Vous êtes sur la page 1sur 234

Spis treci

Przedm ow a 9

1. Ojciec Elektrycznoci 13

2. W ielki krok ludzkoci 27

3. Cudowne prom ienie m edycyny 36

4. Przedm ioty wiecce w ciem noci 43

5. Czstki w iata 54

6. W ieczne piro profesora Einsteina 66

7. W ielki Wybuch, czyli jak to si w szystko zaczo


8. M olekularne piki futbolow e 93

9. Rozpychajce si pyty, wulkany i trzsienia ziem i 102

10. Woda sodowa, flogiston i tlen pana de Lavoisier 116

1 1 . 0 piwie, occie, mleku, jedw abiu i zarazkach 124

12. O dojarkach, kurach i wciekych psach 142

13. Przebiegy zarazek m alarii 157

14. Penicylina - rezultat czystej nau k i 166

15. DNA - alfabet ycia 179

16. N oyczki do cicia D N A 195

17. DNA - m olekularny detektyw 206

18. M agiczne kule 217

Bibliografia 234
Przedmowa

czeni pow inni infonnow a opini publiczn o poytkach dla ludzkoci,


U ja k i e w y n ik a j z p o d s ta w o w y c h b a d a n a u k o w y c h , a ta k e
p o p u la ry z o w a w s p a n ia e z ja w is k a p rz y ro d y . J e st p rz y ty m , m o im
zd an iem , rz e c z o g ro m n ie w a n , ab y u zm y so w i w sz y stk im , e nie
m ona p rzew id zie k o rzy ci, ja k ie u zy sk am y z czystej nauki. Z darzao
si b o w iem w ielo k ro tn ie i n ad al zd arza, i b ad an ia p o d staw o w e, m ajce
na celu p o z n a n i e p r z y r o d y , d o p r o w a d z i y d o n i e o c z e k i w a n y c h
z a s to s o w a o ogro m n ej d o n io so c i. M am n a d z iej , e m o ja k sik a
przy czy n i si nieco do sp en ien ia ty ch zada.

W o sta tn ic h latach b a d a n ia n a u k o w e w o g ro m nym sto p n iu uleg y


komercjalizacji, nawet w laboratoriach akademickich najwybitniejszych wyszych
uczelni, gdzie ideay wolnoci nauki i czystego poznania naukowego zostay
rw nie zszargane. Fundusze rzdow e na podstaw ow e badania naukow e s
wszdzie na wiecie ndzne, zwaszcza jeli je porwna z ogromnymi nakadami
na badan ia dla celw w ojskow ych. Jeli n aw et jak ie fundusze s dostpne,
w dalszym cigu nie docieraj one do niektrych dziedzin o ogromnym znaczeniu
dla ludzkoci. A ile wanych program w badawczych trzeba byo zarzuci z
powodu braku rodkw! Kto m gby wyznaczy finansow warto czystej
ciekawoci M ichaela Faradaya, dziki ktrej pow sta praw ie cay dzisiejszy
przemys elektryczny? Ile naleaoby zapaci za myli Louisa Pasteura, ktrego
nienasycone pragnienie poznania przyrody tak ogrom nie si przyczynio do
dzisiejszej w iedzy o zapobieganiu chorobom zakanym i ich leczeniu?

9
Instytucje, ktre fm ansujbadania naukow e, pow inny bezustannie ledzi
obiecujce odkrycia z rodzaju opisanych w tej ksice i zdawa sobie spraw,
ja k m dre je st dalekow zroczne w spieranie bad a czysto naukow ych, bez
w zgldu na ich tem atyk. N ajw aniejsz lekcj, ja k m ona w ynie z odkry
n aukow ych d o k o n an y ch w przeszo ci, je s t to, e podstaw ow e badania
przyrody nie tylko p oszerzaj w ied z o n aszy m w spaniaym i piknym
W szechw iecie, lecz take niezaw odnie p rz y n o sz now e, nieoczekiw ane
korzyci, ktre potem odczuw am y w kadej dziedzinie naszego codziennego
ycia. D obroczynne zastosow ania nauki su kadem u i w szdzie, a pikno
praw i zjawisk przyrody moe i pow inien podziw ia kady. Jest niestety sm utn
praw d, e czo n k o w ie rzdw w n aszy m w iecie przew anie nie m aj
dostatecznego w yksztacenia naukow ego i dlatego nie potrafi uzm ysow i
sobie, ja k w ane s badania naukowe. Jest rzecz tragiczn, e z tego w anie
pow odu setki m ilionw niew innych ludzi w biednych krajach w dalszym
cigu nie m oe korzysta z dobrodziejstw w ikszoci odkry opisanych w tej
ksice.

W 1991 ro k u sp d z ie m dw a m ie s i c e , ja k o p ra c o w n ik n a u k o w y
o d d ele g o w a n y do w sp p ra c y z m e d ia m i, w b ry ty jsk iej gazecie T he
Independent . Pobudzio to m oje zainteresow ania dziedzinam i nauki lecym i
p o z a o b s z a re m m o ic h w a sn y c h b a d a n a u k o w y c h . W te d y w a n ie
uw iadom iem sobie, jak mao uczeni w iedz o dziedzinach nauki poza w asn
sp e c ja ln o c i o ra z ja k n ie z m ie rn ie w a n e je s t p o p u la ry z o w a n ie n a u k i
w spoeczestw ie. Jestem napraw d w dziczny doktorowi Tomowi W ilkie,
redaktorow i naukow em u The Independent, za inspiracj do napisania tej
ksiki i za danie m i m onoci w sppracy z gazet. Pom agali mi te inni
pracow nicy The Independent, a zw aszcza S usan W atts i Steven Connor.
Jestem take w dziczny K om itetow i P opularyzacji N auki i B rytyjskiem u
S tow arzyszeniu Postpw w N auce, ktre sponsorow ay m o j w spprac
z mediam i.

B ardzo cenne i konstruktyw ne w skazw ki dotyczce tekstu tej ksiki


dali m i dr R o b e rt H a rin g to n i dr Jo C leg g z w y d aw n ictw a C am bridge
U niversity P ress, za co skadam im podzikow ania. Pom ocne uw agi co do
tekstu przekazaa te m oja ona, dr A lison G oate. N astpujce osoby rw nie
udzieliy m i bardzo w artociow ych inform acji i cennych uw ag krytycznych,
za co w yraam im sw o j w dziczno: prof. A lec Jeffreys z U niw ersytetu
L eicester, prof. H arold K roto z U niw ersy tetu Sussex, prof. C esar M ilstein
z U niw ersytetu C am bridge, prof. sir E dw ard A braham ze Szkoy Patologii
im. sir W illiam a D unna na U niw ersytecie O xfordzkim , prof. sir H enry H arris

10
ze Szkoy Patologii im. sir W illiam a D unna na U niw ersytecie O xfordzkim ,
prof. C lifford W ill z U n iw ersy tetu W aszyngtoskiego w St. L ouis (stan
M issouri) oraz prof. W ai-M o Suen z U niw ersytetu W aszyngtoskiego w St.
Louis (stan M issouri).

F rank Ashall

Profesor Frank Ashall, ur. 1957 r., jest biochemikiem. W swojej karierze naukowej zajmowa si
molekularnymi podstawami raka, chorobami tropikalnymi, a obecnie bada molekularne podstawy cho
roby Alzheimera w Akademii Medycznej Uniwersytetu Waszyngtoskiego w St. Louis, przyp tum.).
1. Ojciec Elektrycznoci

roku 1991 M uzeum N auki w Londynie zorganizow ao specjaln w y


W staw dla uczczenia dw usetnej rocznicy urodzin M ichaela Faradaya.
Przy w ejciu na w y staw staa fig u ra F arad ay a w o to czen iu k ilkunastu
urzdze dom ow ego uytku, takich ja k odkurzacz, elektryczna m aszyna
do szycia, su sz a rk a do w o s w i m ikser. T ab liczk a pod fig u r gosia:
W szelkie uyw ane dzi urzdzenia elektryczne zaw dziczam y fundam en
talnym odkryciom , ja k ic h dokona M ichael Faraday, 1791-1867 . N ie byo
w tym p rzesad y : d o w ia d c z e n ia F arad ay a w d z ie d z in ie e le k try c z n o ci
i m a g n e ty z m u s tw o rz y y fu n d a m e n t c a e g o d z is ie js z e g o p rz e m y s u
elektrycznego, a w sp czesne spoeczestw o m oe by m u w dziczne za
w iele urzdze uatw iajcych ycie, a naw et je ratujcych. Ten brytyjski
uczony, ktry nie m ia fo n n aln eg o w yksztacen ia uniw ersyteckiego, bez
w tpienia zasuguje na m iano O jca E lektrycznoci.
K iedy je d n a k Faraday zaczyna swoje badania, ani nie przew idyw a tych
w spaniaych i rnorodnych zastosow a, ktre w kocu w yniky z jeg o pra
cy, ani w adnej m ierze bezporednio ich dla sw ych odkry nie poszukiw a.
Jego celem byo badanie przyrody dla sam ego badania - odkryw anie pikna
w iata fizycznego poprzez dow iadczenia naukow e. Faraday by uczonym ,
do ktrego w ja k najw ikszym stopniu odnosi si pow iedzenie Louisa P a
steura: Nie m a nauki stosow anej, istniej tylko zastosow ania czystej n a
uki . D ziki sw ojej gbokiej pasji poznaw czej i nienasyconem u pragnieniu
czystej wiedzy, Faraday odkry te aspekty fizyki, ktre zrew olucjonizow ay
oblicze naszej planety.

13
K ontekst historyczny

Abym y mogli zrozum ie, jak ie znaczenie m aj odkrycia M ichaela Fa


radaya oraz ja k do nich doszo, m usim y zapozna si ze stanem w iedzy
o elektrycznoci i m agnetyzm ie na pocztku X IX w ieku, to je st kiedy rozpo
czyna on sw oje eksperym enty. N auka w tym czasie w anie dojrzaa do w iel
kich odkry w tych dziedzinach. W w iekach XVII i X VIII dokonano ju w spa
niaego postpu na polu optyki i m echaniki, a elektryczno i m agnetyzm
szybko staw ay si m odnym i dziedzinam i bada akurat wtedy, gdy Faraday
pojaw i si na scenie naukow ej.
Ju staroytni G recy niew tpliw ie w iedzieli o m agnetyzm ie, szczegl
nie dziki badaniom fdozofa Talesa z M iletu, ktry y w VII i VI w ieku p.n.e.
Tales stw ierdzi, e brya rudy elaza (zwanej obecnie m agnetytem ) m oe
przyciga kaw aki elaza. Poniew a ruda uyw ana przez niego do dow iad
cze pochodzia z egejskiego m iasta M agnesia (obecnie M anisa w Turcji),
Tales nazw a j M agnes lithos, czyli m agnezyjska skaa. Std pochodzi
sow o m agnes .
Grecy znali rw nie zjawisko przycigania elektrostatycznego. Wiedzieli,
e potarty kaw aek bursztynu m oe przyciga lekkie przedmioty, na przykad
pirka. O krelenie elektryczno pochodzi od greckiego sow a elektron
oznaczajcego bursztyn. G recy zdaw ali sobie rw nie spraw z podobie
stw a pom idzy przyciganiem m agnetycznym i elektrostatycznym , chocia
uw aano, e przyciganie m agnetyczne je st silniejsze, natom iast przyciga
nie elektrostatyczne je st bardziej uniwersalne. M iao tak by dlatego, e potarty
bursztyn przyciga rozm aite lekkie obiekty niezalenie od substancji, z jakiej
si skadaj, podczas gdy m agnetyt m oe przyciga tylko kaw aki elaza
lub inne kaw aki m agnetytu.
Postp w dziedzinie zrozum ienia istoty m agnetyzm u by do powolny,
ale w XII w ieku znane ju byo zjaw isko indukcji m agnetycznej, polegaj
ce na tym, e kaw aek m agnetycznego elaza m oe nam agnesow a kaw aek
niem agnetycznego elaza, czyli uczyni z niego m agnes. W ikszo z nas
zapew ne dem onstrow aa kiedy indukcj m agnetyczn, pocierajc m agne
sem kaw aek stali (na przykad spinacz lub ig), w w yniku czego stal zostaa
nam agnesow ana.
M agnes pyw ajcy na pow ierzchni w ody ustaw ia si w kierunku pnoc
- poudnie. Jeli obrcim y go w in n stron, sam orzutnie te ustaw i si po
now nie w tym kierunku. Stw ierdzono, e m agnesy m a j dw a bieguny: p
nocny i poudniow y, a dw a m agnesy przycigaj si w zajem nie, jeli s do
siebie zw r co n e p rzeciw n y m i b ieg u n am i (p o u d n iow y do p nocnego),

14
natom iast odpychaj si, jeli si je zetknie biegunam i jednoim iennym i (p
n o c n y z p n o c n y m a lb o p o u d n io w y z p o u d n io w y m ). W y n ik a st d
nastpujca zasada: B ieguny jed n o im ien n e odpychaj si, rnoim ienne
przycigaj . N a tej zasadzie dziaa kom pas m agnetyczny, w ktrym iga m a
gnetyczna ustaw ia si w kierunku biegunw m agnetycznych Ziem i. D ziki
kom pasow i eglarze byli w stanie ustala kierunek kursu bez Soca lub
G w ia z d y P o la rn e j. P ra w d o p o d o b n ie p ie rw s z y c h k o m p a s w u y w a li
Chiczycy. K om pasow i w szczeglnoci zaw dziczam y w ielkie odkrycia geo
graficzne, ja k ic h dokonano w w ieku X V i nastpnych.
Jednym z pierw szych uczonych, ktrzy starannie i system atycznie badali
naukow e podstaw y m agnetyzm u, by W illiam G ilbert (1544-1603), nadw orny
lekarz angielskiej krlow ej E lbiety I. W ykaza on w bardzo pom ysow ym
dow iadczeniu, e iga kom pasu nie tylko w skazuje kierunek p n o c -p o
udnie, lecz rw nie si pochyla. S porzdzi kul z m agnetytu, naladujc
Ziemi, i odkry, e iga m agnetyczna um ieszczona w pobliu tej kuli wskazuje
zaw sze jed en kierunek oraz pochyla si ku jej pow ierzchni. N a podstaw ie
ty ch w y n ik w G ilb e rt s tw ie rd z i, e Z ie m ia sa m a je s t o g ro m n k u l
m agnetyczn oraz e m a biegun pnocny i poudniow y. Inaczej m w ic, m a
gnes kulisty w ykazuje biegunow o. W ten sposb obalone zostay daw niejsze
pogldy, jak o b y gdzie na dalekiej pnocy naszej planety istniaa ogrom na
gra z elaza lub m agnetytu.
G ilbert bada rw nie eksperym entalnie podstaw y elektrycznoci. W y
kaza, e przyciganie elektrostatyczne w ystpuje po potarciu nie tylko bursz
tynu, ale rw nie w ielu drogich kam ieni, takich jak szafiry i diam enty. N a
okrelenie tego rodzaju substancji w ym yli sow o elektryk (obecnie w tym
znaczeniu nie uyw ane).
M etoda w ytw arzania elektrycznoci statycznej poprzez pocieranie sub
stancji elektrycznych nie bya szczeglnie obfitym jej rdem . Ponadto
elektrycznoci zgrom adzonej w m ateriaach naadow anych elektrostatycznie
nie dao si w ykorzysta w sposb kontrolow any, gdy w yadow anie byo
zbyt szybkie. D o dalszych bada nad t dziedzin niezbdne stao si opra
cow anie ukadu, w ktrym m ona by byo uzyskiw a znaczne iloci elek
trycznoci oraz ktry by pozw ala na kontrolow anie tej elektrycznoci przez
odpow iednio dugi czas, co um oliw ioby uczonym zbadanie jej w aciw o
ci. Pierw szego znaczcego kroku w kierunku rozw izania tego problem u
dokona fizyk niem iecki O tto von G uericke (1602-1686). Sporzdzi on kul
w ielkoci m elona, z siarki, kt ra je st substancj szczeglnie dogodn do w y
tw arzania elektrycznoci statycznej. W kuli obracanej korb, stykajcej si
przy tym z innym m ateriaem , g ro m ad zia si d u a ilo elektrycznoci

15
statycznej. Von G uericke odkry take, e kule naadow ane elektrycznie m og
si w zajem nie przyciga lub odpycha, podobnie ja k bieguny m agnetyczne.
W ykaza rw nie, e jed n a kula z siarki m oe indukow a adunek elektrycz
ny w drugiej kuli. Z jaw isko to nazyw a si indukcj elektrostatyczn. Pod
koniec X V II w ieku coraz wicej uczonych zaczo uwaa, e elektryczno
i m agnetyzm s cile ze sob zwizane.
W X V III i na pocztku X IX w ieku uczeni w ykazali, e m ona zm usi
elektryczno do przepyw ania przez rne m ateriay, na przykad przez p r
ty m etalow e. A m erykaski uczony Benjam in F ranklin (1706-1790) postaw i
hipotez, e elektryczno je st pynem , ktry przepyw a z m iejsc naadow a
nych dodatnio do m iejsc naadow anych bardziej ujem nie. Dzisiaj wiemy, e
przepyw prdu elektrycznego polega na przepyw ie naadow anych ujem nie
elektronw od ujem nego do dodatniego zacisku obw odu elektrycznego, a za
tem w kierunku przeciw nym ni przypuszcza Franklin.
N a przeom ie X V III i X IX w ieku m iay m iejsce trzy istotne osignicia
0 szczeglnym znaczeniu dla pniejszych odkry Faradaya: w ynaleziono
pierw sze ogniw o elektryczne, skonstruow ano pierw szy przyrzd do m ierze
nia prdu elektrycznego (galw anom etr) oraz odkryto cise pow izanie po
m idzy elektrycznoci a m agnetyzm em (elektrom agnetyzm ).
O gniw o elektryczne zostao w ynalezione w 1800 roku przez uczonego
w oskiego A lessandra Volt (1745-1827), dziki w czeniejszem u odkryciu
dokonanem u przez innego W ocha, Luigiego G alvaniego (1737-1798). Ga-
lvani odkry, e m inie w nodze aby k urcz si, je li podczas burzy z p io
runam i dotknie si ich m etalow ym skalpelem . Pniej w ykaza, e naw et
jeli nie w ystpuj pioruny, m inie k urcz si za kadym razem, kiedy si
ich dotknie jed n o czen ie dw om a rnym i m etalam i, na przykad m iedzi
1 elazem . Te skurcze, ja k m niem a G alvani, m iay by spow odow ane si
yciow zw an elektrycznoci zw ierzc . Jednak Volta nie zgodzi si
z proponow an przez G alvaniego in terp retacj charakteru tych skurczw
i postaw i hipotez, e rdo elektrycznoci nie m a nic w splnego z tajem
nicz si yciow , a elektryczno jest w ytw arzana w skutek zetknicia tkanki
m iniow ej z dw om a rnym i m etalam i.
Volta w ykaza, e dw a rne m etale w zetkniciu z roztw orem naw et
zw ykej soli m og w ytw arza cigy prd elektryczny. U m ieci on krek
z tektury nasczonej roztw orem soli pom idzy krkiem srebra a krkiem
cynku i stw ierdzi, e to proste urzdzenie w ytw arza prd elektryczny. Stosy
takich krkw um ieszczonych jed en na drugim w ytw arzay jeszcze w ikszy
prd elektryczny. Te stosy Volty, ja k je w w czas nazyw ano, byy pierw
szym i b a te ria m i e le k try c z n y m i. T eraz u c z e n i m o g li atw o w y tw arza

16
stosunkow o due iloci elektrycznoci pyncej w sposb cigy, bez koniecz
noci grom adzenia elektrycznoci statycznej w kulach z siarki.
W roku 1819, na krtko przed skonstruow aniem przez Faradaya jego
pierw szego prototypu silnika elektrycznego, uczony duski H ans C hristian
O ersted (1777-1851) odkry, e je li drut podczony do baterii zaw iesim y
poziom o nad ig kom pasu, iga odchyla si, kiedy przez drut przepyw a prd
elektryczny. To w ane zjaw isko, nazw ane indukcj elektrom agnetyczn,
w oczyw isty sposb dem onstruje, e elektryczno i m agnetyzm s ze sob
pow izane. W krtce potem fizyk niem iecki Johann S chw eigger (1799-1857)
w ynalaz pierw szy galw anom etr, pozw alajcy m ierzy prd elektryczny py
ncy przez przewd.
Taki zatem by kontekst naukow y, w jak im M ichael Faraday rozpocz
sw oje badania nad elektrom agnetyzm em . A bym y jed n ak m ogli naleycie
zrozum ie, w jaki sposb Faraday dokona sw oich odkry, m usim y nie tylko
zapozna si z w czesnym stanem w iedzy naukow ej, lecz rw nie dow ie
dzie si, w jaki sposb zosta fizykiem i co spow odow ao, e podj on sw o
je badania.

M odo M ichaela Faradaya

M ich ael F arad ay u ro d zi si 22 w rz e n ia 1791 ro k u w N ew in g to n


w hrabstw ie Surrey (obecnie E lephant and Castle w L ondynie), ja k o syn ubo
giego kow ala. R odzina Faradayw naleaa do sekty tzw. sandem anianw .
Sandem anianie odstpili od chrzecijaskiej doktryny anglikaskiej i w ie
rzyli w konieczno prym ityw nego ycia na w zr pierw szych chrzecijan.
U w aali oni, e bogactw o je s t grzechem , a praw a boskie w y raaj si w N a
turze. W ierzyli, e badanie lub odczytyw anie zjaw isk naturalnych um oli
wi ludzkoci odkrycie praw dziw ej natury Boga. M ichael Faraday pozosta
przez cae ycie gorliw ym sandem anianem , a jeg o podejcie do eksperym en
tow ania w ykazuje silny w pyw tej religii na jego badania naukow e. O to co
pow iedzia o nim brytyjski fizyk, John Tyndall (1820-1893): Jego w ierze
nia religijne nie daj si oddzieli od jeg o filozofii; jedno bezustannie w py
w ao u niego na drugie .
W w ieku trzynastu lat Faraday opuci szko i rozpocz prac w L on
dynie jak o roznosiciel gazet u ksigarza i introligatora G eorgea R ibeau. Ri-
beau darzy uznaniem p r a c ^ J l a r a d a ^ i w rk u 1805 zaproponow a m u przy
jcie do ten n in u n ^ ^ ^ d m i lJ e i h f C S > a d a y zgodzi si zosta term inato
rem , gdy stwarz,G^j&t to m oliw o J^B f ?en ia si ssJSJB -^aw odu. Co

2 - P rzeom ow e odkrycia
17
w aniejsze, m ia okazj zetkn si z licznym i ksikam i z rnych dzie
dzin, a niektre z nich przeczyta dokadnie i z zainteresow aniem . W ten spo
sb przed m odym Faradayem otworzyy si drzwi do skarbnicy wiedzy. Szcze
glne w raenie robiy na nim prace z dziedziny chemii. Ju w tak m odym
w ieku, a przy tym nie m ajc praw ie w cale szkolnego w yksztacenia, rozw ija
Faraday sw oje zainteresow ania w dziedzinie chem ii i fizyki. Pniej pow ie
dzia: W trakcie term inow ania uw ielbiaem czyta ksiki naukow e, ktre
m iaem w sw oim rku .
P odczas term inu, za zezw oleniem pryncypaa, Faraday m ia m ono
przeprow adzania prostych eksperym entw naukow ych w nie uyw anym p o
m ieszczeniu w arsztatu introligatorskiego. W poczeniu z um iejtnociam i
introligatorskim i, proste eksperym enty pozw oliy m u naby du spraw no
m anualn, tak w an w pniejszych prow adzonych przez niego badaniach
naukow ych nad elektrycznoci i m agnetyzm em . Poczw szy od roku 1810
zacz Faraday uczszcza na w ykady i dyskusje w M iejskim Tow arzystw ie
Filozoficznym w Londynie, ktre - w poczeniu z intensyw n le k tu r - day
m u solidne w yksztacenie podstaw ow e w chem ii i fizyce.
W roku 1812 sir H um phry D avy (1778-1829), brytyjski chem ik i jeden
z najznakom itszych uczonych sw oich czasw, da cykl w ykadw w Instytu
cie K rlew skim w Londynie. Faraday uczszcza na te w ykady i by tak nim i
zachw ycony, e zapisa je , opraw i i w ysa D av y emu. W raz z opraw ionym
tom em Faraday w ysa list, w ktrym pyta, czy nie znalazaby si posada
asystenta w laboratorium w ielkiego chem ika. D av y em u spodoba si zapa
Faradaya i zaprosi go na rozm ow , ale nie da m u stanow iska i poradzi, aby
M ichael pracow a w dalszym cigu jak o introligator. Jednake niedugo p o
tem D avy straci na pew ien czas w zrok w skutek w ypadku w laboratorium
i zatrudni w w czas Faradaya do sporzdzania notatek. W 1813 roku w y
ciu m ajcego w w czas 21 lat Faradaya nastpi przeom , gdy D avy w yrzu
ci jednego z asystentw laboratoryjnych za ktliw o i zaproponow a to sta
now isko Faradayow i.
D ziki sam odyscyplinie, solidnoci i silnej pasji naukowej M ichael Fa
raday znalaz si w laboratorium w ielkiego uczonego. Potem sam zosta w y
bitnym uczonym , co najm niej tak w ielkim ja k Davy. M w i si naw et, e
Faraday by najw ikszym odkryciem D av y ego, chocia m ona te pow ie
dzie, e w aciw ie odkryli si oni w zajem nie.
Faraday w dalszym cigu m ia w ielkie luki w w yksztaceniu, jak o e
nigdy nie studiow a na uniw ersytecie. W tym sam ym roku, w ktrym zosta
zatrudniony przez D av y ego, uda si z nim w podr po Europie, podczas
ktrej pozna niektrych najw ikszych chem ikw wiata, w tym A m p erea

18
i Voltq. Podczas tej podry, trw ajcej osiem nacie m iesicy, D avy udziela
F arad ay o w i c o d zien n y ch lek cji, k t re m u p ra w d o p o d o b n ie w yrw nay
z n aw izk b rak u n iw ersy teck ieg o w y k sztacen ia. Ta p o d r z w ielkim
chem ikiem oraz spotkania i rozm ow y z w ielom a innym i uczonym i stanow iy
zapew ne najlepszy kontakt z m yleniem naukow ym , o jak im Faraday jako
pocztkujcy uczony m g m arzy.
Po pow rocie z podry po Europie, w 1815 roku, Faraday asystow a
D avyem u oraz przeprow adza w asne eksperym enty. D o roku 1820 sta si
eksperym entatorem o duym dow iadczeniu oraz uczonym o duej w iedzy
i w asnym oryginalnym spojrzeniu na przyrod. D oszed do tej pozycji nie
zw yk i niekonw encjonaln drog. Potem nastpiy odkrycia naukow e, zali
czane do najw ikszych w dziejach ludzkoci, dziki ktrym nazw isko Fara
daya zapisao si trw ale w historii postpu.

O dkrycia Faradaya

O dkrycie przez O ersteda, e prd elektryczny pyncy w drucie pow o


duje odchylenie igy m agnetycznej, byo w ielkim k rokiem naprzd, gdy po
raz pierw szy w ykazao bezporedni zw izek m idzy elektrycznoci i m a
gnetyzm em . Inni uczeni zaczli rw nie bada to zjaw isko. Francuz A n-
dre-M arie A m pere (1775-1836) w ykaza na przykad, e dw a przewody, przez
ktre przepyw a prd elektryczny, zachow uj si ja k dw a m agnesy: w zajem
nie si m agnetycznie p rzy cig aj lub odpychaj. S ir H um phry D avy te
przeprow adza dow iadczenia z elektrom agnetyzm em , a asystow a przy nich
Faraday, ktrego ciekaw o dotyczca tej dziedziny cigle rosa.
W 1821 roku Faraday odkry zjaw isko zw ane rotacj elektrom agne
tyczn . W ynalaz przyrzd, w ktrym prd elektryczny m g pow odow a ob
racanie si przew odu dookoa m agnesu i odw rotnie, obracanie si m agnesu
dookoa przew odu. N a rysunku 1 przedstaw iono podstaw ow y schem at tego
dow iadczenia. Z lewej strony znajduje si m agnes zam ocow any na osi, dziki
ktrej m oe si on sw obodnie obraca w naczynku z rtci. R t zostaa uy
ta dlatego, e jak o m etal przew odzi elektryczno, a bdc przy tym ciecz,
pozw ala na ruch m agnesu. W rtci zanurzony je st nieruchom y przew d pod
czony do jednego zacisku baterii elektrycznej. M etalow a o, na ktrej obraca
si m agnes, je st przyczona do drugiego zacisku baterii. Prd elektryczny
pynie przez przew d i przez rt, m am y w ic zam knity obw d elektryczny.
Pionow o zam ocow any p rzew d staje si m agnesem n a skutek indukcji elek
tro m agn ety czn ej. O d d ziay w an ie p ola m a g n ety czn eg o w ok przew odu

19
z m agnesem zam ocow anym na osi pow oduje ruch obrotow y tego m agnesu
dookoa przew odu.

Rysunek !. Urzdzenie Faradaya demonstrujce rotacj elektromagnetyczn. Z lewej strony zamo


cowany na obrotowej osi magnes obraca siq dookoa nieruchomego przewodu pod wpywem prze
pywajcego przez urzdzenie prdu elektrycznego; z prawej strony swobodnie zawieszony przewd
obraca si dookoa nieruchomego magnesu

Z p raw ej stro n y w id z im y n a ry su n k u 1 m ag n es z a m o co w a n y n ie ru
ch o m o . Z a w ie sz o n y p io n o w o p rz e w d m a m o liw o sw o b o d n e g o o b
ro tu i je s t z a n u rz o n y w rt c i. P o d c z a s p rz e p y w u p rd u e le k try c z n eg o
p rz e z p rz e w d i rt , w o k p rz e w o d u in d u k u je si p o le m a g n ety c zn e,
k t re o d d z ia u je z p o lem sta e g o m ag n e su , w w y n ik u czego ru ch o m y
p rz ew d o b raca si d o o k o a m ag n esu . F a ra d a y in te rp reto w a w y n ik i tego
e k sp e ry m e n tu u y w a j c p o j c ia lin ii s i o ta c z a j c y c h m ag n es. W e
dug je g o w y ja n ie n ia , o b se rw o w a n y o b r t zo sta sp o w o d o w an y o d d z ia
y w a n ie m lin ii si m a g n es w i lin ii si pl m a g n ety cz n y ch in d u k o w a
n y c h w w y n ik u p rz e p y w u e le k try c z n o c i p rz e z p rz e w o d y . C h o c ia
w sp c z e n ie n ie o p isu je m y ju z ja w isk e le k tro m a g n e ty cz n y c h w k a te
g o riac h lin ii si, id ea ta k ic h lin ii z a in sp iro w a a p niej Jam e sa C lerk a
M ax w e lla , k t ry d o k o n a m a te m a ty c z n ej a n a liz y teo rii e le k tro m a g n e ty
zm u (ro z d z ia 2).

20
By to pierw szy w historii eksperym ent, w ktrym udao si uzyska ci
gy ruch w w yniku przepyw u prdu elektrycznego. Faraday przetw orzy ener
gi elektryczn w ytw orzon przez bateri na energi m echaniczn ruchu prze
w odu lub m agnesu. D ow olne urzdzenie, ktre dokonuje tego rodzaju prze
ksztacenia energii elektrycznej w m echaniczn, nazyw a si silnikiem elek
trycznym . U rzdzenie Faradaya do dem onstrow ania rotacji elektrom agne
tycznej byo w istocie prototypem silnika elektrycznego, tak w anego w dzi
siejszej technice.
Jest rzecz zadziw iajc, e skonstruow anie tego niezw ykle prostego
urzdzenia pocigno za sob tak daleko idce skutki. A m oe jeszcze bar
dziej fascynujce je st to, e F araday zbudow a pierw szy silnik elektryczny
praw ie wycznie dlatego, e chcia zrozum ie praw a przyrody rzdzce elek
trom agnetyzm em . K orzyci w ynike z je g o czystej ciekaw oci fizyki przero
sy w szelkie oczekiw ania.
A czkolw iek urzdzenie w ytw arzajce rotacj elektrom agnetyczn byo
do proste, w ielu uczonych nie potrafio uzyska w eksperym entach takich
sam ych w ynikw , tote osignicia F aradaya spotkay si z niejakim scepty
cyzm em . Z tego pow odu zbudow a on kilka m aych m odeli sw ojego aparatu
do rotacji m agnetycznej, w ym agajcych jed y n ie podczenia do baterii, i ro
zesa je w rd sw oich kolegw. Ci, k trzy otrzym ali te m odele, cakow icie
pozbyli si w tpliw oci, czy Faraday w istocie uzyska cig rotacj elektro
m agnetyczn.
Poniew a w iedziano ju , e elektryczno je s t w stanie w ytw orzy pole
m agnetyczne, Faraday zacz rozw aa m oliw o w ytw arzania elektrycz
noci z m agnetyzm u. Idc tropem sw ojego odkrycia rotacji elektrom agne
tycznej, czyni liczne prby w ytw orzenia prdu elektrycznego przez um iesz
czenie m agnesu w pobliu przew odu. D ow iadczenia te w w czas nie po
w iody si i dopiero dziesi lat pniej uczony pow rci do nich i osign
sukces. W tedy to, 29 sierpnia 1831 roku, skonstruow a kolejne urzdzenie,
ktre w yw aro ogrom ny w pyw na losy ludzkoci.
Faraday naw in uzw ojenie z drutu z jednej strony elaznego piercie
nia, a inne, oddzielne uzw ojenie z drugiej jeg o strony (A i B na rysunku 2).
O ba uzw ojenia byy izolow ane, tak e nie stykay si ze so b ani z elaznym
piercieniem . U zw ojenie A byo przyczone do baterii, natom iast uzw ojenie
B - do galw anom etru. K iedy Faraday przepuci prd elektryczny z baterii
przez uzw ojenie A, poczyni niezm iernie w an obserw acj. Ot natych
m iast po w czeniu prdu iga galw anom etru podczonego do uzw ojenia B
odchylia si, po czym szybko w rcia do pooenia zerow ego, m im o e przez
uzw ojenie A w dalszym cigu pyn prd. Jednak kiedy prd zosta wyczony,

21
iga galw anom etru znow u na chw il si odchylia, tyra razem w przeciw nym
kierunku ni przy w czeniu prdu. Faraday uzm ysow i sobie kluczow y fakt:
indukow anie prdu elektrycznego w u zw o jen iu # odbywao si wskutek z w/o-
ny prdu w uzw ojeniu A , a nie w skutek utrzym yw ania w nim prdu staego.

piercie
przewd elazny przewd

galwanometr

bateria

izolowane
uzwojenie

Rysunek 2. Transformator Faradaya. Prd elektryczny przepywa przez uzwojenie z izolowanego drutu
(A), nawinite na elaznym piercieniu. W wyniku wczania i wyczania prdu, w uzwojeniu
wtrnym (B), rwnie z izolowanego drutu, indukowany jest prd elektryczny

O czyw icie F araday indukow a prd elektryczny w jednym uzw ojeniu


dziki przepyw ow i elektrycznoci w innym uzw ojeniu. Susznie przyj, e
prd w uzw ojeniu A indukuje pole m agnetyczne w ok elaznego piercie
nia, a pole to z kolei indukuje prd elektryczny w uzw ojeniu B. W ten oto
sposb po raz pierw szy zdoano przetw orzy m agnetyzm w elektryczno,
chocia w urzdzeniu Faradaya konieczne byo w stpne przetw orzenie elek
trycznoci w m agnetyzm .
U rzdzenie to, znow u o tak prostej konstrukcji, byo pierw szym trans
form atorem elektrycznym . U m oliw io ono w ytw arzanie silniejszej elek
trycznoci: m ae napicie na uzw ojeniu^ m ogo spow odowa powstanie wik
szego napicia w uzw ojeniu B, jeli zw ikszylim y liczb zw ojw uzw oje
nia B. Innym i sowy, m ona byo przeksztaci niskie napicia na wysokie.
Podobnie te m ona przeksztaca w ysokie napicia na niskie. O becnie trans
form atorw uyw a si na caym w iecie w ty sicach rnych u rzdze

22
elektrycznych. D ziki nim w elektrow niach m ona w ytw arza elektryczno
o w ysokim napiciu, ktre je st potem przetw arzane n a bezpieczniejsze ni
sze napicie, uyw ane w naszych dom ach. K ady budynek m ieszkalny, szpi
tal, dom tow arow y czy biurow iec je s t zasilany w elektryczno poprzez trans
formatory. A przecie Faraday zbudow a pierw szy transform ator jedynie wsku
tek zaciekaw ienia zw izkam i m idzy elektrycznoci i m agnetyzm em .
Po pracach zw izanych z pierw szym transform atorem Faraday zaj si
dalszym i eksperym entam i, w w yniku ktrych zdoa w ytw orzy prd elek
tryczny bezporednio z pola m agnetycznego, tym razem bez uycia rda
prdu do zap o cztkow ania tego zjaw iska. Skonstruow a kilk a urzdze,
z ktrych jedno przedstaw ione je s t n a rysunku 3. W tym urzdzeniu m agnes
jest w suw any do w ntrza uzw ojenia z drutu i z pow rotem w ysuw any. Ruchy
m agnesu pow oduj przepyw prdu elektrycznego przez uzw ojenie, w ykry
w any przez galw anom etr podczony do tego uzwojenia. Podobnie ja k w przy
padku transform atora, iga galw anom etru w raca do pooenia zerow ego, jeli

kierunek ruchu magnesu

Rysunek 3. Urzdzenie uyte przez Faradaya do zademonstrowania indukcji magnctoclcktryczncj.


Magnes jest wsuwany i wysuwany z uzwojenia, podczonego do galwanometru. Ruchy magnesu
generuj w uzwojeniu prd elektryczny

23
m agnes pozostaje nieruchomy. Im szybciej poruszam y m agnesem w uzw oje
niu, tym w ikszy prd je st w nim indukow any. K ierunek prdu zaley od
tego, czy m agnes je st w suw any czy wysuwany.
W n o tatkach z tych bada Faraday zapisa: R norodne eksperym en
ty u d o w ad n iaj m oim zdaniem w zupenoci, e elektryczno je s t w y tw a
rzana ze zw ykego m agnetyzm u . N a o krelenie w ytw arzania prdu elek
trycznego przez m agnes Faraday zaproponow a te n n in indukcja m agne-
toelektryczn a.
N iedugo po tych eksperym entach Faraday w ym yli urzdzenie, w k t
rym za pom o c m agnesu w ytw arza si cigy prd elektryczny. M aszyna ta,
pokazana na rysunku 4, skadaa si z duego m agnesu i okrgej tarczy m ie
dzianej um ieszczonej m idzy jego biegunam i. O bracanie tarczy pow odow a-

bicguny magnesu

Rysunek 4. Prdnica Faradaya, w ktrej tarcza miedziana bya obracana rcznie midzy biegunami
silnego magnesu, wytwarzajc cigy prd elektryczny

o w ytw arzanie pyncego w niej prdu elektrycznego. Bya to w ic pierw sza


prdnica, to je st m aszyna przetw arzajca energi m echaniczn (obracajc
tarcz m iedzian) na energi elektryczn. W odw rotnym ukadzie, to je st kiedy
prd elektryczny je st uyw any do obracania tarczy, urzdzenie to je st b ezpo
rednim przodkiem dzisiejszego silnika elektrycznego.

24
Indukcja m agnetoelektryczna um oliw ia w ytw arzanie elektrycznoci bez
uycia baterii. W czasach Faradaya baterie byy drogie, cikie i m usiay by
czsto w ym ieniane. W ykorzystanie indukcji m agnetoelektrycznej zaradzio
tym problem om .
P oza osigniciam i w badaniach nad elektro m agnetyzm em , Faraday
w nis take w ielki w kad do w iedzy o m aterii. Prace nad elektroliz, proce
sem, w w yniku ktrego substancje cieke ulegaj rozkadow i chem icznem u
w skutek przepyw u przez nie prdu elektrycznego, doprow adziy go do sfor
m uow ania znanych praw elektrolizy F arad ay a. Te odkrycia, w skazujce na
zw izek m idzy atom am i a elektrycznoci, m iay istotne znaczenie dla p
niejszego zrozum ienia struktury atom u i m echanizm u reakcji chem icznych.
E lektrom agnetyzm i elektroliza nie byy jed y n y m i dziedzinam i, w kt
rych Faraday dokona w anych odkry. Jako pierw szy skropli chlor, zalicza
ny podw czas do tak zw anych gazw trw aych. P rzedtem uw aano, e taki
gaz nie m oe by skroplony. Faraday take odkry i w yodrbni benzen, kt
ry w pniejszych latach okaza si niezw ykle w any dla przem ysu farbiar-
skiego i farm aceutycznego, a take okreli skad chem iczny tego zwizku.
Jako pierw szy uzyska zw izki w gla z chlorem , a je g o badania nad stopami
stali pooyy podw aliny pod now oczesne prace w tej dziedzinie.
W roku 1845, m ajc ju dobrze ponad pidziesit lat, odkry on zjaw i
sko diam agnetyzm u, w w yniku ktrego w iele substancji, takich ja k szko,
uw aanych za niem agnetyczne, w istocie w ykazuje niew ielki m agnetyzm ,
jeli si je um ieci w pobliu biegunw elektrom agnesu. Innym z jego od
kry byo zjaw isko F aradaya, w ktrym pole m agnetyczne oddziauje na
prom ie spolaryzow anego w iata. K oncepcje Faradaya dotyczce fizycznej
natury elektrom agnetyzm u stanow iy inspiracj dla w spom nianego ju fizy
ka Jam esa Clerka M axw ella, ktry w pniejszych latach opracow a niezm ier
nie w an elektrom agnetyczn teori w iata (rozdzia 2).
N a cze M ichaela Faradaya nazwano elektryczne jednostki miary: farad,
czyli jednostk pojemnoci elektrycznej (zdolnoci obiektu do przechowywania
elektrycznoci), oraz faradaj (albo staa Faradaya), ktry jest jednostk iloci elek
trycznoci powodujcej rozkad chemiczny w wyniku elektrolizy. Portret Fara
daya zosta umieszczony na brytyjskim banknocie dwudziestofuntowym z roku
1991 -p rz e d te m zaszczyt ten przypada Williamowi Szekspirowi. Imieniem Fa
radaya nazwano prestiowe nagrody za zasugi dla nauki i za upowszechnianie
wiedzy naukowej. U w aa si go rwnie za twrc zaw odu inyniera elektryka.
W kad Faradaya do nauki i rozw oju spoeczestw a je s t zupenie nie
zwyky. A przecie p ozostaw a on zaw sze jed y n ie zapalonym i ciekawym
w iata uczonym , k t ry k o ch a N atu r i p oszukiw a Prawdy. O dm w i on

25
przyjcia szlachectw a i odrzuci oferty lukratyw nych posad, kontynuujc
sw oje czysto naukow e badania. Jak pow iedzia, pragnieniem jego byo pozo
sta a do m ierci zw ykym panem Faradayem .
M ichael Faraday by geniuszem , ktrego osignicia m iay ogrom ne
znaczenie zarw no dla postpu w fizyce, ja k i dla spoeczestwa. Jednake
nie odebra on adnego form alnego w yksztacenia m atem atycznego po opusz
czeniu szkoy w w ieku lat trzynastu. D latego postrzega zjaw iska elektrom a
gnetyczne w kategoriach obserw acji w izualnych i naw et nie prbow a anali
zowa ich m atem atycznie. Bez opracow ania m atem atycznego zjaw iska elek
trom agnetyczne pozostay nie w peni zrozum iae. D opiero w roku 1864,
w trzydzieci trzy lata po skonstruow aniu przez Faradaya pierw szego trans
form atora, w ielki m atem atyk Jam es Clerk M axw ell dokona ostatecznej in
terpretacji elektrom agnetyzm u w postaci m atem atycznej. A naliza M axw ella
pozw olia na odkrycie fal radiow ych, prom ieni rentgenow skich i m ikrofal,
a jeg o koncepcje dotyczce natury w iata nieoczekiw anie doprow adziy do
kolejnej rew olucji w fizyce.
2. Wielki krok ludzkoci

est to m ay krok czow ieka, ale ja k e w ielki krok ludzkoci . Te synne


J sow a, w ypow iedziane przez N eila A rm stronga (ur. 1930) w dniu 20 lip-
ca 1969 roku, kiedy ja k o p ierw szy czo w iek p ostaw i n o g na K siycu,
usyszano n a caym w iecie, n aw et w m ieszkaniach zw ykych ludzi. Sto lat
w czeniej nikt nie m g sobie realistycznie w yobrazi nie ty lko tego, e
czow iek bdzie stpa po K siycu, ale rw nie tego, e to doniose w y d a
rzenie b d m ogli w tej sam ej chw ili oglda i sysze ludzie u siebie w do
mu. To, e gos A rm stronga m o n a przek aza poprzez p rze strz e kosm icz
n na odlego 400 tysicy k ilo m etr w do czyjego dom u, w ydaw ao si
tak niew iarygodne, e m ogo by uznane za cud. A przecie je s t to rezultat
postpu w radiokom unikacji, k t ry trw a krcej ni je d n o stulecie, gdy za
cz si od odkrycia fal rad io w y ch , dokonanego w ro k u 1888 przez n ie
m ieckiego fizyka H einricha H ertza (1857-1894).
Sw oje w iekopom ne odk ry cie zaw dzicza H ertz teorii, ja k w czeniej
opracow a byskotliw y m atem aty k szkocki Jam es C lerk M ax w ell (1831-
1879). M axw ell przew idzia istn ien ie fal radiow ych na d ro d ze m atem atycz
nej, b ez dokonyw ania ja k ic h k o lw ie k eksperym entw . Jego czysto teo re
tyczne podejcie p okazuje, ja k w ielki w pyw m oe m ie m atem atyka na
ludzkie spoeczestw a i na p o stp techniczny. N apoleon B onaparte (1769-
1821), cesarz F rancji, p o w ied zia kiedy: Postp w m atem atyce i je j do
skonalenie w i si cile z dob ro b y tem n aro d u . M atem aty czn a analiza
elektrycznoci i m agnetyzm u, p rzep ro w ad zo n a przez M axw ella, p rzyspo
rzya do brobytu w ielu n a ro d o m i caem u w iatu, gdy d o p ro w ad zia do

27
takich udo sk o n ale w kom unikacji n a d u odlego, jak ie m ao kto m g
sobie przed tem w yobrazi.
M axw ell nie tylko przew idzia istnienie fal radiowych, lecz rwnie poda
cise m atem atyczne w yjanienie zjaw isk elektrom agnetycznych, w jake
byskotliw y sposb zbadanych przez Faradaya. M axw ell zapocztkow a now
epok w fizyce, torujc drog do takich osigni dw udziestego w ieku, jak
teoria kw antw i teoria w zgldnoci Einsteina. Jego prace zaow ocow ay p
niej odkryciem prom ieni rentgenow skich i m ikrofal oraz innymi osignicia
mi technicznym i, z ktrych teraz korzysta ludzko. Ilu z nas uw iadam ia
sobie, e nasze kuchenki m ikrofalow e m aj swj pocztek w rw naniach
m atem atycznych?
W czesny rozw j kom unikacji radiow ej m ona podzieli na trzy gw ne
okresy. P ierw szy z nich polega gw nie na teoretycznych badaniach elektro
m agnetyzm u, prow adzonych przez M axw ella. W drugim okresie nastpio
odkrycie fal radiow ych przez H ertza, n atom iast w trzecim zostaa rozw inita
i udoskonalona technika kom unikacji radiow ej, gw nie w w yniku pionier
skich prac w ielkiego w ynalazcy w oskiego, G uglielm a M arconiego (1874-
1937). Z aczniem y od Jam esa C lerka M axw ella i m atem atyki.

M axw ell i jego rw nania

M axw ell urodzi si w Edynburgu w Szkocji w roku 1831. Ju w m o


doci w ykazyw a niebyw ae zdolnoci m atem atyczne i swoj pierw sz prac
naukow z dziedziny geom etrii opublikow a w w ieku lat czternastu. Jego
przygotow anie byo cakow icie odm ienne ni Faradaya: urodzi si w boga
tej rodzinie, otrzym a znakom ite w yksztacenie m atem atyczne i studiow a na
uniw ersytecie.
M axw ell uzyska dyplom angielskiego U niw ersytetu w Cam bridge w ro
ku 1854. P ozosta na uniw ersytecie i rozpocz studia nad elektrom agnety
zmem. Szczeglnie zainteresow aa go interpretacja zjaw isk elektrom agne
tycznych p rzez Faradaya, ktry uw aa, e przestrze dookoa m agnesu je st
w ypeniona liniam i si m agnetycznych, zachow ujcych si na podobie
stwo elastycznych nici. K iedy te linie si w paday w drgania - tw ierdzi Fara
day - w ytw arzana bya elektryczno. M axw ell postanow i opisa w form ie
m atem atycznej odkrycia Faradaya i inne znane w aciw oci elektrycznoci
i m agnetyzm u. B y pod duym w raeniem znakom itej ksiki napisanej przez
Faradaya, B adania eksperym entalne w chem ii, w ktrej szczegow o opisa
no z ja w isk a e le k tro m a g n e ty c z n e . P o w ie d z ia p n ie j: U z n a m to za

28
osignicie jednego z m oich najw aniejszych celw , je li przeka innym
zachw yt, jakiego sam doznaem czytajc Badania F arad ay a .
Podobnie ja k Faraday, M axw ell uw aa, e elektryczno i m agnetyzm
s ze sob cile pow izane. Trzeba je sobie w yobraa - pow iedzia - jako
pole ele k tro m ag n ety czn e . W 1864 roku, k ied y b y pro feso rem fizyki
w K in g s College w Londynie, je g o m atem atyczna analiza elektrom agnety
zm u przyniosa niebyw ae osignicie. K orzystajc je d y n ie ze swojej um ie
jtnoci logicznego rozum ow ania i z w czeniejszej w iedzy o zw izkach m i
dzy elektrycznoci i m agnetyzm em , uzyska cztery rw nania m atem atycz
ne. O becnie zw ane s one rw naniam i M axwella. O w e cztery rw nania nie
tylko dokadnie opisay zjaw iska elektrom agnetyczne, lecz w yw oay w rcz
rew olucj w fizyce.
Jednym z gw nych tw ierdze M axw ella byo, e zm ienny prd elek
tryczny pow inien pow odow a pow staw anie fal elektrom agnetycznych, przy
czym fale te s em itow ane przez rdo elektrycznoci i biegn przez prze
strze. K iedy obliczy prdko, z ja k pow inny biec fale elektrom agnetycz
ne, ze zdum ieniem stw ierdzi, e uzyskana w arto bya praktycznie iden
tyczna z poznan ju w czeniej prdkoci w iata w y noszc 300 tysicy
kilom etrw na sekund. Trudno byo przypuszcza, b y ta sam a w arto poja
w ia si przypadkow o dla dw ch rnych zjaw isk, je li nie byy one ze sob
zw izane. M axw ell susznie w yw nioskow a, e dziki potdze i piknu m a
tem atyki dokona oto unifikacji w iata, elektrycznoci i m agnetyzm u - co
zreszt pozostaw ao w zgodzie z przypuszczeniam i Faradaya sprzed kilku
dziesiciu lat. W edug sw M axw ella w iato w sw ej istocie je st zaburze
niem elektrom agnetycznym , przenoszonym w przestrzeni zgodnie z praw a
mi elektrom agnetyzm u .
M atem atyk am erykaski R ichard P. Feynm an (1918-1988) tak po latach
podsum ow a niebyw ae znaczenie tego osignicia: M axw ell, dokonaw szy
sw ego odkrycia, m g pow iedzie: D ajcie m i elektryczno i m agnetyzm ,
a uczyni w iato! .
W swej teorii M axw ell nie tylko przew idzia, e w iato je st zjaw iskiem
elektrom agnetycznym . W ynikao z niej rw nie, e pow inny istnie dotd
jeszcze nie odkryte fale elektrom agnetyczne. W ow ym czasie jedynym i zna
nym i rodzajam i prom ieniow ania byy: w iato w idzialne, prom ieniow anie
ultrafioletow e oraz prom ieniow anie podczerw one. Z rw na M axw ella w y
nikao, e pow inno by m oliw e laboratoryjne w ytw arzanie now ych fal
elektrom agnetycznych z prdu elektrycznego w w yniku oscylacji tego pr
du, to znaczy pow tarzajcych si w sposb cigy zm ian kierunku przepyw u
prdu od jednego zacisku rda prdu przem iennego do drugiego. Zakres

29
dugoci fal elektrom agnetycznych obejm ow a wedug M axw ella - znacz
nie wicej rodzajw prom ieniow ania ni poznane dotychczas.

O dkrycie fal radiow ych

N a dugo przed czasami M axw ella w iedziano, e wiato w idzialne skada


si z w idm a barw nego - od czerwieni, poprzez kolory tczy, do fioletu. W roku
1801 niem iecko-brytyjski astronom sir W illiam H erschel (1738-1822) od
kry, e w iato w pobliu czerw onego skraju w idm a - grzeje. N astpnie
odkry, zreszt ku sw em u niem aem u zdum ieniu, e jeszcze silniejszy efekt
grzejcy pow staje poza czerw onym zakresem w idm a, a prom ieniow anie w y
tw arzajce ten efekt je st niew idoczne dla oka. H erschel nazwa te niew idzialne
fale prom ieniam i podczerw onym i. W tym sam ym roku fizyk niem iecki Jo
hann W ilhelm R itter (1776-1810) odkry poza fioletow ym skrajem w idm a
prom ieniow anie ultrafioletow e, ktre rw nie byo niew idoczne dla ludz
kiego oka. Z atem w idm o fal znane na pocztku X IX w ieku zaczynao si od
podczerw ieni i poprzez w idzialne kolory tczy dochodzio do ultrafioletu.
Ten stan wiedzy, pozostaw a nie zm ieniony przez ponad trzy czw arte stule
cia, chocia rew elacyjne rw nania M axw ella w skazay kierunek rozszerze
nia w idm a, ktre teraz byo ju okrelane ja k o w idm o prom ieniow ania elek
trom agnetycznego: now e rodzaje niew idocznych prom ieni pow inny bow iem
istnie po obu stronach w idm a, to je s t poza prom ieniow aniem podczerw o
nym i poza ultrafioletow ym .
Z rw na M axw ella w ynikao, e czstotliw o drga tych now ych fal
elektrom agnetycznych pow inna zalee od czstotliw oci oscylacji prdu
elektrycznego. Im w iksza je st czstotliw o oscylacji prdu, tym w iksza
pow inna by czstotliw o drga w ytw arzanych fal elektrom agnetycznych.
W ielu naukow cw nie odnioso si pow anie do rw na M axw ella i ich
rew olucyjne znaczenie nie zostao docenione od razu. N a nieszczcie M ax
w ell zm ar na raka w roku 1879, praw ie dziesi lat przed tym , ja k w reszcie
odkryto przew idyw ane przez niego now e typy prom ieniow ania elektrom a
gnetycznego. D ow iadczalne potw ierdzenie koncepcji M axw ella nastpio
w roku 1888, kiedy H einrich H ertz w ytw orzy w laboratorium fale radiow e
i dokona ich detekcji.
H ertz rozpocz studiow anie teorii elektrom agnetycznej M axw ella w ro
ku 1883. N a pew nym etapie sw oich eksperym entw uyw a urzdzenia zw a
nego cew k indukcyjn, ktra w ytw arzaa oscylujcy prd elektryczny. K ie
dy taka cew ka indukcyjna zostaa przyczona do dw ch przew odzcych

30
stykw oddzielonych szczelin, przez szczelin przeskakiw aa iskra. W roku
1888 H ertz odkry, e iskra w ytw arzana w takim urzdzeniu pow odow aa
pojaw ienie si iskry w szczelinie drugiej podobnej cew ki um ieszczonej w p o
bliu (rysunek 5). D alsze eksperym enty to potw ierdziy: kiedy druga cew ka
ze szczelin iskrow , nie podczona do rda elektrycznoci, zostaa um iesz
czona w odlegoci okoo ptora m etra od szczeliny iskrowej pierwszej cewki,
po w czen iu p rdu w p ierw szej cew ce ind u k cy jn ej p o jaw iaa si isk ra
w szczelinie drugiej cewki.

przewd ptla z drutu

i
cewka
indukcyjna

nadajnik odbiornik

Rysunek 5. Aparatura uywana przez Hertza do generowania i detekcji fal radiowych. Oscylujcy
prd elektryczny wytwarzany w cewce indukcyjnej powoduje pojawianie si iskry w szczelinie po
midzy stykami podczonymi do cewki. W szczelinie powstaj falc radiowe, ktre mona wykry
dziki ternu, c indukuj one iskr w szczelinie midzy stykami obwodu indukcyjnego umieszczo
nego w pewnej odlegoci. Cewka indukcyjna z pierwsz szczelin stanowia prototyp nadajnika
radiowego, a obwd indukcyjny z drug szczelin - prototyp odbiornika radiowego

H ertz by przekonany, e by to dow d istnienia fal elektrom agnetycz


nych, przew idzianych na tak dugo przedtem przez M axw ella. O dkry on, e
sygna w ychodzcy z pierw szej szczeliny iskrow ej m a dokadnie takie w a
ciwoci, ja k ie przew idyw a M axw ell. Z achow yw a si on ja k prom ieniow a
nie elektrom agnetyczne, na przykad bieg po linii prostej i odbija si od
m etalow ej pyty ja k od zw ierciada. Fale w ytw arzane przez to proste urz
dzenie zostay nazw ane falam i radiow ym i.
H ertz zrealizow a przew idyw ania M axw ella. Jego aparatura do genero
w a n ia i d e te k c ji fa l ra d io w y c h b y a p r o to ty p o w y m s y s te m e m

31
radiokom unikacyjnym : cew ka indukcyjna z p ierw sz szczelin iskrow sta
now ia odpow iednik nadajnika radiow ego, natom iast draga cew ka ze szcze
lin suya jak o odbiornik radiowy.
N aw et w w czas moliwo zastosow ania tego odkrycia jako rodka cz
noci bezprzew odow ej nie bya oczyw ista. H ertz uw aa, e zadanie udosko
nalenia jeg o aparatury jak o rodka kom unikacji na du odlego napotka
pow ane przeszkody natury fizycznej. B ardziej zadow alao go, e potw ier
dzi na drodze dow iadczalnej teori elektrom agnetyczn M axw ella. H ertz
zm ar m odo w roku 1894 w w ieku trzydziestu siedm iu lat. (Na jeg o cze
jednostk czstotliw oci nazwano hercem - przyp. tum .) U doskonalenie jego
aparatury i jej przeksztacenie w p raw dziw m etod telegrafii radiow ej za
w dziczam y w gwnej m ierze G uglielm ow i M arconiem u.

M arconi i radiokom unikacja

M arconi zetkn si z H ertzem za porednictw em Augusta Righi (1850-


1920), w ykadow cy na Uniw ersytecie B oloskim we W oszech, ktry by je d
nym z nauczycieli M arconiego. Righi bra udzia w udoskonalaniu oryginalne
go nadajnika H ertza, a po jego mierci napisa o nim wspomnienie w e w o
skim czasopim ie naukowym. M arconi, ktry w w czas m ia zaledw ie dw a
dziecia lat, przeczyta to wspom nienie i zainteresow a si pracam i Hertza.
M arconi by w w ikszym stopniu w ynalazc i inynierem ni naukow
cem akadem ickim . D latego uzupeni prace H ertza, podchodzc do fal radio
w ych od strony ich zastosow a. U znaem w w czas, e jeli to prom ienio
w anie zdoam y zw ikszy, a aparatur udoskonali i lepiej ni sterow a, b
dziem y m ogli z pew noci przekazyw a sygnay poprzez przestrze, i to na
bardzo znaczne odlegoci, pow iedzia M arconi pniej. Pracujc na stry
chu sw ojego rodzinnego dom u, udoskonala odbiornik i nadajnik radiow y
H ertza i zdoa uzyska iskr w trn najpierw w odlegoci 10 metrw, a n a
stpnie 30 metrw. Potem zdoa zw ikszy odlego nadajnika od odbior
nika do 3 kilom etrw , nie zauw aajc przeszkd w odbiorze, naw et je li po
m idzy nadajnikiem a odbiornikiem znajdow ao si wzgrze.
W w czas M arconi zw rci si o fundusze do rzdu w oskiego, w prze
konaniu e doniose konsekw encje je g o prac zo stan docenione. Jednak od
m w iono m u w sparcia finansow ego. Z reszt naw et inni uczeni nie w ierzyli,
e fale radiow e m og by transm itow ane na due odlegoci, zw aszcza e
biegn po linii prostej, a zatem krzyw izna Z iem i pow inna uniem oliw i im
do tarcie do o d b io rn ik a. M arco n i je d n a k n ie p rz y j tego ro zu m o w an ia

32
i w ytrw ale pracow a nad uzyskaniem transm isji radiow ej na bardzo due od
legoci. Zw rci si o w sparcie finansow e do W ielkiej B rytanii, otrzym a je
i w roku 1896 przenis si tam , aby kontynuow a prac.
Do roku 1897 M arconi by w stanie nadaw a i odbiera sygnay radio
we na odlego 14,5 kilom etra, a w roku 1898 przeprow adzi pierw sz trans
m isj radiow przez kana L a M anche. W roku 1901, w St. Jo h n s w Nowej
Fundlandii (K anada), puci lataw iec z um ieszczon na nim anten odbior
cz i pom ylnie odebra lite r S , n ad an alfab etem M o rse a w Poldhu
w K ornw alii (A nglia), w odlegoci 3200 kilom etrw . B ya to pierw sza p o
m ylna transm isja fal radiow ych przez Atlantyk. Tak w ic M arconi wykaza,
e fale radiow e istotnie m o g si rozchodzi na w ielkie odlegoci.
Teraz nastpi ju szybki rozwj system w transm isji fal radiow ych jako
rodka cznoci bezprzew odow ej. Do roku 1906 u rzdzenia nadaw cze i od
biorcze zostay tak udoskonalone, e m oliw e stao si transm itow anie m owy
z jakiegokolw iek m iejsca na w iecie i usyszenie jej w innym dowolnym m iej
scu. Pocztkow o radiokom unikacja m iaa szczeglne znaczenie dla czno
ci statkw z ldem. N a ldzie bow iem kom unikaty m ona byo przekazy
wa za pom oc przew odw elektrycznych na dugo przed w ynalezieniem
radia. Ju w roku 1876 szkocko-am erykaski w ynalazca A lexander G raham
Bell (1847-1922) opatentow a telefon, dziki ktrem u m ona byo transm i
tow a dw iki w postaci sygnaw elektrycznych p y ncych w przew odach.
Jednake kom unikacja bezprzew odow a okazaa si w ygodniejsza, szczegl
nie na w iksze odlegoci. W dzisiejszym w iecie kom unikacja radiow a je st
uyw ana w rodkach m asow ego przekazu (radio i telew izja), w przem yle,
w ojsku, w badaniach przestrzeni kosm icznej i w w ielu innych dziedzinach
codziennego ycia. Jake czsto nie pamitam y, e zaczo si to od m atem a
tycznej analizy elektrom agnetyzm u dokonanej przez Jam esa Clerka M axwella.
Interesujcym odkryciem , ktrego dokonano przy okazji prac M arco
niego nad radiem , byo stw ierdzenie istnienia jon osfery, to je st grnego rejo
nu atm osfery Z iem i zaw ierajcego naadow ane czsteczki. N ie w iedzc o jo -
nosferze, uczeni rozum ow ali logicznie, kiedy ze sceptycyzm em podchodzili
do m oliw oci transm isji fal radiow ych na due odlegoci, na przykad z je d
nego kraju do drugiego. Fale radiow e bow iem nie pow inny przy takiej trans
m isji dotrze do odbiornika ze w zgldu na krzyw izn Ziem i, bd te pow in
ny uj do gry i zanikn w grnych w arstw ach atm osfery. W rzeczyw isto
ci jed n ak fale radiow e odbijaj si od jonosfery i w racaj na Ziem i: dziki
tem u odbiciu m o g by pom ylnie przekazyw ane n a tak due odlegoci.
M arconi w istocie nie m ia logicznego pow odu, aby w ierzy, e transm isja
radiow a na due odlegoci je st m oliw a. T ym czasem je g o prby zakoczyy

3 - P rzeom ow e odkrycia
33
si sukcesem , a jeg o w ytrw ao dow ioda, e uczeni pow inni dobrze si za
stanow i, zanim zrezygnuj z w anego dow iadczenia, naw et je li m aj co
do niego jakie w tpliw oci. N ie je st to jedyny w ypadek, kiedy w ane odkry
cie zostao poczynione, m im o e na podstaw ie wczesnej w iedzy planow any
eksperym ent z gry skazany by na niepow odzenie. W przypadku M arconie
go eksperym ent si pow id dziki istnieniu jonosfeiy, o ktrej nikt w tedy
nie m ia pojcia. (N iezalenie od tego, fale radiow e o w ikszych dugociach
m og pokonyw a przeszkody terenow e i krzyw izn Ziem i bez odbicia od
jonosfery, dziki zjaw isku ugicia fali - przyp. tum.)
Fale radiow e drgaj z czstotliw oci znacznie m n iejszn i fale wiata
w idzialnego i prom ieniow ania podczerw onego czy ultrafioletow ego. W id
mo fal elektrom agnetycznych, ja k ie znam y obecnie (rysunek 6), pokryw a
0 w iele szerszy zakres czstotliw oci ni w idm o znane w czasach Faradaya
1 M axw ella. O prcz fal radiow ych, z rw na M axw ella w ynikao rw nie
istnienie prom ieniow ania poza ultrafioletem . Prom ieniow anie takie, do kt
rego zalicza si prom ienie rentgenow skie, prom ienie gam m a i prom ienie ko
sm iczne, zostao faktycznie pniej odkryte, co tym mocniej potw ierdzio
teori fal elektrom agnetycznych.

czstotliwo

104 106 108 10 1 1012 10 14 1 0 16 10 18 1020 1022


-L J I I I I I I I I UJ I L_l I I I I I
prom ieniow anie prom ienio prom ienio- prom ienie prom ienie
podczerw one wanie wanic gam m a kosm iczne
ultra rent
fioletow e genow skie

wiato widzialno

o c -3 S g
a o o -a 2
N .2 3 o
c

Rysunek 6. Widmo fal clcktromagnctyznych i typy promieniowania elektromagnetycznego. Przed


odkryciem przez Hertza fal radiowych znano jedynie promienie podczerwone, wiato widzialne
i promienie ultrafioletowe. Z teorii elektromagnetycznej Maxwclla wynikao istnienie innych cz
stotliwoci: pierwszymi, jakie odkryto, byy falc radiowe. Czstotliwoci podano w hercach (jako
liczb drga na sekund)

34
O dkryto take prom ieniow anie, zw ane m ikrofalow ym , m idzy czsto
tliw oci prom ieniow ania podczerw onego a czstotliw oci fal radiow ych.
M ikrofale s obecnie uyw ane w radarach, telekom unikacji, m edycynie, astro
nomii i oczyw icie w kuchenkach m ikrofalow ych.
D zisiaj uczeni uw aaj, e rw nania M axw ella stanow iy pocztek n o
woczesnej fizyki. Przez unifikacj w iata z elektrycznoci i m agnetyzm em
zm ieni M axw ell sposb w idzenia w iata przez fizykw. W edug sw E in
steina: B ya to najgbsza i najbardziej ow ocna zm iana koncepcji R zeczy
w istoci, z ja k m ielim y do czynienia w fizyce od czasw N ew tona .
Jeszcze przed kocem X IX w ieku odkryto, zreszt przez czysty p rzypa
dek, prom ienie rentgenow skie, a z pocztkiem dw udziestego stulecia teoria
M axw ella zostaa uznana za trium f fizyki.
3. Cudowne promienie medycyny

rw na M axw ella nie tylko w ynikao istnienie fal radiow ych, ktre oscy
Z luj z czstotliw ociam i m niejszym i ni w iato widzialne. N a ich pod
staw ie m ona byo rw nie, przew idzie istnienie prom ieniow ania elektro
m agnetycznego o czsto tliw o ciach w ikszych ni czstotliw o w iata
ultrafioletow ego. W roku 1895 niem iecki uczony W ilhelm K onrad R ntgen
(1845-1923) zidentyfikow a taki now y typ prom ieni, ktre zadziw iy w iat
i m iay przy tym w pyw na rozwj m edycyny. O dkrycie przez niego prom ie
ni R ntgena, pow szechnie zw anych prom ieniow aniem rentgenow skim ,
a czasem prom ieniam i X, stanow i znakom ity przykad tego, ja k w an rol
w badaniach naukow ych m oe odgryw a przypadek. O dkrycie to potw ier
dza rw nie pow iedzenie Pasteura, e los sprzyja tylko um ysow i do tego
przygotow anem u , gdy kilku innych fizykw obserw ow ao te sam e prom ie
nie przed R ntgenem , ale nie potrafili dostrzec ich znaczenia. R ntgen za
uw ay co niezw ykego, zbada rzecz dokadniej, po czym uw iadom i so
bie, e odkry zupenie now e zjaw isko o fundam entalnym znaczeniu.
Praw ie kady szpital w kadym kraju rozw initym m a pracow ni radio
logiczn i m ao je st w takich krajach ludzi, ktrzy nigdy w yciu nie przeszli
badania rentgenow skiego. Prom ieniow anie rentgenow skie je st uyw ane do
w ykryw ania zam a koci, przypadkow o poknitych obiektw, odpryskw
szka lub odam kw pociskw tkw icych w ranach, a naw et instrum entw
chirurgicznych pozostaw ionych w ew ntrz ciaa pacjenta w czasie operacji.
Za p o m o c tego prom ieniow ania m ona rw nie w ykryw a guzy now otw o
row e, a silne w izki prom ieni R ntgena s uyw ane do niszczenia niektrych

36
rodzajw now otw orw . U rzdzenie do tom ografii kom puterow ej, w ynale
zione w latach siedem dziesitych, je st aparatem rentgenow skim pozw alaj
cym na badanie m aych fragm entw tkanek organizm u i kom puterow e prze
tw orzenie obrazu tak, aby uzyska w idoczny przekrj. U rzdzenie to je st
obecnie uyw ane do w ykryw ania chorej tkanki z n iem oliw przedtem do
uzyskania dokadnoci. N iezliczon liczb istnie ludzkich, jak ie uratow a
no, i problem w m edycznych, jak ich uniknito, zaw dziczam y przypadko
wem u odkryciu dokonanem u przez Rntgena.
Prom ieniow anie rentgenow skie m a rw nie ogrom ne znaczenie w b a
daniach podstaw ow ych w nauce. Jest ono na przykad uyw ane do okrela
nia trjw ym iarow ej struktury m olekularnej biaek i innych substancji. Tego
rodzaju badania s obecnie stosow ane do opracow yw ania lekw, um oliw ia
jcych leczenie w ielu rnych chorb, od cukrzycy do chorb serca, i za
pew ne ju niedugo ujrzym y praktyczne rezultaty tych w ysikw . W spaniae
efekty, ja k ie prom ieniow anie rentgenow skie ju p rzynioso w m edycynie,
stanowi tylko w ierzchoek gry lodowej w stosunku do tego, co jeszcze n a
stpi. W przem yle prom ieniow anie rentgenow skie je st stosow ane do w y
kryw ania defektw struktury w m aszynach i budow lach - dziki niem u m o
liwe je st przew ietlenie w ntrza obiektu, ktry pozostaje w caoci i nienaru
szony. Prom ieniow ania rentgenow skiego uyw a si naw et w w iecie sztuki
- do badania ukrytych w arstw m alow ide. P ow szechnie stosuje si przew ie
tlanie rentgenow skie bagau zabieranego do sam olotw .
Kiedy R ntgen po raz pierw szy opisa odkryte przez siebie prom ienio
wanie, to now e i tajem nicze zjaw isko zostao p rzyjte przez spoeczno
i przez pras z niepokojem , a caej spraw ie tow arzyszyy liczne nieporozu
mienia. Pew ien londyski producent reklam ow a bielizn osobist odporn
na prom ieniow anie R ntgena . W stanie N ew Jersey pew ien polityk przedo
y projekt ustaw y zabraniajcej uyw ania now ych prom ieni w lornetkach
teatralnych. R ozpow szechniona bya obaw a, e prom ieniow anie rentgenow
skie moe przenika ciany budynkw i w ten sposb zostanie naruszona
pryw atno ich m ieszkacw . R zecz jasna, takie obaw y byy bezpodstaw ne
i w ynikay z niew iedzy. K orzyci pynce z zastosow a now ego prom ienio
w ania uw idoczniy si ju w kilka m iesicy po je g o odkryciu, kiedy w szpi
talu w N ew H am pshire po raz pierw szy w historii uyto prom ieni R ntgena
do diagnozy zam ania koci. Rzadko ktre odkrycie naukow e zostao spoyt
kow ane dla dobra spoeczestw a tak szybko, ja k prom ieniow anie rentgenow
skie: zazw yczaj ow oce czystych bada naukow ych pojaw iaj si po znacznie
duszym czasie. K onsekw encje naukow e i m edyczne prom ieniow ania rent
genowskiego byy niezm ierne, a R ntgen zosta susznie nagrodzony za swoje

37
wielkie odkrycie pierw sz w historii N agrodN obla w dziedzinie fizyki, przy
znan w roku 1901.
Kiedy R ntgen odkry nowe prom ieniow anie, m ia pidziesit lat i by
profesorem fizyki na uniwersytecie w W iirzburgu w Niem czech. G w n rol
w tym doniosym odkryciu odegrao urzdzenie zwane wwczas lam p Crooke-
sa, a obecnie lam p elektronoprom ieniow, ktre ju od jakiego czasu byo
uywane przez fizykw do bada w aciwoci elektrycznoci i materii. U rz
dzenie to pow stao jako rezultat wczeniejszych prac M ichaela Faradaya.

Prom ienie katodow e

Faraday interesow a si m oliw oci w ykrycia czstek elektryczno


ci. W roku 1838 odkry on, e jeeli dw ie elektrody podczone do baterii,
ujem n (zw an katod) i dodatni (zw an anod), um ieci si w szczelnej
bace szklanej, z ktrej czciow o w ypom puje si pow ietrze, to wystpi w ie
cenie obszaru naprzeciw ko katody, ale nie anody. Faraday zaoy, e katoda
em ituje co, co pow oduje w iecenie. U rzdzenie to byo pierw ow zorem lam
py elektronoprom ieniow ej, ktrej liczne w ersje skonstruow a uczony brytyj
ski, sir W illiam C rookes (1832-1919).
Lam pa elektronoprom ieniow a skada si ze szczelnej baki szklanej
z anod i k atod um ieszczonym i po przeciw nych kocach. O tw r w ylotow y
z baki um oliw ia w ypom pow yw anie z niej lub w prow adzanie do niej p o
w ietrza lub innych gazw (rysunek 7). U rzdzenie to byo przodkiem uyw a
nych dzisiaj jarzen i w ek i reklam neonow ych, a take kineskopu telew izyj
nego. Jest te ono najw aniejsz czci oscyloskopu katodowego, ktrego
uyw a si do w yw ietlania na ekranie graficznej reprezentacji przebiegw
elektrycznych, odpow iadajcych zew ntrznym sygnaom , takim ja k dw ik
lub nich. O scyloskop katodow y je st jednym z instrum entw najpow szech
niej uyw anych w badaniach naukow ych, przem yle i technice.
Pod koniec X IX w ieku w iedziano ju , e w lam pie elektronoprom ienio
wej co je st em itow ane z katody i biegnie ruchem prostoliniow ym , uderzajc
w anod po przeciw nej stronie. K iedy anoda zostanie um ieszczona w p o o
eniu innym ni bezporednio naprzeciw katody, w ypyw ajcy strum ie nie
trafia w anod, lecz uderza w szklan ciank lam py elektronoprom ieniow ej
bezporednio naprzeciw ko katody, w ytw arzajc na szkle w iecc plam k.
Jeli w ew ntrz lam py przed katod um ieci si jak i przedm iot, cie tego
przedm iotu pojaw i si na ciance baki. Te obserw acje sprawiy, e cz
uczonych uw ierzya, i katoda em ituje jak i rodzaj prom ieniow ania. W skutek

38
hermetyczna
baka
szklana promienie

Rysunek 7. Lampa elektronopromieniowa. Elektroda ujemna (katoda) i dodatnia (anoda), podczo


ne do rda napicia elektrycznego, s umieszczone na przeciwlegych kocach hermetycznej baki
szklanej. Po wczeniu napicia i wypompowaniu powietrza z baki, z katody jest emitowany stru
mie elektronw (promienie katodowe). Elektrony te uderzaj o ciank baki szklanej, powodujc
fluorcsccncj. Rntgen odkry, c prom ienie X pow staj w ciance szklanej baki, w miejscu
wystpienia fluorcsccncji pod wpywem padajcych tam promieni katodowych

tego zjaw isko zostao nazw an e p rom ien iam i k atodow ym i. Inni uczeni s
dzili, e prom ienie k atodow e s czstkam i elektry cznoci, zw aszcza e
m ona je odchyla za p o m o c m agnesu, podczas gdy na norm alne w iato
- j a k ju byo w iadom o - p ole m agnetyczne nie o d dziauje. O becnie w ie
my, e prom ienie katodow e to strum ie elektronw , czyli ujem nie naad o
w anych czstek , k t re s n o n ik am i ele k try c z n o ci i w c h o d z w skad
w szystk ich atom w.
Prom ienie katodow e m o g w ydosta si poza lam p elektronoprom ie
niow przez m ae okienko z m etalow ej folii, wstaw ione w ciank baki szkla
nej. M og by one w ykryw ane na zew ntrz lam py dziki sw ojej w aciw oci
pow odow ania fluorescen cji n ie k t ry c h substancji u m ieszc zo n y c h kilka
centym etrw od okienka z folii m etalow ej. Fluorescencja polega na tym , e
substancja em ituje w iato na skutek w ystaw ienia na prom ieniow anie. Po
u stan iu p ro m ie n io w a n ia s u b sta n c ja flu o re sc e n c y jn a p rz e sta je w ieci.
W ykorzystujc ekrany fluorescencyjne, fizycy w ykazali, e prom ienie kato
dow e m o g przenika przez zw yke pow ietrze na odlego jed y n ie dw ch
do trzech centym etrw . W dalszej odlegoci zanikaj na skutek pochania
nia przez czsteczki pow ietrza.

39
Tak w iedz posiada Rntgen, kiedy dokona odkrycia sw oich prom ie
ni. Interesow a si on szczeglnie fluorescencj pow odow an przez prom ie
nie katodow e i pragn zbada, czy m o g one przenikn przez szklane cianki
lam py elektronoprom ieniow ej.

