Vous êtes sur la page 1sur 9

Bogdan Banasiak

Michel Foucault mikrofizyka wadzy


mzg czowieka jest na pewno straszniejsz broni ni lwie pazury.
Arthur Schopnehauer

Szeroki pie na drewnianym podecie. Czowiek ze skrpowanymi z tyu


domi kroczy po schodach. Klka. Wprawne rce rozchylaj konierzyk na jego szyi.
Pochyla gow. Zebrany tum wstrzymuje oddech. Powietrze przecina ostry topr albo
miecz prowadzony pewnym ruchem barczystego osobnika z twarz zakryt czarn
mask.
Szorstki wze grubego sznura oplata delikatn tkank szyi. Jeszcze gest
zadzierzgnicia go, by dobrze przylega. Silne kopnicie podnka albo uchylenie
zapadni.
Dugie jzyki ognia szybko pochaniaj suche szczapy. Szarpica si bezsilnie
sylwetka jest coraz mniej widoczna spoza rosncych pomieni i gstniejcego dymu.
Swd palcego si ciaa. Moe nieludzki krzyk.
Brzk acuchw i skrzypienie drewnianych machin z wplecionym w nie
czym, co mogoby przypomina ludzki ksztat. I jki wyranie zbiegajce si z
wprawianiem urzdze w ruch.
Brzk

zamykanej

kraty,

zgrzyt

klucza

szczk

zasuwanego

rygla.

Zwielokrotniony echem pustych korytarzy odgos krokw. Miarowy stukot


dziesitkw par butw spacerujcy po dziedzicu ludzie ze spuszczonymi gowami.
Moe jeszcze wypowiedziane podniosym gosem sowo winien; czarna
przepaska zawizana na oczach; pluton egzekucyjny i rwna palba; krzeso
elektryczne.
Obrazy te wci jeszcze nawiedzaj nasz pami. Niektre codzienno. I nie
pozostawiaj adnych wtpliwoci. Albowiem wszystko jest jasne. Bo jake mona si
myli, gdy wszystko jest widoczne jak na doni. Uporzdkowany, czytelny wiat.
wiat podzielony. Wyrana cezura, linia demarkacyjna. Oni i my. Wiemy doskonale,
kogo obarczy win za ca t przemoc bez granic. I kto obiekt tego gwatu jest
niewinny. Kto uzbrojony po zby moe spa spokojnie. I kto do obrony ma tylko

wasne donie. Kaci i ofiary. Wiemy doskonale, kto j posiada, a kto jest jej
pozbawiony. Kto j sprawuje, a kto jej dowiadcza.
Wadza. Przystrojona w insygnia, atrybuty, widome znaki, symbole, znamiona.
Blask, polor, wystawno. Rytuay, obrzdy, ceremonie. Barwy i uniformy. Narzdzia,
instancje, instytucje. Wyspecjalizowane agendy. Demonstracja bezmiernej przemocy,
niezwycionej siy. Jawno, manifestacja, wystawienie na pokaz.
I wszystko jest jasne. I nie mamy adnych wtpliwoci. Wadza widzialny
obiekt naszej nienawici.
Ale oto pojawia si naraz kto, kto na przekr oczywistym obrazom, jakie
oferuj si naszym oczom, wbrew utartym przyzwyczajeniom (a wiadomo, e na
niczym nie jest rwnie atwo gra i wygrywa jak na spoecznie utrwalonych,
zaprawionych inercj schematach i stereotypach) wypowiada sdy zgoa odmienne,
sdy nieoczywiste, sdy niesychane. Niesychane, bo burzce nasze poczucie staoci i
spokoju, burzce pewno, z jak poruszamy si i mylimy w wiecie, w ktrym
wyznaczylimy sobie zawsze opacznie punkty staoci, miary orientacji,
drogowskazy przekonujce o tym, gdzie wrg, a gdzie przyjaciel.
Wadz bowiem mylcy w ramach opcji antropologicznej czy spoecznej
zwyklimy traktowa w kategoriach wasnoci klasy, ktra j zdobya, wasnoci
pastwa, w ktrego aparacie byaby zlokalizowana, zwyklimy j widzie jako
podporzdkowan sposobowi produkcji i caej infrastrukturze, oddziaujc poprzez
represj i ideologi, i majc prawo za swj wyraz1. Sowem, zwyklimy j
substancjalizowa, gdy tymczasem wadza nie podlega posiadaniu jak rzecz, nie daje
si przekaza jak wasno; funkcjonuje jak maszyneria2. Naleaoby j zatem
widzie jako wielo stosunkw si immanentnie tkwicych w dziedzinie, w ktrej
zachodz i si organizuj; gr ustawicznych walk i star, ktra je odmienia, wzmacnia,
przestawia; wsparcia, jakich te stosunki wzajemnie sobie udzielaj a po utworzenie
acucha albo systemu, czy te, na odwrt, przesunicia, sprzecznoci jedne od drugich
oddzielajce; w kocu owocne strategie, ktrych oglny zarys lub instytucjonalna

