Vous êtes sur la page 1sur 51

JANUSZ OZOWSKI

KWANTOLOGIA STOSOWANA

opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych

copyright 2015 by Janusz ozowski


wszelkie prawa zastrzeone
ISBN 978-83-942582-1-4

ja.lozowski@gmail.com

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.1 Jak rozlegy jest Kosmos?
Gupie pytanie - oczywicie, e nieskoczenie.
Ja tam pojmuj, e s byty w sobie ograniczone, e spojrzy taki za
okno, a nawet w siebie (jak ma czas na takie fanaberie) - i powie w
swojej pysze, wniosek z tego ogldania wycigajc, e wszystko jest
skoczone. e si zaczyna, dorasta po trudach i mce, a pniej na
kanapie zasiada i rce rozkada. A na koniec si koczy. Czyli musi
wszelkie by skoczone.
Ja tam rozumiem tak yciow postaw, nawet doceniam i wyceniam
ale nie przeceniam.
Wiadomo, po horyzont wszystko sobie pynie czasem i przestrzeni,
wszystko si zmienia, siwieje, wosy wypadaj - a w ogle wiatowy
zakres mao przyjemny w odczuwaniu. Wic z tego mona wyprowadzi
poprawne wnioskowanie, e i ten tutejszy wiat si skoczy. On si
kiedy tam zacz, podobno nawet jajogowi dat tego pocztku byli
ustalili, ale te i przez to si skoczy.
To wiadomo, to jasne w tym taka zasadnicza fizycznie mdro si
przejawia.
Tylko e, to te wiadomo, jak co si zaczyna i si koczy, to tak
w sobie samym przecie to si nie dzieje. Niby po horyzont wida i z
grubsza wiadomo, co to jest, nawet cae cztery procent ju zostao
poznane i opisane, ale co jest "dalej" - nie wiadomo, co si w tym
dalej kryje - nie wiadomo, jak to daleko si rozciga nie wiadomo.
Wiadomo, e jest tutejsze i e si w sobie rozciga, e wszystko si
od wszystkiego oddala, i to w pdzie narastajcym.
Czyli aktualno w sobie puchnie, cinienie wewntrzne w sferze nie
spada, a oglnie stabilizacja panuje i y pozwala. Cho zawierucha
w tym spora - i po wszystkiemu ona idzie.
C, moe i tak. Ale ja tam w takie proste tumaczenia nie wierz dla mnie to nacigane, dla mnie to tumaczenie na si, eby si w
obrazku zmieci. Skrawek tu doda, tam uci przeszkadzajce, no
i cao mona pokaza. e atka na atce, e umysowo liniowa i
przyczynowo-skutkowa si w sobie skrca - c, nie dorosa do tej
wizyjnej hipotezy - matematycznego wzoru i gbi analizy nie siga
w swoim naturalnym zdrowym rozsdku. To dalsze i gbsze, fizyczni
powiadaj, to takowe nietutejsze, w sobie dziwaczne, rozumowi mocno
zaprzeczajce, a poza tym nieoznaczone i skryte.
I w ogle nie ma co si stara takiego zrozumie, bo to rozdygotane
statystycznie, wic nieprzewidywalne z samej swojej zasady.
Ja tam - powtarzam - w takie banalnie skomplikowane tumaczenie nie
zamierzam si wmyla, niech to dni przygd czyni, ja tam tylko
w prostot mog si zapatrzy.
Bo czy moe to inaczej i? Czy tutejsza skoczono to ju bdzie
wszystko? Tak na zawsze - i to na takie logiczne "zawsze" - takie
2

z gbi rozumnoci pynce, niczego i nigdzie wicej? To powanie


i fundamentalnie warto przedyskutowa, nawet samemu ze sob.
Jedno jest pewne: tutejszy wszechwiat jest skoczony. Zacz si i
puchnie, wic musowo si skoczy. Tylko nie o to chodzi. W pytaniu
jest odniesienie do Kosmosu a ten jest nieskoczony.
I o to wanie tu chodzi. O rozrnienie na zakres fizyczny tego i
tylko tego wiata, czyli to wszystko, co jako widoczne przyrzdem
i poznawalne oraz na zakres logiczny, na wszystko w bezkresie i w
wiecznoci.
Sedno pytania zawiera si w tym i wynika z tego, e nie zostao do
tej pory przeprowadzone rozdzielenie poj "kosmos" i "wszechwiat"
- e s to terminy stosowane wymiennie. A to nie to samo, zasadniczo
nie to samo.
Wszechwiat to nie Kosmos.
Ot, jeeli opis poprowadzi tak - a z pozycji wewntrznej zrobi
tego inaczej nie mona, przecie do obserwacji teraz i zawsze jest
tylko ten egzemplarz wiata ot, jeeli opisywa to jako proces
nieskoczony, bo tak podpowiadaj wzory oraz logika, to wszechwiat
jest sam dla siebie i wszelkie tu obecne te jest samo dla siebie.
A poniewa w gabarytach si rozciga - a co wicej, bez widocznego
uszczerbku w stanie wewntrznym - to musi si to dzia w owym bycie
nieskoczonym i jedynym.
Taki wniosek, e wszechwiat jest jeden i jedyny, podbudowuje fakt
skoczonego obszaru postrzegania (tu: fizycznie dostpny do pomiaru
zakres), ktry realnie nigdy dla obserwatora si nie powikszy. Ale
przecie to nie oznacza, e to rzeczywicie ju wszystko. - I jest
zagwozdka.
Z logiki i filozofii wynikajcy bezkres zderza si tutaj z ujciem
fizycznym, z wszelkimi ustaleniami, ktrych nie tylko, e nie mona
ale ktrych podway si nie da, bo to namacalny fakt i konkret
wielorako sprawdzony.
Z jednej strony jest ustalenie, e skoczy to si nie moe (bo jak
jedno-jedyno moe si skoczy?), jednak z drugiej jest pewnik,
e si skoczy, i to nieodlegle z jednej strony jest rozszerzanie,
a z drugiej samoistno tutejszego wiata. I trzeba to pogodzi.
Efekt? C, skutkuje to wszystkimi rozpowszechnianymi ujciami, w
ktrych wszechwiat rozpada si do nieskoczonoci - wszelakie si
od wszelakiego oddala sowem, smutek spenionych przepowiedni i
hipotez snuje si ekranowo i straszy.
Co tu duo gada bzdura.
A wynika to z prostego, ale trudnego do korekty z pozycji wewntrz
i zawierania si w zmianie korekty pogldu, e wszechwiat to nie
kosmos. Niby proste, a niewykonalne dla fizyka. Bo jak biedaczek ma
podzieli co, co w jego opisie jest wszystkim? No, nie sposb. To
jedno i jedyno, wic niepodzielne. Kosmos i wszechwiat w tym
spojrzeniu to jedno, i to nieskoczona. Niby fizycznie prezentuje
si jako skoczony - ale jest jeszcze logika i wzory, a tu wieczny
i bezkresny kosmos wyazi z kadego kta.
I jest zmieszanie - i jest zamieszanie i jest nieporozumienie.
3

A wystarczy te pojcia rozdzieli, wyznaczy zakres wystpowania i


dziaania "wszechwiata" i zakres "kosmosu". Do pierwszego odnie
wszystko zmienne, a przez to skoczone do drugiego logiczne oraz
stae, nieskoczone i wieczne. I kopot z gowy.
Jak to zrobi? Na bazie fizyki przej do Fizyki. Proste? Proste.
Bez dwu zda, to rzeczywicie jest banalnie proste, przecie tutaj
istniejce w adnym przypadku nie moe by sprzeczne z bezkresem i
jego waciwociami bo by nie zaistniao. To punkt pierwszy tej
analizy.
A skoro tutejsze jest pochodne tamtego i dalszego, to musi w sobie
zawiera rytm zmiany, ktra jest zawsze oraz wszdzie. - A to dalej
oznacza, e wszelkie tu obserwowane i wyznaczane dokonuje si tak,
jak wszelakie.
A to znw oznacza, e wystarczy pilnie i dokadnie obserwowa, co tu
si dzieje, eby wyznaczy zasad zmian wszelkich.
I co z tego wynika? e wszechwiat zmienia si tak, e mona opisa
go z zewntrz. To punkt drugi analizy.
Pozostajc wewntrznie w ukadzie, ktrego wszak nigdy realnie si
nie opuci, ale w oparciu o wypracowane reguy zmiany, mona opisa
i zdefiniowa proces tak, jakby si to ogldao z zewntrz. I tym
samym wyznaczy pocztek, rodek, ale take koniec tego tutejszego
wsplnego domu. Proste? Proste.
Czyli, jeeli wszelkie tutejsze procesy - jako rozrnialne w tle
(co by tym tem nie byo, chodzi o punkt odniesienia) struktury tak
si zmieniaj, e po przekroczeniu pewnego poziomu w tym tle wiata
zanikaj to na tej podstawie, jako zasadzie, mona powiedzie w
przypadku wszechwiata, e rwnie i taka struktura w swoim tle si
rozpada i zanika.
Jeeli kada zmienna forma ewolucyjna tylko do pewnego punktu jest
stabilna, jeeli tylko w pewnym zakresie posiada ostro w rodowisku
wyznaczon granic (nawet jeeli ta granica w logicznym ujciu adn
oczywistoci nie jest) to taka konstrukcja ("po jakim czasie")
zanika i degraduje si do jednostek skadowych - czyli do jednostek
ta.
Mwic inaczej, fizyczny konkret traci brzegowo elementy, a kiedy
brak si podtrzymujcych, definitywnie si rozpada. A przeduenie
toru elementw tworzcych, w ujciu logicznym, biegnie w bezkresn
wieczno. - Na brzegu ewolucji (to, co za brzeg uznaj) jest ostatni
wsplny stan oznaczajcy ten fakt, wwczas jednostki tworzce s w
takim oddaleniu od siebie, e element od elementu jest oddalony na
jednostk (kwant).
I jest to ostatnia czna z konstrukcj warstwa. Dalej jest rozpad
i oddalanie si. Ju faktycznie do nieskoczonoci.
Tak zobrazowany i opisany przebieg ewolucyjnej zmiany, co by ni nie
byo - to odnosi si do wszelkich faktw. Jest okresowy konkret (w
postaci "zbrylenia", zaptlenia elementw tworzcych w jednostk)
4

- jest granica, czyli warstwa czna oraz wyznaczajca zakres tego


faktu w tle (i wobec ta) - a "poza" jest owo to, zbiorowisko ju
do niczego redukowalnych jedynek czego.
A co najwaniejsze w tym ujciu, e bez ta nie ma ani faktu, wszak z
elementw ta si buduje (to s "cegieki" tworzce), ale rwnie i
nie ma obserwacji owego zdarzenia - poniewa jedynie (wycznie) w
odniesieniu do ta taka obserwacja moe zaj. Kiedy nie ma punktu
odniesienia, nie ma aktu postrzegania - kiedy nie ma moliwoci do
porwnania, nie ma wiedzy, e co istnieje.
I wanie tak to si realizuje w ostatniej warstwie wszechwiata
i tak musi si to realizowa.
Czyli kwant po kwancie, warstwa po warstwie ukad, ewolucja nazwana
"wszechwiatem" (lokalny stan w Kosmosie) - traci zasoby. Kiedy to
si zbiegao w t form pod naciskiem zewntrznym, aktualnie si w
nieskoczono Kosmosu rozpada. Rozpada w/do ta Kosmosu. I nigdy tu
nie wrci. Nigdy.
Proste? Proste.
Ale eby to si mogo tak do tej bezkresnoci oddala - to musi ona
by. To rwnie jest proste (i oczywiste).
Tutaj si zmienia i zanika, jednak eby to mogo tak zachodzi, to
musi by tor ("przestrze"), w ktrej to moe si dzia. Czyli musi
by Kosmos musi by to i dopenienie do tutejszego zakresu. To
z maksymalnie ju prostymi elementami, z zerem i jedynk, NIC i CO.
I w wiecznym ruchu w ramach nieskoczonoci.
eby tutejsza skoczono moga zaistnie i si chwilowo zmienia,
musi by zewntrzny do niej nieskoczony Kosmos - to konieczno.
To Fizyczna (filozoficzna) konieczno.
Jeeli nie wprowadz podziau na tutejszy, wic lokalny tym samym w
bezkresie wszechwiat - oraz na Kosmos, to nigdy (nigdy) z dylematw
i paradoksw si nie wyplcz, na zawsze pozostan winiem fizyki
i zmieszanej z ni logiki. I koniec.
eby skorzysta z podpowiedzi, ktrej udzielaj wzory, nie naley
rezygnowa z rozlicznych, a te koniecznych symboli nieskoczonoci
- tylko naley je przenie o jeden poziom wyej, do Kosmosu. Po co
wyrzuca skadnik, skoro na dalszej drodze przyda si znakomicie.
Ale jeeli tego nie zrobi i si upieram przy "wszechwiecie", jest
zmieszanie. I koniec.
Wyjcie jest oczywiste i jedyne: bezkres, nieskoczono elementw,
wieczny ruch - i jedno reguy.
Nic wicej, nic mniej.
Pytanie wstpne dlatego prezentuje si jako nieprzemylane - wrcz
gupie - poniewa wszechwiat bez dopeniajcej go nieskoczonoci
jawi si jako niemoliwy. Lokalna zmienno dlatego moe wytworzy
poszczeglne fakty, e caociowy ukad powsta, przeksztaca si
i zaniknie w ramach, ktre ju zmiennoci nie podlegaj. Jeeli nie
wprowadz w hierarchi zmian granicy, mam cig nieskoczony - i tym
5

samym niemono wyjanienia. Kiedy traktuj tutejsze za wszystko,


za jednostk i jedyno - to ustalane relacje i zwizki rwnie s
zakotwiczone w nieskoczonoci, wic tworz logiczn amigwk bez
rozwizania.
Kiedy (wszech)wiat opisywa bez ta, obserwacja ulega fiksacji na
wyrnionym, za reszta, przecie ta najwaniejsza - to znika z pola
widzenia. Std problemy.
Do dugo, do pewnego momentu to poznawcza konieczno. Analiza i
postrzeganie wyodrbnia bardziej oczywiste, jaskrawsze - zmysowo i
przyrzdowo wyrane w ksztacie i skupieniu. Ale przychodzi moment
na powiedzenie i na uzmysowienie sobie, e widoczne to daleko nie
wszystko e to dopeniajce i pomijane wczeniej to jest tutaj
elementem co najmniej rwnorzdnym, a w logicznym ujciu staje si
wrcz najwaniejsze. Jeeli takiego przewartociowania nie dokonam
polegn.
Wszechwiat bez ta nie istnieje. A Kosmos jest tem bezkresnym.

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.2 Dostawka do umysu.
Czowiek to brzmi krtko. Wiadomo.
Znacie mnie, wynalazczy jestem, yciowo generalnie zaradny, koniec
z drugim kocem zasadniczo udaje mi si zwiza. - Cho, tak prawd
mwic, to rnie bywa. Sami wiecie, jak to jest. Czasami czowiek
musi si solidnie rozumem nawygina, eby te koce chciay si na
jako tak zbieno uoy. Sami wiecie.
Ale ja nie o alach serdecznych chciaem, tak jako mi to pocztkowe
zdanie sowne wylazo, ycie oglnikiem cikie - tematyk znacie.
Acz czasami swoje barwy rwnie pokazuje, kalejdoskopem wrae si
w czeczynie odbija, podziwia pozwala i zmysami na wszelki sposb
mona to odebra... ech, sami pojmujecie.
Tylko e tak czeka niekiedy najdzie, tak si na to wszystko gboko
zapatrzy i uczuciem ogarnie, e, sami rozumiecie, al mu si robi,
jak pomyli, e to za jak tam chwilk si finalnie skoczy i ju
uczu si do niczego i nikogo nie bdzie wysyao. - Przykre to, nie
ma co. Sami dowiadczacie.
No i mnie, nie ma co ukrywa, takie generalnie pomyliwanie naszo
byo - tak, rozumiecie, filozoficznie mnie si zrobio. Na duszy i
w ogle tak si uoyo, e ho-ho. A mnie samego to poruszyo, a
sam si temu zadziwiem. - C, s tematyczne sprawy na wiecie, co
to i normalnym mog si ukaza.
Bo trzeba wam wiedzie, e tak na co dzie takim czym oraz podobnym
to si nie zajmuj, graniczne zainteresowania to nie ja, moja dziaka
to materialna realno pospolita, podobnie uyteczna i zarobkowa. Sami rozumiecie, y trzeba czyli taki koniec z kocem... Prawda,
mwiem.
Wic mnie w w czas - a niedawno to byo - tak wanie grnomylnie
byo porazio, na analizowanie brzegowego zaistnienia czeczego i
podobnego naszo, po skrajnociach mnie rzucio. Fakt, troch si
wolnego czasu zebrao - akuratnie materialnego syzyfa pcha w gr
pilnie nie byo trzeba - to sobie przysiadem na trawce, twarzyczk
do soneczka wystawiem, i takie mylenie o dalekim uskuteczniem.
Moe nie w tempie nadmiernym, bo taka lekka senno bytu mnie te
w ten czasowy odcinek nasza, ale gdzie si to po mzgowiu sobie
patao. A nawet, rozumiecie, efektami obrodzio... Bo ja, znacie
mnie, wynalazczy jestem.
Spraw generaln, mwi wam, przemyliwaem, wiat i czowieka pod
lup rozwaa wprowadziem. I sukces odnotowaem. Mylowy, prawd
to jest, ale przyszociowo wany, to te prawd jest. Ja tam, tak
to si skada i z samego tego wynalazka to filozoficznie wynika, z
tego nic nie wycign, to poza moj generaln granic si lokuje,
ale satysfakcj mam. Bo przeniknem, bo wiem, jak to si ma robi
- i w ogle.
7

W oglnoci, rozumiecie, wynalazczo na chwil obecn si swoimi


elementami nakada i w niej odciska - ale s i takie projektowe, a
te podobne konstrukty, co to dopiero po wiekowym leakowaniu swe
cielesne moliwoci odnajd w realnoci. No i nie inaczej ten mj
wynalazczy koncept si prezentuje, to przyszociowa wizja. Czyli
tak gratisem go sprzedaj i nic za niego nie chc. Jak sobie to w
materi sami ubierzecie, jak to zastosujecie, wasz zysk yciowy
a jak nie, trudno si mwi, smakiem si obejdziecie. Bo wy ju to
wiedzie bdziecie, e tak mona, jak i ja wiem.
Tego wic, sami rozumiecie, filozofem si tak czasem (a i niechccy
zupenie) kady czowiekowaty staje. To i mnie tak naszo. Na takie
i oglne rozumowanie naszo. W tej sennoci odpoczynkowej sobie moj
problematyk techniczn w porozumieniu ze wiatem komputerowym tak
fundamentalnie unaoczniem i filozoficznie pocignem. A po takie
wnioski oraz konsekwencje to poprowadziem.
Bo sami wiecie, e takie elektroniczne bydl, jak si konstruktorom
w kreleniu co tam nie sprawi, e takowe co to potrafi czowieka
w zdenerwowanie wprowadzi - w takie emocjonalne drgnienia wprawi,
e byt moe bydl kopn, a nawet i inne bydl pogry... Albo ono
jego zmanierowa, kiedy czowiek z objawianiem i usiowaniem sobie
nerwowo pofolguje.
Czyli, temat ju chwytacie, w tej rozleniwiajcej sennoci myl mnie
w chwili przebysku nasza - taka, eby sobie generalnie i caociowo
ycie wiatowe uatwi. eby sobie wszelkie kontaktujce metaliczne
puszki (i podobnie zabudowane), co to nas pojedynczo i zbiorowo do
technologi rnej a uytecznej podczaj - eby to, rozumiecie, w
przeszo historyczn rzuci, eby to ju nie byo do niczego oraz
zupenie potrzebne.
Sami rozumiecie - wizja osobistego i bezporedniego podczenia do
tego wszystkiego mnie nasza.
C, powiecie, moe to i dobra myl, generalnie postpowa - mocno i
na kadym kroku sprawunki wspierajca. I tak dalej, sami jako to
ju chwytacie, sedno sensowne pomysa widzicie.
Tylko e, te dalej to powiecie, jak to zrobi? Jak tak oglnie i
trafn wizj w co namacalnego oblec? I tu, widzicie, jest pies z
pogrzebaczem, e tak powiem. W tym sk deskowy si zawiera, eby w
takim elemencie uyteczno wzbudzi i eby to nie bya tylko taka
sobie a muzom pojciowa kombinatoryka...
Sami rozumiecie, gdybym to ci ja by filozoficznym typem - co to w
myleniu mocny, ale fakty fizyczne przegania, bo przeczce one s
w rozmylaniu oglnie detalicznym - to pewnie na wizji by si tako
zakoczyo. Tylko, rozumiecie, ja wynalazczy jestem, za problemem
si w dal mylow udaem - no i, ju mwiem, udao si. Ja tam si
i na wyynach teoretycznych obeznaj, ale - jak trzeba - to i zej
w materialn brej potrafi, przerzuc z kupki na kupk - albo te
wbij gwodzika w cian... Czyli, rozumiecie, potrafi dojrze w
popiele diamentowy okruszek.
Wic tego poytecznego temata te przeniknem.
8

