Vous êtes sur la page 1sur 187

Maria Valtorta

POEMAT BOGA-CZOWIEKA
KSIGA I
PRZYGOTOWANIE

SPIS TRECI
PROLOG ......................................................................................................................................................... 3
1. MARYJA MOE BY NAZWANA DRUGORODN [CRK] OJCA ............................................ 4
2. JOACHIM I ANNA SKADAJ LUB PANU ........................................................................................ 5
3. ANNA MODLI SI W WITYNI I ZOSTAJE WYSUCHANA ......................................................... 8
4. JOACHIM POLUBI MDRO BO, ZAWART W SERCU SPRAWIEDLIWEJ
NIEWIASTY .............................................................................................................................................. 11
5. ANNA PIENI OZNAJMIA, E JEST MATK .................................................................................. 12
6. [BDC] BEZ SKAZY, NIE ZOSTAA NIGDY POZBAWIONA WSPOMNIENIA BOGA ......... 14
7. NARODZENIE SI MARYI DZIEWICY ............................................................................................... 15
8. JEJ DUSZA UKAZUJE SI PIKNA I NIESKALANA, JAK BYA W ZAMYLE OJCA ......... 20
9. ZA TRZY LATA BDZIESZ TAM, MOJA LILIO ............................................................................. 26
10. OTO DOSKONAA DZIECINA O GOBIM SERCU .................................................................. 28
11. POCIECHO MOJA, SKD ZNASZ TE WITE SPRAWY? KTO CI O NICH MWI? ............... 29
12. CZY SYN NIE MG WOY W USTA MATKI WASNEJ MDROCI? ............................. 32
13. ODDANIE MARYI DO WITYNI ..................................................................................................... 34
14. ODWIECZNA DZIEWICA MIAA TYLKO JEDNO PRAGNIENIE: ZWRACA SWE SERCE DO
BOGA ......................................................................................................................................................... 38
15. MIER JOACHIMA I ANNY ............................................................................................................. 39
16. ZOSTANIESZ MATK CHRYSTUSA ............................................................................................ 41
17. WIDZIAA PONOWNIE TO, CO JEJ DUCH WIDZIA W BOGU ............................................... 44
18. BG DA CI WITEGO MAONKA, BO MU ZAUFAA. WYJAWISZ MU SWE
LUBOWANIE .......................................................................................................................................... 46
19. JZEF ZOSTAJE WYZNACZONY NA MAONKA DZIEWICY ................................................... 49
20. ZALUBINY DZIEWICY Z JZEFEM ................................................................................................ 53
21. JZEF ZOSTA POSTAWIONY JAK PIECZ NA PIECZCI, JAK ARCHANIO NA PROGU
RAJU........................................................................................................................................................... 57
22. MAONKOWIE PRZYBYWAJ DO NAZARETU .......................................................................... 58
23. ZWIASTOWANIE (por. k 1,26-38) ................................................................................................... 63
24. NIEPOSUSZESTWO PIERWSZEJ EWY ........................................................................................ 65
25. NOWA EWA BYA WE WSZYSTKIM POSUSZNA BOGU .......................................................... 68
26. JESZCZE RAZ SOWO WYJANIAJCE GRZECH PIERWORODNY .......................................... 71
27. JZEF DOWIADUJE SI, E ELBIETA JEST BRZEMIENNA ...................................................... 73
28. POWIERZ MI ZADANIE USPRAWIEDLIWIENIA CI PRZED MAONKIEM ....................... 76
29. MARYJA I JZEF UDAJ SI DO JEROZOLIMY ............................................................................ 77
30. Z JEROZOLIMY DO DOMU ZACHARIASZA ................................................................................... 78
31. NIE POZBAWIAJCIE SI NIGDY OBRONY, JAK STANOWI MODLITWA ........................... 79
32. PRZYBYCIE DO DOMU ZACHARIASZA .......................................................................................... 80
33. MARYJA WYJAWIA IMI ELBIECIE .............................................................................................. 84
34. MARYJA OPOWIADA O SWOIM DZIECICIU ................................................................................ 86
35. DAR BOGA POWINIEN NAS CZYNI CORAZ LEPSZYMI ........................................................ 88
36. NARODZINY CHRZCICIELA .............................................................................................................. 89
37. NADZIEJA ROZKWITA JAK KWIAT W TYM, KTO WSPIERA GOW NA MOIM
MACIERZYSKIM ONIE ...................................................................................................................... 93
38. OBRZEZANIE CHRZCICIELA ............................................................................................................ 94
39. OTWRZCIE WASZEGO DUCHA NA PRZYJCIE WIATOCI ............................................ 96
40. OFIAROWANIE CHRZCICIELA W WITYNI ................................................................................ 97
41. GDYBY JZEF BY MNIEJ WITY, BG NIE UDZIELIBY MU SWOJEGO WIATA .. 100
42. MARYJA Z NAZARETU DOCHODZI DO POROZUMIENIA Z JZEFEM ................................... 102
43. POZOSTAWCIE PANU ZATROSZCZENIE SI O OGOSZENIE WAS JEGO SUGAMI. ..... 104
44. ZARZDZENIE SPISU LUDNOCI .................................................................................................. 105
45. KOCHA TO ZADOWALA TEGO, KOGO SI KOCHA, PONAD ZMYSAMI I WASN
KORZYCI ............................................................................................................................................ 108
46. PODR DO BETLEJEM ................................................................................................................... 109
47. NARODZINY JEZUSA, NASZEGO PANA ....................................................................................... 112

48. JA, MARYJA, [MIAAM UDZIA W] ODKUPIENIU NIEWIASTY DZIKI MOJEMU


BOSKIEMU MACIERZYSTWU .......................................................................................................... 116
49. POKON PASTERZY ......................................................................................................................... 118
50. W PASTERZACH S WSZYSTKIE CECHY POTRZEBNE, ABY BY CZCICIELEM SOWA
.................................................................................................................................................................... 126
51. ODWIEDZINY ZACHARIASZA ........................................................................................................ 127
52. JZEF JEST TAKE OPIEKUNEM POWICONYCH [BOGU] ................................................ 129
53. OFIAROWANIE JEZUSA BOGU W WITYNI .............................................................................. 131
54. POUCZENIA WYNIKAJCE Z POPRZEDNIEJ WIZJI .................................................................. 133
55. KOYSANKA DZIEWICY ................................................................................................................. 135
56. POKON TRZECH MAGW ............................................................................................................. 137
57. UWAGI NA TEMAT WIARY MAGW ............................................................................................ 142
58. UCIECZKA DO EGIPTU ..................................................................................................................... 146
59. BL BY ICH WIERNYM PRZYJACIELEM I PRZYBIERA NAJROZMAITSZE FORMY I
IMIONA .................................................................................................................................................... 150
60. WITA RODZINA W EGIPCIE ........................................................................................................ 153
61. W TYM DOMU SZANUJE SI PORZDEK ................................................................................. 156
62. PIERWSZA LEKCJA PRACY JEZUSA ............................................................................................. 158
63. NIE CHCIAEM W SPOSB WYWOUJCY ROZGOS WYAMYWA SI SPOD PRAW
WIEKU ..................................................................................................................................................... 160
64. MARYJA ZOSTAJE NAUCZYCIELK JEZUSA, JUDY I JAKUBA .............................................. 161
65. PRZYGOTOWANIE STROJU NA PENOLETNO JEZUSA ....................................................... 167
66. WYMARSZ Z NAZARETU NA EGZAMIN PENOLETNOCI JEZUSA ...................................... 168
67. EGZAMIN PENOLETNOCI JEZUSA W WITYNI ................................................................... 170
68. ROZMOWA JEZUSA Z UCZONYMI W WITYNI ....................................................................... 173
69. CIERPIENIE MARYI Z POWODU ZGUBIENIA SI JEZUSA ........................................................ 179
70. MIER WITEGO JZEFA ........................................................................................................... 181
71. MARYJA PRZY MIERCI JZEFA DOTKLIWIE CIERPIAA .................................................. 184
72. NA ZAKOCZENIE YCIA UKRYTEGO ........................................................................................ 185

www.voxdomini.com.pl

PROLOG
Ewangelia wedug w. Jana
Na pocztku byo Sowo, a Sowo byo u Boga,
a Bogiem byo Sowo. Ono byo na pocztku u Boga.
Wszystko przez Nie si stao;
a bez Niego nic si nie stao, co si stao.
W Nim byo ycie,
a ycie byo wiatoci ludzi.
A wiato wieci w ciemnoci, a ciemno jej nie ogarna.
Czowiek imieniem Jan zosta posany przez Boga.
Przyszed, aby wiadczy o wiatoci,
aby przez niego wszyscy uwierzyli.
Nie on by wiatoci, ale przyszed,
aby wiadczy o wiatoci.
wiato prawdziwa, ktra owieca kadego czowieka,
przysza na wiat.
Bya na wiecie i wiat sta si przez Ni,
a wiat Jej nie pozna.
Przysza do swoich, a swoi Jej nie przyjli.
Tym za, ktrzy J przyjli, ktrzy uwierzyli w Jej imi,
daa moc, aby si stali dziemi Boymi.
Oni nie narodzili si z ludzi: ani z podliwoci ciaa,
ani z woli mczyzny, ale z Boga.
A Sowo stao si ciaem i zamieszkao
midzy nami, i widzielimy Jego chwa,
chwa, jak otrzyma od Ojca Jednorodzony,
peen aski i prawdy.
Jan daje o Nim wiadectwo, woajc:
Oto by Ten, o ktrym powiedziaem:
Ten, ktry przychodzi po mnie,
przewyszy mnie, bo by przede mn.
Z Jego peni wszyscymy wzili ask po asce.
Prawo zostao przekazane przez Mojesza,
ask za i prawd otrzymalimy przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widzia: Jednorodzony Bg,
ktry jest na onie Ojca, da nam Go pozna...
(Przekad Biblii Poznaskiej)
Bg Mnie posiada przed stwarzaniem Swych arcydzie... (Prz 8,22)
1. MARYJA MOE BY NAZWANA DRUGORODN [CRK] OJCA
Napisane 16 sierpnia 1944. A, 3348-3349

Jezus nakazuje mi: We cakiem nowy zeszyt, przepisz na pierwszej stronie


dyktando z 16 sierpnia 1944. W tej ksice bdzie mowa o Niej. Jestem
posuszna i przepisuj. Jezus mwi:
Dzi napisz tylko to. Czysto ma tak wielk warto, e ono stworzenia byo
zdolne ogarn Nieogarnionego, gdy posiadao najwiksz czysto, jaka moe
by udziaem istoty stworzonej przez Boga.
Trjca Przenajwitsza zstpia ze Swymi doskonaociami, Trzy Osoby
zamieszkay, zamknite w malekiej przestrzeni. Trjca Przenajwitsza nie

pomniejszya si przez to, bo mio Dziewicy i wola Boga rozszerzya t


przestrze a do uczynienia jej Niebem. Ujawniy si Osoby Trjcy witej ze
Swymi charakterystycznymi cechami:
[Ujawni si] Ojciec, bdcy na nowo Stwrc stworzenia, jak szstego dnia:
Ojciec majcy Crk prawdziw, godn, doskonale do Niego podobn. Odbicie
Boga byo wycinite w Maryi tak wyranie, e tylko w Jednorodzonym Synu
Ojca byo ono doskonalsze. Maryja moe by nazywana Drugorodn Ojca,
gdy z powodu doskonaoci, ktr otrzymaa i potrafia zachowa, z powodu
godnoci Oblubienicy, Matki Boej i Krlowej Nieba jest na drugim miejscu po
Synu Ojca. Jest drug w Jego odwiecznej Myli. Bg od caej wiecznoci
znajdowa Niej upodobanie.
[Ujawni si] Syn bdcy i dla Niej Synem. Ju, kiedy by zaledwie Zarodkiem
wzrastajcym w Jej onie uczy J przez tajemnic aski Swojej prawdy i
mdroci.
Duch wity ukaza si pord ludzi w Pidziesitnicy uprzedzajcej i w
Pidziesitnicy przeduajcej si. [By] Mioci w Tej, ktra umiowaa,
Pocieszycielem ludzi przez Owoc Jej ona, Uwiceniem przez fakt, e staa si
Matk witego.
Bg, aby ukaza si ludziom w postaci nowej i penej, ktra zapocztkowuje
er Odkupienia nie wybra na Swj tron gwiazdy na niebie ani te dworu
kogo potnego. Nie chcia te skrzyde aniow, by na nich wesprze stopy.
Zapragn ona bez skazy.
Ewa take zostaa stworzona bez plamy, chciaa jednak dobrowolnie si
zdeprawowa. Maryja, ktra ya w wiecie zepsutym Ewa za w wiecie
czystym nie chciaa zrani Swej czystoci nawet przez jak myl skierowan
ku grzechowi. Wiedziaa, e grzech istnieje. Widziaa jego rnorodne i
straszliwe oblicza. Widziaa je wszystkie, nawet najstraszniejsze: bogobjstwo.
Poznaa to zo jedynie w celu wynagrodzenia za nie i aby na wieki by T, ktra
ma lito nad grzesznikami i modli si o ich zbawienie.
Ta myl niech bdzie wprowadzeniem do innych witych spraw, ktre dam dla
umocnienia ciebie i wielu innych ludzi.
2. JOACHIM I ANNA SKADAJ LUB PANU
Napisane 22 sierpnia 1944. A, 3434 i 3437-3442
Widz wntrze domu. Niewiasta w starszym wieku siedzi przy krosnach. Jej
wosy, pewnie niegdy czarne, teraz s szpakowate. Twarz, cho jeszcze bez
zmarszczek, pena jest statecznoci, ktra przychodzi z wiekiem. Wyglda na lat
pidziesit lub najwyej pidziesit pi. Nie wicej.
Widz t niewiast jak tka. Ca izb owietla wiato dnia, wnikajce przez
drzwi otwarte na rozlegy warzywnik. Domylam si, e jest to maa, wiejska
posiado, bo za ogrodem s niewielkie pagrki o zielonych stokach. Niewiasta
jest pikna. Ma rysy typowe dla hebrajskich kobiet. Oczy ma czarne i gbokie.
Nie wiem, dlaczego przypominaj mi oczy Chrzciciela. Spojrzenie ma pene
godnoci jak u krlowej, ale i pene sodyczy. Jest w nich orli bysk przesonity
bkitem. S agodne, lekko zamglone smutkiem, jakby mylaa o utraconych
nadziejach. Cer ma raczej niad, ale nie mocno. Usta s do szerokie,
wyranie zarysowane, pewne w ruchu surowym, ale nie twardym. Nos ma dugi,
u nasady lekko garbaty, orli, dobrze pasujcy do oczu. Jest postawna, ale nie
tga. Widz j siedzc, ale mona si domyli, e jest wysoka i dobrze

zbudowana. Zajmuje si tkaniem jakiej zasony czy te narzuty. Wielobarwne


czenka szybko przechodz przez ciemnobrzowy wtek. W czci ju utkanej
wida falist greck przeplatank i rozetki, gdzie ziele, , czerwie i bkit z
odcieniem miedzi, przeplataj si, stapiajc w tczow mozaik. Niewiasta ma
szat skromn i ciemn. Jej czerwony fiolet zdaje si odbija mrok jakich
myli. Na dwik pukania do drzwi, wstaje. Widz, e istotnie jest do wysoka.
Otwiera drzwi. Jaka moda kobieta pyta: Anno, dasz mi swoj amfor?
Napeni ci j.
Prowadzi ze sob maego, moe picioletniego chopca, ktry od razu czepia si
sukni niewiasty nazwanej Ann. Anna, gaszczc chopczyka po gowie, idzie z
nim do ssiedniego pomieszczenia i przynosi stamtd pikn miedzian amfor.
Podajc j przybyej mwi:
Zawsze jeste dobra dla starej Anny. Bg wynagrodzi ci za to w tym dziecku i
w dzieciach, ktre masz i bdziesz miaa, szczliwa! Anna wzdycha.
Niewiasta przyglda si jej, nie wiedzc, co po tym westchnieniu powiedzie.
eby jednak uly trosce, ktrej si domyla, mwi:
Zostawi ci Alfeusza, jeli nie bdzie przeszkadza. Napeni ci szybciej wicej
dzbanw i konwi.
Alfeusz chtnie zostaje i wyjania si, dlaczego. Gdy tylko matka znika, Anna
bierze go na rce i tulc w ramionach niesie do ogrodu. Podnosi go do pergoli
penej jasnych jak topaz winogron i mwi: Jedz, jedz, s dobre.
Cauje buzi ca umazan sokiem apczywie poykanych winogron. Potem,
ukazujc dwa rzdy piknych zbw, mieje si z caej duszy i wydaje si nagle
moda. Gdy za dziecko pyta, przygldajc si jej ciemnymi szaroniebieskimi
oczyma: A teraz, co mi dasz? rado odmadza j, zacierajc wiek. mieje
si i artuje, a potem nachyla si i klkajc pyta:
A co ty mi dasz za to, e ci dam... e ci dam... zgadnij co?
Rozemiane dziecko, klaszczc w donie, woa: Causki, causki ci dam, liczna
Anno, dobra Anno, mamo Anno!
Anna syszc, e nazwa j mam Ann wykrzykuje radonie, tuli malca z
czuoci i mwi:
O, radoci! Drogi! Drogi! Drogi!
Przy kadym drogi cauje rowe policzki. Potem id razem do pki, na ktrej
stoi pmisek z miodowymi placuszkami.
Piekam je specjalnie dla ciebie, radoci biednej Anny, bo mnie kochasz.
Powiedz, jak bardzo mnie kochasz?
Dziecko mylc o tym, co je najbardziej zdumiao mwi:
Jak wityni Pana.
Anna, miejc si, jeszcze raz cauje jego oczy pene ycia, rowe usteczka, a
dziecko ociera si o ni jak kotek. Jego matka chodzi tam i z powrotem,
przynoszc dzbany pene wody. mieje si, nic nie mwic. Pozostawia im
swobod [w ujawnianiu] serdecznoci.
Z ogrodu nadchodzi starszy mczyzna. Jest nieco niszy od Anny. Ma gste i
cakiem siwe wosy. Jego jasn twarz okala broda. Niebieskie jak turkusy oczy

janiej
pod
jasnokasztanowymi,
niemal
powymi
rzsami.
Ma
ciemnokasztanow szat. Anna nie widzi go, bo jest odwrcona tyem do
wejcia. Mczyzna, ujmujc dziecko za ramiona, mwi: A dla mnie nic?
Anna odwraca si woajc:
O, Joachim! Skoczye ju prac?
W tej samej chwili may Alfeusz obejmuje go za kolana i odpowiada: Dla ciebie
te, dla ciebie te...
I gdy starzec pochyla si, eby go pocaowa, may obejmuje go za szyj,
gaszcze rczkami brod i cauje. Joachim te ma prezent. Lew rk wysuwa
zza plecw jabko, pikne jak ceramiczne, i mwi do dziecka, ktre akomie
wyciga rce:
Poczekaj troch, a pokroj ci je na kawaki, bo takiego nie mgby zje.
Ono jest wiksze od ciebie.
I ogrodniczym noem, ktry nosi u pasa, kroi je na kawaki. Wydaje si karmi
piskl w gniedzie, tak troskliwie wkada wiartki do maej buzi, ktra nie
przestaje chciwie poyka.
Joachimie, spjrz na te oczy! Czy nie s podobne do dwch skrawkw Morza
Galilejskiego, gdy wieczorna bryza zasania niebo obokami?
Przy tych sowach Anna lekko opiera rk na ramieniu maonka, gestem
wiadczcym o jej gbokiej mioci, ktra nie wygasa po wielu latach
maestwa. Joachim odpowiada jej miosnym spojrzeniem i mwi przytakujc:
Bardzo pikne! A te kdziory? Czy nie przypominaj zboa wysuszonego przez
soce? Spjrz, maj kolor zota i miedzi!
Ach, gdybymy mieli dziecko, chciaabym, eby miao takie wosy i oczy!
Anna jest pochylona, niemal klczy i wzdychajc cauje szaroniebieskie oczy.
Joachim take wzdycha, lecz chce j pocieszy. Kadc rk na krconych i
posrebrzonych wosach Anny, mwi:
Trzeba jeszcze mie nadziej! Bg jest wszechmocny. Pki si yje, cud moe
si zdarzy, zwaszcza gdy miuje si Boga i kocha siebie [nawzajem].
Ostatnie sowa Joachim wymawia z naciskiem. Anna milknie, przygnbiona.
Opuszcza gow, aby nie pokazywa ez pyncych [z oczu]. Widzi je tylko may
Alfeusz. Jest bolenie zaskoczony widzc, e jego dua przyjacika pacze tak,
jak jemu czasem si zdarza. Ma rczk ociera jej zy.
Nie pacz, Anno mwi Joachim. Mimo wszystko jestemy szczliwi.
Przynajmniej ja, bo mam ciebie.
I ja [jestem szczliwa] dziki tobie, ale nie daam ci dziecka... Myl, e nie
spodobaam si Panu, bo uczyni moje ono jaowym.
O, moja maonko! A w czyme miaaby Mu si nie spodoba, ty, wita?
Posuchaj, udamy si raz jeszcze do wityni w tym celu, a nie tylko na wito
Namiotw. Bdziemy si dugo modli... Moe bdzie z tob jak z Sar... lub jak
z Ann, maonk Elkany. Dugo czekay i z powodu bezpodnoci czuy si
odtrcone. W Niebie za byli przygotowani przez Boga dla nich wici synowie.
Umiechnij si, moja maonko. Bardziej mnie trapi twj smutek ni brak

potomka... Zabierzemy ze sob Alfeusza. Kaemy mu si modli, jemu


niewinnemu... Bg przyjmie jego i nasz modlitw i nas wysucha.
Dobrze. Zmy Panu lub. Jeli narodzi si dziecko, bdzie naleao do Niego.
eby tylko zechcia nam je da... O, ebym moga by nazwana mam!
Alfeusz, niewinny i zaskoczony wiadek, mwi:
Przecie ja tak ci nazywam!
Tak, radoci droga... ale ty masz mam, a ja... ja nie mam dziecka.
Tu koczy si wizja. Zaczynam sobie uwiadamia, e tym widzeniem
rozpoczyna si cykl o narodzinach Maryi. Jestem ogromnie uradowana. Bardzo
tego pragnam. Myl, e i ojciec take bdzie zadowolony. Zanim zaczam
pisa, usyszaam Mam mwic do mnie: Pisz teraz o Mnie, crko. Bdzie to
dla ciebie pociech we wszystkich twoich troskach. Mwic to, pooya mi z
czuoci rk na gowie. Potem miao miejsce widzenie. Z pocztku dopki
nie usyszaam imienia tej starszej osoby nie zdawaam sobie sprawy, e
widz matk Mamy i e chodzi o ask zwizan z Jej narodzinami.
Zanim zaczn pisa dalej, musz umieci tu nastpujce spostrzeenie: ten
dom nie wydaje mi si domem z Nazaretu, ktry dobrze pamitam.
Przynajmniej otoczenie jest zupenie inne. Ogrd warzywny jest bardziej
rozlegy, a ponadto wida pola. Niewielkie, ale przecie s. Kiedy Maryja zostaa
polubiona, by tu tylko ogrd co prawda rozlegy, lecz wszystko koczyo si
na ogrodzie. W poprzednich widzeniach nigdy nie zauwayam dostrzeganej
teraz izby. Nie wiem, ale moe z przyczyn finansowych rodzice Maryi pozbyli si
czci posiadoci albo te moe Maryja, opuciwszy wityni, przyjechaa do
innego domu, danego jej przez Jzefa. Nie pamitam, czy w dawnych wizjach i
pouczeniach otrzymaam kiedykolwiek pewne wyjanienie, e dom w Nazarecie
by domem rodzicw [Maryi]. Mam bardzo zmczon gow. A poza tym
zwaszcza gdy chodzi o dyktanda natychmiast ulatuj mi z pamici
poszczeglne sowa. Pozostaj we mnie utrwalone polecenia, a w duszy
wiato. Szczegy jednak natychmiast si rozpraszaj. Gdybym po godzinie
musiaa powtrzy to, co usyszaam, przypomniaabym sobie tylko jedno lub
dwa zasadnicze zdania, nie pamitajc niczego wicej. Widzenia dlatego
pozostaj w umyle ywe, e musiaam je sama uwanie ledzi. Dyktanda za
otrzymuj. [To, co jest mi ukazywane] w wizjach, musz obserwowa, dlatego
pozostaje ywe w pamici. Musiaam bowiem trudzi si, eby wszystko zapisa
w trakcie trwania [wizji]. Spodziewaam si dyktanda na temat wczorajszej
wizji, tymczasem nic z tego. Rozpoczyna si wizja, wic pisz.
3. ANNA MODLI SI W WITYNI I ZOSTAJE WYSUCHANA
Napisane 23 sierpnia 1944. A, 3442-3447
Poza obrbem murw Jerozolimy w dolinach, pord oliwek znajduje si
wielki tum. Wyglda to jak ogromne targowisko. Nie ma tam jednak aw ani
kramw. Nie ma wykrzykiwania handlarzy drobiazgami i sprzedawcw. Nie ma
gier. Jest tylko mnstwo namiotw z surowej weny, z pewnoci
nieprzemakalnych. Namioty rozstawiono na wbitych w ziemi palikach, do
ktrych przywizano zielone gazie. Tworzy to dekoracj i daje ochod.
Niektre natomiast s cae z gazi wbitych do ziemi i powizanych tak, e
tworz jakby mae zielone tunele. Wewntrz znajduj si ludzie w rnym
wieku i z rozmaitych rodowisk. Zachowuj si cicho i powcigliwie. Sycha
tylko krzyki dzieci.

Mrok ogarnia ju to dziwne obozowisko. Tylko gdzieniegdzie pal si lampki


oliwne. Siedzc na ziemi wok wiate, cae rodziny spoywaj posiek. Matki
karmi piersi niemowlta. Inne za dzieci usypiaj zmczone, trzymajc w
rowych paluszkach kawaki chleba. Opieraj si na piersiach matek jak
kurczta pod skrzydami kwoki. Matki za, posugujc si wolnymi rkami,
kocz, jak potrafi, posiek, drugimi tul do serca pociechy. Niektre rodziny
nie rozpoczy jeszcze wieczerzy. Rozmawiaj w pmroku zapadajcego
zmierzchu, czekajc na przygotowanie strawy. Tu i tam pon ogniska, wok
ktrych krztaj si niewiasty. Jaka wolna, bardzo wolna i aosna koysanka
usypia gdzie dziecko, ktre nie chce zasn. W grze pikne i pogodne niebo
nabiera coraz to mocniejszego odcienia ciemnego bkitu. Staje si ono jakby
ogromnym jedwabistym welonem z granatowego aksamitu, na ktrym
niewidzialni artyci i czeladnicy umieszczaj klejnoty i wiecideka: jedne
oddzielnie; inne uoone w dziwaczne figury geometryczne. Wrd nich
janieje Dua i Maa Niedwiedzica w ksztacie wozu, ktrego dyszel, po
odczepieniu zaprzgu wow, pozostaje oparty o ziemi. Gwiazda polarna
mieje si penym blaskiem. Jest padziernik, bo sysz silny mski gos:
Pikny padziernik mamy, jak rzadko!
A oto z gbi obozu nadchodzi Anna. Niesie rne rzeczy do jedzenia rozoone
na szerokim, paskim chlebie, ktry wyglda jak nasz podpomyk i suy jej za
pmisek. Alfeusz czepia si jej spdnicy i daje zna o sobie dziecicym
szczebiotem. Joachim, stojc przy wejciu do maego liciastego szaasu,
rozmawia z trzydziestoletnim mczyzn, ktrego Alfeusz wita okrzykiem:
Tata!
Gdy Joachim zauwaa nadchodzc Ann, piesznie zapala lamp. Anna krokiem
krlewskim przechodzi midzy rzdami namiotw. W jej postawie jest co
krlewskiego, ale i skromnego zarazem. Nie jest wyniosa. Podnosi z ziemi
maego dzieciaka pewnej bardzo, bardzo biednej kobiety, ktry stpajc
niezdarnie przewrci si tu pod jej stopy. Malec ma buzi umazan botem i
pacze. Anna pociesza go i wyciera, po czym oddaje nadbiegajcej matce,
mwic: Nic si nie stao! Na szczcie nie zrobi sobie krzywdy. Jakie liczne
dziecko. Ile ma lat?
Trzy. Jest przedostatnie. Niebawem bdzie nastpne. Mam szeciu synw.
Chciaabym mie teraz creczk... Dla matki crka zawsze wiele znaczy.
Najwyszy hojnie ci obdarowa, niewiasto! wzdycha Anna. A tamta mwi:
Wiem, jestem biedna, lecz dzieci s naszym skarbem, a najstarszy umie ju
nawet pomaga. A ty, pani, (widocznie niewiasta spostrzega wyszo
spoeczn Anny) ile masz dzieci?
adnego.
To ten may nie jest twj?
Nie. To syn mojej bardzo dobrej ssiadki. Jest moj pociech.
Twoje pomary lub moe...
Nie miaam nigdy adnego.
O! uboga kobieta patrzy na ni ze wspczuciem.
Anna rozstaje si z nieznajom, wzdycha i udaje si w stron swego szaasu.

Musiae na mnie dugo czeka, Joachimie! Zatrzymaam si z pewn ubog


niewiast. Wyobra sobie, e jest matk szeciu synw. I niebawem znw
bdzie miaa dziecko.
Joachim wzdycha. Ojciec Alfeusza woa malca do siebie, na co ten odpowiada:
Zostan z Ann! Pomog jej.
Wszyscy wybuchaj miechem.
Zostaw go, nie przeszkadza nam. Jeszcze nie jest zobowizany do wypeniania
Prawa. Tu czy tam jest tylko maym jedzcym ptaszkiem mwi Anna.
Siadajc bierze malca na kolana. Czstuje go podpomykiem i podaje mu co, co
moe by smaon ryb. Widz, jak starannie wyjmuje z niej oci. Najpierw
obsuya ma. Sama je na kocu.
Na nocnym [niebie] coraz wicej iskrzy si gwiazd i coraz wicej wiate zapala
si w obozie. Potem powoli wikszo z nich ganie, poczwszy od namiotw,
przy ktrych pielgrzymi pierwsi zjedli i udaj si ju na spoczynek. Z wolna
cichnie nawet szmer. Nie sycha ju paczu niemowlt. Tylko jakie karmione
piersi dziecko odzywa si, jak jagni szukajce matczynego mleka. Noc
ogarnia swym tchnieniem ludzi i przedmioty, zacierajc troski i wspomnienia,
nadzieje i smutki. A moe te ostatnie, cho przytumione, trwaj nadal we nie,
w marzeniach sennych. Anna zwraca si do maonka, koyszc Alfeusza, ktry
usypia w jej ramionach:
Tej nocy niam, e za rok przybd do Miasta witego na dwa wita, a nie
na jedno. Jednym bdzie ofiarowanie w wityni mego dziecka. O,
Joachimie!...
Ufaj, ufaj, Anno! Co jeszcze usyszaa? Pan nic ci nie szepn do serca?
Nie, to by tylko sen.
Jutro jest ostatni dzie modlitwy. Wszystkie ofiary zostay ju zoone. Raz
jeszcze odnowimy je uroczycie. Zwyciymy Boga nasz wiern mioci.
Cigle myl, e bdzie z tob tak samo, jak z Ann, maonk Elkany.
Jeli Bg zechce... Obym szybko usyszaa: Odejd w pokoju. Bg Izraela
obdarzy ci ask, o ktr prosia [ mwi Anna.]
Jeli otrzymasz ask, oznajmi ci to dziecko, kiedy po raz pierwszy poruszy si
w twoim onie. Bdzie to gos niewinnoci, a wic gos Boga [ mwi
Joachim.]
Teraz ju cae obozowisko ogarna noc. Anna odnosi Alfeusza do ssiedniego
szaasu i kadzie na posaniu z siana, gdzie pi ju jego bracia. Nastpnie
wraca i kadzie si obok Joachima. Na kocu ganie te ich lampka: jedna z
ostatnich gwiazdek na ziemi. Pozostaj pikniejsze gwiazdy na niebie, czuwajc
nad wszystkimi picymi.

10

4. JOACHIM POLUBI MDRO BO, ZAWART W SERCU SPRAWIEDLIWEJ


NIEWIASTY
W dalszym cigu tego samego dnia. A, 3447-3450
Jezus mwi:
Sprawiedliwi zawsze s mdrcami. Bdc bowiem przyjacimi Boga, yj w
Jego bliskoci i On ich poucza: On Nieskoczona Mdro. Moi dziadkowie byli
sprawiedliwi i dlatego posiadali mdro. Mogli zgodnie z prawd powiedzie to,
co mwi Ksiga wypiewujca pochway na cze Mdroci Jej Ksiga:
Kochaem j, szukaem od najwczeniejszej modoci i postanowiem poj j
za maonk.
Anna z pokolenia Aarona bya dzieln niewiast, o ktrej mwi nasz Przodek. A
Joachim z rodu krla Dawida szuka nie tyle wdziku i bogactwa, ile cnoty. Anna
posiadaa wielk cnot wszelkie doskonaoci zespolone jak pachncy bukiet
kwiatw, aby sta si czym jednym, najpikniejszym: Cnot krlewsk, Cnot
godn sta przed tronem Boga.
Joachim polubi zatem mdro podwjnie, kochajc j bardziej ni kad
inn niewiast. [Polubi] mdro Bo zamknit w sercu kobiety
sprawiedliwej.
Anna z pokolenia Aarona szukaa tylko zespolenia ycia z czowiekiem prawym
pewna, e w uczciwoci znajduje si rado rodziny. Aby sta si symbolem
dzielnej niewiasty, brakowao jej tylko korony dzieci, bdcych chwa
zamnej niewiasty i uzasadnieniem zwizku maeskiego, o czym mwi
Salomon. Ze strony maonka nie doznaa nigdy adnego rozczarowania. Do
szczcia brakowao jej wic tylko dzieci: kwiatw drzewa, ktre tak si
jednoczy z drzewem ssiednim, i powstaje obfito nowych owocw, w ktrych
dwie dobroci stapiaj si w jedn.
Wchodzca ju w okres staroci Anna maonka Joachima od bardzo wielu lat
zawsze bya dla niego wybrank modoci, najmilsz ani, wdziczn
gazel. Jej pieszczoty miay zawsze wiey urok pierwszego wieczoru
maeskiego i zachwycay sodko jego mio, zachowujc j wie jak kwiat
zwilony ros i gorc jak ogie, ktry czyja do wci podsyca. W swoim
zmartwieniu z powodu braku dzieci mwili do siebie wzajemnie sowa
pocieszenia w troskach i strapieniach. Odwieczna Mdro ktra pouczaa ich
w cigu ycia gdy nadesza godzina, owiecaa ich snami: jutrzenk poematu
chway, ktra miaa z nich si zrodzi. Bya ni Najwitsza Maryja, Moja Matka.
Chocia w swej pokorze nie myleli o tym, ich serce zadrao jednak w nadziei,
na pierwszy sygna Boej obietnicy. Ju jest pewno w sowach Joachima:
Ufaj, ufaj... Zwyciymy Boga nasz wiern mioci.
Marzyli o synu, mieli Matk Boga. Sowa Ksigi Mdroci jawi si jakby
napisane dla nich: Przez ni pozyskam chwa przed ludem... Przez ni
otrzymam niemiertelno i pozostawi wieczne wspomnienie o sobie tym,
ktrzy po mnie przyjd. Aby jednak otrzyma to wszystko, trzeba byo sta si
krlem szczerej i trwaej cnoty, ktrej nic nie naruszy: cnoty wiary, cnoty
mioci, cnoty nadziei, cnoty czystoci.
Czysto maonkw! Anna i Joachim j posiadali. Nie trzeba, bowiem
dziewictwa, aby by czystym. Czyste maestwa maj za strw aniow. [Z
maestw takich] wychodz dobre dzieci, ktre za wzr dla swego ycia
przyjmuj cnot rodzicw.

11

Gdzie teraz to wszystko? Obecnie nie pragnie si dzieci ani nie chce si te
czystoci. Dlatego wanie mwi, e mio i oe maeskie jest
profanowane.
5. ANNA PIENI OZNAJMIA, E JEST MATK
Napisane 24 sierpnia 1944. A, 3450-3454
Widz znw dom Joachima i Anny. Nic si w nim nie zmienio poza tym, e
wszdzie stoj dzbany pene kwitncych gazi. Pozostay one zapewne po
przycinaniu drzew w ogrodzie, caych w kwiatach: obok przechodzcy od
nienej bieli do czerwieni niektrych korali. Tkanina na krosnach Anny jest te
inna. Tka na mniejszych krosnach pikne biae ptno i piewa, wybijajc stop
rytm pieni. piewa i umiecha si... Do kogo? Do siebie i do czego, co widzi w
gbi serca. Pie jest powolna, a jednak radosna. Zanotowaam j w caoci na
osobnej kartce i mogam nady, bo Anna powtarzaa j wielokrotnie, jakby si
ni upajaa. piewa coraz mocniej i pewniej, jakby ujawniaa rytm swego serca.
Z pocztku szepce niemiao, potem piewa pewniej, szybciej i wyej:
Chwaa Bogu Wszechmogcemu, ktry ukocha potomstwo Dawida. Chwaa
Panu! Jego najwysza aska zstpia z Nieba i mnie nawiedzia. Stare drzewo
wydao now ga, wic jestem szczliwa. W dniu wita wiate zasiana
zostaa nadzieja. Wonne powietrze miesica Nissan widzi jej kiekowanie. Moje
ciao jest na wiosn jak migdaowiec w kwiatach. O zmierzchu [ycia] czuje, e
nosi owoc. Na tej gazi jest ra, jest najsodsze jabuszko, jest iskrzca si
gwiazda, niewinne dziecitko, jest rado dla domu, dla ma i ony. Chwaa
Bogu, Panu memu, ktry si ulitowa nade mn. Jego wiato mi to oznajmia:
Gwiazda przybdzie do ciebie. Chwaa, chwaa! Twoim bdzie owoc tego
drzewa. Owoc pierwszy i ostatni, wity i czysty, bo jest to dar Pana. Twoim
bdzie, a rado i pokj niech przeze zstpi na ziemi. Le, czenko. Ni
bdzie na ptno dla dziecka. Narodzi si! Pie pynie z mego serca radonie ku
Bogu.
Gdy Anna po raz czwarty powtarza sw pie, Joachim wchodzi do pokoju.
Jeste szczliwa, Anno? Wydajesz mi si ptakiem zwiastujcym wiosn. Co to
za pie? Nigdy jej nie syszaem. Skd j wzia?
Z mego serca, Joachimie.
Anna zaraz wstaje i podchodzi rozemiana do maonka. Wydaje si modsza i
pikniejsza.
Nie wiedziaem, e jeste poetk mwi maonek.
Patrzy na ni z wyranym podziwem. Oboje nie sprawiaj wraenia starego
maestwa. Ich spojrzenia s pene tkliwoci modych maonkw.
W gbi ogrodu byo sycha, jak piewasz, wic przyszedem. Przez cae lata
nie syszaem twego gosu zakochanej turkaweczki. Moesz mi jeszcze raz
powtrzy t pie?
Zapiewaabym ci j, nawet gdyby nie chcia. Synowie Izraela powierzali
pieniom swe nadzieje, radoci i ble. piewem usiowaam przekaza sobie i
tobie t wielk rado. Tak nawet sobie to mwi. Bo to co tak wielkiego, e
cho teraz jestem tego pewna, wydaje mi si jeszcze czym nieprawdziwym.
I Anna powtarza pie a do miejsca: Na tej gazi jest ra, jest najsodsze
jabuszko, jest gwiazda...

12

Tu jej gos wibrujcy kontraltem zaczyna dre, a wreszcie zaamuje si. Anna,
paczc ze szczcia, patrzy na Joachima, unosi rce i woa: Jestem matk,
mj ukochany.
I chroni si na jego sercu, w ramionach, ktre ku niej wycign. Joachim
obejmuje szczliw maonk. To najczystszy i najbardziej szczliwy ucisk,
jaki zdarzyo mi si oglda, odkd yj czysty i pomienny w swej
niewinnoci. Poprzez szpakowate wosy Anny dochodzi agodna wymwka:
I nie powiedziaa mi o tym?
Bo chciaam by cakiem pewna. W moim wieku... pozna, e jestem matk...
nie mogam uwierzy, e to prawda... Nie chciaam spowodowa twego
najbardziej gorzkiego rozczarowania. Ju od koca grudnia czuam odnowienie
mojego ona, czuam jak mwi wzrastanie nowej gazki. Teraz jestem
pewna, e na tej gazce znajduje si owoc... Widzisz? To ptno jest ju dla
dziecka, ktre si narodzi.
Czy to ten len, ktry kupia w padzierniku w Jerozolimie?
Tak. Potem go przdam, czekajc... z nadziej. Wierzyam, bo ostatniego dnia,
gdy modliam si w wityni, w miejscu dozwolonym dla niewiast najbliej
Domu Boga... By ju wieczr... Pamitasz, jak powiedziaam: Jeszcze troch,
jeszcze przez chwil. Nie mogam si oderwa od tego miejsca nie
otrzymawszy aski. A wic w mroku, ktry ju zapada, z wntrza Miejsca
witego na ktre patrzyam w porywie duszy, pragncej wydrze zgod od
obecnego tam Boga ujrzaam wychodzc wiato, iskr najpikniejszego
wiata. Bya jasna jak ksiyc i zawieraa w sobie blaski wszystkich pere i
klejnotw ziemi. Wydawao mi si, e to jedna z drogocennych gwiazd Zasony
gwiazd, ktre s pod stopami Cherubinw oderwaa si i rozbysa
nadprzyrodzonym wiatem... Miaam wraenie, e ze witej Zasony, z Chway
samej wydoby si ogie i przyby do mnie jak byskawica. I przeszywajc
powietrze, zapiewa niebiaskim gosem: Stanie ci si to, o co prosia!
Dlatego piewam: Gwiazda przybdzie do ciebie. Kime bdzie to nasze
dziecko, ktre objawia si jak wiato gwiazdy w wityni i ktre w czas wita
wiate mwi: Jestem. Co zobaczye, e nazywasz mnie now Ann,
maonk Elkany? Jak nazwiemy to nasze dziecko, ktre sysz mwice
agodnie jakby szmer ruczaju, ktre przemawia do mnie biciem swego
serduszka jak gobek trzymany we wntrzu doni?
Jeli to bdzie chopiec, nazwiemy go: Samuel, a jeli dziewczynka Gwiazda.
Tym sowem zakoczya sw pie, majc oznajmi mi szczcie ojcostwa.
Tak te przybraa posta, eby si ukaza w witym mroku wityni.
Gwiazda. Nasza Gwiazda, tak. Nie wiem, lecz sdz, e to dziewczynka.
Wydaje mi si, e tak mie pieszczoty mog pochodzi tylko od bardzo sodkiej
dziewczynki. To tak, jakbym nie nosia tej dzieciny. Nie cierpi. To Ona niesie
mnie po drodze lazurowej i ukwieconej, tak jakbym bya modsz siostr
witych aniow, a ziemia odesza gdzie daleko... Czsto syszaam od kobiet,
e poczcie i noszenie dziecka jest bolesne. A ja nie cierpi. Czuj si silna,
moda i bardziej rzeka ni wtedy, gdy oddaam ci dziewictwo w odlegej
modoci. Crka Boa bo jest Boa bardziej ni nasza Ta, ktra rodzi si na
wyschnitym pniu nie przysparza trosk Swojej mamie. Przynosi jej pokj i
bogosawiestwo: owoce Boga, Jej prawdziwego Ojca.
Nazwiemy j wic Maryja. Gwiazda naszego morza, pera, szczcie. To imi
pierwszej wielkiej niewiasty w Izraelu. Ale Ona nigdy nie zgrzeszy przeciwko
Panu, tylko Jemu bdzie piewa, bo dla Niego jest przeznaczona: ofiara jeszcze
przed narodzeniem.

13

Tak, jest ofiar dla Niego. Chopiec czy dziewczynka... Gdy ju si nacieszymy
przez trzy lata naszym dzieckiem, damy Je Panu. Wraz z Nim staniemy si
ofiarami na chwa Boga.
Nie widz i nie sysz niczego wicej.
6. [BDC] BEZ SKAZY, NIE ZOSTAA NIGDY POZBAWIONA WSPOMNIENIA
BOGA
Tego samego dnia. A, 3454-3458
Jezus mwi:
Mdro, owieciwszy przedtem Joachima i Ann nocnymi snami, Sama
zstpuje

to
tchnienie
doskonaoci
Boej
i
emanacja
chway
Wszechmocnego i staje si sowem dla bezpodnej. Ja, Chrystus, wnuk Anny
ktry widziaem ju bliski czas odkupienia niemal pidziesit lat pniej
przez sowo dokonywaem cudw dla niepodnych i chorych, dla optanych, dla
zrozpaczonych, dla [dotknitych] wszelkimi utrapieniami ziemi. Tymczasem w
radoci z posiadania Matki wyszeptuj tajemne sowo, w cieniu wityni
zawierajcej nadzieje Izraela: wityni ju [znajdujcej si] u progu Swego
ycia. Jest ju bowiem prawie na ziemi nowa i prawdziwa witynia, ktra nie
zawiera nadziei jednego tylko narodu, lecz pewno Raju dla ludu caej ziemi i
wszystkich wiekw a do koca wiata. I to Sowo dokonuje cudu, czynic
podnym to, co byo bezpodne, i dajc Mi Matk.
[Oprcz tego, e] Maryja miaa wspania natur, gdy bya crk dwojga
witych, e miaa dobr dusz, jak wielu ludzi, e ustawicznie wzrastaa w
dobroci dziki Swojej dobrej woli, e posiadaa ciao nieskalane, posiadaa
jako jedyna pord stworze niepokalanego ducha.
Widziaa cige stwarzanie dusz przez Boga. Teraz pomyl, jakie musiao by
pikno tej duszy, ktr Bg zachwyca si przed zaistnieniem czasu: tej duszy,
ktra bya rozkosz Trjcy. Trjca Przenajwitsza pona pragnieniem
przyozdobienia Jej Swoimi darami, aby dla Siebie samej uczyni J darem. O,
Caa wita, ktr Bg stworzy dla Siebie i dla zbawienia ludzi! Nosicielko
Zbawiciela, pierwszym zbawieniem Ty bya. ywy Raju, Swoim umiechem
zacza uwica ziemi. Duszo stworzona, aby sta si Matk Boga!
Kiedy podczas najbardziej oywionego drgnienia Troistej Mioci wytrysna
ta yciodajna iskra, rozradowali si z tego anioowie, bo Raj nie widzia nigdy
intensywniejszego wiata. Jak patek niebiaskiej ry patek niematerialny i
cenny, bdcy klejnotem i pomieniem, tchnieniem Boym [dusza Maryi]
zstpowaa, by oywi ciao zupenie inaczej ni ciaa innych ludzi: zstpowaa
tak potna w Swym pomieniu, e Grzech nie potrafi Jej dotkn. Przebya
przestrzenie i zamkna si w witym onie [Anny].
Ziemia posiadaa swj Kwiat, a jednak nie wiedziaa jeszcze o tym: Kwiat
prawdziwy, jedyny, ktry rozkwita na wieki. [Posiadaa] lili i r, fioek i
jamin, sonecznik i cyklamen, zespolone ze sob, a z nimi wszystkie inne
kwiaty ziemi w Kwiecie jedynym: Maryi, w ktrej gromadz si wszelkie cnoty
i aska. W kwietniu palestyska ziemia wydawaa si ogromnym ogrodem i
intensywne zapachy oraz kolory sprawiay rozkosz sercom ludzkim. Ale nie
wiedziano jeszcze o najpikniejszej Ry, ju rozkwitajcej dla Boga w
skrytoci matczynego ona.
Moja Matka kochaa, odkd zostaa poczta. Dopiero jednak kiedy winorol da
sw krew do wytworzenia z niej wina, a sodka i silna wo moszczu napeni

14

powietrze i nozdrza, umiechnie si Ona: najpierw do Boga, a potem do


wiata. Powie Swoim przeczystym umiechem: Oto jest pord was Winny
Krzew, ktry da wam Grono, aby zostao zmiadone w prasie i stao si
Lekarstwem wiecznym na wasz chorob.
Powiedziaem: Maryja miowaa, odkd zostaa poczta. Dziki czemu duch
otrzymuje wiato i poznanie? Dziki asce. A przez co traci si ask? Przez
grzech pierworodny i grzech miertelny.
Maryja, [bdc] bez Skazy, nigdy nie bya pozbawiona wspomnienia Boga, Jego
bliskoci, Jego mioci, Jego wiata, Jego mdroci. Dlatego potrafia rozumie i
kocha, kiedy bya ciaem, formujcym si jeszcze wok duszy nieskalanej,
cigle kochajcej.
Pniej pozwol ci rozwaa gbi dziewictwa Maryi. Doprowadzi ci to do
niebiaskich zawrotw gowy, jak wtedy gdy pozwoliem ci rozwaa Nasz
wieczno.
Teraz rozmylaj, jak noszenie w onie dziecka, wolnego od Skazy pozbawiajcej
Boga, daje matce, ktra pocza je w sposb naturalny, ludzki wysz
inteligencj i czyni j prorokini wypowiadajc proroctwo o swojej Crce,
nazywajc J: Crk Boga. Pomyl tylko, co by byo, gdyby niewinni
Prarodzice rodzili niewinne dzieci, jak Bg tego chcia. To wanie byoby
rodkiem wiodcym do nadczowieczestwa, o ludzie, ktrzy mwicie, e
jestecie na drodze [wiodcej] do stania si nadludmi. Tymczasem przez
wasze grzechy jestecie na drodze, by sta si jedynie superdemonami.
[Trzeba byo] pozosta bez szataskiego skaenia i zostawi Bogu kierowanie
yciem, poznaniem, dobrem, nie pragnc niczego ponad to, co Bg wam da a
byo to niewiele mniej ni nieskoczono. Wtedy w ustawicznej ewolucji ku
doskonaoci moglibycie rodzi dzieci, ktre byyby ludmi w ciele i synami
Inteligencji w duchu. To znaczy [byyby] zwycizcami, to znaczy mocnymi, to
znaczy olbrzymami wikszymi od szatana, ktry zostaby pokonany wiele
tysicy lat przed godzin, w ktrej stanie si to z nim oraz z caym jego zem.
7. NARODZENIE SI MARYI DZIEWICY
Napisane 26 sierpnia 1944. A, 3458-3467
Widz, jak Anna wychodzi z ogrodu warzywnego. Wspiera si na ramieniu moe
jakiej krewnej, bo jest do niej podobna. Jest bardzo gruba i wyglda na
zmczon take z powodu dusznoci, zupenie podobnej do tej, ktra mnie
osabia.
Chocia ogrd jest zacieniony, to jednak powietrze jest gste i cikie. Mona
by je kroi noem jak pulchne i ciepe ciasto, takie jest cikie pod bezlitosnym
niebem. Jego bkit jest nieco zamglony przez zawieszone w powietrzu drobiny
kurzu. Susza trwa ju chyba od dawna, ziemia bowiem tam gdzie nie bya
podlewana zamienia si w bardzo miaki, prawie biay py. Jego biel jest lekko
rowa,
jakby
brudna.
Po
nawodnieniu
ziemia
staje
si
ciemna:
czerwonobrzowa. Wida to przy rolinach i wzdu grzdek, na ktrych rosn
jarzyny, a take wok krzeww r i jaminw, wok kwiatw i kwiatuszkw
rosncych gwnie na obrzeach i przed piknym tunelem, ktry przecina sad na
dwie czci. Jedna z nich cignie si a do granicy pl, z ktrych sprztnito ju
zboe. Nawet trawa na otaczajcej granice posiadoci czce jest rzadka i
wyschnita. Tylko na skraju gdzie znajduje si ywopot z dzikiego gogu, cay
obsypany rubinami maych owocw trawa jest gstsza i bardziej zielona. Tam,
szukajc cienia i paszy, zgromadziy si owce pod opiek maego pastuszka.

15

Joachim krzta si przy rzdach warzyw i oliwek. Ma dwch pomocnikw.


Pomimo zaawansowanego wieku jest wawy i pracuje z widocznym
upodobaniem. Otwieraj wanie, przy granicy pl, zastawki na wod, eby
spywaa maymi rowkami na spragnione roliny. Woda toruje sobie drog,
kbic si poprzez traw i wyschnit ziemi, tworzc mokre zakola. Przez
chwil wygldaj one jak tawy kryszta, ale wkrtce staj si ciemnymi
obrczami wilgotnej ziemi, ktre otaczaj pnie winoroli i oliwek bogato
obcionych owocami. Anna przechodzi pod cienistym tunelem obronitym
winorol gdzie brzcz zote pszczoy, spragnione sodyczy soku z jasnych
gron i zblia si powoli do Joachima. Ten, zauwaywszy maonk, pieszy na
spotkanie.
Przysza tutaj?
Dom jest nagrzany jak piec...
I to ci mczy...
To jedyne cierpienie ostatnich chwil mego stanu. Cierpi wszyscy: ludzie i
zwierzta. Nie przebywaj zbyt dugo na socu, Joachimie!
Deszcz ktrego od tak dawna oczekujemy i ktry od trzech dni wydaje si
tak blisko nie nadchodzi. A uprawy wypalaj si. Na szczcie nasze rdo
jest niezwykle obfite. Wanie otwieraem kanay nawadniajce. Niewielka to
pomoc dla rolin ktrych licie zwidy i pokryy si kurzem ale to nie
pozwoli im zgin. eby tak zaczo pada!...
Joachim spoglda w niebo z trosk wspln wszystkim rolnikom. Anna za
chodzi si wachlarzem zrobionym chyba z licia palmy. Przepleciony jest
wielobarwn nici, ktra go usztywnia. Krewna odzywa si:
Tam w dali, zza Wielkiego Hermonu, wyaniaj si gwatownie chmury.
Pnocny wiatr zwykle jest orzewiajcy, wic by moe przyniesie deszcz.
Ju od trzech dni zrywa si, ale zaraz po wschodzie ksiyca cichnie.
Zobaczycie, e dzisiaj znowu tak bdzie Joachim jest zniechcony.
Wracajmy do domu! Tutaj nie ma czym oddycha. Myl, e lepiej bdzie
wrci!... mwi Anna. Jej twarz wydaje si bardziej oliwkowa z powodu
nagej bladoci.
Cierpisz? [ pyta maonek.]
Nie. Ogarnia mnie wielki pokj: taki, jaki odczuwaam w wityni, kiedy dana
mi bya aska; pokj, jakiego doznaam te wtedy, gdy poczuam, e zostaam
matk. To jest jak uniesienie, jakby sodkie omdlenie ciaa, podczas gdy duch
doznaje takiego pokoju, do jakiego nic co ludzkie nie jest podobne. Kochaam
ci, Joachimie. Gdy weszam do twego domu i powiedziaam sobie: Jestem
maonk sprawiedliwego. Odczuwaam wtedy pokj, tak jak i za kadym
razem, gdy troszczye si o swoj Ann z opiekucz mioci. Jednak ten
pokj jest inny. Myl, e jest on podobny do oliwy, ktr agodnie rozla nasz
ojciec Jakub po nie o anioach. A moe jeszcze bardziej podobny do
rozkosznego pokoju dwch Tobiaszw, gdy objawi im si Rafa. W miar jak
ogarnia mnie ten pokj i jak si nim ciesz, on cigle wzrasta. To jest tak,
jakbym si unosia w lazurow przestrze nieba... i nie wiem, dlaczego od chwili
gdy si ten stan duszy pojawia, rodzi si w mym sercu pie Tobiasza. Wydaje
mi si, e pie zostaa napisana na t wanie chwil... dla tej radoci... dla
izraelskiej ziemi, ktra j syszy... dla grzesznej Jerozolimy, otrzymujcej teraz
przebaczenie... lecz... nie miejcie si z majaczenia matki, ktra mwi: Dzikuj

16

Panu za dobra, jakimi ci obdarzy, i bogosaw Boga, e odnowi w tobie Swj


Przybytek. Myl, e tym, ktry odbuduje w Jerozolimie Przybytek Boga
Prawdziwego, bdzie istota majca si ze mnie narodzi... i poza tym myl, e
to nie o witym Miecie, lecz o tej Istocie, ktra powstaje we mnie, kantyk
powiada: Bdziesz janiaa cudownym wiatem, a wszystkie narody ziemi
pokoni si przed Tob. Narody przyjd do Ciebie, eby Ci przynie podarki, i
uwielbi w Tobie Pana i zachowaj Twoj ziemi wit, gdy w Tobie bd
wzywa Wielkiego Imienia. Bdziesz szczliwa w Swych dzieciach, gdy
wszystkie bd bogosawione, bo zgromadz si wok Pana. Bogosawieni,
ktrzy bd Ci kocha i radowa si Twoim pokojem!... a pierwsz, ktra si
cieszy, jestem ja: Jej szczliwa matka.
Anna, mwic te sowa, mieni si na twarzy i rozpromienia jak kto, kto
przechodzi ze wiata ksiycowego do wielkiej jasnoci. Sodkie zy spywaj
jej po policzkach. Nie zauwaa ich, umiechajc si do swej radoci. Idzie w
stron domu midzy krewn i maonkiem. Ci suchaj jej w milczeniu,
wzruszeni.
Wszyscy przyspieszaj kroku, bo chmury popychane gwatownie wiatrem pdz
i gromadz si na niebie. Rwnin ogarnia mrok i drenie zapowiadajce burz.
Gdy s ju na progu domu, pierwsza sina byskawica rozdziera niebo. Grzmot
pierwszego uderzenia pioruna przypomina toczenie ogromnego kota i miesza
si z szelestem pierwszych kropel, ktre spadaj na spalone licie.
Wchodz do domu i Anna zaraz si oddala. Joachim wraz z pomocnikami
zatrzymuje si na progu. Rozmawia o tak oczekiwanym deszczu, ktry jest
bogosawiestwem dla zeschnitej ziemi. Wnet jednak rado zmienia si w
trosk, bo zrywa si straszliwa nawanica, z byskawicami i gradowymi
chmurami.
Jeli chmura pknie, oliwki i winogrona zostan zmiadone jak w myskim
kole. Czeka nas bieda!
Potem ogarnia Joachima nowy niepokj z powodu maonki, dla ktrej
nadszed czas porodu. Krewna zawiadamia go o tym, zapewniajc, e Anna
wcale nie cierpi. Joachim jednak niepokoi si. Krewna i inne niewiasty a
wrd nich jest te mama Alfeusza wychodz z izby Anny. Zaraz tam
powracaj z ciep wod w miednicach i z rcznikami, ktre wysuszyy si przy
pomieniu ognia, janiejcego radonie w palenisku na rodku wielkiej kuchni.
Joachim pyta kobiety o nowiny, lecz nie uspokajaj go ich pociechy. Niepokoi go
nawet to, e Anna nie krzyczy. Mwi:
Jestem mem i nigdy nie asystowaem przy porodzie. Pamitam jednak, jak
mwiono, e brak blu jest zym znakiem.
Wieczr zapada wczeniej z powodu burzy, ktra jest niezwykle gwatowna.
Strumienie wody, wicher, byskawice wszystko naraz, prcz gradu, ktry
odszed, by spa gdzie indziej.
Jeden z towarzyszcych Joachimowi pomocnikw zauwaa t gwatowno i
mwi:
Mona by rzec, e szatan z demonami wyszed z Gehenny. Spjrz na te czarne
chmury! Czu smrd siarki wypeniajcy powietrze. Sycha cyniczne wisty,
krzyki, narzekania i zorzeczenia. Jeli to on, to musi by wcieky dzi
wieczorem.
Drugi modzieniec odpowiada ze miechem:

17

Wielka zdobycz mu umkna. A moe Micha uderzy go Boym piorunem,


dlatego ma potrzaskane rogi i spalony ogon?
Jedna z niewiast przebiega obok nich i krzyczy:
Joachimie, ju si rodzi! Wszystko odbywa si szybko i dobrze i znika,
trzymajc w rkach ma amfor.
Po ostatnim uderzeniu pioruna tak silnym, e rzuca trzech mczyzn o cian
burza nagle ustaje. Przed domem, w ziemi ogrodu, zostaje na pamitk po
niej czarna dymica dziura. Tymczasem jakie kwilenie podobne do skargi
gobka, ktry po raz pierwszy nie piszczy, lecz grucha przenika przez drzwi
pokoju Anny. W tym momencie gigantyczna tcza rozpociera swe pkole na
caej rozcigoci nieba. Wychodzi lub przynajmniej wydaje si wychodzi ze
szczytu Hermonu, ktry caowany promieniami soca wyglda jak
utworzony z najdelikatniejszego, biaorowego alabastru. Wznosi si na sam
szczyt bardzo jasnego wrzeniowego nieba, przechodzc przez bezkresne
przestrzenie, oczyszczone z wszelkich zabrudze. Szybuje ponad pagrkami
Galilei i nad ukazujc si rwnin midzy dwoma figowcami i jeszcze nad
inn gr zdajc si koczy u kresu horyzontu, tam gdzie stromy acuch
grski zupenie zasania widok.
Tego jeszcze nigdy nie widziano!
Patrzcie! Patrzcie!
Tcza wydaje si otacza ca ziemi izraelsk... i ju... ale popatrzcie tylko,
jaka gwiazda!... A soce jeszcze nie zaszo. Jaka Gwiazda! Byszczy jak
ogromny diament!...
I ksiyc! Tam... Ksiyc w peni, mimo e brak do niej caych trzech dni!
Patrzcie, jak wieci!
Przychodz szczliwe niewiasty z rowym kbuszkiem zawinitym w
nienobiae ptno. To jest Maryja, Mama! Maleka Maryja, ktra mogaby spa
swobodnie tulona w ramionach dziecka. Maryja jest nie dusza ni okie. Ma
malek gwk jak z koci soniowej zabarwionej lekko na rowo. Mae
karminowe usteczka ju nie pacz, lecz wykonuj instynktowny ruch ssania,
ale s tak malekie, e nie wiadomo, jak sobie poradz z ujciem koca piersi.
Maleki nosek wystaje midzy okrgymi liczkami, a gdy otwieraj si oczka,
wida dwa skrawki nieba, dwa niewinne lazurowe punkty, ktre patrz nie
widzc spomidzy delikatnych powych rzs, tak jasnych, e prawie rowych.
Nawet delikatne woski na okrgej gwce maj lekki rowy odcie, jak
niektre miody niemal biae. Uszka s jak dwie muszelki: przezroczyste,
rowawe, doskonae. A rczki...? Poruszaj si w powietrzu w kierunku buzi.
W tej chwili s zacinite w pistki jak dwa mode pczki ry, w ktrych pky
zielone patki i ukazuje si ich bladorowy jedwab. Gdy si otwieraj, s jak
dwa mae klejnoty z koci soniowej lub alabastru, ledwo zarowione, z
picioma malekimi paznokciami w kolorze jasno liliowym. Jake sobie poradz
w przyszoci te rce, eby otrze tak wiele ez?
A nki? Gdzie one s? Na razie nki ukryte s w lnianych ptnach, lecz oto
krewna siada i odkrywa je. Jakie malekie stpki! Maj cztery centymetry
dugoci, a podeszwy s jak koralowe upinki! Na wierzchu stopka wyglda jak
niena upinka, ozdobiona niebieskimi ykami. Palce s arcydzieami
miniaturowej rzeby, zakoczone bladoliliowymi useczkami. W jaki sposb
bdzie mona znale sandaki, gdy te malekie jak u lalki stpki bd stawia
pierwsze kroczki? Jak bdzie mona na nich stan? Jak poradz sobie, by

18

odbywa w przyszoci dalekie i uciliwe podre i by utrzyma pod krzyem


tyle cierpienia?
Jednak teraz nikt o tym nie wie. Wszyscy si miej i ciesz, widzc jak te
liczne nki poruszaj si i szamoc. Patrz na miniaturowe zaokrglone udka,
tworzce z brzuszkiem doki i fadki. Szyja wyania si z doskonaej malekiej
klatki piersiowej. Pod osaniajcym j bardzo biaym jedwabiem wida ruchy
oddychania. Kiedy za przyoy si usta do klatki piersiowej jak to wanie
czyni szczliwy ojciec, eby J pocaowa sycha bicie maego serduszka...
tego najpikniejszego serca, jakie byo kiedykolwiek na ziemi we wszystkich
czasach: jedynego niepokalanego serca ludzkiego.
A plecy? Przewracaj J na brzuszek i wida wygicie krgosupa, okrge
ramionka i rowy karczek. Jest tak silny, e gwka unosi si na maej szyi,
wygldajc jak gwka ptaszka. Rozglda si, eby odkrywa nowy dla Niej
wiat. Wydaje lekki okrzyk niezadowolenia, e J pokazuj t Czyst i
Skromn tylu ludzkim oczom: J, ktrej nikt ju nigdy nie ujrzy nagiej, bo jest
najbardziej Dziewicz, wit i Niepokalan. Zakryjcie, zakryjcie czym prdzej
ten Pczek lilii, ktrej kielich nigdy si nie rozchyli na ziemi ten pczek, ktry
da jeszcze pikniejszy od siebie Kwiat, wycznie Bogu, pozostajc na ziemi
zawsze tylko Pczkiem. Dopiero w Niebie ta Lilia Trjjedynego Pana rozchyli
wszystkie patki. Tam bowiem, w grze, nie ma ju pyu grzechu, ktry choby
tylko niechccy mgby sprofanowa t najwysz czysto. Tam bowiem w
grze przyjmie J na oczach caego Nieba Trjosobowy Bg, ktry na razie
ukryty w sercu bez skazy bdzie w Niej za kilka lat jako Ojciec, Syn i
Maonek.
Oto na nowo jest w pieluszkach, trzymana w ramionach przez Jej ziemskiego
ojca, do ktrego bdzie tak podobna. Ale nie teraz: obecnie jest tylko zarysem
czowieka. Chc powiedzie, e bdzie podobna do Joachima jako dojrzaa
niewiasta. Z matki nie ma nic. Z ojca cer i kolor oczu, a take wosw, ktre
teraz s biae, lecz musiay by dawniej jasne, jak na to wskazuj jego rzsy.
Rysy twarzy Maryja ma takie jak ojciec, tylko doskonalsze, bo bardziej
niewiecie i delikatne. Jest przecie niewiast i to jak Niewiast! Po ojcu ma
umiech i spojrzenie, gesty i wzrost. Gdy myl o Jezusie takim, jakiego Go
widz to wydaje mi si, e Anna daa Wnukowi wzrost oraz bardziej niad,
nieco ciemniejsz cer. Maryja nie ma postawy Anny przypominajcej wysok
i strzelist palm lecz ujmujcy wygld ojca.
Niewiasty te rozmawiaj o burzy, o ukazaniu si ksiyca i gwiazdy, o
ogromnej tczy. Przechodz wraz z Joachimem do pokoju szczliwej matki,
eby jej odda dziecko. Anna ley i umiecha si do swoich myli: To Gwiazda
mwi. Jej znak janieje na niebie. Maryja tcza pokoju! Maryja moja
gwiazda! Maryja czysty ksiyc! Maryja nasza pera!
Nazywasz J Maryj?
Tak. Maryja: gwiazda, pera, wiato, pokj!...
Oznacza jednak te gorycz... Nie obawiasz si, e [to imi] przyniesie Jej
nieszczcie?
Bg jest z Ni. Naleaa do Niego, zanim jeszcze zacza istnie. On J
poprowadzi Swymi drogami i caa gorycz ycia przemieni si w niebiaski mid.
Teraz jeste u Swojej mamy... jeszcze przez jaki czas, zanim caa bdziesz
naleaa do Boga...
Widzenie koczy si na pierwszym nie Anny - matki i Maryi - dzieciny.

19

8. JEJ DUSZA UKAZUJE SI PIKNA I NIESKALANA, JAK BYA W ZAMYLE


OJCA
Napisane 27 sierpnia 1944. A, 3468-3482
Jezus mwi:
Wsta szybko, maa przyjaciko. Gorco pragn zabra ci ze Sob w rajski
lazur kontemplacji Dziewictwa Maryi. Wyjdziesz [z tego rozwaania] z dusz
odwieon, tak jak i ty bya ledwie stworzona przez Ojca, maa Ewa, ktra
jeszcze nie zna ciaa. Wyjdziesz z duchem penym wiata, bo zanurzysz si w
arcydziele Boym. Cay twj byt nasyci mio, bo zrozumiesz, jak Bg potrafi
kocha. Mwi o poczciu Maryi, Tej Bez Skazy, oznacza zanurzy si w lazurze,
w wiatoci, w mioci. Przyjd i czytaj o Jej chwale w Ksidze Przodka.
Pan mnie stworzy, swe arcydzieo, jako pocztek swej mocy, od dawna, od
wiekw jestem stworzona, od pocztku, nim ziemia powstaa. Przed oceanem
istnie zaczam, przed rdami penymi wody; zanim gry zostay zaoone,
przed pagrkami zaczam istnie; nim ziemi i pola uczyni pocztek pyu na
ziemi. Gdy niebo umacnia, z Nim byam, gdy kreli sklepienie nad bezmiarem
wd, gdy w grze utwierdza oboki, gdy rda wielkiej otchani umacnia, gdy
morzu stawia granice, by wody z brzegw nie wyszy, gdy kreli fundamenty
pod ziemi. Ja byam przy Nim mistrzyni, rozkosz Jego dzie po dniu, cay
czas igrajc przed Nim, igrajc na okrgu ziemi, znajdujc rado przy synach
ludzkich.
Odnielicie do Mdroci [te sowa], ale one mwi o Niej: o Matce piknej, o
Matce witej, o dziewiczej Matce Mdroci, ktr jestem Ja Ten, ktry do
ciebie mwi. Chciaem, aby napisaa pierwszy werset tego hymnu na pocztku
ksigi mwicej o Niej, aby bya wyznawana i znana pociecha oraz chwaa Boa,
powd staej, doskonaej, gbokiej radoci Boga Jedynego i Trjosobowego,
ktry wami kieruje i was kocha a ktremu czowiek da tyle powodw do
smutku przyczyna, dla ktrej zachowa rodzaj ludzki nawet wtedy, gdy po
pierwszej prbie zasuy na zniszczenie; powd otrzymanego przez was
przebaczenia.
Mie Maryj, aby by przez Ni kochanym! O, warto byo stworzy czowieka i
pozostawi go przy yciu, i postanowi przebaczy mu, aby mie Dziewic
Pikn, Dziewic wit, Dziewic Nieskalan, Dziewic Pen Mioci, Crk
Umiowan, Matk Najczystsz, Ukochan Oblubienic! Tyle i jeszcze wicej da
wam i daby wam Bg, byle tylko posi Stworzenie, ktre jest Jego rozkosz,
Socem Jego soca, Kwiatem z Jego ogrodu. I tyle cigle daje wam [Bg] ze
wzgldu na Ni, na Jej prob, dla Jej radoci, gdy Jej rado zlewa si z
radoci Bo i powiksza blaski napeniajce iskrzeniem wiato wielk
wiato Raju. Kada za iskra jest ask dla wiata, dla ludzkoci, dla
czowieka, dla samych bogosawionych, ktrzy odpowiadaj promiennym
okrzykiem alleluja na kady cud Boy, stworzony z pragnienia Boga
Trjosobowego, pragncego widzie promienny umiech radoci Dziewicy.
Bg zechcia da krla wiatu, ktry sam stworzy z nicoci. Krla, ktry przez
sw natur materialn byby pierwszym pord wszystkich stworze
stworzonych z materii i zawierajcych materi. Krla, ktry ze wzgldu na
natur duchow byby prawie boski, napeniony ask, jak by niewinnym w
swym pierwszym dniu. Najwyszy Umys zna wszystkie wydarzenia, [nawet
przysze], najbardziej odlege w wiekach. Jego spojrzenie spoczywa
bezustannie na wszystkim, co byo, jest i bdzie. Wpatrujc si w przeszo i
dostrzegajc rwnoczenie teraniejszo, zagbia spojrzenie w najdalszej
przyszoci i bez niejasnoci i brakw wie, jaka bdzie mier ostatniego
czowieka. Zawsze te wiedzia, e [czowiek] krl przez Niego stworzony, aby

20

by pboskim u Jego boku w Niebie, dziedzicem Ojca w czasie swojego


dziecistwa przeywanego na ziemi, popeni w odniesieniu do siebie samego
zbrodni zabicia w sobie aski i kradziey [polegajcej na] pozbawieniu siebie
Nieba. A mia przyby, jako dorosy, do Jego Krlestwa, po [okresie] ycia w
domu matki-ziemi, z ktrej [prochu] zosta uczyniony jako dziecko Wiecznego.
Po co wic Bg go stworzy? Zapewne wielu stawia sobie to pytanie.
Wolelibycie nie istnie? Czy ten ziemski dzie chocia biedny i ogoocony,
uczyniony cierpkim przez wasz zoliwo nie zasuguje na to, eby go
przey choby dla niego samego, dla poznania i podziwiania nieskoczonego
Pikna, ktre rka Boga zasiaa we wszechwiecie?
Dla kogo Bg stworzy gwiazdy i planety, przesuwajce si jak strzay i rysujce
sklepienie nieba? A [dla kogo] przemieszczajce si majestatycznie z pozorn
powolnoci ciaa niebieskie, ktre daj wam wiato, wyznaczaj pory roku i s
wiecznie, niezmiennie cho wci si zmieniaj now kart do czytania na
niebie kadego wieczora, miesica czy roku? One wydaj si wam mwi:
Zapomnijcie, ludzie, o waszych wizieniach. Porzucie pisma zawierajce tylko
to, co mroczne, zgnie, brudne, jadowite, zakamane, bluniercze i
zdemoralizowane. Wzniecie si choby tylko spojrzeniem w stron
bezkresnej wolnoci firmamentu. Uczycie niebem wasz dusz, patrzc na tyle
jasnoci! Zgromadcie zapasy wiata, eby je zanie do waszego mrocznego
wizienia! Czytajcie sowo, ktre wypisujemy, piewajc w naszych gwiezdnych
chrach, [brzmicych] bardziej harmonijnie ni wasze organy w katedrach.
Czytajcie sowo pisane przez nas naszym migotaniem: sowo, ktre piszemy z
mioci, bo zawsze mamy obecnego [przed oczyma] Tego, ktry nas obdarzy
radoci istnienia. I miujemy Go za to, e da nam istnienie, blask i [mono]
wdrowania, wolno i pikno pord sodkiego lazuru [nieba], ponad ktrym
widzimy lazur jeszcze wzniolejszy: Raj. Na yczenie Boga speniamy drug
cz przykazania mioci i kochamy was: naszych blinich we wszechwiecie.
Miujemy was wskazujc wam kierunek, dajc wam wiato, ciepo i pikno.
Czytajcie wypowiadane przez nas sowo: Bg. Ono bowiem kieruje naszym
piewem, blaskiem, naszym umiechem:
Dla kogo Bg stworzy ten pynny lazur, zwierciado nieba, drog w kierunku
ziemi, umiech wody, gos fal, a take [kade] sowo, ktre w szelecie
poruszanego jedwabiu, w miechu pogodnych dzieci, w westchnieniach
starcw, ktrzy wspominaj i pacz, w gwatownych podmuchach i uderzeniach
piorunw, w ryku i grzmocie mwi nieprzerwanie: Bg?
Dla was jest morze oraz niebo z gwiazdami, a wraz z morzem jeziora i rzeki,
strumienie, stawy i czyste rda. Wszystko to suy wam do eglowania,
karmienia, zaspokajania pragnienia i oczyszczania. Suc za wam, [wody]
su Stwrcy i nie wystpuj z brzegw, eby was zatopi, jak na to
zasugujecie.
Dla kogo jeli nie dla czowieka, krla [stworzenia] stworzy Bg te
niezliczone rodziny zwierzce, te jakby fruwajce i piewajce kwiaty, [te
zwierzta], ktre su wam, pracuj, daj poywienie i pociech?
Dla kogo Bg stworzy wszystkie niezliczone rodziny rolin i kwiatw,
podobnych do motyli lub do drogocennych kamieni albo te do nieruchomych
ptakw? [Dla kogo stworzy] owoce wygldajce jak naszyjniki z klejnotw,
roliny, cielce si jak dywany pod wasze stopy, aby da wam schronienie,
przyjemno, poytek, rado dla umysu, czonkw [ciaa], oczu i powonienia?

21

Dla kogo Bg stworzy mineray w gbinach ziemi, sole siarczane, jodowe i


bromowe, rozpuszczone w rdach zimnych lub gorcych, jeli nie dla radoci
tego, ktry nie jest Bogiem, lecz dzieckiem Boym? Dla jednego: dla czowieka.
Bogu nic nie byo konieczne ani dla Jego radoci, ani dla [zaspokojenia] Jego
potrzeb. On Sam sobie wystarcza. Kontemplacja Siebie jest Jego szczciem,
pokarmem, yciem i odpoczynkiem. To, co stworzy, nie pomnaa ani o
najmniejsz odrobin Jego nieskoczonej radoci, pikna, ycia i mocy.
Wszystko to stworzy dla Swego dziecka, chcc je uczyni krlem wszelkiego
Swego dziea dla czowieka!
Warto wic y, eby ujrze tak wiele dzie Boych i dzikowa za Jego potg,
ktra wam je daje. Za to, e yjecie, powinnicie by wdziczni. Nawet
gdybycie zostali odkupieni dopiero na kocu wiekw, powinnicie mie
wdziczno, gdy Bg udziela wam radoci [pyncej ze stykania si z]
piknem wszechwiata, [z korzystania] z dobroci wszechwiata.
Chocia wasi Przodkowie i wy sami stalicie si i jestecie nadal wiaroomni,
pyszni, rozpustni, dokonujcy zabjstw, Bg traktuje was tak, jakbycie byli
dobrzy, jak dobre dzieci, ktre wszystkiego si uczy i wszystko im daje, aby
osodzi im ycie i uczyni lepszym.
Wszystko, co wiecie [o dobru], znacie dziki Boemu wiatu. Odkrywacie co
dziki temu, e Bg wam to ukazuje. [Tak jest w dziedzinie] Dobra. Inne formy
poznania i odkry, ktre nosz pitno za, pochodz od Najwyszego Za:
szatana.
Najwyszy Rozum, ktry zna wszystko, wiedzia zanim czowiek zaistnia e
uczyni on siebie zodziejem i zabjc. Poniewa jednak Wieczna Dobro nie ma
granic w Swojej dobroci, zanim zaistnia Grzech, pomylaa o rodku, aby go
usun. Tym rodkiem jestem Ja, Sowo. [Odwieczna Dobro wymylia te]
Narzdzie, dziki ktremu Ten, ktry jest rodkiem [zbawczym], mg dziaa
[w ciele]: Maryj. I tak Dziewica pojawia si we wzniosej myli Boga.
Wszystko zostao stworzone ze wzgldu na Mnie Syna umiowanego Ojca. To
Ja, Krl, miaem wszystko mie pod Moj stop Boskiego Krla: klejnoty,
ktrych aden dwr krlewski nie posiada, i piewy, i gosy, i sugi wok Mojej
Osoby takie, jakich nie mia aden wadca i kwiaty, i drogie kamienie.
[Miaem posiada] wszystko, co najwspanialsze, najbardziej okazae, najmilsze,
najdelikatniejsze, co moe si wyoni z Boego umysu.
Ale [jako Bg jestem] Istot duchow. Musiaem [jeszcze] sta si Ciaem:
Ciaem, by zbawi ciao; Ciaem, aby wywyszy ciao, wznoszc je do Nieba na
wiele wiekw przed czasem. Ciao zamieszkae przez ducha jest arcydzieem
Boym i dla niego zostao stworzone Niebo.
Aby sta si Ciaem, potrzebowaem Matki. Poniewa jednak byem Bogiem,
trzeba byo, aby [jedynym Moim] Ojcem by [tylko] Bg. I tak Bg [w Swoim
odwiecznym Umyle] stwarza Sobie Oblubienic i mwi do Niej: Pjd ze Mn.
[Sta] u Mego boku i patrz, co stwarzam dla Naszego Syna. Patrz i raduj si,
odwieczna Dziewico, wieczna Dziecino! Niech Twj umiech napenia [radoci]
najwysze niebo, niech podaje anioom ton i niech uczy Raj niebiaskiej
harmonii. Patrz na Ciebie i widz, jaka bdziesz, o Niewiasto Niepokalana,
ktra teraz jeste w [Moim] umyle tylko [wyobraeniem] duchowym, w ktrym
mam upodobanie.
Patrzc na Ciebie [w Moim umyle], daj morzu i niebu lazur Twoich oczu, a
witemu zbou na chleb kolor Twoich wosw. Twoj biel daj liliom, a Twj
r kwiatom ry. Daj jej te jedwabisto Twojej skry. Na wzr Twych

22

drobnych zbw stwarzam pery, a patrzc na Twe usta, stwarzam sodkie


truskawki. Wkadam w gardo sowika nuty Twoich pieni, a synogarlicy Twj
pacz. Czytajc w Twoich przyszych mylach i suchajc bicia Twego serca,
tworz [Sobie] wzorzec, wedug ktrego stwarzam [wiat].
Pjd, Moja Radoci, miej ciaa niebieskie za zabawk tak dugo, a w Moim
umyle zobacz Ci jako [rozradowan nimi] i taczc wiato. [Niech]
wywouj Twj umiech. Za wic Sobie wieniec z gwiazd i gwiezdne
naszyjniki, po ksiyc pod Swoje mie stopy, otocz si gwiezdn szarf Drogi
Mlecznej. Dla Ciebie s gwiazdy i planety.
Pjd i raduj si patrzeniem na kwiaty, ktre bd zabawk dla Twojego
Dziecka i wezgowiem dla Syna Twojego ona. Chod zobaczy, jak stwarzam
owce i jagnita, ory i gobice. Bd blisko Mnie, kiedy stwarzam czasze mrz i
rzek, kiedy wznosz gry i maluj je niegiem i lasami, zasiewajc
rwnoczenie zboa i drzewa, i winorole. [Bd przy Mnie w Moim umyle],
kiedy stwarzam oliwk dla Ciebie, Moja Pena Pokoju, i winny krzew dla Ciebie,
Moja Latoroli, ktra bdziesz nosia Eucharystyczne Grono. Biegnij, podaj,
raduj si, o Pikna Moja, o Matko Mego Syna, Krlowo Mego Raju, Mioci Twego
Boga, Kochajca w peni. Przygotuj do miowania Mnie cay wiat, stwarzany z
godziny na godzin i pikniejcy dziki Twemu umiechowi.
A widzc [przez Sw wszechwiedz] Grzech i patrzc na T bez Grzechu [mwi
Jej]: Pjd do Mnie, Ty ktra wymazujesz gorycz nieposuszestwa ludzkiego,
nierzdu czowieka z szatanem i ludzkiej niewdzicznoci. Ja sam wezm wraz z
Tob odwet na szatanie.
Bg, Ojciec mioci tak
doskonaoci.
ludzka, gdyby

Stwrca, powoa do istnienia mczyzn i niewiast z prawem


doskonaym, e nie potraficie ju nawet zrozumie jego
Bdzicie, zastanawiajc si nad tym, jak wygldaaby natura
czowiek nie podda jej podszeptom szatana.

Spjrzcie na roliny rodzce owoc i nasienie. Czy przynosz owoc i nasienie w


nastpstwie nierzdu, z powodu jednego zapodnienia na sto zwizkw? Nie. Z
kwiatu mskiego wydobywa si pyek i prowadzony przez zesp praw
meteorologicznych i magnetycznych dostaje si on do zalni kwiatu
eskiego. Ta otwiera si i przyjmuje go, i tworzy. Nie plami si odrzuceniem
owocu, jak wy czynicie, aby doznawa nastpnego dnia tego samego. Tworzy.
[Rolina] nie okrywa si ju kwiatami a do nastpnego sezonu. Kiedy za
zakwitnie to po to, eby znowu co wytworzy.
Popatrzcie te na zwierzta, na wszystkie. Czy widzielicie kiedykolwiek samca
lub samic, eby jedno szo ku drugiemu dla bezpodnego zblienia i lubienego
stosunku? Nie. Z bliska lub z daleka, frunc, pezajc, skaczc lub biegnc,
przychodz one gdy nadchodzi godzina godw zapadniajcych i nie
uchylaj si i nie ograniczaj si do przyjemnoci. Przyjmuj powane i wite
nastpstwo [zblienia] potomstwo.
Ten jedyny cel zwierzcego aktu powinien by zaakceptowany przez czowieka,
pboga dziki asce pochodzcej w caoci ode Mnie. Powinien by przyjty
przez czowieka, ktry [przez swj upadek] zstpi o jeden stopie niej od
zwierzt. Wy bowiem nie postpujecie jak roliny i zwierzta. Mielicie za
nauczyciela szatana, chcielicie go za nauczyciela i [nadal] go pragniecie.
Dlatego dziea, ktrych si dopuszczacie, s godne chcianego przez was
nauczyciela. Gdybycie za pozostali wierni Bogu, mielibycie rado z
posiadania dzieci w sposb wity, bez cierpienia, bez wyczerpywania si w
zwizkach bezwstydnych, niegodnych, ktrych nie znaj nawet zwierzta
istoty bez duszy rozumnej i duchowej.

23

Mczynie i niewiecie zdeprawowanym przez szatana Bg chcia


przeciwstawi Czowieka zrodzonego z Niewiasty najbardziej wywyszonej
przez Boga. [Zostaa Ona wyrniona] do tego stopnia, e zrodzia bez poznania
mczyzny. To Kwiat, ktry rodzi Kwiat bez potrzeby nasienia, dziki jedynemu
pocaunkowi Soca, zoonemu na nienaruszonym kielichu Lilii Maryi.
Odwet Boy! Sycz, o szatanie, wyraajc wcieko, kiedy Ona si rodzi. Ta
maa dziewczynka pokonaa ci! Zanim stae si Buntownikiem, Oszustem,
Niszczycielem, ju bye Pokonanym. To Ona jest Zwyciczyni nad tob.
Tysice zastpw ustawionych w szyku s zupenie bezsilne wobec twojej
potgi. Bro wypada ludziom z rk na widok twoich usek, o Stay
[Niszczycielu]. Nie ma wichru, ktry zdoaby rozwia smrd twego oddechu. A
jednak miady ci bez strachu, a jednak zagania ci do twojej nory ta pita
dziecka tak rowa, e wydaje si wntrzem czerwonawej kamelii; tak gadka
i delikatna, e jedwab wydaje si szorstki w porwnaniu z ni; tak maa, e
mogaby wej do kielicha tulipana i uczyni sobie pantofelek z jego rolinnej
satyny. A jednak jeden odgos Jej kwilenia zmusza do ucieczki ciebie tego,
ktry nie boi si wojsk. Jej oddech oczyszcza wiat od twego fetoru. Jeste
pokonany. Jej imi, Jej spojrzenie, Jej czysto to wcznia, grom i kamie,
ktry ci przeszywa, powala i skazuje na wizienie w twej piekielnej jamie, o
Przeklty, ktry odebrae Bogu rado bycia Ojcem wszystkich stworzonych
ludzi!
[Okazuje si jednak] teraz, e na prno psue tych, ktrzy zostali stworzeni
jako niewinni, i prowadzie ich do wspycia i do poczynania krt drog
rozpusty. [Zaatakowae Boga] w Jego stworzeniu i pozbawie Go [radoci]
bycia Dawc dzieci wedug zasad, ktre gdyby zostay zachowane
zapewniyby na ziemi rwnowag midzy osobami odmiennej pci i rasami. To
pozwolioby unikn wojen midzy ludami i nieszcz w rodzinach.
Dziki posuszestwu poznaliby mio. Jedynie przez posuszestwo poznaliby
mio i posiedliby j. [Weszliby w] posiadanie pene i spokojne tej Boej
emanacji, ktra z nadprzyrodzonoci zstpuje w to, co nisze, eby ciao te
cieszyo si ni w sposb wity to ciao, ktre jest zczone z duchem i
stworzone przez t sam Istot, ktra stworzya mu ducha.
Czyme jest teraz wasza mio, o ludzie, [czym s] wasze mioci? S albo
dz przyobleczon w mio, albo nieuleczaln obaw o utrat mioci
wspmaonka z powodu rozwizoci jego lub innych osb. Odkd podliwo
istnieje w wiecie, nie jestecie ju nigdy pewni posiadania serca maonka lub
maonki. I drycie, i paczecie, i stajecie si szalonymi z zazdroci, a czasami
zabjcami, eby zemci si za zdrad. Kiedy indziej znw jestecie
przygnbieni, chwiejni w pewnych wypadkach, a nieraz nawet obkani.
Oto co zrobie, szatanie, synom Boga. Ci, ktrych zepsue, mieli pozna rado
posiadania dzieci bez doznawania cierpienia, radoci narodzenia si bez
strachu przed mierci. Teraz jednak jeste pokonany w Niewiecie i przez
Niewiast. Poczwszy od tej godziny ten, ktry J pokocha, bdzie ponownie
kim z Boga, kim pokonujcym twoje pokusy, aby mc patrze na Jej
nieskalan czysto. Odtd matki nie mogc poczyna bez blu bd mie J
za umocnienie. Od tej chwili maonkowie J bd mie za Przewodniczk, a
umierajcy za Matk. Dziki Niej [ludzie] spokojnie bd umiera, w Jej
ramionach, ktre jak tarcza [ochroni ich] przed tob, Przeklty, i przed sdem
Boym.
Mario, Mj may gosie, widziaa narodzenie Syna Dziewicy i narodzenie si
Dziewicy dla Nieba. Widziaa wic, e Ta, ktra jest bez grzechu, nie zaznaa
kary dawania ycia [w blu] ani trwogi przed mierci. Skoro Najniewinniejszej

24

Matce Boej zostaa zarezerwowana doskonao niebiaskich darw, to i


wszystkim, ktrzy od Prarodzicw poczwszy wytrwaliby w niewinnoci i
byliby dziemi Boymi, przypadoby rodzenie bez blu, co byoby suszne, gdy
umieliby wspy i poczyna ycie bez podliwoci. Umieraliby te bez
strachu.
Najwikszym odwetem Boym za zemst szatana byo doprowadzenie
doskonaoci umiowanego stworzenia, do superdoskonaoci, ktra
przynajmniej w Jednej unicestwia wszelki lad [skaonej] natury ludzkiej,
podatnej na trucizn szatana. I tak to [nawet] nie z czystego zwizku
ludzkiego, lecz dziki Boskiemu objciu, ktry przemienia ducha w ekstazie
Ognia, mia przyj Syn.
Dziewictwo Dziewicy!... Pjd, rozwaaj to gbokie dziewictwo, ktrego
kontemplowanie przyprawia o zawrt gowy, [jak u stojcego nad] przepaci!
Czym jest biedne, przymusowe dziewictwo jakiej kobiety, ktrej nie polubi
aden mczyzna? Mniej ni niczym. Czym jest dziewictwo tej, ktra chce by
dziewic, eby nalee do Boga, ale nie potrafi tego zrobi w duchu, lecz tylko
cielenie, i dopuszcza, e wchodzi w ni tyle niewaciwych myli, i pieci, i
przyjmuje pieszczoty ludzkich wyobrae? To zaledwie zacztek dziewictwa.
Ale bardzo may jeszcze. Czym jest dziewictwo osoby zakonnej, ktra yje tylko
Bogiem? To ju wiele. Lecz wci niedoskonae jest ono w zestawieniu z
dziewictwem Mojej Matki.
Nawet u najwitszych osb zawsze istniao pewne powizanie: zwizek midzy
duchem i grzechem [pierworodnym]. Zwizek ten jedynie Chrzest rozwizuje.
On go znosi, jednak jak kobieta odczona przez mier od maonka nie
odzyskuje dziewictwa tak [Chrzest] nie przywraca cakowicie [stanu], jaki by
[udziaem] pierwszych Rodzicw przed Grzechem. Pozostaje blizna i boli, dajc
zna o sobie. Jest ona zawsze gotowa ponownie zamieni si w ran.
[Przypomina] niektre choroby wirusowe, ktre si okresowo zaostrzaj. W
[Maryi] Dziewicy nie ma tej pozostaoci rozwizanego zwizku z Grzechem. Jej
dusza ukazuje si pikna i nieskalana taka, jaka bya, kiedy Ojciec
[odwiecznie] o Niej myla, umieszczajc w Niej wszystkie aski.
Jest Dziewic. Jest Jedyn. Jest Doskona. Jest w peni Doskona. Jako taka
zostaa pomylana i taka zostaa zrodzona. Taka te jest nadal. Ukoronowana
jako taka. Na wieki taka. Jest Dziewic. Jest bezmiarem nienaruszalnoci,
czystoci i aski, zatracajcym si w Przepaci, z ktrej wytrysna: w Bogu.
Nienaruszalno, Czysto, doskonaa aska. Oto odwet Boga w Trjcy
Jedynego. Ponad wszystkimi skaonymi stworzeniami wznosi On t Gwiazd
doskonaoci. Maryja, Powcigliwa, na przekr niezdrowej ciekawoci
[pierwszych Rodzicw], odpaca jedynie miowaniem Boga. Poznaniu za
przeciwstawia si ta wzniosa Nie-Znajca. Nie zna ona nie tylko nikczemnej
mioci, ale nawet tej mioci, ktr Bg da zalubionym ludziom. Co wicej
jeszcze: Ona nie zna podliwoci dziedzictwa Grzechu [pierworodnego]. W
Niej jest tylko mdro mioci Boej, rwnoczenie zmroona i rozpalona. To
Ogie, ktry opancerza lodem ciao, aby stao si przejrzystym zwierciadem na
otarz. Przy nim dokonuj si zalubiny Boga z Dziewic. Nie ponia to Boga,
gdy Jego doskonao ogarnia T, ktra jak przystoi [Jego] maonce jest
jedynie o jeden stopie nisza od Maonka, Jemu podlega jako Niewiasta, ale
bez skazy jak On.