O dkrycie prom ieni Rntgena

W listopadzie 1895 roku R ntgen zakry cianki lam py elektronopro


m ieniow ej cienkim czarnym kartonem , aby unikn przypadkow ej fluore-
scencji cianek szklanej baki. Pom ys dow iadczenia polega na pozosta
w ieniu m aego nie zakrytego fragm entu szklanej cianki i um ieszczeniu w po
bliu tego m iejsca ekranu z substancji fluorescencyjnej: jeli prom ienie ka
todow e przeniknyby przez szko, pow inny spow odow a w iecenie ekranu
fluorescencyjnego. R ntgen ustaw i lam p elektronoprom ieniow , zgasi
wiato w laboratorium i w czy zasilanie elektryczne lampy.
Z pew noci w ciankach lam py nie w ystpia w w idoczny sposb ad
na fluorescencj. Jednake R ntgen zauw ay ktem oka zielon pow iat.
Pochodzia ona z obiektu oddalonego o ponad m etr od lampy, a wic w odle
goci zbyt duej, aby dotary tam prom ienie katodow e. Ponow nie spraw dzi,
czy ze szklanych cianek nie w ychodzi jak i przypadkow y prom yk wiata,
ale czarny karton przykryw a je szczelnie. K iedy za znow u zostao w czo
ne zasilanie lampy, zielona pow iata pojaw ia si ponownie, w tym sam ym
m iejscu.
N iektrzy uczeni m ogliby zignorow a to nie przew idziane zjaw isko
i kontynuow a zaplanow any eksperym ent. A le R ntgen przeczu intuicyj
nie, e natkn si oto na co bardzo niezw ykego i interesujcego. W iedzia,
e prom ienie katodow e nie m ogy pow odow a zielonej pow iaty: nie m ogy
przecie dotrze w pow ietrzu na odlego w iksz ni kilka centym etrw.
R ntgen zbada, co byo rdem zielonej pow iaty, i stw ierdzi, e pocho
dzia ona z jed n eg o z ekranw w ykonanych z substancji fluorescencyjnej.
O znaczao to, e co nigdy przedtem nie opisanego w ydobyw ao si z lam py
elektronoprom ieniow ej, przebiegao w pow ietrzu odlego ponad m etra i po
w odow ao w iecenie ekranu fluorescencyjnego.
R ntgen by tak podekscytow any sw oim odkryciem , e spdzi nastp
ne sze tygodni pracujc dzie i noc w sw oim laboratorium , pic tam n a
wet. W cigu tego niedugiego czasu przekona si, e odkry now y typ pro
m ieniow ania, ktre byo w yjtkow o przenikliw e. Prom ieniow anie to nazw a
prom ieniam i X , ze w zgldu na ich tajem nicz natur (i tak s one w dalszym

40
cigu zwane w niektrych krajach). Prom ienie R ntgena m og przenika przez
papier (naw et przez tysicstronicow ksig), przez cynfoli, drew no, gum
i w iele innych substancji, jednake ow w y ra n ie je zatrzym uje, a niektre
substancje s dla nich bardziej przepuszczalne ni inne. R ntgen zauw ay
take, e Jeli trzym a si rk pom idzy lam p (elektronoprom ieniow ) a e-
kranem (fluorescencyjnym ), w ciem nym obrazie sam ej rki m ona odrni
nieco ciem niejszy cie koci w jej w ntrzu. B y to pierw szy przypadek,
kiedy kto oglda koci nie naruszonej, ywej rki ludzkiej. Pniej stw ier
dzi on, e prom ieniow anie rentgenow skie pow oduje zaciem nienie pyt foto
graficznych, i w ykona pierw sze praw dziw e zdjcie rentgenow skie, przed
staw iajce rk jeg o ony z w idocznym i kom i i obrczk. Ponadto w yka
za, e za pom oc prom ieniow ania rentgenow skiego m ona w ykry m etalo
we obiekty zam knite w drew nianym pudeku.
W przeciw iestw ie do prom ieni katodow ych, prom ienie Rntgena nie
odchylaj si pod w pyw em m agnesu, natom iast pow oduj, e czsteczki
w pow ietrzu staj si naadow ane. Jednake, chocia pod w zgldem wielu
w aciw oci prom ieniow anie rentgenow skie przypom ina fale w ietlne i inne
form y prom ieniow ania elektrom agnetycznego, R ntgen nie zdoa skupi tych
prom ieni za pom o c soczew ki i nie zdoa w ykaza ich zdolnoci do dyfrak
cji (ugicia na brzegu przeszkody), co je st charakterystyczne dla fal. Dopiero
ponad dziesi lat pniej fizycy zdoali naleycie udow odni falow natur
prom ieniow ania rentgenow skiego i ulokow a je w odpow iednim m iejscu
w idm a elektrom agnetycznego (rysunek 6). Z e w zgldu na d u czstotliw o
oscylacji fal i ich n iew ielk dugo, prom ieniow anie rentgenow skie ugina
si jedynie na bardzo m aych szczelinach, takich na przykad ja k w ystpuj
ce m idzy rzdam i atom w w krysztaach. Ta w anie dyfrakcja prom ienio
w ania rentgenow skiego w krysztaach um oliw ia zreszt ustalenie struktury
m olekularnej w ielu substancji. K rystalografia rentgenow ska je st potnym
narzdziem w spczesnej chem ii i biochem ii. W ogrom nym stopniu przyczy
nia si ona do poznania enzym w, czyli biaek odpow iedzialnych za prze
bieg w ielu procesw biologicznych w kom rkach i w yw ych organizm ach.
P o nadto o d eg raa g w n ro l w o k re le n iu stru k tu ry kw asu d e zo k sy
rybonukleinow ego (D N A ), ktrego czsteczki p rzen o sz infonnacj decy
dujc o tym, e organizm je st tym , czym jest.
R ntgen dokona przypadkow ej obserw acji zielonej pow iaty w kcie
swojego laboratorium , spowodowanej prom ieniow aniem wychodzcym z lam
py elektronoprom ieniow ej i uderzajcym w ekran fluoroscencyjny, oraz n a
leycie oceni znaczenie tego zjaw iska. O dkrycie prom ieniow ania rentge
now skiego jest jed n y m z w ielu przykadw, ja k uczeni zabierali si do badania

41
jakiego zjaw iska i podczas dow iadcze natykali si na przejaw y innego.
W jzyk u angielskim je st naw et specjalny term in, serendipity, oznaczajcy
przypadkow e odkrycie. T ennin ten utw orzy! angielski polityk H orace Wal-
pole (1717-1797), zaczerpnw szy go ze starej bajki perskiej o trzech ksi-
ciach z Serendipu (tak niegdy nazyw ano Sri Lank), ktrzy regularnie do
konyw ali niechccy cennych odkry.
W roku 1896, w kilka m iesicy po odkryciu prom ieniow ania rentge
now skiego i niejako w jeg o konsekw encji, m iao m iejsce inne przeom ow e
i rw nie przypadkow e w ydarzenie, m ianow icie odkrycie prom ieniotw rczo
ci. W przecigu jednego roku w fizyce nastpia istotna przem iana, a ludz
ko w kroczya w epok atom ow .
4. Przedmioty wiecce
w ciemnoci

1988 roku W atykan zezw oli trzem laboratoriom w Szw ajcarii, A n


W glii i U SA na pobranie m aych p rbek C aunu Turyskiego, witej
relikw ii, kt ra m iaa by caunem pogrzebow ym Jezusa Chrystusa. C elem
bada byo oznaczenie w ieku caunu m eto d izotopow ego datow ania w
glem -14 (albo datow ania w glem prom ieniotw rczym ). N a pciennym ca
unie, przechow yw anym w Turynie w e W oszech od roku 1578, je st odci
nity lad, podw jny w izerunek, ktry w yglda ja k zdjcie fotograficzne
przodu i tyu brodatego m czyzny. N a C aunie w ystpuj rw nie lady,
0 ktrych m w iono, e s plam am i krw i pochodzcej z nadgarstkw i stp
Jezusa oraz spyw ajcej spod korony cierniow ej czy pochodzcej z innych
ran i obrae. Testy przeprow adzone poprzednio, w roku 1970, nie w ykaza
y w sposb ostateczny, czy plam y na C aunie zostay nam alow ane barw ni
kam i, czy te s ladam i przypalania lub innego oddziayw ania. M etoda da
tow ania w glem -14 zostaa w ostatnich latach udoskonalona, zw ikszono jej
dokadno, co niew tpliw ie pow inno byo um oliw i rozw ikanie zagadki
w ieku ptna. Jeli C aun nosi pom iertny w izerunek C hrystusa, pow inien
mie dw a tysice lat. C zy rzeczyw icie m a tyle?
Jest rz e c z g o d n u w agi, e w yniki d ato w a n ia w g lem -1 4 p rz e p ro
w adzoneg o w e w szy stk ich trzech la b o ra to ria ch b y y zgodne: C aun Tu-
ry sk i z o sta w y k o n an y p o m id zy ro k iem 1260 a 1390 po n aro d ze n iu
C hrystu sa. K o c i rz y m sk o k a to lic k i p rz y j do w iad o m o ci te w yniki
1 obecnie - d zik i d a to w an iu w g le m - 1 4 - ju w iad o m o , e obiekt ten nie
m g by caunem Jezusa.

43
Przypadek Caunu Turyskiego pokazuje dobitnie, ja k now oczesne pro
cedury naukow e p o m agaj w rozw izyw aniu problem w archeologii. M eto
da datow ania w g lem -14 opiera si na tym, e organizm y yw e grom adz
w sw oich tkankach niew ielkie, lecz m ierzalne iloci naturalnego prom ienio
tw rczego izotopu w gla (w gla-14), oprcz duych iloci norm alnej, nie-
prom ieniotw rczej postaci w gla (w g iel-12). O statecznym rdem wgla
w e w szystkich organizm ach yw ych je st dw utlenek w gla zaw arty w atm o
sferze. Stosunek iloci w gla-12 do w gla-14 w atm osferycznym dw utlenku
w gla pozostaje zasadniczo stay. C hocia kady atom w gla-14 w kocu si
rozpadnie i przestanie by prom ieniotw rczy, ilo tego w gla je st bezustan
nie uzupeniania w skutek reakcji jdrow ych, w ktrych cz azotu w p o
w ietrzu przem ienia si w w g iel-14 na skutek bom bardow ania neutronam i
w ytw arzanym i przez prom ieniow anie kosm iczne.
K iedy yw y organizm um iera, przestaje pobiera dw utlenek w gla z at
mosfery. W m artw ych zw ierztach, rolinach czy bakteriach, w m iar upy
w u lat ubyw a w ic w gla-14 w skutek jego rozpadu, natom iast w giel-12,
jako nieprom ieniotw rczy, pozostaje w takim stanie ja k w chwili m ierci o r
ganizm u. Inaczej m w ic, stosunek iloci w gla-14 do w gla-12 zm niejsza
si w raz z upyw em czasu od chw ili m ierci organizm u. W iadom o, e czas
poow icznego rozpadu w gla-14, to je st czas potrzebny na zm niejszenie si
jeg o iloci o poow , w ynosi pi tysicy siedem set trzydzieci lat. P o takim
czasie stosunek iloci w gla-14 do w gla-12 zm niejszy si do poow y w arto
ci pocztkow ej, to je s t w chwili m ierci. Jeeli zatem zm ierzym y stosunek
iloci w gla-14 do wgla-12 w m artw ym organizm ie, m oem y okreli z pew
n dokadnoci, dat je g o m ierci. D atow anie w glem -14 jest szeroko sto
sow ane w archeologii i geologii. K ada substancja organiczna, w tym drew
no, w giel drzewny, ptno (jak w przypadku tkaniny Caunu Turyskiego),
koci, m uszle, tkanki zw irzce i rolinne, po obum arciu m oe by zbadana
tak m etod. M ona w ic okreli w iek staroytnych osad ludzkich, grobow
cw egipskich, w arstw geologicznych i w ielu innych obiektw o w artoci
historycznej, archeologicznej lub geologicznej.
D atow anie w g lem -14 je st jednym z m nstw a zastosow a w iedzy o pro
m ieniotw rczoci, k t r uczeni dysponuj w X X w ieku. N a w iedzy tej opar
to w iele bada podstaw ow ych w biologii, m edycynie i chem ii, ogrom ne k o
rzyci pyn z niej take dla praktycznej m edycyny. N iszczenie now otw orw
zoliw ych prom ieniam i w ydzielanym i przez substancje prom ieniotw rcze
zastosow ano ju w niedugim czasie po odkryciu prom ieniotw rczoci. P o
cztkow o w radioterapii raka uyw ano radu, ale obecnie uywa si innych,
sztucznych substancji prom ieniotwrczych, takich jak kobalt-60. Substancje

44
prom ieniotw rcze m og by take w strzyknite do organizm u, a kiedy dotr
do okr elonego narzdu, ich prom ieniow anie m oe by tam w ykryte. Takich
m etod uyw a si do diagnozow ania w ielu chorb, w tym guzw m zgu, cho
rb tarczycy i chorb serca.
Prom ieniotw rczo przesza zaiste dug drog od czasu jej odkrycia
w roku 1896 przez fizyka francuskiego H enri A. B ecquerela (1852-1908).
Podobnie ja k prom ienie X odkryte przez R ntgena, prom ieniotw rczo je st
doskonaym przykadem tego, ja k fenom enalnie rnorodne m o g by zasto
sow ania czystej nauki i pozornie prostych odkry. O dkrycie prom ieniotw r
czoci take byo dzieem przypadku, w ym agao jednake w yostrzonej um ie
jtnoci obserw acji i zaangaow ania badaczy.
O pow ie o prom ieniotw rczoci je st je d n z najbardziej rom antycznych
przygd w historii nauki. D w oje fizykw, M aria S kodow ska-C urie (1867-
1934) i Pierre Curie (1859-1906), stanow ic m aeski zesp badaw czy,
podyo tropem odkrycia B ecquerela z entuzjazm em , w ytrw aoci, pasj
i kosztem osobistych w yrzecze. M aria Skodow ska-C urie bya pierw szym
w w iecie, napraw d w ielkim uczonym -kobiet. W esza do czow ki nauki
w w ielkim stylu, uzyskujc a dw ie N agrody N obla za sw oje w ybitne prace.
Z ainspirow aa przy tym w iele dziaajcych pniej na polu nauki kobiet do
przeam yw ania barier w tej zdom inow anej przez m czyzn dziedzinie.
K onsekw encje odkry dokonanych przez B ecquerela i m aonkw C u
rie byy dla nauki i spoeczestw a niew yobraalnie w ielkie. O prcz innych
niezliczonych zastosow a w naukow ych badaniach podstaw ow ych, w m e
dycynie i w przem yle, pojaw io si paliw o jdrow e zdolne dostarczy nie
mal nieograniczonych iloci energii, lecz take niosce ze so b pew ne zagro
enia. Ponadto stw orzono bom b atom ow . O pow ie o prom ieniotw rczo
ci tak napraw d zaczyna si od H enri Becquerela.

O dkrycie B ecquerela

H enri Becquerel zosta m ianow any profesorem fizyki w cole P olytech


nique w P aryu w roku 1895. W krtce po sw ym przybyciu do tej sawnej
uczelni odkry on prom ieniotw rczo. B ecquerel interesow a si zjaw iska
mi fluorescencji i fosforescencji, to je st zdolnoci niektrych substancji
do w iecenia, pod w pyw em naprom ieniow ania w iatem w idzialnym lub in
nym prom ieniow aniem elektrom agnetycznym . O ile substancje fluorescen
cyjne w iec tylko podczas naw ietlania, o tyle przedm ioty w ykazujce fos-
forescencj w iec rw nie przez ja k i czas po ustaniu prom ieniow ania.

45
Rntgen zaobserwowa, e prom ienie rentgenowskie byy em itowane ze szkla
nych cianek lam py elektronoprom ieniow ej, ktre fluoryzow ay pod w py
w em bom bardow ania prom ieniam i katodow ym i (rozdzia 3). Becquerel pr
bow a ustali, czy substancje fluorescencyjne lub fosforescencyjne s w sta
nie em itow a prom ieniow anie rentgenow skie. B yoby w w czas m oliw e
w ytw arzanie tego prom ieniow ania bez uycia lamp elektronoprom ieniow ych.
Dla spraw dzenia tej hipotezy Becquerel wybra pew n sl uranow, ktra
fosforyzuje po naprom ieniow aniu jasn y m w iatem sonecznym . G dyby hi
poteza ta bya praw dziw a, po w ielogodzinnym w ystaw ieniu soli uranowej na
soce pow inno si da w ykry em itow ane z niej prom ieniow anie rentge
now skie.
B ecquerel ow in p yt fotograficzn w czarny papier, aby zapobiec jej
naw ietleniu, po czym na tak przygotow anej paczce um ieci krysztay soli
uranow ej. Sl bya naprom ieniow ana w iatem sonecznym przez w iele go
dzin, aby w zbudzi w niej zjaw isko fosforescencji. Po w yw oaniu pyty foto
graficznej Becquerel stw ierdzi, e w idnieje na niej w yrany obraz soli, co
w skazyw ao, e sl em itow aa prom ieniow anie, ktre przenikno przez p a
pier i zaczernio em ulsj fotograficzn. Ten rezultat by oczyw icie zgodny
z jeg o hipotez, e fosforescencyjna sl uranow a em ituje prom ieniow anie
rentgenow skie, ktre - ja k w ykaza R ntgen - w anie taki w pyw w yw iera
o na em ulsj fotograficzn naw et przez w arstw papieru.
Becquerel zam ierza pow trzy dow iadczenie w celu potw ierdzenia tego
interesujcego odkrycia. Jednake w w czas nastpia seria przypadkow ych
zdarze, w w yniku ktrych pogoda w Paryu zm ienia (na lepsze) bieg histo
rii. B ecquerel ponow nie zaw in p y t fotograficzn w czarny papier i na
w ierzchu paczki um ieci sl uranow . Jednak kiedy chcia w ystaw i sl na
soce, okazao si, e niebo je s t pokryte chm uram i. C zeka na ponow ne
pojaw ienie si soca, ale a do koca dnia byo pochm urno. W reszcie B e
cquerel postanow i schow a sl z p y t fotograficzn do szuflady i poczeka
na pogodny dzie, kiedy m gby kontynuow a dow iadczenie.
Jednak w Paryu byo pochm urno przez nastpne trzy dni, a Becquerel,
ktrem u pilno byo prow adzi dalej dow iadczenia, postanow i m im o w szyst
ko w yw oa pyt. O czekiw a, e na em ulsji fotograficznej bdzie w ida je
dynie saby obraz soli uranow ej, gdy bya ona w ystaw iona na sabe w iato
i fosforescencja m oga w ystpi tylko w m aym stopniu. Jednak ku sw em u
w ielkiem u zdziw ieniu stw ierdzi, e sl spow odow aa bardzo intensyw ne
zaczernien ie em ulsji, o w iele m o cn iejsze od krysztakw w ystaw ionych
uprzednio na bardzo silne w iato soneczne przez w iele godzin. Becquerel
zd a so b ie sp raw , e s l u ra n o w a w id o c z n ie e m itu je p ro m ien io w an ie

46
niezalenie od w ykazyw anej fosfo rescen cji. P otw ierdzenie uzyska, gdy
um ieci sl uranow na pycie fotograficznej w ciem noci, bez adnego
w ystaw ienia na w iato soneczne, a em ulsja fotograficzna m im o to ulega
zaczernieniu.
A zatem w iato nie byo potrzebne do w ytw arzania tych prom ieni: oka
zao si, e sl uranow a em ituje prom ieniow anie w sposb spontaniczny.
B ecquerel napisa w w czas: Prom ieniow anie je st em itow ane nie tylko w te
dy, kiedy sl je s t w ystaw iona na w iato, lecz rw nie kiedy je st trzym ana
w ciem noci, a przy tym ta sam a sl w dalszym cigu em ituje to now e pro
m ieniow anie przez dw a m iesice, i to bez zauw aalnego zm niejszenia inten
syw noci .
Becquerel w ykaza, e spontaniczna em isja prom ieniow ania charakte
ryzuje w szystkie sole uranow e. N astpnie stw ierdzi, e czysty uran em ituje
silniejsze prom ieniow anie ni jeg o sole i na tej podstaw ie w yw nioskow a, e
rdem prom ieniow ania je st w anie uran, a nie aden inny skadnik soli.
(O becnie w iem y, e p ro m ien io tw rczo czy steg o u ranu n aw et w zrasta
z upyw em czasu, gdy uran rozpada si, tw orzc inny, bardziej radioaktyw ny
pierw iastek, i to on, a nie sam uran, je st gw nym rdem prom ieniow ania.)
Becquerel stw ierdzi, e now e prom ieniow anie przypom ina prom ieniow anie
rentgenow skie pod w zgldem zdolnoci przenikania, zdolnoci zaczerniania
em ulsji fotograficznej i indukow ania adunku elektrycznego w czsteczkach
pow ietrza. Pniej okazao si, e za efekty obserw ow ane przez B ecquerela
odpow iedzialnych byo kilka rodzajw em isji. W aciw oci prom ieniow ania
B ecquerela p rzy p o m in ajce p ro m ien io w an ie ren tg en o w sk ie w izay si
z obecnoci prom ieni gam m a, ktre stanow i prom ieniow anie elektrom a
gnetyczne o czstotliw oci w ikszej ni czstotliw o prom ieniow ania rent
genow skiego.
D la fizykw byo to zadziw iajce zjaw isko - co bardzo trudnego do w y
tumaczenia. N igdy przedtem nie stw ierdzono, aby prom ieniow anie byo sa
m oczynnie em itow ane z materii. B ecquerel w ykaza ponadto, e prom ienio
w anie wysyane przez uran nie zaley od stanu chem icznego uranu ani od w a
runkw fizycznych, takich ja k tem peratura. W ygldao na to, e w ytw arzanie
prom ieniow ania byo cakowicie niezalene od otaczajcego rodowiska.
B ardzo niew ielu fizykw uw iadam iao sobie cho troch, ja k ogrom ne
konsekw encje bdzie m iao odkrycie B ecquerela. Jednak bya w rd fizy
kw taka osoba, ktra m iaa dostateczn intuicj, aby doceni jeg o znacze
nie. B ya to M aria Skodow ska-C urie, ktra w w czas studiow aa w Paryu.
W ym ylia ona na okrelenie tego zjaw iska sow o radioaktyw no (czyli
prom ieniotw rczo). W raz ze sw ym m em , francuskim fizykiem Pierrem

47
Curie, odkrya i w yizolow aa dwa now e pierw iastki prom ieniotw rcze. N a
groda N obla w dziedzinie fizyki za rok 1903 przypada w splnie Becquere-
lowi za odkrycie spontanicznej prom ieniotw rczoci oraz m aonkom Curie
za w splne badania nad zjaw iskam i prom ieniow ania odkrytego przez pro
fesora H enri B ecquerela .

M aria i Pierre Curie

M aria C urie, z dom u Skodow ska, urodzia si w W arszaw ie w roku


1867. W roku 1891 w yjechaa do Parya studiow a fizyk i uzyskaa pierw
sz lokat z fizyki na sw oim roku na Sorbonie. Zam ierzaa pow rci do P ol
ski i zosta nauczycielk, lecz zam iast tego polubia P ierrea Curie, fizyka,
rw nie pracujcego w Paryu. Postanow iono, e M aria przeprow adzi bada
nia naukow e do sw ojego doktoratu w laboratorium P ierrea, nie pobierajc
w ynagrodzenia. O boje m aonkow ie interesow ali si now ym odkryciem pro
m ieniotw rczoci, tote w splnie zdecydow ali, e praca doktorska M arii
bdzie dotyczya natury i pochodzenia prom ieni Becquerela.
M aria C urie bya przekonana, e prom ieniow anie em itow ane przez uran
stanowi w aciw o atom w uranu i e nie m a to nic w splnego z jeg o reak
tyw noci chem iczn. K oncepcja, e prom ieniotw rczo jest w aciw oci
atom ow i e w skutek tego m oe ujaw ni co zupenie podstaw ow ego na
tem at w ew ntrznej struktury atomw, bya przykadem niebyw aej intuicji.
By to gw ny pow d, dla ktrego M aria Curie w ybraa prom ieniotw rczo
jak o tem at sw ych bada naukow ych. O to bow iem pojaw ia si szansa pracy
w dziew iczym obszarze, z nadziej na rew elacyjne i fascynujce odkrycia
dotyczce fundam entalnych w aciw oci m aterii.
Swoje badania do pracy doktorskiej M aria przeprow adzaa w kiepsko
wyposaonym , zim nym i w ilgotnym pom ieszczeniu, ktre poprzednio suyo
jako skad. W cigu zaledwie kliku tygodni od rozpoczcia bada wykazaa,
e poziom radioaktyw noci zaley od iloci uranu w prbkach prom ieniotw r
czych oraz potw ierdzia wyniki prac Becquerela, w ykazujc, e ilo em itow a
nego prom ieniow ania nie zaley od chem icznego i fizycznego stanu uranu.
M aria Skodow ska-C urie poszukiw aa innych substancji, ktre byyby
prom ieniotw rcze podobnie ja k uran. Testow aa m asow o prbki wielu zw iz
kw i m ineraw zaw ierajcych pierw iastki znane w tam tym czasie i odkry
a, e inny pierw iastek, tor, rw nie je s t prom ieniotw rczy. Z atem uran nie
by w yjtkiem : prom ieniotw rczo bya bardziej rozpow szechniona, ni na
pocztku si w ydaw ao.

48
W trakcie badania dalszych m ineraw , a zw aszcza prbek rudy uranu
zw anej b len d sm olist, M aria o dkrya, e poziom prom ieniotw rczoci
w niektrych prbkach by znacznie w yszy, ni w ynikaoby to z zaw artoci
w nich uranu i tom . Std nabraa przekonania, e m inera ten m usi zaw iera
jeszcze inny pierw iastek prom ieniotw rczy, lub m oe naw et kilka pierw iast
kw. Poniew a przebadaa ju m ineray zaw ierajce w szystkie znane pier
w iastki, w yw nioskow aa, e te dodatkow e skadniki prom ieniotw rcze m u
sz by now ym i, jeszcze nie odkrytym i pierw iastkam i.
Inni fizycy uw aali, e popenia ona pom yk, ale Pierre zgodzi si
z ni. O boje m aonkow ie C urie w ierzyli, e m aj dow d na istnienie co
najm niej jed n eg o now ego pierw iastka. Fizycy, z ktrym i rozm aw ialim y,
uw aali, e nasze eksperym enty byy bdne, i doradzali nam w iksz staran
no. A le jestem przekonana, e nie popeniam bdu - napisaa M aria.
R ady innych fizykw byy ew identnie nietrafne, gdy trudno byo znale
kogo bardziej skrupulatnego i starannego ni w ielka M aria Curie. Z apisy
w aa ona w dzienniku laboratoryjnym naw et dokadn godzin przeprow a
dzenia eksperym entu i czsto n o to w a a r w n ie tem p eratu r w zim nym
i ponurym laboratorium , w ktrym pracow aa. Tow arzyszyy je j przy tym
dow iadczenie i w nikliw o P ie rre a, w ic ja k m ona byo w tpi w rzetel
no uzyskanych w ynikw ?
W roku 1898 M aria i Pierre C urie ogosili p rzy puszczaln obecno
now ego pierw iastka prom ieniotw rczego w blendzie sm olistej i podjli za
danie w yizolow ania go. Od tego czasu swe badania do doktoratu M aria w y
konyw aa w splnie z Pierrem , ktry zdaw a sobie spraw z ich znaczenia.
W w yniku rozoenia blendy sm olistej na skadniki chem iczne stw ierdzili
oni, e za w ysoki poziom prom ieniotw rczoci w m dzie odpow iedzialny jest
nie jeden, lecz dw a now e pierw iastki. Pierw szy z nich, zosta nazw any polo
nem , na cze ukochanej przez M ari Polski. D rugi pierw iastek, ktry n a
zw ali pniej radem , by naw et bardziej radioaktyw ny ni polon, a jego
w yizolow anie zajo cztery dugie i cikie lata.
B len d a sm o lista zaw iera n ie z m ie rn ie m ae ilo ci radu, w agow o m niej
ni je d n m ilio n o w . W celu w y d z ie le n ia rad u p o trzeb a w ic byo o g ro m
ny c h ilo ci rudy. M ao n k o w ie C u rie m ieli ju w w czas k o p o ty fin a n so
w e, zm u szen i bow iem byli u trzy m y w a sieb ie i d ziecko ze skrom nej p e n
sji P ie rre a. B len d a sm o lista, d o st p n a w h andlu ja k o ru d a u ranu, m iaa
w y so k cen i P ierre nie m g u zy sk a d o stateczn y ch fu n d u szy ze sw o je
go in sty tu tu b ad aw czego. Je d n ak e M aria o d k ry a, e za r w n o rad , ja k
i p o lo n m o n a u zy sk iw a z o d p ad w b len d y sm o listej, p o z o sta y c h po
p rz e m y s o w y m o d d z ie le n iu u ra n u . Te o d p a d y b y y w y rz u c a n e p rze z

4 - P rzeom ow e odkrycia
49
zakady p rzetw rcze i m ona je byo d o sta tanio: stanow iy one idealne
rdo p o zy sk iw an ia now ych pierw iastk w .
M aria i Pierre opacili transport tony odpadw blendy sm olistej z kopal
ni w C zechach do sw ojego laboratorium w Paryu. Poprosili o w iksze labo
ratorium , w ktrym m ona by byo przeprow adza oddzielanie polonu i ra
du, ale im odm w iono. Z am iast tego pozw olono im uyw a niepotrzebnej
szopy w pobliu dotychczasow ego laboratorium . Szopa ta, z ciekncym da
chem i klepiskiem zam iast podogi, nie m ajca adnej aparatury laboratoryj
nej z praw dziw ego zdarzenia, bya m iejscem jednego z najbardziej heroicz
nych przedsiw zi naukow ych w historii. Trudno by byo znale inne la
boratoria tak ndznie w yposaone i tak sabo finansow ane, w ktrych prze
prow adzano badania nagrodzone N ag ro d Nobla.
M aonkow ie Curie yli w niedostatku i pracow ali w straszliw ych w a
runkach, a jed n ak w 1902 roku w yizolow ali je d n dziesit gram a czystego
chlorku radu z jednej tony blendy sm olistej. M aria i Pierre udow odnili po
nad w szelk w tpliw o, e rad je st w istocie now ym pierw iastkiem . Scep
tycznie nastaw ieni fizycy, jeli tacy jeszcze w w czas byli, ostatecznie zostali
przekonani, e m aonkow ie Curie dokonali w ielkiego odkrycia.
W cigu tego okresu pow iconego na w ydzielenie radu, M aria i Pierre
zachodzili od czasu do czasu w nocy do swojej szopy, aby obserwowa niebie
skawe w iecenie odkrytego przez siebie radu. Pom im o wszystkich uciliw o
ci, M aria pow iedziaa pniej: W tej ndznej i starej szopie spdzilim y naj
lepsze i najszczliw sze dni naszego ycia, z zapaem powiciw szy si pracy.
Bywao, e cay dzie spdzaam na m ieszaniu gotujcej si m asy elaznym
prtem niew iele m niejszym ode mnie. W ieczoram i padaam ze zm czenia.
W 1903 roku M aria przedstaw ia sw oj prac doktorsk. W krtce potem
m aonkow ie M aria i Pierre Curie otrzym ali N agrod N obla w dziedzinie fi
zyki. Chocia prace nad prom ieniotw rczoci prowadzone byy przez m a
onkw Curie w splnie i uznanie naley si im obojgu, to jednak osignicie
M arii byo szczeglnie godne podziwu. B ya kobiet, co wrd uczonych nale
ao w tam tych czasach do rzadkoci. B ya pierw sz kobiet, ktra dostaa
N agrod N obla, i to za prac doktorsk! W osiem lat pniej dostaa ponow
nie N agro d N obla tym razem w dziedzinie chem ii, za badania nad w ydziele
niem i w asnociam i polonu i radu. D rug N agrod Nobla otrzym aa sama,
gdy jej m zgin tragicznie w 1906 roku w w ypadku drogowym, rozjecha
ny przez pow z konny.
W ielokrotnie Pierre Curie w ystpow a o przyznanie m u katedry profe
sorskiej i o fundusze na odpow iednio w yposaone laboratorium , lecz jego
proby byy zaw sze odrzucane. Podczas w izyty w Anglii, kiedy m aonkow ie

50
Curie byli ju saw ni jak o w ybitni uczeni, P ierre znalaz si na w ytw ornej
kolacji i zauw ay kosztow n biuteri noszo n przez je d n z obecnych tam
bogatych dam. Podobno w ikszo w ieczoru spdzi na obliczeniach, ile la
boratoriw m gby kupi za cen tych naszyjnikw i piercionkw .
M aria i Pierre Curie byli nie tylko w ybitnym i i oddanym i uczonym i, lecz
rw nie ludm i kierujcym i si w yciu najw yszym i zasadam i m oralnym i.
M ogli bez trudu zbi fortun, patentujc sw o j m eto d w ydzielania radu,
ktra szybko zostaa zastosow ana w przem yle. Z am iast tego jed n ak udzie
lali za darm o tych w artociow ych inform acji kadej osobie i finnie, ktra
0 to poprosia. M aria pow iedziaa: Jeli nasze odkrycie ma perspektyw y
handlow e, je st tak przez przypadek i nie pow innim y czerpa std korzyci.
A ra d m oe by uyw any do leczenia chorb [...] To niem oliw e, abym y
z tego korzystali . Pierre zgodzi si z tym: B yoby to sprzeczne z duchem
naukow ym . M aonkow ie Curie unikali rozgosu, do tego stopnia, e naw et
nie w zili udziau w cerem onii w rczenia N agrd N obla w 1903 roku. Z a
m iast tego posali organizatorom w Sztokholm ie list, w yjaniajcy e m aj
bardzo duo zaj przy nauczaniu. Swj odczyt laureatw N agrody N obla
odoyli na nastpny rok.
P om im o n a p o ty k a n y c h tru d n o ci m ao n k o w ie C urie rad zili sobie
w straszliw ych w arunkach, w jak ich m usieli prow adzi badania, a ich w y
trw ao przyniosa na koniec ow oce. Bdc laureatem N agrody N obla, P ier
re zosta w reszcie m ianow any, w 1904 roku, p rofesorem fizyki na Sorbonie
1 w tedy m ogo si speni m arzenie jeg o ycia - uzyskanie dobrze w yposa
onego laboratorium . N iestety, nie ujrza nigdy sw ojego now ego laborato
rium , gdy zostao ono ukoczone dopiero po jeg o m ierci. M aria przeja
jego katedr profeso rsk i zostaa w ten sposb p ierw sz w historii kobiet-
profesorem na Sorbonie.
W ielu uczo n y ch pracu jcy ch z radem , w tym M aria i Pierre C urie, z a
czo sobie zdaw a spraw , e je s t to potencjalnie g rona substancja, jeli
si z n i obchodzi b ez naleytej ostronoci. M aria C urie pracow aa tak
duo ze znacznym i ilociam i radu, e w cigu sw ojego ycia otrzym aa
ogrom ne daw ki n aprom ieniow ania. S tracia zdrow ie na skutek choroby p o
prom iennej, tej sam ej, kt ra pniej zebraa ta k trag iczne niw o w rd ofiar
eksplozji bom by atom ow ej w H iroszim ie i N agasaki (w sierpniu 1945 roku)
oraz podczas k atastro fy nuklearnej w C zem o b y lu (w kw ietniu 1986 roku).
N a skutek otrzym anej daw ki n aprom ieniow ania M aria zachorow aa na b ia
aczk i zm ara w roku 1934. Jak na ironi, je d n y m z dobrodziejstw p ro
m ieniotw rczoci je s t je j w y korzystanie do leczen ia chorb now otw oro
w ych, w tym biaaczki.

51
G odny uw agi krok naprzd w badaniach nad prom ieniotw rczoci zo
sta dokonany w 1933 roku przez crk P ierrea i M arii, Ircne Joliot-C urie
(1897-1956), w e w sppracy z jej m em , francuskim fizykiem Frederikiem
Joliot (1900-1958). Odkryli oni sztuczn prom ieniotw rczo w ykazujc
e pierw iastki nieprom ieniotw rcze m o g by laboratoryjnie przem ienione
w prom ieniotw rcze. O tw orzyo to drog do produkcji setek now ych sub
stancji radioaktyw nych o w ielkim znaczeniu dla nauki, m edycyny i przem y
su. N a przykad jo d - 131, sztuczny izotop prom ieniotw rczy, je s t uyw any
do diagnozow ania chorb tarczycy. N atom iast niedokrw isto zoliw a moe
by w ykryta przez znakow anie w itam iny B ,2 kobaltem -60 (kobalt je st skad
nikiem struktury czsteczki w itam iny B |2), a nastpnie badanie w ydzielania
kobaltu-60 do m oczu. Irene, podobnie ja k jej m atka, otrzym aa N agrod Nobla
z dziedziny fizyki w roku 1935, w splnie z Frederikiem Joliot, i - rw nie
jak jej m atka - zm ara na biaaczk w w yniku nadm iernego naprom ieniow a
nia w laboratorium .

Rozpad prom ieniotw rczy

M aria Skodow ska-C urie m iaa racj, przyjm ujc hipotez, i prom ie
niotw rczo je st w aciw oci atom ow i e m oe by ona rdem w a
nych inform acji o strukturze atomu. Po odkryciu polonu i radu stao si w ko
cu oczyw iste, e prom ieniotw rczo je s t w aciw oci j d ra atom ow ego,
i nie je st zw izana z elektronam i biegajcym i dookoa jdra. W tym czasie
zdaw ano ju sobie spraw, e elektrony uczestnicz w reakcjach chem icz
nych m idzy substancjam i, ale m ao w iedziano o innych skadnikach atomu
i o tym , w jak i sposb tw orz one struktur atom u. Pniejsze badania w yka
zay, e jd ro zajm uje bardzo m a, zaledw ie jed n stubilionow cz obj
toci atom u, chocia praw ie caa m asa atom u je st skoncentrow ana w anie
w jdrze. Przem iana prom ieniotw rcza zachodzi wtedy, kiedy jd ro atom owe
staje si niestabilne: jd ro ulega w w czas rozpadow i prom ieniotw rczem u,
przechodzc do stanu bardziej stabilnego. Struktura jd ra je st charaktery
styczna dla atom w danego pierw iastka. W w yniku rozpadu prom ieniotw r
czego jed en pierw iastek ulega przem ianie w inny. N a przykad jd ro atomu
uranu je st niestabilne i w skutek tego uran ulega rozpadow i i przem ianie w tor.
A tom toru m a rw nie niestabilne jd ro i ulega rozpadow i, a w konsekw encji
przem ianie w inny pierw iastek, protaktyn. Proces przem iany pierw iastkw ,
od m ajcych mniej stabilne jd ra do m ajcych jd ra bardziej stabilne, post
p u je d z i k i ro z p a d o w i p ro m ie n io tw rc z e m u tak d u g o , a p o w sta n ie

52
pierw iastek nieprom ieniotw rczy, czyli o stabilnym jdrze. U ran, w w yniku
rozpadu prom ieniotw rczego, w czternastu krokach przem ienia si ostatecz
nie w nieprom ieniotw rczy ow; w porednich etapach tego rozpadu p o
w staj m idzy innym i rad i polon.
K iedy jd ra ulegaj rozpadow i prom ieniotw rczem u, m o g one em ito
wa rne rodzaje prom ieni i czstek. Trzy gw ne typy em isji, rozpoznane
w pocztkach X X w ieku jako w ydzielane przez uran i jego pierw iastki po
tom ne, to czstki alfa, czstki beta oraz prom ienie gam m a. Czstki alfa s
to stosunkow o cikie j d ra helu, stanow ice m ae kaw aki ciszych jd er
prom ieniotw rczych. Czstki beta to elektrony pochodzce z jdra. P rom ie
nie gam m a stanow i prom ieniow anie elektrom agnetyczne o w ysokiej ener
gii. Prom ieniotw rczo utorow aa drog do bada nad struktur j d e r ato
mw, a badanie em isji pochodzcych z niestabilnego jd ra pozw olio na lep
sze zrozum ienie struktury materii.
5. Czstki wiata

rom ieniotw rczo b ya dla w ikszoci fizykw du niespodziank.


P Em isja pozornie nie koczcego si strum ienia energii promienistej z ato
m w prom ieniotw rczych staa - ja k si w ydaw ao - w sprzecznoci z po
wszechnie przyjt zasad zachow ania energii, w edug ktrej energia nie moe
by stw orzona czy zniszczona. Skd zatem pochodzi caa ta energia, w ydzie
lana przez substancje prom ieniotw rcze? R ozw izanie tej zagadki ostatecz
nie zostao podane przez A lberta E insteina (1879-1955), ktry wykaza, e
m asa m oe by zam ieniona na energi (rozdzia 6). Podczas rozpadu prom ie
niotw rczego niew ielka ilo m aterii w jd rze atom u je st zam ieniania na bar
dzo du ilo energii, em itow anej w postaci prom ieniow ania.
Pom im o istnienia zagadki zwizanej z prom ieniotw rczoci, w ielu fi
zykw yjcych w kocu X IX w ieku byo przekonanych, e osignito ju
stan praw ie cakow itego zrozum ienia w iata fizycznego. W szczeglnoci
teoria elektrom agnetyczna M axw ella stanow ia triu m f fizyki, jak o e zunifi
kow aa w iato i elektrom agnetyzm oraz w yjania w iele zjawisk. W ynikao
z niej take istnienie now ych typw prom ieniow ania, ktre pniej faktycz
nie odkryto jak o fale radiow e i prom ieniow anie rentgenow skie. Z teorii M ax-
w ella w ynikao te, e w iato je st cig fal zaburze elektrom agnetycz
nych i trudno byo znale fizyka, ktry podaby t koncepcj w w tpliw o.
Teoria ta w yjaniaa w iele w aciw oci w iata, w tym zw aszcza zjaw iska
dyfrakcji (czyli ugicia fali na brzegach przeszkody) oraz interferencji (czyli
zdolnoci dw ch fal w ietlnych do w zajem nego w zm acniania si lub w yga
szania). Teoria Isaaka N ew tona (1642-1727), e w iato skada si z m alutkich

54
czstek (korp u sk u ), zo staa - ja k si w ydaw ao - ostateczn ie zarzucona
i pogrzebana. w iato skada si z fal elek trom agnetycznych, a nie czstek
- w szyscy si z tym zgadzali. O p r cz prom ieniow ania elek tro m ag n ety cz
nego istniaa jeszcze m ateria, zb u d o w an a z atom w , oraz graw itacja, cho
cia jej n atura niestety nie bya ju tak zrozum iaa. N ew ton jed n a k e opisa
m atem atycznie ruch obiektw i p o d a rw nania o p isujce w pyw graw ita
cji na ruchy cia.
Jednake poznano rw nie takie w aciw oci prom ieniow ania elektro
m agnetycznego, ktrych nie m ona byo jasn o w ytum aczy n a gruncie teo
rii falow ej wiata. Jedn z tych w aciw oci by sposb, w jak i w iato je st
em itow ane w w yniku podgrzania obiektu do bardzo w ysokiej tem peratury.
N ie w ytum aczona pozostaw aa take zaobserw ow ana zdolno w iata do
pow odow ania em isji elektrycznoci z m etali. D robiazgow e zbadanie tych zja
w isk w ykazao, e sto jo n e w sprzecznoci z koncepcj falow ej natury w ia
ta, w skutek czego odya jeg o teo ria korpuskulam a. W taki sposb odbya
si transform acja pom idzy tak zw a n fizyk klasyczn w ieku X V III i X IX
a dw udziestow ieczn fizyk kw antow .
Podw aliny pod fizyk k w an to w pooy niem iecki fizyk teoretyczny
M ax Planck (1858-1947), ktry by profesorem na U niw ersytecie B erliskim .
M im o e je g o w ielka teoria m iaa rew olucyjny charakter, m usiao upyn
pi lat, zanim zostaa zauw aona. D opiero jeden z najw ikszych uczonych
w szystkich czasw, A lbert E instein, w ykaza znaczenie idei Plancka. Od tego
czasu fizyka i zrozum ienie K osm osu, w ktrym yjem y, nie byy ju takie ja k
przedtem .
A by zrozum ie, dlaczego teoria korpuskulam a w iata odya, m usim y
si troch dow iedzie o dw ch zjaw iskach, ktre spow odow ay ponow ny
rozkw it tej teorii: o zjaw isku fotoelektrycznym i o prom ieniow aniu ciaa do
skonale czarnego.

Z jaw isko fo to elektryczn e

W ro k u 1887, gdy H ertz p rzep ro w ad za sw oje eksperym enty, ktre


doprow adziy do o dkrycia fal rad io w y ch p rzew idzianych p rz ez M axw ella
i dostarczy y tym sam ym oczyw isteg o potw ierd zen ia teorii w iata jak o fali
elektrom agnetycznej (rozdzia 2), odkry on przy o kazji je sz c z e inne zjaw i
sko. Z jaw isko to, ja k si pniej okazao, zaprzecza teorii M axw ella. H ertz
z a u w a y m ia n o w ic ie , e w ia to w y sy a n e p rz e z is k r w p ie rw sz e j
(nadaw czej) szczelinie iskrow ej prototypow ej radiow ej aparatury nadaw czo-

55
-odbiorczej (rysunek 5 w rozdziale 2) w zm acniao iskr indukow an w d ru
giej (odbiorczej) szczelinie. N atom iast kiedy ow ietli drug szczelin b ez
porednio w iatem lampy, iskry byy jesz c z e m ocniejsze. A zatem w jak i
sposb w iato oddziayw ao na prd elektryczny przepyw ajcy w drugiej
szczelinie iskrow ej.
R ok pniej niem iecki fizyk W ilhelm H allw achs (1859-1922) odkry,
e w iato ultrafioletow e pow oduje rozadow anie ujem nie naadowanej pyty
cynkow ej, natom iast nie pow oduje rozadow ania pyty naadow anej dodat
nio. W yjanienie zarw no tego zjaw iska, ja k i obserw acji dokonanej przez
H ertza stao si oczyw iste, kiedy fizyk brytyjski sir John Thom son (1856-
1940) i fizyk niem iecki Phillipp L enard (1862-1947) w ykazali, e wiato
pow oduje w yrzucanie elektronw z pow ierzchni m etalu. W dow iadczeniach
H ertza w iato pow odow ao w yrzucanie elektronw z m etalow ych stykw
drugiej szczeliny iskrow ej, co w zm acniao iskry pow stajce pod w pyw em
fal radiow ych. N atom iast w dow iadczeniach H allw achsa elektrony (ktre
nio s ad u n ek ujem ny) s w yrzucane z ujem nie naadow anej pyty cynko
w ej, neutralizujc tym sam ym jej adunek elektryczny. Proces, w ktrym
w iato pow oduje w yrzucanie elektronw z pow ierzchni m etalow ych, zosta
nazw any zjaw iskiem fotoelektrycznym .
Z jaw isko fotoelektryczne nie tylko odgryw ao w an rol w fizyce te o
retycznej na pocztku X X w ieku, lecz rw nie znalazo w iele zastosow a
praktycznych. Telewizja, w iatom ierze fotograficzne, alarm y przeciw w a-
m aniow e, drzw i autom atyczne (z fotokom rk), w yczniki zm ierzchow e i u-
rzdzenia zasilane energi soneczn to tylko niektre przykady zastosow a,
w ktrych w ykorzystano zam ian w iata na elektryczno.
W edug falow ej teorii w iata M axw ella naleao oczekiw a, e jeli
naten ie w iata pad ajceg o na p o w ie rz c h n i m etalu b dzie w zrasta,
z pow ierzchni tej pow inny by em itow ane elektrony z w iksz prd k o ci
(o w ikszej energii). N atom iast zm iana czstotliw oci w iata nie pow inna
w pyw a na energi w yrzucanych elektronw , pod w arunkiem e natenie
w iata pozostanie nie zm ienione. W celu spraw dzenia tych przew idyw a,
Phillipp L enard przeprow adzi badania w pyw u zm ian natenia i czstotli
w oci padajcego w iata na w yrzucanie elektronw podczas zjaw iska foto-
elektrycznego.
K u sw ojem u jed n ak ogrom nem u zaskoczeniu Lenard stw ierdzi, e w y
niki dow iadcze byy zupenie inne, ni naleao oczekiw a na podstaw ie
teorii M axw ella o falowej naturze w iata. O t zw ikszenie natenia w ia
ta w rzeczyw istoci m iao niew ielki w pyw na energi w yrzucanych elektro
nw. Co przy tym ciekaw e, w raz ze w zrostem natenia w iata w zrastaa nie

56
energia, lecz liczba elektronw emitowanych z m etalow ej powierzchni. W pyw
na energi elektronw m iaa natom iast czstotliwo wiata. Przy duych cz
stotliwociach energia wszystkich em itow anych elektronw bya jednakow a,
a zmniejszenie czstotliw oci przy nie zm ienionym nateniu wiata pow odo
wao em isj takiej samej liczby elektronw, ale o niszej energii.
Te osobliwe w yniki, stojce w jaw nej sprzecznoci z powszechnie uznan
koncepcj, e w iato biegnie w przestrzeni ja k o ciga fala, pozostaw ay
zagadk przez w iele lat. K iedy w reszcie podano w yjanienie zjaw iska foto-
elektrycznego, przyszo ono od dw ch fizykw teoretycznych, M axa P lan
cka i A lberta Einsteina. W tedy to narodzia si no w a epoka w fizyce.

P rom ieniow anie ciaa d osko nale czarnego

Inn grup w ynikw eksperym entalnych, ktre - ja k si wydawao - po


zostaw ay w sprzecznoci z dziew itnastow iecznym i koncepcjam i fizykw
uwaajcych, e wiato je st fal biegnc w przestrzeni, przyniosy badania
nad prom ieniow aniem ciaa doskonale czarnego. Ciao doskonale czarne
jest to obiekt, ktry pochania wszelkie padajce na prom ieniow anie elektro
m agnetyczne, niezalenie od jego czstotliwoci. Prom ieniow anie takie jest
natom iast em itow ane, je e li ciao doskonale czarne zostanie podgrzane do
wysokiej temperatury. W ikszo ludzi zdaje sobie spraw, e kiedy jaki przed
m iot zostaje podgrzany, nie tylko w zrasta jeg o tem peratura, lecz take zm ienia
si jeg o barwa, od czerwonej poprzez pom araczow i t do biaej. R w
nie gwiazdy w iec w rnych barwach, od czerw onej poprzez t do bia
ej, a potem niebieskiej, w m iar ja k ich tem peratura wzrasta. Innymi sowy,
kiedy w zrasta tem peratura obiektu, zw iksza si te czstotliw o em itow ane
go wiata. D ziki w iedzy na tem at prom ieniow ania ciaa doskonale czarnego
jestem y w stanie okreli tem peratur gwiazd, w tym naszego Soca, na pod
stawie czstotliwoci em itow anego przez nie wiata. N atenia i czstotliwo
ci wiata em itow anego przez Soce s na przykad identyczne z nateniam i
i czstotliwociam i prom ieniow ania em itow anego przez ciao doskonale czar
ne o tem peraturze 6000 stopni, a wic taka w anie je st tem peratura na po
wierzchni naszego Soca. W iedza o prom ieniow aniu ciaa doskonale czarne
go w pyna rw nie na interpretacj dow odw n a to, e W szechw iat powsta
w w yniku W ielkiego W ybuchu (rozdzia 7). W czesny W szechw iat zachow y
w a si bow iem ja k ciao doskonale czarne, a kosm iczne m ikrofalow e prom ie
niowanie ta m a czstotliw o i tem peratur tak ja k prom ieniow anie ciaa do
skonale czarnego, pozostae z w czesnego okresu rozw oju W szechwiata.

57
Tnidno je st znale praw dziw e ciao doskonale czarne, ale fizyk niem iec
ki W ilhelm W ien (1864-1928) zaproponow a bardzo zbliony model. Ot nie
przepuszczalny dla wiata pojem nik z maym otworem w ciance zachowuje
si tak, jak b y by ciaem doskonale czarnym (rysunek 8). Jeli na otw r w po
jem niku padnie wiato, zostanie ono w kocu cakowicie pochonite przez
cianki wewntrzne. Praw dopodobiestw o w ydostania si wiata z wntrza
pojem nika przez ten sam otw r je st bardzo mae, gdy naw et jeeli promie
wiata pocztkow o odbije si od cianki, padnie na ni w innym m iejscu, a
ostatecznie zostanie pochonity. Innym i sowy cae wiato wchodzce przez
otwr, niezalenie od jego czstotliwoci i natenia, zostanie pochonite -
dokadnie tak ja k w ym aga tego definicja ciaa doskonale czarnego. Kiedy po
jem nik zostanie podgrzany, z jego cianek wewntrznych em itowane jest pro
m ieniow anie. A zatem prom ieniow anie w ychodzce przez otw r m oe by
uw aane za prom ieniow anie ciaa doskonale czarnego.

wiatoszczelny

Rysunek 8. Model ciaa doskonale czarnego. Wedug propozycji Wilhelma Wicna ciao doskonale
czarne symulowane jest przez pojemnik z maym otworem w ciance. Jakiekolwiek wiato wcho
dzce do pojemnika przez otwr jest pochaniane przez cianki wewntrzne. Jeli nawet pocztkowo
promie wiata odbije si od cianki, padnie potem w inne jej miejsce i ostatecznie zostanie pochlo-
nity, gdy prawdopodobiestwo wydostania si promienia przez otwr na zewntrz jest znikomo
mae. Jeli pojemnik zostanie podgrzany, z otworu emitowane jest promieniowanie ciaa doskonale
czarnego, a jego czstotliwo i energia mog zosta zmierzone w rnych temperaturach

58
W poow ie X IX w ieku fizyk niem iecki G ustav K irchhoff (1824-1887)
wykaza, e poszczeglne substancje poch an iaj w iato o okrelonej cz
stotliw oci. N a przykad sd pochania w iato te, natom iast potas pocha
nia w iato fioletow e. O dkry on take, e kiedy te substancje zostan p o d
grzane, em ituj w iato o takiej sam ej czstotliw oci, ja k czstotliw o w ia
ta przez nie pochanianego. A zatem sd w ieci po podgrzaniu w iatem
tym , podczas gdy potas em ituje w iato fioletow e. W ynikaoby z tego, e
ciao doskonale czarne pow inno em itow a po podgrzaniu w iato o w szyst
kich czstotliw ociach.
W ien interesow a si szczeglnie rozkadem energii i czstotliw oci
w iata em itow anego po podgrzaniu ciaa doskonale czarnego. Stw ierdzi on,
e w danej tem peraturze ciao doskonale czarne w ysya prom ieniow anie elek
trom agnetyczne gw nie o pew nej okrelonej czstotliw oci. K iedy tem pe
ratura ciaa w zrasta, em itow ane je st w icej energii w ietlnej, ale znow u do
m inuje jed n a okrelona czstotliw o, ktra je s t w iksza ni czstotliw o
dom inujca w niszej tem peraturze.
W ien opracow a w zr m atem atyczny w yjaniajcy poczynione obser
wacje. W zr ten rzeczyw icie w yjania w yniki uzyskane przy duych cz
stotliw ociach w iata em itow anego z ciaa doskonale czarnego w rnych
tem peraturach, jed n ak nie daw a zadow alajcego w yjanienia w ynikw uzy
skanych dla m aych czstotliw oci prom ieniow ania. Istnia te inny w zr
m atem atyczny, opisujcy popraw nie dane dla niew ielkiej czstotliw oci, ale
tego w zoru z kolei nie m ona byo zastosow a do duych czstotliw oci.
Inaczej m w ic, istniay dw a w zo ry m atem atyczne, z ktrych kady
w yjania tylko poow icznie w yniki bada eksperym entalnych. Potrzebny by
zatem jak i sposb poczenia tych w zorw i uzyskania rw nania opisujce
go w szystkie dane eksperym entalne, zarw no dla duych, ja k i niew ielkich
czstotliw oci.

M ax P lanck i fizyka kw antow a

M ax Planck by zaintrygow any prom ieniow aniem ciaa doskonale czar


nego. D ziki w spaniaej intuicji zdoa sform uow a potrzebne rw nanie
m atem atyczne, zastpujce dw a w zory poow icznie w yjaniajce dane eks
perym entalne. Planck nie w yprow adzi tego rw nania na drodze teoretycz
nej czy eksperym entalnej: po p ro s tu je odgad. N ie pom niejsza to w adnym
stopniu w ielkoci Plancka: przeciw nie - byo to natchnione odgadnicie, ktre
m ogo by jed y n ie dzieem um ysu geniusza.

59
P lan ck zdaw a sobie je d n a k spraw , e aby przekona innych u czo
ny ch o praw dziw oci now ego rw nania, m usi je w yprow adzi teoretycznie
z podstaw ow ych praw fizyki - sam o odgadnicie nie w ystarczao. Z abra
si zatem do tego zadania. W trakcie pracy doszed do w niosku, e je d y
nym logicznym sposobem w ypro w ad zen ia w aciw ego rw nania byo za
oenie, e w iato je st pochaniane i em itow ane przez ciao doskonale czar
ne nie ja k o ciga fala, lecz w postaci m aych czstek. P lanck nazw a te
czstki energii w ietlnej kw antam i. W ten sposb w 1900 roku narodzia
si fizyka kw antow a.
W edug teorii Plancka, ciaa d oskonale czarne pochaniaj i em ituj
w iato w m aych porcjach zw anych kw antam i. Einstein porw na pniej
koncepcj Plancka do beczki z piw em , z ktrej m ona ten trunek nalew a
jedynie porcjam i po caym kuflu, a nie cigym strum ieniem . W tym porw
naniu kurek beczki z piwem odpow iada ciau doskonale czarnem u, piw o -
em itow anem u i pochanianem u prom ieniow aniu, natom iast porcje w ielkoci
kufla odpow iaday kwantom.
Teoria Plancka w praw dzie podaw aa w yjanienie prom ieniow ania ciaa
doskonale czarnego, ale przez okres piciu lat bya pow szechnie lekcew ao
n a przez fizykw. A zatem , ja k to ju nie raz byw ao, m onum entalne osi
gnicie naukow e, w yprzedzajce sw oje czasy, zostao zignorow ane przez
uczonych tkw icych w teoriach bardziej ugruntowanych. Dopiero w roku 1905
fizyka kw antow a znalaza si w pierw szej linii fizyki, a stao si to w w yniku
prac innego fizyka teoretycznego, ktry naw et nie m ia stanow iska na uni
w ersytecie, lecz pracow a jako urzdnik w Biurze Patentowym w B em ie w Sz
w ajcarii. Ten fizyk, bdcy by m oe najw ikszym uczonym , jak ieg o w i
dziaa nasza planeta, dokona w fizyce rew olucji co najmniej tak w ielkiej ja k
rew olucja dokonana dw a stulecia w czeniej przez sir Isaaka N ew tona. B y to
A lbert Einstein.

E instein i fotony

W 1905 roku A lbert Einstein opublikow a w pow anych czasopism ach


naukow ych cztery artykuy teoretyczne. D w a z nich dotyczyy jeg o teorii
w zgldnoci (rozdzia 6). K olejny zw izany by z rucham i B row na, to je st
przypadkow ym i skokow ym i rucham i m ikroskopijnych drobinek zaw ieszo
nych w pow ietrzu lub w cieczy. C zw arty artyku podaw a w yjanienie zjaw i
ska fotoelektrycznego. Ten w anie artyku oyw i od daw na zarzucon kor-
p u sk u lam teori w iata oraz um ieci koncepcje Plancka w centrum uw agi

60
caej nauki. Jak kto kiedy pow iedzia, je d e n dow olny spord czterech ar
tykuw E insteina z 1905 roku w ystarczyby, aby uczyni z niego sawnego
fizyka. W ikszo ludzi zna Einsteina dziki je g o teorii w zgldnoci, cho
cia N agroda N obla w dziedzinie fizyki, ja k otrzym a w 1921 roku, zostaa
m u przyznana za prace teoretyczne nad zjaw iskiem fotoelektrycznym .
Einstein doskonale zdaw a sobie spraw z tego, e falow a teoria w iata
nie w yjania zjaw iska fotoelektrycznego. Jak pow iedzia: Panujca koncep
cja, i energia w iata rozkada si w sposb cigy w przestrzeni, przez k t
r wiato biegnie, m usi napotka w yjtkow o due trudnoci, je li za jej po
m oc chcem y w yjani zjaw iska fotoelektryczne . Z na on w yjanienie pro
m ieniow ania ciaa doskonale czarnego podane przez Plancka, ktry uw aa,
e w iato je s t em itow ane i pochaniane kw antam i energii, i ku tej koncepcji
zw rci si w celu rozw izania problem u zjaw iska fotoelektrycznego.
Zgodnie z rozw izaniem podanym przez E insteina, w iato nie tylko je st
pochaniane i em itow ane przez ciaa doskonale czarne kw antam i, jak to pro
ponow a Planck, lecz w istocie naley je traktow a ja k o sam o zoone z cz
stek, czyli kw antw . Te kw anty w iata nazw ano pniej fotonam i, od grec
kiego so w ap h o s oznaczajcego w iato. Planck uw aa, e w iato jest przez
ciaa doskonale czarne pochaniane i em itow ane porcjam i, gdy taka jest w a
ciw o tych cia, E instein za tw ierdzi, e nie m a to zw izku z w aciw o
ciam i cia doskonale czarnych, a w iato skada si z fotonw bez w zgldu
na to, czy je st pochaniane bd em itow ane przez ja k ie obiekty. Jeli zatem
w yobrazim y sobie m odel P lancka jak o piw o nalew ane z beczki porcjam i po
caym kuflu, to w edug teorii E insteina piw o ju w beczce w ystpow aoby
w takich porcjach - w szystko jed n o , nalew ane czy nie!
W edug E insteina, kady foton uderzajcy w pow ierzchni m etalu zde
rza si z elektronem w m etalu i oddaje sw oj energi tem u elektronow i. Jeli
ilo energii przekazanej w ten sposb przez dany foton je s t dostateczna, to
elektron dociera do pow ierzchni m etalu i zostaje w yrzucony na zew ntrz,
w yw oujc tym sam ym zjaw isko fotoelektryczne (rysunek 9).
Jeli natenie padajcego w iata si zw iksza, to oznacza - w m yl
teorii Einsteina - e wicej fotonw o danej czstotliw oci dociera do po
w ierzchni m etalu w jed n o stce czasu. A zatem skutkiem zw ikszenia nate
nia padajcego w iata je st w yrzucenie wikszej liczby elektronw, przy czym
ich energia nie ulega zm ianie. I dokadnie takie w yniki s obserw ow ane. E in
stein w ykaza rw nie, e zw ikszenie czstotliw oci w iata zw iksza ilo
energii przekazyw anej przez kady foton w yrzucanem u elektronow i, nato
m iast nie m a w pyw u na liczb w yrzucanych elektronw . I to take dokad
nie odpow iada obserw acjom zjaw iska fotoelektrycznego.

61
elektrony
padajce
wiato (b)
elektrony

Rysunek 9. Zjawisko fotoclcktrycznc zachodzi wtedy, kiedy elektrony s uwalniane z powierzchni


metalu w wyniku jej owietlenia przez wiato (a). Jeeli natenie padajcego wiata wzrasta, wy
rzucanych jest wicej elektronw (6). Jeeli ronie czstotliwo padajcego wiata, liczba wyrzu
canych elektronw jest nie zmieniona, ale ich energia jest wiksza (c). Takich wynikw nie mona
wytumaczy na gruncie klasycznej teorii falowej wiata, wobec czego Einstein zaproponowa wy
janienie, i wiato naley traktowa jako zoone z czstek (fotonw), ktre zderzaj si z elektro
nami i wyrzucaj je na zewntrz metalu (et). Jeeli natenie padajcego wiata wzrasta, zwiksza
si te liczba fotonw (a co za tym idzie liczba wyrzucanych elektronw), jeeli natomiast ronie
czstotliwo padajcego wiata, zwiksza si energia kadego fotonu, wskutek czego wyrzucana
jest nic zmieniona liczba elektronw, ale o wikszej energii.

W 1905 roku, w czasie kiedy Einstein publikow a swj artyku, nie dys
ponow ano jeszcze rezultatam i dokadnych pom iarw zalenoci m idzy na
teniem i czsto tliw o ci p ad ajcego w iata a p aram etram i elektronw
em itow anych w w yniku zjaw isk a fotoelektrycznego. Jednake w w yniku
m atem atycznej analizy tego zjaw iska E instein przew idzia dokadne w arto
ci, jak ie pow inny by uzyskane. Te przew idyw ania m iay by kluczow ym
spraw dzianem dla teorii Einsteina. Jeeli bow iem w yniki jeszcze nie prze
prow adzonych bada naukow ych s trafnie przew idziane w teorii, uczeni
m og tej teorii zawierzy. W 1916 roku fizyk am erykaski Robert A. M illikan

62
(1868-1953) przeprow adzi niezbdne dokadne dow iadczenia ze zjaw iskiem
fotoelektrycznym . Jego w yniki zgodziy si idealnie z przew idyw aniam i E in
steina. W ygldao na to, e w iato w istocie skada si z fotonw.
Jednak problem y si nie skoczyy. O ile bow iem teori falow w iata
nie m ona byo w yjani prom ieniow ania ciaa doskonale czarnego ani zja
w iska fotoelektrycznego, to z kolei teoria fotonw nie daw aa atw ego w yja
nienia zjaw isk interferencji i dyfrakcji. Z jaw iska te za przez w iele lat su
yy jak o argum enty na rzecz teorii falow ej. Einstein zdaw a sobie spraw ,
e koncepcja fotonw nie w yjania interferencji i dyfrakcji. O becnie przyj
m uje si, e w obszarze bardzo, bardzo m aych w ielkoci nasze potoczne
w idzenie w iata nie jest w aciw e i e w iato m a zarw no natur korpusku-
lam , ja k i falow. O krela si to ja k o dualizm falow o-korpuskularny i od
nosi si do w szystkich form prom ieniow ania elektrom agnetycznego.
K iedy w iato ulega interferencji lub dyfrakcji, m ona je traktow a jak o
fal. Jeli za chodzi o zjaw iska fotoelektryczne lub prom ieniow anie ciaa
doskonale czarnego, m ona uw aa, e m a natur korpuskulam . Sir W il
liam H en ry B ragg (1862-1942), fizy k brytyjski, w y razi to tak im i sow y:
W poniedziaki, rody i pitki w iato zachow uje si ja k fale, w e w torki,
czw artki i soboty - ja k kwanty, natom iast w niedziele - ja k nic .
D ualn a falo w o -k o rp u sk u lam a n atu ra w iata zostaa rozszerzona na
m ateri przez francuskiego fizyka, L ouisa ksicia de B roglie (1892-1987),
ktry postaw i tez, i nie tylko fale elektrom agnetyczne zachow uj si jak
czstki, lecz take czstki m o g si zachow yw a ja k fale. W edug de Bro-
g liea naw et obiekty tak w ielkie ja k czow iek czy planeta w ykazuj pew ne
w asnoci falow e, chocia s one znikom e, a dom inuj w aciw oci korpu-
skulam e. E lektrony za s bardzo m aym i czstkam i i z teorii de B ro g liea
w ynika, e pow inny one w ykazyw a pew ne w aciw oci falow e dajce si
w ykry. K oncepcje te zostay pniej potw ierdzone, kiedy udow odniono, e
elektrony w ykazuj interferencj i dyfrakcj oraz zm ierzono dugo ich fali.
Falow e w aciw oci elektronw okazay si szczeglnie uyteczne przy kon
struow aniu m ik rosk op w elek tro n o w y ch , ktre u m o liw iaj ogldanie
m aych obiektw dziki w izce elektronw zam iast w izki w iata. M ikro
skopy elektronow e s m ocniejsze ni m ikroskopy optyczne w ykorzystujce
w iato w idzialne, co je st szczeglnie przydatne do uzyskiw ania obrazw
takich obiektw ja k w irusy czy w ntrze yw ych kom rek.
Po w sparciu udzielonym przez E insteina teorii Plancka dotyczcej po
chaniania i em isji w iata przez ciao doskonale czarne, fizyk duski, Niels
B ohr (1885-1962), korzystajc z koncepcji kw antu, zaproponow a now y m o
del struktury atom u (rysunek 10). B ohr w yjani, dlaczego atom y danego

63
pierw iastka pochaniaj i em ituj w iato o okrelonych czstotliw ociach.
W jego m odelu atom u ujem nie naadow ane elektrony rozm ieszczone s do
okoa dodatnio naadow anego jdra. Jednak elektrony nie m og w ystpow a
w dow olnym m iejscu w ok jdra: m u sz si znajdow a w stanach o okre
lonej energii, zw anych poziom am i energetycznym i. K iedy atom pochania
w iato, energia fotonu je st przekazyw ana elektronow i i elektron ten prze
skakuje na w yszy poziom energetyczny. D zieje si tak tylko wtedy, kiedy
energia (a zatem czstotliw o) fotonu je st w ystarczajca do spow odow ania
zm iany poziom u energetycznego elektronu z niszego na wyszy. Elektron
nie m oe si znale w stanie pom idzy dw om a poziom am i energetycznym i:
m usi pozosta w jed n y m albo przej na drugi. W w yniku takiego przejcia
atom pochania kwanty, czyli porcje energii. Podobnie, kiedy elektron prze
skakuje z w yszego poziom u energetycznego na niszy, atom em ituje ener
gi w ietln, ale poniew a m og w ystpi tylko cile okrelone przeskoki,
energia em itow anego w iata m oe przybiera tylko pewne okrelone wartoci.

e le k tr o n y

Rysunek 10. Model atomu Bohra, oparty na teorii kwantowej Plancka. Elektrony mog zajmowa
jedynie pewne okrelone poziomy energetyczne (symbolizowane tutaj jako koncentryczne okrgi)
wok jdra atomu. Nic mog znajdowa si w stanach porednich pomidzy poziomami energe
tycznymi. Kiedy elektron przeskakuje z wyszego poziomu energetycznego na niszy, emitowany
jest foton, ktrego czstotliwo wynika z rnicy pomidzy tymi dwoma poziomami energetyczny
mi. Wedug tego modelu elektrony nie mog po prostu spa na jdro ruchem spiralnym, a przy
spadku elektronu z wyszego poziomu energetycznego na niszy emitowane s tylko pewno okrelone
czstotliwoci wiata, co pozostaje w zgodzie z obserwacjami eksperymentalnymi

64
Std wynika, e pochaniane i em itow ane s fotony tylko o pew nych okre
lonych czstotliw ociach. M odel atom u B ohra w ykaza, e poziom y ener
getyczne elektronw s skw antow ane.
Fizyka kw antow a, ktra je s t niezbdna do zrozum ienia zjaw isk zacho
dzcych w bardzo maej skali, zw izanych z czstkam i i prom ieniow aniem
elektrom agnetycznym , zrew olucjonizow aa fizyk. O becnie w ielu fizykw
poszukuje w yjanienia p o cztkw W szechw iata przez poczenie fizyki
kw antow ej z inn teori, ktra um oliw ia nauce zrozum ienie zjaw isk w bar
dzo w ielkiej skali. Tak teori, d ajc m atem atyczne w yjanienie zjaw isk
w w ielkiej skali, je st teoria w zgldnoci Einsteina. Teoria w zgldnoci moe
by uznana za drugie, obok fizyki kw antow ej, najw aniejsze osignicie fi
zyki X X wieku.
Jest rzecz zadziw iajc, e teoria kwantw, ktra w yw ara tak ogrom
ny w pyw na fizyk, zacza si od przebysku natchnienia, jak ieg o dozna
M ax Planck, poszukujc po prostu rw nania m atem atycznego w yjaniajce
go zjaw isko pochaniania i em itow ania prom ieniow ania elektrom agnetycz
nego przez ciao doskonale czarne, a nastpnie zostaa tak potnie w zm oc
niona, kiedy A lbert E instein u siow a w yjani zjaw isko fotolektryczne.
6. Wieczne piro profesora
Einsteina

ublikacja E insteina z 1905 roku na tem at zjaw iska fotoelektrycznego,


P ktra przyw rcia koncepcj w iata skadajcego si z czstek (foto
nw ), przyniosa m u ostatecznie N agrod N obla w dziedzinie fizyki. Jednak
Einstein je st o w iele bardziej znany z pow odu sw oich teorii w zgldnoci,
z ktrych pierw sza zostaa opublikow ana take w roku 1905. N ie ulega w t
pliw oci, e gdyby nie opracow a on teorii w zgldnoci, i tak - dziki innym
osigniciom - cieszyby si w ielk saw jak o fizyk. N iezm iernie rzadko
w historii ludzkoci pojaw ia si uczony tej m iary co E instein, ktry nie tylko
udzieli odpow iedzi na w iele pyta, nie w yjanionych przez fizyk klasycz
n, lecz take kom pletnie zm ieni sposb, w jaki w idzim y otaczajcy nas
wiat. Teoria w zgldnoci Einsteina zapocztkow aa take w spczesne kon
cepcje dotyczce pocztku W szechw iata (rozdzia 7). Jego prace w ci
w yw ieraj w ielki w pyw na sposb nauczania w spczesnych fizykw i zda
niem w ielu je st on najw ikszym fizykiem w szystkich czasw. (Chocia inni
staw iaj na rw ni z nim , albo naw et w yej, Isaaka N ew tona, ktry stw orzy
fizyk klasyczn, przy czym - w odrnieniu od E insteina - ani nie czerpa
z w ynikw prac sw oich poprzednikw , bo ich nie byo, ani nie m ia gotow e
go aparatu m atem atycznego, lecz stw orzy go sam, w postaci rachunku r
niczkow ego i cakow ego - przyp. tum .)
W cigu sw ojego ycia Einstein sta si bardzo szanow an i ubian oso
bistoci publiczn, co norm alnie rzadko si udaje osign uczonym . Przy
czyn jeg o popularnoci byo praw dopodobnie to, e postrzegano go jako
w ielkiego geniusza o sym patycznej i bezpretensjonalnej osobow oci, a take

66
o idealistycznych pogldach politycznych i m oralnych. N ie bez znaczenia by
rw nie fakt, e jeg o koncepcje naukow e um oliw iy dogbne w ejrzenie
w nasz W szechw iat. Einstein uczestniczy te w w ydarzeniach politycznych
(by zw izany z budow bom by atom ow ej). O ferow ano m u naw et stanow i
sko prezydenta Izraela, ale odm w i.
E instein, podobnie ja k M axw ell i P lanck (rozdziay 2 i 5), by fizykiem
teoretycznym : jeg o eksperym enty odbyw ay si w jeg o um yle. (D okona
w szake jed n eg o praktycznego w ynalazku, m ianow icie w splnie z fizykiem
w gierskim Szilardem (1898-1964) skonstruow a i opatentow a bezgonie
pracujc lodw k.) K iedy uzm ysow im y sobie, ja k doniosy w pyw w yw a
ry te eksperym enty m ylow e na nau k i technik, m usim y przyzna, e
czyste rozum ow anie i jeg o w yraenie w form ie m atem atycznej je s t co naj
mniej tak sam o w ane dla postpu ludzkoci, ja k nauka eksperym entalna.
Pew nego razu E insteina poproszono o pozw olenie na zw iedzenie je g o labo
ratorium . W yj z kieszeni w ieczne piro i pow iedzia: Oto ono! . Przy in
nej za okazji pow iedzia, e najw aniejszym urzdzeniem w rd je g o apa
ratury naukow ej je st kosz na m ieci, dokd w yrzuca w ikszo papierw
zaw ierajcych obliczenia m atem atyczne.
Istnieje do rozpow szechnione, acz m ylne m niem anie, e E instein w y
kaza bdno zasad dynam iki N ew tona. N iektrzy krytycy nauki w yraali
naw et opini, e m etoda naukow a bdzi i w ci zaprzecza sam a sobie.
Pierw sza zasada dynam iki N ew tona - zw ana te zasad bezw adnoci -
m w i, e ciao pozostaje w spoczynku bd porusza si ruchem jed n o staj
nym prostoliniow ym , jeli nie je st poddane dziaaniu siy w ypadkow ej. D ru
ga zasada dynam iki m w i, e je li n a ciao dziaa sia w ypadkow a, podlega
ono przyspieszeniu, przy czym sia w ypadkow a (F) rw na si iloczynow i
m asy ciaa (m ) i przyspieszenia (a), a zatem F = ma. T rzecia zasada dynam i
ki N ew tona - zw ana zasad akcji i reakcji - m w i, e kiedy jedno ciao od
dziauje na drugie ciao z pew n si, w tedy drugie ciao oddziayw uje na
pierw sze z tak sam si, lecz przeciw nie skierow an. Jest to szczeglnie
dobrze w idoczne w stanie niew akoci: kiedy astronauta popycha przedm iot
w jakim kierunku, przedm iot ten reaguje si przeciw n, spraw iajc, e astro
nauta zostaje odepchnity w o dw rotn stron.
Tak zw ani kreacjonici, to je st przeciw nicy idei ew olucji gatunkw ro
lin i zw ierzt, uyw ali naw et prac E insteina w charakterze argum entu w iad
czcego, jak o b y ustalone fakty m ona po pew nym czasie obali. O t praw
da je s t cakiem inna. Z asady dynam iki N ew tona s praw dziw e i odnosz si
doskonale do w iata, w jak im na co dzie yjem y, a take byy i s bezustan
nie stosow ane w fizyce i technice. E instein natom iast w ykaza, i zasady

67
dynam iki N ew tona m usz by zm odyfikow ane, jeli opisujem y ciaa poru
szajce si z prdkoci zblion do prdkoci w iata (ktra w ynosi ok. 300
tysicy kilom etrw na sekund). Przy prdkociach spotykanych w codzien
nym yciu, ktre stanow i drobny uam ek prdkoci w iata, rnica m idzy
opisem zachow ania cia ruchom ych podanym przez Einsteina a opisem N ew
tona je st niedostrzegalna. Einstein w samej rzeczy tak ucili zasady dyna
miki N ew tona, e m ona je stosow a przy w szystkich prdkociach: tego
rodzaju udoskonalenie istniejcych teorii je st rzecz jasn a zupenie n o n n aln
drog rozw oju nauki.
Einstein zrew olucjonizow a fizyk zw aszcza sw oim i pracam i dotycz
cym i w zgldnoci, na ktre zoyy si dwie gw ne teorie: szczeglna teoria
w zgldnoci opublikow ana w roku 1905 oraz oglna teoria w zgldnoci, ktr
opublikow a w roku 1916. Przed om w ieniem tych teorii potrzebne nam b
dzie spojrzenie na kontekst naukowy, w jak im pojaw iy si idee Einsteina.

