Vous êtes sur la page 1sur 170

LAILA BRENDEN

DUCH Z PRZESZOCI

Rozdzia 1
Nad grami wisiaa ta tarcza ksiyca. W pomieszczeniu byo tak ciemno, e nieruchomo
siedzcy przy oknie rysowa si zaledwie cieniem na szybie. Ksiyc najbardziej przypomina
mczynie talerz mietankowego budyniu. Talerz, z ktrego i Jon mgby je do woli, ale on ju
dawno z tego zrezygnowa: wystarczyo, e Marit i Karoline spdzay noc na zewntrz, kpic si w
promieniach ksiyca. Musia si jako z tym pogodzi.
Jon opar si okciami o parapet i wyjrza na podwrze: leaa tam gruba warstwa niegu, a
wydeptane w nim cieki wyglday w wietle ksiyca jak zociste potoki. Bya to jego druga zima
w Sletten, a praca u brata Marit w charakterze parobka zaczynaa mu mocno doskwiera. Od razu
pierwszego dnia po lubie okazao si, ile jest tu do zrobienia, pracowa wic od rana do nocy.
Ziemi, od lat lec odogiem, trzeba byo zacz na nowo uprawia. Stodoa otrzymaa nowy
dach, naprawione zostay ciany spichlerza. Obora i stajnia domagay si remontu, domowi
potrzebna bya przybudwka... Jon westchn i spojrza na ledwo widoczny w zmroku las. Nie
chciao mu si tej nocy spa.
Od kiedy zamieszka w Sletten, przez pierwsze miesice Karoline bya pena podziwu dla
jego zdolnoci i pracowitoci, ale po pewnym czasie zacza coraz wicej wymaga. Potrzebowali
wicej krw, ko by ju stary, szkody nie byy naprawiane wystarczajco szybko, jesieni Jon za
mao upolowa. Stale byo co nie tak, a Marit nie stawaa w jego obronie. Kiedy tylko matka miaa
o co pretensje, okazywao si, e Marit ma co pilnego do zrobienia gdzie indziej, tak wic
zostawa sam na sam z teciow.
Problem polega gwnie na tym, e wacicielem gospodarstwa by Bjrn, najstarszy brat
Marit. Wszystkie nowe inwestycje staway si czci jego wasnoci, o czym Karoline stale
Jonowi przypominaa. Nadmieniaa nieustannie, e trzeba dba o gospodarstwo, eby Bjrn by
zadowolony, bo w kocu pozwala im tu mieszka za darmo. Im, to znaczy Jonowi i Marit.
Jon musia przyzna, e jeli chodzi o mieszkanie, to mieli szczcie, ale Bjrn mieszka
wszak i pracowa w Christianii i waciwie powinien si cieszy, e kto dba o jego gospodarstwo.
Poza tym stale trzeba byo kupowa budulec i nowe narzdzia, wic Jon wyda na Sletten sporo
wasnego grosza. Z pienidzy, ktre odoy na podr do Ameryki. Skrzywi si bolenie na myl o
tych, ktrzy wyruszyli za ocean w tym samym roku, kiedy on si oeni: czterdziecioro czworo
mieszkacw wioski spakowao wtedy cay swj dobytek i wyruszyo w wielk podr, a jemu
ciskao si serce, gdy widzia, jak odjedaj dolin.
Ale dostaa mu si Marit, dziewczyna, ktra rzucia na niego czar w chwili, gdy j ujrza po
raz pierwszy. Rusaka, ktrej zazdrocili mu wszyscy koledzy. To na ni zamieni bilet do

Ameryki... Pierwsze dni po lubie byy bajk: materac ich posania nigdy nie styg, bo czasem
wystarczao spojrzenie znad koza do piowania czy pozornie niewinna uwaga, by ldowali w
ku. Czasem Jon robi sobie po prostu przerw w pracy, obraca si tyem do narzdzia i siga po
swoj rusak krzepkimi domi. Co za czasy! Jon poczu, e jego ciao budzi si na wspomnienie
tych szczliwych dni. Taka bya Marit, jak j pozna. Ale pniej...
Nagle na tle ciany stodoy ukazay si dwa cienie, a Jon odszed od okna. To Marit z matk
zakoczyy rytuay peni i teraz zmierzay ku domowi jak dwa upiory, by pi swj dziwny wywar i
czyta z pomieni. Dobrze zna ten ich obrzd. Wiedzia, jak przebiegnie noc i nie wtpi, e Marit
wsunie si do ka dopiero nad ranem. Nie wiedzia, w czyjej intencji odbyway si dzi te mody
do ksiyca, ale te i nie chcia wiedzie. Nie bardzo umia spojrze w oczy ludziom, o ktrych
pamita, e byli u Karoline z prob o rad.
Cichutko, na palcach Jon wrci do ka i wsun si pod lece tam futra. W izbie obok
leaa Siri, ktra dzielia pokj z matk. On i Marit zajmowali najwiksz izb, wic nie mia
powodu do narzeka. Nie byo im le, ale planowali przeduy dom ku wschodowi, by mie tam z
Marit osobne mieszkanie. Jak dotd nie mia czasu ruszy z robot przy przybudwce, ale moe w
lecie da sobie rad ze wszystkim?
Jon zaoy rce za gow i zamkn oczy. Sysza, jak kobiety wchodz i dokadaj do
ognia. Waciwie nie powinien narzeka. Lea sobie w ciepym ou, mia dach nad gow, do
opau na zim i obor pen zwierzt; wielu tak dobrze nie miao. Ale i tak byo mu smutno.
ycie nie byo takie, jakby sobie yczy. Gorca i chtna ona bardzo si zmienia, odkd
razem tu zamieszkali. O pieszczot trzeba j byo teraz prosi, a kiedy pragn Marit, czsto
odwracaa si do niego tyem. Jon nie pamita, kiedy ostatnio by z ni w ten sposb...
Praktycznie gotowaniem i wyrobem sera i masa zajmowaa si w domu Karoline, a Siri
sprztaa i pilnowaa zastawy oraz bielizny stoowej. Nie wiedzia, co robi przez cay dzie Marit.
Od czasu do czasu rozstawiaa krosna, par razy widzia te, jak ceruje skarpety. Ale poza tym... ?
A on tak pragn chopaczka, ktrego mgby wszystkiego nauczy! Synka, ktry chodziby
za nim i we wszystkim naladowa. Ale Marit nie zachodzia w ci i w Jonie zagniedzio si
brzydkie podejrzenie. Moe pia wywar, ktry powstrzymywa j od zajcia? Sysza, e s takie, a
podczas poprzedniej peni podsucha kawaek rozmowy, ktr ona prowadzia z matk w duej
izbie. Karoline zapewne podaa Marit kubek z napojem, bo prosia, eby crka wypia wszystko,
eby ziarno ma nie wzeszo". Czyby wic nie chciaa zaj? Jon nie skojarzy wtedy, ale teraz
wszystko zaczo ukada si w jak tak cao. Delikatne aluzje. Tu swko, tam swko. Porozumiewawcze spojrzenia. Tajemnicze napary. Dlaczego wic za niego wysza, jeli nie chciaa mie
dzieci, zaoy rodziny?

Z czasem Jon coraz bardziej zamyka si w sobie. Uciekajc w prac, postawi


gospodarstwo na nogi. Remontowa budynki i sprzt, organizowa pomoc przy sianokosach.
Wieczorami naprawia narzdzia, heblowa koryta, szlifowa rkojeci noy, a potem wali si spa.
Chodzio o to, by zasn przed powrotem Marit i nie mie pokusy, by j obj. Do mia
obojtnoci i niechci ony.
Tak wanie teraz byo, po dwch zaledwie latach w maeskim ou. Niekiedy Jon czu si
jak starzec, ale moe tak wanie czuje si onaty mczyzna? Cika praca i spanie. Z izby
docieray przytumione gosy kobiet, ale ju nadchodzi sen i wkrtce dwiki te zlay si w jedno z
jego rwnym oddechem.
Po drugiej stronie rzeki, kawaek na poudnie od Sletten, w ku leaa kobieta i patrzya na
promienie ksiyca przewitujce przez cienkie zasony. Kaja te nie moga tej nocy zasn. Czy
winna bya penia? Dzisiejszego wieczora smund zostawi j w spokoju: by tak pijany, e zasn,
niczego si od niej nie domagajc. Teraz chrapa gono w izbie obok, a Kaja cieszya si
godzinami wolnymi od razw i wyzwisk. Gdyby miaa dokd pj, uciekaby ju dawno temu. Nie
miaa jednak gdzie si ukry, nie miaa te pienidzy na wyjazd. Ojciec da, by zostaa w
smundrud, mimo e smund nie dotrzyma sowa. Nie zostaa on i gospodyni, ale penia t
rol, co smundowi wystarczao, a jej ojcu wida te. Nie wiedziaa, czym smund go skusi, ale
musiao co takiego by, skoro ojciec zabroni jej std si rusza. Widzia, jaka jest nieszczliwa,
ale to, e tu mieszka, wiele dla niego znaczyo.
Nagle Kaja odrzucia derk i postawia stopy na zimnej pododze. Zapomniaa o swoim
napoju! Nie moga sobie pozwoli, by doszo do kolejnej tragedii. Mieszanka zi, ktr dostaa od
shild, najwidoczniej bya skuteczna, bo nie zasza w ci. Kaja rozgrzebaa palenisko w kuchni,
by podgrza wod na napar.
Gdy tak siedziaa z kubkiem w doniach, poczua bolesn tsknot za ciepym ciakiem przy
piersi. Ale przecie nie moga mie dziecka z kim takim jak smund! Kiedy o tym pomylaa, z
kcika oka spyna za. Ostatnio te myli wrcz j przeladoway. Bo czego jeszcze moga od losu
oczekiwa? e zjawi si ksi z bajki i zabierze j do swojego zamku? Wiedziaa, e skazana jest
na ndzny ywot w smundrud. Przecie nikt nawet nie spojrzy na kobiet, ktra dzieli oe z
pijakiem i awanturnikiem, a caa wie dobrze wiedziaa, jak si sprawy maj.
A moe powinna mie dziecko? Byaby to jedyna rado w jej yciu. Skoro wosy jej
posiwiay, a ciao naleao do innego, nie miaa ju czego broni i chyba wybaczono by jej
nielubne dziecko? Przecie nikt by jej go nie odebra? Na sam myl o tym po plecach przebieg
jej dreszcz i Kaja szybko wypia napar. Najlepiej bdzie, jak wrci pod kodr i ogrzeje si. Szybko
przegrzebaa palenisko i pobiega z powrotem do sypialni.

Gdyby tak smund raz upi si i nigdy nie obudzi! - pomylaa, podcigajc derk pod
brod. Mogaby wtedy i gdzie na sub. Wszystko byoby lepsze ni ycie w smundrud. Kaja
spojrzaa na cian, na ktrej wisia jej odwitny strj. Dwa lata temu, kiedy smund obieca, e
si z ni oeni, miaa go woy do lubu. A teraz by ju dwudziesty trzeci lutego 1853 roku i
pogodzia si z myl, e nigdy nie zaoy go na swoje wasne wesele. Kaja zamkna oczy i wesza
w wiat peen przystojnych zalotnikw i dobrodusznych mczyzn. Na szczcie wci
przychodzili do niej w snach...
W dzie po peni ksiyca do domu pastora zmierzao wielu modych ludzi. W przyszym
roku mieli przystpi do konfirmacji i teraz schodzili si z caej wsi, by popisa si zdobyt wiedz.
Nauki pobierali co prawda u nauczyciela, ale pastor zwoa ich, by sprawdzi postpy modziey w
nauce historii biblijnej i katechizmu. Niektrzy spnialscy mieli ju po osiemnacie lat, a kilku
chopcw musiao przystpi powtrnie, ale wikszo miaa od trzynastu do pitnastu lat. Wszyscy
byli rwnie przejci.
Hannah-Kari i Knut szli razem. Brat by o gow wyszy od siostry, ale poza tym byli
bardzo do siebie podobni. Syszeli, e pastor jest bardzo surowy, wic przed przyjciem pilnie
czytali Bibli i katechizm.
- Mylisz, e nas spyta? - Hannah-Kari baa si spotkania. Bo co, jeeli nie bdzie potrafia
dobrze odpowiedzie?
- Bdzie sprawdza, ile nauczylimy si w szkole - odpar Knut. - Moe nam co zada?
- Jeeli nawet, to nie bdzie to nic trudniejszego ni w szkole - stwierdzia Hannah-Kari.
Uwaaa, e z Biblii i katechizmu s niele przygotowani. - Zdejmij czapk -szepna, bo byli ju
pod drzwiami pastorwki.
cigajc futrzan czap, Knut spojrza na siostr spode ba. Przecie nie by taki
nieokrzesany, sam wiedzia, co wypada, a co nie! W drzwiach stana moda dziewczyna.
Szybciutko cignli z siebie kapoty i zoyli na wielkim podrnym kufrze stojcym w sieni.
Wieszaki zapenione byy odzie, nie byli wic pierwszymi, ktrzy przyszli.
W izbie zobaczyli koleanki i kolegw ze szkoy. Martin i Lars siedzieli jak zwykle razem,
wymieniajc chytre spojrzenia. Jak dobrze, e ju nam nie dokuczaj, pomylaa Hannah-Kari. Po
tym, jak Knut pokaza im swoje zdolnoci, skoczyo si poszturchiwanie i obelgi. Waciwie
wszystko to si skoczyo po mierci Margit, poprawia si w mylach. Pod oknem siedziaa Berit z
dugimi rudymi wosami i Torbjrg z mysimi ogonkami. Tor i Synnve tkwili z powanymi minami
w kcie przy szafie, a Trond patrzy surowo na Hanne, bo ba si, e dziewczyna wybuchnie
miechem. Hanne bez przerwy si miaa, ale dzi mogaby si waciwie powstrzyma.

- Dzie dobry - przywitay si ze wszystkimi blinita i znalazy sobie miejsce przy


drzwiach.
Salka bya spora, ale i tak wszyscy stoczyli si z tyu, jak najbliej wyjcia. Zazwyczaj
gadatliwa modzie siedziaa cicha i przejta: wszyscy czekali na pastora i podnosili szybko gowy
za kadym razem, gdy poruszya si gaka w drzwiach. Zanim jednak pojawi si pastor, nadeszo
wicej modziey. Zjawili si wic mieszkajcy w pnocnej czci wsi Inger, Tone, Anne, Per i
Kristian, ju na tyle duzi, by wzi udzia w spotkaniu, a na koniec do izby wsunli si Nina i
Gunnar, ktrzy zajli ostatnie wolne krzesa.
- Kiedy on wreszcie przyjdzie? - szepna Berit, krcc si niespokojnie na krzele. - Jak
dugo mamy jeszcze czeka?
- Cicho! Sysz kroki na schodach. - Torbjrg tak gwatownie odwrcia gow, e a
podskoczyy jej mysie ogonki.
- To na pewno on! - Tor ju zacz wstawa, w kocu trzeba byo elegancko przywita
pastora.
Cikie kroki zatrzymay si, a po chwili drzwi otworzyy si i stan w nich stary pastor,
ktry waciwie nie by taki stary. Wrd wiejskiej starszyzny uchodzi wrcz za modego, ale
modzie widziaa w nim starego, zwaszcza w porwnaniu z modym, wieo po szkoach, ktry
niekiedy go zastpowa.
- Niech bdzie pochwalony.
Modzie zerwaa si z miejsc; spuciwszy wzrok, wszyscy nisko si ukonili.
- Sporo was - chrzkn pastor, idc do stou na kocu salki. - Ale siedzicie strasznie daleko!
Wecie krzesa i przesidcie si bliej.
Rozlego si szuranie krzesami i caa grupa zrobia, o co prosi. Pastor by najwidoczniej w
dobrym humorze, bo gos mia wesoy. Powoli modzi ludzie odwayli si unie wzrok i to, co
ujrzeli, nie byo wcale takie straszne. Mimo wielkiej czupryny i krzaczastych brwi pastor wyglda
poczciwie. I niemal si umiecha.
- A wic chcecie pozna sowo Boe i kierowa si nim dalej w yciu, tak?
Siedemnacie gw przytakno.
- A w szkole pilnie si uczylicie i znacie histori biblijn? Tym razem przytakno ju
mniej gw.
- No to zobaczymy, czego si nauczylicie.
Jedna gowa niechccy przytakna i bya to gowa Hanne, ktrej gorliwo wynikaa z
obawy przed rozemianiem si w gos.

- Za rok staniecie przed otarzem i przyjmiecie sakrament, a to wymaga znajomoci sowa


Boego.
Teraz nikt nie przytakn. Modzie nagle przypomniaa sobie konfirmowanych sprzed roku,
jacy byli bladzi i przejci, co do jednego. Jaki straszny to musia by dla nich dzie!
- Teraz prosz gono odpowiada, jedno po drugim -zarzdzi pastor. - Chc spisa wasze
imiona i adresy i przekona si, czy znacie katechizm.
Kiedy jako pierwszy wywoany zosta Gunnar, w salce zrobio si cicho jak makiem zasia.
O co spyta pastor? Wycierajc spocone rce o spodnie i kaftany, modzie wlepia wzrok w plecy
Gunnara.
- Jak si nazywasz? - Pastor woy na nos okulary, przez co od razu nabra surowszego
wygldu.
- Gunnar Nes, urodzony siedemnastego marca 1837 na Nesbakken.
- Odpowiadasz prawidowo. - Pastor zapisa co w wielkiej ksidze. - Ile masz rodzestwa?
- Czworo braci i sistr. Wszyscy modsi ode mnie.
- Wszyscy chodz do szkoy?
- Nie... - Gunnar zawaha si. - Najmodsze nie chodz.
- A dlaczego to? - spyta pastor, nie przestajc zapisywa, a pytanie zada pewnie z
przyzwyczajenia. Chopcy i dziewczta w salce wymienili umiechy. Hanne musiaa zatka rk
usta, a Tor uda, e si rozkaszla.
- Siri ma dwa lata, a Guri cztery... jak mi si zdaje. - Gunnar zastanawia si, czy ich
dokadny wiek jest tu wany.
- No tak. S zbyt mae. - Pastor machn rk, opar si wygodnie na krzele i zdjwszy
okulary, spojrza badawczo na Gunnara. Chopak by wysoki, przygarbiony, mia wskie oczy i
wystajce koci policzkowe. Dziki pocztkom zarostu na brodzie wyglda dorolej ni pozostali
chopcy.
- Kto jest dla ciebie przewodnikiem w wierze i w yciu?
- Pan Bg.
- A skd wiesz, czego nasz Pan od ciebie da? Gunnar zacuka si na moment, a potem
powiedzia to, co, jak sdzi, pastor chciaby usysze:
- Musz sucha sw pastora.
- Tak. A skd pochodz moje sowa?
- Od Boga? - odpar Gunnar pytajcym tonem. - Albo z Biblii?
Teraz obecni mocno si zaniepokoili, bojc si, e kade z nich zostanie tak samo odpytane.
Niektrzy z nich wiedzieli sporo o wierze, inni niewiele. Nie sposb byo zapamita te wszystkie

trudne wyjanienia, ktre wbija im do gowy nauczyciel. Teraz wysilali mzgownice, by


przypomnie sobie szkolne wiadomoci.
- A kto napisa Bibli? - pyta dalej pastor.
Ale zanim Gunnar zdy odpowiedzie, rozlego si pukanie. Oczy wszystkich zwrciy si
na drzwi, w ktrych pojawiy si dwa kostury, a potem zgarbiona i krzywa posta wepchna si do
salki i opara o cian. Po salce przebieg szmer. A ten co tutaj robi? Kaleka, ktry nie moe nawet
chodzi do zwykej szkoy! Modzie wymienia spojrzenia i wstrzymaa oddech, widzc, e pastor
jest mocno zaskoczony sytuacj. Nagle do wszystkich dotaro, e May Ole take ju dors do
konfirmacji.
- Przepraszamy za spnienie - zacza Marte Svingen z umiechem. - Ale urwaa nam si
poza w saniach i mielimy przestj. - Rozejrzaa si po pomieszczeniu i stwierdzia, e nie ma ju
wolnego krzesa.
- We moje - zerwaa si z krzesa Inger i zaniosa je Maemu Ole, a sama usiada na dugiej
awie obok Torbjrg.
- No to ju nie bd pastorowi przeszkadza. - Marte odwrcia si i ruszya ku drzwiom, ale
pastor nagle si ockn.
- Chwileczk! Jest nas za duo. Obawiam si, e musicie przyj w innym roku.
Marte obrcia si powoli, patrzc na niego nierozumiejcym wzrokiem. Podniosa brwi i
czekaa.
- Tak, w tym roku jest wielu kandydatw, wic najlepiej bdzie, jak on jeszcze poczeka.
- Mam na imi Ole - zaskrzypia nagle chopiec. Gos mia dziwny, ale sowa nie byy
trudne do zrozumienia. -Mam dobry such i umiem mwi.
- Widz. - Pastor poczerwienia. Wsta. - Moesz mie trudnoci z nauk.
- Dlaczego?
Marte nie wtrcaa si, pewna, e chopiec da sobie sam rad.
- Bg karze czasem mocno i moe to si wyda niesprawiedliwe - wymamrota pastor. - Ale
zanim Pan sam zdejmie z ciebie kar, ja mog si tylko za ciebie modli.
May Ole, ktry siedzia skrcony na krzele, zamkn na chwil oczy, prbujc zrozumie,
co pastor ma na myli. Co mu si tu nie zgadzao.
- Czy pastor chce przez to powiedzie, e zostaem pokarany?
- Bg tak chcia.
- Ale jeli tak jest w istocie, to dlaczego nie mog wysucha Sowa Boego i pokaza, e
wypeniam nakazy Pisma? Pokaza, e ta kara, o ktrej pastor mwi, jest nieuzasadniona?

Przez moment Knut napotka wzrok Maego Ole i umiechn si do niego nieznacznie. Ole
by naprawd odwany i najwyraniej dobrze na co takiego przygotowany. Knut mia nadziej, e
przyjaciel si nie podda.
- Pan Bg sam musi przywrci ci sprawno i zdj z ciebie ciar. Tylko w ten sposb
pokae, e ci przebaczy.
- Przebaczy? Co przebaczy?
- Tego nie wiem. Tylko sam Pan Bg to wie. - Pastor ruszy w stron Marte i Maego Ole,
by wyprowadzi ich z izby. Stan przed nimi ze zdecydowanym wyrazem twarzy i zacinitymi
wargami.
- Ale obiecuj, e bd si za ciebie modli, i to czsto. Wicej nie mog dla ciebie zrobi.
Modzie w salce czekaa. adne z nich nie miao chci mia si z gosu Maego Ole czy
jego kosturw. Wszystkim byo wstyd za pastora i cho czsto sami nie byli w porzdku wobec
kaleki, byo im teraz al chopaka.
- Mam nadziej, e pozy wam nie odlec po drodze do domu. - Pastor chwyci za gak w
drzwiach i otworzy im drzwi, ale w tej samej chwili Knut Rudningen wsta i chrzkn.
Wszystkie gowy zwrciy si w jego stron i atmosfera w salce staa si jeszcze bardziej
napita. Knut rzadko kiedy wychodzi przed szereg.
- Odmawianie Maemu Ole konfirmacji chyba nie jest w porzdku? - zauway, patrzc
pastorowi w oczy. - Jeeli potrafi odpowiedzie poprawnie na pytania? - Hannah-Kari pomylaa,
e sposb, w jaki brat mwi, przypomina ich ojca. Co prawda dopiero zaczyna mu si zmienia
gos, ale rozpoznaa rozciganie sw i ten sam spokojny, kategoryczny ton.
- Pozwolisz, e to ja bd o tym decydowa - odrzek twardo pastor, ale jego spojrzenie
biegao niespokojnie od Knuta do jego siostry, bo o blinitach shild i Olego wiele ju sysza.
- Nie pojmuj, dlaczego pastor chce ukara Maego Ole w ten sposb.
Wszyscy zrobili wielkie oczy i wstrzymali oddech. To byo niesychane - eby chopak
przed konfirmacj w ten sposb mwi do pastora!
- Czy nie wystarczy, e ludzie we wsi od lat go unikaj i traktuj jak powietrze? - cign
Knut. - Co on pastorowi uczyni, e nie wolno mu i do konfirmacji?
Teraz modzie zacza si nerwowo krci na swoich krzesach. Jak to si skoczy? Czy
pastor odmwi konfirmacji take jemu? Jak Knut mia si postawi?
- Wystpujc przeciw duszpasterzowi, wystpujesz przeciw Panu Bogu, jeste tego
wiadom? - Pastor wci trzyma do na klamce.
- Nie. Nie wystpuj przeciwko nikomu. Ja tylko pytam. - Knut przechyli gow i nagle w
jego niebieskich oczach zaiskrzyo. Pastor poczu, jakby co mocno pchno go w pier i rwnie

mocno dotaro do niego, e Knut ma racj. Wzrok chopaka wwierca si w niego jak palce
promienie i byo to wysoce nieprzyjemne. Pastor poczu nagle dusznoci i puci drzwi.
- Syszaem od nauczyciela, e nie chodzisz do szkoy.
- Pastor zwrci si do Maego Ole, prbujc inaczej. - By moe brak ci potrzebnych
wiadomoci.
- Niech wic pastor to sprawdzi. - May Ole spojrza na niego z przekrzywion gow, bo
cae ciao mia z jednej strony zapadnite.
- Hm. - Tego pastor si nie spodziewa, ale pomyla, e nadarzya si znakomita okazja, by
przytrze chopakowi nosa. Odchrzkn kilka razy, a potem rzek bardzo gono: - Uywana
podczas chrztu woda uwicona jest Boskim nakazem i jednoczy si ze Sowem Boym. Jak woda
moe czego takiego dokona?
- Woda tego nie czyni, ale Sowo Boe jednoczy si z wod i z wiar, ktra na tym sowie
polega. Bez Sowa Boego woda jest tylko wod i nie moe nikogo ochrzci, ale z nim staje si
kpiel odrodzenia w Duchu witym.
Marte odetchna z ulg. Wiedziaa, e nauczyciel Maego Ole wiczy chopca w
katechizmie i wiedziaa te, e chopiec w lot wszystko pojmowa. Ale to, co usyszaa, przeroso
jej najmielsze oczekiwania. Nie miaa podnie na pastora wzroku; opucia tylko gow i
zamkna oczy. Przez zgromadzonych przebieg szmer, a Knut usiad z powrotem, patrzc na
pastora ju zupenie zwyczajnym wzrokiem.
Pastor zaniemwi. Z rkami na plecach chodzi teraz po salce. Kaleka odpowiedzia
poprawnie, najwyraniej gow mia zupenie w porzdku. Po czym takim trudno mu bdzie
odmwi chopakowi udziau w dalszych przygotowaniach do konfirmacji. Jego uomno bya
waciwie kar za grzechy rodzicw, bo w Pimie powiedziano, e Bg nie wybaczy grzechu a do
trzeciego i czwartego pokolenia; wiele wskazywao na to, e sam chopiec by wolny od powanych
grzechw, wic moe nic nie stao na przeszkodzie, by kalek bierzmowa? Tak czy owak musia
kontynuowa rejestracj modziey, bo mogo to jeszcze dugo potrwa. Ani Marte, ani May Ole
nie sprawiali wraenia, jakby chcieli wyj.
W kocu pastor stan przed chopakiem i tym razem przemwi wprost do niego, nie
patrzc na Marte.
- Dobrze odpowiadasz. Kto ci uczy katechizmu?
- Mj nauczyciel, Sander Klepp.
- Ach tak. - Pastor spojrza na Marte, a ona potwierdzia ruchem gowy. - Chodzie zatem
do dobrej szkoy. -Sander by znanym i lubianym nauczycielem z Gol i pastor po raz kolejny by

mocno zaskoczony. Jeli Sander Klepp uczy chopca, rzeczywicie nie musia zwleka z
konfirmacj.
- Zrobimy wic wyjtek. - Pastor odchrzkn i popatrzy po modziey, ktra pilnie ledzia
kady jego ruch. - Doczysz do pozostaych.
Wielu odetchno z ulg i napita atmosfera w salce ustpia. Ale Hannah-Kari zastanawiaa
si, jaki to wyjtek pastor mia na myli. Wyjtek od czego?

Rozdzia 2
Ole unis nieco czapk, by otrze pot z czoa, a potem przysiad na jednym z okrglakw.
Uwijali si od samego rana i udao si okorowa wicej pni ni planowa; leay teraz, gotowe do
zwzki, a Ole pomyla, e dobrze mu si z synem pracuje. Knut nie oszczdza si, harowa jak
dorosy.
- Wyglda mi na to, e w par dni zaatwimy ca t kwater - rzek Ole, szukajc w worku
drugiego niadania. - To bardzo dobrze, bo wkrtce zaczn si roztopy i wtedy nie damy rady
niczego zwie.
- Stary ten las - zauway Knut, spogldajc na pnce si a pod niebo wierki. Rbali pod
sam stromizn i od kilku ju dni ko karpiami udeptywa drog, ktra stopniowo stawaa si coraz
szersza i twardsza. Nie powinno wic by kopotw ze cigniciem bali ze stoku, o ile, oczywicie,
nie zmieni si pogoda. Due opady niegu albo nage roztopy mogyby sprawi, e drewno bdzie
musiao zosta tu a do lata. - Za rok bdziemy chyba rba dalej?
- Masz racj - odpar Ole. - Ale musimy te sadzi, eby ci, co przyjd po nas, te mieli w
co wbi siekier.
Ojciec zawsze pilnowa, eby gospodarka nie bya rabunkowa. Kiedy wyrba w jednym
miejscu, sadzi w innym, a dalej rba jeszcze gdzie indziej. Ziemi i lasem trzeba byo
gospodarowa umiejtnie, by zapobiec ich wyjaowieniu. W ten sposb take jego syn uczy si, e
wszystko trzeba robi z gow i nie zapomina o kolejnych pokoleniach.
- Niezy jest ten nowy ko - stwierdzi Knut, wyjmujc korek z drewnianej manierki i
wlewajc sobie do garda mleko, bo od pracy w lesie by zawsze spragniony. - Ma par - doda,
kiwajc gow w stron Skarpetki. Ko mia wyrane biae skarpetki na wszystkich nogach i adnie
si prezentowa.
- Tak, to by dobry zakup... Dobrze zastpi Czarnego. - Olemu wci ciskao si serce,
kiedy myla o poczciwym konisku. O zwierzciu, ktre suyo im wiernie tyle lat. O koniu, ktry
ocali Knuta od stratowania, koniu, ktry zawsze galopowa jak na skrzydach, kiedy trzeba byo
sprowadzi poon, koniu, ktry cierpliwie znosi jedce na nim dzieci.
By to dla nich wielki cios, tego dnia, kiedy wrcili z wesela w Sletten. Pamita ten
wieczr, jakby to byo wczoraj: Hannah-Kari siedziaa ubrana w duej izbie, a przed ni na stole
leaa strzelba. Pooya spa Sebjrg i zrobia wszystko, co normalnie robia Alette, ale nie moga
zasn, wiedzc, e tam w lesie ley ich ko. Kiedy rodzice wrcili z zabawy, spokojnie
opowiedziaa, co si wydarzyo. zy zaczy jej pyn dopiero, jak skoczya. Ojciec nie od razu
da jej wiar: nie pojmowa, jak poradzia sobie ze strzelb, nie mg uwierzy, e miaa na tyle

odwagi, by skierowa luf w koski eb. Wkrtce jednak zobaczy na wasne oczy, e crka mwia
prawd. Przez dugi czas potem czu w ciele wewntrzne drenie, bo tego dnia poj, jakie ma
dzielne dzieci.
- I tak byby ju czas znale Czarnemu nastpc. -Knut wiedzia doskonale, o czym ojciec
myli. - Sab ju i robi si cay sztywny.
- Tak, to nie bya adna tajemnica. Ale i tak al, e Hannah-Kari musiaa mu skrci ycie.
- Na szczcie wysza z tego wszystkiego bez szwanku. - Knut pamita, jak aoba po koniu
i przeraenie wskutek tego strasznego wydarzenia wkrtce przeszy w dum. Jego siostra bya z
siebie susznie dumna: patrzono na ni z podziwem i chwalono za to, e poradzia sobie ze strzelb.
Przeuwajc wdzonk, Ole pomyla, e Knut ma racj. Ale tego wieczoru zrobi rachunek
sumienia i postanowi, e nie bdzie si sprzeciwia blinitom w kwestii gry na skrzypcach. Jeli
tylko przestan o tym mwi i jeli tylko nie bdzie musia oglda w domu instrumentu, nie bdzie
przeszkadza Knutowi pobiera lekcji u Skocznego Dalo... Jak dotd udawao mu si dotrzyma tej
danej sobie obietnicy. W dniach, kiedy mieli szko, Knut i Hannah-Kari zawsze wracali
podejrzanie pno. Niekiedy Hannah-Kari przychodzia do domu duo wczeniej ni Knut, ale on
powstrzymywa si od zadawania pyta. W ten sposb prbowa im jako okaza swoje uznanie.
Wyrb wyglda jak dziura w lesie, przynajmniej z perspektywy ora, ktry kry wysoko,
wypatrujc zdobyczy. W dziurze tej zieleniy si porozrzucane gazki, a nieg ubity by przez
padajce drzewa i karpie ludzi i konia, ktry sta na brzegu polanki. Na okorowanych balach
siedziao dwch mczyzn, a dookoa dziury-polanki sta gsty las.
Ry, ktry zaleg na skalnej pce powyej wyrbu, ledzi obu drwali sennymi oczyma.
Dzi nie stanowili oni dla niego zagroenia, czu wic si tu na grze bezpieczny i nadstawia uszu
w innym kierunku. Dzie by bezwietrzny, odpowiednio zimny i szary - dobry na prac w lesie.
Ole skoczy je i wsta, prostujc si. Bardzo lubi takie chwile, spdzane razem z synem.
Cieszyo go, e Knut tak dobrze radzi sobie z prac w gospodarstwie; patrzc na niego, widzia
siebie samego w czasach modoci. Przyjemna te bya wiadomo, e syn tak wiele nauczy si
wanie od niego.
- A wic pastor nie bardzo si pali do przyjcia Maego Ole na nauk? - Ole usysza ca
histori od Hannah-Kari, bo Knut nie wspomnia o tym ani sowem.
- No, nie bardzo. - Gos Knuta zaama si nagle, co byo wynikiem mutacji. Wszyscy na to
zwracali uwag, a siostra niekiedy si ze miaa. Czerwieni si wtedy jak panna i na wszelki
wypadek w towarzystwie mwi jak najmniej. Moe teraz, sam na sam z ojcem, bdzie bardziej
rozmowny?
- Ale syszaem, e May Ole dobrze mu odpowiedzia?

- Tak, pastora a zamurowao. - Knut umiechn si na samo wspomnienie tej chwili. - Po


takiej odpowiedzi nie mia jak odmwi mu konfirmacji.
- Pastor jeszcze nie raz moe si zdziwi. Wszystkich was odpyta?
- Tak. Ja jako sobie poradziem.
- Czyli pastor nie uwzi si na ciebie? - Z opowieci Hannah-Kari Ole zrozumia, e Knut
uy w stosunku do pastora nie tylko sw.
- Nie, nie sdz. - Knut potrzsn gow i dopi mleko. - Przecie powiedziaem mu tylko
prawd.
- No tak... Ale wiesz, prawda moe by dla niektrych trudna do przyjcia. - Ole nie chcia
roztrzsa tej konkretnej sprawy, bo Knut z reguy wiedzia, co robi. Mia jednak bardzo silnie
rozwinite poczucie sprawiedliwoci, a to nie zawsze byo korzystne.
- Jeszcze trudniej maj ci, ktrzy bez winy cierpi. -Knutowi chodzio o upokorzenia, jakich
dowiadczy May Ole.
Ojciec czyta chyba w jego mylach. Potar szczecin na brodzie i powiedzia w zadumie:
- May Ole wiele w yciu przeszed, to pewne. - Tu podnis wzrok i spojrza na drug
stron doliny, w kierunku Sletten i gospodarstwa Svingenw. Z miejsca, w ktrym siedzieli, nie
byo wida lecych tam gospodarstw, poniewa zasaniay je wysokie wierki. - Ale trzeba
pamita, e przez wiele lat byo mu bardzo dobrze u Marte. A poza tym to niegupi chopak.
- Nic nie usprawiedliwia pastora, ktry nie chcia go bierzmowa.
- Nie przecz. Ale musimy uwaa, eby nie przesadzi ze wspczuciem. Ludzie oddaj
Maemu Ole niedwiedzi przysug, kiedy ze wspczucia wszystko za niego robi. Bo prdzej czy
pniej bdzie musia sobie w yciu radzi sam.
Knut zastanawia si przez chwil nad sowami ojca. Po konfirmacji bd uwaani za
dorosych, a wtedy May Ole nie bdzie si ju mg trzyma spdnicy Marte. I wszyscy nie bd
mu ju tak pomaga.
- Doskonale sobie radzi, bo jest bystry - odrzek w kocu Knut. - Wtedy to on rozmawia z
pastorem, Marte nic nie mwia.
- Ale ty mwie? - umiechn si ostronie Ole.
- Za duo nie powiedziaem...
- Wiesz, ty nie zawsze musisz duo powiedzie... - Sowa Olego zawisy w powietrzu.
Przez chwil siedzieli w ciszy, a powiew pnocnego wiatru wiadczy o tym, e to jeszcze
nie koniec zimy. nieg tumi wszelkie dwiki i sycha byo tylko oddechy dwch ludzi i konia.
Tu, na wyrbie, ojciec i syn byli jak zamknici w swoim wasnym wiecie: brunatna cika i

cikie od niegu wierki przemawiay swoim wasnym, niemym jzykiem, ktrzy ci dwaj wysoko
sobie cenili.
- Zastanawiam si, czy nie powinnimy dokupi byda. Co o tym mylisz? - Ole pragn,
eby Knut bra udzia w planowaniu przyszoci gospodarstwa, ktre wszak i tak mia obj, gdy
zestarzeje si ojciec.
- W takim razie trzeba bdzie rozbudowa obor.
- Owszem. Ale czy to nie dobry pomys?
- A wic dlatego rbiemy las? - Knut kojarzy szybko i chcia pokaza ojcu, e nie da si
zwie. Jeeli Ole chcia uda, e pragnie zasign jego rady w sprawie, ktr sam dawno
przesdzi, niech wie, e mu nie wyszo. W kadym razie, jeeli zrbywane przez nich drzewa
miay by uyte do rozbudowy obory. Bo to znaczyoby, e dawno podj decyzj i nie jest mu
waciwie potrzebna opinia syna.
- Nie - powiedzia szybko Ole, ktry poj, o czym Knut myli. - Rbiemy na zamwienie
Josteina Dokkena. Obiecaem, e pomog mu przy nowej stodole.
- Chyba naprawd im potrzebna. - Knut przypomnia sobie dziuraw i walc si stodo
Dokkenw. Kiedy na pewno speniaa dobrze swoje zadanie, ale teraz narone bale mocno si
pochyliy, a dach ledwo si trzyma. A wic to drewno nie jest przeznaczone dla naszego gospodarstwa, pomyla z zadowoleniem.
- Ale jeeli zdecydujemy si na rozbudow - cign Ole lekkim tonem - moemy zrba
drzewa niej na stoku. Tam wierki s grubsze i wysze.
- No ale to chyba dopiero nastpnej zimy?
- Nie wiem, moe znajdziemy czas jesieni, zanim spadnie nieg?
- Okrglaki musz schn ze dwa, trzy lata... - Knut wiedzia ju sporo o tych rzeczach.
- Zgadza si. Dlatego trzeba by to zrobi jak najszybciej. - Ole pomyla, e Knut bdzie ju
wtedy silniejszy i wytrzymalszy od niego. Pomoc przy stodole powinna go zahartowa... Coraz
czciej Ole myla wanie w ten sposb. Planowa, jak skutecznie wdraa Knuta w rne prace w
gospodarstwie: sianokosy, obrzdzanie zwierzt, ciesik, polowanie, lenictwo... Tyle jeszcze
chopak musia si nauczy, by sta si penowartociowym gospodarzem. Ole mia wiadomo, e
ktrego dnia on sam przestanie dawa sobie ze wszystkim rad. Nie bya to przyjemna myl, ale
konieczna. Dobry ojciec musia planowa przyszo swoich dzieci, tak wychowano gospodarza na
Rudningen. - No, zobaczymy, jak Skarpetka sobie dzi poradzi. - Ole wsta na znak, e odpoczynek
dobieg koca. -Na tym niegu powinna dobrze cign.
Knut zerwa si na nogi i wzili si za mocowanie duyc za koniem.

Nie rozmawiali ju, bo z okrglakami i acuchami byo do roboty, ale wiadomo, co


dokadnie jest do zrobienia, bardzo obu pomagaa. Niekiedy Knut spoglda ukosem na las, gdzie,
jak mu si zdawao, zauway kun, ale przykada si do pracy.
- Moe uda nam si dzi obrci trzy razy, jak mylisz? - Ole cmokn na konia.
- Kto wie. Jeli nie, zostawimy reszt na jutro. - Knut wiedzia, e ojciec lubi doprowadzi
robot jak najszybciej do koca. Jak tylko widzia tak moliwo, zaciska zby i harowa do
skutku. Jego niech do odkadania na jutro niekiedy dawaa si Knutowi we znaki.
- W kadym razie moemy sprbowa. - Ole uderzy konia lejcami i ruszyli w d.
Na stromiznach i zakrtach acuchy zgrzytay, a bale tary o siebie z haasem, ale
powstrzymywana niekiedy Skarpetka trzymaa do rwne tempo. Wkrtce byli ju na drodze do
gospodarstwa i mogli odczepi adunek.
- Rwnie adnego budulca Jostein musiaby dugo szuka. - Ole popatrzy z uznaniem na
duyce. Gdyby nie to e tak byy potrzebne w Dokken, zatrzymaby je pewnie do wasnego uytku.
- To co, bierzemy nastpny adunek?
Knut umiecha si, podajc pod gr za ojcem. Mogli teraz oby si bez karpli, bo
duyce mocno ubiy nieg. Ole by bardzo dumny ze swego lasu i a promienia z zadowolenia,
kiedy patrzy na swoje dzieo. Knut musia mu przyzna racj, bo okrglaki istotnie byy adne:
dugie, mocne i bez wielu skw. Kwatera, w ktrej rbali, zaliczaa si do najadniejszych w caym
lesie nalecym do Rudningen.
- Zmczye si? - spyta Ole, odwracajc Skarpetk tyem do przygotowanych na grze
bali. - Jeli chcesz, moemy troch odsapn.
- Nie, nie trzeba. Dopki ko chce cign, nie rbmy przerw. - Ojciec najwyraniej si
spieszy i Knut zrozumia, e jeli naprawd maj zwie jeszcze dwa adunki, nie ma czasu na
odpoczynek. Otar wic pot, ktry wystpi mu na czoo podczas szybkiej wspinaczki, po czym doczy do ojca.
Kiedy wrcili na wyrb po ostatni, trzeci parti drewna, byo ju ciemnawo. Wprawnymi
ruchami umocowali duyce za koniem i ruszyli w d, tym razem bez zbdnego popiechu. W
polowie stoku Ole zatrzyma si nawet i pokaza Knutowi star, czciowo przysypan niegiem
lisi nor.
- Od czasu do czasu co w tej okolicy zamieszka, ale lisa nie widziaem tu ju od dawna.
Zamiast niego widuj tu ostatnio kun.
- Jak tata bdzie jesieni jecha na targ do yrn, mog pojecha z tat? - spyta ostronie
Knut. Mia plan, w ktrym wizyta na targu graa pewn rol. Plan by tak sekretny, e nawet siostra
nic o nim nie wiedziaa.

- No, moe... Chocia konfirmacj masz dopiero za rok. - Ole mia zamiar sam
zaproponowa, e zabierze go na targ do Lrdal, ale chcia najpierw pogada o tym z on. Tak
wic bdzie to musia zrobi w odwrotnej kolejnoci.
- Jak tata myli, duo dostan za moje skrki? - Knut nazbiera sporo lisich i kunich skrek,
ktre byy jego wasnoci.
- Myl, e tak. - Ole spojrza z ukosa na syna. Nie raz ju pyta go, czy chce wysa swoje
skrki na sprzeda do Christianii lub Drammen, ale Knut wykrca si od odpowiedzi. To naturalne,
e mia ch sprzeda je sam, bez porednika. - adne s te twoje skrki i powiniene dosta za nie
niezy grosz.
Knut mia nadziej, e tak bdzie. Potrzebowa tych groszy niemao, wic bdzie musia
nastawi sporo side jesieni i nastpnej zimy.
- Zejdziemy std, zanim cakiem si ciemni? - Knut zacz ju marzn od stania.
Skarpetka te styga szybciej w wieczornym chodzie.
Ole kiwn gow i cmokn na konia. Zarwno zwierz, jak i ludzie stali si tylko
ruchomymi cieniami w ciemnym lesie, w ktrym ju zaczy pohukiwa sowy. Owo troch
niesamowite Hu-huuu! Hu-huuu!" sowy wochatki, ktre syszeli przez ca drog w d,
uwiadomio im, e las na par godzin zosta wzity we wadanie przez kogo innego. Po wargach
nadsuchujcego Knuta bka si umiech: chopak zawsze lubi ten odgos.
Kiedy ojciec i syn odczepili od konia ostatni adunek bali i wracali do domu, dolina cakiem
pogrya si w mroku. Wochatka dalej pohukiwaa i jej dziwna, tskna pie niosa si ponad
wierzchokami drzew.
Ole i Knut szli przez dusz chwil w milczeniu. Pokryta niegiem droga rysowaa si w
mroku biaym paskiem, wic Skarpetka dobrze widziaa, ktrdy ma i.
- Jak ci si podoba nasz nowy parobek? - spyta w kocu Ole.
- Chyba jest w porzdku. - Mimo e upyno ju p roku, Knut nie mg powiedzie, e
zna chopaka, bo Nils Moen by do maomwny. Kiedy tylko zakoczy prac, wycofywa si do
swojej izdebki w gbi stodoy, gdzie wczeniej mieszka Jon. Jada co prawda z nimi posiki, ale
by oszczdny w sowach i przeuwa jedzenie w milczeniu. Niepytany, nigdy si nie odzywa.
- Jak si mu kae, pracuje solidnie. - Ole uwaa, e Nils mgby czasem si sam domyli,
co trzeba zrobi. Kiedy nikt nie znalaz mu zajcia, snu si bezczynnie po obejciu. Najbardziej
lubi prac przy koniach, wic najczciej mona go byo zasta w stajni.
- Nie moe mu tata po prostu powiedzie, eby sam sobie znajdywa zajcie, jak nie ma nic
pilnego do roboty? -Knut czyta ojcu w mylach.

- Pewnie, e mog. Latem, przy sianokosach i w grskiej zagrodzie bdzie o to atwiej. - Ole
mia nadziej, e Nils z czasem poczuje si u nich bardziej swobodnie, okae jak inicjatyw i
nabierze pewnoci siebie.
- Skarpetka te chyba jest dzi z siebie zadowolona -powiedzia Knut, gonic
przyspieszajcego coraz bardziej konia. - Trudno za ni nady.
Zupenie jak Czarny, pomyla Ole, zabijajc rce. Nowy ko godnie zastpowa starego.
Tymczasem w Rudningen Alette nakrywaa do kolacji. Zwierzta w oborze byy ju
obrzdzone i Hannah-Kari z Sebjrg snuy si po domu w grubych filcowych skarpetach. shild
odoya cerowanie i pomoga Alette przy stole. Pomylaa, e kiedy starsza siostra wyjedzie,
Sebjrg nie bdzie miaa si z kim bawi. W tej chwili na przykad Hannah-Kari cigna
siostrzyczk po pododze na dugim sznurze, a ta zanosia si od miechu.
- Jeszcze! Pocignij mnie jeszcze!
- Robisz si pomau za cika - sapna Hannah-Kari, przygotowujc si do nastpnej rundy.
- Ten ko nie jest taki silny jak Skarpetka!
- Jest nawet silniejszy! - Sebjrg przykucna i chwycia mocniej lejce". - Wio! Potem ja
ci pocign!
shild musiaa si umiechn. Sebjrg na pewno nie miaa siy, by ucign starsz siostr.
Hannah-Kari bardzo ostatnio urosa i wkrtce bdzie j trzeba traktowa jak doros.
- Moe podetn ci jutro wosy? - spytaa starsz crk, skubic j za warkocz. Przedziaek
Hannah-Kari nie by moe zbyt prosty, ale jej wosy byy mocno zebrane i wyglday na zadbane.
shild uwaaa, eby dzieci wyglday schludnie, spryskanie im twarzy wod od czasu do czasu
przecie nic nie kosztowao. W jadalnej izbie w Rudningen nie tolerowano usmarkanych nosw i
usmolonych twarzy.
- Ale tylko troch, dobrze? - odpara Hannah-Kari. -Dugie atwiej zaple.
- No dobrze - umiechna si shild i poczochraa wosy modszej crce. - A u ciebie?
Moe obetniemy kocwki? - Wiedziaa, e najlepiej strzyc obie crki razem. Kiedy starsza siostra
si temu poddawaa, Sebjrg nie chciaa by gorsza. Hannah-Kari bya dla niej wzorem we
wszystkim.
- Ale tylko troch. - Maa oczywicie odpowiedziaa tak samo jak siostra.
- Chyba tatu z Knutem wracaj - przerwaa shild, nadsuchujc gosw na zewntrz. Zaraz kolacja, wic zaprowad konia do stajni! - Mrugna artobliwie do Sebjrg i posza po
maselnic. Po dugim i pracowitym dniu w lesie mczyni musieli dosta co konkretnego do
jedzenia.

- Jak poszo z beczkami? - spyta Ole Nilsa midzy dwoma ksami jada. Parobek cay dzie
naprawia beki na zboe i beczki na ledzie. Trzeba to byo zrobi ju dawno, dawno temu, ale
prac stale odkadano. Musiaa jednak by zakoczona przed nadejciem wiosny.
- Prawie skoczyem. Zostao kilka, w ktrych musz wymieni par klepek. - Nils
specjalnie zostawi najtrudniejsz robot na koniec. Robienie beczek byo wielk sztuk i z ca
pewnoci nie dla pocztkujcego, ale i tak postanowi sprbowa. - Pozostae maj ju nowe
obrcze i wieka, wic powinny wytrzyma.
- A my zwielimy wszystkie bale - oznajmi Ole. - Pod koniec byo ju ciemnawo.
Knut opowiedzia o sowach i zademonstrowa pohukiwanie wochatki, a Sebjrg zrobia
wielkie oczy. Nastrj przy stole by swobodny, ale dzieci nie podnosiy za bardzo gosu, bo ojciec
wymaga przy posikach spokoju. mia si i artowa wolno byo dopiero wtedy, gdy gospodarz
odczyta modlitw dzikczynn.
- Mylisz, e Birgit i Sten przyjad za rok na konfirmacj? - spytaa shild, kiedy
uprztnito ze stou.
Sebjrg biegaa w wenianych rajtuzach i bya gotowa do snu, ale najpierw chciaa troch
posiedzie na kolanach u ojca.
- Pewnie bardzo by chcieli, ale... nie wiadomo, czy bd si mogli oderwa od zaj.
- Mylisz o banku?
- Tak. Majtkiem moe od biedy zarzdza Flemming, ale bank Monstrupa to inna sprawa.
- No to napiszmy do nich od razu. Jak damy im duo czasu, moe jako to zaatwi?
- Tak, Tak! - wtrcia si Hannah-Kari. - I niech zabior ze sob Johana!
Knut, ktry siedzia przy palenisku, wycinajc now zatyczk do dyszla, opuci nagle n.
Kopenhaga, Christiania, Srholm, Rudningen... Co to takiego byo? Jego wzrok przenikn
pomienie i znalaz si w innym czasie. Czaio si tam niebezpieczestwo, ale nie przybliao si
wraz z wyduaniem si dni...
- Moe spytajmy, czy nie chc odwiedzi nas tej wiosny? Powinni przyjecha jak
najszybciej - mwic to, patrzy na ojca. Wiedzia, e on zrozumie.
- Mylisz, e to dobry pomys? - Ole od razu wiedzia, o co chodzi synowi i poj, e trzeba
si spieszy.
- Tak, i to im szybciej, tym lepiej.
- Jak to, ju teraz? - zdziwia si shild. - Mieliby tu zosta przez cay rok?
- Dlaczego nie? S przecie dobrzy bankierzy, ktrzy mog ich na razie zastpi u
Monstrupa. - Nagle Ole upar si, eby cign siostr do Hemsedal jak najszybciej, a sprawy

banku ju nie stanowiy najmniejszej przeszkody. - Napisz do nich dzisiaj i wylemy zaproszenie
jutro piln poczt.
- Skd taki popiech? - shild mylaa o przygotowaniach, ktre bdzie musiaa poczyni.
- Trzeba si pospieszy - oznajmi zdecydowanym gosem Knut, a wtedy i shild poja, e
dzieje si co niedobrego.
- Dlaczego?
- Nadciga nowa epidemia cholery. - Ole powiedzia to zwyczajnym gosem, by nikogo
niepotrzebnie nie przestraszy. - Tu, w Hemsedal, jestemy do bezpieczni.
- Ale przecie oni mog j tu przywlec? - Po raz pierwszy shild zastanawiaa si, czy
yczy sobie odwiedzin z Srholm.
- Nie, jeeli wyrusz jeszcze w maju. - Knut wrci do pracy nad zatyczk. Miaa adnie
rzebion gwk i chopak by do zadowolony z rezultatu.
Hannah-Kari robia na drutach, shild cerowaa skarpety Knuta, a Sebjrg podsypiaa na
kolanach ojca. Malowane w kwiaty drzwi lniy w pomieniach kominka, w pomieszczeniu
panowaa boga cisza. Twarze Knuta i Olego paay od pracy na mrozie, ale nikt nie mia ochoty
jeszcze si ka.
- Moemy im odda nasz izb - zaproponowaa Hannah-Kari. Pokj, ktry dzielia z
Knutem, by wikszy ni lecy obok pokj gocinny. Sebjrg wci spaa z rodzicami, a poniewa
Alette miaa pokoik na stryszku, w domostwie bya zawsze wolna izba.
- Kto wie, moe to i dobry pomys - powiedziaa shild, ktra sama ju wczeniej na to
wpada. Przyszo jej mianowicie do gowy, e blinita te mog zamieszka na stryszku, gdzie
trzymaa swoje przybory tkackie. Gdyby tam postawi dwa ka wzdu ciany, byoby do miejsca dla dzieci. Przy takim rozwizaniu Birgit z rodzin moga mie do dyspozycji dwie izby. shild
musiaa jeszcze to wszystko przemyle. Nie byo jednak wtpliwoci, e dla blinit mieszkanie
przez pewien czas n poddaszu mogo by spor atrakcj.
- No, malutka, chyba mi tu zasna. - Ole wsta z Sebjrg na rkach. Dziewczynka mrugaa
oczyma, ziewajc; jej mae ciako zwisao bezwadnie. Ole znikn w rodzicielskiej sypialni, a
shild wkrtce posza za nimi, by zaj si ma.
- Jak mylisz, ciocia Birgit przyjedzie latem? - Hannah-Kari nie posiadaa si z radoci. Ale to byaby frajda, wizyta z Srholm!
- Tak. - Knut podnis wzrok znad zatyczki.
- Jak mylisz, czy jej mowi spodoba si Rudningen? Moe nie zechce tu zamieszka? Hannah-Kari pomylaa o przepaci dzielcej majtek i ich gospodarstwo.
- Oczywicie, e zechce. W kocu jest mem cioci.

- No, skoro ty tak twierdzisz, to nie ma o czym mwi. - Hannah-Kari nie moga usiedzie
w miejscu. Do maja byo jeszcze tak daleko... Ile chciaa cioci pokaza! I Johanowi. Konie, potok,
krosna... Bd ple wianki, piec, szy... W grskiej zagrodzie zaroi si od ludzi! Nie moga si tego wszystkiego doczeka, policzki jej paay. Johan mia trzy latka, poow tego co Sebjrg, ale
mona byo si ju nim bawi. Bdzie wic pilnowaa obojga dzieci! - Naprawd zostan tu cay
rok? A do naszej konfirmacji? -Hannah-Kari nie moga uwierzy w swoje szczcie.
- Naturalnie. Epidemia nie ustpi przecie po tygodniu. Hannah-Kari udawaa, e nie syszy
zoliwej nuty w jego gosie. Myl, e ciocia Birgit zostanie u nich tak dugo, przepeniaa j
szczciem. Miaa ochot wykrzykn z radoci, ale oto do izby wszed ojciec i usiad nad listem.
W tej sytuacji siada cichutko jak myszka, by nie przeszkadza; eby tylko nie rozmyli si i nie
odoy pira. Zamkna oczy i wsuchaa si w jego skrzypienie. Niedugo ta kartka trafi do
Srholm, a tam j rozprostuj, rozo, przeczytaj... I ciocia zacznie si od razu pakowa!

Rozdzia 3
Kocwk zimy Ole i Knut przeznaczyli na doprowadzenie do porzdku chomt z
wyjazdowych uprzy, ktre od lat leay nieuywane. Ole od dawna planowa napraw tego
odwitnego sprztu, ale poniewa w nie by specjalnie potrzebny, stale t prac odkada. Jednak
spodziewali si wkrtce goci z Danii i bya to znakomita okazja, by si za t uprz wzi.
Lece na koskim karku ozdobne chomto byo dobrze widoczne, dlatego te dla wielu
mczyzn by to przedmiot dumy, wiadczcy take o ich dobrobycie.
- To tato je tak powycina? - Knut widzia ten sprzt po raz pierwszy w yciu. Chomta byy
misternie rzebione w motywy zwierzce: wypatrzy tam oczywicie konie, ale take guszce i
renifery, przeplatane rnorodnymi motywami rolinnymi. Szczyt chomt zdobiy dwa zwrcone
ku sobie rumaki, poniej widniay rolinne i kwiatowe sploty. Kiedy wszystko to byo malowane,
ale kolory ju dawno znikny i tylko tu i wdzie widniay resztki niebieskiej farby.
- Nie, to jedna z niewielu rzeczy, ktre zostay mi po ojcu. - Ole niechtnie mwi o
Engebrecie z Rudningen, ale nie mg przecie si go wyprze. - Zrobi je jego ojciec, a twj
pradziadek.
- Zdolny by. - Knut uwanie obejrza zwierzce figurki i doszed do wniosku, e tak
precyzyjne rzebienie wymagao mnstwa czasu. Obie strony chomt pokryte byy misternymi
rzebami. - Jakie tu byy kolory?
- O ile pamitam, gwnie zielony i niebieski, moe troch czerwonego na tych szlaczkach
rolinnych. - Ole pamita, e w jego dziecistwie sprzt by czsto w uyciu i ju wtedy odpadaa z
niego farba.
- A moe damy je do odmalowania? - Knut wiedzia, e wdrowni malarze zajmuj si
takimi rzeczami.
- Ja tam si na tym nie znam. Wyczymy je i tyle. Moemy najwyej zapuci w szczeliny
troch smoy, eby rysunek by wyraniejszy, co o tym sdzisz?
- Nie wiem, czy damy rad. - Knut pomyla, e bdzie to straszna dubanina, a nie daj Boe
kapn smo tam, gdzie nie trzeba.
- Warto sprbowa. - Ole podchodzi do sprawy optymistycznie. - Jak nam si nie uda, nic
nie szkodzi, chomt nam przecie nie brakuje. - Istotnie, w Rudningen byo wiele piknych
uprzy. Chocia akurat te dwa chomta, ktre przed nimi teraz leay, chtnie by zachowa, bo stanowiy kawaek historii, jego wasnej i Knuta. - Pomylaem sobie, e mgby je wzi - doda Ole
po chwili. - Wkrtce bdziesz mia pewnie swojego konia, wic taki sprzt ci si przyda.

