Vous êtes sur la page 1sur 106

Recenzje 205

ROCZNIKI HISTORYCZNE
Rocznik LXXVII 2011
ARTYKUY RECENZYJNE I RECENZJE
DARIUSZ ANDRZEJ SIKORSKI (Pozna)
POWSTANIE PASTWA PIASTW
W WIETLE NAJNOWSZYCH BADA ARCHEOLOGII REDNIOWIECZNEJ
[Micha Ka r a, Najstarsze pastwo Piastw rezultat przeomu czy kontynuacji. Studium
archeologiczne, Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, Pozna 2009,
ss. 408.]
I. WSTP
Autor za cel pracy
1
postawi sobie zbadanie procesu organizacyjno-pastwowego prowa-
dzcego do wyksztacenia si pastwa Piastw, kadc szczegln uwag na ustalenie jego
charakteru, tempa i mechanizmu, a zwaszcza uwarunkowa spoeczno-kulturowych, majcych
okrelony wpyw na tzw. stan dojcia wsplnoty lub grupy wsplnot do zrbw scentralizo-
wanych monarchii militarnych. Analizom zostay rwnie poddane ewentualne powizania
genetyczne struktur wczesnego pastwa nie tyle jako formacji politycznej, ile spoeczno-kul-
turowej o wyranym podou symbolicznym w instytucjach i zjawiskach kulturowych tzw.
doby plemiennej (przedpastwowej) (s. 9).
Konstrukcja pracy jest przejrzysta. W dwch pierwszych rozdziaach (s. 11-46) Autor przed-
stawia pogldy historykw i archeologw na powstanie pastwa polskiego w okresie tzw. bada
milenijnych, krytycznie si do nich ustosunkowujc, zwaszcza do bada archeologicznych.
W rozdziale trzecim (s. 47-51) prezentuje przesanki zarwno rdowe, jak i metodologiczne
stanowice podstaw dla koniecznej, jego zdaniem, rewizji pogldw w oparciu o nowe badania
archeologii redniowiecznej z ostatnich dwch dekad XX w. W krtkim (s. 53-61), ale niezwykle
wanym, rozdziale czwartym Autor omawia archeologiczne podstawy dla wypracowania nowej
chronologii przemian zachodzcych we wczesnym redniowieczu. W pitym, najobszerniejszym
z rozdziaw (s. 63-201), zatytuowanym Prba ustalenia zrbw substratu procesu pastwowo-
twrczego, M. Kara analizuje najstarsze strefy kulturowo-osadnicze z Wielkopolski i Kujaw,
starajc si uchwyci ich zwizek z procesem pastwowotwrczym. Szczegln uwag powi-
ci Autor identyfkacji najstarszych orodkw kultowych, ktre uzna za podstawowy czynnik
integrujcy wczesnoredniowieczne spoecznoci. W rozdziale 6 (s. 203-252) analizie poddano
najstarsze wczesnoredniowieczne struktury grodowe z Wielkopolski i Kujaw w kontekcie ich
ewentualnych zwizkw z procesem pastwowotwrczym. W efekcie powyszych docieka
M. Kara wyciga wnioski o strefach podboju piastowskiego i innych formach podporzdkowania
ssiednich terytoriw. Przedmiotem zainteresowania Autora w nastpnym, sidmym rozdziale
(s. 253-316) jest uchwycenie procesu pastwowotwrczego w rdzeniu wczesnej Wielkopolski,
ktre to terytorium zostao utosamione z najstarsz domen pierwszych Piastw, rozumian
jako teren traktowany przez pierwsz dynasti jako ich wasno (patrimonium). Twr ten zo-
1
Prezentowane przez Autora pogldy w wersji syntetycznej, a tym samym bardziej zrozumiaej dla
czytelnika nie posiadajcego orientacji w drobiazgowych analizach archeologicznych, zostay opublikowane
we wsplnej pracy: Z. Ku r n a t o ws k a, M. Ka r a, Wczesnopiastowskie regnum jak powstao i jaki
miao charakter? Prba spojrzenia od strony rde archeologicznych, Slavia Antiqua 51, 2010, s. 23-96.
206 Recenzje
sta utosamiony z najstarszym pastwem polskim (Gnezdun civitas). Rozdzia 8 (s. 317-321)
ma w zamiarze Autora by prb syntetycznego uchwycenia etapw formowania si pierwszej
monarchii piastowskiej i nieco sztucznie oddzielony jest od formalnego, krciutkiego zako-
czenia, w ktrym zawarto postulaty badawcze. Do pracy doczono 13 aneksw (s. 325-358).
Zarwno tematyka, jak i sposb jej ujcia oraz ch uwypuklenia poszczeglnych aspektw
problemu przez Autora zawsze w pewnym stopniu narzucaj konstrukcj pracy, ktra w efek-
cie jest rezultatem kompromisu. Znaczne rozbienoci w objtoci rozdziaw, ktre mog by
odbierane jako skutek bdnej konstrukcji, wynikaj moim zdaniem ze sposobu widzenia prob -
lemu i przyjtego przez Autora wnioskowania, majcego badane zagadnienia rozwiza. Nato -
miast wydzielenie wikszoci krtkich aneksw (rednio po dwie strony) jest dla mnie niezro-
zumiae, gdy rwnie dobrze cz z nich moga zosta wczona do odpowiednich zasadniczych
partii tekstu.
Ksika z powodu szeregu wanych niekiedy wrcz rewolucyjnych dla problemu poczt-
kw pastwa polskiego konkluzji wymaga szczegowej dyskusji, zwaszcza, e Autor uznaje,
i zarysowany przez niego model bada archeologicznych nad pocztkami pastwa polskiego
uleg twrczemu wysyceniu (s. 323). Gwne tezy to:
1. Zaprzeczenie ewolucyjnego charakteru formowania si pastwa polskiego i podkrelenie
gwatownego charakteru (przeomu) procesu pastwowotwrczego, ktry mia si dokona
dopiero w pierwszej poowie X w. w obrbie ziemi gnienieskiej. Zdaniem M. Kary now-
sze ustalenia archeologii pozwalaj wyrni 3-4 etapy formowania si monarchii Bolesawa
Chrobrego (s. 318): a) wyksztacenie si w pierwszej poowie X w. w ziemi gnienieskiej
rdzenia wczesnego pastwa pierwotnego patrymonium, b) przeksztacenie pierwotnej domeny
w rozlege pastwo od poowy X do koca X w., c) uformowanie si wieca pertynencji wok
pastwa gnienieskiego, d) prba przeksztacenia pastwa gnienieskiego z pertynencjami
w zintegrowane regnum za Bolesawa Chrobrego. Powysza wizja poza pierwszym etapem,
ktry zosta tu radykalnie odmodzony i zawony w czasie naley do kanonu wspczesnych
wyobrae o powstaniu pastwa piastowskiego, ktry zosta ju wczeniej wypracowany na
podstawie rde tak pisanych, jak i archeologicznych z czasw bada milenijnych. Jedyn
nowoci, ale za to bardzo istotn, jest stwierdzenie przez M. Kar, e prezentowany obraz
znajduje zdecydowanie mocniejsze potwierdzenie w materiale archeologicznym pozyskanym
w ostatnich dekadach.
2. Rozwj demografczny, gospodarczy i kulturowy Wielkopolski czytelny w rdach archeo-
logicznych drugiej poowy X w. jest pochodn przeomu pastwowego, a nie jego przesank,
jak byo to interpretowane dotychczas (s. 317).
3. Podstaw terytorialn pastwa byy dwa rwnorzdne orodki: Wielkopolska (ziemia
gnienieska, giecka i poznaska) oraz Maopolska z Krakowem. Przemiany na owych ziemiach
dokonyway si w sposb paralelny od pocztku X w. (ziemia gnienieska) i od koca IX w.
(ziemia krakowska).
4. Dobitne wskazanie jak nigdy dotd w literaturze przedmiotu na znaczenie religii i kultu
pogaskiego w integrowaniu wczesnych spoecznoci oraz na znaczenie pastwowotwrcze
orodkw kultu pogaskiego.
Omawiana praca jest wielowtkowa i niezwykle bogata w szczegy. Z tego powodu
koncentruj si na kilku zaledwie, moim zdaniem najwaniejszych, wtkach podjtych przez
Autora, a s to: zaoenia metodyczne, podstawa rdowa, ustalenia chronologiczne, rola kultu
pogaskiego oraz wpyw ustale historiografi na prezentowan koncepcj.
II. METODA
Za podstaw dla swoich bada M. Kara przyj przede wszystkim analiz archeologicznego
materiau rdowego. Jej wyniki stara si podda kontroli ustaleniami innych dyscyplin, przede
wszystkim antropologii kulturowo-historycznej oraz oglniejszymi teoriami socjologii kultury
i religioznawstwa porwnawczego. Chocia uzyskanych rezultatw nie uznaje za przesdzajce
dyskusj nad pocztkami pastwa polskiego, to ich warto widzi w tym, e pozwalaj for-
muowa prahistorii autonomiczne wzgldem mediewistyki hipotezy naukowe, wypracowane
przez archeologi na podstawie wasnej problematyki (s. 50).
Recenzje 207
Postulat wybicia si archeologii redniowiecznej na pewn samodzielno badawcz wo-
bec cigle dominujcej mediewistyki historycznej jest mi szczeglnie bliski
2
. Jednak M. Ka -
ra, wyzwalajc si z wzorca, jakim byy badania milenijne i wypracowany wwczas model
wsppracy archeologii z histori, wpada ponownie w podobn zaleno, tylko inaczej. To, co
w myl zaoe Autora miao by czynnikiem kontrolujcym analiz rde archeologicznych
(antropologia historyczna, klasyczna historiografa, religioznawstwo itd.), stao si gwnym
wyznacznikiem kierunku ich interpretacji. Odnosz wraenie, e M. Kara traktuje antropologi
kulturow jakkolwiek j rozumie oraz religioznawstwo porwnawcze jako nauki samo-
dzielne pod wzgldem pozyskiwania rde i ich krytyki. Czsto znajdziemy odwoania do
ustale tej czy innej z wymienionych nauk, tak jakby te ustalenia byy niezalene od rde
archeologicznych bd pisanych oraz metod archeologicznych i historycznych. Jedyn rnic
jest to, e M. Kara nie wchodzi w dyskusje z tymi ustaleniami, nie stara si weryfkowa ich
zgodnoci ze rdami, nawet w takim zakresie, aby si upewni, e owe nauki s w stanie na
pod stawie dostpnej bazy rdowej w ogle formuowa swoje ustalenia tylko przejmuje je
w caoci. Jego sytuacja staje si podobna do krytykowanej przez niego wsppracy archeologw
milenijnych z historykami, kiedy to ton interpretacjom rde archeologicznych nadaway wizje
historiografczne, ktre nie byy przez archeologw krytycznie weryfkowane. Jedyn rnic
w podejciu M. Kary jest wzicie przez niego za przewodnika bardziej zrnicowanego zestawu
nauk sterujcych jego interpretacj materiau rdowego takich, ktre oderwane s od rde
archeologicznych (historiografa cznie z antropologi historyczn, religioznawstwo) lub ta-
kich, ktre przynajmniej w zestawie autorw wybranym przez Autora odnonie kwestii religii
przedchrzecijaskich s w ogle oderwane od analiz rdowych i wspieraj si wybirczo
przejtymi koncepcjami w gotowej postaci.
Zdaniem M. Kary realizowane od okresu milenijnego badania archeologiczne nad po-
cztkami pastwa polskiego ulegy aktualnie twrczemu wyczerpaniu, zwaszcza w nurcie doty-
czcym formowania si monarchii jako organizmu spoeczno-politycznego (s. 7). To samo ma
odnosi si do tej czci historiografi, ktr Autor okrela mediewistyk historyczn. Jedynym
nurtem wnoszcym co nowego do bada nad genez pastwa polskiego jest jego zdaniem an-
tropologia historyczno-kulturowa, ktra jak sdzi ukonstytuowaa si pod koniec ubiegego
wieku (s. 7). Do osobliwie przedstawia si wanie rozumienie przez M. Kar antropologii
historycznej. W jego mniemaniu jest to nurt korzystajcy gwnie z dowiadcze szkoy Annales,
etnologii historycznej, antropologii kulturowej, a przede wszystkim antropologii religii. Tak
rozumiana antropologia historyczna ma si charakteryzowa odstpieniem od preferowanego
dotychczas modelu interpretacji rde historycznych, zawonej do kwestii gospodarczo-spo-
ecznych i politycznych, na rzecz wieloaspektowej analizy przekazw pisanych. Interpretacyjne
wzbogacenie ma si dokonywa przy wydatnym udziale dorobku etnografi, etnologii, semiotyki
kultury, a take prahistorii, poprzez poszerzenie pl badawczych oraz ustalenia i dowiadczenia
metodyczno-metodologiczne wymienionych dyscyplin (s. 7). Autor uzna, e jedynym twrczym
rozwizaniem badawczego jak to nazwa wyczerpania obecnego stanu rzeczy w polskiej
archeologii wczesnego redniowiecza jest signicie po u s t a l e n i a [tu i niej podkrele -
nia moje DAS] oraz inspiracje antropologii historycznej. Przytoczona prba opisania, czym
jest zdaniem Autora antropologia historyczna, pena jest stereotypowych sformuowa i de-
klaracji, ale w adnym miejscu ksiki nie znajdziemy rzeczywistego pokazania, na czym ma
polega nowo tego ujcia
3
. Czytelnik jest skazany na wiar, e za przytoczon argumentacj,
wzmocnion etykietami z owymi -logiami i -izmami, znajduje si co istotnego dla dyskusji
nad problemem.
2
D. A. S i k o r s k i, Archeologia i historia we wzajemnych relacjach i w praktyce naukowej badaczy
wczesnego redniowiecza, w: Archaeologia versus historiam historia versus archaeologiam, Pozna
2011, s. 46-72.
3
Por. problemy z uchwyceniem istoty antropologii historycznej: D. A. S i k o r s k i, Jak historyk
potyka si o antropologi historyczn, Kwartalnik Historyczny 118, 2011, nr 3, s. 485-510, oraz ten sam
problem widziany z innej perspektywy przez E. Do ma s k , Historia antropologiczna. Mikrohistoria,
w: N. Z. Davis, Powrt Martina Guerrea, tum. P. Szulgit, Pozna 2011, s. 195-234.
208 Recenzje
Jeli na podstawie deklaracji Autora trudno dociec, co ma na myli, odwoujc si do antropo-
logii historycznej, to wydaje si, e pomoc moe by analiza prac tych badaczy, ktrych uznaje
on wanie za antropologw. Zatem dla M. Kary antropologami historycznymi s Jacek Banasz-
kiewicz, Zbigniew Dalewski i Roman Michaowski (s. 283). W czym przejawia si pierwiastek
antropologiczny w dzieach wymienionych polskich historykw, tego Autor nie wyjania bo
stwierdzenie, e w tego rodzaju ujciach chodzi o odstpienie od preferowanej dotd analizy
rde metodami retrospektywno-kulturowymi, na rzecz analizy porwnawczo-strukturalnej, za-
czerpnitej z antropologii kulturowej (s. 283), jest mgliste. Jeli nawet rzeczywicie wspomniani
badacze dokonuj analiz porwnawczo-strukturalnych (tu jedynie J. Banaszkiewicz), to nie zna-
czy, e jak im imputuje Autor dochodz do tego poprzez antropologi. Odnosz wraenie, e
dla M. Kary zwaszcza etykieta z terminem antropologia, jako dobrze si kojarzca, przylepiana
jest do tych badaczy i dzie, ktrych Autor wykorzystuje i na ktrych si wspiera, reszta za, nawet
jeli jej dziea pod wzgldem metody nie rni si od prac Z. Dalewskiego i R. Michaowskiego,
antropologiczna nie jest, bo nie wspiera tez M. Kary
4
. Metoda J. Banaszkiewicza jest na tle
polskiej historiografi zjawiskiem wyjtkowym, ale fakt ten nie kwalifkuje go do uznania za
antropologa historycznego, chyba e Autor, uznajc Georgesa Dumzila za antropologa religii, au-
tomatycznie przykleja J. Banaszkiewiczowi etykietk antropologiczn z powodu inspirowania si
tym pierwszym. Swoj drog nazywanie G. Dumzila antropologiem religii (s. 200), Mircea Elia-
dego etnologiem religii (s. 101)
5
, czy stwierdzenie, e polski socjolog Stefan Czarnowski po -
czyni obserwacje w zakresie antropologii religii (s. 101), wiadcz, e M. Kara o kwestii antro -
po logizacji w badaniach historycznych ma niewielkie pojcie.
Odnosz jednak wraenie, e szafowanie etykiet antropologia (lub pokrewnymi) ma
te inny cel, mianowicie potrzeb zaakcentowania przez Autora samodzielnoci archeolo -
gii, zwaszcza wobec historiografi. Dokonujc przesunicia w kwalifkowaniu prac, na kt -
rych si opiera, w stron antropologiczn, stara si sprawi wraenie, e jego podejcie jest wol-
ne od zniewolenia koncepcjami historykw waciwego dla okresu bada milenijnych, bo jeli
nawet sam siga do koncepcji wyrosych z analizy rde pisanych, to przecie chodzi o wspar -
cie si na ustaleniach antropologw historycznych, a nie na ustaleniach klasycznej historio -
grafi.
Autorska analiza metodologicznych podstaw bada milenijnych budzi mieszane uczucia,
gdy z wieloma stwierdzeniami mona zgodzi si bez zastrzee, natomiast w wielu punktach
Autor bdzi w zawiociach problematyki metodologicznej, zwaszcza w sprawie miejsca teorii
marksistowskiej (s. 11 n., 31 n.). Trudno uzna A. Gieysztora i K. Modzelewskiego za koncep-
tualnie zdeterminowanych marksistowsk teori procesu historycznego (s. 12)
6
. Twierdzenie
Autora, e polska nauka bya zdeterminowana przez marksistowskie paradygmaty naukowe,
w odrnieniu od nauki zachodnioeuropejskiej, ktra miaa by marksowska, jest w rzeczywis-
toci jedynie inwencj terminologiczn (s. 283). W oglnej ocenie Autor uznaje, e wprowadze-
nie do bada mediewistycznych teorii materializmu historycznego w charakterze metody nauko-
wej wypada oceni pozytywnie (s. 18). Nie bierze jednak pod uwag podstawowego faktu, i
4
Konsekwencj traktowania powyszych badaczy za antropologw historycznych byoby uznanie, e
wikszo wspczesnych historykw to antropolodzy chyba e miano to zastrzeone jest dla tych, ktrych
pogldy s zgodne z wyobraeniami M. Kary a mediewistyka, przynajmniej w tej czci zajmujcej
si najwczeniejszym redniowieczem polskim ulega przeksztaceniu w antropologi, poza garstk
dogorywajcych w domyle pozytywistw. W przeciwnym razie mamy tu symptom rozmywania si
antropologii historycznej poprzez zawaszczanie take takich praktyk badawczych, ktre charakterystycz -
ne s dla klasycznego warsztatu badawczego historyka, a ktre kady z wymienionych historykw za-
chowuje.
5
Rozwijajca si antropologia religii formowaa si w opozycji m. in. do fenomenologii reprezentowanej
przez M. Eliadego, por. J. A. S a l i b a, Homo religiosus in Mircea Eliade: An Anthropological Evaluation,
Leiden 1976; G. Al l e s, The Study od Religions: The Last 50 Years, w: The Routledge Companion to
the Study of Religion, London 2010, s. 45 n.
6
Tekst A. Gi e y s z t o r a, Geneza pastwa polskiego w wietle nowszych bada, Kwartalnik
His toryczny 61, 1954, nr 1, s. 103-136, powsta w szczeglnych przecie warunkach, a zastosowany
marksistowski sztafa terminologiczny nie odzwierciedla pogldw autora.
Recenzje 209
materializm historyczny w wersji propagowanej po wojnie szed w parze z marksizmem (niejako
w pakiecie) i, poza ewidentnymi pozytywami materializmu historycznego jako metody, w takiej
konfguracji przynosi rwnie konkretne ograniczenia. Po drugie, Autor zapomina, e sukcesy
bada milenijnych wynikay przede wszystkim z wielkiej akcji wykopaliskowej na stanowiskach
wczesnopiastowskich, a nie z zastosowania nowych metod. Przed wojn z powodu braku bada
archeologicznych w gwnych orodkach pastwa wczesnopiastowskiego nie dysponowano tak
baz rdow, jak wypracowali badacze milenijni.
Zdecydowanie bdnie przykleja M. Kara poszczeglnym badaczom czy ujciom pewnych
problemw etykiet pozytywizmu (czy postpozytywizmu), o co zreszt nie mona wini wy-
cznie jego samego, gdy pod tym wzgldem panuje spory baagan pojciowy, wynikajcy
z bdnego traktowania pozytywizmu w historiografi jako pewnej epoki na wzr epoki pozytywis-
tycznej w historii literatury (doba pozytywizmu, s. 16) i przypisywanie mu cech, ktre z nur -
tem pozytywistycznym w nauce rzeczywicie nie maj nic wsplnego (np. rzekomo typowe dla
pozytywizmu ograniczanie si do faktografi)
7
.
Podstawom metodycznym pracy M. Kara powica zaledwie niewielki fragmencik. Natomiast
warte uwagi jest stwierdzenie, i metod wnioskowania oparlimy na metodzie abdukcji, w ktrej
istotn rol odgrywa paradygmat poszlakowy (s. 51, przyp. 380). Oczywicie samoograniczenie
si Autora we wnioskowaniu w tak skomplikowanej problematyce do abdukcji jest niemoliwe,
o czym wiadczy wykorzystywanie wszystkich dostpnych logice metod wnioskowania. Uwag
budzi natomiast uwypuklenie abdukcji, ktra zwaszcza w archeologii cieszy si ostatnio szcze-
glnym zainteresowaniem
8
. Abdukcja ku przypomnieniu jest odwrceniem wnioskowania
dedukcyjnego. O ile to ostatnie prowadzi od prawdziwych przesanek do pewnych wnioskw
(skutkw), to abdukcja ma na podstawie skutkw doj do ich przyczyn i nie jest wnioskowa-
niem logicznie pewnym. Jak sdz, tym co zwrcio uwag Autora na abdukcj znan mu
niestety jedynie z krtkiego i do dyskusyjnego omwienia przez S. Tabaczyskiego
9
jest
nacisk na stawianie hipotez w celu wyjaniania przyczyn poznawanych zjawisk. Tym sposobem,
przypuszczam, M. Kara nie tylko czuje si rozgrzeszony z lepszego uzasadnienia pomysw,
ktrych kontrowersyjnoci jest zapewne wiadom, ale moe si czu wrcz zmuszony zgodnie
z wymogiem tak rozumianej abdukcji do podejcia hipotetycznego. Sdz, e Autor skonny
jest traktowa kady swj lub cudzy pomys jako penowartociow hipotez i co gorsza na
tym poprzestaje, nie starajc si na jej gbsze uzasadnienie. Tymczasem stawianie w nauce
hipotez tym si rni od wyjaniania w myleniu potocznym, e hipotezy musz mie racjonaln
podstaw oraz musz by weryfkowalne, nawet jeli ta weryfkacja jest w danym momencie
niemoliwa (np. brak szczegowych bada), to procedur weryfkacyjn da si zaplanowa.
Metod abdukcji najlepiej ilustruje sposb stawiania diagnozy w medycynie, kiedy symptomy
s podstaw do wnioskowania o ewentualnej przyczynie (czyli chorobie). Im wicej symptomw
ujawniajcych si wraz z przebiegiem choroby, tym krg moliwych chorb si zawa
10
. Jednak
w medycynie pozostajc przy tym przykadzie istnieje znany zestaw chorb i towarzyszcych
im symptomw, podczas gdy zjawiska rejestrowane archeologicznie i sytuacje obserwowane
przez archeologw czsto nie maj bezporednich znanych i pewnych precedensw. Metod
abdukcji nie dojdziemy do ujawnienia chorb dotd nieznanych, podobnie jak w archeologii nie
7
Zbieno terminw pojciach pozytywizm historiografczny i pozytywizm w literaturze
jest cakowicie przypadkowy. Jedyne ujcie w polskim pimiennictwie oddajce waciwie miejsce
pozytywizmu w historiografi znajduje si w pracy A. F. Gr a b s k i e g o, Dzieje historiografi, Pozna
2003, s. 521 n.
8
J. Do r a n, Formal Methods and Archaeological Theory: A Perspective, World Archaeology 18,
1986, nr 1, s. 21-37; C. S h e l l e y, Visual Abductive Reasoning in Archaeology, Philosophy of Scien-
ce 63, 1996, s. 278-301; t a , Multiple Analogies in Archaeology, tame 66, 1999, nr 4, s. 579-605;
M. S h a n k s, Classical Archaeology of Greece: Experiences of the Discipline, London 2005, s. 37 n.
W innej terminologii abdukcja jest wnioskowaniem redukcyjnym.
9
S. Ta b a c z y s k i, Paradygmat poszlakowy i problem wnioskowania w badaniach archeolo-
gicznych, Acta Universitatis Lodzensis, Folia Archaeologica 16, 1992, s. 13-27.
10
Bohater popularnego serialu Dr House wanie t drog dochodzi do diagnozy, niekiedy specjalnie
wywoujc symptomy.
210 Recenzje
ujawnimy zalenoci wczeniej nie zakadanych
11
. Charles S. Peirce, ktry jako pierwszy opisa
wnioskowanie abdukcyjne w kategoriach logicznych, za fundament prawidowej abdukcji uzna
to, i wniosek z abdukcji, inaczej mwic postawiona hipoteza, musi spenia dwa podstawowe
warunki: musi by weryfkowalna oraz faktycznie musi wyjania dany fakt czy zjawisko
12
.
W przypadku abdukcyjnego dochodzenia przez M. Kar do wielu hipotez, czy to natury ogl-
niejszej, czy to nawet w kwestiach szczegowych, owe warunki nie s spenione.
Autor powiela bd wielu innych archeologw i historykw zajmujcych si pocztkami
pastw, mianowicie nie wyjania, co rozumie pod terminem pastwo. Chocia powierzchow-
nie moe si wydawa, e mamy do czynienia z pojciem powszechnie znanym, to jego zakres
znaczeniowy, zwaszcza w odniesieniu do kwestii historycznych, jest w nauce bardzo rny
13
.
Niezalenie od odmiennych koncepcji wyznawanych przez poszczeglnych badaczy, klarowne
wyjanienie w tym zakresie uatwioby przede wszystkim zadanie samemu Autorowi, gdy wy-
znaczyoby jednoznacznie pole badawcze. Z drugiej strony, jasna koncepcja pastwa pozwala
na wyrnienie tych czynnikw, ktre mog pozostawi lady archeologiczne oraz tych, po
ktrych takich ladw nie moemy si spodziewa. M. Kara zdaje si postpowa odwrotnie:
zakadajc, e w X w. doszo do wyksztacenia si pastwa (ale tu trzyma si w rzeczywistoci
opinii historiografi), szuka takich zjawisk w materiale archeologicznym, ktre wanie w tym
czasie si pojawiaj, i ktre z tego powodu mona uzna za zwizane z tym procesem. Nie
trudno zauway, e t metod nowe zjawiska obserwowane w materiale archeologicznym, nie
majce w istocie zwizku z powstawaniem pastwowoci, mog by bdnie uznane wanie
za archeologiczny lad po zakadanym procesie pastwowotwrczym.
Wprawdzie Autor dochodzi do wniosku, e pastwo Piastw powstao w wyniku gwatow-
nego przeomu w pierwszej poowie X w., ale jego analizy sigaj okresu przeomu staroyt -
no ci i wczesnego redniowiecza. Dla zasadniczego problemu podejmowanego w ksice
kwestia pochodzenia Sowian w Wielkopolsce nie ma znaczenia, ale wywody M. Kary sytuuj
go w szeregu badaczy autochtonistw. Intencj Autora jest poszukiwanie wczeniejszego, na-
wet o kilka stuleci, ta dla interesujcego go zagadnienia budowy pastwa (substratu procesu
pastwowotwrczego). Ilo miejsca powicona temu problemowi (2/5 ksiki) wskazuje,
e zagadnieniu temu przypisuje znaczc rol w wyjanieniu procesu budowy pastwa w X w.
M. Kara wydzieli dla ziem pooonych midzy Odr, Wis i Noteci trzy ugrupowania osad-
nicze (nadodrzaskie zachodnie, nadwilaskie wschodnie i centralne dorzecze
rodkowej Warty), ktre miay funkcjonowa od najwczeniejszych faz wczesnego redniowiecza
w swoistej pokojowej symbiozie (s. 162 n.). Dopiero Piastowie, wywodzcy si z ugrupowania
centralnego, mieli dokona w X w. podboju obu pozostaych. Dywagacje Autora o zrnico-
waniu midzy tymi ugrupowaniami oparte s na kilkunastu zaledwie zabytkach, zaliczanych do
przedmiotw luksusowych i pochodzcych gwnie z importu. Na tej podstawie M. Kara wnios-
kuje o funkcjonowaniu w obu skrajnych ugrupowaniach systemu wodzowskiego, przypisujc
im rne inne cechy, jak np. rny stopie adaptacji obcych wzorcw, przy w miar jednolitej
rodzimej kulturze materialnej. Owo zrnicowanie wystpowania przedmiotw luksusowych
Autor interpretuje jako wiadectwo szybszego rozwarstwiania si spoecznoci w ugrupowaniach
skrajnych (zachodnim i wschodnim) a dugo zachowywanego egalitaryzmu w ugrupowaniu
nadwarciaskim. To ostatnie uznaje za bardziej zwizane z tradycyjnym modelem kultury
agrarno-hodowlanej (s. 164)
14
. Poza zrnicowaniem terytorialnym nielicznych zabytkw
11
Na t fundamentaln dla bada naukowych sabo abdukcji jako pierwszy zwrci uwag
H. F r a n k f u r t, Peirces Notion of Abduction, Journal of Philosophy 55, 1958, s. 593-596.
12
D. M. Ga b b a y, J. Wo o d s, A Practical Logic of Cognitive Systems, t. II: The Reach of Abduction.
Insight and Trial, Amsterdam 2005; L. Ma g n a n i, Abductive Cognition. The Epistemological and Eco-
Cognitive Dimensions of Hypothetical Reasoning, Berlin 2009.
13
Por. A. Ha r d i n g, Medieval Law and the Foundations of State, Oxford 2001, s. 1-9; S. De n g,
Coinage and State Formation in Early Modern English Literature, New York 2011, s. 23 n.; A. Ho l e n s t e i n,
Introduction: Empowering Interactions: Looking at Statebuilding from Below, w: Empowering Interactions.
Political Cultures and the Emergence of the State in Europe 1300-1900, Burlington 2009, s. 1 n.; P. L i n e,
Kingship and State Formation in Sweden 1130-1290, Leiden-Boston 2007, s. 1-33.
14
Autor kilkukrotnie w system nazywa wanicznym (por. s. 91, 146, 164, 167, 170 itd.) jako
Recenzje 211
luksusowych Autor nie wskazuje adnej innej obserwacji opartej o rda archeologiczne, ktre
miay by postulowany podzia poprze.
Tendencj do wycigania oglnych wnioskw na podstawie niewystarczajcych przesanek
ilustruje postulowana przez Autora zbieno midzy centrami osadniczymi z najstarszego
okresu wczesnego redniowiecza w Wielkopolsce a wystpowaniem soli i solanek (s. 162 n.).
Jeli spojrzymy na doczon map (rys. 49), to wida, e mniej ni poowa postulowanych
miejsc pozyskiwania soli znajduje si na terenach zasiedlonych w najstarszej fazie wczesnego
redniowiecza (A-A/B) datowanej od V do pocztku VII w. Ju z tego powodu mona raczej
sdzi, e chodzi o zbieno przypadkow. Koincydencja jest sztucznie wzmocniona ujciem
przez Autora wszystkich nazw miejscowych (zestawionych mechanicznie), co nie uwzgldnia
momentu ich faktycznego pojawienia si. Nie kada dzisiaj zachowana czy historycznie po-
twierdzona nazwa typu Sosk, Solno itp. musi mie odniesienie we wczesnym redniowieczu
lub czasach prehistorycznych i nie musi wiadczy o wykorzystywaniu znanych z czasw
historycznych solanek w czasach wczeniejszych.
III. CHRONOLOGIA
Ustalenia chronologiczne odgrywaj kluczow, wrcz fundamentaln rol w omawianej
pracy. Zasadnicze wnioski Autora s oparte na przyjtej przez niego bardzo precyzyjnej jak
na warunki wczesnego redniowiecza chronologii analizowanych zjawisk. Chronologii, co
warte podkrelenia, uzyskanej metodami niezalenymi od ustale historiografi. Bez tej dokad-
noci Autor nie mgby sformuowa wikszoci swoich wnioskw. Jest to nowo wobec uj
wczeniejszych, w ktrych chronologia jak susznie zauwaa Autor bya sterowana danymi
historycznymi, a datowanie obiektw archeologicznych byo zalene od bardzo nieprecyzyjnej
chronologii wzgldnej, opartej gwnie o ceramik. Intencj Autora jest, by dziki precyzji
datowania uzyskanej metodami archeologicznymi, na tyle dokadnie odtworzy kolejne stadia
zmian we wczesnym redniowieczu, aby mc uchwyci zakadany w sumie krtkotrway,
jak sdzi moment przeomu pastwowego. M. Kara jest w o tyle lepszej sytuacji od swoich
poprzednikw, zmuszonych do zawierzenia bardzo zawodnemu, jak si dzi wyranie okazuje,
datowaniu na podstawie ceramiki, e dysponuje ju spor liczb datowa bezwzgldnych wy-
konanych metodami przyrodniczymi (metoda radiowglowa i dendrochronologia). Podkreli
naley, e znaczna ich cz zostaa wykonana dziki jego osobistym staraniom, co jest jego
trwaym osigniciem i zasug. Obie szeroko wykorzystywane w pracy metody datowania,
mimo e daj wyniki wyraone w datach kalendarzowych, bd w szerszych przedziaach cza-
su, wymagaj waciwej interpretacji. Piszc waciwa, nie mam na myli takiej, ktra jest
zgodna z oczekiwaniami badaczy, ale tak, ktra uwzgldnia specyfk kadej z tych metod. Na
poziomie interpretacyjnym wprowadzone przez M. Kar, take ju duo wczeniej w innych jego
publikacjach, dane chronologiczne czsto owej specyfki nie uwzgldniaj, zwaszcza wwczas,
kiedy stara si on uzyska jak najwiksz dokadno, ignorujc ograniczenia wynikajce z sa-
mej istoty obu metod datowania
15
.
Niezrozumienie przez Autora niektrych zasad datowania radiowglowego (mona doda,
e s one typowe dla znacznej czci archeologw, a na tym tle M. Kara nawet pozytywnie si
przeciwstawny systemowi wodanicznemu wodzowskiemu (por. s. 146, 160, 168, 194), ktra to ter -
minologia nie ma adnego uzasadnienia. Wprawdzie M. Kara powouje si na J. Ba n a s z k i e wi c z a,
Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadubka, Wrocaw 1998, s. 65 n., oraz K. Mo d z e -
l e ws k i e g o, Barbarzyska Europa, Warszawa 2004, s. 347 n., ale w obu pracach nie ma nic, co by upraw -
niao Autora do przenoszenia koncepcji G. Dumzila o dwch typach bstw-herosw wa nie wanicznym
i wodanicznym na systemy spoeczne (por. s. 200), por. J. Ba n a s z k i e wi c z, Polskie dzieje, s. 75 n.
15
W pimiennictwie archeologicznym upowszechnia si pewna maniera podkrelania, e cytowane
wyniki analiz
14
C uzyskano metod spektrometru masowego (AMS). Jest to zupenie niepotrzebne, gdy
fakt w nic nie wnosi do oceny samych rezultatw ani ich interpretacji. Zysk wynikajcy ze stosowania
metody AMS jest tylko taki, e wyniki s dokadniejsze, ale ta informacja zawarta jest w liczbie okrelajcej
bd pomiaru w surowej dacie
14
C, oraz e mona datowa mae prbki, co wprawdzie znacznie rozszerza
moliwoci pobierania prbek, ale dla interpretacji wynikw nie ma znaczenia. Daty radiowglowe to
nie tylko te wyznaczone technik AMS, jak mona by wnioskowa na podstawie sw Autora (s. 47).
212 Recenzje
wyrnia) prowadzi do bdw w interpretacji uzyskanych laboratoryjnie wynikw datowa,
a w konsekwencji do bdnej interpretacji badanych zjawisk. wiadcz o tym pewne pojcia
i zwroty uywane przez Autora, a take konkretne interpretacje wynikw. Przykadem moe by
czste cytowanie zakresw dat
14
C po kalibracji w nastpujcy sposb: np. dla prbki o wie-
ku radiowglowym 110030 BP uzyskano nastpujce przedziay kalibrowanego wieku
kalendarzowego: ADcal 895-925 (prawdopodobiestwo 68,2%, z u f n o c i na poziomie
27,8%, ADcal 940-980 (prawdopodobiestwo 68,2%, z u f n o c i 40,4%) (s. 350). W innym
miejscu za (s. 152): ADcal 740-770 z prawdopodobiestwem 68,2%, jednak przy u f n o c i
24%. O co chodzi z ow ufnoci? Programy kalibrujce, aby uatwi odczytanie wynikw,
podaj zakresy dat przy dwch stopniach prawdopodobiestwa: 95,4% i 68,2%, ktre uzasad-
nione s statystycznie
16
. Nie wchodzc w zawioci techniczne, rzecz mona uj nastpujco:
program ustala najwszy przedzia (przedziay), w ktrych zawiera si prawdopodobiestwo
na jednym z dwch zadanych poziomw prawdopodobiestwa. Ze wzgldu na przebieg krzywej
kalibracyjnej wyniki dla obu stopni prawdopodobiestwa nie musz zawiera si w jednym
przedziale (w skrajnych przypadkach w czterech, a nawet piciu przedziaach). W podanym
wyej przykadzie prawdopodobiestwo 68% zawiera si w dwch najwszych przedziaach:
z tej caoci (tj. 68%) ok. 28% przypada na lata 895-925, a ok. 40% dla przedziau 940-980
(zauwamy, e zawsze sumy prawdopodobiestwa poszczeglnych przedziaw wynosz do-
kadnie tyle, ile zadany poziom prawdopodobiestwa). Wracajc do powyszego przykadu,
bezsensowne jest zatem mwienie o ufnoci 24%, gdy przedzia czasu, ktrego w mniejszy
przedzia jest czci, zosta wanie wyznaczony na poziomie ufnoci 68%. M. Kara posuguje
si pojciem ufnoci niesychanie wanym w statystyce sugerujc, e jest ono odmienne od
prawdopodobiestwa, co daje w efekcie przysowiowe maso malane, gdy surowy, laborato-
ryjny wynik w tym przypadku 110030 podaje niepewno (tu 30 lat) wanie na poziomie
prawdopodobiestwa (czyli ufnoci) 68,2%. M. Kara, podkrelajc statystyczny charakter
wynikw bada radiowglowych, stwierdza zarazem, i std konieczno posugiwania si
w rozpatrywanej metodzie wy c z n i e ustalonymi przez laboratorium probabilistycznymi
przedziaami wieku kalibrowanego , ktre zwykle okazuj si pomocne w ocenie trafnoci
konwencjonalnej chronologii jednak tylko w charakterze wskanikw orientacyjnych (s. 49).
Tu Autor si myli, gdy owe przedziay dat kalendarzowych nie s ustalane laboratoryjnie,
ale obliczane przy pomocy uzyskanej dowiadczalnie krzywej kalibracyjnej na podstawie tzw.
surowych dat radiowglowych
17
. W praktyce po prostu program komputerowy (najczciej
powszechnie dostpny OxCal 3.10) dokonuje kalibracji przy uyciu aktualnej krzywej kalibra-
cyjnej. Wspomniane przedziay maj wycznie co naley podkreli ponownie charakter
orientacyjny, gdy poszukiwana data kalendarzowa moe znajdowa si rwnie w przedziaach
z niewielk gstoci prawdopodobiestwa, a nawet poza nimi. Moemy sobie dowolnie wybiera
interesujcy nas przedzia czasu i obliczy prawdopodobiestwo, i w jego granicach znajduje
si poszukiwana data kalendarzowa
18
.
Dla oceny wartoci koncepcji Autora wana jest ocena wartoci danych chronologicznych,
ktre stanowi punkt wyjcia do dalszych interpretacji (ustalenia chronologiczne nie s prze-
cie celem samym w sobie). Niedawno pisaem o efekcie starego drewna i jego wpywie na
16
Oba stopnie prawdopodobiestwa 68,2% i 95,4% nie s wybrane przypadkowo maj uzasadnienie
statystyczne. Na marginesie mona doda, e podawanie za kadym razem danego przedziau (czy
mniejszych zakresw prawdopodobiestwa) z dokadnoci do jednej dziesitej jest niepotrzebne, gdy
czytelnik zorientowany wie, o jaki dokadnie przedzia chodzi, natomiast dla niezorientowanego dane te
z tak dokadnoci nie maj znaczenia.
17
Krzywa kalibracyjna uwzgldnia fakt, i procentowy udzia izotopu
14
C w atmosferze nie jest sta -
y i znaczco si waha w zalenoci od wielu czynnikw, m. in. aktywnoci Soca. Poniewa z tego po -
wodu same surowe dane s dla dalszych analiz bezwartociowe, gdy daj bdny wiek prbek, naley
je skalibrowa, aby uzyska przedziay wieku kalendarzowego. Krzyw kalibracyjn wyznacza si
dowiadczalnie, datujc metod
14
C ogromn seri prbek z drewnem ze sojw o znanym wieku wy-
znaczonym dendrochronologicznie.
18
Por. A. Wa l a n u s, Archeologia awangard nauk cisych. O formie kalibrowanych dat
14
C,
Archeologia Polski, 50, 2005, nr 1-2, s. 129-133, tu s. 132.
Recenzje 213
okrelanie wieku architektury murowanej na podstawie datowania
14
C inkluzji drewnianych
w zaprawach murarskich
19
. M. Kara wspomina wprawdzie o efekcie starego drewna w prbach
radiowglowych, ale jego przyczyny, a tym samym znaczenie dla interpretacji wynikw, rozumie
cakowicie opacznie. I tak, zupenie niezrozumiae jest zdanie: nie wykluczamy te ze wzgl-
du na niewielkie wymiary prby oraz stan zachowania drewna efektu sztucznego postarzenia
drewna (s. 350), gdy wpyw obu wymienionych w cytacie cech ujty jest ju wielkoci okre-
lajc dokadno pomiaru () i nie ma nic wsplnego ze efektem starego drewna. W innym
miejscu rozwaania Autora w tej sprawie s jeszcze bardziej zagmatwane. Susznie stwierdza,
e istotne znaczenie dla okrelenia wieku badanego obiektu za pomoc
14
C ma pozycja badanej
prbki w pierwotnym przekroju drewna. Bdne natomiast jest uzasadnienie tego zjawiska, ja -
ko wynikajcego rzekomo z tego, e rozpad izotopu radioaktywnego
14
C jest nierwnomierny
w pniu, co w konsekwencji decyduje o swoistym postarzeniu wieku prby pochodzcej ze so-
jw wewntrznych, przyrdzeniowych (s. 345). Gdyby tak byo, to w ogle nie byaby moliwa
metoda
14
C, gdy jej fundamentem jest zjawisko staego tempa rozpadu promieniotwrczego,
niezalenie od materiau, w ktrym izotopy
14
C s uwizione
20
. Nie powtarzajc w caoci
wywodw publikowanych ju w innym miejscu, przypomn tylko, e drewno w warstwach star -
szych ni biel podkorowa nie wymienia skadnikw organicznych z otoczeniem, a tym samym
przestaje do tych sojw dociera wiey dopyw izotopu
14
C asymilowanego przez drzewo
wraz z ditlenkiem wgla. Poniewa soje bliej rdzenia s starsze od sojw bliszych warstwie
bielastej pod kor, to przez czas dzielcy dane soje w starszych warstwach drewna po prostu
wicej izotopw
14
C ulego rozpadowi. Dlatego ilo izotopw, ale nie tempo rozpadu, jest rna
w zalenoci od pochodzenia prbki z konkretnego miejsca w belce.
Efekt starego drewna powstaje na tej zasadzie, e okrelajc wiek danej prbki, okrelamy
w rzeczywistoci wiek konkretnych sojw (w zalenoci od wielkoci prbki, jednego bd
cznie kilku ssiadujcych). Ustalona data radiowglowa dla konkretnego soju nie ma zatem
nic wsplnego z ustaleniem daty (nawet orientacyjnej) cicia drzewa, ktra dla datowania ar-
cheologicznego jest najbardziej podana, gdy wyznacza terminus post quem wykorzystania
przez czowieka danego kawaka drewna. Jeli nieznane jest nam miejsce w drewnie, z ktrego
datowana prbka pochodzi, to midzy rzeczywistym czasem cicia drzewa a uzyskanym prze-
dziaem czasu po kalibracji wynikw dla owej prbki, istnieje nieznana nam rnica, ktra moe
by niewielka (jeli badana prbka pochodzi ze sojw bliskich zewntrzu), ale te moe by
bardzo znaczny (jeli pochodzi z okolic przyrdzeniowych). Zasadniczy problem polega na tym,
e najczciej nie jestemy w stanie tej wielkoci nawet oszacowa bez danych dodatkowych,
jak choby wiedza o miejscu danej prbki w obrbie wikszej caoci np. belki, czy charakteru
obiektu, z ktrego prbka pochodzi. Na przykad wiedzc, e prbka pochodzi z wierzchniej
warstwy kody z konstrukcji waowych, w ktrych drewno ukadano bez obrbki ciesielskiej,
jestemy bliscy uchwycenia czasu cicia drzewa. W przypadku, gdy prbka pochodzi np. z obra -
bianej wczeniej dranicy, nawet z jej warstw zewntrznych, nie mamy ju danych pozwalajcych
ustali, jaki odstp czasu dzieli badan prbk od czasu cicia drzewa. Pod tym wzgldem
jestemy zupenie bezradni, gdy mamy do czynienia z drewnem zwglonym rozdrobnionym i roz -
wleczonym, a jest to sytuacja najczciej spotykana.
Problem z datowaniem wgli niewiadomego pochodzenia ze wzgldu na efekt starego
drewna moe zilustrowa przykad podany przez M. Kar. Chodzi tu o jedn dendrodat z prb -
ki zachowanej wraz z rdzeniem z belki uzyskanej z jednej z ziemianek (wedug M. Kary pseu-
doziemianek) z Ostrowa Tumskiego (s. 355), ktra daa rezultat AD 685 po 899. Mamy wic
tu przykad drewna ponaddwustuletniego, ktrego data cicia nie jest znana, bo nie uchwy-
19
D. A. S i k o r s k i, O nadziejach zwizanych z datowaniem metod
14
C zabytkw architektury
redniowiecznej w Polsce (gos w niedokoczonej dyskusji), w: Architektura romaska w Polsce. Nowe
odkrycia i interpretacje, Gniezno 2009, s. 677-703.
20
Rozpad ma charakter przypadkowy i stao rozpadu dotyczy odpowiednio duej grupy atomw
14
C. Poniewa w badanych prbach warunek ten jest zawsze speniony, nie ma powodu, by uwzgldnia
probabilistyczny charakter zjawiska, ktre ujawnia si dopiero dla maych prbek o wieku kilkudziesiciu
tysicy lat.
214 Recenzje
cono warstwy bielastej, a najmodszy ze soi pochodzi z 899 r. Wyobramy sobie, e belka ta
nie zachowaa si w tak dobrym stanie, ale ulega zwgleniu i rozdrobnieniu, a pozostay po
niej jedynie lune wgle we wntrzu ziemianki. W takiej sytuacji archeolog, biorc prb do
oznacze radiowglowych, nie wie, z jakiej czci drewna dany fragment pochodzi. Zamy
zatem, e pobra dwie prbki i to tak nieszczliwie, e jedna pochodzia z okolic rdzenia, czyli
z ok. 685 r., a druga ze soju, ktry przyrs ok. roku 899. Symulowane surowe daty
14
C bd
(w kolejnoci) nastpujce: 130030 oraz 113030. Po kalibracji uzyskamy nastpujcy diagram
uzyskany programem OxCal.
Rys. 1. Wynik kalibracji w programie OxCal dla laboratoryjnego wyniku BP 130030 oraz 113030.
Zwykle w takiej sytuacji uznaje si ktr z prb za bdn i w zalenoci od preferowanych
wczeniejszych tez wybiera si t, ktra bardziej pasuje do przyjtej koncepcji. Najczciej mamy
jednak tylko jedn prb. Nietrudno sobie wyobrazi, e archeolog moe mie pecha i signie
po kawaek drewna pochodzcy z poblia rdzenia. W takiej sytuacji, o ile pozostay materia nie
bdzie wyranie odbiega od sugerowanej chronologii radiowglowej, interpretacja bdzie suge-
rowa czas znacznie starszy ni rzeczywisty moliwy czas uycia belki. Z tym samym stopniem
prawdopodobiestwa prbka moe wprawdzie pochodzi ze soi z poblia warstwy podkorowej
i wwczas bdzie to czas zbliony do rzeczywistego. Biorc jednak prb drewna o niewiadomym
pooeniu w przekroju pnia, zawsze naraamy si, e bdzie to prbka dajca znacznie starszy
okres ni czas cicia drewna. Wanie efekt starego drewna najprawdopodobniej doprowadzi
do uzyskania zaskakujcego dla Autora rezultatu datowania radiowglowego fragmentu wgla
drzewnego spod tzw. misy chrzcielnej na Ostrowie Lednickim, gdzie kalibracja daa wynik w po -
staci przedziau 590-670 (przy 95% prawdopodobiestwie). Jednak Autor ochoczo buduje na
tym pojedynczym rezultacie koncepcj kontynuowania w tym miejscu miejsca kultowego od
staroytnoci (s. 354).
W swoich analizach M. Kara szeroko wykorzystuje daty radiowglowe, czsto s to pojedyn-
cze wyniki, ale moliwy wpyw efektu starego drewna w swoich interpretacjach ignoruje niemal
cakowicie. Autor wrcz stwierdza, e jego wtpliwoci wzbudza tendencja do arbitralnego jego
zdaniem odmodzenia przedziau wieku kalibrowanego poprzez uwzgldnienie efektu starego
drewna, chocia co zaskakujce co do zasady, to si zgadza z przesankami prowadzcymi
do takiego wniosku. Stwierdzenie, e naley liczy si z efektem starego drewna, nie oznacza
arbitralnego odmodzenia wieku, gdy nie proponuje si jakiego staego wskanika koryguj-
cego, tylko zwraca si uwag, e faktyczny wiek cicia drzewa moe znacznie si rni od
uzyskanego wieku prbki. Arbitralnie postpuje w tej kwestii M. Kara, gdy sdzi on (wanie
arbitralnie), e w paleniskach, a z tego rodzaju obiektw pochodzi powana cz wgli drzew-
nych poddawanych badaniom radiowglowym, w charakterze paliwa spalano przede wszystkim
zbierany sezonowo chrust dajcy z racji niewielkiej rednicy gazi znikomy efekt tzw. po-
starzenia wyniku spalano chrust zbierany w lasach, gdzie zalega co najmniej rok, wtpliwe
jednak, by korzystano z chrustu, ktry zalega duej ni kilka lat (s. 346). Nie mog podzieli
optymizmu M. Kary co do pochodzenia znacznej liczby prbek z palenisk, gdy, nawet opierajc
si na danych publikowanych w recenzowanej ksice, niewiele prbek pochodzi z obiektw,
ktre moemy okreli jako paleniska uytkowe, a do tego atrybucja niektrych jako paleniska

Atmospheric data from Reimer et al (2004);OxCal v3.10 BronkRamsey (2005); cub r:5 sd:12 prob usp[chron]
400CalAD 600CalAD 800CalAD 1000CalAD 1200CalAD
Calibrated date
130030BP
113030BP
Recenzje 215
jest w ogle wtpliwa. Ponadto w paleniskach mogo by spalane drewno ze starych konstrukcji
drewnianych, ktrego stan nie pozwala ju na wtrne konstrukcyjne zuytkowanie. Natomiast
o charakterze spalanego materiau mamy tylko wyobraenia, ale nie wiedz. Przykady z osiem-
nasto- i dziewitnastowiecznej Polski, kiedy to w gospodarstwach chopskich chrust stanowi
istotn cz opau, wynikaj z faktu ograniczania moliwoci pozyskiwania przez chopw
drzewnej grubizny. Jak to wygldao we wczesnym redniowieczu, po prostu nie wiemy. Jeli
M. Kara uznaje, e pozyskiwano wycznie chrust, to doda mona, e w wczesnych lasach z pew -
noci zalegao mnstwo grubizny obalonej z przyczyn naturalnych. Takie drewno, w sposb
naturalny wysezonowane, choby z racji atwiejszego transportu i obrbki, mogo by wanie
preferowanym paliwem, a przynajmniej takim, ktre wykorzystywano na rwni z chrustem.
Wszystko to jest oczywicie nieweryfkowalne, ale pokazuje, e nie jestemy w stanie uchwy-
ci jednoznacznych zasad, ktrymi kierowano si przed tysicem lat, przygotowujc drewno
na opa. W przypadku prbek pobieranych z warstw przesiknitych spalenizn nie wiemy,
czy pochodz one z rozwleczonych palenisk uytkowanych gospodarczo, czy te z konstrukcji
drewnianych zbudowanych z grubizny, ktre przypadkowo lub intencjonalnie zostay spalone,
a wgle rozproszone. W takim za przypadku liczy si trzeba z efektem starego drewna, ktry
w istotny sposb zakca uzyskane dane.
Inaczej rzecz si ma z drewnem konstrukcyjnym, ktre pochodzio z pewnoci z drzew kilku -
dziesicioletnich, a jak pokazuj dane dendrochronologiczne, nierzadko grubo ponad stuletnich.
Wgle drzewne pobierane z takich przepalonych konstrukcji mog z duym prawdopodobie-
stwem pochodzi z do starych sojw w kadym razie najczciej nie wiadomo, z jakich
fragmentw drewna. M. Kara wyjtkowo rzadko podaje dokadne miejsce w belce, z ktrej po-
brano prbki
14
C, co nie uatwia nawet przyblionego oszacowania bdu wynikajcego z efektu
starego drewna. Nie wiadomo nawet, czy prbki byy pobierane z uwzgldnieniem tego efektu,
a wic czy starano si je pozyska z wierzchnich warstw, czy te sigano gbiej, gdzie drewno
bardziej zachowuje swoj spoisto, a moe nawet ulego tak znacznemu rozkadowi, e tylko
warstwy bliskie rdzeniowi zachoway jeszcze dajcy si analizowa
14
C materia organiczny
21
.
Wnioskowanie w oparciu o takie dane jest obarczone potencjalnie duym bdem bdem,
ktrego wielko nie poddaje si nawet oszacowaniu.
Mona zauway u archeologw tendencje do pobierania pojedynczych prbek do datowania
14
C, aby uzyska datowania z jak najwikszej liczby obiektw czy warstw z danego stanowis-
ka. Niestety, wnioskowanie oparte na pojedynczych prbach (czy niewielkiej ich iloci) jest
bardzo zawodne. Wynika to po pierwsze z omwionego wyej efektu starego drewna (jeli cho -
dzi o prbk z drewna), a po drugie z powodu probabilistycznego charakteru samych pomiarw
i dowiadczalnie wyznaczanej krzywej kalibracyjnej. Niewielkie zwikszenie liczby prb z tego
samego obiektu pozwala zmniejszy efekt starego drewna poprzez urednienie sumarycznego
wyniku
22
, jak i uzyska po urednieniu dokadniejsze wyniki. Rezultat jest taki, e zmniej-
sza si w ten sposb prawdopodobiestwo pobrania prbek wycznie z gbszych warstw
drewnianej belki. Nawet jeli prbki pochodz z wierzchnich warstw drewna, to urednienie
wyniku z kilku prb pozwala zawzi przedzia dat po kalibracji. Jeli chodzi o ten ostatni
aspekt (urednienia rwnoczasowych wynikw), to M. Kara zdaje sobie chyba spraw z zalet
zwikszenia prb z jednego obiektu, ale faktu tego w swoich interpretacjach wynikw datowania
ani razu nie wykorzystuje. Na marginesie mona zauway uwaga ta nie dotyczy wycznie
M. Kary e skutki niepenej znajomoci metody
14
C ujawniaj si ju na etapie planowania
pobierania prbek. Bardzo rzadko zwraca si uwag na fakt, e belki nie poddajce si analizie
dendrochronologicznej, ale z zachowanymi i policzalnymi sojami, mona datowa metod
14
C przy zastosowaniu zjawiska wiggle-matching, ktra daje rewelacyjn, jak na metod
radiowglow, dokadno. W takich sytuacjach pobiera si zazwyczaj niestety jedn prbk
21
Spotykaem si z uzasadnieniem pobrania prbki w gbi drewnianej kody wanie faktem lepszego
zachowania si struktury drewna w gbi ni bardziej kruchych warstw wierzchnich fakt, ktry nie ma
znaczenia w analizie radiowglowej prbek.
22
Nie chodzi tu o redni arytmetyczn poszczeglnych wynikw.
216 Recenzje
i to jak ju podkrelaem bez zwracania uwagi na jej umiejscowienie w belce
23
. Zreszt
krtkie omwienie przez M. Kar moliwoci ucilenia wynikw kalibracji (s. 48) jest pene
niecisoci i bdw, ktrych tu wylicza nie bd
24
.
Autor susznie zauwaa, e analiza radiowglowa okrela przede wszystkim wiek prbki,
a nie obiektu. Datowanie to moe, lecz nie musi odzwierciedla wieku obiektu. Istotne zna -
czenie ma tutaj kontekst stratygrafczno-funkcjonalny prby, wan rol odgrywa te umiejt -
no interpretacji wynikw przez archeologa (s. 48, przyp. 360). Z pierwsz czci tej opinii
cakowicie si zgadzam. Komentarza wymaga stwierdzenie, e datowanie moe odzwierciedla
wiek obiektu, co wydaje mi si nie uzasadnione, gdy w przypadku
14
C datowanie obiektu zaw -
sze jest porednie, najczciej poprzez datowanie surowca, z ktrego obiekt zosta zrobiony
lub przynaleno prbki do tej samej warstwy. Zreszt do podobnie rzecz si ma z dendro-
chronologi.
Przy wszystkich wyej omwionych niedomaganiach w interpretacji wynikw
14
C podkre-
li naley, e Autor zawsze konsekwentnie podaje surowe daty laboratoryjne. Pozwala to nie
tylko na kontrol wynikw, ale na uzupenienie niektrych interpretacji (np. przez urednianie
kilku wynikw z tego samego obiektu czy warstwy rozpatrywanych przez Autora z osobna)
25
.
Kolejny bd popeniany przez Autora polega na traktowaniu niekiedy wykresw kalibracyj-
nych jak wykresw liniowych, gdy tymczasem liczy si tylko powierzchnia zaczernionego pola
w zadanym przedziale czasu. Prowadzi to do zupenie bdnych wnioskw, jak ten, na podstawie
ktrego m. in. M. Kara dowodzi, e dane
14
C potwierdzaj hipotez o budowie lednickiego ko-
cioa grodowego w trzeciej wierci X w. Autor stwierdzi, e punkt modalny (waciwie jeden
z dwch punktw)
26
, ktry wypada ok. 980 r., informuje, e prawdopodobiestwo kalibrowanego
wieku kalendarzowego prby wzrasta w przedziale ADcal 950-980, po czym maleje w przedziale
ADcal 980-1000. (s. 355, przyp. 1874). Jeli spojrzymy na wykres kalibracyjny, to sposb jego
odczytania staje si zrozumiay przy zaoeniu odczytu liniowego, tyle, e jest to sposb bdny.
Poniewa krzywa po lewej stronie 980 r. wzrasta, a po prawej opada, Autor odczytuje go tak, jak
przebieg funkcji, czyli po grani. Dlatego wydaje mu si, e prawdopodobiestwo u szczytu
980 preferuje wanie t dat. Przypomn wic, e w wykresach kalibracyjnych znaczenie ma
powierzchnia zaczernione pole poniej grani w zadanej z gry szerokoci przedziau czasu.
Poniewa w pik ma ksztat w pewnym zakresie czasu prawie symetryczny, to gdyby dowolnie
przyj rok 980 za punkt odniesienia, to dwa symetryczne przedziay po 30 lat przed i po t
dat daj niemal identyczne prawdopodobiestwo 20 i 22%. Wniosek M. Kary naley zatem
skorygowa stwierdzeniem, e poszukiwana data w rwnym stopniu moe by w obu zakresach:
wykres naley traktowa jako cao. Przedzia 950-980 jest tak samo prawdopodobny, jak
przedzia 980-1010 i kierunek wzrostu gstoci prawdopodobiestwa ani kierunek jego malenia
niczego nie sugeruj, ani tym bardziej nie wskazuj na preferowanie jakiej konkretnej daty
bd nawet konkretnego bardzo wskiego przedziau. Prawdopodobiestwo zawsze odnosi si
wycznie do wybranego przedziau
27
.
23
Por. rzadki przykad wykorzystania tej metody B. Gr u s z k a, Obiekt z pocztkw redniowiecza
w Stonem, stan. 2, pow. zielonogrski, Slavia Antiqua 51, 2010, s. 249.
24
Urednianie rezultatw jest operacj matematyczn i nie musi by wykonane w laboratorium, twier -
dzenie Bayesa i oparcie si o dane aprioryczne to ten sam proces. Punkt modalny i mediana w aden sposb
nie precyzuj wynikw.
25
M. Kara, polemizujc ze mn, stwierdza (s. 48, przyp. 360), e surowe daty
14
C nie stanowi podstaw
analiz archeologicznych, co jest jawnie sprzeczne z metod statystyczn, gdy tylko takie dane mog by
podstaw rnorodnych analiz statystycznych (urednianie, rozwarstwianie chronologiczne stanowiska
na podstawie
14
C itd.), bdcych punktem wyjcia dla jakiejkolwiek interpretacji wynikw poddanych
pniej kalibracji. Wyniki kalibrowane kocz jakiekolwiek dalsze operacje na tych danych.
26
Drugi punkt modalny zosta arbitralnie odrzucony, gdy wskazuje na przeom IX i X w., jawnie
kccy si z preferowan hipotez M. Kary.
27
Nawiasem mwic, dlaczego nie wybra w tym przypadku za punkt modalny szczytu ok. 910 r.?
O braku sensu w posugiwaniu si punktem modalnym w przypadku krzywych kalibrowanych por.
A. Wa l a n u s, T. Go s l a r, Wyznaczanie wieku metod
14
C dla archeologw, Rzeszw 2004, s. 61.
Recenzje 217
Rys. 2. Wynik kalibracji w programie OxCal dla laboratoryjnego wyniku BP 108030 z punk-
tem modalnym koo roku 980.
Obiecujco przedstawiaj si wyniki datowa dendrochronologicznych konstrukcji drewnia-
nych z wczesnoredniowiecznych obiektw. Tym bardziej, e przynajmniej dla kilku stanowisk
dysponujemy dugimi seriami prbek, z czci dat z warstwy bielastej, co pozwala ucili
chronologi do kilkunastu a nawet zaledwie kilku lat, nie mwic o prbkach dajcych nawet
roczne daty cicia drzewa. Daje to duy stopie pewnoci w ustaleniu ich dokadnej chronologii.
Jednak gros dendrodat, ktrymi Autor si wspiera, pochodzi z zaledwie kilku lub pojedynczych
prbek najczciej bez warstwy bielastej, co nawet nie pozwala ograniczy bdu do kilku lat.
W rzeczywistoci w tych przypadkach mamy daty, ktre moemy traktowa jedynie jako
wyznaczajce terminus post quem. Mimo to Autor wyprowadza z nich niekiedy daleko idce
wnioski, zakadajc milczco, e w wyznaczony terminus post quem jest bliski waciwej daty
cicia drzewa. Niestety, przypuszczenia te nie s w aden sposb weryfkowalne. Posugiwa -
nie si wycznie okreleniem post XYZ lat, jeli nie mamy warstwy bielastej, w rzeczywisto-
ci niewiele mwi. Z punktu widzenia oceny wiarygodnoci datowania na podstawie prbek
z wynikami typu post XYZ, zwaszcza pojedynczych prbek lub zaledwie kilku z danego obiek-
tu, wane jest wskazanie, czy wynik (np. post 927) uzyskany z konkretnej prbki pochodzi
z drewna o znacznym uchwytnym wieku (np. w ostatni datowany sj okreli wiek drzewa na
przynajmniej 200 lat), czy te dotyczy to drzewa relatywnie modego (np. ostatni uchwytny sj
pozwala stwierdzi, e drzewo miao nie mniej ni 60 lat). W pierwszym przypadku domylnie
moemy przyj, e owo post moe dotyczy zaledwie kilku dekad (chocia i to bdzie grubym
przyblieniem), a w drugim, moe dotyczy stu i wicej lat. Im znany nam minimalny wiek
drzewa, z ktrego pochodzi prbka, jest duszy, tym prawdopodobiestwo, e rnica midzy
wiekiem ostatniego datowanego soju, a rzeczywist dat jego cicia jest (statystycznie rzecz
ujmujc) mniejsza. Tego rodzaju dodatkowe informacje daj nam przynajmniej jak orientacj,
co w rzeczywistoci moe oznacza okrelenie rodzaju post 927. W sytuacji, gdy prbki po-
chodz z drewna obrobionego, bez zachowanego rdzenia i kiedy nie da si ustali minimalnego
wieku drzewa, z ktrego dana prbka pochodzi, to nasze moliwoci szacowania ewentualnego
rzeczywistego wieku ulegaj dodatkowemu zmniejszeniu. Opisywanemu problemowi mona
w znacznym stopniu zaradzi, dysponujc wiksz liczb prbek z danego obiektu, ale zdaniem
M. Krpca jak pewno otrzymuje si przy minimum 10 prbach. Jak atwo zauway, nie-
ktre z proponowanych przez Kar datowa (np. katedry poznaskiej i jej otoczenia, s. 242 n.)
opieraj si na jednej bd dwch dendrodatach typu post XYZ, nie dajcych w rzeczywistoci
twardego wsparcia dla formuowanych na ich podstawie wnioskw zakadajcych do wysok

Atmospheric data from Reimer et al (2004);OxCal v3.10 Bronk Ramsey (2005); cub r:5 sd:12 prob usp[chron]
600CalAD 800CalAD 1000CalAD 1200CalAD
Calibrated date
800BP
900BP
1000BP
1100BP
1200BP
1300BP
1400BP
R
a
d
i
o
c
a
r
b
o
n

d
e
t
e
r
m
i
n
a
t
i
o
n
108030BP
68.2%probability
890AD(19.9%) 920AD
940AD(48.3%) 1020AD
95.4%probability
890AD(95.4%) 1020AD
218 Recenzje
precyzj ustale chronologicznych. Trzeba jednak przyzna, e praktyka M. Kary nie odbiega
tu od zwyczajw przyjtych w archeologii i uwagi te nie dotycz tylko tej ksiki.
Jak mylce moe by wnioskowanie z pojedynczych danych, pokazuje seria 33 prbek z do -
brze znanej badaczom wczesnego redniowiecza jednofazowej ziemianki z Krakowa-Wycia,
ktrych dendrodaty zaczynaj si od post 465, gdy rzeczywista data jej wybudowania to czas tu
po 625 r. (kilka prbek z warstw bielast)
28
. Gdybymy dysponowali zaledwie paroma prbkami
przypadkowymi bez warstwy bielastej, a przy tym mielibymy nieszczcie traf na te dajce
wyniki z V w., nasz wniosek oparty na takiej prbie postarzyby obiekt przynajmniej o dobre
stulecie. Dua cz dendrodat, ktrymi posuguje si M. Kara, to wanie pojedyncze dane; jeli
nawet odwouje si do kilku, to czsto pochodz one z rnych warstw. Nawet pojedynczy wynik
jest jak informacj, choby wyznacza jaki punkt orientacyjny, ale budowanie w oparciu o tak
nike przesanki rozbudowanych hipotez jest pozbawione sensu, gdy prawdopodobiestwo, e
kolejne daty z tego samego obiektu dadz wynik znacznie si rnicy, jest due.
Na marginesie warto zwrci uwag na do kuriozalne rozwaania M. Kary o moliwoci
ustalenia dokadnej daty rocznej cicia drzewa (s. 343). Wtpliwoci swoje uzasadnia rnymi
konwencjami w redniowieczu, jeli chodzi o ustalenie pocztku roku, ktre w Europie najczciej
znajduj si midzy Boym Narodzeniem a Wielkanoc (M. Kara zna tylko dwa systemy, liczce
pocztek roku od 25 grudnia i 1 stycznia, co czyni jego dywagacje jeszcze bardziej wydumanymi,
gdy rnica jest zaledwie piciu dni). W czci przesanki M. Kara s trafne, tzn. w sytuacji,
kiedy nie wiemy, w jakim systemie s datowane informacje rdowe, a nie znamy pory roku
dla konkretnego wydarzenia, to istnieje niebezpieczestwo, e podana informacja roczna mo -
e mieci si w przedziale 1 roku. Przykadowo, rocznikowa data przybycia Dobrawy do
Mieszka 965 moe w rzeczywistoci oznacza, e by to ju rok 966 wedug obecnej rachuby.
Jednak w przypadku dendrochronologii poszczeglne warstwy przyrastaj tylko w pewnych okre -
sach roku i warstwa wiosenna z pewnoci nie koczy przyrostu przed kocem marca, wic
kwestia ta, zwaszcza w postaci prezentowanej przez Autora, nie ma nawet teoretycznego uza-
sadnienia.
IV. WOK PRZEOMU PASTWOWEGO
Jednym z kluczowych dla M. Kary poj jest przeom pastwowy. Omawiana ksika
jest m. in. powicona poszukiwaniom materialnych ladw przeomu pastwowotwrczego
wraz z prb okrelenia istoty oraz przyczyn tego zjawiska (s. 51). eby ustali, co konkretnie
Autor rozumie pod tym pojciem, czytelnik musi we wasnym zakresie zebra jego nieliczne
rozproszone wypowiedzi w tej sprawie, ale i wwczas nie znajdzie jednoznacznej deklaracji.
Z kilku sw ze wstpu wynika, e problematyka przeomu pastwowego utosamiona jest przez
Autora z wyksztaceniem si lub adaptacj u s t r o j u w a d c z e g o w okrelonej spoecznoci
(istoty tego ustroju) (s. 7); w innym miejscu: okrelenie pocztkw oraz charakteru elitarnej
monarchii Piastw pozwolioby datowa moment kulturowo-cywilizacyjny przeomu zwizanego
z pocztkiem pastwa (s. 48); dla zaistnienia przeomu pastwowego niezbdny by jednak
wzorzec organizacyjny (s. 49). Nieco wiata rzuca szerszy wywd Autora: Moc sprawowania
wadzy wsplnota utosamiaa z przysugujcymi jej kolektywnie uprawnieniami wadczymi
do zawaszczonej ziemi, ktr postrzegano jako domen wit ojcowizn. Istotne zmiany w
tym zakresie przynis dopiero przeom pastwowy. Odtd uprawnienia wadcze tak w wy -
miarze symbolicznym, jak i realnym przysuguj suwerenowi monarsze, ktry sprawuje
imperium z nadania boskiego, tudzie z mandatu ludu. W zamian za ograniczenie pierwotnych
uprawnie politycznych, gwarantuje on wsplnocie poczucie realnego i sakralnego miru, w tym
bezpieczestwo miejsc witych (s. 203).
