Vous êtes sur la page 1sur 218

Spis treci

TEN LK
SOWACKA DWUSETKA
RINARI
NASZ BATKO
OPIS PODRY PRZEZ WSCHODNIE WGRY NA UKRAIN
ARA SECUILOR, SZEKELYFOLD, SZEKLERLAND
SHQIPERIA
MOLDOVA
NAMIOT ROZBITY W NOWYM MIEJSCU
DELTA
JADC DO BABADAG
NOTY
PODZIKOWANIA
TEN LK
Tak, to tylko ten lk, te poszukiwania, lady, historie, ktre maj
przesoni nieosigaln lini widnokrgu. Znowu jest noc i wszystko
oddala si, przepada, przykryte czarnym niebem. Jestem sam i musz
przypomina sobie zdarzenia, poniewa dopada mnie strach przed
nieskoczonoci. Dusza rozpuszcza si w przestrzeni jak kropla w
otchani morza, a ja jestem zbyt tchrzliwy, eby w to uwierzy, zbyt
stary, by pogodzi si ze strat, i wierz, e tylko poprzez widzialne
mona zazna ukojenia, e tylko w ciele wiata moje ciao odnajdzie
schronienie. Chciabym by pochowany w tych wszystkich miejscach,
gdzie byem i jeszcze bd. Gowa wrd zielonych wzgrz Zemplen,
serce gdzie w Siedmiogrodzie, prawa do w Czarnohorze, lewa w
Biaej Spiskiej, wzrok na Bukowinie, wch w Rinari, myli moe gdzie
tutaj... Tak sobie to wyobraam tej nocy, gdy w ciemnoci huczy potok i
odwil zmywa biae plamy niegu. Przypominam sobie te dawne czasy,
gdy tak wielu wyruszao w drog, wymawiajc nazwy dalekich miast,
ktre brzmiay jak zaklcia Pary, Londyn, Berlin, Nowy Jork, Sydney.
Dla mnie to byy miejsca na mapie, czerwone albo czarne punkty
zagubione wrd zielonych i bkitnych bezkresw. Nie potrafiem
poda czystych dwikw. Historie, ktre si z nimi czyy, byy
fikcj. Wypeniay czas i zabijay nud. W tych dawnych czasach kada
daleka podr wygldaa na ucieczk. Pachniaa histeri i desperacj.
Ktrego dnia latem osiemdziesitego trzeciego lub czwartego
dojechaem stopem do Subic i po drugiej stronie rzeki zobaczyem
Frankfurt. Byo pne popoudnie. Nad wod wisiao wilgotne
niebieskoszare powietrze. Enerdowskie wieowce i fabryczne kominy
wyglday ponuro i nierealnie. Bure soce wiecio tak, jakby zaraz
miao zgasn. Tamta strona bya zupenie martwa i nieruchoma, jakby
dogasaa po wielkim poarze. Tylko zapach rzeki mia w sobie co
ludzkiego zbutwiao, rozkad, rybi mulisto ale byem pewien,
e tam, po drugiej stronie, ta wo nagle si urywa. W kadym razie
zawrciem i jeszcze tego wieczoru na powrt wyszedem na tras, by
ruszy na wschd. Jak pies obwchaem obcy rewir i poszedem swoj
drog.
Oczywicie, nie miaem wtedy paszportu, ale nigdy te nie
przychodzio mi do gowy, eby si o niego postara. Poczenie dwch
sw: wolno i paszport, brzmiao do elegancko, ale kompletnie
nieprzekonywajco. Konkret paszportu nie pasowa do wolnoci,
ktra wydawaa si zaprzeczeniem konkretu. Niewykluczone, e w
okolicach Gorzowa moje myli ukaday si we fraz w rodzaju: wolno
albo jest, albo jej nie ma, i tyle. Mj kraj zwyczajnie mi wystarcza,
poniewa nie interesoway mnie jego granice. yem w jego wntrzu, w
jego rodku, a rodek przemieszcza si wraz ze mn. Nie stawiaem
przestrzeni adnych wymaga i niczego od niej nie oczekiwaem.
Wychodziem przed witem, by zapa to-niebieski pocig do
yrardowa. Rusza ze Wschodniego, przejeda rdmiecie, za
oknami rozwijay si zote i srebrne wstki wiate. Robio si coraz
cianiej. Mczyni mieli na sobie znoszone marynarki. Wikszo z
nich wysiadaa w Ursusie i sza w stron lodowatego blasku fabryki.
Dziesitki, setki ciemnych postaci, ledwo widzialnych w mroku, i dopiero
za bram ogarniaa ich rtciowa wiato, jakby wchodzili do
gigantycznego kocioa. Zostawaem prawie sam. Nastpni wsiadali
gdzie w Milanwku, w Grodzisku, ale wrd nich zjawiao si coraz
wicej kobiet, bo yrardw to byo wkiennictwo, tkalnie, szwalnie i co
tam jeszcze. Czarny tyto, plastikowy kwany zapach aktwek z
kanapkami mieszay si z woni tanich perfum i myda. Noc odrywaa si
od ziemi i w rosncej szczelinie dnia wida byo chaupinki drnikw, na
baczno prezentujcych pomaraczowe chorgiewki, krowy stojce po
brzuchy we mgle i ostatnie zapomniane wiata w domach. yrardw by
czerwony i ceglany. Wysiadaem ze wszystkimi. Byem wakoniem, ale
to, co robiem, stanowio rodzaj hodu dla wszystkich, ktrzy musz
wstawa przed witem, poniewa bez nich wiat byby tylko gr barw
albo meteorologicznym dramatem. Piem mocn herbat w dworcowym
barze i jechaem z powrotem, by za dzie, dwa wyruszy na pnoc albo
na wschd, pozornie bez celu. Ktrego lata jechaem siedemdziesit
dwie godziny bez przerwy. Rozmawiaem z kierowcami ciarwek. Ich
sowa brzmiay w kabinach jak gigantyczne powolne monologi,
spywajce gdzie z przestworzy tak dziaao zmczenie i bezsenno.
Pejza za szyb to si przyblia, to oddala, by na koniec zastygn,
znieruchomie, jakby czas nareszcie da za wygran. wit gdzie w
Pucku na poboczu drogi i rozcignite wskie chmury nad Zatok, spod
ktrych wylizgiwao si jasne ostrze wstajcego dnia i zimny zapach
morza poprzetykany skrzekiem mew. Bardzo moliwe, e dotarem
wtedy na sam brzeg, bardzo moliwe, e po paru godzinach snu gdzie
obok drogi nadjechaa furgonetka i facet powiedzia, e jedzie przez cay
kraj, na poudnie, i to byo stokro bardziej pocigajce ni nuda
przypyww i odpyww, wic wskoczyem na pak i zawinity w koc
drzemaem pod opoczc plandek, a w pnie nawiedzay mnie
minione pejzae pomieszane z fantasmagoriami, jakbym oglda rzeczy,
ktre widzi kto obcy. Warszawa umkna niczym obce miasto, a ja nie
poczuem adnego drgnienia w sercu. W zbach zgrzyta kurz unoszcy
si z desek podogi. Przemierzaem kraj, tak jak przemierza si
nieznany ld. Terra incognita midzy Radomiem i Sandomierzem.
Niebo, drzewa, domy, ziemia to wszystko mogo znajdowa si
gdziekolwiek indziej. Poruszaem si w przestrzeni, ktra nie miaa
adnej historii, adnych dziejw, adnych wartych wspomnienia
dokona. Byem pierwszym czowiekiem gdzie u stp Gr Pieprzowych
i wszystko zaczynao si od mojej obecnoci. Czas zaczyna pyn, a
rzeczy i krajobrazy zaczynay si starze dopiero w chwili, gdy
dotykaem ich wzrokiem. Za Tarnobrzegiem zastukaem w blach
szoferki. Porazi mnie ogrom siarkowej odkrywki i musiaem wysi.
Gigantyczne koparki stay na dnie otchani. Guzik mnie obchodzio, skd
si wziy. Mogem sobie wyobraa, e spady z nieba, by wgry si w
ziemi, przebi j, przekopa na drug stron, na antypody, z ktrych
przez olbrzymi szyb spynie bezmiar wd i zatopi wszystko, a z tamtej
strony zostanie pustynia. Smrd piekie unosi si nad okolic, a ja nie
mogem oderwa wzroku od monstrualnej jamy, ktrej martwota kazaa
myle o mogile, wysypisku cia, o chodnym infernie. Nic tam si nie
poruszao. Moga by niedziela, jeli w takim miejscu w ogle dziaa
kalendarz.
No wic to w ogle nie bya Polska, ten cig obrazw, to nie by
aden kraj, to by pretekst. Bardzo moliwe, e czowiek odczuwa swoje
istnienie dopiero wtedy, gdy czuje na skrze dotyk bezimiennej
przestrzeni, ktra czy nas z najdawniejszym czasem, ze wszystkimi
umarymi, z prehistori, gdy umys dopiero oddziela si od wiata i
jeszcze nie zdawa sobie sprawy ze swojego sieroctwa. Wystawiao si
do z okna ciarwki i midzy palcami przesuwao si najstarsze. Tak,
to nie bya Polska, to bya pierwotna samotno. To mogo by Timbuktu
albo Cape Cod. Z prawej Baranw, pera renesansu, mijaem go
pewnie w tamtych czasach z dziesi razy, lecz nigdy nie przyszo mi do
gowy, by stan na chwil i mu si przyjrze. Kade miejsce byo dobre,
poniewa mogem je opuci bez alu. Nie musiao nawet w ogle si
nazywa. Nieustanny wydatek, nieustanna strata, rozrzutno, jakiej
wiat nie widzia, karnawa, rozkurz, trwonienie i ani ladu akumulacji.
Rano Wybrzee, wieczorem lasy nad Sanem, faceci nad kuflami jak
zjawy w wiejskiej knajpie, jak fantomy zastyge na mj widok w wier
gestu. Tak ich pamitam, ale rwnie dobrze mogo si to wydarzy koo
Legnicy albo czterdzieci kilometrw na pnocny wschd od Siedlec rok
wczeniej albo pniej w jakiej wsi. Palilimy ognisko, a z mroku
wynurzay si wiejskie chopaki i chyba pierwszy raz w yciu widzieli
kogo obcego. Nie bylimy dla nich realni ani oni dla nas. Stali, patrzyli,
w ciemnociach poyskiway masywne klamry pasw z gow byka albo
skrzyowanymi coltami. W kocu siadali obok, ale rozmowa miaa smak
halucynacji i nawet wino, ktre przynieli, nie sprowadzio nas na
ziemi. O wicie wstali i odeszli. Niewykluczone, e dzie albo dwa
pniej staem dziesi godzin w Zoczowie i nic mnie nie wzio.
Pamitam ywopot i kamienn balustrad mostku, chocia tego
pierwszego nie jestem pewien, ywopot mg by gdzie indziej, tak jak
wikszo rzeczy, ktre istniej w pamici, poniewa je zapamitaem,
wyrwaem z krajobrazu, na zawsze skadajc z nich wasn map,
wasn fantastyczn geografi.
A ktrego dnia jechaem do Poznania na odkrytej pace stara.
Kierowca krzykn: Wskakuj, tylko uwaaj na ryby!. Leaem wrd
ogromnych foliowych workw wypenionych wod. W rodku pyway
rybki nie wiksze ni paznokie. Setki, tysice rybek. Woda bya
lodowata i musiaem zawin si w koc. We Wrzeni ryby skrcay na
Gniezno i zostaem sam o wicie na pustej szosie. Soce jeszcze nie
wzeszo i byo zimno. Niewykluczone, e przez Pozna jechaem do
Wrocawia. Prawdopodobnie po to, by za dzie, dwa wyruszy na
Wybrzee albo w Bieszczady. W tym drugim wypadku gdzie nad Osaw
w rodku lasu zobaczyem nagiego mczyzn. Sta w rzece i my si.
Na mj widok po prostu odwrci si tyem. A jeli jednak Wybrzee, to,
zdaje si, Jastrzbia Gra i by wieczr, pusta plaa, szedem boso w
stron Karwi i na tle czerwonego nieba widziaem czarne megality
Stonehenge. Nie miaem gdzie spa i te ruiny spady jak z nieba.
Zrobione byy z desek, dykty i grubego ptna. W tamtych czasach
zdarzay si takie rzeczy. Kto je wybudowa i zostawi, pewnie
telewizja. Wczogaem si przez dziur do jednego z pionowych gazw i
zasnem.
SOWACKA DWUSETKA
Najlepsza mapa, jak posiadam, to sowacka dwusetka. Jest tak
dokadna, e wydostaem si kiedy za jej pomoc z bezkresnych
kukurydzianych pl gdzie u podna Gr Zemplen. Na wielkiej,
obejmujcej cay kraj pachcie zaznaczono nawet polne cieki. Jest
podarta i postrzpiona. Miejscami przez paski wizerunek ziemi i
nielicznych tutaj wd przeziera nico. Ale zawsze j zabieram, chocia
jest nieporczna i zajmuje duo miejsca. Przypomina to troch magi, bo
przecie drog do Koszyc i potem do Storaljaujhely znam waciwie na
pami. No ale zabieram j, poniewa ciekawi mnie wanie jej rozpad,
jej zniszczenie. Przetara si najpierw na zoeniach. Pknicia i
zaamania uoyy si w now siatk, znacznie wyraniejsz ni ta
kartograficzna, ktr naniesiono za pomoc delikatnych bkitnych linii.
Miasta i wsie powoli przestaj istnie, zuywaj si w miar skadania i
rozkadania, w miar upychania w zakamarkach auta albo plecaka.
Przepadaj Michalovce, przepada Stropkov, dziurawa nico siga na
przedmiecia Uhorodu. Niedugo zniknie Humenne, przetrze si
Vranov nad Topl i zetleje Cignd nad Cis.
Waciwie dopiero par lat temu zaczem przyglda si mapom tak
uwanie. Wczeniej traktowaem je, powiedzmy, jak ozdoby albo
anachroniczne symboliczne wizerunki, ktre trwaj w epoce konkretu i
bezporedniej kawa na aw relacji z najdalszych krain. Wszystko
zaczo si od wojny na Bakanach. U nas wszystko zaczyna si od
wojny albo na wojnie koczy, wic nie ma w tym adnej ekstrawagancji.
Po prostu chciaem wiedzie, w co celuje artyleria i co ogldaj piloci
samolotw. Na schematycznych namiastkach map w gazetach wszystko
wygldao zbyt elegancko i zbyt sterylnie: nazwa miejscowoci, a obok
stylizowany rozbysk eksplozji. Ani ladu rzek, adnej rzeby terenu,
adnej topografii, adnych ladw natury ani cywilizacji, nic, tylko naga
nazwa i wybuch. Musiaem odszuka Wojwodin, bo ona bya najbliej.
Wojna zawsze podnieca chopcw, nawet gdy ich przeraa. Czerwone
ognie wzdu Dunaju Belgrad, Batajnica, Nowy Sad, Vukovar, Sombor
dwadziecia kilometrw od wgierskiej granicy i jakie czterysta
pidziesit od mojego domu. Tylko prawdziwa mapa moe sprawi, e
zaczniemy nasuchiwa dalekich odgosw. Ani telewizja, ani gazeta nie
s w stanie odwzorowa czego tak konkretnego jak odlego.
Moe dlatego zniszczenie mojej sowackiej mapy tak atwo
przywiodo mi na myl zniszczenie w ogle. Czerwone pomyki wzdu
Dunaju zaczynaj trawi papier, ogie wychodzi z Wojwodiny, wychodzi z
Banatu i wtacza si na Nizin Wgiersk, zagarnia Siedmiogrd, by w
kocu przela si przez krawd Karpat.
To wszystko zniknie, przepali si jak arwka i zostanie tylko kulista
prnia, ktr wypeni jakie nowe ksztaty, ale nie jestem ich zupenie
ciekaw, poniewa bd to coraz bardziej skundlone wersje codziennoci
udajcej wito i ndzy przebranej za bogactwo, festyniarski syf,
mieciarska multiplikacja, plastik, ktry psuje si natychmiast, lecz jako
odpad i wysypisko trwa niemal wiecznie, dopki nie pochonie go ogie,
a inne ywioy s wobec niego bezradne. Takie myli miaem, gdy
jechalimy przez Leordin, Vieu de Jos, Vieu de Sus w stron
przeczy Prislop. Na szosie nie byo prawie adnych aut, lecz ludzie
wylegali setkami. Stali, siedzieli, spacerowali, ubrani odwitnie i
dostojnie. Wychodzili ze swoich drewnianych, pokrytych gontow usk
domw, czyli si, jak pojedyncze krople cz si w strumyki, i w kocu
rozlewali szerok fal na poboczach drogi, na samym asfalcie, na dnie
doliny. Biae koszule, ciemne suknie i marynarki, kapelusze i chustki.
Przez uchylone okna wpada zapach naftaliny, wita i tanich perfum. W
Vieu de Sus byo tak gsto, e niemal stanlimy w miejscu, a tum
przesuwa si z obu stron. Stalimy w miejscu, ale podr trwaa.
Odwitna ciba wchaniaa nas coraz gbiej i to byo jak wyprawa pod
prd czasu. Nikt nic nie sprzedawa ani nie kupowa. W kadym razie
nie widzielimy. W oddali wznosi si bury masyw Pietrosula. Na
szczycie lea nieg. By trzeci dzie prawosawnej Wielkanocy i wito
oznaczao agodny bezwad materii. Ludzkie ciaa poddaway si
grawitacji, jakby chciay powrci do pierwotnego stanu, gdy duch nie
by jeszcze uwiziony, nie szamota si, nie prbowa formowa gnunej
powoki na jakie takie podobiestwo.
Za Moisei zatrzymalimy si. Na pustkowiu przy szosie siedziaa
czwrka starych wieniakw. Wskazywali gdzie daleko przed siebie,
co nam pokazywali na odlegym lesistym zboczu. Zrozumielimy, e tam
jest monastyr. Wrd drzew rozpoznalimy szczyt wiey. Oni po prostu
siedzieli i patrzyli w tamt stron, jakby to siedzenie miao im zastpi
uczestnictwo w uroczystej liturgii. Zachcali nas, ebymy si tam
wybrali. Ale nam si spieszyo. Zostawilimy ich plecych,
nieruchomych, wpatrzonych i nasuchujcych. Niewykluczone, e
czekali, a odezwie si dzwon, a co si poruszy w zastygej
przestrzeni wita.
To wszystko miao znikn. Noc na gwnej ulicy w Gura Humorului
pitnastoletni chopcy chcieli nam sprzeda niemieckie tablice
rejestracyjne. Przekonywali nas, e zdjte s z bmw. Wszystko miao
przepa i zmieni si w reszt wiata. Tak, pierwszego dnia w Rumunii
spad na mnie cay smutek kontynentu. Wszdzie widziaem schyek i nie
mogem wyobrazi sobie odrodzenia. Na stacji w Cmpulung benzyniarz
nosi bro w kaburze. Wynurzy si z pmroku i na migi pokazywa, e
nic dla nas nie ma. Ale kilometr dalej bya nastpna i janiaa jak
karnawa pord starodawnej nocy. Tam mieli wszystko, a pistolety do
nalewania mieciy si w szyjkach plastikowych butelek po coli.
Podchodzili mczyni z jedn albo dwiema flaszkami, a potem szli w
ciemno, by odszuka swoje zamare pojazdy.

Maramuresz by za nami. Pokryta zeskorupiaym niegiem przecz


te i ten smagy mczyzna w starym audi na niemieckich numerach.
Otworzy baganik i wyj z niego dziecicy motocykl, pomniejszon
kopi jakiego suzuki czy kawasaki, a potem posadzi na nim
paroletniego chopca i pstryka zdjcie za zdjciem. Przez przecz
cign lodowaty wiatr i prcz nas nie byo nikogo. Nic, tylko zimna,
pikna pustka, soce staczao si nad bagna midzy Carei i Satu Mare i
syszaem trzask migawki, chopak mia powan min, zaczerwienione
policzki, a potem ojciec spakowa zabawk i ruszyli w d, na zachd,
pewnie w stron domu. My te pojechalimy, bo na tym podniebnym
wygwizdowie grabiay rce i szczypay policzki. Opuszczalimy si
serpentynami w dolin Bystrzycy, w gb coraz ciemniejszego
powietrza.

Teraz widz, jak niewiele zapamitaem, i waciwie wszystko, co si


stao, mogo si wydarzy gdzie indziej. Podr z kraju krla Ubu do
kraju wampira Drakuli nie moe zawiera wspomnie, w ktre potem
mona wierzy, tak jak si wierzy na przykad w Pary, Stonehenge czy
plac witego Marka. W kocu Sygiet Marmaroski najbardziej ze
wszystkiego przypomina sen. Przejechalimy wskro niego szybko, bez
zatrzymywania, i nic nie potrafi powiedzie o jego ksztacie ponad to,
e wyglda jak wyrafinowana fikcja. W kadym razie skoczy si
bardzo prdko, na horyzoncie znw podniosy si zielone gry, a ja
natychmiast poczuem al i tsknot. Dokadnie tak jak po przebudzeniu,
gdy dotyka nas pragnienie powrotu do onirycznej konfabulacji, ktra
pozbawia nas wolnej woli, dajc w zamian absolutn wolno
niespodziewanego. Tak dzieje si w miejscach, ktrych rzadko dotyka
wzrok obcego, oko przybysza. Spojrzenia wygadzaj rzeczy i
krajobrazy. Zniszczenie i rozpad nadejd z tej wanie strony. wiat
zuyje si i wytrze jak stara mapa od nadmiaru spojrze.
Wjedalimy do okrgu Sinistra. Wszystko tutaj naleao do
strzelcw grskich, do pukownika Puiu Borcana, a potem, gdy umar, do
Izoldy Mavrodin-Mahmudii, rwnie w randze pukownika, zwanej
zdrobniale Cok. Z przeczy Baba Rotunda roztacza si widok na Popa
Ivana, w dole pezy wskotorowe, opalane drewnem lokomotywy.
Mieszkacy Sinistry nosili na piersiach wojskowe niemiertelniki. Kady
przybysz, ktry tu zostawa na duej, dostawa nowe imi. Coca od
czasu do czasu urzdzaa pod Popem Ivanem zasadzki na Mustaf
Mukkermana, ktry wozi swoj ciarwk baranin gdzie z
ukraiskiej strony a do Tesalonik albo nawet na Rodos, ale prcz
baraniny zdarzao mu si przewozi w chodni ciepo ubranych ludzi.
Towarzysze z Polski informowali Cok o zamiarach Mukkermana
trzystukilogramowego p-Turka, p-Niemca. Rozcieczonego
denaturatu uywao si tutaj do moczenia suszonych grzybw, a pio si
go ze sfermentowanym sokiem z lenych owocw. Matowe szyby do
sinistrzaskiego wizienia robi Gabriel Dunka w swoim warsztacie:
wkada tafl szka do skrzyni z piaskiem i depta j bosymi stopami
przez dugie godziny. Mia trzydzieci siedem lat i by karem. Ktrego
deszczowego dnia zabra do swojej furgonetki nag Elvir Spiridon i
pierwszy raz w yciu poczu zapach kobiecego ciaa, ale lojalno
zwyciya pragnienie i zadenuncjowa j, poniewa tylko przypadek
sprawi, e nie wsiada do ciarwki Mukkermana.

To wszystko miao si odby za Sygietem Marmaroskim i pewnie si


odbywao. Lecz dowiedziaem si o tym dwa lata pniej z Okrgu
Sinistra Adama Bodora i przeladuje mnie to do tej pory. Przeladuje i
przesania pask przestrze mapy. Znw widzialne blaknie wobec
opowiedzianego. Blaknie, lecz nie znika zupenie. Traci tylko
wyrazisto, ubywa mu nieznonej oczywistoci. To jest specjalno
krajw pomocniczych, narodw drugiego rzutu i ludw rezerwowych. To
jest ta migotliwo, ta zdwojona, potrojona fikcja, krzywe zwierciado,
magiczna latarnia, fatamorgana, fantastyka i fantasmagoria, ktra
wlizguje si litociwie midzy to, jak jest, a to, jak by powinno. To jest
ta autoironia, ktra pozwala igra z wasnym losem, przedrzenia go,
papugowa, zmienia upadek w heroikomiczn legend, a zmylenie
przeinacza w co na ksztat zbawienia.
Tam, gdzie wyldowalimy w kocu na nocleg, nie byo wody.
Gospodarz wieci latark i prowadzi nas przez chodne korytarze.
Tumaczy, e pompa si zepsua, a mechanik ju trzeci tydzie jedzie
gdzie z Suczawy albo i z Jass. Tumaczy, e mczyzna, ktry mieszka
w tym domu, jest tutaj obcy, przyjecha z dalekich stron, i eby poradzi
sobie z samotnoci, pije tutejsz tani wdk, i dlatego nie dba o dom,
ale mechanik pewnie wkrtce przyjedzie.
Byo chodno. Pooylimy si w ubraniach, zgasilimy wiato i przez
okno wesza rumuska noc. Prbowaem zasn, ale zamiast i z
biegiem czasu i snu, w mylach wci pynem pod prd tego dugiego
dnia, gdy przejedalimy przez granic w Petea. Na upalnej rwninie
stay czarne stranicze wiee. Wkrtce zaczo si Satu Mare z murami
zuszczonymi ze staroci i gorca, z cieniem ogromnych drzew wzdu
ulic i kopuami cerkwi w dugich zielonych perspektywach. Wgry
natomiast zostay z tyu, zosta z tyu nizinny smutek Erdhat, i chocia
po drugiej stronie granicy byo rwnie pasko, to czuem wyran
zmian, czuem w powietrzu inny zapach, a blask nieba z kadym
kilometrem nabiera bezwzgldnoci. Daleki cie Karpat na horyzoncie
ogranicza t jasno, zamyka j, i jechalimy w gstej wietlistej
zawiesinie. Szos toczyy si konne wozy. Zwierzta lniy od potu.
Starodawne auto wiozo na dachu piramid workw wypchanych owcz
wen. Ludzie mieli ciemne byszczce ciaa. Wia wiatr. Moe dlatego
ich domy wyglday tak ubogo i nietrwale na wielkiej rwninie.
Leaem w zimnym pokoju i przypominaem sobie to wszystko, tak jak
teraz prbuj sobie przypomnie ten zimny pokj i potem ranek, gdy
wstaem i wyszedem na zewntrz, by dostrzec, e w nocy by
przymrozek i teraz jego resztki znikay w sonecznych plamach. Ludzie
szli z wiadrami do studzien i przygldali mi si, udajc, e nie patrz, e
zajci s swoimi sprawami, e olepia ich blask wstajcego dnia. Teraz
przypominam sobie to wszystko i widz, e na przykad wanie tam
moga si zacz jaka opowie. Na przykad: Tego dnia, kiedy
widziaem ojca po raz ostatni, bo trzech mczyzn wsadzio go do
samochodu i dokd zabrao, tego dnia dotknem piersi Andrei
Nopritz. Albo: Tego dnia Gizella Weisz ruszya w drog, wszyscy j
chwalili. Nawet wielki towarzysz Onaga spojrza jej gboko w oczy i
rzek: To rozumiem. Ma towarzyszka wspaniae zamiary i szczytne
plany. No wic tego dnia, tego poranka, mg si zjawi mczyzna,
ktry popsu pomp. Mg nadej wsk wiejsk uliczk wrd
drewnianych potw i zapyta, co waciwie robi przed domem, w
ktrym mieszka. Opuchnity, z zaczerwienionymi oczyma, w wymitym
ubraniu, niczym bukowiska wersja Geoffreya Firmina, wspierajc si
nonszalancko o sztachety, mgby docieka, co, u diaba, przynioso mnie
do tej, powiedzmy, Prtestii de Jos albo Prtestii de Sus, do domu, w
ktrym mieszka, eby oglda go w tym stanie o szstej trzydzieci
rano, gdy zza potw popatruj zniemczeni Polacy, zrumunizowani
Niemcy, spolszczeni Ukraicy, caa ta pograniczna hybryda, ten zoty
sen wyznawcw kultu multikulti... No wic mgby si zacz jaki
cyniczny monolog albo nerwowy dialog, mgby si zacz od
pobrzkiwania wiader przy studniach, od tych wszystkich porannych
dwikw waciwych zapomnianym okolicom gdakanie kur, rbanie
drewna, czapanie, poklepywanie krowich zadw a szsta trzydzieci
pi dnem doliny przetoczyby si zardzewiay osobowy do Suczawy. To
byby dobry pocztek, rozwinicie opowieci i losu, wdrwka wstecz
czasu, gdy zdarzenia nabieraj blasku, w miar jak odsuwaj si od
teraniejszoci. Ale czowiek od zepsutej pompy nie nadszed i jego ycie
pozostao w sferze domniemania, czyli cakowitej wolnoci.
Podszedem wic do realnego mczyzny, ktry spokojnie sta za
swoim potem i pali. Zaczlimy rozmawia. Osobowy do Suczawy
rzeczywicie przetoczy si dnem doliny. Mczyzna mia okoo
szedziesitki, by zwalisty i ubrany w sprany cajgowy strj.
Przypomina wikszo mczyzn, ktrych widziaem w yciu. Dym z
jego papierosa bkitnia, a potem szarza i znika. By rozmowny.
Suchaem i potakiwaem. Mwi, e teraz jest le, e kiedy rzdzi
Ceausescu, byo lepiej, e wtedy bya sprawiedliwo, poniewa bya
rwno, bya praca i porzdek na ulicach. Znaem t opowie, ale
znw suchaem z zapartym oddechem, bo jest co piknego w tym, e
odjedamy tak daleko od domu, a tak niewiele si zmienia. Opowiada o
nocnych wizytach Securitate i jednym tchem o zamykanych teraz
fabrykach. Zapytaem go, czy wiedzia o tych synnych przesiedleniach,
o tym, e siedem tysicy wsi miao znikn, a ludzie mieli si przenie
do betonowych blokw. Tak, wiedzia, widzia nawet samoloty, z ktrych
wykonywano zdjcia majce pomc w zaplanowaniu caej operacji, lecz
dla sprawiedliwoci czyli dla rwnoci nie ma zbyt wysokiej ceny. No
wic nie mwiem ju nic, bo c mogem powiedzie, skoro zjawiem si
tutaj, przy tym pocie, jako widomy znak nierwnoci, zjawiem si i
odjad, kiedy tylko zechc, zostawiajc tego starego mczyzn w
zniszczonym ubraniu, z tanim papierosem dopalajcym si w palcach, na
wyboistej drodze midzy piknymi wiekowymi domami z drewna, ktre
ocalay przez kaprys historii, chocia ich mieszkacy wcale tak bardzo
tego nie pragnli. Nie odzywaem si ju. Suchaem opowieci o
tsknocie za dyktatorem. Wadza musi si objawia poprzez konkretne
wcielenie i kiedy ju ma swoj realn posta, przebywa poza dobrem i
zem. Wszyscy jestemy osieroconymi dziemi jakiego cesarza albo
dyktatora. Poczstowaem mczyzn sobieskim super light. Soce
wznosio si ponad zielon lini wzgrz, a ja czuem, e moja wolno
przyjazdu i odjazdu gwno tutaj naprawd znaczy i nic nie jest warta.
Poegnalimy si i poszedem po wiadro, eby nabra wody ze studni.
Jest noc, pada deszcz i przypominam sobie to wszystko nie wiadomo
ktry ju raz. Adam Bodor i Sinistra nakadaj si przejrzycie na realny
Maramuresz i Bukowin, a do jednego i drugiego przylega
przewitujca i ywa materia moich myli, mojej mioci i mojego
strachu. Po prostu Sinistra nie daje mi spa. Na pce stoj obok siebie
Historia Ukrainy, Historia Bugarii, Historia Wgier, stoi mnstwo
pomniejszych historii i historyjek, cznie z Dziejami Sowacji i
Rumunami Eliadego, ale nic z tego nie wynika. Czytam to wszystko
przed snem, i w kocu zasypiam, lecz nigdy jeszcze nie przyni mi si
Jan Hunyady ani car Ferdynand, ani Vasile Nicola Ursu, zwany Hori,
ani Vlad apes, ani ksidz Hlinka, ani Taras Szewczenko. ni mi si
najwyej jaki wysoce enigmatyczny okrg Sinistra. Jakie mundury
nieistniejcych armii i stare wojny, w ktrych nikt nie ginie naprawd.
ni mi si biae wapienne ruiny i wsaci stranicy granic, po ktrych
przekroczeniu wszystko si zmienia i zarazem nie zmienia si nic. ni
mi si banknoty z podobiznami herosw z jednej i pejzaami
romantycznych wygwizdoww z drugiej. I bilon te mi si ni. I
opakowania papierosw, ktrych nigdy nie paliem. ni mi si stacje
benzynowe na rwninach wszystkie podobne do tej na
przedmieciach Slovenskego Novego Mesta i ni mi si red bull z
napisem: ...pecialne vyvinuty pre obdobie zvyenej psychickej alebo
fyzyckej namahy. ni mi si butwiejce wiee stranicze na
pustkowiach i cyklici prowadzcy pordzewiae rowery w
pagrkowatym pejzau od miejscowoci do miejscowoci, ktrych nazwy
mona wymwi w trzech przynajmniej jzykach, ni mi si konne
zaprzgi i ludzie, i jedzenie, i hybrydy krajobrazw, i caa reszta.
Tak, deszcz pada na te wszystkie miejsca, pada na Maramuresz, na
sny, na Sinistr, pada na Spiskie Podgrodzie w tamten dzie, w pitek 21
lipca, gdy zatrzymalimy si na botnistym parkingu nad Morgeczank.
Parterowa zabudowa cigna si wzdu jednej jedynej ulicy. Poszlimy
przed siebie wskim chodnikiem. Znalelimy t synagog. Jej
fronton wieczyy cztery blaszane kuliste kopuy. Sklepione okna byy
czarne i martwe. Wyglday jak przeniesione z jakiej
dziewitnastowiecznej fabryki. W przewicie midzy wityni a
domami wida byo pagrki i dalekie wiee Spiskiej Kapituy. Na
wzgrzu nad miasteczkiem bielay ruiny zamku. Budowla bya tak
wielka i jasna, e przypominaa jaki meteorologiczny kaprys, kanciaste
spitrzenie cumulusw albo mira przyniesiony z krainy, ktra dawno
przestaa istnie. Przejecha samochd, potem drugi, i wszystko ucicho.
Szary ty skody nikn w zielonym cieniu drzew, ale tak naprawd znika
w czasie. Auto suno tunelem wydronym w nieruchomoci. Szosa
przebijaa si przez miasteczko jak przez wntrze gry, jak przez
interior, jak przez obce terytorium, ktre askawie zezwala na tranzyt.
Z niskiego domu na zakrcie wysza smaga gruba kobieta, chlusna
mydlinami na asfalt i zmya wszelki lad po pojazdach. Par krokw
dalej w otwartym niskim oknie zobaczyem wntrze wielkiego pokoju.
Kto zacz robot i j przerwa. Przez rodek pomieszczenia cign
si wiey ceglany mur. Gdzie w gbi gra telewizor. Bkitne byski
zapalay si i gasy w pmroku. Obok wznoszonej ciany sta st do
bilardu. Kilka kul zatrzymao si w poowie rozgrywki. Byo zbyt ciemno
i nie mogem dostrzec ich kolorw. Czuem tylko zapach mokrego wapna
i butwienia. Gdzie poza cian, poza ciemnoci, poza gadanin
telewizora sycha byo podniesione mskie gosy. Potem ich zobaczyem
w wskim przewicie midzy domami. Spierali si nad odwrconym do
gry koami wzkiem. Jeden obraca obrcz ze szprychami, a drugi
krci gow i gestykulowa, e to szmelc, nic z niego nie bdzie i
wszystko trzeba zaczyna od pocztku.
Byli smagli, krpi i ywi, jakby ich ciaa nie odczuway tej
nieruchomoci wok, jakby przebyway w innej, niewakiej przestrzeni.
Zapewne tak byo. yli w dawnej ydowskiej dzielnicy, na skraju
sowackiego miasteczka u stp wgierskiego zamku, wic eby istnie,
eby nie znikn, musieli ustali jakie wasne zasady, osobliw teori
wzgldnoci, regu grawitacyjn, ktra utrzyma ich na powierzchni
ziemi i nie pozwoli przepa w pustce kosmosu, w otchani niepamici.

Wrcilimy do auta i ruszylimy dalej. Tga kobieta znw wychodzia


ze swojego domu z miednic pen mydlin. Morgeczanka pyna w dole
po prawej. Z lewej wznosi si grzbiet Drevernka. Za miastem na
zboczu, na wyrytych w pochyoci tarasach, stay ich domy. Ju nie
cudze, nie dawne i po kim pozostae, ale ich wasne. Przypominay
dziecice rysunki tak byy proste, mae i kruche. Wyglday jak idee,
ktre dopiero zaczy si materializowa. Zrobione byy z ledwo
okorowanych sosnowych okrglakw, waciwie erdzi, nie grubszych
ni rami mczyzny, i pokryte dwuspadowymi smolistymi dachami. Byy
tak skromne, e co najwyej dao si w nich siedzie i przeczekiwa
czas midzy jednym i drugim zdarzeniem. Przylegay do siebie, wspinay
si i spitrzay niczym drewniane pueblo. Z cienkich kominw snu si
ywiczny dym. Rozgardiasz podwrek, rupieciarnia, ywa, skbiona
substancja rzeczy pozornie martwych i zuytych pokrywaa ziemi jak
postindustrialna rolinno. To mg by rwnie dobrze dzie, w ktrym
si zjawili, jak i ten, w ktrym maj ruszy w drog. W dole, wzdu
cienistej drogi, bawiy si dzieci. Doroli stali i rozmawiali o swoich
sprawach, a moe o obcych przejedajcych tdy od czasu do czasu.
Tutaj wszystko naleao do nich. Nie miaem pojcia, e przestrze
mona tak jednoznacznie i nieodwoalnie wzi w posiadanie, nie
wyrzdzajc jej przy tym krzywdy. Troch dalej, cakiem samotnie, staa
dziewczyna w czerwonej sukience. Zdaje si, e bya bardzo pikna.
Patrzya gdzie w bok, w stron, gdzie nic si nie dziao. Widziaem j
przez moment, a potem czerwony pomyk zgas we wstecznym lusterku.
RINARI
(...) Zawszeni i pogodni, powinnimy trzyma si towarzystwa
zwierzt, kuca sobie u ich boku jeszcze przez tysiclecia, wdycha wo
stajni raczej ni laboratoriw, umiera z chorb, a nie z lekarstw, krci
si wok naszej pustki i agodnie w ni zapada.
Cay dzie wiao z poudnia. Pod bkitnym szkliwem nieba suche
wiato zakrelao wok rzeczy czarne kontury. W takie dni wiat jest
wyrazisty jak wycinanka. Nie da si patrze w jedno miejsce, bo mona
olepn. Powietrze niesie ze sob blask, do jakiego nie jestemy tutaj
przyzwyczajeni. Afrykaska, rdziemnomorska wiato przelewa si
przez karpacki grzbiet i spada na wie. Pejza jest nagi i przejrzysty.
Wrd bezlistnych gazi wida opuszczone ptasie gniazda. Wysoko,
skrajem zrudziaych k, idzie stado krw. Zaraz znikn w lesie. Tam
jest cicho, ciemno i po si zielone ostryny. Zwierzta cofaj si
kilka tysicy lat wstecz, porzucaj nasze towarzystwo i na powrt staj
si sob do czasu, gdy za dzie, dwa kto je odnajdzie i przygna z
powrotem.
(...) powinnimy trzyma si towarzystwa zwierzt, kuca sobie u
ich boku.... Przeczytaem to zdanie w lipcu. W sierpniu pojechaem
odszuka rodzinn wie Emila Ciorana. Nigdy nie mogem pogodzi si z
tym, e myl jest bytem abstrakcyjnym, i musiaem pojecha do Rinari.
Przez Gorgany, przez ukraisk i rumusk Bukowin, przez Klu i
Sybin dotarem na poudniowy skraj Siedmiogrodu. Tu za ostatnimi
domami wsi wyrastay Karpaty. Dosownie. Szo si po paskim i zaraz
trzeba byo si wspina bydlcymi ciekami, co kilkadziesit krokw
przystajc dla nabrania oddechu. Na pnocy w sinawej mgle leaa
Transylwania. Strome, rozgrzane ki nad Rinari pachniay krowim
nawozem. Nie padao od wielu dni i ziemia oddawaa nagromadzone
zapachy.
Par dni pniej widzielimy wieczorny powrt z pastwisk. Szos od
Pltini w czerwonych promieniach soca szy setki krw i kz. Nad
stadami unosiy si ciepo i odr. Siwe, rozoystorogie krowy szy na
samym przedzie. Ludzie stali w otwartych bramach obej i czekali.
Wszystko odbywao si w ciszy, bez pokrzykiwa, bez ponagle.
Zwierzta oddzielay si od stada i wchodziy do swoich zagrd. Znikay
w pmroku cienistych dziedzicw i rzebione wierzeje zamykay si za
nimi w cakiem ludzki sposb. Ogromne bawoy lniy jak czarny metal.
Na jeden ich krok wypadao ptora krowiego. Byy monstrualne i
diabelskie. Wilgotne szczeciniaste pyski przywodziy na myl jak
odleg i lubien mitologi. Na kocu drobnym truchtem dreptay kozy.
Pstrokacizna sza o lepsze z ruchliwoci. Capi cuch unosi si nad
rozcignitym stadem. Asfalt lni od krowich rozpryskw.
To byo Rinari, miejsce urodzin i pierwszych dziesiciu lat Emila
Ciorana. Soce spadao pionowo z gry na brukowane uliczki, na
pastelowe domy, na czerwon usk dachwek, i wydobywao najstarsze
zapachy. Na pocztku nie wiedziaem, co to jest, co wisi w powietrzu, co
przenika mury, ciaa mijanych ludzi i karoserie starych pojazdw.
Dopiero potem, po paru dniach, odkryem, e to s pomieszane wonie
zwierzt. Z zamknitych podwrek cigno wiskim nawozem. Ziemia
midzy kocimi bami gromadzia od stuleci koski mocz, smugi
stajennego zapachu snuy si za niezliczonymi zaprzgami, z poonin
spywao duszne powietrze pastwisk, rynsztokami sczya si gnojwka
z chlewikw i obr, a w rzece wypatrzyem pewnego dnia rozwleczone
wntrznoci. Nurt zagarnia opalizujc migotliw czerwie i nis
gdzie w stron Sybina. Z gr wiatr nis przenikliwy, ostry aromat
owczych koszarw mieszanin zdeptanych zi, lepkiego, tustego
runa i zeschnitych jak kamyki zielonkawych bobkw. I tylko
gdzieniegdzie wypywaa struka wierkowego dymu, nitka cebulowej
smaeniny albo benzynowy oboczek spalin.
(...) Najlepiej, gdybym nigdy nie opuszcza tej wsi. Nie zapomn
dnia, kiedy rodzice wsadzili mnie na wz i zawieli do liceum w miecie.
To by koniec mojego piknego snu, ruina mojego wiata.
Teraz z Rinari do Sybina jedzi tramwaj. Ptla jest na skraju wsi.
Mona usi na schodkach midzy barem a szewcem. W barze
sprzedaj czyst wdk, ktra smakuje drodami, ma trzydzieci sze
procent i jest tania. Zanim tramwaj nadjedzie, niektrzy wypijaj
kieliszek albo dwa. Tak jak ten Cygan, ktrego widywalimy przez kilka
dni to tu, to tam. Raz czeka na autobus do Pltini, kiedy indziej snu si
w okolicach dworca w Sybinie. Na gowie mia czarny filcowy kapelusz,
w doni kosisko ze zoon kos, a na ramieniu stary plecak. By
sierpie, pora sianokosw, i niewykluczone, e po prostu szuka pracy,
lecz nie mg albo nie chcia znale, wic spdza jako czas i czeka,
a wszystko minie, skoczy si i bdzie mg dokd powrci.
Rano i wieczorem chodzilimy do knajpy przy strada Nicolae
Blcescu. Wchodzio si po paru stopniach. Wewntrz fruway muchy i
siedzieli mczyni. Pilimy kaw i brandy. Z tych samych schodw
mona byo wej do fryzjera, gdzie sta starowiecki fotel. Zakad by
otwarty do pna, do dziesitej, do jedenastej, i w fotelu zawsze kto
siedzia. Pilimy te piwo, ursus albo silva. Na ulicy wci sycha byo
stukot koskich kopyt. Czasami w ciemnociach podkowy krzesay iskry.
Wszystkie furmanki miay z tyu numery rejestracyjne. Sklepy pracoway
dugo w noc. Kupowalimy salami, wino, chleb, papryk i arbuzy.
Zapadaa ciemno i wntrza sklepw jarzyy si jak ciepe jaskinie.
Kieszenie mielimy pene tysiclejowych banknotw z Michaem
Eminescu i stulejowych monet z Michaem Walecznym.
Teraz, w tej chwili, powinienem czu si Europejczykiem,
czowiekiem Zachodu. Ale nic z tych rzeczy; u schyku ycia, w trakcie
ktrego poznaem wiele krajw i przeczytaem wiele ksiek, doszedem
do wniosku, e racj ma rumuski chop. Ten chop, ktry nie wierzy w
nic, ktry myli, e czowiek jest przegrany, e nic nie mona zrobi, e
historia go miady. Ta ideologia ofiary jest te moj koncepcj, moj
filozofi historii.
Ktrego wieczoru schodzilimy z gr do wsi. Rinari spoczywao w
dole nasycone upaem. Czuem jego zwierzc obecno. Promieniowao
ciepem i zotawym blaskiem. W pltaninie uliczek wiata byo tyle, co
kot napaka. aluzje, ktre za dnia chroniy przed socem, teraz
zamykay wt wiato wewntrz domw. Tak byo kiedy
pomylaem. Nie wytwarzao si rzeczy zbdnych, nie marnowao ognia
ani jedzenia. Zbytek by obowizkiem i przywilejem krlw. Na placu
przed cerkwi witej Paraskewy zbieraa si dzieciarnia. W mroku
poyskiway chromowane czci rowerw. Osiemdziesit lat temu may
Emil spdza w cieniu tej samej wityni ostatnie dni wakacji. Te by
sierpie, wieczr, i chopcy przekomarzali si z dziewcztami. Nie byo
tylko tak wielu rowerw, a w powietrzu unosi si jeszcze zapach
wgierskich rzdw i niektrzy wci uywali nazwy Resinar albo
Stadterdorf. Nazajutrz mia wyruszy i nigdy ju tu nie powrci.
Dzisiaj naprzeciwko mego domu czterech mczyzn zrywao drewno.
Wycigali na skraj lasu pojedyncze wierkowe pnie. Potem, gdy zebray
si trzy, cztery sztuki, adowali kody na rozcignity wz. Pracowali jak
zwierzta wolno, monotonnie, wykonujc te same czynnoci i gesty co
sto i dwiecie lat temu. Zjazd by dugi i stromy. Wczepieni w konice,
powstrzymywali bieg pojazdu. Zablokowane hamulcem, koa lizgay si
w mokrej glinie. Okutani w zniszczone kufajki i kapoty, wygldali jak
ulepieni z ziemi. Pada deszcz. Z rzeczy, ktre rniy ich od ojcw,
dziadkw i pradziadkw, mieli spalinow szwedzk pi i jednorazowe
zapalniczki. No i wz mia gumowe koa. Caa reszta pozostawaa
niezmieniona od dwustu, moe trzystu lat. Ich zapach, wysiek,
stknicia, ich istnienie wypeniay form trwajc od niepamitnych
czasw. Byli tak samo pradawni jak dwa gniade konie w zaprzgu.
Wok nich rozcigaa si stara jak wiat teraniejszo. O zmierzchu
skoczyli i odjechali. Ich ubrania paroway tak samo jak grzbiety
zwierzt.
Wyszedem na werand, eby znw popatrzy na poudnie.
Rozcigaa si tam wprawdzie listopadowa ciemno, ale ja patrzyem
wstecz, patrzyem na ostatni sierpie i moje spojrzenie biego gdzie
nad Bardejovem, nad Srospatak, nad Nagykall, nad Grami
Bihorskimi, nad Sybinem, by sign Rinari tamtego dnia o trzeciej po
poudniu, gdy schodzilimy z gr, a za nami zbieray si ciemnosine
chmury. Szlimy w d i w d, a do tego niemiosiernie zasranego
paskowyu, gdzie stay i leay dziesitki rudych, siwych i aciatych
krw. Niej zaczynaa si ju wie. Pierwsze domy byy tymczasowe,
rozpirzone, przypominay bardziej obozowisko ni osad. Nad drog i
rzek wznosio si skalne urwisko poronite brzozowym modnikiem,
ktry trzyma si na tej strominie przy pomocy jakiego cudu.
Kilkadziesit metrw nad naszymi gowami samotny mczyzna wycina
siekier cienkie drzewka. Potem spina je acuchem i posya w d.
Pki suny z trzaskiem i grzechotem oderwanych kamieni. Echo nioso
si w gb doliny. W dole czekay kobiety i dzieci, eby przecign to
wszystko przez rzek i zaadowa na rczny wzek. Nigdzie im si nie
spieszyo. Przy drodze leay koce, pono ognisko, obok poniewieraa
si lalka. Ich dom sta kilkadziesit metrw dalej, ale oni ju urzdzili
sobie tutaj nastpne chwilowe schronienie. Przy ognisku walay si
resztki jedzenia, plastikowe butelki z piciem, kubek i co jeszcze, ale nie
chcielimy przyglda si zbyt natarczywie. Wizka utkna w poowie
skalnej ciany i mczyzna powoli opuszcza si w d, by j uwolni.
Deszcz zacz pada, gdy bylimy ju w domu. Siedziaem w
otwartym oknie na poddaszu. Syszaem, jak krople padaj na dach i na
licie winoroli rozpostarte nad dziedzicem w dole. Spowiae gry na
poudniu pociemniay jak nasiknita tkanina. Stado biaych kz szukao
schronienia w zarolach. Pomylaem sobie, e mgby mie teraz
osiemdziesit dziewi lat i siedzie na moim miejscu. W kocu ten dom
nalea do jego rodziny. Nasz gospodarz nazywa si Petru Cioran. Mia
na pce jego ksiki, chocia nie sdz, by do nich zaglda. Zreszt
byy po francusku i po angielsku. Razem z on pokazywali nam
wyblake zdjcia: to Emil, gdy mia osiem lat, a to Relu, modszy brat.
Pidziesicioletni masywny mczyzna by dumny, ale na co dzie
zajmowa si sklepem. Wstawa rano, adowa do furgonetki skrzynki i
rusza do miasta po towar. Na niadanie wypijalimy po kieliszku
liwowicy. Pachniaa samogonem, bya mocna jak spirytus i pasowaa do
wdzonej soniny, koziego sera i papryki.
No wic mgby siedzie tutaj zamiast mnie i patrze, jak deszcz
moczy worki cementu zaadowane na skrzyni stojcej w uliczce
furgonetki. Bruk lni, dym z kominw przepada w szarudze, woda w
rynsztokach podnosi si i zagarnia mieci, a on wrci, jakby nigdzie nie
wyjeda, i jest tylko starym czowiekiem sam na sam ze swoimi
mylami. Nie ma ju si na wdrwki po grach ani ochoty na rozmowy z
pastuchami. Patrzy i nasuchuje. Filozofia z wolna przybiera materialn
posta. Wchodzi w jego ciao i je unicestwia. Pary i podre nie
przyday si na nic. Bez tego wszystko trwaoby po prostu troch duej
i nuda przybieraaby formy nieco mniej wyrafinowane. Z kuchni na
parterze snuje si zapach rozgrzanego tuszczu i sycha gosy kobiet.
Winorol byszczy i szeleci w deszczu. Potem od wschodu nadcignie
zmierzch i w altanie przy sklepie zaczn zbiera si mczyni. Po
caym dniu bd zmczeni i brudni. Wezm butelk drodowej wdki.
Sprzedawczyni poda im szklank z grubego szka i uporaj si z flaszk
w pitnacie minut. Bdzie sysza ich coraz goniejsz i coraz szybsz
rozmow i bdzie czu zapach ich cia przenikajcy przez listowie.
Pierwszy bdzie pachnia smo, drugi dymem, a trzeci bdzie wydziela
wo koziej stajni u progu jesieni, gdy kozy zaczynaj cuchn moczem,
pimem i ruj. Ten trzeci upije si najszybciej i koledzy bd go
podtrzymywa, opiera o cian, nie przerywajc rozmowy. Paczka
papierosw carpati oprni si w godzin, a oni bd ju wtedy pili
jasnote piwo z zielonych butelek. Zotoszare wiato pynce z
otwartych drzwi sklepu zmiesza si z gorcymi oddechami, z parn
ciemnoci nocy i sprawi, e ich postacie stan si lekkie, pwidzialne,
oczyszczone z brudu i zmczenia. Wtedy wejdzie ta para: on, niady, z
wsikiem, w marynarce w pepitk, z szarmanckim wdzikiem, w
byszczcych butach i czarnych spodniach w kant, rozpromieniony i
rozgadany, ona, nieco stropiona, przejta, jakby wanie postanowia co
wanego. Kobieta bdzie si umiecha niemiao i poprawia tlenione
wosy. On bdzie j zabawia, nadskakiwa i tokowa, i robic
jednoczenie zakupy czekolada, wdka, piwo oraz adujc wszystko
do plastikowej torby, ani na chwil nie przerwie taca godowego. Jedno
piwo wypij na miejscu, stojc wpatrzeni w siebie. Ona ze szklanki, on
reszt z butelki. Potem wyjd, objci, w ciemno, a jej wysokie obcasy
bd si lizga i potyka na bruku.
No wic przypumy, e on sysza to wszystko i czu zapach perfum
przenikajcy przez listowie. Noc wypeniaa drewniany pokj na
poddaszu i mg wspomina wasne ycie bez przeszkd, poniewa
bezsenno, tak jak kilkadziesit lat temu w Sybinie, znw zastpowaa
mu wieczno. Przy strada Brazilor i strada Popa Bratu, przy strada
Episcopei, przy strada Andrei Saguna i strada Ilarie Mitrea, wszdzie
pi zwierzta. W mroku w zaduchu obr le krowy i przeuwaj przez
sen. Konie stoj u pustych obw ze zwieszonymi bami. Tak miao by i
tak jest w istocie. Ciepo ulatuje z niego raz na zawsze i czy si nad
Rinari z ciepem bydlt. Potem unosi si w czarne niebo nad
Karpatami i pynie w stron zimnych gwiazd jak wyobraenie duszy,
ktrego nie mg znie, bo przyprawiao go o bezsenno.
Trzy miesice pniej jechaem o zmierzchu przez wie Rozpucie u
podna Sonych Gr. Krowy wracay z pastwisk i szy ca szerokoci
drogi. Musiaem zwolni i w kocu cakiem si zatrzyma. Rozstpoway
si przed autem jak ruda leniwa fala. Chwyta przymrozek i z nozdrzy
buchaa para. Byy ciepe, rozdte i obojtne. Patrzyy wprost przed
siebie, w dal, poniewa rzeczy, przedmioty i pejza nie miay dla nich
adnego znaczenia. Po prostu patrzyy wskro tego wszystkiego. I we
wsi Rozpucie poczuem ogrom i nieprzerwan cigo wiata wok. O
tej samej porze, w tym samym gasncym blasku, wracay do domw
bydlta: od Kijowa, powiedzmy, po Split i od mojego Rozpucia po Skopje
i dajmy na to Star Zagor dziao si to samo. Krajobrazy i
architektura, rasy, ksztaty rogw i maci troch si zmieniay, lecz poza
tym obraz pozostawa nienaruszony: drog midzy dwoma szeregami
domw poday syte stada. Towarzyszyy im kobiety w chustkach i
rozdeptanych butach albo dzieci. Ani samotne wyspy industrialu, ani
porozrzucane tu i tam bezsenne metropolie, ani pajczyna drg czy linii
kolejowych nie potrafiy ukry starego jak wiat obrazu. Ludzkie czyo
si ze zwierzcym, by wsplnie przeczeka noc. czyo si, chocia
nigdy nie zostao rozdzielone.
Nie bdzie adnego cudu, pomylaem, wrzucajc jedynk. We
wstecznym lusterku widziaem rozkoysane zady. Nie byo ju much i
ogony zwisay bezczynnie. To wszystko bdzie musiao zgin, eby
przetrwa cho w szcztkowej formie. Gorsze i mniejsze narody yj
ze swoimi zwierztami i razem z nimi chciayby zosta zbawione.
Chciayby by uznane ze swoimi trzodami, poniewa niewiele wicej
maj. Granatowa otcha bydlcych oczu jest jak lustro, w ktrym
widzimy siebie jako oywione miso, obdarzone jednak pewnym
rodzajem aski.
Dojechaem do szosy i skrciem w lewo. Chciaem wydosta si
serpentynami na gwny grzbiet Sonych Gr, zanim zajdzie soce. Byo
pusto i zimno. Nic nie jechao. W Tyrawie mgy mieszay si z dymem z
kominw. Tutaj wieczr trwa ju w najlepsze, ale po piciu minutach
jazdy niebo raptem pko i wypyna z niego wietlista czerwie.
Zostawiem auto na zasyfionym parkingu i poszedem na skraj urwiska.
Szosa do Sanoka bya szara jak popi. W Zauu zapalay si pierwsze
wiata. Sabe, ledwo widoczne, jak ukucia igy. Mgliste dno doliny kryo
ksztaty domw i zagrd, jakby nigdy nikogo tam nie byo. Za to Karpaty
stay cae w ogniu. Pozioma rana zachodu cigna si wzdu
horyzontu.
Cae poudnie wygldao jak wieo rozcite miso, jak wietlisty
szlachtuz.
Przypomniaa mi si podr z Kluu do Sighioary. Jechalimy
pocigiem. W przedziale siedzia japoski kolekcjoner ludowych strojw
ze swoj rumusk przewodniczk; gdzie za Apahid zacza si
trawiasta pustynia. Nigdy wczeniej nie widziaem tak nagiej ziemi.
agodne wzgrza cigny si po horyzont. Czasami pocig wspina si
troch wyej i wtedy byo wida, e za tym horyzontem jest nastpny
taki sam i jeszcze jeden, i jeszcze. Bezdrzewna i bezludna przestrze
miaa szarot, wyschnit barw czego, co czeka na poar, na jedn
zapak. Tam nie byo nic. Czasami migay jakie odlege zabudowania,
chaupa z przylepionym chlewikiem, szopa na siano, a potem znowu
otcha powietrza i pofadowana ziemia. Pojawiay si mae stada owiec.
Towarzyszy im zawsze jeden czowiek, nie wikszy od szpilki. Pod
rozpalonym niebem, na spopielonej upaem ziemi wygldali jak zbkani
w jakich olepiajcych zawiatach. Szli znikd donikd. Wrd
kruchych traw yy tylko muchy, ptaki i jaszczurki. Ziemia wydzielaa
upa i py.
Teraz jest mokry, beznieny grudzie i mapy pogody mwi, e siga
a tam. Niebo jak wypeniona wod pachta zwisa nad Erdely i wzgrza
zamiast kurzu pokrywa boto i zgnia trawa, a ja chciabym tam by i
powtrzy t letni drog, tym razem wysiadajc gdzie w Boj-Ctun z
dziesicioma rumuskimi sowami w gowie i picioma wgierskimi. Nie
pamitam nawet tej stacji tak bya maa i beznadziejna.
Niewykluczone, e skadaa si jedynie z blaszanej tablicy przy torze i
tyle. Ale chciabym si tam znale 14 grudnia bez konkretnego planu,
poniewa ju dawno przestaa obchodzi mnie przyszo i coraz
bardziej pocigaj miejsca, ktre przypominaj jaki pocztek, a w
kadym razie takie, gdzie smutek ma si przeznaczenia. Jednym
sowem gwno mnie obchodzi, dokd zmierzamy, a ciekawi tylko to,
skd si wzilimy. No wic dziesi sw po rumusku, pi po
wgiersku, stacja Boj-Ctun i powiedzmy milion lei w maych
nominaach, eby zobaczy pustk pomidzy niebem i ziemi, w ktrej
brn czarne bawoy. Piset kilometrw do Wiednia, osiemset do
Monachium, tysic osiemset do Brukseli, wszystko pi razy oko, w
przyblieniu i w linii powietrznej. To powietrze jednak gdzie pka po
drodze i rozsuwa jak pyty tektoniczne rozdzielajce kontynenty. Tak,
troch pienidzy, dobre buty, co od deszczu, bihorska palinka w
plastikowej butelce i czubym si cakiem dobrze, poniewa przeladuje
mnie wizja tych wzgrz, przewituje przez wszystkie pejzae, jakie
ostatnio ogldam, poniewa gdzie midzy Valea Florilor a Plosco
uwierzyem na nowo, e czowiek ulepiony zosta z bota. Nic innego nie
mogo si wydarzy w takim krajobrazie, a jego smutek wynika tylko z
tego, e owo zdarzenie nigdy si ju nie powtrzy.
Mj kraj! Za wszelk cen chciaem si z nim zwiza i nie
miaem z czym. Ani w jego teraniejszoci, ani w czasie przeszym nie
znajdowaem niczego rzeczywistego. (...) Moja miosna i obkana
nienawi nie miaa, by tak rzec, obiektu; albowiem od siy mego
spojrzenia mj kraj si rozpada. Chciaem, by by potny,
nieumiarkowany i szalony niczym jaka za sia, fatalno wstrzsajca
wiatem, a on by may, skromny, bez adnych przymiotw skadajcych
si na przeznaczenie. Tak pisa Emil Cioran w roku 1949, wracajc
pamici do swojej przygody z elazn Gwardi.
Krowy pogubiy si gdzie w lesie. Porykuj w grudniowym pmroku.
Romania Mare, Wielka Serbia, Polska od morza do morza... Cudownie
durna fikcja tych krain. Beznadziejny smutek tsknoty za tym, co nie
bardzo byo, za tym, co by nie mogo, i zasmarkany al nad tym, co jest.
Zeszego lata w Starej Lubowni u stp zamku podsuchiwaem
rozgdakan polsk wycieczk. Przewodzi grupie czterdziestoletni na
oko bcwa w papuzich gorteksach i polarach. Wali w wierzeje
zamknitego ju o tej porze muzeum. W kocu kopn we wrota i
oznajmi towarzystwu: To powinno by znowu nasze albo wgierskie.
Wtedy byby jaki porzdek!.
Tak. W tej czci wiata wszystko wszdzie i zawsze powinno by
inaczej. Wynalazek map dotar tu przedwczenie albo zbyt pno.
Pij mocn kaw i myl wci o rozdartym sercu Emila Ciorana w
trzydziestych latach. O jego szalestwie, o jego rumuskiej
dostojewszczynie. Codreanu by w rzeczywistoci Sowianinem w
istocie kojarzcym si z ukraiskim atamanem powie po czterdziestu
latach. Ach, te bezlitosne umysy. Najpierw pustosz wiat niczym
pomie albo trzsienie ziemi i gdy wszystko spono i rozpirzyo si w
drobne chujki, gdy wok nie ma ju nic poza pustyni, pustk i otchani
sprzed stworzenia, wwczas porzucaj zdobyt wanie wolno i
oddaj si arliwej wierze w sprawy i rzeczy beznadziejne i przegrane.
Zupenie tak, jakby bezinteresown mioci prboway odkupi
zwtpienie. Samotno wyzwolonego umysu jest wielka jak niebo nad
Siedmiogrodem. Myl bdzi w niej jak bydl w poszukiwaniu cienia albo
wodopoju.
W kocu jednak powrci do Rinari. Przed domem, w ktrym si
urodzi, stoi jego popiersie. Dom jest w kolorze spowiaego ru. W
szczytowej cianie od ulicy ma dwa okna z okiennicami. Fasad zdobi
biae gzymsy i pilastry. Samo popiersie stoi na niewysokim postumencie.
Twarz Ciorana oddana jest werystycznie i nieporadnie. Mg j
wyrzebi ludowy artysta, naladujcy salonow sztuk. Dzieo jest
mae, skromne i bez adnych przymiotw, poza podobiestwem do
pierwowzoru, lecz pasuje do tego wiejskiego placyku. Obok codziennie
przechodz stada krw i owiec. Zostawiaj za sob wo i ciepo. Ani
daleki wiat, ani Pary nie odcisny na tej twarzy adnego ladu. Jest po
prostu smutna i zmczona. Podobni mczyni zasiadaj w knajpie koo
fryzjera i przy sklepie pod winorol. Wszystko wyglda tak, jakby kto
tutaj speni jego marzenie albo ostatni wol.

