2008
D Y S K U S J E
MACIEJ FRANZ
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Instytut Historii
Pojawienie si dyskusji w wiecie historykw jest zawsze cenne, nawet jeli ta dysku
sja nie dotyczy pogldw, tez czy koncepcji prezentowanych przez przedstawicieli wiata
nauki, a nich samych, ich warsztatu, wiedzy czy umiejtnoci. Niestety, do tej drugiej kon
wencji przystaje tekst zaprezentowany przez Dariusza K o o d z i e j c z y k a , a powico
ny mojej skromnej osobie*1. Moliwe, e zostao to spowodowane tym, e Autor tego tekstu
stara si, jak mona wnosi, recenzowa ksik mojego autorstwa, powsta wedug nie
go w 2005 roku, czyli na rok przed jej ukoczeniem i publikacj. To oczywicie moe by
tylko pomyka, tzw. literwka, ale w kontekcie tego, co odnajdujemy w jego tekcie, zwa
szcza wrcz witego oburzenia na odnalezione w moim tekcie pomyki redakcyjne2, nie
jest ju kwesti, ktr mona pomin. A wedug mnie jest tylko kolejnym elementem
skadajcym si na absurdalno zaprezentowanego przez mojego Adwersarza tekstu.
Cao konstrukcji, ktr nam zeprezentowano, jest zgodna z zasad: najpierw teza,
a pniej prawda, ktra do tej tezy pasuje. Jeli za prawda do niej nie pasuje, to tym gorzej
dla prawdy. Pan D. Koodziejczyk przedstawia mnie jako kontrowersyjnego historyka pi
szcego ksiki wzbudzajce krytyczne recenzje3. Smuci fakt wybirczoci tego opisu,
* Niniejsza dyskusja zostaa opublikowana w formie, w jakiej zostaa nadesana do redakcji Przegldu Hi
storycznego, bez adnych skrtw i poprawek jzykowych (przyp. red.).
1 D. K o o d z i e j c z y k , Jak Kozacy pastwo budowali, a Lachy histori im pisali (Maciej Franz, Idea pa
stwa kozackiego na ziemiach ukrainnych w XVI-XVII, Wydawnictwo Adam Marszaek, Toru 2005, s. 476, mapy,
ilustracje), [w:] PH, t. XCVIII, 2007, z. 4, s. 575-586.
2 By zamkn t spraw od razu i ostatecznie, za niestarann redakcj i korekt czuj si osobicie winny,
std drugie wydanie z 2007 roku, dzi ju dostpne w ksigarniach zostao poprawione i oczyszczone. Tych za
z czytelnikw, ktrzy mieli kontakt z pierwszym, a w efekcie nie do starannym wydaniem, przepraszam.
3 D. K o o d z i e j c z y k , op. cit., s. 575. Nie bd odnosi si do tamtych recenzji, bo ju dawno uznaem
spraw za zamknit, ale jeli Pan D. Koodziejczyk uwaa recenzj J. Dbrowskiego za miarodajn, to niestety
mwi to o nim wszystko jako o powanym znawcy historii wojskowoci kozackiej. Mog si jedynie smuci, e po
mimo wielokrotnych obietnic, redakcja Studiw Historycznych do dzi nie odwaya si opublikowa mojej
odpowiedzi na tamten tekst. Zwykym za naduyciem s sformuowania przez Niego uyte w kocowym frag
mencie przedstawionego tekstu, e mj doktorat zosta bardzo negatywnie przyjty------ przez recenzentw
z kilku krajowych orodkw badawczych. Gdyby nie to, e jest to gigantyczne naduycie i nadinterpretacja
dwch (w tym jednego bardzo sabego) tekstw. Oj, jak atwo obrzuca botem innych.