Nie s to wypowiedzi, ktre by mona uzna za wyjanienie, jakimi cechami w postu-
lowany przeom miaby si odznaczy w rdach archeologicznych i dlaczego przyjto te,
a nie inne kryteria. Z kontekstu wynika, e za gwny wyznacznik przeomu, jak i momentu
rozpoczcia budowy pastwa w Wielkopolsce, M. Kara uzna zintensyfkowanie w pocztkach
28
M. Kr p i e c, Dendrochronologia, Warszawa 2009, s. 181.
Recenzje 219
X w. budownictwa grodowego i wyksztacenie si pewnej grupy elitarnej, ktrej obecno
ujawnia si w zwikszonej liczbie przedmiotw zaliczanych do kultury elitarnej
29
. Poniewa
nie znajduj adnego innego kryterium, to tak dokonany wybr wydaje mi si nazbyt arbitralny
i nieadekwatny. Gdyby analogicznie zastosowa owo kryterium do innych czasw, to przeomy
znalelibymy w czasach kultury uyckiej w Europie w rnych spoeczestwach celtyckich,
o ktrych wiemy, e byy mocno spoecznie zrnicowane i na tyle wysoce zorganizowane, e
o tysic lat starsze celtyckie oppida przy naszych nadwarciaskich grodach wczesnorednio-
wiecznych jawi si jako metropolie
30
. Wyksztacenie si elity militarnej w danym spoeczestwie
nie musi oznacza powstania pastwa, jak pokazuje przykad rnych spoeczestw germaskich
od schyku I tysiclecia p.n.e. Moe w prahistorii nie znalelibymy tak dynamicznego procesu,
jak w przypadku Wielkopolski w X w., ale z pewnoci znajdziemy lady powstania wysoce
zorganizowanych i materialnie rozwarstwionych spoeczestw z moliwoci wydzielenia grupy
elitarnej na podstawie kryterium, jakim s przedmioty luksusowe. Nie sdz zatem, by takie ob -
serwacje, jak zwikszona liczba przedmiotw luksusowych oraz intensyfkacja budownictwa grodo -
wego byy wystarczajcymi archeologicznymi wiadectwami budowy pastwowoci. Zastrzegam
jednak, e kwestia odzwierciedlenia w materiale archeologicznym procesu pastwowotwrczego
wymaga osobnych bada, gdy, jak dotd, poruszamy si zarwno Autor, jak i piszcy te so-
wa raczej w sferze intuicji. Jak na tym tle ma si przedstawia interpretacja tego, co si dziao
w Wielkopolsce w X w. na podstawie materiau archeologicznego? Odpowied jest prosta, to
historycy i rda pisane w rzeczywistoci wyznaczaj kierunek interpretacji M. Kary, gdy jeli
historycy mwi o pastwie polskim od drugiej poowy, a z pewnoci od pocztku XI w., to
musiao ono powsta wczeniej, a jedynym wyranym procesem obserwowalnym w rdach
archeologicznych w okresie poprzedzajcym jest akcja budowy grodw w pierwszej poowie
X w. Rzekomo samodzielny gos archeologii, majcy sprowadzi si do uchwycenia material-
nych wiadectw przeomu pastwotwrczego wraz z prb okrelenia istoty oraz przyczyn tego
zjawiska w rzeczywistoci skonstruowany jest pod dyktando koncepcji wypracowanych przez
historykw, do ktrych dostosowuje si obserwacje archeologiczne.
Mona mie rwnie zastrzeenia co do wyboru cezury koczcej w przeom traktowany
jako pewien proces, ktry zdaniem M. Kary zwizany jest z panowaniem Bolesawa Chrobrego.
adna z analiz materiau archeologicznego takiej cezury nie wyznacza, a przynajmniej Autor
jej nie wskazuje. Pocztek XI w. jest tu przejty po prostu za historykami, a nie wynika z analiz
archeologicznych. Bo tak jak daleko w gb wczesnego redniowiecza Autor siga dla uchwy-
cenia tego, co nazywa substratem pastwowotwrczym, to w przypadku prby zarysowania
koca tego procesu nie dysponuje odpowiednio szerokim materiaem porwnawczym, nawet
ograniczajc si tylko do XI w. Po czci Autor jest usprawiedliwiony na og gorszym rozpo-
znaniem archeologicznym wieku XI i XII w porwnaniu do X, gdy atwiej uchwyci pocztki
ni zarysowa dynamik pniejszych zmian.
Pewne trudnoci pojawiaj si z szeroko wykorzystywanym przez Autora pojciem monar-
chia patrymonialna, pokrewn mu domen patrymonialn czy te oglnie uywanym
przymiotnikiem patrymonialny. Rekonstrukcja tego wanego z punktu widzenia caoci wy -
wo dw Autora terminu nie prowadzi do klarownych wnioskw. Z jednej strony zdaniem
M. Kary wadza nabieraa charakteru patrymonialnego, kiedy wadza ksicia plemiennego ule-
gaa przeksztaceniu we wadz dziedziczn, dajc wybranemu rodowi prawo do dysponowania
obszarem pastwa niczym domen (seniori)
31
. To, czym ksi patrymonialny wada, stawao
29
Jednoznaczne zdefniowanie przeomu pastwowego znajdziemy natomiast w tekcie mistrzyni
Autora, Z. Ku r n a t o ws k i e j, Pocztki Polski, Pozna 1992, s. 62: Archeologicznym wyznacznikiem
przeomu, a zatem przejcia od organizacji plemiennych, segmentowych, charakteryzujcych si wieloma
orodkami centralnymi, do organizacji o charakterze centralistycznym, wczesnopastwowym, jest budowa
w Wielkopolsce sieci nowych orodkw wadzy, a zarazem niszczenie gwatowne bd stopniowe, dawnych
struktur osadniczych.
30
Por. dyskusj nad charakterem organizacji politycznej Celtw przed podbojem rzymskim: Celtic
Chiefdom, Celtic State: The Evolution of Complex Social Systems in Prehistoric Europe, red. B. Arnold,
D. B. Gibson, Cambridge 1995.
31
Tu mona domyla si nawizania do koncepcji propagowanej przez H. o wmi a s k i e g o,
220 Recenzje
si zdaniem Autora jego domen patrymonialn (s. 31 n.). Wadztwo patrymonialne tym
ma si odrnia od ustroju wodzowskiego, e w tym ostatnim wdz kontrolowany jest przez
wiec. Zdaniem M. Kary z tego wzgldu wsplnot o ustroju wodzowskim nie sposb uzna za
spoeczestwa pastwowe w typie monarchii patrymonialnych (s. 159). Jaka jest zaleno
midzy pastwem a wadza patrymonialn, w wietle tych wypowiedzi trudno dociec. Sdzc
po tym, e wedug M. Kary pierwsze wyraniejsze symptomy procesw pastwowotwrczych
na ziemi gnieniesko-giecko-poznaskiej pojawiy si w pocztkach X w. i doprowadziy do
przeksztacenia tego terytorium najpierw w patrymonialn domen Piastw, a nastpnie w rdze
pastwa zwanego Gnezdun civitas (s. 164), to wyksztacenie wadzy patrymonialnej byo eta-
pem porednim w drodze do powstania pastwa
32
. M. Kara dopatruje si genezy patrymonium
Piastw idc za czci historiografi w umowie spoecznej (s. 288).
M. Kara, zakadajc niepodzielnoci ich pastwa (domeny), opiera si na pogldach zastanych
w pracach wielu historykw. Pogldy te stoj jednak w jawnej sprzecznoci z danymi rdo-
wymi
33
. Mieszko I podzieli swoj wadz pomidzy synw, jak dowiadujemy si z Dagome
iudex, ale przede wszystkim ze szczegowego przekazu Thietmara. Bolesaw Chrobry obj
ca wadz dopiero wwczas, gdy przyrodnich braci wygna. Jeden z nich (lub jego potomek),
Dytryk, odzyska w 1032 r. za wstawiennictwem cesarza Konrada II jaki nadzia w Polsce. Jed -
noczenie ten sam Bolesaw wyznaczy jak si wydaje, bo rda nie stwierdzaj tego wprost
na gwnego spadkobierc nie pierworodnego (a przynajmniej znanego nam najstarszego)
syna, ale Mieszka II. Ze sw Wipona mona by nawet odnie wraenie, e pastwo zostao
podzielone midzy synw Bolesawa w 1025 r.
34
, a jedynie Mieszko II wygna braci, ktrzy
szukali pomocy u obcych. W czasach tego ostatniego bracia w kocu wadali w swoich dziel-
nicach. Niekwestionowane jedynowadztwo Kazimierza byo jedynie skutkiem faktu, i by
jedynym synem Mieszka II. W czasach Bolesawa Szczodrego z pewnoci wasn dzielnic
wada jego brat Wadysaw Herman.
Postulowane przez M. Kar zwizki dynastii piastowskiej z Wielkopolsk przecie nie-
wtpliwie mocne rwnie wydaj si przesadnie uwypuklone. Przynajmniej od Kazimierza
Odnowiciela, a prawdopodobnie ju od Mieszka II, centrum wadzy znajdowao si w Krakowie.
Wprawdzie chtnie tumaczy si to zniszczeniami w Wielkopolsce po czeskim najedzie, ale
nie wida u Piastw chci przywrcenia poprzedniego ukadu. Wadysaw II Wygnaniec jako
ksi-senior nie otrzyma wadzy nad Wielkopolsk ani chyba si o ni nie ubiega. Gdyby
panowanie nad Wielkopolsk odgrywao tak rol ideologiczn, jak M. Kara przypisuje dla
X w., to dlaczego ju w pierwszej poowie wieku nastpnego centrum wadzy przenioso si na
trwale do Krakowa? Nie mona nie zauway i kolejnej sprzecznoci jeli wadza Piastw
w Wielkopolsce wypywaa z posiadania przez nich tej ziemi w sensie wasnoci, a jak sdz
Autor opowiada si za podporzdkowaniem Maopolski Piastom dopiero w kocu X w., to
trudno zakada, e ich pozycja w ziemi krakowskiej a trudno si domyla, e stali si nagle
wacicielami caej prowincji
35
byaby na tyle mocniejsza, e warto byo przenie centrum
Pocztki Polski, t. VI, Warszawa 1985, s. 101 n., ale senioria (podobnie jak domena) nie moe by uto-
samiana z prywatnym majtkiem.
32
W innym miejscu (s. 287) jest mowa o domenie patrymonialnej jako zalku pastwa.
33
T. Gr u d z i s k i, Zagadnienie podziaw dynastycznych w Polsce do schyku XI wieku, Kwar-
talnik Historyczny 78, 1971, s. 3-26, bronic pogldu o zasadnie niepodzielnoci, zastosowa osobliwy
sposb argumentacji, mianowicie scalanie wadzy przez Bolesawa Chrobrego, w czci przez Miesz -
ka II uznaje za dowd, i taka zasada funkcjonowaa i bya spoecznie nie tylko akceptowana, ale popierana.
Nie zauwaa natomiast, e podziay, do ktrych przecie dochodzio, nie byy Piastom narzucane. Jeli
tak, to znaczy, e czuli si wanie do nich zobowizani.
34
Wipo, Gesta Chuonradi II imperatoris, cap. 29, wyd. H. Bresslau, Scriptores rerum Germanicarum,
Hannover 1915, s. 48: Supra dictus Bolizlaus dux Bolanorum mortuus reliquit duos flios, Misiconem et
Ottonem. Misico dum fratrem suum Ottonem persequeretur, expulerat eum in Ruzziam. Dum ibi aliquantum
tempus miserabiliter viveret, coepit rogare gratiam imperatoris Chuonradi, ut ipso inpetrante et iuvante
restitueretur patriae suae.
35
Naley odrni przejcie wadzy nad jakim terenem, a przejciem na wasno ziemi na nim
si znajdujcej.
Recenzje 221
wadzy wanie na poudnie. Nie jestem przekonany, e wszystkie te fakty mona zoy na karb
chaosu, jaki mia zapanowa w Wielkopolsce po najedzie Brzetysawa. Przecie w pierwszej
poowie XI w. obserwujemy na Wawelu prawdziwy boom budowlany, ktry odzwierciedla
gwatown przemian tego orodka jeszcze przed najazdem czeskim.
Kwestia piastowskiego patrymonium uwydatnia inn cech pracy M. Kary, a mianowicie
poddawanie si przez niego koncepcjom historiografcznym, ktre wbrew wyraonej w rozdzia-
ach o badaniach milenijnych krytyce sugerowania si ustaleniami historiografi stanowi jeden
z fundamentw koncepcyjnych caoci ujcia. Przyjrzyjmy si problemowi patrymonialnego
charakteru pastwa w ujciu historiografcznym. Chodzi o koncepcj, ktra odgrywa istotn
rol w rozumieniu przez Autora formowania si pastwa Piastw.
Uznajemy dzi powszechnie i susznie e stosunek ksit sowiaskich do dzieronego
przez nich kraju wzorowa si pocztkowo, co do treci prawnej, na tych samych zasadach, na
jakich polega stosunek prywatnego waciciela do jego ziemi takimi sowy Oswald Balzer
wprowadzi swoim autorytetem pogld, ktry w polskiej historiografi obowizuje do dzisiaj
36
.
Balzer nie stara si ani wyjani genezy stosunku wacicielskiego dynastii do pastwa, ani
pniejszych jego skutkw. Jedynym argumentem, na ktrym si opar, byy badane przez nie-
go zasady dziedziczenia w onie dynastii, ktre jego zdaniem nie rniy si od dziedziczenia
wasnoci prywatnej, a skoro tak, to najwczeniejsze podziay dynastyczne uzna za dzielenie
piastowskiej wasnoci miao ni by pastwo jako cao. Po O. Balzerze polska historiogra-
fa praktycznie nawet nie prbowaa tak wanej tezy zweryfkowa
37
, nie mwic ju choby
o prbie wyjanienia niezwykego w sumie na tle europejskim zjawiska
38
. Przyczyn tego
byo m. in. utosamienie pojcia pastwa patrymonialnego w rozumieniu Balzera pastwa,
ktrego wacicielem jest wadca z tak samo brzmicym pojciem obecnym w zachodniej
historiografi, ktre jednak oznaczao w XX w. zupenie co innego. W historiografi wiatowej,
gwnie pod wpywem analiz Maxa Webera
39
, pastwo patrymonialne rozumie si obecnie jako
niezinstytucjonalizowany system wadzy oparty na powszechnie uznanym osobistym autorytecie
wadcy. W tym rozumieniu pastwami patrymonialnymi byy rnorakie redniowieczne twory
polityczne, np. Niemcy za dynastii ottoskiej, jak s nim te niektre wspczesne pastwa
Trzeciego wiata. W obu przypadkach okrelenie patrymonialny wyprowadzane byo z dwch
rnych, aczkolwiek wywodzcych si z tego samego rda, sw. W przypadku Balzera z pa -
trimonium oznaczajcego wo, majtek, natomiast w drugim rozumieniu ze sowa pater,
czyli ojciec, do ktrego przyrwnywana bya pozycja wadcy w spoeczestwie, uzaleniona
od siy osobistych wizi i autorytetu.
Koncepcja pastwa patrymonialnego jako tworu bdcego wasnoci monarchy jest w pol-
skiej historiografi osobliwoci historiografczn na tle historiografi wspczesnej. Nie mogc tu
tego zagadnienia szerzej rozwin, chciabym tylko wspomnie, e koncepcja tak rozumianego
36
O. Ba l z e r, O nastpstwie tronu w Polsce, Rozprawy Akademii Umiejtnoci, Wydzia Histo -
ryczno-Filozofczny 36, 1897, s. 289-431, tu s. 294. Wczeniej podobn myl o wyrazi . . -
, , Petersburg 1880, wyd. 5, Petersburg 1919, s. 108, odnonie
do charakteru wadzy ksit ruskich.
37
Dopiero ostatnio J. Ma t u s z e ws k i, Polska monarchia patrymonialna opis redniowiecznej
rzeczywistoci czy produkt dziewitnastowiecznej historiografi?, w: Krl w Polsce XIV i XV wieku,
Krakw 2006, s. 137-153, trafnie podwaa zasadno tej koncepcji, ale w dyskusji porusza si na polu
wytyczonym rozwaaniami O. Balzera.
38
Jednym z nielicznych historykw kwestionujcych ksic wasno pastwa jest K. Mo -
d z e l e ws k i, Organizacja gospodarcza pastwa piastowskiego w X-XIII wieku, Wrocaw 1975.
39
M. We b e r, Wirtschaft und Gesellschaft, Tbingen 1922 (w rozwinitej postaci: t e n e, Wirtschaft
und Gesellschaft: Grundriss der verstehenden Soziologie. Studienausgabe, opr. J. Winckelmann, Tbingen
1972); por. krytyczne omwienie J. Ad a ms, The Rule of the Father: Patriarchy and Patrimonialism in Early
Modern Europe, w: Max Webers Economy and Society: A Critical Companion, Stanford 2005, s. 237-265.
Z pewnoci strat dla rozwaa Autora w kwestii struktury wadzy jest pominicie weberowskiej koncepcji
pastwa patrymonialnego. Wprawdzie i u M. Webera pojawia si zaoenie, e niekiedy punktem wyjcia
ekspansji wadcy patrymonialnego jest wasna wo, ale jest ono nieistotne dla caoci weberowskiej
koncepcji, ktra akurat w tym punkcie zbyt mocno wzorowana bya na stosunkach azjatyckich, bdcych
punktem wyjcia dla rozwaa M. Webera o pastwie patrymonialnym.
222 Recenzje
pastwa patrymonialnego bya na gruncie niemieckim tworem pewnej grupy jurystw, gwnie
z XVIII w., chccych uzasadni prawa wadcw absolutystycznych pastewek niemieckich do ich
niczym nie skrpowanej wadzy zarwno wobec instytucji Rzeszy, jak i wobec poddanych. Uza-
sadnieniem miao by lepiej zrozumiae dla buruazji prawo wasnoci
40
. Koncepcje te znalazy
swj peny wyraz we wpywowym w pierwszych dekadach XIX w. historycznym dziele Ludwiga
von Hallera
41
. Szczegln popularnoci koncept ten cieszy si w dziewitnastowiecznej nauce
niemieckiej, ale nawet przez jego zwolennikw traktowany by jako specyfka wycznie krajw
niemieckich, a nie uniwersalna zasada. Idea ta zostaa odnowiona po raz ostatni przez Karla
Heimburgera w 1888 r. i wzmocniona artykuem w Staatslexikon z 1911 r., ktry zosta na tyle
przekonujco skrytykowany przez K. Beyerle oraz dwudziestowiecznych historykw
42
, i dzi
mona pogld o patrymonialnym (wasnociowym) charakterze wczesnych pastwa uzna za
odrzucony
43
. Wprawdzie O Balzer nie opiera si na tym nurcie bada, ale podobiestwa termi-
nologiczne (tu i tam pada pastwo patrymonialne) mogy pocztkowo sprawi wraenie, e
jego koncepcja ma uzasadnienie w szerszej perspektywie powszechnodziejowej.
V. MIEJSCA KULTU POGASKIEGO A POCZTKI PASTWA
Wprawdzie ju w poprzednich pracach Autora widoczna bya skonno do interpretacji
wielu obiektw, a nawet stanowisk, w kategoriach kultowych, to w omawianej ksice znaczenie
religii i kultu przedchrzecijaskiego w przemianach spoecznych do X w. zostao przedstawione
jako jeden z kluczowych elementw dokonujcego si procesu pastwowotwrczego. Z tego
powodu weryfkacja trafnoci metody jest tu szczeglnie istotna. Przesanki, jakimi kieruje si
Autor, wyrniajc w materiale archeologicznym miejsca kultowe, zostay najpeniej przed-
stawione przy okazji analizy grodu w Bonikowie. W tym przypadku, w sposb wyjtkowy
dla caej ksiki, M. Kara przedstawi kryteria, ktre posuyy mu do identyfkacji tego kon-
kretnego miejsca kultowego, a zarazem jak mona wnosi take pozostaych. Proponuj,
podajc tokiem tego rozumowania, przeledzenie na tym konkretnym przykadzie, na jakiej
podstawie Autor dokonuje w praktyce identyfkacji miejsc sakralnych (s. 99 n.). Zdaniem
M. Kary, za punkt bazowy dla zmiany kwalifkacji funkcji stanowiska czy zespou stanowisk
z utylitarnej na obrzdowo-kultow naley przyj kryterium odkrycia witoci miejsca przez
konkretn wsplnot. Idc dalej stwierdza: Kategoria ta w praktyce badawczej pozwala
ustali symboliczne walory krajobrazu kulturowo-przyrodniczego, ktre w okrelonej sytuacji
historycznej decydowa mogy o przeksztaceniu i wyodrbnieniu przez wsplnot miejsca
pozornie naturalnego w istotny spoecznie punkt sakralny, powizany z przestrzeni (s. 101).
Kierujc si tymi dyrektywami, Autor czy kilka faktw, jak m. in. pooenie grodu na terenie
bagnistym, co mogo jego zdaniem nawizywa do idei oblanej wodami wyspy, zatem obiektu
izolowanego, o rozwinitej symbolice naturalnej. W dalszej kolejnoci wchodzi w gr obecno
w najbliszej okolicy Bonikowa (agiewniki, ki Mae i Grabong wszystkie w odlegoci
od 3 do 8 km) innych obiektw, ktre M. Kara interpretuje jako miejsca sakralne. W agiew-
nikach ma nim by domniemane bagienne miejsce skadania ofar, ktre, wobec zrnicowania
stanowisk badaczy co do jego datowania (pny okres rzymski czy pocztki redniowiecza),
M. Kara uznaje po prostu za funkcjonujce w obu przedziaach czasu (s. 90 n.). W kach Maych
mamy lady znacznych jam wkopanych w kurhany z epoki brzu, wypenionych spalenizn,
40
Por. omwienie u C. M l l e r, Das Imperative und freie Mandat. berlegungen zur Lehre von der
Reprsentation des Volkes, Leiden 1966, s. 78 n.
41
D. Wi l l o we i t, Patrimonialstaat, w: Handwrterbuch zur deutschen Rechtsgeschichte, t. III,
Berlin 1984, kol. 1549-1551, gdzie dalsza literatura.
42
K. He i mb u r g e r, Der Erwerb des Gebietshoheit. Eine Staats- und vlkerrechtliche Studie, Karls-
ruhe 1888. O. Balzer wprawdzie tej pracy nie cytuje, ale moga by mu znana; por. dalej B. We l l s t e i n,
Patrimonialstaat, w: Staatslexikon, wyd. J. Bahem, t. IV, Freiburg in Breisgau 1911, s. 39-43; K. Be y e r l e,
Patrimonialstaat, w: Staatslexikon der Grresgesellschaft, wyd. 4, t. IV, Freiburg in Breisgau 1931, s. 76 n.;
O. Br u n n e r, Feudalismus. Ein Beitrag zur Begriffsgeschichte, w: tego, Neue Wege der Verfassungs-
und Sozialgeschichte, wyd. 2, Gttingen 1968, s. 128-159.
43
W. G. Gr e we, M. By e r s, The Epochs of International Law, Berlin 2000, s. 65 n.
Recenzje 223
ulem i ceramik, ktrych charakter wyklucza wedug Autora przeznaczenie mieszkalne
wobec czego uznane zostaj za miejsca kultowe (s. 101-105). Obecno innych miejsc kultu
ma zatem powiadcza sakralny charakter nie tylko konkretnego miejsca, ale caej okolicy,
co wicej niektre z nich maj wykazywa jak starsz tradycj, sigajc przynajmniej
schyku staroytnoci. Ograniczajc si do samego grodziska w Bonikowie, M. Kara wyrni
jako materialny lad po postulowanym miejscu kultu warstw IV, poniewa znaleziono w niej
duo ziaren zb i koci zwierzcych, ktre miay by jego zdaniem pozostaociami po
skadanych ofarach. W podwalinach najstarszego wau, ktry bezporednio nakrywa ow
warstw, znaleziono obiekt interpretowany jako ofara zakadzinowa, co zdaniem M. Kary stoi
w bezporednim zwizku z funkcj miejsca
44
. Autor pokusi si nawet o identyfkacj miejsca,
ktre nazywa otarzem odgrodzonego od miejsca zgromadze supami penicymi zarazem
funkcje idoli. O sakralnym charakterze przesdza ma, jego zdaniem, specyfka sedymentw
w ramach warstwy IV, ktre przepenione s wglami drzewnymi, skruszonymi (lub przepalo-
nymi) kamieniami oraz wykazuj brak ladw zabudowy.
Punktem odniesienia dla M. Kary jest fenomenologiczna propozycja identyfkacji miejsc
kultu w pradziejach autorstwa Carstena Colpego, ktra sprowadza si do trzech zasadniczych
kryteriw, jakie miejsca takie powinny speni
45
. Zdaniem Autora przydatno owych kryteriw
zostaa udowodniona przez polskich prahistorykw i tu odwouje si do dwch prac: pierwszej
autorstwa Tadeusza Makiewicza i Andrzeja Prinke, ktrzy wprowadzili do polskiej prahistorii
rozpraw Colpego, oraz monografi stanowiska w Kadusie autorstwa W. Chudziaka, w ktrej
kryteria Colpego zostay zastosowane do materiau redniowiecznego
46
. Jednak wnioski wypy-
wajce z obu prac trudno uzna za dowody trafnoci kryteriw Colpego, gdy bez odwoania si
wspomnianych badaczy do jego koncepcji (w wersji, co naley podkreli, przedstawionej przez
T. Makiewicza i A. Prinkego) interpretacje zawarte w tych pracach byyby niemal cakowicie
pozbawione wszelkich podstaw rdowych. M. Kara popenia tu klasyczny bd logiczny, kiedy
uznaje co za dowiedzione, na podstawie wnioskowania ju posikujcego si faktem majcym
zosta dowiedzionym.
Propozycja C. Colpego, w zamyle niebdca konkretnym narzdziem analitycznym, lecz
prb opisania problemu w kategoriach fenomenologicznych, w interpretacjach polskich badaczy
jest niestety modyfkowana i to do znacznie, tak aby nada rozwaaniom niemieckiego reli-
gioznawcy uyteczn warto badawcz. Nie inaczej jest w przypadku M. Kary, ktry rwnie
wprowadza niewielkie, ale istotne modyfkacje do rozumienia kryteriw Colpego. Pierwsze ma
by kryterium powtrzenia jak uzupenia M. Kara: czyli analogii. w dodatek w wietle
tekstu Colpego jest pozbawiony sensu, ale sprowadzenie go do wnioskowania przez analogi
Autor znalaz zapewne w tekcie Aleksandra Posern-Zieliskiego, krytykujcym podjte przez
T. Makiewicza i A. Prinkego prby adaptacji kryteriw Colpego do identyfkacji miejsc kultu w
pradziejach. W oryginalnej myli Colpego kryterium to odnosi si najoglniej rzecz ujmujc
do sytuacji kontynuacji miejsca witego nawet przez rne religie, niekoniecznie w rezul-
tacie wiadomej owej kontynuacji. Kolejne kryterium odkrycia w autorskiej interpretacji
M. Kary sprowadza si do ustalenia pozycji miejsca sakralnego w przestrzeni zwaloryzowanej
symbolicznie, w oryginalnej koncepcji odnosio si natomiast do motyww lokalizacji danego
miejsca kultu. W kocu ostatnie kryterium symbolika nadzwyczajnoci w wersji Autora,
zdecydowanie wypaczajcej myl Colpego, dotyczy atypowoci w zestawieniu z reliktami obiek -
tw utylitarnych (s. 100). To ostatnie stwierdzenie sprowadza si u M. Kary do dobrze znanego
44
Gdyby ofary zakadzinowe rzeczywicie pozostaway w zwizku z sakraln funkcj danego miejsca,
to, aby by konsekwentnym, Autor wszystkie obiekty z ofarami zakadzinowymi powinien traktowa jako
przynajmniej lady po wczeniejszych miejscach kultu.
45
C. Co l p e, Theoretische Mglichkeiten zur Identifzierung von Heiligtmern und Interpretation
von Opfern in Ur- und Prhistorischen Epochen, w: Vorgeschichtliche Heiligtmern und Opferpltze in
Mittel- und Nordeuropa, Gttingen 1970, s. 18-39.
46
T. Ma k i e wi c z, A. P r i n k e, Teoretyczne moliwoci identyfkacji miejsc sakralnych, Przegld
Archeologiczny 28, 1980 [druk: 1981], s. 57-83; W. Ch u d z i a k, Wczesnoredniowieczna przestrze
sakralna in Culmine na Pomorzu Nadwilaskim (Mons Sancti Laurentii, t. I), Toru 2003.
224 Recenzje
archeologom zjawiska, jakim jest tendencja do okrelania wszystkich tych obiektw, ktrych
przeznaczenie jest nam nieznane, jako kultowe. W rzeczywistoci Colpe w tym ostatnim kryte-
rium odwoywa si przede wszystkim do postulowanego znaczenia symboliki rodka.
O identyfkacji miejsca kultu wiadczy ma dopiero spenienie wszystkich kryteriw Colpego.
W kwestii pierwszego z kryteriw sam C. Colpe stwierdzi, e nie nadaje si ono dla obiektw
archeologicznych i za jedyne, ktre moe mie odniesienie w archeologii, uzna ostatnie, co
w sumie prowadzi do wniosku, e rozwaania Colpego pozostaj w sferze czysto teoretycznej.
Znajomo kompleksowej krytyki koncepcji Colpego, jak i jej mutacji w wydaniu poznaskich
archeologw, dokonana przez A. Posern-Zieliskiego
47
, jest wprawdzie zaznaczona przez Autora,
ale zbyta sowami tu te wane uwagi (s. 100, przyp. 663). Trudno zrozumie, e tak wana
dla caoci monografi sprawa wedle kryteriw Colpego nastpuje identyfkacja sakralna chy-
ba wszystkich wprowadzonych w recenzowanej ksice miejsc obrzdowo-kultowych nie
zostaa dogbnie przedyskutowana. M. Kara ma prawo nie zgadza si z krytyk preferowanej
przez siebie koncepcji, ale czytelnik ma te prawo wiedzie, na podstawie jakiej argumentacji j
odrzuca. Po drugie, zarwno T. Makiewicz, R. Prinke, jak i M. Kara operuj pojciem kryteria
Colpego, ale w rzeczywistoci posuguj si autorskimi ich interpretacjami odbiegajcymi
od myli samego twrcy. Pod mianem Colpego wprowadzaj zatem koncepcj wprawdzie
w jakim zakresie inspirowan jego tekstem, ale na tyle ode odleg, e nie mona jest uwaa
za tosam. Odwoanie do Colpego ma raczej legitymizowa przedstawione kryteria autorytetem
badacza-religioznawcy
48
.
Ze saboci stosowanej procedury identyfkacji miejsc kultowych Autor zdaje sobie spraw,
bo stara si sprawi wraenie, e wnioski s wysoce hipotetyczne
49
. Ma M. Kara racj, kadc
nacisk na to, e w wikszoci przypadkw poruszamy si, nie tylko w prahistorii, wok hipo-
tez, ale stawianie ich podlega pewnym rygorom, ktre rni hipotezy od zwykych mniema.
Kryteria Colpego, z czego zdawa sobie spraw ich autor, zasadniczo nie s weryfkowalne.
Na fakt w, jako najwikszy mankament podwaajcy sensowno uywania tych kryteriw
w prahistorii, zwrci ju uwag A. Posern-Zieliski, ktry stwierdzi, e c nam z takiego
testu, w toku ktrego elastyczno zastosowanych kryteriw i ich interpretacja jest tak dua, e
w gruncie rzeczy falsyfkacja lub konfrmacja hipotezy zalee moe jedynie od wolnej woli
badacza
50
. Ostatnio Janusz Cielik w podsumowaniu obszernej analizy dochodzi do wniosku:
Wci otwarta pozostaje kwestia wypracowania zobiektywizowanych metod identyfkacji miejsc
sakralnych. Metoda C. Colpego, jak wida z omwionych przykadw, jest mao precyzyjna,
a do poszczeglnych kryteriw przyporzdkowane s rne zjawiska
51
.
47
A. P o s e r n - Z i e l i s k i, Inspiracja fenomenologiczna w archeologicznych studiach nad religiami
spoeczestw pradziejowych. Refeksje etnoreligioznawcze, Przegld Archeologiczny 30, 1982, s. 187-200.
48
Polscy badacze ignoruj fakt, i kryteria Colpego nie przyjy si w innych krajach, nawet w Niem -
czech, por. rec. R. A. Ma i e r, Germania 51, 1973, s. 643-670; W. To r b r g g e, ber Horte und Hort -
deutung, Archologisches Korrespondenzblatt 15, 1985, s. 17-25; J. Be mma n n, G. Ha h n e, lter-
eisenzeitliche Heiligtmer im nrdlichen Europa nach den archologischen Quellen, w: Germanische
Religionsgeschichte. Quellen und Quellenprobleme, Berlin 1992, s. 32. Jeli ju pojawiaj si odwoania do
Colpego, to w zgodzie z jego propozycjami, a zatem np. pojedyncze znalezisko lune nie jest interpretowane
jako lad po miejscu ofarnym, gdy wedug Colpego naley wanie wykaza powtarzalno domniemanego
zachowania kultowego, por. np. A. S t a p e l, Bronzezeitliche Deponierungen im Siedlungsbereich,
Mnster 1999, s. 81, 182.
49
Por. sowa Autora: zaobserwowanie wspomnianej koniunkcji (tj. kryteriw Colpego) w rdach
archeologicznych czyni obecno miejsca kultowego w okrelonej przestrzeni tylko prawdopodobnym,
a nie faktem udowodnionym w sposb bezsporny. Interpretacja rde archeologicznych, mimo metodycznej
analizy, prowadzi bowiem wycznie do hipotezy naukowej. W przypadku studiw nad kultur symboliczn
wypada liczy si nawet z moliwoci wzrostu bdu popenionego przez prahistoryka. Wynika to z nie-
mego charakteru rde archeologicznych oraz ograniczonego zwykle zakresu rozpoznania badanych
stanowisk (s. 100).
50
A. P o s e r n - Z i e l i s k i, Inspiracja, s. 195.
51
Por. najnowsz prb oceny kryteriw Colpego, jak da J. Ci e l i k, Uwagi o stanie bada nad
miejscami kultu pogaskiego Sowian na ziemiach polskich, w: Sacrum pogaskie sacrum chrzecijaskie.
Kontynuacja miejsc kultu we wczesnoredniowiecznej Europie rodkowej, Warszawa 2010, s. 27-80,
a zw. 71 n., 79.
Recenzje 225
M. Kara czsto uywa okrelenia domniemane miejsce obrzdowo-kultowe, co moe
w jego mniemaniu wiadczy o ostronoci interpretacyjnej i traktowaniu jego identyfkacji
jako pewnych propozycji. W mojej ocenie jednak owo domniemania peni rol swoistego
alibi, gdy w gwnych momentach wnioskowania traktowane s ju jako pewniki, na ktrych
buduje si dalsze hipotezy co wicej, tak zbudowane hipotezy wyszego rzdu bywaj przy-
woywane na potwierdzenie trafnoci wczeniejszej identyfkacji miejsc kultowych. Gdyby
rzeczywicie Autor chcia postpowa ostronie, to jego interpretacja powinna ulec zawieszeniu
na postawieniu hipotezy, na ktrej z powodu wtoci jej podstaw budowanie kolejnych
hipotez staje si bezsensowne. Autor wybra jednak inn drog mnoc domniemane miejsca
kultu, identyfkowane t sam arbitraln metod, stara si sprawi wraenie, e co musi by na
rzeczy, skoro mona wyrni a tak liczb miejsc kultu, nawet jeli s one tylko hipotetyczne.
Przeledmy to na przykadzie aneksu 11 (s. 353-356), w ktrym Autor stara si wykaza, i
najstarsze warstwy w gwnych grodach Wielkopolski (m. in. Poznaniu, Gnienie i Ostrowie
Lednickim) odzwierciedlaj wykorzystywanie ich wczeniej jako miejsc kultu. W szerszej
perspektywie poznawczej prowadzi to do wniosku, ju wczeniej wyraanego przez Z. Kurna-
towsk, o fundowaniu wikszoci grodw na miejscach kultu pogaskiego. W konsekwencji
przynajmniej wikszo grodw ma mie genez kultow, a ich pierwotn funkcj wanie by
kult, a nie zadania militarne, jak powszechnie do tej pory przyjmowano.
Na Ostrowie Lednickim miejsce kultowe miaoby si znajdowa na jednym z trzech niewiel-
kich wyniesie wyspy, na obszarze zajtym pniej przez palatium. Pod wzgldem archeolo-
gicznym warstwa interpretowana przez Autora jako pozostao miejsca kultowego skada si
bliej spgu z ceramiki z okresu wpyww rzymskich oraz z ceramiki wczesnoredniowiecznej
u jej stropu. Warstwa zawiera znaczn domieszk wgli drzewnych. Jedyne obiekty, jakie w niej
zarejestrowano, to pytkie jamowate wgbienia. Do tej pory warstwa ta bya interpretowana
jako pozostao po majdanie najstarszego grdka, ktry pobudowany zosta w trzeciej dekadzie
X w. (datowanie dendrochronologiczne). M. Kara kwestionuje dotychczasow interpretacj tej
warstwy (charakter warstwy oraz jej tre kulturowa, nie potwierdzaj tej interpretacji, s. 352),
gdy nie zawiera ladw obiektw mieszkalnych ani jakiejkolwiek zabudowy. W konsekwencji
dochodzi do wniosku, e ow warstw naley czy z niewielkim, niezabudowanym grodem
penicym przypuszczalnie funkcje obrzdowo-kultowe (s. 352). Na podstawie datowania
fragmentu wgla z tej warstwy (ok. 590-670) oraz obecnoci ceramiki z okresu wpyww rzym-
skich Autor sugeruje, e moe chodzi o miejsce kultu funkcjonujce od pnej staroytnoci.
Bezporednio na tej warstwie w drugiej poowie X w. zbudowano murowany kompleks paa-
cowo-sakralny. Nie miaoby to by jedyne miejsce obrzdowe na Ostrowie Lednickim. Drugie
miaoby si znajdowa na pobliskim wyniesieniu, na ktry pniej zbudowano koci II. Tu
podstaw wnioskowania o charakterze kultowym jest obecno atypowych, ziemiankopodob-
nych jam wypenionych spalenizn o nieokrelonym przeznaczeniu.
Zdaniem M. Kary w warstwach wczesnoredniowiecznych z Ostrowa Tumskiego w Pozna-
niu, z otoczenia obecnej kolegiaty NMP, zlokalizowano miejsce obrzdowe. Tu nawet nie ma
mowy o domniemanym miejscu obrzdowym, chocia w cytowanych publikacjach nie znaj -
dujemy nawet sugestii takiej interpretacji (s. 355, przyp. 1876). Owa warstwa kultowa scha-
rakteryzowana jest jako ukad ziemiankopodobnych, pierwotnie zadaszonych (?) jam wype-
nionych spalenizn z popioem i zwglonym drewnem, a take z ziarnami zb, licznymi komi
zwierzcymi oraz fragmentami naczy glinianych, co nie odbiega od ukadw powszechnie
interpretowanych w archeologii jako lady po zamieszkaniu. Dla M. Kary jednym z gwnych
wyznacznikw charakteru owych obiektw s lady uytkowania bez zachowanych ladw
zabudowy (lub traktowanie owych ladw jako pozostaoci po innych obiektach nie mieszkal-
nych) oraz obecno znacznej iloci spalenizny (np. s. 108). Obecno znajdowanych w takim
kontekcie ziaren zb czy innych resztek ywnoci ktrych spodziewa si trzeba rwnie
na stanowiskach osadniczych tylko wzmacnia przekonanie Autora o kultowym charakterze
miejsca, jako lady domniemanych ofar z ywnoci. W innym miejscu za interpretacj kulto-
w ma przemawia wyjtkowo silne nasycenie warstwy ceramik oraz komi zwierzcymi,
zwaszcza koskimi, stanowice o specyfce polskich miejsc obrzdowo-kultowych pnej
226 Recenzje
staroytnoci i wczesnego redniowiecza (s. 112). Autor wprawdzie zauwaa, e udzia koci
konia i zwierzt ownych rejestruje si powszechnie w tym czasie na osadach, ale na niektrych
stanowiskach kultowych jest jego zdaniem nieco wyszy.
Kompleksowe zastosowanie metody identyfkacji miejsc kultowych, jak preferuje Autor,
w istocie rzeczy wbrew jego intencjom sprowadza j do absurdu. Nawet przecitnie zo-
rientowany w archeologii wczesnego redniowiecza w Polsce czytelnik postawi sobie pytanie,
dlaczego jako kultowe nie zostay uznane te obiekty, ktre wedle stosowanej metody rwnie
dobrze speniayby wymagane kryteria. Skoro jak si okazuje gwnym kryterium, jest jednak
subiektywny nos badacza i jego arbitralne rozstrzygnicia imitujce pod wzgldem formalnym
jak faktyczn procedur naukow, to przedstawiane wnioski jako nieweryfkowalne nie
maj adnej wartoci dla innych.
VI. NA STYKU ARCHEOLOGII I HISTORII
Na szczegln uwag zasuguje sygnalizowany ju wyej problem wpywu danych histo-
rycznych na przedstawiane interpretacje materiau archeologicznego. Jeli czytelnik rozpocznie
lektur od ostatniego, smego rozdziau (Etapy formowania si pierwszej monarchii polskiej
wedug archeologii, s. 317-321) podsumowujcego wyniki analiz M. Kary, z pewnoci zain-
tryguj go te stwierdzenia, ktre do tej pory mg uwaa za nierozstrzygalne na gruncie rde
archeologicznych. miem twierdzi, e wikszo wypowiedzianych w tym podsumowaniu zda
syntetycznych nie tylko, e nie ma rdowego uzasadnienia w omawianej pracy, ale w ogle
nie moe zosta wyprowadzona z analizy rde archeologicznych. Twierdzenie wic Autora,
e uzyskany przez niego obraz problemu wynika z ustale archeologii, wprowadza czytelnika
w bd
52
. Co wicej, Autor sam siebie rwnie wprowadzi w bd, nie kontrolujc na poszcze-
glnych etapach interpretacji materiau archeologicznego udziau przesanek historycznych,
wprowadzonych czy to w postaci bezporednich odniesie, czy te za porednictwem oglniej-
szych teorii (antropologicznych, religioznawczych itd.), na ktrych si wspiera
53
. Poniewa
cz historykw, dla ktrych przebrnicie przez cao dziea bdzie trudne, poprzestanie na
zapoznaniu si z ustaleniami Autora wanie na podstawie tego fragmentu, mog oni doj do
zudnego przekonania, e oto archeologia przemwia wasnym gosem, a do tego wiele z hi -
potez historycznych znajduje uzasadnienie w materiale archeologicznym. Idc dalej, bd skonni
modyfkowa wasne pogldy oparte wycznie na skpych rdach pisanych na podstawie jak
by si wydawao lepiej uzasadnionych wizji archeologicznych.
Mimo krytyki ze strony Autora sterowania bada milenijnych wczesnymi koncepcjami
historiografcznymi, w niniejszej pracy jego wywody w znacznym stopniu rwnie formuowane
zostay pod wpywem sugestii wybranych pogldw wspczesnej historiografi. Stwierdzenie, e
monarchia Bolesawa Chrobrego (s. 317) powstaa z poczenia gnienieskiego pastwa Piastw
z ziemi krakowsk na gruncie rde archeologicznych nie moe by sformuowane, gdy nie
ma ku temu podstaw. Podobnie istnienie w X w. wianuszka pertynencji wok wielkopolskiego
rdzenia nie znajduje odzwierciedlenia w rdach archeologicznych jest to fakt uchwytny
wycznie w rdach pisanych, a waciwie tylko w Dagome iudex. Gdyby nie nieliczne rda
pisane, nie dysponowalibymy adnymi przesankami pokazujcymi panowanie przez wadcw
z Wielkopolski nad Pomorzem, wikszoci lska, Mazowsza i Maopolski w X i na pocztku
XI w. Trudno zgodzi si z wnioskiem, e badania archeologiczne wykluczyy skrajnie ewo-
52
Mona zada pytanie, jaka procedura wnioskowania na podstawie dostpnych rde archeo-
logicznych i przedstawionych przez Autora ich analiz pozwala stwierdzi na przykad, e: 1) warownie
przycigay dynastyczny rd oraz zgromadzon wok niego arystokracj (s. 318), 2) dokument Dagome
iudex sygnalizuje koniec budowy pastwa (s. 319), 3) zniszczone grody plemienne byy siedzibami lokal nych
przywdcw (s. 319), 4) zespolenie Wielkopolski i Maopolski nastpio za Bolesawa Chrobrego, 5) ist -
niaa trjstopniowo sieci grodw (s. 320), 6) poszczeglne pertynencje przynaleay do wadztwa Piastw
i jaki by czas ich wczenia (s. 317), 7) Wielkopolska i Maopolska byy rwnorzdnymi orodkami (skoro
Maopolska nie bya przedmiotem analiz Autora) etc.
53
Podobn uwag mona sformuowa pod adresem znacznie obszerniejszego podsumowania:
Z. Ku r n a t o ws k a, M. Ka r a, Wczesnopiastowskie regnum.
Recenzje 227
lucyjny charakter procesu pastwowotwrczego w dorzeczu Warty i obecno plemiennych
organizmw proto- lub wczesnopastwowych (s. 317), gdy wprawdzie z trudnoci mona na
podstawie rde archeologicznych szuka potwierdzenia dla jednego bd drugiego zjawiska, to
jednak nie mona adnego z nich wykluczy. W zapale do mnoenia osigni archeologii Autor
stwierdza, e w wietle nowszych ustale archeologii, weryfkowanych danymi historiografi,
antropologii historycznej i kulturowej krlestwo Bolesawa Chrobrego powstao z poczenia
gnienieskiego pastwa Piastw z ziemi krakowsk (s. 317), czyli w rzeczywistoci odwouje
si do liczcego sobie dobrze ponad sto lat pogldu historiografi wypracowanego bez udziau
archeologii. Jakie to dowody archeologiczne wskazuj, e gwatowne przemiany dokonujce
si w pierwszej poowie X w. s dzieem jednego rodu Piastw, skoro rda pisane nie sigaj
dalej ni do lat szedziesitych X w.? Tradycja przekazana przez Galla jeli da jej wiar
wspomina przecie o gwatownej zmianie wadzy w Gnienie, kiedy to Popielidzi stracili
wadz na rzecz Piastw. Wprawdzie Anonim Gall lokuje to wydarzenie trzy pokolenia przed
Mieszkiem, ale w okresie ponad stu pidziesiciu lat dzielcych Mieszka od Galla tradycja
moga zosta w wielu punktach rozbudowana, take o liczb generacji poprzedzajcych, o ile
w ogle ma jakie zaczepienie w rzeczywistoci. Trudno zgodzi si z Autorem, e cigo
uytkowania centralnych miejsc wadzy i kultu na obszarze Wysoczyzny Gnienieskiej oraz
jej poznaskiej peryferii (s. 285) moe wiadczy o wdraaniu przez Piastw modelu organi-
zacyjnego w drodze umowy spoecznej. Jest to konstrukcja powstaa poza rdami pisanymi
i archeologicznymi i adn miar nie mogca znale w nich potwierdzenia (ani zaprzeczenia).
Niedosyt musi budzi bardzo sabe uwzgldnienie materiau porwnawczego, jeli chodzi
o podobne procesy obserwowane w tej czci Europy, ale rozlego takich bada usprawiedliwia
ich nieobecno. Naley jednak podkreli konieczno ich podjcia w przyszoci
54
. Wpraw-
dzie Autor stwierdza, e zaobserwowane w Wielkopolsce skupisko wczesnoredniowiecznych
grodw, pobudowanych w pierwszej poowie X oraz na pocztku drugiej poowy X w., ma ana-
logie w Czechach, Danii, Bugarii i na Rusi Kijowskiej, gdzie tego rodzaju struktury osadnicze
uznawane s za wyznaczniki najstarszego etapu formowania si organizmw pastwowych,
w typie monarchii militarnej, o silnie scentralizowanym aparacie wadzy, to w rzeczywistoci
odsya do do przypadkowej nielicznej literatury (s. 308, przyp. 1654). Dokadniejsza kwerenda
pokazuje, e w przypadku Czech owe podobiestwa s do powierzchowne, a ponadto tamtejsza
chronologia grodw czeka na weryfkacj opart o dendrochronologi
55
.
Nawet przy obecnych danych trudno uzna, e dynamika zjawiska budownictwa grodowego
bya tam podobna do tej z Wielkopolski. Mam uzasadnione wtpliwoci, czy grody duskie
rzeczywicie stanowi analogi zjawisk obserwowanych w materiale archeologicznym w Wiel-
kopolsce
56
, podobnie jak grody na Rusi, gdzie budownictwo grodowe jest bardzo ograniczone.
Sdz, e oprcz krytyki koncepcji M. Kary przeprowadzonej na podstawie jego wasnych bada,
drugim jej ogniwem bdzie wskazanie, e postulowane w Wielkopolsce przemiany i ich mecha-
nizmy nie znajduj analogii w tej czci Europy. W sposb oczywisty wida to na przykadzie
postulowanego przez Autora znaczenia grodw przede wszystkim jako miejsc kultu pogaskiego.
VII. KONKLUZJE
Ksika M. Kary jest niesychanie interesujca zarwno dla historyka, jak i dla archeologa
wczesnego redniowiecza. Na podstawie przedstawionych w niej pomysw interpretacyjnych
odnonie pocztkw pastwa polskiego mona by napisa nie jedn, ale kilka ksiek. Z wik-
54
P. Ch a r v t, Zrod eskeho statu 568-1055, Praha 2007; t e n e, The Emergence of the Bohemian
State, Leiden 2010; T. L. T h u r s t o n, Landscapes of Power, Landscapes of Confict, State Formation in
the South Scandinavian Iron Age, New York 2002.
55
Por. V. t v e r k, M. L u t o v s k , M. S l a b i n a, L. S me j t e k, Encyklopedie hradit v e-
chch, Praha 2003.
56
Por. K. Ra n d s b o r g, The Viking Age in Denmark, New York 1980, s. 71-103; t e n e, The
Viking Age State Formation in Denmark, Offa 38, 1982, s. 259-276; chocia Autor powouje si na t
ostatni prac, to nie widz jej zwizku z rozwaan problematyk w kontekcie intensyfkacji budownictwa
grodowego i formowania si pastwa.
228 Recenzje
szoci wnioskw Autora si nie zgadzam, ale nie dlatego, e mi si nie podobaj wrcz prze-
ciwnie, s bardzo atrakcyjne ale tylko dlatego, e czsto podane uzasadnienie jest w mojej
ocenie albo bdne, albo nieprzekonujce. Mimo tego uwaam dzieo M. Kary za potrzebne pol -
skiej mediewistyce. Przede wszystkim dlatego, e praca napisana jest konsekwentnie i w spo-
sb wyczerpujcy prezentuje zarwno pewien sposb widzenia problemu, jakim s przemiany
dokonujce si gwnie w Wielkopolsce oraz suce jego rozwizaniu metody badawcze na
poziomie interpretacyjnym. Sdz, e dua cz wnioskw jest bdna, bo w wikszoci s sa -
bo uzasadnione (niekiedy wrcz nieuzasadnione), a niektre metody chybione, bo zastosowane
z przekroczeniem ich rzeczywistych granic poznawczych. Uwaam jednak, e w naukach his -
torycznych (czy w ogle w nauce) czsto trzeba pewn drog przej tylko po to, eby si prze -
kona, e jest to lepy zauek. Jedni badacze maj przeczucia, e pewne szlaki naukowej do-
ciekliwoci nie prowadz do celu, inni jak np. M. Kara uwaaj wrcz przeciwnie i prbuj
przetrze now drog.
Dla jednych i drugich jak i dla nas wszystkich wartoci sam w sobie jest dokonana
eksploracja, nawet jeli w sumie okae si by drog do nikd. W krtkim terminie wcale nie mu -
si doj do rozstrzygnicia, kto ma racj, ale w duej perspektywie jak sdz wizja M. Kary
zostanie potraktowana jako ukoronowanie pewnego sposobu widzenia problemu, ale sposobu,
ktry zostanie odrzucony wskutek negatywnej weryfkacji.
Niewtpliwym efektem bada poznaskiego orodka archeologii wczesnoredniowiecznej,
za ktrych ukoronowanie moe uchodzi omawiana praca, jest ostateczne obalenie milenijnej
wizji dugotrwaego (przynajmniej od przeomu VII i VIII w.) formowania si sieci grodw, co
interpretuje si w kategoriach formowania si najstarszej pastwowoci na ziemiach polskich.
Jednak nie sposb zgodzi si z diagnoz, ktr stawia Autor, stwierdzajc, e optujc za ple -
miennymi pocztkami wikszoci grodw piastowskich archeologia doby milenijnej, analo-
gicznie jak wczesna mediewistyka, utracia skuteczn moliwo ledzenia przeomu pastwo -
wego (s. 42). Przyczyn tego stanu rzeczy nie byo bowiem przyjcie ewolucyjnej wizji rozwoju,
gdy to wczesny stan wiedzy, a przede wszystkim moliwoci datowania wczesnoredniowiecz-
nych stanowisk wizj tak niejako implikoway. Przecie dopiero niedawno udao si w spo -
sb nie budzcy wtpliwoci zdecydowanie odmodzi wikszo grodw, ktrym dawniej
przypisywano znacznie wczeniejsz genez, co w konsekwencji prowadzio do susznej
z punktu widzenia wczesnej wiedzy o chronologii grodzisk wizji rwnomiernego, ewolucyj-
nego ksztatowania si organizacji spoeczestw mieszkajcych nad Wis i Wart. Tylko na tej
podstawie byo moliwe dokonanie tak radykalnego zwrotu w widzeniu przemian w IX i X w.
jaki zaproponowa M. Kara. Sdz, e zdecydowanie wiksz rol w coraz lepszym pojmowaniu
problematyki zwizanej z przemianami na ziemiach polskich w we wczesnym redniowieczu
odgrywa postp w naszej wiedzy rdowej mierzony liczb zbadanych stanowisk oraz pew-
niejsza chronologia ni nowe metody zastosowane w interpretacji. Nawet gdyby interpretacja
przedstawione przez M. Kar zostaa cakowicie odrzucona, to bogaty materia rdowy przez
niego wprowadzony stanowi o trwaej wartoci omawianej pracy.
Recenzje 229
ANTONI GSIOROWSKI (Puszczykowo)
IZABELA SKIERSKA (Pozna)
NAZWISKA MIESZCZAN POZNASKICH W OCZACH JZYKOZNAWCW
[Miasto w perspektywie onomastyki i historii, red. Irena S a r n o ws k a - Gi e f i n g
i Mag dalena Gr a f (Poznaskie Towarzystwo Przyjaci Nauk, Wydzia Filologicz no-Fi-
lozofczny, Prace Komisji Jzykoznawczej, t. 56), Wydawnictwo Poznaskiego Towa rzystwa
Przyjaci Nauk, Pozna 2010, ss. 630.]
I
Tom skada si generalnie biorc z dwu czci: historycznej (niewielkiej) i dominujcej
jzykoznawczej, waciwie onomastycznej. Ta ostatnia w duej mierze jest powicona pre-
zentacji bada prowadzonych w Poznaniu w latach 2006-2009 w ramach grantu pt. Nazwiska
mieszkacw Poznania na tle antropomastykonu innych miast wielkopolskich i ewolucji pol-
skiego systemu antroponimicznego, prezentacji, rzec by si chciao, rzuconej na szerokie to
porwnawcze referatw, wygaszanych przez goci, nieraz znamienitych, z innych orodkw
polskich i zagranicznych. W krtkim, jednostronicowym Sowie wstpnym redaktorki wy-
janiaj, e tom stanowi pokosie jednoimiennej z nim konferencji, odbytej w Poznaniu w stycz -
niu 2009 r. Intencj organizatorw pisz dalej byo zintegrowanie przedstawicieli r-
nych dyscyplin humanistycznych podejmujcych w swych badaniach zagadnienia zwizane
z przestrzeni miejsk (s. 11). To oczywicie przesada: z licznych nauk humanistycznych i spo -
ecznych (nie mwic o innych) badajcych miasto w tomie reprezentowane s przecie tylko
dwie: jzykoznawstwo i historia.
W ksice zebrano prace ponad 40 autorw. Nie sposb je tutaj wszystkie omwi. Nasz
uwag zwrciy zwaszcza artykuy z zakresu onomastyki powstae w ramach wspomnianego
grantu, a skupiajce si wanie na nazwisku mieszczan poznaskich, autorstwa: redaktorki tomu,
Ireny Sarnowskiej-Giefng, oraz Kingi Banderowicz i Aleksandry Kulupy. Z recenzenckiego
obowizku odnotujmy jeszcze, e w grancie tym uczestniczyli rwnie i inni wspautorzy tego
tomu, wszyscy z Poznania: jzykoznawcy Bogdan Walczak (Najczstsze nazwiska wielkopol-
skie, s. 257-267) i Magdalena Graf (Pozna; miasto rzeczywiste miasto literackie, s. 447-459)
oraz historycy Jacek Wiesioowski (Pozna i jego mieszkacy w XVI-XVIII wieku, s. 547-
554) i Zofa Wojciechowska (Kancelaria miejska w Poznaniu w latach 1253-1793, s. 555-587).
II
I. Sarnowska-Giefng przedstawia efekt kilkuletnich, wspominanych wyej, prac nad na-
zwiskami dawnych poznaniakw (Sownik nazwisk mieszkacw Poznania XVI-XVIII wieku
i jego cele: onomastyczny, oglnojzykowy, historyczno-kulturowy, s. 221-233). Z narracji
trudno jednoznacznie wnioskowa, czy rzeczywicie w sownik ju zosta ukoczony. Wszystko
jednak zdaje si na to wskazywa. Brakuje wszak informacji, kiedy ukae si drukiem, bo, jak
si zdaje, tak form publikacji przyjto (por. s. 223: rygor selekcji, to jest rezygnacji z opra-
cowania znacznej czci materiau rdowego, wynika (niestety w duej mierze) z ogranicze
wydawniczych). Wydaje si te, e nie moemy liczy na edycj elektroniczn (a nie stawia
ona przecie takich ogranicze jak klasyczna edycja, a ponadto stosunkowo atwo uzupenia
j sukcesywnie nowymi materiaami). Do umieszczenia w sowniku zakwalifkowano odna-
lezione w rdach (nb. autorka nie wyjania przekonujco, na czym polega dokonana przy
tworzeniu bazy antroponimw ekscerpcja materiau z wielu rnych rde [s. 227])
osoby speniajce przynajmniej dwa z czterech warunkw: urodzenie w Poznaniu (co wynika
z ksig metrykalnych), powiadczona co najmniej w dwch rnych rdach (np. rejestrach
podatkowych) zasiedziao, obywatelstwo miejskie (wedle ksig przyj do prawa miejskie-
go), funkcja spoeczna (przedstawicielstwo we wadzach miasta i organizacjach cechowych,
potwierdzone w dostpnych opracowaniach historykw (s. 226-227; nb., by zasiada we wa-
230 Recenzje
dzach miasta, trzeba byo posiada prawo miejskie). Zebrany w hale materia rdowy ma
by poddany analizie onomastycznej, skierowanej m. in. na ustalenie chronologii stabilizowania
si nazwisk mieszkacw Poznania czy obserwacj rnych sposobw nazywania zalenie od
grupy spoecznej (s. 228-230). Szkoda, e autorka nie zdecydowaa si na opublikowanie choby
fragmentu sownika, choby jednego lub kilku hase, co zdecydowanie uatwioby zwaszcza
nie-onomastom uzmysowienie sobie istoty tego opracowania i jego przydatnoci np. dla bada
historykw. Z kolei sam sownik ma by podstaw odrbnego opracowania monografcznego,
w ktrym eksponowane bd 1) niezbdne konteksty historyczno-kulturowe i jzykowe lokalnych
procesw onimicznych oraz 2) cz analityczno-interpretacyjna zawierajca najwaniejsze
elementy charakterystyki jakociowej i ilociowej nazewnictwa (s. 223).
I. Sarnowska-Giefng pisze te, i na bazie materiaw zgromadzonych w ramach wspo-
mnianego grantu powstaj prace doktorskie, wykorzystujce dane z ksig metrykalnych ko-
ciow w. Marii Magdaleny i w. Wojciecha, Ksig testamentw i ksig przyj do prawa
miejskiego (s. 224).
III
Zamieszczony na czwartej stronie okadki fragment recenzji wydawniczej pira prof. dra hab.
Stanisawa Mikoajczaka uznaje tom za wany gos w dyskusji wok interdyscyplinarnoci
nauk humanistycznych, a zarazem za dowd, e wsppraca badaczy reprezentujcych rne
dziedziny w obrbie humanistyki moe stanowi dialog, ktry przynosi poytek naukowy ka -
dej ze stron. Temat integrujcy owe badania i w postulowany dialog to przede wszystkim na-
zwisko mieszczaskie, badane przez historykw i onomastw. Czy co, poza przedmiotem, czy
owe studia? czy niewtpliwie baza rdowa, rda, przez autorw jzykoznawcw zwane
niekiedy (a w jzyku historykw mylnie) dokumentami (np. s. 184, 230, 591), dokumen -
tami rdowymi (s. 91) czy uszczegowion dokumentacj rdowo-archiwaln (s. 32).
Przy badaniu nazw osobowych Poznania w okresie staropolskim baza rdowa to przede
wszystkim kocielne metryki (urodzin, maestw i zgonw) oraz ksigi przyj do prawa
miejskiego. Obydwie te grupy rde w okresie staropolskim pisane s po acinie, a jzyka tego
(nie mwic ju o stosowanym w dawnych wiekach systemie brachygrafcznym) autorzy pre-
zentowanych referatw z zakresu onomastyki (take pozapoznaskiej) przewanie nie znaj.
A. Kulupa, autorka wypowiedzi na temat Sposobw identyfkowania kobiet w poznaskich
ksigach kancelarii kocielnej (na materiale ksig metrykalnych kolegiaty w. Marii Magdaleny
w Poznaniu) (s. 177-185), podaje informacje na temat zalece wizytacyjnych dotyczcych
prowadzenia ksigi chrztu z lat 1577-1626. Jej tekst trzeba zacytowa literalnie: Tempore
fuit visitatio: generalis forma Metrica Baptisatorum oraz wzr: Anno quo Supra et Mense die
St. Ego N: Vicarius Eccla: Collegiata et parafu S. Maria Magdalena posnan Baptisavi pue -
ru N: fliu vel flia N: Forma Metrica Scribenta baptisator. Anno gui supra et mense die v:
Ego plebanus vel Vicarius Eccla: parochialis S: M: M: Baptisavi N: . (s. 179). W narra-
cji autorw tomu powstaj nieistniejce sowa aciskie, jak np. braseatorus (s. 67), Alberus
(s. 67), menes, salitis (s. 179) czy inqulina (s. 182). Mylona jest feksja: Honesto Ioannes, Honesto
Matthias (s. 67), Marquardo, Hartmanno (s. 92, 101), Johanni Molendinatorio (s. 96, 101-102),
Helizabeth uxoris (s. 182), gdy to autorzy nie umiej (nie uwaaj za stosowne?) sprowadza
rdowej formy nazwy do mianownika (nominativu). Niewprowadzonemu w onimiczne tajniki
historykowi wydaje si to podobne do sytuacji, w ktrej za podstawow, poddawan badaniu
(oczywicie, nie dotyczcemu feksji), form jego imienia uznano by zapis: Antoniemu, a na -
zwiska: Gsiorowskiemu. Z kolei Maria Czaplicka-Jedlikowska (s. 591-607) informuje m. in.,
e wnoszone do bydgoskiej Ksigi testamentw zatytuowanej Liber resignationum zeznania
ostatniej woli zawieray m. in. nazwisko adwokata i wiceadwokata (s. 592), w ten swoisty,
a nieskomplikowany sposb tumaczc sowa advocatus et viceadvocatus czyli wjt i pod-
wjci (w ich obecnoci bardzo czsto sporzdzano testamenty). Andrzej Chludziski, omawia-
jc Nazwy osobowe burmistrzw Koszalina do 1350 roku (s. 89-104), pisze: Okrelenie
burmistrz jest troch nieprecyzyjne w kontekcie historycznym, poniewa niekiedy chodzio
o inne osoby, ktre piastoway wadz w miecie, czsto kolegialnie (std kilka nazwisk w tym
Recenzje 231
samym roku, nawet z tego samego dokumentu), np. syndyka, konsula (tak czsto nazywano
burmistrza), prokonsula, senatora, niekiedy te podskarbiego (s. 91). Przytoczone tu cytaty
aciskie i przekady z tego jzyka zdaj si wiadczy, e ani przytaczajcy je autorzy, ani
redaktorki tomu, ani adiustatorzy wydawnictwa, ani wreszcie recenzenci wewntrzni albo nie
zetknli si nigdy z acin, albo te owych tekstw nie czytali
1
.
Brak znajomoci jzyka, w ktrym spisano rdo (brak przytrafajcy si dzi niejedno-
krotnie i historykom), nie stanowi jedynego defektu czci badaczy, ktrych teksty zoyy si
na omawian publikacj. Obok jzyka, w ktrym spisano rdo, wane jest te rozumienie
jzyka naszych przodkw: Brak znajomoci historycznych kontekstw tworzenia odmiejsco-
wych nazw osobowych (a chyba i analizowanie materiau onomastycznego oddzielonego od
jego kontekstu), a konkretnie kodowania w tych nazwach penionej funkcji, sprawi, i np.
A. Kulupa po stwierdzeniu, e zebrany materia pozwala obserwowa wystpujce w badanym
czasie paralelne oznaczenia identyfkacyjne, nie zawsze pozwalajce uchwyci ich odmowski
(w przypadku wdw, take ich kolejne nazwiska) lub patronimiczny charakter, jako przykad
podaje zapis Nobilis Domina Anna Midzyrzeczka vel Spawska 1580 (s. 184). Chodzi tu prze -
cie po prostu o Ann [z domu Witosawsk], on Stanisawa Spawskiego kasztelana mi-
dzyrzeckiego, alias pani midzyrzeck
2
. Nie ulegao to wtpliwoci dla ludzi w XVI w. i jest
jasne dzi dla historyka. Nb., osoba chcca sprawdzi w oryginale przytaczane przez A. Ku-
lup okrelenia rdowe, bdzie miaa utrudnion sytuacj, bowiem autorka nie podaa opisu
wykorzystanych przez siebie ksig metrykalnych; zatem, nie wiemy, jakie konkretnie ksigi
oznaczaj stosowane przez ni sygle (np. I, 373; VII, 116). Dodajmy, e np. wierno opisw
bibliografcznych obszerny wykaz rde zamieszczony na s. 227, nb. w tekcie wspredak-
torki tomu woa o pomst do nieba.
Osobny problem bada interdyscyplinarnych to wykorzystywanie literatury pobliskich
dyscyplin. Maj z tym problem historycy, cytujcy jzykoznawcw czy historykw sztuki i od-
wrotnie. Poznascy jzykoznawcy, piszc o historii badanego miasta, za kompetentn literatur
przedmiotu, godn obszernego cytowania, uznaj popularne (i kiepskie) teksty poznaskiego
historyka, pisane kiedy dla poznaskiej popoudniwki i wydane potem w postaci popularnej
ksieczki (s. 69-70), czy historyczne teksty znakomitego poznaskiego hydrologa (s. 224).
Czy to z kopotw w dotarciu do kompetentnej literatury wynika raca niekiedy ignorancja
w kwestiach historycznych? Autorka piszca o kobietach w metrykach kocielnych, nie widzi
nic niestosownego w okreleniu poznaskiego kocioa w. Marii Magdaleny mianem kocioa,
ktry by pierwotnie farnym, a pniej kolegiackim, chyba nie rozumiejc, e i kolegiata moga
by (i bya) kocioem parafalnym (s. 177).
Uderza nieznajomo geografi historycznej dawnej Rzeczypospolitej. Dla K. Banderowicz
w okresie staropolskim Wilno leao w granicach Polski (s. 69). Konstatuje dalej, e wrd
dziesiciu najliczniej reprezentowanych miejscowoci, z ktrych migrowano [do Poznania], nie
pojawia si ani razu toponim odsyajcy poza granice wczesnej Rzeczypospolitej, co zatem
wiadczy moe o typowo polskim, rodzimym skadzie narodowociowym miasta. Dalibymy tu
autorce ocen celujc z patriotycznego nastawienia, gorzej z ocen z historii i historycznej geo -
grafi, bowiem w umieszczonej na tej samej stronie 69 tabeli (nr 3), zestawiajcej ow pierwsz
dziesitk, na zaszczytnym trzecim miejscu fguruje... Wrocaw
3
. Ta sama autorka, pokazujc
obszary, z ktrych napywali migranci, pisze odnonie czasw staropolskich! o Lubus kiem
i dzkiem (s. 71). Czytelnik zastanawia si te, jak ma rozumie jej sformuowanie: [z Po -
znania] do Lublina i dalej na zachd: lsk, Marchi, Saksoni a w gb Niemiec (s. 72);
podobnie e Pozna lea w prostej linii midzy Gdaskiem a Wrocawiem (s. 72). I. Sarnow-
ska-Giefng zna w tyme okresie dwa osobne wojewdztwa: brzeskie i kujawskie (s. 229),
a podzia administracyjny dawnej Rzeczypospolitej przyblia czytelnikowi przekadajc go
1
Dodajmy, e i A. Kulupa, i redaktorki inkryminowanych tekstw s (wedle portalu Nauka polska)
pracownicami Wydziau Filologii Polskiej i Klasycznej na poznaskim uniwersytecie.
2
O Stanisawie Spawskim i jego onie Annie zob. Polski sownik biografczny, t. 41, 2002, s. 149-151.
3
Dodajmy, e na miejscu drugim, przed Wrocawiem, znajduje si Gdask, a na miejscu pierw szym
sam Pozna, wreszcie na 11, ex aequo z dziesitym tam Bukiem, sytuuje si Gogw.
232 Recenzje
na podzia jakoby wspczesny ale te dawny: w publikacji wydanej w 2010 r. mamy wic obec -
ne woj. poznaskie oraz zach. cz dzkiego, pd. cz bydgoskiego, pd. cz. koszaliskiego
i wsch. cz. zielonogrskiego (s. 229). Takie przykady mona mnoy.
Razi nieznajomo, a niekiedy wrcz ignorancja w dziedzinie rudymentw historii Polski
i jej prawa. I. Sarnowska-Giefng pisze, e lokowanie Poznania na prawie Magdeburskim [tak!,
wielk liter] na dugie wieki zdeterminowao tutejsz socjotopograf i wyznaczyo pozycj
Niemcw w strukturze miasta (s. 225). U Mieczysawa Balowskiego czytamy, e polskimi
odmianami prawa rzymskiego (magdeburskiego) byy prawo redzkie, chemiskie, poznaskie
i famandzkie; wreszcie e od 1531 roku funkcjonowao miejskie prawo prywatne, ktre
byo prb spolonizowania praw miejskich przez profesorw Uniwersytetu Jagielloskiego,
opracowan na podstawie Statutw askiego. Znaczenie prawa redzkiego w Polsce wedle
te go autora zmalao po przyczeniu lska do Polski przez Kazimierza Wielkiego (s. 284).
