale e
mogaby ich nie zobaczy. Gdyby w ostatniej chwili
zrezygnowali z udziau w przyjciu, czuaby si bardzo
rozczarowana. Od kilku tygodni przygotowywaa si na to
popoudnie i jej ciekawo rosa z kadym dniem. Przyja do
wiadomoci fakt, e wkrtce pozna nowiny z kraju i teraz nie
potrafia znie myli, e Eva i Roberto mogliby si nie pojawi
u Zazy i Tonyego. Pragna za wszelk cen dowiedzie si,
co dzieje si z Santim.
Po powrocie do domu miaa jeszcze troch czasu, aby
wzi kpiel i wybra odpowiedni strj. Spdzia godzin,
przymierzajc sukienki i kostiumy pod okiem
zdezorientowanych Sama i Ouida. Psy patrzyy na ni z
czuoci i entuzjastycznie machay ogonami, niezalenie od
tego, co woya.
- Wcale mi nie pomagacie! - zawoaa Sofia, rzucajc
kolejny komplet na ko.
Kiedy David stan w progu, Sofia, odwrcona do niego
plecami, gorczkowo usiowaa nacign sukni na biodra.
Chwil obserwowa j niepostrzeenie, lecz rado psw
zdradzia jego obecno.
- Jestem gruba! - wymamrotaa, ze zoci odrzucajc
nastpn sukni.
- O co chodzi? - zapyta David, stajc za ni i obejmujc j
ramionami.
Zmierzya krytycznym spojrzeniem ich wsplne odbicie w
lustrze.
- Jestem gruba - powtrzya.
- Nie jeste gruba, kochanie, jeste w ciy.
- Nie chc by taka gruba. Nic na mnie nie wchodzi.
- W czym czujesz si najbardziej swobodnie?
- W piamie - odpara zbuntowanym tonem.
- Wic w piam. - David pocaowa j i poszed do
azienki.
- To wcale nie jest taki zy pomys - radonie stwierdzia
Sofia, wyjmujc bia jedwabn piam z komody.
Gdy David wrci do pokoju, stana przed nim w
spodniach od piamy i lunej koszulce.
- Jeste genialny, Davidzie - owiadczya z umiechem,
podziwiajc swoje odbicie.
David skin gow, lawirujc wrd lecych na
pododze butw i sukien, aby dosta si do swojej garderoby.
Sam i Quid przyglday si Sofii z wyran aprobat.

Tony rozbi wielki biay namiot w ogrodzie,
prawdopodobnie na wypadek deszczu, lecz dzie by pogodny
i gorcy, wic gocie stali w socu, ubrani w kwieciste suknie
i jasne garnitury, popijajc szampana i podziwiajc duy dom
z czerwonej cegy oraz kwiaty, ktre rosy dosownie
wszdzie. Zaza podbiega, eby ucaowa Davida i Sofi, lecz
zaraz znika, starajc si dogoni i zatrzyma jednego z
kelnerw, ktry przedwczenie wyoni si z domu z tac
zastawion pmiskami z wdzonym ososiem.
Zaza nie umiaa wypracowa wasnego stylu, ale bya
do bystra, by rozpozna rzeczy w dobrym gucie. Wydaa
wiele tysicy ciko zapracowanych przez Tonyego funtw na
dekoratorw wntrz i specjalistw od planowania terenw
zielonych, pragnc przeistoczy dom w rezydencj, ktrej
fotografie mogyby miao trafi na stronice modnego
magazynu Domy i Ogrody. Sofia doceniaa estetyczn
perfekcj Pickwick Manor, lecz uwaaa, e Zaza przykada
zbyt wielk wag do detali.
Wkrtce Sofia wsika w tum goci i zacza z
niepokojem szuka wzrokiem twarzy Evy i Roberta.
- Sofio, cudownie, e znowu ci widz - zaczepi j jaki
obcy mczyzna.
Pochyli si, eby pocaowa j w policzek, i Sofia poczua
nieprzyjemny zapach ososia i szampana. Cofna si i
zmarszczya lekko brwi.
- George Heavyweather - przedstawi si, wyranie
rozczarowany. - Chyba pamitasz, gdzie si poznalimy?
Sofia westchna z irytacj, przypominajc sobie
pozbawionego taktu idiot, obok ktrego siedziaa na
przyjciu cztery lata wczeniej.
- Na przyjciu u lana Lancastera - odpara obojtnie,
wpatrujc si w tum za jego plecami.
- Wanie! Strasznie dawno si nie widzielimy! Gdzie si
podziewaa? Moe nie zauwaya, e wojna si skoczya. -
George rozemia si, rozbawiony swoim do marnym
artem.
- Przepraszam ci - powiedziaa Sofia, decydujc si
odoy dobre maniery na pk. - Wanie zauwayam
kogo, z kim chciaabym porozmawia...
- C, trudno... - wyjka jowialnie. - Pogadamy pniej.
Na pewno nie, jeeli bd moga temu zaradzi, pomylaa,
przeciskajc si przez tum.
Sofia i David przyjechali do pno. Sofia przez cae p
godziny szukaa wszdzie Evy i Roberta, by wreszcie si
dowiedzie, e jej dawni znajomi zdecydowali si inaczej
spdzi po poudnie. Znalaza awk w cieniu gazi piknego
cedru, z dala od tumu, i usiada na niej, zmczona i
rozdraniona. Czas pyn powoli, zbyt powoli. Miaa ochot
wrci do domu i zastanawiaa si, czy kto zauwayby,
gdyby niepostrzeenie wymkna si z ogrodu.
- Sofia? - odezwa si nagle ciepy, niski gos za jej
plecami. - Szukaam ci.
- Eva? - Sofia szybko wstaa i zamrugaa ze zdumieniem,
wpatrujc si w eleganck, srebrzystowos kobiet, ktra nie
spodziewanie stana przed ni.
- Hace anos, tyle lat! - westchna, serdecznie obejmujc
Sofi i caujc j w policzek.
Sofii zakrcio si w gowie, kiedy poczua zapach wody
toaletowej Evy, ten sam cytrynowy aromat, ktry pamitaa
sprzed dwunastu lat.
Obie usiady na awce.
- Mylaam, e nie przyjedziecie - odezwaa si Sofia po
hiszpasku, ujmujc do Evy i ciskajc j mocno, jakby
obawiaa si, e ta moe w kadej chwili znikn.
- Spnilimy si, bo Roberto nie mg znale drogi - Eva
rozemiaa si dwicznie.
- Tak si ciesz, e ci widz - powiedziaa Sofia,
ogarniajc spojrzeniem nadal modzieczo pikn twarz Evy. -
W ogle si nie zmienia...
- Ty take nie.
- Kiedy wysza za Roberta? - zapytaa Sofia. - Gdzie on
jest?
- Gdzie w tym tumie przed nami. Pobralimy si trzy
lata temu. Po skoczeniu szkoy wyjechaam do Buenos Aires i
tam spotkaam Roberta na jakim przyjciu. Mamy synka,
ktry take ma na imi Roberto - jest cudowny. Ach, widz, e
jeste w ciy. - Pooya do na ledwie zauwaalnej krgoci
brzucha Sofii.
- Mam ju trzyletni creczk. - Sofia si umiechna.
Twarzyczka Honor natychmiast wyonia si z mgy, ktra
w tajemniczy sposb spowijaa gow Sofii od pocztku
rozmowy z Ev.
- Como vuela el tiempo, jak ten czas leci! - Eva z nostalgi
po krcia gow.
- To prawda. Od naszego spotkania tamtego lata mino
ju dwanacie lat. Dwanacie lat... Kiedy patrz na ciebie,
wydaje mi si, e to byo wczoraj.
- Sofio, nie mog udawa, e nie wiem, dlaczego
opucia Argentyn. Gdybym tak si zachowaa, nasza
przyja byaby podszyta faszem. - Jasnoniebieskie oczy Evy
pytajco patrzyy w twarz Sofii. Wzia jej rk midzy dugie,
niade palce i ucisna j mocno. - Z caego serca prosz ci,
eby wrcia do domu - powiedziaa agodnie.
- Jestem tu szczliwa, Evo. Polubiam wspaniaego
czowieka, mamy crk i drugie dziecko w drodze. Nie mog
teraz wrci. Moje miejsce jest tutaj. - W gosie Sofii
zabrzmiaa nuta paniki.
Nie spodziewaa si, e Eva tak szybko nawie do
przeszoci.
- Ale czy nie mogaby przynajmniej ich odwiedzi albo
da zna, e nie dzieje ci si nic zego? Zostaw przeszo za
sob. W cigu ostatnich dziesiciu lat wydarzyo si mnstwo
rzeczy, wic jeeli nie odezwiesz si do nich teraz, moe by
za pno. Co bdzie, jeli ju nigdy nie bdziesz w stanie
nawiza z nimi kontaktu. Mimo wszystko to twoja rodzina...
- Powiedz mi, co u Marii. - Sofia sprbowaa skierowa
rozmow na interesujcy j temat.
Wiedziaa, e Eva nigdy nie zrozumie, dlaczego tak
naprawd zerwaa stosunki z rodzicami.
Eva cofna rce i zoya je na kolanach.
- Wysza za m - odpowiedziaa.
- Za kogo?
- Za Eduarda Maraldiego, lekarza. Rzadko j widuj, ale
kiedy spotkaymy si ostatnim razem, miaa dwoje dzieci i
chyba oczekiwaa trzeciego, ju nie pamitam. Teraz wszyscy
znajomi maj dzieci, dlatego trudno mi zapamita, kto ile
ma. Wiesz, e Fernando jest uchodc i przebywa w
Urugwaju?
- Uchodc?
- Tak. Zaangaowa si w ruch oporu przeciwko Videli.
Jest zdrowy i mg wrci do Argentyny po zmianie rzdu, ale
wydaje mi si, e wizienne przeycia tak nim wstrzsny, e
woli mieszka i pracowa w Urugwaju. By torturowany i...
- Torturowali go?
Eva opowiedziaa Sofii, jak suba bezpieczestwa
spldrowaa dom Miguela i Chiquity i jak aresztowany
Fernando w cudowny sposb zdoa przedosta si do
Urugwaju. Sofia siedziaa bez ruchu, przeraona tym, co
usyszaa, i przejta alem, e w tych cikich chwilach nie
moga wesprze swojej rodziny.
- To byo okropne - cigna Eva. - Roberto i ja
odwiedzilimy go kiedy. Ma dom w Puma del Este, nad
samym brzegiem morza. Jest innym czowiekiem - dodaa,
przypominajc sobie zbuntowanego, wiecznie nadsanego
chopaka, ktry teraz y jak hipis, piszc artykuy do
rozmaitych urugwajskich gazet.
- A Santi? - zapytaa Sofia niespokojnie, zastanawiajc
si, jak odbia si na nim ta tragedia. - Co z nim?
- Santi jest onaty. Czasami widuj go w miecie. Nadal
jest bardzo przystojny. - Eva zaczerwienia si i z
roztargnieniem przecigna dugim palcem po wargach. Nie
zapomniaa pocaunkw Santiego. - Z jakiego powodu utyka
gorzej ni kiedy i postarza si, ale to do niego pasuje. Dalej
jest tym samym miym Santim...
- Z kim si oeni? - Sofia bez wielkiego powodzenia
usiowaa zapanowa nad demaskujcym dreniem gosu.
Odwrcia wzrok i utkwia go w koronach drzew.
- Z Claudi Calice - odpara Eva, pytajco spogldajc na
Sofi.
- Nie znam jej. Jaka ona jest?
Walczya z dobrze znanym uczuciem pustki, ktre znowu
prbowao ni zawadn. Wiadomo, e Santi zwiza si z
kim innym, zupenie j przygniota. Przed oczami jej
wyobrani natychmiast pojawia si tamta chwila pod
drzewem ambu, kiedy Santi baga, aby ucieka z nim i wysza
za niego. W zakamarkach jej pamici nadal brzmiao ciche
echo jego sw.
- Jest bardzo elegancka, zadbana, ma ciemne, byszczce
wosy, po prostu typowa Argentynka - rzeka Eva, zupenie
niewiadoma tego, co dzieje si w sercu Sofii. - Czarujca,
bardzo towarzyska, znacznie lepiej czuje si w miecie ni na
wsi. Chyba nie lubi Santa Catalina i kiedy zwierzya mi si, e
nie znosi koni. Powiedziaa, e musiaa ukrywa to przed
Santim, ktry, jak wszyscy wiemy, yje dla koni. Nie
wiedziaa, e Santi jest onaty, Sofio?
- Oczywicie, e nie. Nie rozmawiaam z nim od... Od
mojego wyjazdu. - Odchrzkna i spucia wzrok.
- Chyba nie z powodu Santiego nie wrcia do
Argentyny?
- Nie, nie - odpowiedziaa troch za szybko Sofia. -
Skde znowu...
- I w ogle z nikim si nie kontaktowaa?
- Nie.
- Nawet z rodzicami?
- Zwaszcza z nimi...
Eva wyprostowaa si i obrzucia Sofi zdumionym
spojrzeniem.
- Nie tsknisz za krajem? - zapytaa. - Nie tsknisz za nimi
wszystkimi?
- Na pocztku bardzo za nimi tskniam, ale nawet sobie
nie wyobraasz, jak szybko mona zapomnie, kiedy jest si
tak daleko od najbliszych - skamaa Sofia pospiesznie. -
Zmusiam si, eby zapomnie... - dodaa.
Par chwil siedziay w milczeniu. Eva zastanawiaa si,
jakie powody mogy skoni Sofi do tego dobrowolnego
wygnania, a Sofia mylaa o Santim i jego yciu z Claudi.
Prbowaa wyobrazi go sobie starszego, mocniej
utykajcego, ale nie moga. W jej pamici Santi pozosta
wiecznie mody.
- Agustin mieszka obecnie w Ameryce, w Waszyngtonie,
wiesz? - odezwaa si Eva. - Oeni si z Amerykank.
- Naprawd? A Rafa? - Sofia usiowaa okaza wiksze
zainteresowanie, ni czua.
- Rafa ju dawno temu polubi Jasmin Pen, jako tak
nie dugo po twoim wyjedzie. S bardzo szczliwi. Nie
spotykam si z nimi zbyt czsto, bo wikszo czasu spdzaj
w Santa Catalina. Rafael zajmuje si farm. Zawsze go
lubiam, by spokojny i odpowiedzialny, w przeciwiestwie do
innych chopcw. - Eva przypomniaa sobie nieproszone
zaloty Agustina.
W Buenos Aires Agustin wyrobi sobie opini
prawdziwego uwodziciela. Umawia si z wieloma
dziewczynami, czasami z kilkoma naraz. Matki ostrzegay
przed nim crki, ktre z kolei powtarzay te uwagi swoim
przyjacikom. Nic dziwnego, e Agustin oeni si z
Amerykank, pomylaa Eva. Teraz ma nowy teren, na ktrym
moe prowadzi swoje owy.
- Czy Santi jest szczliwy? - zapytaa nagle Sofia,
przygryzajc doln warg.
- Tak, chyba tak. Wiesz, jak to jest - ludzie si eni, maj
dzieci i do czsto traci si z nimi kontakt. Niekiedy widuj
Santiego i jego on, ale duo podruj z Robertem. Jed z
nim na mecze polo, ktre przecie odbywaj si we
wszystkich zaktkach wiata. Dosy rzadko bywam w Buenos
Aires, a Santa Catalina nie widziaam od wyjazdu Fernanda.
Fernando i Roberto byli sobie bardzo bliscy, lecz teraz nie
bardzo mamy czas nawet na spotkania z Ferchem. Ostatni raz
widziaam Santiego na lubie w Buenos Aires - przypomniaa
sobie.
- Opowiesz mi o tym? - poprosia Sofia, wiedzc, e Eva
moe domyli si jej uczu.
Postanowia jednak zaryzykowa. Eva spojrzaa na ni z
zaciekawieniem. Nie byo dla niej tajemnic, e Sofi wysano
do Europy, aby zapomniaa o zauroczeniu kuzynem, nie miaa
jednak pojcia o sile uczucia, jakie ich poczyo. Jak moga
przypuszcza, e w gbi duszy Sofia nadal opakuje rozstanie
z Santim i codziennie od nowa odkrywa, e nie jest w stanie o
nim zapomnie.
- Dobrze... By to lub kuzyna Roberta, ktry ma pikn
farm w pobliu Santa Catalina, jakie dwie godziny jazdy
samochodem od Buenos Aires. Santi oeni si z Claudi dwa
lata wczeniej, ale ja nie miaam okazji jej pozna. Tak, pobrali
si w 1983 roku, a tamten lub odby si zeszego lata. Santi
by bardzo spity, musieli pokci si przed wyjazdem na
uroczysto, bo prawie w ogle si do siebie nie odzywali.
Claudia przez cay czas bawia si z maymi dziemi. Ma do
nich wietne podejcie, zauwayam, e biegay za ni jak
szczenita. Ja take uwielbiam dzieci. Oboje z Robertem
bardzo pragnlimy wtedy dziecka i mam wraenie, e
Claudia i Santi take. Byli maestwem ju od dwch lat i
Claudia patrzya na dzieci z ogromn tsknot w oczach... Tak
czy inaczej, rozmawiaam wtedy z Santim. Powiedzia mi, e
nadal czsto gra w polo, oczywicie nie zawodowo, tak jak
Roberto. Szczerze mwic, Santi nie przepada za Robertem. -
Eva umiechna si do siebie, zastanawiajc si, czy ta
antypatia nie jest przypadkiem spowodowana tym, e Santi
kiedy bardzo si ni interesowa. Znowu przypomniaa sobie
jego pocaunki i jej policzki obla lekki rumieniec. - To, co
mwi, zapewne o niczym nie wiadczy - cigna. - Wydaje
mi si, e Santi jest bardzo szczliwy z Claudi. Wtedy mieli
chyba po prostu zy dzie. Twoi rodzice take tam byli. Sofio.
Zawsze lubiam ich oboje, a szczeglnie twoj mam. Jest
taka ciepa i dobra...
Gdyby Sofia suchaa Evy, na pewno zdumiaaby j ta
charakterystyka matki, lecz Sofia bujaa w obokach,
pogrona w mylach o Santim. - Zupenie nie rozumiem,
dlaczego nie moesz wrci - rzeka Eva. - Najtrudniejsz
chwil bdzie powitanie po tylu latach, ale potem wszystko
szybko wrci do normy. Nie mam cienia wtpliwoci, e
przyjm ci z otwartymi ramionami.
- Ach, jest Roberto! - zawoaa Sofia, widzc
zmierzajcego ku nim mczyzn.
Roberto troch si postarza. Wysunita dolna szczka
mocno si uwydatnia, cigajc w d kciki ust, przez co
twarz wydawaa si dziwnie ociaa, cho nadal by bardzo
przystojny.
- Widz, e poznaa ju moj on - powiedzia,
muskajc doni dugie, jasne wosy
Evy.
- Poznaymy si dawno temu, w Santa Catalina.
- Nigdy nie kochaem adnej kobiety tak jak kocham Ev -
rzek z naciskiem. - Dziki niej zrozumiaem, jak pikne moe
by ycie.
Sofia si umiechna. Roberto nigdy nie by zbyt
wyrafinowany i teraz te stara si da jej do zrozumienia, e
ich dawny zwizek nie mia dla niego najmniejszego
znaczenia. Niepotrzebnie si trudzi, bo dla Sofii nigdy nie by
wany. Po krtkiej rozmowie okazao si, e waciwie nie
maj sobie nic do po wiedzenia.
Eva i Roberto patrzyli, jak Sofia odchodzi w kierunku
namiotu, gdzie wanie zaczto podawa przekski.
- Nadal jest bardzo pikna - odezwaa si Eva. - Dziwna
dziewczyna... Czy wyobraasz sobie, e mgby bez sowa
opuci swj dom i nigdy nie wrci?
- Zawsze bya uparta jak osio. - Roberto wzruszy
ramionami. - Rozpuszczona i niezalena. Fercho jej nie znosi.
- Wobec mnie bya bardzo mia i serdeczna. Kiedy
przyjechaam z wizyt do Santa Catalina, nie szczdzia
wysikw, by umili mi czas. Nigdy tego nie zapomn.
Naprawd j lubi, zreszt lubi ca jej rodzin.
- Zamierzasz powiedzie im, e j widziaa?
- Oczywicie, powiem Annie. - Eva zamylia si na
chwil. - Moe si myl, ale wydaje mi si, e Santi nie jest jej
obojtny. Pytaa mnie o niego, wyranie zaleao jej, eby si
dowiedzie, co si z nim dzieje.
- Po tylu latach? To chyba niemoliwe...
- Bardzo si mylisz, kochany. Takie rzeczy s moliwe, na
prawd. Moe ona nie chce wrci wanie z jego powodu?
- Nie. Fercho mwi mi, e pokcia si z matk i ojcem.
Uwaa, e to oni ponosz win za jej wyjazd do Genewy. Jego
zdaniem Sofia chciaa zademonstrowa swoj niezaleno i
troch ich podrczy. Wierz mi, dobrze j znam. Ona nie jest
zdolna do spokojnego ycia. Zawsze sprawiaa wszystkim
problemy i teraz te si nie zmieni, niezalenie od tego, jak
wspaniay jest jej m.
- Jeste niesprawiedliwy, Roberto. - Eva potrzsna
gow. - Zamierzam powiedzie Annie, e Sofia jest zdrowa i
szczliwa. Poprosz Zaz, eby daa mi jej adres, wtedy
Anna, jeli zechce, bdzie moga do niej napisa. Wszystko to
jest takie niepotrzebne... - Westchna, wstajc z awki. - Ja
nigdy bym ci nie zostawia, za adne skarby - dodaa,
obejmujc go mocno.
- Amorcita, nie zostawiaby mnie, bo nigdy bym ci na to
nie pozwoli. - Roberto umiechn si i pocaowa j.
Zza jego ramienia Eva widziaa, jak Sofia wychodzi z
namiotu z mczyzn, ktry musia by jej mem. Oboje
nieli talerze z kurczakiem i saatk. Przez pogodn twarz Evy
przemkn wyraz zaniepokojenia. Pomylaa o blu, jaki Sofia
musi znosi z powodu swego wygnania, i postanowia pooy
mu kres.
Eva miaa dobre chci, ale niewiele wiedziaa o osobach,
ktrym chciaa zrobi przysug. Kiedy Anna otrzymaa list, w
ktrym Eva opisaa swoje spotkanie z Sofi, uja w dugie,
biae palce kartk z adresem crki i zamylia si gboko. Eva
nie przewidziaa, e matka moe by rwnie uparta jak crka.
Anna czua si zraniona zachowaniem crki i uwaaa, e
zostaa przez ni odepchnita. Dlaczego, na mio bosk, to
ona miaa teraz wywiesza bia flag? Sofia nie zadzwonia
do nich nawet w czasie wojny falklandzkiej, nie zadzwonia
take, eby powiedzie jej i ojcu, e zostali dziadkami, co tu
zreszt duo mwi - nie zadzwonia ani razu. Wiedziaa, gdzie
s jej bliscy, znaa ich numer telefonu, a jednak nie zrobia nic,
zupenie nic. Teraz za spodziewaa si, e to rodzice pierwsi
wycign do niej rk. O, nie, ycie nie jest takie proste. Czy
Sofia wyobraaa sobie, e oni nie maj serca? Czy mylaa, e
jej los nic ich nie obchodzi? Zawsze bya trudna i uparta, ale
to, e wyjechaa na drugi koniec wiata i zerwaa z nimi
wszelkie kontakty, byo okrutne, Anna nie moga nazwa tego
inaczej.
Paco nigdy nie odzyska pogody ducha. Zestarza si, sta si
milczcy i zamknity w sobie. Czasami Anna mylaa, e
sytuacja bya bardziej bolesna, ni gdyby Sofia umara. Wtedy
mogliby przynajmniej opakiwa j otwarcie, pociesza si
wzajemnie i nie zadrcza brakiem jakichkolwiek wiadomoci.
mier nie jest odrzuceniem, natomiast zniknicie Sofii z ich
ycia byo nim, Anna nie miaa co do tego adnych
wtpliwoci. Sofia zrania ca rodzin, wstrzsna jej
fundamentami i raz na zawsze przekrelia jej jedno. Nie, to
nie Anna powinna pierwsza uczyni gest pojednania, lecz
Sofia.
Starannie zoya list od Evy i schowaa go do szuflady, w
ktrej przechowywaa swoje najbardziej prywatne skarby.
Postanowia nie wspomina o nim mowi. Paco staraby si
nakoni j, eby skontaktowali si z crk, a Anna nie miaa
ochoty na nastpn ktni z powodu Sofii.

Rozdzia trzydziesty szsty
Listopad 1997 roku

To bardzo dziwne, ale naprawd mona kocha kogo
przez cae ycie. Niezalenie od tego, jak daleko znajduje si
ukochana osoba, jej wspomnienie zawsze nosi si w sercu.
Tak wanie byo z Sofi. Nigdy nie przestaa kocha Santiego i
maego Santiguita. Wiedziaa, e powinna zapomnie o nich i
mocno za trzasn drzwi, odgradzajc si od tamtego
rozdziau ycia, ale nie potrafia tego zrobi. Pami o nich
zamkna w specjalnej szkatuce, ktr zoya na dnie duszy,
ale pewne sprawy nigdy nie umieraj, co najwyej przycichaj
na pewien czas.
Opucia Argentyn jesieni 1974 roku, zrozpaczona i
pena zych przeczu, ale nawet przez chwil nie mylaa, e
wrci dopiero po dwudziestu czterech latach. Czas mija tak
szybko i oto nagle pewnego dnia przeszo wezwaa j do
powrotu do domu.

Buenos Aires, 14 Pazdziernika 1997
Najdrosza Sofio!
Przepraszam, e tak dugo do Ciebie nie pisaam. Wiem,
e Ty i Maria straciycie ze sob kontakt wiele lat temu i
wanie dlatego pisz. Nie znam sw, ktre mogyby
zagodzi wiadomo, jak musz Ci przekaza- Maria umiera
na raka. Codziennie patrz, jak po woli odchodzi. Nie masz
pojcia, jakie to trudne, kiedy kto, kogo kochasz z caego
serca, znika Ci z oczu, a Ty nic nie moesz na to poradzi.
Czuj si zupenie bezuyteczna.
Zdaj sobie spraw, e Wasze drogi si rozeszy, ale
Maria nadal bardzo Ci kocha i
Twoja obecno byaby dla niej wielkim pocieszeniem i
ukojeniem. Wyjedajc, zostawia po sobie okropn pustk i
smutek, wszyscy bolenie to odczulimy. Ani przez chwil nie
przypuszczalimy, e na zawsze wykrelisz nas ze swego ycia.
auj, e nikt nie zrobi wysiku, aby przekona Ci do
powrotu. Nie wiem, jak to si stao i mam ogromne wyrzuty
sumienia. Znam Ci, Sofio, i zdaj sobie spraw, e to
"wygnanie" musiao Ci sprawi wielki bl.
Prosz Ci, moja droga, wr do domu. Maria Ci
potrzebuje. ycie jest kruche i trzeba je ceni, choroba Marii
nauczya mnie tego. Powinnam bya napisa do Ciebie o wiele
wczeniej.
Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami,
Chiquita

