Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
TADEUSZ NYCZEK
22 x SZYMBORSKA
Nie ywi nienawici do poj odmiennych od moich: nie mam tego w charakterze, aby mnie gniewao,
gdy spotkam si z rnic w zdaniach, i abym nie mg
cierpie towarzystwa ludzi, dlatego i myl i rozumuj odmiennie ni ja. Przeciwnie (jako i rozmaito
jest najzwyczajniejsz z drg, jakie obraa przyroda, a
bardziej jeszcze w duchach ni w ciaach, ile e s substancji bardziej gibkiej i podatnej rnym postaciom),
raczej znajduj to bardziej osobliwym, gdy si trafi na
zgodno w usposobieniach i zamiarach. I nigdy nie
byo w wiecie dwch mniema jednakie i, tak samo
jak dwch woskw i dwch ziarn; najpowszechniejsz
ich cnot jest odmienno.
Michel de Montaigne, Prby, Ksiga druga. Do pani
de Duras
przeoy Tadeusz eleskiBoy
INNYMI SOWY
Na pocztku poezja bya wszystkim, mow wizan wyraano zarwno uczucia jak i
elementarne informacje, poczwszy od modlitwy poprzez kodeksy savoir vivreu i kroniki
historyczne po zasady sztuki pisarskiej. (...) Jeli myl fabu, to j pisz, myl felietonem,
pisz wierszfelieton. Moe w ten sposb wracam niejako do rde. Nie ja jedna zreszt.
Dobrze by byo chyba odbi troch od tych terenw, z ktrych poezja ustpia czy te zostaa
wyparta. (Wisawa Szymborska)
Nie jest to liryka, tak jak j pojmowaa poetyka szkolna;
dawny systematyk rodzajw i gatunkw literackich nazwaby
zapewne te utwory apoftegmatami i moraliami. Ani nie jest to
liryka w naszym, dwudziestowiecznym rozumieniu poezji.
Rzecz to tym bardziej zastanawiajca, e dotychczas nie udao
si nikomu z piszcych u nas wiersze powrci szczliwie do
tego minionego gatunku poezji. Przeom dokonany w sztuce
poetyckiej obali, zdawao si na zawsze, tzw. poezj filozoficzn, refleksyjn, gnomiczn, przegna z mowy wizanej
wszelakie dyskursy i co byo w tej przemianie najbardziej
rewolucyjne usun z poezji opisowo i opowiadawczo.
Poezja oczycia si do liryki i cay wysiek poetw naszego
czasu zmierza do znalezienia nowej (mwic po staremu)
mowy uczu, czyli: do znalezienia nowego jzyka dla stanw
wewntrznych czowieka, do zatrzymania w sowach prdu
ycia psychicznego w pewnej jego wybranej, szczeglnej
chwili czy w chwilach. I ja sdziem, e poezja to dzisiaj
tylko liryka, i to liryka niepodobna do zeszowiecznej, bo gardzca opowiadaniem i opisem, sposobami prozy. Jednake po
wojnie niejeden z poetw siga do tych starych sposobw
przedstawiania swoich emocji, a wic robi to albo opowiadajc o towarzyszcych im okolicznociach zewntrznych, albo
opisujc przyczyn bd przedmiot uczu. (...) Uwaaem do
niedawna te powroty do rodzaju praktykowanego w zeszym
wieku za zacofanie i za pomyk artystyczn. Dopiero Szymborska przekonaa mnie, e mona oywi ten martwy gatunek, e, by moe, nie tylko refleksyjno, ale i epicko, a nie
tylko liryzm sta si mog substancj wspczesnej poezji.
(Julian Przybo)
Wiersze o staych i nieodwracalnych danych ludzkiego losu, o mioci, deniu, lku przed
blem, nadziei, przemijaniu, mierci zakadaj identyfikacj poety z innymi dzielcymi ten los.
W ten sposb podmiotem staje si my i to my nie jest okrelone przynalenoci narodow
czy klasow. Jednake niezbyt poprawne byoby powiedzie, e tematem jest wtedy czowiek
wieczny, bo zmienia si wiadomo czowieka i coraz to inaczej prbuje on dawa sobie rad z
rzeczami ostatecznymi. My w poezji Szymborskiej oznacza nas wszystkich yjcych na tej
planecie w tym samym czasie, zczonych t sam wiadomoci, ktra jest wiadomoci po:
po Koperniku, po Newtonie, po Darwinie, po dwch wojnach wiatowych, po wynalazkach i
zbrodniach dwudziestego wieku. Powane i miae przedsiwzicie: postawi diagnoz, czyli
stara si odpowiedzie na pytanie, kim jestemy, w co wierzymy, co mylimy.
5
Szymborska jest dla mnie poetk intelektualn, ktra uywa waciwie formy niemale
eseju. Jej poezj umieszczabym na granicy eseju. Porusza ona tematy, ktre dawniej zdawaoby
si, nie nadaj si do poezji, na przykad wpyw nauk przyrodniczych na jej mylenie, tematy
wzite z biologii. Bardzo j ceni wanie ze wzgldu na ten szczeglny wkad do poezji
filozoficznej. (Czesaw Miosz)
Kady niemal wiersz oparty jest tu na odmiennej zasadzie, powouje osobn jak gdyby
poetyk. I oto jedna z odpowiedzi na pytanie: dlaczego ta, tak szczupa ilociowo, twrczo
moe by jednoczenie tak wanym zjawiskiem w poezji wspczesnej. Odmienno jednych od
drugich, caociowo i osobno tych wierszy sprawia przecie, e w wielu z nich tkwi w
zalku cay zbir poetycki. I niejeden z poetw uczyniby zapewne tak: rozpisa te wiersze na
tomy. (Jerzy Kwiatkowski)
Natura jest natur, a sztuka sztuk. Czowiek, czujc si na ich przeciciu, ma myle o nich
osobno. Tak, jak porzdnie i osobno pisze kady wiersz, oparty na osobnym i porzdnym
pomyle, z dobranym do niego stylem, z tak a nie inaczej skonstruowanym podmiotem, ktry
czsto jest mask, czciej rol. Wie si to zapewne z gbok niechci do autoplagiatw, do
powtarzania w tym samym towarzystwie tych samych historyjek. (Jacek ukasiewicz)
Krytycy marz o arcydziele, gdy jednak bior do rki ksik naprawd wybitn, niewiele
maj do roboty. ywioem krytyki jest raczej narzekanie, przeczekiwanie, wrenie i
wzdychanie. Co innego historia literatury. Ale eby tak, na naszych oczach, kto pisa doskonae
wiersze!
Ot jednak mamy je przed sob, dwadziecia pi utworw. I to dwadziecia pi zupenie
rwnorzdnych wierszy, aden z nich nie moe by pominity, zlekcewaony. Wzajemnie
uzupeniaj si, wsplnie buduj caociowy sens ksiki. (Adam Zagajewski)
Niewielka ksieczka zawiera wszystkiego dwadziecia dwa utwory, kady z nich na swj
sposb znakomity, artystycznie bezbdny, stanowicy zamknit, skoczon, doskona cao
i, bardziej jeszcze ni dotd u Szymborskiej, uderzajc cech kadego z nich jest to, i
olniewajcy pomysowoci wiersz rozwija si z konceptu, ktry w gruncie rzeczy kademu z
nas mgby przyj do gowy. (Stanisaw Baraczak)
Koniec i pocztek zawiera zaledwie 18 wierszy. aden z nich nie popada w tonacj
dyskursywnych roztrzsa filozoficznych, a jednak kady posiada pojemno znaczeniow i
problemow wag filozoficznego traktatu, zachowujc przy tym stylistyczn lekko
byskotliwej rozmowy, zwizo, celno i finezj aforyzmu, plastyczn wyrazisto miniatury
malarskiej. (Stanisaw Balbus)1
PO RAZ PIERWSZY
***
wiat umielimy kiedy na wyrywki:
by tak may, ze si mieci w ucisku dwu rk,
1
Cytaty, w kolejnoci, pochodz z nastpujcych tekstw: Powrt do rde. Rozmowa z Wisaw Szymborsk,
w: Krystyna Nastulanka, Sami o sobie, Czytelnik, Warszawa 1975; J. Przybo, Poezja Szymborskiej, Nowe
Ksiki 1968, nr 5; Cz. Miosz, Poezja jako wiadomo, Teksty Drugie 1991, nr 4; Zachwyt i rozpacz,
audycja radiowa pod red. R. Bobrowskiej, Radio Krakw 06. 06. 1996, tekst na podst. audycji w: Rado czytania
Szymborskiej, red. St. Balbus D. Wojda, Znak, Krakw 1996; J. Kwiatkowski, Przedmowa do Poezji W.
Szymborskiej, Pastwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970; J. ukasiewicz, Mio, czyli zmys udziau,
Tygodnik Powszechny 1991, nr 11; A. Zagajewski, Wirwka swobody, Znak 1977, nr 4 (przedruk pt. Poezja
swobody w: Drugi oddech, Znak, Krakw 1978); St. Baraczak, Niezliczone odmiany koloru szarego, Zeszyty
Literackie 1986, nr 16; St. Balbus, Wisawa Szymborska czyli Pytanie w Odpowiedzi na Pytanie, Dekada
Literacka 1994, nr 1.
Ale wyranie si czuje, e ten opis jest uproszczony, nawet demonstracyjnie uatwiony, i e
stanowi przygotowanie pod zaprzeczenie. Mao: e jest pisany jakby z pozycji ju zaoonego
zaprzeczenia. Ktre rzeczywicie nastpuje w drugiej strofie. Naiwna, modziecza wiara, e
wchodzeniu w doroso towarzyszy bdzie ta sama, co w yciu prywatnym przyjazno
wiata, rozsypaa si jak domek z kart. Zamiast zwyciskich fanfar witajcych now generacj
groza i mier. To zderzenie oczekiwa ze spenieniem wydaje si szczeglnie bolesne, bo
dotyczy wanie modoci, ktra niczego jeszcze naprawd nie przeywszy ani nie
dowiadczywszy, wic na swj sposb bezbronna, z miejsca rzucona jest na najgbsze wody.
Nikt ju nie zdy nauczy modych ludzi, jak przey. Ta wiedza jest ju z innej szkoy i trzeba
j zdoby na wasny rachunek.
Kunszt poetycki trzech wojennych wersw tego wiersza zasuguje na gbsz uwag. Na
przykad odwoanie si, wielorakie, do zmysu wzroku. Wzrok widzenie oczy, jeden z
najpojemniejszych symboli kultury. Dziecko przychodzi na wiat, czyli otwiera oczy. Oczy s
naszym pierwszym czujnikiem, pierwszym gocem wysyanym w stron rzeczywistoci. Bez
oczu nie ma podry, czyli drogi ycia. Otworzy oczy znaczy te pozna prawd. Mody
czowiek wkraczajcy w ycie musi mie oczy szczeglnie szeroko otwarte, bo przed nim i
droga, i prawda. A rwienikom Szymborskiej tym nam, w imieniu ktrych pisze historia
sypna w oczy brudny piach. Drogi byy dalekie i l e p e [podkr. T.N.].
Metafory: piachu w oczy, lepych drg, zatrutych studni czy gorzkiego chleba nale do tak
zwanych metafor potocznych, zbitek jzykowych na poy ju martwych, stanowicych klasyczne
kalki pojciowe. Wydawaoby si wic, e pocztkujca poetka nie zadaa sobie zbyt wiele
trudu, by poszuka dla swojego wiersza ciekawszych, wieszych form wyrazu. A jednak.
Spjrzmy na te kalki, te pozornie zbanalizowane metafory. Czy cakiem one martwe i potocznie
banalne? Przecie oznaczaj co b a r d z o k o n k r e t n e g o. Konkretnego wanie dla
narratorki i rwnie konkretnego dla wczesnych czytelnikw jej wiersza. Dalekie drogi byy
naprawd dalekie: wdrwki wojenne nosiy ludzi po caym nieraz wiecie. lepe? A jake. Ile z
nich koczyo si puapk, pustk, niewiadom. lepa droga to bliniacza siostra innej kalki
jzykowej, lepej uliczki.
A sypn piach w oczy ? Mona przenonie oznacza wtedy kamstwo. Czy istnieje wojna
bez kamstwa? Owszem, to nic nowego, pokj te nie obywa si bez nieprawdy. Ale wojenne
kamstwo jest bogate, wielostopniowe. Na wojnie trzeba kama aby zwyczajnie przey od
rana do wieczora. Kamie ten, co ukada tajne szyfry, i kamie ten, ktry dostanie si do niewoli.
Kami dowdcy przed onierzami ukrywajc poraki albo wyolbrzymiajc zwycistwa.
Kami synowie przed matkami, e nie id walczy, tylko pogra w pik z kolegami. Kamie
konwojent broni i przemytnik boczku, kamie faszerz dokumentw i maa dziewczynka niosca
w koszyku granaty zamiast wielkanocnej wiconki.
Ale sypn piachem w oczy mona cakiem dosownie, i to jest te dowiadczenie wojenne.
Wiele potocznych metafor uzyskiwao wtedy nagle cakiem realne spenienie. Strzeli kogo w
pysk. Zasznurowa usta. Zama ycie. Czasowniki wracay do swoich pierwszych znacze.
Nawet zwyky gorzki chleb z zakoczenia drugiej strofy mg mie bardzo realny sens.
Byway okolicznoci, e marmolada z burakw okazywaa si rarytasem trudnym do osignicia,
a posodzenie kawy czy herbaty (albo ich namiastek w postaci cykorii czy lici lipowych)
stanowio spory problem.
Trzecia zwrotka powtarza dokadnie schemat pierwszej, tyle e ze znakiem przeciwnym. Jest
ju po wojnie. Poetka znw rozglda si po wiecie. Z wojny wynosi up w postaci nowej o
nim wiedzy. Nieuchronnie gorzkiej. Ale i zawierajcej ziarno nadziei, swoistego optymizmu. Bo
jeszcze yjemy. Bo dao si przey.
Od tamtej szkolnej, przedwojennej, do obecnej, powojennej wiedzy o wiecie narratorka
przesza drog zamykajc si w wielkie koo. Kiedy najmniejsze byo caym wiatem (miecio
si w ucisku dwu rk). Teraz cay wiat mieci si w najmniejszym: w tyme samym gecie
ucinicia dwu doni. Tyle czasem podczas wojny wystarczyo, eby przey. W tym ucisku
9
10
Ot gdyby zapyta, w jakiej mianowicie stylistyce, jakiej konwencji wiersz ten zosta
napisany, mielibymy z jasn odpowiedzi niejakie trudnoci. Cakiem tradycyjna ta stylistyka
nie jest. Strofy s wprawdzie regularnie czterowersowe, ale w obrbie wersw rozpito
rytmiczna waha si od omiozgoskowca po trzynastozgoskowiec. Ale znowu pilnie
przestrzegany jest naprzemienny ukad akcentw eskich (paroksytonicznych) i mskich
(oksytonicznych) w zakoczeniach wersw: wyrywki rk umiechem prawd i tak
dalej.
Awangardzista te nie miaby powodw do satysfakcji. Od poetyki awangardowej wiersz
Szymborskiej zdaje si by jeszcze dalszy ni od tradycyjnej, cho pilny czytelnik wyowi i w
tym, i w innych wierszach wtedy napisanych, niewtpliwe nuty lektur poetw choby
Awangardy Krakowskiej (Przybosia przede wszystkim).
Wic typowy wiersz wolny? Mieszanka konwencji? Ukon w stron tradycji i szczypta
nowoczesnoci dla smaku, bo jestemy wszak w poowie wieku, ktry wyda futurystw,
kubistw i nadrealistw? Ano wanie tak. Caa pniejsza, dojrzaa twrczo Szymborskiej
bdzie w zakresie formy poetyckiej szczegln, wyrafinowan zabaw w konwencje,
unikaniem jednoznacznych deklaracji, pokazywaniem, e wiersz wolny, jak sama nazwa
wskazuje, powinien by otwarty na wszystkie tony, barwy i ksztaty. Do wielu wierszy bdzie
szuka poetka formy tylko im przynalenej, adekwatnej do naczelnej idei, myli przewodniej.
Tekst, o ktrym tu mwimy, podejmuje gr w odbicie lustrzane: ostatnia strofa jest jak
wyej wspomnielimy odwrconym odbiciem pierwszej. Bo wiaty rzeczywiste zostay
odwrcone. Nic ju nie bdzie jak byo.
Szymborska, ktrej nazwisko zadomowio si z czasem w prasie literackiej, decyduje si nie
tylko zaakceptowa nowy wiat, ale zaakceptowa te ostatecznie swoj rol pisarza w tym
wiecie. Skada utwory w debiutancki tomik, gotowy do druku w 1949. Ma nosi skromny tytu
Wiersze. Ale nad ludmi i sowami zaczynaj si gromadzi czarne chmury. elazna pi
towarzysza Stalina zaciska si powoli na Polsce.
W roku 1948 dwie oficjalne partie polityczne: rdzennie polska, przedwojenna jeszcze PPS i
rdzennie sowiecka PPR jednocz si w PZPR. Nietrudno zgadn, ktra z poczonych partii
bdzie naprawd rzdzi. W styczniu 1949 odbywa si w Szczecinie synny IV Walny Zjazd
Zwizku Zawodowego Literatw Polskich. Ogoszony zostaje publicznie program w randze
dyrektywy wykonawczej realizmu socjalistycznego. Twrczy zapa robotnika i chopa
wymagaj od literatw gruntownego przemylenia rodkw pisarskich pisano w rezolucji
Zjazdu. Koniec z wolnoci formy, towarzysze, ma by prosta jak robotniczy krgosup ideowy.
I koniec z wolnoci treci, bo socjalizm wymaga wsparcia, a nie mieszczaskoburuazyjnego
krtactwa.
Scenariusz powtarza si p roku pniej w Katowicach, na podobnym walnym Zjedzie
Zwizku Plastykw. W praktyce oznacza to objcie programem socrealizmu caej kultury.
Pisarze, artyci stanli przed decydujcym o ich dalszych losach wyborem. Przypomniano im,
nie po raz pierwszy po wojnie, leninowskie haso, e kto nie z nami, ten przeciwko nam.
Twrcom przekadao si to na inny cytat, z troch bliszego im klasyka: Hamletowskie by albo
nie by.
Wiersze Szymborskiej nie okazay si waciwe na nowe czasy ani w treci, ani w formie.
Zdradzay mimo wszystko zbyt wiele wtpliwoci, zadaway wiele niepotrzebnych pyta. Take
ich forma moga okaza si za trudna dla chopa i robotnika. Rkopis wrci do autorki. Na
debiut ksikowy przyjdzie poczeka jeszcze trzy lata.
11
PO RAZ DRUGI
WZRASTANIE
Janek. Dwa lata nie miny,
jak pasa cudze krowy Janek.
Bieda go nauczya myle:
Przeciem nie prosi si na wiat.
Dzi z wysokoci rusztowania
zabiera wiat ten w posiadanie
rkami siedemnastu si,
oczami siedemnastu lat.
A kiedy dzie i cie zaczyna si wydua,
Janek zaszyty w kt palce w czuprynie kryje
i pisze wiersz w skupieniu oczy mruc,
i serce mu podwjnie bije.
Poet by czy inynierem?
Czy wiersz, czy dom ukada pikniej?
Czasami rym od cegy lejszy.
Czasami mur od strofy gadszy.
Poet by czy inynierem?
Czy rym, czy mur ukada pikniej?
Podwjnie bije serce Janka,
gdy Janek w przyszo swoj patrzy.
Chodzi Janek w koszuli zielonej,
a z zielonej zrobia si biaa.
Czy moe tynk tak mocno przylgn do niej?
Czy moe w blasku gwiazd tak bardzo wypowiaa?
Jestemy ju w pierwszych latach pidziesitych, w rodku triumfujcego socrealizmu.
Ukaza si wanie debiutancki tom Szymborskiej, Dlatego yjemy4, z ktrego pochodzi
Wzrastanie. Sama poetka wstpia do Zwizku Literatw Polskich i do partii. Take w
wierszach wtpliwoci, wahania, wewntrzne dialogi poszy na przemia, zostaa prosta tre w
moliwie przezroczystej formie. Miejsce zwierzenia albo rozmowy zaj bojowy okrzyk: Serca,
nie bijcie na trwog. / Bijcie na gniew! Bijcie na gniew! 5 bd retoryczne wezwanie: Nie
patrz do studni, ktra wysycha. / Woda nieczysta. W wodzie nieczystej / twarz si odbije szara i
licha, / ledwie rozpoznasz zarys jej mglisty.6
Wydawaoby si, e posuszna crka IV Zjazdu wzia sobie do serca dyrektywy towarzyszy
moskiewskich wyraone ustami towarzyszy polskich. Ale to byoby zbyt proste. Trzeba cofn
si troszeczk w czasie. Niewiele do ostatnich miesicy roku 1948.
4
12
13
PO RAZ TRZECI
TARCZA
Raymonde Dien, francuska dziewczyna,
rwienica naszych modziutkich robotnic,
pooyla si na kolejowych szynach
a tak bywa tylko z wielkiej mioci.
Jakim pirem opisa mam chwil,
kiedy pocig bra zakrt ostatni?
W moim kraju, w kraju, w ktrym yj,
chusteczkami dziewczta powiewaj na stacji.
Ja yj w kraju, gdzie pocigi
wioz dla przyszych domw cegy,
a ona w kraju, gdzie pocigi
przywo czogi dla przyszych polegych.
Ja yj w kraju, gdzie pocigi
nios wizania przyszym mostom,
a ona w kraju, gdzie pocigi
przynosz mier wietnamskim wioskom.
Raymonde Dien, francuska dziewczyna,
rwienica naszych modziutkich robotnic,
pooya si na kolejowych szynach
a tak bywa tylko z wielkiej mioci.
Lekkie soce wybielio szyny.
Transport na czas u celu nie stan.
Ciao modej francuskiej dziewczyny
silna tarcza dla dziewczt Vietnamu.
Elegia jako forma poetycka siga czasw staroytnych; jej pochodzenie czy si z pieniami
aobnymi piewanymi na pogrzebach z akompaniamentem aulosu, rodzaju klarnetu zrobionego
z koci ptasiej, albo, nieco pniej, z drzewa laurowego, lotosu, bzu bd cedru; zdarzay si i
aulosy metalowe, zote lub srebrne, rzadziej uywane. Co mogoby towarzyszy pochwkowi
Raymonde Dien? Sentymentalny akordeon, jake typowy dla francuskiej (i radzieckiej...)
piosenki, zawodzcy cichutko i koyszce? Gra na nim moe chopak Raymonde, w ktrym tak
bardzo si kochaa (jeli nie zgin wczeniej w Wietnamie) albo kto, kto kocha si w niej, ale
nigdy jej tego nie powiedzia, bo kochaa innego.
Wtedy, w staroytnoci, w Grecji i Rzymie, pisano elegie dystychami o
heksametrycznopentametrycznej budowie, nadajcymi wierszowi powolny, majestatyczny ton.
Takim heksametrem w polskiej wersji napisa Norwid swj Bema pamici aobny rapsod,
i jest to jeden z najpikniejszych poematw o powadze mierci, jakie powstay w tym jzyku.
Elegia Szymborskiej na mier Raymonde Dien uywa innych sposobw. Przede wszystkim
powtrze. Pierwsza zwrotka powtarza si w caoci jako czwarta. Trzecia, zoona z
16
poczonych dwch strof czterowersowych, cakiem z kolei wyranie cho trudno powiedzie
czy wiadomie nawizuje do klasycznej elegii staroytnej z jej budow dystychiczn. Kada
para kolejnych linijek formuuje si w wypowied skontrastowan z nastpn par, i ten zestaw
powtarza si dwukrotnie. Kalkowe powtrzenie frazy ja yj w kraju a ona w kraju
dopenia swoistego, monotonicznego, konduktowego rytmu wiersza.
Sprzyjaj temu nastrojowi nawet rymy, wprawdzie nie tak rzadkie w poezji Szymborskiej z
tych lat, tu jednak wyjtkowo na miejscu. Przewanie rymy przyblione (ostatni stacji,
mostom wioskom, stan Vietnamu), ale te i dokadne (cegy polegych,
szyny dziewczyny).
A jednak wiersz, cho elegijny i mwicy o mierci, przecie tak naprawd zwraca si do
ycia. Ciao modej Francuzki zostao powicone na otarzu wikszej i lepszej sprawy. Ta ofiara
miaa posuy yciu wanie, by tytuow tarcz, ochron. Na dobr spraw Raymonde Dien
jest tylko jedn z bohaterek wiersza. Jest ich wicej to dziewczta caego wiata, rwienice.
Wic Polki, modziutkie robotnice i dziewczta powiewajce na stacji chusteczkami.
Rwnie dziewczta wietnamskie walczce w swoim kraju o wolno.
Jake charakterystyczna trjca!: Polka (komunistka z komunizmu) Francuzka (pewnie te
komunistka, tyle e z kapitalizmu) i Wietnamka (z pewnoci komunistka, na odmian
azjatycka). Jeli kto pamita wczesn ikonografi, od obrazw olejnych po znaczki pocztowe,
eksploatujc z upodobaniem motyw symbolicznego zjednoczenia rnych ras pod wsplnym
sztandarem Zwyciskiego Komunizmu, zestaw polskofrancuskowietnamski wyda mu si
zgoa swojski. Brak w tym obrazku czarnego brata z Afryki, ale chyba dalibymy za duo.
Tarcza odwouje si do bardzo wtedy popularnego na terenach obozu socjalistycznego
motywu braterskiej przyjani i pomocy dla krajw walczcych ze wiatowym imperializmem w
imi rozszerzenia Jedynie Susznej Ideologii na cay glob ziemski. Francuskowietnamska
brudna wojna jak j wtedy popularnie nazywano z lat 19461954 nadawaa si do tego
propagandowego celu doskonale. Po pierwsze dowodzia, e wpywy wiatowej rewolucji nie
maj granic, skoro signy po Pwysep Indochiski, zagarniajc nie tylko rzeczony Wietnam,
ale i Kore Pnocn. Po drugie, moga wyzwala zasuon nienawi do agresora
imperialistycznego, gwnie amerykaskiego, obsesyjnego wroga numer jeden stalinowskiej
propagandy.
W debiutanckim tomiku Szymborskiej wierszy powiconych mordowanym braciom
azjatyckim jest wicej. Przywoajmy fragment jednego z nich, tym razem mwicego o tragedii
koreaskiej z czasw pdomowej wojny 19501953.
Z Korei.
17
18
10
11
19
PO RAZ CZWARTY
OBMYLAM WIAT
Obmylam wiat, wydanie drugie,
wydanie drugie, poprawione,
idiotom na miech,
melancholikom na pacz,
ysym na grzebie,
psom na buty.
Oto rozdzia:
Mowa Zwierzt i Rolin,
gdzie przy kadym gatunku
masz sownik odnony.
Nawet proste dzie dobry
wymienione z ryb
ciebie, ryb i wszystkich
przy yciu umocni.
Ta, dawno przeczuwana,
nagle w jawie sw
improwizacja lasu!
Ta epika sw!
Te aforyzmy jea
ukadane, gdy
jestemy przekonani,
e nic, tylko pi!
Czas (rozdzia drugi)
ma prawo do wtrcania si
we wszystko czy to ze czy dobre.
Jednake ten, co kruszy gry,
oceany przesuwa i ktry
obecny jest przy gwiazd kreniu,
nie bdzie mie najmniejszej wadzy
nad kochankami, bo zbyt nadzy,
bo zbyt objci, z nastroszon
dusz jak wrblem na ramieniu.
Staro to tylko mora
przy yciu zbrodniarza.
Ach, wic wszyscy s modzi!
Cierpienie (rozdzia trzeci)
ciaa nie zniewaa.
mier,
kiedy pisz, przychodzi.
20
A ni bdziesz,
e wcale nie trzeba oddycha,
e cisza bez oddechu
to nieza muzyka,
jeste may jak iskra
i ganiesz do taktu.
mier tylko taka. Blu wicej
miae trzymajc r w rce
i wiksze czue przeraenie
widzc, e patek spad na ziemi.
wiat tylko taki. Tylko tak
y. I umiera tylko tyle.
A wszystko inne jest jak Bach
chwilowo grany
na pile.
Dotd jako szo. wiat wyglda na poukadany, przynajmniej z grubsza. Byy problemy,
oczywicie, ale na miar wytumaczaln. Podnoszenie z ruin wiata nowego i lepszego musi
mie swoj cen. Nawet jeli bywa to cena mierci. Nie wszystkim przecie odpowiada wsplne
szczcie, zdrajcy trafiaj si wszdzie.