Piszc o warunkach, wymaganych do spenienia przez kandydatw do prawa miejskiego, K. Ban -
derowicz (s. 66) nakazuje nowo przybyym dostarcza poznaskiej radzie miejskiej: 1) metry-
k urodzenia (littera legitimi ortus), 2) wiadectwo moralnoci (littera bonae conservationis),
3) wiadectwo pochodzenia z prawego oa (tj. z legalnie zawartego maestwa). Prawda, e
literatura przedmiotu pisze na temat owych warunkw niejasno, wycigajc niekiedy mylne
wnioski z kwiecistego, dalekiego od formalizmu, formularza stosowanego w ksigach przyj.
Prawda, e w rnych miastach polskich (do tego w rnych okresach) stosowano rne wy-
magania
4
. Jednake norm byo owo wiadectwo legitimi ortus, co rozumie trzeba jako dowd
pochodzenia z legalnego, a wic zawartego in facie Ecclesiae, zwizku. Pisze dalej autorka
o owych dokumentach, e wydawaa je rada miejska, gmina lub wadza kocielna miejscowo-
ci, w ktrej migrant ostatnio przebywa. To prawda: rzeczywicie mieszkacom miast, a wic
ludziom wolnym, odpowiednie zawiadczenia wystawiaa rada miejska (i w tym sensie gmina,
cho autorka chyba ow gmin rozumie inaczej). Ludziom pochodzcym ze wsi, zwizanym
stosunkiem poddastwa z wacicielem wsi, odpowiednie zawiadczenie o ustaniu tego stosun-
ku (littera manumissionis, littera libertationis) wydawa waciciel wsi: szlachcic, przeoony
klasztoru itp.
5
w dokument wyzwolenia o ktrym autorka nie wspomina to drugie wane
zawiadczenie (albo drugi czon pierwszego) wymagane od kandydata na poznaskiego miesz-
czanina, ale tylko od kandydata wywodzcego si z ludzi zalenych. Od not o tych ostatnich
zawiadczeniach roi si w ksigach wykorzystywanych przez autork
6
.
4
Przewodnikiem jest tutaj S. G i e r s z e w s k i, Obywatele miast Polski przedrozbiorowej,
Warszawa 1973. Literatura historyczna w artykule K. Banderowicz w zasadzie nie istnieje. Cytowane
s dwie prace o handlu Poznania (Leona Koczego i Krystyny Kukliskiej), wspomniana ju po pular-
na praca Zygmunta Borasa oraz pochodzcy z 1933 r. artyku Mariana J. Mi k i, Przyjcia do prawa
miejskiego w Poznaniu 1576-1600, [wyd. 2], Kronika Miasta Poznania 1990, nr 3/4: Antologia,
s. 177-195. Do tego ostatniego tematu dodajmy choby niecytowane przez autork rozprawy Jakuba
Ku j a wi s k i e g o, Przyjcia do prawa miejskiego w Poznaniu w latach 1716-1730, Nasze Histo-
rie 8 (2003/2004), Pozna 2007, s. 45-63, i Antoniego G s i o r o ws k i e g o, Ludno napywowa
w strukturze spoecznej pnoredniowiecznego Poznania, Studia i Materiay do Dziejw Wiel kopolski
i Pomorza 11, 1975, z. 2 (22), s. 11-25.
5
I tu jednak rodz si wtpliwoci. W poznaskich ksigach przyj do prawa miejskiego spoty -
ka my nieliczne wypadki przedstawiania listw zwolnienia z poddastwa przez ludzi wywodzcych si
z miast (miasteczek). W 1591 r. prezentowa np. taki dokument Jan Kara z Opalenicy, w rok pniej
wozak Stanisaw Cielik ze Stszewa, w 1608 r. szklarz Marcin z miasta (oppidum) Jaraczewa, w 1614 r.
czapnik Jakub Winiewski ze Stszewa, a, co waniejsze, do dos tarczenia podobnego listu zobowizy -
wano w 1591 r. rzenika Marcina Ksego ze migla (Archiwum Pastwowe w Poznaniu, Akta miasta
Pozna nia [dalej cyt.: APP, AmP] I 273, s. 51, 54, 92, 106, 49). Odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie
z miasta przedstawiali takie listy, mog by rozmaite: albo miasto Pozna kwestionowao peni praw
miejskich maego miasteczka prywatnego (por. uwagi M. Bo g u c k i e j, w: ta i H. S a ms o n o wi cz,
Dzieje miast i mieszczastwa w Polsce przed rozbiorowej, Wrocaw 1986, s. 393 n.), albo owi przybysze do
Poznania mieszkali przedtem w mias teczku, ale nie byli jego obywatelami, pozostajc w jakim stosunku
zalenoci wobec pana miasta itp. Innymi sowy, czy trawestujc znane powiedzenie powietrze nie
kadego miasta czynio ludzi wolnymi, czy te: powietrze miejskie czynio nie kadego...
6
Litterae legittimi ortus (teksty niekiedy przetrway we wpisach do ksig miejskich i w oblatach
w poznaskim grodzie) nie byy chyba dotd przedmiotem osobnych bada, prowadzonych przez histo-
Recenzje 233
Bulwersuje strona jzykowa i redakcyjna tekstw autorek piszcych o poznaskich na-
zwiskach. Rozumiemy, e kada dyscyplina nauki ma swj jzyk i go uywa. Ale przesadne
unaukowianie go jest szkodliwe. Czy naprawd nie mona zastosowa polskiego okrelenia
zamiast pisa: czynniki ekstralingwalne (s. 221) lub konteksty lokalnych procesw
onimicznych (s. 223)? Z kompleksem dyletantw przyznajemy, e zamiast pisa, i w ksi-
gach nada obywatelstwa niemale nie fguruj onimy feminatywne (s. 65), napisalibymy:
niemale nie wystpuj kobiety! Moe redaktorki przewidziay w tom tylko do uytku
nieomal wewntrznego tylko dla grona jzykoznawcw. Tylko jak wwczas realizowa w
dialog interdyscyplinarny? W omawianym tomie zdarzaj si te bdy ortografczne (No-
rymbergii, s. 72), stylistyczne jak np. zapisa si zotymi zgoskami [ale w czym?] (s. 69),
a i interpunkcyjne w przypadku wdw, take ich kolejne nazwiska (s. 184). Jak mona np.
pisa o nazwach miejscowych, z ktrych najczciej pochodzili ubiegajcy si o obywatelstwo
miejskie (s. 69, tytu Tabeli 3)? Co ciekawe po przejrzeniu zawartoci caej publikacji
w zasadzie tylko odnonie ich artykuw moemy zgosi takie uwagi (nb. razi okrelenie lista
rangowa, s. 210-211).
Artykuy w omawianym tomie publikowane s w jzyku wygoszenia na wspomnianej sesji.
Czynic zado probom Uczestnikw poznaskiej konferencji, zamieszczamy te polski
prze kad artykuu niemieckojzycznego pisz redaktorki (s. 11) i artyku Friedhelma Debusa
publikuj po niemiecku i po polsku (w przekadzie I. Sarnowskiej-Giefng i Wadysawa Czabana,
s. 115-124). Ju drugie zdanie przekadu: Panujcy zapewne od pocztkw historii ludzkoci
zwyczaj uywania imienia przyjtego lub nadanego na chrzcie... budzi zaniepokojenie i pytanie
o kompetencje autora bd tumaczy. Lektura tekstu niemieckiego (s. 105): Der sicherlich seit
dem Beginn der Menschheitsgeschichte bliche Brauch der Benennung mit einem Ruf- oder
Taufnamen... przywraca wiar w kompetencje autora. Podobnie w przypadku zdania: Wyspe-
cjalizowane orodki wadzy administracyjnej i prawnej zarzdzay rozwijajcymi si organizma-
mi miejskimi, tworzc coraz to nowsze instytucje, a wrd nich szczeglnie system szkolnictwa
i owiaty. W wersji oryginalnej brzmi ono: Detaillierte Verwaltungs- und Rechtsordnungen
regelten das aufblhende stdtische Gemeinwesen, wozu auch die Grndung stdtischer Schulen
als besonderer Bildungseinrichtungen gehrten. Zabiegom translatorskim nie poddano rzec
mona: na szczcie kilku artykuw publikowanych po czesku, sowacku i ukraisku.
IV
Jacek Wiesioowski, historyk i uczestnik wspomnianego grantu, w eseju pt. Pozna i jego
mieszkacy w XVI-XVIII wieku, oddaje badania nad nazwiskami poznaniakw w rce ono-
mastw. Pisze mianowicie w niniejszym tomie: Dzi rozpoznanie Poznania jako tygla spaja-
jcego rne tradycje cywilizacyjne i kulturowe staje si wyzwaniem dla onomastw. Historyk
nie odpowie na pytania o nazwiska czy przezwiska mieszkacw miasta. Nie jest w stanie odpo-
wiedzie, czy osobowe oznaczenia mieszczan i przedmieszczan tworzono na innych zasadach
(s. 554). Bronimy jednak kompetencji historykw w tej dziedzinie. e potraf, dowodzi choby
pomieszczony tu przed tekstem Wiesioowskiego artyku Tomasza Jurka o Poznaniu i jego
mieszkacach w XIII i XIV wieku. Autor przyglda si imionom i przydomkom mieszkacw
na szerokim tle historycznym, ledzi drogi przybywania do miasta, wtapianie si w rodowisko
(choby nadanie imienia Przemek w rodzinie wjtw poznaskich). Wskazuje na puapki in-
terpretacyjne, jak np. zbyt pochopne (jeli nie uwzgldni si kontekstu) etniczne interpretowa -
nie imion: Ten sam najpewniej Jan Schuler zapisywany by w dokumentach z lat 1355-1356
rykw prawa, a i dyplomatykw, por. o nich ostatnio W. Ko wa l s k i, Certifcates of Legitimate Birth
(Birth-Brieves) in the Practice of the City Councils of Aberdeen and Krakw at the Close of the Sixteenth
Century and during the First Half of the Seventeenth Century, w: Pragmatick psemnosti v kontekstu
prvnm a sprvnm, red. Z. Hojda, H. Ptkov, Praha 2008, s. 187-201 (Panu Prof. Tomaszowi Jurkowi
dzikujemy za wskazanie nam tej pracy). Miasta pochodzenia migrantw wystawiay zazwyczaj owe lis -
ty swoim mieszkacom wyruszajcym na rzemielnicz wdrwk jako swego rodzaju paszport, nieadre-
sowany do konkretnego miasta.
234 Recenzje
w typowo niemiecki sposb jako Henning, a w 1380 roku ju jako swojsko brzmicy Janusz
(s. 537). Zwraca te uwag na meandry dziedziczenia nazwisk.
V
Na zakoczenie pragniemy si szerzej zaj artykuem K. Banderowicz, pt. Poznaniacy
mieszkacy Wielkopolski, krajanie czy obywatele wiata? Procesy imigracyjne uchwycone
w nazwiskach i tekcie poznaskich ksig przyj do prawa miejskiego 1575-1793 (s. 63-78).
Pod tym tytuem kryje si studium powicone miejscom pochodzenia ludzi przyjmujcych
w Poznaniu prawo miejskie. Studium oparte jest na lekturze rkopimiennych ksig przyj do
prawa miejskiego w Poznaniu (nb. nigdzie nie podano sygnatury archiwalnej owych ksig
7
).
W postaci cigej ksigi te zawieraj zapisy z lat 1575-1793 std i ramy graniczne rozprawy.
Jej wyniki zainteresowa mog i historyka, a przez to wnie sporo do wspomnianego dialogu
interdyscyplinarnego. Ju wyej wskazywalimy na wystpujce w artykule uchybienia. R-
kopimienne rdo formatu dutki pisze autorka (s. 64) obejmuje lata 1575-1793 pomiesz-
czone w dwch ksigach oprawionych w skr. Pierwsza z nich dostarcza 751 stron materiau,
a druga 108 stron tekstu . Konstatuje dalej (s. 67), e kancelaryjny typ ksigi domaga si
jednoznacznoci i zachowania odpowiedniego szyku zapisu, co przesdza o jej szablonowoci.
Jest zupenie inaczej. Pomijajc fakt staego i stopniowego poszerzania formularza zapisw (jak
we wszystkich polskich ksigach kancelaryjnych), obrastania wpisw wat formularzow,
obserwowa mona w ksigach stae zmiany kolejnoci narracji, uywanie zamiennikw sw
itp. rnice, wyranie widoczne nawet w ssiadujcych ze sob zapisach, wnoszonych do ksigi
rk tego samego pisarza!
Studium przynosi przede wszystkim dug list miejscowoci pochodzenia imigrantw.
Redaktorki ksiki we wstpie pisz: respektujc specyfk jzykow nazewnictwa miejskie-
go, zdecydowalimy si zachowa pisowni nazw wasnych przyjt przez Autorw (s. 12).
Mamy wic, dziki zachowywaniu owej specyfki, w artykule K. Banderowicz, miejscowoci
nazywane czsto niezgodnie z brzmieniem owych nazw (z rodzynkiem w postaci Kaliningradu
s. 74): do Norymbergii przez ega, Gorlice [sc. aga i Grlitz/Zgorzelec], Radomsk (wszyst-
ko na s. 72), i dziesitki dziwnych nazw miejscowych polskich: Uniejewo, Zotowo, Bledzewo,
Posko, Bolesawice, Kobylno, Lwwko (niezalenie od nazwy: Lwwek), Pniewo, Wielichw
itd. (s. 75-78); podobnie zagranicznych Bramberg (s. 76), Kefalinia (s. 77). Nietrafone s licz -
ne identyfkacje i lokalizacje miejscowoci, z ktrych wywodzili si przybysze do Poznania:
Dolsko, dzi Dulsk bydg(oskie), to oczywicie dzisiejszy Dolsk pod Gostyniem, Niegolejewo
dzi Niegolewo, Oprw dzi Oporw i inne; Wroniecki mg pochodzi tylko z Wronek,
nie za jak chce autorka z Wronczyna (s. 73-74) itd., itd.
Autorka nie uchyla si od postawionego w tytule pytania o miejscowoci i regiony pocho-
dzenia migrantw. Pisze, i nowo przyjci do ius civile wywodzili si z 350 rnych miejsco-
woci. Pisze dalej, i liczba [350] ulegnie zwikszeniu do 426, jeli dodamy do niej ekscerpty
powiadczajce pochodzenie z wspczesnych dzielnic poznaskiej aglomeracji miejskiej
(niegdy wsi lub folwarkw poznaskich (s. 69) i dalej wymienia owe dzielnice (zreszt
tylko 18). Rzecz w tym, e w pozbawionym tytuu Aneksie do artykuu K. Banderowicz, sporz-
dzonym w postaci tabeli (s. 74-78), zestawiajcym wszystkie znane autorce (349) miejscowoci
pochodzenia nowo przybyych do Poznania (w rubryce pn. Toponim gromadzi ona nazwy
miejscowoci
8
, a w rubryce pn. Frekwencja liczby owych nowo przyjtych), znalaza si caa
wymieniona osiemnastka
9
. Nie wiemy, gdzie podziaa si znaczna liczba jednostek osadniczych
[426 (350 + 18)] te rzekomo pominita w Aneksie. Nie wiemy wic, co waniejsze, z ilu
ostatecznie miejscowoci autorka wywodzi badanych przez ni imigrantw. Prba zsumowa-
7
Dodajmy wic: APP, AmP I 273 i I 274.
8
Wymienione w owym Aneksie miejscowoci s pozbawione jakiejkolwiek lokalizacji.
9
Nawet niecisoci Aneksu (Winiary raz z dwoma, raz z picioma przybyszami) powtarzaj si w tek -
cie, natomiast okrelenie z tekstu acina = Stanisawowo nie znajduje odpowiednika w Aneksie, gdzie
czytamy rozdzielnie: acina: 5, Stanisawowo: 2.
Recenzje 235
nia liczb zawartych w ostatniej rubryce Aneksu (pn. Frekwencja) daje wynik ok. 2000 osb,
a wic zaledwie okoo 40% liczby nowo przyjtych, ktrych autorka (s. 68) w latach 1575-1793
naliczya 5128. Informuje ona, e spord wyekscerpowanych powiadcze bez maa cztery
tysice (3914) dostarczaj danych o nazwie miejscowej, regionie geografcznym lub kraju po-
chodzenia osiedleca (s. 68). Czyby nazw miejscow pomijano w poowie z nich? Wydaje
si to niemoliwe: zdecydowanie czciej notowano w ksigach miejscowo ni tylko region
czy kraj pochodzenia. Wyglda wic, e ok. 2000 osb z ustalon miejscowoci pochodzenia
to liczba znacznie zaniona. Mona by wic sdzi, e autorka umiecia w Aneksie jedynie
jakie wybrane miejscowoci, ale klucza (kryterium) wyboru nie wida: s w tabeli i osady
pooone wok Poznania (owe dzielnice), i miejscowoci lece w Wielkopolsce, i w Rze-
czypospolitej, i w ociennych krajach, od Antwerpii po Wiede i ow wspomnian wyej wysp
Kefaloni. Gdzie wic zapodziaa si reszta nowo przyjtych do prawa miejskiego, dla ktrych
znamy miejscowo pochodzenia: czy s braki w wykazie miejscowoci, czy te w rubryce
Frekwencja? Podjta przez nas prba sprawdzenia w najstarszej ksidze przyj do prawa
miejskiego dla lat 1575-1638
10
wskazaa na luki w obydwu rubrykach, luki na tyle znaczne, e
dyskwalifkuj one dane zawarte w Aneksie, a powtrzone w tekcie artykuu. Tylko dla tych
63 lat Aneks pomija ponad 100 miejscowoci. S to osady lece w obrbie staropolskiej konur-
bacji poznaskiej, jak (w nawiasach rok wystpowania) Czapniki (1615), Gaska (1612, 1614,
1617, 1629) czy Pias ki (1615); s miejscowoci pooone w pobliu Poznania, jak Baworowo/
Baborowo (1578), Chros towo (1575), Rawowice/Rabowice (1588) czy Zielniki koo rody
(1579). S znane miasta z terenu Rzeczypospolitej, jak Brdw (1586), Ia (1592), Liw (1575),
Secemin (1584) czy Sambor (1583, 1617), i krain ssiednich, jak Ek (1636), Knipawa (1602),
Parnawa (1612), Rewel czyli Tallin (1634), Ryga (1598). S wreszcie gone miasta europejskie,
jak Aberdeen (1598, 1600, 1608, 1630, 1636), Augsburg (1597), Bolonia (1602), morawskie Brno
(1579, 1586) i Ji czyn (1604), Deventer (1597), Eisenach (1575), Fulda (1623), Goslar (1596),
nadreska Kolonia (1583, 1621), Leida (1575), Lugano (1583, 1595) i dziesitki innych, a po
Zittau (1598) i Zwickau (1593). Nie zgadzaj si rwnie przypisane poszczeglnym miejsco -
wo ciom liczby nowo przyjtych: Tabela Aneksu wykazuje np. dla dugiego okresu 1575-1793
jed nego przybysza z Antwerpii, za w krtkim okresie lat 1575-1638 wystpuje ich dwu: 1582,
1591, podobnie z Edynburga zamiast jednego znanego autorce doliczylimy si trzech: 1585,
1605, 1608, podobnie z Norymbergi nie trzech, a siedmiu: 1579, 1589 (trzech), 1594, 1606
(dwu).
Autorka nie porwnaa swoich zestawie nawet ze znan jej prac M. J. Miki, ktry np.
w latach 1576-1600 zna w Poznaniu po piciu przybyszw z czycy i z Frankfurtu nad Odr
11

(K. Banderowicz po jednym z caego badanego przez siebie okresu).
Podobne obserwacje mona poczyni, porwnujc dane autorki z wczeniejszymi ustaleniami
J. Kujawiskiego, dotyczcymi lat 1716-1730. W tylko fragmentarycznie cytowanych przeze
wykazach miejscowoci pochodzenia przybyszw do Poznania w tych latach wymienia on nie-
znane autorce Brno (1 osoba), Brzeg (1), Malbork (1), Szlichtyngow (1), Zurych (1) i aga
(2 osoby), za z Jarosawia i wiciechowy notuje w tym krtkim okresie po 3 przybyszw,
podczas gdy autorka przez ponad dwa stulecia znalaza ich zaledwie po jednym
12
.
Dodajmy liczne, wspomniane ju wyej bdy w nazwach miejscowoci ujtych w Aneksie.
Dodajmy wreszcie, dla rwnowagi, e liczb miejscowoci w Aneksie trzeba nie tylko zwik-
szy, ale i zmniejszy: osobne byty typu w nawiasach liczba znanych autorce migrantw do
Poznania Grodzisk (16) i Grodzisko (5), Kobylin i Kobylno (po 1), Kouchowo (1) i Kou -
chw (3), Lwwek (26) i Lwwko (1), Miejska Gra (1) i Miejska Grka (5), Pniewo (1) i Pnie -
wy (8), Rybaki (2) i Rybaki (1), Sierakowo (1) i Sierakw (3), Sochaczew i Sochaczewo (po 1),
Uniejewo (9) i Uniejw (1), Wielichowo (5) i Wielichw (1), wreszcie arnowo (1) i ar -
nw (2), to w zdecydowanej wikszoci wypadkw miejscowoci tosame.
10
APP, AmP I 273, s. 4-189.
11
M. J. Mi k a, Przyjcia, s. 183-184.
12
J. Ku j a wi s k i, Przyjcia, s. 61.
236 Recenzje
Wskazane tu braki dowodnie wiadcz, e i wszelkie zestawienia ilociowe dokonane
przez autork w osobnych tabelach nie mog si osta. Te bdy natury warsztatowej, a ponadto
brak rozbicia chronologicznego, brak ujawnienia kryteriw lokalizacyjnych poszczeglnych
miejscowoci, wreszcie brak prby analizy statusu spoecznego i zawodowego owych imigran-
tw
13
sprawiaj, e po lekturze artykuu historyk odczuwa niedosyt i konstatuje, e problem
migracji do Poznania w czasach nowoytnych pozostaje nadal wanym tematem wymagajcym
zbadania
14
.
VI
Prof. dr hab. Wadysaw Makarski (z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego) napisa w re -
cenzji wydawniczej, e prezentowany tom to: Zbir artykuw o bogatej problematyce, prezen-
tujcych na og wysoki i bardzo wysoki poziom, ocenianych niekiedy jako znakomite, bysko-
tliwe, wietne, perfekcyjne, profesjonalne, rzetelne, wartociowe, nowatorskie pod wzgldem
metodologicznym itp. (fragment przytoczony na IV stronie okadki). Widocznie czytalimy
in ne artykuy. Ale moe jako historycy nie rozumiemy wspczesnego jzykoznawstwa, a przy-
najmniej wspczesnej polskiej (poznaskiej?) onomastyki.
PS. Ju po oddaniu do druku niniejszych uwag ukaza si Sownik nazwisk mieszkacw Poznania
XVI-XVIII wieku, pod red. I. Sarnowskiej-Giefng, t. I (A-F), oprac. I. Sarnowska-Giefng, Pozna 2011,
ss. 594. Zawiera on te krtkie wprowadzenie, uwagi redakcyjne, wykazy literatury i skrtw oraz cha-
rakterystyk wykorzystanych rde (s. 9-84). Zapowiedziane zostay take dwa nastpne woluminy: t. II
(G-N), oprac. A. Kulupa, E. Nowak, A. Koodziejczyk-Trawiska, M. Graf, t. III (O-), oprac. K. Ban de -
rowicz, A. Sieradzki, I. Sarnowska-Giefng, B. Sieradzka.
13
Autorka nie wspomina np. w ogle o szlachcie przyjmujcej prawo miejskie z okazji nabywa -
nia nieruchomoci w miecie. Takie przyjcia more nobilium, poczone ze zobowizaniem si nowo
przy jtego do podporzdkowywania si przepisom miejskim i do opacania nalenych podatkw, pojawia -
j si w Poznaniu wcale licznie w ostatniej wierci XVI i w pocztkach XVII w., potem chyba ustaj,
co czy naley przypuszczalnie z osabieniem politycznej roli miast w Rzeczypospolitej. Wrd owych
nowo przyjmujcych na pierwszym miejscu naley wymieni biskupa poznaskiego ukasza Kocielec-
kiego w 1596 r. (APP, AmP I 273, s. 66: Illustris ac reverendissimus in Christo pater, dominus, dominus
Lvcas a Kosczieliecz Dei gratia episcopus Posnaniensis, spectabili magistratui civitatis Posnaniensis data
stipulata manu de ferendis more aliorum civium oneribus tam civilibus quam Sacrae Maiestatis Regiae
per se et successores suos, adscriptus iuri civili feria sexta ante dominicam Quadragesimalem Oculi
proxima anno quo supra [1596]). Nie wiemy, czy autorka owych ludzi przyjmujcych prawo miejskie more
nobilium w swoich zestawieniach uwzgldnia, czy pomija. O szlachcie w miecie nowoytnym ostatnio
L. C. Be l z y t, Szlachta w miecie rezydencjalnym. Szlacheccy obywatele Krakowa i Warszawy okoo
1600 roku (Analiza porwnawcza struktury), Zielona Gra 2011 i literatura tame (s. 193-204).
14
Jak wynika z bazy internetowej Nauka polska, w maju 2011 r. K. Banderowicz obronia pra -
c doktorsk pt. Nazwiska nowych obywateli poznaskich na podstawie ksig przyj do prawa miejs-
kie go (1575-1793). Studium onomastyczno-socjologiczne, napisan pod kierunkiem I. Sarnowskiej-Gie -
fng.
Recenzje 237
JAROSAW DUDEK, Pknite zwierciado. Kryzys i odbudowa wizerunku wadcy bi -
zantyskiego od 1056 roku do ok. 1095 roku, Wydawnictwo Uniwersytetu Zielonogrskiego,
Zielona Gra 2009, ss. 356.
Dzieje wschodniego Cesarstwa Rzymskiego (w literaturze naukowej nazywanego z nie-
potrzebn konsekwencj Bizancjum) w drugiej poowie XI w. pod pewnymi wzgldami przy-
pominaj losy czci zachodniej w drugiej poowie V w. I tu, i tam najbardziej widocznymi
symptomami kryzysu pastwa byy militarne klski i szybko zmieniajcy si na tronie cesarze.
Rzecz ciekawa w obu przypadkach byo ich dziewiciu. Rnica polegaa na tym, e o ile Ce-
sarstwo na Zachodzie (chocia nie jego idea) ulego przejciowej likwidacji, o tyle na Wschodzie
kryzys XI w. zosta jednak zahamowany i do pewnego stopnia opanowany.
Rozprawa habilitacyjna Jarosawa Dudka powicona jest trudnemu problemowi, jakim by
kryzys wizerunku wadcy i odbudowa tego wizerunku w tej samej poowie XI w., cho -
cia z lektury prezentowanej ksiki wynika, e przy analizie wielu wtkw wykracza ona chro -
nologicznie poza te ramy. Badanie kryzysu wizerunku wadcy moe odbywa si jedynie z rw-
nolegym badaniem kryzysu pastwa i czasami oddzielenie jednego od drugiego jest trudne czy
wrcz niemoliwe. Dlatego Autor wiele uwagi powici uzurpacjom i wojnom domowym w Bi -
zancjum w latach 1056-1081 (s. 45-86). Bez szczegowej analizy wewntrznej i zewntrznej
sytuacji politycznej pastwa zrozumienie kryzysu wizerunku cesarza byoby niemoliwe.
J. Dudek wskazuje, e nage zaamanie si potgi Bizancjum w drugiej poowie XI w. jest ju
od dwustu lat przedmiotem wielostronnej dyskusji naukowej. Rozlegle komentowano zwasz -
cza konfikt midzy tzw. stronnictwami wojskowym i cywilnym (m. in. M. Skabanowicz,
C. Neumann, G. Ostrogorski, A. Kadan, S. Vryonis, P. Charanis), traktujc go jako rdo kryzysu
pastwa i zarazem tego kryzysu objanienie. Zastrzeenia wobec takiej interpretacji zgosili
jednak liczni badacze (m. in. N. Sovronos, P. Lemerle, W. E. Kaegi, T. Lounghis), wskazujc,
e podzia wczesnych Bizantyjczykw, albo przynajmniej ich klasy politycznej, na takie
fakcje nie odpowiada rzeczywistoci rdowej (s. 8). Jest to obraz zbyt uproszczony. Dys-
kutujc szczegowo te kwestie, J. Dudek uwaa, e taki podzia bizantyjskiej elity jest trudny
do zaakceptowania. Owe stronnictwa okazyway si nader nietrwaymi konstelacjami, ktrym
brakowao wewntrznego spoiwa w formie spoecznych i ekonomicznych wizi. W pewnym,
syntetycznym uproszczeniu, jest on zdania, e kryzys pastwa w drugiej poowie XI w. i czste
zmiany wadcw wynikay z faktu, i aden z nich nie by w stanie przekona bizantyjskich elit,
e skutecznie zabezpiecza ich interesy; to znaczy zapewnia skuteczn obron przed wrogami
zewntrznymi oraz pokj spoeczny i religijny. Po odejciu z widowni dziejowej dynastii mace-
doskiej, ktra panowaa przez dwa stulecia, pokazao si, jak wielkie znaczenie dla stabilizacji
pastwa ma czynnik dynastyczny zagwarantowanie przez aktualnego cesarza wasnej sukce -
sji. J. Dudek argumentuje, e drog do realizacji tego celu, obieran przez cesarzy bizantyjskich
w badanym okresie, byo odwoywanie si do tradycyjnych w Cesarstwie elementw ideologii
monarchicznej. Cesarz by najwaniejsz i mona powiedzie najkonieczniejsz fgur w pa-
stwie, a od wprowadzenia chrzecijastwa drug osob po Bogu. Od okresu pnoantycznego
a po wiek XI rda okrelaj go deus terrenus, bardzo istotnym terminem, ktry nie pojawia
si niestety w omawianej ksice. Przez stulecia wypracowano i propagowano take zestaw cech
dobrego wadcy. Cnoty cywilne to sprawiedliwo, pobono i flantropia. Autor przekony-
wujco pokazuje, e cywilny model cesarskiego wizerunku stara si wykorzysta zwaszcza
Konstantyn X Dukas. Gwnym atrybutem cesarza heroicznego bya wojowniczo i zdolno
pokonywania wrogw. J. Dudek podkrela jednak, e obok tych dawnych, pozytywnych atrybu-
tw cesarza, pojawia si charakterystyczna dla tego okresu eugeneia, czyli dobry rodowd,
cecha symptomatyczna dla spoeczestw arystokratycznych.
W swych badaniach J. Dudek odwouje si do literatury parenetycznej, a wic do prac przy -
bierajcych zasadniczo form traktatw (bd tylko uwag) pedagogicznych, udzielajcych
cesarzowi rad (i w odrnieniu od panegirykw zawierajcych akcenty krytyczne), a take do
rde historiografcznych i innych tekstw literackich. Argumentuje, e w badanym okresie
odwo ywano si do obu typw cesarskiego wizerunku. Popularny by wzorzec cesarza heroiczne -
238 Recenzje
go, modelowany gwnie wedug wizerunku Bazylego II i pielgnowany przede wszystkim
w tych rodzinach, ktre zawdziczay sw pozycj temu cesarzowi. J. Dudek wykaza, e take
i krytyka polityczno-literacka kierowaa si przeciwko obu typom cesarskiego wizerunku. Przy
czym za nowy element takiej Kaiserkritik uznaje on zarzut nazbyt podeszego wieku wadcy.
Centralne znaczenie mia jednak zarzut nieodpowiednich kwalifkacji wadcy, zarzut, ktry po
dzi dzie stawiany bywa przywdcom nie potrafcym wyprowadzi swego pastwa ze stanu
kryzysu.
Lekiem na zaistniay kryzys okazao si elastyczne i umiejtne poczenie przez Komnenw
(Aleksego i jego matk Ann Dalassen) innowacji w tradycyjnym systemie godnoci i urzdw
(w kierunku ograniczenia rozdmuchanego wczeniej ich rozdawnictwa) ze stworzeniem trwaej
podpory tronu w formie klanu Komnenw. Pozwolio to ustabilizowa pastwo, przezwyciy
kryzys i wprowadzi Cesarstwo w XII w. J. Dudek jak najsuszniej podkrela, e paradoksalnie
to zmniejszenie si terytorium pastwa spowodowao zmniejszenie podmiotw spoecznych
zaangaowanych w rne formy Kaiserkritik. Utrata terytoriw armeskich i syryjskich, a tym
samym wypadnicie z ram Cesarstwa nieortodoksyjnych chrzecijan, uatwia Aleksemu Kom-
nenowi reorganizacj pastwa, ktre odtd skupiao samych prawie ortodoksw.
Pewnym problemem, ktry jednak nie wpywa na ocen tej bardzo wartociowej ksiki, jest
pojawiajca si komplikacja metodyczna. Ot zadanie pracy zostao bardzo jasno sformuowane
jako opisanie kryzysu i odbudowy wizerunku wadcy bizantyskiego w drugiej poowie XI w.
Jednak, pomijajc to polityczne i spoeczne wydarze (jako niezbywalny element narracji), nie
cakiem jest dla mnie jasne, kto by wedug Autora odpowiedzialny za budow cesarskiego
wizerunku. Stwierdzenie, e musia go budowa cesarz (s. 280-281), jest zbyt oczywiste, by mog -
o stanowi ostateczne wyjanienie. Poza tym samo wyraenie budowa wizerunku wydaje si
brzmie chyba nazbyt modernistycznie. W przewaajcej mierze zdaje sobie z tego spraw
i sam Autor podane przez spoeczestwo bizantyjskie politycznie pozytywne cechy cesarza
byy takie same przed kryzysem, jak i w trakcie jego trwania. Bizantyjskim krytykom chodzio
wic raczej o cesarsk zdolno reagowania na kryzys; nieumiejtno rozwizywania problemw
pastwa czyli natomiast z ca gam negatywnych cech osobistych wadcy, a nawet rodowych,
nie kwestionujc w zasadzie poytecznoci odwiecznych pozytywnych cech politycznych
wadcy. Wprowadz tu jeden przykad. Z czasw cesarza Teodora I Laskarisa (okres Cesarstwa
Nikejskiego) pochodzi zanotowana przez Teodora Skutariot (zapewne wymylona) niezwyka
rozmowa midzy tym cesarzem a zwykym czowiekiem ulicy. Czowiek ten wzywa na ulicach
Nikei swych znajomych, by radowali si wraz z nim, gdy wkrtce pojawi si dobry cesarz.
Teodor Laskaris nakaza wezwa go do siebie i zapyta, czy nie jest dla niego dobrym cesarzem.
Wtedy ulicznik odpowiedzia tak: A co ty mi kiedykolwiek da, ebym mia ci za dobrego?.
Na to cesarz: Czy nie obdarowuj ci codziennie, walczc za ciebie i twoich ziomkw a do
mierci?. Wwczas Nikejczyk odrzek: Take soce daje nam ciepo i wiato, a nie dziku je -
my mu [za to]. Ono czyni przecie tylko to, co powinno i ty take wykonujesz to, co jest twoim
obowizkiem, jeli, jak mwisz, trudzisz si i wysilasz dla swoich wspobywateli. Na to ce-
sarz: Jeli dam ci podarki, czy bd dobrym cesarzem?. Tak, naturalnie odpar Nikejczyk.
Wtedy basileus obdarowa go szatami i zotem, pod warunkiem, e nie bdzie ju szuka dobre -
go cesarza, skoro jest jest nim on sam, Laskaris (Theodoros Skutariotes, Synopsis chronike, w:
K. N. Sathas, Mesaionike Bibliotheke, t. VII, Athens-Paris 1894, s. 463). Tekst ten, jakkolwiek
jest chyba fkcj literack, dobrze obrazuje dwa aspekty cesarskiego wizerunku. Wasny pogld
cesarza jestem dobrym cesarzem, bo dbam o pastwo. I stanowisko zwykego czowieka: jeli
cesarz nie jest moim bezporednim dobroczyc, nie moe by uznawany za dobrego wadc.
Pokazuje to, jak wanym instrumentem propagandowym niemal do koca istnienia Bizancjum
pozostawaa staroytna euergesia, dobroczynno.
Czy w zwizku z kryzysem XI w. wypracowano i zastosowano jakie nowe techniki propa-
gandowe? Now ideologi? J. Dudek ma pewn trudno ze znalezieniem wyrazistej odpowiedzi
na te pytania. Uywa (s. 215, ale zob. te s. 10 przyp. 17) wyraenia propaganda Aleksego
i starannie analizuje jej zasadnicze przejawy, ale nie precyzuje, czy poza eugeneia zaistniay
jakie nowe instrumenty tej propagandy. Jedno wydaje si pewne: cesarz nie dysponowa takim
aparatem tworzcym pozytywn propagand, jak wspczeni politycy.
Recenzje 239
W zwizku z euergesia cesarzy Autor powinien wczy do swych analiz chrysobulloi logoi,
cesarskie przywileje (typ dokumentu, ktry wyksztaci si na przeomie IX i X w.). Chry -
sobullos logos by najszczeglniejsz form reprezentacji cesarskiego majestatu. Ju jego ze-
wntrzna forma bya imponujca. Skada si bowiem z serii sklejanych razem olbrzymich kart
papierowych, take ju same wymiary tego dokumentu w materialnej formie ukazywa miay
potg wadzy cesarskiego donatora. Chrysobullos logos Michaa VI Stratiotyka z 1057 r. dla
klasztoru awra mia wymiary 3,47 x 0,41 m. Kolosalne wymiary (7,00 x 0,41 m) ma take
chrysobullos logos Konstantyna X Dukasa dla tego samego klasztoru z 1060 r. Te dokumenty
naleaoby uwzgldni rwnie i dlatego, e najstarszy zachowany orygina pochodzi wanie
z 1052 r., co uatwia studia nad ich propagandowym aspektem. Rwnie i inne typy dokumentw
powinny by wzite pod uwag.
Z innych uwag: Autor nie przeprowadza jasnej delimitacji midzy literatur enkomiastyczn
a literatur typu speculum regis, zwierciado wadcy (zob. zwaszcza s. 10 n.). Ten sam problem
rzeczowy wystpuje w niecytowanym zreszt w ksice artykule encyklopedycznym P. Hadota
(Frstenspiegel, w: Reallexikon fr Antike und Christentum, t. VIII, 1972, s. 497-502). Wbrew
temu, co czyni J. Dudek, tre Aleksjady Anny Komneny tylko w bardzo ograniczonym stop -
niu moe by wykorzystywana jako rdo do dziejw propagandy Aleksego Komnena, gdy
dzieo powstao po mierci cesarza i z pewnoci byo apologi jego panowania. Na s. 264 termin
stefanos jest rozumiany jako wieniec, ale w okresie bizantyjskim naley ten rzeczownik ro-
zumie jako korona/diadem cesarza. Na s. 239 Autor sugeruje, e uywany przez armeskie -
go protonobilissimusa o imieniu Tatul tytu archon ton archonton powinien by przekadany
jako ksi ksit, co sugeruje jego wadczy charakter. W rzeczywistoci by on jedynie
urzdniczy. Apelatywy w rodzaju ksi ksit i krl krlw w pimiennictwie chrzeci-
jaskim zarezerwowane byy zasadniczo dla Boga. Przytoczon na s. 209 opini M. Angolda:
revolution in government J. Dudek przekada jako rewolucj administracyjn , ale lepiej
byoby: rewolucja w rzdzeniu. Na s. 203 terminy doulos i oikeios przekada jednym i tym
samy sowem domownicy, co nie oddaje istoty rzeczy, gdy w obu przypadkach zdaje si
chodzi o sugi.
Generalnie rzecz biorc, ksika zostaa jednak starannie dopracowana pod wzgldem
warsztatowym i jzykowym. Rwnie staranna jest korekta. Niedoskonaoci s nieliczne. Nie
sposb nie napisa zatem w podsumowaniu, e ksika ta nie tylko w powany sposb wzbo-
gaca nasz wiedz na temat kryzysu Bizancjum w drugiej poowie XI w. i powinna wej do
szerszego, rwnie pozabizantynistycznego, obiegu naukowego, ale take lokuje jej Autora
wrd najlepszych znawcw epoki Komnenw.
Jan Prostko-Prostyski (Pozna)
HANS-DIETRICH KAHL, Streifzge durch das Mittelalter des Ostalpenraums. Ausge -
whl te Abhandlungen (1980-2005), hrsg. von Rajko Br a t o und Peter t i h (Slovenska
akademija znanosti in umetnosti / Academia Scientiarum et Artium Slovenica. Razred za
zgodovinske in drubene vede. Classis I: Historia et sociologia. Dela / Opera 37 [Zbir ka
Zgodovinskega asopisa, 36]), Slovenska akademija znanosti in umetnosti. Zveza zgodo-
vinskih drutev Slo venije, Ljubljana 2008, ss. 504;
TENE, Heidenfrage und Slawenfrage im deutschen Mittelalter. Ausgewhlte Studien
1953-2008 (East Central and Eastern Europe in the Middle Ages, vol. 4), Brill, Leiden-Bos -
ton 2011, ss. XLVI + 1010.
W 2003 r. wyraziem (Roczniki Historyczne 69, s. 217) zdziwienie i al, e nikt nie pomyla
o uczczeniu sdziwego (ur. 1920) i tak bardzo zasuonego uczonego, jak Hans-Dietrich Kahl,
utrwaleniem jego rozproszonych rozpraw i artykuw w osobnym zbiorze. Z satysfakcj zatem
wypadnie odnotowa ukazanie si kilka lat pniej a dwch takich, doskonale uzupeniaj-
cych si wzajemnie, obszernych zbiorw. Pierwszy z nich, wydany staraniem Akademii Nauk
240 Recenzje
Sowenii (ktrej Kahl jest czonkiem korespondentem), zawiera 15 pozycji, poprzedzonych
zwizymi przedmowami redaktorw i autora oraz bibliograf prac H.-D. Kahla (s. 9-18, w tym
kilka pozycji niepublikowanych
1
), a take wzbogaconych zwizym (s. 483-484) posowiem
autora do kilku przedrukowywanych prac, list miejsc pierwotnych publikacji, korrigend oraz
zbiorczym skorowidzem. Prace zostay wydane metod fototypiczn, co przy sporym formacie
publikacji sprawio, e s nieraz lepiej czytelne ni oryginay, a co waniejsze zachowana zo-
staa pierwotna paginacja. Uwzgldnione prace zostay podzielone na cztery grupy. W pierwszej,
Bawaria, Sowianie, Karantanie, znalazo si pi prac (w nawiasach daty pierwodrukw):
Die Baiern und ihre Nachbarn bis zum Tode des Herzogs Theodo (717/18) (1985), Das Frsten-
tum Karantanien und die Anfnge seiner Christianisierung (1994), Der Mythos von Zollfeld/
Gosposvetsko polje (1997), Die Karolingerpfalz Karnburg (2003) i Reginos Mosaburh (2002).
Centralna w caoksztacie dorobku H.-D. Kahla problematyka znalaza miejsce w drugiej grupie,
Pogastwo, chrzecijastwo i misja, a reprezentuje j 7 prac: Die historische Bedeutung der
Karantanenmission (1986, dotd dostpna jedynie w formie powielanej); Zwischen Aquileja
und Salzburg. Beobachtungen und Thesen zur Frage romanischen Restchristentums im nach-
vlkerwanderungszeitlichen Binnen-Noricum (7.-8. Jh.) (1980); Kultbilder im vorchristlichen
Slawentum. Sondierungsgnge an Hand eines Marmorfragments aus Krnten mit Ausblicken
auf den Quellenwert von Schriftzeugnissen des 8.-12. Jh. (2005); Zur Rolle der Iren im stlichen
Vorfeld des agilolfngischen und frhkarolingischen Baiern (1982); Virgil und die Salzburger
Slawenmission (1985); Wie entstand die christliche Terminologie der Alpenslawen? Anfrage eines
Historikers (1985); Die Freisinger Denkmler (Briinski spomeniki) (2002). Dwie pozostae
grupy reprezentowane s kada dwoma pozycjami. Grupa trzecia, Kamie ksicy i intronizacja
ksicia, dotyczy problemu szczegowego, ale istotnego zarwno z punktu widzenia Sowian
alpejskich, jak rwnie w sensie porwnawczym caej Sowiaszczyzny: Solium Ducatus
Karinthie. Fragen um Krntens Frstenstein und seine Rituale (1998) i Der Richter des Lan-
des zu Krnten in berlieferungen des sogenannten Schwabenspiegels (2000). Wreszcie grupa
ostatnia, Historia i identyfkacje, zawiera dwa artykuy, w ktrych autor przedstawi swoje po -
gldy na pewne podstawowe problemy wiadomoci historycznej Sowecw, wykazujc brak
podstaw dla mitw miych sercom narodu, ktry, nie tak dawno uzyskawszy niepodlego, jest
niekiedy na historyczne fabulacje szczeglnie podatny: Slowenen und Karantanen. Ein euro-
pisches Identittsproblem (2000) oraz Wer ist in Krnten autochthon? Anmerkungen zur Be -
vlkerunsgsgeschichte zwischen Karawanken und Tauern (1996).
Wskazany tu reprezentatywny zbir mniejszych prac H.-D. Kahla stanowi znakomite uzu-
penienie jego wielkiej, opublikowanej sze lat wczeniej, monografi pt. Der Staat der Karan-
tanen. Fakten, Thesen und Fragen zu einer frhen slawischen Machtbildung im Ostalpenraum
(7.-9. Jh.), Ljubljana 2002 (ss. 562)
2
. Dobrze wiadczy o otwartoci nauki soweskiej, i mimo
odmiennych w wielu punktach pogldw
3
, doceniajc zasugi Kahla dla poznania dawnych dzie-
jw ich kraju (cho, oczywicie, dawna Karantania tylko czciowo pokrywa si terytorialnie
ze Soweni), nie zawahano si opublikowa zarwno wspomnianej monografi, jak rwnie
wanie omwionych scripta minora tego uczonego.
1
Brak natomiast artykuu: Die Grenze. Anmerkungen zur Geschichte des Landes an der Oder, Uni-
tarische Bltter 2005, 3, s. 169-171. Pniej ukaza si jeszcze artyku: Die Heidenfrage ein vergesse -
nes Kapitel abendlndischer Mentalittsgeschichte, Gieener Universittsbltter 42, 2009, s. 23-25. Biblio-
grafa zostaa powtrzona, obejmujc prace opublikowane do stycznia 2010 r., w drugiej z omawianych
tu publikacji (s. 963-983).
2
Zob. rodzaj autoreferatu: H.-D. Ka h l, Der Staat der Karantanen. Der Forschungsansatz eines
Historikers der Kriegsgeneration, Gieener Universittsbltter 39, 2006, s. 37-40 (wersja soweska:
Zgo dovinski asopis 58, 2004, s. 489-491). Zob. J. S t r z e l c z y k, Hans-Dietrich Kahl jako badacz dawnej
Sowiaszczyzny, Roczniki Historyczne 69, 2003, s. 202-217, zw. s. 210-217.
3
Zob. polemik: P. t i h, Glossen zu einer neuen Monographie ber Karantanien, Carinthia I 196,
2006, s. 99-126 (to samo po sowesku: Glose k novi monografji o Karantaniji, Zgodovinski asopis 58,
2004, s. 467-487); H.-D. Ka h l, Karantanische Streitfragen. Eine Antwort an Peter tih, Carinthia I 197,
2007, s. 351-364 (wersja soweska: Karantanska sporna vpraanja. Odgovor Petru tihu, Zgodovinski
asopis 61, 2007, s. 491-500).
Recenzje 241
Tak jak monografa Der Staat der Karantanen z 2002 r. stanowia swego rodzaju ukoronowanie
i podsumowanie karantaskiego nurtu bada Kahla, zaznaczajcego si w jego bibliografi od
pocztku lat osiemdziesitych XX w., tak najpowaniejsz i najobszerniejsz monograf pierw-
szego chronologicznie i wiodcego nurtu bada tego uczonego, obejmujcego niemiecko-poab-
sko-polskie pogranicze dziejowe i zwizan z nim problematyk misyjn, byo opublikowane
ju w 1964 r. dwutomowe dzieo pt. Slawen und Deutsche in der brandenburgischen Geschichte
des zwlften Jahrhunderts. Die letzten Jahrzehnte des Landes Stodor (Mitteldeutsche Forschun -
gen 30, Kln-Graz 1964)
4
. Druga z wymienionych w nagwku niniejszego omwienia publika-
cja uzupenia j w podobny sposb, jak opublikowany w 2008 r. zbir uzupenia wczeniejsz
o kil ka lat monograf, z tym e ze wzgldu na znacznie duszy czas, jaki badacz powici (i na -
dal powica) tej problematyce, ksika Heidenfrage und Slawenfrage im deutschen Mittelalter
w wikszym ni Streifzge... stopniu dokumentuje pniejsze etapy ksztatowania si pogldw
autora na problemy znajdujce si jeszcze bardziej w polu zainteresowa mediewistyki polskiej.
Pierwsz chronologicznie (i pierwsz w ogle opublikowan) prac Kahla bya rozprawa Zum
Geist der deutschen Slawenmission des Hochmittelalters (Zeitschrift fr Ostforschung 2, 1953,
s. 1-14), ostatni za, jak dotd, nieduy artyku wymieniony wyej w przypisie 1. W przeciwie-
stwie do pracy: Streifzge..., zbir Heidenfrage zosta zaopatrzony w obszerne (s. XXIII-XLVI)
wprowadzenie pira autora, ktre czytelnik powinien odebra jako swego rodzaju wyz nanie
wiary uczonego, ktry wspomnianym zagadnieniom powici niemal 60 lat ycia. We waciwy
mu, skromny sposb, ale nie uchylajc si od prezentacji elementw swego me rytorycznego
i metodycznego nowatorstwa, rozwaa Kahl najpierw problemy zwizane z rozumieniem i ujmo -
waniem kwestii pogastwa, nastpnie nie bez wyranego odwoania do aktualnej rzeczywis-
toci problematyk sowiask, w kocowej za czci zamieszcza uwagi na temat koncepcji
omawianego tomu. Problematyka wschodnioalpejska zostaa, co oczywiste, pominita (z jed -
nym wyjtkiem: Kultbilder im vorchristlichen Slawentum. Sondierungsgn ge an Hand eines Mar -
morfragments aus Krnten [V], uwzgldnionym, jak widzielimy ju w zbiorze z 2008 r.).
Przedrukowane w tym tomie (w nowym skadzie, niestety bez uwzgldnienia pierwotnej pa-
ginacji) rozprawy w liczbie 26 dotycz politycznego i misyjnego, do szeroko rozumianego
pogranicza niemiecko-sowiaskiego; punkty cikoci spoczywaj na Poabszczynie, w p-
niejszych pracach take na dziejach Sowian we Wschodniej Frankonii (Sowianie znad Menu
i Radcy). W dwch przypadkach uwzgldniono prace dotyczce Saksonii czasw karoliskich,
ktrej chrystianizacja stworzya warunki do chrystianizacji Wendw i uzupenia niektre
aspekty kwestii pogan (s. XLV). Do poznania drogi naukowej Kahla przydatny bdzie take
zamieszczony jako ostatni (XXVI) tekst (Ein Rckblick), wygoszony na uroczystoci zorga-
nizowanej dla przez macierzysty uniwersytet w Gieen z okazji osiemdziesiciolecia urodzin
i opublikowany po raz pierwszy w periodyku tej uczelni.
Co do kolejnoci przedrukowywanych tekstw, trudno doszuka si jakiej prawidowoci.
Bardziej oglnych problemw dotycz artykuy: Geschichte in einer sich wandelnden Welt
(1971) [I] oraz gos dyskusyjny: Zu traditionellen mitteleuropischen Geschichtskonstruktion
(1961) [II]. Pozycja nr III, Ein gefhrliches Zerrbild deutsch-slawischer Frhgeschichte (1962),
to wana z punktu widzenia przeamywania uporczywie utrzymujcych si, choby tylko na
obrzeu nauki, antysowiaskich stereotypw, gruntowna polemika z ksik W. Stellera, Name
und Begriff der Wenden (Sclavi). Eine wortgeschichtliche Untersuchung (Kiel 1959). Proble-
matyka misyjna w cilejszym sowa znaczeniu, powizana z dziejami Kocioa na zachodniej
Sowiaszczynie, obejmuje nastpujce prace: Heidnisches Wendentum und christliche Stam-
mesfrsten. Ein Blick in die Auseinandersetzung zwischen Gentil- und Universalreligion im
4
Na marginesie naley wspomnie, e wrd bardzo niekiedy obszernych publikacji H.-D. Kahla, ktre
jednak miay z reguy charakter artykuw w czasopismach i pracach zbiorowych, publikacje ksikowe
byy bardzo nieliczne; oprcz monografi z l. 1964 i 2002 wymieni tu mona jedynie: Der Millsttter
Domitian. Abklopfen einer problematischen Klosterberlieferung zur Missionierung der Alpenslawen
Oberkrntens (Vortrge und Forschungen, Sonderband 46), Stuttgart 1999, ss. 118, oraz reprezentujc
trzeci dziedzin naukowych zainteresowa Kahla (numizmatyk historyczn) prac: Hauptlinien der
deutschen Mnzgeschichte vom Ende des 18. Jahrhunderts bis 1878, Frankfurt a. M. 1972.
242 Recenzje
abendlndischen Hochmittelalter (1962) [VIII], Bausteine zur Grundlegung einer missionsge-
schichtlichen Phnomenologie des Hochmittelalters (1961) [IX], Die ersten Jahrhunderte des mis -
sionsgeschichtlichen Mittelalters. Bausteine fr eine Phnomenologie bis ca. 1050 (1978) [X],
Zum Geist der deutschen Slawenmission des Hochmittelalters (1953) [XIV], Compellere intrare.
Die Wendenpolitik Bruns von Querfurt im Lichte hochmittelalterlichen Missions- und Vlker-
rechts (1955) [XV], Das Ende des Triglaw von Brandenburg. Ein Beitrag zur Religionspolitik
Albrechts des Bren (1954) [XVI], Die Entwicklung des Bistums Brandenburg bis 1165. Ein
wenig bekanntes Kapitel mittelalterlicher Kirchengeschichte im ostmitteldeutschen Raum (1966)
[XVII], Wie kam das Prinzip der Zehntdrittelung in die Dizesen Brandenburg und Havelberg?
Ein rechtsgeschichtlicher Beitrag zur Frage nach dem Verhltnis von Kirchenreform und Ost-
mission im Hochmittelalter (1960) [XVIII]. Jako odrbn, cho z poprzedni cile powiza -
n, grup naley potraktowa prace odnoszce si do krucjaty przeciw Sowianom poabskim
w 1147 r.: Wie kam es 1147 zum Wendenkreuzzug? (1980) [XIX], Auszujten von der Erde
die Feinde des Christennamens. Der Plan zum Wendenkreuzzug von 1147 als Umsetzung
sibyllinischer Eschatologie (1990) [XX], Zum Ergebnis des Wendenkreuzzugs von 1147. Zu-
gleich ein Beitrag zur Geschichte des schsischen Frhchristentums (1957/58) [XXI], oraz Vom
Wendenkreuzzug nach Siebenbrgen? Versuch einer Stellungnahme zu berraschenden Hy -
pothesen (1971) [XXII]. Nieco na uboczu, ale cigle w gwnym nurcie, pozostaj dwie pra ce:
Zur kulturellen Stellung der Deutschordensritter in Preuen (1985) [XXIV] (jedyna w zbio rze,
ktra ukazaa si pierwotnie w Polsce, w t. III toruskich Ordines militares
5
) oraz Die vlkerrecht-
liche Lsung der Heidenfrage bei Paulus Vladimiri von Krakau ( 1435) und ihre problemge-
schichtliche Einordnung. Zugleich ein Nachtrag zum Geist der deutschen Slawenmission des
Hochmittelalters (1958) [XXV].
Kolejna wyranie zaznaczajca si, cho niezbyt liczna, grupa tematyczna dotyczy fenomenu
Sowian znad Menu i Radcy. Prace te s w Polsce, jak si wydaje, mniej znane: Alladorf
und die Slawen. Eine Ortschaft der nrdlichen Frankenalb als Brennpunkt von Grundproblemen
des oberfrnkischen Frhmittelalters (2006) [IV], Das Wrzburger Sondersendrecht fr chris-
tianisierte Slawen und sonstige Nichtfranken. Ein Rechtstext aus der Zeit Knig Konrads I.
(918?). Einfhrung, Edition und deutsche bersetzung (2007) [XIII]. Nie znalazo si miejsce
dla pracy: Das erloschene Slawentum des Obermaingebietes und sein vorchristlicher Opfer-
brauch (trebo) im Spiegel eines mutmlich wrzburgischen Synodalbeschlusses aus dem 10.
Jahrhundert (Studia Mythologica Slavica 7, 2004, s. 11-42)
6
. Osobno naley wymieni kilka
prac dotyczcych osadniczych, politycznych i religijnych aspektw pnocnego Poabia: Der
ostseeslawische Kultstrand bei Ralswiek auf Rgen (8.-10. Jh.). Bemerkungen zu einem neuen
archologischen Dokumentationsband (2000) [VI], War Gross Raden wirklich ein slawischer
Tempelort? (2000) [VII], oraz Die Anfnge Schwerins. Eine Studie zu den hochmittelalterlichen
Strukturwandlungen im sdlichen Ostseeraum (1998) [XXIII]. Caoci wyboru dopeniaj, jak
wspomniaem, dwa teksty dotyczce Saksonii: Karl der Grosse und die Sachsen. Stufen und
Motive einer historischen Eskalation (1982) [XI] i Randbemerkungen zur Christianisierung
der Sachsen (1966) [XII].
Niektre rozprawy zawieraj ilustracje (ich wykaz na s. XVI-XVII). Wykaz miejsc pierwo-
drukw znajduje si na s. XVII-XX. Po wspomnianej ju bibliografi prac autora zamieszczono
staranny i dokadny oglny indeks. Trudno si dziwi, e liczcy w czasie przygotowywania
ksigi lat 90 autor nie zdecydowa si (gdy nie podejrzewam, by bya to decyzja wydawnictwa)
na opracowanie aktualizujcego posowia. Nie ulega wtpliwoci, e zdecydowana wikszo
5
Nie zostay uwzgldnione: Zur Problematik der mittelalterlichen Vorstellung von Christianisierung,
w: Die Rolle der Ritterorden in der Christianisierung des Ostseegebietes, Toru 1983 (Ordines militares I),
s. 125-128, oraz Christianisierungsvorstellungen im Kreuzzugsprogramm Bernhards von Clairvaux. An-
merkungen zum geistesgeschichtlichen Kontext des Wendenkreuzzugs von 1147, Przegld Historycz ny
75, 1984, s. 453-461 (zeszyt powicony pamici Benedykta Zientary, ktrego z Kahlem czya du-
goletnia przyja).
6
Do tej problematyki zob. take cenn prac zbiorow: Missionierung und Christianisierung im Reg-
nitz- und Obermaingebiet, Bamberg 2007 (Historischer Verein Bamberg, Schriftenreihe 41).
Recenzje 243
ustale i propozycji badawczych Hansa-Dietricha Kahla jest i pozostanie trwaym dorobkiem
nauki. Udostpnienie ich znacznej i znaczcej czci
7
(a ukazyway si one w kilku krajach i w
niekiedy nieatwo, zwaszcza dla polskiego czytelnika, dostpnych miejscach) w obu przedsta-
wionych tu zbiorach jest nie tylko hodem zoonym sdziwemu Uczonemu, lecz bdzie take
nieocenion pomoc dla innych uczonych podajcych ladami przeze wytyczonymi.
Jerzy Strzelczyk (Pozna)
DARIUSZ ANDRZEJ SIKORSKI, Koci w Polsce za Mieszka I i Bolesawa Chrobrego.
Rozwaania nad granicami poznania historycznego, Wydawnictwo Naukowe UAM, Pozna
2011, ss. 572.
Obszerna rozprawa habilitacyjna Dariusza Andrzeja Sikorskiego jest rezultatem dugoletnich
bada, z ktrych cz zostaa ogoszona wczeniej drukiem w postaci artykuw i polemik. Ze
wstpu wynika (s. 24), i wiele szczegowych bada przeprowadzonych przez D. Sikorskiego
z braku miejsca i z chci nadania tej rozprawie zwartej kompozycji zostaa przeniesiona do
oddzielnej ksiki (Studia z dziejw Kocioa we wczesnym redniowieczu), ktra niebawem
zostanie opublikowana przez Poznaskie Towarzystwo Przyjaci Nauk. Wyniki tych bada
zostay jednak ju oczywicie uwzgldnione w omawianej pracy.
Dotychczasowe badania, zwaszcza Gerarda Labudy, nad pocztkami polskiego pastwa
i Kocioa wspieray si gwnie na pogbionej, niekiedy mistrzowskiej analizie przekazw
rdowych. Rezultaty tych analiz oparte byy niekiedy w szerokim zakresie na ogromnej
erudycji i bogatej literaturze przedmiotu. Ostateczne jednak wnioski opierano czsto na intuicji,
powszechnie przyjmowanych zaoeniach i przekonaniach. D. A. Sikorski rwnie szed t dro-
g, podda jednak weryfkacji zarwno t intuicj, jak i zaoenia, konfrontujc je z rezultatami
bada z niezliczonych publikacji niemieckich, angielskich, francuskich, woskich, czeskich etc.
Podstawa erudycyjna recenzowanej ksiki jest tak ogromna, e po przeczytaniu rozprawy D. A.
Sikorskiego ma si wraenie, i dotychczasowi badacze popenili powany bd metodyczny,
lekcewac t ogromn wiedz, ktra bya przecie w zasigu rki. To oczywicie zudzenie,
gdy wikszo uczonych zajmujcych si t problematyk to wielcy erudyci. Wielko rozpra-
wy habilitacyjnej D. A. Sikorskiego wynika std, i erudycj sw opar na fundamencie o nie -
spotykanej dotychczas jakoci i rozmiarach. Wykaza ponadto, e intuicja i zaoenia bada-
czy, ktre przyjmowali oni a priori, byy czsto wtpliwe lub wrcz bdne. Zdaniem Autora,
dotychczasowi historycy mylili si co do wczesnej polityki misyjnej papiestwa, przeceniali
jego kompetencje w zakresie m. in. powoywania nowych biskupstw, faszywie oceniali kom-
petencje metropolitw, zbyt sabo orientowali si w statusie prawnym wczesnych biskupstw,
w tym zwaszcza tych pozostajcych poza zwizkiem metropolitalnym itd. Mona nie zgadza
si lub dyskutowa z tymi ustaleniami, ale co do podstawy erudycyjnej rozprawy mona tylko
powiedzie jedno: jest znakomita.
Za doskonay pomys uwaam doczenie do rozprawy zarwno we wstpie, jak i zako-
czeniu rozwaa epistemologicznych o granicach i metodach poznania historycznego. Wobec
tego, e niektre, cakowicie nieracjonalne, metody bada, twierdzenia o istnieniu wielu prawd
itd. przedary si te do dyskusji nad pocztkami pastwa polskiego i jego instytucji, rozwaania
D. Sikorskiego s niezwykle aktualne. Ukazuje on miako i szkodliwo niektrych nowinek
metodologicznych, ktre z jednej strony wobec dotychczasowego milczenia tradycjonalistw
wpdzay najmodsz generacj polskich mediewistw w niepotrzebne rozterki intelektualne,
a z drugiej umacniay metodologicznych modernistw w przekonaniu, i milczenie wiadczy
o susznoci ich racji i e konieczne s dalsze owieceniowe dziaania, aby zawrci z bd -
7
Poza obydwoma wyborami pozostaa spora cz dorobku autora, zwaszcza liczne prace o cha-
rakterze historyczno-numizmatycznym oraz dotyczce rnych, nie zwizanych z problematyk misyjn
i sowiask, prac z powszechnej historii redniowiecza. Waniejsze z tych prac wymieniam w artykule
zacytowanym w przyp. 2.
244 Recenzje
nej drogi ca rzesz zagubionych historykw-pozytywistw. Autor majcy cakowit wia -
domo ograniczonoci (z rnych wzgldw) poznania historycznego przekonywujco
wyjania, e nie usprawiedliwia to uciekania si do nieracjonalnych metod i formuowania wie -
dzy o wielu prawdach. Jako bardzo trafne uznaj marginalne uwagi D. Sikorskiego, i na sze
poznanie wiata tu i teraz dokonuje si zgodnie z tymi samymi procedurami, ktrymi po-
sugujemy si w badaniach historycznych (s. 535, przyp. 11). W peni podzielam te pogld
Autora, i nasze poznanie minionej rzeczywistoci historycznej przypomina ukadanie puzzli (do
tego porwnania odwouj si stale w czasie zaj ze studentami), gdy czsto przy nikym za -
sobie rde spieramy si nie tylko o pooenie konkretnego fragmentu, ale nawet o to, co przed -
stawia obraz.
Niektre czci monografi D. Sikorskiego budz szczeglne uznanie. Do nich zaliczybym
rozwaania o statusie pierwszego biskupstwa polskiego, rozdzia powicony Dagome iudex oraz
badania dotyczce pochodzenia polskiej terminologii chrzecijaskiej. Jeeli chodzi o pierw-
sze zagadnienie, to krytyczne stanowisko Autora wobec dotychczasowych ustale, zwaszcza
polskiej historiografi, znane byo z licznych jego polemik z Gerardem Labud, Romanem Mi-
chaowskim, Anzelmem Weissem czy Jarosawem Sochackim. Dociekania i ustalenia zebrane
w jedn cao robi wielkie wraenie i nie pozostawiaj wtpliwoci, i trzeba defnitywnie
rozsta si z wieloma dotychczasowymi wyobraeniami historykw, jak np. z tez, e najstarsze
biskupstwo miao status misyjny, e nie miao staej siedziby i granic przez ponad 30 lat etc. Nie
podzielam jednak pogldu Autora, i relacja Kroniki Thietmara o podporzdkowaniu cesarzowi
Mieszka przez margrabiego Gerona moe by rwnowana relacji Widukinda. Nie ma powodu,
aby stawia te relacje na jednym poziomie. Przekaz Widukinda pozostaje w zgodzie z innym
wspczesnym rdem Kontynuacj Reginona. Nie ma za adnych przesanek, aby da wiar
biskupowi merseburskiemu, tym bardziej e wielokrotnie przeinacza on relacj Widukinda,
chtnie zmyla fakty, gdy brako mu wiedzy. Dowodzi tego przekaz o pocztkach jego wasnej
metropolii magdeburskiej i podlegych jej diecezji. Ponadto wersja Widukinda jest zgodna
z tym, i Otton I i Mieszko I mieli w tym czasie wsplnego wroga Wieletw. Ci ostatni toczyli
zacieke walki z pastwem Mieszka, atakowali Saksoni i z tego powodu stanowili powane
zagroenie dla sytuacji politycznej w Niemczech. Utrudniali Ottonowi I koncentrowanie si na
polityce woskiej, gdy cesarz musia wci powica uwag Saksonii i panujcej tam kryzy-
sowej sytuacji, wywoanej atakami Wieletw i ich sojusznika Wichmana. Jaki wic byby sens,
aby Gero uderzy na potencjalnego sojusznika Niemiec?
Doskonae s rozwaania powicone dokumentowi Dagome iudex. Po licznych opraco-
waniach merytorycznych i krytyczno-rdowych (np. Brygidy Krbis) wydawao si, e ju
wszystko wiemy o okolicznociach powstania i roli tego dokumentu. Z analizy D. Sikorskiego
wynika jednak, i nigdy nie przeprowadzono skrupulatnej analizy tego przekazu na tle dokumen-
tw zachowanych w III ksidze kanonistycznej kolekcji kardynaa Deusdedita. Autor wykaza,
e w badaniach nad tym tekstem musimy si liczy z wieloma wariantami tekstu pierwotnego,
ktry by podstaw obecnie zachowanego przekazu. Na marginesie rozwaa flologicznych
Autora o dokumencie Dagome iudex chciabym zauway, i zarwno interpretacja Gerarda
Labudy odnonie znaczenia sowa leguntur, a w mniejszym stopniu te uwagi Autora mijaj si
z istot rzeczy. Chodzi tu mianowicie o konstrukcj nominativus cum infnitivo (NCI), ktra czsto
sprawia kopot mediewistom i to niekiedy wybitnym (np. Hartmut Boockmann, Johannes Fried,
Gustaw Donner, Marc Lwener), o czym pisaem w kilku miejscach mojej niemieckojzycznej
rozprawy powiconej najstarszym dokumentom krzyackim. Aby uci wszelkie wtpliwo-
ci, przypominam, i NCI uywa si przy niektrych passivach, przy czym passiva te stosuje
si we wszystkich osobach (z pewnymi wyjtkami) i dostosowuje do liczby i osoby podmiotu
(nominativus) czci zdania, ktra w jzyku polskim jest tumaczona jako zdanie podrzdne.
A wic owo leguntur naley przeoy na jzyk polski jako bezosobowe czyta si, mona
przeczyta, nastpnie kadzie si zdanie podrzdne, gdzie podmiotem jest nominativus (e
Dagome sdzia i Oda senatorka oraz synowie ich Mieszko i Lambert), a orzeczeniem staje si
bezokolicznik contulisse, przy czym w tumaczeniu na polski musimy oczywicie uy formy
osobowej (nadali). Naley pamita, i owa forma bierna leguntur, legitur, invenitur musi
Recenzje 245
by dostosowana do osoby i liczby podmiotu. Gdyby wic Mieszko I (trzecia osoba liczby
pojedynczej) wystpowa w Dagome iudex sam jeden, bez ony i synw, nie mogaby by za-
stosowana liczba mnoga trzeciej osoby (leguntur), a jedynie liczba pojedyncza trzeciej osoby
(legitur). W tekcie jest liczba mnoga trzeciej osoby (leguntur), gdy podmiot w tym zdaniu
jest podmiotem szeregowym (Dagome iudex et Ote senatrix et flii eorum Misica et Lambertus),
a w takim przypadku zarwno w acinie, jak i w jzyku polskim stosuje si najczciej liczb
mnog. Jeeli wic Autor zastanawia si, czy tekst ten mona interpretowa tak, e caa rodzina
Mieszka przekazaa pastwo w. Piotrowi, to nie potrzeba tu wywaa otwartych drzwi, gdy
tekst rdowy mwi to expressis verbis.
W czci dotyczcej polskiej terminologii chrzecijaskiej Autor nie tylko obrci w py
dotychczasowe wyobraenia o niemal wycznie czeskiej proweniencji, ale pokaza, e historyk
nawet nie bdc jzykoznawc moe z ca moc posuy si argumentami jzykoznaw-
czymi. Warunkiem powodzenia na tym polu, a take i na kadym innym, gdzie historyk jest
jedynie gociem, jest skrupulatno, szeroka perspektywa badawcza i nieograniczanie si do
najczciej powtarzanych dogmatw.
