Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
„Naczelnym naszym hasłem, głównym naszym zadaniem jest potęga Polski. Do czego
ma służyć gospodarstwo Polski? Do wzmożenia potęgi Polski. My nie jesteśmy tego
zdania, że bogactwo jest celem samym w sobie, nie jesteśmy tego przekonania, że
dobrobyt to jest najwyższy cel państwa. Jeżeli państwo zaczyna myśleć przede
wszystkim o dobrobycie, traci zdolność wojenną i siłę duchową. Nam potrzeba
dobrobytu jako narzędzia Polski”.
Roman Rybarski
Karol Kaźmierczak
ROMAN RYBARSKI
(1887-1942)
(ŻYCIE, DZIAŁALNOŚĆ I TWÓRCZOŚĆ)
O narodzie
Rybarski wydając w 1926 roku swoją sztandarowa pracę Naród jednostka i
klasa po raz pierwszy wyszedł odważnie poza tematykę gospodarczą
próbując całościowo odnieść się do spraw podstawowych dla życia
narodowego, opisać podstawowe pojęcia z nim związane i od razu
wyłuszczył sprawy istotne wpisując swoje przemyślenia w fundamenty
ideowe Obozu Narodowego. Należy podkreślić, że o ile jego postulaty z
dziedziny gospodarki czy prawno-ustrojowe z biegiem czasu były
kontestowane w samym ON, to jego poglądy na temat narodu,
państwa narodowego, relacji państwo - naród uczyniły go jednym z
głównych ideologów drugiej połowy lat dwudziestych, i dały podłoże
dla pracy teoretycznej „młodej endecji” w następnej dekadzie (m.in.
J.Giertycha czy A.Doboszyńskiego).
Oczywistym jest, że Rybarski uznał naród za najważniejsze
ludzkie zrzeszenie – najważniejszy podmiot działań politycznych i
oczywisty prymat interesu narodowego nad jednostkowym. Naród
postrzega przede wszystkim jako wspólnotę ducha. Zbiorowość ta
opiera się na wspólnej kulturze, wspólnym kanonie wartości, wspólnej
cywilizacji. Musi być pochodną samoświadomości przynależności u
składających się nań jednostek. Zdecydowanie odrzuca teorie
narodowości nieuświadomionej, wynikającej tylko z krwi i rasy, w których
tak lubowali się wtedy nasi zachodni sąsiedzi. Rybarski dopuszcza
asymilację obcych grup etnicznych, widząc w tym nawet dowód
prężności i symptom powodzenia narodu. Oczywiście ma na myśli
pełną asymilację, w której dana jednostka w pełni identyfikuje się ze
swoim nowym narodem i przejmuje jego wszystkie, zewnętrzne i
wewnętrzne atrybuty, gdy jak pisze jego [narodu-K.K.] losy są jej losami,
jego szczęście jej szczęściem. Odnosząc się konkretnie do sytuacji w II
Rzeczpospolitej Rybarski uważa za możliwą asymilację mniejszości
słowiańskich ją zamieszkujących, za możliwą lecz trudną asymilację
niektórych grup spośród mniejszości niemieckiej – jak sam wskazuje
część z nich to niegdyś zgermanizowani Polacy. Natomiast całkowicie
niemożliwą jest, wyłączając wyjątki potwierdzające regułę, asymilacja
społeczności żydowskiej. Wskazuje tu na krystalizację cywilizacji
żydowskiej, o wiele starszej przecież niż polska i jej zasadniczą
odmienność, a także wielką siłę poczucia tej odrębności u samych
Żydów, przeradzającą się w separatyzm i szowinizm. Jak pisze zwykle
nie zdają oni ostatecznego sprawdzianu szczerości asymilacji, wskazuje
tu na tzw. okoliczność negatywną – Były Niemiec, który stał się
Polakiem jest stale anty-Niemcem [...] Żyd przeciwnie jest przeważnie
filosemitą [...] Występuje w obronie praw żydowskich, zwalcza bojkot
Żydów, toruje drogę Żydom wszelkich odcieni do różnych stanowisk w
społeczeństwie polskim. Gdy jest konflikt między polskim i żydowskim
interesem, stają ci asymilanci, jak na zawołanie po stronie Żydów.
Ogólnie ocenia bardzo negatywnie działania i rolę mas żydowskich w
Polsce, które uważa za sprzeczne z polskim interesem narodowym, a
jako ekonomista szczególnie jaskrawie widzi ten konflikt na polu
gospodarczym. Według niego nie ma innego wyjścia jak stopniowa
emigracja z Polski większości przedstawicieli tego narodu.
Rybarski dzielił cechy narodowe na zewnętrzne i wewnętrzne.
Zewnętrzne czyli język, obyczaje, sposób zachowania, cechy fizyczne
itp. uznał za wtórne wobec cech wewnętrznych, które składały się na
charakter narodowy. Właśnie on stanowi o odrębności danej wspólnoty
jako coś na kształt zbiorowego ego. Rybarski tak zdefiniował cechy
składające się na charakter narodowy: bierzemy pod uwagę to, co
występuje w przeważającej ilości przypadków, ze względną stałością,
co ma dominujące znaczenie w życiu narodu. Na zarzuty negujących
istnienie odrębnego charakteru u poszczególnych narodów, którzy
przytaczali zmiany jakim one podlegały odpowiadał Charakter narodowy
podobnie jak i naród jest wytworem rozwoju historycznego. Nie ma
narodu, który by przez setki lat nie zmieniał swego charakteru.
Wchodzą tu w grę zarówno wpływy zewnętrzne, jak i wewnętrzne życia
narodu, a także i wpływ geniusza wielkich wychowawców narodu.