Knut omal nie podskoczy z radoci. Wasny ko! Przecie w gospodarstwie wystarczyy im
dwa konie, a Borka bdzie im suy jeszcze wiele lat. Wasny ko... - Knut nic nie powiedzia,
pogaska tylko chomto. Na pewno uda mu si je wyremontowa. Lubi zajmowa si uprz i
siodami, wic da sobie rad i z tym sprztem.
- Oczymy je najpierw ciereczkami - zaproponowa Knut. - Dopiero potem poskrobiemy
troch noami.
- Masz racj. A na koniec podgrzejemy smo i do dziea.
Ojciec i syn siedzieli jeszcze w stodole, kiedy na zewntrz rozlego si skrzypienie niegu.
W chwil pniej pisny zawiasy i drzwi uchyliy si. Ole i Knut podnieli wzrok i czekali.
- Jest tu kto? - Gos brzmia znajomo. By to chopak z Gamlehaugen, ktry wczeniej
przychodzi czsto do Jona.
- Tak, wchod! - Ole odoy chomto i wsta. Knut nie ruszy si z miejsca.
- Waciwie to szukam Knuta... - wyjka przepraszajcym tonem chopak. - Najstarsza
crka gospodarzy nagle zaniemoga i gospodyni nie wie, co si dzieje.
Chodzi o Gulborg, pomyla Ole. Najmodsza bya Emma, przyjacika Hannah-Kari, potem
szesnastoletnia Gulborg i trzech braci. Jeeli przysali po Knuta, sprawa musiaa by powana.
- Zjada co czy miaa wypadek? - prbowa dowiedzie si Ole.
- Nie wiem. Nikt nie wie. Ley skulona w ku i pacze, e boli j brzuch, plecy i wszystko
inne. Nie moemy ju wytrzyma... - Chopak spojrza z nadziej na Knuta, ale ten dalej siedzia
spokojnie.
- Od dawna tak ley? - Ole zobaczy jaki niewyrany obraz, ktry od czasu do czasu stawa
si na moment ostry. Potem zobaczy seri obrazw, ktre w kocu zoyy si w jak cao.
Niezbyt chwalebn cao.
- Wije si z blu ju od paru godzin i nie jest nic lepiej, wic gospodyni bardzo prosi, bo boi
si, e crka umrze jej z blu. - Chopak popatrzy bagalnie na Knuta, a potem na Olego. Czyby
nie mieli zamiaru pomc?
Ojciec zerkn na syna, ale ten nie przestawa skroba chomta. A wic byo tak, jak
przypuszcza, moe rwnie dobrze sam zaatwi spraw.
- Suchaj no. - Ole da mu znak, e wyjd razem ze stodoy. Mimo e niczyje ycie nie byo
zagroone i tak trzeba byo jak najszybciej co zrobi. - Tym razem pomoe wam shild. Poprosz,
eby si przygotowaa, a ty poczekaj, to j od razu zabierzesz.
- Pana ona? Czy ona.. te... - Chopak niczego nie rozumia, ale niepokoi si, e powrci z
kim innym ni ten, po ktrego go wysano.

Ale Ole wiedzia swoje. Poza tym fakt, e Knut nawet si nie poruszy, kiedy chopak
wyuszcza spraw, by bardzo znaczcy.
- Tym razem bardziej przyda si wam shild. Poczekaj troch, to zaraz j przyl.
Ole zostawi chopaka przy saniach, a sam pobieg do domu i opowiedzia o wszystkim
onie. Od razu poja o co chodzi, zapakowaa jakie zioa i szybko si ubraa. Hannah-Kari i Alette
byy w pralni, wic z Sebjrg musia zosta ojciec. Dziewczynka mocno si przestraszya, bo matce
nie zdarzao si nagle gdzie wyjeda, ale w kocu pomachaa jej na drog, nie prbujc si
nawet przymwi o przejadk.
Kiedy sanie wyjechay z podwrza, Ole posiedzia chwil bez ruchu, dumajc. Nie podobao
mu si to, co odgad. Czeka ich may wstrzs, pomyla o gospodarzach z Gamlehaugen. Nic jednak
nie mg na to poradzi, postanowi wic o wszystkim zapomnie. To nie bya jego sprawa.
Chopak z Gamlehaugen jecha szybko, wic shild owina si ciasno szalem. Ole wiele jej
nie powiedzia, ale jasne byo, e sprawa jest powana; rozejrzy si wic w sytuacji i zadecyduje,
czy trzeba bdzie wezwa fachow pomoc. Magda i Guttorm Gamlehaugen byli miymi ludmi, a
Hannah-Kari doskonale dogadywaa si z ich Emm. shild miaa nadziej, e podejd do stanu
Gulborg ze zrozumieniem.
- No, nareszcie. Co niesporo temu koniowi szo. - Zatrzymali si na podwrzu i chopak
czu ulg, e jest ju z powrotem u siebie.
- Mnie si wydaje, e jechalimy bardzo szybko - odpara shild, biegnc ku chaupie.
Saniami ostro rzucao na zakrtach i szybsza jazda byaby wariactwem. - Dziki za podwiezienie!
- A Knut nie przyjecha? Pewnie nie byo go w domu? - Magda otworzya drzwi, zanim
shild zdya chwyci za klamk. Policzki miaa zarowione, nerwowo zaamywaa rce.
- By, by, ale Ole uzna, e tak bdzie lepiej. - Nie tracc czasu, shild wesza do domu i
cigna szal. Od razu usyszaa gone jki, wiedziaa wic, gdzie ma i.
- Chyba mog j zobaczy?
- No pewnie. Nie chce dotykania, bo wszystko j boli. eby to tylko nie by skrt kiszek!
- Magdo, nie bj si, Gulborg jest twarda - powiedziaa shild uspokajajcym tonem. Chciaabym wej do niej sama. Mog?
- Oczywicie, poczekamy na zewntrz. - Ledwie przywitawszy si z shild, Guttorm
zdenerwowany usiad pod oknem. Po jego spojrzeniu wida byo, e wtpi w celowo tej wizyty,
ale nic nie powiedzia.
shild szybko wesza do izdebki.
- Cze, Gulborg. To ja, shild.
- Oooo... To Knuta nie bdzie?

- Nie, obejdzie si dzi bez niego.


- Czy on chce, ebym umara? - chlipna Gulborg, zwijajc si w kbek i wbijajc
paznokcie w derk. - Ciao samo mi si tak zwija!
- Mog dotkn twojego brzucha?
- Nie, za bardzo boli!
- Obiecuj, e bd uwaa. Moe pomog co na te ble. shild odrzucia na bok derk i
zobaczya, e materac
jest mokry, a brzuch dziewczyny dziwnie paski. Czyby Ole mia racj? Delikatnie
pomacaa napit skr brzucha Gulborg i ku swemu zaskoczeniu wyczua pod doni jaki ruch.
Jej m na og si nie myli, tym razem te nie.
- Gulborg, bdziesz rodzi. Zostaniesz matk i to niedugo. Naprawd nie wiedziaa, e to o
to chodzi? - shild trudno byo uwierzy, e dziewczyna nie miaa pojcia, co si szykuje, ale
zaskoczenie na modziutkiej twarzy wygldao prawdziwie.
- Dziecko? Jestem w ciy? Ale to niemoliwe! - Dziewczyna, zaszokowana t
wiadomoci, na moment zapomniaa o blu. - Ale jak? Ja przecie...
- Jeeli nie bya z chopakiem dziewi miesicy temu, to ja nie rozumiem... - Mimo
powagi sytuacji shild nie moga powstrzyma si od umiechu. Dziewczyna bya na tyle dorosa,
e powinna co o tych rzeczach wiedzie.
- Z chopakiem? - Gulborg znw zwina si z blu i jkna. - Ale...
- Musz powiedzie twojemu ojcu i matce, a potem musisz je urodzi. Ale jeste zdrowa i
krzepka, wic wszystko pjdzie dobrze.
- Ale ja nie chc! - Gulborg nagle chwycia shild za rami i szepna: - Nie chc. Nie
mog. Czemu to si dzieje?
shild pogaskaa dziewczyn uspokajajco po ramieniu i obiecaa, e zaraz przygotuje
napj, ktry zagodzi ble. Dziecko byo malutkie, wic pord powinien przebiec bez komplikacji. Zaraz wrc - pocieszya j i wybiega z izdebki.
Za drzwiami czekali rodzice z przeraeniem w oczach. Na szczcie w izbie nie byo nikogo
innego.
- Jest zdrowsza, ni wam si wydaje - powiedziaa, szukajc w torbie woreczka z zioami. W Gamlehaugen zaraz pojawi si malestwo, a wy zostaniecie dziadkami.
- Cooo? - Magda osuna si na krzeso, a Guttorm waln pici w st, zerwa si z
miejsca i zacz biega po izbie.
- Czy ona... Kto... zwariowaa... On mi za to odpowie... - mrucza, chodzc w kko i krcc
gow. W kocu zazgrzyta zbami, westchn i usiad.

- Mj Boe, jak moglimy nie zauway? - wyrzucaa sobie Magda.


- Nic w tym dziwnego - pocieszaa j shild. - Nigdy nie widziaam u rodzcej tak
paskiego brzucha. Ona jest pewnie z tych, co w ciy ani nie tyj, ani nie maj apetytu. Syszaam,
e s takie kobiety. No ale do gadania, bdziecie jeszcze mieli na to czas; teraz potrzebujemy
wrztku i czystych szmatek. A jeli chcecie akuszerki, to trzeba si pospieszy.
shild spojrzaa pytajco na Magd. Dziewczyna nie moga tak lee dalej sama, ale
rodzice musieli sami zadecydowa, czego chc.
- Polemy chopaka... - zacza Magda, ale Guttorm przerwa jej:
- Sam pojad po akuszerk. Bdzie szybciej, a ludzkiego gadania i tak nie unikniemy.
- Dobrze. - shild ulyo, e gospodarz wyjedzie. Nie by im do niczego potrzebny, a jego
zdenerwowanie mogo si udzieli innym. - Nastawcie wod, a ja tam do niej pjd. Jak si
zagotuje, przyniecie mi.
Tak wic shild zostaa w izdebce Gullborg. Podcigna jej do gry zapask,
przygotowujc dziewczyn do porodu, ale rozwarcie byo wci za mae. Jedyne co mogy z Magd
zrobi, to uly jej w blach. shild bya pewna, e matka rodzcej zaraz si pozbiera i bdzie
bardzo pomocna. Gulborg nie bya jedyn dziewczyn, ktrej przydarzyo si tak zwane
nieszczcie", ale bya pierwszym znanym shild przypadkiem osoby, ktra a do koca nie zorientowaa si, e jest w ciy. Pomylaa wic, e to dziecko nie mogo by dla Gulborg zbytnim
ciarem. Chcc nie chcc, zastanawiaa si te, czyje ono mogo by...
- No, maa, bdzie dobrze. - To Magda pojawia si w pokoju. Podaa crce napar i
pilnowaa, eby ta pia go maymi yczkami. Gaszczc j po gowie i ocierajc pot z jej twarzy,
powiedziaa: - Ale nas przestraszya! Chwaa Bogu, e to nie adne chorbsko...
shild nie wierzya wasnym oczom. Ta przemawiajca czule do crki kobieta zupenie nie
przypominaa zrozpaczonej i bladej Magdy, ktra jeszcze niedawno osuna si w kuchni na
krzeso. Jak niewiele czasu potrzebowaa, eby wzi si w gar i mdrze dziaa... shild wcale
nie bya pewna, czy ona sama w podobnej sytuacji pozbieraaby si tak szybko.
Nagle pomylaa o Hannah-Kari. Za rok bdzie konfirmowana i zamieszka w Christianii.
Wygldao na to, e wszystko pjdzie zgodnie z planem, to znaczy, e pjdzie tam na sub do
majtnej rodziny, by potem zamieszka w Srholm. W Christianii czyhao jednak na mod dziewczyn wiele niebezpieczestw. eby tylko nie zadaa si tam z jakim mczyzn, eby tylko jej
kto nie okpi! Na myl, e jej wasna crka mogaby si znale w sytuacji Gulborg, shild zrobio
si sabo. Chyba ju czas wzi dziewczyn na stron i opowiedzie jej troch o yciu... Zanim
pjdzie z domu, Hannah-Kari musi by na wszystko przygotowana.
- Oooo! Oooo! Oooj! - stkaa gono Gulborg, zwijajc si w konwulsjach. - Chyba umr!

- Ale nie - powiedziaa spokojnie shild, nagle wytrcona z wasnych myli. - Pomyl, ile
kobiet przed tob przez to przeszo!
- Wcale mi to nie pomaga! - zawoaa Gulborg. - Nie chc mie adnego dziecka!
- O tym trzeba byo pomyle wczeniej - ucia Magda, trzymajc zwijajc si z blu
crk za rk. - Kto jest ojcem?
- Dajcie mi spokj! Cicho! - Krzyk rodzcej odbi si echem po izdebce, a kobiety spojrzay
po sobie zaskoczone. Czyby dziewczyna nie miaa zamiaru zdradzi kto to jest?
- Dobrze, dobrze - powiedziaa shild uspokajajco. -Wszystko w swoim czasie. - Coraz
intensywniej mylaa o zagadkowym ojcu. Szybko wyliczya, e poczcie musiao nastpi latem,
przypuszczalnie wtedy, gdy dziewczyna bya w grskiej zagrodzie. Chaupa Gamlehaugw leaa
jednak z dala od zagrody Rudningenw i shild zachodzia w gow, czyja zagroda leaa najbliej.
I czy byli tam chopcy w stosownym wieku. - Oddychaj gboko i spokojnie. Odpoczywaj midzy
skurczami i sprbuj rozlunia wtedy cae ciao.
shild mylaa dalej. Sezonowymi pracownikami w pobliu grskiej zagrody Gamlehaugw
byli Thomas Grnli, Morten Gran i Ole Toppenhaug; innych nie moga sobie na razie przypomnie.
Ale to nie bya jej sprawa, wic moe nie powinna si tym interesowa... Teraz w kadym razie nie
to byo najwaniejsze.
- Masz wrztek i duo szmat? - spytaa Magd.
- Tak, ale zapomniaam je przynie. - Magda zaczerwienia si, jakby j zapano na
gorcym uczynku; nietrudno byo zgadn, czym ma zajte myli. Przecie trzeba bdzie dziecko
ochrzci, a wtedy dziewczyna nie bdzie chyba milcze? - pomylaa shild.
- Poszukaj, czy nie masz jakich starych ubranek dziecicych i ciepego kocyka dla
malestwa - powiedziaa Magdzie, zanim ta wysza. Wkrtce w Gamlehaugen zacznie si nowe
ycie.
Niewiele pniej przyby Guttorm, przywoc Gro Brustad. Gro na specjalnych kursach
uczya si, jak odbiera porody i w razie czego natychmiast po ni posyano. Niekiedy miaa tyle
roboty, e przez kilka nocy nie kada si spa i potem zasypiaa na stojco. Rodzce jednak jej
potrzeboway, a odmwienie pomocy byoby niezgodne z prawem. Dzi bya w dobrej formie i
shild odetchna z ulg, kiedy akuszerka zaraz wyprosia je z Magd z izdebki i zwolnia z
odpowiedzialnoci za przebieg porodu.
- To jaki obd - wybuchn Guttorm, kiedy kobiety przysiady na awce w izbie. - Nie
wiedziaa, e jest w ciy?
- Skd. Ona te nie miaa o tym pojcia, jeli jej wierzy.

- To chyba niemoliwe? - Guttorm prychn i pokrci gow. Musiaa co zauway! Po


prostu ukrya to przed nami i tyle. - Gospodarz szarpa si za wosy i jednoczenie drug rk tar
sobie brod. - e nasze dziewczta bd uchodzi za latawice, tego bym si w yciu nie spodziewa.
Nie nauczya ich uwaa na siebie? - powiedzia z irytacj, patrzc na Magd.
- Gulborg dobrze wiedziaa, co jej grozi. - Magda bya na krawdzi paczu. Gdzie znikna
cala agodno i spokj, ktrym promieniaa w izdebce. Sowa Guttorma sprawiy, e powrciy
przeraenie i rozpacz, ktrymi zareagowaa na wiadomo o ciy crki. - Przecie nie mogam jej
pilnowa dwadziecia cztery godziny na dob! Jest w kocu po konfirmacji!
- Ledwo co - przerwa jej m. - Bardzo si spieszya, eby okaza swoj doroso!
- Przecie to nie jest adna katastrofa - shild prbowaa agodzi sytuacj. - Cieszcie si,
e to nic powanego.
- Jak to nic powanego? - Guttorm gotowa si do wyjcia. - Czyje to dziecko?
- Nie wiem. Ona nie chce o tym rozmawia - szepna Magda.
Przybierajce na sile krzyki i jki z izdebki wwiercay im si w uszy. eby to si ju
skoczyo!
- Jak to nie wiesz? - Guttorm przewrci oczami i zacisn szczki. - Tylko tego brakowao,
eby nikt si nie dowiedzia, kto j zhabi.
- Dajcie dziewczynie na razie spokj, niech najpierw pozna swoje dziecko - przerwaa
shild. Wstaa i podesza do Guttorma. - Denerwowanie si tylko pogorsza spraw. Gulborg daje
wam wnuka i potrzebuje od was wsparcia i zrozumienia. Biciem nie zmusicie jej do ujawnienia ojca
dziecka. Ale jak si o ni odpowiednio zatroszczycie, moe wam powie.
Guttorm spojrza na ni zaskoczony. Nie przypuszcza, e kto omieli si przywoywa go
do porzdku w jego wasnym domu. I to kto, baba!
- S gorsze rzeczy - cigna shild niewzruszenie. -W izbie zrobio si cicho, przez
moment take z izdebki nie dobiega aden gos.
Guttorm i Magda spojrzeli na siebie zawstydzeni i spucili oczy. Magda zoya rce na
podoku i zacza si koysa w przd i w ty, Guttorm zastyg z doni na klamce. Oboje myleli o
nieszczciach, ktre przydarzyy si shild i Olemu. Tamci stracili przecie dziecko, a on, Guttorm, wcieka si, e w Gamlehaugen rodzi si nowe ycie. Co za wstyd!
- Przepraszam. Masz racj. - Guttorm podnis oczy i spojrza tpo przed siebie. - Uniosem
si. Naturalnie, e jako sobie z tym wszystkim poradzimy. - Zdj rk z klamki i wycign j do
shild. Dziki, e przysza, dziki za pomoc. Gdyby nie ty, jeszcze dugo nie wiedzielibymy, co
si dzieje.

- Jeszcze bdziecie z tego zadowoleni, mwi wam. -shild przyja jego rk i mocno
ucisna. Doskonale rozumiaa, e Guttorm i Magda s mocno wytrceni z rwnowagi, ale byli to
dobrzy ludzie i miaa pewno, e udziel crce wszelkiej pomocy i wsparcia.
- Id do stodoy. Dajcie mi zna, jak to si skoczy -powiedzia Guttom i znikn, a kobiety
zostay, wsuchujc si w krzyki Gulborg.
Siedziay tak i wspominay wasne porody. Wiedziay, e kiedy skurcze przychodz tak
szybko jeden po drugim, rozwizanie jest blisko. Magda bya zadowolona, e ma ssiadk przy
sobie i otucha powoli wstpowaa w jej serce. Spokj i zdrowy rozsdek shild spowodoway, e
sama zacza myle rozsdnie. Przecie nie dzieje si nic gronego. Naturalnie, ludziska bd
gada i Gamlehaugen straci ich szacunek. O ile tylko Gulborg to jako zniesie, zorganizuje si
koysk, opiek nad dzieckiem i wszystko bdzie dobrze.
- No tak - westchna Magda, spogldajc na zamknite drzwi izdebki. - ycie niesie
czasem niespodzianki. -Nagle zmienia temat: - Emma opowiadaa mi, e Hannah-Kari doskonale
zna katechizm?
- Naprawd? Chyba nie lepiej ni inni? - shild za dobrze nie wiedziaa, jak jej dzieci radz
sobie z przygotowaniami do bierzmowania. - Skd Emma to wie? - Crka Magdy bya za moda na
konfirmacj i nie pobieraa nauk razem z blinitami.
- Syszaa o tym w szkole.
- Mam nadziej, e to prawda. - Hannah-Kari zawsze lubia si uczy.
- Emma twierdzi, e Hannah-Kari jest prymusk i pjdzie do konfirmacji jako pierwsza powiedziaa Magda z ostronym umiechem. - Przynajmniej dzieci tak mwi.
- Na pewno jest tam wicej takich, a do konfirmacji jest jeszcze cay rok - odpara shild.
Nie podobao jej si, e ju spekulowano na temat kolejnoci konfirmowanych. Sama w ogle o
tym nie mylaa, chocia byoby to oczywicie dla nich honor, gdyby blinita stay w pierwszym
rzdzie.
- Syszaam, e May Ole te bdzie konfirmowany? - Magda mwia jak nakrcona, by
zaguszy okrzyki blu crki, a kiedy z izdebki dochodzi kolejny wrzask, patrzya na shild
wytrzeszczonymi oczyma.
- Jest w odpowiednim wieku.
- Ale jak on sobie poradzi... Przecie nie bardzo chodzi?
- Bd go dowozi do pastora na lekcje. A jego gowie przecie nic nie brakuje. - shild
zrozumiaa, e za porednictwem dzieci do Magdy dochodz rne pogoski i pyta z czystej
ciekawoci, bez zych intencji.
- Ale do szkoy nie chodzi?

- May Ole ma wasnego nauczyciela z Gol, umie wic tyle, ile trzeba, a nawet wicej.
- A wic wci ma lekcje? - Magda wydawaa si zaskoczona. - Mylaam, e mia pomoc
tylko przez pierwsze lata, eby nadrobi to, co straci.
- Chopak jest taki bystry, e szkoda byoby... Zanim shild skoczya, rozleg si
przecigy wrzask, po ktrym nastpia gucha cisza. Kobiety spojrzay na siebie, a Magda zerwaa
si z krzesa. Nie odwaya si jednak wej do izdebki, bo akuszerka wyranie powiedziaa, e
chce by z rodzc sama. Cisza nie wrya nic dobrego i shild ju zaczynaa si ba, e stao si
co zego, kiedy przez drzwi usyszay kwilenie dziecka. Byo jak muzyka dla ich uszu.
- No, chwaa Bogu! - Magda odetchna gboko i otara z oka z. - eby tylko z Gulborg
wszystko byo dobrze.
W tej samej chwili otwary si drzwi izdebki i akuszerka Gro kiwna na nie.
- Gratulacje, jeste babci piknego chopaka! Magda jednym skokiem znalaza si przy
ku crki i serdecznie ucisna j i wnuka. Gulborg leaa spocona i bezwadna na poduszkach, a
istotka w jej objciach wymachiwaa rczkami. Powietrze w izdebce byo gste i mdlce; shild
zostaa w drzwiach, umiechajc si. Jej obecno bya tu zbdna i z czystym sumieniem moga ju
wraca do domu: rodzina Gamlehaugenw musiaa mie czas na zajcie si sob.
Gro Brustad i shild wymieniy spojrzenia, po czym gospodyni z Rudningen cicho
zamkna drzwi do izdebki i owina si szalem. Wszystko skoczyo si dobrze i jednego bya
pewna: e Magda i Guttorm bd dla chopaczka najlepszymi dziadkami na wiecie.
Pniej tego samego dnia Ole wyszed na dwr, by sprawdzi, czy wszystko jest na noc
pozamykane. Przed spichlerzem stan jak wryty. Co to takiego wystaje tam spomidzy belek?
Rozejrza si dokoa, ale ani na skraju lasu, ani na drodze nie zobaczy adnego ruchu. Wieczorne
niebo byo szare, co mogo zapowiada nocne opady. Kiedy podchodzi do ciany spichlerza, by
sprawdzi, co to takiego, pomyla, e jeli spadnie deszcz, to moe stopnieje reszta niegu w
dolinie i przy odrobinie szczcia bd mogli wczeniej zacz siew. Potrzebnych jednak bdzie
wiele sonecznych dni, zanim ziemia stanie si wystarczajco sucha, by mona byo rozpocz
prace polowe.
Wycign rk i chwyci zoony arkusz papieru, wetknity przez kogo midzy belki. By
suchy i liski, nie mg wic tkwi tam zbyt dugo, a ten kto musia uy noa, by wepchn go
wystarczajco gboko. Ole pocign delikatnie, by nie porwa papieru. Od razu domyli si, co
na nim jest. Wiedzia te, kto go tu umieci. Z westchnieniem rozoy arkusz, przypominajc
sobie, co opowiedziaa mu dzi wieczorem ona. Gulborg najwyraniej miaa swoje powody, skoro
nie chciaa zdradzi, kto jest ojcem dziecka.

Ostrzegam ci, Ole Rudningen, e jeli wiesz co o dziecku w Gamlehaugen, najlepiej


trzymaj jzyk za zbami. Tak bdzie najlepiej dla ciebie i twojej rodziny.
I nic wicej. Trzy linijki eleganckiego pisma. Ole nie musia spekulowa na temat grubego
papieru listowego, pewnego charakteru pisma i bezbdnej pisowni. Wiedzia. Nie podobao mu si
jednak, e intruz zakrad si do jego obejcia niezauwaony. Lecy jeszcze tu i wdzie nieg by
tak zadeptany, e nie byo sensu szuka na nim obcych ladw. Poza tym Ole nie by a tak
ciekawy, z ktrej strony nadszed autor listu. Przypuszczalnie zostawi konie na dole na drodze i
lasem podszed pod sam dwr.
Ze zmarszczonym czoem i rkoma gboko w kieszeniach Ole opar si o cian spichlerza
i spojrza w d na dolin. Jak okiem sign cign si las i gry. Tu i wdzie las otwiera si,
pokazujc miejsca, gdzie leay zagrody, ale w ciemnoci wida tam byo tylko szare przewity
midzy wierkami.
Nagle cisz przerwao szczekanie, ale po chwili ucicho. Ole zwrci uwag na stron, z
ktrej dobiego, i zgad, e to lis wrci do swojej dawnej nory na poudniowym zachodzie od
dworu. Pomyla, e moe Knut powinien jesieni zastawi tam sida. Duma dalej nad listem. Nie
mg go sobie tumaczy inaczej ni tak, e piszcy postanowi uchyli si od odpowiedzialnoci.
Chopak Gulborg bdzie wic rs bez ojca... Moe to i lepiej?

Rozdzia 4
Kiedy Ole wrci do domu, przywitaa go shild, ktra spojrzaa na niego pytajcym
wzrokiem, i rozradowana Hannah-Kari. Ole pomyla, e dzie wystarczajco obfitowa w
zdarzenia i z niejakim zmczeniem czeka na to, co crka ma mu do powiedzenia. Odkd Birgit
napisaa, e pod koniec maja przyjedzie z rodzin do Norwegii, Hannah-Kari nieustannie wpadaa
na nowe pomysy dotyczce ich pobytu w Rudningen. Na przykad, e mona by odmalowa
eczko dziecinne, eby Johanowi przyjemniej byo w nim spa. Albo e naleaoby postara si o
now szaf na eleganck odzie cioci i wuja Stena, bo stara jest zdecydowanie za maa. I e lustro
te jest na pewno za mae, i przydaoby si wiksze. Ojciec przyznawa jej racj i stara si
wprowadza te pomysy w ycie. Bawio go, e crka nieustannie myli o ulepszeniach i zmianach,
majcych na celu godne podejmowanie goci. Kiedy nie miaa nic do roboty, Hannah-Kari krcia
si po stajni i stodole, wypatrujc rzeczy, ktre mona by tam poprawi, by gocie czuli si u nich
jeszcze lepiej.
Westchnwszy ciko, Ole zastanawia si, co to za pilna sprawa, z ktr crka nie moe
poczeka do jutra. Na rodku stou staa drewniana skrzynka, ktra bya mu skd znajoma.
- Niech tata popatrzy, co znalazam w skadziku w stodole - z przejciem powiedziaa
Hannah-Kari. - Jest tu masa rnego sprztu. Mama mwi, e...
Nie suchajc, co mwi crka, Ole podnis powoli wzrok na on. Kiedy spojrza w jej
byszczce oczy, poczu si tak, jakby wciga go jaki ciemny wir. Mia wraenie, e w izbie
rozlega si niemy krzyk, zawierajcy wiele pyta bez odpowiedzi. Nagle stan mu przed oczyma
kupiec galanteryjny Abraham Thomassen z Christianii, ktrego spotkali, wracajc z Srholm.
Czowiek, ktry wprawi ich w gboki niepokj podczas wsplnego obiadu i ktry tak wypytywa
Olego o paac...
- Tato, nie suchasz mnie!
- Hannah-Kari, nie wszystko zawsze jest dla ciebie. - Ole z trudem pohamowa irytacj.
Oczywicie, e skrzynka prdzej czy pniej musiaa zwrci czyj uwag. To, e nikt jej
dotychczas nie znalaz, byo czystym przypadkiem, bo przecie Knut nie raz ju zaglda do
skadziku z rupieciami. Ole chcia j waciwie ukry przed shild i doszed do wniosku, e
najbezpieczniej bdzie wepchn j pod stare narzdzia. - To, co znalaza, nie jest twoje, ale
mamusi.
shild pokrcia gow i chciaa zaprotestowa, ale Ole powstrzyma j ruchem rki.

- To miaa by niespodzianka dla mamy... - By zy na siebie, e wczeniej nie podarowa


onie zawartoci skrzynki. Czeka na jak specjaln okazj, kiedy bd tylko we dwoje, i tak jako
zeszo.
- Oooo, nie wiedziaam... - Zerkajc w kierunku stou, Hannah-Kari wygldaa na bardzo
nieszczliw. - Szukaam tylko jakiego starego onika...
- Czego? - Ole na chwil zapomnia, e ma wytumaczy spraw tajemniczej skrzynki. Co ta
dziewczyna chciaa zrobi z onikiem? Przecie to byo narzdzie ciesielskie!
- Po co ci onik? Nie chcesz chyba bra si za msk robot? Ciesioka nie jest dla kobiet! W tej samej chwili Ole pomyla o matce: kiedy Hannah raz wbia sobie co do gowy, zupenie nie
przejmowaa si tym, czy co jej wypada, czy nie. eby tylko Hannah-Kari nie zapragna nauczy
si ciesioki... Ole umiechn si zrezygnowany.
- Pomylaam, e mogabym da go Stenowi.
- A po co mu onik?
- eby mia - odpowiedziaa crka opryskliwie.
- Mylisz, e w Srholm nie maj onikw?
- By moe. Ale na pewno nie takie, ktrych uywano w naszym lesie.
Ole musia niechtnie przyzna crce racj. Kto wie? Niewykluczone, e Sten chciaby mie
takie zuyte narzdzie z Rudningen. Tak pamitk z pobytu. Ale...
- I co, znalaza taki onik?
- Nie, ale znalazam przecie t skrzynk. Spytaam mam, co to takiego, a ona poprosia
Nilsa, eby tu j przynis. Ja te chc wiedzie co to.
- Ole, co to za skrzynka? - Gos shild dra leciutko. - Skd te narzdzia?
- Kochana shild, miaa to dosta w prezencie, ale nie tak... - Ole odchrzkn i
podszedszy do stou, wyj ze skrzynki najpierw par szmat, a potem kilka przedmiotw. - Na
pewno lepiej ode mnie bdziesz moga wytumaczy, co jest co, bo prawd mwic, nie bardzo
wiem, co kupiem. Pono jest tu wszystko, czego trzeba do wyrobu maych przedmiotw ze srebra.
Samo srebro te tu powinno gdzie by. - Ole wyj ze skrzynki kilka pytek przetopionego kruszcu.
- Ale od kogo to kupie i po co? - shild staa nieruchomo jak skamieniaa. Pena bya
radosnego oczekiwania i z najwyszym trudem powstrzymywaa si, by nie dopa do skrzynki.
- Pamitasz gocia, ktrego spotkalimy w gospodzie?
Tego, ktry poszed za nami i widzia, jak ogldalimy paac?
- Tak, to by kupiec galanteryjny. - shild dobrze zapamitaa tego, kto w tak nieprzyjemny
sposb przypomnia jej o przeszoci, o ktrej staraa si za wszelk cen zapomnie.

- Pamitasz, e chcia ci da narzdzia do pracy w srebrze? Sprzt, ktry kupi od starego


jubilera bez spadkobiercw?
- Tak. - shild pamitaa, e tak istotnie byo. - Odkupie to wszystko od niego? Ale kiedy?
- shild szukaa gorczkowo w pamici, ale nie moga sobie przypomnie, by podczas tamtej
podry Ole si od niej oddala. Chyba e kama, by ukry prawd o pochodzeniu skrzynki. Moe
bya od Jrna? Mylaa gorczkowo, ale nie bardzo jej si to zgadzao. Dlaczego Ole miaby co
kupi od Jrna?
- Pamitasz, jak posza zajrze do dzieci, a ja przez jaki czas siedziaem sam? To wtedy
postanowiem, e dostaniesz t szans. - Ole zerkn na Hannah-Kari, ktra niby to ogldaa
narzdzia. - Twoje oczy wtedy... i teraz te... wyranie mwi, e darzysz srebro specjalnym
uczuciem. Zawsze tak byo, a ja gupi mylaem, e ju z tym wszystkim na dobre skoczya. - Ole
obszed st i pooy rk na ramieniu ony. - Kupiem ci te narzdzia, bo pomylaem, e moe
miaaby ch znw sprbowa. Chciaem zrobi ci kt w ciesielni, w ktrym mogaby sobie
siedzie i pracowa...
- Ale Ole, przecie kobiety tym si nie zajmuj!
- No to moe czas, by zaczy.
- Ale ja nie pamitam...
- A ja chc si tego nauczy, czy mog? - Hannah-Kari wtrcia si nagle w rozmow,
przypominajc rodzicom o swoim istnieniu.
- Od razu zacza mi si tak naprzykrza, jak tylko jej wyjaniam, do czego to suy powiedziaa przepraszajco shild.
- Mog si nauczy od mamy! Zgd si, prosz! Oszoomiony Ole krci gow, pojmujc,
e to wszystko moe si wymkn spod kontroli. Wcale mu si nie podobao, e crka chce si
uczy jubilerskiego fachu. Mode dziewczyny powinny si zajmowa czym duo poyteczniejszym, czym, co przyda si im w domu, na przykad szyciem, tkaniem czy innymi typowo
kobiecymi zajciami.
- To, e mama wrci do swojego dawnego zajcia, nie znaczy, e musisz i w jej lady. Ole widzia rozczarowanie na twarzy crki, ale nie popuszcza. - Masz tyle innych zaj, e nie ma
co marnowa czasu na co zupenie ci niepotrzebnego.
- Ale mog chyba patrzy, jak mamusia to robi? Moe si troch w ten sposb naucz? Hannah-Kari spojrzaa bagalnie na matk. - Mamusiu, nie wiedziaam, e jeste zotnikiem!
- Nie wiem, czy jeszcze potrafi. Robiam to ostatnio wiele, wiele lat temu, w Valdres,
jeszcze zanim spotkaam twojego tat. - shild uznaa, e nie ma nic zego w takim przedstawieniu
swojej przeszoci. Nie widziaa powodu, eby cokolwiek tu ukrywa.

- Ja bardzo chc widzie, jak to robisz - nalegaa Hannah-Kari. Bya uparta niczym osio.
- Oczywicie, e bdziesz moga popatrze, jeli tylko do tego wrc. - shild umiechna
si i mrugna do crki. - Ale to nieprdko nastpi. Za par tygodni przyjad Birgit, Sten i Johan, a
dopki oni tu bd, wszystkie dodatkowe zajcia bd musiay poczeka.
shild wyliczya sobie, e na pewno nie bdzie miaa czasu na zabaw srebrnym drutem
przed konfirmacj Hannah-Kari i jej wyjazdem do Christianii. Nie przejmowaa si wic specjalnie
naleganiami crki.
Ole natomiast zacz si mocno drapa w gow. Czyby miao na niego spa jeszcze i to?
Nie do, e Knut nie chcia porzuci tych swoich skrzypiec, to jeszcze jego siostra nagle
zapragna zosta zotnikiem! Dlaczego blinita nie mogy sobie znale jakich zwyklejszych
zaj, takich jak owienie ryb czy tkactwo? Na szczcie jednak shild uspokoia crk i mia
ochot jej za to podzikowa. Rozumia doskonale, e zanim ona znajdzie czas na zajcie si
robot w srebrze, Hannah-Kari pjdzie ju z domu.
- Dzikuj, Ole. To wspaniale, e kupie dla mnie te pikne narzdzia - szepna shild,
kiedy pooyli si ju do ka. - Gdy zobaczyam, co jest w skrzynce, zupenie nie wiedziaam, co
mam myle...
- Nie chciaem ci zaniepokoi, shild. - Ole przycign on do siebie i opatuli jej
futrami plecy. - Ale wtedy w Christianii zrozumiaem, e jeli masz by naprawd zadowolona z
ycia, musisz wrci do tego, co ci dawao tyle radoci.
- Ale ja jestem i tak zadowolona z ycia, praca w srebrze nie jest mi do szczcia
potrzebna! - shild przerazio to, e Ole mg tak pomyle. - Mam przecie ciebie i dzieci, nic
innego nie ma dla mnie znaczenia...
- Mmmm... Wiem, e tak jest. - Ole pocaowa shild w nos, a potem w szyj. - Ale
chciaem ci sprawi jak niespodziank, eby zrozumiaa, jak bardzo ci kocham.
shild przesuna rk po boku ma i zatrzymaa j na biodrze. Ciao mia wci twarde i
uminione, a dotyk jego nagiej skry podnieca j. Skra napinaa mu si na brzuchu za kadym
oddechem, a teraz dziao si to coraz szybciej. Jej oddech te przyspieszy.
- Ole, naprawd jest mi z tob dobrze. Srebro jest zupenie niewane.
- Nie bd ci zmusza, eby do tego wrcia, zrobisz, jak zechcesz. Ale wiedz, e bdzie
mi mio, jeeli to uczynisz. - Ole obj j ciasno, a jego rka przesuna si wzdu plecw shild.
Po osiemnastu latach w maeskim ou ona wci mocno oddziaywaa na jego zmysy. Dzieci
byy ju due, nie wymagay uwagi i Ole nagle zda sobie spraw, e waciwie nie musz ju tego
robi w sypialni. Nagle wspomnia ich miosne chwile w stodce w grskiej zagrodzie i w tamtej
zagrodzie, gdzie shild suya w modoci. Czerwienic si, Ole by zadowolony, e ona nie

widzi jego twarzy. W chwili kiedy obraca j ku sobie i ostronie si na niej kad, pomyla, e
nastpnym razem dopadnie j gdzie indziej, zupenie gdzie indziej...
- Co podobnego! Nie przyzna si, kto jest ojcem dziecka, tego jeszcze we wsi nie byo. Dagmar Myrvang krcia gow, sznurujc swoje i tak wskie wargi. Kobiety zebray si po mszy
przed kocioem, rozprawiajc o nowo narodzonym w Gamlehaugen dziecku. Soce pieko je w
karki i byo oczywiste, e stopi resztki niegu w dolinie.
- A w ogle mona ochrzci dziecko, jeeli ojciec si nie zgosi? - zastanawiaa si Tufsa
Kvam.
- Jak to, rubryka z nazwiskiem ojca w ksidze parafialnej ma zosta pusta? - Oline bya
przeraon t perspektyw.
- Kto to taki, e nie moe to wyj na jaw?
Baby nachyliy gowy do siebie i spekuloway cicho, dlaczego Gulborg odmwia
ujawnienia ojca dziecka.
- A moe ona sama nie wie kto to? - zasugerowaa Tufsa.
- Nie, Gulborg nie z tych - zaprotestowaa Dagmar. Znaa Gamlehaugenw na tyle dobrze,
by broni ich imienia.
- To musi by jaki onaty chop - stwierdzia ktra i wszystkie zaczy si zastanawia,
ktry to mg by.
Kiedy tak rozprawiano przed kocioem w maych grupkach, pod murem kocioa
przechadza si samotnie jeden z wiernych. Jonowi nie spieszyo si do domu do Sletten, bo nie
mg ju tam ze swoimi kobietami wytrzyma. Zatrzyma si i wystawi twarz na soce. Kiedy wyrusza do kocioa, odprowadzay go dugo wzrokiem, ale adna nie wyrazia chci towarzyszenia
mu. Mia dosy tego ich nieustannego komenderowania, nie mia te ochoty znosi zmiennych
nastrojw Marit.
Jon sysza pogoski o dziecku Gulborg, ale sprawa nie wzbudzia w nim takiego
zainteresowania jak u niektrych: uzna po prostu, e dziewczyna ma swoje powody, by milcze.
Jeli chodzi o Marit, wci nie zachodzia w ci i wszystkie jego proby do Boga o dziecko pozostay niewysuchane. Dzieci stanowiyby jedyny powd, dla ktrego chciaoby mu si dalej y z
Marit, a skoro ich nie ma, on moe rwnie dobrze wyruszy do Ameryki. Mimo e pienidze
zarobione u Olego poszy na remonty w Sletten, na pewno mgby prac opaci swoj podr za
ocean. Wraz z wiosn myli o Ameryce przybray na sile i Jon doszed do wniosku, e najlepiej
bdzie wyruszy, nic nikomu nie mwic. Po prostu znikn ktrej nocy. Albo w rodku dnia,
dlaczego nie? Kiedy Marit i Karoline bd w grskiej zagrodzie, on znajdzie do czasu, by si
spakowa i przygotowa do podry. Wyjedzie ukradkiem, a jego zniknicia nikt przez duszy

czas nie odkryje. Bo co to za rado ze zrzdzcej i niechtnej mu ony i czepiajcej si o wszystko


teciowej?
Jedyn osob, do ktrej ywi tam cieplejsze uczucie, bya chora na padaczk Siri. Zdarzao
si, e padaa w konwulsjach na podog w izbie albo na ziemi na podwrzu, ale ataki nie byy
zbyt czste i Karoline wierzya, e dziewczynka z tego wyronie. Miaa ju pitnacie wiosen, ale
tak baa si konfirmacji, e postanowia podej do niej dopiero za dwa lata. Bdzie miaa wtedy
siedemnacie wiosen, dorosa kobieta. Jona dziwio to, e Karoline pozwalaa crce tak czsto
opuszcza szko, nic wic dziwnego, e dziewczyna ledwo dawaa sobie rad z czytaniem i pisaniem.
On jednak nie mia w Sletten nic do gadania. By gospodarzem tylko z nazwy i jego zdanie
nie obchodzio ani Marit, ani Karoline. Nie ufay mu nawet w takich sprawach jak uprawa ziemi
czy ulepszenia w gospodarstwie; stale sysza ich gldzenie, e najpierw trzeba zapyta Bjrna, bo
to w kocu jego wasno i nie wolno robi niczego, co mogoby mu si nie spodoba.
Jon wsadzi rce w kieszenie i wszed na teren cmentarza: tu mia wity spokj. Stan przy
grobie maej Margit i wspomnia wszystkie te lata, kiedy by parobkiem w Rudningen. U Olego
mia rwnie niewiele do powiedzenia jak teraz w swoim wasnym domu... Wznis wzrok ponad
krzy i spojrza na gry po drugiej stronie doliny. Jeli chce si uwolni od Marit, musi wyjecha.
Tu we wsi zawsze bdzie tylko parobkiem pracujcym w cudzym gospodarstwie. Ktrego dnia
Bjrn moe wrci i obj swj majtek, i co wtedy? Jon nie mia wtpliwoci, e jego wkad w
gospodarstwo nie zostanie doceniony i e zostanie z pustymi rkami. Marit pewnie bdzie dalej
chciaa mieszka w Sletten, ale on nie mia zamiaru zosta popychadem u jej brata.
Wolnym krokiem Jon poszed dalej wzdu kamiennego murku, a obszed cay koci.
By moe niepotrzebnie si martwi, ale przecie jego ycie absolutnie nie wygldao tak, jakby
sobie tego yczy.
Grupki na placyku przed kocioem zaczy si ju rozprasza i wieniacy powoli
rozjedali si do domw. Zosta tylko wianuszek starych bab, ktre najwidoczniej nie mogy si ze
sob nagada. Zerkny na niego, a potem znw nachyliy si do siebie.
- Dzisiaj sam, bez Marit?
Jon drgn i obrci si w stron, z ktrej dobieg gos. By to Ole. Ton jego gosu by
przyjazny jak zawsze, ale Jon musia kilka razy przekn lin, by mc odpowiedzie.
- Tak, sam. Marit nie czua si na siach. - Jon ubarwi troch rzeczywisto, ale nagle
pomyla, e nie ma powodu tego robi. - Nie chciaa i tyle.
- Baby ju takie s, humorzaste - powiedzia artobliwie Ole, widzc, e mody czowiek
jest przygnbiony. - Czasami nie sposb ich zrozumie.

- Taaak... Ja w kadym razie ich nie rozumiem - westchn Jon zrezygnowany. - Jak tam
sprawy w Rudningen?
- Nic nowego. Nie mog si dopatrze, kiedy ziemia przeschnie, eby ju zacz sia. Aha,
bdziemy mieli goci, przyjeda Birgit z rodzin. Dzieci nie mog si ju doczeka!
- Wy chyba te nie moecie? - Jon wiedzia, ile dla Olego znaczy siostra, poza tym sysza w
jego gosie, e take cieszy si na t wizyt
- Oczywicie. Tak dawno z Birgit si nie widzielimy. -Ole ruszy ku koniom, a Jon wraz z
nim. Musia przecie w kocu kiedy wrci do domu.
- Jak masz ochot i czas, eby ich spotka, zajed do nas. Chocia pewnie masz w Sletten
mas roboty?
- Mao nie jest. Ale w zeszym roku zaoraem wikszo tego, co dugo leao odogiem, w
tym roku te chc doda troch gruntu. Poza tym mylimy o rozbudowie chaupy.
- Powane plany. - Ole chrzkn. - Jakby potrzebowa pomocy, daj zna.
- Dziki. Samemu troch ciko.
- Ale ziemi macie do, wic plony wystarczaj na ca zim?
- Owszem. Biedy nie ma, godu nie cierpimy, ale niektrych nie da si zadowoli.
- W razie czego ssiedzi chyba pomagaj? - Ole zatrzyma si koo wozu i obrci w stron
Jona. Chopak wychud i wyglda na przemczonego. ycie z Marit najwyraniej nie byo usane
rami.
- Dajemy sobie rad. - Jon pomyla nagle, e nie wypada dorosemu mczynie narzeka
na on i gospodarstwo. Zmieni wic temat i po chwili zaczli wymienia dowiadczenia z
polowa na renifery.
Baby stojce nieopodal wyprostoway si i obrciy ku Jonowi i Olemu. Czy to nie dziwne,
e ona nie przyjechaa do kocioa?
- Moe sabuje - powiedziaa jedna.
- Co nie sycha o dzieciach u Slettenw?
- Noc polubna bya ju dawno temu - mrukna Dagmar. W oczach miaa wesoe ogniki. Jak panna moda nie chce dzieci, moe pan mody poszed gdzie indziej?
Pozostae baby osupiay i otworzyy szeroko oczy. Czyby...
- Nie, nie moemy wymyla takich rzeczy - powiedziaa surowo Tufsa Kvam. - Na
wszystko jest jakie wytumaczenie.
adna nie omielia si zaoponowa i wkrtce wszystkie rozjechay si do swoich zaj.
Ostatnim wozem, ktry opuci kocielny placyk, by jednak zaprzg z Rudningen.

W Sletten Marit i Karoline siedziay na schodkach, czekajc na Jona. Siri znw miaa atak i
spaa teraz w izdebce. Soce mocno przygrzewao i matka z crk wystawiy do niego twarze.
Mimo e do kocioa adnej z nich nie cigno, miay wpojone, e niedziela to dzie wity. Nie
wolno byo wtedy pracowa, odkaday nawet robtki.
- Co dugo nie wraca - dziwia si Karoline. Spogldaa na drog dojazdow, ale Jona nie
byo jeszcze wida.
- Pewnie kogo spotka przed kocioem. - Marit siedziaa z zamknitymi oczyma,
rozkoszujc si wiosennym powietrzem. - Wcale bym si nie zdziwia, gdyby gada z kim z
Rudningen.
- Od tego powinien si teraz powstrzymywa.
- Nie wydaje si, eby Ole tak bardzo odczu strat Jona, jak mylaymy. Od razu znalaz
sobie nowego parobka.
- Ale jedno lato przepracowa bez pomocnika - odrzeka Karoline z zadowoleniem. - I na
pewno drani go to, e Jon znalaz sobie dom w Sletten.
Czujc si jak leniwa kocica, Marit powoli koysaa gow na boki. Wcale nie bya pewna,
czy matka ma racj. Maa zemsta, ktr wymyliy, polegajca na wyrwaniu Jona z Rudningen, by
moe nie zostaa odczytana tam jako zemsta. A ona zwizaa si z mczyzn, ktry by smtny i
nudny jak flaki z olejem.
- Moe ten nasz pomys by niezbyt mdry - zauwaya Marit, otwierajc oczy i spogldajc
na matk.
- Oczywicie, e by mdry - odparowaa Karoline. -Mamy chopa, ktry zajmuje si
gospodarstwem i naprawia to, co si zepsuje. Zawsze co upoluje, chocia mgby wicej,
pielgnuje nasze konie i remontuje pojazdy. Czego chcie wicej?
Marit stwierdzia, e najlepiej bdzie milcze. Pojawienie si Jona na pewno ulyo matce,
bo moga teraz odda si domowym zajciom. Ona sama aowaa jednak utraconej swobody.
Kiedy Jon chcia si do niej zbliy, wykrcaa si jak moga; ostatnio jednak tylko caowa j na
dobranoc, wic pewnie pogodzi si z losem.
- Jedzie! - Karoline zobaczya najpierw kapelusz, a potem stopniowo ca sylwetk jedca.
- Jak mylisz, bdzie mia co ciekawego do opowiedzenia?
- O Gulborg?
- Albo o innych.
- Nie wiem, czy bdzie dzi taki chtny do rozmowy. Jeeli dalej jest na mnie zy, e z nim
nie pojechaam, wiele z niego nie wydobdziemy - powiedziaa Marit obojtnie. Byo jej wszystko
jedno, co on robi, byleby zostawi j w spokoju.

- Ciekawa jestem, kto to we wsi chce tak ukry swoje ojcostwo - powiedziaa Karoline w
zamyleniu. - Kto tam bdzie teraz y w strachu. Ciekawe, do kogo dziecko bdzie podobne?
Marit otworzya szeroko oczy i spojrzaa na matk. Do kogo pia? Chyba nie do...
- To musi by kto, kto gdzie tam ma on, skoro tak bardzo chce spraw utrzyma w
tajemnicy - cigna. Umilka jednak, bo oto Jon wjecha na podwrko. Patrzyy bez sowa, jak
rozsioduje konia i wprowadza go do stajni. Za wczenie jeszcze byo, by wypuszcza konie na
oklnik.
- Jak byo w kociele? Duo ludzi? - zagadna Karoline zicia.
- Jak zwykle. - Jon zdj kapelusz i zatrzyma si przy schodkach. - Przyjemnie byo z nimi
pogada.
- To stae i pytlowae jak stara baba? - wypalia Marit.
- Masz racj, nie ma nic gorszego ni babskie gadanie. - Jonowi nie chciao si wdawa z
ni w rozmow. Za dobrze zna ten jej ostry ton.
- A kogo tam spotkae przed kocioem? - spytaa agodniejszym tonem Karoline, ktra
uwaaa, e crka jest czasem zbyt opryskliwa.
- Wiele osb. Rozmawiaem z Olem. - Jon mia wiadomo, e dolewa oliwy do ognia, ale
nie mg si powstrzyma przed wymienieniem tego imienia.
- Uwaam, e powiniene si powstrzymywa od kontaktw z t rodzin - powiedziaa
sucho Karoline. - Teraz naleysz do Sletten i utrzymujc z nimi stosunki, przynosisz wstyd Marit. Nie wiedziaa, e mwic to, daje Jonowi jeszcze jeden powd, by opuci Sletten.
- Tak, jak wam ju kiedy mwiem, nie odtrc swoich przyjaci. Ole i shild nigdy mi
nic zego nie zrobili, wrcz przeciwnie. Zawsze miaem ich wsparcie i zaufanie.
- A wic Sletten nie jest dla ciebie wystarczajco dobre? - Marit umiechna si krzywo.
Jon by z ni zwizany maestwem i mg sobie gada, co chcia, nie miao to najmniejszego
znaczenia.
- Gospodarstwo, owszem, jest dobre, ale wolabym, eby mwiono tu do mnie innym
tonem. I eby w domu pojawiy si dzieci.
Syszc tak obcesowe sowa, Marit spieka raka. Zerkna na matk, ale ta tylko uniosa
brwi.
- Oskarasz moj crk?
- Mwi, co myl.
- Nie nci mnie chodzenie z wielkim brzuchem - powiedziaa opryskliwie Marit. - We wsi
jest do dzieci, a nasze gospodarstwo nie wyywi wicej gb.

- Wyywio jako cae twoje rodzestwo, wic i dla nas jest nadzieja. - Jon mwi spokojnie,
bo byo mu wszystko jedno.
- Ale ja nic na to nie poradz, e nie mog zaj.
- Pewnie, e nie moesz. - Jon spojrza na ni przecigle, a Marit poczua si nieswojo. Na
og to ona miaa przewag, ale dzi co si zmienio. Nigdy dotd Jon nie by tak wymowny i
szczery. Moe by to znak, e zaakceptowa swoje miejsce w gospodarstwie? Nie miaaby nic
przeciwko temu, gdyby zdecydowa si y tak dalej u boku jej i matki, nie dajc niczego w
zamian... A gburowaty mg sobie by.
- Wiesz przecie, jak zaspokoi swoje potrzeby... -ukua go, jak potrafia.
- Co masz na myli? - Jon wyprostowa si i zacisn powieki.
- Widzimy przecie, co stao si z Gulborg z Gamlehaugen, a ludzie wygaduj rne
rzeczy...
- Nie prbuj tego, Marit! - Nagle wezbraa w nim zo i obrzydzenie. Czy to ta sama ciepa,
dobra, aszca si do niego dziewczyna, z ktr si eni? - Jeeli prbujesz sugerowa, e ci
zdradzam, gorzko tego poaujesz. Nie pojmuj, jak ci to mogo przyj do gowy?
- Mwi tylko, e na wsi dziej si rne rzeczy. Rzeczy,
o ktrych nikt nie wie.
- Mnie do tych rzeczy nie mieszaj.
- Czym si wic tak denerwujesz, jeli masz czyste sumienie? - Karoline patrzya na zicia
kpico. Jon uzna jednak, e ma tego wszystkiego na dzisiaj do.
- Jeeli kto tu ma nieczyste sumienie, to na pewno nie ja! - Gono tupic, przeszed obok
kobiet i wszed do izby, by si przebra. Niedzielny nastrj diabli wzili, wic rwnie dobrze mg
woy robocze ubranie i i w las. Czu ogromne rozczarowanie i gotowaa si w nim zo.
Dlaczego to wszystko byo takie trudne? A moe za wiele wymaga?
Trzscymi si rkoma zdj odwitne ubranie i nacign robocze spodnie. Kobiety niech
sobie tam siedz wystrojone i trajluj o tym, co im si nie podoba. On nie mia siy tego
wysuchiwa. Mino dwa lata, odkd dosta Marit za on i w jego zwizku dziao si coraz gorzej.
Uwaa, e zrobi do, by dogodzi obu kobietom, ale im stale byo mao. A kiedy Marit na
dokadk unikaa kontaktu z nim i odmawiaa mu siebie, co z tego zwizku zostao?
- Nie bdzie mnie do wieczora - powiedzia, przechodzc obok siedzcych na schodkach
kobiet. - Nie wrc przed kolacj.
- A wic dzie wity si koczy, jak gospodarz wrci z mszy? - powiedziaa Karoline,
marszczc brwi.
Jon ruszy w stron lasu.

Gdyby tylko Karoline i Marit doceniy jego wkad pracy... Gdyby czasem go pochwaliy,
zachciy... Albo chocia pokazay, e ceni go jako parobka... Mgby z tym jako y.
Zszed ze cieki, ktra wiosn obrcia si w strumyk, i poszed ku skakom nad lasem. Po
tej stronie doliny gry byy nisze i do paskowyu i szczytw po pnocno-wschodniej stronie nie
byo daleko. Znaczyo to, e mgby tak i spory kawa, zanim dotarby do granicy niegu, gdzie
musiaby zawrci. Ale Jon nie mia ochoty na dalekie spacery; chcia tylko oddali si od obejcia
i jako uporzdkowa myli.
W lesie pachniao wiosn - mokr traw, pczkami na drzewach, jaowcem, zeszorocznym
listowiem. Ptasie trele i szmer strumykw sprawiay, e dzie wydawa si radosny i peen
oczekiwania. Pomyla, e wiosna ttni yciem i wyzwala ch dziaania. On te j czu, ale
zwizek z Marit tumi w nim wszelk ch do pracy. cign kaftan i zarzuci sobie na rami: od
wspinaczki zrobio mu si gorco, ale wiatr chodzi mu czoo. Tu i wdzie midzy drzewami
przewiecay paty niegu, ale bez trudu dawao si je omija.
Las nalea do Sletten i dua jego cz gotowa bya do cinki. Jon spojrza na wierki pod
sob i uzna, e warto je byoby zrba jesieni. No tak, ale przecie gospodarstwo naleao do
Bjrna, a Karoline kazaa paci mu za drewno, i to po cenie wcale nie niszej ni gdzie indziej.
Gdyby mia rozbudowa chaup, musiaby zamieni to drewno na wysuszony budulec. adne z
nich nie chciao mu pomc; widzia to teraz wyranie i czu w sercu gboki zawd.
Zatrzyma si przy strumyku, zaczerpn w donie lodowatej wody i zanurzy w niej twarz.
Dlaczego mu tak wszystko utrudniano? Gdyby Marit zechciaa okaza wicej zrozumienia, mgby
sobie niele y jako dzierawca u Bjrna Slettena. Ale sytuacja zrobia si nie do wytrzymania i
coraz czciej myla o wyjedzie. Do Ameryki. Mgby zacz wszystko od pocztku, gdyby mia
w otoczeniu yczliwych ludzi. Natychmiast odgoni t myl od siebie: by wszak onatym
mczyzn i nie mg po prostu uciec od ony i teciowej jak jaki przybda.
Powoli, mozolnie ruszy dalej. Pod stopami mia mokr ska i musia uwaa, eby si nie
polizgn. Chcia doj do wystpu pod skalnym nawisem, gdzie, jak sdzi, ziemia jest sucha.
Wystp pokryty by wirem i kamieniami, a ze skalnym nawisem jako stropem miejsce doskonale
nadawao si do odpoczynku. Chwytajc si pokrconych brzzek i z trudem znajdujc oparcie dla
butw, wspi si na skalny wystp.
Od czasu jego ostatniego pobytu leay tutaj gazki jaowca; rzuci na nie kaftan i usiad.
Byo tu tak zacisznie, jak si spodziewa, zamkn wic oczy i wystawi twarz do soca.
Wspomina leniwe niedziele pod cian stodoy w Rudningen. Niezalenie od tego, czy siedzia tam
sam, czy z Olem, czu si wtedy bezpiecznie i ogarnia go gboki spokj. Nie przypomina sobie,
eby kiedykolwiek chcia stamtd gdzie uciec. Moe jednak nie naleao porwnywa Rudningen i

Sletten, jako e chodzio o zupenie rne gospodarstwa. Sletten byo mniejsze, zarwno
powierzchni jak i obejciem. Mniej tam byo zwierzt, ziemia bya od lat zapuszczona. Narzdzi i
sprztu te nie byo co porwnywa. Ale ludzie... nastrj... przecie to nie miao zwizku z
dobrobytem? Zna wiele malutkich gospodarstw, gdzie z przyjemnoci przebywa w gocinie.
Ludzie byli tam sobie yczliwi i panowa dobry nastrj.
A moe to z nim byo co nie tak? Co takiego mg jeszcze zrobi? O co im chodzio z t
Gulborg? Czy Marit powanie mylaa, e on patrzy na inne kobiety? Czy naprawd si obawiaa,
e on moe zrobi jakiej dziecko? Nie, tak nie byo. Wydawao si raczej, e ma nadziej, e on
bdzie wiaroomny...
Jon otworzy oczy i spojrza ponad lasem i dolin w kierunku Rudningen. Na zboczach gr
wci byo biao, ale nieg zniknie w cigu paru dni. A wic Ole i shild spodziewali si na lato
goci... Ile tam u nich bdzie wtedy wesela! Nie pamita, kiedy ostatnio Birgit bya w Hemsedal;
musiao to by dawno temu. Schowa twarz w donie i ciko westchn. Cieszyby si, gdyby mg
dozna chocia odrobiny tego ciepa, ktre panowao w Rudningen.
Jon opar si o ska. Kocha swoj wie, te gry, lasy i wyyny. Ale przyroda nie bya
przecie dla czowieka wszystkim. Nie chcia nawet myle o latach, ktre go czekay. Jeli bdzie
y tak, jak yje, zamieni si w milczcego, zamknitego w sobie dziada-odludka.
Soce sprawio, e wieniak na skalnym wystpie zrobi si senny. Gowa mu si przez
chwil kiwaa, a potem zasn. Ostatni jego klarown myl byo, e musi wyjecha ze Sletten i z
Hemsedal. Jak najdalej od Marit i Karoline... Zanim zamieni si w zamknitego w sobie starego
dziwaka.