1
2

Por. G, Deleuze, Ecrivain non: un nouveau cartographe, Critique 1975, nr 343 (g. s. 1207-1212).
M. Foucault, Surveiller et punir. Naissance de la prison, Gallimard, Paris 1975.

krystalizacja przyoblekaj si w ciao aparatw pastwowych, formu prawnych,


spoecznych hegemonii3.
Nigdy bowiem w historii nie badano mechanizmw wadzy co najwyej tych,
ktrzy mieliby j sprawowa. Std te posiadana przez nas wiedza o niej sprowadza si
do postaci anegdoty: o krlach, generaach4. By moe rda tego stanu rzeczy
rozpozna w jakiej mierze inny, wedug Foucaulta, filozof wadzy, Nietzsche w
swych analizach relacji pomidzy pastwem a filozofem (Schopenhauer jako
wychowawca). Reszta to ju sprawa autora Surveiller et punir.
W drugiej poowie XVIII wieku dobiega koca epoka tortur, w ktrej to
odkryto, e czowiek posiada ciao, ciao niewidoczne dotd w pboskim blasku
duszy, wspaniay obiekt dla wyspecjalizowanych praktyk zadawania cierpienia, dla
sprawnych,
przemylnych

zawodowych
urzdze,

oprawcw

przecigajcych

formuowaniu

starannie

si

wynajdywaniu

skodyfikowanych

technik,

pozwalajcych doskonali sztuk wiartowania, rozczonkowywania, rozbierania.


Stosy i szafoty te najbardziej widome znamiona wszechwadzy ktrych gsty las
pokrywa Europ ubiegego stulecia, ustpuj z wolna miejsca okazaym twierdzom
wznoszonym czsto w centrum miast.
Mki, stymulowanie cierpienia, owa rozrzutna bo trwonica, bezproduktywnie
marnotrawica siy skazanych praktyka karania musi ulec wysubtelnieniu. Mno
si wizienia, domy poprawy, korekcji, edukacji, domy pracy, szpitale, przytuki i temu
podobne. Bowiem w epoce narodzin buruazji nie mona sobie pozwoli na zbytek
rozrzutnoci masy i ich siy naley spoytkowa.
Odpowiedzi na ten wymg staje si niepokojcy wynalazek Benthama.
Panopticon, niezwyka budowla ustanawiajca relacje wadzy w oparciu o sam tylko
optyk i architektur. Maszyna dowiadczalna, laboratorium wadzy, wykres idealnej
formy jej mechanizmu. Konstrukcja umoliwiajca jej kapilarne, automatyczne,
permanentne funkcjonowanie.
Chodzi bowiem o to, by zwikszy posuszestwo i ulego przy jednoczesnym
wzmaganiu ich uytecznoci i produktywnoci a Panopticon pozwala
3

