Vous êtes sur la page 1sur 92

Viktor E.

Frankl
Psychoterapia dla kadego
Instytut Wydawniczy PAX
Warszawa 1978
Gertrudzie Paukner
powicam
Przedmowa
W latach 1951-1955 byem co miesic zapraszany przez
kierownictwo Programu Naukowego wiedeskiej rozgoni
Rot-Weiss-Rot Sender do wygaszania odczytu na temat
psychoterapii. Po ukazaniu si w formie ksikowej pierwszych
siedmiu z tych radiowych pogadanek zdecydowaem si opublikowa
kolejny wybr, uzupeniajc go odczytami ju wczeniej wydanymi,
wszystko w postaci istotnie rozszerzonej i zaopatrzonej w
przypisy. Zdecydowaem si na to powodowany echem, jakim te moje
pogadanki odbiy si w wielu listach suchaczy. Uznaem, e
winienem im umoliwi przeczytanie w druku tego, o czym do nich
mwiem. Miaem te nadziej rozszerzy oddziaywanie moich
prelekcji, wiadome oddziaywanie w duchu higieny psychicznej.
Marzyem o tym, by nie tyle na temat psychoterapii mwi, co
raczej j - przez radio - uprawia. Psychoterapia poprzez mikrofon
wydaa mi si tym rodzajem zbiorowej psychoterapii, ktry potrafi
najlepiej przeciwdziaa zbiorowej nerwicy.
Kada z pogadanek stanowi zamknit cao - std nie mona
unikn czciowego zachodzenia na siebie tematw, a take
powtrze, moe nie tak cakiem niepodanych, jeli mog by
dydaktycznie poyteczne. Co si tyczy stylu, zachowaem
autentyczn form pogadanki radiowej, cho u niejednego ze
suchaczy mog narazi si na zarzut zbytniej niedbaoci. Ale
wiadomo, ywa mowa jest czym zgoa rnym od tego, co napisane;
tym bardziej nie sposb stawia oglnie dostpn pogadank radiow
na rwni naukow dysertacj.
Viktor E. Frankl
1. Kopoty z wiedz o psychoterapii
...coacervat nec scit quis percipiat ea. *
W sprawozdaniu z podry naukowej do Stanw Zjednoczonych
psychiatra marburski Villinger wyraa przypuszczenie, e panujca
tam skonno do popularyzacji i upowszechniania wynikw bada
uwaana bdzie przez jednych za godn pochway, przez innych
jednak za bd. Co do mnie, proponuj rozrnienie. Uwaam
mianowicie, e upowszechnianie wynikw bada moe by du
zasug, natomiast tendencja do ich popularyzacji jest na pewno
bdem. O ile bowiem upowszechnianie rzeczywicie przekazuje
ogowi na przykad wiedz o higienie psychicznej czy
psychoterapii, i w ten sposb rozszerza jej oddziaywanie, o tyle
nie da si zaprzeczy, i popularyzacja samej psychoterapii nie

zawsze jest psychoterapi, nie zawsze wic musi oddziaywa


psychoterapeutycznie. Zanim przejd do wykazania tego w
szczegach, chciabym przytoczy sowa myliciela, ktrego
kompetencja naukowa jest rwnie bezsporna jak rekordy w zakresie
iloci prb spopularyzowania jego nauki. Mam na myli Alberta
Einsteina i to jego powiedzenie, e naukowiec musi zdecydowa si
na wybr: albo pisa zrozumiale i powierzchownie, albo w sposb
gruntowny i niezrozumiay. *
Jeli wrcimy jednak do naszego tematu szerzenia wiedzy
psychiatrycznej i psychoterapeutycznej, to okae si, e
niebezpieczestwo niezrozumienia nie jest nawet tym najwikszym
niebezpieczestwem, jakie grozi wszelkim prbom popularyzacji;
wikszym od niego jest niebezpieczestwo zrozumienia faszywego.
Tak, na przykad, dr Binger, odpowiedzialny za higien psychiczn
w Nowym Jorku, skary si na to, e przed faszywym zrozumieniem
nie jest zabezpieczony nawet ten, kto wygasza obiektywnie dobre
odczyty; on sam mia w radiu odczyt o tzw. medycynie
psychosomatycznej, i ju nazajutrz otrzyma list, w ktrym kto
zapytywa, gdzie mona naby buteleczk psychosomatycznej
"medycyny"...
...gromadzi wiedz, a nie wie, kto z niej bdzie korzysta.
Abstrahuj ju od tego, e naukowcy starajcy si pisa
zrozumiale popeniaj zazwyczaj ten bd, i pozostaj
niekonkretni, nie uwzgldniaj indywidualnych przypadkw.
C, musz wyzna, e bynajmniej nie jestem przekonany o tym, i
wiedza o chorobach przedstawia w kadym przypadku warto
lecznicz. Przeciwnie, potrafi sobie bardzo dobrze wyobrazi, e
moe oddziaa nader szkodliwie. Chciabym tylko przypomnie, jak
na przykad ma si sprawa przy pomiarach cinienia krwi. Zamy,
e mierz pacjentowi cinienie i stwierdzam, e jest ono lekko
podwyszone. Ot jeli na trwoliwe pytanie chorego: - Panie
doktorze, jak jest z moim cinieniem? - odpowiem, e nie ma powodu
do obaw, to czy okamuj wwczas mego pacjenta? Omielam si
twierdzi, e nie. Mj chory bowiem na te uspokajajce sowa
odetchnie z ulg i powie ze swej strony: - Bogu dziki, bo wie
pan, panie doktorze, baem si ju, czy nie dostan udaru. - I
skoro to lkliwe oczekiwanie ustpi, cinienie krwi pacjenta
bdzie ju rzeczywicie normalne. A co staoby si w odwrotnym
przypadku, gdybym powiedzieli choremu prawd? Nie skoczyoby si
na owym rzeczywistym lekkim podwyszeniu cinienia: teraz dopiero,
po moim wyznaniu, szczerze zatroskany i przestraszony pacjent
natychmiast zareagowaby istotnym podwyszeniem cinienia
ttniczego.
Albo pomylmy o popularyzacji wynikw bada statystycznych.
Jestem przekonany, e gdyby na podstawie statystyki ustalio si,
e tylu a tylu mw zdradza swoje ony - a prb tak podjto
rzeczywicie w ramach rozlegych bada - ot gdyby ustalio si
to i podao do powszechnej wiadomoci, jestem przekonany, e i w
tym przypadku nie skoczyoby si na ustaleniu odsetka niewiernych
mw. Przecitny m na pewno nie pomylaby sobie: to skandal,
e taka jest wikszo mw (wraz ze mn), od dzi bd wierny
mojej onie, ju choby po to, aby wzmocni i wesprze mniejszo
mczyzn uczciwych. Przecitny m pomylaby sobie po prostu: no
c, i ja nie jestem wity i nie musz by lepszy ni wikszo i przy najbliszej okazji, w chwili pokusy, taka refleksja
przechyliaby moe szal decyzji. Wszystko to mona chyba porwna
ze znan tez fizyka Heisenberga, i sama obserwacja elektronu

wywiera pewien wpyw. Co podobnego zachodzi i w naszym przypadku


i miem twierdzi, e na przykad ogaszanie jakiej prawdy
statystycznej oznacza take wpywanie na ludzi objtych
statystyk, a wic prowadzi w kocu do wykrzywienia prawdy.
W Ameryce, gdzie wanie popularyzacja psychologii gbi,
psychoanalizy przybraa rozmiary, o jakich mieszkaniec Europy
rodkowej nie moe mie pojcia ( * ), ju ujawniaj si jej
ujemne skutki. Tak wic mona byo niedawno wyczyta i to w
czasopimie fachowym! - e tak zwane wolne skojarzenia, na ktrych
wytwarzaniu opieraj si, jak wiadomo, psychoanalityczne metody
leczenia, w wielorakim sensie dawno ju nie s "wolne", w kadym
razie nie tak wolne, aby mogy udzieli lekarzowi jakichkolwiek
informacji o tym, co niewiadome w pacjencie. Chory mimochodem
dowiedzia si ju grubo za wiele o tym, "o co chodzi"
psychoanalitykowi, a dowiedzia si tego z licznych ksiek
zajmujcych si psychoanaliz i podobnymi ulubionymi tematami
tamtejszych czytelnikw - tote o szczeroci i nieuprzedzeniu
rwnie nie moe tu ju by mowy. *
Przecitny czytelnik ju zna najwaniejsze kompleksy czy jak
bd nazywa si mog te zdewaluowane do modnych hase pojcia. *
Nie wie jednak, e takie kompleksy czy konfliikty, albo te tak
zwane przeycia traumaityczne, inaczej mwic, urazy psychiczne,
bynajmniej nie maj w kocu tak wielkiego, jak przypuszcza,
udziau w powstawaniu nerwic. Aby to zilustrowa, poleciem kiedy
lekarce mego oddziau, aby jak popadnie, bez wyboru, wypytaa
dziesiciu pacjentw ostatnio leczonych w naszym ambulatorium o
wszystkie ich wstrzsajce przeycia. Nastpnie rwnie jak
popado, bez wyboru, wypytano dziesiciu dalszych, i to takich,
ktrzy leeli na naszym oddziale z powodu organicznych chorb
ukadu nerwowego. Rezultat by zdumiewajcy: ci, ktrzy pozostali
psychicznie zdrowi, mieli za sob nie tylko podobne i podobnie
cikie przeycia co pierwszych dziesiciu, ale mieli ich nawet o
wiele wicej, jednake wanie potrafili je przezwycia nie
popadajc w nerwic.
Por. uwag poczynion w nowojorskim "Aufibau" z 25 XII 1953, s.
19: "Kuracja u psychoanalityka naley dzi w Stanach Zjednoczonych
do dobrego tonu".
Por. wypowied Emila A. Gutheila z Nowego Jorku: "W takich
przypadkach pacjenci przynosz czsto z sob wczeniej wymylony
materia skojarzeniowy przeznaczony do sprawienia przyjemnoci
analitykowi. Im bardziej rozszerza si analiza, a jej podstawowe
pojcia staj si dobrem powszechnym, tym nieufniej naley
ustosunkowywa si do tak zwanych "wolnych" skojarze. Tylko
nielicznym pacjentom mona dzi zaufa co do tego, e ich
skojarzenia powstaj naprawd spontanicznie. Wikszo skojarze,
ktre pacjent ujawnia w toku duszej kuracji, nie ma nic
wsplnego z wolnoci. Niejednokrotnie obliczone s one na
przekazanie analitykowi okrelonych idei, ktre, zakada pacjent,
bd tamtemu mie. To wyjania okoliczno, i w opublikowanych
przez pewnych analitykw raportach o chorych znajdujemy tyle
materiau zdajcego si potwierdza idee terapeuty. Pacjenci
zwolennikw Adiera maj, zdawaoby si, do czynienia tylko z
problemami wadzy, a ich konflikty wydaj si uwarunkowane
wycznie ich ambicj, deniem do przewagi itp. Pacjenci bdcy
zwolennikami Junga zarzucaj swych lekarzy archetypami i
wszelkiego rodzaju grnolotn symbolik. Freudyci nasuchaj si
od swych pacjentw potwierdze kompleksu kastracji, urazu

porodowego i tym podobnych. Tylko nieliczne skojarzenia pacjentw


nie s z gry obmylone i zafaszowane". (Aktive Psychoanalyse, w:
Handbuch der Neuroseniehre und Psychotherapie, wyd. V. E. Franki,
V. E. von Gebsattel i J. H. Schultz.)
Psychiatra amerykaski G. R. Forrer wspomina przykadowo o
pewnej damie, ktra miaa 3-letniego syna - ot w jego obecnoci
nie wolno byo uywa noyc, "gdy mali chopcy lkaj si
kastracji" ("The Psychiatrie Quarterly" 1954, 28, 126).
Por. wypowied W. G. Eliasberga z Nowego Jorku: "Staje si ju
zagadnieniem sumienia, czy nie mamy przypadkiem za wiele
psychologii. Mam oczywicie na myli psychologizm. Co z tego
psychologizmu szerzy si w Ameryce, mianowicie w postaci
poszukiwania poza wszelkimi ludzkimi zjawiskami - kompleksw,
popdw, emocji i interesw" ("Schweizer Archiy fur Neurologie und
Psychiatrie" 1948, 62, 113).
Nie ma wic adnego absolutnie powodu do przyjcia jakiego
fatalizmu. Fatalistyczne nastawienie obec minionych przey,
rwnie cikich, byoby mianowicie ju samo z siebie czym
neurotycznym, byoby objawem nerwicy. Bo czym typowo neurotycznym
jest wymawia si swoimi kompleksami czy charakterem i czyni tak,
jakby naleao si z gry ze wszystkim pogodzi. Ale typowe dla
neurotyka jest wanie to: jeli co w sobie stwierdza, nic ju
przeciwko temu nie czyni; jeli co w sobie znajduje, znajduje te
od razu w sobie zgod na to. Jeli mwi na przykad o saboci
swej woli, to zapomina, i wana jest zasada, e tam, gdzie jest
wola, tam znajdzie si take i droga wyjcia. I inna zasada, o
wikszym jeszcze znaczeniu, e gdzie jest cel, tam znajdzie si i
wola jego realizacji. Skoro jednak neurotyk mwi tylko o cechach
charakteru, i w ogle o swoim charakterze, to z gry ju wymawia
si tym charakterem. Jak jednak kto uwaajcy swj los za
przypiecztowany miaby go przezwyciy?
Oto dlaczego musimy wystpi przeciw nerwicowemu fatalizmowi, a
zarazem przeciw pewnemu rodzajowi popularyzacji wynikw bada
psychiatrycznych, ktry moe wyrzdza tylko szkody. Ilu
spotykamy pacjentw, u ktrych nerwica powstaa w ogle dopiero
wskutek tego, e na jakie same w sobie niewinne nerwowe
dolegliwoci reagowali obaw, i mog one by objawem albo
zapowiedzi grocych powanych chorb. A okazj do takich obaw
znajduje laik wci na nowo w popularnej wiedzy medycznej lub
psychiatrycznej, nieraz pokrywajcej si z gronym niedouczeniem.
Dzi, gdy do dobrego tonu dziennikarskiego naley operowanie
fachowymi wyraeniami psychiatrycznymi, dzi rwnie i film nie
moe pozostawa w tyle, i dochodzi do tego, e zajmuje si on
psychoanaliz, przypadkami rozdwojenia jani i utraty pamici, a
przynajmniej tym, jak sobie ludzie filmu wyobraaj psychoanaliz
itd. W rzeczywistoci mnoy si w ten sposb tylko niepotrzebne
obawy. Tak wic kada konsekwentnie mylca kobieta, obejrzawszy
film "Kbowisko mij", musiaa si pyta: czyby i moja matka nie
daa mi kiedy zbyt pno piersi albo mj ojciec czy nie podepta
mojej lalki, krtko mwic, czy i ja nie ulegam psychicznemu
urazowi, jak bohaterka filmu w swoim dziecistwie? Wprawdzie nic o
tym nie wiem, ale i ona bya dugo tego niewiadoma, dopki nie
zdoa jej o tym pouczy psychoanalityk! Tak wic kobieta mylca
rzeczywicie konsekwentnie moga opuci kino zatroskana tym, e
sama rwnie trafi w kbowisko mij, na prokrustowe oe. * Nie
tu miejsce na krytyk artystyczn filmu, ale stwierdzi naley, e
wprawdzie nie wszystko, niemniej niejedno z tego, co film

"Kbowisko mij" serwuje w zakresie informacji psychiatrycznych,


jest wierutnym baamuctwem.
Nie mwmy ju o owych filmach posuwajcych si talk daleko, e
jako szczyt mdroci przedstawiaj, na przykad, kombinacj
samobjstwa z eutanazj. Semper aliquid haeret - mwi aciskie
przysowie, zawsze co przylgnie, i pewnego dnia zaway na szali
decyzji. Naleaoby wic yczy sobie, aby ludzie odpowiedzialni
za produkcj filmow mieli wiadomo, e kady metr filmu, ktry
nakrcaj, stanowi wkroczenie w zbiorow psyche, a kady seans
filmowy, czy chce si tego, czy nie - rodzaj masowego zalecenia
psychoterapeutycznego. I niechaj nikt nie prbuje uatwia sobie
sprawy i wymawia si tym, e takie rzeczy jak aktualna produkcja
filmowa i ksikowa s tylko objawami, zwykymi oznakami choroby
wieku. Wolno nam bowiem troszczy si o to, aby film i ksika,
gazeta i radio, krtko mwic, wszystko, co wywiera wraenie i
wpywa na masy, nie tylko wiadczyo o chorobie, ale byo te na
ni lekiem.
Przy tego rodzaju lkach chodzi na og o wyobraenia natrtne,
a wanie kto skonny do podobnych wyobrae jest po prostu
uodporniony na prawdziwe choroby psychiczne.

2. Psychoanaliza i psychologia indywidualna


Teoria Zygmunta Freuda, psychoanaliza, jest - wbrew
rozpowszechnionej wrd laikw opinii - tylko jedn ze szk
wspczesnej psychoterapii, czyli leczenia zaburze psychicznych
przez oddziaywanie psychiczne. Jest jednak pierwsz tak szko,
std ni najpierw wypada nam si zaj.
Na pytanie, jakie byo zaoenie psychoanalizy, naleaoby
odpowiedzie: Freud pragn wywietli sens psychicznych objaww
chorobowych, ktre okrela si jako "histeryczne". Stwierdzi, e
objawy te rzeczywicie maj pewien sens, ale jest on niewiadomy,
niezrozumiay dla chorego. w sens nie jest jednak nieuwiadomiony
na podobiestwo czego zapomnianego: nie zosta zapomniany, lecz
usunity, wyparty do niewiadomoci, wyczony, i utrzymywany poza
wiadomoci. Freud uzna nastpnie, e udao mu si stwierdzi,
i tre takich niewiadomych, wypartych ze wiadomoci przey
pozostaje koniec kocw w zwizku z yciem seksualnym. Fakt ten,
zdaniem Freuda, by w ogle nawet przyczyn, dla ktrej nastpio
wyparcie odpowiednich przey ze wiadomoci. Naley zreszt
pamita, e pojcie "popdu seksualnego" pojmowane jest w
psychoanalizie w sensie szerokim i odpowiada ostatecznie z grubsza
popdowoci lub energii yciowej.
Freud wykaza, e to, co pado ofiar wyparcia ze wiadomoci,
znowu ujawnia si, na przykad w snach, i wraca do wiadomoci.
Dokonuje si to jednak w postaci zmienionej, i to symbolicznej.
Odpowiednie wyobraenia czy denia omielaj si wydoby na
wiato dzienne niejako tylko pod oson, pod mask symbolu.
Innymi sowy, wiadomo i niewiadomo wchodz jakby w rodzaj
kompromisu. Ot takim kompromisem, zdaniem Freuda, jest take
nerwica, na przykad wyobraenie natrtne. Rwnie tu, w myl
teorii psychoanalitycznej, ley u podstaw wyparty ze wiadomoci
impuls zwizany z popdem, wystpujcy u pacjenta w postaci
ukrytej, w maskaradzie dziwacznego wyobraenia natrtnego. Kuracja
psychoanalityczna ma za zadanie przez zniesienie stumienia i
ponowne uwiadomienie niewiadomych zdarze doprowadzi do

wyzwolenia z nerwicy.
Ze szkoy psychoanalitycznej wywodzi si - wyrosy rwnie na
gruncie wiedeskim - drugi wany kierunek, tak zwana psychologia
indywidualna Alfreda Adlera. Wyszed on w swych badaniach od tego,
co nazwa "Organminderwertigkeit", upoledzeniem organicznym,
rozumiejc pod tym wrodzon, konstytucjonaln mniejsz warto
niektrych narzdw. Wkrtce zaobserwowa, e taka mniejsza
warto fizyczna odbija si take na sferze psychicznej prowadzc
do tego, co psychologia indywidualna okrela oglnie ju znanym
wyraeniem: "kompleks poczucia mniejszej wartoci". Teraz otwara
si przed Adlerem interesujca perspektywa: zdoa wykaza, e
rwnie inne okolicznoci, nie tylko mniejsza warto narzdw,
mog wytworzy w kompleks, i to ju we wczesnym dziecistwie.
Moe go spowodowa na przykad sabe zdrowie, wto, a przede
wszystkim rzeczywista czy te tylko domniemana brzydota. Pewien
stopie poczucia mniejszej wartoci znamienny jest, w myl teorii
psychologii indywidualnej, waciwie kademu czowiekowi. Wykazuje
je jako istota, ktra ju w najwczeniejszych okresach ycia o
wiele bardziej ni zwierzta zdana jest z koniecznoci na pomoc
innych, dorosych, rodzicw. Jednake normalne poczucie mniejszej
wartoci normalnego dziecka zostaje powetowane, wyrwnane czy, jak
nazywa to psychologia indywidualna, skompensowane przez naturalne
denie do bezpieczestwa wrd spoecznoci ludzkiej.
Inaczej ma si sprawa w przypadku patologicznego poczucia
mniejszej wartoci, pogbionego kompleksu dzieci chorowitych,
wtych czy brzydkich. Tu nie wystarczy kompensacja, tu trzeba ju
nadkompensacji. Rzeczywicie, wszyscy z dowiadczenia wiemy, e
ludzie, ktrzy czuj si niepewni, zwykli te dy do wybijania
si w sposb szczeglny: albo staraj si o szczeglnie uyteczne
osignicia w swej spoecznoci, albo przeciwstawiaj si jej i
pragn zaimponowa reszcie blinich i skompensowa swj kompleks
niszoci pozorami wyszoci. Adler mniema, e rwnie wszystkie
nerwicowe zaburzenia, a wic to, co w tytule jednej ze swych
ksiek nazwa "charakterem nerwowym", daje si sprowadzi do tego
rodzaju chybionej nadkompensacji gbokiego poczucia mniejszej
wartoci. A co z terapi? Psychologia indywidualna stara si w
podobnych przypadkach zaatakowa u samych korzeni przesadne
denie do znaczenia u tych niepewnych siebie, nerwowych ludzi, po
pierwsze, uwiadamiajc im, co si za tym wszystkim kryje,
mianowicie nie wyznany kompleks mniejszej wartoci, po wtre,
uczc ich przezwyciania tego kompleksu przez dodawanie im odwagi
i sprowadzanie na powrt do ludzkiej spoecznoci.
Wspczesna psychoterapia nie zatrzymaa si w swoim rozwoju,
lecz uruchomia inne jeszcze metody kuracji. Wspomn tylko o
kierunku obranym przez C. G. Junga, synnego psychologa
szwajcarskiego, ktry by uczniem Freuda, ale wczenie rozsta si
z mistrzem wkraczajc na wasne drogi bada. Doprowadziy go one
na przykad do odkrycia, e w niewiadomych warstwach psychiki
zarwno czowieka zdrowego, jak i chorego natrafi mona nie tylko
na symbole seksualne, ale i na inne, jakie spotykamy w odlegych i
obcych kulturach lub odpowiednich religiach.
Nie sposb zaj si tym wszystkim bliej. Tym waniejsz rzecz
bdzie wskaza na fakt, e w cigu pwiecza istnienia
psychoanalizy Zygmunta Freuda coraz trudniej byo zaprzeczy, e
jest ona w peni dzieciciem swego wieku. * Wiemy, e dzi
bardziej ni kiedykolwiek przenikna ona do szerokiej
publicznoci, podczas gdy w latach wielkich odkry Freuda
napotykaa na twardy opr ze strony opinii publicznej, a tym
bardziej fachowcw, klinicystw. Nie powinno nam jednak zamca
sdu ani szerokie wspczesne oddziaywanie psychoanalizy, ani
respekt przed genialnoci jej twrcy. Ostatecznie czcimy dzi

jeszcze Hipokratesa i Paracelsusa, wcale nie czujc si


zobowizanymi do wypisywania recept ani dokonywania operacji wedle
nauk tych wielkich lekarzy. Tote trzeba sobie otwarcie
powiedzie, e Freud by najcilej zwizany z naturalizmem swej
epoki. To znaczy, e widzia, w czowieku ostatecznie tylko dzieo
natury, przeocza natomiast jego natur duchow. Oczywice
czowiek ma take popdy, ale to, co dla najistotniejsze, nie
daje si wyprowadzi z popdw, nie sposb te sprowadzi, do
popdw czego takiego, jak umys, osoba, ludzkie "ja".
Freud widzia prawidowo, ale nie widzia wszystkiego, a
uoglnia tylko to, co widzia. Rentgenolog take widzi
prawidowo, kiedy - na zdjciu maoobrazkowym - widzi czowieka
tak, jakby chodzio nie o czowieka, ale o jego szkielet. A jednak
aden rentgenolog nie wpadnie na pomys, aby twierdzi, e
czowiek skada si tylko z koci. Raczej powie sobie: w obrazie
rentgenowskim widz wprawdzie tylko koci, w rzeczywistoci jednak
istniej te inne tkanki. A wane jest jeszcze co: kiedy u ywego
czowieka widoczna jest ko poza waciwym obrazem rentgenowskim,
czowiek ten nie jest ju zdrowy, i mamy do czynienia z otwartym
zamaniem koci.
Por. Irving Kristol, "Der Monat" 1951, 3, 147: "Teori Freuda
mona - podobnie jak marksizm - uzna za penoprawny produkt
filozofii XIX wieku. Gosia ona, e w dotychczasowych dziejach
umys ludzki nie by wolny, lecz by niewolnikiem natury albo
spoeczestwa".
Ot podobnie ma si sprawa z psychoanaliz. Czowiek ma popdy,
kiedy jednak popdowa natura u czowieka si ujawnia, on sam take
nie jest zdrowy, i chodzi wtedy o szczeglny przypadek istoty,
ktra - jak zdradza to ju samo sowo - daje si przez swe popdy
popdza. Na podstawie tego szczeglnego przypadku nie naleaoby
jednak nigdy ryzykowa konstruowania obrazu czowieka, ani tym
bardziej, jak uczyni to Freud, chcie wyjania ca ludzk
kultur - natur popdowa.
Kada epoka ma swoje nerwice i kada wymaga odpowiedniej
psychoterapii. I tak dowiedziono, e Freudowska psychoanaliza
doskonale odpowiada epoce wiktoriaskiej i kulturze "pluszowej"
(Kretschmer) - a zatem epoce z jednej strony pruderyjnej, z
drugiej lubienej. Wwczas zaiste warto byo zdziera mask z
faszywego oblicza wczesnej spoecznoci i podstawia jej
zwierciado, aby si sobie przyjrzaa. Dzi jednak niedole epoki
s inne, i dzisiejsza psychoterapia mniej te ma do czynienia z
seksualnym nienasyceniem, wicej za z niezaspokojeniem
egzystencjalnym: z tsknot ludzk za celem ycia i sensem bytu,
za konkretnym zadaniem i osobistym posannictwem - jednym sowem,
ze zmaganiem si o sens egzystencji. *
Nietzsche powiedzia kiedy: "Kto musi y pod znakiem pytania
"po co?", ten zniesie prawie kade pytanie dotyczce tego, "jak"
ycie przey". Inaczej mwic, temu, kto zna "sens swego ycia,
wiadomo ta bardziej ni cokolwiek innego pomaga w
przezwycianiu zewntrznych trudnoci i wewntrznych
dolegliwoci. Z tego wynika wniosek, jak wanym byoby, rwnie z
punktu widzenia terapeutycznego, pomc czowiekowi w znalezieniu
sensu jego egzystencji i w ogle obudzi drzemice w nim
pragnienie nadawania jej jakiego sensu. Oczywicie potrzeba by
byo w tym celu innego obrazu czowieka anieli ten, ktry
przywieca dawnym szkoom psychoterapii. Gdy psychoanaliza
zapoznaa nas z deniem do przyjemnoci, ktre moemy uj w

zasad przyjemnoci, a psychologia indywidualna oswoia nas z


deniem do mocy w postaci denia do znaczenia. Ale najgbiej
wada czowiekiem naprawd denie do sensu. A praktyka - nie
tylko praktyka ordynacji lekarskich i karetek pogotowia, lecz
skrajnych "sytuacji granicznych": schronw przeciwlotniczych i
lejw po bombach, obozw jenieckich i koncentracyjnych - praktyka
ta pokazaa nam, e tylko jedno jedyne umoliwia znoszenie tego,
co najgorsze, i podoanie sytuacjom kracowym, a tym jednym jest
wanie wezwanie do poszukiwania sensu i wiadomo, e czowiek
odpowiedzialny jest za nadawanie swemu yciu sensu.
Odczuwanie braku sensu moe u czowieka spowodowa zaburzenia
psychiczne nie mniej ni poczucie mniejszej wartoci. Cierpi
wwczas nie tyle w poczuciu wasnj mniejszej wartoci, ile w
poczuciu, e jego istnienie stracio wszelki sens.

3. Postawa fatalistyczna
Drug w tym cyklu pogadank o psychoterapii zakoczyem apelem o
poczucie odpowiedzialnoci. Staraem si wykaza, e wszelka
dziaalno psychoterapeutyczna winna ostatecznie zmierza ku
temu, aby uczy chorego radosnej gotowoci do odpowiadania za
swoje czyny. Tymczasem w naszych pacjentach-neurotykach wci
uderza nas wanie co odwrotnego: obawa, lk przed
odpowiedzialnoci. Ju mowa potoczna poucza nas, e czowiek
winien by "pobudzany" do odpowiedzialnoci - zdaje si wic
istnie co, co skania go do uchylania si od niej. C to jest
takiego, co daje czowiekowi ow "si popychajc go do ratowania
si ucieczk"? Jest to przesdna wiara w potg losu: w potg
okolicznoci zewntrznych i wewntrznych. Jednym sowem, jest to
fatalizm przenikajcy ludzi, ludzi chorych psychicznie, ale nie
tylko ich, rwnie ludzi na pozr zdrowych, do pewnego stopnia
nawet wspczesnych ludzi w ogle.
Oczywicie, mona by mniema, e jest to jaka nerwicowa cecha
wspczesnej ludzkoci. I w tym sensie mona by susznie mwi o
pewnej patologii zwizanej z duchem czasu, w ktrej ramach
fatalizm, wiara w przeznaczenie, przedstawiaby jeden z objaww. A
jednak sdz, e dzisiejsze teorie o jakiej "chorobie wieku" czy
o czym w tym rodzaju s czcz gadanin - pozbawion
przekonujcych podstaw i zwodnicz w swych wnioskach. Jednym
sowem, teorie te s rwnie nienaukowe, co nieodpowiedzialne. *
Jedna z najbardziej trywialnych diagnoz "chorb wieku" sprowadza
si do tego, jakoby chorym czynio czowieka tempo naszych dni.
Tak na przykad nie kto inny jak znany socjolog Hendrik de Man
stwierdzi: "Nie mona bezkarnie przyspiesza tempa poza pewna
okrelon granic".
Czy choroba wieku miaaby by identyczna z tym, nad czym biedzi
si wszelka psychoterapia, z nerwic? Czyby cay nasz wiek mia
by nerwowo chory? Istnieje rzeczywicie ksika F. C. Weinkego
pod tytuem: Der nervose Zustand, das Siechthum unserer Zeit
(Nerwowo, choroba naszego wieku). Ksika ukazaa si w Wiedniu,
u J. G. Heubnera w roku 53, ale nie w 1953, lecz 1853. Jak
widzimy, aktualno nerwicy nie jest zbyt wieej daty: nie tylko
nasi wspczeni s nerwowi!

Czy to twierdzenie jest prawdziwe? Ot proroctwo o tym, e


organizm czowieka nie zniesie, powiedzmy, wzrastajcej szybkoci
pojazdw mechanicznych, e wic nie dors do postpu
technicznego, jest proroctwem faszywym, cho nienowym. Kiedy w
ubiegym stuleciu ruszyy pierwsze kolej elazne, powagi
wczesnej medycyny uznay za niemoliwe, aby czowiek mg bez
szkody dla zdrowia znie przypieszenie zwizane z podr
kolejow. A jeszcze przed niewielu laty wyraano wtpliwo, czy z
punktu widzenia zdrowia bdzie moliwe latanie samolotem o
szybkoci ponaddwikowej. Teraz, kiedy te proroctwa i wtpliwoci
okazay si faszywe, widzimy, ile racji mia Dostojewski
okrelajc czowieka jako istot zdoln przywykn do wszystkiego.
Jako przyczyna "choroby wieku", w ogle jako przyczyna choroby,
wspczesne tempo nie wchodzi wic w adnyni razie w rachub.
miabym nawet twierdzi, e przypieszone tempo dzisiejszego
ycia stanowi raczej, nieudan wprawdzie, prb samorzutnej
terapii. atwo rzeczywicie zrozumie szalone tempo ycia, jeli
uj je jako prb samozaguszania si: czowiek ucieka od
wewntrznej nudy i pustki i rzuca si w szaleczy wir. Wielki
psychiatra francuski Janet stwierdzi u tych neurotykw, ktrych
okreli jako psychastenikw, nazwany i opisany przez siebie
sentimen de vide, czyli poczucie jaowoci i pustki. Ot takie
poczucie pustki istnieje rwnie w gbszym sensie przenonym. Mam
na myli poczucie pustki egzystencjalnej, poczucie bezcelowoci i
beztreciowoci ycia.
Tego rodzaju poczucie jawnie owada dzi wieloma ludmi,
wystarczy przypomnie, co w drugiej pogadance mwiem o
uwarunkowaniu psychoanalizy przez epok. Wspomniaem, e wwczas,
za ycia Zygmunta Freuda, na pierwszym planie staa problematyka
seksualna, podczas gdy dzi problemem staje si nie tyle
nienasycenie seksualne, co niezaspokojenie egzystencjalne lub, aby
posuy si wyraeniem psychiatry amerykaskiego, frustracja,
zawd w zakresie tego, co nazwaem wwczas deniem do sensu. I
teraz ju wiemy: tempo suy wspczesnemu czowiekowi do
zaguszania frustracji, nienasycenia, niezaspokojenia jego denie
do sensu. Dzisiejszy czowiek przeywa bowiem po wielokro to, co
moe najtrafniej wyrazi Goethe kilku sowami w swym Egmoncie: Nie
wie, skd wyruszy, tym mniej za, dokd pdzi. I mona by doda:
im mniej kto wie o sensie egzystencji i celu wasnej wdrwki,
tym bardziej przyspiesza tempo ycia.
Poza obwinianiem tempa jako przyczyny duchowego kryzysu
natrafiamy te na wielorakie inne prby wyjanienia "choroby
wieku". Mwi si na przykad o naszym wieku jako o wieku lku, the
Age of Anxiety, albo - by przytoczy tytu znanej ksiki przedstawia si "Lk jako chorob Zachodu". Rwnie i temu naley
si przeciwstawi. Chciabym tylko wskaza na to, na co zwrcio
uwag dwch amerykaskich badaczy w "American Journal of
Psychiatry", e mianowicie dawne czasy, na przykad epoki
niewolnictwa, wdrwek ludw, wojen religijnych, palenia czarownic
czy wielkich epidemii - e wszystkie te "stare dobre czasy" chyba
rwnie nie byy bardziej wolne od lku anieli nasza epoka. *
Susznie stwierdzi kiedy psychiatra niemiecki Joachim Bodamer:
Jeli czowiek wspczesny cierpi na lk, jest to lk przed nud.
Wiemy rwnie o tym, e nuda moe by miertelna. Internista
heidelberski profesor Plugge wykaza, e u podstaw badanych
przeze przypadkw usiowanego samobjstwa nie tkwia w adnym
razie jako motyw choroba czy ndza ani konflikty zawodowe czy
inne, raczej - rzecz zdumiewajca - bezgraniczna nuda a wic

niezaspokojenie ludzkiej tsknoty za wartociow treci ycia!


Widzimy zatem, ile racji ma Karl Bednarik twierdzc, ze problem
materialnej ndzy mas przeksztaci si w problem (dobrobytu,
problem wolnego czasu. W cilejszym jednak zwizku z problemem
nerwic, wiedeski neurolog Paul Polak ostrzega ju przed laty,
aby nie ulega zudzeniom, e wraz z rozwizaniem zagadnie
spoecznych ustpi te same z siebie zaburzenia nerwicowe.
Doprawdy bdzie odwrotnie: z rozwizaniem zagadnie spoecznych
tym szerzej odsoni si w ludzkiej wiadomoci zagadnienia
egzystenajalne. "Rozwizanie problemu spoecznego dopiero wyzwoli
i zmobilizuje problematyk duchow; czowiek dopiero wtedy stanie
si na tyle wolny, by naprawd zabra si do siebie i pozna
zagadkowo swej istoty i problematyk jej egzystencji."
Co si tyczy czstotliwoci zachorowa na nerwice, to nie
wzrosa ona i w cigu dziesicioleci utrzymuje si na tym samym
poziomie, nerwice lkowe stay si nawet rzadsze (J. Hirschmann).
Zmieni si zatem kliniczny obraz nerwic, inna staa si ich
symptomatologia. Co podobnego dostrzegamy te w sferze psychoz
(H. Kranz), nie tylko nerwic. I tak okazao si, e ludzie chorzy
na melancholi rzadziej dzi cierpi na poczucie winy, zwaszcza
wobec Boga. Na pierwszy plan wysuwa si troska o zdrowie cielesne,
a wic zesp hipochondryczny, oraz troska o miejsce i zdolno do
pracy: oto tematyka wspczesnej melancholii. (A. v. Orelli) - ale
to przypuszczalnie tylko dlatego, e nie Bg i poczucie winy, lecz
zdrowie i praca stanowi gwne problemy przecitnego
wspczesnego czowieka.
Nie moe wic w ogle by mowy o tym, aby czsto zaburze
nerwicowych dzisiaj si zwikszya; raczej zwikszyo si tylko
co innego: potrzeba psychoterapii, czyli masowa potrzeb zwracania
si w trudnociach psychicznych, etycznych, intelektualnych - do
psychiatry. Ale za t psychoterapeutyczn potrzeb kryje si z
kolei zapewne co innego, a mianowicie stare, odwieczne ludzkie
potrzeby metafizyczne.
Powtarzam: w przeciwiestwie do nerwic w najszerszym, przenonym
sensie, nerwic zbiorowych, jak bym je okreli, nie moe by mowy
o przyrocie nerwic w cile klinicznym sensie tego stwa.
Kto mgby sdzi, e uda si jednak statystycznie dowie
tego, o czym tyle si mwi, mianowicie e w ostatnim czasie
wzrosa liczba zaburze psychicznych. Ot chciabym i temu
zaprzeczy: procent rzeczywistych chorb psychicznych, mwic
klinicznie: psychoz endogennych, utrzymuje si na zadziwiajco
staym poziomie. Wahaniom podlega jedynie i wycznie liczba
przyj do zakadw leczniczych. Ale s po temu zrozumiae powody.
Jeli, na przykad, w wiedeskim szpitalu psychiatrycznym Am
Steinhof osignito w roku 1931 liczb 5000 przyj, maksymaln w
okresie przeszo 40 lat, natomiast w roku 1942 liczb okoo 2000,
najmniejsz, bardzo atwo to wyjani. W latach trzydziestych, w
czasach wiatowego kryzysu gospodarczego, rodziny czy najblisi ze
zrozumiaych ekonomicznych wzgldw pozostawiali pacjentw
moliwie dugo w zakadach, take sami pacjenci nieraz z ochot
korzystali tu z dachu nad gow i ciepej strawy. Inaczej byo za
Hitlera: z rwnie zrozumiaej, uzasadnionej obawy przed tzw.
eutanazj moliwie rycho zabierano czy zwalniano chorych do domu
albo te w miar monoci w ogle nie oddawano ich do zakadw
zamknitych.
Podobnie nie mniej faszywe s opinie rozgaszane o rzekomym
przyrocie liczby samobjstw, o tak zwanej epidemii samobjstw. Na
pewno to niejednego zaskoczy, ale sprawa ma si tak: krzywa
samobjstw, o ile w ogle wykazuje wahania, to w czasach

gospodarczej ndzy i politycznych kryzysw - opada. Fakt ten - na


ktry wskazywali na przykad tacy badacze jak Durkheim i Hoffding
- potwierdzi si rwnie niedawno. Wanie te kraje, ktre mogy
cieszy si najduszymi okresami pokoju, wykazuj w Europie
rekordy czstotliwoci samobjstw; nie do tego, wiadomo dzi, e
w Niemczech Pnocnych liczba samobjstw od roku 1946 jest nisza
ni w epoce wilhelmiskiej. A z innej statystyki, opublikowanej
przez dra Zigeunera, dowiedzie si mona, e w Grazu lub w Styrii
krzywa samobjstw wykazywaa stan najniszy w latach 1946-1947, a
wic wanie w czasie szczeglnego obnienia si standardu
yciowego ludnoci.
Jak to wyjani? Moim zdaniem najlepiej przez porwnanie:
pozwoliem sobie kiedy wyrazi si, e sklepienie groce
zawaleniem mona podeprze i umocni przez to - cho brzmi to
paradoksalnie - e si je obciy. Do podobnie dzieje si z
czowiekiem: wraz z zewntrznymi trudnociami jak gdyby wzrastaa
jego wewntrzna odporno. *
Rzecz najwaniejsz jest - na co wskazaem ju poprzednio - aby
(cytuj raz jeszcze Nietzschego) czowiek "y pod znakiem pytania
"po co?"": tylko wwczas "zniesie prawie kade pytania dotyczce
tego, "jak" ycie przey". W tym wzgldzie winnimy upatrywa
powane psychiczne zagroenie wspczesnego czowieka w
stanowisku, jakie zajmuje on wobec istnienia bomby atomowej.
Wanie lekarz chorb nerwowych jest dzi po wielokro wiadkiem
tego, jak ludzie przyjmuj osobliw postaw yciow, ktrej nie
mog okreli inaczej ni jako egzystencj prowizoryczn. Jej
przedstawiciele yj niejako w zawieszeniu, tylko do odwoania;
przestaj planowa na dalek met, budowa i urzdza swe ycie ze
wiadomoci celu. Nie dbaj o nic powoujc si na to, e
wybuchnie przecie bomba atomowa i e wszystko i tak straci
wszelki sens. Nie mwi wprawdzie: "apres moi le deluge", po mnie
- potop, myl sobie jednak: po mnie - bomba atomowa, i wszystko
staje si im obojtne. * Jest rzecz oczywist, e taki
niepowany, wanie prowizoryczny stosunek do ycia musi
oddziaywa zgubnie na szerokie masy. Pamitajmy przecie: jeli
jeszcze w ogle cokolwiek, to wanie tylko wiadomo celu,
poczucie stojcego przed nami zadania, pozwala czowiekowi wytrwa
- nawet wrd najciszych zewntrznych warunkw - w wewntrznej
uczciwoci i przeciwstawi si w ten sposb owym siom epoki,
ktre tylko maodusznemu wydaj si przemonym fatum.
Zob. take: H. Schulte, ktry mwi o "powszechnie znanej
mniejszej czstotliwoci rozwodw, samobjstw, manii i
wymagajcych leczenia nerwic jako zjawisku towarzyszcym wszelkim
Spoecznym kryzysom" ("Gesundheit und Wohlfahrt", rocznik 1952, s.
78); podobne spostrzeenia zob. rwnie: E. Menniger-Lerchenthal
(Das europaische Selbstmordproblem, Wiede 1947, s. 37) i J.
Hirschmann odnonie do samobjstw w burzliwych politycznie
czasach.
Na jednej z niedawnych dyskusji publicznych powstaa z miejsca
jaka kobieta z ludu i poczynia nastpujc uwag (cytuj
dosownie): "Dopki zagraa bomba atomowa, wydawanie na wiat
dzieci jest czym nieodpowiedzialnym".