Niemniej jednak charakter narodu nie jest masą plastyczną, której w
każdej chwili można nadać kształt dowolny. Zmiany charakteru
narodowego następują w sposób stopniowy. Jeśli obserwujemy jakieś
bardzo szybkie przeobrażenia, to w tym przypadku nie jest to zmiana
istotna, lecz wydobycie się na powierzchnię pierwiastków charakteru
narodowego, które przez wieki drzemały w niższych pokładach życia
narodowego. Nie należy jednak traktować tę względną stałość
charakteru narodowego z fatalizmem [...] Charakter nie jest
przeznaczeniem narodu. Każdy naród tworzy swój charakter i swoje
przeznaczenie. W przypadku kolektywnej osobowości narodu działają
więc mechanizmy właściwe jednostce ludzkiej – każdy człowiek zmienia
się nie tylko fizycznie ale zmienia się też jego charakter, który przecież
obok samoświadomości stanowi podstawę jego odrębnego bytu, a
mimo to, co oczywiste, mamy do czynienia z tym samym człowiekiem.
Naród mimo zmian i tego, że istnieje w ludzkiej psychice, jest więc
realnym i odrębnym bytem.
Odnosząc się do tożsamości narodowej Rybarski podkreślał, iż
dbałość o jej odrębność, o cechy o niej stanowiące nigdy nie może być
mylona z pobłażaniem narodowym wadom i brakiem pracy nad ich
wykorzenianiem, czy swego rodzaju duchowym izolacjonizmem. Pisze:
czerpmy pełną garścią z obcych źródeł, przy tym czerpmy sami [...] Ale
przede wszystkim pamiętajmy o tym, że wszystko co otrzymujemy z
zagranicy to jest surowiec, to jest półfabrykat, który u nas dopiero
trzeba przetworzyć [...] brak krytycyzmu względem tego co przychodzi
z zagranicy, dowodzi nie tylko młodszości cywilizacyjnej ale i niższości.
W uzupełnieniu należy dodać, iż miał na myśli raczej zdobycze z
zakresu techniki czy ekonomii – niż kultury czy ustroju politycznego.
W związku z tym Rybarski postuluje konieczność ciągłego
wychowania narodu. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o szkolną
edukacje młodych pokoleń, która rzecz jasna powinna być przepojona
narodowym duchem (zaznacza jednak by nie była zanieczyszczana
prymitywną propagandą bieżących w danym momencie poczynań
rządu), ale o całość życia publicznego – np. nieetyczne działania elit
politycznych w myśl powiedzenia, że „ryba psuje się od głowy” mają
znaczną rolę w kształtowaniu postaw reszty obywateli. Podobnie
niewychowaczy może być ustrój gospodarczy, o czym szerzej we
właściwym rozdziale. W tym kontekście można zauważyć, że Rybarski,
co typowe zresztą dla innych ideologów polskiego obozu narodowego,
zdecydowanie sprzeciwia się wszelkim formom megalomanii
narodowej. Pisze: Samouwielbienie się prowadzi do niczego, chyba
tylko do kwietyzmu i bierności. Nacjonalizm polski dlatego właśnie, że
uważa naród za najwyższe dobro, musi krytycznie czuwać nad jego
rozwojem. Nacjonalizm może być i powinien być wolny od szowinizmu.
O państwie narodowym
Rybarskiego można uznać za współtwórcę teorii państwa
narodowego w myśli przedwojennej endecji. Zawsze był to jego
naczelny postulat. Zdecydowanie sprzeciwiał się całkowitemu
zrównaniu innych narodowości z narodem polskim wewnątrz II
Rzeczpospolitej. O ścieraniu się ideologii narodowej z prądami
internacjonalistycznymi pisał w gruncie rzeczy jest to walka psychologii
narodu osiadłego z psychologią przeciwników, którzy wszędzie
rozbijają swoje namioty i wszędzie chcą się czuć jak w domu.
Wskazywał, że poczucie państwowe, na którym bazował i do którego
ciągle odwoływał się obóz piłsudczykowski, to pusty frazes. Państwo
jest formalną organizacja prawną, która nie jest w stanie wiązać ze
sobą jednostek tak silną więzią jak wspólnota narodowa. Znów można
odwołać się do prostego przykładu by zobrazować tezę Rybarskiego –
wszak nikt z nas nie przywiązuje się do budynku w którym jest
zameldowany, lecz do własnej rodziny z którą w nim zamieszkuje.
Zresztą dowodów potwierdzenia swych tez nie musiał on szukać
daleko. Wystarczy spojrzeć na dzieje II Rzeczpospolitej wypełnionej
odśrodkowymi działaniami poszczególnych mniejszości mimo, że do
1926 cieszyły się one pełnią demokratycznych praw, których potem
zostały pozbawione przez zamach majowy w stopniu nie większym niż
Polacy i mimo, że nawet później mogli liczyć na różnego rodzaju
koncesje ze strony Piłsudskiego i jego obozu (np. wołyńska autonomia
Ukraińców w latach 1928-38). Rybarski konkludował: Polak nie może
być nigdy tego zdania, że żywioł obcy, który znalazł się w granicach
polskiego państwa i wciąż uważa się za obcy, ma mieć ten sam udział
w jego budowie, co i żywioł osiadły [polski-K.K.]. Oczywiście nie należy
tych postulatów interpretować zbyt skrajnie. Rzecz jasna
przedstawicielom mniejszości narodowych przysługiwać miały, o ile nie
dopuszczali się oni otwartej zdrady i aktów przemocy, fundamentalne
prawa wynikające z etyki katolickiej takie jak prawo do życia,
bezpieczeństwa, równości wobec prawa czy własności – są to prawa
jednostkowe. Natomiast według Rybarskiego mniejszości nie mogą
domagać się od państwa realizacji swoich zbiorowych aspiracji. Jeśli tak
bardzo zależy im na zachowaniu odrębności, mogą ją pielęgnować
prywatnie we własnym zakresie, i nie mogą liczyć w tym względzie na
państwo, bowiem ono powinno być z gruntu polskie to znaczy powinno
realizować przede wszystkim zbiorowe aspiracje i interesy Polaków, i
zdecydowanie zwalczać to wszystko co jest im w sferze politycznej
przeciwne, zachowując obojętność wobec tego co przeciwne nie jest.