Rozdzia 5
- Miejmy nadziej, e tym razem epidemia nie potrwa dugo - powiedziaa Birgit, gdy statek
odbija od nabrzea w Kopenhadze. Podniosa rk i pokiwaa ojcu. Sabine pojechaa do Bremy, by
dopilnowa sprzeday swojego mieszkania, i Flemming mia pozosta w Srholm przez pewien
czas sam. Kiedy kilka tygodni wczeniej nadszed list od Olego, Birgit pokrcia tylko gow i
uznaa, e nie da si wyjecha tak od razu. Ole jednak baga ich, by przybyli do Hemsedal jeszcze
w maju i ton listu mocno j zaniepokoi. Brat nie tyle ich zaprasza, ile zaklina, by przyjechali.
Teraz by ju koniec czerwca i w stolicy odkryto kilka przypadkw cholery.
- Miejmy nadziej, e zdarzyy si tylko wrd biedoty i tych, co mieszkaj w cisku odpar Sten. Trzymajc Johana na rku, on te macha do tecia. - Niektrzy jednak obawiaj si
najgorszego. Popatrz! - Wyj z kieszeni kartk i poda j Birgit. - Dostaem to przed chwil od
szypra.
Birgit nie spuszczaa wzroku z ojca, a sta si ma kreseczk i nie widzieli ju jego
ruchw. Dopiero wtedy rozoya kartk i przeczytaa:
rodki bezpieczestwa i profilaktyka choroby:
1. Nie przebywa w stojcym, zepsutym i wilgotnym powietrzu.
2. Uwaa, by si nie przezibi: nosi stosowny strj i od razu zdejmowa mokre ubranie.
3. Nie przemcza si, unika melancholii, lku, nocnego czuwania i wszystkiego, co
osabia ciao.
4. Zachowa umiar w jedzeniu i piciu, unika niepewnej wody.
Kiedy Birgit to przeczytaa, przeszed j dreszcz. -Jak to dobrze, e jedziemy do Hemsedal powiedziaa. - Tam w gry cholera nie dotrze.
- Ale tu na statku powinnimy troch uwaa - stwierdzi Sten. - Trzeba przebywa duo na
pokadzie, unika zatoczonych pomieszcze. - Poniewa Sten zna szypra, na szczcie mieli
wasn kabin i nie musieli przebywa w towarzystwie innych podrnych. Skoro zaraza dosiga
Kopenhagi, nie byo gwarancji, e na pokadzie wszyscy s zdrowi.
Sten mocniej obj Johana. Chopak nie mg im zachorowa, wystarczyo, e musi odby
tak dug i mczc podr. Birgit bya jednak nieubagana, znaa bowiem zdolnoci Olego; na
pewno mia wystarczajce powody, by tak bardzo nalega. Sten zaaranowa wszystko tak, e mg
przez pewien czas wyczy si z dziaalnoci bankierskiej; o majtek te nie musieli si martwi,
poniewa Flemming mia si wszystkim zaj.

- Obymy tylko mieli dobr pogod. - Birgit skina gow w stron morza. - Jeli zacznie
bardzo koysa, choroba morska moe da si nam bardzo we znaki.
- Trudno, bdziemy musieli si z tym pogodzi. - Sten wiele pywa i wiedzia, e kiedy
przyjd nudnoci, trzeba zoy morzu danin i nic na to nie mona poradzi. - Od odrobiny
choroby morskiej jeszcze nikt nie umar.
- Brrr, nie mwmy ju o tym. - Birgit robio si niedobrze na sam myl o chorobie
morskiej. - Popatrz, Johan, widzisz tego duego ptaka? - Leniwie bijc skrzydami, statkowi
towarzyszya wielka mewa.
- Ptak! - Johan wycign rczk i prbowa dotkn skrzydlatego towarzysza podry. Duy ptak.
- To mewa - wyjani Sten. - Powiedz: mewa".
- Mewa.
Birgit przygldaa si Stenowi i Johanowi z umiechem. Chopczyk ufnie obejmowa ojca za
szyj, Sten by rozluniony, zajty uczeniem go nowych sw. Jak mio bdzie pokaza im
gospodarstwo i letni zagrod! ycie w Hemsedal byo na pewno zupenie odmienne od wyobrae
Stena. Cho prbowaa przygotowa go na proste ycie w zupenie innym rytmie, miaa wraenie,
e nie do koca to rozumia. Nie baa si jednak, e si przestraszy i zacznie tskni za Srholm,
poniewa Sten lubi odmian i nowe wyzwania. Planowali pozosta w Norwegii przez rok, a do
konfirmacji blinit, bdzie wic mia czas przyzwyczai si do tamtejszego ycia.
-Jak sdzisz, tatu da sobie bez nas rad? - Birgit troch martwia si o majtek pod rzdami
Flemminga.
- Na pewno bdzie spdza sporo czasu w lazarecie w Kopenhadze, a i w majtku bdzie
mia do zaj. -Sten przesadzi sobie Johana na drugie rami. - Mylisz o czym konkretnym?
- Boj si, e kae Anji i Lenie wyprowadzi si ze skrzyda.
- Ale przecie rozmawiaa z nim o tym? Wie, e jeste temu przeciwna, a on zgodzi si
wszak mieszka w gwnym budynku?
- Niby tak... Ale mam wraenie, e zgodzi si ze mn dla witego spokoju, a decyzj i tak
podj.
- Gupio by zrobi. - Sten odwrci si i spojrza na Birgit. - Nie przejmuj si, twj ojciec
jest mdrzejszy, ni mylisz. Jeli chce mieszka z Sabine w Srholm, dostosuje si.
- Pewnie masz racj. - Birgit poaskotaa Johana pod brod i umiechna si, wyobraajc
sobie, jak bdzie biega po podwrku w grskiej zagrodzie. Przed oczyma stany jej obrazki z
dziecistwa: wycieczki na koniu z idcym obok Olem, skaka, koo ktrej si bawia, owienie ryb,
zapach wieo skoszonego siana, kocioek z twarogiem, pszenne placuszki... Nie moga si ju

doczeka! askotao j w brzuchu, czua radosne podniecenie tak dobrze znane z dziecistwa.
Podr bya mk, ale tsknota za Olem, gospodarstwem, grami bya tak silna, e pobyt na statku
stawa si znony.
Na szczcie nie zasza w ci, bo nie mogaby wybra si w tak dug podr. Bardzo
chciaa mie ze Stenem dzieci, ale nie akurat teraz.
- Jaki masz rumieniec - umiechn si Sten. - Co mi si zdaje, e moja ona lubi odmian.
- Zupenie jak mama. - Birgit pamitaa, e jej matka zupenie nie baa si, e twarz jej
ogorzeje. Inne kobiety zasaniay si parasolkami, a Hannah wystawiaa twarz na soce i wiatr.
Mawiaa ze miechem, e wcale nie musi by blada jak trup. - Zejdmy do kabiny i znajdmy sobie
jakie grubsze stroje - zaproponowaa Birgit. - Skoro mamy przebywa na pokadzie, musimy by
ciepo ubrani.
Na pokadzie dzie upyn im szybko. Johana ze Stenem szyper zaprosi na mostek, eby
sobie posterowali", a Birgit zawara znajomo z pewn dam z Christianii. Jej rodzina odbya
wizyt w Holandii i wszyscy leeli, wyczerpani dug podr. Dama kolekcjonowaa grzebienie i
szpilki do wosw i pokazaa Birgit wymylne akcesoria zrobione ze srebra, rogu i koci soniowej,
ktre byy jej najnowszymi nabytkami.
- Czy pani ich wszystkich uywa, czy le w szufladzie? - zaciekawia si Birgit.
- Wikszoci uywam. Ale par lat temu doszam do wniosku, e bd je trzyma w
gablocie, tak jak mj m swoje fajki - umiechna si porozumiewawczo pani Werner. Bya
mocno zbudowana, ale nie tga. Jej piwne oczy byy ledwo widoczne spod cikich powiek, ale nie
nadawao to jej twarzy zmczonego wygldu. Bya oywiona, gadaa jak najta i o kadym z
pokazywanych przedmiotw miaa co do opowiedzenia.
Birgit stwierdzia, e dama jest sympatyczna i kulturalna, a jej nieustanna paplanina wcale
nie bya uciliwa: wrcz pasowaa do jej postury. Podziwiaa teraz klamr do wosw z Indii;
trudno byo uwierzy, e ten niewielki przedmiot odby podr przez ocean, a teraz wylduje w
Christianii.
- Dobrze bdzie wreszcie znale si we wasnym domu. - Dama nachylia si do Birgit i
zniya gos: - Wieziemy ze sob pokany spadek, ktry dosta mj m, i ca drog baam si, e
kto nas napadnie.
- Ale mielicie chyba pastwo jak eskort? - spytaa zaskoczona Birgit.
- Tak, ale tylko przez pewien czas. Jak si jedzie w wikszej grupie, zwraca si na siebie
uwag; ju samo to mogo nas zdradzi.
- No, ale wkrtce bdziecie bezpieczni w porcie i od razu wam uly.

- O tak. Nie mog si doczeka, a przestpi nasz prg. - Dama ostronie zawina
grzebienie w bibuk. - A pastwo? W odwiedziny do rodziny w Norwegii?
- Tak, w gry, do Hemsedal.
- Ach tak? - Dama zmarszczya brwi i spojrzaa na Birgit z zaciekawieniem. - Do
wieniakw?
- Tak, mieszka tam mj brat z rodzin.
- Aha. A wic pani nie jest z Christianii?
- Nie. - Birgit od razu zauwaya rezerw u towarzyszki podry i wcale jej to nie zdziwio.
- No tak, ale pani podstawowym jzykiem jest raczej duski ni norweski?
- To zaley. Jak pobd par dni w Norwegii, mwi lepiej po norwesku. Urodziam si w
Norwegii, ale w Danii wyszam za m. - Birgit bawio, e moe by troch tajemnicza, bo tamta
wyranie nie posiadaa si z ciekawoci. Na pewno zastanawiaa si, czy ma j traktowa jak dam
z miasta, czy jak chopk, ale strj podrny Birgit bynajmniej nie wskazywa na chopski stan.
- A gdzie w Danii mieszka pani m? W Kopenhadze?
- Nie, mieszkamy na wsi - odpowiedziaa Birgit z wesoym byskiem w oku.
- No tak. - Pani Werner spakowaa swj zbir kobiecych akcesoriw. Nagle przestaa by
rozmowna.
- Moe zayjemy troch powietrza przed snem? - zaproponowaa Birgit, nie przejmujc si
tym zbytnio. - Morze jest spokojne, bdzie dobra widoczno.
Pani Werner kiwna gow i wstaa. Obserwowaa Birgit, ktra eleganckim ruchem zebraa
swoje winiowe suknie. Wygldao na to, e ta duska Norweka jest wiatowa i umie si znale
w towarzystwie, o co wic chodzio z t wsi? To, e Birgit i jej m dostali kajut obok kapitaskiej, take wskazywao na to, e nie s stanu chopskiego, ale...
- Doskonaa pogoda na wypynicie - zauwaya Birgit, gdy tylko znalazy si na pokadzie.
- Tak, doskonaa, by cieszy si wieczorem pod aglami - odpara pani Werner. Przydaoby si troch wiatru, skrcioby to nam podr.
Birgit przechylia si przez reling, eby popatrze, jak dzib statku tnie fale na p.
Oczywicie podr byaby krtsza, gdyby troch powiao, ale taka pogoda jak teraz dawaa jej
nadziej, e unikn z Johanem choroby morskiej.
- Zapewne w porcie kto bdzie na pastwa czeka? -Pani Werner nie potrafia poskromi
ciekawoci.
- Nie sdz. Zanim pojedziemy do naszej doliny, przenocujemy w Christianii. Skoro ju
wyruszylimy z domu, nie bdziemy nigdzie gna po nocy.
- Troch was to bdzie kosztowao...

- Oczywicie, bdziemy musieli wynaj konie i powz. - Rozmarzonym wzrokiem Birgit


spogldaa na morze. W wodzie plsay ostatnie promienie soca, ale nie sdzia; e tej nocy
zapadnie cakowita ciemno.
- Macie pastwo jaki stay nocleg w stolicy? - Pani Werner usiowaa wydosta wicej
informacji od Birgit, bo ta kobieta, niby to naleca do towarzystwa, ale pochodzca ze stanu
chopskiego, budzia w niej coraz wiksz ciekawo.
- Nie, ale mj brat zaatwi nam zarwno nocleg, jak i powz, wic jako to bdzie.
Midzy kobietami zapado milczenie i Birgit wystawia twarz na podmuchy morskiego
powietrza. Wystajce spod budki wosy skrcay jej si w loczki, odzie powoli nasikaa son
wilgoci. adna z kobiet nie zauwaya mczyzny, idcego w ich stron wzdu burty po drugiej
stronie pokadu. Niby to odwraca twarz w stron morza, ale co jaki czas rzuca ukradkowe
spojrzenia na panie. Musia co sprawdzi...
- Nie tskni pani za gospodarstwem? - spytaa po chwili pani Werner, ale zaraz wycofaa
si: - Skoro pani tak dobrze wysza za m w Danii, to nie ma sensu o to pyta.
- Ale owszem. Brak mi gospodarstwa i brata - przyznaa Birgit, nie odwracajc oczu od
morza. - Wanie dlatego tam jedziemy.
- Pewnie nieatwo byo przywykn do nowego... to znaczy innego stylu ycia?
- Nieatwo to byo mojemu mowi.
- Ach tak? - Teraz pani Werner niczego ju nie pojmowaa. Bya pewna, e nowa znajoma
wysza bogato za m, a teraz wyszo na to, e si mylia. Postanowia jednak zinterpretowa
odpowied Birgit tak, e nieatwo przywykn do stanu maeskiego jako takiego. - To prawda, e
wielu mczyznom trudno odnale si w maestwie.
Nieznajomy, ktry wpatrywa si w morze blisko nich, nadstawia uszu, prbujc
podsucha konwersacj. Docieray do niego fragmenty, ale wikszo rozmowy gina w opocie
agli i chlupotaniu wody. Mczyzna postawi konierz i schyli gow, a potem obszed ruf i
zbliy si do kobiet. Na gowie mia cudzoziemski z wygldu kapelusik, twarzy stara si nie
pokazywa, cay czas zwracajc j w stron morza, jakby fale pochaniay ca jego uwag.
-By moe - powiedziaa Birgit wymijajco, nie widzc powodu, by wchodzi w szczegy
ich poycia. Ale pani Werner bya tak towarzyska i zabawna, e w kocu zdecydowaa, i troch
wicej otwartoci nie moe zaszkodzi. - W kadym razie mj m nie ma takich problemw powiedziaa, tym bardziej zbijajc z tropu sw wieo poznan znajom. - Niech mi pani powie,
czsto jedzicie przez Dani?
- Niezbyt czsto, ale si zdarza. Oboje lubimy podrowa. - Tu pani Werner z udanym
zawstydzeniem zatrzepotaa rzsami. - W dzisiejszych czasach coraz wicej ludzi podruje dla

samego podrowania. Spotkaam nawet dwch duskich studentw, ktrzy jechali do Norwegii,
eby popatrze na gry! Brrr! - Otrzsna si i splota donie. - Te wielkie skay, co zasaniaj
wiato!
To tak mieszczuchy postrzegay natur? Birgit zerkna na pani Werner i wtedy zauwaya,
e nie s ju same. Ponad jej ramieniem zobaczya jakiego mczyzn, ktry najwyraniej
niepostrzeenie obszed pokad.
- Ludzie s rni - powiedziaa pogodnie. - Jedni lubi otwarte przestrzenie i morze, inni
gry i dzik natur... A jeszcze inni jedno i drugie - umiechna si szeroko. -Serdecznie
zapraszam, jak pastwo bdziecie nastpnym razem w Danii. Mamy mnstwo miejsca, z noclegiem
nie bdzie kopotu.
- Wielkie dziki! Bardzo mio z pani strony. - Pani Werner zamrugaa, zaskoczona. - Bd
pamita... Ale pani nazwisko, bo nie pomn?
- Birgit Srholm-Madsen. Waciwie wystarczy Birgit Srholm, atwo znale, bo to od
majtku.
Pani Werner znw zamrugaa i nerwowo poprawia chustk na szyi. Majtku? Czyby miaa
do czynienia z sam dziedziczk? Nowa znajomo natychmiast staa si bardziej interesujca, wic
pospieszya z zapewnieniami, e wraz z mem chtnie odwiedz majtek.
Nagle obcy mczyzna odwrci si ku nim i Birgit napotkaa jego wzrok. Ukoni si i
ruszy ku nim.
- Pikny wieczr - mrukn, wymin je i poszed dalej wzdu burty.
- Istotnie pikny - skwitowaa pani Werner i szepna: - Chyba nieprzyzwyczajony do
morza.
Birgit take zauwaya, e mczyzna idzie, szeroko rozstawiajc nogi, a i tak od czasu do
czasu stawia dodatkowe kroczki, by utrzyma rwnowag, ale nie umiechna si. Te oczy...
Chyba je gdzie ju widziaa. Posta te jakby znajoma, ale nie moga sobie przypomnie skd...
Kiedy je mija, dowiadczya nieprzyjemnego uczucia lku.
- Czas pooy Johana, lepiej wic pjd po niego. - Birgit pomylaa, e Sten i syn
zapomnieli o upywie czasu i dalej s u szypra.
- Tak, my te chcemy si dzi wczeniej pooy. Jeeli pogoda si utrzyma, nie bdzie
trudno zasn.
Birgit yczya jej dobrej nocy i posza poszuka Stena. Nie ogldaa si za siebie, ale i tak
czua na plecach palcy wzrok. Nieznajomy sta tam i patrzy za ni w zamyleniu. Patrzy na jej
chd, zwrci uwag na strj podrny i praktyczn budk na gowie, tak odpowiedni na podr.

Stwierdzi te, e jest wysza od niego o gow, cho wcale nie sprawiaa wraenia wielkoludki.
Wrcz przeciwnie, bya to dumna i pikna kobieta.
Mczyzna stal tam jeszcze dugo po tym, jak Birgit znikna pod pokadem. Jego myli
pobiegy w przeszo, do pocigu, ktry czu wtedy do tej modej kobiety. Czar dziaa dalej i
kiedy teraz spojrzaa na niego, byo tak, jakby kto wbi mu tysic igie. Musia dowiedzie si o
niej wicej... Jako si do niej zbliy.
Birgit siedziaa na brzegu koi i gaskaa Johana pod brod. Sten rozebra go ju do snu, wic
miaa teraz chwil czasu, eby poopowiada mu o lisach w grach, pstrgach w jeziorach i
reniferach na wyynie. Naladowaa rozgniewanego leminga i bodcego kozioka, a chopiec mia
si w gos. Na koniec opowiedziaa mu, jak z grskich zagrd wypuszcza si na hal winie razem z
krowami. Johan chon kade jej sowo, a kiedy pocaowaa go na dobranoc, chcia sucha dalej.
- Nie, nie dzisiaj. Teraz musimy troch pospa, poopowiadam ci jutro. - Birgit otulia
chopca kocem i cmokna go jeszcze raz w czoo. - Spij smacznie, malutki.
Sten, ktry take siedzia na brzegu, pogaska Birgit lekko po plecach. ona umiaa
opowiada, wic suchajc jej, mg sobie to wszystko wyobrazi. By przygotowany na to, e w
chatce w letniej zagrodzie nie bd sami, nie mwic ju o osobnym spaniu. Nie byo na to do
miejsca. Cieszya go perspektywa takiej przygody, ale nie sdzi, eby mg dugo wytrzyma bez
bliskiego obcowania z on.
Zauway, e jego ciao zareagowao na blisko ciaa Birgit, ale musia si opanowa. Na
statku wszystko byo sycha, a poza tym za bardzo koysao. Na dokadk w koi byo ciasno.
- Bd spaa dzi z Johanem - powiedziaa cicho Birgit, odwracajc si do niego. Wemiesz grn koj?
- Naturalnie. - Sten pocaowa j w kark. - Kto wie, moe uda nam si dzi wyspa. adnego
ladu choroby morskiej?
- Nie, jak dotd jest dobrze. - Birgit ulyo, e Johan te dobrze znosi podr. - Ale wiatr
jest taki saby, wic troch to wszystko potrwa.
- Nie przejmuj si, ajba dobrze sobie radzi z falami, z kad minut jestemy bliej celu. Sten przycign Birgit do siebie i mocno przytuli. - Bardzo jestem ciekaw tych waszych woci.
- Ja te nie mog si doczeka. Tyle mam ci tam do pokazania! - Birgit uniosa twarz. Jak to
dobrze, e Ole cign ich do Norwegii, bo kto wie, kiedy pojechaaby tam ze Stenem.
- Obiecuj, e bd posusznym widzem i suchaczem.
- Hmmm... nie wiem, czy bdziemy tak duo rozmawia. Gry trzeba... - Birgit szukaa
odpowiedniego sowa - przey. Musisz... dotkn wyyny, gr, jezior, rzek...

- Wiem to, i bardzo si ciesz, widzc, jak moja ona promienieje, zanim jeszcze
postawilimy stop na norweskiej ziemi. - Sten nachyli si do niej i zanim zdya odpowiedzie,
zamkn jej usta pocaunkiem. A Birgit zamkna oczy i oddaa mu gorcy pocaunek z ogromn
wdzicznoci. Taki m to prawdziwy skarb.
Statek przetacza si powoli z boku na bok. Kadub wydawa trzaski, a agle cicho opotay
na wietrze. Bya to spokojna podr, a pod pokadem siedziao dwoje ciasno splecionych ludzi,
cieszc si nawzajem swoj bliskoci. Johan ju spa, a Birgit miaa ucho na wysokoci piersi
ma, nasuchujc przez materia rwnego bicia jego serca. Byo tak, jakby kade uderzenie
wpompowywao w ni wicej wdzicznoci i radoci; na pewno by si z ni zgodzi, e nie mogli
sobie wymarzy lepszego ycia. Nagle pomylaa o obcym mczynie na pokadzie. Bya prawie
pewna, e gdzie go ju spotkaa, ale nie chciaa o nim mwi Stenowi. Jeszcze nie. Moe to tylko
wyobrania pataa jej figle? Moe by tylko podobny do kogo, kogo kiedy poznaa?
Na samo wspomnienie mczyzny zrobio jej si nieprzyjemnie, mimo e przecie nie
zachowa si nieuprzejmie i w niczym jej nie zagraa. A jego spojrzenie te nie wydawao si
podszyte niczym innym, jak tylko zaciekawieniem. A jednak czua, e powinna trzyma si od niego z dala. Odetchna gboko i wtulia si w Stena. Dopki miaa go przy sobie, nic zego nie
mogo si jej przydarzy. Na pokadzie statku byo mnstwo ludzi, moga wic czu si
bezpiecznie...
Kiedy Sten po chwili pocaowa j na dobranoc i pooya si obok Johana, bya ju
spokojna. I cho dalej dumaa o tajemniczym mczynie, oczy same jej si zamkny, a koysanie
statku przynioso sen. Zanim jednak pogrya si w nim cakowicie, pomylaa jeszcze, e mczyzna waciwie nie ukaza swojej twarzy. Konierz mia postawiony, kapelusz nasunity na oczy.
Czy chcia ukry twarz, czy tylko chroni si przed wiatrem?
W innej, duo ndzniejszej kabinie lea mczyzna, patrzc w ciemno. Mia wasn koj,
ale dzieli kabin z dziewicioma innymi pasaerami. Nie mg zasn, bo gow mia pen
obrazw. Obrazw modej kobiety o mikkich rysach twarzy pod rondem budki. Cho linia jej ust
wiadczya o zdecydowaniu, gos i oczy miaa agodne; przynajmniej takie odnis wraenie
podczas tego krtkiego spotkania. Kobieta, ktr spotka na pokadzie napenia go niepokojem i
teraz nie mg przesta o niej myle.
Mczyzna obrci si na koi i wtuli w poduszk pokryty bliznami policzek. Wok siebie
sysza cikie oddechy picych, jeden ze wsppasaerw gono chrapa. Niektrzy przewracali
si niespokojnie; najprawdopodobniej byli to ci, ktrzy musieli dzieli z kim koj. Ta kobieta w
winiowej sukni... Musia si o niej czego bliszego dowiedzie. Nie dosysza nazwiska, ktrym
si przedstawia, wiedzia tylko, e jest podwjne: bya wic matk. Mwia po dusku,

pochodzia wic z Danii. Musia jednak dowiedzie si o niej wicej. Po prostu musia. Bo czy
byo przypadkiem, e natkn si na ni, najpikniejsz ze wszystkich, akurat teraz, kiedy jego
podr dobiegaa koca? Czy by to znak? Od losu albo od Boga? Myl, e ona tam gdzie
niedaleko ley i pi, dziaaa mu na zmysy, ale zmusi si do spokojnego oddechu. Prbowa
przemwi sobie do rozsdku. Wiedzia przecie, e nie jest ju mody i e nie wypada mu ugania
si za kobietami. Jeli si dotd nie oeni, musi ju do koca radzi sobie bez ony. Ale tsknoty
za kobiet stumi nie potrafi: od czasu do czasu spotyka tak, ktra powodowaa ywsze bicie
serca i przypominaa mu, e jest mczyzn.
Musz si dowiedzie, dokd jedzie... Moe poprosz kogo, by j o to spyta? Musz mie
oczy i uszy szeroko otwarte... Tak duma tajemniczy mczyzna, a zapad w niespokojny sen peen
winiowych sukien i piknych kobiet, cho tylko jedna z nich go oczarowaa. Tylko jedna.

Rozdzia 6
Kiedy statek wpyn do fiordu i skierowa si ku portowi w Christianii, niebo byo
bezchmurne i tor wodny przed nimi rozciga si na zielonej paszczynie ldu niczym szeroka
niebieska wstga.
- Jakie ogromne niebo! To gdzie te gry? - Sten sta na pokadzie razem z Birgit,
rozgldajc si na wszystkie strony. - Przecie tu jest pasko, zupenie jak w Danii!
- Gry s w gbi ldu - wyjania Birgit. - Cierpliwoci! - Rozmieszyo j, e Sten zwrci
uwag na bezkres nieba, bo w Danii byo ono rwnie dobrze widoczne co tu.
Stopniowo fiord si zwzi i na jego brzegach pojawi si las i naga skaa. Sten nie rusza si
z miejsca, chonc widoki. Johan siedzia spokojnie na jego rku, ledzc towarzyszce statkowi
ptaki i przygldajc si maym dkom, z ktrych rybacy podnosili sieci. Birgit bya szczliwa,
poniewa trudno sobie wymarzy lepsz pogod na przywitanie kogo, kto tu nigdy nie by.
Wkrtce poczuj pod stopami norwesk ziemi! Cho to mogoby wyda si dziwne, cieszya si na
podr powozem w gr doliny. Mimo e odlego bya spora i podr zapowiadaa si mczco,
byo tam mnstwo rzeczy, ktre na pewno Stena zainteresuj. Nie moga doczeka si jego reakcji
na zmieniajcy si krajobraz na pocztku podry ldem. Take i dla niej odcinek z Gulsvik wzdu
rzeki zawsze stanowi pewne przeycie: krta droga przez lasy i lece przy niej niewielkie
gospodarstwa byy zapowiedzi Hemsedal, dlatego te miaa szczeglne upodobanie do tego etapu
podry. eby tylko pogoda si nie zmienia!
- Znasz go? - Patrzc nadal w stron ldu, Sten nie obrci gowy, a tylko skin ni lekko w
bok.
Birgit obrcia si ostronie w tamt stron i niby przypadkowo przebiega wzrokiem po
pokadzie. Jeszcze zanim napotkaa spojrzenie z poprzedniego wieczoru, wiedziaa, e to bdzie on.
Dzisiaj sta oparty o reling i pozornie przyglda si brzegom, tak jak i oni; twarz mia jednak
zwrcon w ich stron i skin jej gow na przywitanie. Birgit odkonia mu si uprzejmie, ale
odczua ten sam niepokj co poprzednio. Szybko odwrcia wzrok, ale zdya zauway szerok
blizn, przecinajc policzek mczyzny. Caa skra jego twarzy bya jakby ospowata i Birgit
pomylaa, e mogo to by powodem, dla ktrego tak j wczoraj ukrywa.
- Nie wydaje mi si - odpara. - Odkoniymy mu si wczoraj z pani Werner, ale ona te go
chyba nie zna.
- Bardzo si tob interesuje.
- Moe bierze mnie za kogo innego? - zasugerowaa Birgit, nie przyznajc si do swego
zaniepokojenia.

- No to niech podejdzie i uprzejmie zapyta, to nieprzyzwoite tak sta i si gapi. - Sten by


najwyraniej zirytowany, a Birgit musiaa przyzna w duchu, e to jej pochlebia. Czyby jej
poczciwy Sten by zazdrosny?
- Chod, pjdziemy na dzib - zaproponowaa Birgit. -Pani Werner i jej m duo mwi,
ale przynajmniej si tak nie gapi. - Gdy si przemieszczali, Birgit szukaa w pamici. W spojrzeniu
mczyzny byo co znajomego; miaa wraenie, e zna ten wzrok. Poprzez bank Monstrupa
poznaa wiele osb, ale nie sposb byo wszystkie spamita. Nie moga te wykluczy, e ludzie
pamitaj j lepiej ni ona ich.
- Czy to nie wspaniaa kocwka podry? - zaszczebiotaa pani Werner na ich widok.
- Owszem, owszem - zgodzi si Sten i pozwoli damie pokazywa sobie i objania
szczegy tego, co widzieli, zbliajc si do portu w Christianii. Birgit poprzestaa na kiwaniu od
czasu do czasu gow, rozkoszujc si ostatnim etapem morskiej podry. Pan Werner mruga do
niej porozumiewawczo, wzrok mia przepraszajcy i zrezygnowany. Przyzwyczajony do sowotoku
swojej ony, najwyraniej z wdzicznoci przyjmowa wszystkich, ktrzy chcieli jej wysuchiwa.
Kiedy nieco pniej przybili do nabrzea, na pokadzie zrobi si ruch. Ludzie wlekli za
sob cikie sakwojae, zbierali wok siebie dzieci, poprawiali odzie i oglnie przygotowywali
si do zejcia na ld. Wielu z nich miao rodziny i przyjaci czekajcych na brzegu, inni musieli
zorganizowa sobie dalsz podr; wszyscy byli rwnie podnieceni.
Birgit i Sten nie spieszyli si. Kiedy inni pasaerowie byli ju na nabrzeu i ciskali si z
oczekujcymi, oni wymieniali ostatnie uwagi z szyprem. Szyper mia na pokadzie adunek, ktrego
pragn si jak najszybciej pozby, by mc poeglowa z powrotem ju nastpnego dnia.
- Musz teraz pywa jak najwicej, bo wkrtce wprowadz ograniczenia i zakazy dla
obcych statkw. Komisje zdrowotne obawiaj si zaraenia choler.
- Brrr, to straszne, jak mier ta choroba ze sob niesie - otrzsna si Birgit. - Musimy
unika biednych dzielnic, bo ich zaraza dotyka najbardziej.
- No tak. - Szyper unis czapk, podrapa si w gow, a potem nasadzi czapk z
powrotem. - Powiadaj, e minister Srensen, ktry niedawno zmar w Christianii, zarazi si
choler. Wszyscy musimy uwaa.
Birgit i Sten wymienili spojrzenia. To dobrze, e mieli odjecha daleko od stolicy.
- Dzikujemy panu. - Sten ucisn do szypra. - Jakby bya panu potrzebna pomoc, wie
pan, gdzie znale bank Monstrupa. My co prawda zostajemy w Norwegii do przyszego lata, ale w
biurze mamy zdolny personel.
Szyper zawoa dwch majtkw, by znieli z pokadu ich bagae, i po chwili rodzinka z
Srholm bya na staym ldzie.

- Witamy w Norwegii! - Birgit pogaskaa Johana po policzku i umiechna si do Stena. Nareszcie na miejscu!
- Oooo, tu pastwo jestecie - zaszczebiotaa pani Werner, podchodzc do nich. - Dziki za
wspln podr! -Spojrzaa na Birgit, a potem na Stena. - Czy moemy pastwa podwie? Mamy
tu powz. - Zanim jednak zdyli odpowiedzie, przerwano im.
- Pan i pani Srholm-Madsen? - Za plecami Birgit i Stena pojawi si elegancki stangret. Bd mia przyjemno zawie pastwa do domu Heibergw.
- Jak mio - odpowiedzia Sten. - Czy to daleko?
- Niedaleko, szanowny panie. - Ulica Karla Johana. Pani Werner staa niczym zbaraniaa.
Mrugajc oczyma,
patrzya na wytworny powz, ktry mia zabra dusk rodzin do jednego z najszykowniej
szych pensjonatw stolicy. O... Jak to dobrze, e zachowaa si tak yczliwie w stosunku do tej
modej pary.
- Tak wic macie pastwo czym podjecha. - Kiwna z zadowoleniem gow i poaskotaa
Johana pod brod. -Mam nadziej, e dalsza podr pastwa bdzie udana. Kto wie, moe nasze
drogi znw si kiedy skrzyuj?
Birgit ucisna jej rk i powtrzya, e dom w Srholm zawsze bdzie sta dla nich
otworem, gdyby potrzebowali noclegu. Westchnwszy z zadowoleniem, zebraa suknie i wsiada do
powozu.
- Wspaniale nam to Ole zorganizowa - szepn jej Sten do ucha, gdy powz ruszy.
Nastawi si na to, e warunki w Norwegii bd duo skromniejsze ni w Srholm, ale na razie
wszystko byo bez zarzutu.
- Mmm - mrukna w odpowiedzi Birgit, bo dostrzega mczyzn opartego o stos
podrnych kufrw. By to czowiek z blizn. Z rk w kieszeni przyglda si im z wyranym
zainteresowaniem, a kiedy go mijali, umiechn si krzywo i ukoni. Tym razem Birgit nie
odwzajemnia ukonu, ale szybko odwrcia si. Nareszcie pozbd si tego bezczelnego typa, ktry
nawet nie potrafi zachowa si dyskretnie.
W drodze przez miasto stangret opowiada im o yciu w Christianii.
- Kiedy przypywaj odzie rybackie, na targu rybnym przy Zauku Siodlarzy robi si ruch.
Handlarki napeniaj kosze rybami i zanosz w nosidach paniom po zachodniej stronie miasta. Stangret obrci si w stron Birgit: - Te handlarki to nie taki znw rzadki widok na miecie, wic
prosz si nie przerazi, jak pani si na tak cuchnc bab natknie na ulicy.
Birgit miaa na kocu jzyka cit odpowied, ale powstrzymaa si. Naturalnie, e te
kobiety pachniay ryb. Jeli ludzie yczyli sobie dostawy ryb pod drzwi, kto musia si tym zaj.

- Zaraz zobaczycie pastwo paac krlewski tam na grze - cign stangret. - Dom
Heibergw ley po prawej stronie zaraz za tym placem.
- Pies apie ptaka! - Krcc si na kolanach Stena, podekscytowany Johan pokazywa na co
rk. Istotnie, kudaty pies goni przeraon kur. Ta gdakaa i trzepotaa skrzydami, ale nie usza
psu.
- Fuj! - krzykn Johan. - Niedobry piesek! - W powietrze frun wzniecony kurz, a wraz z
nim biae i brzowe pira; nagle do psa doskoczy chopak w krtkich spodniach i nie zobaczyli, jak
si skoczyo polowanie na kur, bo oto ich powz toczy si ju ulic Karla Johana.
- To domostwo na rogu nazywaj Serek" - cign stangret jak gdyby nigdy nic. - Mieszka
tam kiedy oberysta, co oszukiwa klientw. Smarowa im chleb serkiem topionym zamiast
masem, eby byo taniej - zachichota.
Birgit i Sten musieli si umiechn.
- Tak... Rybne handlarki i topiony ser. W Kopenhadze czego takiego nie mamy - mrukn
Sten. - Ooo, jaki pikny ogrd tam na lewo od ulicy!
- To prywatne parcele. Waciciele domw po prawej stronie Karla Johana wykupili tamte
grunta, by nikt im nie zasania widoku na fiord. Ten ogrd, o ktrym pan mwi, tutejsi nazywaj
Kamienicznym.
- Jak widz, ludzie wszdzie na wiecie lubi nadawa swoje wasne nazwy.
- Jestemy na miejscu. - Stangret zatrzyma powz i zeskoczy z koza. - Dopilnuj, eby
wniesiono pastwa bagae.
Sten pomg Birgit wysi, a ona stwierdzia, e po koysaniu statku wci ma niepewny
krok i na wszelki wypadek mocno trzymaa ma za rami. Zanim weszli do rodka, spojrzaa na
drug stron ulicy i zauwaya tam stojcego nieruchomo jedca na koniu, ale by zbyt daleko, by
dao si zobaczy jego twarz. Zwrcia na niego uwag, bo poza tym na ulicy byy same powozy.
Nie miaa jednak czasu zastanawia si nad tym widokiem, bo oto w holu rozleg si radosny gos:
- Witamy, witamy! Czy podr bya mczca? - przywitaa ich gospodyni, wycigajc do
nich ramiona. - A ty, malutki, przyjemnie ci byo pyn wielkim statkiem?
Ani Birgit, ani Sten nie spotykali wczeniej pani Heiberg, ale od razu poczuli si u niej jak
w domu. Gospodyni bya sympatyczna i pena dobrych chci.
- To bardzo mio, e zgodzia si pani nas przenocowa - powiedziaa Birgit. - Taka
bezpieczna przysta podczas dalekiej podry to bardzo wana rzecz.
- To drobiazg, kochana moja. Ole oddal nam przez lata tyle rnych przysug, e mio nam
jest wreszcie mu si chocia troch odwzajemni!

Birgit nie spytaa, co to za przysugi odda jej brat, ale domylia si, e miay co
wsplnego z jego szczeglnymi zdolnociami. Wiedziaa, e Ole ma w stolicy sporo znajomych.
- Poka teraz pastwu pokoje, kolacja bdzie za godzin, czy to pastwu odpowiada?
- Wspaniale. - Birgit ucieszya si, e pani domu nie naley do gadatliwych, bo
potrzebowaa czasu na przebranie si i zajcie Johanem.
Wieczr u Heibergw spdzili w przyjemnej, rodzinnej atmosferze. Okazao si, e pan
domu dobrze zna doktora Flemminga, wic mieli jeszcze jeden temat do rozmowy. Rodzina
Heibergw okazaa si dua i byo w niej sporo dzieci, tak wic Johanowi powicano tam
mnstwo uwagi. Birgit odczuwaa wielk przyjemno, widzc, jak synek szaleje, ale jednoczenie
czua wyrzuty sumienia: w Srholm nie mia z kim si bawi i cho znajdowa si pod sta opiek
dorosych, nie byo to cakiem to samo.
- Wynajmujemy pokoje na parterze i na drugim pitrze - wyjania pani Heiberg podczas
kolacji - a pierwsze pitro mamy na wasny uytek. Ale nasza rodzina jest tak dua, e i tak stale
jacy nasi krewni mieszkaj na pozostaych pitrach.
- Bardzo pikny ten pastwa dom. - Birgit rozejrzaa si ju wczeniej po pokojach i uznaa,
e gospodyni ma dobry gust. - I wida z niego fiord.
- Dzikuj za uznanie. Rzeczywicie, ten widok robi swoje. Powiedzcie mi pastwo, czy w
Danii wybucha zaraza? Podobno u nas te ju s przypadki.
- Zgadza si. O ile mi wiadomo, chodzi o biedne dzielnice miast.
- Tak... Miejmy nadziej, e tym razem do nas nie dojdzie. Tak gawdziy sobie kobiety,
podczas gdy dzieci bawiy si w najlepsze, a panowie rozmawiali o interesujcych ich sprawach.
Wieczr by jasny i ciepy, okna otwarte na ocie. Na tej ulicy nie czuo si smrodu gnoju i
odpadkw jak na innych. Na terenie posesji Heibergw leaa te stajnia i obora, ale znajdoway si
one w podwrzu na tyach domu i utrzymywane byy przez sub w czystoci.
- Jedcw chyba si tu rzadko widuje? - spytaa Birgit, podchodzc do okna wychodzcego
na ulic.
- Czasem jaki przejedzie, ale wikszo ludzi porusza si powozami i na wozach. Obawiam
si, e ten haas moe pastwa jutro obudzi.
- Och, to jak w Kopenhadze. Jestemy do tego przyzwyczajeni. - Kobiety stay przy oknie
przez dusz chwil, a Birgit przygldaa si ozdobom na zasonach. Zapamitaa mark
wytwrcy, mylc o sprowadzeniu takich samych do Srholm.
- Macie pastwo jeszcze kawa drogi do przejechania. Zastanawiam si, jak zniesie to
Johan...

- Mamy nadziej, e przepi wikszo podry. W razie czego, bdziemy si duo


zatrzymywa. Mj m nigdy nie by w Norwegii, nie chcemy wic si za bardzo spieszy.
- To bardzo rozsdne. Jeli dobrze zrozumiaam, planujecie pastwo pozosta w Hemsedal
przez cay rok?
- Taki mamy plan. Konfirmacja blinit mojego brata przypada na wiosn i bdzie to adne
zwieczenie naszego pobytu. - Nagle Birgit a si cofna: na ulicy pojawi si gniady ko, ten sam,
ktrego widziaa wczeniej. Kiedy jedziec znalaz si na wysokoci ich okna, podnis gow i
spojrza w gr. Czy to nie by aby mczyzna ze statku? Patrzc na niego, Birgit wstrzymaa
oddech. - Zna pani tego czowieka?
- Nie sdz - odpowiedziaa pani Heiberg. - Ale tyle osb tdy przejeda i przechodzi,
podziwiajc nasz dom, e przestaam zwraca uwag.
- Naturalnie. - Birgit stwierdzia, e musi przesta myle o mczynie z blizn. W kocu
by tylko przypadkowym pasaerem, nikim wicej...
Niedugo potem podzikowali za miy wieczr i yczyli gospodarzom dobrej nocy.
- Dugi sen to najlepsze lekarstwo na dalekie podre - zaartowa Sten i wzi na rce
zmczonego Johana. - To by nader przyjemny wieczr!
Sten i Johan pooyli si pierwsi. Miejsca byo dosy i Johanowi wstawiono eczko do
sypialni rodzicw. Zasn, zanim zdyli go rozebra, a teraz spa, pochrapujc cichutko. Birgit
rozczulay dwiki towarzyszce jego snowi; po chwili doczyo si do nich chrapanie Stena, a ona
umiechna si z zadowoleniem. Owinita w ty jedwabny szlafrok siedziaa przed lustrem,
czeszc wosy i rozmylajc o koczcym si dniu. aden kufer, adne pudo nie ulego
uszkodzeniu, nic z ich bagau nie zgino. Miaa tylko nadziej, e prezenty z Danii przypadn
rodzinie do gustu. shild i Ole ju si pewnie przenieli do grskiej zagrody, ale wiedzieli, kiedy
si ich spodziewa: obaj z Knutem prosili o wiadomo zawczasu.
Birgit wstaa i pochylia si nad Johanem. Zawsze si w nocy odkrywa, ale skoro wieczr
by ciepy, nie baa si, e synek si przezibi. Postanowia zamkn okno, by nie naleciao
owadw; rozsuna zasony i wychylia si, by przycign skrzyda okien. Zamykajc je na
haczyk, nagle zmartwiaa. Po drugiej stronie ulicy staa jaka posta, patrzc w gr. Mczyzna
trzyma w rku cygaro i podnis je teraz do gry wolnym ruchem, jakby by gboko zadumany.
Na ulicy nie byo nikogo innego, mg wic tak sta nie niepokojony przez nikogo i przyglda si
wszystkim oknom w fasadzie domu.
Mczyzna ze statku. Chocia z tej odlegoci nie widziaa jego twarzy, nie miaa
wtpliwoci. Dlaczego ich ledzi? Jeli czego od nich chce, powinien im to powiedzie, a nie

straszy jej w ten sposb. Wzdrygna si i spojrzaa na Johana. Nie by to chyba kto, kto straci
rozum? Syszaa o takich przypadkach i nie bya to przyjemna perspektywa.
Najostroniej jak moga zamkna okno i zacigna zasony. Dopki byli gomi
Heibergw, mczyzna nie mia do nich wstpu: bramy byy pozamykane i suba pilnowaa caego
obejcia. Poza tym by tu Sten. Mimo wszystko przeszed j dreszcz i Birgit otulia si cianiej
szlafrokiem; sprawa zaczynaa si robi bardzo niepokojca. eby tylko moga sobie przypomnie,
gdzie go wczeniej widziaa!
Powoli odwrcia si w stron oa i chciaa wsun si pod kodr, ale kolana dray jej tak,
e musiaa chwil posta bez ruchu. Niby wiedziaa, e nie powinna si tak przejmowa, ale nic nie
moga na to poradzi. Uczucie, e jest ledzona, przeraao j i przywodzio na myl to, co przeya
w banku Monstrupa. Czy ma obudzi Stena? Spojrzaa na ko, ale nagle u jego wezgowia
zobaczya sylwetk matki...
Hannah pooya palec na ustach. Jej posta bya niewyrana, jak podczas poprzednich
takich spotka, ale Birgit nie przerazia si. Wrcz przeciwnie, blisko matki dawaa jej pociech i
poczucie bezpieczestwa.
- Mamo, mam si obawia tego ze statku? Czy jest niebezpieczny? - spytaa Birgit szeptem,
by nie obudzi Stena. - Kim on jest?
Jeste bezpieczna. Nie zrobi ci krzywdy", zapiewao co w gowie Birgit, ale nie bya
pewna, czy matka naprawd przemwia. Miaa rumiece na policzkach, staa wdzicznie oparta o
wezgowie ka. Tym razem Birgit nie widziaa jej sukni, bo w pokoju byo zbyt ciemno. Z
jakiego tajemniczego powodu crce wyraniej ukazywaa si tylko jej twarz.
- Ale kim on jest? - Birgit z trudem powstrzymywaa ch podejcia do matki, bo obawiaa
si, e ta zniknie, zanim odpowie na jej pytanie.
To nie jest wane. Nie dzi". Gos matki by gony i wyrany; nie moga poj, dlaczego
nie obudzi Stena. Czy to wszystko jej si tylko wydawao?
Miaa ch wycign rce, podej i obj matk, ale wiedziaa, e to nie ma sensu.
Musiaa by wdziczna, e Hannah od czasu do czasu si zjawia i przynosi jej pociech.
Ciesz si podr".
- Dzikuj, mamo - odpowiedziaa Birgit cicho. - Zrobi to.
Hannah znikna rwnie niespodziewanie, jak si pojawia. Birgit zacza przyzwyczaja si
do wizyt matki; czua, e daj jej pociech i uspokojenie. Staa przez dusz chwil bez ruchu. Z
maego ka sycha byo spokojny oddech Johana, z duego ka dobiega troch gbszy oddech
Stena. W domostwie panowaa cisza; miasto te zapado w sen. Birgit poczua zmczenie.

Powcignwszy ch powtrnego wyjrzenia przez okno, zdja szlafrok, przewiesia przez krzeso
i wsuna si do ka, gdzie przylgna do Stena i pocaowaa go w czoo.
- Mmm... Mwia co? - wymamrota w pnie.
- eby dobrze spa - odpowiedziaa Birgit, zagbiajc twarz w poduszce. Przez chwil jej
ciao przyzwyczajao si do obcej pocieli, po czym twardo zasna.
Naprzeciwko domostwa Heibergw sta nadal obcy, wydmuchujc w ciemno dym z
cygara. Nie spieszyo mu si do wasnej kwatery, bo przyjemnie mu byo tak sta pod oknem w
letni noc. Zastanawia si, czy kobieta go rozpoznaa. Z t blizn na twarzy by charakterystyczny,
ale nie mia pewnoci, czy po ciemku skojarzya go z mczyzn ze statku....
Bya matk i miaa synka, ale to nie powstrzymywao go przed chci porozmawiania z
ni w cztery oczy. Tyle chcia jej powiedzie: e jest pikna i e jego serce gubi rytm, kiedy ona
jest w pobliu. Moe bdzie chciaa usysze, co mu si w yciu przytrafio. Musia jednak znale
sposobno, kiedy nie bdzie przy niej ma.
Mczyzna zacign si jeszcze raz cygarem i ruszy w stron Storgaten. Ulice byy ciemne
i puste, pod cianami domw przemykay szczury, poszukujc czego, co nadawaoby si do
zjedzenia. Mczyzna by tak przyzwyczajony do tego widoku, e nie zwraca na te ciemne cienie
uwagi. Nastpnego dnia mia wyruszy w drog. W t sam stron co Birgit... Jak ona si
przedstawia? Srholm-Madsen? To ostatnie musiao by nazwiskiem ma.
Musia uwaa, by jej nie przestraszy i nie cign sobie na kark jej ma, zanim zdy
si z ni rozmwi... Najlepiej bdzie trzyma si od nich jak najdalej i stawa na noc w innych
kwaterach. W trakcie podry trudno j bdzie spotka sam, ale kto wie, moe nadarzy si okazja?
Musia by na to przygotowany. Kiedy dojad do miejsca przeznaczenia, moe by jeszcze trudniej
dosta si w jej poblie. Urzdzi si sprytnie, posyajc swj baga z wieniakiem, ktry mia
jecha w jego strony. Cieszy si na samotn jazd woln od wszelkich obcie. W ten sposb
atwiej mu bdzie zjecha z drogi i kry si przed innymi podrnymi. A jutro pojedzie za
powozem Birgit. Nie mg si tego doczeka! Umiechn si na myl, e rodzinka pojedzie
solidnym powozem, cignitym przez dobre konie: ta kobieta zasugiwaa na to co najlepsze...

Rozdzia 7
Kiedy zatrzymali si w Gulsvik, Johan zrobi wielkie oczy. Nigdy nie widzia tylu koni i
zaadowanych wozw zgromadzonych w jednym miejscu. Stay ciasno jeden obok drugiego,
pitrzyy si na nich rne towary: jedne wozy byy w drodze do stolicy z dostawami, inne wracay,
wyadowane materiaami, meblami, ywnoci i najrniejszym sprztem.
Kiedy Birgit wysiada z powozu, w jej nozdrza uderzy kuszcy zapach wieego chleba.
Wozacy na placu przed zajazdem kaniali si nisko wytwornej damie. Nieczsto widywali tak
szykowne powozy jak ten, ktry przed chwil wjecha na plac, a elegancja budzia ich
natychmiastowy szacunek. Birgit, odprona, umiechaa si do wszystkich i pozdrawiaa ich
uprzejmie. W sposobie bycia tych ludzi byo co, co sprawiao, e czua si wrd nich jak u siebie.
Nie byo tu nienaturalnie wyprostowanych plecw ani sztucznych umiechw. Od ich ciekawskich
spojrze i niezgrabnych ukonw robio jej si ciepo na sercu. Ci osobnicy swobodniej si czuli w
towarzystwie koni ni przy obcych.
- Daleko pastwo jad? - odway si spyta jeden z nich, a pozostali natychmiast nadstawili
uszu.
- Tak, jedziemy do Hemsedal - odpowiedzia mu Sten. Skin gow w stron wielkiego,
karogniadego ogiera: -Pikny ko.
- I niele cignie. - Waciciel konia wyszed zza wozu, najwyraniej dumny z tego, co
usysza. - Samem go wyhodowa.
- Dobra robota. - Nie przejmujc si swoim eleganckim strojem Sten podszed do zwierzcia
i z uznaniem poklepa je po szyi. - Pikna sztuka.
- W Danii pewnie takich adnych koni nie macie? - wycedzi inny wozak.
- Trza przyjecha a do Norwegii, eby zobaczy adnego konia - zachichota inny.
- Nie jest tak le, my te co tam potrafimy wyhodowa. - Sten udawa, e nie widzi
wesoych byskw w oczach wozakw. - Ale jako koniarz potrafi doceni naprawd adne zwierz.
- Ale szanowny pan chyba bardziej zwyczajny koni wierzchowych ni pocigowych?
Birgit usyszaa kpicy ton w gosach wieniakw, ale nie moga si nie umiechn, bo
potrafia spojrze na ca sytuacj ich oczyma: nie co dzie zdarzao si, eby elegancki powz z
szykownie odzianymi podrnymi trafi midzy ciko pracujcych chopw i ich masywne, robocze konie. To oczywiste, e wieniacy myleli swoje. Ale nie mogo by tak, eby tylko oni mieli z
tego uciech!
- Sdz, e jak trzeba, wy te potraficie si w siodle -wtrcia si Birgit, mwic tak, jak
mwi w Hemsedal. Te kilka zda wypowiedzianych hallingdalskim dialektem, ktre przed chwil

usyszaa, wystarczyo, by wrci do niej jzyk dziecistwa. Chopi zamilkli i spojrzeli na ni


skonfundowani. Janie pani bya Norwek? Widzc zaskoczone twarze, Birgit ukrya umiech.
- Mam nadziej, e ta szkapa, o tam, dzi w nocy odpocznie, bo j kto zajecha. - Wskazaa
rk na miejsce, nieco z boku, gdzie staa ze zwieszonym bem mokra od potu klacz, ktrej boki a
chodziy. Biedne zwierz wygldao, jakby miao za chwil pa.
- Pani ma racj, ko jest zajechany! - zamruczeli chopi i po chwili waciciel nieszczsnego
zwierzcia usysza par przykrych sw.
- Chodcie, wejdziemy do rodka! - Birgit wzia Johana za rk. - Zgodniae?
Sten otworzy drzwi i puci on i syna przodem. W zajedzie byo ciemno i ciasno, ale
przyjemnie pachniao jedzeniem, a gruba gospodyni, ktra, trajkoczc, wysza im naprzeciw, miaa
weso twarz:
- Pastwo pewnie z dalekiej podry? Moe co na zb? W swoim eleganckim ubiorze
podrnym Birgit czua
si tu nieswojo. Przy tej kobiecie w zapasce i chustce na gowie wygldaa obco i zapragna
by ju w Rudningen i przebra si w tutejsze ubranie. shild na pewno ma jakie zapaski, ktrych
jej moe uyczy, dopki sobie sama czego nie uszyje. Wyjedali z Srholm w popiechu i nie
byo czasu na przygotowanie roboczej odziey, odpowiedniej do pracy w letniej zagrodzie.
- Chtnie napijemy si waszego piwa - powiedzia Sten.
- I zjemy to, co tak adnie pachnie - dodaa Birgit.
- Nalenikw? - Gospodyni nie tego si spodziewaa. -Mamy te...
- Nie, dzikujemy. Prosimy o naleniki. - Birgit uwielbiaa naleniki, a tak dawno ich nie
jada.
- Z boczkiem? Sten ani mrugn.
- Z boczkiem.
Gospodyni posza do kuchni, zadziwiona, e ci eleganccy podrni zadali tak prostego
jedzenia. Musi wrzuci sporo boczku do ciasta.
- Johan, naleniki! Mniam, mniam! - Birgit mrugna do Stena i rozejrzaa si za jakim
miejscem do siedzenia. Wybrali w kocu st i krzesa, ktre wyglday na nieco czystsze ni
pozostae.
W izbie byli ju gocie: dwa stoy na wprost wejcia byy zajte, a przy stoliku w kcie
siedzia samotny mczyzna. Meble byy mocno zuyte, ale Birgit zauwaya, e podoga jest
wieo wyszorowana. Nikt nie mgby powiedzie, e to jakie niechlujne, zakazane miejsce.
- Prosz naszemu wonicy poda, czego zada - poprosi Sten gospodyni, kiedy
przyniosa im piwo. - O konie i powocych trzeba dba.

- wite sowa. Pastwo daleko? - spytaa gospodyni ze le skrywan ciekawoci.


- Jedziemy do Hemsedal - odpara Birgit. - Tam si wychowaam.
- Znaczy si, ma pani rodzin na wsi?
- Tak, brata.
- Znam stamtd tylko jednego czowieka. - Gospodyni otara rce o zapask. - Do dzisiaj tu
o nim opowiadaj.
Spojrzaa pytajcym wzrokiem na Birgit i Stena, jakby nie wiedziaa, czy ma mwi dalej.
- Wiele lat temu uratowa od utonicia dwch chopw, pod ktrymi zaama si ld. Ale
najpierw ostrzega ich, by tam nie jechali, bo wiedzia, e nastpi wypadek. - Gospodyni pokiwaa
gow. - On ma zdolnoci, ktrych inni nie maj.
- To musi by Ole - wyrwao si Birgit.
- Pani go zna?
- Tak... wiem, o kogo chodzi. Wszyscy w Hemsedal znaj Olego Rudningen.
- Jeli pani go spotka, prosz go od nas pozdrowi i powiedzie, e w Gulsvik nie
zapomniano, e uratowa dwch tutejszych.
- Nie omieszkam. - Birgit baa si przyzna do pokrewiestwa z Olem; nie chciaa, eby j
tu zatrzymano na duej, dlatego zakoczya rozmow skinieniem gowy i spojrzaa w kierunku
kuchni. - Zaraz bd naleniki - powiedziaa z umiechem do Johana, a gospodyni w lot poja
aluzj i znikna.
Kiedy jedli, Birgit mylaa o drodze z Christianii. Jak dotd byo to wielkie przeycie,
zarwno dla Johana, jak i dla Stena. W ich oczach wzgrza nad jeziorem Tyrifjorden i jego odnog,
Steinsfjorden, byy wielkimi grami, a widok z wysoka, kiedy dotarli do Sundvollen, zapar
Stenowi dech w piersi. Nawet Birgit bya pod wraeniem krajobrazu z ogromnym jeziorem,
lnicym w socu jak czyste srebro. Pikna pogoda utrzymywaa si i jak okiem sign, niebo
byo bkitne.
- Nie ma serwety - powiedzia Johan, pochonwszy ogromny nalenik.
Mczyni przy najbliszym stole przestali rozmawia i spojrzeli z niedowierzaniem na
chopca i jego rodzicw. W twarzach chopw mona byo wyczyta, e jeeli gospoda nie jest dla
tych miastowych wystarczajco dobra, niech sobie znajd lepsze miejsce.
- W ogle nie jest potrzebna - powiedziaa szybko Birgit. - Tu je tak duo ludzi, e atwiej
jest wyciera stoy ni pra serwety. Chcesz jeszcze nalenika?
W tej samej chwili otwary si z hukiem drzwi i wtoczyo si przez nie dwch
pokrzykujcych mczyzn. Twarze mieli pociemniae z gniewu i wygldao na to, e za chwil
rzuc si sobie do garde.

- To by mj adunek! - wrzasn potniejszy z nich. -Ja si pierwszy ugadaem!


- Ale nie podjecha, kiedy byo trza i musisz si pogodzi z tym, e inni skorzystali!
- Bo si tam czai i czeka na okazj! Spniem si tylko par minut! - Nagle ten masywny
chwyci chudszego za kurtk i pchn, tak mocno, e chudy a przelecia przez ca izb i
wyldowa obok stou, przy ktrym siedzia Sten z rodzin. Johan przyglda si temu wszystkiemu
z otwartymi ustami, a kiedy mczyzna gruchn na ziemi obok nich, zerwa si z miejsca i
schowa za Stenem. Na dwik przewracanych krzese z kuchni wyskoczya gospodyni.
- Cicho mi tu! Jak chcecie si bi, to na podwrku. Nie widzicie, e tu s dzieci? - Baba
wyganiaa ich ruchami rk, jakby miaa do czynienia z krowami, co weszy w szkod. Dopiero
wtedy Birgit zobaczya, e mczyni s brudni i zaniedbani. Obaj mieli ciemne, krcone wosy,
ktre od wielu dni nie widziay grzebienia; ten, ktry zbiera si spomidzy krzese, mia na szyi
czerwon chustk.
- Won! Co za hoota! - wrzasna gospodyni i podbiega do Stena. - Powinnicie wyj i
uwaa na swj powz -szepna. - Na pewno to jest jaka banda, ktra chce was tu zatrzyma,
eby...
Sten od razu zrozumia, o co chodzi i usadzi Johana na kolanach Birgit.
- Tatu musi wyj, ale zaraz wrci. Bd teraz grzeczny i zjedz jeszcze troch.
Birgit prbowaa odwrci uwag chopca od zajcia, dajc mu troch mleka, ale Johan by
tak przeraony, e nie zwraca na ni uwagi.
- Chc do domu - chlipn. - Panowie s li.
- Nie, tylko si troch pokcili - uspokajaa go matka. - Na pewno s przyjacimi.
Przypomniaa si jej banda wczgw, ktra przesza przez ich wie, kiedy bya maa.
Wieniacy pilnowali wszystkiego, ale powsinogom i tak udao si porwa z gospodarstw ywno i
drobne przedmioty. Kiedy indziej podmienili w nocy jednego z koni na star szkap. Pamitaa, jak
wieniacy si wciekli i ruszyli za wczgami, by odzyska konia.
Sten podbieg do powozu, stojcego pod cian zajazdu. Ich wonicy nie byo, ale
znajdowali si tam za to inni ludzie: za powozem dwch mczyzn siowao si ze skrzyni
cignit z ich bagay. Kiedy Sten rzuci si na nich, pod nogi wskoczy mu jaki chopczyk.
Znajc ten trick, Sten odepchn chopczyka brutalnie na bok. Jeli ta banda bya tak bezwzgldna,
on te nie musia zachowywa si elegancko.
- Hej, precz od naszego powozu! - Sten zamachn si na jednego z mczyzn, ale ten
uchyli si i Sten omal si nie przewrci. - Co za...