Rozumiecie, sprawa do prostych nie naley, kopotami si na kadej


pce pojciowej prezentuje tak mocnymi, e a hej i ho. No bo to,
tak sami zauwacie, kada osobnicza bytno inna. Niby taka sama,
ale przecie ten swj i tylko swj odcisk ma. Czyli mylenie si
niby tak samo dzieje, ale inaczej. Wic i jak tu takie co do tego
wiata technik napdzanego podczy? Tak, nie da si. Po prostu i
w ogle si nie da. A przecie o to w caoci chodzi, eby niczego
w podczaniu innego nie byo trzeba. - eby tak byo, e jak sobie
czeczyna pomyli o jakim temacie, "pstryk" mu si zrobi w gwce
- to i si z tematem wybranym taki osobnik poczy. I jest jasno
tematyczna. Wszystko na zadanie, od razu i bez ograniczenia. Nic
innego, adnego dodatku elementowego. Chcesz to, masz, chcesz co
odmiennie innego - masz. A jak si znudzisz, to cisz sobie tak w
mzgowie zaaplikujesz. I odpoczniesz pierwszoplanowo, cho przecie
gdzie gboko to wszystko cay czas pen par funkcjonuje. Jakby
tak si zadziao, e konieczno nastpi - to ponownie si "pstryk"
realem zadzieje i dalsza aktywno moe biec...
Sami pojmujecie, wane to po oglnoci i szczegami.
Tylko e, tak to idzie, taka potrzebno techniczna prosta w sobie
nie jest, nie od razu ona moe konstrukcyjnie wyskoczy i swoj w
yciu moc pokaza. - Gdyby tak byo, zauwacie, takie co ju dawno
filozoficznie przestao by by omawiane, a si materialnoci jak
pokazao. A tego nie ma, cho powinno, bez dwu zda. Bo myle moe
sobie czeczyna o czym takowym, myle do tej... sami rozumiecie,
a i tak z takiego oglnego zmylania adnego "pstryka" realnie si
nie zoy. Bo to, rozumiecie, nie pjdzie, adnym sposobem tak nie
pjdzie. - Co najwyej osobnik si zdenerwuje, co sownie albo te
przedmiotowo rzuci w dal i zanie myleniem gboko wymczony. Nie
inaczej.
A wszystko tak - zakarbujcie sobie w pomylunku - przez to, e tego
zczenia rozumnego z przyciskiem zrobi si nie da. Nigdy tego "na
wprost" w rzeczywistoci nie bdzie.
Tak, wiem - oczywicie, e wiem. Robi si od kiedy tam podobne, a
i bardziej pogmatwane eksperymenta. Podsadza gow ochotnicz pod
urzdzenie, w kabelki oplata - no i, sami widzielicie, niby si to
czy tak ze wiatem poza cielesnoci. Ech, naiwno z tego a po
oczach bije, braki w rozpoznaniu rzeczywistoci wya i strasz.
Bo to, powtarzam, lepe jest, droga bez tunelu nawet, tylko ciana
fizyczna za zakrtem si kryje. Przecie to adne tam czenie, to
taki sam przyciskowy konstrukt, jak ten, co go w cianie sobie mona
obejrze. Elementa skadowe nowoczeniejsze - fakt, ale zasada ju
z niebotycznie dalekiej przeszoci w tym uyta. Tak to idzie, co
takiego to rk machn i posprzta. - Ciekawe jest, przyznam, na
badanie fundusze mona pobra, wykresik jaki pokaza lub wiateko w
telewizorze uruchomi, jakie inne poruszy - sowem, pospolitych i
w tematyce nieobeznanych do rozdziawienia otworu gbowego zmusi.
Tylko e to cyrkowo banalna, nic warte popisy.
Wic - jak to tak porobi, eby si technicznie nie pogubi, ale i
zysk mie z takiego podczenia? Co pocz, jak ywot w przyszo
9

nakierowa, pytacie?
Wyjcie z dylemata jest - powiem na zacht. Ale proste to ono nie
tak proste. Tylko innego nie ma i nie bdzie. Tak to idzie. Prawd
wam zapodaj, jest wiato na kocu tego etapu dziejowego, ale i
koszta nieliche trzeba w to wetkn, darmo to nie pjdzie. Jak ze
wiatem naoklnym pomylunek da poczenia bezstratnego, to si
na niejakie i wielkie trudnoci musi pogodzi. Tak i nie inaczej. I
nie ma zmiuj.
Bo to tak idzie - rozumiecie - e kada bytno to osobisty i jeden
w nieskoczonoci kod. Wic jak go odczyta? Prawda, macie racj,
jednego osobowego osobnika si da, kompania laborantw przy takim
si poprzemieszcza w czasie i przestrzeni, to i si kod yciowy na
kadym poziomie takiego pozna. - Tylko, wiadomo, tu nie o osobniczy
detal chodzi, ale o zbiorowy hurt czowieczy. Przecie kady chce w
takim technologicznym wycigu zaistnie, co sobie na zayczenie w
umyle poczyta - albo i obejrze. Albo ze znajom poplotkowa, bo
tak akuratnie go emocjonalnie naszo.
I jest problem, rozumiecie: kto takie zakodowanie osobowe zdekoduje
- jak t cian abstrakcyjn zmc praktycznie i uytecznie (i dla
wszystkich)?
Jak jest zagmatwanie analityczne oraz logiczne zaptlenie, warto si
na moment zatrzyma, popatrzy w przestrze, nawet senno lekk i
poyteczn przeprowadzi - i temat tak do fundamentw przewietli.
A co, znam to, mi to skutecznie pomaga na zastj umysowy.
Dylemat caociowo i filozoficznie, powtarzam, banalny i wszystko w
technice si generalnie bdzie musiao uoy. Ale, rozumiecie, od
czego trzeba w realizacji projekta wyj. A tym "czym" jest taka
uwaga, e trzeba osobnika od pocztku "nagrywa". Sami rozumiecie,
jak ju taka pokraka raczkuje po pododze, to sprawa przegrana - to
ju musztarda po konsumpcji. Przecie toto co tam sobie pomyliwa
niemoebnie, ju kombinuje. I wniosek jest oczywisty, jak soce na
czystym nieboskonie: trzeba osobnika od jego "zerowej" karty na
urzdzenie nagrywa. Tak to idzie.
Tak po prawdzie, to o adne tam nagrywanie nie biega - tak obrazem
tu rzucam, eby to strawne pojciowo byo. Tylko e realno musi
tak pobiec, eby "urzdzonko" zawsze i na stae zapisywanie w sobie
prowadzio - cae, detalicznie cae rozumowanie osobnikowate. Cae,
powiadam, od pocztku po koniec.
I o to w tym biega, o to idzie hazard yciowy.
Sami rozumiecie, wszystko - musowo wszystko w takiej "przystawce" i
archiwum musi si z osobnika znale, tylko tak unikalne kodowanie
mona pokona. Sami wiecie, e jak si gdzie tam w wiatowoci te
dane komputerowe zbiera, to notowane to jest wielokrotnie, a tutaj
przecie o super istotny konkret chodzi, nie o jakie tam zdjcitko
z wakacji - tu osobniczy kwant rozumowy trzeba zanotowa. Tu adnej
brakujcej cegieki nie mie w rozliczeniu uby, bo to wszystko w
cao wiadomego istnienia musi si zoy, nie inaczej.
10

Sami pojmujecie, e takie "zgrywanie" prowadzi stale, zawsze, i w


kadym emocjonalnym zawirowaniu trzeba, nie ma wyjcia. e pachnie
to kopotami na odlego ju dzi, sami wiecie, a w bliskiej tam
przyszoci jeszcze si do potgi podniesie. I ktrej tam potgi.
Jednak wyjcia z tego nie ma, kady i zawsze musi by podpity i w
najdrobniejszym mylowym swoim zawahaniu zapisywany - i najlepiej w
wielokrotnym miejscu.
Bo podziurawiona osobowo to adna osobowo.
Ale jak ju sobie techniczni z dziaaniem "przystawki" poradz, no
i jak problematyczno staego zczenia kadego z kadym, a tako
ze wszystkim uda im si zmc... ech, to si dopiero wiat rysuje,
to niecodzienno si na horyzoncie pojawia...
Wszak, sami rozumiecie, to ju inny wiat bdzie - niby ten sam, a
jednak zupenie inny. Fakt i prawda, ciekawe to bdzie, i chciaoby
si to zobaczy, posmakowa przez czas jaki, owego "pstrykania" w
kadym miejscu i czasie dozna... Ech.
Ale, po prawdzie, czy w takim czowiek dzisiejszy by si odnalaz,
czy by si rozsmakowa? Dzi tego si nie przeniknie. Dla nas, sami
rozumiecie, to ciastko za szyb - i to tak na zawsze opancerzon.
Moe to i byoby fajne, moe i byoby mie... Ale, po prawdzie, nie
wiem. I si nie dowiem.
Moe to nawet i lepiej, tak sobie filozoficznie pomyliwam. Ale nie
wiem...
Dlatego, sami rozumiecie, jako tak bez alu dogbnego pomysa na
kontaktowanie si ponad wszystkim daj, co mi tam, filantropijnie
to potraktuj. Przecie i tak nic nie trac, zyskw z tego zaliczy
nie zalicz, a te podatku nie pobior. Wynalazek pierwsza klasa i
przydatny w kadym kierunku. A skoro taki, to i realnie si tutaj
objawi, swoj przydatno wielowtkow pokae. e nie dzi, a te i
dla nikogo yciem si objawiajcym?
S wynalazki na wczoraj, s na dzi - ale s i takie "na pojutrze".
"Przystawka" pokazuje si wanie tak przyszociowo.
Idcie i korzystajcie z tego wszyscy. Jeeli chcecie.

11

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.3 - Jednostka czy zbir?
Cikie czasy. Wiadomo, nigdy lekko nie byo - zawsze si trzeba z
realnoci zmaga i materi po ktach rozrzuca.
Ja tam generalnie na rzeczywisto si nie krzywi, swoje robi i
jak ka, to z miejsca na miejsce ciarki przenosz - jak ka, to
postawi albo rzuc gdzie tam pod cian. Wiadomo, przejmowa si
kapitalistyczn nowomow nie ma co. Jednak dzisiejsze czasy, takie
to prawd prawdziwe, szczeglnie problematycznie si objawiaj i w
myleniu dylematami si prezentuj. I to w kadym kierunku, gdzie by
swj wzrok nie skierowa.
Przecie to tak idzie, e wszdzie nie ma oczywistoci oraz staoci,
wszdzie si nieostro pokazuje; losowo nauka w wiecie ustala i
wzorami na prawdopodobiestwo studentw mocno straszy - bo takie w
sobie skomplikowane to wzory.
Sowem, nic pewnego nikomu si nie wydaje - nawet jak si komu co
wydaje.
I jest problem. Trzeba powiedzie, e jest. Nie mona go zmilcze
ani haasem telewizyjnym przydusi - nie mona. Bo jak to tak si w
wiecie dzieje, e bez logiki si dzieje? e jeeli nawet jest tam
jaka logiczno w tym wszystkim gbokim, to zupenie niejasna oraz
przypadkiem zarzdzana.
Trzeba to gono powiedzie i omija w myleniu nie mona, to kopot
jest. Znaczny kopot.
Owszem, nie ma co zawartoci talerza z obiadem si zajmowa, tu w
detalach wszystko wida, wszystko policzone i w logik si normuje,
a nawet ukada. Ale gdzie tam daleko i gboko - no, moe w takim
jakie wredne i niepokojce si gniedzi... I kopot.
Powiadaj tacy jedni, e to kwantowo si dzieje. Czyli kwantem tu,
kwantem tam, i statystycznie bez gbszego sensu.
Owszem, wzorami opanowa si to pozwala, zapisa na wykresie te si
daje (a nawet funkcj matematyczn poniektrzy pokrtnie to potrafi
wytumaczy) - wic niby jasno jest. Jednak co i dlaczego tak si
dzieje - tego po prawdzie nie wiadomo, nie da si tego oznaczy i w
przebiegach pozna, bo w podprogowoci bytu si kryje.
A czowiek tak ma, e jednak chciaby si w tym poapa i rozezna
dla satysfakcji.
A przecie wszystko z owych kwantw si bierze - gdzie eksperyment
nie ustawi, tam kwant w kwant i kwantem pogania. Tylko, widzicie,
tak do koca (i na logiczno) nie wiadomo, c za dziw ten kwant czym to maca i jak?
Czy to jednostka, czy zbir - tego do koca nie wiadomo. Ja tam swe
ciarkowe elementy zawsze jednostkowo przerzucam, co tu, co tam
- i jest jasno. Ale przecie w gbokiej analizie to zbir - dla
mnie jednostka tak a tak cika, ale naukowo to zbir.
12

A moe to i jednostka, i zbir? - I jak to ugry myleniem?


Po prawdzie trzeba powiedzie, e fizyczni z kwantami sprawuj si
dobrze, i e tak to musi by. Policz drog satelitarn, sprawdz
z wzorkiem - i si zgadza. Czyli mechanika elementw pokazuje si
w swojej matematycznoci pewnikiem i wiatowe zawirowania wyznacza
do ktrego miejsca po przecinku.
Ale i tu s zwtpienia: czy tak realno si pokazuje? Czy tak si
wiatowa rzeczywisto objawia? Czy to tylko matematyczny pojciowy
symbol tak dobrze zmian dekoduje?
Niby jest jasno, ale taka jaka w sobie zamazana, zafalowana - w
swoim zachodzeniu obca i daleka. Sowem - pokrtna.
C tu powiedzie, nawet sami jajogowi, co takie wzroki wypichcili,
nawet oni ich kocowej formy nie byli pewni. A i dzi nie s. Co o
wiecie to opowiada, ale co - nie wiadomo.
I jest problem. Moe nie taki z pierwszych stron, snu normalsom to
z oczu nie spdza - jednak problem jest.
Pierwsze i gruntownie najwaniejsze pytanie, ktre kady ciarkowy
powinien sobie zada, jest takowe: czy przerzucane "ciarki" to w
sobie kwantowa jednostka - czy zbir?
Niby banalne pytanie, niby naukowi ju temat objanili, a nawet na
kawaki podzielili i drobnicy na wiatowym podatomowym poziomie si
dopracowali - ale to nie o to w tym wszystkim chodzi, tu pytanie o
"ciarki" logiczne idzie i filozoficzne.
Ciarek przecie zawsze jest ciarkiem, czego by tu nie bra do
analizy. Czy kawaek wielkogabarytowej materii bd w zapamitaniu
chwyta, czy atomowy py materialny - to zawsze ciarek, to zawsze
co. I nigdy inaczej.
I wyglda tak, e zbir - e zoenie. Bo jakby tego nie kawakowa
i bada, zawsze w tym jest co mniejszego.
Dlatego w analizie trzeba wyj od spojrzenia - od obserwujcego,
od bytu doznajcego-mierzcego, nie od wiata.
Przecie to ja, ciarkowy, widz, a wiat nic nie wie na mj temat
- wiat to... sami wiecie, jak obchodzi. To ja ustalam w tym swoim
zapatrzeniu, e ciarek do przerzucenia z kta w inny kt to tyle
a tyle - i e dalej to ju inne.
Ale po prawdzie to fasz, niedokadno obserwacyjna, ktra po oczach
bije. Moe nie prosto i nie tak od razu bije, trzeba si przyjrze
- ale bije.
Sami powiedzcie, co ja widz - i jak widz? Ciarek, powiecie tak
w oglnoci - i generalnie wy bdziecie mieli racj w takim swoim
stwierdzeniu. Ale jakby nie w peni tylko ciarek.
Bo to, jak przyoy do tego kawaka materii jaki przyrzd - na ten
przykad z mikroskopem albo podobnie sprzgnity - to teraz co tym
ciarkiem bdzie? Ha? Gdzie to si zaczyna i gdzie koczy - ha?
Tak na krok odejdzie czowiek i spojrzy - i widzi ciarek. Nawet to
na urzdzeniu sobie pomierzy i zway pod kadym wzgldem. Ale znw
si na blisko najmniejsz zbliy, i co? - jest ciarek, czy jaka
dziwna w sobie materialna konstrukcja? Jest fakt materi ociekajcy
13

- czy go nie ma?


Tak, po prawdzie w takim "zblinym" spojrzeniu, w takim detalami i
szczegami materialnymi przepenionym, ten mj ciarkowy element
do rzucenia w dal przemysow, to ani wyranie ze wiata wyrnialne
- ani tak w sobie jednoznaczne. I nawet diabli wiedz, w jaki sposb
to na tym niskim poziomie zdefiniowa - jak opisa relacje z innymi
faktami.
Niby granica jest i ona wyrana jest - a jak si wgbi, to adnej
granicy tu nie ma i wszystko ze wszystkim si czy. A "ciarek",
to co mam za ciarek, to okazuje si way wiele. I nieskoczenie
wiele...
Badam kawaek - a na koniec si okazuje, e mam w analizie wszystko.
Nawet nieskoczone. I jest zagwozdka.
Powiecie, e to zudzenie, e pozr - e nie ma czym si przejmowa
i e mam dalej te swoje ciarki dwiga, bo kady je w yciorysie
dwiga i nie zajmuje si byle czym. Powiecie, e temat moe i tak
w sobie ciekawy, ale zbdny - e jest w caej okolicy jakie co, to
niech sobie bdzie, jest wyrane i z granic - to niech sobie takie
pozostanie.
A e w gbi tej tam filozoficznej i fizycznej jakie dziwne to oraz
kwantem zapenione?... A pies to trca w kadym kierunku.
Nie powiem, mona i tak.
Tylko, widzicie, nie wiem jak wy, ale ja chciabym wiedzie, czy za
rogiem nie czai si co oblenego, czy jaka gadzina nie wychyli si
z zakresu nieoznaczonego a ciemnego - albo czy w kolejnym kroku nie
trafi w nieprzyjemno materialn. Tak mam, e chciabym wiedzie.
Jak rzucam w skazane miejsce ciarki, to zerkam, czy tam co ywego
nie wegetuje, czy przypadkiem inny byt ciarkowy nie opad z si i
pilnie potrzebuje pomocy - nie wiem, jak dla was, ale dla mnie to
istotne.
Powiecie, e to insza inszo, e mieszam porzdki - i e tak robi
si nie godzi. A nie, mylicie si. Ciarki ciarkami, ale sprawa
w tym, e bez wiedzy, jak to wszystko wok urzdzone, czy to jest
zbir, czy jednostka - bez tego dalej w poznawaniu wiata przej
nie mona. To sedno zagadnienia.
Mona sobie przerzuca ciarki std do dalszego punktu, mona nie
zastanawia si w kadej sekundzie, co, dlaczego, gdzie, jak oraz po
co si dzieje - ale, mimo wszystko, w pewnej chwili takie pytania
trzeba zada. I trzeba sprbowa na nie odpowiedzie.
Uwaam, e warto to zrobi.
Ot, taka sprawa, pozornie odlega od tematyki kwantowej - czy fakt
zwany paszczyzn, to jednostka, czy zbir?
Nie rozumiecie? Ju mwi. Paszczyzna - to, co za paszczyzn si
uznaje - to symbol jednorodnego ta, ktre tworz identyczne sobie
kwanty. Taka, widzicie, logiczna konstrukcja, ktra ma odda, e w
wiecie jest stan jednorodnoci.
I teraz rzeknijcie, co tu jest "ciarkiem"? Gdzie tu i jak wyznaczy
14

granic elementu? I co bdzie tym elementem?