Acel blestemat, acel splendid Rinari.


NASZ BATKO
No i tak to wyglda: co chwila si zbacza, potyka, zawraca, nici z
czystej geografii, guzik ze spojrzenia uwolnionego od refleksji. Nic nie
jest takie, jakie wydaje si na pierwszy rzut oka, wszdzie tkwi zadry
znacze, o ktre myl zaczepia si jak gacie o kolczasty drut. Nie mona
zwyczajnie, ot tak sobie, napisa, e granic w Serecie przekroczylimy
w nocy na piechot, a rumuscy stranicy, ktrzy trzymali w szachu cae
przejcie i pi autobusw z dziesicioma tonami kontrabandy, nas po
prostu pucili, miejc si rubasznie i dobrodusznie. Po drugiej stronie
bya tylko noc. Czekalimy, a od Ukrainy co nadjedzie i nas wemie,
ale nie jechao nic a nic. Ani starej ady, ani dacii. Dziwnie jest znale
si w obcym kraju po pnocy, gdy za cay widok ma si tylko ciemno.
Gdzie z boku co pegao. Za szyb poruszay si cienie, wic poszlimy
tam, bo o tej porze czowiek robi si podobny do my i cignie do
jakiegokolwiek wiata. W przygranicznej knajpie siedziao przy stoliku
dwch facetw. Grali w jak dziwn gr przypominajc domino.
Chcielimy kawy. Barman zrobi j w rondelku na elektrycznej
maszynce. Bya dobra i mocna. Usysza, e mwimy po polsku, i te
prbowa, ale zrozumielimy tylko babka i Wrocaw. Pytalimy o
autobus albo cokolwiek, ale on rozkada ramiona i mwi co w rodzaju
diminea tirg in Suceava. W tym sinym i mokrym od oddechw
wietle pierwszy raz piem bihorsk palink. Bya gorsza od wszystkich
wgierskich, ale rozgrzewaa, poza tym chciaem wzi co wicej ni
tylko kaw, skoro facet mia babk z Wrocawia. Potem znw wyszlimy
na tras, lecz nic si nie zmienio. Jarzeniowa una staa nad granic, a
na poudniu ciemno taa jak czarny tusz. Godzin przed witem pod
knajp zaczy zajeda samochody. Staway i czekay na tamte
autobusy uwizione midzy szlabanami, czekay na towar. Podjechaa
dacia z tykiem szorujcym po asfalcie. W rodku siedziao czterech
facetw. Kierowca wysiad i powiedzia: Suceava zece dolar. Chwyci
nasze plecaki, wrzuca na dach auta i prbowa czym przywizywa.
Zapytaem, kurcz, jak sobie to wyobraa, i pokazaem na stoczonych
we wntrzu facetw. Umiechn si i zacz klepa po kolanach, e niby
jedno na drugim i jako si zmiecimy. By w bardzo dobrym humorze i
troch od niego zalatywao. M. zacza woa, e nic z tego, e nie ma
ochoty rozwali si gdzie po drodze, nie widzc nawet kawaka zielonej
Bukowiny. No i rozwizalimy te sznurki i cignlimy bagae z dachu.
Kierowca zrobi si smutny i powiedzia cinci dolar. Eu nu merg,
powiedziaa M., i zostalimy sami na zimnym wietrze cigncym od
Czerniowcw.
Gdy niebo zrobio si jak atrament, podjecha czerwony passat kombi
i facet powiedzia, e cincisprezece dolar, i nie wybrzydzalimy, bo
bryczka bya pusta, wielka i ciepa. C to jest cincisprezece za
pidziesit kilometrw nad ranem po nieprzespanej nocy.
Wystartowalimy, jakby nas diabe goni. Przed nami bya mga. Facet
gada i gada. Miesza rumuski, rosyjski i niemiecki. Prbowa po
polsku. Zjedzi Europ razem z Warszaw. Mwi, e nas zawiezie i
wrci, bo tamci w kocu puszcz te autobusy z towarem i tu za
szlabanami zacznie si handel, e hej! Nigdy jeszcze nie byo tak, eby
nie pucili, i on zaaduje swojego passata po dach tymi rowerowymi
koami, oponami, kartonami proszkw do prania, stosami czekoladowych
tabliczek, czapkami-uszankami w rodku lata, bo teraz najtasze, i
reszt bogactw ukraiskiej ziemi. Zawiezie nas i wrci, a potem znowu
z powrotem do Suczawy na to wielkie targowisko niedaleko cuchncej
kwasem siarkowym fabryki, na ten plac po horyzont pokryty
brezentowymi dachami straganw. Mwi i mwi, a w wiatach raz po
raz widzielimy lnice oczy koni cigncych niewidzialne furmanki ze
picymi wonicami. Mwi, a mnie kleiy si oczy. T. odwrci si i
powiedzia: Popatrz na kierownic. Znw mijalimy jaki enigmatyczny
zaprzg i facet wykona dobre p obrotu, zanim auto zaczo skrca.
Szybkociomierz by zepsuty, ale miaem pewno, e peda gazu jest
przy pododze. Opuciem wic powieki i suchaem europejskiej
legendy: Berlin, Frankfurt, Kijw, Budapeszt, Wiede.
Suczawa wygldaa jak ultramarynowy cie. mignlimy przez
wiadukt. Gwny dworzec by w remoncie, wic pojechalimy na Gara
Suceava Nord, bo chcielimy bez odpoczynku ruszy dalej na poudnie
wzdu Seretu i dopiero gdzie w Adjud skrci na zachd, porzuci
Modawi i znale si w Siedmiogrodzie. Taki mielimy pomys. Jecha i
jecha, pic w pocigach, ktre miay podjeda na yczenie i
zabiera nas tam, gdzie chcemy.
Gara Suceava Nord by wielki jak zbocze gry i ciemny. Wchodzio
si niczym do jaskini. te wiato ledwo rozpraszao mrok. Szlimy
przez tum. Tum o czwartej rano to jest dziwna rzecz. Wygldao to jak
ciba lunatykw. Ci, ktrzy stali albo poruszali si, mieli otwarte oczy,
ale to wcale nie zmieniao wraenia, e pi. Byli ywi, ale jak
zaczarowani. Tak dziaao to cierpice na bezsenno wiato, ktre
sczyo si nie wiadomo skd. Moe z niewidocznego sklepienia, moe
ze cian, a moe z ludzkich cia. W kadym razie byo go za mao, by
uwierzy w realno tych wszystkich ledwo ywych, powolnych, wp
urwanych scen w dworcowym wntrzu. Kto tu nie istnia: albo my, albo
oni.
W kadym razie aden pocig nie odjeda o tej porze na poudnie, a
my nie mielimy si, eby czeka. Wyszlimy przed dworzec. Takswki
stay w rzdzie. Kierowcy rozmawiali i palili papierosy. To byy gwnie
dacie i ze dwa stare jak wiat mercedesy. Pomylaem, e zamiast
kolej, wybierzemy si autem i przez przecz Petru Vod, przez wwz
Bicaz, przez przecze Bicaz i Bucin pokonamy gwny grzbiet Karpat,
by znale si wreszcie w sercu Transylwanii. Lecz taryfiarze otwierali
szeroko oczy, gdy syszeli Trgu Mure, i krcili gowami, syszc
Sighioara. To tylko trzysta kilometrw, mwilimy, ale oni rozkadali
rce i kopali przepraszajco w opony swoich aut, bo nie wierzyli, e
ktrekolwiek z nich wespnie si tak wysoko, a potem cao i zdrowo
wrci. Tylko jeden, ten od starego zielonego merca-beczki, woy rce
do kieszeni, splun i powiedzia: dou sute dolar. Wtedy
zrozumielimy, e bior nas tutaj za wariatw. Mody szczupy chopak
powiedzia, e zawiezie nas do hotelu, ebymy si wyspali. Dalimy si
jak dzieci zapakowa do czerwonej dacii. Nie mielimy si.
Powiedzielimy: hotel Socim, a on, e nie radzi, lecz bylimy gupi i
uparci, bo wydawao nam si, e facet chce nas ostrzyc na kas.
Umiechn si, jakby chcia powiedzie: Pan Jezus was opuci, ale
pomg zaadowa bagae i powiz w witajce miasto. Wzi tyle, ile
byo na liczniku, i na koniec obieca, e jak zadzwonimy, to po nas
przyjedzie.
Ach, co to byo za przebudzenie przy strada Jean Bart 24. Sufit wisia
tak nisko, e z trudem mona byo usi na ku. Na wszelki wypadek
wic nie wstawaem, tylko suchaem, jak tu za oknem jad jedna za
drug wielkie ciarwki. Jechay jak pocig. Bez przerwy. Nie dao si
zamkn okna, bo w rodku robio si jak w piecu. Przy otwartym
zreszt byo tak samo. W pokoju stay tylko ka i szafa. Baem si j
otworzy. Z korytarza dobiegay dziwne odgosy. Baem si wyj. W
kocu jednak wyszedem, eby poszuka azienki. Z okna w korytarzu
zobaczyem pranie na sznurach, blokowisko, szopy, komrki i pascego
si biaego konia. W azience sprztaczka krzykna ze strachu na mj
widok i wylaa wiadro z brudn wod. Nie miao to adnego znaczenia,
poniewa na pododze leay drewniane kratki takie jak w koszarach i
wizieniach. Ale byo chodno i cicho.
Nie pospalimy duej ni trzy godziny. Na ulicy byo tak samo upalnie
jak w rodku. W nieruchomym powietrzu wisia kurz. W cieniu
betonowych schodw siedziay paroletnie dzieciaki. Odprowadziy nas
wzrokiem. W barze na rogu pachniao jedzeniem. Wzilimy zabielane
flaki na kwano z czosnkiem. Do tego bya buka i ostra zielona papryka,
od ktrej pot wystpowa na skr. Zadzwonilimy, i ten facet
rzeczywicie po nas przyjecha. Znw by ywy, ruchliwy i zadowolony,
e moe nam pomc. Spytalimy go, czy spa. Odpowiedzia, e nie.
Spojrza na drzwi hotelu Socim, ale by delikatny i nie robi uwag.
Powiedzielimy, e musimy zdoby bilety na pocig, wymieni pienidze i
wieczorem by w Kluu. Na wszystko odpowiada no problem.
adowa nasze plecaki do baganika, klapa si nie domykaa, czym j
tam przywiza i ruszylimy, zostawiajc za sob na zawsze strada Jean
Beart 24. Rzeczywicie, dla niego nic nie byo problem. Znalaz kantor
z najlepszym kursem. Zanim odszedem od okienka, zabra mi plik
banknotw, skrupulatnie przeliczy i dopiero wyszlimy. W rumuskim
Orbisie staa kolejka na dwie godziny. W ogle si nie poruszaa.
Komputer na biurku kasjerki by ciemny i niemy. Gdy kto rezerwowa
sobie miejscwk, kobieta dzwonia na wszystkie kolejne stacje i
zgaszaa rezerwacj. Chcielimy wychodzi. Pocig mielimy za p
godziny, byo nam wszystko jedno, czy pojedziemy na gap, czy w
lokomotywie, byle si ruszy z rozpalonej Suczawy. Nasz taryfiarz
powiedzia jednak co w rodzaju rumuskiego spoko i po prostu stan
na pocztku kolejki, wygaszajc jak przemow do ludnoci. Dziesi
minut pniej gnalimy przez miasto z kieszeniami penymi maych
zabytkowych biletw z brzowego i zielonego kartonu. Wszyscy na nas
trbili, ale my te trbilimy na wszystkich. Czerwona dacia braa
zakrty jak stra poarna. Nasz nowy kolega prowadzi jedn rk, a
drug szuka muzyki w radiu. Na Gara de Nord bylimy pi minut
przed odjazdem. Chcielimy biec do pocigu, ale facet powiedzia, e to
przecie daleko i dugo, a my nie mamy nic do jedzenia ani picia. Kolejka
do dworcowego kiosku bya jak p tej po bilety, ale on po prostu wszed
do tej szklanej budki i pyta nas przez okienko, ile chcemy piwa,
mineralnej i z czym kanapki, a jednoczenie przytula i caowa mod
sprzedawczyni w biaym czepku. Tak byo, nic nie poradz. Dziewczyna
wzia pienidze, wydaa reszt i bylimy na peronie akurat, eby si
poegna i uciska. Facet wzi tyle, ile pokazywa licznik.
No wic jechalimy na poudniowy zachd: Gura Humorului,
Cmpulung Moldovenesc, Vatra Dornei, w gb zielonej Bukowiny,
pomidzy lesiste gry, i nic waciwie nie pamitam z tej podry, wic
musz wszystko wymyla na nowo. Gruby facet w przedziale rozpiera
si na ptora miejsca i wcale mu si nie podobalimy. Mia koo
szedziesitki, by odpasiony i pewnie wspomina lepsze czasy, gdy
panowa porzdek i adna zagraniczna hoota nie wczya si samopas i
nie pia w pocigach piwa ursus. W kadym razie tak mia min. Teraz
musz sobie to wszystko przypomina, wymyla od nowa jego szary
garnitur i bordow koszul, ktr zdj przed Vatra Dornei. I niebieski
rcznik, ktry przewiesi sobie przez kark. Poszed do toalety w biaej
podkoszulce, a jego ramiona byy tuste, cikie i bezwose. No wic
musz to wszystko wymyla od nowa, bo przecie co musiao si dzia
przez cay ten dugi dzie a do wieczora w Kluu, gdzie padao tak, jak
pada dzi. Wszystko trzeba wymyla od nowa, poniewa dni nie mog
przepada w przeszoci, wypenione jedynie pejzaem, nieruchom,
niezmienn materi, ktra w kocu strznie nas ze swojego cielska,
strzepnie jak te wszystkie drobne incydenty, te twarze oraz istnienia nie
dusze ni jedno spojrzenie. W kadym razie ten stary mczyzna
wrci i zapad w drzemk, chocia mielimy nadziej, e myje si przed
wyjciem, a nie przed snem. By moe wyrusza si w podr po to, by
nie ocalenie faktom, by podtrzymywa ich wty, jednorazowy bysk.
W Kluu padao. Przed pizzeri przy dworcu chopcy w skrzanych
kurtkach zaatwiali swoje sprawy, a dziewczyny kibicoway. Wszystko
odbywao si tak samo jak na caym wiecie: w kocu dwch chwycio
trzeciego pod ramiona i powloko gdzie w ciemno. Dworzec w Kluu
znowu ciba, tawy pmrok, wo cia i papierosw. Musielimy
przestemplowa bilety na jutro. Wypatrzy nas w tumie chopak.
Wypatrzy, e nie jestemy std i stoimy jak cielta, nie bardzo wiedzc,
dokd i. Wzi od nas te starowieckie kartoniki i w pi minut byo po
wszystkim. Powiedzia: drum bun, i przepad midzy ludmi jak anio
str w rozklapcianych adidasach.
Rano strada Horea lnia w socu. Synagoga niedaleko mostu na
Samoszu miaa cztery wiee zwieczone blaszanymi kopuami.
Wygldaa jak ta w cygaskiej dzielnicy w Spiskim Podgrodziu. Bya
tylko wiksza. Na niadanie jedlimy jak zwykle ciorb de burt. Z
buk i papryk. Gdzie niedaleko wgierscy panowie spalili na stosie
Jerzego Do. Powiartowali potem to, co zostao, i rozwiesili na
bramach Budy, Pesztu, Alba Iulii i Oradei. Gow dosta Szeged. Tak
zazwyczaj kocz chopscy krlowie. Nawet gdy stoi za nimi
kilkudziesiciotysiczna armia, a papie bogosawi na ostatni i
niezrealizowan krucjat przeciw Turkom. Siedziaem w knajpie przy
ulicy jego imienia strada Gheorghe Doja piem kaw i za dwie mniej
wicej godziny miaem zobaczy z okien pocigu trawiast pustyni
Siedmiogrodu, gdzie piset lat temu maszeroway jego chopskie
oddziay. Tak byo. W przedziale jecha ten Japoczyk od ludowych
strojw kobiecych, w ktre jak twierdzi T. przebiera si potem
przed lustrem w swoim Tokio albo Kioto.
Jego przewodniczka opowiadaa, e Ceausescu zjednoczy rumuski
nard, czynic wszystkich tak samo winnymi, i jeli kto mwi, e nie
bra w tym udziau, to po prostu kamie, a ja patrzyem na wypalone
wzgrza i prbowaem sobie wyobrazi oddziay lekkiej konnicy, ciemne,
ruchliwe punkciki na horyzoncie, ktre zjawiaj si i nikn, i znowu
zjawiaj zgodnie z rytmem wzniesie. Prbowaem sobie wyobrazi ten
miertelny karnawa biedakw. Przemierzali swoj ziemi po raz
pierwszy i ostatni jako wolni ludzie. W zdobycznych paskich strojach,
ze zdobyczn pask broni, na paskich koniach cign pod Klu, pod
Timiszoar, by w lipcowym socu ponie ostateczn klsk.
Pidziesit tysicy citych, powieszonych, zostawionych ptakom i
rzuconych psom. Kruki cigaj z Karpat, z Niziny Wgierskiej, z
Modawii i Wooszy. Upa przyspiesza rozkad i zaciera lady. Nic nigdy
nie zostaje po rebeliach ndzarzy. Do spalono podobno na bazeskim
tronie z bazeskim berem w doni. Tak przynajmniej twierdzi Sandor
Petofi.
No wic jechaem, patrzyem w okno i wyobraaem sobie obdart i
ekstatyczn armi poganiaczy byda, pastuchw i chopw, ktra
prbuje chocia na chwil sign po los swoich panw, czyli zarzdza
wasnym yciem, cudzym bogactwem i przemoc. Par miesicy
wczeniej szukaem grobu Jakuba Szeli na Bukowinie. Pytaem to tu, to
tam, bo potrzebowaem pretekstu, by wybra si na koniec wiata. Jedni
mwili, e ley w Clit, inni, e przy samej ukraiskiej granicy w Vicani.
Wierzyem jednym i drugim. Zaczem nawet myle, e Austriacy
postpili z nim troch jak wgierscy panowie z Do, czyli
rozczonkowali pami po nim, pami, ktra wtedy w kadej chwili
moga okaza si grona. W kocu jak twierdzi Ludwik Dbicki
zdawa si by mistykiem i sekciarzem w siermidze. Ze wszystkich
ewentualnych miejsc pochwku najbardziej podobao mi si Vicani,
chocia byo zupenie nieprawdopodobne: zagubione wrd pl, odlege
od wiata i zabite deskami. Dalej po prostu nie byo nic, nic nie byo w
adn stron. Bezmiar bezdrzewnej ziemi, ktr jednak kto to tu, to
tam uprawia, sta w karkoomnej sprzecznoci z t wioszczyn, gdzie
nie dostrzegem adnej maszyny poza jednym rowerem. Nasze auto
wygldao tu jak horrendum, jak wyzwanie. To by fragment tej wyyny
midzy Radowcami i Suczaw, gdzie wrd bezkresnych sfadowanych
pl poruszay si malekie konne zaprzgi. wieo zaorana czarna
ziemia czya si od razu z niebem i te malekie figurki, chude ylaste
koniki, byy prawie niewidzialne z racji wasnej znikomoci. Wydawao
si, e gdy stan, gdy si zatrzymaj, strac ostatni racj istnienia.
Tylko ruch nadawa im jeszcze jakikolwiek sens. Wszystko wygldao na
jaki kaprys. W gigantycznym pejzau kto ustawi dziecice zabawki,
by syci si bezradnoci figurek z boonarodzeniowej szopki.
Wie pachniaa gnojem i wiosn. Za potami kwity sady. Cooperativ
miecia si w ceglanym budynku. Ubrany na czarno chopak powiedzia
nam, e maj tam piwo. Dziewczyn z kluczami znalelimy w
gospodarstwie obok. Otworzya nam. Pytalimy o Szel, o to, e
podobno gdzie tutaj jest pochowany, ale nie wiedziaa nic, nie znaa
chyba nawet nazwiska, chocia bya Polk. W rodku byo par stolikw
i jaki dziwny baagan, jakby kto ustawi dekoracje do filmu. Wntrze
miao szarozielony odcie. Na pododze stay drewniane skrzynki
takie, w jakich rozwozio si kiedy szklane syfony z wod sodow
tyle e wypeniay je ptoralitrowe butle z winem. Dwa rodzaje piwa,
dwa rodzaje papierosw i popielniczki pene niedopakw jak po
przyjciu. Do tego propagandowe plakaty na cianach i okno
wychodzce na obejcie, gdzie wasay si rowe prosiaki to
wszystko. Tych par rzeczy, sprztw i towarw skadao si jednak na
niebyway chaos. Wszystko wygldao jak porzucone w p czynnoci,
zaniechane, jakby wanie tutaj, w tym miejscu, wyczerpaa si energia
wiata. Wypilimy po piwie. Dziewczyna bya milczca, ale w kocu
powiedziaa, e zaprowadzi nas na stary cmentarz za wsi i moe to
tam. Ale tam byy tylko kpy kolczastych zaroli i ani ladu nagrobkw,
pyt, krzyy, czegokolwiek, adnych znakw minionej mierci.
Pomylaem, e jednak szkoda, e powinien lee wanie tutaj i
ktrego dnia zmartwychwsta. Nie trzeba wielkiej wyobrani, by
zobaczy, jak wchodzi do cooperativy, ktrej wntrze nie budzi w nim
zdziwienia, poniewa nieruchomo, smutek i opuszczenie nie zmieniaj
si ani w czasie, ani w przestrzeni. Tak samo musiao by w karczmie
yda Semka w Siedliskach w 1846 roku 20 lutego. Na polach lea
nieg, by mrz, wewntrz panowa pmrok i unosi si smrd brudnych
rozgrzanych cia. Idcie, chopcy, do roboty, a spieszno, bo czas mija.
Mia na sobie swj czarny sukienny paszcz, w rku zdobyt na
Boguszach szabl, ktr postukiwa o ziemi jak kosturem. Na
dziedzicu dworu krew wsikaa w nieg. W powietrzu czu byo wdk
z rozbitych beczek. Austriacy zrobili go chopskim krlem tylko na czas
dwudziestu czterech godzin, a dzie powoli si koczy. Idcie, chopcy,
do roboty, bo czas mija. Przeklta paska krew wsikaa w nieg, mia
zdobyczn szabl, chopcy w kieszeniach pobrzkiwali dukatami, ale ani
pmrok, ani smrd nie rozwiay si nawet na troch. Starosta Breinl
powiedzia mu w Tarnowie: Arcyksi Ferdynand jeden, a ty drugi
jeste w Galicji plenipotentem. Niektrzy utrzymuj, e planowa
maestwo z dziesicioletni Zosi Boguszwn. Chamska krew miaa
si poczy z pask i da pocztek nowemu plemieniu, ktre wemie
w posiadanie odnowion ziemi. Moliwe, e nie wierzy we wasne siy,
moliwe, e projekt nowego wiata mia polega na powtrzeniu
paskich gestw w pustej abstrakcyjnej rzeczywistoci, ktra nie stawi
ju adnego oporu.
No wic mgby wsta z grobu i wej do cooperativy we wsi Vicani,
a wszystko byoby tak, jakby nigdy nie umar, bo cooperativ zapewne
niewiele rnia si od karczmy yda Semka. Mgby po ptora wieku
wszystko zacz od pocztku ju bez austriackiego bogosawiestwa.
Tak sobie mylaem, stojc w poudniowym socu. Przejechaem
kilkaset kilometrw i miaem prawo do takich myli. W dodatku
przyjechaem z jego rodzinnych stron. Patrzyem w stron Modawii i
zastanawiaem si, czyj krew chciaby przela dzisiaj, z czyj krwi
chciaby zmiesza swoj. W cooperativie ciko i wolno kryy muchy.
Na pce stay dwa gatunki najtaszych papierosw. Wok nie byo
adnych panw, lecz powietrze wewntrz miao ten sam duszny smak
ndzy. Mylaem sobie: siedzisz tu, Szela, pijesz ursusa albo silv i nie
masz komu rzuci si do garda. A jeli nawet sprbujesz, to wiat
rozstpi si przed tob jak zjawa i w rkach zostanie pustka. Tak,
gwno im zrobisz, bo nie ma komu. Moesz najwyej wybra si do
Suczawy i niczym jaki postindustrialny Ned Ludd rozpirzy bkitny
bankomat, tak jak tamten dwiecie lat temu niszczy pierwsze
wielkoprzemysowe maszyny. Dzisiaj nie mona ju sta si kim innym
przez prosty transfer rzeczy czy przedmiotw. Na dobr spraw nie ma
te kogo zabi z nadziej, e wejdzie si w jego ciao i ycie. Bogactwo
jest nieuchwytn ide, ktra kry w powietrzu, by od czasu do czasu tu
i tam si zmaterializowa. Natomiast ndza, odrzucenie i upadek s
konkretem, i pewnie ju tak zostanie. Wszystkie skarby wiata
wygldaj dzisiaj na nieco niczyje i adna grabie ci nie uwici ani
aden gwat nie uszlachci. Zostaje ci tylko bankomat w Suczawie jako
realna emanacja dalekiego wszechwadnego za, ktre nigdy nie
pozwoli, by ostatni byli pierwszymi.
Tak przemawiaem do ducha Jakuba Szeli na skraju Europy w
opotkach wsi Vicani. Ogarniay mnie lewicowe myli, ale nie miaem za
grosz rewolucyjnego zapau. Kilometr dalej, w szczerym polu, przy
drodze, siedzia mczyzna i czyta gazet. Jak okiem sign nie byo
nic, a on ledwo podnis wzrok na nasze auto i zaraz powrci do
lektury. Jechalimy na poudnie, do wsi Clit, eby sprawdzi kolejne
domniemane miejsce pochwku. To by si nawet zgadzao, bo Clit lea
o par kilometrw od Solki, gdzie ju po wszystkim zesali go Austriacy.
Na skrzyowaniu za Radowcami sta rumuski glina. Po prostu sta na
rodku skrzyowania. Na widok naszego samochodu odwrci si
demonstracyjnie i patrzy gdzie w dal. Wygldao to na gest sympatii.
Udawa, e nas nie widzi, poniewa stanowilimy oczywiste
wyzwanie. On nas zwyczajnie nie chcia zatrzyma, chocia prawie na
pewno powinien.
W Clit mwili dziwnym jzykiem. Przypomina ukraiski, ale
rozumiaem co pite sowo. Zapytaem kobiety w chustce, czy to
ukraiska wie. My Ruskie, odpowiedziaa. Pytalimy o Szel, o to, czy
tutaj albo gdzie w okolicy syszaa o takim nazwisku. Pokrcia gow, a
potem powiedziaa, e zaprowadzi nas do najstarszego czowieka we
wsi. Droga bya sucha i pylista. Drewniane domy miay biao-zielone
ciany i okiennice. Na ziemi sypay si rowe i biae patki kwitncych
jaboni. Gdzie w oddali poyskiwaa tafla stawu. Gsi szy w tamt
stron cakiem samodzielnie. Z cienia i kurzu wyszed mczyzna w
spranych drelichach. Wcale nie wyglda tak staro. Dugo si
zastanawia, kaza sobie powtarza nazwisko, a potem sam nas zacz
wypytywa, kto zacz cay ten Szela: czy to jaki nasz batko?
Troch tak jakby odpowiadalimy wymijajco. Na koniec da za
wygran i powiedzia, e jest tu taki jeden, nie tak stary wprawdzie, ale
byway w wiecie, niedawno wrci z Niemiec, i moe on co poradzi.
Starzec wywoa go z przydronej knajpy. Mczyzna mia moe
czterdzieci lat i ubrany by w kombinezon z napisem Esso. P
powiedzia, e Esso to ju prawie Shell i by moe jestemy blisko.
Rozmawialimy po rosyjsku, ukraisku, niemiecku i po polsku, ale
stano na tym, e wszystko, co mog zrobi, to pokaza nam, gdzie jest
cmentarz. Zaprowadzili nas, yczyli szczcia, dobrej drogi, zdrowia i
zostawili w chodzie cmentarnych drzew. Stary mczyzna wolno i
ostronie schodzi ze wzgrza. Modszy chwilami podtrzymywa go za
rami. Wcale nie musieli tu z nami przychodzi. Mogli nam pokaza
pagrek z daleka, ale w tej czci wiata poszukiwanie czyjego grobu
jest zajciem znacznie powaniejszym ni zwyka turystyka i ludzie
odnosz si do tego z szacunkiem. Zdaje si, e wchodzc na ich
cmentarz, bylimy ich gomi.
Tak. W Clit te mgby lee. Ze wzgrza roztacza si widok na
bia kopulast cerkiew i na neogotycki koci. Jego rodzinna
Smarzowa te leaa wrd Pogrza, tyle e doliny byy tam cianiejsze,
a grzbiety poronite lasem. Tutaj wszystko byo nagie, zaorane albo
trawiaste. Niebieski upa smuy si nad horyzontem. Po naszym
batce nie byo ladu.
I nie mogo by, poniewa podczas podry historia nieustannie
zmienia si w legend. Stanowczo za wiele zdarze na zbyt wielkiej
przestrzeni. W dodatku nie mia kto zapamita tego wszystkiego, nie
mwic ju o zapisaniu. Nie mona powica uwagi zdarzeniom, ktre
nie wiadomo skd przychodz, a ich cel i sens do koca pozostaj
niejasne. Nikt nie zoy tego w cao, nie skleci skoczonej opowieci.
Zaniechanie jest sednem tych stron. Historia, zdarzenia, konsekwencja,
myl i plan raz po raz rozpywaj si w pejzau, w czym znacznie
starszym i wikszym ni wszystkie usiowania razem wzite. Czas daje
sobie rad z pamici. Nie mona niczego zapamita z pewnoci,
poniewa uczynki nie ukadaj si wedug prawa przyczyny i skutku.
Duga narracja o duchu dziejw wydaje si tutaj pomysem rwnie
aosnym i pretensjonalnym, jak napisana po boemu powie.
Paroksyzm i nuda rzdz na przemian w tych stronach dlatego te
strony s tak bardzo ludzkie. Czy to wasz batko?. Czemu nie,
pomylaem. W pewnym sensie i nasz, i wasz. W kocu wcielio si w
niego pragnienie gwatownej odmiany wasnego losu, ktre tak samo
nagle zmienio si w zgod na to, co los niesie.
OPIS PODRY PRZEZ
WSCHODNIE WGRY NA
UKRAIN
Nie mog zapomnie nieba, gdy o zmierzchu jechalimy z Nagykll
do Mtszalka. Pojedynczy wagonik to by cay pocig. W dodatku
pospieszny i z rezerwacj. Tga kobieta w kasie umiechaa si i
parokrotnie z rozmachem zasiadaa na krzele, eby wyjani nam ide
miejscwki.
Wgierskie bilety kolejowe s pikne. Przypominaj mae banknoty.
Modzi Cyganie w pocigu do Szerencs rozwijali je w harmonie, skadali
w talie i wachlarze. W uszach mieli zote kolczyki, ale to byo dwa dni
wczeniej.
Teraz od zachodu rozpociera si purpurowy piropusz. Ponca
czerwona do wisiaa nad rwnin, a w dole, wrd kukurydzianych pl
i sadw, snu si ju bkitny mrok. Pilimy asz z butelki i siedzielimy
tyem do kierunku jazdy, wic ten zachd, ta rozlana wietlista krew
wci byy przed nami i widzielimy, jak mrok powoli wychodzi z ziemi,
wznosi si coraz wyej, robi si coraz chodniej, i w kocu wszystko
ganie, a w czerwonym wagoniku zapalaj si wiata.
Mino ledwo p godziny, a my ju wspominalimy Nagykall: gorce
wiato popoudnia, gdy szlimy do centrum wrd tych domw.
Znalelimy ogromny koci. Na awce przed wejciem siedzieli
muzycy. Jeden z nich podnis lnicy puzon i pozdrowi nas. Wszedem
do przedsionka, bo nareszcie chciaem zobaczy jaki wgierski koci,
ale wewntrz by tum, na przedzie staa moda para, a przy otarzu
zobaczyem pastora. adnych organw, adnych ornatw, tylko Sowo w
czystej postaci, tak jak byo na pocztku i powinno by na kocu zamiast
tych wszystkich cudownoci stworzonych ludzk rk na czowiecze
pocieszenie. Potem orszak wyszed bardzo wolno, bardzo dostojnie, i
tych trzech oczekujcych muzykw w biaych koszulach puzonista,
akordeonista, gitarzysta wygldao bardzo lekko, niemal
lekkomylnie, prawie po katolicku, ale zagrali co powolnego i tum
niczym procesja ruszy w stron rynku.
Do Nagykall przyjechalimy, poniewa wedug przewodnika
na kocu dugiego i upiornie pustego placu mia tutaj sta szpital
psychiatryczny. Pomylaem, e to moe by jaka fizycznie
zrealizowana metafora, metafora wschodu Europy. Wyobrania
podsuwaa obraz wielkiego pylistego majdanu okolonego przez
rozsypujce si domy. Przez plac od czasu do czasu przecigaj oddziay
w najrniejszych mundurach, ale nigdy nie pozostaj duej, ni tego
wymaga gwat albo rabunek. Odjedaj i rozgrzany kurz rwniny
natychmiast kryje jedcw. Z okien szpitala szalecy patrz w lad za
nimi i tskni, poniewa w tych wschodnich stronach wadza, przemoc i
obd yy od zawsze w zwizku przypominajcym konkubinat, a czasem
wrcz legalne maestwo.
Ale nic z tego. Plac nie by pustyni. By cienistym i chodnym
skwerem. Przed wejciem do szpitala kilku wariatw w szlafrokach
palio papierosy. Nastrj panowa raczej sanatoryjny i zwiedziona na
pokuszenie wyobrania moga odpocz.
No wic popijalimy asz i jechalimy na wschd. Waciwie
uciekalimy przed zachodem, przed beznadziejnym Budapesztem, gdzie
w najgorszej, ale wysztafirowanej spelunce przy Rakczi utca
kieliszeczek krte palinki kosztowa trzy razy tyle, co w Nagykll, a
kawa jeszcze wicej. Uciekalimy przed deszczem, bo na Dunaj, na
Wzgrze Gllrta, na mosty, na wszystko runo oberwanie chmury. Ale
by dzie 20 sierpnia, dzie witego Stefana, i mimo deszczu
spadochroniarze skakali z legendarnych AN-24, cignc za sob wstki
dymw w narodowych kolorach: zielonym, czerwonym i biaym. Wok
parlamentu staa policja i pilnowaa, aby lud nie podchodzi za blisko.
Strumienie deszczu spaday na wielkie limuzyny, poniewa przyroda jest
demokratk. Na Zoltan utca, koo hali targowej, musielimy ucieka, bo
ca szerokoci chodnika suno okoo piciuset yworolkowcw.
Wznosili rce i co skandowali. Wygldali jak obce plemi, ktre
przybywa na podbj. Tak bd wyglday miasta", powiedziaa M.
eby przey, trzeba bdzie nalee do czego takiego. Jak kiedy.
Samotni bd bez szans". Chyba e kto jest jak Snake z Ucieczki z
Nowego Jorku" , odpowiedziaem. Wszystko byo zatkane i nic nie
jedzio. Na przystanku dwch Murzynw rozmawiao po wgiersku. W
kieszeniach i butach chlupaa nam woda. Zawodziy syreny, pojkiway
klaksony, blask miasta podwaja si i potraja, i powoli sami stawalimy
si fantomami, tracc wiar we wasne istnienie. Na Dohany utca
naprzeciw Wielkiej Synagogi odnalazem malek knajpk, w ktrej rok
wczeniej pewien producent z Izraela opowiada mi histori o tym, jak
lew zjad rk wasnemu treserowi i film diabli wzili, bo przecie nikt
przy zdrowych zmysach nie bdzie krci komedii z lwem ludojadem w
roli gwnej. Ale teraz nie byo w niej miejsc. Wewntrz, wrd cian
wytapetowanych gazetami z czasw Franciszka Jzefa, panowa taki
cisk, e matki musiay trzyma dzieci na rkach, a dzieci zasypiay od
dymu i gorcych oddechw. Zmczona barmanka poznaa po moich
oczach, czego mi potrzeba, i podaa nad gowami goci podwjne krte
palinki i dwie kawy. Usiedlimy na zewntrz pod dziurawym parasolem.
Deszcz wpada do filianek i szklanek, a potem, gdy ju dochodzilimy
Rakczi utca do dworca, ujrzelimy na jego stopniach wielki tum. Stali
cinkciarze i takswkarze, stay panienki i kolejarze, stali cwaniacy i
sprzedawcy, jednym sowem, stali wszyscy i wszyscy patrzyli gdzie w
dal i w gb nocy. Wtedy i my si odwrcilimy. W czarnym i cikim
niebie nad Dunajem eksplodoway tysice purpurowych iskier, setki
szkaratnych pajkw i miriady zocistych gwiazd. Stumione ulew i
odlegoci odgosy eksplozji docieray z opnieniem i spektakl przez to
w dwjnasb stawa si nierealny. Seledyn i , turkus i fiolet, szafir i
srebro, szmaragd i kryszta fikcyjne i chwilowe klejnoty natychmiast
gasy w deszczu i ani na jot nie rozwietlay mroku. Wygldao to tak,
jakby stare Austro-Wgry zdobyy si na jeszcze jeden wysiek i zza
grobu daway jakie znaki. Mokra noc przypominaa zwariowan sal
balow pen czarnych, lnicych luster, widmowych yrandoli, zudnych
kandelabrw i kinkietw. Turcy na ulicach wywijali dugimi noami,
strugajc miso do kebabw, zagubiony Niemiec z walizk na kkach
mamrota pod nosem scheisse, scheisse, w podziemnym przejciu,
zawinita w kodry, spaa para Cyganw. Obok jego gowy lea czarny
kapelusz, obok jej porzdnie zoona kwiecista chustka.
Wsiedlimy do pocigu do Nyregyhza, bo to byo najdalej na
wschd, i mia jecha a do rana. Musielimy przecie gdzie spa. Tak.
Na poudnie i na wschd taki by nieustajcy plan. Gdzie koo Hatvan
pojawi si konduktor. Prbowaem mu wytumaczy, e nie mamy
biletw. Mia dwa metry wzrostu, cay czas si umiecha i powtarza, e
kein problem. Potem za pomoc kartki i dugopisu wytumaczy nam,
ebymy sobie spokojnie jechali, a on przyjdzie za jaki czas, moe w
Fuzesabony, moe w Tiszafured, i dopiero tam sprzeda nam bilety, eby
byo taniej. Przepad i zjawi si za p godziny z przepraszajc min,
e jednak teraz, bo gdzie w pocigu jest kto waniejszy od niego i
moe by kontrola. Piknymi zawijasami wypisa nam kwity.
Znowu mielimy ze sob asz i nie mielimy korkocigu. Konduktor
na widok dugiej szyjki rozoy bezradnie rce, ale po chwili znw
znikn i wrci z dziwnym przyrzdem do zamykania przedziaw i
dziurkowania biletw. Sprbowalimy, ale sprzt by za krtki i korek
zatrzyma si w poowie drogi. Na twarzy konduktora pojawi si wyraz
bezmiernego zawodu. Znowu znikn i sycha byo tylko odgos dugich
krokw w pustym korytarzu. Po paru minutach wrci rozpromieniony i
pocign mnie za rkaw. Pomylaem, e bardzo mu zaley na tym
tokaju i zaczem troch aowa, bo butelka miaa tylko p litra.
Rozprawia z oywieniem, prowadzc mnie do kibla, a tam tryumfujco
wskaza na sztyft do papieru toaletowego: cienki, dugi i mocny.
Wepchnlimy korek. Westchnem i podaem mu flaszk. Pij, bracie
powiedziaem po polsku. Wypry si subicie i z powag wskaza
na mundur, na czapk, na ca swoj urzdowo, a potem poklepa mnie
po ramieniu i powiedzia co, co musiao oznacza na zdrowie". O
wicie znw si pojawi. By zaspany i powtarza: Nyregyhza,
Nyregyhza". Sprawdzi, czy niczego nie zapomnielimy, a potem
pomacha z okna.
Tak byo wszdzie. Tak byo w Hidasnmeti na pogranicznej stacji p
godziny od Koszyc, gdzie wysiedlimy na rozgrzany peron, a soce
staczao si na zachd jak odrbana kogucia gowa, cignc za sob
pasma czerwieni. Wok nie byo nic, jak okiem sign. Czarne druty
trakcji przepaday w bezkresie suchych wypalonych pl i wia wiatr.
Wok budynku stacji krcili si stranicy w sowackich i wgierskich
mundurach. Tak musiay wyglda dawne granice na peryferiach wiata,
czyli Europy: pustka, wiatr i garnizony, gdzie czeka si na co, moe na
wroga, i gdy ten latami si nie zjawia, z nudw strzela si sobie w eb.
Nadjecha mczyzna na rudym ze staroci rowerze, a ja znaem na
razie tylko jedno wgierskie sowo nazw miasteczka Gnc wic
powtarzaem j w kko, a on w kocu przykucn i pisa palcem na
piasku godzin odjazdu pocigu i dotykajc mojego plecaka, tumaczy,
e pocig bdzie czerwony, a potem, za pomoc wycignitego palca,
dawa do zrozumienia, e w dodatku jednowagonowy. Pachnia winem,
piwem i papierosami. Wzi swj pojazd i gdzie znik, ale po dwch
godzinach wrci, eby si upewni, czy wsiadamy, bo czerwony wagonik
ju sta.
Tak byo i w Gnc, gdzie w rodku nocy Cygan ze zotym kolczykiem
wid nas przez ciemne zauki wrd sadw i poszczekiwa psw, wid
nas kilka kilometrw, poniewa nie mg zrozumie, o co go pytamy, a
my szlimy za nim, by na koniec znale si w gwarnej knajpie, gdzie za
stoem siedzia facet, ktry jako jedyny w okolicy mwi po angielsku. I
dopiero on nam powiedzia, e miejscowy pensjonat jest nieczynny, bo
wacicielka umara przed trzema dniami. Ale to nic doda, wsadzi
nas do swojej ady i pognalimy setk serpentynami w gb zemp^skich
wzgrz. Chwilami daleko i w dole byskay rtciowe wiata po
sowackiej stronie i nad Vel'k Id wznosi si trupi industrialny blask.
Ale tu, na drodze do Telkibnya, nie byo nic prcz zielonych cian
wierkowego lasu. Gabor zawiz nas do hotelu, ktry sta gdzie wrd
gr.
Tak. W Telkibnya nie byo nic, nic prcz wsi, ktra staa na swoim
miejscu od setek lat. Szerokie, rozsiade domy kryy si w cieniu
owocowych drzew. Siarkowa cian, ciemny brz snycerki,
rzebione odrzwia, okiennice i werandy trway w doskonaej symbiozie z
cik, barokow obfitoci ogrodw. Wydawao si, e metafora
osiadoci i zakorzenienia zmaterializowaa si tutaj w sposb idealny.
Nie byo ani jednego nowego domu, lecz aden stary nie wymaga
naprawy ani remontu. Bylimy jedynymi obcymi, lecz nie przycigalimy
niczyjego wzroku. Z przystanku w cigu dnia odjeday cztery
autobusy. Czas stapia si ze sonecznym wiatem i koo poudnia
cakowicie nieruchomia. W gospodzie od rana siedzieli mczyni i bez
popiechu sczyli palink na zmian z piwem. Barman natychmiast
rozpozna we mnie Sowianina i nalewajc, mwi dobre" i na
zdarowie". To byo jedno z tych miejsc, gdzie odczuwa si potrzeb
pozostania bez wyranego powodu. Po prostu rzeczy s tam na swoich
miejscach, a ludzie nie podnosz gosu bez potrzeby ani nie wykonuj
gwatownych ruchw. Na zboczu nad wsi biela cmentarz. Z okien
domw snu si zapach duszonej cebuli. Na straganach leay stosy
arbuzw i papryki. Z piwnicy wysza kobieta ze szklanym dzbankiem
penym wina. Ale w kocu wyruszylimy z Telkibnya, poniewa nic tak
nie szkodzi utopii jak nadzieja na jej trwao.
Powrotna droga do Gnc biega wrd lasw i bezkresnych
sonecznikowych pl. Kierowca biaej furgonetki mwi bez przerwy i
kompletnie si nie przejmowa, e nie rozumiemy. My te mwilimy.
Sucha uwanie i odpowiada po swojemu. W Gnc zatrzyma si przed
Domem Husyckim, ale nas nie interesoway zabytki. Chcielimy oglda
stare kobiety siedzce przed domami na gwnej ulicy. Przypominay
wygrzewajce si w socu jaszczurki. Ich czarne stroje wchaniay upa
poudnia, a oczy patrzyy na wiat nieruchomo i bez zdziwienia,
poniewa widziay ju wszystko. Siedziay w gromadkach po trzy, po
cztery i w cakowitej ciszy obserwoway upyw czasu. A potem
nadjechaa lnica skoda octavia na sowackich numerach i wysiada z
niej rodzina. Rozgldali si niepewnie i ojciec bez przerwy niczym
kwoka zagania gromadk do kupy i sa na boki czujne spojrzenia, bo
jak wiadomo Sowacy i Wgrzy maj do siebie nieco wzajemnych
pretensji, ale tym razem nie chodzio chyba o histori, tylko o intuicj, o
instynkt, bo ci przyjezdni byli biali i pulchni jak drodowe ciasto,
okrgli jak bochenki chleba przebrane z turystycznym sznytem
szorty, biae podkolanwki i klapki a gwna ulica w Gnc bya raczej
smaga, ciemnowosa i bardziej sprysta ni rozlaza, chocia
pogrona w spokojnej sjecie. Takie rzeczy chcielimy oglda, a nie
Dom Husycki z jego dziwacznym drewnianym kiem, ktre wyciga
si jak szuflad ze stou" o czym wspomina przewodnik. Na gwnej
ulicy w Gnc dziay si ciekawsze rzeczy ni te, ktre byy ju tylko
histori. To nas kusio, poniewa ycie skada si raczej z okruchw
teraniejszoci, ktre zapadaj w pami, i tak naprawd tylko z tego
skada si nasz wiat.
Sowacy odjechali, a ja wszedem do sklepu, poniewa by 18
sierpnia, sto szedziesita dziewita rocznica urodzin cesarza
Franciszka Jzefa, i postanowiem j uczci. Gdy na powrt siadaem na
murku przed sklepem, pojawi si obok brodaty mczyzna w jodekowej
jesionce woonej na goe ciao. Bez sowa wydoby gdzie z zanadrza
emaliowany kubek i wycign go w moj stron. Czy mogem mu
odmwi? W taki dzie? W dzie urodzin Najjaniejszego Pana? W
kocu podrowaem przez jego ziemie, a on na audiencjach przyjmowa
nawet prostych chopw i nie czyni rnicy midzy Serbem a Sowakiem
i midzy Polakiem a Rumunem. Wyjem wic wieo kupion flaszk
krte palinki i podzieliem si z blinim. Wypi bez sowa i wskaza na
moj paczk kossuthw. Daem mu papierosa. Podszed jaki obywatel i
w midzynarodowym jzyku migowym wytumaczy mi, e mam do
czynienia z wariatem. Pomylaem sobie, e w Monarchii wariaci te
mieli swj kt, i ponownie napeniem blaszany kubek. Wypilimy
zdrowie Franciszka Jzefa. Powiedziaem mojemu nowemu koledze, e
zawsze byem za krlami i cesarzami, e teraz, w tym marnym czasie,
szczeglnie mi ich brakuje, poniewa demokracja nie zaspokaja
pragnie estetycznych ani mitologicznych i czowiek czuje si w niej
nieco opuszczony. Kolega potakiwa mi skwapliwie i podsuwa naczynie.
Nalewaem mu i opowiadaem o tym, e idea demokracji niesie w sobie
fun damentaln sprzeczno, poniewa prawdziwa wadza nie moe by
ze swej natury immanentna, bo przypomina wtedy najzwyklejsz
anarchi, tyle e pozbawion wszystkich anarchistycznych rozrywek i
przyjemnoci. Wadza musi przychodzi z zewntrz, bo wtedy dopiero
mona j kocha i przeciw niej si buntowa. Igen", kiwa gow mj
nowy kolega. Wok nas zebra si may tumek i przysuchiwa si
dyskusji. Ludzie te kiwali gowami i powtarzali igen, igen". Potem mj
kolega zaproponowa mi, abymy zmierzyli si na rce. Dwa razy wygra
on, dwa razy ja. Tum kibicowa i zagrzewa do walki. Gdy byo ju po
wszystkim, mczyni podchodzili do mnie, klepali po plecach i
powtarzali: Franz Josef, Franz Josef".
Na poudnie od Gnc zaczynaa si rwnina. Bezkresne pola
poronite kukurydz cigny si a po bkitny horyzont. Zielonozote
morze obmywao podna Gr Zempln i cofao si jak gorca, wietrzna
fala. Na rdpolnych drogach stay stare osobowe auta z przyczepami
wyadowanymi pierwszymi zbiorami. Soce wiecio prosto z gry i
nasze cienie nie byy wiksze od psa przy nodze. Drogi zbiegay si,
krzyoway i rozdzielay. Z gry musiao to wyglda jak plansza jakiej
gigantycznej gry. Nie znalimy regu i zabdzilimy. To znaczy
bdzilimy od pocztku, bo takie byo zaoenie podry, ale tym razem
zaczlimy si po prostu krci w kko. Wszdzie wia gorcy wiatr,
wszdzie nic, tylko suchy szelest schncych w upale lici. Kukurydza od
kukurydzy niczym si nie rni i przypomina labirynt. Po trzech
godzinach udao nam si wymkn. W linii prostej pokonalimy trzy
kilometry. W Gncruszka chodniki byy fioletowe od liwek. Nad
owocami unosiy si roje os i wok ani ladu ywej duszy. Szlimy przez
wie, a z podwrek nie dobiega aden dwik. Okiennice byy
pozamykane. Tylko Cyganie zamiast sjesty wyprawiali fiest. Przed
przydron knajp w penym socu popijali piwo. Stara Cyganka o
twarzy Elli Fitzgerald przekonywaa swojego mczyzn, eby wstawa i
si zbiera. Staa podparta pod boki i mwia gosem, ktry stopniowo
wznosi si a do granicy krzyku, a on, siedzc, odpowiada jej spokojnie
i niedbale, popierajc sowa lekk gestykulacj prawej doni. Wida
byo, e t scen powtarzaj w niezmienionej formie od Bg wie ilu lat.
Kobieta tupna i z ziemi podnis si kurz.
Wyszlimy poza wie. Supki przy szosie byy bkitne i kady z nich
mia wymalowany biay znak nieskoczonoci. Stay co pidziesit
metrw, cigny si od wzniesienia do wzniesienia w rwnych
odstpach a po widnokrg i mylelimy, e to fatamorgana,
halucynacyjna piecz tego zwariowanego upau, ale gdy wzia nas w
kocu sowacka furgonetka, wcale nie znikny. Migay za oknem a do
Vilmny, gdzie wysiedlimy, by odszuka wrd sonecznikowych anw
stacj kolejow, ktra bya po prostu pojedynczym torem i kawakiem
wydeptanej ziemi bez jakiejkolwiek tablicy, budynku, znaku czy
semaforu, i znalelimy j tylko dlatego, e byli tam jacy ludzie, para
dzieciakw wycignita w zeschej trawie i zrezygnowana, z koczc
si butelk wody mineralnej i maym plecakiem. Nie byo dachu, nie byo
cienia, nie byo adnego drzewa, ale na zachd rozciga si ogromny
widok przyprszony liliowym arem. Dugie, paskie grzbiety wzgrz
traciy z gorca wyrazisto i rozrni mona byo ju tylko ostre
wiee kociow w Herndcce, w Fj, w Garadna, w Novajidrny, w
Vizsoly i kto wie, moe rozpalone powietrze nioso nawet zjawy
Miszkolca i Egeru a tutaj, w dolin Hornadu. Tak, tego dnia mogo
zdarzy si wszystko. Sam Budapeszt mg przyeglowa, przepyn
nad naszymi gowami, i wcale bymy si nie zdziwili.
Ale zamiast stolicy zjawi si w kocu pocig. W rodku siedziaa Ella
Fitzgerald z trjk dzieci. Wida jej mczyzna nie da si namwi.
Jechalimy wolno. Nie ma lepszego rodka lokomocji w obcym kraju ni
zwyczajny osobowy. Ludzie wsiadaj, wysiadaj i odgrywaj ycie tak
wolno, e zaczyna nam ono przypomina nasze wasne. Wszystko
raptem robi si znajome. Faceci wracajcy z pracy pachn tak samo,
jakby wsiadali na eraniu i jechali do Nasielska. Matka odprowadzajca
szesnastoletni crk wciska jej na koniec plastikow reklamwk z
akociami. Crka cauje j zdawkowo, troch odta, wsiada, i gdy pocig
rusza, matka macha z bezradnym umiechem, a jej dziecko ju mylami
jest gdzie indziej i ledwo j dostrzega. To byo chyba w
Boldogkvralja... Nawet na pewno, bo z lewej na wzgrzu wznosi si
redniowieczny zamek. Dziewczyna miaa na sobie bkitne dinsy i
czarne buty ze srebrnymi klamrami. Przyszed konduktor i chcia co od
Cyganki, ale zasypaa go potokiem wymowy, wic machn rk i poszed
dalej. Mona byo otworzy okno, mona byo pali i z leniw ekscytacj
myle o tym, co bdzie za godzin, za p, i czy na przykad ta blond
elegantka z czerwonymi paznokciami jedzie do Szerencs, czy te
wysidzie na pomniejszym zadupiu. Czterdzieci na godzin w rwnym,
regularnym rytmie pozwala doj do jakiego takiego adu z przestrzeni,
pozwala nad ni panowa, jednoczenie nie czynic jej specjalnej
krzywdy.