Najwaniejsze, e chcemy dobrze. Wierzymy, e chcemy, a chcemy, bo wierzymy.
Stalin mia by niemiertelny. Jak rzymscy cezarowie podniesiony do godnoci boga, nie mia
prawa umiera. Ale pewnego marcowego dnia 1953 cezar umar, Soneczko zaszo.12 W
pastwach podlegych Wodzowi zapanowaa cika aoba. Przywdziaa j take Szymborska.
Niewzruszony drukarski znak
drenia rki mej piszcej nie przekae,
nie wykrzywi go bl, za nie zmaz.13
Ale od kiedy Wielka Opoka lega na zawsze przy Kremlowskim murze na Placu Czerwonym,
wiat powoli zaczai si osuwa, kruszy, komplikowa.
To nie zaczo si od razu. Po roku, dwch. Szeptano, potem mwiono, wreszcie krzyczano.
Jesieni 1954 Polskie Radio Wolna Europa zaczo nadawa z Monachium audycje zbiegego na
Zachd z kocem 1953 pukownika Jzefa wiaty, wicedyrektora osawionego X Departamentu
Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego. Mit wietlanego socjalizmu pod ojcowsk opiek
Zwizku Radzieckiego zacz gwatownie pryska. wiato mwi o bezprawiu, totalnym
uzalenieniu od Moskwy, o przywilejach i bezkarnoci elit wadzy, o oszustwach
propagandowych.
Miary demaskacji zudze dopeni w lutym 1956 referat Chruszczowa na XX Zjedzie
KPZR, w ktrym ujawniono zbrodnie Stalina. Zawiedzione nadzieje jednych, poczone z
tumion tyle lat nienawici drugich, spowodoway ruszenie lawiny. W czerwcu buntuje si
polski Pozna, rozruchy zostaj krwawo stumione. W padzierniku Wadysaw Gomuka,
witany jak zbawca, przejmuje wadz. W listopadzie wojska radzieckie wkraczaj do Budapesztu
i urzdzaj krwaw masakr, bo Wgrom te zachciao si wolnoci. Ale raz pknitego wiata
ju si nie dao sklei.
12
13
21
Historia nierychliwa
na trbkach mi przygrywa.
Miasto, w ktrym mieszkaam,
Jerycho si nazywa.
Osuwaj si ze mnie,
tra ta ta, mur za murem.
Stoj naga zupenie
pod powietrza mundurem.
pisaa w wierszu bez tytuu, w trzecim tomiku poetyckim, Woaniu do Yeti14. Tomiku ju
odwilowym, ju po katastrofie. Jerycho miasto rozpusty i kamstwa, miastopieko. I ona
cz tego miasta. Nie udajca, e jej tam nie byo, e naleaa do dziesiciu sprawiedliwych.
Nie, bya murem Jerycha, sama go budowaa. Teraz mur si rozsypuje, zostaje nago, naga
prawda.
Trzeba zacz wszystko od nowa. Najpierw przyzna si do bdugrzechu.
22
ufa, / nic nie warte jest ufanie. / Ani kocha, / ywe serce nosi w piersiach.18 Jaka gorycz
musiaa wydrze z poetki te sowa. One te si pniej nie powtrz. Ju adnych wicej
zwierze, roztkliwia nad sob. Trzeba odda gos wiatu. Jego wielu gosom. Pojedynczy gos
moe kama (co wiemy o tym, taki gos ma totalitaryzm). Wielogos wiedzie do prawdy.
Ale najpierw trzeba bdzie obmyli wiat. Teraz ju wydanie drugie, poprawione. Tak
si pisze w nocie bibliograficznej powtrnej edycji jakiej ksiki. Szymborska staje si
ironistk, tego dotd nie byo. I autoironistk. Jest te ostrona. Na wszelki wypadek porwnuje
wiat do ksiki, bo tak jest mniej patetycznie, no i bezpieczniej. Kiedy, tak przecie niedawno,
wydawao jej si (i wielu jej podobnym pisarzom), e s wadni pracowa sowem wprost w
materii wiata. Tak zreszt bywao, sowo w demokracji komunistycznej miao cakiem inn
moc bezporedniej skutecznoci ni to samo sowo w zwykej demokracji. Ale teraz pewno si
zawalia i trzeba szuka na nowo punktu wyjcia. Ju jakby troch poza komunizmem, poza jego
wsparciem. Pora wrci do realnoci, a jedyn realnoci, nad ktr pisarz moe wzgldnie
panowa, jest literatura. Std wydanie drugie, poprawione, jakby odnosio si skromnie do
czego, co ley na stole, co mona wzi do rki, otworzy i zamkn.
Poetka idzie jeszcze dalej w autoironii. To wydanie drugie moe bdzie mdrzejsze
mdroci klski pierwszego wydania. Ale jeli kto w pierwszej edycji okaza tyle naiwnoci i
zalepienia, skd pewno, e bdy si nie powtrz? Na wszelki wypadek Szymborska si
zastrzega: wydanie drugie rzeczywicie moe si okaza po nic, psom na buty. Komu si
przyda ekspiacja jakiej tam autorki dwch czciowo ju wstydliwych tomikw poetyckich? Co
od tego uronie, zmieni si, poprawi? Ot, papierowy wiat, nic wicej.
Pamitacie monolog Gonzala z drugiego aktu Szekspirowskiej Burzy? Statek
neapolitaskiego krla Alonza rozbi si podczas burzy, krl ze wit wyldowa na samotnej
wyspie Prospera. Wszystko przepado, nawet krlewski syn. Krlestwo Neapolu i ksistwo
Mediolanu, zapltane niegdy w spisek przeciw Prosperowi, wydaj si odlegym snem, penym
grzesznych upiorw. I oto na goej wyspie, pustej i skalistej, stary, szlachetny i naiwny
dworzanin Gonzalo zaczyna snu swoj wizj Dobrego Pastwa. Wydanie drugie,
poprawione.
23
Szymborska odpowiada sama sobie: ten jej nowy wiat poprawiony bdzie idiotom na
miech (...) ysym na grzebie, / psom na buty. Zwrmy uwag na to delikatne stopniowanie
absurdu. Idiotom na miech brzmi jeszcze prawdopodobnie, idioci przewanie si miej.
ysym na grzebie ju bez sensu, bo to fraza wewntrznie sprzeczna. Za psom na buty
podnosi rzecz ca na pitro potocznej metafory uywanej w chwilach szczeglnego zwtpienia
w sens robienia czegokolwiek. Wydanie drugie jest take literatur. A na co si komu przyda
literatura w prawdziwym yciu? Jeli jeszcze w dodatku stracia, moe nie do koca, ale
jednak, zaufanie spoeczne, bo opowiedziaa si po stronie zbrodniczego systemu?
Rzeczywicie, ysym na grzebie.
Oba wiaty, Gonzala i Szymborskiej, s utopiami, snami o ideale. Z t rnic, e szlachetny,
acz gupawy Gonzalo koncypuje jawn bredni bdc dosy prostym odwrceniem tego
wszystkiego, co niesie mu wiedza i pami o ustroju neapolitaskomediolaskim, czyli
ustroju renesansowego ksistwa o wci jeszcze wyranej strukturze feudalnej20. Sen
Szymborskiej, bazujcy przede wszystkim na ironii, opowiada o marzeniu sprawdzalnym
zapewne tylko w poezji, twrczoci w ogle. Dziesi lat pniej (w przyblieniu, bo
Szymborska nie ma zwyczaju datowania wierszy) poetka napisze jeden ze swoich
najsynniejszych wierszy, Rado pisania, gdzie wszelkie implikacje tworzenia poetyckiego
wiata zostan wyoone wrcz manifestacyjnie; zajmiemy si pniej take i tym wierszem.
Wydanie drugie poprawione skada si z poszczeglnych rozdziaw.
W pierwszym jest mowa o mowie, jzyku. Najbardziej zdradzieckim narzdziu czowieka. To
jzyk kama ludziom o wiecie; na rwni jzyk wadcw i poetw. Dlatego w wydaniu drugim,
poprawionym, gos bd miay Zwierzta i Roliny.
Nie przypadkiem przy zwierztach wymieni poetka tylko ryb, przysowiowego milczka.
Ryba i rolina, dwie niemowy. Ale czy to aby na pewno wiadomo? Kto milczy, moe ma racj.
Odwoanie do mowy zwierzt i rolin (przy kadym gatunku sownik odnony!) to odwoanie
do prostoty komunikacji, prawdy bezwzgldnej: podany przykad prostego dziedobry
wyjania wszystko. Ta prawda i prostota wszystkich / przy yciu umocni. Jak Anteuszowy
dotyk ziemi.
wiat zreszt w ogle oy, otworzy si. Gdzie jeszcze niedawno byy do pomylenia strofy
o sowie i jeu! Moe w wierszach dla dzieci. A przecie ten wiat mwi! Improwizacj lasu i
epik sw domaga si zauwaenia, oddania mu gosu. Jakby nagle zeszo z oczu poety bielmo
obowizku sprawozdawania o rzeczach jedynie wanych i jedynie susznych. Ten wiersz nie
tylko otwiera odwilowy tom Szymborskiej (ile w sowie odwil znacze symptomatycznych
dla uwolnienia jzyka i wyobrani, wypuszczenia ich na wiosenn wolno z lodowych okoww
zimy), ale otwiera te nowy, wielki temat tej poezji: mow wiata. Coraz czciej i gciej
bdzie Szymborska oddawaa gos chaszczom i paszczom i leszczom i deszczom.21
Rozdzia drugi jest o czasie. O granicach wadzy czasu przede wszystkim. Owszem, czasowi
przyznaje poetka prawo do wtrcania si we wszystko czy to ze czy dobre, bo tu czas ma
okazj wykaza si penym obiektywizmem. Wszak krcc koem ycia prowadzi wszystkich
jednakowo na mier. Tuczymy wszelkie stworzenia na pokarm dla nas, a tym pokarmem sami
siebie tuczymy na pokarm dla robactwa, powiada Hamlet. 22
Ale czas utosamiony tu z wadc cho sia jego jest niezmierzona (kruszy gry i oceany
przesuwa) musi skapitulowa przed kruch, czyst mioci, ktrej figur jest pochliwy
wrbel. licznie zreszt opisany ten motyw. Frazeologizm dusza na ramieniu zamieni si we
wrbla na ramieniu, a nastroszono, atrybut ptaszka, udzielia si duszy. Mao plastyczne
okrelenie duszy na ramieniu uzyskao wyran wizualizacj, skonkretyzowao si w metafor
wyjtkowo obrazow.
20
Idealne pastwo Gonzala byo szyderczym echem synnej rozprawy Tomasza Morusa, kanclerza Henryka VIII,
Utopia, z pocztku XVI w.
21
Urodziny, Wszelki wypadek, Czytelnik, Warszawa 1972.
22
W. Szekspir, Hamlet, akt IV, scena 3, przekad Stanisaw Baraczak, W drodze, Pozna 1990.
24
23
24
Z wiersza Jawno.
Z wiersza Upamitnienie.
25
PO RAZ PITY
26
W Polsce komunistycznej czas zachowywa si jak pijany. Wci nie sposb byo
przewidzie jego nastpnego kroku, w ktr stron zawrci, nagle zwolni czy przyspieszy.
Bywao najczciej, e wszystkich zaskakiwa i rozdwaja si na czas rzeczywisty i czas
spniony. Pisarz piszcy ksik, reyser filmowy czy teatralny projektujcy dramat na scenie
czy ekranie wci nie byli pewni, jak si z nimi obejdzie. Midzy wymyleniem, zrealizowaniem
i rozpowszechnieniem dziea mogy upyn cae epoki. Ksik pisze si kilka miesicy albo
kilka lat. Druk jej trwa wwczas tyle samo, w zalenoci od nazwiska, potrzeby politycznej,
ukadw. Napisana wczoraj, dzi moga by czytana jako zbir spnionych nieporozumie. W
midzyczasie czas przyspieszy i zostawi j w tyle; wystarczyo, e zmienia si aktualna
wadza, zmieni prd politycznych wskaza albo przeciwskaza.
Tak byo z Pytaniami zadawanymi sobie. Tom, napisany w najklasyczniejszym tonie
socrealistycznym, spni si na swj czas. W 1954, kiedy si ukaza, pierwsze objawy
politycznej odwily byy coraz bardziej widoczne. W maju zadebiutowa warszawski STS
Studencki Teatr Satyrykw, niebawem najgoniejsza scena modych rewizjonistw socjalizmu.
W listopadzie, w Gdasku, powsta BimBom, drugi najwaniejszy studencki teatr zwiastun
nowej epoki. Na scenach zawodowych pojawiy si spektakle ostro polemizujce z
biurokratycznoschematycznym systemem wadzy (ania Majakowskiego w dzkim
Teatrze Nowym, Kaukaskie kredowe koo Brechta w krakowskim Teatrze im. J.Sowackiego).
W grudniu zostaje zlikwidowane straszliwej pamici Ministerstwo Bezpieczestwa Publicznego,
postrach ludzi. Jego miejsce nie pozostaje wprawdzie puste, tak dobrze w komunizmie nie ma,
ale nowo utworzone Ministerstwo Spraw Wewntrznych zdaje si zapowiada nieco lejsze
czasy. Na tym tle tom Szymborskiej z godziny na godzin robi si bardziej anachroniczny.
Za to Woanie do Yeti trafio na swj czas. Okres 19561957 to byy najlepsze powojenne
lata dla kultury pod komunizmem. Tama postawiona zachodniej literaturze i sztuce przez
stalinowsk cenzur wreszcie pucia. Lawina filmw, ksiek, wystaw malarskich, sztuk
teatralnych runa na wygodnia Polsk. Zrobio si od razu kolorowo, gwarno. W sierpniu
1955 odby si w Warszawie wiatowy Festiwal Modziey i Studentw. Ulice zaroiy si
wielojzycznym i wielorasowym tumem porozumiewajcym si lkami, miechem, rytmem
taca i piewu. Jedna z uczestniczek tego Festiwalu, najpopularniejsza autorka tekstw piosenek
z STSu, Agnieszka Osiecka, opowiadaa wiele lat pniej, e najwikszym szokiem byo
ogldanie i dotykanie tylu cudzoziemcw. Ostatni raz widziao si ich na wojnie, Niemcw i
Rosjan przede wszystkim. Ale to bya wojna. Potem na dugie lata obz socjalistyczny zamkn
si na wiat. A teraz wito ras i jzykw, wielka feeria wolnoci! Do dzi mieszkaj w Polsce
panie i panowie w rednim wieku, o rnych zabarwieniach skry i nieco odmiennej strukturze
antropologicznej, za to swojsko brzmicych imionach Jankw, Grzesiw, Grayn i Jolek,
ktrych metryki urodzenia wykazuj zdumiewajce podobiestwo wystawiono je dziewi
miesicy po dacie Festiwalu.
To byy pikne i barwne lata. Nie tylko w Polsce. Cay wiat przeywa wtedy eksplozj
rnorakich awangard, sztuka na chwil przysonia brud i ndz polityki. Chaplin i Hemingway
byli waniejsi od kryzysw kolonialnych, Yves Montand i Brigitte Bardot robili wiksze
wraenie ni greccy pukownicy, a Jacques Tati ni marszaek Tito. Sezon kolorowych chmur...
To okrelenie, bezbdne, wymyli jeden z najruchliwszych animatorw odwilowego ycia
artystycznego w Polsce, Jerzy Afanasjew, gdaski reyser teatralny i filmowy, autor skeczy,
opowiada i scenariuszy, wspzaoyciel wspomnianego wyej BimBomu, teatrzyku
poetyckiej aluzji, plastycznej metafory, filozoficznego skrtu.
Miaa racj Szymborska woajc do Yeti, e nie tylko zbrodnie / s v nas moliwe, i e
dziedziczymy nadziej / dar zapominania. Yeti sam w sobie symbol nowych, penych
niespodzianek czasw. Dziwne pzwierz, pczowiek dostrzeone wtedy w Himalajach,
jakby chciao wyj naprzeciw ludzkim oczekiwaniom czego niezwykego, wplta si midzy
ekstrawagancje Salvadora Dali i lot pierwszego sputnika.
27
Tak naprawd istniao? Podobno. Ale nikt go nie dotkn; tropiony po olbrzymich ladach,
Yeti zawsze gdzie znika w nieystej dali, jakby kpic z ludzkiej ciekawoci. Potem, kiedy
wiat si zmieni i znw zaczto si zajmowa wojnami rasowymi i religijnymi, liczeniem
pienidzy i wycigiem zbroje, zaszy si w swojej tybetaskiej jaskini i na dugo pozostawi
ludzko w niepewnoci co do wasnego istnienia. Odtd tylko z rzadka daje zna o sobie, moe
rozczarowany spadkiem zainteresowania.
Yeti Szymborskiej jest symbolem cudu, tajemnicy, poywnego intelektualnie i estetycznie
odstpstwa od sztywnych i ponurych schematw. Bratem innej legendarnej postaci,
umiejscowionej przez polskie banie i podania w p drogi do kosmosu, niejakiego
Twardowskiego, szesnastowiecznego polskiego Fausta, szlachcicaczarnoksinika porwanego
przez diaba i porzuconego na ksiycu. Ten Yeti Ptwardowski te znajduje si wysoko, ponad
nami, ukryty w Himalajach, grach w biegu na ksiyc. Mona sobie bez trudu wyobrazi, e
dla mieszkaca Putuska czy choby Krakowa Himalaje byy wwczas czym rwnie mitycznym
jak ksiyc.
Gdyby Szymborska pisaa swj wiersz kilkanacie lat pniej, powiedzmy pod koniec lat
szedziesitych, wybraaby zapewne do towarzystwa Czowiekowi niegu ktrego z
bohaterw Mistrza i Magorzaty Buhakowa. Asasella, Behemota, a moe samego Wolanda. Oni
te byli wysannikami innoci w sowieckiej Rosji, znakiem irracjonalnych mocy podwaajcych
rzekomo niewzruszony materializm dialektyczny.
Cay wiersz o Yetim jest wybuchem bezinteresownoci istnienia wielu bytw, ktre
bynajmniej nie wiadcz o koniecznociach i powinnociach, racjonalnoci i powadze; wrcz
przeciwnie. To nie musz by zaraz przedmioty czy zdarzenia, to mog by nawet same sowa.
Caa pierwsza strofa jest radosnym hymnem do przyjemnoci poezjowania. Metafory w niej
tacz jedna za drug, niczym siostry jednej wizji rozwijajcej si acuszkowo, wzwy i
wzwy. A przecie to tylko opis Himalajw. Ale jaki! Gry startuj do biegu na ksiyc; nie,
ju wystartoway, jeden bysk nagle rozpruy niebo! W tym n a g l e jest start i bieg, i finisz, i
ju nim si spostrzeglimy, nim zdylimy podnie oczy ostry szpic gry rozerwa, rozpru
niebiesk tam nieba.
Koniec biegu? Bynajmniej. Pustynia chmur przebita. Teraz dalszy lot, ale tam, za chmur,
niebem, za met nie ma nic. Albo my ju niczego nie dostrzegamy, jest za wysoko, za jasno, za
olepiajco. W i d z i m y najwyej - echo lotu, odbicie gr. Nieme oczywicie. Bo wszystko,
cay ten szalony, byskawiczny bieg w gr, odbywa si w ciszy, w biaej niemowie.
Niesamowita metafora to echo biaa niemowa. Przecie echo wanie ma gos, dlatego
jest echem! Ale nie echo uderzenia w nic. Jeli co uderza w nic, echo robi si odwrcone,
zaprzeczone. niena, biaa niemowa. Jedna z tych metafor Szymborskiej, dla ktrych warto
wci od nowa wdrapywa si na Himalaje tej poezji.
Tyle piknych niepotrzebnoci, cudu czystej liryki. To jest wanie Yeti, samowolna biaa
chmura, znak tajemnicy i wolnoci.
Woanie do Yeti jest zaklinaniem wiata. Prb sprowadzenia w jego ciemne reguy
wiadka Innoci. Czerwone jabuszko przekrojone na krzy to pierwsze sowa starej ludowej
piosenki o zaklinaniu mioci. Drugi wers tej piosenki brzmi Czemu ty, dziewczyno, krzywo
na mnie patrzysz. Jabko ma bardzo bogat symbolik, bywa znakiem wiecznej modoci,
wiosny, mdroci i wiedzy, ale te grzechu, mioci, pokusy, erotycznych uciech, podnoci.
Take niezgody i oszustwa. Krzy ma symbolik bodaj jeszcze bogatsz. Wrd niej rwnie
znajdziemy wieczno, mio seksualn, si stwrcz, rwnie poczenie przeciwiestw
(kobieta mczyzna, duch materia). Ale szczeglnie ciekawa jest pewna
mitycznohistoryczna wykadnia krzya, zawarta w aciskiej dewizie heraldycznej
umieszczonej w godle jednego ze sawnych woskich Medyceuszy, Piera zwanego
Nieszczliwym dwch laskach skrzyowanych pod ktem prostym. Dewiza brzmi: In viridi
teneras exurit medullas (kochanie w modoci pali do szpiku koci).
28
Tego, takiej mioci, tam w grze nie znajdziesz, kusi Czowieka niegu narratorka wiersza.
Co jeszcze mona zaproponowa gociowi z Himalajw, czym go zwabi, eby troch z nami
poby, odciy nasz solenn, rzeczow rzeczywisto?
Tu, na ziemi, istnieje na przykad czas (niej jest roda). Na przykad kultura (mamy
abecado, Szekspira, na skrzypcach gramy). Na przykad cywilizacja codziennoci (jemy
chleb, zapalamy wiato). I na przykad nauka (dwa i dwa to cztery). Istnieje te nie tylko
przemoc i nie wszystkie sowa skazuj na mier. Nawet zapominamy o tragediach i rodzimy
dzieci na ruinach. Czy to wystarczy jako zachta?
Im dalej w wiersz, tym litanijne zaklcia staj si natarczywsze. W pitej strofie poetka
trzykrotnie ju woa do Yeti. W strofie nastpnej, przedostatniej, po raz pierwszy uywa
wykrzyknika. O Yeti, wr! Ale odpowiada cisza.
W tych ostatnich dwch zwrotkach nastpuje zreszt znamienna przemiana miejsca akcji,
punktu widzenia. Wielokrotnie czytaem ten wiersz zastanawiajc si, gdzie naprawd znajduje
si tu. Czy tu (gdzie ni ksiyc ni ziemia / i zy zamarzaj) jest w Himalajach czy w
umownej (bo nigdzie wprost nie okrelonej) Polsce? Bo mona to czyta tak i tak. Moe
celowo? Ni ksiyc ni ziemia to na pewno Himalaje. Ale... czy nie mogaby to by take
Polska, kraj w rodku socjalizmu, dziwny twr o pomieszanej naturze, ni to wolny, ni
zniewolony, ni ksiyc, ni ziemia? Te zamarzajce zy te jakby chciay co wicej
powiedzie...
Ostatnia strofa dodatkowo podkrela t dwuznaczno. Narratorka po raz pierwszy si
ujawnia, by tak rzec, fizycznie. Ale gdzie ona jest, skd woa?!
O, chytroci poezji. Tego si wanie nigdy naprawd nie dowiemy. Bo literalnie rzecz biorc,
narratorka stoi gdzie tam w sercu Himalajw, w czterech cianach lawin (dla kogo, kto
choby tylko na obrazku widzia prawdziwie wysokie gry, wyobraenie sobie takiej sceny nie
nastrczy najmniejszych trudnoci). Przecie jedynie z takiej perspektywy wewntrzgrskiej
mona prbowa wabienia Yeti. A teraz rzumy szybko okiem na tytu wiersza. Z nieodbytej
wyprawy w Himalaje... N i e o d b y t e j! Wic skde, jakie Himalaje. I jeszcze raz rzumy
okiem na pierwsz linijk tekstu. Aha, wic to s Himalaje. To nie jest stwierdzenie kogo, kto
wanie tkwi w Himalajach pord czterech cian lawin. To jest najtypowsze odezwanie si
kogo, kto zobaczy pocztwk z Himalajw, moe fragment Kroniki Filmowej z himalajskiej
wyprawy. Oczywicie, nie ma dwch zda. Przecie wanie wtedy zacza si publiczna kariera
Himalajw, od zdobycia w 1953 Mount Everestu przez Hillaryego i Tenzinga. Miaem wtedy
siedem lat, ale pamitam Mount Everest i tych dwch; zdjcia z tego wyczynu obiegay wiat,
przez dug chwil to bya najwaniejsza wiadomo na kuli ziemskiej.
Wic widz Szymborsk, jak trzyma w lewej doni widokwk z Himalajw... Cho nie, kto
by jej wtedy wysa pocztwk z Himalajw; wic raczej trzyma jakie pismo z fotografi,
Przekrj, wiat albo Dookoa wiata, a fotografia jest podpisana: W Himalajach, widok
na Annapurn. Na pierwszym planie odciski stp Yeti, i wpatruje si uwanie w te lady, czy
rzeczywicie takie olbrzymie. Potem przenosi wzrok odrobin wyej, gdzie na zdjciu
rozpocieraj si wyniose zbocza biaych gr, i przez moment ma uczucie, jakby znajdowaa si
w czterech cianach lawin. Chwil pniej odkada pismo i spoglda za okno. Moe jest wanie
zima. Pada nieg. Osiada na parapetach i gzymsach domu naprzeciwko. Poetka siada gbiej w
fotelu, opatula si swetrem. Przytupuje dla rozgrzewki, bo piec wygas i trzeba dopiero pj po
wgiel do piwnicy. Rozglda si po pokoju. Ma nagle wraenie, e ich zimna pustka osunie si
na ni poczwrn lawin. Sama nie wie dlaczego.
29
PO RAZ SZSTY
ROZMOWA Z KAMIENIEM
Pukam do drzwi kamienia.
To ja, wpu mnie.
Chc wej do twego wntrza,
rozejrze si dokoa,
nabra ciebie jak tchu.
Odejd mw kamie.
Jestem sczelnie zamknity.
Nawet rozbite na czci
bdziemy szczelnie zamknite.
Nawet starte na piasek
nie wpucimy nikogo.
Pukam do drzwi kamienia.
To ja, wpu mnie.
Przychodz z ciekawoci czystej.
ycie jest dla niej jedyn okazj.
Zamierzam przej si po twoim paacu,
a potem jeszcze zwiedzi li i kropl wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja miertelno powinna ci wzruszy.
Jestem z kamienia mwi kamie
i z koniecznoci musz zachowa powag.
Odejd std.
Nie mam mini miechu.
Pukam do drzwi kamienia.
To ja, wpu mnie.
Syszaam, e s w tobie wielkie puste sale,
nie ogldane, pikne nadaremnie,
guche, bez echa czyichkolwiek krokw.
Przyznaj, e sam nieduo o tym wiesz.
Wielkie i puste sale mwi kamie
ale w nich miejsca nie ma.
Pikne, by moe, ale poza gustem
twoich ubogich zmysw.
Moesz mnie pozna, nie zaznasz mnie nigdy.
Cala powierzchni wracam si ku tobie,
a caym wntrzem le odwrcony.
30
Czy moemy podejrzewa, co to za haso? Chyba tak. Wyjawia je sam kamie; brzmi
zmys udziau. Nie wejdziesz, masz zaledwie zamys tego zmysu, / zaledwie jego zawizek,
wyobrani. Wyobrania poety to mao, wyobraa sobie mona oczywicie dowolnie
wszystko, nawet jak wyglda wntrze kamienia. Ale zmys udziau to nie to samo. Udzia
oznacza porozumienie ponad sowami, ponad wyobrani; w istocie ponad kultur. Oznacza
udzia w tosamoci natury. Tymczasem, co tu kry, natura kamienia i natura czowieka to dwie
cakowicie rne rzeczy. Niekoniecznie tylko dlatego, e, jak mwi nauka, obie te substancje
przynale do dwch rnych wiatw materii organicznej (czowiek) i nieorganicznej
(kamie). Bo co do tej niewzruszonej przynalenoci mona by jeszcze podyskutowa i zrobimy
to w swoim czasie. Idzie te o to, e kamie pozosta w sferze natury, a czowiek czciowo ju
przenis si w sfer kultury. I wzajemnie stracilimy szans kontaktu.