List Chiquity sta si kolcem, ktry przeku wrzd,
zawierajcy wszystkie stumione si wspomnienia Sofii. Zala
j potok gorczkowych obrazw, nioscych ze sob gorycz i
al. Maria umiera, Maria umiera, powtarzaa tak dugo, a w
kocu te sowa stay si nic nieznaczcymi, pustymi sylabami.
Nie moga jednak zapomnie, co naprawd znacz. Dziadek
Dwyer mwi, e ycie jest zbyt krtkie, aby zapenia je
nienawici i pretensjami. Co byo, to byo, powtarza i
dodawa, e do przeszoci nie naley wraca. Sofia bardzo
tsknia za dziadkiem, zwaszcza w chwilach takich jak ta, nie
umiaa jednak postpowa zgodnie z jego radami, bo
przeszo przenikaa do teraniejszoci i atakowaa wszystkie
jej zmysy. Teraz aowaa, e nie zdecydowaa si wrci
wczeniej. Eva miaa racj, nie naleao z tym zwleka. Sofia
miaa czterdzieci lat. Czterdzieci! Gdzie si podziay te
wszystkie lata? Nawet Maria wydawaa jej si dzi zupenie
obc osob.
Przeczytaa list z drcym sercem. Zastanawiaa si, w
jaki sposb Chiquita j odnalaza. Adres na kopercie by
bardzo dokadny, cznie z kodem pocztowym. Sofia obracaa
list w rkach, zachodzc w gow, skd Chiquita go wzia.
Wreszcie przypomniaa sobie spotkanie z Ev i zrozumiaa, e
to ona musiaa poprosi Zaz o adres. Krcio jej si w gowie.
Po wielu latach Argentyna wreszcie j odnalaza. Nie musiaa
si ju ukrywa i bya za to wdziczna losowi.
Dziesi lat temu siedziaa pod cedrem w ogrodzie Zazy i
rozmawiaa z Ev. Dziesi lat temu... Jake inaczej mogoby
wyglda jej ycie, gdyby wtedy posuchaa Evy i odwiedzia
rodzicw. Nie zrobia tego i teraz ostatnie dziesi lat w
poczeniu z poprzednimi czternastoma dawao dwadziecia
cztery. Dwadziecia cztery lata rozki, cae ycie. Czy po
takim czasie mona jeszcze powstrzyma rozpad czcych
ludzi wizi? Czy jej bliscy jeszcze j pamitaj?
Osiodaa konia i pojechaa na smagane lodowatym
wiatrem wzgrza. Caa okolica sprawiaa wraenie zasypanej
drobnymi krysztakami, chocia soce powoli podnosio si
coraz wyej, przynajmniej do zmroku przeganiajc mrz.
Bezchmurne niebo lnio akwamarynowym bkitem. Mylaa
o ostatnich dziesiciu latach swego ycia. Zim 1986 roku
urodzia si India, ktr Honor pokochaa gorco, chocia
pocztkowo nie zdradzaa zainteresowania ma siostrzyczk.
Teraz, mimo trzyipletniej rnicy wieku, byy najlepszymi
przyjacikami. Honor niezalena i wygadana, India spokojna,
cicha i troch niemiaa.
Lata maestwa z Davidem byy radosne i soneczne,
lecz pod cienk warstw szczcia kryo si bolesne
wspomnienie Santiego. Niemal kadego dnia jaki drobiazg
przypomina jej o nim. Najczciej byy to ulotne myli, szybko
spychane w gb podwiadomoci, lecz tak czy inaczej nie
moga o nim zapomnie. Pod materacem nadal
przechowywaa kawaek mulinu, ktry kiedy pachnia
Santiguitem. Czasami sigaa po niego, bardziej z
przyzwyczajenia ni z przywizania, bo przecie miaa dwie
crki, ktre kochaa caym sercem. Santiguito przebywa
gdzie w wiecie, wiedziaa, e nigdy go nie odnajdzie. A
jednak nie moga zapomnie. Mulinowa szmatka bya
wszystkim, co zostao jej po synu, a take, co wydawao jej si
bardzo dziwne, po Santim.
Galopujc wrd wzgrz, ca sob czua, e yje. Mylaa
o yciu z ca jego energi, uczuciami i przygodami. Maria
miaa wkrtce zostawi to wszystko i odej. I nagle Sofia
zrozumiaa, e przeszo jest dla niej ogromnie wana,
poniewa nie ma adnej przyszoci, ktr mogaby podzieli
si z Mari. Chciaa zatrzyma przeszo, lecz ta
przesypywaa si jej przez palce jak piasek, kac jej i
naprzd. Musz pojecha do Marii, pomylaa. - Bardzo mi
przykro, e twoja kuzynka jest chora, ale jednoczenie ciesz
si, e wreszcie co skonio ci do powrotu do domu -
powiedzia David, kiedy podzielia si z nim wstrzsajc
wiadomoci.
Sofia nie chciaa zostawia dzieci, lecz David zdecydowa,
e zajmie si nimi w czasie
jej nieobecnoci. Podr Sofii miaa i dla niego ogromne
znaczenie, chcia zatem, eby ten czas przeznaczya wycznie
dla siebie. Sofia pragna jecha, a jednoczenie niepokoia
si, co czeka j w domu. David zna tylko poow jej historii -
nie mia pojcia, e czowiek, ktrego kochaa i stracia,
mieszka w Santa Catalina. Gdyby o tym wiedzia, na pewno
nie wysyaby jej tam z tak gotowoci. Sofia zastanawiaa
si, czy jej decyzja, aby nie mwi mowi o Santim, nie bya
czasem podwiadomym pragnieniem, by zostawi sobie
otwarte drzwi. Wanie dlatego postanowia nie mwi
Dominique o swojej podry do Argentyny.
David nalega, aby wyjechaa jak najszybciej. Jego
zdaniem nie naleao marnowa cennego czasu na
rozwaania, co j spotka na miejscu. Poradzi jej, by bya
realistk. Wracaa, eby zobaczy si z Mari, i nie powinna
wybiega mylami dalej. Odwiz j na lotnisko razem z Honor
i Indi, ktrym lotniska kojarzyy si wycznie z wakacjami i
podrami do sonecznych krajw, kupujc jej na drog
zdecydowanie za duo czasopism. Bya wiadoma, e David
jest wzruszony. Kiedy ogarnia go niepokj, zawsze mwi
krtko i zwile, troch za szybko, i usiowa skupi uwag na
nieistotnych szczegach.
- Chcesz jak powie, kochanie? - zapyta, sigajc po
najnowsz ksik Jilly Cooper, aby przeczyta streszczenie na
okadce.
- Nie, te magazyny zupenie mi wystarcz - odpara i
odwrcia si do Indii, ktra prbowaa woy jej do kieszeni
due opakowanie snickersw. - Nie zjem tego, skarbie. Jeeli
poprosicie tat, na pewno pozwoli wam wybra co dla siebie
- dodaa, patrzc na Honor, ktra wanie koczya torebk
rodzynkw w czekoladzie.
Trudno jej byo rozsta si z nimi. Poegnanie przecigao
si i w rezultacie przejta India wybuchna paczem. Miaa
prawie jedenacie lat, lecz nadal nie potrafia oby si bez
matki. Ich najdusze rozstanie trwao najwyej par dni.
Honor, ktra bya bardzo niezalena i pewna siebie, obja
modsz siostr i obiecaa, e w samochodzie postara si j
rozweseli.
- Nie wyjedam na dugo, kochanie - rzeka Sofia,
obejmujc zapakan dziewczynk. - Wrc, zanim zdysz za
mn zatskni. Och, bardzo ci kocham... - szepna, caujc
mokry po liczek crki.
- Ja te ci kocham, mamo - zaszlochaa India, uwieszona
szyi Sofii jak duy mi koala. - Nie chc, eby wyjedaa!
- Tata bdzie si wami opiekowa, a ju niedugo zacznie
si przerwa semestralna -
pocieszaa j Sofia. - Czeka was mnstwo atrakcji, zobaczysz.
India skina gow i otara zy. Staraa si by dzielna.
Honor z umiechem ucaowaa matk i yczya jej
bezpiecznego lotu. Potem wyprostowaa si i jak dorosa
poklepaa Indi po drcym ramieniu. David obj on i
mocno j pocaowa.
- Zadzwo zaraz po przylocie, dobrze? - poprosi. W myli
modli si, eby wrcia do niego szczliwie i szybko.
Sofia ruszya w kierunku stanowiska kontroli
paszportowej, odwrcia si i pomachaa swojej maej
rodzinie. India zmusia si do umiechu, ale gdy matka znika,
znowu zalaa si zami. David wzi j za rk i wszyscy troje
poszli do samochodu.
Sofia zdaa sobie spraw z powagi sytuacji dopiero na
krtko przed ldowaniem w Buenos Aires. Przez dwadziecia
cztery lata ani razu nie kontaktowaa si z nikim z rodziny,
chocia Dominique mwia jej, e na pocztku Anna i Paco za
wszelk cen usiowali j znale. Sofia odcia si od
rodzicw i wszystkich krewnych. Znienawidzia ich za to, e
wysali j z domu do obcej Europy i myl o ich cierpieniu
sprawiaa jej perwersyjn przyjemno. Dominique nie
zdradzia nikomu miejsca jej pobytu. Czas mija i Sofia coraz
trudniej znosia tsknot za ojczyzn. W kocu musiaa
przyzna sama przed sob, e jedyn przeszkod na drodze
do powrotu do Argentyny jest jej wasna duma.
David wielokrotnie namawia j, eby odwiedzia Santa
Catalina. - Pojad z tob i nie odstpi ci nawet na krok -
mwi. - Przejdziemy przez to razem. Musisz uwolni si od
tej goryczy, kochanie.
Ale nie bya w stanie tego zrobi. Nie potrafia schowa
dumy do kieszeni. Teraz zastanawiaa si, jak rodzina
zareaguje na jej widok.
W pamici zachowaa obraz i zapach takiej Argentyny,
jak poegnaa dwadziecia cztery lata temu, i nie bya
przygotowana na zmiany. Kiedy samolot zacz schodzi do
ldowania, zobaczya, e rysujca si na niebie linia miasta
pozostaa mniej wicej taka sama, i ogarno j wielkie
wzruszenie. Wracaa do domu.
Na lotnisku nikt na ni nie czeka, ale to nic dziwnego, bo
nikogo nie uprzedzia o swoim przyjedzie. Zdawaa sobie
spraw, e powinna bya zadzwoni, lecz do kogo?
Ostatecznie nie zrobia tego. Kiedy na pewno zadzwoniaby
do Santiego, ale tamte dni naleay do przeszoci.
Gdy wysiada z samolotu, wcigna w nozdrza znajomy
zapach karmelu i wilgoci. Jej skra natychmiast staa si
wilgotna, a zmysy pogryy si w morzu wspomnie.
Rozejrzaa si dookoa. Po hali przylotw krcili si przejci
swoj rol urzdnicy w sztywnych od krochmalu uniformach.
Czekajc na baga, dyskretnie przygldaa si innym
podrnym i przysuchiwaa si rozmowom prowadzonym po
hiszpasku, z charakterystycznym argentyskim akcentem.
Dopiero teraz czua, e naprawd wrcia do domu. Jak w
zrzucia swoj cienk angielsk skr i przesza przez kontrol
celn z pewn siebie min prawdziwej Argentynki.
Po drugiej stronie kbi si ocean brzowych twarzy,
tablic z nazwiskami niecierpliwie wyczekiwanych goci, dzieci,
szczekajcych i popiskujcych psw, stsknionych krewnych i
przyjaci. Ich ciemne oczy obserwoway Sofi, ktra
przepchna swj wzek przez tum, rozstpujcy si przed
ni powoli, jak Morze Czerwone.
- Takswk, seniora? - zapyta czarnowosy
Argentyczyk, leniwie podkrcajc koce wsw. Sofia
kiwna gow.
- Al Hospital Aleman, do Szpitala Niemieckiego - rzucia.
- Skd pani pochodzi?
Kiedy wyszli na soce, on popychajc wzek z jej
bagaami, ona z torb na ramieniu, skrzywia si bolenie,
niepewna, czy olepi j blask argentyskiego dnia, czy
przypuszczenie takswkarza, e moe by cudzoziemk.
- Z Londynu - odpowiedziaa z wahaniem. Najwyraniej
mwia po hiszpasku z obcym akcentem.
Usiada na tylnym siedzeniu czarno-tej takswki, tu
przy oknie, i odkrcia szyb do koca. Kierowca zapali
papierosa i wczy radio. Nim przekrci kluczyk w stacyjce,
jego szczupe brzowe donie dotkny wiszcej przy lusterku
figurki Madonny.
- Interesuje si pani pik non? - krzykn przez rami. -
Argentyna zwyciya Angli w rozgrywkach o mistrzostwo
wiata w 1986 roku. Chyba syszaa pani o Diegu Maradonie?
- Mieszkam w Anglii od dwudziestu czterech lat, ale
jestem Argentynk - wyjania Sofia ze zniecierpliwieniem.
- Niemoliwe! - wykrzykn ze zdumieniem.
- Moliwe.
- Nie do wiary! - Kierowca by wstrznity
przypuszczeniem, e ktokolwiek mgby z wasnej woli
opuci Argentyn. - Jak si pani czua w czasie wojny o
Malwiny? - zapyta, obserwujc jej twarz w lusterku.
Sofia zdecydowanie wolaaby, eby patrzy, jak jedzie, ale
dugie lata przebywania wrd Brytyjczykw zagodziy jej
porywczo. Gdyby bya prawdziw Argentynk, zajaaby go
bez wahania. Kierowca zatrbi na samochd, ktry zwolni
tu przed nim, wymin go po niewaciwej stronie i zacz
wygraa wysunit przez okno pici wacicielowi wozu.
- Kretyn! - Potrzsn gow i zacign si papierosem,
zwisajcym z kcika jego ust. - Wic jak si pani czua?
- Nie byo mi atwo. Mj m jest Anglikiem i dla nas
obojga by to trudny okres. adne z nas nie chciao przecie
tej wojny.
- Jasne, wojny tocz rzdy i zwykle nie ma to nic
wsplnego z tym, czego naprawd chc ludzie. To ten
gwniarz Galtieri wpdzi nas w t sytuacj. W 1982 roku
staem na Plaa del Mayo i oklaskiwaem go za zajcie
Malwin, a par miesicy pniej domagaem si jego krwi. To
bya niepotrzebna wojna. Tyle przelanej krwi, po co to
wszystko? Dla odwrcenia uwagi, ot po co. Dla odwrcenia
uwagi.
Jechali drog prowadzc do centrum Buenos Aires.
Sofia wygldaa przez okno i widziaa wiat, bardzo podobny
do tamtego starego, znajomego, lecz mimo wszystko inny.
Miaa wraenie, e kto zbudowa co nowego na
fundamencie jej wspomnie. Kiedy przedzierali si przez
miasto, zauwaya, e parki s cudownie czyste i pene
starannie zadbanych kwietnikw i klombw. Wystawy
sklepowe miay mosine obramowania i ukazyway
najnowsze europejskie kolekcje. Wszystko to razem
wygldao raczej na Pary ni na poudniowoamerykaskie
miasto.
- Zdumiewajce... - odezwaa si. - Miasto jest teraz
takie... Takie zamone...
- No tak, przecie nie byo tu pani przez dwadziecia
cztery lata! Nie widziaa pani kraju w okresie rzdw
Alfonsina, kiedy inflacja osigna taki poziom, e codziennie
musiaem drukowa nowy cennik, czasami nawet dwa razy
dziennie. Doszo do tego, e kazaem sobie paci w dolarach.
Ludzie z dnia na dzie tracili oszczdnoci caego ycia, to byo
straszne. Teraz sytuacja znacznie si poprawia. Menem
okaza si dobrym prezydentem, naprawd dobrym. -
Kierowca z aprobat pokiwa gow. - W miejsce australa
wprowadzono peso - jeden peso za dolara. Wszystko od razu
si zmienio, mamy stabiln walut i jestemy z tego dumni.
Jeden peso za dolara, wyobraa sobie pani? - Ulice
wygldaj fantastycznie. Te eleganckie butiki...
- Musi pani zobaczy wielkie centra handlowe. Patio
Bulrich i to nowe Paseo Alcorta. Mona odnie wraenie, e
to Nowy Jork - fontanny, kawiarnie, sklepy... Mnstwo
bogatych obco krajowcw chce inwestowa w Argentynie, to
po prostu niewiarygodne.
Sofia popatrzya na wspaniay park, ktry wanie mijali.
- Wikszoci parkw opiekuj si firmy - cign
takswkarz. - Dla nich to wietna reklama, a dla mieszkacw
miasta czysty zysk - parki s czyste i dzieci mog si w nich
bezpiecznie bawi - doda z dum.
Sofii krcio si w gowie, kiedy wdychaa zapach
benzyny zmieszany z aromatem zieleni i kwiatw z
pobliskiego parku oraz czekolady i churros ze stojcych tu i
wdzie kioskw. Zauwaya brzowoskrego chopca, ktry
szed w stron parku, prowadzc na smyczach okoo
dwudziestu rasowych psw. Kierowca przeczy radio na
transmisj meczu midzy druyn Boca, ktrej najwyraniej
kibicowa, oraz River Piate, i przesta interesowa si Sofi.
Kiedy zesp Boca strzeli gola, zjecha na boczne pasmo tak
gwatownie, e gdyby jadce przed nim i za nim samochody
zrobiy to samo, doszoby do karambolu. I tym razem wysun
przez okno zacinit pi i zatrbi gono, dajc wyraz
swojej radoci. Sofia obserwowaa ma porcelanow figurk
Madonny, koyszc si na tle lusterka, i po chwili cakowicie
ulega temu hipnotyzujcemu rytmowi.
W kocu takswka zatrzymaa si pod Hospital Aleman i
Sofia zapacia kierowcy nieznanymi peso. Kiedy nie
wysiadaby z wozu, dopki kierowca nie wystawiby jej bagay
na ulic, z obawy e odjedzie razem z walizkami, ale teraz
spieszyo jej si, eby rozprostowa nogi. Miaa serdecznie
dosy siedzenia, najpierw w samolocie, teraz w samochodzie.
Takswkarz postawi obie jej torby na chodniku i szybko
wrci do swojego meczu. Patrzya chwil, jak dojeda do
gwnej ulicy i wcza si w sznur aut.
Zmczona trzynastogodzinnym lotem i bardzo
wzruszona, wesza do rodka i w rejestracji zapytaa o Mari
Solanas. Kiedy wymienia jej nazwisko, pielgniarka lekko
zmarszczya brwi, lecz zaraz skina gow.
- Ach, tak - powiedziaa, nieprzyzwyczajona do osb
uywajcych panieskiego nazwiska Marii. - Pani musi by jej
kuzynk. Duo o pani mwia.
Sofia zaczerwienia si lekko i zacza si zastanawia, co
mwia o niej Maria.
- Ma pani szczcie, bo seniora Maraldi dzi po poudniu
wychodzi do domu - cigna pielgniarka. - Jeszcze par
godzin i nie zastaaby jej pani...
- Och, rozumiem - powiedziaa Sofia, nie bardzo wiedzc,
jak zareagowa.
- Jest jeszcze bardzo wczenie, zwykle nie wpuszczamy
goci przed dziewit.
- Przyjechaam prosto z Londynu - wyjania Sofia ze
znueniem. - Maria nie spodziewa si mnie. Chciaabym
spdzi z ni troch czasu przed przybyciem rodziny, na
pewno mnie pani rozumie.
- Oczywicie. - Pielgniarka ze wspczuciem skina
gow. - Widziaam pani na zdjciach. Maria uwielbia
pokazywa nam fotografie. Wyglda pani... - Zawahaa si,
jakby nagle uwiadomia sobie, e lada chwila popeni nietakt.
- Starzej? - podsuna Sofia.
- Moe... - wymamrotaa pielgniarka, ktrej policzki
wyranie si zarowiy. - Na pewno bardzo ucieszy si z pani
przyjazdu. Prosz wjecha na gr - drugie pitro, pokj 207.
- Jak ona si czuje? - omielia si zapyta Sofia. Wolaa
wczeniej przygotowa si na to, co j czeka.
- Pani kuzynka jest wyjtkowo dzieln kobiet i cieszy si
ogln sympati. Wszyscy bardzo j polubilimy.
Sofia skierowaa si ku windzie. Seniora Maraldi... To
nazwisko brzmiao zupenie obco i nagle Maria oddalia si od
niej, jak maa dka, szybko znikajca we mgle. W Anglii, cho
przyja do wiadomoci fakt jej choroby, to by on dziwnie
odlegy i nierealny. Dopiero teraz straszna prawda dotara do
niej z ca moc. Zapach detergentu, odgos jej wasnych
krokw na byszczcej plastikowej pododze w korytarzu,
widok pielgniarek, przechodzcych szybkim krokiem z
tacami penymi lekarstw, ponura szpitalna atmosfera,
wszystko to razem dobitnie uwiadomio jej, gdzie si
znajduje i dlaczego tu przyjechaa. Nagle przestraszya si
tego spotkania. Ogarno j przeraenie, e moe nie pozna
Marii albo zostanie przez ni chodno potraktowana.
Zawahaa si przed drzwiami, nie wiedzc, co zobaczy po
drugiej stronie. Z trudem zmobilizowaa odwag i wesza do
rodka. W szarawym wietle wczesnego poranka dostrzega
lec pod bia pociel nieznajom posta i pomylaa, e
pomylia pokoje i jak ostatnia idiotka zakcia spokj jakiej
biednej chorej. Zaenowana wasnym gapiostwem, szybko
wymamrotaa przeprosiny i odwrcia si do drzwi. W tej
samej chwili usyszaa swoje imi, wymwione sabym, troch
drcym gosem.
- Sofia?
Odwrcia si i zamrugaa niepewnie.
Na ku leaa jej ukochana przyjacika, wychudzona i
blada jak przecierado, lecz radonie umiechnita. Sofia
zakrztusia si zami, gwatownie przypada do ka,
uklkna i ukrya twarz w wycignitej doni Marii. Maria
bya zbyt wzruszona, aby cokolwiek powiedzie, Sofia zbyt
wstrznita, eby na ni spokojnie popatrze. Dugo klczaa
bez ruchu, przygnbiona tym, co zobaczya. Choroba bardzo
zmienia Mari. Gdyby nie gos, nigdy by jej nie poznaa.
Zebraa siy i spojrzaa na kuzynk, lecz zaraz znowu
zasonia sobie oczy jej doni. Maria pozwolia jej, by
ochona. Kiedy wreszcie podniosa wzrok i utkwia
zazawione oczy w twarzy przyjaciki, wychudzona Maria
umiechna si pogodnie, jakby nie miaa za ze losowi, e
obarczy j chorob, ktra po woli wysysaa z niej ycie.
- Miaam nadziej, e wrcisz. Bardzo mi ciebie
brakowao, Sofio - szepna, nie dlatego, by nie miaa siy
mwi goniej, lecz nie chciaa zakci tej wyjtkowej chwili.
- Och, Mario, ja take za tob tskniam. - Sofia
pocigna nosem. - Nie masz pojcia, jak bardzo...
- To zabawne, ale mwisz po hiszpasku z angielskim
akcentem!
- Naprawd? - zapytaa Sofia, zasmucona, e wraz z
naturalnym akcentem zagubia jeszcze jeden fragment
poprzedniego ycia.
- Kto ci powiedzia? - zapytaa Maria, patrzc w
zazawione oczy kuzynki.
- Twoja mama. Napisaa do mnie.
- Mama? Nawet nie wiedziaam, e ma twj adres.
Widocznie wolaa trzyma to w tajemnicy, na wypadek,
gdyby nie przyjechaa. To cudowne...
Umiechna si z wdzicznoci, jak osoba, ktra
docenia kady serdeczny gest, poniewa w obliczu mierci
tylko mio moe przynie pewne pocieszenie.
- wietnie wygldasz - powiedziaa, ocierajc zy z
policzkw Sofii. - Nie bd smutna, jestem silniejsza, ni ci si
wydaje. Wygldam jak duch, to prawda, ale gwnie dlatego,
e wypady mi wosy. Nie musz si ju mczy z ich myciem -
co za ulga!
- Wyzdrowiejesz, zobaczysz - rzeka Sofia.
Maria ze smutkiem potrzsna gow.
- Niestety nie. Jestem tak beznadziejnym przypadkiem,
e wypisuj mnie ze szpitala, ebym moga wrci do Santa
Catalina.
- Na pewno mona co zrobi! Lekarzom nie wolno si
poddawa! Masz dla kogo y, Mario!
- Wiem. Mam dzieci i bezustannie si o nie martwi.
Wierz jednak, e bd dorastay w atmosferze mioci, bo
Eduardo jest najlepszym czowiekiem pod socem. Nie ma
sensu ulega takim negatywnym mylom. Sofio. Wrcia do
domu i teraz tylko to si liczy. Jestem taka szczliwa... - W
duych oczach Marii zabysy zy.
- Mam wraenie, e Straciam te wszystkie lata twojego
ycia. Opowiedz mi o swoim mu.
- Eduardo jest lekarzem, jest wysoki, bardzo szczupy i
ma zote serce. Nie mogabym kocha adnego mczyzny
mocniej ni jego. Dziki niemu nigdy nie przestaam si
umiecha. I jest taki dzielny...
- A wasze dzieci?
- Mamy czworo.
- Czworo! - wykrzykna Sofia ze zdumieniem.
- Chyba pamitasz, e w tym kraju to zupenie przecitna
liczba?
- Po prostu trudno mi uwierzy, e twoje drobne ciao
byo w stanie wyda na wiat tyle dzieci.
- Kiedy byam w ciy, wcale nie byo takie drobne. -
Maria si rozemiaa.
- Chc ich wszystkich pozna. Przecie to moja rodzina!
- Poznasz ich wszystkich, gdy pojedziemy do Santa
Catalina. Przychodz tu codziennie, Eduardo powinien zjawi
si lada chwila. Wpada do mnie rano, a potem po lunchu i
spdza ze mn wiksz cz wieczoru. Musz wygania go
do pracy albo do domu. Jest bardzo zmczony, martwi si o
niego. Cigle myl i myl, jak sobie poradzi, kiedy mnie ju
nie bdzie. Na pocztku to on by dla mnie oparciem, ale
teraz, mimo choroby, wydaje mi si, e to ja wspieram jego.
Nie wyobraam sobie, jak go tu zostawi, nie chc zostawia
go samego.
- To niesamowite, e tak spokojnie mylisz o mierci -
powiedziaa Sofia cicho, czujc, jak jej serce zalewa fala
mioci i smutku.
Zdumiona odwag Marii, z niechci mylaa o swojej
samolubnej dumie, ktrej maostkowo wydawaa jej si
zwyczajnie za. Och, jake frustrujce jest spogldanie wstecz,
ktre pozwala dostrzec wszystkie popenione bdy w chwili,
gdy jest ju za pno, aby je naprawi, pomylaa z alem.
adna z nich nie omielia si wspomnie o Santim.
- A co si stao z Sofi, ktra dorastaa razem ze mn? -
odezwaa si Maria. - Kto zama twj dziki upr?
- Mario, przecie ty nigdy nie bya taka silna. Por Dios. Z
nas dwch to ja wydawaam si t silniejsz.
- Nie, ty tylko udawaa, e jeste silna. Bya
zbuntowana i le si zachowywaa, poniewa pragna
zwrci na siebie uwag matki, ktra dostrzegaa wycznie
twoich braci.
- Moe masz racj...
- Wierz mi, miaam chwile zaamania i przeraenia.
Zadawaam sobie pytanie, dlaczego spotkao to wanie mnie,
co zrobiam, eby zasuy na taki aosny koniec, ale prdzej
czy pniej trzeba to zaakceptowa i postara si przey
ostatnie dni we wzgldnym spokoju i szczciu. Zaufaam
Bogu. Wiem, e mier to tylko przejcie do nowego ycia.
Trzeba si poegna z bliskimi, to prawda, lecz tylko na
krtko. Mam wiar.
Sofia zrozumiaa, e Maria rzeczywicie posiada jaki
rodzaj wewntrznego wyciszenia i spokoju.
- Wysza za producenta teatralnego, prawda?
- Skd wiesz? - zapytaa zdumiona Sofia.
- W czasie wojny falklandzkiej w jednej z gazet ukaza si
artyku o tobie.
- Naprawd?
- Tak. Krtki reporta o Argentynce mieszkajcej w
Londynie podczas konfliktu. Zamieszczono te zdjcie,
wszyscy je ogldalimy.
- Jakie to dziwne... Duo o was wtedy mylaam.
Wydawao mi si, e zdradzam wasny kraj - wyznaa Sofia,
wspominajc ten trudny okres, kiedy czua si rozdarta
midzy Argentyn i now ojczyzn, ktr sama wybraa.
- Staa si bardzo angielska, wiesz? Kto by pomyla...
Jaki on jest?
- Duo starszy ode mnie, dobry, spokojny, bardzo
inteligentny, cudowny jako m i ojciec. Traktuje mnie jak
ksiniczk. - Sofia powiedziaa to z dum, oczyma wyobrani
widzc wraliw, mylc twarz Davida.
- To wspaniale. Ile macie dzieci?
- Dwie crki. Honor i Indi.
- Jakie pikne imiona - Honor i India... Bardzo angielskie.
- To prawda - odpara Sofia i pomylaa o zapakanej
Indii.
Na chwil ogarn j niepokj i wielka tsknota, lecz
pytania Marii szybko przywoay
j do rzeczywistoci,
- Zawsze wiedziaam, e bdziesz miaa co wsplnego z
teatrem. Bya i jeste urodzon primadonn, Sofio.
Pamitasz sztuki, ktre wystawiaymy w dziecistwie?
- Zwykle graam chopca. - Sofia parskna miechem.
- Tak, bo chopcy nigdy nie chcieli wczy si do zabawy
- westchna Maria. - Kazaymy dorosym paci sobie za
obejrzenie spektaklu, pamitasz?
- Oczywicie. Co robiymy z tymi pienidzmi?
- Teoretycznie miaymy przekazywa je na cele
charytatywne, ale tak naprawd wydawaymy je na sodycze.
- A pamitasz, jak Fercho przekupi Agustina, eby
wybieg nago na scen podczas naszego finaowego taca?
- Jak mogabym o tym zapomnie. Kochany Fercho... -
Maria posmutniaa. - Wiesz, e mieszka teraz w Urugwaju?
- Syszaam. Spotkaam kiedy Ev Alarcon, pamitasz
Ev, prawda?
- Naturalnie. Wysza za twojego Roberta.
- Nigdy nie by moim Robertem - zaprotestowaa Sofia.
- Tak czy inaczej, spotkaam ich w Anglii i dziki temu
dowiedziaam si, co si z wami dziao.
- Agustin nadal jest w Waszyngtonie. Przyjeda mniej
wicej raz w roku, chocia jego onie niezbyt si to podoba.
Biedny Agustin, zawsze zjawia si sam, a i to na krtko, bo
ona nie pozwala mu zosta tu duej. To chyba raczej
niesympatyczna osoba. Agustin zasuguje na kogo lepszego.
Natomiast Rafa mieszka tutaj, razem ze swoj Jasmin. Maj
cudowne, liczne dzieci. Na pewno polubisz Jasmin.
Staraa si powiedzie Sofii jak najwicej o przeszoci,
miaa bowiem nadziej, e dziki temu Sofia znowu poczuje
si czci rodziny i minione lata nie bd wydaway jej si
tak dugie. Sofia suchaa, czsto ze wzruszeniem, czasami z
rozbawieniem, podczas gdy jej kuzynka streszczaa losy caej
rodziny od chwili jej wyjazdu z kraju.
Kiedy skoczya. Sofia nadal klczaa przy ku,
trzymajc jej wychudzon rk. W dawnych, dobrych czasach
Maria bya krga, pulchna i bardzo kobieca, jak mawia Paco,
teraz potwornie wychuda i stracia wosy. Tylko jej umiech
pozosta taki sam. Sofia zrobiaby wszystko, by cofn zegar i
wrci do chwil, ktre przeyway razem.
- Sofio, mino tyle lat... - Maria westchna ze
smutkiem.
- Teraz nie warto ju o tym mwi. - Sofia uciszya j
machniciem rki.
- Tak mi przykro, kochanie...
- Mnie take. Nie powinnam bya tak dugo zwleka z
powrotem.
- Pozwl mi dokoczy. Nie znasz caej prawdy. -
Spojrzaa na Sofi z wyrazem gbokiego zawstydzenia na
twarzy.
- O czym ty mwisz? Jakiej prawdy?
Maria pochylia gow i z trudem przekna lin,
usiujc zapanowa nad emocjami i poczuciem winy, ktre od
lat zatruway jej sumienie.
- Okamaam ci. Sofio. Okamaam ciebie i okamaam
Santiego.
Odwrcia gow. Nie moga spojrze przyjacice w
oczy, za bardzo si wstydzia.
- Jak to? O czym ty mwisz? - Sofia nagle poczua, e cae
jej ciao ogarnia dziwny chd, zupenie jakby przez szpar w
drzwiach do pokoju przedostawa si zimny powiew.
Zadraa. Tylko nie ty, Mario, modlia si w myli. Tylko
nie ty...
- Kiedy si dowiedziaam, e ty i mj brat bylicie
kochankami, wpadam w zo. Zawsze mwia mi o
wszystkim, a tym razem zupenie odsuna mnie od siebie.
Poznaam prawd o was jako ostatnia, chocia podobno
byymy najlepszymi przyjacikami. - Po jej twarzy potoczyy
si wielkie zy.
- Mario, nie mogam ci o tym powiedzie, zreszt nikomu
innemu te nie powiedziaam. Przypomnij sobie, jak
zareagowali na t wiadomo moi rodzice. Nie byo adnej
szansy, aby pozwolili mi polubi stryjecznego brata, nikt z
rodziny by si na to nie zgodzi. Uwaali, e to skandaliczny
zwizek.
- Wiem, ale wtedy wydawao mi si, e odepchna
mnie z rozmysem. A potem wyjechaa i nie odezwaa si
ani sowem. Pisaa tylko do Santiego. Czuam si tak, jakbym
nic a nic dla ciebie nie znaczya.
Sofia nagle zrozumiaa, co Maria prbuje jej powiedzie.
- Postaraa si, eby nie dosta moich listw, tak? -
odezwaa si powoli, chocia w jej gowie kotowao si tysic
gorczkowych myli.
Nigdy by nie uwierzya, e to Maria przejmowaa jej listy.
Taka mciwo zupenie do niej nie pasowaa. Ale Sofia
poczua, e nie moe znienawidzi przyjaciki. Maria
umieraa i potrzebowaa mioci, nie nienawici.
- Widziaam, jak ta sprawa drczya mam. Bya
niepocieszona. Wszyscy czulimy si zdradzeni i gboko
zasmuceni. Mama i Anna prawie nie rozmawiay ze sob przez
cay rok, ycie wrcio do normy dopiero po kilku latach, nie
przesadzam. Sofio! Santi mia przed sob wspaniae
perspektywy. Tata by zrozpaczony, e mj brat chce
zrezygnowa ze wszystkiego z twojego powodu. Wic
napisaam do ciebie i...
- I zawiadomia mnie, e Santi zakocha si w Maximie
Marguiles.
Tamten list roztrzaska jej wszystkie marzenia, star je na
proch. Rok spdzony w Genewie by najbardziej ponurym
okresem w jej yciu. Teraz zrozumiaa, dlaczego Santi do niej
nie na pisa - czeka przecie na wiadomo, nie mia pojcia,
gdzie szuka dziewczyny, tr kocha. Wic czeka, czeka tak
jak ona. Wcale nie przesta jej kocha...
Te rewelacje zmiadyy krnbrnego ducha Sofii. W
milczeniu siedziaa na pododze, pozbawiona wszelkich uczu.
Oddaa swoje dziecko, poniewa uwierzya, e Santi ich nie
chce, tym czasem on gotw by na wszystko, aby si z nimi
poczy. Ostatnie dwadziecia cztery lata przeya tak, a nie
inaczej z powodu kamstwa. Maria nigdy nie zrozumie, co tak
naprawd zrobia.
- Prosz, przebacz mi. Sofio. Postaraj si zrozumie,
dlaczego to zrobiam. Okamaam ciebie i Santiego. On nawet
nie zna adnej Maximy Marguiles. - Maria odetchna
gboko i za mkna oczy.
Jej cera bya szara, pozbawiona ycia i kiedy tak leaa z
zamknitymi powiekami, krucha i bardzo zmczona,
wygldaa na umar. Wraenie to rozwiewao tylko
rytmiczne wznoszenie si i opadanie jej piersi. Sofia opara
gow o krawd ka, przypominajc sobie te dugie
godziny, podczas ktrych modlia si arliwie, aby Santi
przyjecha, odnalaz j. Nic dziwnego, e jej najgortsze
pragnienie nigdy si nie spenio.
- Moga przecie wrci, Sofio. Nie musiaa ucieka z
domu na zawsze...
- Wcale nie uciekam z domu - rzucia ostro Sofia. -
Wyjechaam, zostaam wysana za granic wbrew wasnej
woli!
- Ale nie wrcia. Dlaczego tak dugo zwlekaa z
powrotem? Bagam, powiedz mi, e to nie tylko przeze mnie!
- Maria otworzya oczy i utkwia w Sofii aosne spojrzenie. -
Powiedz mi, e nie tylko mj list zniechci ci do powrotu...
- Nie wracaam tak dugo, bo...
- Miaa tu wszystko, czego dusza zapragnie, wszyscy ci
kochalimy, wic dlaczego zdecydowaa si przeci czce
ci z nami wizy?
- Poniewa... - Sofia rozpaczliwie szukaa w myli
waciwych sw.
- Dlaczego nie wrcia, kiedy uczucie twoje i Santiego
osabo? Tak dugo mczyy mnie wyrzuty sumienia. Nie chc
duej myle, e moe czua do mnie zbyt wielk pogard...
Dlaczego, Sofio, dlaczego?
- Bo kiedy zrozumiaam, e nie mog mie Santiego, nie
chciaam ani Argentyny, ani Santa Catalina. Bez niego cay ten
wiat straci dla mnie wszelk warto.
Maria spojrzaa na Sofi i jej udrczona twarz przybraa
wyraz zdumienia.
- Wic a tak bardzo kochaa mojego brata? - odezwaa
si cicho. - Przepraszam ci. Sofio...
Sofia nie moga wydoby gosu ze cinitego garda.
Maria wpatrywaa si w przyjacik penymi wspczucia
oczami.
- Wobec tego to moja wina - powiedziaa ze smutkiem. -
Postpiam bardzo le.
Nie miaam prawa ingerowa w twoje ycie.Nie miaam
prawa odbiera ci mioci.
Sofia potrzsna gow i umiechna si gorzko.
- Nikt nie odebra mi mioci, Mario. Bd kochaa
Santiago do koca ycia.
Ledwo wypowiedziaa te sowa, gdy drzwi si otworzyy i
do pokoju wszed Santi. Sofia nadal siedziaa na pododze,
mruc oczy poraone blaskiem soca. W pierwszej chwili jej
nie pozna. Umiechn si uprzejmie, chocia w jego
zielonych oczach kry si smutek, ktrego Sofia nigdy w nich
nie widziaa. Urok modoci zastpiy zmarszczki i bruzdy,
ktre naznaczyy jego twarz dojrza mdroci. Cho troch
tszy ni kiedy, nadal by tym samym, niezastpionym
Santim.
Nagle w jego oczach pojawi si bysk zrozumienia.
Policzki pociemniay mu gwatownie i rwnie szybko zblady.
- Sofia? - szepn.
- Santi...
Pragna rzuci si w jego ramiona, wdycha znajomy
zapach skry, ale nim zdya to zrobi, za plecami Santiego
pojawio si dwoje ludzi: drobna, ciemnowosa kobieta i
wysoki, bardzo szczupy mczyzna. Sofia nie miaa wyboru -
musiaa pozosta u boku Marii.
- Sofio, chc ci przedstawi Claudi, on Santiego, oraz
Eduarda, mojego ma - odezwaa si Maria, wyczuwajc
zagubienie kuzynki.
Sofia bya zupenie nieprzygotowana na t chwil. Od lat
wiedziaa, e Santi jest onaty, lecz w jej snach zawsze czeka
na ni, niezmiennie wierny. Mimo to mnie ukrya
rozczarowanie i szybko podniosa si z podogi. Przywitaa si
z przybyymi uciskiem doni, wiadomie ignorujc
argentyski zwyczaj wymieniania pocaunkw na powitanie.
Nie bya w stanie ucaowa kobiety, ktra zaja jej miejsce w
sercu Santiego.
- Musz ju i, Mario - powiedziaa, pragnc jak
najszybciej znale si z dala od tego pokoju.
Potrzebowaa chwili samotnoci, aby spokojnie
przemyle to wszystko.
- Gdzie si zatrzymaa? - zapytaa Maria.
- W hotelu Alvear Palace.
- Moe Santi zawizby ci do Santa Catalina? Co ty na
to, Santi?
Santi skin gow, nie spuszczajc wzroku z twarzy Sofii.
- Oczywicie - wymamrota.
Gdy mijaa go w drodze do drzwi, ich oczy spotkay si na
uamek sekundy, podobnie jak wiele razy w przeszoci, i Sofia
bez trudu rozpoznaa Santiego, z ktrym dorastaa i ktrego
kochaa. W tej krtkiej chwili uwiadomia sobie, e powrt
przyniesie jej wicej blu ni wyjazd, do ktrego zostaa
zmuszona dwadziecia cztery lata temu.