Fizyka przed Einsteinem : koncepcja eteru

Przed w iekiem X X, gdy panow ao w fizyce pow szechne przekonanie


o falowej naturze w iata, uczeni sdzili, i m usi istnie orodek przenosz
cy fale w ietlne. Przecie fale na w odzie s przenoszone przez w od, a fale
dw ikow e s przenoszone przez czsteczki pow ietrza (czy innego orodka,
przez ktry biegnie dw ik). D w ik na przykad nie rozchodzi si w prni,
gdy w prni nie m a czsteczek, ktre m ogyby przenie fal dw ikow .
U w aano w obec tego, e fale n ie m og biec bez jak iego orodka, ktry je
przenosi, a zatem dla w iata taki orodek m usi rw nie istnie. H ipotetycz
ny orodek przenoszcy fale w ietlne (i inne fale elektrom agnetyczne - przyp.
tum .) nazw ano eterem . (O krelenie to zostao utw orzone od greckiego so
w a aither oznaczajcego w iecenie; staroytni G recy okrelali tak pierw ia
stek, z ktrego zbudow ane byy gwiazdy.) (O krelenie to funkcjonow ao
w potocznym jzy k u polskim w obecnie ju starow ieckim w yraeniu na
falach eteru - przyp. tum .) N ikt nie m g nic konkretnego pow iedzie na
tem at eteru: hipoteza jeg o istnienia bya potrzebna do zaakceptow ania teorii
falowej natury wiata.
Prdko w iata je st skoczona: m usi upyn pew ien czas, zanim w ia
to dotrze od rda do innego obiektu. wiato docierajce na Z iem i z odle
gych gw iazd m a do przebycia tak dug drog, e to odbierane przez nas
teraz m usiao opuci gw iazdy tysice, m iliony, a naw et m iliardy lat tem u
(zalenie od tego, w jak iej odlegoci znajduje si gw iazda). O czyw icie

68
w yciu codziennym nie zauw aam y, e prdko w iata je s t skoczona:
w iato biegnie tak prdko, e n a przykad odlego od rda oddalonego
o kilka m etrw do naszych oczu pokonuje w przecigu m iliardow ych czci
sekundy. K iedy zapalim y w iato w pokoju, nie dostrzegam y znikom ego uam
ka sekundy potrzebnego na przebycie w iata od arw ki do naszych oczu.
Pierwszej prby zm ierzenia prdkoci w iata dokona ju w roku 1676 astro
nom duski O le C hristensen R oem er (1644-1710). Pniej dokonyw ano do
kadniejszych pom iarw i stao si jasn e, e prdko w iata je s t skoczona.
Z godnie z rw naniam i M axw ella w iato w postaci fali (rozdzia 3) pow inno
biec wolniej w m ateriaach przezroczystych o wikszej gstoci, takich ja k
szko i w oda, ni w pow ietrzu. Z ostao to potw ierdzone eksperym entalnie,
kiedy zm ierzono prdko w iata w rnych orodkach. N a przykad prd
ko w iata zm niejsza si o blisko je d n trzeci, do 200 tysicy kilom etrw
na sekund, kiedy przechodzi ono przez blok ze szka, gw nie z pow odu
czasu, jak i zajm uje pochanianie i em isja w iata przez atom y szka.
K iedy poznano wicej szczegow ych w aciw oci w iata, obliczenia
w ykazay, e eter m usiaby by ciaem staym , drgajcym sprycie, kiedy
przechodzi przeze w iato. P oniew a nikt nie by w stanie ani zobaczy, ani
w aden sposb w ykry eteru, uznano, e m usi on by bardzo lekki, a przy
tym bardzo sztywny, oraz e m usi by obecny w szdzie, naw et w prni,
poniew a w iato przechodzi przez prni. E ter zatem, gdyby istnia, m u
siaby by cakiem now ym rodzajem substancji .
Niem niej jednak, gdyby eter istnia, pow inno by m oliw e wym ylenie
dow iadcze, w ktrych daoby si go wykry. Tote w roku 1887 dwaj uczeni
amerykascy, A lbert M ichelson (1852-1931) i Edw ard M orley (1838-1923)
przystpili do precyzyjnego eksperym entu, ktrego celem byo wykrycie eteru.
Rozum ow ali oni, e skoro Ziem ia si porusza, pow inna przem ieszcza si
w zgldem nieruchom ego eteru, podobnie ja k pyw ak pom sza si wzgldem
wody. Co w icej, poniew a Ziem ia w druje dookoa Soca po orbicie elip
tycznej, a ponadto jeszcze obraca si w ok swej osi, k ierunekjej m chu w zgl
dem etem bezustannie si zmienia. Jeli zatem zm ierzy si prdko wiata
w ychodzcego z danego punktu (na przykad z laboratorium fizycznego) na
Ziem i, uzyskana warto pow inna by rna w zalenoci od tego, czy wiato
biegnie w takim sam ym kierunku, w jak im odbyw a si ruch Ziem i wzgldem
eteru, czy w kierunku innym. A naliza pokazyw aa, e zm ierzona prdko
wiata biegncego tam i z pow rotem rw nolegle do kierunku pozornego ru
chu etem w zgldem Ziemi pow inna by m niejsza ni zm ierzona prdko w ia
ta biegncego tam i z pow rotem prostopadle do kiem nku tego m chu. Podob
nie pyw ak pyw ajcy tam i z pow rotem , pod prd rzeki i z prdem , przepynie

69
dany dystans w duszym czasie ni inny pywak, ktry pync tak samo szyb
ko bdzie ten sam dystans pokonywa prostopadle do prdu.
M ichelson i M orley uyli bardzo dokadnej aparatury do jednoczesnego
m ierzenia prdkoci w iata w rnych kierunkach w stosunku do ruchu Z ie
m i, zapew niajcej atw e w ykrycie jak iegokolw iek ruchu w zgldem eteru.
Jednake nie zdoali oni w ykry adnej rnicy m idzy w artociam i prdko
ci w iata zm ierzonym i w rnych kierunkach, m im o e w ykonali tysice
prb. N ie zdoali w ykry adnego ruchu Z iem i w zgldem eteru - nie zdoali
w ykry istnienia eteru.
Po dow iadczeniach przeprow adzonych przez M ichelsona i M orleya,
jeszcze w ielu innych uczonych usiow ao dow iadczalnie potw ierdzi istnie
nie eteru. N iektre z tych dow iadcze przeprow adzono nawet do niedaw
no, z uyciem najbardziej now oczesnej techniki. Jednak adne z nich nie
w ykazao istnienia eteru: prdko w iata je st zaw sze taka sama, bez w zgl
du na to, kiedy i w jak im kierunku je st m ierzona.
Dla dziew itnastow iecznych fizykw eter m ia daleko w iksze znacze
nie ni tylko jak o orodek niezbdny do przenoszenia fal wietlnych: stano
w i on take absolutny ukad odniesienia pozw alajcy na okrelenie rzeczy
wistego ruchu cia. A by zilustrow a znaczenie tego stw ierdzenia, rozw am y
przykad pocigu jadcego z pew n sta prdkoci. Pasaerow ie nie m aj
w tpliwoci, e pocig si porusza, poniew a w idz przesuw ajce si za okna
mi drzew a i pola. Jeli jed n ak usuniem y w szelkie przedm ioty terenow e, trud
niej bdzie stw ierdzi, czy pocig si porusza czy nie, chyba e zm ieni on
sw oj prdko i pasaerow ie poczuj si pow stajc w skutek zw alniania
lub przypieszania. Jeli na ssiednim torze pojaw i si inny pocig, trudno
bdzie oceni, ktry z ja k prdkoci porusza si, czy naw et ktry z poci
gw stoi. Jeli na przykad jed en pocig jed zie z p rdkoci 100 kilom etrw
na godzin, a d aig i jed zie w tym sam ym kierunku z prdkoci 60 kilom e
trw na godzin, dla pasaerw w yglda to tak samo, jakby jeden pocig
jecha 40 km /godz., a drugi sta w m iejscu. Co w icej, jeeli nie m am y uka
du odniesienia w postaci otaczajcego terenu, pasaerow ie adnego z tych
pocigw nie m o g by pew ni, ktry pocig si porusza, m og przeto zasad
nie tw ierdzi, e tylko ich pocig jedzie, a drugi pocig stoi nieruchom o.
O taczajcy teren je st w ic dla naszych przykadow ych pocigw uka
dem odniesienia, w zgldem ktrego m ona orzec, czy obiekt si porusza.
Ukad odniesienia pozw ala pasaerom stw ierdzi, e pocig porusza si^w zgl
dem terenu (czyli Ziem i). Bez ukadu o d n ie s ie n ia - je li tylko prdko po
zostaje s ta a -n ie m o liw e je st stw ierdzenie, czy jak i obiekt si porusza, czy
p o z o sta je w sp o c z y n k u . Z ie m ia w isto c ie o k r a S o ce z p r d k o c i

70
108 tysicy kilom etrw na godzin; Soce w raz z U kadem Sonecznym
okra rodek naszej G alaktyki (D rogi M lecznej) z prdkoci 500 tysicy
kilom etrw na godzin; nasza G alaktyka za porusza si w e W szechw iecie
z prdkoci 2 300 tysicy kilom etrw na godzin. Zatem niew tpliw ie m knie
m y przez K osm os, i to z fantastyczn prdkoci, ale nie zauw aam y tego
w codziennym yciu.
E ter daw a fizykom uniw ersalny otaczajcy teren , absolutny ukad
odniesienia, wzgldem ktrego m ona byo okrela absolutny ruch cia. Kiedy
m wim y, e Ziem ia okra Soce, naszym ukadem odniesienia je st Soce:
okranie Ziem i rozpatruje si w zgldem Soca. Jeli jed n a k Soce rw
nie si porusza, trudno ju m w i o absolutnym ruchu Z iem i, a nich Soca
m usim y rozpatryw a w zgldem innego ukadu odniesienia, na przykad ja
kiej innej gwiazdy. Jeeli ta inna gw iazda te si porusza, potrzebujem y
jeszcze innego ukadu odniesienia, w zgldem ktrego m oem y m ierzy jej
prdko - a zatem , jak a je st praw dziw a (czyli absolutna) prdko Ziem i?
N ieruchom y eter daw a ukad odniesienia, pozostajcy w absolutnym spo
czynku: uw aano, e je st on cakow icie nieruchom y i nie porusza si ani
w raz z Ziem i, ani ze Socem , gw iazdam i czy innym i ciaam i niebieskim i.
Jeli m oglibym y zm ierzy prdko Ziem i w zgldem eteru, okrelilibym y
tym sam ym jej prdko absolutn. W w czas na podstaw ie prdkoci ja k ie
gokolw iek ciaa w zgldem Z iem i m oglibym y okreli prdko absolutn
tego ciaa.
N ew ton zdaw a sobie doskonale spraw z problem u ruchu w zgldnego.
W ysun on koncepcj absolutnego spoczynku, ktra m iaa charakter religij
ny. C hocia nie m oem y o adnym obserw ow anym przez nas obiekcie po
w iedzie z pew noci, e je st nieruchom y, zdaniem N ew tona istnieje w szak
e co takiego ja k absolutny spoczynek, a je st to Bg. Jakkolw iek w iara m oe
by przydatna w pew nych okolicznociach, nie dostarcza jed n ak adnego
praktycznego sposobu rozstrzygnicia problem w w w iecie fizycznym . Po
j c ie eteru byo bardziej konkretnym i nam acalnym sposobem uzyskania ab
solutnego ukadu odniesienia ni pojcie absolutnego spoczynku. Niestety,
istnienia eteru nie dao si w ykry, natom iast idea absolutnego spoczynku
opieraa si na m tnych koncepcjach.
Stanow io to pow any cios dla fizyki klasycznej. N a przykad zasady
dynam iki N ew tona w ym agay istnienia ukadu o dniesienia pozostajcego
w absolutnym spoczynku, absolutny ukad odniesienia konieczny by take
dla rw na M axw ella. B ez eteru nie byo ani orodka przenoszenia fal w ietl
nych, ani absolutnego ukadu odniesienia, w zgldem ktrego m ona by byo
m ierzy prdko poruszajcych si cia.

71
D la w yjanienia niepow odzenia prby odkrycia eteru przez M ichelsona
i M orleya, fizyk irlandzki George F itzG erald (1851-1901) w ysun hipotez,
i obiekt ruchom y skraca sw oj dugo w kierunku ruchu absolutnego. We
dug FitzG eralda linijka skierow ana w stron ruchu Ziem i ulegaaby skrce
niu w zdunem u, natom iast linijka skierow ana prostopadle do ruchu Ziem i
nie ulegaaby takiem u skrceniu (chocia ulegaaby skrceniu poprzeczne
mu, gdy teraz jej krtszy bok byby skierow any zgodnie z ruchem Ziem i).
F itzG erald w yprow adzi rw nanie m atem atyczne, z ktrego w ynikao, e
dow olny pom iar prdkoci w iata przeprow adzony w kierunku ruchu Ziem i
m usiaby da taki sam w ynik ja k pom iar prdkoci w iata w kierunku pro
stopadym do jej ruchu, na skutek kom pensacji spowodowanej skrceniem
przyrzdw pom iarow ych. Inaczej m w ic, eter w dalszym cigu m g ist
nie, lecz je g o obecno nie w pyw aaby na pom iar prdkoci w iata w spo
sb przeprow adzony przez M ichelsona i M orleya. Pom ys, e obiekty si
skracaj w kierunku ich ruchu, by raczej osobliwy, ale dawa praw dopodob
ne w yjanienie danych eksperym entalnych. Taka sam a koncepcja w ystpia
pniej w teorii w zgldnoci E insteina (jako skrcenie relatyw istyczne -
przyp. tum .)
W norm alnych codziennych w arunkach skrcenie obiektw ruchom ych
byo - w edug FitzG eralda - nieznaczne, ale w m iar zbliania si prdkoci
do prdkoci w iata staw ao si coraz bardziej w yrane. Tak w ic 30-centy-
m etrow a linijka skrciaby si do m niej wicej 27 centymetrw, gdyby poru
szaa si z poo w prdkoci w iata (a w ic 150 tysicy kilom etrw na se
kund); p rzy prdkoci w ynoszcej trzy czw arte prdkoci w iata dugo
linijki w yniosaby 20 cm, natom iast przy prdkoci w iata linijka nie m iaa
by w cale dugoci!
N astpnie duski uczony H endrik A ntoon Lorentz (1853-1928) w yka
za m atem atycznie, e dany obiekt nie tylko pow inien si skraca w kierunku
ruchu absolutnego, lecz rw nie jeg o m asa pow inna wzrasta. N a przykad
obiekt o m asie spoczynkow ej (czyli m asie w bezruchu) w ynoszcej jeden
kilogram pow inien m ie m as 1,15 kg przy ruchu z prdkoci rw n poo
wie prdkoci wiata; przy prdkoci wynoszcej trzy czwarte prdkoci w ia
ta m asa obiektu w zrasta do 1,5 kilogram a, natom iast przy prdkoci w iata
jego m asa w zrasta do nieskoczonoci! L orentz opisa to zjaw isko dla cz
stek naadow anych bdcych w ruchu, ale Einstein w ykaza pniej, e w zrost
m asy zachodzi w przypadku w szystkich poruszajcych si cia.
M oe si to kom u w ydaw a absurdalne, e poruszajcy si przedm iot
nie tylko kurczy si, lecz take zw iksza sw o j m as w raz ze w zrostem prd
koci: caa ta koncepcja m oe si w ydaw a sprzeczna ze zdrowym rozsdkiem .

72
Jednake nasz zdrow y rozsdek w yksztaci si w codziennym w iecie, w k-
trym prdkoci poruszajcych si obiektw s bardzo m ae w porw naniu
z prdkoci wiata. Sam ochd jad cy z p rdkoci 60 kilom etrw na go
dzin porusza si 18 m ilionw razy w olniej ni w iato, w skutek czego skr
cenie jego w ym iarw i zw ikszenie m asy je st niezauw aalne. K iedy prdko
ci zbliaj si do prdkoci w iata, skrcenie i w zrost m asy staj si w i
doczne, ale w praktyce nigdy nie spotykam y obiektw poruszajcych si z ta
kim i prdkociam i.
Chocia FitzG erald w ysun hipotez skracania si obiektw w celu ura
tow ania koncepcji eteru, to jed n ak ani skracanie si w ym iarw w kierunku
ruchu obiektu, ani w zrost je g o m asy przy w zrocie prdkoci nie zaleay od
istnienia eteru. A lbert E instein doszed do swojej szczeglnej teorii w zgld
noci przez odrzucenie koncepcji eteru. Jego interpretacja ruchu cia rozw i
zaa take w iele innych problem w , ktrych nie m ona byo w yjani za po
m o c praw fizyki klasycznej.

S zczeglna teo ria w zgldnoci

Szczeglna teoria w zgldnoci E insteina, a p otem jeg o oglna teoria


w zgldnoci, stanow iy tak gigantyczny w kad do fizyki, e w ielu biografw
prbow ao - z niew ielkim w szake pow odzeniem w yjani, co uczynio
z niego takiego geniusza. E instein urodzi si w 1879 roku w N iem czech, ale
pniej odrzuci obyw atelstw o niem ieckie i sta si obyw atelem Szwajcarii.
W jego dziecistwie nie byo niczego, co wskazyw aoby na gigantyczny um ys
naukowy. N ie um ia naw et dobrze m w i przed ukoczeniem trzech lat i je
go rodzice obaw iali si, e m oe by zapniony w rozw oju! Jako dziecko
by sam otnikiem . Po latach pow rci do sam otniczego trybu ycia; kiedy
pow iedzia: C zow iek, ktry dow iadczy sam otnoci, nie podda si atwo
zbiorow em u zudzeniu .
Einstein nienaw idzi rygorw w szelkiego rodzaju, w tym uczenia si na
pam i, czego wwczas w ym agano w szkole. B untow a si wic przeciwko
szkolnym m etodom nauczania, ale take zdopingow ao go to do sam oksztace
nia i do niezalenego m ylenia. N ajlepsze wyniki osiga z matem atyki i po
tem studiowa ten kierunek na Politechnice w Z u rich u. W roku 1902 dosta
posad urzdnika patentow ego w szw ajcarskim U rzdzie Patentow ym w B er
nie. W trakcie swojej tam pracy w wolnym czasie pow ica si fizyce teore
tycznej i opublikow a rew elacyjne idee dotyczce zjaw iska fotoelektrycznego
(rozdzia 5), m chw Brow na, ja k rwnie szczegln teori wzgldnoci.

73
Szczeglna teoria w zgldnoci stanow ia podane przez E insteina teore
tyczne w yjanienie niektrych problem w zw izanych z fizyk klasyczn,
ktre w ydaw ay si w zajem nie sprzeczne. N a przykad, zgodnie z fizyk kla
syczn, naadow ane czstki w ytw arzaj pole m agnetyczne, jeli si porusza
j. Pow staje pytanie: poruszaj si w zgldem czego? C zstka naadow ana
znajdujca si na pow ierzchni Z iem i i nieruchom a w zgldem Ziem i, m im o
to porusza si przecie, gdy Z iem ia si porusza. Rw nania m atem atyczne
opisujce pola m agnetyczne w ytw arzane przez naadow ane czstki w ym aga
y istnienia absolutnego ukadu odniesienia, aby m ona byo orzec, czy czstka
porusza si czy nie. Einstein w yelim inow a konieczno istnienia absolutne
go ukadu odniesienia, a je g o szczeglna teoria w zgldnoci, stanow ica
teoretyczne studium cia poruszajcych si ze sta prdkoci, usuna w kon
sekw encji w iele innych pozornych sprzecznoci w ystpujcych w fizyce
klasycznej. W edug przeprow adzonej przez Einsteina analizy ruchu i elek
tro m a g n e ty z m u , n ie m a p o trz e b y w p ro w a d z a n ia a b so lu tn e g o u k ad u
odniesienia: praw a fizyki s bow iem takie sam e dla kadego obserw atora,
niezalenie od jeg o ruchu.
Zasady dynam iki N ew tona nie w ykluczaj m oliw oci poruszania si
obiektu z d o w oln prdkoci. Jeeli dostatecznie dua sia oddziauje na
ciao przez dostatecznie dugi czas, nie m a przeszkd - w ynikajcych z tych
zasad - aby ciao osigno prdko w iata, lub naw et j przekroczyo.
N atom iast je d n z najw aniejszych przesanek E insteina byo, e zm ierzona
p rdko ciaa poruszajcego si ru ch em je d n o stajn y m nie m oe nigdy
przekroczy prdkoci wiata. W edug jeg o rw na, i zgodnie z rw nania
mi FitzG eralda i Lorentza, ciao poruszajce si z prdkoci w iata m iao
by zerow dugo i nieskoczon m as. Przy prdkociach w ikszych od
prdkoci w iata m asa i dugo obiektu straciyby znaczenie fizyczne -
w rw naniach m atem atycznych stayby si w ielkociam i urojonym i. D otych
czasow e obserw acje potw ierdzay zasadno tej przesanki: nikt nigdy nie
obserw ow a adnego obiektu poruszajcego si szybciej ni w iato. N ie do
konano te takiej obserw acji a do dzisiaj. (N aley jednak zaznaczy, e za
sada nieprzekraczalnoci prdkoci w iata bya przesank przyjt przez
Einsteina, nie za udow odnionym w nioskiem , zatem teoretycznie w dalszym
cigu nie je st w ykluczone, e jak a form a m aterii m ogaby si porusza szyb
ciej ni w iato - przyp. tum .)
Z godnie z teo ri Einsteina, prdko w iata zm ierzona w prni je st
zaw sze taka sam a, niezalenie od prdkoci rda wiata lub obserw atora
dokonujcego pom iaru. D la zrozum ienia znaczenia tego postulatu rozw a
m y przykad kam ienia w yrzuconego z jadcego pocigu. Prdko kam ienia,

74
zm ierzona przez obserw atora stojcego na ziem i, to je st w ukadzie odniesie
nia otaczajcego terenu, bdzie w iksza, jeeli kafhie zostanie w yrzucony
w kierunku ruchu pocigu, ni w tedy kiedy w yrzucony bdzie w jak im k o l
w iek innym kierunku. Prdko w yrzucenia kam ienia bow iem dodaje si do
prdkoci pocigu, jeeli kam ie je st w yrzucony w kierunku jeg o ruchu, n a
tom iast odejm uje od prdkoci pocigu, jeeli je st w yrzucony w kierunku
dokadnie przeciw nym (rysunek 11). Jednake w iato zachow uje si inaczej.

Rysunek 11. Stao mierzonej prdkoci wiata. Prdko kamienia (rysunek grny, v( do y,) wy
rzuconego z jadcego pocigu zaley od kierunku, w ktrym zosta wyrzucony, oraz od prdkoci
(X) pocigu. Natomiast prdko wiata (rysunek dolny, c) jest taka sama niezalenie od tego, w ja
kim kierunku promie wiata zostanie skierowany i niezalenie od prdkoci pocigu. Strzaki
reprezentuj kierunek prdkoci, a dugoci strzaek jej warto

75
R ozw am y co bdzie, jeli zaw iecim y latark w jadcym pocigu. wiato
latarki nie bdzie biego szybciej, jeeli skierujem y j w stron ruchu poci
gu, ni gdybym y j skierow ali w stron przeciw n. Bdzie ono biego w ka
dym kierunku z tak sam prdkoci. Nawet gdyby pocig porusza si z prd
koci rw n poow ie prdkoci w iata, to i tak zm ierzona prdko wiata
w ychodzcego z latarki w kierunku m chu pocigu bdzie taka sam a ja k w te
dy, kiedy pocig si nie porusza, i bynajm niej nie w yniesie ptorej prdko
ci w iata (rysunek 11).
W konsekw encji tych zaoe dotyczcych prdkoci w iata nie je st
m oliw e w yznaczenie absolutnej prdkoci obiektu. Einsteinow i nie by p o
trzebny eter, w zgldem ktrego naleaoby m ierzy prdko absolutn.
W szystkie zjaw iska daw ay si w yjani bez eteru, co zreszt pozostaw ao
w zgodzie z faktem , e nikt nigdy eteru nie w ykry.
Jeeli m ierzona m asa obiektu zwiksza si, kiedy jego prdko zblia si
do prdkoci wiata, to co si dzieje z zasad zachow ania masy (powiadajc,
e m ateria nie m oe by stw orzona ani zniszczona - zob. rozdzia 10), zasad
pow szechnie uznaw an za obow izujc w czasach, gdy powstaw aa szcze
glna teoria wzgldnoci? Przecie w zrost m asy oznacza utworzenie materii,
co jest w oczyw isty sposb sprzeczne z t zasad! Rozw izanie tego problem u
podane przez Einsteina zawarte je st w jego synnym wzorze: E = m c 2. W zr
ten mwi, e energia (E ) obiektu zaley od jego m asy (w) oraz prdkoci w ia
ta (c). Einstein zm ieni sform uowanie zasady zachow ania m asy (oraz zasady
zachowania energii - przyp. tum.), przeksztacajc je w zasad zachowania
masy-energii, ktra powiada, e m asa i energia nie m og by tw orzone i nisz
czone, ale m og by przeksztacane jed n a w drug.
Szczeglna teoria w zgldnoci Einsteina dostarczya natychm iastow e
go w yjanienia zjaw iska prom ieniotw rczoci, ktre dotd byo zagadk dla
fizykw (rozdzia 4). Teraz byo w ida, ja k pozornie niew yczerpane iloci
energii m og by oddaw ane przez atom y prom ieniotw rcze: niew ielkie ilo
ci m aterii w jd rach atom ow ych ulegay przeksztaceniu w energi. Zasada
zachow ania m asy-energii bya speniona. I rzeczyw icie, po ogoszeniu przez
Einsteina szczeglnej teorii w zgldnoci fizycy przeprow adzili odpow iednie
dow iadczenia i stw ierdzili ubytek m asy j d e r prom ieniotw rczych, w iloci
potrzebnej do w yprodukow ania energii prom ienistej. Ze w zoru E = m c2
wynika, e jeli m asa zostaje przeksztacona w energi, ilo pow staej ener
gii jest iloczynem m asy i prdkoci w iata podniesionej do kwadratu. Ponie
w a prdko w iata je st bardzo dua, niew ielkie iloci m aterii (jeli stosu
jem y codziennie uyw ane jednostki m iar) przeksztacane s w ogrom ne ilo
ci energii. (N a przykad zam iana jednego gram a m aterii daaby tyle energii,

76
ile w ytw arza dua elektrow nia p rzez c a dob! przyp. tum .) N a tej zasa
dzie oparta jest energetyka jd ro w a oraz bom ba atom owa: m ae iloci m aterii
w w yniku reakcji jdrow ych s przeksztacane w ogrom ne iloci energii. Je
li przypom nim y sobie, e E instein by zagorzaym idealist i pacyfist, na
ironi zakraw a fakt, e najm ocniejszy argum ent dow iadczalny potw ierdza
j c y jeg o teori w ynika z niszczcej siy energii jdrow ej.
Szczeglna teoria w zgld n o ci E in stein a p rzyniosa r w n ie now ator
sk interp retacj pojcia czasu. N ew to n przypisyw a znajom o absolutne
go czasu B ogu, podobnie ja k to czy n i z pojciem absolutnego ukadu od
niesienia dla ruchu. K o n sek w en cj skoczonej i staej prdkoci w iata
je s t to, e nie tylko pom iary du g o ci i m asy, lecz rw nie pom iary czasu
zm ien iaj si w zalenoci od ru ch u obiektu. R w nania E in stein a pokazu
j , e je li ciao porusza si z p r d k o c i zbliajc si do prdkoci w ia
ta, czas dla tego ciaa w ydua si. N a przykad dla obiektu poruszajcego
si z prd k o ci w ynoszc d ziew id ziesit osiem pro cen t prdkoci w ia
ta, je d n a sekunda w ydua si do p iciu sekund. Z jaw isko to nazyw a si
w yd u an iem si (d ylatacj) czasu. P odobnie ja k w p rzy p ad k u dugoci
i m asy, w pyw prdkoci na czas je s t niezauw aalnie m ay dla w artoci spo
tykanych w naszym codziennym yciu, ale staje si on znaczcy w m iar
zb liania si do prdkoci w iata.
D ow ody dow iadczalne na w yduanie si czasu pochodz z rnych
rde. Istniej na przykad akceleratory czstek, w ktrych m ona przypie
sza czstki elem entarne do bardzo duych prdkoci, zbliajcych si do
prdkoci wiata. N iektre czstki s niestabilne i ro zpadaj si z okrelon
szybkoci. K iedy poruszaj si one szybciej, ro z p a d a jsi wolniej: w m iar
zbliania si do prdkoci w iata czas potrzebny czstkom do rozpadu w y
dua si. Inny dow d dow iadczalny potw ierdzajcy w niosek E insteina, e
czas dla obiektw poruszajcych si w ydua si, w ynika z pom iarw cz
stotliw oci oscylacji bardzo skom plikow anych i precyzyjnych zegarw ato
m ow ych. Stw ierdzono, e zegary takie chodz w olniej na szybko poruszaj
cych si odrzutow cach i satelitach ni takie sam e zegary na Ziem i.

O glna teoria w zgld n oci

Szczeglna teoria w zgldnoci dotyczya w pyw u ruchu jednostajnego


na dugo i m as obiektu oraz na obserw ow any w nim czas. Potem Einstein
opracow a sw oj ogln teori w zgldnoci, ktra zajm uje si ruchem nie
jednostajnym i przynosi now y sposb patrzenia na graw itacj. D la N ew tona

77
graw itacja stanow ia si przycigania m idzy dw om a ciaam i. W m yl kon
cepcji N ew tona w iksze ciaa (o w ikszej m asie) oddziauj graw itacyjnie
silniej ni m ae ciaa. Einstein w yelim inow a ide oddziayw ania. W ykaza
on, e przyciganie graw itacyjne je st rw now ane przypieszeniu; nazyw a
si to zasad rw now anoci. O biekt znajdujcy si w pojem niku porusza
jcym si ruchem przypieszonym do gry je s t przycigany w d do podogi
tego poj ernnika dokadnie w taki sam sposb, j ak przycigane s ciaa w kie
runku Ziem i na skutek grawitacji.
W edug E insteina graw itacja nie je st si oddziaujc pom idzy ciaa
mi. G raw itacja stanow i zakrzyw ienie czasoprzestrzeni spow odow ane obec
noci masy. Ciao zatem spada na Z iem i nie dlatego, e jest przycigane
przez si graw itacyjn Ziem i: spada dlatego, e poda najkrtsz d ro g po
zakrzyw ieniu czasoprzestrzeni w ytw orzonym przez m as Ziemi. M ona tu
jako analogi przytoczy przykad ciarka um ieszczonego na elastycznej
bonie. C iarek (czyli Ziem ia) tw orzy zagbienie w bonie (czyli czaso
przestrzeni), w skutek czego bona je st w ok niego zakrzyw iona, przy czym
im bliej ciarka, tym zakrzyw ienie je s t bardziej strom e (rysunek 12).

Rysunek 12. Grawitacja jako zakrzywienie czasoprzestrzeni. Wedug Einsteina grawitacja jest spo
wodowana wpywem materii na zakrzywienie czasoprzestrzeni, a nie si oddziaywania przyciga
jcego. Analogi stanowi przykad ciarka umieszczonego na rodku kawaka elastycznej bony.
Ciarek powoduje wygicie si bony. Maa kulka toczca sic w poprzek elastycznej bony spadaa
by w kierunku ciarka na skutek powstaego zakrzywienia bony. W podobny sposb ciaa spadaj
na Ziemi pod wpywem grawitacji ziemskiej

78
Jak kad dobr teori, ogln teo ri w zgldnoci m ona byo spraw
dzi. N a przykad przew idyw aa ona, e w iato pow inno si zakrzyw ia
w skutek graw itacji. Prom ie w iata przechodzcy w pobliu Soca pow i
nien - w edug E insteina - by zagity z pow odu w ystpujcego zakrzyw ie
nia czasoprzestrzeni spow odow anego m as Soca. W odpow iednich w aran-
kach pow inno to si da zm ierzy. N ajlep sz okazj do obserw ow ania takie
go zakrzyw ienia w iata je st cakow ite zam ienie Soca. W roku 1919 takie
zam ienie m iao m iejsce w pobliu w ybrzey A fryki Z achodniej, w zwizku
z czym grupa naukow cw brytyjskich zorganizow aa ekspedycj m ajc na
celu przetestow anie teorii Einsteina. N aleao zm ierzy pooenie na niebie
gw iazd w pobliu Soca i spraw dzi, czy zm ieni si ono na skutek zakrzy
w ienia w iata biegncego od tych gw iazd. W yniki pom iarw byy cakow i
cie zgodne z przew idyw aniam i teoretycznym i, co w zbudzio ogln sensacj
i spraw io, e nazw isko E insteina stao si znane na caym wiecie. K iedy
Einstein otrzym a telegram inform ujcy go o tym potw ierdzeniu oglnej teo
rii w zgldnoci, odnis si do tego zdecydow anie pow cigliw ie. Jeden ze
studentw , znajdujcych si w je g o obecnoci w tym m om encie, w yrazi
ogrom ne podniecenie z p ow odu tego w ydarzenia, lecz E instein zachow a
kom pletny spokj i pow iedzia tylko: A le ja w iedziaem , e teoria je st susz
n a. K iedy go zapytano, co by pom yla, gdyby w yniki byy niezgodne z jego
teori, odrzek: W spczubym B ogu, poniew a teo ria je s t suszna. Jednak
z listu napisanego w tym czasie do m atki w ynika, e w istocie b y on podeks
cytow any potw ierdzeniem sw oich przew idyw a.

Rysunek 13. Precesja Merkurego. Podczas okrania Soca Merkury doznaje precesji: jego tor ru
chu nic stanowi zamknitej elipsy. Zjawiska tego nic dawao si w peni wytumaczy na gruncie
fizyki klasycznej, ale oglna teoria wzgldnoci Einsteina podaa dokadne jego wyjanienie

79
Chocia w ielu fizykw pow tpiew ao pniej w dokadno pomiarw
przeprow adzonych w 1919 roku podczas zam ienia Soca, koncepcje Ein
steina dotyczce grawitacji zostay od tam tego czasu potwierdzone przez wiele
innych obserwacji. O prcz tego oglna teoria w zgldnoci Einsteina dostar
czya wyjanienia zagadki, ktrej klasyczna fizyka nie bya w stanie wyjani,
dotyczcej osobliwej orbity planety Merkury. O d poow y XIX wieku wiadomo
byo, e orbity planet krcych wok Soca stanow i w przyblieniu, ale nie
dokadnie, zam knite elipsy. M wimy, e planety doznaj precesji, czyli e po
kadym okreniu m aj pooenie rnice si nieco od poprzedniego, w sku
tek czego ich orbity przypom inaj raczej szereg ptli, a nie zam knit elips
(rysunek 13). M erkury - planeta najblisza Socu - doznaje precesji w naj
w ikszym stopniu. Zastosow anie dynam iki N ew tona do orbity M erkurego nie
pozw ala na w aciw e w ytum aczenie jego precesji. W ielu fizykw amao so
bie gow nad tym zjaw iskiem , zw aszcza e w pobliu Soca nie m a adnej
innej planety, ktra m ogaby oddziaywa na M erkurego i powodowa t ano
mali. N a grancie fizyki klasycznej po prostu nie potrafiono wyjani ksztatu
tej orbity. N atom iast oglna teoria w zgldnoci posuya do dokadnego w y
janienia tego zjawiska: kiedy Einstein zastosow a swoje rw nania opisujce
w pyw Soca na zakrzyw ienie czasoprzestrzeni, w ynikajca z oblicze orbita
M erkurego okazaa si dokadnie taka ja k obserwowana.
O glna teoria w zgldnoci E insteina nie tylko przyniosa cakow icie
now y sposb w idzenia N atury i w yjaniania w aciw oci W szechw iata. Z ro
dzia ona take now oczesn kosm ologi - dziedzin badajc pochodzenie
i w aciw oci W szechw iata. Z rw na E insteina zaw artych w oglnej teorii
w zgldnoci w ynikao, e W szechw iat nie je st statyczny - albo si rozsze
rza, albo kurczy. Co praw da sam Einstein odrzuca t ide w ierzc, e W szech
w iat je s t statyczny, je d n a k inni fizycy zastosow ali jeg o rw nania i zapropo
now ali m odel rozszerzajcego si W szechw iata, co doprow adzio do teorii
W ielkiego W ybuchu opisujcej pow stanie K osm osu. M ylow e eksperym en
ty Einsteina w rew olucyjny sposb zm ieniy i w dalszym cigu zm ieniaj nasze
rozum ienie bytu.
7. Wielki Wybuch, czyli jak
to si wszystko zaczo

szystko co je st teraz we W szechw iecie - setki m iliardw galaktyk,


W w szystkie planety, w szystkie kam yki i ziarenka piasku, w szyscy m
czyni, kobiety, dzieci, zw ierzta, bakterie, a take w szystkie atom y i kw an
ty energii - kiedy byo cinite w obiekcie znacznie m niejszym ni kropka
koczca to zdanie. Jakkolw iek absurdalne by to si m ogo w ydaw a, stano
wi jed n ak cz teorii kosm ologicznej dotyczcej pow stania W szechw iata,
traktow anej bardzo pow anie. Jest to teoria opisujca pocztek W szechw ia
ta, zw ana teori W ielkiego W ybuchu.
R eligie nie m w i nic konkretnego na tem at pocztku W szechw iata.
To, co z o sta o p o w ie d z ia n e , p o z o s ta je w sp rz e c z n o c i z istn ie j c y m i
dow odam i naukow ym i lub je s t przyjm ow ane jed y n ie na w iar. N a przykad
w roku 1650 arcybiskup Irlandii U ssher (1581-1656) obliczy na podstaw ie
dokonanego przez siebie badania Biblii, e Z iem ia zostaa stw orzona o go
dzinie 9 rano 26 padziernika 4004 roku p.n.e. Jednake teraz jestem y pew
ni, e Z iem ia liczy sobie znacznie ponad cztery m iliardy lat (rozdzia 9), a K o
sm os je s t niew tpliw ie starszy od Ziem i. U czeni dokonuj takich obserw acji,
jak ie s m oliw e w ich m iejscu i czasie, po czym w ycigaj logiczne w nio
ski oparte na zgrom adzonych dow odach. Teoria W ielkiego W ybuchu, opisu
j c a pow stanie W szechw iata, podaje najlepsze sensow ne w yjanienie ist
niejcych danych naukow ych.
Pow stanie W szechw iata je s t zagadnieniem o fundam entalnym znacze
niu. N a pew no niew ielu je s t ludzi, ktrzy by si nie zastanaw iali, skd si
w szystko wzio. Kosm os je st o g ro m n y -z b y t wielki, aby go obj w yobrani

6 - P r/co m o w c odkrycia
81
- ale jeli cofam y si w czasie do jeg o pocztku, w szystko staje si prostsze
i atw iejsze do ogarnicia myl. K to pow iedzia, e ludzko lepiej pozna
pocztek W szechw iata ni dziaanie ywej kom rki. W yglda na to, e tw o
ry ew olucji i zrnicow ania W szechw iata s znacznie bardziej zoone ni
sam W szechw iat, podobnie ja k zw ierz, ktre si rozw ino z jaja, je st bar
dziej zoone ni sam o jajo. Czy z teorii W ielkiego W ybuchu w ynikn jakie
w artoci m oralne, to si dopiero okae. Jest natom iast rzeczjasn, e kady
atom w K osm osie m a ten sam pocztek, a w pew nym m om encie w przeszo
ci w szystko byo jednoci.

S tatyczne w yo braenie W szechw iata

Przed pocztkiem dw udziestego w ieku uczeni oglnie biorc uw aali,


e W szechw iat je st nieskoczony i statyczny. Jednake dokonano w ielu
odkry, ktre cznie w iadczyy, i W szechw iat nie jest statyczny i e roz
szerza si od jak ich pitnastu do dw udziestu m iliardw lat, a zacz si od
m aego i niezm iernie gstego punktu. W spczesna kosm ologia zacza si
od Einsteina. Jego oglna teoria w zgldnoci dostarczya bow iem m odelu
m atem atycznego, z ktrego w ynikao, e W szechw iat nie je st statyczny.
Niestety, naw et Einstein nie potrafi si w yzw oli z utartych pogldw i w pro
w adzi zm iany do sw oich rw na m atem atycznych, dopasow ujc je na si
do koncepcji statycznego W szechw iata. D opiero po upyw ie dziesiciu lat
zgrom adzono dow ody obserw acyjne na to, e W szechw iat rzeczyw icie si
rozszerza i idea niestatycznego W szechw iata zostaa przez fizykw potrak
tow ana pow anie.
W pew nym m om encie stao si jasn e, e za pom oc rw na m atem a
tycznych i fizyki teoretycznej m ona stw orzy m odele W szechw iata i e
w iele z tych m odeli m ona spraw dzi przez obserw acje waciw oci W szech
w iata dokonyw ane z Ziem i. W tedy fizycy uw iadom ili sobie, e rozw iza
nie tajem nic W szechw iata, jeg o struktury, zachow ania i pocztkw je st ja k
najbardziej w ich zasigu - wtedy kosm ologia staa si penopraw n nauk.
Zanim E instein ogosi ogln teori w zgldnoci w roku 1916, w ik
szo fizykw w ierzy a, e W szech w iat je s t nieskoczony i e istnieje
w zasadniczo niezm ienionej postaci od chw ili pow stania. Jedna z zagadek,
nad ktr gow io si w ielu fizykw, zostaa nazw ana pniej paradoksem
Olbersa, gdy zostaa sform uow ana przez astronom a niem ieckiego H einricha
Olbersa (1758-1840). Paradoks Olbersa dotyczy problem u, ktry wynika z kon
cepcji jednorodnego i nieskoczonego W szechw iata. Skoro W szechw iat

82
rozciga si w nieskoczono w przestrzeni, a gw iazdy s rozm ieszczone
rw nom iernie, dlaczego niebo w nocy je st ciem ne? Istotnie, jeli patrzym y
w dow olnym kierunku z Ziem i, kada linia naszego w zroku pow inna napo
tka w m niejszej lub w ikszej odlegoci jak gw iazd, a zatem do Ziem i
pow inno dociera w iato ze w szystkich kierunkw , czyli niebo pow inno by
cakow icie jasne. Prbow ano znale logiczne w yjanienie fenom enu ciem
nego nieba w nocy. N a przykad niektrzy fizycy sugerow ali, e W szech
w iat istnieje od bardzo niedaw na i w iato nie zdyo jeszc ze dotrze do
nas z bardziej odlegych gw iazd, a w ic ciem ne obszary nieba odpow iadaj
takim dalszym rejonom W szechw iata. Inni uw aali, e w przestrzeni m i
dzy odlegym i gw iazdam i a Z iem i znajduje si m ateria blokujca wiato,
ktre w skutek tego nie m oe do nas dotrze. M ao kto natom iast kw estiono
w a ide, e W szechw iat je st nieskoczony: praw a graw itacji N ew tona w ska
zyw ay jasno, e skoczony i statyczny W szechw iat zapadby si do rodka
z pow odu przycigania graw itacyjnego m idzy obiektam i pooonym i b ar
dziej w ew ntrz a obiektam i bardziej zew ntrznym i.
K ied y E in stein zasto so w a o g ln teo ri w z g l d n o c i do struktury
W szechw iata, nie kw estionow a koncepcji statycznego K osm osu. Poniew a
z jeg o rw na m atem atycznych pocztkow o w ynikaa sugestia, e W szech
w iat albo si rozszerza, albo kurczy, Einstein zdecydow a si je zm odyfiko
w a przez dodanie tak zw anej staej kosm ologicznej, dziki ktrej m ona
b yo do p aso w a w zo ry do id ei w ieczn eg o , je d n o ro d n e g o i statycznego
W szechw iata. Inni uczeni jed n ak odrzucili sta kosm ologiczn i zapropo
now ali m odele rozszerzajcego si W szechw iata, a w latach dw udziestych
Edw in H ubble (1889-1953) uw iarygodni te teoretyczne rozw aania, uzy
skujc dow iadczalny dow d rozszerzania si W szechw iata. Einsteina m ona
uzna za ojca w spczesnej kosm ologii i by m oe za najw ikszego uczone
go w w iecie, ale nie je m u przypada zasuga sform uow ania koncepcji roz
szerzajcego si W szechw iata. Pniej pow iedzia, e to w czenie staej
kosm ologicznej do rw na byo najw ikszym bdem je g o ycia.

R ozszerzajcy si W szechw iat

Fizyk duski W ilhelm de Sitter (1872-1934) by pierw szym , ktry za


proponow a m odel rozszerzajcego si W szechw iata oparty na rw naniach
oglnej teorii w zgldnoci E insteina, ale jeg o rw nania byy praw dziw e je
dynie dla przypadku W szechw iata nie zaw ierajcego adnej m aterii. Inni
fizycy uyli m odelu de S ittera do opracow ania m o d eli m atem atycznych

83
opisujcych, co by si stao, gdyby W szechw iat opisany jeg o m odelem za
w iera czstki m aterii. Z rwna tych w ynikao, e te czstki m aterii m usia
yby si w szystkie od siebie w zajem nie oddala. W latach dw udziestych fi
zyk rosyjski A leksander Friedm ann (ur. 1888) i uczony belgijski Georges
L em aitre (1894-1966) zbadali rw nania oglnej teorii w zgldnoci Einsteina
przy zaoeniu, e W szechw iat je s t jednorodny i w yglda tak sam o nieza
lenie od kierunku obserw acji. L em aitre tw ierdzi, e skoro G alaktyki si
oddalaj, w przeszoci m usiay by blisko siebie. Jeeli w ic dokona si
ekstrapolacji w stecz, dostatecznie daleko w czasie, w yniknie z niej, e m u
sia istnie stan, w ktrym caa m ateria W szechw iata bya skoncentrow ana
w pojedynczym punkcie o bardzo w ielkiej gstoci. Tak si narodzia teoria
W ielkiego W ybuchu. Okrelenie W ielki W ybuch pocztkow o byo uyw a
ne przez przeciw nikw tej teorii jak o term in ironiczny (okrelenie angielskie
- B ig B a n g - o zn acza d osow nie w ielkie bum - przyp. tum .), ale
ostatecznie przyjo si w rd jej zw olennikw . Lem aitre przew idzia take
istnienie przesunicia (w idm ow ego) ku czerw ieni, co w krtce zostao p o
tw ierdzone eksperym entalnie.
N a pocztku dwudziestego w ieku astronom owie, a w szczeglnoci uczo
ny am erykaski Vesto Slipher (1875-1969), m ierzyli m chy obiektw kosm icz
n ych zw anych m gaw icam i i stw ierdzili, e w ikszo znanych m gaw ic
w ykazuje przesunicie w idm ow e ku czerw ieni (czyli poczerw ienienie). Po
lega to na tym , e docierajce na Z iem i w iato z tych obiektw zaw iera fale
elektrom agnetyczne o m niejszych czstotliw ociach (czyli przesunite w kie
runku czerw onego kraca w idm a), ni naleaoby tego oczekiw a, gdyby
rdo w iata byo nieruchom e. To przesunicie ku czerw ieni oznacza, e
m gaw ice te oddalaj si od Ziem i. W ygldao w ic na to, e praw ie w szyst
kie m gaw ice oddalaj si od nas.
H ubble w raz ze sw oim koleg M iltonem H um asonem (1891-1972) do
konali istotnego odkrycia podczas pom iarw przesunicia w idm ow ego m ga
w ic ku czerw ieni. W ykazali oni m ianow icie, e im dalej m gaw ica znajduje
si od Ziem i, tym w iksze w ykazuje przesunicie ku czerw ieni, a co za tym
idzie tym w iksza je st jej prdko. P om iary H ubblea wykazay, e m gaw i
ce znajd u j si daleko poza n asz D ro g M leczn - e s to w istocie inne
galaktyki. Praw o H u b b lea, okrelajce zaleno przesunicia ku czerw ieni
od odlegoci galaktyki od Ziem i, dostarczyo dow odu na to, e W szechw iat
si rozszerza. M ona to przyrw na do ciasta z rodzynkam i: kiedy ciasto
ronie podczas pieczenia, rodzynki o ddalaj si od siebie w zajem nie, nieza
lenie od tego, w ktrym m iejscu ciasta si znajduj (rysunek 14). Podobnie,
jeli W szechw iat si rozszerza, w szystkie galaktyki pow inny si oddala

84
jed n a od drugiej: dane z obserw acji H u b b lea i H um asona zgadzay si z p ro
ponow anym i m odelam i rozszerzajcego si W szechw iata.
C hocia dane H u b b le a i H u m aso n a w sk azy w ay na to, e W szech
w iat si rozszerza, istnia problem dotyczcy w iek u W szechw iata. Z ich
oblicze w ynikao, e W szechw iat m a zaledw ie dw a m iliardy lat, co stao
w sprzecznoci z bardzo m ocnym i dow odam i - p o chodzcym i z do k ad
nych bada najstarszy ch ska - w iadczcym i o tym , e Z iem ia liczy sobie
okoo czterech i p m iliarda lat. Pniej sprzeczn o je sz c z e si pogbia,
gdy w ykazano, e niek t re gw iazdy i galaktyki lic z sobie dziesi m ilia r
dw lat. Problem ten zosta ostatecznie rozw izany: w ynik on gw nie z nie
dokadnoci p o w stay ch podczas d o k onyw ania p rzez H u b b le a i H u m aso
na pom iarw odlegoci pom idzy Z iem i i g alaktykam i - zostay one w y
znaczone jak o zbyt m ae. In terpretacja ro zszerzajcego si W szechw iata
dokonana przez tych d w ch uczonych b ya w ic suszna, a w ynikajcy z ich
danych w iek W szechw iata teraz zgo d zi si z danym i pochodzcym i z in
n ych rde.

Rysunek 14. Rozszerzanie si Wszechwiata mona przyrwna do ronicia ciasta z rodzynkami.


Kiedy ciasto ronie podczas pieczenia, wszystkie rodzynki oddalaj si wzajemnie. Z punktu widze
nia jednej rodzynki, wszystkie pozostae oddalaj si od niej. Podobnie oddalaj si wzajemnie od
siebie galaktyki we Wszechwiacie, co wyjania, dlaczego ogromna wikszo galaktyk wykazuje
przesunicie widma ku czerwieni

Pow stay w tedy dw a m odele oparte na koncepcji rozszerzajcego si


W szechwiata. W pierw szym przew iduje si, e W szechw iat bdzie rozsze
rza si w nieskoczono. W edug drugiego m odelu W szechw iat osignie
podczas rozszerzania si stan krytyczny, po ktrym zacznie si zapada z po
wrotem, ostatecznie dochodzc do Wielkiej Zapaci, kiedy caa materia bdzie
cinita w bardzo m ay punkt o ogromnej gstoci. Z drugiego m odelu w yni
ka, e W szechw iat podlega cyklicznym okresom kurczenia si i rozszerzania.

85
K iedy tylko teoria W ielkiego W ybuchu uzyskaa czciow e potw ierdze
nie, fizycy zaczli bada teoretycznie struktur W szechw iata w przeszoci,
cofajc si w czasie do chwili, ktr od W ielkiego W ybuchu dzieli uam ek
sekundy. N a przykad m ona byo obliczy tem peratur W szechw iata w r
nych m om entach po W ielkim W ybuchu, a dziki eksperym entom w iadom o
ju byo, w jak ich stanach w ystpuje m ateria i energia w rozm aitych w arun
kach. D ziki tym badaniom nad skadem w czesnego W szechw iata, posu
gujc si teori W ielkiego W ybuchu uczeni zdoali w ysun przew idyw ania,
ktre m ona byo nastpnie spraw dzi eksperym entalnie. M idzy innym i
am erykaski fizyk rosyjskiego pochodzenia G eorge G am ow (1904-1968)
przew idyw a, e w e w czesnym W szechw iecie dom inow ao bardzo gorce
prom ieniow anie. K iedy wiek W szechw iata w ynosi je d n sekund, je g o tem
peratura w ynosia dziesi m iliardw stopni, a w trzy minuty pniej spada
do jednego m iliarda stopni. K iedy W szechw iat osign wiek m iliona lat,
jego tem peratura spada do okoo 3000 stopni. K oledzy Gam owa, R alph Al-
pher (ur. 1921) i R obert H erm an (ur. 1914), obliczyli, e prom ieniow anie
w czesnego W szechw iata pow inno przenika cay K osm os i obecnie tem pe
ratura tego prom ieniow ania pow inna w ynosi 5 kelw inw (stopni pow yej
zera bezw zgldnego). To prom ieniow anie szcztkow e, pozostae z w czesne
go okresu W szechw iata, pow inno zatem nadal istnie i daw a si wykry:
obliczenia pokazyw ay, e pow inno ono m ie czstotliw o w zakresie ra
diow ym i m ikrofalow ym .
G am ow i A lpher zaproponowali m odel rozszerzajcego si W szechw ia
ta wyjaniajcy, w jaki sposb po pew nym czasie od Wielkiego W ybuchu z cz
stek elem entarnych powstay pierwiastki w odr i hel, ktre s zdecydowanie
najbardziej rozpow szechnione we W szechw iecie spord 92 pierw iastkw
wystpujcych naturalnie. Wodr stanowi praw ie dw ie trzecie materii gw iazd
i galaktyk, a hel praw ie jed n czwart. W odr i hel s dwoma najlejszym i pier
wiastkam i i pow stay jako pierwsze pierw iastki w e w czesnym W szechwiecie,
kiedy rozszerza si on i stygn. Przedtem tem peratura W szechwiata bya zbyt
wysoka, aby m ogy istnie atomy. Cisze pierw iastki w ystpuj w e W szech
wiecie w ilociach bardzo maych w porw naniu z wodorem i helem. G a
m ow i jego koledzy nie zdoali wyjani - na gruncie teorii W ielkiego W ybu
chu - pow stania ciszych pierwiastkw, ale ich wyjanienie stosunkw ilo
ciowych w odoru i helu byo bardzo dokadne. O becnie uwaa si, e w ik
szo ciszych pierw iastkw powstaa w ew ntrz gwiazd.
Gam ow, ktry by znany ze sw ego w ielkiego poczucia hum oru, nam
w i fizyka H ansa B ethego (ur. 1906), aby doczy swoje nazw isko do arty
kuu naukow ego, w ktrym G am ow i A lpher opublikow ali m odel w czesnego

86
W szechw iata. W skutek tego nazw isk a trzech au to rw A lpher, Bethe,
Garnow - brzm iay w w ym ow ie angielskiej ja k trzy pierw sze litery alfabetu
greckiego (alfa, beta, gam m a).
Przew idziana teoretycznie obfito w ystpow ania w odoru i helu stano
w ia kolejne potw ierd zen ie teorii W ielkiego W ybuchu, po dow odach na
rozszerzanie si W szechw iata dostarczonych przez H u b b le a i H um asona.
Jednak jeszcze m ocniejszy dow d na rzecz teorii W ielkiego W ybuchu stano
w io b y p ro m ie n io w a n ie s z c z tk o w e p o z o s ta e p o w c z e sn y m o k resie
W szechw iata - gdyby udao si je odkry.
Chocia istnienie prom ieniow ania kosm icznego pozostaego po pierw ot
nym K osm osie zostao przew idziane w roku 1930, niew ielu kosm ologw
p o tra k to w a o to p o w a n ie i n ie p o d j to d u y c h w y sik w , aby ta k ie
prom ieniow anie w ykry. M ikrofalow e prom ieniow anie szcztkow e, ktre
w istocie byo p o zostaoci po w czesnym okresie W szechw iata, zostao
odkryte dopiero w latach szedziesitych X X w ieku. I naw et w tedy uczeni,
ktrzy je odkryli - A rno Penzias (ur. 1933) i R obert W ilson (ur. 1936) -
dokonali tego przez przypadek. Za odkrycie, ktre je s t najm ocniejszym jak
dotd potw ierdzeniem teorii W ielkiego W ybuchu, otrzym ali w roku 1978
N agrod N obla z fizyki.

Kosm iczne m ikrofalow e prom ien io w an ie


szcztkow e

Fizycy am erykascy R obert D icke (ur. 1916) i Jam es P eebles (ur. 1935),
pracujcy w H o lm d e l L aboratories na U niw ersytecie w Princeton w sta n ie
N ew Jersey, interesow ali si poszukiw aniem przew idzianego teoretycznie
prom ieniow ania szcztkow ego pozostaego po W ielkim W ybuchu. W raz ze
sw ym i kolegam i byli w anie w trakcie budow y detektora, ktry m gby im
um oliw i w ykrycie tego prom ieniow ania, kiedy P enzias i W ilson dokonali
sw ojego odkrycia, nie m ajc naw et zam iaru poszukiw ania kosm icznego pro
m ieniow ania szcztkow ego.
Penzias i W ilson pracow ali w Bell L aboratories w stanie N ew Jersey,
zaledwie 40 kilom etrw od laboratorium D ickea i Peeblesa. Laboratoria Bella
usiow ay udoskonali sw oje satelitarne system y telekom unikacyjne, a je d
nym z celw bya transm isja inform acji na czstotliw ociach m ikrofalow ych.
O pracow ano przeznaczony do tego w ielki odbiornik o ksztacie tuby, dugo
ci praw ie siedm iu m etrw , ktry w ykryw a sy g n ay odbite od balonw
um ieszczonych w ysoko w atm osferze ziemskiej.

87
Penzias i W ilson byli jednak bardziej zainteresow ani zastosow aniem tego
w ielkiego odbiornika do bada radioastronom icznych ni do udoskonalania
system w telekom unikacji m ikrofalow ej. Zezw olono im na uyw anie odbior
nika do bada fal radiow ych odbieranych z K osm osu. Jednake ich aparatu
ra rejestrow aa znaczne zakcenia pochodzce od m ikrofalow ego prom ie
niow ania ta, tote podjli w ysiki w celu w yelim inow ania tego zbdnego
prom ieniow ania. U dao im si usun tylko cz zakce. N aw et po oczysz
czeniu tuby ze ladw pozostaw ionych przez gobie - co ja k sdzili m ogo
pow odow a zakcenia - Penzias i W ilson nie zdoali pozby si tego do
kuczliw ego prom ieniow ania ta. N iezalenie od kierunku, w ktrym obrcili
sw oj anten, wystpowao tam zakcajce prom ieniowanie, przy czym z ka
dego kierunku byo ono jednakow o silne. Pozbycie si go okazao si nie
m oliw e i ju zaczynali godzi si z porak.
W w czas jed n ak , w roku 1965, postanow ili zasign porady. K to
im podsun, aby skontaktow ali si z R obertem D ic k e m w H olm del L ab o
ratories, k try m gby pom c im rozw iza ten problem . P enzias zatelefo
now a do D ic k e a i p oprosi o p o rad w spraw ie szum u m ikrofalow ego,
a w krtce potem czterej uczeni - D icke, Peebles, Penzias i W ilson - spo
tkali si w celu przedyskutow ania tego zagadnienia. O kazao si, e szko
dliw y szum by w istocie tym trofeum , ktrego D icke i P eebles po szu k iw a
li: byo to prom ien io w an ie k o sm iczn e p o zostae po W ielkim W ybuchu.
O kazao si, e to, co w edug P en ziasa i W ilsona m ogo by zakceniem
spow odow anym odchodam i gobi, m iao daleko w iksze znaczenie: by
to szum w czesnego W szechw iata! T em peratura p rom ieniow ania szczt
kow ego o dkrytego przez P enziasa i W ilsona w ynosi 3,65 kelw ina, to zn a
czy je s t z b li o n a do w arto ci p rz e w id z ia n ej p rzez P ee b lesa i D ic k e a,
a w czeniej przez A lphera i H erm ana.
Penzias i W ilson nie m ieli pojcia - przed sw oj rozm ow z Peeblesem
i D ick em - e ich zakcajcy szum m ikrofalow y dostarczy najm ocniejsze
go ja k dotd potw ierdzenia teorii W szechw iata opartej na W ielkim W ybu
chu. Staranne pom iary kosm icznego m ikrofalow ego prom ieniow ania szczt
kow ego, dokonane przez Penziasa i W ilsona, pokazay, e zachow uje si ono
zgodnie z oczekiw aniam i dla prom ieniow ania ciaa doskonale czarnego (roz
dzia 5), co take byo cech przew id zian przez teori dla prom ieniow ania
pozostaego po W ielkim W ybuchu. D alsze badania przeprow adzone przez
innych uczonych ostatecznie potw ierdziy, e prom ieniow anie to w istocie
jest pozostaoci po kosm icznym w ydarzeniu, ktre dao pocztek W szech
w iatow i. Fotony skadajce si na kosm iczne prom ieniow anie szcztkow e
s najstarsze w K osm osie: istniej od ponad dziesiciu m iliardw lat.

88
Jeeli teoria W ielkiego W ybuchu je st popraw na a m am y w szelkie p o
wody sdzi, e tak jest, gdy dow ody j potw ierdzajce pochodz z rozm a
itych rde - to ja k w yobraam y sobie p o cztek W szechw iata i jeg o ew o
lucj do dzisiejszego K osm osu?

Pozostao po W ielkim W ybuchu

Rwnania m atem atyczne opisujce teori W ielkiego W ybuchu s wane


jedynie po upywie 10 43 sekundy (jedna dziesiciom ilionow a jednej tryliono
wej jednej trylionowej czci sekundy) od m om entu powstania. Co si dzia
o w czasie wczeniejszym , zwanym czasem Plancka, nie m oem y powiedzie,
gdy znane nam praw a fizyki nie m aj do niego zastosowania: oglna teoria
wzgldnoci nie opisuje tak wczesnego stadium istnienia W szechwiata. W mo
m encie powstania, a przed upyw em czasu Plancka, W szechw iat by - w e
dug oglnej teorii w zgldnoci - nieskoczenie gsty, a czasoprzestrze w y
kazywaa nieskoczenie w ielkie zakrzywienie: p unkt taki nazyw a si osobli
woci. (Naley podkreli, e osobliwo w ynika z czysto form alnego zasto
sowania w zorw teorii w zgldnoci poza dziedzin ich stosowalnoci; gdyby
istniaa lepsza teoria, osobliw o by w niej nie w ystpow aa - przyp. tum.)
Niem niej jed n ak m ona w nioskow a o stanie W szechw iata po czasie
Plancka. Od chwili W ielkiego W ybuchu do zakoczenia czasu Plancka, cztery
siy N atury - graw itacja, elektrom agnetyzm , oddziayw anie jdrow e sabe
i oddziayw anie jd ro w e silne - stanow iy jedno. Po tym czasie siy te za
czy si przejaw ia ja k o odrbne zjaw iska.
Z godnie z jed n y m z m odeli W ielkiego W ybuchu, W szechw iat rozsze
rzy si od rozm iaru znacznie m niejszego od atom u do obiektu w ielkoci
piki tenisow ej w przecigu pierw szej l ( f 36 sekundy (jednej trylionow ej je d
nej trylionowej czci sekundy). K iedy jego w iek w ynosi 1(P12 sekundy (jedna
bilionow a sekundy), je g o rednica w ynosia ju k ilka metrw. Szybko ro z
szerzania si W szechw iata m oem y sobie uzm ysow i na podstaw ie jego
rozm iarw w w iek u zaledw ie jed n ej m iliardow ej czci sekundy: w tym
m om encie W szechw iat by praw ie 250 tys. razy w ikszy od Ziem i, czyli by
w ielkoci U kadu Sonecznego. D o chw ili kiedy W szechw iat osign w iek
jednej sekundy, ostyg do tem peratury dziesiciu m iliardw kelwinw. N a
w et po upyw ie kilk u tysicy lat by on nadal bardzo gorcy - jeg o tem pera
tura w ynosia w iele tysicy kelwinw.
Atom y m ogy pow sta dopiero po upyw ie m iliona lat od czasu pow sta
nia W szech w iata. P rz e d te m czstk i e le m e n ta rn e u leg ay n ieu stan n y m

89
kolizjom z fotonam i prom ieniow ania. Po p m ilionie lub m ilionie lat fotony
uzyskay dostateczn sw obod, aby p o aisza si po caym W szechw iecie.
K osm iczne m ikrofalow e prom ieniow anie szcztkow e odkryte przez Penzia-
sa i W ilsona to w istocie ochodzone pozostaoci tam tego prom ieniow ania.
W ielki W ybuch w rzeczyw istoci nie by eksplozj. Przede w szystkim
nie tow arzyszy m u huk, gdy nie m ogy istnie fale akustyczne. Co wicej,
W ielki W ybuch nie m g zaistnie w przestrzeni ani w czasie: kiedy m w i
my, e W szechw iat si rozszerza, m am y na m yli, e sam a czasoprzestrze
si rozszerzaa. Nie m oem y w sposb znaczcy cokolwiek dyskutowa o tym,
co byo poza granic rozszerzajcego si w czesnego W szechw iata.
Skoro w czesny W szechw iat by jednorodny, ja k zatem uform ow ay si
galaktyki? W kocu obecny W szechw iat zaw iera zagszczenia w postaci
galaktyk, a s dow ody n a to, e w niektrych m iejscach W szechw iata ga
laktyki grupuj si w w ielkie skupiska. A by m oga pow sta taka niejedno
rodno, w czesny W szechw iat nie m g by cakow icie jednorodny, lecz
m usiay istnie w nim fluktuacje. Poniew a atom y zaczy si ksztatow a,
kiedy W szechw iat liczy sobie p m iliona lat, a w tym czasie prom ieniow a
nie zaczo w zgldnie sw obodnie przebiega W szechw iat bez nieustajcych
kolizji z czstkam i elem entarnym i, zdaniem w ielu fizykw w anie w tedy
m usiay w ystpi fluktuacje w e W szechw iecie. O w e niejednorodnoci spo
w odow ay w ystpienie lokalnych rejonw zagszczenia, w ktrych uform o
w ay si obecne galaktyki. Fizycy przew idzieli, e te fluktuacje z w czesnego
okresu W szechw iata pow inny da si w ykry w postaci rnic tem peratury
kosm icznego m ikrofalow ego prom ieniow ania szcztkow ego. Jednak pom ia
ry Penziasa i W ilsona, a take innych, nie pozw oliy na w ykrycie fluktuacji
w tem peraturze prom ieniow ania m ikrofalow ego. Dopiero w 1992 roku N A SA
(am erykaski zarzd do spraw aeronautyki i przestrzeni kosm icznej) w ystrze
lia satelit CO B E (C osm ic B ackground Explorer - badacz ta kosm iczne
go), ktry zosta skonstruow any specjalnie do w ykryw ania takich fluktuacji.
O bserw acje z tego satelity istotnie potw ierdziy, e w m ikrofalow ym prom ie
niow aniu szcztkow ym w ystpuj niew ielkie rnice tem peratury. O dkrycie
to uznane zostao za jeszcze jed en dow d popierajcy m odele W szechw iata
oparte na teorii W ielkiego W ybuchu. Ponow nie przew idyw anie teoretyczne
zostao potw ierdzone eksperym entalnie.
Istnieje hipoteza, e w rozszerzaniu si w czesnego K osm osu w ystpo
w aa faza pocztkow ego szybkiego w zrostu, po ktrej w ystpia faza spo
w olnienia. Podczas okresu szybkiego w zrostu W szechw iat rozszerzy si
od rozm iaru 10~30 m (jedna m iliardow a jednej trylionow ej m ilim etra) do roz
m iaru jednego m etra w przecigu pocztkow ego uam ka sekundy.

90
Fundam entalne znaczenie dla losw K osm osu m a gsto m aterii w e
W szechw iecie. Jeeli gsto m asy p rzew ysza p ew n w arto krytyczn,
W szechw iat kiedy zapadnie si z pow rotem sam w siebie, czyli nastpi
W ielka Z apa . Jeeli natom iast gsto je s t m niejsza od tej gstoci kry
tycznej, W szechw iat bdzie si rozszerza w nieskoczono. A je li g
sto je st dokadnie rw na w artoci krytycznej, W szechw iat bdzie si dalej
rozszerza, ale w coraz w olniejszym tem pie. N iektrzy fizycy uw aaj, e
gsto m asy w e W szechw iecie je st w anie rw na gstoci krytycznej, po
zw alajcej na rozszerzanie si z coraz m n iejsz szybkoci. W szechw iat
w takim stanie zosta nazw any p ask im (jego zakrzyw ienie nie je s t ani
dodatnie, ani ujem ne - przyp. tum .). Jednake, jeeli je s t to praw d, to zna
czy jeeli gsto m asy dorw nuje w artoci krytycznej, a m oe naw et je st
w iksza, to znaczy, e nie odkrylim y jeszcze ponad dziew iciu dziesitych
m asy istniejcej we W szechw iecie. M oliw e, e ta brakujca m asa nas ota
cza. Jeeli tak je st - a nikt nie w ie na pew no, czy tak jest, czy nie - m usi si
ona skada z czstek, ktre m o g przenika przez n o n n aln m ateri, ja k
znamy. Skonstruow ano w yrafinow ane podziem ne przyrzdy pom iarow e, ktre
by m oe w ykryj t tak zw an ciem n m ateri. Jeeli zostanie ona odkry
ta, bdzie to jed n o z najw ikszych odkry w fizyce i bdzie oznacza, e m a
teria, ja k znam y, to tylko drobny uam ek m aterii istniejcej.
W dalszym cigu je s t w iele pyta dotyczcych w czesnych stadiw ist
nienia W szechw iata, n a ktre nie znam y odpow iedzi. Przed upyw em czasu
Plancka oglna teoria w zgldnoci zaam uje si i do zrozum ienia tej fazy
potrzebna je st now a teoria, opisujca zjaw iska w bardzo m aej skali. Fizycy
prbuj uy teorii kw antw (rozdzia 5) do opisania, ja k w yglda W szech
w iat w tym znikom o m aym uam ku sekundy po W ielkim W ybuchu. Z ro z
w aa tych pow staa now a nauka, kosm ologia kw antow a, badajca t pierw
sz je d n dziesiciom ilionow jednej trylionow ej jednej trylionow ej czci
sekundy po W ielkim W ybuchu. W szczeglnoci potrzebna je s t kw antow a
teoria graw itacji (unifikujca teori kw antw i og ln teori w zgldnoci -
przyp. tum .). Jakkolw iek trzy spord fundam entalnych si N atury - j d ro
we oddziayw anie sabe, elektrom agnetyzm i jdrow e oddziayw anie silne -
zostay opisane przez teori kw antow , graw itacja w ym yka si tym prbom .
Pow stay pew ne teorie, na przykad teoria superstrun, za pom oc ktrych
prbuje si uj w szystkie cztery siy w kategoriach teorii kw antow ej, ale ja k
dotd nie udao si poda konkretnego opisu W szechw iata przed upyw em
czasu Plancka. By m oe odkrycie fal graw itacyjnych dostarczy pew nych
w skazw ek. Istnienie tych fal zostao przew idziane teoretycznie, ale jeszcze
ich nie odkryto, chocia kilka zespow fizykw nad tym pracuje. W aciw oci

91
fal graw itacyjnych m o g dostarczy inform acji o pocztkow ym stadium
W szechw iata, tak ja k kosm iczne m ikrofalow e prom ieniow anie szcztkow e
dostarczyo inform acji o w czesnym K osm osie.
Co zrobi z osobliw oci - stanem o nieskoczonej gstoci i niesko
czonym zakrzyw ieniu czasoprzestrzeni, jak i w edug oglnej teorii w zgld
noci Einsteina m iaby istnie w m om encie pow stania W szechw iata? U cze
ni brytyjscy Stephen H aw king (ur. 1942) i R oger Penrose (ur. 1931) w ykaza
li, e osobliw oci m u sz si pojaw i, jeli zastosujem y ogln teori w zgld
noci do W szechw iata. (O sobliw o je st tw orem m atem atycznym , a fizyka
zasadniczo nie dopuszcza, aby stan nieskoczonej gstoci istnia realnie -
przyp. tum .) Jeeli chcem y unikn osobliw oci, naley opracow a nowe
teorie. K orzystajc z w ynikw sw oich bada nad czarnym i dziuram i, ktre
teoretyczn ie rw nie pow inny zaw iera w rodku osobliw o, H aw king
pracuje nad teo ri obejm ujc ogln teori w zgldnoci i teori kwantw,
ktra prow adzi do podania m odelu najw czeniejszych m om entw istnienia
K osm osu i pozw ala przy tym unikn osobliw oci. Teoria taka zw ana jest
ogln teori w szystkiego (podobnie ja k niektre inne bdce w opraco
w aniu), poniew a objania ona W szechw iat od sam ego pocztku po dzie
dzisiejszy. M oe byo tak, e W szechw iat nie m ia pocztku, a idea m o
m entu zero je s t pozbaw iona znaczenia. Jeden z proponow anych scenariu
szy sugeruje, e W szechw iat po prostu pow sta ze stanu, w ktrym czas nie
istnia, ale ktry m gby by opisany za pom o c teorii kw antow ej. Po czasie
Plancka W szechw iat ew oluow a ju dalej zgodnie z ogln teori w zgld
noci. N iektrzy fizycy s przekonani, e popraw na oglna teoria w szyst
kiego je st ju bardzo blisko. K iedy pow stanie, bdziem y m ieli m atem atycz
ny opis W szechw iata od jeg o stw orzenia po czas obecny.
8. Molekularne piki futbolowe

grudniu 1991 roku czasopism o naukow e Science, bardzo pow aa


W ne przez czoow ych uczonych na caym w iecie, ogosio zdobyw c
swojej dorocznej nagrody dla M olekuy R oku . Tytu ten je st przyznawany
osigniciu, dokonanem u w cigu poprzedzajcych dw unastu miesicy, ktre
jest kw intesencj bada naukow ych. Z w ycizc w roku 1991 zostaa molekua
zw ana fulerenem C 6(l. O dkrycie tej niezw ykej czsteczki to historia fascynu
jcych w ydarze, zbiegw okolicznoci i dociekliwoci. W spaniale ilustruje
ona funkcjonowanie nauki, a take pokazuje, jak nawet ugruntow ane idee m og
zosta zm odyfikow ane w skutek now ych nieoczekiw anych odkry.
W raz z odkryciem fulerenu C60, ktry je st odm ian czystego w gla, ujaw
ni si zupenie now y typ czsteczek, a take pow staa cakiem now a ga
chemii. Przed odkryciem tego fulerenu znano tylko dwie naturalnie istniejce
krystaliczne odm iany wgla: diam ent i grafit. Znano rw nie odm ian m ikro
krystaliczn - sadz. K u zaskoczeniu w ielu uczonych, w 1985 roku odkryto
fuleren C60, ktry stanowi trzeci odm ian krystaliczn wgla. Od tego czasu
odkryto lub otrzymano sztucznie w iele innych czsteczek zblionych do fule
renu C 60: w szystkie one zaliczaj si do klasy substancji zw anych fulerenami.
D la w ielu chem ikw fulereny s znacznie bardziej interesujce i fascynu
j ce ni grafit czy diam ent. D ziki fulerenom m ona bdzie w ytw arza setki,
a m oe tysice now ych substancji o niespotykanych w aciw ociach chem icz
nych i fizycznych. Przyszo fulerenw w ie si z produkcj now ych syn
tetycznych polim erw, sm arw, nadprzew odnikw , kom puterw m olekular
nych i cennych lekw.

93
Odkrycie fiilerenu C60 przypom ina odkrycie piercieniowej struktury che
micznej benzenu, dokonane w 1895 roku przez chemika niem ieckiego Friedri
cha Kekule (1829-1896). Chem icy w iedzieli w owym czasie, ile atom w w
gla i w odoru znajduje si w czsteczce benzenu (po sze atom w kadego
pierwiastka), ale zupenie nie potrafili wyjani sposobu powizania tych ato
mw. Benzen zosta odkryty przez Faradaya w roku 1825, a chem ik niemiecki
Johann Loschm idt (1821-1895) zasugerow a pniej, e czsteczka benzenu
m a struktur cykliczn. Jednake dopiero Kekule ostatecznie poda praw ido
w struktur tego zwizku. Podobno K ekule ujrza we nie, ja k cig szeciu
atom w w gla zam ienia si w wa. W gryz wasny ogon, tworzc pier
cie. W krtce potem K ekule zaproponow a piercieniow struktur czstecz
ki benzenu, zoon z szeciu atom w wgla, co otworzyo now ga chemii
(chem ia zw izkw arom atycznych), ktrej zaw dziczam y wiele dzisiejszych
substancji syntetycznych, od barw nikw do lekw. Tak jak odkrycie struktury
benzenu dao pocztek chem ii zw izkw piercieniowych, tak odkrycie fule-
renw zapow iedziao pow stanie chem ii zw izkw sferycznych.
C hem ia fulerenw m a sw oje korzenie w badaniach w dziedzinie astro
nom ii. U czeni biorcy udzia w ich odkryciu pocztkowo interesow ali si
substancjam i zaw artym i w pyle kosm icznym , znajdujcym si w ok gw iazd
i pom idzy nim i. Jeli praktyczne korzyci, jakich oczekujem y po odkryciu
fulerenw , faktycznie si p o ja w i - a m am y w szelkie pow ody sdzi, e tak
bdzie - to fuleren C60 bdzie najlepszym przykadem na to, ja k badania pod
staw ow e nad gw iazdam i w K osm osie m o g doprow adzi do uzyskania sub
stancji cennych z punktu w idzenia m edycyny i przem ysu.
A by naleycie oceni kontekst naukow y, w jakim dokonano odkrycia
fulerenu, pow innim y zaznajom i si ze struktur czsteczkow dw ch in
nych krystalicznych odm ian w gla, m ianow icie diam entu i grafitu.

Diam ent, grafit i gw iazdy w glow e

D iam enty w ydobyw a si od tysicy lat. Znane byy naw et w czasach


prehistorycznych. C hocia skad aj si one z tego sam ego pierw iastka co
sadza, czyli z w gla, to nie m a w tpliw oci, ktra z tych dw ch substancji
je st przyjem niejsza dla oka na poziom ie m akroskopow ym : to diam enty, a nie
sadza, s tradycyjnie najbardziej cenione przez kobiety. D iam ent je st n a j
tw ardszym ze znanych m ateriaw naturalnych. D ziki tej tw ardoci nie tyl
ko sporzdzona z niego biuteria je st trw aa. U yw am y go rw nie do wielu
poytecznych celw przem ysow ych, na przykad w narzdziach do cicia

94
i szlifow ania. Grafit, znany doskonale nam w szystkim jak o prcik w ow
ku, ogrom nie si rni od diam entu pod w zgldem w ygldu i w aciw oci:
je st ciem niejszego koloru i znacznie bardziej m ikki. D ziki jego drobno-
blaszkow ej strukturze ow ki d aj si atw o ostrzy. G rafit je st take uy
teczny w budow ie m aszyn oraz w przem yle elektrycznym i kosm icznym ,
przede w szystkim jak o rodek sm arujcy i jak o przew odnik elektryczny.
D laczego diam ent i grafit, oba skadajce si zasadniczo z czystego
w gla, tak bardzo rni si od siebie? Przyczyna tkw i w uoeniu atom w
w gla w strukturze czsteczki. W diam encie kady atom w gla m a cztery
m ocne w izania chem iczne, czce go z czterem a innym i atom am i w gla,
tw orzcym i struktur czw orocianu (rysunek 15). K ady z tych czterech ato
m w w gla je st podobnie poczony czterem a m ocnym i w izaniam i z czte
rem a innym i atom am i w gla, i tak dalej, co cznie tw orzy w ielk sie prze
strzenn w zajem nie pow izanych atomw, bardzo m ocno utrzym ujcych si
na sw oim m iejscu. W ytrzym ao struktury w ynika z uoenia atom w - w i
zania m idzy atom am i w gla s rozliczne i trudne do zerw ania lub przekszta
cenia. D latego w anie diam ent je st tak bardzo tw ardy.
N atom iast grafit m a zupenie inn struktur. Tutaj kady atom w gla
jest poczony silnym i w izaniam i tylko z trzem a innym i atom am i. Pow staje
w ten sposb rozcignita struktura, kt r tw o rz drobne blaszki skadajce
si z szecioktnych piercieni atom w w gla (rysunek 15). G rafit skada si
z w ielu w arstw takich w glow ych szecioktw , uoonych je d n a na drugiej.
M im o e kada blaszka je st do w ytrzym aa, pow izania m idzy ssiaduj
cymi blaszkam i s sabe, w skutek czego m o g si one atw o przesuw a w zgl
dem siebie. W anie dziki tej w aciw oci grafitu - zdolnoci w arstw ato
m w w gla do lizgania si je d n a po drugiej - m ona go tak atw o struga.
Grafit, w przeciw iestw ie do diam entu, dobrze przew odzi elektryczno. Jest
to spow odow ane tym , e w graficie elektrony m o g si sw obodnie przem iesz
cza w w arstw ach szecioktw w glow ych, natom iast w szystkie elektrony
w diam encie uczestnicz w tw orzeniu silnych w iza m idzy atom am i w
gla i nie m og si przem ieszcza.
N a pocztku lat osiemdziesitych XX w ieku uwaano, e wgiel istnieje
tylko w dwch odmianach krystalicznych, jako diament i jako grafit. Jednak wielu
uczonych na caym wiecie interesowao si wglem wystpujcym w przestrze
ni kosmicznej, zwaszcza w materii wokgwiezdnej. W latach siedemdziesitych
wykazano, e ciemne oboki pyu midzygwiezdnego, rozcigajce si wok
naszej Galaktyki - Drogi Mlecznej - zawieraj czsteczki z krtkimi acucha
mi atom w wgla. N iektrzy uczeni uwaaj, e oboki te s wytwarzane przez
czerw on e olb rzym y (g w iazd y w gow e). C zerw o ne olbrzym y p o w staj

95
Rysunek 15. Struktura diamentu i grafitu. Diament zawiera atomy wgla, z ktrych kady jest po
czony z czterema innymi atomami wgla, wskutek czego powstaje rozcignita, bardzo wytrzymaa
struktura. W graficie kady atom wgla jest silnie poczony z trzema innymi atomami, wskutek
czego powstaj warstwy szecioktnych piercieni. Atomy wgla oznaczone s czarnymi kropkami,
silne wizania - liniami cigymi, sabe poczenia przedstawione s liniami przerywanymi

96
z umierajcych gwiazd, ktre rozdy si do wielkich rozmiarw i zaczy sty
gn wskutek wyczerpania si energii jdrowej bdcej rdem wysyanego przez
gwiazdy promieniowania. Takie gwiazdy wida na nocnym niebie: na przykad
czerwonym olbrzymem jest Betelgeuse w gwiazdozbiorze Oriona. Czsto w y
dzielaj one wielkie iloci pyu. Powstaa teoria, e ten py zawiera czsteczki
wgla, by m oe w postaci sadzy.
Jedn z grup uczonych szczeglnie zainteresow anych ustaleniem struk
tury czsteczek w gla produkow anych przez czerw one olbrzym y tw orzy
profesor H arry K roto (ur. 1939) ze sw oim zespoem na U niw ersytecie Sus
sex w A nglii. K roto i je g o w sp p raco w n icy w ia ta c h siedem dziesitych
zidentyfikow ali w pyle m idzygw iezdnym w iele czsteczek zaw ierajcych
w giel i poszukiw ali jeszcze duszych m oleku. W tym sam ym czasie pro
fesorow ie D on H uffm an (ur. 1935) z U niw ersytetu A rizona w U SA i W olf
gang K ratschm er (ur. 1937) z Instytutu Fizyki Jdrow ej im. M axa Plancka
w H eidelbergu w N iem czech podjli w splne przedsiw zicie m ajce na celu
w yprodukow anie pyu podobnego do pyu kosm icznego. Huffm an i K ratsch
m er uw aali, e py m idzygw iezdny skada si gw nie z w gla, w obec cze
go, aby w ytw orzy podobny py, odparow yw ali oni grafit, przepuszczajc
prd elektryczny przez dw a prty grafitow e um ieszczone w prni. O pary
grafitu tw orzyy chm ur czarnego dym u, kt r uczeni starannie badali.

