Vous êtes sur la page 1sur 4

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 4.5 Wadca zudze.
Szczerze powiem, a do bulgotania wewntrznego powiem, nie lubi
ja filozofujcych, dla mnie co takiego nie istnieje, dla mnie co
takiego sprzeczne z natur, przekrelone na zawsze i do koca.
Szczerze powiem, spotkaem takiego jednego i zagadnem. Z daleka
ju byo wida, e arystokrata pomylunku. Sweterek w ciapki takie
ladowe po dawno jadanym, kant na spodniumie bardzo historyczny i
zwichrowany, w miejscach rnorakich byo toto zakolczykowane, a i
pokrelone wykresami. No i tego typa zagadaem, a nawet pogadaem
z takowym. I to mi wystarczy, na zawsze wystarczy. eby to!
Szczerze powiem, konferencja bya. Taka, wiecie, od wszystkiego, a
to jedno, a to drugie. Co sobie miaem aowa, czas jako w yciu
trzeba uzupenia, nie sam prac na eksperymencie czowiek yje,
trzeba si spotka, kultur sown niekiedy podnie w gr, a te
co na tym zyska. Bo, trzeba wam wiedzie, na tej konferencji to
tak byo, e bilet na tras docelow dawali i lokum zupenie takie
do akceptacji, a te wyerka darmowa w to si doliczaa. Nawet, to
ju zbytkiem mierdziao, ale tak byo, organizacja organizujca i
barek z darmoch wystawia, nie powiem, si szarpnli. - Wic jak,
sami powiedzcie, al byo nie skorzysta.
No i ja na tej konferencji owego wadc zudze poznaem. Dzie to
kiepski by. Pochmurno i w ogle w duszy co ka i melodia jaka w
powietrzu taka, e czowieka nawet szklanka wypeniona procentem
znacznym nie pociesza, ech. Siedziao toto gdzie pod ktem i nic
si przy nim nie dziao, wic podszedem. Z litoci, rozumiecie, i
w ogle. Inni, i owszem, si krcili, co tam w swoim naukowym i
lokalnie jzykowym narzeczu gardowali, ja tam czowiek fizyczny,
jzykowo prosty, wic si wtrca nie chciaem, po co im wstydu i
zakopotania robi. Wic sweterkowego zagadnem, bo te szklank
suszy, i to wiksz od mojej. Szczerze powiem, jak na zebraniu i
przed zgromadzonymi, wraenie robi umiarkowane, ale spojrzeniem
zbytnio nie rzuca. Wic zagadnem.
- Kolega z jakiego panelu? podchodz i pytam. Nawet rk poda
chciaem, tak mi si porobio.
- Filozoficznego sweterek si odezwa i w dal spoglda.
- Bo ja ja na to fizyczny reprezentuj, tamta sala, gdzie ten
plakat z bohomazem i kierunek szklank pokazuj.
Nie odezwa si jeden, zapatrzony by. A e gupio byo i w ogle,
to dialog midzywydziaowy chciaem podtrzyma, wic brn w takie
tam konwersacje salonowe.
- My w sprawie fizycznej drobnicy jestemy, omawiamy mwi tak w
oglnoci, bo nie wiem, jak takiemu filozoficznemu wane fizyczne
treci przekaza, przecie na rok wietlny wida, e to nijakiego
kwarku na oczy nie widziao, adnego leptona czy bozona nie gonio
i nie zdybao, wic jak takiemu swoje wraenia gboko w mzgowiu
zapisane streci, nie mona, sami przyznacie. Przecie wzorw mu
pod nos nie podsun, czeczyna si omieszy i obrazi, a moe te i

