Vous êtes sur la page 1sur 110

KAZIMIERZ

AJDUKIEWICZ
ZAGADNIENIA
I KIERUNKI
FIL#ZOFII
Teoria poznania
Metafizyka
Sowo wstpne
Klemens Szaniawski
Czytelnik Warszawa 1983
Obwolut, okadk
i kart tytuow projektowa
Jan Bokiewicz
W fpoi
A
Copyright by Kazimierz, Ajdukiewicz
Warszawa 1949
ISBN 83-07-00990-1

Filozofia w oczach racjonalisty


4
Losy tej ksiki s paradoksalne. Pisana bya z zamia-
rem, by uprzystpni problematyk filozoficzn ludziom,
ktrzy si ni specjalnie nie zajmuj. Czytelnikom takim
Autor pragn pomc w zrozumieniu zagadnie i stano-
wisk filozoficznych, oddzielonych od potocznych form wy-
powiadania myli barier swoistej terminologii. Nie zwra-
ca si wic, piszc sw ksieczk, do kolegw-filozofw,
nie chodzio mu o jeszcze jeden podrcznik akademicki.
Pragn trafi do szerokiego krgu ludzi stawiajcych
sobie pytania o charakterze filozoficznym i prbujcych
po amatorsku znale na nie odpowied. Zrezygnowa w
tym celu z wymogw maksymalnej cisoci, do ktrych
w swoim pisarstwie profesjonalnym przywizywa naj-
wysz wag.
Tymczasem i to wanie jest paradoks stao si
tak, e dzieko w zamierzeniu popularyzatorskie nie tra-
fio w ogle do wolnej sprzeday w ksigarniach. Otrzy-
may je biblioteki, mogli je kupi ludzie legitymujcy si
potrzeb jego posiadania z racji uprawianego zawodu,
natomiast Czytelnik, dla ktrego ta ksika zostaa napi-
sana, nie mia do niej swobodnego dostpu. Pierwsze i je-
dyne dotychczas wydanie Zagadnie i kierunkw filozofii
ukazao si bowiem w czasie wyjtkowo nie sprzyjajcym.
By rok 1949, pocztek stalinizmu w polityce kulturalnej.
Myl odbiegajca od obowizujcego szablonu nie miaa
przez najblisze lata prawa do egzystencji.
Nie potrafi odpowiedzie na pytanie, dlaczego nie na-
stpio wznowienie tej ksiki wwczas, gdy byo ju ono
moliwe. Za ycia Autora wymagaoby to zapewne prze-

rbek, na ktre nie mia czasu (zawsze udoskonala swoje


teksty), pniej rzecz posza w zapomnienie jak dalece
niezasuone, mona oceni dzisiaj, gdy drugie wydanie
Zagadnie i kierunkw filozofii dociera do rk czytelnika
W ostatnim dziesicioleciu ukazay si przekady: an-
gielski (Problems and Theories of Philosophy. Transl. by
H. Skolimowski and A. Quinton. Cambridge University
Press 1973) oraz portugalski (Problemas e teorias da filo-
sofia. Trd. de Pablo Ruben Mariconda e Regina Correa
Rocha. Sao Paulo 1979).
Zagadnienia i kierunki filozofii wyszy spod pira zna-
komitego myliciela, jednego z najwikszych, jakich mie-
limy. Sowo wstpne do ksiki ukazujcej si w dwa-
dziecia lat od jego mierci powinno by powicone
przede wszystkim przypomnieniu tej niepospolitej postaci.
Kazimierz Ajdukiewicz -urodzi si w 1890 roku w Tar-
nopolu, w rodzinie urzdniczej. Szko redni ukoczy
we Lwowie, tame odby studia uniwersyteckie, zako-
czone w roku 1912 doktoratem z filozofii (studiowa po-
nadto matematyk i fizyk). Gwnym nauczycielem uni-
wersyteckim Ajdukiewicza by Kazimierz Twardowski,
z ktrego znakomitej szkoy wysza wikszo profesorw
filozofii w odrodzonej Polsce. Obowizujce w tej szkole
surowe wymogi cisoci, a zarazem ywe zainteresowanie
logik formaln (reprezentowan wwczas we Lwowie
przez jednego z jej twrcw, Jana ukasiewicza) naday
pierwszym ju publikacjom Ajdukiewicza ten charakter,
ktry pniej trwale cechowa jego prace. Dotyczyy one
problemw bardzo wyranie okrelonych, wypreparowa-
nych niejako z tradycyjnej materii filozoficznej. I korzy-
stay z aparatury pojciowej logiki formalnej, co byo
wwczas w filozofii zupen nowoci.
Ostatni rok przed wybuchem wojny wiatowej spdzi
Ajdukiewicz w Getyndze, gdzie studiowa filozofi u Hus-
serla i matematyk u Hilberta. W lipcu 1914 zosta powo-
any do armii austriackiej, a w nastpnym roku skierowa-
ny na front woski. W ten sposb zacz si dla niego
kilkuletni okres suby liniowej, kontynuowanej w wojsku
polskim, ktrego szeregi opuci jesieni 1920 roku w stop-
niu kapitana artylerii. W rok pniej habilitowa si z
filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, przedoywszy
dysertacj pt. Z metodologii nauk dedukcyjnych.
Do roku 1939 by Ajdukiewicz najpierw docentem, a na-
stpnie profesorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we
Lwowie, z krtk przerw (19261928) na profesur w
Warszawie. Z tego okresu datuj si m.in.: synna kon-
cepcja radykalnego konwencjonalizmu, podstawowe poj-
cia logiki pyta, wyniki z zakresu logicznej skadni jzyka.
W latach wojny pozostawa Ajdukiewicz we Lwowie, naj-
pierw na stanowisku profesora radzieckiego uniwersytetu
lwowskiego, nastpnie w czasie okupacji niemieckiej
jako urzdnik i nauczyciel, pracujcy zarazem w tajnym
szkolnictwie polskim.
Po wojnie obj katedr metodologii i teorii nauk w
Uniwersytecie Poznaskim, ktrego rektorem by w latach
19481952. Do Warszawy przenis si w roku 1955, na
stanowisko profesora logiki w Uniwersytecie, a jedno-
czenie kierownika zakadu logiki w PAN. W tym cha-
rakterze pracowa do przejcia na emerytur w roku 1961.
Zmar nagle na serce w dwa lata pniej, w peni aktyw-
noci twrczej, zawiadczonej doskonaymi publikacjami
biecymi oraz zaawansowan prac nad podrcznikiem,
ktry wydany zosta pomiertnie pt. Logika pragmatyczna.
By czonkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk od
pocztku jej istnienia. Piastowa liczne funkcje i godnoci
w polskich i midzynarodowych instytucjach naukowych.
Nalea do powszechnie uznanych wielkoci wspczesnej
filozofii.
Midzynarodowe uznanie zdoby stosunkowo wczenie.
Fakt godny odnotowania, poniewa bariera jzykowa nie-
raz opniaa wczenie idei polskich filozofw do wia-
towego obiegu. W przypadku Ajdukiewicza istotn rol
odegraa publikacja jego klasycznych prac w czasopimie
,,Erkenntnis", wydawanym w Wiedniu przez gon ww-
czas grup filozofw spod znaku empiryzmu logicznego
(zwanego take neopozytywizmem). Byy to min.: Jzyk
i poznanie (1934), Obraz wiata i aparatura pojciowa
(1934), Naukowa perspektywa wiata (1935). Przedrukowy-
wano je pniej wielokrotnie.
Wida ju z tytuw, e gwnym przedmiotem wczes-
nych bada Ajdukiewicza by jzyk jako narzdzie pozna-
nia. Chodzio mu w szczeglnoci o to, w jakim stopniu
poznanie wiata zaley od doboru aparatury pojciowej,
w ktrej si w wiat opisuje. Stanowisko, do ktrego
doszed, nazwa Ajdukiewicz radykalnym konwencjona-
lizmem.
Mj wkad do nauki polega w zasadzie tylko na zwr-
ceniu uwagi na fakt, e od sposobu, w jaki rozumie si
wyrazy, a wic od znaczenia, w jakim si ich uywa, za-
ley sposb posugiwania si nimi" tak pisa Ajdukie-
wicz w roku 1953 o swoich znanych ju wwczas po-
wszechnie pracach z lat trzydziestych. Gdyby do tego si
istotnie sprowadza uzyskany przez Ajdukiewicza wynik,
radykalny konwencjonalizm byby doktryn niezmiernie
atw do wyoenia, a take nie budzc sprzeciwu z racji
swej banalnej prawdziwoci. Jednake owa autocharakte-
rystyka o tyle tylko jest trafna, e ukazuje spostrzeenie,
ktre byo zaledwie punktem wyjcia dla koncepcji trud-
nej i zarazem nader spornej.
Dotyczya ona roli jzyka w konstruowaniu obrazu
wiata. Chodzio przede wszystkim o to, by nada cilej-
szy sens oczywistemu wanie twierdzeniu, ktre gosi, i
akceptowanie lub odrzucanie zda zaley min. od zna-
czenia wyrae uytych do ich sformuowania. Pierwszym
zadaniem, jakie Ajdukiewicz sobie postawi, byo wywiet-
lenie zagadkowego pojcia znaczenia.
Rozumowa mniej wicej tak. Skoro znaczenie wyrae
wspdeterminuje sposb posugiwania si nimi, to z wa-
ciwego danemu jzykowi sposobu uywania wyrae mo-
na wnosi o ich znaczeniu w tym jzyku. Jeli np. sowo
kwadrat" znaczy w jzyku polskim tyle co prostokt
rwnoboczny", to odrzucenie przez kogo zdania boki
kwadratu s sobie rwne" wiadczyoby o tym, e przy-
pisuje on sowom uytym w tym zdaniu inne znaczenie
ni przysugujce im w jzyku polskim. Daaby si wic
dla jzyka polskiego sformuowa regua, ktra nakazuje
uzna przytoczone wyej zdanie za prawdziwe ze wzgldu
na-sens wystpujcych w nim sw. Jest to przykad re-
guy bezwarunkowej (nazywanej przez Ajdukiewicza
aksjomatyczn), mona jednak formuowa reguy naka-
zujce uznawanie pewnych zda ze wzgldu na uznanie
innych zda (reguy dedukcyjne) oraz ze wzgldu na
pewne sytuacje dowiadczalne (reguy empiryczne).
W ten sposb zrodzia si tzw. dyrektywalna koncepcja
znaczenia. Gosi ona, e znaczeniem wyrae danego j-
zyka jest to wanie, co daje si odczyta z dyrektyw zna-
czeniowych tego jzyka, a wic z owych regu aksjo-
matycznych, dedukcyjnych i empirycznych nakazuj-
cych bezwarunkowo lub warunkowo uznawanie za praw-
dziwe pewnych zda sformuowanych w tym jzyku.
Og znacze przyporzdkowanych wyraeniom danego
jzyka nazwa Ajdukiewicz aparatur pojciow tego j-
zyka. I na tak przygotowanym gruncie gosi tez znacznie
mocniejsz ni klasyczny konwencjonalizm Poincarego.
Chcemy tu pisa w artykule Obraz wiata i aparatura
pojciowa sformuowa i uzasadni twierdzenie, e nie
tylko niektre (jak chcia Poincare K. S.), ale wszystkie
sdy, ktre przyjmujemy i ktre tworz cay nasz obraz
wiata, nie s jeszcze jednoznacznie wyznaczone przez da-
ne dowiadczenia, lecz zale od aparatury pojciowej,
przy pomocy ktrej odwzorowujemy dane dowiadczenia.
Moemy jednak wybra tak lub inn aparatur pojcio-
w, przez co zmieni si cay nasz obraz wiata". Tak
brzmi teza radykalnego konwencjonalizmu.
Blisza jest ona z pewnoci paradoksowi ni banaowi.
atwiej j zrozumie, jeli uwzgldnimy, e sowo jzyk",
a zatem i aparatura pojciowa" pojmuje si nader
restryktywnie. Mamy tu do czynienia z idealizacj, daleko
odbiegajc nie tylko od jzykw etnicznych, - ale rwnie
od jzykw wikszoci dyscyplin naukowych, nie speniaj
one bowiem bardzo mocnych zaoe przyjtych w kon-
cepcji Ajdukiewicza. Przy tych zaoeniach zmiana choby
jednej dyrektywy znaczeniowej zmienia ca aparatur po-
jciow: dwie aparatury pojciowe s albo identyczne, albo
rozczne, czyli nie maj wsplnych elementw. W tym
ostatnim przypadku odpowiadajce im jzyki s nieprze-
kadalne.
Radykalny konwencjonalizm naley ju dzisiaj do hi-
storii filozofii. Odstpi od niego sam Autor, ktry wcze-
niej i trafniej ni pniejsi jego krytycy dostrzeg powody,
dla ktrych stanowisko tak skrajne nie daje si utrzyma.
Ale, jak to czsto bywa z prbami miaych rozstrzygni,
konwencjonalizm radykalny wywar wikszy zapewne
wpyw na umysy ni doktryny bardziej kompromisowe,
usiujce pogodzi konfliktowe pogldy na rol jzyka
w poznawaniu rzeczywistoci.
Problematyki semiotycznej w zwizku z zagadnieniami
teorii poznania nigdy waciwie nie przesta Ajdukiewicz
uprawia, cho rwnolegle podejmowa wiele innych za-
gadnie nalecych do klasycznego repertuaru filozofii.
W piknym odczycie pt. Zagadnienie empiryzmu a kon-
cepcja znaczenia, wygoszonym na konferencji z okazji
siedemdziesiciolecia urodzin, zdaje on spraw z ewolucji
swych pogldw na pojcie sensu i szkicuje kolejn prb
rozwizania. mier przerwaa prac nad t koncepcj.
Encyklopedia okrela Ajdukiewicza mianem filozofa
i logika. Kolejno ta wydaje mi si trafna. Jakkolwiek
pozostanie on autorem wybitnych .osigni w dziedzinie
logiki, filozofem by przede wszystkim, gdy w wyborze
problematyki kierowa si deniem do uzyskania pogldu
na. wiat. Mia to by pogld racjonalny. A poniewa tylko
naukowemu poznaniu przypisywa racjonalno, koncentro-
wa si na badaniu nauki, jej jzyka i metod.
Jako metodolog Ajdukiewicz gosi i realizowa program,
ktry stanowi rozwizanie znanego dylematu: albo meto-
dologia ograniczy si do zdawania s*prawy z tego, jak
uczeni postpuj (i wtedy zrezygnuje z odpowiedzi na py-
tanie o zasadno), albo bdzie gosia, jak powinni po-
stpowa (i wwczas narazi si na zarzut arbitralnoci).
Zadanie postawione metodologii przez Ajdukiewicza
brzmi nastpujco. Trzeba najpierw zrekonstruowa, spo-
soby postpowania przyjte de facto w nauce, a nastpnie
prbowa je uzasadni przez wykazanie, e s one sku-
tecznym sposobem realizacji celu, ktry si uczonemu
hipotetycznie przypisuje. Uczony nie musi by tego celu
wiadomy; wystarczy, e zachowuje si tak, jak gdyby
si nim kierowa. Postpowanie uczonego daje si wwczas
zrozumie wedle schematu warunkowego: gdyby postawi
sobie tak a tak okrelony cel, to stosowana przeze me-
toda postpowania byaby racjonalna w tym sensie,'
e stanowiaby skuteczny sposb osignicia owego celu.
Std termin metodologia rozumiejca", czsto uywany
dla okrelenia bada postulowanych przez Ajdukiewicza.
Wcielajc w ycie ten program Ajdukiewicz dokona
wietnych analiz tak pospolicie stosowanych w nauce me-
tod, jak definiowanie (w rnych odmianach), pomiar, za-
wodne sposoby wnioskowania. Kierowa si w tych pra-
cach naszkicowan wyej dyrektyw, ktr uj kiedy
lapidarnie w sowach nastpujcych: Wszelkie pojcie
poprawnoci takiej lub innej roboty mylowej wymaga
relatywizacji wzgldem celu, ktry si bierze pod uwag.
Jeeli si relatywizacji tej nie uczyni, to zakada si ten
cel milczco. Dopatrzenie si tych celw, z punktu widze-
nia ktrych ocenia si w naukach faktycznie rne ope-
racje mylowe i ich wytwory, stanowi jedno z najistot-
niejszych zada metodologii, o ile chce ona nauki jako
zjawiska kulturowe w sensie humanistycznym zrozumie".
Tytuem przykadu przypomn w tym, miejscu pikne
zastosowanie powyszej dyrektywy, zawarte w pracy pt.
O racjonalnoci zawodnych sposobw wnioskowania (1958).
Zajmuje si tam Ajdukiewicz zagadnieniem od paruset lat
podejmowanym przez filozofw, mianowicie pytaniem
o zasadno wnioskowa indukcyjnych. Dlaczego waci-
wie wierzymy w prawdziwo zda, ktre wywnioskowa-
limy wedle zasady zawodnej, tj. takiej, ktra nie wyklu-
cza faszywoci wniosku wycignitego z prawdziwych
przesanek? Pod jakimi warunkami nasza wiara jest ra-
cjonalna?
Odpowied nawizuje do oglnego pojcia racjonalnoci.
Wprowadza si pojcie stopnia wiary w dane zdanie, zde-
finiowanego jako gotowo do podjcia dziaania przy za-
oeniu, e zdanie to jest prawdziwe. Im wiksze ryzyko
zwizane jest z takim dziaaniem, tym wyszy stopie
11
wiary. Z kolei schematowi wnioskowania mona przypisa
stopie niezawodnoci, okrelony jako czsto, z ktr
schemat w prowadzi od prawdziwych przesanek do
prawdziwych wnioskw.
W prostym, eleganckim wywodzie Ajdukiewicz pokazuje
nastpnie, e na to, by bilans zyskw i strat z naszych
dziaa by na dusz met nieuiemny, potrzeba i wy-
starcza, by stopie wiary we wniosek nie przekracza
stopnia niezawodnoci schematu, wedle ktrego zdanie to
zostao wywnioskowane. W tym wic sensie postpujemy
racjonalnie, gdy uznajemy (w okrelonym stopniu) wnio-
sek' taki za prawdziwy.
Jest to przykad z paru wzgldw pouczajcy. Stanowi
realizacj goszonego przez Ajdukiewicza programu me-
todologii rozumiejcej. Pokazuje mianowicie, e wniosku-
jc indukcyjnie uczony i zreszt nie tylko on po-
stpuje racjonalnie ze wzgldu na przypisywany mu hipo-
tetycznie cel (mieujemno bilansu dziaa opartych na
wniosku). Ilustruje te krytyczn postaw wobec obiego-
wych sdw. Potocznie bowiem uwaa si bez dowo-
du e to, co prawdopodobne, zasuguje na rozsdn
wiar. Teza ta nie zostaa jednak w studium Ajdukie-
wicza zaoona. Jej zasadno wykazano w wietle ogl-
nych kryteriw racjonalnoci.
Ajdukiewicz by w metodologii pionierem uj proba-
bilistycznych. Bardzo wczenie zorientowa si co do roli,
jak pojcie prawdopodobiestwa moe odegra w cha-
rakterystyce metod nauk empirycznych. Podj t kwesti
w podrczniku pt. Gwne zasady metodologii nauk i lo-
giki formalnej z roku 1928, a powrci do niej w nie do-
koczonym i wydanym pomiertnie dziele pt. Logika prag-
matyczna (PWN 1965, przekad angielski: 1974). Z jego
inicjatywy podjto w Polsce badania zmierzajce do uno-
woczenienia problematyki indukcji w drodze analizy
wnioskowa statystycznych, szeroko stosowanych w przy-
rodoznawstwie i naukach spoecznych.
Takie wic byy gwne dziedziny twrczoci Kazimierza
Ajdukiewicza: teoria poznania (z punktu widzenia po-
12
znawczej funkcji aparatury pojciowej) oraz oglna me-
todologia nauk (oparta na wynikach logiki i matematyki).
Ale nieobojtna mu te bya problematyka postpowania
ludzkiego. Zagadnieniom etycznym powici szereg prac,
z ktrych najwaniejsza stanowi analiz pojcia sprawie-
dliwoci. Rozpraw o sprawiedliwoci, napisan w roku
1939, pragn Ajdukiewicz odda hod pamici swego zna-
komitego nauczyciela, Kazimierza Twardowskiego, w
pierwsz rocznic jego mierci. Tekst ten zachowa do
dzisiaj swoj donioso, a take surowe pikno przysu-
gujce tylko wyjtkowo przenikliwym mylom o war-
tociach.
Tre gwna pojcia sprawiedliwoci zawiera si, wedle
Ajdukiewicza, w zasadzie rwnej miary. Zasada ta (w
swobodnym sformuowaniu) gosi, e przyznanie konkret-
nej osobie jakiego uprawnienia musi by uzasadnione
regu sformuowan wycznie w kategoriach oglnych
takich, z ktrych nie mona wydedukowa na drodze
czysto logicznej, e obejmuj one ow osob. W piknym
wywodzie, ktry mona by nazwa pochwa sprawiedli-
woci, Ajdukiewicz pokazuje, e chroni nas ona przed
wrodzonym kademu egocentryzmem indywidualnym
i grupowym, przed traktowaniem innych podmiotw ludz-
kich jak przedmioty. Koczy swj wywd nastpujco:
Zasada rwnej miary ma charakter czysto negatywny
Mwi ona tylko, co nie moe by podstaw dla susznych
uprawnie, e mianowicie to, i si jest tym wanie, a nie
innym indywiduum ludzkim, nie moe stanowi nigdy
tytuu do jakich wyjtkowych uprawnie.
Tre tej zasady jest niezwykle skromna. Stanowi ona
jednak jak si zdaje rdze poczucia sprawiedliwoci,
ten jego skadnik, ktry chyba zawsze w poczuciu spra-
wiedliwoci wszystkich ludw i wszystkich czasw si
znajdowa, a ktrego brak wiadczy o zupenym zaniku
wszelkiego poczucia sprawiedliwoci moralnej".
Zainteresowanie Kazimierza Ajdukiewicza klasyczn
problematyk filozofii, zwaszcza tzw. metafizyk, znalazo
wyraz min. w Zagadnieniach i kierunkach filozofii, pisa-
13
nych jak ju wspomniaem dla niefilozofw. Jakie
byy wasne pogldy Ajdukiewicza w kwestiach, ktrych
omwienie znajdujemy w tej ksice?
Wasne stanowisko filozoficzne Ajdukiewicza da si
okreli jedynie oglnikowo, gdy nie by to autor skonny
do deklaracji wiatopogldowych, a ju w kadym razie
do utosamiania caoci swych przekona z jak istniej-
c doktryn. Pewne jest, e obcy mu by wszelki irracjo-
nalizm, a ogromna cz jego dorobku powicona zostaa
wanie wywietleniu kwestii, jak uzasadnione przekona-
nia zasuguj na miano racjonalnych.
Wyznawa niewtpliwie empiryzm, i to w wersji do
skrajnej: w jego ujciu nawet definicje okazyway si za-
lene w pewnym sensie od dowiadczenia.
Nie uznawa spekulacji filozoficznej nie popartej kon-
kretami. W jednej z rzadkich autocharakterystyk nauko-
wych napisa: Nie chc opiera pogldu na wiat o re-
fleksj nad poznaniem, jak to czyni wielu nowoczesnych
filozofw, ale pragn go oprze na empirycznym, o do-
wiadczenie i praktyk opartym badaniu rzeczywistoci,
jakiego najwyszy wykwit stanowi nauki tak samo,
jak to czyni materializm".
Jest rzecz godn odnotowania, e pogldy te rzadko
dochodz do gosu na kartach Zagadnie i kierunkw
filozofii. Autor postawi sobie za zadanie wykad moliwie
neutralny, bezstronny, przedstawiajcy in optima forma
rwnie i te doktryny, ktre s mu cakowicie obce. Cza-
sem wic tylko pozwala sobie na dyskretne zaznaczenie
kilku wtrconymi sowami odmiennoci swego stano-
wiska, np. wobec Kantowskiego pogldu na aprioryczny
charakter twierdze matematyki stosowanej.
Jednym z nielicznych odstpstw od zasady bezstronnej
narracji jest wyrane opowiedzenie si za postaw racjo-
nalistyczn, ktrej istot upatruje Ajdukiewicz w przy-
znawaniu wartoci tylko poznaniu intersubiektywnie ko-
munikowalnemu i kontrolowalnemu". atwo ten wyjtek
zrozumie: racjonalizm by fundamentem pogldw filo-
zoficznych Ajdukiewicza, charakteryzuje on styl jego my-
lenia. Rwnie styl mylenia szkoy, z ktr czu si
14
solidarny, szkoy okrelanej przez niego jako logistyczny
antyirracjonalizm". O rozwoju tego kierunku w Polsce
informowa w artykule pod takim wanie tytuem, opu-
blikowanym w Erkenntnis" w roku 1935. Mia na myli
trzewy i cisy, sprawdzalny" sposb filozofowania, upa-
trujcy swj wzorzec w nauce raczej ni w literaturze.
Racjonalistyczny postulat komunikowalnoci przekona
mona wprowadza w ycie z mniejszym lub wikszym ry-
goryzmem. W kadym jednak" przypadku zmusza on do
selekcji i reinterpretacji zagadnie tradycyjnie zaliczanych
do filozofii. Ta ostatnia bowiem miewaa charakter ezote-
ryczny, programowo wyczaa najoglniejsz refleksj
nad wiatem spod kontroli wykonalnej w zasadzie przez
kadego. Opowiadajc si za racjonalizmem, Ajdukiewicz
uznaje tym samym konieczno rewizji problematyki filo-
zoficznej.
Jest w tym zgodny z duchem swego czasu. Filozofowie
spod znaku neopozytywizmu, zgrupowani w tzw. Kole
Wiedeskim (oni to wanie wydawali Erkenntnis"), zaj-
mowali wobec problemw filozofii stanowisko graniczce
z nihilizmem. Wikszo klasycznych pyta filozoficz-
nych to byy dla nich zagadnienia pozorne (Scheinpro-
bleme), majce swoje rdo w naduyciu jzyka, w naru-
szeniu wymogw komunikowalnoci i sprawdzalnoci.
Ajdukiewicz sympatyzowa z tendencj, nie akceptowa
jej w wersji radykalnej. Stara si ocali z filozofii to
wszystko, co da si w odpowiedzialny sposb zakomuni-
kowa drugiemu czowiekowi. Co wicej, by przekonany,
e przekad problemw filozofii na jzyk odpowiednio
precyzyjny stwarza nie dostrzegane uprzednio moliwoci
ich rozstrzygnicia. Opublikowana w roku 1937 praca pt.
Problemat transcendentalnego idealizmu w sformuowaniu
semantycznym jest piknym wyrazem tego przewiadcze-
nia. Zawiera ona krytyk ucilonej interpretacji ideali-
zmu wywodzcego si od Kanta i koczy si nastpujcy-
mi sowami:
W odczycie niniejszym staraem si na przykadzie
okaza, e wrd klasycznych zagadnie filozoficznych
istniej takie, ktrych rozwizanie napotykao na trud-
15
noci z powodu niedostatecznej precyzji aparatu pojcio-
wego, ktry suy do ich sformuowania, oraz staraem si
pokaza, e aparat pojciowy dzisiejszej logiki zastosowa-
ny do tych zagadnie pozwala na proste ich rozwizanie.
Bybym rad, gdyby te moje wywody wyday si przeko-
nywajcymi i zdoay zachci do podobnego podchodzenia
do klasycznych zagadnie filozoficznych".
Zagadnienia i kierunki filozofii realizuj postulat uci-
lenia i systematyzacji pyta filozoficznych na poziomie
popularyzacji. Nie jest przecie ta ksika podrcznikiem
akademickim. Jej Autor wyranie si zastrzega, by nie
bya za taki uwaana. Lektura jej stawia jednak czytel-
nikowi wymagania, z ktrych Autor nie zdawa sobie, by
moe, sprawy. Za najwaniejsze uwaa bowiem dokadne
powiedzenie tego, co zamierza powiedzie, w zwizku
z tym nie dba ju szczeglnie o lekko stylu, o urozmai-
cenie wywodu, o atw skadni. Jego tekst jest dostpny
dla kadego, kto zechce podj wysiek zrozumienia. Nie
jest to jednak philosophy witiout tears.
Trzeba moe na zakoczenie powiedzie, e Zagadnienia
i kierunki filozofii powstay z gbokiej potrzeby ducho-
wej. Kazimierz Ajdukiewicz by bowiem z powoania pro-
fesorem. Nie po prostu uczonym, lecz profesorem wanie.
Lubi uczy i dydaktyka stanowia jeden z istotnych bod-
cw jego twrczoci. Przygotowujc wykady stawia sobie
pytania, ktrych rozstrzygniciem byy jego prace nauko-
we. Mawia o sobie artobliwie, e waciwie przez cae
ycie nie robi nic innego poza pisaniem podrcznika logiki
elementarnej.
Fakt godny odnotowania, bo rzadki, coraz rzadszy. Ro-
nie dystans midzy lini frontu w badaniach naukowych
a zapleczem, na ktre skadaj si dobrze ugruntowane
prawdy, przekazywane studentom do wierzenia. Nauczy-
ciel akademicki nieczsto ma okazj informowa w wy-
kadzie kursowym o rezultatach swych aktualnych bada.
Ajdukiewicz zawdzicza harmonijno swej pracy uni-
wersyteckiej temu gwnie, i potrafi widzie problemy
tam, gdzie innym wszystko wydawao si oczywiste. S-
16
dz, e jest to jeden z symptomw jego wielkoci jako
uczonego.
Ajdukiewicza ksika o filozofii jest dzieem uczonego
i pedagoga. Uczy filozofii, pokazujc jej problematyk
przemylan w duchu racjonalizmu. Ksika ta, po trzy-
dziestu z gr latach od jej napisania, ma szans kszta-
towania kultury filozoficznej w naszym kraju. S to jak
gdyby powtrne jej narodziny.
Klemens Szaniawski
2. Zagadnienia...
Przedmowa
W ksieczce niniejszej znajdzie czytelnik przegld
najwaniejszych zagadnie zaliczanych zgodnie z tra-
dycj do tzw. teorii poznania oraz metafizyki. Znajdzie
w niej rwnie przegld najczciej spotykanych w
dziejach filozofii sposobw rozwizywania tych zagad-
nie, a wic przegld tzw. kierunkw filozoficznych
z dziedziny teorii poznania i metafizyki. Obok suche-
go przedstawienia samych tez charakteryzujcych r-
ne kierunki, czyli tzw. stanowiska filozoficzne, naszki-
cowany jest te, w wikszoci wypadkw, tok myli,
ktry prowadzi do tych stanowisk, streszczona bywa
te niekiedy polemika, jak toczyli ze sob przedsta-
wiciele zwalczajcych si kierunkw.
Gdy przystpiem do pisania, nie miaem zamiaru
napisa osobnej ksiki. Ksieczka ta powstaa w
sposb nastpujcy: Przed laty dwudziestu piciu ogo-
siem pt. Gwne kierunki filozofii wypisy filozoficz-
ne i poprzedziem je Wstpem", zawierajcym prze-
gld zagadnie i kierunkw filozoficznych, ktre ilu-
strowane byy nastpnie przez teksty rnych autorw
zawarte w wypisach. Opracowujc obecnie nowe wy-
danie wspomnianych wypisw, przyszedem do prze-
konania, e Wstp" w trzeba napisa na nowo. Przy-
stpiem tedy do nowej redakcji owego Wstpu". No-
wa ta redakcja rozrosa si jednak do rozmiarw zbyt
duych, by moga pomieci si w jednym tomie z Wy-
pisami". Wyonia si wic myl, by w Wstp" wy-
19
da w postaci osobnej ksieczki. Taka jest geneza to-
miku, ktry obecnie oddany zostaje do rk czytelnikw.
Sposobem powstania niniejszej ksieczki tumaczy
si te jej charakter. Przede wszystkim nie jest to
podrcznik dla zaawansowanych, w ktrym by autor
nie liczy si ze wzgldami na przystpno wykadu
i pisa na najwyszym poziomie, na jaki go sta. Wprost
przeciwnie, piszc t ksieczk, unikaem zbyt g-
boko sigajcych analiz i nie staraem si o osignicie
cakowitej rzeczowej jasnoci wykadu, ktr musiao-
by si opaci rezygnacj z jego przystpnoci. Znajd
si wic w tekcie czsto wypowiedzi, ktrych sens nie
jest dostatecznie sprecyzowany dla tego, kto w tym
wzgldzie stawia wysokie wymagania, ale ktrych nie-
wystarczajce pogbienie interpretacyjne nie bdzie
razio przecitnego czytelnika. Pisz to m.in. w tym
celu, aby nie powstao nieporozumienie, jakobym sfor-
muowania zawarte w tej ksice uwaa za ostateczne
i takie, ktrych bym bardziej sprecyzowa nie potrafi.
Nie jest te niniejsza ksieczka najodpowiedniejszym
wprowadzeniem do zagadnie filozoficznych. Jest na
to pisana zbyt zwile i nie s wyzyskane wszystkie
rodki do sugestywnego przedstawienia problematw
i ich rozwiza. Najwaciwszym wprowadzeniem do
zagadnie filozoficznych jest zawsze lektura monografii
opracowujcych dokadnie poszczeglne zagadnienia.
Sdz jednak, e i ta ksieczka w poczeniu z lek-
tur Wypisw filozoficznych, ktre niebawem maj
by wydane, bdzie moga z powodzeniem speni rol
takiego pierwszego wprowadzenia".
Najlepsze usugi odda ksika niniejsza na poziomie
rednim. Bdzie wic moga suy jako podrcznik
lub repetytorium przede wszystkim osobom, ktre
przez lektur lub wykady otary si ju nieco o filo-
zofi. Czytelnikom takim pozwoli znale dla zagad-
nie i kierunkw filozofii mniej wicej uchwytne sfor-
20
muowanie, pozwoli je jako uporzdkowa i znale
zwizki midzy nimi. By moe, e pozwoli nadto nie-
jednemu wyrobi sobie zdanie w rnych kwestiach
filozoficznych.
Mam nadziej, e mimo wskazane ju wyej i inne
swe braki wypeni niniejsze Zagadnienia i kierunki
powan luk w naszej literaturze filozoficznej. Brak
w niej niemal zupeny ksiek, ktre by w sposb sy-
stematyczny przedstawiay caoksztat zagadnie teorii
poznania i metafizyki. Rol t speniay wyczerpane
ju dawno przekady wstpw do filozofii" pisanych
przez autorw niemieckich na przeomie XIX i XX
wieku. Wstpy" te zbyt wiele pozostawiay do ycze-
nia pod wzgldem pogbienia analizy sensu refero-
wanych przez si twierdze filozofw. Praca niniej-
sza, mimo kompromisw dyktowanych wzgldami na
przystpno i na szczupo miejsca, stara si wyja-
nia znaczenie sw, ktrych uywali filozofowie przy
wykadzie swoich doktryn. Dlatego oddajc j w rce
czytelnika ufam, e bdzie mu ona poyteczna.
Lipiec 1948 r.
Kazimierz Ajdukiewicz
Wstp
TEORIA POZNANIA I METAFIZYKA
ORAZ POZOSTAE NAUKI FILOZOFICZNE
Co to jest filozofia? Pytanie to atwo postawi, ale
wcale nieatwo na nie odpowiedzie. Wyraz filo-
zofia" posiada bowiem dug bardzo histori i w r-
nych okresach co innego wyrazem tym nazywano. Ni-
gdy przy tym znaczenie wyrazu filozofia" nie spre-
cyzowao si i nie ustalio do tego stopnia, by mona
byo poda jednoznaczne tego wyrazu okrelenie, na
ktre wikszo rwnoczenie yjcych wyraziaby
sw zgod.
Wyraz filozofia" narodzi si w staroytnej Grecji.
Etymologicznie wyrni mona w nim dwa skadniki:
t%ew (fileo) miuj, d i oona (sofia) = md-
ro, wiedza. Pierwotnie te dla Grekw znaczy wyraz
filozofia" tyle, co umiowanie mdroci" lub de-
nie do wiedzy". Zgodnie z tym pierwotnym znaczeniem
nazywano filozofi" wszelkie badanie naukowe. Pier-
wotnie wic wyraz filozofia" oznacza to samo co wy-
raz nauka". Z biegiem czasu, gdy w miar postpu
zakres wiedzy pocz ogarnia coraz szersze krgi i gdy
wskutek tego opanowanie caoksztatu wiedzy poczo
przekracza pojemno umysu jednego czowieka, do-
szo do specjalizacji nauk i od wsplnego niegdy pnia
jednej i uniwersalnej pierwotnie nauki nazywanej
filozofi" poczy odrywa si poszczeglne nauki,
ktre otrzymyway odrbn nazw i ktrych ju nie
podcigano pod wsplne niegdy dla wszelkich bada
naukowych miano filozofii". Od wsplnego niegdy
23
trzonu uniwersalnej nauki poczy si odrywa spec-
jalnoci, ktre historycznie pniej powstay i rozwi-
ny si, a wic nauki przyrodnicze, matematyka, hi-
storia itd., w obrbie za macierzystego pnia bada
naukowych pozostay i zachoway pierwotn nazw
filozofii" te dociekania, ktre bd uprawiano ju na
szerok skal w zaraniu myli europejskiej, a wic
w okresie poprzedzajcym specjalizacj bada nauko-
wych, bd te powstay pniej, ale z tymi najwcze-
niejszymi dociekaniami cile si wizay.
Do niedawna mianem filozofii" zaopatrywano na-
stpujce dyscypliny: metafizyk, teori poznania, lo-
gik, psychologi, etyk, estetyk. W chwili obecnej
dokona si lub dokonywa dalszy proces specjalizacji
nauk i odrywaj si lub te ju si oderway od filo-
zofii niektre z wymienionych powyej dyscyplin.
Zwizek z filozofi pragnie zerwa psychologia wsp-
czesna, czujc si blisz biologii lub socjologii ni po-
zostaych nauk filozoficznych. Zrywa rwnie z filo-
zofi logika wspczesna, ktra uwaa si w pewnych
swych czciach za cilej zwizan z matematyk ni
z reszt swych dotychczasowych filozoficznych" to-
warzyszy. Take i etyka, o ile si j pojmuje jako
nauk o moralnoci, nie za jako wykad pewnej mo-
ralnoci, podobnie jak estetyka wykazuj tendencje
odrodkowe. Jedynie wiernymi macierzy filozoficznej
okazuj si metafizyka i teoria poznania, jak rwnie
tzw. etyka normatywna, pragnca poucza o tym, co
dobre, a co ze. Tym dwu pierwszym, najbardziej
rdzennym naukom filozoficznym powicone bd dal-
sze rozdziay tej ksiki. Zapoznamy si w nich z bo-
gat problematyk tych nauk.
Cz pierwsza
TEORIA POZNANIA
24
Rozdzia pierwszy
KLASYCZNE ZAGADNIENIA
TEORII POZNANIA

Teoria poznania, ktr nazywa si te epistemologi,


od greckiego EmoTrpr) (episteme), rwnoznacznego z pol-
skim wyrazem wiedza", lub gnoseologi, od greckiego
Yvco0ic (gnosis), rwnoznacznego z polskim wyrazem
poznanie", jest jak sama nazwa wskazuje nauk
o poznaniu. Lecz co to jest poznanie? Poznaniem
nazywa si zarwno pewne akty poznawcze jak i rezul-
taty poznawcze. Aktami poznawczymi s pewne czyn-
noci psychiczne, jak np. spostrzeganie, przypominanie,
sdzenie, a dalej takie, jak rozwaanie, rozumowanie,
wnioskowanie i inne. Jako przykady rezultatw po-
znawczych suy mog twierdzenia naukowe. Twier-
dzenia naukowe nie s czynnociami psychicznymi, wic
nie nale do aktw poznawczych. Prawo grawitacji
lub twierdzenie Pitagorasa to nie s przecie adne zja-
wiska psychiczne, lecz s to znaczenia zda, w ktrych
prawa te si formuuje.
Czy teoria poznania, o ktrej powiedzielimy, e jest
nauk o poznaniu, zajmuje si aktami poznawczymi
czy te rezultatami? Chcc na to pytanie odpowiedzie
zgodnie z tym, czym si w dziejach teorii poznania
rzeczywicie zajmowano, naley stwierdzi, e zajmo-
wano si zarwno aktami poznawczymi jak i rezulta-
tami.
Jeli teoria poznania zajmuje si aktami poznawczy-
mi, a wic pewnymi zjawiskami psychicznymi, zajmuje
si tym samym, czym si zajmuje psychologia w pe-
27

wnej swojej czci. Psychologia bowiem traktuje min.


0 zjawiskach psychicznych, a wic i o aktach poznaw-
czych. Jakkolwiek jednak przedmiot bada psychologii
1 teorii poznania jest czciowo wsplny, to jednak ka-
da z tych nauk bada ten przedmiot z innego punktu
widzenia. Psychologi obchodzi faktyczny przebieg pro-
cesw poznawczych. Stara si ona je opisa, poklasyfi-
kowa i znale prawa rzdzce faktycznym ich prze-
biegiem. O co zupenie innego pyta teoria poznania.
Akty poznawcze jak rwnie rezultaty poznawcze
poddajemy ocenie. Oceniamy je z punktu widzenia ich
prawdy lub faszu, oceniamy je te z punktu widzenia
ich uzasadnienia. Ot faktyczny przebieg procesw
poznawczych, ktrym zajmuje si psychologia, nie in-
teresuje teorii poznaniaj interesuje j natomiast to,
wedle czego poznanie bywa oceniane, a wic prawda
i fasz, zasadno i bezzasadno poznania. Co to jest
prawda? Oto pierwsze z naczelnych pyta teorii po-
znania, zwane zagadnieniem istoty prawdy. Drugie
klasyczne zagadnienie teorii poznania nosi nazw za-
gadnienia rda poznania. W zagadnieniu tym chodzi
o to, na czym w ostatecznej instancji poznanie winno
si opiera i wedle jakich metod winno by osignite,
aby byo penowartociowym, a wic naleycie uzasad-
nionym poznaniem rzeczywistoci. Trzecie z klasycz-
nych zagadnie teorii poznania, zwane zagadnieniem
granic (albo przedmiotu) poznania, domaga si odpo-
wiedzi na pytanie, co moe by przedmiotem pozna-
nia, a w szczeglnoci, czy moe zosta poznana rzeczy-
wisto od poznajcego podmiotu niezalena. Zadowl-
my si na razie tymi oglnikowymi sformuowaniami
trzech klasycznych zagadnie teorii poznania i przyj-
rzyjmy si bliej sposobom, w jakie na nie odpowia-
dano.
Rozdzia drugi
ZAGADNIENIE
PRAWDY
Klasyczna definicja prawdy i zarzuty przeciw niej pod-
noszone. Co to jest prawda? Klasyczna odpowied na
to pytanie gosi, ejprawda myli polega na jej zgod-
noci z rzeczywistoci? Verits est adaeuatio rei et
intellectus, tak brzmiaa ta klasyczna odpowied w sfor-
muowaniu scholastycznym. Lecz na czym ma polega
ta zgodno myli z rzeczywistoci, majca stanowi
istot prawdy? Na pewno nie na tym, iby owa myl
bya identyczna z rzeczywistoci, ktr stwierdza.
A wic moe na tym, i owa myl jest podobizn cze-
go rzeczywistego, jest odbiciem jakiej rzeczywistoci.
Ale i ta wykadnia zgodnoci myli z rzeczywistoci"
wydaje si niektrym filozofom czym absurdalnym.
Jake, powiadaj, mogaby myl by podobizn czego
od niej zasadniczo rnego? Jakeby myl, ktra jest
czym, co ma tylko wymiary czasowe, a nie ma wcale
wymiarw przestrzennych, moga by podobizn czego,
co jest przestrzenne, jakeby myl moga by np. po-
dobna do bryy szeciennej lub wodospadu Niagary?
A zreszt, nawet jeli idzie tylko o samo trwanie cza-
sowe, nie musi myl na to, aby bya prawdziwa, upo-
dabnia si do rzeczywistoci, ktrej dotyczy. Aby by
prawdziwa, nie musi myl dotyczca faktu trwajcego
dugo sama trwa dugo ani myl dotyczca faktu krt-
kotrwaego trwa krtko. Myl zatem moe by niepo-
dobna do rzeczywistoci, a mimo to by myl praw-
dziw.
28
Na tak krytyk klasycznej definicji prawdy odpo-
wiadaj niektrzy jej obrocy zwrceniem uwagi na
to, e Lco innego jest sam proces, czyli akt mylenia,
a co innego jego tre. Podkrelaj, e nie sam proces
mylenia winien by podobny do rzeczywistoci, ale
tre myli musi si do niej upodabnia, jeli myl ma
by prawdziwa. Ale i to nie zadowoli krytykw kla-
sycznej definicji prawdy. Zwrc oni bowiem uwag,
e pojcie podobiestwa bynajmniej nie jest pojciem
ostrym. Podobiestwo polega na czciowej tosamoci
cech; jaka jednak cz owych cech musi by wsplna
dwom przedmiotom na to, aby mona je byo nazwa
podobnymi", to bynajmniej nie jest ostro okrelone.
Wobec tego definicja, okrelajca jako prawdziwe takie
myli, ktrych tre jest podobna do czego rzeczywi-
stego, byaby definicj nieostr, bo nie okrelaaby, jak
daleko powinno siga podobiestwo midzy treci
myli a rzeczywistoci na to, by myl ta bya praw-
dziwa. Skoro owa zgodno myli z rzeczywistoci nie
sprowadza si ani do identycznoci, ani do podobie-
stwa midzy nimi, wic na czym pytaj krytycy
klasycznej definicji prawdy owa zgodno ostatecz-
nie miaaby polega? Nie znajdujc zadowalajcej od-
powiedzi na to pytanie dochodz przeciwnicy klasycz-
nej definicji prawdy do wniosku, e definicja ta pozba-
wiona jest w ogle rzetelnej treci.
Ale jest jeszcze inny tok myli, ktry doprowadzi
niektrych mylicieli do odrzucenia klasycznej definicji
prawdy. Niektrzy filozofowie odrzucaj j i szukaj
innej definicji, poniewa sdz, e tego, czy myli nasze
s zgodne z rzeczywistoci, czy te nie, adn miar
nie moemy stwierdzi. Gdyby wic prawda miaa po-
lega na zgodnoci myli z rzeczywistoci, to o niczym
nie moglibymy wiedzie, czy jest, czy te nie jest
prawd. Pojcie prawdy jako zgodnoci myli z rze-
czywistoci powinni bymy wic zarzuci jako nie-
30
docigniony idea i zastpi je innym pojciem prawdy,
przy ktrym o naszych mylach i twierdzeniach bdzie
mona rozstrzygn, czy s prawdziwe, czy te nie.
Pogld, i zgodnoci myli z rzeczywistoci niepo-
dobna stwierdzi, opiera si na wywodach staroytnych
sceptykw, ktre streci mona w sposb nastpujcy:
Jeeli kto chciaby si przekona, czy pewna myl czy
te twierdzenie zgodne jest z rzeczywistoci, to mu-
siaby w tym ,celu zna nie tylko t myl, lecz nadto
wiedzie, jaka jest ta rzeczywisto. W jaki sposb
bdzie to mg uczyni? Oto odwoa si do dowiadcze-
nia, bdzie tak lub inaczej rozumowa, sowem: bdzie
stosowa pewne metody czy te kryteria. Ale skd pe-
wno, e poznanie osignite przy pomocy tych kry-
teriw odsoni nam nie znieksztacon rzeczywisto?
Trzeba by w tym celu podda te kryteria kontroli. Kon-
trol t przeprowadzimy stosujc znowu te same lub
moe inne kryteria. Tak czy owak, warto tej kontroli
zalena bdzie od wartoci uytych w niej kryteriw,
ktra znowu jest wtpliwa i wymaga dalszego badania;
przy badaniu tym zostan zastosowane znw jakie
kryteria, itd. w nieskoczono. Sowem, nie bdziemy
mogli nigdy zasadnie pozna rzeczywistoci i z tego po-
wodu te nigdy nie bdziemy mogli si dowiedzie, czy
myli nasze s z ni zgodne, czy te nie.
Prawda jako zgodno z kryteriami. Streszczony wyej
tok myli doprowadzi wielu filozofw do odrzucenia
definicji prawdy jako zgodnoci myli z rzeczywistoci
i do zastpienia jej inn definicj prawdy. Do tej no-
wej definicji prawdy dochodz filozofowie przez takie
,fmniej wicej rozwaania: Przyjrzyjmy si temu, w ja-
ki sposb faktycznie posugujemy si wyrazem praw-
da". W ten sposb uda si nam moe najatwiej zda
sobie spraw z tego, co ten wyraz naprawd dla nas
znaczy. Ot niewtpliwie kady gotw jest uzna za
3