Rozdzia trzydziesty sidmy
Czwartek, 7 listopada 1997 roku

Sofia wrcia do hotelu Alvear Palce zupenie rozbita
emocjonalnie. W pokoju zrzucia ubranie, pogniecione i
wilgotne od potu po podry, i postanowia natychmiast
wzi prysznic. Pozwolia, aby gorca woda dugo masowaa
jej skr i otoczya j kbami pary. Chciaa zatraci si,
zapomnie, zatrze obraz twarzy Santiego, ale okazao si, e
potrafi tylko bezradnie szlocha. Pozwolia sobie na luksus
porzdnego wypakania si w samotnoci. Kiedy w kocu
wysza z kabiny, jej skra bya pomarszczona od wody, a oczy
zaczerwienione od ez.
Nie spodziewaa si, e zobaczy Santiego w szpitalu.
Zdawaa sobie spraw, e prdzej czy pniej si spotkaj, ale
nie oczekiwaa, e stanie si to w niecae dwie godziny po
przyjedzie. Jej nerwy nie byy przygotowane na podwjny
szok, traumatyczna rozmowa z
umierajc Mari bya wystarczajco silnym przeyciem. Sofia
miaa nadziej, e zobaczy go pniej, w mniej zaskakujcej
sytuacji. Na pewno wygldaa okropnie... Skrzywia si lekko.
Zawsze bya prna i chocia ich drogi rozeszy si dawno
temu, nadal chciaa, aby jej pragn.
Przez te wszystkie lata mylaa, e Santi j zdradzi. Ze
sw Marii wynikao, e on myla tak samo o niej. Ale teraz
zna ju prawd. Co myla? A jeeli, czekajc tak dugo, w
kocu na prawd uwierzy, e Sofia o nim zapomniaa? Nie
moga o tym myle. Chciaa obj go mocno i opowiedzie
mu o dugich miesicach, podczas ktrych czekaa na jego list.
Tyle zmarnowanych lat... I co teraz?
Signa po suchawk. Zapragna zadzwoni do Davida
tylko po to, aby usysze jego gos. Czua, e nastpne
spotkanie z Santim moe by dla niej niebezpieczne, i nie
ufaa sobie. Miaa ju wybra numer, kiedy nagle zadzwoni
telefon. Z westchnieniem podniosa suchawk.
- Przyszed senior Rafael Solanas i chce si z pani
zobaczy - usyszaa gos recepcjonistki.
Nie ulegao wtpliwoci, e w Buenos Aires wiadomoci
rozchodz si byskawicznie.
- Prosz przysa go na gr - odpowiedziaa.
Narzucia na siebie puchaty biay szlafrok, ktry znalaza
w azience, i przeczesaa mokre wosy, cigajc je do tyu.
Przyjrzaa si odbiciu swojej opuchnitej twarzy. Jak Rafael
miaby j pozna, skoro ona nie poznawaa samej siebie...Co
powie jej brat? Nie widziaa go i nie miaa z nim adnego
kontaktu od dwudziestu czterech lat...
Rafael zapuka, lecz ona czekaa, wpatrujc si w drzwi,
jakby miaa nadziej, e same
si otworz. Kiedy zapuka znowu, tym razem ze
zniecierpliwieniem, musiaa jednak podej i otworzy. Rafael
wszed do pokoju i oboje krtk chwil przygldali si sobie
na wzajem. Upywajce lata nie zmieniy go, mona by nawet
powiedzie, e teraz wyglda lepiej ni kiedykolwiek. Nie
ulegao wtpliwoci, e by szczliwy i to szczcie
promieniowao z niego niczym przyjazna, dobra aura,
obejmujc take i Sofi. Z umiechem chwyci j w ramiona i
unis wysoko w powietrze, tak e jej stopy zwisay na
wysokoci jego kolan. Mimo woli zareagowaa rwnie
serdecznie i obja go mocno. Pomylaa, e przepa, jak
wyobi midzy nimi mijajcy czas, istniaa chyba tylko w jej
umyle.
Po chwili oboje rozemieli si gono, wsparci czoem o
czoo.
- Tak si ciesz, e ci widz! - wyjkali rwnoczenie i
znowu parsknli miechem.
Rafael wzi j za rk i oboje usiedli na brzegu ka.
Nastpne kilka godzin rozmawiali bez przerwy, o dawnych
czasach, o teraniejszoci i straconych latach. Rafael by
szczliwym, zadowolonym z ycia czowiekiem. Opowiedzia
jej o Jaminie, o tym, jak zakocha si w niej na pocztku lat
siedemdziesitych, kiedy Sofia bya jeszcze w Santa Catalina.
Przypomnia, e jego ona bya crk znanego adwokata,
Ignacia Peny.
- Mama mdlaa z rozkoszy - umiechn si lekko. - Zawsze
podziwiaa Alici Pen, matk Jaminy.
Sofia skrzywia si na wspomnienie snobizmu Anny, lecz
Rafael wydawa si po prostu nie zauwaa takich
drobnostek. Z jego piciorga dzieci najstarsze miao
czternacie lat, najmodsze dopiero dwa miesice. Zdaniem
Sofii Rafael wcale nie wyglda na ojca czternastoletniej crki.
- Wiesz, e Maria dzi wieczorem wraca do Santa
Catalina? - zapyta w kocu.
Oboje dugo unikali tego tematu, lecz teraz musieli
stawi czoo okrutnej rzeczywistoci.
- Wiem - odpara, czujc, jak caa rado z ich spotkania
znika na wspomnienie wizyty
w szpitalu.
- Obawiam si, e Maria umrze, Sofio - powiedzia.- Ale
dla niej bdzie to wielka ulga. Jest nieuleczalnie chora i
bardzo cierpi.
- Mam potworne wyrzuty sumienia, Rafa. Gdybym
wiedziaa, e bdzie miaa tak krtkie ycie, nie byabym taka
samolubna i nie zwlekaabym tak dugo z powrotem.
Naprawd auj, e nie przyjechaam wczeniej.
- Miaa swoje powody - rzek bez cienia goryczy.
- Mogam przecie dzieli jej ycie, uczestniczy w nim.
Byymy najlepszymi przyjacikami. Mam poczucie wielkiej
straty.
- Dziadek czsto mawia, e ycie jest zbyt krtkie, by
zadrcza si wyrzutami sumienia, pamitasz?
Sofia kiwna gow.
- Teraz jeste tutaj, prawda? - Rafael spojrza na ni z
czuoci i umiechn si. - Nie musisz wraca do Anglii, tu
jest twj dom.
- Och, za jaki czas bd musiaa wrci, w przeciwnym
razie dziewczynki doprowadz Davida do szalestwa!
- Twoje crki s moimi siostrzenicami, moj blisk
rodzin. One take powinny przyjecha do Santa Catalina. Tu
jest wasze miejsce, Sofio. Powinnicie tu zamieszka, wszyscy
czworo.
Sofia pomylaa, e Rafael mwi dokadnie tak jak ich
ojciec.
- To niemoliwe. Rafa. Teraz mj dom jest w Anglii,
przecie wiesz o tym.
- Wcale nie musi tak by. Widziaa ju Santiego?
Policzki zapieky Sofi na sam dwik tego imienia, lecz
usiowaa zachowywa si naturalnie.
- Tak, w szpitalu - odpara niedbale. - Oczywicie tylko
przez chwil.
- Poznaa Claudi?
- Jego on? Tak. Robi wraenie bardzo... Bardzo miej
osoby.
Rafael nie zauway, jak trudno byo jej mwi o Santim,
a tym bardziej o jego onie. W oczach Rafaela ich romans
nalea do innej epoki, epoki, ktr przeywali wsplnie, lecz
ktra dobiega koca tak dawno temu, e wszystko, co si w
niej wydarzyo, nie miao ju najmniejszego znaczenia. Nawet
przez chwil nie podejrzewa, e ponca w niej mio do
Santiego nigdy nie zgasa.
- Dzi po poudniu jad do Santa Catalina - powiedzia
spokojnie. - Pojedziesz ze mn?
Sofia poczua ulg na myl, e nie bdzie musiaa
korzysta z uprzejmoci Santiego. Nie bya jeszcze
przygotowana na t konfrontacj.
- Nie wiem - odrzeka. - Od lat nie widziaam rodzicw,
zreszt oni nie maj pojcia, e tu jestem.
- Wobec tego czeka ich niespodzianka. - Rafael
umiechn si pogodnie.
- Podejrzewam, e niezbyt mia. Ale... Tak, pojad z tob.
Ze wzgldu na Mari.
- wietnie. Dotrzemy tam na pny lunch. Jasmina i
dzieci s ju na farmie. Dzi jest czwartek, wic musielimy
zwolni je ze szkoy, eby byy na miejscu na przyjazd Marii.
- Nie mog si ju doczeka, kiedy wszystkich zobacz. -
Sofia staraa si, aby w jej gosie brzmiao cho troch
entuzjazmu.
- Pokochaj ci od pierwszej chwili, zobaczysz. Duo o
tobie syszay.
Sofia zacza si zastanawia, co waciwie syszay o niej
dzieci Rafaela, ale szybko daa temu spokj.
Tu przed opuszczeniem hotelu zadzwonia do Davida.
Powiedziaa mu, e bardzo za nim tskni, co byo cakowicie
zgodne z prawd, i nagle poaowaa, e nie przylecia tu
razem z ni.
- Kochanie, chyba jednak lepiej, e wybraa si tam
sama - rzek David, wzruszony, e jest jej potrzebny, chocia w
gruncie rzeczy nie wiedzia nawet, jak bardzo. - Powinna
spdzi troch czasu sama ze swoj rodzin.
- Nie wiem, czy tego wanie chc - powiedziaa,
nerwowo ogryzajc paznokie kciuka.
- Ale naturalnie, e chcesz, kochanie. Jeste po prostu
zdenerwowana i przestraszona.
- Wolaabym, eby by tu ze mn. Nie chc przechodzi
przez to sama.
- Wszystko bdzie dobrze, zobaczysz. Zreszt, gdyby
okazao si, e co si nie ukada, zawsze moesz wrci
najbliszym samolotem.
- Masz racj, Davidzie - odpara z ulg.
Jeli sprawy si skomplikuj, w kadej chwili moe
wyjecha, jakie to proste! David przekaza suchawk Honor i
Indii, ktre rozgaday si radonie, niewiadome kosztw
poczenia. Dougal, niedawno przyjty do rodziny szczeniak,
rudy spaniel, zjad prawie wszystkie skarpetki Davida i
nadgryz kabel telefoniczny.
- To cud, e w ogle si do nas dodzwonia, mamusiu! -
zachichotaa Honor.
Kiedy Sofia odoya wreszcie suchawk, czua si o
wiele silniejsza.
Buenos Aires wprawio j w stan dziwnego niepokoju.
Nie potrafia oprze si wraeniu, e jest tylko turystk w
miecie, ktre kiedy byo jej drugim domem. Znaa tu kad
boczn uliczk i teraz patrzya, jak cienie przeszoci snuj si
wrd placw i skwerw, odgrywajc sceny sprzed wielu lat.
Zastanawiaa si, czy Santa Catalina wzbudzi w niej podobne
odczucia. Niepokoio j to do tego stopnia, e zacza aowa
decyzji o przyjedzie.
Tymczasem ku jej wielkiej radoci podr do Santa
Catalina przyniosa same przyjemne wraenia. Szybko
zostawili za sob wielkie, rozrastajce si jak zoliwy wrzd
miasto, minli zabudowane niewielkimi domami przedmiecia
i ruszyli przed siebie dug, prost drog, przecinajc
rwniny niczym blizna, drog, ktr tak dobrze pamitaa z
okresu dziecistwa i wczesnej modoci. Wreszcie moga
odetchn znajomymi zapachami trawy, kurzu i jedynego w
swoim rodzaju eukaliptusa.
Gdy zwolnili przed bram wiodc do Santa Catalina,
Sofia pomylaa, e minione dwadziecia cztery lata byy
chyba snem. Nic si tu nie zmienio. Zapachy, promienie
soca, przewiecajce przez korony klonw, ktrymi
wysadzono alej, chude psy, pola, na ktrych wypasay si
stada kucw, i wreszcie dom, jej dom - to wszystko byo
dokadnie takie samo jak w dniu wyjazdu.
Nic si nie zmienio.
Rafael zaparkowa wz w cieniu jednego z eukaliptusw.
Sofia zauwaya grupk maych dzieci, hutajcych si w
parku. Na widok samochodu, ktry niewtpliwie wietnie
znay, ruszyy pdem w ich stron i o may wos nie
przewrciy Rafaela, rzucajc mu si w ramiona. Sofia
natychmiast rozpoznaa, e dwoje z nich byo dziemi jej
brata. Dziewczynka bya jasn blondynk o szelmowskim
umiechu, a modszy od niej chopiec mia rude wosy swojej
babki.
- Clara, Felix, przywitajcie si grzecznie z cioci Sofi.
Chopiec przezornie ukry si za ojcem, wic Sofia tylko
umiechna si do niego, natomiast dziewczynka podesza
do niej bez wahania i wspia si na palce, eby j ucaowa.
- Jeeli jeste moj cioci, to jak to si stao, e nigdy
dotd ci nie widziaam? - zapytaa, patrzc Sofii prosto w
oczy.
- Poniewa mieszkam w Anglii.
- Babcia mieszkaa kiedy w Irlandii. Znasz nasz babci?
- O, tak, znam wasz babci. To moja mama. A twj tata i
ja jestemy rodzestwem, tak jak ty i Felix.
Clara zmruya lekko oczy i zmierzya j bacznym
spojrzeniem.
- Wic dlaczego nikt z nami nigdy o tobie nie rozmawia?
Sofia zerkna na Rafaela i z wyrazu jego twarzy wyczytaa
bez trudu, e maa Clara sprawiaa rodzicom spore kopoty.
- Nie wiem tego, Claro, ale daj ci sowo, e od dzi
wszyscy bd o mnie mwi.
Oczy dziecka rozszerzyy si radosnym oczekiwaniem na
co niezwykego. Clara z entuzjazmem chwycia Sofi za rk i
owiadczya, e dziadkowie pij herbat na tarasie.
Sofia zdumiaa si, e obecno dziewczynki, najwyej
dziesicioletniej, dodaa jej pewnoci siebie i odwagi. Moe
stao si tak dlatego, e Clara bya troch podobna do niej w
tym samym wieku - rozpieszczona i nieprzewidywalna.
Pomylaa, e sposb ycia tych dzieci stanowi wierne odbicie
jej wasnego dziecistwa. Pamitaa przecie, e ona take
bawia si na hutawkach i wraz z brami i kuzynami biegaa
po ogrodzie. Santa Catalina pozostaa wci ta sama, zmienili
si tylko ludzie. Pojawio si nowe pokolenie, dorastajce w
tych samych warunkach, zupenie jak by ycie w Santa
Catalina byo teatraln sztuk, wystawian wci od nowa, na
tle tych samych dekoracji.
Sofia wesza do domu, mocno ciskajc rk Clary.
Pniej miaa si pogodnie, przypominajc sobie twarze
rodzicw, siedzcych spokojnie wrd dugich
popoudniowych cieni i wpatrujcych si w cignce si a po
horyzont rwniny. Na pewno myleli, e czeka ich ju tylko
przyjemny koniec typowego dnia na farmie, nic niezwykego,
nic, co mogoby zakci codzienn rutyn. Ich widok natchn
Sofi nag odwag i bez wahania podesza do stou.
Kiedy Anna zobaczya crk, porcelanowa filianka
wypada jej z doni, rozpryskujc si na kawaki. Dugie biae
palce rozpaczliwie zacisny si na piknym naszyjniku.
Spojrzaa na Paca, jakby szukaa u niego ratunku w tej
niezwykej chwili. Paco poczerwienia i zerwa si na rwne
nogi. Wyraz smutku w jego oczach wystarczy, eby poruszy
serce Sofii.
- Sofia! Nie wierz wasnym oczom! - powiedzia z
trudem, idc ku niej z otwartymi ramionami. - Czy to
naprawd ty?
Obj j i mocno przytuli do piersi. Podobnie jak w czasie
spotkania z Rafaelem, Sofia i tym razem zareagowaa ze
spontaniczn serdecznoci.
- Nie masz pojcia, jak bardzo czekalimy na t chwil -
cign Paco. - Jak za tob tsknilimy... Jestem taki
szczliwy, e wreszcie wrcia do domu.
Sofia zauwaya, e ojciec mocno si postarza i ta
wiadomo sprawia, i jej gorycz rozpyna si w jednej
chwili.
Anna nie podniosa si z krzesa. Chciaa obj swoje
dziecko, mnstwo razy wyobraaa sobie scen powitania,
lecz teraz, gdy crka stana przed ni niespodziewanie,
wpatrujc si w ni przenikliwym wzrokiem, zupenie nie
wiedziaa, co robi.
- Witaj, mamo - odezwaa si Sofia po angielsku.
Poniewa matka nie wstaa, aby j ucaowa, nie zbliya
si do niej.
- Sofio, zrobia nam ogromn niespodziank. Szkoda, e
nie uprzedzia nas o przyjedzie - rzeka Anna niepewnie i
natychmiast poaowaa tych sw.
Nie chciaa, eby zabrzmiay tak sztywno i oficjalnie.
Nerwowym ruchem przygadzia rude wosy, cignite w
luny kok na karku. Sofia zdya zapomnie, jak zimne byy
jej niebieskie oczy. Chocia dugie lata rozstania powinny byy
zneutralizowa dzielce je rnice, nadal nie moga wzbudzi
w sobie czuoci w stosunku do matki, ktra nagle wydaa jej
si kim zupenie obcym. Obc osob, jedynie zewntrznie
troch podobn do kobiety, ktra kiedy bya jej matk.
- Wiem, ale nie miaam czasu was zawiadomi - odpara
chodno, nie do koca pewna, jak zinterpretowa pozorn
obojtno Anny. - Przyjechaam ze wzgldu na Mari.
- Oczywicie. - Anna powoli odzyskiwaa kontrol nad
sob i now sytuacj.
Przez chwil Sofii si wydawao, e w oczach Anny
dostrzega rozczarowanie. Silny rumieniec zala policzki Anny,
ogarniajc czerwon fal przejrzyst skr jej szyi.
- Widziaa j ju? - zapytaa Anna ze smutkiem. - Bardzo
si zmienia...
Utkwia wzrok w rwninie, jakby pragna znale si
gdzie daleko, midzy wysok traw pampy i mieszkajcymi
wrd niej stworzeniami, jak najdalej od niekoczcego si
ludzkiego cierpienia.
- Tak, widziaam si z ni - odpowiedziaa Sofia.
Spucia oczy i nagle gardo cisno jej przytaczajce
poczucie straty. Maria pokazaa jej, jak kruche i cenne jest
ycie. Spojrzaa na matk i jej niech troch osaba. W
tej chwili na taras wybiega Soledad, a tu za ni
podekscytowana Clara.
- auj, e nie widziaa twarzy babci, Soledad - paplaa
maa. - Najpierw zblada jak przecierado, a potem upucia
filiank, wyobraasz sobie?
Soledad nie zestarzaa si, ale jeszcze nabraa ciaa,
niczym przygotowywana do wystawienia na targach jawka.
Na widok Sofii z jej brzowych oczu popyna rzeka ez,
chocia szerokie usta rozchyliy si w umiechu. Przygarna
Sofi do obfitej piersi i rozszlochaa si na dobre.
- Nie mog w to uwierzy... Dziki Ci, Boe. Dziki Ci za
to, e oddae mi moj Sofi! - zawoaa.
Clara podskakiwaa jak na sprynie, w przeciwiestwie
do pozostaych dzieci, ktre stany dookoa dorosych i
obserwoway ich w milczcym zdumieniu.
- Claro, biegnij powiedzie wszystkim, e Sofia wrcia -
rzek Rafael do crki, ktra natychmiast podesza do swoich
towarzyszy i zlecia im to wane zadanie.
Dzieci rozeszy si niechtnie, nawoujc chodzce za
nimi krok w krok stadko chudych psw.
- Ciociu Sofio, wszyscy bardzo si ciesz, e przyjechaa -
szczebiotaa Clara.
Soledad wypucia wychowank z obj i rozdygotanymi
rkami zacza zbiera potrzaskane kawaki porcelany.
Sofia usiada przy stole - tym samym, ktry zapamitaa - i
wzia Clar na kolana. Anna patrzya na ni niepewnie, a
Paco cigle ciska rk crki, nie mogc znale sw, ktrymi
mgby wyrazi swoje uczucia. Oboje siedzieli w milczeniu,
lecz zy Paca powiedziay Sofii wicej, ni mgby wyrazi
sowami. Rafael spokojnie naoy sobie na talerzyk kawaek
ciasta.
- Dlaczego dziadzio pacze? - szepna Clara do ojca.
- Z radoci, Claro. Bardzo dugo nie widzielimy cioci
Sofii.
- Dlaczego?
Sofia zorientowaa si, e to pytanie jest skierowane
bezporednio do niej.
- To duga historia, kochanie, ale moe kiedy ci j
opowiem - powiedziaa, ktem oka ostrzegajc spojrzenie
Anny. - Byoby to cakowicie niewaciwe, nie sdzisz? -
dodaa po angielsku, lecz Anna nie miaa zamiaru jej karci,
wrcz odwrotnie, prbowaa okaza poczucie humoru.
- Zrozumiaam, co powiedziaa! - Clara si rozemiaa,
najwyraniej ta scena bardzo si jej podobaa.
Dziewczynka czua w powietrzu jak intryg i z kad
chwil coraz bardziej lubia wieo poznan ciotk.
Zanim rozmowa z Clar staa si dla Sofii zbyt kopotliwa,
ze wszystkich zaktkw farmy zaczli napywa krewni.
Grupki zaciekawionych dzieci, bratankw i bratanic Sofii, a na
kocu Chiquita, bardzo wysoki Panchito i, o zgrozo,
promienna i pikna Claudia. Sofia bya wzruszona gorcym,
serdecznym powitaniem, na ktre, prawd mwic, wcale nie
liczya. Ciotka Chiquita obja j i dug chwil trzymaa w
ramionach. W jej oczach Sofia dostrzega wdziczno za to,
e przyjechaa pocieszy Mari w ostatnich dniach jej ycia.
Wygldaa na zmczon i pen napicia, a jej kiedy pikna
twarz naznaczona bya wyrazem smutku i przygnbienia.
Zawsze bya tak spokojna, jakby okrutny wiat nigdy nie
zdoa naruszy jej penej radoci egzystencji, lecz choroba
Marii cakowicie j zaamaa.
Sofia musiaa zauway urod i wdzik Claudii, ktra
wydawaa si by wszystkim, czym Sofia nie bya. Bardzo
kobieca, miaa na sobie sukienk podobn do tej, w jakiej
Sofia powitaa powracajcego z Ameryki Santiego, a ktrej
szczerze nie cierpiaa. Jej dugie ciemne wosy byy
rozpuszczone i falujce, a twarz perfekcyjnie i w adnym razie
nie przesadnie umalowana. Jeeli Santi pragn znale
kobiet jak najmniej podobn do Sofii, to z ca pewnoci tak
si stao. Sofia natychmiast poaowaa, e po narodzinach
Indii nie woya wicej wysiku w odzyskanie smukej
sylwetki.
Chocia Claudia trzymaa si na dystans. Sofia czua
kady jej ruch. Nie miaa pojcia, czy Santi opowiedzia onie
ca prawd o ich zwizku, lecz miaa nadziej, e to zrobi.
Chciaa, aby Claudia bya wiadoma, e Santi zawsze
przeznaczony by jej. Sofii, a ona staa si tylko substytutem.
Nie mogc zdoby si na rozmow z on Santiego, usiowaa
skupi uwag na dzieciach, ale Claudia wci zerkaa na ni
nieufnie, spod zmruonych powiek.
Sofia bez trudu rozpoznaa po chodzie jednego z synw
Santiego. Szed niespiesznie, rozlunionym, pewnym siebie
krokiem. Poza tym by w kadym calu podobny do matki.
Musia mie najwyej dziesi lat. Sofia nachylia si w stron
Clary i szepna jej do ucha, aby przywoaa chopca.
- Zao si, e jeste synem Santiego - rzeka do niego,
usiujc stumi ostry bl w piersi, poniewa w tym dziecku
ujrzaa czstk ycia, ktre j omino.
- Tak. A ty kim jeste? - zapyta arogancko, odgarniajc
jasne wosy z czoa.
- Twoj kuzynk Sofi.
- Jak to, moj kuzynk?
- To moja ciocia, ciocia Sofia! - zamiaa si Clara,
serdecznie ciskajc drobnymi palcami rk Sofii.
Chopiec podejrzliwie zmruy due, zielone oczy.
- Ach, t ciotk Sofi, ktra mieszka w Anglii... -
powiedzia.
- Wanie - odpara Sofia. - Jak masz na imi?
- Santiago.
Krew w jednej chwili odpyna z twarzy Sofii.
- To chyba troch mylce, bo przecie twj ojciec nosi to
samo imi...
- Moe i troch mylce.
- Wic jak do ciebie mwi?
- Santiguito.
Sofia z trudem przekna lin, prbujc zapanowa nad
uczuciami.
- Santiguito? - powtrzya powoli. - na pewno dobrze
grasz w polo, podobnie jak twj ojciec? - wykrztusia,
obserwujc, jak chopiec przenosi ciar ciaa z jednej nogi na
drug.
- Niele. Dzi po poudniu bd gra razem z tat. Jeeli
chcesz, moesz popatrze.
- Bardzo chtnie - odpowiedziaa Sofia.
Syn Santiego umiechn si niemiao i spuci oczy.
- Co jeszcze robisz, poza gr w polo? - zapytaa Sofia. -
Kiedy ja byam dzieckiem, czsto zapisywalimy swoje
specjalne yczenia na korze drzewa ambu, wiesz? Czy wy
take to robicie?
- Nie, tata nie pozwala nam tam chodzi - odrzek. -
Wycieczki do ambu s zabronione.
- Zabronione? Dlaczego?
- Ja tam byam - szepna Clara z dum. - Nasz tatu
mwi, e stryj Santi jest zy na drzewo ambu, bo kiedy
poprosi je o co i to yczenie si nie spenio. Dlatego nie
pozwala nam tam chodzi. To yczenie musiao by dla niego
bardzo wane, skoro tak si zezoci.
Sofii nagle zrobio si sabo. Poczua, e musi wyj.
Delikatnie zsuna Clar z kolan i szybkim krokiem ruszya w
kierunku kuchni. Zaraz za zakrtem korytarza wpada na
Santiego.

Rozdzia trzydziesty smy

- Santi! - krzykna cicho i zamrugaa nerwowo, usiujc
pozby si ograniczajcej zdolno widzenia mgy przed
oczami.
- Czy co si stao. Sofio? - zapyta.
Zacisn donie na jej przedramionach mocniej, niby
sobie tego yczy, a jednoczenie wpatrywa si w jej twarz
tak intensywnie, jakby pragn zgbi jej myli.
- Och, nie, nic mi nie jest... - wyjkaa.
Musiaa walczy ze sob, aby nie rzuci mu si w objcia.
Miaa wraenie, e minione dwadziecia cztery lata w jednej
chwili przestay istnie.
- Przyjechaa z Rafaelem, prawda? Dzwoniem do
hotelu, ale powiedziano mi w recepcji, e ju ci nie ma. - Nie
potrafi ukry rozczarowania.
- Tak - odpara niepewnie. - Przepraszam, nie
wiedziaam, e...
- Wszystko w porzdku, nie przejmuj si.
Nastpia duga chwila kopotliwego milczenia, podczas
ktrej oboje gorczkowo zastanawiali si, co powiedzie.
Sofia bez radnie popatrzya na Santiego, a on umiechn si z
zaenowaniem, nie bardzo wiedzc, jak jej pomc.
- Dokd tak si spieszysz? - zapyta w kocu.
- Chciaam zobaczy si z Soledad, bo zdyam z ni
zamieni tylko par sw. Na pewno pamitasz, e byymy
sobie bardzo bliskie...
- Doskonale pamitam - odrzek.
Spojrzenie zielonych jak morze oczu przeszyo j niczym
promie wiata z latarni morskiej, witajcej przybywajcych z
dalekiej podry.
Byo to pierwsze odwoanie do przeszoci, jakie pojawio
si w ich rozmowie. Sofia poczua nagle, e ma zupenie suche
gardo. Przypomniaa sobie, e to wanie Soledad dostarczya
Santiemu jej krtki list tamtej nocy, kiedy spotkali si po raz
ostatni. Podniosa wzrok i natychmiast zatona w oczach
Santiego. Prbowa przekaza jej co bez sw, ktrych
najwyraniej nie umia znale. Chciaa pomwi z nim o
przeszoci - a miaa mu tyle do powiedzenia - wiedziaa
jednak, e nie jest to odpowiedni moment. Czua na sobie
dwadziecia par oczu, obserwujcych ich z tarasu, i wiedziaa,
e powinna zachowywa si cakowicie naturalnie. Widziaa
cierpienie dugich lat samotnoci, wpisane w bruzdy na czole
Santiego i zmarszczki wok jego oczu, i pragna wygadzi je
palcami. Chciaa zapewni go, e ona rwnie bardzo
cierpiaa.
- Poznaam twojego syna, Santiguita - powiedziaa,
przerywajc przecigajce si milczenie. - Jest do ciebie
podobny.
Santi przygarbi si, przygnbiony, e ich rozmowa
przeistoczya si w uprzejm, zdawkow wymian zda.
Zamkn si w sobie, osoni tarcz sztucznej obojtnoci.
Natychmiast wyrs midzy nimi gruby mur. Sofia nie
wiedziaa, dlaczego tak si stao.
- Tak, to dobry chopak - odpar sucho. - Dobrze gra w
polo.
- Mwi mi, e jutro po poudniu zagracie obaj.
- Wszystko zaley od tego, jak bdzie czua si Maria.
Sofi tak pochony wasne problemy, e zupenie
zapomniaa o Marii, ktrej choroba
bya przecie gwnym powodem jej przyjazdu.
- Kiedy przywioz j do domu? - zapytaa.
- Wczesnym wieczorem. Wpadniesz, prawda? Na pewno
zechce zobaczy si z tob.
- Oczywicie.
Santi przenis ciar ciaa z jednej nogi na drug i utkwi
spojrzenie w pytach posadzki.
- Jak dugo zamierzasz zosta?
- Nie wiem, jeszcze si nad tym nie zastanawiaam.
Przyjechaam do Marii, eby spdzi z ni troch czasu
zanim... - Przerwaa i instynktownie dotkna jego doni. - Tak
mi przykro, Santi... Wiem, e to okropny okres dla ciebie i
caej rodziny...
Cofn si o krok i spojrza na ni chodno, chocia
jeszcze przed chwil w jego oczach malowao si ogromne
wzruszenie.
- Zobaczymy si pniej. Sofio - powiedzia.
Odwrci si i szybko wyszed na taras. Sofia zauwaya,
e utyka bardziej ni przed laty. Chwil przygldaa mu si ze
smutkiem. Nagle poczua si bardzo samotna. Nim posza do
kuchni, zajrzaa do swojego dawnego pokoju i odkrya, e
wszystko wyglda tu dokadnie tak jak dwadziecia cztery lata
temu. Nic si nie zmienio.
Serce bio jej mocno i szybko. Miaa wraenie, e
otworzya drzwi prowadzce do przeszoci. Przekroczya prg
pokoju i wesza do rodka. Otworzya szaf, zajrzaa do
szuflad komody - wszystkie jej rzeczy nadal tu byy. Nawet
kosmetyki i perfumy, ktrych wtedy uywaa, wci stay na
toaletce. Najgbiej wstrzsn ni widok koszyczka penego
czerwonych wstek, ktre zawsze wplataa we wosy.
Usiada przed lustrem i powoli rozpucia wosy. Nie byy tak
dugie jak dawniej, ale udao jej si zaple je w warkocz.
Zwizaa go czerwon wstk i utkwia wzrok w swoim
odbiciu.
Musna palcami twarz, ktra kiedy promieniaa darem
modoci. Teraz skra bya miejscami ciesza i przesuszona, a
zmarszczki wok oczu wiadczyy o latach smutku i radoci.
Kade przeycie w jaki sposb utrwalio si w jej rysach,
ktre stay si fizycznym paszportem, oznaczonym
piecztkami od wiedzonych miejsc, cudownych, penych
radoci i spokoju, ale te piekielnych dolin rozpaczy. Na jej
twarzy odcisny pitno zy, miech, gorycz, wreszcie pokorna
rezygnacja, ktra przychodzi w chwili, gdy czowiek
uwiadamia sobie, e walka z yciem jest bezskuteczna i
wyniszczajca. Sofia wiedziaa, e nadal jest atrakcyjna, ale
te miaa wiadomo, i modo jest czym, co docenia si
dopiero z perspektywy mijajcych lat. Kiedy bya moda,
odwana i uparta... Spojrzaa w lustro i zrozumiaa, e daaby
wszystko, aby przedosta si na jego drug stron i ponownie
przey modo.
Kady przedmiot w tym pokoju przypomina spokojne,
gorce dni w Santa Catalina i rado, jak jej daway. Kada
wiszca w szafie cz ubrania miaa swoj histori, zupenie
jakby dawna sypialnia staa si muzeum jej dawnego ycia.
Rozemiaa si na widok nieporzdnie rzuconej na pk
biaej sukienki, ktr woya na powitanie Santiego, oraz
rwno wiszcych par dinsw. Byo to fascynujce uczucie.
Oczywicie, teraz nie zmieciaby si w adn z tych rzeczy,
poniewa po narodzinach Indii mocno przytya. Moe jednak
zdoa woy jak bluzk koszulow lub sweter... Nagle
zapragna przebra si w strj z lat modoci i wrci na
taras.
- Kiedy wysalimy ci do Europy, ani przez chwil nie
podejrzewaam, e nie wrcisz.
Sofia odwrcia si gwatownie i zobaczya stojc na
progu matk.
- Dlatego nie pozwoliam tu niczego zmieni - cigna
Anna po angielsku, nie kryjc ulgi, e wreszcie moe
porozmawia z kim w swoim ojczystym jzyku. Podesza do
okna i przesuna doni po zasonach. - Lata mijay, ale ja nie
mogam si zdoby na uporzdkowanie tego pokoju. Zawsze
istniaa szansa, e jednak zmienisz zdanie. Nie wiedziaam, co
zrobi z twoimi rzeczami. Nie chciaam niczego wyrzuca, na
wypadek gdyby... - Umilka.
- Wszystko jest tak jak w dniu mojego wyjazdu -
powiedziaa Sofia, siadajc na ku.
- Tak. Tak si jako zoyo, e nikt inny nigdy nie
korzysta z tego pokoju. Rafael wybudowa sobie dom,
Agustin zamieszka w Stanach, wic Paco i ja zostalimy
sami... Moesz zosta, jak dugo zechcesz, chyba e wolaaby
zatrzyma si gdzie indziej...
- Nie, raczej nie. Nie zastanawiaam si nad tym, wic
chtnie skorzystam z tej moliwoci. Dzikuj. Bdzie
zupenie jak dawniej...
Nie moga si powstrzyma, eby nie doda tego
ostatniego zdania. Kiedy si odwrcia, ze zdumieniem
spostrzega, e twarz matki zagodniaa i pojawi si na niej
leciutki umiech.
- Mam nadziej, e nie - odpara Anna.
Gdy nieco pniej tego samego dnia Sofia zamkna za
sob drzwi sypialni i wolnym krokiem posza do domu
Chiquity, wrcia mylami do tamtych idyllicznych dni, kiedy
jej zwizek z Santim by jeszcze ich cile strzeon tajemnic,
a ona i matka byy przyjacikami. Tamto lato byo
najszczliwszym okresem jej ycia. Pamitaa je bardzo
dokadnie i czua budzce si pragnienie, aby przey je raz
jeszcze.
Maria siedziaa na ku w jasnoniebieskiej koszuli
nocnej. Wygldaa jak anio - chocia nie miaa wosw, jej
twarz promieniaa wewntrznym wiatem, a orzechowe oczy
lniy radoci.
- Cudownie jest by w domu - powiedziaa pogodnie,
przytulajc dwjk najmodszych dzieci i z mioci caujc ich
opalone buzie. - Eduardo, przynie album ze zdjciami. Chc,
eby Sofia obejrzaa fotografie z lat, kiedy jej tu nie byo.
Mari otaczaa tu atmosfera prawdziwego szczcia
inaczej ni w szpitalu. Dom Chiquity peen by ciepa, muzyki i
miechu. Upalna noc pachniaa wilgotn traw i jaminem.
Santi i Claudia, ktrzy nie mieli wasnego domu na wsi,
zawsze mieszkali tutaj w czasie weekendw i szkolnych
wakacji. Sofia wietnie rozumiaa, dlaczego Santi nie chcia
poegna si z tym miejscem. Tu by jego dom, wrd tych
cian nadal brzmiao echo cudownych lat dziecistwa.
Santi i Sofia zamienili ze sob zaledwie par sw. Sofia
staraa si skupi ca uwag na Marii i Chiquicie, lecz oboje
co jaki czas spogldali na siebie ukradkiem. Kobiety miay
si z dawnych przygd, jedna historia prowadzia do
nastpnej i lata oddalenia stopniowo topniay. Kiedy wreszcie
zostawili Mari, ktra zasna w swoim jasnym, penym
kwiatw pokoju. Sofia miaa wraenie, e nigdy nie
rozstawaa si z rodzin.
- Wiesz, Chiquito, tak si ciesz, e zobaczyam Mari -
rzeka Sofia, wchodzc wraz z innymi do salonu. - Dobrze, e
przyjechaam.
- Marii naprawd to pomogo. Bardzo za tob tsknia i
wydaje mi si, e twj przyjazd da jej wol ycia, pragnienie,
aby przynajmniej na krtko zmobilizowa siy.
Sofia mocno uciskaa ciotk.
Lk i niepewno ostatnich kilku miesicy zgasiy pogod
ducha Chiquity. Bya przygnbiona i wewntrznie krucha jak
cienka gazka. - Maria poczua si lepiej, bo wrcia do
domu, do ciebie i rodziny.
- To wy dajecie jej si i ch do ycia. Ostatnie dni upyn
jej w atmosferze spokoju i radoci.
- Masz racj, Sofio - odpara Chiquita, ocierajc zy. - A co
zrobimy z tob, kochanie?
- zapytaa szeptem.
- Co masz na myli? Niedugo wrc do swojej rodziny, to
chyba oczywiste.
Chiquita ze zrozumieniem skina gow.
- Tak - powiedziaa z agodnym umiechem, lecz spojrzaa
na Sofi tak badawczo, jakby chciaa odczyta jej uczucia.
Santi i Claudia siedzieli w milczeniu, pogreni w lekturze
gazet. Panchito, teraz dorosy dwudziestoomioletni
mczyzna, oglda telewizj, wygodnie rozparty na sofie.
Sofia pomylaa, e bardzo przypomina Santiego. Mia dugie,
chude nogi i by wyjtkowo atrakcyjnym modym
czowiekiem. Wyglda jak modszy, pozbawiony skaz wieku
wizerunek starszego brata. Oczy miay ten sam morski odcie,
chocia brakowao im gbi spojrzenia, charakterystycznej dla
Santiego, a gadka twarz po zbawiona bya wyrazistoci rysw
Santiego. Wystarczyo spojrze na Santiego, by zrozumie, e
przeszed przez pieko, ale przetrwa i wrci do ycia.
Kiedy Santi emanowa pewnoci siebie i wiar, e zdoa
nagi ycie do swoich wymaga i potrzeb, los nauczy go
jednak, i nie mona zwyciy tego, czego nie da si
utrzyma pod kontrol. Mona tylko nauczy si y w
harmonii z przeznaczeniem. Z czasem pozby si wrodzonej
arogancji, lecz nie przyszo mu to atwo.
- Santi, podaj Sofii kieliszek wina - poprosia Chiquita. -
Biae czy czerwone.
Sofio?
- Czerwone - rzek Santi, automatycznie odpowiadajc na
pytanie matki. Czerwony zawsze by ulubionym kolorem Sofii.
- Tak, dzikuj - odpara Sofia ze zdumieniem.
Claudia podniosa wzrok znad czasopisma i przez chwil
przygldaa si, jak m nalewa wino do kieliszka. Sofia
czekaa na wyraz niepokoju, jaki lada chwila mg pojawi si
na jej twarzy, ale jeeli nawet Claudia poczua ukucie lku,
nie okazaa tego.
- Jak dugo zamierzasz zosta w Argentynie, Sofio? -
zapytaa Claudia, przenoszc na ni spojrzenie swych
obojtnych, niebieskich oczu.
- Nie wiem, nie mam adnych konkretnych planw.
- Zdaje si, e masz dzieci i ma, prawda?
- Tak. David jest w tej chwili zajty sztuk, ktr
wystawia, i dlatego nie mg ze mn
przyjecha. Zreszt, tak czy inaczej, byoby to dla niego troch
trudne, poniewa nie zna nikogo z was i nie mwi po
hiszpasku. Zgodzi si, ebym zostaa tak dugo, jak zechc.
- Wszyscy czytalimy o tobie w gazetach - wtrcia
Chiquita. - Obok artykuu zamieszczono zdjcie, piknie na
nim wypada, naprawd. Mam t fotografi, poka ci j.
Santi poda Sofii kieliszek. Prbowaa przechwyci jego
spojrzenie, ale nie zareagowa.
- Powinna bya zosta aktork - cigna Chiquita. - Ju
jako dziecko zachowywaa si jak prawdziwa gwiazda,
zawsze skupiaa na sobie uwag caej rodziny. Dziwi si, e
m nie obsadzi ci w jednej ze sztuk, ktre wystawia. Wiesz,
Claudio, Sofia uwielbiaa si popisywa i na scenie czua si
jak ryba w wodzie. Kiedy w San Andres na zakoczenie roku
szkolnego wystawiono sztuk. Sofia powiedziaa, e nie
wystpi w niej, poniewa reyser nie zaproponowa jej
gwnej roli. Pamitasz to, Santi? Pakaa przez cay tydzie i
powtarzaa, e jest lepsza od caej reszty.
- Tak, pamitam - rzek Santi.
- Sofia zawsze stawiaa na swoim. Biedny Paco nie
potrafi jej niczego odmwi.
- Dziadek take nie - niemiao przyznaa Sofia,
umiechajc si lekko. - Mama wpadaa w furi i powtarzaa,
e sprzysiglimy si przeciwko niej...
- Ach, twj dziadek... To by naprawd niezwyky
czowiek.
- Nadal za nim tskni. Brakuje mi jego poczucia humoru.
Nigdy nie zapomn, jak kiedy zatrzymano go w szpitalu w
Buenos Aires, poniewa zapad na jak wyjtkowo zakan
chorob. Bg jeden wie, co to byo, w kadym razie lekarze
nie byli w stanie postawi jednoznacznej diagnozy. Mwili, e
to chyba jaki rodzaj ameby, ale nie byli pewni, pamitasz,
Chiquito?
Chiquita zmarszczya brwi i potrzsna gow.
- Nie, Sofio, akurat tego zupenie sobie nie
przypominam...
- Nie szkodzi. Lekarz prowadzcy zabroni dziadkowi
wychodzi z pokoju, wic kiedy dziadek chcia wyj za
potrzeb, dzwoni po pielgniark, ktra przynosia mu basen.
Pewnego dnia dzwoni i dzwoni, ale pielgniarka nie
reagowaa, wic dziadek wyszed na korytarz i przemierzy
cae pitro w poszukiwaniu toalety. Dopiero kiedy wrci,
zauway, e na drzwiach jego pokoju wisi kartka: UWAGA!
NIE WCHODZI! W POKOJU ZNAJDUJE SI PACJENT CHORY
NA CHOROB ZAKAN!. Dziadek uzna, e nie moe wej
do rodka, poniewa w ten sposb sprzeciwiby si wyranym
zaleceniom lekarzy. Wic co zrobi, jak mylicie? Ruszy w
obchd po caym szpitalu, zaraajc, kogo si dao, a
wreszcie natkn si na pielgniark, ktra natychmiast
odprowadzia go do pokoju. Jego wycieczka wywoaa
prawdziw panik. Znajc dziadka Dwyera, mona miao
przypuszcza, e zrobi to celowo. Po tym incydencie
pielgniarki i lekarze biegli do niego na zamanie karku, ledwo
zadzwoni.
- I na pewno odetchnli z ulg, kiedy wyszed ze szpitala.
- Santi zamia si, krcc gow. - Przypomniaem sobie
wanie, jak po kolejnej ktni z Ann spakowaa swoje rzeczy
i przysza do nas z wielk torb, owiadczajc, e chcesz,
eby nasza mama ci adoptowaa. Pamitasz, Sofio?
- Nie jestem pewna, czy chc o tym pamita, bo niezbyt
dobrze to o mnie wiadczy - wyznaa Sofia.
- Santi i Maria byli zachwyceni twoj propozycj -
powiedziaa Chiquita. - Cieszyli si na myl, e zostaniesz z
nami na zawsze.
- Jak zareagowali na to moi rodzice? - zapytaa Sofia,
- Chwileczk, niech no sobie przypomn... - Chiquita
lekko zmruya oczy. - Twj ojciec... Tak, Paco przyszed po
ciebie i spokojnym tonem poinformowa ci, e jeeli nie
chcesz mieszka w domu, to w Argentynie jest mnstwo
dobrze prowadzonych domw dziecka. Doda, e jeste zbyt
nieznona i rozpuszczona, eby mg zrzuci
odpowiedzialno za twoje wychowanie na kogo z rodziny.
- Naprawd? - zachichotaa Sofia.
- Tak. I mia sporo racji, bo rzeczywicie zawsze
sprawiaa rodzicom sporo problemw. Ciesz si, e w kocu
si ustatkowaa.
Przez cay czas Claudia milczaa, uwanie przysuchujc
si rozmowie teciowej i Sofii.
- Trudno w to uwierzy, ale ta dziewczyna graa w polo z
chopcami - dorzucia Chiquita, z podziwem krcc gow.
- Dios, ile to ju lat... - Sofia si umiechna. - Nie wiem
nawet, czy pamitam, jak si gra w polo...
- Graa rwnie dobrze jak chopcy? - odezwaa si
wreszcie Claudia, postanawiajc wczy si do rozmowy.
- Gorzej ni Santi, ale rwnie dobrze jak Agustin - odpara
Chiquita zgodnie z prawd.
- Chciaam robi to samo co chopcy - powiedziaa Sofia. -
Zawsze wydawao mi si, e oni maj o wiele ciekawsze ycie
ni dziewczta.
- Bya kim w rodzaju honorowego chopca, co, Chofi? -
parskn miechem Santi.
Sofia si zawahaa. Pierwszy raz po jej przyjedzie nazwa
j tak, jak dawniej. Chiquita udaa, e nic nie zauwaya, lecz
Sofia dostrzega jej niespokojne spojrzenie, ktre najpierw
spoczo na Santim, a zaraz potem na niej. Oczywicie Claudia
ani na chwil nie stracia opanowania i dalej spokojnie sczya
wino, zupenie jakby m nie powiedzia nic niezwykego.
- Sofia naprawd bya nieznon panienk - podja
Chiquita nieco nerwowo, pragnc przerwa milczenie.
Claudia spojrzaa na zegarek.
- Santi, powinnimy powiedzie dobranoc dzieciom -
owiadczya chodno.
- Teraz? - zapyta.
- Naturalnie. Bd bardzo rozczarowane, jeeli do nich
nie zajrzysz.
- Ja te powinnam si ju poegna. - Sofia podniosa si
z fotela. - Musz wraca do rodzicw. Mam za sob dugi
dzie i jestem troch zmczona. Do zobaczenia jutro.
Claudia i Santi take wstali. Santi nie pocaowa Sofii,
przed wyjciem z pokoju skin jej tylko gow, natomiast
Chiquita uciskaa j serdecznie.
- Porozmawiaj z Ann, Sofio - powiedziaa.
- Sucham?
- Po prostu z ni porozmawiaj, kochanie. I nie zapominaj,
e ona take przeya trudne chwile.