W Szerencs na dworcu pachniao czekolad, poniewa zaraz obok


bya najwiksza na Wgrzech czekoladowa fabryka. Popijajc piwo,
palink i kaw, zastanawialimy si co dalej. Po prostu rozkad jazdy
zawiera zbyt wiele moliwoci, a intuicja chwilowo przycicha. Mc
jecha wszdzie znaczy nie pojecha nigdzie. Postanowilimy nie robi
nic i pozwoli dziaa wiatu. Cakiem susznie: po godzinie niemal do
naszego stolika w letniej knajpce podjecha pusty autobus z napisem
Tokaj".
Zbudziem si wczenie rano i wyszedem na balkon. Czerwone
dachy pociemniay od nocnego deszczu. Bruk uliczki lni lekko i
parowa. W caym miasteczku panowaa zupena cisza. Sycha byo, jak
w ogrodzie na dole krople spadaj z licia na li. Tylko bociany
haasoway. Jeden po drugim nadlatyway znad Cisy i siaday na swoich
kominach. Naliczyem chyba z pi gniazd. Klekotay, nioso si echo,
potem poprawiay pira i wracay nad rzek gdzie pomidzy stare
topole. Tokaj lea nieruchomo i byszcza jak rybia uska. Staem w tej
nadprzyrodzonej ciszy, paliem papierosa i mylaem, e tak powinny
wyglda wszystkie poranki wiata: budzimy si w absolutnym spokoju,
w bezludnym obcym miecie, w ktrym zatrzyma si czas, i wszystko
wok wyglda jak dalszy cig snu. Przed bramami pastelowych domw,
poruszane wiatrem, koysay si kute szyldy Zimmer frei... szoba kiad.
Zimmer frei...". Na wschodzie fiokowa powieka chmur unosia si
ciko, wpuszczaa kilka promieni i zaraz opadaa. Byo tak piknie, e
zastanawiaem si, czy przypadkiem nie umarem. eby to sprawdzi,
wrciem do pokoju. M. jeszcze spaa, wic pomylaem, e wszystko w
porzdku, bo nigdy nie zakadalimy, e umrzemy razem, co najwyej
kcilimy si o to, kto kogo przeyje.
Nie liczcie na to, e o smej rano w Tokaju co zjecie. W
przeszklonej knajpie przy Kossuth tr mona pi kaw za kaw i
patrze, jak deszcz spada na pusty plac. Bardzo ciekawe myli
przychodz wtedy do gowy. Na przykad, czy wzi sobie za wzr tych
dwch przy ssiednim stoliku, ktrzy zamwili dwa razy po trzysta asz,
czy te spokojnie zadawa sobie pytanie w stylu co ja tu waciwie
robi?", czyli podstawow mantr czy te modlitw kadego
podrnika. Bo wanie w podry, rano, w obcym miecie, zanim druga
kawa zacznie dziaa, dowiadcza si najmocniej dziwnoci wasnego,
pozornie banalnego bytu. Podr jest po prostu stosunkowo zdrowym
rodzajem narkotyku. W kocu wystarczyo wypi jeszcze jedn kaw,
wyczeka, a upusty nieba zamkn si na chwil, i pj na brzeg rzeki,
zej nad krt i zielon Cis, by wyobrania daa o sobie zna niemal
fizycznym godem. Bo przecie woda, ktra wanie przetacza si u
stp, par dni temu bya jeszcze w Czarnohorze, a za par dni poczy
si z Dunajem kawaek za Nowym Sadem. Tak to dziaa: geografia
porzdkuje przestrze, ale robi zamieszanie w gowie i czowiek
chciaby zosta ryb, zamiast sta w mentalnym rozkroku midzy
poudniem, pnoc, wschodem i zachodem.
Uparcie i pokrtnie posuwalimy si na wschd. Troch w stylu
Szwejka wdrujcego do Czeskich Budziejowic. Z Tokaju uciekalimy
przed deszczem po to, by wpa w oberwanie chmury w Budapeszcie. Z
Budapesztu umknlimy przed tumem, chaosem i bezdomnoci, by o
czwartej rano, egnani przez dwumetrowego konduktora, znale si na
dworcu w nieznanym i do sporym miecie Nyregyhza. Czwarta rano
to jest taka pora, e tylko mona si i zapaka albo jecha dalej.
Akurat na peron wtoczya si tak zabytkowa wskotorwka, e nie
zastanawialimy si ani chwili. W wagonie sta prawdziwy wglowy
piecyk, a kominowa rura wychodzia po prostu przez dach.
Dokoysalimy si do Sstfrd, bo tam nasza zielona ciuchcia koczya
bieg. Sstfrd jeszcze spao. Uzdrowiska o pitej nad ranem
wygldaj jeszcze dziwniej ni zwyczajne miasta. Pomidzy drzewami
poyskiwaa tafla sonego jeziora. Zabytkowa wiea cinie, wielkie
parasole z napisem John Bull Pub, koronkowy hotel w szwajcarskim
stylu, stojcy wanie tu na wschodnim skraju Wielkiej Niziny
Wgierskiej lnice w porannym socu zady limuzyn, willa w gucie
chiskiego socrealizmu, szecienne segmenty z tabliczkami ju nie
Zimmer frei", ale Wolne pokoje", i adnego ruchu ani dwiku prcz
porannego ptasiego wiergotu. Tylko jaki pies wzi si nie wiadomo
skd, obwcha nas i poszed swoj drog. Tak, kurorty bez ludzi zawsze
wygldaj jak dekoracje. Przy piaszczystej uliczce znalelimy
pensjonat. Pani w fartuszku zamiataa schody. Powiedzielimy, e
chcemy si wyspa i nic wicej. Wytumaczya nam w angloniemieckim,
e spa moemy do pitej po poudniu, bo potem zaczyna si dyskoteka.
Obudziy nas dwiki ojczystej mowy. Przed pensjonatem trzech
kolesi w powiewnych portkach do kolan namawiao koleank:
Andelika, rbesz, do chuja!". To si jako ustawcie", odpowiadaa
Andelika, prbujc ogarn obiektywem rozkoysan grup. Rbesz!
Przecie stoimy!", odpowiadali chopcy, podtrzymujc si nawzajem.
Nasza podr stawaa si troch zbyt mao zagraniczna. Sstofrd
egnalimy skromnym obiadem. Na placu przed knajp szalaa promocja
Sprite'a. Z gonikw leciaa gangsta, a wgierscy chopcy na
deskorolkach slalomowali wrd ogromnych zielonych flaszek, wcielajc
si w wyobrani w swoich czarnych braci. Przy stoliku obok ojciec
rodziny powtarza do kelnera: Kotlet schabowy z frytkami. Kotlet
schabowy z frytkami. Koootlet!", ale chocia mwi coraz goniej i
goniej, durny Wgier nie pojmowa ani sowa. Pora byo odjeda. W
kioskach ani w sklepach nie mogem nigdzie znale kossuthw.
Uzaleniem si od tych sprasowanych na pask i pakowanych po
dwadziecia pi sztuk papierosw. Wedug moich obserwacji ich
pomaraczowe paczki wyznaczay granic midzy prowincj a
metropoli, a raczej usiowaniem metropolii. W skrojonych na ludzk
miar wsiach i miasteczkach zempleskich mona je byo dosta
wszdzie. Natomiast nie byo ich w Tokaju, nie wspominajc nawet o
Budapeszcie.
I tak mniej wicej wygldaa nasza podr. Zamiast poda
szlakiem, dajmy na to, Kossutha Lajosa, wdrowalimy szlakiem
najtaszych wyrobw tytoniowych. Po prostu jest tak, e Kossuth Lajos
przetrwa chociaby w nazwach ulic, placw i bulwarw, w tych
wszystkich utca, tr, krut, a papierosy w pomaraczowych paczkach
przepadn razem ze wiatem, ktry je pali, tak samo jak przepadn
wiejskie zapuszczone gospody, w ktrych czuem si jak w domu,
zupenie tak jak gdybym nigdzie nie wyjeda. Tak sobie mylaem o
mojej Europie jako o miejscu, w ktrym mimo pokonywanych odlegoci i
granic, mimo zmieniajcych si jzykw czowiek ma poczucie, jakby
podrowa z Gorlic, powiedzmy, do Sanoka. Tak sobie rozmylaem o
ostatnim przyzwoitym micie czy te zudzeniu przykadanym na rany i
otarcia bezdomnoci w tym coraz bardziej bezprizornym wiecie.
Oczywicie, byy to myli piknoducha, niemniej jednak oddawaem si
im z wielk przyjemnoci gdzie midzy Nagykll i Mtszalka pod
purpurowym niebem zachodu. Wyobraaem sobie, e ta purpura to una
poncego Wiednia, ktry na koniec funduje swoim peryferiom i
prowincjom ostatnie widowisko, i w gigantycznym auto da f powica
swoje wypicowane sklepy, witryny przy Graben, swoich archetypicznych
mieszczan z psami na porannych spacerach, swoje wspomnienia i
bezbrzeny smutek wiejcy jak wiatr przez Hofburg i przez plac Marii
Teresy, i zostawia co najwyej Cafe Havelka i nocny kiosk z kiebaskami
na placu witego Stefana. Tak sobie mylaem sentymentalnie midzy
Nagykll a Mtszalka, prbujc zaprojektowa efektowny i heroiczny
koniec dla wiata, ktry rozpad si ze zwykej staroci.

Trasa ta jest znana z rabunkw i kradziey. Nawet celnicy po


ukraiskiej stronie potrafi wymusza pienidze od podrnych lub
konfiskowa przedmioty, ktre im si podobaj". Tyle przewodnik.
Oczywicie, natychmiast postanowilimy si tam uda. Tym bardziej e
innego przejcia ni w Zhony Wgry z Ukrain nie maj.
Czekajc na transgraniczny pocig na stacji w Zhony, dokonalimy
niezbdnych przygotowa. Najpierw ukrylimy na dnie plecaka
przedmiot, ktry moe im si spodoba", czyli pitnastoletni aparat
fotograficzny praktica. Nastpnie przygotowalimy si na
wymuszenie", upychajc po rnych kieszeniach przerne nominay
we wszystkich posiadanych walutach. Tu dolar, tam dwa, tu dziesi na
wypadek szczeglnej nieprzekupnoci. Prcz tego sowackie korony,
forinty, a nawet rumuskie leje bo kto to moe wiedzie, co akurat
chopakom bdzie potrzebne. Popijalimy ostatni krte dla odwagi,
odpdzajc natrtn myl, czy aby nie jest to ostatnia krte w yciu.
Zajecha pocig. Waciwie dwa wagony plus lokomotywa. Do
pierwszego wagonu chopcy i dziewczta adowali towar: pralki,
lodwki, kuchenki, opony, powki i wiartki samochodw oraz inne
przedmioty codziennego uytku. W drugim wagonie bylimy my oraz
setka innych podrnych. Prcz nas wszyscy mwili po wgiersku,
ukraisku, rosyjsku, cygasku i jeli mnie such nie myli po
rumusku. Naprzeciw siedziaa kobieta. Miaa przy sobie tylko paszport
oraz piciolitrow butelk oleju. Wgrzy nas sprawdzili i pocig
przetoczy si przez graniczny most na Cisie. Wtedy w przejciu midzy
wagonami co si zaczo dzia. Ostrzyony na yso chopiec bi
drugiego ostrzyonego na yso. Potem do akcji wkroczyy dziewczta i
zrobi si taki ruch, e nic si nie dao zobaczy. Kto jednak musia
przegra, bo po chwili jedna z dziewczt wesza do przedziau i
poprosia o butelk wody, poniewa trzeba docuci i opatrzy
poszkodowanego. Wygldao to na konflikt cakowicie wewntrzny, wic
jechalimy sobie spokojnie, podziwiajc widoki. Zjawi si ukraiski
stranik z celnikiem. Niedbale oglda paszporty i od niechcenia
stemplowa. Gorczkowo prbowaem sobie przypomnie, gdzie mam
poutykane te rne nominay. Ze strachu wszystko zapomniaem i
grozio, e w razie czego wyjm na przykad jak ostatni idiota
pidziesit baksw. Pogranicznicy byli coraz bliej, a ja w lekkiej
panice ciskaem w rku piset rumuskich lei, czyli akurat tyle, ile
kosztuj zapaki w Bukareszcie. Stranik podszed w kocu do nas i
podaem mu paszporty. Ledwo na nie spojrza, wetkn do kieszeni i
powiedzia po ukraisku: Zgosicie si do mnie na dworcu w Czopie".
Na dworcu w Czopie trwa wyadunek. Podawano sobie nad gowami
pralki, lodwki oraz wiartki i powki samochodw. Dwch ysych w
najlepszej zgodzie taszczyo telewizor. Wypatrzylimy w tumie naszego
stranika. Skin na nas sennym znudzonym gestem. Szlimy za nim, a ja
przypomniaem sobie, gdzie mam schowane sto dolarw. Prowadzi nas
jak skazacw przez sal odpraw. Od czasu do czasu skin gow temu i
tamtemu. Minlimy bramk celn, minlimy paszportow, przebilimy
si przez tum i raptem znalelimy si po drugiej stronie. Wtedy nasz
cicerone wrczy nam podstemplowane paszporty i powiedzia: Nie
chciaem, ebycie stali w tych kolejkach. A hrywny macie?". Tylko
dolary", wygadaem si jak gupi. Wtedy rozejrza si po sali i skinieniem
przywoa niewysokiego faceta z reklamwk w rce. Facet podszed.
Stranik powiedzia: Zamie, tylko po jakim porzdnym kursie".
Reklamwka bya pena hrywien powizanych w paczki za pomoc
gumek. Stranik spyta, czy jeszcze czego moe trzeba, yczy nam
szczliwej drogi i znowu zostalimy sami.
BAIA MARE

No wic zobaczyem Baia Mare w promieniach soca, ktre staczao


si ju na zachd nad Wielk Nizin Wgiersk. W powietrzu wisiay
jeszcze resztki deszczu i z doliny rzeki Lpus wstawaa tcza. Zoty
wilgotny py unosi si nad rwnin, nad szos, nad mostem, nad
pastwiskami, nad biaymi obokami kwitncych drzew, nad wiatem i
ca prowincj Maramuresz. Takie wiato zdarza si tylko po burzy, gdy
przestrze wypenia nadprzyrodzona elektryczno. Niewykluczone
jednak, e blask wydobywa si gdzie z gbi ziemi, z ukrytych w
grach y kruszcu. Baia Mare, Nagybnya, Wielka Kopalnia, zotonone
zoa, transylwaskie Eldorado dwiecie pidziesit kilometrw od
mojego domu takie miaem myli, przekraczajc rzek Lpus. Na
pnocy wznosia si gra Ignis. Tam zalega jeszcze cie i szczyty miay
mokr granatow barw. Burza wyprzedzia nas i suna teraz dolin
Czarnej Cisy nad Czarnohor i widowiec.
Zobaczyem Baia Mare z dala, poniewa nie chciaem wjeda do
centrum. Przed samym miastem znalazem objazd na Sygiet i Klu.
Szosa kluczya wrd przemysowych przedmie. Nie byo ani aut, ani
ludzi. Pask przestrze wypenia pordzewiay metal, pokruszony beton
i porzucony plastik. Hady mieci tliy si sennie i smrodliwie. Soce
wiecio na zrudziae konstrukcje, na potrzaskane szklane ciany hal, na
wypatroszone magazyny, na zamare dwigi, na korozj stali i na erozj
murw. Supy trakcji, silosy, urawie i kominy rzucay dugie czarne
cienie. I tak byo jak okiem sign: pltanina drutw w niebie i
pajczyna kolejowych szyn na ziemi. Pagrki czarnego muu jakich
chemicznych odpadw ustpoway miejsca wzgrzom polimerw,
kartonw i potuczonego szka. Blaszane beczki, gumowe we,
radioaktywne boto, cyjanek ze zotych kopal, ow i cynk, szmaty i
nylon, zasady i kwasy, asfalt, oleiste sadzawki, sadza, dym i ostateczna
dekadencja industrialu wszystko pod wietlistym niebem.
Pomidzy ruinami, wrd wysypisk, na zielonych spachetkach
udrczonej trawy pasy si krowy. W cieniu gigantycznego stalowego
komina dreptao stado owiec. W Baia Mare czas zatacza koo.
Zwierzta wchodziy midzy umare maszyny. Te pozornie kruche,
mikkie i bezbronne byty trway od pocztku wiata i odnosiy spokojne
zwycistwa. Tak samo byo w Oradei: stada krw wylegiway si na
rozjazdach kolejowych, a stojce na bocznicach wagony miay tak sam
rud barw, jak zwierzta, ale byy zimne, martwe i znkane. Tak samo
na przedmieciach Satu Mare tam owce wdroway rodkiem drogi
numer 19 i tak samo w Suczawie, gdzie w rodku miasta pas si biay
ko, i znowu w Oradei te konie wrd pltaniny torowisk, objazdw,
wrd bezkresu blaszanych hangarw, midzy rozkoysanymi
ciarwkami gniade, srokate, siwki i taranty skubay bez
obrzydzenia zatrut traw. Wyglday tak, jakby pasy si tam od
zawsze.

Par dni pniej w Banacie Valiu opowiada nam o pierwszej


rumuskiej lokomotywie. Zbudowali j w miecie Reia w roku 1872 i
chcieli pokaza Cesarzowi w Wiedniu, bo akurat zbliaa si Wystawa
Powszechna. Ale w okolicy nie byo jeszcze adnych torw, adnej linii
kolejowej. Zaprzgli wic do parowozu dwanacie par wow i ruszyli w
stron Dunaju, w stron elaznych Wrt, do portu w Turnu-Severin albo
w Orova, w kadym razie dobre sto kilometrw przez zielone Gry
Banackie. Ciaa bydlt musiay by rozgrzane i lnice od potu niczym
maszyny parowe. Rzemienie, acuchy, drewniane jarzma na karkach,
boto, skrzypienie, przeklestwa i wo zocistej cujki pomieszana z
odorem zwierzcych i ludzkich cia wypeniaa doliny. Nad zaprzgiem
kryy misoerne muchy w poszukiwaniu ran, otar i krwi. Czarna
naoliwiona maszyna suna wolno, dostojnie, a jej czerwone podbrzusze
wiecio tak jasno, e serbscy i rumuscy wieniacy stawali przy drodze
olepieni, egnali si o pluli na ziemi z obrzydzenia, ze strachu i
podziwu. Nigdy wczeniej nie widzieli czego takiego i teraz nawiedzaa
ich pewno, e wiat zmierza ku swojemu kocowi. Nitowany diabe
sun przez wsie wrd trzasku batw, a koa platformy, na ktrej
wieziono potwora, rozkraway ziemi tak gboko, e lad mia si ju
nigdy nie zablini. Na nocnych postojach rozpalano ogniska, wojsko
rozstawiao strae, a poganiacze pili na umr, poniewa ich serca byy
niespokojne. W granatowych oczach zwierzt odbijay si pomienie.
Ile moga trwa ta podr? Valiu, ktry wiedzia wszystko o Banacie,
tego akurat nie mg sobie przypomnie. Dwa tygodnie? Trzy? Na
brzegu rzeki wolarze wyprzgali zwierzta, brali zapat i z ulg
odchodzili w gb lesistych dolin.
Tak, moja Europa jest pena zwierzt. Wielkie ubocone winie przy
drodze gdzie midzy Tiszars a Nagyivn, psy w knajpianych
ogrdkach Bukaresztu, bawoy w Rinari, puszczone samopas konie w
Czarnohorze. Budz si o pitej rano i sysz brzczenie owczych
dzwonkw. Pada deszcz i porykiwanie krw jest stumione, paskie, nie
odbija si echem. Kiedy zapytaem pewn kobiet, po co jej w
gospodarstwie tyle krw, skoro i tak nikt nie kupuje mleka. Jak to po
co?", odpowiedziaa, jakby w ogle nie zrozumiaa pytania. Przecie
trzeba co trzyma". Po prostu nie przychodzio jej do gowy, e mona
ot tak zerwa archaiczny zwizek midzy ludzkim i zwierzcym. C z
nas za ludzie, jeli nie mamy zwierzt". Taki by mniej wicej sens
odpowiedzi, ktra zawieraa w sobie strach przed samotnoci
ludzkiego gatunku. Bydl jest brakujcym ogniwem, ktre czy nas z
reszt wiata. Pielgnujemy i poeramy naszych przodkw. Tutaj wida
to wyranie. Tak wyranie, jak w Baia Mare, w ruinie industrialnego
wiata, ktry przetrwa raptem sto lat, i nawet jeli kto go odbuduje, to
i tak bdzie nosi w sobie wasn zagad. Maszyny s jak zombie.
ywi si naszym podaniem rzeczy, zachannoci i pragnieniem
ziemskiej niemiertelnoci. yj tak dugo, jak dugo s potrzebne.
Spuszczamy je z oka i natychmiast zaczynaj si rozpada, zdycha i
truchle jak wampiry pozbawione krwi. Tylko czasami niektre z nich
dostpuj aski agodnej staroci. Tak jak ten prom w Tiszatardos:
drewniana skrzypica platforma napdzana maym starym dieslem
pokonywaa zielony nurt Cisy powoli i od niechcenia. Na obydwu
brzegach rosa wiklina i topole. Nie byo adnych zabudowa prcz
blaszanego baraczku, gdzie dawali krte i mocn kaw. Upa
wydobywa z gbi rzeki rybie i muliste zapachy. W dole biegu
zanurzone po brzuchy stao czarno-biae bydo. Miodowy blask soca
spowalnia ruchy i dwiki. Szary stateczek wyglda w tym wietle jak
zeschnity li, przywiany z jakiej odlegej jesieni. Mechanik by tak
samo wiekowy. Tysiczny raz patrzy w gb pejzau, w zielonkaw,
lustrzan perspektyw rzeki. Diesel pyrkota, pachnia rop i przepada
w krajobrazie. W aden sposb nie potrafiem sobie wyobrazi, e
mogoby go tu nie by. Gdy nadchodziy jesienne chody, stary czowiek
mg grza si w jego cieple. Podczas duszych postojw, gdy ani na
tym, ani na tamtym brzegu nie byo chtnych, zapewne pielgnowa go,
doglda, przeciera bury korpus, by sprawdzi, czy nie ma wyciekw
paliwa i oleju. Myl, e obaj byli nieco samotni w tej nieskoczonej
podry, ktra nie oddalaa ani nie przybliaa ich do czegokolwiek. Byli
jak wahado koyszce si w poprzek czasu.
A nazajutrz miaem by w Baia Mare, ktre kiedy nazywao si
Nagybnya. Miaem wszy za minionym, szuka tego nieustannego
kiedy", ktre w moich stronach jest teraniejszoci, poniewa jutro"
waciwie nigdy nie nadchodzi, bo zatrzymuje si w dalekich krajach
zncone ich powabem, przekupione, a moe po prostu zmczone. To, co
ma nadej, nigdy tu nie dociera, poniewa zuywa si gdzie po drodze
i zamiera jak blask dalekiej latarni. Panuje tutaj wieczny schyek i dzieci
rodz si zmczone. W ukonym wietle pnej jesieni gesty i ciaa ludzi
s tym wyrazistsze, im mniejsze jest ich znaczenie. Mczyni stoj na
rogach ulic wpatrzeni w pustk dnia. Pluj na chodnik i pal papierosy.
To jest teraniejszo. Tak jest w miecie Sabinov, w miecie Gorlice, w
Gnc, w Caransebe, w caym synnym midzymorzu midzy Czarnym i
Batykiem. Stoj i przeliczaj papierosy w paczkach i drobne w
kieszeniach. Czas nadciga z daleka i przypomina obce powietrze,
ktrym ju kto oddycha.
ARA SECUILOR,
SZEKELYFOLD, SZEKLERLAND
Tym razem musiaem podklei plastrem swoj star map. Przetara
si i popkaa od cigego skadania i rozkadania na wietrze, na kolanie,
na masce samochodu. Kupiem j kiedy w Miercurea-Ciuc, sto
pidziesit kilometrw na wschd std. Tutaj nie mona kupi adnej
mapy, chocia ziemia midzy Sachsenbach, Magyarcserged i Roia de
Seca wyglda jak wyobraenie najstarszej geografii. Jest naga,
bezdrzewna i pofadowana. Wzgrza zapadaj si pod wasnym
ciarem. Przygniata je ogromne niebo. W monotonnym bezmiarze
pejzau stada owiec s prawie niewidzialne. Zwierzta maj barw
wypalonych socem traw.
Ilekro tutaj jestem, panuje upa. Ogldam moj map i widz, jak
poln drog od Cergu dwch mczyzn pcha rowery. Wsiadaj dopiero
na asfalcie i ruszaj wzdu opustoszaej kotliny. Tocz si jak czarne
kamyki skrajem nieba i spowiaych traw. Wkrtce mog dostrzec, jak
opoc ich rozwiane marynarki. Szosa biegnie troch w d i nie musz
pedaowa. Pierwszy mija mnie i zjeda serpentynami w stron
Rothkirch. Drugi zwalnia, podjeda i staje. Jest obdarty, postrzpiony i
brudny. Ubranie ledwo si na nim trzyma, ledwo trzyma si starodawny
rower. Z tego, co mwi, rozumiem tylko foc" i fuma", wic wyjmuj
zapalniczk, a on przeszukuje kieszenie i znajduje paczk carpati.
Przypalam mu, zaciga si, dzikuje i zaczyna rozpdza skrzypicy
rower, w ktrym rdza dawno wyjada smar ze wszystkich mechanizmw.
Zostaje obok dymu pomieszany z ciemn woni ludzkiego ciaa i
rozpywa si w powietrzu, ktre z kolei wypenia wszechobecny zapach
owczego nawozu i zdeptanych zi. Wiatr znw unosi poy czarnej
marynarki i mczyzny ju nie ma, i nigdy nie bdzie. Ogldam map i
prbuj zgadn, czy pojecha do Szksveresegyhza, do Tu czy do
Ohaba, do ktrej z tych wsi podobnych do garci glinianych skorup
rzuconych na dno doliny. Tak to wyglda z gry: pylista gliniana
cian, kurz i ciemnobrzowa uska dachwek.
W Spring jest tak samo. Wie przypomina parterowe miasto. Domy
cign si jak mur po obu stronach drogi. S przysadziste i cikie.
Sklepione pkolicie bramy wiod na ciasne dziedzice, lecz
wszystkiego trzeba byo si domyla, poniewa adna nie bya otwarta
i wszystkie wyglday tak, jakby zamknito je na zawsze ze strachu
przed ogromem przestrzeni cigncym znad nagich wzgrz.
Desertum tak nazyway si te strony, gdy krl Bela III sprowadza
osadnikw z Flandrii, z Nadrenii i znad Mozeli. W tamtych czasach
ptora tysica kilometrw w linii prostej oznaczao dla zwykego
czowieka mniej wicej tyle, e zabraknie mu si na powrt.
Niezgrabne wozy na ogromnych koach, woy w jarzmach, przez
Brabancj, w gr Renu. Przez Moguncj, ciasnymi dolinami
Szwarcwaldu, wrd porykiwa byda, w bocie, koo Fryburga trzeba
odnale cieniutk nitk Dunaju, deszcz na postojach midzy
Augsburgiem i Ratyzbon, ogniska z mokrego drewna, dym smali
gliniane garnki, kontynent agodnie opada ku wschodowi, lecz to, co
wystarcza biegowi wd, dla ludzi jest sab pociech, poniewa grzzn
w bocie i ogarnia ich strach przed przyszoci, ktra miesza si i myli z
przestrzeni.
To wanie w Spring stanem, eby napi si kawy. Chocia rwnie
dobrze mogo to by w Gergeschdorf. W knajpie stay elazne krzesa i
stoy. Byo gorco i brudno. W kcie siedziao dwch mczyzn.
Cigno od nich owczym smrodem. Wygldali tak, jakby wyszli z jakich
zamierzchych czasw: czarni, krpi, brody zrastay im si w jedno ze
skotunionymi wosami. Obok nich sta martwy zdezelowany flipper. Tak,
dopiero co wyszli spomidzy zwierzt. Spodnie na kolanach lniy od
tuszczu, jaki pokrywa owcz wen. Mimo upau ubrani byli w swetry i
kapoty. Pili swoje piwo bez sowa, odwrceni do siebie bokiem i
wpatrzeni w knajpian przestrze, ktra prawdopodobnie bya dla nich
za ciasna, zbyt zamknita, i dlatego w milczeniu, oszczdzajc gesty, yk
za ykiem wlewali w siebie piwo ciuc. eby jak najprdzej wyj na
powietrze.
Mczyzna za barem mia bia nalan twarz. Powiedziaem par
sw po rumusku, ale on wzi tylko pienidze, wyda reszt i powrci
do swojego smtnego krlestwa paru butelek bihorskiej palinki,
papierosw carpati i kapslowanych pkatych flasz z winem taszym ni
cola i fanta. By tam jeszcze emaliowany tygielek i elektryczna
maszynka, pokryte brzow spalenizn pamitk po setkach
kipicych kaw.
Dostaem swoj i usiadem przy oknie, by patrze na transylwaski
upa. Tamci nie wiadomo skd wydobyli ptoralitrowe plastiki i czekali
teraz przy kontuarze, a napeni si piwem. Potem widziaem, jak id
rozpalon ulic, ich sylwetki s tak samo ciemne jak ich cienie, a ruchy
szybkie, krtkie i celowe niczym ruchy zwierzt.
Nie przychodzi nikt nowy. Facet za barem zabija czas za pomoc
drobnych czynnoci, ktre nieustannie zamieniay si w bezruch. Blady,
masywny i ociay, wchania czas jak gbka. Co przestawia,
przeciera, poprawia, lecz przyszo nie nadchodzia. Jego przodkowie
przybyli tutaj osiemset lat temu na wozach zaprzonych w woy.
Zbudowali miasta, wsie i warowne kocioy na wzgrzach. Zakadali
szpitale i domy starcw. Sami wybierali swoich ksiy i sdziw.
Odpowiadali tylko przed krlem i byli zwolnieni z podatkw. Musieli
jedynie dostarcza piciuset konnych do wgierskiej armii krlewskiej.
Przynieli w umysach obrazy swoich domw i wity pozostawionych
gdzie nad Renem, by odtworzy je tutaj w tych samych ksztatach i
proporcjach. Ceglany i kamienny gotyk materializowa si wrd
pagrkw Desertum. Na czworobocznych wieach ruszay zegary i
zaczynay dzieli czas, ktry wczeniej pyn nieprzerwanym
strumieniem.
Za oknem nic si nie dziao. Znad suchych wzgrz nadciga upa,
snu si przez otwarte drzwi i wypenia wntrze, cay ten syf i
przypadkowo, brud, wyszczerbione szklanki, wytuszczone kufle, butle
z mtnego szka, trupi plastik, opada gorc fal na zrujnowane sprzty,
napiera na ciany, na szyby osrane przez pokolenia much, wymiata cae
to wysypisko resztek udajcych przydatno, ten heroiczny pierdolnik
odgrywajcy komedi trwania. Tak, transylwaskie desertum wchodzio
do knajpy w Gergeschdorf jak do siebie.

Odniosem filiank na kontuar. Facet nie podnis nawet wzroku.


Dopiero gdy powiedziaem: Danke, auf wiedersehen", spojrza na mnie,
jakby teraz dostrzeg moj obecno. Prbowa co zrobi ze swoj
cik twarz, ale mnie ju nie byo.
Tego samego dnia pojechaem do wsi Roia, czterdzieci kilometrw
na poudniowy wschd. Chciaem zobaczy miejsce, gdzie mieszka
pastor, ktry pisze ksiki i jest wiziennym kapelanem. Nie byo go w
domu. Wyjecha do Budapesztu. Tak przynajmniej powiedzia czowiek,
ktry otworzy koci. Wntrze byo ciasne i surowe. Na awkach leay
poduszki. W kamiennej przestrzeni wszystkie sprzty wyglday na
przypadkowe i kruche tak jakby kto prbowa wypeni rzeczami co
starego i gotowego, jakby wstawi meble do jaskini. .so will dir die
Krone des Leben geben". Tyle udao mi si zapamita z napisu na
czarnej chorgwi. W szecioramiennych yrandolach tkwiy czerwone
wiece. W awkach mogo zasi nie wicej ni kilkanacie osb.
Gdzie przeczytaem, e parafianie pastora to gwnie Cyganie.
Pachniao zamierzch witoci. To musiao wsikn w mury i teraz
wychodzio z nich, ale wo bya ju saba i smutna. Chd i wilgo dawno
rozcieczyy obecno i teraz byo tak, jak w domu starych ludzi,
ktrych nikt nie odwiedza. Albo jak w domku dla lalek, ktrego
waciciel wydorola. Potem wyszedem na skraj wsi, eby popatrze na
dolin Oltu. Na pnocnych stokach Negoiu i Moldoveanu lea nieg.
Smaga rodzina turkotaa na maej furce w d tawej kamienistej
drogi. Dzieciaki przekrzykiway si, eby mnie pozdrowi: Buna ziua!
Buna ziua!.
Kiedy wracaem do samochodu, zauwayem ten sklepik. Wchodzio
si po kilku stopniach, a w rodku byo tyle miejsca, by stan i si
obrci. Izdebk przedzielaa na p wska lada. Na cianie za
kontuarem wisiao par pek. Wybr towarw by taki sam jak w innych
sklepikach na rumuskiej prowincji: troch tego, troch tamtego,
wszystko nieco spowiae, wyblake i bez ostentacji. Soiki, torebki i
butelki wyglday tak, jakby stay tu od zawsze i miay pozosta do
swojego koca, do czasu jakiej agodnej dematerializacji. Ale ten
smutek znikomoci, to memento artykuw podstawowych cukru,
ryu, zapaek i papierosw carpati roztaczay w ciemnym i ciasnym
wntrzu jak bohatersk aur. Wszystko stao w absolutnym porzdku,
w nienaruszalnej schludnoci. Peczki wycielone byy czystym
papierem, rzeczy oddzielaa od siebie precyzyjnie odmierzona
przestrze. Tak, to by wiat, ktry zanika i zamiera, ale mia swoj
przemylan i celow form zabra ze sob do grobu.
Z wskich drzwi wiodcych na zaplecze wysza drobna staruszka.
Waciwie niczego nie potrzebowaem, ale poprosiem o co do picia.
Poruszaa si jak siwy duch: powoli, bezszelestnie i ostronie, jakby nie
chciaa narusza zastygej przestrzeni sklepiku. Umiechna si i
powiedziaa, e musi zej do piwnicy, ktra suy jej za lodwk.
Wrcia z chodn butelk jakiego soku. Wydaa mi reszt, bardzo
wolno i uwanie odliczajc pienidze.
Wyszedem i usiadem na schodkach. Pne popoudnie pachniao
nawozem i rezygnacj. Zza wysokich murw domostw nie dobiega
aden dwik. Gorcy cie wiekuistej sjesty wypenia zauki i
rozciecza czas we wsi Roia. W domach byy na pewno jakie zegary,
ale ich mechanizmy i wskazwki obracay si na prno.

Nastpnego dnia byem w Iacobeni, jakie czterdzieci par


kilometrw na pnocny wschd. Nie mogem si wyplta z labiryntu
Siebenbrgen. Opuszczajc Hortobgyfalva, znajdowaem si na
rogatkach Harwesdorf. Wjedaem do Alina i wyjedaem z Alzen.
Zaczynaa si Agnita, a koczya Szentgota. Wszystko trwao wielekro
duej, ni wskazywaby na to rachunek kilometrw i godzin. Jechaem
przez zwielokrotnion krain i jechaem dwakro, trzykro wolniej.
Iacobeni byo puste. Na rodku wielkiego placu roso kilka starych
drzew. Trawiasty majdan otaczaa zwarta zabudowa. Wikszo domw
wygldao na opuszczone. Caa zreszt wie robia wraenie
wyludnionej. Soce stao w zenicie, wic moe trwaa sjesta, lecz nawet
jeli kto odpoczywa, to nie by zanadto zmczony, bo i domy, i plac
pozostawiono wasnemu losowi. Zarastay, sypay si, chyliy, pkay i
wrastay w ziemi. Z drewna schodzia farba, ze cian uszczy si tynk.
Zostawiona samopas materia kruszya si pod wasnym ciarem.
Stanem w cieniu pod drzewami. I wtedy nie wiadomo skd wzia si
pitka dzieciakw. Najstarszy mg mie z dziesi lat. Byy niesychanie
ywe, niebywale ruchliwe w tym martwym pejzau poudnia. Jakby
soce dodawao im si. Otoczyy mnie koem i jedno przez drugie
prboway zacz rozmow. Prboway w kilku jzykach naraz: po
rumusku, po niemiecku, w jakim niewyranym sowiaskim, moe
rosyjskim, moe sowackim, wtrcay pojedyncze angielskie sowa i
bodaje wgierskie. Staem w rodku rozgadanego i wirujcego ywiou
i mogem si tylko umiecha. W kocu zrozumiaem, e chc mi, jak
kademu naiwnemu przybdzie, pokaza wie, czyli resztki saskich
osobliwoci w postaci ruin obronnego kocioa. Na pewno nie byem
pierwszy ani ostatni. Poszedem z nimi, ale nic a nic nie obchodzi mnie
dostojny zabytek. Patrzyem na maych Cyganw. Ta wie, caa ta
przestrze naleay do nich. Najpewniej nawet si tutaj nie urodzili. Ich
rodzice zajli domy po Niemcach, ktrzy wrcili do starej ojczyzny. Ale
to wszystko wok byo ich wasnoci. Kilkusetletnia wie zamieniaa
si w obozowisko. To, co stae wydawaoby si, niewzruszone
ustpowao przed tymczasowym, nietrwaym, wrcz nieistniejcym.
Pokazywali mi redniowieczny koci, ktrego nie zbudowali,
obdarowywali liwkami z przydronych drzew, ktrych nie zasadzili,
mwili w jzykach, ktre nie byy ich jzykami. Przybyli tutaj jakie
dwiecie lat pniej ni Sasi i nikt ich nie zaprasza. Nie przynieli w
swoich umysach obrazu ojczyzny ani wizerunkw domostw i wity,
ktre mogliby odtworzy. Ich pami nie znaa historii, ale jedynie ba,
bajk, legend formy, wedug naszych kryteriw, waciwe dziecicej
wiadomoci i zupenie nieprzydatne do przetrwania. Jeli idzie o rzeczy,
to posiadali ich tyle, by w kadej chwili wraz nimi znikn, nie
pozostawiajc po sobie ladu.
Potem pokazali mi dom, w ktrym mieszka miejscowy ksidz czy te
pastor. W kadym razie mwili o nim pater. Przez zamknit i
zakratowan furtk niewiele byo wida: zadbane podwrko, winorol
zasaniajca dom i co w rodzaju niewielkiego basenu. W porwnaniu z
reszt wsi wygldao to nieco absurdalnie. Zadzwoniem, ale nikt si nie
zjawi. Zapytaem, czy ksidz jest w porzdku: Bun pater?". Krcili
gowami: Nu bun, nu.".
Patrzyem na rozpadajc si wie, na mietnisko w rodku placu, na
strachliwie zamknit na cztery spusty plebani z basenem i czuem, e
to jest ich zwycistwo. Od 1322 roku, gdy Europa pierwszy raz
dostrzega ich obecno gdzie na Pwyspie Peloponeskim, waciwie
si nie zmienili. Europa powoywaa do ycia narody, krlestwa,
cesarstwa i pastwa, ktre trway i upaday. Zapatrzona w rozwj,
ekspansj i wzrost, nie potrafia sobie wyobrazi, e mona y poza
czasem, poza histori. Tymczasem oni dokonali tego cudu. Z
sardonicznym umiechem patrzyli na paroksyzmy naszej cywilizacji i
jeli brali z niej co dla siebie, to byy to mieci, odpadki, zrujnowane
domy i jamuna. Tak jakby reszta nie przedstawiaa dla nich adnej
wartoci.
Teraz saskie Iacobeni padao ich upem. W wielusetletnich murach
przesiknitych wysikiem, skrztnoci, tradycj, tymi wszystkimi
cnotami, z ktrych skada si cywilizacyjna cigo, rozbili po prostu
obozowisko, tak jak rozbija si je w szczerym polu, tak jakby nigdy
nikogo tutaj przed nimi nie byo.

Zostawilimy w spokoju zamknit plebani. Dzieciarnia pocigna


mnie w jakie zauki. Cay czas mwili, prbowali podpiewywa,
wirowali wok mnie i niczym jaki breughlowski korowd dotarlimy w
kocu do sklepiku, bo przecie o to im chodzio. Tutaj byo zupenie
inaczej ni w Roia: ciemny skadzik w jakiej ni to komrce, ni to
dobudwce. Szwarc, mydo i powido, wszystko w bezadnych stosach,
stertach, na kupie, porzucone i zapomniane, pokryte kurzem i
oczekujce zmiowania kupujcych. Wziem kilka butelek jakiego
gazowanego napoju, torb cukierkw i wyszlimy na zewntrz. Daem
im to wszystko, a oni natychmiast dokonali jakiego byskawicznego i
skomplikowanego podziau, ale zgodnie z podstawow zasad, e
najsilniejszy i najstarszy bierze najwicej. Zajci jedzeniem i
upychaniem po kieszeniach, przestali na mnie zwraca uwag. Wrcili
do swojego wiata, a ja pozostaem w swoim. Tak miao by i tak byo od
zawsze, od 1322 roku.
Na mojej starej podklejonej mapie nazwy miejscowoci s zapisane
po rumusku, wgiersku i niemiecku. ara Secuilor, Szkelyfld,
Szeklerland. Nikt nie pomyla, by zapisa je te w romani. Myl, e
najmniej zainteresowani s tym sami Cyganie. Ich geografia jest
ruchoma i nieuchwytna. Bardzo moliwe, e przetrwa nasz.
KRAJ, W KTRYM ZACZA SI WOJNA
O wp do szstej byo jeszcze cakiem ciemno. Wyszedem na
Presernovo nabrezje i ruszyem w prawo, na pnocny zachd. Woda
miaa granatowy kolor i bya prawie gadka. Paliy si latarnie.
Kamienne pyty nabrzea lniy po wczorajszym deszczu. Przyjechaem
tutaj, eby zobaczy zachodni skraj sowiaskiej Europy.
Z wskich przesmykw midzy kamieniczkami cign zapach kocich
sikw. Latarnia morska na cyplu posyaa w mrok ostatnie byski. Za p
godziny miaa zgasn. U jej stp staa samotna czerwona renwka.
Wygldaa na przechodzon. Wida latarnikom nie powodzio si tutaj
najlepiej. Minem j i znalazem si po drugiej stronie pwyspu. Morze
zrobio si cisze, goniejsze i bardziej ruchliwe. Kilkadziesit metrw
od brzegu woda czya si z ciemnoci, ale gdzie nieskoczenie
daleko, gdzie w gbi mroku, widziaem biae chmury. Tam musiao by
janiej.
Skoczyo si nabrzee i szedem, przeskakujc z kamienia na
kamie. Po prawej wznosio si pionowe urwisko z lunej upkowej skay.
Kto postawi tablic, e przejcie tylko na wasn odpowiedzialno.
Przyjechaem tutaj tylko na trzy dni i byem cakowicie zdany na to,
co si przydarzy. Niecae dwadziecia kilometrw na pnocny wschd
lea Triest, a osiemdziesit na zachd Wenecja. Do gowy przychodzio
mi tylko to, e powietrze jest tam tak samo chodne i wilgotne. Od
strony portu dobiegao pyrkotanie dieslowskich motorkw. Wkrtce
zobaczyem pierwsz ryback dk. Bya maleka i niewyrana na tle
ciemnego lustra wd. Silnik umilk. Czowiek na rufie siedzia
nieruchomo, jakby czeka, a wit zacznie si na dobre.