prawd kade takie twierdzenie, w ktre sam wierzy,


ktre uznaje, ktre odpowiada jego przekonaniu. Ile-
kro kto wierzy w to, e A jest B, gotw jest te
stwierdzi, i twierdzenie goszce, e A jest B, jest
prawdziwe. Ale i na odwrt: ilekro kto jakiemu
twierdzeniu przypisuje prawdziwo, tylekro gotw
jest uwierzy w to, co ono gosi. Mimo to nikt nie
bdzie twierdzi, e twierdzenie prawdziwe to to samo,
co twierdzenie, w ktre on wierzy. Kady bowiem zda-
je sobie spraw z tego, e s twierdzenia prawdziwe,
w ktre on nie wierzy z tej chociaby przyczyny, e
ich nie zna. Z drugiej strony nikt nie uwaa si za
nieomylnego i wie, e istniej twierdzenia, w ktre on
wierzy, a ktre nie s prawdziwe. Zdajemy sobie bo-
wiem spraw z tego, e nie wszystkie nasze przekona-
nia zdobylimy na drodze dostatecznie starannych
i ostronych bada, lecz doszlimy do nich stosujc
metody, czyli kryteria, ktrych wyrok musi ustpi
przed wyrokiem kryteriw innych, stanowicych wy-
sz instancj. Dopiero wtedy nie zawahalibymy si
uzna wszystkich naszych przekona za przekonania
prawdziwe, gdybymy wiedzieli, e doszlimy do nich
stosujc takie kryteria, od ktrych nie ma apelacji,
kryteria, ktrych wyrok jest ostateczny i nieodwoalny.
Takie lub podobne rozwaania nasuwaj niektrym
filozofom nastpujc definicj prawdy: twierdze-
nie prawdziwe to tyle, co twierdze-
nie, ktre czyni zado kryteriomosta-
tecznym i nieodwoalnym. Nie ma bowiem
innej drogi przekonania si o tym, czy jakie twierdze-
nie jest prawdziwe, jak poddanie tego twierdzenia
prbie takiego ostatecznego kryterium, ktrego wyrok
jest nieodwoalny w tym sensie, e wyrok kadego
innego kryterium musi przed nim ustpi. Czy twier-
dzenia, ktre wytrzymuj prb tego ostatecznego kry-
terium, s czy te nie s zgodne z rzeczywistoci, tego
wiedzie nie moemy i jak to wykazywali sceptycy
nigdy wiedzie nie bdziemy mogli. Faktycznie wic
przy odrnianiu prawdy od faszu nie o to chodzi, czy
dane twierdzenie jest zgodne z rzeczywistoci, czy te
nie, lecz tylko czy jest zgodne z ostatecznymi kryte-
riami. Wobec tego, chcc zdefiniowa pojcie prawdy
w sposb zgodny z tym, jak si naprawd tym pojciem
posugujemy, winnimy prawd zdefiniowa
jako zgodno myli z ostatecznymi
i nieodwoalnymi kryteriami.
Nieklasyczne definicje prawdy. Ta koncepcja prawdy
przyjmuje u rnych swych zwolennikw rozmaite po-
staci, zalenie od tego, co za takie ostateczne kryterium
uwaaj.
I tak np. tzw. koherencyjna teoria praw-
d y definiuje prawd jako zgodno myli midzy sob.
Zwolennicy tej teorii uwaaj bowiem, e kryterium
decydujcym ostatecznie i nieodwoalnie o tym, czy
jakie twierdzenie uzna, czy odrzuci, jest .zgodno
tego twierdzenia z innymi twierdzeniami przyjtymi;
zgodno polegajca na tym, e nie popada ono z nimi
w sprzeczno i daje si harmonijnie wczy w system,
ktre one tworz. Mogoby si wydawa, e ostatecznym
kryterium jest wyrok dowiadczenia. Tak jednak nie
jest. bo ponad kryterium dowiadczenia stoi jeszcze
jako instancja wysza kryterium zgodnoci. Wemy np.
yeczk zanurzon w szklance z wod. wiadectwo
wzroku mwi, e yeczka jest zamana, wiadectwo
dotyku, e jest ona prosta. Dlaczego wierzymy tutaj
dotykowi, a nie wzrokowi? Dlatego wanie, e twier-
dzenie, za ktrym opowiada si wzrok, nie harmoni-
zuje z reszt naszej wiedzy (np. unoszenie si nie pod-
partej grnej czci yeczki ponad wod przeczyoby
prawu o spadaniu cia); tymczasem twierdzenie dykto-
wane nam przez dotyk (e yeczka jest prosta) godzi
32
3. Zagadnienia...
33
si znakomicie z reszt naszej wiedzy. Wanie owa
zgodno tego twierdzenia z pozosta reszt twierdze
przyjtych, a nie samo wiadectwo zmysw, ktre w
tym wypadku prowadzi do wynikw sprzecznych, jest
ostateczn instancj, decydujc nieodwoalnie o jego
przyjciu.
Zwolennikom koherencyjnej teorii prawdy zarzuca-
no, e sama zgodno myli midzy sob nie moe
stanowi jeszcze wystarczajcego kryterium prawdy.
Gdyby bowiem takim bya, to kada konsekwentna
i zwarta bajka mogaby rwnym prawem uchodzi za
prawd jak teoria przyrodnicza oparta na mudnych
obserwacjach i eksperymentach. Koherencjonici mo-
gliby si przed takim zarzutem broni, precyzujs bli-
ej sw koncepcj. Idzie im bowiem o zgodno danej
myli nie z byle jakimi innymi, ale o zgodno jej
z twierdzeniami, za ktrymi opowiada si dowiadcze-
nie. Ale i z tego materiau twierdze popartych wia-
dectwem dowiadczenia daje si nie jeden tylko system
twierdze harmonizujcych ze sob zbudowa. Mona
ich utworzy wicej, przy czym decydujc si na jeden
system bdzie si musiao uzna za fasz, za zudzenie,
pewne na dowiadczeniu oparte twierdzenia, ktre przy
przyjciu innego systemu, jeli z nim harmonizuj,
uzna bdzie naleao za prawd. Sama wic zgodno
z dowiadczeniem i harmonia wewntrzna jeszcze nie
wystarcza. Trzeba jeszcze jakiego dodatkowego kryte-
rium wyboru midzy rnymi systemami harmonizu-
jcych ze sob twierdze zgodnych z dowiadczeniem.
Istotnie te przy dokadniejszym rozwijaniu koncepcji
koherencjonistycznej wskazywano takie dodatkowe kry-
teria wyboru midzy systemami. Wymieniano np. pro-
stot systemu, ekonomi rodkw itp. Rozwaania te
posiadaj niewtpliwie warto jako prba zdania sobie
sprawy z tego, czym si kierujemy przy uznawaniu
twierdze w naukach przyrodniczych, niezalenie od
wtpliwej koherencjonistycznej definicji prawdy.
Warto wskaza jeszcze jedn lini, po ktrej poszli
niektrzy zwolennicy koherencyjnej koncepcji prawdy.
Jeli o prawdziwoci jakiego twierdzenia ma decy-
dowa jego zgodno z twierdzeniami na dowiadcze-
niu opartymi, to nasuwa si pytanie, czy idzie o zgod-
no z twierdzeniami, za ktrymi opowiadao si do-
tychczas dowiadczenie, czy te o zgodno zarwno
z dotychczasowym jak i przyszym dowiadczeniem.
Gdyby szo o dotychczasowe i o przysze dowiadcze-
nie, to o adnym twierdzeniu dzi, kiedy przysze do-
wiadczenia nie s jeszcze znane, nie mona by zdecy-
dowa, czy jest ono prawdziwe. Twierdzenie jakie mo-%
e znakomicie harmonizowa z twierdzeniami dotd
przyjtymi, nie mona jednak przewidzie, czy pniej-
sze dowiadczenia nie zmusz nas do takiej przebudowy
systemu, e z t now jego postaci twierdzenie to nie
bdzie harmonizowao. Jeliby wic prawda miaa po-
lega na zgodnoci danego twierdzenia z caym syste-
mem, ogarniajcym zarwno teraniejsze jak i przysze
dowiadczenia, to dopiero w nieskoczonoci bdzie
mona si przekona, czy to twierdzenie jest, czy te
nie jest prawdziwe. Snujc takie myli dochodz nie-
ktrzy filozofowie (np. neokantyci ze szkoy marbur-
skiej) do sformuowania: prawda to proces nieskoczo-
ny. Dla zwolennikw takiego pogldu (a jest ich poza
neokantystami wielu) nie ma waciwie ostatecznego
i nieodwoalnego kryterium, a w zwizku z tym nie ma
te twierdze, ktre byyby ostatecznie przyjte i ktre
nie mogyby (np. wobec nowych danych dowiadcze)
ulec odrzuceniu. Odwoywalne s wszystkie twierdze-
nia, i to zarwno twierdzenia majce charakter hi-
potez i teoryj jak rwnie twierdzenia bezporednio
oparte na dowiadczeniu. Niczego nie mona twierdzi
t\
34
35
ostatecznie i nieodwoalnie, lecz kade twierdzenie jest
tylko prowizoryczne.
W poszukiwaniu kryterium, ktre by ostatecznie
i nieodwoalnie decydowao o przyjciu jakiego twier-
dzenia, znajduj je inni w tzw. powszechnej
zgodzie. Gdy sysz w ciszy nocnej jaki cigy ci-
chy szum i chc si przekona, czy szum ten rozlega
si naprawd, czy te moe ulegam tylko subiektywne-
mu zudzeniu, pytam innych, ktrzy s ze mn, czy
take sysz ten szum. Jeli go inni take sysz, wierz
w wiadectwo mego suchu. Takie to i podobne rozwa-
ania skaniaj niektrych do upatrywania w powszech-
nej zgodzie ostatecznego i nieodwoalnego kryterium.
Skoro za prawda ma polega na zgodnoci z takim
kryterium, to nasuwa si definicja, wedle ktrej
prawdziwo jakiego twierdzenia po-
lega na powszechnej na nie zgodzie. To
pojcie powszechnej zgody" wymaga oczywicie bli-
szego sprecyzowania: nie idzie wszak o to, by dopiero
wtedy uzna jakie twierdzenie, gdy upewnimy si, e
wszyscy yjcy obecnie i ci, ktrzy ju zmarli, albo ci,
ktrzy si dopiero narodz, godz si na to Jtwierdzenie.
Zalenie od sposobu bliszego okrelenia owej po-
wszechnej zgody" omawiana tu koncepcja prawdy
przyjmuje tak lub inn posta.
Wedle innych ostatecznym kryterium decydujcym
nieodwoalnie o przyjciu jakiego twierdzenia jest
jego oczywisto, ktra nie tylko czyni nam sa-
mym dane twierdzenie cakowicie niewtpliwym, lecz
nadto upewnia nas o tym, e kady, kto twierdzenie
to zrozumie, bdzie musia je uzna. Zwolennicy tej
koncepcji staraj si zanalizowa, na czym owa oczy-
wisto" ma polega; sprowadzaj j niekiedy do ja-
snego i wyranego" przedstawiania sobie stanu rzeczy,
ktrego dotyczy dane twierdzenie (D e s c a r t e s), nie-
kiedy inaczej j precyzuj. Tak np. przedstawiciel tzw.
36
badeskiej szkoy neokantystw, filozof niemiecki po-
przedniej generacji, R i c k e r t, zwraca uwag na to,
e gdy pewne twierdzenie wydaje si nam oczywiste,
wwczas narzuca nam si ono- z koniecznoci, ktr
odczuwamy jako powinno, jako obowizek. Jakie
twierdzenie jest oczywiste, gdy odczuwamy, e powin-
nimy je uzna. Ale wszelka powinno, wszelki
obowizek jest odpowiednikiem pewnego przepisu, za-
wierajcego jaki nakaz, czyli pewnej normy. Twier-
dzenia oczywiste wskazuj wic na pewn norm doty-
czc uznania twierdze. Norma ta jest od nas nieza-
lena, ley poza nami, dlatego nazywa j Rickert norm *
transcendentaln. Twierdzenie oczywiste zatem to tyle,
co twierdzenie zgodne z transcendentaln norm.
Przeciwnicy klasycznej definicji prawdy, dla ktrych
prawda to zgodno myli z ostatecznym kryterium
i ktrzy to ostateczne kryterium upatruj w oczywi-
stoci, dochodz do konkluzji, e prawdziwo myli
polega na jej oczywistoci, ktr tak lub inaczej rozu-
miej. Dla. Rickerta np. prawdziwo jakiej myli po-
lega na jej zgodnoci z transcendentaln norm.
Inn duym rozgosem cieszc si koncepcj prawdy ,
rozwija tzw. pragmatyzm. Nie jest to doktryna
jednolita i zwolennicy jej rozmaicie prawd definiuj.
W swej radykalnej formie przyjmuje pragmatyzm jako
punkt wyjcia stanowisko, e prawda jakiego- twier-
dzenia polega na jego zgodnoci z ostatecznymi kryte-
riami. Za takie ostateczne kryterium uwaa jednak
pragmatyzm (w swej radykalnej formie) poyteczno
danego twierdzenia w dziaaniu. Std definicja
utosamiajca prawdziwo jakiego
twierdzenia z jego poytecznoci. Tok
myli pragmatystw jest mniej wicej nastpujcy:
nasze funkcje intelektualne, a wic np. nasze przeko-
nania, nie s bez zwizku z dziaaniem praktycznym.
Przekonania nasze mianowicie wywieraj wpyw na
37
nasze dziaanie, nadaj mu kierunek, wskazujc osobie
dziaajcej rodki wiodce do wytknitego celu. Jeeli
ten wpyw naszych przekona na nasze dziaanie czyni
to dziaanie skutecznym, tzn. pozwala na osignicie
zamierzonego celu, to przekonanie to jest prawdziwe.
Wchodzc np. do ciemnego pokoju pragn zapali lam-
p. Sdz, e wycznik znajduje si na prawo od drzwi.
To moje przekonanie (cznie z deniem do zapalenia
lampy) skierowuje moj rk na prawo od drzwi, na-
daje wic memu dziaaniu okrelony kierunek. Jeeli
dziaanie skierowane w ten sposb przez moje przeko-
nanie doprowadzi do upragnionego zapalenia lampy, to
byo ono prawdziwe. Jeeli natomiast dziaanie, rozwi-
jajce si w kierunku wskazanym przez moje przeko-
nanie, okae si nieskuteczne, to przekonanie to byo
faszywe. Jak ju wspomniaem, utosamianie prawdy
z poytecznoci jest waciwe tylko radykalnej od-
mianie pragmatyzmu. W swych mniej skrajnych od-
cieniach pragmatyzm nie idzie tak daleko, lecz zblia
si w swej zasadniczej tendencji do empiryzmu i pozy-
tywizmu, o ktrych niej.
Waciwe sformuowanie klasycznego pojcia prawdy.
Podalimy powyej krtki i nie wyczerpujcy przegld
rnych koncepcji prawdy odmiennych od klasycznej.
Wszystkie one upatruj istot prawdy w zgodnoci my-
li z kryteriami, czyli metodami, ktre ostatecznie de-
cyduj o tym, czy dane twierdzenie mamy uzna, czy
odrzuci. Dociekania powicone wykryciu tych naj-
wyszych kryteriw naszego sdu s niejednokrotnie
ciekawe i pouczajce, jednake upatrywanie istoty
prawdy w zgodnoci myli z owymi kryteriami jest
faszowaniem pojcia prawdy. Treci tego pojcia lepiej
odpowiada definicja klasyczna, wedle ktrej myl praw-
dziwa to taka myl, ktra zgodna jest z rzeczywistoci.
Zreferowane na pocztku tego rozdziau zarzuty prze-
ciw tej definicji podnosiy, e nie jest jasne, na czym
miaaby polega owa zgodno myli z rzeczywistoci.
Jednake prba uchwycenia istoty tej zgodnoci nie
jest tak beznadziejna, jak to przedstawiaj krytycy
klasycznej definicji prawdy. e jakie twierdzenie jest
zgodne z rzeczywistoci to znaczy, e jest tak
wanie, jak to twierdzenie gosi. A wic myl, e Ziemia
jest okrga, jest zgodna z rzeczywistoci, poniewa
Ziemia jest okrga, myl, e Soce jest wiksze od
Ziemi, jest zgodna z rzeczywistoci, poniewa Soce
istotnie jest wiksze od Ziemi. Wobec tego zasadnicz
myl klasycznej definicji prawdy wyrazi mona w
sposb nastpujcy: Myl m jest prawdziwa to zna-
czy: myl m stwierdza, e jest tak a tak, i rzeczywicie
jest tak a tak. Z tym ostatnim sformuowaniem kla-
sycznej definicji prawdy cz si pewne trudnoci na-
tury logicznej, ktre nakazuj du ostrono w po-
sugiwaniu si t definicj. Nie bdziemy jednak tutaj
mwili o tej sprawie.
Przy takim sformuowaniu klasycznej definicji praw-
dy przestaje te by grony zarzut, jaki przeciw niej
podnosili sceptycy. Zarzut ten gosi, e nie
nigdy si o tym dowiedzie, ezy_jak_.myl jestL czy
^e_?ie_jes^_zgodna,^z rz^czywistoci^^Ale dowiedzie
si o tym, czy myl, e Ziemia jest okrga, jest zgodna
z rzeczywistoci, to tyle, co dowiedzie si o tym,, czy
Ziemia jest okrga; albowiem jakie twierdzenie jest
zgodne z rzeczywistoci to tyle, co: jest tak, jak
to twierdzenie gosi. Jeeli wic sceptycy twierdz, e
nie mona si dowiedzie o tym, czy myl, e Ziemia
jest okrga, jest zgodna z rzeczywistoci, to twierdz
tym samym, e nie mona si przekona o tym, czy
Ziemia jest okrga. Oglnie: gdy sceptycy twierdz,
e nigdy nie mona si dowiedzie o tym, czy myl
jaka jest zgodna z rzeczywistoci, to z twierdzenia
tego wynika, e nie mona si nigdy o niczym dowie-
38
39
dzie. Albowiem gdyby o czym mona si byo dowie-
dzie, to tym samym mona by si dowiedzie, e myl,
ktra to wanie stwierdza, zgodna jest z rzeczywisto-
ci.
Sceptycyzm i jego odparcie. Sceptycy jednak posunli
si tak daleko, i twierdzili, e niczego dowiedzie si
nie moemy, czyli e o niczym nie moemy zdoby
uzasadnionej wiedzy. Aby bowiem tak wiedz zdo-
by mwili sceptycy trzeba t wiedz uzasadni
jak metod, czyli kierujc si pewnym kryterium.
Jednake wiedza wedle tego kryterium zdobyta bdzie
tylko wtedy wiedz poprawnie uzasadnion, jeeli b-
dziemy wiedzieli z gry, i zastosowane przez nas kry-
terium jest kryterium wiarygodnym, tj. takim kryte-
rium, ktre prowadzi zawsze do prawdy, nigdy za do
faszu. Aby si za o tym przekona, czy owo kryte-
rium jest wiarygodne, trzeba by si znw posuy ja-
kim kryterium, ktre znw naleaoby podda kry-
tycznemu rozpatrzeniu, zanimbymy mogli mu zaufa,
itd. w nieskoczono. Niepodobna zatem znale dro-
gi, na ktrej moglibymy zdoby uzasadnion wiedz
o czymkolwiek.
Ten, kogo by w wywd sceptykw przekona, mu-
siaby przyj, e w adnej sprawie nie moemy zdoby
uzasadnionej wiedzy, i sprawa ta ma si tak a tak,
a wic te o adnej myli nie moemy w sposb uza-
sadniony orzec, i jest ona zgodna z rzeczywistoci.
Gdybymy rozumowaniom sceptykw ulegli, musieli-
bymy si wic zgodzi, e o tym, czy jaka myl jest
prawdziwa rozumiejc wyraz prawdziwy" zgodnie
z definicj klasyczn nie moglibymy nigdy zdoby
uzasadnionej' wiedzy.
Trudnoci wytoczone przez sceptykw godz jednak
nie tylko w klasyczn definicj prawdy, lecz godz
rwnie silnie w definicje nieklasyczne, ktre prawd
40
myli okrelaj jako jej zgodno z kryteriami. Jeeli
bowiem jak chc sceptycy nie moemy o niczym
zdoby uzasadnionej wiedzy, to nie moemy te zdoby
takiej wiedzy dotyczcej tego, czy myli nasze s zgod-
ne z kryteriami. Nie ma wic adnego powodu, dla kt-
rego, chcc unikn trudnoci, jakie z wywodw scep-
tykw pyn dla klasycznej definicji prawdy, mieliby-
my na jej miejsce przyjmowa definicj utosamiajc
prawdziwo myli z jej zgodnoci z kryteriami. Za-
rzucajc bowiem definicj klasyczn, a przyjmujc t
drug, w rwnej mierze naraamy si na zarzut, e
tak czy inaczej zdefiniowana prawda jest niepozna-
walna.
Czy jednake rozumowanie sceptykw uzasadnia ich
rozpaczliw tez? Gdybymy na to pytanie dali twier-
dzc odpowied i, uznajc rozumowanie sceptykw
za poprawne, przyjli ich tez, uwikalibymy si w
sprzeczno. Z jednej bowiem strony, uznajc tez scep-
tykw twierdzilibymy, i niczego nie mona uzasad-
ni, z drugiej za strony, uznajc, i rozumowanie scep-
tykw uzasadnia ich tez, przyjmowalibymy wbrew
tezie sceptycznej, e przecie co poprawnie mona
uzasadni (mianowicie chociaby sam tez sceptykw).
Z tej trudnoci zdawali sobie spraw sami sceptycy.
Aby jej unikn, zaznaczali, i swej tezy o niemoli-
woci uzasadnionego poznania nie gosz stanowczo,
lecz zwierzaj si tylko, i im si tak, jak wanie
mwi, wydaje, ale powstrzymuj si od zdania, czy
tak naprawd jest, jak im si wydaje. Sceptycy nie
czuli si w ogle w prawie do goszenia czegokolwiek
poza zdawaniem sprawy z tego, co si w ich wiado-
moci rozgrywa, a wic poza tym, e jako czuj, jako
myl itd.' Okrelali te siebie samych jako tych, ktrzy
poszukuj prawdy, ale jej dotd nie znaleli (std ich
nazwa, albowiem ay,En%o\iai skeptomai znaczy po
grecku rozgldam si, poszukuj").
41
?:J\
? cc
Pomijajc t trudno zwizan z stanowiskiem scep-
tycznym, na ktr wskazalimy wyej, atwo zauway
bd kryjcy si w przytoczonym rozumowaniu scep-
tykw. Sceptycy twierdz mianowicie, e aby zdoby
uzasadnion wiedz, trzeba do niej doj stosujc ja-
kie kryterium, o ktrym by si z gry jwiedziao, e
jest ono wiarygodne. Innymi sowy, zdobycie jakiej-
kolwiek uzasadnionej wiedzy wymaga zdaniem scep-
tykw nie tylko tego, by si dysponowao jakim
wiarogodnym kryterium, przy- pomocy ktrego uzasad-
nioby si t wiedz,flecz wymaga nadto jeszcze tego,
by si wiedziao, e kryterium to jest wiarogodne.
W tyrn ley wanie bd rozumowania sceptykw.
Albowiem, aby twierdzenie jakie uzasadni, wystarczy
doj do niego stosujc jakie wiarogodne kryterium,
nie trzeba za wcale nadto wiedzie, e kryterium za-
stosowane przy zdobywaniu tego twierdzenia byo wia-
rogodne. Wiedza o tym ,czy owo kryterium jest wiaro-
godne, nie jest potrzebna dla uzasadnienia twierdzenia
zdobytego wedle owego kryterium, lecz jest potrzebna
tylko dla przekonania si o tym, czy si owo twierdze-
nie uzasadnio. Co innego za jest uzasadni jakie
twierdzenie, a co innego wiedzie, e si je uzasadnio.
Co innego jest zrobi co dobrze, a co innego wiedzie,
e si to dobrze zrobio. Jeli tedy wiedza o tym, e
kryterium zastosowane przy uzasadnianiu- jakiego
twierdzenia jest wiarogodne, nie jest potrzebna do po-
prawnego jego uzasadnienia, to w takim razie faszyw
?okazuje si przesanka, z ktrej sceptycy wysnuwali
wniosek, e uzasadnienie jakiegokolwiek twierdzenia
wymaga nieskoczenie wielu krokw rozumowania,
ktrych nigdy nie mona by w caoci wykona (czyli
e prowadzi do tzw. regressus ad infinitum).
Nieklasyczne definicje prawdy prowadz do idealizmu.
Wiedzielimy, e motywem, dla ktrego niektrzy filo-
42
zofowie odrzucali klasyczn definicj prawdy, byo po
pierwsze: niewaciwe sformuowanie zasadniczej myli,
o ktr chodzi w klasycznym pojciu prawdy, po dru-
gie: krytyczny pogld sceptykw na moliwo poznania
rzeczywistoci. Znalazszy dla klasycznego pojcia
prawdy waciwe sformuowanie i rozprawiwszy si
z zarzutami sceptykw, przekonalimy si jednak, e
nie ma powodu, dla ktrego mielibymy rezygnowa
z klasycznej definicji prawdy i siga po inn, niekla-
syczn definicj prawdy. Owe nieklasyczne definicje
prawdy odegray wielk rol w rozwoju myli filozo-
ficznej, stay si bowiem jednym z punktw wyjcia
dla idealizmu, ktry wiata dostpnego poznaniu nie
uwaa za prawdziw rzeczywisto, lecz degraduje go
do roli jakiej konstrukcji mylowej, a wic pewnego
rodzaju fikcji, tym si tylko od fikcji poetyckiej r-
nicej, e jest ona zbudowana wedle pewnych zawar-
tych w kryteriach prawide, ktrymi si ostatecznie
kierujemy przy wydawaniu sdw.
Eozdzia trzeci
ZAGADNIENIA ZRODA POZNANIA
Psychologiczna i epistemologiczna wersja tego zagad-
nienia. Zagadnieniem rda poznania nazywano pier-
wotnie psychologiczne dociekania nad faktyczn gene-
z naszych poj, sdw i w ogle myli. 'Spierano si
mianowicie o to, czy wrd poj, ktre mona napotka
w timyle dojrzaego czowieka, istniej tzw. pojcia
i myli wrodzone (ideae innatae), czy te wszystkie po-
jcia i myli, jakie posiadamy, urobione s bez reszty
na podstawie dowiadczenia. Wyznawcw pogl-
du przyjmujcego istnienie poj wro-
dzonych nazywa si .rja.c j o jn__lj.st a rai g e-
n e t y c z.n y m i albo natywista mi; wyznaw-
cw pogldu przeciwnego genetyczny-
mi empirystami. Wedle natywistw niektre
nasze pojcia i przekonania s nam wrodzone w tym
znaczeniu, i umys nasz jest tak urzdzony, e takie
wanie, a nie inne pojcia musi utworzy, e do takich.,
a nie innych przekona doj musi niezalenie od
tego, czego by mu dostarczay zmysy i introspekcja.
Zmysy nie maj wedle natywistw wpywu na to, jaka
jest tre niektrych naszych poj i przekona. Rola
zmysw ogranicza si tylko do tego, i wyzwalaj one
owe myli, potencjalnie zawarte: ju niejako w orga-
nizacji ludzkiego umysu. Do wyznawcw tego pogldu
naleeli midzy innymi Platon, Descartes,
Leibniz i inni.
Natywistom przeciwstawiali zwolennicy genetyczne-
44
go empiryzmu tez, e umys ludzki jest nie zapisan >
tablic (iahula rasa), na ktrej dowiadczenie dopiero
wypisuje swoje znaki. Znakami tymi s pocztkowo
wraenia (impresje), im zawdziczaj swe powstanie
ich pamiciowe reprodukcje, wyobraenia pochodne,
ktrych rnorodne kombinacje i przerbki prowadz
do poj mniej lub wicej zoonych (idee); przerbki
te bywaj niekiedy tak kunsztowne, e nieatwo si
w nich dopatrzy ladw oryginau, tj. wrae, od kt-
rych pochodz. Pogld ten ujmowali genetyczni empi-
ryci w zwiz formu nihil est in intellectu, quod
non prius fuerit in sensu (nie ma niczego w umyle,
co by wpierw nie znajdowao si w zmysach"). Przed-
stawicielami genetycznego empiryzmu byli przede
wszystkim filozofowie angielscy XVII i XVIII stulecia,
John L o c k e, Dawid ' H u m e i inni. Wysilali si
oni nad wykazaniem, w jaki to sposb z materiau
wraeniowego dostarczonego przez zmysy powstaj in-
ne nasze myli, zwaszcza za pojcia o wysokim stop-
niu abstrakcji. Francuz Condillac stara si ten
proces rozwoju zawartoci umysu dorosego czowieka
unaoczni na modelu posgu, stopniowo obdarzanego
rnymi narzdami zmysowymi, przez ktre napywa-
j mu coraz nowe wraenia, i pokazywa, jak z tych
wrae wytwarzaj si coraz to wysze produkty umy-
sowe. H u m e zastosowa tez genetycznego empi-
ryzmu do tego, by demaskowa pewne wyrazy jako
wyrazy posiadajce tylko pozorne znaczenie. Zgodnie
z tez empirystyczn kade pojcie musi si wykaza
rodowodem wyprowadzajcym je z dowiadczenia. Jeli
wic dla znaczenia jakiego wyrazu nie mona wykaza,
i wywodzi si ono jako z dowiadczenia, to znaczenie
to jest tylko pozorne.
Wywody Hume'a stanowiy ferment pobudzajcy p-
niej do poddawania sensu wyrazw gruntownej anali-
zie. Z biegiem czasu postulat, aby znaczenie kadego
41
wyrazu mogo si wykaza rodowodem wyprowadza-
jcym je z dowiadczenia, zosta zastpiony postulatem
pokrewnym, cho nie identycznym. Wspczenie mia-
nowicie uznajemy za sensowny tylko taki wyraz, kt-
rego znaczenie uzbraja nas w metod pozwalajc wy-
raz ten stosowa do przedmiotw, tzn. pozwalajc
o przedmiotach danych nam w dowiadczeniu rozstrzy-
ga, czy mona je, czy te nie mona ich nazywa tym
wyrazem. Postulat ten, bdc sztandarow tez wsp-
czesnego tzw. operacjonizmu, okaza si bardzo podny
dla rozwoju przyrodoznawstwa. Sta si on midzy in-
nymi punktem wyjcia przewrotu, ktrego w fizyce
wspczesnej dokona Einstein przez tzw. teori
wzgldnoci. Einstein mianowicie opiera t teori na
odrzuceniu pojcia absolutnej rwnoczesnoci dwch
zdarze i zastpieniu go pojciem rwnoczesnoci
wzgldem pewnego ukadu przestrzennego (a wic
wzgldem pewnych cia). Odrzuca za Einstein pojcie
rwnoczesnoci absolutnej dlatego wanie, i nie istnie-
je adna metoda, pozwalajca na podstawie dowiad-
czenia o dwu zdarzeniach odlegych od siebie w prze-
strzeni rozstrzygn, czy s one, czy te nie s w sensie
absolutnym rwnoczesne.
Zreferowany powyej szkicowo problemat genezy na-
szych poj i przekona, w ktrym przeciwstawne sta-
nowiska nazywa si natywizmem lub racjonalizmem ge-
netycznym oraz empiryzmem genetycznym, by zagad-
nieniem o charakterze wyranie psychologicznym. Cho-
dzio w nim przecie o to, na jakiej drodze w umyle
ludzkim powstaj pewne myli. Z tym zagadnieniem .
psychologicznym czono, a nawet mieszano zagadnie-
nie inne, majce charakter ju nie psychologiczny, lecz
metodologiczny albo epistemologiezny. Byo to miano-
wicie zagadnienie, w jaki sposb mona doj do peno-
wartociowego poznania rzeczywistoci, czyli jakimi
metodami mona doj do zgodnego z prawd i uzasad-
46
nionego jej poznania. Zagadnienie to naley do teorii
poznania, tj. tej dyscypliny, ktr w poznaniu intere-
suje nie jego faktyczny przebieg, lecz jego prawdziwo
i uzasadnienie. Tym zagadnieniem zajmiemy si obecnie.
W zwizku z tym zagadnieniem zarysowuj si dwie
pary przeciwstawnych stanowisk". Racjonalizm
i empiryzm to jedna par(a, racjonalizm
i irracjonalizm druga. W nazwach tych sta-
nowisk powtarzaj si znowu terminy racjo n a-
1 i z m" i e m p i r y z m", z ktrymi zetknlimy si
przy omawianiu zagadnienia psychologicznej genezy
naszych myli. Maj one tutaj inne znaczenie ni po-
przednio. Dlatego poprzednio dodawalimy do terminu
racjonalizm" i empiryzm" przydawk genetyczny",
obecnie powinni bymy dla odrnienia mwi o ra-
cjonalizmie i empiryzmie metodologicznym. Ale i w ten
sposb nie usunlimy wieloznacznoci, albowiem wy-
raz racjonalizm" (np. metodologiczny) ma inne znacze-
nie, gdy go si przeciwstawia empiryzmowi, a inne, gdy
si go przeciwstawia irracjonalizmowi. Dlatego nie b-
dziemy stanowiska przeciwstawnego empiryzmowi me-
todologicznemu nazywali racjonalizmem, lecz kierunek
ten nazywa bdziemy aprioryzmem, pozosta-
wimy za termin racjonalizm" dla oznaczenie kierun-
ku przeciwstawiajcego si irracjonalizmowi. Tam, gdzie
mimo wszystko grozioby nieporozumienie, bdziemy
w racjonalizm nazywali antyirracjonalizmem.
Po tych uwagach wstpnych przystpimy naprzd
do zdania sprawy ze sporu midzy aprioryzmem
i empiryzmem metodologicznym, nastp-
nie za zreferujemy zasadnicz tre sporu midzy r a-
cjonalizmem (antyirracjonalizmem) a irracjo-
nalizmem.
Aprioryzm i empiryzm. Zaczynamy wic od aprioryzmu
i empiryzmu. W sporze tym idzie o ocen roli, jak
47
I
w naszym poznaniu odgrywa dowiadczenie, tzn. nasze
spostrzeenia zawdziczane zmysom lub tzw. intro-
spekcji. Spostrzeenia zawdziczane zmysom informuj
nas o przedmiotach i zdarzeniach wiata zewntrznego
(tj. wiata fizycznego) i stanowi tzw. dowiadczenie
zewntrzne; spostrzeenia zawdziczane tzw. introspek-
cji informuj nas o naszych wasnych stanach psychicz-
nych (np. o tym, e jestem wes lub e jestem smutny)
i stanowi tzw. dowiadczenie wewntrzne. Ot em-
piryzm wszelkich /odcieni przyznaje
dowiadczeniu dominujc ral w po-
znaniu, aprioryzm natomiast podkre-
la rol tzw. poznania apriorycznego,
tzn. poznania od dowiadczenia nieza-
lenego.
Aprioryzm skrajny. Spr midzy empiryzmem i aprio-
ryzmem przyjmowa w dziejach filozofii rozmait po-
sta. W zaraniu europejskiej myli filozoficznej, w sta-
roytnej Grecji, aprioryzm wystpuje ofensywnie i^ od-
mawia dowiadczeniu wszelkiej wartoci dla poznania
rzeczywistoci, osdzajc wiedz opart na dowiad-
czeniu jako wiedz pozorn, ktra zaznajamia nas z po-
zorami rzeczywistoci/tylko, a nie z rzeczywistoci
prawdziw. Punktem wyjcia tej ofensywy, deprecjo-
nujcej warto poznania na dowiadczeniu opartego,
byy przede wszystkim zudzenia zmysowe, podkopu-
jce wiar w wiadectwo dowiadczenia. Dalej saba
ufno w to wiadectwo w miar wykrywania subiek-
tywnych rnic w spostrzeeniach rnych osobnikw,
odnoszcych si do tego samego przedmiotu. Gwnym
jednake powodem, ktry skoni niektrych staroyt-
nych filozofw do odebrania dowiadczeniu wszelkiego
kredytu, byo ich przekonanie, e to, co jest naprawd
rzeczywiste, musi by niezmienne. Dowodzili bowiem,
e to, co ulega zmianie, mieci w sobie sprzeczno,
albowiem zarazem jest jakie (w pewnym czasie) i takie
te nie jest (w czasie pniejszym). (Budowali te rne
inne subtelniejsze dowody na to, e wszelka zmiana
implikuje sprzeczno). To za, co jest sprzeczne w
sobie, istnie ich zdaniem nie moe. | Poniewa
za. dowiadczenie ukazuje nam przedmioty podlega-
jce zmianie, zatem to, co nam ono prezentuje, nie jest
rzeczywistoci prawdziw, lecz tylko jej pozorem. Zda-
niem staroytnych apriorystw z rzeczywistoci praw-
dziw zaznajomi nas moe tylko oderwana od wszel-
kiego dowiadczenia myl, czyli tzw. rozum.
Twierdzenie, e t_y 1 k o rozum, a nie do-
wiadczenie, zaznajamia nas z rzeczywi-
stoci, byo tez skrajnego aprioryzm u. Kie-
runek ten posiada zwolennikw prawie wycznie
wrd mylicieli staroytnych. Oddziaa te szkodliwie
na rozwj nauk, odwracajc umysy od bada empi-
rycznych, czyli na dowiadczeniu opartych, i kierujc
^je ku bezpodnym czsto spekulacjom. Opni wic
proces naukowego poznania przyrody, czyli przyrodo-
znawstwa. Przygotowa te grunt dla pogldu na wiat
obniajcego donioso ycia ziemskiego i nakazuj-
cego szuka istotnych wartoci w zawiatach. Z chwil
gdy potrzeby ycia praktycznego okazay si do sil-
nym motywem, by przeama to apriorystyczne uprze-
dzenie do opartych na dowiadczeniu bada nad przy-
rod, z chwil gdy rozkwit bada empirycznych pocz
w nowoytnym przyrodoznawstwie wici triumfy,
skrajny aprioryzm sta si doktryn niemale nie spo-
tykan.
W czasach nowszych spr midzy aprioryzmem, upo-
minajcym si o uznanie roli poznawczej czynnikw
od dowiadczenia niezalenych (apriorycznych), a empi-
ryzmem, podkrelajcym donioso dowiadczenia,
przybra inny charakter. Spr nie toczy si ju o to,
czy dowiadczenie, czy te tzw. rozum zaznajamia nas
4- Zagadnienia...
49
z prawdziw rzeczywistoci, ale o to, czy mamy w
ogle prawo przyjmowa jakie twierdzenia, ktre by
bezporednio lub porednio nie opieray si na dowiad-
\ czeniu. Twierdzenia, ktre mamy prawo przyjmowa,
j cho nie s one oparte na dowiadczeniu, nazywa si
twierdzeniami a priori.
Empiryzm skrajny. Empiryzm skrajny twier-
dzi, e wszelkie uzasadnione twierdze-
nie musi opiera si bezporednio lub
porednio na dowiadczeniu. Nawet aksjo-
maty matematyki, nawet naczelne prawa logiki, ktre
najmniej zdaj si by zwizane z dowiadczeniem, s,
zdaniem skrajnego empiryzmu, twierdzeniami empi-
rycznymi (tzn. opartymi na dowiadczeniu). S one
wedle tego kierunku tylko indukcyjnymi uoglnie-
niami twierdze jednostkowych, z ktrymi zapoznao
nas dowiadczenie.
Empiryzm umiarkowany. Tak radykalnemu pogldowi
empiryzmu skrajnego przeciwstawia si zarwno
umiarkowany aprioryzm jak te umiar-
kowany empiryzm. Oba te kierunki twierdz
mianowicie zgodnie, e istniej twierdzenia, Iktre maj
pene uprawnienie w nauce, a ktre mimo to nie opie-
raj si na dowiadczeniu, czyli s twierdzeniami a prio-
ri. Rni si jednak umiarkowany empiryzm i umiar-
kowany aprioryzm midzy sob w pogldzie na donio-
so tych penoprawnych twierdze a priori. Umiarko-
wany empiryzm uznaje za uprawnione twierdzenia
aprioryczne tylko takie twierdzenia, ktre po prostu
wyuszczaj jedynie sens zawartych w nich terminw.
A priori mamy prawo twierdzi, e kady kwadrat ma
cztery boki, e wszystkie promienie koa s sobie rwne
itp. Aby to stwierdzi, nie potrzeba odwoywa si do
dowiadczenia; wystarczy zda sobie spraw z tego, co
znaczy wyraz kwadrat" czy te wyraz koo". Nie
trzeba si te obawia, eby jakiekolwiek dowiadcze-
nie mogo takim twierdzeniom zaprzeczy, eby np. do-
wiadczenie zmusio nas do uznania, i nie kady kwa-
drat ma cztery boki. Aby to bowiem osign, musia-
oby dowiadczenie zaprezentowa nam co, co okreli-
libymy nazw kwadrat", a czemu mimo to odmwili-
bymy posiadania czterech bokw. Jednake samo zna-
czenie wyrazu kwadrat" (sama tre pojcia kwa-
drat") jest takie, e kady, kto by nazwa kwadra-
tem" figur, o ktrej wie, e nie ma czterech bokw,
pogwaciby to znaczenie. Nie mona tedy uywa wy-
razu kwadrat" w jego normalnym znaczeniu i na-
zywa kwadratem" figury innej ni czworobczn.
Nigdy wic dowiadczenie nie zaprezentuje figury,
ktr nazwalibymy kwadrat" i o ktrej orzekliby-
my, e nie ma czterech bokw.
Ot tylko takie twierdzenia, ktre, w sposb zilu-
strowany przez powysze przykady, wyuszczaj jedy-
nie znaczenie zawartych w nich terminw, uwaa
umiarkowany empiryzm za uprawnione twierdzenia
o priori. Twierdzenia takie znale mona wrd (wy-
ranych lub uwikanych, por. str. 59) definicji ustala-
jcych znaczenia pewnych terminw oraz wrd lo-
gicznych nastpstw takich definicji. Tego rodzaju
twierdzenia nazywa si od czasw Kanta twierdze-
niami analitycznymi (zdaniami analitycznymi,
sdami analitycznymi). Teza umiarkowanego
empiryzmu daje si wic zwile wyrazi w for-
mule: tylko twierdzenia analityczne s
uprawnionymi twierdzeniami a priori.
Aprioryzm umiarkowany. Umiarkowany aprioryzm
utrzymuje natomiast, e istniej uprawnione twierdze-
nia a priori nie bdce twierdzeniami analitycznymi.
Takie twierdzenia, ktre nie s twierdzeniami anali-
51
50
tycznymi, nazywa si twierdzeniami synte-
tycznymi (zdaniami syntetycznymi, sdami synte-
tycznymi). Twierdzenie jakie jest zatem syntetyczne,
gdy nie ogranicza si tylko do wyuszczenia sensu za-
wartych w nim terminw, gdy nie jest tylko definicj
(wyran lub uwikan) ustalajc sens pewnych ter-
minw ani te logicznym nastpstwem takiej definicji,
ale jest twierdzeniem rzeczowym, ktre mogoby zosta
przez dowiadczenie potwierdzone lub obalone. Twier-
dzenie, e pierwszy cesarz Francuzw by niskiego
wzrostu, jest twierdzeniem syntetycznym, poniewa nie
wynika z definicji zawartych w nim wyrazw. Nato-
miast twierdzenie, e pierwszy cesarz Francuzw by
monarch, jest twierdzeniem analitycznym, wynika bo-
wiem z definicji terminu cesarz".
Wikszo twierdze syntetycznych opiera si nie-
spornie na dowiadczeniu. Sporne jest tylko, czy wszy-
stkie bez wyjtku twierdzenia syntetyczne musz czer-
pa swe uzasadnienie z dowiadczenia, czy te moe
istniej uprawnione sdy syntetyczne, ktre nie czerpi
swego uprawnienia z dowiadczenia, czyli s sdami
a priori. To wanie pytanie jest nowoczesn postaci
zagadnienia empiryzmu i aprioryzmu. Empiryzm prze-
czy temu, umiarkowany aprioryzm nato-
miast utrzymuje, e istniej uprawnione
twierdzenia syntetyczne a priori.
Dla zilustrowania sposobu, w jaki umiarkowany
aprioryzm uzasadnia sw tez, wemy np. twierdzenie
geometryczne goszce, e suma dwu bokw trjkta
jest wiksza ni. bok trzeci. Wedle apriorysty nie jest
to twierdzenie analityczne, nie wynika bowiem z defi-
nicji trjkta i jego bokw. Niemniej, zdaniem-aprio-
rysty, mona si upewni o prawdziwoci tego twier-
dzenia, nie uciekajc si o dowiadczenia. Wystarczy
sobie tylko w fantazji wyobrazi jaki odcinek mogcy
suy za podstaw trjkta i wychodzce z jego .kc-
52
cw dwa odcinki, ktre razem wzite co najwyej po-
krywaj t podstaw lub nawet nie wystarczaj do jej
pokrycia. Wyobrania mwi nam od razu, e gdy od-
cinki te poczn si obraca dokoa kocw podstawy,
to przeciwlege koce tych odcinkw bd si od siebie
oddala i nie utworz trjkta. Nie trzeba wic ucieka
si do dowiadczenia, nie trzeba niczyich spostrzee,
by w sposb niezachwianie pewny mc wyda sd syn-
tetyczny, i suma dwch bokw trjkta musi by wik-
sza ni bok trzeci.
Przykad powyszy ilustruje zarazem sposb, w ja-
ki zdaniem apriorystw dochodzimy do wyda-
wania sdw syntetycznych a priori. Mamy je jakoby
zawdzicza jakiej wadzy, ktra pozwala w danych
nam naocznie przedmiotach dopatrywa si prawido-
woci oglnych, a nie tylko dostrzega jednostkowe
fakty, jak to czyni zwyke dowiadczenie. Wyobraajc
sobie owe odcinki, o ktrych wyej bya mowa, dopa-
trzylimy si w nich oglnego prawa, goszcego, e
w kadym trjkcie suma dwch bokw ni u s 1
by wiksza ni bok trzeci. Wysiek fantazji, na ktry -
my si tu zdobyli, pozwoli nam wic wykry pewn
prawidowo ogln, a nie tylko fakt jednostkowy, e
w danym trjkcie suma dwch bokw jest wiksza
ni bok trzeci, fakt, do ktrego wykrycia wystarczyoby
zwyke spostrzeenie. T wadz, pozwalajc nam
w unaocznianych przedmiotach wynajdowa prawido-
woci oglne, nazywali niektrzy czyst wyobrani
(Kant), wgldem w istot rzeczy (H u s s e r 1) itp.
Spr empiryzmu i aprioryzmu o charakter twierdze
matematyki. Spr midzy empiryzmem i aprioryzmem,
w swej postaci nowoytnej, dotyczy gwnie charak-
. teru twierdze matematyki. Empiryzm skrajny
uwaa wszystkie twierdzenia matema-
tyki za twierdzenia oparte na dowiad-
53
i
czeniu. Aprioryzm natomiast uwaa je za
twierdzenia, ktre wolno przyjmowa niezalenie od
dowiadczenia, a wic za twierdzenia a priori,
przy czym aprioryzm (mowa tu o aprioryzmie umiar-
kowanym, gdy tylko w takiej postaci przejawia si
nowoytny aprioryzm) niektrym przynaj-
mniej twierdzeniom matematyki przy-
pisuje charakter sdw syntetycznych.
Empi r y zm umiarkowany wreszcie rozrnia
tzw. matematyk czyst i tzw. matematyk stosowan
i uwaa twierdzenia matematyki czy-
stej za twierdzenia a priori, przypisujc
im jednak charakter sdw analitycz-
nych, w matematyce stosowanej nato-
miast znajduje umiarkowany empiryzm
obok pewnych twierdze analitycznych
take twierdzenia syntetyczne, ale te ostatnie
uwaa za twierdzenia empiryczne, tzn. za oparte
na dowiadczeniu.
Matematyka czysta i matematyka stosowana. Na czym
polega rnica pomidzy matematyk czyst a mate-
matyk stosowan? Rnica ta polega*na rozmaitym
sposobie rozumienia terminw matematycznych. Naj-
lepiej moe uda si j wyjani na przykadzie geo-
metrii. W geometrii wystpuj terminy takie, jak bry-
a, kula, szecian, stoek itp. Wystpuj one rwnie
w mowie codziennej, ktr posugujemy si w yciu
praktycznym, nie uprawiajc matematyki. Kady z tych
wyrazw posiada w mowie codziennej sens empiryczny,
tzn. taki, i dostarcza nam on metody, wedle ktrej,
opierajc si na dowiadczeniu (na wiadectwie zmy-
sw), moemy si przekona, czy dany przedmiot mo-
na tym wyrazem nazwa, czy te nie. Np. sens wyrazu
szecian" jest taki, e kady, kto wie ten sens z wy-
razem szecian", potrafi, liczc ciany danej mu w
spostrzeeniu bryy, mierzc kty i boki jej cian, prze-
kona si (w granicach bdu pomiaru) dowiadczalnie,
czy brya ta jest szecianem, czy te nie. W metod,
wedle ktrej si o tym mona przekona, uzbraja nas
sam sposb rozumienia wyrazu szecian", przepisany.
dla tego wyrazu przez mow potoczn. Ot uprawiajc
geometri mona terminy wsplne jej i mowie potocz-
nej bra w tym samym mniej wicej sensie, co w mo-
wie potocznej, a wic w sensie empirycznym, tzn. ta-
kim, ktry pozwala (niektre przynajmniej) zdania
z terminw tych zbudowane rozstrzyga na podstawie
dowiadczenia. Jeeli uprawiajc geometri, nadajemy
jej terminom sens empiryczny, to uprawiamy j jako
ga matematyki stosowanej.
Istnieje jednak moliwo innego sposobu uprawiania
tej nauki. Przy tym innym sposobie posugujemy si
wprawdzie takimi samymi wyrazami jak te, ktrych si
uywa przy uprawianiu geometrii jako gazi matema-
tyki stosowanej, ale zrywamy cakowicie z waciwym
matematyce stosowanej i mowie potocznej rozumieniem
jej terminw. Terminy takie, jak kula", szecian",
pozbawiamy tego znaczenia, jakie one miay w mowie
potocznej, a w szczeglnoci pozbawiamy je wszelkiego
empirycznego sensu. Pozbawiwszy je tego znaczenia,
wyposaamy je w nowe znaczenie lub, jak si te wy-
raamy, konstytuujemy dopiero ich znaczenie. Czynimy
to niekiedy za pomoc definicji wyranych. Kada jed-
nak definicja wyrana jakiego terminu polega na spro-
wadzeniu tego terminu do innych terminw. Wyrana
definicja jakiego terminu pozwala mianowicie kade
zdanie zawierajce termin definiowany przetumaczy
na zdanie, w ktrym termin ten jest zastpiony przez
inne terminy uyte w definicji. Np. definicja kula jest
to brya, ktrej pewien punkt jest rwno oddalony od
kadego punktu jej powierzchni" pozwala kade zdanie
zawierajce wyraz kula", przeoy na zdanie, w kt-
54
55
\
rym wyraz kula" ju nie wystpi, lecz bdzie zast-
piony przez wyraenie brya, ktrej pewien punkt jest
rwno oddalony od kadego punktu jej powierzchni".
Powstaje wobec tego pytanie nastpujce: Wyrazy
takie, jak kula", szecian" itp., sprowadzamy za po-
moc definicji do innych terminw geometrycznych,
zerwawszy uprzednio ze znaczeniem, jakie definiowane
przez nas terminy posiaday w mowie potocznej. Jaki
jednak sens nadajemy tym terminom, do ktrych spro-
wadzamy przez definicj owe definiowane przez nas
terminy? By moe, e i te terminy sprowadzimy przez
dalsze definicje do innych znowu terminw, ale nie
bdziemy mogli cofa si w ten sposb w nieskoczo-
no i bdziemy musieli ten acuch definicji przerwa
gdzie na takich terminach, ktre bd stanowi punkt
wyjcia dla caego naszego systemu definicji. Nazwij-
my te terminy wyjciowe terminami pierwotnymi,
W jakim znaczeniu bierzemy owe terminy pierwotne?
Czy bierzemy je w znaczeniu zastanym, tzn. w tym
znaczeniu, ktre terminy te ju przedtem posiaday w
mowie potocznej, czy te i przy nich zrywamy z ich
dotychczasowym znaczeniem i dopiero znaczenie to
konstytuujemy? Ot uprawiajc geometri jako ga
matematyki czystej, a nie stosowanej, rwnie przy
terminach pierwotnych zrywamy z ich dotychczaso-
wym potocznym znaczeniem i znaczenie terminw
pierwotnych rwnie dopiero konstytuujemy.
Ale powie moe kto terminw pierwotnych
ju nie mona definiowa, poniewa s one punktem
wyjcia wszelkiej definicji, nie mona zatem take ich
znaczenia dopiero konstytuowa, nadawa im dopiero
znaczenia, lecz trzeba chyba przynajmniej te terminy
pierwotne bra w ich znaczeniu zastanym, w znacze-
niu, jakie one posiadaj w mowie potocznej. Rozumo-
wanie takie byoby jednak bdne. Z tego, e terminw
pierwotnych nie mona definiowa za pomoc definicji
wyranych, nie wynika wcale, e nie mona ich znacze-
nia ukonstytuowa, tzn. e nie mona nada im dopiero
znaczenia. Co trzeba bowiem zrobi, aby nada jakie-
mu wyrazowi pewne znaczenie? Trzeba ustali dla
pewnego krgu osb, ktre tym wyrazem bd si po-
sugiway, pewien okrelony sposb jego rozumienia.
Wszyscy uczc si od dziecistwa mowy ojczystej wpro-
wadzeni zostalimy przez naszych rodzicw i wycho-
wawcw w pewien okrelony sposb rozumienia wy-
razw tej mowy.; Niewiele jest jednak stosunkowo ta-
kich wyrazw mowy ojczystej, w ktrych rozumienie
wprowadzeni zostalimy przez podanie nam ich defini-
cji. Istnieje wic niewtpliwie inny sposb wprowadza-
nia nas w pewien okrelony sposb rozumienia wyra-
zw ni definicja. Z takiego wanie innego sposobu
korzysta si np. przy uczeniu si mowy obcej tzw. me-
tod bezporedni. Przy tej metodzie nie dyktuje nau-
czyciel uczniowi tzw. swek, tzn. nie podaje mu prze-
kadu wyrazw mowy obcej na wyrazy jzyka, ktry
ucze ju rozumie, lecz nauczyciel mwi od razu cay-
mi zdaniami obcej mowy. Nauczyciel jzyka francus-
kiego pokazuje np. palcem raz st i wypowiada zdanie
c'est une tahle, drugi raz pokazuje ksik i mwi c'est
un Uvre, trzeci raz pokazuje owek i mwi c'est un
crayon, i ucze dorozumiewa si nie tylko, e table
znaczy st", livre znaczy ksika" itd., ale dorozu-
miewa si te, e zwrot est znaczy tyle, co abstrak-
cyjne zupenie wyraenie to jest". W podobny sposb
nauczylimy si jako dzieci rozumie mow dorosych,
Suchajc wypowiedzi dorosych, wygaszanych odpo-
wiednio do rnych sytuacji, nabylimy umiejtnoci
posugiwania si tymi wypowiedziami tak samo jak oni
i tym samym nauczylimy si te wypowiedzi rozumie
tak samo, jak je rozumieli doroli.
Ot w podobny sposb postpuje si uprawiajc tzw,
czyst matematyk, przy konstytuowaniu znacze wy-
56.
razw pierwotnych, tj. tych, ktre stanowi punkt
wyjcia wszelkich definicji. Wypowiada si mianowicie
pewne zdania, zawierajce owe wyrazy pierwotne obok
innych wyrazw, ktrych okrelone rozumienie si
u suchacza zakada. Suchacz ma abstrahowa od zna-
czenia, jakie ewentualnie przedtem wiza z terminami,
ktre tu traktujemy jako terminy pierwotne, lecz maj
one dla niego cay swj sens czerpa z tych zda. Wy-
powiada si np. zdanie dwa punkty wyznaczaj jedn
i tylko jedn prost". Suchacz ma zapomnie o zna-
czeniu, jakie wiza dotychczas z wyrazami punkt"
i prosta", ktre s terminami pierwotnymi geometrii,
zachowujc tylko dotychczasowe rozumienie terminw
dwa", wyznaczaj jedn i tylko jedn", ktre nie
nale do wyrazw swoistych dla geometrii. Zapom-
niawszy o dotychczasowym znaczeniu wyrazw punkt"
i prosta", ma on rozumie te wyrazy tak, by mg
wierzy w to, e dwa punkty wyznaczaj zawsze jedn
i tylko jedn prost.
Owe zdania, ktre w opisany wyej sposb konsty-
tuuj znaczenie terminw pierwotnych geometrii, nazy-
wa si aksjomatami tej nauki. Aksjomaty odgrywaj
rol podobn do tej, jak speniaj rwnania z kilku
niewiadomymi. Ukad rwna zawierajcych dwie lub
wicej niewiadomych wyznacza w pewnym sensie ich
wartoci. Wartociami niewiadomych s mianowicie te
liczby, ktre, wstawione za niewiadome, speniaj te
rwnania, tzn. przemieniaj je we wzory prawdziwe.
Podobnie te aksjomaty okrelaj znaczenie zawartych
w nich terminw pierwotnych, ktre wystpuj w nich
jako wyrazy o niewiadomym znaczeniu. Okrelaj one
mianowicie te znaczenia jako takie, ktre naley wiza
z terminami pierwotnymi, aby aksjomaty te si spraw-
dziy.
Z uwagi na to, e aksjomaty okrelaj w sposb wy-
ej opisany znaczenie zawartych w nich terminw pier-
58
wotnych, nazywamy je te definicjami uwikanymi, od-
rniajc je od definicji wyranych. Definicje bowiem
wyrane podaj dla terminw, ktrych znaczenie okre-
laj, ich rwnoznaczniki, podaj niejako wprost ich
warto; tymczasem aksjomaty nie podaj rwnoznacz-
nikw dla terminw, ktrych znaczenie konstytuuj,
ale pozwalaj je jako wyporodkowa, podobnie jak
ukad rwna pozwala wyporodkowa wartoci zawar-
tych w tych rwnaniach niewiadomych.
Mona wic uprawia geometri abstrahujc od po-
tocznego sensu terminw geometrycznych, lecz konsty-
tuujc za pomoc systemu definicji uwikanych i defi-
nicji wyranych ich znaczenie. Gdy j w ten sposb
uprawiamy, uprawiamy geometri jako ga matema-
tyki czystej. Zasadnicza rnica midzy uprawianiem
geometrii czystej i geometrii stosowanej polega na tym,
e w geometrii stosowanej terminy geometryczne maj
okrelone znaczenie niezalenie od aksjomatw, i to
przy tym znaczenie empiryczne, dziki ktremu o praw-
dziwoci zda z tych terminw zbudowanych mona
si przekona na drodze empirycznej, gdy natomiast
w geometrii czystej terminy geometryczne nie posia-
daj innego sensu ni ten, ktry dla nich wyznaczaj
aksjomaty: znacz mianowicie to, co powinny znaczy,
.jeli aksjomaty maj by prawdziwe, i nie posiadaj
adnego sensu empirycznego.
Pogld empryzmu umiarkowanego. Ot zdajc sobie
spraw z tego, e matematyk mona uprawia bd
jako matematyk czyst, bd jako matematyk stoso-
wan, twierdz empirycy umiarkowani, e matematyka,
czysta jest nauk aprioryczn, ktra ani nie potrzebuje
sankcji dowiadczenia, ani nie potrzebuje obawia si
tego, aby jej twierdzenia zostay przez dowiadczenie
kiedykolwiek obalone, poniewa terminy matematyki
czystej nie posiadaj w ogle sensu empirycznego. Co
59
do matematyki stosowanej natomiast, twierdz empi-
rycy umiarkowani, e moe ona by uprawiana tylko
'jako nauka empiryczna. Aksjomaty, tzn. naczelne
twierdzenia przyjmowane w matematyce bez wyprowa-
dzania ich z innych twierdze, s o ile idzie o ma-
tematyk stosowan tylko hipotezami, ktre mona,
konfrontujc ich logiczne nastpstwa z dowiadczeniem,
potwierdzi lub obali.
Pogld empiryzmu skrajnego. Empiryzm skrajny jest
doktryn starsz, pochodzc z okresu, w ktrym nie
znano jeszcze rozrnienia matematyki czystej i ma-
tematyki stosowanej. Mwic o matematyce i uwaajc
j za nauk empiryczn, mieli empirycy skrajni na
myli matematyk stosowan i co do niej nie rnili
si w swych pogldach od empirykw umiarkowanych,
ktrzy rwnie matematyk stosowan uznaj za nauk
empiryczn. Mylicielom goszcym haso empiryzmu
skrajnego nie znana bya taka posta nauki, jak przed-
stawiaj rne gazie matematyki czystej.
Konwencjonalizm. Przedstawiciele empiryzmu umiar-
kowanego, przyznajc matematyce stosowanej charak-
ter nauki empirycznej, cz niejednokrotnie ten po-
gld z doktryn, ktr okrela si mianem konwencjo-
nalizmu. Pogld, i matematyka stosowana jest nauk
empiryczn, sprowadza si do' twierdzenia, e jeli ter-
miny wystpujce w zdaniach matematycznych we-
miemy w ich zastanym w mowie potocznej znaczeniu,
to o prawdziwoci lub faszywoci tych zda przekona
si moemy tylko na drodze dowiadczenia. A wic np.,
jeli terminy geometryczne zawarte w zdaniu suma
ktw w trjkcie wynosi 180" wemiemy w icK
potocznym znaczeniu, to o prawdziwoci tego zdania
przekona si mona tylko na drodze dowiadczenia.
Ot pogld tn zdaniem niektrych mylicieli za-
80
stanawiajcych si nad charakterem twierdze mate-
matyki wymaga pewnych modyfikacji. Zwracaj oni
mianowicie uwag na to, e w wielu wypadkach po-
toczne znaczenie terminw matematycznych nie wy-
znacza metody, ktra by pozwolia na podstawie da-
nych dowiadczenia rozstrzyga o prawdziwoci twier-
dze matematyki. Tym samym wypowiadaj opini, e
przy potocznym rozumieniu terminw matematyki nie-
ktre jej twierdzenia a chodzi tu przede wszystkim
o niektre twierdzenia geometrii na drodze dowiad-
czenia rozstrzygn si nie daj. Nie twierdz jednak,
e daj si one rozstrzygn niezalenie od dowiad-
czenia, tzn. a priori, ale zwracaj uwag na to, e po-
toczne znaczenie terminw geometrycznych jest nie
do ostre na to, by mona byo na jakiejkolwiek dro-
dze rozstrzygn zdania zawierajce te terminy. Nie-
dostateczna ostro znacze terminw bywa czsto przy-
czyn, dla ktrej pewne zdania zawierajce taki termin
s nierozstrzygalne.
Wemy np. wyraz potok". Potoczne znaczenie tego
wyrazu uzbraja nas w metod, ktra na podstawie da-
nych dowiadczenia pozwala nam, gdy patrzymy na
pync wod, w wielu wypadkach rozstrzygn, czy
mamy j nazwa wyrazem potok", czy te mamy jej
odmwi tej nazwy. Wisy pod Warszaw nie nazwie
nikt potokiem, kto wyraz ten bierze w jego zwyczaj-
nym znaczeniu, Wis blisko jej rde natomiast na-
zwie si niewtpliwie potokiem. Gdy jednak postpo-
wa bdziemy od rde Wisy wzdu jej biegu, na-
trafimy na pewno na takie miejsca, w ktrych w aden
sposb nie potrafimy rozstrzygn, czy Wisa w tym
miejscu jest jeszcze, czy nie jest ju potokiem. Moe-
my mierzy szeroko i gboko Wisy w tym miej-
scu, ale nic nam to nie pomoe w rozstrzygniciu py-
tania: czy Wisa w tym miejscu jest potokiem?" Na-
tomiast gdybymy si umwili, e przez potok" rozu-
61
mie bdziemy tyle, co pynca struga wody, ktrej
przecitna roczna szeroko wynosi tyle a tyle metrw
i gboko tyle a tyle metrw", to po tej umowie po-
przednie trudnoci znikn; opierajc si na danych do-
wiadczenia potrafimy w kadym miejscu biegu Wisy
rozstrzygn, czy jest ona w tym miejscu potokiem,
czy te nie.
Ot, zdaniem niektrych, w podobnym sensie jest
nieostre potoczne znaczenie pewnych terminw geomet-
rycznych, w szczeglnoci za nieostre jest m.in. zna-
czenie potoczne zwrotu odcinek a jest rwny odcin-
kowi b". Zwracaj oni mianowicie uwag na to, e przy
potocznym rozumieniu tego zwrotu niepodobna, gdy
odcinek a jest oddalony od odcinka b, na podstawie
danych dowiadczenia rozstrzygn pytania, czy od-
cinek a jest rwny odcinkowi b?" Aby pytanie to roz-
strzygn, naley zaostrzy znaczenie tego zwrotu przez
odpowiedni umow, czyli konwencj (convenio = zga-
dzam si, umawiam si), podobnie jak to byo przy
wyrazie potok". Zalenie od tego, jaka bdzie ta umo-
wa, podyktuje nam dowiadczenie tak lub inn od-
powied na owo pytanie, ktre dotyczyo rwnoci dwu
odcinkw. Doktryna ta, ktrej myl zasadnicz stara-
limy si tu przedstawi, nosi nazw konwencjo-
n a 1 i z mu.
Konwencjonalizm jest pewn korektur umiarkowa-
nego empiryzmu. Godzc si z nim bowiem co do tego,
e o prawdziwoci twierdze matematyki stosowanej
przekona si mona jedynie przez dowiadczenie, kon-
wencjonalizm uzupenia t tez tylko pewnym dodat-
kiem. Twierdzi on mianowicie, e o prawdziwoci twier-
dze matematyki stosowanej przekona si mona jedy-
nie przez dowiadczenie, po odpowiednim zaostrzeniu
potocznego sensu terminw matematycznych, dokona-
nym w sposb konwencjonalny.
62
Pogld aprioryzmu umiarkowanego. Nauka Kanta. Od-
miennie zapatruje si na charakter twierdze matema-
tyki aprioryzm (umiarkowany). Rwnie i jego przed-
stawiciele, mwic o matematyce, maj na oku po-
dobnie jk empirycy skrajni matematyk stosowa-
n, tzn. nauk, ktra nie konstytuuje dopiero znacze
swoich terminw za pomoc definicji wyranych oraz
za pomoc aksjomatw odgrywajcych rol definicji
uwikanych, lecz przejmuje znaczenia tych terminw
od mowy potocznej, wzbogacajc tylko jej sownik
i aparat pojciowy za pomoc definicji wyranych.
O twierdzeniach tak pojmowanej matematyki, a w
szczeglnoci o jej naczelnych zaoeniach, czyli aksjo-
matach, sdz jednak aprioryci, e nie s to twierdze-
nia, ktre uzasadnia mona tylko na drodze dowiad-
czenia, ani te nie s to zdania analityczne, ktre by
po prostu tylko wyuszczay sens zawartych w nich
terminw. Aksjomaty matematyki s wedle apriorys-
tw zdaniami syntetycznymi a priori. Wemy np. aks-
jomat geometrii, ktry gosi, e przez punkt pooony
poza dan prost mona na paszczynie przez nie wy-
znaczonej poprowadzi jedn i tylko jedn prost do
danej prostej rwnoleg. Aksjomat ten jako zdanie
matematyki stosowanej nie stanowi skadnika defini-
cji uwikanej konstytuujcej sens uytych w nim ter-
minw geometrycznych ani nie stanowi tylko rozwi-
nicia potocznego sensu zawartych w nim terminw;
jest on zatem sdem syntetycznym. Ale nie jest on
sdem syntetycznym opartym na dowiadczeniu. Tego
bowiem, Co on gosi, nie potrafimy dowiadczalnie zba-
da. Niemniej jednak stwierdzamy ten aksjomat z ca
pewnoci i czujemy si do tego uprawnieni. Wystar-
czy bowiem sprbowa sobie wyobrazi prost i punkt
poza ni pooony: wtedy widoczne jest od razu, e
przez ten punkt mona poprowadzi jedn i tylko jed-
n rwnoleg do danej prostej. Czysta wyobrania,
63
a nie dowiadczenie zmysowe stanowi dostateczn pod-
staw do wydania tego sdu bez odwoywania si do
dowiadczenia. Gwnym przedstawicielem powy-
szego pogldu na charakter aksjomatw matematyki
by filozof niemiecki XVIII wieku, Immanuel Kant.
Nie wdajc si tu dla braku miejsca w polemik
z tym niesusznym, zdaniem naszym pogldem
na aprioryczny charakter twierdze matematyki sto-
sowanej, nadmienimy tylko, e dozna on powanego
zachwiania wskutek rozwoju matematyki w XIX i XX
wieku. W XIX wieku zostay mianowicie zbudowane
w ramach matematyki czystej tzw. geometrie nieeukli-
desowe, w ktrych przytoczony wyej dla przykadu
aksjomat o rwnolegych zastpiony jest przez aksjo-
maty z nim niezgodne. Przeprowadzajc w duchu kon-
wencjonalizmu analiz tych rnych systemw geome-
trii nieeuklidesowych, wykaza uczony francuski Henri
Poincar, e kady z tych niezgodnych midzy so-
b systemw geometrii, podobnie jak i system geome-
trii Euklidesowej, gdy si go rozwaa jako ga ma-
tematyki stosowanej, daje si uzgodni z dowiadcze-
niem, jeli si tylko w odpowiedni sposb dokona za-
ostrzenia potocznego sensu zawartych w nich termi-
nw geometrycznych. Na koniec w wieku XX wykaza
twrca tzw. teorii wzgldnoci, Albert Einstein,
e obierajc za podstaw geometri nieeuklidesow, do-
chodzimy na drodze dowiadczenia do prostszego sy-
stemu fizyki, ni gdybymy za podstaw obrali system
geometrii Euklidesowej, ktr Kant uwaa za jedyn
geometri prawdziw i niewtpliw a priori. Po bli-
sze informacje w tych sprawach odesa musimy czy-
telnika do literatury specjalnej.
Na zakoczenie tych uwag powiconych sporowi
midzy aprio^zmem i empiryzmem w odniesieniu do
twierdze matematyki wskaemy jeszcze na powany
problemat, ktry wyrasta przed aprioryzmem, przyj-
mujcym, e twierdzenia matematyki stosowanej maj