25

9. ZA TRZY LATA BDZIESZ TAM, MOJA LILIO


Napisane 28 sierpnia 1944. A, 3482-3487
Widz Joachima i Ann razem z Zachariaszem i Elbiet. Wychodz wanie z
jakiego domu w Jerozolimie, nalecego prawdopodobnie do ich znajomych lub
przyjaci. Zmierzaj w kierunku wityni, na obrzd oczyszczenia.
Anna trzyma w ramionach Creczk dokadnie owinit i okryt jeszcze z
wierzchu lekk wenian koderk, ciep i mikk. Z jak troskliwoci i
mioci niesie J i uwaa na swoje malekie dziecko. Od czasu do czasu unosi
brzeg ciepego i delikatnego okrycia. Sprawdza, czy Maryja moe swobodnie
oddycha, i potem szybko zakrywa, aby J ustrzec przed chodem powietrza.
Dzie jest pikny, lecz jednak chodny, jest bowiem penia zimy.
Elbieta ma w rkach jakie zawinitka. Joachim prowadzi dwa uwizane,
bielutkie, tuste jagnita due, ju prawie baranki. Zachariasz nic nie niesie.
Wyglda bardzo piknie. Jest ubrany w bia lnian szat, ktra wystaje spod
rozchylajcego si paszcza z cikiej biaej weny. Zachariasz jest w peni si
mskich, znacznie modszy ni wtedy, gdy go widziaam podczas narodzin
Chrzciciela. Rwnie Elbieta, cho jest ju dojrza niewiast, wyglda modo.
Za kadym razem gdy zaglda do malestwa, pochyla si z zachwytem nad
pic twarzyczk. Wyglda bardzo piknie. Ma niebiesk sukni o odcieniu
ciemnofioletowym. Gow osania welon, spadajcy lekko na ramiona i na
ciemniejszy od sukni paszcz.
W witecznych strojach Joachim i Anna wygldaj bardzo uroczycie. Wbrew
swemu zwyczajowi Joachim nie ma brzowej tuniki, lecz dug, czerwon szat,
o czerwieni w. Jzefa, jak to nieraz dzisiaj nazywamy. Frdzle u paszcza s
zupenie nowe i adne. Na gowie ma rodzaj prostoktnego welonu, otoczonego
obrcz ze skry. Cae ubranie jest nowe i starannie wykoczone.
A Anna! O, dzisiaj nie nosi swego zwykego ciemnego odzienia. Ma jasn
bladot sukni koloru starej koci soniowej, cignit w talii, przy szyi i
mankietach opask ze srebra lub zota, jak mi si wydaje. Gow okrywa bardzo
przejrzysty welon, jakby z adamaszku, przytrzymany na czole opask z wskiej,
kosztownej lamy. Na szyi ma misternie wykonan koli, na rkach bransolety.
Zachowuje si tak dostojnie, e naprawd wyglda jak krlowa. Jej paszcz jest
jasnoty, cay obramowany piknym greckim haftem, tkanym kolor na
kolorze.
Wygldasz jak w dniu lubu. Byam wtedy ma dziewczynk, ale jeszcze
pamitam, jaka bya pikna i szczliwa mwi Elbieta.
Teraz jestem szczliwsza... Chciaam ubra t sam sukni na dzisiejsz
uroczysto. Zachowaam j na ten upragniony dzie... Straciam jednak
nadziej, e zao j z tej okazji.
Pan bardzo ci umiowa!... mwi Elbieta i wzdycha.
Dlatego te oddaj Mu to, co kocham najbardziej: mj Kwiat.
Jak to zrobisz, by si od Niej oderwa, gdy przyjdzie wyznaczona godzina?
Bd sobie przypomina, e Jej nie miaam i e to Bg mi J da. Teraz bd
szczliwsza ni przedtem. Aby zachowa pokj, kiedy [Maryja] bdzie w
wityni, powiem sobie: Modli si przed Przybytkiem i prosi Boga Izraela take
za Swoj mam. Odczuj jeszcze wikszy pokj, kiedy powiem sobie: Naley
caa do Boga. Kiedy nie bdzie ju nas, starych ktrzymy otrzymali J z Nieba

26

On, Przedwieczny, pozostanie nadal Jej Ojcem. Wierz mi, jestem przekonana,
e to Dziecko nie naley do nas. Nie mogam ju [mie dzieci]... To On zoy w
moim onie ten Boski dar, eby otrze moje zy, speni nasze nadzieje i
[wysucha] modlitwy. Jestemy tylko Jej szczliwymi opiekunami... Niech On
bdzie za to bogosawiony!
Doszli do murw wityni.
Idcie naprzd, przez Bram Nikanora, ja za pjd uprzedzi kapana i
dogoni was mwi Zachariasz i znika za bram wychodzc na wielki
dziedziniec otoczony portykami.
Przechodz powoli przez kolejne tarasy. Nie wiem, czy wspomniaam ju kiedy
o tym, e obrb wityni to nie jeden poziom, lecz coraz wyej pooone tarasy.
Wchodzi si na nie po szerokich stopniach. Na kadym z nich znajduj si
dziedzice, portyki i portale ozdobione marmurem, brzem i zotem.
Zanim dochodz do umwionego miejsca, zatrzymuj si i rozwijaj
przyniesione rzeczy: jakie paskie i due omaszczone podpomyki z biaej mki,
dwa gobki w wiklinowej klatce i due srebrne monety, bardzo cikie. Na
szczcie w owym czasie nie istniay kieszenie, bo tak cikie monety
rozerwayby je.
Wszyscy stoj przed pikn Bram Nikanora z masywnego brzu, jakby
haftowanego srebrem. Zachariasz czeka ju u boku kapana, wygldajcego
wspaniale w biaym lnianym odzieniu. Anna zostaje pokropiona wod do
oczyszcze jak sdz potem otrzymuje polecenie zblienia si do otarza
ofiarnego. Anna nie niesie ju Dziecka. Wzia je Elbieta, ktra pozostaa przed
wejciem. Joachim idzie w lad za maonk, wlokc nieszczsne, beczce
jagni. A ja... robi to samo, co przy oczyszczeniu Maryi: zamykam oczy. Nie
chc widzie, jak podrzynaj mu gardo.
Anna jest ju oczyszczona. Zachariasz szepce koledze par sw do ucha,
ktrych ten sucha z umiechem. Potem kapan zblia si do wszystkich
zgromadzonych, cieszc si wraz z ojcem i matk z powodu ich radoci i ich
wiernoci zoonej obietnicy. Otrzymuje drugiego baranka, mk i podpomyki.
Mwi:
Ta Dziewczynka jest wic powicona Panu? Jego bogosawiestwo bdzie
towarzyszy Jej i wam. Oto nadchodzi Anna. Bdzie jedn z Jej nauczycielek. To
Anna, crka Fanuela, z pokolenia Asera. Podejd tu, niewiasto. To Malestwo
zostao ofiarowane wityni jako ofiara pochwalna. Bdziesz Jej nauczycielk i
pod tw opiek bdzie wzrasta Jej wito.
Anna, crka Fanuela, ju cakiem siwa, zblia si i gaszcze Dziecin, ktra
obudzona rozglda si, patrzc niewinnymi oczyma. Jest zdziwiona otaczajc
J biel i zotem byszczcym w promieniach soca. Ceremonia jak si wydaje
zakoczya si. Nie zauwayam specjalnego obrzdu oddania Bogu Maryi. By
moe wystarczyo powiedzie to kapanowi, a przede wszystkim Bogu, w
witym miejscu.
Chciaabym zoy ofiar na wityni i potem uda si tam, gdzie ubiegego
roku ujrzaam wiato mwi Anna.
Wszyscy tam id wraz z Ann, crk Fanuela, ktra im towarzyszy. Nie wchodz
jednak do waciwej wityni. To zrozumiae. Chodzi przecie o niewiast i
dziewczynk. Dochodz wic tylko do tego miejsca, w ktrym Maryja ofiaruje
[w przyszoci] Syna. Stoj tu przed bram, szeroko otwart na Dziedziniec
Izraelitw. Patrz w gb mrocznego wntrza. Dochodz stamtd agodne

27

piewy modych dziewczt. Wida tam janiejce, delikatne wiata, ktre


padaj zocistym blaskiem na rzdy okrytych biaymi welonami gwek: dwa
rzdy prawdziwych lilii.
Za trzy lata bdziesz tu take, moja Lilio obiecuje Anna Maryi, ktra patrzy
jak urzeczona w kierunku owietlonego wntrza i umiecha si, syszc
spokojny piew.
Zdaje si rozumie mwi Anna, crka Fanuela. To liczne Dziecko! Bd J
kocha tak, jakbym to ja sama J zrodzia. Obiecuj ci to, matko, o ile wiek mi
pozwoli.
Tak bdzie, niewiasto mwi Zachariasz na pewno bdziesz J przyjmowa
do grona powiconych dziewczt. I ja te. Chc tu by, by ju od samego
pocztku prosi J o modlitw w naszej intencji... [mwi i] patrzy na
Elbiet znaczco. Ona rozumie i wzdycha.
Obrzd zakoczy si i Anna, crka Fanuela, oddala si. Wszyscy wychodz ze
wityni rozmawiajc. Sysz, jak Joachim mwi:
Ofiarowabym nie tylko dwa najlepsze baranki, ale wszystkie... za t rado i
aby odda chwa Bogu.
Niczego wicej nie widz.
10. OTO DOSKONAA DZIECINA O GOBIM SERCU
Tego samego dnia. A, 3487-3489
Mwi Jezus:
Salomon przekazuje sowa Mdroci: Jeli kto jest [may jak] dziecko, niech
przyjdzie do Mnie. (Prz 9,4) I naprawd ze Swej twierdzy, z murw Swego
miasta Wieczna Mdro rzeka do Odwiecznej Dzieciny: Przyjd do Mnie.
Pona z pragnienia posiadania Jej.
Pniej Syn Przeczystej Dzieciny powie: Pozwlcie maym dzieciom
przychodzi do Mnie, albowiem do nich naley Krlestwo Niebieskie. Kto si do
nich nie upodobni, ten nie bdzie mia udziau w Moim Krlestwie. (por. Mt
19,14; Mk 10, 14; k 18,16) Biegn jeden za drugim dwa gosy: gos z Nieba
woa do malutkiej Maryi: Przyjd do Mnie, a gos Czowieka mwi majc na
myli Swoj Matk Przyjdcie do Mnie, jeli potraficie sta si jak malekie
dzieci.
Za wzr [pokory] stawiam wam Moj Matk. Oto doskonaa Dziecina o gobim
sercu: prostym i czystym. Oto Ta, u ktrej [cae] lata stykania si ze wiatem
nie rozjtrzyy ducha, [nie doprowadziy go do] okruciestwa, zepsucia, obudy
i zakamania. [Stao si tak], bo tego nie chciaa. Przychodcie do Mnie, patrzc
na Maryj!
A ty, [Mario], ktra J widzisz, powiedz Mi, czy Jej dziecice spojrzenie rni si
od tego, jakie widziaa u stp Krzya lub rozradowane Zesaniem Ducha? Czy
byo ono inne, kiedy Jej powieki opaday na oczy gazeli, bo nadesza dla Niej
pora ostatniego snu? Nie! Najpierw byo to niepewne i zdziwione spojrzenie
dziecka, potem, w chwili Zwiastowania spojrzenie pene zdumienia i
skromnoci; nastpnie szczliwe spojrzenie Matki w Betlejem; pniej
pene czci spojrzenie Mojej pierwszej najlepszej Uczennicy; pniej
rozdzierajce spojrzenie Udrczonej na Golgocie; potem promieniste spojrzenie
w czasie Zmartwychwstania i Pidziesitnicy; w kocu za zamglone

28

spojrzenie ekstatycznego snu ostatniej wizji. Jest ono tym samym spojrzeniem i
wtedy, gdy spoglda po raz pierwszy, i gdy zmczone zamyka si na wiato po
zobaczeniu wielu radoci i okropnoci. Jej wzrok jest pogodny, czysty,
spokojny. To skrawek nieba, ktry cigle taki sam janieje na twarzy Maryi.
Nigdy nie zamia go dymn zason zo, kamstwo, pycha, nieczysto,
nienawi ani ciekawo. To oczy spogldajce na Boga z mioci, czy to przez
zy, czy to przez umiech. Pieszcz i przebaczaj z mioci do Niego. Wszystko
znosz, a mio do Boga czyni je niedostpnymi dla atakw Zego. On bowiem
bardzo czsto posuguje si okiem, eby wej do serca. Czyci, wici,
zakochani w Bogu maj oko czyste, spokojne i bogosawice.
Powiedziaem: wiatem twego ciaa jest oko. Jeli oko jest czyste, cae twoje
ciao bdzie w wiatoci. Jeli jednak oko twoje jest zamione, caa twoja
osoba znajdzie si w ciemnoci. (por. Mt 6,22; k 11,34) wici posiadaj
wzrok, ktry jest wiatoci dla ducha i ocaleniem dla ciaa, poniewa
podobnie jak Maryja w cigu caego swego ycia patrzyli tylko na Boga. Co
wicej, jest w nich jeszcze wspomnienie Boga. Wyjani ci kiedy, Mj may
gosie, znaczenie tego Mojego ostatniego sowa.
11. POCIECHO MOJA, SKD ZNASZ TE WITE SPRAWY? KTO CI O NICH
MWI?
Tego samego dnia. A, 3487-3489
Znowu widz Ann. Widz j od wczorajszego wieczora. Siedzi przy wejciu do
cienistej altany, zajta szyciem. Sukni ma skromn, piaskowoszar, bardzo
lun, zapewne z powodu ogromnego upau. W oddali, na drugim kocu
[utworzonego przez winorol] tunelu, widz koszcych siano niwiarzy. Z
pewnoci nie s to pierwsze sianokosy, bo winogrona zaczynaj ju dojrzewa
i nabieraj zotawego koloru, a na wielkiej jaboni, pord ciemnej zieleni lici,
wida owoce, ktre nabray barwy jasnotego i czerwonego wosku. Ponadto
dalekie any zb s ju sprztnite, a na ciernisku chyl si lekko pomienne
maki i stercz nieruchomo sztywne, gwiadziste bawatki, postrzpione i
bkitne jak wschodnie niebo.
Z zacienionego tunelu wychodzi maleka Maryja. Chodzi jednak ju
samodzielnie i zwinnie. Krok ma pewny i Jej stpki w biaych sandakach nie
potykaj si o kamienie. Ju teraz zaznacza si Jej pniejszy delikatny, lekko
koyszcy si chd gobicy. Jest cakiem biaa jak gobek. Ma jasn, lnian,
sigajc do kostek szatk, zmarszczon pod szyj bkitn tasiemk. Rkawki
s szerokie i tak krtkie, e wida rowe, krge ramionka. Wyglda jak
anioek z jedwabistymi, jasnymi jak mid wosami, lekko falistymi, zwijajcymi
si na samych kocach w loki, z bkitnymi jak niebo oczyma i z nieco
zarowion, umiechnit twarzyczk. agodny powiew wiatru, przedostajc
si w szerokie rkawy sukienki, wzdyma j na ramionach, upodabniajc Maryj
do maego anioka ze skrzydami lekko rozpostartymi do lotu.
Trzyma w rczce chabry, maki i inne zebrane w zbou kwiatki. Nie znam ich
nazw. Idzie, a gdy jest ju blisko matki, puszcza si biegiem i z radosnym
okrzykiem maej turkaweczki zatrzymuje si w locie przy nieco rozwartych na
Jej przyjcie kolanach. Matka odkada prdko szycie, bo nie chce uku Dziecka.
Pochyla si, eby J przytuli i bierze J w ramiona.*
Mamo! Mamo! Biaa gobeczka tuli si w gniazdku kolan matki, stojc
nkami na wydeptanej trawie, i opiera twarzyczk na jej piersi. Wida tylko
may karczek poprzez zote wosy. Anna schyla si i cauje J z mioci. Potem
gobeczka unosi gwk i daje mamie kwiaty. Wszystkie s dla niej, a z kadym
kwiatkiem wie si inna opowie, ktr wymylia.

29

Ten duy kwiat, taki niebieski, jest gwiazdk, ktra zesza z nieba, eby
przynie Jej mamie pocaunek Pana. O tak! Ma przytuli do serca, do serca ten
niebieski kwiatek, a wtedy poczuje zapach Boga. Ten drugi, janiejszy, taki
podobny do oczu taty, ma napisane na patkach, e Pan bardzo kocha tat, bo
jest dobry. A ten may, malutki znaleziony jako jedyny (to niezapominajka)
Pan stworzy po to, eby powiedzie Maryi, jak bardzo J kocha. A te czerwone,
mama wie, czym one s? To [pozostaoci po] strzpach paszcza krla Dawida,
przesiknite krwi wrogw Izraela, rozrzucone na polu bitwy i zwycistwa.
One zrodziy si z kawakw krlewskiego paszcza, podartego w bohaterskim
boju dla Pana.
A ten biay i may ktry wyglda jakby zrobiony z siedmiu jedwabistych,
spogldajcych w niebo kielichw wyrs tam, przy rdeku. To tata zerwa
dla Niej ten kwiatek pomidzy cierniami. Jest z szaty krla Salomona. Nosi j w
tym samym miesicu, w ktrym urodzia si jego Maa Krewna... tak wiele lat
temu, tak bardzo wiele, wiele lat!... Tyle lat temu, gdy we wspaniaych biaych
szatach kroczy na czele mnstwa Izraelitw przed Ark, przed Przybytkiem,
radujc si, e powrci obok otaczajcy chwa Pana. Krl zaintonowa wtedy
pie i modli si z radoci.
Chc by zawsze jak ten kwiatek i chc tak samo jak mdry krl piewa pie
i modli si przed Przybytkiem koczy [opowiadanie] buzia Maryi.
Pociecho moja! Skd znasz te wite sprawy? Kto Ci o nich mwi? Moe
ojciec?
Nie. Nie wiem, kto to taki. Wydaje Mi si, e zawsze o tym wiedziaam. A moe
kto Mi to opowiada, a Ja go nie widz? Moe jeden z aniow, ktrym Bg
nakazuje rozmawia z dobrymi ludmi?... Opowiesz Mi co, mamo?...
O, moja Creczko! Jakie wydarzenie chcesz pozna?
Maryja myli, powana i skupiona. Trzeba by J namalowa, eby uwieczni
wyraz Jej twarzy. Na maej dziecicej buzi wida lady Jej myli. Umiechy i
westchnienia, blaski soca i cienie chmur, myli bowiem o historii Izraela.
Wreszcie decyduje si:
Opowiedz jeszcze raz, co mwi Gabriel Danielowi o obiecanym Chrystusie.
Maryja sucha z przymknitymi oczyma, powtarzajc po cichu wypowiadane
przez matk sowa, jakby chciaa je lepiej zapamita. Gdy Anna koczy, pyta:
Ile [lat] brakuje jeszcze do przyjcia Emmanuela?
Okoo trzydziestu lat, kochanie.
Tak duo! A Ja bd w wityni... Powiedz Mi, jeli si bd modli bardzo,
bardzo, bardzo, dzie i noc, noc i dzie, i w tym celu bd chciaa by tylko dla
Boga, przez cae ycie, czy Przedwieczny da Mi t ask i wczeniej zele
Mesjasza Swemu ludowi?
Tego nie wiem, kochanie. Prorok powiedzia: Siedemdziesit tygodni. Myl,
e prorok si nie myli... ale Pan jest dobry dodaje popiesznie Anna,
zauwaajc z byszczc na zotych rzsach swego Dziecka. Sdz, e jeli
bdziesz si bardzo, bardzo, bardzo modlia, On Ciebie wysucha.
Umiech powraca na ma twarzyczk, uniesion w stron matki. Promie
soca, przechodzcy midzy zielonymi gazkami winoroli, sprawia, e

30

powstrzymane zy byszcz, jakby byy kroplami rosy zawieszonej na dbach


grskiego mchu.
Wic bd si modli i po to zostan dziewic.
Czy Ty wiesz chocia, co to znaczy?
To znaczy nie zna mioci mczyzny, tylko mio Boga. To znaczy nie mie
innych myli, jak tylko dla Pana. To znaczy pozosta dzieckiem w ciele i anioem
w sercu. To znaczy mie oczy tylko po to, by patrze na Boga; uszy eby Go
sucha; usta eby Go chwali; rce eby Mu si zoy w ofierze; nogi by
za Nim spieszy, a serce i ycie eby Mu je odda.
Bogosawiona! Ale w takim razie nie bdziesz miaa dzieci. A przecie Ty tak
bardzo kochasz dzieci, jagnita i gobki... Dla niewiasty dziecko jest jak maa,
kdzierzawa owieczka lub gobek z jedwabistymi skrzydami i koralowym
dzibkiem. Mona je kocha, caowa i sucha, jak mwi: Mama.
To nic. Bd nalee do Boga. Bd si modlia w wityni. I moe kiedy
ujrz Emmanuela? Dziewica majca by Jego Matk jak mwi wielki Prorok
zapewne ju si narodzia i jest w wityni... Bd jej towarzyszk... i suc.
O, tak! ebym tylko moga j rozpozna dziki Boemu wiatu. Chciaabym
suy tej bogosawionej! A potem ona zabierze Mnie do swego Syna... Zabierze
Mnie do Syna i bd take Jemu suy. Pomyl, mamo!... Suy Mesjaszowi!...
Maryja jest niezmiernie pobudzona myl, ktra J jednoczenie wprawia w
uniesienie i przytacza. Jest rozpromieniona. Kiedy tak stoi z gwk pochylon
troch do przodu i ze skrzyowanymi na piersiach rczkami, wydaje si
dziecic kopi obrazu z kocioa Zwiastowania [we Florencji], ktry kiedy
widziaam. Maryja mwi dalej: Czy Krl Izraela, Pomazaniec Boy, pozwoli,
ebym Mu usugiwaa?
Bez wtpienia. Czy krl Salomon nie mwi: On ma szedziesit krlowych i
osiemdziesit innych maonek i niezliczone mode dziewczta? Widzisz wic,
e na dworze Krla bdzie niezliczona ilo dziewic usugujcych Panu.
O, widzisz wic, e musz by dziewic. Musz. Jeli On chce za matk
dziewic, to znaczy, e ponad wszystko kocha dziewictwo. Chc, eby Mnie
kocha, Mnie Jego suc za dziewictwo. Ono uczyni Mnie troch podobn
do Jego umiowanej Matki... Tego chc... I chciaabym take by grzesznic,
wielk grzesznic, gdybym si tylko nie obawiaa obrazi Pana... Powiedz Mi
mamo, czy mona by grzesznic z mioci do Boga?
Co Ty mwisz, skarbie? Nie rozumiem!
Chc powiedzie: grzeszy, eby by kochan przez Boga, ktry staje si
Zbawicielem [dla grzesznika]. Zbawia si tego, ktry jest zgubiony, prawda?
Chciaabym, eby Zbawiciel Mnie ocali, ebym doznaa Jego spojrzenia mioci.
Dlatego chciaabym grzeszy, ale nie popenia grzechu, ktrym On si brzydzi.
Jake On bdzie mg Mnie ocali, jeli si nie zgubi?
Anna osupiaa. Zupenie nie wie, co powiedzie. Przychodzi jej z pomoc
Joachim. Idc cicho po trawie, za szpalerem modych winoroli, zbliy si
niepostrzeenie. Mwi:
On Ci wczeniej ocali, bo wie, e Go kochasz i chcesz tylko Jego kocha.
Dlatego jeste ju odkupiona i moesz tak jak pragniesz pozosta dziewic
mwi Joachim.

31

Naprawd, Mj ojcze?
Maryja tuli si do jego kolan, patrzc jasnymi jak gwiazdy oczyma, jake
podobnymi do ojcowskich. Ile w nich szczcia z powodu nadziei rozbudzonej
przez ojca.
Naprawd, kochane Malestwo. Popatrz, przyniosem Ci wrbelka. Po raz
pierwszy fruwa przy rdle. Mogem go tam pozostawi, lecz sabe skrzydeka i
wte nki nie miay si podnie go po raz drugi ani utrzyma na pokrytych
mchem i liskich kamieniach. Wpadby do wody. Nie czekaem, a si to stanie.
Zabraem go stamtd i przynosz Tobie. Zrobisz z nim, co zechcesz. Widzisz,
zosta ocalony, zanim si wydarzyo nieszczcie. To samo Bg zrobi z Tob. A
teraz powiedz mi, Maryjo, czy kochaem bardziej wrbelka ratujc go zanim
[wpad do wody], czy te kochabym go bardziej, ratujc go po [tym
zdarzeniu]?
To teraz bardziej go kochasz, bo nie pozwolie, eby stao mu si co zego w
zimnej wodzie.
I Ciebie Bg bardziej umiowa, bo uchroni Ci, nim zgrzeszya.
W takim razie bd Go miowa ponad wszystko. Ponad wszystko. liczny
wrbelku, bd jak ty. Pan nas podobnie ukocha, ocalajc nas... Teraz ci
nakarmi, a potem pozwol ci odlecie. Ty bdziesz piewa Bogu hymny
pochwalne pord drzew, a Ja w wityni bd wielbi Boga. I powiemy:
Zelij, zelij Twego Przyrzeczonego oczekujcym. O, Mj tatusiu, kiedy
zaprowadzisz Mnie do wityni?
Wkrtce, Moja pereko, ale czy Ci nie al zostawi ojca?
Bardzo! Ale zobaczymy si... a poza tym jaka byaby to ofiara, gdyby nie
sprawiaa blu?
Bdziesz o nas pamitaa?
Zawsze! Po modlitwie o zesanie Emanuela bd si modlia za was, eby Bg
da wam szczcie i dugie lata ycia... a do czasu gdy On stanie si
Zbawicielem. Potem powiem Mu, eby was std wzi i zaprowadzi do
Niebieskiego Jeruzalem.
Wszystko si koczy widokiem Maryi w ojcowskich objciach...
12. CZY SYN NIE MG WOY W USTA MATKI WASNEJ MDROCI?
Tego samego dnia. A, 3496-3499
Jezus mwi:
Sysz ju komentarze mistrzw, podchwytliwoci:, W jaki sposb dziecko nie
majce jeszcze trzech lat moe tak mwi? To przesada! Nie zastanawiaj si
jednak nad tym, e [sami] bardzo deformuj [obraz] Mojego dziecistwa,
przypisujc Mi dorose zachowania.
Inteligencja nie ujawnia si u wszystkich tak samo i w tym samym czasie.
Koci okreli, i od sidmego roku ycia dziecko odpowiada za swe czyny,
gdy w tym wieku nawet dziecko opnione moe ju choby w stopniu
podstawowym odrni dobro od za. S jednak dzieci, ktre potrafi znacznie
wczeniej rozeznawa, pojmowa i decydowa, dziki rozumowaniu ju
wystarczajco rozwinitemu. Maa Imelda Lambertini, Rosa da Viterbo, Nellie

32

Organ i Nennolina s wam dane, o wymagajcy uczeni, ebycie uwierzyli, i


Moja Matka moga tak myle i mwi. Wybraem tylko cztery nazwiska spord
milionw witych dzieci, ktre zaludniaj Mj Raj, po przeyciu na ziemi
rozumnie jak doroli krtszego lub duszego okresu czasu.
Czym jest rozum? Darem Boym. Bg moe go udzieli, jak chce, komu chce i
kiedy chce. Rozum jest take jedn z cech, ktra najbardziej upodabnia was do
Boga Ducha Inteligentnego i Rozumnego. Bg da czowiekowi darmo rozum i
dar wiedzy w Ziemskim Raju. Jake ywe byy te dary wtedy, gdy ya aska,
jeszcze nienaruszona i dziaajca w duchach dwojga Pierwszych [Rodzicw]!
W ksidze Jezusa, syna Syracha, powiedziano: Caa mdro pochodzi od Pana
Boga i bya z Nim zawsze przed wszystkimi wiekami. Jake wielk mdro
posiadaliby ludzie, gdyby pozostali dziemi Boymi!
Braki w waszej inteligencji s naturalnym owocem waszego upadku, [s
nastpstwem utraty] aski i uczciwoci. Tracc ask oddalilicie od siebie
Mdro na wieki. Mdro jak ciao niebieskie schowane za kilometrami
mgawic ju was nie dosiga Swymi czystymi blaskami, lecz przez mgy, ktre
wasze sprzeniewierzenia si czyni coraz gstszymi.
Potem przyszed Chrystus i przywrci wam ask, najcenniejszy dar Boej
mioci. Czy jednak umiecie strzec tej pery, czystej i niewinnej? Nie, bo nawet
jeli jej nie kruszycie przez sw ch grzeszenia, to plamicie j bezustannie
przez cige grzechy powszednie, saboci, przywizanie do grzechu,
pobaliwo wobec niego. Take przez pobaliwo, ktra nawet jeli nie jest
rzeczywistym zwizkiem z siedmioma grzechami gwnymi osabia jednak
wiato aski i jej aktywno. Rwnie cae wieki zepsucia, ktre oddziayway
zgubnie na ciao i umys, osabiy wspaniae wiato inteligencji, jak Bg da
pierwszym rodzicom.
Maryja bya nie tylko Czyst, now Ew, powtrnie stworzon dla radoci Boga:
bya Nad-Ew, bya Arcydzieem Najwyszego. W zamyle Boga bya Pen
aski, Matk Sowa.
rdem Mdroci jak mwi Jezus, syn Syracha jest Sowo. Czy, wic
Syn nie mg woy w usta Swej Matki wasnej mdroci?
Usta Proroka, ktry mia gosi sowa powierzone mu przez Sowo, Mdro,
dla przekazania ich ludziom zostay oczyszczone rozarzonym wglem. Czy
wic Mio nie moga da Swojej dziecicej Maonce ktra miaa nosi Sowo
wzniosoci i jasnoci wysawiania si, aeby nie mwia jak dziecko, a potem
jak niewiasta, ale eby [wyraaa si] tylko i zawsze jak istota niebiaska,
napeniona wielk wiatoci i mdroci Boga?
Cud nie polega [tylko] na wyszym rozumie, ujawnionym ju w modym wieku
Maryi, a potem w Moim. Cud polega na powstrzymywaniu dziaania
Nieskoczonej Inteligencji, jaka w Nas zamieszkiwaa, eby nie zadziwia
tumw i nie wzbudza szataskiego zaciekawienia.
Bd jeszcze mwi o tym, co dotyczy pamitania Boga przez witych.

33

13. ODDANIE MARYI DO WITYNI


Napisane 30 sierpnia 1944. A, 3499-3507
Widz Maryj idc pomidzy ojcem i matk ulicami Jerozolimy. Przechodnie
zatrzymuj si, eby popatrze na pikn Dziewczynk. Jest ubrana w nien
biel i okryta bardzo lekk tkanin, ozdobion gazkami i kwiatami, ktre wida
jako nieprzejrzyste [wzory] na delikatnym tle. To chyba jest ten sam welon,
ktry miaa Anna w dniu swego oczyszczenia. Annie jednak nie opada nawet do
pasa, natomiast malekiej Maryi siga do samej ziemi, otaczajc J jakby jasn,
wietlist mg rzadkiej piknoci.
Jasne wosy spadaj na ramiona, a waciwie na delikatny karczek, widoczny
przez lekk tkanin, na ktrej nie ma w tym miejscu wzorw. Welon
przytrzymuje na czole bladoniebieska wstka, na ktrej s wyhaftowane z
pewnoci przez mam malutkie, srebrne lilie. Jak wspomniaam, ten nieny
strj siga do samej ziemi, dlatego tylko czasem wida mae stpki w biaych
sandaach. Drobne donie wygldaj z dugich rkaww jak dwa patki magnolii.
Poza niebiesk wstk na czole nie ma innego koloru. Maryja wydaje si
okryta niegiem.
Joachim ubrany jest tak samo, jak w dniu oczyszczenia Anny. Ann za spowija
ciemny fiolet. Take paszcz okrywajcy jej nawet gow jest
ciemnofioletowy. Zsuwa si jej mocno na oczy, na biedne matczyne oczy
czerwone od ez: na oczy, ktre nie chc paka, a przede wszystkim nie chc,
eby je widziano zapakane. Poy paszcza nie potrafi jednak powstrzyma ez
[wylewanych] w ukryciu. To ukrycie jest zarwno ze wzgldu na przechodniw,
jak i na Joachima, ktry zazwyczaj tak pogodny dzi ma spojrzenie
zamglone zami ju wylanymi i tymi, ktre jeszcze pyn. Idzie, mocno
pochylony. Welon ma zawinity na gowie jak turban i tylko jego koce zwisaj
wzdu twarzy. Joachim wyglda bardzo staro. Kto go widzi, musi myle, e to
dziadek, a moe nawet pradziadek prowadzonego za rk Malestwa. Biedny
ojciec, zamany bliskim rozstaniem, powczy nogami z widocznym w caej
postawie znueniem, co go postarza o co najmniej dwadziecia lat. Twarz ma
nie tylko jak starzec, ale jak kto chory, taki jest zmczony i smutny. Wargi dr
mu lekko pomidzy dwiema fadami skry, zaznaczonymi dzi silnie po obu
stronach nosa.
Oboje usiuj powstrzyma zy. Moe udaje im si ukry je przed wieloma
[przechodniami], ale nie przed Maryj. Jest maa i dlatego bacznie przyglda si
im z dou, spogldajc to na ojca, to na matk. Ci za przymuszaj drce wargi
do umiechu i silniej ciskaj domi malutkie rczki Maryi, za kadym razem
gdy si do nich umiecha. Myl z pewnoci: Ujrzymy ju o jeden umiech
mniej.
Id wolno. Milcz. Chc jak najbardziej odwlec chwil rozstania. Wszystko
[stwarza okazj do] zatrzymania si... Lecz kada droga musi si skoczy! Ta
rwnie prawie dobiega ju koca. I oto, u szczytu wznoszcej si cigle w gr
uliczki, wida mur okalajcy wityni. Anna wydaje jk i ciska mocniej rczk
Maryi.
[k 1,5-7] Anno droga! Jestem przy tobie! mwi jaki gos, dochodzcy z
cienia niskiego uku arkady domu, ktry stoi na zbiegu ulic. To Elbieta.
Zapewne czekaa, a teraz podchodzi, tuli do serca Ann. Poniewa ta pacze,
mwi [do niej]:
Chod, wejd na chwil do domu przyjaci, a potem pjdziemy razem. Jest te
Zachariasz.

34

Wszyscy wchodz do mrocznej, niskiej izby, owietlonej jasno poncym


ogniem. Wacicielka zapewne przyjacika Elbiety, ktrej Anna nie zna
zaraz dyskretnie si wycofuje, by niespodziewani [gocie] czuli si swobodnie.
Nie myl, e si rozmyliam lub e z niechci oddaj swj skarb Panu...
mwi Anna przez zy Ale moje serce... O, moje serce tak boli, moje stare
serce, majce powrci do bezdzietnej samotnoci... Gdyby to czua...
Rozumiem to, moja Anno! Ale ty jeste dobra i Bg pocieszy ci w samotnoci!
Maryja bdzie prosi o pokj dla Swej mamy. Prawda?
Maryja gaszcze i cauje matczyne rce, zbliajc je do twarzy, aby j
pogaskay. Anna ciska w doniach t ma twarzyczk i cauje j, cauje,
nienasycona w caowaniu. Zachariasz wchodzi z pozdrowieniem: Pokj Pana
dla sprawiedliwych!.
Tak odpowiada Joachim. Pro o pokj, bo nasze serca dr przed
zoeniem daru jak ojcu Abrahamowi, gdy wspina si na gr, a my nie mamy
innej ofiary, eby t wykupi. Nie chcemy te tego, bo jestemy wierni Bogu.
Jednake cierpimy, Zachariaszu! Kapanie Boy, zrozum nas i niech ci nie
gorszy [nasze zachowanie]!
Nigdy. Przeciwnie, wasza bole ktra umie nie wykracza poza to, co
dozwolone, i nie prowadzi was do niewiernoci jest dla mnie szko mioci do
Przedwiecznego. Ufajcie! Prorokini Anna zajmie si z serdeczn troskliwoci
kwiatem Aarona i Dawida. W tej chwili Maryja bdzie jedyn lili witego rodu
Dawida w wityni. Bd Jej strzec jak krlewskiej pery. Czasy dobiegaj
kresu. Matki z tego rodu powinny wic bardziej troszczy si o powicenie
crek dla wityni, bo z dziewicy z rodu Dawida wyjdzie Mesjasz. Wiara jednak
upada i dlatego miejsca przeznaczone dla dziewic s puste. Jest ich zbyt mao w
wityni. A z krlewskiego pokolenia nie ma adnej, odkd przed trzema laty
Sara, crka Elizeusza, wysza za m. To prawda, e brakuje jeszcze trzydziestu
lat do wyznaczonego czasu, lecz... No c, miejmy nadziej, e Maryja bdzie
pierwsz z licznych dziewic dawidowych, [ktre przybd czuwa] przed wit
Zason. No i... Kto wie...
Zachariasz nie mwi nic wicej, tylko przyglda si Maryi w zamyleniu. Potem
dodaje:
Ja te bd nad Ni czuwa. Jestem kapanem i mam [w wityni] swoj
wadz. Wykorzystam j dla tego anioka. Elbieta bdzie J czsto
odwiedza...
Tak! Oczywicie! Tak bardzo potrzebuj [pomocy] Boga. Bd prosi to
Dziecko, by przekazao Przedwiecznemu [moj prob].
Anna nabraa otuchy.
Elbieta, chcc j jeszcze bardziej podnie na duchu, pyta:
To twj lubny welon? A moe utkaa go z nowego batystu?
To mj welon. Powicam go Panu wraz z Ni. Nie mam ju dobrego wzroku...
Nasz majtek te bardzo si zmniejszy przez podatki i niepowodzenia... Nie
mogam robi wikszych wydatkw. Przygotowaam tylko bogat wypraw na
czas Jej pobytu w Domu Boym i na potem... bo sdz, e ja ju nie bd Jej
ubiera do lubu... Chc jednak, aby to rka Jej mamy przystroia J do lubu,
utkaa len i szaty panny modej, cho wtedy bdzie ju zimna i bezwadna.

35

O, dlaczego tak mylisz? [ pyta Elbieta.]


Jestem stara, kuzynko. Nigdy nie odczuwaam tego tak wyranie, jak pod
ciarem obecnego cierpienia. Oddaam temu kwiatkowi ostatnie siy mojego
ycia, by J nosi i wykarmi! A teraz... teraz... cierpienie z powodu Jej utraty
odbiera mi reszt si!
Nie mw tak przy Joachimie!
Masz suszno. Bd ya dla mojego maonka.
Joachim zdaje si nie sysze, jest bowiem zajty rozmow z Zachariaszem.
Usysza jednak. Wzdycha i znw ma oczy pene ez.
Jest czas midzy tercj a sekst. Myl, e pora ju i.
Wszyscy wstaj, by naoy paszcze i wyruszy w drog. Jednak przed ich
wyjciem Maryja klka w progu z wycignitymi ramionami jak malutki,
bagajcy cherubin i prosi:
Ojcze! Matko! Wasze bogosawiestwo!
Nie pacze, maa dzielna. Jej malekie usta dr jednak i gos amie si, z
powodu powstrzymywanego kania. Bardziej ni zwykle przypomina aosny,
drcy gos turkawki. Jej twarz jest poblada, a oczy maj strapiony wyraz,
peen smutnego poddania si. Jeszcze mocniejsze bdzie ono wtedy, gdy ujrz
J na Kalwarii i przy Grobie. Wtedy nie bdzie mona na Ni patrze bez
gbokiego blu.
Rodzice bogosawi J i cauj, jeden, dwa, dziesi razy... Nie mog przesta...
Elbieta pacze cicho. Nawet Zachariasz jest niezmiernie wzruszony, cho nie
chce tego okaza.
Wychodz. Maryja jak przedtem pomidzy ojcem i matk. Z przodu idzie
Zachariasz z maonk. Ju s w obrbie wityni.
Pjd do Najwyszego
Dziedziniec.

Kapana,

wy

tymczasem

idcie

na

Wielki

Przechodz przez trzy dziedzice i przez trzy czce je przedsionki. Ju s u


stp szerokiego, uwieczonego zotem, marmurowego szecianu. Kada z kopu
podobna jest do poowy wielkiej pomaraczy. Byszcz one w socu, ktre
teraz, w poudnie, pada prostopadle na obszerny dziedziniec, otoczony
majestatycznymi budowlami i owietla rozleg, szerok przestrze oraz
potne schody, prowadzce do wityni. Tylko portyk u szczytu schodw jest
w cieniu na caej dugoci fasady. Najwysze za drzwi, z brzu i zota, wydaj
si ciemniejsze i wspanialsze, przez kontrast z tak wielk, otaczajc je
jasnoci.
Stojca w silnym socu Maryja wydaje si bielsza ni nieg. Znajduje si u stp
schodw, pomidzy ojcem i matk. Jak mocno musz bi serca tym trojgu!
Elbieta stoi przy Annie, nieco w tyle, o p kroku za ni. Na srebrzysty gos
trby wielkie wrota obracaj si na osi zawieszenia. Gdy tocz si na kulach z
brzu, wydaj dwik podobny do cytry.
Ukazuje si wntrze wityni z zawieszonymi w gbi lampami. Wida
wyaniajcy si, majestatyczny orszak, ktry posuwa si wolno ku drzwiom.
Towarzysz mu dwiki srebrnych trbek, oboki kadzide i wiata. Ju s na
progu. Na przedzie stoi zapewne Najwyszy Kapan starzec w uroczystych
szatach z cieniutkiego lnu. Na nich ma krtk, te lnian tunik, a na wierzchu

36

jeszcze jakby bardzo kolorowy ornat lub szat, jak u diakona. Czerwie i zoto,
fiolet i biel mieszaj si ze sob i byszcz w socu jak klejnoty. Dwa
prawdziwe klejnoty byszcz silnie na jego ramionach. By moe s to klamry w
kosztownej oprawie. Na piersiach iskrzy si klejnotami pytka zawieszona na
zotym acuchu. Rne wisiory i ozdoby lni na kraju krtkiej tuniki, a zoto
rozwietla mu czoo i czubek gowy. Przypomina mi to okrycie gowy
duchownych prawosawnych: mitra zaokrglona, nie tak spiczasta jak u
katolikw. Wspaniaa osobisto zblia si do krawdzi schodw. Skpany teraz
w zotych promieniach soca [Arcykapan] wyglda jeszcze uroczyciej.
Pozostae osoby ustawiaj si przed drzwiami i czekaj w cieniu portyku. Z
lewej strony stoi grupa modych dziewczt w biaych szatach razem z prorokini
Ann i innymi starszymi niewiastami, zapewne nauczycielkami.
Najwyszy Kapan patrzy na Dziecko i umiecha si. Musi wydawa si bardzo
maa u stp schodw, godnych egipskiej wityni! Kapan unosi ramiona ku
niebu, modlc si. Wszyscy chyl gowy, jakby unieni majestatem Kapana
zjednoczonego z Odwiecznym Majestatem. Potem daje znak Maryi, ktra
opuszcza matk i ojca i pnie si po schodach jak urzeczona. Umiecha si.
Umiecha si do mroku wityni, gdzie wisi drogocenna Zasona... Jest ju na
szczycie schodw, u stp Najwyszego Kapana, ktry kadzie Jej obie rce na
gowie. Ofiara zostaa przyjta. Czy kiedykolwiek witynia posiadaa czystsz
hosti?
Potem [Kapan] odwraca si, kadzie rk na ramieniu Maryi, prowadzc jakby
na otarz t Owieczk bez skazy i podchodzi do bram wityni. Przed wejciem
zatrzymuje si jednak i zadaje pytanie:
Maryjo z rodu Dawida, czy takie jest Twoje yczenie?
Syszc w odpowiedzi dwiczne: tak woa:
Wic wejd. Krocz w mojej obecnoci i bd doskonaa.
I Maryja wchodzi, ogarnia J mrok. Za ni grupa dziewic i nauczycielek,
nastpnie grupa lewitw, ktrzy zasaniaj J coraz bardziej i oddzielaj... Ju
Jej nie ma... Teraz drzwi obracaj si na osi zawieszenia, wydajc dwiczny
odgos. Otwr staje si coraz wszy. Wida, jak orszak kieruje si w stron
[miejsca] witego. Pozostaa tylko szpara i ju nic. [Drzwi] si zamkny.
Ostatniemu akordowi dwicznych zawiasw towarzyszy kanie dwojga starcw
i ich wsplne woanie: Maryjo! Crko!
A potem dwa jki splataj si z sob:
Anno!
Joachimie!
I kocz sowami: Oddajmy chwa Panu, ktry przyjmuje J do Swego Domu i
wprowadza na Swoj drog.
I tak wszystko si koczy.

37

14. ODWIECZNA DZIEWICA MIAA TYLKO JEDNO PRAGNIENIE: ZWRACA SWE


SERCE DO BOGA
Tego samego dnia. A, 3508-3509
Mwi Jezus:
Najwyszy Kapan powiedzia: Chod drog w mojej obecnoci i bd
doskonaa. Najwyszy Kapan nie wiedzia, e zwraca si do Niewiasty, ktrej
doskonao bya mniejsza tylko od doskonaoci Boga. Mwi jednak w imieniu
Boga i dlatego wydany przez niego rozkaz by wity: zawsze wity, lecz
przede wszystkim dla Penej Mdroci. Maryja zasugiwaa na to, by Mdro
uprzedzaa J i by przede wszystkim Jej si ukazywaa, gdy od pierwszych
dni ycia czuwaa Ona u drzwi Mdroci, pragnc si uczy przez mio. Chciaa
by czyst, aby otrzyma doskona mio i zasuy na to, by Mdro bya Jej
Mistrzyni. W Swej pokorze nie zdawaa Sobie jednak sprawy z tego, e
posiada Mdro ju, zanim si urodzia, i e Jej zespolenie z Mdroci byo
przedueniem Boskich porusze Raju. Nie moga Sobie tego wyobrazi. Kiedy
wic w ciszy serca Bg mwi do Niej wzniose sowa, sdzia skromnie, e s to
pyszne myli. Dlatego te wznoszc do Boga niewinne serce bagaa: Zmiuj
si nad Sw suebnic, Panie!
O, Prawdziwie Mdra, Wieczna Dziewica od zarania ycia naprawd miaa tylko
jedn myl: Zwraca serce ku Bogu od pocztku ycia i czuwa dla Pana,
modlc si do Najwyszego, proszc o przebaczenie za sabo Swego serca,
jak Jej to podpowiadaa pokora. Nie wiedziaa, e w ten sposb ju uczestniczy
w przebagalnej modlitwie za grzesznikw, ktr miaa potem zanosi do Boga
pod Krzyem wraz z umierajcym Synem.
W przyszoci, kiedy Najwyszy Pan zechce, zostanie napeniona Duchem
zrozumienia. Dopiero wtedy pojmie Sw wznios misj. Na razie jest tylko
dzieckiem, ktre w witym spokoju wityni czy, na nowo coraz cilej czy
z Bogiem Swoje rozmowy, Swoje uczucia i Swoje wspomnienia.
To jest dla wszystkich. A czy tobie, maa Mario, Nauczyciel nie ma nic
szczeglnego do powiedzenia? Chodzisz w Mojej obecnoci, dlatego bd
doskonaa. Zmieniam nieco wite zdanie i czyni z niego rozkaz dla ciebie:
bd doskonaa w mioci, doskonaa w szlachetnoci i doskonaa w cierpieniu.
Przypatrz si raz jeszcze Mamie. Zastanw si nad tym, czego wielu nie wie lub
nie chce wiedzie, cierpienie bowiem jest zbyt przykre dla podniebienia tych
ludzi i dla ich ducha. Bl... Cierpienie nie opuszczao Maryi od pierwszych godzin
ycia. By tak doskona, jak Ona bya, znaczyo rwnie mie doskona
wraliwo. Dlatego Ofiara bya dla Niej bardziej dotkliwa, ale i bardziej
zasugujca. Kto posiada czysto, ma mio; kto posiada mio, ma mdro;
kto posiada mdro, ma wspaniaomylno w stopniu heroicznym, bo wie, dla
kogo si powica.
Wznie swego ducha, nawet gdy krzy ci przygniata, niszczy i zabija. Bg jest z
tob.

38

15. MIER JOACHIMA I ANNY


Napisane 31 sierpnia 1944. A, 3510-3514
Jezus mwi:
Jak nagle zapada zimowy zmierzch, gdy wiatr gromadzi na niebie chmury, tak
samo nagle noc ogarna ycie Moich dziadkw, gdy odeszo od nich Soce, by
rozbysn przed wit Zason w wityni.
Powiedziano: Mdro budzi twrcze natchnienie w yciu swoich synw i
bierze w opiek tych, ktrzy jej szukaj... Kto j miuje, miuje ycie, a kto dla
niej pracuje, rozraduje si jej pokojem. Kto j posiada, otrzyma dziedzictwo
ycia... kto jej suy, bdzie posuszny witemu; kto j miuje, jest wielce
umiowany przez Boga... Jeli w ni uwierzy, posidzie j w dziedzictwie, ktre
przejdzie
na
jego
potomstwo.
Mdro
towarzyszy
im
bdzie
w
dowiadczeniach. Najpierw zostanie wybrany przez Boga, a potem On zele mu
strach, troski i prby. Bdzie go siek swoim biczem, eby go wyprbowa, eby
sta si karny, pki nie zostanie wyprbowany w mylach i zdolny Mu zawierzy.
Potem go umocni, aby mg powrci do Niego prost drog, i uczyni go
zadowolonym. Odkryje mu swoje tajemnice, zoy w nim skarby wiedzy, rozumu
i sprawiedliwoci.
Tak, wszystko to zostao powiedziane. Ksigi Mdrociowe s odpowiednie dla
wszystkich ludzi. Mog oni znale w nich zwierciado dla swego postpowania i
swego przewodnika. Szczliwi ci, ktrych mona nazwa zakochanymi
duchowo w Mdroci.
miertelni krewni, ktrymi si otoczyem, naleeli do mdrych: Anna, Joachim,
Jzef, Zachariasz, a szczeglnie Elbieta, potem Chrzciciel. Czy nie s oni
prawdziwymi mdrcami? Nie mwi ju o Matce, w ktrej Mdro miaa swoj
siedzib.
Od modoci po grb mdro rodzia w Moich dziadkach natchnienia do miego
Bogu ycia. Staa si dla nich jak osaniajcy przed gwatownoci rozptanych
ywiow namiot, ktry chroni ich przed niebezpieczestwem grzechu. wita
boja Boa jest korzeniem drzewa mdroci, ktre z niego wyrasta ze
wszystkimi swoimi gaziami, aby doj do szczytu mioci, cichej w swoim
pokoju, do mioci poczonej ze spokojem w swoim bezpieczestwie, mioci
niezachwianej w swojej wiernoci, mioci wiernej w swojej intensywnoci,
mioci cakowitej, wspaniaomylnej i aktywnej witych.
Kto miuje Mdro, miuje ycie i otrzymuje je w dziedzictwie mwi
Eklezjastyk. (4,12-21) To wie si z Moim sowem: Kto straci ycie z mioci
do Mnie, ocali je (por. Mt 16,25; Mk 8,35; k 9,24). Nie chodzi tu jednak o
biedne ycie na ziemi, lecz o ycie wieczne. Nie chodzi o rado jednej godziny,
lecz o radoci nie umierajce.
I tak Joachim i Anna miowali [mdro], a ona bya z nimi w dowiadczeniach
[yciowych]. Jake chcielibycie nigdy nie paka i nie cierpie, dlatego tylko e
nie jestecie cakowicie li! A ci dwoje ilu cierpie zaznali, chocia byli tak
sprawiedliwi, e zasuyli na posiadanie Maryi za crk. Przeladowanie
polityczne wygnao ich z ziemi Dawida, niezmiernie ich zuboajc. Odczuwali
smutek mijajcych lat, nie mogc usysze gosu maego kwiatu mwicego: Ja
kontynuuj wasze [ycie]. Potem troska, e z powodu podeszego wieku z
pewnoci nie zobacz, jak Ona staje si Niewiast. Nastpnie zobowizanie si
wyrwania Jej sobie z serca i ofiarowania Bogu na otarz. I wreszcie, ycie w
jeszcze bardziej uciliwej ciszy teraz kiedy ju przywykli do piewu swej
turkaweczki, do odgosu maych kroczkw, do umiechw i pocaunkw swego

39

dziecka... i oczekiwanie ze wspomnieniami na wyznaczon przez Boga godzin.


I tak dalej, i tak dalej... Choroby, klski nieurodzaju, bezwzgldno monych
tyle rnych ciosw godzcych w ich skromne ycie. A to jeszcze nie wszystko!
Troska o przyszo nieobecnego Dziecka, ktre pozostanie samotne i ubogie.
Pomimo ich troski i ofiar otrzyma tylko resztki ojcowizny. Gdy po latach
powrci, w jakim stanie znajdzie czekajcy na Ni dom rodzicielski, opuszczony
i zamknity?
Obawy, strach, dowiadczenia i pokusy... A zawsze wierno, wierno,
wierno Bogu. Najcisz pokus dla nich byo: nie pozbawiajcie si u kresu
waszego ycia pociechy z Crki.
Jednak wszystkie dzieci najpierw nale do Boga, a potem do rodzicw. Kade
dziecko moe powiedzie rodzicom to, co Ja rzekem Matce: Czy nie wiesz, e
powinienem zajmowa si sprawami Ojca Niebieskiego. (por. k 2,49) I kada
matka, kady ojciec patrzc na Maryj i Jzefa w wityni oraz na Ann i
Joachima w ich nazarejskim domu, ktry stawa si z dnia na dzie coraz
bardziej pusty i smutny powinni uczy si, jak postaw przyjmowa.
Jedynym, co tam nie osabo a nawet przeciwnie, cigle jeszcze wzrastao
bya wito dwojga serc i wito maeska.
C pozostao sabncemu Joachimowi i jego cierpicej maonce Annie jako
wiato na dugie i ciche wieczory starcw, odczuwajcych nadchodzc mier?
Mae ubranka, pierwsze sandaki, biedne zabawki ich Malekiej, tak dalekiej, i
wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia... A z nimi pokj, zdajcy si mwi:
Cierpi, ale speniem obowizek mioci wzgldem Boga.
I wtedy rado nadprzyrodzona janieje nowym niebiaskim blaskiem. Nie jest
ona znana dzieciom wiata. Rado ta nie ganie, gdy opadaj cikie powieki
na dwoje gasncych oczu. W ostatnich godzinach janieje jeszcze bardziej i
rozjania prawdy, ktre byy przez cae ycie ukryte zamknite jak motyle w
swoich kokonach i daway znaki o swojej obecnoci jedynie przez agodne
ruchy wykonywane lekkimi przebyskami. Tymczasem teraz rozpocieraj swe
soneczne skrzyda i ukazuj ozdabiajce je obietnice. I ycie ganie w poznaniu
bogosawionej przyszoci dla nich i dla ich rodu, a ich wargi uwielbiaj Boga.
Taka bya mier Moich dziadkw. Byo to suszne ze wzgldu na ich wite
ycie. Przez swoj wito zasuyli na to, by zosta pierwszymi opiekunami
Umiowanej Boej. Jednak dopiero wtedy gdy najwiksze Soce rozbyso u
schyku ich ycia, zaczli przeczuwa ask, ktrej Bg im udzieli.
Dziki witoci Anna nie cierpi rodzc, lecz wpada w zachwyt noszc T, ktra
jest Bez Winy. Obojgu agonia nie [przynosi] niepokoju, lecz niemoc ganicia
tak agodnego, jak ganie gwiazda, gdy o poranku wschodzi soce. A chocia
nie mieli umocnienia z ogldania Mnie jako Wcielonej Mdroci, jak Mnie mia
Jzef, to jednak Ja, jako Niewidzialna Obecno, wypowiadaem wzniose sowa,
pochylony nad ich wezgowiem, aby upi ich w pokoju w oczekiwaniu na
zwycistwo.
Kto moe powiedzie: Dlaczego nie musieli przeywa blu rodzenia i
umierania? Przecie byli dziemi Adama. Temu odpowiadam: Przez zblienie
si do Mnie ktry byem obecny w onie [Maryi] zosta uwicony w sposb
uprzedzajcy Chrzciciel, syn Adama poczty w grzechu pierworodnym [por. k
1,41.44]. Czy wic adnej aski nie miaaby otrzyma wita matka witej, w
ktrej nie byo Skazy, matka Ustrzeonej przez Boga, ktra nosia Boga w Sobie
w Swoim duchu prawie boskim i w Swoim [malekim] embrionalnym sercu i
nigdy si od Niego nie odczya, odkd zostaa pomylana przez Ojca, poczta

40

w onie i powrcia do posiadania Boga w peni w Niebie na chwalebn


wieczno?
[Dodam jeszcze], by udzieli odpowiedzi: [Nawet samo] prawe sumienie
sprowadza spokojn mier i modlitwy witych wypraszaj dla was tak
mier. Joachim i Anna mieli za sob cae ycie oparte na prawym sumieniu i
ono wyaniao si jak spokojna panorama, suc im za przewodnika a do
Nieba. Mieli te wit, ktra trwaa na modlitwie przed Boym Przybytkiem.
Modlia si za Swoich oddalonych rodzicw, porzuconych dla Boga, Dobra
Najwyszego, ale kochanych, jak Prawo i uczucie chc: mioci nadprzyrodzon
i doskona.
16. ZOSTANIESZ MATK CHRYSTUSA
Napisane 2 wrzenia 1944. A, 3515-3525
Dopiero wczoraj wieczorem, w pitek, zosta owiecony mj umys i wzrok.
Widz tylko bardzo mod Maryj, najwyej dwunastoletni. Jej twarzyczka nie
jest ju tak okrga jak u dziecka. Rysy w wyduajcym si owalu zaczynaj
nabiera kobiecej dojrzaoci. Take wosw nie ma ju rozpuszczonych w
lekkich splotach, lecz splecione w dwa cikie, dugie do bioder, warkocze. S
one tak jasnozote, e wydaj si srebrne.
W wyrazie twarzy wida wiksze zamylenie, dojrzao, cho jest to wci
twarz dziewczynki, piknej i czystej dziewczynki. Ma zupenie bia szat. Szyje,
siedzc w bardzo maym, biaym pokoiku. Przez otwarte okno wida gwn,
okaza budowl wityni, ca dugo prowadzcych do niej schodw, mae
dziedzice i portyki. W gbi, poza otaczajcym wityni murem, wida miasto
z jego ulicami, ogrodami i domami, a jeszcze dalej garbaty grzbiet Gry
Oliwnej. Maryja szyje i piewa pgosem. Nie wiem, czy jest to jaki wity
kantyk. Oto ta pie:
Jak gwiazda w czystym zwierciadle wody, tak ponie wiato w gbinach
Mego serca. Od dziecicych lat Mnie nie opuszcza i sodko prowadzi z mioci.
Jest w gbi Mego serca i piewa. Skd pochodzi? Czowiek nie wie tego.
Przybywa stamtd, gdzie wity spoczywa. Patrz na Moj jasn Gwiazd, chc
tylko Jej, adnej innej rzeczy, nawet najsodszej i drogiej, tylko Jej sodkiego
wiata, ktre jest cae dla Mnie. Przysza do Mnie, Gwiazdo, z wyyn Nieba do
matczynego ona. yjesz we Mnie teraz, lecz poza Zason widz Ciebie, o
chwalebne Oblicze Ojca. Kiedy Twej suebnicy udzielisz zaszczytu, e stanie
si pokorn suebnic Zbawiciela? Zelij z Nieba, zelij nam Mesjasza. Przyjmij,
Ojcze wity, ofiar Maryi.
Maryja milknie, umiecha si i wzdycha, potem osuwa si na kolana w
modlitwie. Jej twarzyczka jest samym wiatem. Uniesiona w stron bkitnego
letniego nieba wydaje si wchania w siebie cae wiato, ktrym potem
promieniuje. Mona to lepiej powiedzie: wydaje si, e z wntrza Maryi jakie
ukryte soce rozwietla lekko zarowion nieno Jej ciaa i rozlewa si na
przedmioty i [czy si z blaskiem] soca, ktre owietla ziemi, bogosawi j i
obiecuje wiele dobra.
Maryja podnosi si z modlitwy przepojonej mioci. Na Jej obliczu trwa jeszcze
jasno ekstazy. Wchodzi staruszka Anna, crka Fanuela. Staje w progu,
zdumiona lub raczej oczarowana postaw i wygldem Maryi. Woa: Maryjo!
Dziewczyna odwraca gow. Umiecha si inaczej nieco ni dawniej, lecz zawsze
tak samo piknie. Pozdrawia przyby:

41

Pokj z tob, Anno.


Modlia si? Wci nie masz dosy modlitwy?
Modlitwy byoby dosy, lecz Ja rozmawiam z Bogiem. Nie moesz wiedzie,
Anno, jak czuj Go blisko. Bardziej ni blisko, w sercu. Bg Mi przebaczy t
pych. Ale Ja nie czuj si osamotniona. Widzisz? Tam, w tym Domu [jakby] ze
niegu i zota, za podwjn Zason, znajduje si wite witych. I nigdy
niczyje oczy z wyjtkiem Najwyszego Kapana nie mog spojrze na
Propitatorium, gdzie spoczywa chwaa Pana. Ja jednak nie musz patrze z
najwysz czci Mojej duszy na t podwjn haftowan Zason ktra pulsuje
i faluje od piewu dziewic i lewitw i pachnie cennymi kadzidami jakby dla
przeszycia jej wzrokiem w celu zobaczenia przezierajcego przez ni
wiadectwa. To prawda, patrz na ni! Nie obawiaj si, e nie patrz na ni z
szacunkiem, tak jak wszystkie dzieci Izraela. Nie lkaj si, e zalepia Mnie
pycha, dlatego e ci o tym mwi. Patrz na ni. I nie ma tak unionego sugi
wrd synw Izraela, ktry by patrzy pokorniej na Dom swego Pana ni Ja
przekonana, e jestem najmarniejsza ze wszystkich. A co widz? Zason. Co
sobie wyobraam za Zason? Przybytek. A w nim? Kiedy jednak spojrz w gb
serca, widz promieniejcego chwa mioci Boga, ktry mwi Mi: Kocham
Ci. Ja te Mu mwi: Kocham Ci, i za kadym uderzeniem serca zatapiam
si [w Nim] i odnawiam w tym wzajemnym pocaunku...
yj pord was, drogich nauczycielek i towarzyszek, lecz oddziela Mnie od was
jakby krg ognisty. A w tym krgu Bg i Ja. Widz was poprzez Boy Ogie i
tak bardzo was kocham... Nie kocham was jednak ciaem, tak jak nigdy nikogo
nie bd umiaa kocha cielenie. Kocham tylko Tego, ktry Mnie kocha, w
sposb duchowy. Znam Mj los. Prawo Izraela wymaga, eby kada dziewczyna
zostaa maonk, a kada maonka matk. Cho jestem posuszna Prawu,
usucham jednak Gosu, ktry mwi Mi: Kocham Ci. Jestem i pozostan
dziewic. Jak mog to zrobi? Ta sodka niewidzialna Obecno, ktra jest przy
Mnie, pomoe Mi, bo sama tego da. Nie lkam si.
Nie mam ju ojca ani matki... i tylko sam Przedwieczny wie, w jakim cierpieniu
spalio si we Mnie to, co miaam ludzkiego. Spono w strasznym blu. Teraz
mam tylko Boga. Jestem Mu posuszna bez zastrzee... I byabym posuszna
nawet wbrew ojcu i matce, bo ten Gos poucza Mnie, e kto chce i za Nim, nie
moe zwaa na ojca ani na matk. Kochajcy rodzice, bdcy stra strzegc
murw dziecicego serca, [czsto] chc prowadzi [dzieci] do radoci swoimi
drogami... nie wiedz, e istniej inne drogi, prowadzce do radoci
nieskoczonej...
Porzuciabym suknie i paszcze, eby i za Gosem, ktry Mi mwi: Pjd,
Umiowana Moja, Oblubienico Moja. Zostawiabym wszystko! A pery Moich ez,
bo pakaabym z powodu nieposuszestwa, i rubiny Mojej krwi bo stawiabym
czoa mierci, byle tylko i za woajcym Mnie Gosem rzekyby im, e istnieje
co, co jest ponad mioci do ojca i matki, co sodszego: Gos Boga. Teraz Jego
wola uwolnia Mnie ju z wizw dziecicej litoci. Zreszt [rodzice] nie
zatrzymywaliby Mnie si. To byo dwoje sprawiedliwych i Bg z pewnoci
przemawia do nich tak, jak mwi do Mnie. Na pewno poszliby za
sprawiedliwoci i prawd. Gdy o nich myl, widz, jak odpoczywaj przy
Patriarchach i przypieszam Moj ofiar przyjcie Mesjasza, eby otworzy im
bramy Nieba. Na ziemi kieruj Sob, a raczej, to sam Bg prowadzi Sw
suebnic, wydajc Mi polecenia, ktre speniam z radoci. Gdy przyjdzie czas,
wyjawi sekret oblubiecowi... a on si zgodzi.
Ale Maryjo... Jakimi sowami go przekonasz? Bdziesz miaa przeciw Sobie
mio mczyzny, Prawo i ycie.

42

Ze Mn bdzie Bg. Owieci serce maonka... ycie straci bodce zmysowe i


stanie si kwiatem rozsiewajcym wo mioci. Prawo... Anno, nie myl, e
bluni, lecz sdz, e Prawo zostanie zmienione. Przez kogo mylisz skoro
jest Boe? Przez Jedynego, ktry moe to uczyni. Przez Boga. Czas jest bliski,
bardziej ni mylicie, Ja ci to mwi. Czytajc Daniela doznaam wielkiego
owiecenia, ktre przyszo Mi z wntrza serca. Mj umys poj znaczenie
tajemniczych sw. Z powodu modlitwy sprawiedliwych siedemdziesit
wyznaczonych tygodni ulegnie skrceniu. Czy zmieni si liczba lat? Nie.
Proroctwo nie kamie, lecz liczy nie wedug biegu soca. Miar proroctwa jest
czas ksiycowy. Dlatego zapewniam ci: Bliska jest godzina, kiedy bdzie
mona usysze kwilenie Narodzonego z Dziewicy.
O! Jake pragn, by wiato ktre Mnie miuje i mwi tyle rzeczy
powiedziao Mi take, gdzie znajduje si szczliwa Dziewica, ktra urodzi Syna
Boego, Mesjasza Jego ludu! Poszabym jej szuka boso. Obeszabym ziemi.
Ani zimno, ani ld, ani kurz i wielki upa, dzikie zwierzta, ani gd, nic by Mnie
nie powstrzymao od powiedzenia jej: Pozwl swej suebnicy suebnicy
sug Chrystusa y pod twoim dachem. Bd obraca arna, toczni.
Przeznacz Mnie na niewolnic do myskiego kamienia, za pasterk stada lub do
prania pieluszek twemu Dziecku. Daj Mnie do kuchni, postaw przy piecu, gdzie
chcesz... przyjmij Mnie tylko. ebym Go widziaa! Syszaa Jego gos! Napotkaa
Jego wzrok! Jeli jednak ona Mnie nie przyjmie ebrzcej pod drzwiami
bd nadal ya z jamuny, wyszydzona, pod goym niebem i na socu, eby
tylko usysze gos Mesjasza-Dziecicia i odgos Jego miechu. Potem moe
zobacz, jak przechodzi... Moe ktrego dnia dostan od Niego jamun,
troch chleba... O, nawet gdyby gd skrca Mi wntrznoci i czuabym, e
sabn po tak dugim pocie, nie zjadabym tego chleba. Ukryabym go na piersi
jak woreczek pere i caowaabym go, eby poczu wo rki Chrystusa. Nie
czuabym ju ani godu, ani zimna. To by Mi dao upojenie i ciepo... zachwyt i
poywienie...
Ty powinna zosta Matk Chrystusa, gdy tak bardzo Go kochasz! Czy dlatego
chcesz pozosta dziewic?
O, nie! Jestem ndz i prochem. Nie miem nawet podnie wzroku ku Jego
Chwale. Dlatego wanie wol patrze w gb serca ni na podwjn Zason, za
ktr jest niewidzialna Obecno Jahwe. Tam ukrywa si grony Bg z Synaju.
Tutaj za, w Sobie, widz naszego Ojca, miujce Oblicze, ktre umiecha si do
Mnie i bogosawi. Jestem bowiem malutka jak ptaszek, ktry tak jest lekki, e
wiatr go unosi, i saba jak odyga konwalii, ktra umie tylko kwitn i pachnie.
Nie umie przeciwstawi wichrom innej siy, jak tylko sw pachnc i czyst
sodycz. Bg, Mj wiatr mioci... Nie, Ja nie dlatego [chc by dziewic, eby
zosta Jego Matk]. Jednak Narodzonemu z Boga i z Dziewicy, witemu
Najwitszego, moe podoba si tylko to, co wybra w Niebie dla Jego Matki, i
to, co na ziemi bdzie Mu mwi o Ojcu Niebieskim: Czysto. Gdyby Prawo to
rozwaao, gdyby rabini, zamiast wykada je pomnoone o ich wszelkie
subtelnoci, zechcieli raczej zwrci umysy ku wyszym horyzontom,
zagbiajc si w tym, co nadprzyrodzone, porzucajc to, co ludzkie i
przynoszce zysk, a co prowadzi do zapomnienia o najwyszym Celu ich
poszukiwa musieliby zwrci swoje nauczanie przede wszystkim ku
Czystoci, aeby Krl Izraela znalaz j, gdy przybdzie. Razem z gazkami
oliwnymi dla Dawcy Pokoju, razem z palmami dla Zwycizcy rozrzucajcie lilie,
lilie, lilie...
Ile Krwi bdzie musia rozla Zbawiciel, eby nas odkupi! Bardzo duo!
Tysice skalecze, ktre widzia Izajasz u Ma boleci, krew wystpujca jak
rosa na porowatym naczyniu, strumienie Krwi!.. Niech ta Boa Krew nie spada
tam, gdzie jest bezczeszczenie i blunierstwo, lecz [niech spynie] w pachnce,

43

czyste kielichy, ktre j przyjm i zbior, by potem j wyla na chorych


duchowo, na trdowate dusze, na umarych dla Boga. Dajcie lilie, dajcie lilie,
eby ich biaymi sukniami czystych patkw obetrze pot i zy Chrystusa! Dajcie
lilie, dajcie lilie, aby ukoi ar gorczki Mczennika! O, gdzie bdzie wwczas
Lilia, ktra Ci nosi? Gdzie Ta, ktra ugasi Twoje pragnienie? Gdzie jest Ta,
ktra zaczerwieni si od Twojej Krwi i bdzie umiera z blu, patrzc jak
umierasz? Gdzie bdzie Ta, ktra zapacze nad Twoim wykrwawionym Ciaem?
O, Chrystusie! Chrystusie! Moja tsknoto!... Maryja milknie zapakana i
przygnbiona.
Anna jaki czas milczy. Potem matowy gos wzruszonej staruszki pyta:
Czy chcesz mnie jeszcze o czym pouczy, Maryjo?
Maryja przychodzi do Siebie. Zapewne
wychowawczyni gani J, wic prosi:

myli

Swej

pokorze,

Ach, wybacz! Ty jeste nauczycielk, a Ja, biedna niczym. Te sowa


wytrysny Mi z serca! Powinnam bya je powstrzyma i nic nie mwi. Ale jak
gwatownie wzbierajca rzeka, ktra amie zapor, zawadny Mn i przerway
tamy. Nie zwaaj na Moje sowa i skrusz Moje zarozumialstwo. Tajemne Sowa
miay zosta w ukrytej arce serca, ktre Bg darzy Swymi dobrodziejstwami.
Wiem. Jednak ta niewidzialna Obecno jest tak sodka, e Mnie upaja... Anno,
wybacz swej maej suebnicy!
Anna tuli Maryj. Jej stara pomarszczona twarz jest caa zalana zami. zy dr i
byszcz pomidzy zmarszczkami jak woda na nierwnym gruncie, zanim
zamieni si w bota. Stara nauczycielka nie traci przez to swego autorytetu.
Przeciwnie, jej pacz wzbudza najwyszy szacunek. Maryja pozostaje w jej
objciach, z twarzyczk przytulon do piersi starej wychowawczyni...
I wszystko tak si koczy.
17. WIDZIAA PONOWNIE TO, CO JEJ DUCH WIDZIA W BOGU
Tego samego dnia. A, 3525-3530
Jezus mwi:
Maryja przypominaa sobie Boga. Marzya o Bogu. Sdzia, e to byy marzenia.
A tymczasem widziaa ponownie to, co Jej duch widzia w blasku Boego Nieba,
w momencie gdy [Jej dusza] zostaa stworzona, aby zjednoczy si z ciaem
pocztym na ziemi.
Dzielia z Bogiem cho w maym tylko stopniu, jak to byo waciwe jeden z
Boskich przymiotw: umiejtno pamitania, widzenia i przewidywania.
[Moga to czyni] dziki zdolnociom rozumu potnym i doskonaym, bo nie
zranionym przez Grzech.
Czowiek jest stworzony na obraz i podobiestwo Boe. Jedna forma tego
podobiestwa polega na zdolnoci przypominania sobie, widzenia i
przewidywania przez ducha. To wyjania [istniejc nieraz w kim] umiejtno
odczytywania przyszoci. Ta zdolno udzielana jest nieraz bezporednio, gdy
Bg tego pragnie, kiedy indziej za jako wspomnienie, ktre pojawia si jak
poranne soce, owietlajc jaki punkt horyzontu wiekw, ju widziany w onie
Boga [w momencie stworzenia duszy]. S to jednak zbyt wielkie tajemnice,
bycie mogli je w peni zrozumie. Ale zastanawiajcie si nad tym.

44

Czy ta Najwysza Inteligencja, ta Myl wszechwiedzca, ten Wzrok widzcy


wszystko ktry was stwarza aktem Swej woli i tchnieniem Swej
nieskoczonej mioci, czynic was dziemi dziki pochodzeniu, a take dziemi
ze wzgldu na wasze przeznaczenie moe da wam wicej ni to, co nie rni
si od Niego, [co nie byoby w Nim, Ojcu ludzkoci]? On daje wam to jednak w
nieskoczenie maej czci, bo [ograniczone] stworzenie nie moe pomieci w
sobie [nieskoczonego] Stwrcy. Jednak w swojej nieskoczonej maoci ta
czstka jest doskonaa i pena.
Jake wielki skarb rozumu da Bg czowiekowi w Adamie! Grzech go
wprawdzie pomniejszy, jednak Moja Ofiara przywraca wam go i otwiera was na
wiato Inteligencji, na Jej blaski, na wiedz.
O, wzniosoci umysu ludzkiego, zczonego z Bogiem przez ask, rozumu
majcego udzia w Boej zdolnoci poznawania! ...Umysu ludzkiego,
zjednoczonego z Bogiem przez ask.
Nie ma innego sposobu [prawdziwego poznania ponadnaturalnego]. Niech
pamitaj o tym wszyscy zaciekawieni nadludzkimi tajemnicami. Kade
[nadzwyczajne] poznanie, ktre nie wypywa z duszy [napenionej] ask a
nie jest w asce ten, kto przeciwstawia si bardzo jasnemu w swoich rozkazach
Prawu Boemu moe pochodzi tylko od szatana. W niewielkim stopniu moe
ono odpowiada prawdzie w tym, co dotyczy treci ludzkich, nigdy za nie jest
zgodne z prawd w tym, co odnosi si do spraw ponadludzkich, gdy demon jest
ojcem kamstwa i pociga za sob na ciek kamstwa.
Nie ma innego sposobu [prawdziwego, ponadnaturalnego] poznania prawdy jak
tylko ten, ktry pochodzi od Boga. To Bg przemawia, mwi lub wywouje co w
pamici. [Czyni to] jak ojciec, ktry przypomina synowi dom rodzicielski
sowami: Pamitasz, jak ze mn robie to, jak widziae tamto lub syszae o
tym? Pamitasz, jak poegnaem ci pocaunkiem? Czy przypominasz sobie
chwil, gdy po raz pierwszy [w momencie stworzenia] ujrzae olepiajce
soce Mego Oblicza nad tw dziewicz dusz, dopiero co stworzon i jeszcze
czyst bo wanie ode Mnie wysza od skaenia, ktre ci potem poniyo?
Czy pamitasz, jak dziki gortszemu uderzeniu serca zrozumiae, czym jest
Mio, czym tajemnica Naszego Istnienia i Pochodzenia [Osb Boskich]?
Tam, gdzie nie sigaj ograniczone zdolnoci czowieka znajdujcego si w
asce, przemawia i poucza Duch wiedzy. Aby jednak mie Ducha, potrzeba aski;
aby pozna Prawd i Wiedz, potrzebna jest aska; aby mie w sobie Ojca,
potrzeba aski. [Dusza ogarnita ask] to Namiot, w ktrym Trzy Osoby maj
siedzib; to Przebagalnia, w ktrej przebywa Przedwieczny i przemawia nie z
oboku, lecz ukazujc Swe Oblicze wiernemu dziecku.
wici przypominaj sobie Boga. Przypominaj sobie sowa syszane [niegdy]
w Stwrczej Myli [Boga]. Dobro, Bg, wskrzesza je w sercach witych, aby
wznie ich jak ory w kontemplowaniu Prawdy, w poznawaniu Czasw.
Maryja bya Pena aski. W Niej bya zawarta caa Jedyna i Troista aska
[Jedyny Trjosobowy Bg]. Caa [Trjca wita] aska Jedyna i Troista
przygotowywaa J do Zalubin jako Maonk, jako oe dla Potomka, jako
Przebstwion do Jej Macierzystwa i do Jej misji. Ona jest T, ktra zamyka
czas Proroki Starego Testamentu, otwierajc czas nastpny gosicieli Boga
Nowego Testamentu.
Prawdziwa Arka Sowa Boego, gdy spogldaa na Swoje na wieczno
nietknite ono, odnajdowaa w Swoim Niepokalanym Sercu Sowa odwiecznej
Wiedzy, nakrelone palcem Boym. I przypominaa Sobie jak wszyscy wici
e ju je syszaa, gdy Jej niemiertelny duch zosta stworzony przez Boga Ojca,

45

Stwrc wszystkiego, co yje. A jeli nie pamitaa wszystkiego o Swej


przyszej misji, to byo tak dlatego, e Bg zostawia luki we wszelkiej ludzkiej
doskonaoci. Wynika to z prawa Boej roztropnoci, ktra jest dobroci i daje
[mono zdobywania] zasug stworzeniu i dla stworze. Druga Ewa, Maryja,
jako Matka Mesjasza musiaa zdoby wasn cz zasugi przez wiern i dobr
wol, jakiej Bg pragn take od Swego Chrystusa, aby Go uczyni
Odkupicielem.
Duch Maryi by w Niebie, Jej psychika i ciao na ziemi. Musiay one zdepta
ziemi i ciao, aby zbliy si ponownie do ducha i poczy go z Duchem w
owocnym objciu.

Mj dopisek: Wczoraj przez cay dzie mylaam, e zobacz, jak Maryja


dowiaduje si o mierci rodzicw i nie wiem dlaczego od Zachariasza. Tak
samo po swojemu wyobraaam sobie, e Jezus przedstawi problem
wspomnie o Bogu, jakie posiadaj wici. Tego ranka, gdy rozpoczynao si
widzenie, powiedziaam sobie: Teraz bdzie mowa o sieroctwie Maryi i
czekaam ze cinitym sercem... Przez wszystkie ostatnie dni zauwaaam w
sobie i odczuwaam smutek oczekiwania. Tymczasem to nie byo wcale podobne
do tego, co spodziewaam si zobaczy i usysze. Nawet w jednym sowie.
Pociesza mnie to, bo mwi sobie, e wszystko to nie pochodzi z mego wntrza,
nawet w najmniejszej czci. Wszystko pochodzi z innego rda. Ginie wic
mj cigy niepokj... a do nastpnych wtpliwoci, bo ten lk nigdy nie
przestanie mi towarzyszy, e zostaam oszukana i e oszukuj innych.
18. BG DA CI WITEGO MAONKA, BO MU ZAUFAA. WYJAWISZ MU SWE
LUBOWANIE
Napisane 3 wrzenia 1944. A, 3531-3538
Co za piekielna noc! Mona by sdzi, e demony szukaj zabawy na ziemi!
Kanonady, grzmoty, byskawice, niebezpieczestwo, strach, cierpienie zwizane
z przebywaniem w obcym ku. A pord byskawic i zmartwie biay i sodki
kwiat: obecno Maryi. Jest troch starsza ni we wczorajszym widzeniu, lecz
cigle modziutka, z jasnymi warkoczami na ramionach, w zwykym biaym
stroju i z agodnym, skupionym umiechem: z wewntrznym umiechem,
zwrconym ku okrytej chwa tajemnicy, skrytej w Jej sercu. Spdziam noc na
porwnywaniu tej wizji, penej sodyczy, z okropnoci wiata. Porwnaam Jej
sowa, ktre piewaa wczoraj z yw mioci z rozszala nienawici...
Rano, gdy wrcia cisza do mego pokoju, uczestnicz w nastpujcej scenie:
Maryja jest nadal w wityni. Wychodzi wanie z towarzyszkami z samej
wityni. Pewnie odbya si jaka ceremonia, bo unosi si zapach kadzide w
powietrzu cakiem czerwonym [od blasku] piknego zachodu. Chyba jest pna
jesie, bo agodnie wygase niebo jakie zwykle bywa w padzierniku chyli
si nad jerozolimskimi ogrodami, a ta ochra ostatnich lici mieni si plamami
jasnej czerwieni wrd zielono-srebrzystych oliwek.
Gromadka mona by rzec: jasny rj dziewic, przechodzi przez tylni
dziedziniec. Potem id po stopniach. Mijaj may kruganek, wchodz na mniej
okazay kwadratowy dziedziniec, posiadajcy tylko to jedno wejcie, ktrym
weszy. Wejcie to prowadzi prawdopodobnie do maych cel sucych za
mieszkania dziewicom w wityni, bo widz, e kada dziewczynka wchodzi do
wasnej celi jak gobek do gniazda. Wygldaj jak stadko gobi, ktre po
zgromadzeniu si powoli si rozprasza. Przed rozstaniem, prawie wszystkie
rozmawiaj ze sob, cicho, lecz radonie. Maryja milczy. Bezporednio przed

46

odejciem egna je serdecznie i idzie do izdebki, znajdujcej si w prawym


rogu. Zatrzymuje J nauczycielka. Jest starsza, ale nie w tak podeszym wieku
jak Anna, crka Fanuela. Mwi do Niej:
Maryjo, Arcykapan Ci oczekuje.
Maryja patrzy nieco zdumiona, lecz o nic nie pyta i odpowiada:
Ju id.
Nie jest dla mnie jasne, czy sala, do ktrej wchodzi, naley do domu Kapana,
czy do zatrudnionych przy wityni niewiast. Widz, e jest obszerna, jasna i
dobrze wyposaona. Jest tam ju oprcz Arcykapana we wspaniaej szacie
Zachariasz i Anna, crka Fanuela. Maryja staje w progu i kania si nisko.
Najwyszy Kapan mwi:
Zbli si, Maryjo. Nie lkaj si!
Maryja dopiero wtedy prostuje si, idc powoli. Nie robi tego umylnie, z braku
gorliwoci, lecz przez mimowoln powag, ktra czyni J bardziej doros. Anna
dodaje Jej odwagi umiechem, a Zachariasz pozdrawia:
Pokj z Tob, Kuzynko.
Arcykapan przyglda si Jej i mwi do Zachariasza:
Wida, e jest z rodu Dawida i Aarona... Znam Twj wdzik i dobro, Crko.
Wiem te, e z kadym dniem wzrastaa w mdroci i asce, w oczach Boga i
ludzi. Wiem, e gos Boga wyszeptuje w Twoim sercu najsodsze sowa. Wiem,
e odkd do nas przybya, jeste Kwiatem Boej wityni, e jeste trzecim
Cherubem przed wiadectwem. Pragnbym, eby wraz z kadzidem wo Twego
ycia wznosia si tu nadal kadego dnia. Jednak Prawo mwi co innego. Nie
jeste ju dziewczynk, lecz Niewiast. Kada za niewiasta w Izraelu musi
zosta maonk, by zanie swego syna Bogu. Ty te wypenisz nakaz Prawa.
Nie lkaj si, nie rumie. Jestem wiadom Twego krlewskiego pochodzenia.
Prawo i Ciebie broni, nakazuje bowiem da kademu mowi niewiast z jego
rodu. A nawet gdyby ten przepis nie istnia, zastosowabym go, eby Twoja
wspaniaa krew nie ulega zepsuciu. Powiedz, Maryjo: znasz kogo z Twojego
rodu, kto mgby Ci polubi?
Maryja unosi twarz, zarowion z zawstydzenia. Na Jej rzsach lni pierwszy
brylant ez. Odpowiada drcym gosem:
Nikogo.
Nie moe zna nikogo, bo przysza tu jako bardzo mae dziecko odzywa si
Zachariasz. A rd Dawida zosta za bardzo dowiadczony i rozproszony, eby
ich liczne gazie mogy zgromadzi si w bukiet i stworzy koron krlewskiej
palmy.
W takim razie zostawmy wybr Bogu.
Powstrzymywane dotd zy byszcz, spywajc do drcych ust Maryi. Patrzy
na nauczycielk bagalnym wzrokiem. Anna odzywa si, chcc Jej przyj z
pomoc:
Maryja powicia si Panu. Na Jego chwa i dla ocalenia Izraela. Bya jeszcze
bardzo maleka, ledwie zaczynaa rozumie, kiedy zwizaa si z Bogiem przez
lub...

47

Dlatego wic paczesz? Nie sprzeciwiasz si Prawu. [ mwi kapan.]


Tylko z tego powodu. Jestem ci posuszna, Kapanie Boy.
To potwierdza wszystko, co mi o Tobie mwiono. Od ilu lat jeste dziewic
[powicon Bogu]?
Sdz, e od zawsze. Oddaam si Panu, nim przybyam do wityni.
Czy jeste t Ma, ktra dwanacie lat temu przysza prosi mnie o
przyjcie?
To Ja.
Jak wic moesz twierdzi, e ju wtedy naleaa do Boga?
Gdy patrz w przeszo, zawsze widz Siebie jako dziewic, [ktra ofiarowaa
si Bogu]... Nie pamitam chwili Swych narodzin ani jak zaczam miowa
matk i mwi do ojca: Ojcze, jestem twoj crk... Pamitam jednak, nie
wiedzc kiedy si to stao, e oddaam serce Bogu. Moe stao si to wtedy,
kiedy potrafiam da pierwszy pocaunek... Moe wraz z pierwszym sowem,
jakie potrafiam wypowiedzie, z pierwszym krokiem, jaki umiaam postawi...
Tak, sdz, e pierwsze wspomnienie mioci czy si z pierwszym pewnie
stawianym krokiem... Mj dom... W Moim rodzinnym domu byo peno
kwiatw... by tam te sad i pola... U stp pagrka, w gbi, wypywao rdo z
wntrza groty wydronej w skale... Bya ona pena dugich, cieniutkich traw.
Rosy wszdzie, wrd maych wodospadw, ktre wydaway si paka.
Delikatne, podobne do koronek roliny, cae byy obsypane wiszcymi kroplami
wody, ktre spadajc wydaway ciche dwiki, jak maleki dzwoneczek. Tak
samo piewao rdo. Byy tam ptaki na oliwkach i jaboniach rosncych nad
rdem i na stoku. Biae gobie przychodziy kpa si w przejrzystej rdlanej
wodzie...
Niczego wicej nie pamitam, bo cae Moje serce byo zatopione w Bogu. Serce
Moje nigdy nie przywizao si do niczego na tej ziemi. Kochaam tylko ojca i
matk, ywych jak i umarych... Kaesz Mi jednak przypomnie sobie,
Kapanie... usiuj wic uwiadomi sobie, kiedy ofiarowaam si Bogu... To
przywodzi Mi na myl pierwsze lata...
Kochaam t grot, gdy sodszy od piewu wody i ptakw by gos, ktry Mi w
niej mwi: Pjd, Moja umiowana. Kochaam te rolinki, ozdobione
dwiczcymi delikatnie diamentami, bo widziaam w tym znak Mojego Pana. I
zatracaam si w Nim, mwic sobie: Widzisz, Moja duszo, jak wielki jest Twj
Bg? Ten, ktry stworzy dla orlt cedry Libanu, uczyni te te uginajce si pod
ciarem muszki listki, aby cieszy Twe oczy i chroni mae stopy. Lubiam
cisz otaczajc rzeczy czyste, lekki powiew wiatru, srebrzyst wod, czysto
gobi... Lubiam pokj panujcy w maej grocie, tchncy od jaboni i oliwek, raz
caych w kwiatach, a raz owocujcych... Nie wiem, lecz zdawao Mi si, e jaki
gos mwi do Mnie, wanie do Mnie: Pjd, oliwko wspaniaa; przyjd, sodkie
jabuszko; chod, rdo nienaruszone; pjd, gobico Moja...
Sodka jest mio ojca i matki... Sodki by ich gos, ktry Mnie wzywa... Jednak
ten gos! Ten! O!... Myl, e tak go syszaa w ziemskim Raju ta, ktra
zgrzeszya. Nie wiem, jak moga wole syk [wa] od miosnego gosu. Nie
rozumiem, jak moga pragn poznania czego, co nie byo Bogiem...
Wtedy ustami, ktre nie poznay jeszcze innego smaku ni matczyne mleko,
ale z sercem upojonym ju niebiaskim miodem powtarzaam: Oto jestem.