Rybarski podsumowuje: wszystkie nasze instytucje państwowe, począwszy
od odrębnej gminy, a skończywszy na najwyższych typach życia
państwowego, wtedy będą miały prawdziwą wartość gdy będą tworem
życia narodowego, wyrazem naszych potrzeb i interesów. Nadrzędność
praw Polaków motywował w oczywisty sposób – to Polacy tworzą tu
życie państwowe od tysiąca lat i to oni przez ten czas dokonywali
często najwyższych nawet poświęceń. Mniejszości narodowe zaś są
ludnością napływową, przybyłą wcześniej lub później bywa, że efektem
obcego zaboru, i rzadko szły one ręka w rękę z gospodarzami, nieraz
idąc wbrew ich interesom. Posiadanie własnego państwa jest wg
Rybarskiego warunkiem prawidłowego i pełnego rozwoju dla każdej
wspólnoty narodowej – Narody o wyodrębnionej indywidualności, o
twórczej sile dziejowej, budują państwo mocne, wyraźnie zarysowane,
o zdecydowanym charakterze i wtedy tylko są w stanie spełnić swoją
misję dziejową, wtedy dadzą coś ludzkości. Naród zmuszony do życia w
państwie narodowości [tj. wielonarodowym-K.K.] jest uboższy o bardzo
ważny, nawet istotny element swojego życia.
Choć Rybarski w czasach swojej sejmowej działalności
odpowiadał w Klubie Narodowym za sprawy gospodarcze, często
zabierał głos w sprawach ustrojowych, szczególnie w kontekście
prawodawczej twórczości sanacji, której przy każdym swym
wystąpieniu nie szczędził krytyki. Czynił to ze stanowiska zwolennika
parlamentaryzmu, którym pozostał do końca życia. Oczywiście
zachowywał dystans wobec sytuacji w Polsce przed 1926 rokiem, gdzie
nie można było stworzyć trwałego rządu i nie raz w rozdrobnionym
Sejmie interesy klasowe czy nawet osobiste brały górę nad interesem
narodowym. Niemniej wady te nie dyskwalifikowały tego ustroju, co
najwyżej wymagał on poprawek. W tym celu należało wg Rybarskiego:
wprowadzić dość wysoki próg partyjny, co zapobiegałoby znacznemu
rozdrobnieniu parlamentu (był to zresztą stary postulat endecji przeciw
któremu występowały solidarnie wszystkie partie lewicy i centrum),
pewnego rozszerzenia kompetencji rządu aby zrównoważyć siłę Sejmu,
utrudnienia stawiania wotum nieufności, które mogłoby być stawiane
tylko całemu rządowi a nie poszczególnym ministrom. Postulował także
redukcję liczebności obu izb parlamentu o około połowę i utworzenie
Trybunału Konstytucyjnego. Były to pojedyncze postulaty, bo też
Rybarski nie formułował zwartych projektów ustrojowych. Tłumaczył to
następująco: kierunek narodowy zasadniczo nie uznaje dogmatów
ustrojowych. Uważa za dobry każdy ustrój, który daje pełny wyraz
dziejowej twórczości narodu, jego potędze duchowej i materialnej.
Forma państwa byłaby więc kwestią wtórną, bo pierwszorzędną kwestią
jest wartość materiału ludzkiego i jego etos. Naród niewyrobiony
politycznie, pełen egoistów i warchołów nie będzie dobrze
funkcjonował w jakimkolwiek ustroju. Rybarski nie pozostaje jednak
konsekwentny w tych twierdzeniach, kilka zdań dalej dodaje
Niepodobna jednak oddzielić formy od treści, narzędzie, którym się
posługujemy, ze swej strony urabia zbiorową psychikę, odziaływa na
cele, które się chce przy jego pomocy osiągnąć. Ma to związek z
krytyką jakiej Rybarski poddawał systemy totalitarne czy autorytarne.
Wskazywał tu na trzy zasadnicze problemy. Po pierwsze nawet gdy do
władzy dochodzi jakaś grupa ideowa, ożywiona pragnieniem dobra
narodu, z biegiem czasu podlega ona demoralizacji, co Rybarski uważa
za proces naturalny. Nawet jednak gdy grupa rządząca składa się ze
szczególnie mocnych charakterów, zmiana następuje gdy do głosu
dochodzi nowe pokolenie ich następców, wychowanych w „puchu
władzy”, nie muszących brać udziału w ciężkiej walce o swe
przekonania będącej udziałem ich poprzedników i nie znających
realiów życia mas. Prędzej czy później systemy dyktatorskie, według
Rybarskiego, generują powstanie kliki, która nie będąc zagrożona w
swej władzy, używa jej tylko i wyłącznie do utrzymania swej
materialnej pozycji. Dyktatury same nie mogą się uzdrowić, ponieważ
same się uzupełniają i czynią to wedle zasady „mierny ale wierny”. Nie
istnieje więc krążenie elit. Drugim zarzutem wobec systemów
nieparlamentarnych było odparowanie argumentu podnoszonego przez
ich zwolenników. Otóż w warunkach rozbuchanych walk partyjnych,
ciągłych przesileń, paraliżu władzy i towarzyszącego im a
wymagającego nadzwyczajnych środków kryzysu gospodarczego, wizja
stabilizacji i silnego rządu zdolnego do długofalowej polityki była
pociągająca w Polsce i wielu innych krajach. Rybarski twierdził, że jest
to błędna teza – w systemach dyktatorskich dyskusja, konflikty
wewnętrzne nie znikają, werbalne argumenty na parlamentarnej
trybunie są zastępowane przez więzienną celę lub plutony
egzekucyjne. Walki partyjne są zastępowane przez walki frakcji i koterii
wewnątrz rządzącej grupy. Wskazuje, iż nie ustrzegły się tego
najbardziej totalitarne i wydawałoby się zunifikowane reżimy czego
przykładem mogą być tarcia wewnątrz NSDAP zakończone „nocą
długich noży” w 1934 roku, czy też czystki nieustannie uskuteczniane
w partii bolszewickiej przez Stalina. Rybarski uważał również, że
omnipotencja państwa demoralizuje naród. W sytuacji gdy
podejmowanie decyzji jest monopolem nielicznej grupy, gdy niejako
ona myśli za naród, ten ze społeczeństwa powoli zmienia się w szarą i
bezwolną masę poddanych. W sytuacji gdyby nagle zabrakło grupy
rządzącej, taki naród skazany jest na anarchię i interwencję obcych.