4. Egzystencja prowizoryczna

W ostatniej, trzeciej pogadance o psychoterapii, poruszyem


zagadnienie, czy mona w ogle, a jeli tak, to w jakim sensie
mwi zasadnie o patologii ducha wieku. Wstpnie a do obszernie
omwiem te to, o czym dzi ma by mowa, mianowicie gwny objaw
choroby zwizanej z duchem wieku: fatalizm, przesdn wiar we
wszechmoc losu; natomiast tylko wspomniaem o drugim objawie:
postawie polegajcej na egzystencji prowizorycznej.
Przypomnijmy sobie, jak prowizorycznie y czowiek w czasie
wojny, jak bardzo y z dnia na dzie, poniewa nigdy nie mg
wiedzie, czy jeszcze w ogle doyje nastpnego dnia. To nigdy
przecie nie byo pewne: ani na froncie, w leju po bombie, ani na
tak zwanym zapleczu frontu (ktrego to zaplecza w tej wojnie jakby
ju w ogle nie byo), a wic w schronie przeciwlotniczym; ani w
kraju wroga, w obozie jenieckim; ani w obozie koncentracyjnym.
Nigdzie nie byo si pewnym dalszego ycia - i w ogle przeycia.
Tak popadao si w stan egzystencji prowizorycznej, yo po prostu
z dnia na dzie.
Czowiek, ktry prowadzi takie ycie, yje te zawsze yciem
popdw. Tote mona zrozumie, e rwnie na przykad w erotyce
rezygnowano na dalsz met z ycia godnego tej nazwy, z rozwijania
ycia miosnego godnego czowieka, lecz mylano jedynie o
wyzyskaniu chwili, aby nie przepuci adnej podanej okazji.
Wiele rozbitych pniej maestw, typowych maestw wojennych,
zawizao si z takim nastawieniem. Dla zainteresowanych partnerw
ycie seksualne byo wanie tym, czym by nie powinno: zwykym
rodkiem do celu: osignicia rozkoszy, podczas gdy normalnie - i
idealnie - winno by rodkiem wyrazu, wyraania owej cznoci
zwanej mioci.
Jeszcze nie wyzbylimy si postawy znamiennej dla egzystencji
prowizorycznej. Nadal ulega jej wspczesny czowiek owadnity
rodzajem fobii, lku przed bomb atomow. Dzisiejszy czowiek jak
gdyby y jeszcze zawsze z mysi o jej grobie. Oczekuje jej z
lkiem. Lecz ten lk, lk oczekiwania, jak my klinicyci go
nazywamy, przeszkadza y yciem wiadomym celu. Czowiek trwa w
prowizorycznej wegetacji nie dostrzegajc, co przy tym traci - e
traci wszystko. Zapomina, jak bardzo mia racj Bismarck mwic
kiedy: w yciu bywa jak u dentysty, wci sdzi si, e waciwy
moment dopiero przyjdzie, a tymczasem ju jest po wszystkim. Jake
niesuszne jest takie nastawienie. Bo gdyby nawet nadej miaa
kosmiczna katastrofa trzeciej wojny wiatowej, nawet wwczas nasz
wysiek kadego dnia i kadej godziny nigdy nie byby daremny.
W ostatniej wojnie wiatowej przeylimy cikich sytuacji pod
dostatkiem, i widzielimy ludzi, ktrzy nie bardzo mogli liczy na
ujcie cao, a mimo to, mimo wiadomoci konfrontacji ze mierci,
usiowali robi co moliwe i wypeni swoje zadanie. Nawet
miertelne zagroenie w obozie koncentracyjnym - e wcz do
rozwaa tylko t jedn sytuacj graniczn, jakby j nazwa
Jaspers - nawet to miertelne zagroenie nie upowaniao tych
ludzi do dostrzegania w swej sytuacji, w yciu obozowym, jedynie
prowizorium czy zwykego epizodu: ycie to byo dla nich raczej
prb sprawdzenia si, nieraz stawao si nawet punktem szczytowym
ich egzystencji, okazj do najwyszego wzlotu. * Pomylmy tylko o
tym, co powiedzia Hebbel: ycie nigdy nie jest czym, lecz zawsze
tylko okazj do czego. Skoro jednak spenilimy postawione sobie
zadanie, nie trzeba nam ju si lka, bo jeli wierzy Laotsemu,
speni zadanie to y wiecznie.
Za czyny, jakich dokonujemy, rzadko wznosi si komu pomnik, a
pomnik te nie trwa wiecznie. Jednake kady czyn jest swoim
wasnym pomnikiem! A nie tylko z tego, comy uczynili, lecz i z
tego, comy kiedykolwiek przeyli, "adna na wiecie sia nie moe

nas ograbi", jak mwi poeta. Paru dni szczcia, ktre przeya,
dajmy na to, wdowa po onierzu, ju nie mona wymaza. Nie da si
cofn niczego, co si raz zdarzyo. Czy tym bardziej nie chodzi
we wszystkim o to, aby czego wiatu przysporzy? Choby to byo
co bardzo przelotnego - przeszo je przechowuje i chroni przed
zapomnieniem, przed dziaaniem czasu i ratuje jako swj dorobek. W
przeszoci nic nie zatraca si bezpowrotnie, raczej wszystko
zostaje zachowane bez uszczerbku. Zazwyczaj czowiek widzi tylko
ciernisko znikomoci, przeocza za pene spichrze przeszoci.
Por. co pisze Robert J. Lifton z Nowego Jorku o "rodzajach
reakcji amerykaskich jecw wojennych repatriowanych z Korei
Pnocnej": There were examples among them of both extremely
altruistic behavior as well as the most primitive forms of
struggle for survwal - trafiay si wrd nich przykady zarwno
zachowania skrajnie altruistycznego jak i najbardziej prymitywnych
form walki o przeycie" (..The American Journal of Psychiatry",
1954, 110, s. 733).
Postawa spod znaku egzystencji prowizorycznej nie jest w adnej
sytuacji usprawiedliwiona. Nawet w obliczu zbliajcej si mierci
ycie nie traci swego sensu. Nawet w tym przypadku czowiek staje
przed zadaniem, zupenie konkretnym, najbardziej osobistym, choby
chodzio jedynie o to, aby sprosta rzeczywistemu, prawdziwemu
cierpieniu, jakie niesie los. Chciabym ukaza to na przykadzie.
Oto niezwykle pilna pielgniarka dostaje raka, przy prbnej
operacji okazuje si on nie do usunicia. Na krtko przed mierci
odwiedzam j i zastaj w stanie skrajnej rozpaczy. Bardziej ni
nad czymkolwiek innym cierpi nad tym, e nie moe wykonywa swego
nad wszystko umiowanego zawodu. Co miaem powiedzie wobec tej a
nadto zrozumiaej rozpaczy? Sytuacja biednej siostrzyczki bya,
zdawaoby si, po prostu beznadziejna. Jednake sprbowaem tak to
jej wyjani: To, e pracuje osiem czy Bg wie ile godzin
dziennie, to jeszcze nie sztuka - to atwo potrafi zrobi kto
inny. Ale by tak chtnym do pracy jak ona, a sta si do niej
niezdolnym i mimo to nie podda si rozpaczy - to byoby
osignicie, na ktre nie kady by si zdoby. A czy nie krzywdzi
pani - pytaem j - owych tysicy chorych, ktrym powicia swe
ycie jako pielgniarka, czy nie wyrzdza im pani krzywdy uwaajc
ycie czowieka chorego, niedomagajcego czy niezdatnego do pracy
za pozbawione sensu? Poddajc si rozpaczy w pani sytuacji, czyni
pani tak, jak gdyby sens ycia ludzkiego polega jedynie na tym,
e pracuje si tyle a tyle godzin. Tym samym jednak odmwiaby
pani wszelkiego prawa do istnienia wszystkim chorym i
zniedoniaym. W rzeczywistoci jednak ma pani wanie teraz
jedn w swoim rodzaju szans: podczas gdy dotd nie moga pani dla
wszystkich tych powierzonych sobie ludzi uczyni nic poza fachow
pomoc, teraz ma pani szans sta si dla nich czym wicej:
wzorem czowieka.
W przypadku tym okazuje si zreszt, jak bardzo wszelka rozpacz
polega ostatecznie na pewnego rodzaju absolutyzacy jednej jedynej
wartoci, na nadawaniu wycznego znaczenia jednej jedynej
moliwoci sensu, w konkretnym przypadku: zdatnoci do pracy, a
wic wartoci na pewno wzgldnej i w adnym razie nie jedynej
moliwoci nadawania yciu sensu. *
Tyle co do zagadnienia egzystencji prowizorycznej, ale te idc
dalej co do dostrzegania w yciu, wrd wszelkich jego warunkw i
okolicznoci, w kadej sytuacji, nawet granicznej i kracowej,
zadania i tym samym sensu, choby polegajcego tylko na tym, jak

t cik sytuacj przyjmujemy. Jeli bdziemy pamita, e ycie


w rzeczywistoci nigdy nie moe straci swego sensu, to znaczy e
w ostatecznoci nawet i cierpienie kryje w sobie jak moliwo
sensu, jeli bdziemy o tym pamita, dy bdziemy do
realizowania kadej moliwoci nadawania yciu sensu, i
nastawianie si do niego w duchu prowizorium stanie si dla nas
niemoliwe. Rwnie bomba atomowa nie zastraszy nas ani nie
obezwadni, lecz odwrotnie, doda nam bodca, aby zrobi wszystko,
co w naszej mocy, dla zapobieenia jej uyciu. Tu wszelako
potrzeba przede wszystkim jednego. W klinicznym argonie mwiem
przedtem o fobii atomowej jako lkowej nerwicy oczekiwania. Nie
zapominajmy wic, e w lku oczekiwania istotnym jest, i dopiero
on czyni rzeczywistym to, przed czym si kto lka. Kto na
przykad boi si zaczerwienienia, ten ju wanie w wyniku tej
obawy zaczyna si czerwieni. Naley wic moliwie stanowczo
wystpowa przeciw wszelkiemu panikarstwu i zbiorowemu
katastrofizmowi. W tym celu trzeba jednake wiedzie, jak w ogle,
z psychologicznego punktu widzenia, mogo doj do tego, e musimy
dzi zajmowa si takim zjawiskiem jak fobia atomowa. Nasza
nastpna pogadanka bdzie powicona dalszemu, e si tak wyra,
objawowi nerwicy zbiorowej, mianowicie fanatyzmowi, i winna ona
wyjani tamt psychologiczn zagadk.
Mimo wszystko jest oczywiste, e rozpacz nie jest jeszcze sama w
sobie czym chorobliwym, nienormalnym, neurotycznym twierdzc to
popadlibymy w bd patologizmu. Odwrotnie, w spirytualizm
popadlibymy prbujc twierdzi, e kada nerwica tkwi korzeniami
w rozpaczy lub zgoa w absolutyzacji jakiej wartoci. Nie kada
rozpacz czy te tylko frustracja egzystencjalna jest patogenna,
chorobliwa i nie kada nerwica jest "noogeno", czyli uwarunkowana
przez problem intelektualny czy konflikt moralny. Eva Niebauer
zdoaa wrd swoich chorych ustali jedynie 12% tego rodzaju jak zwykem je okrela - nerwic noogennyh. Procent, ktry
przypadkowo zupenie zgodny jest z danymi ogoszonymi przez
Ambulatorium Psychoterapeutyczne Uniwersyteckiej Kliniki
Psychiatrycznej w Tybindze (Ruth Volhard i D. Langen). Nie chcemy
wic by bardziej papiescy od papiea, a przynajmniej od pewnego
franciszkanina, ojca J. H. Vander-Veldta, ktry owiadcza
wyranie: Jeli nerwice powstaj w ogle z konfliktu, to konflikt
ten nie zawsze jest natury moralnej, a tym mniej religijnej (J. H.
Vander-Veldt i R. P. Odenwald, Psychiatry and Catholicism, Nowy
Jork 1952, s. 190).

5. Masa i "Wdz"
W obu ostatnich pogadankach omwiem po jednym objawie patologii
ducha wieku: pierwszym by fatalizm, drugim - to, co okreliem
jako postaw egzystencjalnego prowizorium. W pewnym sensie obydwa
te objawy si uzupeniaj, jeden odpowiada drugiemu. Jeli bowiem
przyjrze si bliej, wida, e fatalista reprezentuje wci
stanowisko, i nie jast moliwe dziaanie, ujmowanie losu w swe
rce, poniewa los jest czym przemonym. Ze swej strony jednostka
nastawiona na egzystencj prowizoryczn myli sobie: dziaanie nie
jest te wcale potrzebne, nie wiemy bowiem, co nam jutro
przyniesie. Dziaa, planowa na przyszo, y ze wiadomoci
celu - wszystko to wydaje mu si zbdne i bez sensu, wystarczy mu
tylko jedno: y dniem biecym.

Dzi przechodzimy do kolejnego, trzeciego objawu wynikajcego z


nerwicy zbiorowej - jeli w ogle wolno nam, o czym ju mwilimy,
przenosi pojcie nerwicy na zbiorowo. Ot tym trzecim objawem
jest mylenie kolektywistyczne, z roku na rok coraz bardziej si
szerzce. Warto jadnak wiedzie, co waciwie rozumiemy pod
myleniem kolektywistycznym czy, oglniej, kolektywizmem.
Chciabym mianowicie przestrzec - i to jak najpowaniej - przed
ujednoznacznieniem pojcia masy z pojciami wsplnoty czy
spoecznoci. Ugodzilibymy wtedy w odwrotno tego, przeciw
czemu; si zwracamy, mianowicie w odwrotno masy.
Nigdy nie do podkrela rnicy midzy spoecznoci czy
wsplnot, z jednej, a mas z drugiej strony. Rozrnienie dotyczy
tego, co nas w naszym temacie najbardziej interesuje: stosunku
obu, wsplnoty spoecznej i masy, do osobowoci czowieka, cilej
do jego osobowego charakteru i istnienia jako osoby. Ot co do
tej sprawy okazuj si, e na przykad wsplnota spoeczna jak
najbardziej potrzebuje indywidualnoci, osobowoci, podobnie jak,
odwrotnie, kada osobowo potrzebuje spoecznej tusplnoty, aby w
jej ramach, i dopiero, i tylko w jej ramach, mc si sama
dopeni, a wic sta si w peni osob. Cakiem inaczej ma si
rzecz z mas: w masie adna ludzka osobowo, nawet zwyka
indywidualno jakiego czowieka, nie moe si naprawd uwydatni
ani rozwin. Ale masa chtnie te rezygnuje z osobowoci, mao
tego, osobowo masie waciwie tylko przeszkadza. Dlatego masa
zwalcza osobowoci, uciska je, obdziera z wolnoci, przycina t
ich wolno do rwnoci: indywidualnoci ulegaj zrwnaniu, a
osobowoci w wyniku gleichszaltacji, tendencji niwelacyjnej,
zatracaj si. Taki jest w masie los osobistej wolnoci - a
wszystko to gwoli jakiej bezosobowej jednakowoci. C jednak
dzieje si wwczas z trzecim ideaem, o ktrym mamy zwyczaj myle
w tym kontekcie, co dzieje si z braterstwem? C, wyrodnieje,
wyradza si w zwyky instynkt stadny.
Jak dochodzi do tego, e przecitny wspczesny czowiek nacechowany czy niemal napitnowany nerwicowymi rysami
wspczesnej ludzkoci - popada w tryby mylenia
kolektywistycznego? Dzieje si to gwnie dlatego, e lka si on
odpowiedzialnoci, a odpowiedzialno jest zawsze w najwyszym
stopniu osobista. Ogromn rol odegraa tu przeyta wojna i
konkretnie suba wojskowa. Czowiek nauczy si, musia si
nauczy tego, e go popdzaj, e nim tyraj, jak to onierze
sami zwykli mwi. * Naleao przecie raczej dawa nura, znika w
masie. I tego te powszechnie pragnie si dzisiaj: znikn w
masie. Ale c dzieje si naprawd? Nie znika si, lecz ginie w
masie. Czowiek rezygnuje ze swej osobowej istoty.
Nie wolno nam jednak nigdy zapomina, e masa, ani nawet
wsplnota spoeczna, nie jest istot osobow. A tylko osoby znaj
wolno i tylko one znaj odpowiedzialno. To te tylko osoby
mog na podstawie swoich wolnych decyzji i odpowiedzialnego
dziaania mie poczucie winy albo zasugi, Nigdy natomiast nie
mogaby masa, z istoty swej nieosobowa, obciy si win, z
natury rzeczy wic nie ma niczego takiego jak wina zbiorowa. Kto
osdza ryczatowo, kolektywnie, albo kto potpia jak zbiorowo
jako cao, ten prbuje tylko uatwi sobie spraw, a przede
wszystkim uchyli si samemu od odpowiedzialnoci - owej
odpowiedzialnoci zwizanej z wszelkim wartociowaniem czy nawet
wyrokowaniem.
Nie tylko pozwalaj sob tyra, si popycha, rwnie sami
spychaj, mianowicie win za wasne niepowodzenie w tym czy owym,
na wewntrzne czy zewntrzne okolicznoci. Albo przypisuj win

sytuacji spoecznej, w jakiej si znajduj, albo te wasnym


psychofizycznym predyspozycjom. Co si tyczy zwaszcza czynnika
psychicznego, to nie wolno nam ukrywa tego, e wulgarnie
interpretowana psychoanaliza nierzadko potguje t fatalistyczn
cech wspczesnego czowieka. Ale i tak zwana przez autora
"analiza losu" Szondiego dziaa, na rzecz wspczesnego fatalizmu.
Utrzymuje ona, ni mniej ni wicej, e los czowieka zapisany jest
w genach. Szondi sam okrela swoj teori jako wprawdzie
kierowany, ale mimo wszystko fatalizm. Dzi wic los nie jest ju,
jak dawniej, "zapisany w gwiazdach", lecz w genach. Ale i nadal
bywa, jeli nie zapisany, to drukowany, pod znakiem gwiazd, o czym
nietrudno przekona si zajrzawszy do odpowiedniej rubryki
dziennika czy tygodnika. Tak czy owak, ankieta Instytutu Gallupa
wykazaa, e tylko 45% kobiet austriackich nie "wierzy w
astrologiczny zwizek swego ycia z pooeniem gwiazd".
Jeli zapytamy teraz, jaki to charakterystyczny typ czowieka
reprezentuj ci, co skaniaj si do takich uoglnie, to
dojdziemy od razu do czwartego i ostatniego objawu, ktry
naleaoby nam omwi w zwizku z patologi ducha wieku,
mianowicie do fanatyzmu. W stosunku do omwionego przedtem
kolektywizmu fanatyzm jest jakby inn stron medalu: o ile kto
mylcy kolektywistycznie zapomina owej wasnej osobowoci, to
kto nastawiony fanatycznie przeocz osobowy byt innego czowieka,
inaczej mylcego. On nie dopuszcza innego mylenia. Tym, co
wycznie dopuszcza, nie jest czyj inny pogld, lecz tylko opinia
wasna. Ale fanatyk tej nawet nie ma: nie reprezentuje adnej
wasnej opinii, to opinia publiczna reprezentuje jego. I to te
wanie czyni fanatyzm tak niebezpiecznym: ze opinia publiczna tak
atwo owada fanatykami, a rwnoczenie, e poszczeglni ludzie
mog tak atwo zawadn opini publiczn! Tymi poszczeglnymi
ludmi s mianowicie rzdzcy, a raczej, mwic cilej, kto
jeden rzdzcy, "wdz". Std te atwo zrozumie, e podobno
Hitler wykrzykn w jednej z rozmw przy stole: co za szczcie
dla rzdzcych, e ludzie nie myl! Mia na myli, e nie myl
adnymi wasnymi mylami, a tylko pozwalaj innym myle za
siebie.
Fanatyczny typ charakteru nie jest dla psychiatrw niczym
nieznanym ani niezwykym. I tak norweskie Ministerstwo
Sprawiedliwoci powoao przed laty specjalnie komisj
psychiatrw, ktrej zadaniem byo poddanie badaniu
psychiatrycznemu nie mniej ni 60 000 byych quislingowcw. I co
si przy tym okazao? Na przykad to, e procent paralitykw,
paranoikw i paranoidalnych psychopatw by wrd tych fanatykw
dwa i p raza wikszy od odpowiedniego odsetka wrd przecitnej
ludnoci norweskiej. Nie chodzi o to, czego ostatnio tak czsto
si da, mianowicie, aby poddawa politykw regularnym badaniom
psychiatrycznym. Pominwszy ju to, czy takie postulaty dayby si
przeprowadzi, badania tego rodzaju przychodziyby za pno.
Trzeba by bowiem ju odpowiednio wczeniej poddawa badaniom tych,
z ktrych pomoc i na ktrych barkach odpowiedni politycy mogli
wspi si do przyszego wodzostwa.
Jeli, wracajc do fanatyzmu, przypominamy sobie, co
twierdzilimy o fanatyku: e ignoruje on osob, czyli wolno
decyzji i ludzk godno bliniego, to uderzy nas inna wypowize
Hitlera, mianowicie, e polityka jest gr, w ktrej kady chwyt
jest dozwolony. Rzeczywicie, nic nie jest, moim zdaniem, tak
znamienne dla fanatyka jak wanie okoliczno, e wszystko staje
si dla zwykym chwytem, zwykym rodkiem do celu. Sens jego
pogldw tkwi w tym, e cel uwica rodki. W rzeczywistoci jest

na pewno, odwrotnie, istniej rwnie rodki zdolne zbezczeci


cel. Istnieje take co co nigdy nie powinno by poniane do roli
zwykego rodka. Kant dobrze o tym wiedzia, e kim takim jest
czowiek! To ponianie wci si jednak odbywa, mianowicie w
fanatycznej polityce, ni cofajcej si przed czowiekiem, lecz
wprzgajcej go bez reszty do swych celw. Przez tak polityk
fanatyzmu nastpuje dehumanizacja czowieka, podczas gdy tak wane
byoby odwrotnie, aby nastpila humanizacja polityki. *
Opinia publiczna, o ktrej wspomnielimy wyej, e tak owada
sfanatyzowanymi ludmi, opinia ta niejako wykrystalizowuje si w
formie hase-sloganw. One to, raz rzucone w masy, wyzwalaj
reakcj acuchow - psychologiczn reakcj acuchowa, o wiele
groniejsz od reakcji fizycznej, waciwej mechanizmowi bomby
atomowej. Mechanizm w bowiem, owa reakcja acuchowa, nigdy nie
mgby doprowadzi do wybuchu, gdyby nie wyprzedzia go acuchowa
reakcja psychologiczna, gdyby w mas, w czowieka z masy nie
uderzyo, e tak powiem, byskotliwe haso-slogan. *
Tek wic dotarlimy do koca naszych rozwaa o objawach
bdcych niejako oznakami nerwicy zbiorowej skadajcymi si na
patologi ducha czasu. Obrazowo, ale te tylko obrazowo, mona by
w tym kontekcie mwi wprost o jakiej psychicznej epidemii,
zwaszcza epidemii fanatyzmu. Nie inaczej ni zwyke, somatyczne
epidemie, rwnie epidemie psychiczne s w pewnym sensie skutkiem
wojny i typowym zjawiskiem kadego okresu powojennego,
charakterystycznym nie tylko dla naszej epoki. Co odrnia
epidemie psychiczne od somatycznych i czyni je szczeglnie
niebezpiecznymi, to to, e epidemie psychiczne s nie tylko, jak
epidemie somatyczne, bardziej lub mniej koniecznym nastpstwem
wojny (z ktrym trzeba si pogodzi), lecz niestety take moliw
przyczyn wojny. Z tego powodu zwalczanie tych epidemii powinno
by najpilniejszym zadaniem higieny psychicznej!
Tymczasem fanatyk stara si sprawia wraenie, jakoby polityka
stanowia, e si tak wyra, rozwizanie wszelkich problemw.
Jednake polityka nie moe by panaceum na wszystko ju choby
dlatego, e niejednokrotnie sama bywa oznak choroby.
Rozumiemy teraz, ile racji mia Karl Kraus mwic, e gdyby
ludzko nie znaa frazesw, nie potrzebowaaby broni. Co si
tyczy w szczeglnoci bomby atomowej, trafi w sedno Einstein:
"Problemem nie jest bomba atomowa - problemem jest ludzkie serce".
Dopisek
Aby zbada rozprzestrzenianie si objaww nerwicy zbiorowej
poleciem moim wsppracownikom dokonanie wyrywkowej prby na
osobach w sensie najcilej klinicznym nie-neurotycznych. Pytanie
testowe odnoszce si do pierwszego objawu, czyli dotyczce
postawy egzystencjalnego prowizorium, brzmiao: Czy uwaa pan(i),
e waciwie nie warto dziaa i kierowa swoim losem, skoro w
kocu ma spa bomba atomowa i wszystko pozbawi wszelkiego sensu?
Pytanie testowe dotyczce objawu drugiego, czyli fatalistycznego
nastawienia yciowego: Czy sdzi pan(i), e czowiek nie jest
ostatecznie niczym innym, jak tylko igraszk si zewntrznych i
wewntrznych? Pytanie testowe co do objawu mylenia
kolektywistycznego: Czy sdzi pan(i), e rzecz najwaniejsz jest
stara si, aby tylko nie podpa? I wreszcie podchwytliwe,
szczerze mwic, pytanie odnoszce si do fanatyzmu brzmiao: Czy

uwaa pan(i), e czowiek dziaajcy w najlepszej intencji jest


uprawniony do posuenia si kadym rodkiem, jaki uzna za
stosowny? Na podstawie powyszego testu moi wsppracownicy
zdoali ustali, e spord badanych tylko jeden jedyny by
rzeczywicie wolny od wszystkich czterech objaww nerwicy
zbiorowej, podczas gdy nie mniej ni polowa badanych osb
wykazywaa co najmniej trzy z owych czterech objaww.
Wiemy wic, e nie tylko psychiczny, ale rwnie duchowy
konflikt, na przykad konflikt sumienia, moe doprowadzi do
nerwicy. Jest wic zrozumiae, e jak dugo czowiek bdzie w
ogle zdolny do przeywania konfliktu sumienia, tak dugo bdzie
te uodporniony na fanatyzm, a nawet, oglniej, na nerwic
zbiorow. Odwrotnie te, kto cierpicy na nerwic zbiorow, na
przykad polityczny fanatyk, w miar odzyskiwania zdolnoci
wsuchiwania si w nkajcy go gos sumienia, bdzie te w stanie
przezwycia zbiorow nerwic.
Przed niewielu laty mwiem na ten temat na zjedzie lekarzy,
midzy innymi przed kolegami po fachu yjcymi pod reimem
totalitarnym. Po odczycie podeszli oni do mnie i stwierdzili: Bardzo dobrze znamy to, o czym pan, panie kolego, mwi. U nas,
trzeba panu wiedzie, nazywa si to chorob funkcjonariuszy. Tylu
a tylu funkcjonariuszy partyjnych zaamuje si nerwowo pod
wzrastajc presj sumienia, po czym jednak s ju wyleczeni ze
swego politycznego fanatyzmu.
O wszystkim tym miaem niedawno okazj rozmawia za granic, za
Oceanem, i wci pytano mnie tam: - Niech pan nam powie, czy to,
co pan mwi, nie dotyczy przypadkiem tylko Europy? - Kiedy po raz
pierwszy zadano mi to pytanie, zaimprowizowaem nastpujc
odpowied: - Moliwe, e problematyka nerwicy zbiorowej jest
bardziej aktualna w Europie, e zagroenie Europejczyka przez t
nerwic jest dotkliwsze. Jednake niebezpieczestwo to,
niebezpieczestwo nihilizmu, odnosi si do calej naszej planety,
nie ogranicza si bynajmniej do jednego kontynentu. Wszystkie
cztery objawy nerwicy zbiorowej: postawa egzystencjalnego
prowizorium i fatalistyczne nastawienie yciowe, mylenie
kolektywistyczne i fanatyzm - daj si sprowadzi do lku przed
odpowiedzialnoci i ucieczki od wolnoci. Ale wolno i
odpowiedzialno przesdzaj o duchowoci czowieka, stanowi jego
istot. Dzisiejszy czowiek jest jednak duchowo znuony, i
znuenie duchowe to wanie istota wspczesnego nihilizmu. Dla
niebezpieczestwa nihilizmu Europa moe by rodzajem sejsmografu,
pozwalajcego wczeniej odczyta grob duchowego trzsienia
ziemi, duchowych wstrzsw i przewrotw. Moliwe, e Europejczyk
posiada subtelniejszy wch, gdy chodzi o wyziewy duchowej trucizny
nihilizmu. Ale wanie dlatego moe on te chyba wczeniej i
lepiej od nie-Europejczyka wytworzy odtrutk.

6. Higiena psychiczna starzenia si


Mwi si wspczenie wiele o nadmiernym starzeniu si ludnoci,
o tym, e bardziej ni kiedykolwiek przewaaj w niej liczbowo
stare roczniki, podczas gdy odwrotnie maleje procent ludzi
modszych. Nie chciabym tu bliej wnika w konsekwencje, ktre z
tych przesuni w skadzie wieku dzisiejszego spoeczestwa
wynikaj dla polityki demograficznej i spoecznozdrowotnej.
Chciabym raczej sprbowa spojrze otwarcie na te fakty ze
stanowiska psychoterapii i higieny psychicznej, a wic take z
punktu widzenia psychoterapeutycznego podejcia do chorych i

zapobiegania chorobie.
Rzadko kiedy prosta odpowied na proste pytanie tak celnie
trafia w samo sedno, jak odpowied pewnej kobieciny z przytuku
dla nieuleczalnie chorych. Zapytana przez odwiedzajc j znajom:
- Nieche mi pani powie, c pani tu robi cay czas? - kobieta
odpowiedziaa: - Mj Boe, w nocy pi, a we dnie schodz na psy.
- Co to znaczy? - C, ni mniej ni wicej, tylko to, e
bezczynno sama w sobie jednoznaczna jest z wyniszczaniem si.
Stara kobieta miaa racj: sam fakt, e nie oddawaa si adnemu
zajciu, oznacza dla niej postpujce niedonienie. Ktokolwiek
jednak zachowa w sobie cho troch wraliwoci, ten przyzna, e
sam nagi fakt, e si pozostaje przy yciu, nie uwalnia jeszcze
adnej istoty ludzkiej godnej tej nazwy od poczucia gbokiego
niedosytu i zawodu. Taka egzystencja, we waciwym znaczeniu tego
sowa nieludzka, rwnaaby si raczej wegetacji i susznie
zasugiwaa na takie okrelenie. Pomylmy tylko o tym, co w
poprzednich pogadankach syszelimy o niejako wrodzonym wszystkim
ludziom deniu do sensu, o drzemicym w kadym z nas pragnieniu
zapewnienia naszej egzystencji peni tego sensu.
Ot ilekro to denie i ta walka o cel ycia i tre
egzystencji pozostaj bezowocne, objawia si to nie tylko w
zakresie uczu, wic na przykad poczuciem pustki i nudy, lecz
mci si te owo niedopenienie oddziaujc niekorzystnie nawet na
fizyczne podstawy ogu procesw yciowych. I tak na przykad
wiemy, e emeryci nie majcy adnych, przynajmniej psychicznie
rwnowartociowych zaj, zastpujcych im dawn dziaalno
zawodow, niemal z zasady wczeniej czy pniej zachorowuj,
niedoniej, i stosunkowo wczenie umieraj. Znana jest te
odwrotna obserwacja: oto wiadomo zadania, i to zadania cakiem
konkretnego i w najwyszym stopniu osobistego, nie tylko
podtrzymuje psychicznie i duchowo starego czowieka, lecz i w
zakresie zdrowia cielesnego chroni przed chorobami i przedwczesn
mierci.
Na dowd moich twierdze mgbym w zwizku z tym przytoczy
wiele historyjek o chorych, lecz zamiast tego wol przywoa tu
histori literatury. Pozwol sobie przypomnie, e sdziwy ju
Goethe dugo jeszcze pracowa nad drug czci tragedii Fausta,
aby w kocu przewiza manuskrypt i przyoy na nim sw piecz z
napisem: "po siedmioletniej pracy" - byo to w styczniu 1832 roku.
Umar w marcu tego roku. Chyba nie pomylimy si przyjmujc, e ta
mier dawno ju nad nim wisiaa i, e tak powiem, ulega tylko
zawieszeniu. Nawet samemu Goethemu nie udao si uj mierci
fizycznej, moga ona jednak ulec przesuniciu. I zostaa
przesunita, dopki dzieo, ktremu powici reszt ycia, nie
zostao ukoczone. A do tego punktu, a wic przez siedem lat,
mg Goethe y niejako ponad swj stan biologiczny.
Po tym wypadzie w histori literatury pozwol sobie jeszcze na
dygresj w dziedzin historii naturalnej. Syszymy na przykad, e
zwierzta, ktre, tresowane do tego celu, wystpuj w cyrkach, a
zatem musz wykonywa okrelone sztuczki - aby nie rzec: wypenia
okrelone zadania - yj przecitnie duej od innych
przedstawicieli swego gatunku trzymanych w zoo, czyli zwierzt
pozostawionych bez zajcia.
Wrmy jednak do czowieka i starajmy si wycign z tego, co
powiedzielimy, uyteczny wniosek. Moemy tylko jeszcze dobitniej
podkreli rady na przykad profesora Stransky.ego, ktry z myl
o higienie psychicznej nieznuenie wskazuje na palc konieczno
dania starym ludziom wyczonym z ycia zawodowego szansy dalszej
aktywnoci choby w innej postaci, zamiast eby rdzewieli
bezczynnie odpoczywajc. Stransky wykaza rwnie, jak ta dalsza
aktywno wyj moe na poytek spoecznoci. Szczegln warto

przywizuj jednak do okolicznoci, e owa uyteczno ma ogromne


znaczenie psychiczne. Wewntrzna warto wszelkich zaj polega,
moim zdaniem, na tym, e budz one w starym czowieku przekonanie,
e mimo swego wieku moe on nada yciu jaki sens.
Wielu pomyli, e bynajmniej nie dowiedziono z ca pewnoci,
aby to poczucie wasnej uytecznoci i wartoci dalszego ycia
byo psychologicznie tak wane. Na szczcie mog dostarczy na to
dowodu. Rozporzdzam mianowicie odpowiednimi precedensami, a to z
dziedziny psychologii bezrobotnych. Mam na myli nerwic
bezrobotnych, w swoim czasie przeze mnie opisan ( * ), i pewne w
zwizku z tym dowiadczenia psychoterapeutyczne.
W roku 1933, a wic w okresie wiatowego kryzysu gospodarczego,
dwaj wiedescy psychologowie, uczniowie Charlotty Buhler,
Lazarsfeld i Zeisel, opublikowali w jednym z czasopism
psychologicznych artyku o bezrobotnych z Marienthal. Wskazali w
nim na to, jak zgubny, zgoa niszczcy wpyw na ycie psychiczne
moe wywiera bezrobocie. Ostatecznie praca ta potwierdzaa
jedynie to, co przed 300 laty napisa Pascal. W Mylach znajdujemy
bowiem zdanie: Nic nie jest czowiekowi tak nieznone jak sytuacja
bez zada, bez celw. Przyjrzawszy si bliej, widzimy, e zdanie
to jest jakby odwrceniem tezy, ktr reprezentowaem ju i
rozwijaem w jednej z wczeniejszych pogadanek: podczas gdy Pascal
mwi o nie do zniesienia yciu pozbawionym zada, ja mwiem
wwczas o tym, e nie ma zgoa niczego, co w takim stopniu
pozwalaoby ludziom przezwycia trudnoci jak to jedno:
wiadomo suenia jakiemu zadaniu.
Ta moja teza potwierdzia si wanie w peni w obserwacjach
poczynionych w zwizku z nerwic bezrobotnych. Chodzio przewanie
o modych ludzi, ktrzy - zdawaoby si wanie wskutek braku
pracy - popadali w stany najciszej depresji. Kto moe uzna, e
depresje te s a nadto zrozumiae i wczu si w nie atwo.
Moliwe, ale przede wszystkim chodzi mi o fakt, e te depresje
wcale nie trway rwnie dugo jak ich pozorna przyczyna, czyli
brak pracy, i w peni daway si wyleczy, mimo e w sytuacji
bezrobotnego nie zachodzia najmniejsza choby zmiana. Stany
zdenerwowania ustaway mianowicie w tej samej chwili, w ktrej
modzi ludzie obejmowali jakkolwiek honorow, a wic cakowicie
bezpatn, urzdow funkcj, na przykad jako porzdkowi na
uniwersytetach ludowych, jako siy pomocnicze w wypoyczalni
powszechnej czy funkcjonariusze organizacji modzieowej. Tak czy
owak, mogli w kocu znw mie poczucie, e su dobrej sprawie i
nie s ju kim zbytecznym. Nierzadko ci modzi ludzie zapewniali
mnie: potrzebujemy nie tyle pienidzy, co jakiego sensu i treci
ycia. Na szczcie wanie to mona im byo ofiarowa, nawet
niezalenie od zarobku czy umowy o prac! I niejednemu z tych,
ktrzy znaleli odtd jak tre ycia i zdoali w ten sposb
przezwyciy swe depresje - nadal burczao w odku, gdy wci
nie mieli zarobku ani do jedzenia, a mimo to zdenerwowanie ich
mijao.
Zob. Viktor E. Franki, Wirtschaftskrise und Seelenieben vom
Standpunkt des Jugendberaters, "Sozialarztliche Rundschau", marzec
1933.
Z tego wzgldu jestem w peni optymist co do
psychoterapeutycznych postulatw Stransky.ego. Jestem po prostu
przekonany, e wpyw utrzymywanej aktywnoci osb starzejcych
si, zdolny przeduy yde i uchroni przed chorob, w
najmniejszym stopniu nie zaley od tego, czy chodzi o zajcie

odpatne czy te, wanie w sensie propozycji i sugestii


Stransky.ego, o dziaalno honorow.
Z punktu widzenia psychoterapii nie chodzi wic o to, czy kto
jest mody czy stary, ani ile moe mie lat. Chodzi raczej o to,
czy czas i wiadomo czowieka wypenione s czym, czemu si
powica, i czy moe on mie poczucie, e mimo swego wieku nadal
yje yciem wartociowym i samego siebie godnym, jednym sowem, e
nawet w podeszych latach wewntrznie realizuje siebie. I nie o to
chodzi, czy dziaanie majce nada sens i tre ludzkiej
egzystencji zwizane jest z zarobkiem, czy nie. Z punktu widzenia
psychologicznego rozstrzyga i decyduje jedynie i wycznie
pytanie, czy w czowieku, obojtnie jak bardzo byby ju posunity
w latach, to dziaanie budzi poczucie istnienia dla czego lub dla
kogo.
7. Higiena psychiczna dojrzewania
Mwic o psychicznej higienie czowieka starzejcego si
musiaem z koniecznoci mwi gwnie o tym, co dotyczy mczyzn.
Kiedy teraz opowiedzie mam nie o czowieku starzejcym si, lecz
dojrzewajcym, zwrci si winienem, ma si rozumie, gwnie do
pci eskiej. Znajdujemy si tu ju wrd problemw obchodzcych
kobiet, i to zwaszcza kobiet "w latach bardziej dojrzaych".
Gdy tak rozpowszechniony lk przed "krytycznymi" - jak mwi latami, przed "niebezpiecznym wiekiem", daje si w znacznej mierze
sprowadzi do nieporozumienia, mianowicie do mieszania poj
"dojrzewania" i "starzenia si". Zdarza si te, i wiele kobiet,
ktre lkliwie zbliaj si do tego okresu ycia, ogarnia tak
zwana panika zapadania klamki - poniewa wanie przyjmuj, e
odtd zaczynaj si ju starze.
W pewnym sensie jest to prawda, tylko e w tym sensie zaczynamy
starze si ju znacznie wczeniej. Psycholog Charlotte Buhler
zdoaa na przykad wykaza, e co si tyczy organizmu cielesnego,
jestemy ju dawno na etapie zstpowania w d, kiedy nasze ycie,
jeli chodzi o osobowo duchow, dopiero zaczyna zblia si do
swego punktu szczytowego. Innymi sowy, biologicznie osuwamy si w
d, gdy nasza biografia jeszcze niejako wspina si w gr. Ten
wic, kto poddaje si panice zapadania klamki, zapomina, e
podczas gdy zatrzaskuj si dawne bramy, otwieraj si nowe - nowe
bramy i nowe moliwoci. Tylko te kobiety, ktre ze wszystkich si
i za wszelk cen staraj si wyglda modzieowo, tylko one maj
suszne podstawy do paniki.
Z panik zapadania klamki jest podobnie jak z lkiem w ogle.
Stwierdzono kiedy, e wszelki lk jest koniec kocw lkiem przed
mierci. Ja za uzupenibym to twierdzenie: kady lk mierci
jest waciwie lkiem sumienia. Poszedbym jeszcze dalej,
twierdzc, e istnieje te co takiego jak negatywny lk sumienia
- odnoszcy si nie tyle do jakichkolwiek czynw i dziaa, co
raczej do wszystkich szans i okazji, ktre kto mg w yciu
przepuci i zaniedba.
Przypomnijmy sobie o tym, comy nazwali deniem do nadawania
yciu sensu, o owym deniu do sensu, ktre przeciwstawilimy
zarwno deniu do przyjemnoci, w psychoanalizie, jak i deniu
do mocy, deniu do znaczenia, w psychologii indywidualnej.
Zrozumiemy wwczas, e midzy innymi i chyba przede wszystkim
wanie owo denie do sensu niejako opakuje zaniedbane okazje,
ktre by moe domagay si realizacji.
Wrd moliwoci otwierajcych si przed kobiet, jeli chce w
peni sensu ksztatowa swoj egzystencj, wysuwaj si na

pierwszy plan dwie: by on i sta si matk. Nie moe by


wtpliwoci, e chodzi tu o dwie wartoci. Biada jednak, jeli
obie te moliwoci nadania sensu egzystencji kobiety, jeli te
dwie wzgldne wartoci nie zostan utrzymane na prawach swej
wzgldnoci, lecz ulegn absolutyzacji. Jeli wic kobieta
postpuje tak, jakby w maestwie i macierzystwie bya nie
jedna, lecz jedyna moliwo realizowania wartoci. Ju raz bowiem
syszelimy o tym i teraz widzimy tylko potwierdzenie prawdy, e
kade absolutyzowanie mci si prowadzc wprost ku rozpaczy, lub
odwrotnie, e u podstaw wszelkiej rozpaczy tkwi wionie
ubstwienie wartoci wzgldnych. Lepiej nie ukrywajmy przed sob,
jakie znaczenie maj dzi te rzeczy. Wiele kobiet z koniecznoci
nie wyjdzie za m i pozostanie bez dzieci. Ot wiele spord
tych "nadliczbowych" kobiet uzna te, e s zbyteczne, e ycie
ich jest bez poytku i nie ma znaczenia. Pomyl, e ycie bez
ma i dziecka nie ma adnego sensu. I jest wwczas tylko spraw
osobistej konsekwencji, czy kobieta tak mylca odbierze sobie
ycie, czy nie. Chyba e dostrzee w kocu, i wesza na drog
faszywej absolutyzacji. I tylko zawrciwszy z tej drogi
przestanie by ofiar rozpaczy.
Szczliwym trafem tylko bardzo nieliczne kobiety s tak
konsekwentne, e z rozpaczy si zabijaj. Wikszo na szczcie
cofa si przed ostatecznoci i idzie inn drog - wprawdzie na
og drog ucieczki. Pierwsza, jaka si narzuca, to droga
odwartociowania, resentymentu, aby nie pozostawa oko w oko z
rozpacz. Tak jak w klasycznej historyjce o lisie, ktremu
winogrona byy jakoby za kwane, niektre kobiety patrz odtd
krzywym okiem na takie sprawy, jak mio, maestwo i dzieci.
Sowo ressentiment tumaczy si czasem jako zazdro o ycie; tu
mona by te mwi: zazdro o mio. Moe j odczuwa typ
histerycznej starej panny, jak i typ bdcy swoistym poczeniem
pruderiii i lubienoci, poczeniem dobrze przylegajcym do istot
o nie zrealizowanych aspiracjach.
Obok tej drogi, prowadzcej do zgorzknienia, istnieje dla tego,
kto ucieka przed rozpacz, druga droga: droga kompromisu. Kobieta
wchodzi w kompromisy, czyni ustpstwa, stosuje taryf ulgow,
dzieli z innymi kobietami mskiego partnera, bez ktrego nie moe,
jak sdzi, si obej, a w kocu jest nawet gotowa dzieli go z
jego on, to znaczy utrzymuje stosunki z mczyznami onatymi.
Z jakiego powodu to si w kocu dzieje? Wyjani to mona tylko
tym, e kobieta ta staa si najpierw niewierna deniu do sensu i
rezygnuje z jego realizacji na rzecz zaspokojenia denia do
przyjemnoci. Oczywicie z t sam chwil cae ycie seksualne
staje si ju tylko rodkiem do celu, i to rodkiem w subie
zasady przyjemnoci - jedaym sowem: ycie seksualne staje si
"rodkiem uycia", zamiast pozosta tym, czym normalnie i idealnie
by powinno, mianowicie nie rodkiem uycia, lecz rodkiem wyrazu,
cielesnym wyrazem tej psychiczno-duchowej cznoci, ktra nazywa
si mioci.
Albowiem dopiero tutaj zaczyna si ludzkie i godne czowieka
ycie seksualne w ogle: tu, gdzie jest ju czym wicej anieli
samym yciem pci, gdzie jest wanie yciem mioci. Tak jak
ycie zawodowe, jeli przyjrze mu si bliej, wykracza w sposb
istotny poza zwyky instynkt samozachowawczy, zupenie tak samo ma
si sprawa z yciem intymnym waciwie ludzkim: ycie miosne
zaczynia by nim dopiero wtedy, gdy jest czym wicej anieli
wyrazem instynktu samozachowawczego - a ycie maeskie czym
wicej anieli rodkiem chowania potomstwa. Widzimy wic, e
mio midzy ludmi zasugujca na to miano zaczyna si tam,
gdzie chodzi o samorealizacj, jak gotuj sobie nawzajem
kochajcy si ludzie, natomiast od razu koczy si, gdy dwu

istotom lepo dcym ku sobie chodzi tylko o wzajemne


zaspokojenie si. I jest samo przez si zrozumiae, e wanie
ludzie nie bdcy w stanie przey jakoci i autentycznej
realizacji miosnej zwykli zagusza w sobie poczucie tego braku,
tej wewntrznej pustki, w jakiej si rozstaj - zaspokajaniem
ilociowym samego popdu.
A przecie wci s takie kobiety, ktre nie chc mie nic
wsplnego ani z tym samooszukiwaniem si, ani z okamywaniem si
owych typw staropanieskich, o ktrych mwilimy wczeniej;
istniej kobiety nie znoszce poowicznoci adnego rodzaju, lecz
chcce mie albo wszystko, albo nic - i gotowe raczej na
wyrzeczenie. I tak stoimy ju wobec ostatniego wyjcia - zauwamy:
prawdziwego wyjcia, nie za zwykego uniku. Ta moliwo polega
wanie na wyrzeczeniu. Ale - co kryje si ju niejako w potocznym
zwrocie - kade wyrzeczenie musi by wyrzeczeniem, zaparciem si
siebie i chodzi tu o akt wiadomy, wymagany w tej sytuacji od
jednostki. * Ten wiadomy akt wyrzeczenia si jest te jedynym
aktem chronicym od absolutyzacji, a tym samym od rozpaczy.
Wyrzeczenie si oznacza jednak uznanie, e warto wzgldna jest
wanie wzgldna, nie inna.
Brzmi to abstrakcyjnie, dlatego chciabym by bardziej konkretny
i zacytuj stare chiskie przysowie mwice, e kady mczyzna
powinien w swoim yciu zasadzi jedno drzewo, napisa jedn
ksik * i spodzi jednego syna. C, wikszo mczyzn, gdyby
si tego chcieli trzyma, musiaaby popa w rozpacz. Bowiem tylko
niewielu z nich byo chyba w stanie nada swemu yciu w waciwy
sens: nawet gdyby zasadzili drzewa, to pewnie nie napisaliby
ksiki albo spodzili tylko crk czy jeszcze inaczej. Choby
jednak zamiast sadzenia drzew, pisania ksiek i podzenia synw,
w ogle idei ojcostwa, absolutyzowano ide macierzystwa musielibymy powiedzie: jake ubogie byoby ycie, gdyby nie
dostarczao take innej moliwoci ksztatowania go z sensem,
wypeniania sensem. A dodam jeszcze: c by to byo za ycie,
ktrego sens zawisby nieodwoalnie od tego, czy czowiek si eni
i ma dzieci, czy sadzi drzewa i pisze ksiki?
Zapewne, wszystko to s wartoci, autentyczne wartoci. S one
jednak wzgldne - natomiast czym bezwzgldnym moe by tylko:
nakaz naszego sumienia. A to sumienie nakazuje - we wszelkich
warunkach i okolicznociach - stawi czoo naszemu losowi,
jakikolwiek by on by. I sumie nie wymaga od nas, bymy ten los
ksztatowali, bymy dziaali, bymy, gdzie tylko mona, chwytali
los w swe rce. Bymy jednak byli te gotowi, jeli trzeba,
przyj swj los, a take przyj z podniesion gow prawdziwe
cierpienia, jakie nam los rzeczywicie zgotowa.
W oryginale nieprzetumaczalna gra sw wynikajca ze zwrotu
Verzicht leisten. (Przyp. tum.)
Zwamy: napisa ksik to adna sztuka, osigniciem byoby
dopiero napisanie ksiki, ktr mona by kierowa si w yciu,
albo zgoa pokierowanie yciem tak, aby mona o nim napisa
ksik... Tak czy owak mona poleci w sensie kategorycznego
imperatywu nastpujc maksym: yj tak, jakby pisa swoj
autobiografi i wanie doszed do dnia, ktry akurat przeywasz,
i jakby wyjtkowo jeszcze w ostatniej chwili mg wprowadzi
poprawki!
Stawiwszy jednak czoo losowi, czy to przez dziaanie, czy - tam
gdzie dziaanie nie byo moliwe - przez praw postow, zrobilimy

tak czy owak to, co do nas naleao. * Wtedy nie bdzie ju mowy o
zym sumieniu - ani pozytywnym, ani negatywnym, nie odnoszcym si
ani do naszych czynw, ani do naszych zaniedba. I wwczas ustaje
naraz wszelka panika zapadania klamki. Koniec kocw polega ona
bowiem na owym zudzeniu optycznym, o ktrym ju raz wspominaem
mwic, e czowiek widzi przewanie tylko ciernisko znikomosci,
a nie dostrzega penych spichrzy minionego ycia, przeocza to
wszystko, co zdoa uratowa jako dorobek przeszoci, w ktrej
nie zatraca si on bezpowrotnie, ale znajduje trwae schronienie.
Kto yjcy w obawie, e wci musi z czym si egna, i
ogarnity panik zamknitych drzwi, zapomina, e owe drzwi groce
zatrzaniciem s wanie bram do penego spichrza...
Nie syszy pociechy i mdroci pyncych ku nam ze sw Biblii:
"Dojrzaym zejdziesz do grobu jak snopy zbierane w swym czasie".
A c mwi o dziaaniach niegodnych. Bywaj przecie zupenie
uzasadnione wyrzuty sumienia, ktrych nie wolno uspokaja, ale
trzeba na nie odpowiada. Oczywicie czowiek, i to kady
czowiek, popenia bdy, popenia te bdy, ktrych nigdy ju
nie potrafi naprawi. Lecz ju w Gracjanowskim Oraculum w rku...
(Maksymy X. Baltazara Graciana... pod tytuem Oraculum w rku y
nauka roztropnoci... po hiszpasku wydana, 1647, wyd. pol. 1764 przyp. tum.) czytamy w jakim miejscu: "Gupcem nie jest ten, kto
popenia gupstwo, lecz ten, kto nie umie go naprawi". Ot nie
trzeba, aby naprawa dokonywaa si na tej samej paszczynie, co
popeniony przez nas bd. Na wyszej jednak paszczynie moemy
zawsze zmieni bd w dobro, bo na przykad szczera skrucha nas
samych zmienia i to co negatywne przemieniamy w wartoci
pozytywne: w dojrzewanie i wzrastanie naszej wasnej osobowoci.
Jednym sowem, chobymy nawet popenili faszywy krok, wszystkim
mona jeszcze sensownie pokierowa dziki uczciwej postawie wprawdzie chodzi ju wwczas o postaw, jak zajmujemy wobec nas
samych, to znaczy, ze na przykad odwracamy si od siebie samego i
nad samego siebie wyrastamy.