O dkrycie fulerenu C 60

W 1982 roku Huffman i K ratschm er badali uzyskany przez siebie sym u


low any w glow y py m idzygw iezdny, przepuszczajc przez niego wiato
ultrafioletow e. N a podstaw ie sposobu pochaniania i rozpraszania w iata
ultrafioletow ego przez py w glow y m ona uzyskiw a informacj o naturze
wystpujcych w nim czsteczek. Porw nali oni dane uzyskane z bada ze sw o
im pyem w glow ym z danymi uzyskanym i z normalnej sadzy, powstaej w w y
niku zw ykego spalania w gla w atm osferze laboratorium. U czonych uderzya
zadziw iajca rnica m idzy tym i dw iem a substancjami: w pyle uzyskanym
z odparow anego grafitu znajdow ay si znaczne iloci czsteczek w gla pew
nego szczeglnego rodzaju. Czsteczki te daway w yjtkowo mocne skoki (piki)
na w ykresach rejestrujcych w eksperym entach pochanianie wiata ultrafio
letowego. H uffm an i K ratschm er nazw ali w yniki uzyskane dla odparowanego
grafitu w idm em wielbda, gdy dw a w yrane skoki przypom inay dw a gar
by. Chocia H uffm an i K ratschm er zastanaw iali si, co te skoki na wykresie
oznaczaj, zdecydow ali nie bada tego zjaw iska dalej, przynajmniej na razie.

7 - P rzeom ow e odkrycia
97
W idm o w ielbda H uffm ana i K ratschm era w aciw ie nie byo b a
dane przez nastpnych pi lat. K iedy uczeni ci w rcili do tego tem atu,
fuleren C60, ktry by odpow iedzialny za te garby, zosta ju odkryty przez
H arry ego K roto, w e w sppracy z B obem C urlem (ur. 1933), R ichardem
S m alleyem (ur. 1943) i ich kolegam i n a U niw ersytecie im. W. M . R ic e a
w H ouston w stanie Teksas.
K roto odw iedzi Curla i Sm alleya na U niw ersytecie im. R ice a w roku
1984. Trzej uczeni uzgodnili, e b d cile w sppracow a w celu dokad
niejszego zbadania czsteczek w przestrzeni m idzygw iezdnej. Rozpoczli
eksperym enty na U niw ersytecie im. R ic e a, posugujc si urzdzeniem ,
w ktrym grafit by odparow yw any w tem peraturze 10 tys. stopni z uyciem
m ocnej w izki laserow ej. U rzdzenie to, podobnie ja k aparatura H uffm ana
i K ratschm era, m iao sym ulow a zdaniem K roto warunki panujce w oto
czeniu czerw onych olbrzym w. Skad m olekularny uzyskanej w ten sposb
sadzy zosta dokadnie zbadany. O kazao si, e zaw iera ona czsteczki li
czce od trzydziestu do stu atom w w gla. Co byo interesujce, czsteczka
jednego rodzaju w ystpow aa w pyle w znacznie w ikszej iloci ni pozostae.
C zsteczka ta zaw ieraa szedziesit atom w w gla, zostaa zatem nazw ana
C60. W ystpow aa te do obficie inna czsteczka, zaw ierajca siedem dzie
sit atom w w gla (C70). O znaczao to, e C60 i C ?0 byy czsteczkam i szcze
glnie trw aym i w rd czsteczek uzyskanych z odparow ania grafitu. D la
czego czsteczka o szedziesiciu atom ach w gla bya znacznie bardziej
trw aa ni inne?
K roto, Curl, Sm alley i ich w sppracow nicy byli zdum ieni tym w yni
kiem. N ie m ogli zignorow a czsteczki C 6fl: pojaw iaa si ona cigle w ich
eksperym entach i a si prosia o dokadne zbadanie, choby tylko z czystej
ciekawoci. U czeni poczli rozw aa, jak i ukad szedziesiciu atom w moe
utw orzy stabiln czsteczk. W trakcie sw oich dyskusji w padli m idzy in
nym i na pom ys, e by m oe w arstw y szecioktnych piercieni grafitu za
w iny si, tw orzc zam knite klatki. K roto pam ita aurow kopu, zbu
dow an na w iatow ej w ystaw ie EX PO 67 w M ontrealu. K opua ta, jedna
z tysicy konstrukcji tego rodzaju w zniesionych na wiecie, zostaa zapro
jektow an a przez am erykaskiego architekta Richarda B uckm instera Fullera
(1895-1983). Takie kopuy skadaj si z szecioktw i picioktw . Kroto
zastanaw ia si, czy C60 m gby by czym w rodzaju m olekularnej aurow ej
kopuy. Pam ita rw nie trjw ym iarow m ap gw iezdn, ja k sporzdzi
kilka lat w czeniej dla sw oich dzieci: skadaa si ona take z szecioktw
i picioktw . M oe zatem czsteczk C60 tw orzyy atom y w gla uoone
w szeciokty i piciokty?

98
Sm alley pow ycina z papieru figury w ksztacie szeciokta i piciok
ta, po czym sklei je prym ityw nie w trjw ym iarow b ry sferoidaln o sze
dziesiciu w ierzchokach, z ktrych kady m ia odpow iada atom ow i wgla.
Zuy na to dw adziecia szecioktw i dw anacie picioktw . Z pocztku
Sm alley nie zdaw a sobie sprawy, czym dokadnie b y a skonstruow ana przez
niego struktura. Z atelefonow a na W ydzia M atem atyki U niw ersytetu im.
R icea i spyta, czy kto co w ie na tem at takiej figury. O trzym ana odpo
w ied bya bardzo prosta: m odel stw orzony przez Sm alleya m ia taki sam
ksztat ja k now oczesna pika do gry w p ik n o n (rysunek 16). Piki takie
obecnie robi si w ten sposb, e zszyw a si dw anacie kaw akw piciokt-
nych (zw ykle czarnych) i dw adziecia kaw akw szecioktnych (zw ykle
biaych), tw orzc bry zblion do kuli. Z atem szedziesicioatom ow a cz
steczka w gla w pyle uzyskanym z odparow anego grafitu bya pik futbolo
w m olekularnej wielkoci!
Kroto, Curl, Sm alley i ich w sppracow nicy uzgodnili, e C60 pow inien
otrzym a nazw na cze B uckm instera Fullera, ktrego aurow e kopuy tak
m ocno w pyny na ich tok m ylenia: nazw ali t czsteczk buckm insterfule-
rene (w jzy k u polskim okrela si j jak o fuleren C 6Q- przyp. tum.). (R o
bert F. Curl, H arold W. K roto i R ichard E. Sm alley otrzym ali w 1996 roku
N agrod N obla w dziedzinie chem ii za dokonane w 1985 roku odkrycie fule-
renw - przyp. red.).
Niestety, fuleren C60 by uzyskiw any tylko w niew ielkich ilociach, a po
trzeba go byo znacznie w icej, aby przeprow adzi badania potw ierdzajce
jeg o ksztat piki futbolow ej. W tedy w anie H uffm an i K ratschm er zaczli
si dom yla, e garby w ich w idm ie w ielbda m o g oznacza fuleren.
Przecie garby obserw ow ano podczas bada pyu z odparow anego grafi
tu. H uffm an, K ratschm er i ich w sppracow nicy potw ierdzili to przypusz
czenie, a potem jak o pierw szym uczonym udao im si uzyska stosunkow o
due iloci fulerenu C60 i w ytw orzy z niego krysztay. Fulleren C60 doczy
do diam entu i grafitu, ja k o trzecia znana odm iana w gla krystalicznego.
Z dum iew ajca m olekularna pika futbolow a w zbudzia sensacj w rd
chem ikw i fizykw. U czeni w laboratoriach na caym w iecie zaczli pro
w adzi badania fulerenu C 60 i spokrew nionych z nim innych fulerenw. Jego
struktura zostaa ostatecznie potw ierdzona po w yizolow aniu go w duych
ilociach w roku 1990. O dnaleziono take jeg o czsteczki w zw ykej sadzy
z palnika B unsena, co oznacza, e w szyscy kiedy w ytw arzalim y fuleren
C 60 podczas naszych lekcji chem ii w szkole.
Inna wyjtkow o trw aa czsteczka w ystpujca w sadzy powstaej w w y
niku odparow ania grafitu, a zaw ierajca siedem dziesit atom w w gla (C70)

99
ma jak stw ierdzono - ksztat jajow aty: przypom ina w yduon kul, troch
ja k pika do rugby. Podobnie ja k fuleren C6g, czsteczka C ?0 zaw iera dw ana
cie picioktw , ale m a dw adziecia pi szecioktw.
M ona w ykaza m atem atycznie, e do cakow itego zam knicia klatki
zoonej z picioktw i szecioktw niezbdne je st dw anacie piciok-

Rysunck 16. Struktura fulcrcnu CM i niektrych moliwych jego pochodnych. Szedziesit atomw
wgla ukada si w sferoid zoon z 12 picioktw i 20 szecioktw (u gry). Atomy wgla s
symbolizowane czarnymi kropkami. Inne atomy i czsteczki (symbolizowane duym kkiem) mo
na wprowadza do wntrza steroidy (u dou z lewej), a rne grupy chemiczne mona do niej przy
cza z zewntrz (u dou z prawej). Dziki temu CM wykazuje du uniwersalno, co daje
moliwo zastosowa w najrozmaitszych dziedzinach od medycyny do elektroniki

tw. Sam e szeciokty, bez w zgldu na ich liczb, nigdy nie utw orz za
mknitej sferoidy. W istocie z kadej liczby szecioktw wikszej od jednego
m ona utw orzy zam knit sferoid, jeli doczy si do nich dw anacie pi
cioktw. N ajm niejsza dajca si zbudow a zam knita struktura w ym aga

100
dwch szecioktw i dw unastu picioktw : byaby to czsteczka C 24. Struk
tura w ykazuje szczeglnie dobr stabilno chem iczn, jeli aden z dw una
stu picioktw nie m a w splnego b o k u z innym picioktem . Inaczej m
wic, jeli piciokty s od siebie oddzielone szecioktam i, to utw orzone
w ten sposb sferoidy s szczeglnie stabilne. O t w yjtkow o fulerenu
C60 polega na tym, e stanowi on najm n iejsz m oliw do utw orzenia za
m knit struktur, w ktrej dw anacie picioktw je st od siebie oddzielo
nych szecioktam i. K iedy zw ikszam y liczb atom w w gla ponad sze
dziesit, nastpn z kolei m oliw do utw orzenia zam knit struktur, w ktrej
dw anacie picioktw je st od siebie oddzielonych szecioktam i, stanow i
fuleren C 70. C zsteczki, w ktrych liczba atom w w gla m ieci si pom idzy
60 a 70, nie pojaw iay si w eksperym entach z sadz grafitow tak w yranie
ja k C60 i C 70, gdy w szystkie porednie struktury zaw ieraj przylegajce do
siebie piciokty, co pow oduje, e nie s zbyt stabilne.
Od czasu odkrycia fulerenu C60 w ytw orzono m nstw o rnych czstek
tego typu. W ykryto zam knite sferoidy zaw ierajce a 540 atom w w gla
(C ). U tw orzono te niecakow icie zam knite czsteczki, ja k b y rury fulere-
nowe. Szczeglnie interesujce i w ane w y d aj si zw izki chem iczne fule-
renw z innym i czsteczk am i. M o n a n a p rzy k ad tw o rzy cz steczk i,
w ktrych atom y m etali lub innych pierw iastkw s w prow adzone do w n
trza sferoidy fulerenu i w niej uw izione. N iektre z tak uzyskiw anych sub
stancji m aj w aciw oci nadprzew odnikw . M oliw e je st te w prow adzanie
zw izkw chem icznych, na przykad lekw, do w ntrza piki futbolow ej
fulerenu i utw orzenie na pow ierzchni sferoidy drzw iczek, ktre zostan
otw arte, kiedy trzeba lek uw olni, to znaczy w odpow iednim czasie i m iej
scu w organizm ie. U tw orzono te inne substancje, w ktrych na zew ntrz
sferoidalnej m olekuy dodane s grupy chem iczne, co na rysunku 16 przypo
m ina uszy dorysow ane do piki (jeden z takich zw izkw pochodnych otrzy
m a przezw isko pikokrlik). Ta kategoria czsteczek stanowi praw dziw
kopalni now ych substancji i trzeba tylko czasu, by pojaw iy si now e, fa
scynujce zastosow ania tej pikarskiej chem ii.
W dalszym cigu nie wiemy na pew no, czy fuleren C 0 w ystpuje w pyle
m idzygw iezdnym wyrzucanym przez czerw one olbrzymy. W iemy natom iast,
e denie ludzkoci do zrozum ienia gw iazd doprow adzio przypadkow o do
cakiem nowej i fascynujcej gazi nauki, ktrej zastosow ania dla dobra ludz
koci m og si okaza ogromne. Jak pow iedzia H arry Kroto o odkryciu fule
renu C6Q: O signicie to jest sukcesem bada podstaw ow ych i suy jako przy
pom nienie, bardzo na czasie, e nauki podstaw ow e m og przynie wyniki
o doniosym znaczeniu dla dziedzin strategicznych i stosow anych.
9. Rozpychajce si pyty,
wulkany i trzsienia ziemi

stronom ia i kosm ologia przyniosy napraw d fascynujce i w spaniae


A odkrycia, ale badania struktury i dynam iki naszej wasnej planety, rw
nie zrodziy niejedn niespodziank naukow. Jednym z wielkich osigni
g eofizyki (nauki o fizyce Z iem i) je s t teoria tektoniki pyt, sform uow ana
w latach szedziesitych XX wieku, w celu wyjanienia wielu obserwacji doty
czcych struktury i w aciw oci kontynentw i oceanw. M a ona ogrom ne
znaczenie dla zrozumienia m echanizmu powstawania gr oraz wystpowania
wulkanw i trzsie ziemi. Teoria ta umoliwia take wgld w wiele innych
procesw zachodzcych na Ziemi, w tym w ewolucj ycia i zmiany klimatu
oraz w struktur i waciwoci dna oceanicznego. Teoria tektoniki pyt cakowi
cie zrewidowaa sposb widzenia naszej planety. M ona j uzna za geofizyczny
odpowiednik teorii Wielkiego Wybuchu, sformuowanej dla wyjanienia poczt
kw naszego bardziej rozlegego domu - W szechwiata (rozdzia 7).
W ikszo z nas uw aa Z iem i za co tak oczyw istego, e rzadko nam
si zdarza zastanaw ia, dlaczego istniej oceany i kontynenty. C hocia p a
trzym y na w ulkany, gry i trzsienia ziem i z podziw em , a czasam i z obaw
i strachem , m ao kiedy rozw aam y m echanizm y pow staw ania na Ziem i tych
zjaw isk. W ikszo z nas m a pew n w iedz o historii ludzkoci i o ew olucji
yw ych istot, ale ilu spord nas m a choby elem entarne pojcie o historii
pow ierzchni Z iem i w okresie m idzy pow staniem planety ponad cztery i p
m iliarda lat tem u a chw il obecn?
W ybuchy w ulkanw i trzsienia ziem i zdarzay si zaw sze i nie m a roku,
by gdzie na w iecie nie nastpio choby je d n o z tych zjaw isk. C zsto

102
zdarzenie takie je st stosunkow o m ao szkodliw e, ale od czasu do czasu w ul
kan lub trzsienie ziem i pow oduje tragiczn katastrof. Synnym przyka
dem katastrofalnego w pyw u w ybuchu w ulkanu na losy spoeczestw a by
kataklizm w staroytnym m iecie Pom peja w e W oszech. W dniu 24 sierpnia
A.D. 79 w ulkan W ezuw iusz, pooony w pobliu, gw atow nie w ybuch, grze
bic Pom pej pod w arstw popiou o gruboci szeciu m etrw. W cigu je d
nego dnia m iasto przestao istnie. Ciaa ludzkie w yparow ay w zetkniciu z
pynn law, pozostaw iajc odciski, ktre zachow ay si, kiedy law a ostyga
i skamieniaa. W iele stuleci pniej archeologow ie w ykonali odlewy nieszcz
snych ofiar dotknitych takim losem , w lew ajc cem ent do przestrzeni pozo
staych po ludzkich ciaach w twardej skale w ulkanicznej. M iejscem jednego
z najstraszliw szych zanotow anych w ybuchw w ulkanu bya K rakatau, w y
spa pom idzy Jaw a Sum atr. W roku 1883 w ulkan K rakatau w ybucha
w ielokrotnie przez okres w ielu miesicy. Jeden z w ybuchw by tak gony,
e syszano go w odlegoci 5000 kilom etrw , a jeg o sia odpow iadaa w ielu
tysicom bom b atom ow ych. N a skutek w ybuchu K rakatau zgino praw ie
czterdzieci tysicy ludzi, przy czym w ikszo o fiar poniosa m ier od gi
gantycznych fal m orskich spow odow anych w ybucham i. Podczas tych w ybu
chw znikna z pow ierzchni ziem i poow a w yspy K rakatau. W czasach nam
bliszych, w 1980 roku, w ulkan St H elens w stanie W ashington w U SA w y
buch, unicestw iajc je d n trzeci sw ojego w ierzchoka. O grom na liczba
drzew zostaa pow alona i odarta z kory, a straty oszacow ano na m iliardy
dolarw. Take trzsienia ziem i byy w ielokrotnie pow odem zniszcze i tra
gedii ludzkich. W skutek trzsien ia ziem i, ja k ie naw iedzio C hiny w roku
1556, zgino praw ie m ilion ludzi, a w skutek trzsienia ziem i, ktre dotkno
ten kraj w roku 1976, ponioso m ier praw dopodobnie ponad p m iliona
ofiar. B ard zo z n a n e je s t trz sie n ie zie m i, ja k ie d o tk n o San F ra n c isc o
w K a lifo rn ii o g o d z in ie 17.12 w d n iu 18 k w ie tn ia 1906 ro k u . G ru n t
w m iecie zatrzs si i rozerw a, a rdm iecie zostao praw ie cakow icie
zniszczone. Setki tysicy ludzi stracio swe dom ostw a, a blisko osiem tysicy
ludzi zgino.
Teoria tektoniki pyt um oliw ia przew idyw anie przyszego stanu Ziem i.
Prognoza dla K alifornii przew iduje, e zachodnie rejony tego stanu, w tym
Los A ngeles i cz San Francisco, stan si w cigu dw udziestu m ilionw
lat m aym kontynentem , oddzielonym od kontynentu am erykaskiego.
Nasze w yobraenia o pochodzeniu i w aciw ociach wulkanw oraz trz
sie ziem i zm ieniy si radykalnie w cigu drugiej poow y X X w ieku w w y
niku teorii tektoniki pyt. O becny stan Z iem i je s t skutkiem jej stanu w prze
szoci. D ziki coraz w ikszym m oliw ociom przew idyw ania przyszego

103
stanu naszej planety, zniszczenia i tragedie spow odow ane przez trzsienia
ziem i i w ulkany m og w przyszoci by zm inim alizow ane. M ona wznosi
budynki i inne konstrukcje, m ajce w iksz zdolno przetrw ania takich ka
tastrof, a ludzie m o g by lepiej przygotow ani do ew akuacji ze sw ych miast
i m og by dostatecznie w czenie uprzedzeni, by to uczyni.
Tektonika pyt stanow i rozw inicie w czeniejszej teorii sform uow anej
w 1912 roku przez klim atologa niem ieckiego Alfreda W egenera (1880-1930).
U w aa on, e obecne kontynenty byy okoo dw ustu m ilionw lat tem u po
czone w jed en w ielki superkontynent, ktrem u nada nazw Pangea. We
dug teorii W egenera ten superkontynent rozam a si i jeg o czci poczy
dryfow a po pow ierzchni Ziem i, tw orzc dzisiejsze kontynenty. Niestety,
koncepcje W egenera byy nie do zaakceptow ania dla w ikszoci w spcze
snych m u uczonych i zostay przyjte przez w ielu geofizykw z drwin.
Zanim om w im y koncepcj dryfu kontynentw , zaproponow an przez
W egenera, dobrze bdzie przyjrze si strukturze i skadowi Ziemi.

S truktura Ziem i

W rodku Ziem i znajduje si stae jdro w ew ntrzne, ktre m a prom ie


okoo 1300 kilom etrw i zaw iera gw nie elazo. N ad nim znajduje si jdro
zew ntrzne z pynnego elaza, o gruboci 2200 kilometrw. elazne jdra,
stae i pynne, cznie stanow i okoo jednej trzeciej m asy Ziem i i je d n sz
st jej objtoci. Dalej w kierunku pow ierzchni Ziem i, bezporednio nad e
laznym jdrem , znajduje si paszcz o gruboci praw ie 3000 kilom etrw ,
stanow icy dw ie trzecie m asy Z iem i i ponad cztery pite jej objtoci. N a
sam ym w ierzchu je s t skorupa ziem ska, ktra ley na paszczu i skada si
z dna oceanicznego i kontynentw . Skorupa stanow i mniej ni 0,5 % m asy
Z iem i i 0,7 % jej objtoci.
Ldy, jak ie w idzim y ponad poziom em m orza, to ledw ie niew ielki ua
m ek gruboci skorupy ziem skiej, a zatem jeszcze bardziej znikom a cz
m asy Ziem i. N a przykad skay, z ktrych skadaj si H im alaje, tw orz sko
rup o gbokoci 70 kilom etrw , ale w idzim y tylko w ierzchoki gr: M ount
Everest, najw ysza gra na w iecie, m a m niej ni 9 kilom etrw wysokoci
nad poziom em m orza, zatem jej ogrom na w ikszo znajduje si pod po
w ierzchni Ziemi.
Pow ierzchnia rozgraniczajca paszcz Ziem i od lecej na nim skorupy
oceanicznej i ldowej nazyw a si n iecigoci M ohorovicicia, na cze
uczonego jugosow iaskiego A ndriji M ohorovicicia (1857-1936), ktry j

104
odkry. K ontynenty i dno oceaniczne py w aj po paszczu ziem skim , ktry
skada si z m ateriaw o w ikszej gstoci ni skorupa. D no oceaniczne
skada si z bazaltu i innych cikich ska i je st stosunkow o cienkie. N ato
m iast kontynenty skadaj si z lejszych ska granitow ych i s grubsze ni
dno oceaniczne. W skutek tego w yporno dna oceanicznego je st m niejsza
ni kontynentw , co w yjania, dlaczego skorupa ziem ska stanow i struktur
dw upitrow , obejm ujc ld kontynentalny i pooone poniej dno oce
an iczn e. O cean y p o k ry w a j o k o o trz e c h czw a rty c h p o w ie rz c h n i Z iem i,
a reszt stanow i kontynenty. K ontynenty m aj redni grubo 30-40 kilo
metrw, a dno oceaniczne m a grubo 6-7 kilometrw.
W egener w iedzia duo o skadzie skorupy ziem skiej. W szczeglnoci,
w iedzia e dno oceaniczne m a m n ie jsz w yporno ni skorupa k o n ty n en
taln a i e kontynenty s zaw sze w yniesione pow yej dna oceanicznego. W a
nie te charakterystyczne cechy, w raz z innym i dow odam i, doprow adziy go
do sform uow ania teorii o dryfow aniu kontynentw .

Teoria W egenera o d ryfie kontynentw

W egener zgrom adzi w ielk ilo dow odw na poparcie sw ojej teorii
dryfu kontynentw , ktra przez obiektyw nie m ylcych pow inna bya by
uznana za przynajm niej przekonujc. Jej odrzucenie spow odow ane zostao
praw dopodobnie tym, e zaprzeczaa potocznem u m niem aniu, i Z iem ia jest
statyczna - w iara ta zagniedzia si gboko w um ysach ludzi, naw et n a
ukowcw . Jak ogrom ne kontynenty m o g pyw a po pow ierzchni Ziem i n i
czym tratw y po rzece?
Do rozw aenia idei dryfu kontynentw pocztkow o skonia W egenera
prosta obserw acja, ktrej dokonao te w ielu przed nim: ot w schodnia li
n ia brzegow a A m eryki Poudniow ej i zachodnia linia A fryki pasu j do siebie
ja k dw a kaw aki ukadanki (rysunek 17). D zisiaj wiemy, e te dw a kontynen
ty pasuj do siebie naw et jeszcze dokadniej, jeli zbadam y ich linie brzego
w e na gbokoci kilom etra pod p o w ierzchni m orza. W egener zauw ay
podobnie pasujce m iejsca w liniach brzegow ych innych kontynentw i do
prow adzio go to do sform uow ania hipotezy goszcej, e niegdy istnia
superkontynent Pangea, a dzisiejsze kontynenty pow stay w skutek jeg o roz
am ania si i dryfu. W czeniejsze prby w yjanienia pasujcych do siebie
linii brzegow ych opieray si na koncepcji, e A fryka i A m eryka Poudniow a
byy kiedy czciam i tego sam ego ldu, ale zostay rozdzielone w od (O ce
anem A tlantyckim ), kiedy cz ldu pom idzy kontynentam i zapada si

105
pod pow ierzchni oceanu. N iektrzy uczeni dziew itnastow ieczni m niem ali,
e na dnie O ceanu A tlantyckiego znajduj si szcztki zaginionego konty
nentu - A tlantydy. W egener sprzeciw ia si tej teorii, poniew a w iadom o
byo, e dno oceaniczne jest cisze ni skorupa kontynentalna, w skutek czego
zaw sze m usiao si znajdow a poniej poziom u kontynentw. Bardziej lo
giczne je st zaoenie - m w i W egener - e te dw a kontynenty odsuny si
od siebie w skutek dryfu, a m idzy nim i utw orzyo si now e dno oceaniczne.
Istniay m ocne dow ody na to, e ld kontynentalny je st w stanie w ynosi si
pow oli do gry. N a przykad stare, pochodzce sprzed w iekw piercienie
cum ow nicze, osadzone w nabrzeach portw , w niektrych okolicach w iata
podniosy si tak w ysoko, e nie m ona byo ju do nich cum ow a odzi.
Jeeli ld m oe si unosi - pyta W egener - dlaczego nie m gby rw nie
przesuw a si na boki?

Rysunek 17. Wschodnia linia brzegowa Ameryki Poudniowej odpowiada zachodniej linii brzegowej
Afryki. Tc dwa kontynenty pasuj do siebie niczym elementy ukadanki. To, a take podobne zgodno
ci linii w wielu innych miejscach rnych kontynentw, skoniy Alfreda Wcgcncra do rozwaenia
m oliwoci, c kontynenty byy niegdy poczone i stanow iy jeden superkontynent Pangca.

106
W egener zadem onstrow a wicej argum entw n a rzecz dryfu kontynen
tw. R oliny i zw ierzta na w y brzeach w schodniej A m eryki Poudniow ej
i na zachodnim w ybrzeu A fryki s do siebie podobne, a szczeglnie zblio
ne s do siebie kopalne form y ycia. W szystko si zgadzao: w pew nym okresie
w przeszoci Ziem i, kiedy kontynenty byy poczone, organizm y, ktre te
raz s kopalne, yy na tym sam ym ldzie, w skutek czego byy bardzo po
dobne. Potem , kiedy kontynenty odsuny si od siebie, nastpia pew na
ew olucja, w w yniku ktrej gatunki te s nadal do siebie podobne, ale rni
si bardziej ni organizm y kopalne yjce niegdy o b ok siebie.
Innym argum entem na rzecz dryfu kontynentw je s t to, e pasm a gr
skie, w ystpujce na rnych kontynentach o pasujcej do siebie linii brze
gow ej, rw nie dobrze do siebie pasuj. Co w icej, w arstw y skalne na kon
tynentach, ktre niegdy m iay by poczone ja k o Pangea, rw nie s bar
dzo podobne, a z bada geologicznych w ynika, e take klim at na tych kon
tynentach by niegdy taki sam. N iestety, W egener nie by w stanie dokadnie
w yjani m echanizm u w ystpow ania dryfu kontynentw , co zapew ne take
przyczynio si do gw atow nego sprzeciw u ze strony oponentw jego teorii.
K iedy W egener zm ar w roku 1930, m ao kto w ierzy w jeg o teori dryfu
kontynentw : adna ilo dow odw nie w ystarczaa, by zburzy ugruntow a
ne pogldy na statyczn natur ziem skich ldw. H ipoteza W egenera o dry-
fie kontynentw pozostaw aa zapom nianym osigniciem naukow ym przez
ponad trzydzieci lat. D opiero w latach szedziesitych X X w ieku koncep
cja ta odya i zostaa w czona do teorii tektoniki pyt.

Tektonika pyt

W okresie od m ierci W egenera do pojaw ienia si teorii tektoniki pyt


dokona si duy postp w geofizyce. Przede w szystkim badania w aciw o
ci m agnetycznych ska kontynentalnych w ykazay w nich pew ne anom alie,
ktrych najlepszym w yjanieniem istotnie byoby dryfow anie kontynentw.
P onadto udoskonalenia techniczne po drugiej w ojnie w iatow ej pozw oliy
na badania dna oceanicznego, dokadniejsze i na w ikszych gbokociach
ni przedtem . C zciow o w ynikao to z przew iadczenia w ojskow ych o ko
niecznoci dobrego poznania oceanw, zw aszcza w zw izku z operacjam i
okrtw podw odnych w yposaonych w bro jdrow , pyw ajcych w oce
anach na wielkiej gbokoci. Ta now a w iedza o dnie oceanicznym rw nie
ujaw nia pew ne interesujce fakty, ktre daw ay si najlepiej w yjani w ra
m ach teorii obejm ujcej ruch kontynentw .

107
D ane dotyczce m agnetyzm u, dziki ktrym odya idea dryfu konty
nentw, opieray si na zjaw isku zapam ityw ania przez skay ich przeszej
orientacji w stosunku do ziem skich biegunw m agnetycznych. D otyczy to
zw aszcza ska w ulkanicznych. A tom y elaza i innych substancji m agnetycz
nych w pynnej lawie ustaw iaj si zgodnie z kierunkiem m agnetycznym
pnoc-poudnie, podobnie ja k iga kom pasu. K iedy law a zakrzepnie w sku
tek ostygnicia, zaw arte w niej atom y substancji m agnetycznych pozostaj
u oone w tym sam ym k ieru n k u , ktry przybray, k iedy law a by a pynna.
Z tego pow odu kierunek orientacji skadnikw m agnetycznych dzisiejszych
ska wskazuje kierunek biegunw m agnetycznych Ziem i w czasie, kiedy skay
te krzepy. Stopie nachylenia takich skam ieniaych igie kom pasow ych
ujaw nia take odlego skay od ziem skich biegunw m agnetycznych w cza
sie jej krzepnicia. Na sam ych biegunach czstki m agnetyczne skierowane
s pionow o w d; w m iar zbliania si do rw nika ich nachylenie m aleje,
a na rw niku nie n achylaj si wcale. Inaczej m w ic, na podstaw ie pom ia
rw m agnetycznych w aciw oci ska mona w yw nioskow a, jak i by kieru
nek do biegunw i na jakiej szerokoci geograficznej znajdow ay si one w
chw ili krzepnicia. Jeeli kontynenty dryfuj, badania m agnetyzm u m og
w ykry ten ruch, poniew a kontynenty w trakcie przesuw ania si przypusz
czalnie zm ieniaj sw oj szeroko geograficzn.
W latach pidziesitych X X w ieku geolog brytyjski Stanley R uncom
(ur. 1922), w raz ze w sppracow nikam i, uzyska osobliw e w yniki podczas
bada w aciw oci m agnetycznych ska w Europie. W trakcie analizy ska
pochodzcych z rnych okresw, a znajdujcych si w tym sam ym rejonie
geograficznym , okazao si, e kierunek do ziem skich biegunw m agnetycz
nych ew identnie zm ienia si w rnych okresach w przeszoci Ziemi. Istniay
dwie gw ne m oliw e interpretacje tych wynikw : albo bieguny przem iesz
czay si, w drujc po kuli ziem skiej w cigu jej historii, albo te przem iesz
czaa si Europa, a bieguny pozostaw ay w tym sam ym m iejscu. W ikszo
uczonych w dalszym cigu nie m oga si w yzw oli z przew iadczenia o sta
tycznej naturze kontynentw i albo odrzucali oni te dane jak o niew iarygodne,
albo przy jm o w ali k o n cep cj, e to b ieg u n y m ag n ety czn e si przesuw ay,
a nie kontynenty.
K iedy podobne anom alie m agnetyczne ska zostay zbadane na innych
kontynentach, rw nie tam okazao si, e kierunki do biegunw m agne
tycznych byy rne w rnych okresach przeszoci Ziem i. Jednake kiedy
w yznaczone na tej podstaw ie przypuszczalne drogi przesuw ania si biegu
nw, w zgldem rnych kontynentw , zostay naniesione na m ap Ziem i,
nie byy one ze sob zgodne. A przecie ten sam biegun pow inien znajdow a

108
si w danym mom encie w tym sam ym m iejscu dla w szystkich kontynentw.
Jeli kontynenty nie miayby si porusza, jedynym pozostajcym w yjanie
niem byoby istnienie w przeszoci na Ziem i kilku biegunw m agnetycznych,
co uznano ju za zupenie niepraw dopodobne. Jeli natom iast przyjmiemy, e
kontynenty w przeszoci znajdow ay si w innym pooeniu, podobnym do
proponow anego przez W egenera dla Pangei, wwczas naniesione drogi pozor
nego m chu biegunw zgadzaj si dla w szystkich kontynentw . Pasuje to
doskonale do teorii, e kon ty n en ty istotnie byy kiedy ze so b poczone,
a potem si rozsuny. Bieguny m agnetyczne pozostaway zatem wedug tej
interpretacji nieruchome, natom iast kontynenty dryfoway. W w ietle tych w y
nikw coraz wicej uczonych gotow ych byo uzna m oliw o dryfu konty
nentw, chocia dla w ielu koncepcja ta bya nadal tm dna do przyjcia.
Kiedy uzyskano dokadne wyniki bada dna oceanicznego, koncepcja dryfu
kontynentw zostaa ostatecznie zaakceptow ana i narodzia si teoria tektoniki
pyt. Znaczna cz w iedzy o dnie oceanicznym pochodzi z bada przeprowa
dzonych w Stanach Zjednoczonych przez Brucea H eezena (1924-1977), H en
ry ego M enarda (1920-1986) i ich wsppracownikw. O kazao si, e dno
oceanu jest krain gr i wwozw, w spanialszych i bardziej niezw ykych ni
na ldzie. W szczeglnoci bardzo w an struktur na dnie oceanu jest pasm o
grzbietw rdoceanicznych, cignce si w ok planety. G rzbiety te skada
j si z urw istych wzniesie rozcigajcych si na dugoci 60 tysicy kilom e
trw. Ich szeroko w ynosi kilkaset kilometrw, a w ysoko ponad 4500 m e
trw. Pasm o grzbietw rdoceanicznych jest m iejscem czstych trzsie zie
mi i aktyw noci w ulkanicznej. W ikszo aktywnoci w ulkanicznej zachodzi
na dnie oceanu: rozpadlina zaw ierajca pynn law biegnie w zdu grzbietw.
W niektrych m iejscach, na przykad na Islandii, w ybuchy w ulkanw s w i
doczne ponad pow ierzchni morza. G rzbiety nie s cige: w rnych odst
pach wzdu pasm a w ystpuj poprzeczne zapadliny, zw ane strefam i zaam a
nia, w skutek czego przypom inaj one wygldem szyty cieg. Przykadem stre
fy zaam ania jest uskok San A ndreas w Kalifornii.
In n interesujc struktur na dnie oceanu s row y oceaniczne, ktre
m aj gboko ponad piciu kilom etrw i, podobnie ja k grzbiety, s m iej
scem w strzsw tektonicznych i aktyw noci w ulkanicznej. N ajgbsze m iej
sca w oceanie znajduj si w anie w row ach. R ow y oceaniczne czsto po
w izane s z acucham i w ysp, na przykad z W yspam i A leuckim i na O ce
anie Spokojnym .
Proponow ano wiele teorii dla w yjanienia tych charakterystycznych prze
jaw w geofizyki dna oceanicznego. Istniaa w czesna koncepcja, e Ziem ia
si rozszerza, co pow oduje pkanie dna oceanu, ale nie byo adnych dowodw

109
na poparcie takiej teorii. Inna hipoteza, do pow szechnie przyjm ow ana, n a
zwana teori rozszerzania si dna oceanicznego, zostaa zaproponowana przez
uczonego am erykaskiego H arry ego H. H essa (1906-1969). Teoria ta bya
rozw iniciem w czeniejszej koncepcji, e grzbiety rdoceaniczne pow staj
w w yniku nagrzew ania skorupy ziem skiej, co z kolei je st spow odow ane n a
grzew aniem si pooonego poniej paszcza ziem skiego w skutek wysokiej
tem peratury jd ra Ziem i. W edug teorii H essa, skorupa ziem ska pyw a na
pynnym paszczu. K iedy m ateria paszcza nagrzew a si, unosi si w gr i
nagrzew a skorup, ktra w skutek tego rozszerza si i pka w sabszych m iej
scach. M ateria paszcza w ydostaje si przez pknicie i wylew a do oceanu w
postaci pynnej lawy. Podczas pynicia w gr przez szczelin lawa rozpy
cha skorup na boki, w ypyw a ze szczeliny na obie strony i stygnie w m iar
oddalania si od rodka pknicia. Podczas stygnicia krzepnie i tw orzy now
w arstw na w ierzchu istniejcej skorupy oceanicznej.
W edug teorii H essa Ziem ia nie rozszerza si, co oznacza, e now a sko
rupa, form ujca si przy szczelinach w ystpujcych na grani grzbietw rd-
oceanicznych, m usi zosta w yrw nana przez ubytek istniejcej skorupy w
innym m iejscu. H ess zasugerow a, e m iejscem zanikania skorupy dna oce
anicznego s row y w nim si znajdujce: zatem rozszerzanie si dna oceanu
przy grzbietach rdoceanicznych pow oduje spychanie skorupy z pow rotem
do paszcza w row ach oceanicznych. Teoria ta w yjaniaa, dlaczego skay
pobrane z dna m orskiego czsto m iay w iek poniej 250 tysicy lat, podczas
gdy skay kontynentalne ja k w ykazano - przekraczay w iekiem trzy i p
m iliarda lat. D no oceaniczne skada si z m odych ska, poniew a s one
nieustannie zastpow ane przez krzepnc na now o law w ydobyw ajc si z
paszcza. Jednoczenie stara skorupa je st spychana w d do paszcza w ro
wach, gdzie znow u ulega stopieniu i zanika.
Z godnie z teori H essa skay w dnie oceanicznym pow inny by tym
starsze, im dalej si znajduj od rodka grzbietu rdoceanicznego, ponie
w a law a p ojaw ia si w tych rejonach i w cigu m ilionw lat pow oli si
rozprzestrzenia. Inaczej m w ic, najm odsze skay pow inny si znajdow a
na grani grzbietw , a najstarsze w row ach. Z teorii H essa w ynika rw nie
pierw szy m oliw y do przyjcia m echanizm dryfu kontynentw : kiedy dno
oceaniczne tw orzy si w grzbietach i znika w row ach, przenosi ze sob kon
tynenty, niczym pakunki jad ce przenonikiem tam ow ym .
Zaczto grom adzi dow ody na poparcie rozszerzania si dna oceanicz
nego, zw aszcza kiedy ustalono w iek ska w dnie m orskim na podstaw ie ich
w aciw oci m agnetycznych. O krelono w iek ska po obu stronach grzbie
tw i row w , a uzyskane dane doskonale potw ierdzay hipotez postaw ion

110
przez Hessa. K iedy za pom ierzono szybko odnaw iania si i rozszerzania
dna m orskiego, okazao si, e je st ona bardzo zbliona do w ynikw uzyski
w anych na podstaw ie teorii dryfu kontynentw W egenera, sform uow anej
kilkadziesit lat w czeniej. Stanow io to oczyw iste potw ierdzenie, e dryf
kontynentw istotnie zachodzi, a je s t spow odow any - przynajm niej czcio
wo - cyklam i odtw arzania i zanikania dna oceanicznego poczonego ze znaj
dujcym i si w pobliu kontynentam i.
W pnych latach szedziesitych X X w ieku geofizycy brytyjscy, Dan
M cK enzie (ur. 1942) i R obert P arker (ur. 1942), oraz niezalenie od nich
geofizyk am erykaski Jason M organ (ur. 1935), poczyli koncepcje Wege
nera, H essa i innych geofizykw , ktrzy przyczynili si do zrozum ienia zja
w iska dryfu kontynentw i w zbogacili nasz w iedz o kontynentach i dnie
oceanu. W ysunli oni teori, e Z iem ia zaw iera p ew n liczb pyt (okoo
dziesiciu duych i w iele m niejszych), ktre skadaj si ze skorupy konty
nentalnej i oceanicznej, ja k rw nie z grnych czci paszcza ziem skiego.
Inaczej m w ic, w skad p y t w chodzi nie tylko skorupa, lecz rw nie m ate
ria paszcza. W arstwa Z iem i zaw ierajca te pyty nazyw a si litosfer. Pyty
m a j grubo okoo 100 kilom etrw , a ich kraw dzie przebiegaj w zdu
grzbietw rdoceanicznych, row w w dnie oceanicznym i stre f zaam ania.
Pyty tektoniczne p y w a j n a znajdujcej si poniej w arstw ie paszcza, zw a
nej astenosfer, i m o g zaw iera zarw no skorup kontynentaln, ja k i sko
rup dna oceanicznego. K ontynenty i dna oceanw s przenoszone przez
pyw ajce pyty ja k pakunki na tratw ie. K iedy pyta tektoniczna pka, z je d
nego kontynentu m oe pow sta kilka now ych, ktre potem m o g si rozsu
n, tak ja k to si stao, kiedy pka Pangea.
K iedy dw ie pyty n apieraj na siebie, skutki zale od ich konkretnych
w aciw oci (rysunek 18). Jeeli n apieraj na siebie dw ie pyty zaw ierajce
skorup oceaniczn, je d n a z nich w chodzi pod drug. K iedy kraw d konty
nentalna jednej pyty napiera na kraw d oceaniczn drugiej, pyta oceanicz
na zaw sze w chodzi pod pyt kontynentaln. Jest tak dlatego, e skorupa
kontynentalna m a w iksz w yporno ni skorupa dna oceanicznego, w sku
tek czego zaw sze uniesie si ponad dno oceanu. Jeeli za kraw dzie obu
napierajcych na siebie pyt skadaj si ze skorupy kontynentalnej, adna z
nich nie zanurzy si, z pow odu ich duej w ypornoci, natom iast kraw d si
pofaduje i m oe utw orzy acuchy grskie. W skutek takiego zderzenia pyt
pow stay Him alaje. Z derzenie dw ch kontynentw m oe spow odow a ich
poczenie w jed en w ikszy kontynent.

111
(b)

(c)

1 1 ]
(d)
M il itifllfm
illil Pt!

Rysunek 18. Kolizje pomidzy pytami tektonicznymi, (o) Kada pyta skada si z obszaru litosfery
(skorupy i grnej czci paszcza) i pywa po znajdujcym si poniej paszczu (astenosferze). Pyty
mog zawiera zarwno skorup oceaniczn, jak i kontynentaln. (b) Kiedy krawdzie obu kolidu
jcych pyt zawieraj skorup oceaniczn, jedna pyta zanurza si pod drug, (c) Kiedy jedna kra
wd zawiera skorup oceaniczn, a druga skorup kontynentaln, krawd oceaniczna o mniejszej
wypornoci zanurza si pod krawd kontynentaln, (d) Kiedy obie krawdzie s kontynentalne,
powstaj gry, poniewa skorupa kontynentalna ma zbyt du wyporno, by moga si zanurzy.

K iedy dw ie pyty tektoniczne dryfuj, oddalajc si od siebie, ze znaj


dujcego si pod spodem paszcza w ypyw a now a pynna law a i w ypenia
szczelin: to zjaw isko zachodzi w grzbiecie rdoceanicznym . W row ach
oceanicznych skorupa dna oceanu od strony zanurzajcej si pyty zanika i
przechodzi do astenosfery, gdzie ulega stopieniu, aby kiedy w przyszoci
ponow nie w ypyn jako now a skorupa oceaniczna. A zatem dno oceanu

112
bezustannie si odnaw ia w skutek napierania na siebie i rozsuw ania si pyt.
K iedy kontynenty pkaj, pynna law a z astenosfery podnosi si i w ypenia
szczelin. Poniew a law a skada si z bazaltu, podczas stygnicia tw orzy
now skorup oceaniczn, co oznacza, e w m iejscu pknicia pow staje now e
dno oceaniczne. W ten sposb kontynent m oe si rozpa n a dw a kontynen
ty rozdzielone oceanem .
W ynikow a szybko przyrastania m ateriau dna oceanicznego zasadni
czo w ynosi zero, poniew a kiedy tw orzone je s t now e dno oceaniczne, taka
sam a ilo starego dna w innym m iejscu przechodzi do paszcza i zanika. N ie
oznacza to jednak, e now e dno oceaniczne pow stajce w danym grzbiecie
je st w yrw nyw ane zanikiem dna oceanicznego tych sam ych pyt, ktrych
kraw dzie tw orz grzbiet. Jeli tylko zanik starego dna oceanu nastpuje z
tak sam szybkoci ja k pow staw anie now ego dna, to now e dno m oe p o
w staw a na kraw dziach innych pyt. N a przykad pasm o G rzbietu rd-
atlantyckiego, ktry rozgranicza kraw dzie p y t nioscych P nocn i P o u
dniow A m eryk, nie m a w asnych roww. K iedy pow staje now a skorupa
oceaniczna w tym grzbiecie, je s t ona kom pensow ana zanikiem skorupy pyt
Pacyfiku, ktre g ranicz z zachodnim w ybrzeem obu A m eryk. W ten spo
sb pyty zaw ierajce kontynenty am erykaskie zw ikszaj sw oj pow ierzch
ni kosztem p y t Pacyfiku.
P y ty m o g r w n ie p rzesu w a si w zd u sieb ie, zam iast na siebie
n ap iera lub si oddala. K ied y tak si d zieje, p o w sta j czsto trz sie n ia
ziem i. Tam , gdzie p y ty p rz e su w a j si w zd u sieb ie, p o w sta j strefy z a
am ania. T rzsien ia ziem i z a c h o d z r w n ie w m iejscach , w k t ry ch w y
stp u j in ten sy w n e ruchy p y t lito sfery czn y ch Z iem i. S one szczeglnie
czste w g rzb ietach r d o cean iczn y ch , gdzie dw ie p yty o d d alaj si od
siebie, a take w ro w ach , gdzie je d n a p y ta z a n u rza si pod drug. Jeeli
n an iesiem y n a m ap Z iem i m iejsca w i k sz y c h zan o to w an y ch trzsie z ie
m i, w u d erzajcy sp o s b p o k ry w a j si one z k raw d ziam i pyt (rysunek
19). P odobnie, m ie jsc a w y stp o w an ia w u lk a n w cile o d p o w iad a j k ra
w dziom pyt. W u lk an y nie p o w sta j tam , g d zie dw ie p y ty n a p ie ra j na
sieb ie tw o rzc gry, ani gdzie k o n ty n en ty p rz e s u w a j si w zdu siebie.
W ulkany p o w staj, k ied y p y ty ro z c h o d z si albo kiedy je d n a p y ta z a
nurza si pod d ru g w n astp stw ie k o lizji. K ie d y k raw d o cean iczn a je d
nej p yty zan u rza si p od in n p y t, cz sk o ru p y oceanu i osadw na
je g o dnie topi si w p a sz c z u ziem sk im , a sto p io n a m asa w znosi si ku
po w ierzch n i i tw o rzy ak ty w n y w ulkan. W Jap o n ii i na W yspach A le u c
kich zn ajd u je si w iele w ulkanw , w y st p u j c y c h w zd u k raw d zi pyty.
N ato m ia st tam , g d z ie p y ty si ro z c h o d z , w u lk a n y p o w sta j w sk u tek

8 - P rzeom ow e odkrycia
113
114
Rysunek 19. Wulkany i trzsienia ziemi zwykle wystpuj na krawdziach pyt tektonicznych lub w ich pobliu. Krawdzie pyt s tu zaznaczone grubymi
liniami cigymi, a rowy kreskami poprzecznymi
unoszen ia si pynnej lawy. Takie w u lk an y zn a jd u j si na przy k ad w zdu
w sch o d n ieg o w yb rzea p y t P a c y fik u o raz na Islandii.
Istn iej m ocne i liczne dow ody potw ierdzajce istnienie pyt tektonicz
nych, a skutki w ynike z ich napierania na siebie, rozchodzenia si i przesu
w ania w zdu siebie m ona obserw ow a w w ielu m iejscach Ziem i. P yty tek
toniczne podlegaj tym procesom obecnie i b d im podlega w przyszoci.
K ontynenty b d w dalszym cigu dryfow a. Postaw iono naw et hipotez, e
w szystkie kontynenty za kilkaset m ilionw lat pocz si znow u - pow stae
m u w ten sposb kontynentow i niektrzy geofizycy ju nadali nazw : N eo-
pangea. Jeeli N eopangea pow stanie, niew tpliw ie rozam ie si ponow nie,
utw orzone fragm enty rozdziel si znow u, a w ygld m apy w iata bdzie bar
dzo odm ienny od dzisiejszego.
L udzie utw orzyli sztuczne g ran ice m idzy sw oim i krajam i, polityczne
i fizyczne, ale to naturalne procesy pow odujce rozam yw anie i rozchodze
nie si kontynentw wskutek dryfu, a potem by moe ich ponow ne poczenie
w przecigu setek milionw lat, s praw dziw ym i twrcami granic na Ziemi.
10. Woda sodowa, flogiston
i tlen pana de Lavoisier

eoria tektoniki pyt w yjania niektre najw aniejsze aspekty geofizyki


T Ziem i. P ozw olia rw nie na lepsze zrozum ienie ew olucji ycia w po
w izaniu ze stanem Ziem i w kolejnych etapach jej historii geologicznej. Ldy
kontynentalne i oceany stanow i rodow isko ycia prawie w szystkich rolin,
zw ierzt i drobnoustrojw, tote dynam ika m chu pyt i jej skutki, takie ja k
wulkany, trzsienia ziemi, pow staw anie gr, odnawianie si i zanikanie dna
oceanu, w yw ieray niew tpliw ie ogrom ny w pyw na ew olucj ycia na Ziemi.
Ew olucja ycia, ktra doprow adzia do dzisiejszej rnorodnoci gatun
kw, zaleaa rwnie od obecnoci tlenu w atmosferze. Tlen stanowi jedn
pit objtoci powietrza, ktrym oddychamy. Bez tlenu nie m oglibym y prze
twarza energii z naszego poyw ienia na energi m etaboliczn niezbdn do
aktywnoci m chow ej, do w zrostu i do zasilania innych funkcji organizmu. Tlen
w poczeniu z w odorem tw orzy wod, H ,0 - rodowisko, w ktrym ycie na
Ziem i praw dopodobnie pow stao i od ktrego jest cile uzalenione. Tlen,
wolny lub w zw izkach z innym i pierw iastkam i, jest pierw iastkiem najobficiej
w ystpujcym w skorupie ziemskiej, a take czw artym pod w zgldem obfito
ci w ystpow ania w Kosmosie, po w odorze, helu i neonie. W grnych w ar
stw ach atm osfery tlen pod w pyw em prom ieniow ania ultrafioletowego Soca
ulega przeksztaceniu w ozon. Ozon tw orzy warstw, ktra chroni ycie na
pow ierzchni Ziem i, gdy pochania zabjcze prom ieniow anie ultrafioletowe.
Znajom o w aciw oci tlenu i czynnikw wpyw ajcych na szybko jego
przeksztacania w ozon m a fundam entalne znaczenie dla zrozum ienia, co nale
y uczyni, aby ochroni cenn ozonosfer przed jej zniszczeniem przez ludzi.

116
Kiedy substancje spalaj si (a take kiedy m etale pokryw aj si rdz i
niektrymi innymi nalotami), cz si z tlenem z powietrza. I chocia ogie
by jednym z najwczeniejszych odkry ludzkoci, a tlen jest najwaniejszym
skadnikiem pow ietrza dajcego nam ycie, od odkrycia tego pierw iastka upy
no zaledwie dwiecie at. Odkrycie tlenu byo bardzo w anym osigniciem,
gdy um oliwio zrozum ienie, na czym polega spalanie oraz stanowio punkt
zw rotny w chemii. Pom ogo take w e w kroczeniu chem ii do krlestwa biolo
gii, torujc drog rozwoju nowoczesnej biochem ii, to je st nauki o chemii orga
nizm w ywych. M wi si nawet, e historia tlenu je st histori ycia.
Jest rzecz godn uw agi, e znaczenie odkrycia tlenu nie zostao w pe
ni docenione przez biorcych w tym udzia uczonych. W aciw e w yjanienie
znanych obserw acji dow iadczalnych poda dopiero genialny chem ik fran
cuski A ntoine Laurent de L avoisier (1743-1794). Przeprow adzone przez La-
voisiera badania tlenu i jeg o roli w rnych procesach chem icznych m iay
tak doniose konsekw encje, e przyniosy tem u byskotliw em u uczonem u
m iano O jca N ow oczesnej Chemii.
O becnie w ikszo ludzi uw aa za rzecz oczyw ist, e tlen jest w any
dla ycia na Ziem i. Ponadto tlen je s t szeroko stosow any w przem yle, na
przykad przy produkcji stali, ja k rw nie w m edycynie - w nam iotach tleno
w ych, m askach tlenow ych i w inkubatorach dla now orodkw i wczeniakw .
Jako utleniacz do paliw a rakietow ego pynny tlen um oliw ia ludzkoci bada
nie w iatw poza n asz planet.
O dkrycie tlenu je st kolejnym przykadem tego, ja k istniejce w nauce
koncepcje m usz ustpi now ym , kiedy w yniki eksperym entw przestaj si
zgadza ze starym i teoriam i. Pokazuje ono rw nie, ja k w an rzecz dla
chem ii byo opracow anie m etod m ierzenia iloci substancji przed reakcj
chem iczn i po reakcji. D okadny pom iar m asy substancji oraz jej zm iany w
trakcie procesw chem icznych to kolejny w ielki w kad Lavoisiera do nauki.
Ale jeszcze w aniejsze je st chyba to, e odkrycie tlenu i jeg o konsekw encje
dla now oczesnej chem ii, m edycyny i techniki zapocztkow ay ciekaw o
uczonych i ich pd do zrozum ienia w iata przyrody.

Flogiston i odkrycie tlenu

O gie odgryw a tak w an rol w yciu ludzkoci, e staroytni greccy


filozofow ie, a zw aszcza A rystoteles (384-322 p.n.e.), uw aali go za jed en
z czterech podstaw ow ych yw iow , obok ziem i, pow ietrza i wody, z ktrych
skada si wiat. P ity yw io, eter, uw aano za skadnik gwiazd. Pom ienie

117
ew identnie w ydobyw aj si z poncego przedm iotu, w skutek czego ugrun
tow aa si idea, e spalanie polega na uw alnianiu substancji ognistej . F i
zyk niem iecki, G eorg E rnst Stahl (1660-1734), rozw in t koncepcj i sfor
m uow a j w roku 1702 w postaci swojej teorii flogistonu. Flogiston (od
greckiego sow ap h lo g io s oznaczajcego pom ie) m ia w ystpow a - w e
dug Stahla - we w szystkich substancjach palnych i by uw alniany do po
w ietrza w trakcie ich spalania. Substancje atw o palne m iay zaw iera duo
flogistonu, natom iast trudno palne m iay go zaw iera mao.
Teoria flogistonu b y a uyteczna, gdy w yjan iaa w iele obserw acji i
w prow adzaa je d n o lity m echanizm , zgodnie z ktrym przebiegao spalanie
dow olnego m ateriau. Teoria b ya zgodna z faktem , e w iele substancji tra
ci na w adze p o dczas spalania. N a przykad drew no p rzeksztaca si w lej
szy w giel drzew ny lub popi. Z drugiej je d n a k strony w iedziano, e nie
ktre m etale zw ikszay swj ciar w w yniku dugotrw aego ogrzew ania
w pow ietrzu. Jeeli uw aln iay one flogiston, to czyby flogiston m ia ujem
ny ciar? W ikszo uczonych w ow ym czasie n ie przejm ow aa si t
oczy w ist sprzecznoci: flogiston by pow szechnie uw aany raczej za si
c h e m ic z n , p o r w n y w a ln z e w ia te m i g ra w ita c j , n i za s u b sta n c j
o okrelonym ciarze.
Teoria flogistonu nie w yjaniaa take napraw d, dlaczego do spalania
potrzebne je st pow ietrze, chocia w ielu uczonych proponow ao w charakte
rze w yjanienia, e pow ietrze je st niezbdne do pochonicia i rozproszenia
flogistonu uw olnionego podczas spalania.
Jak w iele in n y ch teo rii n au k o w y ch , teo ria flo g isto n u b y a uyteczn a
w sw oim czasie, ale m usiaa ustpi m iejsca innym , dziki ktrym m ona
byo lepiej w yjani znane w yniki dow iadczalne. N a tym m idzy innym i
polega proces naukow ego poznania. W iele teorii ostatecznie zarzuconych
odegrao w szake isto tn ro l w rozw oju nauki. Teorie p o zw alaj na prze
w id y w an ia, k t re m o n a sp raw d za e k sp e ry m e n ta ln ie, a no w e w y n ik i
eksperym entalne p ro w ad z do pow stania now ych teorii. Tak odbyw a si
postp nauki: nie m ona p ow iedzie, e teorie s bezuyteczne, one raczej
m u sz by n ieu stan n ie ucilane i udoskonalane, aby daw ay coraz lepszy
obraz w iata.
Tlen zosta odkryty niezalenie przez dw ch chem ikw : Josepha Priest-
leya (17 3 3 -1 8 0 4 ) w W ielkiej B ry tan ii i C arla W ilh elm a S cheelego (1742-
-1786) w Szwecji. Scheele dokona sw ojego odkrycia w roku 1772, ale zw le
ka z jego opublikow aniem do roku 1777, natom iast Priestley dokona odkrycia
w roku 1774, a w yniki opublikow a w roku 1775. D latego pocztkow o caa
zasuga z tytuu odkrycia tlenu przypada Priestleyow i.

118
P riestley urodzi si w Y orkshire w A nglii. Jego zainteresow anie che
m i rozw ino si zw aszcza dziki p racy w szkole. W 1758 roku otw orzy
szko dzienn w Cheshire w A nglii i odnis w ielkie sukcesy, uczc dzieci
przedm iotu, ktry dzi nazw alibym y naukam i cisym i. Szkoa udostpnia
a uczniom najnow oczeniejsz w w czas aparatur naukow. Priestley uczsz
cza na w ykady i pokazy z dziedziny chem ii w latach 1763-1768, a jego
en tuzjazm d la nauki znaczn ie si z w i k sz y d ziki sp o tk an iu w L ondynie
z B enjam inem Franklinem .
W ro k u 1767 P riestley p o w r c i do Y orkshire ja k o pastor. M ieszk a
w pobliu brow aru i stam td pob iera prbki gazu - okrelanego w w czas
jak o pow ietrze - w ydobyw ajcego si z ferm entujcego piw a. O dkry w te
dy, e ten gaz (nie w iedziano jeszcze, e je st to dw utlenek w gla) daje si
rozpuci w w odzie, przez co pow staje m usujcy napj o przyjem nym sm a
ku. W ynalazek jego by oczyw icie w o d sodow.
Priestley odkry dziesi gazw , oprcz trzech (dw utlenek w gla, w o
dr i pow ietrze), jak ie byy znane do tej pory. W rd odkrytych przez niego
gazw by podtlenek azotu (zw any gazem rozw eselajcym ), ktry sta si
pniej jed n y m z pierw szych rodkw znieczulajcych stosow anych w chi
rurgii. W dw a lata po odkryciu p o dtlenku azotu Priestley w yodrbni tlen.
O dkrycie tlenu przez Priestleya w yniko z dokonanej przez niego w 1774
roku obserw acji gazu w ydzielanego podczas ogrzew ania tlenku rtciow ego
(zw anego w w czas popioem rtciow ym ) w zam knitym naczyniu. P rie
stley zauw ay, e ten bezbarw ny gaz pow oduje iskrzenie rozgrzanego do
czerw onoci drew na oraz znacznie jan iejsze ni w zw ykym pow ietrzu p a
lenie si wiecy. Ju w czeniej P riestley stw ierdzi, e m yszy zdychaj po
pew nym czasie, jeli oddychaj pow ietrzem w zam knitym naczyniu, chyba
e dostarczy im si w ieego pow ietrza. Teraz okazao si, e m yszy przey
w aj znacznie duej, oddychajc gazem now o uzyskanym przez podgrze
w anie popiou rtciow ego. P riestley sam prbow a w dycha now y gaz i do
zna przyjem nej sensacji. C zuem w piersi szczegln lekko i sw obod
przez jak i czas potem [...] Jak dotd tylko dw ie m yszy oraz ja doznalim y
przyw ileju oddychania nim - napisa.
Teraz m oem y bardzo atw o p o da p ro st in terpretacj tego odkrycia,
w w ietle w spczesnej w iedzy i po odrzuceniu teorii flogistonu. T lenek rt
ciow y podczas ogrzew ania w ydziela gaz - tlen - ktry podtrzym uje palenie
i um oliw ia zw ierztom oddychanie.
Jednake Priestley by pod ta k silnym w pyw em teorii flogistonu, e
zinterpretow a te w yniki w zupenie inny sposb. U zna, e kiedy ogrzew a
m y popi rtciowy, pobiera on flogiston z powietrza. W skutek tego pow ietrze

119
staje si odflogistonow ane - m oe zatem przyj wicej flogistonu i dlate
go um oliw ia intensyw niejsze spalanie (polegajce na uw alnianiu flogistonu
z substancji), ja k te uatw ia oddychanie zw ierzt (ktre polega na w ytw a
rzaniu flogistonu i jego w ydalaniu z w ydychanym przez zw ierz powietrzem).
Reakcji ogrzew ania tlenku rtciowego dokonana zgodnie z interpretacjPriest-
leya m oe zatem by przedstaw iona nastpujco:

popi rtciowy + zwyke powietrze - odflogistonowane powietrze + rt

Idea flogistonu tak zdom inow aa jego um ys, e nie przyszo m u na m yl


postulow a istnienie now ego gazu (tlenu). Priestley by przekonany, e w y
niki te daj si w ytum aczy z pom oc istniejcych koncepcji: ot zw yke
pow ietrze, ktre nas otacza, zaw iera nieco flogistonu, ale m oe pom ieci go
jeszcze w icej, dziki czem u m ateriay m og si spala, a zw ierzta oddy
cha (czyli w ydziela flogiston). K iedy zw ierz oddycha (lub kiedy w ieca
si pali) w ew ntrz zam knitego naczynia, zaw arte w naczyniu zw yke po
w ietrze w kocu nasyci si flogistonem . Takie nasycone pow ietrze nie m oe
ju w chon w icej flogistonu, a zatem nie podtrzym uje palenia ani oddy
chania. Jednake pow ietrze odflogistonow ane, w ktrym zaw arto flogi
stonu zostaa zredukow ana w skutek podgrzew ania w nim popiou rtciow e
go, m oe jeszcze w chon duo flogistonu, a zatem doskonale podtrzym uje
palenie i oddychanie.
Przypuszczalnie istota problem u z flogistonem polegaa nie na tym, e
teoria nie potrafia w ytum aczy obserwacji dowiadczalnych, lecz na tym, e
w ytum aczenie nie byo najprostsze z moliwych. Zazwyczaj uczeni decydu
jc, ktr teori wybra spord kilku pasujcych do w ynikw obserwacji do
wiadczalnych, kieruj si tak zw an brzytw O ckham a. Polega ona na tym,
e w ybiera si najprostsz teori pasujc do wszystkich zgrom adzonych do
wodw. B rzytw a O ckham a zostaa nazw ana na cze W illiam a z O ckham u
(ok. 1285-1349), filozofa angielskiego, ktry by propagatorem takiej zasady.
Idea flogistonu kom plikow aa zagadnienie, a A ntoine Lavoisier w ystpi ze
znacznie prostsz teori, ktra w yjaniaa obserw acje Priestleya i istniejc
wiedz o spalaniu i oddychaniu. Jego teoria jest uznaw ana do dzisiaj.

Lavoisier i obalenie teorii flogistonu

W padzierniku 1774, w trzy m iesice po odkryciu tlenu (odflogistono-


wanego pow ietrza), Priestley spotka si z Lavoisierem w Paryu podczas

120
w izyty w e Francuskiej A kadem ii N auk. O pow iedzia L avoisierow i o sw oich
dow iadczeniach z popioem rtciow ym i o now ym rodzaju pow ietrza, ktre
uzyskiw ao si w w yniku jeg o ogrzew ania.
Lavoisier ju w tedy yw o interesow a si procesem spalania i w iedzia,
e popi rtciow y podczas ogrzew ania traci na w adze i zm ienia si w m eta
liczn rt. W 1772 roku rozpocz naw et w asne dow iadczenia ze spala
niem rozm aitych m ateriaw. W ykaza wtedy, e fosfor i siarka, podobnie ja k
inne substancje, nie tylko w y m a g a j pow ietrza do spalania, ale zw ikszaj
w trakcie tego procesu sw oj m as. W 1772 roku sform uow a on teori, e
substancje te pobieraj jak i skadnik z pow ietrza i reag u j z nim w czasie
spalania. Teoria ta wyj aniaa rw nie, dlaczego m etale - w tym rt i ow -
zw ikszaj sw oj m as w czasie spalania w pow ietrzu.
Spotkanie z P riestleyem byo bardzo w ane dla Lavoisiera, poniew a
jeszcze bardziej rozbudzio je g o zainteresow anie procesam i spalania i do
starczyo mu nowej inform acji o w ytw arzaniu odflogistonow anego pow ie
trza z popiou rtciow ego. Pozw olio m u to na jeszcze lepsze w yjanienie, na
czym po leg a sp alan ie su b stan cji. B ezzw o czn ie ro z p o c z d o w iadczenia
z popioem rtciow ym . W ykaza w tedy, e w ytw arzanie tlenku rtciow ego
z rtci polega na pobieraniu skadnika pow ietrza odpow iedzialnego za oddy
chanie i spalanie. N atom iast podczas ogrzew ania tlenku rtciow ego - ja k to
ju odkry Priestley - w ytw arza si gaz um oliw iajcy oddychanie i spala
nie. D alsze badania prow adzi z tlenkiem cynow ym , ktry by w ygodniejszy
przy dow iadczeniach, i stw ierdzi, e cakow ita m asa pow ietrza i m etalu
podczas procesu spalania nie zm ienia si. Jednake m etal przybiera na w a
dze, podczas gdy pow ietrze tracio. U bytek m asy z pow ietrza by przy tym
rw ny przyrostow i m asy m etalu: w ygldao w ic na to, e m etal pobiera co
z pow ietrza.
W w yjanieniu w y n ik w podanym przez L avoisiera nie w ystpow a
flogiston. W edug tego w y jan ien ia, k ied y m etaliczna rt si spala, czy
si z czci pow ietrza i p o w staje tlenek rtciow y. K iedy tlenek rtciow y
j e s t o g rz e w a n y , w y d z ie la te n sa m sk a d n ik p o w ie trz a , z a m ie n ia j c si
z pow rotem w rt m etaliczn. W in terpretacji L av o isiera reakcje p rzeb ie
gay zatem nastpujco:

rt metaliczna + tlen -> tlenek rtciowy


tlenek rtciowy -> rt metaliczna + tlen

Lavoisier nazw a ten skadnik pow ietrza p rin c ip e oxygine, co znaczy


czynnik kw asorodczy, od greckiego sow a oxys - kw any, gdy bdnie

121
uw aa, e w chodzi on w skad w szystkich kwasw. O becnie gaz ten nazy
w am y tlenem (po francusku oxygne, po angielsku oxygen; polskie sowo
tlen w ym yli Stanisaw Staszic ( 1755-1826), dawniej nazyw ano ten gaz rw
nie kw asorodem - przyp. tum .).
L avoisier w ydedukow a, e pow ietrze skada si z dw ch gw nych
skadnikw , tlen u oraz d rugiego gazu, ktry o b ecn ie nazy w am y azotem ,
a ktry stanow i cztery pite objtoci pow ietrza.
A zatem , wedug teorii Lavoisiera, spalajce si substancje nie w ydzielaj
flogistonu do pow ietrza, lecz pobieraj z pow ietrza tlen, z ktrym reaguj.
Teoria ta nie w ym agaa czynnika o ujem nym ciarze - flogiston przesta
by potrzebny! Jednak, mim o e teoria spalania podana przez Lavoisiera bya
prosta i w yjaniaa w szystkie fakty dow iadczalne, z pocztku w ielu uczo
nych m iao opory przed jej przyjciem , a Priestley w ierzy w e flogiston do
koca ycia. C hocia w anie Priestley odkry tlen, to L avoisier popraw nie
zinterpretow a w yniki tego odkrycia.
Jasno m ylenia L avoisiera odegraa podobnie w an rol, kiedy zin
terpretow a on wyniki dowiadcze innych uczonych, badajcych natur wody.
B y pierw szy m uczonym , ktry stw ierdzi, e w oda je s t zw izkiem w odoru
i tlenu, co stanow io kolejne ogrom ne osignicie w chemii.
L avoisier podkrela due znaczenie pom iarw m asy i objtoci reagu
jcych substancji przed reakcj chem iczn i po jej zakoczeniu, a badania te
doprow adziy go do odkrycia podstaw ow ego praw a przyrody, praw a zacho
w ania m asy (lub materii). Stw ierdzi on, e W kadym procesie ilo m a
terii istniejcej przed jego rozpoczciem i po zakoczeniu je s t jednakow a .
Praw o to odegrao ogrom n ro l w dalszych badaniach chem icznych i fi
zycznych, chocia pniej, w rezultacie teorii w zgldnoci E insteina, zostao
ucilone w postaci praw a zachow ania m aterii i energii (rozdzia 6). A zatem
m ateria i energia nie m og by tw orzone i unicestw iane, lecz m o g by za
m ieniane jed n a w drug.
L avoisier opublikow a w yniki sw oich bada chem icznych i sw oje teorie
w roku 1789 w ksice zatytuow anej P odstaw ow y w ykad chem ii. Praca ta
jest uznaw ana za m onum entalne dzieo, ktre otw orzyo now epok w che
m ii. Zostay w niej przedstaw ione zalety teorii tlenowej i sabe punkty teorii
flogistonu. L avoisier odrzuci rw nie w iele starych term inw alchem icz
nych, pow odujcych zam ieszanie w chem ii, i w prow adzi now e standardow e
nazew nictw o chem iczne, ktre stanow i fundam ent w spczesnej chemii.
Joseph Priestley przey R ew olucj F rancusk i A m erykask i sta si
w W ielkiej B rytanii kontrow ersyjn postaci polityczn. Jego pogldy reli
gijne sp ra w iy m u w iele kopotw . W ychow any w Y orkshire w duchu

122
kalw inizm u, zosta pniej dysydenckim pastorem : podobnie ja k M ichael
Faraday, w yznaw a Priestley religi n iezgodn z doktryn anglikask. M im o
e by pobonym czow iekiem , kw estionow a w iele z doktryny chrzecija
skiej, a jeg o reputacja jako przeciw nika ugruntow anej w iary chrzecijaskiej
urosa, kiedy w roku 1782 opublikow a ksik zatytuow an H istoria ko
rupcji w chrzecijastw ie.
Ludzie w ierni K ocioow i, O jczynie i K rlow i uw aali Priestleya za
w ichrzyciela. W 1792 roku zdziczay tum je g o przeciw nikw zniszczy m u
dom, bibliotek, laboratorium i koci. P riestley przenis si do Londynu,
ale rw nie tam by szykanow any przez w rogw. O statecznie w 1794 roku
w yem igrow a do Stanw Z jednoczonych, gdzie cieszy si w ielkim pow aa
niem jak o uczony i intelektualista. Spotka si z G eorgem W ashingtonem
(1732-1799) i zaprzyjani z dw om a innym i prezydentam i, Johnem A dam
sem (1735-1826) i Thom asem Jeffersonem (1743-1826). O drzuci w iele ofert
stanow isk akadem ickich i kocielnych, w tym profesora chem ii na U niw er
sytecie Pensylw askim , a ostatnie dziesi lat ycia spdzi z dala od spraw
publicznych.
W tym sam ym roku, kiedy Priestley uciek przed brytyjskim i przelado
waniam i, Lavoisiera spotka jeszcze gorszy los. Robi on karier w dwch dzie
dzinach, jako uczony i jako poborca podatkow y krla francuskiego Ludwika
XVI. W pi lat po Rewolucji Francuskiej 1789 roku, Lavoisier w raz z innymi
poborcam i podatkow ym i zosta aresztow any przez rewolucjonistw. W 1794
roku zosta skazany na mier w m asow ym procesie i tego samego dnia zgilo-
tynowany. W yrok ten kto skom entow a: Pastw o nie potrzebuje intelektuali
stw . Jego ciao zostao w rzucone do zbiorow ego grobu. A w iat zawdzicza
m u tak wiele: zrew olucjonizow a m ylenie naukow e i da nam tlen, z jake
ogromnymi tego konsekwencjami. M atem atyk francuski JosephLouis Lagran
ge (1735-1813) powiedzia: - cicie tej gow y trwao mom ent, ale moe
stulecia nie starczy, by pojaw ia si taka druga.
11. O piwie, occie, mleku,
jedwabiu i zarazkach

hocia ycie A ntoinea de Lavoisiera, O jca W spczesnej Chem ii, za-


C coczyo si tragicznie po ostrzeni gilotyny i nie doy on pocztku X IX
wieku, osignicia jego i innych osiem nastow iecznych chemikw, zwaszcza
dotyczce tlenu, w zbudziy zainteresowanie badaniam i nad chem i ycia. N a
pocztku X IX w ieku wielu uczonych porzucio ju stary pogld, jakoby istnia
a jaka sia yciow a, osobliwie w yrniajca organizmy ywe. ycie - ja k
zaczto w w czas uw aa - opiera si na tych sam ych zasadach chem icznych
i fizycznych, ktre obow izuj w wiecie nieoyw ionym , a co za tym idzie,
poddaje si analizie m etodam i fizyki i chemii.
W iara w m tn ide siy yciow ej bya jed n y m z czynnikw pow odu
jcych due zapnienie rozw oju nauk biologicznych w stosunku do chem ii
i fizyki, ktre ogrom nie si rozw iny do pocztku X IX w ieku. Jednak pod
koniec X IX w ieku biologia stana ju na m ocnych naukow ych podstaw ach
dziki w ielu rew elacyjnym osigniciom w tej dziedzinie. Charles R obert
D arw in (1809-1882) sform uow a teori naturalnej selekcji i ew olucji, ktra
zrew olu cjo n izo w aa nasz w iedz o p o ch o d zen iu gatunkw zw ierzcych
i rolinnych. Teoria kom rkow a, zgodnie z k t r kom rki s podstaw ow ym i
elem entam i w szystkich yw ych istot, zm ienia naukow e spojrzenie na funk
cjonow anie rolin i zw ierzt. O dkryte przez M endla praw a dziedziczenia,
w yjaniay w iele aspektw przekazyw ania cech genetycznych z rodzicw na
potom stw o. Teoria sam ordztw a, goszca, e m ikroby i inne stw orzenia, ja k
na przy k ad larw y, l g n si sam o rzu tn ie z g n ijcej m aterii zw ierzcej
i rolinnej, zostaa odrzucona, natom iast przyjto ostatecznie koncepcj, e

124
zarazki (m ikroby) s p rzy czy n chorb. Spord tych osigni szczeglne
znaczenie m iay odrzucenie sam ordztw a oraz uznanie zarazkw za przy
czyn chorb, gdy um oliw iy one nastpne osignicia m edyczne, zrozu
m ienie i leczenie chorb bakteryjnych i w irusow ych oraz zapobieganie tym
chorobom . D on io s ro l o d eg ra tu je d e n z n ajzn akom itszych uczonych
w szystkich czasw, Louis Pasteur.
O signicia francuskiego chem ika L ouisa P asteura (1822-1895) byy
tak liczne i m iay takie znaczenie dla postpu ludzkoci, e dopraw dy trudno
je s t odda m u naleny honor sow am i. O dkrycia tego w ielkiego czow ieka
w pyny na nasze codzienne ycie pod kadym w zgldem . D ziki pracom
P asteura m ona przeprow adza w spczesne operacje chirurgiczne bezpiecz
nie, bez ryzyka zakaenia. Pasteurow i w znacznym stopniu zaw dziczam y
szczepionki przeciw chorobom w irusow ym . Kady system kanalizacyjny i w o
docigow y, a w aciw ie kady system sanitarny - jak i tylko m ona sobie
w yobrazi - j e s t w pewnej m ierze oparty na pracach L ouisa Pasteura. N aw et
w ino, piw o i m leko, ktre pijem y, oraz inna przetw orzona yw no zaw dzi
cza j sw oj jako Pasteurow i. L ouis P asteur nalea do grona ludzi, ktrzy
uratow ali ludzko od tragedii chorb zakanych, za co zasuenie cieszy si
w ielk i niem ierteln saw . Jego w kad do m edycyny je s t m oe najbardziej
w artociow y, chocia nigdy nie studiow a on tej dziedziny.
Pasteur stw orzy w spczesn m ikrobiologi, obalajc jednoczenie stare
i uporczyw ie podtrzym yw ane pogldy, ktre dzisiaj w ydaj si nam m iesz
ne. Te stare pogldy stay n a przeszkodzie rozw ojow i w iedzy o chorobach
zakanych, stanow icych od stuleci plag ludzkoci. D opiero po ich obale
niu przez Pasteura m g si dokona istotny postp w leczeniu takich chorb
i zapobieganiu im. O signicia badaw cze Pasteura, tak obecnie w ane dla
kadego czow ieka na Z iem i, w yniky z jeg o gbokiej ciekaw oci i chci
poznania Natury. Prace P asteura pokazuj, ja k m ona nie pom oc w ludz
kich cierpieniach i chorobach, pow icajc si czysto naukow ym badaniom .
Jego ycie stanowi dobitne w iadectw o tego, e najbardziej w artociow e i da
lekosine zastosow ania n au k i w y n ik aj z bada w dziedzinach pozornie
oderw anych od praktyki.
D la Pasteura i je m u w spczesnych byo oczyw iste, e choroby u ludzi
s oddzielnym i jednostkam i o szczeglnych w aciw ociach (czyli objawach)
i w iele z nich (m ianow icie choroby zakane) przenosi si z jed n y ch ludzi na
innych. W szyscy syszeli o straszliw ych skutkach zarazy dum y, tyfusu, gru
licy, cholery, ospy i innych epidem ii, ktre tak czsto naw iedzay ludzko.
D w oje spord piciorga dzieci Pasteura zm aro od gorczki tyfusow ej, a nie
by to bynajm niej w yjtkow y przypadek w X IX w ieku: fatalne skutki chorb

125
zakanych byy norm alnym , cho tragicznym , elem entem w czesnego ycia.
N aw et dzi choroby zakane, o ktrych w iem y ju bardzo duo, s czst
przyczyn zgonw w m niej rozw initych krajach w iata, a w iedza - ja k za
w dziczam y Pasteurow i i innym w ielkim uczonym - musi by w tych zanie
dbanych rejonach dopiero zastosow ana.
B adania nad procesem ferm entacji w izay si cile z hipotez w ska
zujc na zarazki jak o przyczyn chorb. W w yniku dow iadcze z m ikro
bam i w yw oujcym i fennentacj alkoholow cukru, a take pow odujcym i
zakw aszenie m leka i w ina, Pasteur doszed do przekonania, e proces po
w staw ania choroby w organizm ie czow ieka m oe by pod jakim w zgl
dem podobny do ferm entacji. M ikroorganizm y byy znane, udokum entow a
ne i naw et poklasyfikow ane system atycznie na praw ie dw a stulecia przed
ustaleniem , e s one przyczyn chorb zakanych.
Inn koncepcj pow szechnie przyjm ow an przed pracami Pasteura byo
istnienie sam ordztw a, czyli jakoby sam orzutnego powstawania organizm w
ywych z gnijcej m aterii zwierzcej i rolinnej. Pasteur wykaza, e nie jest to
moliw e oraz poda sposoby kontrolow ania nam naania si mikroorganizmw.
Przyjrzyjm y si w aniejszym dziedzinom bada, ktre prow adziy krt
drog do przyjcia teorii, e zarazki pow oduj pow staw anie chorb.

ycie pod m ikroskopem

Przed w ynalezieniem m ikroskopu w H olandii pod koniec X V I w ieku,


istnienie m iniaturow ych organizmw, niew idocznych goym okiem , byo je
dynie przedm iotem spekulacji lub obiektem w yobrani. N a pniejsze bada
nia ycia pod m ikroskopem ogrom ny w pyw w yw ar holenderski przyrodnik
A ntonie v an L eeuw enhoek (1632-1723). B y on kupcem tekstylnym , a potem
zosta urzdnikiem w lokalnym rzdzie w D elft. M ia hobby polegajce na
w ytw arzaniu soczew ek i badaniu w szelkiego rodzaju obiektw pod szkem
pow ikszajcym . Jego soczew ki uw aane byy za praw dopodobnie najlepsze
w Europie. P rzez ponad dziesi lat, poczw szy od 1673 roku, van L eeu
w enhoek zb ada tysice substancji pod sw oim jednosoczew kow ym m ikro
skopem . O dkry now y w iat m ikroorganizm w, obejm ujcy wiele rozm aitych
gatunkw m ikrobw .
Van L eeuw enhoek regularnie przekazyw a w yniki obserw acji do R oyal
Society w Londynie, i tam je publikow ano. Sw oje odkrycia rejestrow a z dro
biazgow dokadnoci. N a przykad w jed n y m z doniesie opisyw a w ygld
substancji, ja k p o b ra spom idzy w asnych zbw (pytki nazbnej): Chocia

126
zazwyczaj utrzym uj m oje zby w czystoci, jednak kiedy ogldam je przez
szko powikszajce, widz, e narasta midzy nim i nieco biaej substancji [...]
M oim zdaniem w tej substancji znajduj si praw dopodobnie ywe istoty . We
wasnej pytce nazbnej odkry bardzo wiele m aych yjcych stworzonek,
ktre poruszay si w sposb wielce osobliw y [...] przem ykay one przez w od.
Nikt, kto pniej bada te organizm y pod m ikroskopem , nie m ia wtpliwoci,
e s one ywe, a obserw acje van Leeuw enhoeka zostay potw ierdzone i roz
szerzone przez w ielu innych uczonych. wiat pozna cae now e krlestwo m i
krobw, i to gwnie za spraw hobby van Leeuw enhoeka.
Do poow y X IX w ieku znacznie udoskonalono m ikroskopy, a istnienie
m ikroorganizm w zostao w peni potw ierdzone. Jednake m ao kto z uczo
nych w ierzy, e m ikroby s p rzyczyn chorb. By m oe pogld, e m ikro
skopijny organizm m oe zaszkodzi w ielkiem u organizm ow i ludzkiem u, by
dla w ikszoci ludzi zbyt niepraw dopodobny.
K iedy uczeni zaakceptow ali ju fakt istnienia form ycia tak m aych, e
niew idocznych goym okiem , zaczli si zastanaw ia nad m oliw oci udziau
m ikrobw w pew nych pow szechnie znanych, ale sabo w yjanionych proce
sach, takich ja k ferm entacja. D o w ytw arzania alkoholu z cukru, w ina z w i
nogron, czy piw a ze sodu (sferm entow anego jczm ienia) - ja k byo w iado
m o od stuleci - niezbdne s drode. Czy drode - zapytyw ali niektrzy
uczeni - m og by organizm am i yw ym i?