Powiecie, e to niemoliwe - e skoro wszystko sobie z bezkresnego
zakresu (a do bezkresnego detalu) sobie rwne, to adnym sposobem
tu niczego wyrni nie mona. Tak powiecie i bdziecie mieli racj
w kadym sowie. Bo nie mona.
W paszczynie niczego wyodrbni nie sposb, wszystko "po horyzont"
nieskoczenie takie samo.
I teraz zastanwcie si - dlaczego w tym naszym wiecie "ciarki"
mona zauway, a nawet chwyci i przenie dalej?
Po pierwsze, to skutek wasnoci tego wiata, a po drugie - wasnoci
oraz zdolnoci obserwacji osobnika.
Tak - w sensie logicznym wszystko wok to jednorodna paszczyzna,
ktr tworz jednakie sobie kwantowe jednostki - takie co, co ju
niczym drobniejszym by nie moe.
I to takie co pdzi sobie przez bezkresn wieczno, czyli samo si
z miejsca na miejsce przerzuca i nic (zazwyczaj) owego czego w tym
pdzie nie hamuje. Dlaczego? Poniewa niczego hamujcego w Kosmosie
nie ma.
Tylko e, widzicie, niekiedy w tej wiecznoci nieskoczonej tak to
si dzieje, e zbiera si lokalnie wiksza ilo tych elementarnych
ciarkw i wwczas powstaje na przykad wszechwiat - albo lokalny
byt rozumujcy.
Po prostu, jak taka wytworzona w bezkresie sferyczna zmiana zapchana
jest jednorodnymi elementami, czyli kwantami, to wystarczy j tylko
docisn ("dopompowa"), a uzyska si wiksze lokalnie skupienie. I
powstanie atom - czy ju wzmiankowany twr dwigajcy due ciary.
Bana ewolucyjny.
Ale, zauwacie - i daj to wam pod gbok rozwag - logicznie, tak
filozoficznie to biorc, to zawsze tylko jednorodne to kwantowe, w
ktrym si co lokalnie i na chwil zbiego w wiksz struktur. I
zaraz zaniknie, ponownie wtopi si w to.
To, e jest, e mona to obserwowa, mierzy i przerzuca - to stan
chwilowy, adnym tam przypadkiem trwao. e istnieje takie duej
od naszego caociowego i ulotnego bytu, to fakt - ale przecie to
nie oznacza, e jest trwae (stae, wieczne, czy jako tak). Take
si zmienia, take powstaje i zanika - tylko skala zmiany jest tak
cirka plus i odrobin wiksza.
Wic skoro to jest - tak czy owak - element ta, a tylko lokalnie w
postaci "ciarka", to powiedzenie, e to jest tylko ciarek i e
ostro wyznaczony w rodowisku - to po prostu nieporozumienie, eby
nie uy "ciarkowego" okrelenia.
Ja co w otoczeniu widz, jednak to moje - obserwujcego zaliczenie
ustala, e to jest takie a takie oraz e dalsze ju do elementu nie
naley. Kiedy, na przykad, laborant bada atom i wyrnia w wiecie
tak struktur, a zarazem idce od atomu promieniowanie okrela jako
fakt zewntrzny (e cho z tego atomu si wywodzi, to co innego) to nie tylko gboko si myli, ale przede wszystkim faszuje obraz
15

rzeczywistoci. Atom, tak zdefiniowany stan w realnoci, ale zarazem


w dopenieniu (w jednoci) z promieniowaniem - to jest caociowa
i funkcjonalna ewolucja w toku zachodzenia. Tylko tak. Nie "atom",
nie "promieniowanie" - ale cznie atom-promieniowanie, to stanowi
jednostk wiata (i poznania).
Mog, to zrozumiae, wyrni jedynie "atom" i go bada, ale to nie
jest wszystko, brakuje dopenienia - brakuje ta, ktre warunkuje i
dopenia zaistniay fakt. e tego ta nie wida, e jest pomijalne,
e zdaje si by niepotrzebnym, przeszkadzajcym balastem (bo wnosi
szumy i zakcenia)? Oczywicie.
To dlatego jest tem, e uzupenia obraz - on dlatego jest wanie
widoczny w postaci "ciarka", e jest to to i e jest jednorodne.
Jeeli elementem obserwacji jest najmniejsze z najmniejszych - co,
co fizycznie za takie na danym etapie poznawania wiata si uznaje,
to nie znaczy, e poniej nie ma elementu jeszcze mniejszego - bo
jest. Zawsze jest. I tworzy to.
W jednorodnym tle "atom" atwo zauway, ale dlatego mona zrobi
takie rozrnienie, e jest to to - ale zarazem skutkuje to tym, e
analiza odnosi si do postrzeganego elementu, a zupenie pomija w
opisie to. - Tylko, tak naprawd, to wanie pomijane to jest tym
najbardziej istotnym kwantem mylenia i rozumienia - skada si z
kwantw, ale i jest kwantem (jednoci).
Na kocu zastanawiania si nad otaczajcym zakresem to wysuwa si
na plan gwny - i jedynie istotny.
Nie pierwszoplanowe i jaskrawo widoczne co jest naprawd wane, to
otoczenie, rodowisko - w najszerszym ujciu "to" jest znaczce. Z
niego fakt si wyania, posiada mas i zachcianki, pobiera z ta do
(za)istnienia potrzebne elementy i na jego rzecz je traci - i zawsze
jest dynamicznie ustalonym i urednionym "zdarzeniem". e sam si w
tle wyrnia i nadaje znaczenie? C...
To, jednokwantowe to jest wieczne, a wszelkie "ciarkowe" byty i
produkcje tu tylko na chwil...
I wanie na takim tle - w takim odniesieniu trzeba si ponownie, i
gboko, pochyli nad wstpnie zasygnalizowanym pytaniem: czy kwant
to jednostka, czy zbir?
Po prawdzie, na ten moment, to specjalnie nie trzeba si schyla, w
swojej gbi to oczywisto. Kwantem jest to, co za taki stan uznam
w swoim postrzeganiu wiata. - Kwant to jednostka, jeeli tak sobie
to wykalkuluj, jeeli tak okrel "ciarek".
Jednak - to istotne - ten sam ciki i masywny element wszechwiata
bdzie zbiorem, jeeli zaczn si w niego wbija i drobi elementy
w celu mi wiadomym.
Zaliczenie elementw do konkretnego ciaa i wyznaczenie granicy tego
ciaa, to moja - tylko moja decyzja. Podjta w oparciu o posiadane
moliwoci zmysowe i techniczne.
W ujciu logicznym to zawsze stan umowny i nigdy peny - a przez to
zudny. Dowolny fakt w otoczeniu - czy ja sam - to zbir w jednym
odniesieniu, albo jednostka w innym. Jestem jednostk oraz kwantem w
16

zbiorze podobnych sobie kwantw i skadam si na to tej struktury;


to z takich (mi podobnych) kwantw w spoeczestwie tworzy si grupa,
plemi, nard. Ale zarazem jestem zbiorem licznych elementw, i to
na przernych poziomach. Tworzy mnie zbir komrek, atomy s w tym
jeszcze wikszym zbiorem kwantw - a ilo logicznych jedynek jest
tej skali, e ociera si o nieskoczono. To ja - kadorazowo ja.
Kwant w zbiorze i zbir kwantw.
Ale co jest kwantem, a co okae si zbiorem - o tym decyduje moje
(za)dziaanie. wiat to jedno i nigdy inaczej, a podzia to ja i
moje moliwoci.
wiat to zmiana w trakcie zachodzenia, ale jak si zmienia, w jakim
rytmie, o tym decyduj samodzielnie i w oparciu o jednostki, ktre
sam ustalam - w oparciu o kategorie i zalenoci midzy nimi, ktre
wyznacz.
Ja tworz wiat - cho to on mnie stworzy.
Jednostka zawsze jest jednostk, to oczywisto (i aksjomat), ale
jakie posiada konkretne rozmiary, co jest t jednostk - to ustalam
ja. Tylko ja.
Czy bdzie si to objawiao rozmiarem punktu ("kropki kwantowej"),
gabarytem planety, energetycznym zawirowaniem w formie wszechwiata
lub nieskoczonoci - albo, na przeciwnym kocu, fotonu, elektronu,
atomu - albo rodkiem, czyli moim istnieniem - to nie ma znaczenia.
To zawsze w liczeniu jest jednostka i kwant zmiany. To zawsze kwant
i jednostka.
Na najniszym poziomie jest kwant - na najwyszym jest kwant - i w
kadym wyrnionym jest kwant. Kwant to wielce uyteczne narzdzie
analizy jednorodnego ta, a w konsekwencji wiata.
Kwant do kwantu i zbuduje si "ciarek". Na przykad moje "ja".
Kwanty to fizycy, ukony - ale kwant to filozofia.

17

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.4 podprogowy nadprogowy.
Kosmos.
NIC i CO zero i jedynka prnia i energia nieskoczono i
wieczno ruch, bezustanne przemieszczenia si "czego" poprzez
nico Fizyka i Ewolucja.
Kosmos, logiczne i konieczne dopenienie do zmiennego zakresu oraz
chwilowoci i skoczonoci rejestrowanej w dostpnym obserwatorowi
zakresie. Maksymalny poziom pojmowania.
Wszechwiat.
Strumie energii + strumie energii = wykrelona w Kosmosie sfera.
Warstwy kwantowe dociskaj z zewntrz sfer i spychaj, wpychaj w
jej zakres kolejne jednostki. Narasta wewntrzne cinienie, ronie
zagszczenie, a elementy zbliaj si do siebie.
W punkcie wzowym toczcej si zmiany, w policzalnym momencie, w
ktrym odlegoci midzy elementami osigaj warto krytyczn w
sferze moe i musi doj do "zaponu". Momentalnego w obserwacji z
wntrza zdarzenia w formie pojawienia si fizycznych faktw. Czyli
fotonw, jako pierwszych z caej piramidy. W miar trwania dopywu
kwantw, w kolejnych punktach wzowych procesu, tworz si dalsze
i wszelkie moliwe poziomy ewolucyjne i ich elementy.
Zaistnienie kadego poziomu i jednostek je budujce oznacza, e w
sferze ponownie zostaje uwolniona przestrze oraz e nie dochodzi
do zatrzymania i zaniku zmiany.
Nowa jednostka, rozbudowana i skomplikowana wobec poprzedniego i
dominujcego stanu, "opada niej" - jako cika i zasobna zostaje
"wytrcona" z ukadu. Zarazem fizycznie pozostajc w sferze. I si
zmienia, ju tylko w ramach swojego poziomu.
Nacisk zewntrzny trwa do punktu rodkowego. W tym momencie ustaje
dopyw elementw z "pola rodzicielskiego" i sfera, na skutek braku
czynnika hamujcego w rodowisku, zaczyna zwiksza swoje rozmiary.
I wybucha. Warstwa po warstwie kwanty tworzce oddalaj si std
do nieskoczonoci.
Od rodka zmiany procesem odpowiedzialnym za utrzymanie staego i
stabilnego zagszczenia oraz cinienia mimo ubytkw jest idcy z
"dou", z zakresu podprogowego, nacisk-docisk warstw kwantowych z
rozpadu osobliwoci brzegowych. "Cinienie ujemne" zaczyna dziaa
z chwil zaniku nacisku zewntrznego i zapewnia trwao struktury
mimo jej przyspieszajcego rozpadu.
Obserwator.
Byt rodkowy. W kadym rozumieniu rodkowy. Fizycznie ulokowany (w
powierzchownym ujciu) z boku i przypadkowo logicznie w rodku, w
samym rodku zmiany. Ani o kwant wczeniej, ani pniej. Istnieje
w rodku - powstaje w rodku procesu i obserwuje stan rodkowy i
nigdy tego pooenia nie opuszcza.
Obserwator rejestruje fakty z pozycji wewntrznej lub zewntrznej,
raz jako fizyk, drugi raz jako filozof. - Wyrnia w rodowisku i w
18

tle elementy, dzieli jednolity w jego skwantowanej formule proces,


wyznacza jego stan graniczy i nazywa. Oraz ustala powizania. W
caoci zbioru szuka zwizkw, ktre prowadz do zaistnienia tego
i konkretnego faktu, a dalej wpywaj na kolejne zjawiska.
Fizyk.
Kim jest fizyk? To zawarty w zmianie obserwator. Skutek tej zmiany
i jej rejestrator. Obmacuje na wszelkie dostpne sposoby okolic i
definiuje zalenoci. Rwnie bada t okolic w zakresie, ktry mu
jest dostpny. Bada bez brzegw.
Co "widzi" fizyk? Wszechwiat jako zmian w toku zachodzenia. Jako
byt pochodny tej zmianie - i na zawsze w niej obecny postrzega z
punktu wyrnionego proces, postrzega ze rodka (ale i od rodka).
W efekcie odbiera wszechwiat w jego elementach skomplikowanych, w
zjawiskach powyej progu (widzi byty "zagszczone").
Dla fizyka "wiat" - to, co za wiat uznaje - pojawia si w zakresie
poznawanym nagle, "wybucha" promieniowaniem, a pniej jasnoci
i jest zdarzeniem rozchodzcym si w chwili pocztkowej w kadym z
kierunkw praktycznie jednoczenie. Dla fizyka wszechwiat zaczyna
istnie od wysokiego w caoci zmiany progu skomplikowania a to
dlatego, e "elementem jedynkowym", e kwantem poznania jest stan
z zaoenia ju rozbudowany i pny w dziejach. Nie mona zbada i
skorzysta z zakresu niszego, bowiem najmniejsze z najmniejszych
w zakresie fizycznym jest znaczco due wobec najmniejszego.
Fizyk nie moe wczy w swj eksperyment brzegu zmiany, jej stanu
pocztkowego i kocowego, poniewa jest zmian i opisuje zmian.
Stan kocowego zatrzymania i moment startu procesu, to znajduje si
poza badaniem; kiedy nie ma zmiany, nie ma fizyka kiedy zmiana i
kolejne jej fazy zachodz, fizyk moe dziaa.
Poznanie fizyczne, prowadzone od rodka zdarze, dy do brzegu, a
wic do nieskoczonoci z oczywistym stwierdzeniem, e lecego
na brzegu punktu nie osignie. Nigdy.
Dlatego odrzucenie nieskoczonoci z wzorw, renormalizacja, jest
zabiegiem poprawnym i skutecznym, poniewa na terenie fizyka tego
nieskoczonego etapu nie ma i nawet nie musi on by. Wzory mwi
swoje, odnosz si do Kosmosu, natomiast fizyk musi to odci, bo
w innym przypadku zlicza bezkres. Zabieg jest poprawny w obszarze
fizycznym ale faszuje obraz caociowy; metoda dobrze sprawdza
si w procesie lokalnym, a jednoczenie odcina od zrozumienia, co i
dlaczego si dzieje.
Filozof.
Kim jest filozof? To "produkt" fizyki, cielenie na zawsze zawarty
w materialnym obszarze zmiany, to byt rodkowy procesu ewolucji i
w peni jej podlegy zarazem zewntrzny do zachodzcych zdarze.
Filozofem jest kady obserwator, niezalenie od pooenia, ktry w
stosunku do obserwowanej zmiany jest zewntrzny. Jeeli rejestruje
pocztek, rodek, koniec procesu, czyli cao - jest filozofem. W
jego obserwacji - nie ma znaczenia, czy zmysowej, czy jako proces
logicznej konstrukcji w jego postrzeganiu zawiera si zjawisko z
brzegami.
Umiejscowienie zewntrzne pozwala na rejestracj wszelkich faktw
umiejscowienie wewntrzne tylko czci. Obserwacja wewntrzna ma
19

znaczenie fundamentu i punktu oparcia, z ktrego i na ktrym mona


prowadzi dziaanie poznawcze obserwacja zewntrzna jest zyskiem
poznawczym, rekonstrukcj caoci na podstawie obrazu fragmentu. I
pozwala powiza ze sob szczegy.
Co "widzi" filozof? W przypadku wszechwiata, odmiennie do fizyka,
widzi wszystkie etapy zmiany. Od pierwszego "zakrelenia" sfery w
bezkresie, przez kolejne fazy narastania wewntrznego cinienia i
zagszczenia elementw poprzez "zbrylanie" si materii w ciaa i
struktury a po stan rodkowy i zaistnienie obserwatora. Oraz to
dalsze, drugostronne zachodzenie zmiany, ju bez docisku idcego z
pola kwantowego.
Dla filozofa wszechwiat, proces tworzcy wszechwiat, to w adnym
punkcie dziw, niezwyczajno, aden wybuch - czy cinienie ujemne.
To w kadym momencie policzalny i przewidywalny tok zmiany, ktra
ma umocowanie w nieskoczonoci-wiecznoci Kosmicznej Ewolucji. Z
jego perspektywy to, co dla fizyka jest nagym zaistnieniem wiata
i jego fizyki dokadnie ten sam fakt i proces, to prosta, nawet
banalna w swoim rytmie, o ile dopyw kwantw i ten rytm istnieje,
procedura. Jak ronie gsto orodka, to przy dalszym dopenianiu
sfery musi wystpi "zaiskrzenie" - musi. Jeeli caa konstrukcja
nie moe si rozpa, a nie moe - jeeli kwanty nie mog ucieka
na boki, a nie mog, bo blokuj to tworzce ten wiat energetyczne
i skwantowane strumienie, to w punkcie wzowym jeden choby wicej
kwant sprawi, e cao wytworzy w sobie warunki do zczenia si
jedynek czego w "co". Na przykad foton czy atom. I inne.
Cay proces, mimo e to dokadnie ten sam proces, dla filozofa ma
inny, zasadniczo inny przebieg ni dla fizyka. Wybuch postrzegany
jest jako stopniowe dochodzenie do wielkoci krytycznej, nastpnie
szybki fakt ustalania si nowych warunkw i zaistnienie wszdzie w
ukadzie tego samego stanu oraz dalsze analogiczne progi, punkty
wzowe.
Co dla fizyka dzieje si "nagle", dla filozofa jest rozcignite w
liczne etapy i stany porednie i jest warunkowane brzegiem. A w
szerszym ujciu tem, rodowiskiem, w ktrym zmiana zachodzi. Dla
filozofa nie ma faktu wyrnionego w tym nieskoczonym przebiegu,
jest stan chwilowy i cise powizany z caoci.
"Wszechwiat" to energetyczne zaptlenie oraz lokalny fakt, ktry
si zacz, ju przeszed rodek i si skoczy.
Podprogowy nadprogowy.
Poniewa fizyk jest konstrukcj zawsze wewntrzn, a zarazem moe
rejestrowa tylko i wycznie fakty skomplikowane, zawierajce si
we wszechwiecie (we wszechwiecie bez brzegw) to z tego wynika
oczywisto, e jest fizyczny prg postrzegania. e istnieje stan,
poziom, warto cinienia i zagszczenia wewntrznego w sferze, od
ktrego moe toczy si fizyczne badanie.
Wszystkie wczeniejsze etapy z historii wszechwiata s odcite z
poznania, s poza obserwacj. Jak zaobserwowa fakty, ktrych w tym
dziaaniu nie ma to niemoliwe; jak dziaa na elementach, kiedy
tych elementw jeszcze nie ma to niemoliwe.
Ale z tego samego powodu, niemonoci signicia do stanu brzegu
rwnie nie mona operowa faktami poniej pewnego progu, poniewa
ich nie ma. Nie ma tu i teraz. Nie tylko nie byo kiedy, w fazie
20

pocztkowej wszechwiata ale nie ma aktualnie. Nie ma z powodu,


e one si kadorazowo dopiero tworz.
Elementy fizycznego poznania i dziaania, atomy czy fotony, to nie
fakt kiedy tam zaistniay i pniej obrabiany na rne sposoby
to dynamiczny proces tworzenia si i zanikania, czenia i rozpadu
struktury, ktr w zewntrznym ujciu obserwator odbiera jako co
w formyle "atom" lub "foton". Owszem, idea, "pomys" na taki fakt,
moliwo zaistnienia takiego faktu to zaszo we wszechwiecie w
odlegej fazie dociskania sfery, ale to by pocztek zbioru, nigdy
nie jednostki. Zbir istnieje tak dugo, jak istniej jednostki go
tworzce, ale jednostki wchodzce w zbir powstaj i zanikaj jako
fakty w ramach zbioru. - Czowiek, moliwo zaistnienia czowieka w
ramach caej ewolucji wytworzya si w dalekiej przeszoci, ale w
ramach takiego zbioru poszczeglne jednostki rodz si i umieraj
w kolejnoci i nastpczo.
Dlatego aktualnie, i w kadej chwili, fizyk ma do dyspozycji fakt z
zakresu ponad progiem, nigdy niszym. Musi zebra si odpowiednia
liczba kwantw czego, zbliy si do siebie na odlego kwantow
i dopiero wwczas moe fizyk to zaobserwowa pomiarem. Rwnie z
tego samego powodu nie zarejestruje etapu rozpadu do stanu kwantw
poniewa dzieje si to ju poza najmniejszym dostpnym mu faktem
badawczym.
Na pocztku wszechwiata ale i w kadej jego chwili, na zasadzie
pocztku konkretnego elementu wiata s te same procesy, zmiana
toczy si tak samo, z tych samych kwantw i zawsze wedug tej samej
reguy.
Dlatego pocztek jest wszdzie i koniec jest wszdzie. I rodek
jest wszdzie. I kady inny etap jest wszdzie. I przebiega zawsze
tak samo. To jedno i jednorodno.
Prg.
Zakres podprogowy, na podobiestwo zakresu podwiadomego, nie moe
by poznany, jednak jest i gboko wpywa na zachodzce w zakresie
nadporgowym procesy. To fundament, warunkuje poznanie i wpywa na
to, co dzieje si powyej progu. I co moe zaistnie.
Dla fizyka prg to pocztek rejestracji, kiedy tam oraz teraz tu.
Dla filozofa to wyrniony punt wzowy zmiany, ale jeden z wielu
analogicznych.
Fizycznie prg pocztkowy i kocowy to ten sam stan, elementy si
tu znajdujce s detalicznie takie same filozoficznie, w ujciu
logicznym, to kracowo odlege sobie fakty budujce zmian. Fizyk
widzi chaotyczn mieszanin jednorodnych elementw filozof stan
maksymalnie uporzdkowany, ktry prezentuje si jako losowy.
Itd.
Punkt widzenia zaley od miejsca siedzenia.