Z ca pewnoci praca D. Sikorskiego spotka si z wieloma gosami krytycznymi, jak kada
rozprawa wprowadzajca rewolucyjne zmiany w badanej dziedzinie. Ja rwnie nie zgadzam
si z niektrymi ustaleniami tej rozprawy. Uwaam np., e mimo wszelkich wtpliwoci nie da
si zaprzeczy, i w pocztkowym okresie panowania Mieszka I zarwno lsk, jak i ziemie
pniejszej Maopolski naleay do pastwa czeskiego. Nie podzielam te pogldu Autora,
i da si oywi tez Zofi Kozowskiej-Budkowej o roczniku koloskim przywiezionym do
Polski przez Rychez. W tym ostatnim wypadku caa hipoteza wspiera si, co ju zauway
czciowo Tadeusz Wojciechowski, na spostrzeeniu, i formy i lekcje Rocznika kapitulnego
krakowskiego nie zawsze si pokrywaj z formami znanymi z Rocznika augijskiego, zacho-
wanego w rkopisie stanowicym niegdy wasno syna Ottona I, arcybiskupa mogunckiego
Wilhelma. Z. Kozowska-Budkowa spostrzega, i niektre z tych form s blisze Rocznikowi
koloskiemu, a nie Rocznikowi augijskiemu z rkopisu Wilhelma. Tak rzeczywicie jest, ale
nie znaczy to, e do Polski dotar Rocznik koloski, gdy cytowana autorka nie zauwaya, i
Rocznik koloski jest te przerbk Rocznika augijskiego, tyle tylko, e jego drugiej wersji, tej
ktra upowszechnia si w Europie. e druga wersja rzeczywicie istniaa, dowodziem w jed -
nej z moich prac o rocznikarstwie (Rola Rocznika augijskiego w rozwoju annalistyki polskiej
i niemieckiej, Roczniki Historyczne 69, 2003, s. 71-78), jednak gwny dowd w postaci maej
tabelki wypad na skutek usterki, ju po dokonaniu korekty. Z wywodu tego wynika, e druga
wersja bya rwnie znana w Moguncji (np. Marianus Scotus), a wersja Wilhelma jako uomna
(dowodziem tego na podstawie autografu z Biblioteki Narodowej w Paryu), pozostaa nie-
wykorzystana. Rocznik kapitulny krakowski wykorzysta znacznie poprawniej wersj drug
(najpewniej z Moguncji) ni dokona tego Rocznik koloski, ktry zawiera szereg luk i bdw
w stosunku do krakowskiego rda. Uwana obserwacja Rocznika koloskiego przeczy wic
tezie Z. Kozowskiej-Budkowej.
Czy dostrzegam jakie wady metodologiczne czy metodyczne w tej pracy? Wymieni mo-
g tylko jedn wtpliwo generaln, ktra oczywicie nie zmienia mojej najwyszej oceny
rozprawy D. Sikorskiego. Chodzi mianowicie o fakt, i przy okazji poddawania w wtpliwo
dotychczasowych ustale (traktowanych czsto jako dogmaty), Autor niekiedy idzie zbyt dale-
ko w destrukcji zastanego stanu wiedzy. W peni akceptuj konieczno rozstania si z mitami
i kliszami, jednak gdy Autor, np. przy analizie relacji Ibrahima ibn Jakuba, stara si dowie, i
wobec licznych lekcji nie mamy pewnoci, e wymienia si w niej Krakw, to mog powiedzie,
i duo pewniejszy jest pogld, i chodzi o Krakw, ni domys Autora, e pod znieksztacon
lekcj kryje si jaka nieznana miejscowo. To oczywicie tylko przykad. Generalnie jednak
chodzi o to, e sceptycyzm Autora jest zbyt daleko posunity i staje si niekiedy duo bardziej
wtpliwy ni same kwestionowane tezy. Cho wic w peni uznaj za uzasadniony krytycyzm
Autora, to jednak uwaam za szkodliwy sceptycyzm, ktry jest sprzeczny z ustalonymi faktami.
Oczywicie mona wskaza jeszcze wiele miejsc dyskusyjnych rozprawy D. Sikorskiego, lecz
trudno si temu dziwi, gdy caa problematyka jest dyskusyjna. Autor przedstawi pen i roz-
246 Recenzje
budowan koncepcj nie tylko historii najstarszego Kocioa polskiego, ale take najstarszych
dziejw pastwa polskiego. Jest to ksika wybitna, wnoszca now jako i z pewnoci w
przyszoci stanie si ona takim samym kamieniem milowym w badaniach, jakim swego czasu
byy Studia nad pocztkami pastwa polskiego Gerarda Labudy.
Tomasz Jasiski (Pozna)
Bohemia-Moravia pontifcia sive repertorium privilegiorum et litterarum a Romanis pon-
tifcibus ante annum MCLXXXXVIII Bohemiae et Moraviae ecclesiis monasteriis civitati-
bus singulisque personis concessorum, vel etiam Germania pontifcia, vol. V/3: Provinicia
Maguntinensis, pars VII: Dioeceses Pragensis et Olomucensis, congessit Waldemarus
K n i g h a u s usus Winfriedi I r g a n g schedis, Vandenhoeck & Ruprecht, Gottingae
2011, ss. XXVI + 230.
Seria Regesta pontifcum Romanorum naley do podstawowego instrumentarium wiatowej
mediewistyki. Za cel stawia sobie rejestracj dokumentw papieskich. To wielkie przedsiwzicie
nauki niemieckiej, organizowane obecnie (od 1948 r.) i fnansowane przez Akademi Nauk w Ge -
tyndze i Fundacj Piusa IX, a prowadzone od ponad stu lat. Jego prehistoria siga jednak jeszcze
dalej; u pocztkw stoi Philipp Jaff (urodzony w ydowskiej rodzinie w podpoznaskim Swa-
rzdzu) i jego modziecze dzieo pod tym samym tytuem (1851), gromadzce w jednym cigu
chronologicznym regesty dokumentw papiey ab condita Ecclesia do Celestyna III (1191-1198);
kontynuacj dla lat 1198-1304 zapewni potem August Potthast (1874-1895). Dzieo Jaffgo
poprawili w drugim wydaniu (1885-1888) Samuel Lwenfeld, Ferdinand Kaltenbrunner i Paul
Ewald, ale szybko uwiadomiono sobie, e nie spenia ju ono wymogw kompletnoci. Std
pomys Paula Fridolina Kehra, by stworzy zupenie nowe Regesta, ktre przejy wprawdzie
ramy chronologiczne (do 1198 r.), ale oparte zostay o rozlege kwerendy w zbiorach lokalnych
i przyjy w zwizku z tym regu porzdkowania znajdowanego masowo materiau na zasadzie
terytorialnej poszczeglnymi krajami, prowincjami kocielnymi i diecezjami. Jako pierwsza
ruszya zainicjowana przez samego Kehra w 1906 r. seria Italia pontifcia (obecnie 10 tomw);
dopiero niedawno (1998) drgna Gallia pontifcia (dotd tylko jeden tom powicony diecezji
Besanon), w przygotowaniu lub planach znajduj si serie iberyjska, angielska, skandynawska,
polska, wgierska, dalmacko-chorwacka, afrykaska i lewantyska (Oriens pontifcius), ale
waciwy trzon caego przedsiwzicia tworzy seria niemiecka. Germania pontifcia rozpisana
zostaa na kilkanacie tomw powiconych kolejnym prowincjom kocielnym dawnej Rzeszy
w jej historycznych, redniowiecznych granicach (I: Salzburg, II-V: Moguncja, VI: Hamburg,
VII-IX: Kolonia, X-XI: Trewir, XII: Magdeburg); nie ukazay si dotd tylko tomy VIII (diece-
zja Leodium), XI (diecezje Metz, Verdun i Toul) i XII, podobnie jak tomy XIII (majcy obj
dokumenty adresowane do krlw niemieckich) i XIV (w ktrym zapowiedziano indeksy do
caoci). Jako e zakres geografczny wyznaczay granice historyczne, oczywiste byo od po-
cztku, e w ramach serii niemieckiej znajd si take Czechy z Morawami. Dzi sprawa jest
ju nieco draliwa politycznie skd pewnie nieco dziwaczny tytu, podkrelajcy, e mamy do
czynienia z odrbnym pastwem, ale zarazem przypominajcy, e to cz historycznej Rzeszy
i cz jednej z niemieckich prowincji kocielnych.
Prace nad tomem powiconym Czechom i Morawom prowadzono od dawna. Materiay
do niego gromadzi i przygotowywa w l. 1927-1928 Hermann Meinert. Po wojnie trafy one
do Marburga, do Instytutu Herdera, gdzie pracowa nad nimi dalej i wzbogaca je Winfried Ir-
gang. Ten zasuony wydawca powici si jednak innym zadaniom jego dzieem ycia sta
si znakomity kodeks dyplomatyczny lska nie zdoa wic doprowadzi tomu Bohemica
pontifcia do koca. Cao zgromadzonego materiau przej w kocu Waldemar Knighaus
(znany przede wszystkim jako badacz cystersw lskich). On dzieo wreszcie sfnalizowa.
Tom czeski realizuje oczywicie konsekwentnie schemat i sposb opracowania przyjty
w caym wydawnictwie. Jzykiem caego dziea jest acina. W tym jzyku przygotowane s reges-
Recenzje 247
ty, cay aparat krytyczny, nawet wstpy, spis treci i strony tytuowe. Wyjtek uczyniony zosta
tylko dla przedmowy wydawcy caej serii, Klausa Herbersa, podanej rwnolegle po niemiecku i
czesku (s. V-VI). Cho generalnie mamy podzia na cz czesk i morawsk, wyodrbniona zo-
staa jeszcze (i wysunita na czoo) cz powicona Wielkim Morawom. Dzia wielkomorawski
zawiera tylko dokumenty dla wadcw. Natomiast dziay czeski i morawski dziel si dalej na
dokumenty dla wadcw oraz dla diecezji (praskiej w Czechach, oomunieckiej na Morawach),
przy czym w ramach diecezji mamy podzia na poszczeglne instytucje kocielne (biskupstwo,
katedra, inne kocioy i klasztory). Ukad ten, cho przejrzysty i logiczny, daje jednak okazj
do powtrze, jako e wiele dokumentw papieskich dotyczyo spraw interesujcych rnych
odbiorcw w takim przypadku dana pozycja cytowana jest w kilku miejscach z odpowiednimi
odsyaczami. W zwizku z tym trudno nawet okreli, ile dokumentw uwzgldnionych zostao
w caym tomie. W kilku miejscach mamy jeszcze doczone dodatki. Przy joannickim kociele
NMPanny na Malej Stranie doczono regesty 10 dokumentw oglnozakonnych przechowy-
wanych w archiwum czeskiego przeoratu. Natomiast na kocu materiau morawskiego doda -
ne zostay regesty 4 falsyfkatw, ktrych twrc by wydawca kodeksu morawskiego (1836)
Antonn Boczek; to wprawdzie ewidentne faszerstwa, dawno zdemaskowane w nauce, ale
wci jednak niekiedy traktowane z penym zaufaniem w powanej nawet literaturze. Kada
grupa regestw poprzedzona jest wstpem. Obejmuje on obszerne zestawienia bibliografczne
(tak w zakresie wydawnictw rdowych, jak i opracowa), do tego zarysy historii danych ziem
(Wielkich Moraw, Czech i Moraw), diecezji oraz poszczeglnych klasztorw i kociow przy
czym w kadym zwraca si uwag na wiadomoci o archiwum i bibliotece (a w przypadku
konkretnych kociow take o architekturze).
Zgodnie z zasadami wydawnictwa zgromadzone zostay zarwno dokumenty papieskie
(tzn. wydane przez papiey lub ich legatw) zachowane w oryginaach czy kopiach, autentyki
i redniowieczne falsyfkaty, jak i znalezione w tekstach narracyjnych wzmianki o takowych
dokumentach, a nawet wszelkie informacje o kontaktach midzy papieskim Rzymem a inte-
resujcymi nas krajami. Nie znajdziemy tu nowoci. Zadaniem wydawnictwa jest zestawienie
i uporzdkowanie znanego ju materiau. Nawet wspomniane bulle oglnojoannickie, pomija-
ne w czeskich dyplomatariuszach, znane s dobrze z kartularza tego zakonu wydanego przez
Josepha Delaville le Roulx. Poszczeglne pozycje (numerowane w ramach grup odnoszcych
si do danej instytucji) skadaj si z krtkich regestw, opatrzonych opisem formy przekazu,
zestawieniem wyda oraz komentarzem, wskazujcym istniejc literatur i referujcym jej
pogldy na temat autentycznoci, wymienianych w tekstach okolicznoci, osb, miejsc itp. To
wanie ten komentarz stanowi gwn warto caej publikacji. I tu jednak wydawnictwo trzyma
si zasady, by przede wszystkim referowa istniejcy stan bada i dyskusji, nie za rozstrzyga
kontrowersje czy porywa si na nowe ustalenia i obserwacje.
Cao tomu zamyka zestawienie cytowanej literatury. Brak natomiast jakichkolwiek in-
deksw. Sab ich namiastk s dwa elenchy, czyli tabelaryczne zestawienia uwzgldnionych
w tomie papiey, w porzdku chronologicznym, wraz z dat przekazu i wskazaniem odbiorcy
(s. XI-XXI), oraz osb lcych pisma do papiey lub wizytujcych Rzym (s. XXII-XXVI). Wa-
ciwe indeksy przewidziane s, przypomnijmy, dopiero w ostatnim tomie caej serii Germania
pontifcia. W praktyce oznacza to oczywicie odoenie sprawy ad Kalendas Graecas. Przyjdzie
bowiem czeka chyba jeszcze dziesiciolecia, a zrobienie dobrego indeksu dla caego obszaru
redniowiecznej Rzeszy bdzie zadaniem niezwykle trudnym (cho, gdy wreszcie powstanie,
indeks zbiorczy bdzie najlepszy i najwygodniejszy w uyciu). Pki co trudno zatem w tej chwili
choby sprawdzi dokadnie, czy w recenzowanym tomie znajduj si jakie polonika cho
oczywicie nie ma co liczy na nowe przekazy.
Na opracowanie czeka teraz z kolei Polonia pontifcia. Prace nad takim przedsiwziciem
prowadzone byy zreszt od dugiego ju czasu. Cho materia polski jest skromny, duo skrom-
niejszy ni czesko-morawski (Bullarium Poloniae odnotowuje z okresu przed 1198 r. tylko 38 ad-
resowanych do Polski dokumentw papieskich, wczajc w to falsyfkaty i wzmianki o pis mach
zaginionych), koca tym pracom jeszcze nie wida. Odchodzili kolejni zaangaowani w spra -
w ludzie, gotowych efektw za jak nie byo, tak nie ma. Teraz seri polsk (ograniczon na
248 Recenzje
pewno to jednego tomiku) ma si zaj W. Knighaus (z racji swych lskich zainteresowa
zorientowany znakomicie take w sprawach polskich i w polskiej literaturze). Cieszmy si wic
wraz z K. Herbersem, ktry podajc t wiadomo na kocu swej przedmowy, dodaje okrzyk:
Vivant sequentes! Gorzka moe by jedynie wiadomo, e na opracowanie takiego dzieka
nie potrafli si zdoby sami historycy polscy.
Tomasz Jurek (Pozna)
Bhmen und seine Nachbarn in der Pemyslidenzeit, hrsg. von Ivan Hl a v e k und
Alexander P a t s c h o v s k y (Vortrge und Forschungen, Bd. 74), Jan Thorbecke Verlag,
Ostfldern 2011, ss. 488.
W znanej kademu mediewicie serii wydawanej przez Konstanzer Arbeitskreis fr mittel-
alterliche Geschichte ukazay si materiay jesiennej konferencji z 2007 r. (tradycyjnie obra-
dujcej na wyspie Reichenau na Jeziorze Bodeskim), ktrej tematyka zostaa zainspirowana
siedemsetn rocznic wyganicia w Czechach dynastii Przemylidw. Nie po raz pierwszy
Europa rodkowo-Wschodnia staa si gwnym przedmiotem obrad Konstanckiego Koa Ro-
boczego i w lad za nimi nastpujcej publikacji. Po raz pierwszy dokonao si to na pocztku
lat siedemdziesitych XX stulecia, w postaci dwch konferencji i okazaego, uznawanego do
dzi za przeomowy w tej dziedzinie bada tomu Die deutsche Ostsiedlung des Mittelalters als
Problem der europischen Geschichte (red. W. Schlesinger, 1973 = Vortrge und Forschungen
[VuF], t. 18), po trzydziestu latach wiato dzienne ujrza, jako pokosie jesiennej konferencji
z 2000 r., tom polski Das Reich und Polen. Parallelen, Interaktionen und Formen der Ak -
kulturation im hohen und spten Mittelalter (red. T. Wnsch, wsppraca A. Patschovsky, 2003,
VuF 59). Swego rodzaju zachodnim odpowiednikiem tomw polskiego i czeskiego jest
opublikowany w 2002 r. tom Deutschland und der Westen Europas im Mittelalter (red. J. Ehlers,
VuF 56). Otwarcie si na problematyk naszej czci Europy orodka badawczego o renomie
powszechnie uznawanej, ale uchodzcego, przynajmniej we wczeniejszych swych fazach, za
do hermetyczny
1
, w dodatku z widoczn tendencj do uj komparatystycznych, jest oczywicie
zjawiskiem ze wszech miar korzystnym, take z punktu widzenia mediewistyki niemieckiej.
Umoliwia bowiem bardziej intensywny udzia przedstawicieli nauki z pastw pooonych
na wschd od Niemiec, cho trzeba przyzna, e take bodaj w wikszoci pozostaych kon-
ferencji ich nie brakowao. Formua konferencji na Reichenau jest staa: liczba referatw jest
ograniczona, nacisk pooony jest na intensywn wymian myli w dyskusjach, poniewa z r -
nych powodw niektrzy autorzy rezygnuj z zamieszczania penych wersji we waciwej publi -
kacji (w przypadku tomu omawianego dotyczy to J. Kuthana, ktry tekst o pochwkach ksi-
t i krlw z dynastii Przemylidw opublikowa osobno)
2
, o treci wystpie nieobecnych
w tomach materiaw dowiadujemy si w mocno skrconej wersji jedynie z drukowanych wcze -
niej protokow oraz ewentualnie z zamykajcych poszczeglne tomy podsumowa; to samo
dotyczy burzliwych niekiedy dyskusji (do ktrych niekiedy autorzy nawizuj w penych wer-
sjach swoich referatw).
Omawiany tom skada si, oprcz wprowadzenia pira redaktorw, z 12 artykuw, pod-
sumowania pira Christiana Lbkego oraz indeksu osb i nazw sporzdzonego przez Jana
Kremera. Czterech autorw reprezentuje Niemcy i Austri, szeciu Czechy, dwch Polsk,
1
Na uboczu pozostawiam kwestie wice si z dziaalnoci i pogldami twrcy Koa, Theodora Ma -
yera i niektrych jego bliskich wsppracownikw, zob. J. F r i e d, Konstanz und der Konstanzer
Arbeitskreis fr mittelalterliche Geschichte, w: Vierzig Jahre Konstanzer Arbeitskreis fr mittelalterliche
Geschichte, Sigmaringen 1991, s. 11-28; T. E n d e ma n n, Geschichte des Konstanzer Arbeitskreises.
Entwicklung und Strukturen 1951-2001, Stuttgart 2001; S. We i n f u r t e r, Standorte der Medivis -
tik. Der Konstanzer Arbeitskreis im Spiegel seiner Tagungen, w: Die deutschsprachige Medivistik im
20. Jahrhundert, Ostfldern 2005 (VuF 62), s. 9-38.
2
Redaktorzy informuj (s. 12), e nie udao si uzyska referatw dotyczcych stosunkw Czech z Ku -
ri papiesk, Bawari i Saksoni.
Recenzje 249
jeden Wgry (w tomie polskim z 2003 r. proporcje byy inne: 11 Polakw i 5 Niemcw). Dwa
pierwsze teksty wprowadzaj do waciwej tematyki. Gbor Klaniczay (Von Ostmitteleuropa zu
Westmitteleuropa. Eine Umwandlung im Hochmittelalter, s. 17-48) ledzi i porwnuje przemiany
zachodzce do przeomu XIII i XIV w. w trzech pastwach Europy rodkowo-Wschodniej, ze
szczeglnym uwzgldnieniem Wgier (co stanowi istotne poszerzenie perspektywy poznaw-
czej tomu), rozumiane jako przechodzenie od Europy rodkowo-Wschodniej do Europy
rodkowo-Zachodniej, ktry to proces, najbardziej zaawansowany w Czechach, zwaszcza za
panowania Przemysa Ottokara II, zosta raptownie przerwany tragedi Przemylidw, a pomyl-
nie w zasadzie ukoczony, zdaniem wgierskiego autora, przez Andegawenw na Wgrzech
i Luksemburgw w Czechach. Herwig Wolfram (Die ostmitteleuropischen Reichsbildungen
um die erste Jahrtausendwende und ihre gescheiterten Vorlufer. Ein Vergleich im berblick,
s. 49-90, z bibliograf), przedstawia swj (niejednokrotnie odbiegajcy od rozpowszechnionych
w nauce) pogld na pi przypadkw nieuwieczonego trwaym sukcesem procesu politycznej
konsolidacji: pastwo Samona, Karantania, Iliria, Pannonia, Morawy i Czechy w IX w. Za-
stanawia pominicie Poabszczyzny, gdzie, co prawda, podobne procesy dokonyway si take
nieco pniej; za dyskusyjne za mona by uzna take wczenie do grona tworw nietrwaych
Czech. W ostatnim rozdziale przeciwstawia im Wolfram trzy udane i trwae organizacje poli-
tyczne ujawniajce si na przeomie tysicleci (Czechy, Polska, Wgry) i prbuje wskaza cechy
odrniajce je od bardziej lub mniej efemerycznych poprzednikw i stanowice o trwaoci.
Zasadniczy zrb materiaw, dotyczcy bezporednio albo samych Czech epoki Przemy-
lidw, albo ich powiza z obszarami ssiednimi, rozpoczyna artyku Josefa emliki, Dux
Boemorum und rex Boemie im mittelalterlichen Wettstreit (nicht nur aus tschechischer Sicht
gesehen) (s. 91-136), bdcy w gruncie rzeczy znakomitym zarysem dziejw przemylidzkich
Czech ze szczeglnym uwzgldnieniem zwizkw z Rzesz, przemian terytorialnych, okresw
kryzysw i zaama, a po wyonienie si rodkoweuropejskiej potgi za ostatnich wadcw
z rodzimej dynastii i jej raptowne zaamanie. emlika musia w tym artykule pisa take o ro -
li Moraw w pastwie Przemylidw. Obszerniej i bardziej szczegowo zaj si tym proble-
mem Zdenk Mnsk (Mhren und seine pemyslidischen Teilfrsten im mitteleuropischen
Kontext, s. 137-159). Losy udzielnych ksistw morawskich i ich powikania, zwaszcza wobec
ksit praskich, stanowi interesujcy materia porwnawczy do sytuacji w Polsce rozbicia
dzielnicowego. Tomasz Jurek (Der Einfu Bhmens auf das geteilte Polen im 13. Jahrhundert,
s. 161-201), przedstawi nie tylko kompetentnie, ale take na tyle wszechstronnie, na ile pozwa-
laj rda, to znaczy z uwzgldnieniem czynnikw ekonomicznych, kocielnych i ustrojowych,
wpyw poudniowo-zachodniego ssiada na dzieje Polski w okresie najwikszego natenia
tych oddziaywa, czyli za ostatnich Przemylidw. Autor konsekwentnie, w opozycji przede
wszystkim do dawniejszej (cho nie tylko) nauki polskiej, podkrela pozytywne strony pano-
wania czeskiego w Polsce, wskazuje jednak take na czynniki mu niesprzyjajce, zarwno te
oczywiste, oglnopolitycznej natury, jak rwnie na rozbieno z interesami i odczuciami
znacznej czci spoeczestwa polskiego. Bardziej w przyszo patrzce mieszczastwo stao
wtedy z reguy po stronie Przemylidw, czego dowodz choby przypadki Wiednia i Krakowa.
Reinhard Hrtel w artykule Bhmens Ausgriff nach Sden (s. 203-245) przedstawia, zwaszcza
z prawnopolitycznego punktu widzenia, mniej znany w nauce polskiej problem stosunkw pa-
stwa czeskiego z Austri Babenbergw i ekspansj Przemylidw po wyganiciu tej dynastii.
Autor odmawia Przemylidom posiadania jakiego dugofalowego, konsekwentnego zamysu
politycznego, natomiast mona podziwia elastyczno i szybko reagowania przez t dynasti
na pojawiajce si korzystne sytuacje.
Powierzenie wanego problemu ksztatowania si szlachty czeskiej autorowi polskiemu
wolno uzna za dowd uznania. Mowa o artykule Marcina R. Pauka, Der bhmische Adel im
13. Jahrhundert: Zwischen Herrschaftsbildung und Gemeinschaftsgefhl (s. 247-287). Autor
mia ju niejedn sposobno wykazania swych kompetencji w zakresie stosunkw spoecznych
redniowiecznych Czech. Syntetyczny zarys przemian w obrbie wiodcych grup spoecz-
nych, poczynajc od w znacznej mierze hipotetycznie odtwarzanych stosunkw w czasach
przedkosmasowych, brak cigoci, rnice regionalne, wzajemne zwizki z przemianami
250 Recenzje
wadzy zwierzchniej, wpyw zacieniajcych si zwizkw z Rzesz, decydujce znaczenie
drugiej poowy XII w. w procesie ksztatowania si szlachty czeskiej, utrzymujca si a po
kres pastwa Przemylidw przewaga wiadomoci rodowej arystokracji te i inne kluczowe
problemy spoecznej historii Czech zostay przedstawione przez Pauka w sposb klarowny i na
og przekonujcy. Z kolei Petr Sommer (Bhmen als Kultlandschaft. Besonderheiten, Importe,
Exporte, s. 289-315), pokusi si o prb zarysowania przemian religijnych na ziemiach czeskich,
poczynajc od niemal nieuchwytnych ladw religii przedchrzecijaskich, poprzez skompliko-
wany i dugotrway, a take niejednoliniowy proces chrystianizacji zewntrznej (formalnej),
uksztatowanie wczesnych struktur kocielnych, kult witych, budownictwo kocielne, liturgi,
zwizki Kocioa z wadz pastwow (w tym sposoby fnansowania Kocioa), po rzeczywiste
ukorzenienie Kocioa w spoeczestwie w XIII w. Poszerzeniem jednego aspektu artykuu
Sommera w perspektywie oglnoeuropejskiej jest nastpujcy po nim artyku Petra Kubna (Die
Bemhungen Ottos III. um die Einsetzung eines Heiligenkultes fr Bischof Adalbert von Prag
( 997), s. 317-340), instruktywny (aczkolwiek nie pozbawiony drobnych niecisoci) raczej
dla czytelnikw czeskich i z innych krajw ni dla polskich, bardziej ju obeznanych z tematem.
Nastpuj potem dwa bliniacze artykuy o charakterze historiografcznym: Marie Blhov,
Bhmens Spannungsverhltnis zum Reich im Spiegel der bhmischen Historiographie der Pe-
myslidenzeit (s. 341-384) i Norbert Kersken, Das pemyslidische Bhmen in der zeitgenssischen
Historiographie des Reichs (s. 385-436) oba zawieraj ogromn liczb uporzdkowanych
i zna komicie omwionych informacji rdowych, ilustrujcych rne aspekty i chronologiczn
zmienno wzajemnego postrzegania si dwch wanych i cile z sob powizanych partne-
rw politycznych. Nieatwego zadania podj si autor ostatniego w zbiorze artykuu, Vclav
Bok (Zu dichterischen Aufgaben und Intentionen mittelhochdeutscher Autoren im Dienst der
letzten Pemyslidenknige, s. 437-456), nieatwego ju choby ze wzgldu na skpo bd
niejednoznaczno informacji rdowych dotyczcych wczeniejszych faz rozpoczynajcej
si i tak dopiero w latach trzydziestych XIII w. obecnoci poetw niemieckich na dworze Prze-
mylidw, co naley traktowa jako jeden z wyraniejszych symptomw zblienia do Zachodu.
Ich twrczo, zachowana czsto jedynie czciowo, podobnie jak w Niemczech i na Zachodzie
speniaa rnorodne funkcje obok rozrywkowej i podnoszcej presti chlebodawcw take
dydaktyczn i moralizatorsk. Nieco dokadniej zostaa przedstawiona twrczo kilku poetw,
zwaszcza Ulryka z Etzenbachu (poemat o Aleksandrze Wielkim w 28 000 wierszy), uchwytnego
rdowo na dworze krlewskim w latach 1271-1291
3
.
Christian Lbke w podsumowaniu (s. 457-467) nie tylko treciwie przedstawi gwne treci
i rezultaty autorw wszystkich zamieszczonych tekstw, lecz take zwrci uwag na kwestie
pominite lub jego zdaniem zbyt pobienie potraktowane, a take na pominicie takich
obszarw, jak Sowiaszczyzna Poabska czy Ru, oraz zagadnie takich, jak pierwsza inwazja
mongolska na Europ. Tom, jak zwykle w tej renomowanej serii, jest starannie dopracowany pod
wzgldem redakcyjnym; tytuy w jzykach sowiaskich s tumaczone na niemiecki (w zwiz-
ku z tym warto przywoa cierpk uwag jednego z historykw niemieckich, i na dalszym
Zachodzie Germanica non leguntur). Na tle wielu innych konferencji naukowych, nie tylko,
cho moe przede wszystkim w Polsce, ktre jak gdyby stawiay na ilo, niekoniecznie za
na jako i koherencj tematyczn, konferencje na Reichenau oraz publikacje ich materiaw
wyrniaj si bardzo korzystnie, dziki czemu niemal zawsze mog zaj nalene miejsce
w warsztacie naukowym mediewistw.
Jerzy Strzelczyk (Pozna)
3
Jeeli chodzi o czasy pniejsze, znacznie lepiej (cho cigle fragmentarycznie) udokumentowane rd -
owo, zob. blok artykuw w publikacji: Deutschsprachige Literatur des Mittelalters im stlichen Europa.
Forschungsstand und Forschungsperspektiven, red. R. G. Psler, D. Schmidtke, Heidelberg 2006.
Recenzje 251
Heilige Liturgie Raum, hrsg. von Dieter R. B a u e r, Klaus He r b e r s, Hedwig
R c k e l e i n, Felicitas S c h mi e d e r (Beitrge zur Hagiographie, Bd. 8), Franz Steiner
Verlag, Stuttgart 2010, ss. 294.
Hagiografa pozostaje od dawna w krgu zainteresowania rnych dziedzin i trudno tu
o wyczerpanie wszelkich uj tego tematu. Cigle te jest to interesujcy obszar badawczy ze
wzgldu na rnorodny materia rdowy (nie tylko ywoty czy cuda, ale i np. ksigi litur-
giczne, przewodniki pielgrzymkowe czy architektura). Tematyk t odnonie redniowiecza
podejmuje rwnie (we wsppracy midzynarodowej) zesp afliowany przy katedrze historii
redniowiecznej (Lehrstuhl fr Mittelalterliche Geschichte) na Friedrich-Alexander-Universitt
w Erlangen-Norymberdze, kierowanej przez prof. Klausa Herbersa. Na pocztku lat dziewi-
dziesitych katedra ta we wsppracy z referatem historycznym akademii diecezji Rottenburg-
-Stuttgart (Referat Geschichte an der Akademie der Dizese Rottenburg-Stuttgart) utworzya
platform bada interdyscyplinarnych dla terenw niemieckojzycznych: Arbeitskreis fr ha -
giographische Fragen. Wsppraca ta skutkuje m. in. organizowanymi od 1994 r. konferencjami
w grnoszwabskim Weingarten, a take seri wydawnicz Beitrge zur Hagiographie, na kt -
r piecz sprawuj sam K. Herbers, Volker Honemann, Hedwig Rckelein i Dieter R. Bauer.
Omawiany tu tom stanowi pokosie kolejnej konferencji, odbytej w kwietniu 2007 r. Obrady
toczyy si wok trzech generalnych zagadnie: wykorzystanie w liturgii rnych tekstw (nie
tylko ksig liturgicznych), praktyka liturgiczna dziejca si w konkretnym okrelonym wntrzu,
wreszcie: sakralizacja wieckiej przestrzeni. Wedle tych zagadnie pogrupowane zostay artykuy
w omawianym tomie.
Publikacj po krtkim Sowie wstpnym redaktorw, okrelajcym okolicznoci jej po-
wstania (s. 7-8) otwiera wprowadzenie autorstwa wspredaktorki tomu, Felicitas Schmieder
(Heilige Liturgie Raum: Einfhrende berlegungen, s. 9-23). Wskazuje ona na silne od po-
cztku chrzecijastwa powizanie liturgii z przestrzeni i na rne aspekty obecnoci witych
w przestrzeni sakralnej, jak np. relikwie witych (a waciwie ich prezentowanie ogowi w re -
likwiarzach, sw form dodatkowo jeszcze majcych oddziaywa na wyobrani odbiorcy),
posgi witych czy fama (i jej zasig) cudw zdziaanych przez witych, ale take w przestrzeni
pojmowanej generalnie jako wiecka np. rola w spoecznej wiadomoci domniemanej czy
rzeczywistej drogi translacji relikwii danego witego (tu Autorka przywouje przykad drogi
szcztkw anglosaskiego misjonarza z VIII w., Bonifacego z Fryzji przez Utrecht do Moguncji)
czy te drg pielgrzymkowych (jak do w. Jakuba w Compostelli).
Najobszerniejsza jest cz pierwsza publikacji (Schriften und ihre liturgischen Nutzungskon-
texte, s. 25-153). Otwiera j tekst Maximiliana Diesenbergera (Der Prediger als Konstituent des
sozialen Raumes, s. 27-48), ktry na przykadzie zbioru kaza powstaego w krgu arcybiskupa
Salzburga Arno (798-821), a datowanego na pierwsze lata IX w., wskazuje na istotn rol kazania
nie tylko jako rodka przekazu konkretnych treci teologicznych czy nauki norm dyscypliny
kocielnej, ale take konstytuowania przestrzeni spoecznej. Kazanie bowiem tak goszone
w przestrzeni sakralnej, w powizaniu z liturgi, jak i na otwartej przestrzeni (np. na rynkach
miast) tworzyo ze suchaczy, niezalenie od ich zamonoci czy pozycji spoecznej, spjn,
podporzdkowan kaznodziei wsplnot, zdoln czsto do speniania jego wezwa do konkret-
nych dziaa (przywoajmy tu choby Jana Kapistrana). Z kolei Hartmut Mller (Auf der Suche
nach dem Corveyer Antiphonar, s. 49-76), analizujc zachowane zasoby ksig liturgicznych
(zwaszcza z Paderborn, Korbei i Bursfeld), relacjonuje jeden z etapw swoich poszukiwa
(cigle otwartych) antyfonarza z klasztoru w Korbei, ktry antyfonarz niewtpliwie u progu
XVI w. konstytuowa liturgi w klasztorach skupionych w kongregacji bursfeldzkiej. Korbea
znalaza si w centrum zainteresowania take H. Rckelein (Der Corveyer Heiligenkult des
Mittelalters im Spiegel frhneuzeitlicher berlieferung. Ritualtexte und Inventare von Heilt -
mer Probleme ihrer berlieferung und Erforschung, s. 77-98). Ksigi liturgiczne pozwoliy te
Christianowi Poppowi (In honore sanctae Mariae et omnium sanctorum. Reliquiaenkult und
Heiligenverehrung im Frauenstift in Gandersheim im Spiegel liturgischen Quellen, s. 99-118)
na podjcie prby odtworzenia sposobu realizowania liturgii w cigu roku kocielnego w
252 Recenzje
przestrzeni kocioa klasztornego w Gandersheim. Przewodnikiem w tych badaniach byo (nie
zachowane w caoci) Registrum chori ecclesie maioris Ganderemensis (odpisane ok. 1538 r.
ze starszego egzemplarza przypuszczalnie z 1438 r.), czyli instrukcja dla kierownika chru
uczniw odnonie obrzdw liturgicznych m. in. jak rozoona jest liturgia konkretnego
dnia co do kolejnoci czyta i pieww oraz ich realizacji w konkretnych miejscach wityni,
przebiegu procesji). Rodz si tu rozliczne pytania z zakresu liturgii. Np.: jak dalekie tradycje
owo Registrum przechowao?; czy cz z nich siga czasw ksiniczek ottoskich i salickich?
Registrum przynosi te nieocenione informacje do dziejw architektonicznych budowli, w tym
rozmieszczenia otarzy czy ich wezwa. Take Werner Jacobsen, autor umieszczonego w sekcji
drugiej tekstu (Probleme und Chancen der Liber-Ordinarius-Forschung fr die Bau- und Kunst -
geschichte methodische Vorberlegungen zu einem neuen Forschungsgebiet, s. 175-182),
akcentuje konieczno uwzgldniania w takich badaniach Libri ordinarii. Ksigi te bowiem do
1570 r., a wic do wprowadzenia w wyniku postanowie soboru trydenckiego jednolitego dla
wszystkich diecezji tzw. mszau rzymskiego, obrazuj praktyk liturgiczn nie tylko w kocio ach
katedralnych (a wic wzorcw dla pozostaych kociow danej diecezji), ale i nawet w ko

-
cioach parafalnych (a takie ksigi s dla nich znane). Uta Kleine (Die Inszenierung des Wortes
in der Liturgie am Beispiel Rheinischer Heiligenoffzien des Hochmittelalters, s. 119-136)
analizuje rozpowszechnianie wiadomoci o cudach poprzez wplatane do liturgii (przez sowo
mwione i piew) fragmenty ywota i mirakulw witego oraz zestawianie ich z histori
wit na przykadzie ofcjw witych Heriberta, Symeona z Trewiru, Ludgera oraz Anno
z Kolonii. Astrid Krger (Der Heilige im Raum. Bartholomus-Liturgie und Bartholomus-Dar-
stellungen im Frankfurter Kaiserdom Sankt Bartholomus, s. 137-153) na przykadzie fryzu
(datowanego na pierwsz wier XV w.) w prezbiterium kocioa we Frankfurcie ze scenami
ycia patrona tej wityni, pokazuje wzajemn zaleno midzy obrazem i sowem oraz ich
wsplne oddziaywanie na moderatorw (duchownych) i uczestnikw liturgii. Co ciekawe ob-
razowe przestawienie tej legendy zostao oparte nie na pasjach witego zawartych w ksigach
liturgicznych uywanych wwczas w kociele w. Bartomieja (w tym bogato ilustrowanym
legendarium), lecz na Katalogu witych bardzo popularnym u progu XV w. zbiorze historii
o witych autorstwa Piotra de Natalibus, biskupa Equilinium (1370-1400). Autorka wskazuje
te na dokonywanie korektur w tekcie pasji Bartomieja zawartej w lekcjonarzu dowodnie
uywanym na przeomie XV i XVI w. we frankfurckiej wityni, a wic na, mona rzec, ujed-
nolicanie przekazu sownego i malarskiego.
Silne i wrcz konieczne powizania midzy praktyk liturgiczn a kocielnymi (nie-
koniecznie: sakralnymi) przestrzeniami, na ktrych si ona dzieje, akcentowane s zwaszcza
w trzech tekstach sekcji drugiej (Kirchenrume und liturgische Praxis, s. 155-216). Bya ju
mowa o propozycjach badawczych W. Jacobsena. Z kolei Gordon Blennemann (Die Darstellung
und Deutung des Rumlichen im hagiographischen Dossier der hl. Glodesindis, btissin in Metz
(BHL 3562-3564), s. 157-174), na podstawie pochodzcego z IX lub X w. hagiografcznego
dossier (ywot, translacja, mirakula) w. Glodesindy opatki z Metzu (VII w.) pokazuje, jak
wity zwaszcza przestrze, konstytuuje jego organizacj, tzn. jak kult rozszerza si z miej -
sca centralnego (tu punkt ten stanowi koci klasztorny ze szcztkami witej). Autor rozwaa
te kwestie, zwracajc uwag na znacznie silniej ni w przypadku klasztorw mskich, zarysowy-
wane granice pomidzy klasztorem jako miejscem witym (uwiconym) a wiatem zewntrz-
nym (wieckim). Manifestacj materialnej obecnoci witych (Realprsenz der Heiligen)
w przestrzeni kocielnej (przeznaczonej do celw liturgicznych) poprzez memori utrwalon
w ich miejscu pochwku, w relikwiach zoonych w mensie otarzowej czy w relikwia rzach
poddaje bliszemu ogldowi Hanns Peter Neuheuser (Liturgische Raumerschliessung und He-
iligenverehrung, s. 183-216). Analizujc organizacj przestrzeni w klasztorze St. Gallen, dalej
w St-Bnigne w Dijon, w katedrze w Sienie i kolegiacie w Halle, Autor wskazuje nie tylko na
wz owe rozmieszczenie wspomnianych elementw, ale take na trasy procesji, przybranie
otarzy czy ryt powicenia kocioa.
Sekcj trzeci (Sakralisierung profaner Rume, s. 217-268) otwiera jak przyznaje sam
Autor kilkakrotnie ju z pewnymi mutacjami publikowany tekst Klausa Herbersa (Pilgerfahrten
Recenzje 253
und die Sakralisierung von Wegen und Orten, s. 219-235). Na podstawie dwch przewodnikw
pielgrzymkowych (a konkretniej pitej ksigi Libri sancti Jacobi z XII w. oraz tzw. Sionpil -
ger, czyli duchowej podry do miejsc witych, autorstwa dominikanina z Ulm Feliksa Fabri
z 1493 r.) ukazuje na przykadzie pci do Compostelli tworzenie si sieci drg pielgrzymkowych
opartych o wite miejsca. Dorothea Freise (Sakralisierung profaner Rume im Mittelalter. Die
liturgischen Elemente des Alsfelder Passionsspiel, s. 237-246). Autorka omawia trzydniowy spek -
takl przedstawiajcy Mk Pask, ktry odby si w oktawie Wielkiejnocy w 1517 r. w gr-
noheskim Alsfeld. Byo to ostatnie odbyte w tym miecie takie przedstawienie; jego tradycja
siga w Alsfeld roku 1501, a wpisuje si w praktyk rozpowszechnion w tym regionie w II po -
owie XV w. Autorka pokazuje, jak wynikajce z pobudek religijnych przedstawienie oparte
na tekstach liturgicznych, przygotowane od strony scenariusza przez duchownego z kocioa
parafalnego, a realizowane przez wieckich mieszkacw miasta Alsfeld w wieckiej przestrzeni
rynku miejskiego z jednej strony wykracza poza przestrze kocioa, ale z drugiej strony dokonuje
przez pobone praktyki sakralizacji tego rynku i jednoczenie na ten krtki czas konstytuuje
spoeczno miejsk jako wsplnot sakraln (przypuszcza si, e z ok. 2000 mieszkacw ok.
10% brao czynny udzia w przedstawieniu). Z kolei obecnoci i rol przypisywan witym
w przestrzeni wojennych star (czy to na otwartej przestrzeni czy przy murach obleganych miast)
zajmuje si Stefanie Rthier (Heilige im Krieg zur Sakralisierung von Kriegsschaupltzen im
Mittelalter, s. 247-268).
Cao zamyka podsumowanie autorstwa K. Herbersa i H. Rckelein (s. 269-280). Wskazali
oni m. in., e z przedstawionych na konferencji tekstw jednoznacznie wynika, i tytuowe kwes-
tie (wici liturgia przestrze) mona bada jedynie poprzez czne traktowanie wiadectw
pisanych (w tym muzycznych), obrazu oraz architektury (czy to przetrwaej w swej materialnej
postaci, czy odtwarzanej np. na podstawie Libri ordinarii). Nie naley odrywa analizy nie tylko
co od czasu, lecz i od ludzi oraz zachodzcych midzy nimi relacji (choby podczas liturgii
mszalnej czy procesji). Wane s take inscenizacje fragmentw historii zbawienia, w tym
ywotw witych liczy si tu i gos, i ruch ciaa, i wypowiadane czy wypiewane sowo. Na
koniec Redaktorzy czyni istotn uwag: nie mona w badaniach na sakralnoci czasu i miejsca
trzyma si sztywnego za Mirce Eliade podziau midzy sacrum i profanum. Postuluj za
Pierrem Bourdieu stosowanie modelu dynamicznego, a wic badanie nakierowane na wzajemne
przenikanie si i krzyowanie poszczeglnych sfer.
Autorzy pomieszczonych w omawianym tomie tekstw analizuj materia od czasw
karoliskich po wiek XVI. Pokazuje to moliwoci interpretacyjne, ale i rozlego tematyki.
Korzystanie z bogatego materiau faktografcznego przywoywanego w poszczeglnych tekstach
uatwia indeks osb i miejscowoci (s. 281-293, zestawiony przez Daniel Kempe i Alexandra
Winnefelda).
Izabela Skierska (Pozna)
ROMAN ZEHETMAYER, Urkunde und Adel. Ein Beitrag zur Geschichte der Schriftlich-
keit im Sdosten des Reiches vom 11. bis zum frhen 14. Jahrhundert (Verffentlichungen
des Instituts fr sterreichische Geschichtsforschung, Bd. 53), Bhlau Verlag, Oldenbourg
Verlag, Wien-Mnchen 2010, ss. 392.
Praca dotyczy wielkiego i bardzo istotnego zagadnienia. Upowszechnienie stosowania
pisma byo bez wtpienia jedn z najwaniejszych zmian, jakie zaszy w szlacheckim wiecie
penego redniowiecza. Chodzio nie tylko o pewn techniczn zmian w sposobie dokumentacji
stosunkw majtkowych, ale o jej daleko idce skutki dla caego ycia prawnego, sdownictwa
i sposobu mylenia przy czym skutki i przyczyny nie zawsze s atwe do jednoznacznego
rozrnienia. Problem wprowadzania pisma w ycie publiczne szlachty mieci si oczywicie
w ramach wielkiego zagadnienia przechodzenia od kultury oralnej do pisanej co stanowi
ostatnio jeden z ulubionych i bardziej modnych tematw historiografi. Pionierskie znaczenie
254 Recenzje
miao w tym zakresie klasyczne ju dzi dzieo Michaela Clanchyego (From memory to written
record, 1979). W recenzowanej ksice nazwisko to co prawda nigdzie nie pada. R. Zehetmayer
nawizuje raczej do innej, cile rdoznawczej tradycji bada, ledzcych przechodzenie od
okazjonalnych i mao sformalizowanych zapisek (notycji) do typowego dokumentu piecztnego.
Tradycja ta jest w nauce niemieckiej bardzo bogata. Wyraaa si przede wszystkim wnikliwymi
studiami analitycznymi nad materiaem z poszczeglnych regionw. W tym nurcie mieci si te
prezentowana praca. Nie ogranicza si ona jednak do perspektywy wycznie dyplomatycznej.
Jak pokazuje ju sam tytu, kluczowe znaczenie ma kwestia spoecznej recepcji pisma a wic
nie sama ewolucja form wiadectw pisanych, ale jej gbszy, kulturowy kontekst. Jest to wic
jednak cho sam Autor zdaje si do tego nie przyznawa, a punkt cikoci caej narracji
kadzie na szczegowych analizach dyplomatycznych rzecz istotna take dla nowoczesnych
bada nad pimiennoci, w duchu Clanchyego.
Praca oparta jest na materiale dyplomatycznym pochodzcym z historycznej Austrii i Styrii
(co z grubsza odpowiada dzisiejszym krajom zwizkowym Grna Austria, Dolna Austria i Sty-
ria), porwnawczo natomiast uwzgldniane s dokumenty z Karyntii. R. Zehetmayer (ur. 1973)
zna znakomicie zasb rdowy z tych regionw. Uczestniczy w przygotowywaniu kodeksu
dyplomatycznego Styrii, obecnie za pracuje w dolnoaustriackim archiwum krajowym w Sankt
Plten i zajmuje si tam (wraz z Maximilianem Weltinem) kodeksem dolnoaustriackim (tom I
z dokumentami z lat do 1076 r., wydany w 2008 r.). By wic powoany, by zaj si gbszym
studium nad funkcjonowaniem dokumentu na tych terenach. Nieobce s mu take zagadnienia
prawnohistoryczne (susznie podkrela si nieraz, e dyplomatyka jest w istocie gazi historii
prawa). Jego publikowana przed 10 laty dysertacja dotyczya sdownictwa klasztornego na przy-
kadzie opactwa w Zwettl (Kloster und Gericht. Die Entwicklung der klsterlichen Gerichtsrechte
und Gerichtsbarkeit im 13. Jahrhundert unter besonderer Bercksichtigung der Zisterze Zwettl,
2001). Sam Autor przyznaje zreszt, e cay pomys recenzowanej tu pracy wyrs z bardzo kon -
kretnego pytania, ktre nasuno mu si kiedy, gdy pracowa nad dokumentami styryjskimi
czy notariusze wymieniani w testacjach dokumentw szlacheckich rzeczywicie pisali te do-
kumenty? Z tego wynikay dalsze pytania, ktre doprowadziy w kocu do caociowego ujcia
problematyki adaptacji uycia dokumentu w rodowisku szlacheckim.
Praca skada si z trzech duych czci. Pierwsza (s. 19-86) dotyczy stosunku szlachty do
przeddokumentowych notycji, druga (s. 87-172) czasw wkraczania waciwego dokumentu
piecztnego (do ok. 1230 r.), trzecia wreszcie, najobszerniejsza (s. 173-290) funkcjonowania
wyksztaconego ju dokumentu w kontekcie roli pisma w krgu szlachty od ok. 1230 do pocztku
XIV w. Kada cz dzieli si dalej na rozdziay i wielostopniowe podrozdziay. Autor dba zawsze
o wyran prezentacj materiau rdowego, a wiksze partie analityczne otrzymuj podsu-
mowania. Daje to bardzo logiczn i przejrzyst konstrukcj. Na kocu otrzymujemy wygodne
zebranie wynikw z wczeniejszych rozdziaw (s. 291-300). Caoci dopeniaj zestawienie
rde i literatury, indeks cytowanych dokumentw, indeks nazw wasnych i terminw, wreszcie
ilustracje, niezej wprawdzie jakoci, ale niestety niezbyt liczne (11 pozycji).
Zwracaj uwag poczynione ju na wstpie (s. 12-13) zastrzeenia terminologiczne. Nieopie-
cztowane, zawierajce imiona wiadkw i ujte w formie obiektywnej ukady midzy szlacht
okrelane by winne po prostu nazw Notitia, unika za naley terminu Traditionsnotiz,
waciwego tylko dla nada na rzecz klasztorw (prowadzcych swoje libri traditionum). Dla
polskiej terminologii nie ma to wikszego znaczenia, skoro nasza dyplomatyka nie dorobia si
adnego odpowiednika grnoniemieckich tradycji. Ma ju natomiast znaczenie uwaga o nie -
waciwoci wymiennego uywania okrele notariusz i pisarz (skoro ten pierwszy nie mu -
sia wcale, jak si okazuje, pisa dokumentw). Warto o tym pamita, cho polskie realia maj
chyba w tym zakresie swoj wasn specyfk (i susznie proponowa kiedy K. Skupieski,
by termin notariusz zostawi tylko dla pnoredniowiecznych notariuszy publicznych,
a ksicych, biskupich, miejskich czy rycerskich notarii oddawa jako pisarzy).
Cz I, dotyczca notycji, opiera si na skromnej bazie rdowej. Jej trzon stanowi
zaledwie trzy zachowane przypadki zapisek w sprawie transakcji midzy szlacht (najstarsza
z ok. lat 1067-1075), do czego dochodzi pewna liczba notycji spisanych na yczenie szlachty
Recenzje 255
lub wpisanych do ksig. Podstawowe znaczenie ma oczywicie stwierdzenie, czy to cay ist-
niejcy niegdy zasb. Autor dowodzi, e straty cho naturalnie moliwe nie byy jednak
zbyt wielkie (skoro dyplomy przechowywano, jak wiadomo, bardzo starannie). Pismo nie byo
wic w rodowisku szlacheckim cakiem obce, ale a do schyku XII w. posugiwano si nim
rzadko. Nie wynikao to na pewno z braku ludzi umiejcych pisa (znaczna ju liczba kociow
wskazuje, e ludzi takich nietrudno byo znale). Podstawowa przyczyna tkwia w panowaniu
zwyczaju ustnego umacniania umw. W sdzie najwaniejszym dowodem byo ywe sowo
wiadkw. wiadkowie ci, rekrutowani spord bliskich (ssiadw, krewnych czy klientw), zo -
stawali wczeni w akcj prawn, dawali na ni swe przyzwolenie i tym samym stawali si
niejako jej gwarantami. Istotny by te zwyczaj publicznego zawierania transakcji, aczkolwiek
pami zbiorowa lokalnej wsplnoty moga si szybko zaciera, a najlepiej pamitali ludzie
bliscy skdind jednak potencjalnie najbardziej zainteresowani w falsyfkacji stanu prawnego.
Zasadniczo wszake pami wiadkw wystarczaa w zupenoci, skoro konfikty majtkowe
wybuchay najczciej w cigu 1-2 pokole od daty transakcji (kiedy y jeszcze kto przy niej
obecny), potem za i tak zapadao przedawnienie. Susznie oddala nastpnie Autor szereg po-
gldw wysuwanych ostatnio w literaturze pokazuje, e pismo nie penio na pewno funkcji
reprezentacyjnych (notycje byy bardzo skromne), nic nie wskazuje na jego rol symboliczn
przy przenoszeniu wasnoci, nie stanowio najpewniej dowodu w sdach (cho mogo niekiedy
robi na sdziach wraenie), nie wizao si te z penieniem przez klasztory roli neutralnych
miejsc przechowywania wiadectw czynnoci prawnych (gdyby tak byo, zachowa by si mu-
siao duo wicej przekazw). Nic nie wskazuje te, by szlachta dbaa o spisywanie swych nada
dla Kocioa w celu utwierdzania memorii liturgicznej. Konkluzja jest taka, e niepodzielnie
panowao ustne zawieranie transakcji (utrzymujce si jeszcze daleko w gb XIII w.), a rzadkie
przypadki uycia pisma wymagaj indywidualnego wyjanienia.
Zasadnicz zmian przynioso upowszechnienie dokumentu piecztnego. Jego szerzenie
najlepiej pokazuje zjawisko korzystania z pieczci. Pojawia si one zaczy (najpierw wrd
moniejszej szlachty) od ok. 1170, a gwatowny przyrost ich liczby wida od ok. 1230 r. wrd
szlachty drobnej pocztki przypadaj dopiero ok. 1230, a natenie ok. 1260 r. Zdarzay si
przypadki znacznych nawet rodzin, z ktrych nie znamy pieczci, ale moe to wynika z przy-
padkowych nawet okolicznoci. Najstarsze piecztowane pisma pochodz z lat siedemdziesitych
XII w. i naladuj pod wzgldem formy dyplomy monarsze. Przez dugi czas dotyczyy wycznie
transakcji z Kocioem. Te zawierane midzy sam szlacht zaczto umacnia dokumentami
dopiero okoo poowy XIII w. Wtedy te, za rzdw Fryderyka II austriackiego (1230-1246),
pojawia si zaczy ksice dokumenty kierowane do szlachty. Recepcja dokumentu w tym
rodowisku bya wic bardzo powolna. Zasadniczy przeom wida ok. 1230 r. (upowszechnienie
pieczci szlacheckich, przywieszanych take obok pieczci ksicej, dokumenty ksice dla
szlachty, pojawienie si notariuszy w testacjach dokumentw szlacheckich, nieco wczeniej
za ju spadek liczby zapisw w ksigach tradycji). Przeom w by wynikiem splotu r-
nych czynnikw, stanowi te fragment szerszego procesu zmiany stosunku do pisma w caym
spoeczestwie. Zmiany te wizay si ze stopniowym upowszechnianiem prawa uczonego,
wykorzystywanego zarwno przez hierarchi kocieln, jak i wadz wieck. Trudno jednak
okreli, podnosi Autor, na ile recepcja dokumentu przez szlacht wynikaa z naladownictwa
zachowa ksit. Podkrela natomiast wpyw Kocioa. Klasztory yczyy sobie zatwierdza-
nia szlacheckich nada dokumentami, ktrymi mona byo szermowa w sdach kocielnych.
Sama szlachta dugo jeszcze transakcje midzy sob zaatwiaa po staremu, ustnie. Skoro jed -
nak uczono si uywania dokumentu i pieczci, nieuniknione stao si ich upowszechnienie.
Gdy cz, zrazu moniejsza, przyjmowa zacza nowe zwyczaje, take reszta zostaa wessana
w ten proces. Zadziaa tu efekt pewnego przyzwyczajenia. Oczywiste byy za zalety nowych
rodkw uwierzytelniania transakcji. Dokument cilej i trwalej zabezpiecza tre umw ni
ludzka pami, a piecz stanowia wygodne medium manifestacji prestiu i wadzy.
Od poowy XIII w. nastpowao stae upowszechnienie si dokumentu szlacheckiego, nie
tylko ju w stosunkach z Kocioem, ale take w transakcjach wrd szlachty. Proces nie by
rwnomierny (w niektrych rodzinach, widocznie bardziej konserwatywnie nastawionych, licz-
256 Recenzje
ba wystawianych i przyjmowanych dokumentw wzrasta wyranie dopiero na przeomie XIII
i XIV w.). W wikszoci zachowanych archiww rodzinnych jednak ju ok. 1290-1300 r. ponad
poow zasobu stanowi dokumenty dotyczce transakcji midzy szlacht. W procesie recepcji
dokumentu przodowali moniejsi panowie, zapniona za bya szlachta drobna (ona zabiegaa
o dokumenty dopiero od ok. 1300 r.). W pocztkach XIV w. umacnianie spraw majtkowych
i rezygnacji dbr dokumentami staje si ju codziennoci. Do tego dochodz inne przejawy
pragmatycznego korzystania z pisma od lat szedziesitych XIII w. znana jest koresponden-
cja (co prawda tylko poprzez ksigi formularzowe), ok. 1300 r. pojawiaj si pierwsze urbarze
(spisy dochodw), cho jeszcze w XIV w. pozostaj one rzadkoci, podobnie jak prowadzone
na pimie rachunki. Nie wiadomo jednak, jak rol pisma tego typu peniy w zarzdzie dbr
szlacheckich. O rosncym zainteresowaniu i szacunku dla dokumentw wiadczy te dbao
o archiwa, widoczna w notach dorsalnych, wpisywanych od schyku XIII w. na zgromadzonych
oryginaach (niekiedy wyranie podug jednego, ustalonego wzorca). Istotnym elementem w pro -
cesie recepcji dokumentu byo wprowadzenie jzyka pospolitego (pierwszy szlachecki dokument
niemieckojzyczny znany jest z 1273 r., niemczyzna za upowszechnia si od ok. 1290 r.). Autor
zauwaa, e lingua vulgaris moga by promowana przez konkretnych notariuszy (wskazuje
takiego na subie panw von Kuenring), ale zjawisko to trudno generalizowa. Nie wiemy
bowiem podstawowej rzeczy kto waciwie decydowa o wyborze jzyka dokumentu. Proces
upowszechniania si dokumentu odbija si na samym dokumencie. Traci on elementy ozdobne,
stawa si coraz prostszy, budowany z powtarzalnych elementw, skadanych niczym dobierane
z pudeka klocki; wyostrzay si natomiast pewne formuy istotne dla znaczenia prawnego tekstu.
Jzyk stawa si te narzdziem reprezentacji pojawia si dewocyjna formua legitymizacyjna
Dei gratia (od 1215 r. u hrabiw) oraz pluralis maiestaticus (od ok. 1240 r. u hrabiw, od 1246 r.
u zamonych ministeriaw). Od schyku XIII w. coraz czciej pojawiaj si dokumenty po-
zbawione listy wiadkw (w czym wida niekiedy wpyw konkretnego notariusza); zwyciaj
one zdecydowanie w drugiej poowie lat dwudziestych XIV w. W oczach szlachty zatem sam
opatrzony pieczci dokument stawa si wystarczajcym rodkiem dowodowym.
Istotne ustalenia czyni te Autor na temat powstawania dokumentw. Obserwacja pisma po -
zwala stwierdzi, e przewanie jedna rka spisywaa kilka dokumentw na przestrzeni kil ku
lat; tylko wyjtkowo pracowaa duej ni 5 lat i sporzdzia wicej ni 10 dokumentw. Wik-
szo z ok. 80 powiadczonych imiennie notariuszy na szlacheckiej subie znanych jest z poje -
dynczych wzmianek. Notariusze i pisarze pracowali zawsze dla jednego pana, nie wida nato -
miast adnych ladw cigoci kancelaryjnej w ramach danej rodziny. U moniejszej szlachty
pracowao nieraz jednoczenie po 2-3 notariuszy. Jedni wystpuj czsto w wskim przedziale
czasu, inni rzadziej przez czas duszy; wynika to moe z faktu, e jedni jedzili za swym
panem, inni za siedzieli w jego rezydencji. W kilku przypadkach notariusze (lub byli notariusze)
okazuj si plebanami, zawdziczajc t godno na pewno swym szlacheckim mocodawcom.
Ju przed 1250 r. zdarzali si pisarze stanu wieckiego, ktrych liczba potem ronie (w pocztku
XIV w. stanowi oni ju prawie poow caej grupy). Niektrzy notariusze posiadali wysokie
wyksztacenie (ale tylko jeden nosi tytu magistra). Notariusze nie musz by tosami z pisarzami
dokumentw (tylko o 5 mowa jest wyranie, e spisali dany dokument). Trudno wic zakada,
e spisywanie dokumentw byo ich podstawowym obowizkiem. Raczej byli zaufanymi do-
radcami swych panw i prowadzi mogli ich sprawy prawne. Pilnowali te pewnie prawniczej
poprawnoci wystawianych w ich imieniu dokumentw. Do nich naleao wreszcie najpewniej
prowadzenie korespondencji. Byli w kadym razie wyranie wyodrbnion kategori paskich
urzdnikw, istotn z punktu widzenia zarzdu dbr szlacheckich. Odegrali te wielk rol
w przyzwyczajeniu szlachty do nowego mylenia prawnego.
Skrelony przez Autora obraz jest przekonujcy. Budowany jest ostronie, z wywaeniem
sprzecznych racji i suszn tendencj do rewizji rozmaitych, modnie brzmicych, ale sabo
ugruntowanych pomysw (obecnych zwaszcza w dyskusjach o czasach wczeniejszych).
Potraktowanie pewnych wtkw pozostawia jednak niedosyt. Do blado wypadaj rozwaania
w kluczowej kwestii, dlaczego w ogle szlachta zainteresowaa si korzystaniem z dokumentu.
Niedoceniona zostaa sprawa istnienia jakiego systemu zbiorowej pamici lokalnych spo-
Recenzje 257
ecznoci ktrego technicznym elementem musia by zwyczaj obwieszczania wszystkich
transakcji majtkowych. Rozwizania takie wida w rnych krajach, take w Polsce (co sta -
raem si pokaza w pracy: Pismo w yciu spoecznym Polski pnego redniowiecza, w: His -
toria spoeczna pnego redniowiecza, Warszawa 2011, s. 213-216). W ogle wydaje si, e
zrekonstruowany przez Autora obraz procesu recepcji dokumentu i pisma w rodowisku szla-
checkim ma znaczenie uniwersalne. Cho nie ulega wtpliwoci oddziaywanie czynnikw
lokalnych i indywidualnych, w oglnych zarysach proces ten przebiega musia na pewno
podobnie w rnych krajw. Wydaje si, e ustalenia R. Zehetmayera odnie mona take do
sowiaskiej Europy rodkowej, a wic i Polski. Porwnanie midzy Austri i Polsk wydobywa
wiele zaskakujcych analogii; nawet zasadnicze przeomy w pokazywanym procesie wypadaj
u nas cakiem podobnie, jak w ujciu Zehetmayera, ze szczeglnym podkreleniem znaczenia
cezury ok. 1230 r. Warto wic zapozna si bliej z ustaleniami austriackiego badacza i prbowa
adaptowa je w szczegowych rozwaaniach nad zagadkowymi wci problemami recepcji
dokumentu w Polsce (i u nas mamy wszak np. trudne do interpretacji notycje odnoszce si do
transakcji midzy rycerstwem) co wymaga oczywicie ostronego podejcia i wnikliwego
zastanowienia, by zawsze uwzgldni lokaln specyfk. S te bowiem na pewno rnice (u nas
np. nie wida wieckich pisarzy i nie ma dokumentw w jzyku rodzimym).
Ksik Romana Zehetmayera oceniam jako znakomit. czy walory drobiazgowego
studium obszernego materiau rdowego (za kadym z wydobytych w powyszym omwie-
niu stwierdze oglniejszych kryj si zawsze rozlege analizy dyplomatyczne) z prezentacj
pewnej wizji wpywu pisma na ycie spoeczne, prawne, a nawet ludzk mentalno. Doceni
trzeba sumienno Autora, jego ostrono w konstruowaniu hipotez, ale take jego miao
w rewidowaniu niektrych zakorzeniajcych si w literaturze, ale pochopnie formuowanych
pogldw. Praca pokazuje suszno tego, co podkrela niedawno inny wybitny dyplomatyk,
Theo Klzer (Diplomatik und Urkundenpublikationen, w: Historische Hilfswissenschaften. Stand
und Perspektiven der Forschung, Kln-Weimar-Wien 2005, s. 7-34) e dobrze uprawiana trady-
cyjna dyplomatyka potraf wci bardzo wiele wnie take do uwaanych dzi za nowoczesne
i modne sfer docieka. To istotne memento dla wszystkich, ktrzy traktowa chcieliby dzi nauki
pomocnicze za staromodny przeytek, niepotrzebny ju zgoa wspczesnemu historykowi.
Tomasz Jurek (Pozna)
JOSEF EMLIKA, Pemysl Otakar II. Krl na rozhran vk, Nakladatelstv Lidov no -
viny, Praha 2011, ss. 752.
O Przemyle Ottokarze II, sawionym ju przez wspczesnych krlu elaznym i zotym,
pisano oczywicie bardzo wiele, ale wadca ten nie mia jednak jakby szczcia do naukowych
biografw. Pierwsz biograf da mu niechtny Austriak, Ottokar Lorenz (Geschichte Knig
Ottokars II von Bhmen und seiner Zeit, 1866), ale dzi jest to ju dzieo mocno przestarzae.
Pomnikowe esk djiny maj panowanie krla Przemysa rozdzielone lata do 1271 r. zdy
jeszcze opracowa Vclav Novotn, kocwk dopeni ju w swoim stylu Josef usta; dua-
lizm ten nie sprzyja oczywicie zwartoci przedstawienia. Potem wymieni trzeba znakomite
studium o tradycji ottokariaskiej (F. Graus, Pemysl Otakar II., sein Ruhm und Nachleben,
Mitteilungen des Instituts fr sterreichische Geschichtsforschung 79, 1971, s. 57-110) czy
wietn prac o sztuce dworskiej i krlewskim mecenacie (J. Kuthan, Pemysl Otakar II. Krl
elazn a zlat, krl zakladatel a mecen, 1993). Wane zbiory studiw przyniosa 700. rocz-
nica mierci monarchy i to zarwno po stronie czeskiej (Folia historica Bohemica 1, 1979),
jak i austriackiej (Ottokar-Forschungen = Jahrbuch fr Landeskunde von Niedersterreich,
N.F. 44/45, 1979), co uzupeni potem wsplny tom czesko-austriacki (esko-rakousk vztahy
ve 13. stolet. Rakousko (vetn trska, Korutan a Kraska) v projektu velk e Pemysla
Otakara II., 1998, take w wersji niemieckiej). Otrzymalimy te now biograf pira Jrga
K. Hoenscha (Pemysl Otakar II. von Bhmen. Der goldene Knig, 1989), ale nie wychodzi
258 Recenzje
ona raczej (cho opatrzona zostaa aparatem przypisw) poza dobr popularyzacj. Caocio-
we, autorskie, cho skrtowe, ujcie dziejw Przemysa Ottokara da wreszcie Josef emlika
w swej pracy o ostatnich Przemylidach (Stolet poslednch Pemyslovc, 1986). Badacz ten jest
obecnie najlepszym chyba znawc historii Czech przemylidzkich. Od szeregu lat powica im
seri prac, przynoszc w kolejnych odsonach niezwykle szerok i dokadn panoram dziejw,
z uwzgldnieniem zarwno wypadkw politycznych, jak i gospodarki, przemian spoecznych,
spraw kultury itd. S to wyczerpujce kompendia, podsumowujce cao dotychczasowych
bada szczegowych, opatrzone bogatym aparatem odsyaczy do rde i literatury, ale pisane
przy tym przystpnie i adresowane do szerszego grona czytelnikw. Po przedstawieniu w ten
sposb epoki ksicej (echy v dob knec 1034-1198, 1997) i pierwszej poowy XIII w.
(Potky ech krlovskch 1198-1253, 2002) przyszed teraz z kolei czas na przedstawienie
wierwiecza rzdw Przemysa Ottokara II.
Ksika ta nawizuje do modelu wypracowanego w poprzednich tomach cyklu. Przynosi
kompleksowe ujcie dziejw czeskich w latach 1253-1278, rzuconych na to europejskie. Podobna
jest take konstrukcja, zbudowana z licznych rozdziaw (w liczbie 28), grupowanych w wiksze
czci. Cz I powicona jest przedstawieniu historiografi ottokariaskiej, stanu bada oraz
rde. W czci drugiej (W niewoli kontynuacji) skrelone zostaje pewne to dla dalszych
rozwaa chodzi zarwno o pokazanie generalnych tendencji europejskich, jak i objanienie
podstawowych zjawisk spoecznych (Czym bya hereditas, Jak rodzi si poddany). Cz III
to ju dzieje bohatera, jego buntu przeciwko ojcu i pierwszych kilkunastu lat panowania (do
1271 r.). Otrzymujemy tu gwnie histori dyplomatyczno-militarn, ale na koniec pokazane
zostaj take instrumenty i metody uprawiania polityki oraz (rozdz. 10) ich uwarunkowania
wewntrzne. Zapowiada to ju przejcie do dwch nastpnych czci, z ktrych jedna (Krl
w pulsujcym spoeczestwie) traktuje o wadzy monarszej, jej podstawach i mechanizmach
funkcjonowania, nastpna za (Dwie ziemie, jeden pan) o kwestiach ustrojowych, kocielnych
oraz religijnoci. W czci VI (Koniec mocarstwowych ambicji) wracamy do przerwanego
wtku dziejw politycznych, ktre cz si cile z sytuacj wewntrzn kryzys bowiem
wynika nie tylko z pojawienia si gronego rywala w postaci krla rzymskiego Rudolfa Habs-
burga, ale take (a moe przede wszystkim) z konfiktu z monymi czeskimi (rozdzia 22: Krl
przeciw panom omawia m. in. rozwj wielkiej wasnoci monowadczej). Sprawy polityczne
znajduj kulminacj w czci VII i ostatniej (Morawskie Pole), powiconej decydujcej walce
z Rudolfem, klsce i mierci krla w bitwie pod Drnkrut. Narracj zamyka epilog, penicy
waciwie rol zakoczenia, w ktrym Autor stara si podsumowa wczeniejsze rozwaania
pod ktem pytania o waciwy sens panowania Przemysa Ottokara, przyczyny jego klski i rol
tej postaci w dziejach czeskich. W ujciu J. emliki by to rzeczywicie wadca na granicy
epok z jednej bowiem strony otwarty na tendencje modernizacyjne, wietnie je rozumiejcy
i zrcznie wykorzystujcy dla wzmocnienia swej wadzy, z drugiej za jednak prbujcy si
trzyma bardzo tradycyjnych metod postpowania wobec szlachty, starajcy si j ogranicza,
co nie przystawao ju do ducha nowych czasw, czasw rozwoju latyfundiw wielkich panw,
ich rosncych ambicji ekonomicznych i politycznych oraz umacniania si szlacheckiej wspl-
noty ziemskiej. Krl doprowadzi do konfiktu z wasnymi poddanymi, ktry w istotny sposb
przyczyni si do upadku monarszych planw cho Autor unika jednoznacznej oceny, czy to
fronda panw, czy raczej jednak sytuacja zewntrzna okazaa si tu czynnikiem decydujcym.