Rozdzia trzydziesty dziewity

Sofia bez popiechu posza do domu, po drodze
wspominajc, ile to razy w przeszoci przemierzaa ten
fragment parku. Tu by jej dom. Aromat eukaliptusa wisia w
wilgotnym powietrzu, kuce parskay na pobliskiej ce, cykady
gray rytmicznie. Pomylaa, e te owady s rwnie
nierozdzieln czci Santa Catalina, jak drzewo ambu. Bez
ich muzyki atmosfera wieczoru bya by zupenie inna.
Gboko odetchna zapachem pampy i pogrya si w
gorzko-sodkich wspomnieniach dziecistwa.
Kiedy dotara do domu, bya ju prawie chora z nostalgii.
Czua, e musi mie troch czasu, aby spokojnie przemyle
wszystko, co si wydarzyo. Spodziewaa si, e po tylu latach
Santa Catalina okae si zupenie innym, nowym miejscem,
wic odkrycie, e jej dom jest taki jak dawniej, troch
wytrcio j z rwnowagi. Miaa wraenie, e oto nagle
wrcia do lat dziecistwa w ciele dojrzaej kobiety, obciona
dowiadczeniami z innego ycia i kraju. Rozejrzawszy si
dookoa, zrozumiaa, e Santa Catalina tkwi w odrbnej,
wasnej rzeczywistoci, ktrej wiat zewntrzny nie jest w
stanie naruszy. Zbliya si do basenu. Wspomnienia sypay
si na ni niczym krople gstego deszczu. Wszystko, na co
spojrzaa, wizao si z ja kim zdarzeniem z przeszoci. Kort
tenisowy, na ktrym tak czsto grywaa z Santim, wychyn
nagle z ciemnoci i przez chwil miaa wraenie, e syszy
echo rozemianych, radosnych gosw.
Usiada na brzegu basenu i skupia myli na Davidzie.
Przywoaa jego twarz, jego jasnoniebieskie oczy i prosty,
arystokratyczny nos, ktry tak czsto caowaa. Tak, kochaa
go, ale inaczej ni Santiego. Wiedziaa, e to le, e nie
powinna pragn innego mczyzny, jego warg i pieszczot, a
jednak nigdy nie przestaa kocha czowieka, ktry w jaki
tajemniczy sposb wydawa si stanowi czstk jej duszy.
Pragna Santiego i sia tego pragnienia zapieraa jej dech w
piersiach. Mimo upywu dwudziestu czterech lat tamta rana
wcale si nie zagoia.
Byo ju zupenie ciemno, gdy wesza do domu.
Uspokoia si, oddychaa gboko, zrobia wszystkie te
rozsdne rzeczy, ktre w chwilach wzburzenia zaleca dziadek
Dwyer. Zajrzaa do kuchni, gdzie Soledad wanie
przygotowywaa mus dulce de leche, i usiada na swoim
dawnym miejscu przy kuchennym stole. Dosza do wniosku,
e pogawdka z niani jest dokadnie tym, czego jej w tej
chwili potrzeba.
- Seniorita Sofia, dlaczego tak dugo nie wracaa do
domu? Nawet do mnie nie napisaa! Dlaczego? Jak moga?
Mylaa, e nie bd za tob tsknia? Nie bdzie mi przykro?
Oczywicie, e byo mi przykro, pakaam z tsknoty. Byam
pewna, e nic ci ju nie obchodz, i to po wszystkim, co dla
ciebie zrobiam. Pakaam i pakaam, a przecie powinnam
by na ciebie wcieka, wtedy i teraz. Ale nie mog... Jestem
zbyt szczliwa, e wrcia, eby si na ciebie gniewa. -
Soledad rzucia Sofii pene wyrzutu spojrzenie i pochylia si
nad parujcym garnkiem zupy zapallo.
Sofia poczua nagle wielki smutek. Soledad kochaa j jak
wasne dziecko, tymczasem ona nie mylaa o niej zbyt czsto.
- Och, Soledad, nigdy o tobie nie zapomniaam, ale po
prostu nie mogam wczeniej wrci! Zaczam nowe ycie w
Anglii...
- Senior Paco i seniora Anna... C, po twoim wyjedzie
oboje bardzo si zmienili. Nie pytaj, co si stao. Nie lubi
wtrca si w nie swoje sprawy, ale potem nigdy ju nie byo
midzy nimi tak jak dawniej. Ty wyjechaa, a oni poszli w
przeciwne strony i ju do siebie nie wrcili. Wszystko si
zmienio. Bardzo mnie to przygnbiao, nie podobaa mi si
atmosfera w domu. Modliam si, eby wreszcie przyjechaa,
ale ty nawet nie napisaa... Ani sowa, nic!
- Przepraszam ci, Soledad, zachowaam si bezmylnie.
Jeeli jednak mam by szczera, a tobie zawsze mwiam ca
prawd, to musz powiedzie, e nie chciaam myle o Santa
Catalina, eby nie cierpie. Bardzo za wami wszystkimi
tskniam, tak bardzo, e nie potrafiam si zmusi, by
napisa. Wiem, e powinnam bya to zrobi, ale atwiej byo
zapomnie.
- Jak mona zapomnie o swoich korzeniach, Sofio? -
Soledad potrzsna siw gow. - Przecie to niemoliwe...
- Kiedy jeste na drugim kocu wiata, Argentyna wydaje
si tak daleka, e a nieosigalna. Pochono mnie nowe
ycie, cho doskonale wiem, e ju dawno powinnam bya si
do was odezwa.
- Jeste tak samo uparta jak twj dziadek.
- Chocia pno, to jednak wrciam i jestem -
powiedziaa Sofia w taki sposb, jakby jej sowa mogy
pocieszy Soledad.
- Tak, ale nie zostaniesz, bo nie masz po co, prawda?
Senior Santiago jest onaty. Znam ci i wiem, e nie
zostaniesz...
- Ja te mam rodzin, Soledad. Bardzo kocham mojego
ma.
- Ale twoje serce jest z nami, w Santa Catalina. - Soledad
westchna. - Dobrze ci znam, Sofio. Nie zapominaj, e to ja
ci wychowaam.
- Jaka jest Claudia? - zapytaa nagle Sofia, troch wbrew
sobie.
- Nie lubi le mwi o kimkolwiek z rodziny Solanas, bo
wszyscy jestecie mi bardzo bliscy. Nie ma chyba bardziej
lojalnej osoby ni ja, gdybym taka nie bya, odeszabym std
wiele lat temu. Niewane. Teraz rozmawiam z tob, wic
mog ci powiedzie, co myl. Ona nie jest jedn z was i
wydaje mi si, e on jej nie kocha. Moim zdaniem jego serce
wci naley do innej, ale nie chc si wtrca, to nie moja
sprawa. Po twoim wyjedzie snu si po Santa Catalina jak
duch. Stara wiedma z wioski twierdzia, e jego aura
pociemniaa i staa si mglista. Chciaa, eby do niej przyszed
i na pewno by mu pomoga, ale on nigdy nie interesowa si
wiatem pozazmysowym. Po tych strasznych wydarzeniach z
seniorem Fernandem senior Santiago zacz zaprasza
senior Claudi do Santa Catalina na weekendy i znowu zacz
si umiecha, chocia mylaam, e nigdy do siebie nie
dojdzie. Potem si z ni oeni. Gdyby jej nie spotka, pewnie
by si po prostu podda, zrezygnowa z dalszej walki. Tak czy
inaczej, z jego strony raczej nie jest to mio. Obserwuj
wszystko, wic widz, co si dzieje. Oczywicie, to nie moja
sprawa. Szanuje j, bo to matka jego dzieci, ale nie jest
pokrewn mu dusz. Stara wiedma uwaa, e kademu
przeznaczona jest tylko jedna jedyna osoba.
Sofia uwanie suchaa opowieci Soledad i z kad
chwil co raz mocniej pragna uwolni Santiego od
cierpienia. Bya troch rozbawiona, e Soledad tak duo wie.
Na pewno zbieraa wszystkie plotki, jakie powtarzali sobie
sucy i gauczowie.
Rafael i jego ona Jasmina usiedli z Sofi i jej rodzicami
do kolacji na tarasie. Sofia cieszya si z ich towarzystwa.
Jasmina bya ciep, serdeczn osob, a jej pulchne ciao
emanowao aur dojrzaej podnoci, ktrej brakowao
chodnej Claudii. Sofii bardzo podobao si jej dosadne
poczucie humoru.
Jasmina przyniosa ze sob zawinit w szal
dwumiesiczn creczk i dyskretnie nakarmia j przy stole.
Sofia zauwaya, e Anna tego nie aprobuje, ale bardzo stara
si ukry swoje uczucia. Jasmina najwyraniej znaa teciow
wystarczajco dobrze, aby dostrzec oznaki niezadowolenia z
jej strony, bya jednak do inteligentna, by je zignorowa.
- Rafa nie chce mie wicej dzieci, mwi, e pitka
zupenie mu wystarczy. - Jasmina umiechna si szeroko, a
jej jasnozielone oczy zalniy pogodn zoliwoci. - Moi
rodzice maj trzynacioro, wyobraasz to sobie?
- Naprawd, mi amor, trzynacioro dzieci to wielkie
wyzwanie w tych czasach - odpar Rafael, z mioci
spogldajc na Jasmin. - Musiabym je wszystkie wyksztaci,
prawda?
- No, zobaczymy! - Jasmina si rozemiaa. - Nie widz
adnego powodu, eby poprzesta na pitce. - Na moment
odchylia bluzk i zerkna na spokojnie ssce niemowl. -
Kiedy s takie malekie, zupenie trac dla nich gow. Potem
szybko dorastaj i rodzice s im coraz mniej potrzebni...
- Nie zgadzam si. - Paco pooy du, szorstk do na
rce Sofii. - Jeli rodzice staraj si stworzy dzieciom dom
peen mioci, one zawsze do niego wracaj.
- Ty te masz dzieci, prawda, Sofio? - zapytaa Jasmina.
- Tak, dwie crki.
Sofia nie odsuna rki, lecz miaa ochot to zrobi.
Pomylaa, e w dawnych czasach dotyk ojca sprawia jej
przyjemno, ale teraz byo inaczej.
- Szkoda, e nie przywioza ich ze sob - rzeka Jasmina.
- Clara i Elena cieszyyby si ze spotkania z kuzynkami. Musz
by mniej wicej w tym samym wieku. A ja byabym
zachwycona, e maj okazj rozmawia po angielsku.
- Powinny czciej do mnie wpada, Jasmino - odezwaa
si Anna.
- Na pewno, ale wiesz, jakie s dzieci. Nie sposb zmusi
ich do czego, na co nie maj wielkiej ochoty.
- Moe powinnicie by dla nich troch bardziej surowi -
zasugerowaa Anna. - Dzieci nie wiedz przecie, co dla nich
dobre.
- Och, nie, w adnym razie nie chciaabym ich
denerwowa. Po szkole wracaj do domu, w ktrym powinny
czu si zawsze swobodnie i bezpiecznie. W domu jest czas na
zabaw, nie na nauk.
Sofia szybko poja, e tej bitwy jej matka na pewno nie
wygra. Jasmina wiedziaa, jak przeciwstawi si Annie, i robia
to w agodny, delikatny sposb. Sofia szczerze j za to
podziwiaa. Sprawiaa wraenie mikkiej, ulegej osoby, ale
bya twarda jak stal.
Soledad wykorzystywaa kad okazj, eby wyj na
taras - podawaa kolejne dania, zabieraa brudne talerze,
przynosia musztard i dzbanek ze wie wod, a kilka razy
zjawia si, pytajc, czy seniora Anna dzwonia. Przez cay czas
umiechaa si szeroko, odsaniajc spore ubytki w uzbieniu.
Sofia z coraz wikszym trudem ukrywaa rozbawienie i w
kocu parskna miechem w serwetk. Soledad najwyraniej
pona z ciekawoci, eby zobaczy j razem z rodzicami.
Pniej bdzie moga podzieli si nowinami z wszystkimi
pozostaymi sucymi z Santa Catalina, pomylaa Sofia.
O jedenastej Jasmina posza do domu z creczk,
znikajc w mrocznym parku jak biay anio. Paco i Rafael dalej
rozmawiali przy stole, od czasu do czasu oganiajc si od
much i ciem, ktre zlatyway si, zwabione wiatem
ogrodowych lamp. Anna owiadczya, e jest ju stara, i udaa
si na spoczynek, chocia Paco usiowa j zatrzyma. Sofia
odetchna z ulg, poniewa nie bardzo wiedziaa, o czym
rozmawia z matk. Miaa do niej zbyt wielki al, eby
poruszy temat przeszoci, a o teraniejszoci umylnie nie
chciaa z ni mwi. Kiedy Anna odesza, nastrj Sofii
zdecydowanie si poprawi, staa si swobodniejsza i zacza
rozmawia z ojcem i bratem jak dawniej. Z nimi z
przyjemnoci wracaa do przeszoci. Dochodzia ju pnoc,
gdy wreszcie wszyscy rozeszli si do swoich pokojw.

Nastpnego dnia Sofia obudzia si bardzo wczenie z
powodu rnicy czasu. Przespaa noc spokojnie i gboko, nie
drczyy j adne sny, nawet o Santim. Cieszya si z tego, bo
ostatnio czua si zupenie wyczerpana i fizycznie, i
emocjonalnie. Ale kiedy si ju ockna, nie potrafia
spokojnie ulee. Na palcach zakrada si do kuchni, gdzie
biay blask witu pada na st i kafle posadzki. Natychmiast
przypomniay jej si czasy, gdy w popiechu chwytaa co do
jedzenia z dobrze zaopatrzonej lodwki i wybiegaa na dwr,
eby trenowa gr w polo pod okiem Josego. Rafael
powiedzia jej, e Jose nie yje ju od dziesiciu lat. Bez Josego
Santa Catalina przypominaa umiech, odsaniajcy szczerb
w miejscu grnej jedynki.
Wzia jabko z lodwki i zanurzya palec w misie z dulce
de leche. aden przysmak nie mg si rwna z dulce de
leche, ktre Soledad robia z gotowanego na wolnym ogniu
mleka z cukrem. Sofia prbowaa przyrzdzi ten deser dla
swoich crek, ale nigdy nie smakowa tak wspaniale jak ten
przygotowany przez Soledad. Zjada jeszcze troch i przez
salon wysza na taras, spowity o tej porze cieniami wysokich
drzew, pogrony w oczekiwaniu na pojawienie si soca.
Ugryza spory ks jabka, czujc w ustach sodki smak
karmelowego musu. Na widok porannej mgy, wiszcej nad
rozlegymi rwninami, ogarno j pragnienie, aby dosi
kuca i pogalopowa przed siebie. Ruszya przez park w
kierunku puesto, niskich stajni, w ktrych Jose umieszcza na
noc konie.
Pablo przywita j, wycierajc rce w brudn szmat, i
umiechn si, odsaniajc krzywe, poczerniae zby. Sofia
ucisna mu do i wyrazia al z powodu mierci jego ojca.
Pablo z powag skin gow i podzikowa.
- Ojciec szczerze pani lubi, seniora Sofia.
Sofia zauwaya, e zwraca si do niej "seniora" zamiast
"seniorita". Odniosa wraenie, e ta zmiana stwarza midzy
nimi dystans, ktry nie istnia wiele lat temu, kiedy razem
grywali w polo.
- Ja take byam do niego przywizana - odpara,
rozgldajc si i widzc obserwujce
j przez okna stajni obce, brzowe twarze. - Bez niego w
Santa Catalina nigdy nie bdzie tak jak dawniej...
- Chce si pani przejecha, seniora Sofia? - zapyta Pablo.
- Nie chc gra, ale moe rzeczywicie troch si
przewietrz. Bardzo dawno nie jedziam po pampie.
- Javier! - zawoa Pablo.
Ze stajni wybieg mody mczyzna w lunych spodniach.
Srebrne monety na jego pasie zalniy w bladym wietle.
- Dobr klacz dla seniory Sofii, szybko. Nie Aztec, Javier!
- krzykn, kiedy chopak ruszy w kierunku ciemnej klaczy. -
La Pur! Dla seniory wszystko, co najlepsze, a La Pura nie ma
rwnych sobie - doda z umiechem.
Javier podprowadzi jasnokasztanow klacz i osioda j.
Sofia pogadzia aksamitnie mikki nos zwierzcia. Wskoczya
na siodo, podzikowaa Javierowi i wyjechaa truchtem na
k. Czua si doskonale, znowu moga oddycha pen
piersi. Napicie ciskajce jej krta i klatk piersiow
ustpio, minie si rozluniy w agodnym rytmie galopu.
Spojrzaa na dom Chiquity i pomylaa o Santim, picym u
boku ony. Pniej Santi powiedzia jej, e sta wtedy przy
oknie i patrzy, jak galopuje po rwninie, zastanawiajc si
jednoczenie, co ma zrobi ze swoim yciem. Wraz z
przyjazdem Sofii wszystko si pogmatwao.
Sofia nie widziaa Santiego przez cay dzie. Kiedy zjawia
si w domu Chiquity, aby odwiedzi Mari, dowiedziaa si, e
pojecha z dziemi do miasteczka. Wrci dopiero po jej
wyjciu. Sofia czua, jak na widok kadego nadjedajcego
samochodu serce podskakuje jej z radoci, poniewa miaa
nadziej, e to Santi wraca do domu. Staraa si zachowa
spokj, ale al jej byo mijajcego czasu, wiedziaa przecie, e
jej pobyt w Santa Ca talina niedugo dobiegnie koca. Za
wszelk cen chciaa zobaczy si z Santim w cztery oczy i
porozmawia z nim o ich wsplnej przeszoci. Pragna raz
na zawsze upora si z przeszoci.

Rozdzia czterdziesty

Chiquita poprosia Sofi, eby zostaa na obiad.
Wprawdzie Maria nie bya w stanie usi do stou razem ze
wszystkimi, ale zaleao jej, eby Sofia pozostaa jak najduej
w pobliu.
- Nie chc straci nawet sekundy z twojego pobytu -
powiedziaa Chiquita. - Niedugo wyjedziesz i Bg jeden wie,
kiedy ci znowu zobaczymy.
Poniewa Sofia poprzedniego dnia jada obiad z
rodzicami, miaa nadziej, e nie bd
mieli nic przeciwko temu.
Obiad podano na dworze, wrd cykad i powarkujcych
na siebie psw. W migotliwym blasku osonitych szklanymi
kloszami wiec Eduardo wyglda mizernie i blado. Odzywa
si rzadko i tylko od czasu do czasu spoglda na pozostaych
zza okrgych okularw. Nawet szka nie mogy zamaskowa
smutku, osiadego w drobnych zmarszczkach wok oczu.
Santi i Sofia wymieniali wspomnienia z Chiquit i Miguelem,
natomiast Claudia znowu suchaa z lekkim umieszkiem,
ktry dziwnie nie pasowa do jej powanej twarzy.
Najwyraniej nie chciaa sprawia wraenia ani szczeglnie
zainteresowanej, ani nie uprzejmie obojtnej, siedziaa wic
wyprostowana, jedzc makaron z sosem i co chwil ocierajc
kciki ust bia serwetk.
Sofia rzadko uywaa serwetki. Anna zawsze nalegaa,
aby crka zachowywaa si jak dama, ale dziadek Dwyer nie
odmiennie stawa w jej obronie.
- Dlaczego serwetka ma by czym niezbdnym, Anno
Melody? - pyta. - Osobicie uwaam, e bardziej przydaje si
rkaw, bo przynajmniej zawsze wiem, gdzie go mam.
Narzeka, e serwetki gwnie spadaj z kolan na
podog. Sofia spojrzaa na swoje kolana i przekonaa si, e
dziadek Dwyer jak zwykle mia racj - jej serwetka znikna
gdzie pod stoem. Kiedy schylia si, eby j odzyska,
Panchito, ktry siedzia po jej prawej rce, umiechn si
porozumiewawczo i podnis serwetk czubkiem buta.
Chiquita i Miguel byli szczerze dumni z Panchita,
wysokiego, przystojnego chopca, rwnie czarujcego jak
Santi. Kiedy Panchito si umiecha, do zudzenia przypomina
brata. Nietrudno byo spostrzec, w jaki sposb niespokojne,
pogmatwane losy starszych braci wywary wpyw na jego
ycie. Dorasta jako idealne dziecko, ktre miao
zrekompensowa rodzicom bdy i niedocignicia starszego
rodzestwa. Panchito by wiadkiem, jak jego matka cierpi po
skandalicznym romansie Santiego i ucieczce Fernanda do
Urugwaju, i rzeczywicie ze wszystkich si stara si j
uszczliwi. Zawsze usiowa by blisko Chiquity, podobnie
jak wszystkie jej dzieci. Matka kochaa je z caego serca i
zawsze mogy na ni liczy, nawet w najtrudniejszych
sytuacjach. Santi, Fernando, Maria i Panchito byli jej yciem,
wic ya dla nich.
Panchito mg si poszczyci dziewicioma trafieniami w
meczu polo i chocia kariera zawodowego gracza nie bya
uwaana za zbyt odpowiedni dla modego czowieka z dobrej
rodziny, rodzice zgodzili si, aby gra profesjonalnie. Nie
potrafili mu tego odmwi, poniewa sami widzieli, e ma
ogromny talent. Chiquita zbytnio angaowaa si w ycie
najmodszego syna. Sofia bez trudu wywnioskowaa z
rozmowy z ciotk, e ta wcale nie chciaa, aby jej Panchito
dors. Prawie wszyscy krewni nazywali go teraz Pancho, nie
Panchito (may Pancho), lecz dla matki mia na zawsze
pozosta maym chopcem, ktry wci potrzebowa jej
pomocy. By najmodszy i rozpaczliwie trzymaa si jego
dziecistwa. Gdyby rozlunia uchwyt, odkryaby, e w
zacinitych doniach nie ma nic prcz powietrza. Jej Panchito
wyfrun z gniazda wiele lat wczeniej.
Soledad szepna Sofii, e Panchito w tajemnicy
romansuje z crk Encarnacion, Mari (nazwan tak ze
wzgldu na Mari Solanas), matk i matk kilkuletniej
dziewczynki. Soledad twierdzia, e ojcem dziecka mg by
kady mczyzna z pueblo.
- Przyzwoity mody czowiek, taki jak Pancho, nie moe
przecie chodzi do burdelu - powiedziaa Soledad,
najwyraniej czujc si w obowizku broni chopaka. - On
dopiero uczy si postpowa z kobietami.
Sofia spojrzaa na Pancha i pomylaa, e wiele wskazuje
na to, i dawno ju nauczy si postpowa z kobietami.
Najprawdopodobniej jego edukacja trwaa od chwili, gdy
dowiedzia si, do czego suy penis.
W czasie obiadu Santi i Sofia rozmawiali niewiele. Nikt
obcy nie zgadby, ile wysiku kosztuje ich udawanie starych,
dobrych przyjaci. miali si, kiedy zy nabiegay im do oczu, i
odzywali si spokojnie, prawie obojtnie, gdy chciao im si
krzycze z blu.
Wreszcie Sofia podniosa si zza stou i ucaowaa
wszystkich na dobranoc. Claudia staa sztywno na tle
francuskich okien, pragnc jak najszybciej schroni si w
domu i zabra ze sob ma.
- Do zobaczenia jutro. Sofio - rzeka z umiechem,
chocia jej oczy pozostay chodne.
Wanie w tej chwili Santi wcisn kawaek papieru do
rki Sofii. Spojrza na ni z tsknot wypisan na twarzy i
pocaowa j w policzek. Claudia nie zauwaya tego,
poniewa bya odwrcona do nich plecami.
Sofia zbiega po schodach tarasu prosto w noc, mocno
przyciskajc do piersi otrzyman od Santiego kartk.
Niecierpliwie rozprostowaa papier i wtedy spostrzega, e
jest to ta sama wiadomo, ktr dwadziecia cztery lata
temu wysaa Santiemu przez Soledad. Drc ze wzruszenia,
znowu przeczytaa tamte sowa: Spotkajmy si o pnocy
pod drzewem ambu. Znowu ogarno j dobrze ju znane
uczucie alu, posza jednak dalej, nie wypuszczajc z doni
cennej kartki. Nie moga usi, aby odzyska panowanie nad
sob - bya zbyt poruszona.
Uczucie Santiego nie ulego zmianie. Zatrzyma przesan
przez ni wiadomo, bo nie potrafi o niej zapomnie, a teraz
da jej, by zrozumiaa, jak bardzo chce si z ni zobaczy.
Pragn Sofii, a ona nigdy nie przestaa pragn jego. Nie
moga nic na to poradzi.
Zdawaa sobie spraw, e postpuje le, ale nie umiaa si
powstrzyma. Serce bolao j na myl o tym, jak inaczej mogy
uoy si ich losy.
Znowu czua si jak dziecko, ktre amie okrelone przez
starszych zasady. Kiedy szczotkowaa i zaplataa wosy przy
swojej dawnej toaletce, wydawao jej si, e ma osiemnacie
lat. Wrcia do ycia tak rnego od tego, jakie dzielia z
mem i crkami, e chwilami miaa wraenie, i w tej nowej,
przypominajcej wytwr fantazji egzystencji po prostu nie ma
dla nich miejsca. W tej chwili liczy si dla niej tylko Santi i nikt
wicej. Uwaaa, e tak jest dobrze, bo przecie Santi nalea
do niej, stanowi cz jej duszy, t czstk, na ktr z
utsknieniem czekaa dwadziecia cztery lata.
Miaa ju wyj z pokoju, gdy nagle usyszaa pukanie do
drzwi. Spojrzaa na zegar - bya za kwadrans dwunasta.
- Prosz! - zawoaa ze zniecierpliwieniem. Drzwi
otworzyy si powoli.
- Och, tata...
Paco niepewnie sta w progu. Sofia nie miaa ochoty go
zaprasza, pragna jak najszybciej znale si pod drzewem
ambu. Nie chciaa nawet myle o tym, e mogaby spni
si na spotkanie z Santim, nie po tak dugim oczekiwaniu.
- Wolaem sprawdzi, czy niczego nie potrzebujesz -
powiedzia z wahaniem i nerwowo rozejrza si po pokoju,
jakby obawia si popatrze jej w oczy.
- Wszystko w porzdku, tato, niczego mi nie trzeba.
- Matka i ja jestemy bardzo szczliwi, e znowu mamy
ci w domu - rzek Paco.
Wyglda dziwnie krucho i staro. Najwyraniej nie by
pewny, co powinien powiedzie, a przecie pamitaa, e
dawniej zawsze by zdecydowany.
- Jaka cz mojego serca zostanie tu na zawsze -
powiedziaa.
Nagle zrobio jej si przykro, e nie potrafi pokona
dzielcej ich przepaci. Ludzie tak atwo zmieniaj si na
skutek yciowych przeciwnoci, pomylaa. Podesza do ojca i
obja go. Trzymajc go w ramionach, zerkna na zegarek.
Kiedy nic nie byo dla niej waniejsze od jego mioci...
- Czas i spa i troch odpocz - zauwaya, agodnie,
lecz zdecydowanie prowadzc go ku drzwiom. - Mamy
mnstwo czasu na rozmow. Jestem zmczona po tym
penym wydarze dniu. Porozmawiamy jutro.
- Bueno, dobrze. Dobranoc, kochanie - szepn, nie kryjc
rozczarowania.
Przyszed powiedzie jej co wanego, co, co przez wiele
lat kado si cieniem na jego sumieniu. Zwierzenia bd
jednak musiay poczeka. Niechtnie opuci pokj crki.
Kiedy znikn za zakrtem korytarza, uwiadomia sobie, e
caujc j, po zostawi na jej policzku gorc z.
Tej nocy Sofia nie potrzebowaa pochodni - ksiyc
wieci bardzo jasno i rzuca srebrne cienie na traw w
ogrodzie i na ki. Biegnc przed siebie, miaa wraenie, e
znalaza si w nie rzeczywistym wiecie. Przypomniaa sobie,
jak dwadziecia cztery lata temu t sam ciek pdzia na
ostatnie spotkanie z Santim. Teraz syszaa dobiegajce z
oddali szczekanie psw i pacz maego dziecka. Przestraszya
si dopiero w chwili, gdy dostrzega sylwetk drzewa ambu,
wyranie rysujc si na tle lnicego od gwiazd,
granatowego nieba.
Zwolnia kroku. Rozejrzaa si dookoa, ale Santiego nie
byo. Wyobraaa sobie, e ju z daleka dojrzy blask jego
pochodni, tak jak wtedy. Tamte chwile na zawsze wryy si w
jej pami, lecz dzi byo tak jasno, e bez trudu dostrzega
wskazwki na tarczy zegarka. Spnia si. Czyby nie
poczeka? Zrobio jej si zimno, gardo cisn strach. I wtedy
nagle wyoni si zza drzewa jak czarny cie. Spojrzeli na
siebie. Prbowaa odczyta wyraz jego twarzy, ale nie
potrafia. W tym momencie instynkt przezwyciy wszystkie
wtpliwoci i zahamowania, uwalniajc ich od ciaru
racjonalnego mylenia. Padli sobie w ramiona, cieszc si
dotykiem, zapachem, rytmem oddechu, paczc i ocierajc
sobie nawzajem zy. Kady ich gest mwi wicej ni sowa,
ktrymi nigdy nie zdoaliby wyrazi dugich lat tsknoty,
smutku i alu. Sofia zrozumiaa, e dopiero teraz naprawd
wrcia do domu. Nie wiedziaa, ile czasu mino do chwili,
gdy wreszcie z po czuciem spenienia i ogromnego szczcia
wycignli si obok siebie na trawie. Nie liczya minut. Bya
wiadoma jedynie do tyku jego doni, bawicej si pasmami
jej wosw, ktre wysuny si z warkocza. Z twarz
przytulon do jego piersi z rozkosz wdychaa korzenny
zapach skry. Na czole czua ciepy oddech, na policzku ostry
zarost podbrdka. Napawaa si zmysow radoci tej chwili,
w ktrej nie istnia dla niej nikt poza Santim.
- Powiedz co, Chofi - odezwa si w kocu. - Co
wydarzyo si po twoim wyjedzie?
- Dios, nie wiem, od czego zacz...
- Co mogem zrobi? Tyle razy zadawaem sobie to
pytanie...
- Przesta, Santi, nie drcz si ju. Ja take o mao nie
oszalaam, prbujc znale waciw odpowied. - Podniosa
si na okciu i pooya palec na jego wargach.
Chwyci jej do i ucaowa j.
- Dlaczego musieli wysa ci a do Szwajcarii? Mogli
przecie zaatwi ci miejsce w jakiej argentyskiej szkole z
internatem, wic dlaczego a tam? Nie wiedziaem, gdzie ci
szuka...
Sofia spojrzaa w jego zbola twarz i pene smutku
zielone oczy. Wyglda jak zrozpaczone dziecko. Serce pkao
jej z blu na myl o jego udrce.
- Wysali mnie do Europy, poniewa spodziewaam si
twojego dziecka, Santi - powiedziaa drcym gosem.
Patrzy na ni w milczeniu, z niedowierzaniem.
- Pamitasz, e dwa dni przed wyjazdem le si
poczuam? - cigna. - Mylaam, e to zatrucie. Mama
posaa po doktora Higginsa, ktry natychmiast stwierdzi, co
mi dolega. Mama wpada w furi, ojciec by bardziej
wyrozumiay, ale te wcieky. Doszli do wniosku, e istnieje
tylko jedno wyjcie. Nie byli w stanie zaakceptowa naszego
zwizku. Naturalnie, mama martwia si tylko tym, e
sprowadz wstyd na rodzin, nic poza tym nie miao
znaczenia. Myl, e uznaa mnie wtedy za wcielonego
szatana... Nigdy nie zapomn wyrazu jej twarzy, gdy na mnie
patrzya...
- Powoli, Chofi, nie tak szybko! Nic nie rozumiem... Co
przed chwil powiedziaa?
- e byam w ciy, kochany.
- Nosia w sobie moje dziecko? - rzek powoli, jakby nie
mg zrozumie, co te sowa znacz.
Usiad gwatownie i potar czoo otwart doni.
- Tak - odpara ze smutkiem, pozwalajc mu wzi si w
ramiona.
- Och, Chofi, dlaczego mi nie powiedziaa?
- Mama i tata wymusili na mnie obietnic, e nikt si o
tym nie dowie. Wysali mnie do Genewy, ebym usuna
ci. Baam si, e jeeli ci powiem, bdziesz domaga si
rozmowy z moimi rodzicami i... Sama nie wiem, baam si i
tyle... Nie miaam odwagi, by sprzeciwi si ich yczeniu.
Tamtej nocy byli innymi ludmi, powiniene by ich wtedy
zobaczy... Postanowiam napisa do ciebie z Europy, czuam,
e kiedy znajd si z dala od nich, bdzie mi atwiej...
Nie znalaza w sobie do odwagi, by mu wyzna, e
urodzia dziecko i oddaa je do adopcji. Wstydzia si. Jak
moga powiedzie, e zacza aowa swojej decyzji w chwili,
gdy oprzytomniaa tamtego ponurego zimowego ranka? Czy
uwierzyby jej, e kadego dnia mylaa o Santiguicie i
zastanawiaa si, gdzie jest i co robi? Jak moga powiedzie
mu to wszystko? Nie chciaa, e by uzna j za gruboskrn,
okrutn i bezmyln, bo przecie nie tak j zapamita.
Dlatego uznaa, e lepiej bdzie pozostawi Santiego w
przekonaniu, i usuna ci. Stumia bl i postanowia dalej
samotnie dwiga swoje brzemi.
- Maria... - rzuci sucho Santi.
- To wszystko zdarzyo si tak dawno temu - powiedziaa
cicho Sofia, czujc, e nie powinni krytykowa umierajcej.
Santi przytuli j mocno i wtedy zrozumiaa, e to, co mu
wyjawia, jeszcze bardziej zbliyo ich do siebie. Na pewno
myla teraz o tym, jak mogoby potoczy si ich ycie, gdyby
nie interwencja rodzicw. Czua jego wielki al, wierne
odbicie wasnej rozpaczy.
- Czy wanie dlatego nie wrcia wczeniej? - zapyta,
wtulajc twarz w jej wosy. - Dlatego, e stracia nasze
dziecko?
- Nie. Nie wrciam, bo uwierzyam, e mnie nie chcesz,
e postanowie o mnie zapomnie i znalaze sobie kogo
innego. Nie chciaam wraca do Argentyny, skoro nie mogam
mie ciebie. Uraona duma nie pozwolia mi nawiza z wami
kontaktu. Teraz wiem, e czekaam zbyt dugo...
- Chyba miaa do mnie troch zaufania?
- Chciaam ci ufa, ale po pewnym czasie straciam
nadziej. Bye tak daleko - nie wiedziaam, co mylisz. I
czekaam, tak dugo czekaam...
- Trzeba byo wraca, Chofi! Przekonaaby si, e
umieraem bez ciebie, byem zupenie zagubiony. Czuem si
cakowicie bezuyteczny. Nie miaem pojcia, gdzie jeste, nie
mogem do ciebie napisa...
- Teraz wiem, jak byo naprawd. Ani razu nie przyszo mi
do gowy, e Maria moga zniszczy moje listy.
- Wanie. Poniewa do mnie nie dotary, nie mogem
odpisa. Maria wyznaa mi wszystko wiele lat temu, ale wtedy
byo ju za pno. Wiem, uwaaa, e postpuje waciwie. Do
dzi zadrcza si tamtym postpkiem i dlatego przestaa do
ciebie pisa. Nie moga si zmusi, eby powiedzie ci, co
zrobia, spojrze ci prosto w oczy. - Santi umiechn si
gorzko i potrzsn gow. - W kocu si poddaem.
Musiaem, w przeciwnym razie bym oszala. Ja rwnie
mylaem, e znalaza sobie kogo innego. Jaki mg by inny
powd twojego upartego milczenia? Potem pojawia si
Claudia. Stanem wobec wyboru - albo uoy sobie ycie z
ni, albo nadal czeka na ciebie. I podjem decyzj...
- Jeste szczliwy?
- Szczcie to pojcie wzgldne. Do wczoraj byem
przekonany, e jestem szczliwy, ale nagle zobaczyem ci w
szpitalu i moje szczcie okazao si zudzeniem.
- Tak mi przykro, Santi...
- W tej chwili jestem naprawd szczliwy.
- Jeste pewny?
- Jak najbardziej - odpowiedzia, ujmujc jej twarz w
donie i caujc j w czoo. - Czuj tylko bl na myl o tym, ile
wycierpiaa, sama w Szwajcarii. Chc wiedzie, co si z tob
dziao, pragn podzieli si z tob kad minut tych
straconych lat. Musz poczu, e znam twoje ycie tak
dokadnie, jakbym ani na chwil ci nie opuszcza.
- Opowiem ci o Szwajcarii. Opowiem ci o wszystkim...
- Powinna teraz odpocz.
- Chciaabym spdzi z tob ca noc.
- Wiem. Cigle nie mog uwierzy, e naprawd wrcia.
Tyle razy o tym niem...
- nio ci si, e bdzie wanie tak?
- Nie, wyobraaem sobie, e bd wcieky, ale kiedy ci
zobaczyem, poczuem si tak, jakbymy rozstali si wczoraj.
W ogle si nie zmienia, ani odrobin.
Spojrza na ni z tak czuoci, e zy zakrciy jej si w
oczach.
- Kocham to stare drzewo - powiedziaa, odwracajc
twarz, eby ukry wzruszenie. - Byo wiadkiem naszego
dorastania, naszego blu, mioci, rozkoszy... Nikt nie wie o
nas tyle, co ono...
Santi westchn gboko i przytuli j do piersi.
- Moje dzieci nigdy tu nie przychodz - rzek. - Nie
pozwalam im.
- Wiem. Twj syn mi o tym opowiedzia.
- Zdaj sobie spraw, e to gupie, ale... Nie mog oprze
si wraeniu, e ambu mnie zawiodo. Nie chciaem, eby
moje dzieci yy w wiecie magii i nadziei na cudownie
speniajce si yczenia, tak jak my.
Sofia odwzajemnia ucisk.
- Rozumiem ci, chocia dla mnie ambu zawsze byo
czym wicej - nasz kryjwk, maym krlestwem, a take
symbolem idyllicznego dziecistwa. Drzewo ambu towarzyszy
wszystkim moim wspomnieniom, dosownie wszystkim. A
teraz bdzie pojawia si w jeszcze jednym, prawda?
Rozemiali si oboje i cie smutku po raz pierwszy
znikn z twarzy Santiego.
- Chyba postpilimy nierozsdnie - powiedzia.
- Nie, to nieprawda. I wiesz co? Myl, e nie stanie si
nic zego, jeeli pozwolisz dzieciom tu przychodzi. Pamitasz,
jak lubilimy wspina si na to drzewo?
- Tak. W tamtych czasach bya naprawd
wysportowana.
- W tamtych czasach, te mi co! Zao si z tob o kilka
pesetw, e teraz te wdrapi si na sam czubek!
Szybko wspili si na najwysze gazie drzewa. A kiedy
znaleli si na szczycie, ujrzeli rozjaniony witem horyzont,
ubarwiony czerwonymi jak krew smugami, ktre przenikay
przez noc i powoli j pokonyway.