21

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.5 Promieniowanie reliktowe?
Bywa, wiecie, e spojrzy czek na co - i zacznie si zastanawia.
C, bywa.
Niby wszystko znane, niby po nieskoczono przeniknite - ale jak
si rozejrze, to jeszcze kilka spraw wymaga tematycznie zapodania
szczegw.
Taka, wiecie, mikrofalwka. Powiecie, e to nic, adne tam w sobie
ciekawe urzdzonko, e stoi w kcie, e woy, pstrykn - i jest
podgrzewanie, i jest smakowanie.
To kawaek czego, powiecie, czym ludzka normalno si nie zajmuje.
Ale nie, jest pytanko: jak to jest, e to zagrzewa? Znw powiecie,
e to adne tam pytanko, przecie jest kabelek, jest i napiciowy w
cianie prd, i e jest pstryczek. Tylko e, widzicie, to mao tak w
sobie precyzyjna odpowied, ona nawet zupenie nieprecyzyjna tak w
sobie jest. Bo pytanko o energetyczne zasilanie w podstawy wiata i
wszechwiata siga, maksymalnie gboko. Tu nie o wtyczk chodzi ani
pstryczek, ale fakt podgrzewania tego wszystkiego. O energetyk po
caoci, o elektrowni, ktra to wszystko podtrzymuje w ciepocie.
Urzdzonko napdza taka tam sobie elektryka, to wiadomo, ale pytanie
jest, widzicie, co napdza - a zwaszcza, jak napdza to oraz jego
mikrofalowe ciepo? W tym, rozumiecie, sedno zapytania.
Rozejrzyjcie si, jest wiat a, jest. I tak na oko zwyczajno i
wszystko jasne - prawda? Tak, prawda. A, widzicie, nieprawda. wiat
si w sobie rozpdza, wszystko od wszystkiego ucieka, a ciepota w
caoci si utrzymuje - cinienie si utrzymuje, warunki generalnie
do akceptacji, sowem, kupy to si trzyma. - Tak na oko, na prost w
sobie logik biorc, jak balon rozazi si w kadym kierunku, to w
nim wszystko rzednie, wewntrzna pustka si wytwarza i okoliczno
robi si taka, e adnej okolicznoci ju by nie moe, prawda? No,
prawda. A, widzicie, nieprawda. Na teraz to nieprawda. Moe ona tam
i kiedy w przyszoci bdzie prawd, jednak na dzi nie jest.
I jest zapytanie do wiata: dlaczego owo nie jest prawd i co si za
tym kryje? Gdzie zasilanie tego wszystkiego?
Na logik to biorc, jak taka sferyczna baloniasto wiatowa si po
wszystkiemu rozpdza, jak si w sobie rozszerza, to i wychodzenie
w niej powinno narasta - taka, widzicie, zimniejsza i zimniejsza w
konstrukcji trupio zimna stabilno powinna si robi. A si robi
nie robi, drgania jeszcze cakiem wawe, tu i wdzie nawet podne i
yciem obradzajce. Dziwne, przyznacie.
Nie, mwicie - niczego w tym dziwnego, mwicie. Przecie to w sobie
wiadome, policzone, ustalone i z wzorw wywiedzione do cyferki tej
tam ostatniej. I zgodne po caoci. - Tak mwicie, a te podtykacie
pod zmysowe wizjerki ustalenie, e ciepota reliktowa si tutaj i
22

wszdzie przyrzdowo pokazuje, nawet telewizyjnie mona to sobie w


uomnej ciekawoci obserwowa e, sowem, mikrofalwka wiatowa si
naleycie sprawuje oraz e podgrzewanie dugo si jeszcze sprawowa
znonie bdzie. e chdnie i chdnie, ale policzalnie i jako tam
przewidywalnie. Normalno i pospolito.
Dla was wszystko jasne, dla was to ladowa pozostao po dawnym w
dziejach wybuchowym fakcie ewolucyjnym, dla was liczbowa warto i
wzorkowata zgodno wiadczy o zjawisku i o wszystkim.
Niby tak, niby jasne. Ale nie do koca. Jest i miejsce na zadumanie
si nad tym wszelakim.
Bo czy to pewne, e tutejsze zacza wzmiankowana wybuchowo? e
to tak gromko pukno po nieskoczonoci i si lokalnie aktualno
zapocztkowaa a dalej to sobie stygo i stygnie do dzi. I e to
aktualnie w pomiarze odpowiedni wartoci si pokazuje.
Widzicie, to pewne nie jest. Nie jest. - Zupenie nie jest pewne.
Dalej trzymacie si swego? Co? - Wybuch i tak dalej?
Na pocztek postawcie sobie tak hipotez - e "wybuchu" nie byo,
tak to sobie wstpnie zacie. Mona? Mona. Zacie sobie dalej
taki rytm, e obserwowane co prawda ukada si w spojrzeniu jako
podobnie do eksplozji, jednak przecie to nie musi prezentowa si
a tak prosto. Moe? A jak, moe.
I teraz zastanwcie si. Jest Kosmos i jest nieskoczona wieczno,
plus CO i NIC. I to elementarne CO sobie pdzi w tyme Kosmosie,
tak od zawsze do zawsze. Bo nic i nigdzie tego nie zatrzyma, wszak w
absolutnej pustce adnego hamowania by nie moe. Zgadza si? Tak,
zgadza. - A dalej jest chwilowe zaptlenie takiego "czego", takie
lokalne w tej nieskoczonoci sferyczne zawirowanie, zbiegnicie w
struktur, losowo czy jako efekt tego wiecznego koowania, to jest
na ten moment nieistotne. Moe tak by? A moe. - Po kolejne jest w
tym sferycznym zaptleniu czego w sobie "pompowanie" kwant w kwant
i warstwa kwantowa w warstw - takie, rozumiecie, idce z zewntrz
dociskanie kolejnymi strumieniami energii sfery. Moe tak by? Tak,
moe. - Znw nie ma na t chwil znaczenia, z czego ten nacisk si
w procesie wyrnionym bierze i jak przebiega - to na inn okazj.
Ale istotne jest to, e takie zewntrzne w stosunku do tej sfery w
toku zmiany zasilanie energetyczne jest, e "kabelek" podczony i
"mikrofalwka" nie stoi bezczynna w kcie. Moe tak by? I owszem.
- A kolejno jest wzrost cinienia w sferze, bo jak cinie, to si w
rodku zagszcza, kwant czego do innego kwantu si zblia, nie ma
dziww i adnych tam zaskocze, prosta logicznie w sobie mechanika
elementw. A ja si zblia co do czego, to ronie w si - czyli
si rozrasta, pcznieje, pogrubia si, zbryla, czy jako podobnie to
wyraajc sownikowo. Jest tak? Tak, jest. - A jak si zbryla, to i
staje si namacalne, mierzalne i zauwaalne, i w ogle fizycznie w
badaniu moliwe do uchwycenia. Wczeniej byo jednostkowe i sobie w
tej sferycznej wyrnionej w nieskoczonoci strukturze odlege, a
wic niepoznawalne i podprogowe, jednak od pewnego poziomu cisku w
ukadzie, nie od dowolnego poziomu, a dokadnie policzalnego, robi
si tak, e kwant od kwantu te jest odlegy na kwant, na jednostk
i przez to wesp zesp mog przedosta si w nadpoziom. Osobno,
23

czyli samodzielnie, s zbyt sabi i niezauwaalni, ale razem tak w poczeniu si ju daj si wymaca. Rozumiecie?
A przecie cinienie ronie, nacisk nie ustaje. Dlatego co pewien
okres, znw cile policzalny, tworz si w sferze warunki, ktre
umoliwiaj takie zblienie elementw, e buduj si kolejne fakty
z piramidy moliwoci, wszelkie promieniowanie i materia, wszystko
to, co sobie rozrysowujecie w podziaki i tabelki.
Na kocu gdzie poktnie fizycznie - ale rodkowo logicznie - tworzy
si takie co rozumnie obserwujcego. Czyli wiadomy siebie i wiata
byt. To nie jest byle co, cho i przecenia nie warto - osobliwo
jest wpisana w ten proces jako konieczno.
Ponownie zaznaczam, e nie miejsce w tej opowiastce na szczegy, to
w innym punkcie, "pompowanie" wszechwiata jest oczywistoci w tej
hipotezie i logiczn, policzaln koniecznoci - ale obecnie to nie
sedno opisu. Natomiast istotne jest podejcie, spojrzenie, ktre w
bezkresie tak konstrukcj wyuskuje.
I tu, zauwacie, mog by dwa kierunki definiowania: zewntrzny i
wewntrzny. Mona opis prowadzi tak, jak powyej, ale rwnie od
rodka, jak to czyni fizyk zapatrzony w zjawisko i przyrzdy. Wic
w efekcie jako "wybuch". Bo co jest istotnego w takim narastaniu w
sferze cinienia? e wstecznie prowadzony opis tego procesu, a nie
moe by przecie inny, e takie postrzeganie tego zbliania si w
sferze jednostek kwantowych - e to musi przybra posta "wybuchu"
i rozprzestrzeniania si wszechkierunkowego i jednorodnego w swoim
tym eksplodowaniu. Musi.
Postawcie si w sytuacji kogo, kto wczeniej zaprezentowany rytm
zjawiska postrzega wewntrznie i zastanwcie si, co widzi. Niby z
zewntrz jest banalne dociskanie i elementy zbliaj si - i jest
moment "zaponu". Czyli nastaje chwila, kiedy moe "mikrofalwka"
si uruchomi - "pstryczek" zadziaa i w kadym kierunku, prawie e
jednoczenie, mkn fotony promieniowania. A pniej, w miar trwania
procesu, i fotony wiata, i kolejne.
I jak, widzicie to? Widzicie w takim wewntrznym ju postrzeganiu to
zjawisko? Przecie taki obserwator, nawet po wielu epokach ewolucji,
bdzie to rejestrowa w formie wybuchu, bo dla niego to bdzie co
takiego: wybuch, bez dwu zda wybuch. Rozumiecie?
Z zewntrz oraz w opisie zewntrznym to stopniowalne dociskanie do
siebie elementw i ich rwnie stopniowalne pojawianie si w formie
kolejnych "zbryle", jednak od wewntrz to moment-punkt praktycznie
natychmiastowy. Wczeniej nic tu nie byo. A za moment, od kiedy co
mona zauway, od kiedy w badaniu jest element do badania, od tego
momentu wiat wybucha w jego istnieniu i mierzeniu. Rozumiecie?
Ten sam proces, raz banalnie prosty, a raz dynamicznie inflacyjny opis takiej zmiany oraz jego zobrazowanie jest pochodn pooenia w
nim osobnika, ktry taki opis prowadzi, rozumiecie? To, e jednemu
wybucha nie oznacza, e drugiemu te musi poniewa obaj maj racj.
W ich osobistym spojrzeniu na dziejowe widowisko jest racja i penia
opisu. Ale, widzicie, tak po prawdzie, to dopiero obaj cznie ten
24

opis mog uzna za prawdziwy.


Nie ma opisu z zewntrz bez tego wewntrznie si dziejcego, choby
dlatego, e najpierw trzeba si tu i teraz pojawi - a to moe si
zrealizowa wewntrz wiata; eby sobie w logicznym dziaaniu, ale
na bazie fizycznej obserwacji, wypracowa to zewntrzne ujcie, to
trzeba realnie zaistnie, tak po prostu. Rozumiecie?
Ale oba, oba ujcie cznie i w porozumieniu s dopiero pokazaniem
tego, co si dzieje i jak si dzieje.
Zauwacie, e "wybuch" jest i nie jest wybuchem. Zaleenie od punktu
umiejscowienia obserwacji ten sam fakt mona opisywa odmiennie.
Rozumiecie? Wycigacie z tego wnioski? Dalej z obserwowanego, a te
mierzonego wyodrbniacie promieniowanie ta na zasadzie, e relikt
i pozostao - co? A przecie widzicie, e wybuchu nie byo. - e
mogo nie by, eby trzyma si zaproponowanej na obecn pogawdk
konwencji hipotezy. Cao ta sama, wszystko po szczegy to samo,
a wybuchu adnego nie byo. Wybucha dla obserwatora, ale niczego w
zmianie takiego nie byo - i co?
Czym w takim razie jest promieniowanie ta? Reliktem na pewno nie wic czym?
Powiecie, e moe to i ziarenko prawdy w sobie zawiera, e nawet i
jestecie gotowi si zastanowi i e moe kiedy tam wycigniecie z
tego wnioski, ale tak na dzi to si zastanawiacie. - Bo skoro to w
cigym "dopompowywaniu" si dzieje, to dlaczego obecnie w tym taki
pd do przyszoci, i to narastajcy? I dlaczego to stygnie sobie w
caoci, skoro cinienie si utrzymuje i zagszczenie te dobrze w
modelach i realnie si sprawdza?
Widzicie, dobre pytanie, zagadnienie w jego uwarunkowaniach cile
pokazuje - podstaw, widzicie, siga.
Bo czy w tej hipotezie - jak ju sobie tak gaworzymy - nie mona na
ten przykad zaoy, e pompowanie to ju przeszo? Mona? Fakt,
mona. - A nie mona zaoy, e to pompowanie nie tak sobie, ot, z
dnia na dzie i losowo si skoczyo, ale e to w policzalnym oraz
wielce istotnym momencie ustao? Tak, mona. A nie mona zaoy, e
jak ju zewntrznego na tutejszy wszechwiat nacisku nie ma, to si
tene sferyczny wszechwiatowy tok zmiany rozszerza - czyli e si
w swojej pierwszej czci zagszcza, a teraz, po przejciu rodka,
on si tak w sobie rozrzedza? Mona to zaoy? Tak, mona. A mona
dalej zaoy, e mimo przyspieszajcego do nieskoczonoci obecnie
wybuchu wszechwiata - bo go nic nie hamuje w Kosmosie - e w tyme
wybuchu chwilowo cinienie nie spada poniej krytycznej wartoci z
tego powodu, e jest obecnie "podpompowywane" od rodka? Mona. - A
mona zaoy, e elementem obecnie dostarczajcym zasobw jest nie
co innego, jak rozpadanie si czarnych osobliwoci, poniewa w tym
tutejszym ukadzie nie ma ju siy, ktra taki obiekt moe trzyma
w ryzach? Fakt, mona.
I co z tego, powiecie, zaoy mona wiele - tylko zwizku widzie
nie widzicie.
A powinnicie. Wszechwiatowa sferyczno w takiej hipotezie jest
obecnie w fazie rzeczywistego wybuchu - cho to wybuch szczeglny,
25

w praktycznie absolutnej pustce. Bez definiowania, co to znaczy i


jak si objawia absolutna pustka - intuicyjnie jest to uchwytne, a
nawet wytumaczalne. I to w takim wszechkierunkowym wybuchu kwant
po kwancie i warstwa po warstwie energetyczne zasoby wczeniej tu
"wpychane" zewntrznym naciskiem pola rodzicielskiego, teraz one w
bezkres si oddalaj. A cay ukad si rozszerza. Do rodka, do stanu
rodkowego caego procesu, by nacisk i zagszczanie - a teraz jest
wybuch i rozrzedzanie. Fizyczna banalna procedura.
Tylko jest dodatkowy, integralnie powizany z promieniowaniem ta
element analizy: czym ono jest - co warto tej ciepoty oznacza w
ukadzie, ktry generalnie ju wybucha?
Oczywicie w takiej sferze musi spada cinienie i musi si take
wszystko od wszystkiego oddala. Bo skoro brzeg caoci wybucha oraz
si oddala, to i wewntrzne elementy rwnie - nie ma zmiuj. Wic
tym samym cao stygnie.
Ale jakby nie dramatycznie, jakby nie nagle. Cinienie spada, tylko
e nie z sykiem i wichrem. I jest pytanie: dlaczego? Co sprawia, e
mimo tego wybuchu, chwilowo bo chwilowo, ale stabilizacja panuje a te daje si nawet podziwia?
Odpowied w zaoeniach ju pada: czarne dziury. To oczywiste. To
absolutnie oczywiste. Taka tam sobie osobliwo nie rozpada si w
inny wszechwiat, nie jest bia czy czarn tylko tutejsz. A to
dalej oznacza, e jak si rozpada, to si rozpada podprogowo, wic
jednostkami kwantowymi, wic nie do obserwacji ale skutecznie i
cigle. I zasila tutejsze wewntrzne pole kwantowe od dou, takimi
najmniejszymi z najmniejszych elementw. Wczeniej byo pompowanie
z gry wszechwiata, a od poowy pompowanie idzie z dou. Efekt w
obserwacji dokadnie ten sam: stabilizacja i powolne oddalanie si
wszystkiego od wszystkiego. Powolne w ujciu obserwatora, to tak w
ucileniu - bo to przecie a furczy kwantowo.
C, obiekt w obserwacji wewntrznej spory, cho taka obserwacja w
sobie wielokrotnie musi by zaptlona ale obiekt w obserwacji te
zewntrznej rwnie niczego sobie, wic i elementy umoliwiajce i
warunkujce obserwacj mog si pojawi w piramidzie moliwoci. A
i obserwator przy okazji sobie swoje analizy fizyczne oraz logiczne
moe prowadzi. Troch to trwa. Do rodka trwa i od rodka trwa. A
e w adnym innym rejonie tego zdarzenia obserwator si nie pojawi,
to i przy okazji zadziwienie w nim narasta - i narasta - a do tych
emocjonalnych westchnie to idzie i si sowami rozpycha.
Zupenie niepotrzebnie si rozpycha, przecie to fizyczna procedura
i zupenie banalna. Co, moe nie?
Dlatego, tak przy okazji powiem, dajcie ju sobie spokj z ujemnym
cinieniem, bo ono zupenie normalnie logiczne w sobie, to tylko w
waszym spojrzeniu takie co jest niezwyczajne. Jak si od rodka i
w d spoglda, to "wybijajce" spod podogi rdo musi wyda si
zadziwiajce. A nawet niepokojce, bo z zakresu niemierzalnego si
to wyania. Tylko, widzicie, adnej w tym sensacji, tylko defekt w
postrzeganiu - taka, widzicie, krtkowzroczno badawcza.