M. Foucault, Histoire de la sexualit, t. 1: La volont de savoir, Gallimard, Paris 1976, s. 121-122.


Jeux du pouvoir (rozmowa z M. Foucaultem) [w:] F. Chatelet i in., Politiques de la philosophie, Grasset, Paris 1976,
s. 171 (przekad w niniejszym numerze).
4

interweniowa w dowolnej chwili i wywiera sta presj, zanim jeszcze popenione


zostan bdy, pomyki czy zbrodnie, pozwala si zastosowa, zaadaptowa do
dowolnej instytucji, do kadej funkcji, ktr przenika, z ktr si wewntrznie
integruje. To ju nie zadawane na lepo ciosy, ale przemylane spoytkowanie.
Dyscyplina jest odwrotn stron demokracji5.
Panopticon maszyna umieszczajca dowoln jednostk w polu widzialnoci,
podczas gdy nie mona zweryfikowa tego, czy istnieje nadzorca to puapka
pozwalajca, by nadzr dokonywa si niemal sam i to bezustannie, i to bez
koniecznoci faktycznej cigej lustracji. Puapka o tyle niezwyka i podstpna, e
schwytana w ni jednostka dziki grze spojrze, widzialnoci i niewidzialnoci
staje si zasad ujarzmiania samej siebie.
Panopticon to zatem nie zwyczajny wymys prawnika-filozofa, rozwizanie
problemu technicznego, rojenie o postaci architektonicznie doskonaego wizienia
(mimo tak wielu i tak rnorakich jego realizacji). To modelowa, perfekcyjna posta
pewnego typu wadzy, wadzy, ktra, aby oddziaywa, winna dobra sobie
instrument permanentnego, kompletnego, wszechobecnego, zdolnego wszystko
uwidoczni nadzoru, pod warunkiem jednak, e sama pozostanie niewidzialna. Winna
by niczym spojrzenie pozbawione twarzy, ktre przeksztaca cay organizm
spoeczny w pole percepcji: tysice rozmieszczonych wszdzie oczu, ruchoma i
zawsze czujna uwaga, duga zhierarchizowana siatka. Wadza uzupeniona policj,
aparatem, ktry dziki wywiadowcom, szpiclom i donosicielom albo po prostu
prawym obywatelom staje si wsprozcigy z caym organizmem spoecznym.
Rozpuszczony w spoeczestwo i w spoeczestwie staje si zdolny sign wszdzie
i ogarn wszystko, wszystkim rozdajc podwjne role nadzorujcego i
nadzorowanego zarazem.
Panoptyzm to posta spoeczestwa ogldu i nadzoru, spoeczestwa
dyscyplinarnego. Naszego spoeczestwa. Dyscyplina nie moe utosamia si ani z
instytucj, ani z aparatem. Jest ona typem wadzy, wprowadzon w ycie modalnoci,
ktra zawiera cay zesp instrumentw, technik, metod, poziomw zastosowania,

Rozmowa z M. Foucaultem, Les Nouvelles Littraires, 17 marca 1975, s. 3.

celw; jest fizyk albo te anatomi wadzy, technologi. Umoliwia i zapewnia


nieskoczenie drobiazgow dystrybucj stosunkw wadzy.
To ju nie binarny, masywny podzia na tych, ktrzy j przywaszczyli
wadcw, i tych, ktrzy jej nie posiadaj poddanych. To rozproszenie wielorakich
dyspozycji, manewrw, technik, taktyk, sposobw funkcjonowania, to sie relacji,
zesp pozycji strategicznych, technologii, cao wielorakich, zoonych, mnogich,
wielopoziomowych linii, si, zalenoci, ktre przebiegaj organizm spoeczny z gry w
d, ale te z dou do gry, i na boki we wszystkich kierunkach. Wadza jest
widzialna i niewidzialna, obecna i ukryta, wszdobylska6.
Ale Foucault skania nas wyranie ku temu, abymy odrzuciwszy odruchow
tendencj do substancjalizowania wadzy zrezygnowali z jeszcze jednego i to bodaj
bardziej rozpowszechnionego i gbiej zakorzenionego mitu. By moe naley take
wyrzec si caej tradycji, ktra pozwala sdzi, e wiedz mona posi tylko tam,
gdzie zawieszone zostaj relacje wadzy i e wiedza moe si rozwija jedynie poza jej
nakazami, wymogami, korzyciami. By moe naley wyrzec si wiary, e wadza
ogupia i e, na odwrt, wyrzeczenie si wadzy jest jednym z warunkw, wobec ktrych
mona sta si uczonym. Trzeba raczej uzna, e wadza wytwarza wiedz (i to nie tylko
faworyzujc j, skoro ta jej suy, czy te stosujc, skoro jest uyteczna); e wadza i
wiedza wzajem si bezporednio implikuj; e nie istnieje relacja wadzy bez
korelatywnego ukonstytuowania pola wiedzy, ani te wiedza, ktra nie zakada i nie
tworzy jednoczenie relacji wadzy.
I cao dziea Foucaultowskiego jest niczym innym, jak tylko bezustannym,
upartym ujawnianiem figur i aspektw tego cakiem niepojtego mariau, mariau
wadzy i wiedzy. Jest czujn eksploatacj postaci, jakie przybiera rozum
kolonizacyjny, przedzierzgajc si w wiedz psychologiczn (Maladie mentale et
psychologie, 1954), psychiatryczn (Historia szalestwa w dobie klasycyzmu, 1961),
medyczn (Naissance de la clinique. Une archologie du regard medical, 1963),
medyczno-prawn (Moi, Pierre Ririre, 1973), kryminologiczn i karno-prawn
(Surveiller et punir. Naissance de la prison, 1975).