Zresztą proces pogrążania się narodu w bierności obserwował on w
warunkach Polski międzywojennej – podstawą życia jest poczucie
odpowiedzialności za losy społeczeństwa, do którego się należy, jest
świadomość ofiar które trzeba ponieść dla jej dobra [...] Państwo dla
bardzo wielu ludzi nie jest instytucją, której są oni współtwórcami,
mniej lub więcej czynnymi uczestnikami, lecz jakąś zewnętrzną,
wszechwładną, opiekuńczą potęgą. Oczywiście, znów należy
podkreślić, że Rybarski nie popada w doktrynerstwo. Przyznaje, iż w
sytuacjach wyjątkowych – potrzeby mobilizacji wobec zagrożenia
zewnętrznego, groźby anarchii i rewolucji – rządy autorytarne mogą
być dla kraju pożyteczne. Jest to jednak tylko forma przejściowa, a nie
stała.
W ogóle Rybarski uważał państwo za silne i pożyteczne wtedy,
gdy nie wykraja ono sobie zbyt szerokich kompetencji. Wierzył w naród
i jego oddolną inicjatywę, dlatego postulował szerokie uprawnienia
samorządu. Uważał, iż Polacy daleko lepiej załatwią niektóre własne
sprawy niż armia urzędników tonąca w stertach papieru; zawsze
podkreślał, że naród żyje i działa również poza państwem, co stało się,
również pod wpływem historiozoficznych rozważań prof. Konecznego,
ważnym elementem idei polskiego obozu narodowego.
O gospodarce
Generalnym zarzutem ze strony „młodych” kierowanym w
kierunku Rybarskiego był zarzut liberalizmu. Co prawda był on
zdecydowanym zwolennikiem wolnego rynku i inicjatywy prywatnej,
ale nawet w sferze rozważań poświęconych gospodarce, jako
ekonomista nigdy nie uległ materialistycznemu doktrynerstwu; pisał:
Naczelnym naszym hasłem, głównym naszym zadaniem jest potęga
Polski. Do czego ma służyć gospodarstwo Polski? Do wzmożenia potęgi
Polski. My nie jesteśmy tego zdania, że bogactwo jest celem samym w
sobie, nie jesteśmy tego przekonania, że dobrobyt to jest najwyższy
cel państwa. Jeżeli państwo zaczyna myśleć przede wszystkim o
dobrobycie, traci zdolność wojenną i siłę duchową. Nam potrzeba
dobrobytu jako narzędzia Polski. Zaznaczał Stawiamy wyżej wspólność
narodową nad prawem jednostki [...] Naród wymaga od swoi członków, w
razie potrzeby, ofiar z życia i mienia. Jeżeli jednak zostawienie wolności
gospodarczej wzmacnia siłę całego gospodarstwa narodowego, jeżeli
uważa się, na podstawie doświadczeń własnych i cudzych, że
upaństwowienie gospodarstwa [...] nie ugruntuje potęgi gospodarczej,
należy odrzucić ten system właśnie w imię interesów narodu, a nie
praw jednostki.
Broniąc gospodarki wolnorynkowej Rybarski trzymał się taktyki
wykazywania, że chociaż nie jest ona systemem doskonałym to nic
lepszego jeszcze nie wynaleziono. Punktował wszystkie wady
gospodarki planowej, etatystycznej, czy chociażby interwencjonizmu
państwowego. Zadania państwa w gospodarce generalnie ograniczał
do pilnowania bilansu płatniczego i handlowego, dbaniu o równowagę
społeczną (łagodzenie napięć klasowych), rozwoju powiązań różnych
działów produkcji, ewentualnie gwarantowaniu ulg podatkowych, czy
taniego kredytu, przy czym ogólnodostępnego dla wszystkich
przedsiębiorców. Zadaniem państwa jest wskazywać ogólne ramy
rozwoju, jego kierunek, a nie wyręczać poszczególnych gospodarstw w
ich gospodarczej działalności. Ostro krytykował uleganie przez jemu
współczesnych utopii gospodarki planowej. Podkreślał, iż niemożliwym
jest objęcie przez jeden kierowniczy ośrodek kierowania całym rynkiem
kraju. Twierdził, że gospodarki nie można porównać do maszyny, gdzie
działanie jednego trybiku na drugi ma logiczne i w pełni przewidywalne
konsekwencje. Wprost przeciwnie jest wiele naturalnych czynników,
których oddziaływanie trudno przewidzieć, nader nieprzewidywalny i w
istocie niewymierny jest najważniejszy element – działania
poszczególnych ludzi, ich możliwości i wymagania będące głównie
wynikiem ich właściwości psychicznych.
Rybarski sprzeciwiał się również etatyzmowi czyli prowadzeniu
przez państwo działalności gospodarczej obok właścicieli prywatnych.
Mniemał, iż zakłady państwowe są zawsze w dłuższym lub krótszym
okresie czasu nierentowne. Działa tu według Rybarskiego podstawowy
mechanizm psychologiczny – prywatny przedsiębiorca pracuje na
swoim, urzędnik na cudzym. Po za tym urzędnik rzadko ma
odpowiednie przygotowanie teoretyczne, a jeszcze rzadziej praktyczne.
Często na dane stanowiskom trafia wbrew własnej woli, lub traktuje je
jedynie jako szczebel do dalszej kariery. Zresztą zakłady państwowe
są, koniec końców, kierowane przez polityków, a ci aby zbijać kapitał
wyborczy polityczny, gotowi są na każde ustępstwa wobec mas
robotniczych nawet kosztem opłacalności produkcji. Skoro więc są one
deficytowe, to są utrzymywane przez dotacje z budżetu, które to
pieniądze są wyciągane z kieszeni prywatnych przedsiębiorców
poprzez zwiększone podatki. De facto więc etatyzm nie sprzyja
rozwojowi kraju, jego kapitalizacji, wprost przeciwnie firmy państwowe
przejadają a nie generują kapitał. W tym kontekście i sytuacji II
Rzeczpospolitej oznaczało to, że etatyzm nie może być alternatywą dla
obecności kapitału zagranicznego w kraju – Rybarski komentował –
Najlepszą drogą wyzwolenia się od obcego kapitału jest sprzyjać
powstawaniu kapitałów rodzimych [...] Rządom międzynarodowego
kapitału sprzyja właśnie system gospodarczy, w którym państwo
zabrnęło daleko w gospodarkę planową. Bo wtedy potrzebuje kredytu,
jest w ciągłych trudnościach finansowych i musi kapitałowi
zagranicznemu dawać duże koncesje gospodarcze a nawet i polityczne.