charakter twierdze syntetycznych a priori. Syntetycz-
ne twierdzenia matematyki stosowanej wypowiadaj
co, co bezporednio lub porednio moe zosta przez
dowiadczenie potwierdzone lub obalone. Np. twier-
dzenie, e suma ktw w trjkcie rwna si dwm
ktom prostym, o ile je bierzemy w jego potocznym
znaczeniu, a wic traktujemy jako twierdzenie mate-
matyki stosowanej, mona podda kontroli dowiad-
czenia, mierzc kty jakiego trjkta i dodajc do
siebie znalezione ich miary. Ot jeli si przyjmuje,
tak jak to czyni aprioryzm, e prawdziwo tego twier-
dzenia jest a priori zagwarantowana, to stajemy wo-
bec zdumiewajcego faktu, e a priori, a wic z gry
i nie odwoujc si do adnego w ogle dowiadczenia,
potrafimy przewidzie wyniki przyszych dowiadcze.
Nie czekajc np. na wyniki pomiaru ktw trjkta,
potrafi przewidzie z gry, jakie bd te wyniki. Nie
jest to takie samo przewidywanie wynikw przyszych
dowiadcze, z jakim mam do czynienia, gdy na pod-
stawie praw fizyki lub innej nauki przyrodniczej prze-
widuj pewne fakty, ktre dowiadczenie pniej po-
twierdza. Prawa fizyki i innych nauk przyrodniczych
s bowiem same oparte na dowiadczeniu; przewidujc
przysze fakty na ich podstawie przewiduj wyniki
przyszych dowiadcze na podstawie dowiadcze do-
tychczasowych. Prawa geometrii maj jednak wedle
aprioryzmu by twierdzeniami, ktre w ogle nie opie-
raj si na dowiadczeniu. Przewidujc przysze fakty
dowiadczenia na podstawie praw geometrii, przewidu-
j je niezalenie od wszelkiego dowiadczenia, opie-
rajc te przewidywania na samym tylko rozmylaniu.
Dla empiryzmu wszelkiej postaci problemat ten nie
istnieje. Empiryzm bowiem uwaa wszelkie syntetycz-
ne twierdzenia geometrii stosowanej za takie same pra-
wa empiryczne jak prawa nauk przyrodniczych. Ana-
S. Zagadnienia...
65
lityczne za twierdzenia geometrii s wprawdzie twier-
dzeniami a priori, ale tych dowiadczenie ani potwier-
dzi, ani obali nie moe (por. str. 58/59).
-Problemat ten jest natomiast powanym kopotem
dla aprioryzmu, ktry musi wyjani, jak to si dzieje,
e, odciwszy si cakowicie od wszelkiego dowiadcze-
nia, zamknwszy oczy, zatkawszy uszy itd. i nie ko-
rzystajc z dawniejszych dowiadcze, na drodze czy-
stego tylko rozmylania potrafimy przewidzie wyniki
przyszych dowiadcze. Aprioryzm musi wyjani t
przedziwn harmoni, jaka zachodzi midzy oderwanym
od wszelkiego dowiadczenia rozmylaniem a dowiad-
czeniem. Dla wyjanienia tego rzekomego faktu wi-
dzia si np. Kant zmuszony do przyjci^ e har-
monia ta tumaczy si tym, i przedmioty, z jakimi
mamy w dowiadczeniu do czynienia, nie s przed-
miotami od umysu niezalenymi, lecz s one wytwo-
rem umysu. Proces spostrzegania nie polega we-
dle Kanta na biernym tylko uobecnianiu sobie nie-
zalenie od nas istniejcej rzeczywistoci, ale jest pro-
cesem twrczym; w procesie tym umys nasz, pobu-
dzony przez niezalen od siebie rzeczywisto, wy-
twarza sobie owe przedmioty, ktre nazywamy przed-
miotami spostrzeganymi. Przedmioty te nie s czym
w peni rzeczywistym, ale s tylko pewnego rodzaju
naszymi zwidami czy te zjawami. Ot umys pro-
dukujc te zjawy kieruje si w swej wytwrczoci ty-
mi samymi schematami, ktrymi kieruje si przy ode-
rwanych od wszelkiego dowiadczenia rozmylaniach.
Tym si tumaczy, e z tego, co dotyczy samego tylko
schematu budowy przedmiotw danych w dowiadcze-
niu, potrafimy zdawa spraw a priori, nie czekajc na
dowiadczenie, i e te aprioryczne przewidywania nasze
zostan przez przysze dowiadczenia potwierdzone. Hi-
poteza Kanta, uwaajca przedmioty dowiadczenia,
a wic przedmioty skadajce si na otaczajc nas
66
przyrod, tylko, za wytwr umysu, jest jedn z po-
staci tzw. idealizmu, o ktrym bdzie mowa w p-
niejszych rozdziaach tej ksiki.
Istota poznania apriorycznego wedle fenomenologw.
Szczegowe rozwaania powicaj poznaniu apriorycz-
nemu zwolennicy gonego wspczesnego kierunku fi-
lozoficznego, zwanego fenomenologi, ktrej twrc
i gwnym przedstawicielem by niedawno zmary fi-
lozof niemiecki Edmund H u s s e r 1. Myliciel ten
przyjmuje haso rwnobrzmiee z hasem empiryzmu,
e wszelkie poznanie, ktre wychodzi poza wiedz czy-
sto sown, polegajc na wyuszczaniu sensu wyra-
zw, musi si opiera na dowiadczeniu. Jednake ha-
so to posiada u Husserla inne znaczenie ni u empiry-
stw. Empirycy bowiem mwic o dowiadczeniu maj
na myli dowiadczenie zmysowe, w ktrym s dane
rzeczy i zjawiska fizyczne, albo introspekcj, w kt-
rej s dane zjawiska psychiczne. Husserl wskazuje
jednake na inn jeszcze form dowiadczenia, w kt-
rej jakoby w nie mniej bezporedni sposb anieli ten,
w jaki dowiadczenie zmysowe uobecnia nam przed-
mioty wiata fizycznego, a introspekcja zjawiska
psychiczne, uobecniaj si nam twory nie nalece ani
do wiata fizycznego, ani do psychicznego/'wiat fi-
zyczny i wiat psychiczny tworz razem wiat tworw
realnych, znajdujcych si w czasie. Poza tym wia-
tem realnym bytuje jednak wedle Husserla wiat two-
rw idealnych, bezczasowych (mwimy bytuje", gdy
sam Husserl naucza, e nie istnieje on w tym samym
sensie jak wiat realny). Nale do niego tzw. idee,
czyli istoty rzeczy.
Owe istoty rzeczy" Husserla s czym do tajem-
niczym, co w przyblieniu odpowiada Platoskim ide-
om (por. str. 110 i n.). Istot danej rzeczy jako egzem-
plarza danego gatunku jest ten gatunek wanie, a wic
- 67
np. istot przedmiotu, ktry teraz piszc trzymam w
rce, jako pira jest gatunek piro", istot tego ry-
sunku, ktry jest narysowany na kartce lecej przede
mn, jako kwadratu jest gatunek kwadrat" (kwadrat
w ogle) itp. Ot twierdzi Husserl, e owe istoty rze-
czy mog by nam dane rwnie bezporednio, jak
bezporednio s nam dane ciaa w spostrzeeniu zmy-
sowym. Spogldam np. na czerwone sukno pokrywa-
jce moje biurko, zmysowo spostrzegam t oto kon-
kretn rzecz, ale przy tej okazji umys mj zdaje sobie
spraw, na czym polega istota czerwieni w ogle. Takie
zdawanie sobie sprawy z istoty czerwieni ma wedle
Husserla by te postaci bezporedniego dowiadcze-
nia, odmienn od dowiadczenia zmysowego. Rnic
midzy jedn a drug form rzekomego dowiadczenia
analizuje Husserl szczegowo. Ot takie dowiadcze-
nie, w ktrym nam s rzekomo bezporednio dane isto-
ty rzeczy, nazywa Husserl wgldem w istot" (Wesens-
schau). Na podstawie takiego wgldu w istot moe-
my wedle Husserla dochodzi do twierdze niewtpli-
wie pewnych, ktrych nie moglibymy zdoby jna pod-
stawie dowiadczenia zmysowego. Tak np. wgld w
istot czerwieni dostarcza nam pewnoci, e czerwie
jest nieodczna od przestrzennej rozcigoci, e wic
wskutek tego kada rzecz czerwona musi posiada prze-
strzenn rozcigo. Twierdzenie, e co jest czerwone,
to jest te rozcige, jest twierdzeniem oglnym, nie
moe wic by oparte na jednorazowym spostrzeeniu
zmysowym, bo na takiej podstawie mona oprze co
najwyej twierdzenie, e ten oto tutaj przedmiot czer-
wony jest rozcigy. Nie jest to te twierdzenie zdo-
byte na drodze indukcji z wynikw wielu spostrzee
zmysowych, albowiem wnioski indukcyjne nie s pew-
ne, a nasze twierdzenie jest niewtpliwe. Twierdzenie,-
i to, co jest czerwone, to jest te rozcige, nie opiera
si te tylko na analizie sensu znacze zawartych w
68
nim wyrazw, nie jest wic twierdzeniem analitycz-
nym. Jest to wic twierdzenie niezalene od dowiad-
czenia zmysowego, zatem twierdzenie a priori, a za-
razem nie jest ono twierdzeniem analitycznym, jest
zatem twierdzeniem syntetycznym a priori.
"Wedle fenomenologw aksjomaty matematyki s
sownym sformuowaniem wiedzy zdobytej o liczbach
i innych idealnych tworach matematycznych przez u-
przednio dokonany wgld w istot. Wyrazy takie, jak
liczba naturalna", punkt", prosta", paszczyzna"
itd., nie s nazwami realnych przedmiotw, dostpnych
zmysowemu dowiadczeniu. S to nazwy przedmiotw
idealnych, ktre mog nam by bezporednio dane
przez t posta dowiadczenia, ktr fenomenologowie,
nazywaj wgldem w istot. Przez ten wgld w istot
poznajemy pewne wasnoci, stosunki itd. owych two-
rw idealnych, o ktrych traktuje matematyka,
i z wiedzy zdobytej na tej drodze zdajemy spraw for-
muujc aksjomaty. Za pomoc aksjomatw nie kon-
struuje si mwi fenomenologowie adnych two-
rw idealnych, jak niektrzy sdz. Tworw idealnych
dekretem ludzkim nie mona tak samo stwarza jak
i przedmiotw realnych. wiat tworw idealnych by-
tuje niezalenie od naszej myli; zadaniem matematyki
i innych nauk apriorycznych jest wiat ten pozna.
Poznajemy go wyprowadzajc z aksjomatw na drodze
logicznej dedukcji rne wnioski. Same jednak aksjo-
maty nie s z powietrza wzite, nie s te konwencjo-
nalnymi ustaleniami, lecz s wyrazem wiedzy zdoby-
tej przez poprzedzajce wszelk dedukcj poznanie
idealnych przedmiotw matematyki za pomoc wgldu
w istot. Matematyka, ktra opieraaby si na aksjo-
matach z powietrza wzitych, zadekretowanych tylko
kaprysem uczonego, a nie poparta wgldem w istot,
byaby jako cao zawieszona w powietrzu, i tym sa-
69
mym pozbawion wszelkiej wartoci poznawczej za-
baw.
atwo sobie zda spraw z tego, e powysze po-
gldy fenomenologw dotycz tylko matematyki sto-
sowanej, tzn. takiej, w ktrej zawarte w jej twierdze-
niach terminy bierze si w sensie zastanym w mowie
potocznej. Empiryzm umiarkowany twierdzi, e aksjo-
maty matematyki stosowanej s dostpne jedynie
sprawdzeniu empirycznemu, o ile przypadkiem ktry
z nich nie ma charakteru zdania analitycznego. Feno-
menologia natomiast przypisuje tym nieanalitycznym
aksjomatom rwnie charakter sdw a priori. Uznajc
uprawnienie do wydawania sdw syntetycznych a prio-
ri, opowiada si fenomenologia po stronie aprioryzmu
umiarkowanego.
Nie wdajc si w blisz analiz krytyczn pogl-
dw fenomenologw, ograniczymy si tylko do jednej
uwagi, ktrej nie moemy na tym miejscu bliej roz-
win. To, co fenomenologowie nazywaj wgldem w
istot, mona te nazwa uwanym wzywaniem si w
znaczenie wyrazw. W takim razie jednak twierdzenia
zdobyte na drodze wgldu w istot mona te nazwa
zdaniami opartymi na uwanym wyciu si w znacze-
nie wyrazw. Zdania za na takiej podstawie oparte
wyuszczaj tylko znaczenie zawartych w nich termi-
nw i jako takie s zdaniami analitycznymi. Wobec
tego trudnoci podniesione przez fenomenologw prze-
ciwko empiryzmowi umiarkowanemu trac grunt pod
nogami.
Racjonalizm i irracjonalizm. Przechodzimy obecnie do
omwienia drugiej pary przeciwstawnych sobie kie-
runkw: racjonalizmu i irracjonalizmu albo inaczej
antyirracjonalizmu i irracjonalizmu. Hasa racjonalis-
tyczne wystpoway niejednokrotnie w dziejach myli
ludzkiej. Najwiksze swe nasilenie i najwikszy wpyw
70
na dzieje zyskay one jednak w wieku XVIII, stano-
wic istotny skadnik ideologii tzw. wieku owiecenia.
Racjonalizm gosi kult poznania racjonalnego prze-
ciwstawiajc si irracjonalizmowi, kult poznania zdo-
bytego na drodze przyrodzonej przeciwstawiajc -si
poznaniu czerpicemu ze rde nadprzyrodzonych,
gosi kult intelektu !? 'przeciwstawiajc si uczuciu,
Wszystkie te sformuowania s jednak oglnikowe, ma-
o uchwytne i mog atwo sta si rdem nieporozu-
mienia. Haso racjonalizmu nie zostao bodaj nigdy
wyranie (a wic w taki sposb, jaki racjonalizm uwaa
za jedynie waciwy) sformuowane. Racjonalizm ceni
takie poznanie, dla ktrego wzorem jest poznanie nau- j
kowe, albo dokadniej, ktrego wzorem s nauki ma-
tematyczne i przyrodnicze. Odrzuca za poznanie po-
woujce si na objawienie, wszelkie przeczucia, .jas-
nowidztwa, magiczne wrby itd. Nie jest jednak rze-
cz atw zda spraw z tego, co odrnia poznanie
naukowe od tamtych innych postaci poznania.
Moe najlepiej uda si scharakteryzowa poznanie
naukowe przez podkrelenie dwch postulatw, ktrym
musi ono czyni zado. Poznaniem naukowym jest tyl-
ko taka tre mylowa, ktra, po pierwsze daje si
drugiemu zakomunikowa w sowach rozumianych do-
sownie, tj. bez przenoni, porwna i innych prod-
kw przekazywania myli. Po drugie do tytuu po-
znania naukowego roci sobie moe pretensje tylko
takie twierdzenie, o ktrego susznoci lub niesuszno-
ci moe si w zasadzie przekona kady, jeli si tylko
znajdzie w odpowiednich warunkach zewntrznych.
Sowem, poznanie naukowe jest poznaniem intersubiek-
tywnie komunikowalnym i intersubiektywnie kontro-
lowalnym.
Ta wanie intersubiektywno jest jak si zda-
je charakterystyczn cech poznania racjonalnego.
Racjonalizm, cenic tylko poznanie racjonalne,
71
sprowadzaby si wic do przyznawania war-
toci tylko poznaniu intersubiektyw-
nie komunikowalnemu i kontrolowa -
n e m u. Motywem, dla ktrego racjonalizm tylko takie
poznanie ceni, jest motyw spoeczny. Racjonalizm go-
si, e tylko wtedy wolno gosi swoje przekonanie
i domaga si dla niego powszechnego uznania, gdy
daje si ono w sposb dokadny wypowiedzie w so-
wach i gdy kady moe si (w zasadzie przynajmniej)
przekona o jego susznoci lub niesusznoci. Idzie tu
po pierwsze o to, by spoeczestwa chroni przed opa-
nowaniem ich przez niezrozumiay frazes, majcy mi-
mo to nieraz silny oddwik uczuciowy i wpywajcy
skutkiem tego ;na postpowanie poszczeglnych jedno-
stek i cae ruchy spoeczne, a po drugie, idzie o ochro-
n przed bezkrytycznym przejmowaniem pogldw go-
szonych przez ich wyznawcw nieraz z ca si prze-
konania, ale niedostpnych sprawdzeniu przez innych,
a wic przynajmniej podejrzanych o to, e s faszy-
we. Idzie wic o ochron spoeczestwa przed nonsen-
sem i przed faszem. Postulat ten wydaje si rwnie
rozsdny jak przepis wadz kolejowych, ktry upraw-
nia pasaera do przejazdu dopiero wtedy, gdy ten moe
si wszelkiej kontroli wykaza wanym biletem, aNnie
wtedy ju, gdy pasaer za przejazd zapaci, ale biletu
okaza nie moe lub nie chce. Zapata za przejazd od-
powiada w tym porwnaniu prawdziwoci twierdzenia,
gotowo wykazania si biletem odpowiada monoci
przekonania si przez kadego, czy twierdzenie to jest,
czy nie jest suszne.
Poznanie racjonalne paci jednak za swj intersu-
biektywny charakter wysok cen. Staje si schema-
tyczne, abstrakcyjne i traci swj intymny kontakt
z przedmiotem. Wyjanijmy to zdanie na przykadzie.
Kady posiada dokadn znajomo swoich wasnych
przey., Gdy odczuwam jaki bl, to jest on mi dany
72
w caej swej konkretnoci i we wszelkich swych od-
cieniach. Sprbujmy jednak to, co nam o tym naszym
wasnym blu jest wiadome, wyrazi bez przenoni w
sowach dla kadego niedwuznacznie zrozumiaych.
Spostrzeemy od razu, jak mao potrafimy bez prze-
noni wypowiedzie z tego, co sami o naszym blu
wiemy. Potrafimy moe wskaza, w ktrym miejscu
bl odczuwamy, potrafimy okreli w przyblieniu si
blu. Poza tym signiemy do przenoni, okrelajc bl
jako szarpicy, kujcy, palcy, ostry, tpy lub tp. (s
to bowiem przenonie: jakby kto szarpa", jakby kto
ku" itp.). Ale mimo uycia tych przenoni nie potra-
fimy za pomoc sw nikomu dostarczy tej wiedzy
o naszym blu, ktr sami posiadamy. Mniej jaskrawo
wystpuje ta nieudolno mowy, ta jej niedostatecz-
no dla oddania peni konkretnej wiedzy o przedmio-
tach i zdarzeniach, ktrych dostarcza bezporednie
z nimi obcowanie, gdy posugujemy si ni dla opisu
przedmiotw danych w dowiadczeniu zmysowym.
Ale zaznacza si ona i tutaj: gdy chc np. okreli bar-
w jakiego przedmiotu i nazywam j czerwon" albo
jasnoczerwon", albo jeszcze dokadniej, zawsze to
okrelenie moe rwnie dobrze przystawa do caej
skali rnych odcieni barwy. To zatem z naszej wie-
dzy o przedmiotach danych nam w sposb bezporedni,
co potrafimy drugiemu zakomunikowa, jest tylko
schematem, jest zawsze tylko abstrakcj, ktr su-
chacz moe na wasn odpowiedzialno wypeni kon-
kretn treci, niekoniecznie pokrywajc si z t, jak
pragnlimy mu za pomoc naszych sw opisa, To,
co z naszej wiedzy o przedmiotach potrafimy odda
w sowach, nie zastpi bezporedniego z nimi obcowa-
nia, zachowa zawsze pewien dystans i nie bdzie wy-
razem takiego intymnego z nimi kontaktu jak ten
kontakt, ktry z nimi nawizujemy przez ich spostrze-
enie (jeli idzie o przedmioty wiata fizycznego) lub
73
ich przeycia (jeli idzie o wasne zjawiska psychicz-
ne).
T schematyczno, abstrakcyjno i ten brak in-
tymnego kontaktu z przedmiotami zarzucaj przeciw-
nicy hasa racjonalistycznego poznaniu racjonalnemu.
Uznaj jego donioso przede wszystkim dla praktyki,
dla dziaania, odmawiaj mu jednak tej peni, jak po-
siada poznanie uzyskiwane przez bezporedni kontakt
z przedmiotami, a nie dajce si intersubiektywnie w
sowach wypowiedzie. Upominaj si wic o przyzna-
nie temu niewyraalnemu poznaniu co najmniej ta-
kiego respektu i powaania, jakie nale si poznaniu
racjonalnemu. W ostatnich czasach gwnym oponentem
racjonalizmu by filozof francuski B e r g s o n, ktry
poznaniu racjonalnemu (nazywa on je analiz) prze-
ciwstawia tzw. intuicj, niewyraaln w sowach, ale
pozwalajc pozna sam rzeczywisto bez obsonek,
a nie tylko jej schemat.
Przeciwnikw racjonalizmu nazywa si irracjonali-
stami. Przedstawicieli irracjonalizmu spotykamy w
dziejach myli od bardzo dawna. Byli nimi przede
wszystkim mistycy wszelkich odcieni. Mistykami na-
zywamy ludzi majcych przeycia osobliwego rodzaju,
zwane ekstaz mistyczn. W tych przeyciach doznaj
oni olnienia, w ktrym (nie na drodze rozumowania
ani skrupulatnej obserwacji) uzyskuj subiektywn
pewno, najczciej pewno istnienia bstwa, prze-
ywaj jak gdyby naoczne, bezporednie z nim obco-
wanie, otrzymuj bezporednio od niego pouczenia,
przestrogi i nakazy. Ludzie posiadajcy podobne prze-
ycia nie dadz sobie wyperswadowa zdobytej w sta-
nach ekstazy pewnoci adnymi argumentami, a tym
mniej lekcewacym osdem ich wiary ze strony racjo-
nalistw. Zbyt wielka jest dla nich ta pewno i zbyt
wielk cen ma dla nich ta penia ycia, te nowe ho-
ryzonty, to nowe na wiat spojrzenie, ktre dziki niej
uzyskuj. Nie dadz sobie te wyperswadowa, e sko-
ro swej tezy nie potrafi w sposb dla kadego dostp-
ny uzasadni, powinni si wstrzyma od jej goszenia.
Daremnie wic usiuj racjonalici przekona mistyka
i powstrzyma go od speniania misji apostolskiej. Nie-
mniej gos racjonalisty jest zdrowym odruchem spo-
ecznym, jest aktem samoobrony spoeczestwa przed
niebezpieczestwem opanowania go przez niekontrolo-
walne czynniki, wrd ktrych moe znajdowa si za-
rwno wity, goszcy objawienie, jak rwnie ob-
kaniec, goszcy wytwory swej chorobliwej umysowo-
ci, jak wreszcie i oszust, pragncy dla niecnych i ego-
istycznych celw zyska wyznawcw dla pewnych po-
gldw i hase. Lepiej jest poywa pewn, cho skrom-
n straw rozumu ni w obawie, by nie przeoczy gosu
Prawdy, pozwoli na poywanie wszelkiej, nie skontro-
lowanej strawy, ktra moe czciej jest trucizn ni
zdrowym i zbawiennym pokarmem.
I
?74
Rozdzia czwarty vt*
ZAGADNIENIE GRANIC POZNANIA
i
Dwa rozumienia transcendencji. W zagadnieniu wymie-
nionym w tytule tego rodziau idzie o to, czy podmiot
poznajcy moe w akcie poznania wyj poza siebie,
czy moe przekroczy swe wasne granice. W jzyku
aciskim odpowiednikiem polskiego wyrazu przekro-
czy" jest wyraz transcendere, std zagadnienie, ktre
obecnie szkicujemy, nazwano te zagadnieniem trans-
cendencji, a przedmioty lece poza granicami pozna-
jcego podmiotu przedmiotami transcendentnymi.
Pytajc o to, czy podmiot poznajcy moe w akcie
poznania wyj poza swe wasne granice, pytamy, czy
poznanie rzeczywistoci transcendentnej w stosunku do
poznajcego podmiotu jest moliwe. Lecz co si rozu-
mie przez rzeczywisto dla danego podmiotu transcen-
dentn? Ot istniej u autorw filozoficznych przy-
najmniej dwa rne rozumienia tego terminu, a w
zwizku z tym problemat granic poznania bywa te
przynajmniej dwojako rozumiany.
Przy pierwszym rozumieniu przedmiotem transcen-
dentnym, czyli zewntrznym dla poznajcego podmio-
tu, jest kady przedmiot, ktry nie jest jego wasnym
przeyciem psychicznym. Pytajc o to, czy podmiot po-
znajcy moe przekroczy swe wasne granice, czyli
czy moe on dotrze w akcie poznawczym do rzeczy-
wistoci wzgldem niego transcendentnej, pytamy
przy tym pierwszym rozumieniu o to, czy pod-
miot poznajcy zdolny jest pozna co-
kolwiek, co nie jest jego wasnym
przeyciem psychicznym. Oto pierwsza po-
sta, jak przyjmuje omawiane przez nas zagadnienie
granic poznania. Wasne przeycia psychiczne danego
podmiotu nazywa si te tworami dla tego podmiotu,
immanentnymi (od ac. in oraz maneo pozo-
staj wewntrz). Dlatego t pierwsz posta naszego za-;
gadnienia, w ktrej idzie o to, czy podmiot poznajcy
moe w akcie poznawczym wykroczy poza sw was-
n sfer immanentn, nazywamy zagadnieniem
immanentnych granic poznania. Tego,
kto na to zagadnienie odpowiada twierdzco, a wic
przyznaje podmiotowi.zdolno wykroczenia w jego ak-
tach poznawczych poza jego wasn sfer immanentn,
nazywamy epistemologicznym realist
immanentnym. Tego za, kto odmawia podmio-
towi zdolnoci wykroczenia w jego aktach poznawczych
poza jego wasn sfer immanentn, nazywamy epi-
stemologicznym idealist immanent-
nym.
Druga posta zagadnienia granic poznania wie si
z drugim sposobem rozumienia terminu przedmiot
transcendentny". Przy tym drugim rozumieniu przed-
miotami transcendentnymi nazywa si przedmioty, kt-
re istniej naprawd, w przeciwiestwie do tzw. przed-
miotw tylko pomylanych, ale naprawd nie istniej-
cych. Dla czowieka, ktry nie filozofuje, do przedmio-
tw, ktre naprawd istniej, a nie s tylko konstruk-
cj mylow, a wic s przy tym drugim rozumie-
niu tego terminu przedmiotami transcendentnymi,
nale np. ziemia wraz z wszystkim, co si na niej znaj-
duje i rozgrywa, wszystkie gwiazdy, a dalej podmioty
psychiczne wraz z ich przeyciami. Do przedmiotw
tylko pomylanych, a nie istniejcych naprawd, za-
liczy czowiek nie filozofujcy np. postaci mityczne,
fauny i nimfy, fikcyjne osoby, zdarzenia wymylone
77
76
przez poetw itp. Niektrzy filozofowie skonni s na-
tomiast granice tego, co naprawd istnieje, a nie jest
tylko konstrukcj umysu, poprowadzi inaczej i zali- -
czaj cay ten wiat cielesny i psychiczny, ktry uwa-
amy w yciu codziennym za najprawdziwsz rzeczy-
wisto, do pewnego rodzaju konstrukcji mylowych.
Rzeczywisto prawdziw, wiat bytw transcendent-
nych maj stanowi jakie niepoznawalne rzeczy same
' w sobie", o ktrych niczego nie wiemy i niczego nie
potrafimy powiedzie.
Z tym obecnie zarysowanym rozumieniem terminu
przedmiot transcendentny" wie si druga posta za-
gadnienia granic poznania. Chodzi w niej o to, czy
przedmioty naprwd istniejce s do-
stpne poznaniu, czy te poznanie do-
tyczy moe tylko jakich konstrukcji
mylowych naprawd nie istniejcych.
Kierunek filozoficzny, ktry twierdzi, e przedmioty
naprawd istniejce nie s dostpne poznaniu, lecz e
poznanie dotyczy moe tylko jakich konstrukcji my-
lowych, nazywa si epistem o logicznym
idealizmem transcendentalny m.1 Kieru-
nek, wedle ktrego poznanie moe dotrze do prawdzi-
wej rzeczywistoci, nazywa si epistemologicz-
nym realizmem transcendentalnym.
Dokonawszy rozrnienia naszkicowanych wyej
dwch postaci zagadnienia granic poznania i zwiza-
nych z nim kierunkw - epistemologicznego idealizmu
i realizmu, przystpmy obecnie do nieco dokadniejszej
ich analizy. / j - .
1 Nie naley miesza terminw transcendentny" i trans-
cendentalny". Wyjanienie tego drugiego terminu, wprowadzo-
nego do filozofii przez Kanta, podane bdzie pniej (por.
str. 87).
Epistemologiczny idealizm irnmanentny. Za klasyczne-
go przedstawiciela idealizmu immanentnego uchodzi
angielski filozof XVIII wieku, George B.erkeley.
Powszechnie sdzi si, e w procesie spostrzeenia
zmysowego poznajemy twory pozapsychiczne, a wic
nieimmanentne; Berkeley poddaje ten pogld krytycz-
nemu rozpatrzeniu. Co spostrzegam wzrokiem pyta
Berkeley gdy patrz teraz przed siebie na kartk
papieru, na ktrej pisz? Spostrzegam bia prostokt-
n powierzchni, pokryt czciowo niebieskimi linia-
mi. Ta powierzchnia i tylko ona jest przedmiotem me-
go spostrzeenia, przynajmniej bezporednim jego
przedmiotem, tj. tym, co naprawd widz, a nie tym,
czego si dopiero z tego, co naprawd widz, domylam.
Ale czyme jest ta biaa powierzchnia, ktr jedynie
naprawd spostrzegam? Czy jest ona czym obiektyw-
nym, od mego aparatu spostrzegawczego niezalenym?
Gdyby czym takim bya, to nie mogaby ulega zmia-
nie tylko na skutek zmian w aparacie spostrzegaw-
czym. Tymczasem jest przeciwnie. Rozdwoi mi si ona,
gdy jedno oko z boku przycisn lekko palcem. Z bia-
ej zrobi si zielonawa, jeli na chwil przerw jej
ogldanie i na jaki czas udam si do pokoju owie-
tlonego wiatem czerwonym, a potem znw spojrz
na t kartk owietlon wiatem biaym (kontrast na-
stpczy). Widziana powierzchnia' stanie si inna, gdy
bd j oglda przez lup; bdzie inna, gdy na ni
bd patrzy z bliska, a inna, gdy spoglda bd na
ni z daleka; inna, gdy, jako krtkowidz, bd na ni
patrzy przez szka, a inna, gdy popatrz na ni goym
okiem. Wszystko to wiadczy, zdaniem Berkeleya, o tym,
e owa biaa powierzchnia, ktr widz spogldajc na ,
kartk papieru, jest tylko moim wraeniem subiektyw- j
nym i niczym wicej. e za niczego innego prcz tej i
powierzchni biaej naprawd nie spostrzegam wzrokiem,
przeto jedynym przedmiotem spostrzeenia zmysowe-
78
go jest tylko wasne moje wraenie, a wic pewne mo-
je przeycie, pewien twr immanentny.
Idealizm immanentny Berkeleya jest tylko poowicz-
ny. Nie rozciga on bowiem swej idealistycznej tezy na
wszelkie poznanie, lecz ogranicza j tylko do spostrze-
enia zmysowego, twierdzc, e w spostrzeeniu tym
dane nam by mog jedynie wasne nasze wraenia,
a wic przeycia psychiczne. Obok spostrzeenia zmy-
sowego uznaje jednak Berkeley inne formy poznania,
; ktre mog wykroczy poza wasne przeycia pozna-
jcego podmiotu. Takim poznaniem, ktre wykracza
poza wasne przeycia psychiczne poznajcego podmiotu,
ma by wedle Berkeleya np. poznanie swej was-
nej duszy i innych duchw, ktrych Berkeley nie uto-
samia z przeyciami psychicznymi poznajcego pod-
miotu.
O krok dalej idzie drugi angielski filozof XVIII wie-
ku, Dawid H u m e, rozcigajc tez epistemologiczn
idealizmu immanentnego, ktr Berkeley ograniczy
tylko do spostrzeenia zmysowego, rwnie na tzw.
spostrzeenie wewntrzne, za ktrego pomoc jak
si sdzi mamy zdobywa tzw. samo wiedz, tj. wia-
domo naszej wasnej jani, czyli duszy/Podobnie jak
Berkeley pyta, co naprawd spostrzegamy za pomoc
naszych zmysw, tak znowu Hume pyta, co naprawd
spostrzegamy w tzw. dowiadczeniu wewntrznym. Na
to pytanie odpowiada Hume, ke w dowiadczeniu we-
wntrznym nie jest nam dane nic wicej jak tylko
nasze wasne przeycia psychiczne, nie jest nam za
w tym dowiadczeniu dana jaka nasza ja, ktra by
miaa by czym od owych przey rnym. Jeeli so-
wo ja" czy te dusza" ma oznacza co, co jest
nam dane w dowiadczeniu,wewntrznym, to nie moe
ono oznacza niczego innego ni strumie naszych prze-
y psychicznych. Dusza jako co rnego od strumie-
nia przey, jako co, co miaoby by tych przey sub-
80
stratem czy te podmiotem, nie jest dana w adnym
dowiadczeniu. Twierdzi wic Hume, e w dowiadcze-
niu wewntrznym nie poznajemy niczego rnego od
naszych wasnych przey psychicznych, nie wychodzi-
my poz sfer immanentn.
Spostrzeenie i jego przedmiot. Fundamentaln podsta-
w idealizmu immanentnego jest jego pogld na sto-
sunek pomidzy podmiotem poznajcym a przedmiotem
poznania. Przy spostrzeganiu np. stosunek pomidzy
podmiotem poznajcym a przedmiotem spostrzeenia
polega wedle Berkeleya > na tym, e ten
przedmiot staje si treci wiadomoci", tzn. staje
si po prostu przeyciem psychicznym. Prowadzc ana-
liz gbiej i odrniajc akt i tre przeycia, mona
by powiedzie, e przedmiot spostrzeony staje si i -
-wedle Berkeleya i innych immanentnych idealistw '
treci przeycia. \
Ataki realizmu epistemologicznego, oponujcego prze- ^
ciw idealizmowi Berkeleya i Hume'a, zaczynaj od kry- j
tyki tego wanie pogldu na stosunek podmiotu do
przedmiotu spostrzeenia. Stosunek przedmiotu spo-
strzeenia i w ogle przedmiotu poznania do podmiotu
poznajcego nie polega wedle realistw na tym, e
przedmiot ten, w chwili gdy go podmiot poznaje, wcho-
dzi po prostu w ten podmiot i staje si jego przey-
ciem (resp. tego przeycia treci). ^Stosunek ten jest
inny. Podmiot wychodzi w akcie poznawczym niejako
poza siebie, zwracajc si ku czemu, co nie jest jego
treci. Tak np. gdy spostrzegam t kartk papieru, to
mam na myli co, co ma nie tylko stron ku mnie
zwrcon, ale te i odwrotn stron (ktrej w tym sa-
mym sensie, co strony frontowej, nie widz), co, co
ma prcz tego pewien ciar, pewien skad chemiczny
itd. To wszystko nie staje si treci mojej wiadomo-
ci; treci wiadomoci jest tylko ta biaa powierzchnia,
?S. Zagadnienia...
81
zjawiajca mi si i stanowica niejako punkt oparcia
dla mego aktu spostrzegania, w ktrym umys mj po-
przez t tre, jakby poprzez muszk karabinu, celuje
w co, co jest poza wiadomoci. Ten stosunek midzy
/ podmiotem poznajcym a przedmiotem poznawanym,
' ktry tu w przenoniach tylko staralimy si opisa,
nazywa si stosunkiem intencjonalnym.
Dla zaistnienia tego stosunku nie do, by zjawia
si w wiadomoci tre zmysowa (np. owa biaa pla-
ma przy spostrzeganiu kartki papieru). Podmiot pozna-
jcy musi wykona nadto szereg operacyj, w ktrych
i pewne pojcia odgrywaj rol, operacyj, ktre nie
maj charakteru biernego (receptywnego) tylko, lecz
posiadaj rwnie charakter czynny (spontaniczny). Do-
piero dziki tym aktom dochodzi do obiektywizacji",
do przeciwstawienia podmiotowi poznajcemu przed-
miotu poznania.
Ot, skoro spostrzec przedmiot to nie to samo, co
uczyni ten przedmiot treci wiadomoci, skoro spo-
strzec przedmiot to nie to samo, co wtoczy go do
wntrza podmiotu w takim razie odpada gwny ar-
gument Berkeleya, jakim si on posuguje dla wyka-
zania, e przedmiotami spostrzeenia mog by tylko
treci wiadomoci, czyli przeycia psychiczne.
, Analiza procesu spostrzegania, opisanie tych wszyst-
kich operacji mylowych, uczestniczcych w nim i do-
prowadzajcych do tego, e podmiot w akcie-spostrze-
gania przeciwstawia sobie pewien przedmiot, na ktry
jest skierowana jego intencja, stanowi jedno z najwa-
niejszych zagadnie z pogranicza psychologii i teorii
poznania. Zagadnienie to nazywa si niekiedy zagad-
nieniem konstytucji przedmiotu spostrzeenia.
Zwrcenie uwagi na to, e podmiot poznajcy w ak-
cie spostrzeenia nie zachowuje si biernie, przyjmu-
jc tylko przedmiot spostrzegany do swego wntrza,
ale e, przeciwnie, podmiot poznajcy zachowuje si
w tym akcie czynnie, e przedmiot spostrzeenia zosta-
je przez umys dopiero ukonstytuowany, budzi pyta-
nie, czy wskutek tego przedmiot spostrzeenia nie jest
jedynie tylko konstrukcj umysu, a nie czym rze-
czywistym, niezalenie od podmiotu istniejcym. Tym
pytaniem zajmuje si teoria poznania, rozstrzsajc za-
gadnienie wystpujce pod nazw idealizmu trans-
cendentalnego", do ktrego omwienia obecnie przej-
dziemy.
Epistemologiczny idealizm transcendentalny. Ilekro
kto myli, zawsze myli o czym, ilekro spostrzega,
spostrzega co, ilekro sobie wyobraa, wyobraa sobie
co. Ot to, o czym kto myli, co kto spostrzega, co
sobie wyobraa, utaro si nazywa intencjonal- '>
nym przedmiotem myli, spostrzeenia, wyobra-
enia itd. Nie wszystkie przedmioty intencjonalne na-
szych myli, wyobrae itd. uwaamy za rzeczywicie
istniejce. Niektrym (np. faunom, centaurom) odma-
wiamy rzeczywistego istnienia, uwaajc je za fikcje,
a tylko niektrym przedmiotom naszych myli, wy-
obrae itd. przyznajemy rzeczywiste istnienie.
Przy tym odrnieniu fikcji i rzeczywistoci posu-
gujemy si pewnym kryterium. Najwaniejszym z tych1
kryteriw jest dowiadczenie: do dowiadczenia za-
zwyczaj apelujemy, gdy mamy rozstrzygn,- czy co
jest tylko wymysem, czy te rzeczywistoci.
Ot teoria poznania wysuwa kwesti, czy te kry-
teria, ktrymi kierujemy si przy odrnianiu fikcji
od rzeczywistoci, prowadz do uznania za rzeczywiste
takich przedmiotw, ktre naprawd istniej, czy te
moe i te przedmioty, za ktrymi si te kryteria opo-
wiadaj, s rwnie tylko konstrukcjami umysu",
a nie rzeczywistoci istniejc w sposb od umysu
Hiezaleny. Wtpliwo taka nasun si moe, gdy si
zway, e czowiek tylko to moe uznawa za rzeczy-
82
83
wiste, co sobie potrafi przedstawi, co sobie w ogle
jako potrafi pomyle. Ale nasza zdolno przedsta-
wiania sobie czegokolwiek jest ograniczona przez pew-
ne formy wyobraania i mylenia, nieodcznie z na-
tur ludzk zwizane. I tak np. to, e przedmioty spo-
strzegamy i wyobraamy sobie jako barwne, zawdzi-
czamy organizacji naszych zmysw. Gdyby nasze oko
byo inaczej zorganizowane,-to moe wiat nie wyda-
waby si barwny, lecz jaki cakiem inny. To samo
odnosi si, zdaniem niektrych, rwnie i do kszta-
tw. Gdyby nasze wadze poznawcze byy inaczej zor-
ganizowane, nie widzielibymy wiata powiadaj
w formach przestrzennych, lecz jako inaczej. Ale nie
tylko nasze zmysy, lecz i nasz umys jest ograniczony
w swej zdolnoci przestawiania sobie przedmiotw.
j Umys nasz operuje tylko takimi pojciami, na jakie
. mu jego organizacja pozwala. Gdyby by inaczej zor-
ganizowany, operowaby innymi pojciami, a tym sa-
mym skonstruowaby inaczej pojciowy model wia-
ta. Ot, skoro moliwoci naszego umysu s przez
organizacj jego wadz poznawczych ograniczone i u-
mys nie wszystko moe sobie przedstawi, lecz tylko
to, na co mu organizacja jego wadz pozwala, i nieza-
lenie od tego, jaka by bya naprawd rzeczywisto,
granic tych przekroczy nie moe, to naley przynaj-
mniej liczy si z t moliwoci, e organizacja nasze-
go umysu nie pozwala nam nigdy przedstawia sobie
rzeczywistoci od umysu niezalenej i e umys nasz
ma stale do czynienia tylko z wasnymi konstrukcja-
mi. Gdyby tak byo, to i te przedmioty przez umys
przedstawiane, ktre kierujc si kryteriami sucymi
mu do odrniania fikcji od rzeczywistoci, a wic np.
kierujc si dowiadczeniem, umys nasz uwaa za rze-
czywiste, byyby te tylko jego wasnymi konstrukcja-
mi, bo niczego, co nie jest tylko jego konstrukcj, nie
byby on zdolnyNobie pomyle.
84
Znaleli si te istotnie filozofowie, ktrzy uwaali
t ewentualno nie tylko za moliw, lecz ktrzy na-
wet sdzili, e znaleli argumenty, dowodzce, e tak
wanie jest. Ich zdaniem wiat, ktry, kierujc si
najskrupulatniej kryterium dowiadczenia, uznajemy :
za rzeczywisto, nie jest prawdziw rzeczywistoci od
umysu niezalen, lecz stanowi te tylko konstrukcj
umysu. Umys nasz nie jest zdolny pozna wiata ;
istniejcego od niego niezalenie, tzw. wiata rzeczy j
samych w sobie", lecz jest skazany na stae obcowanie b
tylko z wasnymi konstrukcjami. Zdanie powysze sta-
nowi wanie tez epistemologicznego idealizmu, zw
nego idealizmem transcendentalnym. i.
Zwolennicy tego idealizmu zaprzeczali wic temu,
eby np. dowiadczenie (lub inne jakie kryterium,
ktrym si w praktyce posugujemy przy odrnianiu
fikcji od rzeczywistoci) prowadzio nas do uznawania
za rzeczywiste przedmiotw, ktre istniej od umysu
niezalenie, czyli ktre s czym wicej ni tylko przed-
miotami intencjonalnymi. Mimo to jednak idealici nie/"
uwaali sdw wydawanych na podstawie dowiadcz-/
nia za faszywe, idealici bowiem nie stoj na og naj ?
stanowisku klasycznej definicji prawdy, lecz prawd
poznania utosamiaj z jego zgodnoci z pewnymi wy-
rnionymi kryteriami. Za takie za wyrnione kryte-
rium uwaaj wiadectwo dowiadczenia cznie z kry-
terium harmonii wewntrznej i powszechnej zgody
(por. str. 33 i 36). Nie nazywaj przeto caej wiedzy
opartej na dowiadczeniu faszem ani.te wiata, kt-
ry wiedza ta przedstawia nam jako rzeczywisto, nie
uwaaj za wiat skadajcy si z samych fikcji i two-
rw zmylonych. Przeciwnie, czyni oni zasadnicz
rnic pomidzy tym, co zostao lub moe zosta przez
dowiadczenie potwierdzone, a tym, czemu dowiadcze-
nie zaprzecza./ Tylko to, co zostao lub mogoby zosta
przez dowiadczenie obalone, nazywaj fikcj lub zu- '
85
, ?' dzeniera. Te za twory, za ktrymi opowiada si do-
wiadczenie jako kryterium prawdy, nazywaj feno-
men a m i lub zjawiskami. O owych fenomenach,
czyli zjawiskach, mwi te, e posiadaj one rzeczy-
wisto empiryczn, co nic innego nie znaczy, jak tyl-
ko to, e potwierdza je kryterium dowiadczenia, har-
monii wewntrznej i powszechnej zgody, i e przeto
nale do wiata przedmiotw intencjonalnych po-
wszechnie przez wszystkich uznawanych; odmawiaj
im tylko .tego, by posiaday istnienie niezalene od u-
mysu, by byy czym wicej ni przedmiotami tylko
pomylanymi, przedmiotami tylko intencjonalnymi.
Kant jako przedstawiciel transcendentalnego idealizmu.
Przedstawicielem referowanego tu idealizmu byl
Kant. Dochodzi on do tego -stanowiska na dwojakiej
drodze. Jedn z nich mona by w zasadniczym pomyle
przedstawi w nastpujcy sposb: Kant stwierdza, e
a priori, tj. nie odwoujc si do dowiadczenia, zdoby-
wamy pewne twierdzenia, ktre w zasadzie mogyby
zosta obalone przez dowiadczenie (poniewa nie s s-
dami analitycznymi, tylko syntetycznymi), a ktre do-
wiadczenie nie tylko pniej stale potwierdza, ale co
do ktrych z gry jestemy pewni, e im dowiadczenie
/ nigdy nie zaprzeczy. Takimi twierdzeniami s, zdaniem
| Kanta, m.in. twierdzenia geometrii, np. sd, i suma
' dwu bokw trjkta musi by wiksza ni bok trzeci.
Wystarczy sobie przedstawi trjkt i wyobrazi, e
dwa jego ramiona obracaj si dokoa kocw podsta-
wy i spadaj na ni. Wida wtedy od razu, e oba po-
krywaj ca podstaw i czciowo zachodz na siebie,
. ?_ e wic ich suma jest wiksza ni bok trzeci (por. str.
52). Aby to stwierdzi, nie trzeba apelowa do dowiad-
czenia, lecz wystarcza na to czysta wyobrania. Ale
tym bez odwoania si do dowiadczenia zdobytym
twierdzeniom dowiadczenie te nigdy nie zaprzecza!
86
Jak to zrozumie, e nie czekajc na dowiadczenie,
a wic a priori, poznajemy pewne oglne prawa rzdz-
ce wiatem, ktry nam dowiadczenie ukazuje. Jak to
wytumaczy? Pytanie to wyraa Kant w sformuowa-
niu: jak s moliwe sdy syntetyczne a priori?"
Jest to naczelne pytanie, ktre sobie Kant stawia w
gwnym swym dziele epistemologicznym pt. Krytyka
czystego rozumu. Dociekania zmierzajce do rozwiza-
nia tego zagadnienia nazywa Kant badaniami
transcendentalnymi. On sam znajduje to roz-
wizanie w idealizmie pewnego typu. Dlatego idealizm
taki nazywa si idealizmem transcenden-
talnym.
Podane przez Kanta rozwizanie tego zagadnienia
mona szkicowo przedstawi w nastpujcy sposb.
Gdyby dowiadczenie ukazywao nam prawdziw rze-
czywisto, a nie tylko nasze konstrukcje mylowe, to
owa harmonia midzy sdami syntetycznymi, do kt-
rych umys dochodzi a priori, a dowiadczeniem bya-
by istotnie niezrozumiaym, dziwnym przypadkiem.
Inaczej bdzie, jeeli przyjmiemy, e twory, ktre nam
prezentuje dowiadczenie, s te tylko konstrukcjami
umysu. Wtedy bdzie rzecz zrozumia, e umys, nie
czekajc na dowiadczenie, moe a priori doj do po-
znania oglnych zasad, wedle ktrych on sam konstru-
uje przedmioty w akcie spostrzegania, a wic przedmio-
ty dane mu w dowiadczeniu. Aby wic zagadnienie
sdw syntetycznych a priori rozwiza, musimy, zda-
niem Kanta, przyj, e przedmioty dane nam w do- '
wiadczeniu s tylko konstrukcj umysu, a nie nieza-.
len od niego rzeczywistoci,' czyli tzw. rzeczami sa-
mymi w sobie (Ding cm sich). Ale Kant prbuje na
innej jeszcze drodze uzasadni sw idealistyczn tez. ,
Analizuje on mianowicie sposb, w jaki umys docho-
dzi w akcie spostrzegania do przeciwstawienia sobie
przedmiotu spostrzeganego, czyli zajmuje si zagadnie-
87
niem konstytucji przedmiotu spostrzeenia. Analiza ta
'wykazuje udzia tzw. form przestrzenno-czasowych i po-
j (kategoryj) w konstytuowaniu si przedmiotu spo-
strzeenia. Poniewa za Kant, z drugiej strony, wy-
kazuje subiektywny charakter tych form i poj, prze-
to ju sam sposb konstytuowania si przedmiotu spo-
strzeenia suy Kantowi jako dowd, e przedmioty,
spostrzegane s tylko konstrukcjami umysu nie istnie-
jcymi naprawd. Odnone wywody Kanta s trudne
i zawie i nie daj si zwile i w sposb choby troch
przystpny przedstawi.
Realizm. Realizm przedstawia idealizmowi transcen-
dentalnemu tez o rzeczywistym istnieniu przedmiotw
danych w dowiadczeniu. W polemice z idealizmem
zwalczaj realici jego argumentacj. Poddaj przy tym
najczciej krytyce pogldy idealizmu na konstytucj
przedmiotu spostrzeenia, prbujc j ze swej strony
tak przedstawi, aby nie prowadzia do konsekwencji
idealistycznych. Najczciej jednak odpieraj realici,
jako bezpodstawne uroszczenie, pretensj teorii pozna-
nia do wydawania wyroku o wartoci kryterium do-
wiadczenia. Uwaaj oni, e kryteria, ktrymi idealista
posuguje si w swych rozwaaniach, nie zasuguj by-
najmniej na wiksze zaufanie ni kryterium dowiad-
czenia, ktre idealista krytykuje. Zdaniem wielu reali-
stw dowiadczenie tak silnie uzasadnia nasz wiar
w rzeczywiste i niezalene od podmiotu istnienie wiata
danego nam w dowiadczeniu, e adna krytyka episte-
mologiczna nie jest w stanie jej podway ani umoc-
ni.
Jeszcze surowsza jest krytyka, ktra nie tylko za-
rzuca idealizmowi transcendentalnemu faszywo, ale
uwaa samo zagadnienie przez idealizm wysunite za
pozbawione sensu. W zagadnieniu tym bowiem wyst-
puj terminy takie, jak: rzeczywisto, istniejca w
sposb od umysu niezaleny", przedmiot, ktry jest
nie tylko pomylany, lecz istnieje niezalenie od umy-
su". Ot te terminy nie s, niestety, dostatecznie wy-
janione. Niektrzy twierdz nawet, e nie posiadaj
w ogle adnego znaczenia. Z takim zarzutem spotyka
si idealizm, i nawet samo postawione przeze zagad-
nienie, ze strony mylicieli z obozu tzw. pozytywizmu,
ktrym obecnie si zajmiemy.
Pozytywizm. Pozytywizm zajmuje si zagadnieniem
granic poznania, bierze je jednak w innym znaczeniu
ni to, ktre ono posiada w sporze idealizmu z realiz-
mem.
Pozytywizm przyjmuje naczeln tez
empiryzmu, wedle ktrej tylko na podstawie do-
wiadczenia pozna moemy rzeczywisto. Pozytywizm
idzie jednak dalej i do powyszej tezy do-
cza jeszcze twierdzenie, e przedmio-
tem poznania moe by tylko to, co
jest lub co moe by dane w dowiad-
czeniu. Goszc to, wypowiada pozytywizm pewien
pogld na granice poznania, a nie tylko na jego rdo,
Z tezy empirystycznej nie wynika bowiem jeszcze teza
pozytywizmu. Z tego, e poznanie rzeczywistoci musi
opiera si na dowiadczeniu, nie wynika jeszcze, e.
poznanie nie moe dotyczy czego, co nie jest dane
w dowiadczeniu. Mona by bowiem sdzi, e jest prze-
ciwnie, e wychodzc od dowiadczenia mona si na
drodze rozumowania wznie wyej i doj do poznania
czego, co w dowiadczeniu nie jest i nie moe by
dane. O tej moliwoci zdaj si wiadczy rne teo-
rie fizykalne, ktre, opierajc si na dowiadczeniu,
dochodz do poznania fal elektromagnetycznych, elek-
tronw, protonw itd.; tych za ani nikt nie spostrzega,
ani nie mgby wprost spostrzec. Ot pozytywizm,
nie odmawiajc wartoci tym teoriom fizykalnym, u-
89
trzymuje, e jednak twierdzenia, ktre w nich wyst-
puj i ktre mwi co o jakim wiecie niedostpnym
bezporednio spostrzeeniu, z pozoru tylko mwi
0 czym wykraczajcym poza dowiadczenie. Wedle po-
zytywistw owe wypowiedzi fizykw s tylko skrta-
mi, ktre po rozwiniciu ich treci daj si przeoy
na zdania goszce co tylko o rzeczach dostpnych do-
wiadczeniu. Tak np. zdania goszcego, e-przez drut
pynie prd elektryczny, nie naley, wedle pozytywi-
stw, rozumie w taki sposb, jakoby ono stwierdzao,
i w drucie tym przesuwaj si jakie niedostrzegalne
1 niewyobraalne elektrony, lecz waciwy sens zdania
goszcego, e przez drut pynie prd elektryczny, jest
inny. Zdanie to wedle pozytywistw stwierdza
tylko, e w zwizku ze stanem tego drutu wystpi
w stosownych warunkach pewne okrelone i dajce
si spostrzec zjawiska, a wic np., jeli koce drutu
wczymy do amperometru to wskazwka jego si
wychyli, jeeli je zanurzymy w roztworze elektrolitu
wystpi w nim zjawiska elektrolizy, jeli mierzy b-
dziemy temperatur drutu stwierdzimy, e si ona
podwysza, itd. Sowem wedle pozytywistw zda-
nie stwierdzajce przepyw prdu elektrycznego przez
drut stwierdza tylko moliwo wystpienia (w stosow-
nych warunkach) wszystkich tych zjawisk dostrzegal-
nych, ktre su nam jako kryteria dla odpowiedzi
na pytanie, czy przez drut pynie prd elektryczny.
Pozytywici, wypowiadajc sw tez o granicach po-
znania, wystpuj przeciwko wszelkim pretensjom u-
mysu ludzkiego do poznania jakiego wiata nadzmy-
sowego. Poniewa za czsto metafizyka jest pojmo-
wana jako nauka o wiecie nadzmysowym, przeto po-
zytywici zwracaj ostrze swej krytyki przede wszyst-
kim przeciw tak rozumianej metafizyce. Zdaniem
pozytywistw, wszystko, czego moemy dowiedzie si
90
o rzeczywistoci, wyczerpuje si w szczegowych nau-
kach przyrodniczych. Nie ma innej wied z y
o wiecie jak tylko ta, ktrej dostar-
czaj nam te nauki. Wedle nich zadaniem fi-
lozofii nie jest wznoszenie si ponad te nauki i po-
szukiwanie gbszej wiedzy o rzeczywistoci ni ta,
ktrej nam dostarczaj nauki przyrodnicze, lecz z a-
daniem filozofii jest tylko dokonanie
syntezy i usystematyzowania wynikw
tych nauk. Ponadto filozofia moe i powinna doko-
nywa refleksji nad poznaniem naukowym, sta si
teori nauki.
? Podwaliny pod myl pozytywistyczn zaoy wspo-
mniany ju poprzednio angielski filozof Dawid H u m e
(XVIII wiek), rozwin j w system myliciel francus-
ki XIX wieku, August Comte. Pozytywizm przyj-
mowa w dziejach filozofii odcie idealistyczny, reali-
styczny lub neutralny. Zaleao to od pogldu na to,
co jest przedmiotem spostrzeenia. Niektrzy pozyty-
wici jak np. Hume uwaali, e przedmiotem
spostrzeenia zewntrznego s tylko treci naszych wra-
e, wewntrznego za wasne nasze przeycia psy-
chiczne; e za wedle zasadniczej tezy pozytywistycznej
poznanie nasze nie wykracza poza to, co moe zosta
spostrzeone, wic dla tych pozytywistw poznanie
ograniczao si do poznania wiata naszych wrae i na-
szych przey psychicznych. Inni pozytywici stali w
sprawie przedmiotu spostrzeenia ria gruncie realis-
tycznym i przyjmowali, e spostrzegamy niezalene od
podmiotu spostrzegajcego ciaa. Inni wreszcie sdzili,
e spostrzegamy ukady pewnych elementw: barw,
dwikw, woni, smakw itd., z ktrych zoy si daj
zarwno ciaa jak i to, co nazywamy strumieniem ycia
psychicznego, lecz ktre same w sobie (tzn. rozwaa-
ne w oderwaniu od branego pod uwag zespou) nie
91
s ani czym psychicznym, ani fizycznym, lecz stano-
wi elementy neutralne, mogce istnie nawet nie spo-
strzegane.
Uczony austriacki Ernst Mach, yjcy na prze-
omie XIX i XX wieku, twierdzi, podobnie jak Ber-
keley, e ciaa, z ktrymi mamy do czynienia w do-
wiadczeniu, s tylko ukadami barw, dwikw, woni
itd. C to jest np. ten owek, ktry w tej chwili
spostrzegam? Jest to co, na co si skada ta duga
i wska ta powierzchnia, ktr w tej chwili widz,
szecioboczna powierzchnia o kolorze drewna, z czar-
nym krkiem porodku, ktry bym mg zobaczy,
gdybym na ten owek spojrza wzdu jego osi, dalej
wszystkie te widoki, jakie bym mia ogldajc ten o-
wek z rnych stron, nadto te widoki, ktre by mi si
ujawniy, gdybym cinajc zewntrzne warstwy owka
oglda jego warstwy wewntrzne. Prcz tego na o-
wek ten skadaj si aspekty, w jakich by mi si on
przedstawi, gdybym go podda obserwacji za pomoc
innego zmysu ni wzrok, a wic na owek ten ska-
daj si np. owa chodna, gadka powierzchnia, ktr
bym poczu, gdybym owek ten wzi do rki, itd.
A czym jestem ja sam, moja ja, czyli mjoja tzw.
dusza? Na to pytanie odpowiada Mach, podobnie jak
Hume, e moja ja to nic innego, tylko pewna wizka
wrae, wspomnie, myli, uczu, chce itd. Wrd
elementw stanowicych moj ja znajduj si te
takie elementy, ktrych ukady s ciaami. Wedle Ma-
cha bowiem - jak ju powiedzielimy ciaa nie s
niczym innym jak tylko ukadami barw, dwikw, wo-
ni itd. Ale czyme innym s owe barwy, dwiki, wo-
nie, jak nie tym samym, co dane nam jest bezpored-
nio, gdy spogldamy na przedmioty, i co w tym zwiz-
ku nazywamy wraeniami? Barwy, dwiki, wonie itp.
s wic elementami, ktre, gdy je rozpatrujemy jako
skadniki kompleksw stanowicych tzw. ja lub du-
sz, nazywamy wraeniami, natomiast gdy je rozpatru-
jemy jako skadniki innych ukadw elementw, mia-
nowicie tych, ktre stanowi ciaa, nazywamy waci-
wociami tych cia. Owe barwy, dwiki, wonie itd.,
rozwaane w oderwaniu zarwno od wspomnie, uczu,
chce, z ktrymi razem tworz strumie wiadomoci,
jak te w oderwaniu od tych kompleksw, ktre two-
rz ciaa, nie s ani czym psychicznym, ani czym fi-
zycznym. W oderwaniu wzite, s one elementami neu-
tralnymi, ktre rwnie dobrze mona nazwa czym
fizycznym jak te i czym psychicznym, kade jednak
z tych okrele przysuguje im tylko jako skadnikom
takiego lub innego kompleksu.
Pogldy podobne do wyoonych wyej pogldw
Macha wyznawa te gony wspczesny filozof an-
gielski Bertrand R u s s e 11.
Neopozytywizm. Wspczesny tzw. neopozytywizm wy-
oni si z neutralnego pozytywizmu Macha, lecz w
trakcie swego rozwoju zarzuci to stanowisko i zaj
w sprawie przedmiotu spostrzeenia postaw realis-
tyczn. Rozwijajc si dalej, zarzuci on take zasad-
nicz tez pozytywizmu, ograniczajc poznanie do
przedmiotw dajcych si spostrzec. Z pozytywizmu
zachowa waciwie tylko tez empirystyczn, przychy-
lajc si do tezy empiryzmu umiarkowanego, wedle
ktrej wszelkie poznanie, o ile nie polega tylko na wy-
uszczaniu znaczenia wyrazw, a wic nie wyraa si
w zdaniach analitycznych, musi si opiera na dowiad-
czeniu. Neopozytywici nie tylko uwaaj, e wszelkie
zdania syntetyczne, o ile nie daj si przez dowiad-
czenie ani potwierdzi, ani obali, s twierdzeniami
bezpodstawnymi (w czym godz si z umiarkowanym
empiryzmem), ale id dalej i uznaj zdania takie za
pozbawione sensu. Wedle Kanta metafizyka miaaby si
skada z samych sdw syntetycznych i nie podlegaj-
92
93
cych kontroli dowiadczenia, a wic wanie z takich,
ktre wedle neopozytywistw maj by zdaniami po-
zbawionymi wszelkiego sensu. Std druzgocca ocena,
jakiej udzielaj neopozytywici metafizyce, ktr po-
tpiaj, uwaajc j za zoon z samych wypowiedzi
pozbawionych znaczenia, za jaow gadanin bez wszel-
kiego sensu.
W swej antymetafizycznej postawie zgadzaj si neo-
pozytywici z jedn z zasadniczych tez pozytywizmu
dawniejszego. Zgadzaj si rwnie z jego pogldem,
wedle ktrego caa wiedza o rzeczywistoci mieci si
w naukach empirycznych, a wic w fizyce, zoologii,
astronomii, historii itp. Nie ma poza poznaniem za-
wartym w empirycznych naukach szczegowych ad-
nego innego poznania rzeczywistoci, do jakiego zgasza-
a pretensje metafizyka. Przekrelajc metafizyk,
a wraz z ni take etyk normatywn, pozostawiaj
dla filozofii jako jedyn dziedzin bada teori pozna-
nia, z ktrej po wyczeniu z niej elementw psy-
chologicznych, a wic rozwaa powiconych badaniu
procesw poznawczych pozostaj tylko badania re-
zultatw poznania, a wic badania majce za swj
przedmiot twierdzenia naukowe. Twierdzenia naukowe
utosamiaj jednak neopozytywici ze zdaniami, a wic
z pewnymi wyraeniami mowy, w ktrych wypowiada
si te twierdzenia. Wobec tego zadanie filozofii precy-
zuje si jeszcze bardziej: filozofia moe by tylko teori
jzyka naukowego. Okreliwszy w ten sposb zadanie
filozofii, rozwijaj neopozytywici owocn dziaalno
w tym zakresie. Uprawiaj teori jzyka naukowego.
Teoria ta daleka jest jednak od tego, co robi lingwi-
ci. Teoria jzyka naukowego, o jakiej mwi neopozy-
tywici, jest w gruncie rzeczy tym samym co logika
w swej wspczesnej postaci. Owa logika jest te gw-
n dziedzin, w ktrej neopozytywici si wyywaj
i w ktrej pooyli due zasugi. Uprawianie logiki
94
wspczesnej nie jest jednake monopolem neopozy-
tywistw. Mona j uprawia nie podzielajc bynaj-
mniej ich pogldw. Gwne osignicia na polu tej
nauki nie pochodz te bynajmniej od ludzi, ktrzy
s neopozytywistami.
Mimo swej negatywnej postawy w stosunku do caej
filozofii poza t jej czci, ktra si pomieci w
ramach uznawanej i uprawianej przez neopozytywistw
teorii jzyka nie przekrelaj oni naprawd caej
reszty zagadnie filozoficznych, ale staraj si wyka-
za, e byy one le postawione. Stawiano je miano-
wicie jako zagadnienia dotyczce pewnych rzeczy i w
tej formie byy one z powodu swej niejasnoci i nie-
uchwytnoci beznadziejne, gdy tymczasem naprawd
szo w nich nie o te rzeczy, ale o sowa tych rzeczy
dotyczce. Wiele miejsca np. zajmoway w tradycyjnej
filozofii dociekania tzw. istoty rzeczy. Zastanawiano
si np. nad tym, co jest istot czowieka, co jest istot
roliny, istot zwierzcia itp. Wszelkie za wyjanienia
tego, co si przez w wyraz istota" rozumie, byy
mgliste i nieuchwytne. Ot neopozytywici wskazuj
na to, e zagadnienie byo le postawione. Tym bo-
wiem, ktrzy pytali o istot czowieka (roliny, zwie-
rzcia), nie szo naprawd o wskazanie czego, co jest
w poszczeglnych ludziach (rolinach, zwierztach)
i stanowi rzekom ich istot, ale naprawd szo im
o wskazanie znaczenia nazwy czowiek" (nazwy ro-
lina", nazwy zwierz"), jakie jej w naszym jzyku
przysuguje. Zagadnienie, o ktrym mowa, nie dotyczy-
o wic rzeczy (ludzi, rolin, zwierzt), lecz nazw
oznaczajcych te rzeczy. Wystpujce wic w tradycyj-
nej filozofii zagadnienie tzw. istoty rzeczy, gdy si je
we waciwy sposb postawi, staje si zagadnieniem
dotyczcym jzyka i w tej swej postaci znajdzie miej-
sce w teorii jzyka, do ktrej neopozytywici pragn
filozofi ograniczy. Trawestujc w podobny sposb
liczne inne zagadnienia tradycyjnej filozofii, tzn. za-
stpujc zagadnienia dotyczce rzeczy przez zagadnie-
nia dotyczce sw te rzeczy oznaczajcych, znajduj
dla nich w tej zmienionej postaci miejsce w swym
programie filozoficznym.
W swej oglnej postawie dalecy s neopozytywici
jak ju wspomniano od idealistycznej postaci po-
zytywizmu, reprezentowanej np. przez Hume'a, i by-
najmniej nie sdz, eby przedmiotami poznania mogy
by tylko zjawiska psychiczne. ,
Gosz oni bowiem program, zwany Mii^yklizmem,
ktry wiadczy o tym, i zdaniem neopozytywi-
stw - waciwymi przedmiotami poznania s tylko
przedmioty fizyczne, czyli ciaa. Fizykalizm domaga si
mianowicie, by wypowiedzi wszystkich nauk day si
sprowadzi do wypowiedzi jzyka fizykalnego, a wic
do wypowiedzi o ciaach. Wypowiedzi bowiem, ktre
do jzyka fizykalnego sprowadzi si nie daj, nie spe-
niaj zdaniem neopozytywistw naczelnych wy-
maga stawianych twierdzeniom naukowym: nie s in-
tersubiektywnie komunikowalne ani sprawdzalne. Do
wypowiedzi fizykalnych powinny si wic da sprowa-
dzi wszelkie twierdzenia psychologii mwice o zja-
wiskach i podmiotach psychicznych oraz wszystkich
nauk humanistycznych, jeeli maj one mie charak-
ter twierdze naukowych. Postulat fizykalizmu
zblia neopozytywistw do materializmu.
Rozdzia pity
STOSUNEK TEORII POZNANIA
DO INNYCH NAUK FILOZOFICZNYCH
Przedstawilimy wyej te zagadnienia teorii pozna-
nia, ktre uchodz za klasyczne. Nie s to wszystkie
zagadnienia, ktre do teorii poznania si zalicza. Wiele
jest bowiem takich problemw lecych na pograniczu
teorii poznania i tego dziau logiki, ktry nazywa si
teori nauki i metodologi. Teoria nauki zajmuje si
nauk rozumian jako system twierdze naukowych,
a wic gotowych ju rezultatw. Metodologia za zaj-
muje si sposobami postpowania, czyli metodami sto-
sowanymi przy tworzeniu nauki. Teoria nauki zajmuje
si elementami, z ktrych nauka si skada (twierdze-
niami, terminami naukowymi), oraz strukturami z nich
zbudowanymi (dowd, teoria itd). Metodologia bada
metody dowodzenia, eksperymentowania, rozwizywa-
nia zagadnie, wyjaniania, sprawdzania itd. Ot w
obu tych dyscyplinach wystpuj zagadnienia, ktre
mona by zaliczy do teorii poznania. Takimi np. za-
gadnieniami s zagadnienia odnoszce si do wartoci
rozmaitych metod naukowych, np. zagadnienie war-
toci metody indukcyjnej i metody dedukcyjnej, za-
gadnienie roli konwencji (czyli arbitralnych, dowol-
nych rozstrzygni) w poznaniu naukowym i wiele in-
nych. W ramach metodologii i teorii nauki omawiane
s te czsto zagadnienia, ktre s zastosowaniem kla-
sycznych zagadnie epistemologicznych do konkretnych
dziaw tej lub innej nauki.
Wszystko to sprawia, e midzy teori poznania
Zagadnienia...
97
z jednej strony a teori nauki i metodologi z dru-
giej nie ma ostrej granicy.
Bardzo cise s te zwizki czce teori poznania
z metafizyk. W znacznej mierze s dociekania meta-
fizyczne wysnuwaniem z takich lub innych pogldw
epistemologicznych wnioskw o tym, jaka jest rzeczy-
wisto naprawd. Zwizki te przeledzimy dokadnie
w rozdziale powiconym metafizyce.
Cz druga
METAFIZYKA