Take w przypadku innych, klasycznych pyta dotyczcych bohatera (jak choby: Czech czy
Niemiec?) emlika czsto rozsdnie uchyla si od prostych odpowiedzi, pokazujc raczej
zoon rozmaito uwarunkowa. Pewne sprawy rozstrzyga jednak do wyranie, jak choby
podkrelajc niko szans na integracj caej Ottokarowej rzeszy, sigajcej od Karkonoszy
po Adriatyk. W sumie Przemys Ottokar II jawi si jako wybitna posta postawiona w skompli-
kowanych czasach, nie zawsze potrafca podoa trudnym wyzwaniom. Przeomowe znaczenie
tego wielkiego monarchy polega te na tym, e jego upadek otwiera now epok w dziejach
caej Europy rodkowej w dniu Drnkrut (jak pisa ju Lorenz) narodzia si habsburska
Austria, a wraz z ni czas polityki dynastycznej, ktra gruntownie odmienia oblicze tej czci
kontynentu. Finalne zdania nawizuj ju zatem do tego, co dzia si miao pniej, podobnie,
Recenzje 259
jak ostatni rozdzia czci VII (Dni potem), wprowadzajcy w ze lata po mierci wielkiego
wadcy. To wiadome nawizanie do szykowanego ju (zob. we wstpie, s. 5-6) cigu dalszego
w postaci dziejw Wacawa II i Wacawa III, zaplanowanych na dwa kolejne tomy, z ktrych
pierwszy powicony ma by przemianom wewntrznym, drugi za polityce zagranicznej (pod
roboczym tytuem Po trzy korony).
Rozlego problemw poruszanych przez J. emlik nie oznacza powierzchownoci ich
ujcia. Autor wchodzi nawet w sprawy szczegowe, przy czym nigdy nie ukrywa istnienia
kontrowersji, sumiennie referuje spory, w razie potrzeby krytycznie dyskutuje i przeprowadza
rdowe dowody. Szczeglnie interesujce wydaj si dyskusje z pewnymi pomysami ustro-
jowymi (zwaszcza w sprawie genezy wasnoci ziemskiej, pojcia dziedzictwa czy rozwoju
sdu ziemskiego) proponowanymi ostatnio przez Libora Jana. Wszystko to sprawia, e ksika
ma walor nie tylko podsumowujcej syntezy. Zgodnie z koncepcj wszystkich tomw przemy-
lidzkiego cyklu Autora, wywody wyposaone s w obszerny aparat krytyczny. Z zasady kady
akapit opatrzony jest przypisem, odsyajcym do rde i podajcym szeroki zestaw starannie
i drobiazgowo zebranej literatury do danego tematu. Jak wielka erudycja i oczytanie za tym si
kryj, uwiadamia ogromna, wielojzyczna bibliografa (s. 615-690) z bardzo szerokim i kom -
petentnym uwzgldnieniem literatury polskiej. Jest te oczywicie wykaz ilustracji, bardzo cenny
indeks (z elementami rzeczowymi) i streszczenie angielskie, szkoda natomiast, e podano tylko
uproszczon tablic genealogiczn (s. 88-89).
Wtkom polskim warto przyjrze si bliej, bowiem Polska odgrywaa w polityce Przemysa
Ottokara powan rol, on za wywar ogromny wprost wpyw na losy naszego kraju. Staraem
si niedawno szerzej to pokaza (Der Einfu Bhmens auf das geteilte Polen im 13. Jahrhundert,
w: Bhmen und seine Nachbarn in der Pemyslidenzeit, Ostfldern 2011, s. 161-201). J. emlika,
znakomicie obeznany z polskimi realiami, polskimi rdami oraz polsk literatur, odnotowuje
oczywicie wszystkie wane momenty polityki swego bohatera wobec ssiadw z pnocy. Szereg
wtkw warto byo jednak nieco szerzej rozbudowa. Dotyczy to zwaszcza sprawy pomocy
modego Przemysa, jeszcze jako margrabiego morawskiego, w przeprowadzeniu kanonizacji
w. Stanisawa, co skutkowao podarowaniem mu relikwii ramienia nowego witego, na co
odpowiedzi by pikny list-manifest do biskupa krakowskiego z propozycj niewzruszonego
sojuszu obydwch krajw, ktre s jak dwie ciany wsplnego domu. U emliki sprawy te
wystpuj (s. 98, 103, 154), ale nie ukadaj si w szersz cao. Nie zostaa te uwzgldniona
moja sugestia, e krakowski kler wanie w modym wadcy czeskim upatrywa kandydata na
krla polskiego, ktry sicut Aaron odnowiby podupade Krlestwo. Trafnie scharakteryzowana
zostaa natomiast polityka opieki Przemysa Ottokara nad Piastami, wcznie z przytoczeniem
mojej opinii o graniu wobec nich roli dobrego wujka (s. 153-156); omwione zostay obydwie
krucjaty pruskie (s. 97-101, 131-132) oraz plany chrystianizacji ludw batyjskich (ale bez
podkrelenia, e wydaj si one adresowane do Polakw, by pokaza im, jak to krl zaatwia
sprawy, z ktrymi oni sami poradzi sobie nie umieli). Zbyt sabo podkrelono chyba te wymiar
reprezentacyjny drugiej wyprawy do Prus, kiedy to krl wystpi wobec ksit piastowskich jako
rozjemca i pacyfkator sporw. Jest mowa o interwencji w obronie Henryk Probusa uwizionego
przez w 1277 r. (s. 446), ale warto byo wyraniej podkreli, e krl wykorzysta zrcznie t
okazj do generalnego wyrwnania (na koszt pupila) swych rachunkw z rnymi Piastami co
tumaczy dokonane kilka miesicy pniej wielkie pojednanie na zjedzie w Opawie. W kilku
miejscach powraca kwestia sawnego manifestu do Polakw, jako e jest istotna dla oceny caej
polityki krlewskiej (np. s. 448, 489). Mowa te o Polakach przy okazji bitwy pod Drnkrut
(s. 458). Polonika zostaj dostrzeone, ale w sumie nieco gin. Moe to rzeczywicie przywr-
cenie waciwej im roli w caoksztacie krlewskiej polityki. Mam jednak wraenie, e sprawa
podporzdkowania sobie Polski bya dla Przemysa Ottokara waniejsza ni to si tradycyjnie
przyjmuje i ni to wynika z omawianej ksiki. Zrozumie te mona, e nie zostaa szerzej
potraktowana kwestia wpywu krla na dalsze losy Polski cho w kontekcie myli wyraanych
w cytowanym epilogu problem ten godzien by bliszej uwagi; jestem przekonany, e potny
przykad wielkiego monarchy dziaa zapadniajco na wyobrani modych Piastw, ktrych
ambicje zjednoczeniowe w trudny do innego wyjanienia sposb wybuchy nagle ok. 1280 r.,
a wic bezporednio po mierci krla czeskiego.
260 Recenzje
Nowoczesna biografa Przemysa Ottokara II, przynoszca zarazem wyczerpujcy i wszech-
stronny obraz epoki, jest wydarzeniem nie tylko w czeskiej historiografi. Zainteresowa musi
przynajmniej badaczy niemieckich, austriackich i wgierskich, a ma wielkie znaczenie take i dla
polskiego odbiorcy. Nie tylko ze wzgldu na wskazany bezporedni i poredni wpyw tej postaci
na nasze dzieje. Wana jest take przebogata informacja o rozmaitych aspektach dziejw Czech
w czasach wielkiego przeomu. Analogie te warto i trzeba moliwie szeroko wykorzystywa w
badaniach nad rozwojem struktur spoecznych i ustrojowych Polski a ksika Josefa emliki
suy moe ku temu jako znakomity przewodnik.
Tomasz Jurek (Pozna)
BERNHARD W. SCHOLZ, Das geistliche Frstentum Neisse. Eine lndliche Elite unter
der Herrschaft des Bischofs (1300-1650) (Forschungen und Quellen zur Kirchen- und
Kulturgeschichte Ostdeutschlands, Bd. 42), Bhlau Verlag, Kln-Weimar-Wien 2011,
ss. X + 496.
Recenzowana praca pomylana jest jako przyczynek do poznania funkcjonowania ksistw
duchownych. Ksistwo duchowne, czyli obszar, w ktrym wadza wiecka spoczywaa w rku
dostojnika kocielnego, stanowio osobliwo dawnej Rzeszy niemieckiej (s. 1). Do kategorii
tej naleao rwnie istniejce przez p tysiclecia, od schyku XIII po pocztek XIX w., ksi-
stwo nyskie biskupw wrocawskich. Jego losy byy specyfczne, w czym nie ma zreszt nic
osobliwego, bowiem kade z ksistw duchownych powstawao i rozwijao si w wyniku splotu
specyfcznych czynnikw lokalnych byo dzieem przypadku, jak to dosadnie uj kiedy
Albert Hauck. Ksistwo nyskie na tle innych wadztw kocielnych nie byo wielkie (najwiksze
w Rzeszy ksistwo biskupw Monastyru byo sze razy rozleglejsze). Ogarniao stosunkowo
niewielk cz terytorium podlegego wadzy kocielnej biskupa, nie obejmowao w dodatku
samej stolicy diecezji. Wynikaa z tego dwoista pozycja biskupa, odgrywajcego inn rol (za-
rwno zwierzchnika duchownego, jak liczcego si czynnika politycznego) w skali caego lska,
inn za (przede wszystkim pana terytorialnego) w wszej skali ksistwa nyskiego. Wszystko
to jednak sprawy do dobrze rozpoznane w istniejcej literaturze, z ktrej wymieni trzeba
starsze, ale wci zachowujce warto niezalenie od tego, jak bdziemy ocenia dziaalno
samego autora w czasach Protektoratu dzieo Josefa Pftznera (Besiedlungs-, Verfassungs- und
Verwaltungsgeschichte des Breslauer Bistumslandes, 1926) oraz niedawne studium Thomasa
Wnscha (Territorienbildung zwischen Polen, Bhmen und dem deutschen Reich. Das Breslauer
Bistumsland vom 12.-16. Jahrhundert, w: Geschichte des christlichen Lebens im schlesischen
Raum, 2002, t. II, s. 199-264). Prezentowana ksika nie wraca do wszystkich tych wtkw, ale
kieruje uwag ku stronie dotd raczej niedostrzeganej. Autor zamierza zajmowa si wiejskimi
stosunkami majtkowymi, a zwaszcza nie-chopskimi posiadaczami ziemskimi, elit ziemsk
(s. 7). Cel pracy jest wic przede wszystkim natury prozopografcznej chodzi o uchwycenie
z imienia, miejsca i rozmiarw wasnoci wikszych wacicieli ziemskich w pewnych wyty-
powanych przekrojach chronologicznych, a na tej podstawie okrelenie nastpnie wsplnych
cech tej grupy, stosunek do biskupiej zwierzchnoci terytorialnej, udzia w wieckim zarzdzie
ksistwa, wreszcie przeledzenie rozwoju gospodarki w dobrach szlacheckich i biskupich
we wczesnych czasach nowoytnych. Zamierzenia s wic ambitne, zarwno pod wzgldem
rozlegoci problematyki, jak i rozpitoci chronologicznej.
Autor (ur. 1931) przystpuje do nich jako faktyczny debiutant. Jest wprawdzie history-
kiem-mediewist, emerytowanym profesorem na amerykaskim Seton Hall University w South
Orange (New Jersey), ale bada epok karolisk (w 1970 r. wyda, jako Carolingian Chronicles,
angielskie tumaczenie Rocznikw Krlestwa Frankw i dziea Nitharda, co jest zreszt jego
jedynym dokonaniem uchwytnym za porednictwem Internetu), nie zajmowa si natomiast
histori lsk. Jest jednak urodzonym lzakiem i na emeryturze zainteresowa si przeszoci
swego kraju pochodzenia. Da si dotd pozna w tym zakresie tylko jednym artykuem na temat
Recenzje 261
soectw rycerskich w ksistwie nyskim, wykrojonym z pewnoci z recenzowanej pracy (Auf-
stieg zur rittermigen Scholtisei im geistlichen Frstentums Neisse, Jahrbuch der schlesischen
Friedrich-Wilhelms-Universitt zu Breslau 50, 2009/2010, s. 155-197).
Metoda pracy wynika z cytowanej deklaracji o prymacie prozopografi. Podstaw wszelkich
wnioskowa s wytypowane przekroje chronologiczne. S one w zasadzie, jak deklaruje sam
Autor (s. 7), cztery, cho we wprowadzeniu redaktor serii, Paul Mai, mwi tylko o trzech (s. IX).
Kady przekrj czy si z okrelonymi przekazami rdowymi, umoliwiajcymi kompleksowe
badania. Pierwszy przekrj przypada na ok. 1300 r. (za czym kryje si Liber fundationis episco-
patus Vratislaviensis z bardzo dokadnym opisem stosunkw w ziemi nyskiej), drugi na lata
ok. 1359-1393 (objte przez nyskie ksigi rezygnacji lennych, czyli tzw. Lagerbcher), trze -
ci na lata 1421-1425 (z ktrych dysponujemy kolejnymi wykazami majtkowymi), czwarty
wreszcie na lata 1579-1619 (wyznaczony spisami majtkowymi z lat 1579, ok. 1615 i 1619). Na
podstawie tych wanie materiaw Autor mg zebra dla danego przekroju dane o wacicielach
ziemskich. Dane te staway si podstaw dla wszelkich dalszych zabiegw interpretacyjnych,
a ich porwnywanie dawao moliwo odtwarzania duszych procesw rozwojowych.
Przyjta metoda nie znajduje jednak penego odbicia w konstrukcji pracy. Rozdziay nie-
zupenie odpowiadaj bowiem klarownemu ukadowi czterech przekrojw. Rozdzia I (s. 9-51)
w niezbyt zrczny sposb czy wprowadzenie w problematyk z omwieniem pierwszego
z owych przekrojw. Trzy pierwsze podrozdziay dotycz bowiem powstania wadztwa biskupie-
go w ziemi nysko-otmuchowskiej, jego wyemancypowania si spod wadzy ksicej oraz granic
i osadnictwa terytorium biskupiego. Trzy nastpne natomiast prezentuj wyniki analizy sytuacji
wasnociowej ok. 1300 r., a powicone s: oglnemu podziaowi wasnoci, osobno wasnoci
wieckiej oraz prezentacji piciu charakterystycznych przykadw (waciciel instytucjonalny,
duchowny, szlachecki wikszy i mniejszy, wreszcie mieszczaski). Przy oparciu si na jednym,
kluczowym przekazie, zastanawia brak szerszych rozwaa rdoznawczych, koniecznych tu
zwaszcza wobec wtpliwoci co do jego powstania i datacji; podobne uchybienie bdzie si
niestety powtarza take w przypadku innych przekazw wyznaczajcych kolejne przekroje.
Ok. 1300 r. Autor naliczy 206 wsi, z czego w 82 (prawie 40%) znale mona nie-chopskich
posiadaczy. Typowy wczesny majtek ziemski to folwark (najczciej o 4-6 anach), nastawiony
raczej na hodowl ni produkcj zboow. Szczeglnie licznych wacicieli wida we wsiach
rzdzcych si wci prawem polskim, ale trzymali oni dobra przecitnie mniejsze (najczciej
0,5-2,5 ana) ni spotykane we wsiach lokowanych na prawie niemieckim. To bardzo ciekawa
obserwacja, ktra wymagaaby pogbionej analizy na szerszym tle widocznego na caym lsku
zjawiska zanikania drobnej wasnoci rycerskiej na prawie polskim czemu B. W. Scholz nie
powici niestety wikszej uwagi; szkoda te, e wrd charakterystycznych przykadw nie
wyrni polskiego rycerza.
Rozdzia II (s. 52-77) omawia w pierwszym podrozdziale kolejny przekrj z lat 1359-1393.
Nie otrzymujemy tu jednak danych liczbowych porwnywalnych do tych z okresu poprzedniego;
dowiadujemy si tylko o 201 wystpujcych rdowo wsiach oraz 150 wacicielach wrd
ktrych powtarza si tylko gar nazwisk znanych na pocztku stulecia, co wiadczy o duej
dynamice zmian wasnociowych. Mamy za to rozwaania o dzieleniu szlachty w dokumentach
na rycerzy i wasali, co Autor gotw jest interpretowa w kategoriach pochodzenia spoecz-
nego (wyrnia nawet rodziny rycerskie), nie dostrzegajc, e za okreleniami tymi kryje si
wycznie posiadanie lub nieposiadanie pasowania rycerskiego (zjawisko jest dobrze znane,
a szeroko pisa o nim wielokrotnie Ambroy Bogucki, tu nie zacytowany). Podrozdzia drugi
przynosi znw przykady, trzeci za (pod nieco mylcym tytuem Panowie wsi) dotyczy szer-
szych tendencji rozwojowych midzy rokiem 1300 oraz latami 1421-1425. Podkrelone zostaje
wypieranie wasnoci biskupiej przez szlacheck (w przekroju pitnastowiecznym na 242 wsi
co najmniej 106, czyli 43%, a prawdopodobnie nawet 130, czyli prawie 54%, znajdowao si
w rku wacicieli prywatnych). Na przykadzie 17 wsi pokazany zosta proces przechodzenia
w rce szlacheckie; punkt wyjcia stanowio przewanie przejcie soectwa. Powstaway te
wiksze kompleksy dbr, liczce nawet do 10 wsi.
Rozdzia III (s. 78-121) dotyczy stosunkw midzy panami gruntowymi a biskupem z pod -
rozdziaami na temat sdownictwa wyszego, wiadcze szlachty na rzecz pana terytorialne-
262 Recenzje
go, roli wacicieli ziemskich w zarzdzie ksistwa, w yciu stanowym i w sdownictwie.
Rozwaania tu zawarte dotycz XIV i XV w. Szczeglnie ciekawe wydaj si fragmenty o roli
szlachty w administracji biskupiej (w charakterze urzdnikw dworskich, starostw w Nysie
i innych miastach, sdziw i awnikw w sdach ziemskich, dowdcw wojskowych, doradcw
i wiadkw dokumentw).
Rozdzia IV (s. 122-182) ma tytu podobny do poprzedniego Pan gruntowy i pan terytorial-
ny w XVI i XVII w. ale dotyczy w znacznej mierze spraw spoeczno-gospodarczych (zmiany
w gospodarce, powstawanie nowych dbr z soectw, rozwj paszczyzny, konfikty z chopami,
potem za dopiero wadza terytorialna biskupw, stany, dobra biskupie). Autor podkrela wzrost
eksploatacji ekonomicznej chopw, czemu suyy te zarzdzenia biskupa jako nadstarosty
lska. Sytuacja w dobrach prywatnych nie odbiegaa zreszt od tej w majtkach biskupich.
Wielkie zagadnienie przechodzenia od czynszw do paszczyzny, a tym samym ksztatowania si
wtrnego poddastwa, wymagao przedstawienia w duo szerszym wymiarze rodkowoeuro-
pejskim, czego Autor niestety nie uczyni. Nie zdradzi si te ze znajomoci obszernej literatury
na ten temat, z kluczowymi ostatnio pracami Jana Wroniszewskiego i Krzysztofa Mikulskiego.
Rozdzia V (s. 183-226) prezentuje dane statystyczne z wykazw z lat 1579, ok. 1615 i 1619,
do czego po raz kolejny dodany zosta podrozdzia z trzema charakterystycznymi przykadami
osb yjcych ok. 1600 r. Spord 220 wsi powiadczonych w spisach z 1579 r. a w 171 (78%)
poddani podlegali wieckim wacicielom. W pocztkach XVII w. rodziny szlacheckie wi -
doczne w rdach z ok. 1400 r. znajdoway si ju w zdecydowanej mniejszoci, co wiadczy
o nieustajcej rotacji. Podkrelona zostaa postpujca wci koncentracja dbr, aczkolwiek
w ograniczonym wymiarze (nie przekraczajc na og rozmiarw 50-150 ha) i w sposb nietrwa-
y (wiksze majtki, jak ten zebrany przez Schaffw i dziedziczony potem przez Promnitzw
i Maltitzw, ulegay z czasem ponownemu rozbiciu). Rys charakterystyczny stanowi staa obec-
no soectw rycerskich we wsiach biskupich. Wywodziy si one w prostej linii z wolnych
soectw redniowiecznych, a ich posiadanie stanowio drog awansu w szeregi szlachty.
Wreszcie rozdzia VI (s. 227-278) daje analiz pewnych zjawisk z pierwszej poowy XVII w.,
jak miejsce wacicieli ewangelickich w lokalnej spoecznoci (ktra w swym trzonie pozostaa
katolicka, a cho biskupi wywierali rozmaite naciski na innowiercw, nie zdarzyo si, aby ko-
mukolwiek z nich odebrano dobra), stae kurczenie si wasnoci biskupiej, zmiany zwizane
z wojn trzydziestoletni, modele szlacheckich karier yciowych (przedsibiorcy, onierze,
urzdnicy, uczeni). Autor podkrela, e rozwj stosunkw stanowych by w ksistwie nyskim
zapniony o dobre kilkadziesit lat, a udzia miejscowych wacicieli ziemskich w administracji
biskupiej by skromny bowiem kluczow rol odgrywali kanonicy, a biskup pozostawa mimo
wszystko lokalnym jedynowadc. Uwagi te zdaj si nie by dobrze skorelowane z wcze-
niejszymi spostrzeeniami na temat udziau szlachty w zarzdzie ksistwa w redniowieczu.
Konstrukcja nie jest zatem, jak wida z tego przegldu, zbyt przejrzysta; ukad chronologiczny
krzyuje si w wielu miejscach z problemowym, a poszczeglne przekroje nie s prezentowane
w sposb porwnywalny. Na szczcie mamy jeszcze krtkie Podsumowanie (s. 279-284),
zbierajce w jedn cao wyniki, ktre tutaj dopiero zdaj si ukada w systematyczn cao.
Potem idzie jeszcze bogaty dzia dodatkw. Maj one przede wszystkim materiaowy cha -
rakter. Otrzymujemy zatem szereg zestawie wacicieli dbr wedug Liber fundationis, La -
gerbcher (z podziaem na grupy stanowe, ktry budzi jednak powane wtpliwoci, skoro mamy
tu rodziny rycerskie przeciwstawione wasalom, a ona Mikoaja Samborowica, z wielkiej
lskiej rodziny monowadczej, zaliczona zostaa do mieszczan), spisw z lat 1579 i 1619,
a take spisu dystryktu grodkowskiego z 1645 r. (w formie tabelarycznej). Osobno zestawiono
nazwiska wacicieli wystpujcych w owych wykazach z lat 1579-1645. Bardzo due znaczenie
ma obszerne (s. 338-397) zestawienie miejscowoci ksistwa nyskiego, rodzaj sownika histo-
ryczno-geografcznego, ktry stanowi bdzie na pewno niezwykle cenn pomoc przy wszelkich
dalszych badaniach dotyczcych tego terytorium. Do tego dochodzi jeszcze zestawienie innych
kluczy (Halte) dbr biskupich na lsku. Potem mamy jeszcze wykaz skrtw, spis ilustracji
kolorowych (czarno-biae w tekcie nie zostay spisane), bibliograf oraz indeksy, osobno osb
i nazw geografcznych (co nie jest rozwizaniem szczliwym). Brakuje streszczenia polskiego
Recenzje 263
lub czeskiego, ktrych zamieszczanie stao si ostatnio dobr tradycj niemieckich ksiek
powiconych historii lska.
Praca oparta jest o rozleg kwerend rdow. Zestawienie wykorzystanych rde poka-
zuje przede wszystkim dobre rozpoznanie materiaw rkopimiennych (gwnie z Archiww
Pastwowego i Archidiecezjalnego we Wrocawiu, ale take z Opola, tudzie wrocawskiej Bi-
blioteki Uniwersyteckiej), do tego dochodzi za bogaty zestaw rde publikowanych (wytkn
mona jednak znajomo tylko trzech z piciu tomw polskich Regestw lskich, aczkolwiek
powszechnie znane saboci tego wydawnictwa czyni brak ten mao bolesnym). Podstawa
materiaowa rozwaa jest wic w kadym razie solidna. Gorzej ze znajomoci literatury.
Autor cytuje wprawdzie bardzo obszerny zestaw prac, tak niemiecko-, jak i polskojzycznych,
ale ma jednak przykre luki, rzutujce, jak pokazywaem, na znajomo istotnych realiw. Nie
chodzi za tylko o uchybienia bibliografczne, ile raczej o niedocenianie pewnych problemw.
Mniejsze znaczenie maj pominicia cile bibliografczne, jak choby nieznajomo moich
prac na temat rodziny Pogorzelw, grajcej du rol w rnych miejscach ksiki (Rodowd
Pogorzelw, Krakw 2005; Najdawniejsze dobra lskich Pogorzelw, Roczniki Historyczne
68, 2002, s. 27-55; Trzynastowieczne lokacje miejskie w dobrach Pogorzelw, w: Civitas et
villa, Wrocaw 2002, s. 89-98).
Ostateczna ocena pracy Bernarda W. Scholza wypada niejednoznacznie. Otrzymalimy
dzieo oparte na pracowicie zebranym, bogatym materiale rdowym. Pod wzgldem informacji
szczegowej ksika wnosi na pewno bardzo wiele. Objcie badaniami szerokiego zakresu czasu
pozwolio dostrzega wiele procesw w ich dugim trwaniu, wykraczajcym poza sztuczn gra-
nic redniowiecza (cezura wojny trzydziestoletniej wydaje si dobrana jak najbardziej susznie).
Praca opisuje wiele ciekawych zjawisk i zawiera mnstwo interesujcych spostrzee. Nie jest
jednak zarazem do koca dopracowana. Pewne zagadnienia o kluczowym znaczeniu pozostaj
niedocenione bd zgoa niezauwaone. Wymiemy tu choby wzajemny stosunek prawa polskie-
go i lennego, genez paszczyzny oraz szereg problemw zwizanych z wewntrzn struktur,
hierarchizacj, czynnikami jednoci i dyferencjacji rozwaanej grupy wacicieli ziemskich. Nie
dostajemy w zasadzie odpowiedzi, czy tworzyli oni w ogle jednolit grup spoeczn. Niedosyt
pozostawiaj te rozwaania na temat funkcjonowania ustroju stanowego. Jeeli tematem byo
ukazanie elit lokalnych, to wypadao si zastanowi nad wieloma jeszcze innymi czynnikami
(jak choby ich wewntrzne wizi, sposoby manifestacji tych wizi, stosunek do elit oglno-
lskich itp.). S to wszystko problemy, bez ktrych niemoliwe jest waciwe zrozumienie
przemian rozwaanej grupy spoecznej. Konieczne byoby te szersze uwzgldnienie aspektu
genealogicznego i prozopografcznego. Mimo deklarowanego nachylenia ku prozopografi
w pracy nie powicono jednak zbyt wiele miejsca ledzeniu losw poszczeglnych rodzin i ich
cigoci, co zreszt zrozumiae wobec operowania danymi liczbowymi z wybranych przekrojw
czasowych. Przypomnijmy te brak analizy rdoznawczej podstawowych przekazw. Wydaje
si, e mamy tu do czynienia z prymarnym brakiem koncepcyjnym. Odnosz wraenie, e Autor
nie potraf waciwie zdefniowa sobie i zakreli celu bada, prbowa za zbada zbyt wiele,
by zrobi to potem dogbnie i wyczerpujco.
Tomasz Jurek (Pozna)
ANNA SUPRUNIUK, Mazowsze Siemowitw (1341-1442). Dzieje polityczne i struktury
wadzy, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2010, ss. 276.
Autorka ocenianego tu opracowania jest znana rodowisku polskich badaczy dziejw red-
niowiecza przede wszystkim z solidnego opracowania pt. Otoczenie ksicia mazowieckiego
Siemowita IV (1374-1426). Studium o elicie politycznej Mazowsza na przeomie XIV i XV
wieku, Warszawa 1998. W swojej najnowszej monografi kontynuuje dociekania badawcze nad
dziejami pnoredniowiecznego Mazowsza, poszerzajc tylko nieco zakres chronologiczny.
Omawiana ksika skada si ze Wstpu (s. 7-18), rozdziau I, ktry zgodnie z tytuem mia
zosta powicony Ksistwu mazowieckiemu w latach 1341-1442 (s. 19-78), rozdziau II do-
264 Recenzje
tyczcego form sprawowania wadzy oraz kryteriw obsady urzdw ziemskich i administra-
cyjnych (s. 79-110). Po tych niezbyt obszernych partiach tekstu waciwego nastpuje szereg
mapek ilustrujcych podziay Mazowsza w latach 1341-1462 (s. 109-121) oraz spis urzdnikw
mazowieckich, zgodnie z deklaracj w tytule dotyczcy tego samego okresu. Pracy dopeniaj:
Wykaz skrtw, Bibliografa (rde i literatury przedmiotu), indeks osobowy, niezbyt wyrana
reprodukcja dokumentu hodu ksit mazowieckich Siemowita V i Kazimierza zoonego
krlowi Wadysawowi Jagielle w 1425 r. (ze zbiorw Archiwum Gwnego Akt Dawnych
w Warszawie, dalej cyt.: AGAD) oraz (na s. 227-276) Wykaz ilustracji, w ktrym faktycznie
odniesiono si do wspomnianych wyej mapek i reprodukcji dokumentu. Pochwali wypada
bardzo estetyczny wygld zewntrzny ksiki, Wydawnictwo DiG zaopatrzyo j bowiem w twar -
de lakierowane okadki ze znakomitymi reprodukcjami pieczci ksit Siemowita V i Kazi-
mierza II (ze zbiorw AGAD).
Nadzieje czytelnika, e bdzie mia do czynienia z prac skadajc si z niepublikowanych
wczeniej wynikw bada, rozwiewa we Wstpie (s. 8) sama Autorka, przyznajc, e najwikszy
objtociowo rozdzia jej monografi dotyczcy dziejw politycznych to tylko nieco rozszerzony
tekst napisanego przez ni wsplnie z Henrykiem Samsonowiczem rozdziau w syntezie dzie-
jw Mazowsza (Dzieje polityczne (poowa XIV pocztek XVI w.), w: Dzieje Mazowsza, t. I,
pod red. H. Samsonowicza, Putusk 2006, s. 257-338). Porwnanie obu tekstw zdecydowanie
to potwierdza zarwno pod wzgldem treci, jak i ukadu rozdziaw. W rozdziale recenzo-
wanej pracy powiconym dziejom politycznym znajdujemy jednak take akapity identyczne
z fragmentami wczeniejszej pracy Autorki (A. Supruniuk, Otoczenie, s. 31-49 o polityce
Siemowita IV w l. 1381-1426). Podkreli jednak wypada, e A. Supruniuk we wspomnianej
syntezie (Dzieje Mazowsza) opracowaa jedynie fragmenty dotyczce przede wszystkim wadz-
twa ksit z linii pockiej (Siemowita IV i jego z kolei potomkw), std wic wzi si chyba
tytu jej recenzowanego tu opracowania: Mazowsze Siemowitw.
Tu warto nieco zatrzyma si nad sam koncepcj ksiki. Recenzentowi wydaje si bo -
wiem niezbyt szczliwy pomys przedstawiania dziejw politycznych, a po czci i spoecznych,
terytoriw, nad ktrymi od 1341 do 1442 r. panowa wadca o imieniu Siemowit. Wykad w ta -
kim wypadku dotyczy obszarw zmieniajcych si w czasie wraz z podziaami dzielnicowymi
Mazowsza. Praktycznie bowiem pierwszy z bohaterw A. Supruniuk, ksi Siemowit III, od
1341 r. wada tylko ksistwem czerskim i to wsplnie z bratem Kazimierzem I. Kolejne podziay
dzielnicowe (1345, 1349, 1351) rwnie nie daway mu panowania nad caym Mazowszem,
a ksztat jego wadztwa by bardzo pynny. Wadc caego Mazowsza Siemowit III zosta dopie-
ro w 1370 r., po mierci Kazimierza Wielkiego. Kolejne trwalsze zmiany nastpiy w wyniku
mierci Siemowita III, gdy Siemowit IV sta si wadc ksistwa pockiego (z ziemi wisk),
a Janusz I ksistwa warszawsko-czerskiego. Take jednak Siemowit IV wada terytorium, ktre
podlegao zmianom, obejmujc rwnie ziemie spoza Mazowsza (okresowo Kujawy Brzeskie,
trwale ziemi besk). Po mierci Siemowita IV jego ksistwo (mona by je roboczo okreli
jako pocko-beskie) ulego dalszym podziaom (1434), w wyniku ktrych ksi Siemowit V
Siemowitowic na Mazowszu wada tylko nad poudniow czci ksistwa pockiego (ziemie
rawska, gostyniska i sochaczewska). Na mierci Siemowita V w 1442 r. Autorka koczy zatem
wykad, cho nie by to ostatni Siemowit wrd potomkw Siemowita IV. By bowiem jeszcze
Siemowit VI (syn ksicia Wadysawa I), zmary w sylwestrow noc 1461/1462 r., cho linia
pocka mazowieckich Piastw wygasa dopiero na jego modszym bracie Wadysawie II (zm.
w nocy z 26 na 27 II 1462 r.). Sdz, e dla klarownoci wywodu lepiej by byo, gdyby A. Su-
pruniuk pomina czasy Siemowita III, a zaja si wadztwem pockim od 1381 r. wraz z jego
pozamazowieckimi pertynencjami, zakoczya za swe rozwaania na 1462 r., gdy w wyniku
mierci wspomnianych wyej wnukw Siemowita IV doszo do podziau ziem ksistwa poc-
ko-beskiego midzy Krlestwo Polskie i ksistwo wschodniomazowieckie. Otrzymalibymy
wwczas, przynajmniej w czci dotyczcej dziejw politycznych, wykad dotyczcy w miar
zwartego terytorium, rzdzonego przez jedn lini dynastyczn. Tymczasem w kolejnych partiach
rozdziau I najpierw mamy do czynienia z partiami gwnie oglnomazowieckimi (1341-1381),
nastpnie z dotyczcymi przede wszystkim wadztwa Siemowita IV, kocz je natomiast krtkie
rozwaania o dzielnicy Siemowita V po podziale z 1434 r. Jego tre nie jest zatem zgodna z ty -
Recenzje 265
tuem (Ksistwo mazowieckie w latach 1341-1442), wikszo dotyczy bowiem dziejw ksi-
stwa pockiego wraz z jego pozamazowieckimi pertynencjami, brak natomiast niemal zupenie
odniesie do dziejw wadztwa Piastw z linii Janusza I.
Wypada podkreli, e w rozdziale I Autorka nieco szczegowiej ni dotychczasowi badacze
przedstawia biograf polityczn Siemowita IV. Chodzi tu o jego starania o koron polsk po
mierci Ludwika Wgierskiego, rzdy na poudniowych Kujawach (s. 40-47, cho bardzo podob -
ne fragmenty znajdujemy take we wczeniejszej pracy A. Supruniuk, Otoczenie, s. 32-39),
uczestnictwo w konfikcie midzy Luksemburczykami na Morawach w kocu XIV w. (s. 54-55),
wreszcie o czasowe posiadanie przez tego ksicia dbr dzieronych z nadania Zygmunta Luk-
semburskiego na Wgrzech (s. 59-60). Generalnie jednak, porwnanie ksiki A. Supruniuk
z dawniejszymi dokonaniami Aleksandra Swieawskiego (przede wszystkim monograf
rawskiego ksistwa Piastw mazowieckich wraz z drobniejszymi studiami, zebranymi ostat -
nio w zbiorze: Mazowsze i Ru Czerwona w redniowieczu. Wybr pism, Czstochowa 1997)
pozwala uzna, e podawana przez ni faktografa nie jest znaczco lepsza czy peniejsza. Po-
dobnie w zakresie kluczowych dla pnoredniowiecznych stosunkw Mazowsza z zakonem
krzyackim znacznie peniejsz ich wykadni znajdziemy w pracach Marka Radocha (Zarys
dziaalnoci polityczno-dyplomatycznej ksit mazowieckich wobec pastwa krzyackiego
w Prusach w latach 1385-1407, Olsztyn 1998) i Wiesawa Sieradzana (Ssiedztwo mazowiecko-
-krzyackie w okresie przemian politycznych w Europie rodkowo-Wschodniej w latach 1411-
1466, Toru 1999). Nadto recenzent odnosi wraenie, e w wypadku niektrych kontrowersyjnych
problemw politycznych Autorka nie potraf zaj zdecydowanego stanowiska lub pokusi si
o samodzieln interpretacj, natomiast niektre jej wasne propozycje wydaj si dyskusyjne.
Do kilku kwestii z tego zakresu odniesiemy si w dalszej czci recenzji.
Take lektura rozdziau II pracy pokazuje, e posiada on powane zbienoci ze znaczc
czci pracy A. Supruniuk, Otoczenie (s. 49-114; por. te niemal identyczny tytu w pracy o Oto -
czeniu, s. 49: Formy sprawowania wadzy, podczas gdy w recenzowanej pracy, s. 79: Formy spra -
wowania wadzy kryteria obsady urzdw ziemskich i administracyjnych), niekiedy s to niemal
dosowne przejtki ze starego tekstu, z zachowaniem nawet bdw skadniowych (Otoczenie,
s. 91; Mazowsze Siemowitw, s. 83). Recenzent zaryzykowaby nawet hipotez, e rozdzia
z recenzowanej tu ksiki stanowi rodzaj wycigu-streszczenia z publikacji starszej, z pewny-
mi zmianami wynikajcymi z nieco tylko szerszego zakresu chronologicznego prezentowanej
obecnie pracy. Dobitnym przykadem s tu prawie identyczne akapity dotyczce najwyszej
elity ksistwa pockiego. Jej wyliczenie w recenzowanej publikacji zostao uzupenione jedynie
o rodzin Kucieskich herbu Ogon, ktrych protoplasta urzd kwalifkujcy do zaliczenia go wraz
z famili do wspomnianej grupy (kasztelani gostynisk) uzyska dopiero od ksicia pockiego
Wadysawa Siemowitowica (Otoczenie, s. 91; Mazowsze Siemowitw, s. 82-83). Wydaje si
take, e problemy poruszane w interesujcym nas fragmencie zostay znacznie lepiej i szcze-
gowiej omwione w starszej pracy. Narzucaaby si zatem konstatacja, e moe po prostu nie
byo ju o czym pisa, skoro wszystko zostao przedstawione wczeniej. Podsumowanie takie
naley jednak odrzuci. A. Supruniuk miaa bowiem w swej ksice szans poruszy chocia-
by nieeksploatowany do tej pory w zakresie bada nad pnoredniowiecznym Mazowszem,
a modny ostatnio, problem istnienia lub nieistnienia terytorialnych wsplnot szlacheckich, eta-
pw ich rozwoju oraz ich liderw. Powanym, zdaniem recenzenta, niedopatrzeniem Autorki
jest nieustosunkowanie si w omawianym rozdziale do wynikw bada Kazimierza Pacuskiego
z jego monografi o szlachcie ziemi gostyniskiej (Monowadztwo i rycerstwo ziemi gosty-
niskiej w XIV i XV wieku. Studium z dziejw osadnictwa i elity wadzy na Mazowszu red -
niowiecznym, Warszawa 2009), ktrego wnioski (tame, s. 399-454, 465-467) dotyczce ksztato -
wania si stanu szlacheckiego i jego elit maj charakter oglnomazowiecki. Dziwne to, poniewa
w dalszej czci swej ksiki, skadajcej si z wykazw urzdniczych (o nich niej) Autorka
niezwykle czsto przywouje wymienion prac K. Pacuskiego (szczeglnie wida to w spisach
urzdnikw gostyniskich: s. 148-162).
Skrtowego omwienia i oceny wymaga take najobszerniejszy fragment monografi (s. 124-
226), ktrym s spisy urzdnicze z lat 1341-1462. Tu warto uzna za celowe przesunicie chro -
nologiczne zebranego materiau a do wyganicia pockiej linii Piastw mazowieckich, co
266 Recenzje
jednak dodatkowo uzasadnia nasze wczeniejsze uwagi dotyczce niewaciwego przyjcia
cezury roku 1442 dla caoci ksiki. Spis nawizuje w oglnych zarysach do wzoru wypraco-
wanego przez znan seri Urzdnicy dawnej Rzeczypospolitej XII-XVIII wieku, cho z pewnymi
zmianami. Autorka umiecia w nim bowiem obok informacji o imieniu, przydomku urzdnika
i czasie sprawowania przeze urzdu, take dane o przynalenoci rodowej (herb) i rodzinnej,
powizaniach midzy poszczeglnymi osobami, innych urzdach sprawowanych przez dan
osob oraz podstawow literatur przedmiotu (s. 123). Tytu owych spisw (Spis urzdnikw
z lat 1341-1462) nie informuje, niestety, dla jakich hierarchii Mazowsza zostay one sporzdzone.
Dopiero lektura tego spisu przekonuje, e, zgodnie z zaoeniem ksiki, mamy do czynienia
z wykazem urzdnikw w konkretnych hierarchiach, ale tylko w okresie, kiedy wadc danego
terytorium by jaki Siemowit. W przypadku urzdnikw beskich spis obj zatem okres od
objcia ziemi beskiej przez Siemowita IV w kocu lat osiemdziesitych XIV w. a po inkor-
poracj tego terytorium w 1462 r.; spis brzeski (kujawski) dotyczy tylko lat rzdw wspomnia-
nego ksicia mad poudniowymi Kujawami (pocztek lat osiemdziesitych 1398). Podobnie
niepene dla pnego redniowiecza dane wystpuj dla hierarchii: ciechanowskiej (dla rzdw
Siemowita III, 1341-1381), czerskiej (dla lat rzdw wspomnianego ksicia), czyckich (tylko
starosta mianowany przez Siemowita IV), warszawskich i wyszogrodzkich (1341-1381) oraz
zakroczymskich (dla lat wadania tym terytorium przez Siemowita III, 1370-1381). Wykazy dla
najduszych przedziaw czasowych (1341-1462 lub od pocztku istnienia hierarchii do 1462 r.)
wystpuj jedynie w przypadku hierarchii ziem nalecych do ksistwa pockiego: gostyniskiej,
pockiej, rawskiej, sochaczewskiej (tu od 1351 r.), wiskiej i zawkrzeskiej.
Uwana analiza treci spisw pozwala stwierdzi, e jego podstaw by analogiczny wykaz
z ksiki A. Supruniuk, Otoczenie, s. 289-308, dotyczcy urzdnikw Siemowita IV wraz z uzu -
penieniami wynikajcymi z innych cezur chronologicznych. W pewnych partiach wystpuj
jednak przejcia in extenso z nowszych publikacji. Tak jest w przypadku urzdnikw beskich
(z wyjtkiem kanclerzy, s. 123-131), gdzie informacje o czasie sprawowania urzdw zostay
w caoci oparte na redniowiecznych partiach odpowiedniego tomu serii Urzdnicy dawnej
Rzeczypospolitej (Urzdnicy wojewdztwa beskiego i ziemi chemskiej XIV-XVIII wieku.
Spisy, opr. H. Gmiterek, R. Szczygie, Krnik 1992), cho na korzy Autorki przemawia to,
e rzetelnie zostao to podane w odnonikach. W przypadku tej akurat hierarchii trudno jednak
zrozumie, dlaczego w spisie z Mazowsza Siemowitw znalaz si starosta beski Wadysaw
(Laszlo) syn Pozy, ktry by urzdnikiem wgierskim, wystpujcym w 1384 r.
Poprawione i poszerzone wykazy A. Supruniuk mog bez wtpienia tymczasowo zastpowa
nieistniejcy caociowy spis urzdnikw Mazowieckich do 1526 r., jednak naley zwrci uwa-
g, e dotycz one przede wszystkim ziem Mazowsza Zachodniego i ziemi beskiej. Dotkliwie
brakuje nadal wykazw urzdnikw wschodniomazowieckich, czego Autorka nie potrafa zre-
kompensowa, a i w jej spisie w przypadku czternastowiecznych urzdnikw tego obszaru czsto
wystpuj (s. 142, 144, 177, 178, 189-192, 194, 196-197, 199-200, 211-212) odniesienia do prac
Adama Wolffa (Starszestwo urzdw, Warszawa 1929; Studia nad urzdnikami mazowieckimi,
Wrocaw 1962). W wypadku powstaej pno i nielicznej hierarchii ziemi wiskiej warto zwrci
uwag, e pewne uzupenienia do cursus honorum tamtejszych urzdnikw mogyby wnie
wypisy Kazimierza Tymienieckiego z nieistniejcych obecnie wschodniomazowieckich ksig
sdowych z XV w., przechowywane w Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu (o nich
A. Marciniak, Spucizna rkopimienna profesora Kazimierza Tymienieckiego w Archiwum
Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu, w: Kazimierz Tymieniecki 1887-1968. Dorobek i miejsce
w mediewistyce polskiej, Pozna 1990, s. 131). Nie mona take wykluczy, e Autorka uszcze-
gowiaby swj spis, gdyby dokonaa bardziej szczegowej kwerendy w ksigach sdowych
z terenu Kujaw i ziemi czyckiej oraz w materiaach pokrzyackich przechowywanych w Ge-
heimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz w Berlinie-Dahlem. Uzupenienia i sprostowanie
do spisu urzdniczego z Mazowsza Siemowitw zaprezentujemy w dalszej czci recenzji.
Obok uwag oglnych wypada jeszcze ustosunkowa si do pewnych problemw szczeg-
owych. Piszcemu te sowa wydaje si, e naleaoby obszerniej rozwin problem dotyczcy
przyczyn wsppracy ksit mazowieckich z krlem Kazimierzem Wielkim podczas walk
Recenzje 267
o Ru Czerwon (s. 21-23). Wedle ustale A. Swieawskiego (Polityka mazowiecka Kazimierza
Wielkiego, w: Mazowsze i Ru Czerwona, s. 63) wojska z Mazowsza wspomagay polskiego
monarch ju od jego drugiej wyprawy na Ru (por. te B. Paszkiewicz, Polityka ruska Ka-
zimierza Wielkiego, wyd. 2, Krakw 2002, s. 64). Tymczasem Kazimierz de facto pozbawia
ksicia Trojdena, a potem jego synw, Siemowita III i Kazimierza, spadku po Trojdenowym
synu Bolesawie Jerzym. Przyjazne (a przynajmniej nie wrogie) ustosunkowanie si tyche do
krlewskiego podboju Rusi musiao by zatem czym spowodowane. Najprawdopodobniej pre-
tensje ksicia Trojdena i Trojdenowicw do spadku po ostatnim ksiciu halicko-wodzimierskim
zostay zrekompensowane w wyniku podziau ksistwa Bolesawa Jerzego II, w taki sposb, e
ziemia drohicka (pniejsze Podlasie) przypada jego najbliszym krewnym agnatycznym. Ci za
nie tylko nie protestowali przeciwko wysuniciu roszcze do reszty terytorium ksistwa halic -
ko-wodzimierskiego przez krla, lecz wspomagali go w walkach o jego opanowanie. Panowanie
mazowieckie nad ziemi drohick wprost potwierdza rdo ze stycznia 1342 r., wiadczce
o wykonywaniu jurysdykcji nad tym terytorium przez mazowieckiego juniora, Siemowita III
Trojdenowica, a wadza synw ksicia Trojdena nad Podlasiem, wedug ostatnich ustale Ja-
nusza Grabowskiego, miaa utrzyma si do 1352 r. co zreszt Autorka wie (s. 23; zob. Nowy
kodeks dyplomatyczny Mazowsza, cz. 2, wyd. I. Sukowska-Kura, S. Kura, Wrocaw 1989,
nr 249; J. Grabowski, Tytulatura na dokumentach ksit mazowieckich. Wybrane zagadnienia,
Klio 13, 2009, s. 60, przyp. 124).
W ksice A. Supruniuk brakuje rwnie szerszego odniesienia do problemw granicznych
dotyczcych ziemi wiskiej na przeomie XIV i XV w. Obszar ten, stanowicy cz wadz-
twa Siemowita IV, od 1382 r. znajdujcy si w zastawie u krzyakw, wrci pod panowanie
mazowieckie dopiero na pocztku 1402 r. Przy czym pienidze na jego wykup ksi pocki
pozyska, zastawiajc w kocu grudnia 1401 r. swojemu bratu Januszowi I nieodzyskane jeszcze
od zakonu terytorium. Do ziemi wiskiej naleao pooone midzy dolnym biegiem Biebrzy
a Narwi terytorium gonidzkie, ktre Mazowsze utracio na rzecz Litwy. Wprawdzie Autorka
podaje, e wspomniany obszar krzyacy odstpili w tajnym ukadzie ksiciu litewskiemu Wi-
toldowi (s. 53, przyp. 143), jednak kwestii tej bliej nie rozwija. Tymczasem problem czasu,
kiedy to nastpio, sta si w ostatnich latach przedmiotem bogatej polemiki naukowej, ktra
jednak zupenie nie jest znana Autorce. Mamy tu do czynienia z dwiema gwnymi hipotezami.
Pierwsza z nich zakada, e terytorium gonidzkie zostao przekazane przez krzyakw wielkiemu
ksiciu Witoldowi na mocy postanowie pokoju saliskiego z 1398 r. (E. Kowalczyk-Heyman,
Co zajli Litwini okoo roku 1398?, Kwartalnik Historyczny 113, 2006, nr 2, s. 151-157). Dru-
ga natomiast e stao si to pniej, moe nawet tu przed 1405 r. (M. Radoch, Kilka uwag
o kon fiktach na pograniczu litewsko-mazowieckim i litewsko-krzyackim w latach 1401-1426
(w wietle rde krzyackich), w: Szkice z dziejw spoeczno-gospodarczych Podlasia i Gro-
dzieszczyzny od XV do XVI wieku, Olsztyn 2005, s. 18-20; S. Szybkowski, Przynaleno
terytorialna ziemi drohickiej i powiatu gonidzkiego w kocu XIV i na pocztku XV w., w:
Hortus imaginum. Studia historyczne dedykowane pamici profesora Stanisawa Mielczarskiego,
Gdask 2005, s. 232-237; J. liwiski, Wyodrbnianie si puszczy przynalenej do Grodna, w:
Puszcze wielkoksice na pnocnym Podlasiu i zachodniej Grodzieszczynie w XV-XVI
wieku (podziay, administracja, suby lene i wodne), Olsztyn 2007, s. 117-118). Wprawdzie
mapka doczona do tekstu recenzowanej monografi (s. 117) sugeruje, e Autorka ma wasny
pogld na t spraw, poniewa interesujcy nas obszar wyrniono innym odcieniem szaroci,
z komentarzem, i zosta on utracony na rzecz Witolda w 1388 r., hipoteza ta nie zostaa jednak
uzasadniona w tekcie. Wypada si wszak do niej odnie. rda wyranie powiadczaj, e
znajdujca si w krzyackim zastawie ziemia wiska wraz z jej stoecznym orodkiem zostaa
w 1388 r. zajta przez Litwinw, jednak ju w 1389 r. Witold przekaza j w rce ksicia Janu -
sza I, ktry zwrci j panom zakonnym (M. Radoch, Zarys dziaalnoci, s. 49-51, 56-57). adne
rdo powstae bezporednio po tych wydarzeniach nie sugeruje, eby ziemia wiska nie zostaa
zwrcona zastawnikom w caoci, a pierwsze rdowe potwierdzenie, e cz wspomnianego
terytorium znalaza si w rkach litewskich, pochodzi dopiero z 1402 r. (Codex epistolaris Vitoldi
magni ducis Lithuaniae, wyd. A. Prochaska, Krakw 1882, nr 256; M. Radoch, Zarys dziaal-
268 Recenzje
noci, s. 88-89; tene, Kilka uwag, s. 17-18). Piszcy te sowa nie moe si rwnie zgodzi
ze stwierdzeniem, e cznie z terytorium gonidzkim, czyli w kocu XIV lub na pocztku XV
w., od Mazowsza na rzecz Litwy odpady okolice Rajgrodu i ziemie nad Nett (s. 53, przyp.
143; Autorka ma przy tym na myli ziemie na prawym brzegu dolnej Netty, tu przed jej uj-
ciem do Biebrzy, co sugeruje mapka ze s. 117). Te niewielkie terytoria znajdoway si bowiem
w tym okresie pod wadz panw pruskich, cho roszczenia wysuwao do nich Mazowsze,
w skad ziem Wielkiego Ksistwa przeszy one dopiero na mocy pokoju meneskiego z 1422 r.
(E. Kowalczyk-Heyman, Rajgrd 1360 r. Przyczynek do dziejw granicy mazowiecko-krzy-
ackiej, Kwartalnik Historyczny 113, 2006, nr 3, s. 16). Recenzent musi te zasygnalizowa, e
z niejakim zdziwieniem przyj stwierdzenie Autorki (s. 48), e ksi czersko-warszawski Ja -
nusz I utraci na rzecz Litwy w pocztkach 1383 r. ziemi drohick (ktr kilka miesicy wczeniej
zaj, korzystajc z wojny domowej w Wielkim Ksistwie), zamieszka w znacznym stopniu
przez rycerstwo mazowieckie (nb. pogld ten Autorka przeja dosownie z publikowanej wersji
swojego doktoratu: A. Supruniuk, Otoczenie, s. 37). By moe Autorce uda si w przyszoci
udowodni swoj hipotez, recenzent jednak bardziej ufa zdaniu Tomasza Jaszczota, najlep-
szego w chwili obecnej znawcy mazowieckiej kolonizacji rycerskiej na ziemiach pniejszego
Podlasia, e zjawisko to ma swj pocztek dopiero w czasie ponownych rzdw Janusza I,
ktry z nadania Wadysawa Jagiey panowa tam od 1390 r. a po pocztek XV stulecia (a nad
okrgiem tykociskim do 1425 r.; zob. T. Jaszczot, w: Sokow Podlaski. Dzieje miasta i okolic,
Biaystok Sokow Podlaski 2006, s. 67-68).
Kolejnym dyskusyjnym problemem jest przekonanie Autorki, e Siemowit V, syn Siemowi -
ta IV i Aleksandry Olgierdwny, by przewidywany na nastpc swojego rodzonego wuja, krla
Wadysawa Jagiey, na tronie polskim (s. 7, 63). Wprawdzie A. Supruniuk krtko uzasadnia
swoj tez, podajc, e Siemowit V by czsto notowany w otoczeniu Jagiey, zosta przeze
wyznaczony na dowdc wojsk koronnych podczas wojny ze widrygie w l. 1431-1432 oraz
mia swoje stronnictwo, popierajce jego kandydatur po mierci wuja, jednak wydaje si, e nie
s to przesanki dostateczne. W przypadku pierwszej podobne stwierdzenie mona wysnu w sto-
sunku do braci Siemowita V, wszyscy synowie Aleksandry byli wszak rodzonymi siostrzecami
krla Wadysawa i ich czsta obecno na dworze krlewskim wydaje si czym naturalnym.
Podobnie w przypadku mianowania Siemowita V na wodza armii koronnej w 1431 i 1432 r.:
przyczyn tego naley widzie w bliskim pokrewiestwie czcym go z polskim monarch
oraz w do sporym dowiadczeniu militarnym, nabywanym poczwszy od wielkiej wojny z za -
konem krzyackim w l. 1409-1411. Rozwizanie to wydaje si tym bardziej zrozumiae w sytua -
cji, gdy jego wuj by ju osob bardzo sdziw. Podobnie w przypadku funkcjonowania stron-
nictwa Siemowita Siemowitowica po mierci Jagiey wypada zwrci uwag, e Jan Dugosz
podaje tylko, e cz szlachty przed koronacj modocianego Wadysawa III bya skonna
poprze kandydatur Siemowita V na jego opiekuna-regenta (gubernator et tutor), ze wzgldu
na czce ich bliskie pokrewiestwo (Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni
Poloniae, lib. XI-XII, Varsaviae 2001, s. 138). Nie byo natomiast raczej mowy o koronie dla
niego. Mylaa o tym najwyej grupa stronnikw Spytka z Melsztyna, ktrzy zreszt i tak ca
spraw traktowali instrumentalnie w rozgrywce przeciwko Zbigniewowi Olenickiemu.
Naley jednak zada pytanie, czy Siemowit V w ogle mia szans na nastpstwo po wuju?
Teoretyczne widoki mogy istnie chyba jedynie do 1408 r., kiedy urodzia si Jadwiga Jagie-
wna, w 1413 r. uznana za dziedziczk Krlestwa. W istniejcym ukadzie genealogicznym
przekrelao to szanse Siemowita. Nadto w 1421 r. doszo do uznania Fryderyka II Hohenzollerna
za przyszego ma Jadwigi i nastpc tronu polskiego po mierci Wadysawa Jagiey bez
mskich potomkw. Jednak take i ten plan upad w wyniku narodzin w 1424 r. Wadysawa III,
a potem kolejnych synw krlewskich. Wydaje si zatem, e szczytem moliwoci politycznych
Siemowita V w Krlestwie, i tak to widzieli jemu wspczeni, byo objcie funkcji tutora brata
wujecznego, do czego jednak ostatecznie i tak nie doszo (J. Krzyaniakowa, W. Ochmaski,
Wadysaw II Jagieo, Wrocaw 1990, s. 258-260; J. Tgowski, Pierwsze pokolenia Giedymi-
nowiczw, Pozna-Wrocaw 1999, s. 132-135; K. Jasiski, Rodowd Piastw mazowieckich,
Pozna-Wrocaw 1998 [recte 2008], s. 106-111).
Recenzje 269
Nie mona si te zgodzi z opini A. Supruniuk (s. 57), e podczas schykowej fazy wojny
z lat 1409-1411 obaj ksita mazowieccy, Siemowit IV i Janusz I, uczestniczyli w rozmowach,
ktre zaowocoway zawarciem w Nieszawie rozejmu midzy stronami konfiktu 7 XII 1410 r.
rda dotyczce tych wydarze nie wskazuj bowiem, eby by tam ktrykolwiek z wymienio-
nych ksit, ich interesy reprezentowa natomiast wwczas biskup pocki Jakub Kurdwanowski
(A. Szweda, Uwagi o dokumentach rozejmowych i pokojowych z okresu wojny 1409-1411,
Zapiski Historyczne 75, 2010, z. 2, s. 72-73). Obaj mazowieccy seniorzy nie mogli te oczywi-
cie przywiesi swych pieczci w Toruniu 1 II 1411 r. do dokumentu zawartego tam pokoju
(s. 57), poniewa sigillacja dokumentu traktatowego strony polskiej nastpia pniej. Wydaje si
rwnie, e ani Janusza I, ani Siemowita IV nie byo przy wojsku krlewskim stojcym wwczas
po kujawskiej stronie Wisy. W preliminariach pokojowych przysze przywieszenie pieczci do
traktatu ostatecznego przez ksit mazowieckich gwarantowali obok krla i Witolda take ich
fratres carissimi Siemowit i Bolek (Codex epistolaris saeculi decimi quinti, t. II, wyd. A. Le -
wicki, Krakw 1891, nr 35). Drugi z nich to oczywicie wschodniomazowiecki junior, Bole-
saw Januszowic, w pierwszym widziabym take juniora, tyle, e zachodniomoazowieckiego,
zatem Siemowita V, a nie jego ojca Siemowita IV, skoro obaj Piastowie zostali w dokumencie
usytuowani w jednym pokoleniu (fratres Jagiey i Witolda).
Recenzent chciaby jeszcze przedstawi gar uwag szczegowych do wykazu urzdniczego.
Jest raczej mao prawdopodobne, aby Hinczka, ktry z tytulatur starosty brzeskiego (Brestensis
capitaneus) wystpi w testacji dokumentu krla Wadysawa Jagiey w Lublinie 2 I 1392 r.
(Kodeks dyplomatyczny Maopolski, t. IV, wyd. F. Piekosiski, Krakw 1905, nr 1017), by
identyczny z Hinczk Wezemborgiem, ktry zarzdzaby Brzeciem Kujawskim, znajdujcym
si wwczas w zastawie u Siemowita IV (s. 138, co jest powtrzeniem wczeniejszego pogldu
Autorki: Otoczenie, s. 293). Spraw t rozwizali ju jaki czas temu Jerzy Sperka i Boena
Czwojdrak, wedle ktrych chodzi tu o starost Brzecia Litewskiego, odebranego wwczas
ksiciu Witoldowi Kiejstutowiczowi. Przy czym starosta w jest przez wspomnianych badaczy
utosamiany z Hinczk z Roszkowic, protoplast Rogowskich herbu Dziaosza (J. Sperka,
Szafracowie herbu Stary Ko, Katowice 2001, s. 277; B. Czwojdrak, Rogowscy herbu Dzia-
osza podskarbiowie krlewscy, Katowice 2002, s. 42). Do grona sdziw gostyniskich naley
natomiast doda nieznanego A. Supruniuk sdziego Borsz, ktry jako nieyjcy zosta odno-
towany w ksigach ziemskich sieradzkich w 1415 r. (AGAD, Ksigi ziemskie sieradzkie, ks. 5,
k. 67v, 71, 109, 139). Starost gostyniskim w 1443 r. nie by za raczej Mikoaj Szarlejski ze
ciborza (s. 161), a umieszczenie go na tym urzdzie naley zoy na karb pomyki Saturnina
Kwiatkowskiego, autora spisu urzdnikw koronnych z lat panowania Wadysawa III, opubliko-
wanego w 1886 r., na ktrego powouje si Autorka (o urzdach sprawowanych wwczas przez
Szarlejskiego por. Polski sownik biografczny, t. 47, s. 99-100). Stolnik gostyniski Mikoaj
z Kutna, znany Autorce na tym urzdzie do 14 XII 1463 r. (jak na s. 162), zosta na nim odnoto-
wany jeszcze 26 VII 1464 r. (AGAD, Ksigi grodzkie brzeskie, ks. 4, k. 85v). Podobnie stolnik
gostyniski Jan z Kutna (ojciec poprzedniego), nie wystpi z tym urzdem po raz ostatni 11 II
1445 (s. 162), ale 6 IV 1445 r. (AGAD, Ksigi ziemskie czyckie, ks. 11, k. 753). W przypadku
podsdka wiskiego Jaka z Roman, ktry zdaniem Autorki po raz pierwszy pojawi si z tytulatur
urzdnicz w 1443 r., naley zwrci uwag, e J. Winiewski, ktry wykorzystywa wypisy
K. Tymienieckiego ze zniszczonych ksig ziemskich wiskich (J. Winiewski, Dzieje osadnictwa
w powiecie grajewskim do poowy XVI w., w: Studia i materiay do dziejw powiatu grajew-
skiego, t. I, Warszawa 1975, s. 14, 18, 190), kad pierwsze jego wystpienie na podsdstwie na
1439 r. (zapewne na tej pracy opiera si K. Pacuski, Monowadztwo, s. 209, ktry jest tego
samego zdania). Kilkumiesiczn korekt mona wprowadzi take w wypadku daty ostatniej
wzmianki o sprawowaniu urzdu podsdka zawkrzeskiego przez Aleksego z Kocic (Kucic),
poniewa nie zosta on wspomniany z odnon tytulatur po raz ostatni 13 III 1446 r. (s. 225),
ale 8 VI 1446 r. (Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz Berlin-Dahlem, Ordensfolian-
ten 16, s. 1112-1113, na podstawie mikroflmu przechowywanego w Archiwum Pastwowym
w Toruniu). Podobnie Tomasz (I) z Walewic jako chory sochaczewski zosta odnotowany nie
tylko w 1427 r. (s. 205), ale take na kartach ksigi ziemskiej czyckiej z pierwszej poowy
1429 r. (AGAD, Ksigi ziemskie czyckie, ks. 9, k. 123v).
270 Recenzje
Kocowa ocena ksiki A. Supruniuk nie jest atwa. Do pozytyww pracy naley bez-
sprzecznie zaliczy zamieszczenie spisu redniowiecznych urzdnikw mazowieckich, ktry jest
najpeniejszym w chwili obecnej ich nowoczesnym wykazem. Jednak nie jest to wykaz peny,
poniewa nawet w wypadku urzdnikw ksistwa pocko-beskiego dotyczy tylko pnego
redniowiecza (od 1341 r.), a urywa si na 1462 r. Wynika to z dziwacznej koncepcji pracy,
ktrej nie sposb zaakceptowa. Podobnie oba waciwe rozdziay Mazowsza Siemowitw
stanowi albo powielenie niemal in extenso wczeniejszej publikacji Autorki (rozdzia I), albo
s nieco tylko uzupenionym streszczeniem czci drukowanej wersji jej doktoratu (rozdzia II).
Ostatecznie recenzent nie moe oprze si wraeniu, e oceniana tu ksika powstaa wycznie
z potrzeby ponownej konsumpcji wydawniczej rozdziau I, opublikowanego w trudno ju
dostpnej syntezie dziejw Mazowsza z 2006 r.
Sobiesaw Szybkowski (Gdask)
STANISAW SZCZUR, Skarbowo papieska w Polsce w latach 1378-1431, Societas Vis -
tulana, Krakw 2008, ss. 336.
W 2009 r. (ale z dat 2008) ukazaa si ksika Stanisawa Szczura poruszajca zagadnienia
skarbowoci papieskiej w latach 1378-1431
1
. Tytu ksiki wiadomie nawizuje do klasycznej
pracy Ch. Samarana i G. Molata (La fscalit pontifcale en France au XIV
e
sicle, Paris 1905).
Jest to kolejna publikacja S. Szczura na temat fnansw papieskich. W minionych latach wyszo
spod jego pira kilka artykuw, a przede wszystkim ksika powicona annatom papieskim
w okresie awinioskim
2
. Obecna publikacja jest w pewnym sensie chronologiczn kontynuacj
poruszanych wczeniej wtkw. W piciu rozdziaach Autor omawia rodzaje wiadcze fnan-
sowych duchowiestwa i podstawowe zasady ich uiszczania, niektre zagadnienia dotyczce
kolektorii polskiej, uprawnienia kolektorw papieskich, dokumentacj skarbow powstajc
w wyniku ich pracy; przedstawia sylwetki kolektorw generalnych w Polsce i personelu
pomocniczego; wreszcie kwesti transferu pienidzy z kolektorii do Kamery Apostolskiej.
Cezur pocztkow stanowi pocztek schizmy zachodniej, rzeczywicie przeomowy dla pa-
piey rzymskich. O cezurze kocowej sam Autor napisa, e moe budzi pewne wtpliwoci
(s. 16). Przy omawianiu pracy S. Szczura uwag skupi przede wszystkim na okresie po 1417 r.,
gdy dla niego przeprowadziem dokadn kwerend w aktach Kamery Apostolskiej na potrzeby
przygotowywanego wydawnictwa rdowego
3
.
Ksika oparta jest przede wszystkim na materiale rdowym pochodzcym z akt Ka-
mery. Naley w tym miejscu zwrci uwag na istotn cech papieskich rde skarbowych
z lat 1378-1431, ktra sprawia, e omawiany okres rozpada si na dwie rne epoki: do 1417 r.
i po soborze w Konstancji. Powodem nie s soborowe reformy fnansw papieskich, ale stan
zachowania rde. Dla okresu schizmy jest on szcztkowy, natomiast po 1417 r. niemal
kompletny, wic mona ju wtedy pokusi si o znacznie bardziej pogbion analiz badanych
problemw. Oczywicie Autor wie o wanej granicy roku 1417, ale w konstrukcji ksiki nie
ma ona adnego znaczenia.
Literatura przedmiotu wykorzystana zostaa przez Autora tylko pomocniczo, gwnie przy
omawianiu zagadnie natury oglnej, takich jak generalne zasady poboru wiadcze fnansowych
od kleru czy reformy fnansw papieskich. Liczba rnojzycznych opracowa na temat skar-
bowoci papieskiej jest trudna do ogarnicia, ale Autor nie wykorzysta kilku bardzo wanych
publikacji, ktry to brak wpyn negatywnie na ksztat omawianej ksiki. Nie ma wic tam
1
Uywane skrty: ASV Archivum Secretum Vaticanum; IE Libri introitus et exitus (ksigi
wpyww i wydatkw Kamery, sygnatura: ASV, Cam. Ap., Intr. et Ex.); ASR, FC I Roma, Archivio di
Stato, Fondo Camerale I.
2
S. S z c z u r, Annaty papieskie w Polsce w XIV wieku, Krakw 1998.
3
Wiele z poruszanych tu problemw omawiam dokadniej w mojej ksice: Proventus Camerae
Apostolicae debiti. Opaty duchowiestwa polskiego na rzecz papiestwa w latach 1417-1484, Krakw 2010.
Recenzje 271
fundamentalnych prac: W. Lunta, omawiajcej wszystkie rodzaje opat na rzecz Kamery
4
, oraz
Ph. Stumpa, przedstawiajcej reformy na soborze w Konstancji
5
. Inne podstawowe opracowanie
autorstwa Ph. Stumpa
6
znajdziemy wprawdzie w Bibliografi, ale w praktyce nie zostao ono
wykorzystane zacytowano je tylko raz, w do przypadkowym kontekcie (s. 30, przyp. 19).
Na podobnej zasadzie S. Szczur nie wykorzysta informacji podanych w niewielkiej, ale wanej
edycji rdowej J. P. Kirscha, bardzo dokadnie przedstawiajcej zasady pacenia serwicjw
i annat
7
. Wykorzystanie wymienionych tu pozycji pozwolioby unikn wielu bdw.
W Rozdziale I Autor najpierw do pobienie przedstawi rozwj systemu papieskich pro-
wizji, czyli mwic poprawnie systemu papieskich rezerwacji, a wic uprawnie gowy
Kocioa do udzielania prowizji na benefcja. Nastpnie omwi reformy papieskiego fskalizmu
dokonane w okresie koncyliaryzmu. Decydujce znaczenie miay reformy przyjte w Konstancji
(1414-1418), ktrym te Autor powici obszerny podrozdzia. Sposb przedstawienia tego
problemu budzi jednak wtpliwoci. S. Szczur w miar szczegowo, cho nie bez bdw,
przedstawi rzeczone reformy, ale kilkustronicowy tekst (s. 26-34) nie ma przypisu odsyajcego
do literatury, na ktrej oparty jest cay wywd, a wiedz t trudno przecie uzna za powszechnie
znan. Wprawdzie nieco przypisw pod tekstem znajdziemy, ale dotycz one rnych drobiazgw,
a nie meritum. Z podobnym zjawiskiem spotykamy si te w innych miejscach ksiki, np. na
s. 41-42 (gdzie omawiany jest urzd kleryka Kamery), 187-192 (dokumentacja skarbowa), 233-
235 (zasady pacenia annat w kolektorii), 196-198 (kontrole w kolektorii) itd. Brak moliwoci
zweryfkowania rde informacji Autora jest tym bardziej dotkliwy, e w tekcie, zwaszcza
przy opisie procedur stosowanych w Kamerze, jest bardzo duo bdw.