26

I teraz ponownie na tapecie nasza "mikrofalwka" (wszech)wiatowa


si pokazuje - z czym to je?
A, widzicie, sprawa ju rwnie prosta, zwyczajna, oswojona. Wszak
kiedy to cinienie jest w brakach uzupeniane, jak te kwantowe si
elementy ze sob (mimo generalnego oddalania), dalej mog trzyma w
cznoci funkcjonalnej, czyli co moe si zlepia w wiksze ju
grudki to na pograniczu widzialnego i mierzalnego moe si taka
tam w sobie elementarna wielko cieplna pokaza. Albo wirtualnie
inna jednostka. Nic nadzwyczajnego. - Prawd jest, e ubytki licznie
si dziej i tempo tracenia przyspiesza, bo jak rednica sfery si
zwiksza, to nawet tempo oddolnego pompowania nie nastarcza - wic
caociowa temperatura musi spada - ale i prawd jest i to, e ten
proces nie dzieje si i nie moe dzia si w formie dynamicznego i
nagego wybuchu. To wybuch, zgoda, ale pod kontrol - sam siebie w
tym wybuchaniu kontroluje.
Czyli we wntrzu stabilizacja, czyli mikrofalowe elementy ta mog
i musz powstawa. I jest to pochodna, to stan wspzaleny do tej
caociowej ewolucyjnej sytuacji. Im rzadsze zagszczenie kwantw,
tym mniejsza zdolno do tworzenia si elementw fizycznych, tym w
zbiorze mniejsza ilo zderze elementw i tym samym "bilard" z
kwantowych kuleczek mniej skuteczny. Im dalej od rodka, tym stan
zagszczenia mniejszy, tym dalsza droga do pokonania ale rwnie
tym samym wypadkowa, czna liczba faktw w tle spada. I tym samym
uredniona, czna warto tych drga nisza. A skoro ciepo to te
drgania i rozedrganie struktury, to spadek takich zdarze oznacza
w ciele osobniczym, tu we wszechwiecie, nakierowanie w oczywistym
kierunku: na cmentarzysko. Ciao stygnie, stan trupa i zaniku te
blisko. Jasno w temacie, prawda?
Te przy okazji. Najnisza mierzona warto ta oznacza, e takie
w ukadzie panuje zagszczenie elementw. Wczeniej byo wiksze i
ciepota bya wysza, teraz spada, bo cinienie spada. - Ale chodzi
o warto urednion, dla caoci. Lokalnie gsto moe by duo
wiksza lub duo mniejsza. I std zakres temperatur - od "zera" po
ile tam, ile moe by.
Z oczywistym zastrzeeniem, e mierzone zero nie jest absolutne, ono
jest wartoci najnisz fizycznie dostpn. A to wszak nie oznacza,
e niej nie ma drga oraz ciepoty. Jest jak najbardziej. I jest do
wyznaczenia. Ale nie pomiarem, tylko logicznym namysem. Proste?
Fakt, proste.
Promieniowanie ta to nie przekaz z przeszoci to aktualno.

27

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.6 Rytm zmiany.
Wszystko pynie, kto i kiedy powiedzia. I mia facet racj.
Nie ma znaczenia, czy to yciowy padalec, czy profesorska gnida, a
moe inna ludzka bytno, kady taki spojrzy w wiat i wszdzie mu
w widzenie zmienno wejdzie, niczego staego a elementarnego, nic
podobnego nie wypatrzy.
Zmiana po wszystkim si snuje, a wszystko ruchem si przedstawia i zawsze tak.
Ale, widzicie, jest pytanie, takie logicznie podbudowane: czy taka
zmiana to sobie losowo hula, chaotycznie a moe w tym sens jest,
moe regua? Bo jeeli przypadek po kadym idzie, to jak to idzie,
e sensownie idzie? A jeeli jest w tym rytm, to jaki jak doj
rytmiki zmiennoci?
Wiadomo, wiatowa rzeczywisto to co przemierzajce w niezwykym
pdzie nico, to dowodzenia ju nie wymaga. Oraz jest zawsze stan
chwilowy, takie "teraz" wiatowe i tylko to jest. adnego nie ma
byego czy przyszego, tylko ten tykajcy aktualnie zegar - taka w
kwantach sekunda to ju wszystko. A e to si w pomylunku tego lub
owego w jaki atom czy gwiazd zamienia, to banalne zbieractwo si
tak umysowo objawia, takie chorobliwe gromadzenie informacji. Co
si przemieci z miejsca na miejsce, zmysowa wtyczka to odbierze i
przele dalej a mzgowie po licznych sumowaniach to sobie tym a
tym przedstawi. Im wicej punktw informacyjnych zapie i lepiej to
otoczenie zeskanuje, tym wyrazistszy obraz wiata uzyska, tym dalej
w rzeczywistoci si przemieci. Oczywisto.
Ale, widzicie, pytanie dalej si domaga wyjanienia, dalej trzeba
si zastanowi, dlaczego takie dziaanie jest moliwe i czy proces
jest jakim rytmem opisywalny. - wiat tyka sobie kwantami, raz tu
pokae si czstka, raz tam, wiat zmienia si nieustanie i nic o
osobniku to obserwujcym nie wie. Zachodzi, i piknie, i dobrze
ale jak zachodzi i dlaczego tak to zachodzi, to nigdzie nie jest w
wiecie napisane, to obserwator musi sobie samodzielnie policzy i
wykalkulowa.
Zmiana jest skwantowan cigoci, biegnie z kiedy do zawsze - i
trzeba to tak opisa, eby si wszystko zgadzao z kadym. Proste.
Skoro tak, to trzeba zada sobie pytanie, tak hipotez postawi w
formie pytania: co bdzie tworzy fal zmiany? Czym jest element w
zmianie, i czy zawsze jest tym samym elementem?
Sprawa, widzicie, niby prosta - a jednak skomplikowana. Powiecie w
swojej naiwnoci, e takim elementem jedynka czego bdzie. I fakt,
racja w tym jest ale jednak nie do koca. Bo jaka jedynaka to ma
by, co? Jeden atom to jedynka, czy nie? A planeta, a czowiek, a
wszechwiat to jedynka czy nie? A jeeli nawet jeden czowiek i
28

jeden wszechwiat, to ktry moment z takiej konstrukcji, obecny, a


moe wczorajszy - a moe jutrzejszy - co? Przecie w takiej jednej
faktograficznej konstrukcji, kiedy j bada szczegami, znajduje
si mnogo pomniejszych jedynek, a po najmniejsze jako jeszcze
mierzalne. A to przecie, tego te nie trzeba dowodzi, to adne w
sobie najmniejsze z najmniejszych - do takiej elementarnej jednostki
daleko, i ley ona poza pomiarem. Wic co uzna za jedynk, co?
Fakt, logicznie to sprawa zasadniczo prosta, jest to najmniejsze z
najmniejszych, tam gdzie na dole kadego czego si to znajduje - i
sobie si przemieszcza o jednostk. A efektem tego jest wszystko i zmiana. Fakt, tak jest i logicznie inaczej by nie chce. Kosmos w
jego nieskoczonym bezkresie i wiecznym ruchu, fundamentalne jedynki
czego w tyme Kosmosie - to wanie Ewolucja w toku zachodzenia. I
ju.
Ale - ale kiedy si taka jednostka zaplcze w sfer wszechwiata,
si lokalnie w nieskoczonoci wprzgnie w budowanie struktury oraz
pomniejszych wewntrznie konstrukcji, to tej jednostki jako takiej
w badaniu i obserwacji nie ma - to zawsze jest zbir.
I dlatego, i teraz to pytanie nabiera tak istotnego znaczenia: jaka
jednostka buduje postrzeganie? e nie logicznie najmniejsza, to ju
oczywisto - ale jaka?
I tu, widzicie, pojawia si jedynie moliwa odpowied: tak jedynk
bdzie to, co za taki fakt uzna obserwator.
Tak, dokadnie tak. Przecie to jest ciga zmiana, ktra dokonuje
si kwantami niszego poziomu. Wyrnienie, co jest jedynk, proces
zaliczenia tego do "atomu" czy "planety", takie dziaanie to czyn
obserwacyjny, akt pomiaru plus ustalenie granicy pomiaru. To jest
"obiektem", co obserwator uznaje za obiekt to pochodna zdolnoci
mierzenia i wiedzy, co si mierzy. Co innego bdzie jedynk pomiaru
dla osobnika uzbrojonego w zmysowe doznanie, np. oko - co innego w
obserwacji mikroskopem takim czy innym. Zawsze, zawsze o podzieleniu
cigego procesu na jednostki decyduje obserwator.
To on, byt obserwujcy, o ile moe wyodrbni, powiza w wyrany
fakt z jednolitego ta jaki przebieg (stan skupienia elementw) to dla niego stanowi w fakt.
I tym samym jedynk poziomu. To jest stan nadprogowy, ktry okazuje
si elementem skadowym (jednostk) zbioru podobnych faktw.
Czy to oznacza, e w otoczeniu nie ma odrbnych bytw, e wszystko
jest chwilowe w swoim wystawaniu z otoczenia? I tak - i nie.
W logicznym ujciu rzeczywicie nie sposb pomin ta, to warunek
zrozumienia rzeczywistoci. - W takim gbokim zobrazowaniu nie ma
niczego bez ta, bez otaczajcego rodowiska. W tym rozumieniu to
wszystko razem stanowi rzeczywisto i razem musi by analizowane
to konieczno. Wyrnienie moe by na chwil, eby zrozumie
zalenoci, ale chwil pniej trzeba to zespoli z tem, eby si
nie zagubi w detalach.
Tylko e, z drugiej strony, to te "detale" s wszystkim, czym moe
si rozum zainteresowa w wiecie to detale s wszystkim, co mu
29

podsyaj zmysy - to detale s wszystkim, co wida w dowolny sposb


i w kadym kierunku. I zawsze w tych detalach jest wielko maa i
najmniejsza z moliwych - czyli jedynka wyrnionego procesu. Byt w
jego istnieniu i w poznawaniu zawsze ma do czynienia z elementem o
nieostro wyodrbnialnych z ta granicach, zawsze musi si namczy
z ustaleniem, co do czego przynaley, ale w jego dziaaniu wanie
takie jedynkowe zbiory s jedynie dostpne i na nich przeprowadza
operacje. I przede wszystkim od nich wychodzi w analizie powiza
w wiecie. - e to jest niezbdnym dopenieniem, to wiedza pna i
bardzo pna, pocztkowo i dugo liczy si jako tam zauwaalna w
tle struktura. I to ona jest dla obserwatora jedynk. - By moe w
dalszym dziaaniu powie j z otoczeniem i innymi jedynkami, ale
moe by i tak, e na zawsze pozostanie w obserwacji powierzchni i
gbokich powiza nie stwierdzi. I jego prawo. Jeeli w dziaaniu
si to sprawdza, jeeli pokonuje zakrty, wszystko dobrze. Jednak
dobrze byoby pozna a do podstaw, eby co niespodziewanego nie
zaskoczyo i nie zburzyo obserwacji dobrze byoby.
Jedynk jest wszystko to, co za jedynk zmiany uzna obserwator. To
moe by czowiek, ale i gwiazda, i wszechwiat nie ma granicy w
tym ustalaniu. To moe by czowiek z caym jego yciowym zbiorem,
a wic bez rozrniania na elementy skadowe - ale to moe by, w
innym ju liczeniu, dzie z ycia w skali lat, te jednostka. Moe
by jedynk sekunda istnienia, ale i zbir w postaci caego cigu
i pokolenia jednostek. I tak dalej. Zalenie od tego, co wyrni i
z jak intencj obserwator, to bdzie jednostk skadow zliczania
takiego zbioru.
W jednolitym i cigym tle nie jest wane, jak je dziel, wane jest
to, e w ogle fakt podziau si dokonuje. Poniewa w ten to sposb
zachodzi porzdkowanie - ustalanie rytmu zmiany i jej reguy.
To warto podkreli: nie ma znaczenia jednostka uyta do zliczania
i znakowania rytmu, najwaniejsze jest samo dziaanie porzdkujce
i szeregujce zmian.
Nie ma znaczenia, gdzie w jednolitym tle przeprowadz granic - to
sam akt wyznaczania linii granicznej jest istotny. To dziaanie i
rytmicznie ustalona jednostka "cechuje" to i nadaje znaczenie tak
wyrnionemu. I pozwala zrozumie w wyrniony fakt.
Takimi jednostkami reguy mog by jedynki i pochodne matematyczne
- to moe by pojcie - to moe by znak nutowy - to moe by fakt
fizyczny - to moe by obraz - wiersz - budynek - rolina - imi i
nazwisko... Nie ma znaczenia uyta abstrakcja, to zawsze jest fakt
i jedynka. I zawsze to jest abstrakcja. To zawsze zoenie, ktre
z ta co wyodrbnia. - I to zawsze jest operowanie jedynk. Nawet
o tym nie wiedzc, taki uytkownik abstrakcji operuje jedynk i na
kocu te ma jedynk w postaci jakiego ustalenia.
Zawsze, zawsze operuje si jedynk i zawsze skutkiem jest jedynka.
Widzicie, jedynka moe mie gabaryty wszechwiata, a by logicznie
jedynk, moe by najmniejszym z najmniejszych, ale bdzie jedynk
i jednostk obrachunkow nie ma znaczenia "wielko" jedynki, bo
to zawsze jest jedynka.
30

A skoro tak, skoro kadorazowo jedynka jest jednostk do niczego w


dziaaniu redukowaln, czyli niepodzielnym faktem, to pojawia si
pytanie, czy mona prowadzi operacje na takich jedynkach - a jak
mona, to jak to zrobi?
I tu, jako konieczno, wyania si dziaanie, najprostsze z tych
najprostszych. Skoro dziaanie dotyczy najprostszych elementw, to
i operacje na tych elementach musz by skrajnie proste.
Czyli co takiego: jeden plus jeden rwna si dwa. - Dwa plus dwa
rwna si cztery. - Cztery plus cztery rwna si osiem.
I to wszystko. Niczego wicej nie potrzeba. To jest rytm najniej
w rzeczywistoci zachodzcy, fundamentalnie podstawowy. I wszystko
inne jest tego pochodn.
Istotne w tak wyznaczonym rytmie zmiany jest to, e wypenienie na
poziomie moliwoci ruchu, a wic dopenienie do jednostki, e to
skutkuje przejciem na poziom wyszy albo opadnicie na niszy,
o ile obserwacja dotyczy kierunku rozpadu. I teraz, ju na tym dla
procesu nowym poziomie, w tym obszarze to, co uprzednio dopenio
si do maksymalnego stanu posiadania i stao si zbiorem, to w tym
nowym rodowisku znw jest jedynk elementarn, jednostk liczenia
i obrabiania. I znw w rytmie generalnym - i w jego wielokrotnoci
- przebiega jego przeksztacanie si. Znw wchodzi w relacje, znw
jest elementem najmniejszym z najmniejszych.
W maksymalnej skali, na samym dole i na samej grze zmiany, w tych
strefach granicznych i logicznie pojmowalnych, realizuje si taki
sam i zarazem podstawowy rytm, a wszystko pomidzy jest pochodn.
Rytm zmiany jest jeden i zawsze ten sam, natomiast jego produkcje,
realne upostaciowania s liczne - nieprzeliczalne.

31

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.7 - Umys zurbanizowany.
Problem jest, ludkowie. Naukowy i oglnie.
Bo to - zauwacie - tak si w tej, tego tam, ewolucji powyczyniao
dziejowo, e wszystko si w co innego zmienia (albo zjada) - i w,
takim tam, stabilnie zmiennym porzdku si chwilowo trzyma. Miarowo
i podug reguy sobie kombinuje, rozumiecie (o ile kombinowa moe).
Logika w tym jest, a co, gboka i badawczo zgbiona, a co - nawet
zanotowana w ksigach, a co. Logika, dostrzegacie, co to j rozum w
trudzie poznawczym ustala i oglnie ustala.
Ale problem jest, ludkowie - z onym rozumem jest.
Rozum rozumuje, i nawet rozumnie si to objawia; przenika wszystko
daleko - albo i dalej. Poznaje gwiazdy i, takie tam, kwazary, albo
te ziarenka wiata na logik chwyta i je przewietla, gdzie signie
- to ad i regu ustala. Ale, ludkowie, problem jest.
Bo to, rozumiecie, rozum rozumuje, ale te rozumnie wykryte prawdy,
pojmujecie, samego rozumu nie sigaj - tak to si dzieje. Prawda i
fakt oczywisty, co tam biologiczni, pospou z fizycznymi i reszt
ferajny laboratoryjnej, co tam takowi w gowiastej konstrukcji z
trudem ustalaj. A to plasterek po plasterku pod mikroskop duy a
zmylny wtykaj, a to prdowe iskierki na ekranach ledz i na ich
podstawie, rozumiecie, to lub tamto o rozumnym bycie mwi. To si
szeroko dzieje, to si pleni w kadym naukowym lub innym zaktku ale, ludkowie, problemat jest. Oj, jest.
Bo to, rozumiecie - jak tak moe by, eby osobnik rozumem wszystko
bliskie i dalekie ponazywa, w liczby oraz tabelki upcha - ale sam
siebie przebada do koca nie moe. Bo nie moe. Rozumiecie? Co te
w epetynie w pokoleniowej sztafecie poznawczej si ustali, jakie
wzgrki czy zakrty psychole wykryj, to zaraz przyjdzie kolejny i
powie, e to zgrubne i chwilowe, bo cao i tak zmienna, e si w
kadym pokoleniu inaczej ukada. I nawet w kadym osobniku inaczej
si ukada. I problem, ludkowie, jest.
Jak tu, rozumiecie, tego rozuma rozumnie zrozumie? Jak go zapa
w zmianie i stabilnie w owej zmianie opisa?
Wmyli si w siebie gboko jaki byt literacko rozedrgany, elementy
elementw psychiki swojej czy osobnie innej opisze, detalami tak w
podwiadomoci bdzie obraca na wszelkie sposoby i najwczeniejsze
wspomnienia smakowania ciasteczek notowa, ale poza to nie wyjdzie.
Bo jak, ludkowie? - Z drugiej strony naukowo w zupie komrkowej si
kto inny zanurza w nadziei na rozpoznanie i wyczyn, a te liczy na
znan nagrod - ale nie wychodzi. Bo jak ma wyj, ludkowie?
Jak rozezna to, co rozeznanie prowadzi?
Czy mona - czy si da tak zrobi, eby pozna siebie w poznawaniu?

32

Rozum, ludkowie, to takie "urzdzenie", ktre do jednego zasadniczo


si sprowadza: w chaosie wiata zwizki wykrywa. Gdzie zerknie, to
powizanie widzi - tak z natury on ma. I dobrze generalnie na tym w
yciu wychodzi... Fakt i prawda, czasami bokiem mu to wychodzi, jak
nadmiernie dugo w jedne konstrukcje pojciowe zawierzy i na czas z
ich usug nie zaprzestanie korzysta. Kiedy tego nie zrobi, to wiat
mu wwczas bolenie swoj zmian do pomylunku daje, e trzeba to i
owo w wymylonym zmieni.
Jednak, ludkowie, tak w oglnoci rozumnie to wszystko si sprawdza
- cho nie do koca wiadomo, dlaczego ono si w tym sprawdzaniu a
tak sprawdza. Ale tak jest.
Wic, ludkowie, jak si sprawdza, to moe poszuka czego jakiego
w wiecie, co by pomogo rozum pozna. W siebie rozum nie wejdzie i
zalenoci gbokich nie rozpozna (nie da si), z zasady ewolucyjnie
zawsze bdzie si po powierzchni lizga i w tropach gmatwa, take
metod technologiczn tego nie pokona - wic jak, wyjcia nie ma? po
caoci kapitulacja?
Skoro w siebie nie wniknie, skoro adnego narzdzia poznajcego nie
zbuduje - to moe z siebie powinien wyj, co, ludkowie? Moe poza
sob ma szuka tego, co w nim si dzieje. Co, ludkowie?
Prawda i fakt, gow muru si nie przebije, jednak kiedy brak innych
sposobw, warto sprbowa. Co, ludkowie?
Co zrobi, kiedy nic nie mona zrobi?
Trzeba wyj z siebie i si rozejrze. I warto to, ludkowie, serio i
dosownie potraktowa. I warto to przeprowadzi krok po kroku.
Jak, ludkowie - gdzie szuka czego rozumnie podobnego, skoro nic i
nigdzie bardziej skomplikowane nie istnieje? Czy jest co, co si
jako model rozumnie sprawdzi w badaniu rozumu? - Jest, ludkowie, w
wiecie bliskim on ci jest.
Co to jest, pytacie - gdzie, pytacie i myl po okolicy biegniecie.
Rozejrzyjcie si wok, pomdrkujcie silnie a logicznie. I co?
Ju zoczylicie w odlegoci bliskiej-dalekiej konstrukt rozumnie
rozumny - ale nie rozum?
Co to za model? - pytacie. - Miasto.
Miasto to nie to, woacie - "obiekt" wam nie odpowiada, woacie - e
pomys nie ten i tego. I e w ogle.
Ludkowie mili, zerknijcie wy z uwag naton, a tako przyjrzyjcie
si naleycie. I szczeg w szczegle dojrzyjcie, i og budowlany
w jego aktualnoci i historycznoci zauwacie - i w kadym aspekcie
logicznoci rozumnej takiego czego przejrzyjcie w miejski byt. Bo
moe z tego jaki mylowy skutek si wykluje oraz zamiar rozumnego
przepatrzenia umysu w rozumie usadowionego jako tam wspomoe.
To warto uskuteczni, ludkowie, warto wnioski z tego eksperymentalnie
osobistego zwiedzania "rozumu" wyciga.