znarowi i ucieknie. Spokojnie, pomylaem sobie, ogln rozmow ja


poprowadz, na wyyny si sowne wznios i polszczyzn z skiem i
podobnie zastosuj.
- My, kolega rozumie, wiat badamy. Takie tam, kolega rozumie, na
dole caego rzeczywistego, staramy si przenikn i pozna.
Spojrzao toto, a wzrok zamglony, jaki taki, nie powiem, moe si
nawet z gbiny i duszy poczyna, no i rzuca:
- Zudzenie, wszystko zudzenie.
Ja, rozumiecie, prosty fizyk jestem, fizyczny, znaczy si, mi tam
o zudzeniach duo na wykadach nie gadali, a nawet nic nie gadali
bo to porzdna szkoa licencjatu bya. Ja, rozumiecie, na sowo
"zudzenia" w odku burczenie mam, co mnie tak ciska w sercu i
okolicach, e bym... Sami rozumiecie, fizyczny jestem... Przerzuca
czowiek te gluony i inne, to minie posiada, siowania mu adna
w tym nie jest potrzebna, tym bardziej zudzenia. Ja, rozumiecie, samo
sowo "zudzenia" omijam z daleka, dla mnie fizyka do koca i ciut
dalej to wszystko znane i obeznane, ja zudze nie tykam - tak ju
mam z natury. A tu takie co.
No, sami rozumiecie, zmilczaem, zamieszania midzygatunkowego nie
chciaem wyczynia, przewagi realu nad wirtualnoci dowodzi nie
byo warto. Po prawdzie, sami rozumiecie, przewaga bya oczywista.
Jakbym si zamachn, to zudzenia o pitro niej by si znalazy,
i to z szybkoci przyspieszajc wprost i proporcjonalnie, bowiem
schody strome byy. Ale si powstrzymaem, taki jestem, fizycznie
i w sobie stabilny.
- Zudzenie, kolega powiada odezwaem si, bo cisza bya. - Wic
to wszystko zudzenia? - zagadnem, tfuj. A w tym jakby, zupenie
i bez chci tak poszo, filozofia zaczyna dzwoni, gbia sowna i
pojciowo otchanna popiskuje, apage!
Oywio si toto, nawet wzrok mu si nieco obudzi i daleki plan w
bliszy zamieni.
- A kolega w to wtpi? - pyta. - Kolega fizycznie to tak obejmuje
i si nie dziwi, e tak to si ma? Nie widzi kolega, e wszystko
pynie i zudzeniem si objawia?
Szczerze powiem, fizyczny jestem, mnie filozoficzni nie imponuj,
ja takich... Tak, prawda, ju mwiem. Ale jeszcze dzi mn rzuca
i telepie, jak w dialog grnolotnoci podszyty prowadziem. Ech.
- Jak to rzucam niby z cicha, acz we mnie, rozumiecie, a si w
gbinie jestestwo przenicowuje kolega powanie z tym zudzeniem?
- I stukam cian w tym kcie, comy tam dyskutowali, a pyn si
wyla na powierzchni i cieknie grawitacyjnie. - Przecie twarde,
widzi kolega, a te mocne, solidna materia. I nas przetrzyma.
Znw toto spojrzao, tym razem bez wyrazu, wida umys jego si z
zastoju wybudza, jako e troch trwao nim rzuci:
- Ja, rozumiem, kolega prbwki przestawia, cigoci szuka? Atom
kolega szturcha?
- W zderzaczach robi mwi na to to due jest.
- A... on mwi. I kolega swoje kulki tam zderza?
- Szukamy w fundamencie, elementu szukamy. Takiej cegieki wiata,
si znaczy, szukamy tumacz przystpnie.
- I znalaz kolega?
- Jeszcze nie, ale znajdziemy. Wzory mamy, nawet wykresy, czasami
si dobra teoria trafi, co szuka pomaga, wic znajdziemy mwi

i patrz, czy poziomu nie przekraczam i czy jego umysowo wywd


naukowy na bieco ledzi.
- Zudzenie on na to. - adnego elementu elementarnego kolego w
zakresie dostpnym nie ma, za miraem kolega goni. Wszystko jako
tam dotykalne, tak w ogle i w szczegle, to zoenie, zbiegowisko
w dynamicznym przeksztacaniu energetycznie pokrcone. Tu wszdzie
rk w powietrzu si zacign niczego elementarnego.
Nie wiem, moe bd zrobiem, e tak naukowo zagadnem, moe si
toto filozoficzne w sobie popltao, ale faktem faktycznym tak si
to objawio, w moich usznych zmysach co takiego wybrzmiao. Si
nawet zbytnio w owym sownictwie nie rozsmakowaem, emocji to nie
pchno do wielkiego wybuchu, ju wida pobaliwy si dla takowej
istoty zrobiem.
- Jak to mwi, a delikatno i subtelno ze mnie pynie jak
to, kolega nie wie, e elektron, e foton, a te inne podobne, to
fakty elementarne? Przecie tego w elementarzu fizyki ucz?
Nawet, powiem szczerze, al mi si owej osobowoci zrobio, e si
w podstawach nie rozeznaje. Nie powiem, ebym zgbi i rozpozna
wszystko w podrczniku, duo tego byo, ale pocztek przebrnem i
wiem, co to fundament materialny wiata.
Nie wiem, moe za duo si w tym momencie psychologi zajem, ale
co mi si w jego spojrzeniu nie spodobao, bo by zerkn na mnie
akuratnie i wydawao si, e mao przyjemnie.
- Szanowny kolega uparty widz, materialnie zatwardziay mwi mi
na to. - Nie bierze kolega pod uwag, e z wntrza procesy oglda,
e zawsze nadprogowo je poznaje, e najmniejsze z najmniejszych w
takim dziaaniu to znaczco wielkie w stosunku do logicznie maego
i najmniejszego. Nie, kolego mwi i jako si tak dziwnie patrzy
na moj cielesno adnego i nigdy "atomu", czego jednostkowego
a niepodzielnego kolega nie chwyci. Bo czego takiego w fizyce by
nie moe. Bdzie kolega goni i goni mwi filozoficzny i si na
wszystkie kierunki rozglda jakie tam w tych swoich zderzaczach
co chwila byski widzia, tylko e to zudzenie, zawsze zbiorowy i
skomplikowany stan. Nabawi si kolega kulkami i narozbija, mnogie
przy tym elementy wyprodukuje, a i tak na koniec stwierdzi, e nic
pewnego, e to zudzenie. To od dawana wiadomo. Prostot wycznie
logik mona sign.
Nieco mnie targno, przyznaj, dlatego z grubej abstrakcji zay
go postanowiem.
- Co ja widz i sysz, kolega w takie tam, no, te, matematycznie
oraz niematerialnie byty zapatrzony? Tu, kolego, powiem szczerze,
kolega mnie martwi, jak w cielesno bez cielesnoci i fizyki, a
wic bez zmiany, moe kolega zawierza? Jak kolega moe mylenie w
pustce mieci?
Dziwnego si co stao, filozoficzny si rozedrga, spojrza jako
wawiej i nawet mnie by tkn.
- Ciesz si, e ci spotkaem, wreszcie jaka bratnia dusza. Nie
wszystko stracone. Masz racj, to bzdura, zawsze si dziwi, jak w
pustce mona co lokowa, ale s tacy, niestety. Wiem, fizyczny z
ciebie osobnik, ale widz, e z rozumem. - I dalej mwi: - Widzisz,
to jest tak, e, jako fizyczny, nigdy si z tego nie wyplczesz i
bdziesz drobi te kuleczki, ale to nie znaczy, e dalsze to inne
czy niefizyczne, to zawsze Fizyka. I adne tam bezcielesne. Cho w