Intelektualici i wadza (rozmowa pomidzy M. Foucaultem i G. Deleuzeem), prze. S. Magala, Miesicznik


Literacki 1985, nr 10-11, s. 177.

Bada z wielu stron i na przerne sposoby dyskurs, ujawniajc rzdzc nim


epistme i zapowiadajc mier czowieka (Les mots et les choses. Une archologie
des sciences humaines, 1966), odkrywajc kontrol i selekcj, jakiej wypowied
podlega (Lordre du discours, 1971), objawiajc maszyny jzykowe pozwalajce
jzykowi znaczy (Raymond Roussel, 1963), wreszcie tworzc metod pozytywn
oczyszczajc nasze mylenie i odsaniajc podstawy, na jakich si ono wspiera
(Archologie du savoir, 1969; polski przekad 1977).
Eksploatuje rejony seksualizmu (tym razem nie w kategoriach represji i
uwizienia, lecz produkcji i intensyfikacji) pokazujc strategie mikrowadz (wiedzy)
obejmujce kobiet, dziecko, par i perwersj (Histoire de la sexualit, t. 1: La volont
de savoir, 1976), tworzy genealogi wspczesnych postaci podania i zachowa
seksualnych, badajc decydujc o ksztacie seksualizmu wiedz oraz wadz
rozstrzygajc o postaci praktyk seksualnych (t. 2: LUsage des plaisirs; t. 3: Le Souci de
soi, 1984).
Obejmuje te prac powicon odkryciu rzeczywistych stymulatorw sawnych
lettres de cachet (Le desordre des familles. Lettres de cachet des Archives de la Bastille,
1982, wraz z A. Farge), publikacj pamitnikw hermafrodyty (Herculin Barbin dite
Alexine B., 1978), wykady o mechanizmach wadzy (Microphysique du pouvoir, 1977,
we Woszech) oraz prac o malarstwie Ren Magrittea (Ceci nest pas une pipe, 1973),
by nie wspomnie o niezliczonych artykuach, zapisach wykadw, w tym take o
jednym wydaniu nieoficjalnym (Le Pouvoir et la Norme), pracach zbiorowych (Cest
demain la veille, 1973; Les Machines gurir, 1976), szkicach krytyczno-literackich,
polemikach, recenzjach, wywiadach.
W ten sposb Michel Foucault kadym swoim dzieem dobitnie zawiadcza o
trafnoci przekonania, ktre potwierdza caa niemal wspczesna humanistyka francuska
od Bataillea i Klossowskiego a po Deleuzea i Derrid, przekonania, ktre tak
lapidarnie sformuowa Lyotard: Rozum i wadza to jedno7. Prawda a pomni nauk
Nietzscheaskich wiemy, e wiedza to nic innego, jak wola czy pragnienie prawdy nie
jest bowiem dla ufundowan przez Arystotelesa zgodnoci myli i przedmiotu (ani
nawet rwnie metafizyczn heideggerowsk aletheia). To przymus, niezbywalne
7

J.-F. Lyotard, Drive partir de Marx et Freud, 10/18, Paris 1973, s. 13.