48

Id. Jestem Twoja. Moje ciao nie bdzie miao innego pana poza Tob, Panie,
tak jak Mj duch nie ma innej mioci [poza Tob]...
Gdy to mwiam, zdawao Mi si, e powtarzam dawno wypowiedziane sowa i
wypeniam speniony ju obrzd. Ten wybrany Oblubieniec nie by dla Mnie kim
nieznanym. Poznaam bowiem ju ar Jego [mioci]. Mj wzrok uformowa si
w Jego wietle, a Moja zdolno miowania rozwina si w Jego ramionach.
Kiedy?... Nie wiem. Mogabym powiedzie: odkd istniej. Miaam wraenie, e
posiadam Go od zawsze i e On zawsze Mnie posiada, i e istniej, poniewa On
pragn, abym istniaa dla radoci Ducha Jego i Mojego...
Teraz bd ci posuszna, Kapanie, ale powiedz Mi, jak si mam zachowa... Nie
mam ojca ani matki. Bd Mi przewodnikiem.
Bg da Ci witego maonka, gdy Mu si powierzasz. Wyznasz mu Swoje
lubowanie.
Przyjmie je?
Mam nadziej. Mdl si, o Crko, eby mg zrozumie Twe serce. Teraz id.
Niech Ci Bg zawsze towarzyszy.
Maryja odchodzi z Ann, a Zachariasz zostaje z Arcykapanem.
Na tym widzenie si koczy.
19. JZEF ZOSTAJE WYZNACZONY NA MAONKA DZIEWICY
(por. Mt 1,18; k 1,26-27)
Napisane 4 wrzenia 1944. A, 3538-3548
Widz bogato wyposaon sal, ze cianami obitymi tkanin, z dywanami i
intarsjowanymi meblami. Musi by czci wityni, gdy znajduj si tam
kapani, a pord nich Zachariasz i wielu mczyzn w wieku od dwudziestu do
okoo pidziesiciu lat. Rozmawiaj po cichu, lecz z oywieniem. Sprawiaj
wraenie niespokojnych z jakiego powodu, ktrego nie znam. Wszyscy s
odwitnie ubrani, w nowe lub co najmniej bardzo odwieone szaty tak jakby
przybyli na wito. Wielu pozdejmowao pcienne nakrycia gowy. Niektrzy
nadal je maj, szczeglnie starsi. Modsi natomiast pokazuj odkryte gowy:
jedni blondyni; inni bruneci; kilku czarnych i tylko jeden miedzianorudy.
Wosy maj przewanie krtkie, niektrym za spadaj one na ramiona.
Mczyni wydaj si nie zna wzajemnie, przygldaj si bowiem sobie z
zaciekawieniem. czy ich jednak w widoczny sposb to, e nurtuje ich ta sama
myl.
W kcie dostrzegam Jzefa. Rozmawia z jakim czerstwym starcem. Jzef ma
okoo trzydziestu lat. Jest piknym mczyzn o do gstych, krtko
przycitych wosach, tak samo brzowych jak wsy i broda, ktra otacza adny
podbrdek. Policzki zarastaj na kolor lekko rdzawy, a nie na oliwkowy, jak
zwykle u brunetw. Ma ciemne dobre oczy, gbokie i bardzo powane, jakby
nieco smutne. Kiedy si jednak umiecha jak w tej chwili zna w nich
modo i rado. Ma na sobie jednolit jasnobrzow szat, prost, lecz bardzo
schludn.
Wchodzi grupa modych lewitw i ustawia si rzdem pomidzy drzwiami a
dugim wskim stoem, stojcym pod cian. Za stoem, w rodku tej ciany,
znajduj si otwarte na ocie drzwi, zasonite tkanin, zwisajc dwadziecia
centymetrw nad ziemi.

49

Zaciekawienie zgromadzonych wzrasta. Wzmaga si jeszcze bardziej, gdy


czyja rka odchyla zason, by zrobi przejcie dla jakiego lewity. Trzyma on
oburcz pk suchych gazi z uoon ostronie na wierzchu jedn kwitnc
gazk.
Jest
ona
pokryta
delikatnymi
strzpkami
biaych,
ledwie
zarowionych patkw. Rowy kolor promieniuje na nich od wewntrz kwiatu,
blednc u kraca delikatnych patkw. Lewita kadzie wizank na stole bardzo
ostronie, aby nie uszkodzi gazi, ktra cudownie rozkwita pord suchej
reszty.
Szmer gosw w sali. Wycigaj si szyje, oczy patrz uwanie na ucite
gazie. Take Zachariasz i najbliej stojcy przy stole kapani usiuj co
zobaczy. Nic nie wida. Jzef ze swego kta zaledwie rzuca okiem na pk
gazek. Jego rozmwca co do niego mwi, ale on mu zaprzecza gow, jakby
chcia rzec: Niemoliwe! i umiecha si.
Zza zasony sycha dwik trbki. Zapada cisza. Wszyscy stajc w rwnym
szeregu zwracaj si w stron zasonitego za stoem wejcia. Kto odsuwa
zawieszon na piercieniach kotar. Wchodzi uroczycie Arcykapan w
otoczeniu Starszych. Wszyscy obecni chyl si w gbokim ukonie. Arcykapan
zatrzymuje si przed stoem i przemawia stojc:
Mowie z rodu Dawida! Przybylicie tu na moje wezwanie, suchajcie wic!
Pan przemwi i Jemu niech bdzie chwaa! Promie wiata zstpi z Jego
Chway, jak wiosenne soce, i obdarzy yciem t such ga. Rozkwita w
cudowny sposb, chocia w tej chwili nie kwitnie adna ga na ziemi. Stao si
to ostatniego dnia wita wiate, gdy na Judejskiej wyynie nie stopniay
jeszcze niegi. Jest to jedyna biel midzy Syjonem a Betani. Tak Bg
przemwi, czynic si ojcem i opiekunem Dziewicy z rodu Dawida, majcej
wycznie Jego za obroc. Ta wita Dzieweczka jest chwa wityni i Swego
rodu. Zasuya, eby gos Boga da Jej pozna imi maonka, ktry jest miy
Przedwiecznemu. Zaiste, wybraniec Pana, ktry ma sta si opiekunem tak Mu
drogiej Dziewicy, musi by sprawiedliwy. To agodzi nasz smutek z powodu Jej
utraty i usuwa wszelk trosk o Jej los maonki. Wskazanemu przez Boga
oddajemy z penym zaufaniem Dziewic, na ktrej spoczywa bogosawiestwo
Boe i nasze. Imi maonka brzmi: Jzef, syn Jakuba z Betlejem, z pokolenia
Dawida, ciela z Nazaretu w Galilei. Jzefie, podejd. Nakazuje ci to Najwyszy
Kapan.
Wielkie poruszenie. Odwracaj si gowy, oczy, rce wyraajc zawd lub
zadowolenie. Szczeglnie ciesz si starsi, e los ich oszczdzi. Jzef
podchodzi, czerwony i oniemielony. Stoi przed stoem, naprzeciw Arcykapana,
i ze czci go pozdrawia.
Zblicie si wszyscy i spjrzcie na imi zapisane na gazce. Niech kady
wemie wasn ga i upewni si, i nie zosta oszukany.
Mowie s posuszni. Ogldaj trzyman ostronie przez Najwyszego Kapana
rozkwit gazk. Potem kady bierze swoj. Jedni zaraz j ami, inni
zachowuj. Wszyscy przypatruj si Jzefowi, jedni w milczeniu, inni
skadajc yczenia. Staruszek, ktry rozmawia z nim wczeniej, mwi:
Czy ci tego nie powiedziaem, Jzefie? Wygrywa ten, kto jest najmniej pewny
swego.
Teraz przeszli ju wszyscy. Najwyszy Kapan podaje Jzefowi kwitnc gazk
i kadc mu rk na ramieniu mwi:
Jak ci wiadomo, Maonka, ktr daje ci Bg, nie jest bogata, ale posiada
wszelkie cnoty. Stawaj si coraz bardziej Jej godny. Nie ma w Izraelu

50

czystszego i pikniejszego Kwiatu. A teraz odejdcie ju wszyscy. Niech


zostanie tylko Jzef. A ty, Zachariaszu, jako krewny, przyprowad Oblubienic.
Wszyscy wychodz. Pozostaje Najwyszy Kapan z Jzefem. Drzwi zakryto
zason. Jzef stoi w wielkim unieniu przed majestatem Kapana. Chwila ciszy,
po czym odzywa si Arcykapan:
Maryja musi ci powiedzie o Swoim lubowaniu. Pom Jej niemiaoci! Bd
dobry, jak Ona jest dobra.
Bd Jej suy ze wszystkich si. adne powicenie dla Niej nie bdzie mi
zbytnio ciyo. Bd tego pewien.
Wchodzi Maryja z Zachariaszem i Ann, crk Fanuela.
Zbli si, Maryjo mwi Arcykapan. Oto maonek wyznaczony Ci przez
Boga. To Jzef z Nazaretu. Powrcisz wic do Swego miasta. Teraz zostawiam
was samych. Niech Bg was bogosawi. Niech was strzee i bogosawi Pan.
Niech wam zawsze okazuje Swoje oblicze i lito. Niech zwrci ku wam Swoj
Twarz i niech was darzy pokojem.
Zachariasz wychodzi, odprowadzajc
maonkowi i te wychodzi.

Arcykapana.

Anna

skada

yczenia

Oblubiecy stoj naprzeciw siebie. Maryja, zaponiona, spucia gow. Jzef


take troch zarumieniony przyglda si Jej i szuka sw, by rozpocz
rozmow. Wreszcie znajduje je i mwi, rozpromieniony umiechem:
Witaj, Maryjo. Widziaem Ci ju, gdy bya kilkudniowym niemowlciem...
Byem przyjacielem Twego ojca. A may Alfeusz, ktry tak bardzo kocha Twoj
matk, to krewny mojego brata. On by jej maym przyjacielem. Teraz ma
osiemnacie lat, a przed Twoim narodzeniem by zaledwie maym chopcem,
ktry osadza smutek Twojej matki, bo niezmiernie go kochaa. Nie znasz nas,
bo przybya tu [do wityni] jako dziecko. Wszyscy jednak w Nazarecie
kochaj Ci, myl i mwi o maej Maryi, crce Joachima, ktrej narodziny byy
cudem Pana uczynionym dla bezpodnej... Ja te pamitam wieczr, kiedy si
urodzia. Wszyscy go pamitaj z powodu wielkiego deszczu, ktry ocali
zbiory, a przy tym nic nie ucierpiao w czasie nawanicy. Piorun nie uszkodzi
nawet dba polnego wrzosu. Burza zakoczya si wielk i pikn tcz, jakiej
nikt dotd nie widzia. A poza tym... kt nie pamita radoci Joachima? Koysa
Ci pokazujc ssiadom, jakby bya kwiatem przybyym z Niebios. Zachwyca
si Tob i chcia, by Ci wszyscy podziwiali. Stary, szczliwy ojciec umar,
mwic o swej tak piknej i dobrej Maryi, ktrej sowa byy pene wdziku i
mdroci... Mia racj zachwycajc si Tob i mwic, e nie ma pikniejszej od
Ciebie! A Twoja matka? Napeniaa piewem cay zaktek, w ktrym sta wasz
dom. Gdy Ci nosia i karmia, bya jak skowronek wiosn. Ja zrobiem Ci
koysk, ca ozdobion rzebionymi rami, bo takiej pragna Twoja matka.
Moe jest ona jeszcze w waszym zamknitym domu... Jestem starszy [od
Ciebie], Maryjo! Gdy si urodzia, wykonywaem pierwsze prace, ju wtedy
pracowaem... Kto by powiedzia, e bd Ci mia za maonk! Moe w
wikszej radoci umieraliby Twoi [rodzice], bo przyjanilimy si. Pochowaem
Twojego ojca, paczc ze cinitym sercem, bo zawsze by dla mnie dobrym
nauczycielem ycia.
Maryja bardzo wolno unosi twarz. Sowa Jzefa dodaj Jej coraz wicej
pewnoci. Gdy mwi o koysce, ma nawet cie umiechu na twarzy, a kiedy
opowiada o ojcu, wyciga do Jzefa rk mwic:
Dzikuj, Jzefie!

51

Jest to dzikuj pene sodyczy, niemiae... Jzef bierze w krtkie i mocne


donie cieli ma jaminow rczk, gaszcze j czule, nie przestajc zapewnia
o swym oddaniu. Moe oczekuje od Niej innych sw, lecz Maryja znowu milczy.
[Jzef] mwi wic dalej:
Wiesz, dom ocala, oprcz jednej strony, ktra zostaa zburzona na rozkaz
Konsula, gdy ze cieki robiono drog dostpn dla rzymskich wozw. Ale
pola... to, co pozostao... bo wiesz, e choroba Twego ojca uszczuplia znaczn
cz Twych posiadoci i s teraz nieco zaniedbane. Od przeszo trzech lat
drzewa i winorole nie s przycite. Stwardniaa ziemia ley odogiem.
Pozostay jednak drzewa, ktre widziay Ci malek. Jeli pozwolisz, zaraz si
wszystkim zajm.
Dzikuj, Jzefie. Ale masz swoj prac...
Bd pracowa w Twoim ogrodzie wczenie rano i wieczorem. Teraz dzie
staje si coraz duszy. Chc, by na wiosn wszystko byo uporzdkowane, dla
Twojej radoci. Popatrz, to jest ga migdaowca, ktry ronie przy domu.
Zerwaem j... Mona swobodnie wchodzi do Twojego ogrodu, bo ogrodzenie
jest zwalone. Ale teraz naprawi je. Bdzie solidne i mocne. Chciaem zerwa t
ga na wypadek, gdyby los pad na mnie. Nie spodziewaem si tego, bo
jestem
nazirejczykiem
i
nie
pragn
maestwa.
Okazaem
jednak
posuszestwo nakazowi Kapana. Zerwaem t ga mylc, e zrobi Ci
przyjemno przynoszc kwiat z Twego ogrodu. We j, Maryjo. Wraz z ni daj
Ci serce, ktre dotd kwito tylko dla Pana. Teraz kwitnie take i dla Ciebie,
Oblubienico moja.
Maryja przyjmuje ga, jest wzruszona i patrzy na Jzefa pewniej, a Jej twarz
coraz bardziej si rozpromienia. Czuje si pewniejsza. Zwaszcza wtedy, kiedy
mwi: Jestem nazirejczykiem, Jej twarz ju si cakiem rozjania i nabiera
odwagi:
Ja take caa nale do Boga, Jzefie. Nie wiem, czy Najwyszy Kapan ci o
tym powiedzia...
Powiedzia mi tylko, e jeste dobra i czysta, e mi powiesz o Swym
lubowaniu, e mam by dobry dla Ciebie. Mw wic, Maryjo. Twj Jzef pragnie
Ci uszczliwi, [speniajc] kade Twoje pragnienie. Nie kocham Ci ciaem.
Miuj Ci moim duchem, wite dziecko dane mi przez Boga! Dostrzegaj we
mnie nie tylko oblubieca, ale ojca i brata. Powierz mi si jak ojcu, zaufaj jak
bratu.
Ju jako dziecko powiciam si Panu. Wiem, e nie ma takiego zwyczaju w
Izraelu. Syszaam jednak gos, ktry dopomina si, ebym dla [przypieszenia]
przyjcia Mesjasza zoya w ofierze mioci Moje dziewictwo. Od tak dawna
Izrael Go oczekuje... Nie jest zbyt wielk ofiar wyrzeczenie si w tym celu
radoci macierzystwa...
Jzef przyglda si bacznie Maryi, jak gdyby chcia czyta w Jej sercu. Potem,
ujmujc J za rce, w ktrych wci trzyma kwitnc ga, mwi:
Pocz moj ofiar z Twoj i przez nasz czysto okaemy Przedwiecznemu
tak wielk mio, i zele wczeniej Zbawiciela ziemi i pozwoli nam ujrze Jego
wiato owiecajce wiat. Chod, Maryjo, pjdziemy razem do Jego Domu,
eby przysic tak mio, jak miuj si anioowie. Potem wrc do Nazaretu i
przygotuj wszystko dla Ciebie w Twoim domu, jeli chcesz w nim
zamieszka. Jeli jednak wolisz, to przygotuj dom gdzie indziej.
W Moim domu... Bya grota w gbi... Czy jest tam jeszcze?

52

Jest, ale nie naley ju do Ciebie... Zrobi Ci inn, spokojn i chodn, gdzie
znajdziesz wytchnienie i spokj w godzinach upau. Postaram si, eby bya
taka sama. Powiedz, kogo by chciaa mie do towarzystwa?
Nikogo. Nie boj si. Matka Alfeusza, ktra Mnie odwiedzaa, bdzie Mi troch
towarzyszy za dnia. Noc wol by sama. Nic zego nie moe Mi si
przydarzy.
I masz teraz mnie... Kiedy mam po Ciebie przyjecha?
Kiedy zechcesz, Jzefie.
W takim razie przyjad, gdy dom bdzie uporzdkowany. Nie zmieni niczego.
Chc, eby odnalaza go w takim stanie, w jakim zostawia go Twoja matka.
Pragn tylko, eby by soneczny i czysty, eby przywita Ci radonie. Chod,
Maryjo, pjdziemy powiedzie Najwyszemu, e Go wielbimy.
Nie widz niczego wicej. W sercu pozostaje mi odczuwane przez Maryj
poczucie bezpieczestwa.
20. ZALUBINY DZIEWICY Z JZEFEM
(por. Mt 1,18; k 1,26-27)
Napisane 5 wrzenia 1944. A, 3549-3559
Jake pikna jest Maryja w weselnym stroju, pord radujcych si przyjaciek
i nauczycielek! Elbieta te jest midzy nimi. Maryja ma zupenie bia sukni z
lnu tak cienkiego, e wyglda jak kosztowny jedwab. Jest przepasana pasem ze
zota i srebra, obrabianym dutem. Pas skada si z wielu medalionw,
poczonych acuszkami. Kady z nich zdobi koronka zotych nici na srebrze,
przyciemnionym wskutek upywu czasu. Pas otacza cienk, modziecz kibi
Maryi. Jest dla Niej zbyt dugi, bo trzy ostatnie medaliony wisz z przodu,
chowajc si w fadach sigajcej do samej ziemi, obszernej sukni. Jest ona tak
duga, e tworzy may tren. Na stopach ma biae sanday ze skry, ozdobione
srebrnymi sprzczkami. Przy szyi podtrzymuje sukni acuszek srebrnych,
delikatnej roboty rozet, a na nich powtarza si motyw z paska. acuszek
przechodzi przez otwory wycite w materiale szerokiego dekoltu, zbierajc go
w fady i tworzc ma kryz. Szyja Maryi wyania si z jasnych plis z wdzikiem
odygi owinitej kosztown gaz i wydaje si jeszcze ciesza i bielsza. Na tej
odydze jak u lilii rozwija si oblicze biae i delikatne jak jej kwiat, lecz jeszcze
bledszy od niej i bielszy ze wzruszenia. Wyglda jak najczystsza hostia.
Wosy nie opadaj ju na ramiona. S wdzicznie uoone w przeplatajce si
warkocze, upite przy samej gowie. Przytrzymuj je srebrne, troch
oksydowane zapinki. Matczyny welon jest zarzucony na upite warkocze i
ukada si w adne fady. Drogocenna przepaska z lamy otacza bielusiekie
czoo. Welon siga Annie do pasa, Maryi za dochodzi do bioder, jest bowiem
nisza. Na doniach nie ma nic. Na nadgarstkach natomiast wisz cikie
bransolety matki, ktre mogyby atwo zsun si na ziemi ze szczupych
rczek, gdyby zacza nimi potrzsa. Pene podziwu towarzyszki ogldaj J ze
wszystkich stron. Szczebioc jak wrble, cigle o co pytaj i wykrzykuj z
zachwytu.
Masz to po matce?
Naprawd s stare?
Saro, jaki pikny pasek!

53

A welon, Zuzanno! Patrz, jaki delikatny! Spjrz, jak subtelnie s wyhaftowane


lilie!
Poka mi bransolety, Maryjo! Naleay do Twojej matki?
Nosia je. S po matce Mego ojca, Joachima.
O! Zobacz! S naznaczone pieczci Salomona, otoczon przeplatajcymi si
gazkami palm i oliwek, pord lilii i r. O, kt mg wykona tak doskona i
mistern prac!
Pochodz z domu Dawida tumaczy Maryja. Z wieku na wiek nasze
niewiasty zakaday je, gdy zostaway maonkami. S przekazywane w
spadku.
Tak! Teraz Ty dziedziczysz!
Wszystko przynieli Ci z Nazaretu?
Nie. Gdy Moja matka umara, kuzynka zabraa lubn wypraw do siebie, eby
j przechowa. Teraz Mi j przywioza.
Gdzie ona jest? Gdzie ona jest? Poka j przyjacikom.
Maryja nie wie, jak si zachowa... Chciaaby by grzeczna, lecz nie chce
rozrzuca wszystkich rzeczy, uoonych starannie w trzech cikich kufrach.
Nauczycielki spiesz Jej z pomoc.
Oblubieniec zaraz przyjdzie. To nie czas na zamieszanie. Zostawcie J w
spokoju. Zamczycie J! Idcie si przygotowa!
Rozgadana gromadka odchodzi, troch nadsana. Maryja moe spokojnie
nacieszy si nauczycielkami, ktre chwal J i bogosawi. Jest te przy niej
Elbieta. Maryja pacze, wzruszona, gdy Anna, crka Fanuela, nazywa J
crk, caujc z icie matczyn mioci. Elbieta mwi:
Maryjo, Twoja matka jest tu, cho [wydaje si, e jej] nie ma. Jej duch raduje
si blisko Twojego ducha. Spjrz, rzeczy, ktre masz na Sobie, przekazuj Ci jej
pieszczoty. Znajdziesz w nich jeszcze smak jej pocaunkw. W dniu, w ktrym
przybya do wityni, powiedziaa mi: Przygotowaam dla Niej wszystko,
nawet lubn wypraw. Chc by przy Niej zawsze obecna przez utkany len, a w
dniu weselnej radoci przez wykonane dla panny modej suknie. Chyba nie
wiesz, e w ostatnich dniach, kiedy byam przy niej, kadego wieczora pragna
pieci Twoje pierwsze sukienki i te, ktre nosisz teraz. Mwia: Czuj
jaminow wo mojej Malekiej i pragn, by Ona te czua w nich pocaunki
Swojej mamy. Ile pocaunkw zoya na welonie, ktry teraz osania Ci czoo.
Wicej tu pocaunkw ni nitek!... A gdy bdziesz uywaa ptna, ktre Ci
utkaa, pamitaj, e bardziej jest utkane z mioci Twojej matki ni z przdzy. A
te naszyjniki... W najciszej godzinie ocali je Twj ojciec dla Ciebie, aby bya
dzi pikna, jak przystao ksiniczce z rodu Dawida. Raduj si, Maryjo, nie
jeste sierot. Twoi [rodzice] s z Tob. Masz te maonka, ktry bdzie Ci
ojcem i matk taki jest doskonay.
O, tak! To prawda! Z pewnoci nie mog si skary na niego. Nie miny
jeszcze dwa miesice, a by tu dwa razy. Dzi przybywa po raz trzeci, mimo
zimna i deszczu, po Moje polecenia... Pomyl tylko: po polecenia! Jestem biedn
niewiast i to jeszcze o wiele modsz od niego! Niczego Mi nie odmawia. Nie
czeka, a go o co poprosz. Wydaje si, e anio zdradza mu Moje pragnienia.
Poznaje je, nim otworz usta. Ostatnio powiedzia: Maryjo, sdz, e bdziesz

54

wolaa pozosta w rodzicielskim domu. Jeste dziedziczk, wic moesz to


zrobi, jeli zechcesz. Wejd do twego domu. Jedynie dla zadouczynienia
obrzdowi, spdzisz tydzie u mego brata Alfeusza. Maria, [maonka Alfeusza]
ju Ci tak bardzo kocha. Stamtd, w wieczr godw, wyjdzie orszak weselny
do Twego domu. Czy to nie jest mie? Nie wstydzi si powiedzie ludziom, e
jego dom Mi si nie podoba... Podobaby Mi si, gdy on jest taki dobry... Ale
c... wol Mj dom... z powodu wspomnie... O, Jzef jest taki dobry!
Co powiedzia o Twoim lubowaniu? Nic mi jeszcze nie opowiedziaa!
Nie sprzeciwia si. A gdy pozna powody lubu powiedzia: Pocz moje
powicenie si z Twoim.
To mody wity! mwi Anna, crka Fanuela.
Mody wity wanie wchodzi, prowadzony przez Zachariasza. Jest naprawd
wspaniay! Cay w tozotej szacie wyglda jak wschodni wadca. Ma okazay,
safianowy, tkany zotem pas, z rwnie bogato zdobion sakiewk i sztyletem.
Na gowie turban, czyli zwyczajnie zaoony kawaek tkaniny w sposb, w jaki
nosz go jeszcze do dzi pewne afrykaskie ludy, na przykad Beduini.
Przytrzymuje go zota kosztowna przepaska, do ktrej s przyczepione bukieciki
mirtu. Paszcz ma zupenie nowy, z licznymi frdzlami i misternie uoonymi
fadami. Tryska radoci. W rku trzyma bukiet mirtu w kwiatach. Wita si:
Pokj z Tob, Oblubienico moja. Pokj wam wszystkim!
Gdy mu odpowiedzieli, mwi dalej:
Widziaem, jak si cieszya w dniu, w ktrym przywiozem Ci ga z Twojego
ogrodu. Postanowiem wic przynie Ci troch mirtu rosncego koo groty,
ktra jest Ci tak droga. Chciaem przywie re, ktre zaczynaj kwitn przy
domu, lecz s nietrwae, a podr duga... Dowizbym tylko ciernie. A Tobie,
umiowana, chciabym dawa tylko re. Pragn usa przed Tob drog
delikatnymi i pachncymi kwiatami, eby moga i przez ycie stawiajc stopy
tam, gdzie nie ma brudu i goryczy.
O, dzikuj ci! Jeste dobry. Jak zdoae dowie je takie wiee a tutaj?
Przywizaem naczynie do sioda i woyem do rodka gazki z pczkami.
Rozkwity w drodze. We je, Maryjo. Niech ozdobi Twoje czoo czystym
wiankiem, symbolem dziewictwa. Ten znak i tak nie dorwnuje czystoci Twego
serca.
Elbieta i nauczycielki ozdabiaj Maryj wiankiem z kwiatw. Przypinaj je do
piknej, opasujcej czoo lamy. cz mae nienobiae ryczki, wyjmowane z
wazy stojcej na kufrze. Maryja siga po obszerny biay paszcz, by go narzuci
na ramiona. Oblubieniec jednak uprzedza Jej gest i pomaga umocowa okrycie u
ramion srebrnymi zapinkami. Nauczycielki ukadaj fady z wdzikiem i
mioci. Wszystko jest gotowe. W czasie czekania na co Jzef bierze Maryj
na bok i mwi:
Ostatnio rozmylaem o Twoim lubowaniu. Powiedziaem Ci, e chc je dzieli
z Tob. Im wicej si zastanawiam, zaczynam lepiej rozumie, e okresowy
nazireat nie wystarczy, nawet jeli si go wiele razy odnawia. Zrozumiaem Ci,
Maryjo. Nie zasuguj jeszcze na sowo wiata, lecz sysz jego szept. Daje mi
to poznanie oglnych zarysw Twego sekretu. Jestem nieowieconym
biedakiem, Maryjo. Jestem ubogim rzemielnikiem. Nie mam wyksztacenia ani
klejnotw. Ale u Twoich stp kad mj skarb. Na zawsze. Moj czysto
cakowit, aby sta si godnym przebywania przy Tobie, Dziewico Boa, siostro

55

moja zalubiona, zamknity ogrodzie, rdo zapiecztowane, jak mwi nasz


Przodek, ktry z pewnoci Ciebie widzia, gdy pisa Kantyk...
Bd stranikiem wonnego ogrodu, w ktrym znajduj si najcenniejsze owoce.
W miym porywie wypywa std rdo wody ywej: Twoja sodycz, o
Oblubienico, ktra Sw niewinnoci podbia mego ducha! O, caa pikna!
Jeste pikniejsza ni zorza. Twoje serce janieje bardziej ni soce, o, Ty,
ktrej mio jest tylko dla Boga i ludzi, bo chcesz im da Zbawiciela przez
Swoj niewieci ofiar. Pjd, moja umiowana.
Ujmuje delikatnie Maryj za rk, prowadzc do wyjcia. Wszyscy podaj w
lad za nimi. Na zewntrz doczaj radosne towarzyszki, ubrane na biao i
osonite welonami. Pord tumu ciekawskich przechodz dziedzicami i pod
portykami. Dochodz do miejsca, ktre nie stanowi ju obrbu wityni, lecz
wydaje mi si sal obrzdow. Znajduj si tam lampy i zwoje pergaminu, tak
jak w synagodze. Oblubiecy zatrzymuj si przed wysokim pulpitem to jakby
rodzaj ambony i czekaj. Pozostae osoby ustawiaj si za nimi w okrelonym
porzdku. W gbi gromadz si inni kapani i ciekawscy. Wchodzi uroczycie
Arcykapan. Sycha szepty wrd zdumionego tumu:
On sam udziela lubu?
Tak objania kto. Ona jest z rodu krlewskiego i kapaskiego. To kwiat
Dawida i Aarona. Oblubienica jest dziewic ze wityni. Oblubieniec te jest z
pokolenia Dawida.
Arcykapan czy rce oblubiecom, bogosawic uroczycie:
Niech Bg Abrahama, Izaaka i Jakuba bdzie z wami. Niech On was jednoczy i
niech was napeni Swoim bogosawiestwem. Niech da wam pokj i liczne
potomstwo oraz dugie ycie i szczliw mier na onie Abrahama.
Potem odchodzi tak samo uroczycie, jak
przyrzeczenia. Maryja jest maonk Jzefa.

przyby.

Zostay

wymienione

Wszyscy wychodz, cile przestrzegajc porzdku. Przechodz do innej sali, w


ktrej spisuj lubny kontrakt. Stwierdza si w nim, e Maryja dziedziczka po
Joachimie z pokolenia Dawida i po Annie z pokolenia Aarona wnosi jako wiano
dom z przylegociami, osobist wypraw i inne dobra odziedziczone po ojcu.
Wszystko zostao wypenione. Maonkowie udaj si w orszaku do wyjcia,
ktre znajduje si w czci wydzielonej dla pracujcych przy wityni niewiast.
Tam czeka na nich ciki, wygodny, osonity wz. Zaadowano ju cikie kufry
Maryi.
Poegnania, pocaunki, zy, bogosawiestwa, rady, polecenia, po czym Maryja
z Elbiet sadowi si wewntrz wozu. Z przodu siada Jzef z Zachariaszem.
Pozdejmowali witeczne paszcze i wszyscy owinli si w ciemne peleryny.
Odjedaj. Kary ko rusza cikim kusem. Mury wityni zostaj w oddali,
potem take mury miasta. Oto znajduj si ju na polach odrodzonych,
wieych, ukwieconych, zalanych pierwszymi promieniami wiosennego soca.
Szmaragdowe zboa z modymi listkami s ju na pid wysokie i koysz si na
lekkim wietrze, nioscym wo brzoskwi i jaboni, pomieszan z zapachem
dzikiej mity.
Maryja cicho pacze, zakrywszy si welonem. Czasem odchyla zason,
spogldajc na oddalajc si coraz bardziej wityni i na pozostawione w tyle
miasto.

56

21. JZEF ZOSTA POSTAWIONY JAK PIECZ NA PIECZCI, JAK


ARCHANIO NA PROGU RAJU
Tego samego dnia. A, 3559-3564
Jezus mwi:
Co mwi Ksiga Mdroci, wypiewujc jej pochway? W Mdroci naprawd
jest duch zrozumienia: wity, jedyny, wieloraki i przenikliwy... Ksiga wylicza
nastpnie rne cechy [tego ducha], po czym koczy sowami: ...ktry
wszystko potrafi i wszystko przewiduje, rozumny, czysty, wzniosy. Mdro
rozumie dziki swej czystoci. Jest tchnieniem doskonaoci Boej... dlatego nie
ma w niej nic nieczystego. Jest obrazem Boej dobroci. Chocia jedna jest,
wszystko potrafi. Pomimo swej niezmiennoci odnawia wszystko, oddaje si
duszom witym i ksztatuje przyjaci Boga i Prorokw.
Widziaa, jak Jzef nie z powodu ludzkiego wyksztacenia, ale dziki
nadprzyrodzonemu pouczeniu umia czyta w zapiecztowanej ksidze
Niepokalanej Dziewicy. Przeczuwa on prorockie prawdy dziki spojrzeniu,
ktre zdolne byo dostrzec ponadludzk tajemnic tam, gdzie inni widzieli tylko
wielk cnot.
Przeniknity t mdroci ktra jest tchnieniem mocy Boej i niezawodnym
oddziaywaniem Wszechmocnego [Jzef] kieruje si z niezachwianym duchem
ku temu morzu misterium aski, ktrym jest Maryja. Jednoczy si z Ni przez
duchow czno, w ktrej bardziej ni wargi rozmawiaj ze sob duchy, w
witej ciszy dusz. Gosy te syszy tam jedynie Bg, a rozumiej je ci, ktrzy s
Bogu mili jego wierni sudzy, Nim napenieni.
Mdro Sprawiedliwego wzrastajca dziki jednoci z Pen aski i dziki Jej
bliskoci przygotowuje go do wniknicia w najwysze tajemnice Boga i do
tego, eby umie je chroni oraz broni ich przed zasadzkami czowieka i
demona. W midzyczasie [mdro] odnawia Jzefa: sprawiedliwego czyni
witym, a witego opiekunem Maonki i Syna Boego.
Czysty Jzef wznoszcy teraz sw czysto do anielskiego heroizmu moe
odczytywa sowa ukryte, pene aru, wyryte palcem Boym na dziewiczym
diamencie, bez odrywania Boej pieczci. Czyta tam co, czego jego roztropno
nie wypowiada, a co znacznie przewysza to, co odczyta Mojesz na
kamiennych tablicach. I aby niegodne oko nie tkno tej tajemnicy, sam staje
si pieczci postawion na pieczci, jak pomienny archanio na progu Raju, w
ktrym znajduje Sw Rozkosz Przedwieczny, przechadzajc si przy
wieczornym wietrze..., rozmawiajc z T, ktra jest Jego Mioci, Lasem
kwitncych lilii, wonn Bryz, porannym wieym Wiatrem, pikn Gwiazd,
Rozkosz Boga. Nowa Ewa nie jest przed Jzefem koci z jego koci ani
ciaem z jego ciaa, lecz towarzyszk ycia, yw Ark Bo, nad ktr
zlecono Jzefowi opiek i ktr musi odda tak samo czyst, jak nieskalan J
otrzyma.
Maonka Boga napisane byo w tej Mistycznej Ksidze o niepokalanych
stronicach... Kiedy w godzinie prby podejrzenie zasyczy w udrce Jzefa, on
jako czowiek i jako suga Boga bdzie cierpia jak nikt dotd, z powodu
witokradzkiego przypuszczenia (por. Mt 1,19). Jednak to bdzie dopiero
przyszym dowiadczeniem. Teraz, w tym czasie aski, widzi i oddaje siebie na
najprawdziwsz sub Bogu. Potem nadejdzie nawanica prby, jak [w yciu]
wszystkich witych, aby zostali dowiadczeni i stali si wsppracownikami
Boga.

57

Co czytacie w Ksidze Kapaskiej? Powiedz Aaronowi, twemu bratu, by nie


wchodzi o kadej porze do Miejsca witego, znajdujcego si za Zason,
przed przykrywajc Ark Przebagalni, eby nie umar, gdy Ja zjawi si
obokiem ponad Wyroczni, zanim najpierw nie uczyni tych rzeczy: zoy w
ofierze za grzechy ciel i barana na caopalenie, przedtem za niech si odzieje
w lnian tunik i lniane spodnie, by okry swoj nago.
Jzef naprawd wstpuje do Boego Sanktuarium wtedy, kiedy Bg tego chce, i
na ile Bg chce. Wchodzi za zason ukrywajc Ark, nad ktr unosi si Duch
Boy, i skada siebie w ofierze. Zoy te w ofierze Baranka: ofiar caopaln za
grzech wiata i dla wynagrodzenia za ten grzech. Czyni to odziany w len,
umartwiajc swe ciao mczyzny, aby usun z niego zmysowo.
Zatryumfowaa ona bowiem kiedy, na pocztku czasw, godzc w prawo Boga
do czowieka. Aby czowiek odzyska ask, a Bg Swe prawo do czowieka,
zmysowo zostanie teraz zdeptana w Synu, w Matce i w przybranym ojcu,
Jzefie, ktry czyni to sw sta czystoci.
Czy Jzef by na Golgocie? Wydaje si wam, e nie byo go wrd uczestnikw
dziea odkupienia. Tymczasem powiadam wam, e naprawd nalea do nich
jako jeden z pierwszych i dlatego jest wielki w oczach Boga. Jest wielki dziki
ofierze, cierpliwoci i staoci w wierze. Czy istnieje wiksza wiara od tej, ktr
ma czowiek wierzcy, chocia nigdy nie widzia cudw Mesjasza?
Chwaa Memu przybranemu ojcu! Jest on bowiem dla was przykadem tego,
czego najbardziej wam brakuje: czystoci, wiernoci i doskonaej mioci.
Chwaa niech bdzie wspaniaemu czytelnikowi zapiecztowanej Ksigi! Zosta
on pouczony przez Mdro, aby zrozumie tajemnice aski. Zosta wybrany do
strzeenia Zbawienia wiata od zasadzek kadego nieprzyjaciela.
22. MAONKOWIE PRZYBYWAJ DO NAZARETU
(por. Mt 1,18; k 1,26-27)
Napisane 6 wrzenia 1944. A, 3564-3581
Bardzo niebieskie niebo agodnego lutowego [dnia] rozpociera si nad
wzgrzami Galilei. W cyklu mwicym o dziecistwie Dziewicy nie widziaam ich
jeszcze. Odtd tak do nich przywykn, jakbym si sama tam urodzia.
Gwny trakt jest wilgotny po niedawnym deszczu, ktry musia spa ubiegej
nocy. Nie ma jednak ani kurzu, ani bota. Droga jest rwna i czysta jak miejska
ulica. Biegnie pomidzy dwoma rzdami ywopotu kwitncych dzikich r. To
niena przestrze, pachnca gorycz i lasem. Przecinaj j liczne skupiska
kaktusw o liciach wielkich i paskich, najeonych szpilkami i upstrzonych
wielkimi, dziwacznymi owocami bez odyg, rosncych na szczytach grubych i
paskich lici. Ksztatem i kolorem przypominaj mi zawsze morskie gbiny, z
lasem korali i meduzami oraz innymi yjtkami gbin morskich.
ywopoty su za ogrodzenia oddzielajce poszczeglne posiadoci. Cign
si we wszystkie strony, tworzc rysunek zoony z dziwacznych figur
geometrycznych, krzywych i szpiczastych, najbardziej nieprawdopodobnych:
romby, prostokty i pkola, trjkty o bokach ostrych lub zaokrglonych. To
rysunek cay obsypany biel jakby kapryn wstg, pooon dla zabawy na
polach. W grze szczebioc i fruwaj tysice ptakw wszelkiego rodzaju. Ciesz
si one mioci i wij gniazda. Za ywopotami rozsiane s jeszcze zielone
uprawy zb, wysze ni w Judei, oraz pene kwiecia ki. Rosn na nich setki
kwitncych drzew owocowych. Wygldaj jak biae, rowe i czerwone rolinne
oboki, we wszystkich odcieniach bieli, ru i czerwieni, jak gdyby byy odbiciem

58

tamtych, znajdujcych si na niebie obokw. Wieczorna zorza nadaje im kolor


rowy, liliowy i liliowoniebieski, jasnoniebieski, mienicy si lazurem fiolet, a
take pomaraczowy i koralowy.
Lekki wieczorny wiatr strca pierwsze patki z drzew owocowych. Opadaj one
migocc, podobne do gromady motyli, ktre szukaj pyku na polnych kwiatach.
Pdy winoroli, jeszcze ogoocone z lici, pn si ukiem z jednego drzewa na
drugie. Tylko gdzieniegdzie, na samym szczycie tam gdzie soce pray
najmocniej wida otwierajce si niewinne, zdumione i drce malekie listki.
Soce zachodzi spokojnie na bladolazurowym niebie, ktre wiato czyni
jeszcze janiejszym. W dali byszcz niegi Hermonu i inne odlege szczyty.
Drog jedzie wz, ktry wiezie Jzefa i Maryj z Jej kuzynami. Podr dobiega
kresu. Maryja rozglda si niespokojnie jak kto, kto chce nie tylko pozna, ale i
rozpozna to, co ju kiedy widzia, a czego nie pamita. I umiecha si, gdy
powraca cie wspomnienia i jak bysk owietla t lub inn rzecz, to lub inne
miejsce. Elbieta i Zachariasz z Jzefem przywouj Jej wspomnienia,
wskazujc na ten lub inny szczyt, na ten lub inny dom.
Zbliaj si ju do miasta i na wzgrzu ukazuje im si Nazaret. Miasto,
owietlone z lewej strony przez zachodzce soce, ukazuje mae, biae,
szerokie i niskie domy z tarasami, zabarwione na rowo. Niektre ciany,
zwrcone ku socu, wydaj si rozpalone poarem, takie s czerwone. Byszcz
w socu kanay i niskie, niemal pozbawione cembrowiny studnie, z ktrych,
skrzypic, wyaniaj si wiadra z wod do picia i do podlewania warzyw. Przy
drodze stoj dzieci i niewiasty. Rzucaj pene ciekawoci spojrzenia na wz.
Pozdrawiaj dobrze znanego Jzefa. Potem cichn, zakopotane i oniemielone
trojgiem [nieznajomych].
Kiedy jednak wszyscy zbliaj si do waciwego miasteczka, nie wida tam ani
zakopotania, ani obawy. Mnstwo ludzi w rnym wieku stoi przy wjedzie do
miasta, pod witajcym ich skromnym ukiem z kwiatw i lici. Gdy tylko wz
wytacza si zza wga ostatniego domu nieregularnej wiejskiej zabudowy,
rozbrzmiewaj przenikliwe krzyki. Ludzie powiewaj gazkami i kwiatami. To
niewiasty, dzieci i modzi z Nazaretu witaj Pann Mod. Mowie, bardziej
powcigliwi, pozdrawiaj z powag, stojc za haaliwym, falujcym ludzkim
szpalerem.
Wz jest teraz odsonity, bo soce ju nie dokucza. Maryja widzi wic dobrze
ojczyste strony. Jest pikna jak kwiat. Odziana w biel i z jasnymi wosami
umiecha si z dobroci anioa do dzieci rzucajcych w Jej stron kwiaty i
posyajcych causy, do dziewczt w Jej wieku woajcych J po imieniu, do
on, matek i starcw, ktrzy bogosawi J piewnymi gosami. Maryja kania
si mom, zwaszcza jednemu, ktry moe jest rabinem lub wan
osobistoci w miasteczku. Wz toczy si powoli gwn drog. Idzie za nim
wiksza cz mieszkacw, dla ktrych ich przybycie jest [wielkim]
wydarzeniem.
Oto Twj dom, Maryjo mwi Jzef, wskazujc batem domek, ktry znajduje
si dokadnie u stp pagrka. Za nim wida pikny i duy ogrd cay w
kwiatach, zakoczony malutkim gajem oliwnym. Za nim ywopot z gogu i
kaktusw znaczy granic posiadoci. Pola, nalece niegdy do Joachima, le
dalej...
Widzisz, niewiele Ci zostao mwi Zachariasz. Choroba ojca bya duga i
kosztowaa bardzo duo, tak jak i prace po szkodach uczynionych przez Rzym.
Widzisz? Droga zabraa drk i trzy gwne pomieszczenia, wic dom zosta
pomniejszony. eby go potem bez wikszych wydatkw powikszy, zuyto

59

kawaek wzgrza, drc grot. Joachim trzyma tam zbiory, a Anna krosna.
Urzdzisz sobie teraz wszystko, jak zechcesz.
O, nic nie szkodzi! Wystarczy Mi to. Bd pracowaa...
Nie, Maryjo mwi Jzef. Ja bd pracowa. Ty zajmiesz si tkaniem,
szyciem i domem. Jestem mody i silny. Jestem Twoim maonkiem. Nie drcz
mnie [myl] o Twojej pracy.
Zrobi, jak zechcesz.
Tak, tego chc. Wszystkie inne Twoje pragnienia s dla mnie rozkazem. Ale to
nie.
Przybywaj
na
miejsce.
Wz
si
zatrzymuje.
Oczekuj
ich
dwie
czterdziestoletnie niewiasty i dwch mczyzn, okoo pidziesicioletnich, w
otoczeniu gromady dzieci i modziey.
Niech Bg da Ci pokj, Maryjo mwi najstarszy mczyzna, a jedna z
niewiast zblia si do Maryi, obejmuje J i cauje.
To mj brat Alfeusz i jego maonka Maria, a to ich dzieci. Przyszli specjalnie,
eby Ci uczci i powiedzie, e ich dom zawsze naley do Ciebie mwi Jzef.
Tak, Maryjo, przychod, jeli Ci bdzie smutno mieszka samej. Pola s pikne
wiosn, a nasz dom jest pord kwitncych pl. Bdziesz tam najpikniejszym
kwiatem mwi Maria Alfeuszowa.
Dzikuj ci, Mario! Przyjd bardzo chtnie. Bd czasem przychodzi, przyjd z
pewnoci na gody. Ale chciaabym tak bardzo ujrze i przypomnie Sobie Mj
dom. Byam cakiem maa, gdy go opuciam, i nie pamitam, jak wyglda...
Teraz go odnajduj... Zdaje Mi si, e odzyskuj utracon matk i ukochanego
ojca, sysz echo ich sw... i zapach ich ostatniego tchnienia... Nie czuj ju
sieroctwa, majc wok te mury... Zrozum Mnie, Mario! w gosie i oczach
Maryi zna zy i wzruszenie.
Maria Alfeuszowa odpowiada:
Jak chcesz, kochana. Chc, eby we mnie miaa siostr i przyjacik, a nawet
troch matk, bo jestem o wiele starsza od Ciebie.
Teraz zblia si druga niewiasta:
Ja te Ci witam, Maryjo. Jestem Sara, przyjacika Twej matki. Byam przy
Twoich narodzinach. A to Alfeusz, krewny Alfeusza, wielki przyjaciel Twojej
matki. Chtnie zrobi dla Ciebie to, co czyniam dla Twojej matki. Patrz, mj
dom ley najbliej Twojego, a Twoje pola nale teraz do nas. Jeli bdziesz
chciaa, moesz odwiedza nas o kadej porze. Zrobimy przejcie w ywopocie i
bdziemy razem, a jednoczenie kady u siebie. A to jest mj maonek.
Dzikuj wszystkim za wszystko. Za cae dobro wywiadczone Moim
[rodzicom] i za to, ktre chcecie Mi jeszcze okaza. Niech Bg Wszechmogcy
was za to bogosawi.
Wyadowano ju cikie skrzynie Maryi i wniesiono je do rodka. Wszyscy
wchodz. Rozpoznaj wntrze domku w Nazarecie. Tak bdzie te wyglda w
przyszoci, za ycia Jezusa.
Jzef jak jest w zwyczaju bierze Maryj za rk i wchodz. Na progu jednak
zatrzymuje si i mwi:

60

Teraz chc, eby na tym progu mi przyrzeka, e cokolwiek si stanie lub


czegokolwiek bdziesz potrzebowaa, nie bdziesz szuka innego przyjaciela ani
innego pomocnika, jak tylko Jzefa, do ktrego bdziesz si zwraca.
Przyrzeknij mi, e nie bdziesz si w samotnoci drczy adnymi troskami. Ja
cay nale do Ciebie, pamitaj o tym. Obdarowywanie Ci szczciem na Twej
drodze bdzie moj radoci. A poniewa dawanie szczcia nie zawsze jest w
naszej mocy, bd si stara przynajmniej o to, by [Twoja droga] bya spokojna
i bezpieczna.
Obiecuj ci to, Jzefie.
Otwieraj drzwi i okna. Zachodzce soce zaglda ciekawie [do wntrza].
Maryja zdejmuje paszcz i welon. Ma jeszcze na Sobie cay lubny strj, z
wyjtkiem mirtowego wianka. Wchodzi do ukwieconego ogrodu. Patrzy i
umiecha si. Obchodzi ogrd, trzymajc cigle Jzefa za rk. Zdaje si bra
na nowo w posiadanie utracone miejsce. Jzef pokazuje, co zrobi.
Widzisz? Wykopaem tu d, eby zbieraa si woda deszczowa, bo winorol
jest wci spragniona. Tej oliwce uciem stare gazie, eby odya. Dwie
jabonie zmarniay, wic posadziem nowe i dodaem jeszcze figowce. Gdy
podrosn, bd osania dom przed palcym socem i ciekawskimi
spojrzeniami. Winorol jest stara. Wymieniem tylko sprchniae podpory i
przyciem pdy. Mam nadziej, e zrodz wiele winogron. A tam, popatrz!
dumnie prowadzi J na stok, ktry wznosi si, osaniajc dom, i stanowi granic
ogrodu od strony pnocnej.
Wydryem ma grot, zabezpieczyem j. Kiedy wyrosn roliny, bdzie
prawie taka sama jak ta, ktr miaa. Nie ma rda... ale myl, e uda mi si
doprowadzi tu wod ze strumyka. Bd pracowa w dugie letnie wieczory, gdy
Ci przyjd odwiedzi...
Jak to? odzywa si Alfeusz Nie urzdzicie godw latem?
Nie. Maryja pragnie jeszcze utka ciepe kodry. To jedyna rzecz, ktrej
brakuje w wyprawie. Jestem z tego zadowolony. Maryja jest bardzo moda. Nie
ma znaczenia, jeli poczeka si rok lub wicej. W midzyczasie przywyknie do
Swego domu...
No, tak! Zawsze nieco rnie si od innych i taki ju pozostaniesz. Nie wiem,
czy jest kto, kto by si nie pieszy, eby poj za on taki kwiat, jakim jest
Maryja. Ty za chcesz zwleka miesicami!...
Gdy dugo czeka si na rado, tym bardziej ona cieszy... odpowiada Jzef
z delikatnym umiechem.
Brat wzrusza ramionami i pyta: Kiedy wic planujesz gody?
Kiedy Maryja rozpocznie szesnasty rok... jednak dopiero po wicie Namiotw.
Zimowe wieczory bd mie dla nowoecw!...
Patrzy na Maryj z umiechem penym sodyczy, tajemnego porozumienia i
radosnej braterskiej czystoci. Potem kontynuuje swj obchd:
Tu jest izba [wydrona] we wzniesieniu. Jeli pozwolisz, urzdz sobie tu
pracowni, kiedy si wprowadz. Jest poczona z domem, ale do niego nie
naley. Nie bdzie wic mieci ani haasu. Jeli jednak wolisz, eby byo
inaczej...
Nie, Jzefie, tak bdzie najlepiej.

61

Wracaj do domu i zapalaj lampy.


Maryja jest zmczona mwi Jzef. Zostawmy J w spokoju z kuzynami.
Wszyscy egnaj si i wychodz. Jzef zostaje jeszcze na chwil. Rozmawia po
cichu z Zachariaszem, a nastpnie mwi:
Kuzyn zostawia Ci na jaki czas Elbiet. Cieszysz si? Ja tak, bo pomoe Ci...
zosta doskona pani domu. Uoycie razem jak zechcesz Twoje rzeczy i
sprzty. Ja te co wieczr przyjd Ci pomc. Elbieta pomoe Ci zdoby wen i
wszystko, czego Ci potrzeba. Zapac za to. Pamitaj, e obiecaa mi zwraca
si do mnie w kadej sprawie. egnaj, Maryjo. nij pierwszy sen pani w Swoim
domu i niech anio Boy czuwa nad tym, eby by spokojny. Niech Pan zawsze
bdzie z Tob.
egnaj, Jzefie. Bd i ty pod skrzydami Boego anioa. Dzikuj, Jzefie, za
wszystko. Na ile mog, odwzajemniam twoj mio Moj [mioci].
Jzef egna kuzynw i odchodzi.

Widzenie znika. Jezus mwi:


Ten cykl si zakoczy. Podczas trwania tej tak miej i sodkiej czci twj
Jezus unosi ci delikatnie daleko od zamtu ostatnich dni. Jak dziecina
owinita w mikk wen i zoona na aksamitnej poduszce zanurzaa si w
uszczliwiajcych
widzeniach,
eby
nie
odczuwa
strachu
przed
okruciestwem ludzi, ktrzy nienawidz si wzajemnie, zamiast miowa.
Pewnych rzeczy nigdy nie bdziesz moga ju znie, a Ja nie chc, eby
umara z ich powodu, dbam bowiem o Mojego rzecznika. Wkrtce ustanie na
wiecie przyczyna, z powodu ktrej ofiary byy drczone rnymi utrapieniami.
Take dla ciebie, Mario, ustanie czas tego okrutnego cierpienia z rnych
przyczyn, wywoujcych w tobie bolesne przeycia. Ale nie przestaniesz
cierpie, jeste bowiem ofiar. Cz twoich cierpie, tych [zwizanych z
wojn], skoczy si. Potem nadejdzie dzie, kiedy powiem ci jak umierajcej
Marii Magdalenie: Odpocznij. Nadszed dla ciebie czas odpoczynku. Daj Mi twe
ciernie. Teraz jest czas r. Odpocznij i czekaj. Bogosawi ci,
bogosawiona...
Daem ci to jako obietnic, ale ty jej nie zrozumiaa, gdy nadszed czas, kiedy
bya pogrona, okrcona, zwizana, przeszyta cierniami a do gbi...
Powtarzam ci to teraz z radoci, jakiej doznaje tylko taka Mio, jak Ja
jestem, wtedy gdy sprawia, e ustaje cierpienie ukochanej [istoty]. Mwi ci to
teraz, gdy czas ofiary ustaje. Ja, ktry wiem, mwi ci dzikuj w imieniu
wiata, ktry nie wie, w imieniu Woch i Viareggio, w imieniu tej maej
miejscowoci, dokd Mnie zaniosa (rozwa znaczenie tych sw). Mwi ci to
dzikuj, ktre jest zarezerwowane dla ofiar caopalnych za ich powicenie
si. Kiedy ukazaem ci [wit] Cecyli, dziewicz maonk, powiedziaem ci,
e bya caa nasycona Moj woni i tym zapachem pocigna za sob maonka,
szwagra, sugi, krewnych i przyjaci. Ty odegraa, cho o tym nie wiesz a
mwi ci to Ja, ktry wiem rol Cecylii w tym oszalaym wiecie. Jeste
napeniona Mn, Moim Sowem i zaniosa Moje pragnienia do ludzi. Najlepsi
zrozumieli Mnie i za przykadem twoim, ofiary, poszo bardzo wielu. I jeeli nie
jest cakowicie zniszczona twoja ojczyzna ani najdrosze dla ciebie miejsca, to
dlatego e wiele ofiarnych hostii, zetlio si dziki twemu przykadowi i twojej
posudze. Dzikuj, bogosawiona. Lecz jeszcze kontynuuj. Bardzo pragn
ocali ziemi. Wykupi ziemi. Wy, ofiary, jestecie monet.

62

Mdro, ktra pouczaa witych, uczy i ciebie bezporednio. Wznosi ci coraz


wyej w pojmowaniu Wiedzy o yciu i stosowaniu jej. Ty take rozbij swj may
namiot koo Domu Pana. Wbij koki twego namiotu przy siedzibie Mdroci i
pozosta tam, nigdy nie wychodzc. Wypoczywaj pod opiek miujcego ci
Pana jak ptaszek wrd kwitncych gazi a On ochroni ci od wszelkiej
duchowej niepogody. Owietli ci chwaa Boa, z ktrej pyn dla ciebie sowa
pokoju i prawdy. Zosta w pokoju. Bogosawi ci, bogosawiona.
Zaraz potem mwi Maryja:
Prezent dla Marii na imieniny od Mamy. acuch prezentw. Jeli znajdzie si
pord nich jaki cier, nie skar si Panu, bo ukocha ci jak niewielu kocha.
Na pocztku powiedziaam ci: Piszesz teraz o Mnie. Ukoi to wszelkie twe
troski. Widzisz, e to prawda. Dar ten zosta zachowany dla ciebie na czas
niepokoju, bo troszczymy si nie tylko o twego ducha, lecz umiemy te
zatroszczy si o materi. Nie jest ona krlow, lecz suebnic poyteczn dla
ducha, eby mg wypeni sw misj. Bd wdziczna Najwyszemu, bo jest
dla ciebie prawdziwym Ojcem, nawet w sensie ludzkiej uczuciowoci. Koysze
ci sodkimi ekstazami, eby ukry przed tob to, co ci przeraa. Kochaj Mnie
coraz bardziej. Wprowadziam ci w tajniki Moich pierwszych lat ycia. Teraz
wiesz wszystko o Mamie. W swoim losie ofiary kochaj Mnie jak crka i siostra.
Kochaj mioci doskona Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha witego. Niech
bogosawiestwo Ojca, Syna i Ducha witego zstpi na ciebie i pozostanie,
przechodzc przez Moje rce i nabierajc woni Mojej macierzyskiej mioci do
ciebie. Bd nadprzyrodzenie szczliwa.

23. ZWIASTOWANIE

(por. k 1,26-38)

Napisane 8 marca 1944. A, 2238-2246


Oto co widz:
Maryja, modziutka dziewczyna z wygldu moe mie najwyej pitnacie lat
znajduje si w maej prostoktnej izbie. To prawdziwie dziewczcy pokj.
Przy jednej duszej cianie stoi niskie ko, bez bokw, przykryte matami lub
kilimami. Wygldaj jak rozpostarte na stole lub na trzcinowym koszu, bo s
bardzo sztywne i bez fad, jak to bywa na naszych kach. Przy przeciwlegej
cianie stoi pka. Na niej lampka oliwna, zwoje pergaminu, starannie zoona
robtka rczna, ktra wyglda na haft. Obok przy drzwiach otwartych na
ogrd, lecz zasonitych poruszan lekkim wiatrem zason siedzi na niskim
stoku Dziewica.
Przdzie bielusieki len, delikatny jak jedwab. Drobne rce, niewiele
ciemniejsze od lnu, zwinnie obracaj wrzeciono. Twarzyczka modziutka,
lekko pochylona i z ledwie dostrzegalnym umiechem jest bardzo, bardzo
pikna i jakby zajta jak sodk myl. W domku i w ogrodzie jest zupenie
cicho. Gboki pokj maluje si na twarzy Maryi oraz w Jej otoczeniu. Spokj i
ad. Wszystko jest czyste i uporzdkowane. Otoczenie wygldajce bardzo
pokornie z powodu prostoty sprztw i pustki jak w celi posiada w sobie co
surowego i rwnoczenie krlewskiego. Jest tak z powodu wielkiej czystoci i
starannoci, z jak uoone s na ku narzuty, zwoje pergaminu, lampa, a koo
niej mae miedziane naczynie z wizk rozkwitych gazek brzoskwini czy
gruszy. Nie wiem. S to z pewnoci gazie drzew owocowych, obsypane
bladorowym kwieciem.

63

Maryja zaczyna piewa, najpierw cichutko, potem coraz mocniej podnosi gos.
Nie piewa bardzo gono, jednak Jej gos wibruje w maej izdebce i mona w
nim wyczu poruszenia duszy. Nie rozumiem sw piewanych z pewnoci po
hebrajsku. Jednak z powtarzajcego si sowa: Jahwe, wnioskuj, e to jaka
pie nabona, moe psalm. Moe Maryja wspomina pieni ze wityni? Musi to
by mie wspomnienie, zoywszy bowiem na kolanach donie, w ktrych trzyma
ni i wrzeciono, unosi gow i opiera j o cian znajdujc si za Ni. Pikna
twarz Maryi ponie rumiecem, a oczy zatopione w jakiej sodkiej zadumie
lni od napywu ez, ktre nie spywaj, lecz czyni je wikszymi. Mimo to Jej
oczy si miej, umiechaj si do myli, ktra przybya i czyni J niewraliw
na otoczenie. Rowa twarz Maryi, otoczona koron warkoczy, odcina si od
skromnej biaej sukni i wyglda jak pikny kwiat. Pie zamienia si w
modlitw:
Panie, Boe Najwyszy, nie zwlekaj z zesaniem Twego Sugi, eby przynis
ziemi pokj. Spraw, niech czasy bd sprzyjajce i niech pojawi si czysta
dziewica, aby przyszed Twj Chrystus. Ojcze, wity Ojcze! Pozwl Twojej
suebnicy ofiarowa w tym celu ycie. Pozwl Mi umrze po ujrzeniu Twego
wiata i Twej Sprawiedliwoci na ziemi i po poznaniu, e Odkupienie si
dokonao. O, Ojcze wity! Daj ziemi Utsknionego przez Prorokw. Zelij Twej
suebnicy Odkupiciela, bym u kresu dni zastaa Twj dom otwarty, bo Twj
Chrystus otworzy jego bramy dla wszystkich ufajcych Tobie. Przyjd, przyjd,
o Duchu Pana. Przyjd do wiernych, ktrzy wyczekuj Ciebie. Przybd, o Ksi
Pokoju!...
I Maryja trwa tak, pogrona [w modlitwie]...
Zasona faluje mocniej, jak gdyby kto znajdujcy si za ni wywoa prd
powietrza lub j poruszy, eby j odsun. wiato o bieli pery zatopionej w
czystym srebrze rozjania tawe ciany, oywia barwy tkanin i bardziej
uduchawia uniesion twarz Maryi. W tym wietle, nie odsuwajc zasony nad
dokonujc si tajemnic, upad na twarz Archanio. Zasona ju si nie
porusza, lecz zwisa sztywno w futrynie, jakby bya czci ciany, odgradzajc
wntrze od tego, co na zewntrz.
Musia koniecznie przybra wygld ludzki. Nie przypomina jednak zwykego
czowieka. Z jakiego ciaa jest uksztatowana ta przepikna, janiejca posta?
Z jakiej substancji Bg j zmaterializowa, by staa si dostpna dla zmysw
Dziewicy? Tylko Bg posiada takie substancje i potrafi si nimi tak doskonale
posugiwa. Ma twarz, ciao, oczy, usta, wosy i rce jak nasze, lecz nie jest to
nasza nieprzezroczysta materia. Jest to wiato, ktre przybrao kolor ciaa,
oczu, wosw i ust. wiato to porusza si, umiecha, patrzy i mwi:
Bd pozdrowiona, Maryjo, pena aski, bd pozdrowiona!
Gos ten to sodki akord harfy, jakby dwik pery spadajcej na drogocenny
metal. Maryja dry i spuszcza oczy. Dry mocniej na widok tej janiejcej,
klczcej okoo metra od Niej istoty, ktra ze skrzyowanymi na piersiach
rkoma patrzy na Ni z bezgraniczn czci. Maryja wstaje i przywiera do ciany.
Blednie i poni si na przemian. Twarz Jej wyraa zdziwienie i przestrach.
Przyciska odruchowo donie do piersi, chowajc je w dugich rkawach. Kuli si,
jakby chciaa ukry Swe ciao najbardziej, jak to moliwe. To postawa penego
wdziku zawstydzenia.
Nie. Nie lkaj si. Pan jest z Tob! Bogosawiona jeste midzy wszystkimi
niewiastami!
Maryja jednak nadal si lka. Skd przybya ta niezwyka istota? Jest to
posaniec Boga albo Zwodziciela?

64

Nie lkaj si, Maryjo! powtarza Archanio Jestem Gabriel, anio Boga. Mj
Pan przysa mnie do Ciebie. Nie lkaj si, bo znalaza ask u Boga. Teraz
poczniesz i urodzisz Syna i nadasz Mu imi Jezus. On bdzie wielki, bdzie
nazwany Synem Najwyszego i naprawd Nim bdzie bo Pan Bg da Mu
Tron Jego ojca Dawida i bdzie wiecznie krlowa nad domem Jakuba, a
krlestwo Jego nie bdzie miao nigdy koca. Pojmij o wita Dziewico,
umiowana przez Pana, Jego Crko bogosawiona, wezwana, by sta si Matk
Jego Syna jakiego Syna urodzisz.
Jake si to stanie, skoro nie znam ma? Czy Pan Bg nie przyjmuje ju
ofiary Swojej suebnicy i nie chce, ebym z mioci do Niego bya nadal
dziewic?
To nie przez dziaanie ma staniesz si Matk, o Maryjo. Bdziesz Wieczn
Dziewic, wit Boga. Duch wity zstpi na Ciebie i Moc Najwyszego Ci
osoni. Dlatego Ten, ktry z Ciebie si narodzi, bdzie si nazywa witym i
Synem Boga. Wszystko moe Pan, nasz Bg. Bezpodna Elbieta w swej staroci
pocza syna. Bdzie on Prorokiem Twojego Syna tym, ktry przygotuje Mu
drogi. Pan zdj z niej hab. Pami o niej pozostanie wrd narodw zczona
z Twoim imieniem, tak jak imi jej dziecka z Imieniem Twojego witego. A
do koca wiekw ludy zwa was bd bogosawionymi z powodu aski Pana,
ktra zstpia na was, szczeglnie na Ciebie, a za Twym porednictwem na
wszystkie narody. Elbieta jest ju w szstym miesicu, a brzemi, ktre nosi,
wzmaga jej rado. Bdzie ona jeszcze wiksza, gdy pozna rado Twoj. Nie
ma nic niemoliwego dla Boga, Maryjo, Pena aski. Co mam powiedzie
mojemu Panu? Nie trap si adn myl. On sam zajmie si Twoimi sprawami,
jeli Mu zaufasz. wiat, Niebiosa i Przedwieczny czekaj na Twoje sowo!
Maryja krzyuje teraz rce na piersi i chylc si w gbokim ukonie mwi:
Oto Ja, suebnica Boga. Niech Mi si stanie wedug Jego sowa.
Anio [jeszcze bardziej] janieje od radoci. Trwa w adoracji, bo z pewnoci
widzi Ducha Boego zstpujcego na Dziewic, ktra pochyla si [w gecie]
przyzwolenia. Potem znika bez odsuwania zasony. Pozostawia j zacignit
nad wit Tajemnic.
24. NIEPOSUSZESTWO PIERWSZEJ EWY
Napisane 5 marca 1944. A, 2206-2216
Jezus mwi: O, wy, chrzecijanie XX wieku! Suchacie historii Moich
mczennikw jak opowiada bajkowych i mwicie sobie: To nie moe by
prawd! Jake to mogo si zdarzy? Przecie oni byli [tylko ludmi],
mczyznami i kobietami! To legenda.
Wiedzcie, e to nie jest legend. To Historia. Wierzycie w cnoty obywatelskie
staroytnych Ateczykw, Spartan lub Rzymian. Zadziwiaj was te heroiczne
czyny i wielko wieckich bohaterw. Dlaczego wic kiedy syszycie
opowiadania o wielkoci i heroicznych czynach Moich bohaterw nie chcecie
uwierzy w ich nadprzyrodzone cnoty? Dlaczego nie rozpala si wasz duch i nie
jest pobudzany do wzniosego naladowania ich?
Mwicie, e byli [tylko ludmi]: mczyznami i kobietami. Oczywicie, byli
mczyznami i kobietami. Wypowiadacie wielk prawd i [rwnoczenie]
wielkie oskarenie przeciwko sobie. Oni bowiem byli mczyznami i
niewiastami, wy za jestecie dzikimi zwierztami. Kierujecie si tylko
instynktami i spokrewniacie si z szatanem, zdegradowani do poziomu zwierzt
z istot podobnych do Boga, bdcych Jego dziemi. Oni byli mczyznami i

65

niewiastami. Stali si powtrnie mczyznami i niewiastami dziki asce


takimi samymi, jakimi byli on i ona: Pierwszy i Pierwsza w Ziemskim Raju.
Czy nie czytacie w Ksidze Rodzaju, e Bg pozwoli czowiekowi panowa nad
wszystkim, co jest na ziemi, wyjwszy Boga i Jego sugi aniow? Czy nie jest
tam napisane, e Bg uczyni niewiast, eby bya towarzyszk mczyzny w
radoci i w panowaniu nad wszystkimi istotami yjcymi? Czy nie czytacie, e
wolno im byo je wszystko, oprcz owocw z drzewa poznania Dobra i Za?
Dlaczego? Jakie gbsze znaczenie maj sowa o panowaniu? Co oznacza
drzewo poznania Dobra i Za? Czy wy ktrzy pytacie o tak wiele
bezuytecznych spraw, a nie umiecie nigdy zapyta wasnej duszy o prawdy
niebieskie nie zastanawialicie si nad tym nigdy?
Gdyby wasza dusza bya ywa, odpowiedziaaby wam. Bo kiedy jest ona w
stanie aski, wasz anio trzyma j w rkach jak kwiat. Dusza w stanie aski jest
jak kwiat caowany przez soce i odwieany ros przez Ducha witego. To On
j ogrzewa, owieca, odwiea i ozdabia niebiaskim wiatem. Ile prawd
wypowiedziaaby wasza dusza, gdybycie umieli z ni rozmawia, gdybycie
miowali j jako t, ktra upodabnia was do Boga. On bowiem jest Duchem,
podobnie jak wasza dusza jest duchem. Jake wielk przyjacik staaby si
wasza dusza, gdybycie j miowali, zamiast jej nienawidzi a do zabicia jej.
Jake wielk i wspania byaby przyjacik, z ktr moglibycie rozmawia o
sprawach Nieba. Tymczasem wy, ktrzy tak pragniecie rozmawia, niszczycie
si nawzajem przez przyjanie, ktre jeli nawet nie s niegodne, (a czasami
takie wanie s) prawie zawsze s niepotrzebne i przeksztacaj si w prny
lub szkodliwy zgiek sw samych przyziemnych sw.
Czy nie powiedziaem: Jeli Mnie kto miuje, bdzie zachowywa Moj nauk,
a Ojciec Mj umiuje go i przyjdziemy do niego, i uczynimy sobie w nim
mieszkanie? (J 14,23) Dusza w stanie aski posiada mio. Kiedy za ma
mio, posiada Boga, to znaczy Ojca, ktry j zachowuje, Syna, ktry j poucza,
i Ducha, ktry j owieca. Dusza ma wic Poznanie, Wiedz, Mdro. Posiada
wiato. Pomylcie tylko, jak wzniose rozmowy mogaby prowadzi z wami
wasza dusza. To one wypeniay cisz wizie, cisz cel [zakonnych], cisz w
pustelniach i cisz w pokojach chorych witych. To one umacniay winiw
oczekujcych na mczestwo, zakonnikw poszukujcych Prawdy, pustelnikw
pragncych ju wczeniej pozna Boga, umacniay chorych w znoszeniu c
mwi? w umiowania swego krzya.
Gdybycie umieli zada pytanie waszej duszy, powiedziaaby wam, e znaczenie
prawdziwe, dokadne i gbokie sw odnoszcych si do stworzenia: niech
panuje, jest nastpujce: Czowiek powinien mie wadz nad wszystkim
nad wszystkimi trzema sferami swojego bytu: nad sfer najnisz, zwierzc;
nad sfer poredni, moraln; nad sfer najwysz, duchow. A wszystkie trzy
niech zwraca ku jedynemu celowi, ktrym jest posiadanie Boga. Na posiadanie
Go zasuguje si przez zdecydowane panowanie [nad sob], ktre trzyma w
ulegoci wszelkie siy [naszego] ja i czyni je suebnicami tego jedynego celu,
jakim jest zasuenie sobie na posiadanie Boga.
[Wasza dusza] powiedziaaby wam, e Bg zabroni czowiekowi [spoywania
owocw z drzewa] poznania dobra i za. Dobrem Bg darmo obdarzy Swe
stworzenia. Co za tyczy si za, to [Bg] nie chcia, bycie je znali. Jest ono
bowiem owocem sodkim dla podniebienia, lecz gdy jego sok dostanie si do
krwi, przynosi gorczk, ktra zabija i wywouje silne pragnienie. Im wicej pije
si tego zwodniczego soku, tym bardziej si go pragnie.
Wysuniecie zastrzeenie: Dlaczego wic tam je umieci? Dlaczego? Ot zo
jest si, ktra zrodzia si samorzutnie, jak pewne straszliwe choroby,

66

atakujce najzdrowsze ciao. Lucyfer by anioem, najpikniejszym z aniow,


duchem doskonaym, niszym jedynie od Boga. Jednak w jego wietlistym bycie
zrodzi si opar pychy, ktrej nie tylko nie rozproszy, lecz nawet j umacnia,
wysiadujc j. Z tego wylgania zrodzio si Zo. Istniao przed czowiekiem.
Bg strci z Raju przekltego Wylgajcego Zo tego, ktry kala Raj.
Pozosta on jednak wiecznym Wylgajcym Zo, ktry nie mogc ju kala
Raju skazi ziemi.
To metaforyczne drzewo [poznania dobra i za] suy do przedstawienia tej
prawdy. Bg powiedzia do mczyzny i niewiasty: Znacie wszystkie prawa i
tajemnice stworzenia. Nie chciejcie jednak samowolnie pozbawia Mnie prawa
do bycia Stworzycielem czowieka. Do rozmnoenia rasy ludzkiej wystarczy
Moja mio, ktra bdzie w was kry, i bez zmysowego podania, wycznie
z porywu mioci powstanie potomstwo nowi Adamowie. Daj wam wszystko.
Dla siebie zachowuj tylko tajemnic formowania czowieka.
Szatan chcia odebra czowiekowi niewinno poznawcz i swym wowym
jzykiem schlebia i pieci czonki i wzrok Ewy, wywoujc wraliwo i
odruchy, ktrych pierwsi [rodzice] nie posiadali, gdy nie byli zatruci zem.
Ewa ujrzaa, a ujrzawszy, zapragna sprbowa. Ciao zostao przebudzone.
O, gdyby zawoaa do Boga! Gdyby pobiega i powiedziaa: Ojcze! Jestem chora!
W mnie pieci i jest we mnie niepokj! Ojciec oczyciby j i uzdrowi Swym
Tchnieniem. Jak przedtem tchn w ni ycie, tak potrafiby wla w ni na nowo
niewinno, eby zapomniaa o trucinie wa. Wpoiby w ni nawet odraz do
wa tak, jak posiadaj ci, ktrych zo splamio, lecz zostali z niego
wyleczeni i odczuwaj do niego instynktown odraz. Ewa jednak nie idzie do
Ojca. Ewa wraca do Wa. Odczucie jest dla niej mie.
Widzc, e owoc tego drzewa by dobry do zjedzenia, pikny dla oka i
przyjemny z wygldu, zerwaa go i skosztowaa. I zrozumiaa. Od tego
momentu zstpia podliwo, by ksa jej wntrznoci. Suchaa wic nowymi
uszami gosw i patrzya nowymi oczyma na zwyczaje dzikich zwierzt. Zacza
ich poda szalon dz. Rozpocza grzech sama, dokoczya go z
towarzyszem. Dlatego wanie na kobiecie ciy wikszy wyrok. Przez ni
mczyzna zbuntowa si przeciwko Bogu, pozna rozwizo i mier. Z jej
powodu nie umia ju zapanowa nad trzema swoimi krlestwami: nad sfer
duchow, bo pozwoli, by duch by nieposuszny Bogu; nad sfer moraln, gdy
pozwoli si opanowa namitnociom; nad ciaem, poniewa upodli je,
[poddajc] instynktownym prawom dzikich zwierzt.
W mnie zwid powiedziaa Ewa. Niewiasta podaa mi owoc i zjadem go
rzek Adam. I potrjna podliwo ogarnia odtd trzy krlestwa czowieka.
Tylko aska moe rozluni ucisk tego bezlitosnego potwora. I kiedy [aska]
jest [w kim] ywa bardzo ywa, zachowywana coraz bardziej przy yciu
przez wol wiernego dziecka wtedy udaje mu si zadusi tego potwora i
niczego nie musi ju wicej si lka: ani tyranw wewntrznych, czyli ciaa i
podliwoci, ani tyranw zewntrznych, to znaczy wiata i jego potg. [Taki
czowiek nie lka si te] ani przeladowa, ani mierci. Jest tak, jak mwi
aposto Pawe: adnej tej rzeczy si nie lkam ani nie zaley mi ponad miar
na moim yciu, bylebym wypeni moj misj i posug, ktr otrzymaem od
Pana Jezusa, aby da wiadectwo o Ewangelii aski Boej.
Moi mczennicy starali si wypenia otrzyman ode Mnie misj i posannictwo
uwicania wiata i wiadczenia o Ewangelii. O nic wicej si nie martwili. A to
dziki asce, ktra w nich ya i o ktr troszczyli si bardziej ni o renice
swych oczu lub o swe ycie. Porzucali je z radosn gotowoci jak zuyte

67

odzienie, aby zdoby niezniszczalne, o nieskoczonej wartoci. Ponownie


stawali si mczyznami i niewiastami, a nie zwierztami. A z mczyzn i
niewiast, [stawali si] dziemi Ojca Niebieskiego i tak yli, i tak dziaali.
Jak mwi Pawe: nie podali ani zota, ani srebra, ani czyjej szaty, lecz
przeciwnie ogoacali si z tego i pozbywali si dobrowolnie wszelkiego
bogactwa, a nawet ycia, aby i za Mn na ziemi i w Niebie. Jak powiada
dalej Aposto: rce ich troszczyy si o potrzeby swoje i blinich. W ten sposb
dawali ycie sobie i doprowadzali do ycia innych. Prac sw ratowali chorych
z tej okropnej choroby, jak jest ycie poza prawdziw wiar. Nie szczdzili w
tym celu niczego, dajc uczucia, krew, ycie, trudy wszystko. Pamitali o
Moich sowach, ktre ci powtrzyem trzy dni temu: Dawanie to
otrzymywanie, i lepiej jest dawa, anieli bra.
25. NOWA EWA BYA WE WSZYSTKIM POSUSZNA BOGU
Napisane 8 marca 1944. A, 2246-2258
Mwi Maryja:
W radoci bo kiedy pojam, do jakiej misji Bg Mnie powoywa, napenia
Mnie rado Moje serce otwaro si jak zamknita lilia i rozlaa si w nim
krew, eby mogo sta si gleb dla Paskiego Kieka.
Rado, e jestem Matk.
Od najmodszych lat powiciam si Bogu, bo wiato Najwyszego
uwiadomio Mi rdo za wiata. Chciaam wic, na ile byo to w Mojej mocy,
zetrze w Sobie znami szatana. Nie wiedziaam, e byam bez skazy. Nie
mogam uwaa, e tak byo. Taka myl, [wydawaa Mi si], zarozumialstwem i
pych. Jako zrodzona z ludzkich rodzicw nie mogam przypuszcza, e to
wanie Ja jestem Wybrana, eby by Bez Skazy. Duch Boga pouczy Mnie o blu
Ojca z powodu zdeprawowania si Ewy, ktra zapragna zniy siebie istot
napenion ask do poziomu stworzenia niszego rzdu. Pragnam zagodzi
t bole przez doprowadzenie Mojego ciaa do anielskiej czystoci poprzez
nieskazitelno myli i kontaktw z ludmi. [Chciaam zachowa] tylko dla
Niego miosne bicie Mego serca; tylko dla Niego Moje istnienie. Nie byo we
Mnie gorczki ciaa, jednak istniao jeszcze cierpienie z faktu, e nie jestem
matk.
Macierzystwo bez tej [podliwoci], ktra je teraz ponia, zostaoby
udzielone przez Ojca Stworzyciela take Ewie: macierzystwo pene sodyczy,
nie obcione zmysowoci! Ja go dowiadczyam! Jake zuboya si Ewa
odrzucajc to bogactwo! Bardziej ni [z powodu pozbawienia si daru]
niemiertelnoci. Niech wam si to nie wydaje przesad. Mj Jezus, a wraz z
Nim Ja, Jego Matka, dowiadczylimy saboci wobec mierci: Ja [przeyam]
sodk niemoc, w ktrej usnam, utrudzona [yciem]; On okrutn niemoc
umierajcego skazaca. Nawet do Nas przysza wic mier.
Jednak macierzystwo bez adnego naruszenia stao si wycznie udziaem
Moim, Nowej Ewy, ebym moga powiedzie wiatu, jak sodki mia by los
kobiety, wezwanej do macierzystwa bez fizycznego cierpienia. Pragnienie
takiego czystego macierzystwa mogo istnie i faktycznie istniao take u
Dziewicy [nalecej] cakowicie do Boga, gdy ono jest chwa niewiasty.
Kiedy pomylicie te, jak czci otaczano w Izraelu niewiast - matk, wtedy
lepiej wyobrazicie sobie Moj ofiar, na jak si zdobyam, decydujc si na to
wyrzeczenie. Dobro Przedwieczna obdarzya Sw suebnic tym darem, bez

68

pozbawiania Mnie nienej bieli, w jak Mnie przyobleka, ebym si staa


kwiatem u Jej Tronu. I cieszyam si podwjn radoci, bdc matk czowieka
i Matk Boga.
Rado bycia T, przez ktr pokj na nowo zostaje utwierdzony pomidzy
Niebem i ziemi.
Pragnam tego pokoju z mioci do Boga i do bliniego. O, wiedzie, e przeze
Mnie, biedn suebnic Wszechmocnego, przyjdzie [pokj] na wiat! Mwi:
O, nie paczcie ju, ludzie! Nosz w Sobie tajemnic, ktra was uszczliwi. Nie
mog wam jej jeszcze powierzy, bo jest zapiecztowana we Mnie, w Moim
Sercu, jak jest zamknity Syn w Moim nienaruszonym onie. Ju Go wam jednak
przynosz i kada mijajca godzina przyspiesza t chwil, kiedy Go ujrzycie i
poznacie Jego wite Imi.
Rado uszczliwienia Boga: rado wierzcej z powodu Jej uszczliwionego
Boga.
O, zdj z Serca Boga gorycz nieposuszestwa Ewy! Pychy Ewy! Jej nieufnoci!
Mj Jezus ju wyjani wam, jakim grzechem splamili si pierwsi Rodzice. Ja
[przyczyniam si do] usunicia tego grzechu, przemierzajc ponownie by
wspi si w gr etapy upadku [Ewy].
Pocztek grzechu by w nieposuszestwie. Bg powiedzia: Nie jedzcie z tego
drzewa i nie dotykajcie go. Mczyzna i niewiasta, krlowie stworzenia, mogli
je wszystko i dotyka wszystkiego, oprcz tego drzewa, gdy Bg chcia, aby
byli nisi tylko od aniow. Oni jednak zlekcewayli ten zakaz.
Drzewo to rodek dla wyprbowania posuszestwa dzieci. Czym jest
posuszestwo poleceniu Boemu? Jest dobrem, gdy Bg nakazuje tylko to, co
dobre. Czym jest nieposuszestwo? Jest zem, bo wytwarza w duszy skonnoci
do buntu, na ktre moe oddziaywa szatan.
Ewa podchodzi do drzewa. Gdyby je omijaa, miaa otrzymywa dobro; zblienie
si za do niego miao [sprowadzi] zo. Pocignita dziecic ciekawoci
podesza jednak do drzewa, eby zobaczy, co w nim jest szczeglnego.
[Uczynia to] z powodu nieroztropnoci. Sdzia bowiem, e nakaz Boy jest
niepotrzebny jej, silnej i czystej krlowej Raju, w ktrym wszystko jest jej
poddane, w ktrym nic nie moe jej zaszkodzi. To zarozumialstwo gubi j.
Zarozumialstwo jest ju zaczynem pychy.
Przy drzewie spotyka Zwodziciela. Ten widzc jej brak dowiadczenia,
dostrzegajc w jej dziewictwie ogromny brak dowiadczenia, zauwaajc jej le
chroniony przez ni brak dowiadczenia wypiewuje pie kamstwa: Czy
sdzisz, e jest w nim co zego? Nie. Bg ci to powiedzia, bo chce, ebycie
byli niewolnikami poddanymi Jego wadzy. Uwaacie si za krlw? Nie
jestecie nawet tak wolni, jak dzikie zwierzta. Im wolno kocha si prawdziw
mioci. Wam nie. Im wolno by stwrc jak Bg. One zrodz potomstwo i
ujrz, jak ku ich radoci rozrasta si ich rd. Wy nie. Wam zakazuje si tej
radoci. Po c wic stworzy was jako mczyzn i kobiet, skoro musicie tak
y? Stacie si bogami. Nie wiecie, jaka to rado by dwojgiem w jednym
ciele, by z niego stworzy trzecie lub wicej? Nie ufajcie obietnicom Boym, e
bdziecie mieli rado z potomstwa, widzc, jak wasze dzieci utworz nowe
rodziny, opuszczajc was, by stawa si ojcem i matk. On da wam tylko cie
ycia. Prawdziwe ycie polega na znajomoci praw ycia. Wtedy dopiero
bdziecie podobni do bogw i bdziecie mogli rzec Bogu: Jestemy rwni
Tobie.

69

I kuszenie trwao, gdy [w Ewie] nie byo pragnienia przerwania go: chciaa,
eby ono trwao, by pozna to, co nie naleao do czowieka. I tak zakazane
drzewo stao si dla rodzaju ludzkiego naprawd miercionone, bo na jego
gaziach wisi, pochodzcy od szatana, owoc gorzkiej wiedzy. I niewiasta staje
si samic. I z zaczynem szataskiego poznania w sercu idzie zdeprawowa
Adama.
I tak upodliwszy ciao, skaziwszy sfer moraln, zdegradowawszy ducha,
poznali cierpienie i mier: [mier] ducha pozbawionego aski i mier ciaa
pozbawionego [daru] niemiertelnoci. Rana Ewy zrodzia cierpienie, ktre nie
zostanie umierzone, dopki nie umrze ostatnia para ludzi na ziemi.
Ja przebyam drog przeciwn do drogi dwojga grzesznikw. Byam posuszna.
Byam posuszna we wszystkich okolicznociach ycia. Bg poprosi Mnie,
ebym bya dziewic. Byam posuszna. Gdy umiowaam dziewictwo ktre
uczynio Mnie czyst jak pierwsz z niewiast, zanim poznaa szatana Bg
poprosi Mnie, ebym zostaa maonk. Byam posuszna, doprowadzajc
czysto w maestwie do poziomu, o jakim myla Bg, stwarzajc dwoje
pierwszych [rodzicw]. Byam przekonana, e Moim przeznaczeniem w
maestwie jest samotno i ludzka pogarda, z powodu Mojej witej
bezpodnoci. Tymczasem Bg poprosi Mnie, ebym teraz zostaa Matk. Byam
posuszna. Wierzyam, e to bdzie moliwe i e ten gos pochodzi od Boga, bo
suchajc go, zostaam napeniona pokojem.
Nie mylaam: Zasuyam na to. Nie powiedziaam Sobie: Teraz wiat bdzie
Mnie podziwia, bo jestem podobna do Boga, tworzc Bogu ciao. Nie.
Unicestwiam si w pokorze. Rado rozkwita w Moim sercu jak odyka
ukwieconej ry. Zaraz jednak przyozdobia si ona ostrymi kolcami i cisn j
zwj blu jak gazie, ktre powoje otaczaj sw pltanin. Bl [z powodu]
cierpienia maonka oto ucisk w Mojej radoci. Bl [z powodu] cierpienia
Mojego Syna oto ciernie Mojej radoci. Ewa pragna przyjemnoci, tryumfu,
wolnoci. Ja przyjam bole, unienie i zaleno. Wyrzekam si Mego
spokojnego ycia, dobrej opinii u oblubieca, osobistej wolnoci. Nic dla Siebie
nie zachowaam.
Staam si Suebnic Pana w ciele, w sferze moralnej, w duchu. Powierzyam
Mu nie tylko dziewicze poczcie, lecz take obron Mojej czci i pocieszenie
maonka, i rwnie sposb, dziki ktremu on te dojdzie do wyyn
maestwa, abymy obydwoje przywrcili mczynie i niewiecie utracon
godno. Przyjam wol Pana odnoszc si do Mnie, do maonka i do Mego
Dziecka. Powiedziaam: Tak w imieniu wszystkich trojga. Byam pewna, e
Bg nie kamie obiecujc Mi pomoc w cierpieniach oskaronej o win ony i
Matki, ktra wie, e rodzi Syna, aby wyda Go na cierpienie.
Powiedziaam: Tak. Tak. To wystarczyo. To tak zmazao nie Ewy wobec
nakazu Boego. Tak, Panie, jak Ty chcesz. Doznam tego, czego chcesz. Bd
ya tak, jak Ty chcesz. Bd si cieszya, jeli Ty zechcesz. Bd cierpiaa, jak
Ty chcesz. Tak, zawsze [byo] tak, Mj Panie, od momentu gdy Twj promie
uczyni Mnie Matk, a do chwili gdy Mnie wezwae do Siebie. Tak. Zawsze tak.
Wszelkie gosy ciaa, wszystkie skonnoci sfery moralnej [przygniata] ciar
Mojego staego tak. A powyej, jak na diamentowym cokole, [znajdowa si]
Mj duch, ktremu brakowao tylko skrzyde, by wzlecie ku Tobie. By on
jednak panem caego ja, ujarzmionego i sucego Tobie: sucego w radoci,
sucego w boleci. Umiechnij si tylko, o Boe, i bd szczliwy. Grzech jest
pokonany, usunity, zniszczony. Ley pod Moj pit, obmyty Moimi zami,
zniszczony Moim posuszestwem.