Rybarski pozostawał sceptyczny nawet wobec interwencjonizmu
państwowego. Uważał, że system różnego rodzaju ulg, dopłat i
zapomóg zbyt często pomaga znajomym znajomych odpowiednio
postawionych w układzie politycznym osób, a nie najprężniejszym i
najbardziej pożytecznym dla całej gospodarki przedsiębiorcom. Jednak
wolnorynkowa „ortodoksja” Rybarskiego nie była zupełna. Uważał za
pożyteczną własność państwową w strategicznych działach takich jak
przemysł zbrojeniowy. Podobnie państwo powinno udzielać się na
terenach pozbawianych jakiejkolwiek infrastruktury gdzie nie jest
możliwe samoczynne ożywienie czy wręcz budowa nowoczesnych
stosunków gospodarczych (a nie trudno było takie zacofane tereny w
ówczesnej Polsce znaleźć np. Polesie). Dopuszczał również sezonowe
roboty interwencyjne w celu rozładowania szczególnie wysokiego w
danym regionie bezrobocia.
***
Przemyślenia Rybarskiego na temat narodu i państwa zasadniczo
wpisują się w pewien kanon myśli endeckiej. Jego leseferystyczne
poglądy na sprawy ekonomii i gospodarki w latach trzydziestych z
pewnością nie były dla polskiego obozu narodowego reprezentatywne,
bo mimo deklarowanego przez profesora Rybarskiego sprzeciwu wobec
doktrynerstwa, nie przystawały do okresu „Wielkiego Kryzysu”,
narastania totalitaryzmów, wyścigu zbrojeń i klimatu wojennego.
Dopiero dziś mogą liczyć na oddźwięk w szeregach narodowców i
faktycznie w niektórych kręgach taki oddźwięk znajdują.
"Prof. Roman Rybarski był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli ruchu
narodowego, którego spostrzeżenia do dziś zachwycają przenikliwością".
Roman Rybarski był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli ruchu narodowego,
którego spostrzeżenia do dziś zachwycają przenikliwością. Rola jaką pełnił w
przedwojennym ruchu narodowym była ogromna. Wystarczy wspomień o tym, że w
latach 1928-1935 pełnił funkcję prezesa Klubu Narodowego w Sejmie RP, a w latach
1926-1932 był twórcą programu gospodarczego Związku Ludowo-Narodowego, zaś
po jego rozwiązaniu Stronnictwa Narodowego.
Aż dziwne, że tak zasłużona osoba jest postacią w dużym stopniu zapomnianą i to
nawet w kręgach narodowców. Dlatego warto choć trochę przybliżyć jego poglądy. Ze
względu na olbrzymią wszechstronność działalności polityczno-naukowej Romana
Rybarskiego ciężko streścić cały jego dorobek w zwięzłym artykule. Dlatego
poprzestanę na przedstawieniu rysu jego myśli ekonomicznej. Zaznajomienie się z
nią jest obowiązkiem każdego narodowca, zarówno ze względu na szacunek jaki
okazujemy historii ruchu narodowego jak i aktualność jego poglądów w kontekście
obecnych problemów ekonomicznych Polski.
ANTYSOCJALIZM
Państwo biorąc odpowiedzialność, której nie może sprostać powoli traci swój
autorytet i popada w anarchię. Poziom moralny szerokich warstw społecznych obniża
się, gdyż "niemoralnym jest ten, który żyje na koszt ogółu", a "państwo dla bardzo
wielu ludzi, nie jest instytucją, której oni są współtwórcami, mniej lub więcej
czynnymi uczestnikami, lecz jakąś zewnętrzną siłą, wszechwładną potęgą".
Następnym argumentem przeciwko etatyzmowi jest jego wpływ na nieoptymalną
alokację (czyli wykorzystanie) zasobów. W przypadku wspierania któregoś z sektorów
gospodarki, co prawda przyczyniamy się do jego szybszego rozwoju, ale kosztem
odebrania dochodów należnych dla pozostałej części społeczeństwa. Dochodów ludzi,
którzy gospodarując w takich samych warunkach potrafili mimo wszystko sobie
poradzić. Jest to nic innego jak promocja słabości i nieudacznictwa! W dodatku
prowadzi to do wytworzenia nadmiaru produktów mniej potrzebnych niż inne. Czyli
takich, które w naturalnych warunkach nie znajdują nabywców.
Nieuczciwe przywileje dla niektórych przedsiębiorstw prowadzą do patologii, w której
ludzie pracowici i zarazem zdolni mogą wybierać wyłącznie pomiędzy biedą a
działalnością przestępczą. Poprzez ingerencję państwa w gospodarkę tworzą się
uprzywilejowane grupy, z którymi państwo dzieli się częścią uprawnień
gospodarczych kosztem normalnego funkcjonowania własności prywatnej.
Grupami tymi zazwyczaj są związki zawodowe. Kiedy władza ulega presji społecznej
wywieranej przez związki zawodowe, głoszące poglądy sprzeczne z interesem
narodowym, przestaje być władzą. Nie możemy już mówić o systemie
demokratycznym, ale wytwarza się swoisty rodzaj oligarchii. Oligarchii, w której rządy
sprawuje warstawa osób niezbyt zamożnych, niezdolnych do konkurencji na równych
warunkach, ale będącej warstwą dobrze zorganizowaną i nie wahającą się
przypomieć o kolejne przywileje.