Owszem, by moe kamie posiada jaki swj tajemny jzyk, ktrego si nauczywszy
czowiek mgby otworzy sezam jego drzwi (o ile takowe istniej, kamie przecie temu
zaprzecza). Ale zaszlimy za daleko od siebie. A jeszcze nam, ludziom, przydarzya si po
drodze ewolucja, co w trakcie swego trwania kazaa kolejnym formacjom biologicznym
zapomina jzyka poprzednikw; pstrg nie rozumie topoli, mija nie rozumie pstrga,
krokodyl nie rozumie mii, kruk nie rozumie krokodyla i tak dalej. Nie umiemy ju wrci
do jzyka kruka, a co dopiero jzyka kamienia, cho mieszkamy na tej samej planecie. W innym
wierszu, z tomu Wszelki wypadek25, pisze poetka:
25
32
33
p globu
dokoa oczu,
pod powietrze.
Jake nieprzecedzona w bogactwie,
yko durszlakowa!27
Hymny do zwyczajnoci rzeczy intonowali take modsi poeci, dopiero wchodzcy do
literatury w tym czasie Grochowiak, Bryll, Bursa. Rzecz dawaa utracon pewno.
Szymborska te t niedawn pewno utracia. Wic moe prba rozmowy z kamieniem,
zaczerpnicia go jak tchu naley do tego samego nurtu problemowego? Nie jestem do koca
pewien, a jako nijak nie mog si dogada ani z domowym stokiem, ani z durszlakiem, eby te
intuicje potwierdzi.
Pierwsza proba narratorki nie zostaa speniona. Odejd, powiedzia brutalnie kamie. Istota
mojego jestestwa polega na tym, e kada cz mnie jest rwnie caoci i mog si tylko w
nieskoczono dzieli, natomiast nie mog si otworzy. Ale poetka, o dziwo, wcale nie pyta o
i s t o t kamienia! Istot kamienia jest jego kamienno, na przykad twardo i materialna
jednorodno. Gdyby interlokutorce zaleao na zbadaniu istoty kamienia, dalsza z nim rozmowa
na pewno wygldaaby inaczej. Choby tak jak w wierszach proz najwybitniejszego badacza
natury rzeczy, francuskiego poety Francisa Pongea, ktry cae poetyckie ycie powici
wanie precyzyjnym analizom przedmiotw i zjawisk wiata.28
Wic nie, problem nie w konstrukcji i fizykalnych waciwociach kamienia. Chodzi o
wycieczk w gb, o przekroczenie nieprzekraczalnego. Wic te o poznanie. Ale inne ni to, o
ktre chodzi na przykad Pongeowi. Ponge jest pozytywist, encyklopedyst rzeczy, chce opisa
istot wiata, a e wiat skada si z rzeczy i zjawisk, chce je opisa moliwe dokadnie i
precyzyjnie. Pomys szalony, ale bez szalestwa nie ma w poezji wielkoci. Szymborska nie
wykazuje a takich ambicji albo tylko takich. Chce troch mniej: odby ma wycieczk po
wntrzu kamienia. Nie potrzebuje dowiadywa si, z czego jest kamie albo co jest w nim w
rodku. To wie: s w nim wielkie puste sale, a on sam jest paacem (patrz trzecia strofa). Potem
jeszcze zamierza na moment skoczy w odwiedziny do licia i kropli wody. I zarazem chce
troch wicej: przekroczy natur natury. Sprawdzi, czy istnieje jakiekolwiek braterstwo
midzy mieszkacami i dziemi tej samej matki ziemi, czy te jestemy na zawsze i
beznadziejnie podzieleni.
Chce by naprawd niezobowizujca. Do niczego nie zmusza kamienia, do adnego
wysiku, sprztania z okazji odwiedzin. Prosz zwrci uwag na ten lekki, towarzyski niemal
ton wiersza. Przychodz z ciekawoci czystej. Czystej bez adnych dodatkowych intencji.
Potem mwi, e wcale nie chce zosta, e ma dokd wrci. Nie jestem nieszczliwa. / Nie
jestem bezdomna. Chce zagwarantowa kamieniowi maksimum bezpieczestwa ze swojej
strony, nie jest intruzem, ktry wejdzie i nie wyjdzie. Mj wiat jest wart powrotu zapewnia.
To ju cakiem inny ton, inne mylenie ni to, o ktrym wspominalimy przy okazji
popadziernikowej poezji rzeczy Herberta i Biaoszewskiego. Dla obu poetw przedmiot jest
27
Szare eminencje zachwytu, w: Obroty rzeczy, Pastwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957.
Francis Ponge, 18991988. Autor synnego zbioru Le parti pris des choses (Po stronie rzeczy) z 1942 oraz
Promes (1948). Tak np. opisywa wod: Niej ni ja, zawsze niej ode mnie znajduje si woda. Tote patrz na
ni zawsze ze spuszczonymi oczami. Tak jak na ziemi, kawaek ziemi, odmian ziemi. / Jest biaa i byszczca,
bezksztatna i wiea, pasywna i uparta w jedynym swym naogu: cienia. Rozporzdza wyjtkowymi rodkami do
zaspokojenia tego naogu: opywajcym, przenikajcym, obicym i przeciekajcym. w nag dziaa nawet
wewntrz jej samej: zapada si bez przerwy, nieustannie wyrzeka si formy, chce si tylko poniy, pada plackiem
na ziemi, jak trup, jak mnisi w niektrych zakonach. Wci niej: taka zdaje si by jej dewiza: przeciwiestwo
excelsior. (O wodzie, w zbiorze Utwory wybrane, przeoy Jacek Trznadel, Pastwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1969).
28
34
Ko jak ko.
Idmy dalej.
Tu nic nie ma.
Zostao tylko
stare podobiestwo
iskry skrzesanej z kamienia
do gwiazdy.
Rozsunita od wiekw
przestrze porwnania
zachowaa si dobrze.
To ona
wywabia nas z wntrza gatunku, (...)
To ona
obrcia nasz gow w ludzk
od iskry do gwiazdy
Zapamitajmy t iskr i gwiazd, bo potem jeszcze wielokrotnie bdzie Szymborska wraca
do opozycyjnego kojarzenia optyki bliskiej z dalek, wiata mikro i makro. Na razie chodzi o to,
e iskra jest jeszcze po stronie natury, naley do kamienia. Gwiazda z kolei jest wyranym
znakiem kultury, podobnie jak przestrze porwnania iskry do gwiazdy, co obrcia nasz
gow w ludzk. Znw tajemnicze powizania.
Signijmy do jeszcze wczeniejszego wiersza z tego samego tomu W rzece Heraklita.
29
36
W rzece Heraklita
ryba owi ryby,
ryba wiartuje ryb ostr ryb,
ryba buduje ryb, ryba mieszka w rybie
(...)
W rzece Heraklita
ja ryba pojedyncza, ja ryba odrbna
(choby od ryby drzewa i ryby kamienia)
pisuj w poszczeglnych chwilach mae ryby
Wszystkie powaniejsze omwienia tej poezji wskazuj na jej silne zwizki z trzema co
najmniej systemami filozoficznymi: Heraklitejskim, Leibnizowskim i egzystencjalnym (Sartre,
Camus). Zostawmy na razie ten ostatni. Heraklitowskie panta rhei z pewnoci okae si
pomocne przy badaniu ewolucjonistycznych koncepcji autorki Soli. Ale nie tylko chodzi o to, e
wszystko pynie. Take o to, e w tej rzece rzeczy i zdarze wszystko jest swoist jednoci,
granicernice zacieraj si, noc i dzie staj si paradoksalnie podobne do siebie. Osobno
zdaje si przegrywa z utosamieniem; chwyt poetycki Szymborskiej skonstruowanie na wzr
uamka matematycznego cigu nastpstw przedmiotowo-sytuacyjnych (mianownik ryba,
licznik rybie funkcje) pokazuje t migotliw zaleno w sposb cakowicie rewelacyjny.
Pomimy teraz odrbny i obszerny temat skdind wany rnicy midzy innymi
rybami a ryb mn pojedyncz, rybpoetk. Zwrmy za to uwag na obecno w tej rzece
obecno tosam, rwnorzdn! ryby drzewa i ryby kamienia. Znw powtarza si (celowe?
przypadkowe?) zestawienie materii oywionej (drzewo) z nieoywion, kamieniem.
Pora odwoa si do wspomnianej wyej intuicji Szymborskiej, dotyczcej najbardziej chyba
kontrowersyjnej kwestii wiata: czy i w jaki sposb istnieje przejcie midzy obiema
materiami. Jest to przecie pytanie o pojawienie si ycia na Ziemi. Szymborska staje tu
konsekwentnie po stronie nauk przyrodniczych. Przypomnijmy w zadziwiajcy wers ze Stu
pociech, o czowieku, co jak na marnego wyrodka krysztau tu cytat urwijmy, bo
wystarczy. Wiersz ten Szymborska napisaa w poowie lat 60. Teoria o moliwoci pojawienia
si pierwszego ycia na Ziemi, polegajcego na samoodtwarzaniu si nieorganicznych
krysztaw krzemianw, sformuowana zostaa przez Grahama CairnsSmitha, chemika z
Glasgow, mniej wicej w tym samym czasie. Prawdziw popularnoci zacza si cieszy
dopiero niedawno, pozostajc jedn z bardziej rewolucyjnych koncepcji dotyczcych inicjacji
ycia na naszej planecie (informacje te zawdziczam znakomitemu socjobiologowi Richardowi
Dawkinsowi).
Czy Szymborska wiedziaa o tym? Czy to tylko jej nadzwyczajna intuicja? Jakkolwiek by
byo, sprawa jest wystarczajco fascynujca, eby powici jej chwil uwagi.
Pytanie zatem czy kamie yje? nabiera jakby nowych znacze. Dzi biolodzy wiedz, e
mae zwane skaotoczami rozpuszczaj wasnymi kwasami skay zanurzajc si w nich i tak
wspegzystujc; e ptasie guano zamienia si w kamie; e kalcyt, czyli wglan wapnia,
minera z pochodzenia, w rwnym stopniu wsptworzy skay wapienne, co szkielety ywych
organizmw, wic i szkielet czowieka; e w zwizku z tym w naszym organizmie pojawiaj si
zwapnienia koci jako proces z kolei degeneracyjny, oraz e cierpimy na kamienie nerkowe; e
krysztay kwarcu zawieraj w sobie pcherzyki powietrza i kropelki wody; e kury produkuj
jaja w skamielinowej otoczce wapniowej, a nastpnie zjadaj te skorupki z powrotem
rozpuszczajc je w kwasach odkowych. e wreszcie sam kamie ulega najdziwniejszym
procesom rdzewienia, obrastania flor podwodn i naziemn, patynuje si na powietrzu,
przemarza na mrozie i przegrzewa si w kanikule, co wywouje szereg zmian tak na jego
powierzchni, co w strukturze wewntrznej.
37
Wic moe rzeczywicie ycie jest naprawd wszdzie, i kamie, choby nie wiadomo jak
udawa martwego, jako tam w gbi swojego jestestwa yje?
Leibniz, drugi filozoficzny mistrz Szymborskiej ale i on, jak wszyscy jemu podobni,
zostawili ledwo swoje lady w tej poezji, odciski palcw i intelektw powiada (troszk w tym
podobny do Heraklita), e wszelkie zjawiska w naturze, acz rni si midzy sob, to w gruncie
rzeczy s sobie bliskie. A nawet jak niezbyt podobne, to zawsze znajd si midzy nimi jakie
nieskoczone stadia porednie, natura bowiem nie ma budowy skokowej, tylko cig. Nic
bowiem nie jest do koca ze sob jedynie tosame; nawet przeciwiestwa maj co wsplnego.
Jeli jestem godny, oznacza to przypadek przejedzenia najmniejszego z moliwych; jeli czytam
ksik autora P. z ewidentnym obrzydzeniem, znaczy to tyle, e mj entuzjazm dla tego dziea
jest sprowadzony do minimum. Nowoczesna geolopaleontologia, oywiajca materi
nieorganiczn, zdaje si dziwnie przypomina wykadni mdrca z Lipska. Tak oto kamie
zyska szans bycia najmniej ludzk ze wszystkich Szymborskich.
Tu wypadaoby si jednak zatrzyma i spojrze przytomniej na rzeczywisto. Przynajmniej
rzeczywisto wiersza. Szymborska, piszc Rozmow z kamieniem, miaa mimo wszystko na
myli to tylko, e midzy kamieniem a czowiekiem porozumienia nie ma i raczej nie bdzie.
Moe za te dwa tysice wiekw... Ktr to odlego czasow mona by prbowa rozumie tak
jeszcze, e wanie wtedy, w jakiej niewyobraalnie odlegej przyszoci, kto wymyli wsplny
jzyk midzy kamieniem a czowiekiem. A na razie nie ma powrotw, tak jak nie ma
wstecznej ewolucji.
Nie ma powrotw nie tylko do jzyka kamienia! Nie ma te porozumienia z czym znacznie
bliszym: na przykad z wod albo materi oywion, rolin: zwr si do licia, powie to, co
ja, / Do kropli wody, powie to, co li. Ba, jest gorzej jeszcze. Nawet wos z wasnej gowy
bdzie milcza, nieprzenikniony. On, cz ciaa poetki! miech kamienia brzmi jak nazbyt ju
gorzka ironia.
Natura tak naprawd JEST i tyle. Badamy j na wszelkie sposoby, tniemy, kujemy,
miadymy, rozkadamy na czynniki pierwsze. Usiujemy podpatrze fenomen inynierii
genetycznej, o ile od nas mdrzejszej. A sama natura? Nie interesuje si nami, cho jestemy
nadal jej czci. Jej utajone ycie jest nam niedostpne. Potencjaln blisko kamienia i
czowieka, ktrej tyle zda wyej powicilimy, naley uzna za antycypacj, za niezwyke i
przenikliwe, a zapewne cakowicie niewiadome proroctwo Szymborskiej o gbszym
metabolizmie w przyrodzie, ni si nam (i samej autorce) dotd zdawao. Sia poetyckiej
wyobrani czasem wyprzedza koncepcje naukowe.
Ale w gruncie rzeczy dzieli nas beznadziejna obco. I jednostronne tylko zainteresowanie.
Kilkanacie lat pniej napisze Szymborska wiersz o sobie siedzcej pod jabonk nieciekaw,
ktry rok, jaki kraj, / co za planeta i dokd si toczy 30. A w latach dziewidziesitych
sformuuje to cakiem dosadnie:
38
(...)
Porola, zagajniki, taki i szuwary
wszystko, co do was mwi, to monolog,
i nie wy go suchacie.
Rozmowa z wami konieczna jest i niemoliwa.
Pilna w yciu pospiesznym
i odoona na nigdy.31
Na koniec chciabym zgosi pewn drobn uwag, niewielk myl na marginesie. Rozmowa
z kamieniem jest wierszem oczywicie filozoficznym, oczywicie egzystencjalnym i tak dalej.
Dowodzi wspaniaego rozkwitania poezji Wisawy Szymborskiej po 1956 roku, dawno ju
rozliczonej wewntrznie z uproszcze i uroszcze twrczoci bezporednio zaangaowanej w tak
zwan otaczajc rzeczywisto. Czy jednak cakiem i nieodwoalnie zrezygnowaa poetka z
rozmowy z ow rzeczywistoci? Czy take i w tym wierszu nie zawiera si jakie przesanie
pod adresem tych, ktrzy chcieliby zbyt wprost, zbyt nachalnie wada ludzkimi umysami,
ludzkim yciem po prostu? Zastanwmy si, powiada poetka. Nie, cofnijmy to zdanie. B y
m o e powiada; nie mam adnej pewnoci, ja tylko podejrzewam, e mogaby tak powiedzie,
cho wiem, e dopisywanie wierszom fikcyjnych sensw jest tak samo szkodliwe, jak tych
sensw niedoczytanie; ot zastanwmy si, powiada (by moe) poetka: jeli z kamieniem,
wod i liciem, a nawet z wasnym wosem, rzeczami tak jasnymi i prostymi, nie umiemy si
porozumie, nie umiemy ich pozna, to jake omielamy si myle, e moliwe jest poznanie
drugiego czowieka? I w zwizku z tym co znaczy przekonanie, e to wanie my mamy racj, i
w imi tej racji narzucamy innym swoj wol i wadz?
Jeszcze raz odwoajmy si do Hamleta; Szekspir jest dobry na wszystko.
HAMLET
Nie zagraby na tym flecie?
GUILDENSTERN
Nie umiem, ksi.
(...)
HAMLET
Wionie! A ze mn jak si obchodzisz? Chciaby gra na mnie jak na instrumencie: wydaje
ci si, e znasz moje klapki i wentyle, chcesz wydrze serce mojej tajemnicy, wydoby ze mnie
wszystkie nuty od dou do gry skali. W tym niewielkim instrumencie jest istotnie tyle muzyki,
tyle czystego dwiku a jednak nie potrafisz zmusi go do piewu. Na mio bosk, mylisz,
e atwiej zagra na mnie ni na piszczace?32
To wanie miaem na myli.
31
Milczenie rolin, Arkusz 1995, nr 5, przedruk w: W. Szymborska, Widok z ziarnkiem piasku, wybr wierszy,
a5, Pozna 1996.
32
Hamlet, akt III, scena 2, op. cit.
39
PO RAZ SIDMY
PRZYPOWIE
Rybacy wyowili z gbiny butelk. By w niej papier, a na nim takie byy sowa: Ludzie,
ratujcie! Jestem tu. Ocean mnie wyrzuci na bezludn wysp. Stoj na brzegu i czekam pomocy.
Spieszcie si. Jestem tu!
Brakuje daty. Pewnie ju za pno. Butelka moga dugo pywa w morzu powiedzia
rybak pierwszy.
I miejsce nie zostao oznaczone. Nawet ocean nie wiadomo ktry powiedzia rybak drugi.
Ani za pno, ani za daleko. Wszdzie jest wyspa Tu opowiedzia rybak trzeci.
Zrobio si nieswojo, zapado milczenie. Prawdy oglne maj do siebie.
Ja te czuj si nieswojo. Prawdy oglne maj to do siebie. Tak prawd ogln jest
Przypowie. Naleaoby o tym wierszu milcze, tak jak zamilkli rybacy usyszawszy od
trzeciego, co naley naprawd myle o licie w butelce, o sytuacji wysyajcego ten list i o ich
wasnej sytuacji po zapoznaniu si z treci listu. Wic zarzdzam minut ciszy. Powinna
wystarczy, eby jeszcze raz uwanie przeczyta Przypowie, a nastpnie wybaczy
krytykowi, e z uporem godnym lepszej sprawy zabierze si mimo wszystko do swojej
opowieci.
Uwaga, oto ta minuta.
Moemy i dalej. Przypowie, jak sama nazwa wskazuje, a w tym przypadku
rzeczywicie nie wchodzi w gr jaka dodatkowa gra ze znaczeniami sw, jest przypowieci,
czyli parabol, czyli, jak powiada Sownik terminw literackich, utworem dydaktycznym
przekazujcym myl moraln przez przykad, podobiestwo lub alegori. Pewne okolicznoci
wskazuj, e najbliej tej przypowieci do alegorii. A skoro alegoria, to wkraczamy na
terytorium bajki, albowiem, jak mwi ten sam sownik, usamodzielniona literacko alegoria
stanowi wanie odmian bajki.
Jako wszystko si zgadza. Historyjka o rybakach i butelce we wszystkim przypomina bajk.
Oczywicie najbardziej bajk o rybaku i zotej rybce, gdzie wystpuje ten sam motyw owienia.
Ale przypomina te inne bajki, choby te z jake popularnym, kanonicznym motywem trzech
braci, a bajek tych legion. Zawsze dwch starszych braci jest na swj sposb podobnych w
zachowaniach i charakterach, trzeci za, najmodszy, jest cakiem inny, i to jemu zawdzicza si
rozwizanie zagadki i szczliwe zakoczenie.
Ha, szczliwe zakoczenie. Czy Przypowie Szymborskiej ma szczliwe zakoczenie?
Dobre pytanie. Jeli przy kocu wszystkim robi si nieswojo i zapada oglne milczenie,
wyglda, e z tym szczciem nie bardzo. Owszem, rybacy nauczyli si czego o naturze wiata,
a to jest wanie zadanie morau wieczcego kad przyzwoit bajk. Ale trudno mwi o
szczliwym kocu. Wic pocieszmy si, e nie wszystkie klasyczne bajki maj szczliwe
zakoczenia, aczkolwiek zawsze suszne i moralnie prawidowe. Ot, wspomniana bajka o rybaku
i rybce (jeden z jej wariantw, bo tych jest wiele). Koczy si powrotem do sytuacji wyjciowej.
Pazerny rybak, co chcia wci wicej i wicej, zosta ukarany za apczywo i przyszo mu
wrci z paacu na stare mieci. Nasi rybacy z Przypowieci nie musz si z niczym
rozstawa. Najwyej ze zudzeniami.
Utwr ten rni si do znacznie od typowych wierszy Szymborskiej. Przede wszystkim
moe tym, e waciwie nie jest wierszem, tylko czym okrelanym jako proza poetycka.
Gatunek ten, z przyjemnoci uprawiany przez poetw wszelkiej kategorii, zadomowiony
40
WIATR I RA
W ogrodzie rosa ra. Zakocha si w niej wiatr. Byli zupenie rni, on lekki i jasny, ona
nieruchoma i cika jak krew.
Przyszed czowiek w drewnianych sabotach i grubymi rkami zerwali r. Wiatr skoczy za
nim, ale tamten zatrzasn przed nim drzwi.
Obym skamienia zapaka nieszczliwy. Mogem obej cay wiat, mogem nie
wraca wiele lat, ale wiedziaem, e ona zawsze czeka.
Wiatr zrozumia, e aby naprawd cierpie, trzeba by wiernym.
W tych latach poeci ale nie tylko oni, take malarze i twrcy teatru lubili rozwaa natur
wiernoci i natur zdrady; istot samotnoci i mistyk smutku. To by czas, kiedy czytao si
egzystencjalistw (wanie tumaczono i wystawiano pierwsze sztuki Sartrea, ukazyway si
powieci Camusa i SaintExuperyego), opowiadano o czarnym swetrze Juliette Greco
piewajcej w piwnicach SaintGermaindePres i poyczano sobie z wypiekami na twarzy
niewielk ksieczk pewnej skandalizujcej francuskiej autorki, Francoise Sagan, pod tytuem
Witaj smutku. O tej atmosferze pisaem wicej w rozdziale numer pi, Z nieodbytej wyprawy
w Himalaje, wic kto zapomnia, niech tam na chwil wrci.
To by niewtpliwie okres gwnej fascynacji Szymborskiej wanie egzystencjalizmem, bo
fascynowali si nim zarwno ci, ktrzy odreagowywali doktrynalny marksizm, jak ci, dla
ktrych byo to pierwsze dowiadczenie emocjonalne i intelektualne, brama do nowego,
wspaniaego wiata. Egzystencjalizm kojarzy si z samotnym i heroicznym wysikiem Syzyfa
wlokcego swj kamie na niedosiny szczyt. Piekem, gdzie zamiast diabw spotykao si
33
41
znajomych z ulicy albo Urzdu Bezpieczestwa; pieko to inni, gosi wszak Sartre w znanym
dramacie Za zamknitymi drzwiami. By przede wszystkim poczuciem absurdu istnienia.
Pytaniem, co my tu robimy, na tym boym wiecie, i dlaczego tak wanie yjemy, jak yjemy.
Czasem rozsypuje si dekoracja. Poranne wstanie, tramwaj, cztery godziny w biurze albo w
fabryce, posiek, tramwaj, cztery godziny pracy, sen, i poniedziaek wtorek roda czwartek
pitek i sobota w tym samym rytmie: najczciej t drog idzie si atwo. Tylko e pewnego dnia
pojawia si dlaczego i wszystko rozpoczyna si w znueniu zabarwionym zdumieniem. (...)
Stopie niej i zaczyna si dziwno: spostrzec, e wiat jest nieprzenikalny, dojrze, jak obcy
jest kamie, jak nie daje si nam uj, z jak si natura, krajobraz moe nas negowa. W gbi
wszelkiego pikna kryje si co nieludzkiego, i te wzgrza, agodno nieba, rysunek drzew w
tej samej chwili trac iluzoryczny sens, ktry im przydajemy, i odtd staj si bardziej odlege
ni raj utracony. To Camus.34
I wtedy, by moe, idziemy do kuchni, bierzemy spod zlewu jedn z wielu pustych butelek, i
wkadamy do niej kartk, na ktrej przed chwil napisalimy: Ludzie, ratujcie! Jestem tu.
Ocean mnie wyrzuci na bezludn wysp. Stoj na brzegu i czekam pomocy. Spieszcie si.
Jestem tu! I otwieramy okno, i wyrzucamy butelk. Do oceanu, ktry jest wszdzie.
I pozostaje czeka, e kto usyszy nasze nieme woanie z wyspy Tu. Ktra te jest wszdzie.
Uniwersalno wyspy Tu pokazuje, jak ju daleko odesza poezja Szymborskiej od
doranoci. Ale nie od p o c z u c i a r z e c z y w i s t o c i. wiat rozbity po stalinowskim
dowiadczeniu nie wrci ju do formy. Przypomniay si te wszystkie rany, psychiczne i
fizyczne, ostatniej wojny, skoczya si przecie tak niedawno, ledwo dekad temu z maym
okadem. Take rado z odzyskanego mietnika35 zacza si pod koniec lat pidziesitych
powoli zamienia w rozgoryczenie niespenionymi nadziejami na socjalizm z ludzk twarz.
Odwilowa pwolno zacza z powrotem zamarza.
Czy dochodzio do tego dodatkowe poczucie, e jako pastwo wczone do obozu
sowieckiego nieuchronnie dryfujemy coraz dalej od normalnego wiata, zamieniajc si
niepostrzeenie w bezludn wysp? O tyle bezludn, e zaludnion samotnikami o
pustoszejcych sercach? Nie umiem powiedzie. By moe niczego takiego, tak dosownego, nie
powinno si wyczytywa z tego prozowiersza. By moe jest niczym wicej, jak uniwersaln
alegori o smutku istnienia. Literackim dugiem spaconym niemieckim i francuskim filozofom,
ktrzy odkryli, e czowiek jest wrzucony w wiat i co musi z tym niezalenym od swojej
woli fantem zrobi (Heidegger), i e nasza jednostkowa odpowiedzialno za wasne istnienia
jest tak maksymalna, e moemy, a nawet musimy negowa racje wszystkich innych ludzi jako
zagraajce naszej wolnoci wyboru (Sartre).
Jakkolwiek by nie popatrze, filozofia wyzierajca ze skromnej Przypowieci powinna bya
przyprawi o cik duchow niestrawno wszystkich prawodawcw socjalizmu. Nie taki
wiatopogld usiowali wszczepi swoim poddanym w trosce o ich uczowieczenie. Paradoksem
czasu byo i to, e Sartre, jak wielu francuskich intelektualistw entuzjasta radzieckiej wersji
wiata, dugie lata by zaciekle zwalczany wanie przez propagand komunistyczn.
Szymborska nie byaby jednak sob, gdyby nie sprbowaa przynajmniej odrobin podway
to, co sama z tak oczywistoci przed chwil wyoya. Jej wiersze nieodmiennie wszak
skonstruowane s z narracji opowieci i finalnego rozwizania, ktre czsto bywa
zaprzeczeniem poprzedzajcego je wywodu, ujawnieniem jeszcze jednego dna. Tak jest i w
Przypowieci. Dramatycznonostalgiczna historia o rybakach i samotnym mieszkacu
bezludnej wyspy, zdajca si w finale zmierza ku nader ponuremu serio, koczy si pozornie
jednorodnym emocjonalnie i informacyjnie zdaniem: Prawdy oglne maj to do siebie. Niby
nic, niby wszystko w porzdku, solidna, logiczna puenta. A jednak jest w niej jaka nuta
34
Albert Camus, Mit Syzyfa, w: Eseje, wybr i przekad Joanna Guze, Pastwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1971.
35
Takim cytatem z powieci Genera Barcz J. Kadena Bandrowskiego, znanego przedwojennego pisarza, okrelano
wtedy nastroje spoeczne w Polsce drugiej poowy lat pidziesitych.
42
przekory. Delikatna sugestia, e jak prawdy oglne, to moe nie takie znowu jednoznaczne i
bezdyskusyjne. Prawda oglna to jakby troszk mniej ni sama prawda, bezprzymiotnikowa. Bo
jest jak za szeroka definicja: znaczy tyle, e ju niemal przestaje znaczy, bo wszystko mona do
niej woy.
Prawda o wyspie Tu, taka wanie, jak j opisuje bajka Szymborskiej, jest bowiem oczywista.