70

Z Mojego ona zrodzi si nowe Drzewo, ktre przyniesie Owoc. Pozna Ono cae
zo, bo dozna go w Sobie, i wyda cae dobro. Do Niego bd mogli przychodzi
ludzie, a Ja bd szczliwa, jeli Go zerw, nie mylc nawet, e zrodzi si ze
Mnie. Byle tylko czowiek si zbawi, a Bg by miowany. Niech Jego Suebnica
bdzie dla Niego tak uyteczna, jak dla drzewa gleba, bdca podoem
umoliwiajcym mu wzrost.
Mario: Trzeba zawsze umie sta si stopniem schodw, eby inni wstpowali
ku Bogu. Nie szkodzi, e nas depcz. Byle tylko zdoali doj do Krzya. To jest
nowe drzewo z owocem poznania Dobra i Za. Mwi ono czowiekowi, co jest
ze, a co dobre, by mg dokona wyboru i y. Jednoczenie jest napojem
leczcym tych, ktrzy zatruli si zem, bo chcieli go skosztowa. Nasze Serca
znajduj si pod ludzkimi stopami, by wzrastaa liczba zbawionych i aby Krew
Mojego Jezusa nie bya przelana bezowocnie. Oto przeznaczenie suebnic Boga.
Potem zasugujemy na przyjcie witej Hostii i u stp Krzya, przesiknitego
Jego Krwi i naszymi zami, moemy powiedzie: Skadamy Ci, Ojcze, Ofiar
nieskalan dla ocalenia wiata. Spraw, Ojcze wity, abymy byli z Ni zczeni,
i ze wzgldu na Jej nieskoczone zasugi udziel nam Twego bogosawiestwa.
Gaszcz ci, odpocznij crko. Pan jest z tob.
26. JESZCZE RAZ SOWO WYJANIAJCE GRZECH PIERWORODNY
Tego samego dnia. A, 2258-2264
Jezus mwi:
Sowa Mojej Matki powinny rozproszy wszelkie wahania w myleniu nawet
tych, ktrzy s najbardziej przywizani do [swoich] okrele.
A jest takich bardzo wielu! Chc rozwaa sprawy Boe, przykadajc do nich
ludzk miar, i utrzymuj, e Bg tak rozumuje. Dobrze jest jednak myle
inaczej, [to znaczy] e sposb rozumowania Boga w najwyszym stopniu i
nieskoczenie przewysza [mylenie] czowieka. Jake pikne byoby i
uyteczne, gdybycie usiowali rozumowa nie w sposb naturalistyczny, lecz
wedug ducha, i podali za Bogiem. Nie bdcie stale przywizani do tego,
czego uchwycia si wasza myl. To pycha, zakada bowiem doskonao
ludzkiego umysu. Tymczasem tylko Myl Boa jest doskonaa. Moe ona jeli
zechce i uzna to za poyteczne zstpi i sta si Sowem w umyle i na ustach
jednego ze Swych dzieci, pogardzanego przez wiat, gdy w jego oczach jest
ono niewyksztacone, ndzne, ograniczone i naiwne.
Mdro Boa lubi zbija z tropu pych umysu, zstpujc wanie na
odrzuconych przez wiat: na tych, ktrzy nie maj ani wasnego dowiadczenia,
ani wyksztacenia [dziki] wiedzy nabytej. S za to peni mioci i czystoci. S
wielcy, bo maj dobr wol suenia Bogu. Pomagaj innym pozna Go i
pokocha, bo poznali Go i umiowali ze wszystkich si.
Przypatrzcie si, ludzie, Fatimie, Lourdes, Gwadelupie, Caravaggio i La Salette,
czyli miejscom, gdzie byy objawienia prawdziwe i wite. Wizjonerzy, powoani
do otrzymywania objawie, byli biednymi dziemi. Z powodu wieku, braku
wyksztacenia, pozycji spoecznej naleeli do najmniejszych na ziemi. I wanie
tym nieznanym, tym, ktrzy byli nikim, objawia si aska, czynic ich swoimi
zwiastunami.
Co wic winni czyni ludzie? Pochyli si jak celnik (por. k 18,13) i mwi:
Panie, zbyt byem grzeszny, by zasuy na poznanie Ciebie. Bd
bogosawiony za Swoj dobro, ktra pociesza mnie poprzez tych ludzi i daje
mi niebiaskie umocnienie, drogowskaz, pouczenie i ocalenie. Nie mwcie:

71

Ale nie! To przesdy, herezje! To niemoliwe! Jak to niemoliwe?


[Niemoliwe], eby kto o maej wiedzy sta si mdrcem w sprawach Boych?
A dlaczego to niemoliwe? Czy nie wskrzeszaem umarych, nie uzdrawiaem
obkanych, nie leczyem epileptykw? Czy nie otwieraem ust niemym, oczu
niewidomym lub uszu guchym? [Czy nie przywracaem] rozumu
upoledzonym? Czy nie wypdzaem zych duchw, nie nakazaem rybom, eby
rzuciy si do sieci, chlebom eby si rozmnoyy, wodzie eby staa si
winem, burzy eby ucicha, falom eby stay si twarde jak posadzka? C
jest niemoliwe dla Boga?
A przedtem zanim Bg: Chrystus, Syn Boy, znalaz si wrd was czy Bg
nie czyni cudw za porednictwem Swoich sug, dziaajcych w Jego Imi? Czy
nie stao si podne niepodne ju ono Saraj, maonki Abrahama, eby staa si
Sar i w swej staroci urodzia Izaaka, przeznaczonego na tego, z ktrym
miaem zawrze przymierze? Czy nie zamieniy si wody Nilu w krew i nie
napeniy si nieczystymi zwierztami na rozkaz Mojesza? I czy posuszne
jego rozkazom nie poumieray od plag zwierzta i czy nie pady od wrzodw
ciaa ludzi albo nie zostay pocite i zniszczone bezlitosnym gradem zboa, i nie
zostay ogoocone drzewa przez szaracz? Czy nie zgaso na trzy dni wiato,
czy nie zostali zabici pierworodni i nie otwaro si morze, aby przeszed Izrael?
Czy nie zagodzi si gorzki smak wd i czy nie spada obfito przepirek i
manny, a woda nie wytrysna z suchej skay? Czy Jozue nie zatrzyma biegu
soca? Czy Dawid - chopiec nie powali olbrzyma? Czy Eliasz nie rozmnoy
mki i oliwy i nie wskrzesi dziecka wdowie z Sarepty? Czy na jego polecenie nie
spad deszcz na wyschnit ziemi i ogie nie zstpi z nieba na ofiar
caopalenia? Czy Nowy Testament nie jest rozkwitym lasem, gdzie kady kwiat
jest cudem? Kto jest twrc cudu? Co jest niemoliwe dla Boga? Kt jak Bg?
Pochylcie czoa i oddajcie cze. Nadchodz czasy wielkiego niwa. Wszystko
ma by rozpoznane, zanim czowiek przestanie istnie wszystko: proroctwa [z
czasw] po Chrystusie i te sprzed Chrystusa. Wytumaczona ma by caa biblijna
symbolika, poczwszy od pierwszych sw Ksigi Rodzaju. Jeli pouczam was
teraz na temat do tej pory nie wytumaczony, to przyjmijcie ten dar i
wycignijcie z niego korzy, a nie potpienie. Nie postpujcie jak ydzi w
czasie Mojego ycia na ziemi. Dobrowolnie zamknli oni serca na Moje
nauczanie. Nie mogc Mi dorwna w rozumieniu tajemnic i prawd
nadprzyrodzonych, nazywali Mnie optanym i blunierc.
Powiedziaem: drzewo metaforyczne. Teraz powiem: drzewo symboliczne.
Moe zrozumiecie lepiej. Jego symbolizm jest jasny: przez to, jak dwoje dzieci
Boych postpi w odniesieniu do [tego drzewa], miao si ujawni, jakie byo
ich odniesienie do dobra i do za. Woda krlewska prbuje zoto, a waga
zotnicza way jego karaty. To drzewo za stao si rodkiem wyprbowania
[posuszestwa] przykazaniu Boga, ktre odnosio si do Niego, i okrelio
stopie czystoci metalu Adama i Ewy.
Sysz ju wasze zarzuty: Czy nie byo przesadne potpienie i czy nie by
dziecinny rodek uyty do potpienia ich? Nie.
Nieposuszestwo obecne w was, ich dziedzicach, jest mniej cikie ni byo w
nich. Ja was odkupiem, jednak trucizna szatana pozostaje, cigle gotowa
ody, jak niektre choroby, ktre nigdy nie unicestwiaj si cakowicie we
krwi. Oni, dwoje przodkw, byli posiadaczami aski, nigdy nie zaznali municia
Nieaski. Nieskoczony by dar udzielony im przez Boga. O wiele ciszy przez
to ich upadek, [ktry nastpi] pomimo tego daru.
Symboliczny jest te owoc ofiarowany i zjedzony. By owocem pewnego
dowiadczenia chcianego i zrealizowanego za namow szatask, wbrew

72

przykazaniu Boemu. Ja nie zakazaem ludziom mioci. Chciaem tylko, by si


miowali bez przebiegoci. Jak Ja ich kochaem Moj witoci, tak i oni mieli
kocha si wzajemnie w witoci uczu, ktrych nie plami adna podliwo.
Nie naley zapomina, e aska jest wiatem, a ten, ktry j posiada, zna to,
czego poznanie jest poyteczne i dobre.
Maryja, ktra bya Pen aski, znaa wszystko, gdy Mdro j pouczya
Mdro, ktra jest ask. I potrafia postpowa w sposb wity. Ewa te
znaa to, czego poznanie byo dla niej dobre. Nic wicej, bo nie potrzeba
poznawa tego, co nie jest dobre. Nie wierzya jednak sowom Boga i nie bya
wierna swemu przyrzeczeniu posuszestwa. Uwierzya szatanowi, zamaa
obietnic. Chciaa zna to, co nie jest dobre. Polubia to bez wyrzutw sumienia.
Mio, ktr Ja daem jako co witego, zamienia w co zepsutego,
ponionego. Upady anio stoczy si do bota i gnoju. A przecie moga biega
szczliwa pord kwiatw ziemskiego raju. Moga patrze, jak kwitnie w
otoczeniu potomstwa, na podobiestwo roliny, ktra pokrywa si kwiatami bez
pochylania korony do bagna.
Nie bdcie jak te gupie dzieci, ktre ukazuj w Ewangelii. Syszay one piew,
lecz zatkay sobie uszy; usyszay granie, a nie taczyy; kiedy za syszay
pacz, chciay si mia. Nie bdcie maostkowi i nie bdcie oporni.
Przyjmujcie, przyjmujcie wiato bez zoliwoci i uporu, bez ironii i
niedowiarstwa.
Do ju o tym. Chciaem mwi do was, w tym czasie przygotowania do
Paschy, o tym, co byo pierwszym ogniwem acucha, ktrym cignito na
mier Sowo Ojca, Baranka Boego na rze. [Uczyniem to,] eby pozwoli
wam zrozumie, jak powinnicie by wdziczni Temu, ktry umar, by wznie
was ponownie do Nieba i pokona podliwo szatana. Chciaem wam o tym
mwi, bo dziewidziesit procent pord was jest podobnych do Ewy zatrutej
przez wyziew i sowo Lucyfera. Nie yjecie po to, aeby si kocha wzajemnie,
lecz by zaspokoi swe zmysy. Nie yjecie dla Nieba, lecz dla bota. Nie jestecie
ju stworzeniami wyposaonymi w dusz i rozum, lecz psami bez duszy i bez
rozumu. Zabilicie dusz, a rozum zdeprawowali. Zaprawd powiadam wam,
dzikie zwierzta przewyszaj was w uczciwoci swoich [form] mioci.
27. JZEF DOWIADUJE SI, E ELBIETA JEST BRZEMIENNA
Napisane 25 marca 1944. A, 2601-2609
Ukazuje mi si domek w Nazarecie, a w nim Maryja. Maryja jest modziutka
jak wtedy, gdy ukaza si Jej anio Boy. Ju sam ten widok napenia mi dusz
dziewiczym zapachem tego pomieszczenia. Wo anielska trwa jeszcze tam,
gdzie anio poruszy swymi zocistymi skrzydami. Wo Boa skupia si caa na
Maryi, eby uczyni J Matk, a teraz si z Niej wydobywa.
Jest wieczr. Zapada mrok i ogarnia otoczenie, ktre jeszcze niedawno byo
zalane tak wielkim wiatem z Nieba. Maryja klczy przy posaniu i modli si, z
rkoma skrzyowanymi na piersi, z gow pochylon ku ziemi. Jest ubrana tak
samo, jak w chwili Zwiastowania. Wszystko jest jak wtedy: kwitnca ga w
dzbanku, meble w takim samym porzdku. Tylko kdziel i wrzeciono stoj w
kcie, jedno z piropuszem przdziwa, drugie owinite byszczc nici.
Maryja koczy modlitw i wstaje. Ma oblicze rozpalone jak od ognia. Umiecha
si, lecz w Jej lazurowych oczach byszcz zy. Bierze lamp oliwn i zapala j
krzemieniem. Patrzy, czy w pokoiku wszystko jest uporzdkowane. Poprawia
obsunite nakrycie na ku. Dolewa wody do dzbanka z rozkwit gazi i

73

wystawia go na zewntrz, na chd nocy. Potem wraca. Bierze z pki zoon


robtk i zapalon lamp. Wychodzi, zamykajc drzwi. Robi kilka krokw po
otaczajcym dom ogrdku, potem wchodzi do nieduej izby, w ktrej widziaam
poegnanie Jezusa z Maryj. Rozpoznaj j, cho teraz brak kilku przedmiotw,
ktre widziaam tam wtedy.
Maryja, zabierajc wiato, znika w ssiedniej izbie. Ja zostaj tu, widzc
jedynie robtk pooon na krawdzi stou. Sysz lekki krok Maryi, ktra
chodzi tam i z powrotem. Sysz, jak przelewa wod, jakby co myjc. Potem
amie gazki. Wsuchujc si w te odgosy domylam si, e przygotowuje
drewno na opa. Sysz, jak rozpala ogie.
Potem wraca. Wychodzi do ogrdka. Wraca z jabkami i jarzynami. Jabka
kadzie do metalowego, grawerowanego pmiska na stole. Jest chyba z rytej
miedzi. Idzie do kuchni. (To znaczy, myl, e tam jest kuchnia). Pomie z
paleniska rzuca teraz przez otwarte drzwi radosne blaski i sprawia, e cienie
tacz po ciemnych cianach.
Po jakim czasie Maryja wraca do pokoju z maym, ciemnym chlebem i z
miseczk gorcego mleka. Siada i macza kawaki chleba w mleku. Je powoli.
Potem zostawia poow mleka, wraca do kuchni, skd przynosi jarzyny.
Spoywa je z chlebem, polewajc oliw. Gasi pragnienie mlekiem. Potem bierze
jabko i spoywa je. To posiek dziecka. Jedzc Maryja rozmyla i umiecha si
do jakiej myli. Podnosi gow i wodzi wzrokiem po cianach, jakby wyjawiajc
im tajemnic. Od czasu do czasu powanieje, staje si niemal smutna. Po chwili
jednak umiech powraca.
Sycha koatanie do drzwi. Maryja wstaje i otwiera. Wchodzi Jzef. Witaj si.
Potem Jzef siada na stoku przy stole, naprzeciw Maryi.
Jest piknym mem w sile wieku. Moe mie najwyej trzydzieci pi lat. Ma
ciemnokasztanowe wosy i brod, ktra okala twarz o regularnych rysach,
agodne, kasztanowe, prawie czarne oczy. Czoo ma wysokie i gadkie, nos
may, lekko zgity. Policzki raczej okrge, brunatne, ale nie niade. Ma lekkie
rumiece na policzkach. Nie jest bardzo wysoki, lecz silny i dobrze zbudowany.
Zanim usiad, zdj paszcz. (To pierwszy, jaki widz tak uszyty u Hebrajczyka).
Jest skrojony z klosza i zapity pod szyj pewnym rodzajem haftki. Ma kaptur.
Jest koloru jasnokasztanowego. Wydaje si, e zosta zrobiony z tkaniny
nieprzemakalnej, z surowej weny. Wyglda jak gralski paszcz, chronicy
przed zmianami pogody. Jzef daje Maryi dwa jajka i ki winogron, nieco
przywidych, lecz dobrze zachowanych. Potem siada. Z umiechem mwi:
Przyniesiono mi je z Kany. Jajka da mi setnik za napraw wozu. Mia
uszkodzone koo, a jego pracownik jest chory. S wiee, wzi je prosto z
kurnika. Wypij je. To Ci dobrze zrobi.
Jutro, Jzefie. Dzi ju jadam.
Ale winogrona moesz zje. S dobre. Sodkie jak mid. Niosc je bardzo
uwaaem, eby ich nie uszkodzi. Zjedz. Mam wicej. Przynios Ci jutro peny
koszyk. Nie mogem przynie ich dzi wieczr, bo id wprost z domu setnika.
Wic nie jade jeszcze wieczerzy?
Nie, ale to nie ma znaczenia.
Maryja zaraz wstaje i idzie do kuchni, skd przynosi mleko, oliwki i ser.
Nie mam nic wicej mwi. We jajko.

74

Jzef nie chce. Jajka s dla Maryi. Z apetytem je chleb z serem, pije mleko,
jeszcze letnie. Potem przyjmuje jabko. Kolacja jest skoczona. Maryja sprzta
naczynia ze stou. Jzef pomaga Jej i zostaje w kuchni, nawet gdy Ona
wychodzi. Sysz, jak si krzta, ustawia wszystko na swoje miejsce. Podsyca
ogie, bo wieczr jest chodny. Maryja zabiera si do haftowania. Gdy Jzef
wraca do pokoju, Maryja dzikuje mu i zaczynaj rozmawia. Jzef mwi, jak
spdzi dzie. Opowiada o bratankach. Interesuje si prac Maryi i kwiatami.
Obiecuje przynie jakie bardzo pikne kwiaty, przyrzeczone przez setnika.
To kwiaty, ktrych u nas nie znamy. Przywiz je z Rzymu. Obieca mi
sadzonki. Teraz gdy ksiyc sprzyja, posadz Ci je. Maj liczny kolor i piknie
pachn. Widziaem je ubiegego roku w lecie, bo kwitn w lecie. Bdzie Ci
pachniao w caym domu. Sprzyja ksiyc, wic wezm te roliny. To
[odpowiedni] czas.
Maryja umiecha si i dzikuje. Cisza. Jzef przyglda si jasnej gwce Maryi,
schylonej nad robtk. To spojrzenie pene anielskiej mioci. Gdyby anio
miowa niewiast mioci maonka, tak by z pewnoci na ni patrzy. Maryja
jakby podejmujc decyzj odkada robtk na kolana i mwi:
Jzefie, mam ci take co do powiedzenia. Nigdy nie mam ci nic do
powiedzenia, bo wiesz, w jakim odosobnieniu yj. Lecz dzisiaj mam nowin.
Dowiedziaam si, e nasza krewna Elbieta, maonka Zachariasza, oczekuje
syna...
Jzef otwiera szeroko oczy i mwi: W jej wieku?
W jej wieku odpowiada Maryja z umiechem. Wszystko jest moliwe dla
Pana. Teraz wanie chcia da t rado naszej krewnej.
Skd o tym wiesz? Czy to pewna wiadomo?
Przyby posaniec. Taki, ktry nie moe kama. Chciaabym pj do Elbiety,
eby jej pomc i powiedzie, jak si z ni ciesz. Gdyby Mi pozwoli...
Maryjo, jeste moj pani, a ja Twoim sug. Wszystko, co robisz, jest dobre.
Kiedy chciaaby wyruszy?
Jak najprdzej. Jednak wyrusz na kilka miesicy.
A ja bd liczy dni, czekajc na Ciebie. Jed spokojnie. Zajm si domem i
ogrodem. Znajdziesz kwiaty takie, jakby sama ich dogldaa. Tylko... poczekaj
troch. Musz i przed Pasch do Jerozolimy, eby kupi kilka przedmiotw
koniecznych do mojej pracy. Jeli wic poczekasz kilka dni, odprowadz ci do
[Jerozolimy]. Nie dalej, bo musz szybko wraca. Ale a tam moemy i razem.
Bd spokojniejszy, jeli nie bdziesz podrowa sama. Przed powrotem
zawiadom mnie, a wyjd Ci naprzeciw.
Jeste taki dobry, Jzefie. Niech ci Pan wynagrodzi Swoim bogosawiestwem
i niech oddali od ciebie cierpienie. Cigle Go o to prosz.
Dwoje dziewiczych maonkw umiecha si anielsko do siebie. Przez jaki czas
trwa milczenie. Potem Jzef wstaje, wkada paszcz, a na gow kaptur. egna
Maryj, ktra te wstaje, po czym [Jzef] wychodzi. Maryja patrzy na
wychodzcego i wzdycha z trosk. Wznosi oczy ku niebu. Z pewnoci modli si.
Dokadnie zamyka drzwi, a potem skada robtk i idzie do kuchni. Gasi lub
zakrywa ogie. Sprawdza, czy wszystko jest na miejscu, po czym wychodzi,
zabierajc lampk oliwn, i zamyka za Sob drzwi. Osaniajc rk drcy na
zimnym wietrze pomie, wchodzi do Swojego pokoju i tam jeszcze si modli.

75

28. POWIERZ MI ZADANIE USPRAWIEDLIWIENIA CI PRZED MAONKIEM


Tego samego dnia. A, 2609-2613
Maryja mwi:
Droga crko, wiedz, e kiedy ustaa ekstaza, ktra napeniaa Mnie
niewysowion radoci, Moje zmysy powrciy na ziemi. Pierwsza myl
ktra jak ostry cier ry przeszya Mi serce otoczone rami Mioci do Boga,
Mojego Maonka od kilku chwil bya myl o Jzefie.
Miowaam ju tego Mojego witego i przezornego opiekuna. Odkd wola Boga,
wyraona w poleceniu Jego Kapana, uczynia Mnie maonk Jzefa,
poznawaam i doceniaam wito tego Sprawiedliwego. Poczona z nim
poczuam, jak ustaje Moje zagubienie sieroty. Nie tskniam te ju za
utraconym schronieniem w wityni. Jzef by serdeczny jak utracony ojciec.
Czuam si przy nim tak bezpieczna, jak przy Kapanie. Wszelka niepewno
ustpia. Nie tylko ustpia, ale nawet o niej zapomniaam, tak bardzo si
oddalia od Mojego dziewiczego serca. Zrozumiaam bowiem, e nie musz si
lka ani obawia niczego ze strony Jzefa. Moje dziewictwo, powierzone
Jzefowi, byo bezpieczniejsze ni dziecko w objciach matki.
Jake mu teraz powiedzie, e staam si Matk? Szukaam sw, aby mu to
wyjawi. Trudne poszukiwania. Nie chciaam si chwali otrzymanym od Boga
darem, a tymczasem w aden sposb nie umiaam wyjani Mego
macierzystwa bez powiedzenia: Pan umiowa Mnie najbardziej ze wszystkich
niewiast i Mnie, Swoj suebnic, uczyni Sw Maonk. Oszukiwa go,
ukrywajc Mj stan, take nie chciaam.
Kiedy si modliam, Duch ktrym byam napeniona rzek Mi: Zachowaj
milczenie. Mnie powierz zadanie usprawiedliwienia Ci przed maonkiem.
Kiedy? Jak? Nie zapytaam o to. Zawsze powierzaam si Bogu, jak kwiat zdaje
si na unoszc go fal. Przedwieczny nigdy nie pozostawi Mnie bez pomocy.
Jego rka a dotd Mnie podtrzymywaa, chronia, prowadzia. Bdzie wic tak
czyni i teraz.
Crko
Moja,
jake
pikne
i
pokrzepiajce
jest
zaufanie
naszemu
Przedwiecznemu, Dobremu Bogu. Bierze nas w ramiona i tuli jak [czyni to]
koyska. Unosi nas jak d do wietlanego portu Dobra. Ogrzewa nam serce,
pociesza nas, ywi, daje odpoczynek i szczcie, zsya nam wiato i prowadzi.
Zawierzenie Bogu jest wszystkim i wszystkiego udziela Bg temu, kto w Nim
pokada ufno: daje Samego Siebie.
Tego wieczora doprowadziam Moj dziecic ufno do doskonaoci. Teraz
mogam to uczyni, gdy Bg by we Mnie. Ju wczeniej miaam ufno
biednego stworzenia, ktrym byam i ktre zawsze jest niczym nawet jeli
jest T tak Bardzo Umiowan, T Bez Skazy. Teraz jednak miaam Bo ufno,
gdy Bg by Moim Bogiem: Moim Maonkiem i Moim Synem! O, radoci! By
Jedno z Bogiem! Nie dla Mojej chway, lecz by Go miowa w zupenym
zjednoczeniu i mc powiedzie: Ty, tylko Ty ktry jeste we Mnie dziaaj
Sw Bosk doskonaoci we wszystkim, co czyni.
Gdyby Mi nie poleci: Zachowaj milczenie!, moe wtedy omieliabym si
powiedzie Jzefowi, z twarz pochylon ku ziemi: Duch wity Mnie
przenikn i nosz w sobie Zarodek Boga. On by Mi uwierzy, gdy Mnie
szanowa i jak wszyscy, ktrzy nigdy nie kami nie mgby sdzi, e inni
uciekaj si do kamstwa. Tak, eby oszczdzi mu przyszej boleci,
zdoaabym przezwyciy odraz do wychwalania Siebie. Byam jednak

76

posuszna Boskiemu poleceniu. Poczwszy od tego momentu, przez cae


miesice, czuam pierwsz ran wykrwawiajc Mi serce.
Pierwszy bl Mego losu Wspodkupicielki ofiarowaam Bogu. Znosiam go, by
Mu wynagradza i ukaza wam wzr ycia w podobnych chwilach cierpienia,
gdy musicie milcze z powodu wydarzenia, ktre ukazuje was w zym wietle
osobie miujcej was.
Oddajcie Bogu trosk o wasze dobre imi i o sprawy waszego serca. Zasugujcie
przez wite ycie na opiek Boga i bdcie spokojni. Gdyby nawet wszyscy byli
przeciwko wam, On was usprawiedliwi przed osob, ktra was kocha, i sprawi,
e prawda wyjdzie na jaw.
Teraz odpocznij, crko. I stawaj si coraz bardziej Moj crk.
29. MARYJA I JZEF UDAJ SI DO JEROZOLIMY
Napisane 27 marca 1944. A, 2614-2618
Widz wyjazd do witej Elbiety. Wanie przyszed po Maryj Jzef,
prowadzc dwa szare osioki. Jeden dla siebie, drugi dla Maryi. Zwierzta s
osiodane, a jedno z nich ma przy siodle dziwne urzdzenie, przeznaczone o
ile dobrze si domylam do noszenia bagau. To rodzaj baganika, na ktrym
Jzef umieszcza may drewniany kuferek (dzi powiedzielibymy: walizka),
ktry przynis, eby Maryja moga zabezpieczy Swe rzeczy przed deszczem.
Sysz, jak Maryja serdecznie dzikuje Jzefowi za ten przewidujcy dar i
ukada w nim rzeczy, ktre miaa ju przygotowane w toboku.
Zamykaj drzwi i ruszaj w drog. Wanie wita i widz, jak na wschodzie
rowiej zorze. Nazaret jeszcze pi. Dwoje porannych podrnych spotyka
tylko pasterza prowadzcego przed sob owce. Biegn, cisnc si jedna do
drugiej i becz. Najbardziej becz jagnita, gosami przenikliwymi i czystymi.
Usiuj possa jeszcze mleka, lecz matki spiesz na pastwisko i mocnym
beczeniem przynaglaj je do marszu.
Maryja przyglda si im z umiechem. Gdy trzeba si zatrzyma, eby
przepuci stado, pochyla si w siodle, eby pogaska mie, ocierajce si o
osioka zwierzta. Zblia si pasterz z nowo narodzonym jagniciem w
ramionach. Zatrzymuje si, by pozdrowi podrnych. Maryja miejc si
gaszcze rowy pyszczek rozpaczliwie beczcego malestwa i mwi:
Szuka mamy. Tu jest mama. Nie opucia ci, nie, maleki.
Istotnie mama - owca ociera si o pasterza, usiujc wspi si i poliza
pyszczek swego noworodka. Stado przechodzi z odgosem przypominajcym
szum deszczu padajcego na licie. Pozostawia za sob tuman wzniesiony przez
mae, biegnce kopytka i cay haft ladw na ziemi drogi.
Jzef i Maryja ruszaj dalej. Jzef ma swj paszcz, a Maryja jest owinita
czym w rodzaju pasiastej chusty, bo ranek jest bardzo chodny. Teraz jad
przez pola, obok siebie. Rzadko rozmawiaj. Jzef rozmyla o swoich sprawach,
a Maryja zatapia si we wasnych mylach i jest bardzo skupiona. Umiecha si
do nich i darzy umiechem wszystko, kiedy wyrywajc si z zamylenia
rozglda si po okolicy. Czasami zerka na Jzefa i cie powanego smutku
przysania Jej oblicze. Potem umiech powraca, nawet wtedy, gdy patrzy na
opiekuczego maonka, ktry mwi mao, a jeli si odzywa to tylko po to,
eby zapyta, czy jest Jej wygodnie i czy czego nie potrzebuje.

77

Teraz na drogach peno jest ludzi, szczeglnie w osadach lub w ich ssiedztwie.
Tych dwoje nie interesuje si jednak spotkanymi. Jad na osiokach,
drepczcych z dononym dwiczeniem dzwonkw. Raz tylko zatrzymuj si w
cieniu zagajnika, by zje troch chleba z oliwkami i napi si wody ze rda,
ktre wypywa z maej groty. Nastpnie [zatrzymuj si raz jeszcze], aeby si
schroni przed gwatownym deszczem, ktry nagle spada z bardzo ciemnej
chmury.
Stanli pod oson gry, pod wystpem skalnym, ktry chroni ich przed
najsilniejszym deszczem. Jzef koniecznie chce, eby Maryja zaoya jego
paszcz z nieprzemakalnej weny, po ktrym woda spywa bez wsikania.
Maryja musi ustpi naleganiom maonka, ktry dla uspokojenia Jej i eby
si zabezpieczy zarzuca na gow i plecy ma szar derk, ktr mia przy
siodle. Z pewnoci jest to okrycie dla osa. Teraz Maryja przypomina braciszka
zakonnego, bo kaptur otacza Jej gow, a zapity pod szyj brzowy paszcz
cakowicie J okrywa.
Ulewa ustaje, ale zamienia si w drobn, dokuczliw mawk. Ruszaj dalej.
Jad teraz po drodze caej zaboconej. Jest jednak wiosna i niebawem powraca
soce, aby umili podr. Dwa osioki raniej podaj drog.
W tym momencie widzenie znika i nie dostrzegam niczego wicej.
30. Z JEROZOLIMY DO DOMU ZACHARIASZA
Napisane 28 marca 1944. A, 2618-2624
Jestemy w Jerozolimie. Rozpoznaj ju miasto, jego ulice i bramy.
Maonkowie udaj si najpierw do wityni. Poznaj stajni, ktr widziaam,
gdy Jzef zostawia w niej osa w dniu przyniesienia Jezusa do wityni. I teraz
take zostawia tu oba osy, zaopatrzywszy je przedtem. Potem idzie z Maryj
odda cze Panu.
Nastpnie wracaj. Maryja z Jzefem idzie do domu jakiej osoby, chyba
znajomej. Tam spoywaj posiek. Maryja zostaje i wypoczywa a do chwili, gdy
Jzef powraca w towarzystwie jakiego staruszka [i mwi:]
Ten czowiek jedzie t sam drog. Tylko troch bdziesz musiaa podrowa
samotnie do krewnych. Zaufaj mu, znam go.
Odbieraj osy i Jzef towarzyszy Maryi a do bramy miasta. (Nie jest to brama,
przez ktr wjechali). egnaj si tam i Maryja zostaje sama ze staruszkiem.
Ten, w przeciwiestwie do cichego Jzefa, mwi bez ustanku i interesuje si
tysicem spraw. Maryja cierpliwie odpowiada.
Ma teraz przed Sob na siodle may kuferek, wieziony przedtem przez osa
Jzefa. Nie ma na Sobie paszcza. Nie ma te pasiastej chusty, ktra ley
zwinita na kuferku. Wyglda licznie w ciemnoniebieskiej szacie i w
osaniajcym J przed socem biaym welonie. Jake jest pikna!
Starzec musi by troch guchy, bo Maryja, ktra zwykle mwi cicho, teraz
rozmawia bardzo gono, eby J usysza. Zmczy si ju. Wyczerpawszy swj
repertuar pyta i opowieci, drzemie w siodle i pozwala si prowadzi osu,
ktry dobrze zna drog.
Maryja korzysta z jego wypoczynku i zatapia si w Swoich mylach i modlitwie.
ciszonym gosem piewa pie, ktra z pewnoci jest modlitw. Spoglda na
lazurowe niebo i trzyma rce na kolanach. Jej twarz, rozpromieniona i
szczliwa, wyraa wewntrzne wzruszenie.

78

Nie widz niczego wicej. Take i teraz, kiedy widzenie przerwao si, pozostaj
podobnie jak wczoraj w towarzystwie Mamy. Jest tu obok mnie. Widz J
wewntrznie tak wyranie, e mog dokadnie opisa blady r agodnie
zarysowanych, nieco okrgych, lecz adnych policzkw; yw czerwie maych
ust i sodki blask Jej lazurowych oczu, a take ciemny blond rzs. Mog opisa
rozdzielone przedziakiem porodku gowy wosy, ktre opadaj po obu
stronach w trzech mikkich zwojach i zakrywaj do poowy rowe uszy, a
potem kryj swe jasne zoto pod welonem osaniajcym gow. Widz J te z
po paszcza na gowie, w sukni z rajskiego jedwabiu. Paszcz jest tak lekki, jak
welon, ale nieprzejrzysty, z takiego materiau, jak suknia. Suknia jest cignita
przy samej szyi jakby tulejk. Wychodzi z niej sznurek, ktrego koce formuj
wzy. W pasie za jest zwizana troch grubszym, rwnie biaym, jedwabnym
sznurem, zakoczonym pomponami. Mog nawet policzy, e zmarszczenia przy
szyi i w talii tworz siedem okrgych i mikkich fad. S one jedyn ozdob
tego niezwykle skromnego stroju. Z caego wygldu Maryi, z Jej tak delikatnych
i harmonijnych ksztatw promieniuje nieskalana czysto, ktra czyni J na
sposb anielski Niewiast.
Im duej na Ni patrz, tym bardziej bolej na myl, ile musiaa wycierpie.
Zastanawiam si, jak mona byo nie mie litoci dla Niej, tak agodnej i tak
miej, tak delikatnej nawet w wygldzie zewntrznym. Patrz na Ni i znowu
sysz wszystkie wrzaski na Kalwarii, skierowane take przeciwko Niej. Sysz
drwiny i arty, wszelkie przeklestwa rzucane na Ni Matk Skazaca. Widz
J teraz pikn i spokojn. Jednak obecny Jej wygld nie zaciera we mnie
wspomnienia Jej tragicznego widoku z czasu agonii i Jej zbolaej twarzy w
domu w Jerozolimie, po mierci Jezusa. Chciaabym pogaska J i pocaowa
Jej delikatne rowe policzki, eby pocaunkami zatrze w Niej wspomnienie
ez, ktre s z pewnoci w Niej, tak jak s i we mnie.
Trudno zrozumie, jakim pokojem napenia mnie Jej blisko. Sdz, e
zobaczenie Jej w chwili naszej mierci, bdzie sodsze od najszczliwszej
godziny ycia. W chwilach, kiedy Jej nie widziaam caej dla mnie, cierpiaam z
powodu Jej nieobecnoci, jak cierpi si z powodu nieobecnoci mamy. Teraz
doznaj niewymownej radoci, ktra towarzyszya mi w grudniu i na pocztku
stycznia. Jestem szczliwa, cay czas szczliwa. Fakt jednak, e widziaam ju
udrk Mki, przesoni ca moj szczliwo zason blu. Bardzo trudno
wyrazi sowami, w zrozumiay sposb to, co odczuam, i to, co przeyam od 11
lutego, od tego wieczora kiedy ujrzaam cierpienia Jezusa doznane w czasie
Jego Mki. Widok ten zmieni mnie radykalnie. Czy umr dzi, czy za sto lat,
widok ten pozostanie mi w pamici, tak samo intensywny i przejmujcy.
Przedtem rozmylaam o cierpieniach Chrystusa, teraz je przeyam. Dlatego
wystarczy jedno sowo, rzut oka na jaki obraz, ebym znowu odczua to, co
wycierpiaam tamtego wieczora. Wystarczy to wszystko, ebym ponownie
przeja si groz mczarni Jezusa i drczya si tym, co On wycierpia w
opuszczeniu. Nawet jeli [aden przedmiot ani sowo] mi tego nie przypomina,
wspomnienie drczy mi serce. Maryja zaczyna mwi, wic milkn.
31. NIE POZBAWIAJCIE SI NIGDY OBRONY, JAK STANOWI MODLITWA
Tego samego dnia. A, 2624-2627
Maryja mwi:
Niewiele ci powiem, jeste bowiem bardzo udrczona, biedna crko. Chc
tylko zwrci uwag twoj i tych, ktrzy czytaj na stay zwyczaj Jzefa i
Mj stawiania na pierwszym miejscu modlitwy. Zmczenie, popiech, kopoty,
zajcia nie przeszkadzay modlitwie, a nawet pomagay jej. Modlitwa bya
zawsze krlow naszych zaj; naszym wypoczynkiem, naszym wiatem, nasz

79

nadziej. Bya pociech w smutnych godzinach, a w chwilach szczcia


pieni. Bya sta przyjacik naszych dusz t, ktra odrywaa nas od ziemi,
od wygnania i wznosia w gr do Nieba: do Ojczyzny.
Nie tylko Ja ktra ju nosiam Boga w Sobie i wystarczyo Mi spojrze na Moje
ono, eby wielbi witego witych ale i Jzef podczas modlitwy czu si
zjednoczony z Bogiem. Nasze modlitwy byy prawdziw adoracj caego
naszego bytu, ktry jednoczy si z Bogiem w czasie uwielbiania Go i trwania w
Jego objciach.
Popatrzcie, nawet Ja, ktra nosiam w Sobie Przedwiecznego, nie czuam si
zwolniona od wyraania penego szacunku wityni. Nawet najwysza wito
nie uwalnia od poczucia nicoci wobec Boga i od korzenia si w tym odczuciu
wasnej nicoci. On dopuszcza to w tym celu, bymy mogli bezustannie oddawa
cze Jego Chwale.
Jestecie sabi, biedni, niedoskonali? Przywoujcie wito Pana: wity,
wity,
wity!.
W
waszej
ndzy
wzywajcie
[miosierdzia]
Tego
bogosawionego witego. On przyjdzie, aby przela na was Swoj wito.
Jestecie wici i bogaci w zasugi w Jego oczach? Rwnie przywoujcie
wito Pana. Ona, nieskoczona, coraz bardziej bdzie pomnaa wasz
wito. Anioowie byty wysze, bez saboci ludzkiej natury ani na chwil
nie przestaj piewa: Sanctus!, a ich nadprzyrodzone pikno wzrasta przy
kadym wezwaniu witoci naszego Boga. Naladujcie aniow.
Nie pozbawiajcie si nigdy obrony, jak daje modlitwa. O ni ami si ostrza
broni szatana, zo wiata, dze ciaa i pycha umysu. Nigdy nie odkadajcie
tej broni, przed ktr otwiera si Niebo i spywaj ze aski i bogosawiestwa.
Ziemia potrzebuje obmycia modlitw, dla oczyszczenia si z grzechw, ktre
sprowadzaj na ni kary Boe. A poniewa mao jest modlcych si, ci nieliczni
musz [tak bardzo] si modli, jakby byo ich wielu. Powinni wic oni pomnaa
swoje ywe modlitwy, aby stanowiy sum konieczn do uzyskania aski.
Modlitwy wtedy s ywe, gdy s przesycone prawdziw mioci i ofiar.
Dobrze, crko, e oprcz swoich cierpie odczuwasz cierpienie Moje i Mojego
Jezusa. To mie Bogu i zasugujce. Twoja wspczujca mio jest Mi bardzo
droga. Chcesz Mnie pocaowa? Ucauj rany Mojego Syna. Niech twoja mio
bdzie dla nich balsamem. Odczuwaam w Moim duchu przenikliwy bl biczy i
cierni, cierpienie z powodu gwodzi i krzya. Tak samo odczuwam te, w Moim
duchu, wszystkie pieszczoty dane Memu Jezusowi. Znacz one tyle, ile Mnie
dane pocaunki. A potem przyjd. Jestem Krlow Nieba, lecz zawsze jestem
Mam... Jestem szczliwa.
32. PRZYBYCIE DO DOMU ZACHARIASZA
(por. k 1,39-55; k 1,8-25) Napisane 1 kwietnia 1944. A, 2627-2640
Jestem w grzystej krainie. Nie s to ani wysokie gry, ani pagrki. Wida tu,
jak w prawdziwych grach, zarwno szczyty, jak i wwozy takie, jakie mona
zobaczy w naszych Apeninach toskasko-umbryjskich. Rolinno jest bujna i
pikna. Obfito wieej wody utrzymuje zielono k, powiksza obfito
zbiorw w otaczajcych niemal wszystkie wiejskie zabudowania sadach,
penych jaboni, figowcw i winoroli. Z pewnoci pora jest wiosenna, gdy
winogrona s ju tak due jak owoce wyki, a na jaboniach zawizay si ju
pczki kwiatw, ktre wydaj si teraz zielone. Na wyszych gaziach drzew
figowych wida ju dobrze uformowane owoce. ki wygldaj jak mikki
kobierzec o tysicu barw. Pas si na nich lub wypoczywaj owce: biae plamy
na szmaragdowej trawie.

80

Maryja siedzi na osioku, ktry pnie si po dosy dobrej drodze. Wydaje si, e
to gwna droga. Osioek wspina si, gdy do regularnie z wygldu
zabudowana osada znajduje si wyej. Mj wewntrzny informator mwi mi:
To miejsce to Hebron. Mwi mi ojciec o grze, ale nie znam si na tym. Nie
wiem, czy Hebron okrela cay obszar grski albo te osada nazywa si
Hebron. Mwi tak, jak sysz.
Oto Maryja wjeda do osady. Jest akurat wieczr. Niewiasty stojce na
progach domw patrz na nieznajom i rozmawiaj. ledz wzrokiem Maryj.
Pozostawiaj J jednak w spokoju, widzc, e zatrzymuje si przed jednym z
najadniejszych domw, ktry znajduje si w rodku osady. Przed domem jest
ogrd. Za nim cignie si dobrze utrzymany sad. Przechodzi on w rozleg k,
ktra zgodnie z uksztatowaniem terenu to si wznosi, to znw opada. Za
k jest wysoki las. Co znajduje si dalej, tego nie wiem. Wszystko otacza
ywopot z dzikich jeyn lub z dzikiej ry. Nie umiem tego dobrze okreli, bo
zarwno licie, jak i kwiaty tych krzeww s do siebie bardzo podobne. Gdy
wic owoce nie s jeszcze uformowane, mona je atwo pomyli. Z przodu, od
strony wychodzcej na osad, dom otacza niski biay murek. Wspinaj si na
niego re, cae w pkach, lecz na razie bez kwiatw. Porodku znajduje si
zamknita elazna brama. Mona si domyla, e dom naley do miejscowej
osobistoci albo do jakiego zamoniejszego mieszkaca. Wszystko tu wskazuje
jeli nie na bogactwo, to przynajmniej na dostatek. Panuje tu wielki porzdek.
Maryja zsiada z osa i zblia si do bramy. Zaglda przez kraty. Nie widzi nikogo.
Usiuje wic da zna o Sobie. Jaka babina, ktra widocznie ciekawsza ni
inne sza za Ni, pokazuje Jej dziwaczne urzdzenie suce za koatk. S to
dwa kawaki metalu umieszczone na czym w rodzaju dwigni. Kiedy porusza
si t dwigni, uderzaj o siebie i wydaj dwik podobny do dzwonu lub
gongu.
Maryja pociga, lecz czyni to tak delikatnie, e urzdzenie ledwie dwiczy i nikt
tego nie syszy. Wtedy niewiasta staruszka bdca samym nosem i brod, z
jzykiem porodku, ktry starczy za dziesi uczepiwszy si sznura, cignie,
cignie, cignie... Dwik, ktry zbudziby umarego.
To tak si robi, Pani. Inaczej nie usysz. Elbieta jest stara, wiesz... i
Zachariasz stary... a teraz prcz tego, e guchy jest i niemy. Oboje sucy
te s starzy, wiesz? Czy tu nigdy nie bya? Znasz Zachariasza? Czy...
Nadchodzi starszy, utykajcy czowiek. Uwalnia on Maryj od potoku pyta i
wyjanie. To zapewne ogrodnik lub kto pracujcy na roli, bo trzyma motyk w
rku, a za pasem ma n ogrodniczy. Otwiera bram i Maryja wlizguje si,
dzikujc kobiecinie, lecz... ach, zostawia j bez odpowiedzi. Co za
rozczarowanie dla ciekawskiej! Zaraz po wejciu Maryja mwi:
Jestem Maryja, crka Joachima i Anny z Nazaretu, kuzynka waszej pani.
Stary suga wita Maryj z ukonem i woa: Sara! Sara!
Potem znw otwiera wrota, eby wprowadzi pozostawionego tam osa, bo
Maryja, chcc si uwolni od natrtnej kobiety, przelizna si szybko przez
uchylon bram, ktr ogrodnik zrcznie zamkn tu przed nosem gaduy.
Wprowadziwszy osa, mwi:
Och! Wielkie szczcie i wielkie nieszczcie w tym domu! Niebiosa day syna
bezpodnej, niech bdzie bogosawiony Najwyszy! Lecz siedem miesicy temu
Zachariasz powrci z Jerozolimy do domu niemy. Porozumiewa si na migi lub
pisze. Wiedziaa moe o tym? Moja pani bardzo pragna Ci ujrze, pord
tych radoci i zgryzot! Kiedy rozmawiaa z Sar, zawsze mwia o Tobie: ebym

81

chocia miaa przy sobie moj ma Maryj! Gdyby jeszcze bya w wityni,
posaabym Zachariasza, eby J tu sprowadzi! Lecz Pan chcia, eby teraz bya
maonk Jzefa z Nazaretu. Ona jedna mogaby mnie pocieszy w tym blu i
pomc mi modli si do Boga, bo Ona jest taka dobra. W wityni wszyscy J
opakuj. Gdy pojechaam z Zachariaszem na ostatnie wito do Jerozolimy
aby podzikowa Bogu, e da mi syna syszaam, jak Jej nauczycielki mwiy:
Zdaje si, e w wityni nie ma ju cherubinw Chway, odkd gos Maryi nie
rozbrzmiewa ju w jej murach. Sara! Sara! Moja ona jest troch gucha. Ale
chod, chod, sam Ci zaprowadz.
Zamiast Sary, pojawia si na szczycie schodw ktre znajduj si na bocznej
cianie domu mocno podstarzaa niewiasta, z pomarszczon twarz i bardzo
szpakowatymi wosami. Musiay by niegdy czarne, co wida po bardzo
ciemnych brwiach i rzsach oraz po ciemnej karnacji. Dziwnie kontrastuje z jej
oczywist staroci wydatnie ujawniajca si cia, zauwaalna mimo lunych i
szerokich szat. Elbieta poznaje Maryj. Wznosi obie rce ku niebu [i woa]:
Och!
Zaskoczona i radosna pieszy, na ile moe, na spotkanie Maryi. Take Maryja
zwykle powcigliwa w ruchach biegnie teraz zwinnie jak jelonek. Dobiega do
podna schodw w tym samym czasie co Elbieta i z wielk serdecznoci
obejmuje kuzynk, ktra pacze z radoci z powodu przybycia Maryi.
Przez chwil pozostaj tak objte, potem Elbieta odsuwa si:
Ach! [w jej okrzyku] miesza si rado z cierpieniem. Kadzie rk na
wydatnym brzuchu. Opuszcza gow, mienic si na twarzy. Maryja i sucy
wycigaj rce, eby j podtrzyma, bo chwieje si, jakby le si poczua.
Elbieta pozostaje przez chwil jakby w oderwaniu od wiata. Potem za unosi
gow, ukazujc rozpromienione i jakby odmodzone oblicze. Patrzy na Maryj z
umiechem i czci, jakby ujrzaa anioa. Potem schyla si w gbokim ukonie,
mwic:
Bogosawiona jeste midzy wszystkimi niewiastami! Bogosawiony Owoc
Twojego ona! (Wymawia te dwa zdania, wyranie oddzielajc je od siebie).
Czym zasuyam sobie, eby przysza do mnie, Twej suebnicy, Matka Pana
mego? Oto na dwik Twego gosu podskoczyo, jakby z radoci, dziecko w
moim onie, a gdy Ci objam, Duch Paski oznajmi mi w sercu najwysze
prawdy. Bogosawiona jeste, bo uwierzya, e dla Boga jest moliwe nawet
to, co ludzkiemu umysowi wydaje si niemoliwe! Bogosawiona jeste, bo
dziki Twej wierze wypenisz rzeczy przepowiedziane Ci przez Pana i ujawnione
Prorokom na ten czas! Bogosawiona jeste z powodu Zbawienia, ktre rodzisz
dla potomstwa Jakuba! Bogosawiona jeste, bo przyniosa wito mojemu
synowi. On to czuje i podskakuje jak wesoe koltko, radujc si w moim onie.
Odczuwa, e jest uwolniony od ciaru grzechu i powoany do tego, aby by
Poprzednikiem, uwiconym przed Odkupieniem [dokonanym] przez witego,
ktry wzrasta w Tobie!
Dwie zy spywaj z rozradowanych oczu Maryi i tocz si jak pery ku
umiechnitym ustom. Wznosi twarz i ramiona ku niebu gestem tak czsto
widocznym pniej u Jezusa i woa: Wielbi dusza Moja Pana... (por. k 1,4656). Kontynuuje kantyk w formie, w jakiej zosta nam przekazany. Na kocu,
przy sowach: Wspomg Izraela, Swego sug... krzyuje rce na piersi, klka
i pochylajc si mocno do ziemi wielbi Boga.
Suga odszed dyskretnie, gdy tylko zauway, e Elbieta czuje si dobrze i
ponadto zwierza si Maryi. Teraz wraca, prowadzc z sadu postawnego, siwego

82

starca z biaymi wosami i brod, ktry ju z dala wita Maryj: gestykulujc i


wydajc gardowe dwiki.
Zachariasz nadchodzi mwi Elbieta, dotykajc ramienia zatopionej w
modlitwie Dziewicy. Mj Zachariasz jest niemy. Bg ukara go, bo nie
uwierzy. Pniej Ci opowiem. Teraz ufam w Boe przebaczenie, kiedy Ty
przybya... Ty, pena aski.
Maryja wstaje i idzie na spotkanie Zachariasza, kaniajc mu si do samej ziemi.
Cauje kraj biaej szaty, okrywajcej go do stp, bardzo obszernej i
przewizanej szerokim haftowanym pasem. Zachariasz wita Maryj gestem i
wyraa rado. Razem wracaj do Elbiety i wchodz do wielkiego, bardzo
adnie urzdzonego pokoju. Sadzaj Maryj i czstuj kubkiem wieo
udojonego, spienionego jeszcze mleka. Podaj te mae podpomyki.
Elbieta wydaje polecenia sucej, ktra ukazaa si wreszcie z umczonymi
rkami i z wosami jeszcze bielszymi ni w rzeczywistoci, tak s posypane
mk. Widocznie zostaa oderwana od wyrabiania chleba. Elbieta zwraca si
te z poleceniem do sugi, ktrego nazywa Samuelem, eby zanis kuferek
Maryi do wskazanego przez ni pokoju. Spenia wszystkie, nalene gociowi
obowizki pani domu.
Maryja odpowiada na wszystkie pytania, ktre Zachariasz pisze rylcem na
woskowej tabliczce. Wnioskuj z Jej odpowiedzi, e pyta o Jzefa i o to, jak Ona
si czuje jako jego maonka. Przypuszczam te, e Zachariasz nie otrzyma
nadprzyrodzonego wiata o stanie Maryi ani o Jej godnoci Matki Mesjasza.
Elbieta podchodzi do maonka i kadzie mu czule, w niewinnej pieszczocie,
rk na ramieniu, mwic:
Maryja te jest matk. Ciesz si Jej szczciem.
Niczego wicej jednak nie dodaje. Spoglda na Maryj. Maryja patrzy na ni,
lecz nie zachca jej wzrokiem do dalszych wynurze, wic [Elbieta] milczy.
Sodka, najsodsza wizja! Zaciera we mnie okropne wraenie, jakiego doznaam
ogldajc samobjstwo Judasza. Wczoraj wieczorem, przed zaniciem,
widziaam Maryj paczc, pochylon przy kamieniu namaszczenia nad
martwym Ciaem Odkupiciela. Staa po prawej stronie, zwrcona plecami do
wejcia groty sucej za grb. wiato pochodni owietlao Jej oblicze.
Widziaam t biedn twarz, zniszczon cierpieniem i zalan zami. Podnosia
rk Jezusa, gaskaa i ogrzewaa j na Swoich policzkach, caujc palce.
Rozcigaa, jeden po drugim, te biedne, ju nieruchome palce... Potem gaskaa
twarz, schylaa si, by caowa otwarte usta, przymknite oczy i poranione
czoo. Rany na umczonym Ciele Jezusa, w rdzawym wietle pochodni, staway
si jeszcze wyraniejsze i dokadniej wida byo okruciestwo zadanych udrk i
to, e naprawd umar.
Rozwaaam to tak dugo, jak dugo mj umys by oywiony. Potem obudziam
si z psnu i modliam si, nastpnie za uoyam si w pozycji do spania.
Wtedy wanie zaczo si niej opisane widzenie. Mama powiedziaa mi: Nie
ruszaj si. Tylko patrz. Jutro to zapiszesz. Potem zobaczyam wszystko
ponownie, we nie. Obudziwszy si o 6.30, zobaczyam jeszcze raz to, co ju
widziaam wczoraj i we nie. W trakcie ogldania pisaam. Potem przyszed
ojciec i mogam zapyta, czy mam to wszystko zapisa. S to krtkie, nie
powizane ze sob obrazy z pobytu Maryi w domu Zachariasza (2.04.1944).

83

33. MARYJA WYJAWIA IMI ELBIECIE


Napisane 2 kwietnia 1944. A, 2640-2649
Jest ranek. Widz Maryj, jak siedzi w pokoju na parterze i szyje. Elbieta
chodzi tu i tam, zajta sprawami domowymi. Przechodzc [obok Maryi], za
kadym razem gaszcze Jej jasn gow, odcinajc si jasnoci od raczej
ciemnych cian. Maryja siedzi tam, gdzie przez otwarte na ogrd drzwi wpada
promie soca.
Elbieta schyla si, eby popatrze na robtk Maryi to haft, ktry miaa ju w
Nazarecie i chwali jej pikno.
Musz jeszcze uprz len mwi Maryja.
Dla Twego Dziecka?
Nie. Miaam go ju przedtem, kiedy jeszcze nie mylaam... Maryja nie
koczy rozpocztego zdania, wiem jednak, co chce powiedzie: ...kiedy nie
mylaam jeszcze, e bd Matk Boga.
Teraz jednak powinna zuy len dla Niego. Jest pikny? Cieniutki? Wiesz, e
dzieci potrzebuj bardzo delikatnej bielizny.
Wiem.
Ja te zaczam przygotowywa... Pno, bo chciaam si upewni, czy nie
zwid mnie Zy. Chocia... odczuwaam w sobie tak rado, e nie moga ona
pochodzi od szatana. Potem... tak cierpiaam. Jestem za stara, Maryjo, by si
znajdowa w tym stanie. Bardzo cierpiaam. Ty nie cierpisz...
Nie. Nie czuam si nigdy lepiej.
O, tak! Ty... w Tobie nie ma skazy [pierworodnej], skoro Bg wybra Ci na
Matk. Nie podlegasz cierpieniom Ewy. wity jest Ten, ktrego nosisz.
Wydaje Mi si, e zamiast brzemienia mam uskrzydlone serce, tak jakbym
nosia w Sobie wszystkie kwiaty, wszystkie piewajce wiosn ptaki, cay mid i
cae soce... O! Jestem szczliwa!
Bogosawiona! Ja te, odkd Ci ujrzaam, nie czuj ju brzemienia,
zmczenia ani blu. Czuj si odrodzona, moda, jakby wyzwolona z ogranicze
mojego niewieciego ciaa. Moje dzieci, ktre podskoczyo radonie na dwik
Twojego gosu, trwa teraz spokojnie w swej radoci. Wydaje mi si, e mam je
w sobie jak w ywej koysce. Widz je, jak pi syte i szczliwe, oddychajce
jak szczliwy ptaszek pod skrzydami mamy... Zabior si teraz do pracy. Ju
mi nie jest ciko. Tylko nie widz dobrze, ale...
Zostaw to, Elbieto! Pomyl o tym, eby uprz i utka wszystko dla ciebie i
dziecka. Nie sprawi Mi to trudnoci i dobrze widz.
Powinna pomyle o Twoim...
O, wystarczy czasu!... Najpierw zadbam o ciebie, bo wczeniej urodzisz
malestwo, a potem pomyl o Moim Jezusie.
Trudno wyrazi sodycz wygldu i gosu Maryi, wypowiadajcej to Imi. zy
szczcia napywaj Jej do oczu i mieje si, spogldajc w lazurowe i
promienne niebo. Opisanie tego przewysza wszelkie ludzkie moliwoci. Samo

84

wymwienie tylko imienia Jezus wydaje si wprowadza Maryj w ekstaz.


Elbieta mwi:
Jakie pikne imi! Imi Syna Boego, naszego Zbawiciela!
Maryja bardzo smutnieje. Ujmuje donie, ktre kuzynka trzymaa skrzyowane
na swym wydatnym onie, i mwi:
O, Elbieto! Gdy przybyam, napeni ci Duch Boy i mwia w prorockiej
mowie o tym, czego wiat nie zna. Powiedz Mi, co bdzie musiao zrobi Moje
Dziecko dla zbawienia wiata? Prorocy... O, Prorocy, ktrzy mwi o
Zbawicielu... Izajasz... Pamitasz, [co mwi] Izajasz? To [bdzie] M boleci.
W Jego ranach jest nasze zdrowie. Zosta przeszyty i zraniony z powodu
naszych zbrodni... Pan chce Go zmiady cierpieniem... Po skazaniu zosta
wywyszony... O jakim wywyszeniu mwi? Nazywaj Go Barankiem i myl...
myl o baranku Paschalnym, o mojeszowym baranku... i kojarz go z
[miedzianym] wem, ktrego Mojesz umieci wysoko na krzyu. Elbieto!...
Elbieto!... Co zrobi Mojemu Dziecku? Co bdzie musia wycierpie, aby zbawi
wiat? Maryja pacze. Elbieta pociesza J:
Nie pacz, Maryjo! To Twj Syn, lecz jest take Synem Boga. Bg zadba o
Swego Syna i o Ciebie, Jego Matk. A chocia liczni bd wobec Niego okrutni,
wielu bdzie Go miowa. Wielu! Przez cae wieki. Cay wiat bdzie zwraca si
do Twego Syna i bdzie bogosawi wraz z Nim Ciebie. Ciebie: rdo, z ktrego
wytryska Odkupienie. Los Twego Syna! Bdzie wywyszony na Krla caego
stworzenia. Myl o tym, Maryjo! Krl, bo odkupi cae stworzenie... i jako
Odkupiciel stanie si Krlem powszechnym. Bdzie te miowany na ziemi przez
wieki.
[por. k 1,11n] Mj syn poprzedzi Twojego Syna i bdzie Go miowa. Anio
powiedzia to Zachariaszowi. On mi to napisa... Ach! Co za bl patrze na
mojego niemego Zachariasza! Ufam jednak, e gdy narodzi si dzieci, jego
ojciec zostanie uwolniony od tej kary. Mdl si Ty, ktra jeste Tronem Mocy
Boej i Przyczyn radoci dla wiata. Jak umiem, skadam Bogu w ofierze moje
dziecko dla wyjednania [tej aski]. Ono naley do Niego. Mnie, Swej suebnicy,
On tylko je poyczy, ebym nacieszya si radoci, e zostaam nazwana
matk. Jest to wiadectwo o tym, co Bg dla mnie uczyni. Chc, eby nazywa
si Jan, bo czy nie jest ask ten mj maleki? I czy to nie Bg mi go
ofiarowa?
Bg, jestem przekonana, okae ci askawo. Bd si modlia... z tob.
Jaki to bl dla mnie, e nie umie mwi!... Elbieta pacze. Kiedy pisze, bo
nie potrafi mi nic powiedzie, wydaje mi si, e gry i morza oddzielaj ode
mnie mojego Zachariasza. Po tylu latach sodkich sw jego usta teraz wci
milcz. A zwaszcza teraz byoby tak mio porozmawia o tym, ktry ma si
urodzi. Powstrzymuj si jednak od rozmowy, eby nie patrze, jak si mczy,
by da mi odpowied gestami. Tyle ju pakaam! Tak bardzo pragnam Twego
[przybycia]! Mieszkacy patrz, plotkuj, krytykuj... Taki jest wiat.
Tymczasem, zarwno w trosce jak i w radoci, chciaoby si zrozumienia, a nie
krytyki. Teraz ycie wydaje mi si lepsze. Odczuwam rado, odkd jeste ze
mn. Czuj, e czas mojego dowiadczenia przeminie i e wkrtce bd cakiem
szczliwa. Bdzie tak, prawda? Godz si na wszystko, byle tylko Pan
przebaczy mojemu maonkowi! Usysze jeszcze, e modli si jak przedtem!
Maryja gaszcze Elbiet i pociesza. Dla odwrcenia jej uwagi namawia J na
may spacer po nasonecznionym ogrodzie. Id poprzez dobrze utrzymany tunel
z winnej latoroli, cigncy si a do maej, prostej wieyczki. W jej
zagbieniach gnied si gobie. Maryja, miejc si, rzuca im ziarno. Gobie

85

siadaj na Niej, gruchaj i zakrelaj wok Niej barwne kka. Sadowi si na


Jej gowie, na ramionach, na rkach, wycigajc rowe dzioby po ziarno
trzymane we wntrzu doni. Cauj z wdzikiem Jej rowe usta Dziewicy,
stukajc dzibkami o byszczce w promieniach soca zby. Maryja wyjmuje z
woreczka jasne ziarno i mieje si, otoczona zachann gromadk.
Jake one Ci kochaj! mwi Elbieta Dopiero od kilku dni jeste z nami, a
lubi Ci bardziej ni mnie, cho zawsze si nimi zajmowaam.
Potem spaceruj dalej i dochodz do znajdujcej si w gbi sadu zagrody,
gdzie zamknito okoo dwudziestu kz z maymi.
Wrcie z pastwiska? pyta Maryja maego pastuszka, gaszczc go.
Tak. Ojciec powiedzia mi: Wracaj do domu, bo zaraz bdzie pada, a kilka
zwierzt spodziewa si modych. Dopilnuj, by miay such pasz i gotow
cik... Oto wanie nadchodzi... Chopiec wskazuje na las, skd sycha
drce beczenie zbliajcego si stada.
Maryja gaszcze ocierajce si o Ni koltko, jasne jak dziecko. Razem z
Elbiet pije te wieo udojone mleko, podane im przez pastuszka. Nadchodzi
stado z obronitym jak niedwied pasterzem. Musi to by dobry czowiek, bo
dwiga na ramionach uskarajc si owc. Stawia j ostronie na ziemi i
wyjania:
Bdzie miaa jagnitko. Nie moga ju i ze zmczenia. Wziem j na
ramiona. pieszyem si, eby zdy na czas.
Chopiec odprowadza utykajc z blu owc do zagrody. Maryja siada na skale i
bawi si z kzkami i owieczkami. Podsuwa im kwiatki koniczyny pod rowe
pyszczki. May, biao-czarny kozioek wskakuje Jej na plecy i skubie wosy.
To nie chleb mieje si Maryja jutro przynios ci skrk. Teraz bd
grzeczny.
Rozpogodzona Elbieta take si mieje.
34. MARYJA OPOWIADA O SWOIM DZIECICIU
Tego samego dnia. A, 2649-2656
Widz Maryj, jak bardzo zrcznie przdzie. Siedzi w tunelu z winnej latoroli,
gdzie pczniej winogrona. Sdz, e mino troch czasu, bo jabka na
drzewach nabieraj rumiecw, a pszczoy brzcz wok kwiatw i ju
dojrzaych fig. Elbieta jest ju zaawansowana w swoim stanie i porusza si
bardzo ociale. Maryja patrzy na ni troskliwie i z mioci. Ona rwnie
wydaje si nieco zaokrglona w biodrach, gdy si schyla, eby podnie
wrzeciono, ktre upado troch dalej. Zmieni si te wyraz Jej twarzy. Jest
bardziej dojrzay. Dotd bya dziewczynk, teraz jest niewiast. Obie wracaj do
domu, bo zapada wieczr. Zapalono lampy. Maryja tka, czekajc na wieczerz.
Nie jeste jeszcze zmczona? pyta Elbieta wskazujc krosna.
Nie, bd spokojna [ odpowiada Maryja.]
Mnie wyczerpuje ten upa. Ju nie cierpiaam, lecz teraz brzemi jest cikie
na mj stary krzy [ mwi Elbieta.]

86

Bd dzielna. Niebawem zostaniesz uwolniona. Jake bdziesz wtedy


szczliwa! Ja nie widz jeszcze momentu, kiedy stan si matk. Moje
Dziecitko! Mj Jezus! Jaki bdzie?
Pikny jak Ty, Maryjo [ zapewnia Elbieta.]
O, nie! Pikniejszy! On jest Bogiem, a Ja Jego suebnic. Ale zastanawiaam
si, czy bdzie jasny czy ciemnowosy; czy bdzie mia oczy jak pogodne niebo
czy te jak grski jele. Wyobraam sobie, e bdzie pikniejszy od cherubina,
e bdzie mia zociste kdzierzawe wosy i oczy w kolorze naszego Morza
Galilejskiego, gdy gwiazdy wschodz na horyzoncie nieba. Bdzie mia te mae
usteczka, czerwone jak misz granatu, ktry dojrzay na socu sam si
otwiera. A policzki, o, w kolorze tej bladej ry. I donie, ktre si zmieszcz w
kielichu lilii, takie mae i liczne... i dwie stpki, ktre mona bdzie zamkn w
doni, delikatniejsze i gadsze ni patki kwiatka. Spjrz! Kiedy Go Sobie
wyobraam, przychodzi Mi na myl wszystko, co pikne na ziemi. I sysz Jego
gos... A kiedy zapacze gdy Mj Maleki bdzie troch paka z godu i
sennoci to zawsze bdzie to wielk boleci dla Jego Mamy, ktra nie bdzie
moga... O, nie! Nigdy nie bdzie moga sucha bez blu przeszywajcego
serce, jak On pacze. Jego pacz bdzie jak u tego jagnicia, ktre wanie si
urodzio i szuka teraz mleka i ciepa matczynego runa, eby zasn. miech za
Jezusa napeni niebem Moje serce, zakochane w Moim Dziecku. Mog by w Nim
zakochana, jest przecie Moim Bogiem, wic Moja mio zakochanej w Nim nie
sprzeciwia si Mojemu lubowi dziewictwa. Jego miech bdzie jak radosne
gruchanie gobka, szczliwego, sytego i zadowolonego w ciepym gniazdku.
Myl o Jego pierwszych kroczkach... ptaszka na ukwieconej ce. k bdzie
serce Jego Mamy, ktre pooy si pod Jego rowe stopy z ca Swoj mioci,
eby nigdy nie napotyka na drodze cierpienia. Jak bardzo bd kochaa Moje
Dziecko! Mojego Syna! Jzef te bdzie Go kocha.
Ale musisz powiedzie o tym Jzefowi! [ mwi Elbieta.]
Maryja pochmurnieje i wzdycha:
Powinnam bya mu to powiedzie... ale chciaam,
powiedziao, bo mwi o tym to bardzo trudne.

eby

Niebo

mu

to

Chcesz, ebym ja mu to powiedziaa? Zaprosz go na obrzezanie Jana...


Nie. Bogu powierzyam zadanie pouczenia go o jego szczliwym losie
ywiciela Syna Boego. Bg to zrobi. Tamtego wieczora Duch powiedzia Mi:
Zachowaj milczenie! Mnie pozostaw trosk o usprawiedliwienie Ciebie. On
sam to uczyni. Bg nigdy nie kamie. To wielkie dowiadczenie. Ale zostanie
przezwycione z pomoc Przedwiecznego. Z Moich ust nikt poza tob, ktrej
Duch to objawi nie powinien usysze, co askawo Pana uczynia dla Jego
suebnicy.
Przez cay czas milczaam przed Zachariaszem, cho ucieszyby si z tego. Jest
przekonany o Twoim naturalnym macierzystwie.
Wiem o tym, ale chciaam tego, z powodu ostronoci. Tajemnice Boga s
wite. Anio Paski nie objawi Zachariaszowi Mego Boskiego macierzystwa
[w czasie zwiastowania mu narodzin Jana]. Uczyniby to, gdyby Bg tego chcia.
Bg wiedzia przecie, e bliski by czas Wcielenia si Jego Sowa w Moim
[onie]. Ukry jednak to wiato radoci przed Zachariaszem, ktry odrzuci
jako rzecz niemoliw wasze pne rodzicielstwo. Ja dostosowuj si do woli
Boga. I widzisz, ty usyszaa o tajemnicy yjcej we Mnie. On nie zosta o
niczym uprzedzony. Dopki nie upadnie mur jego niedowiarstwa w moc Boga,
bdzie oddzielony od nadprzyrodzonego wiata.

87

Elbieta milczy i wzdycha. Wchodzi Zachariasz i podaje Maryi zwj pergaminu.


To pora modlitwy przed wieczerz, wic Maryja modli si gono zamiast niego.
Potem siadaj do stou.
Gdy ju Ci tu nie bdzie, jake bdziemy paka, nie majc nikogo, kto by si
za nas modli mwi Elbieta, patrzc na swego niemego [maonka].
Ty bdziesz si wtedy modli, Zachariaszu mwi Maryja.
On krci gow i pisze: Nigdy ju nie bd mg si modli za innych. Staem
si tego niegodny od chwili, gdy zwtpiem w Boga.
Zachariaszu: bdziesz si modli. Bg przebacza.
Starzec ociera z z westchnieniem.
Po posiku Maryja wraca do tkania.
Dosy! protestuje Elbieta. Zbytnio si przemczasz!
Czas jest bliski, Elbieto. Chc zrobi wyprawk twemu dziecku godn tego,
ktry poprzedza Krla z rodu Dawida.
Zachariasz pyta piszc: Z kogo i gdzie si narodzi?
Maryja odpowiada: Tam gdzie przepowiedzieli Prorocy i z Tej, ktr
Przedwieczny wybierze. Wszystko, co robi nasz Najwyszy Pan, jest dobre.
Zachariasz pisze: A wic w Betlejem! W Judei. Pjdziemy uczci Go, ono. Ty
te przyjdziesz z Jzefem do Betlejem.
Maryja, chylc gow nad krosnami, mwi: Przyjd.
35. DAR BOGA POWINIEN NAS CZYNI CORAZ LEPSZYMI
Tego samego dnia. A, 2556-2660
Maryja mwi:
Mio bliniego powinna si ujawnia najpierw wobec bliniego. Niech ci si
to nie wydaje gr sw.
Istnieje mio do Boga i do bliniego. W mioci do bliniego zawiera si
rwnie mio do samego siebie. Jeli jednak bardziej kochamy siebie ni
innych, nie jestemy ju miosierni jestemy egoistami.
Nawet w susznych sprawach trzeba by na tyle witym, by zawsze dawa
pierwszestwo potrzebom naszego bliniego. Bdcie pewni, dzieci, e Bg
zaspokaja potrzeby ludzi wspaniaomylnych poprzez Swoj moc i dobro. Ta
pewno sprawia, e udaam si do Hebronu, aby pomc krewnej w jej stanie.
[por. k 1,39]
Do Mojego zamiaru udzielenia ludzkiej pomocy Bg dajc ponad miar, jak to
ma w zwyczaju docza nieoczekiwany dar pomocy nadprzyrodzonej. Udaj
si wic, aby nie pomoc fizyczn [Elbiecie]. Bg za uwica Mj suszny
zamiar [i przez to, co czyni], uwica owoc ona Elbiety [por. k 1,41.44].
Przez to uprzedzajce uwicenie Chrzciciela Bg uly cierpieniom fizycznym
dojrzaej crki Ewy, ktra pocza w tak niezwykym wieku.

88

Elbieta niewiasta o nieugitej wierze, zdana z ufnoci na wol Bo


zasuguje na zrozumienie zamknitej we Mnie tajemnicy. Duch przemawia do
niej przez poruszenie si [dziecka] w jej onie [por. k 1,41.44]. Chrzciciel
wygasza sw pierwsz mow Zwiastuna Sowa. [Czyni to] jeszcze poprzez
zasony i zapory z y i ciaa, ktre jednoczenie oddzielaj go i cz z jego
wit rodzicielk.
Wobec tej, ktra jest tego godna ktrej wiato si odsania nie wypieram
si, e jestem Matk Pana [por. k 1,43]. Zaprzeczenie temu byoby
odmwieniem Bogu nalenej Mu chway i uwielbienia, ktre miaam w Sobie.
Nie mogc go wyrazi przed nikim, wypowiadaam je trawom, kwiatom,
gwiazdom, socu, rozpiewanym ptakom i cierpliwym owieczkom, szemrzcym
rdom i zotemu wiatu, ktre caowao Mnie, zstpujc z Nieba. Modlitwa we
dwoje jest jednak milsza ni modlitwa w samotnoci. Chciaabym, eby cay
wiat wiedzia o Moim przeznaczeniu nie ze wzgldu na Mnie, lecz eby
poczy si ze Mn w uwielbianiu Mego Pana.
Roztropno zabronia Mi wyzna prawd Zachariaszowi. Byoby to wyjciem
poza dziaanie Boe. Chocia byam Jego Oblubienic i Matk, to przecie
zawsze byam Jego suebnic. Nie powinnam wic bya dlatego tylko e Mnie
bezgranicznie miowa pozwala sobie na zajmowanie Jego miejsca i
stawianie Siebie wyej [zmieniajc Jego] postanowienie. Elbieta rozumie,
dziki swej witoci, i milczy. wity jest bowiem zawsze ulegy i pokorny.
Dar Boy powinien nas czyni coraz lepszymi. Im wicej otrzymujemy od Boga,
tym wicej powinnimy dawa. Im wicej otrzymujemy, tym wikszym jest to
znakiem, e On jest w nas i z nami. Im bardziej za On jest w nas i z nami, tym
bardziej musimy stara si zblia do Jego doskonaoci. Oto dlaczego
odoyam Moj prac i pracowaam dla Elbiety.
Nie pozwoliam si opanowa obawie, e zabraknie Mi czasu. Bg jest Panem
czasu. On zaopatruje nawet w sprawach codziennych tego, kto Mu ufa.
Egoizm nie przynagla, lecz opnia; mio za nie opnia, lecz przyspiesza.
Niech to bdzie zawsze obecne [w waszej pamici].
Jaki pokj [panowa] w domu Elbiety! Gdybym nie mylaa o Jzefie i o tym... o
tym... o tym [cierpieniu] Mojego Dziecka, ktre bdzie Odkupicielem wiata,
byabym szczliwa. Krzy jednak ju rzuca swj cie na Moje ycie i jak
aobne dwiki syszaam gosy Prorokw... Nosiam imi Maryja i gorycz
zawsze mieszaa si ze sodycz wlewan przez Boga w Moje serce. I wci
powikszaa si, a do mierci Mojego Syna.
Kiedy Bg wzywa nas, Mario, ebymy si stali ofiarami dla Jego czci, wtedy o,
jake sodko jest by miadonym, jak ziarno, przez myskie koo, dla
przetworzenia naszej boleci w chleb. On umocni sabych i uczyni ich zdolnymi
do osignicia Nieba! Na teraz do. Jeste zmczona, cho szczliwa.
Odpoczywaj wic, z Moim bogosawiestwem.
36. NARODZINY CHRZCICIELA
(por. k 1,57nn) Tego samego dnia A, 2649-2656
Pord odraajcych wydarze, jakich nam teraz dostarcza wiat, zstpuje z
Nieba to pene pokoju widzenie. Nie wiem, jak si to moe dzia, bo pord
cigego stykania si z niegodziwoci ludzi, tak kontrastujc z tym, co yje we
mnie czuj si jak dbo somy unoszone wiatrem.

89

Znowu widz dom Elbiety. Jest liczny letni wieczr, rozjaniony jeszcze przez
zachodzce soce. Wida ju sierp ksiyca. Wyglda jak srebrny przecinek,
umieszczony na wielkim ciemnoniebieskim suknie nieba. Pachn mocno re, a
pszczoy odbywaj ostatnie loty. S jak zote krople w cichym i ciepym
powietrzu wieczoru. Z k dochodzi mocna wo schncego w socu siana. To
niemal zapach gorcego chleba, wanie wyjtego z pieca. Moe pachnie te
bielizna, ktra wszdzie si suszy. Sara teraz j skada.
Maryja przechadza si, podajc rami kuzynce. Spaceruj wolno, tam i z
powrotem, w ocienionym tunelu. Maryja patrzy bacznie na wszystko i cho jest
zajta Elbiet, widzi, jak Sara stara si zoy dugie sukno zdjte z ywopotu.
Usid i zaczekaj na Mnie mwi do krewnej. Idzie pomc starej sucej
nacign ptno, eby je wyrwna, i potem skada je starannie.
Jest w nim soce, jest jeszcze ciepe mwi z umiechem [Maryja]. Dodaje
jeszcze, aby sprawi przyjemno kobiecie: Po twoim praniu ptno stao si
bielsze, ni byo dotd. Tylko ty potrafisz to tak dobrze zrobi.
Uradowana Sara oddala si z pachncym narczem [prania]. Maryja powraca do
Elbiety i mwi:
Jeszcze kilka krokw. To ci dobrze zrobi.
Widzc, e zmczona Elbieta nie chce si ruszy, mwi:
Chod, sprawdzimy tylko, czy twoje gobie s wszystkie w gniazdach i czy
maj wie wod w zbiornikach. Potem wrcimy do domu.
Gobie s chyba ulubiecami Elbiety. Gdy podchodz blisko prostej wieyczki,
zastaj ju wszystkie gobie zgromadzone. Samiczki siedz na jajkach, a
samce stoj nieruchomo przed nimi. Widzc jednak dwie niewiasty, gruchaj
radonie na powitanie. Elbieta jest wzruszona. Ogarnia j sabo waciwa jej
stanowi i napenia obawami, ktre wywouj pacz. Elbieta, podtrzymywana
przez kuzynk, mwi:
Gdybym umara... biedne moje gobeczki! Ty nie zostaniesz... Gdyby zostaa
w moim domu, nie miaoby dla mnie znaczenia, czy umr. Doznaam
najwikszej radoci, jakiej moe zazna niewiasta. A ju pogodziam si z losem
mylc, e nigdy jej nie zaznam. Nawet gdybym teraz umara, nie miaabym
prawa si skary przed Panem, gdy On niech bdzie bogosawiony
obsypa mnie dobrodziejstwami. Ale jest Zachariasz... i bdzie dziecko. Starzec
byby bez maonki jak kto zagubiony na pustyni. Drugi za taki maleki
bez mamy byby jak kwiat skazany na mier z powodu zimna. Biedne dziecko,
bez pieszczot matki!...
Skd ten smutek? Bg da ci rado macierzystwa i nie odbierze ci jej teraz,
gdy bdzie pena. May Jan otrzyma wszystkie causy mamy, a Zachariasz ca
trosk wiernej maonki, a do najpniejszej staroci. Jestecie dwiema
gaziami tej samej roliny. Jedno nie umrze pozostawiajc drugie w
osamotnieniu.
Jeste dobra i pocieszasz mnie. Ale jestem za stara, eby mie dziecko. Teraz,
gdy nadszed czas narodzin, boj si.
O! Nie! Jezus jest tu! Nie trzeba si lka tam, gdzie jest Jezus. Sama
powiedziaa, e Moje Dziecko ulyo ci w cierpieniu, cho byo [tak mae], jak
dopiero co uformowany pczek. Teraz, kiedy ju si bardziej uksztatowa i yje
jako Moje Dziecko a czuj bicie serduszka i zdaje Mi si, e dotykam wyjtego

90

z gniazda ptaszka z lekko pulsujcym serduszkiem usunie wszelkie twoje


zagroenia. Musisz uwierzy.
Wierz. Gdybym jednak umara... nie opuszczaj od razu Zachariasza. Wiem, e
mylisz o Swoim domu. Ale zosta jeszcze troch. Pom mojemu maonkowi
w pierwszym smutku...
Zostan, eby si cieszy twoj i jego radoci. Odjad, gdy bdziesz silna i
spokojna. Uspokj si, Elbieto, wszystko bdzie dobrze. Twj dom wcale nie
ucierpi w czasie twojego osabienia. Zachariaszowi bdzie suy najbardziej
miujca suca. Kwiaty te bd zadbane... i gobie take. Bd one, jak i
kwiaty, radosne, gdy powrci ich pani. Teraz wracajmy, poniewa bledniesz...
Tak. Zdaje mi si, e znowu powraca bl. Moe czas nadszed. Maryjo, mdl si
za mnie.
Bd ci wspieraa modlitw, a twj bl skoczy si radoci.
Obie niewiasty wracaj powoli do domu. Elbieta idzie do swego pokoju. Maryja,
zrczna i przewidujca, wydaje polecenia i przygotowuje wszystko, co moe by
potrzebne. Pociesza te zaniepokojonego Zachariasza.
Dom czuwa tej nocy. Sycha gosy obcych niewiast, wezwanych do udzielenia
pomocy. Maryja czuwa jak latarnia morska w burzliw noc. Cay dom Jej
podlega. Ona za doglda wszystkiego, mia i umiechnita. I modli si. Kiedy
nikt Jej nie wzywa z tego lub innego powodu, skupia si na modlitwie.
Przebywa w pokoju, w ktrym spoywa si posiki i pracuje. Razem z Ni jest
Zachariasz, ktry wzdycha i przechadza si zmartwiony. Modlili si ju
wsplnie, ale Maryja kontynuuje modlitw. Nawet wtedy gdy zmczony starzec,
przysunwszy krzeso do stou, milczy drzemic, Ona si modli. Gdy widzi, e
[Zachariasz] usn ju zupenie oparszy gow na stole, na skrzyowanych
rkach zdejmuje sanday i chodzi teraz boso, eby nie haasowa. I faktycznie,
poruszajc si po pokoju, czyni mniej szelestu ni motyl. Bierze paszcz
Zachariasza i przykrywa go nim tak delikatnie, e ten pi dalej, okryty ciep
wen, chronic go przed chodem nocy, ktrej powiew wchodzi przez czsto
otwierane drzwi. Potem wraca do modlitwy. Gdy krzyki rodzcej staj si
bardziej przenikliwe, Maryja modli si coraz arliwiej, klczc, z rkami
wzniesionymi.
Wchodzi Sara i daje znak, eby przysza. Maryja wybiega boso do ogrodu.
Pani Ci potrzebuje mwi suca.
Id [ mwi] Maryja. Obchodzi dom i wchodzi po schodach... podobna do
biaego anioa krcego w t spokojn, gwiedzist noc. Wchodzi do pokoju
Elbiety.
Och, Maryjo! Maryjo! Co za bl! Ju nie mog. Maryjo! Jaki bl trzeba znie,
eby zosta matk!
Maryja cauje j i gaszcze czule.
Maryjo! Maryjo! Pozwl mi pooy rk na Twoim onie!
Maryja bierze obie pomarszczone i spuchnite donie Elbiety i kadzie je na
Swoim zaokrglonym brzuchu, przyciskajc gadkimi, delikatnymi rkami. S
teraz same, mwi wic do niej cicho:
Jezus jest tutaj, czuje ci i widzi. Ufaj, Elbieto! Jego wite serce bije teraz
silniej, dla twego dobra. Czuj je, jak bije, jakbym trzymaa je w doniach.

91

Rozumiem sowa, ktre Moje Dziecitko chce powiedzie przez te lekkie


uderzenia: Powiedz niewiecie, eby si nie lkaa. Jeszcze troch blu, a
potem, o wschodzie soca pord tylu r, ktre czekaj, by rozchyli si pod
pierwszym porannym promieniem dom posidzie sw najpikniejsz r.
Bdzie ni Jan, Mj Poprzednik.
Elbieta kadzie gow na onie Maryi i cichutko pacze. Maryja trwa [bez ruchu]
przez jaki czas, bo wydaje si, e bl ustaje, pozwalajc na chwil
wytchnienia. Daje znak, eby wszyscy zachowali spokj. Stoi, biaa i pikna w
sabym wietle kaganka, jak anio czuwajcy nad cierpic. Modli si.
Zauwaam, jak porusza wargami. Nawet gdybym tego nie widziaa,
poznaabym, e si modli, po zmieniajcym si nagle wyrazie Jej twarzy.
Czas mija i Elbiecie znw wracaj ble. Maryja cauje j i wychodzi. Schodzi
zwinnie, owietlona wiatem ksiyca, i biegnie zobaczy, czy starzec jeszcze
pi. pi nadal i jczy przez sen. Maryja patrzy ze wspczuciem i powraca do
Swojej modlitwy.
Po pewnym czasie starzec budzi si, rzucajc wkoo zdziwione spojrzenie, jakby
nie przypomina sobie, dlaczego tu si znajduje. Potem jednak przypomina
sobie. Porusza si i wydaje gardowy dwik. Potem pisze: Jeszcze si nie
urodzi? Maryja zaprzecza ruchem gowy. Pisze wic dalej: Co za bl! Moja
biedna niewiasta! Czy to przeyje?
Maryja bierze go za rk i zapewnia:
Ju wkrtce, o wicie, urodzi si dziecko. Wszystko bdzie dobrze. Elbieta
jest silna. Pomyl, jaki bdzie pikny ten dzie a ju jest prawie w ktrym
twoje dziecko ujrzy wiato! Najpikniejszy dzie twego ycia! Pan zachowa dla
ciebie wielkie aski, a twoje dziecko je tobie zwiastuje.
Zachariasz potrzsa smutnie gow, wskazujc na nieme usta. Chciaby tak
wiele rzec, lecz nie potrafi. Maryja rozumie i mwi:
Pan sprawi, e twoja rado bdzie pena. Wierz Mu bez reszty, ufaj
nieskoczenie i miuj bezgranicznie. Najwyszy wysucha ci ponad
oczekiwanie. On pragnie od ciebie penej wiary, ktra zmyje twoj dawn
nieufno. Powtarzaj wraz ze Mn w sercu: Wierz. Mw to kadym
uderzeniem serca. Skarby Boe otwieraj si dla tych, ktrzy wierz Jemu i
potdze Jego dobroci.
wiato zaczyna zaglda przez uchylone drzwi. Maryja otwiera je. wit
sprawia, e ziemia jest cakiem biaa od rosy. [Czu] siln wo ziemi i
wilgotnych rolin. [Sycha] pierwsze trele ptakw, nawoujcych si wrd
gazi.
Starzec i Maryja staj we drzwiach. S bladzi po bezsennej nocy. wiato
brzasku sprawia, e wydaj si jeszcze bledsi. Maryja zawizuje sanday, idzie
w stron schodw i nasuchuje. Ukazuje si jaka niewiasta, daje znak i idzie z
powrotem. Jeszcze nic.
Maryja idzie do jakiego pomieszczenia i wraca z gorcym mlekiem. Podaje je
Zachariaszowi, aby wypi. Idzie do gobi. Wraca i znw znika w pomieszczeniu,
ktre chyba jest kuchni. Krzta si, nasuchuje. Jest tak wawa i pogodna,
jakby si znakomicie wyspaa.
Zachariasz chodzi nerwowo tam i z powrotem po ogrodzie. Maryja patrzy na
niego ze wspczuciem. Potem wraca do pokoju, klka przy krosnach i modli si
arliwie, bo lament cierpicej sta si jeszcze bardziej rozdzierajcy. Chyli si do

92

ziemi, proszc Przedwiecznego. Zachariasz wchodzi i widzi J tak pochylon.


Biedny starzec pacze. Maryja wstaje i bierze go za rk. Jest o wiele modsza, a
wydaje si matk tego nieszczsnego starca. Pociesza go. Trwaj jedno przy
drugim, w socu rowicym poranne powietrze, gdy dociera do nich radosna
nowina:
Urodzi si! Urodzi si! Chopiec! Szczliwy ojcze! Chopiec kwitncy jak ra,
pikny jak soce, silny i dobry jak matka. Raduj si, ojcze bogosawiony przez
Pana, bo zosta ci dany syn, aby mg go ofiarowa w Jego wityni. Chwaa
Bogu, ktry da dziedzica temu domowi! Bogosawiestwo dla ciebie i dla syna,
ktry ci si urodzi! Niech jego potomstwo przeduy twoje imi na wieki i na
pokolenia i niech ono zawsze bdzie zwizane z Przedwiecznym Panem.
Maryja ze zami radoci bogosawi Pana. Potem otrzymuj maego, ktrego
przyniesiono do ojca, eby go pobogosawi. Zachariasz nie idzie do Elbiety.
Przyjmuje paczce w niebogosy niemowl, lecz nie udaje si do maonki.
Idzie tam natomiast Maryja. Niesie z czuoci malestwo, ktre odkd
znalazo si w Jej objciach natychmiast ucicho. Podajca za Ni poona
zauwaa to.
Niewiasto mwi do Elbiety twoje dziecko zaraz zamilko, kiedy Ona je
wzia. Zobacz, jak spokojnie pi, a Bg mi wiadkiem, e jest wawy i silny.
Teraz, spjrz, wyglda jak gobek!
Maryja kadzie malestwo obok matki, gaszcze i ukada jej siwe wosy.
Urodzia si ra mwi cicho. Ty yjesz i Zachariasz jest szczliwy.
Potrafi mwi?
Jeszcze nie, ale miej ufno w Panu. Teraz odpocznij. Bd przy tobie.

37. NADZIEJA ROZKWITA JAK KWIAT W TYM, KTO WSPIERA GOW NA MOIM
MACIERZYSKIM ONIE
Tego samego dnia. A, 2674-2677
Mwi Maryja:
Moja obecno uwicia Chrzciciela, nie uwolnia jednak Elbiety od kary
cierpienia, pochodzcej od Ewy. Bdziesz rodzia synw w boleci rzek
Przedwieczny. Tylko Ja, ktra byam bez skazy i nie znaam ludzkiego
wspycia [w maestwie], nie rodziam w blu.
[por. J 19,26]
Smutek i bl to owoce grzechu [pierworodnego]. Ja jednak,
cho byam Niewinn, musiaam take pozna bl i smutek, gdy byam
Wspodkupicielk. Nie poznaam jednak blu rodzenia. Nie. Nie zaznaam tej
udrki.
Wierz Mi jednak, o crko, e nigdy nie byo i nie bdzie mki rodzenia podobnej
do mczestwa Mego duchowego Macierzystwa. Dokonao si ono na
najtwardszym ou: na Moim krzyu, u stp szubienicy Syna, ktry umiera przy
Mnie. Ktra to matka bya zmuszona do rodzenia w ten sposb? [Ktra
musiaa] czy cierpienie wntrznoci rozrywanych przez rzenie swego
umierajcego dziecka z blem swojego rozdzieranego wntrza, ktre musiao
pokona odraz, aby umie powiedzie do zabjcw Syna: Kocham was.
Przyjdcie do Mnie, bo jestem wasz Matk? [Musiaam to powiedzie] do
mordercw Syna, ktry zrodzi si z najbardziej wzniosej mioci, jak widziao

93

kiedykolwiek Niebo: z mioci Boga do Dziewicy, z pocaunku Ognia, z objcia


wiatem, ktre stao si Ciaem i z niewieciego ona uczynio Tabernakulum
Boga.