Rozdzia czterdziesty pierwszy
Sobota, 8 listopada 1997

Sofia obudzia si w poudnie. Przez chwil leaa bez
ruchu, suchajc gonego piewu ptakw, ogarnita
niesamowitym uczuciem, e minione dwadziecia cztery lata
byy tylko dugim snem. Wdychaa zapach pampy, eukaliptusa
i wilgoci, usiujc przeduy ten cudowny moment. Mylami
wrcia do lat dziecistwa i bez reszty pogrya si w miych
wspomnieniach. Jeszcze niedawno baa si stawi czoo
przeszoci, przekonana, e jeli ulegnie nostalgii, tsknota za
minionym czasem pochonie j jak potna fala, lecz teraz te
obawy wyday jej si cakowicie bezpodstawne. Tkwia w
przyjemnym transie, pozwalajc, by umys opanoway ulotne
obrazy z wczesnych lat jej ycia. Tak dugo bronia im dostpu
do siebie, e teraz przelatyway przed oczami jak klatki filmu,
puszczonego w przyspieszonym tempie. Nie miaa ochoty
wstawa. Serce pragno, aby przeszo staa si
teraniejszoci. Daaby wiele, by w stajni znowu czeka na
ni Jose, gotowy osioda jej ulubionego kuca.
Zaraz po przebudzeniu jej wzrok pad na walizk, ale
potem poczua na skrze zapach Santiego, zasonia wic
twarz domi i odetchna gboko, cieszc si kad sekund
wspomnie ostatniej nocy. Wrcia. Santi nadal j kocha.
Ale... Ale Maria umieraa... Sofia gwatownie wrcia do
rzeczywistoci.
Zjada niadanie w jadalni i nawet nie przyszo jej do
gowy, e ojciec siedzi na tarasie
i czeka na ni. Soledad powiedziaa jej o tym dopiero pniej.
Sofia mylaa wycznie o Santim. Byo jej przykro, e sprawia
ojcu zawd, ale tylko przez chwil. Zaraz potem uczucie alu
znikno i posza do domu Chiquity. Po drodze mina
pogron w lekturze Ann. Ludzkie przyzwyczajenia prawie
si nie zmieniaj, pomylaa. Anna podniosa wzrok znad
ksiki i umiechna si. Sofia niepewnie odwzajemnia
umiech i pomachaa jej rk. Matka wiedziaa, dokd si
wybiera, nie musiaa jej nic mwi. Sofia po prostu wrcia na
swoje miejsce w yciu rodziny Solanas.
Ju z daleka usyszaa radosne dwiki utworw Straussa.
Muzyka napenia j uczuciem takiej pogody, e mao
brakowao, a zataczyaby w jasnym blasku soca. Maria
leaa na tarasie, przykryta lekkim kocem, z gow dyskretnie
osonit niewielkim kapeluszem w kwiaty. Sofia zauwaya,
e na jej policzkach pojawiy si pierwsze zwiastuny
rumiecw, a oczy byszczay radoci. Na widok Sofii
umiechna si czule i wycigna do niej rk.
- Sofio! - powiedziaa ciepo.
- Wygldasz dzi o wiele lepiej. - Sofia nachylia si i
pocaowaa kuzynk w policzek.
- I czuj si silniejsza.
Patrzc na mizern, lecz promieniejc radoci twarz
Marii, Sofia bya pewna, e jej przyjacika bdzie ya. Nie
moga uwierzy, e kto tak dobry jak Maria moe zosta
zabrany im wszystkim, zwaszcza teraz, kiedy ona zacza
ponownie odkrywa przyja. Chiquita chodzia po domu,
podlewajc kwiaty, a modsze dzieci Marii bawiy si na
hutawkach razem ze swoimi kuzynami.
- Starsze szalej na korcie tenisowym i na basenie -
wyjania Maria. - Jeeli masz ochot, moesz do nich
doczy.
- Czy mczy ci, e wszyscy cigle si koo ciebie krc? -
zapytaa Sofia.
Nie chciaa, eby kuzynka czua, e musi zabawia j
rozmow.
- Troch. Wiem, e maj najlepsze intencje, ale czasami
wydaje mi si, e czekaj na moj mier... Zamiaa si
smutno i spucia wzrok.
- Cuda naprawd si zdarzaj, Mario - powiedziaa Sofia z
nadziej w gosie. - Wygldasz bez porwnania lepiej, wic...
- Bardzo bym chciaa, eby zdarzy si cud. - Maria
westchna. - Byaby to najcudowniejsza niespodzianka.
Musz przyzna, e rzeczywicie czuj si znacznie lepiej.
Moe to dziki temu, e wrciam do domu, bo w szpitalu
wydawao mi si, e ju
jestem martwa...
- Nie mwmy o tym, kochanie. Porozmawiajmy o
dawnych czasach, dobrze?
- Nie. Wol, eby opowiedziaa mi, co dziao si z tob
przez te dwadziecia cztery lata. Zamkn teraz oczy i
posucham twojej historii.
Sofia usiada w fotelu i zacza opowiada o swoim yciu,
aujc, e dopiero teraz dzieli si nim z Mari.

Jak zwykle w sobot w Santa Catalina przygotowano
barbecue. Powietrze wypeniy dobrze znane zapachy
pieczonego misa i drewna, caa rodzina zgromadzia si pod
wysokimi eukaliptusami. Maria bya zbyt znuona, aby im
towarzyszy, i wrcia do swojego pokoju, gdzie zaja si ni
pielgniarka. Sofia, ktra zdya zapomnie, jakie gwarne s
sobotnie spotkania rodzinne, pomylaa, e haas, ruch i
zamieszanie pozbawiyby jej przyjacik resztki si.
Nie zmienio si nic poza tym, e twarze bliskich si
postarzay, a koo nich pojawiy si nowe, do ktrych jeszcze
nie przywyka. Clara zadaa, aby przydzielono jej miejsce
koo cioci Sofii. Potem wzia now ciotk za rk i
poprowadzia j w kierunku zastawionych jedzeniem stow, z
wielk satysfakcj opowiadajc, jak przyrzdzono
poszczeglne potrawy. Z ca powag poradzia te Sofii, eby
najpierw wybraa sobie kawaek wieo upieczonego misa, a
nastpnie naoya na talerz porcj saatki i ziemniakw. Sofia
zmierzya spojrzeniem wszdobylsk smarkul i nagle z caego
serca zatsknia za swoimi crkami. Clara zauwaya wyraz
czuoci na jej twarzy i umiechna si szeroko. Po chwili
pobiega do drugiego stou, eby nie przeoczy adnego z
ulubionych da.
Gdyby Sofia wicej mylaa o pozostawionej w Anglii
rodzinie, prawdopodobnie usyszaaby cichy gos sumienia,
ale ona nie miaa na to czasu. Santi przyszed razem z
Panchitem i wszyscy troje zaczli rozmawia o Santa Catalina
oraz bliszych i dalszych krewnych. Sofia bya doskonale
wiadoma kadego gestu Santiego. Prawie nie syszaa
wasnych sw - uznaa, e yj wasnym yciem i powinna im
na to pozwoli.
Santi i Sofia nie zapomnieli sztuki milczcego
porozumiewania si za pomoc spojrze. Sofia zdawaa sobie
spraw, e ani na chwil nie opuszcza j poczucie deja vu.
Oboje wrcili do przeszoci, chocia wszyscy dookoa nich
jednak si zmienili. Sofia czua, e jest taka sama jak dawniej,
Santa Catalina wygldaa i pachniaa tak samo, ale jednak bya
inna. Problem w tym, e Sofia nie bya gotowa przyj tego do
wiadomoci. Dopki Santi by blisko niej, wierzya, e
wszystko jest takie, jakie by powinno.
Clara bya zafascynowana ciotk Sofi, lecz jak wikszo
dzieci, pragna przede wszystkim mwi o sobie. Bardzo
chciaa zrobi na Sofii wraenie i w pewnej chwili zerwaa si
od stou i zacza chodzi na rkach. Jej matka rozemiaa si i
kazaa dziewczynce zachowa te wystpy na pniej, kiedy
ryzyko kopotw odkowych troch si zmniejszy. Sofia
szczerze podziwiaa spokj Jaminy. Clara rozemiaa si i
posusznie stana na nogi. Sofia nie opara si pokusie
opowiedzenia Clarze kilku historii z wasnego dziecistwa. Nie
moga marzy o lepszym audytorium. Dziewczynka suchaa z
zapartym tchem, pena za chwytu i niedowierzania, e Sofia,
osoba dorosa, bya kiedy a tak niegrzeczna. Jednak Clar
do szybko znudzio przysuchiwanie si cudzym
opowieciom i postanowia ponownie skupi na sobie uwag
obecnych, przy czym sowa sypay si z jej ust tak szybko, e
Sofia z trudem moga je zrozumie.
Sofia obserwowaa jednak nie tylko Clar. Pozwolia
dziewczynce mwi, potakujc jej lub wydajc okrzyki
zachwytu w odpowiednich momentach, jednoczenie starajc
si sucha rozmw przy stole. Ktem oka od czasu do czasu
zerkaa na Claudi, wie i nieco sztywn w jasnobkitnej
bluzce koszulowej i dinsach. Bya wiadoma, e Claudia te
jej si przyglda, chocia usiuje maskowa ciekawo. Kilka
razy pochwycia jej spojrzenia, lecz Claudia natychmiast
odwracaa wzrok, jakby czua si zaenowana.
Tematem wszystkich rozmw bya Maria. Chiquita
opowiadaa obecnym, e crka wyglda dzi o wiele lepiej i
moe wanie w domu dane jej bdzie odzyska siy. Delikatna
twarz Chiquity wyraaa nadziej, lecz w jej oczach Sofia
widziaa jedynie bezbrzeny smutek. Potem wszyscy zaczli
wspomina. Sofia czua si nieswojo, suchajc rozmw o
wydarzeniach, ktre miay miejsce podczas jej dugiej
nieobecnoci. Nic nie wiedziaa o tych sprawach i po raz
pierwszy doznaa dziwnego uczucia wyobcowania. Z jednej
strony nie opuszczaa j pewno, e oto wrcia do domu, na
swoje miejsce, z drugiej wyranie zdawaa sobie spraw, e
jedyn osob, z ktr nadal wiele j czy, jest Santi.
Naturalnie, krewni chcieli wiedzie, jak spdzia ostatnie dwie
dekady, lecz jej ycie byo tak odlege od ich egzystencji, e
wystarczao kilka zda, by zaspokoia ogln ciekawo. Tylko
Santi i ona w ogle si nie zmienili, kiedy wic Santi
zaproponowa jej krtki trening z pik po meczu polo,
przystaa na to z prawdziw ulg. Claudia moga jedynie
przyglda im si bezradnie. Santi owiadczy, e nie wybiera
si na msz do kocioa, poniewa chce zosta z siostr, lecz
Sofia dobrze znaa prawdziwy powd tej decyzji. Zauwaya
przebysk zrozumienia i niepokoju na bladej twarzy Chiquity,
ktra musiaa wszystkiego si domyli lub przynajmniej
podejrzewaa, co si dzieje. Chiquita nie zapomniaa o
przeszoci i znaa syna lepiej ni ktokolwiek inny.
Sofia postanowia nie zwraca uwagi na podejrzliwe
spojrzenia i wrcia do pokoju na
sjest. Z okna widziaa, jak starsze dzieci biegn nad basen,
przebrane w kostiumy kpielowe. Przez chwil miaa nawet
ochot doczy do nich, lecz bya zbyt zmczona upaem i
pica. Nagle poczua si staro. Powrt do Santa Catalina w
roli osoby dorosej okaza si jednak trudnym do
wiadczeniem.
- Santiguito dobrze sobie radzi na boisku, prawda? - rzek
z dum Santi, kiedy jego syn wyjecha zza bramki, prowadzc
przed sob pik.
- Prawie tak samo dobrze jak jego ojciec - odpara Sofia.
- To mie wspomnienia.
- Bardzo.
Patrzya, jak wyjeda na boisko, a minie jego plecw i
karku napinaj si sprycie, gdy unosi taco. Zapragna
znowu by mod dziewczyn i wskoczy na grzbiet kuca, lecz
w por przypomniaa sobie, e jest ju o wiele starsza. Nie
bya pewna, czy jeszcze pamita, jak naley gra.
Usiada na trawie razem z Chiquit. Po chwili, ku jej
wielkiemu zdziwieniu, doczya do nich Anna. Atmosfera
pocztkowo bya troch napita, lecz gdy znalaza je Clara,
trzy kobiety skupiy uwag na dziewczynce, ktra skakaa i
biegaa dookoa nich jak mapeczka.
- Ty te taka bya. Sofio - odezwaa si Chiquita, kiedy
Clara przemkna obok niej z radosnym piskiem.
- To prawda - przytakna Anna. - Uwielbiaa si
popisywa, a ja po prostu nie wiedziaam, co z tob zrobi,
- Byam a tak okropna? - zapytaa Sofia, zadowolona, e
Anna wczya si do rozmowy.
Matka krtko kiwna gow, lecz Sofia zauwaya, e
bardzo stara si okaza jej serdeczno.
- Bya trudna - przyznaa.
Sofii niezbyt atwo rozmawiao si z matk. Obie zdaway
sobie spraw, e wielu tematw nie s w stanie poruszy,
wic omijay je umiejtnie, niczym para dowiadczonych
ywiarek, ktre obawiaj si zaamania trzeszczcego pod
nimi lodu. Sofia cigle postrzegaa Ann jako osob
odpowiedzialn za swoje wygnanie i winia j za dugie lata
spdzone poza domem. Nie moga jej tego wybaczy.
Rozmawiay uprzejmie, zmieniajc temat za kadym razem,
gdy zbyt blisko zbliyy si do zamknitych w klatkach
demonw przeszoci.
- Jakie s twoje dzieci, Sofio? - zapytaa Chiquita.
- Och, oczywicie cudowne i bardzo angielskie. David jest
fantastycznym ojcem i strasznie je rozpieszcza. Dziewczynki s
jego maymi ksiniczkami i zawsze znajduje jakie
usprawiedliwienie dla ich wybrykw.
- A ty? - odezwaa si Anna.
- C, ja widz, e potrafi by rwnoczenie czarujce i
nieznone - odpara Sofia, umiechajc si na wspomnienie
crek. - Honor jest narwana i nieobliczalna jak ja, a India
najbardziej lubi siedzie w domu oraz zajmowa si komi.
- Wic teraz ju wiesz, z czym musiaam sobie poradzi -
po wiedziaa Anna i rzucia crce szybki umiech.
- Tak, wiem. W postpowaniu z dziemi nie ma adnego
cudownego rodka, prawda? Nawet jako zupene malestwa
maj wasne osobowoci, nad ktrymi nie mona zapanowa.
- Wanie - przytakna Anna.
Nagle obie uwiadomiy sobie, e po dugich latach
wreszcie znalazy co, co je czy - byy matkami.
- W ogle na mnie nie patrzysz, babciu! - poskarya si
Clara, robic kolejny mostek.
Wszystkie trzy natychmiast spojrzay na dziewczynk.
Sofia w gruncie rzeczy bya zadowolona, e nie musi mwi o
sobie. Nie miaa ochoty na rozmow o swoim yciu w Anglii,
bo kada myl o Davidzie i dziewczynkach budzia w niej
ogromne po czucie winy. Po chwili Anna odesza, a Clara
opara si plecami o ciotk i zapada w drzemk. Chiquita
prbowaa wrci do rozmowy o przeszoci Sofii, lecz ta
wolaa mwi o Marii. Ten temat uwaaa za cakowicie
bezpieczny.
Kiedy mecz dobieg koca, niezmordowany Santi
podjecha do nich z umiechem.
- Mamo, bd anioem i poycz mi na chwil Sofi -
powiedzia. - Sofio, kazaem osioda dla ciebie kuca.
- Bueno, Santi - odpara Chiquita, podnoszc si z trawy.
Zrobia krtki gest, jakby chciaa co doda, ale si rozmylia.
- Nie, to nic wanego - rzeka w odpowiedzi na pytajce
spojrzenie Sofii. - Pjd sprawdzi, jak czuje si Maria.
Zobaczymy si pniej...
Zabraa jeszcze troch zaspan Clar i posza w kierunku
domu. Santi ruszy za Sofi do ogrodzenia, przy ktrym czeka
Javier z osiodIan La Pur. Javier poda Sofii taco i Santi z
byskiem w oku wyjecha na boisko, prowadzc przed sob
pik. Sofia pomylaa, e cudownie jest znowu znale si w
siodle, poczu rozwiewajcy wosy wiatr i dawno zapomniane
pragnienie docignicia piki. Oboje miali si gono, jak
dawniej cigajc si po utwardzonej ziemi.
- To zupenie jak z jazd na rowerze! - zawoaa
podniecona Sofia, widzc, e wcale nie zapomniaa, jak gra w
polo.
- Troch jednak zardzewiaa, dziewczyno! - zakpi Santi,
mijajc j w pdzie.
- Jeszcze ci poka, staruszku!
- Staruszku? Ja ci dam staruszka!
Gdy ruszy w jej stron, zawrcia konia w kierunku
drzewa ambu.
Santi wiedzia, dokd go prowadzi i chtnie wczy si do
gry. Sofia mkna przez pola i ki, pokryte dugimi
wieczornymi cieniami. Ogromna kopua nieba lnia
pomaraczowym blaskiem, a soce wisiao nisko, podobne
do wielkiej, dojrzaej brzoskwini. Santi dogoni Sofi i teraz
jechali strzemi w strzemi, umiechnici i niezdolni do
rozmowy ze szczcia.
W kocu zwolnili i zatrzymali si pod gaziami ambu.
Konie dray z podniecenia i parskay cicho, cykady gray,
ukryte gboko w trawie. Sofia pen piersi wdychaa aromat
Argentyny, za ktrym tak bardzo tsknia.
- Pamitasz t historyjk o poszukiwaniu szczcia? -
zapytaa, przecigajc si z zadowoleniem.
- Jasne.
- Nareszcie wiem, e szczcie mona znale tylko w
takiej chwili i yj ni, naprawd ni yj.
- Ja take - rzek cicho, stajc za ni i obejmujc j
mocno. Dugo w milczeniu obserwowali zmieniajcy barwy
horyzont.
- Teraz dostrzegam wszystkie drobiazgi - odezwaa si
wreszcie Sofia. - Cykady, niebo, pask rwnin, zapachy... I
zdaj sobie spraw, jak mi tego brakowao...
Santi pocaowa j w szyj i potar policzkiem o jej kark.
- Pamitam, co czuem po powrocie z Ameryki -
powiedzia. - Argentyna wydawaa mi si inna, ale to ja
patrzyem na wszystko inaczej, z wikszym skupieniem.
- Rozumiem, o co ci chodzi.
- Ciesz si, e czego ci nauczyem - zaartowa, lecz
adne z nich si nie rozemiao.
Sofia nie chciaa o tym myle, nie moga jednak pozby
si bolesnej wiadomoci, e
za jaki czas znowu bdzie musiaa zostawi wszystko, co
kochaa.
Wreszcie Santi odwrci j twarz do siebie. Patrzc w
jego pene czuoci zielone oczy, miaa wraenie, e oboje
widz swoje dusze. Wiedziaa, o czym myli, i rozumiaa
gbi jego mioci. By smutny, bo mio czsto niesie ze
sob smutek, i obydwoje pozwolili si ogarn melancholii.
Kiedy j pocaowa, byo to tak poruszajce, e gdyby nie
oparli si o pie ambu, osunaby si na ziemi. Pachnia
potem i zdrowym wysikiem. Nie mogli cign wysokich
butw z jego ng, ale to nie przeszkodzio im si kocha. Tak
robi to namitni kochankowie i cudzoonicy, pomylaa
Sofia. W ich dzy byo co cudownie surowego,
nieokieznanego. Tym razem mieli wicej do stracenia ni
kiedy i na pewno dlatego kochali si w popiechu, cieszc si
skradzionymi chwilami. Niewinno modoci ustpia miejsca
wiatowemu wyrafinowaniu, ktre wydao si Sofii
niewiarygodnie podniecajce i jednoczenie tragiczne.
- Dios, chtnie poszedbym teraz popywa - powiedzia
Santi, zapinajc spodnie.
- Wspaniay pomys! Sdzisz, e kto bdzie teraz na
basenie?
- Mam nadziej, e nie. - Pooy do na jej wilgotnym
policzku i znowu j pocaowa. - Znowu czuj, e naprawd
jestem sob.
Zanim zaprowadzili konie z powrotem do stajni i dotarli
nad basen, soce ju zaszo. Powietrze byo sodkie od
wilgoci i pachniao eukaliptusem oraz jaminem. Ku ich
wielkiej uldze, na basenie nikogo nie zastali. Powierzchnia
ciemnej wody bya idealnie gadka. Cicho zrzucili z siebie
ubrania, tumic miech, kiedy wreszcie z trudem udao im si
uwolni Santiego od butw. Ostronie, starajc si nie robi
haasu, zelizgnli si z brzegu do wody.
- Co powiesz, kiedy zapytaj ci, gdzie bye? - zapytaa
Sofia po chwili.
adne z nich nie miao pojcia, ktra jest godzina.
- Mama i tak odgadnie. - Santi si umiechn. - Powiem
jej prawd, ale oczywicie omin nielegalne fragmenty.
- A Claudia?
Santi z niepokojem potrzsn gow.
- Przykro mi, e j oszukuj - rzek. - Zawsze bya dla
mnie bardzo dobra i wyrozumiaa.
Sofia natychmiast poaowaa, e wspomniaa o jego
onie.
- Wiem - westchna. - Ja take czuj niesmak, okamujc
Davida. Nie zastanawiajmy si nad tym teraz. yjmy chwil,
dobrze?
Staraa si mwi pogodnym tonem, czua jednak, e
czar prysn. Pywali w milczeniu, walczc z wyrzutami
sumienia, potem usiedli na jeszcze ciepych od soca pytach,
aby wyschn.
- Nie ma to jak poczucie winy, co? - szepna
wspczujco.
- Wanie - odrzek, obejmujc j ramieniem i
przycigajc bliej. - Ale ja niczego nie auj.
- Niczego?
- Niczego. Przyjd jutro wczenie, dobrze?
- Oczywicie. Chc spdzi jak najwicej czasu z Mari.
Wygldaa dzi duo lepiej ni w szpitalu.
- To prawda, Chofi, ale...
- Tak?
- Ona umrze - dokoczy drcym gosem.
- Cuda...
- ...si zdarzaj - wykrztusi.
Kiedy go obja, zacz paka. Nie potrafia znale sw,
ktrymi mogaby go pocieszy. Wtpia, by takie sowa w
ogle istniay, a zdawaa sobie spraw, e tych, ktre pragn
usysze, nie powinna wypowiedzie. Przytulia go wic tylko
do piersi i daa mu czas, by wypaka swj bl.
- Santi, kochanie, wyrzu z siebie to wszystko. Potem
poczujesz si znacznie lepiej...
Sama take pakaa, cicho, usiujc panowa nad sob.
Gardo bolao j z napicia, ale wiedziaa, e jeeli pozwoli, by
ogarna j fala rozpaczy, nie zdoa si z niej wydoby. Co
wicej, bya w peni wiadoma, e pakaaby nie tylko z
powodu Marii.

Rozdzia czterdziesty drugi

Kiedy Sofia wrcia do domu, byo ju pno i rodzice
czekali na ni na tarasie wraz z
Rafaelem i Jasmin. Wyjania im, e musi si wykpa i
przebra, i zapytaa, czy moe zadzwoni do domu. Szczerze
mwic, nie miaa na to wielkiej ochoty, ale wiedziaa, e
David zaczby si niepokoi, gdyby nie zatelefonowaa.
- Jak czuje si twoja kuzynka? - zapyta zaraz na pocztku
rozmowy.
- Jej dni s policzone - odpara ze smutkiem. - Ale
przynajmniej mog spdzi z ni troch czasu.
- Posuchaj, kochanie, moesz zosta w Santa Catalina,
jak dugo zechcesz. Dziewczynki s zdrowe, wszystko jest w
porzdku...
- A konie?
- Nie dzieje si nic nowego. Dziewczynki tskni za tob,
ale to normalne.
- Ja take za nimi tskni - powiedziaa Sofia,
zawstydzona, e jej wasne kopoty uczuciowe przymiy
tsknot za crkami.
- Honor dostaa gwn rol w szkolnym przedstawieniu.
Jest zachwycona, bo w obsadzie s w wikszoci
siedemnastoletnie dziewczta, a ona jest przecie o trzy lata
modsza. Obawiam si, e woda sodowa troch uderzya jej
do gowy.
- Wyobraam sobie. - Sofia si umiechna.
- Chciaaby z tob porozmawia, wic oddaj jej
suchawk...
Na dwik wysokiego gosu Honor gardo Sofii cisno
po czucie winy i tsknota za
domem.
- Cze, mamo! Dostaam gwn rol w Biaej
czarownicy.
- wykrzykna triumfalnie.
- Wiem, tata wszystko mi ju powiedzia. Gratuluj,
creczko.
- Mam mnstwo tekstu do nauczenia si na pami,
naprawd bardzo duo, wicej ni ktokolwiek inny. Dostan
specjalny kostium, ktry uszyje panna Hindlip, i bd chodzia
na lekcje wymowy, eby nauczy si waciwej emisji gosu.
- Bdziesz bardzo zajta, prawda?
- Bardzo. Chyba zabraknie mi czasu na nauk.
- To nic nowego! - Sofia parskna miechem. - Jak tam
India?
- Tata mwi, e bdzie lepiej, jeeli nie da jej suchawki,
bo mogaby si zupenie rozklei. - Honor bya najwyraniej
bardzo przejta rol starszej i bardziej odpowiedzialnej crki.
- Rozumiem. Ucauj j mocno ode mnie, dobrze?
Ogromnie za wami tskni.
- Niedugo wracasz, tak?
- Oczywicie, kochanie, ju wkrtce - powiedziaa Sofia,
starajc si ukry wzruszenie. - Daj mi jeszcze tat, skarbie.
Cauj was obie.
Honor gono cmokna w suchawk i oddaa j ojcu.
- Czy z Indi na pewno wszystko w porzdku? - Sofia bya
za niepokojona.
- Tak, skarbie. Tskni za tob, ale nie martw si, wszystko
jest pod kontrol. Najwaniejsze wydaje mi si teraz to, e
jeste taka przygnbiona. Bardzo mi przykro, e nie mog by
przy tobie.
David mwi z wielkim wspczuciem, ale Sofi z jakiego
powodu to zirytowao. Bya dziwnie rozdraniona.
- Musz ju koczy - powiedziaa. - Ta rozmowa bdzie
kosztowa majtek. Ucauj dziewczynki, Davidzie.
- Oczywicie. Uwaaj na siebie, kochanie.
Przez chwil czua si le, sumienie mocno j drczyo, a
rozmowa z mem i crkami pozostawia po sobie gorzki
posmak. Pomylaa, e jest zwyk oszustk, ktra potrafi
wyjtkowo przekonujco kama. Przywoaa na pami obraz
ufnych, penych mioci twarzy swoich dziewczynek i poczua
pogard dla samej siebie. David szczerze jej wspczu i by
dla niej bardzo dobry, co w gruncie rzeczy wcale nie
poprawio jej samopoczucia. Kiedy jednak par minut pniej
przebrana i odwieona pojawia si na tarasie, Anglia bya ju
dla niej jedynie dalekim tem, bo ona znowu ya cenn
chwil, cieszya si zapachem ciepej, wilgotnej nocy i myl,
e oddycha tym samym powietrzem co Santi.