W końcu ingerencja państwa pociąga za soba konieczność rozrostu aparatu
biurokratycznego. Ktoś musi przecież zająć się wprowadzaniem w życie sterty
drobiazgowych, często głupich i niepotrzebnych przepisów. Powoduje to
powiększanie się grupy osób nieuczesniczących w wytwarzaniu Produktu Krajowego
Brutto, ale jednocześnie żyjących na koszt ogółu. I to żyjących lepiej niż przeciętny
obywatel państwa.
Wbrew pozorom wcale nie wpływa to na lepszą obsługę obywateli przez instytucje
państwowe. Ludzie tracą coraz więcej czasu i energii w urzędach. Energii, ktorą
mogliby dużo lepiej spożytkować wedle własnego uznania w pracy, dla rodziny albo
dla siebie. Coraz więcej decyzji zależy od humorów urzędników. Oczywiście łatwo
można "poprawić im nastrój", ale do tego zdolni są wyłącznie ludzie nieuczciwi. "W
cieniu ścisłej opieki i nadzoru państwa wyrastają grzyby nepotyzmu i korupcji".
Idąc dalej to interwencjonizm paradoksalnie "wymaga różnych czynności ze strony
przedsiębiorstw, często bezużytecznych, że większe z nich muszą dla stosunków z
państwem utrzymywać osobny personel, w ten sposób powiększa się ilość pracy nie
produkcyjnej". Krótko mówiąc musimy płacić dwa razy za to, że ktoś utrudnia nam
życie. Kompletny nonsens. Czemu taki system może służyć?! Nie czemu. Ale komu?
Klasie sprawującej władzę, która może zatrudnić wystarczającą ilość ludzi (czyt.
swoich ludzi), a dzięki szerokim uprawinieniom władzy państwowej okazji do
przyjmowania łapówek nie brakuje. Z kolei skomplikowane przepisy ułatwiają ukrycie
procederu. Etatyzm jest tu używany typowo instrumentalnie jako narzędzie
wspierania lojalnych i prześladowania nieposłusznych.
Roman Rybarski nie był jednak dogmatykiem i dopuszczał w jednej dziedzinie
zarówno własność państwową jak i ingerencję państwa. Tą dziedziną był przemysł
zbrojeniowy, którego specyfika i znaczenie strategiczne dla państwa usprawiedliwiają
uzależnienie go od władz państwa.
Osobiście, choć podobnie jak Roman Rybarski jestem zwolennikiem wolnego rynku,
to wskazałbym jeszcze trzy powody, kiedy interwencja państwa w ograniczonym
stopniu byłaby dopuszczalna. Pierwszym powodem mogą być skutki zewnętrzne jakie
pociąga za sobą dana działalność gospodarcza i to zarówno te pozytywne (np.
ochrona środowiska) jak i te negatywne (np. zakłócenia spokoju mieszkańców).
Drugim uzasadnionym powodem może być wpływ danej dziedziny gospodarki na
politykę zagraniczną, co uzasadnia wspieranie strategicznych sektorów, które
pozwalają przetrwać narodowi w sytuacjach nałożenia embarga lub stanu wojny tj.
energetyka, gazownictwo oraz rolnictwo. Ostatnią sytuacją, kiedy dopuściłbym
intrwencję państwa są niektóre inwestycje, które po wielokroć zwróciłyby się w
przyszłości.
UPOWSZECHNIENIE WŁASNOŚCI
Ważną kwestią wśród poglądów ekonomicznych Romana Rybarskiego odgrywał
również jego stosunek do własności prywatnej i państwowej. Roman Rybarski w
swoich pracach zdecydowanie stawał po stronie własności prywatnej. Nie można
jednak wyciągać błędnych wniosków jakoby poparcie dla własności prywatnej
równało się poparciu dla wszelkich form prywatyzacji.
Rybarski chciał, by Polska była normalnym krajem gospodarczo rozwiniętym,
dysponującym wszystkimi gałęziami życia gospodarczego, łacznie z wielkim i
zmechanizowanym przemysłem, niezbędnym w okresie dwudziestolecia
międzywojennego chociażby ze wzgledu na przeludnienie wsi i perspektywy
demograficznego rozwoju Polski. Wizja ta przeciwstawiała się statycznemu
programowi gospodarczemu"młodych" oscylujacemu wokół "Gospodarki narodowej"
Adama Doboszyńskiego i opowiadajacemu się za drobną i średnią wytwórczością jako
trzonem gospodarki, za zniwelowaniem nierówności materialnych i stworzeniem
nowego ustroju, nawracającego do prostszych form gospodarowania, stanowiącego
nową strukturę - ani kapitalistyczną, ani socjalistyczną.
Trzeba tu zaznaczyć, że Roman Rybarski domagał się własności prywatnej we
wszystkich dziedzinach gospodarki, również tych uważanych obecnie za posiadające
znaczenie strategiczne, co może nie podobać się wielu osobom, również z grona
obozu narodowego, które uważają, iż aby państwo było suwerenne musi być
niezależne energetycznie, żywnościowo itd. itd., a do tego niezbędne jest posiadanie
przez skarb państwa kontrolnego pakietu akcji w strategicznych przedsiębiorstwach.
Pozwolę nie zgodzić się z tą tezą, a to ze względu, że o ile doceniam w pewnym
stopniu potrzebę samowystarczarności, choć oczywiście bez doprowadzania do
autarkii, to nie uważam, aby posiadanie strategicznych przedsiębiorstw przez skarb
państwa było jedynym możliwym rozwiązaniem w tej materii. Ludzie którzy tak
uważają, zapominają że państwo ma możliwość zapewnienia samowystarczarności w
określonych dziedzinach poprzez pomoc dla niektórych strategicznych
przedsiębiorstw w postaci ulg podatkowych oraz dotacji, a w przypadku kiedy te
metody okażą się nieskuteczne można zawsze ograniczyć swobodę w dysponowaniu
majątkiem przez właściciela, czyli czasowo ograniczyć, ale nie pozbawić go tzw.
prawa własności. Jest to szczególnie możliwe, kiedy mamy do czynienia z kapitałem
polskim, ponieważ nie wikłamy się wtedy w uzależnienie od obcych krajów, a
ewentualna interwencja w sferę jego działalności nie pociąga za sobą reperkusji w
polityce zagranicznej.