Omwienie reform soboru w Konstancji zawiera sporo bdw i niecisoci. Wikszo
postanowie dotyczcych indywidualnych wiadcze duchowiestwa, czyli serwicjw i annat,
ujta zostaa w czterech konkordatach, ktre w 1418 r. Marcin V zawar z nacjami soboro-
wymi (Polski dotyczy ukad z nacj germask). S. Szczur nie poda jednak, e konkordaty
miay obowizywa tylko 5 lat, do czasu zwoania kolejnego soboru. Fakt, e postanowienia
te funkcjonoway take po 1423 r., wynika ju z dobrej woli papiea. Niezgodne z prawd
jest stwierdzenie (s. 30), i patnicy annat mieli p roku na uregulowanie nalenoci, podczas
gdy konkordaty mwi o caym roku (dwie raty co p roku). Podobnie bdna jest informacja,
e posiadacze benefcjw konsystorskich uzyskali roczny termin na spat serwicjw (s. 62).
W Konstancji ustalono termin dwuletni, a dopiero pniej w praktyce dawano patnikom od 12
do 24 miesicy na zapat. Jednorazowa redukcja o poow biecych zobowiza wzgldem Ka-
mery Apostolskiej, pod warunkiem zapacenia pozostaej poowy nalenoci w cigu 6 miesicy
od zawarcia konkordatu, nie dotyczya wycznie annat (s. 30), ale take serwicjw biskupw
i opatw
8
. Biorc pod uwag skal opat, mona wrcz stwierdzi, e redukcja ta dotyczya
przede wszystkim serwicjw. Zabrako te w pracy S. Szczura wanej informacji, e w konkor-
datach zniesiono obowizek pacenia annat przez tych duchownych, ktrzy obejm benefcja
dziki papieskiej ekspektatywie. Istotnym, a pominitym w omawianej pracy postanowieniem
konkordatw byo wprowadzenie ius alternativum, czyli zasady obsadzania benefcjw niszych
nie podlegajcych rezerwacji na przemian przez papiea i biskupw. Byo to wic przywrcenie
niewielkiej czci uprawnie lokalnego episkopatu. Po wyganiciu konkordatw Marcin V
wyda w 1425 r. regu kancelaryjn (potem ponawian), zmieniajc ius alternativum w zasad
alternativa mensium. Pozwalaa ona biskupom obsadza benefcja, ktre zawakoway w marcu,
czerwcu, wrzeniu i grudniu
9
. Naleao te wskaza, e serwicja z Francji zostay obnione
4
W. L u n t, Papal Revenues in the Middle Ages, t. I-II, New York 1934.
5
Ph. S t u mp, The Reforms of the Council of Constance (1414-1418), Leiden New York Kln 1994.
6
Ph. S t u mp, The Reform of Papal Taxation at the Council of Constance, Speculum 64, 1989,
s. 69-105.
7
J. P. Ki r s c h, Die Annaten und ihre Verwaltung in der zweiten Hlfte des 15. Jahrhunderts,
Historisches Jahrbuch 9, 1888, s. 300-312.
8
Na s. 29 S. Szczur wyranie lecz niezgodnie z rzeczywistoci stwierdza, e papie nie zgodzi
si na adne redukcje biecych nalenoci.
9
M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 39.
272 Recenzje
o poow, co miao istotne znaczenie dla caoci papieskich fnansw, gdy opaty od francuskich
biskupw i opatw przynosiy Rzymowi okoo 1/3 ogu wiadcze tego typu. Papie zgodzi
si rwnie na faktyczne obnienie annat z galijskich benefcjw
10
. Warto jeszcze doda, e
jednym z efektw polemik soborowych, cho nie ujto tego w dekretach ani w konkordatach,
by wymg zapewnienia przez ordynariuszy ich biskupom pomocniczym (tytularnym) docho-
dw w wysokoci co najmniej 200 forenw rocznie, od ktrych sufragani musieli oczywicie
zapaci annaty. Co jednak tutaj najwaniejsze nie sposb zgodzi si z wyraon przez
Autora ocen reform wprowadzonych na soborze w Konstancji. S. Szczur cho cytuje jeden
raz wspomniany artyku Ph. Stumpa z 1989 r. idzie cakowicie za starsz literatur. Uznaje,
e reforma fnansw bya kosmetyczna: Papie zrezygnowa z pewnych wiadcze bez
wikszej szkody dla swych dochodw (s. 33). Tymczasem dochody papieskie z opat od kleru
spady a o 2/3! Jak trafnie zauway Ph. Stump, stwierdzenie o kosmetycznym charakterze
reform, powtarzane w dawniejszej historiografi, ma swoje rdo w opiniach radykalnych re-
formatorw, ktrzy kade rozwizanie inne ni likwidacja wszystkich opat od kleru, uznawali
za klsk soboru. W ocenie reform soborowych racj trzeba wic przyzna amerykaskiemu
historykowi, a nawet jeli S. Szczur si z nim nie zgadza, to powinien by si ustosunkowa do
jego dobrze uzasadnionych tez
11
.
Rozdzia II ksiki S. Szczura powicony jest wiadczeniom duchowiestwa paconym
bezporednio w Kamerze, a wic serwicjom od biskupw i opatw oraz innym opatom z okazji
ich promocji, a take annatom z benefcjw niszych. Autor zawsze omawia najpierw oglne
zasady poboru tych wiadcze, a potem przytacza konkretne przykady polskie. Niestety w bar -
dzo wielu punktach podaje informacje nieprawdziwe lub niecise.
Cho Autor deklarowa we Wstpie, i przedmiotem jego zainteresowania jest caa gnie-
nieska prowincja kocielna, to w szczegowym wyliczeniu wpat serwicjalnych najwyraniej
zapomnia o biskupach lubuskich (s za to wrocawscy). Przy omawianiu otaksowania majtkw
biskupich (s. 48-53) S. Szczur podkrela, jak wielk pomoc dla urzdnikw Kamery byy Libri
taxarum, czyli ksigi zawierajce wykazy taks biskupstw i opactw, ale stwierdza (s. 49), e nie
da si wskaza konkretnej zachowanej ksigi taks uywanej w omawianym okresie (czyli w l.
1378-1431). Tymczasem znana jest taka ksiga z archiwum we Florencji, pochodzca z okresu
schizmy (przed 1418 r.), oraz co najmniej dwie ksigi przechowywane w ASV, z czasu schizmy
lub z pontyfkatu Marcina V
12
. Nieco dalej (s. 50) Autor stwierdza, e: Oddolne inicjatywy
zmiany otaksowania koczyy si niepowodzeniem. Tak nieudan prb podj prepozyt wro-
cawski Jan Strzelicz, prokurator ksicia Konrada, biskupa wrocawskiego. W styczniu 1418 r.
zoy w Konstancji stosown obligacj patnicz zobowizujc si, e elekt zapaci 4000
for. serwicjw wsplnych, ale zaraz po tym prokurator wnis protest przeciw wysokoci opat,
twierdzc, e w pewnych ksigach Kamery podana jest taksa w wysokoci 3000 forenw. Ape-
lacja okazaa si jednak bezskuteczna. S. Szczur stwierdzi w konkluzji (s. 51): Nie wiadomo,
na jakie ksigi taks powoywa si penomocnik biskupa wrocawskiego. Musiay one w kadym
razie pochodzi jeszcze z XIII w. Zdanie to jest cakowicie nieprawdziwe. Po pierwsze ksi -
ga, na ktr powoywa si prokurator biskupa Konrada, to wspomniany przed chwil zabytek
z Florencji i faktycznie fguruje tam taksa biskupstwa wrocawskiego w wysokoci 3000 forenw
(III
M
), co niewtpliwie byo zwyk pomyk pisarsk
13
. Bdne jest stwierdzenie, e ksiga mo-
ga pochodzi jeszcze z XIII w., bowiem libri taxarum pojawiy si dopiero w okresie schizmy.
Warto tu doda, e uywanie ksig taks miao sens dopiero po reformach soboru w Konstancji,
a konkretnie po zniesieniu zasady dziedziczenia dugw po poprzednikach na katedrze. Przed
10
Teksty konkordatw w: Raccolta di concordati su materie ecclesiastiche tra la santa sede e le autorit
civili, wyd. A. Mercati, t. I (1098-1914), Roma 1919 (reprint 1954), s. 144-168.
11
Ph. S t u mp, The Reform of Papal Taxation; P. P a r t n e r, The Budget of the Roman Church
in the Renaissance Period, w: Italian Renaissance Studies. A Tribute to the Late Cecilia M. Ady, London
1960, s. 259; M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 25-37.
12
Firenze, Archivio di Stato, Scritture ecclesiastiche (Carte Strozziane), F. 358; ASV, Arm. XXXIII,
vol. 5 i 6. Zob. E. G l l e r, Der Liber taxarum der ppstlichen Kammer, Quellen und Forschungen aus
italienischen Archiven und Bibliotheken 8, 1905, s. 150-151.
13
Firenze, Archivio di Stato, Scritture ecclesiastiche (Carte Strozziane), F. 358, k. 28r.
Recenzje 273
1418 r. urzdnicy i tak musieli przeglda registry Kamery, by sprawdzi, czy poprzednicy
zapacili serwicja, a przy okazji mogli tam znale informacje o taksie, wic Libri taxarum do
niczego nie byy potrzebne. Poza tym Autor bdnie utosamia (s. 29, 49, 52) ksigi taks z po -
jawiajcymi si w rdach libri Camere et Collegii, bowiem to ostatnie okrelenie oznaczao
wszelkie registry kameralne, a zwaszcza tzw. Libri obligationum.
Autor bdnie podaje, e biskup, ktry nie zapaci serwicjum na czas, zobowizywa si,
i po 4 miesicach od upywu terminu zapaty zjawi si w Kurii osobicie lub przyle peno-
mocnika i ustali z kamerariuszem nowy termin (s. 55). Tymczasem cytowane rdo stwierdza
wyranie, e dunik mia osobicie przyby do Kurii i rezydowa tam a do zapacenia nale-
noci
14
. Prolongat terminu zaatwiao si za zwyk prob do kamerariusza, przed upywem
daty patnoci (znane s tego typu przypadki). W razie niezapacenia nalenoci na czas nie
byo potrzebne ogaszanie ekskomuniki przez papiea (por. s. 55). Niewywizanie si ze zobo-
wiza ipso facto pocigao bowiem za sob wejcie w ycie cenzur zapisanych w obligacji.
Jeli chodzi o terminy zapaty serwicjw, to nie jest prawd, i bya konsekwentnie stosowana
zasada, e im wysze serwicjum, tym duszy termin dokonania wpaty. Za czasw Marci -
na V (i dodajmy tylko jego) wyduone do 16 miesicy terminy uzyskali bogaci biskupi Gniez-
na, Krakowa i Wocawka, ale i ubodzy, jak mudzki (1423), kamieniecki (1428) i przemyski
(1420), a take opat obiski (1422)
15
. Duszy termin przyznawano po prostu w odpowiedzi na
proby elektw. Byy zreszt i terminy jeszcze dusze biskupi Irlandii i Szkocji otrzymywali
po 2 lata, ze wzgldu na odlego od Rzymu. Nie jest te prawd, e czas na zapat liczono od
faktycznego objcia biskupstwa (s. 62) tak postulowano to w Konstancji, ale przynajmniej od
1417 r. liczono go od zoenia obligacji, co wyranie stwierdzaj teksty obligacji, a potwierdzaj
noty na marginesach ksig. Nie ma te wiadectw rdowych, by kamera kardynalska bya
bardziej skonna do wyduania terminw patnoci ni papieska (s. 62, 82).
Piszc o ksigach obligacji serwicjalnych (np. s. 58), Autor nie wspomina ani razu, e byy
one dublowane, gdy swoje kopie sporzdzaa take kamera Kolegium Kardynaw i prowadzia
ona te ksigi w nieco inny sposb ni jej papieska odpowiedniczka. W caej ksice ani razu
nie pada nazwa Libri solutionum, waciwa dla ksig z kopiami pokwitowa zapaty serwicjw,
a Autor uywa nazwy ksigi kwitacji (np. s. 63), co kojarzy si raczej z Libri quitantiarum,
a te zawieraj pokwitowania zapaty annat, a nie serwicjw. le opisana jest te przez S. Szczura
procedura ksigowania wpat (s. 63, wicej o tym niej, przy okazji annat). Nie jest prawd, e
w 1418 r. papie w drodze wyjtku zmniejszy opaty serwicjalne biskupowi krakowskiemu
Wojciechowi Jastrzbcowi (s. 67). Jak wczeniej pisaem, byo to jedno z postanowie konkor-
datu z Konstancji. Zreszt w tym przypadku chodzio o wpat na rzecz Kolegium Kardynaw,
a wic na redukcj serwicjum musiaoby zgodzi si Kolegium, a nie papie.
S. Szczur omawia take drobniejsze opaty promocyjne, a w zasadzie tylko opat pro
sacra (s. 82-83). Waciwie wszystkie podane tam informacje znw nie wiadomo, na jakiej
podstawie (chyba jest to wasna analiza rde) s bdne. Niepoprawna jest defnicja opaty
pro sacra, bowiem wynosia ona nie 20%, ale 1/20, czyli 5% taksy to mona jednak uzna za
przejzyczenie. Opat liczono nie od papieskiej poowy serwicjum, ale od caej taksy, z tym, e
1/4 bra kamerariusz, 1/4 klerycy Kamery i 1/2 papiescy servientes armorum. Z tego wzgldu
w rejestrach prowadzonych przez urzdnikw Kamery Apostolskiej zwykle ksigowano tylko
poow opaty t, ktra przypadaa w udziale kamerariuszowi i klerykom, natomiast cz
nalena stranikom zapisywana nie bya. Std mylne wraenie, e naleno t naliczano od
poowy kwoty serwicjum. Warto doda, e przy translacji na inn katedr biskupi nie pacili jej
ponownie. Autorowi ksiki nie jest znana kolejna opata, zwana pro subdiaconis, wynoszca
1/3 nalenoci pro sacra, zapisywana zreszt w tych samych ksigach. Wszystkie te zasady
s dokadnie opisane we wspomnianym ju (i cytowanym w innym miejscu przez S. Szczura)
redniowiecznym traktacie na temat serwicjw i annat
16
.
14
J. Ha l l e r, Die Verteilung der Servitia minuta und die Obligation der Praelaten im 13. und 14. Jahr -
hundert, Quellen und Forschungen aus italienischen Archiven und Bibliotheken 1, 1898, s. 292.
15
M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 254, 260, 269, 272 (gdzie odpowiednie rda).
16
J. P. Ki r s c h, Die Annaten.
274 Recenzje
Oprcz wskazanych przez S. Szczura dwch wzmianek rdowych o zapacie pro sacra
przez polskich biskupw (tak naprawd jest to jedna wzmianka), w przywoywanym rkopisie s
jeszcze nieznane Autorowi opaty wniesione przez biskupa przemyskiego (1420), wocawskiego
(1421) oraz opata lubiskiego (1419). Przy tej okazji spotykamy si niestety z poprawianiem
rde przez Autora, zdarzajcym si take w innych miejscach ksiki. Podaje on mianowicie,
i w rkopisie Kamery w lipcu 1423 r. odnotowano dwie wpaty polskich hierarchw pro sacra:
pierwsz biskupa krakowskiego Zbigniewa Olenickiego (k. 27v) i drug arcybiskupa gnie-
nieskiego Wojciecha Jastrzbca (k. 114v). Tymczasem ta druga to w rzeczywistoci nieznana
Autorowi opata pro subdiaconis, wniesiona rwnie przez Olenickiego. Zapis w rkopisie (Item
pro sacra episcopi Cracoviensis, [cuius] tax(a) est ad forenos III
M
...... for. L) jest wyrany i nie
budzi jakichkolwiek wtpliwoci paleografcznych, a opublikowa go poprawnie ks. J. Lisowski
17
.
W stosunku do oryginau S. Szczur zmieni Cracoviensis na Gneznensis oraz taks z 3000 na
2000 forenw
18
. Mona si domyla powodw takiego zabiegu. Naleno pro subdiaconis
niekiedy okrelano w rkopisach Kamery jako opat pro sacra nalen subdiakonom papieskim,
przez co mogo powsta wraenie, e Olenicki po raz drugi zapaci pro sacra i to w nietypowym
wymiarze, co nie powinno mie miejsca. Dodajmy jeszcze, e wpaty ze strony arcybiskupa nie
mogo by w przywoywanym rkopisie take z tego powodu, e Jastrzbiec by ju od wielu
lat biskupem, a teraz jedynie przechodzi do Gniezna, wic by zwolniony z opaty pro sacra
19
.
Autorowi nie bya znana jeszcze jedna opata od posiadaczy benefcjw konsystorskich,
a mianowicie tzw. balista. Bya to niewielka naleno (10 forenw) cica na nowo mianowa-
nych biskupach tytularnych. Na usprawiedliwienie mona jednak doda, e balista nie bya dotd
zauwaona przez literatur przedmiotu i po raz pierwszy zostaa opisana przeze mnie w 2010 r.
20
W podrozdziale dotyczcym pacenia annat rwnie znajdujemy sporo bdw, niekiedy
powanych. Przede wszystkim Autor bdnie opisa procedur ksigowania wpat. Powtrzy
przy tym identyczny bd, jak w przypadku opat serwicjw. Wedug S. Szczura, duchowny po
zapaceniu nalenoci u skarbnika otrzymywa pokwitowanie, ktrego kopi wpisywano do
osobnego rejestru (Liber quitantiarum), a dopiero potem na podstawie tego wpisu sporzdzano
zapisk o wpacie w ksigach wpyww Kamery (Introitus et Exitus IE), nazywanych przez
Autora bdnie ksigami gwnymi skarbnika papieskiego. O takim trybie dokonywaniu wpi-
sw wiadczy miay notki na marginesach IE, odsyajce do odpowiednich zapisek w ksigach
pokwitowa (s. 133). Tymczasem procedura bya odwrotna. Po dokonaniu wpaty ksigowano
kwot w IE (w ksidze depozytariusza, a nie skarbnika!) i wystawiano duchownemu pokwi-
towanie. Dopiero na yczenie patnika kopi pokwitowania wpisywano (odpatnie) do Liber
quitantiarum. Dowodz tego wpisy w IE, ktre nie maj swoich odpowiednikw w rejestrze
pokwitowa. Urzdnik Kamery regularnie sprawdza, czy kwoty zapisane w IE s zgodne z kwo -
tami w pokwitowaniach, co potwierdza adnotacj Concordat na marginesach zapisek w obu
seriach ksig. Jeeli kopii pokwitowania nie byo w rejestrze pokwitowa, to na marginesie zapis -
ki w IE urzdnik pisa Ita est (czasem z dodatkiem: Non habuit quitanciam). Konsekwencj ta -
kiej procedury jest sytuacja, e w ksigach IE zarejestrowane s wszystkie wpaty dla Kamery,
a w Libri quitantiarum tylko niektre. Ta nieznajomo poprawnej procedury okazaa si przy-
czyn powanych bdw w omawianej ksice (o czym niej).
S. Szczurowi zdecydowanie zabrako pomysu na opracowanie czci dotyczcej wnoszenia
opat serwicjalnych i annatowych przez polskich duchownych (s. 62-82, 107-132). W efek-
cie czytelnik otrzymuje mudn wyliczank wszystkich znalezionych przez Autora polskich
przypadkw dokonania zapaty na rzecz Kamery. O ile w przypadku ubogiej dokumentacji
17
J. L i s o ws k i, De servitiis: communi et minutis episcoporum Poloniae, Romae 1982, nr LXVII;
w przypisie wydawca przytoczy nagwek, wyjaniajcy jednoznacznie, z czym mamy do czynienia:
Introitus sacrarum subdiaconis tantum.
18
Tekst zapiski przytoczony przez S. Szczura (s. 83, przyp. 178) powtarza drobny bd edycji
Lisowskiego, podajc taxatae ad zamiast zgodnego z rkopisem taxa est ad, co wskazuje dodatkowo, e
Autor nie siga do rkopisu.
19
Wicej na temat opat pro sacra i pro subdiaconis zob. M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 124-127.
20
Tame, s. 127-131.
Recenzje 275
z okresu schizmy takie postpowanie wydaje si uzasadnione, o tyle dla pontyfkatu Marci-
na V (1417-1431), dla ktrego dysponujemy kompletnym materiaem rdowym, mona byo
pokusi si choby o zestawienia cznych kwot uzyskiwanych przez Stolic Apostolsk z tytuu
serwicjw, annat paconych w Kurii i z kolektorii (witopietrze i annaty). Sporzdzony przez
Autora wykaz patnikw i dokonywanych wpat miaby jak warto, ale pod warunkiem, e
byby w miar bezbdny i przede wszystkim kompletny a nie spenia niestety adnego z tych
warunkw. S. Szczur ocenia mianowicie, e w sumie dwudziestu kilku polskich duchownych
zapacio annaty bezporednio w Kurii w latach 1421-1431 (ja naliczyem w omawianej ksi -
ce 34 wpaty od 31 osb), a tymczasem dla tego samego okresu znalazem w rkopisach Kamery
53 polskie wpaty. Do tego dochodz jeszcze 64 wpaty z lat 1426-1433, przyjte przez ko lektora
Giacomina Rossiego, nieznane Autorowi ksiki. Jak wida, luki w zestawieniu S. Szczura s
powane. Wynikaj nie tylko z niestarannej kwerendy, ale s pokosiem wspomnianego wy -
ej bdnego rozumienia procedury rejestrowania wpat. Ewidentne jest, e Autor wbrew
informacji we Wstpie i wykazowi bibliografcznemu przeprowadzi kwerend jedynie w Lib -
ri quitantiarum, ale nie przeszuka ju ksig Introitus et Exitus, najwyraniej uznajc, e nie
znaj dzie tam niczego nowego. Najlepiej wiadczy o tym znamienny bd. S. Szczur zauway
spor przerw w patnociach w Kurii (s. 120) ostatnia wpata annaty miaa miejsce w lutym
1426 r., a kolejna dopiero po dwuletniej przerwie, w 1428 r., co Autor skwitowa wnioskiem:
brak wpat w kurii wiadczy o dobrym funkcjonowaniu kolektorii, cho, dodajmy, midzy
dokonywaniem wpat w Kurii a dziaalnoci kolektora nie ma adnego zwizku. Wyjanienie
tajemniczej dwuletniej luki jest proste. Najwyraniej, przegldajc Libri quitantiarum, S. Szczur
nie zauway, e zagina jedna ksiga kwitacji z lat 1426-1428
21
. W rzeczywistoci w tym
czasie Polacy dokonali a 17 wpat (rok 1427 jest rekordowy pod tym wzgldem!) i wszystkie
one s odnotowane w IE. Trudno uwierzy, e Autor mg je przeoczy podczas kwerendy.
W przypisach za, gdzie cytowane s noty pochodzce z Libri quitantiarum, brakuje niekiedy
odpowiadajcych im zapisek z IE, cho Autor stara si je podawa.
Wykaz wpat z tytuu annat zawiera te spor liczb drobniejszych bdw, na ktrych
wyliczenie nie ma tu miejsca. Tytuem przykadu mona wskaza opis uiszczenia annaty za
ar chidiakonat krakowski przez Andrzeja z Kokorzyna (s. 126), ktry wedug S. Szczura mia
w maju 1429 r. zapaci 40 forenw (wedug pokwitowania) lub 44 foreny (wedug wpisu w IE)
oraz 18 forenw w maju 1430 r. Cytowane przez Autora rda podaj jednak zupenie inne
dane, a opublikowana z przypisie 325 tre zapiski z IE jest dziwn mieszanin dwch rnych
not, podan zreszt pod bdn dat 16 V 1429 r. W rzeczywistoci Andrzej zapaci 40 forenw
15 III 1429 r., a potem 44 foreny 20 V 1430 r., co potwierdzaj zarwno pokwitowania, jak
i zapiski w IE
22
.
Autor nie poruszy kilku istotnych kwestii, m. in. takich, jak annaty od benefcjw inkor-
porowanych, pacone w podwjnej wysokoci (tzw. integra annata); nie omwi te problemu
wysokoci annat, ktre zazwyczaj pacono ex compositione w wymiarze niszym ni wynikaoby
to z deklarowanej wielkoci dochodw benefcjalnych
23
. Autor konsekwentnie pisze o wpatach
annat dokonywanych u skarbnika papieskiego, a tymczasem pienidze przyjmowa depozytariusz
Kamery i zapisywa pobrane kwoty w swoich ksigach (prowadzonych w jzyku woskim), ktre
dopiero pniej kopiowano (po acinie) na uytek skarbnika i kamerariusza.
Rozdzia III omawianej ksiki powicony jest kolektorii polskiej. S. Szczur trafnie wska-
zuje, e kolektorzy papiescy nie byli dyplomatami ani nuncjuszami w dzisiejszym rozumie -
niu, lecz tylko urzdnikami skarbowymi. Warto jednak zauway, e niekiedy papiee korzystali
z ich usug w celach innych ni fskalne. Rachunki kolektora Giacomina Rossiego pokazuj, e
dwukrotnie wozi on osobicie listy papieskie do krla i ksicia Witolda
24
. Podany przez Autora
21
Por. zestawienie Libri quitantiarum tame, s. 188, tab. 11.
22
Zob. IE 387, k. 42v; ASR, FC I, vol. 1752, k. 43v; FC I, vol. 1753; FC I, vol. 1115, k. 74r; IE 389,
k. 49r; FC I, vol. 1115, k. 235v. Rzekoma wpata 18 forenw to le odczytana liczba XLIIII na marginesie
drugiego z pokwitowa.
23
Szerzej na ten temat zob. M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 141-143, 158.
24
M. D. Ko wa l s k i, Rationes Iacobini de Rubeis, collectoris in Regno Poloniae (1426-1434).
276 Recenzje
opis procedury objcia urzdu kolektorskiego (s. 142-144) naley uzupeni o jeszcze jeden
element, a mianowicie o specjaln opat uiszczan przez nowego urzdnika, nazywan iocalia.
Wynosia ona 6 forenw i pacili j wszyscy nowo mianowani urzdnicy papiescy. Kolektor
generalny z lat 1426-1436 jest niepoprawnie nazywany Jakubem de Rubeis. W rdach
aciskich zawsze (z jednym wyjtkiem) wystpuje jako Jacobinus, a w pisanych po wosku
ksigach depozytariusza jako Jacomino Rossi lub de Rossi i taka jest poprawna wersja jego
imienia. Rozwaania S. Szczura na temat rachunkw Rossiego (s. 194-195) s chybione. Autor
uzna rachunki te za zaginione, podczas gdy zachoway si one do dzi i zostay niedawno przeze
mnie opublikowane
25
. S to najobszerniejsze polskie rachunki kolektorskie z XV w., liczce a
19 stron rkopisu. S te jedynym rdem, dajcym peny wgld w fnanse kolektorii i to w cie -
kawym okresie tu po reformach z Konstancji. Niewykorzystanie tego rda jest istotnym
brakiem ksiki. Omawiajc kolektorsk dokumentacj skarbow, S. Szczur bdnie mwi o ra -
chunkach w wersji skrconej Piotra Wolframa (s. 192) i Giacomina Rossiego (s. 194). W pierw -
szym przypadku s to normalne rachunki, w drugim robocze zestawienie wpat, a nie rachun-
ki. Omawiajc rozliczenie dziaalnoci Rossiego przed Kamer, Autor bdnie rozumie rda,
twierdzc, e kolektor mia zrezygnowa z moliwoci zaliczenia 100 forenw nalenych annat
na poczet spaty papieskiego dugu wzgldem Rossiego (s. 195). W innych miejscach ksiki
twierdzi niesusznie, e kwot przeznaczanych z dochodw kolektorii na spat papieskiego
zaduenia nie ksigowano w Kamerze (s. 277, 278). W rzeczywistoci w ksigach IE zawsze
notowano wszystkie przyjmowane i wypacane komukolwiek pienidze. W razie potrce na
poczet spaty dugu stosowano specjalny sposb ksigowania, nazywany per introitum et exitum
26
.
Wykaz subkolektorw (s. 174-184), sporzdzony w oparciu o okazjonalne wzmianki rdowe,
jest dalece niepeny, zwaszcza w wietle rachunkw Giacomina Rossiego, ktre ukazuj pen
obsad subkolektorsk w latach 1426-1433. Wspomniane rachunki pozwalaj rwnie stwierdzi,
e subkolektorzy byli wynagradzani z uposaenia kolektora generalnego (por. s. 177).
S. Szczur zaj si te opatami zbieranymi w kolektorii polskiej (rozdzia IV)
27
. Nieznajomo
rachunkw Rossiego nie pozwolia Autorowi przedstawi wielu problemw. rdo to pozwala
stwierdzi, e wpywy z annat w latach 1426-1433 stanowiy 17%, a ze witopietrza a 83%
ogu sum zbieranych w kolektorii
28
. Nie jest prawd, e Rossi wykazywa si znacznie nisz
skutecznoci w zbieraniu nalenoci ni jego poprzednik, Piotr Wolfram (s. 212); w 1426 r. prze -
sa bowiem do Kamery nie 600, a prawie 1600 forenw, a mia ponadto prawo odebra sobie
jeszcze 300 forenw, wydanych na koszty wczeniejszej legacji do Polski
29
.
Niezbyt poprawnie ujty zosta przez S. Szczura problem wymiany informacji midzy
kamer a kolektori w sprawie patnikw annat (s. 234-238). Nie mona mwi o wymianie,
gdy przepyw nastpowa tylko w jedn stron, tzn. z Kamery do kolektora, ktremu wysyano
spisy potencjalnych dunikw, sporzdzane na podstawie Libri annatarum. Faktu dokonania
zapaty u kolektora nie odnotowywano natomiast w ksigach Kamery, dlatego kto, kto zapaci
ju annat, mg mimo to znale si w wykazie przesanym kolektorowi. Zabezpieczeniem
dla patnika byo otrzymane pokwitowanie. Przytoczony przypadek Borzysawa z Pilichowa
(s. 237), ktry zapaci annat w Kamerze, a pniej postara si o litterae testimoniales chronice
go przed roszczeniami kolektora, dotyczy innej sytuacji Borzysaw otrzyma ponowne nadanie
na posiadane benefcjum (tzw. nova provisio) i obawia si, e z tego tytuu kolektor ponownie
Rachunki Giacomina Rossiego, papieskiego kolektora generalnego w Polsce, z lat 1426-1434, Studia
rdoznawcze 49, 2011, s. 88-89.
25
Tame, s. 61-96. O istnieniu tych rachunkw informowaa nota w: Additamenta agli Instrumenta
Miscellanea dellArchivio Segreto Vaticano (7945-8802), wyd. S. Pagano, Citt del Vaticano 2005, nr 7981.
26
W tym konkretnym przypadku Rossiego, w dziale Introitus zapisano przyjcie od niego 100
forenw z tytuu annaty, po czym natychmiast po stronie wydatkw (Exitus) zapisano wypacenie mu
takiej samej kwoty na poczet spaty papieskiego dugu. Caa operacja odbywaa si bezgotwkowo, bdc
jedynie zapisem ksigowym.
27
Z natury rzeczy dua cz tego rozdziau dotyczy okresu do soboru w Konstancji, na ktrym
zlikwidowano wiele opat od kleru.
28
M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 210.
29
M. D. Ko wa l s k i, Rationes, s. 90.
Recenzje 277
zada zapacenia annaty. Autor nie ma racji, narzekajc na brak informacji o wpatach annat
w kolektorii, spowodowany brakiem rachunkw kolektorskich. Jak ju wspomniaem, rachunki
Rossiego notuj 64 wpaty z lat 1426-1433. Porwnanie dat prowizji z datami zapaty pozwala
stwierdzi, e kolektorzy zbierali najczciej wiadczenia przeterminowane
30
.
W Rozdziale V, poruszajcym zagadnienie transferu pienidzy z kolektorii do Rzymu, mona
mie zastrzeenia do sposobu, w jaki Autor omawia problem kwot przesyanych Kamerze przez
Piotra Wolframa i Giacomina Rossiego. Zestawione s wszystkie znane Autorowi zapiski o ta -
kich sumach, ale w sposb, ktry nie daje czytelnikowi syntetycznego obrazu. W przypisach
niepotrzebnie podane s pene teksty wszystkich tego typu not, podczas gdy wystarczyo zacyto-
wa Repertorium Germanicum. Spord wpat Wolframa brakuje dwch wpat po 300 forenw
(15 VI 1423 i 8 VI 1425)
31
. Dwie zapiski o wpatach po 400 forenw (s. 271-272, przyp. 62 i 63)
dotycz jednej i tej samej kwoty, wpaconej 30 V 1424 r. Tak wic w 1424 r. kolektor przekaza
Kamerze nie 1400, a 1000 forenw. Nieporozumieniem jest sposb weryfkacji przez S. Szczura
rozliczenia Piotra Wolframa z Kamer za lata 1423-1425 (s. 274-275). To, e kolektor mia w ra -
chunkach po stronie wydatkw 2715 forenw, nie pozwala przyjmowa, i taka suma musiaa
zosta przekazana do Kamery. Niezalenie od bdnego wyliczenia, i Wolfram wpaci w tym
czasie Kamerze 1600 forenw (w rzeczywistoci byo to prawdopodobnie 2100 forenw), trzeba
doliczy jeszcze 10% na koszty weksli, a ponadto naley pamita, e w rachunkach zapewne
byy inne wydatki kolektora na nieznan kwot. Wicej bdw zawiera omwienie fnansw
Giacomina Rossiego (s. 278-286). Autor wykorzysta tu wykaz wpat do Kamery, sporzdzony
przez samego kolektora przy okazji skadania rachunkw, ale nie prbowa go skonfrontowa
z zapiskami w IE. Okazuje si, e w IE s odnotowane 2 wpaty (razem 1100 forenw), kt-
rych nie ma w rachunkach, co oznacza, i kolektor pomyli si na wasn niekorzy i jak
sdz wie si to z prb ukrycia nieprawidowoci w rozliczeniach
32
. Oprcz jednej wpaty
wymienionej przez Autora (s. 286), w 1434 r. Giacomino przekaza jeszcze Kamerze 200 fore-
nw (17 V 1434). Wbrew twierdzeniu S. Szczura (s. 283) wszystkie znane z rachunkw wpaty
odnotowane s te w ksigach IE. W innym miejscu, przy opisie dyspozycji zawartych w licie
Rossiego do Bartomieja de Monte (s. 280), mamy do czynienia z bdnym tumaczeniem ich
treci, gdy Bartomiej nie mia zabezpiecza pienidzy u siebie w domu, ale przekaza je
wicekamerariuszowi, a w domu przechowa pokwitowania
33
. Nie mona mwi o kryzysie
i spadku dochodw z kolektorii w 1433 r. (s. 285). Jak pokazuj rachunki, Rossi zebra wtedy
mniej wicej normalne sumy. Nie przesa ich do Kamery, gdy w poprzednim okresie przy-
najmniej ofcjalnie wysa ju zbyt wiele pienidzy.
Wszystkie wymienione wyej bdy i niecisoci nie wyczerpuj listy dostrzeonych usterek
omawianej rozprawy. Niestety, ich list mona by wyduy. Trzeba te w tym miejscu doda,
e ksik cechuje te pewna maniera pisarska, polegajca na wygaszaniu przez Autora gene-
ralizujcych stwierdze, ktre czsto s niesuszne lub oparte na bardzo wtych przesankach.
Przykadem moe by stwierdzenie, e oddolne inicjatywy [liczba mnoga MDK] zmiany
otaksowania [biskupstw] koczyy si niepowodzeniem (s. 50). Poparte jest ono jednym tylko
przykadem, na dodatek nie bdcym prb zmian taksy, ale wskazaniem na moliwy bd urzd-
nikw Kamery. Innym razem (s. 280) twierdzenie o konfikcie interesw i braku zaufania
midzy depozytariuszem a skarbnikiem wspiera si na analizie tylko jednej wzmianki rdowej.
Jak ju wczeniej wskazaem, ksika jest oparta przede wszystkim na rdach, tak wic
zakres i jako kwerendy oraz poprawno ich interpretacji decyduj w sposb zasadniczy o war -
toci caej publikacji. Jeli chodzi o rda drukowane, to Autor mia do dyspozycji przede wszyst-
kim dwie bardzo niedoskonae edycje akt Kamery, przygotowane przez ks. J. Lisowskiego
34
. We
Wstpie S. Szczur wyrazi do odwany, cho w zasadzie suszny pogld, e edytorskie bdy
30
Tame, s. 64.
31
IE vol. 380, k. 3r, vol. 382, k. 2v; vol. 383, k. 7r.
32
M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 198-199.
33
A. Me r c a t i, Dall Archivio Vaticano, Citt del Vaticano 1951, nr 34, s. 57.
34
J. L i s o ws k i, Polonica ex libris Obligationum et solutionum Camerae Apostolicae ab a. 1373,
Romae 1960 (Elementa ad fontium editiones 1); t e n e, De servitiis.
278 Recenzje
ks. J. Lisowskiego s stosunkowo atwe do zauwaenia dla kadego obeznanego z zasadami
funkcjonowania kamery (s. 11). Lektura recenzowanej ksiki pokazuje jednak, e w praktyce
nie okazao si to takie proste. Akta Kamery Apostolskiej opublikowane zostay take w dwch
tomach Monumenta Poloniae Vaticana (t. VIII/1 i X). Nieco materiaw skarbowych, cho nie
najlepiej wydanych, znajduje si w Bullarium Poloniae, a take w edycji A. Theinera (Vetera
monumenta Poloniae et Lithuaniae). Sporo materiau polskiego zawieraj pierwsze tomy Re-
pertorium Germanicum, ale s to tomy najstarsze, a wic i najsabsze. rda dotyczce lska
s wreszcie wydane w czeskiej serii Monumenta Vaticana res gestas Bohemicas illustrantia.
Znaczna cz rde nie bya dotd publikowana, cho czsto bya rejestrowana w publika-
cjach naukowych, zwaszcza w Sprawozdaniach z poszukiwa W. Abrahama. W przypisach
S. Szczur podaje peny tekst bardzo wielu zapisek skarbowych, przez co ksika staa si po
czci swego rodzaju edycj rdow. Warto wic uwaniej przyjrze si jej take od tej strony.
W Bibliografi zwraca uwag obszerny opis niektrych rkopisw, podczas gdy inne kodeksy
z tej samej serii s go pozbawione. Tre owych opisw stanowi przede wszystkim cytowane
w caoci noty, znajdujce si na okadkach rkopisw. Zazwyczaj nie wyjaniaj one, z jakim
rodzajem ksigi mamy do czynienia. Lepiej byo przy kadej ksidze okreli jej typ (rodzaj
zawartoci) i poda dokadny zakres chronologiczny
35
. Wrd ksig wpyww i wydatkw Ka-
mery Apostolskiej (Introitus et Exitus) wymienione s tylko kodeksy przechowywane w ASV,
a brak ksig z rzymskiego Archivio di Stato o sygnaturach: FC I, 1752, 1753. S one kopiami
ksigi IE 387. Brakuje te ksigi IE 384 (kopia IE 385), 391 i 393 (kopie IE 390). Brakujce
ksigi s wprawdzie tylko kopiami innych, wymienionych w wykazie rde, ale naleao je
obj kwerend i wymieni, tym bardziej, e Autor poda inne ksigi-kopie, jak IE 382 (kopia IE
380) oraz IE 392A (kopia IE 392). Nieco wbrew tytuowi narracja w ksice dochodzi do 1434 r.
i Autor wykorzysta kodeksy IE 392 i IE 392A z lat 1431-1434, ale nie uwzgldni tomw IE
394, 395, 396 za lata 1433-1434, zawierajcych rwnie polskie wpisy
36
. Istnienie kopii ksig
IE wynika z faktu, e ksig przychodw i wydatkw Kamery prowadzi (po wosku) depozy-
tariusz, a potem rkopis przepisywano (po acinie) dla skarbnika i dla kamerariusza. Czasem,
cho bardzo rzadko, przy kopiowaniu pojawiay si pewne rnice midzy tekstem woskim
a aciskim. Jak pokazaem ju na kilku przykadach, lektura ksiki kae wtpi, czy Autor
prowadzi kwerend w wymienionych przez siebie tomach IE. Cytowane z tych rkopisw zapiski
mg odnale dziki Repertorium Germanicum lub wzmiankom w literaturze.
Powyej wskazywaem ju braki w wykorzystanych przez S. Szczura archiwaliach. Najpo-
waniejszym jest niewtpliwie nieznajomo rachunkw kolektora Giacomina Rossiego. Wska-
zaem te przykad niedopuszczalnej praktyki poprawiania rde, brak kwerendy w niektrych
zespoach archiwalnych lub jej niesolidno oraz na bdn interpretacj rde, wynikajc
z nieznajomoci procedur stosowanych w Kamerze Apostolskiej. Najwiksze wtpliwoci budzi
sposb oddawania tekstw rdowych. Poka to na kilku wybranych przykadach.
Zacznijmy od noty marginalnej przy zapisce o wpacie serwicjum przez biskupa przemyskiego
Janusza z Lubienia. W wydaniu J. Lisowskiego (De servitiis, nr CLIII) brzmi ona: Ita est, non
habet quitanciam, Bardus nunc habet 4 ut patet libro V folio LXIII. S. Szczur podaje jej tre
niemal identycznie: Ita est, non habet quitanciam, Bardus nunc habet IIII ut patet libro V folio
LXIII (s. 78, przyp. 146). Druga cz noty jest pozbawiona sensu, czemu winien jest bdny
odczyt, wynikajcy z nieznajomoci procedury. To nie jaki Bardus mia mie 4 sztuki czego,
ale biskup mia mie pokwitowanie! Wedug oryginau nota brzmi nastpujco: Ita est et non
habet quitanciam. B(e)n(e)d(ictu)s. [dalej dopisane inn rk:] Nunc habet q(uitanciam), ut patet
li(bro) so(lutionum), fol(io) LXIII. atwo zrozumie, e ks. Lisowski bdnie odczyta liter q
(skrt od quitanciam) jako cyfr 4, gdy paleografcznie s one bardzo podobne, ale w owym q
nie da si przecie w aden sposb zobaczy czwrki rzymskiej (IIII)! Wyranie wskazuje
to, e podstaw wydania w recenzowanej ksice nie by rkopis, ale poprawiona edycja
J. Lisowskiego. Naley jeszcze doda, e omawiana wpata miaa miejsce w roku 1421, nie
za w 1431, jak poda to ks. Lisowski, a za nim S. Szczur. Rkopis IE 379, z ktrego pochodzi
35
Zob. zestawienia w M. D. Ko wa l s k i, Proventus, rozdz. IV.1.
36
Por. tame, s. 180.
Recenzje 279
owa zapiska, zawiera chronologicznie uoone wpisy z lat 1418-1419 i 1421-1423. Wydanie
zapiski zawiera jeszcze inne bdy (m. in. brak daty dziennej)
37
. Doda trzeba, e tego typu bdy
szczegowe skutkuj tym, e le zostaje przedstawiony cay proces wnoszenia kolejnych opat
(w tym wypadku przez biskupa przemyskiego)
38
.
Przy opacie serwicjw przez opata klasztoru w. Wincentego na wrocawskim Obinie
notariusz Kamery najwyraniej nie zna nazwy zakonu, wic pozostawi w rkopisie puste
miejsce. S. Szczur znw identycznie jak ks. Lisowski
39
podaje tymczasem zapisk w nast-
pujcym brzmieniu (s. 82, przyp. 173): abbate monasterii s. Vincentii ordinis Premonstratensis
extra muros Wratislaviensis per manus domini Iacobini de Rubeis, zamiast jak w oryginale:
abbate monasterii s. Vincentii ordinis ______ extra muros Wratisslavienses per manus domini
Iacobi de Rubeis. Do tego mamy not marginaln, oddan przez S. Szczura (i J. Lisowskie -
go) w brzmieniu: Pro communi servicio monasterii s. Vincentii extra muros Wratislaviensis ita
est in libro quitanciarum, zamiast poprawnego: Pro communi servicio monasterii s. Vincentii
[i tu nic wicej nie ma! MDK]. Ita est. Non h(abe)t quit(anciam). Jak wida, w wydanej przez
S. Szczura zapisce znalazy si sowa, ktrych nie ma w rkopisie.
W innym miejscu (s. 236, przyp. 81) Autor cytuje obszerny fragment rda, powoujc
si na rkopis, cho tekst w zosta ju dwukrotnie wydany
40
. Zwraca przy tym uwag fakt, e
w cytacie opuszczony zosta jeden wiersz tekstu, midzy sowami prorogamus i affuturum. Tego
typu mechaniczne pomyki oczywicie si zdarzaj, tyle tylko, e w tym przypadku opuszczony
fragment odpowiada dokadnie wierszowi nie w rkopisie, a w edycji w Monumenta Poloniae
Vaticana (t. VIII/1, nr 100).
Wydawane przez S. Szczura teksty otrzymay czsto z interpunkcj, co niejednokrotnie
wypacza kompletnie sens zapisek. Tak jest w kilku tekstach obligacji annatowych z czasw
Jana XXIII (s. 91, przyp. 196-198). Przykadowo: Die VI dicti mensis [Septembris] Vincentius
Dobeslai de Szelegy principalis obligavit se pro annatis canonicatus et prebende ecclesie Plo-
censis, quorum fructus V marcas argenti puri communi extimacione, vacantium per mortem
Mathie Bertrami, extra curiam sibi collatorum. Apud s. Antonium extra muros Florentinos, XIIII
Kalendas Septembris anno quarto [6 IX 1413] (s. 91, przyp. 198). Brzmienie tej zapiski suge-
ruje, e Wincenty otrzyma prowizj extra Curiam, a kanonik Maciej zmar nie wiadomo gdzie.
Czytelnik odnosi te wraenie, e zapiska ma dwie daty: 6 IX 1413 i 19 VIII 1413. Poprawnie
tekst powinien wyglda nastpujco: Die VI dicti mensis [Septembris] Vincentius Dobeslai de
Szelegy principalis obligavit se pro annata canonicatus et prebende ecclesie Plocensis, quorum
fructus V marcarum argenti puri communi extimacione [non excedunt], vacantium per mortem
Mathie Bertrami extra Curiam, sibi collatorum apud s. Antonium extra muros Florentinos, XIIII
Kalendas Septembris anno quarto. Dat zapiski jest bowiem 6 IX 1413, natomiast 19 VIII 1413
to data nadania kanonii.
W omawianej ksice znajdziemy te bdy wynikajce z usterek publikacji ks. Lisowskiego
i Bullarium Poloniae (w miejscach, gdzie powoano si na te edycje), cho Autor mia wiado-
mo powanych niedoskonaoci owych wydawnictw, czemu da wyraz we Wstpie. S. Szczur
pisze np. o dwch misjach kontrolnych w kolektorii polskiej przeprowadzonych przez kleryka
Kamery Jana Manco w 1378 oraz w 1389 r. (s. 149, 155-156, 197-198, 201-203). Rzekome
dwie misje to efekt bdu w Bullarium. Te same dokumenty nominacyjne dla Jana Manco zo-
37
U S. Szczura brak sw recipiente dicto Bartolomeo [depositario]; jest te Premislensis zamiast
rdowego Primisliensis; jest in persona reverendi domini I(ohannis) forenos zamiast rdowego
in personam reverendi patris domini _____ forenos; brak jest wreszcie informacji, e zapiska ta zostaa
ju opublikowana przez J. Lisowskiego.
38
Por. M. D. Ko wa l s k i, Proventus, s. 267. Z innych bdw naley wymieni: nie odnotowano, e
6 IX 1420 biskup Jan zapaci jedno serwicjum mae (ponad 2 foreny); nie byo dwch wpat dla Kamery
Apostolskiej we wrzeniu 1421, gdy pierwsza ze wspomnianych w przyp. 143 opat pro sigillo zostaa
skrelona, a druga odnosia si do spnionego pokwitowania (Nunc habet quitanciam) omawianej wpaty
z 31 V 1421; po prolongatach z lat 1423-1424 nie ma ju ladw adnych innych wpat biskupa Jana
z Lubienia, gdy rzekoma wpata z 1431 miaa miejsce w 1421 r.
39
J. L i s o ws k i, De servitiis, nr CXXXII.
40
Monumenta Poloniae Vaticana, t. VIII/1, wyd. E. Dugopolski, Krakw 1939-1946, nr 100; Mo-
numenta Vaticana res gestas Bohemicas illustrantia, t. V, wyd. K. Krofta, Praha 1903-1905, nr 308.
280 Recenzje
stay tam wydane dwukrotnie: raz bdnie pod 1378 i ponownie (poprawnie) pod 1389 r.
41
Rzut
oka na podstaw rdow regestw pokazuje, e w obu przypadkach chodzi o te same bulle.
W innym miejscu (s. 80) Autor dziwi si nienaturalnie niskiej opacie z tytuu serwicjw, wnie-
sionej przez opata lubiskiego. Tekst pokwitowania podaje jakoby, e przy taksie w wysokoci
90 forenw opat Mikoaj zapaci we wrzeniu 1419 r. tylko ok. 2 foreny pro totali solucione
communis et minuti servicii
42
. Tymczasem w oryginale jest wyranie napisane, e owa niewielka
kwota zostaa zapacona pro totali solucione unius minuti servicii, a wic tylko z tytuu jednego
maego serwicjum
43
. Przy okazji mona doda, e za J. Lisowskim Autor bdnie podaje dat
kolejnej zapaty serwicjum maego na wrzesie 1420, podczas gdy w rzeczywistoci jest to
wpata z 18 IX 1419 r.
44
Jak w soczewce wszystkie rodzaje bdw skupiaj si przy analizie obligacji serwicjalnej
biskupa kujawskiego Jana Pelli z Niewiesza z 1421 r. (s. 71). S. Szczur stwierdzi, e nie wia-
domo, w jaki sposb spaca swoje zobowizania biskup wocawski Jan Pella . W ksidze
pokwitowa nie ma adnych ladw dokonywanych przez niego wpat dla kamery papieskiej.
To drugie zdanie jest w pewnym sensie prawdziwe, bowiem ksiga pokwitowa Kamery Apos-
tolskiej z lat 1421-1423 nie zachowaa si, cho stosowne pokwitowanie niewtpliwie tam byo.
O wniesionych opatach wiadczy maj natomiast wedug Autora uwagi na marginesie obligacji:
Na marginesie zapiski o zoonej obligacji zanotowano: Cardinales XII, solvit D, prima
Julii. Mona to interpretowa jako informacj o jednorazowej wpacie w wysokoci 500 forenw
dokonanej w lipcu 1422 r. Dodatkowo w przypisie 103 S. Szczur potwierdzi jednoznacznie,
e skontrolowa tekst rdowy w oryginale: Nie wiadomo, dlaczego wydawca [J. Lisowski
MDK] dostrzeg w zapisce marginalnej liter M, podczas gdy fguruje tam ewidentnie litera D.
Tymczasem tak naprawd mamy kolejny raz do czynienia z arbitralnie poprawion zapisk
z edycji J. Lisowskiego, gdzie owa nota marginalna miaa posta: Cardinales XII, soluit, M,
prima iulii pro prima soluit
45
. Gdy spojrze w rkopis, okae si, e niemoliwe jest odczytanie
zapiski tak, jak uczyni to S. Szczur. Poprawny odczyt i interpretacja wymagaj dobrej znajomoci
procedur Kamery. W rkopisie dopiski marginalne maj nastpujc posta (wiersze oddzielam
rednikami): Card. XII; Solvit; M; prima iulii pro prima so.
46
, a ich znaczenie jest nastpujce:
notariusz wpisujcy obligacj Jana Pelli na prawym marginesie napisa Card(inales) XII, gdy
liczba kardynaw obecnych na promocji bya potrzebna do wyliczenia wysokoci serwicjum
maego; nastpnie przy prawym dolnym rogu obligacji napisa wyrane majuskulne M (1000)
i nie mogo to by D, gdy liczba ta oznaczaa wysoko taksy biskupstwa, ktra wynosia wa-
nie 1000 forenw; po pewnym czasie urzdnik skarbowy zapisa nieco poniej, na marginesie:
prima Iulii pro prima so. Ten ostatni dopisek jest efektem kontroli patnika, podanym tu w for-
mie skrconej. W penej wersji powinien brzmie: Prima Iulii [transivit terminus] pro prima
so(lucione). Oznacza on, e 1 VII 1422 r. upyn termin patnoci pierwszej raty serwicjum,
ktrej Jan Pella nie zapaci. Dopiero w padzierniku 1423 r. biskup uici wszystkie naleno-
ci, wic z boku obligacji urzdnik dopisa: Sol(vit). Poprawna interpretacja not marginalnych
jest wic dokadnie odwrotna do podanej przez S. Szczura. Z opisywanej zapiski nie mona
zreszt w ogle niczego wnioskowa o wpatach Jana Pelli na rzecz kamery papieskiej, gdy
rkopis ten nalea do kamery Kolegium Kardynaw i rejestrowa wpaty kardynalskiej czci
serwicjw. Warto tu zaznaczy, e (wbrew twierdzeniom S. Szczura) wpata serwicjum na rzecz
Kamery Apostolskiej (papieskiej) zostaa odnotowana w rdach. Dnia 29 X 1421 r. w ksidze
przychodw Kamery zapisano wpat 500 forenw, tyle tylko, e pisarz bdnie nazwa Jana
biskupem wrocawskim, co jest bardzo czstym bdem (Wladislaviensis Wratislaviensis)
47
.
41
Bullarium Poloniae, t. III, wyd. I. Sukowska-Kura, S. Kura, Romae-Lublini 1988, nr 4-6, 100-102.
42
J. L i s o ws k i, De servitiis, nr XXXIV.
43
ASR, FC I, vol. 1113, k. 69.
44
J. L i s o ws k i, De servitiis, nr XLV; ASV, Cam. Ap., Servitia Minuta, vol. 1, k. 53v.
45
J. L i s o ws k i, Polonica, nr 190.
46
ASV, Cam. Ap., Oblig. et Sol., vol. 58, k. 204r.
47
IE 379, k. 55v. Zapisk t opublikowa J. L i s o ws k i, De servitiis, nr CLIV, ale pomykowo pod
1431 r. Dodatkowo fakt wystawienia pokwitowania po zapaceniu serwicjw potwierdza notka z ok. 18 X
Recenzje 281
Z innych czsto wystpujcych w pracy S. Szczura bdw naley wymieni podawanie
liczb w tekstach rdowych za pomoc zapisu rzymskiego (podczas gdy w oryginale s one
zapisane sownie lub cyframi arabskimi), a take edycj zapisek bez podania ich dat
48
lub bez
rozwizania tych dat. Charakterystyczne jest podawanie niekiedy starych (oryginalnych) nume-
rw foliw w rkopisach, jakie mona byo znale w przedwojennej literaturze, podczas gdy
od kilkudziesiciu ju lat maj one now foliacj
49
. Oprcz tego niemal kady wydawany tekst
rdowy cechuje znaczna liczba literwek, drobnych bdw w kocwkach gramatycznych,
w pisowni nazwisk itp. W jednej krtkiej nocie jest ich zwykle kilka lub nawet kilkanacie, co
wiadczy o edytorskiej niestarannoci.
Podsumowujc, trzeba stwierdzi, e tekst recenzowanej ksiki jest obciony zbyt du
liczb bdw i niecisoci. Do wszystkich powyej wymienionych mona by doda jeszcze
sporo kolejnych. Szczeglnie surowo wypada oceni rdow stron rozprawy, a zwaszcza
sposb edycji zapisek skarbowych. Naley si obawia, e wiele bdw przeniknie do innych
opracowa. Warto przy tej okazji zauway, e ksika S. Szczura odbija fatalny stan polskich
edycji rde proweniencji papieskiej. Wikszo z istniejcych publikacji jest obarczona po-
wanymi wadami, ktre nie pozwalaj na poprawn interpretacj redniowiecznych przekazw.
Wyranie wida te, jak wana przy korzystaniu z tak specyfcznego materiau, jak zapiski
skarbowe, jest dobra znajomo procedur stosowanych w Kamerze Apostolskiej. Do poznania
tych procedur niezbdne s jednak wanie dobre wydawnictwa rdowe, oczywicie oprcz
dobrej literatury przedmiotu.
Marek Daniel Kowalski (Krakw)
Chronik des Konstanzer Konzils 1414-1418 von Ulrich Richental, eingeleitet und hrsg.
von Thomas Martin Bu c k (Konstanzer Geschichts- und Rechtsquellen XLI), Jan Thor-
becke Verlag, Ostfldern 2010, ss. LX + 250.
Sobr w Konstancji by najwikszym pokojowym zgromadzeniem, jakie ogldaa rednio-
wieczna Europa. Nic wic dziwnego, e budzi wielkie zainteresowanie wspczesnych. Owo-
cem tego zainteresowania jest kronika soborowa autorstwa Ulricha Richentala, mieszczanina
z Konstancji (by synem tamtejszego pisarza miejskiego), naocznego wiadka i obserwatora
wydarze. Spisana zostaa ju post factum, ale w stosunkowo bliskim czasie, w latach dwu-
dziestych XV w., a dokadno podawanych informacji pokazuje, e autor musia posikowa si
jakimi czynionymi na bieco zapiskami. Dzieo Richentala byo potem szeroko czytane, jak
wskazuje liczba zachowanych kopii, pokazujcych zreszt ywe losy tekstu, przepracowywanego
w kolejnych odpisach. Ju w kocu XV w. kronika zostaa wydana drukiem. Nowoczesnej nauce
historycznej rzecz uprzystpnia przede wszystkim edycja Michaela Richarda Bucka z 1882 r.
(potem wielokrotnie wznawiana). Od dawna postulatem byo ponowne wydanie tego wanego
dziea, uwzgldniajce ca podstaw tekstow. Znane s dzi 23 rkopisy (w tym 7 ilumino-
wanych), z ktrych aden nie moe uchodzi za orygina, oraz 3 druki z XV-XVI w. Kopie te
przekazuj zrnicowane wersje utworu. Stwarza to bardzo trudn sytuacj, w ktrej mamy do
czynienia z tekstem otwartym (jak formuuje to wydawca na s. VI). W dodatku wzajemne
stosunki midzy poszczeglnymi przekazami nie zostay dotd dokadnie zanalizowane i wy-
janione. Dzieo Richentala traktowano bowiem dotychczas gwnie jako kronik obrazkow,
co skutkowao skupieniem uwagi na rkopisach iluminowanych. Zaniedbano natomiast studia
nad tradycj samego tekstu.
Trudnego zadania podj si zatem Thomas Martin Buck (czyby potomek poprzedniego
wydawcy?), profesor we Fryburgu Bryzgowijskim. Za cel postawi sobie danie nowej krytycznej
1421 r., informujca, e biskup wocawski zapaci 3 foreny pro sigillo (J. L i s o ws k i, De servitiis,
nr LII; ASV, Cam. Ap., Servitia Minuta, vol. 1, k. 80r).
48
Np. s. 74, przyp. 118; s. 78, przyp. 146; s. 81, przyp. 168; s. 83, przyp. 178.
49
Np. s. 84, przyp. 179; s. 85, przyp. 181, 182.
282 Recenzje
edycji nadajcej si do czytania (kritische Leseausgabe). Skupi si na przygotowaniu tekstu,
dc do poczenia wymogw krytycznej metody oraz komunikatywnoci, starajc si z jednej
strony odnotowywa rnice kopii, z drugiej za zachowa moliwie przystpn form. Wynikiem
tego kompromisu byo przedstawienie jednolitego tekstu w oparciu o uznawany za najlepszy
rkopis z Aulendorfu (od 1935 r. znajdujcy si ju zreszt w Nowym Jorku; dysponujemy take
jego faksymilowym wydaniem: Ulrich Richental, Das Konzil zu Konstanz MCDXIV-MCDXVIII,
wyd. O. Feger, t. I-II [reprodukcja i tekst], Starnberg-Konstanz 1964). Tryb pracy by taki, e
tekst starego wydania z 1882 r. kolacjonowano najpierw z tym rkopisem (i to dwukrotnie,
najpierw z facsimile, potem z oryginaem), nastpnie za z innymi przekazami. Wydaje si, e
nie byo to idealne rozwizanie taki tok pracy grozi zawsze nowemu wydawcy petryfkowa-
niem odczytw i rozwiza wprowadzonych przez poprzednika. Wszystko to opisane zostao
w obszernym wstpie, zawierajcym rozdziay na temat stanu bada (s. XIII-XXIV, tu take
podstawowe wiadomoci o autorze i jego dziele), tradycji tekstowej (s. XXIV-XXXV), metody
przygotowania wydania tekstu (s. XXXV-XLV), wreszcie zastosowanych zasad edytorskich
(s. XLV-LIII), po czym nastpuje zestawienie bibliografi oraz rkopimiennych i starodruko-
wych przekazw kroniki.
Nowa edycja wnosi, jak deklaruje T. M. Buck, sporo poprawek w stosunku do ustalonego
w XIX w. tekstu. W przypisach wydawca przytacza te liczne odmianki z innych rkopisw, co
jest szczeglnie wane w przypadku nazw wasnych. Pomijane s ju jednak wiksze odmien-
noci w zakresie ukadu treci, porzdku rozdziaw itp., ktrych nie daoby si nijak oddawa
bez naruszenia zasady przejrzystoci i czytelnoci caoci. Zasad t udao si za wydawcy
skutecznie obroni. Tekst zosta uporzdkowany poprzez podzielenie go na rozdziay i akapity.
Likwidacji ulegy stosowane czsto w rkopisach klamry, obejmujce cae grupy wystpuj-
cych osb; podawane w ten sposb informacje wcignito wprost do tekstu, uywajc systemu
znakw grafcznych, ktre w bardziej skomplikowanych przypadkach przestaj jednak by
przejrzyste (np. zapis Jacobus, Paulus; Bohemi, Petrus; doctores oznacza, e dwaj pierwsi
objci s klamr z informacj o pochodzeniu, a wszyscy trzej dodatkowo klamr z tytuem
naukowym). W edycji nie umieszczono reprodukcji licznie wystpujcych w kronice ilustracji.
Ich obecno jest jedynie sygnalizowana w odpowiednich miejscach, wraz z podaniem krtkiego
opisu. Wydanie nie zostao zaopatrzone waciwymi komentarzami rzeczowymi. Nie zadbano
nawet, co trudno wytumaczy, o rozwizywanie padajcych w tekcie dat. Przypisy objaniajce
miejsca lub osoby zdarzaj si zupenie wyjtkowo. Ich systematyczne przygotowanie byoby
zreszt niezwykle trudne ze wzgldu na ogromn liczb przewijajcych si w kronice postaci.
Richental pisa pod wraeniem zebranego w Konstancji tumu i stara si odnotowywa wszyst-
kich przybyszw. Owocem tej tendencji jest podzia caego dziea na cz kronikarsk, opo -
wiadajc w chronologicznym porzdku wypadki na soborze (w prezentowanej edycji s. 3-
137), oraz ogromne zestawienie jego uczestnikw, w podziale na rozmaite kategorie, od papiea
i kardynaw po prostych rycerzy i delegacje miast (s. 138-207). Obie czci rni si nawet
formalnie, o ile bowiem kronikarska pisana jest po niemiecku, o tyle w wykazie uczestnikw
dominuje acina. Identyfkacja tysicy wymienianych tam osb, czsto bardzo egzotycznych,
przekraczaa oczywicie siy wydawcy. Powstaway ju na ten temat osobne prace mono-
grafczne, ale nikt nie zdoa dotd ogarn caoci (zestawienie odpowiedniej literatury na
s. XLIV). Istotnym uatwieniem dla czytelnika jest natomiast sownik trudniejszych sw
i terminw staroniemieckich (s. 209-229).
Nie jest wic to wprawdzie edycja idealna (skoro nie opisuje wszystkich odmian tekstowych
i nie posiada komentarza), ale ponowne udostpnienie poprawionego tekstu w postaci jak
podkrela wydawca czytelnej, porcznej i nadajcej si do cytowania, powita trzeba oczy-
wicie z du satysfakcj. Take w Polsce. Kronika Richentala jest z jednej strony po prostu
bardzo ciekaw lektur, z drugiej za sporo w niej informacji o szczeglniej nas interesujcych
osobach (Polakach, Litwinach, lzakach, Rusinach) i ich dziaaniach podczas soboru. Sprawy
te nie s oczywicie nieznane i to od czasu A. Prochaski (Na soborze w Konstancji, Rozprawy
Akademii Umiejtnoci, Wydzia Historyczno-Filozofczny 10, 1898, s. 1-100; wznowienie
jako: Sobr w Konstancji, 1996), F. Piekosiskiego (Gocie polscy na soborze konstancyjskim,
Recenzje 283
Rozprawy Akademii Umiejtnoci, Wydzia Historyczno-Filozofczny 12, 1899, s. 130-158) i H.
Polaczkwny (Ksiga bracka w. Krzysztofa na Arlbergu w Tyrolu, Miesicznik Heraldyczny 10,
1931, zw. s. 55-65, 73-78); wszyscy oni korzystali z Richentala. Warto jednak ponownie sign
wprost do kroniki, jako e nowa edycja oferuje poprawiony tekst i lepsze odczyty (dotychcza -
sowi badacze korzystali za ze starego wydania z 1882 r., a Piekosiski nawet ze starodruku
z 1483 r.). W kronice mamy np. opisy orszakw polskich panw (s. 30-31), ktre razem, gdy Po -
lacy wyjedali, liczyy sobie 700 koni (s. 134), opis poselstwa Witolda, w ktrym byli muzuma-
nie i autentyczni poganie (s. 33), krtkie relacje o sporach polsko-krzyackich (s. 35, 73, 77),
ciekawy opis tura, ktrego Jagieo posa krlowi Zygmuntowi (s. 84-85), szczegow relacj
o obrzdkach odprawianych przez prawosawnego metropolit kijowskiego (s. 120, 122-125),
a do tego rne cenne drobiazgi (np. biskup poznaski Andrzej askarzyc sabo mwi po nie-
miecku, s. 30). S i szczegy istotne dla oceny wiarogodnoci polskich informacji Richentala:
okazuje si, e to wanie w jego domu zatrzyma si biskup pocki Jakub, a biskup wocawski
Jan Kropido pija razem z autorem piwo, ktrego ca beczk przywiz ze sob z Polski; kroni-
karz mia wic informacje z pierwszej rki, ale ciekawe, e nawet swojego kompana od kufa nie
potraf dobrze zapamita, skoro nazywa go biskupem wrocawskim albo opolskim (s. 30, 35).
Odnalezienie odpowiednich informacji powinien umoliwia indeks. Podaje on osobno
miejscowoci (w formie dzisiejszej) oraz osoby (podug imion chrzestnych). Indeks ten obej-
muje jednak tylko obiekty i postacie wystpujce w czci historyczno-chronologicznej, nie
uwzgldnia natomiast ogromnej listy uczestnikw. Aby cokolwiek tam znale, trzeba po prostu
samemu j wertowa. Wydawca zadba na szczcie o przejrzyste rozbijanie jej akapitami na
mniejsze grupy terytorialne czy stanowe. W perspektywie takich poszukiwa wskamy wic, e
polskiego czytelnika zainteresowa powinny zwaszcza ustpy na s. 150 (biskupi polscy), 157
(wzmianka o biskupach z kraju Witolda), 164 (prepozyci polskich katedr), 171 (ciekawe uwagi
o jzyku sowiaskim), 174 (delegacja uniwersytetu krakowskiego), 181-182 (ksita lscy
i pomorscy), 182 (Fryderyk burgrabia norymberski, oeniony z polsk krlewn), 190 (rycerze
lscy), 192 (rycerze z krlestw Turcji, Litwy i Polski), 197 (polskie nazwy wrd delegacji
miast), 198-199 (miasta ruskie, wymieniane zreszt w rnych kontekstach geografcznych),
199 (poselstwo ksicia gogowskiego Henryka Rumpolda), 201 (poselstwo Ludwika brzeskie-
go). Oczywicie wskazwki te nie roszcz sobie pretensji do kompletnoci (tym bardziej, e
polskie nazwy czy imiona zapisywane s niekiedy w postaci trudnej do rozpoznania). Warto
byoby na pewno zaj si ponownie dokadnym zidentyfkowaniem i opisaniem wszystkich
wymienionych przez Richentala osb zwizanych z Polsk, a nowa edycja kroniki stanowi
winna do tego dobry impuls i zacht.
Tomasz Jurek (Pozna)
KRZYSZTOF BORODA, Studenci Uniwersytetu Krakowskiego w pnym redniowieczu,
Wydawnictwo Avalon, Krakw 2010, ss. 404.
redniowieczny Uniwersytet Krakowski jest przedmiotem niesabncego zainteresowania
badaczy od prawie dwch stuleci. W ostatnich dziesicioleciach uwaga mediewistw skupiaa si
gwnie na dziejach korporacji uniwersyteckiej, dorobku intelektualnym mistrzw i spoeczno-
ci studentw oraz na krytycznych edycjach metryki i ksigi promocji Wydziau Sztuk z XV
i I poowy XVI w., a take szeregu dzie flozofcznych, teologicznych, prawniczych i medycz-
nych krakowskich uczonych. Dotychczasowe badania nad studentami Uniwersytetu Krakow-
skiego, cho byy prowadzone przez wielu historykw, miay charakter przyczynkarski. Dlatego
rozprawa K. Borody, ktra ukazuje caociowy obraz spoecznoci studenckiej w Krakowie
w latach 1400-1509, zasuguje na szczegln uwag. Autor postawi sobie za cel okrelenie
liczby studentw oraz ich pochodzenia terytorialnego oraz spoecznego, nastpnie ukazanie
czasu trwania studiw i poziomu zainteresowania immatrykulowanych osb zdobyciem stopnia
bakaarza i mistrza sztuk wyzwolonych, a take zanalizowanie warunkw mieszkaniowych,
284 Recenzje
kosztw studiw i rde ich fnansowania, stroju studenckiego i wpywu studiw na formacj
intelektualn studentw (s. 9-10). Ze wzgldu na trudnoci z ustaleniem pochodzenia spoecz-
nego studentw z Rzeszy Niemieckiej i Krlestwa Wgierskiego ograniczy si w tym zakresie
tylko do bada grupy studentw z terytorium Krlestwa Polskiego. Doln cezur chronologiczn
rozwaa Autora wyznacza data drugiej fundacji uniwersytetu, za grn, tj. rok 1509, przyj
on ze wzgldw pragmatycznych, bowiem dla okresu 1510-1560 istnieje ju opracowanie o stu -
dentach krakowskiej wszechnicy pira Ireny Kaniewskiej
1
. Ponadto K. Boroda podkreli, e
obiektem jego bada pozostaj studenci wpisani do metryki uniwersyteckiej w latach 1400-1509
i studiujcy nastpnie na Wydziale Sztuk Wyzwolonych do uzyskania stopnia magistra artium
(s. 8-9). Natomiast pomin milczeniem problem studentw na wyszych wydziaach: prawie ka-
nonicznym, medycynie i teologii. Czeka on nadal na systematyczne studium. Podstaw rdow
omawianej pracy stanowi przede wszystkim wydane drukiem: metryka uniwersytetu i ksiga
promocji Wydziau Sztuk oraz inne opublikowane drukiem rnorodne rda uniwersyteckie,
miejskie i kocielne krakowskie, a take bardzo nieliczne rda rkopimienne z Archiwum
Uniwersytetu Jagielloskiego (statuty Burs Filozofw i Ubogich, metryka Bursy Filozofw) oraz
Biblioteki Jagielloskiej (rachunki Collegium Maius). Naley jednak zauway, e K. Boroda
nie wszystkie istniejce edycje rde uniwersyteckich spoytkowa, mimo e zawieraj istotne
informacje dotyczce studentw, bakaarzy i mistrzw sztuk wyzwolonych
2
. Poza zasigiem
jego systematycznej kwerendy znalazy si wane zespoy krakowskich rde kocielnych (akta
ofcjalatu) oraz miejskich, a take zbir rkopisw uniwersyteckich Biblioteki Jagielloskiej,
co powoduje, e nakrelony w pracy obraz rodowiska studenckiego i jego funkcjonowania
w pnoredniowiecznym Krakowie nie jest peny. W badaniach nad krakowskimi studentami,
bakaarzami i mistrzami artium K. Boroda zastosowa z powodzeniem na szerok skal metod
statystyczn, idc w lady Antoniego Karbowiaka, cytowanej ju I. Kaniewskiej, a na gruncie
europejskim Rainera Ch. Schwingesa
3
. Rozprawa obok wstpu i podsumowania zawiera 10 roz -
dziaw, wykaz skrtw, bibliograf rde i opracowa, 27 aneksw, 2 plany, 3 tablice ge-
nealogiczne, streszczenie angielskie oraz indeksy osb i miejscowoci. We Wstpie (s. 5-21)
Autor scharakteryzowa merytoryczne zaoenia pracy, jej podstaw rdow, zastosowane
metody badawcze oraz stan bada nad studentami krakowskimi w XV i na pocztku XVI w.