skoro bowiem uzna on za waciwe przypomnienie opinii o mojej poprzedniej duej roz
prawie powiconej Kozaczynie4, to uczciwo nakazywaaby take wskaza na jak naj
bardziej pozytywn recenzj tej samej ksiki opublikowan w roczniku Akademii Nauk
Ukrainy5. Jej brakmoe dowodziwybiorczocistosowanej argumentacji, tozabudzipo
dejrzenia (wedug mnie pewno), e caoci przywiecaa odpowiednia teza ukazania
mnie jako historyka posiadajcego braki warsztatowe, nieznajcego bd nieumiejcego
korzysta ze rde i literatury, niezdolnego do logicznej argumentacji i popeniajcego
szkolne bdy faktograficzne, o nonszalanckim stosunku do innych badaczy oraz mentor
skim tonie wywodu6. Wszystko, co przeczyoby tej tezie, nie powinno przecie zosta
wskazane. Moe by jednak inaczej. Ot moliwe jest, e Autor teje recenzji nie zna
tamtej publikacji, a to ju le wiadczy o jego kontakcie z dyskusj prowadzon przez hi
storykw nad dziejami Kozakw, ktre przecie nie stanowi w jego badaniach, w kadym
razie jak dotychczas, adnego istotnego elementu7. Podobnie trzeba zaznaczy, e nie do
strzeg recenzji Wadyma Z a d u n a j s k i e g o , opublikowanej na Ukrainie pracy, ktra
wzbudzia tyle w Nim kontrowersji8. No c, trudno.
Mona by byo nawet w tym miejscu odpowied na tekst Pana D. Koodziejczyka za
koczy, uznajc, e wszystko to, co napisa o mnie (bo przecie nie o mojej ksice), nie
zalenie jak smutna byaby to konstatacja, pozostaje wytworem Jego wyobrani. Jednake
problem jest powaniejszy. Ot ten Pan podwaa moj wiarygodno w wiecie nauki, do
ktrego od kilkunastu lat nale, a ktry ostatnio, poprzez procedur habilitacyjn (nota
bene w oparciu o omawian ksik), nada mi w nim pene, samodzielne prawo wykony
wania ukochanego zawodu9. W takiej sytuacji, uywajc jzyka nieco kolokwialnego,
puszczenie pazem tego tekstu nie jest ju moliwe.
W zwizku z tym, e Redakcja Przegldu Historycznego (dalej PH) umiecia
tekst Pana D. Koodziejczyka w dziale Dyskusje, a nie Recenzje, postaram si podj
t dyskusj. Tyle tylko, e nie bd dyskutowa o sobie, bowiem o moim warsztacie, jakoci
caoci dorobku najwicej mwi on sam, a zwaszcza narastajca ilo cytowa moich prac
przez historykw polskich i ukraiskich, tylko o ksice, a zwaszcza tezach i problemach
4 Notabene Pan D. Koodziejczyk doskonale wie, o ile przeczyta moj ksik, ktr stara si recenzowa
(mam spore wtpliwoci, co dane mu byo przeczyta), e jestem autorem kilkudziesiciu rozpraw, artykuw
i szkicw powiconych Kozaczynie Ukrainnej, czego niestety nie jestem w stanie w aden sposb powiedzie
o nim samym. Moliwe, e wanie to powoduje tak mae zrozumienie recenzowanego tekstu.
5 B . C z e r k a s , Wijskowa sprawa ukraiskich kozakiw oczima polskogo historika (Recenzija na Wojskowo
Kozaczyzny Zaporoskiej w XV I-XV II wieku. Geneza i charakter Toru 2002 255s., [w:] Ukraina w Central-
no-Schidnij Ewropi (z najdawniejszich czasiw do kinca XVIIIst., nr 4, Kyiw 2004, s. 509-513.
6 D. K o o d z i ej c z y k , op. cit., s. 586.
7 Pomimo blisko ju 15 lat bada nad Kozaczyzn Ukrainn nie dostrzegem znaczcych opracowa odno
szcych si do tej tematyki, ktre wyszyby spod rki Pana D. Koodziejczyka, a ktrego dotd odbieraem raczej
jako pasjonata dziejw tureckich, tylko marginalnie odnoszcych si do kwestii ukrainnych epoki nowoytnej.
8 W. Zadunajskij, Recenzija na monografiju M. Franza Ideja kozacko derawy na ukrainskich zem-
jach u XVI-XVIIst Toru, Wid-wo A. Marszalka 2006 476. Schid. Analityczno-informacijnyj urnal
nr 3 (81), Donieck 2007, s. 103-104.
9 Warto podkreli, e doczekaem si czterech pozytywnych recenzji swojej rozprawy habilitacyjnej (na
zwisk recenzentw nie bd podawa, by nie by posdzanym, e broni si czyim autorytetem, ale wszyscy to
profesorowie o duo wikszym dorobku naukowym i dowiadczeniu ni mj Adwersarz i uznanej w wiecie nauki
pozycji), podobnie jak mojego dorobku naukowego i warsztatu. Przebieg za postpowania habilitacyjnego
opartego o omawian prac, w adnym momencie nie wskaza na nieuctwo, nieudolno i skandaliczne braki, ja
kie przypisuje mi Pan D. Koodziejczyk. Ciekawe dlaczego?