Mczyni porzucili cik skrzyni, ale zamiast niej porwali jeden z sakwojay Birgit. Ale
oto nadbieg ich wonica z kilkoma wozakami i Cyganie zrozumieli, e przegrali. Czmychnli i
wmieszali si midzy swoich.
- Znajdcie sobie uczciw prac!
- Wynocha std!
- Nie potrzebujemy tu azikw!
Za wycofujcymi si powoli wczgami sypn si grad wyzwisk. Dzieci wspiy si na
wz, doroli powoli ruszyli za nim. Banda miaa ze sob dwa konie, objuczone najrniejszymi
pakunkami. Na szczcie ruszyli w stron stolicy i Sten odetchn z ulg: przez chwil obawia si,
e powdruj w t sam stron co oni, a tego bardzo by nie chcia.
- Porwali co? - spyta przeraony wonica. - Poszedem tylko po co do jedzenia, a oni ju
tu byli!
- Nie sdz. - Sten obejrza starannie bagae, ale nie zauway, eby czego brakowao. Takim atwo si da podej - pocieszy wonic, ktry wyranie czu si winny. - Doskonale
wiedz, kiedy uderzy i potrafi odwrci od siebie uwag.
- No i jak? - Birgit i Johan skoczyli je i teraz wyszli z zajazdu.
- W porzdku. - Sten poczochra Johanowi wosy. -A wic w Norwegii jest jak w Danii doda. - U nas te s wczdzy.
Birgit rozejrzaa si wok i stwierdzia, e banda pojechaa ju dalej. Zostali tylko uczciwi
wozacy, ktrzy siedzieli teraz w socu i gawdzili leniwie. Gulsvik znw by spokojnym
miejscem. Birgit spojrzaa na wyadowany wz, ktry wanie rusza. Czy tam za nim kto nie przemkn? Tam! Mczyzna odwrci twarz i znikn za rogiem. Czy to on? Birgit skamieniaa. To
przecie niemoliwe, eby ten obcy z bliznami jecha za nimi a tu! Nie, nie, uspokajaa si.
Tamten jest daleko.
- Jedziemy? - Wonica by gotw. - Konie s mocne, moemy jecha a do wieczora.
Birgit wdrapaa si do powozu ucieszona, e nie bd tu nocowa. Ole zorganizowa to tak,
e mieli nocleg w jednym z najwikszych gospodarstw w drugim kocu doliny, a tam bd z dala
od wszelkich wczgw, a take innych podrnych.
- Czy tu w dolinach duo takich? - spyta Sten wonic, kiedy Johan zasn. Myla wci o
bandzie wczgw.
- Nie, niezbyt. Czasami przechodz przez gry, cignc do fiordw na zachodzie, ale o ile
mnie pami nie myli, w Hemsedal si nie zatrzymuj.
- To dobrze.

- Rudningen ley tak daleko od gocica, e aziki rzadko tam zagldaj. Ale starzy ludzie
na pewno maj o tym to i owo do powiedzenia.
- Moe jesieni zapolujesz z Olem? - Birgit skierowaa rozmow na przyjemniejszy temat. Przecie dobrze strzelasz.
- A na co tu si poluje? Kaczki? Baanty?
- Nie, na wiksz zwierzyn - umiechna si Birgit. -Renifery, osie, jelenie. Kto wie,
moe bdzie polowanie na niedwiedzia albo wilki?
- Duo si bd musia nauczy - zamyli si Sten.
- Nikt ci nie bdzie do niczego zmusza. - Birgit pooya mu rk na kolanach. - Ole ma
zawsze co do zrobienia, ale nie musisz czu si w obowizku mu towarzyszy.
- Ale ja chc! Nie mog si doczeka ycia bez liczb i papierw... Boj si tylko, e bd
mu przeszkadza!
- O to si nie martw. Ole bdzie si bardzo cieszy z towarzystwa, a jeeli ci czego przy
okazji nauczy, bdzie mu jeszcze przyjemniej. Znam mojego braciszka.
W tej samej chwili spojrzeli z przeraeniem w lewo, bo oto obok powozu galopem
przemkn jaki cie. Zobaczyli tylko powiewajcy ogon gniadego konia i usyszeli omot jego
kopyt, ktry po chwili ucich.
- Wielkie nieba! - krzykn Sten. - Ale mu si spieszyo!
- Moe nie chcia by rozpoznany? - wyrwao si Birgit.
- Co masz na myli?
- Nic takiego... Tylko tyle, e jak kto tak szybko jedzie, nie ma nawet czasu pozdrowi
mijanych ludzi.
Sten zmarszczy brwi i spojrza zaniepokojony na on. Czyby si czego obawiaa? Czy
myli wci o mczynie ze statku? Nie wygldaa co prawda na przestraszon, ale jej palce
nerwowo skubay sukni.
- Boisz si, e kto nas ledzi?
- Nie... Chyba nie mam powodu do obaw?
- Oczywicie, e nie - powiedzia zdecydowanie Sten. -Gdyby kto jeszcze wdrowa w
stron gr jak my, miaby ze sob powz i bagae. I na pewno nie jechaby na zamanie karku jak
tamten.
Sten nie musia wyranie mwi, kogo ma na myli, ale Birgit i tak wiedziaa, e odgad jej
obawy. Przez reszt drogi do miejsca noclegu dumaa o tajemniczym jedcu. Chocia wiedziaa,
e pogarsza spraw, wypatrujc wszdzie czowieka z blizn, nie moga przesta myle o

spotkaniu na statku i pniej, na nabrzeu. Szkoda, e nie byo tam wtedy Olego, bo on pomgby
jej pozby si niepewnoci, czy s ledzeni, czy nie...
Pnym wieczorem dotarli do gospodarstwa, w ktrym mieli nocowa. Birgit nie moga si
doczeka odpoczynku pod dachem, bo cho powz by bardzo wygodny, wielogodzinna podr
do mocno j wymczya. Sten z kolei nie mg si doczeka rwcych rzek i zalesionych zboczy i
wzgrz, ktre nazywa grami. Podniecaa go wiadomo, e yj tam wilki i niedwiedzie.
- Czy w Hemsedal te s rzeki? - pyta.
- Jest jedna, bardzo pikna - powiedziaa z dum Birgit. - Ale zim zamarza, a jak przyjd
wiosenne roztopy, moe wyrzdzi wiele szkd.
- Ale teraz jest bezpieczna?
- Latem pynie dolin spokojnie i jest jak lnica wstga... Bez Heimsili nasza wie byaby
bardzo uboga - odpowiedziaa marzycielsko. We wspomnieniach wie jawia jej si jak drogocenny
klejnot i Birgit miaa nadziej, e nie s to tylko dziecinne wyobraenia, ktre nie wytrzymaj
konfrontacji z rzeczywistoci, i e chocia niektre rzeczy bd takie, jakimi je zapamitaa. W
kadym razie Ole w swoich listach brzmia jak dawny Ole; nie moga si ju doczeka spotkania z
nim.
- Tu bdziemy nocowa - oznajmi wonica, wjedajc w obejcie jednego z najwikszych
gospodarstw we Fl.
Mieli tu szybko co przeksi i od razu i spa. Birgit liczya na to, e Johan nie wyspa si
zanadto w powozie, bo inaczej nie da jej teraz zasn.
Kiedy ich solidny powz skrca z gocica, midzy drzewami nieopodal sta ko z
jedcem. Mczyzna drapa si w roztargnieniu po najwikszej z blizn, wytajc wzrok. Kobieta
w winiowej sukni siedziaa od jego strony i kiedy powz go mija, widzia przez moment jej jasne
wosy. Zatem bd nocowa w tym obejciu? Za duo krcio si tam ludzi, mia wic mae szanse
na sam na sam z ni. Zirytowany, splun w traw. W Gulsvik mia dobr okazj, ale si spni.
Bojc si, eby go nie zauwaono, trzyma si a za daleko od niej.
Teraz ich wyprzedza, ale nie wygldao na to, by mg si jako do niej zbliy. Na nocleg
w tym samym gospodarstwie nie mia szans, poza tym gdyby tam si nagle spotkali, mogaby
powsta nieprzyjemna sytuacja. Nie wiedzia wszak, jak zareagowaaby, gdyby si do niej odezwa.
ledzi powz wzrokiem, dopki ten nie wjecha w obejcie i nie znikn za drzewami. Ze swojego
miejsca widzia tylko niewyrane postacie, ktre wkrtce schoway si we wntrzu domostwa.
Zawaha si. Czy ma da sobie spokj i pojecha dalej? Pogo za pikn matk bya
pewnie strat czasu, ale tsknota za rozmow z ni, choby jedn, nie pozwolia mu zrezygnowa.
Postanowi ukry konia i zakra si do gospodarstwa. Obejcie otacza las, byo wic gdzie si

schowa. A moe zaczai si przy ustpie, w nadziei, e nawet pikne kobiety musz z niego
czasami korzysta?
Mczyzna wprowadzi konia gbiej w las, uwiza go midzy brzzkami, wzi niewielki
mieszek i duym ukiem powrci do obejcia. Wkrtce odkry dobry punkt obserwacyjny. Za
stodo nieopodal chlewni znalaz niewielk budk, a wycite w drzwiach serduszko zdradzio mu
jej przeznaczenie.
Poniewa las dochodzi do samej chlewni, mczyzna z blizn mg stan bardzo blisko,
nie bdc widzianym.
Nie sdzi, by pojawia si od razu, bo najpierw zapewne odwie si po podry, a potem
co zjedz. eby uprzyjemni sobie czekanie, nazbiera troch wierkowych gazi, siad na nich i
wyj manierk z gorzak. Uzna, e zasuguje na malutki wieczorny poczstunek.
Opar si o pie drzewa, spojrza w gr midzy wierki i nabra w puca hallingdalskiego
powietrza. Tutejsze zapachy i dwiki byy znajome, a jednak inne od tych, ktre pamita z
dziecistwa. Ale cho wyta such, nie sysza szczekania psw i odgosw rbania siekier. W
dolinie panowaa boga cisza, do uszu dochodzi tylko szum drzew i od czasu do czasu ciche
beczenie zagubionej owieczki.
Powieki mu opady. Nie mia zamiaru spa, ale tak przyjemnie byo mu lee i w dodatku
nie musia si nikogo obawia... Usyszy, jeli kto podejdzie do budki. Nad jego gow kryy
komary, czarne uki i mrwki pracowicie uwijay si wok. Kilka weszo mu do nogawki; szybko
z niej wytrzepane, podjy swoj podr na nowo. Ze wierka w pobliu rozlegy si czyste trele
kosa i mczyzna umiechn si: ten letni wieczr by tak pikny, e nie mia nic przeciwko
spdzeniu caej nocy na siedzco.
Nagle obcy otworzy szeroko oczy, bo oto w wygniecionej trawie usysza szelest
zbliajcych si krokw. Wycign szyj, a wyprostowaa si blizna na jego twarzy: istotnie, zza
stodoy wyszed mczyzna i z rkoma w kieszeniach, zdecydowanym krokiem, skierowa si do
drzwi z wycitym w nich serduszkiem.
Wkrtce blizna na twarzy i szyi obcego znw caa si pofadowaa, i czatujcy z powrotem
skuli si w swojej kryjwce. Sdzc z ubioru, musia to by kto z tutejszych. No c, trzeba
bdzie jeszcze poczeka. Obcy pogry si z powrotem w mylach i wspomnieniach. Byy w nich
wieo zrbane drzewa, jaki kamienioom, mae gospodarstwo z kilkoma krowami, aglowiec i
pikna kobieta. W jego yciu byo tyle niejasnoci i niepewnoci, ale przecie y i zmierza tam,
gdzie czekao go co, w co wierzy. Spotka t najpikniejsz ze wszystkich i mia do pienidzy.
Moe wic ycie nie byo takie okrutne...

Obejcie i las pogryy si w pmroku, a kobieta w winiowym stroju nie wysza z


domostwa. Byo ju tak pno, e musia przyzna si do poraki: pomys nie by jednak
najmdrzejszy. Ale letnia noc bya jasna i ciepa, i mg j tu przespa, a jutro pojedzie za nimi.
Przecie gdzie bd musieli zrobi popas, a wtedy... Bynajmniej nie zrezygnowa ze spotkania z
kobiet, bo mia w sobie upr, ktry swego czasu uratowa mu nawet ycie. To tutaj byo tylko
zabaw, rodzajem ekscytujcego polowania, z ktrego uczucia nie pozwalay mu zrezygnowa.
Wanie mia si wygodnie uoy na wierkowych gaziach, kiedy usysza odgos czyich
ostronych krokw. Po raz ostatni wycign szyj, nie majc wielkiej nadziei, e to bdzie ona.
Dlatego te, kiedy przez gazie zobaczy ciemnoczerwon spdnic, jego serce wywino kilka koziokw. To bya kobieta, na ktr czeka, to bya ona!
Mia ochot pobiec jej na spotkanie, ale rozsdek nakaza mu spokj. Poczeka, a zamknie
za sob drzwi budki i ruszy do naronika chlewni. Tu, za cian stodoy, bd niewidoczni dla
innych i jeeli tylko nie zjawi si zaniepokojony maonek, bdzie mia j dla siebie...
Bya szybka. Czowiek z blizn ledwo doszed do naronika chlewni, kiedy ona ju wracaa.
Sza prosto w jego stron. Wstrzyma oddech: zaraz si przed ni ujawni. Noc bya jasna, ale
pmrok zaciera kontury, tak e ta, ktra zbliaa si do niego, bya widoczna tylko jako ciemnoczerwona plama na tle lasu. Boe, ona zaraz tu bdzie... Wpadnie mu w ramiona...
- Birgit?
- Och! - krzykna gono i znieruchomiaa.
- Poznajesz mnie? Spotkalimy si na statku. - Czowiek z blizn podszed bliej i
wycign rk, ale kobieta nagle obudzia si do ycia.
- Zostaw mnie! Czego ode mnie chcesz? - Nie czekajc na odpowied, rzucia si do przodu
i prbowaa go omin, ale on chwyci j za rami.
- Chc tylko porozmawia. Prosz! Tylko przez chwil.
- Puszczaj! - Birgit wyrwaa mu rami z ucisku i pobiega. W tej samej chwili zza wgla
stodoy rozleg si gruby gos.
- Co si dzieje? Wszystko w porzdku?
Trzema susami mczyzna wskoczy znw midzy drzewa, porwa swj mieszek i pobieg
przed siebie. eby tylko w obejciu nie byo psw! Nie mia czasu, by nadsuchiwa i przekona
si, czy go nie goni. Ciko dyszc, bieg do swojego konia. Co za rozczarowanie! Teraz mg
sobie waciwie da spokj z tym wszystkim. Trzeba ucieka. Bd go szuka i prdzej czy pniej
zostanie rozpoznany, bo blizn si przecie nie pozbdzie. Ale kiedy w kocu nadejdzie te jego
dzie. Jeszcze bdzie z ni na osobnoci. Z Birgit...

Rozdzia 8
Birgit biega ku domostwu, w skroniach jej ttnio. Wydawao jej si, e syszy za sob
kroki i ciki oddech, mylaa wic tylko o tym, by jak najszybciej znale si na podwrzu. Jeli
zdoa tam dotrze, na pewno z domostwa usysz jej krzyk. Jezusie przenajwitszy, musi tam
dobiec!
Biega wzdu niekoczcej si ciany stodoy, zapomniawszy podkasa spdnic, przez co
kilka razy omal si nie przewrcia. Ucieczka skoczya si nagle, kiedy zderzya si z jednym z
tutejszych parobkw. Zacisnwszy powieki, wczepia si w jego ubranie, nie mogc wydoby
sowa. Lada chwila spodziewaa si, e zostanie od niego oderwana przez dwoje silnych ramion i
uprowadzona w gb lasu...
- Co si stao, prosz pani? Tam byo jakie zwierz?
Birgit wzia si w gar i prbowaa myle rozsdnie. Nikt jej od tyu nie chwyta, nie
syszaa te adnych dwikw poza omotaniem serca. Jeste bezpieczna. On ci nie skrzywdzi",
brzmiay jej w gowie sowa matki. Zmusia si, by zacz oddycha miarowo.
- Mczyzna - wyjkaa w kocu. - Obcy. Zaszed mi drog, zapa mnie. - Kiedy to
powiedziaa, nagle stracia pewno, e istotnie tak byo. Czowiek z blizn przecie jej nie zapa.
Moe zbyt gwatownie zareagowaa? Chwyt za rami nie by ani mocny, ani brutalny, raczej...
bagalny. I ten gos... Skd go znaa?
- Zrobi pani jak krzywd? - Parobek, niemody mczyzna, spojrza na ni badawczo. Zaraz przeszukamy okolic, wystawimy wart.
Idc z parobkiem do domostwa, rozgldaa si nerwowo dookoa. Czy obcy wci czai si
w lesie? Letnia noc z ciepej i przyjaznej nagle zmienia si w mroczn i gron; Birgit chciaa by
ju ze Stenem. Wzia si jednak w gar na tyle, by doj do schodw w miar pewnym krokiem i
by okaza wdziczno parobkowi.
- To mio, e mnie odprowadzie - podzikowaa mu skinieniem gowy. - Naprawd si
przeraziam.
- Prosz si ju nie ba, w nocy bdziemy pilnowa obejcia. - Parobek skoni si z
zafrasowan min. Taka pikna pani nic powinna si u nich niczego obawia.
- Wszystko w porzdku? - W drzwiach stan Sten, a za nim wnet pojawi si gospodarz.
Nikt si jeszcze nie zdy pooy, bo waciciele gospodarstwa byli sympatyczni i rozmowni, tak
e nim si wszyscy obejrzeli, zrobio si naprawd pno. Haasy z zewntrz wszystkich
zaniepokoiy.

- Na pani napad za stodo jaki obcy. Wezm ze sob Pedera i sprawdzimy cae obejcie owiadczy parobek i znikn, zostawiajc Birgit wyjanienie wszystkiego.
- Co!? Kto ci napad? - Sten spojrza na on z przeraeniem, a potem obj j mocno. - To
ten ze statku?
- Tak, on... Chcia ze mn rozmawia. Ale waciwie to na mnie nie napad.
- Niech pani wejdzie do rodka i usidzie. Musimy si wszystkiego dowiedzie. - Gospodarz
otworzy drzwi do izby jadalnej, gdzie przedtem siedzieli, a potem przynis Birgit szklaneczk
gorzaki.
- Taka pani blada, potrzebuje pani czego na wzmocnienie. Prosz nam wszystko
opowiedzie.
Trzymajc Stena mocno za rk, Birgit opowiedziaa o obcym, ktry pojawi si przed ni
obok chlewni. Gdy sobie przypomniaa, jak bardzo j przestraszy, a przebieg j dreszcz.
- Ale nie rzuci si na mnie - pospieszya z zapewnieniem. - Prbowa tylko mnie zatrzyma,
ale ja tak si przeraziam, e od razu zaczam ucieka; nawet si nie obejrzaam.
- Jak to dobrze, e ktry z waszych pracownikw tam by - mrukn Sten. - Ten obcy ledzi
nas, odkd wsiedlimy na statek.
- I nie jest to nikt wam znany? - spyta gospodarz.
- Moe to jeden z tych nieszcznikw, ktrych oczarowaa pikna kobieta, a potem yj w
wiecie wasnych fantazji? - zastanawia si Sten. - Syszaem o mczyznach tak optanych przez
kobiet, e nie potrafili trzyma si od niej z dala.
- Nawet nie mw takich rzeczy, Sten. - Birgit draa na caym ciele. - Po czym takim nie
odwa si nigdzie pj sama.
- Tak le chyba nie bdzie. Ale teraz moecie ju pastwo i spa, bdziemy was dobrze
strzec. - Gospodarzowi byo niezmiernie przykro, e co takiego przydarzyo si jego gociom i
mg tylko mie nadziej, e zaufaj jemu i jego ludziom. Powolnym ruchem wydoby zegarek
i mruc oczy, spojrza na cyferblat. - Ju po pnocy, a pastwo jutro wczenie wstajecie.
Mam nadziej, e to zdarzenie nie zakci wam snu.
Sten i Birgit wstali i yczyli mu dobrej nocy. Wieczr by bardzo przyjemny... do teraz. Ale
nie winili o to gospodarza, bo przecie nie ponosi odpowiedzialnoci za czajcych si w dolinie
szalecw.
- Na pewno nic ci nie zrobi? - szepn Sten do Birgit, kiedy zamknli za sob drzwi
sypialni.
Izba udekorowana bya namalowanymi na suficie i na ou girlandami kwiatw. Wiszca na
cianie szafka i krzesa z wysokimi oparciami rwnie byy piknie malowane, a na ou leaa

misternie obszyta baranica. Dla ozdoby, bo o tej porze roku i tak byo za ciepo na przykrywanie si
baranic. Ten bogaty wystrj normalnie sprawiby im przyjemno, ale teraz Birgit nie zwracaa
uwagi na otoczenie, bo cay czas mylaa o mczynie z bliznami. Gdzie i kiedy syszaa ten gos?
- Nie - odpowiedziaa zdecydowanym gosem. - Natychmiast mu uciekam, chocia
prbowa zatrzyma mnie si. Strasznie si baam!
- e te ci nie odprowadziem! - powiedzia Sten, pomagajc jej wyj szpilki z wosw i
rozpi sukni na plecach. Pogaska j po ramionach. Nie eby obudzi w niej podanie, ale by j
uspokoi. Kiedy zdj z niej bluzk, zobaczy, jak napite ma minie. Blada skra Birgit wiecia
w pmroku letniej nocy; dotykanie jej zawsze sprawiao Stenowi ogromn przyjemno. Powoli
gaska j po szyi, ramionach, plecach, biodrach. Nie powinna ju nigdy niczego tak si ba.
Nikomu nie wolno jej tak przerazi!
Obudzi si w nim gniew; obieca sobie, e jeeli kiedykolwiek zobaczy tego mczyzn,
nie pozostawi mu cienia wtpliwoci, e ma trzyma si z dala od Birgit. Sten Madsen by
spokojnym czowiekiem, ale w potrzebie potrafi napry muskuy. Jeli chodzio o Johana i
Birgit, by ich ochroni, zdolny by do wszystkiego.
- Chod. - Sten popchn Birgit lekko w stron ka. Zanim wszed tam za ni, spojrza
jeszcze na Johana. Chopiec spa mocno; byo oczywiste, e ich gosy nie przeszkodz mu w nie.
- Jeszcze si boisz? - Sten przykry ich kodr i obj Birgit.
- Jak mam ci tak blisko, niczego si nie boj. - Birgit leaa na boku, a teraz przywara do
ma caym ciaem, najcianiej jak moga. Leeli tak przez dusz chwil, sycc si wzajemnym
ciepem i bliskoci. Z zewntrz nie dochodzi aden dwik, ale te okno byo zamknite. To
Birgit upara si, eby nie zostawia go nawet troch uchylonego: mimo zapewnie gospodarza, e
domostwo bdzie pilnowane przez ca noc, nie czua si bezpiecznie.
Sten postanowi nie spa, dopki si nie upewni, e ona zasna. Rytmicznie gaska Birgit
po plecach, majc nadziej, e jej ciao w kocu stanie si ociae i senne.
Izba pachniaa wieo wyszorowanymi deskami, przez zasony sczyo si sabe wiato.
Gospodyni piknie przygotowaa dla nich pokj, pociel wieo pachniaa socem i jaowcem.
Par razy Birgit zdawao si, e syszy owczy dzwonek, raz wyranie usyszaa konia; leaa
pogrona w mylach. Koniecznie musiaa sobie przypomnie, gdzie i kiedy spotkaa czowieka z
blizn.
- Sten, mam wraenie, e ju go kiedy widziaam - powiedziaa po chwili. - Ale nie mog
sobie przypomnie gdzie. A tobie wydaje si znajomy?
- Nie. To Norweg?

- Tak, mwi po norwesku. - Birgit zamkna oczy i przypomniaa sobie jego sowa,
brzmienie gosu. - Ale przecie zapamitaabym te blizny, gdybym go kiedy spotkaa - mylaa na
gos.
- No nie wiem, mg mie jaki wypadek ju po tym, jak go spotkaa. - Sten jedn rk
masowa jej ramiona. Czyby nie miaa zamiaru nigdy zasn?
Nagle Birgit usiada na ku. Ten gos... To by ten gos. Ale, na mio Bosk, to nie mg
by on!
- Przypomniaa sobie? - Sten te usiad. - Znasz go?
- Nie wiem. Moe... - szepna Birgit. Wygldaa, jakby przestaa oddycha. - Ale twarz
mia zupenie inn... I nie by taki stary. Nie, to nie moe by on. Rozpoznaabym...
- O kim mwisz? - spyta Sten. - Jaki dawny adorator, o ktrym mi nigdy nie wspomniaa?
Birgit zadygotaa.
- Nie, to tylko dawny znajomy, taki jeden nieszcznik. - Nagle poczua si tak, jakby uszo
z niej powietrze i nieludzko zmczona opada bezwadnie na poduszki. Los nie moe by tak
bezwzgldny, pomylaa zrezygnowana. Taki zbieg okolicznoci nie by moliwy na pewno si
pomylia!
- Spijmy ju - poprosia. - Stenie kochany, pom mi zasn!
Sten o nic ju nie pyta. Wiedzia, e ona opowie mu wszystko, jak do tego dojrzeje; byo
mu jej bardzo al.
Przeya dzi wstrzs, a teraz drczyy j myli, ktre mczyy fizycznie i nie daway spa.
- Dobranoc, kochanie. - Pooy si obok niej i pocaowa j delikatnie. - Moesz spokojnie
spa. Nie wypuszcz ci z ka, a na zewntrz pilnuj. Nie martw si ju tym durniem ze statku.
- Mmm. - Birgit bya wreszcie senna. Nie moga i tak w aden sposb potwierdzi swoich
podejrze, a sowa Stena dziaay na ni uspokajajco. Najlepiej bdzie zasn i zapomnie o
zmartwieniach.
Rka ma tak przyjemnie piecia jej plecy. Jego palce jechay w gr wzdu krgosupa,
przyjemnie askotay jej ramiona i znowu zjeday w d. W gr i w d, w gr i w d. By
obok... Bdzie pilnowa... Ona i Johan byli bezpieczni...
Nastpnego dnia nocne strachy zblady. Po niadaniu Birgit i Sten serdecznie podzikowali
za gocin i ruszyli w drog. Mieli do pokonania ostatni etap podry. Kiedy wyjechali na
gociniec, dolina lnia w socu i wszystko nagle stao si znajome i bezpieczne. Dnem doliny jak
zwykle pyna rzeka, ze skraju lasu pozdrawiay ich ptasie trele, wysoko w gr wylatyway
skowronki. Cho wydarzenia poprzedniej nocy nie daway jej spokoju, Birgit cieszya si podr.
Johan nie by specjalnie zachwycony tym, e spdzi jeszcze jeden dzie w powozie, ale matka

zabawiaa go rozmow o Rudningen, tamtejszych kotach, winiach, kurach i kocioku do warzenia


sera, z ktrego niekiedy wydobywano pyszn sodk grudk dla najgrzeczniejszego dziecka w
domu.
- Ja jestem grzeczny? - Na wp spyta, na wp stwierdzi Johan, a matka nie moga nie
przyzna mu racji.
- Sprbuj si zaprzyjani z cioci shild, to moe ci si taka grudka trafi. No, ju
niedaleko. - Birgit wskazaa rk na wzgrza przed nimi. - Z Gol pojedziemy w prawo pod gr, a
potem zostanie nam jeszcze kawaek przez las i ju bdziemy w Hemsedal.
Sten uwanie sucha tych wyjanie. W zasadzie mg sobie wyobrazi, e gdzie tam na
pnocny wschd biegnie wska dolina, ale nie byo wida adnej drogi, ktra by tam prowadzia.
Mieli jednak jeszcze spory kawa do przejechania, wic na pewno prdzej czy pniej otworzy si
widok na jak drog. Czu dziecinne podniecenie na myl, e znw spotka Olego. Dziwnie bdzie
widzie go wrd tych maych zagrd i wysokich gr, tego pana na Srholm i szefa banku
Monstrupa. Birgit przygotowaa go na to, e warunki w Rudningen s skromniutkie i e jej brat jest
tu gospodarzem jakich wielu, ale Sten i tak nie potrafi sobie go wyobrazi jako zwykego
wieniaka. Kimkolwiek tu by, Sten cieszy si na spotkanie z nim jak dziecko.
- Powietrze jest tu inne ni w Danii - powiedzia, wcigajc gboko w puca spory haust.
- Poczekaj, a wjedziemy wyej - zamiaa si Birgit. -Prawdziwe grskie powietrze
oszaamia, ale i oywia.
- A dlaczeg to?
- Moe dlatego, e tam bardziej wieje i powietrze stale si wymienia? - zasugerowaa Birgit.
Nigdy nie zastanawiaa si, dlaczego tak jest; czua tylko, e rnica midzy powietrzem w
Hemsedal i w Danii jest znaczna.
- Ale w Srholm te mocno wieje - zauway Sten, ktry czasami bywa troch marudny.
- Wiem, wiem. No to moe dzieje si tak dlatego, e jest tak wysoko? - Birgit nie uwaaa,
eby powd by a tak istotny.
- Jak na nastpnym postoju dostaniemy dobr zmian, to dzi dojedziemy! - zawoa do nich
wonica, poganiajc konie. - Ale to bdzie do pno.
- Nic nie szkodzi - zapewnia go Birgit, ktra nie miaa ochoty traci jeszcze jednego dnia
na podr.
- Mam wysa z Gol umylnego, eby da im zna? Birgit nie sdzia, eby to byo
potrzebne, bo Ole i Knut i tak przecie wszystko wiedzieli.
- Nie, nie trzeba. Ju tam na nas czekaj - powiedziaa do wonicy.
- Pewna jeste? - spyta Sten z wahaniem. - Nie powinnimy chyba ich tak zaskakiwa?

- shild z dziemi jest ju w letniej zagrodzie, wic czeka na nas tylko Ole, a on przecie i
tak wie.
Birgit opara si wygodnie i patrzya na zmieniajcy si szybko krajobraz pl i zagrd w
drodze do Gol. Wkrtce zaczn podjeda w stron Robru, a wtedy bd musieli mocno zwolni.
Po odpoczynku i wymianie koni wjechali na drog do Hemsedal. Wkrtce Gol zostao
daleko w dole, a powietrze znacznie si ochodzio. Birgit czua mrowienie w caym ciele,
pochaniaa wzrokiem wszystkie szczegy krajobrazu. Stok schodzcy do rzeki by tu stromy jak
zawsze: zdarzy si tu ju niejeden wypadek. Zwaszcza wiosn, kiedy droga bya botnista i liska,
bywao, e wozy zsuway si tu w d. Kiedy kto jecha za szybko, nie pomagay nawet cikie
kamienie, ktrymi wyoony by skraj drogi.
Kiedy na grze przejechali przez rzeczk, rozlego si ostre Kikiki- kikiki!", a Johan
wychyli si z powozu, by zobaczy co to takiego.
- Ptak, mamo, ptak! Tam na grze!
Birgit ucieszya si, e chopiec jest taki spostrzegawczy, gdy wiedziaa, co go wkrtce
czeka. Pamitaa z dziecistwa, e tu, w grskiej rozpadlinie mieszkay myszoowy.
- To moe by myszow - powiedziaa z podnieceniem. - Ole i mama zawsze o tym
wspominali, kiedy tdy przejedalimy.
- To na przywitanie - powiedzia Sten, patrzc w gr. - Rozumiem wic, e zbliamy si do
domu.
- Tak, rzeka i te skaki s znajome, ale las bardzo urs od ostatniego razu. - Birgit patrzya
przed siebie. Wkrtce powinna zobaczy wodospad Hydne, a wtedy bdzie moga uzna, e jest w
domu. Nigdzie nie byo wida mczyzny ze statku i zacza wierzy Stenowi, e umkn daleko,
daleko. Ale kiedy pomylaa o twarzy pokrytej bliznami, odzywaa si w niej jaka bolesna struna.
Wiedziaa, e nie zazna do koca spokoju, dopki nie postawi stopy na podwrzu Rudningen.
- No, koniska si napracoway - powiedzia wonica, kiedy wreszcie zrobio si pasko. Moemy zrobi may popas?
- Jeeli dadz rad jeszcze troch pocign, wkrtce zobaczymy taki duy wodospad powiedziaa Birgit, - To adne miejsce na popas. - Pomylaa sobie, e zanim wjad do wsi, bdzie
tam moga poprawi sw fryzur i oczyci szczotk odzie.
Wonica skin gow i potoczyli si dalej wskim gocicem. Wodospad by dalej, ni
sobie wyobraali, ale wreszcie Sten ujrza nad sob lecc w przepa kaskad, ktra po drodze
rozbijaa si z hukiem o kamienie, wyrzucajc w powietrze deszcz kropelek.

- Co podobnego! - Sten zupenie oniemia, patrzc na wodospad. Kolumny wody giny


midzy stojcymi tu wielkimi wierkami i gdzie niej zbieray si w rzek, pync ku wikszej
rzece.
- Tu si zatrzymamy, a Johan bdzie mg troch pobiega. - Stena ucieszya ta propozycja.
Bardzo chcia poczu pod stopami porosty. Birgit wytumaczya mu, e jasne, te roliny midzy
drzewami to porosty, nie mech. I e przyjemnie i mikko po tym si chodzi.
Wonica znalaz miejsce do siedzenia nieopodal wodospadu i na jednym z kamieni
specjalnie dla Birgit pooy pled. Ona najpierw musiaa jednak troch rozprostowa nogi i
podotyka drzew: kostropatych pni wierkw i gadkich pni brzz. Tu na dole brzozy byy proste i
strzeliste. Kiedy pniej pojad w gry, tamtejsze brzzki oka si poskrcane od wiatru i niegu,
ale bd miay grub kor. Nie moga si ju doczeka pobytu w letniej zagrodzie!
- Hej, one wcale nie s mikkie, tylko suche! - Sten i Johan wdrapywali si na pokryty
porostami grzbiet i Birgit wyranie syszaa suchy szelest pod ich stopami. Sten mia na twarzy
chopicy umiech, znikna gdzie caa kopenhaska sztywno. Birgit wiedziaa, e ta podr zrobi
im wszystkim bardzo dobrze.
- Bo ostatnio byo duo soca - odkrzykna. - Bez wilgoci szybko wysychaj!
- Oszukaa nas! - zamia si Sten, podrzucajc Johana w gr. - Mama zrobia z nas
durniw, co?
Poniewa do rzeki by spory kawaek, Birgit wyja butelk, ktr wczeniej tego dnia
napenia wod. Zwilya ni serwetk i stara z twarzy kurz i pot. Potem poprawia wosy i
starannie woya kapelusz. Chciaa adnie wyglda na spotkanie z bratem.
- Chodcie, was te doprowadz do porzdku. - Sten i Johan zbliyli si niechtnie, ale nie
mieli zaprotestowa.
- Nie jestemy wystarczajco pikni? - spyta Sten.
- Twarzy ci w ogle spod kurzu nie wida - umiechna si Birgit i otara mu czoo
serwetk, a potem cofna si i spojrzaa na krytycznie. - Mog ci napisa swoje imi na policzku.
- Wyrysowaa mu pod okiem serduszko.
- Podoba ci si teraz tatu?
- Nie! - Johanowi nie podobaa si zabawa dorosych. Wola, eby ojciec podrzuca go w
powietrze. - Chc si bawi!
- Obmyj was troch i moemy jecha. Nastpny przystanek bdzie ju u wujka Olego.
Chod tu, wytr ci buk i przyczesz woski.
Dzie by ciepy i bezwietrzny i w powietrzu kryo mnstwo owadw. Sycha byo
bzyczenie os i bkw, motyle uganiay si za pokarmem i partnerami. Z drzew nie dochodzi za to

aden dwik, bo szum pobliskiej rzeki tumi szczebiot ptakw i popiskiwanie wiewirek. Gdy
Birgit czesaa Johanowi wosy, chopiec zauway dwa rude zwierztka gonice si po pniu drzewa.
Nagle jedno z nich eleganckim ukiem przeskoczyo na ssiednie drzewo, a drugie skoczyo za nim.
Cay czas gono popiskiway.
- Wiewirki si nie lubi - stwierdzi Johan, pozwalajc si czesa.
- To mali rozbjnicy. Moe zraboway ptakom jajka z gniazda? - podsun Sten. - I jedna
dostaa wicej do jedzenia ni druga, a teraz si kc? Jak sdzisz, ktra z nich zwyciy?
- Ta pierwsza szybsza - powiedzia Johan, ledzc wzrokiem zwierztka, dopki nie
znikny w gstwinie.
Po krtkim odpoczynku byli gotowi do dalszej podry. Ich konie, dwa potne, kare
ogiery, wyglday na wypoczte i wonica uzna, e nadaj si do dalszej podry.
Kiedy wsiedli do powozu, z gry nadjecha jaki wz i musieli go przepuci. By to krtki
pojazd z niewielkim adunkiem, ko wic specjalnie si nie mczy. Chop siedzia na skrzyni,
trzymajc lejce. Kiedy dojecha do karych ogierw, zatrzyma wz.
- Dzie dobry. Obcy na drodze? - Starszy wieniak cign czapk na powitanie. - Jedziecie
moe na drug stron gr?
- Nie, tylko do Hemsedal. - Birgit zauwaya, e kiedy rozmawia z mieszkacami dolin,
dialekt sam cinie si jej na jzyk. Dziwio to tylko Stena. - Mamy rodzin w Rudningen. - Birgit
nie poznawaa tego chopa, ale czego mona si byo spodziewa po dwunastu latach?
- Olego, tak?
- Zgadza si. To mj brat.
- No to jeste Birgit? - W glosie wieniaka brzmiao zdziwienie. Przyjrza jej si badawczo,
a potem przebieg spojrzeniem po Stenie i Johanie. - Znaem twoj matk, a Ole par razy odda mi
wielk przysug. - Zerkn z ukosa na wonic i konie, a potem w zadumie pokiwa gow. Pewnie nie pamitasz Gudmunda Holdego? To ja. Twj brat ocali moje gospodarstwo wiele lat
temu, kiedy prbowali mnie z niego wyzu.
Birgit szukaa w mylach, ale niczego takiego nie pamitaa. Samego Holdego jednak
zaczynaa rozpoznawa, mimo e bardzo si postarza. Jego ona, jak ona miaa na imi?
Przypomniaa sobie:
- A twoja ona, jak jej byo, Liven? Jak si ma?
- A wic pamitasz Liven. No tak... - Gudmund znw cign czapk i otar pot z czoa.
Stali w penym socu i wszystkim po plecach ciekay struki potu. Birgit i Sten wrcz gotowali
si w swoich grubych strojach podrnych.

- Liven narzeka na nogi, ale wci sobie jako radzi w oborze i w kuchni. Jad do Gol po jej
siostr, bdzie u nas cae lato.
- Pozdrw j ode mnie. - Birgit umieraa z gorca i chciaa ju zakoczy rozmow. Ruszamy dalej; we wsi teraz pewnie pustawo?
- Wikszo na wypasie w grach, zgadza si. Ale dziwna rzecz... - Gudmund wyprostowa
si na swojej skrzyni. - Kawaek dalej spotkaem obcego gocia, mam wraenie, e jecha gdzie
blisko. Gada za bardzo nie chcia, zamienilimy tylko par sw.
Birgit znieruchomiaa, ale powstrzymaa si od spytania, czy obcy mia blizny na twarzy.
Nie chciaa tego wiedzie, bo teraz liczy si tylko powrt do domu. Domu w Hemsedal, w
Rudningen.
Kiedy mijali wodospad Hydne, w powozie panowaa cisza. Patrzyli na czarn skaln cian,
ktr przysania welon spadajcej wody i zdawao im si, e to woda si przesuwa, nie ich powz.
Sten i Johan patrzyli oniemiali: nigdy niczego takiego nie widzieli.
- Skd ta woda? - spyta po chwili Johan.
- W grach jest jezioro - wyjania Birgit. J take wodospad oczarowa. Bya wzruszona, e
jest dokadnie taki, jakim go zapamitaa z dziecistwa. - Zim wszystko zamarza i zwisa tu
niebieski ld.
Dopki wodospad by widoczny, Sten nie mg oderwa od niego oczu. Widok by
niesamowity, wodospad okaza si potniejszy, ni to sobie wyobraa. A wszystko inne? Czy te
bdzie wiksze i potniejsze, ni jawio si w opowieciach ony? Skierowa wzrok na drog
przed nimi. Dolina rozszerzaa si i wida byo coraz wicej nieba. Po obu stronach rzeki wysoko
wznosia si ciana gr i kamiennych osypisk, na agodnych zboczach w dole rs las i cigny si
pastwiska. Tam surowo, tu przyjanie, pomyla.
- Za duo tego na raz. - Sten wzi rk Birgit i pooy j sobie na kolanach. - W kadym
razie nic nie przesadzia... Dla Duczyka, przyzwyczajonego do paskiego krajobrazu i falujcych
jezior, wszystko tutaj jest przytaczajce. Gry a do nieba, ale na dole wzdu rzeki zielone pola...
- Zupenie jakby cytowa Bibli - zamiaa si radonie Birgit. Czekaa na t chwil od
samego wyjazdu z Srholm i teraz odetchna z ulg: Norwegia nie rozczarowaa Stena.
Na paskiej drodze koniom byo teraz lekko, wic kiedy mijali zagrod Grte, spod k
leciay kby kurzu. Wiedzieli, e pokryje ich rwnie grub warstw jak ta, ktr dopiero co zmyli,
ale nie dao si na to nic poradzi. Wkrtce Birgit pokazaa im za rzek miejsce, gdzie ley
Rudningen. Kiedy dojedali do mostu, serce bio jej mocno i ledwo moga usiedzie na miejscu.
Czy Ole bdzie w zagrodzie? Skoro nie dali zna o swoim przyjedzie, moe domostwo bdzie
zamknite?

- Wok Rudningen mamy soce z rana, a po tej stronie wieczorem. - Birgit pamitaa, jak
zazdrocia tym po drugiej stronie doliny blasku wieczornego soca. - Zim nie ma to znaczenia,
bo soce i tak specjalnie nie grzeje.
- Ale to znaczy, e Ole pniej zaczyna wiosenne prace - oceni Sten.
- Zgadza si, ale tylko o par dni. - Birgit bya przyjemnie zdziwiona tym, e m potrafi
wczu si w sytuacj tutejszych chopw. Dotd niesprawiedliwie mylaa, e zna si tylko na
statkach i liczbach.
Kiedy powz przejecha przez most na Heimsili, na widok wartko pyncej wody Johan
nagle si oywi.
- Kpa!
- Nie, nie tutaj, to by byo niebezpieczne. Ale mona si kpa w potoku, tu w dolinie i w
grach. - Birgit bya tak niecierpliwa, e nie chciaa wicej postojw. Tego lata bdzie jeszcze
mnstwo okazji do kontaktu z wod.
Wkrtce konie skrciy w las i znalazy si na drodze prowadzcej do Rudningen. Kiedy
wyrosa przed nimi ciemna ciana drzew, poczuli si dziwnie mali. Las by duo gstszy i
ciemniejszy, ni pamitaa, ale to na pewno bya droga do zagrody. Byli na ziemi Olego i letni
dzie gorco ich wita. Birgit zamkna oczy i wcigna nosem powietrze. Zapach lasu, krowiego
ajna, jaowca i suchej ziemi okaza si nagle doskonale znajomy, a jednak dziwnie si poczua,
wracajc tu po latach... Jako matka i matka Johana.
Zanim powz wytoczy si z lasu, otworzya oczy i szepna:
- Zaraz tam bdziemy. Zaraz zobaczymy stodo, kuni i ciesielni. Wjedziemy pod grk,
objedziemy stodo i ju bdziemy na podwrzu...
Wszyscy pragnli wreszcie zobaczy Rudningen i siedzieli podnieceni, wycigajc szyje.
adne z nich nie zauwayo mczyzny, ktry chowa si midzy pniami drzew. Sta nieruchomo w
miejscu, gdzie ciemne poszycie lasu przechodzio w jasne, i ledzi wzrokiem powz, powoli jadcy
ku obejciu. Powz z pikn kobiet. Kobiet, ktrej nie mg zapomnie.

Rozdzia 9
Ole wytar mokr twarz czystym rcznikiem. Potok za zagrod kipia w popoudniowym
socu, a w jego yach podobnie kipiaa krew. Czu ogromn rado na myl o nadchodzcym
spotkaniu z Birgit i Stenem; wiedzia ju, e niedugo wjad na jego podwrze. Szybkim krokiem
wrci do obejcia i wszed do izby przeczesa wosy i spojrze jeszcze raz w lustro. Nie chcia
wita goci, przyszedszy prosto z pola: rodzina z Srholm ma poczu, e jest tu mile widziana i
szczeglnie traktowana.
- St nakryty, izba gocinna gotowa - dygajc, zameldowaa Alette, ktra specjalnie wrcia
z nim z letniej zagrody, by pomoc w przygotowaniach. shild z dziemi zostaa w grach, oni tam
te nie mogli si ju doczeka goci. Hannah-Kari miaa ojcu za ze, e nie zabra jej na powitanie,
ale Ole i shild uznali, e to najlepsze rozwizanie. Birgit, Sten i may Johan z pewnoci bd
potrzebowali troch czasu, by po tak dugiej podry przyj do siebie.
- Dzikuj, wyglda to znakomicie. - Ole zdj koszul robocz i woy czyste ubranie:
dwurzdow ciemn kamizelk z zegarkiem na acuszku, bia koszul i ciemne spodnie. Biaa
koszula tworzya adny kontrast z jego ogorza twarz i ciemnymi, spracowanymi domi, wiadectwem czasu spdzonego na wieym powietrzu.
- No to postawi jedzenie na pycie, eby nie wystygo. - Alette znikna z powrotem w
kuchni; miaa wypieki na twarzy z radosnego podniecenia. To, e wanie ona, a nie pani ugotuje
gociom pierwsze posiki, byo dla niej zaszczytem. Postanowia ju, e zostanie w Rudningen do
konfirmacji blinit i wyjazdu siostry Olego, ale potem... Czeka na ni miasto i nowe
dowiadczenia!
Ole rozejrza si po izbie: bya dokadnie wysprztana. W wazonach i wazonikach stay
kwiaty, na stoach leay czyste bieniki, na parapetach nie byo martwych much. Nie bardzo zna
si na tym wszystkim, co czynio dom miym i przytulnym, musia wic zda si na Alette.
Sprawia si dobrze i jego zdaniem izba nadawaa si teraz na przyjcie choby samego krla.
Wyszed na dziedziniec i spojrza w d ku dolinie. Soce stao nisko nad horyzontem, ale upa
jeszcze nie zela. Dzi wieczorem chodniej byo w izbie ni na dworze, przyjemnie wic bdzie
zasi za stoem i nie czu spywajcego po plecach potu.
Podszed do wga domu po wschodniej stronie i wyty such. Byli ju niedaleko; Ole
wiedzia, e wkrtce wyoni si z lasu i nie mg si doczeka powitania. Jaka to ulga, e s ju
bezpieczni w Hemsedal, bo tej jesieni w Kopenhadze i w Christianii straci ycie wielu ludzi.
Jak mio bdzie mie zim towarzystwo! Ole poklepa cian domu i pomyla, e trzeba
bdzie j na nowo smoowa. Moe Knut i Sten mu w tym pomog? Mogliby to zrobi, kiedy

kobiety jeszcze bd n wypasie. Ale najpierw czekaj ich wszystkich sianokosy i inne letnie prace
w grach.
Nagle wyprostowa si i wyty wzrok w stron drogi dojazdowej. Usysza wyrany stukot
kopyt, a po chwili z lasu wyoniy si dwa wielkie kare koniska. Cigny rwno, a ciki powz
obadowany dodatkowo bagaami nie wydawa si dla nich zbytnim ciarem. Podnoszc rk na
powitanie, Ole z zadowoleniem pomyla, e wypeniono jego polecenia. W dwch listach
podkreli, e maj by podstawiane najlepsze konie i zapewni, e stosownie za nie zapaci.
2 powozu Birgit, Sten i Johan widzieli, jak Ole podnosi rk na powitanie. Oto wita ich
gospodarz, stojc pod wysok gr i pokazujc, e na nich czeka.
- Tam, wujek Ole! - Widzc, e matka macha rk, Johan zrobi to samo. Patrzc na
Rudningen tam, pod gr, Birgit musiaa kilka razy przekn lin - ten tak znajomy widok
wzruszy j bardzo. By jak z obrazka: brzowe zabudowania wok podwrza, wierki, mozaika
pl, pastwiska, potok, nawet orze, ktry akurat wtedy zdecydowa si zatoczy krg nad dworem.
Uszczliwiona Birgit pomylaa, e powrt do domu nie mg by pikniejszy. Rzut oka na Stena
powiedzia jej, e on te jest pod wraeniem, a to wzruszyo j jeszcze bardziej. Dziki Ci, Boe. O
tym wanie marzyam, pomylaa Birgit, ale gono powiedziaa:
- No, nareszcie na miejscu!
- Witamy w Rudningen - rzek Ole. Wysoki i szeroki w barach, by spokojny jak zwykle, ale
umiecha si szerzej ni kiedykolwiek. - Jak mio was widzie.
Opanowany jak zawsze, pomylaa Birgit. Wyskoczya z powozu i rzucia mu si na szyj,
zupenie jak w dziecistwie. Znw bya jego modsz siostrzyczk.
- Ale si cieszyam na ten dzie - wymamrotaa Olemu w kamizelk i dopiero wtedy puciy
jej si zy z oczu. Byy to zy radoci; Ole, miejc si cicho, tuli po prostu siostr do siebie.
Kapelusz przekrzywi jej si na gowie, burzc wosy.
- Pikny dzie na powrt do domu. - Birgit zerwaa kapelusz z gowy i zatoczya rk krg.
- Tutaj jest... cakiem jak dawniej!
Sten odczeka, a Birgit przywita si z bratem, po czym poda szwagrowi rk. Ucisk
potnej apy Olego by taki sam, jak kiedy w Danii, ale on sam nieco si zmieni: byo w nim
wicej godnoci ni kiedy w Srholm i w Kopenhadze. Pomyla, e to dziwne, bo szwagier mia
na sobie prosty ubir i nie otaczaa go suba: z jakiego jednak powodu byo w nim teraz wicej
dostojestwa.
- Pikna natura ci tu otacza. - Sten podnis wzrok na pitrzc si za obejciem ska. W
jej najbardziej stromych miejscach wida byo strumyczki ciekajcej wody.

- atwo si do tego przyzwyczai. Kiedy ta gra za bardzo mnie przygnbi, odwracam si


od niej i patrz sobie na dolin.
Rzeczywicie, widok na poudnie i wschd robi zupenie inne wraenie. Krajobraz by tam
duo agodniejszy, za to skaa, do ktrej obejcie leao odwrcone tyem, chronia je od wrogw.
Sten nabra w puca powietrza i wyszed na rodek podwrza. A wic to byo Rudningen, baniowa
kraina Birgit. Nie, wcale nie przesadzia w opisach. Wrcz przeciwnie: w jej opowieci
zabudowania byy skromniejsze, podwrze mniejsze ni w rzeczywistoci. Rudningen byo
malutkie w porwnaniu do Srholm, to prawda. Ale otoczenie, Boe, otoczenie byo wrcz zjawiskowe! Paskie pola wok duskiego majtku nie umyway si do niego. Sten odwrci si
urzeczony i zobaczy, e Ole bierze Johana na rce.
- A wic jechae tak daleko tymi piknymi komi i nawet ich nie pogaskae?
Johan nie wiedzia, jak ma zareagowa, kiedy ten wielki mczyzna podnis go do gry;
zacz si wyrywa, a dolna warga zacza mu niebezpiecznie dre. Ale Ole podszed z nim do
koni i chopiec zapomnia o strachu. Wielkie zwierzta, ktre przywiozy ich tu z samego Gol, pocigay go i bardzo mia ochot dotkn ich grzyw.
- Trzeba im podzikowa za podr, prawda? - Ole pogaska koniska po chrapach, a potem
poskroba po czoach. Nie chcc jednak, by jego biaa koszula przesika koskim zapachem,
zostawi reszt pieszczot Johanowi.
- Moesz je wpuci na grne pastwisko - powiedzia po chwili do wonicy. - Niedugo
podadz jedzenie, przespa si moesz w stodole. - Przed jutrzejsz jazd wonica mia zaj ko
parobka Nilsa, gdy Ole nie wyobraa sobie, by wonica wraz z komi mg ruszy w powrotn
podr bez solidnego odpoczynku.
- Bardzo mczca podr, prawda?
Siedzieli wok duego stou, dobierajc potrawy. Birgit wpada w taki zachwyt nad piknie
przystrojon izb, e prawie zapomniaa o jedzeniu. Malowane drzwi bardzo zdobiy
pomieszczenie, na stole pysznia si drewniana zastawa; niektre naczynia byy misternie
rzebione, inne malowane w kwiaty. Wszystko tu wiadczyo o dobrobycie i Birgit wiedziaa, e
niewielu okolicznych gospodarzy mogo si pochwali na przykad tak zastaw.
- Wcale nie - odpowiedzia Sten. - Krajobraz dostarcza nam tylu wrae, e nawet nie
chciao si spa.
- Nie chcia niczego przeoczy - zamiaa si Birgit. -Ale i dla mnie to bya czysta
przyjemno, zwaszcza przy takiej pogodzie. - Nalaa sobie zupy, mylc, e shild na niczym nie
oszczdzaa. Nawet o tej porze roku, kiedy spichlerze wieciy ju pustkami, w zupie byo sporo
misa.

- U shild i dzieci wszystko w porzdku?


- Pewnie! Nie mog si ju was doczeka w grach, ale sami musicie zadecydowa, czy i
kiedy chcecie tam jecha. Tu jest duo spokojniej, a w domu jest wicej miejsca.
- No wiesz, co to za pomys! - Birgit spojrzaa na brata z oburzeniem. - Od duszego czasu
opowiadam Stenowi i Johanowi o yciu w grskiej zagrodzie, wic to oczywiste, e chcemy tam
jecha! - Czy aby Ole i shild nie chcieli im przez to powiedzie, e w grskiej chacie wszyscy si
nie pomieszcz? - A co, w chacie nie ma do miejsca?
- Jeeli nie macie nic przeciwko ciasnocie, to bardzo chtnie was tam ugocimy. Im szybciej
uwiniemy si z robot tam, w grach, tym prdzej bd mg wrci do moich prac tutaj.
- Kiedy wyruszamy? - Sten sprawia wraenie, e gotw jest jecha natychmiast. - Czy to
daleko std?
- Konno podr zajmuje sporo czasu. - Ole zerkn na szwagra, zastanawiajc si, czy ten
ma ze sob jaki stosowniejszy strj. - Nie ma po drodze duych k jak w Srholm, nie mona
wic sobie pogalopowa - doda.
- Pewnie ci si spieszy z powrotem w gry, Ole? - spytaa Birgit, wiedzc, e wkrtce
nadejdzie pora koszenia i bdzie huk roboty.
- Wystarczy, jak wyjedziemy za par dni. Mam tu to i owo do zrobienia, wy moecie
tymczasem wypocz po podry.
Tak te postanowiono. Po obiedzie wszyscy zasiedli na przyzbie z kaw. Ten nowy napj
wci jeszcze nie do koca si we wsi przyj, ale goci nim czstowano jako rarytasem.
- W Kopenhadze kawa pewnie ju bardzo popularna? - spyta Ole. Ostatnie promienie
soca zociy lec przed nimi dolin.
- Tego bym nie powiedzia - odpar Sten, ktry pi j dopiero kilka razy w yciu. Zabawne
byo to, e musia pojecha do grskiej wioseczki w Norwegii, by napi si dobrej kawy.
- Sami palimy ziarenka - wyjani Ole, ktremu kawa coraz bardziej smakowaa. Mimo e
na pocztku czu si, jakby pi wywar z jaowca, przyzwyczai si do tego smaku, a teraz wrcz si
nim rozkoszowa. - Potem mielimy je z sol i gotujemy w garnku - cign.
- A ja syszaem, e s ju do tego specjalne mynki. Kiedy tak siedzieli, gawdzc, Ole
dostrzeg jaki ruch w rogu pola poniej. Popatrzy tam, ale nie zauway ani zwierzcia, ani
czowieka. Mimo to odczu lekki niepokj, bo cho nie potrafi okreli co to takiego, nie mia wtpliwoci, e tam na dole co si dzieje.
- A wic za rok konfirmacja? - Birgit siedziaa z Johanem na kolanach, pozwalajc mu
jeszcze by razem z dorosymi. Malec czu si tu bezpiecznie, sucha ich spokojnej rozmowy i
pomau zasypia.

- Mamy nadziej, e tak, jeli oczywicie blinita poradz sobie z naukami.


- Nie ma obawy - zamiaa si Birgit. - Maj dobrze poukadane w gowach. Wiesz,
spotkalimy po drodze Gudmunda Holdego. Stary ju i ledwo si rusza.
- No, c, lata lec. - Ole potar brod i wysczy ostatni yk kawy. - Ale wci daje sobie
rad z gospodark i to wcale niele. Spotkalicie jeszcze kogo?
- Nie, na ostatnim odcinku droga bya pusta - powiedzia pospiesznie Sten, ktry nie chcia
wspomina o czowieku z blizn ju pierwszego wieczoru.
- Czy ostatnio do wsi nie przyby nikt obcy? - Birgit spojrzaa pytajco na brata. Twarz mia
bardziej pobrudon ni kiedy, jego ogorzae czoo przecinay liczne zmarszczki. Opalona szyja
nikna mu w biaym konierzyku koszuli.
- O ile wiem, nikt. - Ole zdziwi si, e siostra o to spytaa, i zacz si zastanawia
dlaczego. Co j najwyraniej trapio, a to pogbio jego niepokj. Nie da jednak niczego po sobie
pozna.
- W pastwa izbie wisi zapaska i troch codziennej odziey, jeli chcecie si jutro przebra.
- To Alette zagldaa przez drzwi i dygajc, uzupenia: - shild wszystko przygotowaa.
- Dzikujemy, ecie o tym pomylay. - Birgit umiechna si przyjanie do sucej. Dzikujemy te za wspaniay obiad, ktry nam zrobia. Bdziemy po nim dobrze spa!
Alette zaczerwienia si i znikna zadowolona, e j pochwalono, e Ole siedzi na progu
taki rozluniony i zadowolony, i e wkrtce wyrusz w gry.
Niedugo potem jak Alette posza spa na stryszku, gospodarz wsta i zaprowadzi goci do
pomieszcze, ktre miay by ich domem przez nastpny rok. Dostali dwa pokoje, gdy blinita
upary si na trzeci, gdzie sta warsztat tkacki shild. Sebjrg z kolei przeprowadzia si do rodzicw, tak wic Sten, Birgit i Johan otrzymali obie izby za kuchni. W jednej zgromadzili swoje
kufry i sakwojae, druga miaa im suy za sypialni. shild postanowia, e moe tak zosta,
dopki bdzie w miar ciepo. A kiedy zrobi si naprawd zimno, najlepiej bdzie, jak blinita i
Sebjrg z powrotem przenios si do tego pierwszego pokoju, ale to si dopiero zobaczy.
Poyczywszy im dobrej nocy, Ole wyszed na podwrze. Noc bya ciepa i cicha: zwierzta
znajdoway si w grach na wypasie, nie sycha wic byo adnych dzwonkw, jedynie chlupot
potoku i szum Heimsili. Ole wsadzi rce w kieszenie i stan, patrzc na dolin. W powietrzu byo
co niepokojcego. Obrci si w kierunku lasu i wcign nosem jego zapach. Nie wyczu nic
podejrzanego - ani dymu, ani obcych koni, tylko zwyky letni zapach drzew. Nie wyczuwa te w
nim adnych drapienikw, mg wic spokojnie i spa. Jutro jednak zrobi obchd okolicy:
pytanie Birgit z pewnoci nie byo przypadkowe.