O, jak wielki bl trzeba znie, eby zosta matk! mwia Elbieta. Bardzo
wielki! Ale jest on niczym w porwnaniu z Moim blem.
Pozwl mi pooy rk na Twoim onie [prosia Elbieta.] O! Gdybycie w
waszych cierpieniach zawsze Mnie o to prosili! Jestem Wieczn Nosicielk
Jezusa. Widziaa ubiegego roku, e On jest w Moim onie jak Hostia w
monstrancji. Kto do Mnie przychodzi, ten Jego znajduje; kto wspiera si na Mnie
Jego dotyka. Kto zwraca si do Mnie, z Nim rozmawia. Jestem Jego Szat. On
jest Moj Dusz. Syn jest teraz o wiele bardziej zespolony ze Swoj Mam ni
podczas dziewiciu miesicy, kiedy wzrasta w Moim onie. Umierza si wszelki
bl, rozkwita kada nadzieja i spywaj wszelkie aski na tego, kto przychodzi
do Mnie i kadzie gow na Moim onie.
Modl si za was. Pamitajcie o tym. Szczliwo przebywania w Niebie i ycie
w promieniach Boga nie sprawia, e zapominam o Moich dzieciach cierpicych
na ziemi. Modl si. Cae Niebo si modli, gdy Niebo miuje. Niebo to yjca
mio. A Mio lituje si nad wami. Gdybym nawet bya tylko sama, to ju
wystarczyaby ta modlitwa dla zaspokojenia potrzeb tego, ktry ufa Bogu. Nigdy
nie przestaj modli si za was wszystkich, za witych i za niegodziwych.
Modl si, eby wyprosi witym rado, a nikczemnym skruch, ktra ocala.
Przychodcie, przychodcie do Mnie, o dzieci Mojej boleci! Czekam na was u
stp Krzya, aby da wam ask.
38. OBRZEZANIE CHRZCICIELA
(por. k 1,59-79) Napisane 4 kwietnia 1944. A, 2677-2683
Widz dom w czasie wita. To dzie obrzezania. Maryja zadbaa, aby wszystko
byo pikne i uporzdkowane. Pokoje byszcz od wiate, najpikniejszych
ozdobnych tkanin i wspaniaych sprztw. Przebywa tam wiele osb.
Maryja kry zwinnie pomidzy grupkami osb, liczna w Swej najadniejszej
biaej sukni. Elbiet otacza szczeglny szacunek. Szczliwa, cieszy si swoim
witem. Na kolanach pooya nakarmione mlekiem dziecko. Nadchodzi
moment obrzezania.
Damy dziecku imi Zachariasz. Jeste ju stary. Dobrze bdzie nada dziecku
twoje imi mwi mczyni.
Ale nie! woa matka. Jego imi jest Jan. Imi to ma wiadczy o mocy
Boej.
Przecie nie byo nikogo o imieniu Jan w naszej rodzinie! [ protestuj
krewni.]
Nie szkodzi. On ma nazywa si Jan [ powtarza Elbieta.]
Co powiesz, Zachariaszu? Chcesz, by nosi twe imi, prawda?
Zachariasz daje znak, e nie. Bierze tabliczk i pisze: Jego imi ma by Jan...
i gdy tylko to napisa, dodaje wasnymi sowami, odzyskujc mow: ...Bg
bowiem udzieli wielkiej aski mnie, jego ojcu, jego matce oraz temu Swemu
nowemu sudze, ktry powici swe ycie na chwa Pana. Przez wieki bdzie

94

on nazywany wielkim i bdzie takim w oczach Boga, bo przejdzie [przez ycie],


nawracajc serca do Najwyszego Pana. Anio mi to powiedzia, lecz ja mu nie
uwierzyem. (por. k 1,11-20) Teraz jednak wierz i wzrasta we mnie wiato.
Ono jest wrd nas, wy jednak Go nie dostrzegacie. Jego losem bdzie to
wanie, e nie zostanie Ono dostrzeone, albowiem ludzie maj zamroczonego i
ociaego ducha. Mj syn ujrzy Je jednak i bdzie o Nim mwi, i skieruje do
Niego serca sprawiedliwych w Izraelu. O! Bogosawieni ci, ktrzy w Nie
uwierz i ktrzy zawsze bd wierzyli Sowu Boga.
A Ty, Panie Przedwieczny, Boe Izraela, bd bogosawiony. Nawiedzie
bowiem i odkupie Swj lud, wzbudzajc potnego Zbawiciela w domu Swego
sugi Dawida. [Uczynie wszystko tak], jak to przez usta witych Prorokw od
najdawniejszych czasw obiecae, e wyzwolisz nas od nieprzyjaci i z rk
tych, ktrzy nas nienawidz, aby okaza miosierdzie naszym ojcom i dowie,
e pamitasz o witym Przymierzu. Zoye tak przysig Abrahamowi,
naszemu ojcu: e sprawisz, i bez trwogi, wyzwoleni z rk naszych
nieprzyjaci, bdziemy Tobie suy przez cae ycie, w witoci i
sprawiedliwoci przed Twoim Obliczem... Zachariasz kontynuuje do koca
[znany kantyk]. (por. k 1,67-79)
Obecni osupieli z powodu imienia, cudu i sw Zachariasza. Elbieta, przy
pierwszych sowach Zachariasza, wydaje okrzyk radoci. Teraz pacze w
ramionach Maryi, ktra gaszcze uszczliwion.
Zabieraj gdzie noworodka, aby dokona obrzezania. Kiedy go przynosz, may
Jan przeraliwie pacze. Nie moe go ukoi nawet matczyne mleko. Kopie jak
may rebak. Dopiero gdy Maryja bierze go na rce, tuli i koysze, przestaje
paka i jest grzeczny.
Patrzcie mwi Sara. Uspokaja si tylko wtedy, kiedy Ona go trzyma.
Gocie powoli si rozchodz. W pokoju zostaje tylko Maryja, z dzieckiem w
ramionach, i szczliwa Elbieta. Zachariasz wchodzi i zamyka drzwi. Ze zami w
oczach patrzy na Maryj. Chce co powiedzie. Milczy. Podchodzi. Klka przed
Ni.
Pobogosaw ndznego sug Pana prosi. Pobogosaw, bo Ty, ktra nosisz
Go w Swoim onie, moesz to uczyni. Sowo Boe przemwio do mnie, kiedy
uznaem mj bd i uwierzyem we wszystko, co mi powiedziano. Widz Ciebie i
Twj szczliwy los. Czcz [przebywajcego] w Tobie Boga Jakuba. Jeste moj
pierwsz wityni. Tu powracajcy do [wiary] kapan moe znowu modli si
do Przedwiecznego. Jeste bogosawiona, bo otrzymaa ask dla wiata i
przynosisz mu Zbawiciela. Wybacz Twemu sudze, e nie dostrzeg wczeniej
Twojego Wyniesienia. Przez Swoje przybycie przyniosa nam wszystkie aski.
Tam bowiem, gdzie si znajdujesz, o Pena aski, Bg czyni cuda. Uwica On
mury tam, gdzie wchodzisz; uwica uszy, ktre suchaj Twego gosu. Uwica
te ciaa, ktrych dotykasz. wite staj si serca, bo dajesz aski, Matko
Najwyszego, Dziewico przepowiadana, oczekiwana, eby da Boemu ludowi
Zbawiciela.
Maryja umiecha si i przepeniona pokor mwi:
Chwaa Panu. Tylko Jemu. Od Niego, a nie ode Mnie pochodz wszelkie aski.
On ich i tobie hojnie udziela, aby Go miowa i aby doskonale suy Mu przez
reszt ycia, eby zasuy na Jego Krlestwo. Mj Syn je otworzy Patriarchom,
Prorokom i sprawiedliwym Pana. A ty, ktry moesz ju teraz zanosi modlitwy
przed witym, mdl si za suebnic Najwyszego. By Matk Syna Boego to
los szczliwy. Z okrutn jednak boleci bdzie si musia czy los Matki
Odkupiciela. Mdl si za Mnie, bo czuj, jak z godziny na godzin ronie ciar

95

Mego cierpienia. A bd musiaa dwiga je przez cae ycie. Chocia nie znam
szczegw, czuj jednak, e bdzie to cisze, ni gdyby cay wiat spocz na
Moich niewiecich barkach. A mam ten wiat ofiarowa Niebu. Ja... Ja sama...
biedna niewiasta! Moje Dziecko! Mj Syn! Ach! Twj syn przestaje paka, kiedy
go koysz. Czy jednak bd moga tak koysa Mojego Syna, eby ukoi Jego
bl?... Mdl si za Mnie, kapanie Boy. Moje serce dry jak kwiat wrd
nawanicy. Patrz na ludzi i miuj ich. Lecz widz, jak za ich twarzami [ukrywa
si] Nieprzyjaciel, ktry czyni ich wrogami Boga, Jezusa, Mego Syna...
Na sowach Maryi i na zach, ktre poyskuj w Jej oczach, wizja si koczy.
39. OTWRZCIE WASZEGO DUCHA NA PRZYJCIE WIATOCI
Tego samego dnia. A, 2683-2687
Mwi Maryja:
Bg przebacza temu, kto ze skruch uznaje swj grzech, nawraca si z niego i
oskara z pokor i szczerym sercem. I nie tylko przebacza wynagradza
[takiego czowieka].
O! Jake dobry jest Mj Pan dla pokornego i szczerego, dla czowieka, ktry w
Niego wierzy i Jemu ufa! Oczycie waszego ducha z tego wszystkiego, co czyni
go zamknitym i ociaym. Uczycie go otwartym na przyjcie wiata. Ono
jest przewodnikiem, jak latarnia w ciemnociach, i witym pokrzepieniem.
O przyjani z Bogiem! [Jeste] szczciem Jego wiernych, bogactwem, ktremu
nic nie dorwna! Kto ci posiada, ten nigdy nie jest samotny i nie czuje goryczy
rozpaczy. Nie niweczysz jednak cierpienia, o wita przyjani. Poniewa bole
bya dol wcielonego Boga, moe wic rwnie by losem czowieka. Sw
mioci osadzasz jednak gorycz boleci i wlewasz w ni wiato i pieszczot,
ktre jak niebiaski dotyk przynosz ulg w krzyu.
Kiedy Boa Dobro daje wam jak ask, posucie si otrzymanym dobrem na
chwa Bo. Nie bdcie jak szalecy, ktrzy z poytecznego przedmiotu robi
szkodliw bro, albo jak ludzie marnotrawni, ktrzy [pomimo posiadania]
bogactwa gotuj sobie bied.
Zbyt wiele sprawiacie Mi blu, o dzieci, kiedy widz, jak zza waszych twarzy
ukazuje si Nieprzyjaciel ten, ktry wystpuje przeciw Mojemu Jezusowi. Zbyt
wiele cierpienia! Pragnabym dla wszystkich by rdem ask, ale zbyt wielu z
was nie chce Mojej aski. Prosicie o aski, jednak z dusz pozbawion aski.
Jake wic moe aska przyj wam z pomoc, jeli jestecie Jej wrogami?
Zblia si tajemnica Wielkiego Pitku. Wszystko w wityniach j przypomina i
otacza czci. Ale trzeba j otacza czci i pamita o niej w waszych sercach.
Trzeba bi si w piersi jak ci, ktrzy zstpowali z Golgoty i mwi:
Zaprawd On jest Synem Boym, Zbawicielem. Trzeba mwi: Jezu, zbaw
nas ze wzgldu na Twoje Imi. Naley mwi: Ojcze, przebacz nam. Trzeba
powtarza bez koca: Panie, nie jestem godzien. Ty jednak przebacz mi i
przyjd do mnie, a bdzie uzdrowiona dusza moja. Nie chc ju, nie, nie chc
wicej grzeszy, aby nie sta si znowu chorym i nienawidzcym Ci.
Mdlcie si, dzieci, sowami Mojego Syna. Mwcie do Ojca, [majc na myli]
nieprzyjaci: Ojcze, przebacz im. Wzywajcie Ojca, ktry rozgniewany
waszymi grzechami odwrci si: Ojcze, Ojcze, czemu mnie opuci? Jestem
[wprawdzie] grzesznikiem, ale jeli mnie opucisz, zgin. Powr wic wity
Ojcze, abym by zbawiony. Powierzajcie si Jedynemu, ktry moe zachowa

96

nietknite przez demona wasze wieczne dobro, waszego ducha: Ojcze, w


Twoje rce powierzam ducha mojego.
O, jeli pokornie i z mioci poddacie waszego ducha Bogu, On wam go
poprowadzi jak ojciec swoje malestwo i nie pozwoli, by cokolwiek przynioso
szkod waszemu duchowi. W czasie Swej agonii Jezus modli si, aby nauczy
was modlitwy. Przypominam wam o tym w tych dniach Mki. A ty, Mario, ty,
ktra widzisz Moj rado Matki i zachwycasz si ni, myl i pamitaj, e
posiadam Boga poprzez coraz bardziej wzrastajc bole. Zstpia we Mnie
wraz z Boym Zalkiem. Wzrastaa jak ogromne drzewo, aby dotyka
wierzchokiem Nieba, a Pieka korzeniami, kiedy przyjam na kolana martwe
zwoki bez ycia Ciao z Mojego ciaa i zobaczyam na nich [lady
przebytych] cierpie i przeliczyam je, i dotknam rozdartego Serca, aby wypi
bole a do ostatniej kropli.

40. OFIAROWANIE CHRZCICIELA W WITYNI


Napisane z 5 na 6 kwietnia 1944. A, 2687-2698
Z wygodnego wozu, do ktrego jest te przywizany osioek Maryi, wychodzi
Zachariasz, Elbieta i Maryja, ktra trzyma w ramionach maego Jana. Samuel
ma baranka i koszyk z gobiem. Stanli przy zwykej stajni. To zapewne
miejsce postoju wszystkich pielgrzymujcych do wityni, ktrzy tutaj
zostawiaj swoje zwierzta. Maryja przywouje waciciela [stajni] i pyta, czy
nie przyby tu kto z Nazaretu, wczoraj lub tego ranka.
Nikt, niewiasto odpowiada staruszek.
Maryja jest nieco zdziwiona, lecz nic nie mwi. Prosi Samuela o odwizanie
osa, potem dogania dwoje starych rodzicw i tumaczy spnienie Jzefa:
Co musiao go zatrzyma, ale dzi z pewnoci przybdzie.
Bierze dziecko, ktre przedtem zostawia Elbiecie, i zdaj ku wityni. Strae
pozdrawiaj z szacunkiem Zachariasza. Witaj go te i winszuj mu kapani.
Dzisiaj Zachariasz w szacie kapana i radujcy si swoim ojcostwem
wyglda bardzo piknie. Ma wygld patriarchy. Myl, i tak musia wyglda
Abraham, gdy szed zoy Panu w ofierze Izaaka.
Jestem wiadkiem obrzdu przedstawienia Panu nowego Izraelity i
oczyszczenia jego matki. Ceremonia jest wspanialsza od tej, ktr bdzie miaa
Maryja. Kapani urzdzaj dla kapaskiego syna wielk uroczysto.
Nadbiegaj gromadnie i otaczaj niewiasty i noworodka. Podchodz te inni
ludzie, zaciekawieni, i sysz ich komentarze. Wszyscy udaj si na wyznaczone
miejsce. Maryja trzyma dziecko na rkach, ludzie sdz wic, e jest matk. Ale
pewna niewiasta mwi:
To niemoliwe. Nie widzicie, e jest brzemienna? Niemowl ma zaledwie kilka
dni, a przecie Ona spodziewa si dziecka.
A jednak mwi inna tylko Ona moe by matk. Tamta jest stara. To jaka
krewna. W tym wieku nie mona ju by matk.
Chodmy za nimi, a zobaczymy, kto ma racj.
I zdumienie wzrasta, gdy spostrzegaj, e t, ktra wanie dopenia obrzdu
oczyszczenia, jest Elbieta. To ona skada na ofiar caopaln beczcego
baranka i gobka na ofiar za grzechy.

97

To ona jest matk, widziaa?


Nie!
Tak!
Ludzie szepcz jeszcze z niedowierzaniem. Tak haasuj, e wadcze: Pssst!
dochodzi z grupy kapanw obecnych przy obrzdzie. Ludzie milkn na chwil.
Szmer jednak staje si silniejszy, gdy Elbieta, promieniujc wit dum,
bierze dziecko i wkracza do wityni, eby okaza je Panu.
To jednak ona!
Zawsze matka dokonuje ofiarowania.
Czy to nie cud?
Kim bdzie dziecko dane niewiecie w tak pnym wieku?
Co to za znak?
Nie wiecie? mwi kto, kto przybieg zdyszany. To syn kapana Zachariasza
z pokolenia Aarona: tego, ktry straci gos podczas ofiary kadzielnej w
Sanktuarium.
Dziwne rzeczy! Dziwne! A teraz znw mwi! Narodziny syna rozwizay mu
jzyk!
Jaki to duch przemwi do niego, zawizujc mu jzyk, by nie mwi o
sekretach Boga?
Tajemnica! Jak prawd pozna Zachariasz?
Czyby jego syn by oczekiwanym przez Izraela Mesjaszem?
Urodzi si co prawda w Judei, ale nie w Betlejem i nie z dziewicy. Nie moe
wic by Mesjaszem.
Kime zatem bdzie?
Jednak odpowied na te pytania pozostaje Bo tajemnic i ludzie nie potrafi
zaspokoi swojej ciekawoci.
Uroczysto skoczya si. Teraz kapani skadaj yczenia matce i malestwu.
Jedyn, ktrej nie zauwaa si, jest Maryja. Niektrzy nawet stroni od Niej z
odraz zauwaajc, w jakim jest stanie. Po skoczeniu ycze wikszo ludzi
odchodzi. Maryja za chce zaraz wrci do zajazdu, aby sprawdzi, czy przyby
Jzef. Nie ma go jednak. Maryja jest zawiedziona i zamylona. Elbieta martwi
si o Ni:
Moemy zosta a do seksty, ale potem trzeba jecha, eby dotrze do domu
przed zmrokiem. [Jan] jest jeszcze za may, by przebywa noc poza domem.
Maryja odpowiada spokojnie i ze smutkiem:
Pozostan na dziedzicu wityni. Odnajd Moje nauczycielki... Nie wiem...
Co zrobi.
Zachariasz poddaje pomys, ktry wszyscy uznaj za dobry:

98

Chodmy do krewnych Zebedeusza. Z pewnoci Jzef tam bdzie Ci szuka.


A jeli tam nie przyjdzie, to bdzie Ci atwiej znale kogo, kto bdzie Ci
towarzyszy do Galilei. W tym domu stale jest jaki rybak znad Genezaret, ktry
przybywa lub odchodzi.
Odbieraj osioka Maryi i id do krewnych Zebedeusza. To ci sami, ktrzy
udzielili gociny Jzefowi i Maryi przed czterema miesicami. Godziny mijaj
szybko, a Jzefa nie ma. Maryja koi trosk koyszc dziecko, ale wida, e jest
zamylona. Jakby dla ukrycia Swego stanu nie zdja paszcza pomimo
wielkiego upau, z powodu ktrego wszyscy si poc.
Wreszcie kto koacze do drzwi i wchodzi Jzef. Twarz Maryi wypogadza si i
rozjania. Jzef pozdrawia J, bo Ona pierwsza wstaje i wita go z szacunkiem.
Bogosawiestwo Boga nad Tob, Maryjo! [ mwi Jzef.]
I nad tob, Jzefie. I chwaa Bogu, e przyby! Zachariasz z Elbiet mieli ju
odjecha, eby dotrze do domu przed noc.
Twj posaniec przyby do Nazaretu, kiedy akurat pracowaem w Kanie.
Dowiedziaem si o tym ubiegego wieczoru i od razu wyruszyem. Chocia
szedem bez przystanku, spniem si, bo mj osio zgubi podkow. Wybacz.
To ty wybacz, e tak dugo zostaam poza Nazaretem! Ale widzisz, byli tacy
szczliwi, e maj Mnie przy sobie. Chciaam im sprawi rado i zostaam a
do tej chwili.
Dobrze zrobia, Niewiasto. A gdzie jest dziecko?
Wchodz do ssiedniego pokoju, gdzie Elbieta wanie karmi maego Jana,
przed udaniem si w drog. Jzef chwali przed rodzicami si dziecka, ktre
Elbieta przestaje karmi i pokazuje Jzefowi. Odstawiony od piersi malec
wykrca si i krzyczy, jakby go obdzierano ze skry. Wszyscy miej si z tych
protestw. Ze miechem przyczaj si do ich rozmowy rwnie krewni
Zebedeusza, ktrzy nadeszli ze wieymi owocami, mlekiem, chlebem i z
wielkim pmiskiem ryb.
Maryja mwi niewiele. Siedzi spokojnie i cicho w kcie, trzymajc pod
paszczem rce na kolanach. Nawet wtedy gdy pije mleko z miseczki i je ki
winogron z kawakiem chleba, mwi mao i niewiele si porusza. Przyglda si
Jzefowi z niepokojem i badawczo. On take si Jej przyglda. Po pewnym
czasie, pochylajc si nad Jej ramieniem, pyta:
Jeste zmczona lub chora? Jeste taka blada i smutna.
al Mi rozstawa si z maym Janem. Pokochaam go. Nosiam go na Moim
sercu od pierwszej chwili narodzin...
Jzef nie zadaje wicej pyta. Nadszed czas odejcia dla Zachariasza. Wz
zatrzymuje si pod drzwiami i wszyscy wychodz. Dwie kuzynki obejmuj si
czule. Maryja wiele razy cauje malestwo, zanim pooy je na kolanach matki
siedzcej ju w wozie. Potem egna Zachariasza i prosi go o bogosawiestwo.
Gdy klka przed kapanem, paszcz zelizguje si z Jej ramion i w jaskrawym
wietle letniego popoudnia ukazuj si Jej zaokrglone ksztaty. Nie wiem, czy
Jzef to zauwaa w tej chwili, gdy egna si wanie z Elbiet. Wz si ju
oddala.
Jzef wraca do domu wraz z Maryj, ktra znowu zajmuje Swe miejsce w kcie,
w pmroku.

99

Jeli Ci nocna podr nie przeszkadza, proponuj wyruszy o zmierzchu. W


dzie jest wielki upa. Noc za jest chodna i spokojna. Mwi to z powodu
Ciebie, eby nie bya naraona na palce soce. Mnie nie przeszkadza
wystawianie siebie na ar. Ale Ty...
Jak chcesz, Jzefie. Ja te myl, e lepiej bdzie podrowa noc [
odpowiada Maryja.]
Dom jest wysprztany, ogrd take. Zobaczysz pikne kwiaty! Przyjedasz
w sam por, by ujrze, jak wszystkie kwitn. Jabo, figowiec i winorol s
obsypane owocami jak nigdy. Granat musiaem podeprze, bo jest bardzo
obciony cakiem ju duymi owocami. Takich nie widziano jeszcze nigdy o tej
porze roku. A oliwka... Bdziesz miaa w brd oliwy! Kwita w cudowny sposb i
aden kwiat si nie zmarnowa. Kady da ju malutk oliwk. Gdy dojrzej,
drzewo bdzie pokryte ciemnymi perami. W caym Nazarecie tylko u Ciebie jest
tak pikny ogrd. Nawet krewni s zdumieni. Alfeusz twierdzi, e to cud.
Uczyniony twoimi rkoma.
O, nie! Jestem zwykym czowiekiem. C mogem zrobi? Troch troski o
drzewa i troch wody dla kwiatw! Wiesz, doprowadziem wod ze rda do
rodka ogrodu, do groty, i umieciem tam zbiornik. Dziki temu nie bdziesz
musiaa wychodzi po wod. Doprowadziem j ze rda, ktre znajduje si za
gajem oliwnym Macieja. rdo jest czyste i obfite w wod. Sprowadziem j do
Ciebie maym strumyczkiem. Zbudowaem may kana, dobrze przykryty, i teraz,
kiedy pynie w nim woda, piewa jak harfa. Martwiem si widzc, jak chodzisz
do studni w osadzie i wracasz obciona penymi wody amforami.
Dzikuj, Jzefie. Jeste dobry!
Maonkowie milkn, jakby zmczeni. Jzef nawet drzemie. Maryja si modli.
Nadchodzi wieczr. Gospodarze nalegaj, eby zjedli co jeszcze przed podr.
Jzef je chleb i ryby. Maryja tylko mleko i owoce.
Potem odjedaj. Wsiadaj na osy. Na swoim Jzef umieszcza kuferek Maryi
tak jak wtedy, gdy przybyli. Zanim Maryja wsidzie na osioka, Jzef bada
siodo, czy jest bezpieczne. Widz, e Jzef przypatruje si baczniej Maryi, kiedy
siada Ona w siodle. Nie odzywa si jednak. Podr rozpoczyna si, kiedy na
niebie zaczynaj migota pierwsze gwiazdy. Spiesz si do bramy miejskiej,
nim zostanie zamknita. Gdy opuszczaj Jerozolim i wjedaj na drog
gwn wiodc do Galilei, gwiazdy byszcz ju na caym spokojnym niebie.
Okolic spowia ogromna cisza. Sycha tylko piew jakiego sowika i uderzenia
kopyt dwu osiokw o drog, tward z powodu letnich upaw.
41. GDYBY JZEF BY MNIEJ WITY, BG NIE UDZIELIBY MU SWOJEGO
WIATA
Dalszy cig tego samego dnia. A, 2698-2705
Mwi Maryja:
Oto dzie poprzedzajcy Wielki Czwartek. Niektrym wyda si ta wizja nie na
czasie. Jednak twj bl kochajcej Mojego Jezusa Ukrzyowanego jest w twoim
sercu i pozostaje tam nawet wtedy, gdy ogldasz jak sodk wizj. On jest jak
lekkie ciepo, wydobywajce si z aru, ktry jest i nie jest ju ogniem. Ogie to
pomie, a czym innym jest ciepo, ktre si z niego wydobyo. adna wizja
przynoszca szczcie i pokj nie bdzie miaa mocy pozbawienia twego serca
[ciepa] tego blu. Ce go bardziej od twego wasnego ycia. Jest on bowiem
darem najwikszym, jakiego Bg moe udzieli wierzcemu w Jego Syna. Moja

100

wizja, chocia spokojna, nie odbiega [w treci] od pamitki tego [Wielkiego]


Tygodnia.
Take Mj Jzef przey swoj Mk. Zrodzia si w Jerozolimie, kiedy ujrza Mj
stan. Mka ta trwaa przez [tyle] dni, co dla Jezusa i dla Mnie. Nie bya ona
duchowo mniej bolesna. I jedynie dziki witoci Sprawiedliwego, ktry by
Moim maonkiem, jej pene godnoci i skrytoci wyraenie zostao
powstrzymane do tego stopnia, e przesza przez wieki mao zauwaona.
O, nasza pierwsza Mka! Kt moe wypowiedzie jej gbi i pen milczenia
intensywno? Kt [moe zrozumie], jak cierpiaam, kiedy spostrzegam, e
Niebo jeszcze Mnie nie wysuchao i nie wyjawio Jzefowi tajemnicy?
Domyliam si, e on jej nie zna jeszcze, gdy widziaam go penego zwykego
szacunku wobec Mnie. Gdyby za wiedzia, e nosz w Sobie Sowo Boe,
adorowaby to Sowo, zamknite w Moim onie, aktami uwielbienia nalenymi
Bogu. Jzef by ich nie pomin, a Ja nie odmwiabym ich przyjcia, nie ze
wzgldu na Mnie, ale z powodu Tego, ktry by we Mnie i ktrego nosiam jak
Arka Przymierza nosia tablice kamienne i naczynia z mann.
Kto moe wyrazi Moj walk przeciwko zniechceniu, ktre chciao Mnie
przytoczy, aby Mnie przekona, e daremnie zaufaam Panu? O, wiem, e to
bya wcieko szatana! Czuam zwtpienie tu za Moimi plecami, wycigajce
swe lodowate szpony, aby uwizi Mi dusz i powstrzyma jej modlitw!
Zwtpienie, ktre jest tak niebezpieczne, miercionone dla ducha!
miercionone, gdy jest pierwszym zwiastunem miertelnej choroby, noszcej
imi rozpacz. Trzeba jej si przeciwstawia z ca moc, aby nie zgubi duszy
i nie utraci Boga.
Kt potrafi wypowiedzie w caej prawdzie bole Jzefa, jego myli, zamt
[ogarniajcy] uczucia? Jak maa d, porwana przez wielk zawieruch,
znajdowa si kbowisku przeciwstawnych myli, w wirze przemyle, z
ktrych jedno byo bardziej palce i bardziej przytaczajce od drugiego. Z
pozoru by mczyzn zdradzonym przez sw on. Widzia, jak traci
rwnoczenie dobre imi i szacunek u ludzi. Ju czu, jak z jej powodu wytykaj
go palcem i jak wzbudza politowanie w okolicy. Wobec oczywistoci tego, co si
stao, dostrzega w sobie zamierajce uczucie i szacunek dla Mnie.
Jego wito janieje tu jeszcze bardziej ni Moja. I daj o tym wiadectwo z
uczuciem maonki. Chc bowiem, ebycie kochali Mojego Jzefa, tego
mdrego i roztropnego, cierpliwego i dobrego. Nie by on odczony od
tajemnicy Odkupienia. Przeciwnie, by z ni gboko powizany. Ofiarowa
bowiem bl i siebie samego ocalajc wam Zbawiciela za cen swego
powicenia i dziki swojej witoci. Gdyby nie by tak wity, dziaaby po
ludzku. Ogosiby Mnie cudzoonic, abym zostaa ukamienowana i aby dziecko
Mojego grzechu zgino ze Mn. Gdyby by mniej wity, Bg nie udzieliby mu
Swojej wiatoci za przewodnika w tak wielkiej prbie.
Jzef jednak by wity. Jego czysty duch y w Bogu. Mio pona w nim
mocno. Dziki mioci ocali wam Zbawiciela. Nie oskary Mnie przed
starszyzn. Pniej, pozostawiajc wszystko z uleg gotowoci, uratowa
Jezusa, [uciekajc] do Egiptu. Krtkie byy co do iloci, lecz straszliwe ze
wzgldu na intensywno, trzy dni mki Jzefa... i Mojej... tej Mojej pierwszej
Mki. Rozumiaam bowiem jego cierpienie, a nie umiaam go w aden sposb
pocieszy, z powodu posuszestwa poleceniu Boga, ktry Mi powiedzia:
Zachowaj milczenie!
Kiedy po przybyciu do Nazaretu zobaczyam go, jak odchodzi po
zdawkowym poegnaniu, zgarbiony i jakby postarzay w przecigu krtkiego

101

czasu, i e nie przychodzi do Mnie wieczorem, jak mia w zwyczaju, powiadam


wam, dzieci, e Moje serce zapakao z powodu przeszywajcego blu.
Zamknita w domu, sama w domu w ktrym wszystko przypominao Mi
Zwiastowanie i Wcielenie, i gdzie wszystko mwio Mi o Jzefie, z ktrym byam
zalubiona w nieskazitelnym dziewictwie musiaam przeciwstawia si
zniechceniu, podszeptom szatana i ufa, ufa, ufa. I modli si, modli si,
modli si. I przebacza, przebacza, przebacza podejrzenie Jzefa, jego
uniesienie si susznym oburzeniem.
Dzieci, trzeba ufa, modli si i przebacza, aby otrzyma [t ask], e Bg
zadziaa w naszej sprawie. I wy przeywacie wasz mk. Zasuon z powodu
waszych grzechw. Ja was pouczam, jak j pokona i przemieni w rado.
Ufajcie ponad miar. Mdlcie si nie tracc ufnoci. Przebaczajcie, aby i wam
przebaczono. Przebaczenie Boe bdzie pokojem, ktrego pragniecie, o dzieci.
Nic wicej na razie wam nie powiem. Milczenie bdzie trwao a do czasu po
tryumfie paschalnym. Jest [czas przypominajcy o] Mce. Wspczujcie
waszemu Odkupicielowi. Suchajcie Jego paczu i policzcie Jego zy i rany. Kada
za spyna z waszego powodu, a [kada rana] ze wzgldu na was bya
przecierpiana. Kada inna wizja niech zniknie przed t, ktra przypomina wam
Odkupienie dokonane dla was.
42. MARYJA Z NAZARETU DOCHODZI DO POROZUMIENIA Z JZEFEM
(por. Mt 1,18-25)
Napisane 31 maja 1944. A, 2705-2712
Po pidziesiciu trzech dniach Mama znw si ukazuje w widzeniu, ktre mam
umieci w tej Ksidze. Odywa we mnie rado. Zobaczy bowiem Maryj
znaczy posiada Rado.
Widz ogrdek w Nazarecie. Maryja przdzie w cieniu bardzo bujnie
rozronitej jaboni, obcionej rowiejcymi owocami. Wygldaj jak rumiane
i krge dziecice policzki.
Jednak Maryja nie ma dzi rumiecw. Pikny kolor, jaki miay Jej policzki w
Hebronie, znik. Twarz ma blad, jakby z koci soniowej, tylko zarys ust
odznacza si nikym koralem. Pod spuszczonymi powiekami widz dwa ciemne
cienie, a brzegi powiek s spuchnite, z pewnoci od paczu. Oczu nie widz,
bo gow ma nieco pochylon. Jest zajta Sw prac, a jeszcze bardziej Swoimi
mylami, ktre musz J drczy. Sysz bowiem westchnienia kogo, kto cierpi
na duchu. Ubrana jest na biao, w biay len, bo na dworze jest bardzo ciepo,
pomimo wczesnej pory, na co wskazuje nienaruszona wieo kwiatw. Gow
ma odsonit. Soce, igrajc z limi jabonki, poruszanymi lekkim wiatrem,
przewituje promykami wiata [dotykajc] brunatnej ziemi grzdek. Na jasnej
gowie Maryi znaczy wietliste kka. Jej wosy poyskuj od nich, zdajc si
czystym zotem.
Ani z domu, ani z ssiedztwa nie dochodzi aden dwik. Sycha tylko szum
strumyczka, ktrego woda wpada do zbiornika w gbi ogrodu.
Maryja zrywa si na dwik mocnego koatania do drzwi domu. Odkada na bok
kdziel i wrzeciono. Idzie otworzy. Chocia suknia jest obszerna i luna, nie
skrywa dokadnie okrgoci bioder. Staje naprzeciw Jzefa. Bledn Jej nawet
wargi. Jej twarz jest teraz tak blada, e wyglda jak hostia. Maryja patrzy na
Jzefa smutnym, pytajcym spojrzeniem. Oczy Jzefa wyraaj baganie.
Milczc, przygldaj si sobie. Potem Maryja odzywa si:

102

O tej porze, Jzefie? Potrzebujesz czego? Co chcesz Mi powiedzie? Wejd.


Jzef wchodzi i zamyka drzwi. Jeszcze nie mwi.
Powiedz, Jzefie. Czego chcesz ode Mnie? [ pyta Maryja.]
Twojego przebaczenia.
Jzef pochyla si, jakby chcia uklkn. Jednak Maryja, zawsze tak
powcigliwa w dotykaniu go, chwyta go zdecydowanie za ramiona, aby temu
przeszkodzi. Mieni si na twarzy: raz jest zarumieniona, a raz blada, jak
przedtem.
Mojego przebaczenia? Nie mam ci niczego do wybaczenia, Jzefie. Powinnam
ci tylko raz jeszcze podzikowa za wszystko, co zrobie tu podczas Mojej
nieobecnoci, i za tw mio do Mnie.
Jzef patrzy na Ni i widz dwie wielkie zy formujce si w zapadnitych,
gbokich oczach. Utrzymuj si tam jak na brzegu jakiego naczynia, a potem
spywaj po policzkach i brodzie.
Przebacz, Maryjo. Nie ufaem Ci. Teraz wiem. Nie jestem godny takiego
skarbu. Brakowao mi mioci. Oskaraem Ci w sercu. Oskaraem
niesprawiedliwie, bo nie zapytaem Ci o prawd. Uchybiem prawu Boemu nie
miujc Ciebie tak, jak siebie miuj...
O, nie! Nie uchybie!
Tak, Maryjo. Gdybym zosta oskarony o podobne przestpstwo, bronibym si.
Ty... Nie daem Ci monoci obrony. Chciaem podj decyzj, nie pytajc Ci o
nic. Obraziem Ci podejrzeniem. Samo podejrzenie jest ju obraz, Maryjo. Kto
podejrzewa, nie zna [prawdy]. Nie dowiadywaem si tak, jak powinienem by
to czyni. Przez wzgld na cierpienie, jakie znosiem... trzy dni mczarni...
przebacz mi, Maryjo.
Nie mam ci nic do wybaczenia. I przepraszam ci za bl, ktry ci sprawiam.
O, tak, jakie to byo cierpienie! Co za cierpienie! Spjrz, tego ranka
powiedziano mi, e mam posiwiae skronie, a na twarzy zmarszczki. Wicej ni
dziesi lat przybyo mi przez te trzy dni. Ale dlaczego bya tak pokorna, eby
ukry przede mn, Twoim maonkiem, Sw chwa? Pozwolia, ebym Ci
podejrzewa!
Jzef nie klczy, lecz jest tak pochylony, jakby klcza. Maryja kadzie mu rk
na gowie i umiecha si. Wydaje si rozgrzesza. Mwi: Gdyby Moja pokora
nie bya doskonaa, nie zasuyabym na poczcie Oczekiwanego. On przychodzi
zmaza grzech pychy, ktry wywoa upadek czowieka. A poza tym... byam
posuszna... Bg zada ode Mnie tego posuszestwa. Wiele Mnie to
kosztowao... z powodu ciebie, e zadaj ci cierpienie. Jednak musiaam by
posuszna. Jestem Suebnic Boga, a sudzy przyjmuj bez dyskusji
otrzymywane rozkazy. Oni je wykonuj, Jzefie, nawet wtedy gdy wyciskaj
krwawe zy.
Mwic to, Maryja cicho pacze. Tak cicho, e pochylony Jzef spostrzega to
dopiero wtedy, gdy jedna za spada na ziemi. Wtedy unosi gow i po raz
pierwszy widz, eby to czyni ujmuje drobne rce Maryi w swoje silne i
opalone donie. Cauje koce rowych, wystajcych z ucisku jego doni
palcw, ktre wygldaj jak pczki kwiatw brzoskwini.

103

Teraz trzeba si zatroszczy, bo... Jzef nie koczy zdania, patrzy tylko na
Maryj, ktra natychmiast siada, zarumieniona. Nie chce by wystawiona na to
badawcze spojrzenie.
Trzeba si bdzie pospieszy... Przeprowadz si tutaj... dopenimy obrzdu
godw. W przyszym tygodniu? Dobrze?
Wszystko, co czynisz jest dobre, Jzefie. Jeste gow rodziny, a Ja tylko
twoj suebnic.
Nie. Ja jestem Twoim sug. Jestem szczliwym sug mojego Pana, ktry
wzrasta w Twym onie. Bogosawiona jeste midzy wszystkimi niewiastami
Izraela. Dzi wieczorem zawiadomi krewnych. Potem... kiedy ju tu
zamieszkam, bdziemy wszystko przygotowywa na przyjcie... O, jake
przyjm Boga w moim domu? Bg w moich ramionach? Umr z radoci!... Nigdy
nie bd mg odway si Go dotkn!...
Bdziesz mg... tak jak i Ja, z pomoc aski Boej.
Ty... to Ty. Ale ja jestem biednym czowiekiem, najbiedniejszym z synw
Boych!...
Jezus przychodzi do nas, biednych, aby ubogaci nas Sw Boskoci.
Przychodzi do nas obojga, bo jestemy najbiedniejsi i uznajemy to. Raduj si,
Jzefie. Rd Dawida ma oczekiwanego Krla. Nasz dom staje si przez to
okazalszy od krlewskiego paacu Salomona. Tu bowiem bdzie Niebo i
bdziemy dzieli z Bogiem tajemnic pokoju, o ktrej ludzie dowiedz si
dopiero pniej. Bdzie wzrasta pord nas, a nasze ramiona stan si koysk
dla dorastajcego Odkupiciela, nasza troska zapewni Mu chleb... O! Jzefie!
Usyszymy gos Boga, nazywajcy nas ojcem i Matk! O!...
Maryja pacze z radoci. C to za szczliwy pacz! Jzef klczy teraz u Jej stp
i take pacze, z twarz prawie ukryt w lunych fadach szerokiej sukni Maryi,
ktra opada na skromn, ceglan posadzk izdebki.
I na tym widzenie si koczy.
43. POZOSTAWCIE PANU ZATROSZCZENIE SI O OGOSZENIE WAS JEGO
SUGAMI.
W dalszym cigu tego samego dnia. A, 2712-2716
Maryja mwi:
Niech nikt nie tumaczy w bdny sposb [przyczyny] Mojej bladoci. Nie
pochodzia ona od ludzkiego strachu, chocia po ludzku rzecz biorc mogam
oczekiwa ukamienowania. Jednak nie tego si baam. Cierpiaam z powodu
blu Jzefa. Nawet myl, e moe Mnie oskary, nie przeraaa Mnie sama w
sobie. Dla Mnie przykre byoby jedynie to, e on obstajc przy oskareniu
mgby uchybi mioci. Z tego powodu caa krew uderzya Mi do serca, kiedy
ujrzaam Jzefa. Moga to by chwila, kiedy Sprawiedliwy zniewayby
Sprawiedliwo i uchybiby mioci. Najwikszy Mj bl wywoywao to, e
mgby uchybi [mioci] kto sprawiedliwy: ten, ktry nie uchybia nigdy.
Gdybym nie bya, jak powiedziaam Jzefowi, pokorna w najwyszym stopniu,
nie zasuyabym na noszenie w Sobie Tego, ktry aby wymaza pych z
rodzaju ludzkiego uniy Siebie. Bg upokorzy si do tego stopnia, e sta si
czowiekiem. Ukazaam ci scen, o ktrej nie mwi adna z Ewangelii. Chc
bowiem ponownie zwrci uwag ludzi zbytnio skierowan gdzie indziej ku

104

warunkom podstawowym, [ktre trzeba speni,] aby podoba si Bogu i


zapewni sobie Jego stae przychodzenie do swego serca.
[Potrzeba] wiary. Jzef bezgranicznie uwierzy sowom niebieskiego posaca.
(por. Mt 1,20-25) Pragn tylko wierzy, gdy byo w nim przekonanie szczere,
e Bg jest dobry i e na niego czowieka, ktry zoy nadziej w Panu nie
dopuci On boleci przeywania czyjej zdrady, zawiedzenia si na kim i
wyszydzenia przez bliniego.
Pragn Mi wierzy, bdc bowiem czowiekiem uczciwym, nie mg bez blu
myle, e inni tacy nie s. On y Prawem, a Prawo mwi: Miuj bliniego
swego jak siebie samego. Jeli ludzie kochaj bardzo jeden drugiego, uwaaj
si wzajemnie za doskonaych, nawet kiedy tak nie jest. Po co bowiem osabia
mio do bliniego mylc, e jest niedoskonay?
[Potrzebna jest] mio bezwarunkowa. Mio, ktra potrafi przebacza, ktra
pragnie przebacza. Przebacza z gry, usprawiedliwiajc we wasnym sercu
uchybienia bliniego. Przebacza natychmiast, przyznajc wszelkie okolicznoci
agodzce winnemu.
[Potrzeba] pokory tak bezwzgldnej, jak mio. [Trzeba] umie uznawa, e
si uchybio, choby sam tylko myl. Nie mona mie pychy, bardziej
szkodliwej jeszcze ni grzech, ktry j poprzedza. Pycha ta polega na tym, e
nie chce si przyzna: Zbdziem. [A przecie] oprcz Boga wszyscy bdz.
Kt moe powiedzie: Ja nigdy si nie myl?
Istnieje jeszcze trudniejsza pokora. To taka, ktra potrafi przemilcze cuda
[dokonywane] w nas przez Boga, kiedy nie jest konieczne dla oddania Mu czci
rozgaszanie ich. [Pokora ta skania do milczenia], aby nie ponia bliniego,
ktry nie otrzyma od Boga takich szczeglnych darw. Bg jeli chce, o tak,
jeli chce Sam ujawnia Siebie w Swoim sudze! Elbieta natychmiast
zobaczya Mnie, jaka byam; maonek Mj za pozna Mj stan [dopiero]
wtedy, kiedy nadesza godzina zrozumienia tego przez niego.
Pozostawcie Panu trosk ogoszenia was Jego sugami. On dy do tego z
miosnym popiechem. Kade stworzenie, ktre Bg wynosi do szczeglnej
misji, jest now form blasku dodan do Jego nieskoczonej chway. wiadczy
to rwnie o tym, jaki mia by czowiek wedug zamiaru Boego. [Zosta on
pomylany przez Niego] jako nisza doskonao, ktra ma odbija w sobie
obraz swego Stwrcy. Pozostacie w cieniu i milczcie, o wybracy aski. Dziki
temu bdziecie umieli usysze jedyne sowo ycia. Przez to zasuycie te na
posiadanie nad wami i w was Soca, ktre wieci wiecznie.
O, wiatoci najbardziej Bogosawiona ktra jeste Bogiem, ktra jeste
radoci Twoich sug zajaniej nad Twoimi sugami. Niech si ni rozraduj w
swej pokorze. Niech uwielbiaj Ciebie, Ciebie samego. Ty bowiem rozpraszasz
pysznych, a podnosisz ku wspaniaociom Twego Krlestwa pokornych, ktrzy
Ci miuj.
44. ZARZDZENIE SPISU LUDNOCI
(por. k 2,1-5) Napisane 4 czerwca 1944. A, 2716-2724
Znw widz domek w Nazarecie, mae pomieszczenie, w ktrym Maryja
spoywa zazwyczaj posiki. Szyje co z biaego ptna. Odkada robot i wstaje,
eby zapali lamp. Zapada bowiem noc, a zielonkawe wiato wpadajce przez
drzwi, szeroko otwarte na ogrd, ju nie wystarcza. Maryja zamyka drzwi.
Widz, e Jej bogosawiony stan jest bardzo widoczny. Jest jednak wci

105

bardzo pikna. Krok ma nadal swobodny, a kady ruch jest wdziczny. Nie ma w
Niej ociaoci, jaka zazwyczaj towarzyszy kobietom zbliajcym si do
rozwizania. Tylko twarz Jej si zmienia. Teraz jest niewiast. Wczeniej, w
czasie Zwiastowania, bya modziutk dziewczynk o pogodnej i niewiadomej
twarzy. Miaa oblicze niewinnego dziecka. Potem, w domu Elbiety, gdy urodzi
si Chrzciciel, twarz Jej wysubtelniaa dojrzaym wdzikiem. Obecnie ma oblicze
pogodne, lecz z wyrazem sodkiego dostojestwa niewiasty, ktra osigna
pen doskonao w macierzystwie.
Teraz, ojcze, Maryja nie przypomina ju drogiego nam wizerunku z kocioa
Zwiastowania we Florencji. Odnajdywaam w Maryi podobiestwo [z tamtego
obrazu], gdy bya dziewczynk. Teraz ma twarz bardziej pocig i szczup, a
oczy bardziej zamylone i wiksze. Wyglda tak obecnie w Niebie, [jak J
widziaam]. Ma wygld i wiek z czasu, w ktrym zrodzia Zbawiciela. [Posiada]
wieczn modo Tej, ktra nie zaznaa zniszczenia mierci ani upywu lat. Czas
nie tkn naszej Krlowej i Matki Pana, ktry stworzy czas. Chocia w cierpieniu
czasu Mki, ktra si dla Niej zacza o wiele, wiele wczeniej mona rzec, e
zacza si od chwili, gdy Jezus rozpocz ewangelizacj postarzaa si tylko
przez wyraz blu. On jakby zakry Jej niezniszczaln osob jak zason. Kiedy
ujrzaa zmartwychwstaego Jezusa, znw staa si moda i doskonale [pikna],
jak przed czasem tego strasznego cierpienia. Wydaje si, e caujc
Najwitsze Rany pia z nich balsam modoci, niweczcy dzieo czasu. Wicej
ni tylko czasu blu.
Zaledwie przed omioma dniami miaam widzenie Zesania Ducha witego:
dzie Pidziesitnicy. Widziaam wwczas Maryj pikn, pikn, pikn i
nagle odmodzon jak napisaam. Napisaam ju, e wydaje si anioem z
bkitw. Anioowie nie starzej si. S zawsze pikni, wieczn modoci,
wieczn obecnoci Boga, ktra si w nich odzwierciedla. Modo Maryi jest
anielska: to doskonay Anio z bkitw. [Maryja] kiedy Duch zalubia J jako
Sw Oblubienic i koronuje na oczach wszystkich [zbawionych] osiga
doskonay wiek, jaki ma w Niebie. Zachowuje go w Swym witym,
uwielbionym ciele na wieczno. Teraz nie jest to ju tajemnic jak wtedy, kiedy
dokonao si to [w ukryciu], w miejscu nie znanym wiatu, w obecnoci
archanioa jako jedynego wiadka.
Chciaam zrobi t dygresj, bo wydaje mi si potrzebna. Teraz powracam do
opisywania.
Teraz Maryja staa si niewiast, pen godnoci i wdziku. Nawet Jej
umiech nabra wyrazu sodyczy i majestatu. Jaka jest pikna!
Wchodzi Jzef. Zapewne wraca z osady, gdy nie wchodzi od strony warsztatu.
Maryja unosi gow i umiecha si. Jzef te si do Niej umiecha. Wydaje si
jednak, e czyni to z trudem, jak kto zaniepokojony. Maryja patrzy na niego
pytajco. Potem wstaje, bierze paszcz zdjty przez Jzefa i kadzie go na
skrzyni-awie. Jzef siada za stoem. Opiera okcie i podpiera gow rk, a
drug to gadzi, to targa brod w zamyleniu.
Jaka myl ci trapi? pyta Maryja Mog ci pocieszy?
Zawsze mnie pocieszasz, Maryjo. Jednak teraz to wielkie zmartwienie... Dla
Ciebie.
Dla Mnie, Jzefie? Jak to?
Na drzwiach synagogi powieszono edykt. Nakazuje spisanie wszystkich
Palestyczykw. Trzeba i si zapisa w miejscu pochodzenia. Dla nas oznacza
to drog do Betlejem...

106

O! przerywa mu Maryja kadc do na onie.


Przeja si, prawda? To przykre. Wiem o tym.
Nie, Jzefie. Nie. Myl... myl o witych Pismach: o Racheli, matce
Beniamina i maonce Jakuba, z ktrego narodzi si Gwiazda: Zbawiciel.
Rachela jest pochowana w Betlejem, o ktrym powiedziano: A ty, Betlejem
Efrata, jeste najmniejsze spord miast Judei, lecz z ciebie wyjdzie Wadca.
Obiecany wadca z rodu Dawida tam si narodzi...
Mylisz... mylisz, e nadszed ju czas? O! Co zrobimy? Jzef jest bardzo
przeraony. Patrzy na Maryj ze wspczuciem.
Ona spostrzega to. Umiecha si. Umiecha si bardziej do Siebie ni do niego,
jakby chciaa powiedzie: To czowiek sprawiedliwy, ale tylko czowiek. Patrzy
po ludzku. Myli po ludzku. Oka mu lito, Moja duszo, i doprowad go do
patrzenia duchem. Dobro skania J do uspokojenia Jzefa. Nie kamie, lecz
usiuje rozproszy jego niepokj:
Nie wiem, Jzefie. Czas jest bardzo bliski, ale czy Pan nie potrafi opni
czasu, eby pozbawi ci tej troski? On wszystko moe. Nie obawiaj si.
Ale podr!... Kto wie, co za tumy! Czy znajdziemy odpowiednie schronienie?
Zdymy wrci na czas? A jeli... jeli zostaniesz tam Matk? Co zrobimy?...
Nie mamy tam domu i nikogo ju nie znamy...
Nie obawiaj si. Wszystko bdzie dobrze. Bg pozwala znale schronienie
zwierzciu, gdy rodzi. Mylisz, e nie zrobi tego dla Swego Mesjasza? Ufamy Mu.
Prawda? Zawsze Mu ufamy. Im wiksze jest dowiadczenie, tym bardziej
ufajmy. Jak dwoje dzieci wmy rce w do Ojca. On nas poprowadzi.
Jestemy Mu zupenie oddani. Zobacz, jak nas do tej pory prowadzi z mioci.
aden ojciec, nawet najlepszy, nie okazaby nam wicej troskliwoci. Jestemy
Jego dziemi i sugami. Wypeniamy Jego wol. Nic zego nie moe si
wydarzy. Nawet ten edykt jest Jego wol. Bo kime jest Cezar? Narzdziem
Boga. Od kiedy Bg postanowi przebaczy czowiekowi, tak ustali wydarzenia,
eby Jego Chrystus narodzi si w Betlejem. To najmniejsze miasto Judy jeszcze
nie istniao, a ju zostaa okrelona Jego chwaa. Trzeba, by ta chwaa si
urzeczywistnia, a Sowo Boga nie zostao uznane za kamstwo. Tak mogoby si
sta, gdyby Mesjasz narodzi si gdzie indziej. I dlatego wanie bardzo daleko
std powsta mocarz, ktry zapanowa nad nami. Teraz chce on pozna swoich
poddanych, wanie teraz, kiedy na wiecie panuje pokj... O, czyme jest nasz
may trud w porwnaniu z piknem tego okresu bez wojny! Pomyl, Jzefie.
Czas bez nienawici na wiecie! Czy moe by szczliwsza godzina dla wzejcia
Gwiazdy, ktrej wiato jest Boe, a wpyw odkupieczy? O, nie bj si,
Jzefie! Jeli drogi bd niepewne, jeli tum utrudni nam podr, anioowie
stan si obron i oparciem. Nie dla nas, lecz dla ich Krla. Jeli nie znajdziemy
schronienia, osoni nas skrzydami. Nic zego nas nie spotka. Nic nie moe si
wydarzy: Bg jest z nami.
Jzef patrzy na Ni i sucha, uszczliwiony. Zmarszczki wygadzaj si na jego
czole. Powraca umiech. Wstaje bez zmczenia i troski. Umiecha si:
Bogosawiona, jeste Socem dla mojego ducha! Bogosawiona, bo umiesz
zobaczy wszystko w wietle aski, ktrej jeste pena! Nie tramy wic czasu.
Trzeba jak najszybciej jecha i jak najszybciej wraca, bo tu mamy ju wszystko
przygotowane na... dla...

107

Dla naszego Syna, Jzefie. Za takiego ma uchodzi w oczach wiata, pamitaj.


Ojciec [Niebieski] otoczy tajemnic Jego przyjcie i nie do nas naley uchyla
jej rbka. Zrobi to Jezus, gdy nadejdzie pora...
Nie mona opisa pikna twarzy Maryi, Jej spojrzenia, wyrazu i gosu, kiedy
mwi: Jezus. To ju ekstaza.
I na tej ekstazie widzenie si koczy.
45. KOCHA TO ZADOWALA TEGO, KOGO SI KOCHA, PONAD ZMYSAMI I
WASN KORZYCI
Tego samego dnia. A, 2724-2727
Mwi Maryja:
Nie dodaj wiele, bo Moje sowa [skierowane do Jzefa] s ju
[wystarczajcym] pouczeniem. Zwracam jednak uwag maonek na jedn
spraw. Zbyt wiele zwizkw maeskich dosiga rozbicie z winy maonek,
ktre nie maj mioci bdcej wszystkim: delikatnoci, wspczuciem,
umocnieniem maonka. Na mczynie nie ciy cierpienie fizyczne, ktre
obcia niewiast. Jednak spoczywaj [na nim] wszystkie troski zwizane z
dziaaniem:
konieczno
pracy
[zarobkowej],
podejmowanie
decyzji,
odpowiedzialno przed wadzami i we wasnej rodzinie... O, ile spraw
spoczywa na mczynie! I jake potrzebuje on umocnienia! Tymczasem egoizm
[kobiety]
jest
taki,
e
mczynie
zmczonemu,
zniechconemu,
przygnbionemu, zaniepokojonemu, ona dorzuca czsto ciar niepotrzebnych,
a niekiedy niesusznych narzeka. A wszystko to dlatego, e jest egoistk. Nie
kocha.
Kocha nie znaczy zaspokaja samego siebie w tym, co dotyczy zmysw i
jakiej wasnej korzyci. Kocha znaczy zadowala tego, kogo si kocha ponad
zmysami i wasn korzyci dajc jego duchowi potrzebn mu pomoc, aby
mg zawsze trzyma rozpostarte skrzyda na niebiosach nadziei i pokoju.
Druga sprawa o ktrej ju mwiam, a na ktr zwracam uwag i kad na ni
nacisk to zaufanie Bogu. Ufno jest powizana z cnotami teologalnymi. Jeli
bowiem kto ufa, to znak, e ma wiar. Jeli kto ufa, to znaczy, e posiada
nadziej. Jeli kto ufa [komu], to znak, e kocha. Kiedy kto kocha, wtedy ma
nadziej, wierzy w jak osob, ufa jej? W przeciwnym razie nie.
Bg zasuguje na nasze zaufanie. Skoro okazujemy je biednym ludziom,
mogcym nas zawie, to dlaczego mielibymy odmawia go Bogu, ktry nie
zawodzi nigdy?
Zaufanie jest take pokor. Pyszny mwi: Zrobi to sam. Nie zdaj si na
niego, bo jest niezdolny, to kamca, despota... Pokorny mwi: Ufam. Dlaczego
nie miabym zaufa? Na jakiej podstawie mam myle, e jestem lepszy od
niego? A tym bardziej mwi o Bogu: Dlaczego nie miabym ufa Temu, ktry
jest dobry? Na jakiej podstawie mam myle, e jestem zdolny zrobi co o
wasnych siach? Bg oddaje si pokornemu. Oddala si od tego, ktry jest
pyszny.
Zaufanie jest take posuszestwem. A Bg kocha posusznego. Posuszestwo
jest znakiem, e siebie uznajemy za Jego dzieci i e Boga uznajemy za Ojca. Ale
ojciec kocha tylko wtedy, kiedy jest ojcem prawdziwym. A Bg jest dla nas
Ojcem prawdziwym i Ojcem doskonaym.

108

Trzecia sprawa, ktr chc da wam do przemylenia, to stae wspieranie si na


ufnoci. Nic nie moe si zdarzy, jeli Bg na to nie zezwala. Jeste moe
wadc? Jeste nim dlatego, gdy Bg na to zezwoli. Jeste podwadnym? Jest
tak, bo Bg na to pozwoli.
Staraj si zatem, o mony, eby nie zamienia swojej potgi w zo. Byoby ono
bowiem zawsze twoim zem, nawet gdyby na pocztku mogo si wydawa, e
jest zem innych. [Pamitaj te, e] chocia Bg zezwala, to jednak nie pozwala
[na zo] bez ogranicze. Jeli wic przekroczysz [miar] w jakiej sprawie,
uderzy ci i zmiady.
Staraj si, o podwadny, uczyni z twego stanu magnes cigajcy na ciebie
niebiask opiek. I nigdy [nikogo] nie przeklinajcie. Zostawcie wszystko Bogu.
Do Niego, Pana wszystkiego, naley bogosawienie i przeklinanie Swych
stworze. Id w pokoju.
46. PODR DO BETLEJEM
(por. k 2,4-5) Napisane 5 czerwca 1944. A, 2728-2739
Widz gwny trakt. Jest wielki tok. Id osy obadowane sprztami i ludmi.
[Inne] wracaj. Ludzie poganiaj zwierzta. Kto jest pieszo, idzie szybko z
powodu zimna.
Powietrze jest czyste i suche, niebo pogodne. Wszystko [wida] z ostroci
waciw dniom w peni zimy. Opustoszae pola zdaj si bardziej rozlege.
Trawa pastwisk jest krtka, wysuszona zimowymi wiatrami. Na pastwiskach
owce szukaj odrobiny poywienia. Szukaj te soca, ktre wschodzi bardzo
powoli. Becz, unoszc pyszczki. Patrz ku socu, jakby chciay powiedzie:
Przyjd prdko, bo jest zimno! Teren staje si coraz bardziej nierwny. To
prawdziwe wzgrza. S tam kotliny pene trawy a take stoki, doliny i grskie
grzbiety. Pomidzy nimi wije si droga w kierunku poudniowo-wschodnim.
Maryja jedzie na szarym osioku, dobrze owinita ciepym paszczem. Przed
siodem ma co w rodzaju baganika, ktry widziaam ju w czasie podry do
Hebronu, a na nim kuferek z najpotrzebniejszymi rzeczami. Jzef idzie obok,
trzymajc wodze:
Jeste zmczona? pyta od czasu do czasu.
Maryja patrzy z umiechem i odpowiada: Nie. Za trzecim razem dodaje: Ty
moesz by zmczony, bo idziesz pieszo.
O! Ja? Dla mnie to nic. Myl tylko, e gdybym znalaz drugiego osa, byoby Ci
wygodniej i jechalibymy prdzej. Ale go nie znalazem. Teraz kady potrzebuje
jakiego zwierzcia. Ale odwagi! Wkrtce bdziemy w Betlejem. Za t gr
znajduje si Efrata.
Milkn. Kiedy Dziewica milczy, zdaje si skupia w wewntrznej modlitwie.
Umiecha si lekko, gdy nasuwa si Jej jaka myl. Kiedy patrzy na tum, zdaje
si nie rozrnia w nim ma, niewiasty, starca, pasterza, zamonego czy
ubogiego. Widzi w nim to, co tylko Ona sama moe zobaczy.
Jest Ci zimno? pyta Jzef, bo zrywa si wiatr.
Nie [ odpowiada Maryja.]
Jzef nie wierzy. Dotyka Jej stp, ktre, odziane w sanday, zwisaj po bokach
osa, ledwie widoczne spod dugiego paszcza. Uznaje chyba, e s zimne, bo

109

potrzsa gow. Zdejmuje z ramienia derk i otula ni nogi Maryi. Rozciga j


take na ono, dziki czemu rce bd w cieple, pod paszczem i pod kocem.
Spotykaj pasterza, przechodzcego ze swym stadem przez drog. Idzie on z
pastwiska, ktre znajduje si po prawej stronie, na inne, po lewej stronie. Jzef
pochyla si, by mu co powiedzie. Pasterz potakuje. Jzef prowadzi wic osa
za stadem, na pastwisko. Pasterz wydobywa z sakwy prost miseczk i doi
bardzo tust i mleczn owc. Daje naczynie Jzefowi, ktry podaje je Maryi.
Niech was obu Bg bogosawi mwi Maryja. Ciebie: za mio, a ciebie: za
dobro. Bd si za ciebie modlia.
Przybywacie z daleka?
Z Nazaretu odpowiada Jzef.
A dokd jedziecie?
Do Betlejem.
Cika podr dla niewiasty w jej stanie. To twoja maonka?
Tak, to moja maonka.
Macie si gdzie zatrzyma?
Nie.
Niedobrze! Betlejem jest pene ludzi, przybyych zewszd, eby si tam da
zapisa, albo jadcych po to gdzie indziej. Nie wiem, czy znajdziecie mieszkanie.
Znacie to miejsce?
Niezbyt dobrze.
Wobec tego... poka ci... z powodu Niej (wskazuje na Maryj). Szukajcie
gospody. Bdzie pena. Mwi o niej jako o miejscu odniesienia. Jest na placu...
tym najwikszym. Gwna droga was tam zaprowadzi. Nie moecie zabdzi.
Najpierw jest rdo, potem gospoda: wielka i niska, z du bram. Bdzie
pena. Jeeli niczego nie znajdziecie w niej ani w innych domach, idcie na tyy
gospody, w stron pl. Tam, na zboczu, s stajnie. Su nieraz zdajcym do
Jerozolimy kupcom do umieszczania tam zwierzt, dla ktrych nie ma miejsca w
gospodzie. To stajnie w zboczu... wilgotne, zimne i bez drzwi. Ale zawsze jest to
schronienie, bo niewiasta... nie moe pozosta na drodze. Moe tam znajdziecie
miejsce, siano do spania i dla osa. I niech Bg wam towarzyszy.
Niech Bg da ci rado odpowiada Maryja.
Jzef za mwi: Pokj niech bdzie z tob.
Wznawiaj podr. Do szeroka kotlina ukazuje si zza skarpy, ktr wanie
minli. W kotlinie, w dole i na otaczajcych j agodnych zboczach, znajduje si
wiele domw. To Betlejem.
Jestemy na ziemi Dawida, Maryjo. Teraz odpoczniesz. Wydajesz mi si taka
zmczona!...
Nie. Rozmylaam... i sdz... Maryja bierze Jzefa za rk i mwi z
umiechem szczcia: Myl, e wanie czas si zblia.
Boe Miosierny! Co zrobimy?

110

Nie bj si, Jzefie. Wytrwaj. Widzisz, e Ja jestem spokojna?


Ale bardzo cierpisz.
O, nie! Przepenia Mnie rado. Rado tak wielka, tak silna, tak pikna i
niepohamowana, e serce bije Mi bardzo mocno i mwi Mi: On si rodzi! On si
rodzi! Mwi to za kadym uderzeniem. To Mj Maleki puka do Mego serca i
mwi: Mamo, jestem tu, eby Ci da pocaunek Boga. O, co to za rado, Mj
Jzefie!
Jzef jednak nie jest radosny. Myli o naglcej potrzebie znalezienia schronienia
i przyspiesza kroku. Od drzwi do drzwi prosi o schronienie. Daremnie. Wszystko
zajte. Docieraj do gospody. Jest pena. Nawet pod prymitywnymi
krugankami, ktre otaczaj due wewntrzne podwrze, znajduj si ludzie.
Jzef zostawia siedzc na ole Maryj na dziedzicu i odchodzi, eby szuka w
innych domach. Wraca przygnbiony. Nigdzie niczego nie ma. Zapada wczesny
zimowy zmierzch, ktry ogarnia wszystko sw zason. Jzef baga waciciela
zajazdu. Prosi podrnych. To mczyni... zdrowi... a niewiasta ma wyda na
wiat dziecko. Baga o lito. Nic. Jaki bogaty faryzeusz patrzy nawet z
widoczn odraz, a gdy Maryja si zblia, odsuwa si, jakby podchodzia
trdowata. Jzef patrzy i rumieniec gniewu zalewa mu oblicze. Maryja kadzie
mu rk na przegubie doni i mwi ze spokojem:
Nie nalegaj. Chodmy. Bg temu zaradzi.
Odchodz. Id wzdu muru gospody. Skrcaj w ma uliczk, znajdujc si
midzy ni a ubogimi domami. Okraj zajazd. Szukaj. Znajduj co w
rodzaju grot lub piwnic raczej ni stajni, tak s niskie i wilgotne. Najlepsze s
ju zajte. Jzef jest zaamany.
Hej, Galilejczyku! woa za nim jaki starzec Tam w gbi, za t ruin, jest
jeszcze jedna nora. Moe tam nie ma nikogo.
Zbliaj si do tej nory. To rzeczywicie nora. Midzy gruzami ruin budowli
znajduje si wskie przejcie, a za nim grota. To raczej wydrenie w skale
ni grota. To jakby fundamenty jakiej starej budowli, pokrytej jak dachem
warstw z gruzw i podpartych lekko ociosanymi pniami drzew.
eby widzie lepiej, bo sabnie wiato dnia, Jzef wyjmuje z zawieszonej na
pasku sakwy hubk i krzesiwo. Zapala wydobyt z torby lampk. Wchodzi. Wita
go ryczenie wou.
Wejd, Maryjo, grota jest wolna i nie ma tu nikogo prcz wou Jzef
umiecha si. Lepsze to ni nic.
Maryja zsiada z osa i wchodzi do rodka. Jzef zawiesza lampk na jednym z
pni, sucych za filary. Wida pokryte pajczynami sklepienie oraz klepisko. To
ubite i zniszczone klepisko, pene dziur, kamieni, odchodw. Jest zarzucone
dbami somy. W gbi znajduje si w, ktry odwraca si i patrzy spokojnymi
lepiami. Z pyska zwisa mu siano. Znajduje si tu prymitywny stoek do
siedzenia i dwa kamienie w kcie przy szczelinie. Czer tego kta wskazuje, e
tam rozpala si ogie.
Maryja zblia si do wou. Jest Jej zimno. Kadzie mu rce na karku, eby si
ogrza. W porykuje, ale pozwala si dotkn. Zdaje si rozumie i nawet gdy
Jzef odpycha go na bok eby wzi z jase nad obem siano na posanie dla
Maryi pozwala na to. Jasa s podwjne. Z jednych karmi si w, a wysze to
jakby pka z zapasowym sianem. Std wanie bierze siano Jzef. Robi te

111

miejsce dla osa, ktry zmczony i wygodzony natychmiast zabiera si do


jedzenia. Jzef znajduje jakie przewrcone, cae obtuczone naczynie.
Wychodzi do strumyka, ktry pynie w pobliu, i wraca z wod dla osa. Potem
znajduje w kcie wizk gazi i usiuje pozamiata klepisko. Rozciela siano i
robi posanie koo wou, w najbardziej suchym i osonitym kcie. Czuje jednak,
e to biedne siano jest wilgotne, wic wzdycha. Rozpala ogie. Z benedyktysk
cierpliwoci suszy nad ogniem gar po garci.
Maryja siedzi na stoku. Patrzy, zmczona, i umiecha si. Gotowe. Maryja siada
wygodnie na mikkim sianie, opierajc si plecami o drewniany filar. Jzef
koczy... urzdzanie wntrza, zawieszajc swj paszcz jako oson na
wejciowym otworze. Zabezpieczenie dosy wtpliwe. Potem podaje Dziewicy
chleb z serem i wod z manierki.
pij teraz mwi a ja przypilnuj, eby ogie nie zgas. Na szczcie jest
drewno. Miejmy nadziej, e si bdzie dugo palio. Oszczdz oliwy w
lampie.
Maryja kadzie si posusznie. Jzef przykrywa J Jej paszczem i derk, ktr w
czasie drogi miaa na nogach.
Ale ty... bdzie ci zimno!
Nie, Maryjo. Siedz przy ogniu. Postaraj si wypocz. Jutro bdzie lepiej.
Maryja bez sprzeciwu zamyka oczy. Jzef zaszywa si w swoim kcie, na stoku
przy kupce chrustu. Jest go mao. Nie sdz, eby starczyo go na dugo.
A oto ich rozmieszczenie w grocie: Maryja na prawo, plecami do wejcia, w
poowie zasonita pniem drzewa i ciaem wou, ktry pooy si na cice.
Jzef znajduje si z lewej strony. Jest zwrcony bokiem do wejcia, twarz do
ognia, a plecami do Maryi. Od czasu do czasu odwraca si i widzi, e ley Ona
spokojnie, jakby spaa. amie po cichu suche gazie i rzuca po trochu na ogie,
eby nie wygas i dawa wiato. Pilnuje, eby go wystarczyo. Wida tylko blask
czasem niky, czasem ywszy, czasem nikncy zupenie, bo lampa dogasa. W
pmroku odznacza si tylko biel wou, twarzy i rk Jzefa. Wszystko inne ginie
w szarym pcieniu.
Nie komentujemy niczego mwi Maryja. Wizja sama przemawia. Macie
zrozumie pouczenie o mioci, pokorze i czystoci, jakie z niej wypywa.
Odpoczywaj. Odpoczywajc czuwaj, tak jak Ja czuwaam czekajc na Jezusa.
Przyjdzie i przyniesie ci pokj!
47. NARODZINY JEZUSA, NASZEGO PANA
(por. k 1,6-7) Napisane 6 czerwca 1944. A, 2739-2752
Nadal widz wntrze tej ndznej kamiennej groty, w ktrej dzielc los ze
zwierztami znaleli schronienie Maryja i Jzef.
May ogie drzemie, podobnie jak jego str. Maryja powoli unosi gow z
posania i patrzy. Widzc, e Jzef ma gow zwieszon na piersi, jakby
rozmyla, sdzi, e zmczenie wzio gr nad chci czuwania. Umiecha si
dobrotliwie i czynic mniej szelestu ni mgby to zrobi motyl sfruwajcy na
r siada, a potem klka. Z promiennym umiechem na twarzy modli si.
Ramiona ma otwarte, prawie rozkrzyowane, wycignite w przd, a donie
odwrcone ku grze. Trwa tak, bez adnych oznak zmczenia uciliw pozycj.
Potem chyli si w ukonie, dotykajc twarz siana. Pozostaje w tej postawie,
zatopiona w arliwej modlitwie. Modli si dugo.

112

Jzef si budzi. Widzi dogasajce ognisko i pogron prawie w ciemnociach


stajni. Rzuca gar chrustu i ogie rozbyska. Dorzuca grubszych gazek,
potem wybiera jeszcze wiksze, bo zib jest dotkliwy. Chd pogodnej
grudniowej nocy wnika zewszd w ruiny. Biedny Jzef siedzi tak blisko drzwi
jeli mona tak nazwa zatkan jego paszczem dziur e musi by
zlodowaciay. Przyblia rce do ognia, potem rozwizuje sanday i zblia do
niego rwnie stopy. Rozgrzewa si. Gdy pomie si wznieca i rozjania
otoczenie, odwraca si, ale nic nie widzi. Nie dostrzega ju nawet jasnego
pasma, utworzonego przez biay welon, ktry przedtem znaczy jasn lini na
ciemnym sianie. Wstaje wic i ostronie zblia si do posania.
Nie pisz, Maryjo? pyta.
Musi zapyta trzy razy, zanim Maryja uwiadamia to sobie i odpowiada: Modl
si.
Czy Ci czego potrzeba?
Nie, Jzefie.
Sprbuj zasn na chwil... wypocz przynajmniej.
Sprbuj. Ale modlitwa Mnie nie mczy.
egnaj, Maryjo.
egnaj, Jzefie.
Maryja wraca do poprzedniej pozycji. Jzef za, by nie ulec znw pokusie snu,
klka koo ognia i te modli si, zakrywajc twarz rkoma. Odejmuje je tylko po
to, by podsyca ogie, i znw wraca do arliwej modlitwy. Poza trzaskaniem
palcego si drewna i tupaniem osa, ktry od czasu do czasu wali kopytem w
klepisko, nic nie sycha.
Odrobina ksiycowego wiata wciska si przez otwr w powale. Wyglda jak
ostrze z niematerialnego srebra, ktre zblia si, szukajc Maryi. W miar jak
ksiyc wschodzi wyej na niebie, promie stopniowo si wydua, a wreszcie
dosiga Jej. Oto pada na gow Modlcej si. Otacza J aureol bieli.
Maryja unosi gow, jakby wezwana woaniem z wysoka, i znowu klka. O, jak
tu jest piknie! Podnosi gow, ktra wydaje si janie biaym ksiycowym
wiatem. Przemienia J nieziemski umiech. Co widzi? Co syszy? Czego
dowiadcza? Tylko Ona sama mogaby odpowiedzie na pytanie, co widzi, co
syszy i odczuwa w janiejcej godzinie Swego Macierzystwa. Ja zauwaam
tylko to, e otaczajcy J blask cigle wzrasta, wzrasta i wzrasta. Sprawia
wraenie, e zstpuje z Nieba, wydaje si wypywa z ndznego otoczenia, ale
nade wszystko zdaje si wydobywa z Niej samej.
Jej
ciemnolazurowa
suknia
wydaje
si
teraz
agodnym
bkitem
niezapominajek, a donie i twarz zdaj si niebieskawe, jakby byy umieszczone
w wietle olbrzymiego, bladego szafiru. Ta barwa aczkolwiek mniej
intensywna przypomina mi kolor, jaki widuj w widzeniach przedstawiajcych
wity Raj. Zauwaaam j w widzeniu zwizanym z przybyciem Magw. [Teraz
wiato to] rozlewa si coraz bardziej na przedmioty i sukni, oczyszcza je i
sprawia, e byszcz.
Powiata coraz bardziej wydobywa si z ciaa Maryi, wchaniajcego promienie
ksiyca. Wydaje si, e to Ona przyciga ku Sobie to wiato, mogce
pochodzi tylko z Nieba. Teraz Maryja jest T, ktra posiada wiato; jest T,

113

ktra ma da wiatu wiato. To uszczliwiajce, nieogarnione, niezmierzone,


wieczne, boskie wiato, ktre wanie ma by dane, zapowiada si brzaskiem,
jutrzenk, chrem atomw wiata. I wiato to wzrasta, wzmaga si jak
przypyw, wznosi si coraz bardziej jak kadzido i spywa jak fala, ciele si
niczym welon...
Sklepienie pene pkni, pajczyn i wystajcych gruzw, ktre tylko dziki
jakiemu cudowi statyki nie ulegaj zawaleniu, to sklepienie dotychczas czarne,
zakopcone i odraajce wydaje si sufitem krlewskiej komnaty. Kady kamie
to brya srebra. Kada szczelina jest byskiem opalu. Kada pajczyna [wyglda
jak] drogocenny baldachim tkany srebrem i diamentami. Wielka jaszczurka
pica midzy dwoma gazami wyglda jak zapomniany tam przez krlow
szmaragdowy naszyjnik. Grono picych nietoperzy to cenny kandelabr z
onyksu. Zwisajce z wyszych jase siano to ju nie trawa, lecz nici z czystego
srebra, drce w powietrzu z wdzikiem rozwianych wosw.
Stojcy niej b z ciemnego drewna, wyglda jak brya oksydowanego srebra.
ciany pokrywa brokat, na ktrym jasno jedwabiu znika pod haftem
ozdobionym wystajcymi perami. A czyme jest teraz klepisko? To owietlony
biaym wiatem kryszta. Wystpy zdaj si rami ze wiata, rzuconymi na
znak hodu na ziemi. A dziury to krysztaowe puchary, z ktrych wydobywaj
si wonnoci i zapachy.
wiato coraz bardziej wzrasta. Staje si nie do zniesienia dla oka. W tym
wietle, jakby wchonita za rozarzon zason, znika Dziewica... i ukazuje si
Matka.
Tak. Kiedy moje oczy znw mog znie jasno wiata, widz Maryj ze Swym
nowo narodzonym Synem w ramionach. Mae, rowe i pulchniutkie Dziecitko
porusza si i macha rczkami maymi jak pczki ry i nkami, ktre
zmieciyby si w jej kielichu. Kwili drcym gosem nowo narodzonego
jagnicia, otwierajc buzi jak poziomka i ukazujc drgajcy przy rowawym
podniebieniu jzyczek. Porusza gwk tak jasn, e wyglda jakby bya bez
wosw. T okrg gwk Mama podtrzymuje w zagbieniu jednej doni i
patrzy na Swoje Dziecitko i uwielbia Je ze zami i z umiechem. Pochyla si,
eby Je pocaowa, ale nie w niewinn gwk, lecz w pier, gdzie jest malekie
serduszko, ktre bije, bije dla nas... to serduszko, w ktrym pewnego dnia
bdzie Rana... Mama ju teraz opatruje t ran Swym nieskalanym
pocaunkiem.
Zbudzony blaskiem w podnosi si z rykiem i haasem kopyt, a osioek odwraca
eb i te ryczy. Zwierzta zbudzio wiato, lecz wol myle, e chc powita
swego Stwrc w imieniu swoim i wszystkich zwierzt.
Take Jzef ktry pogry si w modlitwie tak intensywnej, e by oderwany
od wszystkiego, co go otaczao otrzsa si i widzi, e dziwne wiato
przewituje mu przez palce [doni, w ktrych ukry twarz]. Odejmuje wic
donie od twarzy, podnosi gow, odwraca si. Stojcy w zasania Maryj,
ktra woa:
Chod tu, Jzefie!
Jzef zrywa si. Widzc [Dziecko] zatrzymuje si poraony szacunkiem i tam,
gdzie stoi, chce pa na kolana.
Maryja jednak nalega: Podejd, Jzefie!
Opiera lew rk na sianie, praw za trzyma Dziecitko, tulc Je do serca.
Wstaje i podchodzi do wahajcego si Jzefa, ktry idzie oniemielony. Pragnie

114

podej, lecz powstrzymuje go lk, eby nie okaza braku szacunku.


Maonkowie spotykaj si przy posaniu, patrz na siebie paczc ze szczcia.
Chod mwi Maryja. Ofiarujemy Jezusa Ojcu.
Jzef klka, Ona za, stojc pomidzy dwoma podpierajcymi puap supami,
unosi Swe Dziecko w ramionach mwic:
Oto jestem... W Jego Imieniu, o Boe, mwi Ci te sowa. Oto jestem, eby
peni Twoj wol. A wraz z Nim Ja, Maryja, i Jzef, Mj maonek. Oto Twoi
sudzy, Panie. Spraw, ebymy w kadej godzinie i w kadym zdarzeniu penili
Twoj wol dla Twojej chway i z mioci do Ciebie.
Potem Maryja schyla si i podaje Dziecitko Jzefowi, mwic:
We, Jzefie.
Ja? Mnie [Je dajesz]? O, nie! Nie jestem godzien!
Jzef jest wprost przeraony i sparaliowany myl, e ma dotkn Boga.
Maryja nalega jednak z umiechem:
Jeste bardzo godny i nie ma godniejszego od ciebie. Dlatego wanie ciebie
wybra Najwyszy. We Go i potrzymaj, Jzefie, Ja za poszukam ubranka.
Jzef, czerwony jak purpura, wyciga ramiona i bierze to malekie ciako
krzyczce z zimna. Kiedy ma Dzieci w swoich ramionach, nie upiera si ju,
eby Je trzyma z szacunkiem z dala od siebie. Tuli Jezusa do serca, wybuchajc
gonym paczem:
O! Panie! Boe mj!
Schyla si, eby ucaowa nki. Czuje, e s zzibnite, wic siada na ziemi,
tuli je do siebie, zakrywa sw brzow szat, stara si rkami osoni przed
zimnem nocy i ogrza. Chciaby przybliy si do ognia, lecz tam wieje od
wejcia. Lepiej tu zosta. A jeszcze lepiej bdzie wej midzy oba zwierzta,
ktre mog osoni przed przecigiem i wydzielaj ciepo. Idzie wic midzy
woa i osa, ustawia si tyem do wejcia, pochyla nad Nowonarodzonym, eby
zrobi wnk z wasnej piersi. Jej boczne ciany stanowi z jednej strony szara
gowa z dugimi uszami, a z drugiej wielki biay pysk, z parujcymi chrapami i
dobrymi wilgotnymi oczyma.
Maryja otworzya ju kuferek i wyciga ptno oraz pieluszki. Podchodzi do
ognia i ogrzewa je. Idzie do Jzefa i owija Dzieci w lekko ogrzane ptna.
Gwk osania wasnym welonem.
Gdzie Go teraz pooymy? pyta.
Jzef rozglda si wok siebie, zastanawia si...
Poczekaj mwi. Odsuniemy zwierzta i ich siano. cigniemy tamto siano i
pooymy je tutaj, w [obie]. Jego wystajcy brzeg bdzie oson od wiatru, a z
siana zrobimy poduszk. W ogrzeje Dziecitko swoim oddechem. Lepszy
bdzie w, bo jest bardziej cierpliwy i spokojniejszy.
Jzef zabiera si do roboty, a Maryja koysze Swe Malestwo, tulc Je do serca.
Przyblia policzek do gwki Jezusa, eby j cho troch ogrza. Jzef, nie
szczdzc [gazi], podsyca ogie, by pon wysoko. Ogrzewa siano, suszc je
po trochu. Potem wkada je w zanadrze, eby nie ostygo. Gdy ma go ju dosy
na posanie dla Dziecitka, idzie do obu i wyciela go jak koysk.