Wywd trzeciego rybaka, jedynego wrd nich filozofa, logiczny. Ale po ogoszeniu tej prawdy
zrobio si nieswojo i zapado milczenie. Byaby takim odkryciem dla pozostaych dwch,
niewtpliwych realistw, a nawet materialistw, e a ich zamurowao? Niewtpliwie. Co jednak
pocz z prawd ogln? Jeli ludzie z butelkami woajcy o ratunek s wszdzie, to jak im
pomc? Taki nadmiar zada do podjcia bywa paraliujcy. Tote rybacy siadaj i milkn. Nie
zdziwibym si, gdyby po duszej chwili ktry wsta- raczej pierwszy albo drugi wzi w
rk butelk, zrobi par krokw w stron morza, zamachn si i...
Ta gorzka bajka zawiera w sobie wicej cienkiej ironii, ni si na pierwszy rzut oka zdaje.
43
PO RAZ SMY
RADO PISANIA
Dokd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?
Czy z napisanej wody pi,
ktra jej pyszczek odbije jak kalka?
Dlaczego eb podnosi, czy co syszy?
Na poyczonych z prawdy czterech nkach wsparta
spod moich palcw uchem strzye.
Cisza ten wyraz tez szeleci po papierze
i rozgarnia
spowodowane sowem las gazie.
Nad bia kartk czaj si do skoku
litery, ktre mog uoy si le,
zdania osaczajce,
przed ktrymi nie bdzie ratunku.
Jest w kropli atramentu spory zapas
myliwych z przymruonym okiem,
gotowych zbiec po stromym pirze w d,
otoczy sarn, zoy si do strzau.
Zapominaj, e tu nie jest ycie.
Inne, czarno na biaym, panuj tu prawa.
Okamgnienie trwa bdzie tak dugo, jak zechc,
pozwoli si podzieli na mae wiecznoci
pene wstrzymanych w locie kul.
Na zawsze, jeli ka, nic si tu nie stanie.
Bez mojej woli nawet li nie spadnie
ani dbo si nie ugnie pod kropk kopytka.
Jest wic taki wiat,
nad ktrym los sprawuj niezaleny?
Czas, ktry wi acuchami znakw?
Istnienie na mj rozkaz nieustanne?
Rado pisania.
Mono utrwalania.
Zemsta rki miertelnej.
Wtpienie w sprawcz, albo przynajmniej tylko ocalajc moc literatury stao si jedn z
wikszych specjalnoci XX wieku. Dawniej poeci wadzili si z Bogiem o wadanie duszami
ludzkimi, wzbijali si podniebnym lotem wyobrani, ujmowali wiat w elazne klamry rygorw
poetyckiej mowy wci w przekonaniu, e dar skadania sw jest darem podobnym do ycia.
Jeli ycie jest wite, bo pochodzi od Boga, to i mowa jest wita, bo dziki niej mona Boga
44
wysawia, czyli chwali sowami. C dopiero mowa poety, boski prezent talentu... To si w
naszym stuleciu skoczyo. Testament Franza Kafki spali manuskrypty listw, notatek,
powieci i opowiada sta si wspczesnym symbolem zwtpienia w literatur.
Pisarskie konwersje, ucieczki, zdrady, gorczkowe szukanie stylw i stylistyk, ktre zdaaby
egzamin w konfrontacji z rzeczywistoci tak przemon, e omieszajc ambicje skadaczy
sw, stay si chlebem powszednim naszych poamanych czasw. Szymborska te dotkna
pieka ponienia witej mowy poezji. Ju trzy razy w cigu kilkunastu zaledwie lat wchodzia
do tej samej, a jake innej rzeki sw. Pierwsza wiara, z lat tu powojennych, zostaa
zakwestionowana przez wiar drug, z przeomu czterdziestych i pidziesitych. A potem
trzeba byo po raz trzeci zbiera si do obmylania wiata. I po tym wszystkim przyszed na
wiat roku paskiego 1963 wiersz pod tytuem Rado pisania. Miecz z pira zosta jeszcze
raz podniesiony do gry, eby przebi zwtpienie, doda otuchy literaturze raz po raz
przegrywajcej z tward materi ycia.
Jest to wiersz o powstawaniu wiersza, niezwykoci istnienia wiersza i jednak klsce
bycia wierszem.
Najpierw o powstawaniu. Czyli o ruchu skd dokd, z niczego ku czemu. Pierwsza
powstaje=pisze si sarna. Za ni/po niej powstaje=pisze si las. Dokd biegnie sarna? Do lasu,
ktry wanie si pisze. Co bdzie robi w tym napisanym lesie? Pi z wody, ktra w tym celu
musi by napisana. Skoro woda zostaa ju napisana, mona przyda jej jak cech, na przykad
odbijanie czego w sobie, choby pyszczka sarny. A to odbijanie samo w sobie jest podwjne.
Wizerunek wymylonej sarny odbity w wymylonej wodzie moe by odbiciem rzeczywistego
sowa sarna na kopii rkopisu, przez kalk.
Jeli ju mamy (napisan) sarn, to moe troszk j wzbogaci, uciekawi? Napiszmy, e
podnosi eb. Kto widzia w yciu sarn, wie, e sarna nie podnosi ba bez powodu. Jest zawsze
niezwykle czujna, wrcz obsesyjnie. Skubnie traw, podniesie gow; rozglda si, nasuchuje. I
znw do trawy, do wody.
Dziwna sarna. Dlaczego wanie sarna, a nie dzik albo o? Sarna, zwierz pochliwe,
delikatne. Jak sowo. Sowa te rodz si niepewne siebie, obwchuj si, nasuchuj. Jeli
oka si takie, jakie maj by, spuszczaj gowy, pij wod. Czekaj na nastpne. Chyba
dlatego zaraz na pocztku wiersza, w pierwszej strofie, ta sarna jest tak bardzo sowem. Spod
moich palcw uchem strzye. Midzy faktem palcw a fikcj desygnatu sowa sarna rozciga
si tajemnicza i cisa przestrze istnienia poyczonego od prawdy. Prawd jest rzeczywisto.
To zapamitajmy. e prawda jest przypisana do rzeczywistoci.
Jest jeszcze do wyjanienia taka kwestia: dlaczego zdania o sarnie, lesie i wodzie zostay
zapisane w formie pytajcej? Przecie nic nie zmienioby si w przedmiocie tekstu, gdyby
zapisa je w formie oznajmujcej. Ale poetka zdecydowaa wanie tak, i co w tym musi by.
Szymborska nigdy nie rzuca sw ani innych gramatycznoci na wiatr. Podejrzewam (nie mam
pewnoci, podejrzewam), e s to pytania, na ktre nie bdzie dobrych odpowiedzi, i nie zna ich
nawet sama autorka. Bo to dotyczy samej istoty procesu pisania. Czyli pisarskich decyzji co?
gdzie? ktrdy?
Powiedzmy: wymylam sarn. Pisz sowo sarna. I co dalej? Musz tej sarnie da jakie
dalsze ycie, ona beze mnie nic nie zrobi, nawet jednego kroku po papierze. Wic i dla mnie,
pisarza, jest zagadk, co si z ni stanie. Pki co sarna istnieje tylko w formie pojedynczego
sowa. Ale ju uruchamia si wyobrania. Dokd pobiegaby taka napisana sarna? Moe do
rda, moe do strumyka? Sarna, nawet ta napisana, szybko zaczyna prowadzi wasne,
prawdopodobne ycie sarny. Kady pisarz zna ten moment, kiedy bohaterowie jego tekstu
wymykaj mu si spod kontroli, przechodz na wasny rachunek prawdopodobiestwa. Wic
co zrobi ta sarna, ktr wanie przed chwil napisaem, napisaam? Dlaczego eb podnosi, czy
co syszy? Czy syszy co, czego ja, pisarz, nie sysz? Sama w sobie tam syszy, w rodku
samoistnej sarny?
45
Gra midzy gestem poety czynnoci pisarskiej kreacji a powstajcym sowem robi si
coraz bardziej wyrafinowana. Pojawiaj si paradoksy. Piszemy na przykad wyraz cisza ale
ten wyraz te szeleci po papierze! I straszy napisan sarn! Szelest kae sarnie podnie
gow, ale jest to szelest ciszy! Niczego! Nic nie szeleci, a jednak szeleci, bo szeleci sunce
po papierze piro...
Rwne trzydzieci lat pniej spod szeleszczcego pira Szymborskiej wyjawi si inny
wiersz, ktry w cieszcy zmysy krytyka sposb koresponduje z Radoci pisania. Nazywa si
Trzy sowa najdziwniejsze. Na szczcie jest niewielki i pozwala si przytoczy w caoci, co
o tyle wane, e jego spjno wewntrzna uniemoliwia rozrywanie go na czci skadowe. Oto
on:
46
Bardzo to blisko filozofii sowa Szymborskiej. Ale na szczcie ci myliwi s tylko z liter i z
atramentu, i cho jest ich w pirze spory zapas, nieszkodliwi s. Wystarczy traktowa ich z
przymrueniem oka. Nawet jeli to przymruone oko odnosi si do cakiem prawdziwej sytuacji
przymruania jednego oka myliwego podczas skadania si do strzau. Znw fikcyjne utosamia
si z realnym.
Migotliwo sensw jest tu niezwyka. Myliwi gotowi s otoczy bezbronn sarn, zoy
si do strzau. Sytuacja archetypiczna i w sztuce, i w rzeczywistoci. Zawsze kto gdzie skonny
jest kogo ciga, by go zabi. Zawsze literatura konfliktu ycia i mierci jest ciekawa, i
niewane, czy ta ciekawo ufundowana jest na obiektywnej prawdzie, czy na komercyjnym
efekcie sensacji. Poezja Szymborskiej, caa, od pocztku, a im dalej, tym wtek w staje si
wyraniejszy, stawaa i staje po stronie obrony wszystkiego. Nie ma wspczesnej liryki
bardziej pragncej ocalenia najmniejszego okruszka wiata. Jest to jej temat gwny i jeszcze
wielokrotnie bdziemy do wraca. Myliwi i sarna nale do tego motywu. Poetka jest
oczywicie po stronie sarny. Brzmi to tak napisane podejrzanie sentymentalnie. Ale prosz
uwanie jeszcze raz przeczyta Rado pisania. Szymborska nigdy nie bywa sentymentalna.
Nie jest take i tu.
Wic ci myliwi, cho na tyle s gotowi, bo po to s w kocu myliwymi! zostan zatrzymani
w p, w wier gestu. Na amen przyszpileni atramentem do kartki papieru. Bo zapominaj, e
tu nie jest ycie, i inne, czarno na biaym, panuj tu prawa. Na zawsze, jeli ka, nic si tu
nie stanie.
Czarno na biaym wydaje si znaczy tylko atrament i biel kartki. Ale jest rwnoczenie
typowym frazeologizmem... Gdyby nie on, przecie zdanie to winno poprawnie brzmie: inne,
czarne na biaym, panuj tu prawa. Zastosowana forma zwizku frazeologicznego pozwala wic
troch inaczej rozumie cae sformuowanie: jako... ostrzeenie pod adresem myliwych.
Przecie, moi panowie, tak skonni do zabijania, czarno na biaym wida, e tu inne panuj
prawa. Prawa poety. Ktry moe odmwi myliwemu prawa do zabicia samy. Zatrzyma jak
dugo zechce jego zoon do strzau bro. Rozoy na mae wiecznoci to mgnienie oka,
jakim jest wystrza. Co za liczny obraz poetycki, to mgnienie oka podzielone na mae
wiecznoci, a w kadej wiecznoci po jednej kuli, zatrzymanej w locie lekkim dotkniciem
piszcej rki.
Tylko tu, na papierze, moe zosta wygrana wojna z czasem, zarwno z mgnieniem, co
wiecznoci. Inne prawa dotycz wanie wiata bez czasu, bez jego niszczcych nastpstw,
mierci przede wszystkim. To jest rzeczywista zemsta rki miertelnej mono
utrwalania. Niestety, dotyczy to mierci na papierze... mierci tylko poyczonej od prawdy, tak
jak poyczona od prawdy zostaa sarna. Bo rka bdzie miertelna, jej od prawdy poyczy si
nie da.
Ale oczywicie, pki co istnieje taki wiat, nad ktrym poeta los sprawuje niezaleny.
Pytania, jakie Szymborska zadaje w przedostatniej strofie, s retoryczne, i od razu moemy na
nie odpowiedzie twierdzco. acuchami znakwliter mona powiza czas tak, e
wystrzelone kule zawisn w powietrzu i nie dosign sarny. Rado pisania... Niele chyba
byoby rozumie t rado gbiej, wieloznaczniej. To nie jest tylko wiadectwo przyjemnoci
zaczerniania biaych kartek wymylonymi wiatami, uczucie znane kademu grafomanowi. To
jest te delikatny znak granicy midzy literatur a realnym yciem. Uczucie radoci pisania
pojawia si dlatego, e jest bliniaczym uczuciem do radoci ratowania ycia. Niechby tylko
papierowego ale zawsze jakiego ycia. Mono u t r w a l a n i a, zwycistwo nad
przemijaniem.
Inny znakomity poeta, nieyjcy ju od kilku lat Zbigniew Biekowski, podziela z
Szymborsk cho oboje osobno i na swj wasny sposb bosk satysfakcj radoci
utrwalania. W Trzech poematach, hymnie do poezji, pisa:
47
Niektrzy
czyli nie wszyscy.
Nawet nie wikszo wszystkich ale mniejszo.
Nie liczc szk, gdzie si musi.
i samych poetw,
bdzie tych osb chyba dwie na tysic.
Wiersz jest lekki, nie sycha w nim najmniejszego tonu alu czy pretensji. Moe pod koniec
pojawi si cie goryczy jak tchnienie wiatru. Rozlewna ironia z Wieczoru autorskiego
przeniosa si na daleki plan, ledwo j wida. I dawna rado pisania te jakby przymia si
nieco. Sama poezja take przestaa by taka oczywista co ni jest a co nie jest, gdzie si
ukrywa, czy jeszcze sta j na jak same biegnc napisanym lasem, i na ocalenie tej sarny
przed myliwymi z przymruonym okiem. Dokoczmy lektury. Niektrzy lubi poezj
Poezj
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowied
na to pytanie ju pada.
38
39
48
49
42
50
PO RAZ DZIEWITY
MOZAIKA BIZANTYJSKA
Maonko Teotropio.
Maonku Teodendronie.
O jake pikna, wskolica moja.
O jake urodziwy, sinousty mj.
Wdzicznie znikoma
pod szat jak dzwon,
ktr zdejmowa
haas na cae cesarstwo.
Wybornie umartwiony,
mu mj i panie,
wzajemny cieniu cienia mego.
Upodobaem sobie
w doniach pani mej,
jako w suchych palemkach
do opoczy wpitych.
Alici wznie bym je chciaa do nieba
i baga dla synaczka naszego litoci,
i nie jest jako my, Teodendronie.
Wszelki duch, Teotropio.
Jaki by mia by
spodzon w godziwym
dostojestwie naszym?
Wyznam, a ty posuchaj.
Grzeszniczka zrodziam.
Naguki jak prositko,
a tusty a wawy,
cay w fadkach, przegubkach
przytoczy si nam.
Pyzatyli?
Pyzaty.
51
arocznyli?
aroczny.
Krewli z mlekiem?
Ty rzek.
Co na to archimandryta,
m przenikliwej gnozy?
Co na to eremitki,
szkielecice wite?
Jako im diablcego
rozwin z jedwabi?
Wszelako w boej mocy
cud metamorfozy.
Widzc tedy szpetot
dziecicia onego,
nie zakrzykniesz,
a licha za wczenie nie zbudzisz?
Blinitamimy w zgrozie.
Prowad, Teotropio.
Oto prawdziwa rado pisania: taki wiersz. I potem rado czytania nie mniejsza. Z pozoru
bahy bibelot poetycki. Dwoje maonkw, zakochanych w swojej szczupoci i znikomoci
cielesnej, martwi si, bo urodzi im si synek jak prositko, tusty, cay w fadkach
przegubkach. Wydaje im si to nadzwyczaj niestosowne. Co na to inni, stranicy i stranice
ascezy i wyrzeczenia, archimandryta ze szkielecicami witymi? A strach pomyle.
Wiersz jest w caoci dialogiem, co nie takie znw rzadkie u Szymborskiej, a nawet
charakterystyczne. Nie, nie chodzi o to, e W. S. napisaa wiele wierszy dialogowych, cho
rzeczywicie na tle przecitnej praktyki poetyckiej spotkamy ich tu wicej ni zazwyczaj.
Chodzi o dialog jako zasad konstruowania przewodu mylowego. Zdania wierszy Szymborskiej
po prostu r o z m a w i a j ze sob, zadaj sobie pytania, odpowiadaj, dalej pytaj, i tak dalej.
Jak w dramacie scenicznym.
Nie przypadkiem teoria literatury wymylia na tak okoliczno termin liryka roli
(wspomnielimy o tym nieco wyej). Co prawda w liryce roli dokadnie idzie o to, e autor
powouje do ycia jakiego konkretnego bohatera swojego tekstu i nim niejako mwi, ale tu
pozwlmy sobie na jednorazowe rozszerzenie tego troch dwuznacznego terminu. Rola
kojarzy si z rol teatraln, i przecie niekoniecznie z monodramem... W wierszach
Szymborskiej sowa, zdania, myli graj wobec siebie pewne role, nawet jeli nie s
bezporednimi wypowiedziami konkretnych bohaterw. To na razie tyle w tej kwestii.
Wracajmy na scen, gdzie za chwil wystpi bizantyjska para cesarska.
Teatr wydarze widzimy jednoczenie w dwch planach, paskim i przestrzennym.
Plan paski to tytuowa mozaika bizantyjska. Nie, nie adna konkretna, znana z historii sztuki.
T mozaik wymylia poetka na wzr owych cudownych malowide sporzdzonych z
kwadratopodobnych kamykw ceramicznych i barwionych szkieek, zdobicych ciany wity
w Bizancjum, znanym pniej jako Konstantynopol, i we woskiej Rawennie. To wanie w
Rawennie, w absydzie kocioa San Vitale (poowa VI wieku), znajduj si dwa synne obrazy
mozaikowe, przedstawiajce dwr cesarski w podwjnym wariancie: po lewej cesarz Justynian
52
niczego nie robi i w kadej sytuacji gotowa jest da kulturze prztyczka w upudrowany nos. Niby
przewidywalna, bo rzdzi si prawidami ustalonymi w biologicznym rytmie ycia, ale to
dotyczy wielkich liczb; gdy schodzi na poziom poszczeglnoci, lubuje si w odstpstwach,
przypadkach i niespodziankach.
Wydawaoby si na przykad (komu, kto myli wedle przyjtych regu albo wyobrae), e
tancerka powinna by niewiast lekk i zwiewn. A taka dajmy na to Isadora Duncan. Wielka
Isadora, legenda XX wieku, w ktrej na zabj zakocha si Sergiusz Jesienin, ale uciek od niej,
bo nie mg znie cudzego geniuszu obok swojego pijackiego geniuszu. Ta sama, ktra zgina
uduszona wasnym szalem wkrconym nagle w szprychy k pdzcego samochodu.
43
55
46
56
DWORZEC
Nieprzyjazd mj do miasta N.
odby si punktualnie.
Zostae uprzedzony
niewysanym listem.
Zdye nie przyj
w przewidzianej porze.
Pocig wjecha na peron trzeci.
Wysiado duo ludzi.
Uchodzi w tumie do wyjcia
brak mojej osoby.
Kilka kobiet zastpio mnie
popiesznie
w tym popiechu.
Do jednej podbieg
kto nie znany mi,
ale ona rozpoznaa go
natychmiast.
Oboje wymienili
nie nasz pocaunek,
podczas czego zgina
nie moja walizka.
Dworzec w miecie N.
dobrze zda egzamin
z istnienia obiektywnego.
Cao staa na swoim miejscu.
Szczegy poruszay si
po wyznaczonych torach.
Odbyo si nawet
umwione spotkanie.
Poza zasigiem
naszej obecnoci.
57
W raju utraconym
prawdopodobiestwa.
Gdzie indziej.
Gdzie indziej.
Jak te swka dwicz.
***
Nico przenicowaa si take i dla mnie.
Naprawd wywrcia si na drug stron.
Gdzie ja si to znalazam
od stp do gowy wrd planet,
nawet nie pamitajc, jak mi byo nie by.
O mj tutaj spotkany, tutaj pokochany,
ju tylko si domylam z rk na twoim ramieniu,
ile po tamtej stronie pustki na nas przypada,
ile tam ciszy na jednego tu wierszcza,
ile tam braku ki na jeden tu listeczek szczawiu,
a stonce po ciemnociach jak odszkodowanie
w kropli rosy za jakie gbokie tam susze!
Gwiezdne na chybi trafi! Tutejsze na opak!
Rozpite na krzywiznach, ciarach, szorstkociach i ruchach!
Przerwa w nieskoczonoci dla bezkresnego nieba!
Ulga po nieprzestrzeni w ksztacie chwiejnej brzozy!
Teraz albo nigdy wiatr porusza chmur,
bo wiatr to wanie to, co tam nie wieje.
I wkracza uk na ciek w ciemnym garniturze wiadka
na okoliczno dugiego na krtkie ycie czekania.
A mnie tak si zoyo, e jestem przy tobie.
I doprawdy nie widz w tym nic
zwyczajnego.
Najbardziej intymne, osobiste wiersze Szymborskiej... S takie?
Dlaczego poddaj w wtpliwo ich istnienie? Bo intymno kojarzy si ze zwierzeniem;
zwierzenie lubi myli narratora z autorem, sprawia na czytelniku wraenie, jakby to bya ta
sama osoba. A przecie, jak mwi literaturoznawcy, jest to jeden z najciszych grzechw
czytania, takie mylenie ich obu. W tekcie literackim ten, kto mwi, zawsze jest k i m i n n y
m. Chyba e to pamitnik, dziennik w pierwszej osobie z imienia i nazwiska.
Poezja Szymborskiej nie tylko nie zmniejsza, ale wrcz zadaje sobie wiele trudu, eby
zwikszy dystans midzy piszcym a narratorem. Te rne historie, ktre poetka opowiada,
powinny jak sama sugeruje zdarzy si kademu. Ona, autorka, jest tylko od tego, by zapisa
g o s y w i a t a. Nie tylko przecie ludzkie... Ja tarsjusz syn tarsjusza, / wnuk tarsjusza i
prawnuk tak zaczyna si wierszzeznanie, wierszopowie maego zwierztka zoonego z
58
dwch renic / i tylko bardzo ju koniecznej reszty47. W poezji Szymborskiej take tarsjusz ma
prawo gosu, i Kassandra, i ziarnko piasku.
No wic wypadaoby, eby i kiedy narrator albo wrcz narratorka, podkrelmy t esko
odkrya si nieco bardziej i zabraa gos nieomal we wasnym imieniu.
Przynajmniej raz imi to rzeczywicie pada: w wierszu Nagrobek z Soli: Tu ley
starowiecka jak przecinek / autorka paru wierszy. (...) Przechodniu, wyjmij z teczki mzg
elektronowy / i nad losem Szymborskiej zadumaj si chwil. Cytowalimy w smym rozdziale
inny wiersz z tego tomu, Wieczr autorski, te bardzo autobiograficzny.
Trzeba to wreszcie gono powiedzie. Wisawa Szymborska jest take autork co najmniej
kilkunastu znakomitych wierszyerotykw, wierszy miosnych, pisanych (z niewielkimi
wyjtkami) w pierwszej osobie. Kady z nich zasugiwaby na osobny komentarz, bo jest
cakiem odmienny i opisuje uniesienie miosne z kompletnie innej strony, zawsze tak samo
zaskakujcej czytelnika, ktry przecie z niejednego ju tomu wierszy niejeden miosny chleb
jada.
Relacje midzy narratork a ukochanym s zawsze skomplikowane, i to nie tylko w
paszczynie sytuacyjnej, yciowej po prostu, ale te artystycznej. Te wiersze s arcydzieami
poetyckiej wynalazczoci nawet w tak niebywale wyeksploatowanej dziedzinie jak ta wanie.
Prosz zobaczy, jak mona opisa sen o ukochanym tak, eby nie byo jednego banalnego
sowa i obrazu. Myl na przykad o wierszu Sen, te z Soli. Przypominaem go ju w innym
miejscu; teraz te tylko niewielki fragment.
Bohater wiersza nie yje, poleg na wojnie; teraz si ni:
47
59
50
60
61
Wanie a mnie tak si zoyo. Jestemy ju przy finale wiersza. Po radosnym opisie
wiata poetka wraca do pierwszego motywu, od ktrego zacz si cay utwr e mianowicie
nico przenicowaa si take i dla; niej. T a k e i dla niej; bo przecie nie jest sama w swoim
szczciu bycia. Ten finalny powrt jest te powrotem do zwyczajnych wymiarw
rzeczywistoci. Jestem przy tobie. Tylko tyle. Ale po to, eby powiedzie to
najzwyczajniejsze, najniezwyklejsze jestem przy tobie, trzeba byo najpierw przenicowa
si z nicoci, urodzi z kosmicznej pustki, jak cay wiat.
Wic to nie byo co takiego sobie. ebym moga by przy tobie, musia powsta najpierw
kosmos nicoci, a potem cay nasz wiat. Zatem, co by nie mwi, doprawdy nie widz w tym
nic zwyczajnego... Prawda. Wszystko musiao by nadzwyczajne, eby tak si mogo zoy.
Szukanie zawiatw jakichkolwiek bywa pasj poetw od pocztku wiata, a polska
poezja ma tu swoje niezgorsze zasugi, eby wspomnie choby Lemiana. Wic powiedzie z
czystym sumieniem, e jeszcze dzi udao si komu w tej sprawie wymyli co nowego,
wydaje si niez odwag; a jednak si powaam. Pojcie pustki, nicoci w poezji Szymborskiej
ma swoje osobne miejsce na filozoficznej i literackiej mapie myli. Choby dlatego, e nie jest
wynalazkiem jednorazowego uytku, a jedn z regu poetyckiego wiatopogldu.
Mielimy ju okazj przekona si parokrotnie, e Szymborska jeli co ciekawi j
naprawd potrafi analizowa problem z wielu stron, jak dociekliwy filozof albo ciekawskie
dziecko, co na jedno wychodzi. W Dworcu pytaa o pustk, ktra potrafia by rwnie
intensywna jak byt bytujcy; w Nicoci... o byt, co si wycisn z prni jak pasta z tuby.
A przecie to nie wszystkie byty i nie wszystkie nicoci, jakie spotkamy w tej twrczoci. Jest
jeszcze sprawa mierci, bytu niebytujcego albo niebytu bytujcego. Wrcimy do tego tematu,
bo wielki i wspaniale przedstawiony w tej poezji i przez t poezj.
Cud zaistnienia, wynicowany z nicoci, nie oznacza przecie, e natura (kosmos), tworzc
nasz wiat, wyczerpaa wszelkie swoje moliwoci. Nie, nie myl teraz o cigym stawaniu si
wiata, biologicznym cyklu mierci i narodzin; to oczywiste. Myl o czym takim, jak byt
potencjalny, moliwy ale utracony wskutek zego zbiegu okolicznoci.
Co mogo powsta, ale nie powstao, bo. Ale co by to by mogo, tego si wanie nigdy nie
dowiemy. wiat, na ktrym yjemy, wydaje si szczelnie wypeniony materi i dzianiem si tej
materii. Pustych miejsc nie ma przecie w gstej tkance dziejw. To znaczy s nie ma tylko
sposobu, eby dowie ich istnienia., pisze Szymborska tym razem nie w wierszu, ale w jednym
ze swoich felietonw53. Ot to. Listek szczawiu, wierszcz, uk na ciece, i ten mj tutaj
pokochany istniej, uciekli pustce. Ale co z tymi, co nie zdoali jej uciec? Bo los, bo
przypadek, bo tak si nie zoyo?
Skd w ogle takie dziwne pytania o to, co nie powstao? Ano std, e Szymborska od dawna
wszystko ma za cud e wanie powstao. Bo aby by, zaistnie, trzeba byo gdzietam
pokona cae sploty przeciwnoci, moliwych zych okolicznoci. Bo nasze ycie, kade ycie,
cho teraz konieczne, poniewa JEST, to przypadek szczliwego przypadku. I do tego wrcimy.
Na koniec dodajmy, e w odrnieniu od wielu klasycznych ju rozwiza
literackofilozoficznych problemu Nicoci, to, co czyni z tym tematem Szymborska, wydaje si
oczywiste i naturalne. Jej pytania nagle odczuwamy jako wasne, i dziwimy si, emy ich sobie
nie zadali wczeniej. Pewnie dlatego, e kade z nich ley w granicach naszych
najzwyczajniejszych, codziennych dowiadcze albo wyobrae. Gdyby Szymborska, chcc
powiedzie o blu rozstania, niespotkania, napisaa filozoficzn elegi w stylu Rilkego,
przekadajc rozpacz na wyszukanej metafory, nie mielibymy wtpliwoci, e wie wicej, lepiej
i dalej. A e umiecia akcj na dworcu, na peronie trzecim, daa nam, te bywajcym na takich
dworcach, szans jakby bezporedniego wspuczestniczenia w tym blu.