Po drugiej stronie wsi siedzia sobie mczyzna i patrzy na dolin. Niebawem podejmie
decyzj. Jeli ma jecha do Ameryki, naleaoby wkrtce wyruszy. Byo ju bardzo pno, ale
musia poprosi kogo o rad.
Pomyla o Olem. Nikt inny nie potrafi tak dobrze doradzi, nikomu innemu nie mg te
zaufa. Wiedzia, e jego dawny gospodarz bdzie milcza jak grb. Widzia go dzi na koniu, a
wic Ole jest w domu. Moe powinien pojecha do Rudningen jeszcze dzi w nadziei, e Ole jeszcze si nie pooy? Wsta i z wahaniem podszed do konia. Nic si nie stanie, jeeli si tam
przejedzie, bo spa i tak nie mg z powodu gnbicych go myli. Jeeli w Rudningen nie bdzie
ladu ycia, najwyej zawrci i pojedzie tam raz jeszcze za dnia.
Noc bya jasna, wic bez kopotu widzia drog. W drodze przez dolin ku mostowi
towarzyszy mu tylko przyjemnie chodzcy wiatr. Dawno tdy nie jecha i teraz, na widok
znajomego krajobrazu, wrciy wspomnienia z lat spdzonych w Rudningen. Wiedzia, e nigdy ju
nie bdzie mu w yciu tak dobrze, jak tam. Teraz nie mia do kogo zwrci si ze swoimi
kopotami, musia polega tylko na sobie. Marit i Karoline nie wchodziy w gr, bo mylay
wycznie o swoich sprawach.
Koskie kopyta zastukay gucho na mocie. Gdzie tam wyej, w miejscu, skd wypywaa
rzeka, siedziay jego ona i teciowa. Na jej drugim kocu, w miejscu, gdzie wpadaa do morza, sta
moe statek i czeka na niego. Jona cigno w dwie przeciwne strony, ale zew morza by silniejszy,
bo myl o kolejnych poajankach ze strony tych kobiet odbieraa mu ch powrotu do domu.
Przez pewien czas jedziec i jego ko stali na mocie nieruchomo jak posg. W nocnym
pmroku wygldali jak zjawa powstaa z unoszcego si znad rzeki zimnego oparu. Gry rysoway
si na niebie czarn sylwetk, lasy w dolinie przypominay na tle pl ciemn, niewyran mas. Jon
nabra powietrza w puca: to by jego wiat. Tu si urodzi, tu dorasta. Tu przez wiele lat zarabia
na ycie, tu si oeni. Nie mg z Hemsedal po prostu uciec, ot tak.
cisn konia ydkami i ruszy dalej. Po tej stronie rzeki droga bya wsza ni gociniec, ale
twarda i sucha: kiedy, kiedy wraca wozem do Rudningen, nigdy nie mia z ni kopotw.
Przez pewien czas jecha przez las, ale kiedy mia skrci na drog prowadzc do
gospodarstwa, zauway daleko przed sob ciemn posta. Jon zatrzyma si; przeszed go dreszcz.
Czy to upir? Patrzc w tamt stron, zrobi znak krzya i zobaczy, e posta te si zatrzymuje.
Jego pierwsz myl byo zjecha z drogi i pojecha do Rudningen na przeaj, bo stworzenia
z tamtego wiata, jeli si ich nie niepokoio, na og daway ludziom spokj. Ale jeli nie by to
upir, kt mgby tak pno przebywa na dworze? Ciekawo zwyciya, ruszy wic ku postaci, ktra stojc bez ruchu, prbowaa wtopi si w otoczenie.

- Hej, kto tam chodzi po nocy? - spyta Jon niskim gosem. - To ja, Jon ze Sletten! - Posta
nie ruszaa si, a ko Jona zblia si ku niej drobnymi kroczkami. Las by ciemny i gdyby nie
wiedzia, e tam kto stoi, nic by nie zauway. Kiedy by tu-tu, Jon przestraszy si, e posta
nagle rzuci si w jego stron, by sposzy konia. Byo jednak zbyt pno, by zawrci.
- Hej, kto tu jest?
- Ja. - Gos by cichy i drcy, a Jon zdziwi si, syszc, e to kobieta.
- Czyli kto?
- Kaja.
Jon zeskoczy z konia i podszed do kobiety. Czyby pakaa?
- Czemu wasasz si po nocy?
- Czsto tak si wymykam, kiedy smund zanie. - Kaja zsuna z gowy kaptur i Jon
zobaczy jej jasn twarz. Nie pakaa, ale gos miaa aoliwy. - Przyjemnie jest poczu troch
wolnoci, kiedy mnie nie pilnuje.
- Kaja, tobie jest u niego bardzo le. - Zbudzio si w nim wspczucie i pragnienie
obronienia tej sabej istoty.
- On jest taki... humorzasty. Szarpie mnie za wosy i kopie, wymaga bezwzgldnego
posuszestwa... Daj sobie rad z robot, ale tych kuksacw mam ju do...
- No to czemu u niego suysz?
- A co mam zrobi? Tata mnie jemu obieca i nie chce zerwa tej umowy. - Kaja schylia
gow i ciko westchna.
- Chod, usidziemy na chwil w lesie. - Jon zupenie zapomnia, po co tu przyjecha.
Prowadzc konia jedn rk, a drug trzymajc za rk Kaj, wszed midzy drzewa i znalaz
kawaek wystajcej z ziemi suchej skay.
- Mylaem, e jeste na wypasie?
- Ale skd, smund wydzierawi komu zagrod. Stale mu mao pienidzy.
- Na gorzak, co?
- No... Pije bez przerwy, a jak mu si skoczy wdka, robi si bardzo nerwowy. Sprzeda ju
wszystkie cenniejsze rzeczy, boj si, e wkrtce wyprzeda te bydeko. Na razie jeszcze do koca
nie zgupia, bo wie, jak bardzo nam potrzeba tej odrobiny masa i sera...
- Daleko tak chodzisz nocami? - Jon z trudem powstrzyma si od otoczenia jej ramieniem,
uznajc, e byoby to niegodne postpowanie.
- Czsto schodz do rzeki i sucham jej szumu, to mnie uspokaja.
- Nie boisz si dzikich zwierzt?
- Jedyne zwierz, jakiego si boj, to smund...

Jon czu, e ciska go w doku. Jak mona tak traktowa kobiet? Maa Kaja, ktra robia
wszystko, o co j poprosi, ktra bya taka uczynna, z pewnoci zasugiwaa na lepszy los!
- Mylisz o przyszoci?
- Staram si nie myle. Wariuj, jak sobie wyobra, e miaabym mu suy cae ycie. To
nie do wytrzymania... - Nagle Kaja rzucia si twarz na jego kolana, a jej ciao zaczo si trz
od paczu. Jon nie mia wyjcia: zacz gaska j po plecach. W jego mzgu zrodzia si niebezpieczna myl. A gdyby tak zabra Kaj i wyjecha? adne z nich nie miao tu lekkiego ycia...
Daliby sobie jako rad, dwoje dorosych, zdolnych do pracy ludzi...
- Kaja, na pewno jest jakie wyjcie. Nie moesz zmarnowa si u smunda. To bez sensu.
- A jaki mam wybr? - Kaja odgarna z twarzy rzadkie szare wosy i chlipna. - Tat nie
sta na utrzymywanie dodatkowej osoby, a smund zobowiza si, e Teigen bdzie dostawao
nadwyki z smundrud.
- Ale skoro smund nie dotrzymuje umowy, ojciec moe ci przecie stamtd zabra.
- On jako potrafi tat zagada... Zawsze ma co na usprawiedliwienie.
- Czy twj ojciec nie widzi, e to mierdzcy le i pijaczyna?
- Nie chce widzie. - Kaja usiada i zacza ociera zy. Las sta nad nimi ciemny i cichy, ale
czajce si w nim zwierztka nie miay powodu, by obawia si tych dwojga siedzcych obok
siebie ludzi. Od czasu do czasu powiew wiatru przynosi do nich szum Heimsili, a Kaja pomylaa,
e czas stoi w miejscu i e Jon to najmilszy mczyzna na wiecie, bo powica jej tyle czasu. - Ale
co ty robisz tak pno na dworze?
- Czasami nie mog zasn i wtedy jad sobie na taki spacer.
- Czyli nie jeste na wypasie u ony?
- Nie.
Cisza, ktra teraz nastpia, bya brzemienna. Kaja skubaa zapask i miaa wielk ochot
dalej go wypytywa, ale nie chciaa si narzuca. Od ziemi cigno, ale im nie byo zimno.
- Karoline i Marit dadz sobie beze mnie rad, przynajmniej przez jaki czas. - Jon czu, e
musi si wytumaczy.
- Chyba ciesz si, e maj takiego pracowitego gospodarza? Sletten dugo leao
odogiem...
- Roboty jest do, ale ile bym zrobi, one i tak s niezadowolone. - Jon wiedzia, e to
gorzkie sowa, ale nie mg nic na to poradzi. - Czasami myl, e najchtniej by si mnie
pozbyy.
- Nie wolno ci tak mwi! - Kaja spojrzaa z przeraeniem na siedzcego obok niej
mczyzn. Czyby mia dosy Marit?

- Dobrze, ju nie bd. - Jon umiechn si i otoczy Kaj ramieniem. - Tak sobie siedzimy,
dwoje nieudacznikw... Kto wie, moe razem powinnimy stawi czoo yciu? - powiedzia to
artem, ale przecie nie by to do koca art.
- Och, jakebym chciaa si z tego wyrwa... - Kaja bya ju cakiem spokojna; teraz ciko
westchna. - Pojcia nie masz, ile razy pragnam, eby kto mnie podwiz do stolicy albo chocia
do Drammen. Na pewno bym sobie co w miecie znalaza. Ale w ostatniej chwili zawsze brako mi
odwagi... poza tym rzadko jestem sama, smund mnie pilnuje...
- Przykro mi sucha, jak ci jest le. - Jon pogaska j po ramieniu, ale zaraz cofn rk. Ale kto wie, moe tego lata jeszcze si spotkamy w tym miejscu? Bdziemy si nawzajem
pociesza i dodawa sobie odwagi...
Kaja wstaa i gono przekna lin.
- Nie musisz mnie tak aowa. Wiem, e kady ma swoje sprawy i nie ma powodu, eby
czu si za mnie odpowiedzialny.
- Mwi te o sobie. - Jon stan obok niej. - Mio byo z tob rozmawia. Myl, e bd
dzi w nocy dobrze spal. Mam ci odprowadzi?
- Nie, nie, pjd sama. Nie boj si.
Strach przed ciemnoci nauczya si przezwycia, gdy zamieszkaa z smundem, bo noc
staa si wtedy jej sprzymierzecem.
- Dobrej nocy.
Jon ledzi jej posta, dopki nie zlaa si z lasem i nie znikna za zakrtem. Dopiero wtedy
wsiad na konia. Jadc stpa, min drog prowadzc do Rudningen. Ju za pno, eby tam
zaglda.
Jon doszed do wniosku, e nieszczciu Rai winien jest jej ojciec. Chop z Teigen musia
by kiepskim znawc ludzi, jeli odda crk komu takiemu jak pijaczyna smund. Wszystko byo
dla niej lepsze ni ycie, ktre obecnie pdzia. Nawet niepewna podr...
A gdyby poprosi j, by pojechaa z nim do Ameryki? Spyta, czy chce zobaczy Nowy
wiat, odpracowa podr i osiedli si za oceanem? Bya moda i wytrzymaa, nie staaby si
ciarem... I jak przyjemnie byoby pojecha tam z kim! Im wicej o tym myla, tym lepszy mia
humor. On i Kaja, to dopiero byaby podr! A jeeli si zgodzi? Nagle jego myli przybray bardzo
powany, wrcz przeraajcy obrt. Czy moe wzi na siebie odpowiedzialno za wyrwanie jej
std? Czy da rad j utrzyma tam, w obcym kraju? A moe powinien jednak pojecha sam? Nie
musiaby wtedy o nikogo si martwi w razie niepowodzenia.
Takie myli snuy si po gowie Jona, podczas gdy ko sam znajdowa sobie drog do
Sletten. Niech do gospodarstwa sprawia, e mia ochot je wymin i jecha dalej. Niestety

wci jeszcze tu przynalea i mia coraz mniej dni na podjcie decyzji. Niedugo Marit i Karoline
zaczn si zastanawia, co si z nim stao i wyl kogo do wsi. Jeeli zatem zaraz nie wyjedzie,
bdzie musia jecha do nich w gry.
Sztywny ze zmczenia i zmordowany tymi wszystkimi mylami, rzuci si na ko i zapad
w niespokojny sen.
nio mu si spotkanie z Kaj, z dziewczyn, ktra wanie wczogaa si do ka i teraz
leaa tam, patrzc w ciemno.
A Kaja w swoim ku dumaa o tym, e gdyby Jon by wolny, urobiaby go jako, by zabra
j precz z doliny. Ale mia przecie on na utrzymaniu, wic nie byo co liczy na jego pomoc.
Przyjazna pogawdka w mroku nocy te jednak co znaczya. Dziewczyna nie czua si ju tak bardzo sama. Skulia si w ku i zamkna oczy. A moe on jutro znw tam bdzie? Albo pojutrze...

Rozdzia 10
Nastpnego dnia Ole i Sten poszli na obchd gospodarstwa, a Birgit zostaa z Johanem w
domu, by si rozpakowa i zadecydowa, co zabior ze sob do grskiej zagrody. Alette pomoga
jej pilnowa Johana, ktry zdumiewajco szybko poczu si w Rudningen jak u siebie w domu. I
cho Birgit nie moga zapomnie o nieostronoci Alette przy mieszaniu trucizny w dniu mierci
Margit, czua, e Johan jest w jej rkach bezpieczny. Jeeli Ole i shild mieli do dziewczyny
zaufanie, to ona te nie ma powodu do obaw.
- To mio ze strony shild, e pomylaa o ubraniu dla nas - umiechna si Birgit i
okrcia si porodku izby. Miaa na sobie spit pasem szerok zapask o wysokim stanie, a pod
ni bia bluzk w kwiatki. Czua si w tym stroju wygodnie i swojsko, ale kiedy Alette spytaa, czy
chce przykry gow, zdecydowanie odmwia. Kapelusz jako dodatek do stroju podrnego czy
sukni spacerowych owszem, ale chustka na gow nie wchodzia w gr. - Lubi czu we wosach
wiatr i deszcz - wyjania. - Poza tym uwaam, e powietrze robi dobrze wosom.
Alette wcale si nie zdziwia, bo shild rwnie nie lubia chustek, a matka Birgit i Olego
te rzadko przykrywaa czym gow. Poza tym Birgit byo naprawd dobrze z rozpuszczonymi
wosami, ktre mikko i kokieteryjnie opaday jej na policzki.
- Zabior Johana i zapoznam go z obejciem. - Birgit ubraa chopca w krtkie spodenki i
grube skarpety, a potem wyszli na podwrze.
Z rozkosz wcigna w nozdrza zapach smoy bijcy od rozgrzanych socem cian
domostwa, bo by to dla niej zapach dziecistwa. Podeszli najpierw do schodkw spichlerza, ktre
pamitaa jako duo bardziej strome; poza tym jednak budynek wyglda jak niegdy, z gankiem
dookoa piterka i solidn balustrad od strony podwrza.
Dzi chciaa tylko nieco si rozejrze i przygotowa na nadchodzce dni. Nie moga ju si
doczeka codziennych prac takich jak ubijanie masa czy warzenie sera. Do koca roku czekao j
jeszcze mnstwo zaj, wic postanowia sobie dzi zafundowa dzie bez pracy.
- Chod, zajrzymy za stodo - zaproponowaa. - Jak mylisz, gdzie wuj przechowuje
mleko?
- W piwnicy? - Johan ruszy nagle przed siebie, bo wanie odkry potok.
- Tu nie ma tak duej piwnicy jak u nas - powiedziaa Birgit. Nie spuszczaa chopca z oka;
baa si, e mgby wpa do wody. - Wuj musi je chowa gdzie indziej.
Johan zatrzyma si przy miejscu, gdzie potok zosta sztucznie pogbiony. Sta na samym
skraju, wic Birgit wycigna na wszelki wypadek rk, ale chopiec nie mia zamiaru si ruszy.
- Kpa?

- Nie, to tutaj wuj chowa kanki z mlekiem. Tutejsza woda jest za zimna na kpiel.
Johan nachyli si i zanurzy rk w wodzie. Uzna, e wcale nie jest a tak zimna i
powtrzy, e chce si kpa.
- Moemy si wykpa troch pniej - zaproponowaa Birgit, kucajc koo syna.
Naturalnie, e nie odmwi mu tej przyjemnoci! Cho woda wci pyna, w cigu dnia nieco si
nagrzeje od soca.
- Poszukamy miejsca, skd pynie ten potok? - Podaa Johanowi rk i pocigna go za
sob. Miaa wielk ochot wdrapa si wystarczajco wysoko, by mc spojrze na ca wie z gry.
- Stamtd zobaczymy zabudowania tak, jak je widzi orze - paplaa. - Kiedy orze leci wysoko nad
lasem, jestemy dla niego jak mae kreseczki.
- A potok? - spyta Johan.
- A jak mylisz? Jak potok wyglda ze szczytu gry? Johan stan, odchyli gow do tyu i
wyty wzrok,
by zobaczy szczyt, ale do oczu napyny mu zy. Dla takiego maego chopczyka gra bya
zbyt stroma i zbyt wysoka.
- Wiesz co? Myl, e potok wyglda jak srebrna nitka, ktra wije si przez las, a potem
czy si z rzek. - Birgit narysowaa t nitk na piersi syna, a jak dosza do brzuszka, mocno go
tam poaskotaa. Johan rozemia si w gos, a potem kucn, by obejrze z bliska ptasi kupk.
Gdyby to byo w Srholm, od razu postawiaby go na nogi, ale tu mg robi, co chcia. Siada obok
niego we wrzosach i zacza opowiada o tym, co jedz ptaki, o odgosach wydawanych przez
pardwy, o polujcym na nie lisie, o reniferach i o buszujcej noc w piwnicy kunie. Johan spija sowa z jej ust, a Birgit rozkoszowaa si t chwil. Uwielbiaa opowiada mu o czym, co go
naprawd interesowao.
- Renifery niebezpieczne?
- Nie, uciekn, jak nas zobacz. - Birgit postanowia przemilcze, e wujek Ole na nie
poluje i e ich miso jest pyszne. Moe powie mu o tym pniej. - To co, pjdziemy wyej? Z gry
duo wicej zobaczymy.
Johan wsta i ju mia j chwyci za rk, kiedy nagle zobaczy co i pokaza palcem ku
obejciu.
- Mamo, patrz, tata!
Istotnie, na dole zza kuni wyszed Ole ze Stenem; wygldao na to, e zmierzaj ku
najniej pooonemu poletku. Zapewne Ole chcia gociowi pokaza cae gospodarstwo. Obaj znali
si ju wczeniej, nie musiaa wic si obawia, e bd si czu w swoim towarzystwie nieswojo.
Widziaa, e ywo o czym rozprawiaj.

- Tata i wujek pewnie sprawdzaj, czy te kamienne murki s cae. Chod, popatrzymy, czy
tam wyej potok bdzie mniejszy, czy wikszy!
Gawdzc i przekomarzajc si, Birgit i Johan minli niewidoczn ciek prowadzc do
wielkiego kamienia -tajemnego miejsca Hannah. Nieco wyej potok jak w skrca midzy pnie
drzew, by po chwili skrci jeszcze raz i wypyn na otwart przestrze. Birgit uznaa, e jeli dotr do tego miejsca, bdzie to kres ich dzisiejszej wycieczki: stamtd mona ju zobaczy spory
kawa wsi.
- Duo szyszek. - Johan rozglda si pilnie i pod jednym ze wierkw zauway spor
kupk poszarpanych szyszek.
- Tak, ucztowa tu jaki dzicio. - Birgit pucia rk synka i pozwolia mu podbiec do
szyszek. Przypomniaa sobie, jak w dziecistwie wbijali w nie patyczki i bawili si szyszkowymi
zwierztami. Najmilej byo wtedy, jak bawi si nimi Ole, bo mia niezwyke pomysy. Teraz Johan
wzi si za szyszki i zacz je ukada w dwch rzdach: poszarpane w jednym, a cae w drugim.
Pogadywa co do siebie, a Birgit nie przeszkadzaa mu; mieli mnstwo czasu.
Obrcia si ku dolinie, by spojrze z gry na wie, gdy nagle usyszaa jakie dziwne
odgosy dochodzce od strony lasu. Jeszcze zanim zwrcia si w stron skradajcych si krokw,
poczua na plecach zimny dreszcz, gdy wiedziaa, e to nie jest adne zwierz i e nie ma dokd
uciec.
Obrcia si i widzc przed sob pokryt bliznami twarz, stumia rk okrzyk przeraenia.
Dziecko! Musi broni dziecka. Ale synek by tak zajty swoimi szyszkami, e nie zauway
przybysza; nie byo wic powodu niepotrzebnie go alarmowa.
Birgit zmusia si, by pomyle o matce i w gowie zabrzmiay sowa jej zjawy: Jeste
bezpieczna. On nie chce ci zrobi krzywdy".
- Nie poznajesz mnie? - Mczyzna podszed krok bliej i wycign rk. - Dawno si nie
widzielimy.
Birgit zascho w ustach i nie bya w stanie wydusi sowa. Czego on chce? Dlaczego j
ledzi? Nie przyja jego rki, staa sztywno, nie mogc si ruszy. W pamici odyy wspomnienia,
od ktrych zrobio jej si niedobrze. Musiaa jednak wzi si w gar ze wzgldu na Johana.
- Mama? - Johan poj, e nie s ju sami, ale najwyraniej nie mia ochoty odej od
szyszek.
- Tu jestem. Baw si dalej - wydusia z siebie Birgit, patrzc na pooran bliznami twarz
czowieka przed sob. Widziaa teraz wyranie, e twarz ma uszkodzon szczeglnie po jednej
stronie, ale drugi policzek rwnie pokryway drobne blizny. Wosy mu posiwiay i zacz si garbi, ale nie byo w nim krzty niemiaoci.

- Simen - wyszeptaa Birgit ze wstrtem, ale nagle usyszaa gos ojca, e przecie jest
mocna, e sama decyduje o swoim yciu. I e jest jak matka. Teraz powinna udowodni, e ojciec
mia racj.
- Tak, to ja. Wrciem. Simenplassen nie bdzie ju stao puste, przywiozem pienidze.
- Czego ode mnie chcesz? - Kiedy czekaa na odpowied, szmer strumyka brzmia w jej
uszach jak grzmot wodospadu. Miaa ch powiedzie mu, eby sobie poszed, a potem pobiec co
si w nogach do obejcia. Musiaa jednak myle o synku.
- Chc ci tylko powiedzie, e przez cay ten czas o tobie mylaem. To, e spotkalimy si
na statku, e nasze drogi si znw skrzyoway, to musi by znak, nie sdzisz?
O czym on mwi, na miy Bg? - zastanawiaa si Birgit. Powoli zacza si budzi z
odrtwienia, pozbieraa myli.
- Nie sdz - odpowiedziaa krtko i chodno.
- Przecie widz, e jeste matk i masz dziecko, ale i tak jeste mi bliska. Kiedy
wyjedaem do Ameryki, miaem w sercu ran, bo wiedziaem, e ci ju nie zobacz. Wtedy, u
mnie w izbie, miaem wobec ciebie powane zamiary, ale bya za moda. Nic nie rozumiaa.
Simen mwi szybko, bojc si, e Birgit przerwie mu, zanim zdy wszystko z siebie
wyrzuci. Teraz mia okazj, mia j ca dla siebie...
- Pobyt w Ameryce by ciki. Harowaem od rana do nocy, by zgromadzi rodki. A moja
twarz... Nigdy od niej nie uciekn. - Przecign doni po najwikszej blinie i wzruszy
ramionami. - adna kobieta na mnie ju nie spojrzy. Ale to nic, bo odnalazem ciebie.
- Musimy ju wraca. Sten i Ole na nas czekaj. - Miaa do wysuchiwania tych jego
historii, a jego rozbiegane spojrzenie przepeniao j niepokojem.
- Wysuchaj mnie, bagam. W rok po tym, jak znalazem sobie ziemi i zaczem budowa
dom, doszo do awantury midzy Amerykanami a przybyszami. Poszo o najlepsze nowe dziaki;
niektrzy zaczli po nocy niszczy nam narzdzia, ebymy nie mieli ju czym karczowa i
zaorywa, i eby tamci mogli pierwsi zapewni sobie nowe nadziay. Ktrej nocy usyszaem na
zewntrz haas, chwyciem strzelb i otworzyem drzwi, a wtedy kto rzuci si na mnie. Dostaem
noem w twarz, a potem zalaa mnie gorca smoa i wara mi si w skr. Chcieli mi j chyba
wyla przed domem...
Simen przerwa opowie, a Birgit musiaa przyzna, e to straszna historia.
- Mj pobyt w Ameryce by dugim koszmarem; nie tak miao to wyglda. - Tu Simen
zamilk na chwil i zmierzy Birgit od stp do gw. - Ale tobie si niele powodzio, jak widz.
- Dzikuj, jak dotd nie mog narzeka.

- Oczywicie, oboje jestemy zaskoczeni - rozemia si Simen, a wtedy wielka blizna na


jego policzku zawizaa si w supe. - adne z nas nie przypuszczao, e si znw spotkamy, wic,
musimy to potraktowa jak znak.
- Znak czego? - Birgit miotay sprzeczne uczucia. W jednym momencie ogarniao j
poczucie winy i bezsilnoci, w nastpnym gniew i rozpacz. Dokadnie jak wtedy, kiedy bya
dzieckiem, a Simen zwabi j do swojej izby. Ale dzi bya dorosa, samodzielna i moga mu si
odpaci.
- Znak tego, e co nas czy. e twoje ycie sploto si z moim.
- Moje ycie sploto si z yciem mojego ma i mojego syna, a ja nie pragn niczego
innego. Bardzo jestem z moim Stenem szczliwa, a teraz czeka nas przyjemny pobyt u Olego i
rodziny. To, e przypadkiem wsiedlimy na ten sam statek, uwaam za czysty przypadek.
Birgit powiedziaa to lodowatym tonem i Simen powinien by poj, e jego sowa nie
odniosy adnego skutku. Jednake po dugiej i samotnej podry do ojczyzny spotkanie z Birgit
wyzwolio w nim marzenia i fantazje, ktre nie pozwalay zobaczy rzeczywistoci tak, jaka bya.
- Musisz si tylko przyzwyczai do myli o mnie. wiadomo, e jestem niedaleko, w
Simenplassen, da ci odwag i poczucie bezpieczestwa. Wiesz, e moje drzwi bd dla ciebie
zawsze otwarte.
- Nie wiem, jak dugo jeszcze bd otwarte, kiedy Ole dowie si, e mnie ledzisz. - Birgit
niechtnie grozia mu bratem, ale nie widziaa innego wyjcia. - Dam ci dobr rad: trzymaj si z
dala od Rudningen. Nie ycz sobie ci wicej widzie. Czy wyraam si jasno?
- Tak samo harda jak kiedy...
- A ty musisz by chory, skoro tak czatujesz na ludzi. Chod, Johan, tatu na nas czeka.
Simen nie zrobi nic, by j zatrzyma; stal nieruchomo i patrzy, jak podchodzi do syna.
Johan nie mia ochoty odrywa si od szyszek, obcy wcale mu nie przeszkadza. Birgit kucna przy
nim i wysuchaa jego opowieci o szyszkowych ciekach, ktre zrobi. Miaa cay czas
wiadomo, e jest obserwowana, ale staraa si ignorowa nieprzyjemne uczucie, namawiajc
Johana, by wypcha sobie kieszenie szyszkami.
- Bdziemy mieli co pokaza tatusiowi i wujkowi. Napchawszy kieszenie, Johan niechtnie
uj j za rk i ruszyli w d. Mijajc Simena, chopiec spojrza w gr, ale blizny na twarzy
obcego wcale go nie przeraziy.
- Jeszcze si spotkamy! - krzykn Simen za Birgit.
- Co za aosny staruch - powiedziaa Birgit gono do siebie. Nawet jednym sowem nie
okaza skruchy za to, co jej kiedy zrobi...
- Staruch - powtrzy Johan.

- Teraz znajdziemy tatusia i opowiemy mu o szyszkach. - Zatrzymaa si przed grubym


korzeniem przecinajcym ciek. - A to musimy przeskoczy. - Chwycia chopca mocniej za rk
i policzya: - Raz, dwa, trzy! - Na trzy" podskoczyli i wyldowali po drugiej stronie korzenia. Robili to samo w Srholm za kadym razem, gdy napotkali jak przeszkod, i za kadym razem byo
to dla nich co specjalnego.
Rzuciwszy spojrzenie za siebie, Birgit stwierdzia, e Simen nie idzie za nimi, co mocno j
uspokoio. Nie grozi jej niczym i przemawia agodnie, ale przeraaa j myl, e stale jest w
pobliu. Co moe mu jeszcze strzeli do gowy?
Ole odczuwa przyjemno z obcowania ze Stenem. Szwagier wypytywa go o wszystko w
zwizku z gospodarstwem i z zainteresowaniem sucha tego, co Ole ma mu do powiedzenia.
Niejedno rnio si od jego dowiadcze z Srholm, ale znalaz te sporo podobiestw. Tak samo
trzeba byo spieszy si z zasiewem, pogoda bya rwnie wana dla zbiorw, sprzt musia by tak
samo rychtowany na wiosn i tu te trzeba byo zbiera z pl kamienie. Inny by tu tylko zakres
robt polowych, uksztatowanie terenu, liczba koni i pomocnikw do pilnych prac. W majtku mieli
te nieco nowszy sprzt, ale nie rzucao si to tak bardzo w oczy.
Ole chtnie wchodzi w szczegy, bo mia co do Stena pewien plan: liczy mianowicie na
to, e szwagier chtnie pomoe mu w pracach gospodarskich i dlatego postanowi wtajemniczy go
we wszystko od razu.
- U Monstrupa wszystko idzie dobrze? - Ole skorzysta z okazji, by dowiedzie si, jak maj
si sprawy w Kopenhadze. Pniej i tak przejrz dokadnie rachunki z majtku i banku, ale
dlaczego nie mia ju teraz z grubsza si zorientowa?
- Owszem; bdziesz zadowolony, jak zobaczysz wykazy. - Sten mg to powiedzie z dum,
bo dobrze wszystkim zarzdza. - Po ustpieniu bankiera Thomassena pojawio si mnstwo
nowych klientw, ale wielu musielimy odprawi z kwitkiem. Bo inaczej naleaoby zatrudni wicej ludzi, a tego przecie nie chcesz?
- Hmmm. O tym musicie zdecydowa ty i Birgit. Ole i jego szwagier dochodzili do
kamiennego murku
na samym skraju posiadoci. Ole namwi Stena, by tam poszli, pod pretekstem
sprawdzenia czy murek si nie zawali; kamienie leay oczywicie tam gdzie zawsze, tak samo od
wielu lat, ale Ole mia swoje powody, by tu zajrze. Zbliyli si teraz do maego opuszczonego
gospodarstwa pod samym lasem. Od lat w Simenplassen nikt nie mieszka, pola i pastwiska byy tu
zupenie zaronite. Przez krtki czas gospodarstwo dzierawia pewna moda para, ale poza tym
nie zajmowa si nim nikt.

- Jeeli rozszerzymy dziaalno na nowych klientw, przysporzy nam to mnstwo roboty dry temat Sten. - W tej chwili mamy solidnych klientw i niskie ryzyko strat. - Schyli si i
odrzuci spod ng such ga. - Wol by ostrony. Uwaam, e co rok powinnimy si wiza
najwyej z dwoma, trzema nowymi klientami, i to starannie dobranymi.
- A wtedy bank Monstrupa bdzie mia opini banku dla wybranych?
- W kadym razie banku, z ktrym wszyscy chc robi interesy! - Sten rozemia si, ale
uwaa, e Ole nie jest daleki od prawdy.
- To, co mwisz, brzmi bardzo rozsdnie - powiedzia Ole, idc wzdu potu w kierunku
zachodnim. Po chwili znaleli si tak blisko Simenplassen, e mogli dojrze podwrko. Ole
zatrzyma si i bystro rozejrza dookoa: mia przeczucie, e obejcie ju nie jest opuszczone.
- To cz Rudningen?
- Nie, gospodarstwo to oddzielio si od nas wiele lat temu. - Olemu nie chciao si
opowiada historii o parobku i sucej, ktrym je podarowano.
- Wyglda na opuszczone. - Sten zauway wysok traw wok domu i brak wydeptanych
cieek.
- Tak, ale zastanawiam si... - Ole podszed jeszcze bliej, by zobaczy chaup od frontu i
jego podejrzenie znalazo potwierdzenie: przed drzwiami wida byo lady stp i staa tam jaka
zamknita skrzynia. - Po drodze z Christianii nie spotkalicie przypadkiem kogo, kto jecha w tym
samym kierunku?
- Nie... - Sten zastanawia si przez chwil, ale nie przypomina sobie adnych wozw
jadcych dolin w tym samym czasie. - Ale by jeden czowiek... - Czy mia opowiedzie o
mczynie z bliznami, czy lepiej po prostu zapomnie o tym epizodzie? - By czowiek, ktry
wystraszy Birgit na naszym ostatnim noclegu... - Waciwie dlaczego nie mia opowiedzie?
Prdzej czy pniej sprawa i tak by wypyna w rozmowach. - Bylimy na tym samym statku z
Danii, a Birgit baa si, e on z jakiego powodu bdzie nas ledzi. Musz przyzna, e nie braem
jej obaw powanie, dopki ten kto nie zaskoczy jej wieczorem, gdy wysza na chwil z domu.
Sten opowiedzia o zdarzeniu za chlewni, a szwagier w zamyleniu zmarszczy czoo. Czy
co byo nie tak? Czy Ole zna czowieka z bliznami?
- Wrci. Waciciel tego obejcia powrci. - Ole powiedzia to raczej do siebie ni do
Stena. Co za diabelski przypadek, e Simen pojawi si tu akurat teraz. Po tych wszystkich latach
musia powrci akurat wtedy, kiedy przyjechaa Birgit! Tak, tak... Jego siostra bya doros kobiet
i zdarzenie w Simenplassen na pewno pogrzebaa ju w pamici, ale mimo to... - Czowiek, ktrego
spotkalicie na statku i ktry chcia rozmawia z Birgit, to Simen. To jego gospodarstwo, ale on
wiele lat temu wyjecha do Ameryki. Wrcz nieprawdopodobne, e przyjecha tu razem z wami.

- A wic to dawny ssiad, ktry chcia si przypomnie? - Sten nie rozumia reakcji Olego,
bo szwagier nie okaza ani radoci, ani specjalnego zainteresowania powrotem ssiada.
- Mona i tak powiedzie. Czy Birgit opowiadaa ci o nim?
- Nie przypominam sobie.
Ole kopn jaki kamie, a potem ruszy wzdu pola, by si std oddali. Czy dobrze zrobi,
jeli opowie o tym, co przydarzyo si siostrze w tamtej izbie? To, e sama mowi o tym nie
opowiedziaa, oznaczao zapewne, e nie chciaa rozdrapywa starych ran. Ale dla Stena moga to
by wana informacja, choby po to, eby unika tego miejsca i tego czowieka.
- Uwaam, e powiniene wiedzie, co tu si stao - zacz Ole, a potem opowiedzia w
prostych sowach o caym zdarzeniu i jak bardzo po tym, co si wtedy stao, Birgit zamkna si w
sobie. Przyzna te, e sam czuje si troch winny, chocia nie by w stanie temu zapobiec.
Sten sucha niskiego gosu Olego, czujc ciarki na plecach. Cho gos szwagra by
spokojny, czuo si, e nim samym miotaj emocje. Nic dziwnego, e Birgit zaniepokoia si, kiedy
poczua si ledzona. Biedna Birgit! Dowiadczya najgorszej strony mskiej natury... Przypomnia
sobie Poula Lundeby i nagle poj, dlaczego Birgit tak dugo si wahaa, zanim zgodzia si na
zarczyny. Nie ufaa mu, nie wierzya, e naprawd j kocha.
- Mwisz, e ten czowiek ma ca twarz w bliznach -powiedzia Ole. - To tumaczy,
dlaczego go nie rozpoznaa.
- Wiedziaa, e go ju kiedy spotkaa, ale nie pamitaa, kto to jest. - Sten by zy na siebie,
e nie przej si od razu sowami Birgit. Ale skd mia wiedzie... - Teraz rozumiem jej niepokj.
- Jutro jedziemy w gry i bdziemy si trzyma z dala od Simenplassen przez cae lato postanowi Ole. - Ale powiem jej, kim by ten wasz wsppasaer - Ole umiechn si krzywo eby bya przygotowana nastpnym razem, jak go zobaczy.
- Hej, hej! - usyszeli nagle, a jak podnieli oczy, zobaczyli, e z obejcia machaj do nich
Johan i Birgit.
Ole i Sten pomachali im w odpowiedzi i ruszyli pod gr ku domostwu. Widzieli z dou, jak
Johan rwie si, by popdzi im na powitanie, i jak Birgit go przytrzymuje. Dopiero gdy wyszli zza
stodoy, pucia syna, a ten rzuci si Stenowi w ramiona. Ojciec podnis Johana wysoko w gr, a
chopiec krzykn radonie:
- Jestem orem!
- Ogldalicie posiado? - spytaa Birgit, przygldajc si ubraniu Stena. Mia na sobie
nieco za due niebieskie spodnie, koszul z grubego materiau i brzowy kaftan, na nogach
zakupione jeszcze w Christianii buty z cholewami z grubej skry. - Ubrani jestecie jak do pracy.

- Zawsze jest co do roboty, sama wiesz. - Widzc zaskoczone spojrzenie Birgit, Ole poj,
e siostra nigdy nie widziaa ma tak wystrojonego. - W Rudningen miejskie ubrania si nie
sprawdzaj. Ty za to wci jeste elegancka!
Birgit obrcia si dookoa i dygna.
- A jaka miaabym by? To zwyka suknia, nadaje si do pracy.
- I do spacerowania - drani si z ni Ole. - Daleko bylicie?
- Kawaeczek. - Birgit odwrcia si do Johana. Pokaesz wujkowi, co masz w kieszeniach?
Chopiec zacz wyjmowa z kieszeni szyszk za szyszk, a oni gono wyraali swj
podziw. Najgorliwszy okaza si Sten, ktry usiad na ziemi przy synku, podczas gdy Ole i Birgit
dalej stali.
- Zupenie jak my, kiedy bylimy mali - zamia si Ole.
- Jako starszy brat nie miaem z tob atwego ycia.
- To moje najprzyjemniejsze wspomnienia. Pamitasz, jak uczye mnie jedzi konno? To
bya dopiero rado!
- Pewnie, e pamitam. Pamitam kade nasze lato w grach - umiechn si Ole.
Birgit spojrzaa tsknym wzrokiem na dolin. Nastpnego dnia wyrusz do letniej zagrody.
Oczyma wyobrani ju widziaa tamtejsz chaup, jezioro, rzeczk i stodk. Jak wspaniale
bdzie tam si znale!
- Nie mog si doczeka tamtejszych zachodw soca
- westchna. - Powiedz, dlaczego kazae nam tak szybko wyjecha?
- Wybucha nowa epidemia cholery i tym razem bdzie duo ofiar, bd umiera i biedni i
bogaci, bo choroba nie oszczdzi adnej dzielnicy. Uznaem, e powinnicie wywie Johana,
zanim zachoruje.
- A wic chodzio o choler... - Sten domyla si tego, ale nie by pewien. Poj, e
wyjedajc ju teraz, mieli duo szczcia. - A jak bdzie w Norwegii?
- Christiania i Kopenhaga strac duo ludnoci, najlepiej wic przez pewien czas trzyma si
od nich z daleka. - Ole popatrzy w kierunku Simenplassen, a potem zerkn na siostr i a si
wzdrygn, napotykajc jej wzrok. Wiedziaa o czym myli brat, mg wic rwnie dobrze oznajmi
jej to teraz. - Wyglda na to, e w Simenplassen kto jest - powiedzia, patrzc uwanie na Birgit. Simen wrci z Ameryki.
- Wiem.
Odpowied bya tak spokojna i zaskakujca, e obaj mczyni spojrzeli na ni pytajcym
wzrokiem.
- Rozmawiaam z nim.

- To ten z bliznami? - Sten wsta i podszed do niej.


- Tak. Od razu mnie rozpozna.
- Zaczai si na ciebie nad potokiem? - Ole od razu poj, e musiaa dopiero co rozmawia
z ich ssiadem.
- Tak. - Birgit z rezygnacj pokrcia gow. - Uwaam, e jest obkany. Opowiada, e to
przeznaczenie znw skrzyowao nasze drogi i e to jest jaki znak. Pojcia nie mam, o czym
mwi.
- Birgit, chyba nic ci nie zrobi? Ani Johanowi? - Sten pogaska on po policzku, w oczach
mia niepokj.
- Nie, chcia tylko pogada. Nie prbowa mnie zatrzymywa. Na szczcie Johan by tak
zajty szyszkami, e nie sysza, co on mwi.
Olemu a pociemniao w oczach. Jeeli Simen postanowi azi za Birgit i utrudnia jej
ycie w Norwegii, to si mocno przeliczy. Bdzie si trzyma z dala od Rudningen
i jego rodziny, ju on, Ole, postara si o to.
- Jutro jedziemy w gry, nie musimy zatem si martwi o tego Amerykanina - powiedzia
Ole, starajc si nada gosowi beztroskie brzmienie. - Sten, pomoesz mi przenie kamie
szlifierski ze stryszku w stajni? - zwrci si do szwagra. - Ju dawno miaem to zrobi.
- A my idziemy pomc Alette w kuchni - zadecydowaa Birgit. Nie miaa ochoty zostawa
tu i naraa si na kolejne spotkanie z Simenem. Co prawda nie odwayby si wej na ich
podwrze, ale mgby szpiegowa j ze skraju lasu, a to te byoby wysoce nieprzyjemne.
Pnym wieczorem, kiedy Birgit i Sten udali si na spoczynek, Ole cicho zamkn za sob
drzwi wejciowe i dugimi krokami ruszy w d ku polom. Szed t sam drog co wczeniej ze
Stenem, ale teraz by sam i udawa si tam w zupenie innej sprawie. Po kilku minutach by ju w
Simenplassen i wielk pici uderzy dwa razy w drzwi chaupy. Byo pno, ale zupenie si tym
nie przejmowa.
Ale Simen jeszcze si nie pooy spa, bo Ole po chwili usysza kroki, a potem otwary si
drzwi. Mczyzna, ktry na niego teraz patrzy, wyglda cakiem obco: twarz mia tak
znieksztacon bliznami, e waciwie nie do rozpoznania. Trudno byo uwierzy, e to Simen, jego
dawny parobek. Mia jednak znajomy bysk w oku i tak sam jak kiedy czupryn: Ole pomyla
sobie, e to taki typ, ktremu wosy nigdy si nie przerzedz.
- A wic wrcie? - powiedzia Ole bez adnych wstpw.
- A owszem. Wejdziesz?
- Nie, dzikuj. Wieczr mamy ciepy.

- Jak widzisz, ycia w Ameryce lekkiego nie miaem, ale dalej mog pracowa i ruszam si
niezgorzej... Odoyem te troch grosza.
- To dobrze - odpar Ole sucho. - Obejcie potrzebuje remontu, no i trzeba bdzie kupi
jak trzod.
- No, troch roboty z tym bdzie - mrugn do niego Simen i spojrza na poletka, nalece
do gospodarstwa. -Ale dobrze by z powrotem w domu.
- O ile ci znam, szybko postawisz gospodarstwo na nogi. - Ole nie potrafi by bardziej
oschy, stojc twarz w twarz z kim, kto budzi lito. A Simen na pewno umia to wykorzysta.
- W porwnaniu z tym, co miaem tam, to tylko spachetek ziemi, ale i tak z radoci si za
niego wezm.
- To dobrze. - Ole odchrzkn i spojrza Simenowi prosto w oczy. - Syszaem, e spotkae
moj siostr i jej rodzin. Birgit opowiedziaa mi o podry z Christianii i jak si wydaje, spotkaa
j po drodze nieprzyjemno.
-Tak?
- Posuchaj, Simen: jeeli mamy zachowa dobre stosunki, najlepiej zrobisz, jak bdziesz si
trzyma od niej z daleka. To nie proba, ale ostrzeenie. Jeeli nie zostawisz jej w spokoju, obiecuj
ci, e nie doyjesz tu staroci.
- Teraz mam pienidze. Jestemy jak rwny z rwnym. - Jakie znw pienidze? - Ole nie
rozumia, o czym tamten mwi i zirytowany wzruszy ramionami.
- Niektrzy myl, e mog innym dyktowa warunki, bo maj po temu rodki. - Simen
umiechn si chytrze. Nauczy si umiecha bez podnoszenia kcikw ust do gry, by z blizn nie
robiy si wzy. - Ci, co ciko haruj, by zarobi na ycie, musz im si nisko kania i okazywa
szacunek.
- Nie bardzo rozumiem, o czym mwisz. Jeli ci si w tej Ameryce powiodo i odoye
pienidze, to wspaniale; naley ci si podziw. A ze swoimi pienidzmi rb co chcesz. - Ole cofn
si na podwrze. W sposobie mwienia Simena pobrzmiewao co niepokojcego: by jakby
mechaniczny, bez uczucia, i Ole nie bardzo wiedzia, co o tym myle.
- Nie moesz ju mn dyrygowa. Nie moesz ze mn robi tego, co kiedy, czasy si
zmieniy.
- Ale dalej mog ci nakaza, eby zostawi moj siostr w spokoju. Ani Birgit, ani jej m,
ani ja nie yczymy sobie, eby za ni azi i opowiada jej jakie gupstwa. Chyba nie po to
wrcie, eby straszy ludzi?
- To bogacze strasz ludzi, czasem nawet nie wiedzc, e to robi. Ale z przeznaczeniem
nikt nie wygra.

- Ale ja z Simenem w Simenplassen jak zechc, wygram. Nikt w Rudningen nie zapomnia,
co kiedy zrobie Birgit, ona te nie zapomniaa. - W gosie Olego zabrzmiaa teraz grona nuta. To, e dugo ci nie byo i e stane na nogi, niczego w tej paskudnej sprawie nie zmieni.
Ole wyprostowa plecy i podszed do niego blisko. Growa nad Simenem, ktry wyglda
przy nim jak chopczyk. Spojrza na niego twardym wzrokiem.
- Czy wypowiedziaem si dostatecznie jasno? Zrozumiae mnie?
- Rozumiem, e twoja siostra jest zbyt wita, eby zadawa si ze zwykymi ludmi. - W
oczach Simena pojawiy si kpice byski. - Ale ja jej nie mog zabroni latania za mn.
- Pamitaj, co ci powiedziaem, to nie bd ci musia znw niepokoi. Dobranoc.
Idc ku Rudningen, Ole by mocno wzburzony. Ten chop mia co z gow. Nie wiadomo,
co si z nim dziao na obczynie, ale jeszcze zanim wyjecha, pokaza si par razy z dziwnej
strony. Moe jego zachowanie w stosunku do Birgit bya wyrazem niezrwnowaenia? Kiedy
Simen nie mg ju go widzie, Ole zwolni kroku. Wieczr przeszed w noc i piew ptakw ucich.
Niebo byo takie, jak zwykle latem przy dobrej pogodzie: ogromne, granatowe i... kuszce. Olemu
podobao si to niebo i ten wieczr, ale nie spotkanie z Simenem. Chop by nieobliczalny i moe
sta si trudnym ssiadem. Ole przelaz przez kamienny murek i poszed dalej drog. Pociesza si
myl, e w grskiej zagrodzie nic im nie bdzie przypominao o Simenie. A jesieni si zobaczy.
Musia jednak przyzna, e powrt ssiada zami rado z wizyty duskiej gazi rodziny.

Rozdzia 11
Przy spotkaniu z shild i blinitami byo mnstwo miechu; popyny te zy radoci.
Birgit i Sten mieli dla wszystkich prezenty i wieczr, w ktrym przybyli do letniej zagrody,
zamieni si w jedno wielkie wito...
Wkrtce jednak przysza pora sianokosw i dla wszystkich znalazo si zajcie. Sten
nauczy si macha kos, Birgit znakomicie dawaa sobie rad z drewnianymi grabiami, HannahKari pilnowaa Johana, a Knut, ktry bardzo ju wyrs, pomaga Stenowi. shild i Ole artowali i
miali si jak za dawnych czasw, w zagrodzie nastao nowe ycie.
Pewnego dnia przy praniu kobiety zaczy rozmawia 0 przyszoci Hannah. shild
owiadczya, e crka przypuszczalnie spdzi jaki czas w Christianii, by nauczy si tam
prowadzenia domu i gotowania wykwintnych potraw.
- Moe jej si to przyda - dodaa i spojrzaa na Hannah-Kari.
Dziewczynka nie odpowiedziaa, skina tylko gow. Rozmawiali o tym w domu wiele razy
i Hannah-Kari zacza przyzwyczaja si do tej myli. Mieszkanie w wielkim miecie jawio jej si
jako co ekscytujcego, ale i troch przeraajcego; miaa na to jednak wielk ochot. Matka
zapewnia j, e w kadej chwili bdzie moga wrci do Rudningen, i to dziewczynk uspokajao.
- A nie chciaaby pomieszka troch w Srholm? - spytaa Birgit, mieszajc gotujce si
pranie dugim drgiem. Na szczcie dzie nie by upalny, wic gorc par z kota dao si jako
wytrzyma.
- Pewnie, e bym chciaa. Ciocia mogaby mnie uczy...
- Naturalnie. - Birgit umiechna si i spojrzaa pytajco na shild.
- Prawd rzekszy, bralimy t moliwo pod uwag -odrzeka shild, ktra ucieszya si,
e propozycja wysza od Birgit. - Ale pomylelimy, e aby zyska troch dowiadczenia, HannahKari powinna najpierw i na sub u obcej rodziny. Moe dopiero potem pojedziesz do Srholm?
- zwrcia si do crki z umiechem. Umiech ten mia waciwie za zadanie doda otuchy jej
samej, bo myl o wysaniu Hannah-Kari do stolicy napeniaa jej serce niepokojem.
- Ju i tak sporo umiesz. - Birgit wiedziaa, e jeli chodzi o prace domowe, dziewczynka
otrzymaa staranne przygotowanie.
- Tak, idzie jej ze wszystkim doskonale, ale midzy prowadzeniem domu tutaj a w miecie
jest ogromna rnica. - Ku wielkiej irytacji crki odpowiedziaa za ni matka.
- Pewnie, zawsze mona si czego nowego nauczy - sapna Birgit, ocierajc pot z czoa.
- Tak czy owak, my bardzo bymy si cieszyli, gdyby przyjechaa do Srholm.

- A nie mog tam od razu jecha? - Hannah-Kari troch bala si suby u obcych i kiedy
matka poruszaa ten temat, szybko przytakiwaa, eby przestano na ten temat rozmawia.
- Takie ycie na co dzie z rodzin w Christianii sporo ci da. - shild czua, e musi by
troch szorstka, bo wiedziaa, e crka boi si obcego domu. - Wikszo dziewczt w twoim wieku
idzie na sub do obcych.
- A potem przyjedziesz do nas - pocieszya j Birgit. Wiesz, to nie bdzie tylko cika
praca... - Tu mrugna do Hannah-Kari. Nie chciaa wchodzi szwagierce w parad.
- No dobra. Idziemy z tym do rzeki. - Kobiety wydobyy parujc pociel z kota i
przeoyy j do duych koszw. Birgit cieszya si, e zaraz wejdzie do wody, by puka pranie.
Dziwne, jak szybko Srholm stao si czym odlegym, pomylaa, stawiajc kosze na brzegu.
Przyjechali dopiero par tygodni temu, a wydawao jej si, e mieszka tu od zawsze.
Wyprostowaa plecy i spojrzaa w kierunku gr. Przypomniaa sobie, jak ich matka czsto
wdrowaa tam bez celu, po prostu, eby popatrze, zupenie jak dzisiejsi podrni. Bywali tu teraz
Duczycy i Anglicy, i wszyscy zachwycali si piknem tutejszej przyrody. Birgit zgadzaa si z
nimi w caej rozcigoci: gry byy tu bardzo pikne. Moe wemie ze sob blinita i powdruje z
nimi w gr rzeczki? Jeeli siano bdzie scho bez zakce, zaproponuje im tak wycieczk.
- Kto tam jedzie - powiedziaa shild, trcajc szwagierk w bok. - Mylisz, e to
wczdzy?
Na zboczu poniej zobaczyli trzy konie i picioro ludzi. Dwoje siedziao na koniach,
pozostali szli obok zwierzt. Trzeci ko cign wz, na ktrym nikogo nie byo.
- Miejmy nadziej, e nie. - Birgit wzdrygna si na wspomnienie natrtnych i bezczelnych
wczgw, ktrych spotkali pod Gulsvik.
- Wygldaj na zmordowanych - mrukna Hannah-Kari, ledzc wzrokiem mczyzn na
przedzie. Szed ciko, utykajc lekko na lew nog.
- Pewnie id do wsi, eby rozbi tam na noc obz. -shild schylia si, zanurzajc biae
przecierado w wodzie. Wprawnymi ruchami przecigna je kilka razy pod prd, a potem wya i
powtrzya pukanie. eby tylko ci ludzie nie przeszli na ich stron rzeczki! Z wczgami nie
chciaa mie nic do czynienia. Spojrzawszy za siebie, zobaczya zmierzajcego ku nim Knuta i
powanie si zaniepokoia. Czy nie powinien zajmowa si ostrzeniem kos?
- Id tutaj... - szepna Birgit, ale szum rzeki zaguszy jej sowa.
- Kto to jest? - spytaa shild syna, prostujc si. - Wczdzy?
- Nie - odpar Knut, krcc gow; patrzy uwanie na zbliajcych si ludzi i konie.
Dopiero teraz zobaczyli, e na wozie ley jaki tumok i e przybysze maj powane miny.
Odzie mieli bardzo znoszon, ale nie wygldali na wczgw.

- Niech bdzie pochwalony. - Mczyzna na przedzie zdj czapk. - Piknie pooona


zagroda!
- Tak, mamy tu nieze pastwiska, siana te mamy sporo - odpara shild, wycierajc rce o
fartuch. - Z daleka idziecie?
- Chcemy doj do rda, do Skogshorn. Mamy nadziej, e tamtejsza woda pomoe. Mczyzna skin gow w stron tumoku na wozie. - Brat nam zachorza. Liczy sobie dopiero
dziewitnacie lat, mamy nadziej, e cudowna woda mu pomoe.
- Jestecie rodzestwem? - shild przyjrzaa si dokadniej ich twarzom; dwie z dziewczt
byy bardzo do siebie podobne. Ocenia, e wiek przybyszw zawiera si pomidzy dwudziestk a
czterdziestk.
- Tak, jestemy z gospodarstwa w Rsdalen.
- To dugo szlicie przez gry - powiedziaa Birgit z podziwem. Naprawd musieli kocha
swojego brata.
- Nasza matka zmara w poogu po urodzeniu najmodszego, a on, znaczy Oddgeir, zawsze
sabowa. Na wiosn mu si bardzo pogorszyo: po orce i nawoeniu nagle dosta gorczki i
ktrego dnia ju si nie podnis.
- Razem prowadzicie gospodarstwo? - spytaa shild, zwracajc si do jednej z dziewczt.
- Od mierci taty mieszkamy razem i dajemy sobie jako rad. - Dziewczyna miaa miy
gos, bya starsza, ni moga si na pocztku wydawa.
- Oddgeir to nasz ulubieniec, zawsze nas bawi i poprawia nam nastrj... Bez niego dawno
bymy sobie dali spokj z gospodark - wyjani jeden z braci.
- Moe wydawa si dziwne, e tak razem idziemy przez gry, ale w ten sposb
przyniesiemy wicej cudownej wody, no i... jestemy blisko siebie.
Birgit pomylaa, e to ostatnie jest pewnie dla nich najwaniejsze, poniewa modzieniec
na wozie lea cakiem bez ycia. Jeeli umrze po drodze, przynajmniej wszyscy bd wtedy przy
nim.
- Zaraz pjdziemy dalej, ale chtnie kupilibymy troch mleka i sera, jeli si da.
Knut sta cay czas, uwanie suchajc, a teraz spojrza na matk i kiwn gow. Ci ludzie
mwili prawd i nie byo powodu, eby ich nie ugoci. shild ruszya w stron zagrody.
- Nieprzytomny? - spyta Knut.
Rodzestwo spojrzao na niego i kiwno gowami.
- Twardo pi.

Nic ju nie mwic, Knut podszed do wozu i odsun brudne koce, ktrymi przykryty by
modzieniec. Spoczywa na stosie starych futer, pod gow mia poduszk wypchan som, lea
wic wygodnie. Twarz chorego bya blada, rce sine, oddech saby.
Knut zamkn oczy i nagle poczu, jakby jaki niezmierny ciar przygnit mu ramiona, a
gow wypeni ow. Zmusi si jednak, by sta prosto i z najwyszym trudem podnis rk i
dotkn chorego. Skra modzieca bya wilgotna i prawie ju martwa, ale gdzie tam w rodku koatao si jeszcze ycie.
- Duo syszelimy o wodzie ze rda na wielkiej grze - szepna jedna z dziewczt.
Podesza do wozu i spojrzaa smutno na brata. - To nasza ostatnia nadzieja.
Knut nic nie odpowiedzia, patrzy na chorego. Po chwili dostrzeg wok chopaka sab
powiat, a to znaczyo, e wci tli si w nim iskierka ycia.
Birgit staa nieruchomo, obserwujc Knuta. Syszaa, e odziedziczy po ojcu szczeglne
zdolnoci, nie zdziwia si wic, kiedy ten wdrapa si na wz i usiad koo chorego. Obiema
domi uj jego rk, lekko j cisn i znieruchomia, patrzc w niebo i pitrzce si nad nimi
gry.
Przybya gromadka przygldaa si bez sowa. Czas stan w miejscu: tylko woda pyna
dalej w potoku. Bielizna leaa na stosie na kamieniach, czekajc na wypukanie. Hannah-Kari
wci trzymaa w rku poszewk, ale zapomniaa o pracy i teraz nie odrywaa oczu od brata. Konie
od czasu do czasu machay ogonami; kiedy ogon konia przy wozie taczy przy chorym, zakca
oglny bezruch, ale jednoczenie w dziwny sposb dawa nadziej. Ciche skrzypienie uprzy i
wozu mieszao si z szumem rzeczki i te zwyczajne dwiki pomagay rodzestwu widzie
postpowanie Knuta jako co przyjaznego. Nikt nie odway si przerwa ciszy rozmow, a
dziewczta wycofay si ostronie, by obmy policzki wod. Birgit uznaa, e cho twarze maj
wskie i blade, ich ciaa s pene i wygldaj zdrowo; dziewczta zmizerniay zapewne wskutek
zamartwiania si o brata.
- eby tylko dotrwa do rda - szepn najstarszy z braci. - W ostatnich godzinach mocno
mu si pogorszyo.
- Jak to si zaczo? - spytaa go szeptem Birgit, ale musiaa podnie gos, by byo j
sycha poprzez szum potoku.
- Dokadnie nie wiemy. Ktrego dnia ostrzy kos, paskudnie zaci si w gole i zacz
sabn, mimo e rana si zablinia.
Birgit przypomniaa sobie Brem, kiedy bywaa wrd chorych w tamtejszym lazarecie. Czy
moga w czym pomc? Nie, nie widziaa tam podobnych przypadkw... Ale co waciwie Knut
chcia zrobi? Ole wspomnia kiedy w licie, e chopak najwyraniej odziedziczy pewn

umiejtno po Psiarzu, ale tu nie byo przecie adnego krwotoku. Birgit zerkna teraz ciekawie w
stron wozu: Knut siedzia zupenie nieruchomo, oczy mia zamknite, mocno trzyma rk
chorego. Czoo mu lekko byszczao od potu, oddycha gboko. Birgit stwierdzia, e chopiec
przypomina jej Olego. Nie by tak masywny, ale w ustach i oczach mia co z ojca; mia te
podobne, krcone wosy. Jego donie byy rwnie due jak u ojca, ale palce wyglday na mikkie i
zrczne. Birgit przyjrzaa im si kiedy ukradkiem przy posiku i stwierdzia, e nadaj si do gry
na szpinecie. A niewielu mczyzn mogo si pochwali umiejtnoci gry na tym instrumencie.
Od strony zagrody da si nagle sysze wesoy miech dziecka i Birgit ujrzaa Johana,
cigajcego si z Alette. Zobaczya te, e idzie ku nim shild i e na skraju lasu obok obory stoj
Ole i Sten. Zdziwio j, e mczyni jeszcze do nich nie podeszli, by sprawdzi, co si dzieje.
shild przyniosa dwa koszyki pene ywnoci, a teraz zaprosia rodzestwo do jedzenia.
- Jeli nie pogardzicie?
Przybysze nagle si oywili, a shild poja, e od dawna nie mieli nic w ustach. Obesza
wszystkich po kolei z koszykami, czstujc.
- Do rda macie jeszcze daleko, wic najedzcie si na zapas.
W odpowiedzi pokiwali tylko gowami, bo siedzcy na wozie Knut wprawi wszystkich w
uroczysty nastrj, ktrego nie chcieli zakci rozmow o codziennych sprawach. Wszyscy bali si,
e Oddgeir lada chwila umrze.
Hannah-Kari dostaa kubek mleka, ale reszta jedzenia przeznaczona bya dla wdrowcw.
Obejmujc swj kubek domi, Hannah-Kari patrzya uwanie na brata. Wygldao na to, e
cakowicie zapomnia o otoczeniu, tak jak za kadym razem, kiedy gra na skrzypkach. Kiedy jego
smyczek zaczyna galopowa po strunach, tak samo zamyka oczy i zapomina o caym wiecie.
- Ole i Sten reperuj grabie - poinformowaa szeptem szwagierk shild. - Ole uzna, e
Knut powinien zaatwi to sam. Powiedzia, e sobie poradzi.
Birgit mocno si zdziwia, ale wiedziaa, e Ole zwykle wie, co mwi. By moe
rodzestwo wspomni kiedy t chwil z wdzicznoci. Chwil, w ktrej ich brat cichutko odszed
do krlestwa niebieskiego... Przekonana bya, e Oddgeir jest ju jedn nog tam, po tamtej stronie.
- Musi teraz duo odpoczywa. Nie moe jecha z wami do Skogshorn. - Knut puci rk
Oddgeira i zeskoczy z wozu. Mia twarz kogo, kto wanie obudzi si z dugiego snu. - Mamy dla
niego miejsce?
- Oczywicie - odpowiedziaa shild, chocia miejsca nie byo: chaupa bya przecie pena
ludzi. Wiedziaa jednak, e co si dla chorego znajdzie.
- Nie, musimy sprbowa go dowie do celu - powiedzia najstarszy z braci, wstajc i
otrzepujc spodnie. - Inaczej caa podr bdzie na darmo.