Ferm entacja

Czynniki, ktre tak ja k drode s niezbdne w procesie ferm entacji,


nazyw ano zaczynam i, a jednym z w anych problem w nauki X IX wieku byo
rozstrzygnicie, czy zaczyny s yw e. N a pocztku X IX w ieku kilku w ybit
nych chemikw, w rd nich nauczyciel Faradaya - H um phry Davy, w ykaza
o, e niektre procesy chem iczne zachodz ze znacznie w iksz szybkoci,
jeli podczas reakcji obecne s pew ne dodatkow e substancje, ktrych jednak
nie ubyw a ani nie u leg aj one przeksztaceniu. N a przykad skrobia ulega
przem ianie w cukier po dodaniu kw asu siarkow ego i podgrzaniu m ieszani
ny, natom iast bez obecnoci kw asu taka konw ersja je st niem oliw a. Jednak
e kw as siarkow y pozostaje podczas tego procesu nie zm ieniony: jeg o ilo
po zakoczeniu konw ersji skrobi w cukier je st taka sam a ja k przed konw er
sj. Podobnie sproszkow ana platyna pow oduje rozkad nadtlenku w odoru
(ktrego roztw r w odny je s t zw any w o d utlenion - przyp. tum .) na w od
i tlen, m im o e platyna w w yniku tej reakcji nie ulega adnej przem ianie.

127
Kw as siarkow y i platyna, uyw ane w tych reakcjach, ja k rw nie inne od
czynniki zw ikszajce szybko przem ian chem icznych, ale sam e nie ulega
jc e przem ianie, nazw ano k a ta liz a to ram i.
D rode - ja k si w ydaw ao - nie zuyw ay si w procesie ferm entacji
alkoholow ej, jed n a k byy niezbdne do efektyw nego przeprow adzenia tego
procesu. N iektrzy czoow i chem icy ow ych czasw zatem tw ierdzili, e
drode s po prostu katalizatorem konwersji cukru w alkohol. Oprcz drody
(zaczynu alkoholow ego) znano w iele innych zaczynw w tym zaczyn, pod
w pyw em ktrego zachodzia konw ersja w ina w ocet (zaczyn kw asu octow e
go). W ielki chem ik, Jons Jacob Berzelius (1779-1848), tw ierdzi, e zaczyny
s po prostu nieorganicznym i katalizatoram i chem icznym i. Inny znany che
m ik, Justus von L iebig (1803-1873), zgadza si, e drode m og by yw y
m i drobnoustrojam i, ale w dalszym cigu by przekonany, e zaczyn ferm en
tacji alkoholowej je s t n iey w y m organizm em , a katalizatorem , w ydzielanym
przez m artw e lub gince organizm y drody.
Pod w pyw em tych opinii w czesnych w ielkich chem ikw teoria, e
zaczyny s m ikroorganizm am i, spotykaa si z pow szechnym oporem . Pod
rczniki z tam tego czasu podaway, e zaczyny s katalizatoram i, a nie yj
cym i drobnoustrojam i. Ponadto pogld, e w ferm entacji uczestnicz istoty
yw e, w ydaw a si niektrym uczonym krokiem w stecz. Przecie chem icy
dokonali ju ogrom nych postpw w zrozum ieniu biologii dziki odrzuce
niu si yciow ych , po co w ic wiza przebieg ferm entacji z obecnoci
yw ych organizm w , skoro m ona j w yjani chem icznie?
K iedy okazao si, e zaczyny w ystpuj m idzy innym i w sokach o
dkow ych oraz w ekstrakcie jczm iennym , chem icy po prostu orzekli, e
w yw ych organizm ach znajduje si w iele takich katalizatorw chem icznych.
N ie zm ienili przy tym przekonania, e drode i inne zaczyny nie s ywym i
organizm am i. Pow iedzie, e zaczyny s yw e, znaczy bow iem co innego,
ni e istoty yw e zaw ieraj w sobie zaczyny.
W przypadku ferm entacji alkoholowej trzeba byo przede w szystkim
rozstrzygn, czy m ikroskopijne ow alne drobiny zaw arte w drodach s
organizm am i yw ym i (obecnie wiemy, e s to kom rki drody). M im o i
w nikliw e badania przeprow adzone przez niejednego uczonego wykazay, e
ow alne drobiny drody m no si, a szybko ich nam naania cile zaley
od obserw ow anej intensyw noci ferm entacji, autorytet czoow ych chem ikw
tam tych czasw przew aa i mao ktry uczony czu si na siach go zakw e
stionow a.
K iedy P asteur rozpocz badania nad ferm entacj, znano ju sporo r
nych zaczynw. U w aano te, e inne procesy - ja k na przykad psucie si

128
m isa i jaj - spow odow ane s ferm entacj, w ktrej w yniku po w staj cuch
nce produkty. P asteur om ieli si, z w ielkim przekonaniem , podw ay auto
rytet w ielkich chem ikw i ostatecznie przekona w iat, dziki starannie za
projektow anym i drobiazgowo przeprow adzonym eksperym entom , e drode
i inne zaczyny s w istocie m ikrobam i.

Pasteur, zaczyny i m ikroby

Louis Pasteur urodzi si w 1822 roku w D ole w e Francji i odebra w y


ksztacenie chem iczne. Jego w czesne prace polegay na badaniach odkryte
go przez siebie zjaw iska asym etrii m olekularnej. N iektre czsteczki ist
n iej w dw ch fo nnach stanow icych odbicie lustrzane, niczym rkaw iczka
z lewej i z praw ej rki, przy czym te dw ie form y s chem icznie nierozr-
nialne. Jednake rni si od siebie pod w zgldem zdolnoci do skrcania
paszczyzny polaryzacji przepuszczanego przez nie w iata spolaryzow ane
go: jed n a form a skrca j w praw o (zgodnie z ruchem w skazw ek zegara),
a druga w kierunku przeciw nym . P asteur odkry, e istniej dw ie fo n n y krysz
taw kw asu w inow ego i e k ad a z n ich skrca w iato spolaryzow ane
w przeciw nym kierunku. W ykaza take, e tylko jedna form a kw asu w ino
w ego m oe by przysw ojona przez organizm y yw e - jej lustrzane odbicie
nie je s t w cale przysw ajane. O dkrycie, e yw e organizm y m aj zdolno do
rozrniania lustrzanych form m olekularnych, m iao w ielki w pyw na p
niejsze zrozum ienie ukadw biochem icznych.
P asteu r w iedzia o procesach ferm entacyjnych n a kilka lat przed ro z
poczciem w asnych dow iadcze z tej dziedziny. Jego zain teresow anie za
czynam i p raw dopodobnie zostao w y w o an e tym , e - ja k si d o w ie d z ia -
niektre z n ich w ytw arzaj alkohol am ylow y, ktry podobnie ja k kw as w i
now y m oe istnie w lustrzan y ch form ach m olekularnych. S zczeglnie za
intereso w a Pasteura fakt, e alkohol am ylow y pow stajcy w skutek fe r
m en tacji istnieje tylko w jed n ej z dw ch m oliw ych form m olekularnych.
B y m o e P asteu r od p o cztk u b y w iadom y zn aczen ia tego faktu i to
w pyno na je g o p rzekonanie, e ferm entacj w y w o u j yw e organizm y.
W iedzia ju przecie, e yw e kom rk i s w stanie ro zr n i lustrzane
form y tej sam ej substancji chem icznej, a form a o ptyczna substancji nie ma
w pyw u na przebieg reakcji ch em icznej. W okresie pro w ad zen ia bada za
czynw P asteu r b y p rzew iadczony, e zaczyny, nad k trym i prow adzi
badania, s organizm am i yw ym i, m im o e saw ni uczeni ow ych czasw
odrzucali taki pogld.

9 - P rzeom ow e odkrycii
129
B adania Pasteura nad fennentacj zaczy si na dobre w 1855 roku,
w rok po objciu przeze katedry profesora chem ii w Lilie we Francji. O j
ciec jedn eg o z je g o studentw by w acicielem gorzelni, w ktrej buraki
cukrow e przetw arzano w alkohol drog ferm entacji z uyciem drody, i m ia
problem y z opanow aniem tego procesu. U da si do Pasteura po porad, a ten
postanow i zbada zaczyny, aby si przekona, czy m ona co zaradzi. K ie
dy Pasteur ujrza kuleczki drody pod m ikroskopem i zauway, ja k ich ksztat
si zm ienia, kiedy proces ferm entacji ulega zakceniu, jeg o zainteresow a
nie zaczynam i znacznie wzroso. R ozpocz dogbne badania nad fen n en ta
cj i bez w tpienia prow adzi je w przekonaniu, e drode i inne zaczyny s
ywym i m ikrobam i.
W cigu kilku lat przeprow adzi szczegow e i staranne badania r
nych zaczynw , w tym w ytw arzajcych alkohol, kw as m lekowy, kw as w ino
w y i kw as m asow y. O dkry zaczyn pow odujcy zsiadanie si m leka: skada
si on z m ikroskopijnych kuleczek przypom inajcych ksztatem kuleczki
drody, chocia znacznie m niejszych. N ikt przedtem nie dostrzeg tych m i
kroskopijnych form w kw anym m leku, ale Pasteur by dostatecznie staran
ny i spostrzegaw czy, by zauw ay m alutkie drobiny zaczynu kw asu m leko
wego. W ydzieli te drobiny i stw ierdzi, e m leko pod ich w pyw em natych
m iast si warzy, a take odkry, e pod rnym i w zgldam i zachow uj si
podobnie do drody.
K iedy P asteur sprbow a hodow a zaczyny w poyw kach bulionow ych,
zauw ay, e n am naaj si one gw atow nie, a ich potom stw o w yglda tak
sam o ja k rodzice. Stw ierdzi take, e ich rozwj odbyw a si analogicznie do
przebiegu ferm entacji. O prcz tego odkry, e sok z cebuli zabija niektre,
ale nie w szystkie zaczyny: bya to pierw sza zapow ied m etod antyseptycz-
nych, ktre pniej zrew olucjonizow ay operacje chirurgiczne. A le badania
te nie udow odniy ostatecznie, e zaczyny s yw e, a w ielki chem ik von Lie-
beg w dalszym cigu utrzym yw a, e s to substancje uw alniane przez gin
ce mikroby.
Seria fundam entalnych eksperym entw , ktre Pasteur nastpnie prze
prow adzi, przekonaa jednak w ikszo uczonych o tym, e zaczyny s m i
krobami. Po pierw sze w ykaza, e ferm entacja nie jest tak prostym proce
sem, ja k dotd uw aano. W w yniku zbadania produktw na przykad fer
mentacji alkoholowej, odkry on oprcz alkoholu rozm aite inne zwizki, w tym
gliceryn i kw as bursztynow y. Jeli - ja k tw ierdz Berzelius i jeg o zw olenni
cy - j e s t praw d, e ferm entacja alkoholow a p olega na chem icznej katalizie
w spom agajcej p ro st reakcj chem iczn (konw ersj cukru w alkohol), to
dlaczego w ystp u j te liczne dodatkow e zw izki, ktre nie m og pow sta

130
z cukru w prosty sposb? Pasteur w yjania, e produkty ferm entacji s tak
zoone, gdy za proces odpow iada skom plikow any organizm yw y - drode.
O dkry on nastpnie, e w iele dodatkow ych zw izkw pow stajcych pod
czas ferm entacji w ykazuje asym etri m olekularn, przy czym w ystpuje tyl
ko jedna z dw ch m oliw ych form lustrzanych: by to je g o zdaniem dowd,
e w reakcji uczestnicz organizm y ywe.
Kolejny, jeszcze bardziej znaczcy sukces odnis Pasteur, kiedy zdoa
w yhodow a drode w poyw ce sporzdzonej je d y n ie z cukru, am oniaku
i prostych soli nieorganicznych. W takich w arunkach niew ielka liczba ko
m rek drody m oga si nam naa i cakow icie zuy skadniki poywki.
Tem po ich w zrostu byo podobne do tem pa produkcji alkoholu. Fennentacja
zdecydow anie nie przebiegaa na skutek rozkadu lub ginicia drody, gdy
kom rki drody nam naay si w spaniale, produkujc znaczne iloci alko
holu! D rode pobieray proste zw izki z poyw ki i w ytw arzay biaka oraz
inne skadniki drody, podczas gdy katalizator pow inien pozostaw a nie
zm ieniony w trakcie reakcji chem icznej, ktr katalizuje. W szystkie te w yni
ki dow iadczalne byy zgodne z teori, e kom rki drody s ywe, co bar
dzo pow anie zakw estionow ao nieorganiczne teorie ferm entacji.
Pasteur odkry take zaczyn kw asu m asow ego. Z aczyn ten skada si
z m ikrobw w yranie i szybko poruszajcych si w poyw ce. W w ielu w a
ciw ociach je st podobny do innych badanych przez Pasteura zaczynw. Fer
m entacja, w w yniku ktrej pow staw a kw as m aso wy, zachodzia atwiej bez
dostpu tlenu ni w je g o obecnoci, i zasug P asteura jest, e jak o pierw szy
uczony w ykaza m oliw o nam naania si i w zrostu niektrych organizm w
w w arunkach beztlenow ych.
Szczegow e i doskonale zaplanow ane badania nad zaczynam i przepro
wadzone przez Pasteura um oliw iy dokadne ustalenie, jak ie skadniki odyw
cze s potrzebne do rozw oju m ikrobw w yw oujcych procesy fennentacji.
K ady rodzaj ferm entacyjnego m ikrobu ma specyficzne w ym agania co do
kw asow oci i zasadow oci rodow iska, tem peratury oraz w arunkw ody
w iania. K ady zaczyn w ytw arza te swj w asny charakterystyczny produkt.
D ziki dokadnym badaniom tych zaczynw P asteur dostarczy bardzo w a
nych inform acji dla przem ysu produkcji piw a, octu, w ina i alkoholu. G a
zie te zaw dziczaj m u m etody okrelania optym alnych w arunkw prow a
dzenia rnych procesw ferm entacyjnych. Jego badania pokazay w yra
nie, e m ikroby ferm entacyjne m o g by atw o kontrolow ane - m ikroby zo
stay w ic oswojone.
O d nazw iska P asteura pochodzi nazw a pow szechnie stosow anego pro
cesu pasteryzacji, podczas ktrego m leko, wino i inne napoje lub artykuy

131
yw nociow e podgrzew a si w celu zapobieenia rozw ojow i w nich m ikro
organizm w. P asteur zastosow a t m etod w przem yle w iniarskim w 1850
roku, co przyczynio si do ograniczenia infekcji bakteryjnych w w inie i po
praw ienia je g o sm aku oraz jakoci.
Stao si jasne, e proces ferm entacji od czasu do czasu podlega choro
bom . P asteur stw ierdzi, e choroby te m o g by spow odow ane obecnoci
innych m ikroorganizm w zanieczyszczajcych m ikroby fennentacyjne, bd
m og by spow odow ane nieodpow iednim i w arunkam i rozw oju, w skutek kt
rych ferm entujce m ikroby w y tw arzaj niew aciw e produkty kocow e.
W trakcie tych bada Pasteur bez w tpienia zacz dostrzega podobiestw a
pom idzy ferm entacj pod w pyw em m ikrobw a chorobam i u ludzi. Jeli
poszczeglne rodzaje m ikroorganizm w m og w yw oyw a okrelone proce
sy fennentacyjne lub gnilne, a inne m ikroby m o g pow odow a choroby
procesu ferm entacyjnego, czy nie je st m oliw e, e niektre choroby u ludzi
i zw ierzt s spow odow ane infekcj okrelonym rodzajem bakterii? Jednak
przed zajciem si chorobam i zakanym i Pasteur skierowa swe eksperym enty
ku innej kontrow ersyjnej teorii, m ianow icie teorii sam ordztwa.

S am o r dztw o

Idea sam ordztw a jest bardzo stara. F ilo z o f staroytnej G recji, A rysto
teles, uw aa, e w iele rolin i m aych zw ierzt rodzi si z rozkadajcej si
ziemi lub z gnijcego m isa bd odchodw. Pojaw ia si koncepcja, e w ik
sze zw ierzta i ludzie kiedy w ylgli si spontanicznie z ziem i, ale obecnie
s w stanie si rozm naa bez sam ordztw a. K ady wie, e w rd rozkada
jcej si m aterii zw ierzcej i rolinnej p ojaw iaj si larwy, muchy, robaki,
myszy, szczury i inne podobne zw ierzta, ale dzisiaj teza, e robaki lub m y
szy m ogyby si w ylga z tej m aterii w w yniku sam ordztw a, byaby uzna
na za cak o w it bzdur. Jednake, nie m ajc naszej dw udziestow iecznej w ie
dzy, staroytni G recy i pniejsi uczeni europejscy byli cakow icie skonni
uw ierzy w koncepcj sam ordztw a.
Jeszcze w X V II w ieku saw ny w w czas chem ik Jan B aptista van Hel-
m ont (1579-1644) popeni bd naukow y (niejeden zreszt w sw oim yciu)
ogaszajc, e w ykaza dow iadczalnie, i m yszy lgn si sam orzutnie
z brudnej bielizny, je li si j zostaw i w otw artym koszu i um ieci tam nieco
pszenicy lub sera. Inny w ybitny uczony, Francesco R edi (1626-1697) prze
prow adzi w roku 1684 nieco lepiej kontrolow ane eksperym enty i w ykaza,
e larw y nie pojaw iaj si sam orzutnie na gnijcym m isie, jeeli przykryje

132
si je gaz, natom iast zaobserw ow a, e m uchy skaday ja ja na w ierzchu
gazy, a z tych jaj w ylgay si larwy. Inaczej m w ic, larw y pochodz od
m uch, a nie z zepsutego misa.
Pod koniec X V II w ieku, kiedy w anie grom adzio si coraz wicej da
nych przem aw iajcych przeciw ko sam ordztw u, teoria ta odya raz jeszcze
w skutek dokonyw anych przez van L eeuw enhoeka obserw acji m ikroskopij
nych yjtek. U znano co praw da, e m yszy i larw y by m oe nie lgn si
sam orzutnie z brudu, ale dla w ielu uczonych sam ordztw o byo jedynym
m oliw ym w yjanieniem pojaw iania si m ikroorganizm w . Jak bow iem taki
pojedynczy mikrob m gby wytw orzy ponad m ilion sztuk potom stw a w cigu
jednego dnia? C hocia dzisiaj w iem y, e bakterie istotnie nam naaj si nie
zm iernie szybko, w w czas atw iejszy do p rzyjcia w ydaw a si pogld, e
kady m ikrob pow staje w w yniku sam ordztw a. O dkrycie m ikroorganizm w
zapocztkow ao spr m idzy uczonym i w ierzcym i w sam ordztw o m ikro
bw a uczonym i przekonanym i, e m ikroby m a j rodzicw podobnie jak
w iksze stw orzenia.
N iek t re obserw acje zd aw ay si p o tw ierd za k o n cep cj sam ordz
tw a mikrobw . N a przykad w iadom o byo, e drode pojaw iaj si w w iel
kiej iloci p o dczas ferm entacji soku w ino g ro n o w eg o p rzy produkcji w ina,
chocia nie dodaw ano ich do w inogron. Teraz w iem y, e drode w ystpu
j na skrce w in o g ro n w sposb n atu raln y i n a m n a a j si podczas ferm en
tacji nie p o w staj zatem sam orzutnie. Inne o bserw acje, ja k n a przykad
ta, e dugotrw ae ogrzew anie m isa lub innych atw o psujcych si sub
stancji, a po tem p rzech o w y w an ie w zam k n ity m naczy n iu b ez dostpu
pow ietrza zapobiega ich gniciu, w ydaw ay si p rzeczy teorii sam ordz
tw a. Przy dostpie pow ietrza substancje te uleg ay zepsuciu. Z w olennicy
sam ordztw a utrzym yw ali, e p ow ietrze je s t n iezbdne do zaistnienia tego
zjaw iska, natom iast p rzeciw n icy tw ierd zili, e p o w ietrze przenosi m ikroby
pow odujce gnicie.
N iektre eksperym enty pom ylane w celu zbadania sam ordztw a p o
tw ierdzay t koncepcj, inne za - pozornie takie sam e - jej zaprzeczay.
Pow anym problem em staa si niepow tarzalno w ynikw dow iadcze, bez
w tpienia spow odow ana pow szechnym w ystpow aniem bakterii w rodow i
sku i trudnociam i z utrzym aniem sterylnoci aparatury laboratoryjnej. Jak
m ona uy kolby z poyw k do zbadania, czy m iso gnije w okrelonych
w arunkach, skoro w sam ej kolbie, lub na jej zam kniciu, roi si od bakterii?
Innym problem em bya niedostateczna precyzja w planow aniu eksperym en
tw . N a p rz y k a d je e li do sa m o r d z tw a n ie z b d n e je s t p o w ietrz e, to
zam knicie naczynia z poy w k pow inno by dostatecznie porow ate, aby je

133
przepuszcza, ale jednoczenie dostatecznie nieprzenikliw e dla mikrobw,
aby uniem oliw i im dostanie si do rodka. M ona by orzec, e sam ordz-
tw o zach o d zi, je e li m ik ro b y p o ja w ia j si sa m o rzu tn ie na su b stan cji
ulegajcej gniciu, z ktrej najpierw usunito w szystkie m ikroby i ktr prze
trzym yw ano w sterylnym naczyniu, z dostpem pow ietrza, ale bez dostpu
now ych m ikrobw . Jeeli natom iast w takich w arunkach do gnicia by nie
doszo, nikt nie m gby postaw i zarzutu, e w ie si to z brakiem pow ie
trza, a zatem koncepcja sam ordztw a m usiaaby by odrzucona.
P rzed b ad an iam i P a ste u ra u czo n y w oski L azzaro S pallanzani (1729-
-1799) zbliy si bardziej ni ktokolw iek inny do w ykazania faszyw oci
teorii sam ordztw a. W 1765 roku odkry on, e ogrzew anie w arzyw , zanim
ulegn zepsuciu, pow oduje znaczne zm niejszenie liczby m ikrobw , jak ie
si na nich potem pojaw iaj, w porw naniu z w arzyw am i nie podgrzew a
nym i. C o w icej, eby unikn p n iejszeg o p o jaw ienia si m ikrobw ,
w arzyw a, trzeb a ogrzew a przez praw ie godzin. E ksperym ent ten w yka
za, e usunicie istniejcych m ikrobw z substancji przez ogrzew anie nie
je s t tak atw e, ja k p rzed tem sdzono. Spallanzani u m ieszcza take poyw
k rolin n w szklanych naczyniach i bada w pyw rnych m etod zam kni
cia naczy na zd olno rozw oju m ikrobw na poyw ce. O dkry, e im bar
dziej porow ate je s t zam knicie naczynia, tym w icej m ikrobw rozw ijao
si w ew ntrz. N ajw icej m ikrobw rozw ijao si w naczyniach otw artych,
m niej w tych z zam kniciem baw enianym , je sz c z e m niej z drew nianym ,
a najm niej ze szklanym . Spallanzani zinterpretow a te w yniki nastpujco:
pow ietrze zaw iera m ikroby, ktre dostaj si do szklanego naczynia tym
atw iej, im bardziej porow ate je s t zam knicie. P rzy dobrym uszczelnieniu
naczynia na p o yw ce rolinnej nie ro zw ijaj si m ikroby, co w skazuje, e
m ikroorganizm y n ie lgn si w w yniku sam ordztw a, a je li si p o jaw ia
j , to na skutek p rzejcia do naczynia z pow ietrza. Z w olennicy sam ordz
tw a w dalszym cig u je d n a k argum entow ali, e to nie sam e m ikroby za
w arte w pow ietrzu, lecz ja k i inny je g o skadnik je s t niezbdny do zajcia
sam ordztw a: je li zam knicie naczynia je s t m niej porow ate, m niejsza ilo
tego skadnika p rzed o staje si do naczynia.
R ozw izanie problem u sam ordztw a okazao si zatem trudne. Kiedy
tylko przeciw nicy tego pogldu w ystpow ali ze sw oim i argum entam i, zw o
lennicy m ieli w zanadrzu argum enty na je g o poparcie. Trzeba byo w ielkiego
um ysu i nadzw yczajnych zdolnoci eksperym entatorskich, aby rozstrzygn
ten problem raz na zaw sze. Louis Pasteur dostarczy ostatecznych dowodw,
ktre pogrzebay koncepcj sam ordztw a pokutujc przez dw a tysice lat.

134
P asteur i upadek teorii sam o r d ztw a

K iedy Pasteur potw ierdzi, e zaczyny s yw ym i m ikroorganizm am i,


co zakoczyo jeden spr naukow y, zaj si w ielk kontrow ersj w ok sa
m ordztw a. W 1860 roku napisa: M am nadziej w krtce uczyni decydu
j c y krok i rozstrzygn ponad w szelk w tpliw o synny problem sam o
rdztw a . W yglda na to, e w iedzia dokadnie z gry, ja k ie eksperym enty
s potrzebne do ostatecznego obalenia koncepcji sam ordztwa, m im o e w ielu
uczonych przed nim prbow ao bezskutecznie zada tem u pogldow i decy
dujcy cios. Przeoeni Pasteura, k trzy do tej pory nabrali ogrom nego sza
cunku dla jeg o zdolnoci badaw czych i intelektualnych, byli zaniepokojeni,
gdy im oznajm i, e zam ierza p odj w yzw anie, jak im je s t obalenie koncep
cji sam ordztw a. O strzegali go, e pogry si w trudnych dow iadczeniach,
ktre nie bd dostatecznie rozstrzygajce, by przekona zw olennikw tego
pogldu. P asteur jed n ak przystpi do pracy: by m oe ju w iedzia, e upo
ranie si z tym problem em je st niezbdnym krokiem na drodze do udow od
nienia teorii czcej choroby z zarazkam i.
Jednym z gw nych zagadnie do rozstrzygnicia byo, czy m ikroby
pojaw iajce si w poyw ce bulionow ej dostaj si tam z pow ietrzem , czy te
po prostu pow ietrze je st niezbdne do zaistnienia sam ordztw a w poyw ce.
P asteur filtrow a pow ietrze, zbiera zatrzym ane zanieczyszczenia i bada je
pod m ikroskopem . O dkry, e w pow ietrzu w ystpuj m ae kuliste drobiny,
ktre bardzo przypom inaj m ikroby rozw ijajce si obficie w poyw kach
bulionow ych, a take w ykaza, e drobiny te sam e s zdolne do rozw oju w po
yw ce. A w ic m ikroby bez w tpienia w ystpow ay w pow ietrzu, ale nadal
nie dow odzio to, e nie sam ordztw o je st rdem ich rozw oju w poyw ce
bulionow ej.
R zeczyw isty dow d w ynik z serii zdum iew ajco prostych, ale pom y
sow ych dow iadcze. Pasteur w la nieco poyw ki bulionow ej do kilku szkla
nych kolb laboratoryjnych, ktrych szyjki byy w yduone, a niektre z nich
pow yginane w rozm aite ksztaty (rysunek 20). K olby o abdzich szyjach byy
nastpnie podgrzew ane, w skutek czego zostao z nich w ypchnite pow ie
trze. Po ostudzeniu kolby z p o y w k byy przetrzym yw ane obok siebie, za
rw no te z w ygitym i, ja k i z prostym i szyjkam i. We w szystkich kolbach
pow ietrze z zew ntrz m iao dostp do poyw ki, gdy adna szyjka nie bya
zatkana, ale m ikroby zatrzym yw ay si w zagiciach szyjek. W yniki tego pro
stego dow iadczenia byy niew tpliw e. W kolbach o w ygitych szyjkach nie
rozw ijay si adne m ikroby, natom iast te o prostych szyjkach zostay m ocno
zakaone. K iedy P asteur odam a w ygite szyjki niektrych kolb, stw ierdzi,

135
e zaczy si w nich nam naa bakterie. N iektre oryginalne kolby Pasteura
z w ygitym i szyjkam i, zaw ierajce poyw k gotow an ponad sto lat tem u,
nadal s przechow yw ane i do dzi nie m a w n ich drobnoustrojw!

C D

Rysunek 20. Kolby laboratoryjne uyte przez Pasteura do obalenia teorii samordztwa. Kolby A, B
i C maj wygite szyjki, co pozwala na dostp powietrza, ale uniemoliwia dostp bakterii: poywka
w tych kolbach pozostaje sterylna. KolbaD ma szyjk prost: zawarta w niej poywka zostaa zakaona
bakteriami z powietrza

E ksperym enty z kolbam i o w ygitych szyjkach byy odpow iedzi Pa


steura na krytyk podnoszon uprzednio p rzez w ielu zw olennikw sam o
rdztw a. Poyw ka w kolbach pozostaw aa w bezporednim kontakcie z po
w ietrzem - nie byo adnego zam knicia - a m im o to sam orzutnie nie w yl
gy si adne m ikroby. D ow iadczenia te w ykazay, e aby bakterie m ogy
nam naa si w poyw ce, m usz najpierw si do niej dosta z otoczenia. P o
w ietrze m oe sw obodnie w chodzi i w ychodzi przez w ygite szyjki kolb,
ale cisze bakterie pozostaj uw izione w zagiciach szyjek i nie przedo
staj si do poyw ki. Pasteur um ieci kropl uprzednio przegotow anej p o
yw ki w w ygiciu szyjki jednej z kolb i stw ierdzi, e rozw iny si w niej
bakterie: m ikroby z pow ietrza istotnie byy uw izione w zagitych szyjkach.

136
Pasteur w ykaza te, e ilo bakterii w pow ietrzu zm ienia si w zale
noci od m iejsca. K iedy w ystaw i uprzednio p rzeg o to w an poyw k na p o
w ietrze w ysoko w lodow cach Szw ajcarii, pozostaa ona sterylna.
W obliczu opozycji w obec sw oich pogldw , P asteur przekona Fran
cusk A kadem i N auk, aby w yznaczya kom itet, k try pow trzyby jego
dow iadczenia i dokona ich w eryfikacji. W ykazyw a przy tym niezachw ia
ne przew iadczenie o niepodw aalnoci w asnych wynikw. Tym czasem jego
przeciw nicy w ycofali zastrzeenia, ew identnie z pow odu braku pew noci co
do sw oich danych. K oncepcja sam ordztw a zostao raz n a zaw sze obalona.
Co praw da zdarzao si jeszcze sparadycznie, e kto prbow a te wyniki
kw estionow a, ale obecnie nikt ju by si nie om ieli stan w obronie sa
m ordztw a.

Teoria zarazkow a chorb

P asteur przeszed od chem ii do ferm entacji, a potem do sam ordztw a,


odnoszc niebyw ae sukcesy. N ieuniknionym dalszym etapem byo zastoso
w anie jeg o drobnoustrojow ej teorii ferm entacji do rozw inicia teorii zaraz
kow ej chorb. W 1862 roku napisa: - B adanie m ikrobw w skazuje na tak
w iele zw izkw z chorobam i zw ierzt i rolin, e stanow i ono pierw szy krok
do [...] bada nad chorobam i gnilnym i i zakanym i . W czternacie latem
potem rozpocz w asne dow iadczenia z bakteriam i w glika i uzyska po
tw ierdzenie teorii zarazkow ej.
Zanim ostatecznie uzyskano potw ierdzenie zw izku chorb zakanych
z zarazkam i, przez cae stulecia panow ay w tej kw estii przesdy i nieporo
zum ienia. U w aano n a przykad, e choroby s k a r b o sk za zepsucie i grze
chy. Inni m niem ali, e istniej pew ne siy ziem i , a ich w yzw olenie pow o
duje pow staw anie i rozprzestrzenianie si choroby. Jeszcze inni sdzili, e
przyczyn chorb je st m orow e pow ietrze lub m iazm aty ; w szczeglno
ci m alaria m iaa by pow odow ana przez m iazm aty w ydobyw ajce si z b a
gien (rozdzia 13). M ao byo takich, ktrzy sdzili, e choroby zakane s
w yw oyw ane przez m ikroskopijne, niew idzialne yw e organizm y, a i ci nie
byli w stanie w ykaza tego dow iadczalnie.
W 1836 roku uczony w oski, A gostino B assi (1773-1856), w ykaza, e
pew ien rodzaj grzybkw je s t p rzyczyn choroby jed w abnikw zwanej mu-
scardina, stanow icej pow any problem dla przem ysu jedw abniczego. B as
si odkry, e m ateria p o brana z biaych plam , w ystpujcych na jedw abni
kach dotknitych t chorob, w strzyknita zdrow ym jedw abnikom pow oduje

137
ich zakaenie. Stw ierdzi te, e zakana m ateria zaw iera grzybki w idoczne
podczas obserw acji m ikroskopow ej. W krtce okazao si, e niektre inne
choroby, na przykad pleniaw ka u ludzi, take s spow odow ane grzybam i.
C horoby jedw abnikw rw nie dla Pasteura byy pierw szym polem ba
da nad chorobam i zakanym i. Francuski przem ys jed w abniczy ponosi
ogrom ne straty spow odow ane epidem i, ktra dotkna znaczn liczb prze
m ysow o hodow anych jedw abnikw . W 1865 roku M inisterstw o R olnictw a
podjo badania epidem ii w rd jedw abnikw , a Pasteur zosta m ianow any
kierow nikiem tych bada. C horoba objaw iaa si w ystpow aniem m aych
czarnych plam ek na skrze jedw abnikw i nikt nie w iedzia, jak a jest jej przy
czyna. K iedy P asteur rozpoczyna prace nad t chorob, nie sdzi, e jej
przyczyn s mikroby. U w aa raczej, e m a ona charakter zaburzenia fizjo
logicznego u jedw abnikw , m im o e w ykryto m ikroskopijne drobinki w y
stpujce w zaraonych osobnikach oraz w rozw initych z nich poczw arkach
i m otylach. Jednak po kilku latach dow iadcze P asteur by ju przekonany,
e zidentyfikow a m ikroorganizm y bdce przyczyn dw ch chorb stano
w icych plag przem ysu jedw abniczego. N a podstaw ie w ynikw bada do
w iadczalnych przygotow a dla pracow nikw tej brany zalecenia dotyczce
najlepszych sposobw unikania ow ych chorb, w noszc tym sam ym znacz
cy w kad do rozw oju przem ysu jedw abniczego w e Francji i innych krajach
europejskich.
B adania nad zakanym i chorobam i j edw abnikw byy dla Pasteura przy
gotow aniem do dow iadczalnego potw ierdzenia teorii w icej pow staw a
nie chorb zakanych u w ikszych zw ierzt i u ludzi z zarazkam i. W 1876
roku, m im o e cierpia na czciow y lew ostronny parali spow odow any uda
rem , Pasteur zdecydow a si przeprow adzi badania dow iadczalne w glika,
straszliw ej choroby ow iec dziesitkujcej ich pogow ie w e Francji. Ponad
dziesi lat w czeniej odkryto m ikroorganizm y laseczkow atego ksztatu we
krw i ow iec zaraonych w glikiem i w ykazano, e taka krew w strzyknita
zdrow ym ow com pow oduje ich zaraenie. Jednake w ok tych dow iad
cze panow ay pew ne kontrow ersje i - podobnie ja k przy sam ordztw ie i fer
m entacji - uzyskane rezultaty nie byy dostatecznie rozstrzygajce, by usa
tysfakcjonow a przeciw nikw teorii zarazkow ej.
K iedy P asteur rozpocz badania w glika, w trakcie intensyw nych stu
diw nad t sam ch orob by rw nie niem iecki lekarz, R obert K och (1843-
1910). O bu tym uczonym przypada zasuga potw ierdzenia roli zarazkw
w pow staw aniu chorb zakanych i u w olnienia nas od w ielu tragicznych
w skutkach chorb bakteryjnych. K och hodow a m ikroskopijne laseczki zn a
lezione w e krw i ow iec zaraonych w glikiem , um ieszczajc je w kroplach

138
krwi lub pynu pobranego z oczu krlikw . W ykaza, e te laseczki - obecnie
nazyw ane laseczkam i (bakcylam i) w glika - w strzyknite m yszy pow oduj
u niej w glik, a w organizm ie zaraonego w ten sposb zw ierzcia nam naa
si znacznie wicej bakcyli. L aseczkow ate bakterie pobrane z innych rde,
n a p rz y k a d z sian a, n ie w y w o u j w g lik a, co - z g o d n ie z p o p raw n
interpretacj K ocha - dow odzi, e w glik je st pow odow any okrelonym ga
tunkiem bakcyla. K och w yjani cay cykl yciow y laseczek w glika, ktre
obserw ow a podczas podziau i w trakcie tw orzenia okrgych form prze-
trw alnikow ych, zdolnych przey w trudniejszych w arunkach ni bakcyle.
K och z duym pow odzeniem hodow a bakcyle w e krw i lub pynie z oka.
Jego prace byy ogrom nym krokiem w dziedzinie izolow ania i hodow li drob
noustrojw chorobotw rczych poza zaraonym organizm em . W w yniku tych
bada stao si jasne nie tylko to, e zarazki pow oduj chorob. O kazao si
te, e m ona je hodow a i bada w znacznych ilociach bez w ykorzystyw a
nia do tego zwierzt.
Pom im o w szystko niektrzy uczeni nadal krytycznie odnosili si do prac
Kocha. Sdzili oni, e w glik nie je s t w yw oyw any przez bakcyl, lecz przez
inny czynnik przenoszony w raz z nim poprzez krew p o b ra n z zaraonego
zw ierzcia. Pasteur w ykaza niesuszno tej krytyki i uzupeni w yniki K o
cha, o sta te c z n ie p o tw ie rd z a j c z a ra z k o w te o ri p o w sta w a n ia chorb
zakanych. P asteur hodow a laseczki w glika w m oczu i dokonyw a kolej
nych rozciecze pierw szej hodow li dopty, dopki w szelki nie nam naaj-
cy si czynnik szkodliw y, ew entualnie obecny w raz z bakcylam i, nie zosta
rozcieczony do takiego stopnia, e praktycznie nic ju z niego nie pozosta
o. Jednak hodow la, w ktrej laseczki w glika cay czas si nam naay, w dal
szym cigu pow odow aa siln infekcj u zw ierzt. U dow odnio to ponad
w szelk w tpliw o, e to w anie bakcyle pow oduj w glik. Co w icej, kie
dy Pasteur odfiltrow a bakcyle z hodow li, przestaa ona by zakana.
K iedy teoria zarazkow a chorb zostaa ostatecznie potw ierdzona, ucze
ni zaczli stosow a drobiazgow e m etody zapocztkow ane przez K ocha i Pa
steura w celu zbadania, czy zarazki pow oduj te inne ni w glik choroby.
Do koca X IX w ieku zidentyfikow ano m ikroorganizm y pow odujce gruli
c, choler, m alari i w iele innych chorb. K och za sw oje pionierskie bada
nia nad chorobam i bakteryjnym i otrzym a w 1905 roku N agrod N obla w dzie
dzinie fizjologii i m edycyny. P asteu r zm ar w 1895 roku, zanim t nagrod
ustanow iono. N ie m a w tpliw oci, e gdyby jeszcze y, otrzym aby j w spl
nie z K ochem . Z reszt je g o b adania w dziedzinie asym etrii m olekularnej,
ferm entacji czy sam ordztw a, w zite oddzielnie, w y starczay do zapew nie
nia N agrody N obla. Jednak na tym nie koczy si zdum iew ajcy w kad

139
Pasteura do postpu ludzkoci: je g o prace nad szczepionkam i m iay dopiero
nadej (rozdzia 12).
B adania Pasteura nad drobnoustrojam i pow odujcym i ferm entacj i je
go pogldy na tem at procesw gnilnych i chorobow ych byy pow szechnie
w ym iew ane przez rodow isko lekarzy. W ikszo lekarzy uw aaa jeg o po
gldy za absurdalne, lekcew ac tw ierdzenia zw ykego chem ika, ktry om ie
la si podaw a rozw izania problem w m edycznych. Jednak niektrzy przed
staw iciele m edycyny zaczli zw raca uw ag na prace Pasteura. Jednym z nich
by brytyjski chirurg, Joseph L ister (1827-1912). L ister usysza o badaniach
P asteura nad drobnoustrojam i pow odujcym i gnicie i uzna - podobnie jak
Pasteur - e m ikroorganizm y s odpow iedzialne za straszliw e infekcje cz
sto w ystpujce w ranach chiairgicznych. W poow ie X IX w ieku operacja
chirurgiczna bya uw aana za ab solutn ostateczno w leczeniu jak ichkol
wiek niedom aga: przypadki m ierci spow odow ane infekcjam i w nastpstw ie
interw encji chirurgicznej byy raczej reg u ni w yjtkiem . L ister rozum o
w a, e je li infekcje te s pow odow ane przez zarazki, m og istnie rodki
chem iczne zabijajce m ikroby i w skutek tego ograniczajce fatalne skutki
operacji chirurgicznych.
W 1864 roku L ister opracow a m etody antyseptyczne m ajce na celu
zabicie bakterii w obszarze rany chirurgicznej. Jego m etoda spryskiw ania
ran kw asem karbolow ym odniosa niebyw ay sukces: ogrom nie zm niejszya
si czsto w ystpow ania infekcji i m ierci w nastpstw ie operacji chirur
gicznych. Chirurgia antyseptyczna Listera doprow adzia do dzisiejszych su
row ych reim w sterylnoci w salach operacyjnych. N ie m a w tpliw oci, e
L ister dziaa pod w pyw em Pasteura. W licie w ysanym do niego w 1874
napisa:

Pozwl mi Pan przy tej okazji wyrazi Mu moje najserdeczniejsze podzi


kowanie za ukazanie, przez jake wspaniae badania, prawdy zawartej w m i
krobowej teorii gnicia, a przez to danie mi podstawy, na ktrej jedynie mj
antyseptyczny system si zasadza. Gdyby Pan kiedykolwiek odwiedza
Edynburg, znajdziesz w tym , jak sdz, praw dziw satysfakcj, jeli odwie
dzisz Pan nasz szpital i obaczysz, ja k wiele korzyci przysporzyy ludzkoci
Jego prace. Nie musz dodawa, e wielkim byoby dla m nie zaszczytem
Panu pokaza, ile chirurgia M u zawdzicza, (wg Dubos, R., 1960)

Przez cae ycie Pasteur spotyka si ze sprzeciw em w obec sw oich teo


rii, ale zaw sze ze sporw naukow ych w ychodzi zw ycisko. G w nym p o
w odem je g o sukcesw bya chyba w ytrw ao, przekonanie o susznoci

140
w asnych pogldw , pom ysow o i prostota je g o eksperym entw oraz sta
ranno, z ja k je przeprow adza. W skutek tego kocow e w yniki jeg o do
w iadcze byy tak oczyw iste, e n ik t nie m g z nim i polem izow a, i zw y
kle okazyw ay si ostatecznie praw dziw e.
K iedy zostao ju ustalone, e zarazki pow o d u j choroby, a w iele odpo
w iedzialnych za to drobnoustrojw w yizolow ano, niektrzy uczeni zaczli
si zastanaw ia, czy m o g istnie substancje zabijajce zarazki, ale oszcz
dzajce zaraone nim i organizm y. A ntyseptyczna chirurgia L istera ju udo
w odnia, e infekcjom ran m ona zapobiega przez zabijanie zarazkw. Do
koca X IX w ieku stao si cakiem jasn e, e w iele chorb w ie si z niehi
gienicznym i w arunkam i ycia i e przestrzeganie norm sanitarnych zapobie
ga w pew nym stopniu w ielu chorobom zakanym . Jedna z chorb, ospa, zo
staa ju w tedy w znacznym stopniu zw alczona, dziki m etodzie szczepienia
opracow anej przez E dw arda Jennera (rozdzia 12), aczkolw iek m echanizm
zapobiegania chorobie przez szczepionk pozostaw a w dalszym cigu nie
wyjaniony. U gruntow anie zarazkow ej teorii chorb doprow adzio, poczt
kow o przez przypadek, do stw orzenia szczepionek przeciw ko w ielu innym
chorobom zakanym . Pasteur odegra w ielk rol w opracow aniu tych no
w ych szczepionek.
12. O dojarkach, kurach
i wciekych psach

od koniec X V III w ieku T hom as Jefferson, prezydent Stanw Z jedno


P czonych, napisa list do lekarza brytyjskiego E dw arda Jennera (1749-
1823), gratulujc m u odkrycia szczepionki przeciw ospie. Z listy ludzkich
bolczek usune Pan je d n z najw ikszych. N aley si Panu pocieszajca
w iadom o, e Ludzko nigdy o N im nie zapom ni; przysze pokolenia bd
z historii ju tylko wiedziay, e ohydna ospa niegdy istniaa - pisa Jeffer
son. D w a stulecia pniej, w 1977 roku, przepow iednia prezydenta Jefferso
na staa si faktem , gdy w iatow a O rganizacja Z drow ia (W H O ) ogosia ofi
cjalnie, e ospa zostaa ostatecznie zlikw idow ana na naszym globie.
L ikw idacja ospy b ya w ynikiem ogrom nych w ysikw ze strony W H O ,
rzd w r n y ch k raj w i p raco w n ik w su b y zd ro w ia n a cay m w iecie.
W ram ach tej akcji ledzono kad y now y p rz y p a d e k i szczep io n o w szy st
kich, kt rzy zetk n li si z n o w y m i chorym i. P o stp o w an o w ten sposb
do p ty , d o p k i n ie z a s z c z e p io n o w s z y s tk ic h o s b m a j c y c h k o n ta k t
z o sta tn i o fia r tej choroby. W 1967 roku w sk u tek ospy zm aro na w ie
cie dw a m ilio n y lu d zi, ale w 1977 ro k u n ie zan o to w an o ani je d n e g o p rzy
p ad k u zgonu n a sk u tek tej ch o ro b y (z w y jtk iem m ierci k ilk u n au k o w
cw, kt rzy p rzypadkow o zarazili si o sp w sw oich lab o ratoriach w krtce
po o g o szen iu p rzez W H O je j w y elim in o w an ia). N ie p rz ep ro w a d za si
ju o b o w izk o w y ch szczep ie p rzeciw k o ospie: nie p o jaw i si ona na
naszej Z iem i ju nigdy. (N iem niej je d n a k na w szelk i w y p ad ek W H O p rz e
ch ow uje z a p asy szczep io n k i p rz e c iw osp ie, w y sta rc za jce dla w ielu m i
lio n w ludzi - przyp. tum .)

142
Z likw idow anie ospy pokazuje, ja k efektyw ne m og by szczepionki
w zw alczaniu chorb. A m im o to, w edug szacunkw z 1992 roku, dw a m i
liony dzieci um iera corocznie z pow odu chorb, przeciw ktrym istniej szcze
pionki (oznacza to, e jedno dziecko um iera z tego pow odu co pitnacie
sekund). N auka stw orzya te szczepionki, ale kraje ubogie, z pow odw poli
tycznych, ekonom icznych i innych, m a j do nich ograniczony dostp. G w
nym i przyczynam i m ierci dzieci p od koniec X X w ieku w krajach Trzeciego
w iata s grulica, tec, odra, koklusz, choroba H einego-M edina i bonica,
m im o e istniej przeciw nim szczepionki. Z w alczenie tych szeciu chorb
je st gw nym celem rozszerzonego program u szczepie W H O, a zadaniem
jeg o organizatorw je st podanie szczepionek kadem u dziecku na w iecie.
Historia szczepie przeciw chorobom zakanym liczy tysice lat, jednak
dopiero Jenner w X VIII wieku w prow adzi bezpieczniejsze m etody now ocze
snego szczepienia. Trzeba byo nastpnych stu lat, aby stworzy kolejn szcze
pionk i aby zaczto rozumie m echanizm szczepienia. Rozm ach pracom , kt
re doprow adziy do stw orzenia w X X w ieku w ielu rozm aitych szczepionek,
nada Louis Pasteur. Obecnie, poza szeciom a ju w ym ienionym i, dysponuje
m y szczepionkam i zapobiegajcym i w ielu innym chorobom , w tym cholerze,
tej febrze, w irusow em u zapaleniu w troby B, grypie, dumie, w glikow i
i w cieklinie. N a licie bolczek w spczesnego czowieka pojaw ia si nato
m iast now a choroba, zesp nabytego upoledzenia odpornoci (AIDS), ktra
zagraa niem al w szystkim krajom na w iecie. A IDS stanowi ju bardzo po
wane zagroenie w niektrych rejonach A fryki, a uczeni intensyw nie poszu
kuj szczepionki przeciwko w irusow i H IV pow odujcem u t chorob.
H istoria w spczesnych szczepionek zaczyna si od ospy, ktra kiedy
bya je d n z najstraszliw szych i najpow szechniej w ystpujcych chorb, za
graajcych kadem u. N a szczcie przysze pokolenia ju nigdy w icej nie
ujrz jej przeraajcych objaww.

Lady M ontagu, szam ani plem ienni


i szczep ien ie ospy

O bjaw y ospy byy dobrze znane w czasach staroytnych, a choroba ta


dotykaa zarw no bogatych, ja k i biednych. lady zaraenia osp odkryto
naw et w zm um ifikow anych szcztkach R am zesa V, faraona egipskiego yj
cego ponad trzy tysice lat tem u. Pierw szym i objaw am i choroby byy tpe
i ostre ble, senno, niech d o je d z e n ia i gorczka. N astpnie przychodzia
w ysypka, pocztkow o w postaci m aych plam ek, gw nie na tw arzy i tuowiu.

143
Plamki te zmieniay si w krostki, ktre stopniowo si powikszay i wypeniay
rop, co stwarzao okropny widok, a gorczka czsto si jeszcze wzmagaa. N a
osp umierao wielu ludzi, a u tych, ktrzy przeyli, krosty wysychay i zmienia
y si w blizny, czsto powodujc trwae zeszpecenie twarzy. Przed XVIII wie
kiem w Anglii a jedna osoba na pi umieraa w skutek ospy, a prawie wszyscy
ulegali zaraeniu. Czstym powikaniem ospy bya lepota, a poowa ludnoci
Anglii m iaa na twarzy lady po tej chorobie, tak zwane dzioby.
W irus ospy m oe przetrw a m iesice, a naw et lata poza organizm em
i czsto zaraenie jednej osoby przez drug nastpow ao poprzez bielizn
lub kurz w domu. K olonici przybyli do A m eryki na pocztku XVI w ieku
uyw ali zakaonych o sp kocw i chustek jak o broni bakteriologicznej prze
ciw Indianom , ktrzy byli w yjtkow o w raliw i na t chorob, nie znan na
kontynencie am erykaskim przed przybyciem kolonistw .
Sposb ochrony przed osp by dobrze znany, zanim jeszcze Jenner
w prow adzi procedur szczepienia pod koniec X V III w ieku. W iadom o byo
pow szechnie, e osoba raz zaraona t chorob nie ulegaa pow trnem u za
raeniu. W jak i sposb je d n a infekcja zapew niaa odporno na dalsze in
fekcje. Staroytni C hiczycy i H indusi m ieli zw yczaj w cha w ysychajce
strupy ofiar ospy - to daw ao czsto jak ochron przed zakaeniem . Inny
sposb polega na przeniesieniu odrobiny pynu z krosty zaraonej osoby do
m aego nacicia w ykonanego na ram ieniu osoby zdrow ej - to rw nie w ja
kim stopniu uodporniao na osp.
Praktyka w prow adzania do organizm u zdrow ej osoby odrobiny pynu
z krost ospy zw ana je st szczepieniem ospy rodzim ej lub w ariolizacj (od
aciskiego sow a variola oznaczajcego osp). Istot takiego szczepienia
byo przeniesienie niew ielkich iloci w irusa i spow odow anie w ten sposb
lekkiego zaraenia o sp u szczepionej osoby. K to przey infekcj w skutek
szczepienia, pozostaw a odporny na przysze infekcje. N iem niej jed n ak za
szczepiona osoba faktycznie chorow aa na osp i m oga w skutek tego zara
a innych ludzi, a ponadto istniao ryzyko w prow adzenia w trakcie szcze
pienia zbyt duej iloci w irusa, w skutek czego cz szczepionych ludzi
um ieraa bd pozostaw aa z trw aym i bliznam i.
Szczepienie ospy zostao poznane na Z achodzie dopiero w X V II w ieku,
chocia ju w czeniej byo praktykow ane w C hinach, Indiach i na rodko
w ym W schodzie. W W ielkiej B rytanii w prow adzia t m etod w 1717 roku
lady M ary W ortley M ontagu (1689-1762), ona am basadora brytyjskiego
w Turcji. B y a o n a je d n z w ielu piknych dam, ktrym twarz oszpeciy dzioby
po ospie. Podczas pobytu w Turcji dow iedziaa si o praktyce szczepienia.
W prow adzia t p ro ced u r w A nglii, gdzie po pew nym czasie zaczto j

144
stosow a powszechnie. W przecigu kilku lat w Londynie liczba zgonw z po
w odu ospy w rd osb zaszczep io n y ch zm niejszya si dziesiciokrotnie
w porw naniu ze zgonam i w rd osb nie zaszczepionych.
Szczepienie ospy byo rw nie praktykowane w Afryce wrd tamtejszych
plem ion. Szaman plem ienny przenosi pyn z krost ospow ych osoby zaraonej
na osob nie zaraon albo z ram ienia jednej zaszczepionej osoby na in n N a
pocztku XVII w ieku m etod t przenieli do Am eryki niewolnicy. Cotton
M ather (1663-1728), purytanin, dow iedzia si, e jeden z jeg o niewolnikw
zosta zaszczepiony w A fryce i w prow adzi t praktyk w M assachusetts.
M etody szczep ien ia o sp y u d o sk o n alan o , w w yniku czego znacznie
zm niejszya si czsto zgonw , a p o d koniec X V III w ieku szczepiono dzie
sitki tysicy ludzi i tylko w pojedynczych przypadkach zdarzay si w rd
nich przypadki m ierci od ospy. Istniay specjalne szpitale, gdzie przeprow a
dzano szczepienie, a poddaw ane tem u zabiegow i osoby przebyw ay izolo
w ane od spoeczestw a przez kilka m iesicy, a ustpiy zagodzone objaw y
choroby. G rupy przyjaci czsto poddaw ay si szczepieniu w splnie, aby
potem razem przebyw a podczas kw arantanny.
Pom im o ogrom nego sukcesu szczepie, w izao si z t procedur ry
zyko, a ponadto w ystpow aa niedogodno w postaci koniecznoci przeby
w ania na kw arantannie, w oderw aniu od pracy i od rodziny. Edw ard Jenner
zm odyfikow a procedur szczepienia, w prow adzajc bezpieczniejsz m eto
d zapobiegania ospie, stosow an potem a do w yelim inow ania tej strasznej
choroby z naszej planety w 1977 roku.

Jenner, krow ianka i szczepionki

E dw ard Jenner urodzi si w G loucestershire w A nglii w 1749 roku.


W w ieku dziecicym zosta zaszczepiony przeciw ospie pow szechnie stoso
w an w w czas m etod szczepienia ospy rodzim ej. K iedy m ia trzynacie lat,
rodzina postanow ia w yksztaci go n a lekarza, w obec czego rozpocz prak
tyk u chirurga. W w ieku 21 lat Jenner przyby do L ondynu i zosta uczniem
w ielkiego chirurga brytyjskiego, Johna H untera (1728-1793), tw rcy wielu
instrum entw chirurgicznych. P otem Jenner w rci do G loucestershire i pro
w adzi praktyk jako m iejscow y lekarz.
W rd sw oich pacjentw m ia pew n dojark i podejrzew a, e je st ona
chora na osp. Pacjentka je d n a k pow iedziaa, e nie m oe by chora na osp,
gdy ju przesza kiedy infekcj k ro w ia n k n a skutek dojenia zaraonych t
chorob krw. Jak si okazao, w G loucestershire rozpow szechnione byo

10 - P rzeom ow e odkrycia
145
ludowe przekonanie, e dojarki i pastuchy nabieraj odpornoci na osp po
zaraeniu si krow iank. Jenner zbada t pogosk dokadniej i stw ierdzi,
e faktycznie u dojarek, ktre przeszy zakaenie krowiank, nie rozw ija si
ospa. K row ianka (ospa bydlca) je st chorob krw, ktra objaw ia si w yst
pow aniem u nich na w ym ionach krost, podobnych do krost przy ospie u lu
dzi. N iektrzy uw aali, e je st to krow ia odm iana ludzkiej ospy. C zow iek
m g si zarazi krow iank przez zetknicie zaraonego w ym ienia ze skale
czon rk. N a palcach dojarek w ystpow ay w w czas krostki ospow e p o
dobne do tych w ospie ludzkiej, ale objaw y byy agodne i chore w racay
cakow icie do zdrow ia w cigu kilku dni.
O bserw acje Jennera upew niy go, e dojarki rzeczyw icie byy odporne
na osp. W 1796 roku postanow i spraw dzi t teori. Pobra nieco pynu
z krostek ospow ych na palcach crki w ieniaka, Sary Nelm es, ktra zarazia
si krow iank podczas dojenia krw po skaleczeniu si cierniem w palec.
N astpnie przenis ten pyn, posugujc si czystym lancetem , do dw ch
maych naci wykonanych na lewym ram ieniu omioletniego chopca, Jam esa
Phippsa. Chopiec ten nie by przedtem szczepiony na osp i nie przechodzi
nigdy infekcji. Po kilku dniach m ay Phipps m ia objaw y lekkiej gorczki,
ale szybko w yzdrow ia, tak ja k zdrow iay dojarki zaraone krowiank. W dwa
m iesice pniej Jenner zaszczepi Phippsow i nieco pynu z krost w yw oa
nych osp, tak ja k to si praktykow ao przy rutynow ym szczepieniu ospy
rodzim ej. Z godnie z przew idyw aniem Jennera chopiec nie m ia potem ad
nych objaw w ospy. B y to pierw szy przypadek, kiedy pyn ospy bydlcej
zosta celow o przeniesiony z jedn eg o czow ieka do drugiego, a Phipps by
pierw sz osob zaszczepion przeciw ospie b ez uycia ospy ludzkiej jak o
szczepionki. Szczepienie krow iank daw niej nazyw ano wakcynacj, co po
chodzi od aciskiego sow a vacca, tzn. krowa. Jenner napisa wwczas:

Phipps zosta zaszczepiony w ram i m ateri w zit z krosty na rce dziew


czyny, ktra zarazia si od krw swojego gospodarza. Nie widziaem uprzed
nio objaww tej choroby inaczej jak tylko po przypadkowym zaraeniu, to
jest kiedy przenosia si ona z krow y na rk djki, zdumiaem si wic, jak
bardzo te krosty w niektrych stadiach s podobne do krost variolae [ospy].
Ale teraz suchaj najlepszej partii mojej opowieci. Chopakowi zaszczepi
em potem osp - i tak jak omieliem si przypuszcza, aden jej symptom
si u niego nie ukaza, (w g Fisher, R.B., 1990)

W 1797 roku Jenner przedstaw i w R o y a l Society do publikacji sw oj


ide i w yniki dow iadcze nad zapobieganiem ospie przez zaszczepianie

146
krow ianki. Jednak artyku zosta odrzucony, gdy Jen n er dysponow a zbyt
m a iloci danych na poparcie swojej koncepcji. Z reszt uw aano za m iesz
ne, aby krowianka moga chroni przed osp. Prezes R oyal Society pow iedzia
Jennerow i, e nie pow inien naraa na szw ank sw ojej reputacji, prbujc
publikow a dane tak bardzo sprzeczne z uznanym i w tym czasie pogldam i.
Jednake Jenner by pew ien sw oich w ynikw . P rzeprow adzi w ic seri p o
m ylnych szczepie z uyciem pynu z krost krow ianki, a potem opubliko
w a sw oj prac w asnym nakadem w form ie krtkiej broszury.
P o n ie w a k ro w ia n k a n ie b y a w G lo u c e s te rs h ire c z s ta , Je n n e r
zdecydow a si szczepi ludzi pynem pobranym z k rost od osb niedaw no
zaszczepionych. Pow tarzajc to szczepienie bezporednio z ram ienia do ra
m ienia, Jenner stw ierdzi, e m ona prow adzi szczepienia bez udziau osb
wieo zaraonych k row iank od krw.
M etoda szczepie Jennera spotkaa si z ogrom nym sprzeciw em . W po
cztkow ym okresie jej stosow ania w ystpow ay pew ne problem y: czasam i
zaszczepienie nie udaw ao si i pacjent pniej zapada na osp, a w jednym
szpitalu om ykow o zm ieszano p y n krow ianki z pynem ospy, co przynioso
tragiczne skutki. N iem niej je d n a k w ielu lekarzy pow trzyo dow iadczenia
Jennera i uzyskao takie sam e w yniki. Szczepienie z uyciem w irusa ospy
bydlcej rozpow szechnio si szybko na caym w iecie. N azw isko Jennera
stao si bardzo sawne. P rzesa on pew n ilo swojej szczepionki do Sta
nw Zjednoczonych, gdzie zaczto j szeroko stosow a: naw et prezydent
Jefferson kaza zaszczepi sw o jro d zin . (W Polsce zaczto stosow a szcze
pienia m etod Jennera od 1801 roku - przyp. tum .) M etoda szczepienia ospy
Edw arda Jennera w ytrzym aa p r b czasu.
O spa pozostaw aa je d y n chorob, ktrej m ona byo zapobiega przez
szczepienie, a do czasu gdy L ouis Pasteur opracow a analogiczne m etody
zapobiegania innym chorobom d ziki sw oim bad aniom drobnoustrojw .
N ajbardziej godne uw agi je st przy tym , e szczepionka przeciw ospie zostaa
stw orzona w czasach, gdy nie byo w iadom o, i choroby zakane s w yw oy
w ane przez m ikroorganizm y. Przyczyna ospy pozostaw aa nie znana, lecz
chorobie m ona byo zapobiega przez szczepienie.

Louis Pasteur i o sab io n e szczepionki

Louis P asteur i R obert K och udow odnili suszno zarazkow ej teorii


chorb w latach siedem dziesitych X IX w ieku, zw aszcza dziki sw oim b a
daniom laseczki w glika (rozdzia 11). Pasteur zacz nastpnie dogbnie

147
analizow a niektre dobrze znane w aciw oci chorb zakanych. D laczego
na przykad zaraenie pew nym i chorobam i w okrelonych w arunkach pow o
duje odporno na dalsze zaraenia? W iedziano, e ludzie, ktrzy przeyli
infekcj osp, bardzo rzadko zapadali ponow nie na t chorob, co zreszt
stanow io podstaw idei szczepie. Podobna odporno na pow trne infek
cje w ystpow aa w przypadku innych chorob, na przykad odry i ospy w ietrz
nej . Pasteur zastanaw ia si take nad m echanizm em dziaania szczepienia,
d o ty ch c z a s sto so w an eg o je d y n ie p rzeciw ospie. C zy b y o b y m o liw e
stw orzenie szczepionek przeciw innym chorobom ? Pod koniec X IX wieku
uczeni prow adzili spr dotyczcy natury szczepionki Jennera przeciw ospie.
Jedna grupa uw aaa, e krow ianka i ospa to dw ie odrbne choroby, a kro-
w ianka chroni przed osp z nie znanych powodw. D ruga grupa sdzia, e
krow ianka je st po prostu osabion form ospy i e ospa bydlca pochodzi
od ospy ludzkiej, ale ulega przeksztaceniu po przejciu na krowy, co uczy
nio j m niej szkodliw dla ludzi.
Tego rodzaju rozw aania na tem at odpornoci bez w tpienia zaprztay
um ys P asteura i na pew no zastanaw ia si on, w jaki sposb m gby podej
do tego problem u eksperym entalnie. Jednake odpow ied na niektre z tych
pyta pojaw ia si przypadkow o. D ziki przypadkow em u odkryciu szcze
pienie, ktre przez dugi czas kojarzono jedynie z osp, stao si m etod za
pobiegania chorobom zakanym .
P asteur po raz pierw szy zetkn si z potencjaln n o w szczepionk,
kiedy zaj si badaniem cholery drobiu (obecnie zwanej pastereloz dro
biu), choroby w ystpujcej epidem icznie w rd w iejskich k u r i kogutw
i w skutek tego stanow icej zm artw ienie francuskich chopw. C holera dro
biu pow odow aa, e zakaone sztuki traciy rw now ag, a potem przytom
no i zdychay. Z drow e osobniki zaraay si t chorob przez zjadanie po
yw ienia zanieczyszczonego odchodam i zakaonego drobiu. Przyczyn cho
roby by zarazek, co zostao w ykazane w podobny sposb, w jak i Pasteur
i Koch w ykazali, e bakcyl je st przyczyn wglika.
P asteur zaj si hodow aniem zarazka cholery drobiu w poyw ce w ce
lu upew nienia si, e pow oduje on chorob kur. U zyskaw szy gow zarao
nego koguta, zaw ierajc bakterie, zacz bada, jak ie poyw ki podtrzym uj
hodow l tego zarazka. O kazao si, e zarazek cholery drobiu w ym aga do
rozw oju cakiem odm iennych w arunkw ni inne mikroby, ja k na przykad
laseczka w glika. W kocu P asteur zdoa w yhodow a bakterie cholery dro
biu w poyw ce sporzdzonej z chrzstek kurzych. D ziki znalezieniu efek
tywnej m etody nam naania m ikrobw w kolbach laboratoryjnych, bez udziau
yw ego drobiu, m g dokadnie zbada zarazek.

148
O dkry on, e zarazki cholery drobiu w yhodow ane w laboratorium byy
bardzo zaraliw e dla kur, a zaraone kury zaw sze m iay w e krwi du ilo
tych bakterii. Zatem zarazek ten istotnie by przy czy n cholery drobiu. K iedy
bakterie hodow ane w laboratorium otrzym yw ay w ie poyw k, pozosta
w ay bardzo zaraliw e. W lecie 1879 roku P asteur w yjecha na w akacje na
okres od lipca do padziernika. Przed opuszczeniem laboratorium zostaw i
w nim kolby z poyw k i bakteriam i cholery drobiu, tak aby mc kontynu
ow a prace po powrocie.
Kiedy pow rci z wakacji do laboratorium , w strzykn kilku kurom star
poyw k z bakteriami, pozostaw ion przez wakacje. adna z kur nie zachoro
waa na choler i Pasteur sdzi, e bakterie wyginy, pozostaw ione bez opie
ki na tak dugi czas. Postanow i zatem rozpocz now hodow l z nowymi
bakteriam i pobranym i od zaraonych kur. W strzykn now poyw k z bakte
riami tym sam ym kurom , ktrym przedtem w strzykn star poyw k i ktre
nie zachoroway. Oprcz tego w strzykn no w poyw k kilku innym kurom.
Ku swem u zaskoczeniu stwierdzi, e tylko niektre kury spord tych, ktrym
wstrzykn now e bakterie cholery, zachoroway, a pozostae nie zostay zara
one. Kiedy dokadniej zbada te wyniki, okazao si, e kury, ktre przeyy
w ie daw k bakterii, to byy te same, ktrym przedtem w strzyknito star
poywk, pozostaw ion przez okres w akacji. W szystkie natom iast kury, ktre
nie otrzym ay starych bakterii, zachorow ay i zdechy w kutek cholery.
W ielu uczonych zlekcew ayoby tak obserw acj jak o nic nie znaczc,
ale nie Louis Pasteur. W iedzia on dostatecznie duo o szczepionce Jennera
przeciw ospie, aby dostrzec analogi m idzy szczepieniem a swoim i w yni
kami. By m oe - rozw aa - bakterie w starej poyw ce zm ieniy si (osabi
y) w taki sposb, e ju nie w yw oyw ay cholery, ale w dalszym cigu byy
zdolne do zapew nienia odpornoci przed nastp n infekcj przez w iee, zja
dliwe bakterie. W takim przypadku osabione zarazki stanow iyby odpow ied
nik szczepionki Jennera, z tym e Pasteur w iedzia na pew no, e osabione
zarazki cholery drobiu pow stay bezporednio ze zjadliw ej fo n n y chorobo
tw rczej, podczas gdy nie byo w iadom o, czy krow ianka pochodzi od ospy.
D alsze eksperym enty potw ierdziy, e osabione zarazki cholery chro
ni kury przed zaraeniem zjadliw ym i zarazkam i. Pasteur odkry, e osabie
nie spow odow ane zostao obecnoci pow ietrza: hodow le trzym ane w otw ar
tych kolbach, zatkanych tylko wat, ulegay osabieniu, w przeciw iestw ie
do hodow li trzym anych w kolbach zam knitych. D odajc w ie poyw k
w coraz duszych odstpach czasu, Pasteur stw ierdzi, e osabia to bakterie
jeszcze bardziej, czyli e najm niej zjadliw e byy stare hodow le poddane dzia
aniu pow ietrza.