53
62
Ilu z nas, bezskutecznie wypatrujcych bliskiej osoby, ktra na pewno miaa przyjecha
pocigiem o drugiej szesnacie, z zazdroci patrzy na tych, co si doczekali. Dlaczego to nie ja,
nie my. Ja te bym tak wanie wysiada i tak zawisa na szyi. Dokadnie tak.
63
PO RAZ DWUNASTY
URODZINY
Tyle naraz wiata ze wszystkich stron wiata:
moreny, mureny i morza i zorze,
i ogie i ogon i orze i orzech
jak. ja to ustawi, gdzie ja to poo?
Te chaszcze i paszcze i leszcze i deszcze,
bodziszki, modliszki gdzie ja to pomieszcz?
Motyle, goryle, beryle i trele
dzikuj, to chyba o wiele za wiele.
Do dzbanka jakiego ten opian i opot
i ubin i popoch i przepych i kopot?
Gdzie zabra kolibra, gdzie ukry to srebro,
co zrobi na serio z tym ubrem i zebr?
Ju taki dwutlenek rzecz wana i droga,
a tu omiornica i jeszcze stonoga!
Domylam si ceny, cho cena z gwiazd zdarta
dzikuj, doprawdy nie czuj si warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i soca?
Jak ma si w to bawi osoba yjca?
Na chwil tu jestem i tylko na chwil:
co dalsze przeocz, a reszt pomyl.
Nie zd wszystkiego odrni od prni.
Pogubi te bratki w popiechu podrnym.
Ju choby najmniejszy szalony wydatek:
fatyga odygi i listek i patek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na olep,
wzgardliwie dokadny i kruchy wyniole.
Sytuacja niby banalna, ale niecodzienna; cho witecznie przyjemna, w istocie domowo
zwyczajna. Urodziny. yczenia, prezenty... Od cioci Kazi nowy czajnik, Ola z Jankiem, jak
zwykle dowcipni, przydwigali rododendron. Od mamy ciepe pantofle na zim. Kto tam
wstawia szampana do lodwki. No i znowu za mao wazonw na kwiaty.
Urodziny Szymborskiej niby przypominaj takie konwencjonalne urodziny. A przecie co
jest w nich nie tak. Co tu jest za bardzo pomieszane. Nie ma mowy o adnych gociach. No,
moe jest jeden. Za to jaki: cay wiat. Przy tym dziwny sam siebie ofiarowuje w prezencie. Z
opisu przyjcia urodzinowego wynika ponadto, e obdarowany (obdarowana, bo to istota pci
eskiej) ma znaczne kopoty z tym niebywaym arcyprezentem. Jest go za duo... Cay wiersz
jest zabawn opowieci o tym kopotliwym nadmiarze: Tyle naraz wiata ze wszystkich stron
wiata. Co krok co si niby zgadza, ale i nie zgadza.
Zacznijmy od pocztku. K t o tu mwi o niewygodach z racji nadmiaru prezentw? Kogo
wiat obdarowuje samym sob?
Logika wskazywaaby, e tym kim jest... noworodek. Czyli ten, kto si wanie urodzi i
dosta od wiata cay wiat. Mawia si o nowo narodzonym, e przyszed na wiat. Chocia
z jego maego, pieluszkowego punktu widzenia moe to wyglda tak, e to wiat przyszed do
64
niego... Sprbujmy robi jednak wyobrazi ca t sytuacj. No nie, co to nie tak. Noworodek
narratorem? On, co ledwo przed chwil wyda z siebie pierwszy wrzask komentatorem
wasnych urodzin? Tak wyrafinowanym i tak wszystkiego wiadomym? Za bardzo to wyglda
na ktry z amerykaskich filmw o filozofujcych niemowlakach. Lepiej odmy ten pomys.
Oczywicie nie dziecko to mwi. Czujemy wyranie, e wypowiada si kto cakiem dorosy,
wiadom spraw wasnych i spraw tego wiata, i pomieszania tych dwch porzdkw. Bez trudu
moemy sobie wyobrazi nerwow krztanin pani domu miotajcej si pord lawiny
prezentw. Sytuacja jest cakiem banalnie kolokwialna i takim opisana jzykiem: jak ja to
ustawi, gdzie ja to poo?; gdzie ja to pomieszcz?; do dzbanka jakiego [mam to upcha];
gdzie zabra, gdzie ukry itd.
Wic to nie dziecko a osoba yjca, kto cakiem dorosy, umiejcy rozpozna i kolibra, i
dwutlenek. Ale dziecko wpycha si tu jednak i wpycha, spokoju nie daje. Bo i sytuacja r z e c z
y w i s t y c h urodzin=narodzin wydaje si logiczna (tylko wtedy dostaje si nowy wiat w
prezencie) i kolejna r o c z n i c a urodzin na miejscu, jako e ponad wszelk wtpliwo
urodziny obchodzi kto najzupeniej dorosy. Paradoks poniekd nieprzezwycialny.
A gdyby tak uzna, e zachodzi j e d n o c z e n i e jedna i druga okoliczno? e ta osoba
yjca, acz dorosa, jest take dzieckiem, w sensie raczej przenonym; e inaczej rzecz
ujmujc tym dzieckiem by nie przestaje. Dla kogo takiego wiat, jak dla dziecka wanie,
nigdy nie przestaje by (albo wanie zacz by) przedmiotem nieustannego, dziecicego
zadziwienia i zaskoczenia. I to jest wanie przypadek tej poezji i jej autorki. Mogam by sob
ale bez zdziwienia, / a to by oznaczao, / e kim cakiem innym pisaa w jednym z
ostatnich wierszy Szymborska54.
Gdyby kto nie czu si do koca przekonany takim argumentem na rzecz utosamienia
dziecka z dorosym (ja sam, szczerze mwic, czuj si przekonany najwyej w jednej trzeciej),
podsuwam nastpny. Zwrcie, askawi Czytelnicy, uwag na specyficzn konwencj tego
wiersza. Na jego warstw dwikow: rytmizacj, upodobnienia dwikonaladowcze,
skakankowe rymowanie. Ile tu z dziecicej wyliczanki, gdzie sowa obok sw ustawione
maj sens przede wszystkim magiczny. I nie chodzi tyle o ich konkretne znaczenia, co funkcj
zaklinania. Bo najwaniejsza i najciekawsza wydaje si powtrkowa wsplno muzyczna:
chaszczepaszcze, bodziszkimodliszki itd. Cay wiersz podskakuje i piewa, taczy i biega w
kko, troch jak zaaferowana jubilatka z rkami penymi prezentw, a troch jak dzieci bawice
si w ciuciubabk. Czy samo sformuowanie jak ma si w to b a w i [podkr. moje] osoba
yjca nie jest jakim ladem tej wsplnoty dziecicodorosej?
Jeli kogo i to nie przekonao, poddaj si. I anuluj wszelkie dotychczasowe dociekania na
ten temat. Bo tak jako jest, e dopki nie zadawa wierszom (wic i temu) niektrych pyta (nie
wszystkich, niektrych), tylko po prostu i zwyczajnie czyta je i cieszy si nimi, wszystko
wydaje si jasne i oczywiste. To jest wanie magia poezji. Tworzenie przekonujcych
paradoksw, logicznych sprzecznoci, jednoznacznych dwuznacznoci.
Zmieniajc temat; zauwamy inn dziwn waciwo Urodzin, o ktrej zreszt wyej
wspominalimy. Ot utwr w opowiada o przyjemnociach malejcych w miar ich...
przyrastania. Narratorka wiersza zdaje si czu jak piciolatka, ktrej na urodziny pozwolono
wreszcie naje si do woli ciastek, ale przy czwartej kremwce wie, e jeszcze ks, a skocz
si przyjemnoci i zaczn kopoty. Czy naley si dziwi, e narasta w niej panika? Bo rado
zaczyna zamienia si w koszmar?
No, koszmar to cikie sowo, wycofajmy je. Tym bardziej, e jawnie nie pasuje do tonu
wiersza, ktry za wszelk cen stara si by lekki i urodzinowy. Ale ta lekko jest wyranie
dwuznaczna... A sposb opisu nadmiaru, zastosowany przez autork, nie wyczerpuje si
bynajmniej w igraszkach sownych.
54
65
Ale jest tam, jeszcze w Soli, pewien wiersz, Obz godowy pod Jasem, ktrego gwny
temat, jako zbyt odlegy od naszych tu potrzeb i zbyt bolesny, eby go byle jak przywoywa,
lepiej zostawmy, ot jest w tym wierszu pewien passus, ktry chciabym teraz przywoa:
67
Ale wiat milczy, jak zawsze. Pytany, zarzucany wtpliwociami, nie odpowiada. Ten
prezent w postaci gigantycznego Wszystkiego jest nieuchronny i adne opory i wtpliwoci tu
nie pomog. Prezent m u s i zosta wrczony. Bo jest nim, ni mniej ni wicej, ycie.
Dlatego adnej dyskusji w Urodzinach nie ma, adnej odpowiedzi na tyle pyta. Generalna
odpowied zostaa ju dawno udzielona wraz z pojawieniem si urodzonego, urodzonej.
Wszystkie pytania okazuj si si rzeczy retoryczne, bo s beznadziejnie i bezpowrotnie
spnione. Nie oszukujmy si. Wielkie Obdarowywanie skoczy si tylko wtedy, gdy zabraknie
obdarowywanego.
Nie jest na szczcie do koca tak, e tylko al i wtpliwoci znacz ziemsk podr
narratorki. Ona auje niemonoci skonsumowania Caoci, cho wie, e to nierealne. al za
codziennie traconymi szansami nie oznacza smutku ycia w nieustajcej frustracji. Doprawdy,
jest wrcz przeciwnie! Wsuchajmy si w melodi tego wiersza, jego piew. Cay zachwyt
autorki w niepowstrzymanym miechu sw, luboci ich wymylania i wymawiania,
pieszczotliwoci rymw, rytmicznoci wewntrznych dystychw. Warto y dla chaszczy i
paszczy, deszczy i leszczy! Cho nie wszystkie one dla mnie, to jednak niektre! W yciu i w
poezji! Choby tylko te, co je przyszpiliam do wasnego wiersza!
Wiele najrniejszych podzikowa za Cud Istnienia Czegokolwiek zoy jeszcze
Szymborska w swojej liryce. Choby w takim wierszu, ktry powinien by czytany w bliniaczej
parze z Urodzinami myl o Allegro ma non troppo, take z Wszelkiego wypadku:
55
69
PO RAZ TRZYNASTY
70
PO RAZ CZTERNASTY
UTOPIA
Wyspa, na ktrej wszystko si wyjania.
Tu mona stan na gruncie dowodw.
Nie ma drg innych oprcz drogi dojcia.
Krzaki a uginaj si od odpowiedzi.
Ronie tu drzewo Susznego Domysu
o rozwikanych odwiecznie gaziach.
Olniewajco proste drzewo Zrozumienia
przy rdle, co si zwie Ach Wic To Tak.
Im dalej w las, tym szerzej si otwiera
Dolina Oczywistoci.
Jeli jakie zwtpienie, to wiatr je rozwiewa.
Echo bez wywoania gos zabiera
i wyjania ochoczo tajemnice wiatw.
W prawo jaskinia, w ktrej ley sens.
W lewo jezioro Gbokiego Przekonania.
Z dna odrywa si prawda i lekko na wierzch wypywa.
Gruje nad dolin Pewno Niewzruszona.
Ze szczytu jej roztacza si Istota Rzeczy.
Mimo powabw wyspa jest bezludna,
a widoczne po brzegach drobne lady stp
bez wyjtku zwrcone s w kierunku morza.
Jak gdyby tylko odchodzono std
i bezpowrotnie zanurzano si w topieli.
W yciu nie do pojcia.
Mitologia wyspy ma dziesitki odmian i jest jednym z najbardziej olniewajcych produktw
ludzkiego umysu. Fenomen jej w tym take, e intelekt i wyobrania pozostaj tam w stanie
wsppracy a nie zazdroci, moe dlatego, e wszystko w micie wyspy zmierza do wsplnego
celu idealnej harmonii, punktu pogodzenia. Wiara, namitno, bl i tsknota jakby umwiy
71
si, e w drodze ku Wyspie zapomn o wzajemnych urazach. Ona, Wyspa, sama jest ponad to:
kademu obiecuje doskonae spenienie.
Wyspa jest koem i rodkiem, kosmosem i kresem, harmoni i symetri. Jest punktem, kul,
okrgiem i centrum. Jest azylem i zapomnieniem, jest wiecznoci. W wikszoci obrzdw
jednym z najbardziej skutecznych zabiegw magicznych jest zakrelenie witego krgu
bezpieczestwa; to nic innego, jak jeden z wariantw wyspy.
Jeli wyspa jest rajem (ten motyw powtarza si bodaj w kadej mitologii wyspy) to biblijny
Raj by oczywicie wysp. Jego/jej kontury jawi si wprawdzie niejasno i nieostro; wyobraajc
sobie Raj widzimy owietlony socem ogrd, ktrego granice ton w mroku ale jakie
niewtpliwie s; mwi si wszak: Bramy Raju. Przez jedn z nich archanio Gabriel wywid
przecie na jakie Zewntrz pewnego pana z pewn pani, by w wiecznej poniewierce
wspominali utracon Wysp Szczcia.
Mitologia grecka, niezrwnana w kolorowym komplikowaniu spraw ziemskich i boskich,
daa swojemu Pierwszemu z Bogw Zeusowi szans rozdawania raju na ywot wieczny
jeszcze za ycia poddanych. Kto si odpowiednio zasuy, mg dosta bilet podrny w jedn
stron na Ultima Thule, kraniec wiata zwany Wysp Szczliw albo Wyspami Szczliwymi,
bo na temat iloci szczcia do dzi istniej spory wrd mitoznawcw.
Jak kady wielki mit, tak i mit wyspy powoa do istnienia take wyspy cakiem podejrzane.
Bodaj po to, by wzmocni mit gwny, hartujc go w ogniu przeciwnoci. Itaka Odyseusza
otrzymaa wic od staroytnych Grekw antyitak w postaci Ogygii, wyspy nimfy Kalipso,
gdzie prawd zastpio zgubne czarodziejstwo. W nowszej mitologii pojawia si wyspa kary
wizienna twierdza (powieciowa wyspa If hrabiego Monte Christo i cakiem rzeczywista
Alkatraz), take mistyczna Wyspa Umarych zwana czasem Wysp mierci. Opisana z
pocztkiem XIX wieku przez niemieckich romantykw, pod koniec tego stulecia zostaa
kilkakrotnie uwieczniona na melancholijnych i hipnotycznych ptnach Arnolda Boecklina.
Czasem wyspa miesza w sobie zo i dobro, toczce midzy sob wojny domowe. Bywa, e
przegrane jak w przypadku Atlantydy zatopionej za grzechy mieszkacw. Ale i wygrane
oto przypadek wyspy Prospera z Szekspirowskiej Burzy, co z miejsca wygnania staa si wysp
ocalenia.
Psychoanaliza interpretuje nic si wysp jako obraz przyszego spenienia marze; jako
ywo zgadza si to z najbardziej elementarn wykadni mitologii wyspy, powsta w wielu
kulturach cakiem na jawie.
Wyspa Utopia z wiersza Szymborskiej jest najoczywiciej jednym z takich magicznych
miejsc, gdzie spenia si niespenialne i materializuje niewyobraalne. I waciwie nic wicej
dodawa by tu nie trzeba, gdyby nie jej pewne dziwnoci i sprzecznoci, znamienne dla miejsc
nie z tego wiata i z tego zarazem.
C to bowiem za wyspa, gdzie wszystko si wyjania? Gdzie s same drogi dojcia,
suszne domysy, pewno niewzruszona i istota rzeczy, a wtpliwoci zawsze rozwiewane?
Odpowied zdaje si prosta: to wyspa Poznania. I to Poznania Ostatecznego; wszak Dolina
Oczywistoci nie ma koca, a Echo wyjania ochoczo tajemnice wiatw.
Jest to Raj Filozofw, ale te i tych wszystkich, ktrzy w rozgwiedon letni noc wtulaj
twarze w traw albo podnosz je ku grze i zadaj sobie? wiatu? kopotliwe pytania o sens
ycia, zagadk bytu. Wyspa Utopia zdaje si spenia nadzieje tej czci ludzkoci, ktra jeszcze
widzi powd zadawania sobie take tych pyta, ktre na zawsze pozbawiono dobrych
odpowiedzi.
Nie jestem pewien, czy poprawnie rozumuj stawiajc nastpujcy wniosek: e ten raj
Poznania jest przy okazji jak wielk herezj... Bo spjrzmy: w Raju biblijnym Adam i Ewa
zostali jednoznacznie poinformowani moecie uywa owocw z kadego drzewa ywota, ale
od owocw drzewa wiadomoci dobrego i zego, czyli Drzewa Poznania, wara wam. Prarodzice,
dopokd im boga nuda i rajskie nierbstwo wystarczay, nie tykali zatrutych zakazem jabek.
72
Jak wiadomo, pewnego dnia nie wytrzymali i w efekcie zamania prawa zostali ukarani
przeniesieniem w gorsz wersj wiata, gdzie mona zadawa w nieskoczono pytania, ale te
najwaniejsze i tak pozostan bez echa.
Adam, Ewa i ich potomkowie, z nami wcznie, mogli mie do Boga Stworzyciela zasadn
pretensj: co to za Drzewo Poznania, ktrego owoce tylko wzmagaj gd miast syci, a im
wicej si je, tym mniej wie.
Szymborska proponuje w swoim wierszu pewn herezj. Oto opuszczone rajskie Drzewo
Poznania, przyczyna nieszcz ludzkoci, zostao wtrnie wyidealizowane jako nieosigalne.
W pamici setek pokole zataro si ju jako rdo grzechu, natomiast odrodzio jako symbol
Wszechwiedzy, skarbnica Odpowiedzi na Wszystko. Ach, marz wygnacy Raju, skazani na
pospolite drzewa ycia, gdyby tak jeszcze raz sprbowa zakazanych wic niedosinych
jabek Wiedzy Ostatecznej... Prosz, mwi im Wisawa Szymborska. Oto wasza rajska wyspa
stojca na gruncie dowodw, gdzie prawda zawsze na wierzch wypywa. To wanie ona,
Utopia.
Nie jestem pewien, czy ta odrobin heretycka wersja Raju jest uprawomocniona i w ogle
sensowna, nie mwic o tym, czy jakkolwiek pomylana przez autork w taki wanie sposb.
Prawd mwic wtpi, bo kombinacje takie pojawiaj si raczej jako s k u t e k analizy pewnej
wizji ni jako teje wizji przyczyna. Potraktujmy to wic jako pewn gr interpretacyjn,
moliw do rozegrania i prawdopodobn, cho niekonieczn.
Kada wizja raju bierze si z jakiego braku i najczciej charakter tej utopii mwi wyranie o
rodzajach niedostatkw tkwicych u rde marzenia. Utopia Szymborskiej jest oczywicie
rajem (midzy innymi) filozofw, i nie trudno wyobrazi sobie Sokratesa, w. Augustyna, Kanta,
Pascala czy Hegla przechadzajcych si po wyspie Szymborskiej i spogldajcych ze szczytu
Pewnoci Niewzruszonej na Dolin Istoty Rzeczy. Kady oczywicie widziaby swoj prywatn
prawd wypywajc z jeziora wasnego Gbokiego Przekonania, a drzewo Susznego Domysu
szumiaoby kademu tak, jak mu intelekt podpowiada.
Oznaczaoby to, e raj w ma waciwoci j e d n o c z e s n e g o zaspokajania wzajemnie
sprzecznych przewiadcze indywidualnych. Przecie kada w istocie koncepcja filozoficzna
zrodzia si z poczucia niewystarczalnoci albo niesusznoci poprzednich...
Taka zasada istnienia wyspy Utopii ma wszelkie cechy sensownoci, bo daje kademu, co mu
najmilsze samopotwierdzenie. Aby jednak skuteczno tej zasady bya maksymalna, musi
zaistnie pewien warunek: eby panowie filozofowie bro Boe nie gadali midzy sob. Ale czy
filozof, majc tak okazj udowodnienia konkurentom, e idioci bo on sam Istot Rzeczy ju
zna nie pochwaliby si wszem i wobec?
Wicej ni pewne. Wyobraam sobie t ktni na Prawdy Absolutne... Z ktrej wyjcia ju
nie ma nijakiego, bo dokd? Stopniowanie Absolutw nie wchodzi w gr, bo jest
samosprzeczne, a i kapitulacja ktrego z filozofujcych rwnie niemoliwa, bo niby dlaczego,
skoro kady jest pewien swego jako objawionej doskonaoci? Pozostawaaby eliminacja drog
pojedynkw na rajskie siekiery albo uki, co znowu o tyle mao realne, e skd w raju narzdzia
suce szkodzie?
Wic moe przyroda tego ogrodu szczcia szeptaaby wszystkim to samo? Jak swoj
rajsk prawd od ich prawd niezalen, za to absolutn? Przyszoby im pogodzi si zapewne;
tylko co to za ycie z przekonaniem, e nikt nie mia racji? Satysfakcja z pogrenia
konkurentw mogaby nie starczy, skoro wszyscy wyszli po rwno na matow.
Nie, nie byliby szczliwi. Drzewo Zrozumienia zamyka usta, a zamkn usta filozofom to
odebra im sens ycia.
No tak. Zapomnielimy o czym. Przecie na tej wyspie nie ma adnych filozofw. Ani
nikogo innego, kto zadawaby sobie jakiekolwiek pytania o dowolne tajemnice, choby i cakiem
niefilozoficzne. Ten raj, ta wyspa jest pusta i pusta pozostanie po wsze czasy. Te drzewa, doliny,
krzewy i rda same w sobie bd si przeglda, sobie szumie i dla siebie by.
73
Bo utopia mwi o tym, czego nie ma. A jeli jest, to na pewno nas tam nie ma ani nie bdzie.
My, ludzie niedoskonali, tsknimy, owszem, za rajsk utopi. Ale tak naprawd zawsze
wybieramy niedoskonale ycie i nim topimy si bez reszty. Dlatego Utopia pozostanie pusta, a
lady stp / bez wyjtku zwrcone s w stron morza.
Ale wanie w tym deniu i odchodzeniu mieci si dziwna migotliwo sensw tej wyspy.
Bo to nie tylko wyspa tsknot filozofw poszukujcych ostatecznych wyjanie
egzystencjalnych. To przecie take wyspa, jak si to mwi, kadego z maluczkich. Prawda nie
jest zarezerwowana dla rozwaa mw uczonych. Wielu chciaoby stpa po gruncie pewnych
dowodw. O rozwiewajcych si wci wtpliwociach nawet nie ma co wspomina.
S ponadto takie okresy zarwno w yciu pojedycznych ludzi, jak caych zbiorowoci, kiedy
bardziej ni kiedykolwiek szuka si jakichkolwiek pewnikw, twardych gruntw, gbokich do
czego przekona. Trudno powiedzie, czy Polacy w pierwszej poowie lat siedemdziesitych
wtedy powstaway wiersze zebrane potem w Wielkiej liczbie, w tym Utopia mieli jakie
specjalnie gorsze samopoczucie na ten temat ni w innych okresach. Moe miaa je sama
Szymborska. A moe po prostu by to wyraz oglniejszej refleksji na temat, byo nie byo,
zawsze ludzkoci towarzyszcy, akurat wtedy domagajcy si sformuowania na pimie.
Niezbadane s drogi twrczych inspiracji, podobnie jak cieki czytelniczych skojarze.
Czytam dzi w Utopii, dawny mieszkaniec tej dosy ponurej antyutopii, jak byo nasze ycie
w PRL, jedn z moich wczesnych tsknot do czego solidniejszego ni codzienna niepewno,
egzystencjalna bezradno wobec masowo produkowanego kamstwa na pastwowy uytek.
Ach, raz poy w normalnym kraju, gdzie co ma sens od rana do nocy, a nie od smej dziesi
do dwunastej czterdzieci. Gdzie oczywisto nie jest domysem, a krzaki nie uginaj si od
nadmiaru bezsilnych pyta, tylko trzeszcz od jasnych odpowiedzi.
Moliwe, eby a tak pj pod prd intencji poetki? Bo przecie Utopia na pewno nie
zostaa napisana po to, by do niej wzdycha. Inaczej skd by si wzi ten jake wyrazisty fina
nieustannej ucieczki z wyspy w kierunku morza. A jednak, eby uciec, trzeba najpierw
zajrze...
Nie pierwszy to z paradoksw Utopii. Jak wiadomo, poznawa to znaczy przemierza pewn
drog od niewiedzy do wiedzy. To nieustanna wdrwka, ruch docelowy, poszukiwanie.
Tymczasem wyspa Utopia, cho caa ku Poznaniu obrcona i nim si ywica, demonstruje nie
tyle Poznanie, co jego kres. Wyspa jest wszak celem, esencj, dorodkowym spenieniem. Tu
ju wszystko jest nazwane, docignite. Nie ma drg innych oprcz drogi dojcia. Tu koczy
si ludzki wysiek twrczy, niewiadome stao si wiadome. Wszystko n i e r u c h o m i e j e.
wiat stan w miejscu.
Przyjrzyjmy si oczami wyobrani tej wyspie, nad ktr gruje Pewno Niewzruszona. Jest
jak Wyspa mierci Boecklina, nieziemska i majestatyczna. Ruch na niej istniejcy jest w istocie
pozorny, bezgony i tylko domylny. Drogami dojcia nigdzie doj si nie da. Ugite od
odpowiedzi krzaki trwaj w ciarnym bezruchu, bo nie ma kto tych odpowiedzi zerwa. Prawda
lekko odrywajc si od dna jeziora na wierzch wypywa, ale to wypywanie przypomina
perpetuum mobile, bez pocztku i koca. Wiatr rozwiewa zwtpienie wci od nowa, jak
zacinajca si pyta starego gramofonu. Jest mdrze, najmdrzej jak mona. I gupio zarazem.
Miejsce dziwnie wite i przeklte. Gdzie speniaj si sny ludzkoci, ale spenienie ich
oznacza koszmar zastoju. A gdzie wicej i dalej pozna si nie da, tam tylko w eb sobie paln.
Nad jeziorem Gbokiego Przekonania, w jaskini, w ktrej ley sens.
W innym wierszu, Cebuli, chyba nie przypadkiem z tego samego tomu co Utopia
pochodzcym, Szymborska nazywa to idiotyzmem doskonaoci56.
56
74
Co z tej utopii, swoicie zrealizowanej, ma inna wyspa, opisana przez Jonathana Swifta w
jednej z podry Guliwera: latajca Laputa, ktrej ycie skonstruowane byo podug regu
matematyki i muzyki. Miao to zapewni doskonao ustroju jako zapewniao cakowit jego
absurdalno.
Zmaterializowany idea kolejny paradoks wyspy Utopii. O pojciach prawdy, sensu,
istoty rzeczy, domysu, zrozumienia itd. opowiada si tam jzykiem faktw cile rzeczowych,
w ktre te pojcia zostay zamienione. Co ulotnie pomylane, nabiera ciaru bytu materialnego.
Grunt dowodw staje si realnym gruntem ziemskim. Zrozumienie jest drzewem, Gbokie
Przekonanie jeziorem. Odpowiedzi wisz na krzakach, sens ley w jaskini i tak dalej. Utopijne
marzenie stao si d o t y k a l n e, dosownie. eby ju nie byo adnych wtpliwoci
(rozwiewanych skutecznie przez realny wiatr), e niemoliwe stao si moliwe myl
obleka si w ciao.
Ale paradoksy wci nie opuszczaj naszej cudownej-upiornej Utopii. Oto zmaterializowane
marzenia bynajmniej nie stay si adnym faktem poznawczym! Nadal przecie nic nie wiemy
ani o Istocie Rzeczy, ani na czym polega Suszny Domys, i jakie to odpowiedzi zwieszaj si z
krzakw... Oglno tych poj nadal pozostaje w mocy. Przyrwnane do drzew i dolin nie
przestaj by niedosinymi abstrakcjami... Ich cielesno jest zwodnicza jak cielesno rusaek
czy demonw.