W przegldzie dotychczasowych bada powiconych studentom zabrako kilku wanych stu-
diw (m. in. Endre Kovcsa, Jerzego Drewnowskiego, Krzysztofa Baczkowskiego, Antoniego
Gsiorowskiego i Krzysztofa Stopki
4
).
1
I. Ka n i e ws k a, Modzie Uniwersytetu Krakowskiego w latach 1510-1560. Studium statystyczne,
w: Studia z dziejw modziey Uniwersytetu Krakowskiego w dobie Renesansu, Krakw 1964, s. 1-89
2
Tytuem przykadu mona wymieni: J. Z a t h e y, Colligite fragmenta ne pereant. Contribution aux
recherches sur lhistoire de lenseignement lUniversit de Cracovie aux XVe s., Mediaevalia Philosophica
Polonorum 10, 1961, s. 96-102; Prima verba. Krakowskie mowy uniwersyteckie, red. E. Jung-Palczewska,
d 2000; W. Bu k o ws k i, Z najstarszych dziejw skarbowoci Uniwersytetu Krakowskiego. Rachunki
dziekanw Wydziau Sztuk z lat 1458-1470, w: Fontes et historia. Prace dedykowane Antoniemu
Gsiorowskiemu, Pozna 2007, s. 7-29; t e n e, Z najstarszych dziejw skarbowoci Uniwersytetu
Krakowskiego. Rachunki prokuratorw generalnych za lata 1458-1490, w: Miasta, ludzie, instytucje, znaki.
Ksiga jubileuszowa ofarowana Profesor Boenie Wyrozumskiej w 75. rocznic urodzin, Krakw 2008,
s. 653-713; L. No wa k, Zapiski Macieja z abiszyna w rkopisie Biblioteki Jagielloskiej 1390. Edycja
wybranych fragmentw, Acta Mediaevalia 20, 2007, s. 315-339; t a , Zapiski Macieja z abiszyna w r -
kopisie Biblioteki Jagielloskiej 1456. Edycja wybranych fragmentw, tame 22, 2009, s. 487-502;
D. W j c i k, W. Z e g a, Stanisawa ze Skarbimierza kazanie uniwersyteckie Nihil tuleritis in via,
Przegld Tomistyczny 14, 2008, s. 99-134.
3
A. Ka r b o wi a k, Studia statystyczne z dziejw Uniwersytetu Jagielloskiego 1433/4-1509/10,
w: Archiwum do Dziejw Literatury i Owiaty w Polsce, t. 12, Krakw 1910, s. 1-82; I. Ka n i e ws k a,
Modzie Uniwersytetu Krakowskiego, s. 1-89; R. Ch. S c h wi n g e s, Deutsche Universittsbesucher
im 14. und 15. Jahrhundert. Studien zur Sozialgeschichte des alten Reiches, Stuttgart 1986.
4
E. Ko v c s, Uniwersytet Krakowski a kultura wgierska. Przyczynki do historii wgiersko-polskich
stosunkw kulturalnych wiekw XV i XVI, Budapest 1965; J. Dr e wn o ws k i, Uczony w wiadomoci
polskiego rodowiska naukowego pierwszej poowy XV w., Wrocaw 1987; K. Ba c z k o ws k i, Die
ungarischen Studenten an der Krakauer Akademie im 15. Jahrhundert, w: Universitas Budensis 1395-
1995, Budapest 1997, s. 117-128; A. G s i o r o ws k i, Pierwsi studenci odnowionego Uniwersytetu
Recenzje 285
W rozdziale I (s. 23-49) ukazane zostay: proces ksztatowania si sieci uniwersytetw
w redniowiecznej Europie i ich modeli ustrojowych, fundacja Uniwersytetu Krakowskiego
w 1364 r. i jego kilkuletnia dziaalno, a nastpnie odnowienie wszechnicy przez Wadysawa
Jagie i jej struktura organizacyjna, zaplecze materialne (budynki kolegiw i burs), system
wynagradzania mistrzw oraz program i tok studiw na Wydziale Sztuk, a take dorobek
naukowy uniwersytetu do 1509 r. Rozdzia ten z natury rzeczy ma syntetyczny charakter, jed-
nake zakrady si do niego niecisoci wynikajce z braku wykorzystania nowszych ustale
badawczych. I tak w licie uniwersytetw powstaych w Europie rodkowej w XIV w. nie ma
Kolonii, w ktrej uczelnia zostaa zaoona w 1388 r. Ponadto w Budzie nie zosta utworzony
uniwersytet w 1389, jak poda Autor (s. 25), lecz powsta on dopiero w 1395 r. i to w Starej
Budzie (buda)
5
. Przy omawianiu obu fundacji uniwersytetu w Krakowie, przez Kazimierza
Wielkiego w 1364 r. i przez Wadysawa Jagie w 1400 r., K. Boroda nie sign do nowszych
prac K. Stopki, ktre w istotnym stopniu koryguj dotychczasowe stanowisko historiografi
w tych kwestiach
6
. Wbrew twierdzeniu K. Borody, e dokument fundacyjny Wadysawa Jagiey
odwoywa si do wzorw paryskich (s. 35), nie zawiera on takiego odniesienia, a jedynie
nawizanie do rozpowszechnionej wwczas idei, i rodowiska uczonych w uniwersytetach
przysparzaj splendoru i potgi krajom, w ktrych funkcjonuj
7
. W pobienej charakterystyce
dorobku naukowego Uniwersytetu Krakowskiego Autor eksponuje mocno za starsz literatur
przedmiotu (gwnie za Wadysawem Sek)
8
wpyw Mateusza z Krakowa, uznajc go za
osob, ktra w zdecydowany sposb uksztatowaa z naukowego punktu widzenia uniwersytet
tego okresu (s. 46). Jednake sprawa jest bardziej zoona, bowiem wielu polskich mistrzw
przybyych z Pragi do Krakowa studiowao flozof i teologi pod kierunkiem innych uczonych
praskich, dlatego naley mwi o doktrynalnym oddziaywaniu caego rodowiska praskiego
na krakowskie, a nie wycznie jednego uczonego. Trzeba doda, e w Krakowie ani jeden
z profesorw flozofi na pocztku XV w. nie by bezporednim uczniem Mateusza z Krakowa,
za wrd teologw tylko Jan Isner by moe ksztaci si pod jego kierunkiem
9
. Nie mona
Krakowskiego (1400/1401), Roczniki Historyczne 71, 2005, s. 63-98; K. S t o p k a, De disordine et
disoboedientia. Nieobyczajno studencka na Uniwersytecie Krakowskim w dawnych wiekach, Alma
Mater 2007, nr 95, s. 14-17; t e n e, ycie codzienne w kolegiach uniwersyteckich redniowiecza, w: Ko -
legia uniwersyteckie redniowiecznej Europy. Katalog wystawy Muzeum Uniwersytetu Jagielloskiego,
Krakw 2007, s. 97-124. Do wymienionych przez K. Borod prac o studentach z jednej miejscowoci
(s. 11-12) naley doda: A. G s i o r o ws k i, Szamotulscy studenci na krakowskim uniwersytecie
w XV i XVI wieku, w: Szamotuy. Karty z dziejw miasta 1, Szamotuy 2006, s. 65-97; P. S z k a r a d n i k,
Mistrzowie Uniwersytetu Krakowskiego z Owicimia w XV i na pocztku XVI wieku, Krakowski Rocznik
Archiwalny 7, 2001, s. 61-80; I. Ca p r o , Koick tudenti na univerzite v Krakove v 15. a na zaiatku
16. storoia, Historick asopis 55, 2007, s. 249-266.
5
E. Me u t e n, Die alte Universitt, w: Klner Universittsgeschichte, t. I, Kln 1988, s. 52 n.;
L. Do mo n k o s, The Founding (1395) and Refounding (1410) of the University of buda, w: Universitas
Budensis 1395-1995, Budapest 1997, s. 19-34.
6
K. S t o p k a, Glos w dyskusji nad fundacj uniwersytetu w Krakowie, Rocznik Krakowski 71,
2005, s. 31-39; t e n e, Jagielloska fundacja Uniwersytetu Krakowskiego, Rocznik Krakowski 69,
2003, s. 35-46.
7
S. Kr z y a n o ws k i, Poselstwo Kazimierza Wielkiego do Awinionu i pierwsze uniwersyteckie
przywileje, Rocznik Krakowski 4, 1900, s. 77 (dodatki, dokument nr VIII): Videmus siquidem et ad
oculum experimur, qualiter Parisius per conuocacionem et congregacionem peritorum, scientifcorum
et prudentum Franciam irradiat et venustat, quomodo Bolonia et Padwa Italiam fortifcat et exornat;
qualiterque Praga Bohemiam illuminat et extollit, aut quomodo Vxonia totam fere Almaniam clarifcat et
fecundat. Zob. Z. Ka u a, Topos translatio studii w Krakowie po odnowieniu uniwersytetu, Przegld
Tomistyczny 11, 2005, s. 78-90.
8
Nie wykorzysta w tej charakterystyce m. in. tak wanych opracowa, jak: Dzieje flozofi
redniowiecznej w Polsce, red. Z. Kuksewicz, t. I-XI, Wrocaw 1975-1988; Th. W n s c h, Konziliarismus
und Polen. Personen, Politik und Programme aus Polen zur Verfassungsfrage der Kirche in der Zeit der
mittelalterlichen Reformkonzilien, Paderborn 1998.
9
J. Kr z y a n i a k o wa, Profesorowie krakowscy na uniwersytecie w Pradze ich mistrzowie
i koledzy, w: Europa Polonia Cracovia, Krakw 1995, s. 507-527; K. O g, Uczeni w monarchii
Jadwigi Andegaweskiej i Wadysawa Jagiey (1384-1434), Krakw 2004, s. 45-52, 59-67; M. Nu d i n g,
Matthus von Krakau. Theologe, Politiker, Kirchenreformer in Krakau, Prag und Heidelberg zur Zeit des
Grossen Abendlndischen Schismas, Tbingen 2007, s. 127-146.
286 Recenzje
uzna Stanisawa ze Skarbimierza za kontynuatora Mateusza w zakresie flozofi i teologii, jak
chce tego K. Boroda (s. 47), gdy Stanisaw by kanonist i przede wszystkim na gruncie prawa
kanonicznego rozwija refeksj moraln
10
.
Trzy nastpne rozdziay powicone zostay wieloaspektowej analizie statystycznej studentw
zapisanych w metryce uniwersyteckiej oraz bakaarzy i mistrzw artium widniejcych w ksidze
promocji. Dane statystyczne prezentuje Autor w tabelach (cz z nich zostaa umieszczona
w aneksach) i na wykresach w postaci liczb bezwzgldnych w przedziaach jedno- i dziesi-
cioletnich, redniej ruchomej dziewicioletniej oraz danych procentowych w przedziaach
dziesicioletnich. Analiza liczebnoci i pochodzenia terytorialnego studentw przeprowadzona
w rozdziale II (s. 51-95) zostaa oparta na nowej edycji metryki z indeksami, opracowanej przez
zesp poznaskich mediewistw
11
. Autor obliczy, e w latach 1400-1509 immatrykulacji doko-
nay w Uniwersytecie Krakowskim 21.204 osoby, za wpisw do metryki byo 21.349 (rnica
midzy obu liczbami wynika z faktu, e niektre osoby wpisay si do metryki dwukrotnie).
W badaniach nad terytorialn rekrutacj studentw Autor zastosowa susznie pitnastowieczne
podziay polityczne z wyjtkiem Rzeszy Niemieckiej, z ktrej wyodrbni Czechy z Morawami,
lsk oraz Pomorze Zachodnie z Now Marchi i ziemi lubusk, a take terytoria nalece do
Habsburgw, za pozostay obszar podzieli na cztery czci wedug kryterium geografcznego
(Niemcy wschodnie, poudniowe, pnocne i rodkowe). Ponadto dla bardziej szczegowych
analiz wydzieli mniejsze obszary. I tak w Krlestwie Wgier wyodrbni Sowacj, Wgry wa-
ciwe i Siedmiogrd, w Krlestwie Polskim Maopolsk, Wielkopolsk (z Kujawami, ziemi
sieradzk i czyck), Mazowsze i ziemie ruskie, w pastwie krzyackim Pomorze Gda -
skie z ziemi chemisk oraz Prusy z Warmi, na lsku jego cz Doln i Grn, a w Cze -
chach za Czechy waciwe i Morawy. W przypadku Maopolski, Wielkopolski oraz ziem
ruskich K. Boroda zastosowa jeszcze dodatkowy podzia na wojewdztwa. Zdoa nie tylko
ustali bezwzgldne liczby immatrykulowanych osb pochodzcych z poszczeglnych tery-
toriw, ale rwnie uchwyci dynamik frekwencji i okreli rozmaite zalenoci. Mnogo
analiz statystycznych nie pozwala w tym miejscu przytoczy wszystkich konstatacji, ale warto
wskaza na niektre z nich oraz na zasadnicze interpretacje. Przede wszystkim Autor stwierdzi,
e w I poowie XV w. 60-70% wszystkich immatrykulowanych stanowili studenci z Krlestwa
Polskiego, za w II poowie tego stulecia ich udzia spad do 40%, co w sumie dao nieco ponad
52% (11.177 osb) w cay okresie. W przypadku skali napywu studentw z poszczeglnych ziem
Krlestwa Polskiego Autor zauway trzy fazy: w pierwszej (dwa pocztkowe dziesiciolecia
funkcjonowania uniwersytetu) dominowali liczebnie studenci z Maopolski, w fazie drugiej
(trzecia i czwarta dekada XV w.) zwikszona bya frekwencja Wielkopolan, ktrzy zrwnali
si liczebnie z Maopolanami, za w fazie trzeciej (od poowy XV w. do 1509 r.) zwikszaa
si dynamika napywu Maopolan i Mazowszan, za kurczy si udzia Wielkopolan w studiach
uniwersyteckich. Spoza granic Krlestwa Polskiego najwicej studentw przybyo do Krakowa
z Krlestwa Wgier (3.364 osoby), przy czym dla studentw z Grnych Wgier (Sowacja)
Uniwersytet Krakowski sta si od poowy XV w. gwnym miejscem nauki, bowiem w pierw-
szej poowie tego stulecia przewaay jeszcze peregrynacje do Wiednia. Natomiast dla osb
z pozostaych ziem Korony w. Stefana bardziej preferowany by Uniwersytet Wiedeski, a tylko
w latach 1481-1490 liczba immatrykulowanych z Wgier w Krakowie bya nieco wysza ni
w Wiedniu, ktry nota bene zosta zdobyty przez Macieja Korwina w 1485 i pozostawa pod jego
panowaniem do 1490 r. Trzecim terytorium, ktre dostarczyo Uniwersytetowi Krakowskiemu
najwicej studentw, by lsk (2.727 osb). Autor ukaza dynamik zwikszajcego si stale
napywu studentw z Dolnego lska przy stosunkowo sabo rosncej frekwencji Grnolzakw.
Analizujc fuktuacje frekwencji i powaniejsze jej spadki, K. Boroda doszed do przekonania,
e na poziom immatrykulacji z poszczeglnych terytoriw ujemnie wpyway przede wszystkim
10
K. O g, Uczeni w monarchii, s. 54-59; t e n e, Miejsce Polski w rozwoju intelektualnym
Europy XIV-XV wieku, w: Ziemie polskie wobec Zachodu. Studia nad rozwojem redniowiecznej Europy,
Warszawa 2006, s. 389-393.
11
Metryka Uniwersytetu Krakowskiego z lat 1400-1508, wyd. A. Gsiorowski, T. Jurek, I. Skierska,
przy wsppracy R. Grzesika, t. I-II, Krakw 2004.
Recenzje 287
dziaania wojenne oraz klski elementarne (nieurodzaje, epidemie). Z kolei prbujc wyjani
terytorialny zasig rekrutacji studentw Uniwersytetu Krakowskiego z krajw ssiednich,
powiza go przede wszystkim z kontaktami gospodarczo-handlowymi miasta Krakowa z W-
grami i lskiem, za zwikszajcy si napyw studentw z poudniowych Niemiec w latach
osiemdziesitych i dziewidziesitych XV w. przypisa prestiowi uczelni w zakresie nauk
cisych (s. 92-94). Takie spojrzenie wydaje si do jednostronne. Trudno sobie wyobrazi,
aby mieszczanie krakowscy, w szczeglnoci kupcy, tak skutecznie propagowali uniwersytet
w Europie rodkowej, skoro nie wspierali go wasnymi darowiznami i fundacjami. Nie zosta
podjty w pracy problem innych drg rozpowszechniania informacji o krakowskiej wszechnicy
wrd krajw ociennych, np. poprzez rodowiska kocielne, zakonne, ptnikw, a take w-
drujcych studentw, bakaarzy i mistrzw. Mao przekonujca jest prba wyjanienia duego
wzrostu frekwencji studentw z Mazowsza w latach 1473-1474 faktem powstania w tym czasie
czterech ksicych kancelarii w tej dzielnicy i zwikszonym zapotrzebowaniem na pracownikw
kancelaryjnych. Poniewa nie byy to rozbudowane liczebnie instytucje, za w trzech poprzednich
dekadach liczba studentw z Mazowsza te bya znaczca (cznie ponad 350), to mona sdzi,
e ju wyksztaceni absolwenci od razu zajli nowe posady kancelaryjne. Caociowa analiza
liczby immatrykulacji i zasigu terytorialnego rekrutacji studentw doprowadzia Autora do
wniosku, e w I poowie XV w. Uniwersytet Krakowski mia charakter uczelni lokalnej, bo-
wiem skupia studentw gwnie z Krlestwa Polskiego, Grnego lska i Wschodniej Sowacji
(s. 94). Natomiast w II poowie tego stulecia i na pocztku nastpnego, wskutek powikszajcej
si rekrutacji studentw ze Sowacji rodkowej, Dolnego lska i pastwa zakonu krzyackie-
go, sta si redniej wielkoci orodkiem akademickim o regionalnym zasigu oddziaywania,
w duym stopniu pokrywajcym si z zasigiem kontaktw gospodarczych Krakowa (s. 95).
Trudno si zgodzi z ocen charakteru krakowskiej wszechnicy w I poowie XV w. Okrelenie
Uniwersytetu Krakowskiego lokaln uczelni, przy prawie 40% frekwencji studentw spoza
granic Krlestwa Polskiego, wydaje si nazbyt pesymistyczne. Jedynie w pierwszych latach
funkcjonowania uniwersytetu zasig terytorialny jego rekrutacji mia charakter lokalny, co prze -
konujco pokaza w swym studium nad osobami immatrykulowani w roku 1400/1401 A. G-
siorowski
12
. Ju w drugiej dekadzie XV w. zauwaalny jest napyw studentw z terytoriw
ssiadujcych z Krlestwem Polskim, ktry z biegiem czasu si zwiksza. Regionalnego, czyli
rodkowoeuropejskiego charakteru wszechnicy nadao take w tym okresie grono mistrzw,
ktrzy wywodzili si z kilku krajw tej czci Europy
13
.
W rozdziale III (s. 97-145) zostay zaprezentowane statystyczne analizy dotyczce spoecz-
nego pochodzenia immatrykulowanych studentw oraz wypromowanych bakaarzy i mistrzw
artium z ziem Krlestwa Polskiego. Autor wydzieli trzy grupy studentw ze wzgldu na pocho-
dzenie spoeczne. Do pierwszej zaliczy mieszczan, a o ich kwalifkacji decydowa status prawny
miejscowoci, z ktrych si wywodzili, eliminujc szlacht zamieszka w miastach. Drug grup
stanowi szlachta, identyfkowana na podstawie istniejcych herbarzy i innych opracowa, za
do trzeciej grupy (nazwanej nieokreleni), wczeni zostali ci spord pochodzcych ze wsi
immatrykulowanych, ktrych przynalenoci spoecznej K. Boroda nie zdoa ustali. Udao mu
si w ten sposb zidentyfkowa w grupie studentw z Krlestwa Polskiego 5.197 mieszczan,
1.126 osb ze szlachty oraz 3.413 nieokrelonych. Zrezygnowa przy tym z bada nad grup
zapisanych w metryce 418 duchownych jako odrbn kategori, co uzna naley za niezbyt
fortunn decyzj. W konkluzji licznych analiz statystycznych nad pochodzeniem spoecznym
studentw i promowanych Autor doszed do stwierdzenia, e w I poowie XV w. z orodkw
miejskich wywodzio si 50% studentw, a ze szlachty co najmniej 40%. Natomiast w latach
1450-1509 z miast byo ich ju okoo 60%, za ze szlachty ok. 32%. Hipotetycznie K. Boroda
oszacowa, e z ludnoci wieniaczej (kmieci) mogo pochodzi nie wicej ni 8-10% studentw,
wskazujc przy tym na koszty studiw, ktre stanowiy powan barier ekonomiczn w zdobyciu
12
A. G s i o r o ws k i, Pierwsi studenci, s. 63-98.
13
Metryka Uniwersytetu Krakowskiego, t. I, s. 25-28; Ksiga promocji Wydziau Sztuk Uniwersyte -
tu Krakowskiego z XV wieku, wyd. A. Gsiorowski przy wsppracy T. Jurka, I. Skierskiej, W. Swobody,
Krakw 2000, s. 5-6.
288 Recenzje
wyksztacenia uniwersyteckiego przez osoby z tego stanu. W przypadku promowanych baka-
arzy i mistrzw artium do poowy XV w. utrzymywaa si rwnowaga midzy mieszczanami
a szlacht, a pniej nastpia w tej grupie wyrana przewaga osb pochodzenia mieszczaskiego,
sigajca wrd bakaarzy nawet 80%, za mistrzw 70%. Autor przeledzi fenomen posyania
przez szlacht urzdnicz swych synw na studia do Krakowa, wyranie zauwaalny w okresie
panowania Kazimierza Jagielloczyka, ale nie wyjani jego gbszych przyczyn.
Problem czasu trwania studiw na Wydziale Sztuk Wyzwolonych i ich efektywnoci w po -
staci promocji bakaarskich i magisterskich sta si przedmiotem analiz statystycznych w roz-
dziale IV (s. 147-171). Autor ustali, e w latach 1402-1509 promocj bakaarsk osigno
4.475 studentw, za magistersk 949 osb, przy czym promocj na obydwa stopnie uzyskay
w Krakowie 873 osoby. Rok immatrykulacji udao si okreli dla 4.247 bakaarzy. Wrd wy-
promowanych w latach 1402-1450 bakaarzy 60-70% stanowiy osoby z Krlestwa Polskiego,
a w grupie magistrw byo ich 70-80%. W nastpnym okresie (1450-1509) nastpi znaczny
przyrost promowanych bakaarzy i mistrzw artium z krajw ssiednich i procentowy udzia
mieszkacw Krlestwa Polskiego spad do 30-40% w przypadku bakaarzy i do 50-60%
w odniesieniu do magistrw. Wedug wynikw analiz K. Borody studia krakowskich studentw
do promocji bakaarskiej trway przecitnie 2-3 lata. Dla osignicia stopnia magistra konieczne
byy dalsze studia rozcigajce si na okres 3-4 lat. Z kolei skuteczno studiw bakaarskich
oscylowaa w granicach 20% (wyjtkowo sigajc 25%), za magisterskich 4-6%, co miecio
si w wczesnych normach europejskich. Stosunkowo nisk skuteczno studiw w pierwszej
dekadzie XV w. Autor wiza z niewielk renom krakowskiej wszechnicy i siln konkurencj
uniwersytetu w Pradze (s. 169). Wydaje si, e zasadniczy wpyw na to miaa jednak nie owa
konkurencja, ale trwajcy kilka lat proces organizowania si korporacji uniwersyteckiej w Kra-
kowie, w tym fakultetu artium. Trudno si zgodzi z opini K. Borody, e przyczyn mniejszego
zainteresowania Wgrw osiganiem stopnia magistra sztuk w Krakowie byy ich wyjazdy po
uzyskaniu bakalaureatu do Italii w celu zdobycia wyszego wyksztacenia (s. 170). Wgrzy
rzeczywicie w znacznej liczbie udawali si wwczas do woskich uniwersytetw, ale na studia
w zakresie prawa kanonicznego i rzymskiego, a nie dla zdobycia stopnia magisterskiego ze
sztuk wyzwolonych
14
.
Kolejne rozdziay rozprawy omawiaj rozmaite aspekty ycia studentw w Krakowie, w tym
mieszkania studenckie (rozdzia V, s. 173-210), ubir i przedmioty codziennego uytku (roz-
dzia VI, s. 211-221), ksiki (rozdzia VII, s. 223-242), koszt studiw i rda ich fnansowania
(rozdzia VIII, s. 243-263), a w kocu stosunki midzy studentami a miastem (rozdzia IX,
s. 265-277) oraz zagadnienie studenckiej tosamoci grupowej (rozdzia X, s. 279-295). Au-
tor poczyni w nich szereg interesujcych ustale i spostrzee, gwnie w oparciu o wydane
drukiem rda (przede wszystkim akta sdu rektorskiego), na temat kosztw utrzymania si
studenta w Krakowie w czasie studiw na Wydziale Sztuk Wyzwolonych. Skaday si na te
koszty opaty za immatrykulacj, wykady i zajcia, egzaminy i promocje, mieszkanie, wyy-
wienie, ubir, ksiki oraz niezbdne przedmioty codziennego uytku. K. Boroda wyliczy, e
dwuletnie studia bakaarskie kosztoway od 18 1/2 grzywny do 42 grzywien, nastpujce po
nich trzyletnie studia magisterskie od 24 grzywien do 56 1/4 grzywny, za cae studia w zakresie
sztuk wyzwolonych przez 5 lat od 42 1/2 grzywny do 98 1/4 grzywny. Byy to koszta podobne
do tych, ktre studenci ponosili na uniwersytetach Rzeszy. Pominite zostay jednak niektre
wane zagadnienia z zakresu codziennego ycia studentw, np. sprawa korzystania w XV w.
przez studentw cysterskich z plebanii w. Anny
15
. Natomiast w rozdziale o ksikach w yciu
studentw nie zostaa podjta sprawa kopiowania przez nich rozmaitych tekstw na uytek
was ny lub w celach zarobkowych. W podsumowaniu (s. 297-304) K. Boroda zebra najwaniej-
sze wyniki swych bada, rysujc syntetyczny obraz krakowskiego rodowiska studenckiego
w XV i na pocztku XVI w. Obraz ten w odniesieniu do codziennego ycia studentw, bakaarzy
14
Matricula et acta Hungarorum in universitatibus Italiae studentium 1221-1864, wyd. A. Veress,
Budapestini 1941.
15
K. Ka c z ma r e k, Studia uniwersyteckie cystersw z ziem polskich w okresie redniowiecza,
Pozna 2002, s. 107-109.
Recenzje 289
i mistrzw artium w niejednym moe zosta pogbiony poprzez rda rkopimienne, w ktrych
Autor nie przeprowadzi systematycznej kwerendy. Po wykazie skrtw i bibliografi rde
i opracowa (s. 305-323) zostao umieszczonych 27 aneksw (s. 325-373). Autor pomieci
w nich znaczn cz dokumentacji statystycznej (zestawienia tabelaryczne), co zdecydowanie
odcia zasadniczy tekst od nadmiaru tabel i uatwia jego lektur. Dodane zostay take dwa
plany redniowiecznego Krakowa z zaznaczonymi kolegiami i bursami, najpierw w I poowie
XV w., a potem w II poowie tego stulecia (s. 374-375). Ponadto Autor doczy uproszczone
tablice genealogiczne trzech rodzin szlacheckich z Mazowsza (Bogackich, Ciokw i Krys-
kich), z zaznaczeniem studiw uniwersyteckich ich przedstawicieli w Krakowie (s. 377-381).
Rozpraw zamyka zwize streszczenie w jzyku angielskim (s. 383-386) oraz indeksy osb
i miejscowoci (s. 387-400).
Do treci rozprawy zakrady si niestety bdy wynikajce z niezbyt starannej redakcji i ko-
rekty tekstu. Dla przykadu: na s. 65 wykres 12 jest opatrzony nagwkiem: Immatrykulacje
z ziem ruskich Krlestwa Polskiego na Uniwersytecie Krakowskim w latach 1400-1509 (liczby
bezwzgldne), za na wykresie bdnie powtrzono dane z wykresu 10 (s. 63) prezentujcego
pochodzenie terytorialne studentw z Wielkopolski. Nieczytelny jest wykres 42 (s. 153), bowiem
zawioda kolorystyka. Na s. 267 K. Boroda stwierdzi, e w Krakowie istniao sdownictwo kon-
serwatorw uniwersytetu, ktre pozwalao pozywa przed sd prepozyta kapituy krakowskiej
mieszkacw innych diecezji. Rzeczywicie takie sdownictwo istniao, ale konserwatorami
od 1410 r. byli dziekani kapitu katedralnych: gnienieskiej, krakowskiej i wrocawskiej, za
od 1429 r. dziekana krakowskiego zastpi opat mogilski
16
. Omawian w tym kontekcie przez
Autora spraw mieszczanina koszyckiego Jerzego Debringera rozstrzyga w 1417 r. profesor
teologii Franciszek z Brzegu, dziekan kolegiaty w. Floriana jako iudex conservator iurium et
privilegiorum venerabilium virorum doctorum ac magistrorum ceterorumque suppositorum alme
Universitatis Studii Cracoviensis, per venerabilem virum, dominum Donyn decanum Cracovien-
sem principalem a Sede Apostolica conservatorem specialiter deputatum
17
. Z przytoczonego
fragmentu dokumentu wynika, e zasadnicze uprawnienia jurysdykcyjne posiada wwczas jako
principalis conservator Dunin ze Skrzyska dziekan kapituy katedralnej krakowskiej, za z jego
upowanienia sdownictwo sprawowa wspomniany Franciszek z Brzegu. W aneksie 6 (s. 334)
z tabel dotyczc studentw z ziem ruskich Krlestwa Polskiego jest bdnie woj. chemiskie
(zamiast: chemskie). W niektrych zapisach bibliografcznych prac czeskich i sowackich znaj-
duj si bdy literowe (s. 312, 314). Ponadto zostay zmylone w dwch przypadkach nazwiska
autorw opracowa lub edycji rdowych, i tak: Regestrum Bursae Cracoviensis Hungarorum
(Buda 1821) wyda nie K. Schrauf (s. 18, 308), ale J. F. Miller; Codex diplomaticus Universitatis
Studii Generalis Cracoviensis (t. I-III, Krakw 1870-1880) wyda nie F. Piekosiski (s. 307),
a I. . Pauli; natomiast autorem pracy Historia Wgier do 1526 roku w zarysie (Bydgoszcz 2000)
jest nie K. Baczkowski (s. 71, 308), lecz S. A. Sroka.
W sumie rozprawa K. Borody, mimo zauwaonych powyej rozmaitych niedostatkw,
posuwa powanie badania nad terytorialn rekrutacj i spoecznym pochodzeniem studentw
Uniwersytetu Krakowskiego do 1509 r., tokiem ich studiw na Wydziale Sztuk Wyzwolonych,
a take promocjami bakaarskimi i mistrzowskimi. Wieloaspektowe analizy statystyczne umo-
liwiy Autorowi ukazanie dynamiki zmian zachodzcych w obrbie grupy studentw, bakaarzy
i mistrzw artium krakowskiej wszechnicy. Praca stanowi bdzie dobry punkt wyjcia do
pogbionych i opartych o szersz baz rdow studiw nad yciem codziennym krakowskich
studentw w pnym redniowieczu.
Krzysztof Og (Krakw)
16
Codex diplomaticus Universitatis Studii Generalis Cracoviensis, t. I, Krakw 1870, nr 46, 85;
J. Wi e s i o o ws k i, Urzd konserwatora Uniwersytetu Krakowskiego okoo 1442 roku, w: Munera
Posnaniensia. Ksiga pamitkowa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu dla uczczenia
600-lecia zaoenia Uniwersytetu Krakowskiego, Pozna 1965, s. 157-159.
17
Dokumenty polskie z archiww dawnego Krlestwa Wgier, wyd. S. A. Sroka, t. I, Krakw 1998,
nr 44. K. Boroda przywouje ten dokument, ale nie uwzgldnia cytowanego fragmentu. O sdownictwie
konserwatorw w pniejszym okresie zob. J. Wi e s i o o ws k i, Urzd konserwatora, s. 159-172.
290 Recenzje
ANTONN KALOUS, Plenitudo potestatis in partibus? Papet legti a nunciov ve
sted n Evrop na konci stedovku (1450-1526), Matice moravsk, Brno 2010, ss. 446.
Papieska dyplomacja w wiekach rednich i u progu epoki nowoytnej od dawna budzi za-
interesowanie badaczy. Jednak w wiatowej historiografi brak byo do tej pory systematyczne -
go studium powiconego papieskim legatom w drugiej poowie XV i w pierwszych dekadach
XVI w., zarwno od strony podstaw prawnych instytucji legatw, jak ich dziaalnoci dyplo-
matycznej, politycznej i kocielnej. Badania bowiem koncentroway si na funkcjonowaniu
legatw w dyplomacji papieskiej w XII-XIII w., a potem ju na epoce, kiedy istniay stae
nuncjatury w poszczeglnych pastwach. Ksika A. Kalousa wypenia t luk. Ramy chrono-
logiczne rozprawy s waciwe z punktu widzenia dziejw papiestwa i Kocioa, a take pastw
rodkowoeuropejskich, bowiem pierwsz cezur wyznacza koniec schizmy bazylejskiej (1449)
i pocztek procesu odbudowy wadzy papieskiej, za drug narodziny nowoytnej dyplomacji
papieskiej, rozwj reformacji, Sacco di Roma (1527), klska pod Mohaczem i mier Ludwika II
Jagielloczyka, krla wgierskiego oraz czeskiego (1526), ktra spowodowaa bardzo powane
zmiany polityczne w tej czci Europy. Zakres terytorialny rozwaa stanowi Europa rodkowa,
pod ktr Autor rozumie tradycyjnie Czechy, Wgry i Polsk oraz Austri, cho nie odnosi si
do dyskusji toczonej w historiografi na ten temat.
Rozprawa, obok wstpu (s. 9-19), zakoczenia (s. 410-411), bibliografi rde i literatury
(s. 412-433), indeksu osb (s. 434-441) oraz angielskojzycznego streszczenia (s. 442-446),
mieci dwie zasadnicze czci. Pierwsza z nich (System papek reprezentace, s. 20-168)
omawia narodziny i rozwj systemu papieskiej reprezentacji w redniowieczu, typologi re-
prezentantw Stolicy Apostolskiej, a przede wszystkim ukazuje dziaalno legatw de latere
i nuncjuszw cum potestate legati de latere w rodkowej Europie, podstawy prawne ich wadzy
oraz powizania z doktryn wadzy papieskiej, uprawnienia (facultates) oraz zasig geografcz-
ny i zakres czasowy misji legackich, a take towarzyszcy tym misjom ceremonia i sposoby
fnansowania legatw i nuncjuszw, w kocu za zasadnicze sprawy podejmowane w czasie
misji legackich do Europy rodkowej, tj. kwestia husyckich Czech, organizacji wyprawy krzy-
owej przeciw Turkom, mediacji w konfiktach midzy pastwami rodkowoeuropejskimi oraz
problemy Kociow lokalnych. T cz zamykaj teksty rdowe o urzdzie legata wyjte
z Liber extra (Decretales Gregorii IX) i Liber sextus, a przedrukowane za edycj Ae. Friedberga
(Corpus iuris canonici, t. II, Lipsiae 1881), a take Wilhelma Duranda Speculum legatorum,
ktre weszo w skad jego wielkiego dziea Speculum iudiciale (tu przedrukowane za edycj
bazylejsk z 1574 r.). Natomiast druga cz rozprawy (Legti a dal papet reprezentanti,
s. 169-409) zawiera zwize biografe 78 legatw, nuncjuszw i innych wysannikw Stolicy
Apostolskiej do Europy rodkowej z lat 1450-1526 wraz z krtkim omwieniem ich misji.
Przy niektrych biogramach Autor zamieci edycje dokumentw zwizanych z misjami tych
wysannikw. Teksty te wydobyte zostay z Archivio Segreto Vaticano, Bibliotheca Apostolica
Vaticana, Archivio di Stato di Roma oraz kilku archiww wgierskich i czeskich. W przypadku
kilku legatw de latere i nuncjuszw cum potestate legati de latere s to edycje wielostronicowe,
w istotny sposb dopeniajce wywody i zarazem stanowice rdow ilustracj uprawnie i sfer
dziaalnoci wspomnianych reprezentantw papiea. W szczeglnoci interesujca jest obszerna
relacja kardynaa Marka Barbo z mediacji w konfikcie polsko-wgierskim w 1472 r. (s. 264-284).
Przyjta przez Autora konstrukcja pracy jest w zasadzie logiczna, ale moje wtpliwoci
budzi umieszczenie na kocu pierwszej czci wspomnianych fragmentw z Corpus iuris
canonici i Speculum legatorum Wilhelma Duranda (s. 140-168). To nieco narusza tok narracji.
Uwaam, e lepszym rozwizaniem byoby umieszczenie tych tekstw w odrbnym aneksie
na kocu caej rozprawy. W drugiej czci noty biografczne zostay uszeregowane wedug
porzdku chronologicznego ich misji, co uwaam za dobre rozwizanie. Natomiast poczenie
niektrych biogramw z edycj wybranych rde zakca konstrukcj, bowiem ta cz pracy
nabiera charakteru swego rodzaju repertorium biografczno-rdowego. Niewtpliwie bardziej
waciwym posuniciem byoby zebranie tych dokumentw w drugim aneksie, co zdecydowanie
uatwioby czytelnikowi korzystanie.
Recenzje 291
A. Kalous opar swoj rozpraw na solidnym fundamencie rde oraz ustaleniach dotych-
czasowej, wielojzycznej literatury przedmiotu. Przeprowadzi rozlege kwerendy w rzymskich
i rodkowoeuropejskich archiwach oraz bibliotekach. Zebra duy i reprezentatywny materia
rdowy, cho si rzeczy jest on niepeny. Podstaw s rda pozyskane w wyniku poszukiwa
w archiwach i bibliotekach rzymskich, czeskich, wgierskich i austriackich oraz w publikowa-
nych edycjach rdowych. Najskromniejszy jest materia rdowy dotyczcy Polski, bowiem
A. Kalous wykorzysta tylko niektre ogoszone drukiem rda, za nie prowadzi kwerend
w polskich bibliotekach i archiwach
1
. Warto tu nadmieni, e w Codex epistolaris saeculi decimi
quinti (t. I, cz. 2, Krakw 1876, s. 338-339, 341-343) zostay opublikowane m. in. mowy synw
Kazimierza Jagielloczyka, krlewiczw Wadysawa, Jana Olbrachta i Aleksandra, wygoszone
w 1470 r. przy powitaniu Aleksandra Numai biskupa Forli i nuncjusza cum potestate legati de
latere w Nowym Miecie Korczynie, oraz mowy krlewicza Kazimierza i scholastyka krakow-
skiego Zbigniewa Olenickiego (modszego) wygoszone w Krakowie w 1472 r. przy powitaniu
kardynaa Marka Barbo legata de latere. rda te owietlaj istotne elementy ceremoniau przy-
witania legata i nuncjusza. W zakresie wykorzystanej literatury przedmiotu podkreli naley, e
Autor sign w zasadzie do najwaniejszych pozycji powiconych funkcji legatw de latere
i nuncjuszy cum potestate legati de latere w redniowieczu oraz ich dziaalnoci w Europie
rodkowej u schyku wiekw rednich, ale niektre pomin
2
. Podobnie, jak w przypadku rde,
A. Kalous dobrze panuje nad historiograf wgiersk i czesk, za w przypadku polskiej ma
znacznie sabsze rozeznanie. Poniewa wiele misji dyplomatw papieskich do Polski w badanym
przez Autora okresie wizao si z konfiktami polsko-krzyackimi, dlatego naleao uwzgld-
ni gruntowne opracowania tej problematyki pira Mariana Biskupa, bowiem wykorzysta on
skrupulatnie archiwalia krzyackie dotyczce dziaa legatw i nuncjuszw, przechowywane
w Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz w Berlinie-Dahlem (dawniej w Getyndze)
3
.
Problem fnansowania misji legatw i nuncjuszw, ktry zosta interesujco przedstawiony
w czci pierwszej recenzowanej pracy, mona dopeni uwag, e Baltasar de Piscia, przeby-
wajc jako nuncjusz we Wrocawiu, korzysta z pienidzy polskiej kolektorii i pobiera sumy
na swe utrzymanie od kolektora Uriela z Grki
4
.
W drugiej czci rozprawy A. Kalous umieci noty biografczne wszystkich zidentyfkowa-
nych w rdach wysannikw papieskich do Europy rodkowej, a nie tylko legatw de latere
1
Z waniejszych pominitych wydawnictw mona wymieni przykadowo: Repertorium Germanicum,
t. VI-IX, Tbingen 1985-2000; Bullarium Poloniae, wyd. I. Sukowska-Kura, S. Kura [i inni], t. VI-VII,
Romae-Lublini 1998-2006; Brevia Romanorum pontifcum ad Poloniam spectantia, wyd. H. D. Wojtyska,
t. I: Brevia saeculi XV (quae extant), Romae 1986; Codex epistolaris saeculi decimi quinti, t. I, cz. 2, wyd.
J. Szujski, Cracoviae 1876.
2
Z istotniejszych prac nie wykorzystanych przez A. Kalousa wymieni wane artykuy B. Ba r b i c h e
powicone kluczowym problemom podejmowanym w omawianej rozprawie: Les diplomates pontif -
caux du Moyen Age tardif la premire modernit. Offce et charge pastoral, w: Offces et papaut (XIVe-
XVIIe sicle). Charge, hommes, destins, Rome 2005 (Collection Ecole Franaise de Rome 334), s. 357-
370; Diplomatie, diplomatique et thologie: les prambules des lettre de lgation (XIIIe-XVIIe sicle), w:
Inquirens subtilia diversa. Dietrich Lohrmann zum 65. Geburstag, Aix-la-Chapelle 2002, s. 123-132. Przy
omawianiu problemu plenitudo potestatis Autor nie sign do wanych studiw: R. Be n s o n, Plenitu-
do potestatis: Evolution of a Formula from Gregory IV to Gratian, Studia Gratiana 14, 1967 (Collecta -
nea Stephan Kuttner 4), s. 195-217; A. Ho f, Plenitudo potestatis und imago imperii zur Zeit Inno -
cenz III., Zeitschrift fr Kirchengeschichte 66, 1954, s. 39-71; K. P e n n i g t o n, Pope and Bishops. The
Papal Monarchy in the 12
th
and 13
th
Centuries, Philadelphia (Penn) 1984. W charakterystyce sytuacji Kocioa
i papiestwa w XV i na pocztku XVI w. zabrako odwoania do pracy wybitnego historyka flozofi i teo -
logii pnoredniowiecznej Europie S. S wi e a ws k i e g o: Eklezjologia pnoredniowieczna na
rozdrou, Krakw 1990, a take do fundamentalnego dziea: Histoire du christianisme des origines nos
jours, red. J.-M. Mayeur, Ch. Petri, A. Vauchez, M. Venard, t. VI-VII, Paris 1990-1994.
3
M. Bi s k u p, Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyackim 1454-1466, Warszawa 1967; t e n e,
Polska a Zakon Krzyacki w Prusach w pocztkach XVI wieku. U rde sekularyzacji Prus, Olsztyn
1983; t e n e, Wojna pruska czyli walka Polski z Zakonem Krzyackim z lat 1519-1521. U rde
sekularyzacji Prus Krzyackich, cz. 2, Olsztyn 1991.
4
Zob. M. D. Ko wa l s k i, Proventus Camerae Apostolicae debiti. Opaty duchowiestwa polskiego
na rzecz papiestwa w latach 1417-1484, Krakw 2010, s. 162, 196-197.
292 Recenzje
i nuncjuszw cum potestate legati de latere. Zasadniczym argumentem za takim rozwizaniem
bya nieprecyzyjna terminologia w rdach uywana na okrelenie nuncjuszw, ktrzy czsto
wystpowali te jako oratores czy commissarii. Jednake w przypadku Jana Kapistrana Autor
opar si tylko na wyraanym przez badaczy domniemaniu, i peni on funkcje papieskiego
wysannika, cho w rdach nie ma na to bezporedniego potwierdzenia (nr 3, s. 187). Uwa-
am, e Jan Kapistran nie powinien zosta umieszczony na licie wysannikw papieskich,
dopki nie zostanie odkryte potwierdzajce ten fakt wiarygodne rdo, bowiem w przeciwnym
przypadku naleaoby doda do tej grupy szereg innych osb, w stosunku do ktrych mona
przypuszcza, e tak rol peniy. Moje wtpliwoci budzi zaliczenie do grupy dyplomatw
rwnie kursorw poczty papieskiej (cursores papae), zajmujcych si zawodowo dorczaniem
pism papieskich i kurialnych do adresatw
5
. Chodzi tu o takie osoby, jak Georgius Croacus
cursor domesticus (nr 50, s. 351), Bartolomeo da Miranda cursor sacri palacii (nr 53, s. 353),
Jacobus Nereteus cursor apostolicus (nr 59, s. 363). Rol dorczycieli pism papieskich penili
te czsto kolektorzy Kamery Apostolskiej w danym kraju. Z kolei kilka osb, wystpujcych
w rdach papieskich z tytuem nuntius (orator) Sedis Apostolicae i wysanych do Polski lub
Prus, nie zostao przez Autora uwzgldnionych. S to: Ludovicus episcopus Silvensis, nuntius
cum potestate legati de latere in tota terra Prussiae (1450-1452)
6
; Rosello de Rosellis, nuntius in
regnis Ungariae, Poloniae ac ducatu Liffanie, nuntius ad partes Ungarie et Polonie specialiter
deputatus (1450)
7
; Nicolaus Zagupiti comes Palatii Lateranensis, nuntius et orator ad regem
Poloniae (1458-1459)
8
; Dominicus Johannis de Gabrielis de Senis, nuntius Sedis Apostolice ad
partes Germanie et Polonie (1465)
9
. Informacje o tych nuncjuszach wymagaj jeszcze weryfkacji
rdowych i szczegowych analiz.
Recenzowana rozprawa czeskiego badacza, mimo zauwaonych niedocigni, dobrze
ukazuje funkcjonowanie systemu papieskiej reprezentacji w Europie rodkowej u schyku
redniowiecza i dziaalno poszczeglnych legatw, nuncjuszw oraz innych wysannikw
papieskich na tym terenie. Bdzie ona suy mediewistom za punkt wyjcia do pogbionych
studiw nad stosunkami pastw rodkowej Europy ze Stolic Apostolsk i rol dyplomacji
papieskiej w wiecie chrzecijaskim w pnym redniowieczu.
Krzysztof Og (Krakw)
, XV XVII .
, - , 2008,
ss. 360 + il.
Wprowadzenie instytucji prawa niemieckiego w miastach Wielkiego Ksistwa Litewskiego
datuje si na schyek XIV w., kiedy Wadysaw Jagieo na mocy przywileju z 1387 r. ustano-
wi w Wilnie gmin rzdzc si versio Magdeburgensis tego prawa. W polskiej literaturze
przedmiotu zagadnienia zwizane z jego funkcjonowaniem w miastach Wielkiego Ksistwa nie
cieszyy si dotd wikszym zainteresowaniem, co jednak nie oznacza, i pojedyncze studia
szczegowe, publikowane np. przez Juliusza Bardacha (Ustrj miast na prawie magdeburskim
w Wielkim Ksistwie Litewskim do poowy XVII wieku, w: tene, O dawnej i niedawnej Litwie,
5
Zob. W. Mr u k, Posacy poczty papieskiej w okresie od pontyfkatu Jana XXII do Innocente -
go VI (1316-1362), w: Cracovia Polonia Europa, Krakw 1995, s. 441-448.
6
Bullarium Poloniae, t. VI, nr 417, 616.
7
Tame, nr 407-408; Archivio di Stato di Roma, Fondo Camerale I, Mandati Camerali, t. 831, k. 156r;
Fondo Camerale I, Depositeria Generale, t. 1757, k. LXXXVIIIv; Archivio Segreto Vaticano, Cam. Ap.,
Int. et Ex., t. 419, k. 88v; t. 420, k. 89v. Dzikuj serdecznie drowi hab. Markowi D. Kowalskiemu za
yczliwe udostpnienie dotyczcych nuncjuszw wypisw rdowych z archiwaliw rzymskich.
8
Bullarium Poloniae, t. VI, nr 1282, 1373.
9
Archivio Segreto Vaticano, Cam. Ap., Div. Cam., vol. 32, k. 106v; Cam. Ap., Int. et Ex., vol. 459,
k. 113v; Archivio di Stato di Roma, Fondo Camerale I, Mandati Camerali, t. 839, k. 63r.
Recenzje 293
Pozna 1988, s. 72-119), Wodzimierza Jarmolika (Rozwj niemieckiego prawa miejskiego na
Podlasiu do Unii Lubelskiej 1569 roku, Przegld Historyczny 73, 1982, s. 23-46) czy Krzysztofa
Pietkiewicza (Polityka w. ks. litewskiego Aleksandra wobec miast, Biaostocczyzna 61-62, 2002,
s. 18-41), nie stanowi dobrego wprowadzenia w t tematyk. Po wyniki nowszych bada z tego
zakresu, drukowanych w ostatnich latach na Biaorusi, Litwie czy Ukrainie, polscy historycy
sigaj niestety tylko sporadycznie. Jedn z takich prac, niewtpliwie wart uwagi, jest dysertacja
pira Natalii Bious powicona wadzom Kijowa od schyku XV do poowy XVII w., ktra
stanowi przedmiot niniejszej recenzji.
Autorka omawianej rozprawy swoimi wczeniejszymi publikacjami potwierdzia naleyte
przygotowanie do opracowania tytuowego zagadnienia. Wystarczy wspomnie, i od koca
lat dziewidziesitych ogosia na temat funkcjonowania instytucji prawa niemieckiego w Ki -
jowie kilkanacie wartociowych artykuw, gwnie w jzyku ukraiskim (m. in.:
XVI XVII ., 2002, 3, s. 32-51;
XVI XVII ., 2002, 1-3, s. 112-124;
XVI XVII . ,
. 2003, nr 2, s. 23-39).
Stoeczne miasto wspczesnej Ukrainy legitymuje si nie tylko tradycj orodka handlowego
liczc ponad tysic piset lat, ale take tradycj miejsca historycznego chrztu Rusi, ktrej sto-
lic pozostawao przez blisko dwa i p stulecia. Nie naley przy tym zapomina, i od poowy
XIV w. Kijw znajdowa si w granicach Wielkiego Ksistwa Litewskiego, wczony tam przez
Olgierda Giedyminowica, a od 1569 r., jako siedziba wojewdztwa kijowskiego, w granicach
Krlestwa Polskiego. Po powstaniu Bohdana Chmielnickiego od 1654 r. (a od 1686 r. na stae)
miasto przeszo pod wadz cara Rosji. Graniczne daty omawianej rozprawy zostay zatem
wybrane w sposb gboko przemylany, obejmuj bowiem funkcjonowanie gminy kijowskiej
rzdzcej si prawem niemieckim pod panowaniem polskim od lokacji w 1498 r. do poowy
XVII w., kiedy na skutek politycznego fermentu na wschodnich rubieach Rzeczypospolitej
Kijw znalaz si w granicach Rosji.
Praca jest podzielona na pi rozdziaw. W pierwszym ( ,
s. 10-34) Autorka w klarowny sposb omwia dotychczasowe osignicia w zakresie bada nad
histori Kijowa, prowadzonych zarwno przez historykw ukraiskich, jak Michajo Hruszewski
(1866-1934), oraz radzieckich. Zwrcia przy tym uwag, i studiw nad kijowskim samorz-
dem miejskim przez wiele lat w ogle nie podejmowano, gdy nie odpowiaday lansowanemu
w Zwizku Radzieckim modelowi rekonstrukcji przeszoci. Dopiero istotna pod wzgldem
propagandowym rocznica tysicpisetlecia zaoenia miasta, przypadajca w 1982 r., pozwo -
lia na nowoczesne, naukowe opracowanie jego historii, ktra ostatecznie ukazaa si drukiem
w 1986 r. Dalszy rozwj bada mia natomiast zwizek nie tylko ze zmianami politycznymi, ale
take z obchodami pisetnej rocznicy lokacji miasta na prawie magdeburskim (1999). W ko-
cowej czci tego rozdziau N. Bious omwia zespoy rde rkopimiennych do dziejw
miasta rozproszone w archiwach Biaorusi, Polski, Rosji i Ukrainy.
W rozdziale drugim ( , s. 35-90), rozpoczynaj-
cym si od opisania procesu recepcji prawa magdeburskiego w Europie Wschodniej, opartego
gwnie na sumiennie przeczytanej przez Autork literaturze polskiej (s. 35-41), pomieszczono
wiadomoci dotyczce genezy kijowskiej gminy miejskiej, ktrej powstanie wpisywao si
w szeroko zakrojony plan melioracji ziem wielkoksicych spustoszonych przez Tatarw
w 1462 r., podjty przez Aleksandra Jagielloczyka. W pocztku lat dziewidziesitych XV w.
wielki ksi litewski powoa bowiem w Kijowie urzd wjtowski, a w 1498 r. nada miastu
przywilej na prawo magdeburskie. Recepcja nowego modelu prawnego nie obywaa si jednak
bez komplikacji i dopiero w 1514 r. Zygmunt I Stary zagwarantowa mieszczanom kijowskim
posugiwanie si prawem magdeburskim na wzr Wilna, a w 1516 r. zapewni im wyjcie spod
jurysdykcji wojewody. Autorka scharakteryzowaa take pozostae przywileje otrzymywane
w omawianym okresie przez kijowsk gmin miejsk, dotyczce m. in. prawa propinacji oraz
organizacji handlu (s. 54-70). Do tego rozdziau wczya rwnie wasne rozwaania nad
funkcjonowaniem gminy na prawie niemieckim (tzw. Padou, czyli Dolnego Kijowa) w aglo-
294 Recenzje
meracji kijowskiej (Grne Miasto, Monastyr awra Peczerska) oraz jej zabudow i ukadem
przestrzennym (s. 70-89).
Trzeci rozdzia ( , s. 91-164) zawiera szczegow
charakterystyk organizacji oraz funkcji penionych przez poszczeglne jednostki samorzdu
komunalnego, w ktrym gwn rol odgrywa wjt, mianowany do lat szedziesitych XVI w.
przez wielkiego ksicia, a nastpnie wybierany przez wadze miasta zapewne z grona consules
antiqui. Pozycja zajmowana przez niego w samorzdzie staa si z czasem cech specyfczn
ustroju Kijowa, obok wadzy sdowej skupia on bowiem w swoim rku take wadz admini-
stracyjn. W przeciwiestwie do wielu innych miast polskich instytucja wjtostwa w Kijowie
nigdy nie staa si przedmiotem rozgrywek pomidzy rad a panem miasta. Liczca pi osb
awa miejska zajmowaa si za rozsdzaniem spraw zarwno cywilnych, jak i kryminalnych
(s. 91-115).
Osobno Autorka powicia uwag roli rady miejskiej, przysugujcym jej kompetencjom,
jak rwnie jej skadowi spoecznemu i wyznaniowemu. Rad kijowsk (urzdujc) tworzyy
cztery osoby, z ktrych kada przez kwarta penia funkcj burmistrza. Obok nich, podobnie
jak i w innych miastach rzdzcych si prawem niemieckim, wystpowali tzw. consules antiqui,
pocztkowo w liczbie czterech, a w XVII w. szeciu, ktrzy po ustpieniu z urzdu zachowy-
wali wpyw na organizacj ycia miejskiego. Termin wyborw do rady w Kijowie ustali si
w drodze zwyczaju i wypada co rok na trzy tygodnie przed Wielkanoc. W radzie zasiadali
gwnie bogaci miejscowi kupcy. Poszczeglne rodziny do lat pidziesitych XVII w. miejsca
w tym urzdzie obsadzay niekiedy przez dwa lub nawet trzy pokolenia. Byy to gwnie osoby
wyznania prawosawnego (s. 115-126).
N. Bious zainteresowaa si rwnie wprowadzonym w 1638 r. urzdem syndyka, do kt-
rego zada naleao wystpowanie przed rnymi typami sdw (ziemskie, grodzkie, miejskie,
duchowne, asesorskie) w interesach miasta. Wczeniej zadania te naleay do pisarzy miejskich
bd specjalnie wynajmowanych w tym celu przedstawicieli szlachty (s. 126-131). Autorka
zebraa ponadto dostpne informacje dotyczce dziaalnoci i organizacji kijowskiej kancelarii
miejskiej, w tym scharakteryzowaa prowadzon w niej dokumentacj czynnoci prawnych,
daa podstawowe wiadomoci o sfragistyce miejskiej oraz archiwum, mieszczcym si, co cie-
kawe, nie na ratuszu, ale w kociele katedralnym (s. 131-148). Ten obszerny rozdzia zamykaj
cenne rozwaania na temat statusu spoecznego kijowskich urzdnikw miejskich (zrwnanych
ze szlacht w 1582 r.) oraz rdami ich dochodw. Rajcy i awnicy kijowscy mogli bowiem
dziery ziemi na tych samych zasadach, co bojarzy (s. 148-164).
Rozdzia czwarty ( , s. 165-200) obejmuje gwnie kwestie zwizane z or -
ganizacj i funkcjonowaniem sdownictwa miejskiego. Autorka scharakteryzowaa rodzaje sdw
miejskich, poczwszy od wjtowsko-awniczego, rozsdzajcego zarwno sprawy cywilne, jak
i kryminalne, poprzez radziecki, do kompetencji ktrego naleay m. in. sprawy o nieruchomoci,
zapisy testamentowe, inwentarze oraz sprawy budowalne i fskalne, na sdzie magistrackim
(wsplna sesja sdowa rady i awy) koczc (s. 172-185). Powracajc do tematyki zwizanej
z dziaalnoci rady, N. Bious daa przejrzyst charakterystyk gwnych kierunkw dziaalno-
ci tej instytucji, zwizanych m. in. z nadzorem nad cechami, organizacj rzemiosa i handlu,
zabezpieczaniem porzdku publicznego na terenie miasta, dbaniem o morale obywateli gminy
czy zarzdem fnansami (s. 185-200).
W obszernym i chyba najbardziej interesujcym rozdziale recenzowanej pracy (
, s. 201-272) nakrelony zosta przez Autork barwny obraz kon-
taktw wadz z kolejnymi wojewodami kijowskimi oraz ich namiestnikami, majcych na celu
obron autonomii gminy miejskiej, dalej stosunki z duchowiestwem oraz Kozakami. W aneksie
pomieszczono zestawienie wjtw kijowskich w XVI-XVII w.
Naley jednoznacznie stwierdzi, i przeprowadzona przez Autork drobiazgowa kweren-
da rdowa, gwnie w materiale rkopimiennym, a nastpnie jego umiejtna interpretacja
zoyy si na powstanie przemylanej, kompleksowej monografi dziaalnoci wadz jednego
z najwaniejszych orodkw miejskich dawnej Rzeczypospolitej. Jzyk, w ktrym praca ta zo-
staa napisana, nie uatwia niestety jej naleytej recepcji w polskim rodowisku historycznym,
Recenzje 295
a jest to bez wtpienia ksika zasugujca na uwag. Ustalenia Autorki stanowi bowiem dobry
punkt wyjcia do dalszych bada porwnawczych nad histori miast w wielonarodowej Rze-
czypospolitej, funkcjonujcych przecie na wsplnej podstawie, jak stanowiy rne odmiany
prawa magdeburskiego.
Marcin Starzyski (Krakw)
LAURENIU RDVAN, At Europes Borders. Medieval Towns in the Romanian Prin-
cipalities (Series: East Central and Eastern Europe in the Middle Ages, 450-1450, vol. 7),
tum. Valentin Crdei, Koninklijke Brill NV, Leiden-Boston 2010, ss. XXX + 614.
Omawiana praca powicona jest pocztkom miast w ksistwach rumuskich. Jest ona an -
gielskim przekadem rumuskiego studium Autora, historyka z Uniwersytetu w Jasach, spe-
cjalizujcego si w dziejach miast rumuskich w pnym redniowieczu i pocztkach ery
nowoytnej. Jego celem byo pokazanie pojawiania si i ewolucji redniowiecznych miast
w ksistwach rumuskich od XIII w. a do ostatnich dni wieku XV (s. 1). W rzeczywistoci
analizuje on nawet miasta, ktre pojawiaj si w rdach dopiero w XVI w., a swoj narracj
kontynuuje do pocztku wieku XVII.
L. Rdvan podzieli sw prac na trzy czci, poprzedzone Wstpem (s. 1-23), w ktrym
zanalizowa zagadnienia oglne dotyczce problematyki miejskiej. Przedstawi defnicje miasta
wychodzce z punktu widzenia ekonomii, prawa i rozwoju przestrzennego, okreli te, co to jest
osadnictwo przedmiejskie (pre-urban settlement): osadnictwo, ktre nie byo miastem, lecz nosi
niektre jego cechy (s. 5, osobicie wol termin orodek wczesnomiejski, zaproponowany
niegdy przez Andrzeja Wdzkiego). Potem Autor nakreli zarys historii omawianego teryto-
rium, podkrelajc jego specyfk: istnienie dwch pastw powstaych w XIV w. (s. 6-7), oraz
przedstawi rda, charakteryzujc edycje oraz terminologi rdow (s. 7-13), a take rol
archeologii w badaniu problematyki miejskiej (s. 13-14). W dalszym cigu scharakteryzowa
dyskusj nad pocztkami miast, toczc si w historiografi rumuskiej, gdzie cieraj si dwa
stanowiska, w wietle ktrych miasta byy wynikiem obcej kolonizacji albo ich pojawienie si
wynikao z rozwoju rodzimego spoeczestwa (s. 15-23).
Kada wielka cz monografi powicona jest okrelonej caoci geografczno-politycznej.
Pierwsza, penica funkcj duego wstpu, zajmuje si redniowiecznymi miastami w Europie
rodkowej i Wschodniej (s. 27-111), tj. w Polsce (s. 27-51), na Wgrzech (s. 53-85) oraz na
Bakanach, w Dalmacji, Boni, Serbii i Bugarii (s. 87-111). Druga analizuje miasta wooskie
(s. 113-307), za trzecia modawskie (s. 309-549). W przedstawieniu wynikw Autor stosuje
identyczny kwestionariusz badawczy. Na pocztku omawia przebieg urbanizacji (s. 115-182
i 311-391), potem struktury instytucjonalne, spoeczne, etniczne i gospodarcze (s. 183-241
i 393-449) oraz analizuje rozwj poszczeglnych miast (tzw. Studia przypadkw Case studies,
s. 243-307 i 451-549). Ten sam schemat zosta zastosowany rwnie w czci pierwszej, cho
analiza jest si rzeczy bardziej ograniczona.
Przy analizie urbanizacji Autor najpierw opisuje okolicznoci powstania miast (s. 115-133
i 311-322), przedstawiajc genez dwch pastw rumuskich. Miabym wtpliwoci, czy opi-
sujc ten okres mamy prawo uywa nazwy etnicznej Rumuni. Chyba lepiej byoby mwi
o Woochach, ktre to okrelenie funkcjonowao w rdach powstaych w szeregu pastw. Moe
wystarczyoby zaznaczy, e pojcia Rumuni, jzyk rumuski uywane s jako termini
technici ze wzgldu na ich zrozumiao dla wspczesnego czytelnika. W podrozdziale tym
otrzymalimy dobr analiz powstania obu pastw rumuskich, dokonan z punktu widzenia
zarwno tych pastw, jak i ich ssiadw (zwaszcza Wgier i Polski). Potem Autor opisuje
powstanie miast (s. 133-142 i 323-371). Gwnym czynnikiem miastotwrczym na Woosz-
czynie byo pooenie obok siedziby wadcy oraz istnienie rynku. Cz dotyczca Modawii
jest obszerniejsza, z bardziej szczegowym opisem osadnictwa rnych etnosw i ich roli
w pojawianiu si miast. Kolejnym zagadnieniem analizowanym w czci powiconej urbanizacji
jest terminologia uywana przez rda na okrelenie miast (s. 143-170 i 371-381). Dokumen-
296 Recenzje
ty rumuskie pisane byy przewanie po staro-cerkiewno-sowiasku, cz z nich zawiera
te terminy rumuskie. Dominuj tu takie okrelenia miast jak: grad, trg, trg, miasto (tylko
w Modawii), varo (gwnie na Wooszczynie, od wgierskiego vros). Pokazuj one kierunki
kontaktw kulturalnych mieszkacw miast rumuskich. Autor krtko analizuje rwnie miejsca
rezydencji ksicych (s. 170-171 i 381-383) oraz kwesti targw, okrelanych jako trg (s. 171-
182 i 383-391), czyli miasteczek nie posiadajcych przywilejw miejskich, ktrych mieszkacy
trudnili si gwnie handlem i rzemiosem. rdowe okrelenie erbancy w Modawii polskim
terminem miasteczko najlepiej chyba oddaje istot tych osad.
Drugi rozdzia kadej z czci ksiki otwiera charakterystyka administracji miejskiej, prawa
i relacji z wadc (s. 183-202 i 393-418). Wadcy odgrywali gwn rol w tworzeniu miast
i nadawaniu im przywilejw. Tylko nieliczne z nich otrzymay przywileje pene, takie, jak miasta
rodkowoeuropejskie. Wikszo nie cieszya si immunitetami prawnymi czy gospodarczymi,
nie miaa te prawa wasnoci terenw pozamiejskich. Te ostatnie naleay do wadcy, a nie
do wsplnoty miejskiej (s. 202-206 i 418-421). W obu ksistwach powstaway rwnie miasta
prywatne, zakadane przez bojarw, ale ich status prawny by jeszcze gorszy ni miast zakada-
nych przez wadc. Wikszo z nich zatrzymaa si na etapie miasteczek targowych. Wadze
miejskie ksztatowane byy na wzr modelu miast siedmiogrodzkich czy polskich. Pocztkowo
gwnym przedstawicielem wadcy by jude na Wooszczynie (por. aciskie iudex), oltuz (por.
sotys, wgierskie soltsz) i voit (wjt, niemiecki Vogt) w Modawii. Miastem zarzdzaa rada
zoona z 12 prgari (por. niemieckie Brger). Po wykupieniu urzdu wjtowskiego przedsta-
wicielami wadcy stali si vornici (por. wgierskie udvarnok, polskie dworzanin), w Modawii
zwani niekiedy staroste. Jak wynika z analizy skadu etnicznego miast (s. 206-223 i 421-431),
w obu krajach zamieszkiwali je Sasi, Wgrzy, Rumuni, Ormianie, ydzi, Romowie (Cyganie),
a od XVI w. zwiksza si udzia Grekw. Mieszkacy, tak jak w innych krajach, dzielili si pod
wzgldem spoecznym na patrycjuszy, zwanych w rdach dobri ljudie (warstw t tworzyli
kupcy i bogaci rzemielnicy), warstwy redniej, okrelanej na Wooszczynie jako siromahi,
a w Modawii jako pauperes, ubogi, sraci, oraz z marginesu spoecznego zoonego z niewol-
nikw, suby i ebrakw. Gospodarka miejska (s. 223-241 i 431-449) zdominowana bya przez
handel z Siedmiogrodem, Lewantem, Polsk, Rusi oraz ziemiami mongolskimi (tatarskimi).
Niektre miasta posiaday prawo skadu. Drugim rdem dochodw byo rzemioso, ktrego
wyroby, jako niskiej jakoci, nie wchodziy jednak do obiegu midzynarodowego. Wan rol
w gospodarce odgrywao rolnictwo oraz uprawa winoroli i wyrb win.
Trzeci rozdzia kadej z wielkich czci powicony jest analizie dziejw poszczeglnych
miast. To ciekawe szczegowe studia kadego z miast wooskich czy modawskich opisujce ich
pocztki, analizujce zapisy nazw rdowych (w przypadku miast modawskich, gdzie powsta-
wao stosunkowo duo dokumentw aciskich, przytoczona zostaa oczywicie nazwa aciska),
przedstawiajce ich histori, uzyskane przywileje, wadze, gospodark, socjotopograf, a take
ich upadek w czasach nowoytnych. Ten ostatni punkt dotyczy niestety zdecydowanej wikszoci
przedstawionych miast. Z miast wooskich opisane zostay Arge (s. 243-248), Brila (s. 248-
255), Bukareszt (s. 255-260), Buzu (s. 261-264), Cmpulung (s. 264-271), Kraiova (s. 271-275),
Floci (s. 275-277), Ghergia (s. 277-280), Ocna Mare (s. 280-282), Piteti (s. 282-285), Rmnic
(s. 286-291), Rmnicul Srat (s. 291-293), Slatina (s. 293-294), Trgovite (s. 295-302), Trgor
(s. 303-305), i Trgul Jiului (s. 306-307), z miast modawskich natomiast Adjud (s. 451-453),
Bacu (s. 453-457), Baia (s. 458-465), Brlad (s. 465-468), Botoani (s. 469-471), Czerniowce
(s. 471-473), Akerman (s. 473-484), Cotnari (s. 484-487), Dorohoi (s. 487-489), Flciu (s. 489-
490), Gaacz (s. 490-491), Hrlu (s. 491-497), Hui (s. 497-500), Jassy (s. 501-506), Kilia (s. 506-
513), Lpuna (s. 514), Milkovia wraz z Putn (s. 514-517), Neam (s. 517-520), Orhei (s. 520-
521), Piatr lui Crciun (s. 522-525), Roman (s. 525-528), Siret (s. 529-533), Soroka (s. 533),
Suczawa (s. 534-541), Trgul Frumos (s. 541-542), Tecuci (s. 542-543), Tighina (s. 543), Trotu
(s. 544-547) oraz Vaslui (s. 547-549).