Rozdzia pierwszy
POCHODZENIE NAZWY METAFIZYKA"
I PODZIA ZAGADNIE
Pochodzenie wyrazu metafizyka". Druga z gwnych
nauk filozoficznych, metafizyka, zawdzicza sw na-
zw okolicznociom czysto zewntrznym. Utworzyli j
uczniowie Arystotelesa porzdkujc jego dziea. Ary-
stoteles, jeden z najwybitniejszych filozofw grec-
kich (IV wiek przed Chr.), uywa wyrazu filozofia"
w jego pierwotnym, etymologicznym znaczeniu (por.
str. 23), a wic posugiwa si nim jako rwnoznaczni-
kiem wyrazu nauka". W zwizku z tym mwi on
o rnych filozofiach, tak samo jak dzi mwimy o r-
nych naukach. Ot wrd tych rnych filozofii" wy-
rnia Arystoteles jedn jako ze wszystkich najbar-
dziej podstawow i t nazwa pierwsz filozofi (jiqcotii
cpdooocpia, prote jilosojia). Zadaniem owej pierwszej fi-
lozofii byo dociekanie pierwszych zasad wszystkiego,
cokolwiek istnieje. Za drug nauk, a wic za drug
filozofi, uwaa Arystoteles przyrodoznawstwo, kt-
remu powici sporo ksig pod wsplnym tytuem: fi-
zyka (cpuoiuct; cpuaic, fysis, znaczy przyroda") Gdy po
mierci Arystotelesa uczniowie jego przystpili do po-
rzdkowania jego dzie, umiecili ksigi powicone
owej Arystotelesowej pierwszej filozofii" po ksigach
o treci przyrodniczej, czyli po fizyce. Z tegopowodu
nazwano ksigi traktujce o pierwszej filozofii tymi,
ktre nastpuj po przyrodniczych" (ta jieta ta >voiKU,
ta meta ta fysika) albo, w aciskiej, krtszej formie:
metaphysica. .W ten to zupenie przypadkowy sposb
101
powstaa nazwa metafizyka" jako okrelenie ksig
traktujcych o pierwszej filozofii.
W ksigach tych, powiconych pierwszym zasa-
dom bytu", traktuje Arystoteles m.in. o Bogu jako
o istocie stojcej ponad przyrod. Okoliczno, i ksigi
powicone pierwszej filozofii" rozprawiay o tym,
co stoi ponad przyrod, staa si powodem, e pniej
inaczej poczto wykada etymologi terminu metafi-
zyka". Zaczto mianowicie uwaa, e nazwa meta-
fizyka" oznacza nauk o tym, co nadprzyrodzone. Przy-
gldajc si treci docieka, ktre w dziejach myli
ludzkiej mianem metafizyki nazywano, mona stwier-
dzi, e istotnie sprawy nadprzyrodzone, Bg, ycie
pomiertne itp., wchodziy w zakres rozwaa metafi-
zycznych. Nie stanowiy one jednak bynajmniej jedy-
nego tematu metafizyki.
Podzia problematyki metafizycznej. Bogactwo tema-
tw, ktre zalicza si do metafizyki, jest tak rno-
rodne, zagadnienia te s przy tym czsto $ak trudno
uchwytne, e nieatwo jest scharakteryzowa metafi-
zyk przy pomocy jednej formuy, ktra by wyczerpy-
waa cay jej zakres. Spotykane oglne charakterysty-
ki metafizyki s albo bardzo oglnikowe, albo te zbyt
ciasne i nie wyczerpuj caoksztatu tych tematw, kt-
re zalicza si tradycyjnie do metafizyki. Takimi nie-
wiele mwicymi oglnikami s np. prby okrelenia
metafizyki jako dyscypliny dcej do sformuowania
pogldu na wiat albo charakterystyka metafizyki jako
najoglniejszej nauki o bycie. Zbyt ciasne jest okrele-
nie metafizyki jako syntezy wiedzy o przyrodzie lub
jako nauki dcej do wykrycia rzeczywistoci praw-
dziwej, ukrytej poza zudn szat zjawisk ujawniaj-
cych si zmysom, czyli jako nauki o tzw. rzeczach
samych w sobie. Zrezygnujemy te tutaj z prby poda-
nia jednolitego okrelenia metafizyki, ograniczajc si
do dokonania przegldu zagadnie, ktre si tradycy-j_
nie zalicza do metafizyki. Podzielimy przy tym pro-
blematyk metafizyczn na cztery grupy. Pierwsz
z nich stanowi bdzie tzw. ontologia, drug grujpa
zagadnie wyrastajcych z docieka nad poznanie^,
trzeci grupa zagadnie wyrastajcych z rozwaa
nad przyrod, czwart wreszcie grupa zagadnien
wyrastajcych z religii i rozwaa etycznych. Kad
z tych czterech grup omwimy poniej z osobna.
102
Rozdzia drugi
ONTOLOGIA
Zadania ontologii. Etymologicznie wywodzi si termin
ontologia" od greckiego wyrazu ov (on), tj. od imieso-
wu czasu teraniejszego czasownika ?ivcci (ejnaj), ktry
znaczy tyle co by". Dosownie wic ov znaczy tyle co
bdcy"; imiesw ov", poprzedzony rodzajnikiem
(to ov, to on) nabiera znaczenia rzeczownikowego: to
co jest", a wic cokolwiek". Zatem ontologia" to,
etymologicznie biorc, tyle co nauka o tym, co jest,
czyli naul-.a, ktrej twierdzenia odnosz si do czego-
kolwiek. Zgodnie z t etymologi miaaby ontologia by
nauk najoglniejsz, ktrej twierdzenia maj zastoso-
wanie do wszystkiego, co jest. W taki wanie sposb
charakteryzowa Arystoteles zadania swej pierwszej fi-
lozofii, a wic tej dyscypliny filozoficznej, ktr p-
niej nazwano metafizyk. Czsto te terminu ontolo-
gia" uywa si zamiennie z wyrazem metafizyka",
traktujc oba te wyrazy jako synonimy.
Jednake uciera si, gwnie pod wpywem fenome-
nologw, inne rozumienie terminu ontologia", w kt-
rym nadaje mu si inny zakres ni terminowi metafi-
zyka". Fenomenologowie nazywaj ontologia" wszel-
kie tzw. dociekania istoty rzeczy, ktr ma si we-
dle nich poznawa za pomoc owego wgldu w isto-
t (Wesensschau), o ktrym bya mowa na str. 67 i nast.
Dociekajc istoty czego", np. istoty rzeczy w ogle,
istoty ciaa, istoty cechy, istoty stosunku itd., staram
si odpowiedzie na takie pytania: co to jest rzecz?",
104
co to jest ciao?", co to jest cecha?", co to jest sto-
sunek?", itd. Odpowiedziami na pytania tego rodzaju
s definicje terminw rzecz", ciao", cecha", sto-
sunek", ktre bd miay nastpujc np. budow: cia-
o jest to to a to". Definicje te nie wystpuj w cha-
rakterze propozycji, aby wyrazem definiowanym po-
sugiwa si w scharakteryzowany przez ni sposb,
nie s wic traktowane jako dowolne ustalenia spo-
sobu posugiwania si definiowanymi wyrazami, ale
zakadaj, e wyrazy te maj ju w naszej mowie o-
krelone znaczenie, definicje te za roszcz sobie pre-
tensje do tego, by by zdaniami prawdziwymi przy
tych okrelonych ju z gry znaczeniach definiowanych
wyrazw. .Definicje tego rodzaju nazywa si defini-
cjami rzeczowymi. Ot, zarzucajc terminologi feno-
menologw, bdziemy mogli okreli zadania on-
tologii jako denie do definicji rze-
czowych pewnych terminw opaitych
na wnikniciu w znaczenie przysugu-
jce tym terminom w jzyku, z ktrego
je czerpiemy. Czerpie za ontologia owe terminy,
ktrych rzeczowe definicje pragnie poda, przewanie
z jzyka technicznego, w ktrym prowadzio si lub
prowadzi dociekania filozoficzne, a nadto po czci
z mowy potocznej.
Zadania ontologii nie wyczerpuj si w podawaniu
definicji rzeczowych owych terminw. Niekiedy, nie
docierajc do takich definicji, zadowala si ontologia
wygaszaniem pewnych twierdze, do ktrych docho-
dzi przez samo wgbienie si w znaczenie odnonych
terminw, czyli przez analiz poj stanowicych owe
znaczenia. Z uwagi na to, e pojcia te maj charakter
zazwyczaj bardzo oglny (np. pojcie rzeczy, pojcie
cechy, pojcie stosunku itp.), twierdzenia, do ktrych
ontologia dochodzi przez analiz tych poj, maj rw-
nie bardzo oglny charakter. Dziki swej oglnoci
105
zbliaj si one do okrelenia, jakie Arystoteles poda
dla twierdze uprawianej przez siebie metafizyki, kt-
re charakteryzowa jako twierdzenia najoglniejsze,
stosujce si do wszystkiego, co istnieje.
Jak wida z powyszej charakterystyki ontologii, dy-
scyplina ta zmierza do wyjanienia aparatu pojcio-
wego, ktrym operuje si w filozofii i w yciu codzien-
nym. Jako taka jest dyscyplin poyteczn, majc jed-
nak raczej charakter pomocniczy.
Przykady poj analizowanych przez ontologi. Do po-
j, ktrymi ontologia obszernie si zajmowaa, naley
pojcie substancji. Termin ten miewa w filozofii r-
ne znaczenia, podstawowym jednak jest to znaczenie,
ktre z nim wiza Arystoteles. Okrela on substancj
jako to, o czym co innego, moe by orzekane, ale co
samo nie moe by orzeczone o niczym innym. Inny-
mi sowy, substancj jest wszystko to, czemu przysu-
guj jakie cechy, co moe do czego pozostawa w
pewnym stosunku, co moe znajdowa si w takim lub
innym stanie itp., ale samo nie jest ani cech, ani sto-
sunkiem, ani stanem itp. Przykadami substancji s
np.: ten st, to krzeso, ta osoba itp. sowem: kon-
kretne jednostkowe rzeczy i osoby. Substancjom prze-
ciwstawia si cechy, ktre, w odrnieniu od substancji,
mog by o czym orzekane, stosunki, ktre rw-
nie w przeciwiestwie do substancji mog midzy
jakimi przedmiotami zachodzi, stany itp. Scholastycy
podkrelali samoistno substancji w przeciwiestwie do
niesamoistnoci cech, stosunkw, stanw itp. Cecha np.
czerwieni nie moe istnie inaczej ni poprzez jak
substancj, ktrej przysuguje. Ta natomiast czerwona
ra, ktrej czerwie przysuguje, nie potrzebuje ad-
nego fundamentu dla swego istnienia, lecz istnieje sa-
moistnie. T samoistnoc;substancji uwaali te scho-
lastycy za jej istotn s wasno i definiowali substan-
cj jako res, cui convenit esse in se vel per se.
Innym wanym dla caoksztatu docieka metafizycz-
nych pojciem analizowanym w ontologii jest pojcie
bytu rzeczywistego (esse reale) i przeciwstawiane mu
pojcie bytu tylko pomylanego (esse in intellectu). Ta-
try, wodospad Niagara, bitwa pod Lipskiem istniej
lub istniay rzeczywicie i stanowi przykady tzw. by-
tw rzeczywistych". Natomiast centaury, Balladyna,
spotkanie Zagoby z Burajem istniej lub istniay tyl-
ko w myli i stanowi przykady tzw. bytw tylko
pomylanych". Tzw.. byty tylko pomylane" nie istnie-
j w pierwotnym sensie tego wyrazu, lecz istnienie
mona o nich orzeka w przenonym tylko sensie. Gdy
si np. mwi, e Zeus istnia w myli Grekw, to zna-
czy to tylko tyle, e Grecy myleli o Zeusie (lub wie-
rzyli w Zeusa).
Jako trzeci przykad poj analizowanych przez onto-
logi wymienimy pojcie przedmiotw realnych i prze-
ciwstawne mu pojcie przedmiotw idealnych. Przed-
miotami realnymi s przedmioty, zdarzenia itp., ktre
kiedy, tzn. w jakim czasie, istniay, istniej lub bd
istnie. Przedmiotami idealnymi za nazywa si twory
pozaczasowe. Jako przykady przedmiotw idealnych
przytacza si najczciej liczby, idealne figury geome-
tryczne (punkty, proste itp.), stosunki zachodzce mi-
dzy nimi itd. Przytacza si te takie abstrakta, jak np.
pikno, sprawiedliwo, cnota, pomylane nie jako
cechy realizujce si w konkretnych przedmiotach, lecz
cechy te w oderwaniu od przedmiotw, a wic tzw.
pikno samo w sobie, sprawiedliwo jako taka itd.
Wymienilimy tu trzy przykady poj, ktrych ana-
liz filozofowie zajmowali si w ramach ontologii, a kt-
re odegray donios rol w pozostaych dziaach me-
tafizyki. Byy to rozmaite pojcia przedmiotw, z kt-
106
107
rymi wi si rne pojcia istnienia. W innym sensie
orzeka si istnienie o substancjach, a w innym o ce-
chach, stosunkach itp. W innym o przedmiotach rze-
czywistych, a w innym o przedmiotach tylko pomy-
lanych. W innym wreszcie sensie mwi si o istnie-
niu przedmiotw realnych, ;a w innym o istnieniu
przedmiotw idealnych. Analiz tych rnych poj
istnienia zajmowali si te filozofowie w cigu dzie-
jw w ramach ontologii. Rwnolegle z tymi analizami
rnych poj istnienia zwizanych z zaznaczonymi wy-
ej rnymi pojciami przedmiotw zajmowali si filo-
zofowie analiz takich poj, jak pojcie moliwoci,
pojcie koniecznoci. Pojcia te, jako pojcia rnych
sposobw istnienia (po acinie modi existendi), nazy-
wano pojciami modalnymi.
Wskazane wyej pojcia stanowi tylko przykady
niektrych poj opracowywanych przez ontologi.
Obok tych zajmuje si ontologia analiz wielu innych
poj. I tak np. analizuje ona pojcie zwizku przy-
czynowego, pojcie celu, zajmuje si opracowaniem po-
jcia przestrzeni i stosunkw przestrzennych, rozwaa
pojcie czasu i stosunkw czasowych i wiele innych.
Twierdzenia ontologiczne. Na analizach tych poj opie-
ra ontologia jak ju o tym bya mowa twierdze-
nia oglne. Do najgoniejszych zasad ontologii nale
np.: ontologiczna zasada sprzecznoci, goszca, e a-
den przedmiot nie moe jakiej cechy zarazem posiada
i jej nie posiada; ontologiczna zasada wyczonego
rodka, goszca, e kady przedmiot dowoln cech
posiada lub jej nie posiada. Dokoa tych zasad, cho
wydaj si one zupenie oczywiste, toczy si gorcy
spr.
Z zasad sprzecznoci i zasad wyczonego rodka
spotykamy si take w logice formalnej. Podobnie ma si
rzecz rwnie z wielu innymi twierdzeniami ontologii.
108
Ontologia bowiem zajmuje si analizami poj jeszcze
niedostatecznie wyjanionych, aby na nich oprze pre-
cyzyjn teori. Gdy analiza tych poj jest do daleko
posunita, zostaj jej wyniki przejte przez inn jak
nauk, ktra na tej analizie opiera system twierdze,
majcy posta teorii dedukcyjnej, tj. nauki o budowie
metodologicznej takiej, jaka jest waciwa matematyce.
Tak np. wspczesna logika formalna, bdca nauk
co do swej metody podobn do matematyki, obejmuje
tzw. teori klas i teori stosunkw, czyli relacyj. W tych
swych dziaach wykada logika formalna twierdzenia,
ktre co do swej treci mogyby miao zosta zaliczo-
ne do ontologii, jako e opieraj si one tylko na usta-
leniu znacze takich terminw, jak przedmiot jedno-
stkowy", cecha", stosunek" itd. Niektrzy nawet au-
torowie logiczni ten dzia logiki formalnej wprost na-
zywaj ontologia.
W ten sposb ontologia staje si podoem, z ktrego
wyrastaj niektre nauki szczegowe. Z drugiej stro-
ny, z nauk szczegowych wyrastaj zagadnienia o cha-
rakterze ontologicznym. Dzieje si to zwaszcza wtedy,
gdy nauki te w swym rozwoju natrafiaj na pewne
trudnoci pochodzce z niedostatecznego wyjanienia
niektrych uywanych przez nie poj podstawowych.
Budzi si wtedy potrzeba wyjanienia tych poj i wte-
dy naukowcy-specjalici przechodz na teren rozwa-
a ontologicznych, dochodzi do wsppracy midzy
specjalistami a filozofami.
Rozdzia trzeci
METAFIZYCZNE WNIOSKI v
Z REFLEKSJI NAD POZNANIEM
I. ZAGADNIENIE PRZEDMIOTW IDEALNYCH
SPR O UNIWERSALIA
Idee platoskie. Zagadnienie wymienione w tytule te-
go paragrafu pozostaje w zwizku ze sporem midzy
apriorystami i empirystami, ktry poznalimy przy
omawianiu epistemologicznego zagadnienia rda po-
znania". W tym epistemologicznym zagadnieniu cho-
dzio o to, ktra z dwu metod, aprioryczna czy te em-
piryczna, metoda rozumowa czy te metoda dowiad-
czenia, prowadzi do poznania rzeczywistoci. Skraj-
nym aprioryst by Platon, ktry sdzi, e tylko
poznanie rozumowe doprowadza nas do poznania tego,
co naprawd istnieje, a wic rzeczywistoci, podczas
gdy dowiadczenie zaznajamia nas ze wiatem uudy.
Poznanie rozumowe jest poznaniem dokonujcym si
przy pomocy poj, poznanie dowiadczalne za przy
pomocy spostrzee i wyobrae. Skoro tedy tylko po-
znanie rozumowe zaznajamia nas z prawdziw rzeczy-
wistoci, to t prawdziw rzeczywistoci mog by
tylko twory dajce si uchwyci wycznie za pomoc
poj, nie za to, co nam ukazuj spostrzeenia i wy-
obraenia. Te twory dajce si tylko abstrakcyjnie w
myli poj, a niedostpne spostrzeeniu ani wyobra-
eniu, nazwa Platon ideami.
C by to miay by za przedmioty owe idee? Na-
le do nich wedle Platona twory takie, jak np.
dobro samo w sobie, ktre, w przeciwiestwie do po-
szczeglnych dobrych ludzi, dobrych uczynkw itd., da-
jcych si wyobrazi, mona uchwyci sam myl tyl-