33

Ech, ludkowie, dalej noskami krcicie i twarzyczki w niedowierzaniu


wyginacie, model wam nie odpowiada, powiadacie. Ech.
A wezwijcie wy przed oczka swoje takie miejskie betonowe i ludzikami
zapchane rodowisko yciowe - i analizujcie. Przecie tu, zauwacie
ludkowie, tu kady poziom funkcjonalnie oraz krok po kroku moecie
sobie na przerne sposoby rozpozna, to nie rozum gboko skryty w
gownej bace, ale hektarami w poziomie i pionie zabudowana tkanka,
ktr mona w celu informacyjnym przeby. I to na bieco pozna, i
zrozumie w aktualnym odmienianiu.
Tu wszystko wida i sycha (a take, fakt, czu wchowo).
A uwzgldnijcie ludkowie i takie co, e "miasto" to produkt jako
tam rozumnych, a nawet w peni rozumnych. To tako zasiedlone jest
istotami, co to za rozumne si uwaaj, wic i o "osobowoci" w onym
obiekcie mona rozprawia. Ale, ludkowie, najwaniejsze w modelowaniu
takim jest to, e tu wszelkie moliwe funkcje, ktre znajduj si w
umyle, one tu wystpuj. Wszelkie, szczegowo wszelkie.
Miasto, prawda?, to struktura logiczna, co to buduje si od podstaw
i sensownie - umys rwnie. Miasto to komplikacja w narastaniu, w
skali czasu i przestrzennie - umys rwnie. Miasto to centrum i
okolice; ulice, place, zauki - infrastruktura i suby specjalne,
rozrywka i zdrowie; i cmentarz(e); budowle punktowe, zbiorowe, raz
w gr, raz w d, raz w bok; jadodajnie oraz zanieczyszczenia (i
cieki, i odprowadzanie mieci); transport indywidualny i zbiorowy
- podziemny, naziemny i lotny; cieki spacerowe i wskie, ale te
wielopasmowe trakty; infostrady powolne, szybkie oraz maksymalnie
szybkie; miejsca wieckie i wyrnione; budowle ju stojce, ale i
w trakcie budowania, ale i gruzowisko, ale te warstwy archiwalne,
nie odwiedzane i zapomniane; dobrze, le czy podstpnie dziaajce
jednostki; wybuchy terrorystyczne i policyjne akcje; ruch normalny
i uprzywilejowany; pochody zadowolonych i niezadowolonych ze swego
istnienia i warunkw; dziaania energetycznie zasobne, emocjonalne
- ale i chodne, przemylane; archiwa, biblioteki, punkty wymiany
towarw, urzdy, miejsca do snu i pracy, punkty widokowe, lokale z
renom i wstydliwe; i tak dalej, i tak dalej. - Umys wszystko to
zawiera.
A spjrzcie, ludkowie, na miasto poprzez histori - jak tylko si w
przeszoci mona rozezna.
Co byo na pocztku? Ot, azio po wiecie kiedy tam praszczurze
jakie istnienie, zoczyo na swoje historycznie tamtejsze oczta w
miejscu jakim, e adne ono, e zasobne w dobro jakowe, e sobie
tam rzeczka pynie i pycizn posiada zdatn do przejcia, e tak
losowo w tym miejscu cieki innych bytujcych si krzyuj - i to
tamto kiedyniejsze jestestwo postanowio w tej okolicy piknej si
zatrzyma. I osiado.
A wecie pod uwag swoj, ludkowie, e tako samo w mzgowi to si
objawia, elementa budulcowe inne, ale funkcjonalnie i analogicznie
takie same. Przecie, ludkowie, w onym rozumnym konstrukcie rwnie
si miejsca wybrane "geologi" i mapow topografi znajduj. A to
koniec zmysowego kanau gdzie jest, a to szlaki przepywu danych
34

si zbiegaj lub rozbiegaj, a to dopywa rdlana woda (albo dane


informatyczne), a to zuyta wsika w podglebie. S w umysowiu tak
samo "chatki" rozrzucone w oddaleniu i rzadko si komunikujce, ale
s te "dzielnice" we wzajemnym powizaniu funkcjonalnym, ktre w
czasie i przestrzeni cz wpierw cieki - pniej trakty mniej i
wicej uczszczane - a po "autostrady" zapchane elementami. Idzie
to historycznie, zauwacie ludkowie, w miecie oraz w rozumie tako
samo, od jako tam losowoci determinowanego zdarzenia, miejsca w
caoci wiata wybranego, ale nie zupenie dowolnego - a po ad i
maksymaln logiczno; na pocztku jest wielo moliwego uoenia
w otoczeniu, a dalej wczeniejsze warunkuje nastpne.
Fakt, ludkowie, rnie to si poprzez histori dzieje. A to, bywa,
wyschnie rzeczka, ssiad sam albo te z pobratymcami najedzie wiosk
czy ju miasteczko, kierunki przemieszczania si z towarami biec w
inna stron zaczn - sowem, bywa, wszystko popada w zapomnienie i
piasek historii to zakrywa. Byo, mino.
W kadym przypadku dziejowego rozdawnictwa istnienia tak si dzieje
- czy miasto, czy te rozumna konstrukcja, zawsze tak samo.
Zauwacie to, ludkowie - i przemylcie to ludkowie. Z tej czasowo
odlegej chwilowej godziny taki bytowy twr to jeno projekt - albo
i hipoteza do sprawdzania poprzez wieki. To moe, ludki - to moe,
ale nie musi si zrealizowa i skutecznie dziaa. Ilo czynnikw
w wiecie, ktre taki byt mog w mgnieniu oka wykasowa ze zbioru
istnie, to jest takiej skali, e wypada podziwia, i co tu oraz
wdzie si wczepio w wiat i e si utrzymao. I e si rozwino
w sprawn konstrukcj. Ech. I jeszcze raz ech.
Zwrcie uwag, ludkowie, e koce zmysw (take czci osady) si
osobno w dogodnym miejscu tworz. Idzie to tak, e pocztkowo owe
"dzielnice" buduj si (jako e w okolicy duo miejsca) odlegle od
siebie i s samorzdne; co innego dzieje si w centrum, "na zamku"
- a co innego w strefie brzegowej, na podzamczu. Ten sam organizm,
jednak autonomia spora, a przenikanie si warstw (spoecznych) mocno
utrudnione. Tylko e w miar przybywania budynkw i zapeniania si
rodowiska, pojawia si konieczno porzdkowania przestrzeni. Jak
i czasu. I pojawiaj si suby odpowiedzialne za porzdek.
Bo musi by ad zabudowy i ad ruchu po szlakach, i inne ady. Np.
miary i wagi. Suby s wane, przyznacie. Mona zasadnie rzec, e
od ich pracy zaley przetrwanie. - eby przez bram wejciow mona
byo duo interesantw na zamek przepuci (np. z darami), musi by
w strumieniu energii porzdek, sami przyznacie. Inaczej wejcie si
zatka, a z tego rewolta jakowa moe powsta; zator czy korek to w
strukturze wielce niebezpieczne zdarzenie.
Widz, ludkowie, e dalej noskami krcicie, e jeszcze umysowoci
w miecie nie dostrzegacie. e umys to co wicej, mwicie, e w
rozumie moe s i owe kanay wodne i ciekowe, e drogi i budowle
biakami budowane - ale, powiadacie, to tak wszdzie si dzieje. A
przecie rozum rozumem si rozumnie objawia - to co wicej i duo
wicej nili materialna, niechby nawet ciekawa zabudowa.

35

Racj macie, ludkowie mili, rozum to materia z dodatkiem - a jake.


I nikt zdrowy na rozumie temu zaprzecza nie zaprzecza. Tylko e,
ludki rozumne, zerknijcie wy w miasto modelowe, przejrzyjcie si w
jego lustrzanym odbiciu - i co, postrzegacie rozumno?
Przecie - zauwacie - jak ju miejska architektura cielesna si w
form i formu upostaciuje, w poziomie i pionie zabuduje, jak uoy
si to ju wieloma przestrzennymi i czasowymi warstwami - to si w
tym "duch" poczyna, "osobowoci" miejsk objawia, "atmosfer" oraz
podobnie paruje. Widzicie?, czujecie? Mury pn si do gry, ale z
nimi przyrasta tre, zauwacie - i to cile z ksztatem i stanem
powizana.
Jak miasto sensownie rozplanowane, skrzyowania dobre i przepustowo
sprawne, jak zaopatrzenie funkcjonuje naleycie - to na twarzach tu
i teraz zakwaterowanych zadowolenie si odbija; liciasto zieln
mog z okien podziwia i ptaszyska dokarmia, i w ogle jest znonie
- i w ogle idzie y.
Warstwa wysza, nadmaterialna si buduje - i ma to znaczenie w tej
oglnoci; miasto tkank materii obrasta, a osobnikom dostatniej si
yje.
I znw, ludkowie, analogia si sprawdza - tym razem w tak wanym i
rozumnym ju zakresie.
Przecie, zauwacie, wszelkie dziejce si w umysowoci osobniczej
i rozumnej fakty, te o szlachetnej i wyszej wartoci, czyli wanie
rozumne - to mona odszuka w wielkomiejskim modelu, i to prosto, i
to w nateniu. W miecie orodkw ksztacenia mnogo, wszdzie si
tu pojciami przerzuca, co w nich lub z nich kombinuje, abstrakcje
niematerialnie si na kadym kroku pokazuj i swoj warto ogln
i szczegln pokazuj. Wszystko jako w mzgowiu.
W miejskim zawirowaniu zapiskw tekstowych czy innych melodycznych
wtkw mnogo - tomiszcza biblioteczne czy uliczne plakaty symbole
swoje pod wszelkie zmysy mieszkacom na rne sposoby podtykaj. A
to w szkole, a to w jakim teatralnym lub kinowym budynku - a to na
inne jeszcze formaty i formuy. Czy zbiegowisko, czy indywidualno
- kady kierunek miasta abstrakcje i znaki znakuj. A po przesyt,
a do nadmiaru - a si to mietniskiem pojciowym wydaje, kiedy w
kanay informatyczne chaotycznie si wpycha.
A przecie wszystko to "duch", czyli wyszo nad pospolitoci tej
tam nieoywionej czy jakiej innej materii - wszytko to zakodowany w
symbolach duch tak opisywanego zbiorowiska.
I co, ludkowie, dostrzegacie zwizki?
Ju miasto oczami duszy swej za powikszony do ilu tam razy umys
postrzegacie?
Ale, ludkowie, to nie koniec tej miejskiej architektonicznej i dla
rozumu pouczajcej wycieczki eksperymentalnie uczestniczcej - jest
jeszcze dalsze. I te wane.
Bo, zauwacie - na dzi miasto jest jeszcze na etapie daleko nie
takim, jako si umysowo kadego i w yciu pokazuje. Tak na oko,
36

ludkowie, miasto w obecnym swoim rozdciu jeno poowy moliwoci


si dopracowao, ma jeszcze wiele do zapenienia.
Ot, spjrzcie na wycignite przez laborantw z rozumu obrazki, na
krzaczaste i niebywale powizane konstrukcje, ktre do istnienia i
funkcjonowania powouje osobnicza aktywno. - To do zudzenia, tak
a po ostatnie szczegy przypomina to, co kosmiczni jajogowcy w
dalekiej dali notuj obserwacyjnie. Przecie te wszelkie zgstki i
struktury, krzaczaste poczenia midzykomrkowe - te rozcigajce
si pozornie w pustce konstelacje gwiazdowe czy cae galaktyczne i
midzygalaktyczne strumienie czego - to wszystko detalicznie mona
na/w tych preparatach zaobserwowa. Skala, pena zgoda, inna, daleko
inna - ale funkcjonalnie, ale znaczeniowo, ale nawet obrazowo to to
samo. W rozumnoci naszej odbija si ten sam schemat, ktry natura
w niebywale wikszym rozmiarze buduje - on si odbija, poniewa tak
wymusza sama mechanika procesu. Nie ma znaczenia, gdzie si procesy
dziej - znaczenie ma to, e inaczej nie mog. Jeeli buduje si to
z elementw (z kwantw), jeeli buduje si w rytmie (skwantowanym)
- to efekt musi by podobny. I analogie mona na tej podstawie te
prowadzi.
Miasto nie miasto - rozum nie rozum - galaktyka nie galaktyka - to
w kadym przypadku ewolucyjna zmiana w toku zachodzenia. I dlatego
poznawalna, i dlatego policzalna. I dlatego podobna.
Tak, ludkowie, tego poziomu skomplikowania, ktry zagci si nam
w epetynach i przejawia myleniem (zdarza si, e tak si objawia)
- tego zakresu komplikacji miasto jeszcze nie siga. Dzi nie siga
- ale jutro, jutro moe tak by.
Rozum poczyna si i zmienia w niewielkim ukadzie, ale siga poziomu
maksymalnej komplikacji i zabudowy. - A skoro osiga, to znaczy, e
miasto rwnie taki lub podobny sposb zabudowy uzyska. To wycznie
kwestia czasu, rnie pojtych zasobw oraz toczcej si zmiany. Bo
jak nie ma z czego budowa, to i mdrala z pustego nie naleje.
Reguy s te same, uyte w procesie elementy te same - wic rwnie
efekt musi by ten sam. Rozwj miast ma przed sob liczne moliwoci
zagszczania si i komplikowania.
Warto czerpa z wzorcw, ktre si wielorako sprawdziy.

37

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.8 Ukad okresowy pierwiastkw.
Na pocztek nieco literatury obrazkowej, co sobie aowa.
Scena pierwsza.
Pustkowie. Kamera ustawiona na daleki plan, obejmuje szeroki zakres
zjawisk. Dominuj szaroci. - Gdzie daleko i niewyranie majacz
gry, niebo zachmurzone i cikie, mao atrakcyjne. Obraz przesuwa
si wolno, na ekranie pojawiaj si kadry z nieprzyjaznym terenem,
raczej skalistym, lokalnie wida rachityczne drzewa lub kpy traw,
tak samo wtej. Po horyzont niczego ciekawego ani te nikogo nie
wida.
Zmiana ostroci i kadrowania. Odlege wczeniej elementy staj si
wyraniejsze, pojawiaj si szczegy krajobrazu. Niezauwaenie i
nieco przypadkowo, w szaroci ta mona wyodrbni poruszajcy si
punkt wyania si posta wdrowca. Przecitnej postaci, niezbyt
atrakcyjnej budowy, w nieokrelonym i zniszczonym stroju. - Idzie
bez celu, nie wiadomo skd ani dokd; istota bez przeszoci i bez
przyszoci; sam wobec otaczajcego wiata.
Scena druga.
W kadrze pojawia si dom na pustkowiu. Najpierw jako daleki, sabo
dostrzegalny fakt w przestrzeni, pniej wyraniejszy. Jednak nawet
z duej odlegoci mona zauway, e jest mocno zniszczony oraz w
zym stanie. Okna pozbawione szyb, drzwi bezwadnie zwisaj, jakby
w oczekiwaniu na swj koniec. - Wszdzie wida, e dom od dugiego
czasu poddawany jest naporowi si natury i atwo si domyle, e
nikogo w nim ani w okolicy nie ma.
Wdrowiec zblia si, rozglda i ostronie przekracza prg, ktry
nieprzyjemnie trzeszczy. Kamera wdruje wraz z przemieszczajcym
si wzrokiem czowieka. Wszdzie pusto i typowe lady wiadczce,
e dawno nikogo tu nie byo. Puste, brudne pomieszczenia, adnych
sprztw, na cianach naderwane tapety, plamy zaciekw oraz plamy
po kiedy tam wiszcych obrazach. Panuje pmrok. Przez szpary w
cianach wdzieraj si wietlne smugi, ktre drgaj wraz z kurzem
i dopeniaj ponure wraenie.
W jednym z przemierzanych pokoi wzrok wdrowca wyuskuje z szarego
ta lece na pododze fotografie. Zblienie. Wolny ruch kamery.
Wszdzie wida bezadnie rozrzucone zdjcia rnych osb, mocno ju
wyblake i zniszczone, najpewniej mieszkacw.
Wdrowiec zmczony siada na pododze i obserwuje obrazki. Leniwie
siga po najblisze zdjcie i w zamyleniu bawi si nim. Pocztkowo
znudzonym ruchem przerzuca elementy albumu rodzinnego mieszkacw
domu, pniej z rosncym zaangaowaniem. W miar trwania (dugiej)
sceny praca staje si intensywna i coraz bardziej zorganizowana oraz przemylana. Cicie.
Scena trzecia.
Kolejny kadr filmu przedstawia to samo pomieszczenie i tego samego
osobnika, ale obecnie w trakcie intensywnego krztania si. Kamera
38

pokazuje wntrze pomieszczenia. Zmiana w stosunku do poprzedniej


sceny jest wyrana i rzuca si momentalnie w oczy. Mona dostrzec
uoone i uporzdkowane fotografie. Wida w licznych zblieniach
szeregi jako podobnych sobie osobnikw, mona zauway linie oraz
cigi obrazkw, na ktrych znajduj si mczyni lub kobiety. W
innym miejscu pojawia si struktura rodzinna, ktr rozpoczyna w
zamierzchej przeszoci "praszczur", stateczny osobnik z wsami i
stroju odpowiednim do jego epoki; mona zauway, e pokolenia to
"wznosz" si ponad powierzchni ziemi w trakcie poszczeglnych i
kolejnych "odson"-fotek, to znw po pewnym czasie wtapiaj si w
grunt-to. - Wida rne i gbokie zwizki midzy pokoleniami i
rodzinami, zwizki "poziome" i "pionowe". - Wysiek porzdkowania
nabiera sensu, krystalizuje si wielokierunkowy ad.
W trakcie usilnej pracy nad "albumem rodzinnym" poprzednikw coraz
mniejsz rol zaczyna odgrywa to, jak (w co konkretnie) s ubrani
poszczeglni osobnicy i jakie wykonuj konkretne gesty, kto z kim
jest w bliskich stosunkach i zalenociach. Ten etap porzdkowania
odchodzi w przeszo, a zaczyna dominowa uoenie wedug pytania
nadrzdnego: "dlaczego?" Dlaczego s tak "ubrani" i dlaczego s ze
sob w "zwizkach", w caoci obrazu nabieraj znaczenia gbokie
cechy wzajemnych relacji i zalenoci. Czyli tworzy si "genetyka
materialna" rodziny.
Scena czwarta i ostatnia.
Scena przedstawia wdrowca z umiechem przygldajcego si efektom
swojej pracy rozoonej na paszczynie podogi.
Czym w istocie jest powyszy opis/zapis? atwo zgadn. To idce w
czasie i poprzez kilometry zmaganie czowieka z otoczeniem, wpierw
identyfikowanie elementw, ktre tworz rodowisko, a w kolejnoci
dalszej szukanie/ustalanie midzy nimi wszelkich powiza, przede
wszystkim fizycznych i chemicznych. Sceneria moe literacko mao
atrakcyjna, jednak trud porzdkowania materii oczywisty. Od stanu
pojedynczych i wyrnialnych w tle skadnikw, przez chaos zbioru,
po paski ad rubryk znanej tabelki. Stan aktualny wiedzy jest na
poziomie "podogi", paszczyzny.
Tak nakrelona intryga "okresowo-ukadowa" oczywicie wciga - to
dobry zadatek na krymina. I to rzeczywicie jest krymina, pisany
przez wielu. Metody dedukcyjne, szukanie wszelkich ladw, nawet
tak drobnych, jak pojedyncze czstki, praca koncepcyjna, a nawet i
agenturalna (lub w naszpikowanym przyrzdami laboratorium), to si
skada na pocig za wspomnianym adem. Dzi zwizki ustalone oraz
przewidywalne. I mimo e co pewien czas pojawia si doniesienie o
nowej fotografii materialnego bytu, a po prawdzie tylko "strzpku
fotografii" (przecie pojedynczy atom trudno inaczej okreli), to
wydaje si, e praca zostaa zakoczona. Niekoniecznie.
Czym jest aktualnie obserwowany "ukad okresowy"? Warto i trzeba
zada takie pytanie, a odpowied moe zaskoczy. - "Ukad" to stan
chwilowy, "kadr" z filmu.
Zaskakujce? Dlaczego, nie powinno by adnego zaskoczenia. Wszak
wszystko, co mona wyrni w otoczeniu, zawsze i wszdzie, jest
39