To nie byy chmury. Godzin pniej staem na dziedzicu kocioa


witego Jerzego i z wysokoci kilkudziesiciu metrw patrzyem na
zatok, na biae szczyty Alp Julijskich i kto wie, czy nie na samego
Triglava. C to jest sto kilometrw w taki poranek, gdy soce wieci
jaskrawo jak w lipcowe poudnie, a rzeczy rzucaj smoliste, cikie
cienie, podobne do najczarniejszej nocy. Gry arzyy si czerwono,
pomaraczowo, przygasay na fioletowo, na szaroburo, w miar jak
blask przelizgiwa si po przeczach i dolinach. Szkliste powietrze
uniewaniao odlego. Wydawao si, e rybackie dki pyn w gb
zatoki tylko po to, by za godzin lub p przybi u podna gr.
Musiaem porzuci ten widok, poniewa by zbyt nierzeczywisty.
U witego Szczepana, u witego Franciszka, u Matki Boskiej
nienej dzwoniy dzwony. Czerwone dachy domw ukaday si w
skomplikowan mozaik. Z kominw unosiy si pionowe struki
bkitnego dymu. Pachniao ywic i kadzidem. W piecach palili tutaj
drewnem. To zapewne zudzenie, ale mgbym przysic, e czuem
rwnie wo mielonej i parzonej kawy. Wrd geometrii dachwkowych
paszczyzn zieleniy si plamy ogrodw. W miecie nie byo skrawka
wolnego miejsca, nie byo nic dzikiego, ani ladu zaniechania,
bezpaskoci, ani krzty przestrzeni jako takiej. Dlatego tak niewiele
byo tu psw i wanie dla nich stay tu i wdzie pojemniki opatrzone
wizerunkiem Fafika robicego kup. To byo miasto kotw. Patrzc z
gry na dachy, widziaem, jak wychodz z zakamarkw i szukaj
ciepych sonecznych plam. Dziesitki kocurw i kocic w setkach
kolorw i odcieni. Pojedynczo, w parach, w pocigu, aszce si do
siebie, w zalotach, obojtne, z ogonami do gry spacerujce w napiciu
wzdu granic swoich rewirw, baraszkujce, rozcignite w cieple
poranka, mae, rednie i wielkie jak niewyronite psy z jednego
miejsca przez p godziny naliczyem ich z p setki. Ocieray si kominy,
wylizyway, przeskakiway ze swojego na cudze i z powrotem. Po prostu
kocie pastwo w miecie.
I to by jedyny ruch, ktry mogem dostrzec z wysokich murw
kocioa witego Jerzego. Wszystko z towarzyszeniem dzwonw od
Matki Boskiej nienej.
Dobrze jest przyjecha do kraju, o ktrym prawie nic si nie wie.
Myli wtedy cichn i staj si bezuyteczne. Wszystko trzeba zaczyna
od nowa. W kraju, o ktrym prawie nic si nie wie, pami traci sens.
Mona porwnywa kolory, zapachy albo jakie nieokrelone
wspomnienia. ycie robi si nieco dziecice i troch zwierzce. Rzeczy i
zdarzenia co przypominaj, ale koniec kocw nie staj si czym
wicej, ni s w istocie. Zaczynaj si dokadnie tam, gdzie je
zauwaamy, i zaraz zanikaj, przesonite nastpnymi. Tak naprawd
pozbawione s znaczenia. Skadaj si z pierwotnej materii, ktra
dotyka wprawdzie naszych zmysw, ale jest zbyt lekka, zbyt delikatna,
by moga nam da jak nauczk.
Gdy wrciem na nabrzee, dzie trwa ju w najlepsze. Drzwi
knajpek byy pootwierane, auta manewroway na ciasnym bulwarze,
faceci w kombinezonach wcigali na rusztowania wiadra z zapraw,
mieciarze adowali wystawione i na oko jeszcze cakiem przyzwoite
meble, kobiety na wysokich obcasach omijay resztki kau, pachniao
duszon cebul. Mczyzna w swetrze, kapciach i spodniach od dresu
wyszed na skraj nabrzea i rzuci spinning. Za pitym czy szstym
razem wycign ryb. Oguszy j o kamienne pyty i znikn ze
zdobycz w ciasnej uliczce. Dzieciarnia z plecakami sza do szkoy,
starsze panie dreptay parami na spacer. W portowym basenie rybacy w
wenianych czapkach oporzdzali odzie. Jeden z nich rzuci na brzeg
rybi ochap. Natychmiast zjawi si czarny kot. Chwil potem nadbieg
pies, ale kot po prostu odpdzi kundla. Pod arkadami przy rynku
otwartym wprost na port stali kolesie o zmczonych twarzach i
tradycyjnie czekali, a dzie przyniesie jak okazj albo
niespodziank.
To wszystko dziao si w olepiajcym socu na samym skraju ldu.
Wntrze miasta byo wilgotne i ciemne.
Przypominao labirynt. Domy wyrastay jeden z drugiego, wspieray
si o siebie, rozstpoway na szeroko rozpostartych ramion i
wdrwka brukowanymi uliczkami miaa w sobie smak perwersji. Cudze
ycie toczyo si o wos od wasnego. Czasami otwieray si wiodce
wprost na ulic drzwi i mona byo dostrzec szereg porzdnie
ustawionych kapci, ubrania na wieszakach i lustra, w ktre kto rzuca
ostatnie spojrzenie przed wyjciem. Bdzc we wntrzu miasta, nawet
gdy byo opustoszae, bdzio si w niewidzialnym tumie. Gosy za
cianami, rozmowy, zastawione stoy pod zapalonymi lampami, zapachy
jedzenia, szum wody w azienkach, ktnie, gesty, caa intymno ycia,
leay w zasigu wzroku, suchu i wchu. Miasto przypominao jeden
wielki dom, tysic pokojw poczonych chodnymi i ciemnymi
korytarzami, albo wygodne wizienie, w ktrym kady mg oddawa si
swoim ulubionym zajciom. Piran by jak cywilny klasztor.
Pomylaem sobie, e takie miasta moliwe s tylko nad morzem albo
na pustyni. W zamknitym pejzau mieszkacom grozioby szalestwo.
Tutaj wystarczyo kilkadziesit krokw, by wydosta si z ludzkiej
termitiery, z tego na poy architektonicznego, na poy geologicznego
tworu, i zaczynaa si nieskoczono morza i powietrza, ograniczona
jedynie niewyran lini horyzontu.
O smej rano piem kaw i widziaem, jak biay prom pynie z Puli do
Wenecji. Kelnerka stara resztki deszczu z mojego stolika. W knajpce
leciao Buena Vista. May piesek wbieg do rodka, obsika nog krzesa
i spokojnie wyszed. Wntrze byo ciemne, drewniane, przypominao
stary statek, ale wolaem siedzie na zewntrz i patrze, jak powietrze
robi si coraz janiejsze. Wok portowego basenu uwijay si
furgonetki. Maszty jachtw koysay si jak niezdecydowane wskazwki.
Para staruszkw nieopodal rozmawiaa po wosku. Wci zjawiay si
nowe koty. Wygrzeway si na wielkich gazach rzuconych wzdu
nabrzea. To miejsce byo spokojne i nierzeczywiste. Niczego nie
przypominao, niczego nie przywodzio na myl poza do ogln ide
harmonii. sma rano, soce, kawa, biay prom i kubaska muzyka
ukaday si w spenienie jakiego eklektycznego snu.
Ale naprawd przyjechaem tutaj, eby zobaczy kraj, od ktrego
zacza si ostatnia wojna na Bakanach. Trwaa dziesi dni i zgino
na niej szedziesiciu szeciu ludzi. Bardzo moliwe, e jugosowiaska
armia wycofaa si tak prdko, poniewa Serbowie poczuli, e znajduj
si w kraju naprawd obcym. Nie mieli tutaj swoich grobw, nie mieli
wspomnie, wic musieli dowiadczy swoistej deprywacji. Ekspansja
maych, peryferyjnych narodw z koniecznoci jest prowincjonalna.
Pochania terytoria, ktre w jaki sposb przypominaj rodzinny dom
albo ojczyst wie. Odmienno i obco s zbyt wielkim wyzwaniem dla
zdobywcy, poniewa zagraaj jego tosamoci. Maa Sowenia okazaa
si zbyt dua dla Wielkiej Serbii. Co w kocu mieliby robi Serbowie w
tym uadzonym, uporzdkowanym kraju, ktry przypomina habsburski
sen o cywilizacyjnej misji Cesarstwa? Wojna potrzebuje przecie
wsplnego jzyka, wsplnego sensu, i krwawe czyny w tym s podobne
do wszystkich innych, e nie mog istnie w prni.
Nie chc broni narodw bakaskich, lecz nie chc rwnie
przemilcza ich zasug. To umiowanie dewastacji, wewntrznego
baaganu, wiata podobnego do burdelu w pomieniach, to sardoniczne
spojrzenie na dokonane lub nadchodzce kataklizmy, ta cierpko, to
sodkie nierbstwo cierpicych na bezsenno lub mordercw (...)
Jedyni, prymitywni w Europie, dadz jej moe bodziec, a ona uzna to
niechybnie za swoje ostatnie ponienie. Bo gdyby Poudnie-Wschd
miay by tylko i wycznie potwornoci, dlaczego opuszczajc je i
kierujc kroki ku tutejszym krainom, odczuwa si jakby upadek co
prawda wspaniay w pustk?. O smej pitnacie siedziaem nad
wypit kaw i prbowaem sobie przypomnie te sowa Emila Ciorana.
Usiowaem ustali, gdzie jest poudniowy wschd i Bakany.
Przywiozem do domu folder zgarnity z jakiego przydronego
zajazdu niedaleko chorwackiej granicy. W kolorowej broszurze prcz
reklam knajpek, hoteli i kempingw jest rwnie niewielka mapka
Europy. Hiszpania ma swj Madryt, Francja Pary, Szwajcaria
Zurych, Austria Wiede itd. Na wschd i poudnie od Pragi i
Budapesztu zaczyna si co w rodzaju terra incognita: Pastwa nie maj
stolic, a niektre po prostu nie istniej. Nie ma Sowacji, Modawia,
Ukraina i Biaoru rozpywaj si w wyschnitym morzu dawnego
imperium. Mapa jest jednak cakiem nowa, bo skrupulatnie zaznaczono
granice pastw postjugosowiaskich. Natomiast jedynym miastem,
ktre ocalao na enigmatycznych terytoriach poudniowego wschodu, s
Ateny, prawdopodobnie wystarczajco stare, by wzi na siebie rol
historycznej skamienieliny. Sofia, Bukareszt, Belgrad, Warszawa czy
Bratysawa po prostu przepady. Pochona je pierwotna bezforemna
przestrze, ktr mona wprawdzie zaznaczy, lecz trudno nazwa i
opisa. To cakiem zrozumiae, bo c poza chaosem albo zmianami
pogody moe nadej z tamtego wiata? Nazwy wcale go nie
porzdkuj, poniewa brakuje im starych, staych i sprawdzonych
znacze.

Gdy przekraczaem granic w Hodos, byo pne popoudnie. Zimowe


wiato nadawao rzeczom zdwojon wyrazisto. Celnik zapyta mnie,
ile mam dinarw, chocia od ponad dziesiciu lat pacio si tutaj
tolarami. Zajrza jeszcze do baganika, powiedzia: hvala, i wjechaem
midzy zgniote pagrki Prekmurja. O tej porze roku zawsze wida
wicej, poniewa nagi pejza gromadzi wszystkie ludzkie zaniechania i
odsania krucho materii pozostawionej sobie samej. Tymczasem tutaj
nic takiego si nie dziao. Kraj wyglda na cakiem gotowy, starannie
wykonany i dobrze wykoczony. Nie mogem znale w krajobrazie
adnych pkni, w ktre mogaby si wlizgn wyobrania. Nic tu nie
przypominao stron, z ktrych przybywaem. Wszystko byo w sam raz
uywane i zarazem przyzwoicie nowe. Jak okiem sign, adnych
znakw upadku, wzrostu ani jakiejkolwiek ostentacji. Solidne szare
mury, dwuspadowe dachy, martwe ogrody i winnice pozostawione na
zim w najlepszym porzdku wzrok pochania to wszystko, lecz nie
mia na czym si zatrzyma. Ten kraj naladowa wyobraenie jakiego
kraju doskonaego. Zapdzony w kozi rg Europy, midzy germask
Austri, romaskie Wochy, ugrofiskie Wgry i Chorwacj, stawia na
przetrwanie za pomoc mimikry uniwersalnego ideau. Gdy si tu
wybieraem, znajomi powtarzali: jed, to jedno z pikniejszych miejsc na
kontynencie. The green piece of Europe musia si podoba ju na
pierwszy rzut oka. Nie byo w nim nic zbdnego. Spokojne wsie leay
na dnie dolin. Biae kocioy na wzgrzach czuway nad ich
pomylnoci. W miasteczkach habsburski barok kreli na tle ciemnego
nieba wyrafinowane ksztaty. Murska Sobota, Ljutomer, Ptuj, Majsperk,
Rogatec, Rogaka Slatina nie potrafiem si zatrzyma, poniewa
wci wierzyem, e nagle co si zmieni, e kraj wykona specjalnie dla
mnie jakie salto mortale, tymczasem on wci pozostawa w najlepszej
zgodzie z samym sob. Tak, czuem si jak barbarzyca z wiecznie
zaburdlonego, niedokoczonego wschodu. Brakowao mi kontrastw,
chaosu i zasadzek, ktre wystawiaj umys na prb. Przyzwyczajony do
niecigoci, do utraty wtku, do zwrotw akcji z pogranicza snu i zego
smaku, nie mogem si pogodzi z przestrzeni uformowan w tak
nieodwoalny sposb.

Spaem w miejscowoci Prelasko. Zajazd by pusty. W barze siedziao


dwch miejscowych. Nie rnili si specjalnie od naszych z troch
lepszego pegeeru. Pili piwo lasko na zmian z jak bia wdk. Palili
papierosy i rozmawiali pgosem. Ubrani byli brudnawo i dziadowsko.
Nieogoleni i wymici, wida nie przejmowali si podziaem dnia na czas
pracy i odpoczynku. Wygldali tak, jakby mieli pj spa w ubraniach.
Brali kolejne kieliszki, lecz w ich zachowaniu nie zachodzia adna
zmiana. Pili spokojnie, jakby speniali obowizek. Ani w sowach, ani w
gestach nie mogem dostrzec tej niecierpliwoci, jak znaem ze swoich
stron. Jaka solidno i solenno byy w tym piciu i adnych ladw
pijackiego wzlotu, adnej samczej neurozy. Wydawao si, e obaj pij
cakiem wewntrznie. Spokj i melancholia, ktre towarzyszyy ich
rozmowie, zupenie si nie zgadzay z czterema czy picioma
pidziesitkami wypitymi w cigu godziny czy ptorej. Plus piwo
oczywicie. W kocu wstali, zaszurali gumiakami i poegnali si z
wacicielem, ktry nawet nie wyszed zza baru, eby sprawdzi, ile
pienidzy zostawili na stole. Zostaem sam ze swoim winem. Szef wsiad
do czarnego mercedesa z podrasowanym wydechem i gdzie odjecha.
Wyszedem na podjazd, eby popatrze na sowesk noc. Szron usiad
na zeszorocznej trawie. Okrgy ksiyc srebrzy dugie grzbiety
wzgrz. Gdzie w oddali szczeka samotny pies.
(...) Przeczuwa, a jednoczenie wiedzia: tu jest prawdziwa
ojczyzna melancholijnych, drwicych demonw.
(...) Tutaj pord alpejskich dolin i troch dalej, na rwninach
Panonii. S w wietrze i powietrzu, nie mona si przed nimi ukry. S w
jeziorach i pord wzgrz, w konarach drzew i na mokradach, w
skalistych grach, s w wiejskich karczmach i na opustoszaych w
niedziel ulicach miasta, w dzieciach, mach i starcach. (...) Tutaj
wszyscy przesiknici s mierci. Tutaj mier ma posta piknego
pejzau, czasem jest jesienna i chodna, czasami wiosenna i ciepa.
Jesieni gotycka, wiosn barokowa. Niczym kocioy rozsiane po caym
kraju, tak gsto jak groby. Tutaj ludzie lubi groby przyozdobione
kwiatami, wiecami i anioami. (...) W niedzielne popoudnie, gdy ulicami
wyludnionych miast snuj si cudzoziemcy albo przybysze osiedli na
stae, dziwic si pustce ulic, w niedzielne popoudnie nie wydaje si
obca myl o czowieku, ktry otwiera okno na trzecim pitrze, gdzie
zamknite s wszystkie okna, i ze sznurem na szyi rzuca si w d..
Nastpnego dnia jechaem przez Kocevski Rog. Kocevski Rog to
grskie pasmo na poudniu blisko granicy z Chorwacj. Przez trzydzieci
pi kilometrw nie spotkaem adnego auta. Szutrowa droga
prowadzia przez las, wspinaa si na gwny grzbiet, na Visoki Rog.
Jechaem po zanieonych i oblodzonych serpentynach nie wicej ni
trzydziestk. Nie byo ywej duszy. wiecio soce. To bya jedna z
pikniejszych drg, jakie widziaem w yciu. Wrd jode soneczny
blask snu si jak zota mga. Byo ciepo, topnia nieg i czasem, gdy si
zatrzymywaem, w ciszy wysokopiennego lasu syszaem szmer tysicy
kropel czcych si w strumienie. wiato i cie mieszay si
nieustannie i mimo jasnego dnia wszystko byo jak pogrone w
zielonkawej wodzie. Poudniowa strona grzbietu parowaa. Widziaem
ptaki, ktrych nie potrafiem nazwa. To nie by aden gotyk ani barok.
Kocevski Rog przypomina architektur, ktra nigdy nie powstanie,
poniewa prostota jej pikna stawiaa pod znakiem zapytania sam sens
wyobrani.
W ciemnych dolinach spoczywao dziesi tysicy cia. Jechaem
przez najwikszy w Sowenii bezimienny cmentarz. Latem
czterdziestego pitego komunici Tity wymordowali tutaj bez sdu i bez
wiadkw jecw, ktrych przekazay im wojska sprzymierzonych. To
byli partyzanci, ktrzy walczyli po niewaciwej stronie. Domobrani,
biaogwardzici Tito nie uznawa konkurencji. Niewykluczone, e
wilki, rysie i niedwiedzie, ktrych wtedy byo zapewne wicej ni dzi,
zajmoway si pogrzebem. Potem marszaek przyjeda tutaj na
polowania. Kto wie, czy nie przychodzio mu do gowy, e zabija duchy
zdrajcw yjce w ciaach zwierzt.
O dziewitej zostawiem bkitne wybrzee i poszedem na Tartinijev
trg, eby obejrze pitnastowieczny wenecki gotyk i pomnik Tartiniego.
Sta na cokole w peruce, ze skrzypcami w opuszczonej rce i
prawdopodobnie kania si publicznoci. Chciaem poczu si jak
turysta. Ale prawd mwic, czuem si jak szpieg skazany na
powierzchowno. Mogem dotyka rzeczy, lecz nie miaem pojcia, co
znacz dla tych, ktrym s potrzebne. Wspominaem zote wiato
Koevskiego Rogu i nie mogem uwolni si od myli, e s miejsca, cae
miasta, cae kraje, ktrych tre i forma zaprzeczaj przeznaczeniu. Bo
jeli komunizm gdzie indziej by po prostu zbrodni, to tu, w tym
pejzau, musia wyglda na horror poeniony z idiotyzmem. Idea
poczta w pustych umysach ze strachu przed pustk przestrzeni zostaa
zastosowana w krajobrazie, ktry wyklucza potrzeb jakiejkolwiek
zmiany. Marszaek Tito w biaym mundurze wrd palm na promenadzie
w niedalekim Portorou musia wyglda niczym afrykaski kacyk.
Komunizm by przecie owocem dugich, beznadziejnych zim, gdy umys
zaczyna wariowa z nudy i strachu przed samym sob. eby w ogle
by do pomylenia, musia trafi na bezkresn, pask przestrze, na
ktrej nic si nie dzieje, i dlatego wszystko moe jeszcze si wydarzy.
Mae kraje powinny by zwolnione z lekcji historii. Powinny unosi
si jak wyspy gdzie na obrzeach nurtu dziejw. Tak sobie mylaem
dwa dni pniej na autostradzie do Lublany. Gdzie koo Postojnej nagle
zrobio si zimno i mglicie. Rozwaaem ten bajkowy, utopijny wariant i
wyprzedzaem chorwackie ciarwki. Mae kraje powinny by
chronione tak, jak chronione jest dziecistwo. Obywatele
hipertroficznych tworw i mocarstw powinni je odwiedza dla nabrania
rozsdku. Prawdopodobnie niewiele by to dao, ale ludziom trzeba
dawa szans i stwarza moliwo refleksji nad wieloci sensw tego
najlepszego ze wiatw. Istnienie maych krajw o umiarkowanym
temperamencie jest po prostu wyzwaniem dla potocznych sdw na
temat ekspansji, potgi, wielkoci, znaczenia i reszty tych
niepodwaalnych komunaw. Jeli idzie o mnie, zawsze chciaem y w
kraju nieco mniejszym, a nigdy, bro Boe, w wikszym. W kocu
znikomo znacznie trudniej zamienia si we wasn karykatur ni
wielko. A w kadym razie mniej szkodzi otoczeniu.
Soweski pisarz Edvard Kocbek w swoich Notatkach paryskich
pisa tak: Nasza historia nie pokazuje adnych wielkich namitnoci, jej
ubstwo nie pozwala na przejcie jakiej powaniejszej misji. Nie
moemy si oprze ani na oryginalnym wyznaniu wiary, ani na wsplnym
temperamencie. Cech naszego kraju jest raczej wypuko ni
wklso, nie posiada rzeczywistego rodka cikoci, ktry
wyznaczyby centrum zarwno w sensie geograficznym, jak i moralnym.
Z tego powodu nie mamy mylicieli o energii dorodkowej, brak nam
duchw przewiadczonych o naszej samoistnoci, duchw o
wykrystalizowanym losie. (...) Naszych narodowych granic nigdy nie
uwaalimy za probierz wartoci, za godne zaufania miejsce przejcia,
za rozwizanie i natchnienie, ju raczej za pokus i wstyd, za okazj do
przemytu.
No wic znowu ten brak, znowu niespenienie, znowu tsknota za
yciem, ktre jest gdzie indziej. Wielko nie ma tutaj nic do rzeczy. Na
pewno co podobnego napisa ju Rumun z dwudziestomilionowej
Rumunii i prawdopodobnie Polak z czterdziestomilionowej Polski.
Krciem si w kko po zatoczonym centrum Lublany i szukaem
miejsca do zaparkowania. Na Placu Kongresowym z trudem wcisnem
si midzy land rovera i beem. Na lodowisku z lampionami i muzyk
lizgay si dzieci i wiekowy staruszek z siwymi wsami. Byo troch
wiedesko, ale lej i weselej. Syszaem miech, gone rozmowy na ulicy
i widziaem dziewczyny ubrane z jak niedba i zarazem
wyrafinowan elegancj. Byem tutaj pierwszy raz, a jednoczenie
wydawao mi si, e znam to miasto. Byo ywe, ruchliwe i pocigajce.
Sprawiao wraenie, e znajduje si tam, gdzie powinno, i nie
zastanawia si nad wasnym przeznaczeniem, e nie zadaje sobie pyta.
Bardzo moliwe, e miao po prostu w nosie reszt wiata, e za nim nie
tsknio. Mga zasaniaa wiee kociow. Niedaleko Rybnego Targu
zjadem w barze kanapk i wypiem mae piwo.
W nocy gdzie za Mariborem zatrzymaa mnie policja. Jechaem
osiemdziesit w terenie zabudowanym. Byli ubrani w czarne skry i
uprzejmi. Zapytaem, co bdzie, gdy nie zapac. Odpowiedzieli, e
zabior mi paszport, puszcz wolno i bd czeka na komendzie, a
zjawi si z pienidzmi. Dwa razy wikszymi, ni zapacibym teraz.
Wygldali na raczej nieprzekupnych. Wypisali mi pikny kwit z
ozdobnymi pieczciami, wzili waciwie wszystko, co jeszcze miaem w
ich walucie, i yczyli dobrej drogi.
W ramach odwetu postanowiem, e przepi si ju na Wgrzech.
SHQIPERIA
O wp do szstej rano w Korczy pod hotelem Grand stao ju kilku
mczyzn. Za dnia byo ich wicej. Zwaszcza na szerokiej ulicy
wiodcej w stron targowiska. Ale stali te pod poczt i w cienistej
alejce koo kiosku z gazetami. Po poudniu sta cay tum. Sami faceci. Po
dwch, po trzech albo pojedynczo, zajci rozmow albo patrzeniem
gdzie w przestrze. Czasami robili par krokw tam i z powrotem, ale
to by ruch bez okrelonego celu, chwilowa przerwa w nieruchomoci.
Niektrzy trzymali w doniach paczki albaskich banknotw i prbowali
je wymienia na euro i dolary. Ale wikszo po prostu staa, palc
dugie, cienkie papierosy karelia, po niecae trzy czwarte dolara za
pudeko. Wygldali tak, jakby na co czekali, na jak wan wiadomo,
wezwanie albo zdarzenie, ale adne wieci nie nadchodziy, i kadego
witu zbierali si od nowa, tum gstnia wraz z upywem godzin, troch
rzed w porze sjesty i po poudniu znw zamienia si w cib zatopion
w stygncym upale, rozfalowan, ale wci nieruchom. Kobiety
pojawiay si od czasu do czasu, chykiem, bokiem i niemal
niezauwaalnie. Niosy swoje torby i pakunki, ale tak naprawd byy
niewidzialne na tym samczym wygonie. Oni zostawali na swoich
miejscach, wypatrujc jakiej zmiany, wgapieni w bezmiar pustego czasu
i skazani na wasn nieruchom obecno. To samo widziaem w Tiranie
na placu Skanderbega i w Gjirokastr na gwnej ulicy, biegncej od
meczetu w d miasta. W Sarandzie o wp do sidmej rano w hotelu Lili
zszedem na niadanie i zobaczyem, e sala baru jest pena mczyzn.
Siedzieli nad porann kaw i szklaneczkami raki, zatopieni w
papierosowym dymie pitnastu, moe dwudziestu facetw. Patrzyli na
ulic i czasami kto do kogo co powiedzia, ale nadchodzcy dzie
wida nie mia dla nich adnych niespodzianek. Byli w nim uwizieni od
samego pocztku i po prostu nie mieli dokd pj, bo gdziekolwiek by
si wybrali, wizia ich bezczynno.
Gdzie koo Patos kraj zacz si wypaszcza. Gry zostay z tyu. Do
Adriatyku byo kilkanacie kilometrw i widnokrg po lewej nabra
szarosinej barwy. W autobusie byo gorco i duszno. Ludzie wyrzucali
przez okna puszki po coli i piwie. Na przedmieciach Fier po obu
stronach drogi cigny si wrakowiska zoone gwnie z mercedesw i
audi w rnych stadiach rozkadu. Auta miay po dziesi, po pitnacie,
po dwadziecia lat, i byy ich setki w mniejszych i wikszych stadach. W
pobliu Durrs setki zmieniy si w tysice: w upale, na goej ziemi,
wrd spalonej trawy, niektre ju obupione, odarte z blach, nagie, z
ca pornografi obnaonych podunic, podwozi, waw napdowych,
bbnw hamulcowych, rdzewiejcych resztek, inne, jeszcze okryte
poaciami matowiejcych od upau karoserii, stojce heroicznie na
ysych, parciejcych gumach. Wrd bezkresnej trupiarni uwijali si
usmoleni mczyni ze szlifierkami ktowymi i odcinali paty w miar
jeszcze zdrowego metalu. Biae strugi iskier byy janiejsze ni soce.
To wygldao jak martwa, mechaniczna rzenia. Inni ju czekali, eby
wzi potrzebne kawaki. Reszta walaa si wok i wrastaa w grunt:
pknite piszczele korbowodw, zjechane toki, lepe reflektory,
zgniecione chodnice, przearte botniki, dziurawe baki, wypatroszone
filtry olejowe, rozwleczone skrzynie biegw z wysypanymi
wntrznociami przekadni, gangrena przewodw hamulcowych, rak
podogowych pyt, syfilis uszczelek i bielmo spkanych szyb. Tak,
przedmiecia Durrs to by wielki szpital polowy niemieckiej
motoryzacji, lazaret, w ktrym tylko si amputuje.
Durrs to jest port, wic te tysice trupw musiay przypyn tu na
statkach. Pamitam zdjcia ze synnego albaskiego exodusu z roku
dziewidziesitego drugiego: ludzkie rozpaczliwe grona zwisajce z
burt, z nadbudwek, z olinowania, kutry, promy, barki pokryte ywym
czowieczym plastrem, jakby cay kraj chcia uciec jak najdalej od
samego siebie, za morze, na drug stron Adriatyku, do Woch, do
wiata, ktry wydawa si wybawieniem, poniewa mia stanowi
niewyobraaln, baniow antytez przekltej krainy. Teraz nadpyway
stamtd flotylle wyadowane ruin, zomem, wysokoprnym i
benzynowym truchem.
Gdy szosa skrcia w stron Tirany, zaczy si bunkry. Betonowe
szare czaszki wystaway metr nad ziemi i patrzyy czarnymi poziomymi
szczelinami. Wyglday jak zakopane pionowo trupy. W kadym moga
si zmieci obsuga karabinu maszynowego. Rozrzucone na dugich,
paskich wzniesieniach, groway nad martwot samochodowych
wysypisk. I jedne, i drugie byy niezniszczalne. Astrit powiedzia, e w
caym kraju najprawdopodobniej nie ma ani jednej czynnej huty, eby
przetopi te niemieckie odpadki. Nie ma te tyle dynamitu, by zniszczy
szeset tysicy bunkrw, ktre miay przetrwa wszechwiatow
napa.
Z Korfu pynie si ptorej godziny. Wodolotem p. Budynek
greckiego portu jest dugi i paski. Woscy, angielscy i niemieccy turyci
siedz na stertach bagau albo taszcz swoje sakwojae na kkach.
Tum przelewa si nabrzeem, dzieli na pojedyncze strumienie i ustawia
w kolejki na trapach wiodcych na promy. Niektre wygldaj jak
siedmiopitrowe domy towarowe. Autokary rozwo i przywo ca
Europ. Stosy neseserw z szyfrowymi zamkami czekaj na
bagaowych. Piciu facetw w czarnych skrach pilnuje swoich
objuczonych hond i kawasaki. Na kei stoi trzymasztowy Von Humboldt
w kolorze ciemnej zieleni i mahoniowy jacht pod brytyjsk bander. Na
pokadzie uwijaj si modzi chopcy w biaych spodniach. Byszczce
we aut powoli pezn w gb adowni. Na niebie wida biae cielska
boeingw i dc schodzcych do ldowania. Pary robi sobie ostatnie
zdjcia w greckim wietle.

Nie musielimy pyta, z ktrego miejsca odpywa statek do Sarandy.


Tum oczekujcych by nieruchomy i ciasno zbity przy trapie. Mieli
kartony, puda, krgi zielonych ogrodniczych wy, synne w Europie i na
wiecie plastikowe torby w czerwono-niebiesk krat, oblepione tam
foliowe tumoki, zwyke worki, reklamwki z dawno zatartymi
reklamami i wszyscy wygldali na zmczonych, ale to zmczenie nie
byo z wczoraj ani sprzed miesica. Byo znacznie starsze.
Grecki pogranicznik w biaej koszuli i ciemnych okularach bra
paszporty z drewnianej skrzynki i wywoywa kolejnych: Illyet...,
Freng..., Gyergy..., Myslim..., Hadi..., Bedri... Chwytali swoje rzeczy i
wbiegali na wty stateczek. Pogranicznik podawa ich paszporty
krpemu cywilowi.

Wygldali tak, jakby pada na nich cie, jakby stali pod niewidzialn
chmur, podczas gdy na reszt portu, na wakacyjny tum, na brzowe
ramiona kobiet, na zote kolczyki, na sanday i plecaki wieci blask
prosto od kodaka.

May amstel na pokadzie kosztowa dwa euro. Pynlimy cienin i


wci wida byo ld. Grzysty brzeg po prawej by nagi i bezdrzewny.
Wypalone grzbiety wyglday tak, jakby soce od zawsze stao nad nimi
w zenicie: wieczne poudnie i stare jak wiat kamienie, uszczce si z
upau.

A potem zobaczyem Sarand. Zacza si nagle, bez uprzedzenia. Po


prostu na nagich zboczach pojawiy si szkielety domw. Z daleka
wyglday jak po poarze, ale to byy rozgrzebane i przerwane budowy.
Ciemniejsze od gr, ale tak samo mineralne, jakby wypalone w wielkim
piecu i ogoocone ogniem ze wszystkiego, co przypomina dom. W gbi
zatoki miasto troch zgstniao, bysno szkem, pozieleniao, ale my
pynlimy dalej, by przybi do nabrzea. Na cementowym placu sta
zardzewiay dwig. Nad szarym baraczkiem powiewa dwugowy
albaski orze i bkitna flaga Unii. W rodku stao biurko i dwa krzesa.
Kobieta w mundurze kazaa zapaci dwadziecia pi euro, wzia
trzydzieci, daa jakie kwity i z umiechem powiedziaa, e nie ma
wyda reszty. Na wzgrzu nad portem pitrzyy si bloki z nagiego
porudziaego betonu. Gdyby nie porozwieszane pranie i talerze anten,
mona by je wzi za opuszczone.
Tak, wszyscy powinni tam pojecha. A przynajmniej ci, ktrzy
wymieniaj nazw Europa. To powinien by obrzd inicjacyjny,
poniewa Albania jest podwiadomoci tego kontynentu. Tak, Albania,
to europejskie id, to jest lk, ktry nawiedza noc picy Pary, Londyn i
Frankfurt nad Menem. To jest ciemna studnia, w gb ktrej powinni
zerkn ci, ktrym si wydaje, e bieg rzeczy zosta ustalony raz na
zawsze.
Welcome in bloody country, powiedzia Fatos, gdy spotkalimy si w
Cafe Opera na placu Skanderbega w Tiranie. Piem piwo i
zastanawiaem si, czy co tak kosmopolitycznego jak bogosawiestwo
respektuje pastwowe granice. Czy greccy grenszuce zawracaj je z
przejcia w Kakavil, a woscy nie wpuszczaj na promy w Bari i
Brindisi. Na skwerze w cieniu drzew dziesitki facetw handlowao
walut. Dawali sto trzydzieci sze lekw za dolara. Wrd tumu
cinkciarzy stao kilka radiowozw. Gliniarze, tak jak cinkciarze i reszta
Albanii, tego lata palili cienkie karelie po sto lekw za pudeko. Na
skwerze unosi si duch obojtnej symbiozy. I tych, i tamtych czy czas,
ktry musieli przeczeka. Sekundy i minuty pczniay, puchy i pkay,
ale w rodku nie byo nic.
Zapytaem Fatosa, czy handel walut jest legalny. Oczywicie, e
nie, odpowiedzia. A policja?. Po prostu pilnuje porzdku, odpar.
O wp do szstej w Korczy byo jeszcze ciemno. W knajpie przy
dworcu autobusowym siedzieli mczyni. Pili porann kaw i raki z
maych, pkatych szklaneczek. Kaw zaparza si grzak wprost w
filiance. Raki pije si o wicie, poniewa jeszcze lepiej ni kawa
rozprasza senno. Ale pije si tylko jedn. Raki to nie alkohol, raki to
obyczaj. Potem zajecha stary mercedes bus. Powoli wypeni si ludmi.
Kierowca rozda foliowe torebki. Na targ zaczy zajeda pierwsze
furki z towarami. Gdy poszarzao na dobre, ruszylimy na poudnie.
Stojcy na przedzie dwaj gliniarze mieli staroytne sowieckie tetetki z
wytartymi gwiazdami na kolbach. Do greckiej granicy byo dziesi
kilometrw, ale nazwy mijanych miejscowoci miay sowiaskie
brzmienie: Kamenice, Vidice, Selenice, Borove... Gdy wjechalimy w
pierwsze serpentyny, zrozumiaem sens tych foliowych torebek. Gruba,
obwieszona zotem kobieta z wentylatorkiem na bateri w doni zacza
jcze, a rodzina wstaa z miejsc, eby j pocieszy. Wyjli jej z rk to
kieszonkowe air-condition i zacza wymiotowa do przezroczystego
woreczka. Zaraz doczya do niej nastpna i nastpna. Potem przysza
kolej na dzieci. To kobieca i dziecica choroba, powiedzia nam potem
Astrit. Rzeczywicie, mczyni podrowali bez skutkw ubocznych.
Brali tylko udzia w oglnym oywieniu, bo cay autobus uczestniczy w
nieszczciu, pocieszajc, komentujc i wyrzucajc za okno podawane z
rk do rk zuyte torebki, a kierowca zaraz rozdawa nastpne.
Za Ersek gry spotniay. Wydrapalimy si na tysic siedemset
metrw: jedynka, dwjka i nieustajcy korkocig nad krawdziami
urwisk bez adnych barierek. Nie widziaem ani ladu domu, cieki czy
zwierzcia. Kopulaste szczyty porastaa ta wypalona trawa, bielay
usypiska ska i przez ptorej godziny nie dostrzegem adnych ladw
czowieczej bytnoci. Liczyem bunkry. Przy pidziesitym sidmym
daem sobie spokj. Byy wszdzie, jak okiem sign. Cementowe
czerepy wrastay w zbocza w miejscach, gdzie aden pojazd nie mia
szans dojecha. Nie wiem, moe cement i stal transportowali na muach
i osach, moe po prostu przenosili to wszystko na plecach. Szare
betonowe ropuchy tkwiy czasem pojedynczo, czasami po trzy, cztery,
strzegy wyimaginowanych przej, przesmykw, przecinay linie
domniemanych atakw, oczekiway na ofensyw, na inwazj, a ich
czarne, puste spojrzenia ogarniay ca widzialn przestrze. Sprawiay
wraenie czego przedwiecznego i wyglday tak, jakby miay trwa do
koca czasu. Wydaway si starsze ni gry i obojtne na geologi,
nieczue na erozj. Wci przypominaem sobie ich liczb szeset
tysicy. W kadym, powiedzmy, po dwch onierzy na stojco
obsugujcych cekaem albo erkaem, czyli milion dwiecie tysicy, co
oznacza prawie poow mieszkacw kraju. Podczas prb, podczas
artyleryjskich testw, zamykano w nich kozy. Przygldaem si otworom
strzelniczym, ktre wyglday jak ekstrawaganckie ciemne okulary. W
tym pustym pejzau, w okolicy, gdzie raz na godzin pojawia si jaki
pojazd, nie mogem oprze si wraeniu, e wci jestem obserwowany.
Postj by w Leskoviku, obok maego baru. Dawali kaw, raki i jajka
na twardo. Do naszego stolika podszed mczyzna. Ale nie usiad.
Potrzebny by mu tylko blat stou. Turla po nim jajko i ciarem doni
rozkrusza skorupk. Trwao to bardzo dugo, poniewa zapomnia o
tym, co robi, i wpatrywa si w nas, by moe pierwszy raz w yciu
widzc i syszc cudzoziemcw. Jajko chrzcio, pokazaa si ju biel
biaka, a on wci patrzy bez sowa.
W Leskoviku te byy bunkry, tyle e znacznie wiksze. Przypominay
betonowe jurty ze stalowymi wierzejami. Wrd nich pasy si osy.
Zwierzta byy w tym samym kolorze, co schrony, i w tym samym
kolorze byo kamieniste pastwisko i strome zbocze zamykajce
krajobraz. Za miastem wjechalimy w cie pasma Nemerke. Nigdy nie
widziaem takich gr. Wyglday jak usypane z popiou. Linia lasu
koczya si jak ucita, a potem by ju tylko jaowy, pionowy masyw,
ktry z tej odlegoci wydawa si lotny, sypki i nietrway. Nic tam nie
byo. Dosownie nic poza czyst nagoci. city szczyt Papingut
wyglda jak hada pyu, podniebne wysypisko kurzu, i ten kurz, ten py
musiay prszy gdzie z gry, z otchani wszechwiata, z jego
najdalszych zakamarkw.
Bo Albania jest stara. Jej pikno przywodzi na myl dawno wymare
gatunki i epoki, ktre nie pozostawiy po sobie adnych wizerunkw.
Pejza trwa, ale jednoczenie nieustannie kruszeje, rozpada si, jakby
niebo i powietrze chciay go rozetrze w palcach. To s szczeliny, rysy,
pknicia i nieustanne cienie materii, ktra pragnie, by dano jej
spokj, pragnie pozby si formy, zazna odpoczynku i powrci do
czasw, gdy ksztaty jeszcze nie istniay.
Gjirokastr to miasto z biaego kamienia. Dachy domw pokryte s
poczerniaym upkiem, ktry kiedy te by biay. Okna pensjonatu
Hadiego Kotoni wychodz prosto na minaret. Kilka razy dziennie z
wysokiej wiey odzywaj si goniki i metaliczny gos muezina wypenia
ulice, zauki i ca dolin rzeki Drinos. Obok meczetu jest grecki
konsulat. Od rana stoi przed nim tum. Dziesitki kobiet i mczyzn
czekaj na wiz. Telewizor pokazuje kilometrow kolejk albaskich aut
na przejciu w Kakavil. Grecy od paru dni nikogo nie wpuszczaj.
Twierdz, e posypa si system komputerowy. Albaczycy mwi, e
to szykany, eby nie zapomnieli, gdzie jest ich miejsce, eby stali i prosili
o greck prac i greckie euro, eby wiedzieli, e to jest grecka aska.
Ale, mwi Albaczycy, bez nas ich winnice zdziczej i zdziczej ich gaje
oliwne, tak jak zdziczay nasze, poniewa musielimy je zostawi i
wyjecha do Grecji, bo tam jest praca i s pienidze. Grecy nie potrafi
pracowa, mwi Albaczycy. Pogardzaj nami, ale bez nas nie piliby
wina, poniewa stali si grubi i leniwi.
Popijam czarny albaski fernet i patrz z gry na rodzinne miasto
Envera Hody. Wczesnym popoudniem ulice pustoszej i znika tum
sprzed konsulatu. Soce wieci pionowo i wymiata cie z
najcianiejszych zaukw. Robi si tak cicho, jakby wszyscy rzeczywicie
wyjechali, pozostawiajc miasto wasnemu losowi, porzucajc je na
pastw czasu i upau. Z gr zejd wilki i skrzyuj si z psami, winorol
rozsadzi mury z ciosanego kamienia, wiekowe mercedesy zdechn z
tsknoty za swoimi szoferami, turecka forteca na wzgrzu zapadnie si
do jego wntrza, wiatr wypeni piaskiem pokoje hotelu Sopoti, rdza wyje
wntrznoci muzumaskich gonikw, raki przepali zakrtki butelek w
knajpie Festivali, porzucone pliki stulekwek z Fanem Noli zamieni si
w tlen i na koniec szara uska gr przykryje reszt.

Tak, piem czarny fernet i prbowaem wyobrazi sobie kraj, z


ktrego pewnego dnia odejd wszyscy ludzie. Zostawi go na pastw
czasu, ktry rozsadzi powoki godzin i miesicy i w czystej postaci
wejdzie w resztki rzeczy i miast, rozpuci je, przemieniajc w pierwotn
materi, w powietrze i mineray. Bo to wanie on, czas, by tutaj
najwaniejszym ywioem. Cigy i ciki jak gigantyczne bydl zalega
w dolinach rzek, przygniata grzbiety gr od Szkodry po Sarand i od
Korczy po Durrs. To w jego wntrzu yli mczyni wystajcy na
rogach ulic i na placach. By moe wygldali jego mierci i zarazem
lkali si jej, poniewa agonia przedwiecznego zwierzcia, w ktrego
wntrznociach brodzili, oznaczaa dla nich nag samotno. Gdyby
zdecho, nigdy by si ju nie spotkali. Porwayby ich oddzielne strumyki
minut i dni bdce jedynie smutn ludzk imitacj starego nurtu,
ktrego potga przywodzia na myl jedynie nieruchomo. Musieliby
ywi si padlin wiecznoci, poniewa wanie tak smakuje wolno.
Na play w Sarandzie ludzie odgarniali mieci i robili sobie miejsce.
Odsuwali plastikowe butelki, kartony, puszki, oprnione cuda
cywilizacji, foliowe torby Boss, Marlboro i Tesco, by odsoni spachetki
piasku, na ktrych rozkadali si caymi rodzinami. Wiatr nis w gb
ldu przezroczyste strzpki i rozwiesza na drzewach. Wiao z zachodu.
Nigdy w yciu nie widziaem takiego syfu i takiego spokoju, z jakim
ludzie yli wrd odpadkw, do ktrych co chwil dorzucali nowe.
Spachetki uprztnitej play miay wielko koca albo grupki
siedzcych osb. Byo co pysznego i pogardliwego w tych gestach
odrzucajcych zuyte rzeczy, jaka wielkopasko konsumpcji i teatr
obojtnoci wobec wszystkiego, co nie jest samym zaspokojeniem
zachcianki. Wiao z zachodu dosownie i metaforycznie. Wiatr nie
przynis jednak niczego, co by miao jakkolwiek warto. By moe te
inne rzeczy, ktre tam niewtpliwie byy, po prostu nie nadaway si do
transportu i po drodze traciy warto, psuy si, rozpaday.
Niewykluczone jednak, e nie byy tutaj nikomu potrzebne.
Gdy pierwszego dnia wychodzilimy z portu, zaczepi nas Genci. Mia
trzydzieci par lat, sanday na bosych nogach i czarne wyszmelcowane
szorty. Na ramieniu trzyma kilkuletniego chopczyka. Pynn
angielszczyzn zapyta nas, skd jestemy i czy nie potrzebujemy
pokoju. Po nieprzespanej nocy bardzo potrzebowalimy. Zaprowadzi
nas midzy paropitrowe zrujnowane bloki: smrd, strumienie
rynsztokw toroway sobie drog wrd usypisk gruzu i tlcych si
mieci, rumowisko kamieni, niezniszczalnego plastiku, jaki bakaski
the day after. Opalone dzieciaki przyglday si nam ciekawie i nie
mielimy siy, eby spawi yczliwego faceta. Genci zawoa i po chwili
przysza stara kobieta, caa na czarno. Ruszylimy za ni. Otworzya
krat zamykajc balkon na parterze jednego z blokw, a potem
wejciowe drzwi. W rodku byo chodno i absurdalnie czysto.
Dwupokojowe mieszkanie po prostu lnio. Lnia terakota na pododze,
lnia lodwka, lnia azienka, byszcza telewizor, byszcza wielki
wentylator, nawet z pocieli unosi si lekki, pachncy czystoci blask.
Wszystko wygldao tak, jakby nikt nigdy tutaj nie mieszka, tylko
sprzta, sprzta i sprzta. Ona jest wdow powiedzia Genci i
dlatego trzeba jej zapaci dwadziecia pi dolarw za noc.
Potem spotkalimy Genciego jeszcze par razy. Mwi bez przerwy i
bez przerwy nam co obiecywa. Twierdzi, e zna Ismaila Kadare, e
Kadare jest teraz w Albanii i moe nas umwi na spotkanie.
Proponowa nam klimatyzowany apartament w centrum Tirany za
dziesi dolarw. Opowiada o swoim nawrceniu na ewangelicyzm, o
swojej onie pracujcej w Fundacji Sorosa, z dum o ojcu pracujcym w
czasach Hody w subie bezpieczestwa. Ktrego dnia, gdy
rozmawialimy o Europie w ogle, zada nam pytanie: czy w Polsce by
komunizm?

Z nabrzenej promenady w Sarandzie wida zamglone brzegi Korfu.


Mona siedzie przy kawiarnianym stoliku w ruchliwym cieniu palm i
patrze, jak wielkie pasaerskie promy sun przez gadkie wody
cieniny i przepadaj w otwartym morzu. Bardzo moliwe, e
turystyczna midzynarodwka przyglda si albaskiemu brzegowi tak,
jakby przygldaa si brzegom, powiedzmy, Liberii albo Gwinei.
Niewykluczone, e maj nawet lornetki. Siedmiopitrowe nawodne
hotele poyskuj w socu i znikaj. Jest w tym co z safari i co z
fatamorgany.

Popijaem greck retsin i prbowaem sobie wyobrazi to miejsce


dwadziecia lat temu. Prbowaem sobie wyobrazi kraj odcity od
reszty wiata niczym wyspa na jakim oceanicznym zadupiu. Kraj, ktry
ma okoo stu szedziesiciu wrogw (umwmy si, e wtedy mniej
wicej tyle byo pastw na mapie politycznej). Niebezpieczestwo czai
si na wschodzie i na zachodzie. Czyha kapitalizm, czyha komunizm w
zdegenerowanej sowieckiej i chiskiej postaci, czyhaj afrykaskie
monarchie i technokratyczne reimy poudniowo-wschodniej Azji, czyha
Grenlandia i czyhaj Wyspy Zielonego Przyldka, i czyha kosmos
znieprawiony przez Amerykanw i Sowietw. Enver Hoda, wyjedajc
z Tirany, zamyka przekanik telewizyjny i klucz zabiera ze sob, eby
kto pod jego nieobecno nie puci greckiego, woskiego albo
jugosowiaskiego programu. W Sarandzie tak jak dzisiaj jest
pne popoudnie, nie ma tylko tych wszystkich pospiesznie skleconych
betonowych knajp i hoteli. Ludzie siedz na brzegu morza i patrz na
przepywajce statki nalece do wroga. Wielkie pprzezroczyste domy
pyn ku wasnej zagadzie, poniewa nale do wiata, na ktrym ciy
przeklestwo. Zapada zmierzch i tamten wiat nie istnieje naprawd.
Nie posiada znaczenia ani formy i jest tylko jakim antywiatem, czyli
nierzeczywistoci skaon fundamentalnym kamstwem.
Trzysta dwadziecia kilometrw w najduszym miejscu i sto
czterdzieci w najszerszym. To daje okoo dwudziestu omiu tysicy
kilometrw kwadratowych absolutnej prawdy i samotnoci. W
czterdziestym smym roku renegatem okazuje si Jugosawia, w
szedziesitym pierwszym Sowiety, w siedemdziesitym smym
Chiny. Zdrada ze wszystkich stron otacza Albani. Wiejscy nauczyciele
ukadaj z kamieni wielkie hasa na wzgrzach. Czujno, czujno,
czujno, Najniebezpieczniejszy wrg to wrg, o ktrym si
zapomina, Trzeba myle, trzeba pracowa, trzeba y jak
rewolucjonici. Zaniedbanie lub bd gro posdzeniem o zdrad.
Trzysta dwadziecia w jedn, sto czterdzieci w drug i adnych szans
na ucieczk, bo reszta wiata jest nicoci.
Kamienne hasa najlepiej wida byo z gry, z nieba. Stanowiy
wyzwanie dla wszechwiata. Zdaje si, e to by plan maksimum, w
ktrym nie chodzio ani o Chiny, ani o Sowiety, ale o nawrcenie caego
kosmosu.
Ktrego dnia wybralimy si z Korczy do Voskopoj. Chcielimy
zobaczy to niegdy najwiksze miasto w europejskiej czci
otomaskiego imperium z trzydziestoma tysicami domw
wybudowanych tak gsto, e koza moga przej po dachach z jednego
koca miasta na drugi, z dwudziestoma dwoma wityniami, chcielimy
zobaczy miejsce, gdzie krzyoway si szlaki karawan z Polski, Wgier,
Saksonii, z Konstancy, Wenecji, Konstantynopola i gdzie dwiecie
osiemdziesit lat temu powstaa pierwsza na Bakanach drukarnia.

eby si tam dosta, wynajlimy furgonetk. Prowadzi Jani, a jego


kumpel wci prbowa rozmawia. Zna kilka oglnosowiaskich sw.
Jego kameradka bya Sowaczk. Poznali si na plantacji oliwek w
Grecji. Jechalimy dziuraw drog wci w gr. Przez trzydzieci
kilometrw nie byo adnego skrzyowania, tylko od czasu do czasu
gdzie z gr zbiegay ole cieki. Chopcy czstowali nas papierosami i
pokazywali tombakowe sygnety w ksztacie lwich gw.
Voskopoj to by absolutny parter. Waciwie nie wygldaa na
zbudowan, tylko na uoon z kamieni. Niektre domy rozsypyway si
pod wasnym ciarem i nie by to skutek zaniechania, opuszczenia ani
staroci, ale waciwo uytego materiau. Po prostu nic wikszego ani
wyszego nie dao si usypa czy te uoy z tego budulca. Wszystko
przypominao bardziej geologi ni architektur. Jakby ktrego dnia
ziemia zwyczajnie si rozstpia i wydaa na wiat swoj wersj ludzkiej
zabudowy. I teraz kruszejce mury, sypice si ciany, wyschnita glina
wyciekajca strumyczkami ze spoin, spkane dachwki, rozszczepione
upaem drewno bram i furtek, wspomagane erozj i grawitacj
prboway powrci do wntrza ziemi.
Jani i jego kumpel czekali na nas w knajpie. To by jeden kamienny
pokoik z pidziesiciokilkuletni Greczynk za barem. Kobieta
wyliczya nam wszystkie kocioy, ktre kiedy tutaj stay. Poczstowaa
serem, papryk, chlebem i raki. Nie chciaa pienidzy. Chciaa
rozmawia, chciaa opowiada. Wcale jej nie przeszkadzao, e musimy
zgadywa tre tego, co do siebie mwimy. Potem przyszli jeszcze inni,
eby nas zobaczy i ucisn nam rce. Jani z koleg pili jedn albask
brandy za drug i zapijali piwem tirana. Chcielimy zosta duej, ale
balimy si o naszych przewodnikw, bo dla nich upyw czasu oznacza
jedynie kolejne kieliszki. Ludzie wyszli przed knajp i patrzyli, jak
odjedamy. Chopcy mwili i mwili. Stawali wrd kukurydzianych pl,
zrywali narcza zotych kolb i wtykali nam do kieszeni. Teraz byo cigle
z gry i toczylimy si na luzie, oszczdzajc paliwo. Jani wczy
monotonn, transow muzyk, jakie tureckie techno, i zaczli taczy
na siedzco. Podskakiwali i koysali si w fotelach jak w wielbdzich
siodach. Jani puszcza kierownic i wznosi ramiona w kolistych
pynnych gestach. Czasami odwracali si, eby sprawdzi, czy bawimy
si tak sam dobrze jak oni. A potem zgodnie z tym monotonnym
pustynnym rytmem zaczli pokrzykiwa: Ben Laden! Ben Laden! Ben
Laden!, i tak rozkoysani, z otwartymi oknami, przez ktre wpadao
gorce powietrze i py, wtoczylimy si na przedmiecia Korczy. Ale to
nie by wcale koniec, bo musielimy jeszcze koniecznie odwiedzi sklep
nalecy do przyjaciela Janiego i tam koniecznie napi si piwa.
Siedzielimy na skrzynkach wrd zieleniny, pomidorw i bzyczenia
much, a Jani tumaczy nam, e waciciel jest oficerem policji, ale
postanowi zaoy wasny biznes. Czarnowosy chopak umiecha si
niemiao, czstowa papierosami i podsuwa twarde czerwone jabka.
Narzeczony Sowaczki spa z gow midzy biaymi krgami serw.