8. Hipnoza
Narodziny nowoczesnej psychoterapii czy si zazwyczaj z
momentem ukazania si studiw Breuera i Freuda o histerii,
zatytuowanych Zeitgenossische wissenschaftliche Seelenheilkunde
("Nauka o wspczesnym leczeniu chorb psychicznych"). Tkwi w tym
moe nieco dowolnoci, gdy z rwnym prawem mona by twierdzi, e
pocztek psychoterapii zbiega si z rozwojem tak zwanego
mesmeryzmu, czyli nauki i dziaalnoci Mesmera. Ten ostatni,
podobnie jak Breuer i Freud, dziaa przewanie w Wiedniu. A co
si tyczy jego nauki, to chodzi w niej o tak przez samego Mesmera
nazwany magnetyzm zwierzcy. W rzeczywistoci jednak w rzekomy
magnetyzm nie ma w ogle nic wsplnego ze zjawiskiem natury
okrelanym jako magnetyzm zarwno przez fizyk z czasw Mesmera,
jak i dzisiejsz. Mesmer rozpozna i zbada naprawd nie co innego
jak to wanie, co dzi nazywamy hipnotyzmem.
Autorowi temu tak poszo w jego badaniach, jak niejednemu innemu
naukowcowi, rwnie ludziom wspczesnej nauki, a ostatecznie
take dzisiejszym psychoterapeutom. Tu chciabym ograniczy si
tylko do przypomnienia, e rozmaite kuracje wstrzsowe, ktre
otworzyy now er przed dzisiejsz psychiatri, a przede
wszystkim skoczyy raz na zawsze z terapeutycznym nihilizmem

dawnej psychiatrii ot te kuracje wstrzsowe wychodziy rwnie z


cakowicie bdnych rozwaa teoretycznych, a mimo to wyniki
praktyczne s zdumiewajce. Zapamitajmy wic: hipnoza nie ma
absolutnie nic wsplnego z magnetyzmem. Czyme wic jest hipnoza?
Jest ona wyjtkowym stanem psychicznym, mianowicie chodzi w niej
o stan podobny do snu, w ktry czowiek popada czy te zostaje
wprowadzony przez hipnotyzera. Na jakiej szczeglnej drodze
dokonuje si to, jeli najwyraniej nie chodzi o zapadnicie w
zwyczajny sen, lecz wanie o stan do snu tylko podobny? Ot w
stan hipnozy wprowadza si kogo przekazujc mu odpowiednie
sugestie. Innymi sowy, hipnoza - aby kontynuowa nasz prb
definicji jest podobnym do snu wyjtkowym stanem psychicznym jako
skutkiem zabiegw opartych na sugestii, przy czym mao wane jest
dla istoty sprawy, czy zastosowana w danym przypadku sugestia jest
natury sownej, czy innej. Nieistotne wic jest, czy zaczynam
hipnoz kac osobie poddanej dowiadczeniu wygodnie si pooy,
zamkn oczy i nie myle o niczym innym poza moimi sowami, czy
te inaczej, na przykad prbujc, zamiast sugestii sownych,
doprowadzi dan osob do coraz wikszego bezwadu przez trzymanie
przed ni jakiego byszczcego przedmiotu z nakazywaniem
wpatrywania si w niego - wszystko to, powtarzam, jest nieistotne.
Okrelenie istoty tego, co nazywamy hipnoz, wymaga jeszcze
pewnego uzupenienia. Hipnoza mianowicie wynika nie tylko z
sugestii, ale sama jest take stanem najbardziej sprzyjajcym
przyjmowaniu dalszych sugestii, i to, jeli tak wolno powiedzie,
sugestii coraz bardziej ryzykownych. Oto przykad. Jeli potrzymam
pod nosem jakiemu panu czy pani otwart flaszeczk z benzyn, to
na og nie uda mi si im wmwi, e chodzi o jakie pachnido, na
przykad o wod ran. Jednake z pewnoci nie przyjdzie mi zbyt
trudno zasugerowa danej osobie - zakadajc, e ma inteligencj
przecitn, a nadto wykazuje zainteresowanie takimi eksperymentami
- e czuje si znuona, e znuenie wzrasta, e jej czonki staj
si coraz bardziej ociae, oczy si zamykaj i e w kocu zapada
w stan podobny do snu. Doprowadziwszy ju kogo tak daleko, mog
zaryzykowa wicej, potrze benzyn okolice nosa i ze znaczn
pewnoci liczy na to, e mnie niejako nie zawiedzie czy zgoa
nie omieszy, lecz na moje zdecydowane pytanie: - Mam tu
pachnido, czuje je pan(i)? Woda rana, prawda? - przyzna: - Tak,
zgadza si, teraz to czuj, pachnie rami.
Chodzi mi teraz o uwiadomienie tego, e podobne przypadki nie
maj w ogle nic wsplnego z czym takim, jak spirytyzm, okultyzm
itp. W przypadku hipnozy, oglnej sugestii, chodzi o sprawy
cakiem naturalne. Nic nadnaturalnego nie wcza si w zachodzcy
tu proces - choby artyci kabaretowi i szarlatani ze wszystkich
si starali si na naturalne zjawiska narzuci jak nadnaturaln
zason czy te siebie samych otoczy nimbem wyszej wiedzy i
kunsztu. Chodzi mi, jednym sowem, o odmitologizowanie hipnozy.
Tendencja ta odpowiada te deniom zapocztkowanym przez
profesora Ernesta Kretschmera i zmierzajcym do tego, aby
wyczy, mwic jego sowami, czarodziejskie akcesoria i pozbawi
metody sugestii ich magicznej atmosfery. Albowiem, jak stwierdza
profesor Kretschmer, nimb cudotwrcy nie daje si pogodzi z
postaw lekarza wyksztaconego w naukach przyrodniczych. Dodabym
jeszcze, e lekarz ten nie powinien da sobie narzuci tej
niegodnej siebie roli nawet przez pacjentw, tych mianowicie,
ktrzy wol tak, psychoterapeutyczn kuracj i leczenie swych
dolegliwoci, byle jednego tylko przy tym od nich nie dano,
mianowicie decyzji wasnej. A przecie my, odwrotnie, wiemy, jak
bardzo w kadym efekcie psychoterapii chodzi ostatecznie wanie o
osobist decyzj pacjenta.
Pozostaje jeszcze poruszy par zagadnie adresowanych tak

czsto do psychiatry ze strony laikw. Oto one. Kto potrafi


hipnotyzowa? Kogo mona hipnotyzowa? Wreszcie, czy zdarzaj si
przestpstwa w hipnozie? Co do pierwszego pytania: hipnotyzowa
moe w zasadzie kady, kto rozporzdza potrzebn wiedz
techniczn, a poza tym posiada to, co okrelibym jako rodzaj
jakiego subtelnego wyczucia. Nauka w zakresie rozmaitych metod
technicznych naley oczywicie do wyksztacenia lekarza. Nie
wpadoby mi zreszt do gowy, aby z pozycji wykadowcy dawa
odpowiednie pouczenia. Nikt z moich suchaczy nie wyksztaciby
si t drog na hipnotyzera, natomiast mogoby si nader atwo
zdarzy, e jeden czy drugi zasnby i moe nie tylko z nudy.
Ostatecznie i takie zanicie nie byoby nieszczciem: bd co
bd pracuje si nawet do 11 w nocy, a zreszt gwarantuj, e
suchacz rano obudzi si na czas, cho wcale nie bd musia
udziela mu adnych specjalnych pohipnotycznych polece. Jedna z
niemieckich klinik przesza notabene ostatnio na wprowadzanie
swych pacjentw w stan hipnozy za pomoc telefonu, gramofonu i
magnetofonu i na uwalnianie ich w ten sposb od rnych drczcych
blw. Powiedziabym, e jest to typowe dla naszych czasw,
przedstawia typow dla naszej epoki prb kombinacji mitu i
techniki. Ale wspomniana klinika przynajmniej nie stosuje masowo
swej utechnicznionej, zmechanizowanej hipnozy, lecz ogranicza si
do poszczeglnych pacjentw.
I to jest wane, poniewa rzecz nie zawsze i nie od razu si
udaje. Na przykad, przypominam sobie, jak to jako mody lekarz
byem zatrudniony na oddziale chirurgicznym jednego z wiedeskich
szpitali i mj wczesny szef da mi zaszczytne wprawdzie, lecz
wcale nie rokujce sukcesu polecenie, aby podda hipnozie jak
staruszk. Chcia j operowa, ona jednak nie zniosaby zwykej
narkozy, a miejscowe znieczulenie z jakiego powodu rwnie nie
wchodzio w rachub. Rzeczywicie sprbowaem drog hipnozy wzi
bezbolenie w karby biedn kobiet, i prba ta cakowicie mi si
powioda. Tylko e zrobiem rachunek bez gospodarza, gdy wkrtce
midzy hymny pochwalne lekarzy i dzikczynienia pacjentki
wmieszay si gorzkie wyrzuty pielgniarki, ktra musiaa
obsugiwa instrumenty przy operacji, a nadto, co mi pniej
wypomniaa, walczy, cay czas mobilizujc reszt siy woli, z
sennoci wywoan moimi monotonnymi sugestiami, dziaajcymi nie
tylko na chor, lecz i na siostr.
Albo te, innym razem, na oddziale neurologicznym, przytrafia
mi si jako modemu lekarzowi rzecz nastpujca. Szef poprosi
mnie, abym przy pomocy hipnozy sprowadzi upragniony sen u jednego
z pacjentw drugiej klasy, czyli umieszczonego w pokoju
dwukowym. Pno wieczorem wkradem si do pokoju, usiadem przy
moim chorym i co najmniej przez p godziny powtarzaem sugestywne
zaklcia: - Jest pan cakowicie spokojny, jest pan przyjemnie
znuony, jest pan coraz senniejszy, oddycha pan zupenie
spokojnie, powieki panu ci, wszystkie troski jakby odleciay.
Zaraz pan zanie. - I tak cigno si to przez p godziny. Kiedy
jednak chciaem si ju wymkn, musiaem ku memu rozczarowaniu
stwierdzi, e nie pomogem mojemu choremu. Jake jednak zdumiaem
si, kiedy nazajutrz, po przekroczeniu progu tego samego pokoju,
powita mnie entuzjastyczny okrzyk: - Cudownie spaem tej nocy: w
kilka minut, odkd zacz pan przemawia, pogryem si w
gbokim nie! - Tymi sowami przyj mnie drugi pacjent, ssiad
chorego, ktrego miaem zahipnotyzowa.
A teraz krtko o zagadnieniu drugim: kogo mona hipnotyzowa? W
zasadzie kadego, z wyjtkiem dzieci i umysowo chorych. Zreszt
hipnoza udaje si na og tylko wtedy, gdy "obiekt" jest ni
zainteresowany, i to nie teoretycznie, lecz przeciwnie,
praktycznie, czyli zainteresowany jest na przykad wyzwoleniem si

przy pomocy hipnozy od jakiego objawu chorobowego. Wola


wyzdrowienia jest wic warunkiem wstpnym - natomiast w adnym
razie nie jest suszny szeroko rozpowszechniony pogld, jakoby
dawali si zahipnotyzowa tylko ludzie o sabej woli.
A komu wolno hipnotyzowa? Poniewa w przypadku hipnozy mamy do
czynienia z zabiegiem psychoterapeutycznym, a psychoterapia
zastrzeona jest, w myl ustawy lekarskiej, wycznie dla lekarza,
hipnoz wolno oczywicie zajmowa si tylko lekarzowi i jedynie w
celach terapeutycznych. Choby efekt nie zawsze by terapeutyczny,
terapeutyczny musi by motyw hipnozy. Co si jednak stanie, jeli
motyw nie bdzie terapeutyczny, lecz przeciwnie, kryminalny? Albo
jeli take sam efekt hipnozy by zaplanowany jako kryminalny?
Innymi sowy, jak to jest, kiedy hipnotyzer hipnotyzuje w zym
zamiarze lub nawet zmusza swoje tak zwane medium (co za mieszne
wyraenie - jakby hipnoza miaa co wsplnego z duchami) do
spenienia osobicie jakiego zego czynu? Aby si dugo nie
rozwodzi: nawet w hipnozie czy z hipnotycznej inspiracji nie
zmienio si nigdy w czyn nic takiego, co w jaki sposb nie
odpowiadaoby woli osoby hipnotyzowanej albo nie byo jej na rk.
Waciwie dokonuje si w hipnozie i po niej ostatecznie tylko to,
z czym obiekt dowiadczenia w jaki sposb si zgadza.
Pogld taki reprezentowa take pewien sawny psychiatra
wiedeski. Ale zwalcza go swego czasu nie mniej sawny, aby nie
powiedzie: osawiony, gwiazdor kabaretowy. Aby obali tez
uczonego, w kabaretowy hipnotyzer zasugerowa pewnego dnia swoje
eskie "medium", wcisn jej do rki pistolet i poleci jako
pohipnotyczne zadanie, aby udaa si do gabinetu psychiatry i na
miejscu go zastrzelia. I co si stao? Co zrobia dama? Zrobia,
co jej nakazano, ale kiedy zoya si ju do strzau w lekarza, w
ostatniej chwili opucia pistolet. Tak wic teza inicjatora
eksperymentu, majcego dowie, e przestpstwa w hipnozie le w
sferze moliwoci, zostaa obalona: zamach nie doszed do skutku.
Ale nawet gdyby to nastpio, "ofiara" zamachu miaaby przecie
racj; mog bowiem pastwu zdradzi, e ofiara nie staaby si
wcale ofiar, lecz pozostaaby zdrowa i przy yciu, poniewa
pistolet by pistoletem dziecicym, a rzekoma przestpczyni dobrze
wiedziaa, e nie ma w rku prawdziwego pistoletu.
9. O Lku i nerwicach lkowych
O ile pod pojciem Seelenheilkunde ( * ), leczenia psychicznego,
rozumiemy psychoterapi, to jej przedmiotem jest leczenie tak
zwanej nerwicy. Rozrniamy za wrd nerwic gwnie nerwice
lkowe i nerwice natrctw, zalenie od tego, jakie objawy wysuwaj
si na plan pierwszy: stany lkowe czy wyobraenia natrtne.
Zajmijmy si dzi bliej nerwicami lkowymi. Ot wydawaoby si,
e czstotliwo zaburze lkowonerwicowych ostatnio w naszej
epoce wzrosa. Zewszd syszy si przecie o lkach; mwi si na
przykad, e yjemy w wieku lku, albo te o lku jako o chorobie
Zachodu. Nie s to jednak prawdy naukowe, ale zwyke brednie. I
tak psychiatra amerykaski Freyhan zdoa dowie, e dawne epoki
zaznay z ca pewnoci wicej lku, a ich ludzie mieli wicej do
niego podstaw ni ludzie wspczeni. Wspomnia w zwizku z tym
czasy wdrwki ludw, palenia czarownic, dumy, handlu
niewolnikami. Nie tylko jednak w porwnaniu z dawnymi stuleciami,
rwnie w stosunku do ostatnich dziesicioleci lk w naszej epoce
nie wzrs, czego mona dowie z ca dokadnoci, i to
statystycznie. Chciabym w zwizku z tym twierdzeniem oprze si
na wieo opublikowanej pracy profesora Hirschmanna. Udao mu si

wykaza, e nie tylko liczba chorych umysowo w ostatnich latach


si nie zmienia - o tym ju wiedziano i sam ju w jednym z
poprzednich odczytw radiowych na to wskazywaem; co wicej
jednak, mj kolega by w stanie dowie, e rwnie ilo nerwic,
a wic nie tylko psychoz, w omawianym okresie ani si nie
zwikszya, ani nie zmniejszya. Zmieniy si raczej ich objawy i,
o dziwo, w tej dziedzinie mona byo zanotowa tak wanie
zmian, e liczba stanw lkowych nawet si zmniejszya.
Nazwa rdzennie niemiecka, odpowiednik greckiej psychoterapii,
dosownie: nauka o leczeniu duszy. (Przyp. tum.)
Zapytajmy wic teraz o przyczyny, w wyniku ktrych powsta moe
co takiego jak nerwica lkowa. Zazwyczaj sdzi si, rwnie wrd
laikw, e tego rodzaju nerwica powstaje zapewne z tak zwanego
szoku lub przynajmniej z tego co sobie laik wyobraa. Albo te
mwi si o warunkach powstawania nerwicy lkowej jako o jakim
psychicznym urazie (trauma), a wic o rodzaju psychicznego
zranienia, o jakim ranicym przeyciu, ktrego chory musia by
dozna we wczesnym dziecistwie; wreszcie mwi si sloganowo o
komplekmie. Jednake wszystko to chyba nigdy nie jest ostateczn i
waciw przyczyn lkowo-nerwicowego zachowania. To, e w ogle
jaki psychiczny uraz, a wic odpowiednio cikie przeycie,
dziaa w sposb ranicy, a wic na trwae szkodliwy, zaley
kadorazowo od czowieka, od struktury jego charakteru, a zatem
nie od samego przeycia, ktrego musia dozna.
Ju twrca psychologii indywidualnej, Alfred Adler, zwyk by
mawia: dowiadczenia przeywa czowiek - majc na myli to, e od
czowieka zaley, czy w ogle i jak dalece pozwala wpywa
otoczeniu na siebie. Zreszt, cikie psychiczne przeycia
zachodz tak powszechnie i u poszczeglnej jednostki tak czsto,
e wcale nie mog stanowi prawdziwej przyczyny powstania choroby.
Co do tego punktu, podjem kiedy prb wyrywkow i na moim
oddziale neurologicznym poleciem jednej z koleanek zbada
przygodn grup chorych na nerwice - a wic wybranych wyrywkowo
pacjentw z zaburzeniami psychicznymi, leczonych u nas
ambulatoryjnie - na okoliczno tego, jakie konflikty i psychiczne
urazy rnego rodzaju daoby si u nich stwierdzi. Nastpnie
prosiem koleank o szukanie tych samych konfliktw itp. w rwnie
duej grupie tak samo przygodnie wybranych pacjentw naszego
oddziau szpitalnego, chorych nie psychicznie, lecz na jakie
organiczne choroby neurologiczne. I oto prosz: wynik nawet dla
mnie samego by zaskakujcy. Okazao si mianowicie, e takie
same, a przede wszystkim rwnie cikie konflikty i przeycia
ujawniy si w daleko wikszej liczbie u psychicznie zdrowych, a
tylko somatycznie chorych, anieli u owych zdrowych cielenie,
ktrzy przychodzili do nas ze swymi zaburzeniami psychicznymi,
swymi nerwicami. Takie same i rwnie cikie przeycia uszkodziy
zatem psychicznie jedn grup, a nie uszkodziy drugiej. Nie moe
to wic zalee od samego przeycia, od wpywu rodowiska, ale
zaley od poszczeglnej jednostki i jej postawy wobec tego, czego
musiaa dowiadczy.
Nie miaoby wic najmniejszego sensu uprawia profilaktyk
nerwic i chcie chroni jednostki przed tego rodzaju psychicznym
zaburzeniem przez oszczdzanie im wszelkiego konfliktu i usuwanie
im z drogi wszelkich ciszych przey. Przeciwnie, byoby raczej
wskazane zawczasu te jednostki niejako psychicznie hartowa.
Albowiem dawne dowiadczenie uczy, e w skrajnych i kryzysowych
sytuacjach zaburzenia nerwicowe malej. Rwnie w yciu

poszczeglnej jednostki okazuje si do czsto i wci na nowo


potwierdza, e obcienie (mam oczywicie na myli nie obcienie
dziedziczne, lecz obcienie w sensie wymaga) dziaa raczej
psychicznie uzdrawiajco. Zwykem to zawsze porwnywa z faktem,
e groce zawaleniem sklepienia mona wesprze i wzmocni przez
to, e si je obcia. Na odwrt, okazuje si rwnie, e wanie
sytuacje odcienia, powiedzmy wic: wyzwolenia od dugotrwaego i
cikiego psychicznego nacisku, s z psychicznohigienicznego
punktu widzenia niebezpieczne. Pomylmy tylko o takich sytuacjach
jak zwolnienie z wizienia! Niemao ludzi przeyo dopiero
wwczas, a wic dopiero po zwolnieniu, swj prawdziwy psychiczny
kryzys, podczas gdy w czasie uwizienia wanie pod tym
zewntrznym i wewntrznym naciskiem byli zmuszeni, a take zdolni,
da z siebie wszystko i osign swoje maksimum. Jednake skoro
tylko nacisk ustpuje, a c dopiero, kiedy dzieje si to nagle,
wanie jak w przypadku zwolnienia z wizienia, owo nage
odcienie czowiekowi zagraa, i ta sytuacja w pewnym sensie
przypomina tak zwan chorob kesonow, w ktrej nurek, zbyt szybko
wydobyty z gbi wody, moe gronie zachorowa wskutek
rwnoczesnego nagego obnienia cinienia atmosferycznego.
Co podobnego widzimy te w przypadkach, gdy kto zostaje nagle
wyrwany ze swego ycia zawodowego i przez to naraz uwolniony od
sumy staych wymaga, ktrym umia sprosta przez dziesiciolecia.
Mam na myli znany kryzys i zagroenie psychiczne, jakie moe
czy si z przechodzeniem na emerytur, o ile si na czas nie
zatroszczy o znalezienie nowych zada. Mgbym te wskaza na tak
zwan nerwic niedzieln, na ow skonno do smutnego nastroju
powstajc u niektrych wanie w czasie weekendu, a wic wtedy
gdy czowiek ju nie jest pod naciskiem powszedniej krztaniny.
Moe w kocu odetchn, ale rwnoczenie dostrzega wasn czczos
i pustk, swoje duchowe i intelektualne niespenienie, brak
wszelkiego yciowego zadania, ktre wychodzioby poza codzienne
zarobkowanie i czynio ycie dopiero godnym ycia. * Nic dziwnego,
e internista heidelberski i dyrektor szpitala profesor Plugge po
katamnezie i badaniu psychologicznym 50 osb, ktre usioway
popeni samobjstwo, mg ustali jako ostateczn i gbsz
przyczyn ich znuenia yciem nie tyle, na przykad, ndz czy
chorob, kompleksy czy konflikty, ile wci na nowo tylko to nie
dajce si opisa poczucie wewntrznego niespenienia - rezultat
pozornie bezsensownej egzystencji!
Por. stwierdzenie jednego z hamburskich instytutw spoecznych o
tym, e 58% ankietowanych modocianych "nie wie, co z sob pocz"
w wolnym czasie, a liczba ta nie obejmuje jeszcze fanatykw
sportu, ktrzy z pewnoci dadz dalsze 30%. Pozostali notabene
wol imprezy zbiorowe. Z innego sondau zdaje si wynika, e
43,6% wszystkich widzw kinowych tylko dlatego chodzi do kina, e
"nie wie, co pocz ze swoim czasem".
Dwaj profesorowie z kliniki Akademii Medycznej imienia Gustawa
von Bergmanna w Monachium potrafili wykaza na podstawie swych
bada nad byymi winiami obozw koncentracyjnych, e rwnie
choroby wewntrzne, takie jak choroby serca, puc, przewodu
pokarmowego i przemiany materii, niejednokrotnie wystpoway
dopiero wtedy, gdy ludzie ci wyszli ju z obozu i wolni byli od
naciskw obozowego ycia. Obaj badacze obserwujc to zastanawiali
si, co te to moe by takiego, co podtrzymuje czowieka
fizycznie i psychicznie, jeli nage i nadmierne odcienie, jak i
zbyt wielkie obcienie tak samo moe doprowadzi do choroby?

Konkluzja brzmiaa: czowiek, jeli chce pozosta zdrowym na duszy


i ciele, potrzebuje przede wszystkim jednej rzeczy: odpowiedniego
celu ycia, dostosowanego dla siebie zadania, jednym sowem tego,
by ycie stale stawiao mu wymagania, oczywicie takie, ktrym
moe sprosta. Czy nie jest to jednak odmiana tematu, na ktry w
innym kontekcie ju kilkakrotnie wskazywaem i ktry najzwilej
sformuowany znalazem w jednej z tez Nietzschego? Owo zdanie
brzmi: "Kto musi y pod znakiem pytania "po co?", ten zniesie
prawie kade pytanie, "jak" ycie przey"; a to znaczy: kto zna
sens swego ycia, ten, i tylko ten, moe jeszcze najprdzej
przezwyciy wszelkie trudnoci.
Ten fakt, ta podstawowa zasada ludzkiej egzystencji winna
zaowocowa w terapii. I to jest wanie problem chorego na nerwic
lkow: z piekielnego krgu swoich myli, krcych ostatecznie i
jedynie wok wasnego lku, mona go wyrwa dopiero wtedy i tylko
w tej mierze, w jakiej nie tylko nauczy si odwraca sw uwag od
objawu, lecz potrafi te zwrci si osobicie ku jakiej
obiektywnej sprawie. Im bardziej chory, w sensie takiego
obiektywizmu, postawi na pierwszym planie swej wiadomoci jak
spraw, ktra mogaby nada jego yciu sens i warto, tym
bardziej cofn si na plan dalszy przeycia zwizane z wasn
osob, a zatem jego osobista niedola. Tote czsto o wiele
waniejsze ni szukanie kompleksw i konfliktw, a przez to
ewentualne likwidowanie poszczeglnych objaww, jest podjcie
maksymalnego wysiku w kierunku odwrcenia uwagi od samego objawu.
W Pamitniku wiejskiego proboszcza Bernanosa znajduje si pikne
zdanie: Jest atwiej, ni mona, sdzi, nienawidzi siebie; aska
polega jednak na tym, aby o sobie zapomnie. Mona odmieni t
wypowied i stwierdzi to, o czym niejeden neurotyk rzadko
pamita, mianowicie, e o wiele waniejsze od gardzenia sob czy
zwracania zbytniej uwagi na siebie byoby - do koca i cakowicie
o sobie zapomnie, to znaczy nie myle ju w ogle o samym sobie
i wszystkich swoich wewntrznych sprawach, lecz by wewntrznie
oddanym konkretnemu zadaniu, ktrego wypenienie wymagane jest od
siebie i dla siebie zastrzeone. Tylko bowiem idc przez wiat
trafiamy na powrt do naszego ja, jak podkrela Hans Trub. I
dopiero w oddaniu si jakiej sprawie ksztatujemy wasn osob.
Nie przez kontemplowanie siebie ani przez samouwielbienie, nie
przez krenie mylami wok naszego lku uwalniamy si od tego
lku lecz przez powicenie, ofiar z siebie i oddanie si sprawie
godnej takiego oddania. Oto tajemnica wszelkiego ksztatowania
siebie i chyba nikt nie wyrazi tego trafniej od Karla Jaspersa,
kiedy mwi on o "nieugruntowanym czowieczestwie opartym tylko na
sobie samym" i o tym, e "ludmi stajemy si zawsze przez to, e
oddajemy si czemu czy komu drugiemu", i kiedy konkludujc
pisze: "Czowiek jest czowiekiem przez spraw, ktr czyni swoj
spraw".
10. O bezsennoci
Dzisiejsz pogadank wyznaczono na godzin nieco pniejsz ni
dotd i niejeden z moich suchaczy myla ju, pewnie o udaniu si
na spoczynek. Moe wic wyda si zrozumiae, jeli poszukujc
stosownego tematu na dzisiejsz audycj pomylaem i ja waciwie
o tym samym, mianowicie o nie jako problemie
psychoterapeutycznym, a wic przede wszystkim o zakceniach snu,
co gwnie obchodzi laika. Nad snem zaczyna on przecie
zastanawia si zazwyczaj dopiero wtedy, gdy zakceniu uleg jego
sen. Podobnie jak zwyky czowiek, nie-lekarz, zaczyna myle o

swoim sercu, a nawet w ogle je odczuwa, dopiero wtedy, gdy


dostrzee jakie zakcenie, na przykad bicie serca.
Ot pacjent zwracajcy si do lekarza z powodu zakcenia snu
prawie nigdy nie uywa tego okrelenia, prawie zawsze mwi o
bezsennoci. Jak gdyby kiedykolwiek zdarzaa si rzeczywista
bezsenno. Cierpicy na tak zwan bezsenno podlega mianowicie
samozudzeniu, kiedy naprawd spa bd co bd w nocy kilka
godzin, rano za gotw jest przysiga, e nie spa ani chwili. A
przy tym trzeba powiedzie, e podlega temu zudzeniu z
koniecznoci, e wic nie przesadza bardziej czy mniej wiadomie.
To samozudzenie jest w kocu bliskie temu, kiedy wiele ludzi
zapewnia, e nigdy nie ni, podczas gdy w rzeczywistoci swoje sny
tylko zapomina.
Co si tyczy zakce snu, naley z gry stwierdzi, e tak
zwane rodki nasenne, a wic wszelkie starania, aby lekami w
sposb niejako chemiczny sen wymusi, oczywicie nie s prawdziw
terapi. Przeciwnie, przy cigym uywaniu leki nie s cile
biorc nigdy na dalsz met nieszkodliwe. Mimo to nie mona w
zasadzie mie zastrzee, jeli si je od czasu do czasu stosuje
czy zaleca. W przypadku jakiego silnego zdenerwowania, majcego
za to biece konflikty i niepewnoci, zawsze jeszcze lepiej
jest, jeli kto przy pomocy chemicznych rodkw nasennych zapewni
sobie przynajmniej na kilka nocy sen, anieli gdyby - zbyt dumny,
aby ucieka si do tej podpory, lub zbyt leniwy, aby odwiedzi
lekarza - spdza dugie bezsenne noce, a... a co si stanie?
Tymczasem niepewnoci dawno miny, konflikty zostay rozwizane,
jednake bezsenno trwa nadal bez widocznej przyczyny, a raczej z
tej prostej przyczyny, e zainteresowany zacz tymczasem ba si
bezsennoci, i sama ta obawa moe ju sen wyposzy. Dziaa tu
mechanizm lku oczekiwania, kiedy to jaki w istocie niewinny i
zupenie przelotny objaw budzi w pacjencie pewne obawy, te za z
kolei wzmacniaj w objaw, i tak, wzmocniony dodatkowo, utwierdza
on pacjenta w jego obawach. Mawiamy w tym kontekcie chtnie o
jakim circulus mtiosus, piekielnym krgu, w ktry pacjent popada.
Egon Fenz mwi moe jeszcze trafniej o spirali, w postaci ktrej
zjawisko chorobowe coraz bardziej si wzmaga. W kadym razie
pacjent moe oprz si coraz bardziej, niby kokonem, swym lkiem
oczekiwania: pocztkowo ma jeszcze nadziej, e nastpnym razem
objaw zniknie, potem ju si go boi, a w kocu jest przekonany, e
si pojawi.
C moe jednak lekarz, a waciwie sam pacjent zdziaa przeciw
temu lkowi oczekiwania - w szczeglnym przypadku przeciw
poszcemu sen lkliwemu oczekiwaniu, e nadchodzc noc bdzie
musia spdzi bezsennie? Ten lk moe potgowa si a do lku
przed samym pooeniem si do ka: kto z zakconym snem przez
cay dzie czuje si zmczony; ledwie jednak przychodzi czas
pjcia do ka, chwyta go, wanie na widok ka, lk przed
nastpn bezsenn noc, staje si niespokojny, zdenerwowany, i
rzeczywicie to zdenerwowanie ju nie daje mu zasn. Teraz
popenia najwikszy z moliwych bdw: czyha na zanicie! Z
napit uwag, kurczowo ledzi, co si w nim dzieje; im bardziej
jednak napina sw uwag, tym mniej zdolny jest na tyle si
odpry, aby w ogle mc zasn. Gdy sen to przecie nic innego
jak pene odprenie. I wiadomie dy do snu, cho sen to wanie
zatonicie w niewiadomoci. Wszelka myl o nim, wszelka wola
zanicia tyle tylko sprawiaj, e nie daj zasn.
Znam pewnego pana, ktry mia zawsze najwiksze trudnoci, gdy
chcia zasn. Pewnego wieczoru mczc si, z trudem w kocu
zasn; nagle co wyrwao go z lekkiej drzemki, ogarno go
zakcajce sen uczucie, e chcia co zrobi, mia co zaatwi.
Obudzi si i przychodzi mu do gowy, czego to chcia: chcia

zasn! Czy nie przypomina to postaci z farsy - sklerotycznego


pana, ktry coraz to pyta sam siebie: - C to ja chciaem
powiedzie? Ach, racja; nic.
Tak to ju jest, jak powiedzia kiedy Dubois: sen przypomina
gobia, ktry siada na rce, jeli j trzyma spokojnie, ale
natychmiast odlatuje, gdy tylko po niego sign; sen rwnie
poszy si przez to, e kto o niego zabiega, im za usilniej si
to czyni, tym bardziej si poszy. Kto niecierpliwie czeka na
zanicie, lkliwie obserwujc swe wysiki, poszy sen.
C jednak winien czyni? Przede wszystkim: winien obezwadni
swj lk czekania na bezsenn noc, uwiadamiajc sobie rzecz
najwaniejsz, mianowicie zasad nastpujc: Kady znajdzie ju
sobie minimum snu, ktrego organizm bezwzgldnie potrzebuje. O tym
naley wiedzie i z tej wiedzy winno si, powiedziabym, czerpa
zaufanie do wasnego organizmu. Zapewne: to minimum snu jest dla
kadego czowieka okrelone i dla kadej jednostki inne. Nie
chodzi jednak przy tym o dugo trwania snu, ale o jego dostatek,
na co skada si dugo trwania i gboko snu. Istniej bowiem
ludzie nie wymagajcy dugiego snu, dlatego e pi wprawdzie
krtko, ale gboko. Rwnie u tej samej jednostki zmienia si
gboko snu w cigu nocy i istniej tu rne typy odpowiednio do
ich krzywej snu. Jedni pi najgbiej przed pnoc, a inni, do
ktrych nale przede wszystkim pracownicy umysowi, osigaj
maksimum gbokoci swego snu dopiero nad ranem. Pozbawi ten
ostatni typ ludzi kilku godzin ich rannego snu to oczywicie
pozbawi ich wikszej iloci snu anieli w przypadku innym, ze
snem rdnocnym, kiedy to krzywa snu nad ranem ju opada.
Przede wszystkim wic adnych obaw przed nastpstwami, jakie
pociga dla zdrowia zakcenie snu! Nastpna przestroga: czowiek
o zakconym nie kadc si do ka moe myle o wszystkim,
tylko nie o samym problemie snu, bezsennoci itp. Niech ju raczej
myli o wydarzeniach minionego dnia, przebiegajc je wewntrznym
spojrzeniem - to zawsze jeszcze jest lepsze od tumienia trosk czy
problemw, spychania ich ze wiadomoci, bo wwczas mog one sen
zakca, a przynajmniej niepokoi w snach. Nie wystarcza wic
negatywne postanowienie: byle tylko nie myle o spaniu, bo takie
postanowienie zmusza jednak, choby tylko w negatywnym sensie, do
mylenia o nim. Dzieje si wtedy z nami jak z czowiekiem, ktremu
obiecano, e bdzie mg robi zoto z miedzi, pod tym tylko
warunkiem, e podczas odpowiedniej procedury alchemicznej przez
dziesi minut nie bdzie myla o kameleonie. Po czym nie mg
ju myle o niczym innym jak o tym osobliwym zwierzciu, ktre
przez cae ycie nie przyszoby mu na myl.
Jeli wic tak si sprawa ma, jak to na wstpie twierdziem, e
wszelkie kurczowe usiowanie i wiadoma wola Zanicia, e ju
wszelka wiadoma ch poszy sen - co by te si stao, gdyby kto
kadc si nie dy do zanicia, gdyby nie dy do niczego,
albo nawet dy do czego wprost przeciwnego, a przynajmniej do
czego innego ni zanicie? C, efekt byby gwarantowany,
polegaby wszelk pewnoci na tym, i rzeczywicie by zasn.
Jednym sowem, w miejsce lku przed bezsennoci winien akurat
pojawi si zamys spdzenia nocy bezsennej, a zatem wiadoma
rezygnacja ze snu - i to wystarczy, aby zagwarantowa zanicie.
Wystarczy tylko postanowi sobie: dzisiejszej nocy nie chce wcale
spa, chc si tylko odpry, pomyle o tym czy owym, o moim
ostatnim czy nadchodzcym urlopie itd. Jeli wic, jak
widzielimy, wola snu uniemoliwia zanicie, to ju pozorna i
czasowa wola bezsennoci w sposb paradoksalny sen sprowadza.
Wtedy przynajmniej nie bdziemy si ju bali bezsennoci, lecz
wanie przez to samo znajdziemy si na najlepszej drodze do
wliznicia si w sen.

Na koniec jeszcze par sw nie tyle o zakceniach zasypiania,


ile o przesypianiu nocy bez przerwy. Co ma czyni nieszczliwiec,
ktry wprawdzie wieczorem zasypia, ale w nocy si budzi? Przede
wszystkim nie wolno mu czyni tego, co wszake tacy ludzie
niestety zazwyczaj czyni; zapala wiata, patrze na zegarek,
siga po ksik, ani wreszcie rozmyla o zawodowych planach na
dzie najbliszy. Oto co jedynie i wycznie powinien czyni:
apa koniuszek tego, o czym ostatnio ni, i w myli do tego
nawizywa. Jednym sowem, nie mona ryzykowa tego, e wypadnie
si z nastroju snu. A co powinno si robi, jeli wprawdzie
budzimy si dopiero rano, ale za wczenie, jeli na przykad budz
nas nieprzyjemne haasy ssiadw itp. Tu jest tylko jedna rada:
nie poddawa si nastrojowi gniewu na to gwatowne zakcenie,
gdy zazwyczaj dopiero w gniew z powodu obudzenia nie pozwoli ju
ponownie zasn. Ale i z tego gniewu nie wolno czyni
anegdotycznego kameleona i wprawdzie postanowi nie gniewa si,
ale przez to dopiero na dobre si rozgniewa, rozgniewa na swj
gniew. W gruncie rzeczy niczym nie mona jeszcze bardziej
zirytowa kogo ju zirytowanego anieli przypominaniem mu:
czowieku, nie irytuj si! Komu tak wzbudzonemu nie pomoe
poddawanie si gniewowi, lecz raczej na przykad wyobraenie
sobie, e musi teraz, tak wczenie rano, opuci ko i pj
wykona jak nieprzyjemn robot itp. Skoro tylko zacznie to
sobie wyobraa, ogarnie go takie lenistwo, e wczeniej czy
pniej ponownie zanie. Tak dotarem do koca moich wyrywkowych
rozwaa o zakceniach snu i szczerze ucieszy mnie, jeli mi si
powiodo doprowadzi tym pnowieczornym wykadem tego czy innego
z moich suchaczy do rozleniwienia i znuenia, wystarczajcego dla
zagwarantowania przynajmniej na dzisiejsz noc dobrego snu.
11. Hipochondria i histeria
Dzisiaj bdzie mowa o dwch psychicznych stanach chorobowych
okrelonych wprawdzie z grecka, bdcych jednak mimo to na ustach
wielu laikw. Chodzi o hipochondri i histeri. - Jeste
hipochondrykiem, albo: jeste historyczk - to nie tylko czste
diagnozy laikw; te obce wyrazy s po prostu wyzwiskami. Jeszcze
jeden powd wicej, abymy wzili je pod lup naszych rozwaa,
ktre winny wprawdzie by powszechnie zrozumiae, lecz mimo to
chc pozosta naukowe.
Wyjdmy wic znowu od konkretnego przypadku. Zjawia si u nas
pacjentka, ktra od lat cierpi na gwatowne dolegliwoci serca.
Bardziej jeszcze cierpi jednak na drczcy lk, mianowicie obaw,
e za jej dolegliwociami moe kry si powana choroba serca, i
to taka, ktra prdzej czy pniej przyprawi j o mier. Doszo
ju do tego, e od miesicy kobieta ta nie opuszcza domu, najwyej
w towarzystwie z lku, e moe jej si co przytrafi na ulicy, e
moe upa zasabszy nagle lub w wyniku udaru serca. Jeli
wnikniemy w prehistori wszystkich tych typowo hipochondrycznych
lkw, mona ustali rzecz nastpujc: przed laty chora
rzeczywicie cierpiaa raz na lekkie pobolewanie serca, i to
mianowicie w zwizku z tak zwan infekcj grypow; w nastpstwie
grypy poczonej z wysok gorczk pojawiy si dolegliwoci
serca, jak skurcze dodatkowe itp. Lekarz domowy zaleci
sporzdzenie EKG i majc w rku wynik potrzsn gow mwic: No c, uszkodzenie minia sercowego... - Wicej te nie byo
trzeba naszej chorej. Na wszelki przypadek dojrzaa w tym
rozpoznaniu co w rodzaju wyroku mierci. Nie zapominajmy, ile
prawdy zawar kiedy Karl Kraus w sowach: Jedn z
najpowszechniejszych chorb jest diagnoza - mia zapewne na myli,

e niejeden chory czy cierpicy waciwie o wiele bardziej ni na


swoj istotn chorob cierpi na to, e choroba ta zostaa po
lekarsku rozpoznana i zaetykietowana, i wanie ta etykieta
czowieka kuje. Semper aliquid haeret - mwi przysowie
aciskie, zawsze co w tym tkwi, zawsze co pozostaje, a
czowiek, zwaszcza chory, skonny jest z okreleniami
diagnostycznymi czy prognoz raczej niekorzystn.
Wrmy jednak do naszej chorej. Ledwie dowiedziaa si z EKG o
diagnozie: "uszkodzenie minia sercowego", ju nazajutrz spotkaa
znajom. O czyme mwiy? Oczywicie o uszkodzeniu jej minia
sercowego, przy czym znajoma wspomniaa: - Aha, wie pani, moja
crka take miaa uszkodzenie minia sercowego i kadej chwili
grozi jej udar. Odtd zacza i nasza pacjentka lka si upadku,
nagego zasabnicia, a wiemy ju z poprzednich pogadanek, e lk
potrafi ciga na nas to, czego wanie si lkamy. Jak yczenie
jest ojcem myli, powiedzielimy kiedy, tak obawa jest matk
wypadku, tu wypadku chorobowego. Rwnie lk przed nagym
zasabniciem, ywiony przez nasz pacjentk, doprowadzi wkrtce
do wszelkich negatywnych odczuwa. A te niezmiennie kieroway j
do lekarza - a ten kaza sporzdzi nowe EKG, i co pastwo
powiecie? Wynik okaza si ju w peni normalny, tylko
dolegliwoci pozostay. A co uczyni lekarz? Owiadczy pacjentce,
e to zwyke nerwy, e tylko wmawia w siebie to wszystko, e
powinna to sobie wybi z gowy. Naszej chorej to jednak nie
pomogo, mimo wszystko czua si chora i w swej chorobie
traktowana przez lekarza nie do powanie: sdzia, e lekarz
bagatelizuje jej dolegliwoci, bo co czuj, mylaa, to przecie
czuj, i na pewno nie jest to normalne. Nawet uspokajajce
twierdzenie lekarza, e nic ju jej nie jest, przynajmniej nie ma
nic organicznego, prowokowao tylko postaw protestu, a ten
protest skupia coraz bardziej uwag pacjentki na jej zym
samopoczuciu.
Ludzie tego rodzaju zapominaj, e przecie nie ma "zwykej"
nerwowoci, bo ostatecznie i nerwowo jest chorob. Ale nawet
abstrahujc od tego, odpowiednie negatywne odczucia nerwowe
powstaj, jak ju mwilimy, przewanie z pocztkowo zrozumiaego,
pniej jednak ju bezpodstawnego, nadmiernego kierowania uwagi na
schorzay kiedy organ, powiedzmy serce. Pacjenci tego rodzaju
winni zway, e wystarczy skierowa przez kilka minut uwag take
czowieka zdrowego na przykad na jedn rk, aby rycho dozna
jakich negatywnych emocji, jak mrowienie, pulsowanie itd., to
jest nieprzyjemnych odczu, ktre przecie na pewno nie oznaczaj
nic wicej. A ostatecznie, niecheby tacy chorzy wzili pod uwag,
e niewtpliwie jest zawsze jeszcze lepiej, jeli ma si jakie
nieprzyjemne wraenia i otrzymuje zapewnienie lekarza, i nie ma
za tym nic organicznego - jest to bd co bd pomylniejszy
przypadek anieli co odwrotnego, e mianowicie nie czuje si
niczego, a jednak rozwija si w czowieku podstpna, grona
choroba. Na wszelki wypadek chciabym kademu skonnemu do snucia
hipochondrycznych obaw da rad, aby raczej zapyta swego lekarza
o kilka razy za wiele, anieli o jeden raz za mao. Nie mog
bowiem zapomnie pewnego pouczajcego i ostrzegawczego przykadu.
Pewnego razu pacjentka, wanie tak zwana hipochondryczka, na moje
stanowcze perswazje, e wszake nic ju jej nie jest (w kadym
razie nic poza lkliwoci i obaw przed chorob), odpara mi: - O
nie, panie doktorze, przypadkiem wiem z ca pewnoci, jak bardzo
jestem chora, wiem dobrze, co mi jest, odczytaam to czarno na
biaym, mianowicie z wyniku mego rentgena: cierpi na corpulmo. Ja jednak zapytaem j, czy moe nie byo tam liter "w n.", co
potwierdzia. Mogem jej wic wyjani: Cor-Pulmo to serce puca, a "w n." znaczy po prostu: w normie. Gdyby zaraz o to

zapytaa, otrzymaaby natychmiast uspokajajc odpowied. Rzecz


polega nie tylko na tym, e zrobilimy naprawd mao szufladkujc
jako hipochondrykw i ograniczajc si do spawienia takich ludzi
cierpicych choby tylko na lk przed chorob ( * ); gorzej
jeszcze, jeli przedstawiamy ich jako histerykw. Gdy diagnoz, a
waciwie scharakteryzowanie kogo jako histeryka odczuwa si
zawsze w pewnym stopniu jako co uwaczajcego.
We wszystkim tym gra rol nie tylko lk przed chorob, lecz i
pragnienie zdrowia. Co dzieje si, jeli absolutyzuje si zdrowie?
Ot z t sam chwil jest si ju chorym, chorym na hipochondri.
Kto na przykad troszczy si nadmiernie o swj zdrowy sen, jest
ju bezsenny. Zdrowy sen zakada bowiem pewn beztrosk i
odprenie - podczas gdy hipochondryk na punkcie snu czyha z
napit uwag na zanicie. Dubois porwna kiedy sen do gobia,
ktry, wanie kiedy chce si go schwyta, odlatuje. Po prostu
istniej rzeczy, ktre winny pozosta spontanicznym efektem, a nie
mona o nie zabiega. Kto na gwat chce osign efekt, temu on
si wymyka.
Efekt to tyle co sukces. Rwnie kto usilnie ubiega si o
zawodowy sukces, komu zaley nie na dokonaniu czego, lecz na
znaczeniu, na dojciu do wysokiej pozycji, ten pozbawia si
sukcesu. Kady "czuje intencj i jest tym zdegustowany": od razu
przejrza tego, kto goni za znaczeniem.
Jednake nie tylko "denie do znaczenia" - jak nazywa to
psychologia indywidualna Alfreda Adiera - zawodzi si na sobie.
Rwnie "zasada przyjemnoci" - wysunita, jak wiadomo, przez
psychoanaliz - stoi sama sobie na zawadzie. Twierdzi si
powszechnie, e czowiek dy do sukcesu i do szczcia. Ale i
jedno, i drugie jest mylne i opaczne. Rwnie szczcie zamyka si
przed nami, w miar jak za nim gonimy, i im bardziej czowiek
wysila si na doznawanie przyjemnoci, im bardziej mu idzie o sam
przyjemno, tym bardziej si od niej oddala. Ujawnia si to
szczeglnie w nerwicy seksualnej. Ten jednak, kto nie myli ani o
sukcesie, ani o uyciu, kto w ogle me myli o sobie samym, lecz z
mioci oddany jest jakiej sprawie czy osobie, jakiemu dzieu,
czy jakiemu czowiekowi - znajduje to wszystko wok siebie,
zarwno sukces jak i przyjemno. I w miar jak odda si komu
lub czemu, jakiej osobie czy jakiej sprawie, w tej mierze, w
jakiej si odda, bdzie mu dane to, czego wcale nie szuka:
zdrowie - sukces - szczcie. Musia najpierw zapomnie o samym
sobie, gdy wedle piknego powiedzenia Bernanosa w zapomnieniu o
sobie samym spoczywa aska.
Jest to ju raczej moralne napitnowanie ni okrelenie
psychologiczne. Co rozumie jednak pod histeri nowoczesna
psychiatria? Rozrnia ona midzy histerycznymi mechanizmami i
reakcjami z jednej, a histerycznym charakterem, z drugiej strony.
Wspczesny psychiatra prawie nie spotyka si z histeri jako
waciw chorob, na przykad w sensie klasycznej teorii Charcota,
a wic z tak zwan "wielk" histeri z jej napadami i poraeniami.
Objawy zmieniy si. Co si natomiast tyczy charakteru
histerycznego, to wskaza naleaoby na trzy istotne jego cechy:
1. nieautentyczno tego rodzaju ludzi, 2. ich chorobliwy egoizm i
3. wyrachowanie. Ludzie ci s nieautentyczni - uchodz za
przecionych, wszystko w nich sprawia wraenie przesady, a wynika
ostatecznie z czego odwrotnego, co usiuj wyrwna i powetowa.
Cierpi mianowicie dotkliwie na ubstwo przey i std rodzi si
jaki gd przey. Moliwe, e ich szczeglna gotowo do

ulegania sugestii, podatno na jej wpyw, ale rwnie ich


skonno do konwersji, czyli ich zdolno do fizycznego wyraania
psychicznych treci cielesnymi stanami chorobowymi e wszystko to
stanowi kompensacj wewntrznego ubstwa cechujcego histeryka.
Dochodzi tu jednak, jako druga typowa cecha charakterystyczna,
wanie wewntrzny chd, zimne wyrachowanie, fakt, e u histeryka
wszystko suy egoizmowi jako rodek do celu. Sprawia on zawsze
wraenie teatralne, wci nastawiony jest na efekt, i wszystko w
nim wydaje si ostatecznie odgrywane i sztuczne.
Wyleczy takiego czowieka znaczyoby zrobi go cakiem innym
czowiekiem, cakowicie wychowawczo przeksztaci go i przerobi.
Czy i jak byoby to moliwe - stanowi zagadnienie zbyt zoone,
zbyt wielowarstwowe, abym mg je przed laikiem rozwin. Powiem
tylko tyle: histeryk bawi si w teatr i sam w nim reyseruje;
jeli dostarczymy mu widzw, damy jedynie poywk jego histerii,
bdziemy brali udzia w tej grze i akceptowali chorob. Jeli
chcemy mu w miar monoci pomc, winnimy najpierw zatroszczy
si o to, aby mu zabrako publicznoci, pozbawi go publicznego
efektu. Jak to robi, to problem zbyt konkretny, dajcy si
rozwiza tylko konkretnie, od wypadku do wypadku. Nie jest to te
problem dla nielekarza, poniewa nie moe on nigdy wiedzie, kiedy
mamy do czynienia z histeri. Widziaem ju dziesitki przypadkw,
w ktrych nielekarze rozpoznawali histeri, gdy w rzeczywistoci
chodzio o cikie choroby organiczne. (Austriacki kodeks lekarski
susznie zakazuje nielekarzowi uprawianie psychoterapii.) Jeliby
jednak chodzio rzeczywicie o histeri, histeryczny objaw, "teatr
histeryka", to chciabym wspomnian wyej zasad terapeutyczn,
aby pozbawi histeryka jego efektu - zilustrowa pastwu na pewnym
prawdziwym zdarzeniu.
Pewnego dnia stao mnstwo ludzi w ogonku przed jakim urzdem.
Pani w rednim wieku odczya si od tej masy, podesza do
urzdnika troszczcego si o porzdek i zwrcia si do
nastpujcymi sowy: - Panie porzdkowy, mnie musi pan przepuci
wczeniej. Rozumie pan, jestem chora na serce i jeli bd musiaa
dugo sta, zemdlej. Co z tego panu przyjdzie? Same kopoty! Musi
pan wezwa pogotowie ratunkowe itd. Zobaczy pan, zemdlej panu. Na co urzdnik, intuicyjnie przenikajc zarwno zdrowy organizm
jak i histeryczny charakter kobiety, odpar z caym spokojem: Pani mnie zemdleje? Sobie samej pani zemdleje. - Jednym sowem:
kto ju zaczyna reyserowa w teatrze histerycznym, nieche sam
odpowiada za cao imprezy. Konsekwencje powinien ponosi sam
pacjent.
Zrczno za terapeuty zaczyna si akurat tam, gdzie potrafi on
zatrzyma mechanizm histerii bez uraenia pacjenta. I tylko ten,
kto czuje si wolny choby od odrobiny histerii, niech pierwszy
sprbuje mia si z pacjenta-histeryka.
12. Wok mioci
Jeli wierzy tekstom szlagierw, to nie ma na wiecie nic
waniejszego, a nawet w ogle jest tylko jedna jedyna rzecz
dostatecznie wana i w ogle godna tego, aby dla niej y - a ma
by ni mio. Czy ostatecznie nie gosi jednak czego podobnego
take psychoanaliza, przystrajajc to tylko w naukowe formuy? A
znakomity psychiatra szwajcarski Ludwig Binswanger przeciwstawi
filozofii Martina Heideggera wasn konstrukcj doktrynaln, w
ktrej na miejsce tego, co wedug Heideggera waciwie i
ostatecznie wyrnia ludzkie bytowanie, mianowicie na miejsce
troski, stawia w centrum ycia mio, czyli, jak si sam