procesem, to po pierwsze, a po drugie, posiada cz wczeniejsz


i pniejsz zawsze jest "cig pokole", a nie jedno i zupenie
nie wiedzie z czego i dlaczego poczte. Jednostka, jeden fakt w
wiecie, to niecodzienno ("cud"), ktry domaga si niezwykego i
rozbudowanego tumaczenia - natomiast odmieniajcy si stabilnie i
przewidywalnie zbir, odmieniajcy si przez swoje "cegieki", wic
przechodzenie jednego w drugie to norma i stan oczywisty, ewolucja
w trakcie zachodzenia.
Ukad okresowy atomw nie moe si z tej zasady wyamywa.
Czym skutkuje takie podejcie? - Cig pokole pierwiastkw, i to w
duej-licznej skali.
O tym, e jestemy potomkami dawno zamarych gwiazd, nie trzeba si
rozwodzi, cho to emocjonalnie porusza. Kiedy uwiadomi sobie, e
krca w ciele krew (i samo ciao) jest bezporednim nastpstwem
tego, e byy pokolenia soc, ktre si zapaliy, zgasy i dalej
rozproszyy w taki sposb, e na peryferyjnej planetce skbiy si
rnopierwiastkowo, to robi wraenie (zwaszcza kiedy mona o tym
porozmawia). Ale to nie jest wszystko. Teraniejsza materialna i
atomowa forma zjawisk to "stan chwilowy", "zdjcie" z albumu, wic
musi by dopenione o pozostae fakty (przed i po).
Dlatego, na tym si opierajc, mog powiedzie, e nadszed czas
modyfikacji szacownego zabytku, mimo jego funkcjonalnej sprawnoci
i przyzwyczajenia. Postulat jest oczywisty: naley zmieni sposb
prezentacji, to na pocztek - a w dalszym kroku dobudowa widok o
postulowane etapy, ktrych ju nie ma lub jeszcze nie ma. - I nie
chodzi w tym dziaaniu o urod tabelek czy zabaw, ale o oddanie w
detalach gbokiego sensu energetycznej zmiany.
Warto zaznaczy, to na pocztek, e od czasu wytworzenia konkretnej
formy "ukadu" nieco lat mino. Wiadomo, e oprcz dwu wymiarw i
paskiego wiata jest jeszcze trzeci, nawet czwarty, a lokalnie ten
i w o n-wymiarowaniu rzeczywistoci rozpowiada. Dlaczego wic tak
istotne zobrazowanie wasnoci wiata ma by paskie niczym kartka;
dlaczego dwa, a nie trzy wymiary oddaj zalenoci skadnikw? - I
dlaczego nie doda do obrazu zmian w historii, czyli czasu? Fakt,
wczeniej byy trudnoci techniczne, ale obrazowanie procesw dzi
jest atwe i przyjemne, czy stoi wic co na przeszkodzie, eby dla
wygody, atrakcji i lepszego zrozumienia przeksztace pokaza to w
wielowymiarowej zoonoci?
Jak to zrobi? Prosto. S pierwiastki z grupy gazowej, bd u gry.
Pniej idzie zbir atomw, ktre tworz litosfer. A najniej, w
kolejnoci mas, te najcisze, metaliczne. Wszystkie dzi poznane
elementy materii uoone tak, e tworz nie paszczyzn kartki, ale
sfer planetarny glob. Zachowana zostaje ilociowa i jakociowa
struktura ukadu, ale uoenie elementw oddaje stratyfikacj globu
i zajto oraz rozmieszczenie konkretnych pierwiastkw. Mona w
takim modelu wyrni powoki i podpowoki, kolejne warstwy ale
i ruch, zmian gra-d (i odwrotnie), wpywanie i wypywanie pod
i nad wyrnion powierzchni; mona pokaza generalne procesy, a
wic czenie i rozpad; jest "siatka kartograficzna" oraz bieguny
40

sfery, itd. Ilo szczegw zaley od zapotrzebowania - maksymalnie


opis moe zawiera wszystkie wykryte parametry i zalenoci.
"Sfera"-ukad okresowy pierwiastkw. Z jednej strony abstrakcyjne
ustalenie zasad wspdziaania atomw i ad rubryk a po drugiej
fizyczne, bardzo konkretne upostaciowanie, dynamicznie zmienne.
Nie mona zapomina, e w takim modelu jest cigy ruch i wszystko
pynie, e jest cinienie wewntrzne, zewntrzne, e cigle narasta
temperatura (w zalenoci od analizowanego poziomu), e cao tego
wiata si "gotuje" i "bulgocze"; e s zjawiska magnetyczne - ale
te elektryczne, chemiczne; e wystpuje rotacja skadnikw oraz
caego "globu". Itd.
Ciekawe? I owszem. Ale to tylko etap na drodze do penego ujcia,
wany i pogldowy, ale jeden z wielu. Pytanie: czy takie uoenie
ukadu zamyka dalsz prac? I odpowied: nie.
To wymaga podkrelenia, tak zestawione elementy, wszystko, co daje
si w otoczeniu wyrni, to oczywicie "rodzina", spokrewniony ze
sob cig skadnikw. Ale to tylko "wycinek" wikszej caoci, to
wycinek znacznie wikszej caoci. Znaleziony "album zdj" jest
wszystkim, co pokazuje "mieszkacw", dookrela ich waciwoci i
pokrewiestwo ale tylko, ale wycznie w obrbie tej "rodziny",
nie uwzgldnia etapw-pokole "sprzed albumu" oraz tych "po" (wszak
owa rodzina miaa jak przeszo i przyszo, ju poza ogldanym
albumem).
Warto pocign analogi ze zdjciami, poniewa jest nona. Kiedy
si pojawiy fotografie? Niedawno. Wczeniej byy portrety, szkice,
naskalne rysunki. A jeszcze wczeniej? Przecie zaistniay liczne
pokolenia, ktrych nigdy nie poznamy, ale ktre nale do rodziny,
i to na zasadzie koniecznej. Fakt, s badania archeologiczne, ale
to jest dziaalno "na szcztkach", w zakresie rwanym. A dalej?
Jest jeszcze okres - i to jest wane - ktrego w "fotografowaniu
rodziny" adnymi metodami si nie uchwyci, to czas "przed". Przed
pojawieniem si "osobnikw". - Trudno zaprzeczy, e by i gboko
wpywa na to, co si dziao. Oczywicie jest chemia, fizyka, a w
zakresie biologicznym genetyka, mona ustali zalenoci pomidzy
komrkami, genami, skadowymi genw. Tylko e, to istotne, takie
dziaanie wykroczyo ju poza "album rodzinny", i trzeba mie tego
wiadomo.
Mwic inaczej, dzisiejszy stan materii musi by uznany za zbir
"zdj" z albumu rodzinnego. Ale jednego "pokolenia", to warstwa z
caoci - jedna ze zbioru. To czasoprzestrzennie powizana ze sob
"grupa rodzinna", ale przed ni byy inne rodziny, po niej nadejd
kolejne.
Jak owe "zakryte" pokolenia opisa? To odlega historia i nie ma
nawet szcztkw z tego okresu, czy pozostaje si podda, uzna, e
to ciemno? - A po drugie, czy to cigle ten sam "dom rodzinny"?
Odpowiedzi jest genetyka - "genetyka materii".
Zgoda, moe nazbyt literackie nazwanie, ale niewtpliwie wygodne.
Poniewa od razu kieruje mylenie w odpowiedni stron. Odpowiedzi
41

na problem jest logika. Dlaczego? Bo w tym przypadku wspomc moe


wycznie konstrukcja logiczna, tu zaczyna si wielka rola Fizyki.
Na bazie fizyki, na bazie zgromadzonego materiau dowodowego (owe
wszelkie "szcztki-fotografie") trzeba wyprodukowa - wydedukowa
"ukad okresowy pierwiastkw wszelakich". Przeszych, aktualnych,
przyszych. Stan dzisiejszy w tym ujciu to tylko cienki "pasek"
caoci. Wany, bo to punkt naszego startu do analizy i pojmowania
wiata (i "opoka", na ktrej si stoi), ale to wycinek z caoci.
Ile moe taki "raport" liczy stron-elementw? To atwo ustali,
ale nie jest obecnie w temacie.
Czy to dziaanie konieczne, czy to nie jest sztuka dla sztuki oraz
wykroczenie poza eksperyment?
Jest konieczne. I nie dlatego naley to zaakcentowa, e analogia
poniosa, a skojarzenia wybuchy obrazami, ale to konieczno, jak
najbardziej codziennie yciowa, ten etap musi by rozpoznany, bo
warunkuje tutejsze eby zrozumie tu i teraz, trzeba zrozumie
wszdzie i zawsze.
Jak przeprowadzi pene opisanie wasnego istnienia bez przodkw?
Mona tak postpi, zakazu nie ma. Ale to bdzie "ujcie chwili" nigdy pena wiedza o rzeczywistoci. Kady byt (kady; ywy, martwy
- dowolny) nosi w sobie "zapis" poprzednich (wszelkich) etapw, jego
genowy garnitur szyty jest pokoleniami. Ale "materialny garnitur"
take powstaje "pokoleniami", pokoleniami kolejnych "ukadw". Ten
obecny jest elementem "z cigu" - "pierwiastkiem", kwantem ukadu
nadrzdnego. Fizycznie niczego wicej nie ma i nie bdzie, ale to
nie oznacza, e to cao i to nie oznacza, e tej caoci nigdy
nie bdzie mona pozna. fizycznie nie, ale Fizyk tak.
Jeden fakt czy element to dziw, niezwyko, co odbiegajcego od
reguy, co domaga si cudownego uzasadnienia - ale zbir podobnych,
cho rnicych si bytw, to norma i normalno. Kady zajmuje w
otoczeniu miejsce po swoich przodkach, a pniej ten sam "kawaek
podogi" zagospodaruj potomkowie, w kadym przypadku obszar zajty
generalnie jest ten sam, ale jego zawarto cigle si zmienia. Po jednej stronie wyaniaj si z niebytu wrzeszczce berbecie i
rosn, i rozpychaj si "w moim" do tego momentu wiecie. W rodku
owego "domu" znajduj si rodzice i trzymaj to w ryzach, a gdzie
poktnie i na drugim brzegu wtapiaj si w to pokolenia dziadkw.
- Wszechwiat wypenia gwnie materia aktualna, jest w nim troch
przeszej, a lokalnie pojawia si ju przysza (czyli ta, ktra za
chwil zdominuje okolic). I t brzegow drobnic wida w dokadnie
wykonanych "fotografiach"-dowiadczeniach.
Ale to jednak nie koniec. Musi by dodany zakres zjawisk lecych
poza tym ujciem. Wczeniejsze warunkuje istnienie nastpnego, a
zarazem determinuje; nie ma chaotycznego cigu, jest nastpowanie
krok po kroku i zawsze zgodnie z przynalenym "numerem". Genetyka
tworzy si w trakcie istnienia nosiciela.
A skoro tak, i to jest wniosek fundamentalny, mona na fundamencie
obecnego rozpoznania reguy powstawania i cech materii zrobi to,
co nigdy w taki sposb nie zaistnieje cznie. Czyli chodzi o stany
42

materii, kiedy obserwatora nie byo - lub kiedy nie bdzie. Trzeba
to zrobi, poniewa owe "inne albumy" skadaj si na "bibliotek
albumw".
Prawda, to abstrakcja. To abstrakcyjny ukad okresowy pierwiastkw.
Z jednym elementem realnym i namacalnym - dzi. Wchodzi na salony
materia abstrakcyjna i domaga si zauwaenia. Fizyk nie ma tu nic
do roboty, to zajcie dla "fizyki filozoficznej". Fizyk w swojej
doskonaej materialnej mieszaninie poznaje-rejestruje kady fakt,
wszystkich obywateli, ale tylko tych aktualnych. Na jednym brzegu
jest grabarzem oraz archeologiem, na drugim akuszerem po jednej
stronie ostatni gasi wieczk, a po drugiej obwieszcza nowin. e
nadchodzi nowe i czas si na aweczce posun. I dalej si w takim
dziaaniu nie posunie, bo tego "dalej" dla niego nie ma. Logicznie
jest i domaga si wpisania w "album" na zasadzie koniecznoci, ale
fizyk tego nie chwyci w aden przyrzd. Dlatego pozostaje dopeni
obraz filozoficznym namysem, na bazie fizyki filozoficznie cao
"obfotografowa" i funkcjonalnie zestawi. I mona to zrobi.
Gwnym, fundamentalnym zadaniem umysu poznajcego otocznie jest
"dobudowanie" do murw pojedynczej celi obrazu caego wizienia. I
jest to zadanie wykonalne. Bo chwila warunkowana jest przeszoci
- a zarazem warunkuje przyszo. Za cao zawsze, zawsze jest
tylko abstrakcj.
Cao zawsze jest tylko abstrakcj.

43

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 5.9 Staa kosmologiczna.
Dnia... Miejscowo... Niepotrzebne skreli.
RAPORT POKONTROLNY.
Obiekt badany: umys.
Autor: osobowo wewntrzna ("ja").
Adresat raportu: osobowo wewntrzna, osobowo zewntrzna - oraz
caociowa.
Wsppraca okresowa: dzia zmysw, dzia archiwizacji, zesp ds.
przetwarzania danych.
Wsppraca epizodyczna: osobowo chwilowa, osobowo zadaniowa.
Cel raportu: wyjanienie, zapoznanie, przedstawienie, nakonienie,
uwraliwienie, ustalenie, analiza, efektywno, poszerzenie.
Wasno: Osobowo.
Raport zosta wykonany w jednym egzemplarzu. Udostpnianie osobom
postronnym i rozpowszechnianie zawartych w nim ustale moliwe, po
wczeniejszym uzgodnieniu.
Wyjanienie wstpne: zastosowana w tytule raportu terminologia ma
gbokie uzasadnienie, ale zostaa uyta na zasadzie niezbdnego
zapoyczania. Wszelkie skojarzenia s zasadne, jednak zaleca si
doczytanie do koca i osobiste przetrawienie zebranych informacji.
Za ewentualne nieprawidowe zdekodowanie autor nie odpowiada.
Powody podjcia kontroli:
Zasadniczym powodem niniejszej kontroli byo stwierdzenie licznych
nieprawidowoci, zwaszcza w ostatnim okresie rozliczeniowym (tak
w przyblieniu, plus minus, dziesi lat). - W wyszczeglnionym, a
zarazem wanym yciowo czasookresie, napyway do centrali mniej
lub bardziej niepokojce sygnay o wadliwej lub tylko niesprawnej
na styku z realnoci zewntrzn aktywnoci osobniczej. Objawiao
si to w sposb rnoraki, od banalnego zapominania, gdzie obecnie
znajduj si klucze do mieszkania, a po mylenie znajomych. Byo w
tym wiele oczywistej losowoci obserwacji, tego aspektu dziaania
w rodowisku nie mona pomin, lecz statystyczna nadreprezentacja
wzmiankowanych niedogodnoci wymusia akcj kontroln. Ktra, ju
na wstpie trzeba to stwierdzi, okazaa si zasadna, potrzebna, a
nawet niezbdna. Wnioski pokontrolne, ktre zostay zaprezentowane
w punkcie ostatnim, s dobitnym tego uzasadnieniem.
Plan kontroli:
Plan weryfikacyjny pocztkowo obejmowa wszelkie aspekty, poniewa
nie byo wiadomo, na co szczeglnie nakierowa uwag sprawdzajc.
To, z oczywistych powodw, po prostu niemoliwoci ogarnicia tak
szerokiego tematycznie zakresu - to okazao si nie do utrzymania.
I dlatego, ju w toku kontroli, plan podlega modyfikacjom, a te
zaweniu.
44

I tak, autor wasn decyzj skreli z bada obszar lecy daleko


poza osobowoci, a nawet poza osob. To obszar wany, autor ma w
temacie pene rozeznanie, ale dla tej konkretnej kontroli nie ma w
podejmowaniu tego zakresu badawczego adnego celu. Jeeli autor ma
to uzasadni choby zdawkowo, to podnosi taki fakt, e cao bytu
zewntrznego jest dana i zadana. e, cytujc klasyka, wiat trzeba
pozna i si dostosowa, albo si zginie. Autor wysnuwa z takiego
postawienia sprawy, e to nie otoczenie jest wane, ale wasna, a
wic wewntrzna strefa e wiat jest bolesnym weryfikatorem tego
wewntrznego zakresu i jego produkcji, ale nie podlega niniejszej
akcji kontrolnej.
Dlatego osobowo wewntrzna, czyli autor raportu, do dalszego i
penego sprawdzania zakwalifikowaa swoje dziaanie, wychodzc z
oczywistego zaoenia, e najciemniej pod latarni - a take inne a
wane dziay, ktre obsuguj terytorium wewntrznie bliskie, albo
lokuj si na styku z otoczeniem. W takim to obszarze ostatecznie
zostao wyrnionych kilka rejonw do skontrolowania.
Autor zdaje sobie spraw, e by moe nie jest to peny raport, to
zostao przed chwil wprost wyraone, jednak pozostaje otwarty na
ewentualne sowa krytyki lub sugestie poszerzenia frontu kontroli
w kolejnej edycji sprawdzajcej. Bowiem jednym z istotnych uj i
wnioskw z obecnego dziaania jest to, e podobna akcja kontrolna
nie powinna si ograniczy do jednorazowego czynu, ale by cig
praktyk.
Punkt pierwszy kontroli: dzia zmysw.
Ju zestawienie wstpne powodw kontroli, czyli yciowe problemy w
kontakcie z otoczeniem, ju ten aspekt sugerowa, a wrcz w sposb
oczywisty ukierunkowywa pierwsze sprawdzenia wanie w tym dziale
przecie podstawowym w interakcji.
Co ustalia kontrola? Po pierwsze i najwaniejsze, co wyszo ju w
trakcie wstpnego rekonesansu, dzia zmysw nie dziaa dobrze. A
nawet, i to nie jest stwierdzenie na wyrost, zarzdzanie istotnym
w caoci odcinkiem jest niedostateczne. Nawet jest jeszcze gorzej
w tym zakresie. Autor chwilowo powstrzymuje si od radykalnych lub
daleko idcych stwierdze, ale niewtpliwie jest le. Nie ma co ju
rozwodzi si nad mao aktywnym dziaaniem wspomagajcym prac tak
wanych wtyczek do wiata, czyli higieniczne ogldanie ekranu tego
czy owego, nie ma co podnosi dugiego przesiadywania i zalegania
na kanapie, to s okolicznoci poniekd zewntrzne i nieatwe do
zmiany. Acz, autor ma tego pen wiadomo, le w jego zakresie,
mona nad nimi popracowa.
Najwaniejsze z ustale kontrolnych na odcinku zmysw odnosi si
jednak do ich fizycznego stanu i funkcjonowania, a tu jest, mona
tak to uj, le. I si pogarsza.
Fakt, kierownictwo dziau, ktre trzeba przyzna do ofiarnie i z
determinacj godn lepszej sprawy w kontroli uczestniczyo w peni
i na bieco, ot kierownictwo dziau zmysw na swoj obron, i
45