Ze starej twierdzy w Kruj pozostaa tylko kamienna wiea, troch


murw i zarysy fundamentw. Reszt w 1982 roku wybudowaa
Pranvera Hoda, crka Envera. Bya architektem, posiadaa wadz i
tak wanie wyobraaa sobie albaskie redniowiecze. To wanie tutaj
w 1443 roku Skanderbeg wywiesi sztandar z czarnym dwugowym
orem i ogosi niepodlego Albanii. Rzuci wyzwanie Turcji, przed
ktr draa wwczas caa chrzecijaska Europa. Kalikst III mwi o
nim Athleta Christi, chocia Jerzy Kastriota w modoci przeszed na
islam, i std jego imi Skander. Oczywicie przegra, i Albania musiaa
zaczeka z niepodlegoci do 1913 roku. To wszystko, caa ta
wielusetletnia historia ze sztandarami, podobiznami wodzw, mw
stanu, papierami, mapami i kopi hemu Skanderbega, znajdowao si w
budynku crki Envera. Przy wejciu, ktrego pilnowa onierz z
kaasznikowem, staa kolejka.
My poszlimy z powrotem, w t dug, ciasn uliczk, zabudowan
starymi domami. Byo ich kilkanacie i w kadym sprzedawali starzyzn,
tysice, dziesitki tysicy przedmiotw. W chaosie i pmroku, uoona
w stosy, upchnita w sterty, rozwieszona w pczkach, zgromadzona
zostaa tutaj caa przeszo Albanii. Rzebione skrzynie, cikie ciemne
stoy, wodne fajki, zakrzywione noe, naszyjniki ze srebrnych monet,
babskie wyszywane stroje przesiknite staroci i stchlizn, makaty z
widokami Stambuu i Mekki, kawaki uprzy, wyschnite na wir
kierpce, orientalne filigrany, szable, sprzty z drewna, przyrzdy z
koci, przedmioty z rogu, dywany, eliwne okopcone garnki, jaki
zakurzony supermarket kultury materialnej i wszystko wytarte od
dotyku, wygadzone przez pokolenia, ani troch nie udawane, ledwo co
wydobyte z ciemnoci i przetarte na sprzeda. Wchodzilimy kolejno do
tych sezamw, ale rozmaito i barbarzyski splendor materii
wypychay nas na zewntrz. W ktrym momencie wysiad prd.
Sprzedawcy prowadzili nas w gb mrocznych labiryntw i za pomoc
rcznych latarek pokazywali pojedyncze rzeczy. ty krek wiata
przeskakiwa z przedmiotu na przedmiot, z jednego okrucha przeszoci
na inny, wyuskiwa z burego pmroku skrawki strojw, ornamenty,
metaliczne byski biuterii, i to byo tak, jakby si prbowao czego
dowiedzie o wiecie, w ktrego realno trudno do koca uwierzy. Te
ni to muzea, ni to rupieciarnie, ni to skadnice historii z bdzc w ich
wntrzu bezradn smuk wiata ukaday si w jak albask
metafor. W ktrym z kolejnych sklepw na staroytnej otomanie lea
waciciel. Obok stay buty, a on po prostu spa.
Prawie w kadym z antykwariatw by jaki kt, w ktrym cinito na
kup najnowsz histori. Skadaa si gwnie z papieru i wizerunkw
Envera. To byy w wikszoci jakie cikie ksigi i albumiszcza, w
ktrych wdz wystpowa na tle swoich osigni: Enver na tle tumw,
Enver na tle nowych osiedli, Enver na tle anw i fabryk. Poza papierem
byy jeszcze medale i odznaczenia z obowizkow czerwon gwiazd.
Tylko tyle zostao i tyle nadawao si na sprzeda. Nie wiem zreszt,
czy kto to w ogle kupowa. Za album o yciu Hody facet chcia
trzydzieci dolarw. Poda cen i nie mia ochoty na adne targowanie.
Powtarza swoje thirty, i w kocu zniecierpliwiony odwrci si
plecami. Albaczycy si nie targuj, powiedzia mi potem Astrit.
Zwaszcza z kim z zagranicy. Po prostu myl, e wszyscy maj wicej
pienidzy ni oni i jeli chc zapaci mniej, to jest to niesprawiedliwe.
No i byy tam jeszcze bunkry. Stay wszdzie, w kadym sklepie
dziesitki, setki miniaturowych bunkrw z biaego kamienia. Mogy
suy jako popielniczki, przyciski i bibeloty dla ozdoby. Kiedy si ju
wyjedzie, miay po prostu przypomina Albani.
Albania to jest samotno. Takie zdane przychodzi mi do gowy, gdy
przypominam sobie pne popoudnie w Korczy. Stare, pamitajce
jeszcze otomaskie czasy targowisko ju opustoszao. Odjechay
zabytkowe mercedesy i konne dwukki. Kobieta zmiataa mieci z
placu. Tego dnia niebo byo szare i ta szaro teraz, gdy tum si
rozszed i znikn barwny rozgardiasz towarw, spywaa z gry i
wypeniaa pustk rynku. Opuszczone jednopitrowe domy wchaniay j,
jak kamie wchania wilgo. Caa przestrze targowiska bya obumara i
nieruchoma, jakby nikt nigdy tutaj nie zaglda. I wtedy w najdalszym
kcie placu zobaczyem trzech mczyzn. Siedzieli w kucki wok
miniaturowego rusztu i piekli kolby kukurydzy. Ledwo mona byo ich
odrni na tle szarych murw. Gstniejcy zmierzch zaciera ich
sylwetki. Waciwie wida byo tylko ogie, czerwony, niespokojny
pomyk na wietrze.
Ktrego dnia rozmawialimy z Astritem o emigranckich szlakach
Europy, o tej nieustannej wdrwce ze wschodu i poudnia za zachd, o
gastarbajterskich nomadach cigncych z Polski, z Ukrainy, z Biaorusi,
Bugarii, Rumunii, eby dokona ndzarskiej konkwisty terytoriw
germaskich, romaskich, anglosaskich i caej reszty a po przyldek
witego Wincentego, przyldek Passero i przetwrnie rybne Islandii.
Mwiem Astritowi o Polakach i Ukraicach na niemieckich budowach i
folwarkach, snuem star ballad o tym, jak gorzkie jest ycie gorszych
ludzi w lepszym wietle. Wszystko po to, by w jaki sposb
zrwnoway jego albask opowie. Kiedy skoczyem, Astrit
powiedzia: To nie to samo. Nie wiesz, co to znaczy by Albaczykiem
w Europie. Zaraz potem zmienilimy temat.
To s pozostaoci po dziewidziesitym sidmym roku, powiedzia
Rigels. To byo w Gjirokastr i pytaem go o zrujnowane partery
niektrych domw. Nie byo drzwi, okien, witryn, tylko wielkie dziury u
podstawy budynkw wypenione mieciem, resztkami jakich sprztw i
gruzem. W dziewidziesitym sidmym wiosn rozsypay si finansowe
piramidy. Rzd Saliego Berishy do koca zapewnia, e wszystko jest
pod kontrol, i w pewien sposb popiera dziaalno tych bajkowych
instytucji. Skuszeni geometrycznym postpem bogactwa, ludzie
wyprzedawali wszystko, co mieli, domy, mieszkania, zacigali dugi i
wpacali pienidze na konta, ktre miay rosn jak supek rtci, gdy
nadciga gorczka. Dziesitki tysicy Albaczykw straciy wszystko.
Czy to, co tam byo, sklepy, knajpki, naleao do rzdu? zapytaem
Rigelsa. Umiechn si tylko: Nie. To naleao do kogo, kto po
prostu co mia, a ludzie, ktrzy to grabili i niszczyli, nie mieli ju nic. To
bya zemsta za posiadanie czegokolwiek.
Prbowaem sobie to wszystko wyobrazi. Siedzielimy w przyjemnej
knajpce, ukrytej w piwnicznych wntrznociach starej fortecy grujcej
nad miastem.

Pilimy biae wino. Rigels wita si ze znajomymi. Obok podrastajcy


chopcy pili piwo i rozmawiali o dziewczynach, a ja prbowaem sobie
wyobrazi, jak ich rwienicy pi lat temu pruj w powietrze seriami z
kaachw, przez chwil szczliwi, e sprawiedliwo i prawda
nareszcie nale do nich. Niektrzy strzelaj w okna ssiadw, ktrych
nigdy nie lubili. Prbuj sobie wyobrazi t stracecz rewolucj
ograbionych ludzi. Zrewoltowane Gjirokastr i Vlora le na Poudniu, a
Berisha jest z Pnocy. Ten geograficzny podzia jest tak silny
historycznie, e zanosi si na wojn domow. W kadym razie prezydent
kae wanie na Pnocy otworzy magazyny z broni w nadziei, e jego
krajanie rusz z krucjat, by zdawi buntownicze Poudnie. Szybko
jednak zrozumiano, e wojna domowa Pnoc-Poudnie jest blefem lub
niedoszym zamiarem. Miejsce wojny domowej zaja anarchia.
Albaczycy niektrzy mieli instrukcje, inni stare marzenia o
posiadaniu karabinu, jeszcze inni bali si, lkali o przyszo lub
naladujc drugich, rzucili si do magazynw broni i zaczli bra co
popadnie, cznie z minami i materiaami radioaktywnymi. Pniej
zaczli strzela w powietrze na wiwat, z radoci lub ze strachu, albo dla
wyprbowania broni, ktr mieli w doni. Uzbrojeni ludzie skierowali si
do wizie i uwolnili tysic piciuset winiw, z ktrych siedmiuset byo
skazanych za zabjstwo. Tego dnia [10 marca 1997 roku AS] zgino,
gwnie od kul wystrzelonych w powietrze, ponad dwiecie osb,
rannych byy tysice. Rozpoczy grabie bandy, o ktrych nie wiadomo,
czy byli to ludzie Berishy, czy te zwyczajni bandyci. Doszo nawet do
tego, e rozkrcono tory kolejowe, by kawaek po kawaku
przehandlowa je jako zom do Czarnogry.
Nie mog uwolni si od myli, e kamienne hasa i samobjcz
strzelanin w niebo czy pokrewiestwo. Obydwa gesty wydaj si
absurdalne, ale w najgbszym sensie stanowi radykalne wyzwanie
wobec rzeczywistoci. Optany totalitarn wizj Hoda i
zanarchizowani obywatele rozpadajcego si pastwa postpuj tak,
jakby wiat mia umrze razem z nimi. Jednoczenie Enver jest tak samo
pewien swojej niemiertelnoci jak zrewoltowany tum. I on, i oni yj
tylko w teraniejszoci. Hoda prawdopodobnie uwaa, e od jego woli
zaley wszystko, i dlatego nie uznawa adnych ogranicze. Strzelajcy
w powietrze mczyni przeczuwali, e od nich nie zaley nic, i dlatego
mogli robi wszystko.
Shqiperia to Albania. Nawet jej prawdziwe imi w jakim sensie
oznacza samotno, poniewa poza Bakanami mao kto je zna. Przez
dwa tygodnie suchaem albaskiego na ulicy, w autobusach, w radiu i
chyba ani razu nie usyszaem sowa Albania. Zawsze byo: Shqiperia,
Shqiptar, shqiperise.
Nazwa Shqiperia pochodzi od czasownika shqiptoj, ktry znaczy
tyle, co wymawia, mwi. W jzyku, ktrego nikt nie rozumie.
MOLDOVA
Kraj ma jakie trzysta kilometrw w najduszym miejscu i jakie sto
trzydzieci w najszerszym. Przejcie w Leueni zbudowane jest z
szarego betonu i puste. Kobieta w mundurze bierze paszporty i znika na
kilkanacie minut. Tdy przejedaj tylko Modawianie i Rumuni, i
raczej nikt dla przyjemnoci. Potem jest wie na skarpie po prawej.
Niektre domy stoj krzywo, z innych zostay tylko rumowiska. Ziemia
osuna si i zabraa kilkadziesit obej. Na nietknitym skrawku
gruntu stoi cerkiew i odcina si na tle nieba. Grzbiety wzgrz s dugie,
paskie i zielone. W dolinach czasami wida wsie. Z daleka przypominaj
obozowiska. Domy s tej samej wielkoci, tego samego ksztatu, tego
samego koloru, przykryte takimi samymi eternitowymi dachami.
Wygldaj jak namioty ze spowiaego ptna. Nic nie stoi osobno.
Wszystko razem, oddzielone od nastpnego. Bezmiar zieleni i siwa
plama cienionych domostw, znowu ziele, ziele i ziele i znw gar
cementowych kanciastych zabudowa trzymanych w ryzach przez
niewidzialn lini.
Przecitna pensja to dwadziecia pi dolarw. Dolar to okoo
trzynacie modawskich lei. Modawskie banknoty s mae i spowiae.
Na wszystkich jest Stefan Wielki, a po drugiej stronie jaki zabytek.
Cerkiew albo klasztor. W Modawii jest okoo stu trzydziestu zabytkw.
Ich spis mieci si na jednej stronie formatu A4 w atlasie Modawii,
ktry kupiem sobie w Kiszyniowie. Poowa pochodzi z XIX i XX wieku.
Banknoty s na og zniszczone. Do dugo zastanawiaem si nad tym,
jak radz sobie z nimi bankomaty. Wydaway mi pliki wywiechtanych,
przetartych, naddartych i wytuszczonych nominaw, lecz nigdy si nie
pomyliy. Do tej pory mylaem, e bankomat potrafi liczy tylko nowe
albo prawie nowe, w kadym razie chocia troch sztywne. Jest jeszcze
bilon, chocia niewiele si go uywa. Jednak pidziesit bani wyglda
bardzo piknie. Ta niewielka moneta w kolorze matowego zota ma na
awersie dwa winne grona i w jaki bezradny sposb prbuje sugerowa
obfito. Najtasze papierosy astra kosztuj okoo dwch lei;
najdrosze, marlboro, okoo szesnastu.
Do Cahul jedzie si z autogara Sud-Vest. To ju skraj Kiszyniowa,
kocz si biae blokowiska i zaczyna monotonia wzgrz. Pod
blaszanym dachem stoi jeden autobus. Poudnie jest biedne jak mysz
kocielna. Na poudniu koczy si wiat i mona si wybra najwyej do
rumuskiego Gaacza.
Modawia jest jak rdldowa wyspa. eby mc si w ogle gdzie
wydosta, otrzymaa ostatnio od Ukrainy piset metrw dunajskiego
brzegu niedaleko Giurgiulesti na samym poudniu. Ale na razie wielkie
ciarwki musz si wlec przez Ukrain i Polsk, zanim osign
wyniony Berlin i Frankfurt. W autobusie do Cahul wszyscy s yczliwi.
Czstuj owocami. Sami chtnie przyjmuj poczstunek ukraiskim
piwem o nazwie czernihowskie w litrowej plastikowej butelce. Wypytuj
o wszystko i opowiadaj o sobie. Nie potrafi tylko poj sensu podry
do Cahul czy gdziekolwiek indziej. Przecie u nas nic nie ma", mwi.
W dniu, kiedy Pan Bg rozdawa ludom ziemi, Modawianin akurat
zaspa. Zbudzi si, gdy byo ju po wszystkim. Co ze mn bdzie, Panie
Boe?" zapyta smutno. Pan Bg popatrzy z gry na zaspanego i
zmartwionego Modawianina, i zacz si zastanawia, ale nic nie
przychodzio mu do gowy. Ziemia bya ju rozdzielona i jako Pan Bg nie
mg kwestionowa wasnych decyzji, a tym bardziej zajmowa si
przesiedleniami. Machn w kocu rk i powiedzia: No trudno.
Chod, zamieszkasz ze Mn w Raju". Taka jest legenda.
Gdy si jedzie do Cahul czy gdziekolwiek indziej, legenda przypomina
prawd. Monotonia przywodzi na myl wieczno. Wci jest zielono,
wci urodzajnie, pejza faluje, widnokrg wspina si i opada, ukazujc
tylko to, czego si spodziewamy, jakby nie chcia nam robi przykroci.
Winorol, soneczniki, kukurydza, troch zwierzt, winorol, soneczniki,
kukurydza, stada krw i owiec, czasami sady i wci szpalery orzechw
po obu stronach drogi. W krajobrazie nie ma wolnych miejsc, nie ma
nagle zerwanej cigoci, wyobrania nie napotyka zasadzek i wkrtce
zasypia. Najprawdopodobniej co tu si dziao sto, dwiecie i trzysta lat
temu, ale zdarzenia nie pozostawiy ladw. ycie wsika w ziemi,
rozpywa si rozcieczone przez atmosfer, tli si spokojnie i wolno,
jakby miao obiecane, e si nie skoczy.

Postj by w Cimilia. To wygldao tak, e nie sposb zapamita.


No jaka nico, ktra na chwil sprbowaa sta si dworcem
autobusowym. Betonowy majdan z jednej strony otwarty na podmiejski
wygwizdw, a z drugiej zamknity budynkiem. Szaro, kurz i upa. Kran
do piwa w barze to bya taka rurka z gumowym wykiem owizanym
drutem, a dalej, w gbi, wszystko formowa przypadek, widzimisi
nawarstwionych rzeczy. Ni to mieszkanie, ni to rupieciarnia, ciemno,
ciasno i nisko, pospawane elazne prty, blacha, laminat, wszystko od
razu, od pocztku zniszczone, eby si potem nie martwi i mie ju z
gowy. To bya rozpacz wzgardzonej materii. Ludzie siedzieli, jedli, pili i
czekali, ale wygldali jak nadzy, jakby zaraz mieli si porani o
krawdzie tego wszystkiego.
Na skrzyowaniu czeka wzek zaprzony w osa. Wok nie byo
nic i dopiero gdzie dalej i niej, tam, gdzie koczyy si any kukurydzy,
szarzaa cementowa wie. Z autobusu wysiada kobieta. Cigna za
sob drucian konstrukcj na dwch kkach. Do tego przywizana bya
niewielka torba. I jedno, i drugie zrobione chyba w domu. Czekaa na
ni dziewczyna. ciskay si jak po dugiej rozce. Potem wsiady na
wzek. Byy wiksze od caego zaprzgu. Brzowy osio ruszy w stron
wsi. Wygldao to na jak zabaw, bo ledwo si mieciy. Jak na jakim
skradzionym kawaku dziecinnej karuzeli.
Co powiedzie o Cahul? Z Cahul jest par kilometrw do rumuskiej
granicy i potem jedzie si do Gaacza nad Dunajem. W Cahul przy
gwnej ulicy byo wida t graniczn blisko. Jedziy auta z
dudnicym basem i w knajpach na powietrzu wygrzewali si smutni
krlowie ycia. Zamawiali modawski koniak, wypijali szklankami, ale
ich twarze nie zmieniay wyrazu. Potrafili tylko porusza ustami. Reszt
mieli nieruchom raz na zawsze. Poprawiali zote acuchy i sprawdzali,
czy wszyscy widz. Nie gasili nawet aut, eby wszyscy wiedzieli, e
maj duo benzyny. Takie byo Cahul na pierwszy rzut oka. Pograniczny
grajdo, nerwowe lenistwo cwaniakw z miodem w uszach i jazda w
kko, eby zabi nud.

W parku obok biaej cerkwi facet wypoycza gokarty. Siedzia za


biurkiem w cieniu drzewa i liczy czas jazdy, uywajc szklanej
klepsydry. Zaraz potem miasto niepostrzeenie zamieniao si w wie.
Po prostu drzewa stay si wysze od domw. Kozy skubay traw pod
partyzanckim pomnikiem z wielkimi cementowymi zblieniami twarzy
bohaterw. W sklepiku obok palio si w biay dzie te wiato.
Weszo trzech mczyzn i kobieta za lad nalaa im wdk do
kieliszkw. Wtedy zrozumiaem, e ten sklep to knajpa.
Na placu przed hotelem ca noc gryzy si psy. Gryzy si i wyy. O
wicie zaczy zajeda samochody z towarem. To by bazar. Stay tam
te metalowe wagony kolejowe bez k. Suyy jako magazyny i sklepy.
Z pitego pitra byo wida zwariowane bogactwo. Wszystko byszczao
i migotao w socu. Folia, plastik, celofan, szko i metal. Ogrki i
pomidory. Arbuzy i melony. Potem zszedem i z bliska zobaczyem, e
maj wszystko, co potrzebne jest do ycia. Paski do spodni i zocist
kukurydz, soje do marynowania i beczki do kiszenia. W kko graa
muzyka. Kobiety siedziay nieruchomo nad swoim towarem z rkami
zoonymi na podoku. Tak samo jak w domu albo na aweczce przy
furtce. Spostrzegem, e tam w ogle byo mao gestw i duo prostego
czekania.

Waciciel niebieskiej renwki nie chcia jecha za dwadziecia euro.


Powiedzia, e drogi s kiepskie i auto si niszczy. Chcia trzydzieci plus
benzyna. Sam te by ubrany na niebiesko i schludny. Nastpne w
kolejce stao stare iguli. Tak stare, e nie zapamitaem koloru.
Kierowca by wielki, gruby i nie przejmowa si wygldem. Powiedzia,
e pojedzie i e nazywa si Misza. Mia pod pidziesitk.
Wyjechalimy za Cahul. Droga pia si w poprzek agodnych grzbietw,
pomidzy winnicami i anami kukurydzy. Wsie zaczynay si natychmiast
i koczyy jak noem uci. Misza mwi, e teraz jest bardzo le.
Wspomina Stalina, chocia nie mg go pamita. Stalin by wart
wspomnienia, poniewa rozstrzeliwa zodziei. Tak twierdzi Misza.
Wedug niego problemem dzisiejszej Modawii byo zodziejstwo,
poniewa Modawia zostaa w caoci skradziona zwykym ludziom. Za
sowieckich czasw, gdy wszystko byo wsplne i niczyje, kradzie nie
stanowia problemu. Tak samo jak reszta, bya wsplnym dobrem. Kradli
wszyscy, a jednak nikt nie traci. Dzi kradn tylko najbogatsi i bardzo
pilnuj, by nie robili tego biedni, po iewa wymylono wasno.
Wymylono j przeciwko zwykym ludziom, ktrzy nic nie maj. To s
sowa Miszy, ktry mwi po rosyjsku.
Chciaem jecha do Comrat, do stolicy Gagauzji. Nie do koca
wiadomo, kim s Gagauzi. W Modawii jest ich dwiecie tysicy. Ich
jzyk naley do grupy jzykw tureckich, wyznaj prawosawie, w
okolice Comrat przybyli z Dobrudy, gdy Rosja w 1812 zagarna
Modawi i dla zatarcia ladw nazwaa Besarabi. Mog by
zbugaryzowanymi Turkami bd sturczonymi Bugarami, nikt tego nie
wie. Tak jak prawie nikt nie wie, e istniej. No wic pojechaem do
Comrat szosami pustymi jak pasy startowe.
Trudno jest opisa Comrat, poniewa jest sabo dostrzegalne. Jedzie
si przez miasto, ktre ledwo wida. S domy, s ulice, ale to tylko
szkice, ledwo uformowana prowizorka, smutek materii, ktra zastyga w
p drogi do spenienia, osaba w p ksztatu. Pomnik Lenina by
pocignity zot farb. Gwn ulic szed kondukt pogrzebowy.
Otwarta trumna jechaa na pace furgonetki. Obok trumny siedziaa na
krzele stara kobieta w czerni. Byo gorco. Nad twarz martwego
mczyzny unosi si rj much. Kobieta odganiaa muchy zielon
gazk. To by powolny, monotonny ruch. Dziwnie to wszystko
wygldao, poniewa szli w zupenej ciszy pord zgieku codziennoci,
pord straganw z chlebem i warzywami, pord rowerw, furmanek i
aut. Przeciskali si pod prd zwykego ycia.
Przed Muzeum Gagauzji sta pomnik bohaterw wojny afgaskiej.
Mody chopak z karabinem pomalowany by srebrn farb. Chciaem
sobie co obejrze, ale tam w rodku jakby wszyscy tylko na to czekali.
Dyrektorka i dwie inne kobiety. Szefowa wzia drewnian wskazwk i
zacza mwi o wielkiej wdrwce ludw z wntrza Azji. Postukiwaa
patyczkiem w mapy i wychodzio na to, e Gagauzi s jednak Turkami,
ktrzy zamiast zaj poudniowe brzegi Morza Czarnego, zabkali si
na pnoc. Szlimy przez kolejne sale zgodnie z nurtem czasu. Gdzie z
bocznych drzwi wyszed staruszek i powiedzia, e jest czonkiem
Zwizku Artystw Plastykw Gagauzji. Urodzi si w 1935 roku we wsi
witkowa Wielka, jakie pitnacie kilometrw od miejsca, gdzie
mieszkam. Nazywa si Andrej Kopcza.
Misza wci gubi drog. Odjecha od rodzinnych stron pidziesit
kilometrw i straci orientacj. Pokazywaem mu map. Ba si drg,
ktrymi nigdy nie jecha. Byy na mapie, ale nie wierzy, e istniej. Tam
yj tylko Turcy, nie ma po co. Tam sami Bugarzy.... Nie chcia wyj
z auta, nie chcia kawy, nie chcia obiadu. Nie miecio mu si w gowie,
e kto moe tak marnowa czas i pienidze, e kto moe tu przyjecha
bez wyranego celu. Bo czy wie Albota de Sus moe by sensownym
celem? Albo wie Sofievca? No wic Misza nie wychodzi nawet z auta.
Patrzy na szary postsowiecki liszaj rozpezy w zielonym pejzau, ja
patrzyem na niego i nasze umysy byy dla siebie nawzajem
nieprzeniknione. On tskni do tego, co byo, i nienawidzi tego, co
pozostao. Ja sowiecki czowiek, powiedzia tego ranka. Przecie nic
innego nie mogo pozosta, poniewa wczeniej niczego innego nie byo.
Ndza i smutek prowizorycznie uformowanej materii robiy tylko to, co
do nich naleao. Przeeray rzeczywisto. Caa ta przestrze
wygldaa na bezpask. Pust drog jecha traktor z przyczep i
mczyzna zrzuca widami wieo skoszon zielenin. Po par garci
przed kadym obejciem. Trudno byo zgadn, czy to jest jaka
jamuna, czy naleno.
W Baurci bylimy o zmierzchu. Misza wzi pienidze i odjecha. W
Baurci mieszkaj sami Gagauzi. Szukalimy Eleny. Poznalimy j dwa dni
wczeniej w autobusie do Cahul. Bya ruda, umiechaa si niemiao i
piknie. Powiedziaa, e pracuje w Istambule, ale teraz przyjechaa do
domu, do dzieci. Zaprosia nas i teraz jej szukalimy w ogromnej
dziesiciotysicznej wsi, rozoonej na niskich wzgrzach w rodku
bezdrzewnej wyyny.
To ta, co miaa dwch mw, a drugi by Turkiem, tak nam mwili
we wsi, i w kocu znalelimy jej dom. Sta w dugim szeregu
podobnych. Wchodzio si na cieniste podwrko, na niewielki dziedziniec
przykryty pnc winorol. Elena znw si umiechaa. Otaczay j
dzieci. Wyszed jej ojciec. Wszyscy bylimy skrpowani. No tak
yjemy, powtarzaa. Wszystko chciaa od razu pokaza. Poszlimy do
ogrodu. Ogldalimy warzywa, ogldalimy winne krzewy, to kapusta, to
pomidory, to ogrki tak powtarzali. W kocu przybylimy z daleka i
moglimy tego wszystkiego nie zna. Ogldalimy chude rude ciel,
stojce na krtkim acuchu po pciny w gnojwce. winie siedziay
gdzie w ciemnoci, wic czulimy tylko zapach. Wszystko byo
skupione, cienione, obok siebie, czyo si jedno z drugim. Dali mao
ziemi, powiedziaa Elena.
Spalimy w najwikszym pokoju. Wypeniay go cudeka. Ze szka, z
plastiku, z porcelany, z metalu, figurki, figurynki, ozdbki, pamitki,
makatki, niewinne duperele, blade tancerki i tandetne zegarki, szklane
kule, czyste pikno bez adnych pretensji, muzeum licznoci, wschodni
przepych, orgia nicoci i marze, zmaterializowany sen. Przypomniay
mi si pokoje moich ciotek i babek ze wsi, ale byy tylko bladym
odbiciem pokoju w Baurci.
Rano ogldalimy wie. Poszli wszyscy. Elena, dzieci, jej ojciec, jej
siostra, szwagier Ilia, ktry zna wiat, bo suy w wojsku w NRD i
budowa domy w Moskwie.

Fronton domu kultury zdobia ludowo-socjalistyczna mozaika.


Betonowe popiersie Lenina stao na dwumetrowym cokole. Samyj
uczszyj czeowiek, powiedziaa Elena i umiechna si jak to ona.
Wtedy zrozumiaem, e oni nie maj tutaj nic wicej, e pami Baurci
zacza si kilkadziesit lat temu, e wczeniej po prostu nic nie byo.
Osio cign wzek. Powozio dziecko. W rodku, w przepastnych i
pustych wntrznociach domu kultury, dudnia martwa muzyka.
Znalelimy to miejsce. Osiemnastoletnia blada dziewczyna odtwarzaa
ruchy i gesty zapamitane z telewizji. Muzyka leciaa z tamy, a ona
piewaa mechanicznym gosem, zagubiona w smutnym nerwowym
tacu. Tego ranka na niadanie jedlimy miejscowy przysmak
gotowan wisk skr. Kiedy przyjedao kino, powiedziaa Elena.
Pod drzewem siedziaa stara kobieta ubrana na czarno. Obok sta
worek z pestkami sonecznika. Na gazi wisiaa zardzewiaa waga.
Kobieta siedziaa prosto, nieruchomo, z rkami zoonymi na podoku.
Na blaszanych bramach wiodcych do obej widniay emblematy
olimpiady w Moskwie: stylizowany moskiewski wieowiec zwieczony
czerwon gwiazd. Zrobione to byo z drutu, przyspawane i
pomalowane. Na co drugiej, co trzeciej bramie.
Baurci to by prawdziwy koniec Rewolucji. Tak to wygldao. Nie
zostao nic, co mogo si przyda, nic, co byoby cokolwiek warte.
Siedemdziesit lat jak psu w dup. Karykaturalny monument
zbrodniarza przed pustym gmachem, w ktrego wntrzu dudnia
rozpaczliwa podrbka muzyki zgniego Zachodu. Tylko oli zaprzg
wydawa si sensowny i rzeczywisty. Mwic szczerze, byem bezradny.
Ludzie przecie wiedz, co jest dla nich dobre, a ich serca nie mog
kama, gdy odczuwaj tsknot. Co tu nie grao, co nie pasowao.
Czuem si jak intruz i jak idiota w wiecie, ktrego nie potrafi poj.
W Baurci by tylko jeden nowy budynek, ale za to bardzo duy. Moe
nawet wikszy od domu kultury. Kremowe ciany, wielkie okna,
czerwony dach, prostota, funkcjonalno i w ogle jako tak wyzywajco
jania w zmczonym pejzau wsi. Co takiego widuje si w
amerykaskich filmach, w czym takim amerykaskie pary bior lub.
To protestanci, powiedziaa Elena. Zapytaem, czy gmina jest liczna,
lecz nie potrafia powiedzie. Wiedziaa tylko, e prozelici nic nie robi
i nie wiadomo skd maj duo pienidzy. W rodku stay jasne sosnowe
awy, sosnowy otarz i byo troch jak w Ikei. Potem zobaczyem dom
jednego z wyznawcw. Niczym nie rni si od reszty, tylko na
podwrku staa paroletnia japoska terenwka. Jedzi do Kiszyniowa,
powiedziaa Elena i zabrzmiao to jak zarzut.
Tego popoudnia my te pojechalimy do stolicy. Do przystanku
autobusowego byo dziesi kilometrw. Odwiz nas Ilia swoim iguli.
Od rana pilimy na zmian piwo i wino, ale Ilii wcale to nie
przeszkadzao. Nawet Kiszyniw nie jest problemem, jeli autobus nie
przyjedzie. Tak mwi. By niewysoki, ylasty, i nie ba si niczego,
poniewa widzia w yciu i Drezno, i Moskw. Ale autobus przyjecha i
ciskalimy si mocno na zakurzonej drodze w Congaz. Obiecywalimy
sobie, e na pewno si jeszcze spotkamy. To byli wspaniali ludzie.
Powiedzieli: Tak wanie yjemy, pokazali nam swoje ycie tak
naturalnie, jak inni pokazuj wntrze domu. Siostra Eleny wstaa o
czwartej rano, zabia krlika i kur, eby nas podj niadaniem. Matka
dwu sistr bya sparaliowana. Siedziaa na fotelu w cieniu winoroli i
przygldaa si z umiechem, jak pijemy wino. Ojciec czstowa
liwowic zabarwion sokiem malinowym. Na talerzach leay plastry
arbuzw i melonw. Teraz ciskalimy si z Ili na zakurzonej drodze w
Congaz, obiecujc sobie, e na pewno si spotkamy, chocia nikt z nas w
to nie wierzy.
Kiszyniw, ach Kiszyniw! Biae blokowiska na zielonych wzgrzach.
Wida je z pnocy, poudnia, ze wschodu i zachodu. Pitrz si niczym
skalne urwiska. Janiej w socu. Chwaa geometrii w rozfalowanym,
nieregularnym pejzau. Nie ma niczego wikszego ani wyszego w caej
Modawii.
Gigantyczne nagrobki wetknite w urodzajn, pulchn ziemi.
Kamienne tablice egalitaryzmu. Termitiery wszechwiatowego postpu.
Nowe Jeruzalem w stanie mierci technicznej. Na wylotwkach z miasta
stoj ciarwki zaadowane plastikowymi beczkami, gsiorami na wino,
soikami Wecka, tysicami naczy, w ktre Modawia przed zim
zapakuje swe bogactwa, eby przetrwa. Zakisi, zamarynuje,
sfermentuje, wypasteryzuje, zasoli zawarto swych sadw i ogrodw.
W centrum na bulwarze Stefana Wielkiego i witego, wrd salonw z
japosk elektronik i woskimi butami, wdrowali ludzie objuczeni
soikami. Nieli po dziesi, po dwadziecia sztuk zmylnie
popakowanych nowiutkich wekw. Albo byszczce ocynkowane wiadra.
Albo torby pene ogrkw i pomidorw. Turlay si furgonetki
wyadowane arbuzami i cigny przyczepy pene melonw. Stary
Kiszyniw by w istocie tak troch wysz wsi. Wystarczyo zej
nieco w bok z gwnego deptaka i zaczynay si parterowe albo
jednopitrowe domy, zatopione w zieleni, odgrodzone drewnianymi
parkanami, przechadzay si koty i ludzie przysiadywali na schodkach.
Takie byo stare centrum, dwadziecia ulic na krzy i snujce si resztki
zapachu sennej imperialnej prowincji. Gdyby zniky samochody,
wszystko byoby jak kiedy, jak sto lat temu.
No wic Kiszyniw. Spdziem wiele godzin pod parasolem w Green
Hills Nistru przy bulwarze Stefana Wielkiego i witego, na rogu strada
Eminescu. W knajpie siedziao towarzystwo bardziej midzynarodowe.
Mwili po angielsku i niemiecku. Wygldali na urzdnikw
przepuszczajcych tutaj europejskie i amerykaskie pienidze. Prcz
nich rodzca si wanie modawska klasa rednia: zoto, ciemne
okulary, oglnie dostpny styl, gdzie midzy cinkciarzem, alfonsem i
woskim amantem. Kobiety przypominay te widywane w telewizji.
Prawie wszystkie nosiy na szyjach mae srebrne telefony komrkowe
zawieszone na acuszkach. Co takiego zapamitaem z Rumunii.
Swoje piwo, kaw i reszt prbowaem zamawia po rumusku, ale
kelnerzy zdawali si nie do koca rozumie i odpowiadali po rosyjsku.
Oczywicie rozumieli, ale rosyjski by dla nich oznak wykwintu i
wielkiego wiata. Moliwe, e brali mnie za kmiotka z besarabskiego
zadupia albo szpiega, ktry nie do koca nauczy si roli.
Dziwne miasto. Wystraszeni osiemnastoletni gliniarze chodzcy
trjkami, kolesie w land cruiserach, patrzcy na ulice jak na swoj
wasno, faceci pod poczt handlujcy impulsami z kart telefonicznych,
ludzie objuczeni naczyniami, ysi maolaci w szerokich spodniach ze
wzrokiem potulnie wbitym w ziemi, jakby uprawiali jak niemia
franciszkask odmian gangsta, panny z goymi brzuchami, na
niebotycznych i chwiejnych obcasach, przechadzajce si gwn ulic
niczym po misswiatowym wybiegu, romasko-sowiaska mieszanka
urody, oszpecona burdelowym makijaem, chopska niemiao w
rewiowych kostiumach i wraenie, e wszyscy co udaj, e naladuj
wasne wyobraenia o wiecie, ktry jest gdzie indziej. Dlatego w kocu
zostawilimy Kiszyniw.
Kola powiedzia, e za trzydzieci euro moe jedzi cay dzie. Mia
star renwk vana z plastikowym, kosmicznym designem w rodku. Za
sowieckich czasw by instruktorem sambo. Ciki, wsaty i
dobroduszny facet. Do Starego Orhei? Prosz bardzo. Nigdy nie by, ale
aden problem. Pojechalimy prosto na pnoc.
Gdzie na wylotwce, moe w Ciorescu, niedaleko jezdni w cieniu
drzewa stao stare biurko. Siedzia za nim tusty glina i patrzy, jak
modsi w wielkich okrgych czapach zatrzymuj kolejne ofiary i bior w
milczeniu po dwadziecia lei. Ale my jechalimy do Starego Orhei. Kto
nam powiedzia, e powinnimy. Mia racj. Rzeka Rut wgryza si w
ziemi, jakby chciaa wypyn z drugiej strony. Wski jzyk ldu
wypitrza si na kilkadziesit metrw. Zota Orda zaoya tu kiedy
miasto. Mieli gust. To by pejza sprzed stworzenia czowieka.
Krajobraz z pocztkw. Ledwo szkic, pierwszy pomys, jak bdzie
wygldaa Ziemia, jaka prawie abstrakcja, jaka synteza najprostszych
ksztatw. Pionowe urwisko, paskie jak st dno doliny i powolna rzeka,
szukajca sobie przej w tektonice. Tak samo jak sto tysicy lat temu.
Woda zapadaa si coraz gbiej w ziemi. Miaa bury, mulisty kolor.
Kaprys rzeki uksztatowa tu co w rodzaju stromego i dugiego
pwyspu. W skalnych cianach by wykuty klasztor. Kilka malekich
okienek wygldao na ten przedwieczny pejza, na pikn nico, ktra
dopiero szukaa formy. Do cel mona byo si dosta jedynie od strony
urwiska, wspinajc si za pomoc acucha po pionowej skale. Potem
bracia zabierali acuch i zostawaa samotno i pusta przestrze. Jak w
egipskim Sketis, gdzie Ojcowie Pustyni wyzywali do walki demony.
Pniej widziaem jeszcze inne klasztory, ale wyglday jak co z
importu. Zreszt tak byo w istocie, bo zbudowali je Rosjanie w
pompatycznym imperialnym stylu. Orhei to byy po prostu jamy
wydrone w skale, to bya prba wyjcia z przeklestwa czasu. Prba
ycia w wiecznoci. W niskich sklepieniach cel, gdzie mona byo tylko
lee albo klcze, wida byo odciski muszli, krte ornamenty
skorupiakw, znaki pierwszych siedmiu dni stworzenia, gdy wody
dopiero oddzielay si od ldw, a ciemno od wiata. Prbowaem
sobie wyobrazi, jak pezaj w mroku, yj niczym zwierzta w
jaskiniach, na czworakach i w niewyobraalny dla nas sposb wychodz
ze swojej cielesnoci, ze swojego czowieczestwa. Opuszczaj
mierdzce i zawszone powoki, poniewa widzialne i dotykalne istnieje
tylko po to, by nie wszyscy mogli pozna prawd.

Ale to byo dawno. Teraz kilku braci mieszkao po prostu we wsi


lecej u podna urwiska. W malekiej, wydronej we wntrzu ziemi
kaplicy zastalimy jednego mnicha. By chudy, brodaty, chtny do
rozmowy i wida byway w wiecie, bo wzi nas za Sowakw. Streci
nam histori klasztoru, pokaza puste, wymiecione do czysta cele bez
okien, gdzie trzeba byo kuca, i zaraz potem zaj si trzema oficerami
z rosyjskiej, modawskiej i ukraiskiej armii. Dziwnie wygldali w tym
miejscu, w mundurach, bez broni i z aparatem fotograficznym. Rosjanin
w czapie typu lotnisko by najstarszy wiekiem i chyba rang.
Ukrainiec by najmodszy, przystojny i w czarnych lustrzankach wyglda
jak hollywoodzki aktor grajcy onierza. Tak, dziwnie wygldali w tym
przedwiecznym pejzau z mnichem w roli przewodnika. Potem
widzielimy ich, jak pozuj do zdj na tle urwisk i meandrw rzeki
Rut. Przekazywali sobie aparat i stawali sztywno, w napiciu, jakby
zamiast bezludnego pejzau mieli przed sob przynajmniej batalion
wojska. To byli mirotworcy, siy pokojowe. Pilnowali granic
nieistniejcego pastwa, pilnowali granic Naddniestrza. Tutaj byli chyba
na przepustce.
No wic Naddniestrze formalnie nie istnieje. adne pastwo wiata
nie uznaje Naddniestrza. Naddniestrze ma mniej wicej dwiecie
kilometrw dugoci, ale jest cienkie jak jakie europejskie Chile. W
najszerszym miejscu ma trzydzieci par. Troch strach tam byo
jecha. Mwili nam, e jak co si stanie, to nie bardzo wiadomo, z kim
rozmawia. Widmowe pastwo, wic i reguy postpowania do
widmowe. No, ale pojechalimy. Powiz nas Walerij dziesicioletni
vectr. Walerij nie ba si niczego: wczoraj Kijw, jutro Moskwa,
pojutrze Wiede, wic moe by i Naddniestrze prosz bardzo. Za
komunizmu, gdy pracowa jako inynier agrotechnik, byo wprawdzie
lepiej, ale teraz te mona wytrzyma, tylko trzeba si bardziej stara.
Tak, Walerij by w porzdku i niczemu si nie dziwi. Chcielimy wjecha
do nieistniejcego pastwa przez najwiksze zadupie, przez Rsciei,
bo tam Dniestr rozdziela si na dwie odnogi, meandruje, kluczy i na
mapie wyglda jak rzucona byle jak bkitna wstka. Najpierw by
dugi i pusty most nad rzek. Nic a nic nie jechao, tylko dwch
chopakw na rowerach od naddniestrzaskiej strony. Na baganikach
wieli wizki suchych patykw. Potem zaczynay si any kukurydzy i
wrd nich staa budka z samotnym modawskim celnikiem w czarnym
mundurze. Modawia nie uznaje oczywicie secesji tego niby-pastwa,
przyznajc mu jedynie status czego w rodzaju okrgu autonomicznego,
i nie uznaje granicy, wic nie trzeba pokazywa paszportw i tak dalej.
Ale na wszelki wypadek trzyma tam swoich celnikw. W kocu w
Naddniestrzu, w Cobasna, s jedne z wikszych skadw broni w
Europie. To std, z Tiraspola, miaa rusza ewentualna sowiecka
inwazja na Bakany, Grecj i tak dalej.
Ale celnik nic od nas nie chcia. Nie woy nawet czapki i razem z
nami przyglda si rozoonej na masce auta mapie z tymi wszystkimi
rozlewiskami, zakolami, bagnami, z tym dniestrzaskim nurtem
chwilami pyncym w gr wasnego biegu, zwyczajnie pod prd, stuka
w ni palcem i mwi, e tam, gdzie jest najfajniej, nie da si raczej
dojecha nasz vectr. Ani aparat fotograficzny, ani kamera nie robiy
na nim wraenia. Mia dwadziecia par lat i szpiegomania nie zdya
zatru jego umysu. Pomacha nam na poegnanie, pojechalimy i zaraz
sta posterunek naddniestrzaski. Tam ju byo zupenie inaczej. Te
byle jaka buda, ale siedziao ich ze czterech. Jacy tacy rozchestani,
niby w mundurach, ale tak jakbymy wyrwali ich z ek i ze snu.
Sznurowada cakiem cywilnych butw wloky si w kurzu, postsowiecki
design wymitych uniformw i jaka taka natychmiastowa ponuro.
Wzili paszporty i od razu poczulimy si jak wrogowie. Nie patrzyli w
oczy, patrzyli gdzie w niebo, ponad, w jaki bezmiar minionego
wszechzwizkowego nieboskonu. Diabli wiedz, moe pierwszy raz
widzieli obcego? Przez te parnacie minut przejechaa fura z sianem i
przesza kobieta z motyk. O nic ich nie pytali i zaraz przepadli w
kukurydzianej pustce. W kocu powiedzieli, ebymy jechali z powrotem
i udali si do miasta Bender, gdzie urzduje naczalstwo, ktre bdzie
wiedziao co z nami zrobi.
W Bender na przejciu bya rozpierducha. Baraki, dykta, falista
blacha, pokruszony beton, prowizorka i szlaban. Jaki taki zanik i
zarazem smutek podszyty czym gronym. Od razu wypatrzyli kamer i
odezwa si w nich prastary strach tych, ktrzy maj co do ukrycia.
Twierdzili, e filmowalimy przejcie. Jasne, e filmowalimy, ale
mwilimy, e nie. Zabrali paszporty i we trzech albo czterech poszli do
budy z dykty. Zostalimy w palcym socu. Widziaem, jak A. poci si,
przysiada na krawdzi otwartego baganika i powoli, niemal
niezauwaalnie wyjmuje z kamery nagran kaset i zastpuje j czyst.
Nikt nic nie zobaczy. To jeden, to drugi wychodzi z budy, w milczeniu
si nam przyglda, robi par sztywnych krokw i odchodzi. Tak,
bylimy dla nich wrogami. adnych wtpliwoci. Czyhalimy na to, co
maj. Trzymali nasze paszporty, w ktrych nie mogli nawet postawi
swoich stempli, jeli je mieli.
Nikt ich nie uznawa, wic nie mogli stemplowa. W kocu Walerij do
nich poszed. Po chwili wrci i powiedzia, e oni wiedz, e
filmowalimy, a to jest powana sprawa i cakiem zakazane, ale jak
dostan sto lei, to moemy wjecha. Dalimy te pienidze. Nie chcieli
nawet kasety. Bylimy wrogami, ale pacilimy.
Dostalimy kawaek papieru, strzp jakiego kwitu. Na odwrocie
napisali dugopisem, e jeden samochd, cztery osoby i kamera. To bya
naddniestrzaska wiza.

Nadddniestrze oderwao si od Modawii w 1992 roku. Bya


regularna wojna, zgino kilka tysicy ludzi. Naprawd nigdy nie
naleao do historycznego pastwa modawskiego. Gdy po drugiej wojnie
Sowiety odbieray Rumunii ziemie midzy Prutem a Dniestrem,
zamieniajc je w kolejn republik zwizkow, Stalin doklei do
Modawskiej SRR ten wski pasek na lewym brzegu Dniestru. Tam bya
industrializacja, energetyka, zbrojeniwka i oczywicie Rosjanie, ktrzy
trzymali na tym wszystkim ap. Po drugiej stronie zostao rolnictwo,
kukurydza, winorol, wie, bydlta i mwicy po rumusku
Modawianie. Niewykluczone, e Gruzin wszystko przewidzia i
zaplanowa. Zaprojektowa rozpad wasnego poronionego imperium tak,
by nis ze sob jak najwicej zamtu. Po prostu nie mia innego pomysu
na to, by go wspominano. Tak wic w Naddniestrzu byo za duo broni i
za duo Rosjan, by niepodlega, zielona i biedna Modawia moga w
ogle o Naddniestrzu marzy.
Z przejcia do Tiraspola byo moe z dziesi kilometrw. S
krajobrazy i miasta, ktrych nie da si zapamita. Co si niby widzi,
ale wszystko jest niewyrane i mtne, jakby si podgldao cudzy
mczcy sen. No, po prostu nic. Jaka dwupasmwka, szare kanciaste
domy, wyndzniaa czerwie sowieckich hase przy drodze, zardzewiae
iguli z nowymi tablicami rejestracyjnymi, idealnie udajcymi tablice
niemieckie, cakowity parter wyobrani. Tak wyglda wjazd do stolicy.
Stanlimy przy bazarze. Chciaem jak najprdzej dowiedzie si, jak
wygldaj ich pienidze. Zaraz za bram stay budy z wymian. Po
prostu si podchodzio i podawao modawskie leje komu w ciemnym
wntrzu. Zobaczyem ap ze zotym acuchem, ale twarzy ju nie. Za
jednego leja dawali dwa naddniestrzaskie ruble. Piciorublowy
banknot mia pi i p na trzynacie centymetrw. Z jednej by
oczywicie Suworow, z drugiej trzypitrowy blokas w stylu lat
szedziesitych i napis na dole gosi, e jest to zawod Kwint, czyli
miejscowa wytwrnia koniakw, cakiem zreszt przyzwoitych. No wic
z jednej strony historia, podboje, rze Pragi, chwaa rosyjskiego ora
gwnie za granic a z drugiej strony, jakkolwiek na to patrze,
jednak gorzaa jako pastwowa czy te narodowa duma.