W STEPIE SZEROKIM 453
jedynie sztuczn przestrze w bibliografii. Innymi sowy sugeruje, e jako Autor jestem
krtaczem nacigajcym czytelnikw mojej ksiki. Mam nadziej, e Pan D. Koodziej
czyk umie to udowodni. Oplu czyj honor jest atwo, nie ponosi si adnych konsekwen
cji. Pan D. Koodziejczyk moe napisa co chce, kama jednak nie powinien, a sugerowa
oszczerczo nieprawdy nieuchodzi. Niestety, ten styl Jego wypowiedzi, niepopartych ni
czym oszczerstw, charakteryzuje cay tekst. Mona to dostrzec choby w nastpnym akapi
cie, gdzie askawie by gotw donie, e konieczna byaby w tej pracy pogbiona
refleksja metodologiczna dotyczca choby takich kwestii, jak wczesnonowoytna kon
cepcja pastwa, tosamoci kozackiej, etc. Jednak niczego takiego nie znajdziemy w ksi
ce M. F.14Jak si domylam, Autor tych sw drog takiej refleksji przeszed i doczeka si
wniosku w swoich licznych publikacjach o Kozaczynie (al, e nie s one powszechnie
znane), e w jej onie trway rozwaania nad nowoytn koncepcj pastwa, najlepiej wo
jennego (czego D. Koodziejczyk nie zdoa dostrzec), czy te tosamoci kozackiej. To ju
w ogle jaka przedziwna konstrukcja, ktrej nie by On nam askaw wyjani czyby ta
tosamo bya narodowa? Pisz w swojej ksice, e takowej by nie mogo (wystarczy
umie czyta ze zrozumieniem), moe wic spoeczna, niestety take niemoliwa, czemu
powiciem spory fragment rozwaa, czy te polityczna, o ktrej jest cay podrozdzia,
ktry najwyraniej take umkn Jego uwadze. Ot mj Adwersarz nie potrafi dostrzec
(czyby efekt braku wasnych wieloletnich bada nad Kozaczyzn), e moja monografia
nie dotyczy kwestii teoretycznych, tylko praktyki dziejowej. Przestawia badania z teorety
zowania o Kozaczynie (nie maj adnego sensu), na praktyk, cele i ich realizacj. Prba
odczytania kwestii ideowych, ktre nie odbiy si w rdach epoki, na podstawie dziaa
podejmowanych decyzji byo tu zaoeniem badawczym. Rozumiem, e Panu D. Koo
dziejczykowi trzeba to napisa wyranie, inaczej uzna, i tego nie ma. Jaki sens maj roz
waania nad traktatami teoretycznymi o pastwie pochodzcymi z XVI-XVII wieku
w odniesieniu do Kozaczyzny? Czyby Kozacy je czytali lub znali? A moe polscy i litewscy
magnaci (otoczenie krla) w stosunkach z nimi do tych traktatw si odwoywali lub si na
nich opierali, prowadzc kolejne rokowania? Pan D. Koodziejczyk jest w swoim oczeki
waniu nie tylko naiwny, ale wyranie wskazuje swoj z wol. Jakby tego byo mao, ten ir
racjonalny zarzut podbudowuje niewiarygodnym wrcz (mj wtrt) nie odniesieniem
do znakomitej monografii Franka S y s y n a15. Jak rozumiem Sysyn to wane wsparcie dla
Grocjusza i innych traktatw teoretycznych XVI-XVII-wiecznych. Brawo! Praca F. Sysy-
na, na ktr zwrcono mi uwag w jednej z recenzji habilitacyjnych, faktycznie umkna
mojej uwadze. Dzi, po jej lekturze, auj, e si do niej nie odniosem. Jednoczenie nie
zauwayem w niej adnych kwestii podnoszonych przez jej Autora, ktre miayby mnie
zmusi do zasadniczej zmiany postawionych przeze mnie tez badawczych (warto zasygna
lizowa, e Pan D. Koodziejczyk w adnym fragmencie swojego tekstu si do nich nie od
nis), czy te ostatecznych ustale i wnioskw (dla Pana D. Koodziejczyka take one
pozostay terra incognita). Nie wiem te, jakie znaczenie dla procesu rodzenia si idei au
tonomii kozackiej w pierwszej poowie XVII wieku ma posta Jerzego Niemirycza i co
miaoby uzasadnia powicenie mu jeszcze wikszej uwagi. Bo przecie o jego roli przy
okazji powstawania unii hadziackiej przeczyta mona, trzeba tylko chcie, ale o dobr
wol mojego Adwersarza posdza nie mog. Naiwno nie jest jedn z moich cech. Cie-
14 Ibidem.
15
Ibidem.