Binswanger wyraa, miosn wsplnot ludzi, ugruntowujc tak


przeze nazwan Wirheit, egzystencj pod znakiem "my". Widzimy
wic, jak to pod sowem "mio" mamy do czynienia z wyrazem
zastpujcym najrniejsze pojcia: raz, w tekstach szlagierw flirt; kiedy indziej, w psychoanalizie - popd seksualny jako
bezksztatny rodzaj popdowoci fizjologiczno-biologicznej;
wreszcie mowa bya o mioci w owym cile ontologicznym czy
antropologicznym sensie, w jakim posuguje si tyra wyrazem tak
zwana analiza egzystencjalna Binswangera. I zalenie od tego, w
jakim z tych sensw mwi si kadorazowo o mioci, jest rzecz
suszn albo niesuszn mwienie o niej jako o samym centrum czy
najwyszym szczycie ludzkiej egzystencji.
Stajc przed zagadnieniem, czym jest mio, wyjdmy najlepiej
od pytania, co nie jest mioci. Gdybymy na przykad chcieli da
wiar szlagierowym rymopisom, czyme wszystkim nie byaby mio!
Nikt bezstronny nie zgodzi si na okrelanie mianem kochajcego czowieka, ktry zapewnia o swej mioci dopiero co poznan
dziewczyn o takich wyrnianych przeze cechach, jak jasne wosy
i niebieskie oczy. Chyba nie pomylilibymy si przyjmujc, e
chodzi tu o co, co si czy z popdem. Ale i w innym przypadku,
mianowicie gdy kto zachwyca si gwiazd filmow, chyba nikt nie
bdzie chcia mwi o mioci w wszym znaczeniu tego sowa,
nawet jeli nie bdzie tu szo, jak poprzednio, o cechy
przemawiajce do popdu, a raczej o takie waciwoci, jak umiech
czy timbre gosu. Z mioci nie ma to wszystko nic wsplnego,
raczej mona by tu mwi o zakochaniu.
Inaczej ma si oczywicie sprawa, kiedy nie idzie ju o czyje
waciwoci czy cechy, lecz raczej o to, czego kto w ogle nie
ma, tylko czym jest, a wic o nosiciela owych waciwoci czy
cech, i to o niego jako czowieka w jego wyjtkowoci i
jednorazowoci, jednym sowem, gdy idzie o osob poza tymi
wszystkimi waciwociami. J dojrze, z ni si spotka - oto co
znaczy kocha.
Mio nie ma wic na myli anonimowego z istoty swej partnera
na przykad stosunkw seksualnych: partnera, ktrego bez trudu
mona wymieni na dowolnego nosiciela takich samych waciwoci,
gdy kto nastawiony jedynie popdowo albo zakochany nie ma
przecie na myli osoby, ale pewien typ. Std te bierze si, e w
przeciwiestwie do mioci, w instynkcie moliwe jest tak zwane
przeniesienie, podczas gdy mio jest, e si tak wyra,
nieprzenona, o czym moe si kady przekona zapytujc, czy w
przypadku mierci kochanego czowieka mgby w jego zastpstwie
pokocha kogo w rodzaju sobowtra, na przykad bliniaczk czy
bliniaka kochanej istoty. Partner w stosunku czysto popdowym
(ale i partner w zwizku jedynie towarzyskim) jest bardziej czy
mniej anonimowy. Natomiast z partnerem autentycznego zwizku
miosnego spotykamy si w peni jako z osob - zwracamy si do
zawsze jako do "ty". Tote moemy tak rzecz sformuowa: kocha to
mc powiedzie do kogo: "ty". Lecz jeszcze i co innego: mc
powiedzie mu: "tak". A wic nie tylko uj jakiego czowieka w
jego istocie, w jego jednorazowoci i wyjtkowoci, jakemy to
przedtem nazwali, ale i potwierdzi go w jego wartoci. Nie tylko
wic widzie, e ten czowiek jest taki, a nie inny, ale zarazem
te co ponadto: jego potencjalno i stan idealny, widzie nie
tylko, jakim jest w rzeczywistoci, ale take wszystko, czym
mgby lub powinien si sta. Innymi sowy, w myl piknego
powiedzenia Hattingberga: kocha to widzie innego czowieka
takim, jakim go pomyla Bg.
Nie moe wic by w ogle mowy o tym, e na przykad prawdziwa
mio zalepia - to mogoby dotyczy tylko zakochania. Waciwie
dopiero prawdziwa mio pozwala nam widzie, wicej, widzie

jasno, czyni nas wprost jasnowidzcymi. Gdy widzie potencjalno


ukochanej istoty znaczy widzie to, co jest zwyk moliwoci, co
nie jest jeszcze wcale zrealizowan rzeczywistoci, lecz tym, co
moe i powinno by urzeczywistnione.
Po wszystkim, co powiedziaem, mona by odnie wraenie, jakoby
mio, rwnie mio midzy mczyzn a kobiet, miaa bardzo
mao wsplnego z popdem. Bynajmniej jednak tak nie jest. Raczej
powiedzie mona, e mio jak najbardziej potrzebuje popdu, ale
i popd potrzebuje mioci. Na ile mio wymaga popdu pciowego?
Na tyle, e posuguje si popdem jako swoim rodkiem wyrazu, tak
e mona waciwie rzec: ludzkie ycie pciowe zaczyna dopiero
wtedy by ludzkie, czyli godne czowieka, gdy jest ju czym
wicej anieli zwykym yciem seksualnym, gdy jest wanie yciem
miosnym. Natomiast mio nie jest, w kadym razie nie jest z
natury swej i w adnym wypadku by nie powinna, tylko rodkiem do
uycia, zwyk - e tak powiem - "uywk".
Tak samo jednak nie moe by tylko "rodkiem do celu" w innym
sensie, mianowicie zwykym rodkiem dla celw rozmnaania. W obu
przypadkach ludzkie ycie miosne zostaje ponione, pozbawione
swej wartoci i godnoci. Co si w szczeglnoci tyczy ujmowania
ycia miosnego, albo lepiej mwic: maeskiego, jako zwykego
rodka do celw rozmnaania, to wanie takie ujcie pozbawia
maestwo, przynajmniej w przypadku bezdzietnoci, niezalenego
sensu. Takie ograniczenie pola widzenia wartoci, takie
przesonicie zmysowej peni ludzkiej egzystencji, jsdnym sowem:
takie "zalepienie" prowadzi, jak wszelkie zalepienie, wprost do
rozpaczy. U podstaw bowiem wszelkiej rozpaczy tkwi zalepienie,
czyli przecenienie jakiej jednej wartoci, ktra wanie
zalepia, tak e stajemy si "lepi" na wszystkie inne wartoci.
Jak ubogie byoby jednak ycie, gdyby nie uyczao jeszcze
innych moliwoci sensownego ksztatowania, napeniania go sensem,
i musz wprost powiedzie: cby to byo za ycie, ktrego sens
opieraby si jedynie i wycznie na polubieniu si i rodzeniu
dzieci! Takie ujcie waciwie obnia warto ycia, a w
szczeglnoci ponia ycie kobiety.
Na ile popdowo ludzka potrzebuje mioci? Na tyle, na ile
zdolno do miowania u modego czowieka jest warunkiem i
podstaw normalnego rozwoju popdu seksualnego. Ta miosna
zdolno waciwie nadaje dopiero kierunek procesowi dojrzewania
popdu, nadaje ona w ogle kierunek popdowi, wyprostowuje i
ukierunkowuje popd nie tylko na cel, lecz i na obiekt popdu, aby
posuy si t pojciow antytez Freuda, mianowicie wanie na
osob ukochanego partnera. Tylko w miar, jak popd zostaje w ten
sposb wyprostowany i ukierunkowany na osob drug, ukochan,
tylko w miar tego pozwala si te popd uporzdkowa i
podporzdkowa wasnej osobie. Dopiero wwczas dana jest te
rkojmia nieodwoalnego wyboru wycznego partnera.
Dojrzewanie ycia popdowego polega zatem na rosncym
integrowaniu popdowoci przez osob. Ale tylko "ja" skierowane ku
"ty" moe zintegrowa "id"!
Jeli w tym sensie zdolno do miowania jest podstaw
normalnego ycia popdowego, to odwrotnie, mio nie moe by
prostym produktem czy prostym zjawiskiem towarzyszcym
popdowoci. Tote tak ceniony i znany analityk Theodor Reik,
jeden z najwybitniejszych i najstarszych uczniw Zygmunta Freuda,
napisa w swoim ostatnim dziele dosownie: Nie ma sublimowanego
seksualizmu i teoria libido zbudowana jest na bdnej podstawie.
Ksika, o ktrej mowa, nosi w przekadzie niemieckim znamienny
tytu Geschlecht und Liebe, "Pe i mio", i dualizm, do ktrego
czyni aluzj, jest pomylany radykalnie i w peni odpowiada
przekonaniu Reika, e mio z jednej, a pciowo z drugiej

strony przedstawia wanie dwoisto; i jedna, i druga ani nie


dadz si do siebie sprowadzi, ani z siebie wyprowadzi.
Mwilimy o procesie integracji, a wic zjednoczenia i scalania
popdowoci przez osob, o procesie stawania si osob, przebicia
si z wntrza naszego "ja". Ot istniej dwa momenty mogce
zniweczy ten proces integracji: moe on nie uda si, po
pierwsze, wskutek zniechcenia, po wtre, wskutek rozczarowania.
Wskutek zniechcenia - jeli nawet nie potrafimy sobie wyobrazi,
e moliwe byoby stworzenie szczliwego zwizku miosnego,
wskutek rozczarowania - jeli jedno z modych byo ju na
najlepszej drodze do stworzenia autentycznego zwizku miosnego,
zostaje jednak przez partnera odrzucone i w swym rozwoju si cofa.
Tacy ludzie pograj si wwczas w odurzenie, w oszoomienie
czysto zmysowe, zaspokajanie zwykego popdu. W takich
przypadkach ulegaj zepchniciu nie popdy, to znika mio
zepchnita przez popdy! Oczywicie nastpuje wwczas z
koniecznoci nie tylko kompensacja, wyrwnanie, lecz
nadkompensacja, co wicej anieli tylko powetowanie straty.
Mianowicie dochodzi wwczas do tego, e ilo zastpuje jako mwic konkretnie, zamiast poszukiwanego i upragnionego szczcia
miosnego, trzeba poprzesta na zwykym zaspokajaniu popdu. I im
mniej kto wierzy jeszcze w moliwo spenienia swej tsknoty do
mioci, tym bardziej widzi si zmuszonym do szukania jak
najwicej przyjemnoci w samym zaspokajaniu popdu. Tragikomiczne
w tym wszystkim albo, jeli wolno si tak wyrazi, rodzajem
widowiska satyrowego jest tylko to, e zainteresowany zachowuje
si niby bohater, podczas gdy w rzeczywistoci jest sabeuszem,
niezdolnym do zapewnienia sobie prawdziwego szczcia miosnego.
Jednake kompensacja tego rodzaju nie musi si czy tylko z
zawodem miosnym. Moe te atwo zdarzy si, e zawd, jakiego
czowiek doznaje w deniu do sensu swej egzystencji, e taki
zawd egzystencjalny bywa kompensowany zaguszaniem si
seksualnym, i zdarza si to we wszystkich tych przypadkach, kiedy
czowiek ponosi klsk w swym deniu do sensu, jak to nazwalimy.
Jeli ta nadzieja na wasny cel w yciu go zawiedzie, to
zaspokajanie popdu staje si tym bardziej rodkiem do celu,
mianowicie do celu uycia, staje si wic, jak to ju
okrelilimy, uywk. Co wicej, wtedy ju samo uycie staje si
zwykym rodkiem do celu: do zaguszania si! *
Streszczam si: czowiek jest ostatecznie z natury swej oywiony
czy zgoa natchniony tsknot do maksymalnego wypeniania sensu
swej egzystencji i dlatego walczy o jak tre ycia, wydobywa ze
swego ycia t tre i sens. I jak sdz, dopiero wtedy i tylko w
przypadku, gdy to denie do sensu pozostaje nie spenione usiuje stumi to poczucie niespenienia, zaguszy i oszoomi
si tym bardziej wyadowaniem czysto popdowym. Innymi sowy:
denie do przyjemnoci wysuwa si na plan pierwszy dopiero wtedy,
gdy czowiek w deniu do sensu przegrywa; w ogle dopiero wtedy
czowiek poddaje si zasadzie denia do osigania przyjemnoci w
sensie psychoanalizy. Tylko w pustce egzystencjalnej rozrasta si
seksualne libido!
Zob. Lew Tostoj, Wojna i pokj, cz VIII, rozdzia l:
"Pierre.a ju nie nachodziy jak dawniej chwile rozpaczy,
przygnbienia i wstrtu do ycia; ale ta sama choroba, ktra
przedtem objawiaa si ostrymi atakami, obecnie wnikna do jego
wntrza i ani na chwil go nie opuszczaa. "Na co? Dlaczego? Co to
si dzieje na wiecie?" - te pytania ze zdumieniem zadawa sobie
kilka razy dziennie i mimo woli zaczyna si zastanawia nad
sensem zjawisk yciowych; jednakowo wiedzc z dowiadczenia, e

na te pytania odpowiedzi nie ma, popiesznie stara si od nich


odwrci, zabiera si do ksiek albo spieszy do klubu, albo do
Apoona Nikoajewicza, by pogwarzy o miejskich plotkach. (...)
Zbyt straszne byo ycie pod jarzmem tych nie rozstrzygnitych
pyta, oddawa si wic pierwszemu porywowi, byle tylko o nich
zapomnie. (...) Pierre.owi wszyscy i ludzie wydawali si takimi
onierzami szukajcymi ratunku przed yciem: ten w ambicji tamten
w kartach, w w ukadaniu praw, inny w kobietach, w zabawach,
koniach, w polityce, w polowaniu, w winie, w sprawach
pastwowych". Przekad polski: Andrzej Stawar. (L. Tostoj, Wojna
i pokj. Warszawa 1973, t. 2, cz V, rozdz. l, s. 361 - 364).

13. O nerwicach lkowych i nerwicach natrctw


Stwierdziem kiedy, w innym kontekcie, e nie sposb
wyprowadzi nerwic po prostu z tego, e pacjent kiedy tam, w
najwczeniejszym dziecistwie, przey szok lub dozna urazu.
Zawsze bowiem jeszcze, twierdziem, istnieje problem, jak kto
nastawia si do tego wszystkiego, co przeywa, i dopiero od tego
nastawienia zaley w ogle, czy po tak zwanym urazie, a wic po
tym swoim psychicznym zranieniu zachowuje jak psychiczn blizn
i ponosi trwa szkod.
Dzi chciabym najpierw zwrci uwag na ewentualne podoe
somatyczne zaburze nerwicowych. Wyjdziemy od nerwicy lkowej, a w
szczeglnoci od lku przestrzeni. Co do niego mona wic
nadmieni, e, jak to coraz czciej si obserwuje, chorujcy na
w lk wyranie wykazuj objawy nodczynnoci tarczycy. Oczywicie
rwnie dobrze mona by te powiedzie, e cierpi oni na
nadpobudliwo jednego z dwch ukadw nerwowych mimowolnych,
mianowicie ukadu wspczulnego, o ile w ogle wolno rozrnia
midzy funkcj tego "nerwu yciowego" a funkcj jego
kontrpartnera, nerwu bdnego. W kadym razie charakterystyczna
nerwowa nadpobudliwo daje si wtedy stwierdzi i problemem jest
tylko, na ile mamy tu do czynienia ze stosunkiem
przyczynowo-skutkowym, czy stosunek ten jest odwracalny i czy moe
tu chodzi o wzajemne oddziaywanie. Jasne jest bowiem, e jak
nadpobudliwo ukadu wsplczulnego pociga za sob - niejako w
postaci odblasku psychicznego i nadbudowy psychicznej - pewne
pogotowie lkowe, tak samo te, na odwrt, czyja lkliwo
wprowadzi nerwy wspczulne w pewien stan podniecenia. Ustalmy
wic najpierw jedno: jaka ewentualna z dziecistwa si wywodzca
pobudliwo czy te okazyjny stan draliwoci ukadu wspczulnego
wyra si w sferze psychicznej w formie pogotowia lkowego.
Czy jednak mamy ju wwczas do czynienia z przypadkiem nerwicy
lkowej, mianowicie w sensie wyranej nerwicy, a wic faktycznego
zachorowania? Nie! Do tego zwykego pogotowia lkowego musi doj
jeszcze co nowego, mianowicie musi nim zawadn dobrze nam,
lekarzom chorb nerwicowych, znany - prosz wybaczy to wyraenie
- mechanizm psychiczny. Dopiero wwczas wybija godzina narodzin
waciwej nerwicy. A czyme jest ten mechanizm? Jest nim
wielokrotnie ju przeze mnie omawiany i ukazany w jego znaczeniu
lk oczekiwania. Pozwol sobie da przykad oddziaywania tego
lku. Zamy, e kto jest od dziecistwa bardzo wraliwy i
skonny do potw. Ktrego dnia spotyka swego przeoonego lub
jak inn osob wyej postawion, spoecznie. Co si stanie? Z
samego lku i podniecenia zacznie si poci i wyczuje przy tym, e
poci mu si te wyranie rka, ktr winien poda. Jeli zwrci na
to uwag, moe si atwo zdarzy, e nastpnym razem bdzie si

ba, e to samo znw si powtrzy i wprowadzi go w to samo


zakopotanie. C jednak dzieje si naprawd? Ju sam lk przed
poceniem przyspiesza wydalanie potu, potu lku, z gruczow
potnych skry, dopiero teraz zacznie wic na dobre si poci.
Jednym sowem, widzimy oto, jak okrelony objaw, w konkretnym
przypadku pocenie, wywouje odpowiedni obaw, jak ta obawa, lk
oczekiwania, czyli lkliwe oczekiwanie pojawienia si objawu,
sprzyja spotgowaniu tego wanie objawu, wreszcie jak tak
spotgowany objaw utwierdza jeszcze pacjenta w jego obawie. I tak
zamyka si diabelski krg albo raczej pacjent zamyka si w tym
diabelskim krgu, owija si we jak w kokon. Wszyscy znamy stare
przysowie: yczenie jest ojcem myli. Teraz za moemy doda, e
jeli yczenie jest przysowiowym ojcem myli, to obawa jest matk
wypadku, i to, jak si okazuje, rwnie wypadku chorobowego.
Wrmy jednak do nerwicy lkowej. Okazuje si wic, e lk
oczekiwania odnosi si w niej do czego szczeglnego, i tym, czego
zainteresowany tak bardzo si lka, czego z tak trwog oczekuje,
jest sam lk. Jednym sowem, ofiara nerwicy lkowej cierpi nie na
jaki oglny lk oczekiwania, lecz konkretnie na oczekiwanie lku.
Ma ona lk przed lkiem. W tym sensie potwierdza si opinia
Franklina Delano Roosevelta, ktry w jednej ze swych sawnych
Chatteries at the Fireplace, gawd przy kominku, powiedzia
kiedy: Niczego nie powinnimy lka si tak bardzo jak - samego
lku.
Idmy jednak w naszych pytaniach dalej i gbiej, zapytajmy
samego pacjenta o bliszy powd jego lku przed wasnym lkiem.
Okae si, e boi si go tak bardzo, poniewa lka si wszelkich
moliwych stanw bdcych skutkiem podniecenia lkowego: lka si
nagego zasabnicia w pustych miejscach czy udaru serca albo
mzgu na pustej ulicy. I ju tu powinna - niezalenie od
rwnoczesnej terapii somatycznej - wkracza psychoterapia,
wyjaniajc pacjentowi zupen bezzasadno wszystkich tych obaw.
Wicej nawet, w ramach psychoterapii winno si pacjenta pouczy,
aby w adnym wypadku nie ucieka przed swoim lkiem pozostajc w
domu. Aby raczej prbowa yczy, sobie tego wszystkiego, czego
si lka, choby tylko na uamki sekund. Skoro bowiem na miejsce
lku pojawi si yczenie, uprzedza ono i udaremnia wszelki lk.
Gupia obawa jest wwczas t mdrzejsz i jako taka ustpuje.
Zilustrujmy to wszystko na konkretnych przykadach. Oto pewnego
dnia przychodzi do mnie kolega, ale nie po fachu, tylko chirurg
pracujcy w klinice. Cierpi on niewypowiedzianie, bo przy operacji
zaczynaj mu dre rce, z chwil gdy jego szef, dyrektor kliniki,
wkroczy do sali operacyjnej. Z czasem zaczynay mu dre rce
nawet wtedy, gdy mia komu poda ognia, z samego strachu, e kto
dostrzee t jego skonno do drenia i pomyli sobie: mj Boe,
jeli temu dr rce przy zwykym podawaniu ognia, to wolabym nie
by przez niego operowany. Tylko jeden jedyny raz nie mia przy
takiej okazji drenia: gdy ze znajomym jecha pocigiem mocno
trzscym. Podajc w tej sytuacji ognia znajomemu, mia wreszcie
raz wszelkie powody do drenia rk, a jednak nie byo najmniejszej
tego oznaki. Dlaczego? Po prostu dlatego, e w tym wypadku nie
potrzebowa ba si drenia. Tak oto mia ju raz na zawsze dowd
- i wystarczyo tylko dobitnie zwrci uwag tego chorego lekarza
na w dowd, e to zawsze tylko lk powodowa drenie rk.
Mwi akurat o tym pacjencie-lekarzu, poniewa chc te
opowiedzie o skutkach jego leczenia: nie tylko on sam zosta
uwolniony od lku przed dreniem i od drenia rk, lecz rwnie
inna pacjentka - od tego samego rodzaju nerwicy. Wspomniaem o
tamtym pierwszym przypadku w jednym z moich wykadw dla studentw
medycyny, a w 14 dni pniej otrzymaem list, w ktrym jaka
medyczka, suchaczka owego wykadu, doniosa mi o podobnym swoim

przypadku. Przez cay semestr cierpiaa na to, e przy sekcji


zaczynaa dre, skoro tylko profesor anatomii przekroczy drzwi
prosektorium, aby przyjrze si pracy studentw. Usyszawszy
jednak, jakie to memu pacjentowi-chirurgowi wskazaem wyjcie z
jego lku przed dreniem rk, sprbowaa sama zastosowa t metod
i powtarza sobie w duchu to samo, co w chirurg, mianowicie co w
tym rodzaju: - Oto wchodzi profesor, roztrzs si przed nim na
cay regulator i zaraz mu poka, jak potrafi mi dre rce - i w
tej samej chwili wszelkie drenie znikao. W miejsce lku
pojawiao si yczenie, yczenie uzdrawiajce. Oczywicie, nie
bierze si takiego yczenia powanie, chodzi jedynie o to, aby je
w sobie na krtk chwil wzbudzi. Pacjent rwnoczenie sam si z
siebie mieje i w grze tej zwycia. Ten miech, i w ogle wszelki
humor, stwarza dystans, pozwala pacjentowi zdystansowa si wobec
swej nerwicy i jej objaww. I nic nie moe rwnie skutecznie
stworzy nam dystansu jak wanie humor. Z jego pomoc bodaj
najatwiej nauczy si pacjent swoje objawy nerwicowe jako
ironizowa, a w kocu i przezwycia.
Oczywicie chodzi tu tylko o jeden moment, na pewno nie o cao
ani o istot psychoterapii nerwic. Ale bd co bd o pewien
moment wany i w pewnych okolicznociach decydujcy. Podobnie
ukierunkowana terapia bdzie te skuteczna w niejednej nerwicy
natrctw. Wprawdzie w tego rodzaju nerwicy sprawy maj si nieco
inaczej. Neurotyk z wyobraeniami natrtnymi skonny jest od
dziecistwa do drobiazgowych docieka, wtpliwoci i skrupuw.
Budzi si w nim przymus liczenia okien, wymylania blunierstw,
ustawicznego sprawdzania, czy odkrcony jest kurek gazowy, albo
te nieustannego mycia rk. Z jakiego powodu zaczyna pewnego dnia
ba si tych nierzadko miesznych myli, owych natrtnych
wyobrae, ktre od czasu do czasu przychodz mu do gowy. Trzeba
tylko, aby powzi myl, e moe tu chodzi o zapowied czy zgoa
oznak jakiej choroby umysowej, jakiej prawdziwej choroby
psychicznej. * I teraz peen niepokoju zaczyna walczy z tymi
wyobraeniami, ktre go nachodz, atakowa je z ca
gwatownoci. O ile ofiara nerwicy lkowej cierpi w kocu
waciwie na lk przed lkiem, to ofiara nerwicy natrctw cierpi,
jak si okazuje, na lk przed przymusem, to znaczy przed
wyobraeniem natrtnym, i z lku przed nim podejmuje walk z
przymusem, ktry odczuwa. Podczas gdy chory na nerwic lkow od
lku ucieka, ofiara nerwicy natrctw, jak si okazuje, odczuwany
przymus gwatownie atakuje. Zachowanie to jest jednak nie mniej
bdne. Bo tak jak lk potguje si do "lku przed lkiem", tak
samo te nacisk nerwicowych wyobrae natrtnych potguje si
wskutek odporu, jaki chory daje atakujc te wyobraenia.
Wanie ta obawa przed chorob psychiczn powstrzymuje wikszo
takich chorych od porady psychiatrycznej. Nie mniej ni 2/3
ankietowanych w tej sprawie pacjentw leczonych w poliklinice
neurologicznej, na oddziale wic nie psychiatrycznym, zapewniao
leczcego ich lekarza, e przenigdy nie poszliby na oddzia
psychiatryczny, wanie z lku przed wszystkim, co si czy z
psychiatri.
Rwnie w takich przypadkach terapia winna zaczyna si od
samych korzeni za. A zo tkwi w tym, e wszyscy tego pokroju
neurotycy padaj ofiar bdu. Nie wiedz, w kadym razie, zanim o
tym im si nie powie, e lkaj si czego, czego lka si,
wanie przy swym nerwicowo-natrtnym usposobieniu, nie maj
adnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie wanie oni nie

mog zachorowa psychicznie, poniewa jest rzecz znan wszystkim


psychiatrom, e ludzie skonni do wyobrae natrtnych lub na nie
cierpicy s po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, a
wic na psychozy.
14. Narkoanaliza i psychochirurgia
W ostatnich latach wci widzimy, jak alarmuj opini publiczn
dwie formy postpu w leczeniu zaburze psychicznych. Mam na myli
narkoanaliz i psychochirurgi. Zaczn od narkoanalizy, znanej
szerokiej opinii publicznej pod zwodniczym okreleniem serum
prawdy. Zapytajmy od razu, czy ta nazwa jest suszna, czy chodzi
rzeczywicie, po pierwsze, o serum, o jak surowic, po drugie, o
prawd, ktrej si poszukuje. Na oba pytania trzeba z miejsca da
odpowied przeczc. Co do pierwszego, naleaoby stwierdzi, e
leki wstrzykiwane przy zabiegu narkoanalizy nie s adn surowic,
ale zwizkami chemicznymi, ktre niezalenie od tego nowego
zastosowania dawno ju byy uywane jako rodki nasenne, przede
wszystkim jednak - jako narkotyki. Na pytanie drugie mona by
odpowiedzie, e za pomoc narkoanalizy nie zawsze ujawniona bywa,
po pierwsze, pena prawda, za, po drugie, czysta prawda.
Po wielu, a nazbyt wielu publikacjach w dziennikach i
czasopismach ilustrowanych mona przyj ju za rzecz znan, jak w
praktyce odbywa si taka narkoanaliza. Lekarz powoli wstrzykuje
pacjentowi odpowiedni lek do yy w zgiciu okcia - tak powoli i
akurat tyle, e pacjent nie cakiem zasypia, lecz moe jeszcze
rozmawia z lekarzem. Lekarz oczekuje, e w tym stanie pacjent
wykae pewne odhamowanie, na tyle mianowicie, e bdzie gotw
mwi o rzeczach, ktre przedtem, do czasu narkoanalizy,
przemilcza, cho w peni je sobie uwiadamia.
Narkoanaliza wywodzi si w swym historycznym rozwoju z hipnozy
wywoywanej za pomoc rodkw nasennych. Swego czasu w
przypadkach, w ktrych okazywao si rzecz trudn wprowadzenie
pacjenta dla celw terapeutycznych w stan hipnozy, przystpowano
do wywoywania snu hipnotycznego przez uprzednie podanie rodkw
nasennych. W czasie drugiej wojny wiatowej psychiatrzy anglosascy
wrcili do tych prb. Zaczli wszake stosowa je w nerwicach, do
ktrych gruntownego leczenia psychoanaliz nie mieli ani dosy
czasu, ani dostatecznie wyszkolonego personelu. Byli zmuszeni
pomaga sobie t skrcon metod psychoterapeutyczn. Psychiatrom
wojskowym wprawdzie nie tyle zaleao na odkrywaniu jakich
wypartych do podwiadomoci przey psychicznych, co przede
wszystkim na tak zwanym odreagowaniu, to znaczy, aby pacjent w
narkoanalizie, czyli w sztucznie, za pomoc lekw wytworzonym
stanie zamroczenia, przey na nowo ow sytuacj, ktra
spowodowaa ostre zaburzenia psychiczne, aby przey na przykad
konflikt sumienia czy stan lkowy, do ktrego nie chcia si
pocztkowo przyzna. I to ponowne przeycie idzie w parze z
gwatownymi wzruszeniami (krzykami, dreniem, oblewaniem si potem
itd.), ktre w pierwotnym, jednorazowym przeyciu sytuacji
doprowadzajcej do choroby nie zostay niejako dopuszczone do
gosu, na przykad ze wstydu, czy onierskiego poczucia honoru.
Jeli abstrahujemy od tego odreagowania, a zwracamy si znowu ku
odkrywaniu niewiadomych, wypartych do podwiadomoci czy tylko
przemilczanych faktw, to naleaoby raz jeszcze podkreli, e
przy prbie takiego odkrywania nie wychodzi na jaw ani pena, ani
czysta prawda. Dlaczego niepena? Poniewa pacjent lub mwic
oglniej osoba bdca przedmiotem eksperymentu jest zdolna do
samego koca (mona tego dowiadczalnie dowie), nawet w

narkoanalizie, przynajmniej czciowo prawd przemilcze. A


dlaczego nieczysta prawda? Poniewa kto znajdujcy si w
narkoanalizie, jak mona to stwierdzi, staje si niezwykle
podatny na sugesti, to znaczy w okrelonych warunkach daje si
ju: przez sam sposb stawiania pyta skoni do odpowiedzi
stosownej do pytania. A zatem kierujcy eksperymentem, sam o tym
nie wiedzc, usyszy w odpowiedzi tylko echo tego, co umieci w
pytaniu skierowanym do osoby poddawanej dowiadczeniu. O
nieodpartym przymusie zoenia wyznania nie moe wic by mowy.
Jeli jednak rzeczywicie dojdzie do wyznania, nie moe rwnie
by mowy o wyznaniu z ca pewnoci zgodnym z prawd. Tyle co do
samych faktw. Odnonie do strony prawnej zagadnienia mog jako
lekarz tylko milcze, tym bardziej e do wydano orzecze o
niedopuszczalnoci, w sensie prawnym, w sensie praw ludzkich,
uywania narkoanalizy w policji czy sdownictwie. Nawet wyniki
faktycznie przeprowadzonej narkoanalizy nie mogyby z omwionych
wyej przyczyn by dopuszczone jako dowd w procesie.
A teraz co do psychochirurgii, to jest ona w gruncie rzeczy
pewnym odpowiednikiem narkoanalizy. Ta ostatnia polega na
stosowaniu wstrzykni, psychochirurgia za na dokonywaniu
zabiegw operacyjnych. O ile narkoanaliza miaa, w sensie
skrconego zabiegu, suy przede wszystkim leczeniu nerwic, to
psychochirurgia ma wywiera wpyw przede wszystkim w psychozach, a
wic nie w lejszych zaburzeniach psychicznych, chorobach
nerwowych, ale gwnie w tak zwanych chorobach umysowych.
Jednake tak jak wyraenie "serum prawdy" jest, powtarzam,
niedorzeczne, tak samo zupenie niedorzeczne jest okrelenie
"psychochirurgia". Jak gdyby n chirurga mg kiedykolwiek
dosign czego takiego jak psyche! Rwnie w operacjach mzgu
skalpel nie dociera do duchowej osobowoci czowieka. Dlaczego to
jednak owa tak zwana psychochirurgia spowodowaa tyle zamieszania?
Poniewa dotkna czuego punktu, powiedziabym nawet: kompleksu
dzisiejszej zbiorowej psyche. Ju narkoanaliza - gdy si pomyli o
jej masowym zastosowaniu bya czym upiornym. Zapytywano powanie,
dokd to si dojdzie, jeli mona z kadego czowieka w kadym
czasie wydoby kade wyznanie. W stosunku do psychochirurgii,
zapytywano, dokd to dojdzie si, jeli rzeczywicie, jak
informuj psychochirurdzy, zabiegami operacyjnymi na mzgu mona
zmienia charakter czowieka. Jak widzimy, oba upiory straszliwej
potencjalnej przyszoci zdaj si zbiega w oglnie zatrwaajcej
tendencji, aby z czowieka, bdcego podmiotem, uczyni bezwolny
przedmiot, aby istot bdc woln osob zmieni w zwyk rzecz, z
ktr mona robi, co si chce, u ktrej mona wymusi wyznania i
wmusi w ni hasa.
Wiemy ju, e to pierwsze nie jest moliwe, nawet za pomoc
narkoanalizy. Czy moliwa jest zmiana charakteru za pomoc
operacji mzgu? W pewnym sensie, i na szczcie, tak: gdy w ten
sposb mona nie pomoc w niektrych okrelonych przypadkach
chorb psychicznych, i to wanie, rzecz wana, w przypadkach
najciszych. * Aby lepiej to zrozumie, trzeba znowu wyj od
historii, od pocztkw psychochirurgii. Histori tych pocztkw
znamy tym lepiej, e pocztkw tych, jak i pocztkw narkoanalizy,
naley waciwie szuka w Wiedniu. Metod hipnozy za pomoc
rodkw nasennych rozwinli profesorowie Kauders i Schilder;
eksperymentalne prace wstpne do pniejszej psychochirurgii
zapocztkowali w Wiedniu, w roku 1932, Potzl i Hoff. Ale ju o
wiele wczeniej wiedziano, e szczeglnie przy chorobach pata
czoowego mzgu wystpuj pewne zmiany charakteru, a mianowicie
zalenie od umiejscowienia tych zmian w pacie czoowym
wystpoway u pacjenta albo tak zwane obnienie napdu
psychoruchowego, albo te tak zwana moria, to jest patologiczna

skonno do dowcipkowania.
Mimo tej pozytywnej opinii Autora o poytku "psychochirurgii",
chocia, tylko w najciszych przypadkach chorb psychicznych,
wypada nadmieni, e w Polsce nie stosuje si tzw. leukotomii w
ogle z powodu jej skutkw - nieodwracalnych ju zmian osobowoci
u operowanych. (Przyp. red.)
Miaem raz okazj przygldania si, jak z ca dobitnoci
pojawiao si najpierw obnienie napdu, a nastpnie chorobliwe
dowcipkowanie. Pacjent cierpia mianowicie na guz pata czoowego
mzgu, guz umiejscowiony wanie w tym jego miejscu, ktrego
uszkodzenie osabia napd. Przy operacji guza z koniecznoci
trzeba byo z kolei naruszy inne miejsce, ktrego uszkodzenie
powoduje u tego typu pacjentw wspomnian skonno do
dowcipkowania. I tak doszo do tego, e nasz pacjent pocztkowo,
majc jeszcze guz nowotworowy, by maomwny i lea w ku
odrtwiay. Cakiem innym sta si jednak, gdy po operacji mzgu
wrci do nas z kliniki chirurgicznej. Wykazywa teraz typowy
chorobliwy dowcip. Oto przykad. Kiedy pielgniarka zapytaa go: No c, prosz pana, jak dugo by te pan na chirurgii? - ten
rzuci jej w odpowiedzi: - Dokadnie tak jak tu, w poliklinice
neurologicznej: 1,72 metra. *
Takie to s niezamierzone skutki operacji mzgu. W
psychochirurgii jednak tego rodzaju zmiany, zwane zmianami
osobowoci, bywaj zamierzone. Wprawdzie nie jest tak, jak
wyobraa to sobie wielki Moniz. Ten znakomity neurolog
portugalski, ktry otrzyma przed laty Nagrod Nobla, sdzi
mianowicie, e za pomoc wskazanego przez siebie cicia w istocie
biaej pata czoowego mzgu, a wic za pomoc tak zwanej
lobotomii (przecicia pata) wzgldnie leukotomii (przecicia
istoty biaej) mona by pokusi si o przerwanie wkien
nerwowych, ktre, jak sdzi, przewodziy chorobliwe skojarzenia,
na przykad urojenia. O niczym takim nie moe by mowy, ale, jak
czsto w dziejach lecznictwa, tak i tym razem bdne czy zgoa
naiwne wyobraenie teoretyczne doprowadzio do owocnego podejcia
praktycznego, a w kocu do odkrycia wzgldnie wynalazku, ktry
spowodowa doniosy postp.
W oryginale nieprzetumaczalna gra sw wynikajca z tego, e
niemieckie lang oznacza moe zarwno - w sensie czasowym "dugo", jak i - w sensie przestrzennym - form orzecznikow
przymiotnika "dugi". (Przyp. tum.)
Co si wic tyczy w szczeglnoci zmian charakteru po operacji
wedug Moniza, odnosz si one w istocie tylko do sfery afektywnej
i popdowej, to znaczy, e pacjent, przynajmniej po obustronnej
operacji, nie bdzie ju zdolny do tak gwatownych wzrusze jak
przed zabiegiem chirurgicznym, oraz bdzie te mniej podatny na
nacisk rnorodnych stanw popdowych. Pacjent wic w istocie
stanie si bardziej otpiay. Nie zapominajmy jednak: kiedy owa
operacja bya w ogle wskazana, a wic jej podjcie uprawnione,
chodzio nam przede wszystkim o to, aby go w pewnej mierze uczyni
bardziej otpiaym i przez to mu wanie pomc. Kiedy bowiem
podejmuje si w ogle tego rodzaju operacj? Tylko wtedy, gdy
pacjent znajduje si w stanie wyjtkowego napicia, gdy udrczony
jest z powodu chorobliwie nasilonego popdu, bd chorobliwego

wewntrznego przymusu czy chorobliwego lku, i gdy we wszystkich


tych stanach nie mona byo uly mu adnym innym sposobem. Bo jak
zaznacza to ju przed laty profesor Strandky: leukotomia wchodzi
w rachub tylko jako tak zwana ultima ratio, jako ostateczny
ratunek, czyli gdy wyprbowano ju wszystkie inne sposoby i
wszystkie zawiody. Jej efekt polega wwczas na tym, e lk,
wewntrzny przymus i popd - ale i nie dajcy si adnym innym
sposobem zagodzi bl, jak mawia specjalista, niejako si od
chorego oddala. Jest rzecz jasn, e mona w ten sposb okaza
pomoc czowiekowi, ktry w przeciwnym razie musiaby znosi
nieludzkie udrki. A z tym, e pojawi si tu pewne stpienie
uczuciowe, trzeba si z gry pogodzi. Idzie bowiem o mniejsze zo
w porwnaniu z wikszym, od ktrego pacjenta uwolnilimy. Przed
podjciem leukotomii naley zawsze rozway, wyway, co daje
pacjentowi lepsz szans, a co bardziej utrudni mu wartociowe,
godne czowieka ycie: choroba, z powodu ktrej doradzamy
operacj, czy zmiana usposobienia, do ktrej doprowadziaby
operacja. Jeeli interwencja chirurgiczna bya w ogle
usprawiedliwiona, kadorazowe szkody i skutki ujemne zrwnowa
si przez korzyci i skutki podane.
W kocu tak to ju bywa - zarwno gdy chodzi o lekarza, jak i
pacjenta - e przy kadej interwencji chirurgicznej, a nawet przy
kadym lekarstwie, z ca wiadomoci musimy uwzgldni skutki
pniejsze, jak i uboczne - i najczciej moemy je uwzgldni. A
co do tego, kiedy jaki lek albo operacja warte s ceny, jak si
za nie paci, a kiedy jej warte nie s, to od tej decyzji lekarz
nigdy nie zdoa si uchyli. Wprawdzie im wiksze ryzyko, tym
decyzja trudniejsza. Ale w dziedzinie techniki medycznej wiedzie
si ludzkoci nie inaczej ni w dziedzinie techniki w ogle: w
miar jak trafia, nam do rk pewna wadza, spada na nas take
okrelona odpowiedzialno.
15. Melancholia
Wielokrotnie mwiem w pogadankach z tej serii o nerwicach.
Natomiast stosunkowo rzadko bya mowa o tych chorobach
psychicznych, jakie si przeciwstawia zaburzeniom nerwowym: mam na
myli psychozy, a wic to, co zwyko si nazywa chorobami
umysowymi. Porozmawiajmy o nich dzi i nastpnym razem,
zaczynajc od pytania, jak mona odrni chorob psychiczn w
cilejszym tego sowa znaczeniu od nerwic, czyli tak zwanych
chorb nerwowych.
Jake czsto syszy si, jak mwi do takiej "nerwowej" osoby: Pan powinien po prostu wzi si bardziej w gar. - Susznie
jednak wskaza kiedy wielki neurolog Hans von Hattinberg, e z
nerwic mamy przecie do czynienia wanie wtedy, gdy samo wzicie
si w karby i skupienie si ju nie jest skuteczne albo nawet w
ogle moliwe. Wtedy dopiero nerwica zaczyna by chorob. W
przeciwnym, razie chodzioby o zwyk spraw natury moralnej albo
charakteru, nie za o co klinicznego, chorobliwego. Dopki
jeszcze mona komu albo czyjemu cierpieniu pomc radami w
rodzaju: - Winien pan si troch rozerwa, oderwa od pracy, albo
zmieni rodowisko - dopki taka rada ma jeszcze sens, nie mamy do
czynienia z chorym na nerwic. Nie zapominajmy, e nerwica jest
chorob - a neurotyk czowiekiem chorym i naley go leczy, nie
za tylko upomina.
Tym bardziej dotyczy to, oczywicie, chorych psychicznie,chorych
na psychozy. Od samego pocztku nie wolno nam jednak zapomina, e
tak jak wrd nerwic gwny ich kontyngent stanowi nerwice lkowe