ograniczenie skaniajce myl do przybierania okrelonego ksztatu, to co, co z gry


przesdza o tym, jak ujmujemy siebie i innych wypowiedzi bowiem nie mog by
ujmowane poza funkcjami, jakie peni, poza ukadami, w jakich wystpuj. To zatem
reguy, zgodnie z ktrymi w danym czasie co ujmowane jest i waloryzowane wanie
jako prawda. Wiedzy uytecznej czy opornej wobec wadzy nie wytwarzaaby
aktywno poznajcego podmiotu; formy i moliwe dziedziny poznania okrela wadzawiedza, przenikajce j i konstytuujce procesy i walki. Sowem, Foucaultowska
genealogia wadzy i archeologia wiedzy tworzone s jednym i tym samym gestem.
Stanowi jedno bezustannie ponawiane i dopeniane przedsiwzicie. Skadaj si na
mikrofizyk wadzy ujawniajc nierozczno, tosamo obu figur. Wiedza jest
wadz, i odwrotnie.
I potrzebna jest opcja antyhumanizmu, opcja dowiadczajca mierci
czowieka i ktra by moe tylko dziki temu wanie dowiadczeniu jest w stanie
wyjania aby zrozumie to osobliwe sformuowanie tytuu Surveiller et punir.
Nadzorowa i kara. Forma bezokolicznikowa znw pobrzmiewa tu bd echa
Nietzscheaskich odkry w dziedzinie gramatyki, ta myl, ktra przychodzi, gdy ona
chce forma akcentujca samo dzianie si, stawanie, czynno, zanim jeszcze pod
naciskiem naszych przyzwyczaje (gramatycznych wanie) przypisana zostanie
jakiemukolwiek (choby hipotetycznemu) podmiotowi, zanim dokona si rozdzia na
dziaanie (stron czynn) albo doznanie (stron biern), zanim znw ze zwodn
oczywistoci odpowiemy sobie my, dzieci Kartezjusza na pytanie kto? nie
zadawszy go sobie wprzdy.
Nie jestemy zatem niewinni. Take ci a moe szczeglnie oni ktrzy zawsze
uwaali si za najdalszych od jakiejkolwiek wadzy, ci, ktrzy mienili si
poszukiwaczami czy budowniczymi prawdy. Nie moemy ju zaprzeczy, e i na nas
kadzie si mroczny cie. Nie moemy ju z caym spokojem obarczy
odpowiedzialnoci innych. Czysto i niewinno musi pozosta przywilejem tych
ulotnych istot, zwanych anioami. Musimy dostrzec, e jak mwi Delacampagne
wchodzimy w epok, w ktrej robienie bdw ortograficznych i palenie haszyszu
bdzie uwaane nie tylko za dewiacj, ale za chorob8. e ju w ni wkroczylimy w
8

Ch. Delacampagne, Figures de 1oppression, P.U.F., Paris 1977, s. 23.