ko. Ide jest te pikno samo w sobie, dajce si uj


tylko pojciowo, w przeciwiestwie do poszczeglnych
piknych rzeczy, ktre mona spostrzec lub uj w
wyobrani.
Uniwersalia. Ideami maj by przede wszystkim tzw.
przedmioty oglne, jak np. czowiek w ogle, ko w
ogle itp., czyli uniwersalia. Poszczeglnych ludzi lub
poszczeglne konie mona sobie wyobrazi, natomiast
czowiek w ogle lub ko w ogle s to przedmioty
tylko w pojciach uchwytne. Dla zdania sobie sprawy
z tego, czym miayby by owe przedmioty oglne, czym
np. ma by w ko w ogle", wemy pod uwag na-
stpujce dwa zdania: kady ko jest trawoerny"
i ko jest w Europie pospolity". Pierwsze z tych zda
mwi o poszczeglnych koniach i okrela je jako zwie-
rzta trawoerne. Drugie za z tych zda nie dotyczy
adnego poszczeglnego konia. Wszak o adnym jednost-
kowym koniu nie mona powiedzie z sensem, e jest
on zwierzciem pospolitym. Owa pospolito przysu-
guje gatunkowi konia, a nie poszczeglnym koniom.
Ot ten gatunek koni, podobnie jak gatunek ludzki
i inne stanowi przykady tzw. przedmiotw oglnych,
ktre Platon zalicza do idej.
Skoro tedy wedle Platona tylko poznanie rozumowe \
zaznajamia nas z prawdziw rzeczywistoci, a pozna- /
nie rozumowe zaznajamia nas tylko z tworami uchwyt- //
nymi za pomoc poj, czyli z ideami, przeto kon- V,
kluduje Platon tylko wiat idej stanowi prawdziw [
rzeczywisto, a wiat rzeczy jednostkowych, dostpny V
poznaniu zmysowemu, nie jest tak rzeczywistoci.^
Doktryna Platona stanowia wyzwanie zwrcone prze-
ciwko tzw. zdrowemu rozsdkowi. Tote spotkaa si
ona w dziejach filozofii z mniej lub wicej radykalnym
sprzeciwem. Spr toczony na ten temat znany jest w
dziejach filozofii pod nazw sporu o uniwersa-
110
lll
1 i a, bo uniwersaliami nazywano po acinie przedmioty
oglne. Obok stanowiska Platona, przyznajcego uni-
wersaliom byt rzeczywisty i samoistny, wystpuje tu
pogld Arystotelesa, ktry nie odmawia wpraw-
dzie uniwersaliom istnienia, ale nie uwaa ich za byty
samoistne, zdolne do istnienia w oderwaniu od rzeczy
jednostkowych. Wedle Arystotelesa uniwersalia istniej
tylko poprzez rzeczy jednostkowe, stanowic ich istotn
wasno, czyli jak si wyraa Arystoteles sta-
nowic form rzeczy jednostkowych. Byt samoistny
(substancjalny) maj, wedle Arystotelesa, tylko rzeczy
jednostkowe. Byt taki przysuguje np. poszczeglnym
ludziom. Idea czowieka, czyli czowieczestwo, istnieje
tylko jako istotna wasno poszczeglnych ludzi, i to
nie w oderwaniu od nich, ale w nich. Pogld JPlatona,
przyznajcy uniwersaliom byt rzeczywisty i samoistny,
nazywa si skrajnym realizmem p o j c i o-
w y m. Pogld Arystotelesa, przyznajcy im byt rze-
czywisty, ale niesamoistny, lecz byt ufundowany w
przedmiotach jednostkowych, nazywa si umiarko-
wanym realizmem pojciowym.
Obu tym formom realizmu pojciowego przeciwsta-
wia si konceptualizm, odmawiajcy ideom w
ogle istnienia rzeczywistego, ale przyznajcy im byt
tylko pomylany.TSTie ma uniwersaliw, lecz istniej
tylko ich, pojcia..
Jeszcze dalej w opozycji przeciw realizmowi pojcio-
wemu idzie n o mi n a 1 i z m, ktry nie tylko odmawia
uniwersaliom istnienia, ale przeczy nawet temu, jako-
by my mieli ich pojcia. Wedle nominalisty sama myl
o czowieku w ogle, ktry nie byby okrelony ani co
do pci, ani co do wieku, ani co do wzrostu, ani co do
adnej cechy, jak ludzie mog si rni midzy sob,
i sama myl taka jest nie do zrealizowania. Wedle nomina-
\ listw istniej tylko nazwy oglne, ale ani poj ogl-
nych, ani tym bardziej przedmiotw oglnych nie ma.
112
Wspczesna posta sporu o uniwersalia. Stary spr
filozoficzny o istnienie uniwersaliw wystpuje w filo-
zofii nowszej pod inn nieco postaci. Wspczesna po-
sta tego zagadnienia wyraa si mianowicie w pytaniu,
czy nauki aprioryczne, a wic takie nauki, jak np. nia-
tematyka, badaj jaki w peni rzeczywisty, cho zu-
penie od wiata danego nam w dowiadczeniu zmyso-
wym odrbny wiat tzw. tworw idealnych, jak np.
liczby, funkcje matematyczne, itp., ktry istnieje w
sposb zupenie od naszego umysu niezaleny, czy te
wiat taki w ogle nie istnieje. Odbiciem tego sporu jest
poruszona ju w rozdziale powiconym zagadnieniu
rda poznania kwestia dotyczca charakteru aksjo-
matw matematycznych. Wedle jednych (fenomenolo-
gowie) nie wolno przyjmowa aksjomatw w sposb
dowolny, aksjomaty bowiem s wyrazem poznania wia-
ta idealnego, istniejcego niezalenie od nas i dostp-
nego poznaniu przez tzw. wgld w istot. Wedle dru-
gich aksjomaty matematyczne nie s wyrazem pozna-
nia jakich tworw idealnych istniejcych niezalenie
od nas, ale s tylko pewn odmian definicyj (s defi-
nicjami uwikanymi) pewnych terminw, ktre w nich
wystpuj, i jako takie mog by przyjmowane w spo-
sb (w szerokich granicach) arbitralny. Ten drugi kie-
runek nie uznaje adnego wiata tworw idealnych,
istniejcych jakoby niezalenie od umysu, wiata, kt-
rego poznanie miaoby stanowi zadanie matematyki.
Wedle niego istnieje rzeczywicie tylko wiat tworw
realnych, dostpnych w zasadzie poznaniu dowiad-
czalnemu, a matematyka przygotowuje jedynie aparat
pojciowy dla poznawczego opanowania tego wiata.
Zagadnienia...
113
2. ZAGADNIENIE IDEALIZMU METAFIZYCZNEGO
a) Idealizm subiektywny
Konsekwencje idealizmu epistemologicznego. Idealizm
epistemologiczny wypowiada ttz, ktra dotyczy granic
naszego poznania. Gosi ona, i umys nie jest zdolny
pozna rzeczywistoci wzgldem siebie zewntrznej. Za-
lenie od tego, co si rozumie przez rzeczywisto
wzgldem umysu zewntrzn, teza ta wystpuje w
dwch odmianach, ktrym odpowiadaj dwie postaci
idealizmu epistemologicznego: 1) idealizm immanentny,
ktry gosi, i umys poznawa moe tylko wasne swe
przeycia, 2) idealizm transcendentalny, ktry utrzy-
muje, e umys poznawa moe tylko swe wasne kon-
strukcje (por. str. 78; 83 i n.). Filozof stojcy na sta-
nowisku idealizmu epistemologicznego musi wobec tego
uwaa wszystko, co umys poznaje, bd za ukady
jakich przey psychicznych podmiotu poznajcego,
bd za jakie konstrukcje poznajcego umysu.
Do przedmiotw, ktre poznajemy, naley przede,
wszystkim przyroda cielesna, a w szczeglnoci ciaa/
Do nich tedy stosuje si powyej podana konsekwencja
idealizmu epistemologicznego. Z idealizmu epistemolo-
gicznego w wersji immanentnej wynika, e ciaa s
jakimi przeyciami umysu poznajcego. I tak przed-
' stawiciel idealizmu immanentnego, Berkeley, uwaa,
e ciaa, a wic domy, drzewa, stoy, krzesa itp., nie
s niczym innym jak tylko ukadami wrae spostrze-
gajcego je umysu. Z idealizmu za epistemologicznego
w wersji transcendentalnej wynika, e ciaa, ktre po-
zna jemy^ s tylko konstrukcjami umysu. >
Teza idealizmu subiektywnego. Sprowadzenie cia do
rzdu ukadw wrae lub zdegradowanie ich do pe-
wnego rodzaju konstrukcyj umysu zmusza wyznawcw
114
tego pogldu do postawienia pytania, czy ciaom mona
przypisywa istnienie w sensie dosownym, czy te tyl-
ko w jakim sensie przenonym. Przyjrzyjmy si od-
powiedziom, ktre na to pytanie daj idealista imma-
nentny i idealista transcendentalny. Dla idealisty imma-
nentnego ciaa to wraenia lub ukady wrae pozna-
jcego je podmiotu. Ale wraenia to nie substancje, kt-
re mog egzystowa samoistnie. Wraenia to przeycia
pewnego podmiotu., ktre mog istnie tylko dziki te-
mu podmiotowi. Gdy mwimy, e wraenie jakie ist-
nieje, to sowo istnieje" nie ma tu tego niesprowadzal-
nego dalej znaczenia, w jakim uywamy tego sowa,
gdy je orzekamy o substancjach. Wraenie istnieje"
to znaczy: kto tego wraenia doznaje", kto je prze-
ywa". Podobnie, gdy mwimy, e jaki zesp wrae
istnieje, to znaczy to tylko tyje, e kto tego zespou
wrae doznaje. Skoro za ciaa, a wic drzewa, domy,
stoy, krzesa, s tylko ukadami wrae, przeto I ich
istnienie sprowadza si do tego, e kto ich doznaje.
Nie mona wic o ciaach orzeka istnienia w tym nie-
sprowadzalnym dalej sensie, w jakim si istnienie orze-
ka o substancjach. Ciaa nie s bowiem substancjami,
lecz przeyciami psychicznymi, wraeniami lub ich
ukadami. Orzekajc o nich istnienie, orzekamy je w
tym tylko sensie, w jakim si je orzeka o wraeniach;
zatem ciaa istniej" znaczy: kto (ja-
ki podmiot psychiczny) ich doznaje",
kto je przeywa", kto jest ich wia-
dom". W tym zdaniu streszcza si teza metafizycz-
nego idealizmu subiektywnego w^wersji immanentnej
w zastosowaniu do cia. Najwybitniejszym jej wyznaw-
c by Berkeley, ktry wyrazi j w lapidarnej for-
mule, e jeli idzie o ciaa, to ich esse = percipi, ich
istnienie polega na tym, e s spostrzegane.
Idealizm transcendentalny nie utosamia przedmio-
tw poznania, a w szczeglnoci cia, z jakimi prze-
115
yciami psychicznymi, nie utosamia ich te wic z wra-
eniami, ale stawia je w jednym rzdzie z fikcjami
poetyckimi, z postaciami mitologicznymi itd. Takie fik-
cje nie s oczywicie przeyciami psychicznymi, nie s
niczyimi mylami. (Myli Sienkiewicza istniay na prze-
omie XIX i XX wieku, ale Zagoba, ktrego Sienkie-
wicz w swych mylach sfingowa, nie istnia wtedy.
Fikcyjny Zagoba nie jest wic identyczny z adn
myl Sienkiewicza.) O tych fikcjach mwi. si te nie-
kiedy w pewnym sensie, e istniej; mwi si np., e
wrd bogw olimpijskich istnia bg piorunw, a nie
istnia np. bg zorzy polarnej. Ale gdy tak mwimy,
nie bierzemy tego istnienia" w sensie dosownym, gdy
wiemy, e bg piorunw, tj. Zeus, tak samo w dosow-
nym sensie nie istnia, jak nie istnia bg zorzy polar-
nej. Dodajemy te, e Zeus istnia, ale tylko w wierze-
niach greckich, a to znaczy tyle, e Grecy wierzyli, i
Zeus istnia. Wyraz istnieje" znaczy wic w odnie- v
sieniu do fikcji poetyckich, postaci mitologicznych itd.
tyle co: kto wierzy w nie, kto myla o nich lub tp.
Idealista transcendentalny stawia ciaa w jednym
rzdzie z takimi fikcjami, z takimi konstrukcjami umy-
! su, gdy sdzi, e umys niczego innego poznawa nie
moe jak tylko wasne swe konstrukcje. Std wynika,
e gdy orzekamy istnienie" o ciaach, nie bierzemy
tego istnienia" w sensie dosownym, lecz e owo ist-
nieje" znaczy: kto sobie o ciaach w pewien sposb
myli", kto sobie te ciaa w pewien sposb uwiada-
mia". Nie jest przy tym obojtne, w jaki sposb on
je sobie uwiadamia, lecz sposb ten idealici trans-
cendentalni bliej precyzuj. Bdzie o tym jeszcze
mowa poniej.
Metafizyczny idealizm subiektywny
nie uznaje wic przyrody cielesnej,
a zwaszcza cia, za co, co istnieje w
dosownym, dalej niesprowadzalnym
116
sensie tego wyrazu, lecz sdzi, e tzw.
istnienie" cia ma inny sens, e mia-
nowicie orzekajc o nich istnienie"
moemy to susznie uczyni tylko o ty-
le, o ile te wypowiedzi sprowadzaj si
do stwierdzenia, e jaki podmiot psy-
chiczny w pewien sposb si zachowu-
je, np. e przeywa pewne wraenia, e
nry?li jako o owych ciaach lub tp.
Oto jest zasadnicza teza metafizycznego idealizmu su-
biektywnego. Wypowiada si j czsto inaczej. Mwi
si mianowicie, e wedle idealizmu subiektywnego ciaa
nie istniej niezalenie od podmiotu poznajcego, lecz
posiadaj byt od podmiotu zaleny. Tez Berkeleya
esse = percipi formuuje si niekiedy w tych sowach,
i ciaa istniej pod tym tylko warunkiem, e je kto
spostrzega, albo nawet, e istniej tylko wtedy, gdy je
kto spostrzega. Takie sformuowania wypaczaj sens
doktryny idealistycznej. Wedle niej bowiem ciaa nie
istniej w sensie dosownym nigdy, nawet wtedy gdy
je kto spostrzega. Nie chodzi w niej te o to, e wa-
runkiem ich istnienia (w sensie dosownym) jest ich
spostrzeganie przez jaki podmiot. Spostrzeenie ciaa
nie czyni ze (wedle idealistw) niczego, co by w sensie
dosownym istniao, albowiem ciaom, jako zespoom
wrae, nie mona w ogle przypisa istnienia w tym
dosownym sensie, w ktrym si istnienie przypisuje
substancjom.
Rzeczywisto i jej pozory w wietle idealizmu subiek-
tywnego. Idealistom zarzucano, e na ich stanowisku
zaciera si rnica pomidzy rzeczywistoci cielesn
a jej pozorami. Czowiek, ktry nie filozofuje, powie,
e gdy widzi rzeczywisty st, to doznaje odpowiednich
wrae, ale prcz tego rzeczywisty st jest przed
nim naprawd, istnieje w sensie dosownym. Gdy
117
natomiast ulegam halucynacji i zdaje mi si tylko,
e widz st, wwczas doznaj wprawdzie takich sa-
mych wrae jak poprzednio, ale aden st nie istnie-
je (w dosownym sensie) przede mn. Dla idealisty Sna-
tomiast st w dosownym sensie nigdy nie istnieje;
jeli stwierdzamy, e st istnieje, to bierzemy ten
ostatni wyraz w sensie przenonym, w ktrym zdanie
st istnieje" znaczy tylko tyle, e kto doznaje wra-
e, z ktrymi skojarzony jest wyraz st". Nie moe
lwic idealista odrnia widzenia rzeczywistego stou
i od halucynacji stou w taki sposb, w jaki si to czyni
y normalnie. Dla idealisty nie ma rnicy midzy rzeczy-
wistoci cielesn a jej halucynacj.
Z zarzutem takim liczyli si idealici i starali si go
uprzedzi. Tak np. idealici immanentni czyni rnic
pomidzy pozorem ciaa a ciaem rzeczywistym. Wpraw-
dzie ciao rzeczywiste jest wedle immanentnego idea-
listy tak samo tylko ukadem czyich wrae jak
i pozr ciaa, ale ciao rzeczywiste jest ukadem wrae
w pewien sposb wyrnionym. Berkeley, ktry by
biskupem, przyjmuje np., e Bg wszechwiedzcy spo-
strzega stale cay wszechwiat materialny. Ale w
wszechwiat materialny to nic innego jak tylko og
wrae, ktrych Bg doznaje: istnienie wszechwiata
materialnego na tym te tylko polega, e jest on spo-
strzegany przez Boga. Czowiek moe odbiera wrae-
nia pokrywajce si z wraeniami Boga, moe jednak
odbiera te inne wraenia. Te pierwsze wraenia czy
te ich ukady to s ciaa rzeczywiste, te drugie
to pozr ciaa tylko. Ciaa rzeczywiste zatem to we-
dle Berkeleya ukady wrae wyrnione przez to,
e s identyczne z ukadami wrae doznawanymi przez
Boga
Przez to odwoanie si do wszechwiedzy boskiej,
utrzymujcej wszechwiat w jego istnieniu, zapobiega
Berkeley take innym zarzutom, ktre si przeciw idea-
118
lizmowi atwo nasuwaj. I tak, gdyby przyrod cielesn
utosamia z wraeniami doznawanymi przez ludzi
to naleaoby przyj, e przyroda ta nie istniaa, za-
nim si nie pojawi czowiek. Naleaoby te przyj,
e sprzty w pokoju powstaj, gdy czowiek na nie
spojrzy, a gin, gdy je przestaje widzie. Tych kon-
sekwencji unika Berkeley, skoro dla niego wiat ma-
terialny to og wrae doznawanych przez Boga, kt-
ry jest wedle religii odwieczny i wszechwiedzcy.
Doda naley, e Berkeley podaje te prb innego
ujcia rnicy pomidzy ciaami rzeczywistymi a ich
pozorami. Rzeczywisto materialn maj stanowi tyl-
ko takie ukady wrae, ktrych zesp wykazuje pew-
n cigo i prawidowo. Sny i zudzenia tym si
wanie i tylko tym rni od rzeczywistoci, e s
kapryne i nieprawidowe.
Jeli idzie o idealizm transcendentalny, to jego gw-
ny przedstawiciel, Kant, wyranie przeciwstawia po-
zory rzeczywistoci, czyli fikcje, tak zwanym zjawis-
kom, czyli fenomenom, ktrym przypisuje rzeczywi-
sto empiryczn (por. str. 86). Wedle transcendental-
nego idealizmu wiat materialny to tylko konstrukcja
umysu, taka sama jak fikcje poetyckie. W sensie do-
sownym nie istnieje on, na rwni z fikcjami. Zarwno
wiat materialny jak i fikcje istniej" tylko w zna-
czeniu przenonym, a mianowicie w takim, i kto
o nich w pewien sposb myli. Rnica midzy istnie-
niem" wiata materialnego, stanowicego empiryczn
rzeczywisto, a istnieniem" fikcyj i zudze polega
na tym, e myli o wiecie materialnym, o empirycz-
nej rzeczywistoci, speniaj pewien warunek, ktre-
go nie speniaj myli o fikcjach. wiat materialny
stwierdzamy mianowicie w sdach speniajcych kry-
teria metody dowiadczalnej, myli o fikcjach nie s
sdami speniajcymi te kryteria. Rnica midzy wia-
tem materialnym a wiatem fikcyjnym polega wic
119
wedle transcendentalnego idealizmu na tym, e za
wiatem materialnym opowiada si kryterium dowiad-
czenia, a za fikcjami si ono nie opowiada lub nawet
zgoa im zaprzecza. Na to twierdzenie zgodzi si za-
pewne kady, kto nawet nie jest idealist. Nie-ideali-
sta jednak w tym fakcie, i za wiatem materialnym
opowiada si kryterium dowiadczenia, widzi argument
przemawiajcy za istnieniem w sensie dosownym wia-
ta materialnego, za istnieniem tego wiata niezalenym
od umysu. Idealista natomiast zaprzeczy tej konsek-
wencji. Dla niego bowiem kryterium dowiadczenia nie
prowadzi do sdw stwierdzajcych to, co naprawd
istnieje, co istnieje w sensie dosownym, co jest rze-
cz sam w sobie", lecz jedynie do sdw stwierdza-
jcych pewne konstrukcje umysu, pewne przedmioty
tylko intencjonalne. W taki to sposb, nie rezygnujc
ze swej zasadniczej tezy, uznajcej ca materialn rze-
czywisto za konstrukcj umysu, za przedmioty in-
tencjonalne tylko, transcendentalny idealista w obr-
bie tych konstrukcji dokonywa rozrnienia midzy
wiatem materialnym, stanowicym empiryczn rze-
czywisto", a wiatem fikcyj i zudze.
b) Idealizm obiektywny
Poowiczno idealizmu subiektywnego. Transcenden-
talny idealizm nie zatrzymuje si jednak w swym roz-
woju na szczeblu subiektywnego idealizmu. Subiek-
tywny idealizm (w wersji transcendentalnej) uznaje
tylko ciaa i ca przyrod materialn za konstrukcje
umysu, nie istniejce w dosownym sensie, czyli nie
bdce rzeczami samymi w sobie", natomiast dusze
i cay wiat psychiczny uznaje za w peni rzeczywiste,
, przyznaje im istnienie w dosownym sensie, uznaje za
rzeczy same w sobie". Takie stanowisko nie zgadza
si z zasadniczym tokiem myli transcendentalnego
120
idealizmu. Degraduje on bowiem jak o tym bya
mowa w rozdziale powiconym idealizmowi epistemo-
logicznemu dany nam w dowiadczeniu wiat ma-
terialny do rzdu konstrukcyj umysu i odbiera mu
charakter niezalenej od umysu rzeczywistoci, ponie-
wa analiza, jakiej poddaje metody dowiadczenia, do-
prowadza go do wniosku, i metoda ta nie moe wy-
kroczy poza konstrukcje umysu, nie moe dotrze
do rzeczy samych w sobie.
Ale dowiadczeniu zawdziczamy nie tylko poznanie
wiata materialnego. Rwnie i wiat psychiczny po-
znajemy przez dowiadczenie. Wyrniamy wszak obok
dowiadczenia zewntrznego, w ktrym dany jest wiat
materialny, dowiadczenie wewntrzne, dziki ktre-
mu poznajemy wiat psychiczny. Jeli tedy analiza
dowiadczenia w ogle wykazuje, e nie jest ono zdol-
ne dotrze poza konstrukcj umysu do rzeczy samych
w sobie, to wynika z tego, e nie tylko ciaa i cay
wiat materialny, ale i dusze, i cay wiat psychiczny
s te tylko konstrukcjami umysu, s przedmiotami
tylko intencjonalnymi, a nie rzeczami samymi w sobie.
T konsekwencj pync z epistemologicznego idea-
lizmu transcendentalnego wysnuwa kierunek meta-
fizyczny, ktry nazywa si idealizmem obiek-
tywnym. Nazywa go si idealizmem obiektywnym
i przeciwstawia si go idealizmowi subiektywnemu, po-
niewa ten ostatni uwaa wiat dany w dowiadczeniu
za konstrukcj umysu, za korelat indywidualnej wia-
domoci czowieka, czyli duszy, gdy tymczasem idea-
lizm obiektywny uznaje wiat dany w dowiadczeniu,
i to zarwno wiat materialny jak i psychiczny, a wic
ca przyrod cielesn i duchow, za korelat tworu,
ktry nazywa duchem obiektywnym. Posta-
ramy si t trudn i zawi doktryn przedstawi,
o ile to moliwe, przystpnie.
121
Sdy w sensie psychologicznym i sdy w sensie logicz-
nym. Przypomnijmy sobie, e transcendentalny idea-
lizm subiektywny uwaa przyrod za og przedmio-
tw tylko intencjonalnych (konstrukcyj umy-
su), stwierdzonych w sdach czynicych zado kry-
terium prawdy, w szczeglnoci za kryterium dowiad-
czenia. Abstrahujc od zasadniczych obiekcji, jakie na-
suwaj si w zwizku z traktowaniem przyrody jako
konstrukcji umysu tylko, a nie jako rzeczywistoci
istniejcej naprawd, w dosownym sensie, pogld po-
wyszy, nawet dla idealisty, wymaga bdzie pewnych
uzupenie i korektur.
Nasuwa si bowiem pytanie, czy przyroda to og
przedmiotw intencjonalnych stwierdzonych w sdach
speniajcych kryterium prawdy, ale tylko tych, ktre
zostay wydane przez ludzi, czy te i w takich sdach
speniajcych to kryterium, ktrych aden z ludzi nie
wyda. Gdyby si zgodzi na to, e idzie tu tylko o sdy
wydane faktycznie przez kogokolwiek z ludzi, to stwier-
dzona w nich rzeczywisto byaby. bardzo fragmenta-
ryczna i pena luk. Wszak faktyczna wiedza ludzka jest
ograniczona i paradoksaln byoby rzecz twierdzi, e
przyroda wyczerpana jest przez to, co ludzie z niej po-
znali. Naleaoby zatem przychyli si do drugiej ewen-
tualnoci i tez transcendentalnego idealizmu interpre-
towa w ten sposb, i przyroda to og przedmiotw
intencjonalnych stwierdzonych w sdach speniajcych
kryterium prawdy (w szczeglnoci kryterium dowiad-
czenia), i to zarwno tych sdach, ktre zostay przez ko-
go wydane, jak i tych, ktrych nikt z ludzi nie wyda.
Przychylajc si do tej drugiej interpretacji, natra^
fiamy jednak na now trudno. C to bowiem s
sdy, ktrych nikt nigdy nie wyda? Wszak sdy s to
zjawiska psychiczne, a zjawiska psychiczne to zawsze
zjawiska rozgrywajce si w czyjej wiadomoci. Jeli
wic sd jest zjawiskiem psychicznym, to musia zo-
sta przez kogo wydany. Trudno powysza istnieje
jednak tylko wtedy, gdy przez sd" rozumiemy pew-
nego rodzaju zjawisko psychiczne. A jednak wyraz
sd" bywa uywamy nie tylko jako nazwa pewnego
zjawiska psychicznego. Gdy mwimy o sdach w logice,
nie mamy adnego zjawiska psychicznego na myli.
Mwi si przecie, e sd, i 2X2=4, to jeden sd,
a sd, i 3X3 = 9, to te jeden sd, rny od tamtego.
Gdy si tak mwi, to przez termin sd, i 2X2=4" nie
rozumie si mojego lub czyjegokolwiek innego zjawis-
ka psychicznego, ktre zarwno ja jak i ten inny wy-
raziby zdaniem 2X2 = 4", lecz rozumie si znaczenie
zdania 2X2=4", ktre jest tylko jedno. To jedno tylko
znaczenie zdania 2X2 = 4" nie jest ani moim, ani ni-
czyim pomyleniem, nie jest niczyim zjawiskiem psy-
chicznym, ale jest jak gdyby wspln treci tych wszy-
stkich myli, ktre wyrazioby si zdaniem 2X2 = 4",
treci, ktra jest jedna tylko, cho niejako wciela si
w wiele myli, mogcych si midzy sob rni pod
wielu wzgldami (np. pod wzgldem jasnoci lub tp.),
ale zgodnych midzy sob co do treci.
wiat* ducha obiektywnego W tej naszkicowanej wyej
koncepcji sdu, jak si logika posuguje, w przeciw-
stawieniu do tej koncepcji sdu, ktra wystpuje w
psychologii, znajdujemy wyjcie z napotkanej wyej
trudnoci wicej si z pojciem sdu, ktrego nikt
z ludzi nie wyda. Sdy bowiem brane w sensie lo-
gicznym, owe znaczenia zda, nie s zjawiskami psy-
chicznymi, ktre musz si wiza z jakim psychicz-
nym podmiotem. Mona mwi o sdach (w pensie lo-
gicznym), ktre zostay przez kogo wydane, i o ta-
kich, ktrych nikt z ludzi nie wyda. Te, ktre zostay
wydane, to te, ktrym przytrafio si, e stay si tre-
ci czyjej myli; te, ktre nie zostay wydane, to te,
ktrym si to nie przytrafio.
122
123
Gdzie jednak szuka owych sdw w sensie lo-
gicznym", owych sdw nie wydanych przez nikogo?
W wiecie psychicznym ich nie ma, nie ma ich te
oczywicie w wiecie materialnym. Ci, ktrzy takie
sdy uznaj, umieszczaj je w wiecie idei Platoskich,
w wiecie tworw idealnych, pozaczasowych, w kt-
rym zdaniem platonizujcych mylicieli przeby-
waj liczby oderwane, twory abstrakcyjne, przedmioty
oglne (uniwersalia), z ktrymi owe sdy w sensie
logicznym" wykazuj pewne podobiestwo. S one bo-
wiem, podobnie jak owe przedmioty oglne (np. ko
w ogle), czym, co, pozostajc czym jednym tylko
i nierozdzielnym, wciela si niejako w rne indywi-
dualne myli, ktrych wspln tre stanowi. Jako
twory nalece do wiata Platoskich idei nosz te
owe sdy w sensie logicznym" nazw sdw ideal-
nych. Obok sdw idealnych spotka w tym wiecie
mona pojcia idealne, bdce idealnymi znaczeniami
nazw, tak jak sdy s idealnymi znaczeniami zda.
Owe sdy idealne, pojcia idealne itp. stanowi w
wiecie Platoskich idei pewien jego dzia, ktry na-
zywa si wiatem tworw logicznych albo te wia-
tem ducha, lub dla dobitniejszego przeciwsta-
wienia go wiatu psychicznemu wiatem du-
cha obiektywnego. wiat psychiki obejmuje
sob bowiem zjawiska psychiczne, a wic sdy, poj-
cia (w psychologicznym znaczeniu tych wyrazw), kt-
re s zawsze przez jaki podmiot przeyte lub wydane
i z tego wzgldu s czym subiektywnym. wiat ducha
obejmuje sdy i pojcia w logicznym znaczeniu tych
wyrazw, a wic sdy i pojcia, ktre nie nale do
adnego podmiotu, nie s subiektywne.
Teza idealizmu obiektywnego. Jake si teraz po do-
konaniu tych rozrnie i korektur przedstawi teza
transcendentalnego idealizmu? Bdzie ona gosi:
przyroda to og przedmiotw tylko
intencjonalnych, stwierdzonych w s-
dach idealnych speniajcych kryte-
rium prawdy. Jako przedmioty tylko intencjonalne
nie posiadaj one wedle tej tezy peni rzeczywistoci,
nie przysuguje im istnienie w sensie dosownym. W y-
p o wied przypisujca tworom przyro-
dy istnienie ma tylko sens przenony
i znaczy tyle, e twory te s stwierdzo-
ne w sdach idealnych (a wic obojt-
ne, czy znanych komu, czy. te nikomu
nie znanych) speniajcych kryterium
prawdy. Oto zasadnicza tre tezy idealizmu obiek-
tywnego.
Analogiczne tezy idealizmu subiektywnego, wedle
ktrych twory przyrody istniej tylko w tym sensie,
e kto (jaki podmiot psychiczny) je stwierdza w s-
dzie speniajcym kryteria dowiadczenia, wyraali
zwolennicy tego idealizmu skrtowo, mwic, e two-
ry przyrody s tylko zjawiskami (fenomenami) jakie-
go podmiotu psychicznego. Postpujc analogicznie,
mona tez idealizmu obiektywnego wypowiedzie w
nastpujcym skrcie: twory przyrody s tylko zjawis-
kami (fenomenami) ducha obiektywnego.
Idealizm obiektywny uwaa zarwno twory wiata i
materialnego jak i twory wiata psychicznego, a wic |
i podmioty psychiczne, czyli dusze, za fenomeny, za zja- !
wiska ducha obiektywnego. Dusze ludzkie nie s dla idea-
lizmu obiektywnego rzeczami samymi w sobie, nie s
czym, co istnieje w dosownym sensie, lecz czym, co ist-
nieje te tylko w sensie przenonym. W ten sposb idea- ,
lizm obiektywny degraduje ca przyrod zarwno cie-
lesn jak i psychiczn do rzdu zjawisk (fenomenw).
Za jedyn prawdziw rzeczywisto, za jedyn sfer
bytw, ktra istnieje w dosownym, a nie tylko w prze-
nonym sensie, uwaa idealizm obiektywny wiat du-
124
125
cha obiektywnego, a wic wiat idei Platoskich. Przy-
roda jest tylko tego wiata korelatem, jest jego zja-
wiskiem. Idealizm obiektywny zbliony jest wic do
idealizmu Platoskiego.-
Przedstawiciele idealizmu obiektywnego. Przedstawi-
limy powyej zasadnicze myli tzw. idealizmu obiek-
tywnego. Przedstawienie to odbiega mocno od tekstw,
w ktrych zwolennicy tego kierunku wyraali myl
swoj. Nie ma jednak w caej filozofii rwnie mt-
nych i trudno zrozumiaych wywodw jak te, ktre
zawieraj wykad doktryny obiektywnego idealizmu.
Doktryna ta jest rozwiniciem myli zawartych w
transcendentalnym idealizmie Kanta. W naszym
przedstawieniu tej doktryny staralimy si te przed-
stawi j jako takie rozwinicie. Kant sam 'waha si
w swych wywodach midzy stanowiskiem subiektyw-
nego i obiektywnego, idealizmu. Dopiero nastpcy Kan-
ta, a przede wszystkim tzw. wielka trjca idealistw
niemieckich XIX wieku, Fichte, Schelling
i Hegel, stanli zdecydowanie na stanowisku obiek-
tywnego idealizmu, ktre przedstawia j w formie nie-
sychanie mtnej i penej hipostaz. Idealizm obiektyw-
ny reprezentuj te w XIX i w pocztkach XX wieku
tzw. marburska i badeska szkoa neokantystw (C o-
hen, Natorp; Windelband, Rickert), kt-
rych wywody s nieco strawniejsze ni wywody ich
poprzednikw.
Dialektyka Hegla. U idealistw obiektywnych, a prze-
de wszystkim u Hegla, podkrela si myl nastpujc:
Skoro przyroda jest tylko fenomenem wiata ducha
obiektywnego, to prawa rzdzce przyrod s tylko
odbiciem praw rzdzcych w wiecie ducha obiektyw-
nego. Ale w wiecie ducha obiektywnego, a zatem w
wiecie tworw logicznych, rzdz prawa logiki. W pra-
wach przyrody musz si wic odzwierciedla prawa
logiki.
Hegel nazwa prawa logiki rzdzcej w wiecie two-
rw logicznych prawami dialektyki. Maj to by pra-
wa ustanawiajce pewn hierarchi wrd poj (ideal-
nych), poczynajc od najoglniejszego z nich po-
jcia bytu. Zasada tej hierarchii jest taka, e odnone
pojcia ukadaj si w pary poj sprzecznych (np. byt,,
niebyt), ktre Hegel nazywa tez i antytez, po kadej
za takiej parze w tej hierarchii nastpuje jakie po-
jcie trzecie, ktre Hegel nazywa ich syntez, a ktre
zawiera, w swej treci pewne elementy zaczerpnite
z treci zarwno tezy jak te i antytezy. Tak np. syn-
tez pojcia bytu i niebytu ma by wedle Hegla po-
jcie stawania si, jako e to, co si dopiero staje, za-
razem i jest ju, i jeszcze jakoby nie jest. Ta dia-
lektyczna" hierarchia poj idealnych ma, wedle Hegla,
posiada swoje odbicie w chronologicznym porzdku,
w jakim po sobie nastpuj twory przyrody. W przy-
rodzie kademu stanowi rzeczy ma wedle Hegla ??
towarzyszy jaka jego antyteza. Owa teza i antyteza,
zmagajc si ze sob, daj pocztek jakiemu stanowi
nowemu, bdcemu pewn syntez zmagajcych si
przeciwiestw. Tak to wedle Hegla ? prawa dia-
lektyki rzdzi maj biegiem przyrody. Nie uwaa jed-
nak Hegel owych praw dialektycznych rzdzcych bie-
giem przyrody za co pierwotnego, co naleaoby em-
pirycznie tylko stwierdzi i tym si zadowoli, prze-
ciwnie, uwaa on dialektyk przyrody za konsekwencj
tego, i przyroda jest tylko odwzorowaniem wiata du-
cha, w ktrym panuje porzdek dialektyczny i ktry
dlatego musi si te odwzorowywa w przyrodzie.
Dialektyka Hegla i dialektyka Marksa. Dialektyka He-
gla ma zawiera najoglniejsze prawa rzdzce roz-
wojem, wszelk zmian zachodzc w przyrodzie. Do
126
127
praw tych dochodzi Hegel na drodze czysto rozumo-
wej spekulacji, nie apelujc wcale do dowiadczenia,
a wic a priori. Jedn z przesanek, na ktrych si
Hegel przy tym opiera, jest jego idealizm. Jednake
wnioski wyprowadzone z pewnych przesanek mog
by prawdziwe, mimo e przesanki, z ktrych te wnio-
ski zostay wyprowadzone, s faszem. Mona wic od-
rzuca cay idealizm Hegla, a mimo to przyjmowa, e
przyrod rzdz prawa dialektyki.
W taki wanie sposb postpi Karol Marks, ktry
zna dobrze nauk Hegla. Marks twierdzi zgodnie z He-
glem, e procesy rozwojowe i wszelka zmiana odby-
waj si w przyrodzie wedle praw dialektyki, rw-
noczenie jednak odrzuca ca aprioryczn podbudo-
w, na ktrej Hegel opar swoj dialektyk. Odrzuca-
jc aprioryczn argumentacj Hegla przyjmuje Marks
prawa dialektyki z tego powodu, i jego zdaniem
za tymi prawami opowiada si dowiadczenie. Marks
by materialist, tzn. uwaa przyrod cielesn za naj-
prawdziwsz z prawdziwych rzeczywistoci, odmawia
za istnienia zarwno duszom jak i duchowi obiektyw-
nemu, a wic temu, co wedle idealistw (subiektywnych
czy te obiektywnych) miao stanowi prawdziw rze-
czywisto. By te Marks skrajnym empirykiem, tzn.
nie uznawa innego sposobu uzasadniania twierdze
jak tylko przez dowiadczenie. Odrzucajc wic zarw-
no aprioryczn metod uzasadniania praw dialektyki
przez Hegla jak te idealistyczny fundament, na kt-
rym je Hegel opar, znajdujc natomiast jak s-
dzi dla praw dialektyki uzasadnienie empiryczne
i wic je z materializmem, postawi Marks wedle
swych wasnych sw dialektyk z gowy na nogi.
Zczywszy w ten sposb dialektyk z materializmem
sta si Marks gwnym twrc kierunku filozoficz-
nego zwanego materializmem dialektycznym, o ktrym
bdzie mowa w nastpnym rozdziale.
128
c) Metafizyczny realizm
Realizm naiwny i krytyczny. Stanowisko przeciwne
metafizycznemu idealizmowi nazywa si realizmem
metafizycznym. Jego naczeln tez jest twier-
dzenie, e ciaa istniej w dosownym
sensie. Realizm jest naturalnym pogldem, ktry
wyznaje kady czowiek przed wszelk refleksj epi-
stemologiczn. Ten przyrodzony, nie tknity adnymi
rozwaaniami nad poznaniem realizm nosi nazw rea-
lizmu naiwnego.
Obok tego realizmu wyrnia si tzw. realizm
krytyczny, ktry po dokonaniu refleksji episte-
mologicznej i rozwaeniu argumentw idealistycznych
dochodzi do ich odparcia i do podtrzymania tezy
0 istnieniu tworw przyrody w sensie dosownym; two-
rw tych przy tym bynajmniej nie utosamia ani z u-
kadami wrae, ani z jakimi konstrukcjami umysu,
lecz uznaje je za byty transsubiektywne. Realista kry-
tyczny atakuje przede wszystkim argumentacj epi-
stemoogicznego idealizmu, ktra jak to widzieli-
my jest gwnym fundamentem metafizycznego idea-
lizmu. Dokonujc refleksji nad procesem spostrzegania
cia, znajduje najczciej krytyczny realizm, i zwy-
czajne dowiadczenie zmysowe daje nam obraz wiata
niezupenie "wolny od przymieszek subiektywnych,
1 stara si ten obraz skorygowa i od tych subiektyw-
nych naleciaoci uwolni. Realici krytyczni uwaaj
na og, e obraz wiata, jaki przedstawia si bezpo-
rednio naszym zmysom, nie odpowiada rzeczywisto-
ci. W rzeczywistym wiecie materialnym nie ma takich
barw, dwikw ani woni, jakie nam zmysy nasze
przedstawiaj. Spostrzegane przez nas barwy, dwiki,
wonie itd. s tylko subiektywn reakcj naszej orga-
nizacji psychofizycznej na pewne bodce pochodzce od
wiata zewntrznego. Wszystkie takie tylko przez or-
9. Zagadnienia...
129
ganizacj naszych wadz poznawczych wytworzone
i mylnie przedmiotom przypisywane jakoci nazywaj
realici krytyczni jakociami wtrnymi, przeciwstawia-
jc je jakociom pierwotnym, ktre rzeczywicie cia-
om przysuguj. Wedle krytycznych realistw nie ten
obraz wiata jest prawdziwy, ktry si narzuca wprost
naszym zmysom, lecz ten, ktry w wyniku mudnych
bada roztacza fizyka. Zalenie od pogldw goszo-
nych w danej epoce przez fizyk, uznaj krytyczni
realici taki lub inny obraz wiata za oddajcy praw-
dziw natur wiata materialnego. W wieku XIX by
to obraz skadajcy si z bezbarwnych, ale wyposao-
nych w pewien ksztat i rozmiary oraz w pewn mas
i prdko atomw. W chwili obecnej obraz ten traci
na swej pogldowoci i zdaje si raczej schematem ma-
tematycznym tylko ni modelem dajcym si wyobra-
zi.
Spr midzy idealizmem a realizmem toczy si od
wiekw. Do dzi dnia wrd powanych mylicieli zna-
le mona zarwno przedstawicieli jednego jak i dru-
giego kierunku. Zbyt wiele jednak jeszcze w samym
zagadnieniu tkwi niejasnoci, zbyt wiele zachodzi mi-
dzy spierajcymi si stronami nieporozumie. Dlatego
przed zajciem stanowiska w tym sporze naleaoby
lepiej sens samego zagadnienia sprecyzowa. Piszcy
te sowa stara si to uczyni na innym miejscu, w in-
nych pracach, gdy gbsze wniknicie w t spraw
nie pomiecioby si w ramach niniejszego, wstpnego
tylko, przegldu tradycyjnych zagadnie filozofii. Pra-
ce te doprowadziy autora do zdecydowanego przeciw-
stawienia si idealizmowi we wszelkiej jego postaci
, i do wypowiedzenia si stanowczo za stanowiskiem rea-
listycznym.
Rozdzia czwarty
ZAGADNIENIA METAFIZYCZNE
WYRASTAJCE Z ROZWAA NAD PRZYROD
I. ZAGADNIENIE SUBSTANCJI I STRUKTURY
WIATA
W zaraniu myli europejskiej, tzn. w staroytnej
Grecji, dociekania metafizyczne powicone byy roz-
waaniom nad przyrod. Pierwszych metafizykw na-
zywano te fizykami", czyli, jakbymy dzi powie-
dzieli, przyrodnikami". Tych pierwszych przyrodni-
kw" interesoway przede wszystkim zagadnienia bar-
dzo oglne, i to takie, do ktrych rozwizania docho-
dzili raczej na drodze czysto mylowej spekulacji, a nie
mudnego i szczegowego obserwowania i badania fak-
tw. Naleay do nich przede wszystkim dwa zagad-
nienia: zagadnienie tworzywa przyrody, tj. problemat,
z czego, czyli z jakich substancji skada si przyroda,
a po drugie: zagadnienie, jaka jest oglna struktura
przyrody. Oba te zagadnienia, ktre ju w pocztkach
filozofii greckiej znajdoway si w centrum zaintereso-
wania, snuj si poprzez cae dzieje filozofii i stano-
wi jeden z gwnych trzonw zagadnie metafizycz-
nych.
Zajmujc si pytaniem, z jakich substancji skada
si przyroda, mieli pierwsi filozofowie na myli przy-
rod cielesn. W pniejszym rozwoju historycznym
uwaga filozofw zwrcia si jednak zarwno ku przy-
rodzie cielesnej, ktra nam jest dana w dowiadczeniu
zewntrznym (zmysowym), jak te i ku przyrodzie
psychicznej, ktra nam jest dana w dowiadczeniu we-
wntrznym. W filozofii nowoytnej zagadnienie sub-
stancji przyjmuje te posta, pytania, czy istniej za-
131
'Ii,
rwno substancje cielesne jak i duchowe, czy te jeden
tylko z obu tych rodzajw substancji. Sowem, zagad-
nienie substancji przyjmuje posta problemu duszy
i ciaa. Zagadnienie pierwotnie interesujce filozofw,
zmierzajce do gbszego zdania sobie sprawy z tego,
czym waciwie s ciaa, co w ostatecznej instancji jest
ich tworzywem, zalicza si dzi do tzw. filozofii przy-
rody, w ktrej wicej do powiedzenia maj przyrodnicy
ni filozofowie.
Zagadnienie struktury przyrody wystpuje w dzie-
jach filozofii gwnie pod postaci dwch problematw.
Jednym z nich jest problemat determinizmu i indeter-
minizmu, w ktrym chodzi o to, czy wszystko w przy-
rodzie ma swoj przyczyn; drugim zagadnienie te-
leologii i mechanizmu, w ktrym chodzi o to, czy wiat
jest urzdzony celowo, czy te ,nie. Do zagadnienia
struktury przyrody zaliczy mona wreszcie zagadnie-
nie struktury przestrzennej i czasowej wiata, w kt-
rym te raczej przyrodnicy ni filozofowie mog kom-
petentnie zabiera gos.
2. ZAGADNIENIE DUSZY I CIAA
Jakie substancje istniej w przyrodzie? Zagadnienie to
stanowi gwny orodek docieka metafizycznych w
filozofii nowoytnej. Splata si w nim szereg zagad-
nie, na plan pierwszy wybija si w nim jednak py-
tanie, jakiego rodzaju substancje istniej w przyrodzie.
Gwne typy rozwiza tego pytania wystpuj pod
nazwami: dualizm, materializm, spirytualizm i teoria
identycznoci, czyli monizm waciwy.
Dualizm. Dualizm jest kierunkiem, ktrego zasadnicza
teza gosi, e istniej zarwno substancje duchowe jak
i substancje cielesne, tzn. zarwno dusze jak i ciaa.
Kierunek ten odpowiada pogldowi pierwotnemu ludzi
wychowanych w krgu kultury chrzecijaskiej. Wedle
niego ciaa s podoem zjawisk fizycznych; ciaa po-
ruszaj si, ogrzewaj, odksztacaj si, elektryzuj
itd., ale ciaa nie myl, nie czuj, nie cierpi ani nie
raduj si. Te ostatnie zjawiska, znane nam z dowiad-
czenia wewntrznego, wymagaj ze swej istoty innego
podoa ni ciaa. Tym podoem s dusze, one to my-
l, czuj, ciesz si, cierpi itd.
Dualizm skrajny i umiarkowany. Dualizm wystpuje
w dziejach filozofii pod dwiema rnymi postaciami.
W formie radykalniejszej spotykamy dualizm np. u w.
Augustyna albo u Descartes'a. Bardziej u-
miarkowana jest ta odmiana dualizmu, z jak spoty-
kamy si np. u Arystotelesa lub u w. Toma-
sza z Akwinu. Wedle Arystotelesa rzeczywicie
i samoistnie istniej przede wszystkim ciaa, tzn. prze-
de wszystkim ciaa s rzeczywistymi substancjami.
W kadym jednak ciele wyrnia Arystoteles dwa czyn-
niki: materi i form. Materi ciaa jest to, z czego
to ciao jest sporzdzone, a wic jego materia, czyli
tworzywo. Materi wazy glinianej jest np. glina, z kt-
rej si ta waza skada. Form ciaa nazywa Arystote-
les to, co stanowi o tym, e to ciao jest tym wanie,
czym jest, a nie czym innym. Np. form wazy glinia-
nej jest to, dziki czemu w przedmiot jest waz, a nie
czym innym. W przykadzie wazy form stanowi jej
ksztat. Nie zawsze jednak sam ksztat jest form przed-
miotu, bo nie zawsze sam ksztat przedmiotu decyduje
o tym, e jest on tym wanie, a nie czym innym. Np.
form jaboni stanowi nie tylko jej ksztat, ale skadaj
si na ni take te jej wasnoci, ktre przysuguj
jaboni jako rolinie, a wic np. zdolno asymilowania
pokarmw nieorganicznych, zdolno ronicia, zdolno
rozmnaania si i wiele innych.