Rozważając kwestie własności należy również pamiętać o ludzkiej naturze. Człowiek z
natury rzeczy bardziej dba o swoją własność niż o własność państwową, która choć
boli nas to jako narodowców, ale od zawsze jest traktowana jako własność niczyja.
Nawet wyznaczony przez organy państwowe do zarządzania przedsiębiorstwem
urzędnik w zdecydowanej większości przypadków również traktuje ją jak własność
niczyją. Przeciwnie własność prywatna. Człowiek to co jest jego, to z czego osiąga
korzyść zazwyczaj szanuje i dba o jej rozwój.
Przedsiębiorstwa państwowe są zazwyczaj nieefektywne i deficytowe. "Gospodarstwo
publiczne ma zasadniczo wyższe koszty produkcji, aniżeli prywatna gospodarka." Nic
nie skłania urzędników do efektywności. Wręcz przeciwnie. Ponieważ mianowani są
oni przez polityków i to im zawdzięczają swój byt, dlatego ich działania
podporządkowane są zdobyciem sobie sympatii władz i realizacji celów politycznych.
Konsument jest dla nich zazwyczaj pojęciem iluzorystycznym, którego nie biorą pod
uwagę przy swoich analizach. Nie ma on dla nich większego znaczenia.
rzepływ informacji w przedsięiorstwach państwowych jest (m.in. z powodu ich
nieekonomicznego rozrostu) na tyle wolny, iż powoduje ograniczenie zdolności
przystosowywania się do zmiennych warunków. Nie są one zdolne do opanowywania
nowych rynków, gdyż zazwyczaj ktoś inny jako pierwszy zajmuje nową niszę. Koszty
wejścia na rynek w momencie wkraczania tam przedsiębiorstw państwowych są już
zazwyczaj na tyle wysokie, że przestaje to być ekonomiczne. "Wielki handel np.
eksportowy, wymaga dużej swobody ruchów, szybkiej decyzji, śmiałości i ryzyka, do
którego nie jest zdolne upaństwowione gospodarstwo."
W przypadku, kiedy decydujemy się na oparcie gospodarki o sektor państwowych
musimy uświadomić sobie, że wskutek tego konsument nie będzie miał dostępu do
tanich produktów lub miejsce polskich producentów zajmie kapitał zagraniczny. W
obu przypadkach powoduje to pauperyzację (ubożenie) społeczeństwa.
WALKA Z DEFICYTEM
Roman Rybarski nie pozostawał obojętny wobec masowego zadłużania się państw.
Zdecydowanie sprzeciwał się wszelkim próbom poprawy sytuacji gospodarczej przez
zaciąganie kredytów. Szczególnego znaczenia temu zagadnieniu nadają czasy, w
których żył Roman Rybarski jak i obecny deficyt budżetowy Polski.
Przypomnijmy, że żył w okresie dwudziestolecia międzywojennego. W tym to czasie
Wielkiego Kryzysu popularną metodą na wychodzenie z zapaści gospodarczej była
zaproponowana przez Keynessa stymulacja popytu przez państwo. Odbywała się ona
poprzez zwiększenie wydatków budżetowych przy jednoczesnym obniżeniu
podatków. Do tego niezbędna była zwiększona podaż pieniądza (ilości pieniądza w
obiegu).
Nie da się ukryć, że zwiększony popyt na towary spowodował zwiększenie
konsumpcji, a w rezultacie również i zwiększenie produkcji oraz wyjście z zapaści
gospodarczej. Metoda ta jednak jest skuteczna jedynie do momentu, kiedy
zwiększony popyt spowodowany zwiększoną podażą pieniądza nie ma wpływu na
poziom cen. Do chwili, w której działa efekt tzw ."iluzji cen". Od momentu ustalenia
się cen zgodnie z prawem popytu i podaży sytuacja wraca do punktu wyjścia.
Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, kiedy państwo ponownie się zadłuża jak czyniło to
wiekszość państw. Powoduje to jednak ciągły wzrost poziomu cen i zadłużenia skarbu
państwa.
Ogólnie rzecz biorąc taka polityka nie prowadzi do długookresowego wzrostu
poziomu zamożności społeczeństwa, a jedynie zmniejsza różnicę pomiędzy stopą
życia społeczeństwa w okresach rozkwitu i kryzysu gospodarczego. Nie było to nawet
takie złe, gdyby nie fakt że średni poziom zamożności społeczeństwa ulega
obniżeniu. Wynika to zarówno z negatywnych skutków interwencjonizmu (które
opisałem w poprzednich akapitach), braku stabilności polityki gospodarczej państwa
jak i konieczności spłacania zaciągniętych kredytów wraz z odsetkami często
przekraczającymi wartość zaciągniętych pożyczek.
Roman Rybarski dostrzegał też wymiar etyczny takiego postępowania. Postępowania,
które wynika z egoizmu jednego pokolenia. Postępowania, które nie uwzględnia
interesów następnych pokoleń. Można porównać to wręcz do okradania jednego
pokolenia przez drugie. Jednego pokolenia, które woli życ ponad stan, konsumować
więcej dóbr niż samo wypracowało kosztem następnego pokolenia, które będzie
zmuszone spłacać wraz z odsetkami nieswoje długi.
Ciężko o lepszy przyklad sprzeczności z uznawaną przez nas definicją narodu jako
wspólnoty przeszłych, teraźniejszych i przyszłych pokoleń. Dlatego też jednym z
podstawowych zadań każdego rządu narodowego powinno być możliwie jak
najszybsze zbilansowanie dochodów budżetowych.
PODSUMOWANIE
ADAM ŁĄCKI
Za: http://www.endecja.pl/historia/artykul/2
KRYTYKA DYKTATURY
KRYTYKA LIBERALIZMU
Dla Rybarskiego prawa jednostki nie są ostatecznym celem do którego należy dążyć
za wszelką cenę. Zakres swobód obywatelskich może się zmieniać w zależności od
sytuacji. Prawa jednostki "nie mogą być czymś nienaruszalnym i niezbywalnym".