W STEPIE SZEROKIM 455
16 Spor cz tych wymienionych z nazwiska polskich historykw (tych niewymienionych te), a yjcych
wspczenie, znam osobicie (Pana D. Koodziejczyka za nie!), spotykajc si na konferencjach naukowych
w kraju i za granic od wielu lat i nie przypominam sobie, by czuli si w jaki sposb przeze mnie postponowani,
ani przed wydaniem tej pozycji, ani tym bardziej po jej ukazaniu. Ci najwybitniejsi z nich za t prac wrcz mnie
chwalili. Mam jakie nieodparte wraenie, e D. Koodziejczyk jest samozwaczym trybunem i to niekoniecznie
ku zadowoleniu tych, ktrych chce broni.
17 D . K o o d z i e j c z y k , op. cit., s. 577.
18 A. D z i u b i s k i , Stosunki dyplomatyczne polsko-tureckie w latach 1500-1572 w kontekcie midzynaro
dowym, Wrocaw 2005, s. 171.
19 D. K o o d z i e j c z y k , op. cit., s. 578.
456 MACIEJ FRANZ
20 Ibidem.
21 Pan D. Koodziejczyk powici temu cay akapit, w ktrym przy okazji zasugerowa, e mj Mistrz nie wie
i nie rozumie, co czyta, do czego te jeszcze powrc, ibidem, s. 580.
22 Ibidem, s. 582-583.
W STEPIE SZEROKIM 457
swoist autonomi w ramach swojego pastwa, nigdy nikt nie twierdzi, e ono istniao23!
Czybym odkrywa kolejne, nowe ldy przed D. Koodziejczykiem? Z pastwem kozac
kim B. Chmielnickiego byo tak samo. Ile trzeba zej woli, by tego nie dostrzec? Uda, e
si nie widzi i powici czas na budow jaki chorendalnych konstrukcji intelektualnych,
po co to? I jaki to ma zwizek z jakoci dyskursu historycznego, ktrego mj Adwersarz
si domaga od innych? Ile trzeba zej woli, by napisa, e ka Kozakom mwi w esperan
to lub porozumiewa si przez pomruki? To jest poziom dyskusji oczekiwany przez Pana
D. Koodziejczyka? Sprowadzenie wszystkiego do absurdu i wymianie? Tylko tyle On
umie zaprezentowa, przeinaczone moje myli? Naprawd nie rozumie, e Kozacy
w XVI wieku byli spoecznoci rn etnicznie, kulturowo, religijnie i wpychanie ich
w schemat Rusin-Prawosawny jest aosnym uproszczeniem. Tak mao w Nim refleksji,
e proces wrastania tej spoecznoci w lud ruski, ukrainny, musia trwa i to dugo, nim
zdecydowano si ich uzna za swoich. Bo przecie kiedy wystpili w obronie wiary prawo
sawnej, czynic si samozwaczo obrocami ludu ukrainnego, religijni najprawdopodob
niej nie byli. Wtedy zasadnicz rol graa polityka, interesy grupy, spoecznoci, a religia
bya tylko pretekstem do poszerzenia pola sporu z Rzeczypospolit. To tak trudno poj?
Podobnie zreszt jak to, e musieli mwi w rnych jzykach i fakt wrastania w mow ru
sk, ale i polsk notabene, musia trwa. To jest takie trudne do zrozumienia? I po co ta za
wola? Jaki sens ma dyskusja, jeli druga strona postpuje w ten sposb? Tak si pisze na
ukowe recenzje (notabene Redakcja PH chyba te miaa wtpliwoci skoro tekst trafi
do Dyskusji a nie Recenzji, cho jak sdz takow miaa by)?