132
133
I czowiek skada si z materii i formy. Jego materi
stanowi ciaa chemiczne, z ktrych si czowiek ska-
da. Form czowieka natomiast stanowi to wszystko,
dziki czemu ta masa cia chemicznych, ktre wcho-
dz w skad czowieka, staje si istot yw, czujc
i mylc, a nie tylko martw, niewraliw i bezmyl-
n kup misa i koci. Na form czowieka skada si
wic bdzie wszystko to, dziki czemu czowiek jest
organizmem ywym w ogle, co wic cechuje czowie-
ka na rwni z rolinami, ktre take yj, dalej to, co
czowiekowi jest wsplne ze zwierztami, jak np. czucie,
zdolno poruszania si z miejsca na miejsce itp.,
a wreszcie te jego wasnoci, ktre tylko czowiekowi
przysuguj i odrniaj go od zwierzcia. Tym ostat-
nim jest wedle Arystotelesa zdolno mylenia, czyli
rozum. Ot t z tych rnorodnych wasnoci zoon
form czowiecz nazywa Arystoteles dusz ludzk.
Czowiek jest uduchowionym ciaem, skadajcym si
z materii i z duszy. Ciao wic czowieka to nie to
samo co materia. Materia to co, co tylko na drodze
abstrakcji w uduchowionym ciele czowieka mona wy-
rni jako jego skadnik. Podobnie i dusza jest tylko
abstrakcyjnym skadnikiem ciaa. Ciao i dusza nie s
to wic twory rwnorzdne co do sposobu swego istnie-
nia. Ciao jest substancj zdoln do samoistnego istnie-
nia i nie wymagajc ju dalszego podoa dla swej
realizacji. Dusza za jako forma, czyli jako zesp istot-
' nyclt wasnoci czowieka, istnieje tak, jak istniej ce-
chy, a wic istnieje tylko dziki ciau; istnienie duszy
polega na tym, e przysuguje ona ciau.
Na gruncie doktryny Arystotelesa, ktry wbrew Pla-
tonowi zaprzecza temu, by forma moga istnie bez
materii, przyznawanie duszy egzystencji w oderwaniu
od ciaa, a wic przyznawanie duszy istnienia po mier-
ci czowieka, byo pewn niekonsekwencj. Jake bo-
wiem forma, a wic tylko istotna wasno, mogaby
134
istnie bez tego, czego jest wasnoci? Arystoteles
przyjmowa mimo to niemiertelno, twierdzi jednak,
e tylko rozumna cz duszy ludzkiej nie ginie wraz
ze mierci ciaa. Tez o niemiertelnoci dusz indy-
widualnych zaatakowa redniowieczny filozof arabski
Averroes. Tote dla jej utrzymania musia w.
Tomasz z Akwinu, ktry w zasadzie doktryn
Arystotelesa przyjmuje, dokona pewnej jej modyfi-
kacji, zachowujc jednak Arystotelesow koncepcj
duszy jako formy czowieka.
Radykalna posta dualizmu, z jak si spotykamy
u w. Augustyna i u Descartes'a, traktuje dusze i ciaa
rwnorzdnie, uznajc zarwno jedne jak i drugie za
byty samoistne, za substancje, ktre mog dla cech
stanowi podoe, ale same adnego podoa dla swego
istnienia nie wymagaj. Ta radykalna posta dualizmu
natrafia na trudnoci, gdy chodzi o zdanie sprawy z te-
go, jaki jest stosunek duszy do ciaa, jak poj czo-
wieka jako istot jednolit, cho z dwu rnorodnych,
ale samoistnych tworw zoon. Ta te posta dualiz-
mu odpowiada pierwotnemu i bardzo rozpowszechnio-
nemu w yciu potocznym pogldowi.
Monizm i jego odmiany. Z krytyki tego pospolitego
dualizmu wyrastaj liczne metafizyczne doktryny mo-
nistyczne, tj. doktryny przyjmujce jeden tylko (je-
den = (j.ovoc, monos) rodzaj substancji, do ktrych na-
ley materializm, spirytualizm i teoria identycznoci.
Materializm. Teza materializm^, w klasycznym swym
sformuowaniu, gosi: istniej tylko substan-
cje m a t e r i al n e, czyli: tylko ciaa s sub-
stancjami. Substancje duchowe s, wedle materia-
listw, tylko urojeniem. Istnieje kilka odmian raa-
" terializmu.
135

Materializm mechanistyczny. Tzw. materializm


mechanistyczny nie tylko zaprzecza, jakoby
istniay substancje duchowe, ale uwaa nawet zjawis-
ka psychiczne (myli, uczucia itp.) za procesy fizycz-
ne, utosamia je mianowicie najczciej z pewnymi
procesami fizjologicznymi rozgrywajcymi si w mz-
gu albo nawet uwaa je za ciaa, ktre mzg wydzie-
la. (Mzg wydziela myli, tak jak wtroba wydziela
.) Przedstawicielami materializmu mechanistyczne-
go byli m.in. filozof francuski XVIII wieku C a b a n i s,
niemieccy filozofowie XIX wieku Vogt, B ii c h n er
i inni.
Materializm dialektyczny. Inne odmiany materializmu
nie utosamiaj zjawisk psychicznych z fizjologicznymi
czynnociami mzgu, lecz przyznaj zjawiskom psy-
chicznym swoist odrbno. Niemniej jedmak'sdz, e
to ciao, a nie jaka rna od ciaa substancja ducho-
wa, jest podoem, na ktrym si zjawiska psychiczne
rozgrywaj. To ciao czowieka, a nie jaka rna od
niego dusza, cieszy si i smuci, myli, rozwaa itd.
Taki pogld rozwija np. tzw. materializm d i a-,
lektyczny, ktrego twrcami byli Engels
i Marks. Materializm dialektyczny sdzi, e materia
w swym historycznym rozwoju zmieniaa oblicze, bo-
gacc si z biegiem czasu w niektrych swych cz-
ciach o coraz nowe jakoci, niesprowadzalne do jakoci
poprzednio posiadanych. Pierwotnie martwa materia,
w ktrej rozgryway si tylko procesy fizykochemiczne,
pozyskaa nagle w pewnych swych czciach, w kt-
rych te procesy doszy do wysokiego stopnia kompli-
kacji, now jako, niesprowadzaln do jakoci fizyko-
chemicznych jako, ktr nazywamy yciem. W ten
sposb powstay pierwsze organizmy. Gdy w dalszych
dziejach materii oywionej rozgrywajce si w niej
procesy fizykochemiczne i biologiczne doszy do od-
136
powiednio wysokiego stopnia rozwoju, pojawia si
znw nowa jako. Materia zdobya wiadomo, zro-
dzio si w niej ycie psychiczne. ycie psychiczne nie
sprowadza si jednak ani do procesw fizykochemicz-
nych, ani do biologicznych, jest ono czym cakowicie
rnym od tych procesw, jakkolwiek jest od tych pro-
cesw zalene i przez nie Uwarunkowane. To zdoby-
wanie przez materi w cigu jej rozwoju coraz no-
wych jakoci, ktre nie sprowadzaj si tylko do kom-
binacyj jakoci dawniej posiadanych, dokonywa si
zdaniem materialistw dialektycznych raptownie, w
jednym skoku, a nie przez powoln ewolucj.
Przedstawiona powyej odmiana materializmu nosi
nazw materializmu dialektycznego, poniewa twrcy
tego kierunku czyli w nim materializm z tzw. dia-
lektyk. Jak ju wspominalimy o tym w zwizku z o-
mawianiem filozofii Hegla, twrca materializmu dia-
lektycznego, Karol Marks, uzna, i dowiadczenie po-
twierdza, e przyroda podlega prawom dialektyki, kt-
re Hegel wyprowadzi na drodze czysto spekulatywnej.
Skonio to Marksa do przyjcia tzw. dialektycznego
punktu widzenia w badaniu przyrody i spoecznego
ycia ludzkoci. w dialektyczny punkt widzenia do-
maga si rozpatrywania przyrody w jej procesie sta-
wania si i rozwoju, w przeciwiestwie do tzw. me-
tafizycznego" punktu widzenia, ktry przyrod rozpa-
truje statycznie, jako co gotowego i niezmiennego.
(Dialektyczni materialici uywaj tu terminw me-
tafizyka", metafizyczny" odmiennie ni inni.) Doma-
ga si on dalej, by przy rozpatrywaniu poszczeglnych
zjawisk nie izolowa ich od innych, lecz uwzgldnia
moliwie wszechstronnie zwizki, w ktrych badane
zjawisko pozostaje z innymi, w szczeglnoci za zwiz-
ki zalenoci przyczynowej. Taki sposb rozpatrywa-
nia przyrody prowadzi zdaniem dialektycznych ma-
terialistw do stwierdzenia, e podlega ona okrelo-
13?
nym prawom, ktre nazywaj oni prawami dialektyki.
Spord czterech zwykle wymienianych praw dialek-
tyki najwaniejsze s: prawo przechodzenia zmian ilo-
ciowych w zmiany jakociowe oraz prawo jednoci
i walki przeciwiestw.
Prawo przechodzenia iloci w jako gosi, i proce-
sy rozwojowe odbywajce si w przyrodzie (cznie ze
wiatem spoecznoci ludzkich) przebiegaj w ten spo-
sb, i zmiany ilociowe (tzn. zmiany, w ktrych zmie-
nia si tylko intensywno stopniowalnych cech przed-
miotu, jak np. jego temperatura, ciar, dugo, a ce-
chy niestopniowalne, jak np. stan skupienia, pe itp.,
pozostaj te same), osignwszy odpowiednio wysoki
stopie, przechodz raptownie (skokowo) w zmiany ja-
kociowe (tzn. takie, przy ktrych intensywno cech
stopniowalnych ju si nie zmienia, natomiast jaka
cecha niestopniowalna zostaje zastpiona przez inn).
Jako przykad przechodzenia iloci w jako przyto-
czy mona zamarzanie lodu. Woda znajdujca si, po-
wiedzmy, w temperaturze +20C pod wpywem utraty
ciepa obnia tylko stopniowo sw temperatur, ulega
wic tylko zmianom ilociowym. W chwili jednak gdy
stygnca woda osignie temperatur 0C, dalsza utrata
ciepa nie spowoduje ju dalszej zniki temperatury,
lecz zamiast tej tylko ilociowej zmiany wystpi zmia-
na stanu skupienia, woda ze stanu ciekego przejdzie
w stan stay, ulegnie wic zmianie jakociowej. W sfor-
muowaniu tego prawa podkrela si, e przejcie zmia-
ny ilociowej tylko w zmian jakociow i sama ta
jakociowa zmiana dokonywa si raptownie, a nie stop-
niowo i powoli. Takie zmiany jakociowe nazywa si
skokami dialektycznymi". Dialektycy podkrelaj, i
w procesie stawania si przyrody wielkie i wane zmia-
ny, jakimi s wanie zmiany jakociowe, dokonuj si
skokowo, a wic nie ewolucyjnie, lecz rewolucyjnie.
Rewolucyjnie, a nie ewolucyjnie odbywaj si te wiel-
138
kie jakociowe zmiany w ustroju spoecznoci ludz-
kich, jakkolwiek przygotowaniem tych jakociowych
zmian rewolucyjnych jest dugotrway proces ilocio-
wych zmian dokonujcych si w sposb ewolucyjny,
stopniowy.
Drugie ze wspomnianych wyej praw dialektyki, pra-
wo jednoci i walki przeciwiestw, dotyczy dynamiki
procesw rozwojowych w przyrodzie (wraz ze wiatem
spoecznoci ludzkich). Gosi ono, e w kadym proce-
sie stawania si wspistniej zawsze siy przeciwdzia-
ajce sobie nawzajem. Kadej z tych si odpowiada te
pewien stan, przeciwny stanowi odpowiadajcemu sile
drugiej. W ten sposb w kadej fazie procesu stawa-
nia si wspistniej stany przeciwne, ktre jak gdyby
zmagaj si ze sob. Ze zmagania si tych przeci-
wiestw wyania si jaki stan nowy, rny od obu
zwalczajcych si nawzajem. Lecz i ten nowy stan nie
utrzymuje si trwale. Siy, ktre go utrzymuj, budz
bowiem siy przeciwdziaajce, dochodzi znw do wal-
ki przeciwiestw, i tak odbywa si to bez koca. Pra-
wo jednoci i walki przeciwiestw odpowiada Heglow-
skiemu prawu triady": tezy, antytezy i syntezy. Dla
przykadu wemy pod uwag ciao, ktre znajduje si
w stanie spoczynku i na; ktre poczyna dziaa jaka
sia. Pod wpywem tej siy ciao nabywa pewnego przy-
spieszenia, prdko jego, zrazu rwna zeru, stopniowo
wzrasta. Wskutek prdkoci budzi si opr tarcia i opr
powietrza, ktre przeciwdziaaj sile wywoujcej ruch.
Walka siy, ktra ruch wywoaa, i oporw, ktre d
do jego zatrzymania, prowadzi wreszcie, w chwili gdy
sia zrwna si z oporami, do przeksztacenia ruchu, kt-
ry zrazu odbywa si w sposb przyspieszony, w ruch
jednostajny. Ze zmagania si si, z ktrych jednej odpo-
wiada ruch przyspieszony, drugiej spoczynek, wya-
nia si, jako ich jak gdyby synteza, ruch jednostajny.
W prawie tym obok trafnej obserwacji, i w ka-
139
dym procesie stawania toczy si waka si przeciwdzia-
ajcych sobie wystpuje, pogld, jakoby w kadym
takim procesie wspistniay stany sobie przeciwne,
a nawet sprzeczne. W zwizku z tym ze strony zwo-
lennikw dialektyki podnosi si opozycja przeciwko
pewnym prawom logiki formalnej, a w szczeglnoci
przeciw tzw. zasadzie sprzecznoci. Zwolennicy dialek-
tycznego materializmu sdz mianowicie, e kada zmia-
na, a wic i ruch, implikuje sprzeczno. W uzasadnia-
niu tego pogldu powouj si- m.in. na argumenty sta-
roytnej szkoy filozoficznej eleatw, ktrzy starali si
wykaza, i zmiana i ruch s niemoliwe, gdy samo
przypuszczenie, e co si porusza, prowadzi do was-
nego zaprzeczenia, a wic do sprzecznoci. Tak np. je-
den z tych filozofw, imieniem Zenon z Ele i,
rozumowa w sposb nastpujcy: Gdyby wypuszczona
z uku strzaa poruszaa si, to w kadej chwili swego
lotu znajdowaaby si w pewnym okrelonym miejscu,
a wic w kadej chwili swego lotu spoczywaaby w
tym miejscu. Ale jeliby w kadej chwili swego lotu
spoczywaa, to przez cay ten czas nie poruszaaby si.
Przypuszczenie wic, e wypuszczona z uku strzaa
porusza si, prowadzi do swego wasnego zaprzeczenia,
a wic do sprzecznoci. Rozumowanie to skaniao elea-
tw do wniosku, i ruchu naprawd nie ma. Poniewa
jednak wiadectwo zmysw przemawia za tym, i
fuch istnieje, zatem wyprowadzali std eleaci wniosek,
i zmysy nas zwodz i e dowiadczenie nie jest wia-
rogodnym rdem poznania. Taka bya droga wiodca
eleatw do skrajnego aprioryzmu, po ktrej za nimi
poszed Platon i liczni inni myliciele staroytni. Dia-
lektyczni materialici s jednake empirykami i uwa-
aj dowiadczenie za ostateczne kryterium prawdy.
Z rozumowania Zenona wyprowadzaj wic wniosek
odmienny. Godzc si mianowicie z Zenonem, i ruch
implikuje sprzeczno (tzn., e przypuszczenie, i co
140
si porusza, prowadzi do sprzecznoci), nie godz si
na wysnuty std przez Zenona wniosek, jakoby ruch
jako sprzeczny w sobie nie istniay Jako empirycy
bowiem uznaj dialektyczni materialici rzeczywisto
ruchu, albowiem niedwuznacznie si za ni opowiada
dowiadczenie. Twierdz wic zarwno, e ruch istnie-
je, jak i to, e ruch implikuje sprzeczno. Prowadzi
ich to do wniosku, e sprzeczno istnieje, e wic za-
sada sprzecznoci, stanowica jeden z naczelnych ka-
nonw logiki formalnej, ktra neguje wszelk sprzecz-
no, jest faszywa.1
Przedstawiciele dialektycznego materializmu, formu-
ujc swoje pogldy, unikaj scholastycznego terminu
substancja", nie wypowiadaj te swej materialistycz-
nej tezy w sowach istniej tylko substancje cielesne".
Materializmowi swemu nadaj raczej posta twierdze-
nia goszcego, e materia jest pierwotniejgza od du-
cha. Znaczy to przede wszystkim, i wczeniej bya
materia ni duch (tzn. ycie psychiczne), ktry wyoni
si pniej w jakim dalekim stadium rozwoju materii,
i e wobec tego genetycznie nie materia pochodzi od
ducha, lecz duch od materii. Kadc nacisk na pierw-
szestwo czasowe i genetyczne materii przed duchem,
sdz dialektycznis materialici, i jest to pogld, do
ktrego prowadz wyniki bada nauk przyrodniczych,
podczas gdy pogld przeciwny, przyznajcy pierwsze-
stwo duchowi przed materi, opiera si na wierzeniach
religijnych, ktre przyjmuj stworzenie wiata przez
Boga, stojcego poza wiatem materialnym.
Lecz materialici przeciwstawiaj si nie tylko tym,
ktrzy, uznajc ciaa za przedmioty w peni rzeczywi-
ste, uwaaj je za dzieo ducha Boskiego, a wic za
1 Nie wdajemy si na tym miejscu w dyskusj nad traf-
noci rozumowa Zenona. Interesujcych si t spraw od-
syam do mego artykuu pt. Zmiana i sprzeczno (Myl
Wspczesna", 1948, nr 89 [2728], str. 3552).
141
byty w tym sensie od ducha zalene, w jakim zaleny
jest skutek od przyczyny lub wytwr od wytwrcy.
Goszc niezaleno materii od ducha, zaprzeczaj te
materialici tej formie zalenoci midzy materi a du-
chem, jakiej si w ich stosunku dopatruj idealici,
ktrzy, pozbawiajc materi peni rzeczywistoci, czy-
ni z niej tylko pewnego rodzaju fikcj, przedmiot tyl-
ko intencjonalny, ktrego istnienie polega na tym tyl-
ko, e kto o nim myli w pewien sposb.
Materializm w walce z idealizmem. Materializm pro-
wadzi wic walk na dwa fronty. Po pierwsze mia-
nowicie, walczy on z idealizmem wszelkich odcieni,
a wic zarwno z idealizmem subiektywnym, uznaj-
cym materi za zesp ukadw wrae lub jedynie
za konstrukcj poznajcego umysu, jak te z idealiz-
mem obiektywnym, uwaajcym ca przyrod, zarw-
no materialn jak i psychiczn, tylko za korelat wia-
ta tworw logicznych, tzw. ducha obiektywnego. Ma-
terialici stoj silnie na stanowisku realistycznym i nie-
jednokrotnie nawet wysuwaj tez realistyczn na czo-
o swej doktryny, przedstawiajc j jako jej zasadnicz
tre. Czynic to, postpuj niesusznie, albowiem sta-
nowisko realistyczne nie musi w konsekwencji poci-
ga za sob tezy materialistycznej. Realizm, przyzna-
jcy przyrodzie peni bytu, nie musi bowiem przy-
znawa jej tylko przyrodzie cielesnej, lecz moe j te
przyznawa substancjom psychicznym, tj. duszom. Rea-
lizm godzi si wic zarwno z materializmem jak i z du-
alizmem.
Na gruncie realizmu rozwija te . materializm drugi
front swej walki, w ktrej jego przeciwnikiem jest
dualizm, stojcy rwnie na stanowisku realistycznym.
Materializm w walce z dualizmem. Spr midzy mate-
rializmem a dualizmem jest sporem o istnienie dusz
142
pojmowanych jako substancje rwnorzdne z ciaem,
a odmienne od cia. Waciwym przeciwnikiem mate-
rializmu jest wic dualizm radykalny, tj. taki, jaki
reprezentowali w. Augustyn lub Descartes. Pomidzy
dualizmem umiarkowanym, reprezentowanym przez
Arystotelesa, a materializmem umiarkowanym, repre-
zentowanym np. przez dialektycznych materialistw,
przeciwiestwo jest mniej jaskrawe.
W dziejach filozofii materialici byli stron atakuj-
c, a dualici bronili pozycji zajtej jeszcze przed wy-
buchem sporu. Atak materialistw polega przede wszy-
stkim na wykazywaniu, e przyjmowanie istnienia ja-
. kiej duszy, pojmowanej jako substancja mylca (ogl-
nie mwic: wiadoma), a rna od ciaa, jest pozba-
wione jakiejkolwiek racjonalnej podstawy. Jaka moe
by mwi materialici podstawa, ktra w racjo-
nalny sposb moe uzasadni jakkolwiek tez egzy-
stencjaln, tzn. jakkolwiek tez stwierdzajc, e taka
a taka rzecz rzeczywicie istnieje? Stwierdzi istnie-
nie, i. to rzeczywiste istnienie czego, mona tylko na
podstawie dowiadczenia. Dowiadczenie moe bd bez-
porednio, bd porednio uprawnia nas do przyjcia,
e dana rzecz istnieje. Bezporednio uprawnia nas do-
wiadczenie do stwierdzenia, e rzecz ta istnieje, gdy
j widzimy, czujemy, syszymy lub w ogle jako spo-
strzegamy. Porednio za wtedy, gdy rzeczy tej wpraw-
dzie nie spostrzegamy, ale gdy jej istnienie wynika
z pewnych faktw bezporednio spostrzeonych lub te
gdy istnienie jej musimy przyj, aby wyjani pewne
zaobserwowane fakty.
Ot powiadaj materialici za istnieniem dusz,
jeli si przez dusze rozumie substancje mylce rne
od cia, nie opowiada si dowiadczenie ani bezpored-
nio, ani porednio. Nie opowiada si ono bezporednio,
bo duszy nikt nigdy nie widzia, nie czu, nie sysza
i w ogle nie spostrzega. Nie opowiada si te po-
- 143
rednio, bo istnienie duszy ani nie wynika z adnych
faktw dowiadczenia, ani te hipoteza przyjmujca
istnienie duszy nie jest niezbdna dla wyjanienia fak-
tw stwierdzonych przez bezporedni obserwacj. Wo-
bec tego doktryna przyjmujca istnienie substancji my-
lcych, a rnych od cia jest zupenie bezpodstawna.
Doktryna ta jest jak mwi materialici pozosta-
oci po prymitywnym stadium umysowoci ludzkiej,
w ktrym stale, ilekro na pewnych przedmiotach day
si zaobserwowa zjawiska osobliwego rodzaju, przyj-
mowano jak substancj, ktra swym dziaaniem mia-
a jakoby wywoywa te zjawiska. Zjawiska cieplne
skaniay prymitywnie mylcych przyrodnikw do
przyjcia, e ciaa, na ktrych wystpuj te zjawiska,
zawieraj w sobie jak osobliw substancj, rn
od owych cia, ktr nazywano fluidem cieplnym; zja-
wiska elektryczne kadziono na karb jakiej substancji
elektrycznej, ktra miaa je wywoywa. Zjawiska bio-
logiczne uwaano za przejaw dziaania substancji, kt-
r nazywano anima vegetativa lub spiritus animalis.
Ot zupenie podobna jest droga, na ktrej dochodzi
si do hipotezy o istnieniu duszy. Obserwuje si, e
pewne ciaa s wyposaone w ycie psychiczne, i uwa-
a si, e to wystarcza do przyjcia, i w ciaach tych
obra sobie siedzib jaki rny od tych cia fluid psy-
chiczny, ktry nazywa si dusz. Dzisiejsza nauka zer-
waa z takim sposobem mylenia. Sam fakt wystpo-
wania na pewnych ciaach zjawisk elektrycznych nie
wystarcza nam dzi do przyjmowania, e w ciaach
tych umiejscowia si jaka substancja, ktra si na-
zywa elektrycznoci. Przyjmujemy wprawdzie dzi, e
istniej elektrony, ktre s tylko samym adunkiem
elektrycznym, nie obcionym adn materi, ale przyj-
mujemy ich istnienie na tej podstawie, e zaobserwo-
wane zostay pewne zjawiska (np. promienie katodo-
we), ktrych przebieg jest taki, i aby go wyjani,
musimy przyj hipotez o istnieniu elektronw. Nie
wierzymy natomiast w istnienie fluidu cieplnego ani
w istnienie fluidu magnetycznego, albowiem ani ich
nigdy nikt nie spostrzega, ani te nie spotykamy si
w dowiadczeniu ze zjawiskami, ktrych wyjanienie
wymagaoby przyjcia hipotezy o ich istnieniu.
Na taki atak materialistw odpowiadaj obrocy du-
szy, e wprawdzie nikt nigdy duszy nie widzia, nie
czu, nie sysza ani w ogle zmysowo nie spostrzega,
jednake zmysowe spostrzeganie nie jest jedyn for-
m bezporedniego dowiadczenia. Obok dowiadczenia
zmysowego istnieje bowiem dowiadczenie wewntrzne,
ktre upewnia mnie o tym, e myl, e chc, e ciesz
si lub smuc. Z tego te dowiadczenia czerpi pew-
no, e istniej jako istota mylca, chcca, a wic
jako istota duchowa, a nie cielesna. wiadectwo za
dowiadczenia wewntrznego jest o wiele pewniejsze ni
wiadectwo zmysw. W istnienie cia, ktre przyjmuj
na podstawie wiadectwa zmysw, mona wtpi, bo
przeciwko temu wiadectwu wytoczy mona chocia-
by ten zarzut, e moe mi si wszystko tylko ni, moe
zmysy mnie zwodz i cay ten wiat zmysowy jest
tylko majakiem. Ale zarzutem takim adn *miar nie
mona obniy pewnoci dowiadczenia wewntrznego,
pouczajcego mnie o tym, e ja myl, e spostrzegam,
a wic e istniej jako istota mylca. Bo przyjmijmy
nawet, e bdz i myl si wierzc w wiat cia; e
myl si jeszcze i w wielu innych sprawach. Jednak na
to, abym si myli, musz istnie jako istota mylca,
bo myli si to znaczy myle niezgodnie z prawd.
Istnienie duszy jest wic tak mwi jej obrocy
znacznie lepiej ugruntowane na wiadectwie dowiad-
czenia ni istnienie cia.
Taka obrona duszy nie odbiera jeszcze materialistom
pewnoci siebie. O czyme powiadaj poucza
mnie dowiadczenie wewntrzne? O tym, e myl, e
144
Zagadnienia...
145
chc, e ciesz si lub smuc itd. Poucza mnie wic
o tym, e zachodz we mnie zjawiska mylenia, chce-
nia, radowania si i smucenia, sowem, e zachodz we
mnie zjawiska psychiczne. Poucza mnie te o tym, e
ja istniej jako istota mylca, chcca itd. Temu aden
z materialistw nie przeczy. Ale czy std, e istniej
istoty mylce, wynika, e istniej istoty duchowe, czyli
dusze? Odpowied na to pytanie bdzie zaleaa od de-
finicji terminu dusza". Jeli dusza" znaczy tylko tyle
co istota mylca", to oczywicie dowiadczenie we-
wntrzne poucza mnie o tym, e dusza istnieje. Jeeli
jednak dusza" ma znaczy istota mylca rna od
ciaa", to std, e istniej7 istoty mylce, nie wynika
jeszcze wcale, e istniej dusze rne od ciaa. Aby
dowie istnienia dusz pojmowanych jako substancje
mylce i rne od ciaa, nie wystarczy wykaza, e
istniej substancje mylce, lecz trzeba nadto wykaza,
e nie s one ciaami, trzeba wykaza, e to nie ciao
nasze myli, chce, cieszy si lub smuci.
Tymczasem mwi materialici istniej bar-
dzo powane poszlaki wiadczce o czym przeciwnym.
Wiadomo z ycia codziennego, a jeszcze wicej z ob-
serwacji stanw patologicznych, jak bardzo zjawiska
psychiczne zalene s od naszego ciaa. Uszkodzenia
mzgu prowadz do zaniku caych dziedzin ycia psy-
chicznego, zabiegi chirurgiczne dokonywane na mzgu
powoduj cakowit zmian usposobienia czowieka;
wpywa na nie take w sposb przejciowy alkohol,
kofeina, wpywaj wydzieliny gruczow dokrewnych
itd. Ta tak cisa zaleno zjawisk psychicznych od
ciaa czyni rzecz bardzo prawdopodobn, e to wanie
ciao, a nie jaka od niego rna dusza, myli, chce,
cieszy si itd. Jeeli ten cay potny aparat argumen-
tw wykazujcych zaleno ycia psychicznego od ciaa
nie dowodzi w sposb niewtpliwy, e substratem zja-
wisk psychicznych jest ciao, to w kadym razie obro-
146
cy duszy nie mog si nawet na takie argumenty po-
woa dla uzasadnienia tezy przeciwnej, a tak dla nich
istotnej, mianowicie dla wykazania, e to nie ciao, lecz
co rnego od ciaa myli, chce itd.
Jakeby musia taki argument wyglda, aby sta
si przekonujcy? Oto trzeba by pokaza co, co mia-
oby ycie psychiczne, a nie byoby zwizane z adnym
ciaem, i to bd pokaza co takiego w dowiadczeniu,
bd dowie jako inaczej, e co takiego istnieje. Ist-
nienie elektronw byo dopty wtpliwe, dopki w zja-
wisku promieni katodowych nie napotkao si czego,
co miao wasnoci elektryczne (polegajce na uginaniu
si promieni katodowych w polu elektrycznym i magne-
tycznym w kierunku, w jakim uginaj si prdy elek-
tryczne ujemne), a nie mogD by utosamione z ad-
nym ciaem chemicznym. Aby bezporednio wykaza
istnienie istot mylcych, ktre nie s ciaami, trzeba
by w dowiadczeniu zewntrznym lub wewntrznym
napotka dusz wypreparowan z ciaa, tak jak w pro-
mieniach katodowych napotkano elektryczno" wy-
preparowan z materii. W dowiadczeniu zewntrznym,
tj. zmysowym, mog by jednak dane tylko ciaa i zja-
wiska cielesne. Duszy wyzwolonej z ciaa dowiadcze-
nie zewntrzne, z istoty swej, nigdy nam mimo za-
biegw czynionych w tej mierze przez spirytystw
nie ukae. Aby w dowiadczeniu wewntrznym napot-
ka dusz z ciaa wyzwolon, trzeba by w najlepszym
razie czeka do wasnej mierci, ta droga jest tedy rw-
nie, dla ywych przynajmniej ludzi, niedostpna. Po-
zostaje wic tylko droga porednia: dowd istnienia
istot mylcych a niecielesnych. Mgby to by dowd
wykazujcy, e ycie psychiczne trwa i po mierci czo-
wieka, a wic dowd tzw. niemiertelnoci duszy lub
dowd istnienia innych ni ludzie, istot mylcych
a bezcielesnych, np. dowd istnienia aniow, diabw
itp. O dowody takie silili si teologowie, filozofowie,
147
sil si i spirytyci, dotd jednak przekonujcego do-
wodu takiego zdaniem materialistw nie znale-
ziono.
Zatem, konkluduj sw replik materialici, teza
o istnieniu dusz rozumianych jako istoty mylce
a rne od cia pozostaje nadal . mimo apelu do do-
wiadczenia wewntrznego tez bezpodstawn. Jeli
za idzie o znane z dowiadczenia wewntrznego istoty
mylce, to fakt zalenoci ycia psychicznego od ciaa
czowieka przemawia silnie, cho nie decydujco, za
tym, e tym, co w nas myli, czuje i chce, jest nasze
wasne ciao.
Ta replika materialistw nie zadowala jednak obro-
cw duszy. Sdz oni, e mimo wszystko potrafi wy-
kaza, i. to nie ciao nasze ani aden organ cielesny
jest tym, co myli, czuje i chce, e wic to, co myli,
nie jest ciaem. Po pierwsze mianowicie podkrelaj
obrocy duszy, e procesy psychiczne s ze swej istoty
czym takim, czemu nie mona przypisywa adnego
miejsca w przestrzeni. Nie ma sensu mwi, e myli
moje s np. w mojej gowie. Prowadzioby to do absur-
dalnych konsekwencji, takich np. jak ta, e gdy moja
gowa si chwieje, to i myli moje chwiej si z ni
razem, e gdy moja gowa jest o metr oddalona od
twojej, to moje myli s te oddalone od twoich o jeden
metr. Kto przypisuje mylom i w ogle zjawiskom
psychicznym jakie miejsce w przestrzeni a czyni
to ci, ktrzy uwaaj, i to ciao nasze myli ten
robi ze zjawisk psychicznych zjawiska fizyczne. Umiej-
scowienie w przestrzeni jest bowiem cech charaktery-
styczn dla zjawisk fizycznych, zjawiskom psychicznym
natomiast waciwe jest to, e nie rozgrywaj si w
przestrzeni.
Na tak argumentacj mogliby materialici odpowie-
dzie, e nie s skonni bynajmniej definiowa zjawisk
fizycznych jako zjawiska zlokalizowane w przestrzeni.
148
Jeli kto jednak tak pragnie zjawiska fizyczne defi-
niowa, to moe to uczyni i z faktu, e zjawiska psy-
chiczne rozgrywaj si w moim mzgu, wysnu wnio-
sek, e przy takim pojmowaniu zjawisk fizycznych zja-
wiska psychiczne s pewnego rodzaju zjawiskami fi-
zycznymi. Materializm dialektyczny bdzie jednak ob-
, stawa przy tym, e s to w kadym razie zjawiska
osobliwego rodzaju, rne zarwno od wszelkich zja-
wisk, jakie opisuje fizyka wraz z chemi, i rne od
zjawisk opisywanych przez nauki biologiczne. Samo
twierdzenie natomiast, e myli moje odbywaj si w
mojej gowie, nie wydaje si materialistom czym ab-
surdalnym.
A oto drugi jeszcze argument, ktry wytaczaj obro-
cy duszy. Dusza moja. powiadaj to tyle co ten ja,
ktry myli, czyli tzw. moja ja. Ot zdaj sobie spra-
w z tego, e ja moja jest czym jednym i prostym,
czym, co nie skada si z czci. Ja mam, jako podmiot
moich przey psychicznych, rne wasnoci, jestem
mdry lub gupi, szlachetny lub pody, stanowczy lub
chwiejny, gorcy lub zimny, ale czci, kawakw ad-
nych nie posiadam. Ciao moje natomiast skada si
z czci. Zatem ja jako podmiot moich myli jestem
czym rnym od ciaa. I ten argument nietrudno zwal-
czy materialistom. Popenia on mianowicie petitio prin-
cipii, zakada z gry, e ten ja, ktry myli, jest czym
od mego ciaa rnym. Tylko bowiem^ uczyniwszy z g-
ry to zaoenie, mona twierdzi, e ja jako podmiot
moich myli nie posiadam czci. A zreszt, materialista
nie musi twierdzi, e tym, co myli, jest cae moje
ciao, ani e tym, co myli, jest cay mzg. Wszak i cia-
a skadaj si pono z czstek, ktre nie posiadaj
czci; dawniej za takie ostateczne czstki cia uwaano
chemiczne atomy, dzi uznano za elementarne skad-
niki cia elektrony, nukleony itd. Nie staoby w sprzecz-
noci z tez materialistyczn, gdyby si przyjo, Je
149
tym, co myli we mnie, jest jaka elementarna czstka
materii skadajcej si na moje ciao. A wtedy podmiot
moich myli, mimo e byby czym materialnym, nie
posiadaby czci.
Tak oto przedstawia si ten drugi front walki ma-
terializmu, w ktrym przeciwnikiem jego jest bronicy
substancjalnej duszy dualizm. Jaki jest przebieg tego
sporu? Oto obrocy duszy wytaczaj argumenty ma-
jce przemawia za istnieniem dusz jako substancji
rnych od ciaa, a materialici argumenty te zbijaj,
starajc si wykaza, e teza przyjmujca istnienie dusz
rnych od ciaa jest tez bezpodstawn. Pamita jed-
nak naley, e kto wykazuje bezpodstawno tezy
przeciwnika, nie dowodzi tym samym swojej wasnej
tezy.
Tote obrocy duszy nie uwaaj, e przegrali spra-
w, lecz tocz spr dalej, obierajc przy tym tak me-
tod, jak dotd z powodzeniem stosowali materialici,
tzn. zamiast broni swojej tezy, atakuj tez przeciw-
nika. Za or w tym ataku su im wyniki nowszych
bada fizyki. W wietle najnowszych teorii fizykal-
nych mwi przeciwnicy materializmu tak jasne,
jak si dotd zdawao, pojcie materii czy te pojcie
ciaa poczyna traci swoj wyrazisto. Zaciera si gra-
nica pomidzy materi i energi. Materi pojmowali-
my dotd jako pewnego rodzaju substancj, jako pewn
rzecz. Energi za pojmowalimy nie jako substancj,
lecz jako pewien stan, w ktrym substancja moe si
znajdowa. Tymczasem fizyka dzisiejsza zaciera granic
pomidzy energi i materi. Energia jest \vedle teorii
wspczesnych czym, co posiada mas, a wic posiada
atrybut uznawany dotd za charakterystyczny dla ma-
terii. Zdolno do wykonania pewnej pracy to by stan
cia, ktry nazywano energi. Dzi fizyka powiada, e
ciao moe sw mas przemieni na prac, e *wic masa
ciaa jest te zdolnoci do wykonania pracy, a wic
150
jest energi. W ten sposb materia i energia s jakby
rnymi fazami jednego i tego samego, materia moe
przechodzi w energi i na odwrt. Materia traci wic
swj charakter substancji, czyli rzeczy.
A dalej powiadaj gdy chcemy zgbi, czym
jest w swej istocie jakie ciao, badamy, czym s jego
ostateczne skadniki. Ot elektrony, nukleony itp. two-
ry, ktre stanowi maj ostateczne skadniki danych
nam w dowiadczeniu cia, staj si wedle wspczes-
nych teorii fizyki czym zupenie niepodobnym do tego,
za co te ciaa uwaalimy. Nie wolno nam ju elek-
tronw itd. wyobraa sobie na ksztat malekich gru-
dek, jako miniatur czego, co mona by zobaczy lub
dotykiem wymaca. Mwi wprawdzie fizycy o roz-
miarach przestrzennych elektronw, protonw, neutro-
nw itd., ale wypowiedzi te maj sens tylko przenony.
Mwi te niekiedy fizycy, gdy pragn zda spraw
z przebiegu pewnych eksperymentw, o elektronach,
protonach, neutronach jako o korpuskuach", czyli ja-
ko o malekich brykach, ale gdy idzie o wyjanienie
przebiegu eksperymentw innego rodzaju, nie uwaaj
fizycy elektronw itd. za malekie bryki, lecz mwi
o nich jako o falach albo grupach fal. Fale te nie maj
jednak mie adnego substancjalnego podoa, nie s
to wic fale jakiego eteru" lub czegokolwiek, co
mona by traktowa jako pewn rzecz. Kadoczesna
elongacja takiej fali w pewnym miejscu jest tylko mia-
r prawdopodobiestwa, e w tym miejscu i w tym
czasie wystpi takie to takie zjawiska, jak np. fosfo-
rescencja ekranu, poczernienie pyty fotograficznej lub
tp. W ten sposb elektrony i ich mikrokosmiczni part-
nerzy rozpywaj si cakowicie w abstrakcji. Szczyt
abstrakcyjnoci osigniemy, gdy usyszymy odpowied
fiz3^kw na pytanie, czym s waciwie owe elektrony
i ich towarzysze, o ktrych w zwizku z pewnymi eks-
perymentami mwi fizycy jako o czstkach, a w
151
zwizku z innymi jako o falach. Odpowied ta gosi
mianowicie, i fizycy wiedz o elektronach tylko tyle,
e w zwizku z pewnymi eksperymentami zachowuj
si jak czstki, a wic mae bryki, w zwizku z inny-
mi eksperymentami zachowuj si jak fale; czym jed-
nak s one same w sobie", tzn. niezalenie od wszel-
kich przeprowadzonych eksperymentw i obserwacji,
tego fizycy nie tylko nie wiedz, ale uwaaj to pyta-
nie za jaowe, tj. takie, ktrego samo sformuowanie
wyklucza moliwo udzielenia na nie odpowiedzi. Py-
ta, czym jest elektron wtedy, gdy si go nie obser-
wuje, jest rzecz rwnie nierozsdn zdaniem fizy-
kw jak pyta, czym jest to, czego si w ogle nie
bada.
Ot, eskontujc te wywody fizykw, zapisuj je
obrocy duszy na swoj korzy. Nowsze teorie fizy-
kalne upowaniaj ich jak sdz do stwierdzenia,
e materia si odmaterializowaa, e rozpyna si w
abstrakcjach. Fizyka wspczesna zdaniem ich
pokazaa, i gruba materia, znana nam jako ciaa pod-
padajce pod nasze zmysy, jest zudzeniem. Fizyka
okazaa, e owa gruba materia jest tylko postaci, pod
ktr nam si przejawiaj zespoy tworw mikrokos-
micznych, elektronw i pozytronw, nukleonw, mezo-
nw i neutrinw, te za nie s adnymi rzeczami real-
nymi, ale tworami abstrakcyjnymi, i jako takie nie na-
le do wiata realnego. Z tworw realnych zostaj na
placu jedynie dusze, one tylko s niesprowadzalnymi
dalej skadnikami danego nam-w dowiadczeniu wia-
ta, a wic przyrody.
Wypada zauway, e obrocy duszy, ktrzy decy-
duj si na tak jej obron, opuszczaj stanowisko dua-
listyczne i staj na gruncie monizmu, uznajcego tylko
substancje duchowe. Dualizm bowiem uwaa zarwno
ciaa jak i dusze za realne i substancjalne skadniki
przyrody. Przede wszystkim jednake stwierdzi na-
152
ley, e zreferowane wyej rozumowanie, ktre dopro-
wadza do konkluzji wykrelajcej ciaa ze wiata two-
rw realnych, nie wytrzymuje krytyki. Z tego bowiem,
e fizyka wspczesna rezygnuje z wyobraalnego mo-
delu elementarnych skadnikw cia i daje dla nich
abstrakcyjn tylko charakterystyk, nie wynika jeszcze
wcale, eby owe skadniki nie miay by czym real-
nym, tzn. istniejcym w pewnym miejscu i w pewnym
czasie. Tym bardziej te nie wynika z tego, eby gru-
ba materia", tzn. ciaa dostpne naszemu spostrzeganiu,
miay by tylko zudzeniem. aden z fizykw nie moe
zaprzeczy rzeczywistemu istnieniu danych w dowiad-
czeniu cia, caa bowiem wiedza fizykalna opiera si
na obserwacjach i eksperymentach, dotyczcych tych
cia. Za wynik docieka fizykw uzna mona co naj-
wyej pewn korektur pojcia materii, urobionego na
podstawie potocznego i nie do przez skrupulatne ba-
dania pogbionego dowiadczenia. Materializm jednak
nie jest bynajmniej zwizany z tym pierwotnym poj-
ciem materii. Podkreli to na pocztku biecego stu-
lecia jeden z gwnych przedstawicieli materializmu
dialektycznego, Wodzimierz Iljicz Lenin, stwier-
dzajc, e jest rzecz takich wanie skrupulatnych ba-
da, ktre uprawia fizyka, odpowiedzie na pytanie,
czym jest w gruncie rzeczy wiat cia danych nam w
dowiadczeniu zmysowym. Materializm zdaniem
Lenina sprowadza si tylko do twierdzenia, e wiat
ten istnieje rzeczywicie, a nie jest tylko wytworem
umysu czy te ukadem wrae. W tym ujciu swej
tezy . zwraca si materializm swym ostrzem przeciw
idealizmowi, ktry odmawia wiatu cia istnienia nie-
zalenego od umysu, nie za przeciwko dualizmowi,
ktry przecie istnienie cia uznaje, domagajc si tyl-
ko nadto takiego samego uznania dla dusz jako sub-
stancji rnych od cia.
153.
Oglna charakterystyka materializmu. Materializm jest
przede wszystkim zorientowany antyirracjonalistycznie.
Znaczy to, e nie chce uznawa twiedze, ktre nie zo-
stay uzasadnione w taki sposb, jaki byby uznany za
wystarczajcy w naukach szczegowych. Std pynie
jego negatywne stanowisko wzgldem religii opartej na
tzw. objawieniu, wzgldem przesdw uwiconych
tradycj, a nie popartych rzeteln argumentacj,
wzgldem wszelkich przekona pyncych raczej z na-
szych pragnie ni z trzewych bada i rozwaa. Po
wtre, postawa materialisty jest wyranie realistyczna;
wiat dany w dowiadczeniu uwaa on za prawdziw
rzeczywisto, a nie za fantom zjawisk, za ktrymi
ukrywa si inna, niedostpna racjonalnemu poznaniu
rzecz sama w sobie. Z obu tych zaoe wynika prze-
konanie materialisty, e ostatecznego pogldu na wiat
trzeba szuka w wynikach skrupulatnych bada, jakie
uprawiaj nauki przyrodnicze, korzystajce z potne-
go ora matematyki. Znaczy to, e dla materialisty
przyroda, z ktr zaznajamiaj nas nauki przyrodnicze,
jest rzeczywistoci nie tylko prawdziw, ale i rzeczy-
wistoci jedyn. Nie ma poza t przyrod wiata rze-
czy samych w sobie, ktry w nas chce wmwi idea-
lizm, i nie ma poza przyrod wiata nadprzyrodzonego,
o ktrym nas pragnie pouczy religia, powoujca si
na objawienie, o ktrym mwi tradycyjne przesdy,
ktrego domagaj si nasze pragnienia i potrzeby ser-
ca, za ktrym opowiadaj si nasze przeczucia i poczu-
cia, lecz za ktrym nie opowiada si chodny rozum.
To jest zasadnicza tre doktryny materialistycznej.
W jej ramach spr o dusz zajmujcy w dziejach
materializmu tyle miejsca jest tylko fragmentem,
ktry sam dla siebie nie byby tak wany. Wszak za-
gadnienie, czy to, co myli, jest ciaem, tzn. czy posiada
cechy rozcigoci przestrzennej i bezwadnoci, czy
te ich nie posiada, jest samo w sobie zagadnieniem
154
mao wanym i trudnym do rozstrzygnicia za pomoc
metod naukowych. Spr ten odgrywa jednak w dzie-
jach materializmu tak donios rol, poniewa, po
pierwsze, przeciwnicy materializmu sigali w tym spo-
rze do argumentw idealistycznych, po drugie za dla-
tego, e wyznawcy wiata nadprzyrodzonego czynili
z duszy ten skadnik przyrody, ktry mia stanowi
cznik pomidzy przyrod a wiatem nadprzyrodzo-
nym, prawdziw ojczyzn duszy, przebywajcej tylko
chwilowo na tym wiecie.
Tak koncepcj duszy zwalcza musi materializm,
nie uznajcy wiata nadprzyrodzonego, natomiast dusza,
ktra byaby tylko skadnikiem przyrody i poza ni by
nas nie wyprowadzaa, nie byaby niczym sprzecznym
z zasadniczymi tendencjami doktryny materialistycznej.
Stosunek zjawisk fizycznych do psychicznych. Spr
o dusz, o ile si j pojmuje jako substancj, w ktrej
si rozgrywaj zjawiska psychiczne, moe si toczy
tylko wtedy, gdy si przyjmuje, e zjawiska psychicz-
ne s czym od zjawisk fizycznych rnym. Rno
t przyjmuj nie tylko wyznawcy substancjalnego dua-
lizmu, lecz rwnie dialektyczna odmiana materializmu.
Zaprzecza jej materializm mechanistyczny, powoujc
si na cisy zwizek pomidzy zjawiskami cielesnymi
z jednej a zjawiskami wiadomoci z drugiej strony.
Zwizek ten, polegajcy jakoby na tym, e kademu
zjawisku psychicznemu odpowiada w sposb jedno-
znaczny pewne zjawisko fizjologiczne, rozmaicie inter-
pretuj ci, ktrzy mimo to widz rnic midzy zja-
wiskami psychicznymi a ich odpowiednikami fizjolo-
gicznymi. I tak jedni przyjmuj, e zjawiska fizjolo-
giczne s przyczynami odpowiednich zjawisk psychicz-
nych. Niektrzy ponadto przyjmuj te, e zachodzi
niekiedy stosunek odwrotny, e zjawiska psychiczne
mog wywoywa zjawiska fizjologiczne. Pogld przyj-
155
mujcy takie wzajemne oddziaywanie zjawisk psy-
chicznych i fizjologicznych nazywa si interakcjo-
n i z m e m. Pogld goszcy, e tylko fizjologiczne zja-
wiska oddziauj na zjawiska psychiczne, ale nie na od-
wrt, a nadto, e zjawisk psychicznych midzy sob nie
cz bezporednie zwizki przyczynowe, nazywa si
epifenomenalizmem: wedle tego bowiem po-
gldu zjawiska psychiczne s tylko jak gdyby ubocz-
nym produktem, bezsilnym odblaskiem zjawisk fizjolo-
gicznych. Niektrzy wyznaj hipotez tzw. p a r a 1 e-
1 i z m u, wedle ktrej ani zjawiska fizjologiczne nie
oddziauj na zjawiska psychiczne, ani te nie ma
zwizku odwrotnego, lecz szeregi obu tych zjawisk
przebiegaj obok siebie rwnolegle w taki sposb, e
rwnym zjawiskom w jednym szeregu odpowiadaj
rwne w drugim, i na odwrt, cho nie s one poczo-
ne zwizkami przyczynowymi. Istnieje na koniec tzw.'
teoria dwch stron, wedle ktrej zjawiska fi-
zjologiczne i odpowiadajce im zjawiska psychiczne s
nie dwoma rnymi w rzeczywistoci rodzajami zja-
wisk, lecz s tylko dwoma rnymi aspektami (wygl-
dami) jednego i tego samego zjawiska. Ten sam proces
realny, ogldany przez tego osobnika, w ktrym si on
rozgrywa, za pomoc tzw. zmysu wewntrznego (tak
nazywano niekiedy introspekcj) ma wygld zjawiska
psychicznego, ogldany natomiast przy pomocy zmysw
zewntrznych (np. przez fizjologa, ktry ledzi prdy
nerwowe w mzgu) wyglda na zjawisko fizyczne. Ale
ani jeden, ani drugi z tych aspektw nie jest bardziej
prawdziwy, jak nie jest bardziej .prawdziwy aspekt
wzrokowy lecej przede mn marmurowej gaki od
jej aspektu dotykowego, ktry mi si przedstawi, gdy
gak t wezm do rki.
Uczuciowe motywy opozycji przeciw materializmowi.
Spr o dusz rzadko bywa rozwaany na zimno. Nie