149
Po raz pierw szy od czasu stw orzenia przez Jennera szczepionki przeciw
ospie pow staa szczepionka przeciw innej chorobie. Pasteur rozszerzy zna
czenie sow a szczepionka (dawniej wakcyna) na dow olny czynnik pow odu
jcy uodpornienie organizm u na infekcj przez m ikroorganizm ; przedtem
term inu tego uyw ano jedynie w odniesieniu do szczepienia ospy. Jednak
najw aniejsze byo to, e Pasteur dostrzeg ogrom ne znaczenie bada nad
choler drobiu dla przyszego opracow yw ania now ych szczepionek. Czy
nie je s t bow iem m oliw e osabianie zarazkw w laboratorium i uyw anie ich
jako szczepionki chronicej organizm przed praw dziw chorob? B ezzw ocz
nie rozpocz badania nad innym i chorobam i, w nadziei w ykrycia oglnej
zasady otrzym yw ania szczepionek przeciw rnym chorobom przez m ani
pulacje na zarazkach w laboratorium .
W latach 1880-1884 Pasteur ze sw oim i w sppracow nikam i opracow a
szczepionki przeciw trzem nastpnym chorobom : w glikow i, w cieklinie
i rycy w i. Po uzyskaniu szczepionki przeciw ospie na stw orzenie na
stpnej trzeba byo czeka praw ie sto lat. Ale teraz, w cigu zaledw ie czte
rech lat, P asteur w ykaza, e m ona uzyskiw a szczepionki przeciw innym
chorobom . B ezporednio po odniesieniu sukcesu z choler drobiu, zaj si
w glikiem .
Ju w tedy w iedziano, e laseczki w glika m og tw orzy bardzo odpor
ne przetrw alniki, ktre s w stanie przey w trudnych w arunkach. W ykryto
na przykad przetrw alniki w glika w ziem i w m iejscu, gdzie dawno tem u
zagrzebano ciaa zw ierzt padych na t chorob - bakcyle przetrw ay dzie
sitki lat i pozostay zjadliw e. Podczas bada nad w glikiem Pasteur czsto
odw iedza gospodarstw a w iejskie. Pew nego razu dostrzeg, e w zagrodzie,
gdzie znajdow ao si osiem ow iec, na ktrych w ykonyw a dow iadczenia,
kaw aek ziem i m ia inny kolor ni otoczenie. K iedy w strzykn badanym
ow com w yhodow ane bakcyle w glika, niektre nie zachorow ay, co byo
dziw ne, gdy daw ka bakcyli bya nonnalnie m iertelna. Od w aciciela go
spodarstw a Pasteur dow iedzia si, e w m iejscu gdzie ziem ia m a inny kolor,
kiedy zagrzebano ow ce zaraone w glikiem . Zbada w ic pod m ikrosko
pem ddow nice pobrane z tego m iejsca: ziem ia w ew ntrz ddow nic za
w ieraa przetrw alniki w glika. C zyby ow ce, ktre przeyy - zastanaw ia
si Pasteur - jad y traw z tego m iejsca i zaraziy si sab daw k bakcyla, co
dao im odporno na pniejsz infekcj? W kadym razie byo oczyw iste,
e ddow nice m ogy w ynie przetrw alniki bakcyla w glika z zagrzebanych
cia na pow ierzchni. N a razie P asteur dokona znaczcego postpu w ogra
niczeniu epidem ii w glika, rozgaszajc chopom , aby nigdy nie grzebali
padych zw ierzt w m iejscach przeznaczonych na pastw iska, gdy grone

150
przetrw alniki w glika m og pojaw i si w ziem i i zosta zjedzone przez p a
sce si zw ierzta, ktre w skutek tego m o g ulec infekcji.
Byo oczyw iste, e m etoda, jak iej uy Pasteur dla osabienia zarazkw
cholery drobiu, nie je st skuteczna w przypadku w glika: stare hodow le lase
czek w glika w zetkniciu z pow ietrzem tw orzyy po prostu przetrw alniki.
Potrzebna bya zatem m etoda zapobiegajca tw orzeniu si przetrw alnikw .
Po dugotrw aych dow iadczeniach zesp Pasteura odkry, e w tem peratu
rze pow yej 45 stopni laseczki w glika w poyw ce nie nam naaj si i nie
tw orz przetrw alnikw . N atom iast przy niew ielkim obnieniu tem peratury
do 42-43 stopni bakcyle nam naaj si, ale nie tw orz przetrw alnikw . N ale
ao zatem hodow a laseczki w glika w tem peraturze 43 stopni przez kilka
tygodni, co osabiao je na tyle, e po w strzykniciu zw ierzciu pow odow ay
jedynie lek k chorob, ale zw ierz nie zdychao. K iedy zw ierzta zaszcze
pione w ten sposb otrzym yw ay potem m ierteln norm alnie daw k zjadli
w ych bakcyli w glika, choroba si u nich nie rozw ijaa.
Tak wic Pasteur stworzy szczepionk przeciw wglikowi. Jednak, mimo
e on sam wysoko ocenia wyniki, jakie uzyska jego zesp, spotkay si one ze
sceptycznym przyjciem, zwaszcza ze strony lekarzy i weterynarzy. Ostatecz
nym testem mia by zatem publiczny pokaz skutecznoci szczepionki, podczas
ktrego tum widzw obserwowa eksperyment niczym widowisko cyrkowe. Ten
synny pokaz odby si w 1881 roku na francuskiej fermie Pouilly le Fort, na
oczach naukowcw, lekarzy, weterynarzy i publicznoci, i potwierdzi ostatecz
nie skuteczno szczepienia rwnie przeciwko innym chorobom.
P okaz szczepionki Pasteura p rzeciw w glikow i zosta zorganizow any
przez m iejscow ego w eterynarza i m iejscow e stow arzyszenie rolnicze. Pasteur
m ia publicznie zaszczepi grup zw ierzt hodow lanych, a nastpnie zarazi
grup zw ierzt zaszczepionych i grup zw ierzt nie zaszczepionych m ier
teln daw k bakcyli wglika. W idzow ie m ieli si zebra ponow nie w kilka
tygodni pniej w celu zbadania, czy szczepionka bya skuteczna. Pasteur
przyj w yzw anie, m ajc ja k zw ykle zaufanie do w ynikw sw oich dow iad
cze, chocia tym razem staw k b ya je g o reputacja osobista. N iektrzy lu
dzie nadal byli nastaw ieni m ocno sceptycznie i nie w ierzyli, e Pasteur stw o
rzy szczepionk przeciw w glikow i; m ao tego - niektrzy w dalszym cigu
nie w ierzyli, e w glik je st w yw oyw any przez bakcyle!
Pokaz w Pouilly le Fort zosta szeroko rozreklam ow any. W ydrukow ano
naw et i rozpow szechniono ulotki zachcajce ludzi do uczestnictw a. W dniu
szczepienia P asteur i jeg o w sppracow nicy byli obserw ow ani przez w ielki
tum widzw. Z aszczepiono podskrnie dw adziecia cztery owce, pi krw,
jednego w ou i je d n koz, w ykorzystujc osabion szczepionk w glikow

151
Pasteura. D w adziecia cztery inne owce, cztery krow y i koz pozostaw iono
bez szczepienia. N astpnie Pasteur da na farm ie odczyt, w ktrym ogosi
przew idyw ane w yniki eksperym entu i opisa w skrcie m etody uzyskiw ania
szczepionki.
W dw anacie dni pniej zaszczepione zw ierzta otrzym ay pow trn
daw k osabionej szczepionki w glikow ej, badania laboratoryjne w skazy
way bow iem , e lep sz odporno na ponow n infekcj uzyskuje si w w y
niku podw jnego szczepienia.
Po drugim szczepieniu w szystkie zw ierzta nadal yy, a nastpny etap
polega na w strzykniciu im zjadliw ego bakcyla w glika w celu w yw oania
c h o ro b y i sp ra w d z e n ia sk u te c z n o c i s z c z e p io n k i. P a ste u r p o w ie d z ia
ww czas: Jeli osigniem y peen sukces, bdzie to jeden z najlepszych przy
kadw zastosow ania nauki w tym stuleciu . W dw a tygodnie po drugim
szczepieniu w szystkie zaszczepione zw ierzta oraz zw ierzta kontrolne (nie
zaszczepione) otrzy m ay zastrzyki m iertelnych daw ek bakcyli w glika
w yhodow anych w laboratorium Pasteura. Panow a przy tym tak silny scep
tycyzm , e niektrzy w idzow ie podejrzew ali Pasteura, i m gby prbow a
oszustw a polegajcego na w strzykniciu m niejszych daw ek w glika zw ie
rztom zaszczepionym ni pozostaym . W obec tego pilnow ano, aby kultura
bakcyla w probw ce zostaa dobrze w ym ieszana i by zastrzyki zostay nale
ycie w ykonane. W efekcie w strzyknito zw ierztom naw et w iksze dawki,
ni Pasteur zam ierza. A le nie sprzeciw ia si on adnym zm ianom regulam i
nu, eby tylko w idzow ie byli w peni przekonani co do uczciw oci i rzetel
noci eksperym entu. W ten sposb po potw ierdzeniu dziaania jeg o szcze
pionki nikt nie m gby podnie adnej krytyki.
Trzeba przyzna, e Pasteur by zdenerw ow any po zastrzykniciu zw ie
rztom m iertelnych dawek wglika: na szali w aya si jego reputacja i los
szczepionki, a w ynik pokazu mia si ujawni dopiero po kilku dniach, kiedy
zaraone zw ierzta zaczn zdycha na wglik. N azajutrz po zaraeniu pow ia
domiono go, e niektre z zaszczepionych zw ierzt choruj, co oczywicie
wzbudzio jego niepokj, ale pniej tego sam ego dnia okazao si, e ich stan
si poprawia. W kilka dni po wstrzykniciu bakcyla stao si oczywiste, e
Pasteur odnis cakow ite zwycistwo. W szystkie zaszczepione zwierzta czu
y si dobrze, natom iast spord dwudziestu czterech nie zaszczepionych owiec
dwadziecia jeden zdecho. Z pozostaych trzech dwie zdechy nastpnie na
oczach widzw, ktrzy przyszli zobaczy wyniki. Pniej tego samego dnia
zdecha jeszcze ostatnia owca. Cztery nie zaszczepione krowy miay objawy
wglika w postaci opuchlizny i gorczki, natom iast nie zaszczepiona koza rw
nie zdecha od wglika. W cigu nastpnych kilku dni zdecha wprawdzie

152
jedna z zaszczepionych owiec, ale nastpio to z pow odu kom plikacji przy ci
y, jej krew natomiast nie zaw ieraa bakcyli wglika.
Pasteur pokona swoich oponentw i sta si bohaterem narodow ym Fran
cji. Stosow anie jego osabionej szczepionki przeciw w glikow i rozpow szech
nio si na ca Francj i za granic. W e Francji zapadalno na w glik w rd
byda zm niejszya si praw ie pitnastokrotnie.
O signicia Pasteura byy w szechstronne: odkry asym etri m olekular
n, udow odni drobnoustrojow teo ri ferm entacji, obali pogldy o istnie
niu sam ordztw a, potw ierdzi teo ri zarazkow chorb zakanych, a teraz na
dodatek stw orzy szczepionki przeciw cholerze drobiu i w glikow i. A le to
jeszcze nie by koniec jeg o sukcesw . Pasteur opracow a rw nie szczepion
k przeciw rycy w i, tym razem stosujc w celu osabienia zarazkw
m eto d przenoszenia ich p o p rzez k r lik i laboratoryjne, co pow odow ao
zm niejszenie zjadliw oci zarazk w w obec w i i um oliw iao uzyskanie
odpornoci na pniejsze infekcje. A potem nadesza kolej na jeg o saw n
szczepionk przeciw w cieklinie.
W ow ym czasie w cieklizna u ludzi nie bya w e Francji zbyt czsta:
bya przyczyn tylko kilkuset przypadkw m ierci rocznie. Jednak okropne
objaw y w cieklizny dobrze znano, a terapie, jakie prbow ano stosow a w jej
leczeniu, byy drastyczne. O bjaw y w cieklizny w y stp u jp o pew nym czasie,
zw ykle po m iesicu lub wicej od ukszenia przez w cieke zw ierz (zazw y
czaj psa lub wilka). C horoba atakuje ukad nerwowy, pow odujc niepokj
ruchowy, napady zoci, napady drgaw ek i parali. U ofiar czsto w ystpuje
niech do w ody (dlatego ch orob t nazyw ano rw nie w odo w strtem ).
m ier nastpuje w cigu tygodnia od w ystpienia objaw w . Zdarzao si,
e ludzi chorych na w cieklizn zabijano z litoci, aby oszczdzi im cier
pie. R any ludzi wieo pogryzionych przez w cieke psy nieraz w ypalano
rozarzonym elazem, prbujc w ten sposb zapobiec przedostaniu si w cie
klizny do organizm u.
W iadom o byo, e w cieklizna je st zaraliw a, a zarazki pow odujce t
chorob zaw arte s w linie zaraonych zw ierzt. Jednak nie udao si ich
zidentyfikow a. Pasteur pow ici duo czasu na poszukiw anie zarazka w cie
klizny, ale bezskutecznie. Teraz w iem y dlaczego: w cieklizna je st pow odo
w ana przez w irus, a nie przez bakteri, a poniew a w irusy s znacznie m niej
sze od bakterii, nie daw ay si w ykry za pom oc m ikroskopw istniejcych
w X IX w ieku. To samo dotyczy ospy: je st ona take pow odow ana przez w i
rus i dlatego nikt nie zdoa zidentyfikow a jej zarazka pod m ikroskopem .
Jednak Pasteur nie zniechci si tym , e nie zdoa znale zarazka w ciekli
zny. N ie ulegao w tpliw oci, e choroba je st zakana i w edug w szelkich

153
oznak je j p rz y c z y n by ja k i zarazek. K ied y lin zaraonego psa lub
czo w iek a w strzy k n ito k r lik o w i, pojaw iay si u niego objaw y w cie
klizny, tak w ic ew id en tn ie w linie by o becny n ied o strzeg aln y pod m i
k ro sk o p em zarazek. W ystpow a on take w su b stan cji m zgu i rdzenia
krgow eg o , g dy w strzy k n icie jej zw ierztom d o w iadczalnym rw nie
p o w odo w ao w ciek lizn .
P asteu r stw ierdzi, e niew idzialny w irus w cieklizny nie daje si ho
dow a w n orm alnych poyw kach. D zisiaj w iem y dlaczego: w irusy nie na-
m naaj si sam e, lecz w y m agaj yjcych kom rek, w ktrych si pow ie
laj. O becnie w iru sy zw ykle s hodow ane w kolbach zaw ierajcych yw e
kom rki p o brane od zw ierzcia lub czow ieka. C hocia niem ono hodo
w ania w irusw w poyw ce stanow ia dla Pasteura przeszkod, nie pow strzy
m ao go to przed poszukiw aniem szczepionki przeciw w cieklinie. O pra
cow a m eto d hodow ania w irusa w yw ych zw ierztach. N iektre etapy tej
p rac y b y y d la P a ste u ra b ard zo p rzy k re, g d y p o w o d o w ay cierp ien ia
zw ierzt, a by on znany z agodnoci i dobroci. P rzeciw nicy w iw isekcji
szykanow ali P asteura, lecz on w ierzy gboko, e korzyci z jeg o pracy
znacznie p rzew y szaj negatyw ne aspekty d o w iadcze ze zw ierztam i.
Potw ierdzeniem je s t ogrom na liczba istnie ludzkich uratow anych dziki
odkryciom P asteura, a ponadto - ja k on sam p o w iedzia - jeg o prace, dzi
ki ich w ykorzy stan iu w ro lnictw ie i w eterynarii, p rzyniosy rw nie ulg
w ielu zw ierztom .
P asteur bada, czy m oliw e je st osabienie w irusa wcieklizny, tak aby
m ona go byo uy ja k o szczepionki, podobnie ja k to ju uczyni w przy
padku zarazkw cholery drobiu, w glika i rycy wi. K iedy rdzenie krgo
we zaraonych w cieklizn krlikw w ysuszyo si w sterylnych kolbach
przez okres kilku tygodni, przestaw ay one ju by zaraliw e dla psw -
wirus zosta osabiony. Seria zastrzykw z w ysuszonej substancji rdzenia kr
gow ego daw aa psom odporno na wcieklizn: osabiony wirus dziaa w ic
skutecznie jako szczepionka. Poniew a objaw y w cieklizny pojaw iaj si po
duszym czasie od ugryzienia przez w cieke zw ierz, P asteur zastanaw ia
si, czy szczepionka m ogaby chroni psy nie tylko przed w ie infekcj,
lecz rw nie przed w ystpieniem objaww, a ju po zaraeniu. Zaszczepi
w obec tego grup psw w jak i czas po zaraeniu ich w cieklizn, ale przed
w ystpieniem objaww, i okazao si, e osabiony w irus istotnie chroni zw ie
rzta przed rozw iniciem si choroby.
Przejcie od bada z psam i do bada na ludziach nie byo dla Pasteura
atwe. N ie m ia pew noci, czy m etoda szczepienia, tak starannie opracow ana
dla psw, bdzie rw nie skuteczna dla ludzi. Pasteur doskonale w iedzia, ja k

154
straszliw e objawy wywouje wcieklizna i oczywicie obaw ia si, e nieudana
prba szczepienia w yw oa chorob, zam iast jej zapobiec. Jednak w 1885 roku
do laboratorium Pasteura pew na m atka przyw ioza dziew icioletniego syna,
Josepha M eistera, ktry dw a dni w czeniej zosta okropnie poksany przez
w ciekego psa. Chopiec dozna czternastu uksze i zdaniem lekarza nie
m ia szan sy n a p rzey cie: n ie u n ik n io n e byo w y stp ien ie strasz liw y ch
objaw w , a potem m ier. Pasteur b y gboko poruszony losem chopca
i zdecydow a si zaszczepi go osabionym w irusem uzyskanym z krlikw
laboratoryjnych. Chopiec przey, n ie doznajc objaw w w cieklizny, a po
tem zosta portierem w Instytucie Pasteura w Paryu. D oy roku 1940, kie
dy to hitlerow scy onierze prbow ali zm usi go do otw arcia krypty, w ktrej
by pochow any Pasteur. M eister w ola popeni sam objstw o, ni pozw oli
onierzom na w ejcie do grobu sw ojego dobroczycy.
Po pom ylnym zaszczepieniu M eistera nastpiy dalsze sukcesy. I cho
cia stosow anie szczepionki P asteura przeciw w cieklinie spotkao si zno
w u z duym sprzeciw em (niektrzy naw et nazyw ali go m orderc), nie ulega
w tpliw oci, e uratow aa ona bardzo w iele istnie ludzkich. Szczepionka
przeciw w cieklinie stanow ia rozw inicie m etod opracow anych przy p o
przednich trzech szczepionkach P asteura i unaocznia w szystkim , e m ona
uzyskiw a szczepionki przeciw w ielu chorobom , e szczepienie je s t bezpiecz
ne i daje dobr ochron przed chorob.
W X X w ieku pow stay now e szczepionki. M etody ich opracow ania oparte
byy na procedurach stw orzonych przez Pasteura. C elem pracy nad szcze
pio n k je s t uzyskanie osabionej postaci zarazka, bd jak ieg o jeg o skadni
ka, ktry pobudzi reakcj im m unologiczn w zaszczepionym organizm ie.
K iedy organizm zostanie poddany szczepieniu, jeg o ukad odpornociow y
pam ita zetknicie si ze szczepionk i pniej potrafi zw alcza w szyst
ko, co przypom ina szczepionk, a w ic i w aciw y zarazek. W czesne bada
nia Jennera i Pasteura utorow ay drog do w szechstronnego poznania syste
m u odpornociow ego i sposobu niszczenia przeze atakujcych organizm bak
terii i w irusw . D ziki znajom oci system u odpornociow ego m oliw e jest
przeszczepianie narzdw, gdy odrzucanie przeszczepu polega na niszcze
niu kom rek przeszczepionego narzdu przez ukad odpornociow y pacjen
ta. O signicia w dobieraniu tkanek daw cy i biorcy przeszczepu i w stoso
w aniu lekw im m unosupresyjnych (blokujcych ukad odpornociow y) dla
uatw ienia przyjcia si przeszczepu byy m oliw e dopiero dziki szczego
w em u poznaniu ukadu odpornociow ego.
N a pocztku X X w ieku stao si jasne, e choroby zakane s w yw oy
w ane m idzy innym i przez bakterie i wirusy. W ykazano pniej, e oprcz

155
tego rdem chorb s pasoytnicze organizm y - pierw otniaki, zwaszcza
w krajach tropikalnych, a niektre z pow odow anych przez nie chorb s bar
dziej skom plikow ane ni choroby bakteryjne i w irusow e przenoszone bez
porednio z jednej osoby na drag. W iele chorb pierw otniakow ych jest prze
noszonych - j a k w ykazano - za porednictw em ukszenia owada. Pierw sz
w ykryt chorob tego rodzaju bya m alaria, ktra je st przenoszona przez ko
mary.
13. Przebiegy zarazek malarii

odczas am erykaskiej W ojny Secesyjnej ponad poow a onierzy zara


P zia si m alari. W historii w iata wicej onierzy zgino od m alarii
ni na polu bitwy, a niektre ludy niem al cakow icie w yginy w skutek tej
choroby. D zisiaj m alaria nie stanow i zagroenia w U SA , a take zostaa zli
kw idow ana w w ielu innych krajach, gdzie si niegdy panoszya. Likw idacj
m alarii, jednego z najw ikszych problem w m edycznych ludzkoci, zaw dzi
czam y w duej m ierze lekarzow i brytyjskiem u sir R onaldow i Rossow i (1857-
-1932), ktry w ykaza, e m alaria je st przenoszona przez komary. W ielkie
osignicie R ossa pozw olio na podjcie pow szechnych dziaa sanitarnych,
w tym zw aszcza opryskiw ania rodkiem ow adobjczym DDT, co um oliw i
o ograniczenie liczby kom arw przenoszcych m alari.
M alaria stanowi w ci ogrom ny problem w ponad stu sabiej rozw ini
tych krajach, gdzie nie podjto dostatecznych rodkw ochronnych. W 1992
roku wiatowa O rganizacja Zdrow ia ogosia, e ponad trzysta m ilionw ludzi
na wiecie jest zaraonych m alari, a rocznie um iera w skutek tej choroby po
nad milion osb. M alaria w ystpuje endem icznie (to znaczy stale na okrelo
nych obszarach - przyp. tum .) w A m eryce rodkowej i Poudniow ej, na rod
kow ym W schodzie, w A zji, a take w krajach rdziem nom orskich. Okoo
dw ch miliardw ludzi (a w ic niem al poow a ludnoci w iata) mieszka na
terenach, gdzie w ystpujkom ary malaryczne, a na niektrych obszarach Afryki
ponad jedna czwarta dzieci poniej pitego roku ycia um iera w skutek malarii.
O bjaw am i m alarii (zw anej te zim nic) s naprzem ienne napady w yso
kiej gorczki i dreszczy, niedokrw isto, taczka oraz obrzk ledziony

157
i wtroby. W w ielu przypadkach choroba atakuje m zg, pow odujc utrat
panow ania nad ciaem i utrat przytom noci lub nienorm alne zachow anie.
Po zaatakow aniu m zgu choroba zazw yczaj prow adzi do m ierci.
N asza w iedza o istocie m alarii znacznie si w zbogacia od czasw, gdy
O jciec M edycyny, H ipokrates (460-370 p.n.e.), opisa jej objawy. O dkrycie
R onalda Rossa, e choroba je st przenoszona przez komary, byo niew tpli
wie najw aniejszym osigniciem w historii bada nad m alari, poniew a
w yjanio sposb rozprzestrzeniania si tej choroby w rd ludzi i pozw olio
na stosow anie rodkw ochronnych. Za sw oje zasugi Ross zosta laureatem
N agrody N obla w dziedzinie fizjologii i m edycyny w 1902 roku. M oe w przy
szoci w iedza nabyta dziki jego odkryciu zostanie w aciw ie zastosow ana
i w yelim inuje m alari ze w szystkich krajw wiata.

Ronald Ross i poszukiw anie zarodcw


w kom arach

Staroytni G recy i Rzym ianie znali m alari i charakterystyczne dla niej


naprzem ienne napady potw i dreszczy u chorych. U czony rzym ski M arcus
Terentius Varro (116-27 p.n.e.) radzi w szystkim , ktrzy zam ierzali budowa
dom n a w si, aby unikali miejsc bagnistych, jego zdaniem rde gorczki
m alarycznej. yj tam bow iem pew ne drobniutkie stw orzonka, niew idocz
ne dla oka, ktre dostaj si do ciaa przez usta i nos i pow oduj choroby -
napisa Varro. Pogld, e przyczyn m alarii s drobniutkie stw orzonka,
okaza si po dw ch tysicach lat suszny. U czony rzym ski P liniusz Starszy
(A.D. 23-79) proponow a naw et rne lekarstw a na m alari, a jed n y m z nich
b y o n o s z e n ie sz c z liw e g o ta liz m a n u , k t ry m m ia a b y z ie lo n a
jaszczurka zam knita w naczyniu w ielkoci akurat w ystarczajcej na jej po
m ieszczenie .
Potem pojaw io si m niem anie, i przyczyn m alarii s ze wyziewy,
zw ane m iazm atam i, w ydobyw ajce si z bagien i trzsaw isk. Sam o sowo
m alaria pochodzi z jzy k a w oskiego i znaczy ze pow ietrze. N a czym w a
ciwie to polega, e w yziew y s ze, nie byo jasne, ale uw aano, e unosz
si one do atm osfery i pow oduj m alari, kiedy si nim i oddycha lub spoy
w a zanieczyszczone nim i jedzenie.
P od koniec X IX w ieku pow szechnie uznano teori zarazkow chorb -
koncepcj, e w iele chorb zakanych u ludzi w yw ouj m ikroskopijne or
ganizm y yw e (rozdzia 12). N iektrzy uczeni uw aali, e take m alari po
w oduj m ikroskopijne organizmy, a nie tajem nicze miazmaty. K luczow ego

158
odkrycia dokona w 1880 roku francuski lekarz C harles Louis A lphonse La-
veran (1845-1922), ktry suy jak o lekarz w ojskow y w arm ii francuskiej
w Algierii. Laveran bada krew pacjentw chorych na m alari i dostrzeg m i
kroskopijne organizm y w czerw onych ciakach krw i. U zna on (susznie), e
organizm y te, pniej nazw ane zarodcam i (Plasm odia) , pow oduj m alari,
i popar teori o zarazkow ej naturze tej choroby.
Z arodce n ale do grupy jednokom rkow ych organizm w zw anych
pierw otniakam i, bardziej zoonych biologicznie ni bakterie. O dkrycie
Laverana byo pierw szym przypadkiem , kiedy stw ierdzono, i pierw otniak
je s t przyczyn choroby u czow ieka. L averan otrzym a w 1907 roku N agro
d N obla w dziedzinie fizjologii i m edycyny za badania m alarii i innych cho
rb pow odow anych przez pierw otniaki. Pniej odkryto, e pierw otniaki po
w oduj rw nie niektre inne najstraszliw sze choroby u ludzi, zw aszcza cho
roby tropikalne, takie ja k piczka afrykaska, leiszm anioza, czerw onka pe
zakow a i choroba Chagasa. Choroby te w dalszym cigu w ystpuj w kra
jach Trzeciego wiata, pow odujc niezliczone ludzkie cierpienia.
O dkrycie L averana zostao w praw dzie uznane przez w ikszo uczo
nych, ale nadal nie byo w iadom o, w ja k i sposb zarodce przedostaj si do
organizm u ludzkiego. W ielu uwaao, e zarodce znajduj si w wodzie pitnej
i zaraenie m alari nastpuje przez jej w ypicie. Lekarz angielski, A lbert K ing
(1841-1914), przedstaw i inn hipotez roznoszenia m alarii. W 1883 roku
opublikow a on artyku, w ktrym przytoczy dziew itnacie argum entw
w iadczcych o tym , e ludzie zaraaj si m alari w skutek uksze kom a
rw. W szczeglnoci - je g o zdaniem m alaria w ystpuje pow szechnie
w m iejscach bagnistych, botnistych ub w dungli, a w ic tam gdzie w yst
puj licznie komary. P onadto w iadom o, e o zakaenie m alari szczeglnie
atw o je st w nocy, kiedy kom ary y w i si ludzk krw i.
Teoria K inga bya tym bardziej w iarygodna, e ju w czeniej szkocki
lekarz Patrick M anson (1844-1922) w ykaza, e kom ary roznosz inn cho
rob ludzi, filarioz (soniow acizn), pow odow an przez pasoytnicze roba
ki z grom ady nicieni. M anson rw nie uw aa, e teoria K inga o roznosze
niu zarodcw m alarii przez kom ary je st suszna, chocia jeg o zdaniem ko
m ary po prostu przenosiy zarodce z bagien i bot do w ody pitnej, a przedo
stanie si zarodcw do organizm u ludzkiego nastpow ao przez jej w ypicie,
a nie przez ukszenie kom ara. (R oss pniej w ykaza niesuszno tego po
gldu - w ypi w ielk ilo w ody zanieczyszczonej kom aram i, co nie w yw o
ao adnych skutkw chorobow ych.)
W takim w anie m om encie R onald R oss rozpocz szczegow e bada
nia nad m alari. W 1881 roku Ross w stpi do Indyjskiej Suby M edycznej

159
jak o lekarz w ojskow y i w tym sam ym roku w yjecha do Indii. Kom aram i
zainteresow a si w 1883 roku podczas pobytu w B angalore, zw aszcza e
by przez nie czsto ksany. B ada rne gatunki kom arw i rnice w ich
wygldzie. W 1894 roku przyby na urlop do A nglii i napisa prac, w ktrej
przytacza argum enty przeciw ko pogldom , e p rzyczyn m alarii s ze
w yziew y . Za t prac otrzym a w 1895 roku nagrod im ienia Parkesa, przy
znaw an corocznie za najlepsz prac pow icon m alarii. Ross, uywajc
przejrzystej argum entacji naukow ej, obali doszcztnie koncepcj zych
w yziew w .
Podczas pobytu w A nglii odw iedzi Patricka M ansona i obaj uczeni dys
kutow ali o malarii. C hocia Ross przez w iele lat prow adzi obserw acje krwi
pacjentw chorych na m alari, nigdy nie dostrzeg zarodcw L averana
w czerw onych ciakach krwi. Jednake M anson przekona go, e Laveran
m ia suszno. W szpitalu londyskim pobra krew od pacjenta chorego na
m alari i pokaza j Rossow i pod m ikroskopem . W ten sposb Ross pozby
si w tpliw oci, e zarodce m alaryczne w ystpuj u ofiar tej choroby.
Spotkanie z M ansonem przekonao rw nie Rossa, e za przenoszenie
m alarii odpow iedzialne s komary. Jednake nikt nigdy nie przedstaw i bez
poredniego dow odu praw dziw oci tej teorii. Ross uw iadom i sobie, e je
eli istnieje bezporednie pow izanie pom idzy m alari i kom aram i, zarod
ce pow inny da si w ykry w kom arach. W ynalaz on przenony m ikroskop,
ktry zabra do Indii, i przystpi do bada, aby w ykaza, e w kom arach
yw icych si krw i pacjentw zaraonych m alari znajduj si zarodce.
W ydaw aoby si, e zadanie, jak ie postaw i przed sob Ross, je st proste.
Jednak okazao si inaczej. Pocztkow o m ia trudnoci ze znalezieniem pa
cjentw z m alari do bada. Po znalezieniu pacjentw z zarodcam i we krwi
pojaw iy si dalsze problem y. N a przykad niektrzy pacjenci uciekali, kiedy
chcia naku im palec w celu pobrania krw i, schw ytane kom ary czsto zdy
chay, zanim m ogy si poyw i krw i pacjenta, a w iele kom arw po prostu
nie chciao uksi pacjenta. Potem Ross odkry, e kom ary chtniej ksaj
pacjenta, jeli je g o ko i m oskitier zm oczy si w od. N ajlepsz m etod
okazao si um ieszczenie kom ara w probw ce i przyoenie jej otw oru do
skry pacjenta. D o koca 1896 roku R oss w yhodow a i przebada w szystkie
gatunki komarw, jak ie tylko zdoa schw yta, oraz przebada siedm iuset pa
cjentw z zarodcam i we krw i. Jednak, pom im o sukcesw z yw ieniem ko
m arw krw i tych pacjentw , nie zdoa w ykry ani jednego ow ada zaw iera
jcego zarodce.
Przeoeni R ossa w w ojsku odnosili si niechtnie do jeg o bada nad
m alari i czasam i celow o daw ali m u zadania utrudniajce prac lub w ysyali

160
go w m iejsca, w ktrych nie m g sw ych bada kontynuow a. N ie zdaw ali
sobie bow iem spraw y z ich doniosoci. W kocu 1896 roku R oss postano
w i w zi dw um iesiczny urlop, aby bez przeszkd prow adzi sw oje prace.
Z am iast zrobi sobie przyjem ne w akacje, uda si do naw iedzanych przez
m alari rejonw Indii, gdzie m ia dostp do pacjentw i kom arw potrzeb
nych m u do bada. A le naw et tam n ie zdoa odnale zarodcw w kom a
rach, chocia sam dozna ataku m alarii.
Potem Ross zachorow a na choler, co o m ao go nie zabio. Pow rci
jed n ak do w ojska w Indiach, gdzie kontynuow a badania nad zarodcam i
w kom arach. Poleci sw oim asystentom w yszukiw a kom ary, ktre potem
yw i na sw oich pacjentach. N astpnie rozcina kom ary pod m ikroskopem
i poszukiw a zarodcw. W ym agao to gigantycznej i bardzo starannej p ra
cy: trzeba byo zbada kady m ikrom etr kw adratow y kadego kom ara (a j e
den m ilim etr kw adratow y zaw iera m ilion m ikrom etrw kw adratow ych). B a
danie jed n eg o kom ara zajm ow ao godziny, a Ross przebada tysice ow a
dw. M im o e nie odnis sukcesu, w ci by przekonany, e zarodce s
przenoszone przez komary. W ikszo ludzi zrezygnow aaby w takiej sytu
acji z bada, ale nie Ross: tak niezachw iana bya jeg o pew no co do teorii
przenoszenia m alarii przez kom ary. O ne tam s i m usz by znalezione! To
po prostu kw estia cikiej pracy napisa do M ansona.

O dkrycie cyklu ycio w eg o zarod cw m alarii

16 sierpnia 1897 roku asystent R o ssa przynis m u dw anacie kom arw


z rodzaju A nopheles, dotd rzadko przez niego w idyw anych. W ow ym cza
sie R oss nazyw a te kom ary po prostu ctkow ane, gdy nie m ajc w ykszta
cenia entom ologicznego nie zna ich nazw y gatunkow ej. Pozw oli im si p o
yw i na pacjentach chorych na m alari i pozostaw i na kilka dni, aby ew en
tualne zarodce zagniedziy si w kom arach. Jednak do 20 sierpnia pozo
stay tylko trzy kom ary - pozostae zdechy. R ozci i przebada kolejne dwa,
ale rw nie nie znalaz zarodcw.
W tym czasie Ross by ju zm czony i zaczyna pow tpiew a w sw oj
teori, tote zastanaw ia si, czy w ogle w arto rozcina i bada ostatniego
kom ara. W kocu jed n ak um ieci go na szkieku m ikroskopow ym , rozci
i przez p godziny b ezskutecznie p oszukiw a zarodcw . W tedy ustaw i
ostro m ikroskopu na zaw arto odka kom ara i nagle zobaczy - ku sw o
jem u ogrom nem u podnieceniu - nie jed n , lecz w iele zabarw ionych kom
rek p rzy p o m in ajcy ch zarodce, k t re tak czsto w idyw a u chorych na

11 - P rzeom ow e odkrycia
161
m alari. Jego w ytrw ao i staranno zostay nagrodzone w ielkim odkry
ciem - odkry obecno zarodcw m alarii w odku kom ara.
R oss natychm iast zda sobie spraw ze znaczenia tego odkrycia, cho
cia jak o staranny i obiektyw ny uczony w iedzia, e m usi jeszcze udow odni
ponad w szelk w tpliw o, e zabarwione kom rki w odku kom ara to istot
nie drobnoustroje m alaryczne, a nie na przykad jak ie pasoyty kom ara przy
pom inajce zarodce. W ane byo zw aszcza udow odnienie, e zaraony za-
rodcem kom ar pow oduje m alari, kiedy uksi nie zaraonego czow ieka
lub zwierz.
Ronald Ross by nie tylko lekarzem i uczonym : pisyw a take wiersze,
powieci, artykuy na tem at m atem atyki i m uzyki kameralnej. W krtce po od
kryciu zarodca w odku kom ara napisa w iersz tak opisujcy to odkrycie:

D nia tego, nieskrom nie si szczyc,


W szechm ocny m i w o y do rki
C udow n sw t tajem nic -
Skadajm y M u w szyscy sw e dziki.

J a d m ierci odnale spragniony,


Ujrzaem, od czego p o leg y
Choroby tej ofiar m iliony
M alarii zarazek przebiegy.

D zi wiem, e to m oje odkrycie,


Com znalaz p rzez trudy i znoje
M ilionom ocali znw ycie -
O mierci, i gdzie do Twoje?

O dkrycie w kom arach A nopheles organizm u, ktry w yglda na zarodca


m alarii, stanowio klucz do zrozum ienia m echanizm u roznoszenia tej choroby.
Teraz Ross zda sobie spraw, dlaczego tak dugo nie udawao mu si znale
zarodcw w kom arach yw icych si krw i ludzi: bada niewaciwy gatunek
komarw. Teraz m g si skoncentrowa na kom arach Anopheles, rzeczyw i
stych roznosicielach zarodcw. W krtce potem ponow nie znalaz zarodce
w odkach tych kom arw i umocni si w przekonaniu, e napraw d odkry
ogniwo czce kom ara z m alari u ludzi.

162
Ross by gotw konsekw entnie doprow adzi sw oje w ielkie odkrycie do
koca, czyli w ykaza, e kom ary zaraone zarodcam i p o w oduj m alari
przez ukszenie czowieka. A le w tedy, w e w rzeniu 1897 roku, jeg o badania
zostay przerw ane w skutek biurokracji i niechci jego przeoonych: otrzy
m a rozkaz udania si na front do czynnej suby. P om im o protestw , zm u
szony by przerw a badania nad m alari. W adze w ojskow e zupenie nie do
ceniay ich wagi, m imo e onierze doskonale zdaw ali sobie spraw ze strasz
liw ych skutkw malarii. Jednak M anson i inni uczeni usilnie interw eniow ali
w dow dztw ie w ojskow ym i w trzy m iesice pniej R oss otrzym a zezw o
lenie na szeciom iesiczny pob y t w K alkucie w Indiach w ram ach zadania
specjalnego. Pozw olio m u to na ukoczenie bada.
W K alkucie Ross m ia trudnoci ze znalezieniem ludzi chorych na m a
lari, ktrzy skonni byliby da m u niezbdne prbki krw i. A le dokona nie
zm iernie istotnego odkrycia - stw ierdzi, e yjce tam ptaki, a konkretnie
w rble, te choruj na m alari. D ao m u to do rki znakom ity m odelow y
ukad do badania roznoszenia m alarii. W przecigu kilku m iesicy Ross prze
ledzi cay cykl yciow y zarodcw u ptakw. Ptaki zaraone m alari zara
ay komary, a kom ary zaraone zarodcam i m alarii przenosiy j n a ptaki.
R oss wykaza, e zarodce p rzech o d z z odka kom ara do je g o gruczow
linow ych, a kiedy uksi on ptaka i pobiera jeg o krew, zarodce przenoszone
s w raz ze lin kom ara do ptaka. M im o e m alari ptakw przenosi inny
gatunek kom ara ni m alari ludzk, i m alaria ptakw nie je st zaraliw a dla
ludzi, cykle yciow e m alarii u ludzi i u ptakw s bardzo podobne.
W kw ietniu 1898 roku R oss ponow nie napisa do M ansona: U w aam ,
e teoria kom arw [jako przy czy n y m alarii] zostaa cakow icie udow odnio
n a . W krtce potem grupa u czonych w oskich uzupenia jeg o badania w y
kazujc, e kom ary p rzen o sz zarodce przy ukszeniu czow ieka, tak ja k to
si dzieje przy przenoszeniu m alarii u ptakw.
Cykl yciow y zarodcw m alarii u ludzi (rysunek 21) zosta od czasw
R ossa nieco lepiej zbadany, ale w szystkie jeg o w yniki oraz dokonana przez
niego ich naukow a interpretacja p o zo staj do dzi aktualne. Z najom o cy
klu yciow ego m alarii p ozw olia na ukierunkow anie bada i program w sa
nitarnych, m ajcych na celu cakow ite w yelim inow anie m alarii jak o choroby
nkajcej ludzko. O becnie b adania naukow e koncentruj si na opracow a
niu szczepionki przeciw m alarii. Szczepionka taka blokow aaby w jednym
lub kilku punktach cykl yciow y zarodcw , uniem oliw iajc ich przenosze
nie z ludzi do kom arw i odw rotnie. Istn iej lekarstw a skuteczne w leczeniu
m alarii, ale niektre szczepy zarodcw uodporniy si na te lekarstw a i ju
na nie nie reaguj.

163
Rysunek 21. Cykl yciowy zarodca malarii. Grna poowa rysunku pokazuje rozwj pasoyta w orga
nizmie komara, dolna - w organizmie czowieka. Zarodcc wprowadzano s do krwi czowieka pod
czas ukszenia komara (A). Nastpnie przedostaj si do wtroby i zagniedaj si w jej komrkach,
gdzie si dziel i rozwijaj (B), po czym s uwalniane (C) w postaci, ktra atakuje krwinki czerwono.
Zarodcc dziel si w krwinkach czerwonych (D), skd potem si wydostaj (E). W tym stadium mog
ponownie atakowa krwinki czerwone (F), bd te mog przedosta si do komara wskutek ponowne
go ukszenia (G). W organizmie owada zarodcc rozmnaaj si pciowo, w czym uczestnicz osobni
ki mskie i eskie (H, /), i wwiercaj si w ciank jelita komara, gdzie powstaj formy zaraliwe dla
ludzi (J). Wydobywaj si one ze cianki jelita komara (AT) i wdrujdo jego gruczow linowych.
Wraz ze lin komara przedostaj si ponownie do czowieka podczas ukszenia przez owada

Niestety, pom im o wysikw R ossa i innych, m alaria stanowi w ci w ielk


grob. R oss by przekonany, e poznanie cyklu yciow ego zarodca po
zwoli na istotne ograniczenie zapadalnoci na t chorob i zaproponow a
p o w sz e c h n e p ro g ra m y sa n ita rn e m a j c e n a celu n isz c z e n ie k o m a r w

164
i podaw anie pacjentom lekarstw a przeciw m alarycznego, chininy. Jednak w a
dze brytyjskie bardzo opieszale reagow ay na te zalecenia, m im o e ograni
czenie zachorow a na m alari w krajach Im perium B rytyjskiego przynioso
by niezm ierne korzyci. A m erykanie zareagow ali szybciej. W 1904 roku Ross
zosta zaproszony przez am erykaskie w adze sanitarne do odw iedzenia bu
dow y K anau Panam skiego. W w yniku zastosow ania proponow anych przez
niego m etod zw alczania m alarii w yelim inow ano t chorob z rejonu budo
wy. Przy okazji budow niczow ie K anau Panam skiego zostali uw olnieni od
groby tej febry, innej choroby take roznoszonej przez komary.
Ross dosta N agrod N obla, a w lad za ni, w uznaniu zasug, nadano
m u szlachectw o. E fektem prac R o ssa byo w yelim inow anie m alarii w w ielu
czciach w iata. N iestety, zachorow alno na t ch o ro b w krajach sabiej
rozw initych je st nadal bardzo dua. Sam R oss b y bardzo rozczarow any
tym , e w w ielu rejonach nie przyw izyw ano d o statecznie duej w agi do
jeg o m etod zw alczania m alarii. B ez w tpienia b y b y zdum iony i zaszoko
w any, gdyby w iedzia, e dzisiaj - niem al po stu latach od jeg o w ielkiego
odkrycia - choroba w ci si pleni. U czyniono w ielki w ysiek, aby zlikw i
dow a m alari, ale znacznie w icej pozostao je sz c z e do zrobienia. R onald
R oss w skaza nam drog.
W roku 1917, w dw adziecia lat po odkryciu po raz pierw szy zarod
cw w odkach kom arw A nopheles, Ross napisa inny wiersz:

P rzed dw udziestu laty


P rzyszo odkrycie
D ziki nauce i dziki p ra c y
A potem przysza g o iy c z
B o com y takim trudem stw orzyli
B ezduszny w ia t odrzuci
D zi nie w arto o tym m w i
N ie w arto o tym pam ita

Teraz, gdy w chodzim y w X X I w iek, pozostaje nam tylko nadzieja, e


badania naukow e, przedsiw zicia m edyczne i dziaania rzdw pjd w kie
runku w skazanym przez prace sir R onalda R ossa w ystarczajco energicznie,
by m alaria, tak ja k ospa, staa si chorob przeszoci.
14. Penicylina - rezultat
czystej nauki

a pocztku X X w ieku fakt, e m ikroorganizm y w yw ouj niektre cho


N roby, zosta ju pow szechnie uznany. W ielu uczonych zaczo w w czas
rozw aa m oliw o leczenia tych chorb za pom oc substancji chem icz
nych, ktre niszczyyby mikroby, ale nie byyby szkodliw e dla ludzi. W po
czeniu ze szczepionkam i chem ioterapia zapew niaby skuteczny or w w al
ce z chorobam i zakanym i.
Pierw szym lekarstw em stosow anym regularnie do leczenia infekcji bak
teryjnych u ludzi bya arsfenam ina, znana p od n azw handlow S a lv a rsa n
(salw arsan), odkryta przez w ielkiego uczonego niem ieckiego Paula Ehrlicha
(1854-1915). E hrlicha m ona uw aa za tw rc chem ioterapii. Pocztkow o
bada on pew ne barw niki i odkry ich zdolno do w ybirczego zabarw iania
kom rek bakteryjnych, ale nie kom rek organizm u ludzkiego. Jeeli barw ni
ki m og tak w ybirczo zabarw ia bakterie - pom yla E hrlich - m oe da si
rw nie opracow a rodki chem iczne, ktre b d rw nie w ybirczo zabija
bakterie, nie szkodzc organizm ow i nosiciela? Jego pom ys polega na tym,
by stw orzy rodzaj chem icznej m agicznej k u li, ktra w yszukiw aaby m i
kroby w organizm ie i niszczya je (w bajce m agiczna kula po w ystrzeleniu
trafia czow ieka, ktrego im i je st na niej w ypisane - przyp. tum.).
W 1905 roku Ehrlich rozpocz program badawczy, ktry polega na
testow aniu tysicy zw izkw chem icznych na ich skuteczno w zw alczaniu
rnych chorb. A rsfenam ina, zw izek zaw ierajcy arsen, byl szczeglnie
skuteczny w leczeniu kiy i w krtce zosta pow szechnie zastosow any w jej
terapii. Prace E hrlicha doprow adziy do odkrycia w ielu lekw, uyw anych

166
rw nie dzisiaj w leczeniu piczki afrykaskiej i innych chorb tropikal
nych pow odow anych przez pierw otniaki. Leki przeciw chorobom pierw ot-
niakow ym istniay ju przed uzyskaniem lekw przeciw w ikszoci chorb
bakteryjnych. Ale, paradoksalnie, choroby pierw otniakow e obecnie s bar
dzo zaniedbyw ane przez przem ys farm aceutyczny, m im o e przynosz cier
pienia i m ier setkom m ilionw ludzi w krajach sabiej rozw initych.
Arsfenam ina (salwarsan) pozostaw aa przez wiele lat jed y n napraw d
skuteczn m agiczn kul przeciw chorobie bakteryjnej. D opiero w latach
trzydziestych X X w ieku biochem ik niem iecki Gerhard D om agk (1895-1964)
zastosow a zasady chem ioterapii chorb zakanych Ehrlicha i przetestow a na
m yszach wiele nowo w yprodukow anych barw nikw - potencjalnych lekw
przeciwbakteryjnych. D om agk odkry, e pew ien barw nik o nazw ie Prontosil
je st niezw ykle skutecznym rodkiem przeciw bakteryjnym . Byo to due osi
gnicie, gdy Prontosil atakuje bakterie nalece do klasy paciorkow cw , kt
re pow oduj powane choroby zakane u ludzi, na przykad szkarlatyn.
R zecz ciekaw a, P rontosil nie dziaa na bakterie poza organizm em zw ie
rzcia: lek nie zabija izolo w an y ch bak terii w probw ce. Tak w ic gdyby
D om agk nie przep ro w ad za sw ych dow iadcze na zarao n y ch m yszach,
nigdy by nie odkry P rontosilu. D zieje si tak dlatego, e w ew ntrz organi
zm u P rontosil przem ien ia si w in n su bstancj i dopiero ta substancja za
b ija bakterie. Prontosil by pierw szy m lekiem z rodziny su lfo n a m id w , a w
nastpstw ie o dkrycia D o m ag k a stw orzono potem w iele podobnych lekw.
N iektre z nich dotd s bard zo u y teczn e w leczeniu n iek t ry ch infekcji
bakteryjnych. O dkrycie P ro n to silu w ykazao, e lekw chem icznych fak
tycznie m ona uyw a p rzeciw rozm aitym zakaeniom bakteryjnym . P o
nadto w znacznym stopniu p rzy czy n io si do p niejszego zastosow ania
penicylin y ja k o antybiotyku.
Sulfonam idy m iay pew ne w spaniae m oliw oci, ale nie byy pozba
w ione wad. N ieraz pow odow ay przykre skutki uboczne, a poza tym w ci
istniao w iele bakterii chorobotw rczych niew raliw ych na te leki.
Tym czasem w iat nie w iedzia, e najw aniejszy rodek chem ioterapeu-
tyczny do leczenia chorb bakteryjnych by ju odkryty znacznie wczeniej,
bo w roku 1928, zanim w prow adzono sulfonam idy. Tym zapom nianym le
kiem bya penicylina. Jednake jej znaczenie jako leku przeciw bakteryjne-
go zostao dostrzeone dopiero w roku 1940. H istoria penicyliny je st doprawdy
zadziw iajca i stanow i je d e n z najbardziej niezw ykych przykadw przypad
kow ego odkrycia w historii nauki.
Penicylina zostaa odkryta przez bakteriologa szkockiego sir Alexandra Fle
m inga (1881-1955), ale odkrycie Flem inga zostao wydobyte z zapom nienia po

167
dwunastu latach przez australijskiego patologasir Howarda Floreya (1898-1968)
i niemieckiego biochemika sir Ernsta Chaina (1906-1979) oraz ich kolegw na
Uniwersytecie Oxfordzkim. Dopiero oni dali wiatu lek przeciwbakteryj ny o nie
spotykanej wszechstronnoci i skutecznoci.
S m ocne przesanki, aby sdzi, e z p enicylin zetkno si te wielu
innych badaczy, naw et jeszcze przed odkryciem Fleminga. N a przykad w 1871
roku Joseph Lister, ktry w prow adzi chirurgi antyseptyczn w w yniku prac
Pasteura nad m ikrobam i, zauw ay, e jed n a z jego hodow li bakterii nie roz
w ijaa si, kiedy zostaa przypadkow o zakaona pleni Pnicillium . Lister
przeprow adzi kilka dow iadcze z pleni, aby oceni jej przydatno jako
rodka antyseptycznego, ale w yniki nie byy rozstrzygajce. Jednak dziennik
szpitalny z roku 1884 pokazuje, e uy on pleni Pnicillium do pom ylne
go w yleczenia ropnia u jednego z pacjentw. L ister najw idoczniej nie popro
w adzi tych bada dalej i praw dziw a historia penicyliny rozpoczyna si od
sir A lexandra Flem inga.

Flem ing i penicylina

A lexander F lem ing urodzi si w Szkocji w roku 1881 jak o syn chopa.
W w ieku szesnastu lat pracow a w firm ie transportow ej w charakterze kan
celisty, ale je g o starszy brat uw aa, e m oe on zrobi karier w dziedzinie
w ym agajcej w ikszego w ysiku intelektualnego. K iedy A lexander otrzym a
w spadku po krew nym pew n sum pienidzy, postanow i j spoytkow a na
zdobycie zaw odu lekarza. Przenis si do Londynu, uzyska potrzebne kw a
lifikacje dziki pryw atnej nauce i rozpocz praktyk m edyczn w Szpitalu
St. M ary w Londynie.
Flem ing pracow a na w ydziale szczepie, ktrego dyrektor, sir A lm roth
W right (1861-1946), interesow a si badaniam i naukow ym i w dziedzinie
szczepionek i system u odpornociow ego. Przez kilka lat Flem ing pracow a
jako badacz i jednoczenie praktykow a m edycyn, ale po pierw szej w ojnie
wiatowej pow ici si ju w ycznie badaniom naukowym . M ia opini czo
w ieka niem iaego, ktrem u rozm ow a przychodzia z trudem , niem niej je d
nak by bardzo pow aany i doceniano jeg o d u skrupulatno.
W roku 1922 Flem ing odkry lizozym , biako m ajce w aciw o roz
kadania bakterii. A kurat by przezibiony i m ia katar, a kropla luzu z jego
nosa spada na pow ierzchni poyw ki na pytce do hodow li bakterii. Po kil
ku dniach zauw ay, e bakterie w rejonie kropli luzu nie nam naaj si,
chocia nam n aaj si w pewnej odlegoci od tego miejsca. W ygldao na

168
to, e luz zaw iera substancj pow odujc rozkad (czyli liz) bakterii. F le
m ing nazw a t substancj lizozym em i w ykaza, e w ystpuje ona w r
nych organizm ach yw ych i w pynach ustrojow ych, m idzy innym i w zach,
linie, luzie, a take w biaku ja ja i w rolinach. Jednak, m im o e lizozym
zabija w iele nieszkodliw ych gatunkw bakterii, nie zabija w ikszoci bakte
rii w y w o u jcy ch ch o ro b y u czo w iek a. L izo zy m zo sta pniej bardzo
w szechstronnie zbadany i posuy jak o m odelow y enzym (to je st biako k a
talizujce reakcj chem iczn) w badaniach biochem icznych.
O dkrycie lizozym u bardzo przypom inao pniejsze odkrycie przez F le
m inga penicyliny i m oliw e, e nieco je uatw io.
W 1928 roku Flem ing zosta profesorem bakteriologii w Szpitalu St.
M ary. G w nym przedm iotem jego bada byy b akterie zw ane gronkow ca-
m i, ktre pow o d u j takie schorzenia ja k czyraki, drobne ogniska zapalne
i niektre rodzaje zapalenia puc. Flem ing pobiera gronkow ce z czyrakw
u pacjentw szpitalnych i hodow a je na pytkach z poyw k elatynow . B a
dajc te bakterie stw ierdzi, e w w yniku ich nam naania si pow staj kolo
nie o rnych barw ach. Flem ing by starannym i sum iennym badaczem . Jego
bardzo m ae laboratorium , m ierzce zaledw ie 3,6 na 3 m etry, byo bardzo
gsto zastaw ione sprztam i.
W ydarzenia tow arzyszce odkryciu penicyliny przez Flem inga nie s
cakow icie w yjanione, gw nie z tego pow odu, e odkrycie to nie zostao
docenione w ow ym czasie. Pniej, kiedy penicylina staa si gw nym le
kiem przeciw bakteryjnym , w sppracow nicy F lem inga usiow ali odtw orzy
dokadny przebieg w ydarze, ale niektre relacje byy sprzeczne i chyba ju
nigdy nie poznam y dokadnie szczegw . Jednak historia, k tr przytacza
my, je st praw dopodobnie zbliona do stanu faktycznego.
W lecie 1928 roku Flem ing uda si na urlop, ale przed w yjazdem zebra
w szystkie pytki do hodow li bakteryjnych i uoy w stos na stole laborato
ryjnym , aby m c je zbada po pow rocie z w akacji.
Po przerw ie w akacyjnej, w e w rzeniu 1928 roku, postanow i dokadnie
zbada stos pozostaw ionych pytek: zaw sze bada je w szystkie bardzo skru
pulatnie, starajc si uzyska z kadej ja k najw icej inform acji. K olonia bak
terii na kadej pytce dostarczaa jak ich danych. Potem pozostaw i je na
stole i zaj si innym i pracam i. W jak i czas pniej przyszed do niego ko
lega. Flem ing pokaza m u zbadane pytki i zacz objania rne w ystpuj
ce tam kolonie bakteryjne.
W tym w anie m om encie zauw ay na jednej pytce co do niezw y
kego i interesujcego. Pow ierzchnia elatynow ej poyw ki zaw ieraa liczne
kolonie gronkow cw rozrzucone tu i w dzie, a na je j brzegu pojaw ia si

169
kpka puszystej pleni grzybkow ej (pdzlaka). Ale, co ciekaw sze, obszar
w bezporednim ssiedztw ie pleni zaw iera bardzo m ao kolonii bakteryj
nych, a te, ktre tam w ystpow ay, w yglday ja k przezroczyste, tak jakby
gronkow ce w nich giny lub byy m artw e. W wikszej odlegoci od pleni
bakterie rozw ijay si znakom icie. Ta historyczna pytka bya praw dopodob
n ie o w os od zniszczenia: w ed u g niek t ry ch relacji zn ajd o w aa si na
szczycie stosu przeznaczonego do um ycia, stojcego w kuw ecie ze rodkiem
dezynfekujcym . G dyby znalaza si nieco niej w tym stosie, zapew ne
zostaaby bezpow rotnie zniszczona!
To odkrycie przypom inao poprzednie, dotyczce lizozym u. W wczas
Flem ing zauway obszar w olny od kolonii bakteryjnych w ok kropli luzu
z nosa. Teraz wygldao, e ple dziaa podobnie jak lizozym ze luzu. Fle
m ing natychm iast zorientow a si w sytuacji i z pocztku pom yla, e w idocz
nie odkry rodzaj lizozym u w ytw arzanego przez grzybki pdzlaki. M usia by
do podekscytow any tym odkryciem , gdy kaza sfotografowa hodow l i po
kaza j innym uczonym ze sw ojego wydziau, chocia zainteresow anie z ich
strony byo raczej nike. Zachow a take pytk i przechow yw a j przez lata;
obecnie znajduje si ona w M uzeum B rytyjskim w Londynie.
Z dajc sobie spraw , e m a do czynienia z interesujcym i godnym zba
dania zjaw iskiem , Flem ing zdj odrobin grzybka pleniow ego, przenis
do k o lby z p ynn poy w k i w yhodow a w iksz jego ilo. N astpnie p o
bra nieco pynu, w ktrym hodow ana bya ple, i stw ierdzi, e ham uje on
w zrost gronkow cw n a pytkach z poyw k, podobnie ja k przedtem ple
ham ow aa rozw j bakterii na oryginalnej pytce. Byo jasne, e ple w y
dziela substancj niszczc gronkow ce. K iedy Flem ing zbada w pyw prepa
ratu z pleni na inne bakterie, okazao si, e niektre nie reaguj, podczas
gdy w zrost innych je st ham owany. Jednak w przeciw iestw ie do lizozym u,
preparat z pleni ew identnie atakow a w iele rnych typw bakterii choro
botw rczych i Flem ing uw iadom i sobie, e substancja w ytw arzana przez
ple nie je st now ym rodzajem lizozym u.
W p rzecigu n astpnych kilku m iesicy z zapaem bada substancj
antybakteryjn w preparacie z pleni, k t r nazw a penicylin, gdy ple,
ktra j w ytw arza, je st gatunkiem grzybka z rodzaju Pnicillium (pdzlaki).
P rzebada take trzynacie innych gatunkw pleni, w tym osiem innych
gatunkw pdzlakw , spraw dzajc czy w ytw arzaj one penicylin. O kazao
si, e produkuje j tylko je d e n gatunek, to je st oryginalna ple, w ktrej
odkry penicylin. W ida zatem , ja k niezw ykem u zbiegow i okolicznoci Fle
m ing zaw d zicza sw e odkrycie: niezw ykle rzadko si zdarza, aby ple
wytw arzajca penicylin pojawia sijako zanieczyszczenie kultury bakteryjnej.

170
Flem ing przeprow adzi podstaw ow e badania w aciw oci penicyliny
i stw ierdzi, e je st ona bardzo silnym rodkiem : preparat z pleni po osiern-
setkrotnym rozcieczeniu w dalszym cigu niszczy bakterie. Penicylina nie
oddziayw aa na biae krw inki czow ieka, a po w strzykniciu duej iloci
substancji krlikow i nie w ystpiy u niego objaw y zatrucia. Zatem penicyli
na m iaa silny w pyw na bakterie chorobotw rcze, a ew identnie nie w yrz
dzaa przy tym szkody zw ierztom i biaym krw inkom czow ieka. Flem ing
uw aa, e penicylina m oe posuy ja k o rodek antyseptyczny, podobnie
ja k kw as karbolow y Listera, ktry by stosow any na skr i na rany. Przy tym
penicylina bya bezpieczniejsza od kw asu karbolow ego, ktry zabija biae
ciaka krw i u ludzi.
Jeden z czonkw zespou badaw czego Flem inga zjad naw et pew n ilo
pleni pdzlaka, nie doznajc adnej szkody, a ponadto uy preparatu z pleni
zawierajcego penicylin do przem ycia infekcji, ja k m ia w nosie. Infekcja co
prawda nie ustpia, ale penicylina nie w yrzdzia adnej szkody. Inny z kole
gw przem y sobie zakaone oko preparatem z pleni i w tym przypadku
penicylina m u pom oga. Poza tym Flem ing zastosow a penicylin jako rodek
antyseptyczny, zam iast kw asu karbolow ego, przy ranach kilku pacjentw Szpi
tala St. M ary: w yniki byy w niektrych przypadkach dobre, ale oglnie biorc
niezbyt rewelacyjne. Flem ing zrezygnow a z pom ysu w ykorzystania penicyli
ny jako alternatyw nego rodka antyseptycznego, przynajmniej do czasu uzy
skania jej w stanie czystszym ni w postaci preparatu z pleni.
D w ch je g o w sppracow nikw postanow io sprbow a w yodrbni
w iksz ilo czystej penicyliny spord innych skadnikw preparatu z ple
ni. Niestety, penicylina okazaa si nietrw aa i uczeni m ieli due problem y
z jej oczyszczeniem . W kocu zrezygnow ali z tego zam iaru i w laboratorium
Flem inga nie robiono ju nic w tym kierunku. W 1934 roku inny kolega spr
bow a jeszcze raz, ale rw nie bez sukcesu. W 1932 roku pew ien uczony
z Londyskiej Szkoy H igieny i M edycyny Tropikalnej rw nie prbow a
w yodrbni czyst penicylin z poyw ki zaw ierajcej hodow l pleni P n i
cillium , dostarczonej m u przez Flem inga. Jednak prba ta znow u si nie p o
wioda: penicylina bya po prostu zbyt nietrw aa i nie udaw ao si w yodrb
ni jej z preparatu pleniow ego w uytecznej iloci.
Flem ing uyw a penicyliny do zw alczania niepotrzebnych bakterii w sw o
ich hodow lach: jeeli dany gatunek bakterii by niew raliw y na penicylin,
w szelkie zanieczyszczajce bakterie, je li byy na n i wraliw e, m ona byo
usun przez dodanie do hodow li w ycigu z pleni. C hocia Flem ing opubli
kow a spraw ozdania ze sw ojego odkrycia, w ikszo uczonych nie uznaa
tego za specjalnie godne uw agi i niew iele laboratoriw podjo badania nad

171
penicylin (z w yjtkiem w ykorzystyw ania jej do zw alczania niepotrzebnych
bakterii w hodow lach). By m oe najdziw niejsze je st to, e Flem ing nie prze
prowadzi! adnych dow iadcze, w ktrych prbow ano by leczy penicylin
zw ierzta z infekcj bakteryjn i spraw dza skuteczno leczenia. W iedzia
on, e penicylina nie je st toksyczna i e zabija bakterie chorobotw rcze. N i
gdy jedn ak nie przeprow adzi tego kluczow ego eksperym entu. Przypuszczal
nie stao si tak dlatego, e w trakcie dow iadcze uzna, i penicylina je st
niezbyt przydatna jak o lek chem ioterapeutyczny z pow odu sw ych innych w a
ciw oci, zw aszcza nietrw aoci i pow olnoci dziaania bakteriobjczego.
By m oe take w ydzia, w ktrym Flem ing pracow a, by bardziej zaintere
sow any zw alczaniem chorb przez szczepienia ni z uyciem lekw.
Tak czy inaczej, w iat m usia czeka ponad dziesi lat od czasu odkry
cia penicyliny, zanim zaczto jej uyw a ja k o cudow nego leku. Flem ing
w ykona w any krok, gdy odkry, jakkolw iek dziki przypadkow i, penicyli
n - interesujcy laboratoryjny rodek bakteriobjczy. B adania nad w aci
w ociam i penicyliny, prow adzone przez Flem inga i jeg o kolegw, utorow ay
drog do pniejszego ponow nego jej odkrycia jako w spaniaego antybioty
ku, lekarstw a X X w ieku. R zeczyw iste m oliw oci penicyliny zostay doce
nione d o p iero na p o c z tk u drugiej w o jn y w iato w ej na U n iw ersytecie
O xfordzkim , w laboratorium kierow anym przez profesora H ow arda Floreya
(1898-1968).

Oxford i odkrycie siy penicyliny

Florey zosta profesorem w Szkole Patologii im. sir W illiam a D unna


w O xfordzie w 1935 roku. Jego badania naukow e koncentrow ay si gw
nie na lizozym ie. Z acz je w 1929 roku, w kilka lat po Flem ingu, z ktrym
naw et przy jednym badaniu w sppracow a. C hcc prow adzi dalej badania
nad w aciw ociam i biochem icznym i lizozym u, zacz poszukiw a do w sp
p rac y o d p o w ie d n ie g o b a d a c z a -b io c h e m ik a . W k o c u z a tru d n i w tym
charakterze Ernsta Chaina, zdolnego naukow ca, ktry przyby do W ielkiej
Brytanii przed paru laty z Berlina. C hain by ydem i uciek z hitlerow skich
N iem iec przed przeladow aniam i.
Przez pew ien czas C hain bada w O xfordzie lizozym , ale potem w raz
z Floreyem postanow ili rozszerzy badania na inne rodki antybakteryjne.
W 1938 roku C hain przeprow adzi poszukiw ania w literaturze naukow ej do
tyczcej substancji antybakteryjnych w ytw arzanych przez inne m ikroorgani
zmy, takie ja k grzyby. Jednym ze znalezionych przez niego artykuw byo

172
doniesienie o odkryciu i w aciw o ciach penicyliny, opublikow ane przez
A lexandra Flem inga w 1929 roku. C hain od razu zainteresow a si tym arty
kuem i z pocztku pom yla, tak zreszt ja k Flem ing, e penicylina je st po
dobna do lizozymu.
Penicylina zostaa w ybrana do b ad a Floreya i C haina obok innych sub
stancji bakteriobjczych. P rzypadkow o je d e n z badaczy w Szkole Patologii
im. sir W illiam a D unna m ia akurat p le pdzlaka od Flem inga i uyw a jej
do tego sam ego co Flem ing celu, to je s t do niszczenia niepotrzebnych bakte
rii w hodow lach. Chain uzyska n ieco tej pleni i zacz bada penicylin
z zam iarem je j o czy szczen ia i ro z p o z n a n ia d ziaan ia b a k terio b jc zeg o .
W przesiw ziciu tym istotn ro l odegra te jed en z jego kolegw , N o r
m an Fleatley (ur. 1911).
Zarw no Florey, ja k i C hain pow iedzieli pniej, e do bada penicyli
ny skonia ich w ycznie ch czysto naukow ego poznania i nie rozw aali
specjalnie m oliw oci je j zastosow ania w lecznictw ie. Florey pow iedzia:
Ludzie czasem m yl, e ja i inni badalim y penicylin, gdy chcielim y
uly cierpieniom ludzi. N ie sdz, aby taka m yl choby przem kna nam
przez gow - byo to w ycznie interesujce badanie naukow e . C hain zgo
dzi si z tym: Jedyn m oj m oty w acj byo zainteresow anie czysto nauko
we. K iedy zaczynalim y badania nad penicylin, nie m ielim y pojcia, e
znajdzie ona praktyczne zastosow anie w m edycynie. Niem niej jednak, w m ia
r ja k Florey, C hain i ich koledzy odkryw ali coraz wicej zadziw iajcych
w aciw oci penicyliny, staw ao si coraz bardziej oczyw iste, e m a j przed
sob cudow ny lek, tote ich m yli ostatecznie zw rciy si ku zastosow a
niom m edycznym .
P enicylina stanow ia p o d n iecajce w yzw anie dla C haina, ktry jak o
biochem ik paa chci w yodrbnienia je j w czystej postaci. Interesow a si
szczeglnie biakam i enzym atycznym i i pocztkow o sdzi, e penicylina jest
enzym em . W krtce jed n ak - by m oe z rozczarow aniem - stw ierdzi, e
czsteczki penicyliny s znacznie m niejsze ni czsteczki biaka. W m iar
postpw w pracy, Florey zdecydow a si pow ici cakow icie badaniom
penicyliny. Z niechcony tym , e brytyjskie instytucje odpow iedzialne za
finansow an ie nauki odm aw iay m u p o m o cy lub przydzielay n a badania
jed y n ie skrom ne rodki, Florey w ystpi o pow ane dofinansow anie z am e
rykaskiej Fundacji R ockefellera i otrzym a je. Pocztkow e badania Floreya
i C haina nad penicylin zostay w ic w w ikszoci sfinansow ane przez F un
dacj R ockefellera.
Do 1940 roku Florey, Chain, H eatley i ich w sppracow nicy osignli
ogrom ny postp w badaniach nad penicylin. U doskonalili m etod pom iaru

173
jej siy jak o substancji bakteriobjczej, odkryli, e w iksze iloci penicyliny
m ona uzyskiw a, hodujc ple w w ikszych pytkich naczyniach czcio
w o zam knitych od gry, a take uzyskali preparaty penicyliny o zw ikszo
nej czystoci. C hain uzyska niew ielk ilo preparatu penicyliny o znacznie
wikszej sile ni jakikolw iek badany przedtem : ta penicylina po m ilionkrot-
nym rozcieczeniu w dalszym cigu zabijaa bakterie. B ya naw et znacznie
silniejsza ni w szelkie sulfonam idy uyw ane w w czas do leczenia infekcji
u ludzi.
C hain poleci w strzykn preparat penicylinow y dw m m yszom i stw ier
dzi, e nie je st on dla nich trujcy. Zgadzao si to z w ynikam i uzyskanym i
przez Flem inga przed dw unastu laty. Florey zdecydow a si w tedy przepro
w adzi dokadniejsze badania ze zw ierztam i dla ustalenia, co si dzieje z pe
nicylin po dostaniu si do organizm u. O kazao si, e penicylina nie m oe
by podaw ana doustnie, gdy je st niszczona w odku, natom iast pozostaje
w organizm ie przez pew ien czas po w strzykniciu jej do krw iobiegu. O sta
tecznie caa penicylina je st w ydalana z organizm u z m oczem . D zisiaj istniej
now e odm iany tego leku, ktre m ona zayw a doustnie - s to zm odyfiko
wane w ersje oryginalnej penicyliny, nie ulegajce rozkadow i w odku.
O dkrycie, e penicylina je st trw aa przez pew ien czas po w strzykniciu jej
zw ierzciu, byo bardzo w ane, gdy oznaczao, i zachow uje ona sw e dzia
anie bakteriobjcze w ew ntrz organizm u.
W m aju 1940 roku Florey przeprow adzi kluczow y eksperym ent, ten
w anie, ktrego nie w y kona F lem in g d w anacie lat w czeniej. To w
eksperym ent spow odow a, e badania zespou oxfordzkiego poszy potem
gw nie w kierunku chem ioterapii. Om iu m yszom w strzyknito m ierteln
daw k bakterii. Cztery z tych m yszy pozostaw iono jak o grup kontroln,
a czterem pozostaym w strzyknito penicylin. Florey i Featley obserw ow ali
je bardzo pilnie: w yniki dow iadczenia m iay dostarczy w anej inform acji,
a m ianow icie: czy penicylina m oe leczy infekcje bakteryjne u yw ych
zw ierzt. W nocy Florey i H eatley dyurow ali na zm ian w laboratorium
i spraw dzali stan zw ierzt. H eatley pozosta tam a do rana. Do godziny
3.30 w szystkie myszy, ktrym nie podano penicyliny, zdechy w skutek zaka
enia bakteryjnego, natom iast cztery m yszy leczone penicylin pozostaw ay
przy yciu. Taka sytuacja si utrzym aa do nastpnego dnia, kiedy Florey,
C hain i pozostali czonkow ie zespou badaw czego przybyli do laboratorium .
To cudow ne! - pow iedzia Florey.
D ow iadczenia pow tarzano w ielokrotnie, uyw ajc w ielu innych m y
szy i w ikszych daw ek bakterii. Penicylina okazaa si skuteczna: bez w t
pienia m iaa zdolno leczenia infekcji bakteryjnej u myszy. N astpne pytanie

174
byo jeszcze w aniejsze: czy m ona j zastosow a u ludzi? Florey zdaw a
sobie spraw, e taki m usi by nastpny krok, ale jed noczenie oznaczao to,
e potrzeba bdzie znacznie w icej penicyliny: m asa dorosego czow ieka
je st trzy tysice razy w iksza ni m asa myszy. W ich laboratorium w Szkole
Patologii im. sir W illiam a D unna trudno byo uzyska w iksze iloci penicy
liny w pczystej postaci. K iedy opublikow ano w yniki bada z zaraonym i
m yszam i, Florey oczekiw a ogrom nego zainteresow ania ze strony firm far
m aceutycznych, ale si rozczarow a: znaczenia penicyliny znow u nikt poza
ich w asnym zespoem nie chcia doceni.
N ie byo w yjcia - Florey postanow i produkow a w iksze iloci peni
cyliny w e w asnym laboratorium . Z am w iono w fabryce setki naczy do
hodow li, zaprojektow anych przez H eatleya, i rozpoczto m asow hodow l
pleni pdzlaka, aby uzyska dostateczn ilo p enicyliny do bada na lu
dziach. W ydzia F orleya zam ieni si w fabryk. Z atrudniono w iele dziew
czt do dogldania hodow li i zbierania pleni nazyw ano je penicylinow y
m i dziew cztam i. Po kilku m iesicach uzyskano do penicyliny, aby za
cz bada jej toksyczno dla ludzi.
N a pocztku Florey i jeg o zesp badali, co si dziao, kiedy podaw ano
penicylin ochotnikom . Pierw sza osoba, ktra otrzym aa penicylin w ze
spole oxfordzkim , zareagow aa w y so k gorczk i dreszczam i. W budzio to
rzecz jasn a zaniepokojenie badaczy, ale w krtce ustalono, e reakcja taka
zostaa spow odow ana n iedostateczn czystoci preparatu. Znany chem ik
Edw ard A braham (ur. 1913), ktry by czonkiem zespou Forleya i zajm o
w a si ustalaniem struktury molekularnej penicyliny, opracow a prost m etod
pozbycia si tych zanieczyszcze. K iedy zanieczyszczenie zostao usunite,
w strzyk n ito p e n icy lin o ch o tn ik o m sp ord czo nkw zespou F loreya
i in n y ch b ad a c z y ze S zk o y P a to lo g ii. O k azao si, e p e n ic y lin a je s t
nieszkodliw a dla ludzi, je st cakow icie w ydalana z m oczem oraz ulega ro z
kadow i w odku. P otw ierdzono w ic w yniki bada na m yszach i innych
zw ierztach laboratoryjnych. B yy to w ielce obiecujce rezultaty i Florey by
przekonany, e penicylin m ona bdzie leczy infekcje bakteryjne u ludzi,
tak ja k m ona byo u myszy.
O czyw icie nastpnym krokiem m iao by zbadanie w pyw u penicyliny
na pacjentw szpitalnych z infekcj bakteryjn. Pierw szym pacjentem , na
ktrym w yprbow ano penicylin, by policjant cierpicy na rozleg infekcj
bakteryjn na tw arzy: zadrapa si on nieznacznie w kciku ust krzakiem ry,
a zakaone skaleczenie rozprzestrzenio si na ca tw arz. M usiano m u usu
n oko, ktre byo silnie zakaone, a leki sulfonam idow e nie skutkoway.
Kilka zastrzykw penicyliny przynioso w idoczne skutki: infekcja osaba,

175
a gorczka pacjenta si zm niejszya. Jednak zaczo brakow a penicyliny
i Florey z zespoem m usieli naw et w ydziela j z m oczu pacjenta i w strzyki
wa m u ponow nie. O statecznie pacjent zm ar, kiedy infekcja rozszerzya si
na puca. N iem niej jed n ak przez pew ien czas w ystpow aa w idoczna popra
w a, a problem w iza si z niedostateczn iloci penicyliny, tak w ic byy
pow ody do optym izm u.
W krtce potem , kiedy uzyskano znacznie wicej penicyliny w pczy-
stej postaci, zastrzyknito j innym pacjentom i tym razem odniesiono wielki
sukces. Stan pitnastoletniego chopca z zakaeniem rany pooperacyjnej
znacznie si popraw i po zastrzykach z penicyliny. U innego pacjenta, robot
nika, w yleczono infekcj na plecach. W yleczono take zagraajc yciu in
fekcj u szeciom iesicznego niem ow lcia. Tak w ic okazao si, e penicy
lina leczy zakaenia bakteryjne u ludzi. Prow adzc czyste badania naukow e,
Florey, C hain i ich koledzy ponow nie odkryli substancj bakteriobjcz, ktra
m iaa zm ieni wiat.
Zakrojone na szersz skal prby na ludziach w ym agay jeszcze w ik
szych iloci penicyliny, a Florey zdaw a sobie spraw , e w yczerpano ju
m oliw oci Szkoy Patologii im. sir W illiam a D unna jak o fabryki tego leku.
Zw rci si zatem do przem ysu i kilka firm brytyjskich wyprodukowao znacz
ne iloci penicyliny. Jednak zainteresow anie tym lekiem ze strony brytyjskie
go przem ysu farm aceutycznego nadal byo nike, m im o e Florey z zespo
em w ykazali, e penicylina leczy infekcje u ludzi, i m im o e trw aa druga
w ojna w iatow a, a infekcje bakteryjne w rd rannych onierzy byy pow a
nym problem em .
N iem niej jed n ak penicylina odegraa istotn rol w w ojnie. B ya naw et
obaw a, e N iem cy m ogliby j w yprodukow a w znacznych ilociach i uy
do leczenia w asnych onierzy. B ez w tpienia w N iem czech interesow ano
si penicylin. Jednak istotny problem pozyskiw ania odpow iednio duych
jej iloci z hodow li pdzlaka pozostaw a w dalszym cigu nie rozwizany.
W 1941 roku Florey i H artley udali si do U SA , aby sprbow a w zbu
dzi zainteresow anie penicylin tam tejszego przem ysu. Z am iar si pow id
i zaczto tam produkow a penicylin na skal przem ysow . W nalecym
do M inisterstw a R olnictw a laboratorium w m iejscow oci Peoria w stanie Il
linois dokonano istotnego postpu w zw ikszeniu skali produkcji leku, sto
sujc m etod hodow li pleni Pnicillium w pynnej poyw ce uzyskanej w w y
niku nam oczenia ziarna w w odzie. O dkryto take now e gatunki pdzlaka,
w ytw arzajce w iksze iloci penicyliny ni pierw sza ple odkryta przez Fle
minga. Jeden gatunek, ktry okaza si potem szczeglnie wany, odkryto na
zapleniaym m elonie na targu w Peorii. Ple z tego m elona staa si rdem

176
w ikszoci penicyliny produkow anej przem ysow o na w iecie przez okres
ponad dziesiciu lat.
Produkcja penicyliny na w ielk skal rozpocza si w U SA w tym sa
m ym czasie, kiedy Japonia zaatakow aa Pearl H arbor (to je st w grudniu 1941
roku). Stosow ana bya bardzo skutecznie w leczeniu zakae bakteryjnych
u osb cyw ilnych i u rannych onierzy. Z ostaa pow szechnie uznana i za
czto j potem produkow a na caym w iecie. W ci je st jed n y m z n ajw a
niejszych antybiotykw. Stworzono w iele odm ian oryginalnej penicyliny. C z
steczka penicyliny je st do m aa (rysunek 22) i skada si z czci zw anej

acuch boczny jdro penicylinowe

Rysunek 22. Struktura molekularna penicyliny. Czsteczka zawiera jdro i acuch boczny, X -C = 0.
W wyniku modyfikacji X mona uzyskiwa rozmaite penicyliny o zrnicowanych waciwociach.

jdrem penicylinow ym oraz z acucha bocznego. acuch boczny m oe


by w znacznym stopniu m odyfikow any, w skutek czego pow staj liczne ro
dzaje penicyliny o zrnicow anych w aciw ociach, skuteczne przeciw r
nym bakteriom .
Penicylina w ykazuje w yjtkow w ybirczo, gdy dziaa na kom rki
bakterii i om ija kom rki zw ierzce. Tem u zaw dziczam y jej m a toksycz
no dla ludzi i silne w aciw oci bakteriobjcze. P enicylina niszczy bakte
rie, a nie niszczy kom rek ludzkich dlatego, e jej dziaanie polega na bloko
w aniu zdolnoci bakterii do budow ania ciany kom rkow ej, ktra pokryw a
pow ierzchni bakterii i chroni j przed uszkodzeniam i. K om rki czow ieka

12 - P rzeom ow e odkrycia
177
i innych zw ierzt nie m aj takiej ciany - na ich pow ierzchni w ystpuje inna
struktura ochronna - i dlatego na nie penicylina nie dziaa. Penicylina nie
zabija bakterii bezporednio, lecz zapobiega budow aniu przez nie cian ko
m rkow ych, przez co gin one sam e w skutek uszkodze i niem onoci pra
w idow ego rozm naania si. K iedy uw aano, e kady lek zabijajcy bakte
rie musi by take szkodliw y dla kom rek ludzkich, ale przykad penicyliny
i innych antybiotykw zm ieni ten pogld. Obecnie przyw izuje si du wag
do badania rnic pom idzy kom rkam i bakteryjnym i i ludzkim i, dziki cze
m u m ona opracow yw a now e leki oddziaujce specyficznie na bakterie.
Penicylina, ktra m a praw ie idealnie w ybircze dziaanie, zostaa odkryta
przez przypadek. W szyscy uczeni, ktrzy brali w tym udzia - Flem ing, F lo
rey, Chain, Heatley, ja k te ich koledzy - pocztkow o kierow ali si naukow
ciekaw oci, a nie pragnieniem leczenia chorb ludzi.
15. DNA - alfabet ycia

dkrycie penicyliny przez Flem inga w 1928 roku w yniko z jeg o bada
O nad bakteriam i pow odujcym i czyraki. M niej wicej w tym sam ym cza
sie inny brytyjski b akteriolog, Fred G riffith (1 879-1941), bada bakterie
pow odujce zap alen ie puc i d o kona odkrycia, kt re doprow adzio do je d
nego z najw ikszych osigni naukow ych ludzkoci w X X w ieku - do
okrelenia m olekularnej budow y m ateriau g en etycznego, kw asu dezok
syryb on u k lein ow ego, czyli D N A . Z n aczenie o d k ry cia G riffitha nie zo sta
o zrazu dostrzeone i - podobnie ja k w p rzypadku pen icy lin y - upyno
ponad dziesi lat, zanim doceniono, ja k bardzo b yo ono w ane. Tak si
zoyo, e zarw no o dkrycie penicyliny, ja k i b u d o w y m ateriau genetycz
nego zostao ogo szo n e p o dczas drugiej w o jn y w iato w ej. Jed n ak o ile
w w czas pen icy lin u znano za w ielkie osig n icie i staa si ona bardzo
popularna, o tyle badania nad m ateriaem genetycznym pozostay m ao znane
i trz e b a byo czeka w iele d alszy ch lat, zan im z a j y n alen e im m iejsce
w historii nauki.
M olekularna stru k tu ra m ateriau genetycznego zw ana je s t alfabetem
ycia, gdy w D N A w ystpuj sekw encje liter chem icznych, stanow ice
kod budow y biaek i innych czsteczek, z ktrych skadaj si w szystkie ywe
organizm y. (W rozdziale 17 znajdziem y szerszy opis tego, ja k w DN A zako
dow ana je st budow a biaek.) O dkrycie chem icznej budow y m ateriau gene
tycznego nie byo oczekiw ane przez zaangaow anych w to uczonych. N ikt
nie m g przypuszcza, e badania bakterii pow odujcych zapalenie puc
dostarcz klucza do poznania budow y chem icznej nonika dziedzicznoci.

179
M am y tu kolejny przykad bada, ktre doprow adziy do cakow icie nieocze
kiw anego odkrycia o ogrom nych i dalekosinych konsekw encjach.
Przez tysice lat ludzie zdum iew ali si doskonale w idoczn zoonoci
sw oich w asnych i innych organizm w, a take fizycznym podobiestw em
dzieci do ich rodzicw , dziadkw i rodzestw a. Jest poniekd zrozum iae,
e dla ty c h o b serw acji czsto p o d aw an o n ad p rzy ro d zo n e lub relig ijn e

I
A T
G C
-T A
C G
G C
-A T
-T A
A T
G C
G C
T A
C G
G C
A T
G C
A T

Rysunek 23. DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy) skada si z dwch spiral skrconych wzajemnie
wok siebie (z lewej). Skrty spirali utworzone s z cukru i reszt kwasu fosforowego, a pomidzy
nimi wystpuj szczebelki utworzone z zasad. W DNA wystpuj cztery zasady: adenina (A),
guanina (G), cytozyna (C) i tymina (7). A zawsze czy si z f , a C zawsze czy si z C (z prawej).
Sekwencja zasad okrela sposb odczytywania kodu przez komrki i wprowadzania go do biaek.

180
interpretacje. Obecnie jednak m am y naukow e wyjanienie w ystpow ania cech
uw arunkow anych genetycznie, a w yjanienie to okazao si bardziej niezw y
ke, ni ktokolw iek m g przypuszcza. C zsteczka substancji chem icznej
zw anej k w asem d e z o k sy ry b o n u k le in o w y m , w sk r cie D N A , sk a d a si
z dw ch spiral skrconych w zajem nie w ok siebie (rysunek 23) i zaw iera
kod w szystkich cech fizycznych kadego yw ego organizm u. W yjanienie
kodu genetycznego trzeba uzna za osignicie najw yszej rangi. Podobnie
ja k odkrycia w yjaniajce pochodzenie W szechw iata (rozdzia 7), te prze
om ow e odkrycia, ktre doprow adziy do ustalenia, e D N A je st nonikiem
dziedzicznoci, w najw yszym stopniu pobudziy ludzk dociekliw o. Jesz
cze nigdy nie bylim y rw nie blisko odpow iedzi n a takie pytania, jak: skd
si w zilim y? i co to je st ycie? .
P o zn an ie n o n ik a d z ie d z ic z n o c i d o p ro w a d z io b a d a n ia n a u k o w e
w rejony, o k t ry ch n ik t p rzed tem n ie m a rz y w najbardziej fa n ta sty c z
n y c h w y o b ra e n ia ch . D N A m o n a o b e c n ie m o d y fik o w a w p ro b w c e ,
a te c h n ik a re k o m b in a c ji D N A , o p ra c o w a n a do teg o celu , p o z w a la na
uzy sk an ie o d p o w ied zi na w iele p y ta , d o ty czcy ch n a przy k ad sp o so b u ,
w ja k i z zap o d n io n eg o ja ja ro zw ija si d zieck o , czy u d ziau p ro ces w
m o lek u larn y ch w p ro c e sa c h m y lo w y c h u czo w ieka. Z asto so w a n ia te c h
niki re k o m b in a c ji D N A s og ro m n e. D la p rz y k ad u m o n a w ym ien i:
m etody id en ty fik acji o so b n ik w (tak zw ane g en ety czn e odciski p alc w -
ro zd zia 17); b a d an ia procesw , w w y n ik u k t ry c h norm alne k o m rki sta
j si kom rkam i rakow ym i; d o k ad n iejsze zro zu m ien ie chorb d z ied zic z
nych, tak ich ja k z w k n ien ie to rb ie lo w a te (m u k o w iscy d o za) i d y stro fia
m ini; a take w y tw arzan ie n o w y ch lekw sto so w an y ch w terap ii w ielu
chorb. T echnika rek o m b in acji D N A ju te ra z je s t u y teczn a, a p rzy sze
po k o len ia b d m iay z niej o g ro m n e k o rzy ci.
W obliczu tak szybkiego postpu nauki w dziedzinie D N A i m echani
zm w kodow ania fizycznych cech organizm w yw ych, jak i teraz obserw u
jem y, a trudno uw ierzy, e przez dugi czas uczeni nie przyjm ow ali do
w iadom oci, e D N A m oe by nonikiem dziedzicznoci. Jeszcze w 1950
roku w ielu uznanych biologw sdzio, e je s t to stosunkow o m ao w ana
substancja, a geny m u sz skada si z biaek. D N A je st do prostym zw iz
kiem , natom iast biaka s znacznie bardziej zoone i w iedziano, e w ykazu
j rnorodno, k t r m ona by tum aczy zdolno kodow ania tak wielu
cech yw ego organizm u. H istoria, ktrej w ynikiem byo ostateczne uznanie,
e D N A je st alfabetem ycia, rozpocza si w 1869 roku, kiedy odkryto
kw as dezoksyrybonukleinow y.