i nerwice natrctw, tak wrd psychoz rozrnia si dwa wane


krgi postaci klinicznych. Po pierwsze, tak zwane (dawniej)
otpienie wczesne, inaczej dementia praecox albo schizofrenia, i
po drugie, tak zwana psychoza maniakalno-depresyjna, o ktrej
chciabym dzi pomwi obszerniej. Psychoza maniakalno-depresyjna
jest wic psychoz, ktr z trudem mona by nazwa chorob
umysow. Raczej chodzi w niej tak naprawd o co, co mona
okreli take jako chorob afektywn. Chodzi tu o stan
zmienionego nastroju, przede wszystkim o rozstrj nacechowany
smutkiem, melancholi. Ale bywa tu te przeciwiestwo smutku, stan
nadmiernej radoci ycia, przesadnego napdu twrczego i
chorobliwego przeceniania siebie.
Pozostamy przy tej ostatniej chorobie zwanej mani i zapytajmy,
czym chory tego rodzaju moe w pewnych okolicznociach zagraa
sobie czy swemu otoczeniu. C, nie jest on winien temu, e
przeceniajc siebie szasta pienidzmi na wszystkie strony czy te
wdaje si w awanturnicze interesy, ktrych nigdy nie ryzykowaby
bdc w nastroju normalnym. Jest rzecz jasn, e na czas choroby
naley takiego chorego chroni przed nim samym, na przykad
oddajc go pod opiek, gdy okae si to konieczne.
Dopiero co wspomniaem o czasie trwania okrelonego stanu
chorobowego, i jest to moment istotny. Zarwno bowiem w opisanej
wanie manii jak i w jej odpowiedniku dosownie smutnym, w
melancholii, chodzi w istocie rzeczy o obrazy chorobowe
przebiegajce fazowo. Znaczy to, e mania lub melancholia zaczyna
si i koczy, po czym nastpuje przerwa, mogca bez zakce trwa
lata czy nawet dziesiciolecia, kiedy to pacjenci znajduj si w
cakiem normalnym i rwnym nastroju, w ogle wic wrd otoczenia
niczym nie rzucaj si w oczy. U niektrych znowu pacjentw stany
depresyjne, a wic fazy melancholiczne przeplataj si z fazami
podniecenia maniakalnego. A w jeszcze innych przypadkach pojawia
si w caym yciu w ogle tylko jeden jedyny okres melancholiczny,
tak e przyszy przebieg omawianej tu choroby afektywnej z ca
pewnoci nie daje si na dalek met nigdy przewidzie. Ale z tym
wiksz pewnoci daje si zawsze przewidzie i przepowiedzie, e
dana faza, powiedzmy stan melancholii, z wolna przeminie, i to w
zasadzie - podkrelam to z naciskiem nawet bez leczenia, a wic
niejako sama przez si. Jest rzecz niemaego w kocu znaczenia
zdawa sobie z tego spraw i uwiadomi to take pacjentowi lub
jego bliskim. Mc wyrazi tak pomyln prognoz, nawet w czasie
ostrego stanu chorobowego, naley do najwdziczniejszych momentw
praktyki psychiatrycznej. Prosz sobie tylko wyobrazi, co to moe
znaczy dla najbliszych, jeli na moich oczach pacjentka biega
tam i z powrotem, w podnieceniu formalnie wyrywa sobie wosy z
gowy i bez przerwy oskara si o najbardziej nieprawdopodobne
przestpstwa - a ja jako lekarz mog mimo to ze stuprocentow
pewnoci przepowiedzie, e ta chora na tak zwan melancholia
agitata, to jest melancholi poczon z lkiem i podnieceniem, ze
swej choroby wyzdrowieje i stanie si taka, jaka bya w dniach
zdrowia. Prosz tylko pomyle, co to znaczy. Bo nawet w przypadku
anginy, zapalenia garda, nie mona postawi pomylnej prognozy z
tak znaczn pewnoci, gdy cikie zapalenie garda moe przecie
da czasem w nastpstwie gociec stawowy lub jak wad serca.
Wprawdzie sam pacjent melancholik nie uwierzy naszej tak
pomylnej prognozie - nie bdzie mg uwierzy - do objaww
melancholii naley i ten sceptycyzm, pesymizm. Zawsze znajdzie
jaki wos w zupie, a na sobie te nie pozostawi suchej nitki!
Przypominam sobie pewn pacjentk, ktra dawno temu, przed
trzydziestu piciu laty, siedziaa przede mn i w stanie
melancholii skarya si, e jest nieuleczalnie chora. Na moim
stole leao jednak 35 kart historii choroby jednej i tej samej,

teje wanie pacjentki. Ju 35 razy miaa ona fazy melancholiczne


i za kadym razem wracaa w peni do zdrowia w przecigu niewielu
tygodni. Trzymaem jej te karty przed oczyma, ale mwiem jak do
guchej. Argumenty, apele do rozsdku w cikich przypadkach
prawdziwej melancholii po prostu nie dziaaj. Kontrargumenty nie
trafi do takich chorych, w adnym wypadku ich nie uspokoj, a to
z prostego powodu: psychoza afektywna pojawia si sama bez
jakichkolwiek powodw, motyww. Melancholia, przynajmniej w
pojciu specjalisty psychiatry, zaczyna si dopiero w tym punkcie,
w ktrym niewane s wszelkie motywy i adna zewntrzna czy
wewntrzna przyczyna nie tumaczy smutku melancholika. Melancholia
i w ogle psychoza maniakalno-depresyjna - jak kada psychoza w
wszym tego sowa znaczeniu - nie jest bowiem, praktycznie
biorc, uwarunkowana psychicznie, lecz spowodowana czym
cielesnym. Oczywicie moment psychiczny moe uczynni poszczegln
faz melancholii, ale przyczyna wyzwalajca nie jest jeszcze
istotn przyczyn choroby.
Jak bardzo nawroty czy to chorobliwego smutku, czy chorobliwej
wesooci s na pozr niezalene od niczego, jak mao u pacjenta z
psychoz maniakalno-depresyjna nastroje zale od okolicznoci
zewntrznych - o tym przekonaem si w sposb naoczny i do gbi
poruszajcy na przykadzie pewnego pacjenta, ktry w obozie
koncentracyjnym Dachau przechodzi faz maniakaln. By wwczas przynajmniej relatywnie i mimo wszystko - w dobrym nastroju, by po
zwolnieniu czy wyzwoleniu z obozu i bezporednio przed upragnion
podr do Ameryka, pogry si w najgbszej melancholii.
Ta niezaleno chorobowego stanu psychicznego od zdarze i
przey jest naturalnie czym, na co winnimy zwrci choremu
uwag. Jedna bowiem z charakterystycznych cech rzeczywistej
melancholii, a wic smutku i depresji uwarunkowanych cielenie, a
nie psychicznie, polega na tym, e pacjent skonny jest do
czynienia sobie najgwatowniejszych wyrzutw z najbardziej bahych
powodw. Std bierze si, e tacy pacjenci - w przeciwiestwie na
przykad do chorych na nerwice depresyjne czy zgoa histerykw
prawie nigdy nie staraj si cign zyskw ze swego cierpienia
czy je wykorzystywa, na przykad tyranizujc otoczenie albo
stwarzajc sobie pretekst do uchylania si od wszelkich
zobowiza. Prawdziwy melancholik - przeciwnie - oskara si o to,
e staje si ciarem dla otoczenia, e nie jest godny tego, aby
y i by leczonym - ju choby dlatego, e wcale nie jest
naprawd chory. Mwi takiemu pacjentowi, e za mao si stara
panowa nad sob, to dla, przy jego nastroju, prawdziwa trucizna.
Takie wyrzuty to tylko woda na myn jego typowych chorobliwych
samooskare. Dlatego jest rzecz wan, aby laik, a laikiem jest
kady nielekarz, powstrzymywa si od dyletanckich prb
pocieszania chorego czy choby tylko dodawania mu zachty i
odwagi. Efekty kuracji ze strony takich psychoterapeutw-amatorw
mogyby atwo sta si katastrofalne.
Waciwa terapia opiera si tu, jak wszdzie, na waciwym
rozpoznaniu, a rozpozna melancholi, czyli odrni j od jakiej
nerwicy czy nerwicowego stanu depresyjnego, moe tylko fachowiec.
Moe stwierdzi te przypadek nietypowy, na przykad kiedy na
pierwszym planie obrazu chorobowego znajduje si nie smutek, lecz
- jak to czsto bywa - oglne zahamowanie albo podniecenie lkowe.
Przede wszystkim jednak tylko dowiadczony fachowiec moe
zdecydowa, czy w konkretnym przypadku zachodzi niebezpieczestwo
samobjstwa, czy nie. Gdyby mianowicie takie niebezpieczestwo
grozio, mogoby okaza si rzecz wskazan umieci pacjenta
przejciowo, na czas jego melancholicznej fazy, w zakadzie, w
ktrym jest tak intensywnie leczony, e z przesytu yciem nie
prbuje sobie ycia odebra. W takich cikich przypadkach - ktre

na szczcie s stosunkowo rzadkie - wskazana te by moe kuracja


za pomoc przepuszczenia przez mzg prdu elektrycznego, czyli
metoda wstrzsiw elektrycznych. Wanie w ten sposb, jeli
wczeniej nie pomogy lekarstwa, udaje si nastrj chorego
stopniowo rozjani, przede wszystkim za przytumi podniecenie.
Wrd tych fizycznych i chemicznych metod leczniczych nie wolno
jednake zapomina o czynniku najwaniejszym i centralnym, nie
tylko przy zaburzeniach nerwicowych, ale take psychotycznych,
mianowicie o psychoterapii, o pociesz psychicznej. Psychoterapia
melancholii wymaga zreszt osobnego ukierunkowania, zupenie
innego ni psychiczne leczenie nerwicowych stanw depresyjnych. W
melancholii wane jest mianowicie, aby przyuczy pacjenta do dwch
rzeczy: 1. zaufania do stuprocentowo pewnej prognozy, jak
przecie lekarz ma prawo mu postawi, 2. cierpliwoci, mianowicie
cierpliwoci wobec samego siebie - wanie ze wzgldu na pomylne
rokowanie. I choby nie wiadomo jak bardzo uwaa, e albo nie
jest chory, a tylko, zgodnie ze swoimi chorobliwymi
samooskareniami, nikczemny, albo te e jest chory, i to chory
nieuleczalnie - ostatecznie przecie uczepi si sw swego lekarza
i zawartej w nich nadziei. I tak w kocu bdzie w stanie pozwoli
swej melancholii przepyn jak chmura, ktra wprawdzie moe
przesoni soce, ale nie pozwala zapomnie, e mimo to soce
istnieje; tak samo uczepi si te melancholik myli, e jego
choroba moe wprawdzie zaciemni sens i warto jego egzystencji,
tak e ani w wiecie, ani w sobie nie znajdzie niczego, co mogoby
jeszcze nada yciu warto - ale i to jego zalepienie na
wartoci przeminie i rwnie on dojrzy w sobie odblask tego, co
poeta Richard Dehmel ubra niegdy w sowa: "Spjrz: z blem
doczesnoci - igra wieczysta bogo".
16. Schizofrenia
Poprzednim razem mwiem o jednym z dwch najwaniejszych
klinicznych krgw chorb psychicznych, mianowicie o krgu
maniakalno-depresyjnym, a wic gwnie o melancholii. Tym razem ma
by mowa o drugim krgu, o krgu schizofrenii. W jzyku niemieckim
zazwyczaj nazywa si t psychoz modziecz chorob psychiczn.
Jednak wyraenie to wprowadza w bd o tyle, e tak zwana psychoza
modziecza wystpuje nie tylko w modoci. Podobnie ma si sprawa
z acisk nazw tej psychozy, wprowadzon przez dawn
psychiatri: dementia praecox. (T nazw, jak si zdaje, mia
rwnie na oku, by nie powiedzie: w uszach, pisarz Kurt
Tucholsky, kiedy wspomnia raz o tym, e psychiatrzy znaj nie
tylko imiona, ale i nazwiska chorb; prawdopodobnie dementia
praecox brzmiaa mu w uszach jak Krescencja Prgarten.) Dementia
praecox znaczy tyle co otpienie wczesne - tak jak gdyby po
ukoczeniu lat modoci byo ono ju czym normalnym.
W rzeczywistoci w przypadku schizofrenii w ogle nie chodzi o
proces otpienny, a wic o adne obnienie zdolnoci
intelektualnych. Skd pochodzi zatem wyraenie schizofrenia, ktre
zdobyo dzi na og prawo obywatelstwa? W przekadzie z greckiego
byaby to psychoza rozszczepienna. Sowo to zawdzicza swoje
powstanie dawnej psychologii asocjacyjnej, kojarzenia wyobrae,
pod ktrej wpywem psychiatra zuryski Eugen Bleuler uzna, e w
schizofrenii usamodzielniaj si, odszczepiaj zespoy wyobrae.
W adnym razie jednak tej chorobie psychicznej nie towarzyszy
rozszczepienie osobowoci ani te nie mona upatrywa w tym jej
istoty. Podkrelam to, poniewa tego rodzaju nieporozumienia s
zaiste szeroko rozpowszechnione. I tak przypominam sobie siostr

pewnego pacjenta schizofrenika, ktra nie bya wprawdzie lekark,


ale bd co bd psychologiem, i przy okazji porady zapytaa mnie,
czy schizofrenia brata nie pochodzi z jakiego uszkodzenia
czaszki. - Wie pan, panie doktorze, kiedy w szkole redniej
zdzieli go kolega rysownic po gowie; czy nie mogo wwczas
doj do rozszczepienia jani? - Ot co takiego nie byo
oczywicie moliwe.
Ale i z tak zwanym rozdwojeniem jani, tak ulubionym jako temat
filmu i powieci, schizofrenia ma bardzo mao wsplnego. Rwnie
na to chciabym wskaza z okrelonego powodu. Prosz zauway, e
do istoty lat dojrzewania naley i to, e mody czowiek, niepewny
co do samego siebie, intensywnie si obserwuje. "Zwei Seelen
wohnen, ach, in meiner Brust - Dwie dusze we mnie yj w wiecznym
sporze" * - zwyk on wtedy mwi; jedna gra jak aktor na scenie,
druga przyglda mu si z boku. Czowiek w tym stanie narzeka, e
wci jest wasnym obserwatorem, i wskutek tego rozdwojonym,
rozszczepionym na obserwatora i aktora. Wszelako jest to jeszcze
cakowicie w granicach normy i nie ma w ogle nic wsplnego ze
schizofreni. Ta skonno do samoobserwacji charakteryzuje raczej
osob wykazujc pewn skonno do nerwicy natrctw, a jeli przy
tym obawia si ona, e skonno do nadmiernej dociekliwoci
mogaby pewnego dnia wyrodzi si w chorob psychiczn, to mog to
zudzenie zburzy i obawy usun. Dowiadczenie bowiem uczy, e
wanie jednostki skonne do nerwicy natrctw odporne s na
prawdziwe choroby psychiczne.
A teraz zwrmy si do poszczeglnych postaci "schizofrenii".
Psychiatra rozrnia przede wszystkim trzy ich rodzaje:
hebefreni, katatoni i schizofreni paranoidaln. Hebefrenia
odznacza si wczesnym pocztkiem i powolnym przebiegiem choroby.
Schizofrenia paranoidalna stanowi jej posta najwaniejsz.
Pojawiaj si w niej urojenia, z pocztku zazwyczaj urojenia
odnoszce si do wasnych wysokich koneksji - chory czuje si
ledzony - w kocu za urojenia przeladowcze. Znamienny przy tym
jest tak zwany system urojeniowy, polegajcy na tym, e pacjenci
nie tylko odnosz do siebie najniewinniejsze wok siebie zajcia
- co podobnego zdarza si ostatecznie i w zaburzeniach
nerwicowych - lecz schizofrenicy paranoidalni czuj si wtedy
przeladowani przez wrogw, przy czym domniemanych wrogw zawsze
cz wzajemnie ze sob.
Goethe, Faust, cz. I, przekad Feliksa Konopki.
Nierzadko trafiaj si w schizofrenii, szczeglnie za w jej
postaci paranoidalnej, obok uroje take zudzenia zmysowe, tak
zwane halucynacje, i to gwnie halucynacje suchowe. Chorzy
uskaraj si przede wszystkim, e sysz gosy, ktre komentuj
ich postpowanie i zachowanie zoliwymi lub szyderczymi uwagami,
albo te wydaj im rozkazy. Takie stany s niekiedy dla samego
pacjenta rwnie drczce, jak dla otoczenia niebezpieczne. W
schizofrenii paranoidalnej pewn rol graj take tak zwane
halucynacje kinestetyczne, to jest ruchowo-czuciowe. Tego rodzaju
chorzy daj do zrozumienia, e poddawani s dziaaniu aparatw
wysyajcych jakie fale albo oddziaywaniu dziwnych prdw, a za
wszystkim tym maj si ukrywa wanie ich wrogowie. Co wicej,
nierzadko uskaraj si na to, e ich myli nie s ich wasnymi
mylami, ale s im narzucane, a ich wola jest pod cudzym wpywem.
atwo zrozumie, e tacy pacjenci staraj si ex post swe osobliwe
przeycia samodzielnie wyjani, dochodzc do przekonania, e byli
pod dziaaniem hipnozy, ewentualnie "zdalnej hipnozy" (czego w

ogle nie ma). W dawnych czasach schizofrenicy wykadali sobie


naturalnie swe przeycia inaczej: uwaali si na przykad za
optanych, optanych przez ze duchy.
W kocu te moe u schizofrenikw rozwin si urojenie
wielkoci. Niezwykle rzadko jednak trafia si taki chory typu
schizofrenicznego, jakim laik zazwyczaj sobie wyobraa psychicznie
chorego. Przynajmniej wtedy, kiedy - przed laty peniem sub w
duym zakadzie psychiatrycznym i przez moje rce, e si tak
wyra, przewiny si tysice chorych psychotycznych - ot przez
wszystkie te lata nie spotkaem ani jednego chorego, ktry w swoim
urojeniu podawaby si, na przykad, za cesarza chiskiego.
Rwnie bdne jest wyobraenie laika, jakoby ciko chory
psychicznie mia stale napady szau. Trafiaj si one tylko w
pewnych stanach choroby, i to w okrelonych okresach, a wic tylko
przejciowo. Zewntrzny spokj nie powinien jednak zwodzi nas co
do powagi sytuacji i koniecznoci w takim wypadku umieszczenia
chorego w szpitalu oraz poddania go intensywnemu leczeniu. To
bowiem, o czym najblisi tak czsto mwi: e pacjenci nie mog
by chorzy psychicznie, bo przecie rozpoznaj swoich bliskich i
wszystko sobie dokadnie przypominaj - samo to nie zaprzecza
jeszcze rozpoznaniu specjalistycznemu. Niepoznawanie otoczenia i
zaburzenie postrzegania trafia si bowiem w schizofrenii, tej
najczstszej i pod wzgldem spoeczno-lekarskim najwaniejszej
chorobie psychicznej, tylko w zupenie wyjtkowych przypadkach.
Zauwamy nawiasem: to, co artyci kabaretowi zwykli przedstawia
jako gwn cech charakterystyczn psychicznie chorego,
mianowicie dziwaczne drgania twarzy, nie jest w ogle oznak
zaburzenia psychicznego, lecz niewinnym objawem, ktry moe z
najrniejszych przyczyn wystpowa u ludzi cakowicie normalnych,
ktrzy nie musz nawet by "nerwowi" w sensie tradycyjnym.
Pozostaje jeszcze wymieni trzeci posta zaburze
schizofrenicznych, mianowicie katatoni, psychoz, ktr
znamionuje stan silnego napicia, wystpujc stosunkowo
najostrzej, a wic szybko si pojawiajc, ale rwnie szybko
przemijajc - aby ewentualnie po latach znowu powrci. I jak w
melancholii wystpuje stan zahamowania, tak tu, w katatonii - stan
tak zwanego zatamowania. Katatonicy prawie si nie poruszaj, nie
odpowiadaj na pytania - le, siedz lub stoj odrtwiali,
oniemiali. Zatamowanie to moe zreszt nieoczekiwanie zosta
przerwane przez tak zwany katatoniczny raptus, nagy stan
podniecenia. Zwacie jednak, panie i panowie, e gdy powstaje
problem, czy w konkretnym przypadku moe wystpi takie nage
podniecenie, czy nie, a nawet czy w ogle chodzi akurat o
zatamowanie schizofreniczne, czy o zahamowanie melancholiczne - to
rozstrzygn taki problem moe tylko specjalista psychiatra. Od
jego decyzji zaley wiele, na przykad, czy pacjenta zwolni i
odda pod opiek domow, albo skierowa na urlop, czy te
pozostajcego w domu przekaza pod opiek szpitala
psychiatrycznego. U rzeczywistych schizofrenikw bdzie to na og
konieczne ju choby dlatego, e tak piln i decydujc o
prognozie wczesn kuracj przeprowadzi mona jedynie w szpitalu.
Mam na myli leczenie duymi dawkami insuliny albo wstrzsami
elektrycznymi. Te rodzaje terapii zapocztkoway now epok w
psychiatrii i prognoza w schizofrenii staa si ju nieco
pomylniejsza. * Ta nowa epoka miaa swj pocztek w Klinice
Wiedeskiej, ktra pozostawaa wwczas pod kierownictwem mego
wielkiego mistrza, profesora Ptzla.
Nie chc bliej wnika we wspomniane ani moliwe inne metody
kuracji, jak na przykad leukotomia, czyli stosowanie w
schizofrenii metody operacyjnej, a szczeglnie w tych, w ktrych
wspomniany ju moment napicia wysuwa si na czoo obrazu choroby.

Jedn rzecz naley w kadym razie zaleci w przypadkach


schizofrenii: oddziaywanie psychologiczne lekarza, psychoterapi.
Wprawdzie my, europejscy psychiatrzy, nie podzielamy tak
rozpowszechnionego gdzie indziej pogldu, e schizofrenia jest w
istocie swej zjawiskiem psychogennym, a wic e rodzi si na tle
psychicznym, jako odmiana nerwicy, jednake uwaamy psychoterapi
za jeden z najwaniejszych i decydujcych rodkw jej leczenia. I
choby si uwaao czynnik predyspozycji, moment dziedzicznoci,
za wspczynnik i czciow przyczyn schizofrenii, to zgodnie z
rad Rudolfa Allersa naley przynajmniej postpowa tak, jakby
dziedzicznej predyspozycji nie byo i moliwoci oddziaywania
psychicznego byy nieograniczone - jedynie wwczas mona mie
pewno, e wyczerpao si rzeczywicie istniejce moliwoci
leczenia.
Obecnie wspomniane przez autora metody leczenia insulin i
wstrzsami elektrycznymi stosuje si tylko wyjtkowo. Wypara je,
jak w innych specjalnociach medycznych, farmakoterapia rodkami
taw. psychotropowymi, bardziej oszczdzajcymi chorego. (Przyp.
red.)
Rozumie si chyba samo przez si, e psychoterapia winna w
psychozach przybra zupenie inny charakter anieli w nerwicach.
Winna zwraca si ku temu, co pozostao zdrowe w chorym, aby
wsplnie z nim zwalcza chorob. Psychiatra wiedeski Heinrich
Kogerer by pierwszym, ktry nam wskaza pewn drog, zwracajc
uwag na szczeglne znaczenie przywracania pacjentowi zaufania. W
wielu wypadkach przez wzbudzanie zaufania mona w ogle zapobiec,
mimo istniejcej predyspozycji, wybuchowi schizofrenii.
Wszelako zadaniem lekarza jest nie tylko zapobiega i leczy,
ale obok leczenia chorych uleczalnych rwnie opiekowa si
chorymi nieuleczalnie. Szpitale dla psychicznie chorych nazywaj
si wszake zakadami leczniczymi i opiekuczymi. * Lekarz winien
rwnie wtedy, gdy ju nie moe pomc, nauczy siebie i innych
jednej rzeczy: aby nawet w kocowym stadium schizofrenii nie
odmawia gbokiego szacunku na pozr wypalonej ruinie ludzkiej
istoty. Bo choby taki stary pensjonariusz zakadu by ju istot
pozbawion wszelkiej wartoci uytecznej, to ta ludzka istota
zachowaa nadal sw ludzk godno.
W krajach jzyka niemieckiego nazwa od dawna przyjta: Heil und Pflegeanstalt.

17. Lk czowieka przed samym sob


Jak wiadomo, nazwano nasz wiek - wiekiem lku. Bdzie wic
rzecz stosown porozmawia o lku wspczesnego czowieka przed
samym sob. Temat jest aktualny w szerokim sensie i wanie na
okres naszego stulecia.
Dalsze to ju zagadnienie, do czego w lk si odnosi, czego
czowiek si lka. Odpowied na to pytanie staraa si da przede
wszystkim wspczesna filozofia egzystencjalna, stwierdzajc, e
wszelki lk jest ostatecznie lkiem przed nicoci.
Rwnie psychoterapia musi chcc nie chcc zaj si problemem
lku. A jako psychiatrzy wiemy niemao o tym, jak rol gra lk w

ludzkim yciu. Zazwyczaj odnosi si on do wszystkiego, co mogoby


yciu zagrozi, przede wszystkim do grocej nam mierci. To, co
lekarz nazywa hipochondri, nie jest niczym innym jak poniekd
skupieniem, kondensacj oglnego lku w poszczeglnym narzdzie,
niejako w jdrze kadorazowej obawy. Z chwil bowiem, kiedy lk
ju nie odnosi si oglnie do nicoci, lecz raczej do czego
konkretnego, do choroby, z chwil gdy koncentruje si na danej
chorobie i w ten sposb si konkretyzuje, lk staje si strachem,
obaw. Rozrnienie to zreszt, po raz pierwszy sformuowane przez
Zygmunta Freuda, twrc psychoanalizy, da si ostatecznie
wyprowadzi od Kierkegaarda, ojca egzystencjalizmu. *
Strach przed chorob to sprawa szczeglna. Strach ten po prostu
przyciga to, czego si boimy. Stwierdzono kiedy, e wikszo
wypadkw utonicia odnie mona waciwie do tego, e toncy
przerazi si moliwoci utonicia. Jeli yczenie jest ojcem
myli, to mona by te powiedzie: obawa jest matk wypadku.
Dotyczy to take wypadku chorobowego. To czego kto si obawia,
czego ze strachem oczekuje, to te mu si przytrafia. Kto mocno
obawia si zarumienienia, ten ju si czerwieni. Kto boi si
oblania potem, temu wanie ta obawa wyciska ze skry zimny pot.
My psychiatrzy znamy ten mechanizm lku oczekiwania. Chodzi tu o
krg icie diabelski: jakie samo w sobie niewinne zakcenie
zdrowia, ktre jako takie byoby czym przejciowym, rodzi obawy,
obawy potguj to zakcenie, a spotgowane umacnia pacjenta w
jego obawach. Diabelski krg zamyka si, wic pacjenta,
przynajmniej do chwili wkroczenia lekarza.
Autora Bojani i drenia, Frygt og Baeven. (Przyp. tum.)
Momentem najbardziej diabelskim w tym krgu jest to, e lkliwe
oczekiwanie zawsze prowadzi do intensywnej samoobserwacji.
Pomylmy tylko o jkale: trwonie obserwuje on wasn wymow, i
ju ta samoobserwacja zakca mu mow i zahamowuje go. Albo
pomylmy o kim, kto na gwat, kurczowo usiuje zasn: napicie,
z jakim kieruje swoj uwag na zanicie, samo je uniemoliwia.
Moe nawet si zdarzy, e kto taki nagle budzi si z
osignitego ju snu z myl: - Zdaje mi si, e przed zaniciem
chciaem jeszcze co zaatwi. Racja, chciaem przecie zasn!
Do rzeczy, ktrych tak bardzo neurotyk si lka, naley wic sam
lk. Psychiatra mwi w tym kontekcie o lku przed lkiem.
Neurotyk zdaje si potwierdza przekonanie Franklina Delano
Roosevelta, ktry powiedzia kiedy: Niczego nie trzeba nam si
tak bardzo lka jak samego lku. Znany jest na przykad obraz
chorobowy tak zwanej agorafobii, lku przestrzeni. Jeli wypyta
tego rodzaju pacjentw, to w wikszoci przypadkw okae si, i
przede wszystkim boj si, e ich trwone podniecenie mogoby
doprowadzi do udaru serca czy mzgu albo do zapaci, zasabnicia
na pustej ulicy.
Tak jak chory na nerwic lkow boi si swojego lku, tak chory
na nerwic natrctw - swoich natrctw, swoich wyobrae
natrtnych: upatrujc w nich zapowiedzi czy zgoa oznaki
zaburzenia umysowego. Tacy godni poaowania ludzie widz ju
siebie, jak zwykli mwi, ldujcych w okratowanej celi albo jeli ogldali film pod tym tytuem - w Kbowisku mij.
Dla chorego na nerwic natrctw jest to jednak tragiczne
nieporozumienie. Bo jeli istnieje jaka grupa chorych po prostu
uodpornionych na powane choroby psychiczne, to s nimi wanie
ci, co cierpi na wyobraenia natrtne, albo ci, ktrzy s do nich
skonni. Jednake chorobliwy i przesadny lk przed chorob

psychiczn jest wyobraeniem natrtnym, i trzeba tego rodzaju


chorym wyjani, e jako uodpornieni przez t nerwic przed
psychozami, s od nich bezpieczni: choby najbardziej si ich
lkali, nie mog w adnym razie zachorowa psychicznie.
Chory na nerwic natrctw boi si jeszcze czego. Boi si, e
mgby ktrego dnia zacz krzycze w teatrze czy kociele albo,
pozostawiony w jakim pomieszczeniu sam z innymi ludmi, rzuci
si na nich - dlatego tacy pacjenci celowo chowaj noe, widelce i
noyce pod kluczem. Albo te boj si przebywa na wyszych
pitrach w pobliu okien z obawy, aby nie ulec nagej pokusie
rzucenia si w d. Jednake i tych zudze wolno i naley ich
pozbawi. Wrd wielu bowiem ludzi, ktrzy kiedykolwiek sami
odebrali sobie ycie, nie byo z pewnoci ani jednego, ktry by
popeni taki czyn pod wpywem myli natrtnej, a wic obrci w
czyn natrtne wyobraenie. I nigdy jeszcze nie spad nikomu wos z
gowy ze strony kogo cierpicego na wyobraenie natrtne, i
mgby kogo innego chwyci za gardo.
Wyszlimy od lku przed mierci. Ju on sam jest waciwie
lkiem przed nicoci. Jednake nico, ktrej czowiek si lka,
jest nie tylko na zewntrz niego, ale i w nim samym. I nie tylko,
aby uy tytuu popularnej ksiki, jest "Hitler w nas samych",
lecz i tendencja do samozniszczenia czy te - e tak powiem bomba atomowa jest w nas.
Rwnie w obliczu tej wewntrznej nicoci ogarnia czowieka
trwoga, i z trwogi przed sob samym ucieka on od samego siebie.
Ucieka od samotnoci, bo samotno oznacza konieczno przebywania
z sob samym. A kiedy to zazwyczaj zmuszony jest do pozostawania
z samym sob? Wwczas gdy interesy i ruch w zakadzie pracy
zmniejszaj si czy zgoa ustaj. A zatem, na przykad, w czasie
weekendu, w niedziel. Ta ostatnia niedziela * - tak brzmi tytu
osawionego melancholijnego szlagieru, osawionego wskutek mnstwa
samobjstw, ktre on rzeczywicie spowodowa, rozgaszanych nie
tylko w reklamie przedsibiorczego wydawnictwa muzycznego. My
psychiatrzy znamy bowiem a nadto dobrze obraz chorobowy, ktry
okrelamy jako nerwic niedzieln. Chodzi tu o uczucie czczoci i
pustki, beztreciowoci i bezsensu istnienia, budzce si i
dochodzce do gosu wanie w przerwie spowodowanej zastojem w
zapobiegliwoci dni powszednich. To przeycie bezcelowoci i
bezsensu wszelkiego trudu okreliem mianem frustracji
egzystencjalnej, * czyli nie spenionego, a najgbiej w nas
zakorzenionego deni do sensu.
W oryginale: Einsamer Sonntag, Samotna niedziela. (Przyp. tum.)
Mwi si w naszych czasach wiele, a i w tej ksice co nieco, o
chorobie dyrektorskiej. W pewnym sensie mona by frustracj
egzystencjaln nazwa Mrs. Manager.s Disease, chorob pani
dyrektorowej. O ile bowiem tak zwani managerowie za mao maj
czasu, aby mc odpocz i przyj do siebie, o tyle ich ony maj
niejednokrotnie za wiele czasu i nie bardzo wiedz, co z tym
mnstwem czasu pocz - a ju najmniej wiedz, co zrobi z sob
samymi.
To denie do sensu przeciwstawiaem deniu do mocy, ktre nie
bez racji tak akcentuje na przykad psychologia indywidualna
Adlera w postaci denia do znaczenia. Przeciwstawiaem te
denie do sensu jeszcze czemu innemu, mianowicie deniu do
przyjemnoci, o ktrego nadrzdnym znaczeniu w postaci zasady

przyjemnoci tak bardzo przekonana jest Freudowska psychoanaliza.


Ot w przypadku nerwicy niedzielnej jasno widzimy, jak wanie w
tych momentach, gdy denie do sensu, nie realizowane, kapituluje,
denie do przyjemnoci musi suy waciwie temu, aby,
przynajmniej w wiadomoci czowieka, zagusza to jego
egzystencjalne niespenienie i ukrywa je przed jego sumieniem. O
tym, e egzystencjalna frustracja w ogle, ale i w szczeglnoci
tak zwana nerwica niedzielna moe zakoczy si mierci,
mianowicie samobjstwem - o tym przekonuje praca naukowa
internisty heidelberskiego Plggego. Na podstawie analizy
pidziesiciu prb samobjczych wykaza on, e nie wyniky one
ani z choroby bd niedostatku, ani z konfliktw zawodowych bd
innych, ale, rzecz zdumiewajca, z bezgranicznej nudy, a wic z
niezaspokojenia ludzkiej tsknoty, ludzkiego denia do ycia
wypenionego wan treci.
Nie tylko poszczeglna jednostka wie, co to jest lk przed sam
sob - lk przed wasnymi moliwociami ogarnia dzi take ca
ludzko. Rwnie ludzko oglnie biorc wie, czym jest nico,
nihil. I znajomo tego wyraa si we wspczesnym nihilizmie.
Wszelako nie poprzestamy na diagnozie, lecz sprbujmy pokusi si
o znalezienie sposobu terapii. Aby to osign, trzeba koniecznie
postawi przedtem diagnoz maksymalnie cis! Czyme jest
nihilizm? W moim pojciu jest on duchowym znueniem, przesytem.
Dzisiejszy czowiek najchtniej wolaby nic ju nie wiedzie o
swej duchowoci. Wypiera si jej wyznajc rnego rodzaju
homunkulizmy, w rodzaju takich jak ten, e sam czowiek nie jest
niczym innym jak tylko zbiorem drobin biakowych (twierdzi to nie
byle kto, bo sam Bertrand Russell), albo e czowiek potrafi
zrozumie swoj istot pojmujc j za Pawowem jako system
odruchw, czy za Freudem jako "aparat psychiczny" i mechanizm.
Czowiek wypiera si swej wolnosci, ilekro ucieka w sfer
fatalizmu i pozwala popdza si czy popycha przez siy
zewntrzne albo wewntrzne. A wreszcie wypiera si swej
odpowiedzialnoci ulegajc przerostom kolektywizmu, ktry
umoliwia mu - zamiast suenia z penym poczuciem
odpowiedzialnoci prawdziwej wsplnocie - roztopienie si w
anonimowej masie. W obliczu wszystkich tych pokus naley dzi
bardziej ni kiedykolwiek wychowywa czowieka - zarwno
poszczegln jednostk jak i wsplnot ludzk - do radoci z
przyjmowania odpowiedzialnoci, do umiowania wolnoci, do
najgbszej czci wobec tego, co w nim samym jest duchowe. A przede
wszystkim winnimy czyni to, co jest take zadaniem
psychoterapii: wzbudza w czowieku wewntrzn odwag. Dopiero ta
wewntrzna odwaga pozwoli czowiekowi przezwyciy lk przed
samym sob.
18. Dyrektorska choroba
Wrd nowych publikacji medycznych ostatnich lat znajduje si
ksika dwch cenionych niemieckich profesorw noszca osobliwy
tytu: Die Unternehmerkrankheit, Choroba przedsibiorcw. A i
skdind mwi si o tej chorobie, wprawdzie pod nazw
Managerkrankheit, choroby dyrektorskiej. I ju w koach
hipochondrykw zaczyna si szepta, e powstaa oto nowa choroba.
Mwi si o mierci w najlepszym mskim wieku, grocej jakoby
wanie czowce dzisiejszych mczyzn, i mona oczekiwa, e ta
gadanina powoli przerodzi si w istny straszak, tak e wkrtce
hipochondrycy nie bd ju trwonie pytali: - Czy mam raka?, lecz:
Czy w kocu i ja take nale do owych "menederw"?

Z tego wanie powodu, aby takiej nowej hipochondrycznej fobii


wystpujcej w skali zbiorowej - przeciwstawi si, w tej samej
skali, chcemy tu pomwi o chorobie dyrektorw i kierownikw.
Zazwyczaj rozumie si pod t nazw wczesne fizyczne i psychiczne
zaamanie si ludzi, na ktrych barkach spoczywa niewspmiernie
cika odpowiedzialno. Ich wczesne zaamanie oznacza praktycznie
tyle samo co przedwczesn mier. Pomijajc mniej czy bardziej
cik, mniej czy bardziej ostr lub przewlek chorob przewodu
odkowo-jelitowego, chodzi w tego rodzaju zaamaniach gwnie o
udar serca i udar mzgu oraz o okrelone formy nadcinienia
ttniczego. Stae cinienie, jakiemu poddawani s ci ludzie,
trwae napicie psychiczne, w jakim yj, odbijaj si mianowicie
rwnie na stanie cinienia naczy krwiononych, i pocztkowo
przemijajce, zakcenia funkcjonalne sumuj si z czasem w zmiany
organiczne w ukadzie naczyniowym.
Gwoli uspokojenia chciabym z gry owiadczy, e wszystkie te
choroby nie tylko mona leczy, lecz mona im take z powodzeniem
zapobiega. Dla lepszego zrozumienia problemu wypada wprawdzie
cofn si i zorientowa, jakie miejsce choroba dyrektorska
zajmuje w ramach oglnej nauki o chorobach. Okae si, e choroba
ta naley do tak zwanych chorb cywilizacji technicznej, wynika z
samego postpu tej cywilizacji. Nie chcemy tu jednak bynajmniej
naladowa tych, co potpiaj technik. Po pierwsze, tacy ludzie
przeoczaj zazwyczaj tkwic tu sprzeczno: zapominaj, e
naprawd skutecznie, bo przed tysicami suchaczy, mog "potpia
technik" tylko przy pomocy teje techniki, dojcej im do
dyspozycji mikro-, magneto- i megafony. Po wtre, ile
niewdzicznoci jest w tym modnym dzi wyklinaniu techniki!
Postpowi technicznemu zawdziczamy w kocu niejedno osignicie w
zakresie rozpoznawania i leczenia chorb oraz zapobiegania im.
Niezalenie od tego, owi niewczesni burzyciele maszyn robi
rachunek bez gospodarza. Przeoczaj fakt, e czowiek... - jak to
sformuowa? Przypomnijmy po prostu Dostojewskiego, ktry mwi:
czowiek jest tak istot, ktra zdolna jest przywykn do
wszystkiego. Wolno wic nam ufa, e ta istota potrafi take
dostosowa si do warunkw ycia, jakie - wanie w postaci
cywilizacji - sama sobie stworzya. Jak dotd, fakty zawsze
kompromitoway sceptykw wtpicych o tej nieograniczonej
zdolnoci ludzkiego dostosowania si. Tak na przykad w ubiegym
stuleciu pastwowe komisje rzeczoznawcw medycznych wyday
orzeczenie goszce, e bez cikich szkd dla zdrowia czowiek
nigdy nie wytrzyma przyspieszenia zwizanego z jazd kolej
elazn. A jeszcze przed niewielu laty z zakopotaniem zapytywano,
czy czowiek zniesie szybko, z jak samoloty przekraczaj dzi
tak zwan barier dwiku. A co tymczasem naprawd si stao? Nie
tylko oblatywacze zdoali dostosowa si do szybkoci
ponaddwikowej; rwnie zwykemu pasaerowi samolotw czy okrtw
udostpnia technika farmaceutyczna skuteczne rodki na chorob
morsk. I oto wszdzie widzimy, e gdzie technika wytwarza
trucizn, trucizn w najszerszym tego sowa znaczeniu, tam umys
ludzki wynajduje te rycho waciw odtrutk. I tak w najpierw
wielce wysawiany, a potem wielce ganiony postp techniczny
sprawi na polu medycyny, e dzisiejszy czowiek moe liczy
rednio biorc na znacznie dusze ycie. Oczywicie naley
rwnoczenie pogodzi si z tym, e typowe choroby starcze bd
odpowiednio czstsze.
Co wicej, jak wykaza zgodnie ze statystykami profesor Kollath,
medycyna ostatnich dziesicioleci osigna niesychane sukcesy w
zwalczaniu na przykad chorb zakanych, i to wcznie z tak
rozprzestrzenion dawniej i budzc postrach grulic. Co si
jednak dzieje? Od roku 1921 wszystkie te sukcesy niweczy wzrost

wypadkw zachorowa i zgonw towarzyszcy bdnemu odywianiu i


katastrofom, przede wszystkim nastpstwom wypadkw drogowych. A
przecie za wzrost wypadkw drogowych nie ponosi w gwnej mierze
winy sama technika ani coraz wyszy stopie motoryzacji, lecz
umys ludzki, ktry posuguje si technik i techniki naduywa.
Jak to wykaza Joachim Bodamer, dla szarego czowieka Europy
rodkowej auto stanowi dzi po prostu kryterium standardu
yciowego i przecitna jednostka zaharowuje si, nierzadko dla
samego prestiu, aby naby dla siebie samochd. I mog sobie
wyobrazi, e ludzie, ktrzy popadaj na chorob dyrektorsk, a na
ostatku wykaczaj si przez ni, wcale by na ini nie zapadli,
gdyby ze wzgldw reprezentacyjnych i ambicjonalnych nie dyli do
posiadania supereleganckiego wozu, choby i kosztem swego zdrowia.
Jednym sowem, ci ludzie umieraj przez swj samochd, niekiedy
jeszcze zanim go posid. Przy czym nie chciabym przemilcza
tego, e ambicja taka potrafi nieraz siga i do wiele wyej
wytyczonych celw. I tak znam zagranicznego pacjenta
reprezentujcego najbardziej typowy przypadek choroby
dyrektorskiej, z jakim si kiedykolwiek zetknem. Kiedy zbadano
tego mczyzn, stao si jasne jak na doni, e zapracowuje si
on na mier. Badanie internistyczne mogo jednak tylko ukaza
groce w tym wypadku niebezpieczestwo, nie za waciw
przyczyn choroby. T udao si wyjani przeprowadzajc
psychiatryczne badanie pacjenta. Okazao si mianowicie, dlaczego
oddawa si on z takim impetem, a do przecienia, swojej pracy.
By wprawdzie do bogaty, posiada nawet prywatny samolot. I tu
tkwio sedno sprawy: przyzna, e teraz dokada wszelkich stara,
aby zamiast samolotu zwykego mg zafundowa sobie odrzutowy.
Jeli abstrahowa jednak od takiego raczej wyjtkowego przypadku
i zapyta oglnie o moliwoci leczenia i zapobiegania chorobie
dyrektorskiej, to zaleca si, co nastpuje: 1. unikanie
nadmiernych wzrusze, 2. zapewnienie organizmowi dostatecznej
iloci snu i 3. regularne korzystanie nie tylko z zaj
fizycznych, lecz po prostu z fizycznego wysiku, a zatem mniej
wicej to, co dawniej okrelano jako sport wyrwnawczy. Wanie
ostatnie zalecenie jest godne uwagi w sensie dwojakim. Po pierwsze
dowodzi ono raz jeszcze, e w chorob wpdzi moe nie tylko
nadmierne obcienie, a wic to, co uczony kanadyjski Selye
okreli jako stres, lecz niekiedy rwnie nage odcienie.
Wanie my psychiatrzy znamy to dobrze. Widzielimy przecie, jak
wanie ludzie, ktrzy na przykad w wojnie, ale take jako jecy
wojenni byli w najwyszym stopniu obcieni wysikiem, zaamywali
si dopiero wwczas, gdy si fizycznie i psychicznie odciyli. Co
si tyczy zwaszcza psychoterapeutycznej strony tego problemu, to
wspominaem kiedy w podobnym kontekcie o psychicznym
odpowiedniku tak zwanej choroby kesonowej: tak jak nurek,
wycignity na powierzchni wody z gbiny, ze strefy
podwyszonego cinienia powietrza, ulega powanemu zagroeniu
zdrowia, jeli nie przeciwdziaa si nagemu spadkowi cinienia
przy pomocy odpowiednich luz, tak samo te zagroeniu ulega
czowiek uwolniony nagle od wysokiego cinienia psychicznego.
Wrmy jednak do omawianego postulatu zapobiegania chorobie
dyrektorskiej przez dbao o regularny wysiek fizyczny - ot tu
potwierdza si stara ludowa prawda, e gdzie jest choroba, tam te
znajdzie si odpowiednie na ni ziele. Ta sama epoka
cywilizacyjna, ktra cigna na ludzko chorob dyrektorsk,
przyniosa te rozkwit sportu, ktry kademu, kto zagroony jest
chorobami cywilizacji, jej truciznami, suy rodzajem odtrutek.
Oczywicie ozdrowieczym sportem nie jest taki, w ktrym
uczestniczymy jedynie biernie, na przykad suchajc z aparatu
radiowego transmisji jakiego meczu midzynarodowego, ani

uprawiany dla osigania rekordw. Tote nikt nie wtpi o tym, e


dzisiejsi domatorzy, piecuchy i biuralici, a wic ludzie o
zagroonym zdrowiu, dobrze zrobili powoujc do ycia niejako
instynktownie ruch kempingowy jako przeciwwag swego
nieprawidowego trybu ycia. A kogo nie zadowala idylliczna
romantyka ycia namiotowego, lecz uprawia alpinizm, czyni jeszcze
wicej dla swego zdrowia. Skoro jednak i do alpinizmu zakrada si
rekordomania (pomylmy o tak zwanym olpinismo acrobatico), to w
wyniku wprawdzie odnotowujemy rekord, ale nie pierwszych przej
nowym szlakiem i pierwszych wej na szczyty, tylko liczby zej
miertelnych.
Jednake zwyrodnienia nie dowodz jeszcze niczego, a naduycia
nie obalaj samej idei. I cho po tym rzucie oka na problemy
cywilizacji i jej chorb, choroby dyrektorskiej i przerostw
sportu wyrwnawczego, moe si wydawa, e czowiek brnie z
jednego bdu w drugi, to istnieje przecie nadzieja, e bdy,
jakie popenia, s ju coraz mniejsze.
19. mier jako akt aski czy masowe morderstwo?
Wci na nowo mwi nam, a i dzi jeszcze niejednokrotnie si
syszy, e umiercanie nieuleczalnie chorych, zwaszcza
nieuleczalnie chorych psychicznie, jest czym, co "mona jeszcze
najatwiej zrozumie" jako co uprawnionego w
polityczno-ideologicznym programie, skdind zasugujcym na
bezwzgldne potpienie. Jak wiadomo, przedstawiano chorych, tylko
z powodu ich choroby, jako "istoty niegodne ycia", i jako takim
groono im zniszczeniem lub te faktycznie je niszczono. Chciabym
tu rozway wszystkie motywy bdce najczciej tylko cichymi
przesankami pozytywnej, aprobujcej postawy wobec problemu
eutanazji, czyli tak zwanej mierci jako aktu aski, i z kolei
przeciwstawi im moliwie nieodpart kontrargumentacj.
Poniewa przede wszystkim chodzi tu o nieuleczalnie chorych
psychicznie i o prawo do zniszczenia tych ywych istot, ktrych
ycie rzekomo pozbawione jest sensu i wartoci, naleaoby wpierw
zapyta: co oznacza sowo "chory nieuleczalnie"? Zamiast wielu
argumentacji nie w peni zrozumiaych i nie dajcych si
skontrolowa przez suchaczy, jako niefachowcw, chciabym si
ograniczy do zaprezentowania konkretnego wypadku, ktry poznaem
osobicie. W jednym ze szpitali psychiatrycznych lea mody
jeszcze mczyzna znajdujcy si w tak zwanym stanie zahamowania.
Przez caych pi lat nie mwi ani sowa, nie pobiera sam
jedzenia, tak e musiano go odywia sztucznie sond przez nos, i
przebywa dniem i noc w ku, a w kocu minie jego ng
zaczy zanika. Gdybym przy okazji ktrej z tak czstych wizyt
studentw medycyny w szpitalu pokaza im ten przypadek, to z
pewnoci jaki student skierowaby do mnie pytanie: - Nieche pan
powie serio, panie doktorze, czy nie byoby lepiej umierci
takiego czowieka? - C, ycie samo udzielioby mu odpowiedzi.
Pewnego dnia, bez jakiegokolwiek widocznego powodu, nasz chory
podnis si na ku, zada od pielgniarza, aby mg w zwyky
sposb przyj swj posiek, i jeszcze to, aby go wycignito z
ka i zaczto z nim wiczenia w chodzeniu. W ogle zachowywa
si w peni normalnie, czyli odpowiednio do swej sytuacji.
Stopniowo minie jego ng zaczy nabiera siy i po niewielu ju
tygodniach mona byo pacjenta jako uleczonego wypisa. Wkrtce
nie tytko podj prac w swym dawnym zawodzie, lecz take
wygasza znowu odczyty na jednym z wiedeskich uniwersytetw
ludowych, i to o zagranicznych podrach i wycieczkach