Pny obiad zjedli w bardzo miej atmosferze. Na stole
paliy si dwie wiece, a przez otwarte okna salonu dobiegay
dwiki Requiem Mozarta. Sofia zdya ju polubi Jasmin i
teraz obie rozmawiay szczerze i serdecznie, jak stare
przyjaciki.
- yjemy w okropnym stanie zawieszenia - powiedziaa
Jasmina. - ycie dzieci toczy si zupenie normalnie i chyba
nawet nie do koca zdaj sobie spraw, co si dzieje. W
poniedziaek zawsze wracaj do miasta i szkoy, tymczasem
my czekamy, wiadomi, e niedugo Maria zostanie nam
zabrana... Nikt nie wie, jak dugo to potrwa.
- Co zrobicie? - zapytaa Sofia. - Wyjedacie do Buenos
Aires?
- Nie. Jutro wieczorem dzieci wrc tam z Juanem
Pablem, naszym szoferem, a my zostaniemy tutaj.
- Bdzie mi smutno, kiedy Clara wyjedzie.
Zaprzyjaniymy si bardzo.
- Jej take bdzie ciebie brakowao. Patrzy w ciebie jak w
obraz. - Jasmina zamiaa si ciepo.
- Clara wrci na nastpny weekend i bardzo szybko
zamczy ci na mier, zobaczysz.
- Nie sdz. Jest naprawd urocza.
- Rafa mwi, e do zudzenia przypomina ciebie w tym
samym wieku.
- Mam nadziej, e nie skoczy jak ja - zaartowaa
smutno Sofia.
- Byabym dumna, gdyby wyrosa na tak kobiet jak ty -
rzeka Jasmina z naciskiem. - Twj przyjazd uszczliwi Mari.
Bardzo za tob tsknia i czsto wspominaa o waszych
wsplnych wyczynach.
- Byymy sobie bardzo bliskie. To smutne, kiedy ycie
ukada si inaczej, ni marzylimy. - Sofia westchna.
- ycie zawsze przynosi nieoczekiwane wydarzenia, ale
wanie dlatego jest ciekawe. Nie myl o tym, co stracia,
Sofio, ale o tym, co osigna...
Jasmina przerwaa na widok Soledad, ktra stana w
drzwiach z pmiskiem penym bananw i nalenikw z
musem, ulubionego deseru Sofii.
- To dla seniority Sofii - oznajmia z dumnym umiechem,
umieszczajc pmisek na rodku stou.
- Jeste cudowna, Soledad. Nie wiem, jakim cudem
przetrwaam bez tego przez te wszystkie lata - odpara Sofia
ze spodziewanym zachwytem.
- Teraz na pewno go ju panience nie zabraknie.
- Jak dugo zamierzasz zosta? - zapyta Rafael,
nakadajc sobie du porcj nalenikw.
- Nie wiem - odpowiedziaa szczerze.
- Dopiero przyjechaa, kochany, wic nie pytaj, kiedy
wyjedzie - skarcia ma Jasmina.
- Zosta jak najduej, Sofio - odezwa si Paco. - Tu jest
twj dom, twoje miejsce na ziemi.
- Oczywicie, tato - przytakn Rafael. - Mwiem jej, e
powinna sprowadzi do Argentyny ma i dzieci.
- Dobrze wiesz, e to niemoliwe, Rafa! - Sofia si
rozemiaa. - Co robiby tu David?
- Chodzi mi tylko o to, e nie moesz znika na ponad
dwadziecia lat, a potem si zjawi i zaraz znowu nas opuci!
Sofia zerkna na siedzc po przeciwnej stronie stou
matk. W tej samej chwili Anna podniosa wzrok i zauwaya
jej spojrzenie. Sofia prbowaa odgadn jej myli, lecz twarz
matki bya pozbawiona wszelkiego wyrazu.
- Mio mi, e tak mwisz - powiedziaa do Rafaela,
przysuwajc sobie deser. - Naprawd.
- Agustin te zostawi nas i wyjecha do Ameryki. - Paco
pokrci siw gow. - Nie mam pojcia, dlaczego modzi
ludzie tak dziwnie si dzi zachowuj... W moich czasach
rodzina trzymaa si razem.
- W twoich czasach, tato, sytuacja w kraju bya na tyle
trudna i skomplikowana, e po prostu musielicie trzyma si
razem - rzek trzewo Rafael. - Nigdy si nie wiedziao, kiedy
kto z rodziny zniknie bez ladu - doda, mylc o Fernandzie.
- To byy cikie czasy. - Z dziecistwa zapamitaem, e cigle
si o nas niepokoilicie - cign Rafael.
- Porwania byy na porzdku dziennym - odezwaa si
Anna. - Dlatego rzeczywicie czsto si denerwowalimy,
zwaszcza z powodu Sofii, ktra stale znikaa z Santim i Mari.
- Nie zdawaam sobie sprawy, e byo a tak le -
powiedziaa Sofia. - Mylaam, e po prostu masz obsesj na
tym punkcie, mamo.
- Oj, chyba nie tylko. Mylaa te, e lubi psu ci
zabaw. Ciko byo si z tob porozumie, Sofio.
W gosie Anny nie byo cienia humoru, chocia na pewno
nie chciaa, by jej sowa zabrzmiay tak gorzko.
- Przepraszam, mamo...
Sofia zaskoczya sam siebie tymi szczerymi
przeprosinami. Nigdy dotd nie patrzya na siebie oczami
matki, lecz teraz, kiedy miaa crki, o ktre take bezustannie
si troszczya, po raz pierwszy zrozumiaa intencje matki.
Spojrzaa na Ann i nagle zrobio jej si bardzo smutno.
Tego wieczoru wczenie udaa si na spoczynek.
Zostawia swoich bliskich na tarasie, pochonitych rozmow,
z twarzami raz po raz rozjanianymi migotliwym blaskiem
wiec, sama za posza przez wysrebrzony ksiycem i
ozdobiony wiszcymi doniczkami geranium dziedziniec do
swojego pokoju. Pooya si i bezskutecznie usiowaa
zasn. Pragna bliskoci Santiego, zastanawiaa si, ile czasu
im zostao. Wiedziaa, e nadejdzie chwila, w ktrej bdzie
musiaa od niego odej. A moe mieli jednak szans na
rozpoczcie wsplnego ycia? Chyba zasuyli na to takim
dugim rozstaniem... Jej umys przerzuca myli jak
bezuyteczne przedmioty, prbujc uoy je w spjn cao.
W kocu, podenerwowana i zmczona, zerwaa si z
ka. Musiaa zobaczy si z Santim. Musiaa dowiedzie si,
dokd zmierza ich historia teraz, kiedy znowu si odnaleli.
Otulia si cienkim szlafrokiem i wysza prosto w noc.
Ogromny jasny ksiyc wisia wysoko na niebie. Sofia
przeskakiwaa z jednej plamy cienia na drug, zupenie jak
aba, jej stopy byy mokre od rosy. Nie miaa pojcia, czy
znajdzie Santiego i jak go obudzi, nie wyrywajc ze snu jego
ony.
Dotara do domu Chiquity i Miguela i zacza na palcach
przesuwa si pod cian, zagldajc do okien i usiujc
odgadn, ktry naley do Claudii i Santiego. Ten dom, w
przeciwiestwie do jej wasnego, by parterowy, miaa wic
atwy dostp do okien. Wikszo z nich zasaniay okiennice -
zdya ju za pomnie o namitnym upodobaniu
Argentyczykw do tego udogodnienia. Poniewa nie miaa
szans, by cokolwiek zobaczy, okrya dom i wesza na taras,
nie bardzo wiedzc, co dalej pocz. Miaa ju si podda,
kiedy nagle jej uwag zwrci punkcik czerwonego wiata tu
pod werand. Zmruya oczy i zobaczya, e jest to koniec
papierosa.
- Rzuciem palenie wiele lat temu - odezwa si cichy
gos.
- Santi! - wyszeptaa z ulg. - Co ty tutaj robisz?
- Jestem u siebie, ale co ty tutaj robisz?
- Przyszam si z tob zobaczy - odpara odrobin
goniej i podesza na palcach, eby usi obok niego na
awce.
- Jeste szalona - zamia si. - I za to ci kocham.
- Nie mogam zasn.
- Ja rwnie.
- Co zrobimy, Santi?
- Nie wiem - westchn.
Zgnit papieros obcasem i przycign j do siebie,
przytulajc nieogolon twarz do jej twarzy i lekko dranic
skr.
- Nie mog znie myli, e to wszystko si skoczy, nie
teraz, kiedy wreszcie znowu jestemy razem - wymamrotaa.
- Ja te cigle o tym myl - odpar. - auj, e nie
ucieklimy wtedy, dwadziecia cztery lata temu.
- Och, gdybymy tylko...
- Dostalimy wtedy szans od losu, ale jej nie
wykorzystalimy - przerwa jej Santi. - Nie mw tak! -
sykna. - Kady sam stwarza sobie szans!
- Jeste naprawd okropna, e tu przysza - rzek, z
czuoci pocierajc podbrdkiem
o czubek jej gowy. - Mam nadziej, e wszyscy poza nami
spokojnie poszli spa...
- Ty i ja zawsze potrafilimy porozumiewa si bez sw.
- I na tym polega problem. Zawsze bdzie nam brakowa
tej drugiej poowy duszy, obojtnie, gdzie si znajdziemy.
- Ile mamy czasu? - zapytaa z wymuszonym spokojem,
starajc si nie okazywa rozpaczy.
- Jutro wieczorem Claudia zabiera dzieci do Buenos Aires -
odpowiedzia.
Sofia nie wiedziaa, czy rzeczywicie nie zrozumia jej
pytania, czy tylko usiowa sprawi takie wraenie.
- Wic bdziemy mieli kilka dni dla siebie, tak?
- Claudia ciko to znosi.
- Co takiego?
- Twj niespodziewany przyjazd.
- Czy ona wie o nas? - Sofia pomylaa, e nie miaaby nic
przeciwko temu, gdyby rzeczywicie tak byo.
- Wie, e kiedy bylimy kochankami, bo sam jej o tym
powiedziaem. Wszyscy o tym wiedz. Nie sdzisz chyba, e
mona byo ukry taki skandal. Wolaem, eby dowiedziaa si
tego ode mnie, nie chciaem, by mylaa, e by to trywialny
romans. Claudia zasugiwaa na to, aby pozna ca prawd.
Wypenia puste miejsce w moim yciu, Chofi. Daa mi
odrobin szczcia wtedy, gdy mylaem, e ju nigdy nie
bd szczliwy.
- Co prbujesz mi powiedzie? - zapytaa powoli, lecz w
gruncie rzeczy wietnie wiedziaa, o co mu chodzi.
Santi pocaowa j w skro. Poczua, jak jego pier
rozszerza gbokie westchnienie.
- Nie wiem, Chofi. Nie chc jej zrani, to wszystko.
- Nie zastanawiajmy si nad tym teraz - zaproponowaa
odwanie. Uwaaa, e nadzieja istnieje tak dugo, dopki nie
za padn ostateczne decyzje. - Nie musimy przecie
podejmowa adnych decyzji. Cieszmy si, e jestemy razem.
I e moemy by z Mari...
- Oczywicie, nie musimy podejmowa decyzji -
powtrzy. Sofia miaa nadziej, e niepewno drczy go tak
samo jak j.
Kiedy wrcia do swojego pokoju, wit malowa ju niebo
ca gam odcieni bkitu i ru. Prbowaa nie myle o
przyszoci, poniewa baa si tego, co nieuniknione.
Obudzia si pno, lecz tym razem dokadnie wiedziaa,
gdzie si znajduje. Woya krtk letni sukienk i
zdecydowanym ruchem zamkna za sob drzwi pokoju.
Powietrze rozgrzane bezlitosnym argentyskim socem byo
bardzo gorce. Sofia przypomniaa sobie, e dawniej spdzaa
prawie cae lato wycignita na leaku nad basenem. W Anglii
brakowao jej upaw i zupenie zapomniaa, e niebo moe
by a tak pogodne i bkitne.
Na tarasie Jasmina, Rafael oraz Anna i Paco czytali gazety
pod rozoystymi parasolami, a dzieci rysoway, siedzc na
ziemi. Caa scena tchna spokojem i Sofia poczua lekkie
ukucie zazdroci. Czy tak wygldaoby jej ycie, gdyby
wrcia? Czy ona i Santi mogliby mimo wszystko y tu razem
z maym Santiguitem? Nagle ogarna j wrcz fizyczna
tsknota za synem i crkami. Zacza si zastanawia, gdzie
jest teraz Santiguito. To ju dwudziestotrzyletni mody
mczyzna i nawet gdyby j zobaczy, byaby dla niego
cakowicie obca. Tak, byliby sobie obcy...
Tumic znajomy bl, przywitaa si z rodzin i usiada
przy stole. Wkrtce Soledad postawia przed ni herbat,
grzanki, membrillo i ser. Sofia zauwaya, e najmodsze
dziecko Jaminy pi z gwk opart o pier matki, przykryte
licznym biaym szalem. Jasmina jedn rk trzymaa gow
niemowlcia, a w drugiej otwart ksik. Sofia pomylaa, e
gdyby umiaa rysowa, naszkicowaaby portret Jaminy,
spokojnej i piknej jak Matka z dzieckiem Sorolli.
Sofia nie potrafia zapanowa nad tsknot za Santim.
Pragna, aby nadszed ju wieczr i eby Claudia odjechaa
do miasta, zostawiajc ich samych. Przy stole panowao
milczenie, wszyscy wydawali si pochonici wasnymi
sprawami. Sofia doskonale pamitaa niewinne dni modoci,
kiedy sama stanowia cz tego wiata. Spod oka przygldaa
si matce, ktrej twarz ocieniona bya szerokim rondem
kapelusza. Letnie kapelusze zawsze byy "znakiem firmowym"
Anny. Sofia nie moga sobie przypomnie, co matka nosia
zim - jej wspomnienia zwizay si wycznie z latem. Paco
czyta niedzieln gazet przez okulary w okrgych
oprawkach, tkwice na garbie wydatnego nosa. Poczuwszy na
sobie spojrzenie crki, podnis wzrok i posa jej serdeczny
umiech. W jego oczach zalnia czuo. A jednak nie moga
pozby si uczucia, e nie pasuje do tej sceny. Wszyscy mieli
tu swoje miejsce, dzielili poczucie wzajemnej bliskoci, w
ktrym sowa s zbdne. Kiedy i ona take bya tu u siebie,
lecz teraz uczucie przynalenoci zblako i nie pamitaa ju,
jak to byo.
W milczeniu sczya herbat. Po chwili podbiega do niej
Clara, eby pokaza swj obrazek. Jak na dziecko w tym wieku
by bardzo interesujcy, peen jasnych kolorw i
umiechnitych twarzy. Kreska Clary bya miaa i do
ciekawa. Sofia spojrzaa na ma z podziwem.
- wietna z ciebie malarka! - zawoaa z entuzjazmem. -
Kto nauczy ci rysowa?
Clara umiechna si dumnie.
- Nikt, po prostu lubi rysowa. Rysuj najlepiej w klasie.
- Zostaniesz malark, kiedy doroniesz? - zapytaa Sofia,
wpatrujc si w delikatn buzi dziewczynki.
- Nie. - W gosie Clary nie byo cienia wahania. - Zostan
aktork.
- Myl, e bdziesz wietn aktork, Claro.
- Naprawd? - ucieszya si maa, skaczc na jednej
nodze.
- Jaki jest twj ulubiony film?
- Mary Poppins.
- A kogo chciaaby zagra?
- Mary Poppins, oczywicie. Znam sowa wszystkich jej
piosenek!
I Clara zacza piewa yeczk cukru...
- Rzeczywicie znasz te piosenki! - Sofia si rozemiaa.
- Mama mwi, e to dobry sposb, by nauczy si
angielskiego.
- I ma racj.
- Dzisiaj wieczorem wracam do Buenos Aires - jkna
Clara, robic zabawn min.
- Ale przecie lubisz szko i wrcisz tu na przyszy
weekend, prawda?
- Bdziesz tu jeszcze, ciociu?
- Naturalnie.
Nie chciaa rozczarowa dziewczynki. Nie miaa pojcia,
kiedy wyjedzie i na razie nie zamierzaa o tym myle.
- Zamieszkasz teraz w Santa Catalina? Tata tak mwi...
Sofia spojrzaa na Rafaela, ktry podnis wzrok znad
gazety i umiechn si niepewnie.
- Raczej nie - powiedziaa szczerze. - W kadym razie nie
na zawsze. Musisz przyjecha do mnie do Anglii, Claro.
Spodoba ci si tam, zobaczysz. Najlepsze teatry na wiecie s
wanie w Anglii...
- Och, wiem wszystko o Anglii - przerwaa jej Clara. -
Mary Poppins mieszkaa w Londynie.
- Wanie.
- Spjrz, ciociu Sofio, bryczka!
Spomidzy drzew wyjechaa zaprzona w jednego konia
bryczka z Pablem na kole. Sofia przypomniaa sobie, jak
dawno temu jedzia po Santa Catalina z babk. Babcia
Solanas zawsze powtarzaa, e jedn z najwikszych
przyjemnoci jej ycia s przejadki po pampie i
obserwowanie krajobrazu. Kiedy bryczka zbliaa si do
wyboistego fragmentu drogi, cichym, lecz zdecydowanym
gosem kazaa Josemu zwolni, a czasami wysiadaa na chwil,
eby przyjrze si jakim interesujcym rolinom czy ptakom.
Powiedziaa Sofii, e w latach swojej modoci jedzia bryczk
do miasta. Sofia zauwaya, e taka wyprawa musiaa trwa
kilka godzin, na co babka odpara, e dawniej ycie toczyo si
o wiele wolniej.
- Ludzie nie spieszyli si tak jak teraz - powiedziaa z
dezaprobat. - Zanim zdysz nacieszy si modoci, ju si
zestarzejesz.
Sofia pamitaa, e podczas tych wycieczek zawsze
chciaa, by Jose popdzi konie, lecz babcia Solanas wolaa
niespieszne przejadki. Uwielbiaa obserwowa pamp i
zwykle zamieniaa kilka sw z kadym z gauczw, ktrzy
mijali ich po drodze.
Paco podszed do konia, poklepa go po szyi i powiedzia
co do Pabla.
- Pojedziesz ze mn, Sofio? - zawoa.
- Ja te pojad, ja te! - wykrzykna Clara, rzucajc na
ziemi blok rysunkowy i biegnc do dziadka.
- Z przyjemnoci - odpowiedziaa Sofia.
Pablo zeskoczy z koza i Paco podnis Clar z rwn
atwoci jak maego psiaka. Sofia i Clara usiady po obu
stronach Paca, ktry poda dziewczynce cugle, cierpliwie
tumaczc, jak naley powozi. Wszyscy troje pomachali
Rafaelowi, Jaminie i Annie, ktra odoya ksik i
umiechna si do nich spod szerokiego ronda kapelusza.
- Patrz na mnie? - pisna z przejciem Clara, uwanie
zawracajc konia na podjedzie. - Patrz?
- Nie widz nikogo poza tob, kochanie - rzek Paco. Sofia
przypomniaa sobie, e kiedy j uspokaja w podobny
sposb.
Rwnym truchtem ruszyli przez park. Sofia z alem
zerkna w kierunku domu Chiquity i Miguela. Za wszelk
cen pragna spotka si z Santim i nie potrafia skupi myli
na niczym innym. Przyjemno przejadki szybko zblada,
podobnie jak wiele lat temu. Paco sucha cierpliwie gadaniny
wnuczki, ktra nie przestawaa mwi nawet dla zapania
oddechu. Gdy Clara wreszcie si zmczya, spojrza na Sofi i
pooy do na jej splecionych na kolanach rkach.
- Kiedy uwielbiaa powozi.
- Pamitam, tato.
- Ale duo lepiej graa w polo...
- Bo gr w polo lubiam najbardziej ze wszystkiego.
- Pamitasz mecz o Puchar Santa Catalina? - Paco
umiechn si z rozbawieniem.
- Jak mogabym zapomnie? Dziki Bogu, e Agustinowi
wtedy si nie powiodo - inaczej nigdy nie wpuciby mnie na
boisko.
- Dobrze wiesz, e od samego pocztku chciaem, by za
graa.
- Naprawd?
- Tak, ale zdawaem sobie spraw, e twojej matce
bardzo by si to nie spodobao. Mama nie moga pogodzi si
z faktem, e dusz i ciaem naleysz do rodziny Solanas,
poniewa ona sama nigdy nie czua si tu do koca
akceptowana.
Sofia spojrzaa ojcu w oczy i dostrzega w nich al.
- A jednak zdecydowaa si tutaj zamieszka... -
wymamrotaa, odwracajc gow.
- Claro, spjrz, dzieci bawi si na hutawkach - rzek
Paco, wyczuwajc znudzenie maej, ktra teraz przestaa by
gwnym orodkiem zainteresowania dorosych. - Moe
pobiegniesz do nich?
- Mog? - zapytaa z radoci.
Paco zatrzyma bryczk i dziewczynka ruszya w stron
innych dzieci, zabawnie podskakujc.
Sofia zrozumiaa, e ojciec chce porozmawia z ni sam
na sam. Czekaa, a zacznie, pena waha i niepewnoci. Paco
popdzi konia i cichy brzk uprzy wypeni chwil
niewygodnego milczenia.
- To nie byo atwe - przemwi w kocu, wpatrujc si w
drog przed nimi.
- Co nie byo atwe, tato?
Zastanawia si nad czym w skupieniu.
- Kocham twoj matk - powiedzia. - Mimo tego
przeylimy sporo zych chwil. Twj wyjazd i zerwanie
kontaktw z nami sprawiy, e zamkna si w sobie. Wiem,
e wydaje si zimna i obojtna, ale ona nie czuje si dobrze
sama ze sob. Ty jeszcze powikszasz jej poczucie
zagroenia...
- Co masz na myli? - zapytaa ze zdumieniem.
- Zawsze czua si tu doskonale - ona nigdy. Wszyscy ci
kochali, a jej trudno byo kocha innych...
- Czy kiedykolwiek mnie kochaa? - Sofia miaa wraenie,
e te sowa wypowiedzia kto inny, nie ona.
- Kochaa ci i nadal kocha, ale...
- Tak? - wpatrywaa si w zwrcon ku niej profilem
twarz ojca, przekonana, e lada chwila pozna jak straszn
tajemnic swoich rodzicw.
- Obawiam si, e ponosz pewn win za twoje
skomplikowane stosunki z matk - rzek powanie. - Ju
dawniej chciaem ci o tym powiedzie.
- Ty ponosisz za to win? Jak to? Przecie zawsze
stawae po mojej stronie, starae si mnie zrozumie, moe
nawet troch mnie rozpieszczae...
- Kiedy mama miaa ci urodzi, nasze maestwo
przeywao kryzys. - Paco usiowa znale waciwe sowa. -
W domu panowaa atmosfera pena napicia, a ja nie mogem
sobie z tym poradzi. Oboje bylimy bardzo nieszczliwi.
- Miae romans? - zapytaa szybko Sofia.
Przygarbi si, spuci gow. Zapewne odetchn z ulg, e
to ona poruszya ten temat.
- Tak - odpar.
Sofia bez trudu poja, e ojca nadal drcz wyrzuty
sumienia. To chyba jaka okropna rodzinna tradycja,
pomylaa. Boe, co ja robi?
- Zakochaem si w twojej matce, bo nigdy nie spotkaem
kogo takiego jak ona - cign Paco. - Bya wiea, beztroska,
miaa w sobie spontaniczno, ktr nawet trudno opisa.
Kiedy przywiozem j do Argentyny, wszystko si zmienio.
Staa si kim innym. Usiowaem zatrzyma t dawn Ann,
ale ona co raz bardziej oddalaa si ode mnie. To, co
straciem, odnalazem w ramionach innej kobiety. Anna nigdy
nie wrcia do rwnowagi po mojej zdradzie.
Jechali dalej w cikim milczeniu. Sofia nagle
uwiadomia sobie, dlaczego rodzice tak surowo j
potraktowali. Karzc Sofi, Anna wymierzya mowi kar za
to, e pokocha inn, a biedny Paco by zbyt przygnieciony
wyrzutami sumienia, by stawi jej opr.
- Jak moga wini wasne dziecko za to, e przyszo na
wiat w trudnym dla niej okresie? - zapytaa. - Nie potrafi
uwierzy, e znienawidzia mnie, bo przypominaam jej o
twojej niewiernoci...
- Matka nigdy ci nie nienawidzia. Sofio. Byo jej trudno
nawiza z tob serdeczny kontakt, to wszystko, ale bardzo
si staraa, ebycie znalazy wsplny jzyk. Bya o ciebie
zazdrosna, poniewa ja darzyem ci bezwarunkow mioci,
podobnie zreszt jak jej ojciec, dziadek Dwyer. Uwaaa, e
ukrada dwch najwaniejszych mczyzn jej ycia.
- Najwaniejszymi mczyznami w yciu mamy byli Rafa i
Agustin - wybuchna z gorycz Sofia. - wcale nie mam
wraenia, e rzeczywicie staraa si ze mn porozumie.
- Mama bardzo auje przeszoci.
- Naprawd?
- Z caego serca pragna twojego powrotu.
- Nie rozumiem tego wszystkiego, tato. Byam jeszcze
dzieckiem, kiedy wysalicie mnie do Europy. Czuam si
odrzucona, odepchnita przez was. Nie chciaam odwraca
si do was plecami, ale sdziam, e niewiele was to obchodzi.
Miaam okropne wyrzuty sumienia, e wpakowaam si w
tak sytuacj. Byam wiadoma, e sprawiam wam zawd,
wic mylaam, e najlepiej bdzie, jeeli ju nigdy was obojga
nie zobacz.
- Tak mi przykro, kochanie... Nie da si cofn czasu,
zapewniam ci jednak, e dabym wszystko, aby to zrobi.
Musimy y ze swoimi bdami. Sofio. Drogo zapaciem za
wasne pomyki.
- A ja za swoje - odpara zachrypnitym gosem, nie
spuszczajc wzroku z rozcigajcej si przed nimi rwniny.
- Podwie ci do domu Chiquity? - zapyta po chwili
milczenia. - Na pewno chcesz zobaczy si z Mari...
Kiedy zatrzymali si na podjedzie. Sofia odwrcia si
twarz do ojca. Ku swemu zaskoczeniu i uldze zobaczya w
jego oczach znajomy bysk i po raz pierwszy od powrotu
poczua, e znowu mog porozumiewa si bez sw, zupenie
jak dawniej. Mylaa, e jest ju na to za pno, ale na
szczcie si mylia. Paco umiechn si do niej z czuoci, a
ona w ostatniej chwili powstrzymaa zy. Gdy dotkn jej rki,
zrozumiaa, e znowu staa si nierozdzieln czci jego
ycia. Obja go mocno, bez wahania. Paco odwzajemni
ucisk i jak dawniej przytuli j do piersi.

Rozdzia czterdziesty trzeci

Sofia patrzya, jak Paco zawraca konia i wjeda
pomidzy drzewa. Jako dziecko wierzya, e jej rodzicw czy
co niewyobraalnego. Wydawao jej si naturalne, e rodzice
s razem, gwnie po to, aby dba o potrzeby dzieci, i chocia
jej stosunki z matk zawsze byy do napite, nigdy nie
podejrzewaa, e midzy Ann i Pacem mog istnie jakie
nieporozumienia. Szczerze mwic, w tamtych czasach raczej
nie zaprztaa sobie gowy myleniem o kimkolwiek poza
sob, zbyt zajta roztrzsaniem wasnych drobnych
nieszcz.
Byo bardzo gorco. Zbliao si poudnie i soce palio
bezlitonie. Sofia zmruya oczy. Jej skra kleia si
nieprzyjemnie, pomylaa wic, e dobrze byoby wzi
prysznic albo wskoczy do basenu. Z dziecistwa pamitaa
takie uciliwe, narastajce z dnia na dzie upay, ktre
nieuchronnie koczyy si potn burz. Burze na pampie
byy wyjtkowo przeraajce. W dziecistwie uwaaa, e
niebo rozbrzmiewa cikimi krokami szarych potworw, ktre
wysoko nad ni rozgrywaj jak straszn bitw.
Wesza do domu i natychmiast ogarn j kojcy chd i
cisza. Oczy dopiero po chwili przyzwyczaiy si do
przyjemnego pmroku. Potem usyszaa szmer gosw,
dobiegajcy z koca korytarza. Powoli ruszya w kierunku
pokoju Marii. Jedne z drzwi po prawej stronie byy otwarte,
ale Sofia zauwaya to dopiero w chwili, gdy czyja silna do
chwycia j za przegub rki i wcigna do rodka. Zanim
zdya si przestraszy, usta Santiego spoczy na jej
wargach, tumic krzyk, ktry mgby si z nich wyrwa. W
pokoju panowa mrok, poniewa zamknito okiennice. Sofia o
mao nie parskna miechem prosto w ciepe, zmysowe usta
ukochanego. On take by mokry od potu.
- Mwia, e przyjdziesz wczenie - szepn jej do ucha. -
Gdzie bya?
- Pojechaam na przejadk z tat - odpara i zamiaa
si cicho, kiedy pocaowa j w
szyj. - askoczesz mnie...
- Czekaem na ciebie przez cay ranek - wymamrota
gorco. - Umiesz zwodzi, Chofi, to pewne...
- Nie zrobiam tego celowo, Santi. Tata chcia, ebym mu
towarzyszya, i bardzo si z tego ciesz.
Wsun donie pod sukienk, budzc w niej dreszcz
rozkoszy.
- Wszystko poszo dobrze? - szepn, kryjc usta w jej
wosach.
- Znowu czuj, e jest mi bliski. Nie rozwodzi si nad
przeszoci, to typowe dla niego, ale znowu dobrze si
rozumiemy.
Santi podcign jej sukienk do pasa i wtuli twarz we
wosy, przyciskajc rozgrzane
ciao do jej ciaa.
- Pragn ci, Chofi... - wyszepta, opierajc j o chodn
cian. - Musz ci mie, teraz, natychmiast...
- Nie moemy! - zaprotestowaa sabo. - Nie pod tym
samym dachem, gdzie przebywa Maria...
Jego donie przebiegay po jej skrze z gwatownoci
zrodzon ze wiadomoci, e kto moe ich w kadej chwili
przyapa. Oboje si bali, lecz nie potrafili odrzuci tej szansy.
Donie Santiego odnalazy drog do wszystkich tajemnych
miejsc jej ciaa. Obezwadniona jego dotykiem, nie moga si
przeciwstawi. Cisz przerywa tylko przyspieszony oddech
Santiego i szelest sukienki Sofii. Czua, e jest bezwstydnie
namitna, lecz podniecenie zmioto wszystkie jej
zahamowania. Byo jej obojtne, czy zostan odkryci, miaa
ochot krzycze z rozkoszy. Santi przywrci jej modo,
energi i pewno siebie, dziki niemu znowu bya t Sofi,
ktra przetrwaa w jej wspomnieniach, i to napeniao j
wielk, uskrzydlajc radoci. Dotyka j w miay,
pozbawiony wstydu sposb i kade municie jego doni nie
prawdopodobnie j podniecao. Pieci j namitnie, cieszy
si jej zapachem i smakiem ze zwierzc, niepohamowan
spontanicznoci. Kiedy kochali si, oparci o cian, wiat
Sofii zawzi si do rozmiarw tego niewielkiego pokoju.
- Nie mog teraz pj do Marii - wyszeptaa bez tchu,
gdy byo ju po wszystkim. - Nie jestem w stanie...
- Ciii... - Zakry jej usta doni i podejrzliwie zmruy oczy.
W korytarzu rozlegy si kroki.
Santi lekko popchn Sofi na cian, ani na chwil nie
przestajc patrze jej w oczy. Kroki si zbliay, lekkie, chyba
kobiece. Sofia wstrzymaa oddech. W wyobrani ju widziaa
t scen - przeraenie i obrzydzenie na twarzy Claudii,
rozczarowanie w oczach Paca... Widziaa sam siebie, jak w
nieasce i potpieniu znowu opuszcza Santa Catalina. Serce
walio jej z przeraenia, lecz po paru sekundach przechodzca
korytarzem osoba mina drzwi i posza dalej.
Sofia bezwadnie opada na pier Santiego, ktry
odetchn gboko i pocaowa jej wilgotne czoo.
- Mielimy szczcie - szepn.
- O, Boe, co my robimy, Santi?
- To, czego najwyraniej nie powinnimy robi. A teraz
zmykajmy std.
- Chc si zobaczy z Mari - powiedziaa cicho. - Po to
przecie przyszam, prawda?
Santi rzuci jej kpicy umiech i pokrci gow.
- Ale najpierw zobaczya si ze mn - mrukn, patrzc
na ni z mioci. - Wygldasz co najmniej podejrzanie, Chofi.
Chyba nie moemy pozwoli, eby kto zobaczy ci w takim
stanie...
- Dokd pjdziemy? Kto nas na pewno zobaczy!
Zastanawia si przez chwil.
- Musisz i do azienki i przede wszystkim zrobi co z
wosami - zadecydowa. - Jeste bardzo potargana. Wygldasz
cudownie zmysowo, lecz Maria natychmiast by odgada, co
si stao. Spotkamy si w jej pokoju.
- Dobrze.
- Sprawdz, czy droga wolna - powiedzia, nadal nie
ruszajc si z miejsca.
- Chodmy - ponaglia go.
Uj jej twarz w donie i znowu j pocaowa.
- Nie chc nigdzie i - wymamrota i pooy jej rk na
swoich spodniach. - Popatrz, mgbym to zrobi jeszcze raz...
Rozemiaa si cicho, przytulajc gow do jego piersi.
- Ty te nie moesz si tak nikomu pokaza, guptasie!
Oboje parsknli miechem, rozbawieni swoj absurdaln
sytuacj. Wiedzieli, e mog zrujnowa ycie wasne i wielu
innych osb, a jednak potrafili mia si jak para uczniakw.
W kocu Santi podszed na palcach do drzwi i wyjrza na
korytarz.
- Chod, Chofi! - szepn.
Wstrzymujc oddech, przebiegli przez korytarz,
przeraeni jeszcze bardziej ni przed chwil. Za rogiem Sofia
wpada do azienki, a Santi poszed dalej, prosto do pokoju
siostry.
Sofia opara si o drzwi i wreszcie odetchna pen
piersi. Nadal czua donie Santiego na swoim ciele, caa jej
skra wibrowaa z rozkoszy. Potem spojrzaa w lustro i
zrozumiaa, co Santi mia na myli. Jej policzki byy czerwone,
oczy lniy jak gwiazdy. Miaa twarz namitnej, bezwstydnej
kochanki i ten widok sprawi jej przyjemno. Pospiesznie
obmya policzki zimn wod i uoya wosy.
Kiedy stana w drzwiach pokoju przyjaciki, brzowe
oczy Marii rozbysy radoci. Sofi nagle ogarny wyrzuty
sumienia, e kochaa si z Santim w domu umierajcej
kuzynki.
Czua, e zrobia co zego i wyobrazia sobie ojca Julia,
grocego jej chudym palcem z pozacanego krzesa w niebie.
Santi siedzia w fotelu, powoli sczc kieliszek wina. Na
jego twarzy nie malowa si nawet cie poczucia winy. W
nogach ka Marii siedzia Eduardo, Claudii nie byo. Sofia
odetchna z ulg. Przywitaa si z Santim tak, jakby nie
widziaa go od poprzedniego dnia. Gdy nachylia si, by
pocaowa go w policzek, dwa razy cisn lekko jej rami - by
to jeden ze znakw tajemnego szyfru, ktrym posugiwali si
w dawnych czasach. Odpowiedziaa tym samym.
Eduardo wyglda le. Umiecha si, lecz w jego oczach
mona byo bez trudu wyczyta brak nadziei. Sofia szczerze
bolaa nad losem Marii i jej ma. Jak moga odda si
Santiemu i czu rado w tym penym smutku domu... Maria
bya saba, ale szczliwa. Wszyscy rozmawiali pogodnie, ani
sowem nie wspominajc o jej chorobie. Chcieli podtrzyma w
sobie nadziej, e Maria wyzdrowieje. Nikt nie by w stanie
spojrze w twarz okrutnej prawdzie. Mwili o powrocie dzieci
do szkoy. Maria wolaaby, eby zostay przy niej, lecz zdawaa
sobie spraw, e ich ycie powinno toczy si tak normalnie,
jak to tylko moliwe, miay wic wieczorem pojecha do
Buenos Aires razem z Claudi i jej dziemi. Sofia zerkna na
Santiego w chwili, gdy Maria wymienia imi jego ony, ale z
jego twarzy wyczytaa tylko, e z nie mniejsz ni ona
niecierpliwoci czeka na moliwo nastpnego spotkania.
Maria szybko si zmczya. Kiedy powieki zaczy jej
opada, postanowili zostawi j sam i przenieli si na taras.
Na awce pod werand siedziaa jak zwykle elegancko ubrana
Claudia, trzymajc na kolanach creczk. Sofia powitaa j
nieco sztywnym umiechem, spodziewajc si bardzo
chodnej reakcji, lecz ku swemu zaskoczeniu w oczach ony
Santiego wyczytaa wyrany niepokj, wrcz lk. Claudia
wyprostowaa si, zsuna dziewczynk z kolan i szepna jej
co do ucha. Poniewa pozostali zatrzymali si w salonie, aby
zrobi sobie drinki. Sofia nie moga unikn rozmowy z
Claudi.
- Wic dzi wieczorem wracasz do Buenos Aires,
prawda? - zacza.
- Tak - odpara Claudia, spuszczajc oczy.
Nastpia chwila niewygodnego milczenia. Sofia podesza
do barierki, nie bardzo wiedzc, co robi.
- Do ktrej szkoy chodz wasze dzieci? - zapytaa. - San
Anders?
- Tak. - Claudia wyranie nie miaa zamiaru pomc Sofii w
tej trudnej chwili.
- Ja te si tam uczyam.
- Wiem, Santi mi mwi.
- Wanie...
- Stworzylimy z Santim wspaniay zwizek - owiadczya
nagle Claudia. - Jestemy bardzo szczliwi.
- Santi opowiada mi, jaka bya dla niego dobra -
wykrztusia Sofia przez zacinite zby. - Naprawd go
uszczliwia.
- Nie mogabym znale lepszego ma i ojca dla moich
dzieci. - Claudia utkwia twarde spojrzenie w twarzy Sofii. -
Santi chce zosta w Santa Catalina ze wzgldu na Mari.
Bardzo j kocha. Kiedy ona odejdzie, bdzie niepocieszony,
ale ycie wczeniej czy pniej wrci do normy. Ty wkrtce
wybierasz si z powrotem do Anglii...
- Tak, oczywicie - rzeka Sofia, chocia niczego nie
pragna tak bardzo, jak zosta w
Santa Catalina razem z Santim.
- Jak si tu teraz czujesz po tak dugiej nieobecnoci? -
zapytaa Claudia, pozwalajc sobie na lekki, zwyciski
umieszek.
- Mam wraenie, e nic si nie zmienio. To
zdumiewajce, e tak atwo mona wrci na miejsce, ktre
kiedy si zajmowao...
- I co? Rzeczywicie na nie wrcia? - W gosie Claudii
brzmiaa jedwabicie uprzejma ciekawo.
- Naturalnie.
- Mimo wszystko ludzie si zmieniaj, prawda? Pozornie
czujesz si tu zupenie swobodnie, ale podejrzewam, e w
gruncie rzeczy mczy ci wiadomo braku prawdziwego
domu, prawdziwej ojczyzny.
- Raczej nie - skamaa Sofia. - Nie czuj si obco ani tu,
ani w Anglii.
- W takim razie masz ogromne szczcie. Niewiele osb
w twojej sytuacji mogoby powiedzie to o sobie. Troch si
dziwi, e nie odczuwasz zmian, jakie tu zaszy. Pojawio si
tyle nowych twarzy, odmienna hierarchia... Waciwie nie
naleysz ju do Santa Catalina. Ze sw Santiego
wywnioskowaam, e kiedy bya gwnym tematem rozmw
swoich bliskich, ale teraz nikt o tobie nie mwi...
Sofia zmarszczya brwi, zaskoczona otwartym atakiem
Claudii.
- Nie zaley mi na tym, eby o mnie mwiono - rzeka
lodowatym tonem. - Wrciam z powodu Marii, ze wzgldu na
nasz przyja, ktrej nigdy nie zrozumiesz, Claudio. To, co o
mnie mylisz, jest cakowicie nieistotne. Moje korzenie w
Santa Catalina sigaj znacznie gbiej ni twoje, jeli w ogle
je tu zapucia.
- Ale to ja tu mieszkam, Sofio. Santi jest moim mem. Ty
wczeniej czy pniej wyjedziesz do swojej rodziny. W Santa
Catalina nie ma ju dla ciebie miejsca.
W tej chwili w szeroko otwartych drzwiach salonu stan
Santi wraz z Miguelem, Panchitem, Eduardem i Chiquit.
Natychmiast zauway mocno zarowione policzki Claudii i
szybko przenis zaniepokojone spojrzenie na Sofi.
- Zostaniesz z nami na lunch, Sofio? - zapytaa Chiquita. -
A moe i na kolacj?
- Obiecaam zje lunch z rodzicami, ale z przyjemnoci
przyjd do was na kolacj. - Sofia umiechna si do ciotki i
jeszcze raz odwrcia si twarz do Claudii. - Do widzenia,
Claudio. Nie sdz, ebymy si jeszcze dzisiaj zobaczyy. - Z
satysfakcj dostrzega gniewny bysk w jej oczach. - ycz ci
przy jemnej podry do Buenos Aires.
Idc do domu, z trudem si powstrzymywaa, eby nie
skaka z radoci. Miaa wraenie, e odniosa zwycistwo.
Claudia zaatakowaa j, czua si przez ni zagroona, co
oznaczao, e maeskie sprawy Santiego nie ukadaj si
zbyt dobrze. Claudia wypenia luk w yciu Santiego, ale ja
ju wrciam i nic nie moe tego zmieni, pomylaa
triumfalnie.
Dochodzia pita po poudniu, kiedy dwa samochody
ruszyy w kierunku Buenos Aires. W jednym jechay dzieci
Rafaela i Jaminy, w drugim Claudia z dziemi swoimi i Marii.
Kurz nie zdy jeszcze opa na drodze, gdy zadowolona
Sofia pobiega do domu Chiquity.
Zjada kolacj z rodzin Santiego, potem wszyscy
wygodnie rozsiedli si na tarasie. Wieczorem zrobio si
jeszcze duszniej i moe dlatego pogodny nastrj szybko si
rozwia. Siedzieli w ciemnoci, chwilami czujc na sobie
baczny wzrok mieszkajcych na pampie zwierzt, i otwarcie
rozmawiali o Marii. Sofia staraa si nie patrze na agodn,
pen rozpaczy twarz Eduarda. Ona take cierpiaa, lecz
szczera ocena stanu zdrowia przyjaciki bya oczyszczajcym i
mimo wszystko pozytywnym przeyciem. Jej bliscy rwnie
byli realistami. Wiedzieli, e Maria niedugo odejdzie. Miguel
zatelefonowa do Fernanda, ktry postanowi po raz pierwszy
od chwili ucieczki do Urugwaju wrci do Argentyny, aby
poegna si z siostr. Ze wzgldu na ni chcia przezwyciy
swj strach i moe uwolni si od spowijajcego jego ycie
cienia.
Chiquita i Miguel trzymali si za rce. Od wielu tygodni,
nawet miesicy przygotowywali si na trudne chwile, ale to
wcale nie agodzio ich blu. Teraz od mierci crki dzieliy ich
zaledwie dni. Sofia czua mocn wi, czc j z rodzin.
Mieli wspln przeszo i mio, jak darzyli Mari, i nic nie
mogo tego zmieni.
Pniej, kiedy prawie wszyscy udali si na spoczynek,
Santi i Sofia usiedli na awce, jak poprzedniej nocy. Milczeli i
byo im z tym dobrze. Czerpali pocieszenie z wzajemnej
bliskoci. Santi obj Sofi i przycign j do siebie. Sofia nie
wiedziaa, jak dugo tak siedzieli, lecz w kocu rozbolay j
minie plecw i karku.
- Musz si wyprostowa, Santi - powiedziaa,
przecigajc si leniwie. Bya senna i smutna. - Powinnam i
spa, oczy same mi si zamykaj.
- Chc spdzi t noc z tob, Chofi. Musz by blisko
ciebie...
Sofia zajrzaa w jego naznaczon niepokojem twarz. By
dojrzaym mczyzn, ale dzi wyda jej si kruchy i saby.
- Nie moemy zosta tutaj - szepna.
- Wiem, to byoby niewaciwe. Pjd z tob.
- Naprawd tego chcesz?
- Naprawd. Potrzebuj ci, Chofi. Jestem bardzo
przygnbiony.
Obja go czule, a on przytuli si do niej. W jego ufnym
ucisku byo co gboko wzruszajcego. Serce Sofii cisno
si z blu.
- Nie moemy jej pomc - powiedzia Santi. - Czuj si
zupenie bezradny, bezuyteczny... Czasami zastanawiam si,
co bym zrobi, gdyby taki los spotka jedno z moich dzieci. Jak
bym sobie z tym poradzi? I jak radz sobie z tym moi rodzice?
- Nie maj wyboru. To boli i nigdy nie przestanie bole,
Santi. Musisz by silny. Takie sytuacje stanowi prb dla nas
wszystkich i chyba maj by czym w rodzaju wanego
egzaminu. Nie wiemy, dlaczego tak si dzieje, i buntujemy si,
ale musimy pogodzi si z tym, e Bg chce zabra Mari do
siebie. I musimy by wdziczni, e tak dugo pozwoli nam
cieszy si jej obecnoci. - Przekna zy i umiechna si
lekko.
Te sowa zabrzmiay zupenie tak, jakby wyszy z ust jej
matki, i to j troch zaskoczyo. Czyby to znaczyo, e
filozofia Anny nie bya jej obca?
- Chodmy, Santi. Jeste zmczony, rano na pewno
poczujesz si spokojniejszy i silniejszy.
Szli midzy drzewami, trzymajc si za rce. Powinni by
uszczliwieni, e mog spdzi t noc razem, lecz ich serca
byy cikie i puste.
- Nigdy nie zastanawiaem si nad mierci - odezwa si
Santi. - Nie musiaem. A teraz jestem przeraony, boj si
naszej kruchoci.
- Wiem - odpara Sofia. - Kiedy wszyscy std
odejdziemy.
- Patrz na moje dzieci i zadaj sobie pytanie, co im
powiem, kiedy zapytaj, gdzie jest ich ciotka. Chwilami mam
wraenie, e w nic ju nie wierz.
- To dlatego, e gniewasz si na Boga. Ja przez spor
cz ycia wciekaam si na Niego, bo moja matka bya
fanatyczk i bardzo mnie to irytowao. Ale teraz wierz w
Niego, wierz, e naszym yciem musi kierowa jaka wysza
sia.
- Musz by silny ze wzgldu na mam, lecz w gbi
duszy czuj si saby jak dziecko
- wyzna z blem.
- Przede mn nie musisz udawa silniejszego, ni jeste.
Santi mocno cisn jej rk.
- Ciesz si, e wrcia - powiedzia. - Przyjechaa
wtedy, gdy najbardziej ci potrzebowaem.
Sofia zamkna drzwi pokoju i podesza do okna, eby
zacign zasony.
- Posuchaj, jak gono graj cykady - szepna. Bya
dziwnie zdenerwowana.
Kochali si ju wiele razy, lecz tej nocy mieli robi to
powoli i bez podwiadomego lku. Santi obj j i delikatnie
pocaowa w szyj. Sofia opara si o niego i zamkna oczy.
Donie Santiego wlizgny si pod jej bluzk, przemkny po
brzuchu, a potem ujy jej piersi, tak lekko, e ledwo czua ich
dotyk. Jego zaronity policzek askota kark. Westchna z
rozkoszy. Odwrcia si twarz do niego i jego usta
natychmiast spoczy na jej wargach. Santi caowa j tak
namitnie, jakby pragn zapomnie o wszystkim, co go
bolao. W kocu mogli bez reszty odda si sobie, bez obawy,
e kto ich zaskoczy. Bya szczliwa, e ma Santiego
wycznie dla siebie.
- Czy jestem stara? - zapytaa, kiedy potem zauwaya, e
przyglda si jej ciau.
- Ty? Nigdy nie bdziesz stara - odpar z czuoci. -
Najwyej troch starsza.