Trudno take zrozumie, dlaczego Pan D. Koodziejczyk odrzuca specyficzno orga
nizacji Kozaczyzny Ukrainnej24. Argumentem, na ktry si powouje, s Kozacy Doscy,
ktrych poza nazw i krtkimi okresami wsppracy ze spoecznoci powsta na zie
miach ukrainnych nic nie czyo. Nie rozumiem take, dlaczego bdnym miaaby by
sformuowana przez mnie opinia, e spoeczno doska rozwina si (a nie powstaa
i istniaa!) szczeglnie w okresie Wielkiej Smuty, wykorzystujc osabienie wadzy carskiej
w Rosji. Niestety, takie s efekty, kiedy czytamy to, co chcemy przeczyta, a nie to, co jest
napisane. Abstrahujc jednak od tego, zastanawia wic fakt skoro nie mam racji, dla
czego z tego typu pogranicznymi spoecznociami nie spotykamy si we Francji, na zie
miach niemieckich czy w Szwecji? Jak to jest, e w obliczu silnej wadzy centralnej takich
spoecznoci nie ma lub s bardzo sabe, a swj rozwj zwizuj z jej saboci, w Polsce
permanentn i postpujc, a w Rosji chwilow. Czybym odkrywa nowe wiaty przed
swoim Adwersarzem i porywa go w kolejn Jego zdaniem fantastyczn podr?
Czasami tekst Pana D. Koodziejczyka pozostaje rozbrajajco naiwny. Mojemu
Adwersarzowi wydaje si nielogicznym, a w efekcie tego niemoliwym, by Lww by zara
zem per w koronie ziem ukrainnych i przedmurzem Polski. Gdask to te polska pera
i te jej przedmurze, cho po drugiej stronie kraju. Tak bywa. Podobnie zreszt jak Rzecz
pospolit Obojga Narodw nazywa si pastwem polsko-litewskim, a czciej nawet
(cho jest to mocne uproszczenie) pastwem polskim. Takie uproszczenia odnajdujemy
23 Przypomn tylko, e w wyniku tego porozumienia odbyy si wolne i niesterowane z Moskwy wybory
w Czeczenii, w wyniku ktrych prezydentem swojego pastwa Czeczecy wybrali Asiana Maschadowa, a w kon
sekwencji oddali funkcj premiera w rce Szamila Basajewa, uznawanego w Rosji za terroryst. Czy z tego powo
du moemy uzna, e istniao pastwo czeczeskie? Na jakiej podstawie?
24 D. K o o d z i e j c z y k , op. cit., s. 579.
458 MACIEJ FRANZ
25 Ibidem, s. 580.
26 Ibidem, s. 584.
W STEPIE SZEROKIM 459
27 Ibidem, s. 586.
28 Ibidem.
29 Ibidem.
30 Ibidem, s. 582-585.
31 Ibidem, s. 584.
460 MACIEJ FRANZ
wystpuj. Okazuje si, e pospiech, ktry wkrad si w kocowej fazie powstawania tej
ksiki, nie przysuy si jej. Postaram si takowych wypadkw przy pracy unika w przy
szoci. Co nie zmienia jednak mojej zasadniczej oceny wystpienia mojego Adwersarza.
Mona si wic na koniec zastanowi, po co powsta tekst pana D. Koodziejczyka, bo
przecie nie po to, by da czytelnikom obiektywn recenzj, czy te sta si impulsem dla
dyskusji naukowej nad ide pastwa kozackiego w XVI-XVII wieku. Z ogromnego obu
rzenia, wrcz histerycznych reakcji i bardzo agresywnych opinii, zostay wic nam zarzuty
o literwki, niestarann transkrypcje, brak kilku prac (w i tak gigantycznej bazie rdo-
wo-literaturowej). Niewiele jak na prawie sformuowane danie zakazania mi publiko
wania kolejnych ksiek. Tyle zostao, gwnie dlatego, e mj Adwersarz nie mia
zamiaru zrozumie czytanego tekstu, nie chcia w aden sposb uzna, e moe si myli.
Trudno, Jego prawo. Mog wic sparafrazowa kocowy fragment jego wystpienia. Mo
e jego wasny tekst stanie si dla niego dostatecznie jasny i przejrzysty. Recenzja (lub gos
w dyskusji) Dariusza Koodziejczyka ukazaa si w szacie wystpienia naukowego, Autor
za jest profesorem akademickim jednego z lepszych polskich uniwersytetw. Fakt ten wy
daje si by wysoce zatrwaajcy, gdy mwi co o kondycji rodzimego rodowiska nauko
wego, cho chciabym wierzy nie o poziomie polskiej historiografii. Nic doda,
nic uj.