wysokogrskich, ktre kiedy odby i z ktrych przywiz liczne


zdjcia. Pewnego razu przemawia te w maym, zayym gronie moich
kolegw psychiatrw, do ktrego zaprosiem go z prob o odczyt na
temat jego myli i uczu z krytycznych piciu lat pobytu w
zakadzie. W prelekcji tej opisa mnstwo interesujcych przey z
tego czasu i da nam wgld nie tylko w psychiczne bogactwo ukryte
za zewntrznym "ubstwem ruchowym" (jak zwyka to okrela
psychiatria), lecz rwnie w niejeden godny uwagi szczeg tego,
co dzieje si "poza kulisami", o czym nie ma pojcia lekarz, ktry
w oddziale odbywa tylko wizyty i poza nimi niewiele dostrzega.
Chory przypomnia sobie jeszcze po latach o rnych wydarzeniach ku wielkiemu zawstydzeniu niektrych pielgniarzy, ktrzy zapewne
nigdy nie liczyli si z tym, e chory wyzdrowieje i ogosi swoje
wspomnienia.
Ale nawet przyjwszy, e w pewnym okrelonym przypadku chodzi
rzeczywicie, wedug oglnego i zgodnego pogldu specjalistw, o
spraw nieuleczaln, kt zarczy nam, e ten przypadek, ta
choroba pozostanie nieuleczaln? Czy wanie w ostatnich
dziesicioleciach nie przeylimy w psychiatrii tego, e
zaburzenia psychiczne uchodzce dotd za nieuleczalne przecie
mogy w kocu dziki nowej metodzie kuracji zosta przynajmniej
zagodzone, jeli nie cakowicie wyleczone? Kt wic moe nas
kiedykolwiek zapewni, czy na okrelone zaburzenie psychiczne, z
ktrym wanie mamy do czynienia, take nie bdzie mona wpyn
przy pomocy okrelonej metody leczenia - metody, nad ktr teraz
gdzie w wiecie, w jakiej klinice, pracuj, tylko my jeszcze nic
o tym nie wiemy?
Doskonale wyczuwam, o jakich dalszych zarzutach pastwo teraz
pomyl. Dlatego przechodz od razu do oglnych, zasadniczych
zastrzee wobec wszelkiej formy niszczenia ycia ludzi chorych
psychicznie. Musimy bowiem z kolei zapyta: zaoywszy, e
jestemy rzeczywicie tak wszechwiedzcy, jak trzeba, aby z
absolutn pewnoci mwi nie tylko o chwilowej, ale i o trwaej
nieuleczalnoci, to kt wwczas daje lekarzowi prawo umiercania?
Czy lekarz jako taki by kiedykolwiek ustanowiony przez
spoeczestwo po to? Czy nie jest on raczej wyznaczony do
ratowania, tam gdzie moe, pomagania, tam gdzie moe, i pielgnowania, kiedy wyleczy ju nie moe? Lekarz jako lekarz nie
jest wic na pewno sdzi nad istnieniem i nieistnieniem
powierzonych mu ludzi, co wicej, powierzajcych si jego opiece
ludzi chorych. Tote, powiedzmy sobie z gry, nie przysuguje mu
prawo i nigdy nie wolno mu uzurpowa sobie prawa do wydawania
wyroku o rzekomej yciowej wartoci czy bezwartosciowosci rzekomo
czy faktycznie nieuleczalnie chorych.
Wyobracie sobie teraz, dokd bymy doszli, gdyby to "prawo"
(ktrego lekarz w ogle nie ma) podniesione zostao do rangi prawa
zwyczajowego, choby nie pisanego. Jestem przekonany, e zaufanie
chorych i ich najbliszych do stanu lekarskiego zniknoby raz na
zawsze! Chory nigdy nie wiedziaby, czy lekarz zblia si do niego
jeszcze jako kto pomocny i leczcy, czy ju jako sdzia i kat.
Wysuniecie teraz, drodzy suchacze, dalsze zastrzeenia. Moe
staniecie na stanowisku, i przytoczone kontrargumenty o tyle nie
wytrzymuj krytyki, e powinnimy przecie uczciwie zapyta, czy
pastwo nie ma wanie obowizku przyzna lekarzowi prawa do
usuwania jednostek zbytecznych, niepotrzebnych. Mona by
ostatecznie dopuci myl, e pastwo jako str oglnych
interesw powinno uwalnia spoeczestwo od balastu tych w
najwyszym stopniu "nieproduktywnych" jednostek, zabierajcych
tylko chleb ludziom zdrowym i dzielnym. No c, jeli idzie o
wykorzystywanie takich dbr, jak rodki ywnoci, ka szpitalne,
wiadczenia lekarzy i suby zdrowia, to zbyteczne jest wdawanie

si w jakkolwiek dyskusj z wysunitym tu argumentem, wystarczy


uwiadomi sobie jedno: Pastwo tak gospodarczo niedone, e
usiowaoby si utrzyma przez niszczenie stosunkowo nieznacznego
odsetka swoich nieuleczalnie chorych, aby oszczdzi na
wspomnianych wyej dobrach - takie pastwo dawno ju gospodarczo
by si skoczyo!
Co si jednak tyczy drugiej strony zagadnienia, mianowicie tego,
e nieuleczalnie chorzy nie s ju poyteczni dla ludzkiej
spoecznoci, e zatem opieka nad nimi jest "nieproduktywna", to
naleaoby przypomnie, e poytek spoeczny nigdy, przenigdy nie
bdzie jedynym miernikiem, wedug ktrego bylibymy uprawnieni
ocenia istot ludzk. Nietrudno dowie tego na omawianej tu
problematyce. Oto idioci trzymani w zakadach i wykonujcy tam
prymitywne prace, jak woenie cegie taczkami czy pomoc w zmywaniu
naczy - s zawsze jeszcze o wiele poyteczniejsi i bardziej
produktywni ni na przykad nasi dziadkowie spdzajcy swj
wieczr ycia w sposb wysoce "nieproduktywny". A przecie
jakkolwiek myl o zlikwidowaniu dziadkw, jedynie tylko z powodu
ich nieproduktywnoci, odrzuciliby nawet ludzie wystpujcy
skdind za niszczeniem istot nieproduktywnych. Jake
nieproduktywna jest przecie egzystencja niejednej biednej
kobieciny, ktra siedzi sobie w domowym fotelu przy oknie w
pnie i na p sparaliowana - a przecie jake bywa ochraniana,
otaczana mioci dzieci i wnukw! W tej miosnej osonie jest ona
wanie co si zowie matk rodu. Jako taka jest w krgu tej
mioci niezastpiona i niezbdna - cakiem tak samo jak
niezastpiony i niezbdny jest inny czowiek, czynny jeszcze
zawodowo, w swoim wiadczeniu na rzecz spoeczestwa.
Teraz oczekuj nastpujcego argumentu. Wszystko, co mwi, moe
i na og jest trafne, ale zapewne nie odnosi si do owych
biednych istot nazywanych chyba niesusznie ludmi - na przykad
do idiotw, gboko upoledzonych w rozwoju dzieci. Zdumiejecie
si jednak - dowiadczony psychiatra wcale nie bdzie zdumiony jeli owiadcz, e wci widuje si, jak wanie takie dzieci
otaczane s szczeglnie czu mioci i opiek. Pozwlcie mi
pastwo odczyta fragment z listu matki, ktra stracia swoje
dziecko w toku osawionej akcji pod hasem tak zwanej eutanazji
(list ukaza si w jednym z dziennikw wiedeskich): "Wskutek
wczesnego zronicia koci czaszki jeszcze w onie matki dziecko
moje urodzio si 6 czerwca 1929 jako nieuleczalnie chore. Sama
miaam wwczas 18 lat. Ubstwiaam moje dziecko i kochaam je
bezgranicznie. Moja matka i ja czyniymy wszystko, aby biednej
istotce pomc, na prno. Dziecko nie mogo chodzi ani mwi, ale
ja byam moda i nie traciam nadziei. Pracowaam dniem i noc,
byle, tylko mc kupowa kochanemu dziewcztku rodki odywcze i
lekarstwa. Kiedy kadam jej chude rczyny wok mojej szyi i
pytaam: "Czy kochasz mnie, Dzidziu?", ona mocno przyciskaa si
do mnie i nieporadnie bdzia rczkami po mojej twarzy. Wtedy
byam szczliwa, mimo wszystko, nieskoczenie szczliwa".
Wszelki komentarz jest, myl, zbyteczny i mgby tylko
sentymentalizmem zatrze autentyczne wraenie.
Ale wierzcie mi, pastwo, wci jeszcze pozostaj wam jakie
argumenty, choby pozorne. Moglibycie ostatecznie twierdzi, e
lekarz umiercajcy nieuleczalnie chorego dziaa w okrelonych
przypadkach zaburzenia psychicznego ostaitecznie niejako
zastpujc dobrze rozumian wol samego pacjenta, "zamioin"
obdem. Wanie dlatego, e chorzy wskutek zaburzenia
psychicznego niezdolni s samodzielnie rozpozna swoje rzeczywiste
dobro i wyrazi sw wol, lekarz jest niejako rzecznikiem tej
woli, nie tylko uprawnionym, ale wprost zobowizanym do podjcia
si ich umiercenia. Wszak takie umiercenie jest waciwie

dziaaniem zastpujcym samobjstwo, ktre chory by popeni,


gdyby wiedzia, jaka jest jego sytuacja. Odpowiedzi na ten
argument niech bdzie przykad osobicie poznanego wypadku.
Jako mody lekarz byem zatrudniony w klinice internistycznej,
do ktrej przyjto pewnego dnia jednego z modych kolegw.
Rozpoznanie przynis on ze sob - zachodzi tu nader
niebezpieczny osobliwy przypadek raka, o przebiegu szczeglnie
podstpnym i nie dajcego si ju zoperowa a i ta wasna diagnoza
chorego bya trafna! Ot chodzio o szczegln form choroby
nazywan w medycynie melanosarkoma - czerniak - ujawniajc si
okrelonym wynikiem analizy moczu. Oczywicie usiowalimy udzi
pacjenta, zamienilimy jego mocz z czyim innym i pokazalimy
negatywny wynik reakcji. Co chory na to? Ktrego dnia o pnocy
zakrad si do laboratorium i przeprowadzi badanie wasnego
moczu, aby nazajutrz przy wizycie zaskoczy nas uzyskanym
wynikiem. Z zakopotaniem stwierdzilimy, e nie ma ju rady i nie
pozostao nam nic innego, jak oczekiwa samobjstwa kolegi. Za
kadym razem, kiedy wychodzi do pobliskiej kawiarenki, czego
waciwie nie moglimy mu zakaza, z dreniem czekalimy na
wiadomo, e otru si tam w toalecie. A co si stao naprawd?
Im widoczniej choroba czynia postpy, tym bardziej rosy
wtpliwoci chorego co do swej diagnozy. Nawet kiedy mia ju w
wtrobie przerzuty nowotworu, zaczyna mwi o niewinnych
chorobach wtroby. O co tu chodzio? Ot chory, im bliej by
swego koca, tym bardziej sprzeciwiaa si temu jego wola ycia,
tym mniej skonny by uzna swj bliski koniec. Mona o tym
myle, co si chce, faktem bezspornym jest, e dawaa tu zna o
sobie wola ycia - i ten fakt winien ostrzec nas raz na zawsze co
do wszelkich podobnych przypadkw: nie mamy prawa odmwi tej woli
ycia adnemu choremu.
I to tak dalece, e tezy tej winnimy broni nawet wtedy, gdy
jako lekarze stajemy wobec faktw dokonanych, gdy chory czynem
dowid, e nie ma ju w nim nic z tej woli ycia. Mam oczywicie
na myli samobjcw. Stoj wic na stanowisku, e w przypadku
dokonanej prby samobjstwa lekarz ma nie tylko prawo, ale i
obowizek interwencji, czyli w miar monoci ratowania i
udzielania pomocy. Czy ma wic odgrywa rol losu? Nie, rol losu
usiuje odgrywa ten lekarz, ktry pozostawia samobjc jego
losowi. Gdyby bowiem "losowi" spodobao si, aby dany samobjca
rzeczywicie zgin, to ten los znalazby te z pewnoci sposoby,
aby umierajcy nie dosta si na czas w rce lekarza.
20. O nieugitej mocy ducha
Jak czsto si zdarza, e psychoterapeuta, psychiatra, wskazuje
choremu psychicznie pacjentowi, jak powinien si zachowywa chory jednak ze swej strony przedkada terapeucie, e po prostu
nie moe, e to nie wychodzi, e nie zdobywa si na tyle siy woli
potrzebnej do tego czy owego, jednym sowem, e ma sab wol.
Czy istnieje rzeczywicie co takiego jak sabo albo sia
woli? Czy mwienie o niej nie jest raczej wymawianiem si? Zwyko
si mawia: gdzie si do czego dy, tam znajduje si te jaki
rodek do celu. Chciabym jednak zaproponowa inny wariant tej
sentencji, miem bowiem twierdzi, e gdzie jest cel, tam znajduje
si take wola jego realizacji. Innymi sowy, kto ma na oku jasny
cel i komu szczerze zaley na dotarciu do niego, ten nigdy nie
bdzie musia narzeka na to, e brak mu siy woli. Niestety
ludzie nie tylko wymawiaj si sw rzekomo sab wol, lecz
powouj si rwnie na to, e nie daj sobie rady, e po prostu

nie mog, wszak wolno woli nie istnieje. Powstaje pytanie, co o


tym mwi psychoterapeutyczna praktyka, psychiatryczne
dowiadczenie. Czy miaoby rzeczywicie by tak, jak pragnie nam
to wmwi le pojta, a mimo to podawana ogowi pwiedza,
goszca, aby zacytowa na przykad pewnego kalifornijskiego
badacza, e czowiek czyni to, co nakazuj mu gruczoy pciowe, e
losem jego s jego hormony, a moralne pogldy czowieka rwnie
uzalenione s wycznie od jego gruczow, jak lubi okrela to
w uczony? Albo czy jest rzeczywicie tak, jak wyrazi to kiedy
sam Zygmunt Freud, e czowiek jest istot opanowan przez (cytuj
dosownie) swoje pragnienia popdowe i e Ja czowieka, jak mwi
Freud, nie jest panem we wasnym domu?
Zapewne, nikomu nie przyjdzie na myl, aby kwestionowa to, e
czowiek ma popdy i zwizane z nimi pragnienia. Byo te wwczas,
kiedy dziaa Freud, wane i suszne, aby spoeczestwu, rwnie
pruderyjnemu, z jednej, co lubienemu, z drugiej strony, zerwa z
oblicza mask, i postawi przed oczy zwierciado. Freud sam
wiedzia dobrze o tej funkcji psychoanalizy i o wasnej misji. W
rozmowie z psychiatr szwajcarskim Ludwigiem Binswangerem
stwierdzi: "Ludzko wiedziaa przecie, e ma ducha; ja musiaem
jej pokaza, e istniej take popdy".
Czy jednak tymczasem wiat i spoeczno ludzka si nie
zmieniy? Czy mona jeszcze dzi twierdzi, e czowiek wie o tym,
e jest take istot duchow? Czy nie jest dzi raczej odwrotnie,
e czowiek a nazbyt czsto zapomina o swej duchowoci - i
rwnoczenie zapomina o tym, e jest wolny i ponosi
odpowiedzialno? Czy wanie dzisiejszy czowiek nie jest a
nadto skonny do stopniowego wypierania swej duchowoci, aby
posuy si tym starym psychoanalitycznym wyraeniem, tak samo
jak kiedy, za czasw Zygmunta Freuda, wypiera sw popdowo,
nie chcc nic o niej sysze?
W gruncie rzeczy nietrudno wykaza, e dzisiejszy czowiek
przesyci si lub, jeli wolicie, znuy duchowoci. Najchtniej
odrzuciby t swoj duchowo i wolno, i odpowiedzialno. O ile
jednak taki przesyt i znuenie duchowoci przedstawiaj jakie
objawy tego, co mona by okrela jako patologie ducha czasu - to
zadanie wspczesnej psychoterapii bdzie polegao na tym, aby
wanie od innej, odwrotnej strony, ni czyni to (i musia
czyni) Freud, podej do zbiorowej kulturowej nerwicy naszej
epoki. I rzeczywicie profesor Kraemer bardzo subtelnie wskaza,
e zaczyna si zarysowywa nowa epoka psychoterapii, bo o ile
dotd traktowano ducha, cakowicie w ujciu Ludwiga Klagesa, jako
antagonist psychiki, to nowa psychoterapia, przeciwnie, czyni
ducha swym wiernym sojusznikiem w walce o psychiczne zdrowie. Ale
moemy te - odwrotnie ni Freud sformuowa to tak: czowiek
dzisiejszy wie a nadto dobrze, e ma popdy; powinnimy mu
pokaza raczej z drugiej strony, e ma take ducha - ducha,
wolno i odpowiedzialno. Stojc w samym rodku naszego czasu i
gotowi te stawi mu czoo, my psychiatrzy powinnimy dokona tego
dziea: winnimy wyzwoli czowieka, uczyni go na powrt wolnym i
odpowiedzialnym.
Moe jednak kto zapyta, czy to nie nauka, konkretnie nauki
przyrodnicze, i co si z tym wie, wanie neuropsychiatria,
zdaj si wci dowodzi, jak bardzo czowiek z samej swej natury
zaleny jest od dziedzicznoci i wychowania, wrodzonych skonnoci
i rodowiska lub, jeli kto woli to mityzujce sformuowanie, od
krwi i ziemi? Nie jeste psychiczny charakter czowieka czym
wrodzonym? A c dopiero samo ciao, typ jego budowy - czy
charakter nie jest z samej natury rzeczy z nimi zwizany? Ot kto
tak mwi, dowodzi jedynie, e ograniczajc si do psychologii,
biologii i socjologii, a wic cielesnych, psychicznych i

spoecznych uwarunkowa i podstaw ludzkiej egzystencji, cakowicie


ignoruje to, co w czowieku jest swoicie ludzkie. Czowieczestwo
we waciwym sensie zaczyna si w ogle dopiero wtedy, gdy
czowiek wykracza poza wszelkie uwarunkowanie, a to na mocy
czego, co wolno nazwa nieugit moc ducha. *
Jeli chodzi o uwarunkowania, ktre s wprawdzie potne, ale
nie wszechpotne, to naley do nich take nasz charakter. Ale i
wobec niego moe czowiek w zasadzie zachowa jaki margines
swobody. Zreszt zamiast abstrakcji wol przytoczy przykad.
Modociana pacjentka, ktrej leczcy j psychiatra czyni zarzuty
yciowego tchrzostwa, skonnoci do ucieczki przed yciem,
odpowiada na nie nastpujcymi sowy: C pan chce ode mnie, panie
doktorze. Jestem po prostu typow jedynaczk w duchu Alfreda
Adiera. - Chciaa wykaza, e nie moe sobie sama ani nie mona
jej pomc, poniewa w myl doktryny i szkoy psychologii
indywidualnej obciona jest cechami, ktre po prostu s
niezmienne. Stajemy tu wobec typowo nerwicowego sposobu
zachowania, mianowicie fatalizmu, czyli przesdu odnoszcego si
do potgi przeznaczenia. Wanie bowiem neurotyk skonny jest do
podobnych zachowa. Z gry potwierdza to, co w sobie stwierdza; od
razu gotw jest pogodzi si z tym, co w sobie samym znajduje, na
przykad w zakresie waciwoci charakteru. Zapomina za o tym, e
jeli los co zrzdzi, to czowiek winien tym dopiero
rozporzdzi, i dopki nie uczyni tego, a przynajmniej nie
sprbowa uczyni, sowo "los" nie powinno w ogle przej przez
jego usta. Oczywicie, kto z gry uznaje swj los za
przypiecztowany, nie bdzie w stanie z powodzeniem ama tej
pieczci.
To wszystko dotyczy tym bardziej losu pozornego w nas samych, a
wic naszych wewntrznych si, popdw i si napdowych.
Oczywicie, czowiek ma popdy, i kt, jaki uczony chciaby temu
zaprzeczy? Czowiek posiada wic popdy, ale popdy nie posiadaj
jego. Nie mamy te nic przeciw popdom ani przeciw temu, e w
danym przypadku czowiek je aprobuje. Pragnlibymy tylko
zauway, e wszelka aprobata popdw zakada z gry i
uwarunkowana jest tym, e czowiekowi pozostaje te swoboda
ewentualnego przeciwstawienia si popdowi. Powiedziabym, e tym,
co ponad ca sfer popdowoci domaga si aprobaty, jest wolno
- podstawowa wolno powiedzenia "nie". Czowiek bowiem to istota,
ktra moe wanie powiedzie - rwnie sobie samemu - "nie", a
wcale nie musi w kadym wypadku mwi "tak" i "amen". Mog te
wyrazi si dobitniej, jak to ju musiaem powiedzie niejednemu z
moich pacjentw, gdy wymawia si takim czy innym swoim
charakterem, tak czy inn waciwoci, na przykad uleganiem
wpywom, zobojtnieniem lub, powiedzmy od razu, tak zwan
saboci woli. Zawsze wtedy przychodzio mi pyta takich ludzi: Piknie, przyznaj, ma pan ju takie czy inne waciwoci, ale czy
musi pan nawet sobie samemu na wszystko pozwala?
Na szczcie czowiek wcale mi potrzebuje wci korzysta z tej
nieugitej mocy. Co najmniej rwnie czsto, jak wbrew swej
dziedzicznoci, wbrew rodowisku i wbrew popdom czowiek daje
sobie rad rwnie dziki swym dziedzicznym skonnociom, dziki
rodowisku i sile swych popdw - myl, ktr zawdziczam dr
Gertrudzie Paukner.
Wrmy do punktu wyjcia. Czowiek ma zatem popdy, ale
jednoczenie ma take wolno. I to go wanie odrnia od
zwierzcia. Zwierz bowiem waciwie nie ma popdu, raczej jest

ono niejako sum popdw z nim identycznych podczas gdy czowiek


musi dopiero za kadym razem utosami si z jednym ze swoich
popdw, aby przekona si, co si stanie, jeli go zaaprobuje.
Ale teza, e czowiek ma wolno, nie jest cakiem cisa.
Waciwie naleaoby powiedzie: czowiek jest wasn wolnoci,
jak zwierz - sum swych popdw. To, co kto ma, mgby
ostatecznie utraci. Wolno za przynaley do czowieka w sposb
nierozerwalny. Bo nawet gdy si jej wyrzeka, z niej rezygnuje,
rezygnacja ta jest dobrowolna i dokonuje si w wolnoci.
Wiem, e istniej kierunki filozoficzne kwestionujce t
wolno. Reprezentujcy je filozofowie przyznaj wprawdzie, e
czowiek yje z takim poczuciem, jakby by wolny, w rzeczywistoci
jednak jest najdalszy od tego, i to poczucie wolnoci jest
samouud. Inni filozofowie twierdz co odwrotnego, e mianowicie
czowiek nie tylko czuje si, ale te jest wolny. Tak wic mamy tu
tez przeciw tezie - i lekarz nie rozstrzygnie tego sporu
filozofw. Moe wolno mu jednak zwrci uwag na fakt, e w
psychiatrii znane s wyjtkowe stany psychiczne, w ktrych
czowiek nie czuje si wolny. I mog pastwu zdradzi, e takie
stany wyjtkowe wystpuj nie tylko w zaburzeniach psychicznych,
ale mona je take eksperymentalnie wytworzy u wybranych osb
normalnych. Wystarczy mianowicie pobra kilka milionowych czstek
grama substancji chemicznej, w tym wypadku tak zwanego LSD ( * ),
a popada si w stan zatrucia, ktry trwa wprawdzie tylko kilka
godzin, lecz towarzysz mu arcyosobliwe zakcenia zmysw. Osoby
poddawane takiemu dowiadczeniu mwi na przykad, e miay
uczucie, jakby ich wasne ciao ulego przemianie. Koczyny
wydaway si nieproporcjonalnie due, a twarze dostrzegane w
otoczeniu - wykrzywione, i to tak bardzo, jakby rysowa je jaki
surrealista. Ot istotna wydaje mi si rzecz nastpujca. Wiele
osb poddanych dowiadczeniu opowiada, e w stanie zatrucia
wspomnianym kwasem lizergowym czuj si tak, jakby byli
automatami, marionetkami czy pajacami. Rozumiej przez to, e nie
czuj si w tym stanie wolni. My jednak moemy zapyta: czyby
miao by rzeczywicie tak, jak to twierdz niektrzy filozofowie,
e czowiek, a cilej jego wola nie jest wolna? Gdyby ci
filozofowie mieli racj, a ich pogld by prawdziwy, to czowiek
musiaby niejako najpierw zatru si, na przykad kwasem
lizergowym, by mc si o tej prawdzie przekona. Ja jednak miabym
ochot zapyta, c to za osobliwa prawda, do ktrej dochodzi si
dopiero przez zaycie cikiej trucizny szkodliwej dla ukadu
nerwowego? I chciabym zakoczy takim pytaniem: co jest bardziej
prawdopodobne? Czy to, e normalny czowiek nie jest istot woln,
nie ma wic wolnej woli, tylko tego nie odczuwa, poniewa sam si
udzi i z tego zudzenia wyzwoli go moe tylko dwuetyloamid kwasu
lizergowego? Czy nie jest o wiele bardziej prawdopodobne, e
czowiek czuje si i jest wolny i e dopiero cika trucizna, jak
kwas lizergowy, moe doprowadzi go do zwtpienia o tej jego
wolnoci? Sd o tym pozostawiam zdrowemu rozsdkowi kadego ze
suchaczy. Nie zapominajmy jednak, e wyrok o wolnoci czowieka
zapada nie w samej teorii, lecz przede wszystkim w praktyce, w
dziaaniu hic et nunc!
LSD25 - znak alkaloidu pod nazw: dwuetyloamid kwasu
lizergowego. (Przyp. red.)
21. Problem ciaa i duszy widziany od strony klinicznej

Komu z nas nie przeszy przez usta takie przenone zwroty, jak
na przykad e ma co na wtrobie, e co mu ley na odku lub
e musia co przekn. Ale rzadko chyba uwiadamiamy sobie, ile
mdroci zawara nasza mowa w podobnych wyraeniach. Gdy mowa nie
jest tu tylko obrazowa, lecz stanowi odbicie, odbija co
rzeczywistego.
Poprzestamy jednak na przykadzie przeykania! Pewien woski
badacz przedsiwzi nastpujce dowiadczenie. Poddane mu osoby
wprowadzi w stan hipnozy, podsuwajc sugesti, e s biednymi
drobnymi urzdnikami, a ich przeoony to nieprzyjemny szef,
dokuczliwy i podle ich traktujcy, tak e cierpi pod jego
uciskiem. Nie wolno im protestowa, s zmuszeni wszystko
cierpliwie przeyka. A wynik eksperymentu? Osoby te uczony woski
bada kolejno pod rentgenem przygldajc si bliej okolicy
odka. I co si okazao? Wszyscy zmienili si w swego rodzaju
"poykaczy powietrza" - na obrazie rentgenowskim mona byo
wyranie dostrzec, e ich odek wzd si wskutek nadmiernego
nagromadzenia powietrza, powietrza, ktre bezwiednie i mimowolnie
przeykali. Tak samo bezwiednie i mimowolnie odbywa si ten proces
u pacjentw cierpicych na aerofagi, u ktrych podobnie wzdty
odek - wskutek podniesienia przepony i uciskania na serce wywouje najrozmaitsze, cho jeszcze niewinne dolegliwoci. Jeli
wnikn nieco bliej w histori ich choroby, to nierzadko okae
si, e musieli oni co przekn, i to nie tylko powietrze, lecz
jakie przykre przeycie, ktre ich spotkao, a o ktrym wol nie
myle.
Jak pastwo widzicie, dzi, kiedy medycyna wie o tego rodzaju
psychofizycznych zwizkach, zupenie ju nie uchodzi traktowa i
leczy czowieka chorego dostrzegajc tylko chorob, a nie
dostrzegajc czowieka, czowieka jako istoty czujcej i
cierpicej, hominem patientem.
Zaja si tym wszystkim, jak wiadomo, tak zwana medycyna
psychosomatyczna ledzc zwizki midzy stron somatyczn i
psychiczn. Zreszt czasem przesadzia, zapominajc, e nie w
kadej chorobie somatycznej musi tkwi u podoa odpowiadajce mu
przeycie psychiczne. Choruje tylko ten - oto podstawowa zasada
medycyny psychosomatycznej - kto si zamartwia. * Nie jest to
jednak prawda. I jeli kto powouje si na to, e na przykad
napad dusznicy sercowej, uwiadomiony czy nieuwiadomiony,
pochodzi ze zdenerwowania, dajmy na to z lku o co, to winienem
mu zwrci uwag, e nie tylko zdenerwowanie spowodowane lkiem,
lecz rwnie podniecenie radosne moe wywoa atak serca. I znane
s przypadki, e matki paday ofiar poraenia serca, gdy ich
synowie wracali po dugoletniej niewoli wojennej do domu. Ciao
ludzkie jest na pewno zwierciadem duszy. Ale kiedy zwierciado to
wykazuje plamy, dusza, ktr ono odzwierciedla, moe by mimo
wszystko zdrowa. Jaki przypadek fizyczny nie zawsze wic jest
wyrazem przeycia psychicznego, i choroba somatyczna wcale nie
musi oznacza, e i w psychice chorego co nie jest w porzdku.
Jeli pamitamy, e psychika moe wyrazi si w ciele i z kolei
zapytamy, czy take odwrotnie, to, co cielesne, materialne, nie
moe odbi si na tym, co psychiczne, duchowe, to aby potwierdzi
to pytanie dowodami, mgbym wskaza na mnstwo faktw z
dowiadczenia. Ogranicz si jednak do wybrania niektrych z nich,
dotyczcych okrelonego stanu klinicznego. S wic ludzie
cierpicy na nadczynno tarczycy. Z t waciwoci fizyczn
zwizana jest waciwo psychiczna, mianowicie pacjenci tego
rodzaju skonni s, jak udao mi si wykaza, nie tylko do pewnego
podniecenia lkowego w ogle, lecz w szczeglnoci do tak zwanego
lku przestrzeni. Przez podawanie odpowiednich lekw, a wic
terapi zmierzajc do zahamowania nadmiernej czynnoci tarczycy,

mona bez wikszych trudnoci zlikwidowa zarwno to czynnociowe


zakcenie hormonalne jak i zwizany z nim stan lkowy. W zwizku
z problemem ciaa i duszy interesuje nas jednak sprawa
nastpujca. Gdybym w moich wnioskach by naiwny i dy do
szybkiego ich wyprowadzania, wysnubym taki wniosek: mona by
jako zaryzykowa twierdzenie, e wszelki lk jest waciwie
lkiem sumienia. Jeli wic z poprzednich uwag wynikao, e
nadczynno gruczou tarczycowego prowadzi u chorego do lku,
mgbym w kocu stwierdzi, e sumienie nie jest "niczym innym jak
tylko" hormonem tarczycy.
W oryginale nieprzetumaczalna gra stw: Krank wird nur wer sich
krnkt. (Przyp. tum.)
Nie mniej ni ja sam, pastwo uznalibycie taki kocowy wniosek
za mylny i mieszny. A przecie jeden z profesorw ktrego z
kalifornijskich wydziaw medycznych zaryzykowa taki wniosek.
Obra on mianowicie przeciwny punkt wyjcia, wyszed nie od
nadczynnoci, ale od niedoczynnoci tarczycy, prowadzc zasadniczo
do nastpujcego twierdzenia: jeli podam hormon tarczycy
kretynowi, a wic osobnikowi, ktry wanie zachorowa na tak
niedoczynno tarczycy i cofn si w swym umysowym rozwoju, to
bd mg wkrtce zaobserwowa i odpowiednimi badaniami
stwierdzi, jak wzrasta jego iloraz inteligencji, jednym sowem,
jak przybywa takiej osobie si umysowych. Tak wic konkluduje
kalifornijski kolega dosownie i z ca powag umys to "nic
innego jak tylko" hormon tarczycy.
Albo wemy inny przykad. Istniej ludzie cierpicy na osobliwe
uczucie: wszystko wydaje im si odlege, a oni sami wydaj si
sobie obcy. My psychiatrzy mwimy wtedy o wyobcowaniu albo o
zespole depersonalizacji. Zdarza si to przy najrozmaitszych
zaburzeniach psychicznych, ale samo w sobie jest objawem
niegronym. Ot udao mi si wykaza, e te psychiczne objawy
chorobowe w pewnych przypadkach wietnie reaguj na mae dawki
hormonu kory nadnerczy. Dziki niemu wraca normalne poczucie
osobowoci, normalne przeycie wasnego ja. Ale nie przyszoby mi
na myl, aby z tego wnosi, e ludzka osobowo, ludzkie "ja" to
"tylko" hormon kory nadnerczy.
Przyjrzawszy si tym sprawom bliej, orientujemy si ju, przed
jakim mylnym wnioskiem i mylowym bdem winnimy strzec si,
ilekro mowa o tego rodzaju zwizkach psychofizycznych. Winnimy
mianowicie przyzwyczai si do cisego rozrniania uwarunkowania
przyczynowoci i wytwarzania. Tak wic normalne funkcjonowanie
tarczycy czy kory nadnerczy jest zapewne przesank, wstpnym
warunkiem normalnego ludzkiego ycia psychicznego i duchowego, ale
absolutnie nie oznacza, e duchowo w czowieku jest niejako
wytwarzana przez procesy chemiczne, od ktrych zaley wydzielanie
hormonw w organizmie.
Pado wanie sowo "organizm", oznaczajce cao organw, to
znaczy narzdw, instrumentw. I rzeczywicie, duchowos w
czowieku - o ktrej dopiero co powiedzielimy, e nie moe by
wytworzona przez chemi ani te przez chemi wyjaniona - ot ta
duchowo ma si tak do organizmu, jak wirtuoz do instrumentu.
Chc powiedzie, e duch ludzki, aby mg si rozwija, tak samo
potrzebuje jako podstawowego warunku sprawnie funkcjonujcego
organizmu, jak wirtuoz dobrego "instrumentu". Jest zdany na niego,
co wicej, jest od niego zaleny. Bo na zym instrumencie,
powiedzmy na le nastrojonym fortepianie, nawet najlepszy wirtuoz
i najwikszy artysta dobrze nie zagra. A co si dzieje, gdy

fortepian jest rozstrojony? No c, wzywa si stroiciela i ten


ponownie nastraja instrument. Ale nie tylko fortepian, take
czowiek moe by rozstrojony. Moe popa w stan rozstroju,
depresji. I co wtedy czynimy? Niekiedy leczymy go przy pomocy
wstrzsw elektrycznych, i rado ycia znw powraca do jego
serca. Ale jak przedtem nie wolno byo wnioskowa, e hormon
tarczycy jest identyczny z nowymi siami psychicznymi, podobnie
te nie mona i teraz identyfikowa nowej radoci ycia z
elektrycznoci.
Do tego rodzaju bdnych wnioskw kusi nas nie tylko tak zwana
psychochemia, a wic fascynacja rnymi wspomnianymi wyej
reakcjami chemicznymi, ktre okazay si mniej lub bardziej
konieczn (ale nie wystarczajc) podstaw normalnego ycia
psychicznego. Rwnie to, co kiedy okrelano jako
psychochirurgi, uwodzi ku temu, co Ludwig Klages nazwa
przesdnym zapatrzeniem si w mzg. Oczywicie, przez zabiegi
chirurgiczne, przez operacje mzgu take mona zmieni warunki, w
jakich jedynie moliwe jest normalne ycie psychiczne. Mona te
warunki zmienia i ulepsza, niekiedy i znormalizowa, jeli byy
chorobliwie zmienione. Jednake skalpel chirurga nie dociera nawet
poprzez mzg do tego, co w czowieku duchowe! Przyjcie takiego
pogldu byoby racym materializmem. Duch, dusza ludzka, nie ma
"siedziby" w mzgu, i susznie Klages wskaza na to, e zadanie
bada nad mzgiem nie polega na poszukiwaniu "siedziby duszy",
lecz raczej na poszukiwaniu mzgowych uwarunkowa procesw
psychicznych. Klages pokazuje to na przykadzie trafnego
porwnania. Kto usuwa bezpiecznik w owietlonym elektrycznoci
pomieszczeniu, i wiato ganie. Nikt jednak, mwi on, nie nazwie
miejsca, w ktrym by bezpiecznik, "rdem" wiata.
Tym bardziej nie mona z faktu, e niestosownie jest mwi o
siedzibie duszy w mzgu, wyprowadza wniosku, e adnej duszy nie
ma. Taka argumentacja przywodzi mi na myl pewne wydarzenie. W
dyskusji publicznej zapyta mnie kiedy mody rzemielnik, czy
mgbym mu moe przy mikroskopowym badaniu mzgu pokaza dusz - w
przeciwnym razie w adn dusz nie uwierzy. Kiedy z kolei go
zapytaem, dlaczego interesuje go dowd mikroskopowy,
odpowiedzia: - Z pragnienia dotarcia do prawdy. - Teraz
wystarczyo mi tylko zapyta: - A czyme jest pragnienie prawdy,
czym cielesnym czy duchowym? - Musia przyzna: - Duchowym. Jednym sowem to, czego szuka i nie mg znale, byo ju dawno
podstaw jego poszukiwa.
22. Spirytyzm
Zaszlimy ju tak daleko, e opini publiczn zawadna nowa
fala przesdu, mam na myli zwaszcza ten jego rodzaj, ktry
chtnie drapuje si w tog naukowo brzmicej frazeologii, jak na
przykad spirytyzm czy okultyzm. Wyglda na to, i jest
rzeczywicie tak, jak mwi kiedy Scheler, e czowiek czci albo
Boga, albo boka. A my moglibymy doda, e albo ma wiar, albo
hoduje zabobonowi. I tym te tumaczy si fakt, e szerzca si
wok dezorientacja w sprawie duchowoci - a wic forma niewiary
polegajca na braku przekonania o rzeczywistoci duchowej doprowadzia do tego, e zdezorientowani duchowo ludzie tym
bardziej interesuj si "duchami". C to za widowisko:
wspczesny nihilizm dumnie kroczy rka w rk ze spirytyzmem.
Oczywicie, nie mwimy tu na przykad o badaniach
parapsychologicznych, zapocztkowanych przez powanego uczonego
amerykaskiego Rhine.a, czy o teologicznej problematyce cudu -

problematyka ta zreszt jest ju zamknita, podczas gdy powane


badania parapsychologiczne s jeszcze bardzo dalekie od
zakoczenia.
Ale, powtarzam, nie o tym wszystkim ma by tu mowa. Raczej tylko
o tak zwanym i tak wanie si okrelajcym spirytyzmie, ktrego
"eksperymenty" mniej lub wicej opieraj si na zudzeniu, ale w
wysokim stopniu te na samozudzeniu. A naley o nim mwi,
poniewa ze stanowiska higieny psychicznej - to stanowisko za
jest dla moich odczytw decydujce - nie jest on nieszkodliwy. Jak
kady z dowiadczonych kolegw psychiatrw, znam cay szereg
przypadkw, w ktrych ludzie nieodporni psychicznie, dopiero wtedy
waciwie, kiedy trafili do kek spirytystycznych, pod ich
wpywem rozchorowali si na dobre. Wprawdzie zajmowanie si
spirytyzmem na pewno nie spowodowao choroby psychicznej,
uruchomio jednak jej ukryty mechanizm. W innych znowu wypadkach
fakt nagego zainteresowania si spirytyzmem moe uchodzi za
pierwszy objaw choroby psychicznej.
Co takiego odczuwa te niekiedy czowiek rozsdny. Mimo to
okazuje si, e i takiemu mona zamydli oczy. Znajoma dama
zwrcia si pewnego razu do mnie proszc o zbadanie jej
"nadnaturalnej" zdolnoci rozpoznawania ukrytych, zatajonych
chorb. Zaprosiem j do polikliniki neurologicznej, gdzie
napltszy na wstpie sporo gupstw jako przesanek teoretycznych,
prbowaa da praktyczny dowd posiadanej jakoby zdolnoci. adne
z jej rozpozna nie okazao si trafne, nawet w przypadkach, w
ktrych poszlaki wskazyway waciwy trop. Tym bardziej byem
zdumiony, gdy z ust cenionego uczonego wiedeskiego, humanisty,
usyszaem, e odwiedzi ow dam, a jej "zadziwiajce" diagnozy
wywary na nim gbokie wraenie. Mj osobisty pogld idzie w tym
kierunku, e niepene jest adne naukowe badanie, ktre nie
posuy si obserwacj specjalistw nastawionych na moliwe
wyrafinowane oszustwo - myl tu o zrcznych prestidigitatorach,
od ktrych uczy si mog najbardziej nawet rutynowani
kryminalici. Obdarzona "nadnaturaln" moc dama stawia si na
kliniczne badanie, i to nawet na wasne yczenie. Zazwyczaj jednak
podobni panowie i panie przed tym si uchylaj. W gruncie rzeczy w
literaturze naukowej ostatniego czasu znany jest tylko jeden
jedyny wypadek w peni klinicznie zbadany, mianowicie casus Mirina
Dajo. (Opieram si tu na dokadnych wynikach bada klinicystw
szwajcarskich Schlapfera i Undritza.)
Mirin Dajo gosi, e nie mona go zrani; zawdzicza to jakoby
panowaniu ducha nad ciaem. Aby dowie tej swojej mocy, w jednym
ze szwajcarskich kabaretw przebija sobie co wieczr floretem
pier wraz z sercem - w kadym razie widzowie tak utrzymywali.
Mamy tu jednak do czynienia z pierwsz w tym przypadku sugestia
masowa, gdy jeli floret w ogle przechodzi przez pier, dziao
si to, jak pniej stwierdzono, zawsze tylko po stronie prawej.
Dlaczego jednak, zapytamy, Mirin Dajo nigdy nie krwawi? Aby to
wyjani, nie trzeba nawet zakada masowej sugestii. Floret ma
brzeszczot o przekroju okrgym, bez ostrza. W przeciwiestwie do
kuli, take okrgej, ale ktra doprowadziaby oczywicie do
zranienia, floret by przez Mirina Dajo wprowadzany w ciao
powoli, tak e dziki tej powolnoci naczynia krwionone mogy
ustpowa przy nacisku - nie dochodzio wic w adnym razie do ich
przecicia. Nie dochodzio te do rozerwania naczy, gdy ich
tkanki s elastyczne, gdyby wic nawet doszo raz do ich
naruszenia, to dziki tej elastycznoci tkanek wytworzony kana
znowu by si zasklepi.
Na pewno nie tylko sugestia masowa odgrywaa jak rol w
niektrych momentach przypadku Mirina Dajo. Dziaaa rwnie
autosugestia. Twierdz to w kadym razie klinicyci, ktrzy go

badali. Ostatecznie mona sobie wyobrazi, e to autosugestia


bezbolesnoci sprawiaa, i w miejscu ukucia nie byo wida krwi.
Przypominam sobie na przykad wypadek z pielgniark, ktra w
czasie kursu hipnozy dla lekarzy dobrowolnie oddaa si do
dyspozycji jako obiekt eksperymentu, abym mg na niej
zademonstrowa wszystko to, co naley do tematu hipnozy. W tym
sensie zasugerowaem jej bezbolesno w okrelonym miejscu
przedramienia. Aby pokaza kursantom, e miejsce to stao si
rzeczywicie nieczue na bl, ujem fad skry i przebiem go
grub ig injekcyjn, a w fad nawet nie drgn, po wyjciu igy
nie byo te ladu krwi. Miejsce ukucia zaczo krwawi dopiero
po obudzeniu pielgniarki z hipnozy.
W przypadku Mirina Dajo nie byo moim zdaniem adnej
autosugestii. Wcale nie jest bowiem rzecz tak bardzo zaskakujc,
e nawet przy nieuniknionych zranieniach nie byo u niego wida
wikszego blu. Przede wszystkim, na co wskazali te ci, co badali
Mirina Dajo, narzdy wewntrzne s na og nieczue na bl.
Wystarczy przypomnie o paradoksalnym na pozr zjawisku, e na
przykad mzg, a wic wanie ten organ, "za pomoc ktrego", e
si tak wyra, odczuwamy bl, sam jest nieczuy na bl, o czym
mona si atwo przekona przy okazji operacji mzgu, odbywajcej
si na og tylko ze znieczuleniem miejscowym, a wic w stanie
penej wiadomoci pacjenta. Wprawdzie przebicie skry jest
bolesne i wtedy autosugestia moe odegra pewn rol, ale nie
bdzie to niczym nadzwyczajnym. Kiedy mam u bojaliwego pacjenta
podj si nakucia ldwiowego, czyli nakucia opon rdzenia
krgowego, nierzadko musz obieca zainteresowanemu, e znieczul
odpowiednie miejsce skry nowokain, i kiedy on sdzi, e mu j
wstrzykuj, i przekonany jest, e ju nic czu nie bdzie, ja
nakucie ju wykonaem. Zdarzao si, e pacjenci nie chcieli temu
wierzy, dopki nie pokazaem im probwki z pynem
mzgowo-rdzeniowym - tyle tylko odczuli.
Na og nie trzeba nawet znieczulenia miejscowego, bo chory i
bez niego wytrzymuje bl od ukucia ig, gdy po prostu dla
wasnego zdrowia narzuca sobie samoopanowanie. Jeli wic tysice
pacjentw cierpliwie, bez zmruenia powiek, znosz ukucia i
punkcje przeprowadzane codziennie przez setki lekarzy we
wszystkich moliwych miejscach skry, miaeby bez drgnienia nie
znie tego artysta kabaretowy dla swego cowieczornego zarobku? I
kiedy stoi on tam wysoko na estradzie i z olbrzymi pewnoci
siebie, po wszystkich tajemniczych przygotowaniach, wbija w swoje
policzki do dug ig - sprawia to oczywicie wraenie
poczone z masow sugesti, i widz zapomina, e w stojcy na
scenie "fakir" nie zdoby si na nic innego ni on sam, gdy moe
tego przedpoudnia w sali ordynacyjnej swego lekarza dawa si
naku, nie otrzymujc zreszt za to... honorarium.
W przypadku Mirina Dajo motywem dziaania nie byo honorarium,
lecz idealizm, pacyfizm, ktre chcia z naciskiem podkreli przy
pomocy swych eksperymentw i pokazw. Na tym wic skoczmy: de
mortuis nil nisi bene, mwmy tylko dobrze o zmarych. Bo Mirin
Dajo zmar - poknwszy ostre narzdzie podobne do sztyletu, aby
dowie, e potrafi je "zdematerializowa". Lekarze ostrzegali go
- na prno, po czym musieli go operowa - rwnie daremnie. W
kocu mogli ju tylko przeprowadzi obdukcj zwok i w tym
konkretnym przypadku wyda orzeczenie naprawd kompletne,
obejmujce take wynik sekcji zwok. Naley ten wypadek uzna za
tragiczny i w adnym razie nie godny naladowania. Bo wprawdzie
czytam w Biblii, e miecze kiedy zamieni si w pugi. adn
miar jednak nie suy si pokojowi na wiecie, jak tego pragn
Mirin Dajo, wbijajc sobie w pier bro, na przykad floret, czy
poykajc rodzaj sztyletu.