Rozdzia czterdziesty czwarty
Poniedziaek, 10 listopada 1997

Fernando schodzi z promu, ktry przewiz go na
argentyski brzeg botnistej rzeki, czujc, jak pot cieka mu
strumyczkiem po plecach. Od ucieczki do Urugwaju mino
prawie dwadziecia lat. Dwadziecia lat temu bra udzia w
demonstracjach przeciwko wojskowym, ktrzy objli wadz
24 marca 1976 roku. Chocia sam przewrt odby si
bezkrwawo, w cigu nastpnych piciu lat blisko dziesi
tysicy ludzi znikno bez ladu. Mao brakowao, by i on
zosta jednym z nich.
Spojrza na brunatn wod i pogry si we
wspomnieniach. Przeraony i pokonany, przysig wtedy
sobie, e nigdy wicej nie stanie na argentyskiej ziemi.
Widzia zbyt duo okruciestwa i przemocy, aby kiedykolwiek
ponownie podj ryzyko.
W tamtym okresie wiele si o sobie dowiedzia. Nie
spodobao mu si to, co odkry w gbi swego serca. By
tchrzem. W niczym nie przypomina tych odwanych
mczyzn i kobiet, ktrzy nie wahali si powici ycia dla
dobra kraju, demokracji i wolnoci. Mia niewiele wsplnego z
tymi, ktrzy na Plaa de Mayo protestowali przeciwko
polityce generaa Videli i jego rzenikw. To oni byli
bezimiennymi bohaterami Argentyny, to ich w rodku nocy
wywlekano z domw, to oni ginli bez ladu. Czasami myla,
e lepiej by byo, gdyby znikn razem z nimi i spocz na dnie
morza. Gdyby funkcjonariusze videlowskiej suby
bezpieczestwa zdawali sobie spraw, jak bardzo by gupi i
nieszkodliwy... Butne przechwaki i gniewne hasa
wykrzykiwa tylko na pokaz, by poprawi sobie samopoczucie.
Miao mu to zrekompensowa ycie w cieniu brata, ktrego
gwiazda lnia tak jasno, e dla gwiazdy Fernanda po prostu
zabrako ju miejsca. By nikim, dopki nie pozna Carlosa
Riberasa i nie przyczy si do jego podziemnego ruchu.
Dopiero tam mg zabysn wasnym wiatem.
W Urugwaju kupi may, zniszczony dom na play,
zapuci brod i wosy, zabiegi higieniczne ograniczy do
kpieli w morzu. Zupenie straci szacunek dla siebie.
Znienawidzi si tak dogbnie, e usiowa ukry twarz za
gst czarn brod, ktra rozrosa si we wszystkie strony,
podobna do kolczastych krzeww z bajki o picej Krlewnie.
Wiedzia, e nie znajdzie si adna krlewna, ktra
pocaunkiem obudzi go do ycia. Unika kobiet. By do
niczego, wic dlaczego kto miaby go kocha?
Pisywa artykuy dla rnych urugwajskich gazet i
czasopism, usiujc kontynuowa przerwan walk. Nie
potrzebowa pienidzy, poniewa rodzina dbaa, by niczego
mu nie brakowao. Mia wicej, ni potrzebowa, i czsto
wspomaga bezdomnych, ktrzy wasali si zakurzonymi
ulicami, zwykle pijani, ciskajc w rku butelk najtaszego
wina, owinit w brzow papierow torb. Nie poprawiao
mu to samopoczucia, nie przydawao pewnoci siebie. Czu,
e jest w rodku martwy.
Pewnej nocy ockn si z kolejnego koszmaru, zlany
potem, na mokrym materacu, i doszed do wniosku, e duej
tego nie zniesie. Wsta, spakowa troch rzeczy do plecaka i
zamkn za sob drzwi maego domu. Przez nastpne pi lat
podrowa po caej Ameryce Poudniowej. By w Boliwii,
Meksyku i Ekwadorze, nad chilijskimi jeziorami i w grach
Peru, lecz wszdzie poda za nim cie strasznych przey.
Stojc na szczycie Machu Picchu i patrzc na niebo nad
sob i spowit mg ziemi pod stopami, zrozumia, e nie ma
ju dokd uciec. Doszed do kresu drogi. Pozostay mu tylko
dwie moliwoci - albo przekroczy granic krainy bogw,
albo wrci na ziemi i nauczy si y z samym sob. By to
trudny wybr. Mga kbia si pod nim w hipnotycznym
tacu, kuszc go, aby rzuci si w d, w sodk cisz i
zapomnienie. W cisz mierci, w zapomnienie o wiecie i
sobie. Ale taki krok take byby ucieczk, postpkiem tchrza,
podobnie jak opuszczenie Argentyny. Byoby to proste, zbyt
proste rozwizanie. Taka mier nie przyniosaby mu chway,
wrcz odwrotnie.
Osun si na traw i ukry twarz w doniach.
Najtrudniejsze w yciu jest samo ycie - pomyla z blem,
przyjmujc do wiadomoci fakt, e najprawdopodobniej ma
przed sob jeszcze wiele lat cierpienia. Mog przey je
bezmylnie i niewiadomie, jak duch, w kadej sekundzie
pragnc mierci, lub rzuci si w jego nurt i postara si
uczyni je lepszym, powiedzia sobie.
Kiedy przekroczy prg swojego domku na play,
zadzwoni telefon. Telefonowa ojciec, ktry od kilku tygodni
bezskutecznie usiowa si z nim skontaktowa. Maria
umieraa na raka. Fernando postanowi wrci do domu.
Zaraz po przyjedzie do Buenos Aires poprosi kierowc,
eby zawiz go pod Casa Rosada na Plaa de Mayo. Chcia
stan pod tym gmachem i sprawdzi, czy nadal budzi w nim
lk. Rzdowy budynek, otynkowany row mieszank
bydlcej krwi, tuszczu oraz glinki growa nad placem,
otoczony gmachami Banku Narodowego i Rady Miasta. Tu
obok staa katedra metropolitalna. Pikny plac zdobiy
wysokie palmy, wspaniae klomby i inne budynki w stylu
kolonialnym, lecz w oczach Fernanda byo to najbardziej
ponure miejsce na wiecie, scena jego wielkiego cierpienia i
rozczarowania.
Kiedy samochd zblia si do placu, Fernando poczu,
jak strach elazn rk ciska mu odek i osiada w gardle
niczym gruby, ohydny kouch. Donie mia mokre od potu,
oddech pytki i urywany. Ale gdy samochd objecha plac,
skpany w jasnym letnim socu, poczu nagle, e jego strach
si roztapia. Cienie przeszoci znikny. Argentyna bya teraz
demokratycznym krajem i Fernando mia wraenie, e
dostrzega t zmian w beztroskich twarzach przechodniw.
Wydawao mu si, e nawet powietrze pachnie inaczej.
Kwitnce miasto umiechao si do niego. Odrzuci lki jak
znoszony paszcz, ciki i niepotrzebny w ciepym klimacie.
- Wystarczy - powiedzia do szofera. - Prosz zawie
mnie do Santa Catalina.
Przyjazd Fernanda by witem dla caej rodziny.
Wszyscy zgromadzili si na tarasie, podobnie jak wiele lat
temu, na powitanie powracajcego ze Stanw Santiego.
Rnica polegaa jednak na tym, e Fernando przyby, aby
poegna si z umierajc siostr.
- Fernando bardzo si zmieni, Sofio - powiedziaa
Chiquita ze smutkiem. - Moesz go nie pozna... Sofia lekko
cisna rk ciotki.
- Mylisz, e przyjecha na stae? - zapytaa, eby okaza
zainteresowanie, chocia w gruncie rzeczy plany Fernanda w
ogle jej nie interesoway.
Spojrzaa na Santiego, ktry rozmawia z ojcem i
Eduardem. Miguel od kilku dni obawia si, e Fernando moe
nie zdy, poniewa Maria szybko tracia siy. Na twarzach
wszystkich zebranych malowa si niepokj. Usiowali
rozmawia lub przechadzali si po tarasie. Niepokj udziela
si nawet psom, ktre krciy si gorczkowo, usiujc znale
sobie wygodne miejsce w cieniu.
Gdy takswka zajechaa przed dom, powoli i z godnoci,
troch jak karawan, wszyscy odetchnli z ulg. Fernando
wyjrza przez okno i poczu, jak jego serce zalewa fala czuoci
i sodkiej melancholii. Wrci do miejsca, gdzie si urodzi i
dorasta. Take i w jego oczach Santa Catalina pozostaa taka
sama jak dawniej.
Wysiad z samochodu i wpad prosto w ramiona matki.
Potem uciska ojca, Panchita i pozostaych bliskich. Wszyscy
dziwili si zmianie w jego wygldzie i gono dawali temu
wyraz. Fernando rzeczywicie zmieni si nie do poznania. Na
widok Sofii na jego twarzy pojawi si wyraz niedowierzania.
- Nie sdziem, e ci jeszcze kiedy zobacz - rzek,
wpatrujc si w kobiet, troch podobn do kuzynki, ktrej z
caego serca nie znosi.
Teraz oboje byli innymi ludmi. Nie mg si oprze
wraeniu, e ich dziecistwo i modo zeszy ze sceny ycia
jak sztuka, ktra przestaa cieszy si popularnoci.
- Ciesz si, e ci widz, Fercho - odezwaa si Sofia, nie
bardzo wiedzc, co mogaby powiedzie czowiekowi, ktry
by jej zupenie obcy.
Nagle Fernando zobaczy przed sob Santiego i zrobi
co, co cakowicie zaskoczyo ich obu. Rozpaka si. W Santim
widzia przyjaciela, z ktrym dawno temu, pewnej zimowej
nocy wyruszy, aby ukara Facunda Hernandeza. Paka nie
dlatego, e pniej Facundo uratowa mu ycie, i nie dlatego,
e on i Santi wyrwali Mari z rk niewaciwego czowieka.
Paka, poniewa w szczerych, zielonych oczach brata widzia
lata zmarnowane przez zazdro, niech i strach. Paka, bo
wrci do domu i gdy patrzy za siebie, ju nie widzia
drczcych go zjaw.
Chiquita zaprowadzia Fernanda do pokoju Marii. Santi
pochwyci spojrzenie Sofii - oboje wiedzieli, e ta chwila
naley wycznie do Fernanda, ktry potrzebowa teraz czasu
na spokojn rozmow z siostr.
- Jedmy do miasta - zaproponowa Santi. - Teraz, gdy
Fercho wrci, nikt nie zauway naszej nieobecnoci.
- Fernando jest zupenie inny ni kiedy - rzeka Sofia,
idc za nim przez park. - Mam wraenie, e nigdy go nie
znaam.
- Ja take. Wszyscy mamy takie wraenie.
- Powinnam cieszy si z jego powrotu, ale nic nie czuj -
po wiedziaa, zastanawiajc si nad zagadk przemijania. -
Dziwne, e z niektrymi ludmi bez trudu nawizuje si
kontakt mimo dugiego rozstania, a z innymi nie...
- Fernando duo przey, Chofi, i rzeczywicie jest innym
czowiekiem. Bdziesz musiaa pozna go od nowa, podobnie
jak ja.
Fernando z przeraeniem patrzy na wyniszczon
chorob siostr. Czu ogromn pokor wobec jej odwagi.
Twarz Marii bya wychudzona, koci policzkowe ostro
rysoway si pod skr. Wygldaa jak wizie obozu
koncentracyjnego. Stracia wosy, co podkrelao ksztat jej
czaszki, obcignitej cienk skr. Sia ducha Marii bya
jednak tak wielka, e wygld nie mia adnego znaczenia.
Wydawao si, e jej umiech rozwietla cay pokj.
Wycigna do niego kocist do i spojrzaa mu w oczy.
Fernando upad na kolana i ucaowa jej rk, peen podziwu
dla tak wielkiej odwagi i wiadomy wasnej saboci.
- Och, jak ty wygldasz! - Rozemiaa si z czuoci. - Co
ty z sob zrobie, Fercho?
Fernando nie mg wydoby z siebie gosu. Wargi mu
dray, ciemne oczy pene byy ez.
- Robi straszne wraenie, prawda? - umiechna si
Maria. - Mj widok zapiera wszystkim dech... - Kpia z samej
siebie, ale nie moga ukry ez, ktre spyway po jej
zapadnitych policzkach. - Guptas z ciebie, Fercho - cigna
zaamujcym si gosem.
- Dlaczego zostawie nas na tak dugo? Co tam robie, skoro
my, ktrzy ci kochamy, bylimy tutaj i cay czas tsknilimy
za tob? A ty? Tsknie za nami? Wrcie na dobre czy tylko
na chwil?
- Na dobre - wykrztusi Fernando. - auj, e...
Maria uciszya go ruchem rki.
- Wymyliam now zasad postpowania. adnych
wyrzutw, adnego roztrzsania bdw przeszoci.
Rozmawiaam ju o tym z Sofi, ktra take porzucia nas na
bardzo dugo. Oboje jestecie guptasami, kochany. W tym
domu yjemy teraniejszoci i cieszymy si sob nawzajem.
Nie przywoujemy smutnych wspomnie, tylko radosne. Bo
przecie bylimy szczliwi wszyscy razem, prawda?
Fernando bez sowa skin gow.
- Pamitasz t moj koleank, w ktrej si
podkochiwae? Nazywaa si Silvia Diaz. Pisywae do niej
listy miosne. Ciekawe, co si z ni teraz dzieje...
- Nigdy si jej nie podobaem - rzek Fernando,
umiechajc si do wspomnie z tamtych niewinnych dni.
- Ale tak, podobae si jej, tylko bya niemiaa! Na
lekcjach czsto czytaa twoje listy, niektre czytaa mi na gos.
Byy bardzo romantyczne.
- Naprawd?
- Tak. Pamitam, e bardzo mnie to dziwio i doszam
nawet do wniosku, e niewiele o tobie wiem. Ale potem obie
z Sofi podejrzaymy, jak na basenie caowae si z Romin
Blaquier.
- Wiedziaem, e schowaycie si za krzakiem - rozemia
si.
- Wcale nie zauwayymy, eby by zmieszany!
- Oczywicie, e nie. Byem zadowolony, e na moment
znalazem si w centrum waszej uwagi.
- Och, tak jest o wiele lepiej! - powiedziaa Maria. -
miech niesie pocieszenie, zy tylko smutek...
Oboje umiechnli si do siebie ze zrozumieniem.

Rozdzia czterdziesty pity

- Pamitasz, jak w kad sobot wieczorem
przyjedalimy tu na msz? - Gos Sofii odbi si echem od
zimnych kamiennych murw kocioa Nuestra Seora de la
Asuncin.
- Potem jechalimy do nocnego klubu - zachichota Santi.
- Nie bylimy zbyt poboni...
- Nigdy nie mylaam o tym w ten sposb - wyznaa. -
Szczerze mwic, msza bya dla mnie jeszcze jednym
obowizkowym zajciem...
- Wci chichotaa pod pulpitem awki.
- Bo trudno byo zachowa powag, kiedy ojciec Julio
jka si i zacina.
- Ojciec Julio umar par lat temu.
- Nie mog nawet powiedzie, e jest mi przykro -
mrukna.
- Ale powinna, bo w kocu jeste w jego kociele.
- Mylisz, e moe mnie usysze? Ciekawe, czy w niebie
ludzie te si jkaj... Jako nigdy nie syszaam o anioach
jkaach...
Przeszli gwn naw, cicho stpajc po kamiennej
posadzce. Koci by may i do surowy, zupenie inny ni te
w Buenos Aires. Prosty otarz przykryty biaym obrusem i
przybrany kwiatami. Powietrze przesiknite cikim
zapachem kadzida, poniewa nigdy nie otwierano tu okien.
Soce wpadao do rodka przez witraowe szyby za otarzem,
rzucajc plamy kolorowego wiata na posadzk i ciany. W
smugach jasnego wiata powoli wiroway drobinki kurzu.
Wrd figur wielu witych wisiay obrazy przedstawiajce
Matk Bosk z Dziecitkiem, owietlone pomykami wiec.
awki byy dokadnie takie, jak je zapamitaa - twarde i do
niewygodne, aby nikomu nie udao si w nich zasn podczas
kazania.
- Pamitasz lub Pilar, siostrzenicy Soledad? - zapytaa z
umiechem.
- Jak mgbym zapomnie? - Santi uderzy si otwart
doni w czoo.
- Ojciec Julio pomyli j z jej siostr i zwraca si do niej
per Lucia!
Oboje z trudem stumili wybuch miechu.
- Dopiero pod koniec, kiedy pobogosawi zwizek
Roberta i Lucii, zorientowa si, e co jest nie tak! -
wykrztusia Sofia. - Pilar strasznie si zdenerwowaa, a my
pkalimy ze miechu!
Gdy stanli przed otarzem, miech zamar im na ustach.
Spada na nich wielka cisza. Po obu stronach otarza
znajdoway si stoliki, na ktrych pony wiece rnego
ksztatu i wielkoci. Myleli teraz tylko o Marii. Santi wzi
jedn z lecych na stoliku wiec i zapali j.
- W intencji mojej siostry - powiedzia cicho i przymkn
oczy.
Wzruszona Sofia posza za jego przykadem. Ona take
zapalia wieczk i odmwia modlitw za zdrowie kuzynki.
Rka Santiego zacisna si na jej doni. Dug chwil w
milczeniu stali przed otarzem. Sofia pomylaa, e nigdy w
yciu nie modlia si rwnie szczerze i gorco. Nurtowao j
tylko, e modlitwa nie jest cakowicie bezinteresowna -
dopki ya Maria, ona miaa wymwk, by pozosta w Santa
Catalina.
- Zastanawiam si, czy Bg ma nam za ze, e zwracamy
si do niego wycznie w godzinie prby - powiedzia cicho
Santi.
- Myl, e jest do tego przyzwyczajony.
- Mam nadziej, e nasze modlitwy odnios skutek.
- Ja take.
- Czuj si winny, e przychodz tu dopiero teraz. Nie
zasuguj na cud.
- Moe pno, ale jednak przyszede. Wydaje mi si, e
dla Boga nie ma znaczenia, kiedy wzywamy go na pomoc.
Jeste tu i tylko to si liczy.
- Moe masz racj. Kiedy nie potrafiem zrozumie ludzi,
ktrzy codziennie chodz do kocioa. Dzi wiem, e jest to dla
nich pocieszeniem i daje im si.
- Doznae pocieszenia?
- W pewnym sensie. - Spojrza na ni i umiechn si
lekko. - Powinnimy byli pobra si w tym kociele, wiesz?
- A ceremoni lubu odprawiby ojciec Julio. Czy t-t-ty,
S-s-santi b-b-bierzesz s-s-sobie S-s-sofi...
Zamia si cicho.
- Jeli o mnie chodzi, mgby nawet nazwa mnie F-f-
fernandem! - powiedzia, biorc j w ramiona i muskajc
wargami czoo.
W jego objciach Sofia czua si kochana i potrzebna.
Obja go i stali tak nieruchomo, w cakowitym milczeniu.
Czua smutek, a jednoczenie rado pync z bliskoci
Santiego. Zdawaa sobie spraw, e ta chwila szybko minie,
wic przywara do jego piersi, cieszc si jej trwaniem.
- Czy spowiadaa si ojcu Juliowi z tego, e bylimy
kochankami? - zapyta Santi, odsuwajc si lekko, eby zajrze
jej w twarz.
- Oszalae? Oczywicie, e nie! A ty?
- Nie. Spowiadaa si kiedy naprawd, tak zupenie
szczerze?
- Nie, wikszo grzechw zmylaam. Ojciec Julio tak
cudownie si gorszy, e nie mogam oprze si pokusie.
- Jeste niepoprawna. - W umiechu Santiego czai si
cie smutku.
- Dopki tu nie wrciam, byam przekonana, e jednak
troch si poprawiam, ale teraz wiem, e w gbi duszy wci
jestem taka sama.
- Powinienem mie wyrzuty sumienia. - Santi bezradnie
po krci gow. - Ale nie mam i nic na to nie poradz. Nasz
zwizek wydaje mi si dobry i nieunikniony...
- Bo jest dobry - powiedziaa Sofia, biorc go za rk. -
Powinnimy by razem.
- Wiem, ale jednak mczy mnie ten brak wyrzutw
sumienia. Przeraa mnie, e przy tobie potrafi o wszystkim
zapomnie.
- Mwisz o Claudii?
- O Claudii i dzieciach. Kiedy jestem z tob, zwyczajnie o
nich nie myl.
- Ze mn jest podobnie - westchna.
Nie bya to prawda. Za kadym razem, gdy pami
podsuwaa jej twarze Davida i crek, pospiesznie spychaa ten
obraz w gb podwiadomoci. Zwykle jej si to udawao, ale
David potrafi by naprawd uparty...
- Chodmy, bo lada chwila przyapie nas tu ojciec Juan -
rzek Santi, prowadzc j do
wyjcia.
- Nie robimy przecie nic zego. Jestemy kuzynami,
pamitasz?
- Nie potrafi o tym zapomnie, Chofi. Myl, e Bg
postawi ci na mojej drodze jako kuzynk po to, aby ukara
mnie za grzechy popenione w poprzednim yciu.
- A moe po prostu ma niezdrowe poczucie humoru... -
wymamrotaa Sofia.
Gdy wyszli na zewntrz, musieli osoni oczy przed
olepiajcym blaskiem. Sofii a zakrcio si w gowie, zanim
jej wzrok przyzwyczai si do soca. Powietrze byo gorce i
wilgotne.
- Idzie wielka burza, Chofi, czujesz?
- Tak. Uwielbiam burze, bardzo mnie podniecaj.
- Kiedy kochalimy si pierwszy raz, szalaa burza.
- Pamitam. Nigdy tego nie zapomn.
Wyszli na plac. Biegnca przez miasteczko droga nadal
bya niewyasfaltowana, taka sama jak w czasach ich dziadkw
i pradziadkw. Gwny plac otaczay wysokie drzewa, ktrych
pnie jak dawniej bielono wapnem, chronicym przed
szkodnikami. Zakurzone okna maych domw i sklepw sabo
poyskiway w socu. Na rogu znajdowa si wci ten sam
bar, w ktrym gauczowie pili herbat mat i grali w karty.
Paco spdza tu kiedy kady niezielny ranek, spokojnie
przegldajc gazety przy filiance kawy. By moe nadal to
robi, wierny swoim przyzwyczajeniom.
Byo popoudnie, wic wszystkie sklepy zamknito na
czas sjesty i na placu panowaa
cisza. Sofia i Santi podeszli do jednej ze stojcych w cieniu
awek, kiedy nagle usyszeli, e kto ich woa. Odwrcili si i z
przeraeniem spostrzegli siedzc na ssiedniej awce sawn
star wiedm z miasteczka.
- Dzie dobry, seniora Hoffstetta - odezwa si Santi
uprzejmie.
- Nie przypuszczaam, e stara wiedma jeszcze yje! -
szepna Sofia.
- Czarownice nie umieraj - odszepn Santi.
Staruszka jak zwykle ubrana bya w dug czarn sukni.
Sofia pomylaa, e moe midzy innymi dlatego wszyscy
uwaaj j za czarownic. Przypomniaa sobie, e kiedy
naprawd si jej baa. Twarz starowiny bya drobna,
pomarszczona i brzowa jak upina orzecha, oczy czarne,
podobnie jak zby, a otaczajcy j zaduch mona byo poczu
ju z daleka. W dugich, powykrcanych przez artretyzm
palcach ciskaa brzow papierow torb.
Sofia i Santi usiedli, starajc si j zignorowa, lecz Sofia
przez cay czas czua na plecach przenikliwe spojrzenie.
- Wci na nas patrzy? - zapytaa.
- Tak - mrukn Santi. - Udawajmy, e jej nie widzimy.
- Ale ja czuj jej obecno! Och, nieche ju sobie
pjdzie!
- Nie przejmuj si, przecie ona nie jest prawdziw
czarownic.
- Chyba sam nie bardzo wierzysz w to, co mwisz. W
porwnaniu z ni czarownice z bajek to prawdziwe krlewny
nieki. Zao si, e wie, o czym rozmawiamy...
- Jeeli jest czarownic, to na pewno wie.
- Chodmy std! - Sofia podniosa si z awki. - Nie mog
tego wytrzyma.
- Hej! - krzykna stara wiedma.
Zignorowali j i bez sowa przyspieszyli kroku.
- Hej, wy! - powtrzya. - Zy los! Mielicie swoj szans!
Zy los!
Sofia i Santi przystanli i spojrzeli na siebie ze
zdumieniem. Santi mia ju zawrci w stron starej kobiety,
lecz Sofia chwycia go za rami i pocigna za sob.
- Pokrewne dusze! - Nis si za nimi zachrypnity gos
staruszki. - Widz wasz aur, pokrewne dusze!
- Boe, teraz naprawd mnie przestraszya! - powiedziaa
Sofia. - Uciekajmy!
- Jak ta stara plotkara mie nas zaczepia! - zirytowa si
Santi. - To wanie tacy jak ona sprawiaj kopoty innym!
- Nikt mnie nie przekona, e ona nie jest czarownic.
- Wic niech lepiej wsiada na swoj miot i leci na sabat
- parskn Santi.
Oboje wybuchnli nerwowym miechem.
Kiedy myleli, e ju si od niej uwolnili, nagle pojawia
si przed nimi, podobna do wielkiego, wochatego nietoperza,
przygita do ziemi i cuchnca. Powoli podesza do Sofii i
wcisna jej do rki papierow torb. Sofia uja j w dwa
palce, jakby bya pewna, e wewntrz znajduje si co
obrzydliwego. Spojrzaa w czarne oczy staruszki i wpada w
panik, lecz wiedma tylko pokiwaa gow i kilka razy
wymamrotaa sowa: Sofia Solana.
Potem odwrcia si i pokutykaa przez plac.
Gdy wsiedli do samochodu. Sofia pospiesznie zatrzasna
drzwi i zamkna okno. Draa na caym ciele.
- Co jest w tej torbie? - zapyta Santi, ktrego caa
sytuacja zacza ju bawi.
- Nie wiem, z czego si miejesz. Skoro jeste taki
ciekawy, to sam j otwrz!
Santi powoli rozchyli papier i ostronie zajrza do rodka,
jakby spodziewa si, e zobaczy co wyjtkowo paskudnego.
Po chwili rozemia si gono, z wyran ulg.
- No i co? - ponaglia go Sofia.
- Nigdy by nie uwierzya! To sadzonka. Sadzonka drzewa
ambu.
- Sadzonka ambu? Co mam z ni zrobi?
- Nie mam pojcia. W Anglii na pewno si nie przyjmie.
- Co za dziwna kobieta! Ile ona moe mie lat? Ju dawno
temu powinna przenie si na tamten wiat!
- Dlaczego daa ci t sadzonk? - Santi lekko zmarszczy
brwi. - I skd wiedziaa, kim jeste?
Przekrci kluczyk w stacyjce i wyjecha na drog. Sofia
odetchna z ulg, kiedy wreszcie zostawili miasteczko daleko
za sob.
- O co jej chodzio z tymi pokrewnymi duszami? -
zapytaa po chwili.
- Nie wiem.
- W pewnym sensie miaa racj, bo rzeczywicie jestemy
pokrewnymi duszami... Niesamowita starucha... Problem
polega na tym, e niektrzy jej wierz, na przykad Soledad...
- Och, a ty nie? - Kciki ust Santiego uniosy si lekko.
- Oczywicie, e nie! - mrukna.
- Wic dlaczego w ogle o niej rozmawiamy? Skoro nie
wierzysz w jej nadprzyrodzone zdolnoci, to po prostu
przesta o niej myle, i tyle.
- To bez sensu. Nie wierz jej i uwaam, e nie powinna
straszy Bogu ducha winnych ludzi. Nie wmawiaj mi, e
wierz w czarownice!
- Ale wierzysz w magiczne waciwoci ambu, prawda?
- To co innego! - Sofia si oburzya.
- Wcale nie!
- Wanie e tak! Ta kobieta jest szalona, powinni
zamkn j w jakim zakadzie. ambu skupia w sobie magi
przyrody.
- Chofi?
- Sucham? - wymamrotaa niechtnie.
Zerkna na niego i zobaczya, e si umiecha.
- Czy drzewo ambu spenio jakie twoje yczenie? -
zapyta, wpatrujc si w drog z takim skupieniem, jakby
musia skoncentrowa si na czym, eby nie wybuchn
miechem.
- Tak.
- Jakie?
- Pragnam, eby si we mnie zakocha - oznajmia z
triumfalnym umiechem.
- Myl, e akurat to nie miao nic wsplnego z ambu.
- Nie masz o tym zielonego pojcia! - wykrzykna. - Nie
rozumiesz potgi przyrody!
Wiesz co? Zao si, e ta sadzonka przyjmie si w Anglii!
Spojrzaa na niego i zorientowaa si, e dawi si ze
miechu.
- miejesz si ze mnie? - prychna. - Zatrzymaj
samochd!
- Co takiego?
- Zatrzymaj si, ale ju!
Santi zjecha z drogi i zatrzyma pikapa midzy drzewami
na skraju pola. Wyczy silnik i odwrci si do niej.
Rozemiane spojrzenie jego zielonych oczu zupenie j
rozbroio.
Jej zo znikna w jednej chwili.
- Ona naprawd bya dziwaczna - powiedziaa w kocu.
- To prawda, bya, ale przecie nie ma nic zego w tym, e
nazwaa nas pokrewnymi duszami. - Santi pocaowa j w
szyj.
- Powiedziaa, e mielimy swoj szans...
- No to co? - Bez popiechu rozpina jej sukienk. - To
tylko stara wiedma...
Kiedy gorce usta spoczy na jej wargach, natychmiast
zapomniaa o staruszce z miasteczka. Jego lina miaa lekko
sony posmak, skra pachniaa potem i upaem. Usiada mu
na kolanach, twarz do niego, z zapartym tchem usiujc
znale najwygodniejsz pozycj midzy kierownic i skrzyni
biegw. Santi podcign jej sukienk do gry i przesun
domi po delikatnej skrze wewntrznej strony lepkich od
potu ud. Odsun figi na bok i wszed w ni jednym
pchniciem. Obejmujc jej ramiona, nadawa rytm jej
ruchom. Sofia oddychaa ciko, owadnita podnieceniem i
rozkosz, jak dawao jej amanie zasad.

Rozdzia czterdziesty szsty

Po powrocie do Santa Catalina oboje z przyjemnoci
zanurzyli si w basenie. Soce wisiao nisko nad zachodni
lini horyzontu, podobne do rozarzonego wgla. Midzy
drzewami unosiy si chmury komarw, z ogrodu dociera
mocny zapach zasadzonych przez Antonia r i krzakw
janowca. Sofia i Santi podpynli do brzegu i oparli si
ramionami o krawd basenu.
- Brakuje mi Josego - odezwaa si Sofia. - Pablo jest
wspaniay, ale ja byam bardzo przywizana do Josego...
- Jose by mdrym staruszkiem.
- Kto to jest ten Javier? Bardzo przystojny chopak...
- To syn Soledad i Antonia - odpar Santi, nie kryjc
zaskoczenia. - Nie mwia ci?
- Syn Soledad? Jeste pewien?
- Oczywicie! Nie mog uwierzy, e nic ci nie
powiedziaa! Moe sdzia, e wiesz...
- Jestem okropna! - mrukna Sofia. - Od chwili, gdy
przyjechaam, rozmawiaymy tylko o mnie!
- Javier jest prawdziwym bohaterem.
- Jak to?
- Kilka lat temu pomaga ojcu przy sadzeniu rolin wok
basenu. Pewnego dnia wszyscy siedzielimy na brzegu,
opalajc si i rozmawiajc. Clara i Felix bawili si na trawie
razem z innymi dziemi. Nikt nie zauway, e Felix podpez
do wody, eby zanurzy w niej rczki. Javier przypadkiem
spojrza w tamt stron i zobaczy jaki szary cie na dnie. Bez
wahania skoczy do wody, zanurkowa i wycign Felixa na
brzeg. Nie ulega wtpliwoci, e uratowa maemu ycie. W
nagrod za ten czyn Paco podarowa mu nowe siodo,
ozdobione srebrn plakietk z wygrawerowanymi inicjaami
Javiera. Twj ojciec zawsze bardzo go lubi, ale po tym
wydarzeniu jego sympatia jeszcze wzrosa.
Niedugo potem Sofia pobiega do domu i zajrzaa do
kuchni, gdzie Soledad przygotowywaa kolacj.
- Dlaczego nie powiedziaa mi, e masz syna? - zapytaa
z wyrzutem, starajc si zrekompensowa opiekunce brak
zainteresowania jej sprawami. - I to takiego przystojnego?
- Mylaam, e wiesz.
- Teraz ju wiem. Santi opowiedzia mi, jak Javier
uratowa Felixa. Musisz by bardzo dumna z syna.
- Oboje jestemy z niego dumni. Javier codziennie czyci
siodo, ktre dosta od seniora Paca. To najcenniejsza rzecz,
jak posiada. Senior Paco by wobec niego bardzo hojny.
- Javier w peni na to zasuy.
Zanim Sofia przebraa si do kolacji, wzia dug kpiel.
Lec w ciepej wodzie, mylaa o Santim i swojej przyszoci,
a take o Davidzie, ktry uratowa j w chwili, gdy czua si
zagubiona i saba. David by dla niej bardzo dobry...
Odetchna z ulg, gdy jej rozmylania przerwao ciche
pukanie do drzwi. Na progu staa Soledad, ktrej okrga
twarz bya blada i mokra od ez. Sofia natychmiast wyskoczya
z wanny, narzucia na siebie szlafrok i podprowadzia niani
do ka.
- Co si stao, Soledad? - zapytaa.
Soledad prbowaa odpowiedzie, ale jej gos zaama si
i znowu zalaa si zami. Wreszcie, po dugich namowach ze
strony Sofii, wyznaa, e ma tajemnic, ktrej obiecaa
dotrzyma.
- Ale ty jeste moj Sofi! - zaszlochaa rozpaczliwie. - Nie
mog duej ukrywa tego przed tob!
Sofia nie bya szczeglnie zaciekawiona, poniewa z
dowiadczenia wiedziaa, e sekrety Soledad dotycz zwykle
do bahych spraw, chciaa jednak za wszelk cen uly
starej przyjacice.
- Chodzi o Javiera - zacza niepewnie Soledad.
- Chyba nic mu nie dolega, co? - Zaniepokoia si, e
moe syn Soledad jest chory. - Nie, nie, Javier jest zdrowy.
Antonio i ja bardzo go kochamy. Dalimy mu dom i
obserwowalimy, jak wyrasta na wspaniaego mczyzn.
Jestemy z niego dumni...
- Wic dlaczego paczesz? Masz szczcie, e trafi ci si
taki syn.
- Och, wiem o tym, seniora Sofia. To takie trudne... - Z
piersi Soledad wyrwao si cikie westchnienie. - Senior Paco
kaza nam przysic, e bdziemy milczeli i przez dwadziecia
cztery lata dotrzymalimy obietnicy... Mylelimy, e
wczeniej wrcisz do domu... Mwilimy sobie, e jestemy
tylko jego opiekunami i tak wanie byo... To ty jeste jego
prawdziw matk.
- O czym ty mwisz, Soledad? - wyszeptaa Sofia.
- Nie wi mnie za to, prosz. Speniam prob seniora
Paca, to wszystko. Senior Paco przywiz twoje dziecko ze
Szwajcarii i powiedzia, e zaley mu, aby miao normalny
dom i dobrych rodzicw. e niedugo wrcisz i wtedy bdziesz
moga odzyska swego synka... Nie chcia, eby jego wnuka
wychowywali obcy ludzie...
- Javier jest moim synem? - zapytaa powoli Sofia. Miaa
wraenie, e unosi si w powietrzu, poza swoim ciaem, a jej
sowa wydobywaj si z ust kogo innego.
- Javier jest twoim synem - potwierdzia Soledad i zacza
zawodzi jak ranne zwierz.
Sofia wstaa, podesza do okna i wbia wzrok w
pogron w mroku pamp.
- Javier to Santiguito? - szepna, nie mogc w to
uwierzy.
W szklanej tafli widziaa jego mae rce i nki, zabawny
nosek, ktry tyle razy pokrywaa pocaunkami. W ustach
miaa dziwny sony smak. Nagle wrcia do rzeczywistoci i
ujrzaa swoje odbicie, odbicie zgitej w p z blu kobiety.
Potem nie widziaa ju nic, bo jej oczy wypeniy si gorcymi
zami.
- Wiemy o tym tylko senior Paco, ja i oczywicie Antonio
- dobieg j gos Soledad. - Seniora Anna nic nie wie, ale ty
masz prawo wiedzie, jeste przecie jego matk. Jeeli
zechcesz powiedzie o wszystkim Javierowi, nie bd ci
powstrzymywa. Moe powinien pozna prawd o swoich
rodzicach, dowiedzie si, e naley do rodziny Solanas...