Knut wymieni spojrzenia z matk, po czym shild zabraa gos:


- Niech Oddgeir tu odpocznie, podczas gdy wy pojedziecie po wod. Bdziecie mieli na
wozie miejsce na wicej wiader, poza tym bez chorego bdziecie mogli znacznie szybciej jecha.
Bracia i siostry popatrzyli po sobie i zaczli midzy sob szepta. Jeli brat umrze, a ich
przy nim nie bdzie, caa ta gromadna wyprawa straci sens. Jednoczenie jednak rozumieli, e brat
cierpi, kiedy wz podskakuje na wybojach.
- Nie umrze pod wasz nieobecno - powiedzia spokojnie Knut, drapic konia pod
grzywk na czole. By ju gotw wrci do pracy. - Wasz brat wkrtce wydobrzeje.
Kiwn im gow na poegnanie i ruszy w stron zagrody, gdzie doroli mczyni siedzieli
na kozach do piowania.
Gromadka przy rzeczce popatrzya po sobie niepewnie. Czy mogli mu zaufa? Skd ten
niedorostek moe wiedzie takie rzeczy?
- Moecie zaufa mojemu bratu - odezwaa si nagle Hannah-Kari. - Wie, co mwi.
W tej chwili z wozu dal si sysze jk i Oddgeir poruszy gow. Rodzestwo od razu
podbiego, by go uspokoi.
- Wszystko bdzie dobrze, Oddgeir, wkrtce wyzdrowiejesz. Musisz tylko duo
odpoczywa. - Byy to sowa, ktre wypowiadali ju wiele razy.
- Umiecha si... - szepna najmodsza siostra - Czyby...
- I jakby mniej blady...
Jak na komend obrcili si w stron shild i spojrzeli na ni pytajcym wzrokiem.
- Podwiecie go pod chaup, pooymy go w ku. Jeeli macie dojecha do rda przed
kocem lata, musicie ju rusza w drog.
Birgit zobaczya, jak nastrj im si poprawia, a serca napenia otucha. Kiedy zrozumieli, e
shild nie artuje, poszeptali midzy sob, ale nikt nie zaprotestowa.
- Biegnij do Alette i popro, eby przygotowaa ko w izdebce. - shild wyja mokr
poszewk z rk crki. -I niech nagotuje wody. Biedakowi przyda si napar na wzmocnienie, jeeli
przyjdzie do siebie na tyle, eby co przekn.
- Ten twj syn to chyba niczego si nie boi - powiedzia najstarszy z braci, nie patrzc na
shild. Szli powoli obok wozu, zmierzajc ku zagrodzie. - Wikszo dzieci trzyma si z dala od
chorych i umierajcych.
- Knut wie, kiedy trzeba by blisko kogo. - shild nie miaa pewnoci, co stanie si z
Oddgeirem. Widziaa, jak syn tamuje krew, ale trudno jej byo uwierzy, e ma duo wiksze
zdolnoci. Nauczya si jednak y z myl, e Knut nie jest taki jak wszyscy, i kiedy co

postanowi, nie wchodzia mu w parad. - Zaopiekujemy si waszym bratem pod wasz


nieobecno. Miejmy nadziej, e przyjdzie do siebie.
- Dzie dobry. - Ole podszed do nich i po kolei ucisn wszystkim rce. - To wasz brat
niedomaga?
- Tak, boimy si, e dugo ju nie pocignie...
- Przecie to mody chopak - rzek Ole, rzucajc okiem na wz. - Chyba jeszcze nie czas na
niego.
Niski, spokojny gos gospodarza wla w ich serca otuch. Jak za dotkniciem czarodziejskiej
rdki rodzestwo w widoczny sposb odpryo si, twarze im pojaniay. Trafili najwyraniej
midzy dobrych i yczliwych ludzi, z ktrymi mog podzieli si swoj trosk.
- Wyjdzie z tego? - spytaa modsza siostra drcym gosem.
- Tego nie wiem, ale ma spore szanse. - Ole nie odwayby si wyrokowa o czyim yciu
lub mierci; nie mia te zwyczaju skada obietnic, ktrych nie mgby speni. Bo cho
cakowicie ufa Knutowi, wola poczeka na widoczne znaki uzdrowienia.
- Powinnicie rusza dalej; nie martwcie si o niego. Jeli musicie zdoby wod ze rda,
zrbcie to jak najszybciej.
Spojrzenie jego jasnych, bkitnych oczu spoczo po kolei na wszystkich, a oni nagle
pojli, e nie tylko syn, ale i ojciec maj szczeglne zdolnoci. Ole nie patrzy bowiem na nich, ale
jakby zaglda im do wntrza, zupenie jak jeszcze niedawno, przy rzeczce, zrobi to Knut.
- Moecie go wnie? - shild sprawdzia ju, e ko jest przygotowane.
Mczyni zabrali si do rzeczy i po chwili nieli ju brata midzy sob. Oddgeir jcza
cicho, dobry znak, bo przez duszy czas by przecie nieprzytomny. Nad jego bezwadnym ciaem
bracia wymienili spojrzenia, w ktrych zabysa iskierka nadziei. Ostronie zoyli go na ku i na
poegnanie poklepali po ramieniu.
- Czujemy, e Oddgeir jest w dobrych rkach. - W dalszym cigu za wszystkich przemawia
najstarszy brat. -Wyjedamy spokojniejsi.
- Jedcie zatem. - Ole machn im rk na poegnanie. Przypomnia jeszcze tylko, eby
dobrze przykryli wiadra. Nie chc chyba wychlapa po drodze cennej wody?
- A wic spanie na sianie te ci nie ominie! - Birgit wyja z kcika ust somk i
poaskotaa ni ma. - Dobrze, e pasza zwieziona, bo byoby nam tu twardo i zimno...
Propozycja Birgit, by poszli ze Stenem spa do stodki, spotkaa si z oglnym
niedowierzaniem. Po chwili jednak Ole i shild pojli, e Birgit mwi powanie: spanie na sianie
byoby dla nich nowym i ciekawym dowiadczeniem i bardzo chcieli tego sprbowa. Z chaupy

wybiegli ze miechem; wpadli do stodki i jak dzieci rzucili si na siano. Pachniao wieo i
mocno, zupenie inaczej ni to, ktre zostaje w stodole po zimie.
- Co sdzisz o tym chopaku? - spyta Sten, delikatnie zdejmujc dbo somy z policzka
ony.
- Jak przyjechali, wyglda kiepciutko, ale w cigu wieczoru troch przyszed do siebie.
Nie wiem, co mam myle.
- Wydaje si, e Knut odziedziczy zdolnoci po Olem.
- Owszem. Ale byo tam jeszcze co... - powiedziaa Birgit, patrzc na cian stodoy, gdzie
przez szczelin w belkach wpad do rodka promyczek wiata. - Ten chopak ju prawie wyzion
ducha, a Knut jakim sposobem... da mu nowe siy.
- Brrr! - Sten nigdy dotd nie wspomnia o zdolnociach szwagra i jego syna. - Jeeli
chopak umie tchn w kogo ycie, ma naprawd niesamowit moc.
- Zaraz tam tchn ycie" - mrukna Birgit. Te uwaaa, e takie zdolnoci s
niesamowite, ale dorastaa wraz z Olem i dlatego atwiej jej byo si pogodzi z czym tak zupenie
niewytumaczalnym. - Moe on tylko doda mu otuchy?
- Kiedy siedzielimy przy kamieniu szlifierskim i zobaczylimy, e Knut idzie na spotkanie
tego rodzestwa, Ole powiedzia, e nie powinnimy przeszkadza mu w pracy". Pocztkowo nie
rozumiaem, o co mu chodzi, ale pniej, wieczorem, nagle to do mnie dotaro...
Siano zaszelecio, gdy Sten obrci si na bok. Ostre dba na pocztku kuy go w szyj,
ale o dziwo, szybko si do tego przyzwyczai. Robic miny, zacz teraz wykopywa Birgit z siana,
a ona zaniosa si miechem.
- Siedzielimy tam na grze i przygldalimy si caemu zajciu - cign Sten. - Ole by
cichutki, a min mia powan jak jaki pastor. Nie spuci Knuta z oczu ani na sekund. I ani przez
chwil nie mia zamiaru zej tam i si przywita. - Sten strzepn siano z piersi Birgit, a potem
zacz j tam delikatnie gaska.
- Ole nie wtrca si do sposobu, w jaki Knut uywa swoich zdolnoci. Z tego co wiem, nie
rozmawiaj ze sob wiele o tym, co odziedziczyli, ale brzemi Knuta jest pono wiksze ni
mojego brata. Tak wynika z listu, ktry Ole kiedy do mnie napisa. - Birgit zamkna oczy, rozkoszujc si dotykiem Stena. Sutki jej stwardniay, krew krya ywiej w yach. - Caa wie wie,
e Knut potrafi zatamowa krwotok.
- Masz niezwyk rodzin. - Nie spieszc si, Sten rozpi jej bluzk, guzik po guziku.
Powoli rozchyli materia na boki i wsun tam rk.
- Najlepiej przyj, e jest, jak jest i nie prbowa szuka wytumaczenia. - Birgit podaa
piersi do przodu, przyciskajc je do ciepych rk Stena. - Mmm... - Jego donie cisny lekko

krgoci Birgit. - Nasza matka dugo nie moga si pogodzi ze zdolnociami Olego, z tym, e jest
inny ni wszyscy...
- No c, widocznie tak musi by - mrukn Sten, dotykajc wargami mikkiej kobiecej
skry. - Ja tam ciesz si, e jeste taka, jaka jeste. - Nie puszczajc jedn rk piersi Birgit, drug
zjecha niej. Podcign jej zapask do samej gry, tak e ta leaa grubym zwojem na jej brzuchu.
- Kuje ci? - spyta, majc na myli sztywne dba siana pod nag skr.
- Kiedy jeste tak blisko, nic mnie nie kuje...
Sten wsun rk pod fady zapaski i przebieg go gorcy dreszcz: Birgit nie miaa niczego
pod spodem! A on myla, e ich pieszczoty bd trway i trway...
- Nawet nie wiesz, jak mnie rozpalasz... - Palce Stena przebiegy po jej udzie i zetkny si z
czym mikkim. Pieszczc j po wewntrznej stronie ud Sten poczu, e rozsadza go napicie, a
ciao Birgit wypryo si. Oddychaa szybko.
Birgit stwierdzia, e tej letniej nocy szum rzeki brzmi jak najpikniejsza pie miosna.
Palio j podanie, rozkoszowaa si pieszczot, a rka ma zbliaa si do najgortszego
miejsca... Szum rzeki brzmia dzi tak, jakby dochodzi z wntrza katedry, a Birgit miaa odczucie,
e unosi si w powietrzu w ogromnym pomieszczeniu, w ktrym wszyscy dobrze jej ycz.
- Sten, ja ci...
- Mmmm, to ja ciebie kocham! Moja sienna krlowo... -Rozpi spodnie, przecign doni
po jej rozpalonym onie, a ona zadraa. Taka wraliwa... Taka gotowa... Ostronie rozsun jej uda
i zmit z nich wszystkie dziebeka siana. W tej samej chwili poczu delikatn rk na swojej mskoci, ktra w tym momencie bolenie stwardniaa.
- Birgit, to najpikniejsza letnia noc w moim yciu. Dlaczego przywioza mnie tu dopiero
teraz? - Kadc si na niej i znajdujc drog do najbardziej mikkiego z wszystkich miejsc, Sten
cichutko stkn. Czas stan w miejscu i jedynymi dwikami, ktre docieray teraz do jego wiadomoci, byy pene zadowolenia pojkiwania ony. Po chwili eksplodowa w kaskadzie
nieopisanej rozkoszy, rwnie wielkiej jak zawsze, kiedy Birgit go przyjmowaa.

Rozdzia 12
Dwa dni pniej przed chaup siedzia obcy modzieniec. wiato soneczne mocno go
razio i ciko opiera si o szopk na opa, ale jego policzki odzyskay ju kolor, a oczy z
zainteresowaniem ledziy wszystko dookoa. Gospodarz z Rudningen i jego kosiarze wanie
zwieli ostatni wz siana. Pogoda bya tego lata dobra, trawa scha szybko i sianokosy trway krcej
ni zwykle.
Peen wz sta teraz przed stodk, a Ole i Sten widami wrzucali siano wysoko pod jej
dach. shild i Birgit zgrabiay skoszon k, by adne dbo si nie zmarnowao; na koniec
wyszed z tego spory snop, ktry przyniosy mom.
- No, koniec z zabawami na sianie - zaartowa Ole, mrugajc do siostry. - Tu si ju
niczego nie wcinie; dzi musicie sobie znale miejsce w chaupie.
Birgit i Sten wymienili spojrzenia i umiechnli si. Spali na sianie przez dwie ostatnie noce
i cieszyli si z tego jak dzieci. Cho prawd powiedziawszy, spali niewiele...
- Jad! - zawoaa od strony chaupy Hannah-Kari. Zajmowaa si dzi Johanem, podczas
gdy Alette warzya ser, a Knut z Nilsem naprawiali sieci, bo wkrtce mia nadej czas na solenie
pstrga w beczkach. W ataniu sieci pomaga im Oddgeir, ktry sporo si naowi we fiordzie pod
Lrdal i w grskich jeziorach, wic zna si na sieciach lepiej ni oni.
- Tak, to rodzestwo Oddgeira - potwierdzia shild, spojrzawszy na gromadk na mocie. Pewnie nie mog si doczeka wieci o swoim bracie...
Ole wcisn koek w skobel na drzwiach stodki i rzuci widy na wz. Jak zawsze w tej
chwili poczu ulg: pasza na zim zostaa zwieziona, deszcz nie by im teraz straszny. Mogli
odpocz.
- W sam por - powiedzia wesoo. - Pewnie wszyscy dostaniemy budy mietankowy? Tu spojrza na shild pytajcym wzrokiem.
- Oczywicie, i to zawiesisty. - W piwnicy miaa gst mietan, zarwno kwan, jak i
sodk, bdzie a nadto. Zostawiajc Olemu przywitanie goci, shild pobiega do chaupy.
Poniewa Alette zajta bya serami, budy musiaa przyrzdzi sama.
Kiedy Oddgeir spotka si z rodzestwem, popyny zy radoci i wypowiedziano wiele
ciepych sw. Troska, jak bracia i siostry okazywali w stosunku do siebie nawzajem, bya
naprawd wzruszajca i Ole pomyla, e to zapewne dlatego, e oni bardzo wczenie stracili
rodzicw. Wida byo wyranie, i przygotowani s na najgorsze, wic kiedy zobaczyli brata przed
chaup, nie wierzyli wasnym oczom.

- Napij si wody ze rda - powiedzia najstarszy brat. - Nie zaszkodzi, a kto wie, moe ci
wzmocni...
Oddgeir wypi posusznie i umiechn si blado. Dalej by saby i nogi mia jak z waty, ale
wyranie dochodzi do siebie i z godziny na godzin by coraz silniejszy. Wycign si na trawie w
cieniu i wida byo, e bardzo si cieszy, majc rodzestwo znw wok siebie.
- Bdziemy si zatrzymywa tak czsto, jak bdziesz chcia - powiedziaa modsza siostra. Najwyej zrobimy wicej noclegw po drodze; nie chcemy, eby si znw rozchorowa!
- Nie przejmujcie si mn, dam sobie rad. Jedmy jak najszybciej. - Oddgeir chcia ju
wrci do domu. Nie pocigao go nocowanie w szaasach ani pod skalnymi nawisami.
- Jeeli ruszycie przez gry wczenie rano, do wieczora dotrzecie do Borlaug - wtrci si
Ole. - Najgorsze bdzie wtedy za wami, a w dolinie atwo znajdziecie schronienie na noc.
- Ale my chcielimy rusza jeszcze dzi...
- Czy to rozsdne? - Ole obrci si w stron koni. - Zwierzta musz odpocz. Znajdzie si
dla was miejsce w szopie na opa albo na pododze w chaupie, to nie problem.
Tego wieczoru w grskiej zagrodzie Rudningen podano budy mietankowy i gorzak.
miech i wesoe gosy niosy si ponad brzezin a ku szczytom gr, gdzie rosomak czai si na
mode reniferw. Zociste niebo nad szczytem Storbotnskarvet odbijao si w jeziorze i HannahKari wydao si, e wszystkie letnie zagrody skpane s w zocie. Wiedziaa, e to jej ostatnie lato
na wypasie, e w nastpnym roku bdzie na subie w Christianii i e nie zobaczy tam ani gr, ani
cichych jezior.
- Duo ludzi z waszej wsi prbuje szczcia w Ameryce? - spyta redni z braci. Z powodu
jakiego zdarzenia podczas poowu wiele, wiele at temu nazywano go Rybakiem.
- Co roku paru wyjeda. - Ole spojrza uwanie na Rybaka. - A jak tam u was?
- O tak, u nas te wyjedaj. Ale my si nie dajemy, trzymamy si naszego gospodarstwa odpowiedzia, patrzc po kolei na braci i siostry. - Chocia ledwo si z niego da wyy.
- Jak to, wszyscy zostalicie na ojcowinie? - spytaa shild zdumiona. Byo to czym
niezmiernie rzadkim, by dorose potomstwo mieszkao razem w rodzinnym gospodarstwie.
- Tak. - Rybak czu si troch nieswojo. - Ludzie dziwnie na nas patrz, ale tak jest i ju.
adne z nas nikogo sobie nie znalazo, wic przecie moemy sobie nawzajem pomaga zarobi na
chleb z masem. - Tu wzi od shild drewniany kufel i pocign spory yk piwa. - Na dole w
waszej wsi spotkalimy tak jedn par... Nie mogli si doczeka nowego ycia w Ameryce. Ale
troch chyba za pno na tak podr?

Ole spojrza na Knuta, ale syn nie zmieni wyrazu twarzy. Nagle Ole mia wizj: para, o
ktrej mowa... daleka podr... kufer podrny, rozstanie... wypadek, choroba... Nie moe
pozwoli, by to si stao!
- Nie! - Ole zadygota i rozejrza si wok, ale na szczcie nie krzykn gono. Zebrani
czekali na jego odpowied. - No tak, wikszo wyrusza wiosn - przeciga, prbujc sobie
przypomnie, jak to waciwie byo. Ci, ktrych zna, wyruszyli wiosn.
- Kto to moe by? - shild spojrzaa na ma pytajcym wzrokiem.
- Nie wiem. Nie syszaem o nikim, kto by mia teraz takie plany. Dowiemy si w swoim
czasie.
Przez reszt wieczoru Ole siedzia jak na szpilkach. Najchtniej wskoczyby na konia i
zjecha od razu w dolin, ale wiedzia, e oni tak od razu nie opuszcz na dobre wsi. Mg
poczeka, a rodzestwo pjdzie spa.
Knut siedzia nieco z boku, przysuchujc si rozmowie dorosych. Nastrj by radosny i co
chwila przychodzio mu na myl, e przydaoby si teraz troch skocznej muzyki. Nie mia jednak
ze sob skrzypiec, a i ojciec nie yczyby sobie niczego takiego, odgania wic te myli od siebie.
Musia si pociesza wiadomoci, e pewnego dnia bdzie na tyle dorosy, i ojciec nie bdzie
mg mu niczego zabroni. Wsuchiwa si zatem w szum rzeczki i szelest brzozowych lici, bo z
tego te mona byo stworzy melodi. Szmer potoku, szum rzeczki splatay si z pogwizdywaniem
wiatru, a w tle wieczorn modlitw szelecia brzezina. Przecie z tego da si uoy wasny utwr!
Ten pomys bardzo go oywi, bo dotychczas nie odway si tak pomyle. Gdy ju
cakowicie opanuje gr na skrzypkach, moe bdzie potrafi zoy jak now melodi? By
kompletnie zatopiony w rozmylaniach, kiedy Hannah-Kari daa mu kuksaca w bok:
- Nie chce ci si spa?
- A co, pno ju?
- Oczy mi si klej, ale to moje ostatnie lato tu w grach, wic al mi spa.
- Boisz si miasta?
- Troch tak. - Hannah-Kari patrzya ukradkiem na Birgit i Stena, ktrzy siedzieli obok
siebie umiechnici, opierajc si o szopk na opa. Sten niepostrzeenie wsun do w rk Birgit,
ale siedzieli nie patrzc na siebie, tylko w przestrze. Dziewczynka pomylaa, e wujostwo bardzo
si chyba kochaj. - Ale troch mnie tam cignie -dodaa. - Nci mnie wielkie miasto.
- Te bym chcia wyjecha... - powiedzia Knut w zamyleniu, patrzc na gry, ktre teraz
widoczne byy tylko jako ciemny kontur na niebie.

- Naprawd? - Hannah-Kari spojrzaa zdumiona na brata. Nigdy by jej nie przyszo do


gowy, e brat te moe wyobraa sobie ycie z dala od Rudningen. - Ale ty nie moesz i do
rodziny na sub! - zamiaa si na sam myl.
- Oczywicie, e nie - prychn Knut z pogard. - Ale mog robi co innego.
- Na przykad co?
- By stangretem.
Tak, to byo moliwe, ale Hannah-Kari wiedziaa, e ojciec nigdy by mu na to nie pozwoli.
- Ale w Srholm mgby troch poby? - Nagle dostrzega moliwo, by pomieszka w
majtku razem z bratem. Jak ju odbdzie swoj sub w Christianii, bd mogli oboje pojecha do
majtku... - Wyobra sobie, e moglibymy tam by jednoczenie!
- Mmm. - Knut nie myla specjalnie o przyszoci, ale pomys siostry wyda mu si
interesujcy. - Kto wie, moe nam si to uda? - Im duej o tym rozmyla, tym bardziej mu si w
pomys podoba. - Mamy jeszcze duo czasu, Hannah-Kari. Ale jak przyjdzie waciwa chwila, bdziemy mogli o tym pogada z tat i mam...
- Dzikujemy za miy wieczr. Bardzocie byli gocinni i pomocni. - Rybak wsta, dajc
znak, e czas si ka spa. - Mam nadziej, e kiedy bdziemy w stanie wam si jako za to
wszystko odpaci.
- Byo nam bardzo przyjemnie - zapewni ich Ole. -Nieczsto nam si zdarza latem w
zagrodzie zgromadzi tylu ludzi.
- Na wypadek, gdybymy si jutro rano nie widzieli, chc wam ju teraz ucisn rk. Rybak poda do najpierw shild, potem Olemu, a na kocu Knutowi.
- Chcecie jecha tak wczenie rano? - shild uniosa brwi ze zdziwienia.
- Sprbujemy. Tak czy owak, rano nigdy na nic nie ma czasu!
Ole pomyla, e pasuje mu poegnane ju teraz, bo jego tu przecie jutro rano nie bdzie...
Mia we wsi co do zaatwienia i musi zaraz wyrusza.
- Mam nadziej, e bdziecie dobrze spa - rzek na koniec i gocie udali si na spoczynek.
Kiedy w zagrodzie nastaa cisza i w chaupie zostali tylko oboje gospodarze, Ole wyj
plecak i poprosi on o przygotowanie jedzenia na drog.
- Pojedziesz w nocy? - zaniepokoia si shild. - Nie moesz poczeka do witu? - Na myl
o dzikich zwierztach i zbjach przeszy j ciarki.
- Musz spotka si z kim przed niadaniem, to mj obowizek. - Ole przytuli on i
zapewni j, e szybko wrci. - Nie ma si czego ba, jad tylko na d, do wsi. Nic mi nie grozi,
zaufaj mi.
- Tak, tak... Ale wiesz, e nigdy nie pi, kiedy jedzisz gdzie po nocy.

- Mam strzelb, ale nie bdzie mi potrzebna. Dzi w nocy nie spotkam ani wilkw, ani
wczgw.
shild pozostao tylko pocaowa go na dobranoc i odprowadzi do progu. Niekiedy
przeklinaa jego nadzwyczajne zdolnoci i teraz na pewno znowu jakie widzenie spowodowao ten
pospieszny wyjazd. Po tylu wsplnych latach powinna bya si ju przyzwyczai...
Westchna i pomachaa mu na poegnanie, kiedy poprowadzi konia w kierunku mostku.
Dosiad go dopiero, gdy znalaz si po drugiej stronie rzeczki. Wkrtce i konia, i jedca pochon
mrok nocy.
Jadc w d, Ole nie spieszy si zbytnio. Musia by na miejscu przed wschodem soca,
powinien wic zdy bez problemw. Ko sam wyszukiwa sobie drog, a Ole duma nad tym, co
ma tam, na dole, powiedzie. Nie chcia nikogo osdza i jeli mia by szczery, doskonale rozumia, dlaczego taki plan powsta. Ale nie wolno im byo wyrusza teraz! Byliby skazani na mier,
a temu on nie mgby si spokojnie przyglda.
Nagle przez drog mign cie, a po nim zaraz drugi, a po chwili cisz nocy rozdar
przeraliwy krzyk. Olego przeszed dreszcz. Znw byo cicho, sysza tylko stukot koskich kopyt
po ubitym gruncie. Ole nawet nie prbowa si zatrzyma, bo to byo przecie samo ycie: lis
musia zaspokoi noc gd, a zajc przegra z nim swj ostatni wycig. Takimi prawami rzdzi si
przyroda, ale akurat do wrzasku gincego zajca Ole nigdy nie mg si przyzwyczai.
Tak jak z ludmi, pomyla Ole z westchnieniem. Wszyscy polujemy. Jego myli pobiegy z
powrotem do tych, co zaplanowali wielk podr. Oni te chcieli co upolowa - szczcie i
bogactwo... Mimo e atwo byo zrozumie te marzenia, ich plan by ryzykowny. Jednym si
udawao, innym nie i Ole mia ogromn nadziej, e akurat tej parze si poszczci.
Przy zagrodzie Vensw Ole zeskoczy z konia i obmy twarz wod z rzeczki. Wkrtce
blinita bd ju dorose i nadejdzie ich kolej na poszukanie szczcia i znalezienie sobie miejsca
w yciu. Nie bya to przyjemna myl, ale tak ju musi by. adne gospodarstwo nie mogo sobie
pozwoli, by dzieci siedziay w nim bezczynnie, Ole take stara si przygotowa na odejcie
Hannah-Kari z domu. Przysiad na kamieniu nad wod, patrzc, jak dno doliny powoli napenia si
wiatem. Ju wkrtce niebo na wschodzie zacznie si arzy czerwono i wstanie nowy dzie.
Hannah-Kari... Bdzie mu jej brak, to pewne. Dziewczynka wyrosa na yw i nieustraszon pann,
i coraz czciej apa si na tym, e porwnuje j ze swoj matk. Birgit miaa w sobie sporo z
Hannah, a Hannah-Kari niewiele mniej. Z wygldu do jego matki bardziej podobna bya Birgit, ale
od kiedy ksztaty Hannah-Kari zaokrgliy si po kobiecemu, podobiestw midzy ni a babk byo
wicej ni rnic. Ole umiechn si, kiedy z kolei pomyla o Sebjrg. Maa najwicej
odziedziczya po shild: temperament, piwne oczy, bujne i niesforne wosy - tyle e wosy

dziewczynki byy jasne, a nie rude jak u matki. shild nie raz o tym mwia, bo nigdy nie widziaa
poczenia jasnych wosw z piwnymi oczyma.
Ole przecign si i ziewn. Nie byo ju daleko, ale jeeli mia zdy przed witem,
musia jecha dalej. Lekko wskoczy na siodo i ruszy do wsi.
Ole wjecha na drog dojazdow do Sletten w tym samym momencie, gdy brzask nowego
dnia wymit z doliny resztki ciemnoci i zala gry czerwonym wiatem. Nie by w tej okolicy od
czasu wesela, ale od razu zobaczy, e wiele tu zrobiono: poty byy nareperowane, grunty byy
obszerniejsze, poletka, ktre dawniej leay odogiem, teraz byy uprawiane. Ole zawsze wiedzia,
e Jon to pracowity czowiek; jaka szkoda, e Marit i Karoline nie potrafiy tego doceni.
- Dzie dobry. Co za wczesna wizyta - powiedzia Jon, nagle wychodzc ze stodoy. Mylaem, e wszyscy w grach.
- A dzie dobry. - Ole zeskoczy z konia i poda mu rk. - Tak, na wypasie mnstwo ludzi i
chudoby, ale czasem ma si interes tu na dole... - Patrzc na Jona, Ole zawiesi gos. Znad gr
wystrzeliy pierwsze promienie soca, a przez podwrze przebieg chodny podmuch wiatru. Blade
wiato dnia stopniowo owietlio zabudowania Sletten i pomau ogarno stojcych na podwrzu
mczyzn. - Widz, e ubrany do podry?
Jon popatrzy po sobie. Doskonale wiedzia, e Olego nie zwiedzie. Ale jeeli swoimi
planami mia podzieli si z kimkolwiek, to tylko z gospodarzem, u ktrego suy tyle lat.
- Masz racj. Ko osiodany, podrne sakwy spakowane.
- Daleko si wybierasz? - Ole zerkn na aweczk stojc przed domem. Wkrtce soce
ogrzeje drewno i bd mogli tam chwil posiedzie. - Moe pogadamy troch, zanim wyjedziesz?
Jon kiwn gow, ledzc wzrok Olego. Odchrzkn i pomyla, e to jego ostatnie chwile
w rodzinnej wsi. Ostatnim czowiekiem, z ktrym tu porozmawia, okaza si Ole, co byo smutne,
ale w pewien sposb sprawiedliwe. Czu jednak lekki niepokj, bo nie wiedzia, dlaczego
gospodarz z Rudningen zada sobie trud, by przyby do Sletten takim bladym witem. Czyby mia
jakie ze wieci? Czy co przydarzyo si Kai? Spojrza badawczo na Olego, ale z jego twarzy nie
dao si niczego wyczyta.
- Postanowiem wyjecha i to na dobre. - Jon usiad obok Olego i uzna, e rwnie dobrze
moe powiedzie wszystko bez ogrdek.
- Jest a tak le?
- Nawet gorzej. Sam widzisz, e tu si nie leni, ale w zamian za to mam bab, ktra
odwraca si do mnie plecami i teciow, ktra tylko gdera, e co jeszcze nie jest zrobione. ona
nie chce ze mn mie dzieci, wic nie widz powodu, eby tu zostawa.

W jego sowach pobrzmiewa upr i uraza. Ole wspczu Jonowi i doskonale go rozumia;
przykro mu byo, e bdzie musia udzieli mu takiej a nie innej rady.
- Wic chcesz uciec tak, eby Marit i Karoline nic nie wiedziay?
- Tak jest najprociej. Moesz powiedzie, e to pode i tchrzliwe, ale decyzj ju
podjem.
- Jedziesz sam?
- Nie.
- Z Kaj?
- Tak. Jej jest w yciu jeszcze gorzej ni mnie i adne z nas nie ma nic do stracenia. adne z
nas nie ma gospodarstwa ani ziemi; oboje harujemy na innych.
- Rozumiem. - Ole pochyli si do przodu i opar okcie o kolana. wiato zalao tymczasem
ca dolin i wydobyo z niej barwy drzew i pl. - ycz wam jak najlepiej, ale...
Jon wyprostowa si i czeka. Olemu najwyraniej leao co na sercu, a on czu, e to co
wanego. Po latach spdzonych w Rudningen dobrze zna swojego dawnego gospodarza.
- To chyba nie jest najlepszy czas. - Ole niby rozmyla na gos, ale Jon nie da si zwie.
- Owszem, troch ju pno, ale i tak znajdziemy jaki statek. Najwyej morze bdzie
wzburzone.
- Hm... Ja mam na myli co powaniejszego.
Kiedy Jon nic nie odpowiedzia, Ole podrapa si po szczecinie brody i wyprostowa si.
Twarz Jona przybraa czujny wyraz. Cho Olemu niesporo byo rujnowa mu plany, nie mia
wyjcia: za bardzo by przywizany do swojego dawnego parobka.
- Jeeli wyruszycie teraz, dotrzecie tylko do Christianii.
- A to dlaczego? - Jon by zaskoczony. Jeli ju dojad do stolicy, nie powinno by
kopotw z dalsz podr.
- W Christianii wybucha epidemia cholery i choroba co dzie bardziej si szerzy. Tym
razem atakuje wszystkich bez rnicy: biednych i bogatych.
Jon skuli si, a potem opar ciko o cian. Czy to prawda? Nie uda im si przejecha
przez miasto bez zaraenia? Przecie w stolicy mieli zosta krtko, tylko do znalezienia statku,
mogli na siebie uwaa... Przez gow przelatyway mu myli i pytania. Oczyma duszy widzia
blad twarzyczk Kai i wiedzia, e dziewczyna jest zbyt saba, by da odpr chorobie, ale
przecie...
- Nie bdziemy przecie w stolicy mieszka. - Pokrci gow. - Znajdziemy statek i
popyniemy.

- Na og na tak okazj czeka si par dni, a wtedy trzeba si gdzie zatrzyma.


Zapewniam ci, nikt wam nie bdzie chcia da schronienia, a zaraza jest wszdzie. - Ole przeszy
Jona wzrokiem. - Bagam ci, poczekajcie. adne z was nie przeyje podry, a epidemia potrwa
do pnej jesieni... Wiem, e to brutalne, co mwi - doda cicho.
- No ale wtedy musielibymy czeka cay rok! - Do Jona nagle dotaro, e nie udaoby si
wyruszy przed zim. Rozczarowanie byo tak ogromne, e cakiem zmcio mu myli. Przecie
musi by jakie wyjcie?
- Obawiam si, e tak - odpar Ole powanie. - Ale chyba waniejsze jest uj z yciem?
- Nie jestem tego pewien - wypali Jon. - Ja jako bym sobie da rad, ale Kaja nie ma ju
siy. Kusi mnie, eby zaryzykowa.
- Nie! - Teraz to Ole podnis gos. - Bardzo prosz, nie rb tego! To si le skoczy!
Jon siedzia i milcza. Ole widzia, jak tej mu rysy i napinaj si cigna na szyi. W jego
wzroku gniew walczy z rozpacz, rce mia zacinite w pici.
- Mog ci tylko prosi, eby zosta. Decyzja naley do ciebie...
Jon zmaga si z rosncym w nim rozgoryczeniem. To bya katastrofa. Czy nawet to mu si
w yciu nie uda? Bdzie peza przed kobietami ze Sletten przez reszt ycia? Na sam myl zrobio
mu si sabo. Wiedzia jednak a za dobrze, e Ole nie rzuca sw na wiatr. Nikt nie omieli si
lekceway wizji Olego Rudningen. Ale czy Ole zawsze musi mie racj? Moe unikn zarazy,
jeli bd trzyma si z dala od innych i bardzo na siebie uwaa?
- To nie pierwsza taka zaraza - zacz. - Wikszo ludzi zawsze jako sobie radzia.
- Tym razem cholera nie oszczdzi nikogo, nawet bogaczy - powiedzia Ole z naciskiem,
eby Jon poj powag sytuacji. - Bardzo wielu ludzi straci ycie.
- Zosta tutaj czy tam wi si z blu w chorobie, na jedno wychodzi. Te baby tak mi
zatruwaj ycie, e powoli umieram. - Jon wsta podniecony. - To nasza jedyna szansa!
- Teraz tak ci si moe wydawa. - Ole nie rusza si z miejsca. - Jeszcze nie wszystko
stracone. Poza tym jeste odpowiedzialny za Kaj, nie moesz wie jej prosto w objcia cholery.
Jon szarpn si za wosy i westchn ciko. Ole mia oczywicie racj. Nie mg jednak
znie myli o jeszcze jednej zimie spdzonej tu, we wsi.
- Jak my to wytrzymamy?
- Jon, my tu w dolinie jestemy twardzi. - Ole wsta i klepn Jona przyjanie w rami. aden hemsedalczyk nie da si przeciwnociom losu. Moe zechcesz lepiej przygotowa si do
wyjazdu, z wyprzedzeniem skontaktujesz si z jakim szyprem, zamwisz miejsca na statku...
- Wybacz mi, ale teraz tego tak nie widz. - Jon splt rce i spojrza ku stodole. W rodku
sta osiodany ko i leay spakowane sakwy. Niedugo mia jecha na spotkanie z Kaj, ale... - Tak

czy owak, dzikuj za rad. - Obrci si powoli do Olego i chwyci go za rk. - Potrzebuj teraz
troch czasu do namysu.
- Nie spiesz si. - Ole cisn mu do mocniej, ni robi to dotd. - Musz ju jecha, ale
mam nadziej widywa ci we wsi ca zim.
By to koniec rozmowy i Ole ruszy w d podjazdu. Jon sta jak posg i czeka, a zniknie;
dopiero wtedy obrci si wcieky i zaomota piciami w cian z bali.
- Dlaczego? Dlaczego musia si wtrci? Dlaczego musia przyjecha i wszystko popsu? Skoro Ole wmiesza si w jego plany, musi wszystko jeszcze raz przemyle. Nie byo sensu
buntowa si przeciw gospodarzowi z Rudningen, bo to rwnao si rychej mierci...
Ale Kaja! Co z Kaj? Czy wytrzyma kolejny rok z smundem? Jak ma si z ni skrycie
spotyka po powrocie Marit i Karoline? To bdzie niemoliwe! Miotay nim po kolei bl, tsknota i
rozczarowanie, a w kocu zaczo go co dawi w piersi... jedyne, co Jona naprawd obchodzio,
to... Kaja. e te by takim durniem i oeni si z Marit! Chciao mu si paka i nagle pomyla o
czym, co nigdy dotd nie przyszo mu do gowy: czy to mogy by czary? Kompani nie raz si z
nim tak dranili. Czy matka z crk nie rzuciy aby na niego uroku? Pono nie byo w tym nic
nadzwyczajnego, e urok przestawa dziaa, kiedy czarownice osigny swj cel...
Im duej Jon o tym myla, tym bardziej si upewnia, e ma racj. Przed lubem Marit bya
taka chtna, ale zaraz po lubie zacza odwraca si do niego w ku plecami. Tumaczya si
zmczeniem albo blem gowy, albo pn por.
Gdyby mia zrobi wszystko, czego matka i crka day, musiaby pracowa po nocach.
Kiedy Jon wyprowadzi ze stodoy konia, soce wiecio ju na dobre. On jednak nie
widzia ani lnicych kropelek, ani srebrzystych byskw w potoku i na mokrych kamieniach.
Kiedy z cikim sercem skierowa konia ku smundrud, dzie by dla niego szary i ponury.

Rozdzia 13
Lato zbliao si ju ku kocowi i grsk zagrod zamknito. W ciepym jeszcze socu, ale
i w pierwszych chodnych podmuchach z pnocy ludzie i zwierzta przenosili si niej, do letniej
zagrody take nalecej do Rudningen. Podzwaniajc dzwonkiem, krowa-przewodniczka przeprowadzia stado przez kadk. Krowy szy w rwnych odstpach, podczas gdy trzy wieprzki poday
z tyu, co rusz wybiegajc z szyku.
Na czele kroczya shild, nawoujc cicho krowy. Hannah-Kari i Sebjrg kijami zaganiay
niesforne wieprzki, podczas gdy Johan dumnie siedzia na wozie. Pochd zamyka gospodarz i jego
syn z komi i narzdziami. Knut prowadzi Bork, a Ole Skarpetk, ale aden z nich nawet nie
myla o jedzie, bo konie byy i tak bardzo obadowane, chodzio o to, eby zabra si z wszystkim
na jeden raz. Nils i Sten szli po obu stronach wozu, uwaajc, by nic z niego nie spado; chocia
sprzt by dobrze przywizany, na zakrtach i stromych odcinkach i tak trzeba byo podpiera
adunek.
Do letniej zagrody nie byo daleko, nikomu si wic nie spieszyo. Zanim wjechali do lasku,
Birgit odwrcia si w stron jeziora, by spojrze na nie po raz ostatni. Uwaaa, eby nie zerkn w
stron zagrody, bo to nie spodobaoby si ziemnoludkom. Jeeli przyszego lata mieli zasta
chaup w dobrym stanie, wane byo, by nie zadziera z ziemnoludem i jego rodzin.
Birgit odetchna gboko i obserwujc krajobraz, prbowaa utrwali go w pamici. Kto
wie, kiedy znowu ujrzy grsk zagrod Rudningen, te gry i to jezioro... Ze cinitym gardem
wystawia twarz na wiatr. Tego lata nigdy nie zapomni: odyy wspomnienia z dziecistwa, a ycie
w grskiej zagrodzie okazao si bardziej sielankowe, ni si spodziewaa. Johan znakomicie bawi
si z Sebjrg, a w ostatnich tygodniach wyranie si zaokrgli: tutejsza mietana i dobre maso
zrobiy swoje. Birgit promieniaa. Zarwno ona, jak i Sten mieli ogorzae twarze, zimowa kopenhaska blado znika z policzkw bez ladu. Birgit zupenie nie obchodzio, e panie w Danii
nie uwaayby ich opalenizny za eleganck, bo w Danii ogorzae twarze pasoway wszak
wieniakom, ale nie pastwu z paacu.
Birgit uderzyo to, e przez cay czas pobytu w Norwegii ani razu nie zatsknia za
majtkiem. Dni miaa wypenione prac, a ostatnimi czasy znalaza troch czasu dla siebie i
wdrowaa po grach jak niegdy matka. Sza wtedy przed siebie, bez konkretnego celu. Czsto
towarzyszyy jej blinita, dobrze wic je poznaa. Wiedziaa wszystko o niepokojach Hannah-Kari
zwizanych ze sub w Christianii i o jej pragnieniu, eby pracowa w srebrze, a take o mioci
Knuta do skrzypek i o tym, e nie wolno o niej wspomina przy Olem. Doskonale rozumiaa,

dlaczego brat jey si na wzmiank o skrzypcach i zabawie, bo grajkowie cieszyli si wtpliw


saw lekkoduchw.
- Hej, uwaaj na winie! - zawoa z tyu Sten, bo oto najmniejszy z rowych wieprzkw
rzuci si w stron potoku. - Tam jest lisko!
Wyrwana z zamylenia Birgit zobaczya, jak wieprzek traci rwnowag i zaczyna zjeda
do potoku. W ostatniej chwili rzucia si za nim i chwyciwszy za wierzgajce tylne raciczki,
wycigna go w bezpieczne miejsce.
- Ty guptasie - wrzasna na kwiczcego wieprzka - nie moesz grzecznie i z innymi?
- Mamusia zdolna! - krzykn z wozu Johan i zaklaska w rczki. Tego lata przywyk do
nowych rl rodzicw i prawie zapomnia o yciu w duskim majtku.
Kiedy pochd przeszed ju spory kawa drogi i letnia zagroda bya tu-tu, shild nagle
zatrzymaa si. Przez chwil Ole myla, e chce na nich zaczeka, ale kiedy zobaczy, jak ona
wymachuje rkami, poj, e zobaczya co przy drodze. Dugimi krokami wyprzedzi zwierzta i
doczy do niej.
- Mylisz, e to jaki drapienik? - spytaa cicho shild, pokazujc rk na biae cierwo. Jest martwa.
Ole obrci zwierz, cisn je tu i tam, a potem odwrci z powrotem: jeszcze niedawno
owca ya, bo eb jej ciko zwisa i wymiona miaa wci ciepe. Rozejrza si uwanie dookoa,
ale nie zauway niczego podejrzanego.
- Nie widz ladw po drapieniku - odpowiedzia. -adnych ugryzie ani innych ran. Moe
bya chora? -Obejrza owc raz jeszcze, ale nie znalaz nawet zadrapania. - Zdarza si, e owce po
prostu padaj.
shild kiwna gow, cho m nie przekona jej do koca. Krowy ju si z nimi zrwnay
i nawet prosita karnie szy z tylu, musiaa wic rusza dalej.
- Zakop j - powiedziaa i pobiega ku krowom. - Bo dzieci...
- Dzieciom nic si nie stanie, jak to zobacz.
Jeszcze nie skoczy mwi, a Sebjrg ju przy nim bya i Z ciekawoci przygldaa si
zwierzciu. Trcia je kijem, aby upewni si, e nie yje, a potem stwierdzia rzeczowo:
- Zdecha owca.
- Tak, pewnie zachorowaa - rzek Ole.
Wkrtce wszyscy zgromadzili si wok padliny - nawet Johan zeskoczy z wozu, by j
zobaczy. Ole wytumaczy im, e pogrzebi owc, eby wilki albo niedwiedzie nie poakomiy si
na jej miso. Johan kucn, by przyjrze si zwierzciu dokadnie. Bez sowa patrzy przez chwil w
zamglone, nieruchome oczy, a potem wsta i powiedzia do ojca:

- Owca chora.
- Owca umara - poprawia go Sebjrg, zanim Sten zdy odpowiedzie. Dziewczynka
widziaa ju wiele martwych zwierzt.
- Pilnujcie tych prosiakw! - Ole wskaza na drog, z ktrej trzy rowe kiebaski wanie
wskoczyy do lasku. - Nie chcemy chyba ca noc polowa w brzezinie na winki!
Hannah-Kari i Sebjrg pobiegy tam szybko, a reszta towarzystwa ruszya za nimi. Zostali
tylko Ole ze Stenem, by zakopa owc.
Spomidzy brzzek kady ruch ich opat ledzia para oczu, a gsta brzezina dawaa dobre
schronienie temu, ktry chcia si w niej ukry.
Nastpnego dnia Ole, Sten i parobek Nils pojechali do wsi, by popracowa troch w
gospodarstwie. Kobiety znakomicie daway sobie rad w letniej zagrodzie, poza tym miay ze sob
Knuta. Bardzo zmnia i przydawa si, gdy trzeba byo dwign co cikiego. Hannah-Kari
pilnowaa Johana i miaa na oku Sebjrg, tak wic Birgit i shild wreszcie mogy si nagada. Dla
shild rozmowa o modzie, kolorach, materiaach i domu bya prawdziw przyjemnoci. Od Birgit
moga sporo usysze o najnowszych trendach w Danii i cho nie miay one zastosowania tu na wsi,
pragna wszystko wiedzie.
- Nie tsknisz za majtkiem? - spytaa Birgit znad szycia.
- Bo ja wiem? - shild musiaa si zastanowi. - Mam stamtd same mie wspomnienia i
mam nadziej, e niedugo uda si nam tam pojecha.
- Nie chciaaby tam zamieszka? Przeprowadzi si po prostu do Danii?
- Sama nie wiem - odpowiedziaa szczerze shild, ktra nie raz o tym mylaa. - Chyba nie
mogabym y bez Hemsedal; tutaj si wychowaam, tu jest mj dom. Ale jeli Ole zechce si
przeprowadzi, pojad z nim, to oczywiste. - Pomylaa nagle, e jej m musia z siostr o tym
rozmawia. Moe Ole wspomnia Birgit o takiej moliwoci?
- Tak czy owak, serdecznie was zapraszamy.
- Dziki. A Flemming i ta Niemka nie wprowadzili si tam jeszcze?
- Szczerze mwic, nie mam pojcia - zamiaa si Birgit z odrobin rezygnacji. - Dugo u
nas mieszkaa, ale potem pojechaa do Bremy zaatwi spraw swojego mieszkania i nie wiem, czy
wrcia.
- Naprawd? A ja mylaam, e to powana sprawa? -shild zdziwia si, syszc, e
Flemming jest w majtku sam.
- Absolutnie powana. Ale ja nie pozwoliam mu zrobi sobie mieszkania ze wschodniego
skrzyda. Nie moemy przecie wyrzuci stamtd Leny i tkaczki, jeszcze by tego brakowao!

- Lena mieszka tam od bardzo dawna - mrukna shild. - Byoby jej przykro, gdyby
stracia swoj pracowni.
- No pewno. - Oczy Birgit zaiskrzyy si gniewnie, kiedy przypomniaa sobie propozycj
ojca. - W gwnym budynku jest tyle moliwoci, a on musia uprze si akurat na skrzydo
malarskie". Ale nie mam pewnoci, czy to pomys tatusia, czy Sabine. Moe to ona tak postawia
spraw, e albo zamieszka we wschodnim skrzydle, albo wrci do Bremy? - Kiedy Birgit zobaczya
pytajcy wzrok shild, pospieszya z wyjanieniem: - Nic o tym nie wiem, to tylko moje
przypuszczenia.
- A jest moliwe, e Flemming przeprowadzi si do Bremy?
- Pojcia nie mam - westchna Birgit. - Ale w tym roku nie mam zamiaru zaprzta sobie
gowy ani majtkiem, ani tatusiem. Niech robi, co chce.
eby tylko nie zada wschodniego skrzyda, pomylaa shild, ale nie powiedziaa tego
gono. Z tonu gosu Birgit wynikao, e jej stosunki z Flemmingiem nie byy najlepsze. Zamiast
zatem dry spraw majtku, zmienia temat.
- Jesieni czeka nas nieza harwka przy uboju. Bdziemy potrzebowa sporo misa na
wiosn, kiedy blinita przystpi do konfirmacji.
- Bdzie wielka uczta?
- Nieee - powiedziaa shild troch niepewnie. - Zaprosimy tylko najbliszych ssiadw, ale
to bdzie te poegnanie Hannah-Kari. Zaraz potem jedzie do Christianii... - Tu zamrugaa oczyma.
Nie przywyka jeszcze do myli o rozstaniu z crk.
- No tak, ale bez wypiekw si nie obejdzie - powiedziaa Birgit wesoym tonem, widzc, e
bratowej posmutniay oczy. - Chtnie do tego przyo rk.
- Co dzie przykadasz do wszystkiego rk! - zamiaa si shild. Siostra Olego rwaa si
do kadej pracy. Dopki byo jeszcze co do zrobienia, nie ustawaa. - A moe nie bdziemy
zamawia kobiet do pieczenia?
- Och nie, za wypieki nie bior odpowiedzialnoci - powiedziaa Birgit ze strachem w
gosie. - Chtnie pomog, ale pieczenie nie bardzo mi wychodzi. Poza tym nie pamitam ani
jednego przepisu!
- Hannah-Kari moe cioci nauczy. To by si jej spodobao!
- Skoro mowa o Hannah-Kari: powiedziaa mi, e chciaaby si nauczy pracy w srebrze. Co
ty na to?
- Taaak... W stodole mamy narzdzia po starym jubilerze... - shild czua opr przed
mwieniem o tym, ale postanowia go przezwyciy. W kocu jej przeszo bya tak odlega, e

przestaa mie znaczenie. - Hannah-Kari znalaza je kiedy i kiedy wytumaczyam jej, do czego
su, wpada na pomys, e te sprbuje.
- I co jej powiedziaa? - Birgit bya ciekawa, czy shild jest w tej kwestii rwnie
zasadnicza, jak Ole w kwestii skrzypiec.
- Powiedziaam, e musi jeszcze poczeka, ale e bdzie moga kiedy sprbowa.
- Bardzo mdrze. Ale Knutowi Ole dalej zabrania gry na skrzypkach?
shild powoli kiwna gow i opucia szycie. Dzieci najwyraniej sporo opowiedziay
Birgit podczas wycieczek w gry.
- Nie chce sysze o skrzypcach w Rudningen.
- Suchanie muzyki dobrze robi na mylenie; pojcia nie masz, ile radoci daje mi mj
szpinet. Ole doskonale o tym wszystkim wie.
Tym samym Birgit wyranie opowiedziaa si po stronie Knuta; uwaaa, e nie jest
lekkoduchem i nigdy nie zostanie hulak.
- Nie raz prbowaam Olego przekona - rzeka shild z westchnieniem. - Ale si nie da... Podniosa gow i spojrzaa na bratow bagalnym wzrokiem. - Jak zaczniesz o tym mwi, bd
niesnaski.
- Sowa na ten temat nie powiem, obiecuj. - Birgit pooya szycie na kolanach i wcigna
powietrze nosem. -Bdzie pada nieg?
- Moe w grach - odrzeka shild. Od duszego czasu ju czua zimne powietrze,
zwiastujce opady niegu. Mimo e soce wci niele przygrzewao, noce byy chodne.
- Gwarzycie sobie?
shild i Birgit jak na komend odwrciy gowy i ujrzay nadchodzc Kari z zagrody na
Vrstlen. Nie syszay jej krokw, ktre zginy w krzykach dzieci, szumie rzeki i szemraniu
spywajcych do niej z gry rozlicznych potoczkw.
- Tak, pod koniec lata mona czasem usi i pogawdzi - odrzeka shild, robic jej
miejsce na aweczce, ktr Ole zrobi z powki pnia.
- Pewnie zostaniesz tu we wsi jako gospodyni - zaartowaa Kari, mrugajc do Birgit. Bya
to aluzja do jej stroju. Moda kobieta ubrana bya w bia bluzk a stara zapaska shild doskonale
na bratowej leaa, wok pasa miaa jak zwykle szerok barwn krajk. shild i Kari nosiy takie
same spdnice, ale w rnych kolorach. Ssiadka miaa na gowie chustk; shild siedziaa z go
gow, ale splecione wosy zwina w koron. Birgit natomiast bezwstydnie upia wosy jednym
grzebieniem. Podobaa jej si typowa dla ycia w letnich zagrodach swoboda stroju i fryzury, a Sten
tylko troszk jej dokucza, nazywajc Czupiradekiem.

- Kto wie, kto wie - odpowiedziaa wesoo Birgit. - Bardzo mi tu dobrze i na razie wcale nie
tskni za Dani.
- Niedugo bdziemy mieli tu zim - zauwaya Kari. -Im jestem starsza, tym bardziej nie
lubi niegu.
- Spokojnie, mamy jeszcze sporo czasu, zanim zrobi si biao. Pani Zima bdzie musiaa
jeszcze troch zaczeka.
shild zabraa si znw za szycie, Kari te przyniosa ze sob robtk. W zagrodzie
panowa bogi spokj, trzy kobiety siedziay teraz pod cian chaty, zajte kada swoj prac. Zza
potoku dobiega dziecicy miech i dwik krowiego dzwonka, a przejrzyste letnie powietrze nie
skaniao ju do gorczkowej aktywnoci. shild pomylaa, e takie chwile jak ta warte s
zapamitania.
- Syszaam, e Gunnar-Rbacz z Lio straci w zeszym tygodniu cielaka-roczniaka. - Kari
migaa drutami, nie liczc oczek.
- A co, zrani si? - zainteresowaa si shild.
- No wanie to jest dziwne. - Druty Kari ruszay si coraz szybciej. - Nie znalaz na nim
adnych zama, ugryzie, nic, a cielak martwy.
- No to pewnie jaka choroba? - zgadywaa shild; natychmiast pomylaa o owcy, ktr
znaleli poprzedniego dnia.
- Gunnar te tak sdzi. Ale sprawa i tak jest dziwna. Mode zwierzta mog gdzie utkn
albo spa w przepa, to si zdarza. Ale na ogl nie choruj...
shild opowiedziaa o martwej owcy i kobiety zaczy snu rne przypuszczenia.
Przyszed im do gowy szereg moliwych przyczyn padania zwierzt, od zjedzenia trujcych rolin
po wod w wodopoju pen zdechych lemingw; aden jednak nie by przekonujcy.
- Tego lata nie widziaam wielu lemingw - wtrcia si Birgit. - Kiedy tak masowo
zdychaj, wida je wszdzie.
- Masz racj. - Kari zmienia drut i podja prac na nowo. - W latach, kiedy si tak mno,
wida ich mnstwo i wtedy zdarza si, e pywaj martwe w potokach i rdekach, ale w tym roku
nie ma ich na tyle duo, woda na pewno nie jest skaona.
- No c, musimy uzna, e te dwa padnicia byy przypadkowe, ale to i tak dziwna
sprawa...
- To nie jedyna dziwna sprawa w ostatnim czasie - mrukna Kari, nie podnoszc wzroku.
Najwyraniej miaa wicej na sercu. - Ten dzieciak Gulborg... Bdzie tak rs bez ojca?
shild nie wiedziaa, co ma powiedzie, ale skoro wszyscy o tym gadali, nie byo w tym nic
dziwnego, e Kari te poruszya ten temat.