W kadym razie Walerij wzi torby i poszed na zakupy. W Tiraspolu


miao by znacznie taniej ni w Kiszyniowie. Nakupi melonw, arbuzw
i brzoskwi. Pojechalimy szuka jakiego miejsca na obiad. Niczego nie
moglimy znale. To w ogle nie przypominao miasta, tylko jakie
peryferie. Co niby chciao si zacz, lecz nie potrafio. W kocu nam
pokazali, gdzie jest centrum. To bya szeroka ulica, obsadzona starymi
drzewami. Czasami co ni przejechao. Zazwyczaj zabytkowy
moskwicz, biedniutkie iguli, a pomidzy nimi od czasu do czasu
pojawiay si wielkie terenwki z przyciemnianymi szybami i najczciej
czarne. Tiraspol to nie byo miejsce, gdzie czowiek chciaby zosta.
Wci pojawiali si wojskowi. Stanowili chyba poow ludnoci miasta.
Znalelimy wielk ksigarni, ale prawie nie byo w niej ksiek. Mieli
za to portrety Lenina i blankiety honorowych dyplomw, te z jego
podobizn. W jedynej czynnej knajpie siedzieli ysi w dresach i pili piwo.
Czasami ktry wychodzi, ale zaraz wraca, bo przecie w Tiraspolu nie
byo dokd pj. Zdaje si, e czekali, a co si stanie, a kto ich
wezwie i nareszcie bd potrzebni. Wygldali jak dobrze uminione
sieroty.
No wanie, z Tiraspolem byo tak, e waciwie wszyscy wygldali tu
na zbdnych, wygldali jak dodatek do cudzych, duych, niejasnych
interesw, wygldali jak dodatek do wojska, do skadw broni, do
stacjonujcej tutaj rosyjskiej XIV armii, do czarnych terenwek i do
wszechobecnej firmy Sheriff nalecej do Smirnowa niby-prezydenta
niby-pastwa. Jeeli w caym Naddniestrzu byo w ogle co nowego,
co niezniszczonego, to nazywao si Sheriff. Tak nazyway si wszystkie
stacje benzynowe i supermarket w Tiraspolu. ta westernowa
gwiazda wiecia w postsowieckim skansenie absurdalnym blaskiem.
Tutaj wszystko byo moliwe. Stary aparatczyk przebiera si za
amerykaskiego szeryfa i zgarnia ca pul. To bya kraina ponurych
cudw i tyle.
Pojechalimy na pnoc wzdu ukraiskiej granicy. Wszdzie rosa
kukurydza i w tej kukurydzy, w poprzek polnych drg, stay czerwono-
biae szlabany i posterunki. Wygldao to troch surrealnie, ale z drugiej
strony byo w tym jakie smutne pikno. Oni tam strzegli waciwie
czystej przestrzeni, pilnowali pustki, bronili granicy, ktra jest czyst
geometryczn ide. Na mapie wygldao to cakiem kanciasto,
wykrelone przy linijce, bez wdziku, bez pynnoci waciwej
terytoriom, gdzie historia miesza si z geografi, z ludzk obecnoci, z
jakim starym baaganem. Z zachowaniem proporcji tutejsza granica na
mapie przypominaa nieco afrykaskie granice na Saharze.
Poprowadzili j granicami sowchozw i kochozw, powiedzia mi
potem pewien znajomy, ktry si troch zna na Modawii. No i teraz
przegradzali tymi swoimi szlabanami piaszczyste drogi, ktrymi
wdrowao bydo, konie, winie, chopaki do dziewczyn noc w
odwiedziny, fury na gumowych koach, baby na ploty, pijacy, eby si
napi, zodzieje, eby ukra, rodziny, eby si zobaczy, ludzie, eby si
spotka. Jechalimy zupenie pust szos i ci mundurowi w
kukurydzianym bezkresie przypominali strachy na wrble.
Najprawdopodobniej mieli tam jak bro, dostali jakie rozkazy, ale w
tym agrarnym bezmiarze wygldali cakiem niepowanie. Mogli poszy
nadlatujce ptaki, rewidowa chopcw wiozcych wizki patykw,
odprawia wozy zaadowane sianem i zawraca zbkane zwierzta.
Nic nie jechao. Na zupenych odludziach mijalimy ruiny stacji
benzynowych. Miejscami ten kraj przypomina dekoracj do jakiego
filmu. Tak byo gdzie midzy Mlieti i Butor. Kto wybudowa szerok
szos, po ktrej nic nie jedzio, kto wybudowa stacje benzynowe,
ktre teraz zapaday si w ziemi. Wszystko wygldao na porzucone,
wzgardzone i niepotrzebne, na nic nie warte. Ludzie siedzieli w swoich
domach i nie mieli nic wsplnego. Wychodzio si za drzwi, za furtk, i
ju zaczynao si niczyje, zaczynaa si pustka. Moe dlatego Walerij
zabra nas do swojej rodziny, do normalnego domu z ogrodem w
Grigoriopolu. Chcia nam pokaza zwyke ycie. Weszlimy za wysoki
mur w chodny cie winoroli. Przywita nas Misza. By ogromny,
brzuchaty i nagi do pasa. Bez przerwy mwi, a waciwie wygasza
kwieciste, kurtuazyjne przemowy. Od razu poprowadzi nas w gb
ogrodu, prezentujc kolejne zagony i goszc pochwa
samowystarczalnoci oraz urodzajnoci modawskich ziem.
Rzeczywicie, ogrd by zielony i bujny jak w tropiku. Ta zielono pia
si, poya, splataa, pezaa, wylewaa si z zakamarkw, w ogle w
tym gszczu nie dao si postawi nogi, w ogle nie byo wida ziemi
spod tej urodzajnoci. A Misza stpa lekko jak baletnica pomidzy
ogrkami, pomidorami, fasol, papryk, melonami, dyniami, kroczy
niczym zwalista modawska Pomona. Objania nam, do czego su
ogrki i caa reszta, i byo troch jak u Gagauzw: znw traktowali nas
jak dzikusw, ktrzy przybyli z krain, gdzie nic nie ronie. A potem
musielimy jeszcze zwiedzi piwnic. Bya cakiem spora, wysoko
sklepiona i chodna. Wszystko, co roso w ogrodzie, tutaj zamknite byo
w soikach, beczukach, gsiorach i butlach. Misza raz za razem nalewa
czerwonego wina do szklanek i mwi, mwi, mwi. Wci by pgoy i
wcale nie marz. Wrd tej piwnicznej obfitoci przypomnia sobie, jak w
ponurych wczesnych latach osiemdziesitych odwiedzi Warszaw wraz
z modawsko-radzieckim zespoem pieni i taca. Mia mnstwo rubli,
wic pi szampana i koniak, jedzi takswkami i w tym wyndzniaym
miecie czu si jak krl ycia. Towarzyszy mu polski przyjaciel, biedny
jak mysz kocielna sekretarz partii. Napeniajc kolejne szklanki, Misza
prosi nas, abymy odnaleli jego druha i przekazali uciski oraz
pozdrowienia. Wypijaem to, co mi podawa, i obiecywaem odnale
dawnego sekretarza w dwumilionowym miecie.
To wszystko byo zaledwie wstpem do prawdziwej gociny.
Poszlimy do domu. Ojciec Miszy obchodzi wito swojego patrona,
czyli po naszemu imieniny. Na stole stao wino, koniak i winogronowy
samogon. Musielimy wci je i wci pi. Nie chcielimy nikogo
obrazi. Takie s prawa gocinnoci: byem pijany i obarty. Misza
wci mwi. Gospodarze byli zrusyfikowanymi Ukraicami. Na cianie
wisiay ich modziecze portrety. Solenizant i jego ona wystpowali na
nich w sowieckich wojskowych mundurach. Wci pojawiay si nowe
potrawy. To by modawski Eden: ogrd, uczta i toasty wrd rodziny i
przyjaci. Misza wspomina czasy, gdy pracowa jako stranik
wizienny. Jego matka wspominaa czasy, gdy pracowaa jako
nauczycielka jzyka rumuskiego. Walerij twierdzi, e co takiego jak
nard rumuski w ogle nie istnieje. Wszyscy zgadzali si co do tego, e
kiedy byo lepiej. Ja waciwie te powoli zaczynaem si zgadza.
Broniem si jednak przed t zgod i wypatrywaem chwili, gdy Walerij
da zna, e trzeba ju jecha.
Na granicznym mocie w Vadul lui Voda stay transportery
opancerzone. Nikt nas nie zaczepi i po paru minutach zobaczylimy
blokowiska Kiszyniowa.
Do miasta Soroca pojechalimy z W., ktry mia tam swoje sprawy.
Soroca ley na pnocy nad Dniestrem. Po drugiej stronie jest ju
Ukraina. Gdy si jedzie na pnoc, z pejzau stopniowo znika winorol,
w jej miejsce zjawia si kukurydza, ktra w kocu staje si
wszechobecna. Do miasta Soroca jechalimy spotka Cyganw. Mieli
tam co w rodzaju swojego minipastwa.
Ju z daleka, z nadrzecznego bulwaru, mona byo to zobaczy: w
grze nad miastem, na stromym dniestrzaskim brzegu, rozsiada si
cygaska dzielnica. Ju z daleka byo wida, e to jest zupenie inne ni
caa Modawia. Blaszane dachy lniy w socu jak rybia uska i z oddali
wyglday jak barokowo-bizantysko-tatarsko-tureckie obozowisko to
s dobre sowa. Dachy wypitrzay si, wybrzuszay, wydawao si, e
wiatr je nadyma jak agle, e pczkuj jedne z drugich niczym ywa
materia. Tak to wygldao z daleka. A z bliska to byo tak, jakby si
wsiado na rollercoaster, ktry zabiera nas w podr przez wieki oraz
kontynenty. Wiktoriaskie paace, mauretaskie rezydencje, chiskie
pagody, klasycznogreckie frontony, rumuski renesans oraz nieco
pomniejszona replika Teatru Bolszoj z Moskwy z trzema plastikowymi
rumakami na szczycie, najprawdopodobniej zatrudnionymi wczeniej na
jakiej karuzeli. Przed pawilonem o dwudziestu oknach od frontu, wrd
zielonych splotw ogrodu pitrzya si szeciometrowa fontanna z
biaego kamienia w stylu surowego rokoko. U jej podstawy spoczywa
krokodyl naturalnych rozmiarw z tego samego materiau. Dwch
Modawian wykaczao monument, wygadzajc ostatnie ostre
krawdzie. Przyglday si temu Cyganki z papierosami w zotych
cygarniczkach. Zapytaem Roberta, kto to wszystko projektowa.
Robert mia czarno-zot wizytwk, piekarni, paac w budowie i
beem siedemsetk na sowackich numerach na podwrku. Poza tym by
kim w rodzaju sorockiej szarej eminencji. My, odpowiedzia. To
wszystko z fantazji.
Poza tym wszystkim Robert mia jeszcze knajp. To znaczy bya ona
troch wsplna, ale najbardziej Roberta, poniewa on wpad na pomys.
Siedzielimy sobie na werandzie, a w rodku oprcz stolikw i baru
stao dziesi komputerw. Przy komputerach siedziay dzieciaki.
Gwnie cygaskie, ale byo te par modawskich. Tatusiowie mogli
sobie spokojnie rozmawia, popija i mieli oko na buszujc w
internecie dzieciarni. Pilimy koniak i zagryzalimy arbuzem. Robert
mwi, e czasy si zmieniy i trzeba uwaa na dzieci, eby zamiast
domu nie wybray ulicy. Ale poza tym jest w porzdku, granice waciwie
otwarte, mona podrowa, mona robi interesy, trzeba mie tylko
paszport, pomysy i kontakty. Jak kto ma yczenie, moe pojecha do
Czukczw i sprzedawa im chisk bielizn. Nikt tego nie zabrania.
Kiedy te nie byo le, ale moliwoci byy mniejsze. Tak mwi Robert,
popijajc koniak. Pojawi si Artur i Robert zaprosi go do stou. Artur
by krlem, to znaczy baronem. Na jego wizytwce widnia napis: Gipsy
Baron of Moldova. Mia siw brod do pasa, dugie siwe spite w kucyk
wosy i przypomina troch jakiego witego ma z dalekich Indii. By
tego zreszt cakiem wiadom, poniewa opowiada nam o tym, e
hitlerowcy przed eksterminacj pobierali krew swoim cygaskim
ofiarom. Ta krew miaa dla nich stanowi wyjtkow warto, poniewa
bya najczystsz krwi aryjsk. Mwi to z kamienn twarz, wicie
wierzc w to, e i my te w to wierzymy. Kreli na kartce jakie znaki,
wywodzc rosyjski alfabet z sanskrytu. Mimochodem wspomnia, e
tego lata byy u niego studentki etnografii z Polski. Tak, Artur to bya
posta. Na dziedzicu swojego paacu kolekcjonowa sowieckie czajki.
Dwie przykurzone limuzyny stay na sflaczaych koach. Jedna miaa w
przedniej szybie otwr po kuli. Gdy wykad o Ariach i sanskrycie zosta
ukoczony, Artur poegna si, wsta, wsiad do zielonej beemy iks pitki
z wasnym synem za kierownic i uda si do swoich krlewskich
obowizkw. Inni te powoli zaczynali si zbiera. To ju nie bya
modawska gocinno. To bya tylko uprzejmo i grzeczno. Wypili z
nami dwie butelki koniaku, zjedli trzy arbuzy, powicili trzy godziny ze
swojego czasu, pokazali ze swojego ycia tyle, ile uznali za stosowne, a
teraz po prostu mielimy si rozej do swoich wiatw i tyle.
Wracalimy marszrutk, czyli mikrobusem. Siedziaem obok
kierowcy. Robi jakie machlojki z biletami. Sprzedawa je, a przy
wysiadaniu odbiera. Albo pokrzykiwa na pasaerw, by trzymali swoje
bilety w rkach. Nic z tego nie rozumiaem. Gdzie w szczerym polu
wsiada kobieta. Wchodzc po stopniach, zrania si w nog o ostry
kawaek blachy. Pyna krew, a kierowca krzycza na kobiet, e
powinna uwaa. By szczupy, chamski i neurotyczny. Prowadzi w jaki
napity i zacieky sposb. Po trzydziestu kilometrach zatrzyma nas
patrol. Gliniarz machn biao-czarn pasiast pak i zjechalimy na
pobocze. Kierowca wyj ze skrytki dwudziestolejowy banknot, wysiad i
podszed do policjanta. Po prostu bez sowa da mu pienidze, a tamten
skin gow w czapie typu lotnisko, e moemy jecha. Do Kiszyniowa
byo ze sto pidziesit kilometrw i zatrzymali nas jeszcze trzy razy.
Zawsze tak samo, w milczeniu, na oczach wszystkich, w majestacie
wadzy. Gby glin byy nieruchome i tpe. Kierowc wypeniaa
rezygnacja i nienawi. Rusza i szeptem przeklina. Zobaczyem na
wasne oczy, jak wyglda bdne koo. W kocu zapytaem go, czy na tej
trasie jest tak zawsze. Tak, odpowiedzia. Zawsze, od kiedy skoczy
si Zwizek Sowiecki.
Gdy wyjedaem, przejcie w Leuseni byo tak samo puste, jak dwa
tygodnie temu. Czekaem na znajomego, ktry mia nadjecha od
rumuskiej strony. Spnia si. Nic nie jechao ani w jedn ani w drug.
Wida nie miao po co, nie miao dokd. Nie byo nawet rowerw
objuczonych wizkami patykw. Nic tylko pustka, nieruchomo i upa.
Staem godzin albo ptorej i patrzyem, jak koczy may i samotny
kraj. By jak wyspa otoczona suchym ldem. Nawet na samym przejciu
nic si nie poruszao. Siedzieli w budynkach, w biurach i budach i nie
mieli adnych spraw. Zadaje si, e czekali, a co si stanie i zmieni.
Brakowao tylko wiatru nioscego kurz i piasek z gbi kontynentu.
W kocu nadjecha Alexandru i zatrzyma si po tamtej stronie.
Pomachaem mu i ruszyem do budki stranikw. Ucieszyli si na mj
widok, poniewa pamitali, jak wjedaem przed dwoma tygodniami.
Wyobraziem sobie, e jestem jedynym podrnym, ktrego ostatnio
tutaj odprawili. Wrzuciem plecak do baganika, wsiadem i
pojechalimy. Po dwudziestu minutach minlimy Husi.
PROM DO GAACZA
No wic przestrze to tylko wieczna teraniejszo. Mrozy z
Ukrainy i Rosji sun nad Rumuni. Bukareszteska znajoma mwi do
suchawki: Very, very cold". Prbuj sobie wyobrazi nag i lodowat
Delt, i siny ld zarastajcy kanay, ale przychodzi mi to z trudem,
poniewa wczeniej musz pokona w mylach ca przestrze, ktra
mnie dzieli od Sfntu Gheorghe i Suliny: ari, Zempln, Szabolcs-
Szatmr, Maramuresz, Transylwania, Baraganul, Dobruda... Musz
sobie wyobrazi, jak mrz wchodzi w te wszystkie miejsca, ktre
pamitam z wiosny i lata. Musz otrzsn si z tamtych upaw jak
pies z wody, bo nie potrafi uwierzy, e midzy Samov i Niculiel jest
teraz zimno, e winie nie tarzaj si w pyle ubitych na beton glinianych
podwrek za trzcinowymi potami i nieg ley na strzechach lepianek
stojcych wzdu krtej szosy, z ktrej wida ju Ukrain i biae statki
pynce dunajsk odnog Chilia. Z trudem wyobraam sobie, e z
podogi autobusu nie podnosi si gorcy kurz, a topolowy zagajnik obok
promowej przeprawy do Gaacza stoi nagi, bezlistny i pusty, bez tych
facetw pijcych wdk pitnacie tysicy lei za flaszk kupion w
rozgrzanym jak piec blaszanym sklepiku. To prawie niemoliwe, e
teraz w Bratianu jest zupenie inaczej, e pijaczkowie
najprawdopodobniej gdzie przepadli, e znikny te psy przy
przeprawie, stada nastroszonych szczeciniastych kundli, wygldajcych
jak modsi bracia tych lumpw jedni i drudzy tak samo smutni i
wysuszeni socem.
Tak, nie mam wyobrani, i dlatego powinienem si pakowa, upycha
po kieszeniach drobiazgi, paszport, jakie pienidze, powinienem
wybiera si w drog, eby sprawdzi, jak jest naprawd. Zawsze gdy
zmienia si pora roku albo pogoda, powinienem zwija
najpotrzebniejsze rzeczy i wyrusza we wszystkie te miejsca, gdzie ju
byem, eby przekona si, czy jeszcze istniej.

Co dzieje si z tym promem do Gaacza, ruszajcym z niskiego


brzegu, gdzie na wyrudziaych od upau kach snuy si chude i lnice
konie? Na pokadzie wrd paru wymytych aut pyna szara dacia pick-
up z wielkim, cuchncym jak wszyscy diabli wieprzem na pace. Musieli
zrobi kawa drogi, bo bydl byo ufajdane po sam grzbiet. Wcigaem z
rozkosz ten smrd, ocieraem si udem o tylny botnik czarnego merca,
w ktrym siedzia wygolony facet w lustrzankach i blondyna ze zotem w
uszach, i patrzyem na drugi brzeg Dunaju, na wielkie, rdzewiejce
dwigi portu. To bya moja Rumunia to chwilowe braterstwo
mercedesa, zota, wiskiego smrodu i tragicznego industrialu, ktrego
opuszczenie dorwnywao jedynie jego ogromowi. Po piciu minutach
drogi wieprza, limuzyny i moje rozeszy si na zawsze.
To wanie nie daje mi spa, to pragnienie, by w kocu si
dowiedzie, jaki jest los tych wszystkich obrazw, ktre przeszy przez
moje renice i zostay w umyle, co dzieje si z nimi, gdy mnie ju tam
nie ma, czy zabraem je na zawsze, unieruchomiem we wasnej gowie, i
bd ju ze mn do koca, odporne na zmiany pr roku i pogody.

Co stanie si z tymi dwoma facetami ubranymi w ciemne spodnie,


biae koszule, krawaty i buty lnice tak, jakby czycili je przed minut.
Wydostali mnie ze rodka Tecuci, z tego paskiego i zakurzonego miasta,
i wywieli par kilometrw na wylotwk, a na koniec wypisali
flamastrem na pachcie papieru Bacau, ebym mia czym wymachiwa
przed nosem kierowcw. W modawskim dusznym zmierzchu wygldali
jak anioowie. Nie prosiem ich o pomoc. Po prostu zjawili si, bo byem
zmczony i zagubiony. I nie byli to anioowie prawosawni. Potem
przeczytaem, co byo napisane po drugiej stronie prowizorycznego
transparentu, ktry mi wrczyli. Midzy innymi znalazem tam zdanie:
Creaza o buna imagino publica Bisericii Adventiste. Anioowie byli
adwentystyczni i dobrze mnie rozumieli, poniewa w Tecuci byli
zagubieni tak samo jak ja.
Teraz wszystko wydaje si takie proste. Zdarzenia dotykaj si,
przechodz wskro siebie uwolnione od logiki nastpstwa, przykrywaj
przestrze i czas rwn, pprzejrzyst warstw. Pami odtwarza je w
ty, w przd albo rwnolegle, i nic im od tego nie ubywa. To jest jedyny
sposb na to, by sens nie podci nam ng i nie wytrci z rki tego, co
chcemy schwyta. Gdzie skoczya si Modawia, gdzie zacz
Siedmiogrd? Zapewne gdzie na drodze numer 120, gdzie koo
miejscowoci Tasca zacza si ta wolna przemiana. Zabrao mnie
stuletnie audi. W rodku wszystko zwisao, odazio, odpadao, kable z
deski rozdzielczej, tapicerka z sufitu, od podogi cign wiatr i kurz.
Kole za kierownic siedzia w krtkich gaciach i podkoszulce. Na szyi
mia zoty acuch, na nogach te klapki. By opalony na ciemny brz i
tylko spod cikiej bransoletki zegarka przewiecao co bielszego. Na
wolnych obrotach silnik zaczyna przerywa, wic ani na chwil nie
zdejmowa nogi z gazu i wcale nie zwalnia tam, gdzie powinien.
Mielimy przejecha przez najgbszy wwz w Europie. Prbowalimy
rozmawia. By z Satu Mare i nie lubi Wgrw. eby pokaza, jak
bardzo ich nie znosi, wyprzedza tym swoim zabytkiem wymyte passaty i
cordoby na wgierskich numerach. Droga nie nadawaa si do tego
kompletnie, poniewa skadaa si gwnie z zakrtw. Wyprzedza pod
gr, z gow wystawion za okno, eby sign wzrokiem o metr, dwa
dalej. Baem si, ale miaem ze sob piersiwk rumuskiej brandy. Za
Bicaz--Chei zrobio si prawie ciemno. ciany wwozu miay po kilkaset
metrw i jechalimy jak w gigantycznej jaskini. Chciaem podziwia ten
cud natury, ale jednoczenie za nic nie chciaem przegapi momentu, w
ktrym si rozbijemy. Facet mamrota przeklestwa i tuk pici w
kierownic, gdy brakowao mu mocy i na kilkudziesiciu metrach prostej
musia oglda srebrny tyek seata z budapesztesk rejestracj. Na
przeczy stay stragany z rkodzielnym towarem dla turystw.
Zaczlimy zjeda. Za ktrym zakrtem na asfalcie stao stado koni.
Niektre miay dzwonki. Odbilimy w lewo, wprost pod nadjedajcy
autobus. I jemu, i nam udao si zatrzyma w poprzek szosy. To byo,
zdaje si, cakiem normalne, bo facet przeegna si tylko trzy razy i
dalej ruszylimy w tym samym tempie. Teraz powtarza ten gest przed
kadym wyprzedzaniem. Wysiadem na gwnej ulicy w Gheorgheni. Do
auta podeszo dwch podobnych do niego, tylko mniej opalonych i z
grubszymi acuchami. Widziaem, jak podaje im grube paczki
banknotw po dziesi tysicy lei, ktre przez ca drog turlay si po
tylnym siedzeniu.
I to wszystko. Dalszy cig mgby si dzia wieczorem, gdzie,
powiedzmy, na Sowacji. Powiedzmy, w przydronej knajpie midzy
ariem i Zmplinem, gdzie dwaj kierowcy ciarwek jedli swoje placki
ziemniaczane z duszon wtrbk i cebul. Popijali herbat i patrzyli na
kapicy kran ze zotym baantem. Z maej sali obok baru wychodzia co
jaki czas ciemnowosa dziewczyna. Zamawiaa cztery borowiczki i
znikaa z kieliszkami za drewnianym przepierzeniem, zza ktrego
wypywa papierosowy dym i mskie miechy. Za kadym razem, gdy
zjawiaa si po now kolejk, dugo szeptaa z barmank, jakby chciaa
opni chwil powrotu. Dopiero podniesione gosy zza lichej ciany
sprawiay, e przerywaa nerwow, szybk rozmow. Nie potrafiem
zgadn, czy ktry z kieliszkw na tacy nalea do niej, czy te gocia
tych rozgganych i niewidzialnych mczyzn w jakim sobie tylko
znanym celu. Moe po to, by nakoni ich do zbrodni, a moe do
spenienia dobrego uczynku. W kadym razie pacia za wszystkie
kolejki, wycigajc z ciasnej kieszeni dinsw zwitki czerwonych setek.
To wszystko dziao si jednak gdzie indziej i w innym czasie ni ten,
ktry prbuj sobie teraz wyobrazi. To byo prawdopodobnie midzy
Nemcov a Predajn na trasie do Baskiej, i bya wtedy zima.
Tak, ze zdarzeniami, gdy ju przemin, nie ma adnego kopotu, pod
warunkiem e nie prbujemy by mdrzejsi od nich, pod warunkiem e
nie prbujemy za ich pomoc zaatwia jakich wasnych spraw. Jeli
damy im spokj, zamieniaj si w cudowny roztwr, w czarodziejsk
tynktur, ktra rozpuszcza i czas, i miejsce, trawi kalendarze i atlasy,
przemienia w sodk nico wsprzdne uczynkw. Jaki sens ma
zgadywanka? Na co komu chronologia siostra mierci?
W Kisvrda o pnocy dudniy basowe goniki i chopcy startowali z
piskiem opon, by zatrzyma si dziesi metrw dalej. Wrd gorcej
pogranicznej nocy ich nagie czaszki byszczay jak mleczne arwki.
Szukalimy noclegu, ale to miasto cierpiao na bezsenno. Blisko
granicy spdzaa sen z powiek. Na przedmieciu cigny si szpalery
festyniarskich willi. Zbudowano je w tydzie albo w miesic. Upiorna
pistacja cigaa si ze wciekym rem i jadowit ci. Centrum byo
stare, skryte wrd drzew, pene cienistych otchani, w ktrych
przepaday parterowe uliczki. Jednak ten owadzio ruchliwy i zarazem
rozleniwiony tum przy Krucsay Marton utca przywodzi na myl najazd,
zabaw zdobywcw, jak poronion konkwist. Modzi przypominali
stado zwierzt, ktre znalazo si w miecie i nie potrafio zrobi z
niego uytku. Przemieszczali si to tu, to tam, spotykali, obwchiwali,
oddalali i znw zbliali do siebie, poczeni niewidzialnymi nimi
interesw, lku i podania. Kryli w wietle jak my. To bya neuroza
pogranicza, szybkiego zwycistwa i nagej klski. Dwadziecia
kilometrw dalej leao Zhony, jedyna droga z Wgier na Ukrain, wic
tutaj wszystko nabrzmiewao, pucho, pczniao i nabierao si. W hotelu
Bastya wielka tleniona baba z dawnych czasw nie chciaa ani dolarw,
ani marek, chciaa tylko forinty, ktrych nie mielimy.

Hotel na przedmieciu mia w nazwie Pary, a moe Paradis.


Wyglda jak dekoracja do powiatowego remake'u Kaliguli. Gipsowe
fontanny, posgi, plusze i draperie. Na parkingu poyskiway czarne,
wypasione zady beemic i mercw. Typ, w ktrego oczach pustka
mieszaa si z czujnoci, powiedzia, e nie ma dla nas miejsc. Wyj
jednak z kieszeni forinty i sprzeda po umiarkowanie uczciwym kursie.
Zapytalimy go, kto si tutaj bawi. Czy tylko Wgrzy, czy rwnie
Ukraicy? Popatrzy na nas jak na dzieci. Ukrainians? They aren't
European people". Pojechalimy w stron Vsrosnamny, by nagle
znale si w ciemnoci i ciszy. Mijajc Ilk i Anarcs, syszelimy oddechy
picych za drewnianymi aluzjami w oknach niskich domw i czu byo
nocn wilgo podnoszc si z ogrodw. W miasteczku dugo stukalimy
do drzwi hotelu, zanim otworzy nam zaspany portier w kapciach. W
holu na cianach wisiay trofea: skra zebry, wypchane by antylop i
egzotyczne poroa. W pmroku bocznego korytarza migno co
ctkowanego, moe lampart. Prcz kobiety, ktra wanie zapalaa
wiata w kuchni, i tego portiera nie byo w caym hotelu ywej duszy.
Czasami wstaj nad ranem, eby popatrze, jak rzednie ciemno i
powoli ukazuj si rzeczy, drzewa i reszta pejzau. W dole sycha
rzek i koguty we wsi. wiato witu jest zimne i niebieskie. Wypenia
powoli wiat, i tak samo dzieje si we wszystkich miejscach, w ktrych
byem. Ciemno blednie w gminie Skowa, w miecie Sulina na skraju
dunajskiej Delty i wszdzie, gdziekolwiek czas skada si z dnia i nocy.
Pij kaw i wyobraam sobie brzask gdzie indziej.
NAMIOT ROZBITY W NOWYM
MIEJSCU
Jest poowa listopada i nie ma jeszcze niegu. Od dwch miesicy
wybieram si na Wgry i nie mog wybra. Chc pojecha na pnocny
wschd, do Szabolcs-Szatmr, i pewnie w kocu zrobi si zima, a ja bd
rozmyla o przejciu w Hidasnmeti i o tym, jak prawie rok temu dzie
przed sylwestrem przekraczalimy w deszczu granic. Mokry grudzie
przesania Zempln jak firanka. Wgry byy nagie. Czarne drzewa
niczego nie zasaniay. Moe dlatego wci si gubilimy: Gnc,
Telkibnya, Bzsva, Plhza, Hollhza, Kked, Fzr. Pejza by
pprzezroczysty i przypomina labirynt. Latem miaem wraenie, e te
strony to kraj nieustannego poudnia. Nawet w nocy. We wsiach i
miasteczkach paliy si latarnie, drc w gorcej ciemnoci dugie
tunele. Za potami w dusznych ogrodach wrd orzechowych i
morelowych lici pegay bdne ognie telewizorw. Teraz wodniste
wiato wypeniao wszystkie te miejsca, w ktrych latem zalega cie.
Tokaj by pusty i paski jak stara dekoracja. Bodrog i Cisa straciy
zapach. Pogoda zarzdzaa tymi stronami spokojnie i bezwzgldnie.
Waciwie niewiele zmienio si od czasw, gdy nie byo tutaj ani domw,
ani miast, ani adnych nazw. Aura, jak najstarsza religia, wypeniaa tak
samo Beskid, Zempln, bagienn nadcisask nizin, Erdht,
Maramuresz, Wyyn Siedmiogrodzk i reszt krain, w ktrych
strawiem miesice, poniewa wci miaem nadziej, e ujrz je takimi,
jakimi s w istocie. Deszcz w Mtszalka, deszcz w Nagykll, deszcz w
Nyrbtor. Rozmike podwrka z gbokimi ladami wiskich racic,
odarte sady, ogrody wypenione szklistym lnieniem, domy coraz nisze i
nisze, jakby pochaniaa je grzska ziemia. W Cignd albo w Dombrd
po obu stronach drogi cign si acuch kau, ktre wyglday jak
paskie skrawki szarego nieba. Ale rwnie dobrze mogo to by w Gnc
albo gdziekolwiek indziej, w Polsce, na Sowacji, na Ukrainie. I nigdzie
ywego ducha. Dugie jak we nie perspektywy uliczek z parterow
zabudow i nikogo, adnych spraw, ani pojazdw, ani psw. Bardzo
moliwe, e kaue byy jednak w Abajsznt przy gwnej drodze z
niebieskim domem po lewej, kocioem po prawej, a kawaek dalej sta
dom ty z okiennymi wnkami i zielon furtk w niskim murze. I roso
tam kilka wierzb. Ale to ju chyba byo podczas powrotu, w samego
sylwestra. To wanie tam, w bezludnym miasteczku, w pustej
przecznicy wychodzcej na wietrzn dolin, zamknit masywem gry
Szokolya, trafilimy na knajpk, italbolt, poniewa chcielimy pozby si
reszty forintw, a tam wisia papierosowy dym p na p z gwarem i
odprawia si rodzaj nieruchomego wita, ktre obchodzi si na
siedzco za pomoc podniesionych gosw, powolnych gestw i lnicych
oczu. Poprzez tytoniowe kby wygldao to tak, jakby na ulicach
obowizywaa absolutna cisza i tylko w tej ciemnej izbie nakaz
milczenia traci moc. Tak, mylaem, e za stoami siedz wszyscy
obywatele, e porzucili swoje domy, by ustali jakie doniose,
dalekosine plany, jakby nadciga wrg albo zaraza i nie mogli znie
samotnoci, i skupili si tutaj jak kurczta, jak stado ptakw. Ale w
kocu papierosowy pmrok si troch rozwia i zobaczyem kilku
Cyganw w czarnych skrzanych kurtkach i dwie ufarbowane na blond
Cyganki.
Lecz to byo nastpnego dnia, gdy ju wracalimy. Teraz natomiast
bkalimy si w poszukiwaniu noclegu w pltaninie drg i nie chciao
nam si zwalnia, wic bkitne tablice z nazwami miejscowoci
odczytywalimy pobienie i z tym przyjemnym zdziwieniem dla jzyka
wgierskiego, ktry sprawia, e podr wymyka si geografii i zaczyna
biec ladem bani albo legendy w stron dziecistwa, gdy brzmienie i
muzyka sw bray gr nad sensem.
Zatrzymalimy si chyba w Hollhza. Wok wirowego dziedzica
stay dugie parterowe domy z podcieniami. Dali nam pokoje i nikt o nic
nie pyta. Wszyscy byli zajci jutrzejszym dniem: zapachy z kuchni,
brzk naczy, girlandy, serpentyny i baloniki rozwieszane w sali, w
ktrej na co dzie wydawano posiki gociom tego ni to kempingu, ni to
zajazdu. Zostawilimy rzeczy i pojechalimy dalej. Na wiejskich
placykach rosy wierki. Koysay si na nich kartonowe anioy i gwiazdy.
Moky i rozmikay. To byo rok temu i teraz ju nie potrafi odrni
Tokaju od Hidasnmeti, Srospatak od Plhaza. Zapamitaem brzowe
dachy Md po prawej stronie szosy. Wyglday jak gliniane rumowisko
na zboczu tego wzgrza. Lnice, nasiknite i nagie, bo nie byo tam
drzew, tylko martwe winnice z rzdami drewnianych krzyy, ktre
cigny si zgodnie z rytmem wzniesie i nie miay koca. Ale Md byo
ju nastpnego dnia, a wtedy pojechalimy chyba do Mikhza, by
niedaleko za wsi odnale t samotn knajp, ktra przypominaa
obozowisko. We mgle, w zapadajcym zmierzchu arzyy si wgle i
czu byo dym. Na powietrzu pod dachem mczyni rozdmuchiwali
wielkie blaszane ruszty. Kobiety co rozkaday na stoach. Wszyscy
wygldali jakby wanie zeszli z gr albo przybyli z bagien. Byli
uboceni, ubrani w myliwskie paramilitarne stroje. Brakowao tylko
koni, cichego renia w ciemnoci, pobrzkiwania wdzide i stukotu
podkw. Pili palink. Czuem jej zapach pomieszany z woni wgla
drzewnego i pieczonego misa. Z tyu za knajp by bagienny staw i
pierdolnik wiejskiego obejcia, klatki dla kaczek, soma, zielone
grzzawisko i druciane poty, a dalej ju tylko zmierzch, ale gdzie tam
w gbi pejzau czuem mokry masyw gry.
Weszlimy do rodka, do drewnianej izby, eby zje zup gulaszow
i popi czerwonym winem. Przy stoach siedzieli ludzie w grubych
swetrach i cikich butach. Nikt nie zwraca na nas uwagi. Moliwe, e
na tym zadeszczonym kocu wiata w rodku zimy cudzoziemcy byli
czym codziennym.
Teraz, rok pniej, ogldam sowack map Zemplina i widz, e
miaem racj z tymi bagnami i gr. Tu za knajp, za kaczym stawem,
pyn potok Bzsva, za nim cigny si mokrada, a potem, ju w
zupenej ciemnoci, wznosi si grzbiet Ritkahegy. Ta wiedza nie jest mi
waciwie do niczego potrzebna, ale gromadz j, eby jako wypeni
przestrze, eby wci wszystko zaczyna od pocztku, ponawia, pisa
nieustanny prolog do tego, co byo, poniewa jest to jedyny sposb, by
minione i martwe chocia na chwil oyo w zudnej nadziei, e pami
wlizgnie si w jak niewidzialn szczelin i podway wieczko nicoci.
Powtarzam wic t beznadziejn mantr nazw i krajobrazw, bo
przestrze umiera wolniej ni ja i jest czym na ksztat niemiertelnoci,
mamrocz t geograficzn modlitw, topograficzne zdrowaki, klepi
kartograficzn litani, eby ten jarmark cudw, ten diabelski myn, ten
kalejdoskop cho na chwil zastyg, zatrzyma si ze mn w rodku.
A potem byo Storaljajhely i noc jak lnica atasowa podszewka.
Na Kossuth utca przesuway si zasony ddu. Szukalimy bankomatu
albo w ogle czegokolwiek, co byoby otwarte, lecz przez szyby
widzielimy tylko, jak kasjerki w sklepach licz utarg, sprztaj,
zmywaj podogi, a faceci ucinaj sobie pogawdki przy drzwiach,
wypuszczajc ostatnich klientw.

Pierwszy raz byem tutaj cztery lata temu w lipcu. Ledwo


zauwayem cesarsko-krlewsk ochr i fasad. Przemknlimy
cienistym tunelem gwnej ulicy i miasto przepado tak nagle, jak si
zaczo. Po prawej piy si winnice, po lewej od czasu do czasu
poyskiwa Bodrog. Szosa numer 37 rozcinaa pejza na p. Wschd to
bya bagienna ciemna ziele Bodrogkz, a na zachodzie wznosi si
acuch wzgrz, gdzie panowa wyynny suchy upa i spod wulkanicznej
gleby tu i wdzie wystaway grzebienie wapiennych ska, jak okruchy
pradawnego krgosupa. To tutaj zaczynaa si Wielka Nizina Panoska,
by sign a po Belgrad. To tutaj jej pnocny kraniec niemal dotyka
Karpat, a zachodnia krawd ocieraa si agodnie o redniogrze
Wgierskie, wanie o Zempln, potem o Gry Bukowe i o gry Mtra.
Paski i podmoky kraj w widach Cisy i Bodrogu porastay topolowe
zagajniki i tylko resztki prawdziwej Puszty za zachd od Debreczyna
mogy i o lepsze z melancholi tych okolic. Wszdzie czu wod, a
gbczasta i cika ziemia ugina si pod ciarem nieba. Wsie
przypominaj te murowane wyspy. wiat klei si do horyzontu i z
oddali wszystko przyjmuje posta poziomej kreski. Z szosy wiodcej
przez Tiszacsermely i Nagyhomok wida gry za Srospatak. Podnosz
si nagle, bez uprzedzenia, bez wstpu, jak piramidy na pustyni, a ich
ksztat jest rwnie doskonay i geometryczny. Ale Srospatak byo kiedy
indziej. Teraz patrzylimy na deszcz i na pustoszejce, zamykane
Storaljajhely. Storaljajhely znaczy tyle, co namiot rozbity w nowym
miejscu".
DELTA
Od przyjazdu ni mi si woda. ni mi si rne miejsca na wiecie,
ale skadaj si tylko z wody. Te miejsca maj konkretne nazwy: Londyn,
Bugaria albo NRD, ale zawsze pogrone s w odmtach. Godz si na
to, bo podr, z ktrej wrciem, bya waciwie snem. Siedmiogrd,
Wooszczyzn, Dobrud, Delt i Modawi wypenia upa i teraz nie
dabym gowy, e moja pami odtwarza rzeczy, ktre tam pozostay,
rzeczy, ktre tam istniej ju bez mojego udziau. Przeszukuj kieszenie
i plecak w poszukiwaniu dowodw, ale przedmioty, ktre znajduj,
wygldaj jak rekwizyty: tysiclejowe banknoty z Michaem Eminescu,
ktry umar cakiem jak Nietzsche na obd i syfilis. Nic za nie nie
mona kupi i bior je chtnie tylko cygaskie dzieci. Zbieraj wizerunki
narodowego wieszcza, a potem id do sklepiku, by wymieni je na
cukierki i gum do ucia. Tak byo w Richis, w Iacobeni i w Roandola.
Na piciotysicznych z kolei jest Lucian Blaga, ktry napisa: ,,Kur
Apokalipsy pieje, wci pieje po wsiach rumuskich.
Dziesiciotysiczne zdobi Nicolae Iorga, ktrego zamordowaa elazna
Gwardia, chocia jak twierdzi Eliade ,,by prawdziwym wieszczem
rumuskoci". Widywaem ich wszystkich powizanych sznurkiem w
grube pliki. Tak byo w Kluu, gdzie o smej rano przy strada Gheorge
Doja zatrzymaa si furgonetka i wysiad facet w kombinezonie
obadowany paczkami banknotw niczym wity Mikoaj prezentami.
Tak byo w Sighisoarze w banku, gdzie na kontuarze leay cae stosy
niskich nominaw powizane szpagatem i nikt si nimi specjalnie nie
interesowa, bo stranik akurat mi wyjania, e prawo zabrania
cudzoziemcom sprzeday zachodnich walut. Rozkada przepraszajco
ramiona i pszeptem doradza: black market, black market.".
Teraz wyjmuj z kieszeni dostojne wizerunki, wygadzam je i dziwi
si, e nie znikny, nie rozpyny si w powietrzu, gdy w drodze
powrotnej o czwartej rano przekraczaem granic w Curtici. Niebo nad
pust stacj byo granatowe. Pogranicznicy i celnicy przeczesywali
budapeszteski pocig, z ktrego wanie wysiadem, eby zaczeka na
koszycki. Przez okno widziaem, jak patrosz bagae Anglikw, ktrzy
wsiedli w Sighisoarze. Miaem czyste sumienie i spokojnie popijaem
bihorsk palink. Mundurowi w kocu wysiedli i pocig mia ju rusza,
gdy wyskoczya z niego dziewczyna z plecakiem. Miaa bdny wzrok i
rozwiane wosy. Moe to by strach, a moe wcieko. Nigdy si tego
nie dowiem. W kadym razie naleaa do grupy tych obcokrajowcw.
Przebiega peron na skos i znikna w budynku dworca. Nikt jej nie
ciga. Pocig odjecha. Niebawem mia zjawi si mj, razem ze
srebrnym wiatem witu, wstajcym gdzie zza Gr Bihorskich.
Przedzia i korytarz byy puste. Mogem spokojnie spoglda to na t,
to na tamt stron. Wzdu skadu co kilkadziesit krokw stali
onierze. Mieli chopice twarze i niedopasowane polowe mundury: za
krtkie spodnie, kurtki w innym odcieniu, ten, ktry sta najbliej, nosi
cywilne czarne buty z masywnymi sprzczkami. Wygldali jak
zaskoczeni we nie, jak wzici do niewoli. Byli bez broni, bez pasw i
dreli w porannym chodzie. Patrzyli gdzie w przestrze, jakby nie
chcieli dostrzec pocigu, jakby nie chcieli napotka cudzego wzroku.
Wyjmuj banknoty z kieszeni i nie mog uwierzy, e nie znikny, e
nie pozostay tam na granicy razem z t nierealn stra. Ogldam je i
zamiast Eminescu, Iorga i Blaga widz twarze tamtych chopcw.
Ale mam te par innych dowodw na to, e niezupenie niem. Na
przykad bilet na wodolot za sto dwadziecia tysicy lei. ,,Rapid, Comod,
Efficient. Kupiem go w Tulczy, eby popyn do Suliny. Chciaem
zobaczy, jak kontynent pogra si w morzu, chciaem zobaczy, jak
ziemia opada i wlizguje si pod powierzchni wd, jak zostawia za sob
ludzi, zwierzta i roliny, jak umyka od swoich zaj, strzsa z siebie ten
cay baagan historii, ludw, jzykw, ten starodawny pierdolnik zdarze,
zamt losw, chciaem zobaczy, jak szuka odpoczynku w wiecznym
pmroku gbin w obojtnym i monotonnym towarzystwie ryb i
wodorostw. Dlatego wstaem rano, eby na bukareszteskim Gara de
Nord zapa pocig do Konstancy.
Branesti, Dragos Vod, tefan cel Mare na stepowej rwninie
domy wyglday tak, jakby chciay zagrzeba si w ziemi w
poszukiwaniu chodu. Byy niskie, spalone socem i kruche.
Przypominay kamienie albo skorupy. Czasami widziaem odlege
sylwetki koni i ludzi. Miay tak czarn barw jak wasne cienie.
Pomylaem, e niebo w tych stronach, jeli w nie zastuka, wydaje
twardy metaliczny dwik. Za Fetesti pocig jecha wysokim nasypem
nad bagnami, a w miejscowoci Cernavod przeturkota stalowym
mostem spinajcym Dunaj. Atomowa elektrownia przypominaa
przywidzenie i zaraz znika. Pojawiy si szare urwiska pene ptasich
gniazd. Wydawao mi si, e czuj morze, ale na dworcu kolejowym w
Konstancy zapach znik.
Na autogara po drugiej stronie miasta byo troch jak na wsi. Kobiety
w chustkach siedziay z rkami splecionymi na podokach, a dzieci
podfruway wok jak stada wrbli. Kupiem ser i chleb, i poszedem do
przydworcowej knajpki napi si piwa ciuc. Do rodka wpeza
kilkunastoletnia dziewczynka. Miaa pikn twarz. Przesuwaa si po
posadzce za pomoc rk. Mczyni miali si i rzucali na ziemi
papierosy. Zbieraa je i te si umiechaa. Bawili si w jak dobrze
sobie znan gr. Potem widziaem j na dworcu. Oddawaa papierosy
starej kobiecie siedzcej nieruchomo wrd dzieciarni.
Pierwszy w yciu minaret zobaczyem w Babadag. Jechaem do
Tulczy, eby popyn do Suliny. Mikrobus obsugiwao dwch facetw.
Jeden prowadzi i sprzedawa bilety. Drugi, modszy, wyskakiwa na
przystankach, eby otwiera i zamyka drzwi. W Mihai Viteazu kto
chcia jecha bez pienidzy i ten od drzwi pchn go w pier tak mocno,
e tamten si zatoczy. te i nagie wzgrza Dobrudy przypominay
wymare mrowiska. Upa siga w gb ziemi i rozsadza j od rodka.
Gdzie po prawej leaa Histria: Grecy, ruiny, marmurowe kolumny,
sidmy wiek przed nasz er, ale guzik mnie to obchodzio. Przeszo
im starsza, tym jest gorsza. Zuywa si od ludzkich myli jak ksika
telefoniczna od dotyku. Minaret w Babadag by surowy i prosty.
Wyglda jak owek skierowany w niebo. Mielimy pi minut postoju,
lecz nikt nie poszed sika. Wszyscy pili wod i natychmiast
wystpowaa im na skr. Widziaem ciemn plam na plecach
kierowcy. Magnetofon gra nawet na postoju. Wci ludowe kawaki w
tej dziwnej jkliwej skali, ktra pasowaa do minaretu, do upau i kurzu.
Czuem, jak koczy si kontynent, czuem przyspieszony oddech ldu,
ktry porzuca swoje obowizki. Mielimy zosta z caym dobytkiem, ze
swoj kltw i histeri, i patrze, jak jego nagi grzbiet wlizguje si pod
gadkie przecierado wd.

Tulcz zobaczyem z daleka i z gry. Opuszczalimy si agodnymi


zakosami pord wzgrz. Nad miastem i rzek wisiaa szarosina mga.
Dunaj rozdziela si tutaj na trzy odnogi, na dziesitki kanaw, jezior i
rozlewisk. Rami rzeki zamieniao si w wielk do. Palce odng,
cigna kanaw, paznokcie piaszczystych pla na wybrzeu, biuteria
rozlewisk i limanw, wszystko pokryte zielon skr bagien i
bezkresnych trzcinowych pl. Tak sobie to wyobraaem, ogldajc
map. Tulcza to by przegub, nadgarstek.
W porcie pasy si konie. Co skubay na nagim placu wrd dwigw,
kolejowych szyn i porzuconego elastwa. Ich gniade grzbiety giny na
tle rdzewiejcych statkw i tamocigw do transportu kruszywa.
Nikogo nie byo, tylko paru chopcw przeskakiwao z nabrzea na wrak
holownika i z powrotem. Szukaem w powietrzu zapachu morza, ale
czuem tylko rzek; mulisty, ciepy rybi odr pomieszany z zapachem
oleju napdowego.
Sto dwadziecia tysicy lei. Rapid, Comod, Efficient". Rano przy
trapie zebra si tum. Wodolot by jeszcze radziecki. Najpierw
wchodzili ci, co mieli bilety, ktre Bg wie gdzie wczeniej kupili. Reszta
czekaa, a si okae, czy s wolne miejsca. Dwjka modych Francuzw
powoli, sennie przeliczaa banknoty. Podawali je sobie w kko, jakby w
co grali. Papier furkota na wietrze. Wygldali na upalonych w drobny
mak. Reszta to byli chopi z toboami, skrzynkami i workami, troch
wdkarzy z zapasami chleba w plecakach. No i mundurowi. Naliczyem
cztery rodzaje militarnych albo paramilitarnych uniformw. Kady mia
kabur z pistoletem. Nie potrafiem rozstrzygn, ktrzy nas strzeg, a
ktrzy po prostu dokd pyn. Wszyscy mieli takie same powane,
cignite twarze.
Nic waciwie nie pamitam z tej podry. Siedemdziesit kilometrw
z trzema przystankami i siedziao si jak w autobusie. Czasami tylko,
gdy przecinalimy czyj kilwater, brzuch wodolotu uderza o wod w
mikki, rybi sposb. Koo Crisan wyprzedzilimy turecki statek. By
wielki i czarny jak stara fabryka. Wiz owce. W dziesitkach
spitrzonych klatek stao i leao kilkaset biaoburych zwierzt. I
zewszd wystawaa soma albo siano.
Wyszedem na grny pokad. Od tureckiego statku wiono woni
sianokosw i stajni. Francuzi leeli na rufie z przymknitymi oczami.
Dwch tureckich marynarzy palio papierosy. Oparci o reling patrzyli na
zielon nieskoczono Delty. Przez chwil wydawao mi si, e ich
statek nazywa si Betlejem", ale to tylko moja wyobrania prbowaa
upora si z niecodziennoci.
W Sulinie przybilimy przy gwnej ulicy. Na nabrzeu tum
wyczekiwa swoich. Wzdu strada Deltei rosy drzewa i zalega cie. W
najbliszej knajpce wziem kaw i usiadem pod parasolem. Czekaem,
a dotrze do mnie wiadomo koca. Rzeka przepada w morzu raz na
zawsze i koczya si ziemia ze wszystkimi zdarzeniami. Nie mona si
byo std wydosta inn drog, ni si dotaro. Czuem, jak czas ujty
dotd w ludzkie formy rozlewa si i powraca do swojej pierwotnej
formy. Tutaj, w Sulinie, by wszechobecny jak wilgo w powietrzu.
Trawi domy i statki, toczy twarze i pejza, szklanki w barach i towary
w sklepach. On po prostu przepali, przear delikatn powok minut,
godzin i dni, i wzi w posiadanie ca przestrze, wszystkie widzialne i
niewidzialne rzeczy, i ludzkie myli te.
Droga nad morze cigna si przez pustynny bezdrzewny wygon.
Wraki statkw, holownikw i kutrw rdzewiay w piasku. Wo
zwierzcego nawozu wisiaa nad okolic jak gorca mga. Sone
podmuchy od morza giny w niej bez ladu. W bagiennych zapadliskach,
w kolczastych karowatych zarolach poyskiway awice mieci.
Bkitnoszary plastik butelek lni trupio jak brzuch martwej ryby. W
szarotym pejzau tkwiy betonowe bunkry. Wzdu caego wybrzea
na rozpalonym wygwizdowie stay kanciaste militarne ruiny. W ich cieniu
puszczone samopas konie szukay wytchnienia. Zza biaych
krzaczastych wydm dochodzi szum morza. Monotonny dwik by stary
jak wiat. Przelewa si przez piaszczyst zapor i sun w stron
miasteczka. Niewykluczone, e to on niszczy kruch powok godzin i
kwadransw. Bardzo moliwe, e to jego syreni piew nawoywa dni, by
rozpyny si w nim samym, porzucajc granice zegarw i kalendarzy.
Tak, to wieczno nawoywaa Sulin. Pokusa spokojnej zatraty
wypeniaa zauki, niskie domy w ogrodach i kamieniczki przy
promenadzie. Na podjedzie hotelu Sulina rosa trawa. Hotel Europolis
by zamknity i cichy. Stowarzyszenie Ofiar Komunizmu miecio si w
budyneczku tylko troch wikszym ni domek dla lalek.
Koo pitej po poudniu na przysta zaczy zjeda furmanki,
rczne wzki i rowery. Nadchodzili ludzie. Z zachodu, z Tulczy,
nadpywa prom Moldova". Wiz wieci, towary i pasaerw, a
oczekujcy przypominali mieszkacw wyspy. Statek przybywa z gbi
ldu, a oni wyczekiwali go tak, jakby zjawia si z dalekich mrz. Wysoki
policjant sta z boku i przyglda si cibie. Moldova" majestatycznie
dobia i rzucia cumy. Najpierw wyszli ci, ktrzy mao co mieli, a potem
zacz si wyadunek. Wrd towarw byo to wszystko, czego nie miaa
Sulina: zgrzewki wody mineralnej, palety piwa w puszkach, chleb w
skrzynkach, owoce w soikach, nieodgadnione pakunki, nieforemne
toboy, gbkowe materace, kiebasa w zaparowanych od upau foliowych
workach, kawa, biae wino w plastikowych butlach, gumowce, szko i
porcelana, jarmark tysica cudw, rolki papy z mojego powiatowego
miasta, lejce, tiszerty, kaszkawa i hochland, szwarc, mydo i powido,
cacka z dziurk, zeszyty i nesca, krzesa, nakrcany zegar z kukuk i
wizka plaowych parasoli. Furmanki, wzki i biaa dacia pick-up ledwo
to zmieciy na swoich grzbietach, by zaraz rozwie do paru sklepikw
przy strada Deltei.
Poszedem w stron morza pomidzy martwe kaduby i bunkry.
Wdrapaem si na gigantyczn betonow ramp, w ktrej by moe kto
kiedy chcia odpala rakiety ziemia-woda. Std mogem widzie, jak
soce stacza si nad Dunaj. Rzeka poyskiwaa zielono i fosforycznie.
Przypominaa napit jaszczurcz skr. Z otwartego morza nadpywa
statek. By wysoki na kilka piter i smolicie czarny w gasncym wietle
dnia. Wlizgiwa si w gardo ujcia i sun na wprost czerwonego
soca. Nie widziaem adnego ruchu na pokadzie. Nikt nie sta przy
burcie, nie pali, nie spluwa ani nie wyglda portu. Gdy si ciemnio,
poszedem jego ladem. Cumowa na samym kocu nabrzea, niedaleko
hotelu Sulina. I on, i hotel byli tak samo ciemni i cisi. Pywa pod libask
bander. Nikogo nie interesowao jego przybycie. Przeczekiwa noc, by
o wicie ruszy w gr rzeki.
Ja spaem na kwaterze pod makatk z widokiem Mekki.
Do Sfntu Gheorghe pynie si niecae trzy godziny prosto na
poudnie. d bya niebieska i smuka. Miaa silnik hondy. Najpierw
troch w gr gwnego biegu, a potem sieci kanaw. Czno nie byo
szersze ni metr dwadziecia, za to bardzo dugie. Pidziesicioletni
mczyzna siedzia na dziobie i dawa znaki sternikowi. Kanay s
pytkie i peno w nich niepewnych miejsc. Czasami trzeba byo gasi
silnik i go podnosi, eby przeskoczy mielizn albo nie zaplta ruby
w wodorosty. Tam, gdzie byo wziej, pynlimy w zielonym trzcinowym
tunelu. Wietnam", tak mwi kapitan i zapala papierosa snagov.
Chwilami trzciny rzedy i mona byo dostrzec spachetki obsadzone
kukurydz, kapust i czym tam jeszcze. Dochodziy do samej wody i
wystaway moe pi, moe dziesi centymetrw nad powierzchni.
Byy niewiele wiksze ni kopczyki na cmentarzu albo rabatki.
Niektrych pilnoway psy na krtkich acuchach. Potem musielimy
powrci do gwnego nurtu, eby odnale kolejny kana. Trafilimy
prosto na policyjny kuter. Glina sta metr nad nami i obojtnie, martwo
przepytywa kapitana skd", dokd" i jaki typ silnika". W kocu
machn rk i poprulimy prosto na poudnie.
Do Sfntu Gheorghe pynie si dwie i p godziny, moe troch duej.
Mijalimy starowieckie odzie z dieslowskim napdem i nadbudwkami
jak stranicze budki. Nad jeziorem Rou szyboway biae pelikany.
Minlimy ryback osad. Na brzegu widziaem tylko mczyzn. Dubali
przy odziach i sieciach. Kana prowadzi prosto jak strzeli i by gadki
jak szko. Geometria trzymaa w ryzach trzcinowe brzegi i wzrok nie
mia na czym spocz. lizga si w poszukiwaniu czego wystajcego,
czego nieregularnego, lecz wszdzie znajdowa tylko monotoni
zielonych linii i paszczyzn, przykryt szklistym bezkresem nieba. Delta
wygldaa tutaj jak nieskoczono wykonana z prostych rwnolegych i
prostopadych. Co jaki czas na skraju zaroli stali wdkarze w dugich
gumowych butach, lecz i oni nie stanowili urozmaicenia: nieruchomi,
nieobecni i szarzy, przypominali due czaple.
Przy pomocie w Sfntu Gheorghe leaa sterta zgniej somy.
Poszedem w stron dwupitrowego betonowego bloku. Parter by
niezamieszkany, zawalony mieciem i zasrany. Wyej kto y, bo w
oknach widziaem firanki. Nad pylistym pustynnym majdanem wisia
upa. Niebo miao barw piasku. Chciaem znale troch cienia. Kilka
wysokich drzew roso przed knajp na wieym powietrzu. W
drewnianym baraczku mieli siedem gatunkw piwa i dwanacie wina. Za
drewnianymi stoami siedzieli mczyni. Dochodzia druga po poudniu.
Wziem piwo ciuc i te usiadem, bo wreszcie udao mi si dotrze tam,
skd mona byo tylko wraca.
Promy do Istambuu odpyway z Konstancy. Pocigi w wiat ruszay z
Tulczy, a moe nawet z Gaacza. Siedziaem na wyspie oddzielonej
botem, bagnami i czasem, ktry rozkada si nad Delt niczym
organiczna materia, gni i butwia, wydzielajc pradawn wo pocztku,
gdy ycie jeszcze nie wychyno ze mierci i odwrotnie. Kontynent tla
tutaj jak skraj tkaniny. Piasek, py, psy i wiekuista sjesta. Mczyni
wstawali od stow, znikali i pojawiali si znowu. Przychodziy te
kobiety, przysiaday na awach troch z boku i przysuchiway si
rozmowom. Z ich cia promieniowaa spokojna ociao.
Prawdopodobnie znali ju na wylot wszystkie gesty, ktre mieli wykona,
zanim umr.
Przejechaa furka zaprzgnita w niewiarygodnie chudego konia.
Powocy chopak okada zwierz zamanym patykiem. Wiz mineraln
i te skrzynki piwa bergenbier. Zniknli za rogiem w absurdalnym,
neurotycznym popiechu.
Podszed do mnie mczyzna i zapyta, czy potrzebuj pokoju,
miejsca do spania, bo jak tak, to on zna tutaj babuszk, ktra chtnie
mnie przyjmie, ale musz si zdecydowa teraz, bo on zaraz musi i.
Mwi po rosyjsku, jak wielu w Sfntu Gheorghe. Powiedziaem, e
jeszcze sam nie wiem, co bd robi, e musz si zastanowi i w ogle.
Nie chciao mi si w popiechu dopija piwa, nie miaem ochoty
opuszcza cienistej knajpy. Facet odszed, ale nie znikn. Przebiega
szybkim krokiem przez knajpiany placyk, to tu, to tam rzuca jakie
sowo i szed dalej, nie czekajc na odpowied. Czasami przepada
gdzie na moment, ale zaraz si pojawia: szybki, zaaferowany, jakby
peni funkcj posaca w znieruchomiaej wsi. Ubrany by w szar
koszul, szare garniturowe spodnie, na bosych stopach mia gumowe
klapki. Wcale nie chodzio mu o to, eby zrobi na mnie interes. Za
ktrym prdkim przemarszem powiedzia, e dziewczyna za
knajpianym barem te mwi po rosyjsku i w sprawie kwatery moe mi
pomc. Zanim otworzyem usta, ju go nie byo.
W kocu jednak po godzinie czy dwch poszedem do babuszki.
Mieszkaa niedaleko od knajpy w maym biaym domku. Zielone supki
podtrzymyway ganek. Od frontu a kipiao od kwiatw. Z tyu zalega
gsty cie orzechw, liw i jaboni. Babka bya maleka jak jej dom i
gadatliwa. Pytaa i nie czekajc na odpowied, mwia dalej swoje albo
te przyjmowaa moje odpowiedzi niczym oczywistoci: Polska, na par
dni, przypyn odzi, co robi, gdzie yje, na wsi, w miecie niegrone
wcibstwo mieszao si z obojtn yczliwoci.

Otworzya mi pokj. By may i pachnia jak pokj mojej babki.