181
Geny, DNA i chrom osom y

U czony szwajcarski Friedrich M iescher (1844-1895) odkry DN A w 1869


roku, kiedy bada skutki chem icznego oddziayw ania na ludzkie krw inki biae,
ktre pobra z ropy w zakaonych ranach pooperacyjnych. K rw inki w w yni
ku reakcji chem icznej stay si lepkie i kleiste. M iescher stw ierdzi, e lepka
substancja w ystpuje w jdrach kom rek, a nie w otaczajcej je cytoplazm ie.
N azw a t substancj nuklein (potem nazw ano j kw asem dezoksyrybo
nukleinow ym ) i w ykaza, e zaw iera fosfor i m a charakter kwasu. K iedy p
niej o k a z a o si, e m a te ria g e n e ty c z n y k o m rk i je s t z a w a rty w a n ie
w jdrze, w ikszo uczonych sdzia, e inform acj genetyczn przenosz
raczej b iaka pow izane z DN A , a nie sam DN A .
W X IX w ieku w ikszo biologw uw aaa, e charakterystyczne osob
nicze cechy genetyczne s dziedziczone po rodzicach z krw i bd innymi
pynam i, ktre przechodz od rodzicw do dzieci. Std si w ziy takie uy
w ane do dzisiaj okrelenia jak szlachetna krew czy w izy krw i . Jednak
austriacki m nich Johann G regor M endel (1822-1884) przeprow adzi seri
pom ysow ych eksperym entw z groszkiem pachncym , w w yniku ktrych
wykaza, e teoria dziedziczenia przez krew je st bdna. M endel stw ierdzi,
e czynniki genetyczne (geny), przenoszce inform acj o dziedziczonych
cechach fizycznych, takich ja k ksztat i kolor kw iatu groszku oraz w ysoko
odygi, nie m ieszaj si. N a przykad rolina w ysoka skrzyow ana z rolin
nisk nie daje w w yniku roliny o w ysokoci poredniej, lecz roliny potom
ne w ysokie albo niskie. Podobnie, jeli m atka m a oczy niebieskie, a ojciec -
piw ne, oczy dzieck a nie s koloru p oredniego pom idzy tym i dw om a
koloram i. M endel w ykaza rw nie, e kade z rodzicw przekazuje kade
mu z potom stw a poow sw oich genw, tak w ic osobnik potom ny posiada
zasadniczo tak sam liczb genw pochodzcych od kadego z rodzicw.
Jednak kady osobnik potom ny otrzym uje od kadego z rodzicw w oglno
ci inn k o m b in a c j genw , a zatem k o m b in acja u danego oso b n ik a je s t
in n a ni u je g o rodzestw a. W ow ym czasie M endel nie m ia pojcia, z cze
go zbudow ane s geny i gdzie znajduj si one w organizm ie: po prostu w y
kaza ich istnienie i w aciw oci na podstaw ie ujaw nianych przez nie cech.
N iestety, pionierskie osignicia M endla byy niedoceniane a do roku
1900, kiedy odkryto je ponow nie i potw ierdzono. N astpnie odkryto, e j
dra yw ych kom rek zaw ieraj pary skadnikw zw anych chrom osom am i,
ktre w ida pod m ikroskopem i ktrych liczba si podw aja tu przed podzia
em kom rki. Po podw ojeniu si poow a chrom osom w przechodzi do ka
dej z k o m re k p o to m n y ch , k t ra w sk u te k tego zaw iera t sam liczb

182
chrom o so m w co k om rka m a c ie rz y sta, a w ic d o k ad n ie tak ja k to je s t
w przypadku genw. Potem w ykazano, e geny istotnie s zaw arte w chro
m osom ach, a plem niki i kom rki jajo w e zaw ieraj poow liczby chrom oso
m w znajdujcych si w innych kom rkach organizm u: w trakcie zapodnie
nia chrom osom y z plem nikw i z kom rek jajow ych c z si, tw orzc jedno
jdro zapodnionego jaja. C hrom osom y zaw ieraj oprcz D N A rw nie bia
ka i uw aano, e w anie te biaka s nonikam i genw.
N a pocztku XX w ieku poznano ju skad chem iczny D N A . Zaw iera on
trzy podstaw ow e skadniki chem iczne: cukier zw any dezoksyryboz, po
czona z nim reszta kw asu fosforow ego oraz grupy zasadow e. C ukier i reszta
kw asu fosforow ego s jed nakow e w caej czsteczce, natom iast zasady m og
by czterech rodzajw. N a pocztku X X stulecia nikt nie w iedzia, ja k a jest
struktura m olekularna D N A - znano jedynie je g o skad chem iczny. Jednak
skadnik i w y d aw ay si p ro ste i b ard zo trudno b y o so b ie w y o b razi, ja k
w DN A m ogyby by zakodow ane w szystkie - ja k e zoone - cechy yw e
go organizm u.
N a pocztku lat pidziesitych XX w ieku w yjaniono struktur m ole
k ularn DN A . D okonali tego F rancis Crick (ur. 1916), Jam es D. W atson (ur.
1928), M aurice W ilkins (ur. 1916) i Rosalind F ranklin (1920-1958). Z tej
struktury podw jnej spirali w ynikno natychm iast w yjanienie m echanizm u
przenoszenia si genw do kom rek potom nych podczas podziau kom rki.
W yjanio si take, w ja k i sposb ta pozornie prosta czsteczka m oe zako
dow a tak ogrom n ilo inform acji. D w ie spiralne n ici m o g si rozw in i
pow staj w w czas dw ie now e, dopeniajce nici, przy czym kada oryginal
na rozw inita ni suy ja k o w zorzec, w ic kopiow anie je st dokadne. Po
pow ieleniu si kadej nici rodzicielskiej, dw ie potom ne pary um ieszczaj
si, kada w jednej z dw ch kom rek potom nych. C ztery m oliw e zasady
odpow iadaj czterem literom , a sekw encje tysicy takich zasadow ych li
ter, uoone w zdu dugiej nici, tw orz kom unikaty kodow e, opisujce ca
zoono organizm w yw ych.
Jednake w cigu pierw szych czterech dziesicioleci X X w ieku postp
w okreleniu m olekularnej budow y genu by bardzo pow olny, a kluczow ych
odkry prow adzcych do ustalenia tej budow y nie dokonali uczeni badajcy
celo w o m a te ria g en e ty c z n y . C h e m ic z n a n a tu ra g en u z o sta a o k relo n a
w w yniku prac prow adzonych przez Freda GrifFitha w W ielkiej Brytanii i przez
grup uczonych am erykaskich, a w szyscy oni interesow ali si bakteri po
w odujc zapalenie puc. D opiero na pnym etapie tych bada uczestnicz
cy w nich uczeni zdali sobie spraw , e w istocie odkryli alfabet ycia.

183
P neum okoki, G riffith i transform acja

N a pocztku X X w ieku zapalenie puc byo jednym z najpow aniej


szych problem w m edycznych w krajach rozw initych, podobnie ja k dzisiaj
s nim i now otw ory i choroby serca. W ikszo przypadkw zapalenia puc
bya spow odow ana bakteriam i zw anym i pneum okokam i. B akterie te badao
w iele zaspow naukow ych w laboratoriach, m etodam i bakteriologicznym i
w prow adzonym i pocztkow o przez Pasteura, K ocha i im w spczesnych.
B yo w iadom o, e pneum okoki istn iej w rnych postaciach, ktre
m ona rozrni przez specyficzne dla kadego typu przeciw ciaa (rozdzia
18). A zatem przeciw ciaa rozpoznajce jed en typ pneum okoka nie rozpo
znaj adnego innego typu. Poza tym w ystpuj jeszcze inne zrnicow ania,
gdy pneum okoki m og ulega transform acji do postaci, ktra nie w yw ouje
zapalenia puc u m yszy. T ransform acje takie m ona atw o w ykry przez
hodow anie bakterii na powierzchni poywki elatynowej: kada bakteria pneu
m o k o k a w y tw a rz a w id o c z n k o lo n i, z a w ie ra jc m ilio n y osobnikw .
Zakane form y pneum okokw tw o rz przy tym kolonie due, gadkie i poy
skujce, natom iast form y nie pow odujce zapalenia puc - kolonie m niejsze,
grudkow ate, o w ygldzie chropow atym . Z pow odu takiego w ygldu kolonii,
pneum okoki zakane zostay nazw ane pneum okokam i postaci S (od angiel
skiego sm ooth - gadkie), a niezak an e - pneum okokam i postaci R (od
angielskiego rough - chropow ate).
Fakt, e pneumokoki postaci S (zakane) m og ulega transformacji w pneu
mokoki postaci R (niezakane), by uwaany przez wielu uczonych za bardzo
wany dla zrozumienia m echanizm w powodowania choroby przez bakterie.
Gdyby udao si znale rnice biochemiczne midzy tymi dwiema postaciami,
m ona by byo zidentyfikowa czsteczki uczestniczce w powstawaniu zapale
nia puc. Zablokowanie syntezy takich czsteczek przez uycie jakiego leku
m ogoby by wwczas sposobem leczenia tej choroby. Istotnie odkryto, e for
m y zakane pneum okoka m aj na swojej powierzchni grubsz oson zewntrz
n, zw an otoczk bakteryjn, natomiast fonny niezakane jej nie posiadaj.
Nastpnie wykazano, e otoczka pneum okoka zawiera substancj zw an polisa
charydem (wielocukrem), ktrej czsteczka jest dua i skada si z grup cukro
wych, zwanych m onosacharydam i (jednocukrami). Czsteczka polisacharydu
zawiera setki tysicy czsteczek monosacharydw, poczonych ze sob w sie
utworzon z dugich acuchw. Polisacharady czsto su w kom rkach jako
struktury konstrukcyjne i ochronne. M idzy innymi zalicza si do nich celuloza,
z ktrej s zbudowane cianki kom rek rolinnych; z polisacharydu zbudowane
jest te pokrycie cianki komrki bakteryjnej.

184
C zoow ym badaczem pneum okokw by am erykaski uczony O sw ald
Avery (1877-1955), pracujcy w Instytucie B ada M edycznych R ockefellera
w N ow ym Jorku. To jeg o zesp w ykaza, e otoczka na pow ierzchni pneu-
molcoka skada si z polisacharydw . A very nazyw a pneum okoka bakteri
w polew ie cukrow ej . Interesow a si szczeglnie chem i otoczki bakteryj
nej i jej m oliw ym i zastosow aniam i terapeutycznym i przy zapaleniu puc.
F red G riffith , k t ry p ra c o w a w b ry ty jsk im M in iste rstw ie Z d ro w ia
w Londynie, zacz bada pneum okoki po pierw szej w ojnie wiatowej. W yod
rbni je z plw o cin y p acjentw chorych n a zap alen ie puc i hodow a w la
boratorium w kolbach lub na pytkach z odpow iednim i poyw kam i. Bada
take ich m oliw oci w yw oyw ania infekcji u myszy.
Griffith zauw ay, e czsto plw ocina jed n eg o chorego na zapalenie puc
zaw iera kilka r nych typw pneum okokw . W idzia on tylko dw a m oliw e
w yjanienia tego spostrzeenia: albo pacjent taki zarazi si kilka razy od
dzielnie, za kadym razem innym typem pneum okoka, co w ydaw ao si m ao
praw dopodobne, albo by to jeszcze jed en przykad, ja k bakteria m oe si
transform ow a, w ytw arzajc kilka rnych typw.
Poniew a posta R pneum okoka je st pozbaw iona pokrycia polisachary
dow ego, podczas gdy posta S m a gru b otoczk, w ydaw ao si, e dla za-
kanoci pneum okoka pokrycie takie odgryw a klu czow rol. D latego G rif
fith postanow i dokadnie zabada m echanizm transform acji postaci S w R.
O kazao si, e niezak an posta R pneum okoka m ona atw o uzyska
z postaci zakanej S, w w yniku odpow iednich zabiegw laboratoryjnych.
Dow iadczenia G riffitha potw ierdziy take w yniki uzyskane w czeniej przez
innych uczonych, e u postaci R nie w ystpuje otoczka polisacharydow a,
m a j j natom iast w szystkie pneum okoki S. Ponadto S zaw sze w yw oyw ay
po w strzykniciu m yszom infekcj zapalenia puc, natom iast R zazw yczaj
byy niezaraliw e.
Jednake G riffith odkry rw nie, e k ied y w strzyknie si m yszom b ar
dzo d u liczb pneu m o k o k w postaci R, praw ie zaw sze w ystpuje u nich
infekcja zapalenia puc. M n iejsza liczba pneu m o k o kw R przew anie nie
pow oduje zapalenia, a tak a sam a liczba b akterii postaci S zaw sze po w o d u
je zapalenie puc. G riffith poda m oliw e w yjanienie tego zjaw iska. W e
dug je g o h ip o tezy p o sta R zaw iera m a ilo substancji, ktra w ystpuje
w duej iloci w postaci S i u m oliw ia sy n tez otoczki polisacharydow ej.
Jeeli o d p o w ied n io dua liczba p n eu m o k o k w R zo stanie w strzyknita
m yszy, m oe p ojaw i si dostateczna ilo tej substancji, aby pobudzi tw o
rzenie si otoczki b ak tery jn ej, a tym sam ym u m oliw i postaci R tra n s
form acj w S i wyw oanie infekcji. H ipotez t m ona byo sprawdzi w prosty

185
sposb. Jeeli ja k a substancja zaw arta w p n eum okokach S pow oduje w y
tw arzanie u nich otoczki polisacharydow ej i stym uluje transform acj p o
staci R w posta S, to bakterie postaci S zabite przez w y so k tem peratur

wstrzyknicie myszom

zakane

Rysunek 24. Czynnik transformujcy, pniej zidentyfikowany jako materia) genetyczny, czyli DNA,
zosta odkryty w 1928 roku przez Griffitha podczas jego bada nad bakteriami wywoujcymi zapale
nie puc. Kiedy ywe bakterie niczakanc (postaci R) zostan zmieszane z martwymi bakteriami zaka
nymi (postaci S) i taka mieszanka zostanie wstrzyknita myszom, nastpuje u nich zapalenie puc i daj
si u nich wykry ywe zakane bakterie postaci S. A zatem DNA przenoszony jest z martwych bakterii
S do ywych bakterii R i wchodzc do ich materiau genetycznego, nadaje im waciwoci zakane.

186
(a w ic niezaraliw e) pow inny n adal zaw iera t substancj i pow odow a
transform acj postaci R w p osta S.
Po kilku prbach G riffith w ykaza eksperym entalnie, e istotnie w pneu-
m okokach postaci S w ystpuje substancja, p od ktrej w pyw em m oe zacho
dzi transform acja postaci R w S (ry su n ek 24). W strzykn on om iu m yszom
pneum okoki postaci S, zabite przez dziaanie wysokiej tem peratury, zm ie
szane z m a liczb pneum okokw postaci R. D w ie z m yszy zdechy w sku
tek zapalenia puc i znaleziono w nich pneum okoki postaci S. W jed n o c ze
nie prow adzonych dow iadczeniach kontrolnych ani sam e pneum okoki po
staci S, zabite przez w ysok tem peratur, ani te sam e pneum okoki postaci R
nie spow odow ay infekcji przy zastosow anych daw kach, co dow odzio, e
postaci S byy istotnie zabijane w w ysokiej tem peraturze stosow anej w tym
dow iadczeniu. A czkolw iek transform acja postaci R w posta S nastpia
ty lk o u d w ch m y szy sp o r d o m iu , w y n ik b y w y ra n y w p o r w n a n iu
z grupam i kontrolnym i. Ponadto G riffith zdoa pow trzy te w yniki w kolej
nych dow iadczeniach. Stao si zatem o czyw iste, e ja k i czy nnik obecny
w bakteriach S um oliw ia transform acj postaci R w posta S.
K iedy w yniki skrupulatnych dow iadcze G riffitha zostay opubliko
w ane w 1928 roku, przyjto je bard zo sceptycznie. W krtce je d n a k inne
badania potw ierdziy, e istotnie pneum okoki R m ona transform ow a do
postaci S, posugujc si m artw ym i bakteriam i S. Pocztkow o O sw ald Avery
i jeg o koledzy take odnieli si do w ynikw G riffitha z niedow ierzaniem ,
ale potem sami je potwierdzili. Avery w pad na pom ys, e transform acji mona
by dokona bez porednictw a myszy. G riffith zaw sze w strzykiw a m ieszani
n m artw ych pneum okokw S i y w y ch pneum okokw R bezporednio
m yszom . M ona sprbow a - p om yla A very - sporzdzi ta k m ieszank
w probw ce i um ieci na pytce z p o y w k elatynow . Pneum okoki posta
ci R, ktre u leg n transform acji do postaci S, objaw i si w form ie gadkich
kolonii w idocznych na pow ierzchni poyw ki. G riffith te prbow a to uczy
ni, ale m u si nie udao. Avery ze w sppracow nikam i ostatecznie dokonali
tego i w 1931 przeprow adzili tran sfo rm acj postaci R w S w probw ce.
U torow ao to drog do zn aczn ie d o kadniej k o n tro lo w an y ch i bardziej
drobiazgow ych bada m echanizm u transform acji pneum okokw . N ieznany
czynnik obecny w pneum okokach S, ktry um oliw ia postaciom R transfor
m acj do S, nazw ano czynnikiem transform ujcym . D la A veryego gw
nym celem ycia stao si teraz odkrycie chem icznej natury czynnika trans
form ujcego. Przystpujc do tego program u badaw czego, nie zdaw a sobie
sprawy, e czynnik transform ujcy je s t w istocie m ateriaem genetycznym
uyw anym p o w szechnie przez yw e org an izm y jak o alfabet, za p o m oc

187
ktrego kodow ane s substancje i procesy potrzebne do tego, aby organizm
sta si tym , czym jest.

Istota czynnika transform ujcego

C zynnik transform ujcy by czym zagadkow ym . N ie m oga to by po


prostu substancja w ystpujca w pneum okokach postaci S, ktra chwilow o
przeksztacaa postaci R na S, gdy czynnik ten je st dziedziczony w niesko
czono p rzez b ak terie potom ne bakterii tran sfo rm o w an y ch i przez ich
nastpne pokolenia. Po transform acji pneum okoka R w posta S bakterie
potom n e w e w szy stk ich d alszych p o k o len iach byy w ic ju postaci S.
D ziedziczno je st co praw da charakterystyczna dla genw, ale w ikszo
uczonych uw aaa, e czynnik transform ujcy je st w istocie substancj, ktra
by m oe uaktyw nia jedynie istniejce geny lub inne utajone funkcje postaci
R, norm alnie aktyw ne tylko w postaci S. Inaczej m w ic, nikt napraw d nie
w ierzy, e czynnik transform ujcy je st faktycznym skadnikiem genw. Jed
nak nie pow inno nas to teraz dziw i, gdy struktura biochem iczna genw
bya w w czas zupenie nieznana. N ikt w tedy nie dopuszcza takiej m oliw o
ci, i czynnik transform ujcy je s t m ateriaem genetycznym przekazyw anym
zpneum o k o k w S do R, ktry nastpnie staje si genem dziedziczonym przez
przetran sfo rm o w an bakteri. Bardziej praw dopodobne w ydaw ao si, e
m artw e bakterie S oddziayw ay na bakterie R, nie przenoszc w szake bez
porednio do nich m ateriau genetycznego.
Z esp A v ery ego udow odni ponad w szelk w tpliw o, e pneum o-
koki postaci S, zabite przez w y so k tem p eratu r w tym dow iadczeniu, s
rzeczyw icie m artw e i e czynnik transform ujcy je st skadnikiem m artw ych
bakterii S. Sporzdzono w ycig z pneum okokw S tak, aby zniszczy struk
tur ich kom rek, i przepuszczono go przez filtr, ktry uniem oliw ia prze
niknicie bakterii. W w ycigu tym , czystszym ni poprzednio stosow ane
preparaty zaw ierajce czynnik transform ujcy, bez w tpienia nie byo ju
caych b akterii S, a je d n a k w dalszym cigu pow odow a on transform acj
pneum okokw R do postaci S. D o roku 1933 w laboratorium A veryego
zw ikszono efektyw no transform acji postaci R w probw ce i coraz le
piej usuw ano z w ycigw z bakterii S rne zanieczyszczenia, dziki cze
m u uzyskiw ano czynnik transform ujcy w coraz czystszej postaci. Jednak
preparat z czynnikiem transform ujcym w dalszym cigu zaw iera w iele
substancji i zidentyfikow anie, ktra z nich je s t tym czynnikiem , p o zo sta
w ao niem oliw e.

188
W 1934 ro k u do z esp o u A v ery ego p rz y st p i now y uczony, C olin
M unro M acL eod (1 9 0 9 -1 9 7 2 ), i ro zp o cz p race m ajce na celu id e n ty
fik acj c z y n n ik a tra n sfo rm u j c eg o . M a c L e o d n a b ra o g rom nej b ie g o
ci w p r z e p r o w a d z a n iu tr a n s f o r m a c ji p n e u m o k o k w . Je g o d u y m
osig n iciem , byo w y d zielen ie now ej p o sta c i R pneu m o k o k a, u ktrej
transform acje - po zadziaaniu w ycigiem z S zaw ierajcym czynnik tra n s
form ujcy - n astp o w ay zn aczn ie czciej. Ten n o w y szczep R by p o
tem u y w an y w e w szy stk ich d alszy ch b a d a n ia c h i o g rom nie je uatw i.
M acL eo d i A very o p u b lik o w ali sw o je p race n a d tra n sfo rm a c j w ro k u
1935. C hocia n ie udao im si okreli, ja k su b sta n cj je s t czynnik tra n s
form ujcy, uw aali w d alszym cig u , e raczej je s t to co, co p o b u d za
u tajone fu n k cje ju obecn e w po sta c ia c h R , n i czy n n ik dziedziczny, p rz e
noszony z b ak terii S do R.
W cigu nastpnych dw ch lat postp w pracach M acL eoda i A veryego
by niew ielki, ale odkryli oni, e oddziayw anie na preparat zaw ierajcy czyn
nik transfonnujcy substancjam i specyficznie niszczcym i biaka nie prze
szkadza w aktyw noci tego czynnika. B y to pierw szy sygna, e czynnik
transfonnujcy by m oe nie je st biakiem . W cigu kolejnych trzech lat pra
ce praw ie si nie posuway. N ie oznaczao to, e Avery straci zainteresow a
nie nim i - nadal uw aa on, e czynnik tran sfo n n u jcy je s t w anym tem atem
bada. Zastj w badaniach spow odow any by czciow o pojaw ieniem si
lekw sulfonam idow ych (rozdzia 14), w skutek czego M acLeod i inni bada
cze w laboratorium A veryego skierow ali sw e w ysiki na badania skutkw
oddziayw ania tych lekw n a pneum okoki.
W 1940 roku M acL eod i Avery postanow ili pow rci do sw ych bada
nad czynnikiem transfonnujcym i ponow nie sprbow a ustali jeg o natur
chem iczn. Do tego celu potrzeba byo ogrom nych iloci - dziesitkw litrw
- pneum okokw , by w ydzieli czysty czynnik transfonnujcy. W ow ym cza
sie nie byo to atw e, zw aszcza e posta S je st grona, bow iem kontakt z ni
naraa badacza na niebezpieczestw o zaraenia si zapaleniem puc. O pra
cow ano now e m etody i aparaty pozw alajce zm niejszy to ryzyko i ostatecz
nie w laboratorium A veryego zaczto regularnie produkow a znaczne iloci
pneum okokw . M acL eod i Avery odkryli wtedy, e m ona uzyska czynnik
transfonnujcy w postaci ciaa staego, zasadniczo nie zaw ierajcego biaka,
co potw ierdzao hipotez, e czynnik ten nie je st biakiem . B y to najczystszy
z uzyskanych dotd preparatw czynnika transform ujcego - chocia nie
zaw iera on w ykryw alnych iloci biaek, zaw iera w ikszo kwasu nukle
inow ego bakterii, a take w ikszo jej polisacharydu (w tym otoczk b akte
ryjn pneum okoka).

189
K w as nukleinow y skada si z dw ch rodzajw zw izkw chem icznych:
kwasu dezoksyrybonukleinow ego (DNA) i kw asu rybonukleinow ego (RNA).
W ow ym czasie przypuszczano, e D N A je st kw asem nukleinow ym zw ie
rzt, a R N A - kw asem nukleinow ym rolin. U w aano, e pneum okoki za
w ieraj tylko RNA. O becnie wiemy, e w szystkie kom rki zaw ieraj zarw
no DNA , ktry je s t m ateriaem genetycznym , ja k i RNA, ktry uczestniczy
w procesach odczytyw ania przez kom rk genw w celu w ytw orzenia biaek
potrzebnych jej do uzyskania odpow iedniej struktury i funkcjonow ania. K ie
dy Avery i M acL eod zbadali swj preparat zaw ierajcy czynnik transform u
jcy, odkryli, e zaw iera on zarwno DNA, ja k i RNA. Po raz pierw szy stw ier
dzono w w czas D N A u pneumokokw.
Czyby zatem czynnik transform ujcy skada si z D N A lub RN A, kt
rych w ow ym czasie nie uw aano za szczeglnie w ane biologicznie? Uyto
substancji specyficznie niszczcej RNA, ale pozostaw iajcej nienaruszony
D N A . O kazao si, e nie zakca to dziaania czynnika transform ujcego
w preparacie. A w ic je li czynnikiem transform ujcym m iaby by kwas
nukleinow y, to raczej DNA.
Istniaa jeszcze ew entualno, e czynnikiem transform ujcym jest po
lisacharyd otoczki - gw ny skadnik preparatw zaw ierajcych ten czynnik.
Avery i M acL eod od pocztku uw aali, e tak nie jest; sdzili raczej, i czyn
nikiem transform ujcym je st inna substancja, pobudzajca enzym y do synte
zy now ego polisacharydu otoczki w ulegajcych transform acji bakteriach R.
Jednak nie m ona byo w ykluczy, e polisacharyd uzyskany z postaci S sam
stym ulow a enzym y w postaci R do syntezy now ego polisacharydu otoczki.
W 1941 roku M acL eod opuci laboratorium A veryego i przyj inn
posad, ale na szczcie do zespou A veryego doczy now y czonek, M ac-
lyn M cC arty (ur. 1911). M cC arty kontynuow a prace rozpoczte przez M ac-
Leoda, chocia ten od czasu do czasu w raca do laboratorium i te pom aga
w badaniach. W w czas byo ju jasne, e zesp A veryego zblia si do
zidentyfikow ania czynnika transform ujcego. Jednak najpraw dopodobniej
zaangaow ani w te badania uczeni w ci nie zdaw ali sobie w peni spraw y
ze znaczenia swej pracy: m iao upyn jeszcze w iele lat, zanim zaczli do
puszcza t m yl, e w istocie zidentyfikow ali m ateria genetyczny.
M cC arty pocztkow o zaj si ustaleniem , czy polisacharyd otoczki,
odpow iedzialny za zakano pneum okoka S, je st przy tym rw nie czynni
kiem transform ujcym . W ykluczy jed n ak t m oliw o w ykazujc, e sub
stancje specyficznie rozkadajce polisacharydy nie pow oduj zablokow ania
dziaania czynnika transform ujcego. O prcz tego, przez hodow anie bakterii
S w pew nego rodzaju poyw kach m ona byo zm niejszy ilo polisacharydu

190
zaw artego w preparacie czynnika transform ujcego, co jed n ak nie zm niej
szao uzyskiw anych iloci tego czynnika.
W 1942 roku M cC arty ostatecznie w ykaza, e czciow o oczyszczony
preparat zaw ierajcy czynnik transform ujcy, poddany dziaaniu substancji
specyficznie niszczcych polisacharydy, nie traci zdolnoci do w yw oyw ania
transform acji pneum okokw R w S. Skoro zatem w yelim inow ano ju R N A
i polisacharydy, pozosta tylko je d e n k andydat do roli czynnika transform u
jcego: DNA.
To w anie w tedy Avery i je g o koledzy zaczli si pow anie zastana
w ia, czy czynnik transform ujcy to w istocie je st DNA. Poniew a w iadom o
byo, e D N A je st pow izany z chrom osom am i, ktre s nonikiem genw
kom rki, a czynnik transform ujcy je s t dziedziczony, najpraw dopodobniej
zacza w rd czonkw zespou A v ery ego kiekow a w w czas idea, e
odkryli oni chem iczn natur genu. Z c a pew noci zacz tak m yle A ve
ry. W 1943 roku napisa w licie do sw ego brata: Jeeli m am y racj, a oczy
w icie nie je st to jeszcze udow odnione, to oznacza, e kw asy nukleinow e nie
s jed y n ie substancjam i w anym i dla struktury, lecz e s substancjam i ak
tyw nym i funkcjonalnie przy okrelan iu aktyw noci biochem icznej i cech
kom rki. A w ic oznacza to, e za p o m o c znanej substancji chem icznej
m oliw e je st dokonyw anie p rzew idyw alnych i dziedzicznych zm ian w ko
m rkach. To przecie byo od daw na m arzeniem genetykw . W tym sam ym
licie A very jasn o pisze, e czynnik transform ujcy to co ja k w irus - m oe
je st to gen, a potem dodaje, e trzeba jeszcze duo dobrze udokum entow a
nej pracy, aby przekona w szystkich, e [DNA] m a tak bardzo aktyw ne b io
logicznie i tak specyficzne w aciw oci . Z adaniem stojcym przed nim byo
teraz przekonanie innych uczonych, a m oe naw et rw nie siebie sam ego, e
je g o zesp zidentyfikow a substancj genu, i je st n i D N A , a nie biako.
W tym sam ym m niej w icej czasie inni uczeni opracow ali m etody
w ydzielania i oczyszczania DN A , gdy interesow ali si jeg o w aciw ociam i
i funkcjam i, chocia nikt z nich nie kierow a si przypuszczeniem , e je st on
tw orzyw em genw. O kazao si, e m etody te s uyteczne w pracach Avery -
ego i M cC arty ego przy w ydzielaniu czynnika transform ujcego, co zreszt
tym bardziej w skazyw ao na to, e tym czynnikiem je st w anie D N A . Obaj
uczeni zaangaow ali si teraz w poszukiw anie dow odu dla teorii, e czynnik
transfonnujcy to D N A , a nie adna inna z dobrze znanych substancji, takich
ja k biaka i polisacharydy. O statecznie uzyskali oni preparat, ktry nie zaw iera
ju absolutnie adnych innych substancji poza DNA. W ykazano, e jeg o skad
chem iczny to DN A . Jego zdolno do transform ow ania pneum okokw R do
postaci S bya ogrom na, a pom im o najbardziej usilnych poszukiw a nie

191
znaleziono najm niejszych zanieczyszcze, ktre m ogyby by czynnikiem
transform ujcym . Istniaa take substancja, ktra specyficznie niszczy DNA,
ale nie niszczy R N A , biaek, polisacharydw ani innych zwizkw. Substan
cja ta blokow aa dziaanie czynnika transform ujcego, co stanow io dalszy
m ocny dow d, e te n czynnik to DNA. W yniki tej pracy opublikow ano w
1944 roku.
Zarysow ao si w ic nastpujce w yjanienie m echanizm u transform a
cji pneum okokw postaci R do postaci S: postaciom R brakuje jednego lub
kilku genw niezbdnych do wytworzenia cukrowej otoczki bakteryjnej. Kiedy
DNA, zaw ierajcy fragm ent kodujcy ten gen, zostanie w ydzielony z postaci
S i dodany do postaci R, te przyjm uj gen i w czaj go do w asnego m ateria
u g en ety czn eg o : staje si on zatem c z c i p o sta c i R, k t re s w w czas
w stanie w ytw arza otoczk polisacharydow i staj si przez to zaraliw ym i
postaciam i S.
W ielu u czonych w ow ym czasie nie docenio znaczenia publikacji Ave-
ry ego, M acL eo d a i M cC arty ego. B iochem iczna natura kodu genetyczne
go w pro st rzu caa si w oczy, a je d n a k m ao kto to dostrzega lub w to
w ierzy! Je d n a k ci, k trzy dostrzegli zn aczenie o publikow anych w ynikw ,
przystpili do ro zw in icia tej teorii. N iek t rzy uczeni zm ienili k ierunek
w asnych b ad a i skoncentrow ali si na D N A , u w aajc go za m ateria
genetyczny. O dkryto, e plem niki i kom rki ja jo w e zaw ieraj poow iloci
DN A , znajdujcej si w innych kom rkach organizm u, co pozostaje w zg o
dzie z zasad, e od kadego z rodzicw pochodzi poow a genw osobnika
potom nego. P rzeprow adzono dokadne b ad an ia chem iczne D N A rozm a
itych organizm w , w sk u tek czego lepiej p o zn an o je g o b u d o w ch em icz
n i jej zm ienno w zalenoci od organizm u. O kazao si, e nie je st on
tak pro st su b stan cj ja k sdzono, i w ysunito argum enty w spierajce ko n
cepcj, e D N A je d n a k m oe, przynajm niej teoretycznie, zakodow a w szyst
kie zoone cechy yw ych organizm w .
Tak w ic po pew nym czasie inni uczeni uzyskali dow ody niezbdne do
potw ierdzenia w ynikw A veryego, M acL eoda i M cC artyego i um ocnienia
teorii, e D N A je st istotnie m ateriaem genetycznym . Jeden eksperym ent,
potw ierdzajcy szczeglnie m ocno t teori, zosta przeprow adzony przez
Alfreda H ersheya (ur. 1908) i M arth Chase, k trzy w 1952 roku w ykazali,
e m ateriaem genetycznym w irusa bakteryjnego je s t D N A . W irusy takie,
zw ane bakteriofagam i, zaraaj tylko bakterie, a skadaj si z biaka i DNA.
W iadom o, e cz bakterio fag a w nika do w n trza zainfekow anej bakterii,
a pozostaa je g o cz (pow oka) pozostaje na zew ntrz. M ateria genetycz
ny b a k te rio fa g a p rz e jm u je stero w an ie k o m rk b ak te ry jn , p o w odujc

192
w ytw arzanie przez n i kolejnych bakteriofagw : w taki sposb odbyw a si
pow ielanie bakteriofaga w bakterii. D o bakterii w nika tylko m ateria gene
tyczny bakteriofaga - rola pow oki polega jedynie na przyczepieniu bakte
riofaga do bakterii. Poniew a D N A i biako m ajin n y skad chem iczny, m ona
je znakow a w sposb um oliw iajcy ich rozrnianie. O t H ershey i C ha
se znakow ali bakteriofagi przez w czenie radioaktyw nych atom w do cz
steczek ich D N A albo biaka, w yrniajc w ten sposb specyficznie albo
D N A , albo biako. U m o liw io to b a d aczo m led zen ie, n ie z a le n ie , D N A

bakteriofag

Rysunek 25. Hershey i Chase na pocztku lat pidziesitych XX wieku potwierdzili teori, c
DNA jest m ateriaem genetycznym. Oznakowali oni DNA w jednej populacji bakteriofagw,
a biako w drugiej populacji, po czym um oliwili im zaraenie bakterii. Do wntrza bakterii
weszo tylko znakowane DNA - znakowane biako pozostao na zewntrz. W ten sposb wyka
zano, c to DNA bakteriofagw jest czci, ktra wnika do bakterii i powoduje wyprodukowa
nie nowych kopii biaek oraz DNA bakteriofaga. Inaczej mwic, caa informacja o wytworzeniu bakte
rio fa g a - to jest jego materia genetyczny - zawarta jest w DNA wnikajcym do wntrza bakterii.

13 - P rzeom ow e odkrycia
193
i biaka bakteriofaga przed zainfekow aniem bakterii i po zainfekow aniu. O ka
zao si, e do kom rki bakteryjnej w nika D N A , a biako pozostaje na ze
wntrz, jako pow oka bakteriofaga (rysunek 25). O znacza to, e wanie DNA,
a nie biako, koduje inform acj niezbdn do w ytw arzania now ych w irusw
w bakterii. Innym i sow y to DNA je st m ateriaem genetycznym bakteriofaga.
W roku 1953, a w ic w nastpnym roku po opublikow aniu w ynikw
eksperym entu H ersheya i Chase, C rick i W atson odkryli i opublikow ali sw o
j synn struktur D N A w form ie podw jnej spirali. W szystko teraz zaczo
do siebie pasow a: D N A bez w tpienia je s t genetycznym alfabetem ycia,
a jego struktura m olekularna pokazuje, w ja k ciekaw y i efektyw ny sposb
substancja tak p rosta chem icznie m oe by nonikiem m ilionw jednostek
infonnacji potrzebnych do opisania yw ego organizm u. W w yniku ustalenia,
e DN A jest m ateriaem genetycznym , i w yjanienia jeg o struktury m oleku
larnej, w biologii zacza si now a epoka. Dzisiaj potrafim y dow olnie m ani
pulowa D N A w probw ce i odczytyw a jeg o kod posugujc si m etodam i
chem icznym i, ktre um oliw iaj okrelenie kolejnoci liter alfabetu gene
tycznego w zdu nici DNA. M oem y te okreli, jak ie biaka koduje DNA,
umieszczajc go w yw ych komrkach. Pow staa technika rekom binacji DNA,
ktra m oe pom c w znalezieniu odpow iedzi na fundam entalne pytania do
tyczce natury ycia, a jej potencjalne zastosow ania w m edycynie m og by
ogrom ne.
Publikacja A veryego, M acL eoda i M cC artyego z roku 1944 uw aana
je st za jed n o z najw ikszych osigni biologii X X w ieku. Po raz pierw szy
podano w yrane dowody, e D N A je st w istocie substancj, z ktrej zbudo
wane s geny. A m im o to aden z tych trzech uczonych nie otrzym a N agrody
N obla. Przypuszczalnie stao si tak dlatego, e nikt nie zdaw a sobie w tedy
sprawy, ja k w ielkie byo to odkrycie - sprzeciw w obec koncepcji, e DNA
jest m ateriaem genetycznym , by zbyt duy. Czas pokaza, e Avery z kole
gam i dokonali jednego z najw ikszych odkry w historii biologii. W pew
nym sensie to zreszt niew ane, ja k ich praca zostaa przyjta zaraz po opu
blikow aniu - teraz uw aa si, e Avery, M acL eod i M cC arty byli odkryw cam i
chemicznej natury alfabetu ycia. Ich praca to kolejny wyrany przykad prze
om ow ego odkrycia, do jakiego doszo przypadkow o. A odkrycie to dao
klucz do odpow iedzi na jed n o z najw aniejszych naukow ych pyta, jakie
ludzko kiedykolw iek postaw ia: czym je st ycie? .
16. Noyczki do cicia DNA

iedy ostatecznie w ykazano, e czynnikiem transform ujcym je s t DN A


K (rozdzia 15), nie tylko w yjania si natura chem iczna m ateriau gene
tycznego, lecz rw nie okazao si, i kom rki bakteryjne m og pobiera
DN A z otoczenia i w cza go do sw ojego m ateriau genetycznego. C zynnik
transform ujcy nie by zreszt niczym innym , ja k D N A kodujcym inform a
cj genetyczn potrzebn do syntezy cukrow ej otoczki bakterii pneum okoka.
Ten D N A , w ydzielony z zaraliw ych postaci pneum okoka (postaci S), m oe
by pobrany przez yw e, niezaraliw e pneum okoki (postaci R), ktre w
czaj go do sw ojego m ateriau genetycznego i w skutek tego ulegaj transfor
m acji do zaraliw ej postaci S.
O b cy D N A m o e ta k e p rz e d o sta si do k o m rk i b a k te ry jn e j, je li
je s t z a p a k o w a n y w fo rm ie w iru sa b a k te ry jn e g o . W iru sy m o g z a a ta
k o w a z a r w n o k o m rk i c z o w ie k a c z y z w ie rz c ia , ja k k o m rk i b a k te
ry jn e: te, k t re a ta k u j b a k te rie , n a z y w a m y b a k te rio fa g a m i. B a k te rio
fag i z o s ta y o d k ry te p rz e z u c z o n e g o b ry ty jsk ie g o F re d e ric k a T w o rta
(1 8 7 7 -1 9 5 0 ) w ro k u 1915 i p rz e z b a k te rio lo g a fra n c u sk o -k a n a d y js k ie -
go F e lix a d H e re lle (1 8 7 3 -1 9 4 9 ) w ro k u 1917. U cz en i ci z a u w a y li, e
n ie k t re sp o r d ich h o d o w li b a k te ry jn y c h z a w ie ra y z a ra liw y c z y n n ik
n isz c z c y b a k te rie . Ten z a ra liw y cz y n n ik b y ta k m ay, e p rz e c h o d z i
p rz ez filtry w y c h w y tu j c e b a k te rie . P rz y p o m in a w ic po d ty m w z g l
dem w iru sy , k t re ju b y y z n a n e , i w ie d z ia n o , e p o w o d u j c h o ro b y
z w ie rz t i ro lin . D H e re lle u tw o rz y d la teg o z a ra z k a n az w b a k te rio
fa g , co o zn acza z ja d a c z b a k te rii .

195
Pniej okazao si, e bakteriofagi, zwane te prociej fagami, s w istocie
w irusam i zaraajcym i bakterie. Fagi m aj sw oje w asne geny, zakodow ane
w DNA, a ten ich D NA znajduje si w powoce biakowej. Ponadto fag ma
jeszcze inn struktur, take biakow, za pom oc ktrej przyczepia si do bakte
rii i wprowadza do niej swj DNA. Powoka biakow a pozostaje na zewntrz
bakterii, natom iast DNA, nioscy informacj sterujc powielaniem si faga,
przedostaje si do bakterii i kieruje produkcj w ielu nowych kopii potomnych
(rysunek 25 w rozdziale 15). Geny faga w swoim D N A m aj zakodowane bia
ka, ktre oszukuj mechanizm komrkowy bakterii, powodujc wytwarzanie
przeze now ych fagw. W ten sposb fag przejmuje sterowanie bakteri w celu
powielania si. D NA faga zawiera take kod biaek strukturalnych, czyli tworz
cych jego powok: geny te s rwnie odczytywane wewntrz komrki bakte
ryjnej, co powoduje produkowanie w niej biaek strukturalnych.
Fagi zaraaj tylko bakterie: s nieszkodliw e dla kom rek innych organi
zmw. W pew nym okresie sdzono, e m ogyby suy jako rodki bakterio
bjcze, ale nic z tego nie wyszo. Natom iast okazay si one bardzo uyteczne
w badaniach biochem ii i genetyki bakterii. Pow staa take dziedzina genetyki
fagw, kt ra w niosa ogrom ny w kad do naszej w iedzy o genetyce w ogle.
A ostatnio fagi okazay si bardzo wanym narzdziem w technice rekom bina
cji D N A , sucej do izolow ania genw i m an ipulow ania nim i u ludzi, zw ie
rzt i rolin. Technika rekombinacji D N A zrew olucjonizow aa biologi i m e
dycyn. O becnie m ona wyizolowa praw ie kady gen z dowolnego organi
zmu i okreli w nim sekwencj chem icznych liter, co daje nam szczego
w wiedz o opisie organizm u zaw artym w D N A . Przynosi to ogromne, nie
znane dotd m oliw oci tw orzenia odczynnikw diagnostycznych, a by moe
rwnie lekw i szczepionek. W tej rewolucji fagi odegray w an rol. Przez
wczanie genw kodujcych biaka czowieka i innych organizmw do DNA
faga, uczeni m og go zmusi, aby potraktow a te obce geny ja k swoje. Kiedy
zrekom binow any fag wniknie nastpnie do bakterii, pow iela si jego wasny
D N A cznie z dodanym obcym DNA. W ten sposb m ona wykorzystywa
fagi do izolow ania i w ytw arzania D NA kodujcego geny innych organizmw.
M ona tak dobiera te obce geny, aby po zaatakow aniu kom rki bakteryjnej
przez faga w y tw arzay si okrelone b iaka (zakodow ane w obcym DN A ).
W ten sposb zrekom binow ane fagi m og by rdem znacznych iloci w y
branego biaka. Tak m etod m ona wytwarza w bakteriach szczepionki, biaka
diagnostyczne i inne biaka uyteczne w m edycynie, na przykad hormony.
B akteriofagi p o zw alaj na m anipulow anie genam i i badania nad nimi
oraz nad w ytw arzanym i przez nie biakam i, p rzez co sam e w sobie s nie
zw ykle uytecznym narzdziem . A ponadto badania nad ich podstaw ow ym i

196
waciwociam i biologicznym i doprow adziy do odkrycia grupy substancji,
zw anych enzym am i restrykcyjnym i, ktre odgryw aj kluczow rol w m ani
pulacjach genetycznych. E nzym y - bdce zazwyczaj biakam i - przypiesza
j reakcje chemiczne, a sam e pozostaj nienam szone, s wic katalizatoram i
organizm w ywych. Enzym y restrykcyjne s to biaka, ktre rozcinaj cz
steczki D NA w precyzyjnie ustalonych m iejscach, tw orzc w ten sposb cile
okrelone fragmenty. W anie dziki tej precyzji cicia m oliw e je st odcinanie
wybranych genw i izolow anie ich. Enzym y restrykcyjne um oliw iaj okre
lenie precyzyjnej m apy odcinka DNA: fragm enty DN A w ycite przez potrak
tow anie enzymem restrykcyjnym m ona rozdzieli i ustali ich w zajem ne po
oenie. B ez enzym w restrykcyjnych nie byoby techniki rekom binacji DNA.
M ona zatem pow iedzie, e s to noyczki m olekularne, pozw alajce na
wycinanie segmentw D N A z kodu genetycznego ywych organizm w, a na
stpnie na czenie dwch lub wicej kaw akw D NA w dokadnie okrelony
sposb. S uywanym na co dzie narzdziem biologw m olekularnych, po
trzebnym w badaniach z dziedziny rekom binacji DNA tak ja k pia w stolarstwie.
Enzym y restrykcyjne to jed n a z w ielu grup naturalnych enzymw, jakie
biochem icy wyizolowali i w ykorzystuj jako narzdzia. D okadnoci, z ja k
enzym y restrykcyjne dziel D N A na precyzyjnie okrelone fragmenty, nie do
rw nuje dokadno adnej m aszyny czy reakcji chemicznej opracowanej przez
czowieka. Jednak kiedy odkryto te enzymy, mao ktry z uczonych zdawa
sobie spraw, jak w an rol w krtce odegraj. W ielu uw aao naw et, e bada
nia nad nimi s bardzo oderw ane od praktyki i nie bdzie z nich adnego poyt
ku. Jednak i tym razem o kazao si, e czyste badania naukow e m o g m ie
i m aj nieoczekiw ane zastosow ania o ogromnej doniosoci. W zidentyfiko
waniu, okreleniu waciwoci i w ykorzystaniu enzym w restrykcyjnych brao
udzia w ielu uczonych. Trzech z nich - W erner A rber (ur. 1929), Daniel Na-
thans (ur. 1928) i H am ilton O. S m ith (ur. 1931) - za swj w kad otrzym ao
w 1978 roku N agrod N obla z dziedziny fizjologii i medycyny.

O dkrycie enzym w restrykcyjnych

E nzym y restrykcyjne zostay odkryte w w yniku w ielu intrygujcych


dow iadcze z atakow aniem b ak terii przez fagi. We w czesnych latach pi
dziesitych XX wieku kilka rnych grup badaw czych zauw ayo, e niekt
re szczepy bakteryjne s mniej w raliw e na infekcj przez okrelone fagi ni
inne szczepy tego sam ego gatunku bakterii. K iedy dodaw ano fagi do bakterii
je d n e g o szczep u , p o w ie la y si o n e in ten sy w n ie i w y tw a rz a y m ilio n y

197
osobnikw potom nych, a te sam e fagi dodane do bakterii innego szczepu nie
pow ielay si praw ie wcale. Poniew a w obu przypadkach fagi byy te same,
przyczyn m usiy by rnice m idzy szczepam i bakteryjnym i. Te szczepy
bakterii, ktre uniem oliw iaj fagom pow ielanie si, nazw ano restrykcyj
nym i w obec infekcji fagowej.
W d o w ia d c z e n ia c h stw ie rd z o n o , e fagi z d o ln e do p o w ie la n ia si
w bakteriach pew nego (nierestiykcyjnego) szczepu byy m im o w szystko zdol
ne, chocia sabo, do pow ielania si take w szczepach restrykcyjnych. K ie
dy jed n ak w ydobyto niew ielk liczb takich fagw z bakterii restrykcyjnych,
a potem je dodano do tego sam ego szczepu restrykcyjnego, zaczy si szybko
pow iela: nie podlegay ju restrykcji ze strony bakterii (rysunek 26). I po
dobnie, kiedy niew ielk liczb fagw w ydobytych z bakterii restrykcyjnych
dodano do szczepu bakteryjnego, w ktrym na pocztku pow ielay si inten
sywnie, teraz pow ielay si sabo. Inaczej m w ic, fagi m ona zm usi do
intensyw nego pow ielania si w restrykcyjnym szczepie bakteryjnym , jeli
przeprow adzi si je przez cykl infekcyjny w tych bakteriach. O bserw acje te
m ona zinterpretow a nastpujco: fagi u leg aj w bakteriach m odyfikacji,
dziki czem u s zdolne do pow ielania si w tych bakteriach.
B adania tych m echanizm w restrykcyjno-m odyfikacyjnych u rnych
bakterii w ykazay, e w ystpuj one bardzo pow szechnie, tzn. w iele bakterii
m a takie m oliw oci. Bardzo czsto zjaw isko to je st specyficzne dla danego
szczepu: je li fag zostanie zm odyfikow any przez dany szczep bakterii, uzy
skuje m oliw o pow ielania si specyficznie w tym szczepie i w adnym
innym . O kazao si take, e niektre szczepy bakteryjne w ykazuj w icej
ni jed en m echanizm restrykcyjno-m odyfikacyjny, czyli m og m odyfikow a
fagi na w icej ni jed en sposb.
M ech an izm y m o d y fik acji fagw , u m o liw iajcej im p o w ielan ie si
w bakteriach, zostay poznane dopiero w latach szedziesitych X X wieku.
B iochem ik szw ajcarski W erner A rber w raz kolegam i w ykaza, e m odyfika
cji ulega D N A faga, a nie ulegaj jej biaka jeg o pow oki. Z esp A rbera
zaobserw ow a, e D N A faga pow ielonego w nierestrykcyjnym szczepie bak
teryjnym rozkada si w krtce po przedostaniu si do w ntrza bakterii re
strykcyjnej. N atom iast ten sam D N A nie ulega rozkadow i po w ejciu do
bakterii nierestrykcyjnej. Fagi s co praw da zdolne doczepi si do restryk
cyjnej bakterii czsteczk biaka i w prow adzi do niej swj D N A , ale taki
D N A nie m oe przetrw a w ew ntrz bakterii restrykcyjnej. O bserw acja ta
sp o w o d o w a a sk o n c e n tro w a n ie b a d a n a D N A fagw w celu p o z n a n ia ,
w jak i sposb je s t on m odyfikow any oraz dlaczego - jeli do m odyfikacji nie
dojdzie - rozkada si w restrykcyjnym szczepie bakteryjnym .

198
fagi

,s) X .

X
9 J?
> ***

(6)
tx
X Q
<7^

{e)

id )

Rysunek 26. Restrykcja bakterii wobec infekcji fagowej. Fagi mog si powiela intensywnie w bakte
riach szczcpuyf (rys. a), ale sabo w bakteriach szczepu restrykcyjnego fi (rys. b). Jeeli mala liczba fagw
wytworzonych w szczepie fi zostanie teraz uyta do zainfekowania bakterii szczepu fi, nic wystpi ju
restrykcja (rys. c). Oznacza to, c szczep fi w jaki sposb zmodyfikowa fagi, umoliwiajc im powiela
nie. Fagi, ktre przeszy przez bakterie szczepu fi, doznaj teraz restrykcji w szczepie A (rys. d).

R ozkad D N A faga po w ejciu do bakterii restrykcyjnej sugerow a, e


w restrykcji pow ielania si fagw przez bakterie uczestnicz biaka, zwane
endonukleazam iD N A . Endonukleazy D N A s to enzym y rozkadajce DNA.

199
W praw dzie znano ju w tedy wiele takich enzym w rozkadajcych D N A na
mae fragm enty, je d n a k dokadne badania rozkadu D N A fagw przez bakte
rie restrykcyjne ujawniy, e jego ni pocztkow o je st cita na do due
fragm enty i dopiero potem te due fragm enty s rozkadane na m niejsze.
O kazao si, e pocztkow e rozcinanie D N A fagw na due fragm enty jest
bardzo precyzyjne: w ykazano, e fragm enty te nie s przypadkow e.
B adanie m echanizm w m odyfikacji D N A faga przez bakterie doprow a
dzio do odkrycia specyficznych enzymw, ktre d odaj do DN A pew ne gru
py chem iczne. E n zy m y te n azy w aj si m ety la z a m i D N A . B akteria je s t
w stanie rozoy D N A faga za pom oc enzym w restrykcyjnych (restryk
cyjnych endonukleaz D N A ), dziki czem unie dochodzi do jej zainfekow a
nia. Aby si uchroni przed w asnym i enzym am i restrykcyjnym i, bakteria
m odyfikuje swj D N A - su jej do tego m etylazy D N A . Jeli jednak fag
przetrw a restry k cj, je s t ju zm odyfikow any p rzez m etylazy D N A bakterii
w taki sam sposb ja k D N A tej bakterii. M oe si teraz pow iela, gdy nie
je st ju w raliw y na endonukleazy restrykcyjne. W anie dlatego po przej
ciu przez bakteri restrykcyjn fag w ytw arza osobniki potom ne, m ogce si
intensywnie pow iela w bakteriach uprzednio restrykcyjnych: D N A faga ulega
bow iem m odyfikacji, chronicej go przed enzym am i restrykcyjnym i, zatem
nie rozkada si, co um oliw ia m u niezakcone pow ielanie.
Nastpnie wykazano, e restrykcja i modyfikacja DNA faga moe by w y
krywana z uyciem wycigw z bakterii, zamiast ywych komrek bakteryjnych.
Uatwio to wyjanienie mechanizmu restrykcji-modyfikacji. Takie wycigi z bak
terii zawieraj aktywne m etylazy D NA m odyfikujce D N A fagw, a take enzy
my restrykcyjne rozkadajce nie zmodyfikowany DNA. Metylazy DNA i enzy
my restrykcyjne m ona obecnie uzyskiwa w stanie czystym z wycigw bakte
ryjnych, oddzielajc je od pozostaych skadnikw bakterii.
Po raz pierw szy w ydzielenia enzym u restrykcyjnego dokona bioche
m ik am erykaski H am ilton O. Smith ze w sppracow nikam i. W ykaza on,
e enzym taki dzieli D N A na cile okrelone fragmenty. Daniel N athans,
pracujcy w tym sam ym laboratorium, bada pew ien wirus rakotw rczy i chcia
w yizolow a fragm ent D N A odpow iedzialny za w aciw oci rakotw rcze.
D ostaw szy nieco tego enzym u od Smitha, pom ylnie w yizolow a odpow ied
ni fragm ent D N A w irusa. N athans z zesp o em p o dziaali na D N A faga
enzym em restrykcyjnym i uzyskali jedenacie fragm entw jego czsteczki.
Okazao si, e k ady z tych fragm entw zaw iera jeden lub wicej genw
zakodow anych w fagu. N athans sporzdzi p ierw sz m ap restrykcyjn.
W ynikao z niej, e enzym restrykcyjny nie rozcina czsteczki DNA po pro
stu gdziekolw iek, lecz czyni to w bardzo dokadnie okrelonych m iejscach.

200
W ykazano, e ta w aciw o precyzyjnego cicia charakteryzuje wiele
innych enzym w restrykcyjnych, co oznacza, e m usz one rozpoznaw a
cile okrelone m iejsca na dugoci czsteczki DNA. T n zatem D N A tam,
gdzie w ystpuje okrelona sekw encja czteroliterow ego kodu genetycznego
(te cztery litery to A, T, C i G, odpow iadajce czterem zasadom tw orzcym
kod genetyczny). K iedy opracow ano m etody identyfikow ania kolejnoci za
sad w ystpujcych w czsteczce D N A , okrelono rw nie sekw encje zasad
rozpoznaw ane i w ycinane przez enzym y restrykcyjne. O kazao si, e enzy
m y m og w ycina rozm aite m oliw e sekw encje, przy czym kady z nich m a
sw oj charakterystyczn sekw encj zasad, kt r rozpoznaje, i tnie czstecz
k D N A tam, gdzie ona si znajduje. Z darza si te, e rne enzym y re
strykcyjne rozpoznaj t sam sekw encj. Istnienie enzym w restrykcyjnych,
dzielcych D N A w cile okrelonych m iejscach, dao m oliw o w ycinania
poszczeglnych genw z opisu genetycznego yw ego organizm u, a take
rozcinania genw na m niejsze fragm enty. Technika cicia czsteczek DNA
przez enzym y restrykcyjne, w pow izaniu z innym i w anym i osigniciam i
z tej dziedziny, takim i ja k techniki rozdzielania D N A w zalenoci od w iel
koci jeg o czsteczki i techniki w ykryw ania okrelonej sekw encji D N A po
rd innych, um oliw ia cakiem now e podejcie do m anipulow ania genami
i ich badania w laboratorium . D o roku 1990 dokadnie opisano znacznie po
nad tysic rnych enzym w restrykcyjnych, ktre rozpoznaj setki rozm a
itych sekw encji DN A , a kilkaset enzym w znalazo si w sprzeday.

W aciw oci en zym w restrykcyjnch

N azw y enzymw restrykcyjnych pochodzod nazw organizmw, z ktrych


je wydzielono. Z aciskiej nazw y rodzaju danego organizmu bierze si pierw sz
liter i dodaje do niej dwie pierwsze litery nazwy gatunku. N a przykad bakteria
Escherichia coli naley do rodzaju Escherichia i gatunku coli. Enzym y restryk
cyjne uzyskane z Escherichia coli nosz zatem nazw Eco. Pierwszy enzym re
strykcyjny uzyskany ze szczepu R bakterii Escherichia coli nazywa si EcoRJ.
W ikszo tych enzymw znaleziono w mikroorganizmach, ale w ystpuj one
znacznie powszechniej. Jeden enzym restrykcyjny znaleziono na przykad w em
brionie ludzkim: poniewa czowiek naley do gatunku H om o sapiens, ludzki
enzym restrykcyjny nazyw a si H sa l. N ie wiadomo jeszcze, czy wszystkie enzy
m y restrykcyjne su do ochrony kom rek przed obcym DNA, takim ja k wiru
sy. M oliwe, e niektre z nich precyzyjnie steraj struktur, organizacj i wa
ciwociami komrek, a take dekodowaniem genw.

201
EcoRI koce lepkie

CTT A
nr -GtA A T T C - 1
- C T T A AiG-1
f
:m +

AATT^

Haclll

koce tpe

Rysunek 27. Enzymy restrykcyjne rozcinaj czsteczk DNA, w wyniku czego powstaj koce lep
kie albo koce tpe. Koce lepkie powstaj, kiedy enzym rozcina DNA w miejscu przesunitym
w stosunku do rodka rozpoznanej sekwencji, jak na przykad w przypadku enzymu EcoRI (u gry).
Kiedy enzym rozcina DNA w rodku rozpoznanej sekwencji, powstaj koce tpe, jak w przypadku
enzymu Haclll (u dou)

N iektre enzym y restrykcyjne nie tn D N A w cile okrelonych m iej


scach, w sk u tek czego nie s uyteczne jak o narzdzia w technice je g o re
kom binacji. W rd enzym w tych tncych D N A dokadnie, niektre rozci
naj obie n ici je g o podw jnej spirali w tym sam ym m iejscu, w skutek czego
pow staj koce tpe (rysunek 27), inne za tn dw ie nici w punktach prze
sunitych, w skutek czego pow staj koce lepkie . E nzym y w ytw arzajce
fragm enty o lepkich kocach s szczeglnie uyteczne w m anipulacji DNA ,
poniew a lepkie koce w ytw arzane przez dany enzym s zaw sze takie same,
niezalenie od rodzaju citej czsteczki D N A . Lepkie koce rozpoznaj si
w zajem nie i - ja k ich nazw a w skazuje - p rzy lep iaj si do siebie (rysunek
28). D ziki tem u dw a fragm enty D N A , uzyskane przez rozcicie rnych
czsteczek D N A tym sam ym enzym em restrykcyjnym , c z si ze sob,
tw orzc n o w czsteczk zrekom binow anego D N A. N a przykad segm ent
ludzkiego D N A m oe by poczony z segm entem D N A faga, tw orzc zre-
kom binow an czsteczk DNA ludzko-fagow . Ta procedura faktycznie je st
stosow ana do w czania ludzkich genw do kodu genetycznego faga, dziki
czem u m ona w yizolow a gen ludzki i hodow a go jako cz faga.

202
A

fragmenty DNA
11 TI iI uli T
II
Trn n
ul u l I. In g
o lepkich kocach

TTT
przerwa

i B
przerwa

wypenienie przerw
r
r
A B

ru m .
rckombinowana
czsteczka DNA

Rysunek 28. Tworzenie przez enzymy restrykcyjne fragmentw DNA o lepkich kocach jest uyteczne
przy czeniu dwch czsteczek DNA. Dwa rne fragmenty DNA (A i B), powstae na skutek oddziaywa
nia tego samego enzymu restrykcyjnego na dwie rne czsteczki DNA, przylepiaj si do siebie, a przerwy
pomidzy nimi szamykanc wizaniami chemicznymi tworzcymi si pomidzy wolnymi kocami. Powstaje
w ten sposb hybrydowa (rckombinowana) czsteczka DNA, zawierajca oba fragmenty, A i B

W iele enzym w restrykcyjnych rozcina D N A w ew ntrz specyficznie


rozpoznaw anej przez siebie sekw encji liter. Inne enzym y natom iast rozpo
znaj pew n sekw encj, ale ro zcin aj D N A na zew ntrz niej. Jednak w ik
szo rozpoznaw anych sekw encji w ykazuje przy tym pew ien rodzaj sym etrii
w zgldem siebie. Jak ustalono, kada z czterech liter D N A (A, G, C, T) je d
nej nici podw jnej spirali D N A zaw sze czy si z odpow iadajc jej liter
drugiej nici, m ianow icie T zaw sze czy si z A i odw rotnie, a G z C i odw
rotnie. Obie nici m aj okrelony kierunek, czyli na przykad sekw encja/l/C G T
jest rna od sekw encji TGCAA. L ew y koniec czsteczki D N A rni si bo
w iem od praw ego koca, a popraw ny zapis tych dw ch sekw encji je st nast
pujcy: 5 A A C G T 3 ' oraz 5 T G C A A 3' (oznaczenia 5 ' i 3 ' o d n o sz si do

203
specyficznych w aciw oci chem icznych czsteczki D N A , decydujcych
o r n ic y p o m i d z y lew ym a p raw y m k o cem ). Tak w ic sek w en c ja
5 A A C G T 3 je st identyczna z 3 'TG CAA5', ale rna od sekwencji 5 'TGCAA3'.
Ot w przypadku w ielu enzym w restrykcyjnych, w spom niana sym etria roz
poznaw anych przez nie sekw encji polega na tym , e sekw encja w jednej nici
podw jnej spirali D N A je st identyczna z sekw encj w drugiej nici. N a przy
kad enzym E c o R l rozpoznaje sekw encj,5 'G AATTC3' i zaw sze rozcina cz
steczk D N A w ew ntrz tej sekw encji. O dpow iedni sekw encj w drugiej
nici D N A je st 3 CTTAAG5', poniew a T zaw sze czy si z A , a G zawsze
czy si z C, a ponadto koniec 5 'je st zaw sze naprzeciw koca 3 ' w drugiej
nici i odw rotnie. Jest to jednak sekw encja identyczna z pierw sz! Tego ro
dzaju sym etria nazyw a si pod w jn sym etri obrotow: jeeli obrcim y
podw jn spiral o 180, pozostanie ona identyczna z pocztkow czstecz
k (rysunek 29). Takie sym etryczne sekw encje przypom inaj w yraenia pa-
lindrom iczne, czyli takie ja k kajak czy salw a w las, ktre si czyta je d n a
kow o w obu kierunkach, i z tego pow odu nazyw aj si palindrom icznym i
sekw encjam i DNA. Z sym etrii w ynika sposb, w jaki enzym restrykcyjny
w ie si z D N A i rozcina przeciw ne nici w odpow iadajcych sobie miejscach.

5 -G-A-A-T-T-C ^
C-T-T-A-A-G-51

obrt o 180"

5 -G-A-A-T -T-C-3"
3 ' -O T -T - A-A-G- 5'

Rysunek 29. Enzymy restrykcyjne czsto rozcinaj te sekwencje w DNA, ktre wykazuj symetri.
Sekwencja rozpoznawana w jednej nici podwjnej spirali DNA jest identyczna z sekwencj w dru
giej nici. Wida to na przykadzie sekwencji rozpoznawanej przez enzym EcoRl: kiedy obrcimy
sekwencj o 180, pozostaje ona nic zmieniona

204
Kady enzym restrykcyjny w bakterii m a odpowiedajc mu m etylaz DNA,
ktra m odyfikuje sekwencj rozpoznaw an przez enzym restrykcyjny i zapobie
ga rozcinaniu czsteczki DNA. N a przykad EcoRl, ktry rozcina ni D N A m i
dzy literami G i A sekwencji GAATTC, wystpuje w bakterii Escherichia coli
wsplnie z m etylazD N A m odyfikujc drug liter ^4 w tej sekwencji. Po m o
dyfikacji, E coR ! nie rozcina ju takiej czsteczki DNA. W ten sposb wszystkie
sekwencje GAATTC wystpujce w kodzie genetycznym bakterii s m odyfiko
wane przez m etylaz DNA, ktra do grupy zasadowej A dodaje pew n grup
chemiczn, dziki czemu enzym restrykcyjny E co R l bakterii nie rozkada w a
snego DNA. W obcym DNA, pochodzcym z faga lub z innego rda, nie w y
stpuje taka modyfikacja i wszystkie sekwencje GAATTC s rozcinane. W celu
uchronienia obcego DNA przed rozoeniem przez EcoRl, druga litera A jego
sekwencji GAATTC musiaaby zosta zm odyfikowana przez m etylaz DNA.
W ikszo enzym w restrykcyjnych rozpoznaje sekwencje o dugoci od
czterech do szeciu liter, a niektre rozpoznaj dusze sekwencje. S te enzy
my restrykcyjne rozpoznajce okrelon sekw encj, ale rozcinajce czstecz
k DN A na zew ntrz tej sekwencji, w m iejscu odlegym o okrelon liczb
liter od jej koca. Enzym y restrykcyjne w ydzielono z ponad stu rozm aitych
m ikroorganizm w. Rozm aito sekw encji, jakie one rozpoznaj i rozcinaj,
daje uczonym do rki praw dziw e m olekularne noyczki, ktre m og by przy
stosow ane do rnych potrzeb. Tak w ic czsteczki D N A m og by rozcinane
na kawaki, czone z kaw akw i w prow adzane do opisw genetycznych zw ie
rzt, rolin i kom rek mikroorganizm w. Obecnie m oliw e jest te tworzenie
zw ierzt i rolin transgenicznych, ktre zaw ieraj i uzew ntrzniaj obce geny,
norm alnie w nich nie wystpujce. N a przykad m ona w ten sposb zm usi
rolin do w ytw arzania przeciw cia zw ierzcych przez w prow adzenie genw
tych przeciw cia do jej kodu genetycznego. D aje to niew yobraalne m oliw o
ci w ytw arzan ia prod u k t w u y teczn y ch w m edycynie i rolnictw ie. Stoim y
u progu w ieku inynierii genetycznej, a korzyci nie ograniczaj si do poy
tecznych produktw : otw ieraj si rw nie m oliw oci leczenia, m oe naw et
elim inow ania, chorb genetycznych, takich ja k zw knienie torbielow ate i dys-
trofia m ini. Pocztki enzym w restrykcyjnych byy skrom ne, kiedy uczeni
prbowali zrozum ie, jak bakteria chroni si przed atakujcym fagiem. T eraz-
dziki technice rekom binacji D N A - dziedzina ta zm ienia wiat*.

*Nic mona jednak pomin faktu, c technika ta rwnie stwarza zagroenia. Poniewa nic wia
domo dokadnie, w jaki sposb okrelona modyfikacja DNA wpynie na transgeniczny organizm, mog
przy tym wystpi niepodane, a nawet grone skutki uboczne, ktre co gorsza mog si ujawni dopiero
po duszym czasie. Wiele krajw wprowadza prawne obostrzenia, dotyczce wprowadzania do uytku
produktw, np. spoywczych, powstaych wskutek manipulacji genetycznych - przyp. tum.
17. DNA - molekularny detektyw

1983 roku w Enderby, w hrabstw ie L eicester w A nglii zostaa zgw a


W co n a i u d u sz o n a trz y n a sto le tn ia d ziew czy n k a. T rzy lata p niej,
w odlegoci niespena dwch kilometrw od m iejsca tej zbrodni, znaleziono
pitnastoletni dziewczynk, zgwacon i zam ordow an w podobny sposb. Po
licja uwaaa, e obie dziewczynki pady ofiar tego samego zbrodniarza, ale nie
m iaa na to konkretnych dowodw. W tym czasie, w 1986 roku, grapa badawcza
na Wydziale Biochemii Uniwersytetu Leicester, kierowana przez profesora Ale-
ca Jefireysa (ur. 1950), opracowaa now, zdum iew ajc metod naukow, po
zwalajc na identyfikacj i rozrnianie osb. Ta technika, zwana identyfika
cj DNA, jest tak precyzyjna, e prawdopodobiestwo, aby dwie osoby na wi
cie (pomijajc jednojajowe blinita) zostay tak samo zidentyfikowane, jest prak
tycznie zerowe. W przeciwiestwie do konwencjonalnych metod identyfikacji,
takich jak odciski palcw, obecno identyfikowanej osoby nie jest konieczna:
identyfikacj a DNA odbywa si na podstawie mikroskopijnych iloci pynw ustro
jow ych, takich jak krew lub nasienie. N aw et zaschnite plamy krwi sprzed wielu
lat m og um oliwi identyfikacj D N A osoby, ktra je pozostawia.
N a ofiarach z E nderby znaleziono lady nasienia m ordercy lub m order
cw i zw rcono si do profesora Jeffreysa o w yprbow anie jeg o now ej m e
tody identyfikacji D N A i ustalenie na podstaw ie tych prbek, czy obu m or
derstw dokona ten sam sprawca. Z testu w yniko w sposb niew tpliw y, e
nasienie pobrane z obu ofiar zaw ierao identyczny DNA. O bie ofiary m or
derstw a byy zatem zgw acone przez tego sam ego m czyzn. Tak wic po
dejrzenia policji zostay potw ierdzone.

206
G w nym p o d ejrzan y m b y sied em n asto letn i chopak, zam ieszk ay
w okolicy, ktry naw et przyzna si do tych zbrodni. Jednak Jeffreys p rze
prow adzi analiz je g o D N A i stw ierdzi, e n ie je s t on zgodny z D N A p o
chodzcym z p rbek nasienia p raw d ziw eg o spraw cy. P odejrzany chopak
nie popeni tych zbrodni, m im o e si do nich p rzyzna. R ozpoczto z a
krojone na w ie lk skal p o szukiw ania p raw d ziw eg o m ordercy. Policja dy s
p onow aa przeciw ko niem u pow an y m dow odem w postaci w zoru identy
fikacyjnego je g o D N A .
N a pocztku 1987 roku policja przep ro w ad zia m asow e testy w rd
m iejscow ej ludnoci, podczas ktrych pobrano okoo 5000 prbek krwi od
rnych osb i dokonano identyfikacji ich D N A . N iestety, adna z tych pr
b ek nie odpow iadaa D N A z prbek nasienia pobranych z ofiar gwatu. Jed
nak policja w ci podejrzew aa, e spraw c m orderstw by kto zam ieszkay
w pobliu. W jak i czas pniej pew nien czow iek donis o podsuchanej
przez siebie rozm ow ie dw ch kolegw z pracy. Jeden z rozm w cw pow ie
dzia drugiem u, e niejaki Colin Pitchfork, piekarz, nam w i go do zgosze
nia si na pobranie prbki krw i zam iast niego podczas m asow ych testw
prow adzonych przez policj. K iedy zatrzym ano Pitchforka i pobrano prbk
jeg o D N A , okazao si, e istotnie pasuje on do D N A z prbek nasienia p o
chodzcych z ofiar gw atu. W 1987 roku P itchfork zosta skazany jak o m or
derca, a kluczow ym dow odem po raz pierw szy w historii sdow nictw a bya
identyfikacja DN A .
Od tego czasu m etoda identyfikacji D N A staa si technik stosow an
w m edycynie sdowej na caym w iecie, a now o opracow ane m odyfikacje
oryginalnej m etody um oliw iaj w ykryw anie spraw cw zbrodni w jeszcze
doskonalszy sposb. M ona na przykad zidentyfikow a osob w w iele lat
po jej m ierci na podstaw ie badania D N A z jej tkanki kostnej, a naw et z po
jedynczego korzenia w osa. M etoda identyfikacji D N A je st czsto stosow a
na w spraw ach o ustalenie ojcostw a: m ona w sposb nie pozostaw iajcy
w tpliw oci ustali, e dany m czyzna je st rzeczyw istym ojcem dziecka,
a take w ykluczy ojcostw o. W niektrych krajach rozstrzyga si w ten sp o
sb rw nie kw estie im igracyjne. N a przykad zdarza si, e m czyzna po
daje si za ojca rodziny, podczas gdy w rzeczyw istoci je st bratem ojca.
Identyfikacja D N A pozw ala na rozrnienie tych dw ch m oliw oci.
W czeniej testy prbek biologicznych przeprow adzane przez m edycy
n sdow polegay gw nie na analizie grup krw i. Jednak m etoda ta m oe
by uyta tylko wtedy, kiedy dostpna je s t prbka krw i, nie dotyczy bow iem
innych tkanek i pynw ustrojow ych. (W pew nym zakresie grupy krw i m o
n a ustala rw nie n a p o d staw ie b ad a liny i n a sien ia przyp. tum .).

207
Czsteczki decydujce o grupach krwi s nietrw ae, w skutek czego nie m o
na dokona analizy starych prbek. Zm ienno osobnicza pod w zgldem grup
krwi je st niew ielka, w obec czego w ynik identyfikacji na podstaw ie takiej
analizy je st wtpliwy. Identyfikacja D N A je st pozbaw iona tych wad. Poprzed
nio stosow ane m etody um oliw iay w praw dzie w ykluczenie podejrzanej
osoby, jed n ak nie m ona byo w ykaza ponad w szelk w tpliw o, e podej
rzany je st praw dziw ym spraw c. N atom iast w przypadku D N A , to czy po
dejrzany je st winny, czy niew inny, m ona ustali na pew no, pod w arunkiem
e badany m ateria nie zosta zanieczyszczony D N A pochodzcym od innej
osoby, e dostpna je st prbka D N A pochodzca od podejrzanego, a proce
dur badania przeprow adzi si praw idow o.
Jest rzecz interesujc, e m etoda identyfikacji D N A zostaa odkryta
w skutek zbiegu okolicznoci. Jej odkryw ca, A lec Jeffreys, nie m ia pojcia
prow adzc sw oje badania biochem iczne, e dojdzie w ich w yniku do m eto
dy, ktra zrew olucjonizuje m edycyn sdow i bdzie tak bezporednio uy
teczna dla spoeczestw a. Jest to kolejny przykad niespodziew anych korzy
ci, jak ie w y n ik aj z podstaw ow ych bada naukow ych: D N A w probw ce
jak o m olekularny Sherlock Holmes!
D la w a c iw e g o z ro z u m ie n ia .z n a c z e n ia m eto d y id e n ty fik a c ji D N A
n iez b d n e je s t je s z c z e tro c h d o d a tk o w y c h in fo rm a c ji o n a tu rz e genw
i DNA.