- No c, jak dziewczyna nie zmieni zdania, moe to si i tak skoczy. - shild mylaa
dalej o padnitych zwierztach.
- Co za bzdura! Wszyscy chopcy musz mie ojcw. Co komu przyjdzie z tylu plotek? prychna Kari.
- Moe Gulborg si jeszcze rozmyli - powiedziaa shild. - Kiedy jej minie pierwszy
strach, kto wie, co si zdarzy?
- Miejmy nadziej, bo teraz niewinnych chopakw oskara si Bg wie o co.
shild poja, e Kari a si pali, by wymieni kilka nazwisk, ale nie miaa ochoty ich
wysuchiwa. Nie chciaa nikogo obmawia.
- To przecie zaley od nas samych - wtrcia si Birgit. - Jeeli nie bdziemy powtarza
plotek, ktre syszymy, ludzie w kocu przestan gada.
Kari musiaa si umiechn. Zarwno shild jak i Birgit day jej wyranie do zrozumienia,
e nie maj zamiaru zajmowa si spraw, ktra ich nie dotyczy. Postanowia to uszanowa, bo
Birgit waciwie miaa racj.
- Zagonimy wszystkie zwierzta razem do oklnika? Skoro nie mamy tu obory ani chlewu...
- Knut wyszed zza wga domu, kurtk mia rozpit.
- Zrbmy to. Ogrodzenie powinno wytrzyma. - shild spojrzaa badawczo na syna,
zastanawiajc si, co si kryje za t propozycj. Moe chcia tylko pokaza, e jest mczyzn?
Kim, kto przyjmuje odpowiedzialno? Jej myli znw pobiegy do martwej owcy i opowieci
Kari. Czyby dziao si co niedobrego?
Ale Knut poszed dalej, do sistr. Nie chcia zagania zwierzt sam, bo byo to waciwie
babskie zajcie. shild uspokoia si i wrcia do rozmowy z Kari, ktra zagadna:
- Na wiosn idzie do konfirmacji, co?
- Tak, oboje chodz do pastora na nauki. Dzieci tak szybko dorastaj...
- No, to bdziesz miaa z nich pociech - skwitowaa Kari. - Zdolne s te twoje dzieci.
Syszaam, e May Ole te przystpuje? Jak mylisz, pjdzie mu dobrze?
- Dlaczego niby miaoby pj le? Chopak jest bystry nad podziw. - shild powiedziaa to
bez sarkazmu, bo wiedziaa, e nietakt Kari nie by zamierzony.
- No pewnie. - Kari zastanawiaa si przez chwil. -Chodzio mi tylko o to, e nieatwo mu
chodzi do pastora. Do szkoy te przecie nie chodzi?
- Ma prywatnego nauczyciela z Gol, wic wie wicej, ni mylisz - odpowiedziaa shild
pogodnie. - A przy odrobinie pomocy dotrze wszdzie bez problemw.
Birgit w milczeniu przysuchiwaa si rozmowie i po raz pierwszy poczua si senna jeszcze
przed wieczornym obrzdkiem. Opara gow o cian domu i na chwil zamkna oczy. To pewnie

panujcy w letniej zagrodzie bogi spokj dziaa tak usypiajco. Las podchodzi tu pod samo
obejcie i nie byo std takiego widoku, jak z grskiej zagrody. Zaraz za chaup wznosio si
strome zbocze gry zaronite brzzkami. Po drugiej stronie gry piy si agodnie. Ca dolin
porastaa jasnozielona brzezina. Ciemna ziele lata zaczynaa ju powoli ustpowa, tu i wdzie
zaczynao co kn.
Birgit zmusia si do otwarcia oczu. Nagle wzdrygna si, bo odniosa wraenie, e widzi
jaki cie przemykajcy midzy pniami brzzek na lewo od nich. Zerkna na shild, ale bratowa
zajta bya rozmow z Kari i nic nie widziaa. Birgit wpatrzya si w brzezin, bo przecie wyranie
widziaa przeskakujcy midzy drzewami cie...
Wytaa wzrok, ale nie dostrzegszy ju niczego niezwykego, w kocu uznaa, e to
zudzenie. Gdyby w pobliu czai si niedwied, zwierzta byyby niespokojne, ale krowaprzewodniczka zachowywaa si normalnie, a to by dobry znak...
Kiedy po pewnym czasie Kari podzikowaa za rozmow i poegnaa si, Birgit miaa ju
pewno, e cie rzuciy drzewa. Promienie soca paday teraz inaczej ni wczeniej, w peni lata,
wic takie musiao by wytumaczenie.
Tego wieczoru Birgit dugo nie moga zasn; leaa, tulc Johana i nadsuchiwaa. Nie
syszaa jednak adnych obcych dwikw, tylko powistywanie wiatru i oddech picej shild.
Noc bya spokojna, drzwi od rodka dobrze zamknite na zasuw. Pocieszaa si tym, e Knut te
przypuszczalnie pi, bo z jego kta nie dobiegay adne dwiki.
Myli Birgit mimowolnie pobiegy do Simena z pokryt bliznami twarz. Jecha za ni a z
Christianii, wystraszy j w Nes, chyba nie by jednak tak szalony, by ledzi j dalej? Nie, do
tych spekulacji! Przecie w lesie jest peno zwierzt i ptakw, ktre tam yj.
Birgit zamkna oczy, cieszc si ciepem dziecicego ciaka obok siebie. Johan spa
gboko, wic w kocu sen ogarn i j. Wesza w wiat, w ktrym do wtru krowiego dzwonka na
kwietnych kach hasa may chopiec.
W kcie pokoju lea Knut, mocno zaciskajc donie w pici. Nie spa, ale powieki mia
przymknite. Poprzysig, e nikt nie zrobi krzywdy ich zwierztom. Wybieg myl na zewntrz,
ku trzdce w oklniku i grocemu jej niebezpieczestwu. W tej samej chwili od zagrody powiao
chodem i niechci. Myli chopca przykryy nimi obejcie jak ochronn warstw, a posta, ktra
si do niego wanie zbliaa, nagle zacza si cofa.
Chaupa emanowaa przenikajcym a do szpiku koci chodem i posta zacza trz si z
zimna. Co za koszmarne miejsce, pomyla obcy, szczkajc zbami. To nie do wytrzymania. Za
gardo chwyci go strach i szybko ruszy w przeciwn stron. To nie byo miejsce dla niego, nigdy
w yciu!

Niespena dwa tygodnie pniej, tu przed spdem z letniego wypasu, we wsi j si szerzy
strach. Znaleziono wiele martwych zwierzt, take wi i koni, a adne nie nosio widocznych
ladw ataku. Znajdowano je w najrniejszych miejscach, naturalnym wic przypuszczeniem byo,
e to dzieo jakich drapienikw. Ale one zostawiyby przecie na zwierzynie lady pazurw czy
zbw! Byo te mao prawdopodobne, eby wszystkie pady z wysiku, uciekajc przed
drapienikami.
- Co o tym mylisz, Knut? - spytaa shild par dni przed spdem. Mieli rodek wrzenia i
pasza w grach bya coraz gorsza. Zima podpezaa z kadym dniem bliej, noce byy coraz
dusze. Lato miao si ku kocowi.
- Nic nie myl - wzruszy ramionami Knut, starajc si nie gowi nad caym tym
koszmarem. Nie chcia si w to wszystko miesza, pragn jedynie ochroni swoich najbliszych.
- Ale ko? Przecie nie tak atwo zabi zdrowego konia? - spytaa Birgit. Skaniaa si ku
podejrzeniu, e za ca t seri tajemniczych przypadkw kryje si jaka istota dwunona. - Ko u
Sltto by jednego dnia zdrw, nastpnego lea martwy, czy nie?
- Tak mwi. - shild pakowaa sprzt, a Knut zwizywa ciasno sznurem zaadowane
torby. - Jeeli robi to jacy ludzie, trzeba ich powstrzyma. Nikt nie moe sobie pozwoli na utrat
trzody!
- Ale po co u licha kto miaby wybija innym zwierzta? - zmarszczywszy brwi, Birgit
szukaa rozsdnego, a przynajmniej prawdopodobnego wytumaczenia tego zjawiska. - Zwierzta
le, jak pady, z nietknitym misem...
- Chorzy na gow nie zawsze wiedz, dlaczego co robi. - Knut docign sznur tak
mocno, e a poczerwienia na twarzy.
- Czy kto w okolicy straci rozum? - shild otworzya szeroko oczy, czekajc na
odpowied syna. - Po wsi chodzi jaki pomyleniec?
- On musi by obkany, jeli co takiego robi.
- On? Wiesz, kto to jest?
- Nie. Jeszcze nie. - Knut nie mg powiedzie wicej i nie lubi, kiedy go naciskano.
- Brrr! Co za okropiestwo, padnite zwierzta i obkani wczdzy! - powiedziaa shild
do Birgit, zmuszajc si do umiechu. - Jak widzisz, tu w grach musimy si boryka z niejednym...

Rozdzia 14
Kolacja skoczya si i w izbie w Rudningen zapanowa senny spokj. Na zewntrz mrz
wgryza si w belki cian, a z komina sczy si dym. Pomie z kominka rzuca na tyle duo
wiata, e doroli mogli jeszcze przez chwil siedzie nad swoj prac, podczas gdy dzieci zebray
si wok Stena. Birgit nie miaa pojcia, e jej m jest takim wspaniaym gawdziarzem: tej
jesieni jego opowieci cieszyy si ogromnym powodzeniem. Przez wiele wieczorw zaraz po
kolacji Sten przysuwa sobie krzeso bliej ognia, siada na nim i opowiada rne historie. Zna ich
mnstwo i zarwno blinita, jak i Sebjrg je uwielbiay. Doroli te suchali z zainteresowaniem i
niekiedy pniej wygaszali komentarze.
- Syszelicie o skarbie w buczynie? - spyta Sten, biorc Sebjrg na kolana, bo Johan zasn
duo wczeniej.
- Buczynie w Srholm? - zapalia si Hannah-Kari.
- Owszem - odpowiedzia powanie Sten, nie patrzc na Birgit. - To prawdziwa historia; do
dzi ludzie chodz tam i zagldaj do dziupli bukw.
Ole i Birgit wymienili spojrzenia, bo pomyleli o tym samym: przypomnieli sobie
mianowicie, jak Ole niegdy schowa jakie ich skarby w wydronym pniu drzewa nad jeziorem,
eby siostrzyczka moga je znale.
Skarby i kryjwki to byo to, o czym dzieci lubiy sucha najbardziej. Waciwie blinita
nie byy ju dziemi, ale wci lubiy takie opowieci. Siady teraz bliej Stena i czekay, a
podejmie opowie.
Hannah-Kari zapomniaa o robtce, a Knut bez wikszego zapau wycina zatyczk do
dyszla. By przecie dorosy i nie mg rzuca wszystkiego, eby sucha jakich tam opowieci.
Skoro ojciec struga nowy uchwyt do wiertarki, on te musia zaj si czym podobnym.
shild odoya szycie, bo wiata byo ju za mao, i zacza sortowa kbki weny wedug
kolorw, a Birgit jej pomagaa. W kuchni Alette koczya zmywanie, ale drzwi zostawia otwarte,
by te mc to i owo usysze. Uwaaa, e tej jesieni ycie w Rudningen jest wyjtkowo przyjemne,
a dziki opowieciom Stena mona byo zachowa dystans wobec przeraajcych wydarze we wsi.
shild miaa podobne myli. Zwierzta w okolicy dalej paday i nikt nie wiedzia, kto za
tym stoi. Ale kiedy wieczorem wszyscy si tak zbierali, zapominaa o grozie sytuacji i cieszya si
bliskoci rodziny.
- No wic latarnik zacz si zastanawia, co zrobi z tymi wszystkimi monetami... opowiadajc, Sten modulowa i zawiesza gos, by podtrzyma napicie suchaczy. -Najpierw

pomyla o piwnicy, ale gdyby dom si spali, nie odnalazby ju pienidzy. Nie mia czasu zakopa
ich w lesie, bo przed domem sycha ju byo stukot koskich kopyt...
Ole siedzia, suchajc i umiecha si leciutko. Przypomnia sobie, e kiedy by dzieckiem,
matka opowiadaa mu podobn histori. Cieszy si, e Sten wnis do ich domu nowe opowieci,
bo on sam zna tylko gawdy myliwskie i bajki o zwierztach.
Wo dymu i palcego si brzozowego drewna mieszaa si z zapachem rozgrzanej skry
suszcych si butw, nadajc izbie szczeglnie przytuln atmosfer. shild zapalia dzi dwie
lampy, by owietli wszystkie zakamarki; uznaa, e tak bdzie przyjemniej. Uwaaa, e dopki
goszcz tu Birgit i Stena, nastrj ma by miy - nie tylko dla goci, ale te dla nich samych, by
zostay po tym rodzinnym zjedzie same dobre wspomnienia.
Staraa si nie myle o tym, co stanie si latem nastpnego roku, ale daremnie. Tego lata jej
i Birgit doskonale si razem pracowao i bardzo si do siebie zbliyy. Kiedy ona, Hannah-Kari,
Sten i may Johan wyjad, zrobi si tu strasznie pusto... Obejcie bdzie jak wymare, pomylaa i
przeszed j dreszcz. Moe nie bdzie im ju potrzebna suca? Alette wspomniaa, e latem
chciaaby wyjecha do Christianii, ona te... shild postanowia o tym wszystkim nie myle i
skupia si na kbkach weny i opowieci Stena.
- A skd wiadomo, e ukry pienidze, skoro nikomu o tym nie powiedzia? - Hannah-Kari
co si w tej opowieci nie zgadzao.
- e te ty musisz zawsze zadawa takie gupie pytania - westchn Knut. - Pozwl Stenowi
skoczy!
- Ale...
- Kto na pewno doszed do tego, e tak musiao by -przerwa jej Knut, patrzc na siostr z
pobaaniem. - eby tylko nie wypytywaa w ten sposb pastora!
Birgit mrugna do shild: Hannah-Kari nie dao si oszuka. Ole te by wyranie
rozbawiony, ale nie podnoszc oczu znad pracy, czeka na dalszy cig.
A Sten opowiedzia o pocigu za latarnikiem tak barwnie, e oczarowa wszystkich. Jak
goniono go z ttentem kopyt przez lasy i obok jezior, po szczytach wzgrz i dolinami, przez wielkie
ki i gsty starodrzew. I jak w kocu pozby si mieszka z monetami, wrzucajc go do dziupli
drzewa, koo ktrego wanie przejeda...
- Zapali go? - Sebjrg opaday ze zmczenia powieki, ale koniecznie chciaa usysze
zakoczenie opowieci.
- Tak, w kocu go dogonili i cignli z konia. - Sten uzna, e maa zasuguje na to, by
usysze zakoczenie, wic troch je przyspieszy, opowiadajc o winiu, ktry zbieg, nim z ze
wydobyto, co zrobi z pienidzmi. - Nikt ju nigdy latarnika nie widzia, ale mwiono, e uton w

kanale. Tak wic by moe w bukowym lesie gdzie dalej ley jego skarb - zakoczy Sten. - Nigdy
nie syszaem, eby go kto znalaz, wic musi nadal tam by.
Gdy Sten skoczy opowie, zapanowaa cisza. Blinita siedziay zadumane, nie wiedzc,
czy to wiarygodna opowie. Sebjrg uznaa za smutne, e latarnik tak po prostu znikn;
najwyraniej sam skarb jej specjalnie nie obchodzi. Doroli za stwierdzili, e stare historie nigdy
si waciwie nie starzej.
- Chod, Sebjrg, pomog ci si pooy. - Alette dwigna zasypiajc dziewczynk z
kolan Stena, a ona nawet nie zaprotestowaa.
Kiedy Sebjrg zostaa wyniesiona, w izbie rozpocza si rozmowa. Tematem byy dziuple i
stare drzewa. Wok jeziora w Srholm stao sporo sprchniaych drzew, ale Hannah zabronia je
wycina, poniewa jej zdaniem nadaway one temu miejscu tajemniczy i czarodziejski klimat.
Niektre pnie stay prosto, inne pochyliy si nad wod i w kadej chwili groziy zwaleniem si do
jeziora; stay tak jednak ju do dugo i przypuszczano, e jeszcze troch przetrwaj.
- Chyba powiem ogrodnikowi, eby im si przyjrza -powiedziaa Birgit, patrzc na Stena. Nie bdzie zbyt adnie, jak powpadaj do jeziora.
- A jak wczoraj byo u pastora? Zadawa trudne pytania? - Birgit zmienia temat, bo zdaa
sobie spraw, e zapomniaa o to spyta, a blinita byy bardzo zdenerwowane, kiedy wyruszay
do pastorwki.
- May Ole dostaje zawsze najtrudniejsze pytania - odpowiedzia szybko Knut. Najwyraniej pastor chce mu udowodni, e si jeszcze nie nadaje do konfirmacji.
Teraz Ole pooy prac na podoku i spojrza na syna badawczo. Czy pastor upar si dalej
kaleczy kogo, kto ju by okaleczony?
- Ale umie odpowiedzie, co?
- O tak. adne z nas pozostaych nie umiaoby.
- Ja tam nie pojmuj nawet, o co pastor go pyta - mrukna Hannah-Kari. - I strasznie si
boj, e nastpnym razem bdzie moja kolej.
- Gupstwa gadasz - prychn Knut. - Przecie widzisz, e on gnbi tylko Olego.
- Mylisz, e May Ole to czuje? - Ole pomyla, e moe chopiec traktuje to jako
wyzwanie.
- Nienawidzi tego - odpar spokojnie Knut. - Ale postanowi, e nie da si zama.
Ole pomyla, e to niemdre ze strony pastora, bo akurat tego chopca u progu dorosoci
trzeba zachca i wspiera. Nie wtpi jednak, e May Ole da sobie rad, chocia by moe sporo
go to bdzie kosztowao.

- Ojciec Kristiana chce, eby Kristian poszed do konfirmacji jako pierwszy - powiedziaa
nagle Hannah-Kari.
- Skd wiesz? - spytaa shild zaskoczona.
- Syszaam, jak to mwi. I da pastorowi pienidze.
- Na szczcie do wiosny daleko i wiele si moe jeszcze zmieni... - shild bya zdumiona
tak gupot, wiedziaa jednak, e podobne rzeczy si zdarzaj. Dla niektrych pierwszestwo
wasnych dzieci przy konfirmacji byo tak wane, e chwytali si wszystkiego.
- Czy tak wolno? - Kbek weny lea na podoku Hannah-Kari bez ruchu od pocztku
wieczoru, a teraz zelizgn si na podog.
- To pastor o tym rozstrzyga - wtrci si Ole. - On decyduje, kto zasuguje na takie
wyrnienie.
- To znaczy ten, co najwicej zapaci?
- Nie, nie ma to nic wsplnego z pienidzmi. Zasuguje ten, kto najpilniej uczy si Sowa
Boego. - Ole spojrza na Knuta, potem na Hannah. Nie musia nic wicej mwi, crka
powiedziaa to za niego:
- A ci, co za bardzo nie umiej czyta? Przecie nie naucz si tego wszystkiego na pami?
- Wszyscy si staraj - teraz to Birgit wtrcia si do rozmowy. - Co przecie zapamitaj. Ale bratanica dobrze rozumowaa. Ci, ktrzy nie dostawali adnej pomocy, mieli najgorzej. I byo
ich niemao, bo niewielu rodzicw mogo udzieli dzieciom takiego wsparcia jak Ole i shild.
- Ale wam idzie niele?
- Tak - odpowiedziay blinita chrem i rodzina udaa si na spoczynek.
W ostatnich dniach byo sporo pracy z ubojem i polowaniem, i wszyscy chtnie poszli spa.
Tydzie wczeniej mczyni ustrzelili dwa mode renifery, a dla Stena to polowanie byo wielkim
przeyciem, paskowy za bardzo mu si spodoba. Nastpnego dnia mieli cina drzewa, by
zdy podsuszy budulec przed nadejciem niegu, wic powinien si te pooy. Ale kiedy
wszyscy si rozeszli, on i Birgit zostali jeszcze w izbie.
- Mio bdzie posiedzie tu tylko we dwoje - szepn jej w ucho. - Masz wspania rodzin doda, bo przestraszy si, e ona to opacznie zrozumie.
- Czy to nie dziwne, e ojciec nie dal znaku ycia, odkd wyjechalimy? - Birgit bdzia
wzrokiem po kilimach pokrywajcych ciany. Jeden z nich bardzo przypomina jej ten, ktry miaa
po matce; musiaa jednak przyzna, e ten tu wyglda duo lepiej ni tamten na pokrytej tapet
cianie w Srholm.
- Pewnie ma duo pracy z dogldaniem majtku.
- Albo z ustpowaniem we wszystkim Sabine.

- Uwaasz, e bd z ni kopoty? - Sten wyglda na zaskoczonego. - Mnie si wydaje


ostrona i rozsdna.
- Nie wiem. Moe to tylko on zacz si nagle rzdzi. - Birgit pomylaa o pomyle
wyrzucenia Leny i tkaczki ze wschodniego skrzyda. Czy mg na to wpa sam, wbrew woli
Sabine?
- Kto wie, moe jest w Bremie? - zastanawia si gono Sten. Rozumia niepokj Birgit. No, ale niedugo Boe Narodzenie i na pewno do nas napisze.
- Oby. Martwi mnie to wschodnie skrzydo...
- Chcesz jecha do domu?
- Nie, nie - zamachaa rk Birgit. - Oczywicie, e nie! Pomienie zgasy i na kominku
zosta tylko ar. Birgit podoya kolejne polano i siada obok Stena na awie. Pomylaa o
wspaniaym lecie w grskiej zagrodzie, o tym co blinita mwiy o pastorze, o tajemniczym
wiateku w Grtenuten, ktre wielu ludzi widziao jesieni, o rdle w Skogshorn i na koniec o
zimowym uboju. Wszystko tu byo takie inne ni w Srholm!
- Jak ci si podoba w Hemsedal? - Wycigna z wosw grzebie i pozwolia im opa na
ramiona.
- Kady dzie jest nowym przeyciem! Nigdy dotd tyle si nie uwijaem, co tu; stale jest
co do zrobienia. I z przyjemnoci patrz, jak ty i Johan rozkwitacie...
- Uwaasz, e jest za duo roboty? - Birgit udaa, e nie syszy ostatnich sw Stena, ale
starannie je zanotowaa w pamici.
- Ale skd. api si stale na myli, e w majtku mgbym robi o wiele wicej... Ale nie
wypada mi przecie woy roboczego ubrania i pj za pugiem.
- Od czasu do czasu dziedzic wrcz powinien okaza zainteresowanie prac - mrukna
Birgit pod nosem. - Jak sdzisz, czy Ole i shild przeprowadz si kiedy do Srholm?
- Ole czuje si lepiej w lasach i grach ni w Danii -odpowiedzia w zadumie Sten. - Ale
lata lec, wic trudno przewidzie, co si stanie. ycie w majtku jest duo atwiejsze.
- Wspaniale byoby, gdyby si przeprowadzili! - Birgit natychmiast wyobrazia sobie, jak
spaceruj po ogrodzie z shild i zrywaj re. Mczyni mogliby polowa na kaczki, a wszyscy
razem mogliby jedzi na konne spacery po okolicy. Bdc tutaj tak blisko z bratow, poczua, jak
bardzo jej brak przyjaciki. W Danii nie miaa z kim tak porozmawia, jak z shild.
- Tak czy owak bd nas tam odwiedza, wic mamy jak przyjemn perspektyw powiedzia Sten, bawic si dugimi wosami ony. Pocaowa j w policzek. - Pooymy si ju?

Zanim zdmuchnli lamp, Sten i Birgit przegrzebali w kominku, by ciepo utrzymao si jak
najduej. Na dworze byo zimno, lada chwila mg spa nieg. Zegar na cianie pokazywa, e jest
ju dobrze po pnocy. Nagle Birgit wzdrygna si. Co to by za dwik?
- Syszae?
- Cicho...
Rozleg si znowu: stuknicie, jakby gdzie zamykay si drzwi.
- Kto jest na dworze? - Sten podszed do drzwi.
- Nie, poczekaj! - Birgit chwycia go za kurtk i przytrzymaa. - To mog by jacy rabusie.
Nie wychod bez strzelby.
- Bzdura! adni rabusie nie odeszliby tak daleko od gocica. - Sten nabra takiego
przekonania ju dawno temu, kiedy bya mowa o przecigajcych przez wie bandach wczgw.
Ludzie uwaali, e trzeba wtedy wszystkiego pilnowa, bo nagle w ich izbie mg si pojawi jaki
zbj. Ale Rudningen leao z dala od uczszczanych drg, wic zostawiano je w spokoju.
Obieca, e bdzie ostrony. Otworzy zasuw i wyjrza w ciemno, a Birgit szybko
zapalia latarni, wic mg zobaczy pokryte warstw szronu podwrze. Byo puste. Drzwi do
stodoy byy pozamykane, wszdzie panowa spokj.
- To tylko wiatr - powiedzia Sten i ju chcia wraca, by nie wypuszcza cennego ciepa.
Budynki i tak zleway si w jedno z lasem, bo ksiyc niczego dzi nie owietla. - Chocia nie,
poczekaj. Pobiegn sprawdzi drzwi od obory, bo nie ma nic bardziej irytujcego jak niedomknite,
trzaskajce drzwi.
Zeskoczy ze schodkw i ju by na rodku podwrza, kiedy od drzwi obory oderwa si
jaki cie. Po chwili Sten zobaczy, jak w cie znika za rogiem stodoy.
- Hej, stj! - Jego gos zadudni midzy drewnianymi zabudowaniami i obudzi Nilsa i
Olego. Okrzyki nic nie pomogy: intruz rzuci si do ucieczki i zanim Sten dotar do rogu stodoy,
by ju daleko.
- Co si dzieje? - Ole by ubrany, parobek te. Obaj mieli strzelby.
- Kto majstrowa przy drzwiach obory - wyjani Sten, z wdzicznoci odbierajc od
Birgit grub kurt. - Uciek, jak podszedem bliej.
- Zostawi nam wiadomo. - Nils schyli si przy drzwiach obory i podnis grub desk i
mot. - Co o tym mylicie?
Kiedy Ole wzi mot i zway go w rku, zacz mie wizje. Byy niewyrane, widzia tylko
sam czyn. Poruszy ramieniem, jakby chcia z niego zrzuci co obrzydliwego, co si tam
przykleio. Postaci, ktra uya tego narzdzia, dalej wyranie nie widzia, ale podejrzenie ju w

nim kiekowao. Co za przebiegy sposb zabijania zwierzt, pomyla. Najwyraniej tej nocy
przysza kolej na Rudningen...
- Dzi w nocy nie wrci. - Ole zastanawia si, czy powiesi na drzwiach kdk, ale doszed
do wniosku, e zbyt atwo byoby j usun. Jeli ma zabezpieczy drzwi porzdnie, bdzie musia
wstawi w nie zamek. Wcale mu si to jednak nie podobao, bo nie moe by we wsi tak, eby
wszyscy musieli na noc zamyka budynki na klucz!
- Wejd i obejrz zwierzta. - Nie czekajc na odpowied, Nils wzi latarni i wszed do
obory. Kto wie, czy intruz nie zrobi im jakiej krzywdy.
Wszystko byo jednak tak jak przedtem, kiedy robi obchd. Zwierzta stay na swoich
miejscach i wyglday na zdrowe. A wic tajemniczy go nie wszed do rodka. Nils nie mia ju
wtpliwoci co do tego, kto nim by. Przeszed go dreszcz. Wyszed z obory i zameldowa, e
wszystko w porzdku.
- Idziemy spa - ziewn Ole. - Pogadamy o tym jutro. - Wosy mia rozczochrane, oczy
zaspane. Weszli z powrotem do ciepego wntrza i zasunli sztab w drzwiach.
- To ten od padliny? - spytaa Birgit. Podejrzewaa, e Ole wie wicej, ni chce powiedzie.
- Tak. Obawiam si, e nie ma najlepszych zamiarw.
- Bdziemy pilnowa obejcia? - spyta Sten. - Mog si przez jaki czas nie ka.
- Nie, dzi w nocy to niepotrzebne, ale jutro zaplanujemy jakie dziaania. Moecie si
ka. - Ole by ju jedn nog w izdebce shild, gdzie czekaa na niego nagrzana pierzyna. - Sten,
dziki, e chciao ci si wyj na dwr.
W nastpne noce mczyni w Rudningen czuwali na zmian, ale intruz nie pojawi si.
Zamiast tego doszy do nich pogoski o nowych padniciach zwierzt: martw trzod znaleli rano
w swoich oborach Goenowie i Flatenowie. Wieniacy stracili cierpliwo. Strach i niepokj zmieni
si we wcieko i pragnienie zemsty, i wkrtce w izbie w Rudningen zaroio si od ludzi. Chcieli
wiedzie, co Ole o tym wszystkim myli i czy on, ewentualnie Knut podejrzewaj kogo
konkretnego.
- Nie moemy y w cigym strachu - stwierdzi zdecydowanie Bengt Furubakken. - Jak
udaje mu si zabija zwierzta, nie zostawiajc na nich ladw?
- To mog wyjani - powiedzia Ole i wyj mot, ktry wtedy znaleli. - Czy kto z was
widzia taki mot?
Nie spodziewa si adnej sensownej odpowiedzi, bo ten rodzaj mota by w
gospodarstwach czsto uywany. Nie byo w nim nic osobliwego.
- Mgby by mj albo twj - rzek Bengt, pocierajc szczecin na brodzie. Czeka na
wyjanienie.

- Ten otr przykada do ba albo szyi zwierzcia desk i wali w ni motem. W ten sposb
nie zostawia rany.
Mczyni zgromadzeni w izbie zamilkli. Musia to by kto bardzo silny, postury Olego.
Byle kto nie ubiby zwierzcia desk i motem.
- Zabija ju zwierzta w rnych miejscach - przerwa cisz Embret Rust. - Trudno wic
zgadn, skd przychodzi. To kto, kto bez przerwy wdruje.
- Ale tylko po nocach.
- Nie widz innego wyjcia, tylko czuwa we wszystkich obejciach. - Prdzej czy pniej
wpadnie nam w rce.
- Jeli nie zapiemy go na gorcym uczynku, niczego mu nie udowodnimy - rzek Ole, ktry
ju dawno doszed do wniosku, e mot stanowi kiepski dowd zbrodni. Na jego podstawie mona
by aresztowa wszystkich we wsi.
- Kiedy otr usyszy o czuwaniu, przyczai si - zauway Bengt. - Uderzy znw, kiedy
przestaniemy pilnowa zwierzt.
- Ale jak bdziemy pilnowa, ocalimy przynajmniej trzod. Nikt chyba nie ma jej za duo. Hvard Hlbjrhus prowadzi swoje mae gospodarstwo wzorowo, ale mia w nim tylko to co
niezbdne.
- Ocalimy na krtko. - Bengt by sceptyczny. - Poczujemy si bezpieczni, a on znw uderzy.
- No to co proponujesz?
- Zrbmy list tych, ktrzy nie stracili adnych zwierzt. - Bengt wiele o tym myla. Wyglda na to, e wybiera stale nowe ofiary, dlatego trzeba pilnowa tam, gdzie go jeszcze nie
byo.
- Niczego ludziom nie mona narzuca - wymrucza Embret. - Ci, ktrzy s zagroeni,
doskonale o tym wiedz, ale sami musz zadecydowa, czy maj czuwa po nocach.
- Chyba tak atwo nie rozwiemy tej zagadki. - Ole prbowa wywoa przed oczyma
obraz, ale bez powodzenia. Ten, kto wznosi mot i uderza, by niewyrany i nic nie mg na to
poradzi. - Wszyscy musz pilnowa zwierzt i tyle. Nie zastawimy puapki, nie wiedzc, kim jest
zoczyca - podsumowa i wszyscy si z nim zgodzili.
Nieco rozczarowani tym, e nie przybliyli si do wyjanienia tajemnicy, poegnali si z
gospodarzem z Rudningen i ruszyli do wsi. Przynajmniej sobie pogadali.
Idc w d drog z Rudningen ku gocicowi, chopi ywo rozprawiali. Nikt nie wymieni
adnego podejrzanego z nazwiska, ale jasne byo, e kilka osb we wsi bdzie musiao znie
krzywe spojrzenia.

- Czy to nie dziwne, e Ole nic nam nie powiedzia? -spyta Hvard, idc z rkami gboko
w kieszeniach.
- Powiedzia o mocie - zaprotestowa Embret. - Ale to nam niewiele pomogo...
- W wikszoci przypadkw potrafi by jasnowidzem. Dlaczego niby nie tym razem?
Mczyni szli w milczeniu, dumajc nad t kwesti. Czy by jaki specjalny powd, dla
ktrego gospodarz z Rudningen zatrzyma prawd dla siebie? Wszystkim przyszo co do gowy,
ale nikt nie odway si ubra tego w sowa.
- Czasami zdarza si, e nie potrafi odpowiedzie, kiedy ludzie pytaj go o rad. Wtedy
mwi o tym otwarcie, tak jak dzisiaj. - Bengt nie mia zamiaru oddawa si dzikim spekulacjom. Jak bdzie mia wizj, na pewno zaatwi t spraw. Ale uwaajmy... - tu Bengt spojrza po nich z
ukosa - bo moe to by ktry z nas.
Do wit Boego Narodzenia we wsi niewiele si dziao. Nie pady nowe zwierzta i
chocia wikszo gospodarzy czuwaa po nocach, przygotowania do wit stopniowo osabiy ich
czujno - dokadnie tak, jak przewidzia to Bengt Furubakken. Mimo to nie zgino wicej
zwierzt, co wywoao nowe spekulacje. Czy to moliwe, e zoczyca by obecny na zebraniu w
Rudningen?
Nic dziwnego, e szeptano po ktach, a niektrzy posuwali si w swoich domysach dalej
ni inni. Ci, ktrzy lubowali si w intrygach i tragediach, mieli tej zimy do tematw do rozwaa:
ojcostwo malestwa z Gamlehaugen, zgony zwierzt i niespodziewany powrt Simena dostarczay
plotkarkom wtkw do coraz to nowych domysw. Jeli chodzi o Simena, trzyma si od ludzi z
dala i rzadko go widywano. Uznano, e powodem jest jego znieksztacona twarz; ludzie bardzo mu
wspczuli. Chocia to, e tak nagle powrci, uwaano za dziwne... Bez rodziny, ale z pienidzmi.
W Simenplassen niewiele si dziao, ale najwidoczniej jej waciciel mg sobie pozwoli na
bezczynno.
Pewnego dnia w grudniu, kiedy sanna bya dobra, Birgit i Sten wyprawili si do Jordheim.
Birgit miaa tu krewnych od strony matecznej babki i przyjemnie byo z nimi powspomina stare
czasy. Jako e babka wyprawia si do Danii za modu, nikt za dobrze jej nie pamita; wspomnienia niektrych zdarze przekazywano sobie jednak z pokolenia na pokolenie i za kadym
razem, kiedy Birgit spotykaa si z ludmi z Jordheim, czua, e przyblia si do swoich korzeni.
Sanie suny gadko, Birgit siedziaa opatulona w futra i koce. Szczypanie mrozu czua tylko
na policzkach, ale lubia to uczucie. Dzie by szary i nie zdziwiaby si, gdyby przed wieczorem
spado wicej niegu.
- Podoba ci si norweska zima? - zerkna na Stena. -A moe wolaby wygrzewa si przy
kaflowym piecu? -powiedziaa drwico.

- Daj spokj. - Sten spojrza na ni z uraon min. -W tym kraju jest bardzo zimno, ale
wiesz doskonale, e mi tu dobrze. Chocia nie opanowaem najlepiej sztuki chodzenia na deskach,
uwaam, e jest tu piknie.
Wiedziaa, e nie kamie. Kiedy dolin na dobre zasypao, Sten wyranie powesela. By
pierwszy do odnieania i nie poddawa si, dopki droga nie bya paska i szeroka. Ole stwierdzi,
e adnej zimy nie mieli tak dobrych drg. Birgit kochaa ma coraz bardziej, uwielbiaa te bawi
si z dziemi na niegu. Niekiedy udawao jej si namwi shild, eby przerwaa prace domowe i
przyczya si do zabawy. Jak mae dziewczynki uganiay si wtedy z Johanem i Sebjrg; czasami
daway si namwi na zabaw take blinita.
- Mama te tak uwaaa - odpowiedziaa Birgit, patrzc na uginajce si pod ciarem
niegu wierki przy drodze. - Potrafia rozkoszowa si widokiem gr, lasw, cieszyy j lady
zwierzt na wieym niegu, lodowe rzeby w rzece i potoku. Tak po prostu, bez adnego
usprawiedliwienia dla bezczynnoci.
- My te nie potrzebujemy usprawiedliwienia. - Sten sprbowa przytuli Birgit, ale midzy
ich ciaami byo za duo warstw odziey. - Wszystko to zabior ze sob do Danii i w deszczowe dni
bd y wspomnieniami.
- Jestemy na miejscu. - Nils wjecha na podwrko Jordheim i zeskoczy z koza, by pomc
Birgit zej. Lubi wozi dusk par, bo wtedy mg uy najlepszej uprzy, jak mieli. Kiedy tak
sta koo Skarpetki i solidnych sa, czu si jak bogaty gospodarz.
- Poczekam tutaj - ukoni si elegancko Birgit i Stenowi, a oni weszli do domostwa.
W izbie Jordheimw siedziay dzi siostra i kuzynka gospodyni, a take stary Jordheim.
Trym i Gudrun niespiesznie przywitali goci. Nawet Trym odoy wszystkie swoje prace, by z nimi
pogawdzi.
- Jak wam idzie z polowaniem na kuropatwy? - zaskrzecza dziadek. - A lisy? Duo
zniszczyy puapek?
- Tak duo, e Ole si rozeli - odpar Sten. - Ale ptactwa troch upolowalimy.
- Macie w Danii kuropatwy?
- Nie, ale mamy baanty. To smaczne ptaki.
- Baant? - zamruczaa siostra Gudrun. - Jak smakuje baant?
- Jak kady drb - wtrcia si Birgit. Wiedziaa, e wieniacy traktuj baanta jako paskie
danie i nie chciaa, by czuli si gorsi. - Ja tam wol kuropatw.
- Syszelicie ju, kto jest ojcem dziecka w Gamlehaugen? - nie wytrzymaa kuzynka Ella.
Nie zauwaya, jak Gudrun rzuca jej ostre spojrzenie. - To pono Jon, m Marit Sletten powiedziaa, ciszajc gos. Uwielbiaa plotki, a najbardziej lubia dzieli si nimi jako pierwsza.

- A skd o tym wiesz? - spytaa ostrym tonem Gudrun. - Rozmawiaa moe z Gulborg albo
z Jonem?
- Nie. - Ella umiechna si tajemniczo. Chustka przekrzywia si na jej gowie, jakby
podkrelajc ca ndz tej gadaniny. - Rozmawiaam z Marit, sama mi o tym powiedziaa. - Ella
przynajmniej tak to zrozumiaa. Kiedy spotkaa Marit w drodze do kowala, ona Jona bya w zym
nastroju i powiedziaa, e wcale by jej nie zdziwio, gdyby to by jej m.
- Uwierz, jak si sama przekonam. - Gudrun machna lekcewaco rk. - Dopki nie
usysz tego na wasne uszy od Gulborg, bd uwaaa to za wymys.
- Ale dlaczego Marit miaaby kama?
- A niby dlaczego miaaby zwierza si wanie tobie?
Przez chwil panowaa cisza, a ci co znali Ell, pomyleli, e po to, by sprawa si rozniosa.
Jeli Marit chciaa oczerni swojego ma, by to najpewniejszy sposb, zaraz mwia o tym caa
wie.
- No tak. W kadym razie ja to syszaam na wasne uszy... Ale - tu zwrcia si do Stena i
Birgit - co z wani u Rudningenw?
- Wani? - nie zrozumiaa Birgit.
- No, a nie jest tak, e synowi nie wolno gra na skrzypkach?
- A, o to chodzi. - Birgit westchna: ta Ella musiaa wszdzie wsadzi nos. - Z tego co
wiem, Knut wci chodzi na nauk.
- Bez wiedzy ojca... - W oczach Elli zapaliy si triumfalne byski.
- Ale skd. Ole doskonale wie, dokd Knut chodzi -odpowiedziaa Birgit pogodnie. Wiedzia od samego pocztku.
Na twarzy plotkarki odmalowaa si niepewno. Jak to, wic chopak nie gra w ukryciu?
- Ja syszaam, e jest inaczej - powiedziaa z uporem w gosie, ale cay jej uprzedni zapa
gdzie znikn.
- Mwi, co wiem.
- Zaatwilicie ju sobie pomoc do witecznych wypiekw? - Gudrun postanowia pooy
kres plotkarstwu kuzynki i skierowaa rozmow na inne tory. - A jak jest u was w Danii? Wzywacie
pomoc do wypiekw?
- Niektrzy wzywaj, my na przykad mamy dobr kuchark, ktra z tym wszystkim
doskonale sobie radzi. -Birgit umiechna si do Gudrun. - Nie mog si doczeka wit w
Rudningen. Bdzie tak jak w dziecistwie.
Rozmowa zesza teraz na codzienne sprawy, przy czym mczyni rozmawiali o swoich
zajciach, kobiety o prowadzeniu domu i szyciu. Po tym nieszczsnym wstpie w wykonaniu Elli

zrobia si cakiem przyjemna atmosfera i Birgit sporo dowiedziaa si o tym, czym yje wie. Po
pewnym czasie rozmowa zesza na pastora i przygotowania do konfirmacji; siostra Gudrun
pokrcia gow:
- Nie pojmuj, jak chopak ze Svingen moe sta przed otarzem razem z innymi. Przecie
ledwo si rusza.
- Jest a tak le? - Birgit nigdy nie widziaa Maego Ole, tylko o nim syszaa. Jednak z tego
co wiedziaa, w kwestii rozumu nikomu nie ustpowa.
- le? To przecie kaleka! Z niczym sobie sam nie radzi!
- Przesadzasz - wtrci si Trym, spogldajc karcco na szwagierk. - O kulach chopak
potrafi kawaek przej.
- No, ale na koniu nie pojedzi.
- eby zosta konfirmowanym, nie trzeba by dobrym jedcem.
Birgit umiechna si na te sowa i pomylaa, e Ole powiedziaby dokadnie to samo.
- No nie - cigna siostra Gudrun - ale i tak nie rozumiem jak to moliwe. Nie byoby
lepiej, gdyby pastor przyszed do niego do domu? Nie mielibymy caego tego przedstawienia.
Kiedy nikt tego nie skomentowa, siostra Gudrun zrozumiaa, e palna co gupiego i
zamilka. Wyrazia jednak tylko opinie wielu wieniakw. Kiedy rozeszo si po wsi, e May Ole
stanie do konfirmacji razem z innymi, wielu krcio gowami i uznao, e pastor robi bd. Dla
chopca najlepiej byoby, gdyby nie musia znosi zgorszonych spojrze i przykrych uwag. Tak,
ludzie mieli zdecydowane pogldy na ten temat.
- Na szczcie nie sycha o nowych padniciach zwierzt. - Ella postanowia skierowa
rozmow na ciekawszy temat. - To byo straszne. Dziwne tylko, e niektrych oszczdzono... - Tu
spojrzaa znaczco na Birgit.
- Przecie oszczdzono wikszo gospodarstw - odpara Birgit, przechodzc na tutejszy
dwiczny dialekt. - Zoczyca nie zdy obej nawet poowy zagrd.
- Miejmy zatem nadziej, e szalecowi ju si odmienio! Najwyraniej to zabijanie i
straszenie ludzi sprawiao mu przyjemno... - zagrzmia Trym, krcc gow. - To jaki obd!
- Teraz widzicie, jak to jest u nas we wsi - zamiaa si Gudrun do duskich goci. - Mamy
o czym gada: plotki, ciemne sprawki...
- Wszdzie tak jest - powiedziaa Birgit. Wci pamitaa oglny strach i pogoski w
zwizku z poarami wok Srholm. Ludzie patrzyli na siebie spode ba, szeptali po ktach,
wikszo ya w trwodze przez dugi, dugi czas, zanim wreszcie ujto szalon Mi.
- Ludzie dostaj mapiego rozumu niezalenie od tego, czy mieszkaj w Norwegii, czy w
Danii.

- Albo w Ameryce - dodaa Ella, potrzsajc gow. Wszyscy wiedzieli, kogo ma na myli.
Jaki czas pniej Sten i Birgit podzikowali za gocin. Oboje uznali, e odwiedziny byy
udane mimo plotek Elli. Najwyraniej nie moga si bez nich obej, ale przecie od nich samych
zaleao, ile wagi przyo do jej sw. Nie byo nic dziwnego w tym, e ludzie gadali o zdarzeniach, ktre ich dotycz i ktre naruszaj ich obyczaje.
eby tylko Ole nie pad ofiar tej gadaniny, pomyla Sten, sadowic si w saniach. A moe
le sobie tumaczy spojrzenie tej tam Elli?

Rozdzia 15
Ze wszystkich stron sycha byo janczary: z pnocy i z poudnia do drewnianego kocika
zmierzay konie i sanie. Mieszkacy wsi, odwitnie odziani pod futrami i wenianymi paszczami,
cignli na wigilijn msz, ktra oznaczaa pocztek wit. Bogaci gospodarze zerkali na konie
ssiadw, oceniajc jako uprzy.
Z Rudningen przyjechao troje sa. Wszystkie konie miay eleganckie chomta i uprze
nabijane srebrem. W pierwszych saniach siedzieli Ole, shild i Sebjrg, w drugich Birgit ze
Stenem, w trzecich blinita z Alette. Gospodyni upara si, e zarwno parobek jak i suca
musz jecha z nimi; stwierdzia, e posiek bdzie mona przygotowa pniej. Poniewa byy to
ostatnie wita Alette w Rudningen, shild uznaa, e naley jej si msza razem z innymi.
Saniami Birgit i Stena powozi Nils, Ole powozi swoimi sam, Knut siedzia na kole
trzecich. Wszystkie pojazdy miay, umieszczone z bokw na dugich drkach, szklane latarnie z
grubymi ojowymi wiecami wewntrz. Birgit bya tak wzruszona, e zbierao jej si na zy.
- Czy to nie pikne? - szepna, by nie zakca nastroju. - Popatrz na te wszystkie
wiata...
Sten skin gow; wyglda na rwnie oczarowanego tym wszystkim jak ona. Pokryte
biel gry i spiczaste wierki tworzyy pikne to dla wsi i wszystkich zmierzajcych na msz.
Dzie by szary, a teraz w Hemsedal zapada zmrok, kadc si na dolin granatow aksamitn
kap.
Po gocicu sanie z Rudningen jechay za mieszkacami Grte i Eikre, za saniami blinit z
kolei suny pojazdy z ca rodzin Markegrdw. Janczary konkuroway gonoci i wkrtce caa
droga do kocioa utona w kaskadzie ich dwikw. Niektrzy przekrzykiwali je, pozdrawiajc
si nawzajem, ale wikszo tylko machaa do spotykanych znajomych.
Sanie zaczy teraz wjeda na pagrek, na ktrym sta koci. Patrzc na ich wiata,
Birgit ocieraa zy wzruszenia. Z dziecistwa nie pamitaa takiego tumu pod kocioem, nie
przypominaa sobie te dzwonienia janczarw. Pomylaa, e to pikna uwertura do wit. wit
Boego Narodzenia w Hemsedal, Roku Paskiego 1853.
Koci wypeniony by po brzegi i wiele osb musiao sta, ale Birgit i shild znalazy
sobie miejsca siedzce i wziy Johana i Sebjrg na kolana. Hannah-Kari te jako udao si
wcisn w awk, ale Knut sta pod cian razem z Olem i Stenem. Od takiej ciby wkrtce w
kociku zrobio si gorco i ludzie pozdejmowali wierzchnie okrycia. Wkrtce po stronie kobiet
zrobio si kolorowo od sukni z kwiecistymi fartuszkami, po stronie mczyzn za w wietle
ojowych wiec byskay srebrne guziki. Odwitnie odziany tum milcza, nastrj by podniosy.

Zazwyczaj przychodzono do kocioa w pierwszy dzie wit, w tym roku jednak wieniacy
przybyli tumnie ju na msz wigilijn.
Birgit rozejrzaa si dyskretnie dookoa. Nie mona byo wykluczy, e na mszy zjawi si
take Simen. Nie spostrzega go ani na drodze, ani przed kocioem, ale mg atwo znikn w
tumie. Nie widziaa go od wiosny, ale dym z komina Simenplassen mwi jej, e kto tam mieszka.
Za kadym razem, kiedy zjedali w d do wsi, uwanie si rozgldaa i nastawiaa na najgorsze,
ale jak dotd miaa szczcie i go nie spotkaa.
- W kadym razie nie marzniemy - szepna shild z umiechem. Przed wyjazdem bya
mowa o ubraniu si ciepo, bo w kociele bywao zazwyczaj bardzo zimno.
shild miaa dzi na sobie wczkow czapk, cho nie lubia, jak j co cinie w gow.
Uznaa jednak, e skoro Birgit przykrya dzi wosy, ona te powinna. Birgit wygldaa
nieprzyzwoicie piknie w swoim odwitnym stroju. Wydobya te spod chustki par loczkw, co
do pewnego stopnia ujmowao skromnoci tego nakrycia gowy.
Kiedy kocielny zacz cign za sznury dzwonw, zgromadzenie wstrzymao oddech.
Johan spa, Sebjrg te ciko opara si o matk. Nagle powietrze w kociele zadrao od
potnych uderze dzwonw, a ich dwik rozszed si szeroko po okolicy, ogarniajc zimowe
lasy, paskowy, koryto rzeki i zamarznite wodospady. Zaskoczony biciem dzwonw lis na chwil
zapomnia o zajczym tropie, ktrym szed...
Birgit napawaa si ciepem i atmosfer w kociele, a pastor, nim zacz mwi, przez
chwil patrzy po zgromadzeniu. Potem powanym gosem nawoywa do wdzicznoci i umiaru.
Przypomnia o wszechogarniajcej woli Boej i o radoci, ktr wszyscy winni odczu na wie o
narodzinach Jezusa. Birgit nie wsuchiwaa si w jego sowa, mylaa cay czas o szczliwym
zrzdzeniu losu, dziki ktremu moga przey jeszcze raz wita w Hemsedal. Wiedziaa, e na
zawsze zachowa to pikne wspomnienie w sercu.
Nie ruszajc gow, zerkna wok siebie. Na szczcie nigdzie nie dostrzega Simena i
odetchna z ulg, bo baa si, e tego dnia nie uniknie spotkania z nim. Kiedy zebrani zaintonowali
psalm, Birgit od razu si wczya. piewaa gono i czysto, z promiennym umiechem na twarzy.
Po mszy nikomu specjalnie nie spieszyo si z powrotem do domu. Chocia mrz ostro
szczypa, ludzie skadali sobie yczenia witeczne i przed kocioem zrobi si cisk. Czekajc na
odjazd sa zagradzajcych drog innym, wieniacy przechodzili od grupki do grupki, gawdzc ze
znajomymi.
Ole yczy wesoych wit wszystkim, ktrych spotka, ale kiedy zobaczy niewielk posta
z trudem opuszczajc koci na samym kocu, odwrci si od innych. Z wycignit rk

podszed do chopaka, a twarz Maego Ole na jego widok rozjania si w umiechu. Chopak
przeoy kule do jednej rki, by mc poda Olemu drug.
- Wesoych wit, Ole. - Celowo opuci przydomek May", bo chopiec wkrtce mia by
przecie uznany za dorosego. Zauway, e podziaao to na trzynastolatka, ktry skoni si po
msku i odwzajemni yczenia. - Mnstwo ludzi, co? - gospodarz z Rudningen skin gow w
kierunku drzwi kocioa. - Miae gdzie usi?
- Tak, przyjechalimy wczeniej, ebym mg spokojnie wej do kocioa.
- Bardzo mdrze. Ale to znaczy, e wasze sanie s pod samym kocioem i troch bdziecie
musieli teraz poczeka.
- No tak, ale bylimy na to przygotowani. Macie goci? - spyta tym swoim dziwnym,
skrzypicym gosem, ale Ole nie zwrci na to uwagi. By przyzwyczajony.
- Tak, przyjechaa moja siostra z Danii - wyjani. Poj, e do Maego Ole ju doszy o tym
suchy.
- Wesoych wit. - Marte, ktra trzymaa si dotd w cieniu, podesza teraz do nich, by si
przywita. - Gdybycie w te wita zajechali do Svingen, byoby nam bardzo mio. Wszystkim.
Olego ucieszyo to zaproszenie. Mia niejakie wyrzuty sumienia w zwizku z Maym Ole,
bo nie odwiedza go jesieni tak czsto, jak sobie planowa.
- Bardzo chtnie. Birgit i Sten lubi poznawa nowych ludzi, maj te mnstwo ciekawych
rzeczy do opowiedzenia. - Ole pomyla sobie, e May Ole chtnie dowie si czego o uprawie
buczyny i o wykorzystywaniu bukowego drewna.
- Moe cztery dni po witach? - Marte nie bya z tych, co odkadaj na pniej.
- No to postanowione. Jeeli shild ma ju jakie plany, to was zawiadomimy, ale pewnie
nie ma. - Ole nie przejmowa si zbytnio skierowanymi na nich spojrzeniami. Pomyla tylko
markotnie, e zamiast si tak gapi, mogliby yczy rodzinie ze Svingen wesoych wit.
Pod samym murem kocioa staa grupka bab, wpatrujc si w Maego Ole. Nieczsto
widywano chopca, ktrym opiekowaa si Marte.
- Co ten kaleka tu robi w taki mrz? - mrukna jedna z nich. - To grzech wyciga go z
domu w tak pogod. -Widziay doskonale, jak Ole przywita si z nim jak ze starym znajomym,
ale wielu ludzi we wsi nie lubio, jak si im przypominao o istnieniu Maego Ole.
- Nie powinien tak si szarpa - zgodzia si z ni gospodyni z Lken. - Ciekawe, jak on
sobie poradzi u pastora na wiosn? - Wzniosa oczy do nieba i pokrcia gow.
- Jezusie Nazareski, przecie on zamarznie, zanim zd wrci do domu! - wtrcia
trzecia baba. Przytupywaa, rozgldajc si za swoim mem.

Knut sysza te wszystkie szepty, a kiedy ojciec podszed do Maego Ole, w odrnieniu od
pozostaych umiechn si z zadowoleniem. Teraz nadesza jego kolej, by przywita si z koleg.
- May Ole sobie poradzi. Niech nikt si o niego nie martwi! - powiedzia gono,
przeciskajc si przez tum. Jak przedtem jego ojciec, przywita si z rwienikiem i yczy mu
wesoych wit.
Kiedy Ole chwil pniej odwrci si, by poszuka shild, stan nage twarz w twarz z
Jonem. Jego dawny parobek mia u boku Marit, Karoline trzymaa si tu za nimi. Ze spojrzenia,
jakie mu posaa, Ole wywnioskowa, e uwanie wysuchaa rozmowy midzy nim a jej synem.
- Wesoych wit - powiedzia do nich Ole, zastanawiajc si, czy Jon ma do niego
pretensje, e musi spdza t zim w Sletten. W kadym razie mg bezpiecznie pojawi si w
kociele, bo nie byo tu dzi ani smunda, ani Kai. Dziewczyna pewnie chtnie przyszaby na
msz, ale nie miaa czym dojecha, bo smund ju dawno temu sprzeda konia i sanie.
- Nawzajem - odpowiedzieli Jon i Marit, tylko Karoline milczaa. Zanim Ole odszed,
posaa mu cikie i wymowne spojrzenie, ale zaraz opucia wzrok.
- Zimno dzi, jedziemy wic, zanim przemarzniemy do koci. - Ole szybko wrci do
swoich. - Z grki pjdzie nam szybciej. Nie tylko my chcemy ju by w domu, co, Skarpetko?
Wieczr wigilijny w Rudningen by bardzo przyjemny. Ole siad u szczytu stou, odczyta
stosowny ustp z Ewangelii, a potem zabrali si do jedzenia. St ugina si od smakowitego jada,
na niczym tego dnia nie oszczdzano. Sten mia w zapasie kilka dobrych opowieci, a po wieczerzy
wszyscy ywo rozprawiali. W kadym kcie stay ojowe wiece, ustawiono je te na stole, izba
bya wic dobrze owietlona. Dla Stena tutejsza wigilia bardzo rnia si od tych w Srholm: tutaj
czonkowie rodziny siedzieli obok siebie i musia przyzna, e dawao to wszystkim uczucie
bliskoci, ktrego nie dowiadczali w paacu, gdzie st w jadalni by dugi i wszyscy pozostawali
w oddaleniu.
- Skoro na spichlerzu ju wyryty kolejny krzyyk, a ze duchy odpdzone od obejcia,
moemy rozpakowa prezenty. - Sten odszed od stou i wrci z niewielk skrzyni. - Chyba
pamitalimy o wszystkich. - Wyj paczki opakowane w elegancki papier i obwizane barwnymi
wsteczkami. Alette i Nils pomyleli, e sam papier musia kosztowa rwnowarto ich
miesicznej pacy, taki by pikny.
- Ile paczek! - Sebjrg zeskoczya ze stoka i podbiega do Stena. Miaa ochot spyta, czy
moe dosta papier, ale nie miaa, bo wiedziaa, e nie wypada. Ale moe jedna z paczek bya dla
niej?

Wszyscy dostali prezenty, doroli i dzieci. Birgit bya bardzo pomysowa i znalaza dla
kadego co, co sprawio mu przyjemno. Sebjrg musiaa oczywicie dosta swj prezent
pierwsza: by to pikny ko na biegunach, podobny do tych jakie mieli w Srholm.
- To nie jest ko do roboty - mrukn Nils, przygldajc si zabawce. Uwaa, e dawa co
takiego dziecku to zbytek.
Kiedy przysza na niego kolej i wyj z paczuszki pikn jedwabn chust, a si przerazi.
Na takie sta byo tylko synw bogatych gospodarzy! Zastanawia si, z jakiej okazji bdzie mg j
zaoy... Twarz pojaniaa mu z radoci i ukoni si gbiej ni kiedykolwiek.
W kocu wszyscy rozpakowali swoje prezenty, doroli i dzieci. shild gaskaa nowe,
fantazyjne materiay na suknie, Ole cmoka trzymajc w rce now jedwabn kamizelk, a Knut nie
mg oderwa oczu od srebrnego etui na piro z jego imieniem wygrawerowanym na wieczku.
Hannah-Kari dostaa klamr do wosw ze swoim imieniem, a Alette zachwycia si piknymi
mitenkami, ozdobionymi perekami. Pomylaa radonie, e w czym takim bdzie moga pokaza
si w Christianii.
Nagle rozleg si omot do drzwi, a Ole i shild wymienili spojrzenia. To chyba nie pijany
smund? Od dawna nie mieli z nim do czynienia, ale dobrze pamitali jak to byo, zanim nie dosta
wasnego gospodarstwa...
Ole wsta i spokojnym krokiem poszed, eby otworzy. Zastanawia si, kto u licha moe
mie do nich spraw akurat w ten wieczr? Musiao to by co naprawd nadzwyczajnego.
Otwierajc zasuw, zauway, e Knut wyszed za nim i stoi w przedsionku, trzymajc si w cieniu.
- Krowa nam zdecha, a mama bez ycia - wykrztusi stojcy przed drzwiami chopak ze
Skrinno. Ole nie bardzo mg go ustawi w sidemce tamtejszych dzieci, ale przybysz by modszy
od jego blinit.
- Wejd do rodka i opowiedz, co si stao. - Ole od razu domyli si, e zoczyca znw
zaatakowa, i to w wieczr wigilijny!
Kiedy chopak i ojciec przechodzili koo niego, Knut zamkn oczy, chonc aur
przeraonego wyrostka. Byo w niej mnstwo strachu, ale przed oczyma Knuta pojawiy si
szczegy zajcia w Skrinno.
- Mama posza, eby sprawdzi, czy wszystko w porzdku z trzod - opowiada chopiec,
siadajc na krzele w izbie. Chlipa, ale oczy mia suche. Z jego ubrania unosia si mrona
mgieka, bo jecha do nich konno spory kawaek. - Kiedy tata poszed szuka mamy, znalaz j na
ziemi w oborze... Musia j wnie do izby, bo nie moga sama i.
- Moga mwi? - spyta Ole. Zastanawia si, czy Monna Skrinno jest ranna w gow, czy
gdzie indziej.

- Nie, nie. Ley tylko z zamknitymi oczyma. shild podaa chopcu kubek gorcego mleka
i kazaa wypi. Musia si rozgrza i uspokoi.
- Krwawia skd? - Ole zaczyna rozumie, co si stao.
- Tak, ma wielka ran z tyu na gowie. Wosy cae lepkie od krwi.
- A wic upada i uderzya si...
- Ale krowa pada. Ta znakowana, co tak dobrze si doia... - Dolna warga wyrostka zacza
dre. Doskonale wiedzia, jak wana jest dla nich kada kropla mleka, bo z siedmiorgiem dzieci
nie byo im atwo. - Tata mwi, e to zrobi wariat; siedzi teraz i tylko wali pici w cian.
- Jak masz na imi?
- Torodd.
- Torodd, twj ojciec wie, e tu jeste?
- Nie.
- Wic boi si o ciebie?
- Wie moja najstarsza siostra, ona mu powie.
- To dobrze - Ole pomyla, e musi z nim pojecha i zobaczy, w czym moe pomc. Ale
waciwie w czym? Asbjrnowi Skrinno potrzebna bya teraz jaka baba, eby zaj si dziemi.
- Boisz si o matk? - spyta nagle Knut. - Dlatego tu przyjechae?
- Tak. - Torodd pochyli gow i zacz zdrapywa co ze spodni. - No bo... co bdzie, jak
si nie obudzi?
W izbie zapada gucha cisza. Birgit i Sten siedzieli cichutko jak myszy pod miot,
pozwalajc Olemu i Knutowi zaatwi spraw. Alette zabraa Sebjrg, by j pooy spa, a shild
siedziaa bez ruchu z zaoonymi rkoma. Hannah-Kari skierowaa wzrok na brata, zastanawiajc
si, co on planuje.
- Jak wrcisz, matka bdzie przytomna - powiedzia spokojnie Knut. - Uderzya si o sup w
oborze i mocno zrania, ale nie ma niebezpieczestwa. Tyle e przez par dni bdzie j bolaa
gowa.
- Naprawd? - Torodd zerwa si z krzesa i ju chcia biec. - Bo wygldaa jak zabita!
Patrzc na chopca, Ole lekko si umiechn, ale sprawa bya powana. Zoczyca wcale
si nie rozmyli, zrobi sobie tylko przerw.
- Najlepiej bdzie, jak z Nilsem odprowadzimy ci do domu. - Ole nie chcia, eby chopak
w wigilijn noc jecha sam przez las. - Poczekaj, to osiodamy konie.
Ole zerkn na ojowe wiece i z ulg stwierdzi, e adna nie zgasa: paliy si rwno, tyle
e byy coraz krtsze. To dobry znak. Mia nadziej, e na miejscu, w Skrinno, znajdzie jaki lad
tajemniczego mordercy zwierzt.

Monna na pewno zaskoczya go w oborze, a on albo j uderzy, albo popchn i przewrci.