Nieruchome powietrze przechowywao wo starego drewna, pocieli i
wilgoci. Nikt tu od dawna nie wchodzi, przynajmniej nikt obcy. St,
krzesa i ko wypeniay przestrze co do joty. Wszystko stao i leao
na swoich miejscach od niepamitnych czasw. Gdy przesuwaem
krzeso, by pooy na nim plecak, czuem si jak zodziej. Wydawao mi
si, e niechccy unicestwi ciemnobrzowy mebel, e zagarnie go
nico aktualnej chwili, e umrze jak stworzenie z morskich gbin nagle
wydobyte na powierzchni.
A Boh u was jest?, zapytaa i wskazaa na ikon wiszc w rogu
pokoju pod samym sufitem. Nu da, odpowiedziaem. Pokiwaa gow,
daa mi klucz i zostawia samego. Na tej samej wysokoci co ikona i tu
obok stay na skraju szafy opakowania po zachodnich perfumach,
dezodorantach i po kawie. To pewnie od syna z Bukaresztu albo od crki
z Konstancy, pomylaem, bo staruszka w cigu pitnastu minut zdya
mi opowiedzie rwnie o swoich dzieciach. Ikona i ten zachodni
mietnik to byy jedyne ozdoby w tym surowym wntrzu. Nie chciao mi
si rozwaa symboliki ani semantyki zestawienia. Czuem si staro i
nie miaem ju si na oczywistoci. Zostawiem baga i poszedem
zobaczy morze.
Z wau cigncego si wzdu dunajskiej odnogi by widok na jedn i
na drug stron. Po prawej rzeka toczya zielonkawe muliste wody. Na
pyciznach stay zakotwiczone czarne odzie. Ich dzioby i rufy lekko
zawijay si ku grze. Byy smuke i starowieckie. W zmiennym
wodnym pejzau, wrd pynnych paszczyzn blasku i cienia, wrd
poyskliwych luster nurtu, wrd zmatowiaych od wiatru rozlewisk,
czarny zarys czen sprawia nierzeczywiste wraenie. Zwaszcza o
zmierzchu, gdy ich cienie staway si nie do odrnienia od nich samych.
Tkwiy w migotliwej lucyferycznej przestrzeni jak wycite z
najczarniejszego kartonu albo wyrzebione z wgla. Przypominay
pozostao najstarszej nocy i w snach musiay by uywane do
transportu dusz. W kadym razie nie widziaem w Delcie pikniejszych i
prostszych przedmiotw.

Po lewej cigna si trzcinowa wie. Poty, dachy, ciany, zagrody dla


bydlt i drobiu wszystko zrobione byo z suchych, pustych w rodku
odyg. Trzcina leaa w stosach, staa powizana w snopy, czekaa
uoona w kopy i rzucona luzem. To dlatego ludzki pejza by tutaj tak
paski. Z czego takiego nie mona przecie wybudowa nic wysokiego.
Z niektrych budynkw odpadaa gliniana obrzutka i ukazywaa
konstrukcj z erdzi wypenion trzcinow plecionk. Wie cigna si
niczym wielkie koczowisko. Wszystko, co posiadali ludzie, wygldao na
zagroone nieustann strat. Ledwo wzniesione nad ziemi, ledwo
sklecone, spojone jako tako i poodgradzane od reszty potkami,
erdkami i parkanami z trzech patykw na krzy. Tak, wie Sfntu
Gheorghe miaa w sobie zrezygnowany heroizm. Wystawiona na ywioy,
wypeniona nietrwaoci, skazana na zapomnienie, tulia si do ldu jak
jaskcze gniazdo.

A potem, tak samo jak w Sulinie, zaczynaa si pustynna rwnina i


cigna si a do samej play. Na jej skraju, tu za wsi, sterczay w
niebo radary. Za ogrodzeniem widziaem kilka aciatych ciarwek.
Wcale mnie tam nie cigno. Wojsko w mojej czci wiata w czasach
pokoju zawsze wyglda tak samo: jest smutne i troch mierdzi.
Wolaem przyglda si z daleka. Czarne kratownice anten wznosiy si
ponad trzcinowymi lepiankami. Prbowaem sobie wyobrazi nud tego
posterunku, monotoni pustego nieba i zielonkawych ekranw. Karty,
przemycony alkohol, rozmowy o kobietach, radiostacje, na ktrych apie
si zagranicznego rokendrola albo ludowe kawaki, senno, kawa i
adnych barbarzycw na widnokrgu.
Niewykluczone jednak, e obserwowano std po prostu reszt wiata
tego bezksztatnego, bezkresnego potwora, ktry zawsze osacza
narody zanadto zajte wasnym istnieniem. Patrzyem na schnce w
socu krowie placki i prbowaem nie myle o historii, ale guzik z tego
wychodzio. Ktry to ju raz geografia wystawiaa mnie na pastw tych
wszystkich niejasnych zdarze, tych mtnych niby-faktw, tych
szemranych prawd i niepodwaalnych kamstw, urabianych i lepionych w
co na ksztat przeznaczenia. Tak, za horyzontem od wiekw czaia si
groza. Wszystko, czego pragniemy, zabiera czas, a przestrze przynosi
rzeczy niechciane. Zza widnokrgu wynurzaj si armie albo idee i nie
ma przed nimi ucieczki. Dawno min czas przenonych, ruchomych
pastw, ktrych historia polegaa na nieustajcej teraniejszoci. Dzisiaj
nie ma ju dokd pj, eby zacz wszystko od nowa, i dlatego yjemy
zanurzeni w przeszoci, ktr przesikaj nasze terytoria, tak jak
legowiska zwierzt przesikaj ich zapachem. W kadym razie radary
celoway zapewne w Turcj.
Na play leeli ludzie. W piasku tkwio kilka parasoli. Byy niewiele
wiksze od deszczowych. Poza tym jak okiem sign nie dostrzegem
adnego cienia. Kolczaste zarola na wydmach sigay najwyej do
ramienia. Poszedem wzdu brzegu na poudnie i po chwili byem
zupenie sam. Widziaem, jak nurt rzeki czy si ze son wod. Dunaj
by ciemniejszy i przepada w przejrzystym srebrze fal. Wygldao to
tak, jakby wielka chmura rzucaa cie na lustro wd. Nadpyn czarny,
lnicy w, wypez na brzeg i sun przez nag pla w stron zaroli.
Jego zwinna i maleka obecno w pustym po widnokrg pejzau
przypominaa przywidzenie, wic poszedem w lad za nim. Poczu na
sobie mj cie, zwin si i znieruchomia. Zostawiem go w spokoju.
Odczeka chwil i ruszy w gb ldu.
Wieczorem Sfntu Gheorghe oyo. Zupenie tak, jakby wszyscy
czekali, a zapal si elektryczne wiata. Nie zrobio si wcale
chodniej, zrobio si tylko ciemniej, ale wida ciemno zastpowaa
tutaj cie. Z domw, z play, z odzi, z pooww nadchodzili ludzie.
Knajpa pod drzewami nie moga wszystkich pomieci i przypominaa
obozowisko: dziesitki, moe setki postaci w cigym ruchu, w plamach
pmroku i wtego blasku, w gestach, ktre zaczynay si w wietle, a
uryway w ciemnoci, wszystko zwielokrotnione przez cienie, przez
odgosy dobiegajce z gbi nocy, jakby wie przylegaa do jakiej
kolejnej wsi, a ta znowu do nastpnej, jakby wie Sfntu Gheorghe miaa
swoich bliniakw gdzie w czarnych otchaniach albo bya ma
matow planet, ktra prbuje niezdarnie odbija dwiki i blask
wielekro wiksze od niej. Niebo raz po raz zapalao si rtciowym
rozbyskiem. Eto majak tak mi kto powiedzia latarnia morska.
Majestatyczna martwota i monotonia wiatoci sprawiay, e wszystko,
co odbywao si na ziemi, wygldao na chaos, na zbieg okolicznoci.
Ludzie pozbywali si energii szybko i nerwowo jak jaszczurki. Braem w
knajpie piwo ciuc i odchodziem w mrok, eby patrze na fiest z oddali.
Miaem wraenie, e zabawa wiruje we wntrzu jaskini. Noc napieraa
ze wszystkich stron i trzeba byo nieustannie si porusza, rozmawia,
przekrzykiwa mechaniczn muzyk, trca szklankami i gestykulowa,
by gorca ciemno nie zrosa si, nie zasklepia jak rana. Tak, to by
karnawa, europejski tropik, lk przed olepiajcym blaskiem dnia,
zapomnienie, i wszystko przenika rozwibrowany, jkliwy dwik
klarnetu w tej obcej skali, jak spotyka si na poudnie od Karpat.
eby ochon, szedem nad wod, na pomost, gdzie przybija prom.
Tutaj nie byo nic wida. Syszaem tylko plusk, rybie planicia i czuem
ciepy, mulisty oddech rzeki, czuem jej gigantyczne ttno i obojtn
obecno. Wyobraaem sobie, jak z ciaa kontynentu wypywa
zielonkawa krew, lecz ycie nie zamiera, i tak jest od tysicleci.
Zaczynaem rozumie sens knajpianej frenezji. To by po prostu znak
istnienia. Wszyscy spotykali si w tym ndznym wietle, cignli do
niego jak my, eby sprawdzi, czy yj. Musieli przyglda si sobie
nawzajem i podnosi wrzaw. Pomidzy nieskoczonoci nieba i
znikajc ziemi nie byo miejsca na ludzk obecno. Tak, musieli si
spotyka na skraju ldu, waciwie na skraju bagiennej wyspy, musieli
odnajdowa wasne odbicia w cudzych oczach, poniewa nie ma gorszej
rzeczy ni nico przybierajca posta geografii.
W nocy pogryzy mnie pluskwy i wstaem o wicie. Wyszedem z
babcinego domku. Powietrze byo niebieskoszare i troch chodniejsze
ni wieczorem, ale upa wci wypenia piaszczyste uliczki. Przygas na
chwil, ale nie wywietrza. Sczy si ze cian domw, z ziemi, z potw i
ogrodw, wypywa ze wiata jak gsty sok z owocu, jak prd z lepkiego
wntrza alkalicznej baterii. Minem biay wrak furgonetki wsparty na
czterech sflaczaych oponach. To byo jedyne auto w Sfntu Gheorghe.
Poszedem tam, gdzie koczya si wie. Zaraz za ostatnimi domami
zaczynay si mietniska: martwy, szary, jednorazowy plastik, puszki,
szko, szmaty, tysice opakowa, folia, troch kartonw, stare garnki,
wiadro bez dna, zamknite ksztaty, w ktrych zbieraa si mulista,
wilgotna przestrze, a po najdalsze zakamarki tetrapakw i
zgniecionych flaszek typu pet. Jzor wysypiska spywa w stron
martwego kanau i na powierzchni wody traci nieco ze swej
masywnoci, rozpywa si, rozlewa w awic wystajcych szyjek,
wzdtych toreb, namoknitej tektury p na p z aluminiow foli, i
tylko metal pomieszany z potuczonym szkem spoczywa gdzie na dnie.
I wtedy zobaczyem ten krzy. Sta w rodku mietnika. By niewielki
metr, moe ptora zbity z dwu grubych desek i pomalowany na
brzowo. Koce ramion pieczoowicie zaokrglono, by surowe drewno
nabrao pozoru jakiej formy. Nie byo adnego napisu, adnego
postumentu, krzy tkwi po prostu w ziemi. Za najblisze towarzystwo
mia kilka podziurawionych wiader, trzcinow miot, puszki po farbie,
rozklejony but i opakowanie myda lux z twarz ciemnowosej kobiety.
Prbowaem zgadn, czy sta tutaj, zanim zaczto znosi mieci, czy
te kto umieci go ju na tym cmentarzysku rzeczy. Ta druga
moliwo bya pikna i patetyczna, ale mniej prawdopodobna. Nie byo
w Sfntu Gheorghe chyba nikogo, kto mgby pragn zbawienia
przedmiotw, nikogo, kto odwayby si myle o zmartwychwstaniu, o
niemiertelnoci rzeczy. Prawdopodobnie niewielu wierzyo we wasne
zmartwychwstanie std ta symbioza krzya i nieorganicznej
trupiarni.

Poszedem z powrotem. Szsta pewnie ju mina, ale sidma jeszcze


nie nadesza. W knajpie siedziao kilku mczyzn. Mieli ze sob wiadro,
kielni i poziomic. Wygldali jak proletariaccy wolnomularze. Pili
czyst wdk i spukiwali piwem. Po wieczornym karnawale nie byo
ladu. Na stoach stay czyste popielniczki, a faceci prawie ze sob nie
rozmawiali. Od wschodu podnosi si upa. Cienie ludzi kurczyy si jak
plamy wilgoci. Murarze wypili i poszli. Zjawi si wczorajszy czowiek od
babuszki. Mia ze sob szczotk z nawinit szmat. Przeciera ni
wszystko, co napotka na swojej drodze: krawnik obok knajpy,
betonowy murek, jedn czy dwie chodnikowe pyty. Robi to szybko, w
marszu, niemal nie zwalniajc. Szmata bya sucha. Nie zostawiaa
adnych ladw. Znikn za rogiem, a potem pojawi si w oddali po
drugiej stronie piaszczystego majdanu pod sklepem i tam te wykonywa
to swoje pospieszne sprztanie. Przez najblisz godzin widziaem go
to tu, to tam, wci w pdzie, w opadajcych spodniach, wci w walce z
kurzem i pyem, niczym Buster Keaton Delty, ktry prbuje zapanowa
nad chaosem lotnych mineraw, prbuje ocali Sfntu Gheorghe przed
kurzem niesionym z kosmosu.
Potem wrcili murarze, ale ju bez narzdzi. Znw wzili po
szklaneczce wdki i po piwie. Wida zaczli prac i teraz z czystym ju
sumieniem, bez popiechu, mogli zmierzy si z nadcigajcym dniem.
Coraz wicej ludzi zbierao si przy stoach. Bya sidma, mczyni
mieli cikie, nieruchome twarze. Niebo nabierao matowomlecznej
barwy i zaczynao puchn od gorca. Piem piwo ciuc na zmian z
piwem ursus, poniewa chciaem sta si troch mniej widzialny w tym
porannym towarzystwie, chciaem, by dosigo mnie zmczenie podobne
do tego, ktre wydobywao si z ich twarzy i cia. Wida sen wymaga
tutaj takiego samego wysiku jak ycie na jawie. Miaem ochot zosta
przy drewnianym stole i czeka, a moja dusza pogry si w
nieoczywistoci, a moje ciao zanurzy w dziwnej mieszaninie poranku i
zmierzchu. Niewykluczone, e moja skonno do peryferii, pocig do
prowincji, perwersyjna mio do wszystkiego, co zanika, przepada i
niszczeje, znalazy w Sfntu Gheorghe zaspokojenie. Pomylaem sobie,
e mgbym siedzie tu przez lata i oswaja si z myl o mierci.
Wychodzibym codziennie na przysta promu i wyglda jej przybycia.
Zatarte, rozcieczone miary czasu to przybliayby jej nadejcie, to
oddalay, i w kocu by moe zyskabym co na ksztat warunkowej
niemiertelnoci. Bo przecie jeli z tak atwoci zanikao tutaj ycie,
to i ona musiaaby przyjmowa jak niejasn, fantomatyczn posta. W
codziennej wdrwce midzy cieniem knajpianych topl i przystani
pozbywabym si zbytecznej energii, zostawiajc sobie tylko tyle, by nie
zgasy zmysy i wyobrania, za pomoc ktrej nieustannie odtwarzabym
reszt wiata, poniewa musiabym wci na nowo upewnia si o tym,
e nic nie utraciem. W samo poudnie, gdy dopadaaby mnie nuda,
wybierabym si na ten paski piaszczysty wygon rozcignity wzdu
wybrzea. Z gbi ldu nadcigayby zjawy z dalekich miast i miejsc.
Pomidzy lustrem wd i chmurami sunby Bukareszt, snu si Berlin,
pyna Praga, Londyn, Stambu i reszta, a przy dobrym ukadzie
wietlnych i termicznych prdw pewnie i Nowy Jork przemieszany z
Montevideo, z Tokio i Montrealem. Niewykluczone, e dziki kaprysom
atmosfery mgbym oglda te swoje minione ycie, gesty i uczynki
przechowane wrd powietrznych paszczyzn, zamarznite w
stratosferycznych przechowalniach i teraz oywione na pociech, dla
rozrywki albo jako pomoc dydaktyczna w rachunku sumienia. W Sfntu
Gheorghe mogo zdarzy si wszystko byem tego pewien okoo
sidmej trzydzieci, gdy przy stolikach przybywao goci. S takie
miejsca, w ktrych nie ma nic prcz potencjalnoci. A tutaj rzeczywicie
jedynym wyjciem mg by cud, znak, nage objawienie. Prnia,
nieruchomo, horror zaniku, smutek ywiow uksztatowanych w
geometri paszczyzn, niebo i ziemia rozcierajce midzy sob
udrczone i ospae czowieczestwo to wszystko samo w sobie byo
cudem i znakiem, poniewa zatrzymywao wyobrani w p kroku, w jej
miejsce stawiajc nieubagan rzeczywisto.
Wypiem swoje ciuc albo ursus i wstaem. Projekty, ktre snuem, byy
tak pocigajce, e za wszelk cen musiaem zaj si czym
konkretnym. W portowym basenie wielkoci maego stawu cumowao
par odzi. Na przybitej do supa desce kto napisa kred: crap 35000,
som 38000. To byy ceny skupu karpia i suma. Pod drewnian szop
siedziao dwch mczyzn. Podszedem i zapytaem, jak waciwie
mona by si std wydosta, czy jest jaka d, ktra popynie do Suliny.
Dugo si zastanawiali, i w kocu jeden powiedzia, e nie, e takiej odzi
nie ma w caej wsi, e nikt nie popynie i dopiero jutro bdzie prom. To
samo powiedzieli mi inni, ktrzy smoowali wycignite z wody czarne
czno. Kogokolwiek zapytaem, powtarza to samo. Nikt nie popynie.
Wcale nie chciaem wyjeda. Po prostu chciaem wiedzie. Wszyscy
mwili o promie i czasem o jakim traktorze, ktry o pitej rano ruszy
przez bagna w stron Suliny. Ten jutrzejszy prom nawet mnie zmartwi.
Chciaem nim popyn, ale nie tak szybko. Waciwie od samego
przyjazdu wyobraaem sobie, e tu powrc. Ta myl bya tak wyrana,
e w pewien sposb przesaniaa teraniejszo. W sklepie kupiem
chleb, kaszkawa, mineraln i biae wino w plastikowej flaszce.
Ruszyem w stron wybrzea. O smej byo ju gorco jak u nas w
poudnie. Ziemia pachniaa krowim gwnem i kurzem. Znalazem
miejsce, gdzie nie byo nikogo. Wszedem do morza i poczuem, e jest
tak samo ciepe jak powietrze.
Dno opadao niemal niezauwaalnie. Odszedem tak daleko, e ld
zmieni si w kresk, a woda wci sigaa mi ledwo po pier. Czasem
czuem zagubione chodniejsze prdy, ktre zaraz znikay, i znw byo
tak samo ciepo, jakbym zanurza si w ogromnych ruchomych
wntrznociach.
Niewykluczone, e wszystko, co napisaem do tej pory, zaczo si od
tej fotografii. Jest rok 1921 w niewielkim wgierskim miasteczku Abony,
siedem kilometrw na zachd od Szolnok. W poprzek ulicy idzie
niewidomy skrzypek i gra. Prowadzi go kilkunastoletni bosy chopak w
kaszkiecie. Muzyk ma na nogach rozdeptane buty. Jego prawa stopa
przekracza akurat wski lad pozostawiony przez wz na elaznych
koach. Ulica nie ma twardej nawierzchni. Jest sucho. Nogi chopca nie
s zabocone, a lad wskich k pytki, ledwo odcinity. Skrca
agodnie w prawo i ginie w nieco niewyranej gbi zdjcia. Wzdu ulicy
drewniany parkan i wida fragment domu: w oknie odbija si niebo.
Nieco dalej stoi biaa kapliczka. Za potem rosn drzewa. Muzyk ma
opuszczone powieki. Idzie i gra dla siebie i dla niewidomej przestrzeni,
ktra go otacza. Prcz pary wdrowcw na ulicy jest tylko paroletnie
dziecko. Zwrcone w ich stron, patrzy jednak gdzie dalej, poza kadr,
jakby za plecami wczgw dziao si co ciekawszego ni na fotografii.
Dzie jest pochmurny, bo ani rzeczy, ani postacie nie rzucaj cienia.
Skrzypek na prawym ramieniu (tak, jest leworczny) ma zawieszony
kostur, a przewodnik co, co wyglda na niewielk derk. Od krawdzi
kadru dzieli ich kilka
krokw. Zaraz znikn i muzyka ucichnie. Na fotografii pozostan
tylko malec, droga i lad k.

Od czterech lat przeladuje mnie to zdjcie. Dokd si nie wybior,


szukam jego trjwymiarowych i barwnych wersji, i czsto wydaje mi
si, e znajduj. Tak byo w Podolicu, w bocznych uliczkach Lewoczy, w
rozpalonym do biaoci Gnc, gdzie szukalem stacji kolejowej, ktra
okazaa si pustym, zrujnowanym budynkiem, i do wieczora nie
odjeda aden pocig. To samo w Vilmny, na opuszczonym peronie
wrd zatopionych w upale bezkresnych pl, to samo na targowym placu
w Delatyniu, gdzie stare kobiety sprzedaway tyto, to samo w Kwasach,
gdy pocig ju odjecha i okazao si, e wok nie ma ywej duszy,
chocia domy stay jeden przy drugim. I w Sootwinie, wrd
nieruchomych kopalnianych szybw pokrytych sonym pyem, i w Dukli,
gdy od przeczy wieje ciki, monotonny wiatr. W tych wszystkich
miejscach na przejrzysty ekran przestrzeni nakada si Andr Kertsz z
1921 roku, jakby wanie wtedy zatrzyma si czas i teraniejszo
okazywaa si przez to pomyk, kpin albo zdrad, jakby moja
obecno w tych miejscach bya anachronizmem i skandalem, poniewa
przybyem z przyszoci, lecz wcale przez to nie byem mdrzejszy, a
tylko bardziej przeraony. Przestrze tego zdjcia hipnotyzuje mnie i
wszystkie moje podre su tylko temu, by w kocu odnale ukryte
przejcie do jej wntrza.
JADC DO BABADAG
Policzyem stemple w paszporcie. Sto szedziesit siedem sztuk
przez jakie siedem lat, ale naprawd powinno by wicej, bo niektrym
leniom nie chce si rk ruszy. Tak mnie kiedy zaatwili w Oradei.
Par dni pniej wracaem przez Satu Mare, na przejciu pusto, samo
poudnie, a oni: e zjecha na bok, zostawi auto, i kiwaj, ebym szed
za nimi w te szklane hangary, w te cieplarnie, bo w rodku pidziesit
stopni, Amazonia, jedne drzwi, drugie, a na kocu centrum dowodzenia,
dziesi martwych komputerw, kole z nogami na biurku i sterta pestek
sonecznika. Cay czas gryz, w ogle nie przestawa. Zdj tylko nogi.
Bylimy sami. Tamci gdzie poszli. Pewnie do budki, pilnowa, eby si
kto niebezpieczny nie przelizgn. Rozumiaem pite przez dziesite:
cind?, unde?, intrare, stampila, ale udawaem, e ani-ani i czysta
niewinno. Oglda paszport na wszystkie strony, od tyu, od przodu, do
gry nogami i jeszcze prawo jazdy, i dowd rejestracyjny, i carte verde, i
w kocu kaza mi wyj na korytarz. Widziaem go przez szklane drzwi.
Znw pooy nogi na stole i zaj si pestkami. Czeka, a zmikn w
tym terrarium, a przyznam si do szpiegostwa, przemytu i operacji
plastycznej i bd skonny wymaza te zbrodnie za pomoc paru dolcw.
Oparem si o cian, zamknem oczy i udawaem, e pi na stojco.
Po pgodzinie zawoa mnie i znowu co mwi, a ja odpowiadaem po
polsku, e chuj mnie obchodzi, e jego koledzy w Oradei zaniedbuj
obowizki subowe. Tak sobie rozmawialimy. W kocu popatrzy na
mnie z wyrzutem, odda dokumenty i machn rk.
No wic nie zawsze stempluj, ale te nie zawsze si czepiaj, e nie
wbili. Nie ma tutaj regu. Wgrzy czasami nie wbijaj i wcale si nie
przyczepiaj, tylko wykonuj ten mj ulubiony powolny, ciki gest
doni, ktry tak naprawd oznacza: a pies was wszystkich. W ogle
lubi wgierskich grenszucw. Zwaszcza na przejciu w Storaljajhely
latem. S rozleniwieni, troch porozpinani, kabury zwisaj niedbale,
poruszaj si z godnoci, jakby chcieli powiedzie: kiedy to wszystko
byo nasze, ale zachciao si wam Trianon i teraz musicie sta w tych
zasranych kolejkach. Mwi im jo napot" i jako mnie puszczaj. To jo
napot" jest na cze jednego pogranicznika z kolejowego przejcia w
Lkshza. Wracaem wtedy z Sybina i bya jaka pita rano. Pojawi si
na kocu korytarza, a moje serce struchlao. Mia dwa i p metra
wzrostu, ogolon na yso gow, polowy mundur, w ktrym ledwo si
mieci, i jakiego gigantycznego gana przy boku. Wyglda jak jaki pies
wojny, zmutowany najemnik. Usiadem w przedziale, pooyem donie na
kolanach i wstrzymaem oddech. Potem drzwi si otworzyy, zobaczyem
wielk, umiechnit gb i usyszaem: Dzie dobry, cauj rczki. Tak
si to mwi? Narkotyki, bro, materiay, semtex? Nie?". Dzikuj". Do
widzenia, cauj rczki. Tak si to mwi?". I znikn.
Zreszt rumuscy tak naprawd wcale nie s gorsi. Ani ukraiscy, ani
sowaccy. Nawet austriackim potrafi wszystko zwisa. Niektrzy s
roztargnieni jak ten soweski na przejciu w Hodo, ktry z uporem
dopytywa si, ile wwozimy dinarw, poniewa wyleciao mu z gowy, e
jego kraj od dziesiciu lat nie jest ju Jugosawi. Albo zdziwieni jak ten
grecki na Korfu, ktry nie mg uwierzy, e spdzilimy w Albanii dwa
tygodnie dla przyjemnoci, i oglda pod wiato nasze brudne gacie,
szukajc rozwizania niepojtej tajemnicy.
Tak, sto szedziesit siedem stempli, a jeli doliczy zaniechane, to
pewnie zebraoby si ze dwie setki. Czerwone, fioletowe, zielone,
czarne, rozmazane, z jakimi dopiskami dugopisem, z obrazkami
zabytkowych lokomotyw, automobili, z dziecinnymi sylwetkami
samolotw i statkw, bo to wszystko ma w sobie co z dziecinady, z gry
w berka, w ciuciubabk, w chowanego, z czczej rozrywki, z zabawy,
ktra raz rozkrcona, nie moe si skoczy. Niektre s niewyrane
jak odciski pieczci z kartofla, jak amatorszczyzna maego drukarza",
jakbym sam to sobie narysowa kredk albo flamastrem, zero powagi.
Ciekawe, jak wyglda stempel Modawii. To znaczy Republiki
Moldovy, tej na wschd od Prutu ze stolic w Kiszyniowie. Bd musia
sprawdzi. Chciabym, eby by zielony. Tak sobie wyobraam ten kraj:
zielona pagrkowata ziemia i od czasu do czasu las. Sady i ogrody w
socu. Dojrzewaj arbuzy, papryka i winorol. W zaukach starego
Kiszyniowa zalega cie kasztanowcw. Kuchnia podobno jest tusta,
ciko strawna, ale smaczna. Jedyny mankament to brak w jadospisie
biaej wdki, ktr zastpuje sodkawe cikie brandy. W pewnej
niemieckiej gazecie napisali, e najwaniejszym dziaem modawskiej
gospodarki jest handel ludzkimi organami. Sprzedaj na og wasne, ale
bywa te, e i cudze. Pewnie pojad tam latem. Lubi jedzi do krajw,
o ktrych wie si tak niewiele. Potem wracam i wynajduj jakie ksiki,
wypytuj ludzi, zgarniam na kupk okruchy informacji i sprawdzam,
gdzie naprawd byem. Guzik z tego wychodzi, bo wszystko staje si
jeszcze bardziej obce i przypomina sen niony wewntrz snu. Musz
zaglda do paszportu, eby si upewni, e obce kraje w ogle istniej.
No bo w kocu co to za kraje? Wspomnienia po dawnych, resztki
minionych i projekty przyszych, jakie potencjalnoci, jakie niejasne
obietnice i my wam jeszcze pokaemy. Powinienem w kocu pojecha
za jak prawdziw granic, gdzie kobiety chodz w butach z wowej
skry i nic nie przypomina jakiejkolwiek znanej rzeczy, gdzie ycie
raptem si urywa i zaczyna karnawa albo co w rodzaju traumy, albo
transgresji. Sto szedziesit stempli jak psu w dup. Wracam zawsze
tak samo gupi, jak ciemny wyjedaem. Wszdzie stoj faceci na
rogach ulic i czekaj, a co si zdarzy, wszdzie siedzenia w pocigach
maj dziury powypalane papierosami i ludzie po prostu spdzaj czas i
patrz spokojnie, jak historia dociska gaz do dechy. Trac czas i kas.
Rwnie dobrze mgbym nie rusza si z domu, bo to wszystko mam na
miejscu. Gdziekolwiek si rusz, wygldam Cyganw. W Prekmurju
wyjedziem bak benzyny, eby na nich trafi, poniewa braa mnie
cholera na ten wysprztany kraj i na Sowecw, na tych zdrajcw
sowiaskiej rozpierduchy, ale nie znalazem adnego, chocia
wyczytaem, e na pewno tam s. Bardzo moliwe, e si ukryli, e
wyczuli mnie na sto kilometrw z tym moim zamiowaniem do rozpadu, z
t aosn skonnoci do wszystkiego, co nie wyglda tak, jak powinno.
Wyczuli mnie ju, gdy wyjedaem z domu, ju na Sowacji, gdy mijaem
ten ich rozdupczony slams za Zborovem, to miejsce przy szosie na
wzgrzu, t prowizork i kpin ze wszystkich pokus adu i dostatku. Tam
moje serce zawsze dry z podziwu, e mona mie ten wiat w dupie i
uprawia staroytne zbieractwo pord postmodernistycznego
postindustrialu: kobiety nios wizki chrustu, faceci cign wzki
wyadowane zomem, dzieciarnia wygrzebuje plastik z wysypisk, przed
budami z dykty stoj wraki bez k i susz si dywany, wszdzie fruwaj
foliowe torby. W gruncie rzeczy robi to samo, co wszyscy, czyli prbuj
przetrwa, ale si tym nie chwal, bo nie zapisali swojej historii i wol
swoje bajki i legendy, swoje bajania z pokolenia na pokolenie, swoje
pewnego razu zamiast, powiedzmy: trzynastego grudnia roku
pamitnego, dajmy na to, w Kopenhadze. Dlatego dokdkolwiek si
wybior, zaraz rozgldam si za nimi, za t yw obraz cywilizacji
rdziemnomorskiej oraz chrzecijaskiej, za tym ludem bez ziemi,
ktry nawet jak ju co zbuduje, to tak, jakby mia zaraz to porzuci,
podpali dla zabawy albo z rozpaczy i przenie swoje ruchome pastwo
gdzie dalej, gdzie biaa europejska hoota dyszy mniejsz nienawici.
No wic wypatruj ich tak jak w soweskim Prekmurju i czuj
zawd, gdy ich nie spotykam, czuj, e wypuciem si za daleko, e
pora wraca. Pewnie czy mnie z nimi jakie bkarcie pokrewiestwo:
niby nauczyem si pisa, skadam jako sowa, ktre potem gdzie
zostaj, ale nie potrafi za pomoc tych opowieci stworzy sensownej
historii, historii do uwierzenia. Te wszystkie rzeczowniki, czasowniki i
reszta odklejaj si od wiata, odpadaj jak stary tynk, i w kocu
wracam do legend, do bajdu i ballad, do rzeczy, ktre wprawdzie si
zdarzyy, ale s czystym kamstwem, kitem i metaforyczn farmazoni.
Po prostu trway za krtko, eby mie jakiekolwiek znaczenie. Albo
trway tylko w mojej gowie.
Kiedy na Okciu wopista w budce oglda mj paszport ze
wszystkich stron, kartkowa go, spoglda na mnie spod oka, znw
zerka midzy wywiechtane kartki i ju mylaem, e po ptakach, e
zostaj w domu, ale on w kocu pochyli si w stron szklanego lufcika i
zapyta: Panie, gdzie jest ta caa Konieczna?. Pidziesit razy
ruszaem tamtdy w drog na poudnie z dusz na ramieniu i w sodkim
lku przed tym, co mnie spotka, a on nie mia nawet pojcia, e co
takiego istnieje, chocia siedz tam jego koledzy i wklepuj stemple
takimi samymi maszynkami na spryn. Tam si to wszystko zaczyna:
ucieszone chopaki targaj ze sowackiej strony piciolitrowe baki z
sokiem czerwone, te, pomaraczowe i zielone przewietlone
socem, lni jak skarby Ali Baby, targaj wdk, piwo caymi
skrzynkami, co mielsi bior nawet czerwone modranskie, bo chocia
cholernie wytrawne, to jednak po pi zotych, kobiety targaj wory
cukru, mki i ryu, a trzy sklepy po tamtej stronie w szczerym polu i
guchym lesie koysz si jak okrty, jak emigranckie statki pynce sto
lat temu za ocean, wypenione tak sam gawiedzi, takimi samymi
twarzami, i nawet kapoty i kaszkiety nie zmieniy si specjalnie od
tamtego czasu. Bogactwo taniochy koysze si wrd agodnych
zielonych fal Beskidu i nadzieja szybkiej zwaki za p ceny jak obietnica
Ziemi Obiecanej oywia t moj Konieczn. Czasami staj sobie w
kolejce pod pretekstem nabycia tmaveho smadneho mniha albo horkej
demanovki, ale tak naprawd wyobraam sobie, e gdzie tutaj, w
sklepie Na colnicy, zaczyna si ten poudnik, ktry przepada w Morzu
Joskim u brzegw pwyspu Peloponez, a wzdu niego jak ptaki na
drucie siedz tacy sami faceci, jak ci tutaj. Maj swoje wypchane torby i
pomysy na to, jak sobie poradzi, maj swoje rude wredne celniczki w
okularach i zawsze maj za mao pienidzy, wic musz si
przemieszcza, musz robi uniki, eby wykiwa rzeczywisto i
wieczorem wyj na swoje. Koszyce, Tokaj, Arad, Timiszoara i Skopje
tkwi na tej wietlistej poudnikowej nitce jak paciorki. Spod sklepu U
Pufiho jest wielki widok na dolin Kamenca. Chopy pij piwo i patrz
na poudnie. Po tej stronie blask jest wyraniejszy, wic patrz
zachanniej ni u siebie. Koszyce, Tokaj, Arad, Timiszoara, Skopje... Tak.
Mona by tych z Maastowa, ze Zdyni, z Gorlic przenie i posadzi
przed sklepem w Hidasnemeti, tam, gdzie wydaje si ostatnie forinty
przed granic, albo na targ w Suczawie, albo do Sfntu Gheorghe, gdzie
Dunaj w bagiennych oparach uchodzi do Morza Czarnego, albo nawet
do Tirany, gdy nad placem Skanderbega zapada duszny od spalin
zmierzch i harmonia wiata w zasadzie pozostaje nienaruszona. Nikt nie
rozpoznaby w nich cudzoziemcw. Przynajmniej do chwili, gdy musieliby
przemwi. Niedawno zabdziem noc w Grjcu, szukajc zjazdu na
Koskie, i czuem si tak, jak kiedy w miecie Abrud w Transylwanii.
Taka sama ciemno i dwuznaczne wiata, taka sama nieoczywisto
ludzkiej obecnoci i cienie przypominajce postacie, i przestrze ledwo
przetarta, oskrobana z przedwiecznego mroku. Z tymi facetami jest
podobnie: wygldaj na zacztych i troch niedokoczonych. Jakby si
zatrzymali i oczekiwali na dalszy cig ewolucji albo stworzenia, jakby
czekali na rozwj wypadkw i yli w nieustannej teraniejszoci, ktra
wci zamienia si w przeszo. Przyszo jest wymysem. Oczywicie
ma nadej, do znudzenia si o tym syszy, ale stara mdro wie, e
istnieje tylko to, co jest i byo. Reszty nie ma, bo nikt nie dotkn ani nie
widzia. Dlatego spod sklepu U Pufiho te gapi si na poudnie i
planuj podre w teraniejszoci pomieszanej p na p z minionym.
Nie potrafi myle o tym, co bdzie, nie przypominajc sobie tego, co
byo. Czasami mam wraenie, e to wszystko trzyma si w kupie tylko
dziki granicom, e prawdziwym obliczem tych ziem i ludw s ksztaty
ich terytoriw w atlasach.
To gupia myl, ale nie mog si jej pozby. Reasumujc, rumuska
kultura ludowa jest jedn z najbardziej zoonych i najbogatszych w
tre kultur europejskich. Kiedy w Mediolanie zapytaem Francesca:
Kim s romascy bracia Rumuni dla przecitnego Wocha. Dla
przecitnego Wocha wszyscy Rumuni to Cyganie odpowiedzia
Francesco. Kiedy w Sybinie szukaem jakiej muzyki w sklepie
pytowym gdzie przy strada Nicolae Blcescu. Sprzedawczyni zapytaa,
skd jestem. Odpowiedziaem, e z Polski, i wtedy zacza recytowa:
U ukamorja dub zielonyj; zataja cep na dubie tom: I dniom i noczju
kot uczonyj wsio chodit po cepi krugom. Wszystko si pani
popierdolio, powiedziaem z rezygnacj. Kiedy w knajpie w Krakowie
Jaboski prbowa oczarowa dwie Sowaczki i przez trzy godziny
mwi do nich po czesku, a one patrzyy na niego z malejcym
zaciekawieniem. W kocu przyszed Kamil, ktry je zna, i powiedzia do
Jaboskiego: To s Sowenki i nie rozumiej, o co ci chodzi. Anglicy
znaj Czesawa Miosza, ale myl, e to ten Czech, co zrobi Hair. I
tak to si krci, a ja wcale nie pragn jakich zmian i kompletnie mnie
strzyka lepsza jako obrazu czy dwiku. Dobrze jest y w krainach
nieoczywistych, poniewa ich granice zawieraj w sobie wicej
przestrzeni, ni wskazuje geografia. To s otchanie nieznanego, to jest
nieskoczona dal domysw, uciekajcy horyzont wyobrae i
fatamorgana sodkich przesdw, ktrym nigdy nie sprosta
rzeczywisto.
Ktrego lata przez tydzie bdziem wzdu rumuskiej granicy i
wyobraaem sobie, co jest z tamtej strony.
Snuem si po wschodnich Wgrzech, po Szabolcs-Szatmr, po
piaszczystych zadupiach i wsiach dusznych od woni wiskiego gnoju,
gdzie midzy Mtszalka, Nyrbtor i Nagykll, i wyobraaem sobie
Rumuni, o ktrej wiedziaem tyle co kot napaka, ale moja wyobrania
nie znaa granic, wic niem sny na jawie, sny pozbawione treci,
oczyszczone z ksztatw, i to byo jak dotknicie nierzeczywistego, o
ktrym si wie, e istnieje mocniej ni sama rzeczywisto. Potem przez
Zhony przejechaem na Ukrain i wzdu Cisy wlokem si pocigiem
na wschd, znw z Rumuni po prawej na wycignicie rki, i dopiero
gdzie na wysokoci Sygietu Marmaroskiego odbiem na pnoc, eby
wyzwoli si z tej maligny. Rok pniej pojechaem do Rumunii
naprawd, ale to naprawd" byo powtrzeniem tego starego snu,
tamtej nadgranicznej halucynacji, i tak naprawd trwa to do dzisiaj i
kolejne stemple w paszporcie niczego nie zmieniaj, bo nie da si
ostemplowa majakw, ktre s wiksze i trwalsze ni wszystkie
granice razem wzite.

Wiem co o tym: sto szedziesit par stempli przez siedem lat i


zdecydowana ich wikszo w pasie ludnoci mieszanej", w krainie,
gdzie jedno wynika z drugiego bez przyczyny i z obojtnym dla caoci
skutkiem, w przestrzeni, gdzie strzygi wci jeszcze cz si w pary z
wilkoakami i wyobrania nie moe zazna spokoju, poniewa tylko ona
jest w stanie upora si z chaosem tego, co niby widzialne, niby
dotykalne i od biedy stwierdzone. Poudnie, poudniowy wschd.
Wszystko przypomina tutaj i wolno, i dziecistwo. Jakbym cofa si w
przeszo, majc do wyboru nieskoczon ilo cieek. Tak, w
Koniecznej czu w powietrzu pewien rodzaj nicoci i ju w okolicach
Zborova zaczyna zwisa czowiekowi jego tosamo. Z kadym
kilometrem robi si jej coraz mniej i tak jak w dalekim dziecistwie
opuszcza nas w kocu wasne istnienie, jako co rnego od reszty
wiata. Jeli jedziemy na Wgry przez Slovenske Nove Mesto, to w
miejscu, gdzie nasz szos przecina droga numer 552, zaczyna si ten
dziesiciokilometrowy kawaek, na ktrym mona przycisn, ile daa
fabryka. Jeli jest wiosna, wzgrza zempliskie s te od kwitncego
rzepaku. Wok panuje taka pustka, e trudno rozstrzygn, czy jest to
jeszcze pejza, czy ju jego synteza. Szosa wspina si na kolejne
grzbiety i opada, i biegnie tak prosto, jakby kto cisn przed siebie
krek szarej wstki. Przez te dziesi kilometrw czuj si tak,
jakbym w kocu trafi na jak nieszczelno bytu, jakbym oglda wiat
od drugiej strony: wszystko jest tak samo, jak byo, ale nie jest takie
samo. Przed Cerhovem trzeba zwolni na przejedzie kolejowym i
rzeczy powoli wracaj na swoje miejsca prawdopodobnie po to, ebym
czu si jak rozbitek ocalay z katastrofy, prawdopodobnie po to, bym
mg opowiada te wszystkie dyrdymay, kleci te legendy dajce
wytchnienie od rzeczywistoci, ktrej nie jestem w stanie poj i w
dodatku nawet nie prbuj. Wiem, e za stacj Slovnaftu raz w yciu
powinienem pojecha prosto, a nie jak zwykle w prawo, i nareszcie
obejrze wie Borsa miejsce narodzin Franciszka II Rakoczego
bohatera jednego z odcinkw francuskiego serialu pt. Synne ucieczki
oraz przywdc wgierskiego powstania narodowego przeciw
Habsburgom w 1703 roku. Tak, wiem, powinienem to zrobi,
powinienem pojecha prosto, eby raz w yciu spotka si z
rzeczywistoci, ale zawsze, niczym Dyzio Marzyciel, wybieram
ucieczk w sodkie przywidzenie i jeli nie ma kolejki na przejciu, po
dziesiciu minutach wjedam w cie starych drzew rosncych przy
gwnej ulicy miasta Storaljajhely. Ten cie nie daje mi spokoju.
Niewykluczone, e to tylko kontrast z zielon ppustyni ostatnich
sowackich kilometrw, kontrast midzy ideaem pejzau i
doskonaoci miasta, gdzie wiekowe drzewa przesaniaj wymylne
fasady domw w sposb tak wyrafinowany, e nie sposb odrni
ruchliwych plam wiata od liszajw na tynku. Tak samo jest w Satu
Mare na gwnym placu, gdzie drzewa przesaniaj niebieskie tablice
drogowskazw i jedzi si w kko i w kko, i nie mona znale wylotu
ani na Klu, ani na Sygiet, ani na Orade, ani tym bardziej na Baia
Mare, wic w kocu czowiek parkuje gdzie bd, siada w zielonym
cieniu, przeklinajc rumusk rolinno, i czeka do jesieni, a opadn
licie i odsoni kierunki wiata.