Mao. Ich absolutno jako poj oglnych tylko wtedy moe by doskonaa, kiedy wanie s
niesprowadzalne do konkretu! aden jzyk nie wyrazi Jedynej Prawdy, bo jej nie ma! Nawet
nazwanie pojedynczej z nich nastrcza znaczne trudnoci, a co tu mwi o ich Pramatce.
Pozostan na zawsze tylko czystymi abstraktami, jak kady idea. Albo sowem, ktrym
zostan nazwane. Sowemzaklciem, sowem sownikowym. Sowem wiersza wreszcie.
I tu wanie kryje si najwiksze i ostatnie ze zwycistw moliwego nad niemoliwym.
Zwycistwo sw poezji nad odwiecznym marzeniem filozofw wielkich, mniejszych i cakiem
codziennych o poznaniu doskonaym. Tylko w poetyckim sowie mona zmaterializowa
Pewno Niewzruszon i Istot Rzeczy. Powoa do istnienia prawdziwy bo w postaci liter na
biaej kartce fantom wyspy Utopii. Albo po prostu utopii... Zakl w wymylne metafory te
wszystkie paradoksy, ktre tylko tutaj mog si pogodzi i zapiewa w jednym chrze.
To wirtuozowska gra sw moe by jedynym prawdziwym a k t e m p o z n a w c z y m,
czyli zaprzeczeniem martwoty spenionej utopii. Tu ju nie trzeba opowiada o napisanej sarnie
biegncej przez napisany las. Drzewo Zrozumienia ronie na napisanej Utopii ju bez adnego
komentarza.
Szymborska znw demonstruje, co moe zrobi wyobrania jzykowa. Jake wspaniale
rozsupuje potoczne metafory i zmusza je do opuszczenia mechanicznej skostniaoci
potocznego jzyka... Bez najmniejszego zastanowienia mwimy, e trzeba rozwia
wtpliwoci. Szymborska dodaje im wiatr: prosz, rozwiewajcie si. Echo kojarzy si z
mechanicznym odbiciem i suy za symbol bezmylnoci. A poetka kae mu zabiera gos bez
wywoania i jeszcze na dodatek wyjania ochoczo tajemnice wiatw! Mwic im dalej w
las, dopowiadamy automatycznie dalszy cig przysowia tym wicej drzew. Czyli tym
ciemniej i gciej. Ale nie na Utopii. Tu wrcz przeciwnie, tym szerzej otwiera si Dolina
Oczywistoci...
Tylko w poezji, w sztuce, mona utopi przemieni w rzeczywisto. Tyle e nie wystarczy
jej nazwa; to potrafi byle grafoman. Trzeba wypowiedzie wierszzaklcie, eby sowo stao
czyli trzecia i czwarta.
(...)
W nas tuszcze, nerwy, yy,
luzy i sekretnoci.
I jest nam odmwiony
idiotyzm doskonaoci.
75
si ciaem. Tylko wiersz idealny moe si sta prawdziwym wizerunkiem spenionej utopii.
Utopia Szymborskiej jest najczystsz muzyk poezji.
76
PO RAZ PITNASTY
PSALM
O, jake s nieszczelne granice ludzkich pastw!
Ile to chmur nad nimi bezkarnie przepywa,
ile piaskw pustynnych przesypuje si z kraju do kraju,
ile grskich kamykw stacza si w cudze woci
w wyzywajcych podskokach!
Czy musz tu wymienia ptaka za ptakiem jak leci,
albo jak wanie przysiada na opuszczonym szlabanie?
Niechby to nawet byt wrbel a ju ma ogon ocienny,
cho dzibek jeszcze tutejszy. W dodatku ale si wierci!
Z nieprzeliczonych owadw poprzestan na mrwce,
ktra pomidzy lewym a prawym butem stranika
na pytanie: skd dokd nie poczuwa si do odpowiedzi.
Och, zobaczy dokadnie cay ten niead naraz,
na wszystkich kontynentach!
Bo czy to nie liguster z przeciwnego brzegu
przemyca poprzez rzek stutysiczny listek?
Bo kto, jeli nie mtwa zuchwale dugoramienna,
narusza wit stref wd terytorialnych?
Czy mona w ogle mwi o jakim takim porzdku,
jeeli nawet gwiazd nie da si porozsuwa,
eby byo wiadomo, ktra komu wieci?
I jeszcze to naganne rozpocieranie si mgy!
I pylenie si stepu na caej przestrzeni,
jak gdyby nie by wcale w pl przecity!
I rozleganie si gosw na usunych falach powietrza!
przywoywawczych piskw i znaczcych bulgotw!
Tylko co ludzkie potrafi by prawdziwie obce.
Reszta to lasy mieszane, krecia robota i wiatr.
Nadmiar, nieobjto, niepojto ten temat w wielu wariantach zaczyna z czasem
dominowa w poezji Szymborskiej. Ju tytuy tomw mwi same za siebie. Wielka liczba, z
roku 1976, to hymn do nadmiaru i skarga na nadmiar. wiat jest o wiele za duy, mwi poetka,
jak na nasze moliwoci skorzystania z jego dobrodziejstw. Za duy jak na ambicje i
wyobraenia. Jego wielko wymaga pokory, bo jake inaczej y pord nadmiaru? Wybieram
odrzucajc, bo nie ma innego sposobu, / ale to, co odrzucam, liczebniejsze jest, / gstsze jest,
natarczywsze jest ni kiedykolwiek. (...) Ile przemilczam, tego nie wypowiem. (...) ycie trwa
kilka znakw pazurkiem na piasku. pisaa w tytuowym wierszu tomu.
77
czynno wyjtkowo adekwatn do zaj prawdziwych kretw. O wietrze nawet wspomina nie
warto, tym najtypowszym symbolu niewidzialnego, wic prowokacyjnego w swojej
nieuchwytnoci (c za policzek dla czujnych stranikw!) ruchu o wci zmiennej sile i
kierunku.
Denerwujcy nad wyraz jest wrbel, co nie do, e wanie przysiada na opuszczonym
szlabanie a jest to czyn karygodny, bo na szlabanach i granicach nie wolno ot tak sobie
przysiada to jeszcze od strony ogona jest nielegalny, bo ogon ma ju ocienny, cho
dzibek jeszcze tutejszy! I najgorsze, e si wierci, i nie wiadomo, czy za chwil dzibek nie
bdzie ocienny, cho ogon jak najlegalniejszy.
A mtwa? No, ta nie ma adnych szans na dobre notowania u naszego psalmisty. Z tym
imieniem, co ju samo w sobie oznacza mcenie? Zamiast siedzie cicho i nie rzuca si w oczy,
jeszcze mie zuchwale dugoramienna narusza swoimi mackami (ju my dobrze wiemy,
dokd te macki sigaj) wite strefy wd terytorialnych.
Wreszcie stranik cnt pastwowych nie wytrzymuje i daje upust prawdziwemu marzeniu
Kontrolera Doskonaego: Och, zobaczy dokadnie cay ten niead naraz! Obj czujnym
okiem ten baagan przewalajcej si bezkarnie natury, w dodatku na wszystkich kontynentach!
Co za upojna wizja, mie pod kontrol cay wiat... Ta nie inne tsknoty mieli ojcowie
zaoyciele komunizmu. Ruszymy z posad bry wiata, piewali. Dzi niczym, jutro
wszystkim my, dodawali. I jakby im byo jeszcze mao, grozili ju cakiem jawnie, e zwizek
nasz bratni ogarnie ludzki rd. Nie przypadkiem nazwali t pie pionierw wiatowego
komunizmu Midzynarodwk.
W i d z i e co si dzieje, to ju wcale nienajgorszy wstp do wprowadzenia oglnego
porzdku. Orwell, prorok upiornej utopii totalitarnej, przewidywa w swoim Roku 1984, e
najskuteczniejsz broni stranikw wadzy bdzie wszechobecny telewizor, uywany te jako
ekran podgldajcy codzienne ycie mieszkacw. Nasz psalmista byby zachwycony.
Ktra zatem z dwch opisanych wyej opcji Psalmu oda do wolnoci czy hymn do
kontroli ma tu zastosowanie? Czyby obie?
No, niekoniecznie. Trudno przecie podejrzewa Szymborsk o ledczokontrolne
skonnoci... Jest inaczej: esencj, istot, przesaniem wiersza jest adoracja wolnoci, przekazana
w formie nader perfidnej modlitwy o szkodliwoci teje wolnoci. Psalm stranika jest bowiem
tak chytrze skonstruowany, e mwic jedno odsania drugie, mimowolnie. Natura treci, jako
delikatnie ironi podszyta, pozostaje w intencyjnej sprzecznoci z form; mwicy nie zdaje
sobie sprawy, e ujawnia co, co wanie chcia ukry. Szymborska z ca satysfakcj odgrywa
si niejako na kontrolerach naszego ycia, demaskujc ich chore ambicje i przy okazji
demonstrujc wasne stanowisko: pochwa wolnoci.
To migotliwe rozdwojenie powoduje, e czsto nie jestemy w stanie stwierdzi, kto i z jakiej
pozycji wypowiada wiele kwestii. Ju pierwsze zdanie moe by odczytane podwjnie, czyli
dwuznacznie. Przypomnijmy: O, jake s nieszczelne granice ludzkich pastw! Pochwaa to
czy zarzut? Ot moe by wanie jedno i drugie! Albo: zobaczy dokadnie cay ten niead
naraz, / na wszystkich kontynentach. To marzenie Totalnego Kontrolera czy entuzjasty
wolnoci jak najpowszechniejszej? Te nie ma jednej, jednoznacznej odpowiedzi. I w tym caa
sia Psalmu, co jest antypsalmem, ale i psalmem mimo wszystko. Bo cho forma wiersza
lekka, temat waki.
Jest w tym utworze nuta goryczy. Tylko co ludzkie potrafi by prawdziwie obce. Tylko co
ludzkie stwarza bariery, szlabany i granice. Szymborska jest po stronie czowieka, ale to nieludzka natura jest prawdziwie wolna. Tyle e co jej z tego. Co ziarnkom piasku po swoim
przesypywaniu, co mtwie po mceniu wd. wiadomo decyduje, ot co. A tej wanie natura
nie ma, eby mc si cieszy ze swojej nad czowiekiem przewagi. Czowiek, owszem, atwy
do utopienia w yce oceanu. Ale wolno mu w gowie, wszechwiedza i byt57.
57
80
81
przecie nie ulega wtpliwoci, e w jego ironicznym zwierciadle mgby si przejrze niejeden
Chiczyk i Rosjanin, Boliwijczyk bd Kambodanin. I zapewne dugo jeszcze, bodaj po koniec
wiata, gos tego psalmisty bdzie brzmia wspczenie. Ja jednak mwi o czym bliszym i
prostszym. Dla nas, ktrzy na kadym niemal kroku podlegalimy jakiej kontroli, wiersz taki
jak ten bywa orem i podpor, dowodem wsplnoty w identycznym samopoczuciu.
Nie chcielimy by oczywicie mrwkami lepymi na sens swojego ycia. Ale wypadao
nawet im zazdroci tej lepej wolnoci beztroskiego chodzenia pomidzy lewym a prawym
butem stranika, i nie poczuwania si do jakiejkolwiek odpowiedzi na rozkazy, ktre nie
wynikayby z siy prawa, a z prawa siy.
82
PO RAZ SZESNASTY
YCIE NA POCZEKANIU
ycie na poczekaniu.
Przedstawienie bez prby.
Ciao bez przymiarki.
Gowa bez namysu.
Nie znam roli, ktr gram.
Wiem tylko, e jest moja, niewymienna.
O czym jest sztuka,
zgadywa musz wprost na scenie.
Kiepsko przygotowana do zaszczytu ycia,
narzucone mi tempo akcji znosz z trudem.
Improwizuj, cho brzydz si improwizacj.
Potykam si co krok o nieznajomo rzeczy.
Mj sposb bycia zatrca zaciankiem.
Moje instynkty to amatorszczyzna.
Trema, tumaczc mnie, tym bardziej upokarza.
Okolicznoci agodzce odczuwam jako okrutne.
Nie do cofnicia sowa i odruchy,
nie doliczone gwiazdy,
charakter jak paszcz w biegu dopinany
oto aosne skutki tej nagoci.
Gdyby cho jedn rod przewiczy zawczasu,
albo cho jeden czwartek raz jeszcze powtrzy!
A tu ju pitek nadchodzi z nie znanym mi scenariuszem.
Czy to w porzdku pytam
(z chrypk w gosie,
bo nawet mi nie dano odchrzkn za kulisami).
Zudna jest myl, e to tylko pobieny egzamin
skadany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie.
Stoj wrd dekoracji i widz, jak s solidne.
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytw.
Aparatura obrotowa dziaa od dugiej ju chwili.
Pozapalane zostay najdalsze nawet mgawice.
Och, nie mam wtpliwoci, e to premiera.
I cokolwiek uczyni,
zamieni si na zawsze w to, co uczyniam.
83
Pytaa mnie niedawno telewizja szwedzka, krcca film o Szymborskiej, co myl o tej
poezji. Bagatela. Myl od lat i wci mam nadziej, e zawsze zostanie mi co do mylenia, bo
ilekro do niej wracam, okazuje si, e pomylaem za mao. e s w niej dalsze i gbsze
tajemnice, ukryte piknoci, nowe wiatocienie. Ale musiaem co powiedzie. Nie, nie
musiaem, chciaem. Ale w kilka minut? I nagle mnie olnio. Przecie ta poezja jest o
wszystkim. O najmniejszym listku i o nieskoczonoci. O cierpieniu i wielkiej radoci. O
znikomoci i fantastycznoci ycia. O mierci i filozofii. Przy tej poezji, niespena dziesiciu
tomikach, ktre razem wzite mieszcz si w ksice gruboci Iliady, niemal caa literatura
wydaje si albo fragmentaryczna, albo przegadana do niemoliwoci. Podobno Ulisses jest o
Caym wiecie. Ale w samym Ulissesie jest trzykrotnie wicej sw ni w caej Szymborskiej. Ja
nie wartociuj, ja tylko licz. Prosz mnie nie apa za sowa.
Niektre wiersze wydaj si czyst liryk, ale takich jest niewiele. S przewanie traktatami,
poematami, felietonami, opowiadaniami. Dobrym tropem do rdowych poszukiwa stylu
(konwencji) jest francuska tradycja Owieceniowa z jej racjonalizmem, fascynacj naukami
przyrodniczymi i filozoficznym humorem. Bez powiastek filozoficznych Woltera czy Diderota
nie byoby, myl, wielu wierszy Szymborskiej. Podobnie jak bez Myli Pascala czy Prb
Montaignea.
Ale jest te pewna tradycja, o ktrej jako niewiele si mwi, a szczerze mwic waciwie
wcale, przy okazji tej twrczoci: Szekspir. Piszc wczeniej o niektrych wierszach staraem si
podstawia im zwierciado Szekspirowskie wanie, bo jestem najgbiej przekonany, e kada
powana literatura, ktra chce mwi o Istocie wiata, w jaki sposb musi kiedy spotka
Szekspira. Szymborska te spotkaa, niejeden raz.
Jedno z najgbszych odkry Szekspira e wiat jest teatrem, a teatr wiatem odnajduj
czasem na dnie, czasem na powierzchni poezji Szymborskiej. I nie chodzi tylko o to, e wiele
wierszy przypomina mikrodramaty rozpisane na role, z akcj, tematem prowadzcym,
prologiem, kulminacj i rozwizaniem. Nie tak, banaln i pytk, szekspirologi mam na myli.
Idzie raczej o co, co jest pytaniem o p r a w d i g r w porzdku tak ycia jako teatru, co
teatru jako ycia.
Jest taki wiersz, wspomniaem o nim przy okazji rozmowy z cesarzem Teodendronem i
cesarzow Teotropi, nazywa si Wraenia z teatru. Jeszcze raz ten sam fragment:
scen teatru; czas akcji dokadnie pokrywa si z czasem trwania przedstawienia. Trupa aktorw
w Hamlecie jest przez gwnego bohatera wiczona w ten sposb, by ich sztuczno bya
najdoskonalszym zudzeniem yciowej prawdy; co wietnie skutkuje, bo Klaudiusz, jak wiemy,
doznaje wstrzsu, a Poloniusz przerywa spektakl. Ta pierwsza w dziejach kultury psychodrama
pozostaje jednym z najwaniejszych dowiadcze filozofii teatru w caych jego dziejach. Innym
niezwykym chwytem Szekspira byy synne monologi wielu jego bohaterw, ktre w strukturze
sztuk byway poniekd wyjciem poza teatr, poza akcj, ktra na moment ulegaa jakby
zatrzymaniu, zawieszeniu. Bohater stawa w p drogi midzy opowieci dramaturga a
widowni, niczym aktor, co ju zdj peruk, ale jeszcze nie opuci sceny. Prospero w
zakoczeniu Burzy, ju jako prywatny aktor, a nie posta dramatu, wci na scenie, wygasza
ostatni monolog wprost do publicznoci. Za chwil ukoni si i zejdzie na zawsze. By wrci
nastpnego wieczoru.
W Jak wam si podoba bazen Jakub wygasza najsynniejsz Szekspirowsk kwesti o istocie
teatru-ycia: wiat cay jest scen: / Wszyscy mczyni i wszystkie kobiety / S aktorami
jedynie i maj / Wejcia i wyjcia. Kady z ludzi musi / Odegra wiele rl w stosownym
czasie60. Idealnym modelem tej tezy jest w teatrze Szekspira wspomniana Burza z jej
jednoczesnoci czasu wydarze dramatycznych i czasu trwania spektaklu. A w samym yciu?
Dowodw na jego teatralno a nadto.
Szsty akt tragedii Szymborskiej rozgrywa si jeszcze w teatrze, ale ju obok teatru, i
najbardziej przypomina finalny monolog Prospera. Aktory j u n i e g r a j , cho nie
opuszczaj miejsca gry. S przebrani, ale kostiumy ju odklejaj si od nich, staj si cytatem z
innego, przed chwil zamknitego wiata fikcji. To zawieszenie m i d z y najbardziej wzrusza
poetk, chwyta j za gardo. P o w r t do ycia, przejcie z jednej roli w drug, ze sztucznej
w prawdziw.
Jest to jeszcze inny rodzaj utosamienia ycia i teatru, ale niemniej wyrazisty. Czowiek to
tylko aktor odgrywajcy swoje role na scenie. Teatralnej czy yciowej to tylko kwestia
umowna. Rodzc si wchodzimy z miejsca w pierwsz z rl dziecko. Po roli dziecka nastpuje
rola modzieca (dziewczyny) i tak dalej. O tym opowiada w swoim monologu Jakub w Jak
wam si podoba. Ze sceny mona zej tylko na zawsze czyli w mier.
W tym/takim teatrze nie ma miejsca ani na prby, ani na powtrki. Kade sowo staje si
ostateczne, kady gest jeden jedyny, kada sekunda nie do cofnicia. Taka jest zreszt sama
natura teatru. Nic w nim nigdy nie bdzie doskonale powtrzone. Kady spektakl, nawet
njidealniej zaprogramowany, kadego wieczora bdzie troch inny. Bo nic dwa razy si nie
zdarza, bo nie wchodzi si dwa razy do tej samej rzeki, bo ja aktor jutro nie bd ju ten sam co
ja dzisiaj i ja pojutrze. Mj oddech przy wymawianiu sowa chod by dzi pytszy ni
przedwczoraj, a podnoszc donie do gry gestem przeraenia czyniem to stojc p kroku bliej
partnerki ni dwa dni temu.
Nie dziwota, e Szymborska, odczuwajca jak mao kto bezwzgldny determinizm losu,
nieodwracalno czasu, fatalizm wydarze bez szans na powtrzenie, prdzej czy pniej
musiaa ten wzr na istnienie odnale w teatrze. Czyli w Szekspirze, ktry jest bibli teatru.
W Wielkiej liczbie jest wiersz, jeden z niesamowitych tekstw Szymborskiej, nosi tytu
Terrorysta, on patrzy. Bar gdzie przy wielkomiejskiej ulicy. Do baru kto co i raz wchodzi,
kto wychodzi. Po drugiej stronie ulicy stoi terrorysta. Niedawno podoy bomb w tym barze.
Czeka na wybuch. Wybuch bdzie o cile okrelonej porze, bomba jest zegarowa. Tylko
terrorysta zna czas wybuchu i my, czytelnicy wiersza. Autorka bezlitonie odlicza pozostae
minuty i sekundy, rejestrujc wejcia goci i wyjcia. Niektrzy ci, co wyjd w por bd
jeszcze mie szans. Inni nie.
Akt II, scena 7; w: Jak wam si podoba, przeoy Maciej Somczyski, Wydawnictwo Literackie, Krakw 1983.
85
61
86
Ta sama bezsilno wobec dramatu spodziewanej mierci. Kiedy pierwszy (i pitnasty) raz
czytaem ten wiersz, cigle bkao mi si po gowie gupie pytanie, skd narrator mg wiedzie
o przyszym losie dwojga ssiadw z samolotu do Seattle. Dopiero lektura ycia na
poczekaniu wyjania mi t prost tajemnic. Poeta nie musia tego w i e d z i e . Mg
pomyle, e tak si zdarzy m o g o. Bo zdarza si codziennie. Dzi tobie, jutro mnie.
Albowiem, jak pisa wielki John Donne, rwienik Szekspira, aden czowiek nie jest
samoistn wysp; kady stanowi uomek kontynentu, cz ldu. Jeeli morze zmyje choby
grudk ziemi, Europa bdzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochono przyldek, wo
twoich przyjaci czy twoj wasn. mier kadego czowieka umniejsza mnie, albowiem
jestem zespolony z ludzkoci. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.62
Wyobramy sobie, e nie ma adnego terrorysty, jest tylko bar i jestemy tylko my. I jest,
niestety, bomba. Zostaa ju w chwili naszych narodzin podoona pod ten stolik, przy ktrym
siedzimy i jemy zup pomidorow, Ona wybuchnie, kiedy przyjdzie jej pora, czyli nasza pora.
Kto moe si nam przyglda z drugiej strony ulicy albo nie. Kto, powiedzmy jaki poeta,
widzi (oczami wyobrani, intuicji), jak za dziewi minut, za szesnacie albo za pi sekund
zastygniemy z yk w poowie drogi do ust. Ta bomba moe by cicha i nikt oprcz naszego
tykajcego serca moe jej nie usysze.
Wyobramy sobie, e nie ma adnego terrorysty i nie ma adnego baru, jest tylko poeta i
kartka papieru. Kartka ley na biurku lekko w skos. Rka poety opiera si o blat, palce doni
bawi si dugopisem. Jakie ma by pierwsze sowo wiersza? Rka przesuwa si kilka
centymetrw w lewo. Nigdy ju nie bdzie si opieraa tak jak przed chwil, ta chwila mina
bezpowrotnie. Palce moe bd prbowa, bezwiednie, powtrzy ktry ze swoich ruchw
wok dugopisu, ale chyba nie uda im si zrobi tego dokadnie tak samo. Wszystko jest po raz
pierwszy i ostatni. Nie do cofnicia sowa i odruchy.
Bomba jest we mnie, to ja jestem bomb. I ofiara to te ja. To we mnie nieuchronnie tyka czas,
ktry nigdy nie powtarza tych samych wciele. Jestem swoim wasnym teatrem, aktorem i
widzem. Swoim yciem i mierci. Kiedy wymawiam sowo Przyszo, / pierwsza sylaba
odchodzi ju do przeszoci. Ta przyszo zawsze bdzie nieznana, mog j najwyej
przewidywa, ale to nie to samo, co wiedzie na pewno. Nie znam roli, ktr gram. / Wiem tylko,
e jest moja, niewymienna. Cokolwiek uczyni, / zamieni si na zawsze w to, co uczyniam.
Nieuchronno tego teatru, w ktrym bez przerwy odbywaj si tylko premiery, jest
dojmujca, bo nie ma ze ucieczki. Chyba e w nieteatr, wic w niebyt. Kilkanacie lat pniej
napisze Szymborska pewien wiersz, ktry postawibym obok ycia na poczekaniu jako
dopenienie tego teatru ostatecznych sw i czynw. Ostatecznych, bo nic tam nie ulega
anulowaniu ani przedawnieniu, nie przyjdzie adna amnestia na to, co raz wypowiedziane albo
uczynione. Ten wiersz nazywa si Jawa.
To nie sny s szalone,
szalona jest jawa,
choby przez upr,
z jakim trzyma si
biegu wydarze.
(...)
Zwiewno snw powoduje,
e pami atwo otrzsa si z nich.
Jawa nie musi ba si zapomnienia.
Twarda z niej sztuka.
Siedzi nam na karku,
ciy na sercu,
wali si pod nogi.
62
Patrz motto do: Ernest Hemingway, Komu bije dzwon, przeoy Bronisaw Zieliski. Czytelnik, Warszawa 1957.
87
63
88
Wic gra jak umie to ycie na poczekaniu, przedstawienie bez prby. Amatorka? A jake.
Modrzejewska w yciu bya te amatork.
89
PO RAZ SIEDEMNASTY
TORTURY
Nic si nie zmienio.
Cioto jest bolesne,
je musi i oddycha powietrzem, i spa,
ma cienk skr, a tu pod ni krew,
ma spory zasb zbw i paznokci,
koci jego amliwe, stawy rozcigliwe.
W torturach jest to wszystko brane pod uwag.
Nic si nie zmienio.
Ciao dry, jak drao
przed zaoeniem Rzymu i po zaoeniu,
w dwudziestym wieku przed i po Chrystusie,
tortury s, jak byy, zmalaa tylko ziemia
i cokolwiek si dzieje, to tak jak za cian.
Nic si nie zmienio.
Przybyo tylko ludzi,
obok starych przewinie zjawiy si nowe,
rzeczywiste, wmwione, chwilowe i adne,
ale krzyk, jakim ciao za nie odpowiada,
byt, jest i bdzie krzykiem niewinnoci,
podug odwiecznej skali i rejestru.
Nic si nie zmienio.
Chyba tylko maniery, ceremonie, tace.
Ruch rk osaniajcych gow
pozosta jednak ten sam.
Ciao si wije, szarpie i wyrywa,
cite z ng pada, podkurcza kolana,
sinieje, puchnie, lini si i broczy.
Nic si nie zmienio.
Poza biegiem rzek,
lini lasw, wybrzey, pusty i lodowcw.
Wrd tych pejzay duszyczka si snuje,
znika, powraca, zblia si, oddala,
sama dla siebie obca, nieuchwytna,
raz pewna, raz niepewna swojego istnienia,
podczas gdy ciao jest i jest i jest
i nie ma si gdzie podzia.
Dotyk jest niekiedy nazywany pitym zmysem, a waciwie ten zmys sam skada si z
piciu samodzielnych zmysw dotyku, cinienia, blu, ciepa i zimna. (....) Biorc pod uwag
90
cae ciao, najwicej jest zakocze blowych, mniej dotykowych, jeszcze mniej receptorw
ciepa i najmniej receptorw zimna. (...) Skra jest jedyn nie osonit tkank, majc z jednej
strony ywe ciao, a z drugiej wiat zewntrzny, i jako cao jest najwikszym organem ciaa.
(...) Skra waciwa ley pod ofiarnym naskrkiem i wida j tylko po skaleczeniu. Zawiera
nerwy i naczynia krwionone, tote nawet drobne zranienie powoduje bl i krwawienie. Skra
zawiera take komrki tuszczowe, korzenie wosw, minie prostujce si kadego wosa,
gruczoy potowe, gruczoy ojowe i wiele lunej tkanki cznej. Kobieta ma tyle samo cebulek
wosowych co mczyzna, cho nie rzuca si to tak w oczy, a kady czowiek ma ich mniej
wicej tyle, ile jego znacznie obficiej obronici krewni wrd naczelnych, jak szympans czy
goryl. Melanocyty, czyli komrki wytwarzajce barwnik, s rozrzucone z jednakow gstoci w
skrze ludzi biaych i czarnych, rnice w barwie skry pomidzy nimi polegaj raczej na
wikszej zdolnoci produkcyjnej kadej komrki barwnikowej ni na rnicach w iloci.