Ole po cichu liczy na jak wizj.
Tak wic Nils i Ole ruszyli z Toroddem w noc. aden z nich w yciu by nie pomyla, e w
sam Wigili przyjdzie mu si tuc na koniu, ale skoro wyrostek ze Skrinno omieli si przejecha
przez ciemny las, oni nie mogli by gorsi. Biedaczysko, musia mie dusz na ramieniu... Teraz za
to mia towarzyszy i mg si czu bezpieczny.
W pierwszy i drugi dzie wit wie o martwej krowie w Skrinno rozesza si po caej wsi.
Ludzie przerazili si i znw zaczli czuwa po nocach, ale nie pady adne nowe zwierzta. Ole by
w zym humorze, bo nie udao mu si wywoa w sobie wizji sprawcy, by moe dlatego e za
bardzo chcia i za mocno prbowa. Gdyby udao mu si zapomnie ostatnie zdarzenie, kto wie?
Nie potrafi jednak, bo bez przerwy stawaa mu przed oczyma wystraszona twarz chopaka ze
Skrinno. Wyrostka, ktry myla, e straci matk.
Po odwiedzinach u Maego Ole w Svingen zaczy go jednak zaprzta inne myli. Ktrego
dnia, kiedy pracowa w warsztacie stolarskim, zacz duma nad tym, co tamtego wieczoru po
witach usysza od Marte. Opowiedziaa mu, e by u nich kilka razy pastor, by odwie chopca
od konfirmacji tej wiosny. Kiedy Ole spyta o powd, sam chopiec odpowiedzia: Pastor uwaa,
e za bardzo si wyrniam. No i mam t skaz, kar po rodzicach. " May Ole usysza ca
histori swojego ycia: jak Ole znalaz go w piwnicy i jak jego matka i ojciec nie chcieli mie z nim
nic do czynienia. Opowiedziaa mu j Marte agodnym i przyjaznym tonem. Uznaa, e lepiej eby
usysza wszystko od niej ni od innych. Wygldao na to, e chopak przyj opowie rozsdnie.
Pocztkowo Marte nie zdradzia mu, kim byli jego rodzice, ale kiedy May Ole bardzo nalega,
niczego przed nim nie ukrya. W kocu chopak by ju prawie dorosy i mia prawo zna swoje
pochodzenie.
Kiedy Ole usysza o wizytach pastora, zdziwi si, ale te rozgniewa; sdzi, e kwestia
zostaa ju dawno rozstrzygnita. Zupenie nie pojmowa, dlaczego pastor chce zapobiec
konfirmowaniu Maego Ole. Czyby by jaki istotny powd? O ile jednak dobrze rozumia, pastor
jedynie sugerowa i prosi; nie odway si wykluczy go z grupy przyszych konfirmantw, mia
tylko nadziej, e chopak sam si wycofa. Ole umiechn si krzywo i kontynuowa prac przy
ozdobach na krzele. W zupenej tajemnicy zrobi dwa krzesa z wysokimi oparciami. Blinita
dostan je w prezencie na konfirmacj, a oparcia i ramy siedze miay by rzebione. Na krzele
Knuta mia wyci K. O. S. ", a na krzele Hannah-Kari H. K. O. C". Wedug starego zwyczaju
byy to inicjay imienia dziecka i ojca, z dodan liter S" od syn", lub C" od crka".
Ole zastanawia si, czy powinien zrobi krzeso take dla Maego Ole, ale odpdzi t myl
od siebie. Po pierwsze nie mia ju na to czasu, a po drugie nie mg przecie wyci na nim O. S.

". Mimo e chopak by dla niego jak syn, przecie nim nie by... Kiedy tak sta i myla, nagle mia
wyran wizj Karoline Sletten. Ujrza j z igami i zioami ukrytymi pod paszczem, z chustk nacignit nisko na oczy. Co to u licha byo? Posta emanowaa nikczemnoci i Ole mia
przeczucie, e stanie si co wyjtkowo podego i niegodziwego. e te ta baba nie moga
zmdrze! Ole odrzuci n i podszed do okna. Szyba pokryta bya pyem od szlifowania, ale i tak
widzia przez ni zanieony las i drug stron wsi. Czy powinien jecha z ostrzeeniem? A moe
tym razem nie bya to jego sprawa? Niechtnie miesza si w spory, ktre go nie dotyczyy...
Z miejsca, gdzie leao Simenplassen, unosia si jasna smuga dymu" i Ole pokrci gow.
Tej zimy tyle we wsi byo nierozwizanych zagadek... Nage zgony zwierzt zaczy si wraz z
powrotem Simena z Ameryki. Niejeden go podejrzewa, ale na nic nie byo dowodw. Ole mia ssiada na oku, ale za kadym razem, gdy prbowa poczy go z martwym zwierzciem, jego myli
buntoway si.
Nie, nie powinno si oskara go o co, czego pewnie nie zrobi.
Krzesa. Musi skoczy krzesa, musi robi swoje.
Po drugiej stronie wsi przy biurku siedzia rosy mczyzna, trc rce. Przed nim leaa
Biblia, grube ksigi rachunkowe i okulary. Pastor przetar oczy i wyjrza przez okno. Mczyo go
dumanie o czym, co powinno by prost spraw. Ale groby, e co zego przytrafi si jego onie i
dzieciom, rzucay ponury cie na jego myli. Mocnym gosem nakaza szatanowi ustpi i oznajmi,
e pjdzie drog nakazan przez Boga, musia przecie postpi wedug jego praw. Zacz jednak
wtpi. Od czasu ostatniego spotkania z Karoline Sletten nosi w sobie ohydny lodowaty strach.
Mimo e zdecydowanie pokrci gow, syszc jej yczenie, zrobi przecie co, by je speni...
- Tak, Panie, wiem, e postpuj le. Ale czy nie powinienem chroni mojej rodziny? Pastor splt rce i spojrza w sufit. W ostatnim czasie odby wiele takich rozmw na osobnoci z
Panem Bogiem. - Trzoda w moim obejciu choruje, a krowy daj mniej mleka. Dach nagle zaczyna
przecieka, a koa odpadaj od powozu w czasie jazdy. Zapasy w spiarni nagle jeczej i zaczynaj
gni... A teraz najstarsza crka ley z blem w krzyu i uchu. - Pastor wsta i raptownie odsun na
rodek pokoju wysoki fotel pokryty brokatem. Czy za tym wszystkim staa Karoline? Czy dziao si
to, bo chciaa, eby przeoy konfirmacj Maego Ole? Trudno mu byo w to uwierzy, ale co mia
o tym myle?
Wszystkie te niepojte rzeczy zaczy si dzia zaraz po tym, jak baba przysza, by prosi o
oddalenie Maego Ole. Pocztkowo uwaa to za nieszczliwy zbieg okolicznoci, ale jak zacza
po niedzielnej mszy podawa mu rk i wyraa nadziej, e nic zego nie przytrafi si jego
rodzinie, zacz si powanie zastanawia. Jasne byo, e Karoline miaa co przeciwko temu, eby
jej syn, z ktrym nie chciaa mie nic do czynienia, dostpi konfirmacji. Czy chodzio jej o to, e

mia przystpowa razem z dziemi z Rudningen, czy raczej o to, e w ten sposb zostanie uznany
za dorosego i publicznie zaprezentowany, tego nie wiedzia. Nigdy nie podaa powodw swojego
yczenia.
Pastor westchn i zacz przemierza pokj w t i z powrotem. May Ole by bystry i nie da
si go w tym roku pomin w konfirmacji. Mgby go umieci gdzie z tyu, eby wierni go nie
ogldali. Wcale a wcale mu si nie podobao, e szantauje go baba, co odprawia gusa przy
ksiycu. No ale przecie rodzina...
Gdy pastor mczy si takimi mylami, zza wga jego domu wysuna si grubo okutana
posta. Dbajc o to, by nie zosta dostrzeon z okna pomieszczenia, gdzie pastor mia swoje biuro,
posta przypada do drzwi. Karoline bya pewna, e ona pastora i suca zajte s swoimi sprawami, a nie miaa przecie zamiaru wchodzi do rodka. Wiedziaa, e tu za drzwiami stoj wiadra
z zapasem wody, eby nie trzeba byo co chwil biega do studni.
Ostronie nacisna klamk i pchna drzwi. W korytarzu nie byo nikogo, a po lewej stronie
drzwi istotnie stay trzy wiadra pene wody. Zrcznym ruchem Karoline wyja zza pazuchy
flaszeczk i wlaa jej zawarto do najbliszego wiadra, a potem bezszelestnie zamkna za sob
drzwi i posza szybko do drogi. Uwaaa, eby i tam, gdzie grunt by ju dobrze ubity przez konie
i ludzi. Wszystko to zabrao jej zaledwie kilka minut i nikt nie zauway w obejciu obcej osoby.
Troch niej wsuna si do lasu i posza skrtem do gocica, ktrym moga spokojnie poda do
Sletten. Nie przejmowaa si, e kogo po drodze spotka, zdarzao si wszak, e miaa co do zaatwienia poza domem...

Rozdzia 16
Pewnego dnia tu przed Wielkanoc do Rudningen przybyo po kolei dwch goci.
Najpierw niespodziewanie, w porze obiadowej, na podwrze wjecha powz pastora. Alette wanie
sprztna ze stou, a Birgit ubieraa Johana w ciep odzie. Sebjrg i blinita wybierali si na
narty, a Birgit sza z nimi, by popatrze, tak wic zdya tylko przywita si z duchownym.
Sten i Ole wanie wyruszali do kowala po okucia do drzwi, musieli wic odoy wyjazd.
Przywitawszy si z pastorem, Sten zaraz si ulotni, tak e gospodarz zosta z nim w izbie sam na
sam.
- Niech pastor siada - poprosi Ole. - Co do picia albo do jedzenia?
- Nie, dzikuj, nie przyjechaem na obiad - pastor odmwi, majc pen wiadomo, e to
nie uchodzi, ale uzna, e Ole mnie to zniesie. - Przyjechaem po rad.
Nie pierwszy raz, pomyla Ole; to si ju zdarzao.
- Chodzi o konfirmantw - cign pastor, nie czekajc na reakcj Olego. - Bd musia
odesa co najmniej dwoje.
- Nie s do pilni? - Przez moment Ole zastanawia si, czy moe chodzi o blinita, ale
przecie one byy bystre i pracowite.
- W kadym razie ciko co z nich wykrzesa.
- No tak. Ale pastor przecie doskonale si na tym zna. - Ole poj od razu, e odwiedziny
nie maj nic wsplnego ze le przygotowan modzie. By to tylko wstp.
- Czasem trudno odmwi, kiedy ludzie znosz w darze dobre maso, kapony czy kozy.
- Pewnie w dobrej wierze. - Wszyscy wiedzieli, e panuje taki zwyczaj: dawano pastorowi
prezenty w nadziei, e przepuci tych, co mieli kopoty z nauk. W przypadku niektrych prostych
duszyczek moe i dobrze, e pastor czasem da si przekupi?
- Ale jest chyba rnica midzy wpywaniem za pomoc darw, a stosowaniem grb?
To pytanie tak zaskoczyo Olego, e musia si dobrze zastanowi. Czyby kto pastora
szantaowa?
- Na pewno atwiej da si przekona za pomoc podarunku ni groby, ale to te forma
przekupstwa - skonstatowa w kocu Ole.
- A wic takie jest twoje zdanie. - Pastor odchrzkn i zaoy rce na brzuchu. Ole
pomyla, e chyba mu si ostatnio niele wiedzie: kamizelk na brzuchu mia tak napit, e guziki
byy w niebezpieczestwie. - Ja sam te tak uwaam, ale...
- A co to ma wsplnego z konfirmantami? - Ole prbowa pomc pastorowi. - Zbyt wielu
pcha si do pierwszego miejsca? Jeeli tak, to ten, co najbardziej na to zasuy, powinien sta jako

pierwszy. - Ole nie mia ochoty porusza akurat tego tematu. Blinita przystpoway tego roku do
witego obrzdu, wic niezrcznie byoby mu udziela rady w tej kwestii.
- Masz naturalnie racj - zgodzi si pastor. Jeszcze nie rozstrzygn, kto bdzie sta przed
samym otarzem, ale najlepsze prezenty dosta od ojca Kristiana... - Nie, zastanawiam si tylko, czy
nie odesa Maego Ole.
A wic o to chodzio. Pastor zdj okulary i przeciera je teraz jedwabn chusteczk. Polana
na kominku trzaskay, z kuchni dobiegay odgosy zmywania naczy, przez okna sycha byo
radosne pokrzykiwania dzieci. Czas w izbie stan na chwil w miejscu... Ole nie wierzy wasnym
uszom.
- Wiem, e May Ole szczeglnie ci obchodzi. - Pastor zaoy z powrotem okulary i
spojrza na Olego przez czyste szka. - Dlatego masz prawo wyrazi swoje zdanie.
- Jeli pastor ju postanowi, e chopak musi podej do konfirmacji pniej, moje zdanie
nie ma tu znaczenia.
- A jeeli jeszcze nie podjem decyzji?
- To pastor musi mi powiedzie, dlaczego chce chopcu sprawi taki zawd. Czy nie jest
wystarczajco zdolny?
- Jest bystry i pracowity, ale jego matka...
- Karoline? - Ole nie wierzy wasnym uszom.
- Tak. Karoline uwaa, e chopak nie jest wystarczajco dojrzay, by i do konfirmacji, i
prosi mnie, ebym j odoy.
Nagle pojawiy si wizje, ktre powiedziay Olemu, co si waciwie stao. Widzia ju w
nich wczeniej Karoline i wiedzia, e krci si koo obejcia pastora w zych zamiarach, ale nie
pojmowa dlaczego. Teraz wszystkie kawaki amigwki zoyy si w cao.
- A wic Karoline nie chce, eby wie zobaczya, jaki mdry jest jej syn, mimo tak
nieludzkiego potraktowania go w dziecistwie?
- Sama tak tego nie ujmuje. - Pastor wiedzia, e Ole ma racj, ale nie mg tego przyzna,
bo rzuciby fatalne wiato na siebie samego.
- Ale taka jest prawda. A wic zagrozia pastorowi i caej jego rodzinie wszelkim
nieszczciem, dobrze rozumiem?
- Niezbyt to delikatnie uje, Ole Rudningen, ale tak wanie byo. A teraz zwierzta nam
choruj, konie kulej, powz rozpada si w czasie jazdy... Ostatnio nieszczcie dotkno on i
najmodszego syna: od wielu dni ju le z boleciami brzucha. Boj si, e za tymi wszystkimi
klskami w naszym obejciu stoi Karoline, ale dowodw na to nie mam. Oprcz jej wasnej

sugestii. - Tu pastor opowiedzia o sowach wiedmy po mszy, a potem doda: - To oczywiste, e


boj si o rodzin.
Ole rozumia, e pastor czuje si jak midzy motem a kowadem, ale i tak bardzo si
zdziwi. Czyby pastorowi osaba wiara?
- Czy pastor nie wierzy w bosk sprawiedliwo? Nie wierzy, e Bg pokara winnych i
oszczdzi niewinnych?
- Naturalnie, e wierz. Ale... - Pastor czu si winny, bo nie mia nic na swoj obron.
Wiedzia, e tak bdzie, bo wszak sam zadawa sobie te pytania, i to nie raz.
- Uwaam wic, e pastor powinien podj decyzj w zgodzie z bosk wol.
Po duszej chwili, w ktrej cisz zakcao tylko tykanie zegara, pastor odchrzkn i wsta.
- Dzikuj, Ole. Wyrazie swoje zdanie i doskonale rozumiem, co sdzisz o caej tej
sprawie. Musz j jednak jeszcze raz przemyle. - Woy paszcz i szarpa si teraz z guzikami. W kadym razie dobrze, e macie za ssiada takiego dobrego czowieka - doda, wkadajc
kapelusz. -Simen by bardzo hojny dla wszystkich, co stracili trzod.
Ole unis brwi, nie rozumiejc.
- Nie rozpowiada o swoich dobrych uczynkach, to prawda. - Pastor odchrzkn. - Ale
wszystkie gospodarstwa, ktre straciy zwierzta, dostay od Simena po adnej sumce. Mog wic
kupi now trzod albo, jak on sam to ujmuje, stan na nogi". Wspaniaomylne, co?
Pastor by gotowy do wyjcia, powtrzy jeszcze, e musi si dobrze zastanowi nad Maym
Ole. Doda, e decyzja jest nieatwa.
Ole uj podan mu rk i mocno ucisn. Nie mia nic wicej do powiedzenia, liczy tylko,
e duchowny bardziej nie skrzywdzi tego, ktrego ju pokrzywdzi los.
- Jeeli jednak poprosz Maego Ole o powrt w przyszym roku, mam nadziej, e okaesz
zrozumienie - powiedzia pastor na odchodnym.
Te sowa na poegnanie ugodziy Olego prosto w serce. Widzia przed sob jasne oczy
Maego Ole i rado, jak chopak okazywa, kiedy kto chcia z nim porozmawia. Zawd, ktry
pastor chcia mu sprawi, by nie do wytrzymania. I wszystko tylko dlatego, e matka chopaka bya
jdz.
- Bdzie mi bardzo trudno, niech pastor o tym wie. Tgawy duchowny wsiad do powozu,
nie patrzc na
gospodarza, ktry - jak nakazywa dobry obyczaj - sta na ganku, dopki powz nie znikn
mu z oczu. Tego dnia Ole straci dla pastora cay szacunek.
Pniej tego samego dnia, kiedy Birgit i shild siedziay przy krosnach, usyszay, jak na
podwrze wjeda kolejny obcy powz.

- Jaki tu dzisiaj ruch - zauwaya shild, ale nie wstaa od krosien. Na zewntrz byli Ole i
Nils, mogli wic przyj gocia.
- Z tego bdzie pikne okrycie do podry - powiedziaa Birgit, dotykajc tkaniny. - Pewnie
obszyjesz je aksamitem?
- Tak wanie pomylaam. - shild dosza do wniosku, e potrzebuje nowego wenianego
paszcza do sa. Stare okrycie byo ju podniszczone i mao zdobne, a po licznych przejadkach
tej zimy stwierdzia, e potrzebuje nowego. Tkanina bya ju prawie gotowa, a latem i jesieni
shild najpewniej znajdzie czas na uszycie paszcza.
- Powinien mie srebrne spinki i guziki - uznaa Birgit.
- W saniach te trzeba jako wyglda.
- Ciekawe, kto przyjecha? - zapytaa shild; wstaa i podesza do okna. By moe trzeba
bdzie prosi Alette o przygotowanie jakiej przekski.
Schylia si, by wyjrze i nagle si cofna, marszczc brwi. Czego on tu chce? Poczua
rosnc niech i od razu postanowia, e poczstunku nie bdzie.
- Kto, kogo znam? - zawoaa Birgit, ktra zawara ju znajomo z wikszoci
mieszkacw.
- Owszem, ale nie bdziesz chyba skaka z radoci. Birgit tak si zaciekawia, e a musiaa
sama wyjrze.
- Simen! Brrr. Co on tu robi? Jeli chcesz go tu podejmowa, od razu id do siebie.
- Ale skd. Ole te go chyba nie zaprosi.
W tej samej chwili wesza Hannah-Kari i zdziwia si, widzc matk i ciotk przyklejone do
okna. Marszczc nos, zrzucia z ng buty.
- Paskudnie wyglda z t twarz. Dostaam dreszczy, jak si ze mn wita - skrzywia si
dziewczyna.
- Przecie to nie jego wina - powiedziaa surowo shild.
- Udawaj, e tego nie widzisz. Czego on tu chce?
- Pogada z ssiadami. Tata mwi mu o koniach i o rnych takich, a jak on pyta o ciebie i
Duczykw, mwi, e czujecie si dobrze i jestecie zajte przy krosnach.
shild umiechna si na te sowa. Widziaa, e Ole nie wpuci Simena do izby. Nie
wygldao jednak na to, e szybko si go pozbdzie.
- On chce si spotka ze mn - powiedziaa cicho Birgit. - Moe jak si z nim przywitam, to
pojedzie?
- Nawet nie prbuj. Ole wie, jak si go pozby, stara si tylko by uprzejmy.

- A moe bym wysza razem ze Stenem? Jeeli ma odrobin oleju w gowie, zrozumie, e
nie ma sensu mnie dalej przeladowa.
- Nie wiem, co byoby najlepsze - mrukna shild. Zatkna sterczce kosmyki za uszy i
poprawia opask na wosach. Zanim jednak zdya co powiedzie, Birgit znikna w swoim
pokoju, gdzie Sten siedzia nad jakimi listami. Po chwili wyszli stamtd oboje.
Birgit przykrya gow i ramiona bkitnym szalem, ktry podkrela kolor jej oczu. Na jej
smukym ciele ciemnoniebieska zapaska i takieje barwy sweterek leay jak ulane, a gdy sza obok
Stena w jasnej kamizelce, z daleka mona byo pozna w niej pani dziedziczk. Nawet w tym
zwykym odzieniu zdecydowanie nie wygldaa na wieniaczk.
shild skina gow i podesza do okna, by zobaczy, jak rozwija si sytuacja.
- Syszaem, e przyjechae pozdrowi ssiadw - rzek uprzejmie Sten, ciskajc
wycignit do gocia. - Rozumiem, e ju poznae moj on, nie musicie si wic wita.
Simen skin gow, nie spuszczajc oczu z Birgit. Gapi si na ni, dopki Ole nie
skierowa uwagi wszystkich na jego konia i sanie.
- Jedzisz jak panisko: nowa uprz, srebrne skuwki...
- Nie narzekam. W Ameryce zarobiem troch pienidzy, teraz czas zacz je na siebie
wydawa. - Simen podszed do sa, wyranie dumny i uderzy doni w siedzisko. - Najlepsza
skra, jaka jest. Kademu na niej bdzie mikko i przyjemnie.
Mwic to, patrzy na Birgit wzrokiem jakby bagalnym, ale jej nie wytrcio to z
rwnowagi.
- To dobrze, e nie musisz ju siedzie tyle w siodle -powiedziaa chodno.
- Najbardziej lubi jecha z wasnym stangretem -owiadczy dumnie Simen, umiechajc
si z wyszoci, ale zaskoczony jej sowami.
- No to dziwne, e chciao ci si tuc na koniu z Christianii a tutaj.
- Czasem tak jest szybciej.
- Gdyby tak si spieszy, nie jechaby za naszym powozem - odpara Birgit ostrym tonem i
ta impertynencja sprawia jej przyjemno.
- Mam nadziej, e nie tsknisz zbytnio za Ameryk? -wtrci si Sten, ktry uzna, e Birgit
powiedziaa ju dosy. - Musi by dziwnie wrci po tak dugim czasie.
- Najwikszy problem polega na tym, e ludzie nie wiedz, co jest dla nich dobre. Gaszczc powoli konia po grzbiecie, Simen skrzywi wargi w nieszczerym umiechu. - Ale moe
si jeszcze namyl. W kadym razie mam do rodkw, by speni wikszo ich marze.

- Mio sysze, e ci si tak powiodo. - Ole chcia ju skoczy t rozmow. - Wie


potrzebuje takich uczynnych i porzdnych ludzi, ycz ci wic wszystkiego najlepszego w tym
twoim nowym yciu.
Simen poj, e to koniec rozmowy. Wizyta w Rudningen nie posza cakiem po jego myli,
ale w kadym razie Ole nie wygoni go, a nawet z nim porozmawia. No i udao si zobaczy Birgit.
Szkoda tylko, e by z ni ten Sten, bo w jego towarzystwie sprawiaa wraenie wyniosej i bardziej
pewnej siebie. W kadym razie nie moga teraz mie wtpliwoci, e jest czowiekiem majtnym.
Jeeli czego nauczy si w Ameryce, to tego, e kobiety cign do pienidzy. Birgit na pewno nie
jest wyjtkiem...
Na kilka dni przed Wielkanoc w Rudningen wrzaa praca. Konfirmacja miaa si odby w
drug niedziel po witach i byo jeszcze wiele do zrobienia. Kobiety od wypiekw i pomoce
kuchenne kursoway stale midzy spichlerzem a kuchni. Birgit i shild po raz ostatni przejrzay
odwitne nakrycia, a Hannah-Kari i Knut musieli po wielokro przymierza swoje nowe stroje.
Powinny idealnie na nich lee, bo strj by tego dnia szczeglnie wany. Odwitny ubir dla
dorosego mia zakadki, eby mg starczy na cae ycie i jako taki musia by szczeglnie dobrze
dopasowany. shild sama uszya koszule dla blinit i wyhaftowaa zapask dla Hannah-Kari, ale
reszt posaa do krawcowej; rezultat by niczego sobie.
- Jedyna osoba bez tutejszego stroju to Sten - rzeka Birgit, wygadzajc mankiety jego
ciemnoszarego surduta.
- Bdzie znakomicie wyglda i wniesie tu troch prawdziwej elegancji - odpowiedziaa
shild. Sprawdzaa, czy srebrne guzy na kamizelce Knuta s dobrze przyszyte. -Tak si ciesz, e
go wybraa.
Od tych sw Birgit zrobio si ciepo na sercu. Najwaniejsze byo oczywicie to, e ona
czuje si z nim szczliwa, ale czyje wyrazy uznania dla jej maonka zawsze j radoway.
- Ja te si ciesz - rozemiaa si. - Nie rozumiem, jak kiedy mogam wtpi, czy jest tym
waciwym!
- Odrobina wtpliwoci nikomu nigdy nie zaszkodzia, wane, eby dobrze si skoczyo zachichotaa shild, zerkajc na szwagierk. Tej zimy Birgit wypeniy si policzki i wygldaa z
tym dobrze. shild z przykroci mylaa, e bd wkrtce musieli wyjecha. Bez nich Rudningen
ju nigdy nie bdzie takie samo.
- Jak tam pastor, zadowolony z was? - zawoaa shild do Hannah-Kari, ktra krcia si po
kuchni. O ile znaa swoj crk, to ta pojadaa wanie specjalne drodowe ciasteczka. Takie
ciasteczka pieczono w domu tylko z okazji warzenia piwa na wita, bo tylko wtedy miao si

drode, ktrych mona byo uy do wypieku. Poniewa jednak z okazji konfirmacji w nowym
roku znw nawarzono piwa, w domu pojawia si kolejna porcja tych ciasteczek.
- Nie wiem. - Hannah-Kari wesza do izby, poykajc co pospiesznie. - Czasem na nas
krzyczy, a czasem tylko tak chrzka. Moim zdaniem jak chrzka, to nas chwali.
- Dopuci wszystkich?
- Moe - powiedziaa niepewnie Hannah-Kari. - Wyzywa Tronda i Pera od tpakw i
mierdzcych leni, ale moe chce ich tylko postraszy, eby si wicej uczyli...
Birgit odwiesia w pokoiku surdut Stena i wrcia do izby. Hannah-Kari wyrosa na szczup
i wysok dziewczyn i powoli zacza przybiera kobiece ksztaty. Bya podobna do swojej babki, a
ich matki.
- Moja maa Hannah, niedugo ju nie bdziesz Ma" Hannah. - Tu Birgit zerkna troch
niepewnie na shild.
Hannah-Kari zmarszczya nosek, ale musiaa przyzna ciotce racj.
- Tylko troch trudno bdzie ludziom wypowiada Hannah-Kari". To tak dugo...
- To mw tylko Hannah". Albo Kari". - To ostatnie dodaa, bo pomylaa sobie, e shild
mogo si zrobi przykro; Kari" byo przecie po jej matce.
- No, nie wiem...
- Hannah" jest znakomite - rozstrzygna matka. - Pod tym imieniem ci wszyscy znaj.
- No to postanowione. - Birgit wstaa i przyoya donie do ust, jakby miaa zacz
nawoywa zwierzta z pastwiska. - Od teraz Hannah-Kari ma na imi Hannah! -krzykna, a po
izbie poszo echo. - Od teraz imi Hannah bdzie brzmiao tylko Hannah!
Hannah-Kari, nie, Hannah, miaa si z ciotki tak, e a dostaa czkawki. shild take zgia
si w p ze miechu.
- Mam i uderzy w dzwony kocielne i ogosi to wszem i wobec?
- Nie, nie. - Hannah pokrcia gow i podniosa Johana wysoko do gry. - Twoja mama
troch zwariowaa. Uwaaj, eby si od niej nie zarazi!
- Ubrania gotowe - obwiecia z zadowoleniem shild. - Dzie konfirmacji moe ju
nadej.
Hannah-Kari rozsadzaa rado. Rozejrzaa si po izbie, popatrzya na ukochane przedmioty
na pce pod sufitem. Na meble i srebra w kredensie. Na zegar na cianie i na krosna. Wszystko to,
wrd czego wyrosa i co stanowio jej dom. I co wkrtce bdzie musiaa za sob zostawi...
Bya to smutna myl, ale zaraz po niej przysza nastpna: e oto przeyje co nowego, e
pozna miasto, a potem Srholm. Najgorzej jednak bdzie zostawi tu Knuta...

Hannah postawia Johana na aweczce i poaskotaa go warkoczami. Bez brata bdzie si


czua samotna. Jak go miaa przy sobie, czua si bezpieczna, moga z nim o wszystkim
porozmawia, no, prawie o wszystkim. Kto jednak wie, czy Knutowi bdzie tak samo brakowa jej?
W kocu bdzie tu gospodarowa razem z ojcem, nie mia si wic czego ba...
eby tylko udao jej si odpowiedzie na pytanie ksidza! Ceremonia przed otarzem
przeraaa j i Hannah wiele by daa, eby jej unikn.
- Zajm si Johanem i Sebjrg, eby moga jeszcze raz spojrze na zadanie od pastora zaproponowaa Birgit, zupenie jakby umiaa czyta w mylach.
Wiedziaa jednak, e zarwno Hannah jak i Knut korzystaj z kadej wolnej chwili, by
uczy si na pami wersetw i objanie z katechizmu.

Rozdzia 17
W dniu konfirmacji od samego rana panowaa pikna pogoda. Wie leaa skpana w socu
i cho na drzewach nie pojawiy si jeszcze listki, w powietrzu czuo si radosne oczekiwanie. W
Rudningen od porannego obrzdku zacz si ruch, ale teraz wreszcie mieszkacy gotowi byli do
wyjazdu. Blinita miay jecha w pierwszym powozie: z powanymi minami wsiady i siedziay
teraz przytulone do siebie w nowych odwitnych strojach i wyczyszczonych do poysku
trzewikach. Nikt nic nie mwi, ale kiedy powz ruszy, Knut szepn do siostry uspokajajcym
tonem:
- Nie martw si, Hannah, bdzie dobrze.
Zacina si lekko za kadym razem, kiedy wymawia imi siostry. Nieatwo byo si
przyzwyczai, e ju si nie uywa dwch imion.
- Jak mylisz, Kristian pjdzie pierwszy? - Hannah prbowaa myle o czym innym, ale
jej myli i tak stale wracay do tego, co miao si zaraz zacz.
- Tak.
- Jego ojciec tak duo zapaci pastorowi?
- Wystarczajco. - Knut mia wczeniej wizj tego, co si zdarzy, ale wszystkiego siostrze
nie powiedzia. Sama wkrtce wszystko zobaczy.
- Brzuch mnie boli - szepna Hannah, gdy przejechali Heimsil.
Rzeka bya wzburzona i szeroko rozlana, ale w grach leao jeszcze sporo niegu.
Rozsdnie jednak byo zarzdzi msz konfirmacyjn, zanim w gospodarstwach na dobre zacznie
si praca, a piew wzburzonej rzeki nie by najgorszym akompaniamentem dla tego dnia.
- Zaraz ci minie. - Knut mia spokojny gos, ale by duo bledszy ni zwykle. W nim te
tkwi strach przed omieszeniem si.
W nastpnym powozie jechali shild z Olem i Sebjrg. Im te udzieli si nastrj
wydarzenia: konfirmacja dzieci bya wan uroczystoci i wanym dniem take w yciu rodzicw.
Od dzi blinita miay by uwaane za dorose. shild przypomniaa sobie ich narodziny i rado
Olego i swoj, e maj dwoje dzieci na raz... Pamitaa zaskoczenie wszystkich, kiedy Hannah
zdya na chrzest, tak e obie babki mogy stan przed pastorem, kada ze swoim chrzeniakiem
na rkach.
shild musiaa otrze z. Ani Knut, ani Hannah nie przysparzali im jako dzieci kopotw i
oboje wyszli na ludzi. Bystre i chtne do nauki, blinita wnosiy w dom mnstwo radoci.
Kochany Panie Boe, niech im si wiedzie w yciu" - modlia si cichutko. Moim dzieciom... "

Take Ole, ktry tymczasem chwyci shild za rk, pogrony by w mylach. Zastanawia
si, czy nie by przez te ata zbyt surowy dla Knuta, czy moe powinien by postpowa z nim
inaczej. Ale mia przecie jak najlepsze intencje i oboje blinit wyroso wszak na prawych i
pracowitych ludzi.
Mia tylko nadziej, e poradz sobie z pytaniami pastora w kociele, i wszyscy bd mogli
spokojnie potem witowa. Co pastor zrobi z Maym Ole? Nie sysza w tej sprawie niczego
nowego i bardzo by ciekaw. Mia cich nadziej, e chopak jednak stanie przed otarzem, ale pewnoci nie mia adnej...
Koci peen by przejtych i dumnych rodzicw. Wszyscy mieli nadziej, e ich syn czy
crka piewajco zdadz egzamin przed pastorem. Konfirmanci siedzieli bladzi, powani i w
widoczny sposb przelknieni. Prbowali sobie przypomnie sowa Biblii i komentarze
Pontoppidana, i odkrywali z przeraeniem, e wszystko, ale to absolutnie wszystko wypado im z
pamici! Stawali si wic jeszcze bledsi i jeszcze bardziej zdenerwowani.
Ole szuka wzrokiem Maego Ole, ale nigdzie nie widzia ani jego, ani Marte. Birgit i Sten
siedzieli kade po swojej stronie kocioa, przygldajc si obecnym, ktrzy dzi wygldali
zupenie inaczej ni w wigili. Niby byli to ci sami ludzie, ale teraz mieli w oczach wiosn i lato, a
atmosfera w kociele bya radoniej sza. Mimo powagi chwili panowa zupenie inny nastrj.
Zerkajc dookoa, Birgit z zadowoleniem odkrya, e zna wielu z wiernych. W kadym razie
wiedziaa, kim jest wikszo obecnych. Nagle zesztywniaa, bo napotkaa czyj przeszywajcy
wzrok. Simen! Dlaczego akurat dzi nie bya przygotowana na to, e on tu moe by?
Zanim oderwaa od niego wzrok, umiechn si zuchwale i lekko skin gow. Nie
odwzajemniajc ukonu, Birgit szybko skierowaa wzrok gdzie indziej, ale potem cay czas czua na
sobie palce spojrzenie. Najwyraniej Simen nie przyszed tu, by popatrze na konfirmantw i
wysucha sowa Boego...
Nagle rozleg si dwik dzwonw, a kocielny cign za sznury tak energicznie, e z czoa
pola mu si pot. Dzi dzwony obwieszczay wszem i wobec, e sporo tutejszej modziey wchodzi
w dorose ycie. Od tej chwili mieli wzi odpowiedzialno za swoje czyny i samodzielnie si
utrzymywa.
Teraz do kocioa zamaszycie wkroczy pastor. Jego postura moga niejednego
przestraszy. Zgodnie ze zwyczajem mia na sobie mocno pofadowan szat, w rku dziery
cik Bibli. Ole ledzi kady jego ruch i nie mia wtpliwoci, e bardzo si stara, by unikn
kontaktu wzrokowego.

Stary kociek pachnia smo, pod jego dachem zgromadzia si dzi prawie caa wie. By
tu i zabjca zwierzt, ojciec dziecka Gulborg, a nawet Skoczny Dalo. Nawet Jon i Kaja dzi tu
dotarli, ale bez tych, z ktrymi mieszkali pod jednym dachem.
- Wzywamy dzi tych, ktrzy dostan bogosawiestwo Boe, z przekonaniem, e znajd
do niego waciw drog. - Tu pastor spojrza na wiernych i z zadowoleniem skin gow. - Nie ma
pewnoci, e wszyscy dostpi dzi zaszczytu konfirmacji, ale jeli si mocno postaraj, powinni
speni boskie wymagania.
Nieprawda, pomyla Ole. Wedug prawa wszyscy powinni zosta konfirmowani, wic tak
naprawd pastorowi nie wolno byo nikomu odmwi witego obrzdu. By prawie pewien, e
May Ole si nie stawi i czu, jak zaczyna w nim wzbiera gniew. Prbowa go stumi, mylc o
blinitach.
- Odczytam teraz imiona i nazwiska w kolejnoci, w jakiej konfirmanci stan przede mn obwieci pastor. -Kristian Storhaug!
Przez zgromadzenie przebieg cichy pomruk, kiedy Kristian ruszy w stron otarza.
Chopak mia wzrok wbity w ziemi i zanim tam doszed i stan zwrcony w stron wiernych,
omal nie zaplta si we wasne nogi.
- Knut Rudningen!
Knut odetchn gboko i wsta. Wyglda na spokojnego i odpronego, i wielu obecnych
zauwayo, jak mocno przypomina ojca. Bardzo zmnia, w swoim nowym stroju stan prosty jak
wieca.
- Hannah-Kari Rudningen!
Hannah nie pamitaa pniej, jak wstaa i dotara przed otarz, ale ju po chwili tam bya, a
sowa pastora docieray do niej jak z oddali.
- Ta trjka jest rwnorzdna i bdzie staa jako pierwsza. - Pastor musia podkreli, e
blinita take nale do tego pierwszego rzdu, bo prawd powiedziawszy byy ciut zdolniejsze
ni Kristian; jego ojciec jednak zasypywa duchownego prezentami ju od zeszego lata i duchownemu trudno byo urzdzi to inaczej.
Birgit wyprostowaa si w awce i z dum patrzya na bratanic i bratanka, ktrych pastor
wywoa jako pierwszych do otarza. Wiedziaa, e s zdolni, ale widok obojga, stojcych przed
pozostaymi konfirmantami, sprawi jej szczegln przyjemno. Ole mia powody, eby by z nich
dumny.
Ale Ole myla teraz o kim zupenie innym: o chopcu, ktrego niegdy wycign z
ciemnej piwnicy. Przestrze przed otarzem zapenia si i pastor mia zaraz wyczyta ostatnie
nazwisko, ale Maego Ole midzy konfirmantami nie byo. Kiedy caa modzie staa tam i czekaa

na odpytanie z katechizmu, pastor odwrci si jeszcze raz do wiernych. W kociele panowaa


martwa cisza, nikt nawet nie chrzka. Rodziny konfirmantw byy prawie tak zdenerwowane jak
oni sami, wszyscy pragnli, eby dobrze odpowiedzieli na pytania. Pastor jednak najwyraniej mia
co jeszcze na sercu.
- Oto najlepsza modzie w naszej wsi, modzie, z ktrej powinnimy by wszyscy dumni.
Wszyscy s zdolni i chtni do nauki, ale jednego wrd nich brakuje. Tego, ktry najbardziej
zasuguje na pierwsze miejsce, tego, ktry swoj wiedz ich wszystkich przewysza. Ole Sletten ze
Svingen, prosz do mnie!
Przez zgromadzenie przeszed szmer i wszyscy odwrcili gowy, eby zobaczy drog
Maego Ole przed otarz. Siedzia dotd schowany na samym kocu kocioa, a teraz ruszy przed
siebie, chcc wszystkim pokaza, e dokona tego o wasnych siach. Prdko ustawia kije przed
sob i skrca ciao w takt przeskoku; niejeden chtnie by mu pomg, ale nikt si nie odway.
Chopak musia zademonstrowa, e daje sobie rad sam.
Kiedy szepty ustay, zapanowaa cisza przerywana jedynie stukotem kijw Maego Ole.
Zebrani ledzili kady jego ruch. Mia na sobie nowiutki strj, a srebrne guziki wypolerowane byy
tak, e bi od nich blask, chocia koci peen by soca. Twarz mia spokojn i powan, ale ci,
co widzieli jego oczy, zobaczyli w nich iskierki. Na ustach tego szczeglnego konfirmanta bka
si umiech i nic nie wskazywao na to, e jest zdenerwowany. May Ole by pewien swej wiedzy,
dla niego by to pogodny i dobry dzie.
Ole przekn lin. Przez jego masywne ciao przesza fala ulgi i radoci, a kiedy May Ole
przechodzi obok jego awki, gospodarzowi serce omal nie wyskoczyo z piersi. Bo oto chopak
spojrza w gr i posa mu umiech peen dumy. Ole wiedzia, e tego umiechu i tego spojrzenia
nigdy nie zapomni. To byo podzikowanie.
Kiedy May Ole dotar do pozostaych i stan przed nimi, shild take poczua, e w gardle
ronie jej twarda kula, bo wiedziaa, ile to znaczy dla jej ma. Spojrzaa mimochodem na twarz
gospodarza ze Storhaug i omal si nie rozemiaa. Ojciec Kristiana wyglda, jakby go kto oszuka
w handlu, i shild pomylaa, e poniekd tak byo. Wieniak wodzi wzrokiem od Maego Ole do
pastora, nie wierzc wasnym oczom. Kaleka przed jego synem u otarza? To niesychane!
- Jak pastor mg temu pgupkowi da takie miejsce? - szepn do siedzcego obok niego
brata. - To kpina z nas wszystkich!
Nie by jedynym, ktry tak zareagowa, ale nikt nie omieli si nic powiedzie. Zosta
jeszcze przecie egzamin z katechizmu.
Wreszcie May Ole sta na widoku, oparty o swoje kije. Nie mia zamiaru usi, chcia sta
tak jak wszyscy inni. Podnis gow z zarowionymi policzkami i spojrza na zebranych. Po raz

pierwszy sta twarz w twarz z ca wsi, i tym razem aden z mieszkacw nie mg odwrci si i
uciec. Nie byo jak uda, e si go nie widzi, musieli usysze jego gos i wysucha jego
odpowiedzi. Byo to dla niego ogromne przeycie, bo przez dugi, dugi czas uwaa za naturalne,
e ma trzyma si w cieniu i by jak najmniej widocznym.
Marte Svingen i jej m siedzieli po dwch stronach kocioa, ocierajc zy. Tylko oni
dwoje wiedzieli, ile ten dzie ich kosztowa. Od pocztku roku May Ole walczy
o prawo bycia konfirmantem. W ostatnim czasie wdrowa do domu pastora i z powrotem
dwa razy w tygodniu,
i uczy si wicej ni ktokolwiek inny, dobrze wiedzc, e zawsze dostanie najtrudniejsze
pytania. Musia znosi opryskliwo i niech pastora i by zawsze gotowym do obrony. Marte
czua, e chopcu wreszcie wszystkie trudy zostay wynagrodzone. e sta si penoprawnym mieszkacem wsi.
Wszyscy, ktrzy tego dnia byli w kociele, mieli na dugo zapamita konfirmacj Roku
Paskiego 1854. Wielu umiechao si z zadowoleniem i ocierao zy, niektrzy krzywili usta i
odwracali wzrok, inni wznosili oczy do nieba: May Ole nie zostawia nikogo obojtnym.
- No to zaczynamy. - Pastor odchrzkn i zwrci si ku modziey. Zdy jeszcze tylko
uchwyci spojrzenie Olego Rudningena, spojrzenie pene agodnej wdzicznoci, spojrzenie, w
ktrym bya sama dobro. Pastor wiedzia ju, e postpi susznie.
W momencie, kiedy mia zada Maemu Ole pierwsze pytanie, otwary si drzwi kocioa.
Kobieta, ktra si przez nie wysuna, poruszaa si szybko, wic zgromadzeni zobaczyli tylko
plecy Karoline Sletten. Znikna im z pola widzenia, jeszcze zanim drzwi zamkny si z trzaskiem.
W starym drewnianym kociku w Kirkeben zrobio si jeszcze ciszej ni zwykle.
- Dzikuj. To bya mdra decyzja. - Kiedy uroczysto si zakoczya, Ole dugo i mocno
ciska rk pastora. -Tego dnia nigdy nie zapomnimy.
Pastor powanie kiwn gow i ostronie si umiechn. Gdyby Ole wiedzia, ile godzin
duma nad t spraw! Sumienie nie pozwolio mu pomin chopca z kijami. Jedyne co mu teraz nie
dawao spokoju, to myl, e blinita powinny byy sta obok Maego Ole.
- Niczego lepszego nie mogem wymyli. Niech Bg mi przebaczy, jeli kto czuje, e
potraktowaem go niesprawiedliwie - odpar pastor zmczonym gosem. Cieszy si, e modzie
tak dobrze poradzia sobie z pytaniami, ale ten dzie go wyczerpa.
- Pastor nie musi robi sobie wyrzutw - stwierdzi Ole. - Nikt nie ma dzi powodw do
niezadowolenia.
Jeszcze przez chwil mczyni stali, patrzc na siebie. Obaj myleli o tej, co wysza z
kocioa, cho aden nie wymieni jej imienia. Niech odtd prbuje swoich czarw na innych...

- Kto pierwszy do gocica! - Przed kocioem rozlego si gone wyzwanie i natychmiast


trzech z konfirmantw rzucio si do koni. Na przedzie biegli Martin i Lars, a Gunnar tu za nimi;
na sioda wskoczyli prawie rwnoczenie. Zawsze byo tak, e konfirmanci chcieli si popisa i
pokaza, na co ich sta jako dorosych mczyzn, rzucali wic innym wyzwanie. Zwycizca
wycigu mia wtedy dodatkowy powd do witowania, bo pamitano dugo, kto galopowa
najszybciej. Doroli nie przepadali za tym zwyczajem, bo czsto dla kogo wycig koczy si
upadkiem z konia i potuczeniem, albo te ko potyka si na ostrym zjedzie z kocielnego
wzgrza i robi sobie krzywd. Ale teraz trzej chopcy byli ju daleko i nikt nie mg ich zatrzyma.
Wracajcy z kocioa widzieli tylko kb kurzu na drodze.
- A ty co, nie cigasz si? - Birgit daa Knutowi sjk w bok. - Mao kto potrafi tak szybko
jecha, jak ty!
- Szkoda konia - mrukn Knut. Wiedzia, e u stp wzgrza ko Larsa bdzie lea z
poamanymi nogami. -Jed szybko wtedy, kiedy sam chc.
- Gratulacje, doskonale wam poszo! - Ole i shild uroczycie ucisnli synowi rk, a i
Hannah take zostaa uciskana. Nastrj by podniosy, bo rodzice pkali z dumy, majc takie
zdolne dzieci.
- To byo straszne - westchna Hannah. - Jak przysza moja kolej, zaczam si trz.
- Ale nikt tego nie widzia. - shild doskonale rozumiaa, co czua crka, ale odpowiedziaa
wszak bezbdnie, a teraz mona byo wreszcie si odpry.
- Chodcie, pogratulujemy Olemu od Svingenw! - Ole pragn, by caa jego rodzina posza
do chopca, ktrego nie potrafi nazwa inaczej ni Svingen. Byoby ironi losu, gdyby przez reszt
ycia miao mu towarzyszy nazwisko Sletten... Nazwisko ojca, ktry wypar si wasnego syna,
nie byo chyba warte zachowania? Teraz, gdy by dorosy, May Ole bdzie mg sam wybra, jak
si do niego zwraca.
Wiele oczu ledzio rodzin z Rudningen, kiedy ta posza gratulowa i wita si ze
Svingenami. Twarz Maego Ole janiaa jak soce; chopiec by wyranie dumny, e Ole
Rudningen okazuje mu tyle uwagi.
- Te bdziemy witowa. Mj nauczyciel, Sander Klepp, przyjecha a z Gol. - May Ole
by wyranie dumny i szczliwy. Ole Rudningen widzia dokadnie, e dla chopaka nic nie byo
oczywiste i e docenia wszystko, co go spotkao. To naturalne, e uczcz jego konfirmacj; sam
wsun Marte troch koron, by przygotowaa biesiad, a shild podzielia si z ni wypiekami. To
pewne, e caa modzie, ktra staa dzi przed otarzem, zasugiwaa na wyrnienie; take May
Ole.

Pniej tego dnia w Rudningen przygotowano przekski i rne sodkie smakoyki. shild
nakrya dugi st, tak e znalazo si przy nim miejsce dla wszystkich zaproszonych goci. St
ozdabiay porcelanowy serwis z Danii, lnice szklanki, a take malowane w kwiaty drewniane
miski i patery. Tak w uroczyste okazje nakrywaa st matka Olego. Przy miejscach blinit Birgit
postawia jeszcze dwa srebrne puchary, ktre dostali w prezencie od niej i od Stena. Od Flemminga
dostali po zegarku - z acuszkiem do kieszonki dla Knuta, z acuszkiem na szyj dla Hannah.
Ole wygosi przy stole powan, ale te serdeczn mow, po czym dzieci otrzymay
prezenty od niego i shild: po rzebionym i malowanym krzele z wysokim oparciem ozdobionym
inicjaami. Byy to naprawd pikne meble i blinita bardzo si wzruszyy. Hannah musiaa wyj
chusteczk, a Knut przekn lin i wbi wzrok w podog, a potem odchrzkn i podzikowa jak
dorosy mczyzna.
Podczas posiku toczya si wesoa rozmowa; opowiedziano wiele zabawnych historyjek,
ale oglny nastrj by bardzo uroczysty. Dzie mia by przez wszystkich zapamitany jako ten, w
ktrym modzie staa si dorosa, a to nie byle co.
Po raz pierwszy Knuta i Hannah poczstowano mocnym piwem w szklankach, ale tylko raz,
bo Ole nie chcia, by w taki dzie oskarono go o nieobyczajno. Nastrj przy stole stawa si
jednak coraz swobodniejszy, a kiedy gocie si najedli, wyszli na podwrze i zaczli przekomarza
si w maych grupach. Modzie szybko utworzya wasny krg, osobno skupiy si kobiety, osobno
mczyni.
- No to chyba bd jakie tace? - przymwi si gono Flaten. - Macie goci z Danii,
pokaecie im chyba, na co was sta?
- Ale nie. Bez skrzypek nie ma taca! - zaprotestowa Hallvor z Mo i wielu obecnych si z
nim zgodzio.
Zamiast tego utworzyli wielki krg i zaczli piewa. Do piewu wkrtce dodali kroki, a do
tanecznego krgu zaraz doczya modzie. Zwrotka gonia zwrotk, pie nie chciaa si
skoczy. Zapaski kobiet faloway, a mczyni od nagych zwrotw dostawali blu kolan. Ci, co
tego nie umieli, szybko si uczyli i po chwili roztaczyo si cae podwrze w Rudningen.
Drewniane zabudowania stanowiy pikne to dla taczcych, a nad witujcym konfirmacj
obejciem dumnie pitrzya si gra.
Ten, ktry poda drog do gospodarstwa pooonego obok tej czarnej gry, ju z daleka
usysza pie. Jako stary skrzypek czu jednak wyranie, e czego tam brak. Skoczny Dalo nie
spieszy si zbytnio: szed i cieszy si wiosennym dniem. By stary i kiepsko chodzi, ale do tego
spaceru przygotowywa si od dawna. Mia tam pewn spraw do zaatwienia, nawet gdyby mia to
by jego ostatni spacer. Wyszedszy z lasu na otwart przestrze, Odd Dalo zatrzyma si. Wiedzia,

e z gospodarstwa jeszcze go nie widz, wic opar si ciko o ska, by odpocz. Oddycha
szybko, ale nie czu si le. Ostatni kawaek mia zamiar pokona bez popiechu, by wej na
podwrze w dobrej formie.
Odd odoy na bok drewniane pudo. By przygotowany na to, e nie zostanie tam dobrze
przyjty, ale by tak stary, e nie miao to dla niego wikszego znaczenia. Wane byo tylko
okazanie Knutowi wdzicznoci, bo to, e chopak tak wiernie uczszcza do niego na lekcje muzyki, znaczyo dla starego skrzypka wicej, ni ktokolwiek mgby zgadn. Poniewa wikszo
czasu spdza samotnie, nie mg si doczeka dni, kiedy Knut przychodzi na wsplne granie.
Chopak mia muzyk w sobie i znakomicie opanowa instrument; dla Odda lekcje te byy wic
czyst przyjemnoci.
Na podwrzu dalej piewano, ale Odd usysza, e zmienia si melodia i jej takt. atwo byo
zgadn, e gocie utworzyli taneczny krg. Nad wierzchokami wierkw niosa si melodia o
wyranym rytmie, a mskie glosy zaguszay kobiece. By w niej radosny nastrj, stosowny do
witowania konfirmacji.
Odd podnis pudo i ruszy dalej. Widzia teraz stodo i chat w Rudningen, a w
przewicie midzy budynkami ujrza falujcy krg ludzi. Idc powoli, okry stodo i wszed na
podwrze od strony spichlerza. Po chwili dojrza twarz Knuta i przyjaciele przywitali si lekkimi
ukonami. Troch duej trwao, zanim zauwayli go gospodarze; kiedy kania mu si Ole, po jego
twarzy przebieg cie. Odd zauway to, ale nie przej si, tylko si umiechn i odkoni.
shild wysza z tanecznego krgu i podesza do niego. Umiechnwszy si serdecznie,
ucisna mu rk, tak wic wiedzia, e z jej strony nie musi si niczego obawia.
- Co podobnego, Odd! Przyszede taki kawa drogi? - spytaa zaskoczona. Starego
nieczsto widywano na wiejskich drogach.
- Tak, jak si ma spraw do zaatwienia, trzeba si troch postara. Gratuluj nowych
dorosych w domu!
- Dzikuj, to mio z twojej strony, e przyszede. -shild zawstydzia si nagle, bo
przecie nie zaprosia Dalo na poczstunek. Nie nalea do ich tradycyjnych goci, nie przyszed jej
wic do gowy. Co za niezrczno! Po tych wszystkich lekcjach muzyki sta si dobrym znajomym
Knuta, powinien wic by jego gociem! No tak, ale by przecie Ole...
- Prosz, usid tu, na przyzbie - poprosia. - Pewnie jeste zdroony.
- Nie, nie przyszedem, eby siedzie. - Skoczny Dalo zauway, e pie ucicha i krg
zacz si rozsypywa. - Nie chciaem przerwa taca. Prosz, taczcie dalej.
- Ju emy si nataczyli! - zamiaa si shild. - Myl, e wikszo goci ma ju dosy i
chtnie by si czego napia. - Tu rozejrzaa si za blinitami i zobaczya, e id ku nim.

- Moje gratulacje. - Grajek ucisn najpierw do Hannah. Rozgrzana tacem, siostra Knuta
miaa rozpromienion twarz. - Co ci przyniosem. - Odd poda jej poduny szary pakunek. Zostao mi po matce, a skoro nie mam dzieci, pomylaem, e moe przyda si tobie.
Hannah dygna i wzia pakunek. To, e dostaa prezent od grajka, byo zaskakujce;
niecierpliwie go teraz rozpakowywaa. Tymczasem nadszed Ole, a wok nich zebraa si
gromadka goci. Wszyscy patrzyli z ciekawoci na prezent, ktry Hannah trzymaa w rku. Bya to
piknie rzebiona rozpinka do krosien. Nosia lady dugiego uywania i Hannah zrozumiaa, e
niczego cenniejszego Odd Dalo nie mg jej da. Serdecznie staremu podzikowaa.
- Bardzo si przyda, jak bd tka bieniki - powiedziaa zadowolona. - Odtd moje tkaniny
bd rwne na caej szerokoci. - Dotychczas musiaa rozpink poycza od matki, ale oto miaa
ju swoj wasn.
- A teraz Knut. - Odd odwrci si do swojego ucznia i mocno ucisn mu rk. - Bardzo
wyrose i zmniae -powiedzia. - Ale wyrose te na nie byle jakiego skrzypka.
Otaczao ich coraz wicej goci, a Odd unika oczu Olego. Czu jednak jego wzrok na sobie
i ten wzrok pali go jak pomie.
- Suchanie, jak radzisz sobie z melodi, dawao mi wiksz rado, ni sobie wyobraasz cign. - Masz muzyk w sobie, grasz lekko, jakby si ni bawi. - Tu odchrzkn i podnis z
ziemi drewniane pudlo. - Uwaam, e czas ju, by mia wasne skrzypki. A te dobrze znasz...
Odd poda Knutowi pudo i umiechn si szelmowsko.
- Pamitaj, e one nie znosz bezczynnoci.
shild wymienia spojrzenia z Birgit i Stenem. Ole, ktry sta obok niej, patrzy to na
skrzypki, to na Knuta, a twarz mia jak wykut z kamienia. Tylko nie zrb czego gupiego,
pomylaa shild i poszukaa jego rki. cisna j mocno, ale on odpowiedzia tylko leciutkim
uciskiem.
Gocie zamilkli, kiedy Knut otworzy pudo i wydoby z niego stare skrzypce Skocznego
Dalo, skrzypce, na ktrych grywa za kadym razem, gdy go odwiedza.
- Zagraj co!
- No, zagraj dla nas!
Ludzie pokrzykiwali do Knuta, nie widzc, jak Olemu chodz szczki. Ale shild i Birgit
doskonale to widziay. Wiedziay, e bdzie awantura, ale nie miay pojcia, jak jej zapobiec. Jako
ojciec i gospodarz, Ole u siebie w domu mia prawo zrobi, co zechce.
Kiedy Knut dzikowa nauczycielowi, oczy mu byszczay. To byo nie byle co, oto dosta
wasne skrzypce! Byo to dla niego nieomal waniejsze ni sama konfirmacja. Ale nie mg ojcu

spojrze w oczy. Jeszcze nie. Od Olego wiono takim chodem, e syna przeszed dreszcz. Zupenie nie pojmowa, jak ojciec moe ywi tak straszn niech do tego instrumentu.
- Poka, co potrafisz! Zagraj!
Knut zawaha si, bo wiedzia, e ojciec moe tego nie zdziery. dania obecnych byy
jednak tak natarczywe, e w kocu nie opar si pokusie. Chyba ten jeden jedyny raz ojciec
wytrzyma? Knut zamkn oczy, podnis skrzypce do ramienia i dostroi je. Kiedy podnosi smyczek, podwrze w Rudningen wstrzymao oddech. Sycha byo cichy szum listowia i chlupot
wezbranej Heimsili. Gocie czekali w napiciu, eby si przekona, czy chopak naprawd daje
sobie rad z instrumentem, czy to tylko pogoski. Ale gdy w niebo wzniosy si pierwsze tony
skrzypiec, nikt ju nie mia wtpliwoci. Pene radoci ycia, dwiczne tony instrumentu
zmieszay si z szumem lasu i szumem rzeki. Byy tak uwodzicielskie, e a przeraajce. I
nieskoczenie pikne.
Wszystkich, ktrzy syszeli gr Knuta ten pierwszy raz, chwycia za serce agodno tych
tonw; nikt nie mia ochoty przy nich taczy. Bya to muzyka dla uszu i dla duszy, i dopki
konfirmant gra, gocie stali jak zaczarowani.
Nagle pikne dwiki urway si i wszyscy spojrzeli przeraeni. W krgu suchaczy
naprzeciw syna stan Ole Rudningen i chwyci jego skrzypce. Stojc na szeroko rozstawionych
nogach, growa nad wikszoci obecnych.
- Tu, w tym obejciu nie ma miejsca na granie na skrzypcach - wycedzi, patrzc na Knuta
cikim wzrokiem. - Wyraziem to jasno ju dawno temu! W Rudningen wci rzdz ja.
Zapomniae o tym?
Ludzie cofnli si przestraszeni. Co mu szkodzia niewinna muzyka? Czy Ole zupenie
straci rozeznanie, czy kryo si za tym co gbszego? Atmosfera zrobia si cika, bo twarde
sowa gospodarza cakowicie zniweczyy dobre samopoczucie, ktre daa wszystkim muzyka.
A Knut sta nieruchomo. Spojrza ojcu w oczy, spojrza na skrzypce. Prbowa poj, co si
waciwie stao. Czy ojciec nie mg przezwyciy swojego uprzedzenia ten jeden, jedyny raz?
- Jeeli uwaasz, e po konfirmacji powinno si mnie uzna za dorosego, wolno mi chyba
samemu zadecydowa, czy bd gra na skrzypcach, czy nie.
Knut wypowiedzia te sowa, starajc si zachowa spokj.
- Ta ziemia jeszcze nie jest twoja. Jeli chcesz j uprawia i dalej tu mieszka, to bez
skrzypiec.
Teraz na podwrzu zrobio si jeszcze ciszej i wszyscy z przeraeniem spojrzeli na Olego.
Nie, to niemoliwe. Chyba si przesyszeli...

Wieczorne soce rzucao promienie na ojca i syna, ktrzy stali i mierzyli si teraz
wzrokiem. Dolina skpana bya w jasnotym wiosennym socu, a gry pozbyway si niegu,
obracajc go w dziesitki maych i duych potokw. Wieczr by wyjtkowo pikny i ze szczytu
wierku nage rozlega si fantastyczna wieczorna pie kosa.
Ale nikt tego wszystkiego nie widzia i nie sysza, bo wszyscy myleli o ostrych sowach
Olego.
Czy naprawd Knut bdzie musia wybiera midzy skrzypkami a ojcowizn?
Wicej sag na: http://chomikuj.pl/kotunia89

Vous aimerez peut-être aussi