Rwnie moc ducha mona demonstrowa raczej w inny sposb,


bezpieczniejszy i wywierajcy nie mniejsze wraenie. Niewiele
przysuymy si sprawie zapanowania ducha w, wiecie przez seanse
spirytystyczne z wywoywaniem duchw czy bez tego. Duch istnieje,
ale ten duch ma zaiste lepsze zajcie ni rzucanie wazonami w
zaciemnionym pokoju, a owa sfera duchowa, w ktrej rzeczywistoci
take czowiek uczestniczy, nie ma nic wsplnego z wirujcymi
stolikami. Wydaje mi si, e przez tego rodzaju praktyki
rzeczywisto duchowa czowieka, prawdziwa sfera duchowa w
wiecie, zostanie zdyskredytowana w oczach prostego szarego
czowieka, z jego naturalnym zdrowym rozsdkiem, podczas gdy
powinna zyska raczej poparcie, czego zaiste mamy dzi wszelki
powd pragn.
23. Co mwi psychiatra o nowoczesnej sztuce?
Gdy stawia si pytanie, co mwi psychiatra o nowoczesnej sztuce,
narzuca si od razu inne pytanie, mianowicie czy jest on w ogle
uprawniony do mwienia o czym takim, jednym sowem, czy jest
kompetentny w tej sprawie. Sprbujmy o tym pomwi. O nowoczesnej
sztuce wiele si ju mwio i wiele byo powanych dyskusji przemawiano tyle za ni, co przeciw niej. Stopniowo popada ona
niejako w pooenie oskaronej. Czy byoby czym wyjtkowym, gdyby
po odczytaniu oskare - zasignito fachowej opinii? Opinii ze
strony rzeczoznawcy-psychiatry?
Ale tu stajemy ju przed pierwszym problemem. Psychiatra nie
jest przecie rzeczoznawc, w kadym razie nie w tej materii. Jest
on doprawdy kim innym, e tak powiem, znawc nie rzeczy, lecz
osb. Jako psychiatra niewiele on rozumie z problematyki
nowoczesnej sztuki, przecie na pewno niejedno wie o osobach
artystw. I znajc ich osobowoci, mog, jeli wolno, porozmawia
o tym i owym zza kulis praktyki lekarskiej, a take to i owo
odsoni. Znam wielu nowoczesnych, na wskro nowoczesnych twrcw
i musz stwierdzi, e s wrd nich tacy, ktrzy - oceniani ze
stanowiska psychiatrycznego - przedstawiaj osobowoci w peni
normalne (nie przychodzili te do mnie jako pacjenci). Z drugiej
strony w cigu lat poznaem licznych malarzy chorych na nerwice
albo na psychozy i musz stwierdzi, e malowali na og w
najwyszym stopniu realistycznie czy zgoa naturalistycznie. *
Jednake rozpoznanie zaburzenia psychicznego stawiaem zawsze na
podstawie objaww klinicznych i z pewnoci nie przyszoby mi do
gowy stawia diagnoz wedug jakiego stylu artystycznego. I tak
stajemy ju przed drugim problemem. Czy z dziea mona wyprowadza
jakiekolwiek psychiatryczne wnioski o twrcy? Wielokrotnie tego
prbowano, ale prby takie podejmowali przewanie amatorzy i
dyletanci w psychiatrii. Myl przy tym gwnie o niektrych
dziennikarzach i krytykach sztuki, u ktrych naley dzi do
dobrego tonu, na przykad w ramach krytyki teatralnej, operowa
takimi pojciami jak kompleks Edypa itp. Odnosi si wraenie, e
gdyby urzdzi gosowanie wrd krytykw teatralnych i recenzentw
ksiek w prasie codziennej - to chyba 99 procent przyznaoby si
do freudowskiej psychoanalizy. Wrd wiedeskich psychiatrw tylko
may procent okazaby si zwolennikami doktryny Freuda, a nawet ci
nie byliby ortodoksyjnymi psychoanalitykami
W mieszkaniu dyrektora szpitala psychiatrycznego w Antwerpii
widziaem otorazy utrzymane - z wyjtkiem jednego jedynego - w
stylu nowoczesnym. Ale ten jeden, impresjonistyczny, by te

jedynym, ktry wyszed spod pdzla pacjenta.


Warto zauway, e wielu nowoczesnych artystw wci powouje
si na to, e tworzy pod wpywem swej podwiadomoci i tym
podobnie. Powstaje zatem problem trzeci. Co sdzi o tak zwanych
automatycznych artystycznych produkcjach niewiadomoci? Mylaem
pocztkowo, e niektrzy krytycy sztuki jakby pozowali na
psychiatrw. Teraz jednak musz stwierdzi, e niektrzy artyci
robi ze swej strony dobr min do tej faszywej gry, e si do
niej wczaj, zachowujc si na przykad schizofrenicznie, a wic
udajc, jakoby rzeczywicie byli automatami swej podwiadomoci.
Jednake - stwierdzam to znowu jako psychiatra - graj t swoj
rol le. A jeli przy kadej sposobnoci powouj si na
psychoanaliz, to nie powinni si dziwi, e publiczno nie
okazuje waciwego zrozumienia dla tych psychoanalitycznych
autokomentarzy. Bo w kocu nie wolno zapomina, e ju sama
psychoanaliza jako nie w peni rozumie ludzk egzystencj, a
nowoczeni artyci jeszcze na dobitek le pojmuj psychoanaliz.
Tymczasem wymaga si od publicznoci, aby zrozumiaa
psychoanalityczne wynurzenia artystw!
Moe kto zapyta, jak te naprawd wygldaj malowida ludzi
naprawd psychicznie chorych. W zwizku z tym wiarto przede
wszystkim przypomnie rzecz, o ile wiem, zawsze dotd przeoczan:
mianowicie, e wszelkie artystyczne czy pretendujce do tego miana
produkcje psychicznie chorych, czy to zbierane w szpitalach
psychiatrycznych, czy te wystawione w Paryu z okazji pierwszego
wiatowego kongresu psychiatrw, byy nie tylko wystawiane, ale i
kadorazowo dobierane. A dobr ten z pewnoci odbywa si pod
ktem widzenia ich ekscentrycznoci, dziwacznoci. Jednake
wikszo tego rodzaju produkcji, ktre sam ogldaem w cigu
dugoletniej dziaalnoci w klinikach psychiatrycznych, bya wyzna trzeba - wielce banalna. Zapewne, tre, na przykad wybr
tematyki, wci "zdradzaa wpyw zaburzenia psychicznego. Co si
jednak tyczy formy, stylu, to jako psychiatrzy rozpoznawalimy co
najwyej przy niektrych postaciach epilepsji pewn
charakterystyczn manier, mianowicie skonno do stereotypowo
powtarzanej ornamentyki.
Mimo wszystko nie wolno oczywicie zapomina, e studia
malarskie i stopie akademicki nie uodporniaj przeciw chorobie
psychicznej. Chorowa psychicznie moe malarz z prawdziwego
zdarzenia, autentyczny artysta. W najlepszym przypadku, a wic
jeli ma szczcie w nieszczciu, jego talent artystyczny trwa
nadal. W tym przypadku jednak nigdy nie dzieje si to dziki
psychozie, lecz wbrew niej. Choroba psychiczna nigdy nie jest sama
w sobie czynnikiem twrczym ani nigdy nie jest twrcza sama
chorobliwos. Twrczy moe by tylko umys ludzki, nigdy choroba
tego "umysu", czyli tak zwana umysowa choroba. Jednake umys
ludzki moe wanie w walce z tym straszliwym zrzdzeniem losu da
z siebie maksimum swej twrczej siy.
Ilekro to si dzieje, nie wolno te popenia bdu przeciwnego
ju wspomnianemu. Nie mona przypisywa chorobie jakiej siy
twrczej, ale tak samo nie naleaoby te wygrywa faktu choroby
psychicznej przeciwko artystycznej wartoci dziea. O wartoci czy
bezwartosciowosci, o prawdzie czy faszu dziea nie moe w adnym
razie rozstrzyga psychiatra. Czy wiatopogld Nietzschego by
prawdziwy, czy faszywy, nie ma to nic wsplnego z jego paraliem.
Czy poezje Hlderlina s pikne, czy nie, nie ma to nic wsplnego
z jego schizofreni. Sformuowaem to kiedy nader prosto,
stwierdzajc, e 2X2=4, nawet jeli twierdzi to paralityk. *
Powstaje teraz pytanie, czy nowoczesna sztuka nie ma jednak

czego wsplnego z produkcjami - celowo nie uywam okrelenia: z


twrczoci - ludzi naprawd psychicznie chorych? I co mogoby tu
by wsplnym mianownikiem? Mona na to odpowiedzie, e niejeden
chory psychicznie znajduje si w podobnej sytuacji, co nowoczesny
artysta. Chorego przygniata odczucie "nigdy dotd nie przeywanych
wiatw", aby posuy si piknym okreleniem Storcha.
Zob. Viktor E. Franki, Psychotherapie und Weltanschauung,
"Internationale Zeitschrift fr Individualpsychologie", wrzesie
1925: "Nie jest bowiem z gry pewne, e to, co nie jest normalne,
musi by faszywe. Mona twierdzi, zarwno e Schopenhauer
widzia wiat przez mroczne okulary, jak te e widzia
prawdziwie, tylko reszta normalnych ludzi miaa okulary rowe,
innymi sowy, e nie zwodzia melancholia Schopenhauera, lecz
waciwa zdrowym ludziom wola ycia wizi ich w urojeniu o
absolutneo tego ycia wartoci".
Uporczywie szuka jzykowego wyrazu dla niesamowitej grozy, z jak
si styka, i w tej walce o wyraz nie wystarczaj mu ju sowa z
jzyka potocznego. Tworzy wic nowe sowa, i te jzykowe
nowotwory, te tak zwane neologizmy s znanym nam psychiatrom
objawem w pewnych psychozach. Podobnie nowoczesny artysta staje w
obliczu bogactwa problematyki - ni mniej ni wicej problematyki
naszej epoki! - a tradycyjne formy nie potrafi jej sprosta - c
dziwnego, e siga po formy nowe? Wsplny mianownik, ktrego
szukalimy, tkwi wic w poczuciu ubstwa wyrazu, kryzysu wyrazu,
przeywanym w rwnej mierze przez obu, zarwno przez psychicznie
chorego, jak i przez wspczesnego artyst.
Nie naley oczywicie zapisywa artystom tej wsplnoty na minus
- nie jest ona hab. Po pierwsze bowiem, taki kryzys wyrazu
zdarza si w kadej epoce - kada miaa swoj "modern"! Po
wtre, kryzys ten istnieje wszdzie, na kadym polu ycia
intelektualnego. Czyby mniej si dawa we znaki w nowoczesnej
filozofii, w nowoczesnej psychiatrii? Znany jest ciki styl i
wielo sownych nowotworw zarzucanych na przykad filozofii
Martina Heideggera. Pozwoliem sobie kiedy na eksperyment
polegajcy na tym, e w czasie wykadu odczytaem po trzy zdania
zaznaczajc, e jedne pochodz z dziea Heideggera, drugie za
stanowi stenograficzny zapis z odbytej tego dnia rozmowy z
pacjentk-schizofreniczk. Poprosiem audytorium o prb ustalenia
w gosowaniu, ktre zdania pochodz z ksiki znanego filozofa, a
ktre z ust psychicznie chorej pacjentki. Mog pastwu zdradzi,
e znaczna wikszo moich suchaczy uznaa za schizofreniczne
wanie sowa pochodzce od filozofa, i to bd co bd filozofa,
o ktrym wybitny psychiatra szwajcarski Ludwig Binswanger
powiedzia kiedy, e jednym zdaniem Heidegger skaza na wygnanie
w krain historii cae ksigozbiory powicone temu samemu
tematowi. Przyjmijmy, e tak jest naprawd - czy wic nie musia
Heidegger utworzy nowych sw, aby mc doprowadzi do takiego
historycznego osignicia? Jeli uzna za niewystarczajce stare
pojcia, te wytarte monety, okoliczno ta przemawia najwyej
przeciw przydatnoci naszego jzyka, w adnym za razie przeciwko
filozofowi i jego oryginalnemu stylowi.
Po tym wypadzie powiconym poczuciu ubstwa wyrazu u artysty
wrmy w kocu do problemu, na ile mona bra powanie nowoczesn
sztuk - zaznaczam, e ustosunkuj si tu do niego tylko z punktu
widzenia moliwego wkadu psychiatry! Najpierw, co znaczy w tym
wypadku: bra powanie? Tyle co uzna za autentyczne, a w sprawie
autentycznoci moe psychiatra rzeczywicie niejedno powiedzie i

dopowiedzie. Poczynibym tu nastpujc uwag. Jest cakiem


moliwe, e ten czy inny charakterystyczny moment stylistyczny
wspczesnej sztuki stanowi oryginaln kreacj jakiej psychicznie
zachwianej osobowoci artystycznej. Jest te cakiem moliwe, e
wanie takim osobowociom i ich twrczoci jest waciwa jaka
sugestywna sia, ktra moga wkrtce wywrze taki wpyw, e
stworzya pewn mod. Tam jednak, gdzie co staje si mod,
prdzej czy pniej pojawiaj si ludzie wykorzystujcy
koniunktur, a wrd nich ten i w moe nie bra zupenie serio
ani sztuki, ani odbiorcw, ani siebie samego, lecz pomyli sobie:
- wiat snobw chce by udzony, nieche wic bdzie.
Przyznajc, e wszystko to jest moliwe, uwaam, wanie jako
psychiatra, za fakt nie podlegajcy wtpliwoci, e wrd
nowoczesnych artystw, i to wrd twrcw dzie najbardziej
odwanych, zawsze istniej tacy, co zasuguj na to, aby bra ich
powanie jako twrcw autentycznych. Potwierdzi to kady, kto jako
psychiatra odbywajcy praktyk kliniczn mg by wiadkiem
nieustannej uczciwej walki artystycznie twrczych pacjentw, ich
wewntrznych zmaga w deniu do autentycznego wyraenia swych
artystycznych intencji. Nieraz taki artysta do stu razy szkicowa
projekt swojego dziea, a dopiero sto pierwsza realizacja
zaspokajaa jego artystyczne sumienie - kto na to patrza, ten
bdzie ostroniejszy w swojej opinii i powcigliwszy w
przedwczesnym osdzaniu. Zrozumie te, e nawet to, co na pierwszy
rzut oka moe jedynie wydawa si imponujcym aktem samowoli,
wypywao z wewntrznej koniecznoci.
Nie wiem, jak wysoko naley oceni procent takich autentycznych
artystw, i nie moja to sprawa. Ale gdyby wrd nowoczesnych
artystw by nawet tylko jeden taki, jeden jedyny autentyczny,
naleaoby zada sobie trud nauczy si rozrniania midzy tym,
co autentyczne i nieautentyczne, a nie uatwia sobie sprawy przez
potpianie w czambu nowoczesnej sztuki i jeszcze z powoywaniem
si na psychiatri.
24. Lekarz a cierpienie
Jest rzecz sam przez si zrozumia, e wanie lekarz wci
spotyka si z ludzkim cierpieniem. Ale mniej moe oczywiste jest
to, e wanie on musi te rozrnia midzy dwojakim cierpieniem,
koniecznym i zbdnym. Zbdne jest wszelkie cierpienie dajce si
usun: za pomoc kuracji, terapeutycznie; albo te omin: przez
zapobieganie chorobom, profilaktyk, higien. Oto przykad.
Cierpienie moe zlikwidowa lekarz, usuwajc przyczyn blu, na
przykad za pomoc operacji. Mamy wwczas do czynienia z
chirurgiczn, radykaln metod leczenia choroby. Nie wolno nam
przecie zapomina, e przyczyn blu nie zawsze mona usun, e
nie kada choroba jest uleczalna. Jednake i wwczas pozostaje
zadanie dla lekarza - bo gdy nie moe usun przyczyny blu,
winien go przynajmniej umierza. Dzieje si to na og nie na
drodze chirurgicznej, nie za pomoc rodkw operacyjnych, lecz
zazwyczaj za pomoc lekw.
Tu stajemy ju jednak przed pierwszym problemem, mianowicie, czy
zadanie umierzania blu, gdy nie jest moliwe uleczenie choroby,
winno by realizowane za wszelk cen. Mona sobie na przykad
wyobrazi, e lekarz podejmie zadanie umierzenia blw pacjenta
nawet za cen znacznego skrcenia jego ycia. Stajemy tu ju przed
problemem eutanazji, pomocy w umieraniu, czyli zadawania mierci
jako aktu aski. Eutanazja jest oczywicie czym niedozwolonym, a
dlaczego, miaem tu ju sposobno o tym mwi. Eutanazj

przeprowadzano na og za pomoc lekw - o brutalnej formie


niszczenia gazem tak zwanego "ycia niewartego ycia" nie trzeba
nawet przypomina. Istnieje inna procedura, nie farmaceutyczna.
Chodzi o prb umierzenia blu przy zastosowaniu rodkw
chirurgicznych. Mam zwaszcza na myli operacj mzgu okrelan
jako leuko- albo lobotomi. Przez nacinanie wkien nerwowych
czcych wzgrek wzrokowy z patem czoowym mzgu osiga si taki
stan pacjenta, e mimo istniejcych blw przestaje cierpie.
Przeywanie cierpienia zostaje niejako oddzielone od odczuwania
blu.
Wci si zdarza, e po operacji leuko- lub lobotomii pacjent
wykazuje pewien brak inicjatywy i zainteresowa. U niektrych
pacjentw z gry si to przyjmuje, a nawet zamierza, zwaszcza
przy pewnych zaburzeniach psychicznych. Jednake w przypadkach, o
ktre nam teraz chodzi, w ktrych operacja wskazana jest ze
wzgldu na ble nie dajce si umierzy w inny sposb, z ca
wiadomoci godzimy si na nieznaczne zmiany charakteru. Kiedy
jednak wolno lekarzowi pogodzi si z t zmian charakteru i z
pewnym stpieniem uczu? Czy wolno czyni to za wszelk cen? Nie!
- tylko wwczas, gdy choroba czy bl s tak nieznone, e
zagodzenie cierpie warto opaci przewidywanym stpieniem uczu.
Czyli e w kadym razie lekarz, zanim podejmie sw interwencj,
winien spraw rozway i wybra mniejsze zo. Jasne, e jakie zo
w kadym razie zwizane jest z umierzeniem cierpienia. Jeli na
przykad w wypadku nie dajcego si operowa raka, kiedy przyczyny
blu nie da si usun i trzeba go raczej umierza za pomoc
lekw, jeli w tym wypadku odurz pacjenta za pomoc morfiny, te
skazuj go na jak strat, te wybieram jakie mniejsze zo.
Niekiedy szkodliwo morfiny moe by nawet wiksza od tej, ktrej
oczekuj po leukotomii. Bo po wyszych dawkach morfiny pacjent
bdzie przecie w trwaym stanie oszoomienia, czego nie ma po
leukotomii.
Jak widzimy, mona usun ludzkie cierpienia usuwajc przyczyn
blu, a gdzie to niemoliwe, bl umierzy i w ten sposb
cierpienie usun. Ale co robi wtedy, gdy ju nic nie moemy
uczyni, aby komu cierpienie zmniejszy albo gdy on sam nie moe
niczym si przyczyni do jego usunicia czy to przez jakie
dziaanie, czy przez przyzwolenie, na przykad na operacj? C
wtedy, gdy to cierpienie stanowi, innymi sowy, autentyczne
zrzdzenie losu, i nie mona ju uj sprawy w swe rce i
przedsiwzi czegokolwiek przeciw cierpieniu? Wtedy gdy nie mona
ju uj losu w swe rce, nie pozostaje nic innego, jak na siebie
go przyj. Aby pozosta przy poprzednim przykadzie, w
przypadkach, gdy z chorob nie mona ju sobie poradzi przy
pomocy operacji i nie wymaga si ju od pacjenta, zamiast lku
przed ni, odwagi do poddania si operacji, w takich przypadkach
da si ode czego innego, da si ode - wobec nie dajcego
si odmieni cierpienia - przyjcia go na siebie z pokor. Widzimy
wic, e gdzie w obliczu tak cikiego losu nie mona wyj mu
naprzeciw czynnie, w dziaaniu, tam naley wyj ku niemu w
odpowiedniej postawie. Znaczy to, e istnieje nie tylko
niepotrzebne cierpienie, ktre mona usun likwidujc jego
przyczyny, lecz i cierpienie konieczne, cierpienie niezbdne ze
zrzdzenia losu, w ktrego istocie ley to, e nie mona go
usun, a nawet unikn. Ale i wwczas cierpienie zawsze jeszcze
ma swj sens. Sens ley w tym, w jakiej postawie spotykamy
cierpienie, w jaki sposb przyjmujemy na siebie swj los, jak
ustosunkowujemy si do takiego cierpienia, jak je znosimy, jak je
dwigamy jako nasz krzy. Wanie w tym, w owym "jak" dana jest
nam moliwo realizowania wartoci, okazja wypenienia sensu * i
wczenia go w nasze ycie. Jednym sowem, ostatnia szansa po temu

uyczona jest rwnie nieuleczalnie i beznadziejnie chorujcemu


czowiekowi. * Bo jeli Goethe mdrze stwierdzi: "Nie ma
sytuacji, ktrej nie mona by uszlachetni, czy to przez jakie
dokonanie, czy przez cierpliwe znoszenie" - to wolno doda:
prawdziwe cierpienie, uczciwe znoszenie autentycznego losu jest
samo w sobie nie tylko dokonaniem, lecz jest dokonaniem
najwyszym, na jakie moe czowiek si zdoby. Choby to dokonanie
na tym jedynie polegao, e czowiek zdobywa si na wyrzeczenie,
wyrzeczenie wymuszone przez los.
O tym, e rwnie cierpienie, i wanie cierpienie, daje
czowiekowi sposobno wypenienia sensu i moliwo realizowania
wartoci - zawsze wiedziaa mdro serca wbrew caej
ograniczonoci rozumu. Najbardziej wzruszajcym wiadectwem takiej
mdroci serca jest chyba dedykacja, ktr Anion Bruckner
poprzedzi swoje Te Deum, ktra tak oto brzmi: "Dobremu Panu Bogu
za zniesione we Wiedniu cierpienia". Bruckner by wdziczny swemu
Bogu - za co? Za cierpienia! Jeli czyje serce potrafi by tak
wzruszajco wdziczne, to musi w tym by jaki sens i jaka
warto.
Rwnie to, e "bogosawieni s ci, ktrzy si smuc", nie
wydaje mi si niewyobraalne. Czyme bowiem innym jest bogo,
jeli nie przeyciem spenienia si sensu egzystencji? I czy
rzeczywicie jest nie do pomylenia, e kto smuccy si uwaa sw
egzystencj za spenion? Pewnego dnia odwiedzi mnie stary
lekarz-praktyk, ktremu - w idealnie szczliwym maestwie
zmara ona. w lekarz nie potrafi przezwyciy blu po stracie
ony i w stanie cikiej depresji przyby do mnie. Zapytaem go,
czy pomyla, co staoby si, gdyby nie ona, lecz on sam zmar
jako pierwszy. - Nietrudno sobie wyobrazi - zapewni mnie kolega
- maja ona byaby zrozpaczona! - Widzi pan wic - odpowiedziaem
- pana onie zostao to oszczdzone, i niejako pan jej tego
oszczdzi za t cen, e musi j teraz opakiwa. - z t chwil
jego aoba zyskaa pewien sens - sens ofiary.
Pacjent, ktry cierpia z powodu guza rdzenia krgowego, nie
mg ju wykonywa swego zawodu; by on rysownikiem reklam. W
szpitalu poraenia posuway si coraz dalej i on sam zdawa sobie
spraw, ze zblia si jego koniec. Jake jednak odnis si do
swego losu? Jako mody lekarz miaem wtedy przypadkiem sub
nocn i w czasie wizyty popoudniowej prosi on mnie, abym tylko z
jego powodu nie zakca sobie nocnego spoczynku - jego jedyn
trosk by mj spokj w nocy. I pomylmy: to, e ten czowiek w
swych ostatnich godzinach ycia troszczy si nie o siebie
sdnego, ale o innych, na przykad o minie jako dyurujcego
lekarza, tym iswoim cichym bohaterstwem osign co, z cierpienia
swego dokona dziea, ktre z pewnoci oceni trzeba wyej ni
rysunki reklamowe, ktre wykonywa przedtem, gdy by jeszcze
zdolny do pracy. Teraz zrobi reklam temu, na co czowiek w
takiej sytuacji jeszcze moe si zdoby.
Niech mi bdzie wolno ukaza takie rozwizanie na przykadzie,
do ktrego cigle musz wraca, tak mi si wydaje pouczajcy.
Pewn pielgniark zatrudnion w moim oddziale neurologicznym
trzeba byo ktrego dnia podda operacji: guz nowotworowy w
odku. W czasie operacji guz okaza si nie do usunicia.
Zrozpaczona siostra prosi o rozmow ze mn. Zrozpaczona jest nie
tyle wasn chorob, co sw niezdolnoci do pracy. Swj zawd

kocha nad wszystko. Teraz jednak nie moe go wykonywa i to jest


przyczyn jej rozpaczy. C miaem tej biednej osobie powiedzie sytuacja jej bya rzeczywicie beznadziejna. (W tydzie pniej
umara.) Mimo to staraem si uwiadomi jej rzecz nastpujc:
Pracuje pani osiem czy Bg wie ile godzin dziennie, ale to adna
sztuka, kto inny podoa temu samemu. Ale, wie pani, by tak
chtn do pracy i tak teraz do niej niezdoln, a wic nie mc
pracowa i by zmuszon do rezygnacji z pracy, a mimo to nie
podda si rozpaczy - to byoby dokonaniem, o ktre nieprdko kto
by si na pani miejscu pokusi. A niech mi pani powie, czy
waciwie nie wyrzdza pani krzywdy owym tysicom ludzi, ktrym
powicia pani swe ycie jako pielgniarka? Czy nie krzywdzi ich
pani czynic tak, jakby nieuleczalna choroba czowieka niezdolnego
do pracy bya pozbawiona sensu? Jeli w swej sytuacji popada pani
w rozpacz, czyni pani przecie tak, jakby sens ycia czowieka
zawis wycznie od tego, e potrafi on przepracowa tyle a tyle
godzin. Tym samym jednak odmawia pani wszystkim chorym i
zniedoniaym jakiegokolwiek prawa do ycia i egzystowania. W
rzeczywistoci ma pani jednak wanie teraz niepowtarzaln szans
- podczas gdy dotd moga pani wiadczy powierzonym sobie ludziom
jedynie pomoc wynikajc z obowizku subowego, teraz moe pani
sta si czym wicej: wzorem czowieka.
Mona oczywicie spiera si o to, czy wystpowaem w tej
rozmowie jako lekarz, bo ostatecznie staraem si w sytuacji,
kiedy jako lekarz wanie ju nie mogem pomc, pomc po prostu
jako czowiek, mwi z serca do serca i - cicho sobie dopowiedzmy
- pocieszy bliniego. Dlaczego jednak takie podejcie miaoby by
nielekarskie? Nie zapominajmy, e nad bram gwn wiedeskiego
Szpitala Powszechnego wisi tablica z dedykacj, z jak cesarz
Jzef II przekaza t instytucj jej przeznaczeniu. Saluti et
solatio aegrorum - czytamy tam - ...et solatio, nie tylko dla
leczenia, ale i dla pociechy chorych. Widzimy wic, e nie tylko
psychoterapeucie (wanie jemu w szczeglnej mierze), ale take
lekarzowi jako takiemu nie wystarczy dy tylko do dwch celw:
przywrcenia pacjentom zdolnoci do pracy i do korzystania z
ycia. Nie, musz ani uczyni ich zdolnymi do cierpienia, aby byli
w stanie wzi na siebie konieczno zrzdzonego przez los,
nieusuwalnego i nieuniknionego cierpienia, wzi je na swoje barki
i dwiga.
Zapewne, trzeba przyzna, e nie sprosta si temu powoaniu
lekarza i za pomoc rodkw czysto przyrodniczych. Za pomoc
narzdzi naukowych, jakie nam do rk daj nauki przyrodnicze, mog
amputowa nog. Polegajc na samych naukach przyrodniczych na
pewno jednak nie zdoam przeszkodzi temu, e po amputacji albo
moe jeszcze i przed ni zrozpaczony pacjent odbierze sobie ycie,
zwtpiwszy w sens dalszego ycia o jednej nodze. Na przykad
chirurg, ktry miaby odmwi zajcia si podobnymi sprawami powiedzmy szczerze: po lekarsku zatroszczy si o to, co pacjent
przeywa, i odmwi mu sowa pociechy, gdy jako chirurg musi ju
tylko rozoy rce, taki chirurg nie powinien si te dziwi, gdy
jakiego pacjenta, wyznaczonego nazajutrz rano do operacji,
znajdzie nie na stole operacyjnym, ale na stole sekcyjnym,
poniewa chory w nocy popeni samobjstwo. e byoby ono
niesuszne, nieuzasadnione, jest rzecz oczywist. Bo c by to
byo za ycie zawise wycznie od tego, e mona sta na dwch
nogach. Moe od tego zalee prawo zwierzcia do ycia, ale nie
prawo czowieka. Zdarza si jednak, e zrozpaczonemu pacjentowi
trzeba to dopiero choby w kilku sowach uprzytomni. W swej
rozpaczy po prostu nie widzi on do jasno i daleko. Poprzestamy
na tym, co - jak ju kiedy wspomniaem - powiedzia pewien wielki
psychiatra: Oczywicie mona i bez tego wszystkiego by lekarzem.

Ale naley te wwczas zda sobie spraw, e od weterynarza lekarz


bdzie si rni tylko inn klientel. Dopki my,
nie-weterynarze, zajmujemy si pacjentami, ktrzy nie s
zwierztami, naley pomaga, jak dugo pomaga mona, agodzi
bl, gdy to jest konieczne, ale take pociesza.
25. Psychoterapia a duszpasterstwo
Psychiatra niemiecki Victor E. von Gebsattel stwierdzi kiedy u
ludzi Zachodu fakt odwracania si od duszpasterzy do lekarzy
chorb nerwowych. Mona nad tym ubolewa i stara si temu
przeciwdziaa, w ten na przykad sposb, e bdc samemu
psychiatr przekazuje si pacjenta w sprawie wyranie nalecej
raczej do opieki duszpasterskiej duszpasterzowi. Dowiadczenie,
praktyka fachowa lekarza wci jednak dowodzi, e jest tak, jak
wyrazi si inny niemiecki psychiatra, dr Heyer: ludzie, ktrzy
zwracaj si do nas psychiatrw nie z powodu choroby w wszym
tego sowa znaczeniu, lecz bdc w jakich duchowych tarapatach,
tacy ludzie nie dadz si odprawi od psychiatry do teologa.
Upieraj si, aby pomc im i w tych kopotach, niekoniecznie
zwizanych z chorob psychiczn. A pragn, ycz sobie, ba, daj
od lekarza, aby postara si odmieni ich pooenie w paszczynie
duchowej. Tym ludziom nic nie pomoe, e lekarz naaduje ich
lekiem czy utopi w rodkach uspokajajcych duchowe zmaganie si
czowieka o sens egzystencji, o konkretny i osobisty sens ycia,
jednym sowem o ich tak zwane metafizyczne ludzkie potrzeby. W
takich sytuacjach nie wprowadza si do medycyny jakichkolwiek
problemw filozoficznych - raczej pacjenci tego typu kieruj swoje
wiatopogldowe zagadnienia do psychiatry. Jeli nawet wprowadza
si tego czy innego lekarza w zakopotanie, to zakres samej
psychoterapii rozszerzy si o now, otwierajc si przed ni
problematyk.
A nie jest to problematyka atwa. Bo osobiste pytania
wiatopogldowe, z jakimi kto zwraca si do lekarza, nie s ju
od dziecistwa niczym chorobliwym, ale na wskro ludzkim; co
wicej, czym najbardziej ludzkim, co by moe w ogle (bo na
przykad zwierz nigdy przecie nie mogoby stawia sobie pytania
o sens swej egzystencji). Teraz ju idzie o to, aby lekarz nie
pojmowa tego, co arcyludzkie, mylnie jako zbyt ludzkie, powiedzmy
jako sabo czy kompleks lub tym podobnie. Przeciwnie, terapia,
nowoczesna psychoterapia polega istotnie na tym, e t gbok
tsknot czowieka do wypenionej sensem egzystencji bierze za
punkt wyjcia i za oparcie dla dwigni terapeutycznej i stopniowo
coraz bardziej apeluje do tego, co nazwaem deniem do sensu. Bo
warto wci na nowo przypomina owe pamitne sowa Nietzschego, e
"kto wie, dlaczego yje, ten zniesie te prawie wszelkie warunki
ycia". Czyli e kto zna sens wasnej egzystencji, ten jeszcze
najatwiej sprosta wszelakim trudnociom.
Oczywicie, w czysto psychoanalitycznej perspektywie nie moe
si odsoni nic takiego jak denie do sensu, w
psychoanalitycznym obrazie czowieka nie ma na to miejsca.
Psychoanaliza widzi czowieka niemal wycznie od strony jego
popdw, i rwnie t instancj, ktra zwraca si i wystpuje
przeciw popdom, czy to wypierajc je, czy cenzurujc, czy te
sublimujc, rwnie j sam wyprowadza znowu z popdw i do nich
sprowadza. Jednym sowem, co nie jest w czowieku energi popdw,
to przynajmniej z niej powstaje. W przeciwiestwie do tego
jednostronnego obrazu czowieka, psychiatra Boss zwrci kiedy
susznie uwag na to, e genialnej i gboko ludzkiej osobowoci

uczonego, jakim by wanie Zygmunt Freud, chyba w ogle nie mona


"wyjani" sam energi popdw. Wolno chyba domyla si, e on
sam zwrciby si dzi przeciwko takiemu jednostronnemu i
wycznemu ujmowaniu ludzkiej istoty. Wszake to sam Freud wyrazi
swego czasu pogld, e w rzeczywistoci czowiek jest zazwyczaj
nie tylko bardziej niemoralny, anieli sdzi, lecz i o wiele
bardziej moralny, anieli sam myli. Pozwolibym sobie na
nastpujce dopowiedzenie: nierzadko czowiek jest niewiadomie, w
swej sferze niewiadomej, take o wiele bardziej religijny,
anieli to czuje. Istniej bowiem nie tylko niewiadome, wyparte
popdy, ale take niewiadoma duchowo i wiara. Oczywicie nie
wolno popenia bdu, w ktry popad Jung, przedstawiajc
mianowicie sam t niewiadom religijno take jako wrodzon,
zwizan z mzgiem i stanowic znowu tylko rodzaj popdu. Jest
inaczej: jak wszelka religijno, rwnie ta niewiadoma ma jaki
charakter zasadniczy, rozstrzygajcy.
To, co najwikszy klasyk psychoterapii, Freud, wypowiedzia na
temat religijnoci, te zapewne nie zadowoli dzisiejszego
psychoterapeuty. Jest rzecz znan, e Freud uwaa religie za
zudzenie czy, innym razem, niejako za zbiorow nerwic natrctw
ludzkoci. A Bg, jak mniema Freud, jest ostatecznie rzutowan w
nadludzkie wymiary postaci ojca albo, by pozosta przy argonie
psychoanalitycznym, projektcj, imago, obrazu ojca. Jak wiadomo,
psychoanaliza nigdzie nie zapucia gbszych korzeni w
wiadomoci masowej anieli w Stanach Zjednoczonych. Tote
psychiatra amerykaski Freyhan mg w jednym ze szwajcarskich pism
fachowych stwierdzi, e psychoanaliza w USA stanowi ruch masowy,
ktry z rodzajem religijnej prostoty ducha wierzy, e we
wszechpotnej sferze niewiadomoci odnalaz rdo wszelkich
ludzkich poczyna i dziaa. Przed niewielu laty amerykaski
badacz nazwiskiem Kristol wykaza, e nie mona uzna
jakichkolwiek wynikw badawczych psychoanalizy, a odrzuci tylko
jej obraz czowieka jako istoty kierowanej w kocu wycznie
popdami. Kristol dowid raczej, e jedno jest cile zwizane z
drugim, a wic niejako mona tylko wierzy albo w Boga, albo w
imago ojca. * Wielokrotnie przestrzegano przed niedocenianiem
wiatopogldowych implikacji, czyli tego, co zawarte jest w
wiatopogldowych elementach psychoanalizy, nawet jeli ona sama
nie jest jeszcze tego wiadoma. Nietrudno poj to ostrzeenie,
jeli si widzi, jak niektrzy psychoanalitycy, sami w sobie
ludzie na wskro wierzcy, prbuj krytykowa psychoanaliz.
Czyni to tylko poowicznie, powiedziabym, e zmywaj
psychoanaliz po wierzchu, bez zmoczenia jej, a tylko skrapiajc
j wicon wod.
Nie chc tym samym gosi, e badania naukowe musz niejako
doczeka si akredytacji ze strony religii: zaopiniowania i
zatwierdzenia. Mwilimy bowiem o psychoanalizie i krytykowalimy
j tylko o tyle, o ile nie jest prawdziw nauk ( * ), a tylko
sama wierzy w sw naukowo, bdc w rzeczywistoci rodzajem
wiary, a raczej przesdu, cilej mwic przesdu odnoszcego si
do popdw w czowieku jako pocztku i istoty wszystkiego, co w
ogle ludzkie. Ale nie tylko badania naukowe z gry nie maj nic
bezporednio wsplnego z religi - to samo dotyczy take, a nawet
bardziej jeszcze, praktyki lekarskiej. I J. H. Schultz z Berlina
mg susznie zaryzykowa twierdzenie: jak nie moe by
chrzecijaskiej czy buddystycznej nerwicy natrctw, podobnie nie
moe by adnej naukowej terapii okrelonej wyznaniowe.
Pamitajmy: naukowej psychoterapii.
Por. W. Ginsburg i J. L. Herma: "Wikszo analitykw sama

zakwestionuje wyniki swej terapii w przypadku pacjenta, ktry do


koca kuracji psychoanalitycznej trwa w swoich praktykach
religijnych". ("The American Journal of Psychotherapy", 1953, 7,
s. 546.)
Por. Judd Marmor, "The American Jounnal of Psychiatry", 1968,
125, s. 131: "In the past ten years the prestige of psychoanalysis
in this country appears to have dropped significantly in academic
and scientific circies. Over the years psychoanalysis has been
oversold as an optimal psychotherapeutic technique. Whether or not
ciassical psychoanalysis is truty the optimal approach for any
specific form of psychopathology still remains to be conclusively
proved, hut at best it is indicated in only a smali proportion of
cases." (W ostatnich dziesiciu latach znaczenie psychoanalizy w
akademickich i naukowych krgach naszego kraju zdaje si wyranie
zmniejsza. Przez cae lata psychoanaliza bya przeceniana jako
najlepsza z psychoterapeutycznych technik. Czy klasyczna
psychoanaliza stanowi naprawd optymalne podejcie do wszelkiego
rodzaju psychopatologii, problem ten wci jeszcze czeka na
ostateczne sprawdzenie, w najlepszym jednak razie wskazana ona
jest w nieznacznej tylko czci przypadkw.) A. T. P. Millar,
"British Journal of Psychiatry" 1969, 115, s. 421: "Psychoanalysis
is in a position to perpetuate its theories, proved or unproven,
and the voice of dissent is not easily heard in psychiatrie
America. We are in an era when the sine qua non of publication in
many a psychiatrie Journal is a dynamie formulation of the problem
in oral, anal or oedipal terms. We are in an era when to disagree
with psychoanalysis is more liable to lead to a gratuitous
diagnosis and dynamie formulation of the disagreer than it is an
examination of the arguments advanced. Indeed, by diagnosing the
opposition the ideas advanced are rendered grist for the
interpretatwe mill rather than propositions to be refuted. But can
it be that only psychoanalysts have opinions while the rest of us
have problems? Dr Burness Moore, chairman of the American
Psychoanalitic Association.s public information committee, writes
in that Association.s newsietter: "Indeed, there is indication of
increasing derogation: of analysis in the past few years", and the
Association has hired a public relations consultant. This may
indeed be the appropriate action, but it does seem possible that
more might be accomplished if psychoanalysis were to undertake to
rehabilitate its theory rather than its public imoge. It may be
said that the present situation in psychoanalysis argues against
significant theoretical revision arising from within the
discipline. Dr. Ernest Hilgard, Professor of Psychology at
Stanford Unwersity and a student of personality theory, has
suggested that "the ultimate reformulation of psychoanalytic
theory may have to come from those who lack commitment to any
institutionalized form of it"". (Psychoanaliza jest w stanie
podtrzymywa swoje teorie, sprawdzone czy nie sprawdzone, i
gosowi sprzeciwu nieatwo jest o posuch w amerykaskiej
psychiatrii. yjemy w czasach, gdy sine qua non publikowania w
niejednym pimie psychiatrycznym jest formuowanie problemu w
kategoriach popdowych oralnych, analnych czy edypowych. yjemy w
czasach, gdy opozycja wobec psychoanalizy moe prowadzi raczej do
bezpodstawnego stawiania diagnozy i zaszufladkowywania oponenta
wedle jego popdw ni do badania wysunitych przeze argumentw.
Oczywicie, kiedy si stawia opozycji diagnoz, wysuwane koncepcje
staj si raczej wod na myn interpretacji anieli propozycjami,
ktre naley odeprze. Czy to jednak moliwe, aby tylko
psychoanalitycy wyraali opinie, podczas gdy caa reszta miaa co

najwyej problemy! Dr Bumess Moore, prezes komitetu informacyjnego


Amerykaskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego, pisze w biuletynie
Towarzystwa: "Oczywicie, s oznaki widocznego spadku znaczenia
psychoanalizy w cigu kilku ostatnich lat", Towarzystwo
zaangaowao wic konsultanta do spraw propagandy. Moe to
oczywicie by waciwym podejciem, wydaje si wszake moliwe,
e psychoanaliza zdziaaaby wicej zabierajc si raczej do
uzdrowienia wasnej teorii ni jej obrazu w opinii publicznej.
Wolno chyba stwierdzi, e obecna sytuacja w psychoanalizie
przemawia przeciwko istotnej teoretycznej rewizji budzcej si w
onie tej dyscypliny. Dr Ernest Hilgard, profesor psychologii na
Stanford University i badacz teorii osobowoci, sugeuje, e
"ostateczna nowa formua teorii psychoanalitycznej powinna nadej
ze strony tych, ktrzy nie s zwizani ze zinstytucjonalizowan
form tej teorii.")
Zadajmy sobie jednak dalsze pytania. Stwierdzamy oto fakt, e
wspczesny psychiatra usiuje zaradzi rwnie duchowym kopotom
swych pacjentw i sprosta problemom wiatopogldowym, jakie dzi
tak czsto przedstawiaj oni wanie jemu, a nie kapanowi. Czy
usiowania psychoterapeutw, aby zadouczyni tej sobie
narzuconej roli "lekarskiego duszpasterstwa", nie pocigny za
sob zblienia psychoterapii do religii i lekarza do kapana? I
czy zblienie nie doprowadzio do zatarcia granic, pomieszania
zada i zapoznania waciwych celw? Odpowiadajc na to pytanie,
wypada chyba przyzna, e w tej granicznej strefie
niebezpieczestwo wzajemnego przekraczania granic jest znaczne.
Ale wanie po to, aby mc respektowa wsplne granice, wskazane
jest najpierw je ustali, a nawet w ogle okreli. Co do mnie,
musz stwierdzi, e granice midzy opiek lekarsk a
duszpastersk okazuj si po bliszym, spojrzeniu tak jasne i
ostro zarysowane, e mona si tylko dziwi, e tak czsto bywaj
przekraczane.
Jakie jest tedy zadanie psychoterapii, lekarskiej opieki nad
psychicznie chorymi? Jej celem jest leczenie psychiki,
przywracanie psychicznej rwnowagi. C natomiast, w
przeciwiestwie do tamtej opieki, jest celem religii i opieki ze
strony kapana, czyli duszpasterstwa we waciwym tego sowa
pojciu? Co istotnie rnego. Nie leczenie psychiki czy
utrzymanie psychicznej rwnowagi, ale raczej jedynie i wycznie
zbawienie duszy. Kiedy jednak religia dy do duchowego zbawienia,
czyni to nawet naraajc czowieka na zachwianie psychicznej
rwnowagi, na wprawienie go w psychiczne napicie czy zgoa na
wtrcenie go w wewntrzne konflikty. Tyle co do odmiennych zada i
celw psychoterapii i religii. Ale c widzimy? Cho religii od
pocztku i w pierwszym rzdzie wcale nie chodzi o utrzymanie
psychicznej rwnowagi, wci na nowo okazuje si, e nie
zmierzajc do tego, w gruncie rzeczy duo, niewiarygodnie duo,
potrafi zdziaa dla utrzymania psychicznej rwnowagi. Dokonuje
tego zapewniajc czowiekowi poczucie duchowego zakotwiczenia i
bezpieczestwa, ktrego nie mgby po prostu nigdzie indziej
znale. Jednake, powtarzam, dzieje si to nie z zamysu, per
intentionem, lecz w sensie skutku, per effectum.
Co analogicznego dostrzegamy i po drugiej stronie, po strome
psychoterapii, znw, cho nie jest to jej celem, cho nie chce
tego i nie wolno jej tego chcie, wci na nowo dzieje si, e w
toku kuracji psychiatrycznej chory psychicznie odnajduje zakryte
rdo pierwotnej wiary, owej niewiadomej religijnoci, o ktrej
ju wspominaem. Ilekro jednak mogoby co takiego si zdarzy,
nie moe to by celem psychoterapii ani nie moe psychiatrze

przywieca podobny zamiar. Nie jest to zadaniem jego dziaania,


ale tylko nastpstwem.
26. Czy czowiek jest wytworem dziedzicznoci i rodowiska?
Nie jest pozbawiony pewnego tragikomizmu widok wspczesnych
stara, aby zaradzi trudnociom naszej epoki, a zwaszcza
cikiej niedoli duchowej zarwno jednostki jak i masy. Jake
bowiem prbuje si podej do tej sprawy? Wychodzi si ze
stwierdzenia, e czowiek jest ostatecznie wytworem dwch
czynnikw i si: z jednej strony dziedzicznoci, z drugiej rodowiska czy te, jak okrelano to przenonie w czasach
minionych: krwi i ziemi. I co si okazuje? Wszystkie prby
rozwizania problemu czowieka z tych dwch stron s skazane na
niepowodzenie, mianowicie dlatego e to, co swoicie ludzkie,
czowiek jako taki, uchyla si od prb tego rodzaju podejcia. Od
tej strony wcale nie mona go uj, a tym mniej zmieni. Nie
zapominajmy bowiem, e to, co ludzkie w czowieku, tak dugo
pozostaje pominite w obrazie, jaki sobie o nim wytwarzamy, jak
dugo mwimy o czowieku wanie tylko jako o wytworze, produkcie.
Jak gdyby czowiek w swoim zachowaniu by wypadkow rwnolegoboku
si, ktrego oba skadniki maj wanie nazwy: dziedziczno i
rodowisko...
Oczywicie, czowiek jest zaleny zarwno od swoich
dziedzicznych skonnoci, jak i od rodowiska, i moe si
swobodnie porusza tylko w ramach wyznaczonych przez jedno i
drugie. W ramach tych wszelako porusza si wanie w sposb wolny,
i nieuwzgldnianie tej wolnoci, zapominanie o niej w
rozpatrywaniu spraw ludzkich i obchodzeniu si z czowiekiem, a co
dopiero skanianie go, aby sam zapomina o tym, e jest wolny wszystko to musi si zemci. Wrodzonej skonnoci po prostu nie
moemy zmieni, a rodowisko moemy zmienia tylko czciowo i nie
od razu. Popadlibymy w najpospolitszy fatalizm, gdybymy uznawali
i uwzgldniali tylko dziedziczno i rodowisko jako napdowe
motory gry si zwanej czowiekiem. Byoby to tyle co robi
rachunek bez gospodarza. Gospodarzem byby w naszym przypadku
czowiek jako istota w samym swoim jdrze duchowa, a zatem wolna i
odpowiedzialna. Jego wolnoci jednak nie moemy ju "wstawia do
rachunku", do niej trzeba raczej apelowa: winnimy do niej
odwoywa si przeciwko pozornej przemocy dziedzicznoci i
rodowiska, odwoywa si do nieugitej mocy ludzkiego ducha, jak
to kiedy nazwaem.
A czowiek ma t moc. Nawet wyniki najcilejszych bada
naukowych mogy tylko potwierdzi istnienie nieugitej mocy
ludzkiej wolnoci i pokaza j w penym wietle. Znany badacz
dziedzicznoci Friedrich Stumpfl wskaza ju na to, e mimo
ogromnych wysikw badawczych psychologii gbi, psychiatrii, nauk
o dziedzicznoci i rodowisku ich ostateczne wyniki zaiste
rozczarowuj. Sdzilimy bowiem, wywodzi Stumpfl, e dziki naszym
badaniom ukaemy czowieka w jego zalenoci oraz w uwarunkowaniu
przez popdy, dziedziczno, rodowisko i anatomi - krtko
mwic, jako wytwr podoa dziedzicznego i rodowiska. A co na
dobr spraw wyszo nam z tych dugoletnich wysikw? pyta na
kocu ten uczony, aby da zdumiewajc odpowied: - obraz
czowieka w jego wolnoci.
Albo przyjrzyjmy si owym bliniakom, o ktrych pisa kiedy
sawny badacz dziedzicznoci profesor Lange. Jako tak zwani
bliniacy jednojajowi mieli oni to samo podoe dziedziczne. Ot
wychodzc z tego podoa jeden z nich sta si niesychanie

