Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
czyli samodzielnie, s zbyt sabi i niezauwaalni, ale razem tak w poczeniu si ju daj si wymaca. Rozumiecie?
A przecie cinienie ronie, nacisk nie ustaje. Dlatego co pewien
okres, znw cile policzalny, tworz si w sferze warunki, ktre
umoliwiaj takie zblienie elementw, e buduj si kolejne fakty
z piramidy moliwoci, wszelkie promieniowanie i materia, wszystko
to, co sobie rozrysowujecie w podziaki i tabelki.
Na kocu gdzie poktnie fizycznie - ale rodkowo logicznie - tworzy
si takie co rozumnie obserwujcego. Czyli wiadomy siebie i wiata
byt. To nie jest byle co, cho i przecenia nie warto - osobliwo
jest wpisana w ten proces jako konieczno.
Ponownie zaznaczam, e nie miejsce w tej opowiastce na szczegy, to
w innym punkcie, "pompowanie" wszechwiata jest oczywistoci w tej
hipotezie i logiczn, policzaln koniecznoci - ale obecnie to nie
sedno opisu. Natomiast istotne jest podejcie, spojrzenie, ktre w
bezkresie tak konstrukcj wyuskuje.
I tu, zauwacie, mog by dwa kierunki definiowania: zewntrzny i
wewntrzny. Mona opis prowadzi tak, jak powyej, ale rwnie od
rodka, jak to czyni fizyk zapatrzony w zjawisko i przyrzdy. Wic
w efekcie jako "wybuch". Bo co jest istotnego w takim narastaniu w
sferze cinienia? e wstecznie prowadzony opis tego procesu, a nie
moe by przecie inny, e takie postrzeganie tego zbliania si w
sferze jednostek kwantowych - e to musi przybra posta "wybuchu"
i rozprzestrzeniania si wszechkierunkowego i jednorodnego w swoim
tym eksplodowaniu. Musi.
Postawcie si w sytuacji kogo, kto wczeniej zaprezentowany rytm
zjawiska postrzega wewntrznie i zastanwcie si, co widzi. Niby z
zewntrz jest banalne dociskanie i elementy zbliaj si - i jest
moment "zaponu". Czyli nastaje chwila, kiedy moe "mikrofalwka"
si uruchomi - "pstryczek" zadziaa i w kadym kierunku, prawie e
jednoczenie, mkn fotony promieniowania. A pniej, w miar trwania
procesu, i fotony wiata, i kolejne.
I jak, widzicie to? Widzicie w takim wewntrznym ju postrzeganiu to
zjawisko? Przecie taki obserwator, nawet po wielu epokach ewolucji,
bdzie to rejestrowa w formie wybuchu, bo dla niego to bdzie co
takiego: wybuch, bez dwu zda wybuch. Rozumiecie?
Z zewntrz oraz w opisie zewntrznym to stopniowalne dociskanie do
siebie elementw i ich rwnie stopniowalne pojawianie si w formie
kolejnych "zbryle", jednak od wewntrz to moment-punkt praktycznie
natychmiastowy. Wczeniej nic tu nie byo. A za moment, od kiedy co
mona zauway, od kiedy w badaniu jest element do badania, od tego
momentu wiat wybucha w jego istnieniu i mierzeniu. Rozumiecie?
Ten sam proces, raz banalnie prosty, a raz dynamicznie inflacyjny opis takiej zmiany oraz jego zobrazowanie jest pochodn pooenia w
nim osobnika, ktry taki opis prowadzi, rozumiecie? To, e jednemu
wybucha nie oznacza, e drugiemu te musi poniewa obaj maj racj.
W ich osobistym spojrzeniu na dziejowe widowisko jest racja i penia
opisu. Ale, widzicie, tak po prawdzie, to dopiero obaj cznie ten
cdn.
Janusz ozowski