Nastpstwa utraty okrelonych iloci skry, jak np. przy oparzeniach, s moliwe do
przewidzenia: kady, u ktrego zniszczenie skry przekracza pewien procent cakowitej
powierzchni, musi umrze; poniej pewnego odsetka ryzyko zgonu nie istnieje. Wiek jest bardzo
istotnym czynnikiem w tych przewidywaniach. Wedug powszechnej opinii do 30 roku ycia
mier jest nieunikniona, gdy oparzeniu ulegnie ponad 75% skry, poniej 22% zgon jest
nieprawdopodobny, przy czym w miar zwikszania si oparzonej powierzchni od 22% do 75%
szans przeycia stopniowo malej. Dla ludzi w rednim wieku (4549) oba te procenty
prawdopodobiestwa przeycia i prawdopodobiestwa zgonu obniaj si odpowiednio do
12% i 58%. Dla ludzi starych (80-84) prawdopodobiestwo zgonu wystpuje ju przy
zniszczeniu 23% powierzchni, a przeycie nigdy nie jest pewne, gdy u staruszkw utrata nawet
2% powierzchni skry w jednym na pi przypadkw prowadzi do mierci. Istnieje tzw. prawo
dziewiciu, umoliwiajce szybk ocen wielkoci powierzchni uszkodzonej skry: kada noga
odpowiada 18% cakowitej powierzchni ciaa (9% dla przedniej powierzchni nogi i 9% dla
tylnej), rka stanowi 9%, gowa 9%, przednia i tylna powierzchnia tuowia po 18% kada, a
pozostay 1% przydziela si narzdom pciowym.
(...) Kady wie, e umrze, lecz lekarze nie wierz, i wikszo ludzi zdaje sobie spraw z
tego faktu w momencie, kiedy umiera. Podobnie, im skuteczniej ludzko potrafi walczy ze
mierci i przedua ycie, tym trudniej jest stwierdzi definitywnie, kiedy nastpia mier.
Przez cae stulecia nie byo z tym problemu, mier bya rwnoznaczna z ustaniem ruchw,
zatrzymaniem oddychania, z niemonoci wykrycia akcji serca w cigu dwch lub trzech
minut. Od niepamitnych czasw posugiwano si szklank wody ustawion na klatce
piersiowej, lusterkiem lub pirkiem trzymanym przy ustach. Dzisiaj nie jest to ju takie proste.
Znane s na przykad obecnie rne postaci zawieszenia procesw yciowych w nastpstwie
poraenia prdem elektrycznym, utonicia czy dziaania lekarstw. Objawy ycia mog by
nieobecne, a pniej mog si pojawi na powrt. Niejeden raz przedsibiorca pogrzebowy
musia uzna, e za wczenie przysa rachunek. (...)
Oznaki mierci. Skra staje si blada i traci elastyczno. Wystpuj zmiany w oku, jak na
przykad brak krenia krwi w naczyniach siatkwki. (Niektrzy eksperci utrzymuj, e potrafi
zauway, jak krwinki czerwone zwalniaj ruch i zatrzymuj si). Minie trac napicie, a
obcione czci ciaa zostaj spaszczone na stae. Zatrzymuje si oddychanie, niekiedy moe
jeszcze rozpocz si na nowo po duszej przerwie, powodujc zamieszanie wrd otoczenia.
Ttno powinno by niewyczuwalne w cigu przynajmniej 5 minut, cho znane s przypadki
powrotu do ycia po duszych okresach bez ttna. (Bohaterowie filmw, ktrzy przybiegaj z
szaleczo bijcym wasnym ttnem i wsunwszy na sekund lub dwie wasn rk pod paszcz
domniemanej ofiary ogaszaj z powag jej mier, odznaczaj si niezwyk szybkoci i
dokadnoci wnioskowania).
Pniejsze zmiany s bardziej wyrane. Ciao ochadza si z dosy sta prdkoci, okoo
1,5C na godzin w cigu pierwszych 6 godzin jeli jest przykryte i znajduje si w
umiarkowanej temperaturze; po nastpnych 6 godzinach spadek temperatury jest wolniejszy,
91
92
inkwizycji, umiano wynale dla niej podstawy w Ewangelii, mianowicie w sowach Chrystusa
o latoroli, ktra uscha i ktr do ognia wrzucono (Jan XV 6). Zbawiciel wiata stawa si w ten
sposb pierwszym inkwizytorem. (...)
Dla przykadu streszczamy tu protok procesu Elwiry del Campo w Toledo w roku 1568.
Doniesiono na ni, e nie jada wieprzowiny i e zwyka bielizn zmienia w sobot; wyrana
wskazwka, e jest ukryt ydwk, a tych ukrytych ydw, tzw. marranw, wyznajcych
religi mojeszow, pomimo e przodkowie ich pod groz przeladowa przeszli formalnie na
katolicyzm, byo wwczas w Hiszpanii bardzo wielu. Stawiono j przed sdem, rozebrano,
rozpoczto indagacj. Pierwszym instynktem katowanej ofiary jest zaprzeczenie. Ale to nie
pomaga, a bl staje si coraz dotkliwszy; wrd spazmw blu oskarona krzyczy, e przyznaje
si do winy, e wszystko wyzna. Torturowanie ustaje. Ale co ma wyzna, kiedy nie wie
dokadnie, o co j oskarano? Wszystko jest prawd, woa, co powiedzieli donosiciele.
Inkwizytorom to nie wystarcza. daj szczegw; jakich? Co zasyszaa o zbrodni niejedzenia
wieprzowiny. Nie jadam, bo mi szkodzi. Nie posuwa to sprawy naprzd; zeznanie musi by
dokadniejsze. Tortura si wznawia. Podniesiono j do gry, wykrcaj ramiona; ramiona
wywichnito. Oszalaa z blu krzyczy, baga, by powiedziano jej, bo ma zezna, na wszystko z
gry si zgadza. Daremnie; ojcowie s nieubagani. Musi wszystkie szczegy zbrodni
opowiedzie. Nie wiem, nie pamitam, jakie to s szczegy, a do wszystkiego si przyznaj; od
wiadkw wiecie ca prawd o mnie. Po co drczycie? I tak dalej w koo, cigle te same
bezmylne pytania i nieprzytomne odpowiedzi, raczej krzyki i jki. Coraz nowe i boleniejsze
tortury. Protok koczy si stwierdzeniem, e inkwizytor, widzc wyczerpanie oskaronej,
przerwa tortur na dni cztery. Potem indagacj wznowiono; Elwira domylia si w kocu,
czego mianowicie od niej dano; zaznaa, e jest ydwk, e wyrzeka si swego bdu i prosi
o pokut i zlitowanie.
ydwk jednak nie bya, ale widocznie (...) zaznanie takie byo potrzebne, jako pozr do
konfiskaty jej majtku. (...)
Najstraszniejsz kart w historii okruciestwa s procesy czarownic i czarownikw. Zwykle
wyrazu tego uywaj w rodzaju eskim, poniewa kobiety znaczn tu wikszo stanowiy. (...)
Wstpem do indagacji i tortur byo wyprbowanie ciaa podsdnej za pomoc bardzo
bolesnych uku w celu przekonania si, czy nie byo miejsc, ktre diabe znieczuli. Potem
zaczynay si tortury, kada trwa musiaa nie mniej ni godzin, a drgnicie kade wywoane
blem uwaano za dowd stosunku z diabemkochankiem. Jeli oczy si ruszay, oznaczao to,
e go one szukaj; jeli sztywniay, to kady wiedzia, e go one znalazy i s w niego wlepione;
jeli w blu chwilowo mdlaa, byo to uwaane za ask ze strony diaba, ktry w ten sposb
agodzi jej mk; jeli z nadmiaru blu zmara, byo to rwnie znakiem, e diabe mia j w
opiece itd. Kaci wysilali si, eby tortur uczyni jak najboleniejsz, bo czego by wart by kat,
jeliby nie da sobie rady z bab i nie wymusi dnego zeznania. (...)
W Wurzburgu, na pocztku wojny 30letniej, kto zauway, jak cztery kobiety zakraday si
do czyjego skadu win. Moe chciay si napi, moe w celu kradziey. Ale na tak prosty
domys nikt nie wpad, wpa nie chcia. Celem musiaa by jaka schadzka z diabami. Wzite
na tortury, przyznay si, e s czarownicami, wymieniy jakich niby wsplnikw, ci w
mkach wymienili innych jeszcze i w ten sposb nabrao si czarownikw i czarownic tyle, e
lubicy porzdek ksi biskup wurzburski rozkaza, ale palenie winnych odbywao si
regularnie co wtorek, i aby za kadym razem palono nie mniej jak 15 osb. (Marian
Zdziechowski, O okruciestwie)68
Powiada si, e duch silny, ale ciao mde. Ciao paskudne, cikie, ziemskie, za duch
lotny, czysty i w ogle przyjemny. Narzekamy na ciao i aujemy, e pta naszego ducha.
Tymczasem cae szczcie, e pta, i e tylko to nas chroni od generalnej i ostatecznej katastrofy.
68
Przegld Wspczesny 1928, nry 74, 75, 76. Przedruk: Znak, Krakw 1993.
93
Wymagania ciaa s skromne, to znaczy ograniczone. Ciao wyranie wie, czego chce, i
domaga si tego bez ogrdek. C jest takiego okropnego w wymaganiach ciaa? Chce y, chce
sprawnie funkcjonowa, nie chce, eby bolao. Kiedy jego dania s spenione, nie wymyla ju
dalszych. Obarstwo, pijastwo, rozpusta s grzechami ducha (wyobrani) przeciwko ciau, na
jego koszt i wbrew jego protestom, wcale nie odwrotnie, cho wanie zwyko si uwaa
odwrotnie. Ciao jest uczciwe i poczciwe. To ono ostatecznie paci wszystkie rachunki, nie tylko
swoje, ale take za wszystkie szalestwa naszego ducha.
Duch nie ma adnych ogranicze. Moe sobie pomyle cokolwiek, a kady jego pomys staje
si daniem. Strach pomyle, co by si dziao, gdyby kad myl przekuto w czyn, do czego
namawiaj nas romantycy. Na szczcie przeszkadza im w tym ciao, std szczeglna nienawi
romantykw do ciaa. Gdyby duch mia cakowit swobod wcielania w czyn swoich pomysw,
odbyby natychmiastow kopulacj z wszystkimi kobietami wiata (uywajc do tego ciaa,
oczywicie), a rywali pooyby trupem. (Duch mski. Nigdy nie poznam ducha kobiecego, ale
przypuszczam, e te nieadne rzeczy by si dziay, gdyby mg pohula sobie dowolnie). To
hipotetyczna skrajno, ktra ilustruje tendencj. Pewne jest, e gdyby wyobrania moga
zabija, bybym ju od dawna morderc. W susznej czy niesusznej sprawie.
Duch czysty? Duch sprawiedliwy? Bez artw. Rne rzeczy dziej si w ludzkich gowach i
wielkie to szczcie, e nie mog si przenie na inny teren inaczej, jak tylko pokonujc opr
materii. Opr, przed ktrym albo rezygnuj, albo te odksztacaj si po drodze i rzadko si
realizuj w swojej pierwotnej, czystej postaci. Adolf Hitler by wyranie rozgoryczony, kiedy
tpe ycie stawio opr jego byskotliwym pomysom. Wielcy przywdcy zawsze byli obraeni
na rzeczywisto.
Nie twierdz, e w gowie dziej si tylko rzeczy ze. Ale niech nas Pan Bg broni, eby
pomysy szlachetne, altruistyczne, rwnie speniay si duchowi automatycznie. eby kady
plan urzdzenia wiata zrodzony w pojedynczej gowie, przekonanej, e tylko ten jeden jedyny
plan jest wanie tym, ktrego akurat wiatu potrzeba, by realizowany dokadnie i samoczynnie.
I dobry Pan Bg broni nas przed tym rzeczywicie, dajc nam materi, czas i przestrze, w
ktrych wszystko musi si jednak rozegra. Dosy szkd ju wyrzdzili zarozumiali maniacy, a
co dopiero, gdyby mieli woln rk. W teatrze strasz reyserowie z pomysami, s tacy, ktrzy
by chcieli wyreyserowa cay wiat. Maniakalni dobroczycy, wychowawcy, pedagodzy.
Taki Jean Jacques Rousseau... Do dzisiaj nas truj jego pomysy. Ciekawe byoby zreszt
przeledzi jeeli ju o nim mowa zwizek midzy wzlotami ducha a zatwardzeniem. Im
bardziej ktry myliciel, artysta, prorok wzlatywa duchem w im czystsze rejony, tym bardziej
sdzc z biografii cierpia na zatwardzenie, kolki i wzdcia. Statystyka w tym wzgldzie
sugeruje regu. Tym czytelnikom, ktrym moje spostrzeenie wyda si wulgarne, proponuj
bardziej eleganckie sowo: constipation.
Duch czysty? Ciao brudne? Zmys powonienia kae nam unika smrodu. Ciao nawet
najwikszego zbrodniarza nie lubi przebywa w pobliu padliny, a najczystszy duch bez
drgnienia obcuje duchowo z najwikszym wistwem. Im wiksze wistwo, tym bardziej
przyciga ducha. Duch zawsze lubi publiczne egzekucje, lubi gromadzi si wok ulicznych
wypadkw, czyta o mordach seksualnych. W czasach, kiedy jeszcze wojowano rcznie, tylko
zmczenie fizyczne, omdlao rk, kado koniec rzeziom. Duch rnby dalej.
Niech si duch nad tym zastanowi. (Sawomir Mrozek, Ciao i duch)69
Ciao. Jedyne, co w nas prawdziwie biologiczne, prawdziwie z natury. I jedyne, co
prawdziwie niewinne. Ciao yje jak musi, to znaczy musi je, pi, spa, wydala i rozmnaa
si. Reszta, czyli to, co bezcielesne, czyli duchowe, yje jak chce albo jak nie chce, wedle
rnych widzimisi. Ciao jest poza dobrem i zem, jest moralnie obojtne; to, e jaki
biaoskry osobnik nienawidzi jakiego osobnika czarnoskrego bd toskrego, nie jest
spraw ciaa, tylko ducha, ciao nie zna nienawici, ciao zna tylko bl, gd, ciepo albo zimno.
69
Dialog 1976, nr 12; przedruk w: Sawomir Mroek, Mae listy, Wydawnictwo Literackie, Krakw 1982.
94
95
Cierpienie jest stanem psychicznym albo fizycznym, czsto posplnym. Tu chyba te ley
tajemnica niepokojcych przyjemnoci doznawanych przez tak wielu na widok czyjego
cierpienia, zwaszcza jeli to cierpienie zostao podniesione do rangi publicznego przykadu:
tortury, egzekucje i tak dalej. Nie wiadomo, czy tum wyjcy z uciechy na widok palonego
ywcem skazaca odczuwa dreszcz podniecenia, bo kara dosiga duszy czy ciaa.
Maltretowanie duszy i gnbienie ciaa jako tu id w parze, bo pospou s kar za jakie
odstpstwo, sprzeniewierzenie; bez znaczenia suszne czy niesuszne.
Dlatego kady patrzy, jak smali si ciao, ale i wypatruje z a c h o w a n i a s i skazaca,
czyli co mwi jego dusza. Harda jest czy miaka, ulka czy nieugita. Moe i dlatego tak rang
zyskao ostatnie sowo oskaronego i jego ostatnie yczenie. W ostatnim sowie mg uly
duszy zorzeczc na sdziw bd wznoszc hymn ku susznej sprawie. W ostatnim yczeniu
mg pofolgowa ciau, zapalajc ostatniego papierosa albo wychylajc kieliszek.
Obrona ciaa w Torturach jest nie tylko obron niewinnoci. Jest take prob w imieniu
czego pozbawionego wyboru. Bo yjce ciao nie ma alternatywy innej ni nieistnienie. Ono
albo jest i jest i jest, albo go nie ma i nie ma i nie ma. Tylko duszyczka moe by raz pewna, raz
niepewna swego istnienia, ono nie.
Oczywicie to duszyczka, ta snujca si sierotka robi z nas ludzi. Ona trzyma w swojej wtej
rczce wag z szal za i szal dobra. Sumienie to te ona. Ale zwamy, ile ona ma szans na
przetrwanie, wywinicie si, usprawiedliwienie, zapomnienie. Ile ma bezkresu przed sob, bo
wyobrania to te ona. I jakie perspektywy, nieograniczone czego zachce, prdzej czy pniej
dopnie. A ciao, to nieszczsne, pojedyncze, nieruchawe, przywizane na zawsze do jednego
ksztatu ciao, ktrego jeszcze wci rozpaczliwie z roku na rok ubywa i ubywa... jakie ma
perspektywy? Duch ma szans by zawsze mody. Ciao nigdy.
Pi razy powtarza Szymborska, na pocztku kadej strofy, litanijny bez maa wers Nic si
nie zmienio. Pamitajmy nic si nie zmienio tylko dla ciaa, najwierniejszego z naszych
psw, a tak czsto zdradzanego.
96
PO RAZ OSIEMNASTY
97
nim. Fakt, w dodatku nagi, wic jakby poza dyskusj, fakt oczywisty i ewidentny, to rwnie
byo co, co propagandzie komunistycznej niezbyt si podobao. Posugiwa si faktami
oznaczao znale na przykad jaki fakt niewygodny, niesuszny, a nie daj Boe
antysocjalistyczny. Na przykad taki, e sklepy s enujco puste, gospodarka enujco
bezradna, przyroda i ludzie enujco zatruwani, rzdzcy enujco zakamani, a ustrj, co z
powyszego wynika, enujco niezdolny do zapewnienia ludziom przyzwoitego ycia.
To si czsto nazywao draliwymi tematami i o nich wanie traktuje nastpna linijka
wiersza. A taro pogldw? Co to znaczy pogldw? Skd, z jakiej racji liczba mnoga?
Przecie w socjalizmie, ustroju jedynie susznym i sprawiedliwym, pogld naleao mie jeden!
Waciwy! e jest wietnie i e bdzie jeszcze lepiej. Ju za chwil. No moe nie tak bardzo za
chwil. Ale na pewno kiedy, kiedy przyjdzie pora.
Pocztek czwartej zwrotki ju wyranie mwi o owocach z z a k a z a n e g o [podkr. moje]
drzewa wiadomoci. Wszystko wic jasne. Rwnie specjalne zdania / paznokciem
zakrelone (ta sama zwrotka) nie pozostawiaj adnych wtpliwoci, e mamy do czynienia z
procederem gboko podejrzanym, z pewnoci politycznie przestpczym.
Warto te zauway jeszcze jedn, bardzo powan niesuszno spisku niesusznych myli.
Chodzi o ich rozprzestrzenianie, zaraanie nimi; jednym sowem o s z e r z e n i e paskudnych
pogldw. Bo to wanie jest w caym spiskowym procederze mylenia najgorsze e si
rozchodzi jak gangrena. e jest aktem zbiorowym; e aby spisek mia sens, musi bra w nim
udzia wicej ni jeden czowiek. I ta wanie nieodzowno brania posplnego w czym udziau
posuya Wisawie Szymborskiej do ubrania caej anegdoty w przewrotny i dowcipny kostium
erotykipornografii. Dowolna jest tu pe i wiek partnerw. (...) Przyjaciel wykoleja
przyjaciela. / Wyrodne crki deprawuj ojca. / Brat modsz siostr strczy do nierzdu. A
efekt? Z jak wyuzdan prostot / umysowi udaje si zapodni umys!
Drug wspln cech spisku myli oraz pornografii jest poktno.
Owoce zakazane tu i tu spoywa si na uboczu, najchtniej w miejscu odosobnionym.
Poktne bywa uprawianie nierzdu i uprawianie myli. Poktno kryje si w podgldaniu
ulicy przez szpar w firankach. Czsty gest w okolicznociach spiskowych: dobrze jest od czasu
do czasu sprawdzi, czy pod oknem nie stoi na przykad jaki podejrzany osobnik udajcy, e
pilnie czyta gazet, albo czy nie zaparkowa opodal jaki samochd, z ktrego dziwnie nikt nie
wysiada, cho wyglda, e siedzi w nim co najmniej trzech mczyzn.
Natomiast co do poktnoci pornografii, dzisiaj moe si to wydawa cokolwiek
niezrozumiae, skoro w kadym kiosku mona naby dowolne pismo pornograficzne, w kadej
wypoyczalni video skorzysta z dowolnego filmu porno, a w coraz liczniejszych sexshopach
zaopatrzy w dowolne akcesoria bynajmniej nie suce prokreacji. Ale socjalizm by pod
wzgldem erotyki ustrojem niezwykle purytaskim. Jednym z gwnych zaj celnikw byo
rewidowanie powracajcych z Zachodu obywateli, czy aby nie przemycaj jakiego
wierszczyka. wierszczykiem lud nazywa pismo obrazkowe o treciach powszechnie
uznawanych za nieobyczajne, jak to z kolei okrelaa cenzura.
Te dziwne i nawet na swj sposb wzruszajce podobiestwa spowodoway lawin tak
zabawnych dowcipw sownych, e cytowanie ich tutaj czy analizowanie mijaoby si z celem,
bo trzeba by przepisa niemal cay wiersz. Moe i nie byoby to pozbawione sensu, bo nawet
przepisywanie wiersza Szymborskiej jest przyjemnoci, ale oszczdmy wydawcy kosztw
papieru, a czytelnikom dopaty do ksiki z tego tytuu. Te rozwize analizy! To lubiene
obmacywanie draliwych tematw! Ta parzca si herbata! Ta wyuzdana prostota jaki
niezwyky oksymoron z ktr umys zapadnia umys... doprawdy same arcydzieka
poetyckiej pomysowoci.
I najzabawniejsze, e te podobiestwa wszetecznych myli i lubienej pornografii s
prawdziwe take w sferze czysto ludzkich emocji! Dreszcz podniecenia towarzyszy spiskom i
podgldaniu erotycznemu; jake mocniej bije serce, kiedy dopadnie si zakazanej bibuy i
101
102
PO RAZ DZIEWITNASTY
DO ARKI
Zaczyna pada dugotrway deszcz.
Do arki, bo gdzie wy si podziejecie:
wiersze na pojedynczy gos,
prywatne uniesienia,
niekonieczne talenty,
zbdna ciekawoci,
smutki i trwogi maego zasigu,
ochoto ogldania rzeczy z szeciu stron.
Rzeki wzbieraj i wychodz z brzegw.
Do arki: wiatocienie i ptony,
kaprysy, ornamenty i szczegy,
gupie wyjtki,
zapomniane znaki,
niezliczone odmiany koloru szarego,
gro dla gry
i zo miechu.
Jak okiem sign, woda i horyzont w mgle.
Do arki: plany na odleg przyszo,
radoci z rnic,
podziwie dla lepszych,
wyborze nie cieniony do jednego z dwojga,
przestarzae skrupuy,
czasie do namysu
i wiaro, e to wszystko
kiedy jeszcze si przyda.
Ze wzgldu na dzieci,
ktrymi nadal jestemy,
bajki kocz si dobrze.
Tu rwnie nie pasuje fina aden inny.
Ustanie deszcz,
opadn fale,
na przejanionym niebie
rozsun si chmury
i bd znw
jak chmurom nad ludmi przystao:
wzniose i niepowane
w swoim podobiestwie
do suszcych si w socu
wysp szczliwych,
barankw,
kalafiorw,
i pieluszek.
103
aden kraj na wiecie nie jest wolny od szalestwa, jako e jest ono wpisane trwale w dzieje
ludzkoci. I zawsze wtedy pojawia si ten sam schemat: sprawy elementarne spychaj w nico
ochot ogldania rzeczy z szeciu stron. Wic wiersz Do arki moemy spokojnie uzna za
oglny na tyle i uniwersalny o tyle, o ile potop jako kategoria mityczna jest ponadczasowy.
I tu po raz wtry i ostatni mona by zamkn spraw Do arki.
A jednak... Kusi mnie, co tu kry, jeszcze jedna interpretacja. Zdaj sobie spraw z jej
ryzykownoci i moe nawet dziwactwa. Ale tak to ju jest z wybitn i pojemn w znaczenia
literatur, e kady, wic i krytyk, ktry bywa przecie take ludzk istot, czasem wyposaon
w nieopanowan wyobrani, snuje sobie gdzie tam na boku swoje prywatne wtki, stuka do
niewidocznych drzwi. Moe zreszt naprawd nie istniejcych, a tylko wyrojonych opaczn
nadziej? Kto wie, jak z tym jest, niech rzuci kamieniem.
Oto taka intuicja. Czytam dziki niej ten wiersz jako co poredniego midzy sytuacj
konkretn (stan wojenny w Polsce) a modelow (mit potopu i jego uniwersalne konsekwencje).
Mianowicie jako opowie o naszej epoce. O epoce koca wieku. I o szalestwie tej epoki,
szalestwie niewtpliwym. Wystarczy si rozejrze, otworzy telewizor, poczyta gazety,
porozmawia z ludmi. Wojny i mniejsze rzezie, przewroty, czystki etniczne, masowe
deportacje, padajce, ale i odradzajce si dyktatury, powszechne choroby, przyspieszenie
technologiczne i informacyjne prowadzce coraz skuteczniej do ogupiania zamiast polepszania,
kult przemocy w yciu i kulturze, zwaszcza masowej, cywilizacja obrazkowa czynica z
ludzkich umysw mietnik kolorowych migawek. Mao? I czyby nieprawda? Gdzie w takim
wiecie miejsce na kaprysy, ornamenty i szczegoy? Na przestarzae skrupuy, czas do
namysu, wiersze na pojedynczy gos?
Powiadam, moe si myl. Moe konfabuluj. Ukadam klocki, co si nie skadaj w adn
logiczn ukadank. Ale nawet gdyby to wszystko byo nie tak, i niczego podobnego autorka
Do arki nawet nie pomylaa, to mnie wystarczy, e ja sobie pomylaem. Z ochoty ogldania
rzeczy z szeciu stron.
A wierszowi, sdz, ta szsta strona nie zaszkodzi.
106
PO RAZ DWUDZIESTY
SEANS
Przypadek pokazuje swoje sztuczki.
Wydobywa z rkawa kieliszek koniaku,
sadza nad nim Henryka.
Wchodz do bistro i staj jak wryty.
Henryk to nie kto inny
jak brat ma Agnieszki,
a Agnieszka to krewna
szwagra cioci Zosi.
Zgadao si, e mamy wsplnego pradziadka.
Przestrze w palcach przypadku
rozwija si i zwija,
rozszerza i kurczy.
Dopiero co jak obrus,
a ju jak chusteczka.
Zgadnij kogo spotkaam,
i to gdzie, w Kanadzie,
i to po ilu latach.
Mylaam, e nie yje,
a on w mercedesie.
W samolocie do Aten.
Na stadionie w Tokio.
Przypadek obraca w rkach kalejdoskop.
Migoc w nim miliardy kolorowych szkieek.
I raptem szkieko Jasia
brzdk o szkieko Magosi.
Wyobra sobie, w tym samym hotelu.
Twarz w twarz w windzie.
W sklepie z zabawkami.
Na skrzyowaniu Szewskiej z Jagiellosk.
Przypadek jest spowity w peleryn.
Gin w niej i odnajduj si rzeczy.
Natknem si niechccy.
Schyliam si i podniosam.
Patrz, a to ta yka
z ukradzionej zastawy.
Gdyby nie bransoletka,
nie rozpoznaabym Oli,
a na ten zegar natrafiem w Pocku.
Przypadek zaglda nam gboko w oczy.
Gowa zaczyna ciy.
107
Opadaj powieki.
Chce nam si mia i paka,
bo to nie do wiary
Z czwartej B na ten okrt
co w tym musi by.
Chce nam si woa,
jaki wiat jest may,
jak atwo go pochwyci
w otwarte ramiona.
I jeszcze chwil wypenia nas rado
rozjaniajca i zudna.
Nie ma dowodu, e Wszechwiat powsta celowo, ale nie ma te dowodu, e powsta cakiem
przypadkowo. Podobnie z yciem na Ziemi. Wiadomo, e jako si pojawio; ale jak? Wierzcy
w boskie stworzenie wiata nie maj z tym kopotu. Ale inni? Waciwoci fizyczne
Wszechwiata byy takie, e ycie mogo powsta, bo chemia i fizyka kosmosu dawaa takie
szans, ale eby powstao, musiaa zaj nieprawdopodobnie wielka ilo sprzyjajcych
okolicznoci, korzystnych pocze, a wszystko w drodze niezliczonych prb i bdw.
Ewolucja jest lepa, cho intuicja dobr naturalny podpowiada jej co robi; kreuje
najrozmaitsze formy egzystencji, wikszo sama niszczy albo porzuca, ale w kocu jako tam z
chaosu ksztatw i sposobw przetrwania wybiera najskuteczniejsze i daje im szans istnienia,
a potem wspistnienia pord innych. Czowiek jest te produktem wynikym z gry
prawdopodobiestwa, a szczcie, niekiedy wtpliwe, posiadania przeze rozumnego mzgu
zawdzicza rwnie bardzo specjalnemu zbiegowi okolicznoci: e biologiczne warunki byy na
Ziemi takie a nie inne, e ksztatowanie si tektoniczne naszej planety uprzywilejowao jedne
gatunki hominidw, a inne zlikwidowao, e nasi praprzodkowie musieli zej z drzew i zaj si
polowaniem, wic wymylili obrbk kamienia, a potem ogie, i tak dalej, i tak dalej.