jest on bowiem pozbawiony uczuciowego rezonansu.


Wydaje si nam mianowicie, jakoby uznanie siebie sa-
mych i wasnych blinich tylko za ciaa poniao nasz
godno, spychao nas do rzdu pionkw, zalenych tyl-
ko od gry si przyrody, pozbawiao nas tej autonomii,
tej niezalenoci i wolnoci, do jakiej rocimy sobie
pretensj. Wydaje si, e postawienie nas, ludzi, w rz-
dzie cia przyrody przekrela jako uud wszystko to,
co w sobie samych cenimy jako wzniose i szlachetne,
przekrela nasze podniose uczucia i denia, nasze
ideay. Pozbawia nas wreszcie ufnoci w to, e nie uleg-
niemy unicestwieniu przez mier, ufnoci w to, e
nasi najdrosi, ktrzy odeszli, istniej jeszcze, cho nie
wrd istot obdarzonych ciaem, e rozka z nimi jest
rozk do czasu tylko.
Ale owej autonomii naszej, o ile miaaby polega tyl-
ko na tzw. panowaniu nad sob, na opanowywaniu tzw.
popdw cielesnych, na zdolnoci podporzdkowania
celw niszych celom wyszym, materializm wcale nie
narusza. O ile za miaaby polega na zupenej nie-
zalenoci naszej psychiki od naszego ciaa i od si przy-
rody, jest oczywist fikcj. Nie przekrela te mate-
rializm wszystkiego, co w nas szlachetne i wzniose. Nie
czyni z nas przecie cia martwych, lecz pozostawia
nam charakter cia oywionych yciem psychicznym,
nie zaprzecza istnieniu naszego ycia psychicznego,
cho (o ile chodzi o materializm mechanistyczny) za-
patruje si inaczej na istot tego ycia. Pozbawia nas
natomiast wiary w ycie pozagrobowe. W tym ley dla
wielu tragizm tej doktryny, odstrczajcy od jej przy-
jcia. Ponadto materializm w skali kosmicznej nie-
zgodny jest z wszelk religi. Momenty uczuciowe, kt-
re przemawiaj za religi, przeciwstawiaj si wic
rwnoczenie materializmowi, ktry ogranicza cao
istnienia do tworw przyrody.
156
157
Spirytualizm. Jak wspominalimy wyej, zarwno dua-
lizm jak i materializm stoj na gruncie realizmu. Sta-
nowisko idealistyczne (zwaszcza idealizm subiektyw-
ny) czy si z tak zwanym spirytualizmem.
Teza spirytualistyczna orzeka, e w wiecie rzeczywi-
stym istniej tylko substancje duchowe. T tez pod-
trzymuj przede wszystkim zwolennicy subiektywnego
idealizmu, zwaszcza za idealizm immanentny. Skoro
bowiem wedle tego idealizmu ciaa s tylko
zespoami wrae, a wic pewnych stanw podmiotw
wiadomoci, przeto nie mog sobie roci pretensji do
stanowiska bytw istniejcych samoistnie, a wic sub-
stancyj. Samoistnie istniej tylko podmioty wiadome,
a wic dusze. Spirytualizm tego rodzaju mona na-
zwa spirytualizmem idealistycznym.
Spirytualizm nie musi si jednak nieuchronnie czy
z subiektywnym idealizmem. Istniaa te w dziejach
filozofii realistyczna odmiana spirytualizmu. Ten od-
cie spirytualizmu uznaje, e rzeczywicie istniej tyl-
ko substancje duchowe i e nie ma innego rodzaju sub-
stancyj. Niemniej ciaa rzeczywicie istniej, lecz ciaa
s tylko odmian substancji duchowych. Taki pogld
gosi np. w swej monadologii Leibniz. Wedle tego
pogldu ostatecznymi cegiekami w budowie wiata s
tzw. monady, tj. dusze. Wrd nich s takie, ktre po-
siadaj wiadome ycie psychiczne, i te tylko nazywa
duszami pogld zwyczajny, istniej jednak te takie,
ktre posiadaj tylko niewiadome ycie psychiczne, i te
lub ich zespoy zwyczajny pogld nazywa ciaami.
Ze spirytualizmem walczy zarwno materializm jak
i dualizm, walka ta skierowana jest jednak gwnie
przeciwko idealistycznej odmianie spirytualizmu i przy-
biera posta walki midzy realizmem a idealizmem su-
biektywnym.
158
Monizm waciwy. Teoria identycznoci. Materializm
i spirytualizm zalicza si do kierunkw moni-
stycznych, tj. do kierunkw uznajcych tylko jeden
rodzaj substancji, w przeciwiestwie do dualizmu, ktry
dwa rodzaje substancji uznaje. Do kierunkw moni-
stycznych zalicza si ponadto tzw. monizm wa-
ciwy, zwany take teori identycznoci
duszy i ciaa. Twrc tego kierunku metafizycz-
nego by filozof ydowski yjcy w Holandii w XVII
wieku, Baruch S p i n o z a. Teza monizmu waciwego
gosi, e istnieje tylko jeden rodzaj sub-
stancji, ktry posiada zarwno atry-
buty duchowe jak i cielesne. Cielesno
i duchowo s to tylko rne aspekty, pod ktrymi
przejawia si nam jedna i ta sama substancja. aden
za z tych aspektw nie jest bardziej prawdziwy od
drugiego.
Monizm immanentny. Wszystkim tym kierunkom, kt-
re szukajc substancji znajduj j w duszach lub w
ciaach, lub te zarwno w ciaach jak i w duszach, lub
wreszcie w czym, co jest rwnie dobrze dusz jak cia-
em, przeciwstawia si kierunek, ktry utrzymuje, ja-
koby ani dusza, ani ciao nie byy ostatecznymi cegie-
kami, z ktrych skada si przyroda. Twrc tego po-
gldu by Dawid H u m e. Wedle niego zarwno ciaa
jak i dusze s tylko ukadami elementw danych nam
bezporednio w dowiadczeniu, jak np. barwy, wonie,
dwiki, smaki, ble, rozkosze itd. Hume nawiza
do pogldw Berkeleya, ktry twierdzi, e ciaa
s tylko ukadami wrae. Dusze jednak uwaa Ber-
keley za co, co uwiadamia sobie wraenia i inne sta-
ny psychiczne, ale jest czym rnym od tych stanw.
Dusza to podmiot zjawisk psychicznych. Ot Hume
zwrci uwag na to, e Berkeey nie postpi zupenie
konsekwentnie. Zastanawiajc si nad tym, czym s
15ft
ciaa, ktre spostrzegamy, doszed Berkeley do pogl-
du, e ciaa nie s niczym innym jak tylko ukadami
barw, ksztatw, woni, smakw itd., a wic ukadami
wrae, i e, jeli maj by czym spostrzeganym, nie
mog by niczym innym, poniewa niczego prcz wra-
e nie spostrzegamy. Hume zauwaa, e gdyby Ber-
keley by przeprowadzi analogiczne rozumowanie w
odniesieniu do duszy, byby doszed do podobnego re-
zultatu, mianowicie e dusza jest tylko wizk przey
psychicznych, jest strumieniem wiadomoci. Nic bo-
wiem prcz naszych wasnych przey psychicznych
nie jest nam dane w dowiadczeniu. W szczeglnoci
nie jest nam, poza zjawiskami psychicznymi, dany a-
den tajemniczy podmiot tych zjawisk, nie jest (nam
dana w dowiadczeniu dusza. Dlatego Hume twierdzi,
e ani dusze, ani ciaa jako substancje nie istniej.
Ani dusze, ani ciaa nie s su b s t a n c j a-
m i, lecz s ukadami pewnych elementw, ktre bd
s aktualnie treciami wiadomoci, bd mogyby si ze
swej istoty nimi sta. Treci wiadomoci nazywa si
tworami immanentnymi. Dlatego naszkicowany wyej
pogld mona by nazwa monizmem immanent-
nym.
Monizm immanentny moe przyj odcie spirytua-
listyczny lub odcie neutralny. Przyjmuje on odcie
spirytualistyczny, gdy gosi, e owe elementy, owe bar-
wy, dwiki, smaki itd. mog istnie tylko jako treci
wiadomoci, gdy wic uwaa je za co psychicznego.
Przyjmuje on odcie neutralny, gdy owe elementy
uwaa za co, co nie musi by treci wiadomoci, lecz
moe istnie poza zwizkiem z czyjkolwiek wiado-
moci (por. str. 91 i nast.).
3. DETERMINIZM I INDETERMINIZM
Spr o przyczynowy ustrj przyrody. Odwiecznym te-
matem docieka filozofw byo zagadnienie, czy tok
zdarze rozgrywajcych si w przyrodzie jest podpo-
rzdkowany prawom, wedle ktrych caa teraniejszo
i przyszo jest wyznaczona z nieuchronn konieczno-
ci przez przeszo, czy te, przeciwnie, istniej zda-
rzenia* ktre nie zostay wywoane przez adne zdarze-
' nia wczeniejsze. Zwilej mona by to zagadnienie wy-
razi w pytaniu: czy kade zdarzenie wystpuje jako
nieuchronny skutek pewnej przyczyny, czy te istniej
zdarzenia, ktre nie s skutkiem adnej przyczyny?
Twierdzenie goszce, e kade zdarzenie jest skutkiem
jakiej przyczyny, nosi nazw zasady przyczy-
no w o c i. Spr, o ktrym obecnie mowa, dotyczy
wic powszechnego waloru zasady przyczynowoci.
Przypisywanie powszechnego waloru zasadzie przyczy-
nowoci, a wic twierdzenie goszce, i kade zdarze-
nie jest skutkiem jakiej przyczyny, nazywa si d e-
terminizmem, odmawianie za zasadzie przyczy-
nowoci powszechnego waloru, a wic twierdzenie, e
nie wszystko w wiecie jest skutkiem jakiej przyczyny,
nosi nazw indeterminizmu.
Analiza i krytyka pojcia przyczyny. Pojcie zwizku
przyczynowego naley do tych poj o duym stopniu
oglnoci, nad ktrych sprecyzowaniem mozolia si
i mozoli dotychczas ontologia. Pojcie to bowiem przy
bliszym w nie wejrzeniu nie jest bynajmniej pojciem
jasnym. Przez przyczyn jakiego zjawiska rozumie si
ten czynnik, ktry to zjawisko swym dziaaniem wy-
wouje, ktry jest niejako jego sprawc. Rozumiemy
dobrze, co to znaczy, e my sami naszym dziaaniem
co wywoujemy; rozumiemy, co to znaczy, e my sami
jestemy sprawcami czego. Ale to pojcie dziaania
160
11. Zagadnienia.,;
161

i pojcie sprawstwa, ktre stosujemy do samych siebie,


zawiera niewtpliwie pewne elementy psychologiczne;
o tym, e ja w tej chwili dziaam i przez swoje dzia-
anie wywouj takie a takie zjawisko, poucza mnie
nie samo tylko dowiadczenie zewntrzne, nie tylko
obserwacja ruchw mego ciaa, lecz rwnie introspek-
cja. Abym stwierdzi, e to ja dziaam, musz czu ja-
ki wysiek swych mini i zdawa sobie spraw z tego,
e wysiek ten jest kierowany przez moj wol. Oczy-
wicie o dziaaniu przedmiotw martwych mwimy nie
w tym sensie, w jakim sami sobie przypisujemy dzia-
anie. Zapewne nikt nie zechce twierdzi, i kula bilar-
dowa, ktra przy zderzeniu wprawia w ruch drug,
dziaa w tym znaczeniu tego sowa, w jakim go uy-
wamy, gdy mwimy o ^wasnym naszym dziaaniu; nikt
nie bdzie przecie twierdzi, e ona wysila si wiado-
mie i chce poruszy drug kul. Ale wobec tego zapy-
tamy, w jakim sensie uywamy sowa dziaa", gdy
mwimy o ciaach martwych jako o dziaajcych przy-
czynach?
Moe dla wyjanienia pojcia dziaania" uciec si
do pojcia siy" i przyj nastpujc definicj: X
dziaa na Y to tyle, co: X wywiera si na Y. Czy
jednak pojcie siy" jest do jasne i nie wymaga wy-
janienia? Si definiowano jako to, co dziaa, lub jako
to, co jest przyczyn zmiany. Definiujc jednak si"
w ten sposb, popenilibymy bdne koo w definicji
pojcia dziaania" lub pojcia przyczyny", ktre po-
przednie okrelenia sprowadzay do pojcia siy. Mona
by te, majc na oku wystpujce w fizyce pojcie si-
y", pokusi si o nastpujc definicj: na ciao dziaa
sia zawsze i tylko gdy ciao to zmienia sw prd-
ko lub ulega znieksztaceniu. Taka definicja siy
uwzgldniaaby tylko zjawiska mechaniczne i nie na-
dawaaby si ani do zdefiniowania pojcia dziaania",
ani pojcia przyczyny", ktre stosujemy nie tylko do
162
)
zjawisk' mechanicznych^ lecz take do innych 'zjawisk
fizykalnych, a nawet do zjawisk psychicznych. ? :
} Tak wic prby wyjanienia pojcia przyczyny")
/przez pojcie dziaania" lub przez pojcie siy" nie\
(^kazay si zadowalajce. Wobec tego starano si okre- J
Jli przyczyn, nie posugujc si przy tym pojciem!
dziaania ani siy. Przyczyn danego zjawiska okrela- \
no np. jako to, po czym to zjawisko z koniecznoci;
'musi nastpi. Ale tu znowu wyonio si pytanie, co
3:o znaczy z koniecznoci musi". Po czym to pozna,
/czy zjawisko A po prostu tylko nastpuje po zjawisku
{ B, czy te zjawisko A z koniecznoci musiao nastpi '
)po zjawisku B? I tu te krytyczna analiza pojcia ko-j^
(.niecznoci wykazaa, e nie jest to bynajmniej pojcie]
/jasne. Zastanwmy si nad tym, dlaczego mwimy, eV
y kamie wypuszczony z rki musi spa na d, a kula j
"n wystrzelona z karabinu nie musi trafi w cel. To, e,'
ten .kamie wypuszczony teraz z rki bdzie spada
na d, uwaamy dlatego za zjawisko konieczne, po-
niewa wierzymy, i tak si zawsze dzieje; natomiast
Jtego, e kula wystrzelona teraz z karabinu trafi w cel,
.nie uwaamy za konieczne, albowiem wiadomo nam,
^e tak nie zawsze bywa. Nasuwa si wobec tych przy-
kadw taka prba zdefiniowania koniecznoci": po
twzjawisku A musi nastpi zjawisko B to tyle, co;,
nastpienie zjawiska B po zjawisku A jest szczeglnym
przypadkiem jakiego oglnego prawa. Istotnie te nie-
ktrzy zadowalaj si tak definicj koniecznego na-
stepowania po sobie zjawisk, ktra je sprowadza do ich
O prawidowego nastpstwa. Jednake tak zdefiniowana
Q konieczno" nie nada nam si do zdefiniowania,-
zwizku przyczynowego. Skoro bowiem zjawisko A na-O
zywa bdziemy przyczyn zjawiska B, gdy po zjawisku)
A zjawisko B koniecznie musi nastpi, to sprowadza-^
* jc konieczne nastpstwo do prawidowego nastpstwa,^
'bdziemy musieli zjawisko A uzna za przyczyn zja- )
163
wiska B, gdy po A stale nastpuje B. W takim razie
wypadnie przejazd jednego pocigu przez dan stacj
uzna za przyczyn przejazdu drugiego pocigu przez
te stacj, jeli zgodnie z rozkadem jazdy stale po
pierwszym pocigu przez t stacj przejeda drugi;
a to bynajmniej nie odpowiadaoby naszemu rozumie-
niu zwizku przyczynowego. Prbowano wic dla uch-
wycenia istoty zwizku przyczynowego definiowa ko-
nieczne nastpstwo zjawisk nie jako byle jakie pra-
widowe nastpstwo, ale jako prawidowe nastpstwo
wynikajce z naczelnych praw przyrody, a nie z ja-
kich konwencji (takich np. jak rozkad jazdy). Gdy
jednak przyszo do sprecyzowania, co to s owe na^
czelne prawa przyrody, natrafiono znw na nieprze-
zwycione trudnoci.
Zagadnienie przewidywalnoci. W rezultacie takich roz-
waa i trudnoci zrodzia si tendencja do wyelimi-
nowania pojcia przyczyny z aparatu poj naukowych.
W zwizku z tym zarzucono te pierwotne-sformuo-
wanie zagadnienia determinizmu i poczto je formuo-
wa inaczej. Zagadnienie determinizmu formuuje si
te dzisiaj na terenie nauk przyrodniczych bez uywa-
nia wyrazu przyczyna", bez posugiwania si termi-
nami takimi, jak konieczno", nieuchronny skutek"
itp. Aktualne obecnie w naukach przyrodniczych sfor-
muowanie zagadnienia determinizmu ma w przybli-
eniu nastpujc posta: Czy przebieg zdarze roz-
grywajcych si w przyrodzie daje si uj w prawa,
ktre pozwalaj przewidzie bieg zdarze przyszych
na podstawie dajcych si uprzednio zaobserwowa
wasnoci zdarze dotychczasowych?" Zagadnienie de-
terminizmu przyjmuje wic raczej posta zagadnienia
prewidyzmu" (przewidywalnoci). Idzie w nim ju
mianowicie nie o to, czy przyszo jest wyznaczona
przez przeszo, lecz raczej o to, czy na podstawie
przeszoci mona przewidzie przyszo.
W okresie panowania w naukach przyrodniczych
tzw. mechanizmu, tj. pogldu, i wszystkie zjawiska
przyrody cielesnej daj si wyjani przy pomocy praw
mechaniki, stay nauki przyrodnicze na stanowisku de-
terminizmu. Najdobitniejszy wyraz da temu determi-
nizmowi L a p 1 a c e, uczony francuski yjcy w dru-
giej poowie XVIII stulecia, stwierdzajc, e inteligen-
cja o nieograniczonej sprawnoci w rozwizywaniu za-
da mylowych (chodzio w tym wypadku o rozwi-
zywanie rwna rniczkowych drugiego stopnia), kt-
rej by znane byy prawa natury (Laplace mia przy
tym na myli prawa mechaniki Newtonowskiej) i kt-
rej znane byoby w danej chwili wzajemne pooenie
oraz wzgldne prdkoci punktw materialnych two-
rzcych wiat, potrafiaby std wedle tych praw wy-
wnioskowa, jakie bdzie lub byo ich pooenie i ich
prdko w kadej chwili pniejszej lub wczeniejszej.
Znajomo stanu przyrody w pewnej chwili pozwalaa-
by wic istocie znajcej prawa przyrody (prawa me-
chaniki Newtonowskiej) domyli si zarwno caej jej
przyszoci jak i caej przeszoci. Zakada przy tym
Laplace, e to, co z teraniejszoci trzeba 'zna, aby
std mona byo wywnioskowa przyszo i przeszo
(pooenie i prdkoci wszystkich punktw material-
nych), jest w zasadzie dostpne poznaniu. Pniejszy
rozwj fizyki zachwia determinizmem wyznawanym
przez Laplace'a. W dzisiejszej teorii kwantw wyka-
zuje si mianowicie, e prawa fizyki nie pozwalaj z da-
jcych si zaobserwowa danych, dotyczcych ostatecz-
nych skadnikw materii (elektronw, protonw itd.),
wywnioskowa ich przyszych losw. Nie mona bo-
wiem zaobserwowa wszystkich tych danych, ktre mu-
siaoby si zna, aby z nich wedle praw fizyki prze-
widzie przysze losy poszczeglnych elektronw. Fi-
164
185
zyka uczy, e dla obliczenia przyszoci wystarczyoby
np. zna pooenie i prdko elektronw w danej chwi-
li, ale e dla tego obliczenia nie wystarczy zna jeden
tylko z tych parametrw, lecz trzeba zna oba. Tym-
czasem okazuje si, e z powodw natury zasadniczej
nie mona zmierzy dla danego elektronu zarazem je-
go prdkoci i jego pooenia z dowoln dokadnoci,
lecz im dokadniej zmierzymy jeden z obu tych pa-
rametrw, tym mniej dokadnie wyznaczy si daje
parametr drugi. Zaobserwowa daj si tylko pewne
wartoci przecitne parametrw odnoszcych si do
wielkiej liczby elektronw i z tych przecitnych mona
wyliczy wedle praw statystyki przecitne wartoci,
jakie te parametry przyjm w przyszoci. Losy po-
szczeglnego elektronu nie daj si wic przewidzie,
daj si natomiast przewidzie przecitne przyszych
losw wielkiej liczby elektronw.
Prawa przyrody prawami statystycznymi tylko? Wie
si z tym reprezentowany przez niektrych przyrod-
nikw osobliwy pogld na istot praw, ktre dawniej
uwaano za prawa przyczynowe. Prawa te dotyczyy na
og zachowania si. wikszych cia.zoonych z olbrzy-
miej iloci elementarnych czsteczek materii. Zacho-
wanie si takiego ciaa bdzie zalene od przecitnej
zachowania si wszystkich czsteczek, ktre si na nie
skadaj, a zachowanie si dowolnej jednej czsteczki
nie bdzie miao znaczenia dla zachowania si caej ich
masy. Ot gdy mamy do czynienia ze zdarzeniami ma-
sowymi lub raczej z ca. mas zdarze, to w masie tej
musz wystpi pewne prawidowoci statystyczne, cho-
ciaby poszczeglne skadowe zdarzenia przebiegay zu-
penie nieprawidowo i kaprynie. Wobec tego zacho-
wanie si wikszych cia, bdcych skupiskiem ogrom-
nej iloci czstek elementarnych, musi jako zdarzenie
masowe podlega prawidowoci statystycznej, chocia-
166
by nawet zachowanie si czstek elementarnych byo
najzupeniej nieprawidowe. Na tej drodze rodzi si
domys, i prawa rzdzce zjawiskami, w ktrych ucze-
stnicz wiksze ciaa, dadz si sprowadzi do praw
statystycznych. Wszelka prawidowo w wiecie, uwa-
ana dawniej za przejaw rzdzcej w wiecie tajem-
niczej przyczynowoci, byaby wedle tego pogldu je-
dynie prawidowoci statystyczn, nie kryjc w sobie
niczego tajemniczego. Prawidowo ta wystpuje tylko
tam, gdzie ma si do czynienia z olbrzymimi ilociami
czstek elementarnych. Ale w wiecie tych czstek pa-
nuje zupeny chaos i brak wszelkiej prawidowoci. Na-
szkicowany tutaj pogld na istot praw przyrody
uznany przez wszystkich, jeli idzie o niektre prawa
fizyczne (np. prawa termodynamiki) jest jednak
kwestionowany jako pogld oglny, usiujcy wszystkie
prawa przyrody (poza takimi, ktre wprost wynikaj
z treci uytych w nich poj i stanowi tylko sdy
analityczne) sprowadzi do praw statystycznych.
Wolno woli. Z zagadnieniem determinizmu wizao
si czsto zagadnienie inne, uczuciowo nieobojtne, mia-
nowicie problemat wolnoci woli. Wolno woli,
0 ktr w tym zagadnieniu idzie, nie zawsze w tym
samym upatrywano. I tak niekiedy upatrywano wol-
no woli czowieka w tym, i potrafi on by wierny
temu, co uwaa za najbardziej godne zabiegw i stara,
1 nie daje si adnym pokusom sprowadzi z uznanej
przez si za waciw drogi, nie daje si niczemu przy-
nci ani niczym odstraszy. Tak pojmowana wolno
woli, jedna z najwspanialszych cech charakteru ludz-
kiego, zasuguje raczej na nazw siy woli ni jej wol-
noci.
Nadawano jeszcze i inne znaczenia terminowi wol-
no woli". Najistotniejsze jednak z tych znacze jest
to, ktre cile si wie z rozwaanym przez nas wa-
167

nie zagadnieniem przyczynowci. Przy tym znaczeniu


pytanie, czy wola czowieka jest wolna, sprowadza si
do tego, czy akty woli czowieka s jednoznacznie
okrelone przez pewne przyczyny, czy te nie. Idzie tu
0 to, czy czowiek majcy pewien charakter, skonnoci
1 upodobania musi wobec pewnych motyww powzi
okrelone postanowienie, czy te czowiek o danym
charakterze moe wobec danych motyww postanowi
tak lub inaczej. Zagadnienie wolnoci woli dotyczy wic
tego, czy wola czowieka jest podporzdkowana oglnej
zasadzie przyczynowoci, czy te si spod jej rygorw
wyamuje, czy akty woli czowieka s tylko porednimi
ogniwami w acuchach przyczynowych, majcymi za-
rwno swe skutki jak te i przyczyny, czy te stanowi
one zawsze tylko pocztek jakiego acucha przyczy-
nowego, majcy wprawdzie swe skutki, ale nie majcy
przyczyn. Uznania woli ludzkiej za woln w powyszym
sensie zdawaa si domaga godno czowieka, ktr
zdaje si ponia myl, i czowiek jest tylko skadni-
kiem przyrody, zdanym na ask i nieask si w niej
panujcych, ktrym nie moe si oprze. Wypadki, w
ktrych czowiek silny potrafi przeciwstawi si poku-
som, zwalczy niskie motywy, zdaway si wykazy-
wa, e czowiek potrafi by panem siebie samego
i przeciwstawi si siom natury. Wydawao si na
koniec, e wolno woli jest warunkiem, bez ktrego
nie mona by uwaa, i czowiek odpowiada moral-
nie za swoje czyny. Sdzono bowiem, e gdyby wola
czowieka nie bya wolna, gdyby czowiek wyposaony
przez natur w pewien wrodzony charakter i skon-
noci nie mg wobec danych motyww dokonywa
wyboru, lecz musia w pewien sposb, tzn. tak, lecz
nie inaczej, postpi, to nie byby odpowiedzialnym
sprawc swoich czynw, lecz tylko automatem, wyko-
nywajcym to, co wynika w sposb konieczny z jego
natury. Odpowiedzialno za czyny czowieka spadaa-
168
by wic nie na niego, lecz na tego, ktry da mu tak,
a nie inn natur.
To byy, jak si zdaje, gwne motywy skaniajce
filozofw do czynienia dla woli ludzkiej wyjtku od
zasady powszechnej przyczynowoci. Sprawy te byy
czsto w filozofii rozpatrywane. Wolno woli miaa
swoich zwolennikw, ale i przeciwnikw, ktrzy wy-
kazywali, e fakt tak zwanego panowania nad sob
daje si doskonale pogodzi z przyjciem, i wszystkie
postanowienia czowieka s przez pewne warunki jed-
noznacznie zdeterminowane, a odpowiedzialno mo-
ralna daje si poj w taki sposb, ktry nie wymaga
przyjcia wolnoci woli. i Lu. , ',.,,'
Zagadnienie istnienia przyszoci; Dotd mwilimy
o zagadnieniu determinizmu jako o problemacie doty-
czcym przyczynowego uwarunkowania przyszoci
przez przeszo czy te przewidywalnoci przyszo-
ci na podstawie przeszoci. W dziejach filozofii jed-
nak zagadnienie to miewao jeszcze inne znaczenie,
wice si z istot czasu. Nieatwo z treci tego za-
gadnienia w prostych sowach zda spraw. Moe naj-
lepiej bdzie je przedstawi posugujc si przenoni.
Mitologia grecka opowiada o wodzu tytanw imieniem
Kronos, ktry wydar ojcu swemu, Uranowi, wadz
nad wiatem, a chcc si uchroni przed losem, jaki
sam swemu ojcu zgotowa, zabija i poera swe dzieci
zaraz po ich urodzeniu. Ot w Kronos mia by uoso-
bieniem czasu (xpovoc, chronos, znaczy po grecku
czas"), jego stosunek do wasnych dzieci mia odda-
wa w przenoni istot czasu, ktry jest twrc i ni-
szczycielem swych wasnych stworze. Kade radosne
czy nieszczsne zdarzenie zostaje przez czas powoane
do ycia i bytu, lecz natychmiast, po swym zaistnie-
niu, przez ten sam czas zostaje zepchnite w przesz-
o i przestaje istnie.
M
7
Ale czy naprawd, gdy stao si przeszoci, prze-
stao istnie? A moe trwa i istnieje, a tylko nam si
z oczu usuno, jak drzewa przydrone, migajce przed
oczami, gdy jadc drog, w szybkim pdzie je mijamy.
Moe i przysze zdarzenia take czekaj na nas w po-
gotowiu, podobnie jak na podrnego czeka daleki kraj-
obraz, niewidoczny jeszcze, zasonity mg dali. Mo-
e to tylko my nie umiemy patrze wzdu drogi, po
ktrej toczy si nasze ycie, bo mamy wzrok ograni-
czony przez zason, ktra nam tylko prostopadle do
drogi patrze pozwala i sprawia, e widzimy tylko to,
co wanie mijamy. Moe inna jaka istota, ktrej spoj-
rzenia zasona taka nie krpuje, widzi i to, comy ju
minli, i to, co nas na drodze naszej spotyka jeszcze,
razem z tym, obok czego wanie przechodzimy. Mo-
e tedy uprzywilejowane stanowisko, jakie przyznaje-
my chwili teraniejszej, rnica, jak czynimy midzy
tym, co jest teraz, a tym, co byo i bdzie, pochodzi
tylko od waciwego nam, ludziom, sposobu patrzenia
na wiat. W wiecie rzeczywistym moe nie ma rnicy
w sposobie istnienia tego, co jest teraz, i tego, co byo
dawniej, i tego, co bdzie kiedy. Moe przeszo,
przyszo i teraniejszo s gotowe od pocztku wia-
ta, a rnica, jak w ich istnieniu upatrujemy, jest
rnic tylko subiektywn, zwizan z organizacj na-
szego timysu.
Oto to drugie zagadnienie, ktre bywa rwnie na-
zywane zagadnieniem determinizmu. Staralimy si je
czytelnikowi przybliy, posugujc si zwrotami i ter-
minami, za ktre nie chcielibymy przyj odpowie-
dzialnoci. Chodzi w nim o to, czy przyszo jest ju
teraz gotowa, czy z dwch, zda sprzecznych, z kt-
rych jedno stwierdza, e pewien fakt zajdzie w przy-
szoci, a drugie temu samemu zaprzecza, ju teraz
jedno jest prawdziwe, a drugie faszywe, czy moe
adne nie jest jeszcze teraz ani prawdziwe, ani fa-
170
szywe, lecz dopiero jedno stanie si takim, a drugie
owakim, gdy nadejdzie waciwy moment. Ci, ktrzy
wierz, e caa przyszo jest i bya zawsze gotowa,
tylko bya nieobecna, wyznaj pewnego rodzaju deter-
minizm; ci, ktrzy przyjmuj, e przyszo nie jest
jeszcze gotowa, lecz czas j dopiero stwarza, wyzna-
j indeterminizm. Referowany wanie problemat wy-
sunity zosta m.in. przez niedawno zmarego filozofa
francuskiego Henri Bergsona, opowiadajcego si po
stronie tak pojtego indeterminizmu, widzcego w cza-
sie twrc realnego wiata (temps createur), a w hi-
storii wiata twrcz ewolucj (evolution creatrice).
4. MECHANIZM I FINALIZM
Spr o celowy ustrj wiata. Czy wiat jest urzdzony
celowo,, czy te toczy si na olep przed siebie? Oto
oglnikowe sformuowanie zagadnienia, na ktre me-
chanizm odpowiada przeczco, finalizm za twierdz-
co. Kierunek zwany finalizmem lub t e 1 e o 1 o-
g i przyjmuje mianowicie, e wiat jest urzdzony
celowo, mechanizm za przeczy temu. Nazwy
teleologia" resp. finalizm" wywodz si od greckie-
go wyrazu xe%og (telos), resp. od aciskiego wyrazu
finis, ktre s rwnoznaczne z polskim wyrazem cel".
Przeciwstawny teleologii kierunek nazywa si mecha-
nizmem, poniewa wyznawcy tego kierunku sdz, e
tok wszystkich zjawisk w wiecie przebiega jak w ja-
kim mechanizmie i nie jest kierowany . celami, tak
jak dziea ludzkie.
Celowo antropomorficzn. Pogld finalistyczny mo-
e wystpowa pod postaci antropomorficzn lub inn.
Antropomorficzny finalizm goszc tez, i wiat jest
urzdzony celowo, rozumie j tak, e wiat jest za-
mierzonym dzieem istoty zdolnej myle, chcie i wol
171
sw urzeczywistnia, skonstruowanym przez ni w
pewnym celu. Zwolennikom tego pogldu wydaje si
mianowicie, e w przyrodzie spotykamy wiele szcze-
gw, ktrych inaczej wyjani nie mona jak tylko
przez hipotez, i zostay one przez istot inteligentn
i przepotn skonstruowane dla osignicia pewnych
de wiadomie przez t istot przeywanych.
Antropomorficzny finalizm, uwaajcy cay wiat za
dzieo istoty dcej do pewnego celu (lub [do pew-
nych celw), czy si z pogldem przyjmujcym istnie-
nie osobowego Boga, stwrcy i kierowcy wiata.
Jak z powyszego wida, finalizm antropomorficz-
ny naley raczej do kierunkw metafizycznych zwi-
zanych z religi, ni wyrastajcych z bada przyrod-
niczych. Z tych bada wyrasta czciej kierunek prze-
ciwstawiajcy si antropomorficznemu finalizmowi,
tj. filozoficzny mechanizm, a wic pogld, i dla wy-
janienia zjawisk przyrody niepotrzebna jest hipoteza,
jakoby wiat by dzieem Stwrcy realizujcego w nim
swoje zamierzenia.
Finalizm twierdzi, i liczba faktw, ktrych inaczej
zrozumie nie mona jak tylko jako przejawy celo-
wego dziaania Stwrcy, jest ogromna. Mona je zna-
le zarwno w przyrodzie nieorganicznej jak rw-
nie w wiecie organicznym. W przyrodzie ? powia-
daj finalici nie wszdzie wystpuj warunki umo-
liwiajce ycie organiczne, spotykamy je jednak wy-
jtkowo na Ziemi. Od prawidowoci panujcych w
przyrodzie spotykamy te odchylenia, bez ktrych y-
cie, a przynajmniej pewne jego formy, byyby niemo-
liwe. Np. wszystkie ciecze, z wyjtkiem wody, gst-
niej w miar ich ochadzania, jedna tylko woda jest
najgstsza w temperaturze +4C i rozrzedza si, za-
rwno gdy j powyej tej temperatury ogrzewamy, jak
te gdy j poniej +4C ochadzamy. Tej wyjtkowej
wasnoci wody zawdziczamy fakt, e w porze mro-
172
zw rzeki i jeziora nie zamarzaj do dna, lecz e po-
krywaj si tylko skorup lodu, pod ktrym utrzymu-
je si woda o temperaturze +4C. W wodzie tej mog
utrzyma si przy yciu ryby i inne organizmy, ktre
musiayby zgin, gdyby caa woda w ld si przemie-
nia. Oto przykad, jeden z wielu, i od prawidowo-
ci przyrody zdarzaj si wyjtki, bez ktrych ycie
organizmw byoby niemoliwe. Czy to wyjtkowe
wyposaenie Ziemi w warunki umoliwiajce na niej
ycie organizmw, czy, dalej, te wyjtki od prawido-
woci przyrody, bez ktrych ycie nie mogoby istnie,
nie wiadcz o tym, e Stwrca wiata umylnie po to
Ziemi tak urzdzi i umylnie ustanowi te odchyle-
nia od regularnoci przyrodzonych, aby ycie mogo
powsta na Ziemi i na niej si utrzyma?
Tak wyglda jeden z tokw myli snutych przez
finalistw. Zastanwmy si nad tym, czy ten tok myli
daje si w jaki sposb logicznie obroni. Jeli spot-
kam w grach bud sklecon z desek, mogc suy
jako schronienie od deszczu i wiatru, to wnosz std,
e kto w tym celu bud t skleci, aby,ludziom su-
ya. Na pierwszy rzut oka wydaje si, e w taki sam
sposb, w jaki z poytecznoci napotkanej budy wno-
sz o tym, e j kto dla tego poytku wanie posta-
wi, wnioskuj te z korzystnego dla istot organicz-
nych ukadu stosunkw w przyrodzie o tym, e je
Stwrca celowo ustanowi dla dobra istot organicz-
nych. Jednake podobiestwo obu tych rozumowa jest
tylko pozorne. Gdybym przed spotkaniem si z ow
bud w grach nie by wiedzia, e ludzie budy takie
w pewnym celu stawiaj, nie wyprowadzibym i tym
razern wniosku, e buda owa zostaa celowo przez ko-
go postawiona. Wnioskowanie moje w wypadku owej
budy naley do rodzaju wnioskw, ktre w logice na-
zywa si wnioskowaniem z analogii. Sam fakt napot-
kania jakiego wyjtkowego ukadu rzeczy, ktry jest
173
poyteczny, nie stanowi jeszcze podstawy do wniosko-
wania, e ten ukad rzeczy zosta przez kogo celowo
dla tego poytku stworzony. Gdybym np. napotka w
grach spitrzenie ogromnych zomw skalnych, pod
ktrymi znajdowaaby si wnka, mogca tak jak
owa buda dostarczy schronienia, to std, e to jest
wyjtkowy ukad rzeczy i e jest on poyteczny, nie
_h wysnubym wniosku, i kto poukada owe ogromne
^ skay umylnie w tym celu, by si byo gdzie schro-
M ni w razie deszczu. Ot wnioskowanie finalistw jest
>) podobne do tego ostatniego, HOfiuprawnioriego rozumo-
wjmj, a nie do tamtego, ktre dotyczyo owej budy.
Wnioskujc z korzystnego dla organizmw yjcych
na Ziemi ukadu stosunkw w wszechwiecie o tym, e
to Stwrca umylnie dla dobra tych organizmw wiat
tak urzdzi, nie wnioskujemy z analogii. Nie znamy
przecie innego wypadku, w ktrym by podobny ukad
stosunkw jak ten, ktry-teraz finalici chc uwaa
za celowe dzieo Stwrcy, zosta umylnie przez kogo
wytworzony dla czyjego dobra. Wnioskowanie finali-
stw zakada domyln przesank, e ilekro spotyka
si ukad warunkw odmienny od normy, ktry jest
korzystny dla kogo lub czego yjcego, to ukad ten
jest celowym dzieem istoty yczliwej. Przesanka ta
jest oczywicie faszywa, albowiem posugujc si ni
mona by std, i rozdajcy karty rozdzieli je dla jed-
nego z graczy wyjtkowo korzystnie, wyprowadzi
wniosek, e rozdajcy uczyni to umylnie, z yczli-
woci dla szczliwego gracza albo e jakie dobre du-
chy, yczliwe temu graczowi, umylnie wpyny na
taki rozkad kart. Mona by korzystajc z tej przesan-
ki wnioskowa, e skoro wyjtkowo w piwnicy domu
panuje wilgo umoliwiajca ycie pleni murowej, to
budowniczy domu umylnie postara si o t wilgo,
aby moga y ple. Wnioski to niedorzeczne, a wic
i niedorzeczna przesanka, na ktrej si opieraj.
Jest rzecz jasn, e gdziekolwiek napotkamy ycie
organiczne, bd te musiay by spenione warunki,
ktre je umoliwiaj. Wolno nam wic powiedzie, e
dziki tym warunkom ycie takie istnieje. Dopki jed-
nak gdzie indziej nie stwierdzimy, e takie warunki
kto celowo z yczliwoci dla organizmw ustanawia,
nie bdziemy mieli prawa i w tym wypadku powie-
dzie, e warunki te zostay przez kogo ustanowione
po to, aby ycie organiczne istniao.
Za dowd celowego urzdzenia wiata uwaaj jed-
nak finalici przede wszystkim ustrj istot organicz-
nych i ich niezwyke przystosowanie do warunkw y-
cia. Na niezliczonych przykadach pokazuje si, jak nie-
zwykle skomplikowanym, subtelnym i zharmonizowa-
nym aparatem jest kady organizm, pokazuje si da-
lej, jak niezwykle mdry" jest ten aparat, tzn. po-
kazuje si, e organizm jest dziki swej strukturze
przystosowany znakomicie do zmiennych warunkw
ycia, dziki czemu moe si utrzyma przy yciu
i przekaza to ycie potomstwu, dopki okolicznoci zt-
wntrzne nie stan si dla katastrofalne. Ot zwo-
lennicy finalizmu sdz, i tak kunsztowne i tak bar-
dzo do warunkw zewntrznych przystosowane apara-
ty nie mogy powsta wskutek przypadku", lecz mu-
sz by dzieem Stwrcy, ktry im umylnie nada tak
mdr" budow, aby mogy y i utrzyma swj ga-
tunek.
Pogldu tego nie podziela filozoficzny mechanizm,
ktrego zwolennicy sdz, e powstanie najbardziej
kunsztownych organizmw, wyposaonych w ustrj u-
moliwiajcy utrzymanie si przy yciu ich samych
i ich gatunku, daje si wyjani bez hipotezy celowego
dziaania Stwrcy. Teori, ktra usiuje nie apelujc
do czynnikw nadprzyrodzonych wyjani, w jaki spo-
sb powstay organizmy tak wspaniale przystosowane
do warunkw ycia, jest teoria walki o byt, ktrej
174.
175
twrc by Karol D a r w i n. Wedle tej teorii (sko-
rygowanej przez pogldy nowsze) na skutek pewnych
wpyww zewntrznych zachodziy niekiedy w komr-
kach rozrodczych pewnych organizmw pewne zmiany,
wskutek ktrych bezporednie potomstwo tych organiz-
mw otrzymywao pewn cech rnic je od rodzi-
cw, i to tak cech, ktra przenosia si na dalsze
generacje. Ta nowa cecha moga owemu potomstwu by
poyteczna dla utrzymania si przy yciu, ale moga
te by szkodliwa albo obojtna, innymi sowy, po-
tomstwo to mogo by lepiej przystosowane do ycia,
a mogo te by przystosowane gorzej lub tak samo.
Ot jest rzecz jasn, e jeli wrd generacji p-
niejszych znajdoway si odmiany lepiej przystosowane
do ycia, to raczej te ni inne utrzymay si przy y-
ciu i rozmnoyy si. W walce o byt zwyciaj od-
miany lepiej przystosowane. Tym sposobem z biegiem
czasu przodkw mniej dobrze przystosowanych do y-
cia zastpowao to ich potomstwo, ktre lepiej od nich
dawao sobie rad z warunkami ycia, a nie to, ktre
gorzej byo przystosowane do tych warunkw. Tym
te sposobem powstaway organizmy coraz wyej zor-
ganizowane, tzn. wyposaone w aparatur coraz bar-
dziej skomplikowan i dziki temu umiejce sobie ra-
dzi w coraz rnorodniejszej skali warunkw.
Nie negujc, e rozwj organizmw mg si doko-
nywa na drodze wskazanej przez teori walki o byt,
podnosz zwolennicy finalistycznego pogldu na wiat,
i jest niesychanie mao prawdopodobne, aby na tej
drodze udao si wyjani wszystkie szczegy tak nie-
zwykle skomplikowanej i tak dokadnie niejako obli-
czonej na warunki ycia aparatury wyszych organiz-
mw. Ile to powiadaj - musiaoby by tych
przypadkowych zmian, aby wrd nich obok niezli-
czonego mnstwa zmian szkodliwych i obojtnych wy-
stpiy te wszystkie poyteczne, ktre byyby potrzeb-
176
ne dla powstania wspaniaych, przekraczajcych o cae
niebo dziea wynalazczoci ludzkiej aparatur, jakie
znajdujemy w wiecie organicznym. Takie za nagro-
madzenie przypadkw wydaje si wprost nieskoczenie
mao prawdopodobne. W odpowiedzi na taki zarzut
mona by zauway, i przyroda miaa do swej dyspo-
zycji bezmiar prawie czasu na wyprodukowanie yj-
cych dzi organizmw. Urodzenie si cielcia jo dwu
gowach jest zdarzeniem rzadkim i dlatego mao jest
prawdopodobne, iby w danej miejscowoci w cigu
obecnego roku urodzio si ciel o dwu gowach. Jest
jednak rzecz prawdopodobniejsz, aby to si stao w
cigu dwu lat, jeszcze prawdopodobniejsze jest, e zda-
rzenie to zajdzie choby raz w cigu stu lat, a jeszcze
bardziej prawdopodobne, e zajdzie w cigu lat tysi-
ca. Jeli uwaamy za niesychanie mao prawdopodob-
ne zajcie wszystkich tych przypadkw, ktre trzeba
by, wedle teorii walki o byt, przyj dla wyjanienia
powstania yjcych dzi organizmw, to oceniamy, by
moe, to prawdopodobiestwo zbyt nisko dlatego, e
dokonywamy perspektywicznego skrtu czasu, w kt-
rego cigu miayby zaj te przypadki.
Mechanizm biologiczny i witalizm. Mechanizmu filozo-
ficznego, ktry gosi po prostu tylko, e dla wyjanie-
nia zjawisk przyrody nie trzeba siga do hipotezy ce-
lowego urzdzenia wiata przez planowo dziaajcego
jego stwrc, nie naley miesza z mechanizmem bio-
logicznym. Mechanizm biologiczny jest to mianowicie
kierunek, ktrego zasadnicz tez jest pogld, e dla
wyjanienia zjawisk przyrody organicznej wystarcza-
j te prawa, ktre s niezbdne i wystarczajce dla
wyjanienia zjawisk przyrody nieorganicznej, e wic
wszystkie prawa biologiczne dadz si jWywie z praw
fizyki i chemii. Przeciwiestwem biologicznego mecha-
nizmu jest witalizm, ktry uwaa, e prawa rzdzce.
12- Zagadnienia...
177
przyrod nieorganiczn nie wystarczaj dla zdania
sprawy z faktw wiata organicznego, e wic prawa
fizykochemiczne nie wystarczaj dla wyjanienia wszy-
stkich zjawisk biologicznych.
Witalizm w swej pierwotnej postaci, tzw. palepwi-
talizm, przyjmowa, i przebiegiem procesw organicz-
nych kieruj tzw. siy witalne lub tajemnicze istoty
zwane archeuszami, ktre steruj energi fizyczn, do-
starczan organizmom z zewntrz, w taki sposb, by
organizm mg si rozwin i utrzyma przy yciu.
Jednake tylko w najbardziej prymitywnej postaci
owego paleowitalizmu przyjmowano, i w sternik or-
ganizmu jest istot, ktra wiadomie dy do pew-
nych celw, a wic skaniano si do antropomorficzne-
go finalizmu, i to tylko w postaci ograniczonej do or-
ganizmw, a nie odnoszonej do caoci wiata. Wita-
lizm we wspczesnej postaci apeluje wprawdzie te
do udziau czynnikw nazywanych dominantami, ente-
lechiami, psychoidami itd., ktre kieruj przebiegiem
zjawisk w wiecie organicznym wedle praw cakowi-
cie odmiennych od tych, jakie rzdz przyrod nieor-
ganiczn, zwolennicy jednak tego neowitalizmu zastrze-
gaj si wyranie przeciwko traktowaniu owych ente-
lechii, psychoidw itd. jako istot wiadomie dcych
do pewnych celw. Witalizm, a zwaszcza witalizm
wspczesny, daleki jest wic od antropomorficznego
finalizmu.
Najbardziej do antropomorficznego finalizmu zblia
si tzw. psychowitalizm, ktry przyjmuje, i caa przy-
roda ywa, kada jej komrka, kady organizm wypo-
saony jest w dusz, ktra dy do rozwoju, utrzy-
mania organizmu itd., dy jednak do tych celw w
sposb niewiadomy. W psychowitalizmie odzywaj si
echa Leibnizowskiej nauki o monadach i filo-
zofii Fechnera, ktry cay wszechwiat i wszyst-
kie jego skadniki uwaa za wyposaone w dusze. Za-
178 .
rwno Leibniz jak i Fechner byli wyznawcami kierun-
ku finalistycznego.
Pojcie ustroju celowego odmienne od antropomor-
ficznego. Nie wszystkie jednak kierunki filozoficzne,
ktre nazywa si kierunkami finalistycznymi, wystpo-
way pod postaci finalizmu antropomorficznego. Nie
by np. antropomorficznym finalizm Arystotele-
s a. Filozof ten, mwic o tzw. zasadach, czyli przy-
czynach bytu", wyrnia cztery ich rodzaje, a wrd
nich tzw. przyczyn sprawcz i tzw. przyczyn celow.
Przez przyczyn sprawcz rozumia on to samo mniej
wicej, co si pospolicie rozumie przez przyczyn. Przy-
czyn celow natomiast miaa by aktualizujca si w
rozwijajcym si przedmiocie jego forma" (por. str.
112). Gdy np. mamy do czynienia z rozwijajcym si
organizmem jakiego owada, ktry, wylgszy si z ja-
ja, przyjmuje naprzd posta larwy, potem poczwarki,
a na koniec posta doskona, to form" jego stanowi
ta wanie doskonaa posta, jak owady danego gatun-
ku normalnie przyjmuj na kocu swego rozwoju.
Ot, zdaniem Arystotelesa, ta wanie forma, czyli po-
sta doskonaa, ktra urzeczywistnia si, w razie po-
mylnych okolicznoci, na kocu procesu rozwojowe-
go, ma wpyw na przebieg tego procesu, ona go pro-
wadzi i nim kieruje. Owa forma naley, oczywicie,
do wiata abstrakcyj (idei Platoskich), nie jest za ja-
kim zdarzeniem lub rzecz ze wiata realnego. Ary-
stoteles nie sdzi, jakoby wcielenie si tej formy w
rozwijajcy si organizm byo celem w antropomor-
ficznym sensie, a wic w tym znaczeniu, jakoby kto
wiadomie chcia tego wcielenia i cay proces rozwo-
jowy stworzy po to, aby tej formie umoliwi wcie-
lenie si w w organizm. Nie jest wic owa forma czy
te jej wcielenie si celem rozwoju w sensie dosow-
nym, lecz w jakim sensie przenonym, ktrego Ary-
179