Rozdzia czterdziesty sidmy

Sofia wybiega do parku, zostawiajc paczc Soledad w
swojej sypialni. Byo ju prawie ciemno. Nie wiedziaa, co mu
powie, ale czua, e musi go zobaczy i porozmawia z nim.
Kady ma prawo wiedzie, kto nosi go pod sercem, mylaa.
Oczami wyobrani widziaa, jak zarzuca mu ramiona na szyj i
przytula go do siebie. Mj synu, nazywasz si Santiguito i
jeste dzieckiem, ktre straciam, dzieckiem, ktrego miaam
wicej nie zobaczy... zy obeschy jej na policzkach, czua
dziwn lekko, zdumiewajc rado ycia.
Ju z daleka dostrzega czerwonawy blask poncego
midzy stajennymi barakami ogniska. Kto gra na gitarze i
kilka mskich gosw podjo melodi, coraz goniej i
goniej. Z rozczarowaniem zobaczya grupk gauczw,
siedzcych wok ogniska. miali si i popijali wino, migotliwe
pomienie owietlay ich brzowe twarze. Przystana za
pniem drzewa i wytya wzrok. Szukaa twarzy syna i znalaza
j. Siedzia w rodku, midzy Pablem i jakim nieznanym jej
mczyzn, z entuzjazmem piewajc razem z innymi. Co jaki
czas umiecha si i wtedy jego biae zby lniy w mroku. Nie
widziaa go zbyt dobrze, wic nie moga si zorientowa, czy
jest bardziej podobny do niej, czy do Santiego. Zmarszczya
brwi i zmruya oczy, majc nadziej, e w ten sposb zobaczy
co wicej.
Nagle jaka smuka kobieta otworzya drzwi jednego z
barakw i podesza do ogniska z tac pen jedzenia. Sofia
zauwaya biegncego za ni chudego psa. Przykucna za
pniem, aby lepiej widzie ca scen. Psiak podnis gow,
wszc z zainteresowaniem i szczekajc, i ruszy w stron
kryjwki Sofii. Kobieta odwrcia gow za gosem
ujadajcego psa i powiedziaa co do mczyzn. Gauczowie
zerwali si, chwytajc za noe. Musiaa wyj zza drzewa, nie
miaa wyboru. Zawstydzona stana przy ognisku, czujc na
sobie zaskoczone spojrzenia.
Javier opuci spoczywajc na rkojeci noa rk i
podszed do niej.
- Dobry wieczr, seniora Sofia - rzek uprzejmie. - Czy co
si stao? Szuka pani kogo?
Sofia przygldaa mu si uwanie. By wysoki, zgrabny,
szeroki w ramionach jak jego ojciec. Porusza si podobnie jak
Santi, na lekko zgitych kolanach, ale nie byo w tym nic
dziwnego, bo przecie on take prawie cae ycie spdzi w
siodle. Zauwaya, e wosy ma ciemne, takie jak ona.
Stan przed ni, najwyraniej czekajc, eby si
odezwaa. Chciaa powiedzie mu, e jest jego matk, ale nie
moga wydoby gosu z garda. Jej radosne uniesienie
znikno. Spojrzaa na zgromadzonych przy ognisku gauczw i
zrozumiaa, e jej syn jest wrd nich szczliwy. Nie zna
swojego prawdziwego pochodzenia i wanie dlatego by
szczliwy. Posiada to, co ona sama zagubia dawno temu -
poczucie przynalenoci. Jego miejsce byo tu, w Santa
Catalina, wrd podobnych do niego ludzi. Jak na ironi
wanie on wydawa si w peni zadowolony ze swego ycia.
Osign stan, ktry by obcy i jej, i jej matce. Ze smutkiem
zrozumiaa, e zburzenie wiata, w ktrym dors i y, byoby
po prostu okrutne i samolubne. Spojrzaa na niego i
umiechna si sabo.
- Za ycia Josego czsto tu przychodziam - przemwia,
starajc si zacz rozmow.
- Wiem od matki, e dugo nie byo pani w Santa
Catalina.
- Tak. Nie potrafi nawet powiedzie, jak bardzo
tskniam za domem.
- Czy to prawda, e w Anglii zawsze pada? - zapyta z
niemiaym umiechem.
- Nie bez przerwy. Zdarzaj si dni rwnie pikne jak w
Argentynie - odpara.
Miaa nadziej, e nie zauway, jak uporczywie
przyglda si jego twarzy.
- Nigdy nie wyjedaem z Santa Catalina.
- Chciaabym znale si na twoim miejscu. Duo
podrowaam, ale mog ci szczerze powiedzie, e nigdzie
nie widziaam miejsca tak piknego, jak Santa Catalina.
- Zamieszka tu pani na stae? Moja matka ma tak
nadziej.
- Raczej nie. - Sofia potrzsna gow. - Twoja mama jest
bardzo sentymentalna i...
- Wiem - rozemia si.
- I na pewno jest najlepsz matk pod socem -
dokoczya.
- Tak.
- Dla mnie te bya bardzo dobra. Wspuczestniczya we
wszystkich moich drobnych przestpstwach.
Po chwili uwiadomia sobie, e Javier ma ochot wrci
do swoich przyjaci. Nie zdziwio jej to - bya przecie crk
waciciela majtku, naleeli do dwch rnych wiatw.
Poegnaa si z nim i zawrcia w kierunku domu. Tak,
Javier z ca pewnoci by jej synem. W ciemnoci nie
widziaa koloru jego oczu, ale bya przekonana, e s ciemne.
Gdyby byy zielone, jak oczy Santiego, ju wczeniej
zwrciaby na to uwag. W jego wygldzie nie byo nic
uderzajcego. By przystojny, zosta wychowany jako gauczo i
doskonale pasowa do swego otoczenia. Nie moga
powiedzie mu, kim naprawd jest.
Soledad nadal siedziaa na brzegu ka, skulona i
pokonana, z mocno splecionymi domi na kolanach. Powoli
podniosa czerwone od ez i otpiae z blu oczy. Na jej
twarzy malowaa si rozpacz, bezgraniczne cierpienie kogo,
kto w jednej chwili zosta pozbawiony motywacji do ycia.
Sofia take cierpiaa, lecz widok zamanej Soledad umocni j
w podjtej decyzji. Postpia tak, jak naleao.
Gdy powiedziaa, e nie moga zdradzi Javierowi
tajemnicy jego pochodzenia, twarz Soledad rozjani bysk
nadziei. Cae jej ciao rozlunio si w poczuciu ulgi.
Rozpakaa si, ale tym razem byy to zy radoci. Przygarna
Sofi do piersi, dzikujc za to, e oddaa jej syna.
- Kadego dnia powtarzaam sobie, e Javier nie naley
do mnie - wyszlochaa. - Mwiam sobie, e tylko go
wychowuj, czekajc na chwil, kiedy jego rodzona matka
wrci po niego...
- Javier jest twoim synem, Soledad - powiedziaa Sofia ze
smutkiem. - Nie ma znaczenia, kto go urodzi. To twoje
dziecko. Jest nawet do ciebie podobny.
- Jest przystojnym chopcem, ale to nie moja zasuga -
Soledad ledwo powstrzymywaa peen dumy umiech.
Sama najlepiej wiedziaa, e w tym niewielkim pokoju nie
ma miejsca na jej dum.
- Jak to si stao? - zapytaa Sofia. - Jak to moliwe, e
nikogo nie zdziwio to, e w waszym domu nagle pojawio si
dziecko?
- Senior Paco przyszed do nas i powiedzia, e my
stworzymy najlepszy dom twojemu dziecku, poniewa ty i ja
zawsze byymy sobie bardzo bliskie, seniorita. Przecie
opiekowaam si tob od najwczeniejszego dziecistwa.
Sofia si zamylia. A wic Dominique i Antoine musieli
odegra wan rol w planowaniu przyszoci maego
Santiguita. Powinna by im wdziczna - zadbali, aby mia
dobrych rodzicw i szczliwe dziecistwo. I dom, ktry ona
stracia... Umiechna si gorzko.
- Co jeszcze powiedzia wam mj ojciec?
- e pewnego dnia wrcisz, ale na razie nie moesz
opiekowa si dzieckiem. Nie zadawaam adnych pyta.
Uwierzyam mu i staraam si wychowa Javiera tak, eby nie
przynis ci wstydu. - Gos Soledad zaama si nagle.
- Wiem, Soledad. Za nic ci nie winie, chc tylko
wiedzie, jak to byo - powiedziaa Sofia uspokajajco,
ciskajc rk opiekunki.
Soledad odetchna gboko.
- Wymylilimy historyjk o siostrzenicy Antonia, ktra
umara, oddajc mu swojego synka pod opiek. Nikt tego nie
kwestionowa, poniewa takie rzeczy zdarzaj si do czsto.
Wszyscy cieszyli si, e Bg po tylu latach oczekiwania jednak
obdarzy nas dzieckiem. - Po jej policzku spyna dua za. -
May Javier by liczny. Mia due brzowe oczy, dokadnie
takie jak twoje, i delikatn skr. Pokochaam go od pierwszej
chwili i nigdy nie przestaam dzikowa Bogu za jego dobro.
To by cud, prawdziwy cud...
- Poza tob i Antoniem wie o tym tylko mj ojciec, tak?
- Tak.
- Jak mj ojciec odnosi si do Javiera? Czy byo mu
ciko?
- Zawsze traktowa go z wielk dobroci i serdecznoci.
Dzieciak chodzi za nim po caej farmie jak may psiak. S do
siebie przywizani, ale Javier to gauczo. Lepiej czuje si z nami
ni ze swoj prawdziw rodzin. Wie, gdzie jest jego miejsce.
W miar jak dorasta, midzy nim i seniorem Pacem
powstawa naturalny dystans, lecz senior Paco zawsze by dla
niego wyjtkowo dobry, jak ju mwiam...
- Jaki by w dziecistwie? - Omielia si zapyta, chocia
wiedziaa, e niczyje sowa nie przywrc jej bezpowrotnie
straconych lat.
- Uparty jak osio, nieustpliwy. Mia zmienne nastroje,
jak ty, i zdolnoci seniora Santiego. Zawsze by we wszystkim
najlepszy. Najlepszy na koniu, najlepszy w szkole.
- Ja nigdy nie byam dobr uczennic, wic tego na
pewno nie odziedziczy po mnie.
- Javier jest po prostu sob, seniorita.
- Wiem, zauwayam to. Spodziewaam si, e jest
podobny do mnie albo e utyka jak Santi, wiesz, o co mi
chodzi... Ale on jest po prostu sob, masz racj. Jestem dla
niego obca, chocia przez dziewi miesicy nosiam go w
sobie i urodziam. - Po policzkach Sofii popyny zy. - Potem
go porzuciam... Przynajmniej teraz bd wiedziaa, co si z
nim dzieje... Jestem szczliwa, e ty zostaa jego matk,
Soledad, bo dla mnie take bya jak matka...
Sofia rozpakaa si z gow opart o rami sucej.
Opakiwaa wszystko, co stracia i co odzyskaa. Nie wiedziaa,
nad czym bardziej pacze.
Tej nocy prawie nie spaa, lecz senne wizje nawiedzay j
take na jawie. nia, e kocha si z Santim i widzi, jak jego
twarz nagle przeobraa si w twarz Javiera. Ockna si,
zapalia lamp i czekaa, a jej serce przestanie galopowa jak
oszalae. Czua si bardzo samotna. Pragna powiedzie
Santiemu prawd o ich synu, rozumiaa jednak, ile cierpienia
spowodowaoby jej wyznanie. Zastanawiaa si, dlaczego
Dominique milczaa i jak inaczej potoczyoby si jej ycie,
gdyby tamtego dnia zdoaa po rozmawia z kuzynk, a nie z
wiecznie niezadowolon gospodyni, ktra poinformowaa j,
e pastwo La Riviere wyjechali za granic.
Wtedy, dwadziecia trzy lata temu, baa si powiedzie
Dominique i Antoineowi, e zmienia zdanie, poniewa nie
chciaa przyzna si do bdu. Ostrzegali j przecie, ale ona
nie suchaa. Gdyby wtedy wyznaa, co czuje, moe
powiedzieliby, gdzie jest Santiguito. Kto wie, czy nie wrciaby
wtedy do Argentyny, by wbrew wszystkim zbudowa swoj
przyszo razem z Santim. Teraz bya pewna tylko jednego -
ojciec sprowadzi jej syna do Santa Catalina z mioci do niej i
bya mu za to wdziczna. Paco postara si, aby Santiguito
mia dom i kochajcych rodzicw. Na pewno liczy, e ona
niedugo wrci do Argentyny. Teraz byo ju za pno. Na
wszystko.

Rozdzia czterdziesty smy
Wtorek, 11 listopada 1997

Nastpnego dnia rano Sofia spdzia troch czasu z
Mari i posza odwiedzi grb dziadka Dwyera. Pooya
skromny bukiet u stp kamienia nagrobnego, poronitego
zielonym mchem. Wszystko wskazywao na to, e nikt tu nie
przychodzi, bo grb robi wraenie zaniedbanego. Sofia
przesuna doni po wykutych w kamieniu literach i
pomylaa, jak niewiele czy j teraz z Santa Catalina. Dziadek
czsto powtarza, e ycie jest jak szkoa i nic nie przychodzi w
nim bez trudu. Rzeczywicie, bya to twarda szkoa.
Zamierzaa ju odej, kiedy nagle zza drzew wysza jej
matka, ubrana w powiewne biae spodnie i starannie
wyprasowan bia bluzk koszulow. Rozpuszczone wosy
opaday na ramiona w rdzawych lokach. Wygldaa staro.
- Przychodzisz tu czasem, eby porozmawia z
dziadkiem? - zapytaa Sofia po angielsku.
Anna wsuna rce do kieszeni, zbliya si powoli i
przystana w cieniu eukaliptusa,
osaniajcego grb przed kaprysami pogody.
- Teraz raczej rzadko, chocia kiedy przychodziam tu
prawie codziennie - powiedziaa ze smutnym umiechem. -
Na pewno zaraz wypomnisz mi, e nie opiekuj si jego
grobem.
- Nie, nie, nawet mi to przez myl nie przeszo -
zaprotestowaa Sofia. - Dziadek zawsze wola dzik przyrod...
- Twj bukiet bardzo by mu si podoba - rzeka Anna i
pochylia si troch sztywno, eby powcha kwiaty.
- Nie sdz! - Sofia si rozemiaa. - Prawdopodobnie w
ogle nie zwrciby na niego uwagi!
- Nie wiem. - Anna pooya kwiaty na grobie. - By peen
niespodzianek, chocia rzeczywicie nie przepada za
kwiatami - dodaa, przypominajc sobie, jak dziadek
bezlitonie cina sekatorem gwki wieo rozkwitych
kwiatw.
- Brakuje ci go? - zapytaa niemiao Sofia.
- Tak, bardzo. - Anna westchna gboko.
W milczeniu wpatrywaa si w crk, jakby zastanawiaa
si, co powinna jej powiedzie. Staa nieruchomo, z rkami w
kieszeniach i pochylonymi ramionami.
- auj wielu rzeczy, Sofio - rzeka z wahaniem. - Midzy
innymi tego, e straciam rodzin.
- Ale przecie dziadek mieszka tu, w twoim domu...
- Tak, pniej tak. - Anna bezradnie potrzsna gow. -
Widzisz, auj, e od nich uciekam.
Sofia zauwaya, e matka unika jej wzroku.
- Ucieka od nich? - powtrzya ze zdumieniem. Nigdy
nie przyszo jej do gowy, eby z takiego punktu widzenia
spojrze na maestwo matki. - Dlaczego?
- Pragnam lepszego ycia, chyba to by gwny powd.
Byam egoistk, rozpuszczon jedynaczk. Uwaaam, e
zasuguj na co lepszego. Zazwyczaj myli si, e wraz z
upywem czasu bl maleje, ale to nieprawda, czas nie ma tu
adnego znaczenia. Czuj si teraz dokadnie tak samo jak
czterdzieci lat temu, tylko wygldam inaczej...
- Kiedy zacza aowa?
- Zaraz po twoim urodzeniu moi rodzice przyjechali tu z
wizyt.
- Tak, pamitam, opowiadaa mi o tym.
- Wanie wtedy zrozumiaam, jak szybko odzwyczajamy
si od tych, ktrzy s daleko. Odzwyczaiam si od swoich
najbliszych. Moi rodzice nigdy tego nie przeboleli. Potem
spostrzegam, e ty popeniasz te same bdy, i bardzo
pragnam ci powstrzyma, ale nie udao mi si. Ty te
ucieka od rodziny, zupenie jak ja, chocia zawsze sdziam,
e jeste podobna do swojego ojca...
- Och, mamo, wcale nie chciaam tak dugo zwleka z
powrotem! - W oczach Sofii zabysy zy.
Jak moga wyjani matce, co przeya i co czua? W jaki
sposb opowiedzie jej, jak ya?
- Dobrze o tym wiem, dziewczyno. - Anna pokiwaa
gow. - Wszystko przez t twoj przeklt dum - twoj i
moj.
- Zdaje si, e jestemy siebie warte, prawda? - Sofia
umiechna si przez zy.
- auj, e tak surowo ci traktowaam...
- Mamo, nie musisz mi tego mwi - przerwaa jej,
zaenowana, e matka obnaa przed ni dusz. - To nie
spowied...
- Nie, ale chc ci to powiedzie. Widzisz, my dwie niezbyt
dobrze si rozumiemy, ale myl, e mimo wszystko
mogybymy zosta przyjacikami. Usidmy, dobrze?
Sofia usadowia si na suchej trawie naprzeciwko matki,
uradowana, e dziadek Dwyer jest obecny przy ich rozmowie.
- Kiedy wychodziam za twojego ojca, wyobraaam
sobie, e bez trudu rozpoczn nowe ycie w nowym, piknym
kraju, u boku ukochanego mczyzny. Myliam si. Okazao
si, e nic nie jest tak proste, jak mi si wydawao, a moim
najgorszym wrogiem jestem ja sama. Teraz dobrze o tym
wiem, ale wtedy... Z czasem zdobywamy troch mdroci, ale
na og bierze si ona ze wiadomoci wasnych bdw.
Ojciec czsto mi o tym mwi, lecz ja nigdy nie
przywizywaam wagi do jego sw. Tego take bardzo auj.
Przerwaa na chwil i potrzsna gow. Ju dawno
postanowia, e pogodzi si z crk, i teraz nie moga
pozwoli sobie na sabo. Odetchna gboko i odrzucia do
tyu opadajce na czoo wosy.
- Nie oczekuj, e mnie zrozumiesz. Sofio - cigna. -
Najczciej sami nie rozumiemy swoich uczu i nie
dostrzegamy ich rda, wic jak moglibymy poj cudze?
Nie pasowaam do ycia w Santa Catalina. Prbowaam si
dopasowa, ale to wszystko byo dla mnie za trudne. Ludzie o
poudniowym temperamencie, konie... Mj Boe, nie mogam
tego znie! Popeniaam bdy i nie potrafiam si do nich
przyzna. Nawet przed sob nie przyznawaam si, e tskni
za zielonymi wzgrzami Glengariff, za humorzast ciotk
Dorothy, a przede wszystkim za moj cudown, sodk mam,
ktr zwyczajnie opuciam...
Gos Anny zadra, lecz szybko przywoaa si do
porzdku. Jej oczy utkwione byy gdzie daleko, w rozlegej
rwninie. Sofia miaa wraenie, e matka mwi nie tylko do
niej, ale i do siebie.
- Mam nadziej, e mama wybaczya mi t zdrad -
szepna Anna.
Sofia suchaa z szeroko otwartymi oczami, obawiajc si,
e jeli je przymknie, okae
si, e to wszystko po prostu si jej przynio. Anna nigdy nie
bya wobec niej tak szczera. Gdyby otworzya si wczeniej, w
okresie, gdy Sofia dorastaa, na pewno ju wtedy zostayby
przyjacikami.
Nagle Anna zaskoczya sam siebie.
- Byam o ciebie zazdrosna, Sofio.
Sofia poczua, jak jej gardo zaciska si bolenie. Bya pena
podziwu dla odwagi i uczciwoci matki.
- Zazdrosna? - wykrztusia.
- Tak, bo tobie wszystko przychodzio tak atwo.
Chciaam podci ci skrzyda, poniewa sama nigdy nie
nauczyam si lata.
- Zachowywaam si fatalnie, bo chciaam zwrci na
siebie twoj uwag - odezwaa si Sofia. - Ale ty widziaa
tylko moich braci...
- Wiem. Nie potrafiam nawiza z tob kontaktu,
chocia prbowaam.
- Tak chciaam, eby bya moj przyjacik.
Obserwowaam cioci Chiquit i Mari, i z caego serca
pragnam, ebymy i my byy sobie tak bliskie. Kiedy
wyjechaam do Londynu, mylaam przede wszystkim o tym,
eby sprawi ci bl. Tobie i ojcu. Wiedziaam, e bdziecie
cierpie, jeli nie wrc. Chciaam, ebycie za mn tsknili,
eby zrozumiaa, e jednak mnie kochasz...
Zamilka. Nie moga mwi dalej.
- Chod tutaj. Sofio. Bardzo ci kocham. auj, e nie
potrafiam ci tego okaza i teraz nie chc zmarnowa tej
szansy, bo moe Bg nie da mi nastpnej...
Sofia przysuna si do matki i pozwolia si obj. Anna
przytulia policzek do twarzy crki i nie powstrzymywaa ju
ez.
- Kocham ci, Sofio. - Anna zamiaa si przez zy. - Jeste
moj crk.
Jak mogabym ci nie kocha?
- Ja te ci kocham, mamo - chlipna Sofia.
- Najwspanialszym aspektem chrzecijastwa jest nauka
wybaczania, wiesz? Musimy nauczy si wybacza, ty i ja.
- Postaram si.
- Tacie take musisz sprbowa wybaczy - dodaa
niemiao.
- Wybaczy tacie?
- Tak, wybaczy...
Anna mocniej obja crk i westchna.
- Masz racj. Sofio. Sprbuj mu wybaczy.
Par godzin pniej Sofia wybraa si na konn
przejadk z Santim i Fernandem. Cigle mylaa o sowach
Anny. Powoli zaczynaa rozumie jej poczucie izolacji,
poniewa teraz sama take nie czua si tu zupenie
swobodnie. Kiedy zazdro Anny o miejsce Sofii w Santa
Catalina staa si przyczyn ich wzajemnego niezrozumienia,
teraz wyobcowanie Sofii przyczynio si do ich pogodzenia...
Musiaa spokojnie obserwowa, jak Santi wydaje
polecenia Javierowi. W oczach Santiego Javier by zwyczajnym
sucym, podobnie jak Pablo i wielu innych. Odnosi si do
modego czowieka mio, lecz zdecydowanie. Sposb bycia
Fernanda i Miguela by troch sztywny i surowy. Skd mogli
wiedzie, e Javier jest jednym z nich? Umiechna si do
niego, kiedy przyprowadzi osiodanego konia, a on
odpowiedzia szczerym umiechem. Sofia nie robia sobie
zudze - Javier traktowa j podobnie jak wszystkich
czonkw rodziny Solanas, moe nawet troch chodniej,
poniewa jej nie zna. Nie zdawa sobie sprawy, e ma jej
wosy i oczy oraz umiech i sposb poruszania si Santiego.
Midzy nimi trojgiem nie byo adnej wizi. Moga marzy, e
Javier dostrzee u siebie fizyczne cechy jej czy Santiego, ale
wiedziaa, e s to tylko marzenia. Javier na prawd
przypomina Soledad i Antonia, swoich przybranych rodzicw.
Zastanawiaa si, jak by wyglda, gdyby dorasta obok niej i
Santiego, lecz nigdy nie miaa si tego dowiedzie.
- Co dzisiaj robia? - zapytaa Maria, kiedy po kolacji
zostay same na tarasie.
Robia wraenie zdecydowanie silniejszej i moga nawet
usi ze wszystkimi do stou. Powietrze byo parne i gorce,
zbierao si na burz.
- Odwiedziam grb dziadka - odpara Sofia.
Maria umiechna si do niej w ciemnoci, lecz Sofia
natychmiast poaowaa, e wspomniaa przy niej o mierci.
- Jak si czujesz? - zapytaa, pospiesznie zmieniajc
temat.
- Duo lepiej. Po raz pierwszy od bardzo dawna wydaje
mi si, e jestem prawie zdrowa. Moe to zasuga wieczek,
ktre zapalilicie wczoraj w mojej intencji...
- Chciaabym, eby tak byo. Chyba nigdy nie modliam
si tak arliwie...
Dug chwil siedziay w milczeniu. Sofia wiedziaa, e
najblisi podarowali im moliwo spokojnej rozmowy, i bya
im za to wdziczna.
- Co zamierzasz zrobi, Sofio? - zapytaa Maria ostronie.
- Nie rozumiem. - Prbowaa udawa niewinitko, lecz
Maria znaa j lepiej ni ktokolwiek inny.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wczeniej czy pniej
bdziesz musiaa wrci do domu.
Sofia z trudem przekna lin.
- Tak, ale na razie wol o tym nie myle.
- Nie wolno ci o tym nie myle. Masz ma i dwie crki.
Nie kochasz ich?
- Kocham ich, i to bardzo, lecz teraz jestem daleko od
nich...
- Santi te ma on i dzieci, ktrych kocha.
- Nie tak, jak kocha mnie! - wybuchna.
- Ale z tob nie moe by. Nie rozumiesz? To po prostu
nie moliwe.
Sofia wiedziaa, e Maria ma racj, nie chciaa jednak
tego przyzna. Wszystko byo przecie wspaniale. Byli ze sob
tacy szczliwi... Nie wyobraaa sobie, aby ich szczcie
mogo si skoczy.
Maria uja jej rk i mocno cisna.
- W tej chwili moe ci si wydawa, e jest dobrze, bo
yjecie jak we nie. Zastanw si jednak, co zrobisz po mojej
mierci. Santi bdzie musia wrci do Buenos Aires, do pracy.
Wszystko potoczy si dawnym torem, a co stanie si z tob?
Chcesz ju zawsze ucieka przed yciem? Zostawi rodzin?
- Nie! Tak! Sama nie wiem...
- Ty i Santi jestecie dla siebie stworzeni, lecz wasz czas
ju min. Bardzo kocham mojego brata i ciebie, i daabym
wszystko, ebycie byli szczliwi. Pamitaj jednak, e nie
mona bezkarnie niszczy ycia innych ludzi. Jeeli to zrobisz,
nigdy nie bdziesz moga spojrze na siebie bez obrzydzenia.
Nie mona szanowa osoby, ktra jest w stanie porzuci
swoje dzieci. Czy naprawd chcesz budowa swoje szczcie
na tragedii innych?
- Kocham go, Mario, i tylko to mnie obchodzi. Budz si i
za sypiam, mylc o nim. Oddycham nim, musz z nim by.
Nie chc bez niego y! O mao nie umaram, kiedy musiaam
go zostawi! Nie przeyj tego!
- Rb, co chcesz - rzeka Maria agodnie. - Ale zastanw
si nad tym, co ci powiedziaam, dobrze?
Sofia obja przyjacik, tak kruch i jednoczenie tak
siln. Bardzo j kochaa.
Kiedy biega do domu, na ziemi spaday pierwsze krople
deszczu.

Rozdzia czterdziesty dziewity
roda, 12 listopada 1997

Grzmot przetoczy si po niebie jak ryk rozwcieczonego
lwa. Sofia pragna schroni si w ramionach Santiego. Deszcz
siek o szyby, wydobywajc z nich aosne dwiki. Staa przy
oknie i wpatrywaa si w ciemno. Co par minut pokj
rozjaniay byskawice, rysujce si zygzakami na cikim od
chmur niebie. Nie baa si, czua jedynie smutek.
Nie moga uwolni si od sw Marii. Czy naprawd ona i
Santi raz na zawsze zaprzepacili szans na wsplne ycie?
Czy rzeczywicie nie powinni by razem? Staraa si zasn,
dugo przewracaa si z boku na bok, w kocu wysza przed
dom, nie baczc, e wielkie krople biy w ni niemiosiernie.
Ciemno i deszcz niosy pewne ukojenie. Zawsze lubia
ciemno. Spacerujc po dziedzicu, rozmylaa nad swoim
losem. Czy kochaa Santiego do mocno, aby pozwoli mu
odej?
Spojrzaa na zegarek. Bya trzecia nad ranem. Jej ciao
przeszy nagy dreszcz. Czua, e stao si co zego.
Zmagajc si z wiatrem i ulew, pobiega do domu
Chiquity. Nie wiedziaa, co zrobi, gdy dotrze na miejsce, po
prostu biega przed siebie. Krople wody ciekay jej po twarzy,
koszula lepia si do ciaa. Biega coraz szybciej i po chwili,
zdyszana, zaomotaa do drzwi stryja. Kiedy na progu stan
zaniepokojony Miguel, wpada prosto w jego ramiona.
- Co si stao! - krzykna.
Miguel spojrza na ni, nic nie rozumiejc, lecz zanim
zdy si odezwa. Sofia ju biega korytarzem. Nagle dom
oy, Santi wyszed ze swojej sypialni i bez sowa pody za
Sofi. Kiedy wpada do pokoju Marii, zrozumiaa, e jej lk by
uzasadniony. Przyjacika nie ya.
Sofia bya niepocieszona.
Miguel i Chiquita siedzieli nieruchomo, mocno objci,
jakby ich ycie zaleao od siy tego ucisku, Panchito i
Fernando pakali cicho. Santi klcza na pododze obok ka,
gaszczc do siostry. Jego twarz bya zupenie szara.
Eduardo, ktry przez cay czas by przy onie, otpiaym
wzrokiem wpatrywa si w ciemne okno. A Sofia? Sofia nie
wiedziaa, co ze sob zrobi. Staa pod cian, bosa i mokra, i
miaa wraenie, e wszystkie jej marzenia rozsypay si w
proch.
Spojrzaa na przyjacik, ktra wydaa jej si jeszcze
pikniejsza po mierci ni za ycia. Skr miaa gadk i bia
jak porcelana, na twarzy malowa si spokj. Sofia zdawaa
sobie spraw, e udrczone chorob ciao Marii byo tylko
skorup, powok, z ktrej dusza wreszcie si wyzwolia.
Cieszya si, e Maria jest ju wolna od cierpienia, ale to nie
koio blu ani jej, ani zrozpaczonych bliskich.
Miguel ucaowa zimne czoo crki i razem z Chiquit,
Fernandem i Panchitem opuci pokj, zostawiajc Eduarda
samego z on. Santi podszed do Sofii, obj j i wyprowadzi
na korytarz, gdzie oboje rozpakali si cicho. Uj twarz Sofii w
donie i kciukami otar zy z jej policzkw. Jego oczy byy pene
czuoci.
- I co teraz? - wyszeptaa, kiedy udao jej si opanowa
drenie gosu.
Potrzsn gow, z jego piersi wyrwao si cikie
westchnienie.
- Nie wiem, Chofi. Nie wiem.
Ale Sofia wiedziaa ju, co robi. Maria miaa racj.
Od tej chwili wydarzenia potoczyy si bardzo szybko. Na
pogrzebie Sofia i Santi prawie na siebie nie patrzyli. Claudia
wrcia, przywoc ze sob dzieci Marii. Nad Santa Catalina
zawisa martwa cisza. Burza oczycia powietrze, lecz widok
soca, ktre wkrtce wychyno zza chmur, nikomu nie
przynis radoci.
Sofia siedziaa z rodzicami w niewygodnej awce,
suchajc kazania ojca Juana, ktre wszystkich wzruszyo do
ez. Zauwaya, e Anna i Paco trzymaj si za rce, kilka razy
wymienili te czue spojrzenia. Miaa nadziej, e odejcie
Marii pozwoli im znowu si odnale. Wszyscy krewni z
cikim sercem egnali mod kobiet, ktra miaa tyle
powodw, by y. Sofia ze smutkiem patrzya na rodzin
przyjaciki. Dzieci Marii nawet nie zdyy poegna si z
matk.
Pochowali j w niewielkim rodzinnym grobowcu, obok
dziadkw i innych czonkw rodziny Solanas. Sofia pooya
kwiaty na pycie grobowca i zmwia krtk modlitw. Jeszcze
niedawno mylaa, e ona take zostanie zoona na wieczny
spoczynek w tym miejscu, teraz wiedziaa ju, e jej wasna
rodzina pochowa j gdzie indziej, daleko od Santa Catalina.
Claudia popatrzya na ni przez zy. Sofia odgadywaa, o
czym myli ona Santiego. Maria umara, wic nie byo ju
adnego powodu, aby zostaa tu duej.
Po pogrzebie obja Chiquit i podzikowaa jej za list,
ktry sprowadzi j do Santa Catalina.
- Ciesz si, e do mnie napisaa - powiedziaa szczerze.
- I ciesz si, e przyjechaam...
- Ja take bardzo si z tego ciesz - odrzeka Chiquita. -
Ale to nie ja wysaam do ciebie list.
W pierwszej chwili sowa Chiquity nie dotary do
wiadomoci Sofii. Mino kilka minut, zanim zadaa sobie
najwaniejsze pytanie: kto powiadomi j o chorobie Marii,
skoro nie zrobia tego Chiquita?
Gdy wracali do samochodw, pod kocioem zatrzymaa
si takswka i wysiad z niej mczyzna, ktrego Sofia bez
trudu rozpoznaa. By to jej brat, Agustin. Uciska Chiquit i
Miguela, i zoy im serdeczne wyrazy wspczucia. Potem
podszed do Paca i Anny.
- Wrciem - oznajmi pogodnie. - Zostawiem Mariann i
dzieci i wrciem do domu.
Z chodn uprzejmoci obcego czowieka przywita si z
Sofi, ktra wanie wtedy zdaa sobie spraw, jak wielk
krzywd wyrzdziy jej dugie lata rozstania z rodzin.
Odmieniy j i sprawiy, e Santa Catalina przestaa by jej
domem.
Wieczorem zadzwonia do Davida.
- Maria nie yje - powiedziaa ze smutkiem.
- Tak mi przykro, kochanie...
- Wracam do domu, Davidzie.
- Daj mi zna, kiedy przylecisz. Przyjedziemy po ciebie.
- Och, tak - westchna z ulg, czujc, jak w jej sercu
odywa tsknota. - Koniecznie po mnie przyjedcie...
Potem musiaa tylko spakowa rzeczy i przygotowa si
do dugiej podry. Santa Catalina wydaa jej si nagle odlega
i obca, jakby w ten sposb bronia si przed blem rozstania.
O pitej po poudniu, kiedy cienie drzew zaczy si wydua,
podjecha po ni samochd. Gotowa do wyjazdu wysza, by
poegna si z ojcem.
- Wszystko stao si tak szybko - wymamrota Paco,
starajc si ukry bl. - Kiedy ci znowu zobaczymy?
Sofia zrozumiaa, e ojcu trudno bdzie pogodzi si z jej
wyjazdem.
- Nie wiem, tato - powiedziaa. - Santa Catalina nie jest
ju moim domem. W Anglii czeka na mnie m i dwie crki.
- Nawet si z nikim nie poegnaa...
- Nie mam siy na poegnania. Lepiej bdzie, jeeli znikn
po cichu, chyba pierwszy raz w yciu - zaartowaa.
- Twj dom jest tutaj. Sofio.
- Ju nie, tato, chocia jaka czstka mojego serca
pozostanie tu na zawsze - odpara, widzc, jak jego wzrok
biegnie w kierunku boiska do gry w polo.
- To prawda - przyzna z cikim westchnieniem.
- Dzikuj ci, tato - szepna Sofia. Paco odwrci si ku
niej niepewnie. Nie wiedzia, za co mu dzikuje.- Dae dom
mojemu dziecku - dodaa. - Mj syn jest u siebie w Santa
Catalina, lecz ja nie potrafi ju tu y. Ironia losu, prawda?
Paco spojrza na ni ze wzruszeniem, szukajc odpowiednich
sw. - Wiem, e zrobie dobrze - rzeka pospiesznie. -
auj tylko, e sama tu z nim nie wrciam, bo wtedy nigdy
nie czuabym si obco wrd ludzi, ktrych kocham.
Paco dugo trzyma j w ramionach, odgada bez trudu,
e stara si ukry zy. Jak zwykle nie chcia, eby widziaa jego
wzruszenie.
Nagle z domu wysza blada jak duch Anna. Ostatnie
dwadziecia cztery godziny ciemnymi krgami podkreliy jej
due oczy. Wygldaa na miertelnie znuon i przygnbion.
- Mamo! - wykrzykna Sofia ze zdumieniem, niechtnie
uwalniajc si z obj ojca i ocierajc policzki drc doni.
- auj, e nie moesz zosta - odezwaa si Anna cicho.
Wysza z cienia na soce i z agodnym umiechem wycigna
rce do crki. - Maria odesza do Boga.
- Wiem. - Sofia skina gow. - Jest teraz z dziadkiem.
- Zadzwonisz do nas, kiedy dotrzesz do domu? - zapytaa
Anna. Jej chodne, bkitne oczy byy pene ez.
- Tak. Chciaabym, ebycie poznali moje dzieci.
- Ja te bardzo bym tego chciaa - odrzeka Anna. - Twj
pokj zawsze bdzie na ciebie czeka, ale wydaje mi si, e
przyszed ju czas, eby go odnowi, nie sdzisz?
Sofia kiwna gow. Czua, e Anna toczy z sob
wewntrzn walk, i postanowia sama zrobi pierwszy krok.
Obja matk i przytulia j do siebie. Anna nie opieraa si.
Gdy odwzajemnia ucisk crki, Sofi ogarna nagle fala
prawie zapomnianego ciepa. Matka pachniaa tak samo jak
wtedy, gdy dawno, dawno temu braa ma Sofi w ramiona.
Ciar dugo pielgnowanych wzajemnych niechci opad z
nich obu. Moe naprawd nauczyymy si wybacza,
pomylaa Sofia.
- Jestem szczliwa, e przyjechaa. - Anna si
umiechna.
Sofia przypomniaa sobie nagle tamten list. Skoro nie
napisaa go Chiquita, musiaa zrobi to matka. Wic Anna
jednak chciaa j zobaczy... Podpisaa list imieniem
szwagierki, bo obawiaa si, e jeli umieci pod nim wasne,
Sofia nie przyjedzie.
- To ty wysaa do mnie list! - powiedziaa. - Bardzo
sprytnie, mamo!
- Potrafi by przebiega! - Anna si rozemiaa. -
Zaczekaj jeszcze chwil, dobrze? Mam co dla ciebie. -
Powiedziaa to z zupenie nietypowym dla niej oywieniem. -
Powinna bya dosta to dawno temu... Zaczekaj, zaraz
wrc!
Posza do domu szybkim, lekkim krokiem. Patrzcemu na
ni Pacowi przypomniaa dawn An Melodi, ktr straci.
Sam ju nawet nie pamita, kiedy... Poczu nadziej, e moe
znowu j odnajdzie, i usta zadray mu ze wzruszenia. Po paru
minutach Anna wybiega, niosc w rku pakunek zawinity w
czerwony papier. Podaa crce, ktra przyjrzaa mu si
uwanie i zacza rozdziera opakowanie.
- Otwrz w samochodzie - poprosia Anna. - W rodku
jest co, co bdzie ci o nas przypomina.
Sofia zamrugaa niepewnie, by przegoni gorce zy.
Paco obj j ostatni raz, szczliwy, e tajemnica, ktrej
strzeg od dwudziestu czterech lat, wreszcie przestaa by
jego ciarem. Teraz midzy nim i Sofi nie byo ju adnego
muru.
Sofia uciskaa go mocno, wiadoma, e nieprdko
zobacz si znowu. Spojrzaa na dom i pomylaa, e Santa
Catalina mimo wszystkich zmian przetrwa w jej sercu i
pamici, nienaznaczona pitnem czasu, niczym sepiowe
fotografie z odlegej, szczliwszej przeszoci. Wrd tych
obrazw bya te pogodna twarz Marii, umiechajca si do
niej spomidzy gazek hibiskusa.
Wsiada do samochodu i pomachaa rodzicom, ktrzy po
latach rozstania odzyskali i od nowa poznali swoj crk.
Potem niecierpliwie rozdara czerwony papier. Co takiego
moga ofiarowa jej matka? Kiedy wyja ze rodka czarny
skrzany pas ze srebrn klamr, ozdobion jej inicjaami, nie
zdoaa powstrzyma ez.
Wz wjecha w alej wysokich drzew, dom zosta daleko
z tyu, w gstniejcym mroku.
- Przy kocu alei prosz skrci w lewo - powiedziaa do
szofera. - Jest jeszcze jedno miejsce, ktre chciaabym
poegna przed wyjazdem.
Po paru chwilach samochd zatrzyma si w pobliu
drzewa ambu.

Rozdzia pidziesity

Sofia wysiada i pokonaa reszt drogi pieszo. Powietrze
byo przyjemnie chodne, trawa zazielenia si po deszczu,
ktrego tak akna wyschnita ziemia. Sofia sza z cikim
sercem, majc wraenie, e jej nerwy przestay odbiera
jakiekolwiek bodce.
Wreszcie dotara do drzewa, ktre pomogo jej
przetrwa wiele przeciwnoci. Stao majestatyczne i dumne,
dobry, stary przyjaciel, ktry nigdy nie osdza, lecz patrzy na
wszystko z serdecznym zrozumieniem. Czule pogaskaa gruby
pie, wspominajc, jak spotykaa si tu z Santim. Rozejrzaa
si dookoa i zobaczya w oddali grajcych w polo gauczw,
ktrych opalone torsy wydaway si zupenie brzowe w
zachodzcym socu. Wrd grajcych dostrzega te Javiera.
Nie widziaa go wyranie, ale on tam by.
Nagle drgna, wyczuwajc czyj obecno. Odwrcia
si i spojrzaa w smutn twarz Santiego. Wyglda na rwnie
zaskoczonego tym spotkaniem jak ona.
- Powiedzieli mi, e ju wyjechaa! - wykrzykn z blem.
- Nie miaem pojcia, co robi!
- Nie mogam znie myli, e znowu bd musiaa si z
tob poegna - szepna.
- Dopiero ci odzyskaem - rzek Santi. - Nie mog ci
teraz straci...
- To niemoliwe, prawda? Gdybymy tylko...
- Przesta - wykrztusi. - Jeeli zaczniemy si zastanawia
nad swoimi bdami, umrzemy z rozpaczy.
Zanurzy twarz w jej wosach, jakby chcia w ten sposb
ukry si przed tym, co nieuniknione.
- Gdybym zostawia swoje dzieci, nie byabym kobiet,
ktr kochasz - powiedziaa ze
smutkiem, przypominajc sobie rozmow z Mari.
Pomylaa o Javierze i wspomnienie tamtego rozstania
przeszyo j nagym blem, jakby los kara j za porzucenie
synka.
- Chc oddycha tym samym powietrzem, co ty -
westchn.
- Wiem, ale nasze ycie jest teraz zupenie inne. Oboje
mamy rodziny, ktre kochamy.
Nie wolno nam ich niszczy. Maria miaa racj...
- Tak. A jednak nic nie poradz, e wci szukam
sposobu, by zosta przy tobie.
- Nie ma takiego sposobu. Moje miejsce jest teraz gdzie
indziej.
- Twoje miejsce jest przy mnie, Chofi. Naleymy do
siebie.
- To pikne marzenie Santi, tyle e niemoliwe do
spenienia. Niemoliwe, kochany.
Skin gow i westchn ciko, z rezygnacj.
- Wobec tego pozwl, bym nauczy si twojej twarzy na
pami - poprosi powanie, muskajc palcami jej policzek.
Caowa jej oczy, sodkie jak brzowy cukier, jej nos,
skronie, czoo i podbrdek. Po kadym pocaunku wyjania,
za co kocha t cz jej twarzy. Wreszcie dotar do ust.
- Nigdy nie zapomn, jak smakujesz i pachniesz, Chofi -
rzek, czujc na jzyku sone
zy.
Objli si mocno. Patrzc w jego zielone jak to morza
oczy, nie miaa cienia wtpliwoci, e zostanie w nich na
zawsze, a nocami, kiedy marzenia i rzeczywisto staj si
jednym, bdzie wyania si z jego wspomnie i kocha si z
nim a do witu. Ostatni raz pocaowaa jego wargi i szybko
pobiega do samochodu. Kiedy bya ju daleko, odwrcia si i
ujrzaa jego samotn posta u stp potnego drzewa.
Wsiada do samochodu i odjechaa. Ten obraz - Santi siedzcy
pod drzewem ambu - zawsze pojawia si przed jej oczami,
ilekro przymkna powieki.

Ostrzegano mnie, e sadzonka drzewa ambu nie przyjmie
si w Anglii. Niezraona, wybraam dla niej zaciszne miejsce w
kcie naszego ogrodu w Gloucestershire i zasadziam j tak,
by soce a do zachodu ogrzewao j swymi promieniami.
Przyja si.

Vous aimerez peut-être aussi