epok, w ktrej wszelkiego rodzaju sektoryzacje, prewencje, pracownicy socjalni i


spoeczni pukaj do drzwi kadego domu. I musimy przyzna si do wasnego w tym
udziau, do tego, e yjemy pod presj Normy, Normalnoci, Zakazu i sami jestemy ich
rzecznikami, e sami jestemy nonikami wadzy i zasad ujarzmienia samych siebie.
Oprawcy i ofiary w jednej osobie. Nadzorujcy cigle nadzorowani.
I tylko nie chcemy si do tego przyzna. Nie mamy do odwagi, by powiedzie
to sobie prosto w oczy. Eksploatujc niespoyte mechanizmy racjonalizacji i samouudy,
uznajemy nieodmiennie, e pieko to inni, i tylko oni. Moe ten brak ostronoci
widzenia jest nam potrzebny do ycia jak powietrze. Moe potrafimy y jedynie w
wiecie podzielonym, uporzdkowanym, gdzie kady ma stae miejsce i rol. Moe
nasze miasto musi by otoczone pustyni zamieszkan przez barbarzycw: szaleniec,
przestpca, kobieta, dziecko, dziki, yd, wrg Inny, ktry, w razie potrzeby, odegra
dla nas rol jakkolwiek pojtego koza ofiarnego, by tym samym utwierdzi nas w
naszych wasnych racjach, zawiadczy o naszym wiatym rozumie, naszej prawdzie,
czystoci, tosamoci.
A moe jak widzia to Nietzsche naszym udziaem jest wiadomo
niewolnicza. Moe chcemy by wyzyskiwani i ciemieni, i chodzi tu jak chce
Deleuze o ow perwersj podania stadnego9.
A moe jeszcze inaczej. Moe potworne i przeklte dzieo markiza de Sade to po
prostu przypowie o ludzkiej kondycji, bezkompromisowe wyznanie albo raczej
przyznanie kim i jacy jestemy (i dlatego wanie przeklte). Wyznanie nazbyt
wyranie sformuowane, aby mogo spotka si z akceptacj. I by moe ta wadza, ta
przemoc jest jak twierdzi Bataille tak nieodczna yciu jak mier.
I chyba pozostanie rzecz nielicznych jasnowzrocznych umysw do
ktrych, jako jednego z pierwszych, trzeba zaliczy Michela Foucaulta odkrywanie
tego, co niejawne, tego, co sprzeczne z naszymi najbardziej oczywistymi przekonaniami,
tego, co niesychane.
C dziwnego, e wizienie jest podobne do fabryk, szk, koszar, szpitali, ktre
ze swej strony przypominaj wizienia? C dziwnego, e policjant jest podobny do
lekarza, nauczyciela, psychiatry Do mnie.
9

G. Deleuze, F. Guattari, Capitalisme et schizophrenie, t. 1: LAnti-dipe, Minuit, Paris 1972, s. 37.

Nie mamy wyjcia wszyscy jestemy kkiem tej maszyny. Pozostaje nam
tylko zacz si uczy nowej gramatyki on nadzorowa, ty nadzorowa, ja
Wszystkie dziea Michela Foucaulta ujawniajce jego nieposkromion pasj
demistyfikatora tworzcego i wyjaniajcego ontologi wspczesnoci, ontologi nas
samych10, nios ze sob jeszcze jeden niezbywalny aspekt. S mow nieprzezroczyst.
Pasjonujc lektur i opowieci pisan niezwykle sprawnym, barwnym, cho niekiedy
trudnym i wieloznacznym jzykiem, ktremu adn miar nie mona odmwi waloru
autentycznej literackoci.
Jednak sam autor zupenie gdzie indziej sytuuje wasne ksiki i samego siebie.
Uytkowanie ksiki zwizane jest cile z przyjemnoci, jakiej moe ona dostarczy,
ale tego, co robi, nie traktuj wcale jako dziea, i razi mnie ch nazwania siebie
pisarzem. Jestem sprzedawc narzdzi, fabrykantem receptur, indykatorem celw,
kartografem, krelarzem planw, handlarzem broni11. I jeszcze: Wszystkie moje
ksiki () s, jeli mona si tak wyrazi, maymi skrzynkami z narzdziami. Jeli
ludzie zechc je otworzy, posuy si jakim zdaniem, jak myl, analiz jak
rubokrtem czy dutem w celu dokonania krtkiego spicia, zdyskwalifikowania
systemw wadzy, nie wyczajc tych, w ktrych me ksiki wyszy, dobrze, tym
lepiej12.
A jednak Michel Foucault, mimo pewnej niechci do pisania, mimo wyranego
opowiedzenia si po stronie rzeczywistoci walki (o czym midzy innymi wiadczy
dobitnie jego dziaalno w okresie pamitnego maja 68, utworzenie G.I.P. Zespou
Informacji o Wizieniach, i wspudzia w ukonstytuowaniu pisma Libration),
decyduje si pisa jakby za podszeptem Julietty Sadea mwicej: Sprbuj zbrodni
moralnej, jak osiga si na pimie. Zbrodni pisania, ktra trwa, mimo e ycie
dobiego koca.

10

Zob. M. Foucault, Un cours indit, Magazine Littraire nr 207, maj 1984, s. 39.
Rozmowa z M. Foucaultem, Les Nouvelles Littraires, op. cit.
12
Des supplices aux cellules (rozmowa z M. Foucaultem), ,,Le Monde, 21 lutego 1975, s. 16.
11

Vous aimerez peut-être aussi