DNA, geny i biaka

K ady czow iek (z w yjtkiem blinit jednoj aj ow ych) m a w asny ze


staw w yrniajcych go cech. G dyby tak nie byo, ja k m oglibym y si w za
jem nie rozpoznaw a? Z bir cech fizycznych czow ieka lub jakiegokolw iek
innego organizm u yw ego nazyw a si jeg o fenotypem . Fenotyp je st okrelo
ny w znacznym stopniu przez interakcje m idzy setkam i tysicy czsteczek
organizm u. Istotn rol w okreleniu fenotypu odgryw aj zw aszcza biaka,
poniew a z nich zbudow ane s liczne strukturalne skadniki yw ych kom
rek i poniew a biaka b io r udzia w w ielu procesach chem icznych w orga
nizm ach, takich ja k na przykad zam iana energii poyw ienia na aktyw no
ruchow . K olor oczu, kolor i rodzaj w osw, w zrost i budow a ciaa rw nie
s w znacznym stopniu zdeterm inow ane przez biaka.
Skd si bior te biaka? W ikszo z nich jest w ytw arzana w kom rkach
naszego organizmu. Biaka skadaj si ze zw izkw chem icznych zwanych
a m in o k w a sa m i, k t re s d o sta rc z a n e z p o y w ie n ie m lub w y tw a rz an e

208
w komrkach z innych skadnikw odywczych, takich jak cukry. W organizmie
ludzkim istniej dziesitki tysicy rozm aitych biaek, a kade biako skada si
z setek am inokw asw uoonych w okrelonej kolejnoci. Kade biako jest
inne i m a cile okrelon funkcj w organizm ie. Insulina je st biakiem m aj
cym za zadanie sterowanie poziom em cukru we krwi; przeciw ciaa s biakam i
zajm ujcym i si atakowaniem i niszczeniem obcych bakterii i innych czynni
kw zagraajcych organizmowi; keratyna je st biakiem , z ktrego gw nie s
zbudowane w osy i paznokcie; hem oglobina za je st biakiem odpow iedzial
nym za przenoszenie do kom rek organizm u tlenu niezbdnego im do ycia.
K lucz do zrozum ienia, ja k rne kom rki w ytw arzaj z tak precyzj
rne biaka, ley w genach. W genach zakodow ana jest budow a biaek i dla
tego w gwnej m ierze okrelaj one nasz fenotyp. K ade biako w organi
zm ie zakodow ane je st w sw oim w asnym , niepow tarzalnym genie. Praw ie
kada kom rka organizm u, czy to k om rka m zgu, wtroby, nerki, skry,
czy puca, zaw iera w szystkie geny potrzebne do w ytw orzenia caego organi
zmu. A zatem kom rka wtroby, oprcz genw kodujcych biaka specyficz
ne tylko dla wtroby, zaw iera rw nie geny biaek w ystpujcych tylko w m
zgu, a take geny biaek w ystpujcych zarw no w m zgu, ja k i w w trobie.
R nica m idzy kom rk w troby i k o m rk m zgu polega zatem n a tym ,
e kada z nich uyw a innego, okrelonego zestaw u genw do w ytw arzania
biaek. K om rka w troby je st zaprogram ow ana do w ytw arzania tylko po
trzebnych je j biaek: geny tych b iaek s w czone, czyli w ystpuje ich
ekspresja. B iaka specyficzne dla m zg u nie s potrzebne w kom rce w tro
by, chocia zaw iera ona rw nie geny kodujce te biaka. G eny biaek specy
ficznych dla m zgu s zatem w kom rkach w troby w yczone, w skutek
czego kom rki te nie produkuj takich biaek. A zatem rne kom rki i tk an
ki organizm u pow staj na skutek selektyw nej ekspresji rnych zestaw w
genw, a tym sam ym selektyw nej produkcji rnych zestaw w biaek.
G eny s nam przekazyw ane przez rodzicw w plem niku i jaju , od kt
rych zaczyna si rozwj osobniczy. Poow a naszych genw pochodzi od m atki,
a druga poow a od ojca. N asza niepow tarzalno osobnicza w ynika gw nie
z kom binacji genw odziedziczonych po kadym z rodzicw. Istniej m ilio
ny m oliw ych kom binacji genw obojga rodzicw , ktre m oem y odziedzi
czy, i dlatego w anie rodzestw o m oe si znacznie rni od siebie. N ie
mniej w iele genw je st w splnych i dlatego rodzestw o jest jed n ak do siebie
do podobne.
G eny nie s niczym m istycznym , chocia to w yjtkow o skom plikow ane
i fascynujce zjaw isko naturalne. S zbudow ane z D N A , a m echanizm de
k o d ow an ia D N A p rzez k o m rk i w y tw arzan ia na tej p o d staw ie biaek

14 - P rzeom ow e o d krycia
209
decydujcych o fenotypie osobnika zosta ju w znacznym stopniu zbadany.
Zrozum ienie D N A i sposobu kodow ania w nim biaek stanowi jedno z naj
w ikszych osigni ludzkoci w dw udziestym wieku.
Sekw encja, czyli uporzdkow anie am inokw asw w czsteczce danego
biaka, je st niepow tarzalna i nadaje biaku charakterystyczne dla niego w a
ciw oci strukturalne i funkcjonalne. D N A koduje sekw encj am inokw asw
w biaku za p o m o c prostego czteroliterow ego alfabetu. Te cztery litery,
A (adenina), G (guanina), C (cytozyna) i T (tym ina) odpow iadaj czterem
zasadow ym strukturom chem icznym , ktre si cz w dhigie acuchy. Zde-
kodow anie genu danego biaka oznacza ustalenie kolejnoci w ystpow ania
tych liter, okrelajcej kolejno am inokw asw w sekw encji tego biaka. N a
przykad gen insuliny skada si z acucha D N A zaw ierajcego w iele tysi
cy takich liter, uoonych w cile okrelon sekw encj. K iedy kom rka w y
twarza insulin, inform acja z genu insuliny je st dekodow ana i suy jako w zr
biakowej czsteczki insuliny.
DN A je st w grancie rzeczy niezw yk m olekularn encyklopedi, ktr
yw e kom rki o d czytuj w celu w ytw arzania sw oich biaek, pozw alajcych
im na budow anie sw oich struktur i przeprow adzanie procesw yciowych.
K ada kom rka ludzka zaw iera tak encyklopedi, opisujc w szystkie bia
ka w ystpujce w caym organizm ie. Ale tylko cz hase tej encyklope
dii, czyli genw, je s t potrzebna w danej kom rce. A zatem na przykad ko
m rka m zgu odczytuje tylko hasa jej dotyczce, co oznacza, e w ytw a
rza tylko te biaka, ktre s jej potrzebne do praw idow ego dziaania.
Ta encyklopedia , czyli opis organizm u w form ie D N A , nazyw a si
genom em . G enom czow ieka zaw iera okoo stu tysicy genw. G dyby z po
jedynczej ludzkiej kom rki w ydoby D N A i rozprostow a, rozcigaby si
na dugo praw ie dw ch metrw. Poniew a ciao przecitnego dorosego
czow ieka zaw iera okoo biliona kom rek, D N A w ydobyty ze w szystkich
kom rek jedn eg o czow ieka i poczony w ystarczyby na rozcignicie po
m idzy Z iem i a K siycem kilka tysicy razy!
O statnie dw a dziesicio lecia X X w ieku przyn iosy niebyw ay postp
w naszej w iedzy o gen ach i w m oliw ociach sztucznego m anipulow ania
nim i w laboratorium . K od D N A praw ie kadego skadnika ludzkiego ge
nom u zosta ju w y izolow any i odtw orzony w probw ce. W kroczylim y
w epok inynierii genetycznej, ktra kiedy, przez m anipulacj DNA, po
zw oli na leczenie chorb genetycznych, takich ja k zw knienie torbielo
w ate, zesp D ow na i dystrofia m ini. W kadym razie ogrom ny postp
na polu m anipulacji D N A um oliw i zbadanie u szk odzonych genw odpo
w ie d z ia ln y c h z a te c h o ro b y g e n e ty c z n e . B a d a n ia ta k ie d o s ta rc z a j

210
w skazw ek, ktre m o g dopro w ad zi do udoskonalenia m etod p o stp o w a
n ia z tym i i innym i dokuczliw ym i schorzeniam i.
O kazuje si, e znaczna cz D N A w kom rce ludzkiej w istocie nie
zaw iera kodu adnych biaek. N iektrzy biologow ie nazyw aj t cz DNA
odpadam i , chocia w iem y ju , e przynajm niej pew ne jej fragm enty od
gryw aj istotn rol dla organizm u. G eny kodujce biaka w y k azu j pew n,
ale tylko niew ielk zm ienno osobnicz, geny odpadow e za, czyli nie
kodujce biaek, rni si o w iele bardziej u rnych osobnikw i w anie
one s podstaw m etody identyfikacji DNA.
M etoda identyfikacji D N A w ynika z podstaw ow ych bada nad DNA
u czow ieka i jeg o zm iennoci pom idzy poszczeglnym i ludm i. Jej zasto
sow anie w m edycynie sdowej nie byo pierw otnie celem tych b a d a - b y to
raczej nieoczekiw any produkt uboczny. W taki w anie sposb odbyw a si
postp w badaniach naukow ych: n ig d y nie w iadom o, jakiego rodzaju korzy
ci one przynios.

O dkrycie m etody identyfikacji DNA

A lec Jeffreys urodzi si w O xfordzie w A nglii w roku 1950. O d w cze


snej m odoci interesow a si czsteczkam i, z ktrych skadaj si kom rki
ludzkie, i dlatego skoczy studia z dziedziny biochem ii na U niw ersytecie
O xfordzkim . N a pocztku lat siedem dziesitych X X w ieku uczeni opraco
wali techniki badania sposobu k odow ania biaek przez D N A i sposobu p ro
dukow ania rnych zestaw w b iaek przez rne typy kom rek. Jeffreys by
zafascynow any t dziedzin nauki i zaj si n i w swojej pracy doktorskiej.
N a przeom ie lat siedem dziesitych i osiem dziesitych uczeni potrafili
ju izolow a poszczeglne geny. Stao si rw nie m oliw e okrelenie se
kw encji liter (A, G, C i T) w dow olnej czsteczce D N A , czyli odczytanie,
ja k ie biaka zostay w niej zakodow ane. Jeffreys by przekonany, podobnie
ja k w ielu innych uczonych, e izolow anie czsteczek D N A i odczytyw anie
ich sekw encji to klucz do zrozum ienia, w jak i sposb kom rki o k relajzb i r
genw, ktry m a zosta przetum aczony na biaka. Jest to take klucz do
zrozum ienia, ja k p ow staj geny, i do lepszego poznania chorb dziedzicz
nych, takich ja k zw knienie torbielow ate i dystrofia m ini, ktre s spow o
dow ane w ystpow aniem bdnych sekw encji DNA. D latego Jeffreys przy
stpi do zespou naukow ego w H olandii, ktry zajm ow a si izolow aniem
i badaniem D N A zaw ierajcego k od globiny, biaka w chodzcego w skad
hemoglobiny. Hem oglobina nadaje krw i czerw on barw i odgryw a zasadnicz

211
rol w przenoszeniu tlenu z puc do innych czci organizmu. Gen kodujcy
globin by jed n y m z pierw szych genw w yizolow anych w probwce.
W sppracujc w H olandii z D ickiem F lavellem (ur. 1943), Jeffreys
odkry, e geny n ie s tak proste, ja k uw aano. G en globiny na przykad nie
je s t cigy, lecz poprzed zielan y sekw encjam i D N A - ja k si w ydaw ao -
pozbaw ionym i znaczenia. Te w trcenia, zw ane intronam i, nie k o d u j ad
nej czci biakow ej czsteczki globiny, niem niej jed n ak nale do k o duj
cego j genu. To tak ja k b y hasa w en cy k lo p ed ii zaw ieray bezsensow ne
cigi sw w trco n e gdzieniegdzie pom id zy sensow ne zdania. Pniej od
kryto introny w w ielu innych genach i istn iej przesanki, aby uw aa, e
nie s one zbdne, lecz odgryw aj ro l w regulacji iloci biaka produko
w anego przez dany gen.
B adania nad globin pobudziy ciekaw o Jeffreysa oraz jeg o pragnie
nie dokadniejszego zgbienia sekw encji D N A i ich zm iennoci u rnych
osobnikw i rnych gatunkw. Pow rci do W ielkiej Brytanii i zacz w y
kada na U niw ersytecie Leicester, gdzie rozpocz take badania nad innym
genem , tym razem kodujcym biako o nazw ie m ioglobina. M ioglobina jest
podobna do hem oglobiny, ale w przeciw iestw ie do niej nie w ystpuje we
krw i, natom iast w chodzi w skad kom rek m iniow ych. U m oliw ia tym
kom rkom pobieranie tlenu z krwi, niezbdnego do ruchu m ini. Jednocze
nie zesp badaw czy kierow any przez Jeffreysa pracow a nad sekw encjam i
w ludzkim D N A , zw anym i m inisatelitam i, ktre - podobnie jak introny -
nie koduj biaek. W ystpuj one w tysicach egzem plarzy w kadej kom r
ce ludzkiej, a ich funkcje nie s jeszcze w peni zbadane.
D w a projekty badaw cze, nad m ioglobin i nad m inisatelitam i, poczy
y si w jed en , kiedy Jeffreys i jeg o w sppracow nicy odkryli sekw encj mi-
nisatelity w ludzkim genie m ioglobiny. Ten m inisatelita w ystpuje w jednym
z intronw genu m ioglobiny.
Jeffreys zainteresow a s i m in isa te lit w genie mioglobiny, tak ja k inte
resow a si w ogle sekw encjam i D N A i ich uoeniem w ludzkim genomie.
Czy m inisatelity w ystp u j w innych m iejscach genom u, w genach koduj
cych inne proteiny poza m ioglobin? Jeeli tak, to - ja k sdzi Jeffreys -
m ogyby suy ja k o znaczniki dla rnych regionw genu, um oliw iajce
w ykryw anie je g o bdnych regionw w ystpujcych w rnych chorobach
dziedzicznych. W chorobach tych bdne sekw encje D N A koduj w adliw e
biaka, w skutek czego pow staje chorobow y fenotyp.
W trakcie poszukiw ania przez zesp Jeffreysa sekwencji m inisatelity
m ioglobiny w innych czciach genom u istotnie odkryto podobne sekw encje
w ystpujce w w ielu innych m iejscach. Jednak, co byo zaskakujce, okazao

212
si, e rni ludzie m aj rne w zorce m inisatelitw w sw oich genomach.
R nice dugoci odcinkw m inisatelitw w D N A u poszczeglnych ludzi
byy tak due, e Jeffreys uw iadom i sobie, i natkn si na cech D NA
pozw alajc na odrnianie jed n eg o czow ieka od drugiego - czyli na iden
tyfikacj ludzi przez ich DN A . O dkry take, e ludzie spokrew nieni ze sob
m aj niektre - ale nie w szystkie - cechy identyfikacyjne D N A w splne. N a
przykad w zr identyfikacyjny D N A dziecka m oe pow sta z czci wzorw
identyfikacyjnych jego m atki i ojca. N a rysunku 30 pokazano, ja k w zory iden
tyfikacyjne D NA rni si u poszczeglnych czonkw rodziny.

R y s u n e k 3 0 . W z o ry id e n ty f ik a c y jn e D N A u p o s z c z e g ln y c h c z o n k w r o d z in y . S u p e k 1 p o k a z u je
w z r id e n ty f ik a c y jn y m a tk i, a s u p e k 2 - w z r o jc a . W s u p k a c h 3 , 4 i 5 p o k a z a n e s w z o r y tr o jg a
d z ie c i. Z a u w a m y , e k a d e d z i e c k o p r z e j m u j e p a s k i o d k a d e g o z r o d z i c w i k a d y p a s e k d z ie c k a
w y s t p u je u je d n e g o z ro d z ic w . W s u p k u 6 p o k a z a n o w z r id e n ty f ik a c y jn y D N A o s o b y n ic
s p o k r e w n io n e j z t ro d z in : j a k w id a , p a s k i s c a k ie m in n e n i u r o d z i c w lu b d z ie c i

213
Technika identyfikacji DNA

Punktem w yjcia w m etodzie uzyskiw ania wzoru identyfikacyjnego DNA


je st pobranie prbki zaw ierajcej D N A danej osoby. O becnie procedura iden
tyfikacji DNA (lub jej m odyfikacje) m oe by przeprow adzona na kom r
kach w szelkiego rodzaju, w tym na krw i, sperm ie, linie, w osach i kociach.
DN A je s t bardzo odporny i zosta naw et w ydobyty w m aych ilociach z m u
m ii egipskiej liczcej 2500 lat, a take z koci liczcych 5500 lat. Jeffreys
z zespoem zidentyfikow ali ofiar m orderstw a na podstaw ie D N A pobrane
go z jej koci, porw nujc go z D N A jej dom niem anych rodzicw. Stw ier
dzili take, e dobrej jakoci D N A , sucy do identyfikacji, m ona w ydzie
li z plam krwi na tkaninie baw enianej liczcych sobie cztery lata.
Ostatnio je st te moliwe stosowanie metody identyfikacji D N A i pokrew
nych m etod na bardzo m aych prbkach. Pojedynczy korze w osa zawiera
okoo piciu tysicy kom rek, co w ystarcza do uzyskania w yranego wzoru
DNA. M oliw e je st naw et zbadanie D N A z pojedynczej komrki. Zaw dzi
czam y to procedurze am plifikacji genw, zwanej te polim erazow reakcj
acuchow (angielski skrt PCR), um oliwiajcej powielenie D N A z poje
dynczej kom rki w tysicach kopii, ktre nastpnie bada si m etod Jefffeysa.
M edycyna sdow a zm ienia si nie do poznania: D N A pobrany z m iejsca prze
stpstwa, naw et w najm niejszych ilociach, pozw ala na zidentyfikowanie tak
ofiary, ja k i spraw cy z nieosigaln dotd skutecznoci.
Po w ydzieleniu D N A z b a d a n e j prbki pynu lub tkanki dokonuje si
oceny iloci i jakoci D N A w celu spraw dzenia, czy odpow iada on w ym aga
niom stosow anej procedury identyfikacji. N a rysunku 31 zilustrow ano dalsze
etapy uzyskiw ania w zoru identyfikacyjnego. Czsteczki D N A s rozcinane
na m niejsze, cile okrelone fragm enty z uyciem enzym w restrykcyjnych
- biaek rozcinajcych D NA w precyzyjnie ustalonych m iejscach (rozdzia
16). D ziki tem u m ona oddzieli od siebie rne obszary genom u danego
osobnika zaw ierajce m inisatelity. N iektre m inisatelity znajduj si w b ar
dzo duych fragm entach D N A , inne w m aych fragm entach, jeszcze inne
fragm enty w ycinane przez enzym y restrykcyjne nie zaw ieraj za w cale se
kw encji m inisatelitw .
N astpnie fragm enty D N A s rozdzielane w edug w ielkoci w procesie
zw anym elektroforez. Podczas tego procesu fragm enty D N A po ruszaj si
pod w pyw em pola elektrycznego z r n prdkoci: due p o ruszaj si
w olniej ni m ae. Po rozdzieleniu naley okreli fragm enty zaw ierajce m i
nisatelity, gdy je s t ich niew iele w stosunku do w szystkich uzyskanych frag
m entw D N A . D o tego celu uyw a si tak zwanej sondy m olekularnej (czyli

214
specjalnych zw izkw w ykryw ajcych struktury czsteczkow e o specyficz
n ym p o w in o w actw ie do son d y - p rzyp. tu m .). S onda tak a rozp o zn aje
m inisatelity, a ostatecznie uzyskiw any w zr identyfikacyjny zaw iera pew n
liczb paskw reprezentujcych rnej w ielkoci fragm enty D N A zaw iera
j ce minisatelity. Paski te tw orz precyzyjny ukad charakterystyczny da ka
dego osobnika i niepow tarzalny.
W z r id e n ty fik a c y jn y D N A p rz y p o m in a k o d k re sk o w y u y w an y
w superm ark etach . K ad y arty k u m a sw j k od kreskow y, po zw alajcy

R y s u n e k 3 1 . I d e n ty f ik a c ja D N A . D N A j e s t w y d z ie la n y z id e n ty f ik o w a n e j p r b k i ( k r w i, n a s ie n ia itp .) ,
p o c z y m j e g o c z s te c z k i s d z i e lo n e n a c i le o k r e lo n e fra g m e n ty . N a s t p n i e f r a g m e n ty D N A s
r o z d z ie la n e w e d u g w ie lk o c i w p r o c e s ie e l e k tr o f o r e z y i b a d a n e p r z e z s o n d m o le k u la r n , k t r a r o z
p o z n a je f r a g m e n ty z a w ie r a j c e s e k w e n c je m in is a te lit w . O s ta tn i e ta p p o le g a n a w y d r u k o w a n iu w z o r c a
u k a z u j c e g o r n e j w ie l k o c i f r a g m e n ty D N A z a w i e r a j c e m i n is a te lit y . F r a g m e n ty z a w i e r a j c e
s e k w e n c je id e n ty f ik a c y jn e z a z n a c z o n o g w ia z d k a m i

215
autom atycznie rozpozna za pom oc laserow ego czytnika w kasie, czy jest
to puszka fasolki, torebka m ki czy co jeszcze innego. W zory identyfikacyj
ne D N A um oliw aj identyfikacj poszczeglnych ludzi z podobn dokad
noci i atw oci.
M etoda identyfikacji D NA m a ju w iele zastosow a poza m edycyn
sdow i w ci pojaw iaj si nowe. Sekw encje D N A podobne do m inisateli
tw odkryto take u zw ierzt, a naw et u rolin. M etoda identyfikacji DN A
jest zatem uyw ana do identyfikow ania skradzionych zw ierzt i potw ierdza
nia rodow odu w razie sporu o pochodzenie zw ierzcia, a take do charakte
ryzow ania rolin uzyskiw anych w badaniach hodow lanych. Zastosow ano j
na przykad do potw ierdzenia rodow odu psa-m edalisty na brytyjskim poka
zie psw rasow ych.
Poniew a przeszczepiane narzdy uzyskuje si od dawcy, ktrego w zr
identyfikacyjny D N A rni si od w zoru biorcy, analiza DN A w ykorzysty
w ana je s t do badania postpw podczas przyjm ow ania si przeszczepu. N a
przykad w zr identyfikacyjny D N A kom rek szpiku kostnego pobranych
od pacjenta cierpicego na biaaczk, ktrem u przeszczepiono szpik, pozw a
la na ocen, w jak im stopniu przeszczepione kom rki przyjy si w now ym
organizm ie ludzkim .
Pod koniec lat osiem dziesitych X X w ieku znaleziono w Brazylii ciao
- j a k przypuszczano - Josefa M engele, hitlerow skiego doktora, znanego wrd
ofiar obozu koncentracyjnego w O w icim iu ja k o Anio m ierci . Po zba
daniu rozm aitych dow odw eksperci uznali, e je s t to rzeczyw icie ciao
doktora M engele, jed n ak pew ne w tpliw oci pozostay. N astpnym krokiem
bya identyfikacja D N A tkanek znalezionego ciaa i porw nanie w ynikw ze
wzorem uzyskanym od yjcych jeszcze bliskich krew nych M engele. Z p o
rw nania w ynikao, e ponad w szelk w tpliw o byo to ciao okrutnego
hitlerow skiego doktora.
M etoda identyfikacji D N A moe by take uyw ana do identyfikacji
ofiar k atastro f lotniczych czy innych pow anych w ypadkw.
Tak w ic to, co si zaczo od czysto naukow ych docieka A leca Jef-
freysa, stao si potem niezw ykle skutecznym narzdziem do rozw izyw ania
zagadek krym inalnych, m ajcym take w iele innych rozm aitych zastosow a.
N aw et ju po ustaleniu przez jego zesp badaw czy, e w zr identyfikacyjny
D N A je st osobniczo niepow tarzalny, Jeffreys m ia w tpliw oci, czy praw ni
cy uznaj identyfikacj m olekularn za dow d w sdzie: W owym czasie
[kiedy odkrylim y m etod identyfikacji D N A ] przypuszczalim y, e [...] n aj
w iksze problem y pojaw i si na drodze od laboratorium badaw czego do
sali sdow ej. Pniej si okazao, e nasz pesym izm by niepotrzebny .
18. Magiczne kule

drugiej poow ie XX w ieku nastpi fantastyczny postp w technolo


W gii rek o m b in acji D N A , k t ra b ez w tp ien ia za o w o cu je now ym i
lekarstw am i i produktam i rolnym i, a take um oliw i lepsze poznanie w ielu
chorb, zapobieganie im oraz ich diagnozow anie i leczenie. Innego ogrom
nego osignicia w badaniach nad chorobam i dokonano w 1975 roku w dzie
dzinie im m unologii, czyli nauki o ukadach odpornociow ych, ktre su
yw ym organizm om do zw alczania zarazkw. W w yniku tego osignicia
p o w s ta o n o w e n a rz d z ie w b a d a n ia c h b io lo g ic z n y c h , m e d y c z n y c h
i biochem icznych - przeciw ciaa m onoklonalne. U zyskanie przeciw cia mo-
noklonalnych m iao ogrom ne znaczenie dla postpu nauki. Ich zastosow ania
w m edycynie obejm uj diagnozow anie now otw orw i innych chorb, testy
ciow e oraz klasyfikow anie tkanek. O czekuje si take, e w przyszoci
w yniknie z nich wiele innych korzyci, w tym leki przeciw rakow e.
A by naleycie poj istot i znaczenie przeciw cia m onoklonalnych,
m usim y najpierw zrozum ie niektre zasady dziaania ukadw odpornocio
w ych u zw ierzt. Bez ukadu odpornociow ego najpraw dopodobniej mao
kto z nas m gby w norm alnych w arunkach przey po urodzeniu: kady
m usiaby wkrtce pa ofiar chorb zakanych. Straszliw e skutki braku funk
cji odpornociow ych w idoczne s w yranie u chorych na zesp nabytego
upoledzenia odpornoci (A ID S), ktry polega na uszkodzeniu pew nych ele
m entw (lim focytw T) ukad u odpornociow ego. C horzy atw o ulegaj ta
kim zakaeniom , ktre u ludzi ze spraw nym ukadem odpornociow ym poja
w iaj si rzadko lub w cale. N a przykad pow an k o m plikacj przy AIDS

217
je st pneum ocystoza, choroba zakana puc spow odow ana zarazkiem w yst
pujcym praw ie w szdzie w naszym otoczeniu. W szyscy cigle stykam y si
z tym zarazkiem i w dycham y go do puc, ale nie czyni on nam adnej szkody,
poniew a od dziecistw a m am y w yrobion odporno na pneum ocystoz.
N asz ukad odpornociow y skutecznie zw alcza ten zarazek, ilekro dojdzie
do kontaktu z nim . Jednake u chorego na A ID S ukad odpornociow y jest
niespraw ny, poniew a w irus H IV uszkadza lim focyty T, odgryw ajce istotn
rol w zw alczaniu obcych drobnoustrojw , w tym zarazkw pneum ocystozy.
D iatego chorzy na AIDS trac odporno i atw o ulegaj zakaeniu pneum o-
cystoz. U legaj oni take zakaeniu w ielom a innym i chorobam i pow odo
w anym i przez rozm aite zarazki, ktre s spotykane w szdzie na co dzie
i zw ykle s nieszkodliw e, gdy czow iek z norm alnie funkcjonujcym uka
dem odpornociow ym nabyw a na nie odpornoci od dziecistw a. Tego ro
dzaju zakaenia nazyw a si zakaeniam i zarazkiem oportunistycznym .
O prcz tego, e ukad odpornociow y chroni nas przed n o nnalnie nie
gronym i drobnoustrojam i spotykanym i w naszym rodowisku, zw alcza take
w iele szkodliw ych zarazkw, pozw alajc na w yleczenie choroby w zarodku.
U kad odpornociow y um oliw ia rw nie stosow anie szczepie przeciw r
nym chorobom . Ponadto je st w any z w ielu innych w zgldw , a znajom o
sk o m p lik o w an y ch m ech an izm w je g o d ziaan ia je s t isto tn a w leczeniu
i zapobieganiu chorb zakanych i innych, oraz w zapobieganiu tym choro
bom , a take w udoskonalaniu m etod pozw alajcych na przyjm ow anie si
przeszczepw narzdw w organizm ie biorcy. O drzucenie przeszczepu je st
bow iem spow odow ane tym , e ukad odpornociow y danego osobnika od
rnia narzdy w asne od narzdw cudzych.
U chorych na A ID S le funkcjonuj lim focyty T, kom rki stanow ice
jeden ze skadnikw ukadu odpornociowego. Innym skadnikiem tego ukadu
s substancje nie bdce kom rkam i, w tym zw aszcza biaka zw ane prze
ciwciaam i. C zsteczki przeciw cia s bardzo w yspecjalizow ane i potrafi
specyficznie rozpoznaw a obce ciaa, takie ja k bakterie i biaka, oraz wiza
si z nim i. O glnie biorc, kade przeciw ciao w ie si tylko z jed n y m ro
dzajem czsteczki (lub naw et z czci czsteczki) obcej substancji i nie wie
si z inn substancj. N a przykad przeciw ciaa w ice si z czsteczk okre
lonego biaka, nie zw i si z czsteczk innego biaka. Szczegow o
rozpoznaw ania m oe si naw et posun jeszcze dalej i przeciw ciao m oe
si w iza tylko z pew nym regionem okrelonej czsteczki biaka. Inaczej
m w ic, przeciw ciaa s w ysoce specyficzne. Substancja (biako lub innego
rodzaju czsteczka), z kt r w ie si przeciw ciao, nazyw a si antygenem .
Tak w ic - oglnie biorc - kade przeciw ciao rozpoznaje jeden typ antygenu

218
i w ie si tylko z nim lub naw et tylko z okrelonym regionem (czyli de
term inantem antygenow ym ) czsteczki antygenu.
K iedy obcy m ikroorganizm lub inna substancja dostanie si do naszego
organizm u, czsto w ytw arzane s przeciw ciaa przeciw tem u organizmowi lub
substancji. Przeciwciaa te pojaw iaj si w krw iobiegu i m og by atwo w y
kryte za pom oc prostych technik biochem icznych. Zw izanie si przeciwcia
z antygenam i zapocztkow uje w organizm ie proces, ktry doprow adza do neu
tralizacji i usunicia obcej substancji. K iedy organizm wytw arza przeciw ciaa
przeciw pew nej bakterii, w krw iobiegu m oe w ystpi jednoczenie w iele
rnych skierowanych przeciw niej przeciw cia. Niektre z nich m og by skie
rowane przeciw jednem u antygenow i bakterii, inne przeciw innemu antygeno
wi. M oe te wystpi wiele przeciw cia rozpoznajcych rne determ inanty
antygenow e jednego antygenu tej bakterii. M og naw et wystpi rne prze
ciwciaa wice si z tym samym determinantem antygenowym, z ktrych jedne
pasuj lepiej ni inne, tak ja k rne pary butw m o g lepiej lub gorzej paso
wa na t sam par ng. N aw et jeli nasz organizm nigdy przedtem nie ze
tkn si z tak bakteri, przew anie w ytw orzy wiele przeciw cia, ktre specy
ficznie rozpoznaj jej antygeny. C hyba naw et bardziej zaskakujce jest to, e
organizm w ytw arza rw nie przeciw ciaa specyficznie wice si z substan
cjami sztucznie w yprodukow anym i przez czow ieka, takim i ja k syntetyczne
substancje o m aych czsteczkach, ktre ani nie w ystpuj w przyrodzie, ani
nie je st praw dopodobne, by w norm alnych w arunkach kiedykolw iek zwierz
si z nim i zetkno. Takie przeciw ciaa rozpoznajce pew ien chem iczny anty
gen, a przy tym nie rozpoznajce adnej innej znanej substancji, m ona bez
trudu w ytw orzy u zw ierzt laboratoryjnych.
Szacuje si, e przeciw ciaa jed n eg o czow ieka s w stanie potencjalnie
rozpozna ponad m ilion, a m oe naw et dziesitki m ilionw rnych antyge
nw. Inaczej m w ic, nasz ukad odpornociow y m a zdolno w ytw orzenia
m ilionw rnych przeciw cia, z ktrych kade rozpoznaje swj okrelony
antygen. Jak to si dzieje? Jaki zad ziw iajcy m echanizm zapew nia tak
w szechstronno p oczon ze specyficznoci, dziki ktrej organizm m oe
nie tylko rozpozna m iliony substancji ja k o obce, lecz take by w stanie
rozrn ia te su b stan cje? To ta k ja k b y je d n a o so b a p o trafia rozpozna
i okreli rnice pom idzy m ilionam i innych ludzi.
Poszukiw ania w yjanienia zoonoci odpow iedzi im m unologicznej or
ganizm w zw ierzcych na obce substancje doprow adziy, po czci przypad
kow o, do opracow ania w 1975 roku m etody w ytw arzania przeciw cia m ono-
klonalnych. O dkrycia tego dokonao dw ch uczonych, G eorges K ohler (ur.
1946) i C esar M ilstein (ur. 1926), pracujcych na U niw ersytecie C am bridge

219
w Anglii. Z a to w ane osignicie otrzym ali oni w 1984 roku N agrod N obla
z dziedziny fizjologii i medycyny. M ilstein bada w ytw arzanie przeciw cia
jeszcze przed przyjciem K ohlera do jego laboratorium .
M ilstein urodzi si w A rgen ty n ie ja k o syn ydow skiego im igranta
i ksztaci si tam w dziedzinie biologii eksperym entalnej. W 1958 roku przy
jech a do W ielkiej B rytanii, a w 1961 roku w rci do A rgentyny. W reszcie
w 1963 osiad w W ielkiej B rytanii na dobre. N a U niw ersytecie Cam bridge,
w raz z kolegam i, nalea do coraz liczniejszej na w iecie grupy uczonych,
ktrzy usiow ali zrozum ie, ja k to si dzieje, e organizm zw ierzcy moe
w ytw arza m iliony przeciw cia dla rnych specyficznych antygenw. P ro
blem ten siga daleko w stecz w histori bada nad przeciw ciaam i.

Historia przeciw cia

B adania nad rnorodnoci przeciw cia w yw odz si w znaczej m ie


rze z bada nad szczepionkam i, prow adzonych przez Jennera i Pasteura (roz
dzia 12). Do koca X IX w ieku stao si oczyw iste nie tylko to, e zw ierzta
s w stanie broni si przed obcym i m ikrobam i, lecz rw nie to, e odpor
no na liczne choroby zakane m oe zosta w ytw orzona sztucznie, przez
zaszczepienie zw ierztom m artw ych lub nieaktyw nych form zarazkw cho
robotw rczych. Pojaw ienie si szczepionek opracow anych przez Pasteura
skonio w ielu uczonych do pow anego zajcia si m echanizm am i odporno
ci na rne choroby.
Istotny przeom w im m unologii nastpi w 1890 roku, kiedy bakteriolog
niem iecki E m il von B ehring (1854-1917) i bakteriolog japoski Shibasabu-
ro K itasato (1852-1931) w ykazali, e odporno na tec je st spow odow ana
obecnoci pew nych substancji w e krwi. W iedziano ju wtedy, e bakterie
tca w ytw arzaj trujcy jad , pow odujcy objaw y tej choroby, i e ja d ten
m ona w ydzieli z poyw ki, w ktrej hoduje si te bakterie. Von Behring
i K itasato zaszczepili krlikom m niejsze od m iertelnych dawki jad u tca
i stw ierdzili, e u krlikw w ytw orzya si odporno: nie ulegay one na
stpnie zakaeniu yw ym i bakteriam i tca, ktre byy m iertelne dla nie-
uodpom ionych krlikw. Von B ehring i K itasato pobrali nastpnie krew od
uodpornionych krlikw i oddzielili krw inki, pozostaw iajc surow ic, czyli
niekom rkow y skadnik krwi. Surow ic t wstrzyknito myszy, ktr nastpnie
zaraono zakanym i bakteriam i tca. M ysz jed n ak nie zachorow aa na t
ec, co w skazyw ao, e w surow icy uodpornionych krlikw w ystpuje jaki
czynnik, k t ry chroni m y szy (i uodpornione krliki) p rzed jad e m tca.

220
C zynnik ten nazw ano antytoksyn. To w ielkie odkrycie otw orzyo drog do
leczenia surow ic, czyli seroterapii, k tra polega na podaw aniu zaraonym
chorob pacjentom surow icy z uodpornionych zw ierzt. A ntytoksyn zaw arta
w podanej surow icy czasow o pow strzym uje rozw j choroby. Potem von B eh
ring zastosow a leczenie surow ic w bonicy (dyfterycie) - chorobie, ktra
bya je d n z najpow aniejszych przyczyn zgonw m aych dzieci pod koniec
X IX w ieku. O kazao si, e surow ica koni uodpornionych przez podanie im
jad u bakterii bonicy skutecznie chroni dzieci przez pew ien czas przed t
chorob, a take je st przydatna w leczeniu dzieci ju zaraonych. A ntidotum
przeciw bonicy stao si pow szechnie dostpne od roku 1894. By to w ielki
krok naprzd w leczeniu chorb nkajcych ludzko.
O becnie wiemy, e antytoksyny w ystpujce w tych leczniczych suro
w icach to przeciw ciaa, ktre w i si z jad am i bakterii tca i bonicy i je
neutralizuj. W 1895 roku dokonano te odkrycia przeciw cia w in n y spo
sb. U czony belgijski Jules B ordet (1870-1961) odkry, e czerw one ciaka
krwi zw ierzcia jednego gatunku zlep iaj si w obecnoci surow icy krw i
zw ierzcia innego gatunku. A zatem w surow icy zw ierzcia jednego gatun
ku w ystpuje czynnik pow odujcy k oagulacj czerw onych krw inek zw ierzt
innych gatunkw . Pi lat pniej austriacki im m unolog K arl L andsteiner
(1868-1943) stw ierdzi, e surow ica czow ieka m oe pow odow a zlepianie
si czerw onych krw inek innego czow ieka. B adania L andsteinera w ykazay,
e reguy w edug ktrych czerw one ciaka krw i zlep iaj si lub nie, pozw ala
j n a poklasyfikow anie krwi ludzi na trzy gw ne grupy, zw ane grup A, B
i 0. Pniej dodano jeszcze czw art grup krw i AB. O dkrycie grup krw i um o
liw io skuteczne transfuzje, poniew a pozw olio na ustalenie zgodnoci grup
krw i daw cy i biorcy. Czynniki obecne w surow icy, odpow iedzialne za zle
pianie si czerw onych krw inek, zostay nazw ane a g lu ty n in a m i; obecnie w ie
my, e s to rw nie przeciw ciaa.
N a im m unologi pocztku dw udziestego w ieku znaczny w pyw w yw ar
w ielki uczony niem iecki Paul E hrlich (1854-1915), ktrego teorie zdom ino
w ay t dziedzin. Porw nyw a on specyficzno przeciw cia, czyli ich do
kadne dopasow anie do sw oich antygenw , z dopasow aniem zam ka i k lu
cza: przeciw ciaa (tj. klucze) m aj rozm aite ksztaty, a kady z nich pasuje
tylko do jedn eg o antygenu (tj. zam ka). E hrlich zaproponow a dla zrnico
w ania przeciw cia w yjanienie, ktre nazw a hipotez acuchw bocznych.
W edug tej hipotezy kada produkujca przeciw ciaa kom rka w organizm ie
m a na pow ierzchni p ew n liczb czsteczek przeciw cia rozpoznajcych ro z
m aite antygeny. P rzeciw ciaa te istniej, zanim jeszcze organizm zetknie si
z antygenem . K iedy antygen dostanie si do organizm u, w ie si ze sw oim

221
specyficznym przeciw ciaem na pow ierzchni kom rki, co urucham ia w tej
kom rce p ro d u k cj w ikszej iloci tego konkretnie przeciw ciaa. Inaczej
m wic, kom rki w ytw arzajce przeciw ciaa w ytw arzaj je niejako na prb

T E O R IA IN S T R U K T Y W N A

P R Z E C IW C IA A

I * v l * - IX ANTYGENY

T E O R IA S E L E K C J I K L O N A L N E J

PRZECIWCIAA

ANTYGEN

R y s u n e k 3 2 . T e o rie w y tw a r z a n i a p rz e c iw c ia . W e d u g te o r ii in s tr u k ty w n e j, w s z y s tk ie c z s te c z k i p r z e
c iw c ia s id e n ty c z n e i u k a d a j s i w o k r e lo n e s tr u k tu r y p r z y z e tk n i c iu z a n ty g e n a m i ( z a z n a c z o
n y m i tu c z a r n y m k o lo r e m ) . Z g o d n ie z te o r i s e le k c ji k lo n a ln c j p r z e c iw c ia a r n i s i o d s ie b ie ,
j e s z c z e z a n im s i z e tk n z a n ty g e n a m i, a a n ty g e n y p o p r o s tu w y b ie r a j p r z e c iw c ia a , z k t r y m i m o g
s i z w i z a : t o p o b u d z a w y tw a r z a n ie d a ls z y c h c z s t e c z e k p r z e c iw c ia w y b r a n e g o ty p u

222
przeciw najrozm aitszym antygenom , a zetknicie si z ko n k retn y m an ty
genem pow oduje produkcj w ielkiej iloci p rzeciw ciaa do tego antygenu.
Ta byskotliw a koncepcja w iadczy o g eniuszu E hrlicha, je s t bow iem bar
dzo zbliona do rzeczyw istoci, m im o e zostaa sfo rm uow ana w czasach,
kiedy szczegow a w ied za o p rzeciw ciaach bya bardzo nika. O becnie
w iem y ju , e p rzeciw ciaa w ice si z okrelonym i an ty g en am i rzeczy
w icie istniej, zanim organizm si z tym i antygenam i zetknie, a w ic je st
tak, ja k przew idzia E hrlich. Jed n ak e w iem y rw nie, e kada kom rka
system u odpornociow ego w y tw arza przeciw ciaa tylko dla je d n e g o anty
genu, a nie dla w ielu.
H ipoteza E hrlicha utorow aa dro g dw m innym w anym teoriom , kt
re zaproponow ano dla w yjanienia tak duej rnorodnoci przeciw cia. Byy
to teoria instruktyw na oraz teoria selekcji klonanej (rysunek 32). Z god
nie z teo ri instruktyw n w szystkie czsteczki przeciw cia (ktre s biaka
m i) s identyczne, to znaczy m a j t sam sekw encj am inokw asw (roz
dzia 17), ale m og si ukada, czy zw ija, na m iliony rnych sposobw.
W edug tej teorii, kiedy antygen zetknie si z przeciw ciaem , przeciw ciao
ukada si dookoa, dokadnie si do niego dopasow ujc. Pobudza to nastp
nie produkcj w ikszych iloci przeciw cia uoonych w ten sam sposb.
W edug teorii instruktyw nej, przeciw ciao uoone odpow iednio do danego
antygenu nie w ystpuje w organizm ie przed zetkniciem si nie uoonego
przeciw ciaa z antygenem .
N atom iast zgodnie z teo ri selekcji klonanej ukad odpornociow y za
w iera kom rki, ktre w ytw arzaj m iliony rnych przeciw cia, zdolnych do
specyficznego w izania si z rnym i antygenam i: kada kom rka w ytw a
rza przeciw ciao do jednego antygenu, a zatem istniej m iliony rnych ko
m rek w ytw arzajcych przeciw ciaa. K iedy antygen dostanie si do organi
zm u, w ie si z przeciw ciaam i, kt re dobrze do niego pasuj. To pobudza
w ytw arzanie w ikszych iloci tego w anie przeciw ciaa, bd w ikszej licz
by kom rek w ytw arzajcych to przeciw ciao. W edug teorii selekcji klonal-
nej przeciw ciaa do poszczeglnych antygenw istniej, jeszcze zanim orga
nizm zetknie si z antygenem .
W latach szedziesitych X X w ieku biochem ik angielski R odney P or
ter (1917-1985) i biochem ik am erykaski G erald Edelm an (ur. 1929) ustalili
budow czsteczek przeciw cia, ktre - ja k si okazao - m aj ksztat litery
Y (rysunek 33). Porter i E delm an otrzym ali w 1972 roku N agrod N obla
z dziedziny fizjologii i m edycyny za w ielki w kad do w iedzy o system ie od
pornociow ym . C zsteczka przeciw ciaa, uksztatow ana ja k litera Y, zaw iera
regiony zasadniczo identyczne u w szystkich przeciw cia: s to tzw. regiony

223
stae i nie zale one od rodzaju antygenu rozpoznaw anego przez dane prze
ciwciao. N atom iast inne regiony, tzw. regiony zm ienne, rni si w po
szczeglnych przeciw ciaach i w anie one w ystpuj w tej czci przeciw
ciaa, ktra w ie si z okrelonym antygenem . O znacza to, e w szystkie
przeciwciaa m aj czsteczki o ksztacie litery Y i w ielu innych cechach w spl
nych, ale r n i si od siebie w okrelonych m iejscach. W anie te m iejsca
(regiony) decyduj o tym, jaki antygen bdzie przez dane przeciw ciao roz
poznawany. Fakt, e przeciw ciaa w ice si z rnym i antygenam i nie s
cakow icie identyczne (czyli ich sekw encje am inokw asw s rne) zaprze
cza teorii instruktyw nej rnorodnoci przeciw cia, w edug ktrej m iay one
m ie identyczne sekw encje aminokwasw. Tak w ic ostatecznie ja k o w yja
nienie rnorodnoci przeciw cia przyjto teori selekcji klonalnej.

a c u c h y c i k ie

re g io n z m ie n n y

a c u c h le k k i

R y s u n e k 3 3 . P r z e c i w c ia a s c z s te c z k a m i w k s z ta c ie lite ry Y, s k a d a j c y m i s i z c z te r e c h a c u
c h w : d w c h c i k ic h i d w c h le k k ic h . K a d y a c u c h z a w i e r a re g io n z m ie n n y i r e g io n s ta y . R e
g io n y z m ie n n e n a d a j k a d e m u p r z e c iw c ia u je g o s p e c y f ic z n e w a c iw o c i w i z a n ia s i z a n t y g e n a
m i. R e g io n y z m ie n n e z a w i e r a j ta k e r e g io n y h ip e r z m ie n n e , s z c z e g ln ie is to tn e d la s p e c y f ic z n o c i
w i z a n ia s i z a n ty g e n a m i

K iedy teoria selekcji klonalnej zostaa uznana, konieczne stao si w yja


nienie, w ja k i sposb w opisie genetycznym organizm u zw ierzcia, czyli
w genom ie (rozdzia 17), m oe by zakodow ana tak w ielka liczba rnych
czsteczek b iaka niezbdnych do w ytw orzenia m ilionw rozm aitych prze-

224
ciwcia. Skoro przeciw ciaa te istniej, zanim organizm si zetknie z odpo
w iednim antygenem , czy oznacza to, e kada czsteczka przeciw ciaa jest
zakodow ana przez w asny gen w genom ie zw ierzcia? O znaczaoby to, e
m usz istnie m iliony genw tylko do kodow ania przeciw cia i e takie geny
stanow i w ikszo genom u. W ielu uczonych uw aao, e pojem no infor
m acyjna genom u czow ieka czy jakiegokolw iek zw ierzcia nie w ystarcza,
aby zaw rze opisy m ilionw , a m oe naw et dziesitkw m ilionw rnych
czsteczek przeciw cia.
Pow stay dw ie teorie. W edug pierw szej z nich, m iliony rnych prze
ciw cia s jed n ak zakodow ane w opisie genetycznym organizm u. Inaczej
m w ic, w genom ie faktycznie znajduj si m iliony genw przeciw cia, prze
kazyw anych przez rodzicw potom stw u tak sam o ja k geny pozostaych bia
ek. W edug drugiej teorii, przeciw ciaa s kodow ane tylko przez niew ielk
liczb genw, a ich rnorodno je st skutkiem specjalnych procesw b io
chem icznych zachodzcych w kom rkach ukadu odpornociow ego, zwanych
lim focytam i B, ktre w ytw arzaj przeciw ciaa. K ady lim focyt B w ytw arza
jed en typ przeciw ciaa, rozpoznajcego jed en okr elony antygen, a sekw en
cja am inokw asw kadego przeciw ciaa je st zakodow ana przez D N A w g e
nie danego lim focytu B. Jednak sekw encje D N A p rzeciw cia w ytw arzanych
przez poszczeglne lim focyty B ulegaj specyficznem u zrnicow aniu w lim
focycie. W rnych lim focytach gen p rzeciw ciaa ulega innym zm ianom ,
w skutek czego pow staj przeciw ciaa rozpoznajce specyficznie najrozm ait
sze antygeny. W innych kom rkach organizm u, takich ja k kom rki w troby
czy m zgu, ktre nie w ytw arzaj przeciw cia, w ystpuje niew iele genw prze
ciw cia i s one takie sam e we w szystkich kom rkach danej tkanki. Proces
rnicow ania si genw przeciw cia je s t zatem specyficzny dla lim focytw
B produkujcych przeciw ciaa.
O kazuje si, e obie te teorie dotyczce genw kodujcych p rzeciw
ciaa za w ieraj p e w n d o z praw dy. W opisie g en ety c zn y m zw ierzcia
w ystpuje kilk ad ziesit do k ilkuset, a nie zaled w ie kilka, rnych genw
kodujcych przeciw ciaa. G eny te m o g ulega n ajrozm aitszym kom bina
cjom w lim focytach B, w skutek czego uzyskuje si z n aczn rnorodno
przeciw cia. N astpny etap rn ico w an ia zachodzi w w yniku bardziej sub
telnych zm ian tych g enw w ew ntrz lim focytw B. L iczba genw k o duj
cych przeciw ciaa, w p o czeniu z m echanizm am i m o d yfikacji tych genw
w lim focytach B, p ozw ala na w ytw orzenie m ilio n w rnych czsteczek
przeciw cia.
W anie w trakcie bada m ajcych na celu w yjanienie m echanizm w
pow staw ania rnorodnych przeciw cia i zrozum ienie budow y ich czsteczek

15 - P rzeom ow e odkrycia
225
i funkcji, K ohler i M ilstein dokonali odkrycia m etody w ytw arzania przeciw
cia m onoklonalnych.

Technika w ytw arzan ia przeciw cia


m onoklonalnych

Z teorii selekcji klonalnej w yjaniajcej pow staw anie przeciw cia w yni
ka, e w szystkie czsteczk i p rzeciw ciaa w y tw arzane przez pojedynczy
lim focyt B s identyczne i rozpoznaj oraz w i jed en konkretny antygen (a
ra c z e j d e te r m in a n t a n ty g e n o w y ). T ak ie p r z e c iw c ia o n a z y w a si
przeciw ciaem m onoklonalnym (co oznacza, e je st w ytw arzane przez je
den klon, czyli populacj lim focytw pochodzcych od jednej kom rki -
przyp. tum .). Przeciw ciao poiklonalne natom iast je st w istocie m ieszani
n czsteczek przeciw cia, rozpoznajcych rne determ inanty antygenowe.
(W tej m ieszaninie m og rw nie w ystpow a rne przeciw ciaa rozpozna
jce ten sam determ inant antygenow y). Jeeli do organizm u zw ierzcia do
stanie si antygen, czsto w ytw arzanych je st w iele rnych przeciw cia do
tego antygenu, z ktrych cz w ie si z tym sam ym regionem (determ i
nantem antygenow ym ) czsteczki antygenu, inne za w i si z innym i re
gionam i. Surow ica takiego zw ierzcia bdzie zatem zaw iera m ieszanin
przeciw cia rozpoznajcych ten sam antygen: bdzie to zatem surow ica od
pornociow a poliklonalna.
Przeciw ciaa poiklonalne s pod w ielom a w zgldam i uyteczne, ale
poniew a stanow i m ieszanin rnych czsteczek przeciw cia, stw arzaj
pew ne problem y biochem ikom . W przypadku przeciw cia poliklonalnych nie
m ona bada w aciw oci m olekularnych okrelonego typu przeciw ciaa
odizolow anego od innych. Ideaem byaby m oliw o badania przeciw ciaa
w ytw arzanego przez pojedynczy lim focyt (czyli przeciw ciaa m onoklonal-
nego), zam iast m ieszaniny przeciw cia w ytw arzanych przez w iele rnych
limfocytw. Przed rokiem 1975 jedynym godnym uw agi rdem przeciw
cia m onoklonalnych byy kom rki szpiczaka. Szpiczaki (myeloma) s to
now otw ory zoliw e lim focytw B ukadu odpornociow ego. W iadomo, e
rozw ijajcy si now otw r praw ie zaw sze pochodzi od pojedynczej zwykej
kom rki, w ktrej zw ariow a m echanizm kontroli nam naania si. A za
tem now otw r lim focytw B zaw iera kom rki pochodzce od pojedynczej
kom rki w ytw arzajcej przeciw ciaa. Poniew a w szystkie czsteczki prze
ciw cia pochodzce z jednego lim focytu s identyczne i w ykazuj t sam
specyficzno w rozpoznaw aniu antygenu, w ic przeciw ciao w ytw arzane

226
przez szpiczak je st przeciw ciaem m onoklonalnym . Szpiczaki s szybko
rozwijajcymi si nowotworami zoliw ym i i m og by oddzielone od pozosta
ych (nonnalnych) komrek w ytw arzajcych przeciwciaa i hodowane poza or
ganizmem zwierzcia w probwce. Szpiczaki s zatem uywane do bada m aj
cych na celu poznanie podstawowej struktury i waciwoci czsteczek przeciw
cia. Jednake, poniewa podobnie ja k wszystkie nowotwory pojaw iaj si one
przypadkowo wrd populacji norm alnych limfocytw B, kada z milionw ko
m rek wytwarzajcych przeciwciaa w organizmie moe sta si szpiczakiem.
W skutek tego przeciw ciaa m onoklonalne w ytw arzane przez szpiczaki nie
w ykazuj adnej dajcej si uchwyci specyficznoci antygenowej: prawdopo
dobiestw o zidentyfikowania konkretnego antygenu, jaki takie przeciwciao
rozpoznaje, jest bardzo mae i eby zapewni tak identyfikacj naleaoby prze
bada setki tysicy rnych antygenw. Jest to praktycznie niewykonalne.
Potrzebna zatem bya m etoda w ytw arzania duych iloci przeciw cia
m onoklonalnych dla dow olnie w ybranego antygenu. U m oliw ioby to prze
prow adzenie dokadnych bada nad sposobem w izania si przeciw cia z ich
specyficznym i antygenam i, a przy tym zostayby w yelim inow ane kom plika
cje w ynikajce ze stosow ania m ieszanek przeciw cia w ystpujcych w przy
padku preparatw z przeciw ciaam i poliklonalnym i. N iestety, bardzo trudno
je s t hodow a lim focyty B poza organizm em . Przeniesione ze rodow iska or
ganizm u do specjalnej poyw ki, zazw yczaj gin - w przeciw iestw ie do ko
m rek szpiczaka, ktre m ona b ez trudu hodow a poza organizm em . Jednak
K ohler i M ilstein znaleli rozw izanie tego problem u, czyli m etod hodow a
nia lim focytw B w probw ce i um oliw ienia im w ytw arzania przeciw cia
m onoklonalnych do okrelonych antygenw .
K ohler uzyska stopie doktora na uniw ersytecie w e Freibourgu w N iem
czech i natychm iast potem przyczy si do zespou badaw czego M ilsteina
w C am bridge w celu prow adzenia dalszych bada naukow ych po doktora
cie. Z esp M ilsteina od w ielu lat zajm ow a si badaniem m echanizm w
w ytw arzania przez lim focyty B zrnicow anych przeciw cia. K iedy K ohler
przystpi do ich laboratorium , stosow ali oni m idzy innym i technik pole
gajc na fuzji (poczeniu) dw ch rnych kom rek szpiczaka i uzyskaniu
kom rki hybrydow ej. Takie kom rki hybrydow e, podobnie ja k ich kom rki
m acierzyste przed fuzj, s w stanie nam naa si w probw ce na odpow ied
niej poyw ce. Stw ierdzono, e hybryda uzyskana po fuzji pary lim focytw
rnych szpiczakw w ytw arza specyficzne przeciw ciaa obu kom rek m a
cierzystych. D ziki tym badaniom hybrydow ych kom rek szpiczaka, M il
stein i je g o w sppracow nicy lepiej poznaw ali m echanizm y rnicow ania
przeciw cia w lim focytach B.

227
K ohler rozpocz prac z przeciw ciaam i w ytw arzanym i przez kom r
ki szpiczaka i z hybrydam i pow staym i z dw ch rnych szpiczakw , ale
w raz z M ilste in e m d o szli do w n io sk u , e b a d a n ia tak ie p rz y n io sy b y
znacznie lepsze efekty, gdyby m ona byo uzyska szpiczak w ytw arzajcy
przeciw ciao dla znanego konkretnego antygenu. Jak dotd nie udaw ao si
z id e n ty fik o w a p ra w ie a d n y c h a n ty g e n w ro z p o z n a w a n y c h p rz e z
przeciw ciaa badanych szpiczakw : pozostaw ay one przeciw ciaam i m o-
noklonalnym i o nieznanym antygenie. D ostpnych byo kilka szpiczakw ,
ktrych antygeny zostay przez przypadek poznane, ale nie byy one dla
K ohlera i M ilsteina przydatne, poniew a nie daw ay si dobrze hodow a
w w arunkach laboratoryjnych.
Pom im o tych problem w obaj uczeni kontynuow ali prac, a jednym
z rozw aanych przez nich sposobw byo badanie przesiew ow e (tzw. scre
ening) w ielkiej liczby antygenw z uyciem niektrych przeciw cia m ono-
klonalnych uzyskanych ze szpiczaka, z n adziej na znalezienie konkretnego
antygenu rozpoznaw anego przez dane przeciw ciao. Zdaw ali sobie jednak
spraw, e byoby to niem ale szukanie igy w stogu siana, na dodatek nie
zm iernie pracochonne. N aleaoby bow iem przebada setki tysicy antyge
nw, aby pojaw ia si jak a praktyczna szansa na w ykrycie tego poszukiw a
nego. K ohler i M ilstein w padli w w czas na prosty pom ys przeprow adzenia
fuzji lim focytw B, uzyskanych ze zw ierzcia uodpornionego na pew ien kon
kretny antygen, z kom rkam i szpiczaka. G dyby uzyskano takie hybrydow e
kom rki - rozum ow ali uczeni - i gdyby daw ay si one hodow a na poyw
ce, m oe w ytw arzayby one nie tylko przeciw ciao m onoklonalne kom rki
macierzystej szpiczaka (przeciw nieznanem u antygenow i), lecz rw nie prze
ciw ciao m onoklonalne drugiej kom rki m acierzystej - lim focytu B (prze
ciw zad an em u z g ry antygenow i). Inaczej m w ic, je li do organizm u
zw ierzcia w prow adzi si pew ien antygen, organizm w ytw orzy przeciw ciaa
przeciw tem u antygenow i. Jeli teraz lim focyty B z tego zw ierzcia da si
hodow a ja k o h y b ry d y z kom rk am i szp iczak a, n iektre z tych hybryd
pow inny w ytw arza przeciw ciaa przeciw antygenow i w prow adzonem u do
organizm u zw ierzcia. Te kom rki daw ayby si atw o w ykry, gdy rozpo
znaw ayby ten antygen. Chocia lim focyty B nie n a m n a ajsi poza organi
zm em , by m oe d aj si hodow a po fuzji z kom rkam i szpiczaka, ktre
zw ykle nam naaj si efektyw nie w probw kach.
R ozw aania teoretyczne w skazyw ay, e w ystpow ao tylko nike praw
dopodobiestw o, aby hybrydy lim focytw B z kom rkam i szpiczaka w ytw o
rzyy okrelone przeciw ciaa m onoklonalne, w edug m etody proponow anej
przez K ohlera i M ilsteina, a nakad czasu i pracy byby bardzo duy. Jednake

228
M ilstein i K ohler zdecydow ali si pj w tym kierunku. Ich w ytrw ao zo
staa nagrodzona: kiedy lim focyty B uzyskane ze ledziony myszy, ktrej
podano w ybrany antygen, zostay poddane fuzji z kom rkam i szpiczaka, oka
zao si, e takie hybrydow e kom rki nie tylko d a j si dobrze hodow a w pro
bw kach, lecz rw nie niektre z nich w ytw arzaj p rzeciw ciaa specyficzne
do danego antygenu. W w yniku dalszych udoskonale m etody m ona obec
nie bez trudu uzyskiw a hybrydy lim focytw B z kom rkam i spiczaka (czyli
m yelom y). Taka hybryda nazyw a si hybrydom (co je s t zoeniem sw
hybiyda i m yelom a - przyp. tum .). M ona dzisiaj uzyskiw a hybrydom y w y
tw arzajce przeciw ciaa do praktycznie kadego antygenu. M etoda opraco
w ana przez K ohlera i M ilsteina pozw ala na w ytw arzanie tak bardzo potrzeb
nych przeciw cia m onoklonalnych dla dow olnie w ybranego antygenu.
Z arys m etody w y tw arzan ia przeciw ciaa m o n ok lo n aln eg o pokazano
na rysunku 34. Z w ierzciu w strzy k u je si antygen, dla ktrego potrzebne
je st przeciw ciao m onoklonalne. O rganizm zw ierzcia w y tw arza przeciw
ciaa do tego antygenu, ktre m o n a w ykry w su row icy tego zw ierzcia.
K iedy organizm w ytw arza ju d ostatecznie d u ilo p rzeciw cia surow i
czych (poliklonalnych) przeciw danem u antygenow i, p o b iera si ze zw ie
rzcia ledzion. K om rki ledziony, ktre zaw ieraj bardzo duo lim focy
tw B w ytw arzajcych p rzeciw ciaa, s poddaw ane fuzji z kom rkam i szpi
czaka (hodow anym i w probw ce). M acierzyste lim focyty B sam e gin, gdy
nie m og przetrw a w poyw ce, n ato m iast m acierzyste k o m rki szpiczaka,
ktre nie ulegy fuzji, s zabijane w skutek dodania odpow iednich, specy
ficznie dziaajcych substancji. W ten sposb w h odow li przey w aj tylko
hybrydy lim focytw B z kom rkam i szpiczaka (czyli hybrydom y). U yw ane
obecnie szpiczaki nie w y tw arzaj adnych w asnych p rzeciw cia, a zatem
pow stajce hybrydom y w y tw a rz a j je d y n ie cile o k relo n e przeciw ciao
to sam o, ktre w y tw arzay m acierzyste lim focyty B ledziony. P oszczegl
ne egzem plarze hybrydom s separow ane od siebie, a nastpnie nam naa
si je oddzielnie w specjalnej poyw ce. W ten sposb uzyskuje si w iele
klonw hybrydom ow ych, a k ady taki klon je s t p o p u la c j identycznych
kom rek u zy skanych z pojedynczej oryginalnej k om rki hybrydom ow ej.
N astpnie, w drodze b ad an ia p rzesiew ow ego, w y o d rb n ia si klony, ktre
w y tw arzaj przeciw ciaa ro zp o zn ajce dany antygen. Te klony p o chodz
od pojedynczego lim focytu B ze zw ierzcia, k t rem u w strzyknito dany
antygen - w ytw arzaj one przeciw ciaa m onoklonalne specyficznie rozpo
znajce ten antygen. U d z ia m acierzystej kom rki ze ledziony polega na
tym , e dziki niej h y b ry d o m m a w aciw o w y tw arzan ia specyficznego
p rzeciw ciaa, n ato m iast dziki m acierzystej kom rce szpiczak a m a w an

229
zdolno do nam naania si i ycia w nieskoczono w poyw ce poza o r
ganizm em zw ierzcia.
H ybrydo m y w ytw arzajce przeciw ciaa m onoklonalne przeciw okre
lonem u antygenow i m ona hodow a w specjalnych poyw kach w probw -

a a n ty g e n
*
^ w s tr z y k n i c ie m y s z y

I te s t n a o b e c n o p r z e c iw c ia w c k rw i

/
u s u n i c ie le d z io n y

w y iz o l o w a n ie k o m r e k
le d z io n y
w y tw a r z a j c y c h p r z e c iw c ia a

F U Z JA


k o m rk i h y b ry d o w e j
(h y b ry d o m y )
^ h o d o w a n e k o m r k i s z p ic z a k a

k lo n o w a n i e h y b r y d o m

^ T T
p r z e c iw c ia o m o n o k lo n a ln e 1 p rz e c iw c ia o m o n o k lo n a ln e 2 p r z e c iw c ia o m o n o k lo n a ln e 3

R y s u n e k 3 4 . M e to d a w y tw a r z a n ia p r z e c iw c ia m o n o k lo n a ln y c h . K o m r k i z e le d z io n y u o d p o r n io
n y c h m y s z y s p o d d a w a n e fu z ji z k o m r k a m i s z p ic z a k a , a u z y s k a n e w te n s p o s b h y b r y d o m y s
k lo n o w a n e . K a d a h y b ry d o m a ( p r z e d s ta w io n a tu ja k o c z a r n e k e c z k o ) w y tw a r z a je d n o c i le o k r e lo
n e p r z e c i w c i a o m o n o k l o n a ln e . P r z e c i w c i a a p r z e d s t a w i o n e s s y m b o la m i w k s z t a c i e l i t e r y Y

230
ce dow olnie dugo, jeli zachodzi tak a p otrzeba. M ona je take zam raa,
przechow yw a w tym stanie w iele lat, a p otem odm raa i przyw raca do
ycia po tym w szystkim s nadal zd o ln e do w ytw arzania przeciw cia.
O znacza to, e przeciw ciaa m o n oklonalne m o g by w ytw arzane w n ie
ograniczonych ilociach i uyw ane w sposb cigy zgodnie ze stan d ard o
w ym i proceduram i. P olik lo n aln e su ro w ice odporn ociow e, poza tym e
zaw ieraj w iele rnych przeciw cia, nie s d o stpne w nieograniczonej
iloci, p o n iew a u zyskuje si je zazw y czaj z k rw i zw ierzcia. A k ied y
zw ierz zdycha, traci si rdo p rzeciw cia poliklonalnych. Jest przy tym
bardzo trudno w ytw orzy dokadnie ta k sa m p o lik lo n aln surow ic od
pornociow przez podanie tego sam ego antygenu innem u zw ierzciu, w sku
tek czego przeciw ciaa poliklonalne n ie d a j si tak atw o standaryzow a
ja k przeciw ciaa m onoklonalne.
Od czasu odkrycia tej m etody przez K ohlera i M ilsteina, technika prze
ciw cia m onoklonalnych zostaa pod w ielom a w zgldam i udoskonalona. N a
przykad m ona teraz czy dwa przeciw ciaa m onoklonalne, na skutek cze
go pow staje przeciw ciao rozpoznajce n ie je d e n , lecz dwa antygeny. Innym
kierunkiem w ykorzystania tej m etody je s t pow izanie przeciw cia m onoklo
nalnych z truciznam i. N iektre trucizny, ja k na przykad rycyna, m aj silne
w aciw oci zabijania yw ych kom rek. (R ycyna je s t to biako otrzym yw ane
z nasion rcznika (Ricinus communis)', nie naley je j m yli z olejem rycyno
wym, potocznie zw anym rw nie rycyn, ktry je st tuszczem , a nie biakiem ,
i nie je st trujcy - przyp. tum .) W niektrych sytuacjach m edycznych truci
zny tak silne ja k rycyna byyby bardzo podane. N a przykad ideaem b y o
by m ie trucizn zabijajc tylko kom rki rakow e. N iestety, rycyna zabija
zarw no kom rki rakow e, ja k i norm alne, n ie m oe w ic by zastosow ana
jako lek przeciw rakow y. Jednak czsteczka rycyny skada si z dw ch r
nych czci: jed n a z nich (tzw. podjednostka B) w ie si z yw kom rk,
natom iast druga (podjednostka A) w nika do kom rki i z a b ijaj . B ez podjed-
nostki A, sam a podjednostka B w ie si z kom rk, ale nie czyni jej adnej
szkody. N atom iast bez podjednostki B, sam a podjednostka A nie je st w sta
nie zw iza si z k om rk i w skutek tego nie m oe do niej w nikn. Z atem
trujce w aciw oci rycyny uzalenione s od podjednostki A, ktra sam o
dzielnie je st zupenie nieszkodliw a. N iem niej jed n ak , jeeli podjednostka
A zostanie przyczona do przeciw ciaa, ktre w ie si z yw ym i kom rka
mi, bdzie ona w stanie w nika do takich k om rek i zabija je praw ie z tak
si, ja k w poczeniu z podjednostk B w rycynie. Inaczej m w ic, je e li
podjednostka B w rycynie zostanie zastpiona przeciw ciaem , nowo pow sta
y kom pleks zoony z przeciw ciaa i podjednostki A bdzie siln trucizn.

231
Jednake, w odrnieniu od podjednostki B w rycynie, w icej si z w ik
szoci kom rek przeciw ciaa, w i si tylko z okrelonym i kom rkam i,
a zatem m og naprow adza podjednostki A na specyficzne typy kom rek,
ktre bd selektyw nie zabijane. Jeeli kto uzyska teraz przeciw ciao m o-

p o d jc d n o s tk a A to k s y n y

g m ic g in ie

\ p rz e c iw c ia o

T T

t k o m rk a \
( n o r m a ln a )

i
y je g m ic

R y s u n e k 3 5 . M a g ic z n e k u le w y tw a rz a n e p rz e z p o c z e n ie p rz e c iw c ia m o n o k lo n a ln y c h z su b sta n c ja m i
to k s y c z n y m i. N ie k t r e to k s y c z n e b ia k a z a w ie ra j d w ie tzw . p o d je d n o s tk i, A i B (ry s. g rn y ): p o d jc d n o s t
k a B w i e s i z k o m r k a p o d jc d n o s tk a A w n ik a d o k o m rk i i z a b ija j . Z a z w y c z a j s u b s ta n c je to k s y c z
n e z a b ija j z a r w n o k o m rk i ra k o w e , ja k i n o rm a ln e . J e e li u z y s k a s i p r z e c iw c ia o m o n o k lo n a ln c , k t re
s i w i e s p e c y fic z n ie z c z s te c z k n a p o w ie rz c h n i k o m rk i ra k o w e j, a le p o z o s ta w ia n ie tk n i te k o m rk i
n o rm a ln o , i j e e li p rz e c iw c ia o to z o s ta n ie p o c z o n e z p o d je d n o s tk A to k s y c z n e g o b ia k a , p o w s ta y
k o m p le k s p rz e c iw c ia o -to k s y n a b d z ie s i w i z a ty lk o z k o m rk a m i r a k o w y m i i j e z a b ija

232
noklonalne, ktre w ie si z takim antygenem w kom rkach rakow ych, jak i
nie w ystpuje w norm alnych kom rkach, w w czas kom pleks zoony z prze
ciw ciaa i podjednostki A bdzie zab ija kom rki rakow e, nie naruszajc
kom rek norm alnych (rysunek 35). Ta fascynujca m oliw o niszczenia
specyficznie okrelonych yw ych k o m rek i jed n o czenie pozostaw ienie
w nienaruszonym stanie innych, stanow i pole intensyw nych bada. Jedn
z korzyci, ja k ie m og z niej w ynikn, byoby pow stanie m agicznych kul :
tak ja k m agiczna kula w bajce po w ystrzeleniu w yszukuje i zabija osob,
ktrej im i je st na niej w ypisane - tak przeciw ciao poczone z trucizn
w yszukuje antygeny na pow ierzchni okrelonych kom rek rakow ych (ew en
tualnie innych kom rek), a trucizna te w ybrane kom rki zabija.
Innym obiecujcym zastosow aniem przeciw cia m onoklonalnych je st
diagnozow anie chorb i takich stanw , ja k na przykad cia. D ziki tem u,
e przeciw ciaa m onoklonalne w w ysoce specyficzny sposb ro zpoznaj po
szczeglne antygeny, e s dostpne w dow olnym czasie oraz atw o je st je
w ytw arza i standaryzow a, s one bardzo odpow iednie do diagnozow ania.
Jeeli dana choroba lub stan fizjologiczny w ie si ze zm ienionym pozio
m em jak ieg o okrelonego antygenu w organizm ie, przeciw ciaa m onoklo
nalne rozpoznajce ten antygen m o g by uyte do w ykryw ania tej zm iany
poziom w , a tym sam ym m o g uatw i diagnoz. N a przykad cia pow o
duje podw yszenie poziom u horm onu gonadotropiny kosm w kow ej w m o
czu. Jeeli w m oczu zanurzona zostanie plastikow a paeczka z naoonym
przeciw ciaem w icym si z tym horm onem , w w czas horm on przyklei
si do przeciw ciaa. Ilo antygenu, czyli honn o n u , pochw ycona w ten spo
sb przez przeciw ciao na paeczce, m oe by okrelona przez pow izanie
tego procesu z reakcj chem iczn pow o d u jc zm ian koloru. N a przykad
w niektrych dostpnych w sprzeday zestaw ach testow ych paeczka zm ie
nia kolor n a niebieski, co oznacza w ysoki poziom gonadotropiny kosm w
kowej w skazujcy na ci. Z astosow anie przeciw cia m onoklonalnych w tej
dziedzinie otw orzyo now e perspektyw y zw ikszya si pow tarzalno w y
nikw i dokadno tego rodzaju testw diagnostycznych.
P rzeciw ciaa m onoklonalne b d coraz czciej uyw ane w badaniach
biom edycznych, diagnostyce m edycznej i w leczeniu chorb, a bez w tpie
n ia przyszo przyniesie w iele innych zastosow a.
Bibliografia

1. O JC IE C E L E K T R Y C Z N O C I

Asimov, I. (1984) The H istory o f Physics, W alker and Com pany, New
York.
Encyclopaedia B ritannica (1989) Faraday. 15th edition 19 pp. 83-6.
Encyclopaedia B ritannica, Inc., Chicago.
Faraday, M . (1855) E xperim ental Researches in Electricity, G reat B ooks
o f the W estern W orld 45 (1952) published by W illiam B enton/Encyclopaedia
B ritannica, Inc., Chicago.
G ooding, D. and Jam es F. A. J. L., eds. (1985) Faraday Rediscovered:
Essays on the Life and Work o f M ichael Faraday, 1791-1867. M acm illan
Press Ltd, Basingstoke, England.
H arr, R. (1983) Great Scientific E xperim ents, pp. 177-84, O xford U ni
versity Press.
K ing, R. (1973) M ichael F araday o f the R oyal Institution, The Royal
Institution o f G reat Britain, London.
N ational M useum o f Science and Industry (1991) M ichael F araday -
C elebrating 2 00 Years, Sw indon Press Ltd, Swindon.
Sham os, M . H. (1959) Great E xperim ents in P hysics: F irsthand A c
counts fro m G alileo to Einstein, pp. 128-58. D over Publications, Inc., New
York.

234
2. W IELK I KROK LUDZKO CI

B olton, W. (1974) P atterns in Physics, M cG raw -H ill, Blue R idge Sum


m it, Pennsylvania.
M axw ell, J. C. (1873) A treatise on E lectricity a nd M agnetism , 1 and 2
(1954), D over Publications, Inc., N ew York.
Sham os, M. H. (1987) Great E xperim ents in Physics. D over P ublica
tions, Inc., N ew York.

3. C U D O W N E PR O M IE N IE M ED Y CY N Y

Feinberg, J. G. (1952) The A tom Story, A llan W ingate, London.


Sham os, M. H. (1987) Great E xperim ents in P hysics. D over P ublica
tions, Inc., N ew York.

4 . PR Z E D M IO T Y W IE C C E W C IE M N O C I

Curie, E. (1942) M adam e Curie, published b y the The R eprint Society,


London.
Encyclopaedia B ritannica (1989) Atom s: T heir Structure, Properties and
C om ponent Particles. 15th edition 14 pp. 329-80. E ncyclopaedia B ritannica,
Inc., Chicago.
Sham os, M. H. (1987) G reat E xperim ents in Physics. D over Publica
tions, Inc., N ew York.

5. C Z S T K I W IA TA

Asim ov, I. (1984) The H istory o f Physics, W alker and Com pany, N ew
York.
H offm ann, B. (1959) The Strange Story o f the Quantum, D over P ubli
cations, Inc., N ew York.

6. W IE C Z N E P I R O P R O F E S O R A E IN ST E IN A

Asim ov, I. (1984) The H istory o f Physics, W alker and Com pany, N ew
York.
B ernstein, J. (1991) E instein, Fontana Press, N ew York.
Gribbin, J. (1991) In Search o f the B ig Bang: Q uantum P hysics and
Cosmology, Corgi B ooks, London.

235
K aufm ann, W. J. (1985) Universe, W. H. Freem an and Co. Ltd, New
York.
Rothm an, M. A. (1966) The Law s o f Physics, Penguin B ooks, M iddle
sex, England.
Will, C. M. (1986) Was E instein Right?, Basic Books, N ew York.

7. WIELKI WYBUCH, CZYLI JAK TO SI WSZYSTKO ZACZO

Boslough, J. (1990) B eyond the B lack H ole: Stephen H a w k in g s Uni


verse, Fontana, N ew York.
Gribbin, J. (1991) In Search o f the B ig Bang: Q uantum Physics and
Cosmology, Corgi Books, London.
H alliw ell, J. J. (1991) Q uantum C osm ology a n d the Creation o f the
Universe. Scientific A m erican, D ecem ber 1991, pp. 28-35.
Horgan, J. (1990) Universal Truths. Scientific A m erican, O ctober 1990,
pp. 74-83.

8. MOLEKULARNE PIKI FUTBOLOWE

Curl, R. F. and Smalley, R. E. (1991) Fulerenes. Scientific A m erican,


O ctober 1991, pp. 32-41.
Kroto, H. (1988) Space, Stars, C60 and Soot. Science 242 pp. 1139-45.
Kroto, H. (1992) C6I): Buckm insterfulerene, the C elestial Sphere that
F ell to Earth. A ngew andte C hem ie 31 pp. 111-29.

9. ROZPYCHAJCE SI PYTY, WULKANY I TRZSIENIA


ZIEMI

E ncyclopaedia B ritannica (1989) Plate Tectonics. 15th edition 25 pp.


871-80. Encyclopaedia Britannica, Inc., Chicago.
E rikson, J. (1988) Volcanoes a n d Earthquakes, TAB books, M cG raw -
-H ill, B lue R idge Summ it, Pennsylvania.
M ason, S. F. (1991) C hem ical Evolution: O rigins o f the Elem ents, M o
lecules a n d L iving Systems, C larendon Press, Oxford.
Van Andel, T. H. (1991) N ew Views on an O ld Planet: C ontinental Drift
and the H istory o f the Earth, C am bridge U niversity Press.

236
10. WODA SODOWA, FLOGISTON I TLEN PANA DE LAVOISIER

Lavoisier, A., L. (1789) E lem ents o f Chemistry, translated by R. Kerr,


G reat B ooks o f the W estern W orld 45 (1952) published by W illiam B enton/
E ncyclopaedia B ritannica, Inc., Chicago.
Leicester, H. M. (1971) The H istorical B ackground o f Chemistry, D over
Publications, Inc., N ew York.
M cK ie, D. (1980) A ntoine Lavoisier: Scientist, Econom ist, S o cial R e
form er, D a Capo Press, Inc., N ew York.
O range, A. D. (1974) Joseph P riestley, Lifelines 31, Shire Publications
Ltd, Aylesbury, Buckingham shire, U K .
Priestley, J. (1970) A utobiography, A dam s and Dart, B ath, England.

11. O PIWIE, OCCIE, MLEKU, JEDWABIU I ZARAZKACH

B rock, T. D. (1961) M ilestones in M icrobiology, Prentice Hall, London.


D ubos, R. (1960) Louis Pasteur, F ree L ance o f Science, D a Capo Press,
Inc., N ew York.
V allery-Radot, R. (1937) The L ife o f Pasteur, Sun D ial Press, Inc., G ar
den City, N ew York.

12. O DOJARKACH, KURACH I WCIEKYCH PSACH

D ubos, R. (1960) Louis Pasteur, Free Lance o f Science, D a C apo Press,


Inc., N ew York.
Fisher, R. B. (1990) Edw ard Jenner, 1749-1823, Andre D eutsch Press,
London.
V allery-Radot, R. (1937) The Life o f Pasteur, Sun D ial Press, Inc., G ar
den City, N ew York.

13. PRZEBIEGY ZARAZEK MALARII

M ajor, R. H. (1978) Classic D escriptions o f D isease, 3rd edition, C har


les C. T hom as, Springfield, Illinois.
M egroz, R. L. (1931) R onald R oss: D iscoverer and Creator, A llen and
U nw in, London.

237
14. PENICYLINA - REZULTAT CZYSTEJ NAUKI

Clark, R. W. (1985) The Life o f E rnst Chain: Penicillin and Beyond,


W eidenfield and N icolson, London.
M acFarlane, G. (1980) H ow ard Florey: The M aking o f a Great Scien
tist, O xford U niversity Press.
M acFarlane, G. (1984) A lexander F lem ing: The M an a n d the Myth,
H arvard U niversity Press, Cam bridge, M assachusetts.
M alkin, J. (1981) S ir A lexander Flem ing: M an o f Penicillin, A llow ay
Publishing, Ayr.
W ilson, D. (1976) P enicillin in Perspective, F aber and Faber Ltd, L on
don.

15. DNA - ALFABET YCIA

Avery, O. T., M acL eod, C. M ., and M cCarty, M. (1944) Studies on the


chem ical nature o f the substance inducing transform ation o f pneum ococcal
types. Induction o f transform ation by a deoxyribonucleic acid fra c tio n isola
ted fro m pneum ococcus type III. Journal o f Experim ental M edicine 79 pp.
137-58.
Judson, H. F. (1979) The E ight D ay o f Creation: M akers o f the Revolu
tion in Biology, Jonathan Cape Ltd, London.
M cCarty, M. (1980) R em iniscences o f the early days o f transform ation.
Annual R eview o f B iochem istry 49 pp. 1-15.
M cCarty, M . (1985) The Transform ing Principle: D iscovering that Ge
nes Are M ade o f D N A, W. W. N orton & Co. Ltd, N ew York and London.

16. NOYCZKI DO CICIA DNA

Boyer, H. W. (1971) DNA restriction and m odification m echanism s in


bacteria. A nnual R eview o f M icrobiology 25 pp. 153-76.
K essler, C. and M anta, V. (1990) Specificity o f restriction endonucle
ases a n d DNA m odification m ethyltransferases - a review. G ene 92 pp. 1-
248.
N athans, D. and Sm ith, H. O. (1975) R estriction endonucleases in the
analysis a n d restructuring o f DNA m olecules. A nnual R eview o f B iochem i
stry 44 pp. 273-93.

238
17. DNA - MOLEKULARNY DETEKTYW

B urke, T., Doll, G., Jeffreys, A. J. and Wolff, R. (1991) D NA F inger


printing: A pproaches a nd Applications, B irkhauser Verlag, B asel, Sw itzer
land.
Jeffreys, A. J. (1991) A dvances in fo re n sic science: A pplications and
im plications o f DNA testing. Science in Parliam ent 48 (1) pp. 2-7.
Jeffreys, A. J., W ilson, V. and Thein, S. L. (1985) Individual-specific
fin g e r p r in ts o f hum an D N A. N ature 316 pp. 76-9.
Yaxley, R. (1989) DM4 fin g erp rin tin g . International Industrial B iotech
nology 9 pp. 5-9.

18. MAGICZNE KULE

M ilstein, C. (1980) M onoclonal antibodies. Scientific A m erican 243


(4) pp. 66-74.
M ilstein, C. (1987) Inspiration fr o m diversity in the im m une system .
N ew Scientist 21 M ay 1987, pp. 55-8.
W inter, G. and M ilstein, C. (1991 ) M an-m ade antibodies. N ature 349
pp. 293-9.
Yelton, D. E. and Scharff, M. D. (1981) M onoclonal antibodies: A p o
w erful tool in biology a nd m edicine. A nnual Review o f B iochem istry 50
pp. 657-87.

Vous aimerez peut-être aussi