115

Gotowe mwi. Teraz potrzeba tylko przykrycia, eby siano nie kuo i eby
Go okry...
We Mj paszcz. mwi Maryja.
Bdzie Ci zimno.
O, nie szkodzi! Derka jest zbyt szorstka! A paszcz jest mikki i ciepy. Wcale
nie jest Mi zimno. Niech tylko On ju nie cierpi!
Jzef bierze duy paszcz Maryi, wykonany z delikatnej ciemnoniebieskiej
weny, i kadzie go w obie zoony podwjnie w taki sposb, by jedna cz
zwisaa poza wystajc krawd obu.
Pierwsze eczko Zbawiciela jest gotowe. Matka, stpajc penym wdziku,
delikatnym krokiem, niesie Je i kadzie. Po paszcza zakrywa Dziecko. Otula
te go, pogron w sianie gwk, oddzielon od niego jedynie Jej
delikatnym welonem. Odkryta pozostaje tylko twarzyczka, wielkoci ludzkiej
pici. Oboje, schyleni nad obem, patrz szczliwi na pierwszy sen
Dziecitka. Ciepo pieluszek i siana koi pacz i przynosi sen sodkiemu Jezusowi.
48. JA, MARYJA, [MIAAM UDZIA W] ODKUPIENIU NIEWIASTY DZIKI
MOJEMU BOSKIEMU MACIERZYSTWU
Tego samego dnia. A, 2752-2760
Mwi Maryja:
Przyrzekam ci, e On przyjdzie, eby ci przynie Swj pokj. Czy
przypominasz sobie ten spokj, ktry by w tobie w dniu [Boego] Narodzenia,
kiedy widziaa Mnie z Moim Dzieckiem? By to wtedy dla ciebie czas pokoju.
Teraz jest czas twojej mczarni. Ale ty wiesz ju teraz, e to w udrce zdobywa
si pokj i kad ask, dla nas i dla bliniego. Jezus-Czowiek przeksztaci si
w Jezusa-Boga po udrce straszliwej Mki. Przywrci Pokj: Pokj Niebios, z
ktrych przyszed i z ktrych teraz zlewa Swj pokj na tych ludzi na wiecie,
ktrzy Go kochaj. Jednak w godzinach Swej Mki On Pokj wiata by
pozbawiony tego pokoju. Nie cierpiaby, gdyby go posiada. A musia cierpie
cierpie w peni.
Ja, Maryja, [przyczyniam si do] odkupienia niewiasty przez Moje Boskie
Macierzystwo. Ale to byo jedynie pocztkiem ocalenia niewiasty.
Pozbawiajc si przez lub dziewictwa kadego ludzkiego [aktu] maeskiego,
odrzuciam wszelkie podliwe zaspokojenie, zasugujc na ask Bo. Ale to
jeszcze nie wystarczao, gdy grzech Ewy by drzewem o czterech gaziach:
pychy, chciwoci, akomstwa, nieczystoci. I wszystkie cztery musiay by
odcite cakowicie, aeby uczyni to drzewo bezowocnym.
Upokarzajc si do gbi, pokonaam pych. Uniaam si przed wszystkimi. Nie
mwi ju o Mojej pokorze wobec Boga. Ona bowiem naley si Najwyszemu
od kadego stworzenia. Pokorne byo [nawet] Jego Sowo. Musiaam wic j
posiada i Ja, Niewiasta. Czy jednak zastanawiaa si kiedykolwiek nad tym,
jakich upokorze musiaam doznawa ze strony ludzi, nie bronic si w aden
sposb?
Nawet Jzef, ktry by sprawiedliwy, oskara Mnie w swoim sercu. Inni ludzie,
ktrzy nie byli sprawiedliwi, grzeszyli oszczerstwem co do Mego stanu. Szmer
ich sw dochodzi [do Mnie] jak gorzka fala, godzc w to, co [wane] dla
czowieka. A byy to dopiero pierwsze z niezliczonych upokorze, ktrych

116

dostarczyo Mi ycie Matki Jezusa i rodzaju ludzkiego. Upokorzenia z powodu


ubstwa, upokorzenia uciekinierki [do Egiptu], upokorzenia z powodu
wymwek krewnych i przyjaci, ktrzy nie znajc prawdy uwaali za
sabo Moje matczyne zachowanie wobec Mojego Jezusa, kiedy sta si
modym czowiekiem... Upokorzenia trzech lat Jego posugi, okrutne
upokorzenia w godzinie Kalwarii, upokorzenia a do koniecznoci uznania, e
nie mam rodkw, by kupi grb i wonnoci dla [namaszczenia ciaa] Mojego
Syna...
Pokonaam chciwo Pierwszych Rodzicw, rezygnujc przed czasem z Mojego
Dziecka.
Matka nigdy nie wyrzeka si dziecka, chyba e jest zmuszona rozsta si z nim.
Kiedy ojczyzna, mio maonki lub sam Bg prosi o nie jej serce, matka broni
si przed rozstaniem. To naturalne. Dziecko wzrasta w jej onie i nigdy nie ulega
przerwaniu wi czca je z ni. Nawet po przerwaniu yciodajnego przewodu
ppowiny, zawsze zostaje nerw, wychodzcy z serca matki nerw duchowy,
bardziej ywy i wraliwszy od nerwu fizycznego i czy je z sercem dziecka. I
matka odczuwa udrki, jeli mio do Boga lub do jakiego stworzenia albo te
obowizki wobec ojczyzny oddalaj od niej dziecko. Matce rozdziera si serce,
gdy mier wyrywa jej dziecko.
A Ja wyrzekam si Mojego Syna, od chwili kiedy Go miaam. Oddaam Go Bogu.
Wam Go daam. Pozbawiam si Owocu Mego ona, aby wynagrodzi [Bogu] za
kradzie owocu Boego, [dokonan przez] Ew.
Pokonaam zachanne pragnienie wiedzy i przyjemnoci. Zgodziam si na to, by
wiedzie jedynie to, co Bg chcia, ebym wiedziaa. Nie pytaam ani siebie, ani
Jego o nic ponad to, co Mi powiedzia. Wierzyam bez dociekania.
Pokonaam pragnienie przyjemnoci, bo wyrzekam si wszelkiego smaku
zmysw. Podeptaam Moje ciao. Ciao narzdzie szatana skazaam na
zdeptanie wraz z nim pod Moj pit, aby zrobi Sobie w ten sposb stopie
zbliajcy do Nieba. Do Nieba! Do Mojego celu. Tam, gdzie jest Bg: jedyne Moje
pragnienie. Pragnienie, ktre nie jest zachannoci,
lecz potrzeb
bogosawion przez Boga, ktry chce, abymy Go pragnli.
Pokonaam
nieczysto,
ktra
jest
nieumiarkowanym
pragnieniem
doprowadzonym do zachannoci. Kada bowiem za skonno, ktrej si nie
pokonuje, prowadzi do jeszcze wikszej wady. I tak pragnienie Ewy, ju
zasugujce na nagan, doprowadzio j do rozpusty. Nie wystarczao jej ju
sprawianie sobie samej przyjemnoci. Chciaa doprowadzi swj wystpek do
doskonaego natenia i zblia si do towarzysza, stajc si nauczycielk
rozpusty. Ja za dyam do przeciwnego celu. Nie staczaam si, lecz zawsze
wstpowaam w gr. Nie cigaam nikogo w d, lecz zawsze pocigaam w
gr. Mojego cnotliwego towarzysza uczyniam anioem.
Teraz majc Boga, a z Nim Jego nieskoczone bogactwa popiesznie
wyrzekaam si ich. Mwiam: Niech Twoja wola bdzie speniana ze wzgldu
na Niego i przez Niego.
Czystym jest czowiek powcigliwy nie tylko w ciele, lecz take w uczuciach i
mylach. Musiaam by Czyst, aby unicestwi Nieczysto ciaa, serca i umysu.
I nie porzuciam Mojej powcigliwoci. Nie mwiam o Moim Synu nawet tego,
e na ziemi naley tylko do Mnie, jak by jedynie Boy w Niebie: On jest Mj i
chc Go [mie przy Sobie].
Ale nawet to jeszcze nie wystarczao, eby zdoby dla niewiasty pokj utracony
przez Ew. Otrzymaam go dla was u stp Krzya, kiedy patrzyam, jak umiera

117

Ten, ktrego narodzenie widziaa. Kiedy syszaam krzyk Mojego umierajcego


Dziecka, czuam, jak si rozdzieraj Moje wntrznoci, i zostaam [wtedy]
pozbawiona wszystkiego, co kobiece. Nie byo ju [we Mnie] ciaa, lecz anio.
Maryja, Dziewica polubiona Duchowi, umara w tamtej chwili. Pozostaa Matka
aski: Ta, ktra w Swojej udrce zrodzia wam ask i wam j daa. Kobieta
ktr w noc Boego Narodzenia na nowo konsekrowaam na niewiast u stp
Krzya otrzymaa rodki, aby sta si dzieckiem Niebios.
Uczyniam to wszystko dla was, wyrzekajc si wszelkiego zaspokojenia, nawet
witego. Z was zdegradowanych przez Ew kobiet nie przewyszajcych
towarzyszek zwierzt uczyniam wite Boe. Jednak [moecie] nimi by tylko
wtedy, gdy bdziecie tego chciay. Wspinaam si wzwy ze wzgldu na was.
Was wznosiam w gr jak Jzefa. Skaa Kalwarii jest Moj gr Oliwn.
Stamtd wznosiam si, aby zanie do Niebios ponownie uwicon dusz
niewiasty, razem z Moim ciaem, uwielbionym z powodu noszenia Sowa Boego
oraz unicestwienia w Sobie ostatniego ladu Ewy, ostatniego korzenia tego
drzewa o czterech trujcych konarach i korzeniu zapuszczonym w zmysowo.
Ono pocigno do upadku ludzko i a do koca wiekw, i a po ostatni
niewiast bdzie ksao wasze wntrznoci. Stamtd, gdzie teraz janiej w
promieniach Mioci, wzywam was i wskazuj wam Lekarstwo dla pokonania
samych siebie: ask Mojego Pana i Krew Mojego Syna.
A ty, Mj gosie, daj odpoczynek twojej duszy, w wiatoci tego witu Jezusa.
Musisz mie siy dla przyszych krzyy, ktre nie bd ci oszczdzone. Chcemy,
aby i ty bya tutaj, a tu si przychodzi przez bl. Pragniemy, aby bya tutaj. Im
wicej utrapie znosi si, eby uzyska ask dla wiata, tym wyej si
dochodzi. Trwaj w pokoju. Jestem z tob.
49. POKON PASTERZY
(por. k 2,8-20) Napisane 7 czerwca 1944, w wigili Boego Ciaa. A, 2760-2784
Pisz w obecnoci mojego Nauczyciela, Jezusa. Jest tu dla mnie, cay dla mnie!
Wrci po dugim czasie i tylko dla mnie! Powie ojciec: Jak to? Ju prawie od
miesica znw widzisz Go i syszysz, a mwisz, e masz Go po tak dugim
czasie. Odpowiadam wic raz jeszcze na to, co ju wielokrotnie, ustnie i na
pimie, ojcu przekazywaam. Co innego widzie, a co innego sysze. A
przede wszystkim co innego jest widzie i sysze dla innych, eby to dla nich
opisa, a co innego: widzie i sysze tylko dla siebie, wycznie dla mnie.
W pierwszym wypadku jestem widzem i powtarzam to, co ogldam i sysz.
Jeli sprawia mi to rado, to dzieje si tak dlatego, e s to zawsze sprawy
napeniajce wielk radoci. Prawda, e jest to, jak mona by powiedzie,
rado zewntrzna. Sowa le wyraaj to, co tak dobrze odczuwam, ale nie
znajduj lepszych. Chc powiedzie, e ta moja rado podobna jest do dozna
czowieka, ktry czyta adn ksik lub oglda pikn scen. Wzrusza si,
rozkoszuje, podziwia harmoni utworu i myli: Jak piknie byoby znajdowa
si na miejscu tej osoby! W drugim za wypadku tak suchanie, jak i widzenie
jest dla mnie, a wic t osob jestem ja. Dla mnie jest sowo, ktre sysz, dla
mnie jest posta, ktr widz. Jestem ja i On, ja i Maryja, ja i Jan. S ywi,
prawdziwi, realni i bliscy, nie naprzeciw, jakbym ogldaa film. Widz Ich obok
mego ka. Widz, jak chodz po pokoju, opieraj si o meble, siadaj lub stoj
jak ywi ludzie. To moi gocie. To zupenie co innego ni widzenie
przeznaczone dla wszystkich. Jednym sowem, wszystko jest dla mnie.
Dzisiaj, a nawet ju od wczorajszego popoudnia, jest tu Jezus. Ma na sobie
Swoj zwyk szat z biaej weny. Jej biel przypomina raczej ko soniow.
Odzienie Jezusa bardzo rni si co do ciaru i odcienia od wspaniaej szaty,

118

ktra okrywa Go w Niebie jakby z lnu niematerialnego i tak biaego, e wydaje


si utkana ze wiata. Jezus jest tu. Jego pikne, smuke donie maj odcie
bieli wpadajcej w [barw] starej koci soniowej. Na piknej bladej, pocigej
twarzy janiej ciemnoszafirowe, wadcze i agodne oczy, w oprawie gstej,
kasztanowej, mienicej si jasnorudymi byskami. [Widz] Jego pikne, dugie i
delikatne, poworude wosy, janiejsze w miejscach zaamania si wiata, a
ciemniejsze w gbi splotw. Jest tutaj! Jest tu! Umiecha si do mnie i patrzy,
jak o Nim pisz. Tak samo zachowywa si w Viareggio... A od czasu Wielkiego
Tygodnia wicej tego nie czyni... przez co byam zmartwiona i
rozgorczkowana tym smutkiem, a do blu spowodowanego Jego
nieobecnoci. Poczyo si to take z [cierpieniem] pozbawienia mnie
mieszkania, w ktrym Go widywaam i mogam wspomina: Tu si opiera, tam
siedzia, a tutaj pochyli si, eby pooy mi rk na gowie... ...mieszkania, w
ktrym umarli moi [rodzice]. O! Nikt, jeli sam tego nie dowiadczy, nie
zrozumie! Nie mona si domaga otrzymywania tego wszystkiego. Dobrze
wiemy, e to aski darmowe i nie zasugujemy na nie. Nie moemy ich da,
kiedy nie s nam udzielane. To oczywiste. Im wicej ich otrzymujemy, tym
bardziej musimy unia si w pokorze, uznajc nasz odraajc ndz wobec
udzielajcego si nam Nieskoczonego Pikna i Boego Bogactwa.
Co ojciec powie? Czy syn nie pragnie zobaczy ojca i matki? A ona ujrze
ma? A jeli mier lub dugie rozstanie rozdzieli ich, czy ten, kto pozostaje,
nie znajduje pociechy tam, gdzie razem mieszkali? Jeli za musi opuci to
miejsce, czy nie cierpi podwjnie tracc take miejsce, gdzie nieobecny
odpowiada na jego mio mioci? Czy mona mu wyrzuca, e z tego powodu
cierpi? Nie. A ja? Czy Jezus nie jest moim Ojcem i Oblubiecem? Czy nie jest
droszym i znacznie bardziej kochanym od najukochaszego z ojcw i
oblubiecw? Dowodem, e tak jest, moe by to, w jaki sposb znosiam
mier matki. Czy wie ojciec, jak cierpiaam? Jeszcze pacz, bo j bardzo
kochaam, pomimo jej usposobienia. Ojciec widzia, jak pokonaam te chwile.
Dziki obecnoci Jezusa. Jest mi droszy od mamy. Mog tak mwi?
Cierpiaam. A nawet teraz bardziej cierpi z powodu mierci mamy, (od ktrej
mija teraz osiem miesicy), ni wczeniej. To dlatego e przez ostatnie dwa
miesice byam pozbawiona [obecnoci] Jezusa i Maryi dla mnie. Obecnie
wystarczy nawet, e mnie na chwil opuszcz, ebym znw bardziej ni zwykle
odczuwaa opuszczenie chorej sieroty i pograa si w ludzkiej i gorzkiej
boleci tych nieludzkich dni.
Pisz to w obecnoci Jezusa. Nie przesadzam wic i niczego nie przeinaczam.
Zreszt nie mam takiego zwyczaju. A gdybym nawet miaa, byoby to
niemoliwe teraz, gdy Jezus na mnie patrzy. Napisaam to wszystko, postpujc
inaczej ni zwykle, gdy widze dotyczcych Maryi nie przerywam moim
biednym ja. Wiem ju, e powinnam kontynuowa opisywanie Jej chway. Czy
bowiem Jej Macierzystwo nie jest, we wszystkich swoich szczegach, koron
chway? Jestem bardzo chora i pisanie wie si z wielkim trudem. Jestem
strzpem. Nie zwaam jednak na to, bo chc, eby Maryja zostaa poznana i
bardziej umiowana. Bol mnie plecy? Serce ustaje? Boli mnie gowa? Wzrasta
gorczka? Nic to! Chc, eby tylko poznano Maryj: ca pikn i drog tak,
jak widz dziki dobroci Boga i Jej. To mi wystarczy.
Pniej widz rozlegy wiejski [krajobraz]. Ksiyc jest w zenicie i egluje
spokojnie po niebie usianym gwiazdami. Wygldaj one jak diamentowe szpilki,
wbite w ogromny baldachim z ciemnoniebieskiego aksamitu. Porodku mieje
si sw bielusiek twarz ksiyc. Rozlewa potoki mlecznego wiata,
bielcego ziemi. Ogoocone drzewa wydaj si wysze i ciemniejsze wrd tej
bieli. Wynurzajce si gdzieniegdzie murki wygldaj jak z mleka, a domek w
oddali jak blok karraryjskiego marmuru.

119

Po prawej stronie widz obszar otoczony z dwch stron ciernistym ywopotem.


Dwie pozostae otacza niski, prosty mur. Podtrzymuje on dach, tworzc rodzaj
szopy, przestronnej i niskiej. Wewntrzna cz tego ogrodzenia jest czciowo
murowana, a czciowo zbudowana z lunych desek. W lecie mona zdj deski
i wtedy szopa zamienia si w kruganek. Od czasu do czasu dochodzi stamtd
krtkie, przerywane pobekiwanie. Chyba s tam owce, ktre albo ni, albo z
powodu blasku ksiycowej powiaty myl, e zblia si wit. Jest to jaka
bardzo intensywna, nadzwyczajna jasno. Wzrasta ona, jakby jakie ciao
niebieskie zbliao si ku ziemi lub ogarna j zagadkowa pooga.
Na progu ukazuje si pasterz. Wznosi rce do czoa, by przysoni oczy, i patrzy
w gr. Wydaje si czym niemoliwym, eby trzeba byo zasania oczy przed
blaskiem ksiyca. A jednak jego wiato jest tak intensywna, e olepia
zwaszcza tego, kto wychodzi z zamknitego i ciemnego pomieszczenia.
Wszdzie panuje cisza, lecz ta jasno zadziwia. Pasterz woa towarzyszy.
Zjawiaj si wszyscy przed wejciem. Jest ich wielu. To zaronici mczyni, w
rnym wieku. S wrd nich zarwno chopcy, jak i starcy. Rozmawiaj o tym
dziwnym zjawisku. Najmodsi boj si. Jeden chopiec, moe dwunastoletni,
zaczyna paka, cigajc na siebie kpiny starszych.
Czego si boisz, guptasie? mwi najstarszy. Nie widzisz, e powietrze jest
spokojne? Czy nigdy nie widzia blasku ksiyca? Czyby zawsze by pod
spdnic matki, jak kurczak pod kwok? Zobaczysz jeszcze inne rzeczy!
Pewnego razu poszedem w gry Libanu i dalej jeszcze... wyej... Byem wtedy
mody i chodzenie nie mczyo mnie tak jak teraz. Byem wtedy nawet bogaty...
Pewnej nocy ujrzaem takie wiato, e pomylaem, i to Eliasz powraca w
ognistym zaprzgu. Cae Niebo pono! Pewien starzec... wtedy on by starcem
powiedzia mi: Co wielkiego dzieje si na wiecie. Byo to dla nas
zapowiedzi nieszczcia, bo przyszli onierze Rzymu. O, poyjesz jeszcze, a
zobaczysz...
Pastuszek nie sucha ju. Wydaje si, e lk usta. Opuszcza prg, wychyla si
zza plecw muskularnego pasterza, za ktrym si schroni, i opuszcza zagrod,
zadaszon i poronit traw. Idzie, patrzc w gr jak lunatyk lub jak kto
zahipnotyzowany czym, co go cakowicie przyciga. Po pewnej chwili krzyczy:
Och! i staje jak skamieniay z nieco rozpostartymi rkoma.
Inni patrz na siebie, zdumieni.
C jest temu guptasowi? pyta ktry.
Jutro odprowadz do matki. Nie chc wariata do pilnowania owiec mwi
inny.
Starszy, ktry przedtem si odzywa, znowu mwi: Chodmy sprawdzi, zanim
osdzimy. Zawoajcie reszt picych i wecie kije. Moe tam jest niebezpieczne
zwierz albo zbjcy...
Wracaj, woaj innych pasterzy. Wychodz z pochodniami i grubymi kijami.
Dochodz do chopca.
Tam! Tam! szepce may z umiechem. Nad tamtym drzewem... Zobaczcie,
jakie wiato si zblia... Jakby schodzio po ksiycowym promieniu. Zblia si.
Jakie pikne!
Ja widz tylko nieco silniejszy blask.
Ja take.

120

Ja te mwi inni.
Nie. Ja widz jakby posta mwi inny pasterz. Rozpoznaj w nim tego,
ktry da Maryi mleko.
To... to anio! krzyczy chopiec. Zobaczcie, jak zstpuje i zblia si... Na
ziemi! Na kolana przed Anioem Paskim!
Oglne Och!.. dugie i pene najwyszego szacunku rozlega si w grupie
padajcych na twarz pasterzy. Im s starsi, tym bardziej zdaj si przejci
wietlistym zjawiskiem. Modsi klcz przygldajc si anioowi. On coraz
bardziej si zblia. Wreszcie nieruchomieje w powietrzu, ponad murem
ogrodzenia. Pozostaje tak z rozwinitymi wielkimi skrzydami, janiejcymi
perow biel w ksiycowym blasku. Mwi:
Nie lkajcie si. Nie zwiastuj nieszczcia. Ogaszam wam radosn nowin
dla ludu izraelskiego i dla wszystkich narodw ziemi. Anielski gos czy si
jak [brzmienie] harfy ze piewem sowikw Dzisiaj, w miecie Dawida,
narodzi si Zbawiciel....
Przy tych sowach anio mocniej rozkada skrzyda, poruszajc nimi jakby w
radosnym dreniu. Wydaje si, e spada z nich deszcz zotych iskier,
byszczcych jak klejnoty. To prawdziwa tcza, ktra rysuje si tryumfalnym
ukiem nad biedn zagrod.
...Zbawiciel, ktry jest Chrystusem. anio lni mocniejszym wiatem.
Skrzyda teraz nieruchome i skierowane ku niebu wydaj si dwoma
aglami, ktre stoj nieruchomo na szafirowym morzu, niczym dwa pomienie
ognia wznoszce si ku grze.
...Chrystusem, Panem! anio skada pene blasku skrzyda. Zakrywa si
nimi, jakby diamentowym paszczem zarzuconym na swj perowy strj.
Pochyla si w penym uwielbienia pokonie, przyciskajc rce do serca i chylc
gow bardzo nisko. Okrywaj go szczyty zoonych skrzyde. Wida go jako
wyduon, wietlan posta, nieruchom podczas jednego Gloria. Ale teraz
znw si porusza. Rozwiera skrzyda, unosi oblicze, na ktrym wiato stapia si
z niebiaskim umiechem, i mwi:
Poznacie Go po takich znakach: w biednej stajni, za Betlejem, znajdziecie
owinite w pieluszki Dzieci, pooone w obie dla zwierzt. W miecie Dawida
bowiem nie byo schronienia dla Mesjasza. Mwic to, anio staje si bardzo
powany, wrcz smutny.
Tymczasem z Niebios nadciga cay tum o, jaki tum! mnstwo podobnych
do niego aniow. To [prawdziwa] drabina zstpujcych z radoci na ziemi
aniow, ktrzy zamiewaj niebiaskim blaskiem wiato ksiyca. Gromadz
si wok anioa zwiastujcego dobr nowin. Poruszaj skrzydami, rozsiewaj
wonie, czemu towarzyszy niezwyka harmonia dwikw. S w niej wszelkie
najpikniejsze gosy stworze, jakie mona znale lub sobie przypomnie, lecz
doprowadzone do penej doskonaoci brzmienia. Malarstwo to wysiek, by
materia staa si wiatem, tu za melodia i dwik pragnie olni ludzi piknem
Boga. Sysze t melodi to pozna Raj. Tam wszystko jest harmoni mioci.
Ona wydobywa si z Boga dla radoci bogosawionych i wraca od nich ku
Niemu, eby Mu rzec: Miujemy Ciebie!
Anielskie Gloria rozchodzi si falami coraz dalej nad spokojnymi polami, a z
nimi wiato. Zbudzone wiatem ptaki przyczaj si do piewu, witajc
przedwczesny brzask, a owce pozdrawiaj beczeniem soce, ktre pojawia si
przed czasem. Ja jednak wol sdzi, e zwierzta pozdrawiaj w ten sposb

121

Stworzyciela, ktry do nich przyby, by miowa je take jako Czowiek, a nie


tylko jako Bg. Tak samo mylaam przedtem w betlejemskiej grocie o
[przebudzonym] wole i ole.
piew i wiato powoli sabn, anioowie wracaj do Nieba... a Pasterze ocknli
si.
Czy sysza?
Pjdziemy zobaczy?
A zwierzta?
O, nic im si nie stanie! Chodmy, eby okaza posuszestwo sowu
Boemu!...
Ale gdzie mamy i?
Czy nie powiedzia, e si dzi narodzi?... i nie znalaz schronienia w
Betlejem? mwi to pasterz, ktry da mleko [Maryi]. Chodcie, ja wiem.
Widziaem pewn niewiast i al mi si Jej zrobio. Wskazaem Jej schronienie,
bo czuem, e nie znajd nigdzie lepszego, a mowi daem dla Niej mleka. Jest
taka modziutka i taka liczna. Jest te pewnie dobra jak anio, ktry do nas
przemawia. Chodcie, chodcie! Wemiemy mleka, sery, owieczki i wyprawione
skrki. Musz by bardzo biedni... i... kto wie, jak zimno musi by Temu, ktrego
nie miem nazwa! I pomylcie tylko, e rozmawiaem z Jego Matk, jak z jak
biedn matk!....
Wracaj do szopy i niebawem z niej wychodz. Jedni nios naczynie z mlekiem,
inni okrge serki zawinite w plecione z trawy siatki, beczce jagni w
koszyku i wyprawione owcze skrki.
Zabieram owc, ktra miaa mode przed miesicem. Daje dobre mleko! Moe
si przyda, gdyby niewiasta nie karmia. Wydawaa si prawie dzieckiem i bya
tak bledziutka!... W wietle ksiyca miaa jaminow cer mwi pasterz,
ktry da mleko. To on [ich] prowadzi.
Po zamkniciu szopy i zagrody wychodz, w wietle ksiyca i pochodni. Id
polnymi ciekami, przecinajc cierniste ywopoty, pozbawione zim lici.
Okraj Betlejem i docieraj do stajni nie od tej strony, z ktrej przysza
Maryja, lecz od przeciwnej. W ten sposb nie przechodz obok innych, lepszych
grot, lecz od razu znajduj waciw. Zbliaj si do otworu.
Wchod.
Ja nie miem.
To wejd ty!
Nie.
To przynajmniej popatrz.
Id ty, Lewi. Jako pierwszy zobaczye anioa. Oznacza to, e jeste od nas
lepszy. Zajrzyj!
Przedtem traktowali go jak wariata... Teraz posuguj si nim, eby zrobi to,
czego sami nie maj odwagi uczyni. Chopiec waha si, potem jednak
podejmuje decyzj. Podchodzi do wejcia, odsania nieco paszcz... i staje,
zachwycony.

122

Co widzisz? pytaj niespokojnie i cicho.


Widz bardzo mod i pikn Niewiast i ma. S pochyleni nad obem. I
sysz... sysz paczce Dziecko, a Niewiasta mwi do Niego gosem... o, jakim
gosem!
Ale co mwi?
Mwi: Jezu, malusieki! Jezu, mioci Twojej Mamy! Nie pacz, Syneczku.
Teraz mwi: Och, gdybym tak moga Ci powiedzie: Napij si mleka, maleki!
Jednak nie mam go jeszcze! A teraz mwi: Tak Ci zimno, kochanie Moje! Kuje
Ci siano. Jaki to smutek dla Twojej Mamy, ktra syszy, jak paczesz, a nie
potrafi Ci pocieszy. Mwi: pij, Moja duszyczko! Serce Mi si rozdziera, gdy
sysz Twj pacz i widz Twoje zy. Teraz cauje Go i ogrzewa nki rkami.
Jest pochylona i trzyma rce w obie.
Odezwij si! Niech ci zauwa!
Nie ja... ty... bo nas tu przyprowadzi i znasz ich.
Pasterz otwiera usta, ale wydaje tylko pomruk.
Jzef odwraca si i zblia do wejcia.
Kim jestecie? pyta.
Pasterzami. Przynielimy jedzenie i wen. Chcemy uwielbi Zbawiciela.
Wejdcie.
Wchodz do stajni, owietlajc j pochodniami. Starsi wypychaj modszych do
przodu. Maryja odwraca si i umiecha:
Chodcie! Chodcie! zaprasza ich ruchem doni i umiechem.
Bierze za rk chopca, ktry pierwszy ujrza anioa, i przyciga go do obu.
Chopiec patrzy, uszczliwiony. Pozostali, zaproszeni przez Jzefa, zbliaj si
z darami i skadaj wszystko u stp Maryi, wypowiadajc tylko kilka
wzruszajcych sw. Potem przygldaj si paczcemu cicho Dziecitku i
umiechaj si, wzruszeni i szczliwi. Jeden z nich, nieco mielszy, mwi:
We, o Matko! Jest gitka i czysta. Przygotowaem j dla dziecka, ktre
niebawem u nas si urodzi, ale daj Tobie. Po Syna na wenie, bdzie Mu
ciepo i mikko.
Daje owcze runo, przeliczn skr z obfit, bia i dug wen. Maryja podnosi
Jezusa i owija Go. Pokazuje Dzieci pasterzom, klczcym na somie
rozrzuconej po klepisku. Przygldaj si, zachwyceni. Staj si mielsi i jeden z
nich proponuje:
Trzeba by Mu da yk mleka albo lepiej wody z miodem. Nie mamy jednak
miodu. Tak si robi z noworodkami. Mam siedmioro dzieci, wic wiem...
Tu jest mleko. We, o Pani [ mwi jeden z pasterzy.]
Ale jest zimne [ odzywa si inny. ] Musi by ciepe. Gdzie Eliasz? On ma
owc...
Eliasz to zapewne ten pasterz od mleka, lecz nie ma go. Zatrzyma si przed
wejciem i zaglda przez szpar. Ukry si w ciemnociach nocy.

123

Kto was tu przyprowadzi?


Anio kaza nam tu przyj, a Eliasz nas poprowadzi. Gdzie si teraz podzia?
Beczenie owcy zdradza [miejsce jego ukrycia].
Wejd, jeste potrzebny [ mwi do Eliasza.]
Eliasz wchodzi z owc, speszony, bo zwracaj na niego wiksz uwag. Jzef
rozpoznaje go i mwi: To ty?
Maryja umiecha si do niego ze sowami: Jeste dobry.
Doj owc. Maryja, naronikiem lnianego ptna, przesiknitym ciepym
spienionym mlekiem, zwila wargi Dziecitka, ktre ssie mietankow sodycz.
Wszyscy umiechaj si. Jeszcze wikszy umiech pojawia si na ich twarzach,
gdy Jezus usypia w cieple weny, trzymajc jeszcze roek tkaniny w usteczkach.
Nie moecie tutaj pozosta. Tu jest zimno i wilgotno. A w dodatku... w tym
zwierzcym odorze! To niedobre... i... nie jest godne Zbawiciela...
Wiem mwi Maryja z cikim westchnieniem. Ale nie ma dla nas miejsca w
Betlejem!
Odwagi, Niewiasto! Znajdziemy Ci dom.
Porozmawiam z moj pani mwi Eliasz, pasterz od mleka. Jest dobra.
Przygarnie was, nawet gdyby miaa odda wasn izb. Jak tylko zawita,
porozmawiam z ni. Ma dom peen ludzi, ale na pewno znajdzie dla was
miejsce.
Przynajmniej dla Mojego Dziecka... Ja i Jzef moemy spa na ziemi, ale
Maleki...
Nie martw si, Niewiasto. Pomyl o tym. Opowiem wielu o tym, co nam rzek
anio. Niczego wam nie zabraknie. Tymczasem przyjmijcie od nas to, co w
naszym ubstwie moemy wam da. Jestemy pasterzami..
My te jestemy ubodzy mwi Jzef nie moemy wam si odpaci.
Och! Nie chcemy! Nawet gdybycie mogli, nie przyjlibymy. Pan nas ju
wynagrodzi. Przecie obieca wszystkim pokj. Anioowie powiedzieli: Pokj
ludziom dobrej woli. Nam ju zosta dany, bo anio powiedzia, e to Dzieci
jest Zbawicielem i Chrystusem, Panem. Jestemy nieuczonymi biedakami, lecz
wiemy, e Prorocy przepowiedzieli Zbawiciela, ktry bdzie Ksiciem Pokoju. A
nam polecono przyj Go uwielbi... Otrzymalimy wic Jego pokj. Chwaa
Bogu na wysokoci Niebios i chwaa Jego Chrystusowi! A Ty, Niewiasto, ktra
Go urodzia, bd bogosawiona. Jeste wita, skoro zasuya, eby Go
nosi! Rozkazuj nam jak Krlowa, a bdziemy szczliwi, e moemy Ci suy.
Co moemy zrobi dla Ciebie?
Kocha Mojego Syna i mie zawsze w sercach wasze obecne myli.
A dla Siebie? Nie pragniesz niczego? Nie masz krewnych, ktrych chciaaby
powiadomi, e On si narodzi?
Tak. Mam krewnych, ale s daleko. Mieszkaj w Hebronie.
Ja pjd mwi Eliasz. Kim s?

124

Kapan Zachariasz i moja kuzynka Elbieta.


Zachariasz? O! Znam go dobrze. Chodz latem w te gry z moimi owcami, bo
tam s dobre i obfite pastwiska. Jestem przyjacielem jego pasterza. Kiedy ju
gdzie zamieszkasz, pjd do Zachariasza.
Dzikuj, Eliaszu!
Nie dzikuj. To dla mnie, biednego pasterza, wielki zaszczyt i i powiedzie
kapanowi: Narodzi si Zbawiciel.
Nie. Powiesz mu tak: Maryja z Nazaretu, twoja kuzynka, powiedziaa, e
narodzi si Jezus. Przyjed do Betlejem.
Tak powiem.
Niech ci to Bg wynagrodzi. Bd pamita o tobie, o was wszystkich.
Opowiesz o nas Swemu Dziecitku?
Opowiem [ zapewnia Maryja.]
Jestem Eliasz.
Ja jestem Lewi.
A ja, Samuel.
Ja, Jonasz.
Ja, Izaak.
Ja, Tobiasz.
Ja, Jonatan.
Ja, Daniel.
Symeon to ja.
A mnie nazywaj Jan.
Ja jestem Jzef, a mj brat Beniamin. Jestemy bliniakami.
Zapamitam wasze imiona.
Musimy odej... lecz wrcimy. Przyprowadzimy innych, eby te oddali
chwa!...
Ale jak tu zostawi Dzieci i powrci do szopy?
Chwaa Bogu, e Je nam pokaza!
Pozwl nam ucaowa Jego szatki prosi Lewi z anielskim umiechem.
Maryja ostronie unosi Jezusa. Siada na sianie i podaje do ucaowania owinite
pieluszkami nki. Pasterze, chylc si do ziemi, cauj malekie, osonite
ptnem stpki. Kto ma brod, najpierw j ociera, a prawie wszyscy pacz.
Kiedy musz ju odej, wycofuj si bez odwracania, tyem, zostawiajc tam
serce...

125

Wizja koczy si dla mnie w taki sposb: widz Maryj, siedzc na sianie z
Dziecitkiem na kolanach, a Jzef, stojc oparty okciem o brzeg obu, patrzy i
uwielbia.
50. W PASTERZACH S WSZYSTKIE CECHY POTRZEBNE, ABY BY CZCICIELEM
SOWA
(por. k 1,8-18) Cig dalszy. A, 2784-2787
Mwi Jezus:
Dzisiaj Ja mwi. Jeste bardzo zmczona, ale miej jeszcze troch
cierpliwoci. To dzie poprzedzajcy wito Boego Ciaa. Mgbym ci mwi o
Eucharystii i o witych, ktrzy stali si szerzycielami Jej kultu, tak jak ci
mwiem o witych, ktrzy byli apostoami Najwitszego Serca. Chc ci
jednak mwi o czym innym: o pewnym rodzaju czcicieli Ciaa Mojego, ktrzy
s poprzednikami Jego kultu.
To pasterze: pierwsi czciciele Mojego Ciaa, Sowa, ktre stao si Czowiekiem.
Raz ci ju powiedziaem i tak mwi si take w Moim Kociele e wici
Modziankowie s poprzednikami mczennikw Chrystusa. Teraz mwi ci, e
pasterze s pierwszymi czcicielami Boego Ciaa. W nich s wszystkie cechy
wymagane, aby by czcicielem Mojego Ciaa. To dusze eucharystyczne.
Niezachwiana wiara. Oni wierz natychmiast i bez zastrzee anioowi.
Hojno. Daj cae swoje bogactwo swemu Panu.
Pokora. Zbliaj si, po ludzku rzecz biorc, do bardziej ubogich od siebie.
Czyni to skromnie, nie poniajc. Zachowuj si jak ich sudzy.
Pragnienie. To, czego nie potrafi da sami, pragn dostarczy podejmujc
wszelkie wysiki przez swe apostoowanie i trud.
Gotowo i posuszestwo. Maryja pragnie powiadomi Zachariasza i Eliasz
natychmiast idzie. Nie odkada tego.
Wreszcie mio. Oni nie potrafi stamtd odej. Ty mwisz, e pozostawili
tam swoje serca. Mwisz dobrze.
A czy nie trzeba by tak postpowa wobec Mego Sakramentu?
I jeszcze jedna sprawa, [odnoszca si take] cakowicie do ciebie: zauwa,
komu anio ukazuje si jako pierwszemu i kto zasuguje na usyszenie
serdecznoci od Maryi. Lewi, dziecko. Temu, kto ma dusz dziecka, ukazuje si
Bg i ujawnia Swoje tajemnice. Pozwala, eby usysza sowa Boga i Maryi. I
ten, ktry ma dusz dziecka, posiada take wit miao Lewiego i mwi:
pozwl mi pocaowa szat Jezusa. Mwi to do Maryi, bo to zawsze Ona jest
T, ktra daje wam Jezusa. Jest Nosicielk Eucharystii. Ona jest ywym
Cyborium.
Kto idzie do Maryi, ten Mnie znajduje. Kto J o Mnie prosi, od Niej Mnie
otrzymuje. Kiedy jakie stworzenie Jej mwi: Daj mi Twojego Jezusa, ebym
Mu okaza mio, Moja Matka tak jest szczliwa i tak si umiecha, e
przemieniaj si Niebiosa w najbardziej ywym blasku radoci.
Powiedz Jej zatem: Pozwl mi ucaowa szat Jezusa. Pozwl mi pocaowa
Jego rany. I omiel si na wicej jeszcze. Powiedz: Pozwl mi pooy gow
na Sercu Twojego Jezusa, aby mnie to uszczliwio.

126

Chod i odpocznij jak Jezus w koysce: midzy Jezusem i Maryj.


51. ODWIEDZINY ZACHARIASZA
Napisane 8 czerwca 1944. A, 2788-2796
Widz podun izb, w ktrej ogldaam spotkanie Magw z Jezusem, gdy
skadali Mu hod. Domylam si wic, e znajduj si w gocinnym domu, w
ktrym przyjto wit Rodzin. Widz, jak przybywa Zachariasz. Elbiety nie
ma.
Wacicielka
domu
wybiega
na
zewntrz,
na
taras,
na
spotkanie
przybywajcego gocia. Prowadzi go pod jakie drzwi i puka. Nastpnie
wycofuje si dyskretnie. Otwiera Jzef i widzc Zachariasza wydaje okrzyk
radoci. Zaprasza gocia do swej malutkiej jak przedsionek izdebki.
Maryja karmi
utrudzony.

Dziecko.

Poczekaj

chwil

usid.

pewnoci

jeste

Sadza go obok siebie na ku. Sysz, jak Jzef pyta o maego Jana, a
Zachariasz odpowiada:
Ronie, krzepki jak rebak. Teraz troch cierpi z powodu zbw, dlatego nie
chcielimy go zabiera. Jest bardzo zimno, wic Elbieta take nie przyjechaa.
Nie moga zostawi Jana bez mleka. Martwi si tym. Co za surowa pora roku!
Istotnie, jest bardzo zimno odpowiada Jzef.
Przysany przez was czowiek mwi mi, e podczas Jego narodzin nie
mielicie domu. Kto wie, ile musielicie przecierpie.
Tak, wiele. Jednak wikszy od braku wygd by nasz lk. Balimy si, e to
zaszkodzi Dziecitku. Przez pierwsze dni musielimy tam pozosta. Niczego
nam nie brakowao, bo pasterze roznieli dobr nowin po caym Betlejem i
wielu przybyo z darami. Nie mielimy jednak domu, izby dajcej schronienie,
ka... a Jezus tak paka, zwaszcza noc, z powodu wciskajcego si zewszd
wiatru. Paliem may ogie. May, bo dym przyprawia Dziecko o kaszel... wic
byo zimno. Dwa zwierzta mao ogrzeway wntrze, bo ze wszystkich stron
wpadao zimne powietrze. Brakowao ciepej wody, eby Go umy i brakowao
suchej bielizny na zmian. O! Bardzo cierpia! Maryja te bardzo cierpiaa
patrzc na Jego cierpienie. Ja cierpiaem... a pomyl o Niej, jest przecie Matk.
Karmia Go mlekiem i zami, mlekiem i mioci... Tu jest teraz lepiej.
Przygotowaem ju wczeniej wygodn koysk, ktr Maryja wyoya
wypchanym wen materacykiem, ale jest w Nazarecie! O, gdyby si tam
urodzi, byoby zupenie inaczej!
Chrystus musia narodzi si w Betlejem. Takie byo proroctwo.
Wchodzi Maryja, ktra usyszaa gosy. Ubrana jest w szat z biaej weny.
Zdja ciemny strj, ktry nosia w czasie podry i w grocie. W tej sukni jest
cakiem biaa taka, jak ju J kiedy widziaam. Gow ma odkryt, a w
ramionach trzyma Jezusa, ktry pi, nakarmiony mlekiem, zawinity w biae
pieluszki.
Peen szacunku Zachariasz wstaje i pochyla si ze czci. Potem podchodzi i
patrzy na Jezusa z oznakami najwyszego powaania. Stoi pochylony, nie tyle
eby lepiej widzie, ile dla zoenia hodu.

127

Maryja podaje mu Dzieci, a on bierze Je z tak czci, jakby podnosi


monstrancj. I rzeczywicie bierze w ramiona Hosti. To Hostia ju ofiarowana,
a zostanie spoyta, kiedy bdzie dana ludziom na pokarm mioci i odkupienia.
Zachariasz oddaje Jezusa Maryi. Wszyscy siadaj. Zachariasz powtarza Maryi, z
jakiego powodu nie przyjechaa Elbieta i jak si tym martwia:
Przygotowywaa przez ostatnie miesice lniane ptna dla Twego
bogosawionego Syna. Przywiozem je, s w wozie na dole mwi wstajc.
Wychodzi.
Wraca, niosc dwie paczki: jedn du, a drug mniejsz. Z duej od ktrej
zaraz uwalnia go Jzef i z mniejszej wyciga swe dary: miciutk wenian
koderk rcznej roboty, ptna i mae ubranka. Z drugiej wyjmuje mid,
bielusiek mk, maso i jabka dla Maryi oraz przyrzdzone i upieczone przez
Elbiet podpomyki. Wyjmuje te wiele innych drobnych rzeczy, ktre wiadcz
o matczynych i penych wdzicznoci uczuciach kuzynki dla modej Matki.
Powiedz Elbiecie, e jestem jej wdziczna... i tobie take jestem wdziczna.
Tak chtnie bym j ujrzaa, ale rozumiem jej powody. Chciaabym te zobaczy
maego Jana...
Zobaczycie go na wiosn. Przyjedziemy was odwiedzi.
Nazaret jest zbyt daleko mwi Jzef.
Nazaret? Tu musicie zosta. Mesjasz powinien wzrasta w Betlejem. To miasto
Dawida. Najwyszy przywid was tu za porednictwem woli Cezara, by On
urodzi si na ziemi Dawida, w witej ziemi Judei. Po co wic zabiera Go do
Nazaretu? Wiecie przecie, jak szybko Judejczycy wydaj sd o Nazarejczykach.
A przecie jutro to Dzieci ma by Zbawicielem Swego ludu. Stolica nie powinna
wic lekceway swego Krla dlatego tylko, e pochodzi z pogardzanej okolicy.
Znacie, podobnie jak ja, nieufno Sanhedrynu i pogard trzech gwnych
ugrupowa... A poza tym... tu bdzie blisko mnie. Bd mg wam pomaga i
odda wszystko, co posiadam, na sub temu Dziecku... nie tyle dobra
materialne, ile duchowe. Gdy ju osignie wiek rozumny, stan si Jego
szczliwym nauczycielem. Bd Go ksztaci razem z moim synem, eby jako
dorosy mnie pobogosawi. Musimy myle o przeznaczonym Mu losie.
Powinien ukaza si wiatu jako kto, kto ma wszelkie dane ku temu, by atwo
odnie zwycistwo. On, oczywicie, bdzie posiada Mdro. Ale fakt, e
kapan by Jego nauczycielem, uatwi Mu przyjcie przez wymagajcych
faryzeuszy oraz uczonych w Pimie i usunie przeszkody w Jego misji.
Maryja patrzy na Jzefa, a Jzef na Maryj. Ponad niewinn gow Dziecka,
ktre pi, zarowione i niewiadome, odbywa si niema wymiana pyta. A
pytania te pene s smutku. Maryja myli o Swoim maym domu. Jzef rozmyla
o swej pracy. Tu trzeba wszystko zaczyna od nowa... w miejscu, w ktrym
przed zaledwie kilkoma dniami nikt ich nie zna. Nie ma tu adnej z
pozostawionych tam rzeczy, przygotowanych z tak mioci dla Dziecka.
Maryja mwi:
Jak to zrobi? Zostawilimy tam wszystko. Jzef tak si napracowa dla
Mojego Jezusa. Nie szczdzi si ani wydatkw. Trudzi si noc, eby w dzie
pracowa
dla
innych
i
zarobi
na
kupno
najadniejszych
desek,
najdelikatniejszej weny, biaego lnu i eby przygotowa wszystko na przyjcie
Jezusa. Zbudowa nawet ule. Pracowa jako murarz, eby inaczej urzdzi dom,
aeby w Moim pokoju zmiecia si nie tylko koyska, lecz take ko dla
wikszego Jezusa, bo przecie On pozostanie przy Mnie, dopki nie przestanie
by maym chopcem.

128

Jzef moe tu przywie wszystko, co tam pozostao.


[Maryja odzywa si:]
A gdzie to damy? Wiesz, Zachariaszu, e jestemy biedni. Mamy tylko prac i
dom. Jedno i drugie pozwala nam y bez godu.... A tu... moe znajdziemy
prac... Musimy jednak pomyle o jakim domu. Ta dobra niewiasta nie moe
nas tu cigle goci. A Ja nie mog wymaga od Jzefa wikszych powice ni
te, jakie ju dla Mnie na siebie przyj!
O, ja... To nie o mnie chodzi! Myl o smutku Maryi, o blu mieszkania poza
wasnym domem... [ odzywa si Jzef.] Maryja ma zy w oczach.
Myl mwi dalej Jzef e dla Niej dom w Nazarecie musi by drogi jak
Raj, z powodu cudu, ktry tam si wydarzy... Mwi mao, ale tak wiele
rozumiem! Tylko z tego powodu si drcz. Bd pracowa podwjnie. Jestem
do silny i mody, aby podoa podwjnej pracy, jeli trzeba, i zadba o
wszystko. Jeli Maryja nie bdzie zbytnio cierpiaa... jeli tak trzeba zrobi, jak
mwisz... to ja... jestem gotw. Zrobi, co uznacie za suszne. Wystarczy, e to
bdzie uyteczne dla Jezusa.
Z pewnoci to bdzie poyteczne. Zastanwcie si, a uznacie powody.
Ale mwi te, e Mesjasz bdzie nazwany Nazarejczykiem... wtrca
Maryja.
To prawda. Ale przynajmniej pki nie doronie, niech wzrasta w Judei. Prorok
powiedzia: A ty, Betlejem Efrata, staniesz si najwiksze, bo z ciebie wyjdzie
Zbawiciel. Nie mwi o Nazarecie. Moliwe, e Go tak nazw z jakiego powodu,
ktrego teraz nie znam. Jednak tu jest Jego ziemia.
Poniewa mwisz tak ty, ktry jeste kapanem... wic my... my... ze
smutkiem suchamy ci i przyznajemy ci racj. Ale jakie to cierpienie!... Kiedy
znw zobacz dom, w ktrym zostaam Matk?
Maryja cichutko pacze. Dobrze rozumiem Jej cierpienie. Och, jak dobrze je
rozumiem! Na paczu Maryi koczy si dla mnie to widzenie.
52. JZEF JEST TAKE OPIEKUNEM POWICONYCH [BOGU]
Tego samego dnia. A, 2796-2803
Potem mwi Maryja:
Rozumiesz to. Wiem o tym. Ale zobaczysz Mnie, jak jeszcze bardziej pacz. Na
razie przynosz ulg twojemu duchowi, pokazujc ci wito Jzefa, ktry by
czowiekiem. Znaczy to, e nie mia innej pomocy dla swego ducha, jak tylko
wasn wito. Ja za miaam wszelkie dary Boe jako Niepokalana. Nie
wiedziaam, e ni jestem. Jednak w duszy Mojej dziaay te dary i udzielay Mi
duchowych si. On jednak nie by niepokalanie [poczty]. Posiada natur
czowieka z caym jej ciarem. Z nim musia wznosi si ku doskonaoci
poprzez stay wysiek wszystkich swych uzdolnie, pragnc osign
doskonao i by miym Bogu.
O, wity Mj maonek! wity we wszystkim, take w najbardziej pokornych
sprawach ycia. wity dziki swojej anielskiej czystoci. wity dziki swojej
ludzkiej uczciwoci. wity przez sw cierpliwo, pracowito, przez swj
zawsze taki sam spokj duchowy, przez sw skromno przez wszystko. Ta
wito janieje take w tym wydarzeniu. Kapan mwi mu: Dobrze bdzie,

129

jeli tu si osiedlisz, a on chocia wiedzia, na jak wielki trud go to naraa


odpowiada: Dla mnie to nic. Myl o cierpieniu Maryi. Gdyby nie to, nie
martwibym si. Wystarczy, e bdzie to poyteczne dla Jezusa. Jezus, Maryja
jego anielskie mioci. Mj wity maonek nie miowa niczego innego na
ziemi. I dla tej mioci samego siebie uczyni sug.
Uczyniono go opiekunem chrzecijaskich rodzin i pracujcych, i wielu innych
kategorii [ludzi]. Ale oprcz konajcych, maonkw i robotnikw take osoby
konsekrowane winny uczyni Jzefa swoim [opiekunem].
Czy kto, kto powici si na ziemi na sub, na jakkolwiek sub, odda si
na sub swemu Bogu? [Czy kto jak on] przyj wszystko, wyrzek si
wszystkiego, znosi wszystko, speniajc wszystko z ochot, z duchem
radosnym, ze staym pogodnym usposobieniem? Nie, nie ma takiego.
I jeszcze zwracam ci uwag na co innego, a nawet na dwie sprawy.
Zachariasz jest kapanem. Jzef nim nie jest. Zauwa jednak, e on, chocia nie
jest kapanem, ma ducha bardziej [przebywajcego] w Niebie ni [duch]
kapaski. Zachariasz myli po ludzku i po ludzku wyjania Pisma. Nie po raz
pierwszy to robi, pozwalajc si prowadzi ludzkiemu rozumowaniu. Zosta ju
za to ukarany. Znowu w tym si pogra, chocia mniej gronie. Powiedzia
przed narodzeniem Jana: Jake to moe si sta, skoro jestem stary, a moja
ona jest bezpodna? Teraz mwi: Aby przygotowa sobie drog, Chrystus ma
wzrasta tutaj. Z korzeniem pychy, ktry istnieje nawet w najlepszych, myli,
e bdzie uyteczny dla Jezusa. Nie chce by potrzebny tak jak Jzef, przez
suenie Jezusowi. Pragnie by uyteczny jako Jego nauczyciel... Bg mu
wybaczy, gdy mia dobr intencj. Czy jednak Nauczyciel potrzebowa
kiedykolwiek nauczycieli?
Prbowaam ukaza mu wiato w proroctwach. On jednak uwaa si za
bardziej uczonego ode Mnie i posugiwa si sw wiedz po swojemu. Mogam
nalega i zwyciy. Ale i to jest ta druga sprawa, ktr ci ukazuj mam w
Sobie szacunek dla kapana z powodu jego godnoci, a nie z powodu jego
wiedzy.
Kapan zazwyczaj jest zawsze owiecony przez Boga. Powiedziaam:
zazwyczaj. Dzieje si tak, kiedy jest prawdziwym kapanem. Nie uwica
jednak szata, lecz dusza. Aeby stwierdzi, czy kto jest prawdziwym kapanem,
trzeba rozway to, co wychodzi z jego duszy. Jak powiedzia Mj Jezus: to z
duszy wychodz rzeczy, ktre uwicaj lub czyni nieczystym, ktre
ksztatuj cay sposb dziaania jednostki. Kiedy zatem kto jest prawdziwym
kapanem, na og zawsze jest natchniony przez Boga. Jeli chodzi o innych, o
tych, ktrzy tacy nie s, to trzeba ich darzy nadprzyrodzon mioci i modli
si za nich.
Mj Syn wczy ci ju do tej odkupieczej suby i dlatego nic wicej ci nie
mwi. Ciesz si z cierpienia, bo ronie [liczba] prawdziwych kapanw. Opieraj
si na sowach tego [kierownika duchowego], ktry ci prowadzi. Wierz i kieruj
si jego radami.
[por. Mt 2,13n] Posuszestwo zawsze prowadzi do ocalenia. Nawet wtedy, gdy
rada, ktr otrzymujemy, nie jest pod kadym wzgldem doskonaa. Widzisz to.
My bylimy posuszni. I to byo dobre. Herod wprawdzie ograniczy si do
zabijania dzieci w Betlejem i okolicy. Czy jednak szatan nie mg go skoni do
rozszerzenia o wiele dalej tej fali nienawici i namwi wszystkich potnych z
Palestyny do takiej samej zbrodni, aby zgadzi przyszego Krla ydw? Mgby
to uczyni. I staoby si [wtedy] co podobnego, jak w czasie [publicznej
dziaalnoci] Chrystusa, kiedy powtarzajce si cuda obudziy uwag tumw i

130

[przycigny] wzrok potnych. Gdyby to si zdarzyo, w jaki sposb udaoby


nam si przemierzy ca Palestyn, aby dotrze z odlegego Nazaretu do
Egiptu, ziemi gocinnej dla przeladowanych Hebrajczykw? Jake moglibymy
to zrobi z maym dzieckiem, w czasie szalejcego przeladowania? atwiejsza,
cho rwnie bolesna, bya ucieczka z Betlejem. Posuszestwo zawsze prowadzi
do ocalenia. Pamitaj o tym. A szacunek dla kapana to zawsze znak
chrzecijaskiej formacji.
Biada a powiedzia to Jezus biada kapanom, ktrzy trac swj apostolski
zapa! Ale biada take temu, kto si uwaa za uprawnionego do gardzenia nimi!
Oni bowiem konsekruj i rozdzielaj Chleb Prawdziwy, ktry z Nieba zstpuje. A
ten kontakt czyni ich konsekrowanymi tak, jak kielich jest konsekrowany
nawet jeli witymi nie s. Odpowiedz za to przed Bogiem. Wy tylko szanujcie
ich jako kapanw i nie zajmujcie si niczym innym. Nie bdcie bardziej
nieugici od waszego Pana, Jezusa, ktry na ich nakaz opuszcza Niebo i
zstpuje, by Go podniosy ich rce. Uczcie si od Niego. A jeli s lepi, jeli s
gusi, jeli maj sparaliowane dusze i chore myli, jeli s pokryci trdem
grzechw, jeli s zbytnio skceni z wasn misj, jeli s azarzami w grobie,
zawoajcie Jezusa, aby ich uzdrowi i aby ich wskrzesi.
Wzywajcie Go waszymi modlitwami i cierpieniem, o dusze-ofiary. Zbawi jedn
dusz to swojej duszy zapewni Niebo. A zbawi jedn dusz kapask znaczy
zbawi wielk liczb dusz, bo kady wity kapan jest sieci, ktra cignie
dusze do Boga. Zbawi kapana, czyli uwici ponownie uwici to
utworzy t mistyczn sie. Kada jej zdobycz to wiato, ktre si docza do
waszej wiecznej korony. Pozosta w pokoju.
53. OFIAROWANIE JEZUSA BOGU W WITYNI
(por. k 2, 21-38) Napisane 1 lutego 1944. A, 1679-1688
Widz, jak z bardzo skromnego domku wychodzi para ludzi. Po zewntrznych
schodkach zstpuje modziutka Matka, trzymajca w ramionach dziecko,
owinite biaym ptnem. Poznaj, e to nasza Mama. Jak zawsze jest blada,
jasnowosa, zwinna i w caej postaci tak pena wdziku. Ubrana na biao i
osonita bladoniebieskim paszczem. Na gowie ma biay welon. Niesie bardzo
ostronie Swe Dziecko. U stp schodw czeka na Ni Jzef trzymajcy szarego
osioka. Ubranie Jzefa jest jasnobrzowe, tak szata jak i paszcz. Patrzy na
Maryj i umiecha si. Kiedy Matka Jezusa podchodzi do osa, Jzef przekada
przez lewe rami wodze i bierze na chwil pice spokojnie Dziecitko, eby
Maryja moga wygodnie usi w siodle. Potem podaje Jej Jezusa i ruszaj w
drog.
Jzef idzie obok, trzymajc osa za uzd. Patrzy uwanie, by si nie potyka i
szed rwno. Maryja trzyma Jezusa na kolanach i zakrywa po paszcza, jakby
obawiaa si, e zaszkodzi Mu zimno. Maonkowie mwi niewiele, ale czsto
umiechaj si do siebie.
Dosy marna droga cignie si przez ogoocone o tej porze roku pola. Mijaj ich
lub wyprzedzaj inni wdrowcy. Nie ma ich zbyt wielu.
Potem pojawiaj si nagle domy i mury otaczajce miasto. Maonkowie
wchodz przez bram i zaczyna si przejazd po miejskim bruku. Droga staje si
coraz trudniejsza, bd to z powodu ruchu, ktry co chwil zatrzymuje osa,
bd to dlatego e on sam potyka si na kamieniach albo wpada do dziur po
brakujcych kamieniach brukowych. Porusza si przeszkadzajc Maryi i
Dziecku.

131

Wska droga jest nierwna, trudna, wznosi si powoli. Prowadzi pomidzy


wysokimi domami o ciasnych i niskich wejciach oraz nielicznych oknach od
strony drogi. W grze midzy domami, midzy tarasami wida skrawki
bkitnego nieba. W dole, na ulicy, jest ludno i gwarno. Mijaj ludzi
przechodzcych pieszo lub na osach. Inni prowadz juczne zwierzta, ktre id
za tarasujc drog karawan wielbdw. W pewnej chwili, czynic wiele
haasu swym krokiem i broni, przechodzi patrol rzymskich legionistw. Potem
znika za ukiem wskiej, bardzo kamienistej uliczki.
Jzef skrca w lewo w nieco szersz, adniejsz ulic. W jej gbi widz znany
mi ju pas murw uwieczonych blankami.
Maryja zsiada z osioka przy bramie, gdzie znajduje si co w rodzaju miejsca
postoju dla zwierzt. Mwi miejsce postoju, bo jest to rodzaj szopy lub
raczej wiaty usanej som i zaopatrzonej w paliki z kkami, ktre s
przeznaczone do przywizywania czworonogw. Jzef daje nadbiegajcemu
chopcu kilka monet, eby kupi troch siana, po czym czerpie kube wody ze
znajdujcej si w kcie prymitywnej studni i poi osioka.
Potem wraca do Maryi. Razem wchodz w obrb wityni. Udaj si najpierw do
krugankw, gdzie znajduj si ci, ktrych Jezus pniej tak wychosta:
sprzedawcy synogarlic i barankw oraz wymieniajcy pienidze. Jzef kupuje
dwa biae gobie. Pienidzy nie wymienia. Sdz si, e ma ju to, czego
potrzebuje.
Jzef i Maryja id w stron bocznej bramy, do ktrej prowadzi osiem schodw,
takich jakie zdaj si posiada wszystkie [pozostae] bramy, bo szecian samej
wityni jest wyej ni pozostaa cz gruntu. Brama ta ma duy przedsionek,
mniej wicej taki eby da jakie wyobraenie o niej jaki maj bramy w
naszych miejskich kamienicach. Jest jednak szerszy i ozdobiony. Wewntrz, po
prawej i lewej stronie, znajduj si dwie czworoktne konstrukcje, jakby dwa
otarze. Trudno od razu zrozumie, do jakiego celu su. Wygldaj jak pytkie
misy, gdy ich wntrze jest nisze od brzegu zewntrznego, podwyszonego o
kilka centymetrw.
Nadchodzi kapan. Nie wiem, czy przywoa go Jzef, czy sam przyszed. Maryja
podaje mu dwa biedne gobki, a ja domylajc si, jaki los je czeka patrz
w inn stron. Przygldam si zdobieniom bardzo masywnego portalu, sufitu i
przedsionka. Dostrzegam ktem oka, e kapan chyba kropi Maryj wod. Z
pewnoci jest to woda, gdy nie widz plam na Jej ubraniu. Potem Maryja wraz
z Jzefem po oddaniu kapanowi gobkw i garstki monet (o czym
zapomniaam powiedzie) wchodzi na teren waciwej wityni. Przed Ni
idzie kapan.
Rozgldam si na wszystkie strony. To miejsce jest bardzo ozdobione. Rzeby
gw anielskich, palmy i ornamenty na kolumnach, cianach, suficie. wiato
wlizguje si przez umieszczone w cianach osobliwe, wskie i dugie
oczywicie bez szyb ukonie wycite okna. Sdz, e s wykonane w ten
sposb, aby uniemoliwi wlewanie si wody podczas gwatownej ulewy.
Maryja idzie a do pewnego miejsca, potem zatrzymuje si. Kilka metrw przed
Ni znajduj si nastpne schody, na ktrych stoi inny rodzaj otarza, a za nim
jaka odmienna konstrukcja.
Spostrzegam, e dotd mylnie sdziam, i znajduj si w wityni. Teraz
widz, e jestem w tym, co okala prawdziw i waciw wityni czyli
[Miejsce] wite dokd, jak si zdaje, nie moe wej nikt, poza kapanami.
To, co zdawao mi si wityni, jest tylko zamknitym przedsionkiem. Otacza

132

on z trzech stron sam wityni, w ktrej znajduje si Tabernakulum. Nie


wiem, czy wyraam to dobrze, bo nie jestem ani inynierem, ani architektem.
Maryja ofiarowuje Dziecko. Przebudzio si Ono i niewinnymi oczkami patrzy
wok Siebie i na kapana. Spoglda zdumionym spojrzeniem niemowlt,
majcych niewiele dni. Kapan bierze Je na rce i podnosi, wycigajc w gr
ramiona. Twarz ma zwrcon w stron Miejsca witego. Stoi przy czym w
rodzaju otarza, umieszczonego na tych schodach. Obrzd zakoczy si. Dzieci
wraca do Mamy, a kapan odchodzi.
[por. k 2,25-35] S tam ludzie, ktrzy przygldaj si z zaciekawieniem.
Pord nich toruje sobie z trudem drog zgarbiony, wsparty na lasce starzec.
Musi by bardzo stary. Myl, e ma ponad osiemdziesit lat. Zblia si do Maryi
i prosi, eby mu na chwil podaa Malestwo. Maryja zgadza si z umiechem.
Symeon o ktrym zawsze mylaam, e nalea do klasy kapanw jest
zwykym wiernym, przynajmniej sdzc po szacie. Bierze Dziecko na rce,
cauje. Jezus umiecha si do niego Swoim niemowlcym sposobem. Zdaje si
obserwowa go z zaciekawieniem, bo starzec mieje si i rwnoczenie pacze.
Jego zy, wpywajce pomidzy zmarszczki, tworz poyskliwy haft i perl dug
bia brod, ku ktrej Jezus wyciga rczki. To Jezus, ale te malekie dziecko.
Wszystko wic, co si przed Nim porusza, przyciga Jego uwag. Bardzo chce to
chwyci, eby lepiej zrozumie, co to jest. Maryja i Jzef umiechaj si, a
obecni podziwiaj pikno Malestwa.
Sysz sowa witego starca i widz zaskoczone spojrzenie Jzefa, wzruszenie
Maryi oraz to, co si dzieje w maym tumie. Jedni s zdumieni i poruszeni, w
innych sowa starca wywouj wesoo. Do nich nale midzy innymi nadci,
brodaci mczyni, czonkowie Sanhedrynu. Kiwaj oni gowami i patrz na
Symeona z drwicym wspczuciem. Zapewne myl, e mu si ze staroci
pomieszao w gowie.
Umiech Maryi ganie i twarz oblewa si wiksz bladoci, kiedy Symeon
przepowiada Jej cierpienie [por. k 2,34-35]. Chocia Maryja wie, to jednak te
sowa rani Jej ducha. Staje wic bliej Jzefa, eby doda sobie otuchy. Tuli z
mioci Dziecitko do piersi i ze spragnion dusz chonie sowa Anny, [crki
Fanuela]. Niewiasta ta lituje si nad Jej cierpieniem i zapowiada, e w godzinie
boleci Przedwieczny zagodzi je nadprzyrodzon moc. Mwi:
Niewiasto! Temu, ktry da Zbawiciela Swemu ludowi, nie zabraknie mocy, by
da Ci Swego anioa i ukoi Twj pacz. Wielkim niewiastom w Izraelu nie
zabrako nigdy pomocy Pana, a Ty jeste znacznie wiksza ni Judyta i Jael.
Nasz Bg da Ci serce z najszczerszego zota, eby moga wytrwa w morzu
boleci, przez co staniesz si najwiksz Niewiast pord stworze: Matk. A
Ty, Dzieci, wspomnij na mnie w godzinie Twej misji.
I na tym widzenie ustaje.
54. POUCZENIA WYNIKAJCE Z POPRZEDNIEJ WIZJI
Napisane 2 lutego 1944. A, 1688-1694
Mwi Jezus:
Dwa pouczenia dla wszystkich wynikaj z opisu, ktry daa.
Pierwsze: Prawda objawia si nie kapanowi
nieobecnemu duchem, lecz zwykemu wiernemu.

oddanemu

obrzdom,

133

Kapan w cigym kontakcie z Boskoci, zajmujcy si tym, co ma zwizek z


Bogiem, oddany wszystkiemu, co wzniolejsze ni ciao, powinien by
natychmiast wyczu, kim byo Dziecko ofiarowane w wityni tego poranka.
Aby jednak mc to wyczu, musiaby mie ywego ducha, a nie tylko szat,
ktra zakrywa ducha, jeli nie martwego, to bardzo ospaego. Duch Boy moe,
jeli tylko chce, zagrzmie [Swoim gosem] i wstrzsn nawet najbardziej
otpiaym duchem, jakby gromem i trzsieniem ziemi. Moe. Poniewa jednak
jest On Duchem porzdku jak jest adem Bg w kadej Swej Osobie i sposobie
dziaania na og wylewa si i przemawia tam, gdzie widzi dobr wol,
zasugujc na Jego wylanie. Nie mwi: tam, gdzie jest zasuga wystarczajca
do otrzymania Jego wylania. Wtedy bowiem zbyt rzadko by si wylewa. I ty
rwnie nie poznaaby Jego wiate.
W jaki sposb wyraa si ta dobra wola? Przez ycie, na ile to moliwe,
cakowicie Boe. Przez wiar, przez posuszestwo, przez czysto, przez
mio, przez hojno, przez modlitw. Nie przez [bezduszne] praktyki, lecz
przez modlitw. Mniejsza jest rnica midzy noc i dniem ni midzy rnymi
praktykami i modlitw. Modlitwa jest cznoci ducha z Bogiem. Wychodzicie z
niej umocnieni i zdecydowani by bardziej Boymi. [Praktykowanie czego] to
przyzwyczajenie, wykonywane dla rnych celw, ale zawsze egoistycznych.
[Bezduszne praktykowanie czego] pozostawia was [bez zmian] takimi, jakimi
jestecie, a nawet bardziej was obcia win kamstwa lub lenistwa.
Symeon mia t dobr wol. ycie nie oszczdzio mu zmartwie i dowiadcze,
ale on nie utraci swej dobrej woli. Lata i wydarzenia nie naruszyy i nie
wstrzsny jego wiar w Pana, w Jego obietnice, nie osabiy jego dobrego
pragnienia, by stawa si coraz bardziej godnym Boga. I zanim oczy wiernego
sugi zamkny si na wiato soca, by oczekiwa na ponowne otwarcie si na
Soce Boe janiejce z Niebios ktre po Moim Mczestwie miay si
otworzy na Moje wejcie Bg posa mu promie Ducha. On zaprowadzi go
do wityni, aby ujrza wiato, ktra przysza na wiat.
Poruszony przez Ducha witego mwi Ewangelia. O, gdyby ludzie
wiedzieli, jakim doskonaym Przyjacielem jest Duch wity! Jakim jest
Przewodnikiem, jakim Nauczycielem! Gdyby pokochali i wezwali t Mio
Najwitszej Trjcy, t wiato wiatoci, ten Ogie Ognia, t Inteligencj, t
Mdro! O ile wicej wiedzieliby od tego, co wiedzie trzeba!
Spjrz, Mario! Patrzcie, dzieci! Symeon czeka przez cae dugie ycie na
zobaczenie wiatoci i pozna wypenienie si Boej obietnicy. Nigdy nie
zwtpi. Nie powiedzia sobie nigdy: Daremnie trwam w nadziei i na
modlitwie. Wytrwa. I dostpi ujrzenia tego, czego nie zobaczy kapan i
czonkowie Sanhedrynu, peni pychy i zalepienia. Dostrzeg Syna Boego,
Mesjasza, Zbawiciela w tym dziecicym ciele, ktre dao mu ciepo i umiech.
Otrzyma umiech Boga na Moich wargach Dziecka: pierwsz nagrod za ycie
uczciwe i pobone.
Drugie pouczenie: sowa Anny, [crki Fanuela] [por. k 2,36-38]. Take ona,
prorokini, zobaczya we Mnie, Niemowlciu, Mesjasza. To, zwaywszy jej
zdolno prorock, nie byo czym zupenie zaskakujcym. Posuchaj jednak,
posuchajcie tego, co pobudzona wiar i mioci mwi do Mojej Matki.
Niech to stanie si wiatem dla waszego ducha, ktry dry w tym czasie
ciemnoci i w ten dzie wita wiatoci.
Temu, ktry da Zbawiciela, nie braknie mocy eby da Swojego anioa dla
ukojenia Twojego, waszego paczu. Pomylcie, e Bg da Siebie samego dla
unicestwienia w duchach dziea szatana. Czy nie bdzie mg zwyciy teraz
demonw, ktre was drcz? Czy nie bdzie mg osuszy waszych ez,

134

zmuszajc te ze duchy do ucieczki i zsyajc na nowo pokj Swego Chrystusa?


Dlaczego nie prosicie Go o to z wiar prawdziw, potn? Z wiar, przed ktr
surowo Boa, rozgniewana przez tak wiele waszych grzechw, opada z
umiechem. Przychodzi wtedy przebaczenie stanowice pomoc i przychodzi
Jego bogosawiestwo. Ono jest tcz na tej ziemi, zatapiajcej si w powodzi
krwi, ktrej sami chcecie.
Zastanwcie si. Ojciec, po ukaraniu ludzi Potopem, powiedzia do Siebie i do
Swego Patriarchy: Nie bd przeklina wicej ziemi z powodu ludzi, bo zmysy i
myli serca ludzkiego s skonne do za poczwszy od modoci; przeto nie
ukarz wicej adnej istoty yjcej, jak to uczyniem. I by wierny Swojemu
sowu. Nie zesa ju wicej Potopu. A wy, ile to razy mwilicie sobie i Bogu:
Jeli ocalejemy tym razem, jeli Ty nas ocalisz, nie wywoamy ju nigdy wicej
wojny, nigdy wicej, a potem cigle je wywoywalicie, i to coraz straszniejsze.
Ile razy [uczynilicie to], o faszywi i nie szanujcy Pana ani wasnego sowa?
A jednak gdyby wielu wiernych wzywao Go z wiar i potn mioci Bg
pomgby wam jeszcze raz.
Zcie wasz niepokj u stp Boga, o, wy wszyscy, ktrych jest zbyt mao dla
zrwnowaenia [grzechw] tych licznych, ktrzy sprawiaj, e surowo Boa
musi dziaa. Pozostacie Jemu oddani pomimo przeraajcej godziny, ktra
ciy [nad wami] i wzrasta w kadej chwili. On za bdzie umia posa wam
Swego anioa, jak posa Zbawiciela na wiat. Nie bjcie si. Jednoczcie si z
Krzyem [Jezusa]. On zawsze pokonywa demona, ktry usiowa doprowadzi
Jego serce do rozpaczy, czyli do oddalenia od Boga. Poniewa za [szatan] nie
potrafi osign tego innym sposobem zastawia na Niego zasadzki
okruciestwa ludzi i smutkw ycia.
55. KOYSANKA DZIEWICY
Napisane 28 listopada 1944. A, 4012-4016
Dzisiejszego ranka miaam mie przebudzenie. Zanurzona jeszcze w pnie
usyszaam przeczysty gos piewajcy cichutko powoln koysank. Bya
podobna do koldy na Boe Narodzenie, powolna i przypominajca dawne
pieni. Wsuchiwaam si w tre i w ten coraz bardziej uszczliwiajcy mnie
gos i przytomniaam pod wpywem jego brzmienia. Obudziam si wreszcie i
zrozumiaam. Powiedziaam: Witam Ci, Maryjo, pena aski!, bo to Mama
piewaa. Ona odpowiedziaa: Ja te ci witam. Przyjd i bd szczliwa! i
piewaa goniej.
Wtedy ujrzaam J w domu betlejemskim, w izdebce zajt koysaniem
Jezusa, aby Go upi. W pokoju znajdoway si krosna Maryi i jakie szycie.
Wygldao to tak, jakby Maryja przerwaa prac, eby nakarmi Dzieci i
zmieni pieluszki, a raczej szatki, bo ma ju Ono kilka miesicy... Sdz, e
sze najwyej osiem... Zapewne zamierzaa szy dalej, gdy tylko Dziecko
unie.
By wieczr. Zmrok ju zapad prawie zupenie, a pogodne niebo usiane byo
zotymi oboczkami. Owce powracay wanie do zagrody, skubic ostatnie
trawy na ukwieconej ce i podnoszc pyszczki z pobekiwaniem. Dzieci
zdawao si nieco pobudzone, jakby dokuczay Mu zbki albo jaka inna maa
dziecica dolegliwo.
Na skrawku papieru zanotowaam, jak umiaam, sowa pieni, mimo pmroku
panujcego o tej bardzo wczesnej godzinie, i przepisuj je teraz:
Oboczki cakiem zociste niby stada Paskie.

135

Na kwitncym pastwisku stoi i spoglda na was inne stado.


Chobym miaa wszystkie stada, ktre s na ziemi,
najmilszym Moim jagnitkiem byby zawsze Ty.
pij, pij, pij, pij... I ju nie pacz....
Janiej tysice gwiazd s na niebie i patrz.
Nie pozwl ju paka Twym sodkim renicom.
Twoje oczy z szafiru s gwiazdami w Mym sercu.
Twj pacz to Mj bl! O! Nie pacz ju...
pij, pij, pij, pij... I ju nie pacz...
Wszyscy anioowie janiej ci, ktrzy s w Raju.
Koron wij Tobie, niewinnemu,
by si radowa Tw twarzyczk, a Ty paczesz.
Chcesz Mamy, chcesz Mamy, Mamy,
eby Ci piewaa lili-laj. Lili, lili, lili-laj...
pij, pij, pij, pij... I ju nie pacz...
Niebo ju rowieje powracajc zorz.
A Mama jeszcze czuwa, eby Ty nie paka.
Gdy si zbudzisz, powiesz Mi: Mamo!,
a Ja Ci odpowiem: Syneczku!.
I razem z mlekiem dam Ci causy, mio i ycie...
pij, pij, pij, pij... I ju nie pacz...
Nie moesz by bez Mamy, nawet gdy marzysz o Niebie.
Chod, chod! Upi Ci pod Moim welonem.
Zrobi Ci z piersi poduszk, a z Moich ramion koysk.
Nie musisz si ba niczego, bo Ja jestem przy Tobie...
pij, pij, pij, pij... I ju nie pacz...
Zawsze bd przy Tobie. Ty yciem jest Mego serca.
Zasn... Wyglda jak kwiatek na matczynej piersi...
Zasn... Zachowajcie milczenie! Moe widzi witego Ojca...
Jego widok ukoi pacz Mojego sodkiego Jezusa...
Zasn, zasn, zasn, zasn... I ju nie pacze...

136

Trudno wyrazi urok tej sceny. Jest to koyszca swe malestwo matka. Ale
jaka to Matka i jakie Dziecitko! Mona wic sobie wyobrazi, jaki wdzik, jaka
mio, jaka czysto i jakie Niebiosa s obecne w tej maej, a tak wielkiej i
spokojnej scenie. Napenia mnie rado, ktra trwa i umacnia si dziki
przypominajcej mi si melodii. Bdzie jej mg ojciec posucha. Niestety nie
posiadam srebrzystego, najczystszego gosu Maryi dziewiczego gosu
Dziewicy!... Wydam si chrapliwym akordeonem. Ale to nic. Zapiewam, jak
umiem. Jake pikna byaby to kolda do zapiewania w Boe Narodzenie przy
bku!
Z pocztku Mama poruszaa powoli drewnian koysk. Potem widzc, e
Jezus nie moe si utuli wzia Go na rce. Usiada przy otwartym oknie, tu
obok koyski, i poruszaa si lekko w rytm pieni, powtarzajc dwa razy
koysank, a may Jezus zamkn oczka. Zwrci gwk ku matczynej piersi i
zasn tak, wtulony buzi w Jej ciepo, z jedn rczk opart tu przy rowym
policzku, zoonym na piersi Mamy, a z drug opuszczon na Jej kolana.
Welon Maryi osania wite Dziecitko. Potem Maryja wstaa i z niewysowion
troskliwoci zoya Jezusa w koysce. Przykrya Go maym kawakiem ptna,
kadc na koysce take Swj welon, eby ochroni Jezusa przed owadami i
[chodem] powietrza. Pozostaa w takiej postawie, podziwiajc Swj picy
Skarb.
Jedn rk trzymaa na sercu, drug opieraa si o krawd koyski. Trwaa tak,
gotowa w kadej chwili gdyby Dziecko si przebudzio zacz koysanie od
nowa. Umiechaa si, szczliwa. Staa lekko pochylona, podczas gdy mrok i
cisza zstpoway na ziemi, ogarniajc izdebk Dziewicy.
Jaki pokj! Jakie pikno? Jestem szczliwa!
Nie ma w tym widzeniu nic widowiskowego i moe zostanie osdzone jako
zbdne wrd innych, jako nie ujawniajce nic szczeglnego. Wiem. Dla mnie
jednak to prawdziwa aska. Tak przynajmniej uwaam. Sprawia bowiem, e mj
duch staje si spokojny, czysty i miujcy, jakby zosta odrodzony przez rce
Mamy. Myl, e przez to i ojcu si spodoba. Jestemy dziemi. Tak jest lepiej.
Podobamy si Jezusowi. Niech inni, wyksztaceni i skomplikowani, myl co
chc i nazw nas dziecinnymi. My si tym nie zajmujemy, prawda?
56. POKON TRZECH MAGW
(por. Mt 2,1-12) Napisane 28 lutego 1944. A, 2091-2109
Mj wewntrzny informator mwi: To rozwaanie, ktre otrzymasz i ktre ci
skomentuj, nazwij Ewangeli Wiary. Zostanie ono, bowiem przedstawione
tobie i innym po to, aby ukaza wam potg Wiary i jej owoce, aeby utwierdzi
was w wierze w Boga.
Widz mae i biae [domki] Betlejem, zgromadzone jak pisklta pod wiatem
gwiazd. Przecinaj je na krzy dwie gwne drogi. Jedna z nich przebiega
miejscowo od jednego kraca do drugiego, ale nie dalej. Druga biegnie z
daleka przez ca okolic i cignie si ku innej osadzie. Ma miejscowo
przecinaj inne wskie i krte uliczki. Nie ma najmniejszej prawidowoci w
rozplanowaniu ulic, tak jak to wystpuje u nas. Dostosowuj si one raczej do
terenu i jego rnych poziomw oraz do pooenia domw wybudowanych to tu,
to tam, w zalenoci od kaprysu gruntu i jego waciciela. Jedne [drki]
zwrcone s w lewo, inne w prawo, a jeszcze inne [biegn] ukonie w
stosunku do drogi gwnej. Wyglda ona jak wstga, ktra zamiast biec
prosto od jednego punktu do drugiego, bez skrcania rozwija si i pena jest
zawijasw. Od czasu do czasu wida albo may placyk sucy za targowisko,

137

albo jest tu studnia, albo to reszta gruntu po budowach bez planu, tak krzywa,
e ju nic nie mona na niej zbudowa.
W miejscu, w ktrym jak sdz mam si koniecznie zatrzyma, jest wanie
jeden z takich nieksztatnych placykw. Powinien by kwadratowy lub chocia
mniej wicej prostoktny. Tymczasem sta si trapezem tak dziwacznym, e
wydaje si trjktem ostroktnym o citym wierzchoku. U najduszego boku,
u podstawy tego trjkta, stoi szeroka i niska budowla. Jest najwiksza w
okolicy. Od zewntrz znajduje si gadka i naga ciana, w ktrej znajduj si
zaledwie dwie, teraz cakiem zamknite bramy. Na pierwszym pitrze
natomiast, od rodka, w jej obszernym kwadracie, s liczne okna, a pod nimi
cign si zarzucone som i odpadkami kruganki. Otaczaj one podwrze,
zaopatrzone w kadzie do pojenia koni i innych zwierzt. Proste kolumny
krugankw maj kka suce do przywizywania zwierzt. Po jednej stronie
[dziedzica] mieci si obszerna wiata do przetrzymywania trzody i koni.
Domylam si, e to gospoda w Betlejem.
Po obu stronach placu, jednakowej dugoci, stoj domy i domki. Przed jednymi
s niewielkie ogrody, przed innymi ich nie ma. Jedne z nich bowiem stoj
zwrcone fasadami w stron placu, a inne s odwrcone tyem. Po drugiej,
znacznie krtszej stronie naprzeciw gospody bdcej miejscem postoju
karawan znajduje si jedyny domek z zewntrznymi schodkami. Kocz si
one w poowie fasady i prowadz do izb mieszkalnych, ktre znajduj si na
pitrze. Wszystkie okna s zamknite, bo jest noc. Z powodu [pnej] pory nie
wida take nikogo na ulicy.
Dostrzegam wzrastajc nocn powiat. Napywa ona z nieba penego gwiazd.
Na orientalnym niebie s one pikne, tak jasne i ogromne, e zdaj si tak
bliskie, i z atwoci mona dosign i dotkn te kwiaty byszczce na
aksamitnym nieboskonie. Podnosz oczy, eby dostrzec rdo tego
wzrastajcego wiata. Gwiazda o tak niebywaej wielkoci, jakby may ksiyc,
przesuwa si naprzd po niebie nad Betlejem. Inne wydaj si gasn, eby
zrobi jej miejsce, jak dwrki na przejcie krlowej. Jej blask gruje nad nimi i
sprawia, e znikaj w [jej wietle]. Z tej kuli zdajcej si olbrzymim jasnym
szafirem, rozpalonym od wewntrz przez soce wypywa smuga, a w jej
dominujc barw jasnego szafiru, wtapiaj si cie topazw i zielenie
szmaragdw, opalizujcy blask opali, krwawa czerwie rubinw i agodne byski
ametystw. Wszystkie drogocenne kamienie ziemi s w tej smudze, ktra
zamiata niebo szybkim, falujcym ruchem, jakby bya ywa. Jednak
najintensywniejszym kolorem, wydobywajcym si z kuli gwiazdy, jest rajski
odcie bladego szafiru. Zstpuje on, zdobic lazurowym srebrem domy, drog,
ziemi Betlejem kolebk Zbawiciela.
Nie jest to ju ubogie miasteczko, ktre dla nas byoby mniejsze od wieniaczej
osady. To jakby zaczarowane miasto z bajki, w ktrym wszystko jest ze srebra.
Nawet woda w studniach i zbiornikach wyglda jak pynny diament.
Gwiazda, rozbyskujc ywszym blaskiem, zatrzymuje si nad maym domem,
ktry znajduje si przy najkrtszym boku placyku. Ani jego mieszkacy, ani inni
Betlejemici nie widz jej, gdy pi w pozamykanych domach. Gwiazda za
wzmaga swe pulsowanie wiatem [rwnie przez swj] ogon, ktry dry i
faluje mocniej, znaczc niemal pkola na niebie. Cae [niebo] goreje od
mnstwa iskier, ktre za sob cignie, jakby w sieci penej klejnotw. Byszcz
one, malujc najrozmaitszymi kolorami inne gwiazdy, jakby dla przekazania im
radosnej wieci.
May domek cay jest skpany w tym pynnym ogniu klejnotw. Dach
niewielkiego tarasu, stopnie z ciemnego kamienia, mae drzwi, wszystko jest

138

jakby blokiem czystego srebra, pokrytym diamentowym pyem i perami. aden


krlewski paac na ziemi nie mia i nie bdzie mia nigdy schodw takich jak te,
po ktrych stpali anioowie i ktrych uywaa ta Matka, ktra jest Matk Boga.
Drobne stopy Niepokalanej Dziewicy mog spoczywa na tej piknej bieli te
Jej mae stopy, ktre s przeznaczone do wstpowania po stopniach Boego
tronu. Dziewica jednak nic o tym nie wie. Czuwa nad koysk Syna i modli si. W
Jej duszy jest wikszy blask ni ten, ktrym gwiazda ozdabia przedmioty.
Gwn drog zblia si orszak: konie w uprzy, inne prowadzone za uzd.
Dromadery i konie z jedcami bd z adunkiem. Ttent kopyt to jakby odgos
wody spadajcej na kamienie potoku. Po dotarciu do placu, wszyscy zatrzymuj
si. W promiennym wietle gwiazdy orszak nabiera nadzwyczajnego pikna.
Przebogate ozdoby wierzchowcw, ubiory jedcw, twarze, wyposaenie,
wszystko to janieje nadzwyczajnie. Blaskiem oywia si te metal, skra,
jedwab, klejnoty i sier. wiec si oczy, miej usta, bo jeszcze inne pikno
wstpio w serca: pikno nadprzyrodzonej radoci.
Podczas gdy sudzy ze zwierztami udaj si do miejsca postoju karawan, trzy
dostojne osoby zsiadaj z wierzchowcw, ktre suga zaraz odprowadza gdzie
indziej. Oni za podchodz pieszo do domu. Tam klkaj, uderzaj czoem o
ziemi i cauj proch. To trzej moni. wiadcz o tym ich przebogate stroje.
Jeden, o bardzo ciemnej skrze, gdy tylko zsiad z wielbda, owija si cay
byszczcym szalem z jasnego jedwabiu. Czoo i tali ciskaj mu kosztowne
obrcze. [U boku] ma sztylet lub miecz z gard bogato zdobion drogimi
kamieniami. Drugi z tych, ktrzy zsiedli ze wspaniaych rumakw, ubrany jest w
przepikny prkowany strj, w ktrym przewaa barwa ta. [Jego szata]
uszyta jest jak dugie domino, przystrojone kapturem i sznurem, utkanym
zotym haftem, wygldajcym jak misterna praca zotnika. Trzeci nosi jedwabn
bufiast koszul oraz dugie i szerokie, zmarszczone przy stopach spodnie.
Owija si bardzo delikatn chust, ktra wyglda jak kwitncy ogrd, tak ywe
s zdobice j kwiaty. Na gowie ma turban, przytrzymany acuszkiem
ozdobionym diamentami.
Po uczczeniu domu, w ktrym przebywa Zbawiciel, wstaj i id do zajazdu dla
karawan. Tam sudzy ju koatali i otwarto im.
Tu widzenie urywa si. W trzy godziny pniej rozpoczyna si scen hodu
[skadanego] Jezusowi przez Magw.
Teraz jest dzie. Soce wieci piknie na popoudniowym niebie. Jeden ze sug
trzech [Magw] przechodzi przez plac i wchodzi na schody maego domku.
Wchodzi, potem wychodzi. Wraca do gospody. Wychodz trzej Mdrcy, a za
kadym z nich kroczy jego suga. Przechodz przez plac. Nieliczni przechodnie
ogldaj si, eby spojrze na pene dostojestwa osobistoci, kroczce wolno i
uroczycie. Pomidzy przybyciem sugi a nadejciem tych trzech mija dobry
kwadrans, co dao mieszkacom domu mono przygotowania si na przybycie
goci.
Przybysze s dzi jeszcze bardziej bogato odziani ni wczorajszego wieczora.
Byszcz jedwabie, poyskuj klejnoty, a na gowie tego, ktry nosi turban,
skrzy si i migoce olbrzymi piropusz, skadajcy si z drogocennych pir,
usianych jeszcze cenniejszymi uskami.
Jeden ze sug niesie cakowicie pokryt intarsj szkatu, ktrej metalowe
wzmocnienia s wykonane ze zota. Drugi [ma ze sob] misternej roboty
kielich, zakryty rzebionym wieczkiem, cay ze zota. Trzeci [niesie] rodzaj
szerokiej i niskiej amfory, take ze zota, zakorkowanej zamkniciem w

139

ksztacie piramidki, z osadzonym na wierzchoku brylantem. Przedmioty te


zdaj si cikie, sudzy bowiem nios je z wysikiem, zwaszcza szkatu.
Wszyscy trzej id po schodach. Wchodz do izby prowadzcej od drogi na tyy
domu. Przez okno otwarte na soce wida ogrdek. W bocznych cianach
znajduj si drzwi, przez ktre zaglda rodzina gospodarzy: mczyzna,
niewiasta i troje lub czworo dzieci w rnym wieku.
Maryja siedzi z Dziecitkiem na kolanach, a Jzef stoi z boku. Na widok
wchodzcych trzech Magw Maryja wstaje i kania si. Ubrana jest cakiem na
biao. Jaka jest liczna w skromnej sukni, zakrywajcej J od szyi do stp, od
ramion do delikatnych nadgarstkw. Jake pikn ma gow otoczon koron
jasnych warkoczy, z mocniej zarumienion ze wzruszenia twarz. Oczy
umiechaj si ze sodycz, usta za wypowiadaj sowa pozdrowienia:
Niech Bg bdzie z wami.
Trzej zatrzymuj si na chwil, zaskoczeni. Potem podchodz i upadaj do stp
Maryi. Prosz, eby usiada. Sami nie chc usi, chocia Maryja o to prosi.
Pozostaj na kolanach, opuszczajc si na pity. Za nimi klcz take trzej
sudzy, ktrzy znajduj si tu za progiem. Postawili przed sob trzy
przyniesione przedmioty i czekaj.
Trzej Mdrcy wpatruj si w Dziecitko, ktre wydaje si mie dziewi
miesicy, moe rok, takie jest silne i mocne. Siedzi teraz na kolanach Mamy i
mieje si, szczebioczc jak ptaszek. Ubrane jest na biao, tak samo jak Mama, a
na malekich stpkach ma sandaki. Szatka jest bardzo prosta. To koszulka,
spod ktrej wystaj ruchliwe nki i pulchniutkie rczki, ktre chciayby
wszystkiego dotkn. Nade wszystko liczna jest Jego twarzyczka. Byszcz
ciemnoszafirowe oczy i miej si usteczka z doeczkami, odsaniajc pierwsze,
mae zbki. Loczki zdaj si zotym pyem, tak s byszczce i puszyste.
Najstarszy z Mdrcw odzywa si w imieniu wszystkich. Tumaczy Maryi, jak to
pewnej grudniowej nocy minionego roku zapona na niebie nowa gwiazda o
wyjtkowym blasku. adne mapy nieba nie pokazyway takiej gwiazdy ani nic o
niej nie wspominay. Imi jej byo nieznane, nie miaa bowiem nazwy. Narodzia
si wic z ona Boga i rozkwita, aeby oznajmi ludziom bogosawion prawd
Boy sekret. Ludzie jednak nie zwrcili na ni uwagi, gdy w ich duszach byo
zepsucie. Nie wznosili oczu ku Bogu i nie umieli czyta sw, ktre On niech
bdzie bogosawiony na wieki kreli ognistymi gwiazdami na sklepieniu
nieba.
Oni jednak ujrzeli j i starali si poj jej wymow. Wyrzekajc si dobrowolnie
odrobiny snu koniecznego dla ciaa, zapominajc o jedzeniu, zagbiali si w
badaniach Zodiaku. Ukady gwiezdne, czas, pora roku, dawne obliczenia i
astronomiczne kombinacje pozwoliy im znale imi i ujawni tajemnic tej
gwiazdy. Jej imi: Mesjasz. Jej sekret: yje Mesjasz, ktry przyszed na
wiat. Wyruszyli wic w drog, aby Go uczci. Nic nie wiedzieli o sobie
nawzajem. Podrujc noc przez gry i pustynie, doliny i rzeki, dyli ku
Palestynie, bo gwiazda posuwaa si w tym kierunku. Dla kadego z nich,
wyruszajcego z trzech odrbnych punktw ziemi, w taki sam sposb
przesuwaa si. Spotkali si nad Morzem Martwym. Wola Boa tam ich
poczya. Wyruszyli wic razem dalej, rozumiejc si nawzajem, chocia kady
z nich mwi swoim odmiennym jzykiem. Nie tylko mogli si nawzajem
zrozumie, lecz take dziki cudowi Wiecznego mogli w tym kraju mwi
jego jzykiem.
Doszli razem do Jerozolimy. Wiedzieli bowiem, e Mesjasz mia by Krlem
Jerozolimy, Krlem ydw. Gwiazda jednak ukrya si na niebie ponad tym

140

miastem. Oni wic, ze zamanymi blem sercami, zaczli bada siebie, eby
poj, w czym mogli Bogu uchybi. Uspokoiwszy si jednak w swoich
sumieniach, zwrcili si do krla Heroda z zapytaniem, w jakim paacu narodzi
si Krl ydw, ktremu wanie przybyli si pokoni.
Krl [Herod] zwoa wic przedniejszych kapanw i uczonych w Pimie i zapyta
ich o to, gdzie mg narodzi si Mesjasz. Oni za odpowiedzieli: W Betlejem
judzkim.
Udali si wic w kierunku Betlejem, a gdy tylko opucili wite Miasto, gwiazda
znowu ukazaa si ich oczom. Poprzedniego wieczora wzmoga blask i cae
niebo zapono. Kiedy za zatrzymaa si nad tym domem, poczya w swoim
pomieniu cae wiato pozostaych gwiazd. Zrozumieli wic, e znajduj si tu,
gdzie jest Boski Syn. Oddaj Mu teraz chwa i przynosz skromne dary. Przede
wszystkim za ofiarowuj serca, ktre nigdy nie ustay w bogosawieniu Boga
za otrzyman ask i miuj Jego Syna, ktrego wite Czowieczestwo
ogldali. Potem maj powrci, eby zda spraw krlowi Herodowi. On bowiem
take pragnie si Jemu pokoni.
A oto tutaj jest zoto nalene krlowi; oto kadzido, jakie naley si Bogu; a tu,
o Matko, tutaj jest mirra. Twj Syn bowiem jest Czowiekiem, a nie tylko
Bogiem. Pozna wic gorycz ciaa i ludzkiego ycia oraz nieuniknione prawo
mierci. Przez wzgld na nasz mio wolabym tych sw nie wypowiada.
Wolabym sdzi, e take w ciele jest wieczny, jak wieczny jest Jego Duch.
Jednak, o Niewiasto jeeli nasze pisma, a zwaszcza jeeli nasze dusze si nie
myl to On, Twj Syn, jest Zbawicielem, Boym Chrystusem. Dlatego wanie
bdzie musia dla zbawienia wiata przyj na Siebie zo tego wiata... A
jedn z kar za nie jest mier. ywica ta przeznaczona jest wanie na t
godzin, aby Jego wite ciao nie zaznao zgnilizny rozkadu i zachowao
doskonao a do zmartwychwstania. Niech przez wzgld na ten dar pamita o
nas i niech zbawi Swoje sugi, dajc im Swe Krlestwo. Ty, Matko, powiedz
Swemu Dziecku o naszej mioci, abymy zostali uwiceni. Obymy, caujc
Jego stopy, sprowadzili na siebie niebiaskie bogosawiestwo.
Maryja przezwyciajc przeraenie spowodowane sowami Mdrca,
pokrywajc umiechem smutek powstay na myl o pogrzebie podaje Dzieci.
Kadzie Je w ramiona najstarszemu, ktry Je cauje. Jezus go gaszcze. Potem
podaje Dzieci innym. Jezus z umiechem bawi si acuszkami i frdzlami.
Przyglda si z zaciekawieniem otwartej szkatule, penej czego tego i
byszczcego. mieje si widzc, jak soce tworzy tcz, padajc na brylant
pokrywy [naczynia] z mirr.
Pniej Mdrcy oddaj Dzieci Matce i powstaj. Maryja te wstaje. Najmodszy
nakazuje sugom wyj i wszyscy kaniaj si po kolei. Trzej [Magowie]
rozmawiaj jeszcze przez chwil. Nie potrafi opuci tego domu. W oczach
maj zy wzruszenia. Zbliaj si w kocu do wyjcia, odprowadzani przez
Maryj i Jzefa,
Dziecko chciao zej na ziemi i podaje ma do najstarszemu z trzech. Idzie,
trzymane za rk przez Maryj i jednego Mdrca, pochylonego, eby Go
podtrzymywa. Jezus stawia niepewne dziecice kroczki. mieje si, dotykajc
nk smugi, rzucanej na posadzk przez soce.
Dochodzc do progu trzeba pamita, e izba cignie si przez ca dugo
domu trzej egnaj si, klkajc raz jeszcze, eby ucaowa stopy Jezusa.
Maryja, pochylona nad Dziecitkiem, ujmuje Jego rczk i prowadzi j, czynic
znak bogosawiestwa nad gow kadego Maga. Jest to ju znak krzya, ktry
krel prowadzone przez Maryj paluszki Jezusa.