badaniu ju niedostpne.
Trudno, filozoficzny te czowiek, y prawo ma. Dlatego zniewag
wobec fizyki strawiem, zby zacisnem i nic nie powiedziaem na
ten wywd podwaajcy. Ale to jeszcze nie byo najgorsze, jeszcze
osobnik mwi i zudzenia moje wzgldem tej nauki - tak mwi, e
to nauka - wzgldem tego zakresu by rozwiewa.
- A dlatego niedostpne, posuchaj, e wszystko, co tylko dowolnym
przyrzdem moesz zarejestrowa, to wszystko, sam wiesz, rozmyte i
nieostre, chyba tak to po waszemu si nazywa. A rozmyte, bo zbir
i zoenie, nic prostego. - I jeszcze cignie: - Fakt, musi by w
takim badaniu koniec, ale to ju tylko filozofia moe opisa, nie
masz szans, przyjacielu, ostatecznego elementu nie signiesz. Cho
na pocieszenie twoje dodam, e fizyk szanuj i doceniam, co tam
w tych swoich probwkach sensownego odkrywacie, czasami przyda si
to w yciu, na przykad kalkulator. Ale, tak w ogle, to filozofia
jest krlow poznawania, sam przyznasz.
I zamia si, i klepie mnie, niby tak w przyjani, po plecach, i
si wok rozglda w poszukiwaniu oklaskw. e niby tak wszystko i
gboko wyjani. I w ogle zadowolony z siebie by, cho dmucha
solidnie i prycha. - Przyznam, e nie robio to wraenia, adnego
dobrego wraenia.
Szczerze powiem, przytkao mnie wwczas jzykowo i gosu wyda nie
potrafiem, a rzadko mi si to przydarza. Pewnie w innych momentach
i okolicznociach co bym wygardowa, stan w obronie fizycznych
i fizyki, ale kilka sekund dziejowych mino w gbokiej ciszy, a
pniej rozdzwonio si, e przerwa zakoczona, no i e konferencja
rusza dalej wiat zgbia. Daem spokj, zostawiem na pastw losu
ogarnitego zudzeniami i wrciem do normalnego i porzdn fizyk
zbadanego przedziau rzeczywistoci.
Szczerze powiem, od tej pory takich na kilometr rozpoznaj i wiem
z kim mam do czynienia, dlatego szerokim ukiem toto omijam. I wam
radz. Bo to grone zjawisko jest. Taki filozofujcy to dla waszego
zdrowia niebezpieczestwo, wic uwaajcie. Zagadasz, z litoci si
pochylisz nad osobowoci, a w odwecie usyszysz, e on ci wadc
abstrakcji i e fizycznie jeste zudzeniem. I w ogle to si nie
liczysz, e pewnie ciebie nawet nie ma. Ech.
Oj, nie lubi ja takich, nie lubi.

cdn.

Janusz ozowski

Vous aimerez peut-être aussi