Roman Rybarski zauważył też powiązanie praw jednostki i peronalizmu katolickiego:
"Religia Rzymskokatolicka podniosła wysoko wartość i znaczenie godności człowieka.
Nie pozwoliłą go traktować jako narzędzie kolektywnych celów".
Proces totalizacji społeczeństwa przyrównuje Rybarski do procesu wyobcowania i
zaniku więzi, które mają wyraz także w liberalizmie, a gdzie totalizm i liberalizm
stanowią dwie strony tego samego medalu: "A więc państwo policyjne prowadzi do
atomizacji społeczeństwa, czyli do tego samego, co jest punktem wyjścia liberalizmu,
jako kierunku społeczno-politycznego. Zostaje na widowni dziejów narodu z jednej
strony wszechwładny aparat rządzący, a z drugiej ogromna masa jednostek,
nieujętych w żadne własnym żyjące życiem organizacje, a tylko w karby
zewnętrznego przymusu (...) Liberalizm jest naturalnym dziedzicem państwa
policyjnego. Ideologia liberalizmu, który swój najwybitniejszy wyraz znalazł w
deklaracjach praw człowieka, jest dzisiaj w ruinie. Nikt dzisiaj nie usiłuje budować
ustroju państw na pojęciu niewzruszalnych praw jednostki. Upadł parlamentarny
ustrój w wielu krajach, zwłaszcza w tych, do których przybył z zewnątrz a nie był
produktem ich rodzimego ustroju".
Roman Rybarski nigdy nie był dogmatykiem, zawsze apelował o samodzielną
twórczość społ-polit., nie wykluczając nawet form parlamentarnych, które jednak
muszą wynikać z natury i tradycji narodu. Sprowadza on państwo do roli swoistego
mentora, z szeroko rozwiniętą szkołą aktywności społ-polit. Państwo ma za zadanie
zapewnić stałość instytucji oraz poczucia prawnego z świętym prawem własności na
czele.
"Kierunek narodowy zasadniczo nie uznaje dogmatów ustrojowych. Uważa za dobry
każdy ustrój, który daje pełny wyraz dziejowej twórczości narodu, jego potędze
duchowej i materialnej. Forma państwa jest dla narodu narzędziem, służącym do
urzeczywistnienia jego historycznych przeznaczeń. Cel jest zawsze ten sam,
narzędzia można zmieniać".
Możemy zatem stwierdzić, że Roman Rybarski postrzega państwo jako formę rozwoju
narodu, w której będzie się on najlepiej rozwijał, świadomy swego dziedzictwa,
wypełniając swe obowiązki, przy zabezpieczonych prawach, realizując zarówno logos,
jak i etos. Prawo to nie tylko czynnik przymusu.
"Przymus jest jednym ze składowych pierwiastków pojęcia prawa, ale nie jest jego
istotą. Prawo to normy ogólne, których przekroczenie pociąga za sobą sankcje
przymusowe. A tem samym prawo jest ograniczeniem dowolności i przypadkowości."
Te definicje prawa i przymusu wskazują na pewność zarówno instytucji państwa, jak i
pozycji jednostki w państwie. Dla zobrazowania przedstawmy tu przykład użyty przez
Rybarskiego. "Gdyby w jakimś kraju przyjęto konstytucję tej treści: jednostka lub
grupa rządząca ma pełną swobodę rozstrzygania o wszystkim w każdym
poszczególnym wypadku według swobodnego uznania, to nie moglibyśmy tego
nazwać 'konstytucją' we właściwym wyrazu znaczeniu".
Zwracając uwagę na zagrożenia ze strony ustrojów totalitarnych (monopolicznych)
Roman Rybarski wskazywał też wady demokracji liberalnej. Demokracja, podobnie
jak religia katolicka, była użyteczna do budowy świadomości narodowej. Lecz
demokracja liberalna jako ustrój polityczny zazwyczaj okazywała się mało
skutecznym gwarantem pokoju społecznego wewnątrz narodu, a sytuacja
międzynarodowa nie pozostawiała żadnych złudzeń, że w liberalno-demokratycznym
świecie ustaną konflikty pomiędzy poszczególnymi państwami.
"Epoka demokracji nie oznacza zaniku narodowych odrębności i narodowych
antagonizmów. Raczej wzmaga i zaostrza te pierwiastki. I ten proces, jak wiemy z
różnych przykładów, jeszcze się nie zakończył. (...) Wreszcie okazał się straszliwym
złudzeniem pogląd, że demokracja prowadzi do zbliżenia narodów, do ich zbratania,
do powszechnego pokoju".
Roman Rybarski zwraca uwagę na to, że demokratyzacja odzwierciedla się również w
demokratyzacji wojen, gdzie nie walczą już ze sobą armie, ale całe narody. Powołuje
się też na Romiera: "Demokracje przygotowują się źle do wojny, ale prowadzą wojnę
straszliwie".
Zarówno ocena czynników wewnętrznych i zagadnień związanych z bezpieczeństwem
zewnętrzym doprowadziła Romana Rybarskiego do wniosków o potrzebie
ograniczenia wolności poszczególnych jednostek na rzecz narodu, którego głównymi
celami są przetrwanie i rozwój, ponieważ - "Istotą społeczeństwa nie jest wolność lecz
ograniczenie indywidualnej wolności".
Według Romana Rybarskiego naród nie stanowi kontraktu pomiędzy jednostkami lecz
jest "solidarnością wyłączną i organiczną, przez to bardzo silną". Gdzie indziej pisze:
"Nie ma zorganizowanego społeczeństwa bez hierarchii, a absolutna równość
wszystkiego i wszystkich jest fikcją, która może była rzeczywistością w epoce
jaskiniowej, lub w okresie rozwoju, niezbyt od tej epoki odległym".
Taka konstrukcja myślowa wskazuje nie tyle na refleksję narodową, lecz jest
elementem wspólnym ze zdobyczami konserwatyzmu powstałymi na skutek Wielkiej
Rewolucji Francuskiej.
ROLA RELIGII
ADAM ŁĄCKI
Za: http://www.endecja.pl/historia/artykul/2