141

Trzej schodz potem ze schodw. Na placu czeka karawana, gotowa do


wymarszu. W zachodzcym socu lni ozdobne guzy przy wdzidach koni. Na
placyku tocz si ludzie, eby zobaczy niezwyke widowisko.
Jezus mieje si, klaszczc w rczki. Mama podniosa Go i opara o szeroki
parapet, ograniczajcy podest schodw. Obejmuje Jezusa ramieniem na
wysokoci Jego piersi, eby nie spad. Jzef schodzi wraz z trzema, a gdy
wsiadaj na konie i wielbda, przytrzymuje kademu strzemi.
Teraz sudzy i panowie s ju w siodach. Daj haso do wymarszu. Trzej
[Mdrcy] chyl si w ostatnim ukonie a do karkw wierzchowcw. Jzef
kania si, Maryja take i ponownie prowadzi rczk Jezusa w gecie
poegnania i bogosawiestwa.
57. UWAGI NA TEMAT WIARY MAGW
(por. Mt 2,1-12) Napisane tego samego dnia. A, 2109-2124
Mwi Jezus:
A teraz? Co mam wam teraz powiedzie, o dusze, ktre czujecie, e umiera
wiara?
Ci Mdrcy ze Wschodu nie posiadali niczego, co mogoby ich umocni w
prawdzie. Niczego nadprzyrodzonego... Tylko obliczenia astronomiczne oraz
swoje przemylenia, ktre stay si doskonae dziki nieskazitelnoci ich ycia.
A jednak wierzyli. Wierzyli wszystkiemu: wierzyli nauce, wierzyli sumieniu,
wierzyli dobroci Boej. Dziki wiedzy zawierzyli te znakowi gwiazdy tej
nowej, ktra moga by tylko t oczekiwan od wiekw przez ludzko:
Mesjaszem. Poprzez sumienie [mogli usysze i] uwierzy [wewntrznemu]
gosowi, ktry jako niebiaski gos poucza ich: To jest gwiazda
zwiastujca przyjcie Mesjasza. Wierzc dobroci ufali, e Bg ich nie zdradzi.
Poniewa ich intencja bya prawa, [dlatego sdzili, e Bg] na rne sposoby
bdzie im pomaga dotrze do celu.
I udao im si. Tylko oni, spord bardzo wielu badajcych znaki, zrozumieli ten
znak. Jedynie oni bowiem mieli w duszy drczce pragnienie poznania sw
Boych i szlachetny zamiar natychmiastowego oddania samemu Bogu czci i
chway.
Nie szukaj wasnej korzyci. Wprost przeciwnie. Id na spotkanie, [naraajc
si] na zmczenie i wydatki. Nie prosz w zamian za to o nic, co ludzkie. Prosz
tylko, eby Bg pamita o nich i zapewni im wieczne zbawienie. Poniewa nie
szukali adnej przyszej ludzkiej zapaty, dlatego udajc si w podr nie
mieli adnych ludzkich oczekiwa. Wy poddalibycie si tysicom obaw: Jak
odbd podobn podr, w [obcym] kraju i pord ludzi mwicych innym
jzykiem? Czy mi uwierz? A moe wtrc mnie do wizienia jako szpiega?
Jakiej pomocy mi udziel w przejciu przez pustynie, rzeki i gry? A upa? A
wiatry na paskowyach? A stae gorczki pojawiajce si w strefach
bagiennych? A wezbrane deszczem rzeki? A odmienne poywienie? A obcy
jzyk? A... a... a... Tak wy rozumujecie. Oni tak nie myleli. Powiedzieli ze
szczer i wit miaoci: Ty, o Boe, czytasz w naszych sercach i widzisz, do
jakiego celu dymy. Oddajemy si ufnie w Twe rce. Daj nam nadludzk rado
adorowania Twojej Drugiej Osoby, ktra staa si Ciaem dla zbawienia wiata.
Tylko tyle. I wyruszaj w drog z odlegych Indii, z mongolskich pasm grskich,
nad ktrymi szybuj tylko ory i spy, a Bg przemawia przez szum wichrw i
[szmer] potokw, wypisujc tajemnicze sowa na bezkresnych stronicach

142

[pokrytych] niegiem. [Jeden wyrusza] z ziem, z ktrych wytryska Nil i pynie


y zielonego lazuru do bkitnego serca Morza rdziemnego. I ani gry, ani
lasy, ani piaski wyschnitych oceanw i bardziej niebezpieczne od nich wody
mrz nie powstrzymuj ich marszu. Gwiazda janieje nad nimi nocami, nie
pozwalajc im zasn. Gdy bowiem szuka si Boga, wtedy zwierzce nawyki
[ciaa] musz ustpi przed niecierpliwoci [serca] i nadludzkimi potrzebami.
Gwiazda prowadzi ich z pnocy, ze wschodu i z poudnia i dziki cudowi
Boemu idzie [przed] wszystkimi trzema do jednego punktu. W nim, po
przebyciu tak wielu mil, gromadzi ich dziki drugiemu cudowi. Dziki nowemu
[cudowi] udziela im, wyprzedzajc mdro Pidziesitnicy, daru wzajemnego
rozumienia si, tak jak jest w Raju, gdzie mwi si jednym jzykiem Boym.
Tylko w jednej chwili ogarnia ich przeraenie: kiedy gwiazda znika. A wtedy oni,
pokorni bo s naprawd wielcy nie myl, e mogo tak si sta z powodu
za kogo innego, e to zepsuci ludzie z Jerozolimy nie zasuguj na ujrzenie
gwiazdy Boej. Myleli, e to oni sami przestali zasugiwa na Boga. Badali
siebie z przeraeniem, ju gotowi do [okazania] alu i do proszenia o
przebaczenie.
Umacnia ich jednak wasne sumienie. Dusze przyzwyczajone do rozwaania
maj sumienie nadzwyczaj wraliwe, wyostrzone przez stae trzymanie si na
bacznoci, przez wnikliwy wgld w siebie. I to wanie uczynio wntrze
mdrcw zwierciadem odbijajcym najmniejsze cienie codziennych wydarze.
Uczynili sumienie swoim nauczycielem, gosem, ktry ostrzega i krzyczy na
najmniejszy... nie powiem: bd, lecz na to co ma pozr bdu, na to, co tylko
ludzkie, na zadowolenie swego ja. Dlatego, kiedy staj naprzeciw tego
nauczyciela tego zwierciada surowego i czystego wiedz, e ono nie bdzie
kama. Teraz sumienie ich uspokaja, wic odzyskuj siy.
O, mia to rzecz odczuwa, e nic w nas nie jest przeciwne Bogu! Mie
przekonanie, e On patrzy z upodobaniem na dusz wiernego dziecka i mu
bogosawi. Dziki temu odczuciu zwiksza si wiara i zaufanie, nadzieja i siy, i
cierpliwo. Teraz jest [czas] burzy, ale minie, gdy Bg mnie kocha. On wie, e
i ja Go kocham. Bg nie przestanie mi nadal pomaga. Tak mwi ci, ktrzy
odczuwaj pokj pochodzcy z prawego sumienia, bdcego krlem kadego ich
czynu.
Powiedziaem, e byli pokorni, gdy byli naprawd wielcy. A co dzieje si w
waszym yciu? Nigdy nie jest pokorny ten, kto czyni si potnym przez swj
despotyzm i przez wasze gupie bawochwalstwo, z ktrym si spotyka nie
dlatego, e jest wielki, ale z powodu swego despotyzmu.
Istniej nieszcznicy, ktrzy bdc jedynie zarzdcami u jakiego wadcy,
odwiernymi w jakim urzdzie, urzdnikami, krtko mwic: sugami tego,
ktry ich nimi uczyni przyjmuj pozy pbogw. Jak budz lito!
Trzej Mdrcy byli naprawd wielcy. Po pierwsze, z powodu cnt
nadprzyrodzonych; po drugie, z powodu wiedzy; po trzecie wreszcie, z powodu
bogactwa. A jednak czuli si niczym: prochem na prochu ziemi w porwnaniu z
Bogiem Najwyszym, ktry Swoim umiechem stwarza wiaty i rozrzuca je jak
ziarenka pszenicy, aby [widokiem] gwiezdnych naszyjnikw nasyci oczy
aniow.
Czuj si niczym w porwnaniu z Najwyszym Bogiem, ktry stworzy planet,
na ktrej yj, czynic j tak urozmaicon. On jest Rzebiarzem Nieskoczonym
bezkresnego dziea. Tu naciniciem kciuka umieci wieniec agodnych
pagrkw, tam kociec szczytw i iglic, podobnych do krgosupa tego
olbrzymiego ciaa, ktrym jest ziemia. yami [tego ciaa] s rzeki, miednicami

143

jeziora, sercem oceany, sukniami lasy, welonami chmury, ozdobami


lodowce z krysztau, klejnoty turkusw i szmaragdw, opale i beryle wszystkich
wd, ktre piewaj, tworzc z borami i wichrami wielki chr na chwa swego
Pana.
Mdrcy czuli, e ich wiedza jest nicoci wobec Najwyszego Boga, od ktrego
pochodzi ich mdro. Wiedzieli, e Bg da im oczy potniejsze od dwch
renic, dziki ktrym dostrzegaj rne rzeczy. [Da im bowiem] oczy duszy,
potrafice w rzeczach czyta sowa, ktre nie s zapisane rk ludzk, lecz
zostay wyryte Bo myl.
Czuli, e ich bogactwo to naprawd
Posiadacza wszechwiata. On bowiem
kamienie na gwiazdach i planetach. [On
[wkadajc] niewyczerpan ich obfito w

nico, odrobinka wobec bogactw


rozmieszcza kruszce i szlachetne
daje te] nadprzyrodzone bogactwa,
serca tych, ktrzy Go miuj.

Przybywszy przed ubogi dom w najndzniejszej miecinie Judei, nie potrzsnli


gowami, mwic: Niemoliwe, lecz zgili plecy i kolana, a zwaszcza serca, i
oddali cze.
Tam, za tymi biednymi murami [betlejemskiego domku], jest Bg. Tego Boga
zawsze wzywali, ale nigdy nie omielili si spodziewa, e bd Go mogli,
choby niewyranie, ujrze. Wzywali Go dla dobra caej ludzkoci i dla
wasnego dobra wiecznego. O, jedynie tego sobie yczyli: mc Go widzie,
poznawa, posiada w yciu, ktre nie zna ju witw ani zachodw!
On jest tam, za biedn cian [tego domu]. Kto wie, moe Jego dziecice serce,
ktre jest przecie zawsze sercem Boga, syszy teraz te trzy serca, ktre
pochylone w prochu drogi brzmi jak dzwony: wity, wity, wity!
Bogosawiony Pan, Bg nasz! Chwaa Mu w Najwyszych Niebiosach i pokj
Jego sugom! Chwaa, chwaa, chwaa i bogosawiestwo! Myl tak z
miosnym niepokojem i przez ca noc i nastpny poranek najarliwsz
modlitw przygotowuj ducha na spotkanie z Bogiem-Dzieckiem. Do otarza
ktrym jest dziewicze ono noszce Bosk Hosti nie udaj si tak, jak wy [to
czynicie]: z dusz pen ludzkich usilnych prb.
Zapominaj o nie i pokarmie. Jeli ubieraj najpikniejsze szaty, to nie dla
ludzkiego przechwalania si, lecz po to, aby odda cze Krlowi krlw. Na
dwory krlewskie wadcy i dostojnicy wchodz w najpikniejszych strojach. A
do tego Krla nie mieliby wej w odwitnych szatach? Jakie wito moe by
dla nich wiksze od tego? O, w swoich odlegych ziemiach wiele razy musieli
przyozdabia si dla ludzi podobnych sobie, aby ich uczci i przyj okazale.
Susznie wic trzeba u stp Najwyszego Krla uniy purpury i klejnoty,
jedwabie i cenne piropusze. Pod Jego stopy, pod te sodkie stopy trzeba
pooy ziemskie tkaniny, klejnoty ziemi, piropusze ziemi, metale ziemi. S
przecie Jego dzieami. Nieche wic i te ziemskie rzeczy uczcz swego
Stwrc. [Sami Mdrcy] byliby szczliwi, gdyby Dziecitko nakazao im pooy
si na ziemi, eby uczyni sobie z nich dywan dla Swoich dziecicych kroczkw.
[Napeniliby si radoci], gdyby kroczy po nich Ten, ktry porzuci gwiazdy dla
nich, bdcych prochem, prochem, tylko prochem.
S pokorni i szlachetni, i posuszni gosom z Wysoka. One to nakazyway
zanie dary nowo narodzonemu Krlowi. I przynosz dary. Nie mwi: On jest
bogaty i nie potrzebuje ich. Jest Bogiem i nie zazna mierci. S posuszni. I s
jednymi z pierwszych, ktrzy wspieraj Zbawiciela w ubstwie. Jake
poyteczne stanie si zoto dla Tego, ktry jutro bdzie uchodc! Jake wiele
znaczy mirra dla Tego, ktry wkrtce zostanie zabity! Jake szlachetne jest to

144

kadzido dla Tego, ktry bdzie musia odczuwa smrd ludzkiej rozwizoci,
kbicy si wok Jego nieskoczonej czystoci!
Pokorni, hojni, posuszni s peni szacunku dla siebie nawzajem. Cnoty wci
rodz nastpne cnoty. Z cnt zwrconych ku Bogu [rodz si] cnoty skierowane
ku bliniemu. Z szacunku rodzi si mio.
Najstarszy z Mdrcw ma mwi w imieniu wszystkich i jako pierwszy ma
otrzyma pocaunek Zbawiciela, potrzyma Jego rczk. Pozostali bd mogli
jeszcze Go zobaczy. Ale on nie. Jest starcem, zblia si wic dzie jego
powrotu do Boga. Zobaczy Chrystusa po Jego straszliwej mierci i pjdzie w
orszaku zbawionych za Nim, powracajcym do Nieba. Ale na tej ziemi ju Go nie
zobaczy. Jako wsparcie na [ostatni] drog pozostanie mu ciepo maej rczki,
ktra si powierza jego pomarszczonej ju [doni].
Inni wcale mu nie zazdroszcz. Nawet ronie ich szacunek dla starego Mdrca.
[Myl, e] z pewnoci zasuy sobie [na to] bardziej ni oni, e zasugiwa na
to od duszego czasu. Bg-Dzieci to wie. Sowo Ojca jeszcze nic nie mwi, ale
Jego gest jest Sowem. I niech bdzie bogosawione Jego niewinne sowo
[wyraone gestem], wskazujcym tego [starszego Mdrca] jako umiowanego.
Ale, o dzieci, s jeszcze dwa inne pouczenia [wynikajce] z tej wizji. To
postawa Jzefa, ktry umie pozostawa na swoim miejscu. Obecny jest jako
str oraz jako opiekun Czystoci i witoci. Nie przywaszcza sobie jednak
[przysugujcych im] praw. To Maryja ze Swoim Jezusem przyjmuje hod i
sowa. Jzef cieszy si z tego ze wzgldu na Ni i nie martwi si, e sam stoi na
uboczu. Jzef jest sprawiedliwym czowiekiem, jest Sprawiedliwym. I zawsze
kieruje si tym, co suszne. Take w tej chwili. Opary [pychy] w tej uroczystej
[chwili] nie uderzaj mu do gowy. Pozostaje pokorny i sprawiedliwy.
Jest szczliwy z [otrzymania] darw. Nie myli jednak o sobie. Cieszy si, e
dziki nim bdzie mg uczyni bardziej wygodnym ycie Maonki i sodkiego
Dziecka. Nie ma zazdroci w Jzefie. Jest rzemielnikiem, ktry nadal bdzie
pracowa, ale niech Oni jego dwie mioci maj wygod i wsparcie. Ani on,
ani Mdrcy nie wiedz jeszcze, e te dary bd uyteczne w czasie ucieczki i w
yciu na wygnaniu. Zasoby te rozprosz si jednak jak oboki gnane wichrami.
Po powrocie do ojczyzny i po utracie wszystkiego, klientw i wyposaenia,
zachowaj si tylko ciany domu, strzeonego przez Boga, gdy tam On sta si
Ciaem, zjednoczony z Dziewic.
Jzef, str Boga i Matki Boga - Oblubienicy Najwyszego, jest pokorny do tego
stopnia, e podtrzymuje strzemi tym sugom Boym. Jest biednym ciel, gdy
ludzka brutalno pozbawia dziedzicw Dawida ich krlewskich dbr. Zawsze
jednak jest potomkiem krlewskim i ma rysy krlewskie. Take o nim
powiedziano: By pokorny, gdy by naprawd wielki.
I jeszcze ostatnie sodkie pouczenie. Maryja bierze rk Jezusa, ktra nie
potrafi jeszcze bogosawi, i wodzi ni w witym gecie. To cay czas Maryja
chwyta rk Jezusa i ni kieruje. Take obecnie. Teraz Jezus potrafi
bogosawi. Wiele razy jednak Jego zraniona rka opada zmczona i
zniechcona, bo wie, e bogosawiestwo jest bezowocne. Wy niszczycie Moje
bogosawiestwo. Opada Moja wzgardzona rka, bo Mnie przeklinacie. Wtedy
Maryja odejmuje pogard tej rce, caujc j. O, pocaunek Mojej Matki! Kt
mgby si oprze temu pocaunkowi? A nastpnie Swoimi delikatnymi, ale
bardzo nalegajcymi palcami ujmuje z mioci przegub Mojej doni i przymusza
Mnie do bogosawienia. Nie mog odepchn Mojej Matki. Trzeba wic ucieka
si do Niej, aby staa si wasz Ordowniczk.

145

Ona jest Moj Krlow, a nie tylko wasz. Jej mio do was, ma dla was tak
pobaliwo, jakiej nie zna nawet Moja [mio]. Maryja nawet bez sw, ale
Swoim paczem i wspomnieniem Mojego Krzya, ktrego znak kae Mi kreli w
powietrzu staje w waszej obronie i upomina Mnie: Bd Zbawicielem.
Zbawiaj.
Oto, dzieci, Ewangelia wiary w wizji pokonu Mdrcw. Rozwaajcie i
naladujcie. Dla waszego dobra.
Pitek, 3 marca 1944. Mwi Jezus:
Napisz jeszcze tylko to. Kilka dni temu powiedziaa, e umierasz z gorcego
pragnienia ujrzenia Miejsc witych. Tymczasem widzisz je takie, jakie byy,
kiedy Ja uwicaem je Moj obecnoci. Teraz po dwudziestu wiekach
zniewaania spowodowanego nienawici lub [le pojmowan] mioci nie
s ju takie, jakie byy. Pomyl wic, e ty je widzisz, a ten, kto udaje si do
Ziemi witej, nie widzi ich. I nie martw si tym.
Druga sprawa. Skarysz si, e nawet ksiki, ktre mwi o Mnie, nie wydaj
ci si ju ciekawe, chocia wczeniej tak bardzo je lubia. To jest spowodowane
twoj obecn sytuacj. Jake mog ci si wydawa doskonae dziea ludzkie,
skoro dziki Mojemu dzieu znasz prawd o wydarzeniach [z Mojego ycia]? Co
takiego dzieje si z przekadami, nawet dobrymi: zawsze kalecz trafno
oryginalnego zwrotu. Ludzkie opisy miejsc, wydarze lub uczu s [tylko]
tumaczeniami. Z tego powodu s one zawsze niepene, niedokadne. A nawet
jeli wiernie przedstawiaj sowa i wydarzenia, nie ukazuj w peni przey.
Dzieje si tak szczeglnie teraz, kiedy racjonalizm wszystko bardzo wyjaowi.
Dlatego te dla kogo, kogo Ja unosz, eby widzia i poznawa, kady inny opis
[dokonany bez podobnego Mojego uniesienia] bdzie chodny, pozostawi
niedosyt i niezadowolenie.
Po trzecie: jest pitek. Pragn wic, aby ponownie przeywaa Moje cierpienie.
Chc tego dzisiaj, by je przeya ponownie w mylach i w swoim ciele. To tyle.
Zno cierpienia w pokoju i z mioci. Bogosawi ci.
58. UCIECZKA DO EGIPTU
(por. Mt 2,13-15) Napisane 9 czerwca 1944, A 2803-2817
Widz wewntrznie nastpujc scen:
Jest noc. Jzef pi na posaniu w swej maej izbie. To spokojny sen tego, ktry
wypoczywa po pracy cikiej, uczciwej i dobrze wykonanej.
Widz go w panujcej w pomieszczeniu ciemnoci, rozpraszanej zaledwie przez
smuk ksiycowego wiata. Przedostaje si ona przez szpar w okiennicy
przymknitej, ale nie cakiem domknitej. By moe Jzefowi byo za gorco w
maej izbie. A moe chcia mie odrobin wiata, eby zobaczy, czy ju wita, i
wsta jak najszybciej. Odwrci gow i umiecha si przez sen, by moe do
jakiej sennej wizji. Nagle umiech zmienia si w wyraz trwogi.
Jzef wzdycha gboko jak kto przygnieciony koszmarem i budzi si. Siada na
ku, przeciera oczy i rozglda si wok siebie. Patrzy w stron okienka, przez
ktre wchodzi smuga wiata. Chocia noc jest gboka, chwyta rozoon u
stp posania szat i wci siedzc na ku wkada j na bia koszul z
krtkimi rkawami, ktr ma na sobie. Odgarnia przykrycia, zsuwa stopy na
podog i szuka sandaw. Zakada je i zawizuje. Wstaje i podchodzi do drzwi,
ktre znajduj si naprzeciw jego posania, a nie do tych z boku, ktre

146

prowadz do [dugiej] izby, w ktrej przyjto Magw. Kocami palcw cicho


puka. To delikatne: puk, puk...
Musia usysze zaproszenie do wejcia, bo ostronie otwiera drzwi i potem
cicho je zamyka. Zanim jeszcze podszed do drzwi, zapali ma lamp oliwn o
jednym pomieniu i ni owietla pokj. Wchodzi. Izba jest niewiele wiksza ni
jego wasna. Znajduje si tam niskie eczko, ktre stoi przy koysce. W
naroniku pali si kaganek. Jego drcy pomyk zdaje si gwiazdk o nikym,
zotawym blasku. Pozwala on widzie, a rwnoczenie nie przeszkadza
picemu.
Maryja jednak nie pi. Klczy przy koysce w jasnej sukni i modli si, czuwajc
nad spokojnie picym Dzieckiem.
Jezus jest w tym samym wieku jak wtedy, gdy widziaam Go z Magami. Jest to
liczne, zotowose i rumiane, niemal roczne Dziecko. pi z zagbion w
poduszce kdzierzaw gwk, trzymajc pod brod zacinit w pi rczk.
Nie pisz? pyta cicho zdziwiony Jzef. Dlaczego? Czy Jezus le si czuje?
O, nie! Czuje si dobrze. Modl si. Na pewno pniej si wypi. Dlaczego
przyszede, Jzefie? Maryja mwi to cigle klczc.
Jzef odpowiada jak najciszej, eby nie zbudzi Dziecka. Jest jednak
wzburzony. Mwi: Musimy std wyjecha jak najprdzej. Natychmiast.
Przygotuj kufer i torb ze wszystkim, co uda Ci si zabra ze sob. Ja
przygotuj reszt... Zabierzemy ze sob wszystko, co moliwe. Uciekamy o
wicie. Zrobibym to wczeniej, ale musz porozmawia z wacicielk domu...
Ale dlaczego mamy ucieka?
Pniej Ci to dokadniej wyjani. Z powodu Jezusa. Anio powiedzia mi: We
Chopca i Matk i uciekaj do Egiptu. Nie tra czasu. Id przygotowa, co bd
mg.
Maryi nie trzeba mwi, e nie ma traci czasu. Jak tylko syszy o aniele, o
Jezusie i o ucieczce, domyla si, e Jej Dziecku grozi jakie niebezpieczestwo.
Zrywa si na rwne nogi z bledsz ni wosk twarz i, udrczona, przyciska do
do serca. Zaczyna zaraz si krzta. Szybko i zrcznie umieszcza odzie w
kufrze i w duym worku, ktry rozkada na Swoim jeszcze nietknitym ku.
Jest udrczona, panuje jednak nad Sob. Robi wszystko w popiechu, ale
dokadnie. Co pewien czas, przechodzc koo koyski, spoglda na pice,
niewiadome niczego Dzieci.
Potrzebujesz pomocy? pyta raz po raz Jzef, zagldajc do rodka przez
uchylone drzwi.
Nie, dzikuj odpowiada Maryja. Dopiero gdy worek jest ju napeniony i z
pewnoci jest ciki, woa Jzefa, by pomg Jej go zawiza i zdj z ka.
Jzef nie chce, eby Maryja mu pomagaa. Sam bierze dugi pakunek i zanosi go
do swej izdebki.
Mam zabra te weniane przykrycia? pyta Maryja.
Bierz wszystko, co tylko potrafisz. Reszt stracimy. Zabierz, ile zdoasz...
Przyda si, bo... bo bdziemy dugo w drodze, Maryjo!
Jzef mwi to z wielkim smutkiem. Mona sobie wyobrazi, co przeywa Maryja.
Wzdychajc, skada przykrycie zdjte z ka Jzefa i z ka Swojego.
Zawizuje je sznurem.

147

Musimy zostawi kodry i maty mwi [Jzef], zwijajc przykrycia. Nawet


jeli wemiemy trzy osy, to nie bd mg ich zbytnio przecia. Musimy
odby dug i mczc drog, czciowo przez gry, a po czci przez pustyni.
Okryj dobrze Jezusa. Zarwno w grach jak i na pustyni noce bd chodne.
Zabraem dary Magw, bo si tam przydadz. Wszystko, co mam, wydam na
zakup dwch osiokw. Nie bdziemy przecie mogli odesa ich z powrotem,
wic musz je kupi. Id. Nie czekam witu. Wiem, gdzie ich szuka. Ty kocz
przygotowywanie wszystkiego.
Wychodzi. Maryja bierze jeszcze kilka przedmiotw. Nastpnie patrzy na Jezusa
i te wychodzi. Powraca z jeszcze nieco wilgotnymi szatkami, zapewne
wypranymi poprzedniego dnia. Skada je, zawija w ptno i docza do
pozostaych rzeczy. Nie ma ju niczego wicej. Rozglda si dookoa i widzi w
kcie zabawk Jezusa: owieczk wyrzebion z drewna. Podnosi j z kaniem i
cauje. Cae bowiem drewno nosi lady zbkw Jezusa, a uszy owieczki s
zupenie obgryzione. Maryja gaszcze ten bezwartociowy [dla innych]
przedmiot ze zwykego jasnego drewna. Dla Niej jest on bardzo cenny, bo
wiadczy o mioci Jzefa do Jezusa i przypomina Jej Dziecko. Kadzie wic
take zabawk przy innych lecych na zamknitej skrzyni rzeczach. Teraz nie
ma ju zupenie nic.
Jest tylko Jezus w koysce. Maryja sdzi, e dobrze bdzie przygotowa te
Dziecko. Zblia si wic do koyski i porusza ni lekko, eby obudzi Maego. On
jednak wydaje ciche westchnienie, odwraca si i pi dalej. Maryja gaszcze
delikatnie Jego loczki. Jezus otwiera buzi i ziewa. Maryja schyla si i cauje Go
w policzek. Jezus w kocu si budzi. Otwiera oczy. Widzi Mam i umiecha si,
wycigajc rczki do Jej piersi.
Tak, Moja Ty mioci, tak, mleka. Przed zwyk por. Zawsze jeste gotw ssa
Mam, Moje wite Jagnitko!
Jezus mieje si i baraszkuje. Przebiera nkami na przykryciach i macha
radonie rczkami z waciw dzieciom, tak mi dla oka wesooci. Potem
opiera nki o odek Mamy, wygina si ukiem i kadzie zot gwk na Jej
piersi. Nastpnie z umiechem rzuca si w ty. Chwyta rczkami tasiemki,
cigajce pod szyj sukni Maryi, i usiuje je rozwiza. W lnianej koszulce
wyglda przelicznie: pulchny i rowy jak kwiatek.
Maryja pochyla si i pozostaje w tej postawie, jakby ochrona przy koysce.
Pacze i umiecha si rwnoczenie. Dziecko tymczasem szczebioce i
wypowiada jakie sowa, ktre stanowi cz jzyka wszystkich dzieci.
Najczciej powtarzanym jest sowo: mama. Jezus patrzy na Maryj
zdziwiony, widzi bowiem, e pacze. Wyciga rczk w kierunku byszczcych
ladw ez i moczy j sobie, gaszczc Mam. Opiera ponownie z wdzikiem
gwk o matczyn pier, garnie si do Niej, gaszczc rczk.
Maryja cauje wosy Jezusa, bierze Go na rce, siada i ubiera. Zakada weniane
ubranko, a teraz malekie sandaki. Potem karmi. Spragniony Jezus ssie dobre
mleko Swej Mamy. Kiedy Mu si wydaje, e z prawej strony jest za mao, szuka
z lewej. Czynic to, mieje si i patrzy z dou na Mam. Potem usypia, oparszy
gwk na Jej piersi: krgy i rumiany policzek przy biaej i krgej piersi.
Maryja wstaje bardzo ostronie i kadzie Go na ku, na kodrze, i przykrywa
Swym paszczem. Wraca do koyski i skada malekie przykrycia. Zastanawia
si, czy nie wzi take materacyka. Jest taki maleki! Mona go take zabra.
Kadzie go razem z poduszeczk, obok innych przygotowanych ju na kufrze
rzeczy. Biedna Mama, przeladowana z powodu Swojego Dziecka, pacze nad
pust koysk. Powraca Jzef [i pyta]:

148

Jeste gotowa? A Jezus jest gotowy? Wzia Jego pociel i posanko? Nie
moemy zabra koyski, ale niech biedne Malestwo, ktre usiuj zabi, ma
przynajmniej materacyk.
Jzefie! wykrzykuje Maryja, schwyciwszy go za rami.
Tak, Maryjo, zabi. Herod pragnie Jego mierci... bo dry o swe ludzkie
krlestwo. To nieczyste zwierz boi si Niewinnego. Co zrobi kiedy si dowie,
e uciek tego nie wiem. Bdziemy ju daleko. Nie przypuszczam, eby si
mci, szukajc Go a w Galilei... Chyba nie domyla si, e jestemy
Galilejczykami... z Nazaretu... nie moe wiedzie, kim waciwie jestemy...
Chyba e szatan udzieli mu pomocy w podzice za to, e jest jego oddanym
sug. Ale... jeeli... to si wydarzy... sam Bg nam dopomoe. Nie pacz,
Maryjo! Patrzenie na Twoje zy jest dla mnie wikszym cierpieniem ni
konieczno udania si na wygnanie!
Wybacz Mi, Jzefie! Nie pacz ze wzgldu na Siebie ani z powodu tych
niewielkich, traconych dbr. Pacz z twego powodu... Musiae tak bardzo si
dla Nas powica! A teraz znowu nie bdziesz mia ani klientw, ani domu. Ile
ciebie kosztuj, Jzefie!
Ile? Nic, Maryjo. Wcale nie jeste powodem moich cierpie. Pocieszasz mnie.
Zawsze. Nie myl o jutrze. Mamy dary otrzymane od Magw. Pomog nam w
pierwszym okresie. Potem znajd prac. Uczciwy i dobry rzemielnik zawsze
sobie poradzi. Widziaa to i tutaj. Nie starczao mi czasu na zrobienie
wszystkiego.
Wiem. Ale kto ci ukoi w tsknocie?
A Tobie kto przyniesie ulg w tsknocie za opuszczonym, tak drogim Ci
domem?
Jezus. Majc Go, posiadam to, co tam otrzymaam.
I ja take, majc Jezusa, mam ojczyzn... za ktr tak bardzo tskniem
jeszcze przed paroma miesicami. Posiadam mego Boga. Widzisz, e nie trac
niczego, co jest mi szczeglnie drogie. Wystarczy uratowa Jezusa, a wtedy
pozostanie nam wszystko. Nawet gdybymy nie mogli ju nigdy wicej zobaczy
tego nieba, tych pl... ani tamtych jeszcze droszych nam w Galilei... Majc
Jego, bdziemy zawsze mieli wszystko. Chod, Maryjo, ju wita. Pora poegna
si z gospodyni i zaadowa nasz dobytek. Wszystko bdzie dobrze.
Maryja wstaje posusznie. Otula si paszczem. Jzef robi tymczasem ostatni
pakunek i wychodzi z nim. Maryja unosi ostronie Dzieci, owija Je chust i tuli
do serca. Patrzy na ciany, ktre gociy ich przez miesice, i delikatnie dotyka
ich doni. Szczliwy to dom, bo zasuy na mio i bogosawiestwo Maryi!
Wychodzi. Idzie przez izb, ktra naleaa do Jzefa, i wchodzi do podunego
pokoju. Gospodyni, we zach, cauje J i egna. Unosi brzeg chusty i cauje w
czoo spokojnie pice Dziecitko. Schodz po zewntrznych schodach.
To pierwszy brzask witu. Niewiele wida. W tym nikym wietle mona ujrze
trzy osy. Najsilniejszy jest objuczony dobytkiem. Pozostae s tylko osiodane.
Jzef zabiera si do przymocowania skrzyni i tobokw przy obadowanym
siodle pierwszego zwierzcia. Widz uoone na szczycie worka, zawizane w
wizk, narzdzia stolarskie. Znw poegnania i zy... Potem Maryja wsiada na
osioka. Gospodyni trzyma Jezusa w ramionach, caujc Go raz jeszcze, po czym
oddaje Maryi. Jzef take wsiada. Zwiza swego osa z drugim zwierzciem,
objuczonym bagaami, eby mc swobodnie trzyma wodze osioka Maryi.

149

Rozpoczyna si ucieczka. Betlejem za, nic jeszcze o czarownej scenie z


Magami, pi spokojnie, niewiadome tego, co je czeka.
59. BL BY ICH WIERNYM PRZYJACIELEM I PRZYBIERA NAJROZMAITSZE
FORMY I IMIONA
W dalszym cigu tego samego dnia. A, 2817-2830
Mwi Jezus:
Rwnie i ta seria wizji koczy si. Dla poytku i uspokojenia wymagajcych
uczonych pokazywalimy ci wydarzenia, ktre poprzedzay Moje przyjcie [na
wiat], towarzyszyy mu i nastpoway po nim. [Uczynilimy to] jednak nie
tylko z ich powodu. [Zrobilimy to te] dlatego, e cho s [to wydarzenia]
bardzo znane, to jednak ludzki sposb widzenia znieksztaci je rnymi
elementami dorzuconymi w cigu wiekw. Zostao to jednak wybaczone, gdy
postpowano tak z chci oddania Bogu wikszej chway. Czyni to jednak
nierealnym to, co jest tak pikne, gdy jest przedstawiane takim, jakim byo
naprawd. W tych wizjach rzeczywistoci ani Moja ludzka natura, ani
czowieczestwo Maryi nie jest umniejszone. Nie jest te zniewaone Moje
Bstwo i Majestat Ojca oraz Mio Trjcy Przenajwitszej. Dziki tym
[wizjom] raczej jeszcze bardziej janiej zasugi Mojej Matki i Moja doskonaa
pokora. Dziki nim janieje dobro wszechmocnego wiecznego Pana.
Ukazalimy ci te wydarzenia, aby tobie oraz innym umoliwi zastosowanie [w
yciu] tego, co jest w nich nadprzyrodzone, i da wam je jako wzr ycia.
Dekalog to Prawo. Moja Ewangelia jest nauk, ktra czyni to Prawo janiejszym
dla was, a podanie za nim droszym. To Prawo i ta Nauka wystarczyyby dla
waszego uwicenia. Jednake wszystko, co ludzkie, zbytnio przytacza w was
ducha. Dlatego te nie umiecie ju poda tymi drogami. Upadacie albo te
zatrzymujecie si, zniechceni. A jeli kto chce was poprowadzi, przytaczajc
wam przykady z Ewangelii, mwicie mu: Ale Jezus, ale Maryja, ale Jzef (i
take wszyscy wici) nie byli tacy, jak my. Oni byli mocni. Natychmiast
doznawali pociechy w swym cierpieniu. Nie odczuwali adnych pokus. Byli
istotami ponadziemskimi.
Mao cierpieli?! Nie doznawali pokus?!
Przeciwnie, bl by ich wiernym przyjacielem i przybiera najrozmaitsze formy i
imiona. A co do pokus...
Nie posugujcie si niewaciwym okreleniem, nazywajc pokusami [lub
drobnymi uchybieniami] grzechy, ktre sprowadzaj was na z drog.
Nazywajcie je jasno grzechami i to jeszcze gwnymi.
A gdzie jest powiedziane, e nie bylimy kuszeni? Mielimy oczy i uszy, ktre
mogy widzie i sysze. Szatan wic przesuwa przed nami i wok nas te
grzechy... ukazywa brud ich dziaania, [usiowa] skusi nas swymi
podejrzeniami. Jednak nasz wol dylimy usilnie do tego, aby by miymi w
oczach Boych. Dlatego te ta obrzydliwo i podejrzliwe [myli wzbudzane
przez szatana], zamiast doprowadzi do celu zamierzonego przez niego,
prowadziy do czego przeciwnego. I tak im bardziej on si trudzi [eby nas
zwie], tym bardziej My uciekalimy si do wiata Boego. Czynilimy to z
powodu odrazy do botnistej ciemnoci, ktr nam stawia przed oczyma ciaa
lub ducha.
Silne uczucia w znaczeniu filozoficznym nie byy nam obce. Miowalimy wic
ojczyzn. Lubilimy nasz may Nazaret bardziej ni kad inn miejscowo

150

Palestyny. Uczucie wizao nas z domem, krewnymi, przyjacimi. Dlaczego nie


mielibymy ywi do nich uczu?
Nie pozwolilimy si jednak zniewoli tymi uczuciami, bo nic oprcz Boga nie
moe si sta panem [czowieka]. Uczucia uczynilimy sobie naszymi dobrymi
towarzyszami.
[por. Mt 2,23, k 2,39] I tak Moja Matka wydaa okrzyk radoci kiedy, po
upywie okoo czterech lat, powrcia do Nazaretu i postawia stop w Swoim
domu. Ucaowaa ciany, w ktrych wypowiedziane przez Ni tak otworzyo
Jej ono na przyjcie Kieka Boego. Jzef pozdrowi z radoci krewnych i
bratankw, ktrych liczba wzrosa i ktrzy podroli. Uradowa si widzc, e
wspmieszkacy go pamitali i zaraz zaczli poszukiwa, z powodu jego
uzdolnie. Ja byem wraliwy na przyja i cierpiaem jakby duchowe
ukrzyowanie z powodu zdrady Judasza. I czy wyniko z tego jakie zo? Nie,
poniewa ani Moja Matka, ani Jzef nie postawili mioci do domu lub do
krewnych ponad wol Bo.
[I Ja nie byem zniewolony przez jakie uczucia]. Dlatego, jeli to byo
konieczne, nie powstrzymywaem si od sw mogcych cign na Mnie
nienawi Hebrajczykw i niech Judasza. A wiedziaem, jak mona byo go
pozyska i potrafibym to uczyni. Wystarczyyby pienidze, aby go Sobie
podporzdkowa. Podporzdkowabym go jednak nie Mnie - Zbawicielowi, lecz
Mnie - bogaczowi. Gdybym chcia, mgbym rozmnaa pienidze. Przecie
rozmnoyem chleby. Nie przyszedem jednak, eby dostarcza ludzkich radoci
nikomu, nawet Moim wybranym. Gosiem ofiar, wyrzeczenie, ycie czyste,
[zajmowanie] niskich stanowisk. Czy bybym [dobrym] Nauczycielem, czy
bybym Sprawiedliwym, gdybym jednemu tylko dlatego, e byoby to rodkiem
zatrzymania go da pienidze dla zaspokajania dz duchowych i fizycznych?
Wielkimi w Moim Krlestwie staj si ci, ktrzy czyni si maymi. [por. Mt,
20,24-28, Mk 10,41-45]. Kto chce by wielki w oczach wiata, ten nie jest
zdatny do krlowania w Moim krlestwie. Jest to soma na posania dla
demonw. Wielko bowiem wiata kci si z Prawem Boym.
wiat nazywa wielkimi tych, ktrzy prawie zawsze nieuczciwymi rodkami
potrafi obj lepsze stanowiska. Aby to osign, czyni z blinich podnek,
na ktry wchodz miadc ich. Wielkimi nazywa si tych, ktrzy potrafi
zabija moralnie lub materialnie zabija aby panowa. Wymuszaj
stanowiska, zagarniaj ziemie i zdobywaj je dla siebie, ogoacajc drugiego z
bogactw osobistych lub spoecznych. wiat czsto przestpcw nazywa
wielkimi. Nie, nie ma wielkoci w przestpstwie. Wielko tkwi w dobroci, w
uczciwoci, w mioci, w sprawiedliwoci. Zobaczcie waszych wielkich, jakie
zatrute podaj wam owoce, zebrane w swym okrutnym demonicznym ogrodzie
wewntrznym!
Chc jednak [teraz] mwi o ostatniej wizji, a nie o czym innym, co jest tak
bezuyteczne, bo wiat nie chce sucha prawdy, ktra go dotyczy.
[Ostatnia wizja] rzuca wiato na szczeglne zdanie, dwa razy przytoczone w
Ewangelii Mateusza: Wsta, we Dzieci i Jego Matk i udaj si do Egiptu
[por. Mt 2,13], oraz: Wsta, we Dzieci i Matk Jego i wracaj do ziemi
Izraela [por. Mt 2,20]. Widziaa te, e Maryja mieszkaa sama w Swojej izbie,
tylko z Dzieckiem.
Bardzo zwalcza si [prawd o] dziewictwie Maryi po urodzeniu [Jezusa] i o
czystoci Jzefa. [Walcz z ni ci], ktrzy sami s zepsuci. Nie dopuszczaj
wic, eby kto bdcy [czowiekiem] jak oni mg by uskrzydlony i
posiada wiato. To nieszcznicy. Maj bowiem dusze bardzo zepsute, a

151

umys bardzo zaprzedany ciau. Nie s wic zdolni pomyle, eby kto im
podobny mg uszanowa niewiast, widzc w niej dusz, a nie ciao. Nie
rozumiej, e kto moe wznie samego siebie do ycia w klimacie
nadprzyrodzonym i pragn [w yciu] nie ciaa, lecz Boga.
Ot tym osobom ktre przecz temu, co najpikniejsze, tym gsienicom
niezdolnym sta si motylami, tym gadom, pokrytym lin swej rozwizoci,
tym niezdolnym do zrozumienia pikna lilii powiadam: Maryja bya i pozostaa
Dziewic. Jedynie Jej dusza zostaa polubiona Jzefowi, jak duch Jej by
zczony tylko z Duchem Boym. Dziki Jego dziaaniu pocza Jedynego Syna,
jakiego nosia Mnie: Jezusa Chrystusa, Jednorodzonego Syna Boga i Maryi.
To nie jest jaka tradycja, upikszona pniej przez peen mioci szacunek dla
Bogosawionej, ktra Mi bya Matk. Jest to prawda, ktra bya znana od
pierwszych lat [chrzecijastwa].
Mateusz nie urodzi si po upywie wielu stuleci. y w czasach Maryi. Mateusz
nie by te naiwnym, yjcym w lasach ignorantem, skonnym do uwierzenia w
kad bajk. Pracowa jako poborca podatkw, jak powiedzielibycie dzisiaj. My
za nazywalimy go celnikiem. Umia patrze, sucha, rozumie, odrnia to,
co prawdziwe, od tego, co nieprawdziwe. Mateusz nie usysza o tych sprawach
od osb trzecich. Zebra je z ust Maryi, bo mio do Nauczyciela i do prawdy
skonia go do postawienia Jej pyta.
Nie sdz, eby nawet wspczeni wrogowie Maryi posdzali J o
okamywanie. Zreszt sami Moi krewni zaprzeczyliby Jej, gdyby miaa wicej
dzieci. Przecie [Moi kuzyni:] Jakub, Juda, Szymon i Jzef byli wspuczniami
Mateusza. atwo byoby wic sprawdzi rne wersje, gdyby byo ich wicej.
Mateusz nie mwi nigdy: Wsta i we swoj maonk, lecz: We Jego
Matk. Wczeniej mwi: Dziewica polubiona Jzefowi (por. Mt 1,18; k
1,27); Jzef, Jej m... (por. Mt 1,19)
Niech nikt nie mwi, e taki by sposb wyraania si Hebrajczykw, jakby
powiedzie: ona byo czym niestosownym. Nie, przeciwnicy Czystoci. Ju w
pierwszych sowach Pisma czytamy: i czy si ze swoj maonk.
[Niewiasta] nazywana jest towarzyszk a do chwili zmysowego dopenienia
maestwa, a potem jest nazywana on wielokrotnie i w wielu
rozdziaach. I tak na przykad [mwi si o] onach synw Adama. O Sarze,
zwanej on Abrama, [powiedziane jest]: Sara, twoja ona. I: We twoj
maonk i dwie twoje crki jest powiedziane do Lota. A w Ksidze Rut pisze:
Moabitka, ona Machlona. W Ksidze Samuela powiedziano: Elkana mia dwie
ony; a dalej: Potem Elkana zbliy si do swojej ony Anny; i jeszcze raz:
Eliasz bogosawi Elkan i jego maonk; i dalej, w drugiej Ksidze Samuela,
czytamy: Batszeba, ona Uriasza Hetyty, staa si maonk Dawida i urodzia
mu syna. A co czytacie u Tobiasza, w tej lazurowej Ksidze? piewajc z niej w
czasie zalubin Koci doradza wam wito w maestwie. Czytacie: Ot
kiedy Tobiasz ze swoj on i z synem przyby...; i jeszcze: Tobiasz zdoa
uciec wraz z synem i on.
W samej Ewangelii jest powiedziane, i to wanie przez Mateusza, w rozdziale
22: ...i pierwszy, pojwszy maonk, umar i zostawi maonk swojemu
bratu. Marek w rozdziale dziesitym [mwi]: Kto oddala swoj maonk....
ukasz nazywa Elbiet maonk Zachariasza cztery razy z rzdu, a w rozdziale
smym: Joann maonk Chuzy. Piszcy w czasach wspczesnych
Chrystusowi posugiwali si jzykiem, ktrego wtedy uywano. Nie trzeba
podejrzewa, e w Ewangeliach s bdne [zmiany] wynike z przepisywania.

152

Jak wic widzicie, okrelenie [maonka] nie byo sowem zakazanym dla
tego, kto szed drog Pana. [Nie byo] sowem nieczystym, ktrego nie godzio
si wypowiada, a jeszcze mniej pisa tam, gdzie si rozprawia o Bogu i o
Jego cudownych dzieach. Sowa anioa mwicego: Dziecko i Jego Matk,
wskazuj wam, e Maryja bya prawdziw Matk Dziecka, ale nie bya on
Jzefa. Bya zawsze Dziewic, polubion Jzefowi.
I to jest ostatnie pouczenie [dotyczce] tych wizji. To aureola janiejca nad
gow Maryi i Jzefa: Dziewicy Nienaruszonej oraz ma sprawiedliwego i
czystego. To dwie lilie, midzy ktrymi wzrastaem, odczuwajc tylko wo
czystoci.
Tobie, [Mario], may Janie, mgbym mwi o boleci Maryi z powodu Jej
podwjnego wyrwania: z domu i z ojczyzny. Ale nie trzeba sw. Ty rozumiesz,
czym to byo i umierasz z tego powodu. Ofiaruj Mi swoj bole. Tylko tego
chc. To wicej ni co innego, co mogaby Mi da. Jest pitek, Mario. Myl o
Moim blu i o cierpieniu Maryi na Golgocie, aby mc znosi wasny krzy. Nasz
Pokj i mio pozostaj z tob.
60. WITA RODZINA W EGIPCIE
(por. Mt 2,14-15)
Napisane 25 stycznia 1944, o godz. 24. A, 1595-1607
Sodkie widzenie witej Rodziny. To Egipt. Nie mam co do tego wtpliwoci, bo
widz pustyni i piramid.
Widz jednopoziomowy, may domek, parterowy, cakiem biay. To ndzny
domek bardzo biednych ludzi. ciany s sabo otynkowane i skpo pobielone
wapnem. Domek posiada dwoje drzwi. Znajduj si one jedne przy drugich i
prowadz do dwch jedynych pomieszcze, do ktrych nie wchodz. Stoi
porodku niewielkiego piaszczystego kawaka gruntu, ktry jest ogrodzony
wbit w ziemi oson z trzciny. Stanowi ona bardzo wtpliw ochron przed
zodziejami, a moe suy jedynie jako zabezpieczenie przed wasajcym si
psem lub kotem. Kt jednak chciaby kra tam, gdzie nie wida nawet cienia
bogactwa?
Niewielki kawaek gruntu, otoczony potem z trzciny, jest cierpliwie uprawiany,
cho gleba w ogrdku jest sucha i jaowa. Pod ogrodzeniem, aeby uczyni je
mniej ndznym i gstszym, posadzono pncza, ktre wygldaj jak skromny
powj. Tylko z jednej strony znajduje si krzew jaminu, cay w kwiatach, i
zwyky krzak ry. Spostrzegam skromniutkie warzywa posadzone na
niewielkich, cigncych si porodku ogrodu grzdkach, pod wysokim pniem
drzewa, ktrego nazwy nie znam. Rzuca ono nieco cienia na nasonecznion
ziemi i na domek. Do tego drzewa jest przywizana biao-czarna kzka. Skubie
ona i przeuwa licie paru gazek rzuconych przed ni na ziemi.
W pobliu, na rozesanej na ziemi macie, siedzi Dzieci Jezus. Moe mie dwa
lata, najwyej dwa i p roku. Bawi si kawakami rzebionego drewna,
podobnymi do owieczek albo konikw, i kilkoma wirami z jasnego drewna,
mniej pozwijanymi ni jego zote loki. Pulchnymi rczkami usiuje zaoy
naszyjniki z wirw na szyje Swoich zwierztek.
Jest grzeczny i umiechnity. Bardzo pikny. Gwk ma ca w gstwinie
zotych loczkw, lekko row, jasn cer i mocno lazurowe, ywe, byszczce
oczta. Oczywicie ich wygld jest teraz odmienny, ale poznaj barw oczu
mojego Jezusa: dwa przepikne, ciemne szafiry. Jest ubrany w rodzaj dugiego,

153

biaego kaftanika, ktry jest pewnie Jego tunik. Rkawy sigaj okcia. Nic nie
ma teraz na nogach. Malekie sanday znajduj si na macie, suc Dziecku
take za zabawk. Jezus umieszcza zwierztka na podeszwie i cignie sandaek
za rzemie, jakby to by wzek. S to bardzo zwyczajne sandaki: tylko
podeszwa i dwa rzemyki, wychodzce od czubka palcw jako jeden pasek. Na
pewnej wysokoci rozwidla si on na dwa oddzielne paski, po czym jeden z
nich, po przewleczeniu przez znajdujc si od strony pity ptelk, zawizuje
si z drugim wok kostki jak obrczk.
Nieco dalej, z drugiej strony, ale take w cieniu drzewa, znajduje si Matka
Boa. Tka na prostych krosnach i pilnuje Dziecitka. Widz, jak Jej biae smuke
donie przesuwaj si tam i z powrotem, przerzucajc czenko nad wtkiem, a
obut w sanda stop porusza peda. Nosi sukni w kolorze kwiatu malwy. Jest
to rowawy fiolet, taki jak niektre ametysty. Ma odkryt gow. Mog wic
zobaczy, e jasne wosy s rozdzielone przedziakiem i uczesane w dwa proste
warkocze, tworzce na karku pikny kok. Rkawy dugie i raczej wskie. Nie
ma adnej ozdoby poza Swoim piknym i najsodszym wygldem. Kolor oblicza,
wosw, oczu i ksztat twarzy s takie same jak zawsze, kiedy J widz. Tu
wydaje si modziutka. Nie daabym Jej nawet dwudziestu lat.
W pewnej chwili wstaje i pochyla si nad Dzieckiem. Zakada Mu sandaki,
zawizujc je starannie. Potem pieci Jezusa. Cauje gwk i oczka. Dzieci
szczebiocze, a Maryja Mu odpowiada, nie rozumiem jednak Jej sw. Potem
Maryja wraca do Swego narzdzia tkackiego, okrywa materiaem [tkane] ptno
i wtek, zabiera stoek, na ktrym siedziaa, i zanosi go do domu. Dziecko wodzi
za Ni wzrokiem, nie przeszkadzajc Jej, gdy zostaje samo. Chyba praca
przewidziana na dzisiaj jest zakoczona. Zblia si wieczr. Soce pochyla si
nad ogooconymi piaskami, a cae niebo za odleg piramid obejmuje istny
poar.
Maryja wraca. Bierze Jezusa za rk i podnosi Go z maty. Dziecko wstaje bez
sprzeciwu. Mama zbiera zabawki i mat i zanosi wszystko do domu. Jezus za,
drepczc nkami, podbiega do kzki i kadzie jej rce na kark. Kzka beczy i
ociera pyszczek o ramiona Jezusa.
Maryja wraca. Na gowie ma teraz dugi welon, a w rku amfor. Ujmuje
Jezusa za rczk i razem obchodz dom dookoa, przechodzc na drug stron.
Id za nimi, podziwiajc scen pen wdziku. Matka Boa dostosowuje krok do
drobnych kroczkw Dziecka, a Ono drepce u Jej boku. Widz, jak unosz si i
opuszczaj na piasek cieki Jego rowe pitki, ze szczeglnym, waciwym
dziecicym krokom urokiem. Spostrzegam take, e Jego koszulka nie siga
stp, tylko dochodzi do poowy ydek. Jest czyciutka i skromna, przewizana w
pasie nienobiaym sznurkiem.
Widz, e w pocie przed frontem domu jest maa prosta brama, ktr Maryja
otwiera, eby wyj na drog. To skromna droga za miastem lub osad. Koczy
si ona w polach, tam gdzie jest piasek i jaki inny domek, ubogi jak ten, z
podobnie mizernym ogrdkiem. Nie widz nikogo. Maryja spoglda w stron
osady, a nie w kierunku piaskw, jakby na kogo czekaa. Potem rusza w stron
studni, a moe zbiornika, ktry znajduje si kilkadziesit metrw dalej, gdzie
palmowe drzewa tworz ocieniony krg. Widz, e ziemia jest tam pokryta
zielon traw.
Std spostrzegam zbliajcego si drog niezbyt wysokiego,
mczyzn. Rozpoznaj Jzefa. Umiecha si. Jest modszy
ogldaam go w widzeniu przedstawiajcym Raj. Moe
czterdzieci lat. Ma gste czarne wosy i tak sam brod, cer

lecz krzepkiego
ni wtedy, gdy
mie najwyej
raczej opalon i

154

ciemne oczy. To twarz uczciwa i ujmujca, oblicze budzce zaufanie. Widzc


Jezusa i Maryj, przyspiesza kroku. Na lewym ramieniu niesie rodzaj piy i
narzdzie przypominajce hebel. W rku trzyma inne, potrzebne w jego
rzemiole narzdzia. Nie s one zupenie takie same jak obecnie, jednak bardzo
podobne. Jzef z pewnoci wraca po wykonaniu jakiej pracy poza domem.
Ma na sobie szat w kolorze orzechowym i kasztanowym, niezbyt dug
sigajc sporo powyej kostek z krtkimi, dochodzcymi do okcia rkawami.
Przepasany jest paskiem, ktry wyglda na skrzany. Prawdziwe robocze
ubranie. Na nogach ma zaplecione wok kostek sanday.
Maryja umiecha si, a Dziecko, unoszc woln rczk, wydaje radosne okrzyki.
Gdy ci troje si spotykaj, Jzef pochyla si, eby poda Dziecku owoc,
przypominajcy ksztatem i kolorem jabko. Potem wyciga ku niemu rce, a
Dziecko puszcza Mam i pada w ramiona Jzefa, tulc gwk do jego szyi. Jego
pocaunki s odwzajemniane gestami penymi czuoci i wdziku.
Zapomniaam powiedzie, e Maryja popiesznie zabraa Jzefowi narzdzia,
eby mg swobodnie wzi Dziecko na rce.
Pniej Jzef ktry przykucn na ziemi, aeby by na wysokoci Jezusa
podnosi si. Odbiera lew rk narzdzia, praw trzyma mocno maego Jezusa
przy swej silnej piersi. Rusza w stron domu. Maryja natomiast idzie do studni,
aby napeni amfor.
Wewntrz ogrodzenia Jzef stawia Dziecko na ziemi, bierze krosna Maryi i
wnosi je do domu, nastpnie doi kzk. Jezus wszystkiemu przyglda si
uwanie. Patrzy, jak Jzef zamyka kzk w maej komrce, umieszczonej przy
bocznej cianie domu.
Zapada wieczr. Widz, jak czerwie zachodu przechodzi w fiolet, nad
zdajcymi si drga od upau piaskami. Piramida wydaje si ciemniejsza.
Jzef wchodzi do domu, do jednej ze znajdujcych si w nim izb, ktra jest
rwnoczenie pracowni, kuchni i jadalni. Drugie pomieszczenie jest chyba
przeznaczone do wypoczynku. Tam jednak nie wchodz. Jest tu niskie,
rozpalone palenisko, warsztat stolarski, stolik, stoki, a pod cian wskie
stoliki na nieliczne naczynia i dwie lampy oliwne. W kcie stoj krosna Maryi.
Wszystko jest uporzdkowane i lni. Jest to bardzo ubogie, ale wyjtkowo
czyste mieszkanie.
Dlatego czyni nastpujce spostrzeenie: we wszystkich widzeniach,
ukazujcych ludzkie ycie Jezusa, zauwayam, e On sam, Maryja, Jzef i Jan
s zawsze czyci i staranni w ubiorze i uczesaniu. Ubieraj si skromnie i s
zwyczajnie uczesani, wyrnia ich jednak wielka schludno i wygldaj
wytwornie.
Wraca Maryja z amfor i zamyka drzwi. Zmierzch szybko zapada. Izb owietla
lampa, ktr Jzef zapali i postawi na swoim stole, przy ktrym koczy
jeszcze, pochylony, jak drobn prac. Maryja za przygotowuje wieczerz.
Take ogie owietla izb. Jezus stoi z rczkami opartymi o blat stou i z zadart
gwk przyglda si temu, co robi Jzef.
Po modlitwie zasiadaj do posiku. Oczywicie nie czyni przy tym znaku krzya,
ale si modl. Jzef wypowiada modlitewne wezwania, a Maryja odpowiada.
Niczego jednak nie rozumiem. Jest to chyba jaki psalm. Odmawiaj go jednak
w nie znanym mi jzyku.

155

Siadaj do stou. Lampa stoi teraz na stole. Maryja trzyma Jezusa na kolanach i
daje Mu do picia kozie mleko. Macza w nim kawaeczki chleba, oderwane od
okrgego bochenka o ciemnej skrce i o ciemnym rwnie rodku. Wyglda jak
chleb z yta lub z jczmienia. Zawiera z pewnoci duo otrbw, bo jest
czarny. Jzef je chleb i ser: kawaek sera i wicej chleba. Nastpnie Maryja
sadza Jezusa obok Siebie na stoeczku i przynosi na st ugotowane jarzyny.
Wygldaj na ugotowane i przyprawione w taki sposb, jak my to robimy.
Maryja je dopiero po obsueniu Jzefa. Jezus obgryza spokojnie jabko i
umiecha si, odsaniajc biae zbki. Wieczerza koczy si spoywaniem
oliwek czy daktyli. Nie wiem dobrze, bo s zbyt jasne jak na oliwki, a na daktyle
zbyt twarde. Wina nie ma. To wieczerza biednych ludzi. Jednak pokj, jakim
si w tej izbie oddycha, jest tak wielki, e ogldanie w wizji nawet
najokazalszego krlewskiego dworu, nie przyniosoby mi podobnego
uspokojenia. A jaka harmonia!
Dzi wieczr Jezus nie mwi. Nie tumaczy tej sceny. Poucza mnie darem
widzenia i to wszystko. Niech bdzie zawsze tak samo bogosawiony.
61. W TYM DOMU SZANUJE SI PORZDEK
Napisane 26 stycznia 1944. A, 1607-1616
Mwi Jezus:
To, co widzisz, jest pouczeniem dla ciebie i dla innych. To lekcja pokory,
wyrzeczenia si i dobrego wspycia. Zostaa podana jako przykad dla
wszystkich rodzin chrzecijaskich, a zwaszcza dla rodzin chrzecijaskich
tego szczeglnego i bolesnego czasu.
Widziaa ubogi dom i co jeszcze boleniejsze: biedny dom w obcym kraju.
Wielu domaga si ycia materialnego atwego, pozbawionego najmniejszych
trosk, szczliwego. [Chcieliby tego], bo nie s najgorsi: s wiernymi, ktrzy
modl si i przyjmuj Mnie w Eucharystii. Modl si i przyjmuj Komuni w. z
powodu swoich potrzeb, a nie ze wzgldu na potrzeby duszy i dla chway
Boej, gdy nadzwyczaj rzadko modlcy si czowiek nie jest egoist.
Jzef i Maryja mieli za Syna Mnie, Boga Prawdziwego. Nie posiadali jednak
nawet tego skromnego dobra, ktrym jest ubstwo we wasnej ojczynie, w
okolicy, w ktrej jest si znanym. Tam przynajmniej dom byby ich wasnym,
a myl o mieszkaniu nie doczaaby si sw udrk do innych tak licznych
[trosk]. W tej okolicy ich znano, zatem byoby im atwiej znale prac i zdoby
rodki do ycia. Oni s dwojgiem uciekinierw tylko dlatego, e Mnie mieli.
Odmienny klimat, inny pejza tak smutny w porwnaniu ze sodkimi wioskami
Galilei obcy jzyk, zwyczaje odmienne, przebywanie pord ludzi, ktrzy ich
nie znaj i przejawiaj zwyczajn, ludzk nieufno wobec uchodcw i
nieznajomych... Pozbawieni wygodnych mebli i ich drogiego domku... bez tylu
rzeczy skromnych i koniecznych, ktre tam byy i [przedtem] nie wydaway si
im tak niezbdne. Tymczasem tu, w otaczajcej ich pustce, wydaj si [we
wspomnieniach] tak pikne, jak zbytkowne [rzeczy] uprzyjemniajce domy
bogaczy. Odczuwaj tsknot za krajem i domem. Myl ich biegnie ku
pozostawionym tam ubogim rzeczom, ku ogrdkowi, o ktry by moe nikt ju
nie dba. [Myl] o winoroli, o figowcu i innych poytecznych rolinach. Musz
si stara o codzienny pokarm, odzienie, ogie, o Mnie - Dziecko, ktremu nie
mona da poywienia, jakim sami [zaspokajaj gd]. Odczuwaj przy tym
wielkie strapienie w sercu z powodu tsknoty, niepewnoci jutra, nieufnoci
ludzi niechtnych im, zwaszcza w pierwszym okresie. Nie przyjmuje si
bowiem atwo proby o prac dwojga nieznajomych.

156

Sama jednak widziaa, e panuje w tym domu spokj, umiech, zgoda oraz
wzajemne porozumienie, aby go uczyni pikniejszym i aby [upikszy] ndzny
ogrd. [Chc] upodobni wszystko do tego, co opucili, i uczyni
wygodniejszym. Maj tylko jedn trosk: sprawi, eby ziemia bya mniej
wroga, mniej biedna dla Mnie, witego, ktry przyszed od Boga. Ich Mio
wierzcych i rodzicw wyraa si w tysicznych staraniach: od kozy, zdobytej
za cen wielu godzin dodatkowej pracy, do wyrzebienia z resztek drewna
maych zabawek, po owoce kupowane wycznie dla Mnie, kosztem wyrzeczenia
si strawy dla siebie.
Umiowany Mj ojcze na ziemi, jake Bg ci miowa: Bg Ojciec
wysokociach Niebios, Bg Syn, ktry sta si Zbawicielem na ziemi!

na

W tym domu nie ma zdenerwowanych, nadsanych, ponurych twarzy. Nie ma


te wymwek wobec siebie nawzajem, a w adnym wypadku wobec Boga,
ktry nie zapewnia materialnego dobrobytu. Jzef nie wytyka Maryi, e jest
przyczyn jego niedostatku, a Maryja nie wymawia Jzefowi, e nie potrafi Jej
zapewni wikszego dobrobytu. Kochaj si w sposb wity to wszystko.
Dlatego te troszcz si nie o wasne dobro, lecz o dobro wspmaonka.
Prawdziwa mio nie zna egoizmu. I prawdziwa mio jest zawsze czysta,
nawet jeli nie jest [tak] doskonaa pod wzgldem czystoci, jak mio dwojga
dziewiczych maonkw. Czysto poczona z mioci niesie ze sob wiele
innych cnt i dlatego czyni z dwch osb, ktre si kochaj w sposb czysty,
dwoje doskonaych maonkw.
Mio Mojej Matki i Jzefa bya doskonaa. Dlatego te bya rdem kadej
innej cnoty, szczeglnie cnoty mioci do Boga. Bogosawili Go w kadej
godzinie, chocia Jego wita wola bya uciliwa dla ciaa i serca. Bogosawili
Go, bo ponad ciaem i sercem by duch ywy i grujcy w dwch witych. On
to wychwala z wdzicznoci Pana za wybranie ich na strw Swojego
Wiecznego Syna.
W tym domu modlono si. Obecnie natomiast zbyt mao modli si w domach.
Wstaje dzie i zapada noc, rozpoczynaj si prace i zasiadacie za stoem, [nie
kierujc] adnej myli ku Panu. On za pozwoli wam ujrze nowy dzie, doy
jeszcze jednej nocy. Pobogosawi wasze trudy i pozwoli, by stay si rodkiem
do zdobycia pokarmu, ognia, dachu, szat, koniecznych przecie dla waszej
ludzkiej natury. To, co pochodzi od Dobrego Boga, jest zawsze dobre. Nawet
jeli jest ubogie i znikome, mio nadaje mu smak i znaczenie mio, ktra
kae wam widzie w Wiecznym Stwrcy kochajcego was Ojca.
W tym domu panuje umiar. Byby nawet wtedy, gdyby nie brakowao pienidzy.
Spoywa si tu pokarmy, aby y. Nie je si po to, eby sprawia przyjemno
podniebieniu, z nienasyceniem arokw i kaprysami akomczuchw. Oni
objadaj si a do ociaoci. Trwoni posiadoci na kosztowne uczty, nie
powicajc ani jednej myli temu, kto ma mao pokarmu lub jest go cakowicie
pozbawiony. Nie zastanawiaj si nad tym, e przez swj umiar mogliby odj
wielu [osobom] dotkliwy gd.
W tym domu miuje si prac. Nawet wtedy by j miowano, gdyby pienidzy
byo pod dostatkiem. Pracujc bowiem czowiek okazuje posuszestwo
nakazowi Boga. Wyzwala si rwnie z grzechu, ktry jak nieustpliwy bluszcz
ciska i dusi leniwcw podobnych do nieruchomych gazw. Jedzenie smakuje,
wypoczynek cieszy i serce jest zadowolone, gdy kto dobrze pracowa i raduje
si czasem wytchnienia midzy jedn prac i drug. Grzech o wielorakich
obliczach nie zakorzenia si w domu i w umyle tego, kto kocha prac. A
poniewa on si nie zakorzenia, rozkwita uczucie, powaanie, wzajemny

157

szacunek i wzrastaj, w czystej atmosferze, mode pdy, stajc si zacztkiem


przyszych witych rodzin.
W tym domu panuje pokora. Jaka to lekcja pokory dla was, pysznych! Maryja
mogaby mie, patrzc po ludzku, tysice powodw do chepienia si i do
wymagania uwielbienia od maonka. Ile kobiet to czyni, bo s nieco bardziej
wyksztacone lub pochodz z bardziej szlachetnego rodu albo maj trzos
bogatszy ni m. Maryja jest Maonk i Matk Boga, a mimo to nie kae si
obsugiwa, lecz suy maonkowi i jest pena mioci do niego. Jzef jest
gow domu. Bg uzna go za tak godnego bycia gow rodziny, e jemu
powierzy piecz nad Sowem Wcielonym i Oblubienic wiecznego Ducha. A
jednak chtnie niesie ulg Maryi w trudach i pracach. Nie tylko wykonuje on
najbardziej pokorne zajcia domowe, aby Maryja si nie przemczaa, ale jak
moe i na ile moe podnosi J na duchu. Trudzi si te, aby dom uczyni dla
Niej wygodnym i aby ogrdek sta si bardziej radosny dziki kwiatom.
W tym domu szanuje si porzdek: nadprzyrodzony, moralny, materialny. Bg
jest Gow, [Istot] Najwysz. Jemu oddaje si cze i On jest kochany. To
porzdek nadprzyrodzony. Jzef jest gow rodziny i jemu naley si uczucie,
szacunek i posuszestwo. To porzdek moralny. Dom jest darem Boym,
podobnie jak szaty i meble. We wszystkich sprawach ukazuje si Opatrzno
Boa, [opieka] tego Boga, ktry zapewnia sier owcom, ptakom pira, traw
kom, siano zwierztom, ziarno i licie ptactwu. Ten Bg tka te szat dla
lilii w maju. Dom, szaty, meble przyjmuje si wic z wdzicznoci,
bogosawic rk Boga, ktra tego dostarcza. Traktuje si wszystko z
szacunkiem jako dar Pana. Nie patrzy si na rne przedmioty ze zoci,
dlatego e s biedne. Nie obchodzi si z nimi le, naduywajc Opatrznoci. To
porzdek materialny.
Nie zrozumiaa sw wypowiedzianych w dialekcie nazaretaskim ani sw
modlitwy. Jednak to, co widziaa, byo dla ciebie wielkim pouczeniem.
Rozwaajcie to, o wy wszyscy, ktrzy teraz tak cierpicie z powodu uchybiania
wobec Boga w wielu sprawach. Uchybiacie midzy innymi w tym, w czym nigdy
nie uchybili wici Maonkowie, ktrzy byli Mi Matk i ojcem.
A ty rozkoszuj si wspomnieniem maego Jezusa. Umiechaj si, mylc o Jego
dziecicych kroczkach. Wkrtce zobaczysz Go idcego z krzyem. I bdzie to
wizja ez.
62. PIERWSZA LEKCJA PRACY JEZUSA
Napisane 21 marca 1944. A, 2345, powtrzone: 2349
Widz mojego Jezusa. Pojawia si jak miy promie soca podczas
deszczowego dnia jako may Chopiec: jasnowosy, liczny, okoo picioletni,
w skromnej niebieskiej szacie, sigajcej do poowy zgrabnych ydek. Bawi si
ziemi w ogrdku. Usypuje z niej kopczyki i wtyka w nie zielone gazki, eby
wyglday jak miniaturowe krzaczki. Ukada drogi z kamyczkw, a potem usiuje
u stp malekich pagrkw zrobi jeziorko. Bierze stare naczynie i zakopuje po
brzegi, po czym napenia je wod zaczerpnit z kadzi przy pomocy dzbanka.
Kad suy zapewne do prania albo do podlewania ogrdka. [May Jezus]
niewiele jednak osiga. Moczy sobie tylko szatki, zwaszcza rkawy. Woda
wycieka bowiem przez wyszczerbione, a moe pknite denko i... jeziorko
oprnia si.
We drzwiach staje Jzef i przez pewien czas, z umiechem i w milczeniu,
przyglda si pracy Dziecka. Widok ten faktycznie skania do radosnego
umiechu. Potem woa Go, eby Mu nie pozwoli wicej si zamoczy. Jezus

158

odwraca si z umiechem. Widzc Jzefa, biegnie do niego z rozpostartymi


ramionami. Jzef wyciera pokryte piaskiem i mokre rczki w kraj krtkiego
roboczego ubrania i cauje je. Zaczynaj mi pogawdk.
Jezus wyjania sw zabaw i prac, opowiadajc, jakie napotyka przeszkody w
wykonaniu jej. Chcia zrobi takie jezioro, jak Genezaret. (Domylam si, e
albo Mu o nim opowiadano albo Go tam nawet zaprowadzono). Zamierza
zbudowa takie mae jeziorko... dla zabawy... Tu bya Tyberiada, tam Magdala, a
dalej Kafarnaum. To bya droga, ktra prowadzi do Nazaretu przez Kan. Chcia
puszcza mae dki po jeziorze:
...te listki to dki suce do przepynicia na drugi brzeg, ale woda
wycieka... [ koczy opowiadanie Jezus].
Jzef przyglda si. Okazuje takie zainteresowanie, jakby chodzio o rzecz
powan. Potem proponuje, e jutro zrobi jeziorko, ale nie z wyszczerbionego
naczynia, lecz z maego, drewnianego. Dobrze pokryje je smo i Jezus bdzie
mg spuszcza na wod prawdziwe drewniane deczki, ktre Jzef nauczy Go
robi. Wanie przynis Mu mae narzdzia, odpowiednie dla Niego, eby z
atwoci mg nauczy si nimi posugiwa.
W ten sposb bd ci pomaga! mwi Jezus z umiechem.
Pomoesz mi i zostaniesz wietnym stolarzem. Chod zobaczy narzdzia.
Wchodz do pracowni. Jzef pokazuje Jezusowi moteczek, ma pi, malutkie
rubokrty i dziecicy hebel. Wszystko ley uoone na stoliku warsztatowym
pocztkujcego stolarza. Stolik jest dostosowany do wzrostu maego Jezusa.
Popatrz, eby piowa, desk ukada si i opiera si j w ten sposb... Tak
bierze si pi... trzeba uwaa, eby nie skaleczy palcw... i piuje si.
Sprbuj...
Zaczyna si lekcja. I Jezus, czerwony z wysiku, uwanie piuje, zaciskajc
wargi. Potem wygadza deseczk heblem. Chocia jest jeszcze troch krzywa,
wydaje Mu si adna. Jzef chwali Go, uczc pracowa cierpliwie i z mioci.
Wraca Maryja, ktra bya zapewne poza domem. Staje we drzwiach i patrzy.
Obydwaj nie widz Jej, bo s odwrceni tyem. Mama umiecha si, widzc
zapa, z jakim Jezus hebluje, i yczliwo Jzefa, ktry Go poucza.
Jezus z pewnoci wyczuwa ten umiech. Odwraca si, a widzc Mam, biegnie
do Niej z na wp wygadzon listewk i pokazuje j. Maryja podziwia i schyla
si, eby pocaowa Jezusa. Poprawia Mu spltane loki, wyciera pot ze zgrzanej
twarzy. Sucha z czuoci, jak Jezus obiecuje zrobi stoeczek, eby Jej byo
wygodniej podczas pracy. Jzef stoi przy malekim warsztacie, z rk przy
boku, i patrzy z umiechem.
Widziaam pierwsz lekcj pracy mojego Jezusa. Nosz w sobie cay pokj tej
witej Rodziny.

159

63. NIE CHCIAEM W SPOSB WYWOUJCY ROZGOS WYAMYWA SI


SPOD PRAW WIEKU
W dalszym cigu tego samego dnia. A, 2349-2355
Mwi Jezus:
Pocieszyem ci, Moja duszo, wizj Mojego dziecistwa szczliwego w
ubstwie, bo otoczonego uczuciem dwojga witych. wiat nie ma wikszych od
nich.
Mwi si, e Jzef by Moim ywicielem. O, chocia jako mczyzna nie mg
dawa Mi mleka, ktrym ywia Mnie Maryja, jednak wyniszcza siebie samego
w pracy, aby zapewni Mi chleb i wsparcie. Mia te delikatno uczu
prawdziwej matki. Od Niego nauczyem si a nigdy ucze nie mia nauczyciela
lepszego wszystkiego, co zamienia dziecko w mczyzn... i to w mczyzn,
ktry musi zarabia na chleb.
Chocia Mj rozum Syna Boego by doskonay, naley rozmyla nad tym i
wierzy w to, e Ja nie chciaem wyamywa si, w sposb budzcy rozgos, z
regu [rozwoju waciwych danemu] okresowi ycia. Dlatego uniajc Moj
doskona umysowo Boga do poziomu ludzkiej doskonaoci umysowej
podporzdkowaem si nauczycielowi - czowiekowi i potrzebowaem tego
nauczyciela. Majc dobr wol uczyem si szybko. Jednak nie odbiera to
zasugi ani Mnie, [ani Mojemu nauczycielowi]. Mnie bo [pokornie]
podporzdkowaem si czowiekowi; czowiekowi sprawiedliwemu [- Jzefowi]
bo karmi Mj dziecicy rozum pojciami koniecznymi dla ycia.
Drogich godzin spdzonych u boku Jzefa ktry, jakby w zabawie, prowadzi
Mnie do tego, ebym potrafi pracowa nie zapominam nawet teraz, kiedy
jestem w Niebie. Tu w Niebie patrz na Mojego przybranego ojca i widz
ponownie ogrd oraz zadymion pracowni. Wydaje Mi si, e zobacz
ukazujc si Mam z Jej umiechem, ktry ozaca to miejsce, a nas czyni
szczliwymi.
Ile powinny si nauczy rodziny od tych doskonaych maonkw, ktrzy
darzyli si tak mioci, jak nikt inny si nie kocha!
Jzef by gow. Bezsporny i bezsprzeczny by Jego autorytet w rodzinie. Przed
nim ustpowa peen szacunku autorytet Maonki i Matki Boga i jemu
podporzdkowywa si Syn Boy. To, co Jzef zadecydowa, byo wykonywane
dobrze, bez dyskusji, zawzitoci czy sprzeciwu. Jego sowo byo naszym maym
prawem. Pomimo to by tak bardzo pokorny! Nigdy nie naduywa wadzy, nigdy
nie pragn niczego wbrew rozsdkowi, dlatego tylko, e by gow. Maonka
bya jego sodk doradczyni. W Swojej gbokiej pokorze uwaaa si za
suebnic wspmaonka. On jednak z Jej mdroci Penej aski czerpa
wiato, ktra stawaa si przewodnikiem we wszystkich wydarzeniach.
Wzrastaem jak kwiat osaniany przez dwa potne drzewa, midzy tymi
dwiema miociami, ktre si splatay nade Mn, aby Mnie strzec i kocha.
Nie, nie aowaem Raju, kiedy wiek sprawia, e nie znaem wiata. Bg Ojciec i
Boski Duch byli obecni, bo Maryja bya Ich Pena. I anioowie mieli tam siedzib,
bo nic ich nie oddalao od tego domu. Mona by rzec, i jeden z nich przyj ciao
i by Jzefem. [Mia on bowiem] dusz anielsk, wyzwolon z ciaru ciaa i
zajt tylko sueniem Bogu i Jego sprawie oraz miowaniem Go tak, jak
kochaj serafini. Spojrzenie Jzefa! Spokojne i czyste jak u gwiazdy
niewiadomej ziemskich podliwoci. By Naszym wytchnieniem, Nasz si.

160

Wielu sdzi, e Ja nie cierpiaem po ludzku, kiedy mier zgasia to spojrzenie


witego, czuwajce nad naszym domem. [Myl oni, e] nie cierpiaem z
powodu jego odejcia, bo jako Bg znaem [przyszy] szczliwy los Jzefa. Po
krtkim pobycie w Otchani miaem mu otworzy Niebo. A jednak jako Czowiek
pakaem w domu pozbawionym obecnoci penej mioci. Pakaem nad
zmarym przyjacielem [azarzem]. Czy wic nie miaem paka nad Moim
witym, na ktrego piersi spaem jako malekie dziecko i od ktrego przez tyle
lat doznawaem mioci?
Zwracam wreszcie uwag rodzicw na to, e bez pomocy wyksztacenia
pedagogicznego Jzef potrafi uczyni Mnie rzetelnym rzemielnikiem. Gdy tylko
osignem wiek, w ktrym mogem posugiwa si narzdziami nie
pozwalajc Mi na bezczynno nakania Mnie do pracy. Z Mojej mioci do
Maryi uczyni sobie pierwsz pomoc, aby zachci Mnie do pracy: robi
przedmioty uyteczne dla Mamy. Oto jak si wpaja naleny mamie szacunek,
ktry kady syn powinien posiada. Na tym penym szacunku i mioci bodcu
opierao si uczenie na przyszego stolarza.
Gdzie teraz s rodziny, w ktrych wpaja si dzieciom mio do pracy, przez
ktr mona zrobi co miego dla rodzicw? Dzieci s obecnie tyranami domu.
Wzrastaj, twarde, obojtne, ordynarne wobec rodzicw. Uwaaj ich za swoje
sugi... za swoich niewolnikw. Nie kochaj ich i s przez nich mao kochane.
To przez wasz haniebn nieobecno i brak zainteresowania staj si
kaprynymi despotami. Dzieci nale do wszystkich, tylko waszymi nie s, o
rodzice dwudziestego wieku! Nale do piastunki, do wychowawczyni, do
[prywatnej] szkoy z internatem, jeli jestecie bogaci. Jeli [jestecie] biedni,
nale do kolegw, do ulicy, do szkoy. Ale nie s wasze. Wy, matki, rodzicie je i
to wszystko. Wy, ojcowie, postpujecie podobnie. Dziecko jednak nie jest
samym ciaem. Jest te umysem, jest sercem, jest duchem. Uwierzcie, e nikt
bardziej ni ojciec i matka nie ma obowizku i prawa do ksztatowania tego
umysu, tego serca, tego ducha.
Rodzina istnieje i powinna istnie. Nie ma teorii lub [jakiego pozornego]
postpu, ktry przeciwstawiajc si tej prawdzie nie wywoaby zniszczenia.
Z rozbitej instytucji rodzinnej mog wychodzi tylko przysze kobiety i przyszli
mczyni coraz bardziej zdeprawowani i wywoujcy coraz wiksze
nieszczcia. I zaprawd powiadam wam, e lepiej byoby, gdyby nie byo ju
wicej maestw ani potomstwa na ziemi, zamiast rodzin zjednoczonych mniej
ni szczepy map, rodzin nie bdcych szko cnoty, pracy, mioci, religii, lecz
chaosu, w ktrym kady yje dla siebie, jak tryby, ktre le si zazbiaj i
pkaj.
amcie, rozrywajcie, a... Widzicie zreszt i znosicie skutki waszego rozbijania
najbardziej witej formy ycia spoecznego. Jeli chcecie, rbcie to nadal. Nie
ualajcie si jednak, jeli ta ziemia staje si coraz bardziej piekem, siedzib
potworw, ktre poeraj rodziny i narody. Chcecie tego i tak bdzie.
64. MARYJA ZOSTAJE NAUCZYCIELK JEZUSA, JUDY I JAKUBA
Napisane 29 padziernika 1944. A, 3839-3907
Jezus mwi:
Chod, may Janie, i patrz. Trzymana za rk i prowadzona przeze Mnie cofnij
si w przeszo, w czasy Mojego dziecistwa. Wszystko, co zobaczysz, trzeba
bdzie wczy w Ewangeli Mojego dziecistwa. Naley to umieci w miejscu,
w ktrym ma by opis pobytu Mojej Rodziny w Egipcie. Uoysz to w takim

161

porzdku: pobyt w Egipcie, pierwsza lekcja pracy Jezusa - Dziecka, nastpnie


to, co teraz opiszesz, scena egzaminu dojrzaoci, a na koniec widzenie Jezusa
wrd uczonych w wityni, podczas dwunastej Paschy. Nie bez powodu poka
ci to, co teraz zobaczysz. Wyjania to bowiem nieco stosunki z krewnymi w
pierwszych latach Mojego dziecistwa. Jest to prezent dla ciebie na obecne
wito Mojego Krlowania. Ilekro bowiem widzisz domek w Nazarecie,
odczuwasz jego pokj. Pisz.
Widz izb, w ktrej zazwyczaj spoywa si posiki i w ktrej Maryja pracuje,
szyjc albo tkajc na krosnach. Pokj ten przylega do pracowni Jzefa. Sycha,
e on pilnie pracuje. Tutaj za jest cicho. Maryja zszywa pasy wenianego, z
pewnoci wasnorcznie utkanego materiau. Maj szeroko okoo metra i s
dwa razy dusze, przeznaczone chyba na paszcz dla Jzefa. Przez drzwi
otwarte na ogrd i warzywnik wida zwichrzony ywopot z lazurowo
fiokowych stokrotek, zwanych potocznie Marysie albo Gwiedziste niebo.
Nie znam ich dokadnej botanicznej nazwy. Kwitn, wic chyba jest jesie.
Ziele jest jeszcze adna i gsta. Pszczoy z dwch przystawionych do
nasonecznionego muru uli brzcz, byszcz w promieniach soca i tacz w
locie pomidzy figowcem a winorol. Stamtd [lec] w stron granatu. Jest on
obsypany okrgymi owocami, ju popkanymi z powodu dojrzaoci i
ukazujcymi soczyste, rubinowe paciorki, uoone we wntrzu czerwonozielonych szkatuek o tych przegrodach.
Pod drzewami Jezus bawi si z dwoma chopcami, mniej wicej w tym samym
wieku. S take kdzierzawi, lecz ciemnowosi. Jeden jest cakowicie ciemny:
ma gwk jak czarny baranek. To jeszcze bardziej uwydatnia blado cery
okrgej twarzyczki. Ma szczere, lazurowe oczy, o lekko fiokowym odcieniu,
przeliczne. Drugi ma mniej krcone, ciemnokasztanowe wosy i kasztanowe
oczy, znacznie ciemniejsz karnacj, a na policzkach rumiece. Pomidzy tymi
dwiema ciemnymi gowami jasna gwka Jezusa wydaje si otoczona
olniewajcym blaskiem. Chopcy bawi si zgodnie maymi wzeczkami, na
ktrych s... rne towary: licie, kamyki, wiry i drewienka. Bawi si zapewne
w sprzedajcych, a Jezus jest tym, ktry kupuje dla Swej Mamy. Zanosi Jej co
chwil co innego, a Maryja przyjmuje zakupy z umiechem. Pniej zabawa si
zmienia. Jeden z chopcw proponuje:
Przedstawmy Wyjcie z Egiptu. Jezus bdzie Mojeszem, ja Aaronem, a ty...
Mari.
Ale ja jestem chopcem!
Niewane! Zrb to. Ty bdziesz Mari i bdziesz taczy przed zotym cielcem,
ktrym bdzie tamten ul.
Nie bd taczy. Jestem chopcem i nie chc by kobiet. Jestem wiernym i
nie chc taczy przed bokiem!
Wtrca si Jezus: Nie bdziemy tego przedstawia. Przedstawmy raczej, jak
Jozue zosta wybrany na nastpc Mojesza. Dziki temu nie bdzie ju tego
strasznego grzechu bawochwalstwa, a Juda si ucieszy, e jest mczyzn i
Moim nastpc. Prawda, e jeste zadowolony?
Tak, Jezu, ale w takim razie bdziesz musia umrze, bo potem Mojesz
umiera. Nie chc, eby umar. Ty Mnie zawsze tak lubie [ odpowiada Juda,
syn Alfeusza.]
Wszyscy umieraj... jednak Ja, zanim umr, pobogosawi Izraela. A
poniewa prcz was nie ma tu nikogo, pobogosawi w was cay lud izraelski.

162

Zgadzaj si. Pojawia si jednak [nowy] problem: czy lud Izraela, po tak dugiej
wdrwce, posiada jeszcze wozy jak wtedy, gdy wychodzi z Egiptu? Zdania s
podzielone. Biegn wic do Maryi.
Mamo, Ja uwaam, e Izraelici mieli jeszcze wozy. Jakub mwi, e nie. Juda
nie wie, komu przyzna racj. Ty wiesz?
Tak, Synu. Koczujcy lud mia jeszcze wozy. Naprawiano je w czasie postoju.
Wsiadali do nich najsabsi i adowano na nie ywno i wszystkie przedmioty,
potrzebne dla tak licznego ludu. Poza Ark, niesion przez ludzi, wszystkie inne
rzeczy jechay na wozach.
Problem jest wic rozwizany. Dzieci id do ogrodu i stamtd, piewajc
psalmy, udaj si w kierunku domu. Na czele idzie Jezus i srebrzystym
gosikiem piewa psalmy. Za Nim id Juda i Jakub niosc ma taczk,
wyniesion do rangi Arki Przymierza. Poniewa poza postaciami Jozuego i
Aarona musz przedstawia take lud, paskami poprzywizywali sobie do ng
miniaturowe wozy i posuwaj si z nimi, powani jak prawdziwi aktorzy.
Przechodz pod ca pergol, a gdy s ju przed drzwiami izby, w ktrej siedzi
Maryja, Jezus mwi:
Mamo, powitaj przechodzc Ark!
Maryja wstaje i z umiechem pochyla si przed Synem, ktry kroczy
opromieniony blaskiem soca. Jezus wspina si nastpnie na zbocze pagrka,
stanowicego granic domu, a raczej ogrodu. W grze, nad ma grot, staje
wyprostowany i przemawia do... Izraela. Wydaje rozkazy i wypowiada obietnice
Boe, wyznacza Jozuego na wodza i przywouje go do Siebie. Z kolei Juda
wspina si na stok. [Jezus] dodaje mu otuchy i bogosawi. Potem kae poda
sobie... tabliczk, (ktr jest szeroki li figowy). Udaje, e pisze na nim kantyk,
i odczytuje go nie w caoci, lecz znaczn cz. Wydaje si, e istotnie czyta z
licia. Potem egna Jozuego, ktry obejmuje Go z paczem. Wspina si wyej, na
sam szczyt urwiska. Bogosawi stamtd cay Izrael, czyli dwch [chopcw],
ktrzy przywarli twarzami do ziemi. Potem kadzie si na krtkiej trawie,
zamyka oczy i... umiera.
Maryja stoi cay czas umiechnita przed drzwiami, kiedy jednak widzi, e Jej
Syn ley nieruchomo, woa:
Jezu, Jezu! Wsta! Nie le tak! Twoja Mama nie chce widzie Ciebie
martwym!
Jezus podnosi si z umiechem, biegnie do Mamy i cauje J. Podchodzi te
Jakub i Juda. Ich Maryja te gaszcze.
Jak Jezus moe zapamita taki dugi i trudny kantyk i te wszystkie
bogosawiestwa? pyta Jakub.
Maryja umiecha si i odpowiada:
Ma bardzo dobr pami i kiedy czytam, jest bardzo uwany.
Ja te w szkole uwaam, ale kiedy sysz wszystkie te narzekania, ogarnia
mnie senno... Nigdy si wic nie naucz?
Bd spokojny, nauczysz si.
Kto koacze do drzwi. Jzef przechodzi popiesznie przez ogrd i izb. Otwiera.
Pokj wam, Alfeuszu i Mario!

163

Wam take pokj i bogosawiestwo.