Jak ju wspomniano, cz 1, powicona miastom w Europie rodkowej, napisana zostaa
wedug tego samego planu, lecz zwilej. Zawiera ona refeksje nad pojawieniem si i organi-
zacj miast w Polsce (s. 27-39) i na Wgrzech (s. 53-61), ludnoci, spoeczestwem i gospo-
dark (Polska, s. 39-45, Wgry s. 61-65), topograf miast polskich (s. 46-47) oraz topograf
Recenzje 297
i toponimi miast wgierskich (s. 65-67). Studia szczegowe powicone zostay Wrocawiowi,
Krakowowi (s. 46-51, pytanie, dlaczego nie Lwowowi, ktry odgrywa szczegln rol w genezie
miast pnocnomodawskich), Budzie, Pesztowi, Ostrzyhomowi, Biaogrodowi Krlewskiemu,
Sopronowi, Gyrowi, Piciokocioom, Segedynowi, Timiszoarze (Temesvarowi) (s. 67-75).
W tym samym rozdziale Autor analizuje osobno miasta w Chorwacji (s. 75-77), na Sowacji
(s. 77-81) i w Siedmiogrodzie (s. 81-84). To wyrnienie uwaam za bd, gdy tereny te sta-
nowiy integraln cz redniowiecznych Wgier, nie widz zatem przyczyn, by analizowa
je osobno. Co wicej, z wywodw L. Rdvana wynika, e miasta siedmiogrodzkie odgryway
gwn rol w powstawaniu miast wooskich czy (w troch mniejszym stopniu) modawskich.
Naleao zatem powici im rwnie duo miejsca, jak miastom w ksistwach rumuskich. Przy
okazji nasuwa si uwaga, e niezbdne w tym kontekcie jest porwnanie drogi rozwojowej
miast siedmiogrodzkich i sowackich, a zwaszcza spiskich. Wielokrotnie ju dostrzegano, e
wygldaa ona identycznie. W obu regionach dla przykadu narodzia si wsplnota saska, ktra
w drugiej poowie XIII w. otrzymaa autonomi. Warto by w przyszoci porwna drogi roz-
wojowe tych regionw, nie tylko zreszt w aspekcie miejskim. Rozdzia ten kocz lakoniczne
uwagi o upadku miast na Wgrzech pod tureck okupacj w XVI i XVII w., sabo powizane
z reszt narracji (s. 85).
Do ksiki doczony jest wyczerpujcy aparat krytyczny, na ktry skadaj si wykaz
wadcw wooskich i modawskich do poowy XVI w. (s. XV-XVI), reprodukcja pieczci
miasta Baia (s. XIX oraz okadka), mapy przedstawiajce Europ rodkowo-Wschodni w ko -
cu XIV w., Wooszczyzn i Modawi oraz 6 planw wybranych miast (niestety, brak jest w tek -
cie odniesie do tych planw). Ksik zamyka krtki sowniczek uytych terminw (s. 557-
558) i bardzo obszerna bibliografa (s. 559-594) zawierajca gwnie prace po rumusku i w j -
zykach kongresowych (na pracach w tych jzykach oparte zostao przedstawienie miast pol-
skich oraz wgierskich i bakaskich). Ksik zamyka indeks osb z epoki, autorw oraz nazw
geografcznych (s. 595-613).
Tak obszerne studium zazwyczaj nasuwa pytania czy komentarze. Nie inaczej jest z oma-
wian prac. Przykadowo na s. 469 czytamy, e w legendzie pieczci miasta Botoani wystpuje
polskie sowo miasto. Czy to oznacza, e caa legenda jest po polsku, czy te w sta ro-cer-
kiewno-sowiaskim bd rumuskim? Nie znalazem odpowiedzi na to pytanie. To samo
dotyczy pieczci z miasta Brlad (s. 467). Wie si to z innym zagadnieniem. Autor czsto
opisuje wykorzystane przez siebie rda, oczywicie zgodnie z wymogami literatury naukowej
odwoujc si do edycji rdowych, niekiedy te cytuje ich fragmenty. Czyni to jednak wy-
cznie w angielskim przekadzie. In extenso cytuje tylko aciskie legendy pieczci miejskich.
T tendencj, by teksty rdowe przytacza w przekadzie, dostrzegamy coraz powszechniej,
zwaszcza (cho nie tylko) w literaturze anglosaskiej. Jest ona zrozumiaa, bo wobec coraz
gorszej i zanikajcej znajomoci aciny czy innych jzykw z epoki uatwia to czytelnikowi
ledzenie wywodu autorw. Jednak obok tumaczenia naley zamieszcza tekst oryginalny, wszak
przekad jest tylko jedn z moliwych jego interpretacji. Ksiki fachowe czytaj zazwyczaj
osoby majce co najmniej wyobraenie o jzykach rde i naley im t lektur umoliwi. Tym
bardziej, e studia anglojzyczne trafaj dzi do rk wielojzycznej publicznoci. Czytelnicy
z krajw sowiaskich, a take z Rumunii, nie bd zapewne odstraszeni faktem, e cytowane
zostan rda staro-cerkiewno-sowiaskie. Ciekawioby mnie na przykad, jak zwie si grd
w dzisiejszej miejscowoci Piatra lui Crciun, odnotowany przez tzw. list kijowsk zapisan
w Pierwszym latopisie nowogrodzkim. Czy widniaa tam nazwa rumuska, czy moe wgierska,
a moe miaa swj sowiaski odpowiednik? Oczywicie mona dotrze do wyda, ale podczas
lektury chciaoby si mie tekst przed oczami.
Jednym ze rde wykorzystanych przez L. Rdvana bya Metryka Akademii Krakowskiej
(s. 422). Wykorzysta on starsze wydanie Bolesawa Ulanowskiego z 1887 r., bdnie zaliczone
zreszt w bibliografi do literatury (secondary source). Autor nie dotar do nowej edycji: Metry ka
Uniwersytetu Krakowskiego z lat 1400-1508. Biblioteka Jagielloska rkp. 258, wyd. A. G-
siorowski, T. Jurek, I. Skierska, R. Grzesik, t. I-II, Krakw 2004. Metryka podaje imiona kilku
modawskich studentw krakowskiej wszechnicy (zob. Metryka, t. II, s. 316 s. v. Modawia).
Odnotowany jest te student z Suczawy (s. 476). Dziki podaniu przez L. Rdvana aciskich
298 Recenzje
nazw miast modawskich moliwa staje si identyfkacja paru dalszych nazw, ktre pozostay
nierozwizane w indeksie do wspomnianej edycji.
Tajemnicza nazwa Bachkowya odnotowana w 1409 r. (Metryka, t. II, s. 16) zostaa przez
nas jako wydawcw hipotetycznie odniesiona do wgierskiej osady Bakonya. Do tej listy iden-
tyfkacji mona dopisa modawskie Bacu, ktre w rdach aciskich wystpuje jako Bako,
Bakova, Bakovia. Miasto to w 1408 r. miao urzd celny, przypuszczalnie od koca XIV w. byo
siedzib biskupstwa aciskiego, w tym czasie znajdowa si tu klasztor szpitalnikw, zastpiony
pniej przez mendykantw. Alternatyw stanowi miasto Hrlau, ktre w rdach wystpuje
jako Civitas Bachlovia (s. 492-493), po raz pierwszy wspomniane w 1398 r. Jego znaczenie
podkrela fakt, e jego delegaci uczestniczyli w 1415 r. w soborze w Konstancji.
Wtpliwoci interpretacyjne budzi nawet sama nazwa Modawii, utosamiona przez nas
z krain. Tymczasem tak na mapie Mikoaja z Kuzy z 1491 r. okrelona jest Baia (s. 465). Byo
to jedno z najwaniejszych miast kraju, pierwsza siedziba wadcy modawskiego w XIV w.,
majca cise powizania z miastami siedmiogrodzkimi.
Miejscowo Nymptsch, Nymcz, z ktrej pochodzio dwch studentw immatrykulowanych
w 1502 r. (Metryka, t. II, s. 332), zidentyfkowalimy w indeksie jako dolnolsk Niemcz
(niem. Nimptsch), co jest najbardziej prawdopodobn identyfkacj, ale nie mona wykluczy
moliwoci, e chodzio tu o miejscowo Neam. W dokumencie Zygmunta Luksemburskiego
z 1395 r. odnotowana jest ona jako Nempch, a na pieczci miejskiej widnieje forma Nimcz (s. 518).
Kolejnym potencjalnym miejscem pochodzenia studenta krakowskiego mogaby by Piatra lui
Crciun. W 1488 odnotowano studenta z Karaczcud, co utosamilimy z wgierskim Karcsond
(Metryka, t. II, s. 204). Tymczasem L. Rdvan podaje (s. 522), e Piatra lui Crciun powstaa
pod koniec XIV w. w pobliy wgierskiej twierdzy Btca Doamnei i w rdach znana jest jako
villa Karachonkw (zapisujc to w dzisiejszej ortografi, byoby to przypuszczalnie Karacsonk,
wzgldnie Karcsonk). Miejscowo ta jako orodek miejski nie naleaa do pierwszoplano-
wych, ale znajdowaa si tu jedna z najwaniejszych siedzib wadcy (s. 523-524).
Natomiast niemoliwe do identyfkacji s nazwy typu Novum Forum (tak nazw nosi np.
wooski Trgor, s. 303), ze wzgldu na ich rozpowszechnienie w caej Europie rodkowej.
Czy ksistwa rumuskie byy pograniczem Europy, jak gosi tytu pracy? Na pewno tak, jeli
Europ utosamiamy wycznie z obszarem kultury aciskiej. Bez wtpienia byy te pograni-
czem z imperium mongolskim (tatarskim). Lecz trudno te ziemie uznawa za tereny pogranicza,
jeli przyjmiemy, e Europ tworzyy, obok krajw kultury aciskiej, rwnie pastwa, ktre
przyjy kultur greck, czy pniej grecko-sowiask (Slavia Orthodoxa). Europa rodkowa
i rodkowo-Wschodnia to szeroki pas, gdzie wpywy tych dwch modeli kultury, ale i ycia
spoecznego, prawa, sposobu gospodarowania wzajemnie si przenikay i na siebie wpyway.
Woosi tworz bardzo ciekawy przypadek ludu korzeniami wywodzcego si z Europy aciskiej,
ktry chrzecijastwo przyj w wersji Slaviae Orthodoxae. Dzisiejsza Rumunia ley, podobnie
jak inne kraje regionu, na pograniczu obu tych modeli kulturalnych, zajmujc takie miejsce,
jakie zajmowaa w redniowieczu Serbia Nemaniczw, Ru Halicka czy ruskie tereny Wielkiego
Ksistwa Litewskiego (dzisiejsza Biaoru i do Unii Lubelskiej znaczna cz Ukrainy). Ze strony
aciskiej jest to miejsce Wgier, a od poowy XIV w. Polski. Pastwa rumuskie leay zatem
istotnie na pograniczu, z jednej strony przy granicy oddzielajcej europejskie chrzecijastwo od
wiata stepw, z drugiej przy wewntrznej granicy chrzecijastwa wschodniego i zachodniego.
Ksika Laureniu Rdvana jest kolejn pozycj pokazujc mieszanie si kultur w tym re-
gionie Europy. Zakoczenie pracy (s. 551-556) pokazuje, e procesy urbanizacyjne w ksistwach
rumuskich byy podobne do tych zachodzcych w Europie rodkowej. Mimo wczeniejszych
opinii, Bizancjum w ogle nie wywierao wpywu na ksztatowanie si tamtejszych miast. Czer-
pay one natomiast wzorce z Wgier i Polski, a najbardziej znaczcym etnosem byli niemieccy
Sasi. Autor koczy swe rozwaania konkluzj, e, aby lepiej zrozumie urbanizacj ksistw,
musimy spojrze na Zachd (s. 551)
1
.
Ryszard Grzesik (Pozna)
1
Angielska wersja recenzji zostaa opublikowana w internetowym czasopimie The Medieval Review
z czerwca 2011, zapiska nr 11.06.41 (5 XI 2011: https://scholarworks.iu.edu/dspace/handle/2022/13354).
Recenzje 299
Polen in der europischen Geschichte. Ein Handbuch in vier Bnden, in Verbindung
mit Hans-Jrgen B me l b u r g (Gieen), Christian L b k e (Leipzig), Krzysztof
R u c h n i e wi c z (Breslau/Wrocaw) und Klaus Z i e me r (Trier), hrsg. von Michael
G. M l l e r (Halle/Saale), Band IV.: Frhe Neuzeit, hrsg. von Hans-Jrgen B me l -
b u r g, Lieferung 1., Anton Hiersemann Verlag, Stuttgart 2011, ss. 80.
Bardzo dla humanistyki, zwaszcza w dziedzinie szeroko zakrojonych fundamentalnych
inicjatyw wydawniczych, zasuona stuttgarcka (acz nawizujca do frmy zaoonej w 1884 r.
w Lipsku) ofcyna wydawnicza realizuje m. in. zbiorowe opracowania w konwencji podrcz-
nika (Handbuch), nie majce waciwie poza Niemcami dokadnego odpowiednika. W cza -
sach, gdy i wydawnictwa, i czsto sami autorzy bardzo dbaj o nieprzecianie czytelnikw
dokumentacj naukow, realizowany w Handbuchach odmienny model prezentacji, przez nie-
ktrych uwaany za nieco starowiecki, wymagajcy odpowiedniej dokumentacji w rozdziaach
wstpnych i obszernych przypisach, przywoujcych rda i waniejsz literatur przedmiotu,
by moe wymaga uwaniejszej lektury, ale bez wtpienia umoliwia kontrol wywodw au-
tora i ewentualne dalsze studium danego zagadnienia. Dwoje ssiadw Polski otrzymao ju
wczeniej tego typu opracowania, mam na myli publikowany w latach 1966-1970 Handbuch
der Geschichte der bhmischen Lnder w czterech tomach (red. Karl Bosl) oraz wydawany od
roku 1976 Handbuch der Geschichte Rulands (red. Manfred Hellmann, Gottfried Schramm,
Klaus Zernack) w trzech ogromnych tomach (6 woluminw), z tomem indeksw oraz tomem V
(kontynuacj za okres po 1945 r.) i VI (Einfhrung in Literatur, Quellen und Hilfsmittel, pira
Petera Hoffmanna, 2004). Zwizych, niekiedy zupenie udanych, zarysw historii Polski w Niem -
czech wprawdzie nie brakuje
1
, po obszerniejsze opracowania czytelnik nie wadajcy jzykiem
polskim musi jednak jak dotd siga do takich dzie, jak Cambridge History of Poland z po-
cztku lat pidziesitych XX w., kontrowersyjnego Boego igrzyska Normana Daviesa czy
nielicznych tumacze z jzyka polskiego.
Podjcie inicjatywy wydawania Handbucha historii polskiej, do tego w niemiecko-polskiej
kooperacji, naley zatem powita z uznaniem. Zaplanowany zosta na cztery tomy (redniowie-
cze, okres nazywany u nas staropolskim, czasy zaborw, okres od odzyskania niepodlegoci).
Z przyczyn redakcyjnych rola jaskki przypada tomowi II, zatytuowanemu Stanowe pa-
stwo unijne wczesnych czasw nowych, ktrego pierwszy fascyku niedawno si ukaza. Jak de-
klaruje wydawca, besonders breiten Raum nimmt die vergleichende Einordnung der polnischen
Geschichte in die europische ein; ausfhrlich werden die nicht polnischen Anteile (in erster
Linie deutsche, jdische, russische, ukrainische und litauische) an der polnischen Geschichte dar-
gestellt. Na pierwszy fascyku zoyy si teksty trojga autorw dwch niemieckich i jednego
polskiego. Redaktor tomu, H.-J. Bmelburg, niewtpliwie jeden z najlepszych obecnie znawcw
historii Polski, zwaszcza wczesnonowoytnej
2
, napisa rozdzia wstpny, Forschungstendenzen
und Quelleneditionen (s. 1-31), wykazujc si nadzwyczajn znajomoci niemieckiej, polskiej
i pozostaej podstawy rdowej i kierunkw bada nad histori Polski wczesnonowoytnej.
Rozdzia II, Monarchia stanowa pnych Jagiellonw (1506-1572), ma obejmowa 6 pod-
rozdziaw, ale wydany obecnie zeszyt zawiera jedynie niepene trzy z nich: Nowe orientacje
gospodarcze w europejskiej koniunkturze agrarnej (A), Nowe orientacje w systemie stosunkw
midzy pastwami europejskimi(B) (oba pira Almut Bues), natomiast podrozdzia C, Ustrj
spoeczny i utrwalenie przywilejw szlacheckich, pira Igora Kkolewskiego, urywa si na
1
Bez pretensji do jakiejkolwiek kompletnoci i nie liczc dawniejszych dzie (R. Roeppel, J. Caro),
wymiemy: G. R h o d e, Geschichte Polens. Ein berblick, Darmstadt 1966 (wyd. 3: 1980); J. K.
Ho e n s c h, Geschichte Polens, Stuttgart 1983 (wyd. 3: 1998); M. He l l ma n n, Daten der polnischen
Geschichte, Mnchen 1985; R. J a wo r s k i, Ch. L b k e, M. G. M l l e r, Eine kleine Geschichte
Polens, Frankfurt a.M. 2000. Poza tym: K. Z e r n a c k, Polen und Ruland. Zwei Wege in der europischen
Geschichte, Berlin 1994.
2
Zob. choby jego monograf Frhneuzeitliche Nationen im stlichen Europa. Das polnische
Geschichtsdenken und die Reichweite einer humanistischen Nationalgeschichte (1500-1700), Wiesbaden
2006. Naleaoby tylko sobie yczy, by moliwie rycho moga si ukaza zapowiadana wersja polska.
300 Recenzje
stronie 80 w poowie zdania. Dokadniejsza opinia bdzie moliwa dopiero po ukoczeniu przy-
najmniej jednego caego tomu. Przedstawiona prbka nastraja jednak optymistycznie do dziea,
ktremu wypada yczy moliwie szybkiej realizacji przy zachowaniu wysokich standardw.
Jerzy Strzelczyk (Pozna)
Das Urbar der Herrschaft Cosel 1578. Der Anteil von Stadt und Schloss Cosel und das
Hufenregister der Kammergter. Mit einer Einfhrung in das Urbarialwesen Oberschlesiens,
hrsg. von Stefan Gu z y (Quellen und Darstellungen zur Personengeschichte des stli-
chen Europa, Bd. 1), Selbstverlag der Arbeitsgemeinschaft ostdeutscher Familienforscher,
Herne 2010, ss. 240.
Urbarze to specyfczny gatunek rdowy, charakterystyczny dla krajw niemieckich w p-
nym redniowieczu oraz czasach nowoytnych. Generalnie pod terminem tym (wbrew pozorom
nie majcym nic wsplnego z ac. urbs, lecz pochodzcym od starogrnoniem. urberan, czyli
przynosi) kryj si wszelkiego rodzaju wykazy dochodw lub praw zestawiane w zwizku
z administracj wielkiej wasnoci ziemskiej. Defnicja jest pojemna i obejmuje zabytki bardzo
zrnicowane, zarwno pod wzgldem treci, jak i samej formy (od krtkich wykazw po liczce
setki kart woluminy). Zestawienia tego typu odgryway oczywicie wielk rol w zarzdzie
majtkami ziemskimi. Sporzdzano je powszechnie z rnych okazji, co tumaczy wielk liczb
zachowanych do dzi tekstw cho wiele te pogino w toku dziejw, jako e przeciwko takim
spisom obraca si zawsze, jak wiadomo, gniew wszelkich chopskich rebelii. Mnogie urbarze
znamy take ze lska. To robice na polskich badaczach wraenie bogactwo lskiego zasobu
jest zreszt wysoce wzgldne. Cho nikt, jak dotd, nie policzy dokadnie wszystkich lskich
urbarzy, ich zbir stanowi na pewno tylko maleki uamek tego, co znane jest z innych ziem
niemieckich w archiwach najbogatszej pod tym wzgldem Badenii-Wirtembergii znajduje
si prawie 30 000 przekazw tego rodzaju. Od dawna te urbarze wzbudzay zainteresowanie
badaczy i wydawcw. Zainteresowanie to jest zrozumiae. Chodzi bowiem o rda cenne pod
wieloma wzgldami. Oczywista jest kluczowa rola urbarzy dla bada nad histori gospodarcz,
jako e pozwalaj one odtworzy obraz wielkiej wasnoci, jej rozmiary, struktur, funkcjonowa-
nie, dochodowo itd. Nie mniejsze znaczenie maj jednak dla najszerzej pojtych studiw nad
dawn ludnoci, jej liczb, stosunkami demografcznymi, take mobilnoci, imiennictwem,
genealogi. Podawane w urbarzach informacje dotycz przede wszystkim ludnoci pospolitej,
skdind stojcej przewanie poza krgiem zainteresowania rde. To jeden z najwaniejszych
gatunkw rdowych w systematyczny sposb interesujcy si ludmi prostymi.
Nie jest wobec tego kwesti przypadku, e kolejne wydawnictwo z tego zakresu, prezentowa-
ne w niniejszym omwieniu, ukazuje si w serii powiconej prozopografi (Personengeschichte).
Seria, ta zainicjowana wanie tym tomem przez Robocz Wsplnot Genealogw Wschod-
nioniemieckich (Arbeitsgemeinschaft ostdeutscher Familienforscher), stawia sobie ambitne
zadania. Pisze o nich w sowie wstpnym redaktor caoci, Peter Bahl, historyk z Uniwersytetu
w Poczdamie. Mowa tam o potrzebie bada prozopografcznych i genealogicznych, przywraca-
jcych ludzki wymiar historii, co istotne zwaszcza w odniesieniu do Europy Wschodniej, gdzie
badania te przyczyni si winny do odtworzenia wiadomoci historycznie uksztatowanych,
a rozbitych w toku tragicznych wydarze XX w., powiza midzy rnymi grupami etnicz-
nymi na tym obszarze. Pada tu oczywicie i stawianie mostw, i wsplny europejski dom.
Drog do realizacji szczytnych celw maj by powane badania, czce genealogw z ich
bogactwem ustale materiaowych oraz zawodowych historykw z ich metodycznym wyposa-
eniem i zdolnoci do nadawania porzdku. Wszystkim tym zamierzeniom mona oczywicie
tylko przyklasn, tym bardziej, e genealogia niemiecka miaa kiedy, w latach trzydziestych
i czterdziestych XX w., nieprzyjemne uwikania (sama AGoFF uwaa si za za bezporedni
kontynuatork przedwojennej Niederschlesische Arbeitsgemeinschaft fr Familienforschung).
Urbarz z grnolskiego Kola znakomicie nadawa si na wizytwk tak zaplanowanego
cyklu. Wydanie przygotowa Stefan Guzy z Berlina. Szkoda, e osoba wydawcy nie zostaa
Recenzje 301
nigdzie bliej przedstawiona. Posta to bowiem w krgu lskiej historiografi szerzej nieznana,
cho Guzy da si ju pozna jako niezwykle pracowity badacz lokalnej genealogii, publikujcy
od kilku lat regularnie w takich czasopismach, jak Ostdeutsche Familienkunde, Schlesische
Geschichtsbltter, Zeitschrift fr Ostdeutsche Familiengeschichte, Adler czy Der Herold co
zreszt pokazuje, nawizujc do cytowanego przed chwil przeciwstawienia, raczej genealoga
ni historyka.
Prezentowane wydawnictwo skada si z trzech zasadniczych czci. Pierwsz stanowi ob-
szerny wstp, drug waciwa edycja, trzeci indeksy. Wstp, do ktrego dochodz jeszcze
cytowane ju sowo od redaktora serii (s. 9-11) oraz przedmowa wydawcy (s. 13-14), podzie-
lony jest na waciwy wstp (s. 15-95) oraz wprowadzenie do edycji (s. 97-111). w wstp
waciwy powicony jest omwieniu wydawanego zabytku na szerszym tle caego gatunku.
Otrzymujemy wic najpierw ogln prezentacj urbarzy jako typu rde, potem za przegld
urbarzy grnolskich i ich edycji. To szczeglnie cenne, bowiem pokazuje skal zjawiska
(z istniejcych przed wojn 73 tomw urbarzy z Opolszczyzny zachowao si dzi tylko 16 sa -
modzielnie istniejcych jednostek archiwalnych, przy bliej nierozpoznanej liczbie zabytkw
nieoprawnych). Dotychczasowe wydania s bardzo liczne, a ukazyway si nie tylko w szerzej
znanych wydawnictwach, jak choby Vier oberschlesische Urbare des 16. Jahrhunderts Waltera
Kuhna (1973) czy trzytomowa seria Urbarze grnolskie (pod auspicjami Instytutu Historii
PAN, 1956-1963); wiele wydawano te lokalnymi siami, w lokalnych wydawnictwach i niskich
nakadach. Szczeglnie szeroko przedstawione zostay urbarze dotyczce Kola (s. 24-71). Tak
dochodzimy do prezentacji urbarza kozielskiego wadztwa zamkowego z 1578 r. (zasig tych dbr
ilustruje mapa na s. 82). Zawiera on opis zamku i miasta oraz kilkunastu wchodzcych w skad
owych dbr wsi, do tego za wykaz dalszych 21 wsi przynalenych do sdu wyszego w Kolu,
wreszcie zestawienie 11 wsi obcionych powinnociami wobec Kola z tytuu uytkowania
lasw czy k. Szersze komentarze powicone zostay przez wydawc obrazowi miasta Kola
w wietle urbarza oraz rozmaitym aspektom stosunkw jzykowych (od jzyka rda, poprzez
toponomastyk do imion i nazwisk wystpujcych osb). W czci drugiej wstpu nastpuje opis
rkopisu (Wrocaw, Archiwum Pastwowe, rep. 8, nr 153, dawniej nr 63a), datowanie wpisw
(ksiga bya uywana i aktualizowana do 1595 r., kiedy to spisano now redakcj urbarza),
dalej analiz rk pisarskich (zestawionych w prbkach na s. 102), komentarze na temat miar
i pienidzy, wreszcie wyoenie zasad edytorskich. Cay obszerny wstp ma niewtpliwie du
warto, zwaszcza ze wzgldu na zestawienia bibliografczne i materiaowe oraz szczegowe
ustalenia na temat powstawania urbarzy kozielskich. Nie przynosi jednak, jak zdawa si suge-
rowa podtytu ksiki, wyczerpujcego opracowania dziejw urbarzy w skali caego lska.
Waciwa edycja rdowa podzielona jest na trzy czci. Pierwsza zawiera opis zamku
i miasta (s. 113-145). Tylko ta cz ma charakter rzeczywistego wydania tekstu rdowego in
extenso. Cz druga bowiem to rejestr anw kozielskich dbr kameralnych a rejestr w
zosta sporzdzony przez wydawc na zasadzie wypisywania danych z duo obszerniejszego
w istocie tekstu. Wydobyte zostay tylko wiadomoci o nazwiskach chopw z danej wsi i liczbie
posiadanych przez nich anw. Wszystko inne pominito. Wydawca tumaczy to postpowanie
faktem, e rkopis zawiera tak duo dopiskw (by przecie przez kilkanacie lat uaktualniany),
e prba oddania caego tekstu rozsadziaby ramy wydawnictwa (s. 85). Mona trudnoci te
zrozumie, gdy spojrzy si na reprodukowan na s. 106 kart rkopisu. Wyjanienia jednak nie
w peni przekonuj. S. Guzy starannie odnotowuje przecie wszystkie poprawki i aktualizacje
dotyczce chopskich nazwisk czy liczby anw a to wanie w tych elementach najczciej
aktualizowano dane. Raczej wic wydawca cofn si nie przed koniecznoci odnotowywa-
niem zbyt licznych poprawek, co w ogle przed perspektyw kopiowania i opracowywania zbyt
obszernego tekstu. Decydujce byo tu z pewnoci prozopografczne nachylenie chodzio
tylko o wydobycie informacji o ludziach. Std pena edycja czci miejskiej (najbogatszej w da -
ne osobowe), wycig z czci dotyczcej wsi kameralnych, a zupene pominicie pozostaych
skadnikw urbarza, gdzie po prostu nie byo ju wzmianek o ludziach. Z punktu widzenia me-
tody edytorskiej tego typu zabiegi wydaj si wtpliwe. Nie mamy w kadym razie rzeczywistej
edycji caego zabytku (w penym tekcie oddano zaledwie 1/5 zawartoci rkopisu) co zreszt
302 Recenzje
zostao lojalnie odnotowane w podtytule ksiki. Z drugiej strony natomiast jako osobna cz
edycji uwzgldnione zostao zachowane osobno (w archiwum praskim) rozliczenie dochodw
i rozchodw wadztwa kozielskiego z 1580 r. (s. 173-176). Tekst ciekawy, ale on take nie zawiera
adnych imion. Czy wycinajc tyle z waciwego urbarza, warto byo docza akurat te rachunki?
Przy wyliczonych wtpliwociach koncepcyjnych sam robot edytorsk oceni naley
wysoko. Odczyty (na ile mona je kontrolowa przy pomocy zamieszczonych reprodukcji
odpowiednich fragmentw rkopisu) nie budz adnych wtpliwoci. Obszerne komentarze,
zwaszcza zestawiajce wspomniane ju, mnogie poprawki w imionach, dowodz wielkiej
sumiennoci wydawcy. Nie jest jednak zrczne oddawanie caego tekstu rdowego czcionk
pochy. Tekst taki jest mao przejrzysty, a robi si wrcz mczcy dla oka.
Istotnym elementem wydania s indeksy rzeczowy (s. 207-210), geografczny (s. 211-219)
i osobowy (s. 220-239) przy czym wany jest, ze wzgldu na prozopografczn orientacj
wydawnictwa, zwaszcza ten ostatni. Poszczeglne hasa (nazwiska) podawane s w formie
rdowej. Wydawca uchyli si od ich sprowadzania do jednej postaci czy choby identyfkacji
(np. Cibulka to oczywicie to samo, co Zebulkhen). Ostrono taka bya jednak suszna, bowiem
analiza tych nazwisk to osobny temat, godny przede wszystkim zainteresowania jzykoznawcw.
Tam, gdzie wydawca wstawia swe komentarze, zdarzay mu si bdy (Karol Ferdynand Waza
nie by oczywicie krlem polskim, jak podano na s. 226, cho by bratem Wadysawa IV).
Indeksy obejmuj zarwno teksty rdowe, jak i cz wstpn.
Jeszcze przed indeksami stany: wykaz rde i literatury (s. 179-196) oraz streszczenia
w jzykach polskim (s. 199-201) i czeskim (s. 202-204). Umieszczanie tych streszcze to pikny
gest wobec zagranicznych odbiorcw. Szkoda tylko, e w tekcie nie uprzedzono czytelnikw
o wybirczym charakterze edycji (nawet tytu podany zosta w postaci skrconej, bez ucila-
jcego podtytuu).
Podsumowujc, stwierdzi naley, e otrzymalimy niewtpliwie publikacj cenn. Jej war-
to, pomijajc niezwykle eleganck i estetyczn szat grafczn, stanowi bogaty w informacje
wstp (cho daleko mu do monografcznego opracowania wiedzy o urbarzach) oraz udostpnienie
ciekawego rda. Sposb, w jaki zostao ono wydane, budzi jednak zastrzeenia. Edycja ta okae
si najcenniejsza dla dziejw lokalnych (dane o prawie 1000 mieszkacw Kola i okolic), ju
jednak dla bada nad szersz histori gospodarcz jej przydatno, ze wzgldu na wybircze
potraktowanie materiau, bdzie ograniczona.
Tomasz Jurek (Pozna)
HANNA KOZISKA-WITT, Krakau in Warschaus langem Schatten. Konkurrenzkmpfe
in der polnischen Stdtelandschaft 1900-1939, Franz Steiner Verlag, Stuttgart 2008, ss. 232.
Recenzowana ksika ukazaa si jako 30. tom do znanej serii Forschungen zur Geschichte
und Kultur des stlichen Mitteleuropa, wydawanej przez dziaajce na uniwersytecie lipskim
Geschichtswissenschaftliches Zentrum Geschichte und Kultur Ostmitteleuropas. Powstaa w ra -
mach realizowanego tam w latach 1997-2002 projektu Kulturelle Pluralitt, nationale Identitt
und Modernisierung in ostmitteleuropischen Metropolen 1900-1930, ktrego celem byo uka-
zanie transformacji polskich i czeskich metropolii po I wojnie wiatowej.
Hanna Koziska-Witt zwizana z wymienionym wyej Centrum, a take z lipskim Simon-
-Dubnow-Institut problematyk miejsk zajmuje si ju od lat. W omawianej pracy postanowia
wyjani, w jakim stopniu powstanie niepodlegego pastwa polskiego wpyno na ukszta-
towanie si hierarchii orodkw miejskich w Drugiej Rzeczypospolitej. Przedmiotem analizy
uczynia stolic kraju, Warszaw, oraz regionaln metropoli, Krakw, prbujc zbada relacje
midzy obu miastami od roku 1900 a do wybuchu II wojny wiatowej. Cezura pocztkowa jak
mona si szybko zorientowa ma charakter czysto umowny. Autorka podkrela, i w cen -
trum jej uwagi znalaz si Krakw, gdy, jak twierdzi, a z czym trudno si zgodzi (o czym
pniej), o miastach prowincjonalnych w badanym okresie wiadomo niewiele. Ksika nie aspi -
Recenzje 303
ruje wszake do ukazania caoksztatu dziejw miasta, lecz ma jedynie przedstawi jego rozwj
przez pryzmat aktywnoci samorzdu. Autorka przede wszystkim chciaa wyjani, na czym
polegaa rola rady miejskiej w procesie modernizacji podwawelskiego grodu. Z perspektywy
Krakowa spoglda te na jego stosunki z Warszaw, przede wszystkim w okresie Drugiej
Rzeczypospolitej. Interesoway j w tym wypadku gwnie dwie kwestie: symboliczna rola
Krakowa jako duchowej stolicy Polski, a w okresie midzywojennym dodatkowo relacje
midzy centrum a prowincj. Autorka z powodzeniem staraa si podej do problemu w sposb
interdyscyplinarny, czc elementy kulturoznawstwa, historii spoecznej oraz historii pastwa
i prawa. Podkrela, e generalnie na marginesie pozostawia kwesti narodowociow. Podej-
muje j w zasadzie dopiero w odniesieniu do okresu po 1935 r., kiedy to znaczenie tej sprawy
na forum samorzdu zaczo wzrasta.
Ksika skada si z krtkiego wprowadzenia w problematyk badawcz oraz piciu rozdzia-
w. Owo wprowadzenie, nazwane przez autork, niezbyt chyba fortunnie, Vorgeschichte, liczy
ledwie cztery strony i zawiera zwize dzieje Krakowa od redniowiecza do mniej wicej poowy
XIX w. Panuje tam, niestety, spory chaos faktografczny. Przykadowo powstanie krakowskie
zlao si w narracji z rabacj galicyjsk oraz wydarzeniami Wiosny Ludw, o ktrej nota bene
autorka w ogle w tekcie nie wspomniaa. Przy okazji warto sprostowa, e krakowska rada
miejska nie zostaa, jak mona zrozumie, zniesiona w 1846 (s. 23), lecz dopiero w 1853 r.
Zasadnicze rozdziay nie s zbyt obszerne, acz w miar proporcjonalne. Skadaj si ze
sporej liczby podrozdziaw, ktre nie zawsze s cile powizane zarwno z gwnym wtkiem
rozwaa, jak i ze sob nawzajem. Na rozdzia pierwszy (Rechtslage und Selbstverstndnis der
Krakauer kommunalen Selbstverwaltung) skada si a dziesi, przewanie bardzo krtkich
(2-5 stron), podrozdziaw. Poza do podrcznikowo przedstawionymi kwestiami prawnymi
(gwnie ewolucja statusu prawnego miasta), najwicej uwagi powica tu autorka miejscowym
elitom, koncentrujc si na ich obliczu ideowym. Sporo pisze zwaszcza o krakowskich kon-
serwatystach, w tym o krakowskiej szkole historycznej. Nie wiedzie dlaczego, w odniesieniu
do okresu midzywojennego H. Koziska-Witt w osobnych podrozdziaach zaprezentowaa
jeszcze pogldy na samorzdno krakowskich prawnikw i ekonomistw jak gdyby nie byli
oni czci elity.
W rozdziale drugim zaja si autorka zmianami w ustroju wewntrznym miasta. Rozdzia
ten ma o dziwo zgoa inn cezur pocztkow anieli caa praca (rok 1866). Tak wic wykad
rozpoczyna si od analizy wydanego w tym roku statutu, zamiast, co byoby moim zdaniem lep-
sze, statutu z 1901 r., ktry mona wszak byo po prostu omwi na tle poprzedniego. Najwicej
miejsca w tym rozdziale powica autorka zmianom zachodzcym w okresie midzywojennym.
Zwraca uwag na stopniowe ograniczanie roli samorzdu na rzecz administracji pastwowej
(centralizacja), co prowadzio do permanentnych sporw kompetencyjnych. Lokalni politycy
starali si bowiem ocali jak najwicej z uprzywilejowanej pozycji Krakowa z czasw galicyj-
skich. Jak si okazao bezowocnie, gdy w 1933 r. miasto stracio ostatecznie swj specjalny
status. Cz t zamykaj krtkie i w sumie do powierzchowne rozwaania na temat fnansw
komunalnych.
Rozdzia trzeci, najkrtszy, jest powicony koncepcjom rozwoju Krakowa. W kolejnych
podrozdziaach autorka omawia tu dziaalno prezydentw (od Juliusza Leo do Mieczysawa
Kaplickiego), uwaa bowiem, i to wanie oni grali pierwsze skrzypce w tej dziedzinie. Pew-
nym dysonansem do przejrzystej struktury jest tu podrozdzia drugi, zatytuowany Der Erste
Weltkrieg, ktry chronologicznie obejmuje przedstawiony w podrozdziale pierwszym okres pre -
zydentury Juliusza Leo (do 1918 r.). Celowo wyodrbniania osobnej czci dotyczcej I wojny
wiatowej, take ze wzgldu na jej tre, jest wic wysoce wtpliwa. Ewentualnie moga ona
stanowi ekskurs. Autorka dosza w tym rozdziale do wniosku, i od przeomu wiekw najbar-
dziej palc kwesti dla Krakowa stao si poszerzenie jego granic poprzez przyczenie gmin
podmiejskich. Przypuszcza, i podejmujc ostateczne decyzje w tej sprawie (cesarz zatwierdzi
ustaw o Wielkim Krakowie 31 XII 1910 r.), opierano si na wzorcach drezdeskich. Pniej,
zdaniem autorki, gwnym celem wadz miejskich staa si integracja nowo przyczonych ob-
szarw. H. Koziska-Witt susznie zauwaa, i w okresie midzywojennym Krakw w naturalny
304 Recenzje
sposb przesta by duchow stolic Polski, w celu podtrzymania pozycji miasta starano si
wic wypromowa je na administracyjno-gospodarcze centrum Polski poudniowo-zachodniej.
Gdy za, wskutek oporu czynnikw rzdowych, skoczyo si to niepowodzeniem, nacisk po-
oono na rozwj turystyki. Autorka ustalia, i spjn koncepcj w tej dziedzinie, odwoujc
si nie tylko do odlegej przeszoci, lecz rwnie do czasw mu wspczesnych (kult marszaka
Pisudskiego), opracowa dopiero prezydent Kaplicki, sprawujcy swj urzd od 1933 r.
W rozdziale czwartym, zoonym z dziesiciu krciutkich podrozdziaw, H. Koziska-
-Witt chce ukaza, jak Krakw poprzez organizowanie ceremonii stara si realizowa swoj
funkcj duchowej stolicy i turystycznego centrum Polski. Po teoretycznym wprowadzeniu, m.
in. na temat miejsc pamici, autorka opisuje kolejno waniejsze uroczystoci w miecie, cho
o kryteriach ich doboru, niestety, nie wspomina. Rozpoczyna od wizyty w Krakowie cesarza
Franciszka Jzefa w 1880 r., czym znw znacznie wykracza poza ramy chronologiczne ksiki.
Podkrela, i uroczystoci te, zgodnie z intencjami konserwatystw, nawizyway do dawnych
ceremonii krlewskich. Rodzi si wszake pytanie, czy na pewno bya to manifestacja polsko-
ci. Najszerzej przedstawia autorka obchody pisetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem w
1910 r., a potem omawia sytuacj w dwudziestoleciu midzywojennym. Stwierdza, e w latach
dwudziestych Krakw utraci swoj pozycj w dziedzinie upamitniania, a tym samym pozycj
symbolu pastwa, na rzecz Warszawy. W odwrceniu tej tendencji mia pomc dopiero rozwj
kultu Pisudskiego. Przy tej okazji chciabym jednak zauway, i w Drugiej Rzeczypospolitej
kult ten nie by bynajmniej tak powszechny, jak autorka sdzi. W kadym razie dla Krakowa
zdaniem H. Koziskiej-Witt elementem ksztatowania kultu Marszaka stay si obchodzo-
ne uroczycie na pocztku sierpnia, zwaszcza po przewrocie majowym, rocznice wymarszu
pierwszej kompanii kadrowej. Autorka susznie zauwaa, i do odbudowy prestiu miasta przede
wszystkim przyczyni si wszelako pogrzeb Jzefa Pisudskiego w 1935 r., a potem cignce do
jego grobu pielgrzymki. Ponadto podkrela, i okazj do powrotu do rytuaw sprzed 1918 r.
stanowiy te zorganizowane w 1933 r. obchody 250. rocznicy odsieczy wiedeskiej oraz odby-
wajce si co roku w czerwcu Dni Krakowa. Wszystkie te zabiegi spowodoway, i przy okazji
ofcjalnych wizyt w Polsce gociom oferowano jak to okrela autorka dwupak: bogaty
w tradycj Krakw oraz Warszaw jako nowoczesn metropoli. Dlatego te podwawelski grd
mia mie w Drugiej Rzeczypospolitej lepsz pozycj ni inne miasta, a ponadto mg liczy
na rodki na inwestycje.
Najobszerniejszy w caej pracy jest rozdzia ostatni, zatytuowany Die Stadt und die vierte
Gewalt. Die Krakauer Kommune und ihre Presse. Najwicej znajdziemy tu te odniesie do
Warszawy (w poprzednich byo ich niewiele). Autorka podja kwesti czwartej wadzy,
gdy uwaaa, e wraz ze wzrostem znaczenia prasy wagi nabierao te jej nastawienie do rady
miejskiej. Ponadto prasa odgrywaa istotn rol w dyskursie midzy Warszaw i Krakowem.
Autorka rozpoczyna od przedstawienia panoramy prasowej obu miast przed 1918 r. oraz prawa
prasowego i krgw czytelniczych w okresie midzywojennym. Podkrela, e wraz z dojciem
do wadzy sanacji przy uyciu rnych metod ograniczano stopniowo wolno prasy. Dotyczyo
to przede wszystkim pism warszawskich. Najwicej miejsca w tym rozdziale (prawie poow)
powicia autorka pozycji, jak Warszawa i Krakw miay w Drugiej Rzeczypospolitej. I dopiero
ten wtek jak si zdaje najpeniej odzwierciedla myl wyraon w tytule ksiki. Autorka
ukazuje problem przez pryzmat funkcjonowania rad miejskich, zwaszcza ich relacji z wadzami
centralnymi, ale rwnie przez pryzmat funkcjonowania lokalnego rynku prasowego. Mwic
szczerze, to ostatnie zagadnienie znw nie cakiem przystaje do gwnego tematu rozwaa.
Ponadto mamy tu sporo powtrze dotyczcych dziaalnoci krakowskiego magistratu.
W centrum zainteresowania znalaz si wychodzcy w Krakowie od 1910 r., cieszcy si du -
poczytnoci Ilustrowany Kurier Codzienny. H. Koziska-Witt podkrela, i pocztkowo
stosunek pisma do miejscowego samorzdu by krytyczny, ale gdy na pocztku lat trzydziestych
rada zmienia oblicze z liberalnego na prosanacyjne, zyskaa jego przychylno. Od koca lat
dwudziestych gazeta wspieraa bowiem obz rzdzcy. Jak ustalia autorka, od 1938 r. pismo
opowiadao si za wspprac rzdu z endecj w celu stworzenia wsplnego frontu przeciw so-
cjalistom i ydom. W tym ostatnim wypadku redakcji chodzio przede wszystkim o polonizacj
Recenzje 305
miast Drugiej Rzeczypospolitej. Autorka zauwaa, e tym samym mit Krakowa jako ducho -
wej stolicy Polski zosta znacjonalizowany. Przypuszcza, e tym samym przyjazne jeszcze
w XIX w. ydom miasto ulego oglnemu klimatowi antysemickiemu tamtej epoki. Sdz jed-
nake, i jest to zbyt wska podstawa do tego typu uoglnie.
H. Koziska-Witt dostrzega, e Ilustrowany Kurier Codzienny, mimo wspierania sanacji,
przeciwstawia si lansowanemu przez ni centralistycznemu modelowi pastwa, przedstawia-
jc Krakw jako symbol wykorzystywanej prowincji. Nie skrywa te za bardzo awersji do
Warszawy, przede wszystkim za transfer do stolicy urzdnikw z byej Galicji, a potem take
instytucji i dbr. Zreszt sprawa owego galicyjskiego desantu biuralistw staa si zarzewiem
debaty, ktrej autorka powica osobny podrozdzia. Uwaa, i problem w by klasyczn walk
o stoki, z czym trudno si nie zgodzi. Szkoda tylko, e H. Koziska-Witt nie wspomina, i
mia on znacznie szerszy ni tylko krakowsko-warszawski wymiar. Dotyczy rwnie ziem by-
ego zaboru pruskiego, gdzie polskich urzdnikw byo jeszcze mniej ni w byej Kongreswce.
Autorka stwierdza, e wraz z napywem galicyjskich urzdnikw do Warszawy wyranemu
wzmocnieniu uleg tam negatywny stereotyp Galicji. Gazety krakowskie, w reakcji na to, przed-
stawiay z kolei niekorzystny obraz warszawian. Co ciekawe, zdaniem autorki, znalazo to rw-
nie wyraz w relacjach prasowych z gonego na pocztku lat trzydziestych procesu sdowego
Rity Gorgonowej, w ktrych, bronic oskaronej, dezawuowano fachowcw z Warszawy.
Ksik wieczy krtkie, ale rzeczowe podsumowanie, streszczenie w jzyku polskim (pol-
szczyzna pozostawia wiele do yczenia), do obszerny aneks z wykazem prezydentw Krakowa
i wojewodw krakowskich, objanieniem skrtw i poj, bibliograf oraz ilustracjami, ktre
s jednak sabej jakoci, a take indeks osb i miejscowoci.
W sumie recenzowan ksik uzna mona za do interesujc i wart lektury, cho wida,
i adresowana jest ona przede wszystkim do czytelnika niemieckiego, nieobeznanego raczej
z materi wykadu. W pracy, zwaszcza w dwch pierwszych rozdziaach, sporo jest bowiem,
co ju sygnalizowaem, wiedzy podrcznikowej, opartej wycznie na literaturze. Autorka po -
ruszya bardzo wiele wtkw, ktre przynosz pewne nowe ustalenia. Sab stron ksiki sta-
nowi moim zdaniem jej mao spjna konstrukcja. Niezbyt szczliwe byo rozbicie narracji
na kilkadziesit, przewanie bardzo krtkich podrozdziaw, ktre na dodatek, na co zwracaem
ju uwag, nie zawsze s ze sob powizane i nie zawsze pozostaj w zwizku z tytuami roz-
dziaw, a nawet caej pracy. Skutkiem tego ksika bardziej przypomina mozaik, nie wida
natomiast wyranej nici przewodniej. Jeli wemiemy jeszcze pod uwag wystpujce do
licznie w pracy powtrzenia, to skaniaabym si raczej ku przyjciu ukadu chronologicznego,
ktry pomgby w znacznym stopniu uporzdkowa wykad.
Nasuwa mi si jeszcze jedna uwaga natury oglnej. Ot autorka, zgodnie z przyjtymi
zaoeniami, konfrontuje Krakw wycznie z Warszaw. Wydaje mi si, i troch ogranicza to
pole wnioskowania. Na podstawie wywodw H. Koziskiej-Witt trudno bowiem oceni, czy
wrd krakowskiej elity rzeczywicie uksztatowa si w badanym okresie szczeglny rodzaj
wiadomoci, czego przejawem miao by zaangaowanie na rzecz miasta i obrona autonomii
samorzdu, co z kolei miao prowadzi do narastania animozji na linii Krakw-Warszawa.
W moim odczuciu opisane zjawiska byy raczej typowe, a owe animozje wpisyway si w mi-
dzywojenny spr midzy prowincj a centrum, w ktrym to samorzd co zauwaa zreszt
sama autorka stawa si naturalnym przeciwnikiem lansowanego przez sanacj centralizmu.
Moim zdaniem warto byo przeto dokona porwnania (choby tylko na podstawie literatury)
Krakowa z reprezentujcym trzeci zabr Poznaniem, albowiem wystpoway tam wtedy po-
dobne tendencje. Pisali o tym m. in. Zbigniew Dworecki (Pozna i poznaniacy w latach Drugiej
Rzeczypospolitej 1918-1939, 1994), a ostatnio Anna Moskal w rozprawie doktorskiej pt. Im
Spannungsfeld von Region und Nation die Polonisierung der Stadt Posen nach 1918 und nach
1945, obronionej w 2010 r. na Europa-Universitt Viadrina we Frankfurcie nad Odr (praca
powinna wkrtce ukaza si drukiem).
Baza rdowa omawianej ksiki jest do solidna. Tworz j gwnie archiwalia dotyczce
Krakowa z tamtejszego Archiwum Pastwowego oraz rozmaite rda drukowane. Autorka
obja te kwerend rnego rodzaju akty prawne i pras, cho t ostatni, poza dziennikami
306 Recenzje
urzdowymi, przewanie metod reprezentacyjn. Wykorzystaa rwnie cakiem sporo litera-
tury przedmiotu i do solidnie omwia j we wstpie, aczkolwiek zaprezentowana tam ocena
nie jest wolna od uproszcze. Trudno zgodzi si zwaszcza z twierdzeniem, e w Krakowie
nie byo w okresie PRL, poza Mariuszem Kulczykowskim, historykw zajmujcych si dzie-
jami spoeczno-gospodarczymi (s. 12). Osignicia na tym polu mieli bowiem i inni historycy,
poczwszy od jednego z ojcw tej dziedziny bada w Polsce, Franciszka Bujaka. Nie mona
rwnie zapomnie, i od poowy lat szedziesitych XX w. w Instytucie Historii Uniwersytetu
Jagielloskiego istnia Zakad Historii Spoeczno-Gospodarczej, ktrym przez lata kierowaa
Helena Madurowicz-Urbaska
1
. W samej bibliografi rwnie mona dostrzec wyrane luki.
Autorka signa bowiem gwnie po literatur niemieckojzyczn, polsk za wykorzystaa
do wybirczo i czsto bez odpowiedniego wyczucia. Uwaga ta odnosi si przede wszystkim
do publikacji powiconych problematyce miejskiej. Warto wspomnie, i H. Koziska-Witt
nie wykorzystaa chociaby wydanej stosunkowo niedawno przez piszcego te sowa ksi-
eczki O nowy model historycznych bada regionalnych (Pozna 2007), gdzie znale mona
zapis wanej dyskusji na rzeczony temat, jak rwnie najnowsz literatur przedmiotu, w tym
o wspomnianych wyej miastach prowincjonalnych. Sabe rozeznanie ma te autorka w pol -
skich publikacjach dotyczcych okresu rozbiorw. Nie signa nawet do sztandarowych prac
o inteligencji warszawskiej, ktra stanowi wszak gwny przedmiot jej zainteresowa (J. ura-
wicka, Inteligencja warszawska w kocu XIX wieku, Warszawa 1978; H. Kiepurska, Inteligencja
zawodowa Warszawy 1905-1907, Warszawa 1967).
W recenzowanej ksice znalazem, niestety, szereg pomyek, co obnia nieco jej ocen. Do-
tycz one przede wszystkim czasw wczeniejszych. O niektrych pisaem ju zreszt wczeniej.
Tu wymieni zatem tylko, moim zdaniem, najwaniejsze. Ot Krakw nie utraci stoecznych
funkcji jak pisze autorka w wieku XVII (s. 9), lecz ju w XVI, a powstanie listopadowe
nie wybucho w 1831 (s. 141, 145), lecz w 1830 r. Fakt, e ks. Adam Jerzy Czartoryski by
doradc cara rosyjskiego, wcale nie oznacza te, e miao to miejsce, nawet metaforycznie,
w Warszawie (s. 27). W tym czasie, a wic na pocztku XIX w., bya stolica Polski nie naleaa
bowiem do Imperium Romanoww, lecz znajdowaa si we wadaniu Prus, a potem znalaza
si w Ksistwie Warszawskim.
Krzysztof A. Makowski (Pozna)
KATARZYNA GRYSISKA-JARMUA, Hrabia Bogdan Hutten-Czapski (1851-1937).
onierz, polityk i dyplomata, Europejskie Centrum Edukacyjne, ysomice 2011, ss. 532.
Potrzeby podjcia studiw nad yciem i dziaalnoci Bogdana Hutten-Czapskiego pi-
sze Katarzyna Grysiska-Jarmua we wstpie do swej pracy nie umniejsza fakt, e nie by
on postaci pierwszoplanow w niemieckiej polityce i dyplomacji. Jako drug przesank
podaje jego nietypowy yciorys na tle przedstawicieli spoeczestwa wielkopolskiego czy
te spoeczestwa polskiego swej epoki. Wymieni naleao jeszcze trzeci wany argument.
Jak wiadomo, w pastwie pruskim i pniej Cesarstwie Niemieckim najwysze stanowiska
w strukturach pastwowych byy w caym okresie zaborw niedostpne dla Polakw. Spord
arystokratw polskiego pochodzenia oprcz B. Hutten-Czapskiego znaczniejsze role odegrali
i osignli wysokie stanowiska w pruskiej/niemieckiej polityce i dyplomacji Atanazy Raczyski
i Hugo Juliusz Radoliski. Tylko powicone im solidne monografe mog przynie odpowie-
dzi na pytania: jakie czynniki determinoway ich kariery polityczne, do jakiego stopnia byy
1
Badaczka ta wrd licznych publikacji miaa te w dorobku wane artykuy dotyczce stanu i per-
spektyw bada nad dziejami spoecznymi i gospodarczymi Galicji, do ktrych H. Koziska-Witt, zdaje si,
nie dotara. Zob. np. H. Ma d u r o wi c z - Ur b a s k a , Perspektywy nowych bada nad spoeczestwem
galicyjskim, w: Pamitnik XIII Powszechnego Zjazdu Historykw Polskich, cz. 1, Wrocaw-Warszawa
1986, s. 141-149; t e j e, Stan i potrzeby bada nad histori gospodarcz Galicji w wietle polskiej
historiografi, w: Galicja i jej dziedzictwo, t. I, Rzeszw 1994, s. 201-222.
Recenzje 307
one moliwe, jakich wymagay kosztw itd. Z punktu widzenia zada polskiej historiografi
K. Grysiska-Jarmua napisaa wic prac wan i potrzebn.
Podja si wykonania, co pragn podkreli, zadania trudnego, wymagajcego mudnych
ustale faktografcznych oraz wnikliwego poznania skomplikowanych stosunkw na pograni-
czu polsko-niemieckim. B. Hutten-Czapski prowadzi dziaalno publiczn a przez ponad
szedziesit lat, piastujc take stanowiska nie majce charakteru urzdowego, speniajc misje
dyplomatyczne, uczestniczc w grach zakulisowych, a wic uprawiajc dziaania nieatwe do
zbadania. Pozostawi po sobie obszern spucizn rkopimienn, dokonujc jeszcze za ycia
jej podziau na trzy do znaczne pod wzgldem liczby jednostek archiwalnych zespoy, ktre
zgodnie z jego yczeniem zostay przekazane do Archiwum Federalnego w Berlinie, Muzeum
Czapskich w Krakowie (ostatecznie zdeponowane w Bibliotece Czartoryskich) i Archiwum
Pastwowego w Poznaniu. Zadba te o kreacj swego wizerunku, wydajc w 1936 r. prawie
jednoczenie w wersji polskiej i niemieckiej, liczce ponad 1300 stron pamitniki pt. Szedziesit
lat ycia politycznego i towarzyskiego, ktre starannie opracowa z grup polskich i niemieckich
wsppracownikw. Zawarto ich wymaga mudnej weryfkacji za pomoc innych rde, co
nie zawsze jest moliwe, gdy niejednokrotnie s one jedynym dokumentem.
K. Grysiska-Jarmua obja wnikliw kwerend wszystkie wymienione wyej zespoy
akt, a take dotyczce dziaalnoci B. Hutten-Czapskiego materiay rdowe przechowywane
w Politisches Archiv des Auswrtiges Amtes i Geheimes Staatsarchiv Preuischer Kulturbesitz
w Berlinie, Militrarchiv we Fryburgu Bryzgowijskim, Archiwum Akt Nowych w Warszawie,
Archiwum Pastwowym w Bydgoszczy oraz Archiwum Archidiecezjalnym i Bibliotece Ra-
czyskich w Poznaniu. Wykorzystaa ponadto liczne rda drukowane (stenogramy sejmowe,
herbarze, ksigi adresowe, wydawnictwa rdowe itd.), 46 wspomnie i pamitnikw oraz
wiele artykuw z polskiej i niemieckiej prasy. Podstawa rdowa ocenianej pracy jest zatem
gruntowna. Z recenzenckiego obowizku wskaza naley pominicia niektrych rde, dla pod-
jtego tematu jednak raczej o drugorzdnym znaczeniu, jak np. dziennika Notatki moje Tadeusza
Kryspina Jackowskiego (Archiwum Pastwowe w Poznaniu, Spucizna Jackowskich). Wykaz
wykorzystanych przez autork monografi i artykuw obejmuje okoo 300 pozycji i wiadczy
o dobrej znajomoci zarwno opracowa oglnych, dotyczcych dziejw Niemiec i Polski,
jak te literatury specjalistycznej. Co prawda nie brak i tutaj pewnych pomini, np. nowszych
publikacji powiconych zamkowi cesarskiemu w Poznaniu (jak choby Kaiserschloss Posen.
Von der Zwingburg im Osten zum Kulturzentrum Zamek. Zamek Cesarski w Poznaniu. Od
pruskiej warowni na wschodzie do Centrum Kultury Zamek, Potsdam-Pozna 2003) czy nie -
ktrych prac dotyczcych niemieckich kanclerzy (G. Wollstein, Theobald von Bethmann-Holl -
weg, Letzter Erbe Bismarcks, erstes Opfer der Dolchstolegende, Gttingen 1995; M. An-
drzejewski, Od Bismarcka do Schrdera. Portrety niemieckich kanclerzy, Gdask 2003).
Dc do przejrzystego ukazania wynikw przeprowadzonych bada, K. Grysiska-Jarmua
nadaa swej ksice problemowo-chronologiczny ukad treci. Podzielona zostaa ona na osiem
rozdziaw, w ktrych autorka opisuje kolejno: majtno Smogulec, pochodzenie i dzieje
rodu Czapskich, dom rodzinny, dziecistwo i drogi edukacji Bogdana Hutten-Czapskiego, jego
dziaalno dyplomatyczn, polityczn, parlamentarn, stosunek do Polakw i sprawy polskiej
w polityce rzdu pruskiego, kontakty towarzyskie, udzia w uroczystociach o charakterze
pastwowym, dziaalno na rzecz sprawy polskiej podczas I wojny wiatowej, dziaalno
spoeczn, charytatywn, aktywno w Zwizku Polskich Kawalerw Maltaskich w odrodzonej
Rzeczypospolitej, wreszcie spucizn, pamitniki, zaoenie Fundacji Smoguleckiej i testament.
Oceniana monografa jest bogata zwaszcza w warstwie faktografcznej, przynosi wiele
wanych ustale odnonie wszystkich okresw ycia, kariery wojskowej oraz dziaalnoci poli-
tycznej i dyplomatycznej Bogdana Hutten-Czapskiego. Susznie autorka powicia duo miejsca
na ukazanie drg jego edukacji, najpierw nauki w domu pod kierunkiem guwernera Ludwika
Koenigka, nastpnie za w szkole w Vevey w Szwajcarii, liceum w Paryu, uniwersytetach w Rzy -
mie, Wiedniu, Berlinie i Heidelbergu. Interesujco i wnikliwie opisuje przebieg czynnej suby
bohatera w armii pruskiej, ktr po ukoczeniu studiw uzna za najlepszy sposb suenia
pastwu niemieckiemu. Nie bya to kariera byskotliwa, skoro, mimo duego zaangaowania
308 Recenzje
i dowodw uznania dla swej pracy, w cigu ponad dwudziestu lat dosuy si tylko stopnia
majora. Ku swemu duemu rozczarowaniu nie otrzyma, mimo usilnych stara i poparcia swych
wpywowych protektorw, przydziau do Sztabu Generalnego, ktry sta si w monarchii Ho-
henzollernw dominujc instytucj wojskow, spychajc na drugi plan Ministerstwo Wojny.
W Prusach w przeciwiestwie do Austro-Wgier i Rosji nie przyjmowano polskich ofcerw
do Sztabu Generalnego i Akademii Wojennej. W przypadku B. Hutten-Czapskiego decydujce
znaczenie miao jednake chyba nie polskie pochodzenie. Jego niepowodzenie postrzega trze-
ba jak sdz raczej w szerszym kontekcie rywalizacji i zwalczania si kamaryli dworskiej
i najwyszych szczebli pruskiej biurokracji, co powinno zosta w pracy mocniej zaakcentowane.
Uznanie naley si autorce za ukazanie take codziennej suby, obowizkw i onierskich
przyjemnoci bohatera pracy, zwaszcza e literatura powicona karierom ofcerskim Polakw
i osb polskiego pochodzenia w armii pruskiej jest nadal nader skromna.
Trzon ksiki stanowi rozdziay powicone dziaalnoci dyplomatycznej, politycznej i par -
lamentarnej bohatera. K. Grysiska-Jarmua opisuje w nich interesujco jego pogldy poli-
tyczne, zaangaowanie w uoenie poprawnych stosunkw midzy Rzesz Niemieck i Ko -
cioem katolickim, postaw zajmowan w okresie Kulturkampfu, podre dyplomatyczne do
Rosji, Rumunii, Woch i Watykanu, dziaalno na rzecz podtrzymywania dobrych stosunkw
midzy Niemcami i Wochami, wspprac z kolejnymi kanclerzami niemieckimi, Chlodwigiem
zu Hohenlohe-Schillingfrst, Bernhardem von Blow i Theobaldem Bethmann-Hollwegiem,
oraz wystpienia w Izbie Panw. Objcie ofcjalnego i wanego stanowiska w niemieckiej ad-
ministracji stanowio dla B. Hutten-Czapskiego spraw niezmiernie wan, wrcz honorow.
Stanowiska takiego w caym ponad czterdziestoletnim okresie ofarnej pracy na rzecz interesw
Rzeszy nie uzyska, nawet w czasie rzdw yczliwego mu kanclerza Hohenlohe-Schillingfrst.
Nie udowodni wic swym rodakom z Poznaskiego, e wysokie stanowiska w niemieckiej
administracji i dyplomacji s dostpne rwnie dla Polakw dobrze wypeniajcych swoje
obowizki obywatelskie. Rozpoczte ju w latach siedemdziesitych starania o przyznanie
dziedzicznego prawa gosu i miejsca w Izbie Panw uwieczy co prawda w 1895 r. sukcesem,
ale do izby tej powoywani byli te polscy arystokraci i zamoni ziemianie z Poznaskiego,
ktrzy nie przyjmowali tak sualczej jak on postawy wobec pruskiego zaborcy.
Uwag zwraca niestrudzona, mimo braku formalnego zatrudnienia w kancelarii Rzeszy lub
na innym stanowisku pastwowym, dziaalno dyplomatyczna i polityczna bohatera pracy,
wymagajca oceny take z szerszej perspektywy. Hrabia odbywa czsto ulubione podre
dyplomatyczne i prywatne, z ktrych skada kanclerzom i wysokim urzdnikom niemieckim
obszerne raporty, czsto w formie listw prywatnych. Bya to dziaalno z pewnoci przydatna
w biecej polityce i ocenie sytuacji w stosunkach midzynarodowych. B. Blow i T. Bethmann-
-Hollweg traktowali B. Hutten-Czapskiego, o czym zreszt autorka pisze, instrumentalnie. Czste
podre i udzia w yciu towarzyskim wymagay duych wydatkw, fnansowanych zapewne
z dochodw wasnych. Ta kosztowna oraz wymagajca duego zaangaowania i nakadu pracy
dziaalno spotykaa si z dowodami uznania w formie pisemnych i ustnych podzikowa,
zaprosze na prestiowe spotkania i imprezy, rnych orderw i odznacze (pieczoowicie ze-
stawionych przez autork) i schlebiajcych mioci wasnej godnoci, jak burgrabiostwo zamku
poznaskiego czy upragniony tytu Ekscelencji.
Duym osigniciem naukowym K. Grysiskiej-Jarmuy jest te ukazanie stosunku B. Hut -
ten-Czapskiego do Polakw i sprawy polskiej w polityce rzdu pruskiego. Nie wyrzekajc si
polskiej narodowoci, czu si on przede wszystkim obywatelem pruskim. Nazywa si z du-
m Prusakiem i Niemcem, nigdy nie wystpowa w obronie polskoci (przez rodakw by
nazywamy zniemczaym dworakiem). Swych uksztatowanych w latach siedemdziesitych
pogldw na temat preussische Polenpolitik nie zmieni zasadniczo do wybuchu I wojny
wia towej. Uwaa, e Polacy, tak jak obywatele innych narodowoci, musz si asymilowa
i dziaa dla wsplnego dobra zjednoczonych Niemiec. Za cenne uwaam obszerne omwienie
w pracy memoriaw hrabiego pt. Polacy w Prusach i w Niemczech oraz Obecne warunki
w Prowincji Poznaskiej, w ktrych proponowa rodki i rozwizania bardziej zdecydowane.
ni stosowane wwczas przez wadze pruskie w polityce wobec polskiej ludnoci. Zamieci
Recenzje 309
w nich postulaty wskazujce, jak zgermanizowa i uczyni z Polakw wiernych obywateli
pruskich. Kto, kto czytaby pierwszy z memoriaw anonimowo stwierdza autorka nie
przypuszczaby zapewne, e wyszed on spod pira Polaka. Zaprezentowane w nim pogldy
stawiay B. Hutten-Czapskiego praktycznie w szeregu Niemcw o wyranie nacjonalistycz-
nych przekonaniach (s. 267). Dalej autorka pisze, e charakterystyczne dla byy dwa punkty
widzenia w sprawie polskiej: zabezpieczenie panowania pruskiego w prowincjach z jzykiem
polskim i zachowanie odrbnoci narodowej rdzennej w tych prowincjach ludnoci. Naleao
wic podkreli, e nie bdc przeciwny wynaradawianiu Polakw, praktycznie proponowa
przewrotnie wadzom pruskim stosowanie bardziej skutecznych rodkw w prowadzonej wobec
nich polityce germanizacyjnej. K. Grysiska-Jarmua wykazuje te, e B. Hutten-Czapski od
najmodszych lat nie utrzymywa szerszych kontaktw z rodakami, ogranicza si do spotka
z przedstawicielami hierarchii kocielnej (arcybiskupem Florianem Stablewskim, biskupem
Edwardem Likowskim), odwiedzania zamieszkujcych stolice pastw europejskich czonkw
znamienitych rodw polskich i chyba nie a tak czstych kontaktw z najwikszymi w zaborze
pruskim germanoflami, Stanisawem Turno czy Witoldem Skrzewskim.
Zdaniem autorki naley docenia dziaalno B. Hutten-Czapskiego podczas I wojny wiato-
wej jako szefa wydziau Id w Genera-Gubernatorstwie warszawskim, mimo i nie wynikaa ona
z patriotyzmu, a raczej z wiary w moliwo pojednania pastwa niemieckiego z Polakami.
Pooy due zasugi przy zabezpieczaniu archiwaliw warszawskich, jako kurator miejsco-
wych uczelni, uniwersytetu i politechniki, a take przy formowaniu si wadz polskich, mimo
i do koca wojny kierowa si interesem Rzeszy Niemieckiej. Tym samym autorka weryfku -
je powtarzany w pimiennictwie historycznym pogld, jakoby Hutten-Czapski dziaa wwczas
w Krlestwie Polskim na niewielk miar. Polemizowabym natomiast z inn ocen. Dziaal-
no dyplomatyczna i polityczna B. Hutten-Czapskiego w okresie II Rzeszy, moim zdaniem, nie
bya tak wysokiej rangi, e powinien jak pisze autorka pretendowa do miana niemieckiego,
a waciwie pruskiego ma stanu (s. 460).
Praca napisana jest wartkim jzykiem, zdarzaj si jednak potknicia stylistyczne i bdy lite-
rowe. Razi czste posugiwanie si przez K. Grysisk-Jarmu samookreleniem autor zamiast
autorka. Nie ustrzega si te K. Grysiska-Jarmua potkni faktografcznych, niekiedy powa-
nych, jak na s. 56, gdzie, powoujc si na przestarza monograf Stefana Truchima (Historia
szkolnictwa i owiaty polskiej w Wielkim Ksistwie Poznaskim 1815-1915, t. I, d 1967),
podaje bdnie, e rok 1862 by wan cezur w polityce pruskiej wobec polskiego szkolnictwa
w Poznaskiem. Zamiast o polskim szkolnictwie mwi jednak trzeba o szkoach ludowych
z przewag liczebn dzieci polskich, w ktrych wykadano w jzyku polskim nie do 1862, lecz do
1873 r. Florian Stablewski przed nominacj na arcybiskupa gnieniesko-poznaskiego w 1892 r.
nie by biskupem, lecz proboszczem wrzesiskim (s. 173). Szkoda, e Europejskie Centrum Edu -
kacyjne nie sprostao zadaniu atrakcyjnego wydania tak wanej monografi. Lektur utrudnia
zagszczenie druku, brak odstpw i szerszych marginesw (take na ostatniej stronie okadki).
Ilustracje powinny by umieszczone w tekcie, a nie po aneksach, na kocu ksiki. Tablice
genealogiczne s pozbawione tytuw, a przez nadmierne rozbudowanie staj si mao czytelne.
Powysze uwagi nie kwestionuj mojej wysokiej oceny ksiki Katarzyny Grysiskiej-Jar-
muy. Praca jest udan prb zgbienia cech charakterologicznych i motyww dziaalnoci
politycznej Bogdana Hutten-Czapskiego. Dziaalno t ukazuje i ocenia z krytycznym dystan-
sem. Wnosi cenny wkad do bada nad postawami Polakw i stosunkami polsko-niemieckimi
w okresie zaborw.
Witold Molik (Pozna)
310 Recenzje

Vous aimerez peut-être aussi