sprytnym i przebiegym przestpc. A co wyroso z jego brata, co


zrobi z siebie - zwrmy uwag: z tego samego podoa? Rwnie on
by niezwykle, wyrafinowanie zrcznym, ale nie kryminalist, lecz
kryminologiem. Myl, e rnica midzy kryminologiem a
kryminalist jest rozstrzygajca, a o odmiennoci swoich yciowych
drg rozstrzygnli sami ludzie i decyzja ta bya rna mimo tego
samego startu. Zapamitajmy to sobie, istnieje czynnik trzeci:
poza dziedzicznoci i rodowiskiem spotykamy si z decyzj
czowieka, i ona wynosi go ponad zwyke uzalenienie.
Pozwlcie pastwo w kocu przedstawi wypadek, ktry sam
przeyem. Pacjentka w najwyszym stopniu znerwicowana opowiada mi
o swej siostrze bliniaczce, znowu jedaojajowej, a wic o takim
samym podou dziedzicznym mg to dostrzec nawet laik. Bo wedug
tego, co pacjentka mwia, miay z siostr a do najdrobniejszych
szczegw ten sam charakter i te same zamiowania, czy to
odnonie do faworyzowanych kompozytorw, czy - mczyzn. Bya ta
tylko rnica midzy siostrami: pierwsza bya wanie
znerwicowana, druga - po prostu yciowo dzielna. Ale ta rnica
daje nam prawo do przezwycienia resztek fatalizmu: wiary w
przeznaczenie i skonnoci do siedzenia z zaoonymi rkami.
Jakieje jeszcze zachty nam trzeba, aby - mimo danych nam przez
los jednakowych skonnoci i mimo czynnikw rodowiskowych dooy wszelkich stara, aby czy to jako wychowawcy, czy jako
lekarze odwoywa si, gdzie tylko mona, do ludzkiej wolnoci. W
ogle jest moliwe, e skonnoci dziedziczne same w sobie nie
oznaczaj jeszcze wartoci pozytywnej czy negatywnej. Moe z
jakiej skonnoci dziedzicznej dopiero my czynimy waciwo
wartociow czy bezwartociow. Ile susznoci miaby wwczas
Goethe, rwnie z biologicznego i psychologicznego punktu
wadzenia, z punktu widzenia bada nad dziedzicznoci, twierdzc w
Latach nauki Wilhelma Meistra: "Od natury nie otrzymalimy adnego
bdu, ktry nie mgby si sta cnot, ani adnej cnoty, ktra
nie mogaby sta si bdem".
Tyle co do problemu zalenoci czowieka od jego podoa
dziedzicznego. Jak przedstawia si z kolei sprawa z drugim
momentem, ktry ze zrzdzenia losu podobno tak bardzo determinuje
czowieka, e jak si przyjmuje, prawie nie moe by mowy o
waciwej wolnoci? Jak przedstawia si sprawa z wpywem
rodowiska? Czyby miao by rzeczywicie tak, jak twierdzi to
kiedy Zygmunt Freud: wystarczyoby sprbowa wystawi
rwnomiernie na gd grup najbardziej zrnicowanych jednostek
ludzkich, a im bardziej wzmagaaby si potrzeba poywienia, tym
bardziej zacierayby si wszelkie osobiste rnice, a zamiast nich
objawiby si jednolity pd do zaspokojenia godu. Tyle Freud.
Nasze pokolenie uczestniczyo - mona miao powiedzie: milionami
w tym eksperymencie. Czy to w wojennych obozach jenieckich, czy w
obozach koncentracyjnych. I jak przedtem syszelimy z ust
profesora Stumpfla o ostatecznym wyniku bada nad dziedzicznoci,
tak teraz zapytajmy, z czym spotkalimy si w ostatecznym wyniku
eksperymentu wojennego? Ot wynik tych nie zamierzonych masowych
eksperymentw dotyczcych bada nad rodowiskiem by taki sam.
Spotkalimy si jako wiadkowie ponownie z potg ludzkiej
decyzji. Mona byo zabra jecowi wojennemu czy kacetowcowi
wszystko - prcz jednego: pewnego stopnia wolnoci, wolnoci
nastawienia si w taki lub inny sposb do danych, ju wiadomych
warunkw. I mona byo postpi tak albo inaczej. Bynajmniej nie
kadego gd "zezwierzca", jak to mawia si tak czsto i tak
lekkomylnie. Niektrzy mczyni z godu prawie zataczali si
wrd barakw i placw apelowych, a mimo to znajdowali jeszcze
dobre sowo albo ostatni kawaek chleba dla towarzysza. Potwierdzi
to chyba kady jeniec wojenny, ktry przey pobyt w obozie. Nie

moe wic by mowy o tym, aby niewola, obz czy w ogle


jakiekolwiek wpywy otoczenia z gry ju jednoznacznie i
nieuchronnie determinoway ludzkie zachowanie.
Wprawdzie wci te okazywao si, e wanie w sytuacjach
niewoli i godu ludzka postawa wybitnie zaleaa od tego, czy kto
mia jakie oparcie. Mwiem ju o tym kilkakrotnie, rwnie w
ramach mych pogadanek radiowych, a niedawno dowiadczenia te
doczekay si potwierdzenia w raporcie amerykaskiego psychiatry
usiujcego zbada wszystkie czynniki, ktre podtrzymyway
wewntrznie i przy yciu onierzy amerykaskich w japoskiej
niewoli wojennej. Przyczyniaa si wic do przeycia w niewoli
midzy innymi ta okoliczno, e kto mia pozytywne pojcie o
yciu i wiatopogld. Ostatecznie odpowiada to dowiadczenie
mdroci zawartej w cytowanej ju sentencji Nietzschego, e kto
wie, dlaczego yje, ten zniesie te niemal wszelkie warunki. Do
tych warunkw naley take wanie gd. Moe dodabym tu jeszcze
relacj o ponad trzydziestu studentach Uniwersytetu w Minnesota,
ktrzy dobrowolnie zgosili swj udzia w procznym eksperymencie
godowym i otrzymywali przez ten czas racje ywnoci typowe dla
Europy w ostatnim roku wojny? W czasie trwania eksperymentu
regularnie badano ich pod wzgldem psychicznym i fizycznym. Rycho
ju byli tak podnieceni, jak tylko mogo to si zdarza
zgodniaym. A po p roku niejeden z nich by bliski zaamania.
Lecz mimo staej moliwoci wyczenia si z eksperymentu, nie
wyama si aden. Tu rwnie na pewno nie po raz ostatni widzimy,
e czowiek, kiedy mu na tym zaley, moe by silniejszy od
zewntrznych okolicznoci i swych wewntrznych stanw. Ma moc im
si opiera, i w ramach stworzonych przez los jest on wolny.
T jego wolno potwierdza nowoczesna wiedza, rwnie wiedza
cile przyrodnicza, a wic take wyniki bada medycznych. I cho
wci mwi si i czyni tak, jakby fakty dowiadczenia klinicznego,
badania dziedzicznoci i mzgu, biologia, psychologia i socjologia
dowodziy zalenoci i znikomoci ludzkiego ducha, to wanie
prawd jest co wrcz przeciwnego. Konsekwentnie do koca
przemylane wyniki bada klinicznych przemawiaj w kadym razie za
nieugit moc ducha. I niezmiennie, dzi podobnie jak przed 140
laty, obowizuj sowa wielkiego przedstawiciela wiedeskiej
szkoy medycyny, autora "Dietetyki duszy", Ernesta von
Feuchterslebena. Stwierdzi on, e cho zarzucano medycynie, i
sprzyja skonnoci do materializmu, czyli do wiatopogldu
wypierajcego si duchowoci, to zarzut ten nie jest suszny. Nikt
bowiem inny ni wanie lekarz nie ma wicej okazji do
uwiadomienia sobie wprawdzie znikomoci materii, ale take potgi
ducha. A jeli nie dochodzi do uwiadomienia sobie tego, to nie
jest temu winna wiedza, ale on sam, poniewa nie do gruntownie
j zgbi.
27. Czy psyche mona mierzy i way?
Wielokrotnie wskazywaem, e laik ma szczeglnie faszywe
wyobraenie o problemach psychiatrycznych. Do problemw tych
naley przede wszystkim zagadnienie, gdzie przeprowadzi granice
midzy sfer zdrowia psychicznego, normalnoci, z jednej, i sfer
choroby psychicznej, nienormalnoci, z drugiej strony. Okazuje
si, e laik nie tylko zapomina, e granice te s na og nader
pynne, lecz zazwyczaj wyobraa sobie, e fachowiec, specjalista
psychiatra, zwyk wytycza je do szeroko, w tym sensie, e
skonny jest uwaa i okrela ju jako chorobliwe co, co laik
uznawaby jeszcze za co zupenie normalnego. W rzeczywistoci

rzecz ma si odwrotnie. Psychiatra zwyk wykrela granice


patologii, choroby, wsko, w kadym razie wej anieli laik.
Do czstych przesdw i nieporozumie midzy laikiem i
psychiatr naley dalej mylne pojcie roli przypadajcej w ramach
bada psychiatrycznych tak zwanemu egzaminowi, czyli sprawdzaniu
zaburze funkcji psychicznych, oraz wywiadowi lekarskiemu w celu
poznania ich ta i podoa. Laik najczciej wyobraa sobie, e
badanie psychiatryczne polega przewanie na sprawdzaniu
inteligencji. Ot jest to cakiem niesuszne, w kadym za razie
przestarzae. Nie wahabym si nawet powiedzie, e sposb
przeprowadzenia badania inteligencji pozwala nie tyle na
wnioskowanie o inteligencji badanego, co raczej o inteligencji
badajcego. Oczywicie, tu i wdzie okae si rzecz niezbdn
przeprowadzenie takiego czy innego testu inteligencji. Wemy na
przykad tak sytuacj, e psychiatra badajcy pacjenta
podejrzewa, e ma do czynienia z pewnym mniejszego lub wikszego
stopnia upoledzeniem umysu. Zacznie wwczas ewentualnie stawia
pacjentowi pytania dotyczce zdolnoci rnicowania, wanie aby
uzyska wskazwk co do stopnia, rozmiarw umysowej degradacji.
Tego rodzaju pytanie brzmi na przykad: - Na czym polega rnica
midzy dzieckiem a karem? Nikt, jak sdz, nie bdzie wtpi o
saboci umysowej pacjentki, ktra na takie pytanie
odpowiedziaa: - Mj Boe, dziecko to ot, dziecko, a karzeek
pracuje w kopalni.
Innym razem okae si konieczne zbadanie u pacjenta zdolnoci
zapamitywania. Odbywa si to zwykle tak, e w toku rozmowy
prosimy pacjenta o zapamitanie sobie jakiej daty. Co do mnie,
zalecam zawsze suchaczom moich wykadw, aby przywykli do
podawania pacjentom wasnej daty urodzenia, bo mnie przynajmniej
zdarzyo si kiedy, e w zamcie pracy zapomniaem, jak to dat
zadaem pacjentowi do zapamitania, tak e w kocu nie mogem
skontrolowa, czy zapomnia daty pacjent, czy ja sam.
Nie ma jednak mowy, aby za pomoc tego rodzaju czy w ogle
jakichkolwiek testw mona byo zbliy si do ujcia samego jdra
osobowoci. Sam profesor Villinger wskaza dobitnie w jednej ze
swych publikacji na niepewno wszelkich metod testowych i na
niebezpieczestwo arbitralnych interpretacji. Jeszcze stosunkowo
najmniejsze, jak mwi, jest to niebezpieczestwo i niepewno przy
ocenianiu testami inteligencji i sprawnoci. Dowolno
interpretacji wzrasta jednak przy tecie zdolnoci, niezbdnym w
poradnictwie zawodowym, a staje si nieobliczalna przy testach
osobowoci. Kto prbuje uj osobowo za pomoc testw, temu
grozi popadniecie - mwic sowami Villingera - w ciso
pozorn, w pseudonaukowo. Uczony stanowczo przestrzega przed
nadmiernym zaufaniem do cisoci laboratoryjnej, nie bdcej de
facto adn cisoci. Tyle Yillinger. Rwnie psychiatra
moguncki profesor Kraemer przyzna, e zrczne badanie lekarskie,
ze znajomoci rzeczy przeprowadzona rozmowa z pacjentem, daje
tyle, co nader skomplikowana czsto praca metodami testowymi. Ale
nie tylko duej trwajca obserwacja psychiatryczna prowadzi do
tych samych wynikw. Zasuguje na uwag fakt, e profesor Lange w
swej opublikowanej i popartej statystyk pracy dowid, i
ostateczne rozpoznanie psychiatryczne ustalone po duszej
szpitalnej obserwacji chorych psychicznie w co najmniej 80
procentach przypadkw w peni pokrywao si ze zwykym pierwszym
wraeniem lekarza z pierwszej rozmowy z pacjentem. Przy
psychozach, a wic chorobach psychicznych, sprawdzao si to w 80
procentach. A w nerwicach, a wic w tak zwanych zaburzeniach
nerwowych? tu ostateczne rozpoznanie zgadzao si we wszystkich
przypadkach z pierwszym wraeniowym rozpoznaniem pacjenta.
Powiedziaem: rozpoznaniem pacjenta. Dokadniej powinienem by

rzec: rozpoznaniem niepowtarzalnej, jedynej w swoim rodzaju i nie


dajcej si pomyli z inn, osobowoci waciwej ostatecznie
kadej jednostce ludzkiej, i w konsekwencji te kadej jednostce
chorej. Jeli chcemy przybliy si przy pomocy testw do tego
elementu osobowego, bezwzgldnie indywidualnego, ludzkiej
jednostki, a wic uj z niej co wicej ni czysty typ, bo sam
osob, to nigdy nie mona do indywidualizowa. Wicej jeszcze!
Waciwie naleaoby dopiero wynale wasny test dla kadej osoby
i, dodaj od razu, dla kadej sytuacji, w jakiej si ona znajduje.
Nigdy te nie do improwizowania. Objani to na przykadzie.
Pewnego dnia zlecono mi wydanie psychiatrycznego orzeczenia o
poczytalnoci przebywajcego w areszcie modocianego przestpcy.
Tumaczy si, e przyjaciel nakoni go do czynu przestpczego,
obiecujc mu za to tysic szylingw po dokonanym czynie. Sd
chcia dowiedzie si od psychiatry, czy w mody czowiek
rzeczywicie tak atwowiernie ulega wpywom; jego przyjaciel
zaprzecza bowiem jakiemukolwiek zwizkowi z t spraw. Gdyby
badany by rzeczywicie tak atwowierny, to trzeba by byo u niego
wykaza choby nieznaczny stopie niedorozwoju. Jednake wyniki
testw na to wcale nie wskazyway. Mona wic byo przypuszcza,
e bdc najdalej od niedorozwoju umysowego, by on, odwrotnie,
dostatecznie sprytny, aby tumaczy si rzekom namow ze strony
przyjaciela. Sdzia pragn wiedzie, czy chopiec by a tak
gupi, aby uwierzy, e przyjaciel da mu rzeczywicie tysic
szylingw, czy a tak sprytny, aby kaza nam uwierzy, e jest tak
gupi. Testy inteligencji, powtarzam, zawiody. W ostatniej chwili
zaimprowizowaem: spytaem, czy moe mi da dziesi szylingw, bo
potrafi za nie wyjedna u prezesa sdu natychmiastowe wstrzymanie
dochodzenia, a nawet niezwoczne wypuszczenie na wolno. Z
miejsca zgodzi si na propozycj i tylko z trudem przekonaem go,
e nie mylaem o tym na serio. By wic tak atwowierny, ale
dowie tego mona byo dopiero za pomoc zaimprowizowanego,
specjalnie wymylonego testu.
Jest rzecz samo przez si zrozumia, e wspczesnej epoce,
ktra jeszcze nie przezwyciya materializmu i nihilizmu, niejako
odpowiada wypowiadanie si o duszy ludzkiej, a nawet uznawanie jej
istnienia o tyle tylko, o ile jest w niej co, co daje si
zmierzy i zway. Ale jak wyrazi si raz Schiller: Spricht die
Seele, so spricht, ach, schon die Seele nicht mehr, dusza mwica
zaprzecza ju, niestety, swemu istnieniu. Mona to sparafrazowa:
jeli poddaje si czowieka testom, nie jest to ju czowiek, w
kadym razie nie ujmuje si w ten sposb jego istoty. Psychologia,
w ktrej dominuje metoda testowa, raczej przenosi czowieka z
waciwej mu sfery w sfer miary i wagi. W taki sposb traci z
pola widzenia to, co w czowieku jest istotnie i waciwie
ludzkie, samo jdro jego osobowoci. Ale to moe wanie nie da
si w ogle uj w drodze naukowej, ani tym mniej na drodze
przyrodniczej, lecz wymaga jakiego innego podejcia. Moliwe, e
w sposb analogiczny odnosi si do czowieka to, co powiedzia
kiedy wielki lekarz Paracelsus: Kto nie poznaje Boga, ten za mao
Go kocha. By moe, trzeba owego wewntrznego otwarcia
polegajcego na miosnym oddaniu si nieomylnie rozpoznawalnemu Ty
tego drugiego, jeli chcemy uj je w jego istocie. Wszake
miowa to ostatecznie nic innego jak mc powiedzie drugiemu: Ty,
uj go w jego jedynoci i niepowtarzalnoci, i oczywicie:
jeszcze co ponadto: potwierdzi go w jego wartoci. A wic nie
tylko mc powiedzie mu: ty, ale take mc mu powiedzie: tak.
Znowu wic okazuje si, e wcale nie jest suszne twierdzenie, i
mio zalepia - przeciwnie, mio czyni czowieka w najwyszym
stopniu widzcym. Wicej nawet, czyni wprost jasnowidzcym. Gdy
warto, ktr pozwala w innym widzie z ca jasnoci, przecie

nie jest jeszcze rzeczywistoci, ale czym tylko potencjalnym,


czym, co wcale jeszcze nie jest, lecz dopiero staje si, sta si
moe i powinno. Mioci przysuguje funkcja kognitywna, czyli
poznawcza. Ale i psychoterapia powinna widzie wartoci. Nigdy nie
moe by wolna od wartoci, co najwyej na wartoci lepa.
Tak tedy wyszlimy od uprawiania psychiatrii, od badania
inteligencji i od testw, a nasze rozwaania kocz si wyznaniem,
e nie zbliymy si do istoty czowieka, a wic do wszystkiego, co
istnieje poza poszczeglnymi funkcjami i wszelkimi moliwymi
zakceniami funkcji, dopki w naszym wysiku zrozumienia
bliniego ograniczymy si do tego, co racjonalne, i poprzestaniemy
na tym, co daje si zracjonalizowa. Jeli chcemy przerzuci mosty
od czowieka do czowieka - a odnosi si to take do mostw
poznania i zrozumienia - to przyczkami winny by nie mzgi, lecz
serca.
Syszelimy przedtem o cisym, statystycznie ugruntowanym
dowodzie na to, e wyniki obserwacji psychiatrycznych ex post
potwierdzay pierwsze wraenie, a znaczy to chyba: jakie wraenie
do gbi zabarwione uczuciem. Tak te nawet do metodyki
rozpoznawania psychiatrycznego odnosi si moje przekonanie, e
uczucie potrafi by o wiele subtelniejsze, anieli rozum jest
przenikliwy.
Czowiek w poszukiwaniu sensu
Odczyt publiczny w ramach XIV Midzynarodowego Kongresu
Filozoficznego (Wiede 19680)
Tytu: Czowiek w poszukiwaniu sensu, zawiera wicej anieli
jeden temat - obejmuje definicj, a co najmniej interpretacj
czowieka. Czowieka wanie jako istoty, ktra ostatecznie i
waciwie yje w poszukiwaniu sensu. Czowiek jest z gry
skierowany na co i przyporzdkowany czemu, co nie jest nim
samym, czy idzie tu o sens, ktry on nadaje yciu, czy te o inny
byt ludzki, ktry spotyka na swej drodze. Tak czy owak,
egzystencja ludzka wskazuje ju zawsze poza sam siebie, i
transcendencja, wykraczanie poza siebie, jest esencj ludzkiej
egzystencji.
Nie jeste (wic tak, e czowiek waciwie od pocztku dy do
szczcia? Czy sam Kant nie przyznawa tego, dodajc jedynie, e
czowiek winien te zmierza ku temu, aby by tej szczliwoci
godnym? Ja za powiedziabym, e tym, czego czowiek rzeczywicie
chce, jest ostatecznie nie szczliwo sama w sobie, lecz
podstawa tej szczliwoci. Bowiem gdy tylko dana jest podstawa
szczliwoci, szczcie i rado zjawiaj si same z siebie. Tak
na przykad w "Metafizyce moralnoci", cilej, w jej czci
drugiej: "Wstpne metafizyczne podstawy nauki o cnocie"
(Krlewiec, Friedrich Nicolovius, 1797, s. VIII i ns.) pisze Kant,
e "szczliwo jest nastpstwem przestrzegania obowizku" i e
"prawo musi i przed radoci, aby ta bya odczuwana". To jednak,
co mwi si tu o przestrzeganiu obowizku wzgldnie o prawie, ma
moim zdaniem znaczenie o wiele oglniejsze i mona to ze sfery
obyczajw przenie nawet w sfer zmysw. A o tym moemy my
lekarze chorb nerwowych niejedno powiedzie. Co dzie w naszych
klinikach wci na nowo okazuje si, e wanie odwrcenie si od
"podstawy szczliwoci" nie pozwala sta si szczliwymi osobom
seksualnie znerwicowanym - mczynie z zakcon potencj czy
kobiecie seksualnie ozibej. Skd jednak dochodzi do tego
chorobliwego odwrcenia si od "podstawy szczliwoci"? - z
nasilonego zwracania si ku samemu szczciu, ku samej
przyjemnoci. Ile susznoci mia Kierkegaard, kiedy powiedzia,

e drzwi do szczcia otwieraj si na zewntrz, a kto prbuje je


"wyway", przed tym si po prostu zamykaj.
Jak mona to sobie wyjani? Ot czowieka nie przenika
najgbiej i do koca ani denie do mocy, ani do przyjemnoci,
lecz denie do nadawania sensu (por. Franki, The Will to Meaning,
Nowy Jork, New American Library, 1969). I wanie od niego
wychodzc dy czowiek do znajdowania i nadawania sensu, ale te
do spotkania i ukochania innej ludzkiej egzystencji w postaci
jakiego "ty". Jedno i drugie, nadawanie sensu i spotkanie, daj
czowiekowi podstaw szczcia i radoci. Jednake u neurotyka to
pierwotne denie skrzywia si niejako w bezporednie denie do
szczcia, denie do przyjemnoci. Rado, przyjemno, zamiast
pozosta tym, czym by powinny, jeli w ogle maj si pojawi,
mianowicie jako skutek (skutek uboczny nadanego yciu sensu czy
spotkania), staj si teraz celem wysilonej intencji,
"hiperintencji". W parze z hiperintencj idzie te jednak
hiperrefleksja (zob. Franki, Theorie und Therapie der Neurosen,
Monachium 1970). Przyjemno staje si jedyn treci i
przedmiotem uwagi. W miar jednak jak neurotyk wysila si, by
dozna przyjemnoci, traci z oczu jej podstaw - i skutek, w
postaci radoci, nie moe si ju; pojawi. Im bardziej idzie
komu o przyjemno, tym bardziej przechodzi ona mimo niego.
atwo oceni, jak bardzo hiperintencj i hiperrefleksja bd ich
mszczcy wpyw na potencj i orgazm jeszcze si nasil, jeli
czowiek w swym deniu do przyjemnoci skazany na niepowodzenie
usiuje ratowa, co si da, szukajc ucieczki w technicznym
doskonaleniu aktu seksualnego. "Maestwo doskonae" kradnie mu
ostatni resztk owej bezporednioci, na ktrej podou moe
jedynie rozkwitn miosne szczcie. Wobec nasilonego dzisiaj
seksualizmu szczeglnie mody czowiek zostaje tak gboko
wpdzony w hiperrefleksj, e nie mona si dziwi, i odsetek
nerwic, seksualnych w naszych klinikach coraz bardziej ronie.
Czowiek dzisiejszy ju i tak skania si ku hiperrefleksji.
Profesor Edith Joelson z Uniwersytetu stanu Georgia zdoaa
wykaza, e w hierarchii wartoci zrozumienie siebie
(self-interpretation) i urzeczywistnianie siebie
(self-actualization) stoj wedug oblicze statystycznych
zdecydowanie najwyej. Oczywicie chodzi tu z ca pewnoci o
zrozumienie siebie zaszczepiane przez psychologizm analityczny
oparty na analizie popdw, skaniajcy wyksztaconego Amerykanina
ku temu, aby za wiadomym zachowaniem nieustannie dopatrywa si
motywacji niewiadomych. Co si natomiast tyczy urzeczywistniania
siebie, omielam si twierdzi, e czowiek jest w stanie
urzeczywistnia si tylko w tej mierze, w jakiej nadaje yciu
sens. Nakaz Pindara, w myl ktrego czowiek winien stawa si
tym, czym zawsze ju jest, wymaga uzupenienia, jakie upatruj w
sowach Jaspersa: "Tym, czym czowiek jest, jest on dziki
sprawie, ktr uczyni swoj spraw".
Jak bumerang rzucony przez myliwego tylko wtedy don wraca,
kiedy chybia celu, zdobyczy, podobnie te tylko ten czowiek tak
bardzo nastawia si na samourzeczywistnieme, ktry ju raz chybi
w narzuceniu yciu sensu, a moe nawet nie moe w ogle znale
sensu, o ktrego spenienie by chodzio.
Co analogicznego dotyczy te denia do przyjemnoci i do mocy.
O ile jednak rado, przyjemno s ubocznym skutkiem nadawania
yciu sensu, moc, wadza bywaj orodkami do celu, poniewa
nadawanie sensu zwizane jest z pewnymi spoecznymi i
gospodarczymi warunkami i zaoeniami. Kiedy to jednak nastawia
si czowiek jedynie na skutek uboczny w postaci przyjemnoci, a
kiedy to ogranicza si tylko do rodka do celu nazywanego moc?
Ot do rozwinicia si denia do przyjemnoci wzgldnie denia

do mocy dochodzi zawsze dopiero wtedy, kiedy zawodzi denie do


nadawania yciu sensu, innymi sowy zasada przyjemnoci i w tym
samym stopniu denie do znaczenia s motywacjami nerwicowymi.
Tote atwo zrozumie, e Freud i Adier, ktrzy doszli przecie do
swoich stwierdze badajc chorych na nerwice, nie dostrzegli, e
czowiek jest pierwotnie zorientowany ku deniu do sensu.
Dzi jednak nie yjemy ju, jak za czasw Freuda, w epoce
seksualnej frustracji. Nasza epoka jest epok frustracji
egzystencjalnej. Zawodzi za zwaszcza denie modego czowieka
do nadawania yciu sensu. "Co mwi dzisiejszemu modemu pokoleniu
Freud czy Adier? - pyta Becky Leet, naczelna redaktorka pisma
wydawanego przez studentw Uniwersytetu Georgia. - Mamy piguk
uwalniajc od skutkw spenienia pragnie seksualnych; dzi nie
ma medycznych podstaw dla zahamowa seksualnych. I mamy si,
wystarczy spojrze na amerykaskich politykw drcych przed
modym pokoleniem albo na chisk "Czerwon Gwardi". Jednake
Franki utrzymuje, e ludzie yj dzi w pustce egzystencjalnej i
e ta egzystencjalna pustka objawia si przede wszystkim nud.
Nuda - to brzmi przecie cakiem inaczej, o wiele bardziej
znajomo, nieprawda? Czy te moe za mao jeszcze znacie wokoo
ludzi skarcych si na nud, mimo e wystarczy im tylko wycign
rk, aby posiada wszystko, wcznie z freudowskim seksem i
adlerowsfe moc?"
I rzeczywicie coraz wicej pacjentw zwraca si dzi do nas z
uczuciem wewntrznej pustki, ktr opisuj i okrelam jako "pustk
egzystencjaln", z uczuciem przeraliwego bezsensu swego
istnienia. Bdem byoby te przyjmowa, e chodzi jedynie o
zjawisko ograniczajce si do wiata Zachodu. Przeciwnie, dwaj
psychiatrzy czechosowaccy, Stanislav Kratochvil i Osvald Vymetal,
w serii publikacji zwrcili z naciskiem uwag na to, e "ta
wspczesna choroba, utrata sensu ycia, szczeglnie wrd
modziey", zatacza coraz szersze krgi. To Osvald Vymetal z
okazji czechosowackiego Zjazdu Neurologw ex praesidio z
entuzjazmem przyznawa si do teorii Pawowa, ale mimo to
owiadczy, e w obliczu pustki egzystencjalnej psychoterapia
ukierunkowana przez Pawowowskie teorie ju nie wystarcza.
Jest dokadnie tak, jak przepowiedzia to ju w 1947 roku Pawe
Polak, kiedy w swoim odczycie w Towarzystwie Psychologii
Indywidualnej wyrazi opini, e "rozwizanie problemu spoecznego
waciwie dopiero wyzwoli i zmobilizuje problematyk duchow,
czowiek dopiero wtedy stanie si na tyle wolny, aby zabra si
naprawd do samego siebie, i dopiero wwczas zrozumie naprawd
wasn problematyczno, zagadnienie wasnej egzystencji". A
cakiem niedawno broni tego samego stanowiska Ernest Bloch
stwierdzajca "Ludzie doznaj dzi tych trosk, jakie zazwyczaj
maj tylko w godzinie mierci". (Der Mensch des utopischen
Realismus, czciowy przedruk w "Neues Forum", stycze 1967.) .
Jeli pokrtce wnikn w przyczyny tkwice u podstaw pustki
egzystencjalnej, mona je sprowadzi do dwojakiego rodzaju: do
utraty instynktu i utraty tradycji. W przeciwiestwie do zwierzt,
czowiekowi adne instynkty nie mwi nic o tym, co robi musi.
adne tradycje nie mwi ju dzisiejszemu czowiekowi tego, co
robi powinien. Czsto zdaje si on ju nie wiedzie, czego
waciwie chce. Tym bardziej wic skonny jest albo chcie tylko
tego, co czyni inni, albo czyni tylko to, czego chc inni. W
pierwszym przypadku mamy do czynienia z konformizmem, w drugim z
totalitaryzmem - pierwszy rozpowszechnia si zwaszcza na
Zachodzie, drugi - na Wschodzie.
Nie tylko jednak konformizm i totalitaryzm s nastpstwem
egzystencjialnej pustki, wynika z niej rwnie neurotyzm. Obok
nerwic psychogennych, a wic nerwic w wszym znaczeniu tego

sowa, istniej rwnie - tak przeze mnie nazywane - nerwice


noogenne, czyli nerwice, w ktrych waciwie mniej chodzi o
chorob psychiczn, a raczej o cik niedol duchow, nierzadko
mianowicie w nastpstwie gbokiego poczucia braku sensu. W
Stanach Zjednoczonych w jednym z orodkw bada psychiatrycznych
opracowano osobne testy, za pomoc ktrych mona byo rozpozna
nerwice noogenne. James C. Crumbaugh zastosowa ten swj test PIL
(Purpose In Life = cel w yciu) w 1200 przypadkach. Opracowujc za
pomoc komputera zdobyte dane, doszed do wniosku, e w noogennej
nerwicy chodzi rzeczywicie o nowy obraz chorobowy, ktry
rozsadza, w sensie nie tylko diagnostycznym, lecz i
terapeutycznym, ramy tradycyjnej psychiatrii. Statystyczne badania
podjte w Massachusetts, Londynie, Tybindze i Wiedniu doprowadziy
do zgodnego wniosku, e liczy si naley z okoo 20 procentami
nerwic noogennych.
Co do rozszerzania si ju nie samych nerwic noogennych, lecz w
ogle pustki egzystencjalnej, chciabym doda pewien przyczynek.
Chodzi o wyrywkow prb statystyczn, jak podjem niegdy wrd
suchaczy mego wykadu na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu
Wiedeskiego. Okazao si, e nie mniej ni 40 procent suchaczy
przyznao, i zna uczucie bezsensownoci z wasnego dowiadczenia;
wrd moich suchaczy amerykaskich byo ju takich nie 40, lecz
81 procent.
Czym moe si tumaczy ta rnica? - ot "redukcjonizmem",
panujcym w yciu umysowym krajw anglosaskich w stopniu wyszym
ni gdzie indziej. Redukcjonizm przejawia si w powiedzeniu, e
co jest "niczym innym jak tylko". Oczywicie znamy to i u nas, i
to nie od dzi. Wszake jeszcze przed 50 laty mj gimnazjalny
nauczyciel historii naturalnej chodzc po klasie perorowa: "ycie
nie jest ostatecznie niczym innym jak tylko procesem spalania,
utleniania". Na co a podskoczyem, rzucajc mu w twarz, bez
poproszenia o gos, namitne pytanie: "Dobrze, a jaki sens ma w
takim razie cae ycie?" W konkretnym przypadku redukcjonizm kryje
si wic za... oksydacjonizmem, sprowadzajcym wszystko do procesu
utleniania...
Zwamy jednak, co oznacza dla modego czowieka cyniczne
stwierdzenie, e wartoci nie s "nothing but defense mechanisms
and reaction formations", niczym innym jak tylko mechanizmami
obronnymi i zespoami reakcji, jak czytamy w "The American Journal
of Psychotherapy". Moj wasn reakcj na t teori bya pewnego
razu wypowied nastpujca: Jeli o mnie osobicie chodzi, nigdy,
przenigdy nie bybym gotw y dla jakiej mojej reakcji ani nawet
umiera ze wzgldu na mj mechanizm obronny.
Nie chciabym by le zrozumiany. W The Modes and Morals of
Psychotherapy proponuje si nam nastpujc definicj: "Man is
nothing but a biochemical mechanism, powered by a combustion
system, which energizes computers", czowiek nie jest niczym
innym, jak tylko mechanizmem biochemicznym poruszanym za pomoc
systemu spalania, takiego jaki dostarcza energii komputerom. C,
jako psychiatra uwaam za zupenie uprawnione traktowanie
komputera jako rodzaju modelu, na przyikad obwodowego systemu
nerwowego. Bd tkwi dopiero w nothing but, w twierdzeniu, e
czowiek nie jest niczym innym jak tylko. Czowiek jest rodzajem
komputera, ale jest zarazem czym nieskoczenie wicej. Wszake
to, e dziea ludzi formatu Kanta i Goethego skadaj si koniec
kocw z tych samych 26 liter alfabetu, co ksiki pa
Courths-Mahler i Marlitt, jest rwnie prawdziwe. Ale to nic nam
jeszcze nie mwi. Przede wszystkim nie mona utrzymywa, e
Krytyka czystego rozumu, podobnie jak Tajemnica starszej pani, nie
jest niczym innym jak tylko nagromadzeniem tych samych 26 liter.
Chyba e chodzi tylko o posiadanie drukarni, nie za wydawnictwa.

W swoim wymiarze ma redukcjonizm racj. Ale te tylko w nim.


Jednowymiarowy sposb mylenia jest wanie jego przeklestwem.
Przede wszystkim pozbawia go szansy znalezienia sensu. To, e sens
jakiej struktury wykracza poza elementy, z ktrych si ona
skada, ostatecznie oznacza, e sens ten mieci si w wyszym ni
same te elementy wymiarze. Tak wic moe si przytrafi, e sens
jakiego cigu zdarze nie odzwierciedla si w wymiarze, w jakim
te zdarzenia wystpuj. W zdarzeniach daje si wtedy odczu brak
wzajemnego zwizku. Jeli zaoymy, e chodzi o mutacje, to bd
to wtedy zwyke przypadki, i caa ewolucja nie bdzie niczym
innym, tylko przypadkiem. Chodzi wanie o paszczyzn przekroju.
Rwnie sinusoida wykrelona z paszczyzny stojcej prostopadle do
paszczyzny, w ktrej ona sama ley, pozostawia w przekroju
paszczyzny tylko 5 izolowanych punktw, ktrym brak bdzie
wzajemnego zwizku. Innymi sowy zatraca si tu synoptyka,
spojrzenie na wyszy lub niszy sens zdarze, na czci sinusoidy
ju to wystajce nad paszczyzn przekroju, ju to znikajce pod
ni.
Wrmy jednak do poczucia braku sensu. Sens nie moe by nikomu
dany. Byoby to moralizowaniem. A mora w starym sensie bdzie
wkrtce dla nas nieaktualny. Wczeniej czy pniej przestaniemy
moralizowa, raczej bdziemy ujmowa mora ontologicznie - nie
bdziemy definiowa dobra i za w sensie czego, co powinnimy
czyni lub czego nam czyni nie wolno, ale za dobre bdziemy
skonni uwaa to, co przyblia nadanie czyjej egzystencji
oczekiwanego sensu, a za ze to, co spenienie tego zadania
hamuje.
Sensu nie mona da, trzeba go znale. Wemy tablic z testu
Rorschacha - nadaje si jej pewien sens interpretacyjny i jego
subiektywna interpretacja "odsania" badan osob. W yciu jednak
nie idzie o interpretacj, ale o znajdywanie sensu. ycie nie jest
gotowym testem Rorschachowskim, lecz amigwk. I to, co nazywam
deniem do sensu, bliskie jest, jak si zdaje, przyjmowania
postawy (James C. Crumbaugh i Leonhard T. Maholick, The Case of
Frankl.s Will to Meaning, "Journal of Existential Psychiatry"
1963, 4, 42). Sam Wertheimer zajmuje takie samo stanowisko mwic
o postulatywnym charakterze waciwym kadorazowej sytuacji, a
nawet o obiektywnym charakterze takiego wymogu.
Sens trzeba znale, nie mona go sobie stworzy. To, co daje
si stworzy, jest albo sensem subiektywnym, jakim mglistym
poczuciem sensu, albo - nonsensem. Mona zrozumie, e czowiek
nie bdcy ju w stanie znale sensu w yciu ani te go wymyli,
uciekajc od poczucia braku sensu, stwarza sobie albo nonsens,
albo sens subiektywny: pierwsze dokonuje si na scenie - teatr
absurdu! - drugie w odurzeniu, i to wzbudzanym przez LSD, kwas
lizergowy. W stanach odurzenia istnieje jednak niebezpieczestwo,
e - w przeciwiestwie do mglistego subiektywnego przeywania
jakiego sensu w sobie samym - tu, w yciu, mijamy si ju z
prawdziwym jego sensem, z prawdziwymi zadaniami w otaczajcym nas
wiecie. Mnie przypominaj si tu zawsze zwierzta dowiadczalne,
ktrym kalifornijscy badacze przemieszczaj elektrody we wzgrku
wzrokowym mzgu. Przy zamknitym obiegu prdu zwierzta przeyway
zaspokojenie bd to popdu seksualnego, bd godu i pragnienia.
W kocu nauczyy si same zamyka obieg prdu i ignoroway wtedy
realnych partnerw seksualnych i podawane im rzeczywiste
poywienie.
Sens nie tylko powinien, ale te moe by odnaleziony, a w
poszukiwaniu go kieruje czowiekiem sumienie. Jednym sowem,
sumienie jest organem sensu ycia. Mona by je zdefiniowa jako
umiejtno odnajdowania jednorazowego i jedynego w swoim rodzaju
sensu ukrytego w kadej sytuacji.

Sumienie moe jednak wprowadza czowieka w bd. Co wicej, a


do ostatniej chwili, do ostatniego tchnienia czowiek nie wie, czy
rzeczywicie nadawa waciwy sens swemu yciu, czy te raczej si
udzi. Ignoramus et ignorabimus, nie wiemy i nie bdziemy
wiedzie. Fakt, e nawet na ou mierci nie bdziemy wiedzie,
czy nasz organ sensu ycia: sumienie, nie uleg na koniec
zudzeniu, oznacza zarazem, e racj mie mogo czyje inne
sumienie. Tolerancja nie jest jednak tym samym, co obojtno:
respektowa przekonania kogo majcego inne pogldy wcale jeszcze
nie znaczy identyfikowa si z tymi innymi pogldami.
yjemy w epoce szerzcego si poczucia bezsensu. W epoce takiej
wychowanie nie moe polega jedynie na przekazywaniu wiedzy, lecz
musi polega take na wysubtelnianiu sumienia, aby czowiek mia
dostatecznie czuy wewntrzny such i umia dosysze woanie
tkwice w kadej sytuacji jego ycia. W epoce, w ktrej
dziesicioro przykaza zdaje si dla tylu ludzi traci swoje
znaczenie, winien czowiekby w stanie dosysze 10000 przykaza
zaszyfrowanych w 10000 sytuacji, z ktrymi konfrontuje go ycie.
Wwczas wyda mu si to jego wasne ycie nie tylko na nowo pene
sensu, lecz on sam uodporni si te na konformizm i totalitaryzm,
owe dwa objawy towarzyszce pustce egzystencjalnej. Bo tylko czue
sumienie uczyni go odpornym i nie pozwoli podporzdkowa si
konformizmowi ani ugi totalitaryzmowi.
Tak czy owak, wychowanie jest bardziej ni kiedykolwiek
wychowaniem do odpowiedzialnoci. A by odpowiedzialnym znaczy
dokonywa selekcji, wybiera. yjemy w spoeczestwie obfitoci
(affiuent sodety), jestemy pobudzani podnietami pyncymi od
rodkw masowego przekazu, yjemy te w wieku piguki. Jeli nie
chcemy uton w zalewie wszystkich tych wrae, w totalnym
bezadzie, musimy nauczy si rozrnia midzy tym, co istotne i
co nieistotne, co ma sens i co sensu nie ma, za co mona przyj
odpowiedzialno, a za co nie mona.
Omielam si przepowiedzie, e wczeniej czy pniej owadnie
wspczesnym czowiekiem nowe poczucie odpowiedzialnoci.
Zapowiada je ogromny napyw protestw. Nie dajmy si jednak
zwie: niejeden z tak zwanych protestw jest rwnoznaczny z
"antytestem", jako e skierowany jest przeciw czemu, nie za
czym, i nie ma w nim adnej konstruktywnej alternatywy. Zapomina
si i przeocz, e wolno przechodzi i wyrodnieje w samowol,
jeli nie uzupenia jej odpowiedzialno.
Panie i panowie! Przemawiam do pastwa nie, a przynajmniej nie
tylko jako filozof, ale i jako psychiatra. aden psychiatra, aden
psychoterapeuta - rwnie aden logoterapeuta - nie powie choremu,
co jest sensem ycia, na pewno jednak powie, e ycie ma sens, co
wicej, e zachowuje te swj sens wrd wszelkich warunkw i
okolicznoci, a to dziki temu, e sens mona znale rwnie w
cierpieniu, i to cierpienie w paszczynie ludzkiej przemieni w
dokonanie - jednym sowem, zawiadczy nim, do czego zdolny jest
czowiek, wanie nawet w niepowodzeniu... Albo innymi sowami,
sowami Lou Salome, ktra napisaa Zygmuntowi Freudowi, kiedy "nie
dawa sobie rady z tym swoim yciem na wymwieniu": chodzi o to,
aby dla kadego z nas "sposb wsipcierpienia za wszystkich sta
si znakiem tego, czego mona dokona".
Logoterapeuta postpuje rzeczywicie nie w sposb moralistyczny,
lecz fenomenologiczny. I rzeczywicie nie wypowiadamy sdw
wartociujcych o jakichkolwiek faktach, lecz dokonujemy
faktograficznych stwierdze o przeywaniu wartoci przez prostego
i zwykego czowieka - on wie ju zawsze najlepiej, jak si ma
sprawa z sensem ycia, pracy, mioci i - last but not least mnie znoszonego cierpienia. I jeli rzeczywicie jest tak, jak
twierdzi Paul Polak, e logoterapia w swej teorii samowiedz

prostego, zwykego czowieka przekada na mow nauki, to mona by


te powiedzie, e powinna w swej praktyce z powrotem przekada
na mow powszedni czowieka ca sw wiedz o wymienionych ju
moliwociach znajdowania sensu w yciu. Powtarzam: fenomenologia
przekada t podstawow samowiedz na mow nauki, a logoterapia
przekada to, czego si w ten sposb nauczya, z powrotem na mow
czowieka z ulicy, i to jest w peni moliwe.
Modesto Canales jest z zawodu drogowcem, a wic naprawd
"czowiekiem z ulicy". Po odczycie, ktry wygosiem w Nowym
Orleanie, powiedzia mi, e jedenacie lat siedzia w wizieniu i
tam dano mu do czytania moj ksik Man.s Search for Meaning jest to jedyna rzecz, ktra pomoga mu przetrwa wszystkie te
lata. Albo czy mam pastwu opowiedzie o Aaronie Mitchellu, ktry
w wizieniu San Ouantin w pobliu San Francisco czeka na sw
egzekucj? Zaproszono mnie do prelekcji dla winiw, najciszych
przestpcw, skazanych na doywotnie wizienie lub nawet na mier
w komorze gazowej. Egzekucja Aarona Mitchella miaa nastpi za
kilka dni. Winiowie prosili mnie, abym par sw skierowa
szczeglnie do niego! I udzielili mi kredytu zaufania,
powiedziaem im bowiem, e z wasnego przeycia znam bardzo dobrze
konfrontacj z komor gazow, ale nawet wwczas nie wtpiem ani
przez chwil, e ycie ma absolutny sens, obojtne, czy trwa ono
dugo czy krtko. Bo ycie albo ma jaki sens - wwczas musi go
zachowa niezalenie od swej dugoci czy krtkoci, albo te
ycie jest bez sensu - wwczas jednak nie nabierze go, choby
trwao i najduej. A nastpnie powiedziaem im, e nawet
spartaczone ycie moe wstecz nabra sensu - przez postaw, jak
zajmiemy wobec nas samych, wyrastajc ni ponad siebie.
Opowiedziaem im na koniec histori mierci Iwana Iljicza
Tostoja, i, biedacy, mnie zrozumieli.
Profesor Farnsworth z Uniwersytetu Harvarda mia kiedy odczyt w
American Medical Association, w ktrym wywodzi: "Medicme is now
confronted with the tosfk of enlarging its function. In a period
of crisis such as we are now experiencing, physicians must of
necessity indulge in philosophy. The great sickness of our age is
aimiesness, boredom, lack of meaning and purpose", medycyna staje
dzi przed zadaniem poszerzenia swej funkcji. W okresie kryzysu,
jakiego dzi dowiadczamy, lekarze winni z koniecznoci oddawa
si filozofii. Wielk chorob naszego wieku jest bezcelowo,
nuda, brak sensu i celu. - Tak wic stawia si dzi przed lekarzem
problemy bdce waciwie natury nie medycznej, lecz
filozoficznej, i na ktre nie bardzo jest przygotowany. Pacjenci
zwracaj si do psychiatry, poniewa wtpi o sensie swego ycia
lub nawet w ogle o moliwoci znalezienia takiego sensu.
Poszlibymy po prostu za rad Kanta, gdybymy zechcieli uy
filozofii jako rodzaju medycyny. Jeli odrzuca si filozofi, to
mona podejrzewa, e dzieje si tak z lku przed konfrontacj z
wasn pustk egzystencjaln.
Oczywicie, lekarzem mona jako tam by take nie troszczc si
o filozofi. Wwczas jednak staje si aktualna to, co w podobnym
kontekcie mia na myli Pau Dubois, e bdziemy si wwczas
rni, my lekarze, od weterynarzy jedynie - klientel.


Vous aimerez peut-être aussi