To brat Jzefa z maonk. Na drodze stoi prymitywny wz, cignity przez
mocnego osioka.
Mielicie dobr podr?
Dobr. A chopcy?
S w ogrodzie z Maryj.
Dzieci ju biegn przywita si z mam. Nadchodzi take Maryja, trzymajca
Jezusa za rk. Niewiasty cauj si.
Czy byli grzeczni?
Bardzo grzeczni i bardzo mili. Wszyscy krewni zdrowi?
Wszyscy. Pozdrawiaj was, a z Kany przysyaj wiele darw. Winogrona,
jabka, sery, jajka i mid. A... Jzefie... Dostaam wanie to, o co prosi dla
Jezusa. Jest na wozie, w tym okrgym koszu.
Maonka Alfeusza mieje si. Pochyla si nad Jezusem ktry patrzy na ni
szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma i cauje te dwa lazurowe skrawki
nieba.
Co mam dla Ciebie? Odgadnij.
Jezus zastanawia si i nie wie. Wtpi, eby robi to umylnie po to tylko, aby
Jzef mia z uczynionej niespodzianki wiksz rado. Wraca Jzef, niosc duy
okrgy kosz. Stawia go na ziemi przed Jezusem, odwizuje sznur
przytrzymujcy wieko i podnosi je... ukazuje si zupenie biaa owieczka, istny
kbuszek piany, pica na czyciutkim sianie.
Jezus woa: Och!. Zdumiony i uszczliwiony chce podej do zwierztka.
Odwraca si jednak i biegnie do Jzefa, schylonego jeszcze nad stojcym na
ziemi koszem. Obejmuje go i cauje, dzikujc. Kuzyni przypatruj si z
podziwem zwierztku, ktre obudzio si ju i beczy w poszukiwaniu mamy,
wycigajc rowy pyszczek. Wyjmuj je z kosza i podaj gar koniczyny,
ktr ono skubie, rozgldajc si wok agodnymi lepiami. Jezus mwi:
Dla Mnie! Dla Mnie! Dzikuj, ojcze!
Tak Ci si podoba?
O! Ogromnie! Biaa, czysta... owieczka... Och!
Zarzuca rce na szyj owieczki, przykada gow do jej gwki i tak pozostaje,
uszczliwiony.
Dla was te przywiozem dwie owieczki mwi Alfeusz do synw. S
jednak ciemne. Nie jestecie tak schludni jak Jezus i gdyby byy biae,
mielibycie brudne owce. Bd waszym stadem. Macie trzyma je wsplnie.
Dziki temu wy dwaj nie bdziecie si wicej wasa po drogach i ciska
kamieniami jak obuzy.
Chopcy biegn do wozu i ogldaj dwa pozostae ciemne zwierztka. Jezus
zostaje przy Swojej [owieczce]. Niesie j do ogrodu, daje jej pi, a ona poda
za Nim, jak gdyby zawsze Go znaa. Jezus nadaje jej imi. Nazywa j niena,
na co ona odpowiada radosnym beczeniem.

164

Gocie zasiadaj do stou, a Maryja podaje chleb, oliwki i ser. Przynosi take
amfor z jabecznikiem albo z wod miodow. Nie wiem tego dokadnie, widz
tylko, e napj jest zupenie jasny. [Doroli] gawdz, a dzieci bawi si w tym
czasie z trzema zwierztkami. Jezus chce zgromadzi, napoi i nada imiona
take pozostaym owieczkom.
Twoja, Judo, bdzie si nazywaa Gwiazda, bo ma znami na czole. A twoja,
[Jakubie,] Ognista, bo kolorem przypomina zupenie czerwie widncych
wrzosw.
Zgoda.
Doroli rozmawiaj. Odzywa si Alfeusz:
Spodziewam si, e tym sposobem usun powody do swarw midzy
chopcami. Twj pomys, Jzefie, i mnie owieci. Powiedziaem sobie: Mj brat
chce mie owieczk dla Jezusa, eby Go troch zaj. Wezm take dwie dla
moich chopcw. Stan si nieco spokojniejsi i nie bd mia cigych zatargw
z innymi rodzicami... z powodu stuczonych gw i kolan. Troch szkoy, troch
[zajcia si] owcami i zdoam utrzyma ich w ryzach. Tego roku powiniene i
ty posa Jezusa do szkoy. Ju pora.
Nigdy nie pol Jezusa do szkoy mwi stanowczo Maryja.
Rzadko mona J usysze, eby odzywaa si w ten sposb i eby wypowiadaa
si przed Jzefem.
Dlaczego? Chopiec musi si uczy, eby mg w odpowiednim czasie
przystpi do egzaminu penoletnoci...
Chopiec nauczy si, ale do szkoy nie pjdzie. To postanowione.
Ty jedna w Izraelu tak postpisz.
Bd jedyna, lecz tak zrobi. Prawda, Jzefie?
Prawda. Jezus nie potrzebuje chodzi do szkoy. Maryja zostaa wychowana w
wityni i jest prawdziwym uczonym znajcym Prawo. Bdzie Jego
Nauczycielk. Ja te tego chc.
Rozpieszczacie tego Chopca.
Nie moesz tak mwi! Jest najlepszy w Nazarecie. Czy syszae kiedy, eby
paka, grymasi, nie chcia usucha albo nie okaza szacunku?
Nie. Bdzie jednak tak postpowa, jeli nadal bdzie rozpieszczany.
Nie jest rozpieszczaniem trzymanie dzieci przy sobie i kochanie ich roztropnie
i caym sercem. Tak wanie kochamy naszego Jezusa. A poniewa Maryja jest
bardziej wyksztacona od nauczyciela, dlatego to Ona bdzie Nauczycielk
Jezusa [ mwi Jzef.]
Ale kiedy twj Jezus doronie, bdzie jak panienka, ktra boi si nawet
muchy.
Tak si nie stanie. Maryja jest siln niewiast i potrafi wyksztaci take
mczyzn. Ja te nie jestem sabeuszem i umiem da przykad mskoci. Jezus
jest istot pozbawion fizycznych i psychicznych niedoskonaoci. Bdzie wic
wzrasta w fizycznej i duchowej prawoci i sile. Bd spokojny, Alfeuszu. Nie
przyniesie ujmy rodzinie. Zreszt, to ju postanowione i nie ma o czym mwi.

165

Zadecydowaa Maryja, a ty...


A jeli tak? To czy to nie pikne, e dwoje kochajcych si [osb] ma te same
myli i jednakowe pragnienia, dlatego e jedno pojmuje yczenia drugiego i
uwaa je za swoje? Gdyby Maryja pragna czego nieroztropnego,
powiedziabym: nie. Prosi jednak o rzecz pen mdroci, wic uznaj to za
suszne i przyjmuj za wasne. Miujemy si tak, jak pierwszego dnia... i pki
starczy ycia, bdziemy tak postpowa. Prawda, Maryjo?
Tak, Jzefie. I... oby tak si nie stao... lecz jeli jedno [z nas] umrze przed
drugim, nadal bdziemy si miowa.
Jzef gaszcze gow Maryi, jakby bya ma creczk, a Ona patrzy na niego
pogodnymi, miujcymi oczyma. Tymczasem bratowa [Jzefa] wtrca:
Macie cakowit racj. ebym tak ja nadawaa si do uczenia! W szkole nasi
synowie ucz si dobra i za. W domu tylko tego, co dobre. Ale ja nie potrafi.
Gdyby Maryja...
Czego chcesz, szwagierko? Mw miao. Wiesz, e ci kocham i jestem
szczliwa, gdy mog ci sprawi przyjemno.
Chciaam powiedzie... Jakub i Juda s nieco starsi od Jezusa. Chodz ju do
szkoy... ale jake mao wiedz!... Jezus za zna ju Prawo bardzo dobrze.
Chciaabym Ci prosi... eby take moich synw wzia, kiedy uczysz Jezusa.
Myl, e [dziki temu] stan si lepsi i bardziej wyksztaceni. S kuzynami i
powinni si kocha jak bracia... Byabym taka szczliwa!
Jeeli Jzef si zgodzi i twj maonek take, jestem gotowa. Nie stanowi
rnicy mwi do jednego lub do trzech. Ponowne czytanie caego Pisma jest
radoci. Niech przychodz.
Trzej malcy, ktrzy weszli po cichutku i syszeli [prob], stoj i czekaj na
decyzj.
Doprowadz Ci do rozpaczy, Maryjo mwi Alfeusz.
Nie! Wobec Mnie s zawsze dobrzy. Prawda, e bdziecie grzeczni, gdy was
bd uczya?
Obaj podbiegaj bliej, jeden z prawej, a drugi z lewej strony, obejmuj J i
opierajc swe gowy na Jej ramionach skadaj wszelkie moliwe obietnice.
Pozwl im sprbowa, Alfeuszu, i pozwl Mnie sprbowa. Sdz, e bdziesz
zadowolony z prby. Mog przychodzi kadego dnia pod wieczr, w porze
seksty. Myl, e to wystarczy. Znam sztuk nauczania, ktra nie wywouje
znuenia. Chopcy bd si uczy, a jednoczenie bawi. Aby to osign,
trzeba ich rozumie i kocha eby oni te kochali. Wy Mnie kochacie,
prawda?
Odpowiedzi s dwa wielkie causy.
Widzisz?
Widz. Mog Ci tylko powiedzie: Dzikuj. Co powie Jezus widzc, e Mama
powica czas innym? Co powiesz, Jezu?
Powiem: Bogosawieni, ktrzy zatrzymuj si, aby Jej sucha, i wznosz
swj dom tu obok Jej [domu]. Dotyczy to Mdroci, lecz tak samo

166

bogosawiony jest ten, kto jest przyjacielem Mojej Matki. Ja za jestem


szczliwy, e ci, ktrych kocham, s Jej przyjacimi.
Kto wkada takie sowa w usta Dziecka? pyta zdumiony Alfeusz.
Nikt, bracie. Nikt ze wiata [ odpowiada Jzef.]
Tak koczy si widzenie. Jezus mwi:
Maryja zostaa nauczycielk Moj, Jakuba i Judy. Oto dlaczego kochalimy si
jak bracia nie tylko dlatego, e bylimy spokrewnieni. Poczya nas wsplna
nauka i wzrastanie: trzy mode pdy wsparte na jednym Pniu Mojej Mamie.
Moja sodka Mama wyksztacona jak aden uczony w Izraelu. Siedziba
Mdroci ksztacia nas z prawdziw Mdroci dla wiata i dla Nieba. Mwi:
ksztacia nas, dlatego e byem Jej uczniem na rwni z kuzynami.
I tak zostaa utrzymana piecz na sekrecie Boym. [Chronia Mnie] przed
dociekliwoci szatana, trzymajc Mnie w ukryciu pod pozorem normalnego
ycia.
Uszczliwia ci ta sodka scena? Teraz zosta w pokoju. Jezus jest z tob.
65. PRZYGOTOWANIE STROJU NA PENOLETNO JEZUSA
Napisane 25 listopada 1944. A, 4006-4007 i 4044-4047
Otrzymaam od Pana obietnic. Powiedziaam: Jezu, tak bardzo pragnabym
zobaczy ceremoni Twojej penoletnoci! A On mi odpowiedzia: Ofiaruj ci
j zaraz, gdy tylko bdziemy mogli by sami, eby nic nie zakcio tego
misterium. Umiecisz j po udzielonej ci niedawno wizji Mojej Matki jako
Nauczycielki Mojej, Judy i Jakuba. Umiecisz to widzenie pomidzy ni a wizj
rozmowy [Jezusa z uczonymi] w wityni.
Widz Maryj pochylon nad kadzi czy raczej nad [du] wypalon z gliny
mis. Miesza co, co paruje w chodnym i czystym powietrzu, wypeniajcym
ogrd w Nazarecie. Przypuszczam, e jest penia zimy, bo oprcz oliwek
wszystkie drzewa s nagie jak szkielety. W grze wida przejrzyste niebo oraz
pikne soce. Nie agodzi ono jednak pnocnego wiatru, ktry sprawia, e
ogoocone konary uderzaj o siebie, a szarozielone gazki oliwek faluj.
Matka Boa ma na Sobie ciep sukni o brzie tak ciemnym, e wydaje si
niemal czarna. Z przodu jest przewizana zgrzebnym ptnem, ktre jakby
fartuch osania sukni. Odchodzi od farby. Trzyma kij, sucy do obracania
zawartoci. Widz opadajce z niego jaskrawo czerwone krople. Maryja
przyglda si im, moczy palec w spadajcych kroplach i sprawdza kolor na
fartuchu. Wyglda na zadowolon. Wchodzi do domu i powraca z wieloma
motkami bielusiekiej weny. Zanurza je ostronie i cierpliwie w roztworze,
jeden po drugim.
Zastaje J przy tym zajciu Jej szwagierka, Maria Alfeuszowa, ktra wchodzi
przez pracowni Jzefa. Witaj si i rozmawiaj.
Dobrze wychodzi? pyta Maria Alfeuszowa.
Mam nadziej.
Ta poganka zarczaa, e kolor jest dokadnie taki, jaki jest teraz modny w
Rzymie. Dali mi go dlatego, e wykonaa tamte robtki. Twierdzi, e nawet w
Rzymie nikt nie wyszywa tak adnie, jak Ty. Musiaa si przy tym natrudzi...

167

Maryja umiecha si i potrzsa gow, jakby chciaa powiedzie: Niewane.


Szwagierka przyglda si ostatnim motkom weny przed podaniem ich Maryi.
Jak je uprzda! Wygldaj jak wosy, takie s cienkie i rwne. Ty robisz
wszystko dobrze... i jak szybko! Czy te ostatnie bd janiejsze?
Tak. S na szat. Paszcz ma by ciemniejszy.
Obie niewiasty pracuj teraz razem nad kadzi. Wycigaj pasma weny
ufarbowanej ju na pikny jasnopurpurowy kolor. Biegn zanurzy je szybko w
lodowatej wodzie, ktra najpierw wypenia ma kad przy rdeku, a potem
spada radonie, szemrzc dwicznym gosem. Pucz je i pucz, a nastpnie
rozwieszaj pasma weny na trzcinach umocowanych pomidzy gaziami
drzew.
Wyschn dobrze i prdko na wietrze mwi szwagierka.
Chodmy do Jzefa. Tam jest ogie. Na pewno zmarza mwi Najwitsza
Maryja. Jeste bardzo dobra. Pomoga Mi. Poszo szybko i z mniejszym
trudem. Jestem ci za to wdziczna.
O, Maryjo! Czego bym dla Ciebie nie zrobia! By przy Tobie to wito. A poza
tym... caa ta praca jest dla Jezusa. Twj Syn jest taki kochany!... Bdzie mi si
zdawao, e i ja jestem Jego mam, jeli pomog Ci na Jego wito
penoletnoci.
Obie niewiasty wchodz do pracowni, gdzie jak we wszystkich stolarniach
czu zapach wydzielany przez struyny drewna.
Tu nastpuje przerwa w widzeniu... ktre ponawia si w chwili wyruszenia
dwunastoletniego Jezusa do Jerozolimy.
Ukazuje si On taki liczny i tak wysoki, e wyglda na modszego brata Swojej
modej Matki. Siga Jej ju do ramion jasn, kdzierzaw gow, na ktrej
wosy nie s tak krtkie jak w pierwszych latach ycia. Sigaj poniej uszu i
wygldaj jak may zoty hem, cakowicie ozdobiony zwisajcymi i lnicymi
lokami.
Ma czerwon szat. To pikna jasnorubinowa czerwie. Duga, sigajca a po
kostki suknia, odsania stopy obute tylko w sanday. Szata jest obszerna, ma
dugie i szerokie rkawy. Przy szyi i mankietach oraz przy frdzlach jest bardzo
adnie ozdobiona greckim wzorem, tkanym kolor na kolorze.
66. WYMARSZ Z NAZARETU NA EGZAMIN PENOLETNOCI JEZUSA
(por. k 2,41-42) Napisane 20 grudnia 1944. A, 4055-4058
Widz Jezusa, ktry wraz z Mam, wchodzi do nazwaabym to jadalni w
Nazarecie. Jezus jest piknym dwunastoletnim Chopcem. Wysoki i dobrze
zbudowany, silny, ale nie tgi. Z budowy ciaa wyglda na starszego ni jest w
istocie. Jest tak wysoki, e siga Mamie do ramion. Ma jeszcze okrg i
rumian twarz maego Jezusa. To oblicze pniej w miar upywu
modzieczych i mskich lat stanie si szczuplejsze i nabierze pozbawionego
rumiecw koloru, jak barwa niektrych delikatnych alabastrw, wpadajcych
w lekko tawo rowy odcie.
Oczy Jezusa te s wci oczyma dziecka: due, szeroko rozwarte dla
przypatrywania si. W powadze spojrzenia zawieraj take iskr radoci.
Pniej nie bd ju tak otwarte... Powieki lekko okryj oczy, eby przesoni

168

przed witym i Czystym nadmiar panujcego na wiecie za. Jedynie w chwili


[dokonywania] cudu bd jeszcze bardziej byszczce i rozwarte ni teraz...
eby wypdza ze duchy i mier, uzdrawia z chorb i grzechw... W ich
powag nie wmiesza si ju iskra wesooci... mier i grzechy bd obecne
coraz bliej Niego. Rwnoczenie [pojawi si] ludzkie poznanie bezuytecznoci
ofiary [dla niektrych], spowodowane przeciwstawianiem si woli czowieka.
Wycznie w wyjtkowych chwilach radoci, wynikej z przebywania ze
zbawionymi szczeglnie z czystymi, a zwaszcza z dziemi te dobre i wite
oczy bd janiay radoci.
Teraz jednak jest z Mam, w Swoim domu, naprzeciw umiechajcego si do
Niego z mioci witego Jzefa. S take podziwiajcy Go z zachwytem kuzyni
i ciocia Maria Alfeuszowa, ktra Go gaszcze... Jest szczliwy. Mj Jezus, eby
by szczliwym, potrzebuje mioci. A w tej chwili jest ni otoczony.
Ma obszern szat z czerwonej weny o odcieniu jasnych rubinw. Gadka i
doskonale utkana. Sukno jest cise i cienkie. Przy szyi, z przodu i przy brzegach
dugich, szerokich rkaww tej piknej sigajcej ziemi szaty spod ktrej
ledwie wyaniaj si stopy obute w nowe, solidne sanday (a nie takie
umocowane w kostce skrzanymi paskami) biegnie grecki wzr, nie wyszyty,
lecz wtkany ciemniejszym kolorem w rubinowe to sukni. Z pewnoci jest to
praca Mamy, bo szwagierka podziwia J i chwali. Pikne jasne wosy Jezusa nie
s ju tak bardzo blade, jak wtedy, gdy by maym chopcem. Mieni si
miedzianymi byskami na splotach sigajcych poniej uszu. Nie s to ju
krtkie i zwiewne kdziorki z dziecistwa, ale te nie s to jeszcze zakoczone
delikatnymi zwojami, dugie do ramion wosy, jak w wieku dojrzaym. Zaczynaj
si ju upodabnia do nich form i kolorem.
Oto nasz Syn mwi Maryja do Jzefa. Podnosi praw do, w ktrej trzyma
lew rk Jezusa, jakby przedstawiaa Go wszystkim dla potwierdzenia
ojcostwa Sprawiedliwego, ktry widzc to, umiecha si. Maryja dodaje:
Pobogosaw nas, Jzefie, nim wyruszymy do Jerozolimy. Bogosawiestwo
obrzdowe nie byo potrzebne przed pierwszym krokiem yciowym: pjciem do
szkoy. Zrb to wic teraz, gdy Jezus udaje si do wityni, eby uznano Go za
penoletniego. A wraz z Nim pobogosaw i Mnie. Twoje bogosawiestwo...
(Maryja cicho ka) ...wzmocni Go, a Mnie doda si, ebym umiaa si nieco od
Niego odczy...
Jezus bdzie zawsze Twj, Maryjo. Ta formua nie zmieni naszych wzajemnych
wizi. Nie odbior Ci tego tak drogiego nam Syna. Nikt tak jak Ty, o moja
wita, nie zasuguje bardziej na prowadzenie Go w yciu.
Maryja pochyla si, ujmuje do Jzefa i cauje j. To jest maonka! O, jake
pena szacunku i mioci maonka! Jzef przyjmuje z godnoci ten gest
szacunku i mioci. Zaraz jednak wznosi ucaowan przed chwil rk i kadc
j na gowie Maonki mwi:
Tak. Pobogosawi Ciebie, Bogosawiona, i Jezusa wraz z Tob. Podejdcie,
jestecie moj jedyn radoci, chlub i celem.
Jzef ma wygld uroczysty. Wyciga rce i zwraca ku ziemi donie. Nad dwiema
pochylonymi gowami tak samo jasnymi i witymi wypowiada sowa
bogosawiestwa:
Niech Was Pan zachowa i bogosawi. Niech si zmiuje nad Wami i obdarzy
pokojem. Niech Pan da Wam Swe bogosawiestwo. Potem mwi: Teraz
chodmy. Czas jest odpowiedni, by wyruszy.

169

Maryja siga po duy, ciemnorubinowy strj i okrywa nim Syna. Z jak czuoci
to robi! Wychodz, zamykajc drzwi. Wyruszaj w drog. W tym samym
kierunku id inni pielgrzymi. Poza miastem niewiasty oddzielaj si od mw.
Dzieci id, z kim chc. Jezus zostaje z Mam.
Pielgrzymi id wrd pl. Wikszo piewa radonie psalmy, przechodzc przez
okolice tak pikne o tej najradoniejszej wiosennej porze. Kwitnce ki,
przejrzysty bkit i wiee licie, dopiero co rozwinite na drzewach... piewy
ludzi na polach i drogach... miosny piew ptactwa w listowiu... Przejrzyste
strumyki, rnego rodzaju nadbrzene kwiaty i skaczce wok matek
jagnita... Pokj i pogoda pod najpikniejszym kwietniowym niebem...
Tak widzenie dobiega koca.
67. EGZAMIN PENOLETNOCI JEZUSA W WITYNI
Napisane 21 grudnia 1944. A, 4058-4063
witynia w dni wita. Tum wchodzi i wychodzi przez bramy w jej murach.
Przechodzi przez dziedzice, atria oraz kruganki i znika w tych lub innych
zabudowaniach, usytuowanych na rnych poziomach, na jakich rozsiane s
budynki wityni. piewajc cichym gosem psalmy wchodzi te grupa
krewnych Jezusa. Najpierw wszyscy mczyni, potem niewiasty. Przyczyli
si do nich take inni ludzie, by moe z Nazaretu albo przyjaciele z Jerozolimy.
Nie wiem.
Wszyscy uczcili Najwyszego, po czym Jzef odchodzi. Domylam si, e tutaj
mog to czyni tylko mczyni, gdy kobiety zatrzymay si na niszym
poziomie. Idzie z powrotem z Synem poprzez dziedzice. Skrca potem w bok i
wchodzi do wielkiej sali, wygldajcej jak synagoga. Nie wiem, jak to jest
moliwe. Czy na terenie wityni znajdoway si te synagogi? [Jzef]
rozmawia z jakim lewit, ktry znika za pasiast zason. Nastpnie powraca
ze starszymi kapanami. Sdz, e to kapani... a na pewno s to znajcy Prawo
nauczyciele, majcy egzaminowa wiernych.
Jzef przedstawia Jezusa. Obydwaj kaniaj si najpierw gboko przed
dziesicioma uczonymi [w Prawie], ktrzy usadowili si godnie na niskich
drewnianych stokach.
Oto mwi Jzef ten chopiec jest moim Synem. Od trzech miesicy i
dwunastu dni doszed On do wieku penoletnoci, okrelonego przez Prawo.
Pragn jednak, eby sta si penoletnim zgodnie z przepisami Izraela.
Zauwacie, prosz, e Jego budowa ciaa ukazuje, i wyszed ju z lat
dziecistwa i nie jest ju dzieckiem. Prosz, ebycie yczliwie i sprawiedliwie
przeegzaminowali Go. Chc, ebycie osdzili, e to, co ja, Jego ojciec,
owiadczam, jest prawd. Przygotowaem Go na t godzin i na godno stania
si synem Prawa. Zna przepisy, tradycj, postanowienia, zwyczaje dotyczce
frdzli i filakterii, umie odmawia modlitwy i codzienne bogosawiestwa. Moe
zatem znajc samo Prawo i jego trzy gazie: Halacha, Midrasz i Haggada
postpowa jak mczyzna. Dlatego te pragn zosta uwolniony od
odpowiedzialnoci za Jego czyny i grzechy. Niech od dzisiaj podporzdkuje si
przepisom i niech bierze na siebie kar za uchybienia w tym wzgldzie.
Przeegzaminujcie Go.
Zrobimy to. Podejd bliej, Chopcze. Jak Ci na imi?
Jezus, syn Jzefa z Nazaretu.
Nazarejczyk... Czy zatem umiesz czyta?

170

Tak, rabbi. Umiem czyta sowa napisane i te, ktre s w nich zawarte.
C chcesz przez to powiedzie?
Chc powiedzie, e rozumiem take znaczenie alegorii i symboli. [Rozumiem
sens], ktry ukrywa si pod oson sw jak niewidoczna pera we wntrzu
brzydkiej, zamknitej muszli.
To odpowied niezwyka i bardzo mdra! Mona j rzadko usysze z ust
dorosego, a co dopiero od dziecka... w dodatku od Nazarejczyka!...
Wrd doktorw budzi si ciekawo. Ani na chwil nie spuszczaj z oczu
piknego, jasnowosego chopca, ktry spoglda miao, bez lku ale i bez
zuchwaoci.
Przynosisz zaszczyt Twojemu nauczycielowi, ktry zapewne by bardzo
wiaty [ chwal Go.]
Mdro Boa przebywaa w jego sprawiedliwym sercu [ odpowiada Jezus.]
Ale, suchajcie! Gratulacje, ojcze, z powodu takiego Syna!
Jzef, ktry znajduje si w gbi sali, kania si z umiechem.
Podaj Jezusowi trzy rne rulony i mwi:
Przeczytaj ten zwj zwizany zot wstg.
Jezus rozwija go. To Dekalog. Po kilku sowach jeden z uczonych odbiera Mu
zwj i mwi: Mw dalej z pamici.
Jezus kontynuuje z tak pewnoci, jak gdyby czyta. Za kadym razem, kiedy
wypowiada Imi Paskie, kania si gboko.
Kt Ci tego nauczy? Dlaczego to robisz?
Imi Jego jest wite. Dlatego trzeba je wymawia z oznakami wewntrznego
i zewntrznego szacunku. Przed krlem, ktry jest tylko na krtki czas wadc,
poddani kaniaj si, a przecie jest on tylko prochem. Czy wic przed Krlem
krlw, przed Przedwiecznym Panem Izraela, zawsze obecnym, cho
widzialnym jedynie dla ducha, nie powinno kania si kade stworzenie?
Przecie na wieki jest od Niego zalene.
Doskonale! Mu, radzimy ci odda Syna na nauk do Hillela lub Gamaliela. To
Nazarejczyk... ale Jego odpowiedzi wskazuj, e stanie si nowym wielkim
uczonym w Prawie.
Syn jest penoletni. Postpi zgodnie ze Sw wol. Co do mnie, to jeli bdzie
pragn czego uczciwego, nie sprzeciwi si temu.
Posuchaj, Chopcze. Powiedziae: Pamitaj o wiceniu wit. Bdziesz to
czyni nie tylko sam, lecz take syn i crka, i suga, i suca a po zwierzta
pocigowe, powiedziane bowiem jest, e nie naley pracowa w szabat.
Powiedz mi zatem: jeeli kura zniesie jajko lub owca urodzi mode w dzie
szabatu, czy bdzie zgodne z Prawem uycie ich owocu, czy te uzna si go za
niegodny?
Wiem, e wielu rabinw a ostatnio i yjcy Szammaj twierdzi, i zniesienie
jajka w dzie szabatu sprzeciwia si temu przepisowi. Ja jednak uwaam, e
inaczej jest z czowiekiem, a inaczej ze zwierzciem, ktre wykonuje zwierzce

171

czynnoci, takie jak rodzenie modych. Jeeli zmuszam zwierz pocigowe do


pracy, to ja popeniam za nie grzech, bo posuguj si batem i ka mu
pracowa. Kiedy jednak kura zniesie dojrzae w jej jajowodzie jajko albo jeli
owca zrodzi mode w szabat, bo akurat dojrzao do narodzin, nie, takie dziaanie
nie jest grzechem i w oczach Boga nie jest nieczyste ani zniesione w szabat
jajko, ani urodzone jagni.
Dlaczego nie, skoro kada praca wykonana w szabat jest grzechem?
Dlatego e poczcie i rodzenie jest chciane przez Stwrc i regulowane przez
prawa dane przez Niego kademu stworzeniu. Zatem kura jest tylko podlega
prawu, ktre wyznacza, i po okrelonym czasie tworzenia si jajko jest
uksztatowane i zostaje zniesione. Podobnie i owca jest poddana prawu
ustanowionemu przez Tego, ktry wszystko stworzy. Temu prawu, w ktrym
On ustali, e dwa razy do roku owce wchodz w zwizki. [Dzieje si to wtedy],
gdy wiosna umiecha si ukwieconymi kami, i wtedy gdy lasy porzucaj licie,
a chd ciska pier czowieka. [Dziki temu] potem w innej porze, gdy
[ludzie] s najbardziej obcieni cik prac przy niwach albo gdy najbardziej
cierpi z powodu mrozw [owce] daj ludziom mleko, miso i poywne sery.
Jeeli wic owca, gdy nadejdzie jej czas, urodzi... o, to mona spokojnie
ofiarowa jagni jako wity [dar] nawet na otarzu, bo jest ono owocem
posuszestwa Stwrcy!
Nie bd Go dalej egzaminowa. Jego mdro przewysza wiedz dorosych i
zdumiewa.
Nie! Powiedzia, e rozumie te symbole. Posuchajmy.
Najpierw powiedz psalm, bogosawiestwo i modlitwy.
A take przepisy.
Tak. Przedstaw midrasze.
Jezus bez wahania wygasza ca litani, ktra skada si z licznych: nie wolno
robi tego... nie wolno robi tamtego... Gdybymy teraz jeszcze posiadali te
wszystkie zakazy, to jestem przekonana z nasz postaw buntu nikt ju by
si nie zbawi...
Wystarczy. Rozwi rulon z zielon wstk.
Jezus rozwija zwj i zaczyna czyta.
Dalej, jeszcze dalej.
Jezus jest posuszny.
Wystarczy. Czytaj i tumacz, jeli Ci si zdaje, e jest tu jaki symbol.
Rzadko brak go w witym Sowie. Tylko my nie umiemy go dostrzec ani
zastosowa. Czytam w drugiej Ksidze Krlewskiej, w rozdziale dwudziestym
drugim, od wiersza dziesitego: I pisarz Szafan oznajmi krlowi: Kapan
Chilkiasz da mi ksig i Szafan odczyta j wobec krla. Kiedy krl usysza
sowa ksigi Prawa, rozdar szaty. Nastpnie krl rozkaza kapanowi...
Opu imiona.
...Idcie poradzi si Pana co do mnie, co do ludu i caego pokolenia Judy w
zwizku ze sowami teje znalezionej ksigi. Bo wielki gniew Paski zapon

172

przeciwko nam z tego powodu, e przodkowie nasi nie suchali sw teje


ksigi, by speni wszystko, co jest w niej napisane...
Do. To zdarzenie miao miejsce wiele wiekw przed nami. Jaki symbol
znajdziesz w tym wydarzeniu z dawnej kroniki?
Odnajduj [pouczenie], e nie ma czasu dla tego, co jest wieczne. Wieczny
jest Bg i nasza dusza. Wieczne s te wizy midzy Bogiem a dusz. To samo
zatem, co wtedy wywoao kar, powoduje j take i teraz. Takie same s te
nastpstwa grzechu.
To znaczy?...
Izrael nie zna ju Mdroci pochodzcej od Boga. Tymczasem to do Niego
trzeba zwraca si po wiato, a nie do ograniczonych ludzi. Nie mona mie
wiata bez posiadania sprawiedliwoci i bez wiernoci Bogu. [Kiedy wic]
popenia si grzechy, Bg karze w Swoim zagniewaniu.
Nic ju nie
przepisw?

znamy?

Ty

mwisz,

Chopcze?

szeset

trzynacie

Przepisy istniej, ale s tylko sowami. Znamy je, lecz ich nie stosujemy.
Zatem nie znamy. A oto [znaczenie] symbolu: kady czowiek, w kadym czasie,
musi prosi Pana o rad, aby pozna Jego wol. Ma do niej si zastosowa, aby
nie cign na siebie gniewu [Boego].
Chopiec jest nadzwyczajny! Nawet zawarta w podstpnym pytaniu puapka
nie zmcia Jego odpowiedzi. Zaprowadcie Go do waciwej synagogi.
Przechodz do wikszej i bardziej okazaej sali. Tu przede wszystkim skracaj
Jezusowi wosy. Jzef zbiera [obcite] loczki. Potem ciskaj czerwon szat,
okrcajc kilka razy tali dugim pasem. Przywizuj paseczki na czole,
ramionach i przy paszczu. Przymocowuj je czym w rodzaju ozdobnych
guzw. Pniej piewaj psalmy i Jzef w dugiej modlitwie wielbi Pana i
baga o wszelkie dobro dla Syna.
Ceremonia zakoczya si. Jezus wychodzi z Jzefem. Udaj si tam, skd
przyszli, doczajc do mczyzn z rodziny. Kupuj i ofiarowuj jagni. Z zabit
ofiar dochodz do niewiast.
Maryja cauje Swego Jezusa. Wydaje si, e przez cae lata Go nie widziaa.
Przypatruje si Mu, ubranemu i uczesanemu bardziej po msku. Gaszcze Go...
Odchodz i wszystko si koczy.
68. ROZMOWA JEZUSA Z UCZONYMI W WITYNI
(por. k 2,46-47) Napisane 28 i 29 stycznia 1944. A, 1630-1649 i 1655-1657
Widz Jezusa. To dorastajcy chopiec. Ma na sobie dug, jasn, sigajc a
do stp szat, chyba lnian. Na niej ma bladoczerwon prostoktn tkanin,
uoon jak paszcz. Jego gowa jest odkryta, a wosy sigaj poowy uszu. Maj
kolor ciemniejszy ni wtedy, gdy widziaam Go jako dziecko. Jak na chopicy
wiek jest silny i wysoki, cho wyraz twarzy ma jeszcze zupenie dziecicy.
Spoglda i wyciga do mnie rce. Umiecha si agodnym i raczej powanym
umiechem, podobnym ju do tego, jaki widz u dorosego Jezusa. Jest sam.
Nikogo innego teraz nie widz. Opiera si o jaki murek pooony ponad
wznoszc si i opadajc kamienist uliczk. Jej rodkiem cignie si rw,

173

ktry zmienia si zapewne podczas deszczu w strumyczek. Obecnie jest suchy,


bo dzie jest pogodny.
Odnosz wraenie, e i ja zbliam si do tego obmurowania. Rozgldam si wic
wok siebie i patrz w d, tak samo jak czyni to Jezus. Widz skupisko
domw. To chaotyczna zabudowa. Jedne domy s wysokie, inne niskie,
zwrcone we wszystkie strony. Wygldaj tak porwnanie ndzne, cho
trafne jak gar biaych, rzuconych na ciemn ziemi kamykw. Pord tej
bieli ulice i uliczki wygldaj jak yy. Tu i wdzie, spoza murw, wychylaj si
drzewa. Wiele z nich jest w kwiatach, a na licznych s ju wiee licie.
Zapewne jest wiosna.
Po lewej stronie w stosunku do miejsca, z ktrego patrz znajduje si
wielkie skupisko zabudowa wityni. Budowle, wiee, dziedzice kruganki i
portyki s rozmieszczone na trzech kolejnych tarasach. W ich centrum wznosi
si najwysza, wspaniaa i przebogata budowla z okrgymi kopuami, ktre
byszcz w socu. S chyba pokryte jakim metalem: miedzi lub zotem.
Wszystko otacza mur obronny, uwieczony blankami w ksztacie litery M,
jakby to bya twierdza. Wysza od innych wiea wznosi si nad do wsk i
strom ulic, panujc zdecydowanie nad tymi rozlegymi zabudowaniami.
Wyglda jak grona stranica.
Jezus patrzy uwanie w tamt stron. Potem odwraca si, opiera ponownie
plecami o murek tak jak na pocztku i przyglda si maemu pagrkowi,
znajdujcemu si naprzeciw tych zabudowa. To mae wzgrze u podstawy jest
otoczone domami, a wyej nie ma nic. Widz, e koczy si tam uk ulicy. Dalej
staje si ona ju tylko drog wybrukowan prostoktnymi, nieregularnymi i
bezadnie uoonymi kamieniami. Nie s tak due jak kamienie na rzymskich,
konsularnych drogach. Wygldaj raczej jak typowe kamienie na starych
chodnikach w Viareggo, (nie wiem, czy jeszcze istniej) lecz nie przylegaj tak
cile do siebie. To marna droga. Wyraz twarzy Jezusa staje si bardzo
powany. Usiuj znale na tym maym wzgrku przyczyn Jego przygnbienia.
Nie widz jednak niczego szczeglnego. Tylko ogoocone wzgrze. To wszystko.
Gdy si ponownie odwracam, Jezusa ju nie ma. I z tym obrazem usypiam.
...Po przebudzeniu si z opisanym wyej wspomnieniem w sercu, gdy powraca
mi nieco si i spokoju bo wszyscy pi znajduj si w jakim miejscu,
ktrego jeszcze nigdy nie widziaam. S tu dziedzice, studnie, kruganki i
domy, a raczej namioty, przypominaj bowiem bardziej namioty ni domy.
Wszdzie jest wielki, bardzo krzykliwy tum, zoony z ludzi ubranych wedug
starego hebrajskiego zwyczaju. Rozgldam si wokoo i zaczynam rozumie, e
znajduj si w wntrzu tych zabudowa, ktrym przyglda si Jezus. Widz
bowiem mur uwieczony blankami oraz czuwajc nad wszystkim wie i
wznoszc si porodku wspania budowl. Do niej przylegaj bardzo pikne i
przestronne korytarze krugankw. Pod nimi znajduje si wielki tum zoony z
ludzi, ktrzy wykonuj przerne czynnoci.
Pojmuj, e znajduj si w obrbie wityni Jerozolimskiej. Widz faryzeuszy w
dugich powiewajcych szatach oraz odzianych w len kapanw, z zawieszonymi
wysoko na piersi kosztownymi pytkami. Na czole i w rnych miejscach biaych
i obszernych szat poyskuj [ozdoby]. Szaty te s cinite w talii kosztownymi
pasami. Inni, cho maj mniej ozdb, z pewnoci te zaliczaj si do kapanw.
Otaczaj ich modzi uczniowie. Domylam si, e s to uczeni w Prawie.
Czuj si zagubiona pord tych wszystkich osobistoci, bo nie wiem, co mam
waciwie robi. Zbliam si do grupy uczonych, w ktrej rozpoczyna si
dysputa teologiczna. Wielu ludzi te to robi.

174

Pomidzy uczonymi znajduje si grupa, ktrej przewodzi m zwany


Gamalielem i inny jeszcze, starszy, niemal niewidomy, ktry wspomaga
Gamaliela w dyskusji. Sysz, e nazywaj go Hillelem. (Dodaj h, bo sysz
przydech na pocztku imienia). Wydaje si by nauczycielem albo krewnym
Gamaliela, gdy jest przez niego traktowany z zayoci i z szacunkiem
zarazem. Ludzie nalecy do grupy Gamaliela maj szersze spojrzenie ni ci,
ktrzy nale do znacznie liczniejszego stronnictwa, kierowanego przez
[uczonego] zwanego Szammajem. Jest zawzity, zamknity i nieprzejednany,
jak o tym mwi Ewangelia [w odniesieniu do faryzeuszy].
Gamaliel, otoczony tumnie uczniami, mwi o przyjciu Mesjasza. Opiera si na
proroctwie Daniela. Utrzymuje, e Mesjasz ju si zapewne narodzi. Mniej
wicej bowiem dziesi lat temu wypenio si zapowiedziane [przez proroctwo]
siedemdziesit tygodni od dekretu o odbudowie wityni.
Szammaj zaprzecza temu. Zgadza si tylko, e witynia zostaa odbudowana.
Mwi jednak, e powikszya si niewola Izraela. wiatu bardzo daleko do
pokoju, jaki mia przynie ze sob Ten, ktrego Prorocy nazywali Ksiciem
Pokoju. Zwaszcza [brak tego pokoju] Jerozolimie, uciemionej przez wroga,
ktry omieli si posun swe panowanie a do wejcia w obrb wityni.
Kontroluje [j] z Wiey Antonia, penej rzymskich legionistw, ktrzy gotowi s
stumi orem wszelkie ewentualne zamieszki niepodlegociowe.
Dugo trwa zawia dysputa. Kady mistrz popisuje si erudycj. Czyni to nie tyle
dla przekonania rywala, ile dla wzbudzenia podziwu suchaczy. Intencja ta jest
widoczna. Z grupy wiernych, dochodzi mody, chopicy gos: Gamaliel ma
suszno.
W tumie i w grupie uczonych powstaje poruszenie. Usiuj znale Tego, ktry
si wtrci. Nie trzeba Go jednak wcale szuka. Nie chowa si. Toruje Sobie
drog. Podchodzi do grupy rabbich. Poznaj mojego modego Jezusa. Jest
pewny siebie i miay, z iskrzcymi si, inteligentnymi oczyma.
Kim jeste? pytaj.
Synem Izraela, ktry przyszed wypeni, co nakazuje Prawo.
Pewna i miaa odpowied podoba si. Wzbudza umiechy uznania i yczliwoci.
Okazuj zainteresowanie maym Izraelit.
Jak si nazywasz?
Jezus z Nazaretu.
W grupie Szammaja przychylno ganie. Natomiast bardziej yczliwy Gamaliel,
oraz Hillel prowadz nadal rozmow. Wanie Gamaliel, zwracajc si z
szacunkiem do starca, prosi:
Zapytaj o co Chopca.
Na czym opierasz swoj pewno? pyta Hillel.
(Dla lepszego
wypowiedzi).

zrozumienia,

umieszczam

imiona

na

pocztku

kadej

Jezus: Opieram si na proroctwie, ktre nie moe si myli co do czasu ani co


do znakw, jakie miay towarzyszy, kiedy nasta czas Jego przyjcia. Prawd
jest, e Cezar rzdzi nami. Kiedy jednak wypenio si siedemdziesit tygodni,
wiat by w wielkim pokoju, a w Palestynie panowa taki spokj, e umoliwio
to Cezarowi zarzdzenie spisu w swoich podbitych pastwach. Gdyby trwaa w

175

Imperium wojna i gdyby byy w Palestynie rozruchy, nie mgby tego uczyni.
Jak ten czas si wypeni, tak si te wypenia inny czas szedziesiciu dwch
[tygodni] i jednego od wykoczenia wityni, eby Mesjasz zosta namaszczony
i aby si wypenia dalsza cz proroctwa o ludzie, ktry Go nie chce.
Jake moecie mie wtpliwoci? Nie pamitacie, e Mdrcy ze Wschodu ujrzeli
gwiazd, ktra rozbysa, by spocz dokadnie na niebie nad Betlejem w Judei i
e proroctwa, i widzenia, poczynajc od Jakuba, wyznaczyy to miejsce jako
przeznaczone na narodziny Mesjasza, bdcego Synem syna syna Jakuba,
poprzez Dawida, ktry pochodzi z Betlejem? Nie pamitacie Balaama?
Gwiazda narodzi si z Jakuba. Mdrcy ze Wschodu ktrym czysto i wiara
daa wzrok i otwara uszy ujrzeli gwiazd i pojli jej imi: Mesjasz. Przybyli
wic, aby uwielbi wiato, zstpujce na wiat.
Szammaj (z pospnym spojrzeniem mwi): Twierdzisz, e Mesjasz narodzi si
w Betlejem Efrata w czasie [ukazania si] Gwiazdy?
Jezus: Tak twierdz.
Szammaj: W takim razie ju nie yje! Czy nie wiesz, Chopcze, e Herod kaza
pozabija w Betlejem i okolicy wszystkich chopcw urodzonych z niewiast,
majcych nawet jeden dzie ycia a po dwuletnich? Ty, tak znajcy Pismo,
musisz take wiedzie o tym, e: Da si sysze krzyk... To Rachela opakuje
swoich synw. Betlejemskie szczyty i doliny zebray pacz umierajcej Racheli i
zostay napenione jej zami, a matki day zwrotu zabitych synw. Pord nich
z pewnoci bya take Matka Mesjasza.
Jezus: Mylisz si, starcze. Pacz Racheli zmieni si w okrzyk: hosanna! Tam
bowiem, gdzie ona wydaa na wiat syna swojej boleci, nowa Rachela daa
wiatu Beniamina Ojca Niebieskiego, Syna Jego prawicy. [Zrodzia] Tego, ktry
przeznaczony jest na to, aby zgromadzi pod Swoim berem lud Boy i wyzwoli
go z najstraszniejszego jarzma.
Szammaj: W jaki sposb [to zrobi], skoro zosta zabity?
Jezus: Czy nie czytae o Eliaszu? Zosta porwany przez ognisty wz. Czyby
Pan Bg nie mg ocali Swego Emmanuela, skoro jest Mesjaszem Jego Ludu?
Ten ktry rozwar przed Mojeszem morze, eby Izrael przeszed przeze
such stop [podajc] ku swej ziemi czy nie mg, wobec okruciestwa
czowieka, posa aniow na ratunek Swojemu Synowi, Swemu Chrystusowi?
Zaprawd powiadam wam: Chrystus yje i jest wrd was. Gdy nadejdzie Jego
godzina, objawi si w Swej potdze.
Jezus wypowiadajcy sowa, ktre podkrelam, ma gos jak dzwon wypeniajcy
[swym brzmieniem] przestrze. Oczy byszcz Mu jeszcze bardziej, a w
zdecydowanym gecie, wyraajcym obietnic, wyciga ramiona, opuszczajc
potem praw rk, jakby przysiga. Jest chopcem, ale ma w sobie
dostojestwo mczyzny.
Hillel mwi: Chopcze, kt Ci nauczy tych sw?
Jezus: Duch Boga. Nie mam nauczyciela ludzkiego. To Sowa Pana, ktry
przemawia do was Moimi wargami.
Hillel: Podejd do nas, abym ujrza Ci z bliska, o Chopcze! W zetkniciu si z
Twoj wiar oywi si moja nadzieja i dusza rozjani si w socu Twojej
duszy.

176

Jezus podchodzi i siada na wysokim stoku midzy Gamalielem a Hillelem.


Przynosz Mu zwoje, eby czyta i tumaczy. Jest to wyjanianie zgodne z
[wszelkimi] zasadami. Tum cinie si i sucha. Jezus czyta dziecicym gosem:
[por. Mk 1,3n] Pociesz si, o mj ludu! Przemwcie do serc w Jerozolimie,
pocieszcie je, bo jego niewola jest skoczona... Gos woa na pustyni:
przygotujcie drogi Paskie... Wtedy ukae si Chwaa Pana...
Szammaj: Widzisz, o Nazarejczyku! Tu jest mowa o skoczonej niewoli. Nigdy
nie bylimy w takiej niewoli jak dzi. Jest tu mowa o Poprzedniku. Gdzie on
jest? Bredzisz.
Jezus: Powiadam ci, e wezwanie Poprzednika zwrcone bdzie bardziej do
ciebie ni do innych... do ciebie i tobie podobnych... [Jeli nie posuchasz], nie
ujrzysz chway Paskiej i nie zrozumiesz sw Boych, bo nikczemno, pycha i
obuda przeszkodz ci zobaczy i usysze.
Szammaj: Tak mwisz do nauczyciela?
Jezus: Tak mwi. I tak bd mwi a do mierci. Albowiem ponad wasn
korzyci stoi sprawa Pana i mio do Prawdy, ktrej jestem Synem. A tobie, o
rabbi, dopowiem, e niewola o jakiej mwi Prorok i o ktrej Ja mwi nie
jest t, o jakiej ty mylisz. Podobnie i krlowanie nie bdzie takie, jakie sobie
wyobraasz. Przez zasugi Mesjasza czowiek zostanie wyzwolony z niewoli Za,
ktre oddala go od Boga. Znak Chrystusa bdzie w duchach, wyzwolonych od
wszelkiego jarzma i uczynionych prawdziwymi poddanymi Wiecznego
Krlestwa. Wszystkie narody pochyl gow, o rodzie Dawida, przed Kiekiem z
ciebie zrodzonym. Stanie si on drzewem, ktre okryje ca ziemi, wznoszc
si do Nieba. A w Niebiosach i na ziemi wszystkie usta chwali bd Jego Imi i
zegnie si kade kolano przed Pomazacem Boym, Ksiciem Pokoju, Wodzem;
przed Tym, ktry sam Sob napoi kad wyczerpan dusz i nasyci kad dusz
zaknion; przed witym, ktry zawrze przymierze pomidzy ziemi a Niebem.
Nie [bdzie to takie przymierze] jak to, ktre zostao zawarte z Ojcami Izraela,
gdy Bg wywid ich z Egiptu, gdy traktowa ich jeszcze jak sugi. Bg wyryje
Niebiaskie ojcostwo w duchach ludzkich przez wlan w nie na nowo ask,
dziki zasugom Odkupiciela. Dziki Niemu wszyscy dobrzy poznaj Pana, a
Przybytek Boy nie zostanie ju powalony ani nie bdzie zniszczony.
Szammaj: Nie blunij, Chopcze! Przypomnij sobie Daniela. Mwi on, e po
zabjstwie Chrystusa witynia i Miasto zostan zniszczone przez jaki lud i
jego przywdc, ktry nadejdzie. Ty za utrzymujesz, e witynia Boa nie
zostanie ju zniszczona! Szanuj Prorokw!
Jezus: Zaprawd powiadam ci, e jest Kto wikszy ni Prorocy. Ty Go nie
znasz i nie poznasz, bo tego nie pragniesz. Ale zapewniam ci, e to, co
wypowiedziaem, jest prawd. Prawdziwa witynia nie zazna wicej mierci.
Kiedy Uwicajcy j zmartwychwstanie do ycia wiecznego, a do skoczenia
dni wiata bdzie ya w Niebiosach.
Hillel: Posuchaj mnie, Chopcze. Aggeusz mwi: ...Przyjdzie Upragniony od
narodw... Wielka bdzie wtedy chwaa tego domu, a ta ostatnia bdzie wiksza
od pierwszej. Mwi chyba o tej samej wityni, o ktrej Ty mwisz?
Jezus: Tak, nauczycielu. To chcia powiedzie. Twoja prawo prowadzi ci do
wiata, a Ja ci mwi: kiedy dopeni si Ofiara Chrystusa, przyjdzie do ciebie
pokj, jeste bowiem nie znajcym podstpu Izraelit.

177

Gamaliel: Powiedz mi, Jezu, jak mona spodziewa si pokoju, o ktrym


mwi Prorocy, skoro maj na ten lud nadej zniszczenia wojny? Powiedz mi,
ebym i ja otrzyma wiato.
Jezus: Nie pamitasz, nauczycielu, co powiedzieli ci, ktrzy byli obecni tej
nocy, gdy narodzi si Chrystus? pieway anielskie chry: Pokj ludziom
dobrej woli. Ten lud nie ma jednak dobrej woli i dlatego nie otrzyma pokoju.
Nie zechce rozpozna swego Krla, Sprawiedliwego, Zbawiciela. Spodziewa si
bowiem krla, majcego ludzk potg, a tymczasem [Zbawiciel] jest Krlem
ducha. Nie umiuj Go, gdy Chrystus bdzie gosi to, co si temu ludowi nie
spodoba. Chrystus nie pokona wrogw z ich rydwanami i jedcami. Zwyciy
natomiast nieprzyjaci duszy, ktrzy skaniaj serce stworzonego przez Pana
czowieka do poddawania si panowaniu piekielnemu. Ale nie takiego
zwycistwa oczekuje Izrael od Niego. I przybdzie, o Jerozolimo, twj Krl
jadc na olicy i olciu, co oznacza sprawiedliwych Izraela i pogan.
Zaprawd powiadam wam, e ol bdzie Mu wierniejsze. Pjdzie ono za Nim,
wyprzedzajc olic, i bdzie wzrasta na drodze Prawdy i ycia. Izrael za, z
powodu swej zej woli, utraci pokj. Bdzie sam cierpia przez wieki to, co kae
przecierpie
swemu
Krlowi,
ktrego
zamieni
w
Krla
boleci,
przepowiedzianego przez Izajasza.
Szammaj: Z Twoich ust, Nazarejczyku, wychodz dziecinady i niedorzecznoci
zarazem. Odpowiedz: gdzie jest Poprzednik? Kiedymy go mieli?
[por. Mk 1,2n] Jezus: Ju jest. Czy nie mwi Malachiasz: Oto Ja posyam
mego anioa, eby przygotowa drog przede Mn; a natychmiast przybdzie do
swojej wityni oczekiwany przez was Wadca i Anio Przymierza, ktrego tak
gorco pragniecie? Prekursor zatem poprzedza Chrystusa bezporednio. On ju
jest, podobnie jak yje ju Chrystus. Gdyby pomidzy tym, ktry przygotuje
drogi Panu, a Chrystusem upyny lata, wszystkie te drogi stayby si ponownie
krte i wykrzywione. Bg wie o tym i sprawia, e Poprzednik wyprzedza
Nauczyciela tylko o jedn godzin. Kiedy wic ujrzycie Poprzednika, bdziecie
mogli powiedzie: Rozpocza si misja Chrystusa. Tobie za mwi: Kiedy
Chrystus wejdzie na te drogi, otworzy oczy i uszy wielu. Nie otworzy jednak ani
twoich ani ludzi tobie podobnych, albowiem w zamian za ycie, ktre wam
przyniesie, zadacie Mu mier. Kiedy jednak Odkupiciel bdzie na Swoim tronie i
otarzu wyszym od tej wityni, wyszym od zamknitej w witym
witych Arki Przymierza, wyszym od podtrzymywanej przez Cheruby Chway
wtedy z tysicy Jego skalecze spynie przeklestwo na bogobjcw, a ycie
na pogan. On o nauczycielu, ktry nie wiesz! nie jest, powtarzam to, krlem
krlestwa ludzkiego, lecz Krlestwa duchowego. Jego poddanymi stan si
jedynie ci, ktrzy przez sw mio potrafi odrodzi si duchowo, aeby po
pierwszych narodzinach jak Jonasz odrodzi si ju na innych wybrzeach,
Boych, dziki duchowemu zrodzeniu dokonanemu przez Chrystusa, ktry
ofiaruje ludzkoci prawdziwe ycie.
Szammaj i jego stronnicy: Ten Nazarejczyk to szatan!
Hillel i jego [uczniowie]: Nie. Ten Chopiec jest Boym Prorokiem. Pozosta z
nami, Dziecko. Moja staro przekae Twojej wiedzy to, co potrafi, i staniesz si
Nauczycielem ludu Boego.
Jezus: Zaprawd powiadam ci, gdyby wielu byo podobnych do ciebie,
przyszoby do Izraela ocalenie. Nie nadesza jednak jeszcze Moja godzina.
Przemawiaj do Mnie gosy z Nieba i musz przyjmowa je w samotnoci, a
nadejdzie Moja godzina. Wtedy przemwi do Jerozolimy ustami i krwi, a los
Mj bdzie podobny do losu Prorokw przez ni ukamienowanych i zabitych.
Nade Mn jednak jest Pan Bg. Jemu poddaj samego Siebie, jako wierny suga,

178

eby sta si podnkiem dla Jego chway, czekajc, a On uczyni ze wiata


podnek dla stp Chrystusa. Oczekujcie Mnie w Mojej godzinie. Te kamienie
znowu usysz Mj gos i zadr na Moje ostatnie sowo. Szczliwi ci, ktrzy
usysz Boga w tym gosie i dziki niemu uwierz w Niego. Chrystus da im to
Krlestwo, ktre z powodu waszego egoizmu pojmujecie po ludzku. Ono jednak
jest Niebiaskie i ze wzgldu na nie mwi: Oto Twj suga, Panie, przyszed
wypeni Twoj wol. Niech si speni, albowiem pon z niecierpliwoci, aeby
si wypenia...
I tak wizja koczy si dla mnie tym widzeniem Jezusa. [Pozostaje mi Jego
obraz], jak stoi wyprostowany, otoczony przez uczonych, z rozwartymi
ramionami. Oblicze ma rozpalone duchowym arem i wzniesione ku niebu.
Jest godzina 3.30, 29 [stycznia] 1944.
Chciaam wspomnie tutaj o dwch sprawach, ktre pewnie ojca zaciekawi.
Dlatego, zaledwie wyrwawszy si ze snu, postanowiam o nich napisa.
Poniewa s jednak inne, pilniejsze, napisz to potem. To wanie jest ta rzecz,
ktr chciaam przedtem wyjani. Ojciec mnie dzi zapyta, w jaki sposb
mogam pozna imiona Hillela, Gamaliela i Szammaja. Takie wanie sprawy
wyjania mi w gos, ktry nazywam drugim gosem. To znacznie mniej
wyrany gos ni mowa mojego Jezusa i tych innych, ktrzy mi dyktuj. Ich
gosy jak ju ojcu mwiam i to powtarzam mj duchowy such odbiera jak
gosy ludzkie. Odczuwam je jako agodne albo zagniewane, mocne lub
delikatne, radosne albo smutne. Jakby kto mwi tu przy mnie. Ten drugi
gos za jest podobny do wiata, natchnienia mwicego w moim duchu.
W, a nie do mojego umysu. Oto wyjanienie.
Podobnie, kiedy zbliaam si do grupy dyskutujcych i nie wiedziaam, kim bya
ta znamienita osobisto, ktra u boku pewnego starca tak gorco
polemizowaa, wtedy ten kto wewntrznie rzek mi: Gamaliel, Hillel. Tak.
Najpierw Gamaliel, a potem Hillel. Nie mam wtpliwoci. Kiedy zastanawiaam
si, kim oni s, wewntrzny informator wskaza mi trzeciego, tego
antypatycznego osobnika. Pokaza mi go akurat w tym momencie, gdy Gamaliel
zwrci si do niego po imieniu. Dziki temu dowiedziaam si, kim by czowiek
o wygldzie faryzeusza. Ten sam informator wewntrzny wytumaczy mi, e
widziaam dzi wiat po jego mierci. Podczas widze powtarza si to wiele
razy. Dziki temu gosowi rozumiem pewne szczegy, ktrych nie potrafiabym
sama od siebie wyjani, a s one potrzebne do zrozumienia. Nie wiem, czy
dobrze to wytumaczyam. Ju kocz, bo Jezus zaczyna mwi.
69. CIERPIENIE MARYI Z POWODU ZGUBIENIA SI JEZUSA
(por. k 1,43-50) Napisane 22 lutego 1944. A, 1996-2001
Mwi Jezus:
Miej cierpliwo, may Janie. Chodzi o co innego. Zrobimy wic i to inne, aby
uradowa twojego kierownika duchowego i speni zadanie. Chc, eby ta praca
bya zakoczona jutro, w rod Popielcow. Pragn, eby zakoczya ten trud,
bo... chc ci kaza cierpie ze Mn.
Powrmy teraz daleko, daleko w przeszo. Wrmy do wityni, w ktrej
prowadz rozmow jako dwunastoletni [chopiec]. Powrmy te na drogi
prowadzce do Jerozolimy i z Jerozolimy do wityni.
Zobacz niepokj Maryi, bo kiedy poczyy si gromady mczyzn i niewiast,
Ona spostrzega, e nie ma Mnie z Jzefem. Nie podnosi gosu, nie robi ostrych

179

wymwek maonkowi. Wszystkie kobiety by tak uczyniy. Robicie to z powodu


czego o wiele mniej wanego, zapominajc, e mczyzna jest zawsze gow
domu.
Cierpienie, ktre ujawnia si na obliczu Maryi, przeszywa Jzefa bardziej ni
jakakolwiek wymwka. Maryja nie robi dramatycznych scen. A wy z powodw
mniej wanych czynicie to, lubicie bowiem, jak was si zauwaa i okazuje
wspczucie. Jej ukrywana bole jest jednak widoczna przez ogarniajce J
drenie, przez blednce oblicze, przez powikszajce si oczy. [Ten ukrywany
bl] porusza bardziej ni jaka scena paczu lub krzyku.
Maryja nie odczuwa ju zmczenia ani godu. A przecie droga bya duga i od
bardzo wielu godzin nie jada! Porzuca wszystko: i ndzne posanie, ktre
wanie jest przygotowywane, i jedzenie, ktre maj rozdzieli. Idzie z
powrotem. Jest wieczr. Zapada noc. To nie ma znaczenia. Kady krok kieruje
J w stron Jerozolimy. Zatrzymuje karawany, pielgrzymw. Pyta. Jzef Jej
towarzyszy, pomaga. Jeden dzie marszu i potem mczce poszukiwanie w
Miecie.
Gdzie, gdzie moe by Jej Jezus? A Bg pozwala, eby [Moja Matka] nie
wiedziaa przez tyle godzin, gdzie Mnie szuka. Szukanie dziecka w wityni
wydawao si bezcelowe. C mogoby robi dziecko w wityni? Mogo zgubi
si w miecie i powrci tam, niesione maymi krokami, paczliwym gosem
wzywajc mamy. Przycignoby uwag dorosych, kapanw, ktrzy staraliby
si odszuka rodzicw przy pomocy obwieszcze na bramach. Ale nie byo
adnego ogoszenia. Nikt w miecie nie wiedzia o tym Dziecku. Pikny?
Jasnowosy? Mocny? O, jest ich tak wielu! To zbyt mao [szczegw], eby
mona byo powiedzie: Widziaem go. By tam i tam!
Potem, po trzech dniach symbolu trzech innych dni przyszej udrki
wyczerpana Maryja wchodzi do wityni, przebiega dziedzice i przedsionki.
Nikogo. Biega i podbiega biedna Mama tam, gdzie syszy jaki dziecicy gos. A
w kocu nawet beczce baranki przypominaj Jej pacz poszukiwanego Dziecka.
Jezus jednak nie pacze. Naucza. Nagle Maryja syszy dochodzcy spoza bariery,
zoonej z ludzi, drogi Jej gos, mwicy: Te kamienie zadr.... Usiuje wic
przedrze si przez cisk, co udaje si Jej tylko z wielkim trudem. Oto On: Syn, z
otwartymi ramionami, stojcy prosto pord uczonych.
Maryja jest Dziewic Roztropn. Ale tym razem niepokj gruje nad Jej
powcigliwoci. On przewysza wszystko inne. Biegnie do Syna, obejmuje Go.
Podnosi Go ze stoeczka i, stawiajc na ziemi, wykrzykuje: O, dlaczego nam to
uczynie? Od trzech dni Ci szukamy. Twoja Mama umiera z blu, Synu. Ojciec
Twj jest wyczerpany ze zmczenia. Dlaczego, Jezu?
Nie stawia si pytania: dlaczego Temu, ktry wie. Nie pyta si Go, dlaczego
dziaa w jaki sposb. [Rwnie] powoanych [przez Boga] nie pyta si,
dlaczego porzucaj wszystko, aby pj za Jego gosem. A Ja byem
Mdroci, ktra wie. Byem te powoany do wypenienia zadania i
wykonaem je. Ponad ojcem i ziemsk matk jest Bg, Ojciec Boski. Jego
sprawy gruj nad naszymi, uczucia do Niego s wysze od kadego innego.
Mwi to Mojej Matce. Kocz nauczanie doktorw pouczeniem Maryi, Krlowej
doktorw. I Ona nigdy tego nie zapomniaa. Soce powrcio do Jej serca,
kiedy uja za rk Mnie, pokornego i posusznego. Moje sowa pozostay w Jej
sercu.
Wiele razy soce i chmury przebiegn po niebie w czasie tych dwudziestu jeden
lat, kiedy bd jeszcze na ziemi. I wielka rado, i wielki pacz bd si

180

przeplata w sercu Maryi przez tych dwadziecia jeden lat. Ale Ona nie bdzie
ju wicej pyta:, Dlaczego, Synu Mj, nam to uczynie?
Uczcie si, o zuchwali ludzie!
Pouczyem ci i wyjaniem wizj, bo nie jeste w stanie zrobi nic wicej.
70. MIER WITEGO JZEFA
Napisane 5 lutego 1944, godz. 13.30. A, 1719-1731
Poprawiaam nastpny zeszyt tego dziea, a cilej mwic, dyktando o
wspczesnych bdnych religiach, kiedy zaczo mi si natarczywie narzuca to
widzenie. Opisuj je wic podczas ogldania.
Widz wntrze pracowni stolarskiej. Wydaje mi si, e dwie z jej cian s
utworzone ze skay, jak gdyby kto skorzysta z naturalnej groty, eby zrobi z
niej wnk przylegajc do domu. ciany utworzone ze skay znajduj si
dokadnie od strony pnocnej i zachodniej. Dwie pozostae, od poudnia i
wschodu, s otynkowane tak jak nasze. Od strony pnocnej, w wydreniu
skay, zrobione jest prymitywne palenisko. Stoi na nim may kocioek
napeniony werniksem lub klejem, dokadnie nie wiem. Spalane w tym miejscu
przez lata drewno tak mocno zabarwio cian na czarno, e wyglda jak
pokryta smo. Dziura w cianie, przysonita jakby du wygit dachwk,
jest chyba kominem wycigajcym dym spalanego drewna. Z pewnoci nie
spenia dobrze swego zadania, bo i pozostae ciany s bardzo poczerniae od
dymu. Nawet w tej chwili dymny obok napenia pomieszczenie.
Jezus pracuje przy warsztacie stolarskim. Hebluje deski, a potem opiera je o
mur znajdujcy si za Nim. Nastpnie bierze co w rodzaju stoka cinitego z
dwch stron imadem i wyciga go z niego. Patrzy, czy praca jest dobrze
wykonana. Oglda stoek ze wszystkich stron. Potem zblia si do komina,
bierze kocioek i zanurza w nim moe patyk, a moe pdzel nie wiem. Widz
tylko wystajcy [z kocioka] kawaek, ktry przypomina kij.
Jezus ma na Sobie do krtk, ciemnoorzechow szat, z podwinitymi
powyej okcia rkawami. Z przodu ma co w rodzaju fartucha, w ktry, po
dotkniciu kocioka, wyciera palce. Jest sam. Pracuje pilnie, lecz spokojnie.
adnego gwatownego, niecierpliwego ruchu. W pracy jest dokadny i wytrway.
Nic go nie irytuje: ani sk w drewnie, ktrego nie da si zestruga, ani
rubokrt (tak to przynajmniej wyglda), spadajcy dwa razy z blatu, ani dym,
ktry rozchodzi si i z pewnoci wciska si w oczy.
Jezus podnosi co jaki czas gow i patrzy w kierunku poudniowej ciany, w
stron zamknitych drzwi, jakby nasuchiwa. W pewnej chwili zblia si do
innych drzwi, wychodzcych na drog, we wschodniej cianie. Otwiera je. Widz
fragment wskiej, zakurzonej uliczki. Wydaje si, e Jezus czeka na kogo. Nie
jest smutny, lecz powany. Zamyka drzwi. Wraca do pracy.
Podczas obrabiania przez Jezusa czego, co przypomina cz obrczy do koa,
wchodzi Mama. Wchodzi od strony poudniowej. Idzie popiesznie, biegnie do
Jezusa. Jest ubrana w ciemny bkit, nie ma nic na gowie. Prosta suknia
cignita jest w pasie sznurem w tym samym kolorze. Woa z niepokojem Syna
i bagalnym, penym blu gestem opiera Mu obie donie na ramieniu. Jezus
gaszcze J, obejmuje ramieniem i pociesza. Odkada robot, zdejmuje fartuch.
Wychodzi z Maryj. Sdz, e ojciec chciaby si dowiedzie, jakie sowa zostay
wypowiedziane. Ze strony Maryi prawie nic: O, Jezu! Chod, chod. le si
czuje! Maryja wypowiada to drcymi wargami, ze zami poyskujcymi w

181

zaczerwienionych, zmczonych oczach. Jezus mwi jedynie: Mamo! W tym


sowie jednak jest wszystko.
Wchodz do ssiedniego pokoju caego owietlonego socem, wpadajcym
przez drzwi otwarte na ocie na peen wiata i zieleni ogrdek. Wzlatuj tam
gobie, ktre poruszaj skrzydami, by je wysuszy. Pokj jest ubogi, ale
utrzymany w porzdku. Znajduje si tu niskie posanie, wyoone
materacykami. (Mwi: materacykami, bo to co wysokiego i mikkiego, ko
jednak nie jest takie jak nasze). Na nim, wsparty na wielu poduszkach, ley
Jzef. Umiera. wiadczy o tym wyranie sinoblade oblicze, przygasy wzrok,
ciko oddychajca pier i bezwad caego ciaa.
Maryja staje po lewej stronie, ujmuje pomarszczon, zsinia a po paznokcie
rk, rozciera j, gaszcze, cauje. Wyciera kawakiem ptna pot byszczcy na
zapadnitych skroniach i szklce si w kcikach oczu zy. Lnian [szmatk]
zwila mu wargi pynem podobnym do biaego wina.
Jezus siada po prawej stronie. Zrcznie i troskliwie unosi osunite ciao Jzefa.
Z pomoc Maryi ukada je wygodniej na poduszkach. Gaszcze umierajcego po
czole i stara si go ocuci.
Maryja pacze cicho, bezgonie, ale pacze. zy tocz si po Jej bladych
policzkach na ciemnolazurow sukni i wygldaj jak byszczce szafiry.
Jzef wraca nieco do przytomnoci i patrzy na Jezusa. Podaje Mu rk, jakby
chcia co powiedzie i jakby przez to Boskie dotknicie pragn nabra siy na
ostatni prb. Jezus pochyla si ku jego doni i cauje j. Jzef si umiecha.
Potem odwraca gow i szuka wzrokiem Maryi. Umiecha si take do Niej.
Maryja klka przy ku, usiujc odwzajemni umiech. Nie potrafi jednak, wic
opuszcza gow. Jzef kadzie Jej rk na gowie w czystej pieszczocie, ktra
jest jak bogosawiestwo.
Nie sycha niczego poza lotem i gruchaniem gobi, szelestem lici i szmerem
wody oraz oddechem umierajcego w pokoju.
Jezus obchodzi ko dookoa, bierze stoek i sadza na nim Maryj. Zwraca si
do Niej raz jeszcze, mwic tylko: Mamo.
Wraca na miejsce, znowu ujmuje oburcz do Jzefa. Scena jest tak
realistyczna, e pacz nad smutkiem Maryi. Potem Jezus, schyliwszy si nad
konajcym, szepce mu psalm. Wiem, e to jest psalm, ale w tej chwili nie mog
sobie przypomnie ktry numer.
Zaczyna si tak:
Strze mnie, o Boe, do Ciebie si bowiem uciekam!.. Dla witych, ktrzy s
na Jego ziemi, speni cudownie wszystkie moje pragnienia... Bogosawi Pana,
e mi rad udziela... Mam zawsze Pana przed sob. On jest po mej prawicy, wic
si nie zachwiej. Przeto raduje si serce moje, a jzyk mj cieszy. Take ciao
moje bdzie spoczywa w nadziei. Nie porzucisz bowiem mojej duszy w krainie
umarych, nie dopucisz, by Twj wity dozna zepsucia. Dasz mi pozna drogi
ycia: napenisz mnie radoci przy Twoim obliczu...
Jzef odzyskuje siy i z oywionym spojrzeniem umiecha si do Jezusa,
ciskajc Mu palce. Jezus odpowiada na umiech umiechem, a na ucisk
pieszczot. Pochylony nad przybranym ojcem cignie dalej agodnie:
Jak mie s Twoje Przybytki, o Panie! Dusza moja usycha z tsknoty do
dziedzicw Paskich... nawet wrbel znajduje dom dla siebie i jaskka

182

gniazdo dla swoich pisklt. Ja pragn Twych otarzy, Panie. Szczliwi, ktrzy
mieszkaj w Domu Twoim... Szczliwy czowiek, ktry w Tobie ma rdo swej
siy. Obmyla w swoim sercu drogi ku miejscu wybranemu, [kroczc] dolin ez.
O Panie, usysz moj modlitw... O Boe, spjrz i wejrzyj na oblicze Twego
Pomazaca...
Jzef kajc patrzy na Jezusa. Stara si przemwi, jakby chcia Go
pobogosawi. Jednak nie potrafi. Wida, e rozumie, lecz nie potrafi mwi.
Jest jednak szczliwy. Ufnie i ywo patrzy na swego Jezusa. Jezus mwi dalej:
O, Panie, okazae ask ziemi Twojej, uwolnie z niewoli Jakuba... Oka, o
Panie, Twoje miosierdzie i daj nam Twego Zbawiciela. Chc sucha, co mwi
Pan Bg w mojej duszy. Zaprawd, On zapowiada pokj Swemu ludowi i Swoim
witym, i tym, ktrych serca do Niego powrc. Zaiste, bliskie jest Jego
zbawienie... i chwaa zamieszka na ziemi... Dobro i wierno spotkay si,
sprawiedliwo i pokj ucaoway si. Prawda wyrosa z ziemi, a sprawiedliwo
spoglda z Nieba. Tak, Pan okae yczliwo naszej ziemi, ktra wyda plon.
Sprawiedliwo kroczy bdzie przed Nim i pozostawi na drodze swe lady.
Widziae, ojcze, t godzin i trudzie si dla niej. Pomoge ksztatowa si tej
godzinie i Pan da ci za to nagrod. Ja ci to mwi dodaje Jezus. Wyciera z
radoci, spywajc wolno po policzku Jzefa. Potem wznawia [modlitw]:
O, Panie, wspomnij na Dawida i ca jego pobono. Jak przysig Panu: Nie
wejd do domu mego, nie wstpi, by spocz na mym ou, nie pozwol na sen
moim oczom ani moim renicom na odpoczynek, nie dam odpocz mej gowie,
pki si nie znajdzie miejsce dla Pana, Przybytek dla Boga Jakuba... Powsta, o
Panie, i przyjd na miejsce Twego spoczynku, Ty i Arka Twej witoci! (Maryja
rozumie i pacze.) Niech Twoi kapani przyoblek si w sprawiedliwo, a wici
Twoi niechaj si wesel. Przez wzgld na sug Twego Dawida nie odtrcaj
oblicza Twojego Pomazaca. Pan przysig Dawidowi i dotrzyma obietnicy:
Potomka z twojego rodu osadz na twoim tronie... Albowiem Pan wybra J na
mieszkanie dla Siebie... Sprawi, e rozkwitnie moc Dawida i przygotuj
ponc pochodni dla mego Pomazaca.
Dzikuj, Mj ojcze, za Mnie i za Matk. Bye dla Mnie ojcem sprawiedliwym i
Przedwieczny powierzy ci stra nad Swoim Pomazacem i Jego Ark. Bye dla
Niej ponc pochodni, a Owocowi witego ona okazae mio. Id w
pokoju, ojcze. Wdowa nie zostanie bez pomocy. Pan tak wszystko przygotowa,
eby nie zostaa sama. Id w pokoju na swj odpoczynek. Ja ci to mwi.
Maryja pacze z twarz ukryt w okryciach wygldajcych jak paszcze,
pooonych na stygncym ciele Jzefa. Jezus spieszy si z udzielaniem pociechy,
bo oddech znowu staje si ciki, a wzrok zamglony.
Szczliwy czowiek, ktry boi si Pana i wszelk rado znajduje w Jego
przykazaniach... jego sprawiedliwo trwa na wieki. W ciemnociach jak wiato
wschodzi dla prawych, miosierny, askawy, sprawiedliwy... Wiecznie trwa
bdzie pami o sprawiedliwym. Sprawiedliwo jego trwa na wieki, a potga
jego wznosi si w chwale...
Ty, ojcze, osigniesz t chwa. Przybd niebawem, eby uwolni ci razem z
Patriarchami, ktrzy ci poprzedzili do czekajcej ci chway. Niech si
rozraduje twj duch na Moje sowa. Kto pod opiek Najwyszego mieszka i w
cieniu Wszechmocnego przebywa... Ty tam bdziesz, Mj ojcze. On ci
wyzwoli z side myliwego i od sw surowych. On ci pirami Swymi okryje,
pod Jego skrzydami znajdziesz schronienie. Jego prawda osoni ci jak puklerz.
Nie ulkniesz si grozy nocy... Ciebie zo nie dosignie ...bo powierzy ci
anioom Swoim, aby ci strzegli na wszystkich drogach twoich. Na rkach nosi

183

ci bd, by nie urazi nogi swej o kamie. Po lwie i mii stpa bdziesz,
zdepczesz smoka i lwa. Poniewa zaufae Panu, On obiecuje uwolni ci i
osoni, o, ojcze. Poniewa Go wzywae, wysucha ci i bdzie przy tobie w
ostatniej udrce. Wyniesie ci po tym yciu do wiecznej chway i da ci oglda
[udzielone ci] Swoje Zbawienie. On ci pozwoli wej dziki Zbawieniu, ktre ci
teraz pociesza i ktre wkrtce o! wkrtce, powtarzam ci nadejdzie, aeby
obj ci Boym uciskiem, aby zabra ci z Sob [i postawi] na czele
wszystkich Patriarchw tam, gdzie przygotowane jest mieszkanie dla Boego
Sprawiedliwego, ktry by dla Mnie bogosawionym ojcem.
Wyprzed Mnie, aby powiedzie Patriarchom, e Zbawienie jest na wiecie i
wkrtce Krlestwo Niebieskie zostanie im otwarte. Id, ojcze. Moje
bogosawiestwo ci towarzyszy.
Jezus podnosi gos, eby dotar do zmysw Jzefa, ktry pogra si w mroku
mierci. Koniec jest bliski. Starzec dyszy z wysikiem. Maryja gaszcze go. Jezus
siada na brzegu posania, obejmuje i przygarnia do Siebie umierajcego, ktry
sabnie i spokojnie ganie.
To scena pena podniosego pokoju. Jezus kadzie ponownie Patriarch i
obejmuje Maryj, ktra w Swojej udrce wanie podesza do Niego.
71. MARYJA PRZY MIERCI JZEFA DOTKLIWIE CIERPIAA
W dalszym cigu tego samego dnia. A, 1731-1735
Jezus mwi:
Wszystkie ony drczone boleci pouczam, jak naladowa we wdowiestwie
Maryj: maj zjednoczy si z Jezusem.
Ci, ktrzy myl, e Maryja nie doznawaa udrk serca, s w bdzie. Moja Matka
cierpiaa. Wiedzcie o tym. [Cierpiaa] w sposb wity, bo wszystko w Niej byo
wite, ale cierpiaa dotkliwie.
Ci, ktrzy myl, e Maryja kochaa maonka mioci ozib, gdy bya mu
maonk tylko duchem, a nie ciaem, podobnie s w bdzie. Maryja kochaa
gboko Swego Jzefa. Powicia mu trzydzieci lat wiernego ycia. Jzef by
dla Niej ojcem, oblubiecem, bratem, przyjacielem, opiekunem.
Teraz czua si osamotniona jak pd winny, odcity od krzewu, ktry go
podtrzymywa. Jej dom dozna jakby raenia gromem. Rozdar si. Wczeniej
bya jedno. [Tworzce go] elementy podtrzymyway si wzajemnie. Teraz
brakowao gwnej ciany. By to znak bliskiego opuszczenia przez ukochanego
Jezusa i pierwszy cios zadany tej Rodzinie. Wola Wiecznego, ktra chciaa, eby
Maryja bya maonk i Matk, teraz narzucia Jej wdowiestwo [a potem]
opuszczenie przez wasne Dziecko. Maryja mwi pord ez jedno ze Swoich
najwzniolejszych tak. Tak, Panie, niech si dzieje ze Mn wedug Twojego
sowa.
I aby mie siy w tej godzinie, tuli si do Mnie. W najciszych godzinach Swego
ycia Maryja zawsze uciekaa si do Boga. [Czynia to] w wityni wezwana do
zalubin, w Nazarecie powoana do Macierzystwa, w Nazarecie pord ez
wdowiestwa i w udrce oddzielenia si od Syna, na Kalwarii w mczarni
patrzenia, jak umieram.
Uczcie si, wy, ktrzy paczecie. Uczcie si i wy, ktrzy umieracie. Uczcie si,
wy, ktrzy yjecie, aby umrze. Usiujcie zasuy na sowa, ktre
wypowiedziaem do Jzefa. Bd waszym pokojem w walce [w chwili] mierci.

184

Uczcie si, wy, ktrzy umieracie, zasugiwa na posiadanie Jezusa blisko, dla
waszego umocnienia. A [nawet] jeli nie zasuylicie jeszcze na to, miejcie
miao przywoa Mnie blisko. Przyjd z rkami penymi aski i umocnienia, z
Sercem penym przebaczenia i mioci, z wargami, na ktrych wiele bdzie sw
rozgrzeszenia i otuchy.
mier traci wszelk surowo, gdy przychodzi w Moich ramionach. Wierzcie w
to. Nie mog usuwa mierci, ale czyni j agodn dla tego, kto umiera ufajc
Mi.
Dla was wszystkich Chrystus powiedzia, na Swoim Krzyu, te sowa: Panie,
Tobie oddaj ducha Mego [por. k 23,46]. Powiedzia to, mylc w czasie
Swojego konania o waszych agoniach, o waszym przeraeniu, o waszych
bdach, o waszych lkach, o waszym pragnieniu przebaczenia. Powiedzia to z
sercem rozdartym udrk, zanim jeszcze je przebito. Wypowiedzia te sowa w
udrce duchowej wikszej ni mka fizyczna, aeby Pan zagodzi agonie tych,
ktrzy umieraj mylc o Nim, i aby ich duch przechodzi ze mierci do ycia, z
cierpienia do radoci na wieczno.
To, may Janie, lekcja dzisiejsza. Bd dobra i nie bj si. Mj pokj zawsze
bdzie przychodzi do ciebie przez sowo i rozwaanie. Pjd. Uwiadom sobie,
e jeste jak Jzef, ktry ma za poduszk pier Jezusa, a za osob pielgnujc
Maryj. Odpoczywaj midzy nami, jak dziecko w koysce.
72. NA ZAKOCZENIE YCIA UKRYTEGO
Napisane 10 czerwca 1944. A, 2830-2839
Maryja mwi:
Zanim oddasz te zeszyty, doczam Moje bogosawiestwo. Jeli tylko
zechcecie posuy si odrobin cierpliwoci, moecie mie peny acuch
[wydarze z] ycia ukrytego Mojego Jezusa. Macie nie tylko dyktanda, ale i
objanienia wydarze, ktre towarzysz yciu rodzinnemu Jezusa od
Zwiastowania do chwili, gdy wychodzi z Nazaretu dla przepowiadania.
Zaledwie krtkie rysy [dotyczce]
niemowlctwa, dziecistwa, ycia
modzieczego Mojego Syna znajduj si w obszernym obrazie Jego ycia
opisanym przez Ewangelie. On jest w nich Nauczycielem. Tu jest Czowiekiem.
To Bg, ktry si unia z mioci do czowieka. Czyni jednak cuda take w
unieniu powszedniego ycia. Dokonuje ich we Mnie, bo czuj Moj dusz
prowadzon do doskonaoci w kontakcie z Synem, ktry wzrasta w Moim onie.
Dokonuje ich w domu Zachariasza, uwicajc Chrzciciela [por. k 1,41.44],
pomagajc Elbiecie w jej trudzie, przywracajc mow i wiar Zachariaszowi.
Czyni cuda w Jzefie, otwierajc mu ducha na wiato prawdy tak wzniosej,
e on sam o wasnych siach nie potrafiby jej poj, chocia by sprawiedliwy.
Jzef jest po Mnie czowiekiem najbardziej napenianym radoci przez deszcz
Boych bogosawiestw. Zauwa, jak drog przebywa drog duchow
odkd wszed do Mojego domu a do chwili ucieczki do Egiptu.
Na pocztku by tylko sprawiedliwym czowiekiem swoich czasw. Przechodzc
potem kolejne etapy, staje si sprawiedliwym czasw chrzecijaskich.
Zdobywa wiar w Chrystusa i poddaje si [wiatu] tej niezawodnej wiary do
tego stopnia, e od zdania wypowiedzianego na pocztku podry z Nazaretu do
Betlejem: Jak to zrobimy? zdanie w ktrym jest jeszcze cay tylko
czowiekiem, jaki si odsania wraz z ludzkimi lkami i troskami przechodzi do
nadziei. W grocie, przed narodzeniem, mwi: Jutro bdzie lepiej. Zbliajcy

185

si Jezus umacnia go przy pomocy wiary, ktra jest jednym z najpikniejszych


darw Boych. Kiedy kontakt z Jezusem uwica go [jeszcze bardziej],
przechodzi od nadziei do miaoci. Zawsze pozwala Mi sob kierowa, dziki
szacunkowi penemu czci, ktry do Mnie ywi. Teraz on kieruje w tym, co
dotyczy rzeczy materialnych, oraz w sprawach wyszych i jako gowa rodziny
podejmuje decyzje, kiedy trzeba je podj. Nie tylko to. W uciliwej godzinie
ucieczki po miesicach zjednoczenia z Synem Boym, ktre nasycio go
witoci Jzef staje si tym, ktry umacnia Mnie w udrce i mwi Mi:
Nawet gdybymy nie mieli nic, bdziemy zawsze posiadali wszystko, gdy Jego
bdziemy mieli.
Mj Jezus dokonuje Swych cudw aski take w pasterzach. Anio idzie tam,
gdzie jest pasterz, ktrego przelotne spotkanie ze Mn przygotowuje na ask i
prowadzi go do aski, aby Ona go zbawia na wieczno. Dokonuje cudw tam,
gdzie przechodzi: na wygnaniu i wracajc do Swojej maej ojczyzny do
Nazaretu. Gdzie bowiem On by, tam wito rozszerzaa si jak oliwa na
lnianym ptnie, a wo kwiatw w powietrzu. Kto Go spotka jeli tylko nie
by demonem odchodzi spragniony witoci. Gdzie znajduje si to
pragnienie, tam jest korze ycia wiecznego. Kto bowiem chce by dobrym,
osiga dobro, ta za prowadzi do Krlestwa Boego.
Teraz posiadacie spojrzenie na wite czowieczestwo Mego Syna: od witu do
Jego zachodu, ujrzane w obrazach nawietlajcych rne chwile. A jeli ojciec
M. uzna to za stosowne, moe wszystko uporzdkowa w zbiorze wydarze,
formujc z nich zestaw bez brakw. Jeli uzna, e bdzie to poyteczne.
Moglibymy przekaza wydarzenia wszystkie razem [i po kolei]. Opatrzno
osdzia jednak, e tak bdzie lepiej... dla ciebie, Moja duszo. W kadym
dyktandzie dalimy ci lekarstwo na rany, ktre miaa otrzyma. Dalimy ci
wszystko z wyprzedzeniem, aby ci przygotowa.
Wydaje si, e w czasie gradu nic nie moe uchroni. Ale tak nie jest. Nawanica
powoduje, e wynurza si czowieczestwo, ktre pi, zatopione duchowymi
wodami. Powoduje ona te wynurzanie si na powierzchni zalkw
nadprzyrodzonej nauki, ktre pady w wasze serca. Czekaj one wanie na t
chwil burzy, aby ponownie si ukaza na powierzchni i powiedzie wam: I my
tu jestemy. Pamitajcie o nas.
Ponadto, Moja duszo, oprcz Opatrznoci przyczyn jest te dobro. Jake
mogaby, w obecnym osabieniu, widzie i sysze niektre wizje i niektre
dyktanda? Zraniyby ci do tego stopnia, e staaby si niezdolna do twojej
misji nosicielki sowa. Dalimy ci te [wizje i dyktanda zwizane z Mk]
wczeniej, unikajc rozdzierania ci serca [teraz], bo jestemy dobrzy. Wizje i
sowa zbyt mocno wspbrzmice z twoim cierpieniem i w zwizku z tym
wyostrzajce je [doprowadziyby ci] do udrki. Nie jestemy okrutni, Mario, i
dziaamy zawsze w taki sposb, aby was umocni, a nie przerazi i
powikszy bl. Wystarcza Nam, e Nam ufacie. Wystarcza Nam, e powiecie z
Jzefem: Jeli mi pozostaje Jezus, wszystko bd mia. Przychodzimy z
niebiaskimi darami dla pocieszenia waszego ducha. Nie przyrzekam ci darw i
pociech ludzkich. Przyrzekam ci te same pociechy, ktre mia Jzef:
nadprzyrodzone. Poniewa niech wiedz o tym wszyscy dary Mdrcw, z
powodu lichwy, ktra ciska za gardo biednego uciekiniera, rozproszyy si
szybko jak byskawica. Nabylimy dom i to minimum przedmiotw niezbdnych
do ycia oraz pokarm, ktry by przecie konieczny. Zanim nie znalelimy
pracy, [dary Mdrcw] byy dla nas rdem utrzymania.
Wsplnota ydowska zawsze si mocno wspieraa. Ale wsplnota zebrana w
Egipcie bya prawie caa zoona z uciekinierw przeladowanych i biednych jak

186

my, ktrzy przybylimy, doczajc do nich. Pomimo wydatkw [zwizanych z]


naszym urzdzeniem si w Egipcie, zachowalimy odrobin tego bogactwa.
[Chcielimy to uczyni] dla Jezusa, dla naszego Jezusa dorosego. [Tymczasem]
przyday nam si w drodze powrotnej i zaledwie wystarczyy na ponowne
urzdzenie domu i pracowni w Nazarecie po powrocie.
Epoki zmieniaj si, ale ludzka chciwo jest zawsze taka sama. Wykorzystuje
ona ludzkie potrzeby, aby w bezwzgldny sposb wyssa swoj cz.
Nie, obecno Jezusa przy nas nie zapewnia nam dbr materialnych.
Tymczasem wielu z was domaga si tego, gdy tylko troch zjednoczy si z
Jezusem. Zapominaj, e On powiedzia: Szukajcie rzeczy niebieskich [por. Mt
6,25-34: k 12,22-31]. Wszystko pozostae to nadmiar. Bg zapewnia nawet
pokarm ludziom i ptakom. Wie bowiem, e potrzebujecie pokarmu, dopki
ciao stanowi zbroj wok waszej duszy. Procie jednak najpierw o Jego ask.
Procie najpierw o co dla waszego ducha. Reszta bdzie wam dodana. Jzef z
powodu jednoci z Jezusem mia, po ludzku mwic, tylko zmartwienia,
kopoty, [spotykay go] przeladowania, [cierpia] gd. Nic innego nie mia. Ale
poniewa pragn tylko Jezusa, wszystko to przemienio si w duchowy pokj,
w nadprzyrodzon rado. Chciaabym doprowadzi was do punktu, w ktrym
by Mj maonek, gdy mwi: Nawet gdybymy nie mieli nic wicej,
mielibymy zawsze wszystko, bo mamy Jezusa.
Wiem, serce si rozdziera. Wiem, umys si przymiewa. Wiem, ycie si
wyczerpuje. Ale, Mario!... Naleysz do Jezusa? Chcesz tego?... Tam, gdzie Jezus
umar?... Dziecino kochana, pacz, ale wytrwaj w mocy. Mczestwo nie polega
[na doznawaniu jakiej okrelonej] formy udrki. Polega ono na wytrwaoci, z
jak mczennik je znosi. Mczestwo moe by spowodowane zarwno przez
bro jak i przez udrk moraln, gdy znosi si j w takim samym celu. Znosisz
[je] z mioci do Mojego Syna. Kiedy czynisz to dla braci, jest to wci mio do
Jezusa, ktry chce ich zbawienia. To jest twoje mczestwo. Wytrwaj w tym.
Nie chciej niczego czyni o wasnych siach. Ucisk jest zbyt silny, aby moga
znale w sobie siy do kierowania sob, a nawet do panowania nad sw natur
i powstrzymywania ez. Wystarczy wic, e godzisz si na to, i cierpienie ci
drczy, i nie buntujesz si. Wystarczy, eby powiedziaa Jezusowi: Pom
mi!. On dokona w tobie tego, czego ty sama nie potrafisz. Pozosta w Nim.
Zawsze w Nim. Nie usiuj Go opuszcza. Jeli nie chcesz, nie wychod. Nawet
jeli bl bdzie tak mocny, e przeszkodzi ci widzie, gdzie jeste, zawsze
bdziesz w Jezusie.
Bogosawi ci. Powiedz ze Mn: Chwaa Ojcu i Synowi, i Duchowi witemu.
Niech to bdzie zawsze twoim zawoaniem, a to powiesz w Niebie. aska Pana
niech zawsze bdzie w tobie.
Koniec Ksigi Pierwszej

187

Vous aimerez peut-être aussi