to chyba nawet zasadnie, przedstawiao liczne monity kierowane do


centrali, pokazywao i cytowao pisma, w ktrych wprost i dosadnie
byo mwione, e infrastruktura ulega przemianom, e si starzeje
i dziaa coraz mniej sprawnie. To prawda, kontrola potwierdzia i
zarazem to uwypuklia, ale mimo tego zastany stan budzi znaczce i
gbokie zaniepokojenie. W tym tempie, przy utrzymaniu si zmian i
narastania defektw (a przecie nie mona wykluczy przyspieszenia
zjawisk), to mona powiedzie, e bdzie kiepsko. e ciemno si
rysuje na horyzoncie.
Trzeba odnotowa rwnie i to, e z centrali zwrotnie na zmysowy
odcinek przychodziy wyjanienia i zapewnienie. Mowa w nich jest o
akcjach i pobudzeniach, nawet wspomina si o bagalnym, mocno ju
podejrzanym w swojej sownej treci zachowaniu motywowanego jako
tam pogldami o ponad-realnoci - jednak to w adnym zakresie mie
wpywu na stan dziau nie miao. Poszczeglne poddziay, a ju ten
wzrokowy szczeglnie, zgaszaj ustawiczn dewastacj sprztu oraz
narastanie nieostroci w odbieraniu otoczenia. e to skutkuje, e
to zagraa, e stwarza problemy, oczywisto. Std niniejsza akcja
kontrolna przecie si wzia.
Rwnie trzeba doda, e w ramach tego dziau zostaa podjta do
gboko przeprowadzona weryfikacja pocze i kanaw technicznych
czcych zmysy z dalszym obszarem, bowiem ten fragment narzuca
si jako oczywisto do przejrzenia; nie znalazo to w zaoeniach
wstpnych umiejscowienia, ale wyniko samoistnie. - I co si tutaj
okazao? Moe nie naley tego okrela jako dramat, na chwil dzi
i teraz nie stwierdzono znacznego ubytku transferu danych, ale e
i tutaj daj si we znaki braki w wyposaeniu, e odczuwalne ju w
caym ukadzie niedoinwestowanie take na tym odcinku powoduje nie
takie dokadnie procedowanie, jak przewiduje to norma dla takiego
zakresu to oczywisto.
Punkt drugi kontroli: dzia przetwarzania danych.
Kolejno wanym dziaem, ktry zosta poddany sprawdzeniu, to bya
komrka wewntrzno-zewntrzna, czyli dzia przetwarzania. Dlaczego
i co byo powodem wyrnienia tego dziau? Zachodzio podejrzenie,
e zatrudnione tam jednostki i cae komrki nie s kompetentne, a
moe nawet zupenie le wykonuj powierzone zadania.
Co si okazao, jak wyglda prawda?
Nieprawidowoci, to wniosek generalny, byy - nawet liczne. A to,
e ju na etapie wprowadzania danych stosuje si przestarzae, a
wrcz archaiczne metody analogowe e obrbka przebiega powolnie
i na nonikach chemicznych, z ma iloci czynnoci energetycznie
wydajniejszych e kodowanie danych, przecie niebywale wraliwy
w dalszym etapie odcinek dziaania osobowego, e to nie spenia na
dzi norm zabezpieczajcych, e jest, mwic prawd, powierzchowne
i zgrubne. A nawet, e utrudnia to ostatecznie wyjcie na zewntrz
w porozumieniu, jednostkowo osobniczego kodowania uniemoliwia w
interakcji z otoczeniem wymian pogbion. W zakresie bliskim si
to jeszcze sprawdza, ale w planie dugookresowym prowadzi, moe do
46

nieporozumie prowadzi. O podanym kiedy tam podczeniu, jako


technicznie zabudowanego urzdzenia, o czym takim w opisywanych i
analizowanych okolicznociach wrcz nie ma mowy.
Nie to jednak w tym dziale stanowi punkt szczeglnej troski, wady
powyej opisane, przynajmniej teoretycznie, mona usun, jeszcze
na dzi, przy zastosowaniu odpowiednich metod, szkolenia i podobne
czynnoci - to wydaje si podatne na korekt. Zasadniczy dylemat w
funkcjonowaniu dziau kontrola widzi w samej zasadzie dziau, wic
w obrabianiu danych.
Tu, trzeba szczerze powiedzie, zalegoci i zaniedbania s takiej
skali, e s tosame z wiekiem osobniczym. Po prostu autor musi tu
stwierdzi, e siga to momentu zaistnienia i e tego ju adnym i
rozpoznanym dziaaniem nie mona skorygowa. Poniewa zastosowane
praktycznie kodowanie danych i sposb ich obrabiania, to jest sam
autor, e tak zosta zapisany w dziale archiwalnym i tak si na co
dzie przelicza. A co jeszcze gorsze, zanurzone i zamocowane jest
to w fizycznej warstwie, ktra podlega nieuchronnym zmianom, wic
wszystko si od wszystkiego w tej zakodowanej galaktyce oddala, no
i trudnoci "zaapania wtku" bd si pogbiay.
Wniosek z tej czci kontroli jest oczywisty, konieczny i niezbyt
optymistyczny: tego si zmieni nie da, trzeba si dostosowa.
Punkt trzeci kontroli: archiwum.
Sprawdzenie tego zakresu od pocztku leao w zamiarach kontroli i
byo szczegowo rozrysowane. W zaczniku pierwszym do raportu to
zostao pokazane, autor tam odsya zainteresowanych. Tutaj wspomni
tylko, e czas powicony na sprawdzenia zaj dokadnie poow z
caoci dziaa, odpowiednio do rangi tego dziau. Zreszt wyniki
wprost uzyskane i wypywajce z analizy rozszerzonej i skrosowanej
tematycznie, to tylko uwypukla fakt, e byo to potrzebne.
Trzeba powiedzie wprost, nie mona tego ukry ani zagada, prawda
musi dotrze na poziom wiadomoci: archiwum jest w zej kondycji.
I to si pogarsza.
Tak, cay obszar zebranych danych podlega przelicznym modyfikacjom
i reorganizacjom, nie zawsze sensownie przeprowadzanych. Osobowo
wewntrzna nie neguje koniecznoci dziaa ulepszajcych, dobowy i
roczny przyrost danych wymaga ustawicznego uzupeniania katalogu i
nanoszenia poprawek, ale stwierdzone liczne bdy, wrcz powane w
skali czasu zaniedbania, to skania autora raportu do gonego ju
woania o przemylenie - tak zbierania danych - tak ich obrabiania
tak archiwizowania. To nie moe by napyw chaotycznie bezadny i
w byle jakim powizaniu, przecie taki strumie informacji musi musi si "pokrci", "zwichrowa", itd. Zamiast uporzdkowanego i
przejrzystego, wic atwo dostpnego archiwum, tworzy si zbiorowy
stan nieuporzdkowania, z ktrego w razie potrzeby trudno realnie
co pomocnego wydoby i dalej wykorzysta. Bezad na wejciu musi
skutkowa na wyjciu chaosem.
Sprawa druga, archiwum, jak pozostae dziay, jest wyposaone do
ubogo i niedoinwestowane. Brak dopywu wieej, dotlenionej krwi i
47

rodkw odywczych, to ostatnio patologiczna norma. e to skutkuje


i niesie zagroenie? C, autor wielokrotnie ju o tym wspomina,
efekt jest taki, jaki jest. Przykro to stwierdzi, ale wasne i do
siebie kierowane zalecenia s ignorowane. Nawet podbudowane nauk
i logik argumenty, nawet one s zbywane, upychane po katach, a za
to dominuje znane "jako to bdzie". e to skutkuje? No...
Sprawa trzecia, w powizaniu integralnym z drug. Brak ulepszonego
dziaania powoduje, e poszczeglne "pki" i cae rejony archiwum
wydaj si stracone do uytku. W ramach akcji sprawdzajcej autor
prbowa dotrze do dawno i kiedy pozyskanych danych, ktre musz
by w zasobach, to pewnik, jednak dotarcie do nich okazywao si w
licznych prbach utrudnione. To co najmniej. Albo zupenie si to
nie powiodo, poniewa pod zapamitanym adresem niczego ju zbada
si nie dao. Prawdopodobnie adres by bdny, ale nie mona take
wykluczy sytuacji, e rejon z informacj oddali si tak dalece w
czasie i przestrzeni, e jest poza horyzontem. I tym samym strata
jest na wieczno.
W innym przypadku informacja bya ju tylko szcztkowo dostpna, a
wic wnosi z tego mona, e czas poowicznego rozpadu danych ju
si dopeni, a struktura nadpisana kodem stracia wano, przez
co rwnie jest niedostpna. - Albo, to take moliwe tumaczenie,
na ten sam adres naniesiona, dokwaterowywana zostaa kolejna porcja
poj i wywouje to oczywiste zamieszanie w trakcie odzyskiwania.
Nie mona wykluczy take przypadkowego dziaania czynnikw jako
zewntrznych, czyli promieniowania takiego lub innego, co wytwarza
przecie w zbiorze "dziury" i inne ubytki. Sprawa wyglda w miar
wiarygodnie, dlatego wymaga dalszych bada.
W trakcie dziaa testujcych stwierdzono w kilku przypadkach, ale
rzeczywicie w kilku, "efekt soczewkowania". Co objawiao si do
jednoznacznym od strony literatury przedmiotu zwielokrotnieniem w
rejestracji tego samego faktu, ale powodowao, czego podkrela i
nagania nie potrzeba, bdne dziaanie.
Rwnie na tym etapie doszo do odebrania z dalekich rejonw, by
moe z brzegu dozna, stosunkowo licznych tzw. "sygnaw", ktrych
w aden sposb nie udao si powiza z dowiadczeniem yciowym i
zebranym zasobem informacyjnym. Zachodzi graniczce z pewnoci i
wiedz przekonanie, e byy to omamy, ktre tworzyy bdnie albo
w sposb zdeformowany dziaajce elementy ukadu. Nie zdoano ich
namierzy, by moe s to jakie "wirusy", jednak z uwagi na fakt,
e wywouje to zaniepokojenie, w zaleceniach kocowych temat jest
omawiany jako pilny do sprawdzenia i wyczyszczenia.
Czy powysze dowodzi baaganu w prowadzeniu archiwum? To take, to
jeden z zasadniczych wnioskw. Ale nie tylko. Autor zwraca uwag i
to podkrela, e archiwum, ktre przecie jest autorem jako takim,
przecie wszystkie zgromadzone w zasobach i neuronalnie zapisane w
strukturze biakowej dane to autorska osobowo e ten obszar ma
w sobie gboko wpisan dysfunkcj. I to jest powany problem.
Punkt czwarty kontroli: osobowo.
48

Autor, czyli osobowo, pozwala sobie wyodrbni ten punkt, ktry


jako zasadniczy wypywa z ustale kontrolnych, poniewa wprost si
do osobowoci odnosi i do caociowego tym samo funkcjonowania w
wiecie. Wszelkie wczeniejsze ustalenia i raporty z miejsca akcji
to jest wane, ale ten punkt jest najwaniejszy. I powinien by
w sposb szczeglny podniesiony. I zauwaony, co zrozumiae.
O co chodzi? O atwowierno umysu i osobowoci jako takiej. - O
to, e bezkrytycznie przyjmuje napywajce z otoczenia dane, e je
sprawdza powierzchownie, e weryfikacja jest uboga i szybka. To w
tym kryje si obserwowany przez osobowo i powodujcy rozliczne,
a te niekiedy dramatyczne problemy dostp do zewntrznego wiata.
Tak, autor raportu potwierdza, e osadzona na danych archiwalnych
osobowo autora, na skutek zabagnionego stanu archiwum, tako na
skutek zego lub bdnego kodowania (lub dekodowania) danych, itd.
- e to wszystko skutkuje odczuwanym spadkiem adekwatnoci kontaktu
z otoczeniem. Tak jest. A nawet bdzie gorzej.
Ale autor zasadniczy problem widzi w tym, e osobowo nie nada
w swojej koncepcji wiata za zmianami, ktre j sam tworz co
tam w otoczeniu "widzi", innymi zmysami odnotowuje, ale w adnym
przypadku nie trafia na poziom wiadomego obrabiania danych myl,
e wszelkie tak odbierane informacje "skaone" s przez odbieranie
i obrabianie e to osobowo je tak przetwarza. C bowiem ma do
kopotw osobniczych wiat? Po prawdzie nic. Autor to podkrela, i
jest to po prostu fakt. - wiata na zewntrz zupenie nie obchodzi,
czy autor-osobowo przeyje kolejny zakrt dziejw, czy nie, to z
tej perspektywy zupenie obojtny stan. Co innego dla mnie, autora
tego obrazu wiata w sobie. Jeeli si pomyl, to zrobienie kroku
po ulicy moe skutkowa wypadkiem drogowym, albo te dopadnie mnie
nisko przelatujcy terrorysta. Wszystko moe si w otoczeniu sta,
i musz to uwzgldni w swoim autorskim modelowaniu otoczenia. Bo
to rzeczywicie moe by wszystko wszystko, na co zezwala prawo
ewolucyjne.
Wicej - zawarte w archiwum dane, ktre s mn w kadym elemencie,
to rwnie moe wywoywa nieporozumienia albo i kopoty. Przecie
pies ssiada, ktry mnie zna od lat, moe zwcha co mao miego
i zwariowa i bd problemy. Ssiad moe dosta wcieklicy i co
powie. Pogoda z przewidywalnej zrobi si nieprzewidywalna, atomy,
zamiast kry zgodnie z teori, gdzie si rozbiegn w dal. Itd.
Nic, nic w tej po horyzont obserwowalnej i odbijajcej si we mnie
okolicy nic nie jest pewne i dane raz na zawsze. Nawet stae na
oko prawa fizyki, co trzeba rwnie podkreli, ktrego piknego
dnia mog si odmieni.
Wicej jeszcze, co ten raport czyni szczeglnie istotnym nawet w
archiwum nie ma niczego pewnego, w mojej osobowoci nie ma adnego
staego faktu. Zasb si zmienia i przeksztaca, czyli co dodaje
si lub wypada, i trzeba bra to pod uwag. A skoro wypada z bazy
danych, to jedynie staa dla osobowoci, dla wiadomoci jest taka
konstatacja, e nie ma niczego, nawet w niej samej, co posiadaoby
znamiona staoci.
Nie ma niczego staego poza faktem zmiany. - Jedyn staoci jest
zmiana.
49

Czyli, autor t myl dedykuje sam sobie, wniosek co do dziaania w


wiecie jest taki, e "sta kosmologiczn" musi by nieufno, do
wszystkiego i zawsze. Nieufno wobec tego, co widz poprzez swoje
i zarazem cigle starzejce si zmysy do tego, co podpowiada mi
jako tam zakodowana informacja do tego, co ju znalazo si w
zbiorach i stanowi bibliotek ycia. - Ale take do tego, i przede
wszystkim do tego, co si aktualnie autorowi wiata jako wydaje o
tyme wiecie. Kada moja myl aktualnie i na poziomie wiadomoci
faktami obecna, oprcz owej faktograficznej zawartoci powinna te
posiada nadrzdn uwag: nie ufaj! sprawd! weryfikuj! Sprawdzaj
do koca wiata i jeden dzie duej.
Autor ma oczywicie wiadomo, e prowadzi to moe w przypadkach
skrajnych do paraliu decyzyjnego, zaniechania dziaania. Bo skoro
nic pewnego nie widz, to znaczy, e wszystko jest zudzeniem i e
trzeba usi i poczeka na koniec. Mimo tego zalecenie totalnej i
na kadym kroku kontroli jako nakazu - to pozostawia w raporcie, to
yciowa konieczno, nie ma odwoania. Jednak z mnoeniem dziaa
sprawdzajcych nie mona przedawkowa, to nie tylko grozi brakiem
ruchu, ale jest rwnie i po prostu strat energetyczn, wydatkiem
zbdnym. Jeeli widz na swojej drodze cian, to nie bd jej po
ile tam razy obmacywa, by si przekona ostatecznie, e istnieje
i e jest twarda. Mona chwilowo zaufa, e zmysy podpowiadaj mi
trafnie i e jest tak, jak si wydaje, e jest. - I wykona kolejny
krok (byle nie w cian). Co oczywicie nie zwalnia od czujnoci i
podejrzliwoci. Zanim ten krok wykonam, musz sprawdzi odnie
obraz ciany do "obrazu" z archiwum i jeeli one si nao, s do
siebie z grubsza zgodne, wzmiankowany kroczek zrobi. Ale jeeli w
obrazie jest co odmiennego, lepiej si wstrzyma, zastanowi, jak
to moliwe i dopiero po analizie i dalej. Proste?
Niby proste, ale w yciu trudne do cigego prowadzenia. Tylko e,
to cao raportu pokazuje, konieczne. yciowo konieczne.
Wnioski i zalecenia pokontrolne:
1. Zasadniczym, najwaniejszym wnioskiem pokontrolnym jest ten, e
kontrola bya konieczna. Ilo nagromadzonych bdnych odczyta ze
wiata jest ju tej skali, e refleksj nad tym faktem poprowadzi
trzeba. Oraz zastanowi si nad sob trzeba.
2. W powizaniu z wnioskiem numer jeden trzeba stwierdzi, e nie
moe to by dziaanie o charakterze akcyjnym, doranym. Wnioskiem
mocno czytelnym z caoci zgromadzonego materiau jest ten, e to
powinno by dziaanie ustawiczne, codzienne, zawsze obecne poprzez
wszelkie czynnoci osobnicze i osobowociowe.
3. W powizaniu z wnioskiem numer jeden i dwa pa musi, e pene
i sprawne poruszanie si w wiecie jest moliwe tylko w przypadku,
kiedy zebrany o tym wiecie materia bdzie do niego adekwatny, a
te na bieco weryfikowany. eby si tak stao, musz poprawnie w
tym wiecie uczestniczy zakoczenia zmysowe, musz one spenia
naoone na nie normy ale zarazem osobowo wiadomie musi dba
o przestrzeganie zalece i regulaminw.
4. W powizaniu z caoci materiau pa musi, e osobowo, wic
50

autor jako taki, to konstrukcja w trakcie zmiany - a przez to stan


niestabilny, z defektami, z narastaniem bdnych elementw. A to w
konsekwencji prowadzi do zaburze w pracy caoci.
5. Istotnym wnioskiem jest ten, e naley wzmocni kontrol oraz
egzekucj pracy poszczeglnych dziaw. Obserwowana tu i wdzie w
ukadzie samowolka organizacyjna, niekiedy nadmierna samodzielno
urzdnicza (lub przeciwnie, wyuczona bezradno), to moe wnosi
zamieszanie lub obstrukcj naley to zwalcza. W zaczniku dwa
s na ten temat zawarte szczegowe punkty, ale tu warto wspomnie
o przeprowadzaniu szkole, o uwraliwieniu na procesy, o dziaaniu
wspomagajcym fizjologi i fizyk.
6. Istotnym wnioskiem jest rwnie ten, e na kadym wyrnionym
etapie pozyskiwania, obrabiania i przechowywania danych wystpuje
zagroenie deformacji i przeinacze, trzeba mie tego wiadomo.
7. Odnonie zespou danych na temat wiata, wic archiwum, wniosek
jest taki, e naley traktowa go na zasadzie-regule ograniczonego
zaufania. Nic innego, jako osobowo, nie mam do porwna, ale te
musz wiedzie, e to moe wnosi bdne "obrazy".
8. Wniosek pokontrolny gwny: umys krytyczny.
Jako autor, jako osobowo, jako wiadomo wasnego w przestrzeni
przebywania, a zarazem odmienia si w czasie jako byt zmiennie w
owym nadrzdnym stanie zawarty jako kto taki musz mie pen
wiadomo tego, e si zmieniam. I e to niesie konsekwencje. I
to zasadnicze konsekwencje: wszystko pynie, zmienia si i ja si
zmieniam. I nie jest to banalne ustalenie.
Wynika z niego potrzeba nieufnego, krytycznego przede wszystkim
pod wasnym adresem krytycznego stosunku. "Staa kosmologiczna" to
nie wasno wiata, ale moja, bytu te wasnoci obserwujcego (a
po prawdzie tworzcego). To wasno mojego umysu. - Sta jest i
by musi krytycyzm, nieufno, niepewno co do otoczenia. W tym,
co zrozumiae, do otoczenia w postaci wasnego archiwum danych, a
wic do siebie samego. wiat nie jest pewnoci i si zmienia, ale
i "ja" nie jest pewnoci, bo si zmienia. Dlatego w mojej chwili
"teraz", jako owa staa, musi by rozwane i krytyczne dziaanie
tylko takie i a takie.
To powinno wystarczy do pokonania kolejnego dnia. I moe jeszcze
kilku.
Poziom przyswojenia
raporcie.

wnioskw

zostanie

zweryfikowany

kolejnym

51

Vous aimerez peut-être aussi