stoteles wyranie nie eksplikuje. Analogia pomidzy


tym przenonym a dosownym rozumieniem celu" po-
lega na tym, e podobnie jak cel w rozumieniu do-
sownym pojawia si na kocu procesu dziaania jako
jego uwieczenie, tak te i owo wcielenie si formy,
tj. doskonaej postaci, w rozwijajcy si organizm wy-
stpuje (w normalnych warunkach) przy kocu pro-
cesu rozwojowego jako jego uwieczenie. Wedle Ary-
stotelesa owa normalnie przy kocu rozwoju pojawia-
jca si ostatnia faza procesu dziaa", niejako przy-
cigajc ku sobie rozwijajcy si organizm. Ze wzgl-
du na to jej dziaanie" nazywa j Arystoteles przy-
czyn, a ze wzgldu na to, e nie jest ona od samego
procesu wczeniejsza, lecz stanowi (normalnie) kocow
jego faz, nazywa j przyczyn celow (w przeciwie-
stwie do wczeniejszej przyczyny sprawczej).
Ot Arystoteles sdzi, e wszdzie, gdzie si co
dzieje, s czynne obok przyczyn sprawczych, ktre nie
wystarczaj jednak dla wyjanienia danego zjawiska,
rwnie przyczyny celowe, czyli (w przenonym sen-
sie) cele. Przyczyn celow posiada te cay tok zda-
rze w wiecie lub, krcej, cay wiat, pojty jako gi-
gantyczny i niesychanie zoony proces, rozwijajcy
si w czasie. Przyczyn celow wiata jest podobnie
jak w organizmach jego forma. Form wiata, ku
ktrej urzeczywistnieniu wiat w swym rozwoju zd-
a, nazywa Arystoteles Bogiem. Bg porusza wiat
jak mwi Arystoteles nie jako poruszyciel" (rac
xivoi)[iEvoc, hos kinoumenos), lecz jako przedmiot umio-
wania (coc Egcop,Evoc, hos eromenos), jako cel denia.
Neowitalici. Z podobnym do Arystotelesowskiego
przenonym rozumieniem celowoci spotykamy si te
u niektrych wspczesnych witalistw. Twierdz oni
mianowicie, e procesy rozgrywajce si w organiz-
mach s celowe w tym znaczeniu, e niepodobna ich
przebiegu przewidzie, gdy si zna tylko warunki
wczeniejsze, lecz e potrzebna jest nadto znajomo
fazy kocowej, jak indywidua gatunku, do ktrego
dany organizm naley, osigaj w swym rozwoju, w
warunkach normalnych. Ona to dopiero, owa kocowa
faza normalnego rozwoju organizmw danego gatun-
ku (pojcie zblione' do pojcia formy Arystotelesa),
cznie z warunkami wyprzedzajcymi i towarzyszcy-
mi poszczeglnym fazom rozwoju, wyznacza" jego
rzeczywisty przebieg.
Oto eksperymentujcy przyrodnik obcina dwom jasz-
czurkom ogony i prawe tylne nogi. Po pewnym cza-
sie wytwarzaj si na okaleczonych miejscach tkanki
regeneracyjne. U jednej jaszczurki z tkanki powstaej
na miejscu ogona rozwija si ogon, z tkanki powsta-
ej na miejscu nogi noga. U drugiej jaszczurki do-
konywa jednak eksperymentator ponownego zabiegu:
przeszczepia mianowicie tkank, z ktrej mia powsta
ogon, na miejsce nogi, tkank za, z ktrej miaa po-
wsta noga, na miejsce ogona. Mona by oczekiwa, e
z tej drugiej jaszczurki, na ktrej ponownego zabiegu
dokonano, wyronie potwr z nog na miejscu ogona
i z ogonem na miejscu nogi. Tymczasem i ta druga
jaszczurka osiga po pewnym czasie posta normaln.
Przebieg tego eksperymentu ma zdaniem witali-
stw wykazywa, e o tym, co si z danej tkanki
regeneracyjnej rozwinie, nie decyduje jej struktura
chemiczna i cytologiczna. Wszak z takiej samej tkanki,
z ktrej u pierwszej jaszczurki powsta ogon, wyrosa
u drugiej jaszczurki noga i na odwrt. Wida wic,
e taka sama cz organizmu rozwija si w rnych
warunkach rozmaicie. Z jej skadu i z jej budowy nie-
podobna przewidzie, jak si ona rozwinie. Tyle tylko
mona powiedzie: w rnych warunkach rozwija si
bdzie rozmaicie, zawsze jednak tak, e w efekcie ko-
cowym powstanie zwierz o postaci normalnej. Mu-
181
180
simy si odwoa do tej normalnej postaci, osiganej
dopiero przy kocu procesu rozwojowego, gdy zechce-
my poda prawo okrelajce, w jaki sposb dokona si
rozwj. Bez znajomoci kocowej fazy rozwoju nie po-
trafimy przewidzie przebiegu rozwoju. W tym sensie
mona te powiedzie, e owa normalna posta, ktr
organizm osiga przy kocu rozwoju, dziaa wstecz w
czasie i kieruje przebiegiem wczeniejszych faz rozwo-
jowych.
Przebieg procesu rozwojowego w organizmie, rozpa-
trywany w tym wietle, przypomina przebieg ludzkie-
go dziaania kierowanego przez wytknity cel. Gdy
pynie dka sterowana przez eglarza zdajcego do
pewnego celu, reaguje on na rne prdy i wiatry roz-
maicie, ustawia ster lub agiel tak lub inaczej, zawsze
jednak tak, e w rezultacie cel zamierzony zostanie
osignity. w cel lecy w przyszoci, do ktrego e-
glarz zda wiadomie, wpywa wic na jego obecne
zachowanie si, zdarzenie przysze wpywa na zdarze-
nie wczeniejsze. Nikt te, kto nie zna celu, do ktre-
go eglarz zmierza, nie potrafi przewidzie, jak si on
zachowa przy sterowaniu dk. Podobnie, zdaniem
witalistw, zachowania si rozwijajcego si organiz-
mu niepodobna te przewidzie, gdy si nie zna nor-
malnego stanu kocowego jego rozwoju. To podobie-
stwo pomidzy organicznym procesem rozwojowym
a celowym dziaaniem czowieka, podobiestwo pole-
gajce na tym, e tak samo jak zachowania si dzia-
ajcego z pewnym celem czowieka niepodobna prze-
widzie bez znajomoci celu, do ktrego przez to dzia-
anie czowiek zda, tak te przebiegu rozwoju orga-
nicznego niepodobna przewidzie bez znajomoci nor-
malnej kocowej postaci zwierzcia skania niekt-
rych witalistw do nazywania procesw organicznych
procesami celowymi. Nazywajc te procesy celowymi,
nie bior jednak witalici owej celowoci w dosow-
nym, antropomorficznym znaczeniu, lecz nadaj temu
terminowi znaczenie przenone, wykazujce tylko pew-
ne analogie z celowoci antropomorficzn.
Holizm. Wywody powysze pozwalaj nam zwrci u-
wag na jeden jeszcze osobliwy rys, pojawiajcy si
u wspczesnych przyrodnikw, zwaszcza biologw
i psychologw, rys posiadajcy doniose znaczenie dla
pogldu na struktur przyrody i nie pozbawiony ogl-
niejszego znaczenia. Nauki zajmujce si przyrod
martw przyzwyczaiy nas do tego, by zachowanie si
przedmiotw zoonych tumaczy zachowaniem si ich
skadnikw. Prawa rzdzce przebiegiem caoci zo-
onych przyzwyczailimy si traktowa jako nastp-
stwa praw rzdzcych elementami tych caoci. Ot
biologowie wspczeni, majc na oku wypadki podob-
ne do wypadku rozpatrywanego powyej i liczne inne,
dochodz do przekonania, e jeli idzie o przyrod y-
w, to znajomo praw rzdzcych elementami nie wy-
starcza dla wywiedzenia z nich praw, ktre rzdz zo-
onymi z nich caociami, lecz e dla zrozumienia za-
chowania si caoci zoonych trzeba siga do praw
swoistych, nieprzywiedlnych do praw odnoszcych si
do elementw. Co wicej, sdz oni, e znajomo ca-
oci i praw nimi rzdzcych jest niezbdna dla zda-
nia sprawy z zachowania si elementw. Pogld ten,
posiadajcy licznych wyznawcw wrd biologw
i psychologw, nazywa si holizmem (od greckie-
go o?loc, holos, cay). Doktryna ta, ktra rozpatruje ja-
ko caoci nie tylko poszczeglne organizmy zwierzce
i rolinne, ale rwnie zoone z indywidualnych orga-
nizmw kolonie i zespoy, gosi, e zachowanie si ta-
kich zespow odbywa si wedle praw niesprowadzal-
nych do praw rzdzcych zachowaniem si indywidual-
nych organizmw, upatruje w tych zespoach co wi-
cej ni tylko sum" organizmw, widzi w nich jakby
i
182
183
i)
indywidua wyszego rzdu, posiadajce ycie swoiste
i swoiste prawa. Nie moga te ta doktryna nie mie
wpywu na pogldy dotyczce stosunku jednostki ludz-
kiej do spoeczestwa, dostarczajc w pewnym sensie
poparcia tendencjom antyindywidualistycznym, przy-
- znajcym pewien prymat organizmom spoecznym, jak
nard lub pastwo, przed jednostk ludzk.
Ramy niniejszych wywodw nie pozwalaj nam wy-
kroczy poza to szkicowe tylko przedstawienie refe-
rowanych tu pogldw i podda ich analizie krytycz-
nej, na ktr zasuguj.
Celowo utylistyczna. Poza ju omwionymi sposoba-
mi pojmowania celowoci istnieje w mowie codzien-
nej jeszcze inne. Mwi si np. o celowym urzdzeniu
ywych organizmw, o celowym ich zachowaniu si
itp. Gdy np. mwi, e organizm zwierzcia jest urz-
dzony celowo, to nie chc przez to stwierdzi, e kto
go tak urzdzi, aby urzeczywistni jaki cel, ale po
prostu tylko to, e jest on urzdzony w sposb ko-
rzystny dla niego samego lub dla gatunku, do ktrego
naley. Gdy mwi np., e wytwarzanie barwnych
kwiatw przez roliny owadopylne jest celowe, nie chc
przez to powiedzie, jakoby roliny wiadomie wytwa-
rzay kwiaty po to, aby przez to osign pewien za-
mierzony cel, lecz rozumiem przez to, i to wytwo-
rzenie kwiatw przyczynia si do utrzymania gatunku
tej roliny. Przy tym rozumieniu celowoci celowe jest
to, co przyczynia si do osignicia jakiej wartoci,
jakiego dobra. Takie rozumienie1 celowoci nazwiemy
celowoci utylistyczna.
Optymizm i pesymizm. Ot w zwizku z tym poj-
ciem celowoci pozostaje inne zagadnienie metafizycz-
ne, wystpujce pod mianem zagadnienia optymizmu
i pesymizmu. W zagadnieniu tym chodzi o to, czy
184
wiat jest urzdzony celowo", tzn. tak, e przyczynia
si do urzeczywistnienia takiego lub innego dobra, czy
te, przeciwnie, urzeczywistnieniu tego dobra si prze-
ciwstawia. Pierwszy pogld nazywa si optymizmem,
drugi pesymizmem. Zalenie od tego, o jak przy tym
warto, czyli o jakie dobro chodzi, mamy do czynie-
nia z rnymi odmianami optymizmu i pesymizmu.
Moe chodzi o dobro biologiczne, o warunki pomylne
dla utrzymania organizmw lub gatunkw biologicz-
nych przy yciu. Mona pyta, czy wszystkie szczegy
urzdzenia organizmw s korzystne dla utrzymania
ich przy yciu i normalnego ich rozwoju w danych wa-
runkach. Dobrem, o ktre moe chodzi, moe by
szczcie. Wtedy w zagadnieniu optymizmu i pesymi-
zmu idzie o to, czy urzdzenie wiata sprzyja osigni-
ciu na nim szczcia. Byby to optymizm lub te pe-
symizm eudajmonologiczny. Moe dalej chodzi o do-
bro moralne, mona mianowicie pyta, czy wiat zmie-
rza ku urzeczywistnieniu dobra moralnego, czy te,
przeciwnie, przewaa w nim zo moralne. Tu mieli-
bymy do czynienia z optymizmem lub te pesymi-
zmem etycznym. Mona wreszcie te mwi o opty-
mizmie czy pesymizmie estetycznym; pierwszy utrzy-
mywaby, e w wiecie przewaa pikno, drugi widzia-
by w nim przewag brzydoty.
Zagadnienie optymizmu i pesymizmu zalicza si zwy-
kle do metafizyki, ley ono jednak na pograniczu mi-
dzy metafizyk a t lub inn nauk aksjologiczn (nau-
k o wartociach), a wic na pograniczu metafizyki
i etyki, metafizyki i estetyki itd.
Rozdzia pity
ZAGADNIENIA METAFIZYCZNE
WYRASTAJCE Z RELIGII
Religijne pojcie bstwa. Kada religia wie si
z pewnymi wierzeniami, w ktrych centraln rol od-
grywa pojcie bstwa. Pojcie to miewa w rnych re-
ligiach rozmait tre. W wikszoci religij istotnym
skadnikiem treci pojcia bstwa jest przypisywanie
mu dodatnich wartoci w stopniu najwyszym. Naj-
wysza potga, mdro, sprawiedliwo, pikno itd. .
oto cechy, ktre zazwyczaj czy <si z pojciem b-
stwa. W religiach politeistycznych, uznajcych wielu
bogw, wszystkich tych wartoci nie przypisuje si
jednej istocie, lecz rozdziela si je na rne bstwa.
W religii greckiej Zeus by najpotniejszy, Atena naj-
mdrzejsza, Afrodyta najpikniejsza itd. W religiach
monoteistycznych wszystkie doskonaoci przypisuje si
jednej istocie. W tych religiach Bg to istota najwy-
sza, istota najdoskona&za. Nie w kadej religii jednak
precyzuje si t doskonao, nie kada podejmuje si
wyliczy te atrybuty, ktre skadaj si na ow do-
skonao. Co wicej, -w niektrych religiach uchodzi
wszelka prba wyliczenia atrybutw Boskich za blu-
niercze niemal przedsiwzicie: bluniercze dlatego, e
umys ludzki nie jest zdolny wznie si myl ,na te
wyyny, na ktrych stoi Bg. Nie dorastaj do wspa-
niaoci Boskiej wszelkie ludzkie prby ujcia Jego
istoty, a naweij kada nazwa, jakiej by czowiek mg
uy dla Jego okrelenia, byaby uchybieniem. Bg jest
wic (wedle"' niektrych religii) zbyt wysoki i wspa-

niay, by Go czowiek mg poj i by Go mg na-


zwa. C tedy pozostaje wsplnego treciom pojcia
Boga wszystkich monoteistycznych religii? Pozostaje
chyba tylko tre uczuciowa: najwyszy zachwyt
i cze, pokora i ulego.
Niemiertelno duszy. Z wiar w Boga cz si w
kadej religii pewne przykazania moralne, nakadaj-
ce na ludzi pewne obowizki nie tylko wzgldem sie-
bie nawzajem, lecz nadto i przede wszystkim pewne
obowizki wzgldem Boga, ktry zgodnie z wierze-
niami religijnymi wypenianie tych obowizkw na-
gradza, a niewypenianie karze. Poniewa jak do-
wiadczenie uczy sprawiedliwoci Boskiej nie zaw-
sze dzieje si w cigu ycia poszczeglnych ludzi ca-
kowicie zado, przeto suponuje si na og w reli-
giach, e mier nie jest kocem istnienia jednostek
ludzkich, lecz e istniej one jeszcze po swej mierci
i e dopiero w zagrobowej ich egzystencji dopenia si
miara sprawiedliwoci Boskiej. T zagrobow egzy-
stencj pojmuj rne religie rozmaicie. Wedle jed-
nych polega ona na pomiertnym przebywaniu dusz
w miejscu, w ktrym czowiek zdobywa najwysze
szczcie, zasadzajce si na ogldaniu Boga i naj-
wysz doskonao moraln (wito) ? albo w miej-
scu wiecznej lub przemijajcej i oczyszczajcej kary.
Wedle innych religii .pozagrobowa egzystencja polega
na ponownym wcieleniu duszy ludzkiej, w ktrym
dostpuje ona nagrody^ lub kary. Z pogldami tymi
czy si pewien ceremonia, pewne obrzdy, majce
czsto charakter tajemniczego komunikowania si
z Istot Najwysz.
Metafizyka religijna. Ludzie przyjmuj najczciej wie-
rzenia religijne ulegajc sugestii otoczenia, w ktrym
wyrastaj: ich wiara miewa najczciej charakter tra-
186
187
dycyjny, jest wiar ich ojcw i dziadw", ktr od
dziecistwa nasikaj, nie zadajc sobie trudu samo-
dzielnego ustosunkowania si do zawartych w niej wie-
rze i pogldw. Niektre tylko jednostki prbuj na
drodze osobistego wysiku mylowego rozwiza zagad-
nienia znajdujce gotow odpowied w tradycj prze-
kazanych wierzeniach religijnych. Ot te samodzielne
prby uwaa si pospolicie za rodzaj filozofowania,
przy czym dociekania te zalicza si rwnie do metafi-
zyki. Uprawiajc metafizyk religijn staraj si niekt-
rzy stosowa metod racjonaln, inni stosuj metody
irracjonalne. Tych ostatnich nazywa si mistykami.
Filozoficzne pojcie bstwa. Na czoo zagadnie meta-
fizycznych, ktre wyrastaj z religii, wybijaj si prze-
de wszystkim: zagadnienie Boga i zagadnienie niemier-
telnoci duszy. Zajmujc si zagadnieniem Boga czy
te bogw, poddaj metafizycy niekiedy krytyce po-
gldy tradycyjnej religii, ktre te rzekomo najwysze
i najczcigodniejsze istoty wyposaaj niekiedy w cechy
zupenie z t czcigodnoci nie harmonizujce. Tak np.
krytykowali filozofowie greccy naiwne pogldy swej
religii, personifikujcej siy przyrody i wynoszcej te
personifikacje na piedesta istot najczcigodniejszych.
Ksenofanes, filozof grecki VI wieku przed Ch.,
naigrawa si z tych antropomorfizacji, twierdzc, e
to nie bogowie stworzyli ludzi na wasne podobie-
stwo, lecz ludzie stworzyli bogw na ksztat czowie-
czy, a gdyby konie wymyliy religi, to ich bogowie
byliby komi. W miejsce tych naiwnych koncepcji b-
stwa wysuwaj greccy filozofowie koncepcje inne. Tak
np. Platon Bogiem nazywa ide dobra, czyli dobro sa-
mo w sobie. Arystoteles mianuje Bogiem, a wic uzna-
je za istot najwysz, form wiata (przyczyn for-
maln wiata).
Nie zawsze jednak metafizyka religijna zajmuje po-
188
staw krytyczn w stosunku do przekazanej religii.
W czasach chrzecijaskich filozofowie rozwaajcy
problematyk religijn zajmuj na og w stosunku
do przekazanej religii postaw egzegetyczn. Znaczy
to, i nie zarzucaj koncepcji bstwa zawartej w religii
przekazanej, lecz staraj si temu pojciu nada tre
wyran. Tak np. chrzecijaska filozofia scholastycz-
na precyzuje pojcie Boga przy pomocy aparatu poj-
ciowego zaczerpnitego z filozofii Arystotelesa, okre-
lajc Go jako istot posiadajc byt samoistny, a wic
substancjalny, a przy tym jako istot tym si od in-
nych substancji rnic, e podczas gdy inne potrze-
buj na to, by zaistniay, jakiej przyczyny, to ona
istnieje sama przez si, nie majc poza sob adnej
przyczyny swego istnienia. Bg to ens per se et a se
existens. Biorc za punkt wyjcia t koncepcj Boga,
ktr Koci uzna za prawowiern, budowali p-
niej filozofowie XVII i XVIII wieku rne jej wa-
rianty. Przy tych prbach nadania tradycyjnemu po-
jciu Boga wyranej treci nie baczyli nieraz filozofo-
wie na to, i precyzujc je, zatracali zwizek z pier-
wotnym, nabrzmiaym przede wszystkim treci uczu-
ciow pojciem Bstwa. Pojcie to bowiem, bdce w
umysach ludzi religijnych przede wszystkim wyrazem
ich tsknot, ich potrzeby kultu, potrzeby opieki, wiary
w sens wiata i wasnego ycia, w zwycistwo tego,
co dobre i suszne z trudem dawao si wtoczy .
w suche _i zimne formuy, w jakie je prbowali uj
racjonalistycznie nastawieni filozofowie. Tote rwno-
legle z tymi wysikami nadania gwnemu pojciu re-
ligii moliwie wyranej treci pojciowej biegn wy-
wody mistykw, ktrzy, rezygnujc z pojciowej jas-
noci, rozwijaj nurtujce ich w zwizku z religi prze-
ycia emocjonalne, posugujc si przy tym przeno-
niami i obrazami, piszc raczej poematy religijne ni
uczone traktaty.
189
Dowody istnienia Boga. Obok prb sprecyzowania tra-
dycj przekazanego pojcia Bstwa, ktre zaliczy mo-
na do docieka z dziedziny ontologii, zajmowali si
racjonalistycznie nastawieni filozofowie ywo prbami
przeprowadzenia dowodu istnienia tak czy inaczej poj-
mowanego Boga. Z dowodw tych najgoniejsze byy
nastpujce: 1. Dowd ontologiczny istnienia Boga,
opierajcy si na tym, e w samym pojciu istoty naj-
doskonalszej mieci si atrybut istnienia, bo istota naj-
doskonalsza, ale nie istniejca byaby mniej do-
skona od istoty najdoskonalszej istniejcej, a wic
nie byaby istot najdoskonalsz. 2. Dowd kosmolo-
giczny, powoujcy si na to, e wszelka zmiana w
wiecie musi mie sw przyczyn, e jednak ten a-
cuch przyczyn nie moe cofa si w nieskoczono,
e wic musi istnie pierwsza przyczyna, ktra sama
przyczyny nie posiada, a t przyczyn jest Bg, ens
per se et a se existens. 3. Dowd fizyko-teleologiczy,
wywodzcy z faktu celowego urzdzenia wiata (celo-
wego w sensie utylistycznym), e urzdzenie to moe
by tylko dzieem najmdrszej i najpotniejszej isto-
ty, tj. Boga. Pierwszy z tych dowodw spotka si
z krytyk jeszcze w redniowieczu. Wszystkie dowody
podda krytyce Immanuel Kant, starajc si wyka-
za ich niedostateczno. Wedle Kanta istnienia Boga
nie mona udowodni na drodze teoretycznej. Nie jest
ono twierdzeniem dajcym si rozumowo udowodni,
lecz jest tylko postulatem rozumu praktycznego, tzn.
warunkiem, ktry musi by speniony, jeeli moral-
no ma zosta urzeczywistniona. Mistycy natomiast,
nie silc si na dowody, starali si pisa sugestywnie,
by zaszczepi innym swe wasne na gbokim przey-
ciu emocjonalnym oparte stany wiary, o treci w naj-
wyszym stopniu pojciowo niejasnej.
190
Bg i wiat. Tematem ywo interesujcym teologizu-
jcych filozofw byo te zagadnienie stosunku Boga
do wiata. W religiach przekazanych tradycj Bg,
tj. istota najwysza i najwitsza, pojmowany bywa za-
razem jako stwrca wiata. U filozofw t rol na
og zachowuje. Ale dla jednych jest On tylko stwr-
c, ktry, stworzywszy raz wiat i podporzdkowawszy
jego koleje pewnym prawom, nie wtrca si ju p-
niej w jego losy i nie zakca sw interwencj (przez
cuda) ustanowionych z gry przez siebie praw przy-
rody, dla drugich jest On nie tylko stwrc, ale i Opa-
trznoci, ktra bezporednio ingeruje w losy wiata
w cigu jego trwania. Zarwno dla jednych jak i dla
drugich Bg jest czym od wiata rnym i nie sta-
nowi w adnym sensie jego skadnika. Inaczej sdz
panteici, ktrzy Boga utosamiaj ze wiatem lub
z jego substancj.
Ateizm. Oczywicie, nie wszyscy filozofowie zajmujcy
si problematyk religijn zajmuj wobec wierze re-
ligijnych postaw pozytywn. Nie brak i takich, kt-
rzy zasadniczo si religii przeciwstawiaj. Tych, kt-
rzy w szczeglnoci zaprzeczaj istnieniu Boga, [nazy-
wa si ateistami. Ateistami s przede wszystkim ma-
terialici, z wyjtkiem takich materialistw, jak np.
stoicy, ktrzy Boga utosamiaj ze wiatem, a wiat
uwaaj za twr materialny, a wic z wyjtkiem ma-
terialistycznych panteistw. Dla materialistw nowo-
czesnych wszelka religia jest pozostaoci dziecinnego
okresu ludzkoci, antropomorfizujcego siy przyrody,
a potrzeba wiary w Boga i Jego opatrzno wystpuje
tylko u ludzi, ktrzy nie wyroli z infantylizmu, ka-
cego im w chwilach niebezpieczestwa szuka schro-
nienia pod ojcowsk opiek Bstwa. Rzecz jasna, e
ze strony obrocw religii materialistyczne prby wy-
janienia psychologicznej genezy wiary religijnej spo-
191
tykay si z surow krytyk, zarzucajc materialistom,
i taka jest geneza religii tylko u osb prymitywnych,
natomiast u osb wyposaonych w bogatsze i gbsze
ycie wewntrzne opiera si wiara religijna na swoi-
stego rodzaju gbokich przeyciach, ktrych nieznajo-
mo dowodzi tylko ubstwa duchowego ycia materia-
listw. Wobec chwiejnoci pojcia Boga, tzn. wobec
bardzo rnych znacze, jakie si z tym terminem w
dziejach filozofii czy, termin ateizm", podobnie jak
i nazwy kierunkw ateizmowi przeciwstawianych
nie s jednoznaczne. Na t chwiejno i zmienno po-
jcia Boga w dziejach filozofii zwraca si na togl nie-
dostatecznie uwag.
Zagadnienie niemiertelnoci duszy u filozofw. Dru-
gim jak wyej wspomniano gwnym tematem
docieka metafizyki religijnej jest zagadnienie nie-
miertelnoci duszy. Religie z reguy gosz wiar w
ycie pomiertne, przy czym rne religie rne na to
ycie maj pogldy. Prby samodzielnego ustosunko-
wania si do tego zagadnienia zalicza si rwnie do
metafizyki. Jest to zagadnienie, podobnie jak i kwe-
stia Boga, dla uczucia nieobojtne. Spr midzy mate-
rialistami a obrocami duszy, sam w sobie zimny i bez-
namitny, nabiera dopiero krwi i rumiecw z uwagi
na zwizki zachodzce pomidzy nim a zagadnieniem
ycia pomiertnego. Materialici z zasady neguj to y-
cie, obrocy duszy bodaj bez wyjtku je przyjmuj.
Staraj si przy tym poda argumenty dowodzce rze-
komo niemiertelnoci duszy. Niektrzy czerpi je z roz-
waa nad istot duszy jako czego prostego i nie-
rozkadalnego na czci, inni wyprowadzaj je z prze-
sanek czerpanych z nauk przyrodniczych, inni wresz-
cie (Kant), odrzucajc tamte argumenty jako bezwar-
tociowe, uwaaj niemiertelno duszy tylko Za po-
stulat, ktrego domaga si nasze poczucie moralne, na-

sza ufno w urzeczywistnienie si sprawiedliwoci


i uwicenia czowieka.
Sam istot niemiertelnoci pojmowano jednak nie-
jednakowo. Wikszo filozofw wyznajcych wiar w
niemiertelno przedstawiaa sobie j jako pomiertne
trwanie indywidualnych dusz, zachowujcych wiado-
mo wasnej tosamoci z tego okresu, ktry nazywa-
my yciem. Niektrzy natomiast odrzucali indywidual-
n niemiertelno duszy, sdzc, i indywidualizacja
duszy jest nieodcznie zwizana z jej przebywaniem
w ciele. Dusza z ciaa wyzwolona traci sw indywi-
dualno i zlewa si w jedno z dusz gatunku ludz-
kiego, wspln wszystkim ludziom. Taki by (np. po-
gld niektrych komentatorw Arystotelesa, rozwija-
jcych jego pogld, wedle ktrego dusza jest tylko for-
m ciaa (A v e r r o e s). Wedle innych (F e c h n e r),
ktrzy wierzyli, e nie tylko czowiek, ale i wszelkie
twory organiczne i nieorganiczne, a nawet cay wszech-
wiat jest uduchowiony, dusza czowieka po jego mier-'
ci traci wprawdzie swj byt indywidualny, ale nie gi-
nie, lecz roztapia si w duszy wszechwiata, jak krop-
la deszczu, ktra wpada w morze.
Metafizyka religijna i etyka. Omwione wyej zagad-
nienia filozoficzne wyrastajce z religii zalicza si
wprawdzie do metafizyki, nie s one jednak najcz-
ciej obojtne dla innej dyscypliny filozoficznej, a mia-
nowicie dla etyki normatywnej. Szukajc odpowiedzi
na jej naczelne pytania: Do czego warto dy?"
i Jak powinno si postpowa?" znajdowali liczni
filozofowie przesanki dla tych odpowiedzi w rozwi-
zaniu tych wanie religijno-filozoficznych zagadnie.
Wiara w Boga jako prawodawc moralnego wiata
wskazywaa niektrym filozofom, jakie s obowizki
moralne czowieka, wiara w niemiertelno duszy
wpywaa na pogld na to, w czym naley szuka praw-
192
13. Zagadnienia...
193
?--"
dziwego szczcia. Do tych metafizycznych problemw,
ktrych rozwizania domagaa si, zdaniem niektrych,
etyka, naleao te zagadnienie wolnoci woli, o kt-
rym mwilimy w zwizku z zagadnieniem indetermi-
nizmu. Te trzy zagadnienia: zagadnienie Boga, nie-
miertelnoci duszy i wolnoci woli, uchodz te w
oczach wielu za kardynalne tematy docieka metafi-
zycznych. Wskazujc na zwizek tych zagadnie z ety-
k normatywn, naley dla uniknicia nieporozumie-
nia zaznaczy, e nie jest bynajmniej tak, iby wszel-
kie rozwizywanie zagadnie etycznych musiao ape-
lowa do wymienionych trzech problematw metafi-
zycznych. Tylko niektrzy autorowie uprawiajcy ety-
k normatywn odwouj si do tych przesanek meta-
fizycznych. Etyk, ktra tak postpuje, nazywamy ety-
k metafizyczn. Stwierdzi jednak naley, e nie
wszelka etyka normatywna jest etyk metafizyczn,
a tym bardziej nie wszelka etyka normatywna jest
etyk religijn. Etyk, ktra nie opiera si na przesan-
kach metafizycznych, nazywa si etyk niezalen.
Uwagi kocowe
W rozdziaach poprzednich dokonalimy przegldu
zagadnie, ktre zaliczylimy do metafizyki. Dokona-
limy zarazem pewnej ich systematyzacji dzielc je na
cztery grupy, mianowicie na 1) grup zagadnie onto-
logicznych, 2) grup zagadnie dotyczcych sposobu
istnienia przyrody (wyrastajcych z refleksji nad po-
znaniem), 3) grup zagadnie dotyczcych substancji
i struktury wiata (wyrastajcych refleksji nad przy-
rod), wreszcie 4) grup zagadnie wyrastajcych z po-
trzeby zajcia stanowiska wobec wierze religijnych.
Nie wszyscy autorowie piszcy o metafizyce zgodziliby
si na tak szerokie zakrelenie zakresu metafizyki. Wie-
lu autorw pojmuje metafizyk cianiej, ni my to u-
czynilimy. Wyraa si to w licznych spotykanych w
literaturze filozoficznej sposobach okrelania metafi-
zyki. Autorowie tych okrele zaliczaj czsto do me-
tafizyki tylko jedn z naszych czterech grup zagadnie
i do tak zacienionego zakresu terminu metafizyka"
przystosowuj jego definicj. Zagadnie nalecych do
grup pozostaych nie zaliczaj ju do metafizyki, lecz
przydzielaj je oddzielnym dyscyplinom, dla ktrych
podaj odrbne nazwy. W stosunku do wszystkich tych
sposobw zakrelania zakresu problematyki metafizycz-
nej postpilimy najbardziej liberalnie, zaliczylimy
bowiem do metafizyki wszystkie waniejsze zagadnie-
nia, ktre mona by podcign pod termin metafi-
zyka", nie wykraczajc raco przeciw utartemu spo-
195
sobowi jego uywania. Motywem tego liberalizmu bya
ch moliwie wyczerpujcego poinformowania czy-
telnika o najwaniejszych zagadnieniach pewnego dzia-
u filozofii, co do ktrego nazwy nie ma jednolitej
opinii. By moe, e byoby rzecz waciw rozbi ten
zesp zagadnie, ktre zaliczylimy do jednej dyscy-
pliny nazwanej przez nas metafizyk na kilka
rnych dyscyplin, o wyranie okrelonych rnych
przedmiotach i zadaniach. Za takim rozbiciem prze-
mawia si zdaje trudno znalezienia takiego jedno-
litego okrelenia przedmiotu i zada metafizyki, ktre
by obejmowao na rwni wszystkie zagadnienia zali-
czone przez nas do metafizyki. Jedyne nasuwajce si
tu okrelenie metafizyki jako dyscypliny majcej za
swe zadanie dostarczy pogldu na wiat jest z uwa-
gi na zbytni nieuchwytno terminu pogld na wiat"
zbyt oglnikowe i mao mwice. Z drugiej strony
za czeniem wszystkich wymienionych zagadnie w
cao jednej dyscypliny mgby przemawia zwizek,
w jakim zagadnienia te pozostaj ze sob. Istotnie, cz-
sto zagadnienia zaliczone przez nas do rnych grup
wi si ze sob tak cile, e sposb rozwizania jed-
nego z nich decyduje o stanowisku w sprawie zagad-
nienia drugiego.
Dokonania waciwej klasyfikacji zagadnie filozo-
ficznych nie uwaalimy jednak tutaj za nasze zadanie.
Szo nam tylko o zaznajomienie czytelnika, z treci
tych - zagadnie i z gwnymi sposobami, w jaki je
rozwizano.
8IBUOTE
im. :
W v p
Spis rzeczy
Fildzofia w oczach racjonalisty Klemens Szaniawski 5
Przedmowa.................... 19
Wstp. Teoria poznania i metafizyka oraz pozostae nauki
filozoficzne.................. 23
Cz pierwsza. Teoria poznania
Rozdzia pierwszy. Klasyczne zagadnienia teorii poznania 27
Rozdzia drugi. Zagadnienie prawdy........ 29
Klasyczna definicja prawdy i zarzuty przeciw niej pod-
noszone; Prawda jako zgodno z kryteriami: Niekla-
syczne definicje prawdy. Waciwe sformuowanie kla-
sycznego pojcia prawdy. Sceptycyzm i jego odparcie.
Nieklasyczne definicje prawdy prowadz do idealizmu
Rozdzia trzeci. Zagadnienia rda poznania..... 44
Psychologiczna i epistemologiczna wersja tego zagad-
nienia. Aprioryzm i empiryzm. Aprioryzm skrajny. Em-
piryzm skrajny. Empiryzm umiarkowany. Aprioryzm
umiarkowany. Spr empiryzmu i aprioryzmu o charak-
. ter twierdze matematyki. Matematyka czysta i ma-
tematyka .stosowana. Pogld empiryzmu umiarkowa-
nego. Pogld empiryzmu skrajnego. Konwencjonalizm.
Pogld aprioryzmu umiarkowanego. Nauka Kanta.
Istota poznania apriorycznego wedle fenomenologw.
Racjonalizm i irracjonalizm
Rozdzia czwarty. Zagadnienie granic poznania .... 76
Dwa rozumienia transcendencji. Epistemologiczny ide-r
alizm immanentny. Spostrzeenie i jego przedmiot. Epi-
stemologiczny idealizm transcendentalny. Kant jako
przedstawiciel transcendentalnego idealizmu. Realizm.
Pozytywizm. Neopozytywizm
Rozdzia pity. Stosunek teorii poznania do innych nauk
filozoficznych................. 97
Cz druga. Metafizyka
Rozdzia pierwszy. Pochodzenie nazwy metafizyka" i po-
dzia zagadnie................101
Pochodzenie wyrazu metafizyka". Podzia problematy-
ki metafizycznej
Rozdzia drugi. Ontologia............. 104
Zadania ontologii. Przykady poj analizowanych przez
ontologia. Twierdzenia ontologiczne
Rozdzia trzeci. Metafizyczne wnioski z refleksji nad po-
znaniem ................... 110
1. Zagadnienie przedmiotw idealnych. Spr o uni-
wersalia
110
Idee platoskie. Uniwersalia. Wspczesna posta
sporu o uniwersalia
2. Zagadnienie idealizmu metafizycznego......114
a) Idealizm subiektywny. Konsekwencje idealizmu
epistemologicznego. Teza idealizmu subiektywne-
go. Rzeczywisto i jej pozory w wietle idea-
lizmu subiektywnego
b) Idealizm obiektywny. Poowiczno idealizmu su-
biektywnego. Sdy w sensie psychologicznym
i sdy w sensie logicznym. wiat ducha obiektyw-
nego. Teza idealizmu obiektywnego. Przedstawi-
ciele idealizmu obiektywnego. Dialektyka Hegla.
Dialektyka Hegla i dialektyka Marksa
c) Metafizyczny realizm. Realizm naiwny i krytycz-
ny
'Rozdzia czwarty. Zagadnienia metafizyczne wyrastajce
z rozwaa nad przyrod............ 131
1. Zagadnienie substancji i struktury wiata.....131
2. Zagadnienie duszy i ciaa...........132
Jakie substancje istniej w przyrodzie? Dualizm.
Dualizm skrajny i umiarkowany. Monizm i jego od-
miany. Materializm. Materializm mechanistyczny. .
Materializm dialektyczny. Materializm w walce
z idealizmem. Materializm w walce z dualizmem.
Oglna charakterystyka materializmu. Stosunek zja-
wisk fizycznych do psychicznych. Uczuciowe motywy
opozycji przeciw materializmowi. Spirytualizm. Mo-
nizm waciwy. Teoria identycznoci. Monizm imma-
nentny
3. Determinizm i indeterminizm.........161
Spr o przyczynowy ustrj przyrody. Analiza i kry-
tyka pojcia przyczyny. Zagadnienie przewidywal-
noci. Prawa przyrody prawami statystycznymi tyl-
ko? Wolno woli. Zagadnienie istnienia przyszoci
4. Mechanizm i finalizm.............171
Spr o celowy ustrj wiata. Celowo antropomor-
ficzna. Mechanizm biologiczny i witalizm. Pojcie
ustroju celowego, odmienne od antropomorficznego.
Neowitalici. Holizm. Celowo utylislyczna. Opty-
mizm i pesymizm
Rozdzia pity. Zagadnienia metafizyczne wyrastajce
z religii................... 1#6
Religijne pojcie bstwa. Niemiertelno duszy. Meta-
. fizyka religijna. Filozoficzne pojcie bstwa. Dowody
istnienia Boga. Bg i wiat. Ateizm. Zagadnienie nie-
miertelnoci duszy u filozofw. Metafizyka religijna
i etyka
Uwagi kocowe
195
Czytelnik". Warszawa 1983. Wydanie II.
Nakad 30 320 egz. Ark. wyd. 8,3; ark. druk. 12.5.
Papier druk. mat. kl. V 71 g, 82X104.
Oddano do skadania 5 11983 r.
Podpisano do druku 1VI1983 r.
Druk ukoczono w padzierniku 1983 r.
Olsztyskie Zakady Graficzne
im. Seweryna Pieninego -
Zam. wyd. 603; druk. 42/R. M-25/106. '
Printed in Poland

Vous aimerez peut-être aussi