Jestemy wic my roliny i my czowiek efektem finalnym bardzo zawiej gry
przypadkw i koniecznoci zarazem. Koniecznoci byy i s pochodn staych praw fizyki,
chemii i matematyki, dedydujcych o kosmicznym ruchu planet i ich ksiycw, biologicznym
cyklu narodzin i mierci. Przypadki s funkcj istnienia chaosu jako jednego z ukadw
losowych, ale zachodz te w ukadzie prawdopodobiestwa jako formie poredniej midzy
chaosem a celow organizacj. yjemy wic w nieustannej chwiejnej rwnowadze midzy
dowolnoci a regu. Wiemy, e si urodzilimy i e umrzemy, e kobiety w okresie podnoci
regularnie miesiczkuj, e w okrelonych porach czujemy gd albo senno. Ale nie wiemy,
dlaczego spord kilkunastu milionw rodaczek wybralimy akurat t na on ani dlaczego
rowerzysta akurat w momencie, kiedy przechodzilimy przez ulic, wpad koem w szyn
tramwajow, polizgn si, przewrci na nas i stuk nam ostatni par okularw.
I reguy, i przypadki dziaaj na wszystkich poziomach kosmosu, od obrotw cia niebieskich
po budow atomu. Z tym, e reguy lepiej wida w wymiarach makro: wielkich liczbach, duych
odlegociach, a przypadki zdarzaj si najczciej na poziomie mikro: rozlaem kaw, bo
potknem si o krzeso, zgubiam portmonetk, bo przez omyk woyam paszcz z dziur w
kieszeni. Na poziomie mikro elektrony w atomie biegaj cakiem chaotycznie, podobnie jak
mrwki w mrowisku. Ba, na poziomie mikro cakowitym przypadkiem jest nasze powstanie, bo
nikt nie jest w stanie przewidzie, ktry akurat plemnik wygra wycig z kolegami i dostanie si
pierwszy do wntrza jajeczka. Aczkolwiek tu wanie zaczyna dziaa najbardziej
nieprzypadkowa z regu: dziedziczenie genologiczne. Ktry to temat zostawmy, bo odlegy i
zawiy.
Tu, myl, tkwi tajemnica wewntrznych zalenoci midzy dwoma fascynacjami
Szymborskiej: kosmosem szczegu i przypadkiem rzdzcym zarwno pojawieniem si tego
szczegu, jak jego wspistnieniem z innymi szczegami. Jestem kim jestem. / Niepojty
108
109
Eksplikacja (...) to jasno sformuowana teza oraz seria przykadw, ktre dan tez ilustruj, wzbogacaj jej sens,
poszerzaj widnokrg poznania. W: Edward Balcerzan, W szkole wiata, Teksty drugie 1991, nr 4.
75
Teoria literatury posuguje si w takich przypadkach terminem mowy pozornie zalenej.
110
O przypadku, ktry bawic si ludmi przygotowywa im jednoczenie nieuchronny (tym razem straszny) los,
traktuje te omawiany wyej wiersz Terrorysta, on patrzy.
111
112
113
114
77
115
116
Nie znaczy to bynajmniej, e Szymborska stosuje jakie okrelone kategorie filozoficzne przy
pisaniu. Takie przedustawne zaoenia zazwyczaj nie prowadz do niczego dobrego w
literaturze, take w sztuce. Literatura o k a z u j e s i filozoficzna albo nie, i na tym teraz
poprzestamy. Przemylenia czysto filozoficzne przydaj si jednak przy lekturze literatury, bo
zwyczajnie pomagaj nazwa w jzyku komentarza to, co s z t u k a jzyka zaatwia jednym
sztychem intuicji.
Oto i przypadek zaimka zwrotnego si. Odkryciem swoistej siy si zaj si swego czasu
Martin Heidegger i niewykluczone, e jego pomys mgby mie zastosowanie przy lekturze
Kota w pustym mieszkaniu. Ot Heidegger twierdzi, e ludzie, yjc, dziaajc i tak dalej,
wiele rzeczy robi jakby odruchowo, sami przez si. Czsto nikt nikomu niczego nie kae ani nie
zaleca, do niczego nie zmusza, a jednak pewne czynnoci s podejmowane. Tu, powiada filozof,
rozciga si sfera panowania nieuchwytnej, ale potnej siy si. Wstaje s i rano (chocia
mona by lee), chodzi s i do pracy, wita s i z innymi ludmi, cieszy s i albo martwi s
i czym bd kim, i tak dalej. Wielkie si, wytworzone przez nawyki, obyczaje, reguy
ycia zbiorowego, wciska si w nasze ycie codziennie i w wielu sprawach, wielu dziedzinach
tego ycia decyduje jakby za nas, co mamy robi i jak. I e w ogle co mamy robi bd
myle. Ju nie My, ale To rzdzi nami, odbiera nam cz woli, pcha w okrelone miejsca i
podpowiada okrelone zachowania.
Czy takie wyjanienie sensu si ma si jakkolwiek do wiersza o kocie i jego specyficznej
formy stylistycznej? Na pewno nie bezporednio. Ale w gbszym podtekcie kto wie. Przecie
sia si dziaa take i na kota, kae mu niespokojnie przebiega, podsuchiwa kroki na
schodach, wciska si pod dywan, wdrapywa si na ciany. Najdoskonalsze jednak,
modelowe wrcz wcielenie tak wanie rozumianego si kry po samym mieszkaniu, po jego
pustce. To ono niedostrzegalnie, ale dla kota wyranie mwi, e co s i tu stao.
Co si tu nie zaczyna / w swojej zwykej porze. / Co si tu nie odbywa /jak powinno. Jeli
co w tym pustym mieszkaniu sycha oprcz cichych ap kota, jest nim gona cisza pustki,
zaprzeczenie ycia, niemy krzyk si: e wanie tak bardzo nic s i nie dzieje.
Prawd mwic, sam ju w tej chwili nie wiem, kto jest waciwym narratorem tego wiersza.
I po tym wszystkim, co pozwoliem sobie w zwizku z tym napisa, coraz bardziej jestem
przekonany, e jest nim kto potrjny albo co potrjnego, i to co czy ten kto nie jest trzema
osobnymi osobami, ale niepodzieln trjjedni. Mam na myli narratora wszechwiedzcego, kota
oraz tak, mam na myli take si. Gdyby jzyk by bardziej podatny na takie operacje,
powinienem napisa, e jest to wszechwiedzcykotsi.
Wrmy jednak do kota, bo mam wraenie, e ma nam jeszcze co do powiedzenia.
Jego reakcje, opisane przez poetk, s doskonale prawidowe. Najpierw, zaniepokojony now,
zmienion sytuacj, prbuje rutynowych kocich czynnoci, majcych zwrci na uwag:
wspinaczki na ciany, ocierania si o meble. Potem, gdy to nic nie daje (pan si nie zjawia),
rozpoczyna poszukiwania wprost: wciska si pod dywan, zaglda do szaf. Wreszcie amie zakaz
i rozrzuca papiery. Ale nic z tego. Puste mieszkanie pozostaje puste. Tej pustki nie wypenia
nawet na chwil kto, kto jednak zjawia si, by kota nakarmi. Sycha kroki tego kogo i
wida jego rk, nic wicej. Opisany jest zreszt przez zaprzeczenia: kroki to nie te i rka
take nie ta. Obraz kocowy pokazuje kota ju zrezygnowanego. Jawa nie spenia jego
oczekiwa, pan si nie zjawi. Pozostaje ostatnia ucieczka w czekanie i w sen. I oto w tym
nie/czekaniu pojawia si wizja/marzenie: pan wreszcie przychodzi, a z jego nadejciem okazja
do sodkiej zemsty. Owszem, pjdzie si sobie w jego stron. Ale bokiem, pomalutku, jakby si
wcale nie chciao.
Ju po raz ktry w poezji Szymborskiej spotykamy ten obraz umarli wracaj tylko we nie.
Albo w psennym oczekiwaniu; akurat tego poetka w wierszu o kocie jednoznacznie nie
rozstrzygna. Niektre z takich wierszy ju przywoywalimy. Sen z Soli, o polegym, co z
cieniem licia na twarzy, z muszl morsk w rce, / wyrusza do mojego snu. Pami
nareszcie, ze Stu pociech o rodzicach, ktrzy w ilu snach si tuali.
117
W Ludziach na mocie jest wiersz pod znamiennym tytuem Konszachty z umarymi. Nie
mwilimy dotd o nim. Oto pocztkowe wersy:
Przyjmuj do wiadomoci,
e tak jakby y jeszcze
brzeg pewnego jeziora
pozosta pikny jak by.
Nie mam urazy
do widoku o widok
na olnion socem zatok.
Potrafi sobie nawet wyobrazi,
e jacy nie my
siedz w tej chwili
na obalonym pniu brzozy.
79
118
82
119
Ci, co wiedzieli
o co tutaj szo,
musz ustpi miejsca tym,
co wiedz mao.
I mniej ni mao.
I wreszcie tyle co nic.
W trawie, ktra porosa
przyczyny i skutki,
musi kto sobie lee
z kosem w zbach
i gapi si na chmury.
Zbliamy si do koca naszej dwudziestodwuodcinkowej opowieci o poezji Wisawy
Szymborskiej. Nie, nie o poezji. Ona, ta niepojta istota zwana poezj, ta ni to substancja, ni
materia, ni ciao ni duch, bdzie zawsze wiksza od kadego opisu, bdzie wyazi kad szpar
krytycznej budowli i drwi z nieudolnego cieli. To nie jest adna metafora, tylko niemieszna
prawda. Wic nie myl o poezji, myl o wierszach. Pojedynczych, osobnych, cho nanizanych
na wspln ni, jak jest jedno niepodzielne ycie ich autorki.
Moe gdybym odway si wykona nieprawdopodobne zadanie, jakim byoby opisanie
sposobem wyej przedstawionym w s z y s t k i c h wierszy twrczyni Stu pociech, i tak wiele
poezji pozostaoby gdzie w ulotnym eterze. Poezja to nie jest tylko napisana sarna. To jest
te sarna pomylana, wyobraona, wyniona, wymarzona, sarna nieobjta i nieskoczona, sarna
nie tylko poety, ale i kadego z nas, czytelnikw wierszy. I ta wanie sarna ma sens tylko wtedy,
gdy jest n i e o p i s a n a.
Ponadto kady wiersz Szymborskiej buduje cay wiat od nowa. Ta obserwacja staa si ju
obiegowym sdem krytycznym i powysze zdanie prosz traktowa jako gos w chrze. Jeli od
nowa, to znaczy, e kady jest wasnym, osobnym wiatem, kosmosem. To midzy innymi
prbowaem pewnie z rnym skutkiem udowodni, zaczynajc co i koczc dwadziecia
dwa razy. Mona byo oczywicie dwadziecia trzy albo czterdzieci siedem razy. Liczba
dwadziecia dwa ma jednak pewien nadwykowy, a dla niektrych nawet magiczny sens.
Wystarczy zajrze do kadej numerologii, do Kabay, Tarota i tak dalej.
Ale wracajc do budowania kadym wierszem nowego wiata. Skoro tak, to jake
symbolicznego znaczenia nabiera i tytu dziewitego tomu Szymborskiej, i wiersz tytuowy.
Myl oczywicie o Kocu i pocztku. Wanie w tej kolejnoci, jak to zostao przez poetk
sformuowane: najpierw koniec, potem pocztek. Co si koczy, co zaczyna. Trudno nie
wybra na zakoczenie ksiki o wierszach Szymborskiej tego wanie tekstu. Bo i ta ksika,
cho si koczy, przecie nie ma i nie moe mie koca. W kadej chwili otwiera si na dalszy
cig, czy raczej na nowy pocztek.
Mylc o tym nieskoczonym zakoczeniu, szukaem jakiej formy opisu Koca i
pocztku. Jak wyrwa si z paraliujcej krytyczn rk (nie po raz pierwszy) ewidentnoci,
jasnej i czystej oczywistoci tego wiersza. Postanowiem poprzesta na garci rwnie prostych
informacji i moe nie cakiem prostych pyta zadanych wierszowi, sobie i wszystkim
czytelnikom, jeli oczywicie zechc pomczy si nad odpowiedziami.
1. Gdy koczy si Wielka Historia, zaczyna si maa. Wielka to wojna. Maa - co po
wojnie. Okazuje si wic, e prawdziwym bohaterem historii jest wojna, bo od niej wszystko
zaley, nawet to, co po niej. Koniec i pocztek odbywa si na gruzach wojny.
2. Ale (mielimy okazj wielokrotnie to stwierdzi) Szymborsk wcale wojna nie interesuje.
Nawet po drugiej wojnie, ktr przeya jako cakiem moda osoba, wic w wieku szczeglnie
121
podatnym na jej wstrzsowy wpyw, zrobia wiele, by od niej odej, zapomnie. Zamiast
analizowa wojenne straty i urazy, jak tylu jej rwienikw z Tadeuszem Rewiczem i
Tadeuszem Borowskim na czele, wybraa, jak pamitamy, nowe ycie. I y c i e, samo w
sobie, bdzie gwnym bohaterem jej prawie wszystkich wierszy. Nawet tych, w ktrych pisze o
mierci. Dlatego wojna jest kocem, a nie esencj, rodkiem.
3. Bohaterami ycia nie bd bohaterowie tamtej Wielkiej Historii, wojownicy ywi albo
polegli. Bd nimi wszyscy zwykli ludzie. Niebohaterscy, bez nazwiska, ludzie codziennoci.
Nawet Krzysztof Baczyski, rzeczywisty i symboliczny bohater wojny i literatury, pod pirem
Szymborskiej oyje jako zwyczajny pisarz w rednim wieku jedzcy zup w stowce.
4. Adam Mickiewicz pisa o takich: Po huku, po szumie, po trudzie / Wezm dziedzictwo
cisi, ciemni, mali ludzie83. Przemyle (na wasny rachunek) co to znaczy. Czy Mickiewicz
pisa to z gorycz, niechci, obrzydzeniem, wyrozumiaoci, a moe bez wartociujcych
intencji, komunikujc stan rzeczy.
5. Czy Szymborska wartociuje? Czy w Kocu i pocztku bohaterowie to ci, ktrzy wygrali
wojn, czy ci, ktrzy sprztaj po nich? A moe bohaterami s tylko ci pierwsi, a drudzy ju nie?
A moe jeszcze inaczej: nikt nie jest ani bohaterem, ani niebohaterem?
6. Czy rzeczywicie Historia przez due H zmienia si w histori przez mae h? Czy nie jest
czasem tak (nie wiem, pytam), e kiedy mija Historia (wojna) przychodzi niehistoria, czyli
zwyke, codzienne ycie, ktre z adn histori, take t przez mae h, nic nie ma wsplnego? Bo
to, co przychodzi, jest raczej Natur, ywioem niehistorycznym i ahistorycznym? Domen
praw bardziej przyrodniczych ni konwulsji cywilizacyjnych wyradzajcych si w wojny?
Argument pomocniczy: kiedy uprztnie si g r u z y (znak cywilizacji) na ich miejscu
(dokadniej: tam, gdzie tkwiy przyczyny i skutki wojny strofa ostatnia wiersza) porasta trawa,
a na niej wyleguje si kto z kosem w zbach, wgapiony w chmury. Trawakoschmury; nie
ma wtpliwoci, co tu wygrao. Na pewno nie historia.
7. Bdmy jednak lojalni wobec materii wiersza. Wylegiwanie si w trawie jest take
wyrazistym symbolem, i traktowanie go wycznie w kategoriach dosownoci zaprowadzioby
nas do gupstwa: e oto poetka proponuje rozwizanie typu ekologicznego. Skoro zrujnowalimy
sobie wojn cywilizacj (ciaa i ducha), to pozwlmy przyrodzie por wszystko traw, moe
nastpi bogi spokj. Tak dobrze nie jest. Jak powiedzielimy, trawa i w niej leenie jest
symbolem, podobnie jak s nim gruzy. Jeli za szuka w wierszu dosownoci, cho to redni
pomys w przypadku poezji odnajdziemy i taki passus, ktry mwi o odrodzeniu cywilizacji:
podparciu ciany, oszkleniu okna, osadzeniu drzwi w zawiasach. I zbudowaniu od nowa mostw
i dworcw.
8. propos: dlaczego mostw i dworcw, A nie bankw teatrw albo szk i szpitali?
9. Opisa Koniec i pocztek jako poetyck i intelektualn figur Koa ycia. Take: Koa
Fortuny (w antyku Koo Fortuny oznaczao zmienno losu, w redniowieczu jego
niezmienno, bo wszystko wraca do swoich pocztkw; fortuna koem si toczy). Ktra z
tych dwch opcji adekwatniejsza do filozofii Szymborskiej?
10. Nie zapomnie o koncepcji panta rhei! Patrz W rzece Heraklita.
11. Koniec = burzenie, pocztek = budowanie. Tak si to przedstawia w ujciu
stereotypowym, zreszt zgodnym z prawd. Ale midzy kocem a pocztkiem jest jeszcze etap
poredni porzdkowanie. W istocie ni to, ni owo, co po kocu i co przed pocztkiem. Tak
naprawd o tym jest wiersz Szymborskiej! Poszuka podobnych przykadw. Podpowiadam
jeden: wiersz autorstwa Stanisawa Baraczaka, poety wyjtkowo bliskiego Szymborskiej i w
strategii poezjowania, i problemowych intuicjach. Podobnie jak ona Baraczak pisuje tylko
pojedyncze wiersze, skonstruowane wok konkretnej anegdoty, i podobnie interesuj go
pewne paradoksy/sprzecznoci ycia. Nie przypadkiem wanie on (wesp z Clare Cavanagh)
83
122
Rzeczywisto wymaga,
eby i o tym powiedzie:
ycie toczy si dalej.
Robi to pod Kannami i pod Borodino
i na Kosowym Polu i w Guernice.
(...)
Kursuj listy
z Pearl Harbor do Hastings,
przejeda wz meblowy
pod okiem lwa z Cheronei,
a do rozkwitych sadw w pobliu Verdun
nadciga tylko front atmosferyczny.
(...)
Gdzie Hiroszima
tam znw Hiroszima
i wyrb wielu rzeczy
do codziennego uytku.
Nie bez powabw jest ten straszny wiat,
nie bez porankw,
dla ktrych warto si zbudzi.
13. Porzdkowanie i odbudowa nie s f o t o g e n i c z n e. Bo nie s efektowne, jak wojna.
Nawet wojna, gdy za dugo trwa, przestaje by fotogeniczna i kamery wyjedaj na inn
wojn. Wszystko, cay wiat, moe by albo nie musi by fotogeniczne, bo jest materiaem do
przerbki, ruchomym towarem na sprzeda. Wojn ywi si wspczesne media i wypluwaj j
jak przeut papk, ktra ju nie podnieca, ale nudzi. Przypomnie sobie sytuacje z wasnego
kraju. Z cudzych krajw (o ktrych wiemy z gazet i telewizji). Zastanowi si, kto oprcz
gazet i telewizji odnosi z wojen korzyci i wcale mu nie zaley, eby szybko si skoczyy
(cho przestaj by fotogeniczne). W Boni i Serbii byy to podobno (wiem o tym z gazet, z
telewizji) ukady interesw zwizane z handlem broni.
84
85
View with a Grain of Sand, Harcourt Brace, New JorkSan DiegoLondon 1995.
W: Atlantyda, op. cit.
123
Fotogeniczna jest tylko mier, cho wszystko, co jest kultur wizualn, tak naprawd eruje
na yciu. Sam mierci nie da si wypeni adnego ekranu duej ni przez sekund, rzadko
przez kilka minut. Najciekawsze jest wic ycie tu przed mierci, zagroone mierci, ycie
napite do ostatecznoci. Jak na wojnie. Ale wci ycie. Przeledzi ten motyw zwycistwa
ycia w poezji W. S. Nie poprzestawa na tym, co zostao wyej napisane z okazji Kota w
pustym mieszkaniu czy Tortur.
14. Jeszcze o motywie bohaterstwa (wojna) i zwykoci (sprztanie po wojnie). Zwyko to
przede wszystkim fizyczno: wleczenie belki, spychanie gruzw, targanie wozu z trupami,
szklenie okna itd. Bohaterstwo wie si jakby mniej z czyst fizycznoci, ma w sobie naddatek
intelektualny, wymaga wyborw troch bardziej duchowych. Co nie jest przecie obligatoryjne!
Mona miao przyj, e wielu autentycznych bohaterw wcale nie kierowao si adnymi
wyszymi racjami, uzasadnionymi intelektualnie, tylko odruchem fizycznym, instynktownym,
samoobronnym, Oczywicie, to moliwe, jak wewntrzn racj moraln, e t r z e b a zrobi
to wanie, co si robi.
Jak to wyglda na przykad w Gosie w sprawie pornografii? Bohaterami tej opowiastki s
intelektualici, rzecz nadzwyczaj rzadka w poezji W. S. Zwrmy uwag, e nawet wiersze
bezporednio dotyczce sztuki czy w ogle twrczoci Tomasz Mann, Wraenia z teatru,
Znieruchomienie, Dom wielkiego czowieka, Kobiety Rubensa, Mozaika bizantyjska,
take Akrobata czy Koloratura nie mwi wcale o sztuce jako fenomenie
intelektualnopoznawczym, ale o... fizycznoci ludzi sztuki, cielesnej, biologicznej stronie
tworzenia. Nawet Gos w sprawie pornografii te mwi o fizycznoci! Czysta sztuka mylenia
i tam jest mocno podszyta namacalnoci cielesn, a wrcz poprzez ni si eksponuje.
W adnej znanej mi poezji wspczesnej mowa ciaa nie jest a tak wymowna. W zwizku z
czym obrona ciaa a tak wszechobecna.
15. Przeledzi w Kocu i pocztku proces zacierania si pamici. Najpierw co JEST,
potem ci, co przy TYM byli, wspominaj jeszcze jak byo, ale ju pojawiaj si ci, ktrych to
bdzie nudzi, a wreszcie w trawie porosej na miejscu tego CZEGO bdzie lea kto, kto
nie pamita niczego. Jak si to ma do b l u pamici. Jak odwrotnie proporcjonalnie do
zmniejszania si zasobw pamici bezporedniej i blu tej pamici zwiksza si liczba tych, co
nie pamitajc daj dla siebie udziau w przywrconej normalnoci.
16. Nie tylko pami w y d a r z e ulega zacieraniu, ale pami p r z y c z y n i pami a r
g u m e n t w. Te ostatnie, wykopane spod krzaka, przearte rdz, pjd na stos odpadkw.
Potem z tego stosu bd je wygrzebywa historycy. O ile rdza, wilgo, robaki i naturalne
procesy gnilne nie pozbawi wielu z nich jakiejkolwiek wartoci poznawczej.
17. Trzeba to wreszcie gono powiedzie, tym zwaszcza, co le w trawie z kosem w
zbach: Koniec i pocztek nie wzi si z powietrza ani z czystego konceptu intelektualnego.
Bardzo precyzyjnie opisuje bardzo konkretn sytuacj: okres tu po upadku komunizmu w
Europie rodkowowschodniej. Powiedzmy jeszcze cilej: po upadku komunizmu w ojczystym
kraju autorki.
18. Cho, jak zwykle u Szymborskiej, jest to wiersz o Kocu i Pocztku w Ogle.
Uniwersalny, jak uniwersalne jest Koo ycia i Koo Fortuny, jak kady Koniec i Pocztek. Nie
ma tam adnych dat ani miejsc, poza czasem i przestrzeni byej wojny i obecnego
porzdkowania po niej. Oczywicie pewne rekwizyty ograniczaj t uniwersalno; dworcw
kolejowych nie budowano przed dziewitnastym wiekiem, bo po prostu nie byo jeszcze kolei, a
kamery wyjedajce na inn wojn s wynalazkiem naszej poowy stulecia. Jest to wic
uniwersalno w pewnych granicach, ale i w nich bardzo czytelna.
19. Ludzie s tam konkretni, podpieraj belkami ciany, grzzn w drzazgach szka itp. Ale
mwi si o nich w formie zaimka nieokrelonego kto. Od kto zaczyna si pi z
dziesiciu strof Koca i pocztku. Kto musi zrobi to czy tamto. Kto jest konkretny, ale
naley do anonimowej wieloci.
124
Niedugo potem, za dwa, moe trzy lata, napisze Szymborska jeden ze swoich wstrzsajcych
wierszy o kondycji ludzkiej w XX wieku, Jacy ludzie. J a c y ludzie to bd uchodcy z
krajw ogarnitych wojn, jakkolwiek, zewntrzn albo wewntrzn. Tysice, dziesitki i setki
tysicy j a k i c h ludzi uciekajcych skd dokd.
Zostawiaj za sob jakie swoje wszystko
obsiane pola, jakie kury, psy,
lusterka, w ktrych wanie przeglda si ogie.
Maj na plecach dzbanki i toboki,
im bardziej puste, tym z dnia na dzie cisze.86
20. Dlaczego kto lecy w trawie, ktra porosa przyczyny i skutki, ma w zbach wanie
kos? A nie dbo trawy, patyk, skrk chleba, palec? (odpowied chyba atwa, ale i pytania
bywaj rnej wagi).
21. Dlaczego, lec, g a p i s i na chmury, a nie p a t r z y? I dlaczego w ogle m u s i
lee (musi kto sobie lee, dokadnie pisze Szymborska). Tak jak w strofie wyej ci, co
wiedzieli / o co tutaj szo, / m u s z ustpi miejsca tym, / co wiedz mao [podkr. moje]?
Determinizm dziejw? Koniecznoci natury? Jeszcze co innego?
22. Co W. S. generalnie myli o tym wszystkim, o czym napisaa? Jaki ma do tego stosunek?
(Troch nawizuj do pyta z punktu 5). Wartociuje, nie wartociuje? Ma jakie ale, pretensje
do wiata, do ludzi, do ycia, do czego jeszcze? e historia tak wanie wyglda i tak si
rozgrywa? Mao, delikatnie mwic, sprawiedliwie?
Czytam ten wiersz i czytam. Czytaem go moe dwadziecia razy, moe trzydzieci sze, nie
wiem. I jedyna odpowied, jaka mi si w zwizku z tymi pytaniami nasuwa, jest taka: e W. S.
g o d z i s i z tym wszystkim. To znaczy godzi si z niesprawiedliwoci, zapominaniem, z
anonimowym, kopotliwym i cakowicie nieefektownym krztaniem si sprztaczy. Godzi si z
tym, e kto bdzie si nudzi opowieciami o historii i jej bohaterach. Godzi si te z leeniem
w trawie kogo, kogo to wszystko nie bdzie ju nic a nic obchodzio.
Ale godzi si to nie znaczy: wszystko jej jedno. Nie jest jej obojtna ani wojna, ani
zapominanie, ani trud tych, co grzzn w szlamie i popiele. Godzi si, bo inaczej nie bdzie, bo
tak jest po prostu. Szymborska, ktr tak fascynuje u r z d z e n i e w postaci wiata,
urzdzenie kosmiczne, biologiczne, filozoficzne i kade inne, ktre nieludzkie i ludzkie jest,
stara si przyjmowa do wiadomoci obserwowane przez siebie fakty i mechanizmy sterujce
tym urzdzeniem. Widzi, analizuje, wyciga wnioski. Nie obraa si na nie, e s, i e s wanie
takie (nie jest, krtko mwic, moralistk). A e uomne z punktu widzenia idealnej etyki i
prawie kadego wiatopogldu? Uomno jest te wpisana w natur, powiada poetka, take,
oczywicie, w moj wasn, Wisawy Szymborskiej.
Prosz jeszcze raz przeczyta wiersz Pod jedn gwiazdk, rozdzia trzynasty. Ten sam,
ktrego nie omieliem si opowiedzie wasnymi, uomnymi sowami.
Ale Wielka Zgoda na urzdzenie zwane wiatem nie oznacza, e od czasu do czasu nie mona
sobie pozwoli na pomniejsz z nim niezgod.
Nie, nie chodzi o pretensje, zaalenia, urazy. Na przykad nie mona mie alu do wiata o
czyj mier. Ona jest w porzdek wiata wpisana i upomina si trudno. Wic Szymborska si
nie upomina. Przyjmuje do wiadomoci, ale rezerwuje sobie malekie prawo wyboru midzy
generaln akceptacj a prywatn niezgod. Jak w Poegnaniu widoku.
Tygodnik Powszechny 1994, nr 34. Przedruk w: Widok z ziarnkiem piasku, op. cit.
125
126
127