I tak samo jest w Czerniowcach, ten sam stary blask i przedwieczny


cie prbuj rozkruszy mury, stiuki, prbuj wygadzi skomplikowan
powierzchni cian, utrci te wszystkie gzymsy, pilastry, balkony,
wykusze, ale Czerniowce pamitam akurat jak przez mg, poniewa
Saszko w swojej nieopisanej gocinnoci narzuci takie tempo, e dzie
nastpny przypomina wntrze ognistego pieca, ktry w te pdy chciao
si opuci. Na dworcu autobusowym podchodzili grubi taryfiarze i
mwili, e do Suczawy nic ju dzisiaj nie pojedzie. Podchodzili i krcili na
palcach pkami kluczykw samochodowych, do ktrych doczepione byy
klucze do mieszka, klucze do piwnic, klucze do kdek, do furtek, do
skrzynek pocztowych i cholera wie do czego jeszcze. Pobrzkiwali tym
zomem i byli li, e nikt im nie chce wierzy, e nikt z nimi nie chce
jecha za gupie pidziesit dolcw do Seretu, i stali, to znaczy drobili
nerwowo w t i z powrotem, i wycigali szyje ponad tumem, bo
taryfiarze w tej czci wiata, nawet gdy s kurduplami, widz zawsze
wicej ni reszta. Tak, facet, ktry ma wielk bryczk, ale nie moe
nigdzie pojecha, to jest cika sprawa. Wszdzie tak samo: w
Gorlicach, w Koomyi, w Delatyniu i w albaskiej Gjirokastr, gdzie za
kilometr chcieli tyle, ile w Berlinie, przy krajowym produkcie brutto
tysic piset dolarw na gow mieszkaca. Siedzieli jeden za drugim
w swoich dwudziestoletnich mercach-beczkach i nic, tylko te niemieckie
ceny. Zero negocjacji. Z nieba la si ar, adnych drzew, konie grzebay
kopytami w rozwleczonych mietnikach przy szosie, a oni podubywali w
nosie, krcili kulki i pstrykali nimi w kurz drogi, zupenie jak nasi na tych
swoich wiekuistych postojach. No a ja si uparem, e chc do Erind, bo
wypatrzyem, e tam koczy si droga i dalej jest tylko masyw
Lunxherise, ktry wyglda bezludnie, niczym poduny kawaek
ksiyca, zaryty w dzikim i piknym ciele Albanii. Musieli to wyczyta w
moich oczach, musieli to wyczu swoim sidmym taryfiarskim zmysem.
Pokonany wsiadem do zielonej dwusetki z zadem tu przy ziemi i
ruszylimy. Ach, trzeba byo pojecha do Erind, eby co zrozumie.
Wleklimy si pod gr dwjka, dwjka, czasem trjka i dzwonienie
rury wydechowej o wystajce kamienie. Przy drodze nie byo cienia.
Wdrowcy brodzili w kurzu jak w bocie i patrzyli na zke zbocza
przy drodze, z ktrych powodzie, wichry i soce zabieray wszystko,
czego by si godny i nieszczliwy czowiek mg uchwyci. Tak to
wygldao. I potem rumowisko Erind. Domy podobne do jaski,
aroodporna ziele i kilkoro dzieciakw wrd biaych murw, a reszta
pewnie wyjechaa na plantacje do Grecji, bo nie byo nawet psa ani kury,
tylko na samym kocu, na rozpalonym placyku, sta pomnik polegych
partyzantw z porcelanowymi nagrobnymi fotografiami. Jeden nazywa
si Misto Mame, drugi Mihal Duri, dwadziecia jeden i dwadziecia
cztery lata. Taryfiarz stan wanie tam i czeka, a sobie obejrz.
Myla, e o to mi chodzi, bo przecie nie byo tam nic innego. Ach,
pierdoli niemieckie ceny, westchnem i zasalutowaem. W kocu
facet pokaza mi to, co mieli tu najcenniejszego, a nie tak znowu wielu
rwao si, by to oglda. Nastpny kurs tutaj mg mu wypa za dwa
lata, wic pienidze podzielone przez czas tak naprawd zamieniay si
w nico.
Czasami sobie wyobraam, e tak to powinno wyglda: caa kasa
wiata, szmal z frankfurckich bankw, czelucie Bank of England,
wirtualne zapasy korporacji krce w elektronicznej przestrzeni,
zawarto wielopitrowych piwnic przy Bahnstrasse w Zurychu, cay ten
papier, kruszec oraz szeregi cyfr wirujce w lodowatym krwiobiegu
wiatowodw, to wszystko powinno przepada, traci warto,
rozmienia si na nieistniejce, w takich miejscach jak Erind, jak
Vicani, Sfntu Gheorghe, Rozpucie, Tiszaszalka, Palota, Bajram Curri,
Podoliniec, plac przed kocioem w Jabonnej Lackiej, stacja kolejowa w
Vilmny, stacja kolejowa w Delatyniu wczesnym witem, sklep
spoywczy w Livezile, sklep spoywczy w Biaej Spiskiej, knajpa w
Biertan, deszcz w Media i tysic innych miejsc, bo gdy spojrz na
map, to wyglda ona jak sito, jak nocne rozgwiedone niebo, jak stary
tiszert i przetarte przecierado, i przez te miejsca, gdzie byem,
przewieca blask silniejszy od zamierzchego blasku geografii jako
takiej, od zowrogiej powiaty geografii politycznej i martwego wiata
geografii gospodarczej. I nic nie zaceruje tych dziur. Wszystko, co ma
nadej, przeleci przez nie jak pokarm przez kaczk, przecieknie jak
piasek przez palce. Ani idee, ani forsa, ani skundlony czas nigdy nie
dotkn tych miejsc, tych przetar w wtku i osnowie, tych ladw mojej
obecnoci. Tak, to s czarne i reakcyjne myli. Jest 11 stycznia,
pitnacie po drugiej w nocy, i zdaj sobie spraw z tego, e snuj
projekty jakiego rezerwatu i gdyby obywatele wymienionych miast i
wsi o tym si dowiedzieli, zwyczajnie skopaliby mi dup.
Prawdopodobnie jednak, zwaszcza w Erind, nikt nigdy tego nie
przeczyta. Tak, rezerwat i skansen, na ktre prszy wiekuiste wiato,
tak sobie to wyobraam i chciabym, aby tak byo, poniewa moje serce
zamiera, ilekro co znika mi z oczu, co przepada za zakrtem albo w
ciemnoci, i nigdy nie mog uwolni si od myli, e przepado na zawsze
i byem jedynym, ktry to widzia, i teraz mog tylko opowiada i
opowiada, jeli w ogle kto bdzie chcia sucha. W dodatku te
wszystkie miejsca i rzeczy to jest rozpad, rozpierducha, ledwo kamie
na kamieniu albo resztki dawnej wietnoci, wic ten mj strach nie jest
wymysem, bo jak wrc tam, gdzie ju kiedy byem, mog niczego nie
zasta. To jest specjalno mojej czci wiata, ten nieustanny zanik
pomieszany p na p ze wzrostem, ten cwany niedorozwj, ktry kae
wszystko bra na przeczekanie, ta niech do eksperymentw na
wasnym organizmie, to wieczne p gwizdka, ktre pozwala wyskoczy
na brzeg strumienia czasu i akcj zastpi kontemplacj. Wszystko, co
nowe, jest tu podrabiane i dopiero gdy si zestarzeje, zniszczeje, zetleje
i rozkruszy, nabiera jakiego znaczenia. Chopaki z Kisvrda, z Gorlic, z
Preszowa i z Oradei w czapkach z daszkami do tyu udaj czarnych
braci z zaoceanicznych slamsw, poniewa tutaj nie ma nic do udawania.
Wszystko, co nowe, przypomina film i nie ma nic wsplnego z tym, co
byo. Dlatego wol stare i wybieram rozpad, ktrego cigo jest nie do
podwaenia. W Elbasan na gwnej ulicy widziaem wielkie stosy szmat.
To mia by handel, ale wyglda na wysypisko. Kobiety grzebay w
cigncych si przez wiele metrw hadach, usypanych prosto na
betonie. Wyglday tak, jakby szukay cia bliskich zaginionych w
katastrofie. Przebieray, odrzucay, prboway dogrzeba si do czego
lepszego. Byo tego ze dwie ciarwki i diabli wiedz, skd
przyjechao. Moe z Grecji, moe z Woch, w kadym razie z jakiego
miejsca, gdzie ju nie byo potrzebne. Idee i myli przybywaj tutaj tak
samo zuyte, tym bardziej e od pocztku byy pomylane jako
jednorazowe. To jest kraina recyklingu i ona sama te w kocu zostanie
przetworzona.
Takie podejrzenia nawiedzaj mnie pnym wieczorem. Wieje z
pnocnego zachodu i biae pokrge ostrza zasp kad si w poprzek
szosy wiodcej do Koniecznej. Powinienem wymyli jak zgrabn
histori, ktra tam wanie miaaby swj pocztek i koniec, jaki cwany
kit, ktry zaspokaja wyobrani, agodzi lk i oszukuje gd. Powinienem
w ciemnociach ycia wypatrzy jaki pojedynczy lad, ktry w cudowny
sposb zamieni si w los, w co, co mona naladowa, co, czym mona
si pociesza. Nic z tego nie wychodzi. wiat jest teraniejszoci i ma
gdzie opowie. Gdy prbuj sobie co przypomnie, przypomina mi si
wszystko inne. Spod dziecistwa wyazi Rumunia, spod wakacji u
dziadkw wychodzi Albania, a teraz, gdy jestem w miar dorosy,
okazuje si, e yj w okolicy, ktra przypomina mi najwczeniejsze
zapamitane obrazy. Mam czterdzieci par lat i znw jest ta sama
wieczna przypadkowo, kurniki, komrki na wgiel, komrki na
cokolwiek jakby kto wywietla przezrocza z czasw, gdy bawilimy
si w policjantw i zodziei, w Indian i kowbojw. nieg zasypuje
Konieczn i zasypuje Zdyni, i ca gmin Ucie Gorlickie, niegdy
zwane Uciem Ruskim. W monochromatycznym pejzau poruszaj si
kolorowe szufle: czerwone, zielone, niebieskie i te. Ludzie prbuj
dotrze do swoich komrek, skadzikw, budek i przybudwek, gdzie
czekaj zwierzta i stare samochody. Na przejciu rosn zaspy i nikt si
nie wybiera na sowack stron. Tutaj te przybya nowa budka
wielkoci kiosku z gazetami: sklep, bar i kantor w jednym tak gosi
napis na szybie. Ale dzisiaj nie ma ywej duszy poza chudym
porucznikiem w kominiarce, ktry mnie pociesza, e u Sowakw jest
lepiej, e pugi niene kursuj co dwie godziny. Jest chyba
rozczarowany, gdy mwi, e nie jad, e wpadem tylko tak, eby
popatrze, jak nieg prbuje zatrze granice, przykry map i
wyrwna na gadko karpacki wododzia. Nie wiadomo skd zjawia si
czowiek z bkitn opat na ramieniu i mwi z rezygnacj: Pjd
chyba po traktor. Zawracam na zanieonym parkingu i myl, e za
rok ma tego wszystkiego nie by, e znikn biao-czerwone szlabany i
wietlna sygnalizacja, i stemple, i niepewno, i pytania: Jaki towar
jest?, Dokd wyjazd?, zniknie pies do poszukiwania amfy i semtexu,
znikn pogaduszki i lekka niepewno, przepadnie cay hazard i haso:
No to na Konieczn..., i wcale si z tego nie ciesz. Ju teraz zbieram
i odkadam czarno-zote stukoronwki z Madonn mistrza Pawa i
Lewocz po drugiej stronie, zielone dwudziestki z Pribinem na awersie i
Nitr na odwrocie, i fioletowe tysice z Andrejem Hlink i Matk Bosk
na rewersie. Zbieram te czeskie pidziesitki, setki i dwusetki ze
wit Agnieszk, Karolem IV i Janem Amosem Komenskym wszystkie
pastelowe i troch jakby wypowiae, niczym opakowania od jakich
zabytkowych sodyczy. Za to wgierskie forinty maj w sobie ledwo
powcigan dziko. Zwaszcza bladoniebieski tysic z krlem
Maciejem Korwinem, ktry wprawdzie by renesansowym koneserem
sztuk i nauk, ale tutaj wyglda na kogo, kto w razie potrzeby ywi si
surowym misem. Modszy od niego o ponad dwiecie lat Franciszek II
Rakoczy z pisetki spoglda wzrokiem nieco agodniejszym, ale i tak na
jego ustach bka si grymas pysznej barbarzyskiej pogardy dla
cywilizowanego Zachodu z Habsburgami na czele. Wprowadzi
wprawdzie do Wersalu mod na menueta de Transylwania, lecz jego
pisetforintowy wizerunek bardziej przypomina Chmielnickiego z
dwudziestohrywnwki albo naszego Sobieskiego ni ktregokolwiek
Ludwika. Tak, lubi wgierskie banknoty, poniewa nie owijaj rzeczy w
bawen, maj gdzie cae Trianon i opakuj czasy, gdy konie Hunw
pawiy si w Adriatyku. Lecz moim ulubionym banknotem jest
pidziesit soweskich tolarw. Na awersie przedstawiony jest Jurij
Vega (1754-1802), o ktrym niestety milczy Encyklopedia PWN.
Stylistyka banknotu sugeruje jednak, e by astronomem. Jego
fizjonomia moe si kojarzy z modym Beethovenem albo
zgermanizowanym naczelnikiem Kociuszk. Ale najbardziej lubi drug
stron nominau: trzy czwarte banknotu jest intensywnie bkitne i
przypomina pogodne niebo nad miasteczkiem Piran w styczniu. Ta
dziecica niebiesko jest bezkompromisowa jak rysunek z przedszkola
i konkurencj dla niej moe by tylko dwa tysice rumuskich lei w
caoci wykonane z plastiku w narodowych barwach plus wstawki z
przezroczystej folii. Cao wypuszczona z okazji cakowitego zamienia
soca w 1999 roku: Duoa mii lei, eclipsa totala de soare. Tak, to
wszystko kiedy przepadnie, wic ju teraz zakadam prywatne
muzeum, eby na staro mie jakie wspomnienia.
Na pce trzymam czarn puszk po litrowej flaszce absolutu, a w
niej przynajmniej dziesi kilogramw bilonu, i gdy dopada mnie
chandra, wysypuj to wszystko na st i przypominam sobie wszystkie
knajpy, sklepy, dworce, stacje benzynowe, wszystkie takswki i
autobusy, w ktrych dostawaem reszt tymi drobniakami. Przypominam
sobie rzeczy i miejsca: uliczne stragany w Sarandzie, bramki na
soweskiej autostradzie A1, promy na Cisie, parkometry na
Szenthromsg ter w Baja, wielkie te beczki z piwem na ulicach
Stanisawowa, papierosy, kieliszki, szklanki, szafy grajce, automat z
gadk dla turystw w kociele witego Jakuba w Lewoczy... Zawsze
gdy wracam, mam pene kieszenie monet i nigdy nie pozbywam si ich
do koca, poniewa wierz w czereniack magi, ktra sprowadzi mnie
na powrt w te wszystkie miejsca chociaby po to, by co jeszcze kupi
za ten drobiazg. Ale co mona kupi za sto lei z Michaem Walecznym?
Nic. Mona w tych solidnych i cikich krkach wierci dziurki i
zawiesza to sobie na szyi w charakterze medali za odwag. W kadym
razie ten mj skarb poprawia mi humor w pode dni. Mog sobie
wyobraa te wszystkie donie, przez ktre przechodzi, i wymyla
drogi, ktrymi wdrowa z miasta do miasta, ze wsi do wsi. Widz tych
wszystkich mczyzn pijcych po gospodach, kobiety na targowiskach i
dzieciarni przy kioskach ze sodyczami. Kto wie, ile razy moje sto lei z
dziurk przewdrowao Siedmiogrd, Modawi i Wooszczyzn,
Munteni, Olteni, Dobrud i Delt, zanim cakiem utracio warto. W
tym cikim krku niczym na hard dysku zapisana jest historia
bogactwa, ndzy, podania, zysku, straty oraz hossy, bessy plus recesji,
ale nie potrafi jej odczyta i mog jedynie przechowa. Bior to
wszystko w gar, przesypuj przez palce i czuj, jak wymyka mi si
przestrze, czas, historia spoeczna i gospodarcza razem z ludzkimi
losami, czuj jak Karpaty, Wyyna Czesko-Morawska, Wielka Nizina
Wgierska, Nizina Rumuska, Transylwania i kawaek Bakanw
zamieniaj si w cichy brzk. Kiedy na drodze numer 19, par
kilometrw za Satu Mare, zobaczylimy cygaski tabor w czerwonym
blasku zachodzcego soca. To byy trzy albo cztery wozy stojce na
poboczu szosy, bieda z ndz, chude konie i foliowe budy cae w
strzpach, rozpite nad ruchomym dobytkiem. W rodku posania, koce,
materace, kobiety, dzieciarnia, garnki, pierdolnik czowieczego ycia,
ale w tym socu wygldao to tak, jakby pono, jakby za chwil miao
znikn, unie si do nieba niczym zwielokrotniona wersja proroka
Eliasza, a mczyni poprawiajcy co przy rozpaczliwych uprzach
byli smaglejsi ni ich wasne dugie cienie. Musz to mie
powiedzia Piotrek i zatrzyma auto prawie w miejscu. Chwyci aparat i
pobieg. Zacz pertraktacje, ale cud tego wiata mia si zaraz
skoczy, wic macha do mnie, ebym przyszed i zaj si finansow
stron przedsiwzicia. Wyjmowaem z kieszeni garcie koron, forintw
i lei tak bowiem przebiegaa nasza podr i wyjaniaem na migi,
e jak najbardziej i bardzo chtnie, ile tylko sobie zaycz, w granicach
rozsdku. Chudy, ylasty szef w biaej podkoszulce patrzy na bilon,
gdzie samych forintw byo przynajmniej za dwa dolary (do granicy
wgierskiej trzy kroki), i w kocu skrzywi si, machn pogardliwie
rk i powiedzia: Nu, igari. Oddaem mu wszystko, co miaem:
paczk snagov, resztk marlboro i resztk carpati. Wzi, poszed do
swoich i zacz dzieli. Chwil potem zaszo soce, a oni ruszyli w
stron Satu Mare. Trzy albo cztery postrzpione wozy zamieniay si w
ciemno i nico, poniewa wcale nie naleay do tego wiata. Ani
siedemset lat temu, gdy na Pwyspie Peloponeskim europejska pami
pierwszy raz odnotowaa ich obecno, ani 4 maja 2000, gdy facet
przypominajcy wasny cie powiedzia do mnie: Nu, igari, bo
pienidze wydaway mu si kopotem przewyszajcym ich warto. Rok
pniej staem na wiatach gdzie za Sybinem moe to byo w
Cristian, moe w Miercurea Sibiului. By remont szosy i to ten, to
przeciwny pas dostawa zielone. Dwch szczeniakw czaio si na tym
wymuszonym postoju. Podbiegali do auta i dawali may spektakl dobrego
humoru i cwaniackiej proby. Podaem im banknot i wtedy ten, ktry nie
dosta, wyrwa fors szczciarzowi, a ten z kolei uderzy w bek i
lament. Wyjem drug pitk i pocieszyem beks. Potem zobaczyem
ich we wstecznym lusterku, jak w najlepszej zgodzie ciesz si zdobycz
i rozegran psychodram. Przesypuj bilon i tasuj banknoty, i to jest
tak, jakbym dotyka jakiej hiperbrajlowskiej odmiany fotografii,
poniewa pod palcami czuj fragmenty zdarze, a w nozdrzach zapachy.
Maa i cika stuforintwka ju na zawsze bdzie wizerunkiem i herbem
zielonych wzgrz Zempln. Wanie tyle tamtego lata kosztowa
kieliszek krte palinki w wiejskich gospodach. W Gnc, w Telkibnya, w
Vilmny. Przez wywiechtan tysiclejwk z Eminescu zawsze bdzie
przewieca Siedmiogrd i mae ciemne sklepiki w Biertan, w Roandola,
w Copa Mare albo Floreti, ktre byy niczym chodne jaskinie
wydrone w transylwaskim upale, i gdy kupowaem kolejne butelki
wina, dostawaem jako reszt cae zwitki i pliki tych cikich od potu i
brudu gagankw. Bo czym w kocu jest pami, jeli nie wieczn
wymian nominaw, nieustannym dzieleniem i wydawaniem, i liczeniem
od pocztku w nadziei, e bilans si zgodzi, e to, co byo, powrci bez
manka, w caoci, nienaruszone, a moe i oprocentowane przez mio i
tsknot. Czym w kocu jest podr, jeli nie wydatkiem, potem
liczeniem tego, co zostao, i przetrzsaniem kieszeni. Cyganie,
pienidze, stemple w paszporcie, bilety, kamie znad rzeki Mt, krowi
rg wygadzony przez fale Dunaju w Delcie, blok na pokutu, czyli
mandat ze Sowacji, racun parkinrina kwit parkingowy z Piranu, nota
de plata rachunek z knajpy w Sulinie: dwa razy smaony sum, dwa
razy ziemniaki i dwie saatki, karafka wina, jedno piwo silva razem
osiemdziesit pi tysicy siedemset.
To byo na tyach strada Deltei. Wchodzio si wprost z ulicy do
wntrza z czterema stolikami, na pitrze mieli may hotelik. Za barem
staa wysoka szczupa dziewczyna z krtko obcitymi wosami. Miaa
delikatn, melancholijn twarz. Sama gotowaa, sama wycieraa
szklanki i podawaa do stou. Przypominaa jasny cie. Przychodzili
faceci cuchncy ryb i dieslowsk rop. Trzeszczay pod nimi krzesa,
pili swoje piwo, palili, pomrukiwali i szli z powrotem na nabrzee, do
rdzewiejcych barek i holownikw, do nasiknitego mulist wod
elastwa, do smutku rzeki, ktra otwiera swoje arterie na nico.
Dziewczyna sprztaa popielniczki i butelki i wracaa za kontuar, eby
przeoy na drug stron kaset ze skadank anglosaskich kawakw:
Elton John, Gilbert O'Sullivan, The Carpenters, siedemdziesite i
osiemdziesite lata. Za oknem sta wychudzony kary ko, wprzgnity
do wzka na gumowych kkach. Kry si w cieniu poczerniaego
drewnianego domu, a tyczkowaty glina sidmy albo dwunasty raz tego
dnia przemierza zapiaszczony chodnik. Kawaek dalej przy drucianym
pocie sta mczyzna w pasiastej piamie i patrzy przed siebie.
Budynek wyglda na opuszczony, ale napis gosi, e to szpital. Na
podjedzie hotelu Sulina rosa wysoka trawa. Koczy si kontynent i
zdarzenia te dobiegay kresu, ale ona wygldaa jak wcielenie
spokojnego oczekiwania na co, co mimo wszystko si wydarzy. Z ledwo
dostrzegalnym umiechem przyniosa rachunek i zaraz powrcia do
swojego wiata.
Albo parkovaci preukaz z maego hotelu w Ruomberoku.
Wyldowalimy tam pnym wieczorem po caym dniu jazdy. Miasto
mierdziao fabryk celulozy. Na tle nieba ciemniaa czarna wycinanka
gr. W rodku byo tandetnie i jednorazowo. Rzeczy, ktre normalnie
robi si z czego solidniejszego, tutaj zrobione byy z plastiku. ciany,
drzwi, meble udaway co lepszego. W knajpie bawi si waciciel z
rodzin. Dwch grajkw w biaych koszulach i winiowych kamizelkach
obsugiwao parapet yamahy i mikrofon. Ten, ktry piewa, mia gruby
kajet z tekstami. Drugi szy z czapki. Taczyo siedem, osiem osb. Dwie
paroletnie dziewczynki wyglday na gwiazdy programu. To byy
wnuczki szefa. Pidziesicioletni facet mia nieruchom twarz, zoty
zegarek, zoty acuch i prbowa nie utraci w tacu godnoci. Wszyscy
poruszali si oszczdnie i sztywno, jakby nie chcieli niczego dotkn,
niczego potrci, chocia miejsca byo do. Wygldao to na jaki
przymus, na gr, ktrej ledwo si nauczyli, albo na wiczenie nowych
rl. Smutne sabe arwki owietlay wntrze rwnie niepewne siebie
jak gocie. Kobiety miay spitrzone fryzury i nie panoway nad
wysokimi obcasami. Szef zdj marynark i zosta w szarej kamizelce i
biaej koszuli. Przesuwa swoje masywne ciao tak ostronie, jakby
pierwszy raz w yciu usysza muzyk. Potem weszy trzy czy cztery
osoby. Prowadzi je ogromny facet w czarnym garniturze, ogolony na
yso i w ciemnych okularach. Prawdopodobnie wyglda dokadnie tak,
jak sobie zaplanowa. Kto z tyu trzyma bukiet kwiatw. Stali i czekali
na powitanie, ale ono nie nastpowao, wic powoli wchodzili w gb tej
martwej zabawy, i tylko ten ogromny, z karkiem szerszym ni wygolona
czaszka, sta wyzywajco w wejciu i patrzy na wntrze, jakby
stanowio jego wasno. Musieli oglda wszystkie trzy czci Ojca
chrzestnego. Zwaszcza sekwencje z przyjciami, i teraz prbowali to
odgrywa wrd pozacanego plastiku yrandoli, sztucznych kwiatw i
obi z buraczkowej dermy, w rytm niezniszczalnego hitu Comme si,
comme sa, ale wszystko wskazywao na to, e przyszo bdzie
naleaa do nich.
Trzymam te wszystkie zdarzenia w tekturowym pudeku po butach.
Czasami wycigam jedno albo drugie, tak jak papuga wyciga los na
loterii: Valabil-2 Calatorii wski pasek papieru w kolorach zielonym,
czerwonym i pomaraczowym bilet tramwajowy dwukrotnego
kasowania z Sybina do Rinari. Tramwaj kursuje z miasta do wsi i z
powrotem. Na moich najdokadniejszych mapach nie wida, e jest tam
jaka linia tramwajowa, ale jechaem ni przynajmniej dwa razy, a
wzdu niej ze cztery. Od tego wistka mona by zacz par niezych
opowieci: o sybiskiej bezsennoci Emila Ciorana, o paltiniskim
szalestwie Constantina Noiki, ktry chcia zaoy hodowl rumuskich
geniuszy, albo o Lucjanie Blaga, ktry w letnie miesice w Gura Rului
prbowa uoy ontologi miorytyczn. Wszyscy trzej musieli jedzi
tym tramwajem pamitajcym austro-wgierskie czasy. Tak wanie
dziaa pudeko po butach i mj umys jak papuga wycigajcy losy na
loterii. Tak dziaa blaszana puszka po wdce absolut, laterna magica
zbiegw okolicznoci, przypadkw i przygd skadajcych si w
opowie, ktra toczy si we wszystkie strony i nie moe potoczy si
inaczej, poniewa dotyczy pamici i przestrzeni, a one przecie
zaczynaj si w dowolnym momencie i nigdy nie kocz. Wystarczy
pojecha do Koniecznej, by si o tym przekona. Wystarczy wyjecha i
wrci po tygodniu albo dwch, by dostrzec, e czas jest nieco martwy,
e oczekiwa na nasz powrt, wcale nie zabralimy go ze sob, i
wszystko, co dziao si w podry, dziao si rwnoczenie, bez
nastpstwa, bez kolejnoci, i wcale si nie zestarzelimy. To takie
zudzenie niemiertelnoci, gdy unosz si biao-czerwone szlabany,
cwana odmiana tai--chi, czyli medytacji w ruchu, i w kocu, bdmy
szczerzy, najzwyklejsza ucieczka.

Dobrze jest przecie w rodku zimy powiedzie: a pieprz to


wszystko i jad do Abony, do tej dziury w rodku Niziny Wgierskiej koo
Szolnok, z jednego zadupia w drugie. Tylko dlatego, e sze lat temu
zobaczyem zdjcie, ktre Andr Kertsz zrobi tam 19 czerwca 1921
roku i ktre wci nie daje mi spokoju: niewidomy skrzypek idzie w
poprzek piaszczystej wiejskiej drogi i gra. Prowadzi go kilkunastoletni
chopiec. Dawno nie padao, droga jest sucha i chopiec ma czyste stopy.
lad wozu na wskich elaznych koach jest ledwo odcinity. Skrca w
lewo i ginie poza kadrem, utraciwszy wczeniej ostro. W rozmytej
gbi zdjcia wida dwie siedzce na skraju drogi postacie. Dwie biae
plamy obok nich to prawdopodobnie gsi. Jest jeszcze paroletnie
dziecko, stojce gdzie w poowie drogi midzy ostroci i umykajcym
konturem. Patrzy w bok, jakby nie syszao muzyki, albo obecno
dwch wdrowcw bya czym codziennym. I w zwizku z tym
wszystkim pojechaem w rodku zimy do Abony. Nic tam nie znalazem.
Zatankowaem przy wylocie na Budapeszt, a potem w cztery minuty
przejechaem miasteczko. Kobieta rozwieszaa pranie i domy zaraz si
skoczyy. Niczego zreszt nie szukaem, bo przecie nic nie mogo
przetrwa, wszystko zostao na fotografii. Skrciem w stron Cisy. Nad
Puszt zaczyna si czerwony zmierzch. Pojedyncze rozrzucone domy,
topolowe zagajniki, dwoje dzieci idcych przez nag ziemi w stron
horyzontu, czarne i puste bocianie gniazda, wszystko pod bezkresnym
poncym niebem. Ciemno zapada gdzie za Tiszaalpr. Nastpnego
dnia w muzeum fotografii w Kecskemt kupiem album Andr Kertsza,
eby dowiedzie si, e niewidomy grajek wcale nie jest leworczny, a
zdjcie, ktre mam w domu, jest odwrcone. Musiaem pojecha w
styczniu do Abony, min je bez zatrzymywania, by nastpnego dnia
kilkadziesit kilometrw dalej dowiedzie si, e chopiec prowadzcy
muzyka jest jego synem. Ta wiedza nie jest mi do niczego potrzebna.
Mog tylko wyobraa sobie ich ycie, rozciga tamten dzie poza
krawdzie kadru, wypenia dawn przestrze ich kruch obecnoci.
Ojciec ma zniszczone, rozdeptane buty. Ubrany jest w ciemn
marynark, ale przez prawe rami ma przerzucone jeszcze jedno
dodatkowe okrycie, przypominajce postrzpion derk. Syn rwnie
niesie co w rodzaju koca albo chusty. S przygotowani na niepogod i
chd. Chopiec trzyma w doni mae zawinitko. Pod rondem kapelusza
grajka bieleje zatknity papieros. Tak mi si przynajmniej wydaje,
poniewa musz zebra jak najwicej faktw, eby wypeni tamten
dzie. 19 czerwca soce wstaje o 3:14 i godzin, dwie pniej nad
Puszt zastyga upa. Nie ma tutaj cienia. Z miejsca na miejsce jest
daleko. Samotne domy kryj si za widnokrgiem. Wiodce do nich
drogi s proste i przypominaj blizny. Do jszsz jest czternacie
kilometrw, do jszilvs czternacie, dziesi do Trtel i Krstettlen i
siedemnacie do Tszeg. Stojce powietrze pachnie bydlcym nawozem.
Kiedy rusza wiatr od wschodu, przynosi bagienn wo Cisy. Nad
mokradami sycha gosy ptakw. Wprawne ucho odrnia nawet suchy
wist skrzyde. Czasami mija ich ociay zaprzg siwych wielkorogich
wow albo brzkliwa bryczka. Wtedy czuj w powietrzu zapach
tytoniu, niewyprawionej skry i koskiego potu. Pojazdy cichn, jakby
znikay za horyzontem. Zostaje po nich kurz. To s moje Wgry i nic na
to nie poradz. Wiem, e to byo dawno i e tak naprawd mogo si
wcale nie zdarzy. Wiem, e osiemdziesit pi kilometrw dalej i
osiemdziesit dwa lata pniej jest Budapeszt, potem Esztergom i
reszta, i sawa, i chwaa, i wszystko, co si zbiera przez wieki we
wszystkich umysach, ktre pragn trwa duej, ni jest im dane. Ale
moje Wgry s w Abony, gdzie nawet si nie zatrzymaem. Pewnie
dlatego, e lepy muzyk mgby si zjawi w tych wszystkich miejscach,
gdzie nie uwiadczysz psa z kulaw nog, w tych wszystkich miejscach,
ktre nikomu nic nie mwi, a z ktrych skada si wiat jako taki. Jego
ycie i ycie jego syna uchroni przed niepamici jedynie cud. Zdjcie
zrobiem w niedziel. Obudzia mnie muzyka. Ten lepy grajek gra tak
piknie, e do dzi go sysz" (Andr Kertsz).

Tak, to s moje Wgry. Mog je zabra ze sob, przenie w dowolne


miejsce i nic nie utrac ze swojej wyrazistoci. S jak negatyw albo jak
slajd, ktry przewietlam wiatem pamici. W Tornyosnmeti podeszo
do mnie dwch mczyzn. Po prostu wynurzyli si z ciemnoci i zaczli
gra. Jeden mia harmonijk ustn, drugi gitar z pmartwym
dwikiem. By mrz i mga. Cielska ciarwek czekajcych na
odpraw wyglday jak czarny mur. Gitarzycie grabiay palce i
widziaem, e gra sprawia mu bl. Muzyka bya stwardniaa od tego
mrozu i ledwo si wydobywaa z instrumentw. Nie dao si rozpozna
melodii, tylko nerwowy pospieszny rytm. W pewnym momencie pka
struna, ale oni grali dalej ze smutkiem w oczach i uporem waciwym dla
spraw beznadziejnych. Potem prbowalimy rozmawia w pogranicznej
mieszaninie wgierskiego i sowackiego. Naprawd nie chodzio im o
pienidze, ale o ich wymian. Mieli gar polskich groszakw po
dziesi, po dwadziecia i pidziesit, zebranych pewnie u naszych ti-
rowcw. Sprzedali mi ten bilon za forinty. Poegnali si i przepadli w
mroku. Mogli by z Gnc. Tak sobie to wyobraaem, poniewa ilekro
mam okazj, wyobraam sobie Gnc. Modszy z nich, ten od harmonijki,
mg by jednym z tych dwu chopakw, ktrych trzy lata temu nie chcia
obsuy barman w knajpie obok Domu Husyckiego. W tej opowieci
wszystko si moe zdarzy. Gdybym potrafi, zapytabym, jak si miewa
ten chudy facet w samodziaowej jesionce, zaoonej na goe ciao, z
ktrym tamtego lata siowaem si na rk i piem zdrowie Franciszka
Jzefa. Jeli byli z Gnc, na pewno go znali. I tego ciemnego jak
czekolada, okrgego jak kulka i nagiego do pasa, ktry codziennie
przejeda gwn ulic w malekiej konnej dwukce. Wci jeszcze
sysz mikki stukot podkw w grzskim od upau asfalcie.
Teraz jest zima i potrzebuj takich dwikw. Z okna widz
dwukonny zaprzg i czterech okutanych facetw na wozie. Konie, mimo
e kute na ostro, niepewnie stpaj po lodzie. Wynurzyli si z mgy i po
chwili znw ich nie byo. Ach, gdyby byo lato, zamiast wraca do swojej
Ptnej albo Maastowa, mogliby ruszy w stron Koniecznej i tam jakim
cudem zmyli strae i przepisy, i przemkn na sowack stron. I byle
do Zborova, a tam przepadliby wrd miejscowych, nie rnic si od
nich stylem, strojem, fizjonomi i oglnym wygldem. To powinno by w
maju, gdy jest ju trawa dla koni i tylko czasem nad ranem chwyta
przymrozek. Sam bym si z nimi wybra, eby patrze na wolno
przesuwajcy si wiat i na ich twarze, w ktrych odbija si odmienno
podobna do tego, co dobrze znane. Przysiadbym sobie z boku jak duch i
sucha ich sw. Prawdopodobnie mwiliby o tym, e wszystko si
zmienia, ale nie a tak, eby od razu wytycza granice. Sowackie
nazwy niepostrzeenie zmieniyby si w wgierskie, potem w
rumuskie, w serbskie, macedoskie, i w kocu zapewne w albaskie
jeli przyj, e droga wiodaby mniej wicej opotkami dwudziestego
pierwszego stopnia dugoci geograficznej wschodniej. Tak, siedziabym
z boku jak duch i w duchu popija z nimi zmieniajce si razem z
pejzaem alkohole: borowiczk, krte palink, cujk, rakij i na koniec,
gdzie nad Jeziorem Ochrydzkim, albask raki. Nikt by nas nie
zatrzyma i pies z kulaw nog nie spojrzaby krzywo, jeli tylko
trzymalibymy si z dala od gwnych szos. W tamtych stronach peno
jest zapomnianych drg. Skrca si troch w bok i czas zwalnia, jakby
si wymkn spod czyjego czujnego spojrzenia. Zuywa si powoli, jak
ubrania facetw podrujcych na wozach. To, co wyglda jak do
wyrzucenia, trwa, tleje i szarzeje a do spokojnego koca, do chwili, gdy
istnienie niepostrzeenie zamienia si w nico. Tak sobie to
wyobraam, gdy oni ju zniknli we mgle. Widz, jak przemierzaj stpa
Nizin Wgiersk, Siedmiogrd i Banat, jakby tam si urodzili i wracali
wanie do domu z targu, z odwiedzin, z pracy w polu albo w lesie. Czas
rozstpuje si przed nimi jak powietrze i na powrt zamyka, gdy tylko
przejad. To zwierzta sprawiaj, e czas odzyskuje swoj star posta.
One s ywe, lecz nie niszcz jego delikatnej materii.
Ilekro wracam latem z Rumunii, cae podwozie auta pokryte jest
zaschnitym krowim gwnem. Ktrego wieczoru zjedaem
serpentynami od strony Pltini i gdy znalazem si wrd pierwszych
zabudowa Rinari, usyszaem pod koami seri ostrych, gonych
plani. Caa szosa pokryta bya rozbryzgami zielonkawej sraczki.
Par chwil wczeniej stada schodziy z pastwisk. Widziaem jeszcze
ostatnie bydlta odnajdujce swoje obejcia. Stay pod bramami ze
wzniesionymi ogonami i sray. Gdyby nacisn hamulec, skoczyoby si
jak w zimie na gooledzi. Krowy i bawoy zmieniy przelotwk w
lizgawk. Zafajday tras, ktr towarzystwo z Sybina zwyko zasuwa
na wywczas do swoich grskich daczowisk. Od pobocza do pobocza
wszystko zapakane. Szczyny schy w ostatnich promieniach
zachodzcego soca. Najgorzej mieli motocyklici. Zwierzce
wchodzio w sam rodek ludzkiego, i to byo sprawiedliwe. Teraz ilekro
jad o zmierzchu przez wsie Transylwanii, Puszty albo swojego Pogrza,
nasuchuj tego ostrego, klaszczcego dwiku i jeli go usysz, myl,
e nie jest najgorzej, e jeszcze nas nie dopada ostateczna samotno.
Innym razem przed Orade zjechaem z szosy numer 76 i zapltaem
si w sie wiejskich drg. Moe to byo Tad, moe Drgeti, nie
pamitam. W kadym razie w oddali na wschodzie wida byo agodne
stoki gr, ktre po wgiersku nazywaj si Kirly-erd, po rumusku
Pdurea Craiului, wic po naszemu chyba Krlewski Las. Byo pne
popoudnie i ukone wiato zocio okolic i wyduao cienie. Za
godzin miaem zostawi Siedmiogrd i wjecha na Nizin Wgiersk,
wic chciaem sobie po prostu jeszcze troch popatrze. I wtedy
znalazem si w tej wsi. Domy stay obok siebie i ukaday si w co w
rodzaju obszernego piercienia. W rodku by spory plac, ale cay
poronity modymi brzzkami. No wic bya to wie, lecz jechao si
jak przez zagajnik, przez brzozowy modnik. rdwiejski majdan
przypomina mody park i w tej przedwieczornej godzinie dziesitki
smukych drzew wydzielay z siebie gsty miodowy blask. Takie rzeczy
widuje si tylko w snach. Tu i tam przewiecaa biel cian, ale nie byo
wida ludzi. Tylko ociae rowe winie truchtay w tej scenerii. Byo
ich chyba z dziesi. Wszyy z ryjami przy ziemi, szukay eru albo
ladw, jakby zamiast ludzi sprawoway tutaj rzdy, jakby tropiy
wrogw. W zotym powietrzu ich stukilowe cielska przywodziy na myl
jakie wyrafinowane blunierstwo. Byy czyste, jakby nie mieszkay w
chlewie. Spod matowej szczeciniastej skry parowao spczniae od
krwi miso. Tak, to byo co: nadprzyrodzony blask i ciemna, gorca
materia. Wci o tym myl i ktrego dnia tam wrc, eby sprawdzi,
jak nazywaa si ta wie. Bez nazwy zanadto przypomina przywidzenie,
a ja potrzebuj prawdziwych zdarze, w ktre mog wierzy, tak jak
kiedy wierzyo si w objawienia. Ostatniego lata jechaem autobusem
do Sarandy. To by stary rzch, zabytkowy mercedes i ledwo si wdrapa
na przecz Muzins. W dole, na dnie urwiska, widziaem rude
podbrzusza wrakw. Furgonetki i osobowe miay tam lee do sdnego
dnia. W autobusie siedziao kilka osb. Po drugiej stronie gr Gjre,
gdzie koo Delvine, wjechalimy w oberwanie chmury i razem z ulew
wtoczylimy si do Sarandy. Dwch mczyzn wygldali na ojca i syna
wyadowywao w strugach deszczu rzeczy z baganika autobusu:
toboy, toboki, worki i wzeki, pakunki i zawinitka, kto wie, czy nie
dorobek caego ycia, i wszystko razem przypominao smutn,
przemoczon przeprowadzk. Na kocu wyjli z czeluci autobusu
maego pieska, szczeciniastego kundelka. Zwierz natychmiast
doczyo do stosu, wcisno si midzy bagae, jakby tam wanie by
jego dom. Potem autobus ruszy i zasoni ich deszcz.
Przypominam sobie te wszystkie zwierzta i widz je tak wyranie
jak ludzi. Puszczone samopas konie w Czarnohorze, wielkorogie
pusztaskie bydo, krowy zanurzone po brzuchy w mulistym nurcie
Delty, bukareszteskie psy, wszystko luzem, w swobodnym ruchu i w
poszukiwaniu poywienia przemierzajce wiat bez wyranych granic
czowieczego i bydlcego. W Sfntu Gheorghe wyszedem o wicie do
drewnianego sraczyka na podwrku. Budka bya tak niska, e spodnie
trzeba byo opuci na zewntrz, bo rodku czowiek musia zgi si
wp. eby po wszystkim doprowadzi si do porzdku, trzeba byo
wyj. Wanie wtedy zaatakowa mnie czerwony kogut, celujc dziobem
w to, co akurat chowaem. Kury przestay na chwil grzeba i patrzyy
na niego z podziwem, a ja biegem przez opotki w stron zbawiennych
drzwi domu. Ju mnie nie goni, a jednak wci czuem strach, poniewa
na chwil pka powoka wiata, ktr bierzemy na co dzie za raz na
zawsze uksztatowan rzeczywisto. Gdzie za Prmet, moe w Kosin,
z bocznej cieki wyjechaa kobieta na ole. Bya tak stara, tak spalona
socem, pomarszczona i przedwieczna, e gdyby nie strj, gdyby nie
materia wykonana ludzk rk, mona by j wzi za cz zwierzcia.
Zanurzeni w kurzu i upale, pokonywali t sam drog setny albo
tysiczny raz. Ich cienie na biaej kamienistej ciece stapiay si w
jeden cie, tak samo jak czy ich jeden los.
Ci moi czterej na wozie przejedaj ju kolejny dzie. Zawsze o tej
samej porze, eby zdy, zanim zapadnie zmierzch, tak samo zmczeni
po caym dniu w lesie, w rozmikym niegu i bocie, i koniom te
brakuje si, gdy czapi noga za nog, ze zwieszonymi bami, i jest w ich
ruchach taka sama ociao, jak w sylwetkach siedzcych facetw, w
ich opuszczonych ramionach i gowach, ktre kiwaj si jak tu przed
snem. Gdy zaczyna pochania ich mga, zwierzce i ludzkie staje si nie
do odrnienia. Patrz w lad za nimi i wyobraam sobie zapach, ktry
pozostawiaj w zimnym powietrzu: stygncy koski pot, mokre bure
ubrania, lgnce do plecw wilgotne koszule, spracowana skra uprzy i
wo monotonnego wysiku, na wieki uwiziona w materii. Tak pachniao
dwch pastuchw w niemieckiej knajpie w Spring, tak pachn opotki
Nagykll i tak pachnie pocig Czerwona Ruta o wicie wyruszajcy z
Delatynia do Kwasw, i tak pachn stare domy w Sulinie. Mieszkaem w
jednym z nich na poudnie od rzeki. Wszedem w rodku dnia i przez
uchylone drzwi zobaczyem wntrze ciemnego pokoju. Na wielkim
tapczanie leeli ludzie. Troje, czworo, moe wicej osb. W pltaninie
pnagich cia mogem dostrzec wte ramiona dzieci, stopy wystajce
spod lekkiego przykrycia, ale wikszo tona w pmroku. Moliwe, e
byli tam te doroli, kobiety, mczyni, caa rodzina. Czuem zapach
cienia i cikiego snu. Schronili si przed bezlitosnym biaym niebem,
ale upa przyszed za nimi, jakby sami go wydzielali. Kto chyba co
powiedzia na powitanie, lecz nikt si nie poruszy. Wrd jasnych
przecierade ich skra wygldaa na niemal czarn. Wszedem do
cudzego domu i ogldaem obcych ludzi w chwili najwikszej
bezbronnoci. Opuszczao ich ycie, zapadali w letarg i wcale tego nie
kryli, tak jak oswojone zwierzta nie ukrywaj przed nami swego snu.
Poszedem do swojego pokoju i nigdy wicej ich nie zobaczyem.
Zapamitaem tylko ciemne ciaa nasiknite materialnoci i tak
cikie, jakby nigdy nie miay wsta.
No tak, nie da si ukry, e interesuje mnie zanik, rozpad i wszystko,
co nie jest takie, jakie by mogo albo by powinno. Wszystko, co
zatrzymao si w p kroku i nie ma siy, ochoty ani pomysu, wszystko,
co si zaniechao, spucio z tonu i dao za wygran, wszystko, co nie
przetrwa, nie pozostawi po sobie ladw, wszystko, co si spenio samo
dla siebie i nie wzbudzi adnego alu, aoby ani wspomnie. Czas
teraniejszy dokonany. Historie, ktre trwaj tak dugo, jak s
opowiadane, i rzeczy, ktre istniej tylko wtedy, gdy kto na nie patrzy.
Tak, to mnie przeladuje, ta caa reszta, to istnienie, bez ktrego
wszyscy mog si obej, ta zbdno, nadmiar, ktry nie jest
bogactwem, to ukryte, ktrego nikt nie pragnie pozna, i tajemnice,
ktre sczezn w zapomnieniu, i pami, ktra pore siebie sam.
Koczy si marzec i sysz, jak w ciemnoci z gr spywaj niegi. To
jest tak, jakby wiat zmienia skr niczym w. Kadego roku mam to
samo uczucie i z roku na rok jest ono coraz gbsze: to jest prawdziwa
twarz moich stron, mojej czci kontynentu, wanie ta zmienno, ktra
niczego nie zmienia, ten ruch, ktry sam siebie wyczerpuje. Ktrego
przedwionia spyn nie tylko niegi, ale i caa reszta. Bura woda
zabierze miasta i wsie, i zwierzta, i ludzi, i wszystko wypucze, a po
nagi szkielet ziemi. Meteorologia z geologi do spki zrobi porzdek z
wtpliw koalicj historii i geografii. Odwieczne wemie za pysk
przemijalne. Pierwiastki powrc na swoje miejsca w wiekuistej tablicy
Mendelejewa i nie trzeba bdzie adnych fabu, adnych narracji,
adnych historii, eby wytumaczy istnienie.
Gdzie na brzegu zatoki Lalzit, gdzie w okolicach Jub, widziaem
wojskowy obz. Za rzadkimi zasiekami z kolczastego drutu stay
namioty. Spowiae ptno byo postrzpione i obwise. Spod pacht
wystaway bose stopy onierzy picych na polowych kach. Bya
niedziela. O par krokw dalej wylegiwali si plaowicze z Tirany.
Kolczasty pot waciwie niczego nie rozdziela. I jedni, i drudzy nic nie
mieli. Mogli wsta i odej, wszystko zabierajc ze sob. Gdyby zwin
namioty i plaowe parasole, wybrzee wygldaoby jak przedtem.
Zostayby tylko nikomu niepotrzebne bunkry z poprzedniej epoki, teraz
powoli zmieniajce si we fragment naturalnego pejzau.
Tutaj te wszystko istnieje tylko dla siebie. Ludzie chon czas jak
gbki. Przesikaj nim, gromadz, jakby zbierali na zapas ze strachu, e
si skoczy. Czasami wsiadam do auta i przez par godzin jed po
okolicy. Trzydzieci, czterdzieci kilometrw od domu. Zapuszczam si
w pltanin szos, polnych drg, skrtw na przeaj przez ki albo
zagajniki, poniewa znalazem na mapie przysiek Dolna Galia albo
Betlejem, albo trzy chaupy na krzy opatrzone nazw Ukraina albo
Sybir. Nie zmylam. Mona sprawdzi: Beskid Niski i Pogrze,
Pastwowe Przedsibiorstwo Wydawnictw Kartograficznych im.
Eugeniusza Romera, WarszawaWrocaw, wydanie pite, wszystko w
lewym grnym rogu. Ale po drodze zapominam, dokd si wybraem.
Wystarczy, e skrc z gwnej drogi i ju dopada mnie poczucie, e
przestrze wiata staje si gsta, nieustpliwa, e tak naprawd robi
ask tym wszystkim domom, zagrodom, temu lichemu majtkowi za
potami, temu wszystkiemu, co ledwo wydobyo si z ziemi, ledwo
wyroso nad powierzchni i teraz prbuje przetrwa. Ale wszystko
wyglda i trwa z dnia na dzie, jakby pozbawione byo nadziei i tylko
fatalizm trzyma to w kupie. Beton, cega, stal i drewno mieszaj si w
przypadkowych proporcjach, jakby wzrost i upadek nie mogy si raz na
zawsze dogada. Dawne wyglda na zniszczone, opuszczone,
zrezygnowane i bezsilne, a nowe jest aroganckie i wyzywajce,
poniewa ostentacj prbuje zabi wstyd przeszoci i strach przed tym,
co nadejdzie. Nic, tylko tymczasowo, prowizorka, czas teraniejszy
nieustannie si dokonujcy, wszystko mogoby znikn w jednej chwili i
przestrze by to zniosa, zrosa si natychmiast i wygadzia jak gdyby
nigdy nic. Bo to wyglda jak wstp do czego, co nigdy si nie zacznie,
jak peryferie bez centrum, jak przedmiecia po horyzont bez kulminacji
miasta. Tak, pejza to poknie, przestrze si sfastryguje, poniewa
istnienie tych miejsc, tych zadupi, przez ktre jad i ktre kocham
beznadziejn mioci, wyczerpuje si w akcie samego istnienia,
poniewa ich sens wyczerpuje si w prbie przetrwania. Pod tym
wzgldem tak bardzo przypominaj natur, e w mgliste dni
przedwionia staj si prawie nie do odrnienia od reszty. Jeszcze
chwila i niskie niebo domknie si, zatrzanie i wszystko zniknie. Dlatego
tak si spiesz z tymi jazdami, z t pazernoci na konkret, ktry zaraz
zmienia si w nico i trzeba go zrobi od nowa ze sw.

Nie wiem, dlaczego to wszystko istnieje, i dawno straciem nadziej,


e znajd odpowied, wic na wszelki wypadek zapisuj wszystko jak
leci, eby rwnoci zastpi sprawiedliwo i sens.
Par dni temu jechaem przez Dulbk. Cie Ciekliskiej Gry
wypenia dolin. W gr gliniastego zbocza wspina si ko zaprzony
do puga prowadzonego przez pochylonego mczyzn. Za nimi
podaa zgita wp kobieta i odrzucaa na bok wyorane kamienie. To
bya wielka scena i miaa w sobie biblijny patos. Wia wiatr i czasem
spomidzy chmur przebijay si ukone przedwieczorne promienie.
Wtedy trzy sylwetki na wzgrzu staway si tak wyraziste, jakby nie
byy z tego wiata. No tak, Dulbka par dni temu, par dni temu Turza,
za tydzie znowu inna pipidwa w Modawii albo jakiej innej
Macedonii. A jakby napisa: jechaem przez Zot Prag" albo kiedy
w Budapeszcie", pewnego razu w Krakowie", albo chocia w
Sosnowcu"? Ni chu-chu, nie da si, nic tam nie ma, nie ma klucza do
opisu, nie ma rodkw wyrazu, nie ma metafor i nie ma jzyka, ktry
mgby co zdziaa za rogatkami tego czy tamtego miasta. Jak to w
ogle brzmi: ktrego dnia w Warszawie"? Miasta tej czci
kontynentu to s wypadki przy pracy, dziea przypadku i dobrych chci.
Na zdrowy rozum powinno ich tu nie by. Sprbujcie w godzinach
szczytu przejecha na przykad Budapeszt. W dodatku nie ma go jak
omin. Siedzi jak pajk w rodku pajczyny drg. Sprbujcie
przedosta si przez Warszaw albo Bukareszt. Miasto w podry to
klska. Zwaszcza w krajach, ktre przypominaj ogromne wsie.
Wieniacy nie potrafi budowa miast. Wychodz im totemy jakich
obcych bstw. rodek jeszcze jako tako zmapowany, ale przedmiecia
zawsze wygldaj jak poroniony przysiek. Hipertrofia powierzchni
magazynowej i smutek straconych zudze. Ilekro jad sobie spokojnie
i raptem w rodku zadupia wyrasta mi aglomeracja, czuj osupienie,
poniewa nic tej fatamorgany nie zapowiada ani nie uzasadnia. I gdy
tylko mog, omijam te fantasmagorie, szukajc objazdw, ledwo
widocznych nitek na mapie, nadkadam drogi, eby tylko uciec z
dugiego cienia rdmiejskich wieowcw i peryferyjnych blokowisk.
Wszystko, co ma wicej ni sto tysicy, od razu jest skrelone, bawcie
si sami i budujcie z nadziej, e kiedy zasoni wam to widok na
miejsca, skd przyszlicie.
Tak sobie powtarzam, uwikany w sie iluzorycznych obwodnic,
estakad i przelotwek, lepy od wypatrywania drogowskazw i
numerw drg, z map rozoon na kierownicy, z klaksonami na karku,
zezowaty od zerkania w lusterka, w cuchncym cieniu ciarwek, rano
w Dulbce, wieczorem w Bratysawie i dalej w splocie wiedeskich
arterii, eby przebi si na drug stron wielkiego cielska cesarskiej
stolicy, i dalej na poudnie, by w rodku nocy dotrze do upionych wsi
nad rzek Zala, do Bajnsenye pod sam sowesk granic, gdzie
pidziesicioletni pan Geza ma pensjonat w starym wodnym mynie i o
drugiej w nocy przy czerwonym winie i jajecznicy na soninie powtarza:
Budapeszt nie jest ju taki sam. Ludzie przestali ze sob rozmawia".
Jeeli jest akurat beznieny stycze, to wierzbowe zagajniki i
trzcinowe zarola w porannym socu maj barw starego zblakego
papieru do pakowania. Okolica jest chyba podmoka. Tak mi si teraz
wydaje. Ale to by moe dlatego, e niebo wisi tam wyjtkowo nawet
jak na Wgry nisko, i moe to jego ciar sprawia, e wilgo wychodzi
z ziemi.
Dwadziecia par kilometrw std mieszka podczas drugiej wojny
Danilo Ki. Jego ojciec przemierza te strony w swoich szalonych
wdrwkach i pi w karczmach podrabiany tokaj z Lendavy", ktra
teraz jest granicznym miastem po soweskiej stronie. I tdy jedzi na
rowerze stryj Otton. Lew nog mia sztywn, wic zwisaa nieruchomo,
a drug przypina paskiem do pedau i podrowa w kurzu gliniastych
drg do Zalaegerszeg, eby doglda swoich skomplikowanych
interesw. I jeli ojciec by z Schulza, to stryj z Becketta tak to widz,
gdy czytam Ogrd, popi w czarno-zielonej okadce, na ktrej
dziwnym zrzdzeniem losu albo przypadku jest fotografia ptaszka z
brzowej gliny. Dwa lata temu w zimie w tamtych stronach, w
Magyarszombatfa, kupiem dwa gliniane anioy w takim samym odcieniu.
To jest okolica garncarzy, lecz wydawnictwo Marabut wcale nie musiao
o tym wiedzie. Tak wic jest to przypadek albo zrzdzenie losu, czyli
znak, eby jeszcze raz tam si wybra, odszuka Hrabiowski Las i
reszt topograficznych tropw rozsianych w tekcie, poniewa opowie
powinna trwa na przekr czasowi i logice, ktre rozdzielaj
wyobraenia od zdarze, powinna mie dalszy cig, ktry nie musi
wcale przypomina pocztku, i wystarczy, e bdzie si ywi t sam
substancj, tym samym, tylko troch postarzaym powietrzem.
Powtarzam sobie, e nic nie szkodzi, jeli niczego nie znajd. Widz na
mapie bkitn yk rzeki. Nazywa si Kerka. W nadbrzenych
zarolach kilkuletni chopiec yjcy w pamici albo wyobrani dorosego
Danila Kia peznie na czworakach, przeuwa licie dzikiego szczawiu i
raptem dostrzega w niebie Jego posta. Sta na krawdzi oboku,
niebezpiecznie pochylony, zachowujc jak nieludzk, nadludzk
rwnowag, z rozarzon obrcz wok gowy. Pojawi si
niespodziewanie i rwnie szybko, niespodziewanie znikn niczym
spadajca gwiazda". I nawet jeli nic ju tam nie ma z tamtych czasw,
to pozostaa rzeka i nadbrzene zarola, i oboki na niebie. Teofania nie
potrzebuje niczego wicej, tak samo jak wieczno, ktra nie odwiedza
naszych miast, poniewa oznaczaoby to zrwnanie ich z ziemi. No tak,
musia si w kocu pojawi Danilo Ki. Podrowa znaczy y"
napisa w roku 1958, powtarzajc sowa Andersena, ale w jego
wykonaniu miay cakiem nowy sens. Rozkad jazdy na liniach
autobusowych, okrtowych, kolejowych i lotniczych w projektowanej
przez jego ojca skoczonej i doskonaej wersji mia opisa, ba!, mia
odwzorowa w postaci jednostek czasu i odlegoci cay wiat. Wolne
miejsca midzy godzinami odjazdw i dystansami wypeniaa caa
dotychczas zgromadzona wiedza na temat ldw i wd, kultury i
cywilizacji, historii i geografii, zaczerpnita ze wszystkich moliwych
dziedzin, poczwszy od alchemii, a skoczywszy na zoologii. Gdyby ta
ksiga powstaa, wszystkie podre stayby si zbdne. Zastpiaby je
lektura. Nie musiabym si tucz Dulbki do Bajnsenye i potem jeszcze
dwadziecia par kilometrw w d biegu rzeki Kerka. Siedziabym w
domu, wiedzc, e to, co zobacz, bdzie tylko kopi, ndznym odbiciem
jakiego podrozdziau albo akapitu wszechwiatowego rozkadu. Nie
tknbym dugopisu, poniewa droga z Dulbki i wszystkie inne drogi
istniayby w pierwotnej i doskonaej wersji, nietknite ludzk stop ani
koami pojazdw. Autobus do Jasa pozostaby w wiekuistej zajezdni,
autobus do Krakowa tak samo i midzynarodowy do Budapesztu o
22:40, i tak dalej, a po najdalsze zakamarki planety, i gdzie by si
czowiek nie wybra, zastawaby tam lad szalonego geniusza
rozkadw. Niestety, dzieo nigdy nie zostao ukoczone, a wstpne
szkice, notatki i diagramy w postaci upstrzonego poprawkami
maszynopisu przepady w latach czterdziestych gdzie nad rzek Zala.
Zdaje si, e midzy innymi z tego powodu mj paszport wyglda tak,
jak wyglda. Bez rozkadu, bez opisu, bez planu, zdany na przypadek,
prbuj co ustali na wasn rk i wci musz zaczyna wszystko od
nowa. Musz przyjecha do, dajmy na to, Baia Mare, tak jakby nikogo
wczeniej tam nie byo. Albo w samo poudnie w rodku lata do Dukli,
gdy cie u stp zbiega si w ma plam i nad Rynkiem gstnieje
samotno, jakby za chwil mia si odby Sd Ostateczny. Albo
przejecha przez Pusztaradvny i wspi si na wysokie pustkowia nad
sowack granic w styczniu, eby zobaczy martwot pogranicza i
pasma wzgrz, ktre wygldaj tak, jakby nie dotkno ich ludzkie
spojrzenie, a czerwono-biay szlaban i stranica w Buzicy przypominaj
nawiedzony posterunek, na ktrym odprawia si pokutujce dusze
przemytnikw. To wanie tamtdy chciaem ktrego dnia omin
Budapeszt, jadc pnocnymi stokami Gr Bukowych i Mtra w nadziei,
e w kilka godzin cudem znajd si w Zakolu Dunaju, gdzie w
Esztergom, gdzie ktrego sierpnia w bocznym zauku niedaleko
skrzyowania Pzmny utca i Batthyany znalazem knajp, ktra w
rodku wygldaa jak wiejska chaupa przygotowana na przyjcie
weselnych goci: par prostych stow przykrytych kraciastymi
obrusami, troch krzese i to wszystko. Zjawi si gruby facet w
szelkach i przynis kartk, na ktrej dugopisem wypisane byo kilka
potraw. Litery miay starowiecki, kaligraficzny sznyt. Byo chodno,
cicho i pusto. Czuem si tak, jakbym za wczenie zjawi si na
przyjciu. W kocu dostaem swj gombaleves. Mczyzna w szelkach
przynis go i postawi przede mn tak, jak stawia si jedzenie przed
kim, kto wanie wrci z pracy, i mogem je, trzymajc okcie na
stole, mogem nawet siorba i nikogo by to nie obeszo, chocia kawaek
dalej ponad tysic lat temu wity Stefan przyj chrzest i przy okazji za
jednym zamachem ochrzci cae Wgry. By sierpie i Wzgrze Bazyliki
stao w upale niczym fatamorgana. Ju nie pamitam, skd wracaem,
ale zaraz za zielonym dunajskim mostem zacza si Sowacja z t swoj
sennoci, z tym spokojnym chopskim oczekiwaniem na to, co ma
nadej, ale przecie niekoniecznie nadejdzie. Szare cementowe tynki i
wsie koczce si jak noem uci, i brzuchaci faceci w biaych
podkoszulkach, pijcy piwo na plastikowych krzesach wystawionych
przed hostincami, w kapciach, w butach wsunitych na bose stopy, jakby
nie wyszli nawet z domu, z podwrka, jakby dom rozciga si na ca
wie, na ca okolic i reszt wiata, sigajc dwa, trzy przystanki
autobusowe dalej. Czasem obok stoj kobiety w podomkach, w
szlafrokach, w rozdeptanych pantoflach. Nie przysiadaj si, tylko
przystaj, eby zamieni par sw.
Tak, sowacka senno, gstniejce popoudnie i tylko Cyganie s
ruchliwi, wszdobylscy, i turlaj si pord spiekoty niczym ciemne
paciorki rozsypanego raca. Pita, szsta po poudniu i na koszyckich
i preszowskich obwodnicach jest pusto jak w niedzielny wit. W
Medzilaborcach te ywej duszy, tylko w ciemnoszarym wntrzu knajpy
przy wylocie na Zborov, tam, gdzie jest jedyny w miecie bankomat,
pojawia si czyja do z kieliszkiem. Ale to byo ju kiedy indziej.
Jechaem wtedy do Ubli, na sam wschd, nad ukraisk granic,
poniewa niejaki Potok dowiadczy tam wielu przygd, parokrotnie
ledwo uszed z yciem i tygodniami w kurzu pogranicznego targowiska
pi najtasze i najbardziej trujce alkohole tej czci Europy, raz po raz
gubic kradziony pistolet, w ktrym pozosta tylko jeden nabj,
zachowany na najczarniejsz z czarnych godzin. Tak wic jechaem,
eby to wszystko odnale, a zwaszcza t total rozjebk
internacjonalnego bazaru, gdzie Modawianie rozkadaj wprost na
ziemi wszystkie skarby Transnistrii i prbuj je wymieni na bogactwa
Zakarpacia, klejnoty Szabolcs-Szatmr oraz nieprzebrane dobra
prowincji Maramuresz. Chciaem to wszystko zobaczy i usysze ten
babiloski zgiek jzykw sowiaskich, ugrofiskich i romaskich, t
wschodni pstrokacizn namiotw, knajp z brezentu i dykty i starych
autobusw przerobionych na ruchome burdele, chciaem poczu zapach
cygaskich taborw wyadowanych wspaniaociami, ktrym nie oprze
si adna kobieta ani aden mczyzna, poniewa przybyy z krain,
gdzie nikt jeszcze nie dotar, a tym bardziej nikt z nich nie powrci. Po
to jechaem do Ubli, na wschd od wulkanicznych gr Vihorlat, gr, w
ktre nikt przy zdrowych zmysach si nie zapuszcza, bo bkaj si tam
pokutujce dusze oficerw sztabowych i liniowych wojsk Ukadu
Warszawskiego, a blade upiory dezerterw handluj widmowymi
resztkami uzbrojenia i umundurowania. Jechaem przez miasto Snina,
gdzie wrd paczcych wierzb stay paropitrowe garnizonowe bloki
pod czerwon dachwk i wszystko wygldao tak, jakby zbudowane
byo tego samego dnia i starzao si, niszczao i rozpadao w
identycznym tempie. Na awkach pod drzewami siedziay kobiety z
dziemi. Moe to byy ony onierzy, opuszczone ony oficerskich
widm? W kadym razie Snina przypominaa sen, nicy si sam sobie na
skraju pastwa, ktre utracio wszystkich wrogw. No, ale ja jechaem
do Ubli. Przez Stakn, przez Kolonic i Ladomirov, w cieniu
bieszczadzkiego wododziau przez Ru Zakarpack jechaem do Ubli, bo
par lat temu niejakiemu Potokowi mia si w tamtych stronach objawi
duch tych ziem i czasw, geniusz tej czci kontynentu mia przemwi
mieszanin jzykw, jakby to byy jakie wczesnokapitalistyczne Zielone
witki, gdzie tam, moe jeszcze troch bardziej na poudnie, by ten
plac, ten majdan, targowica, na ktr cigny wyklte ludy ziemi zaraz
potem, jak uniosy si biao-czerwone szlabany. Tak, cud wolnoci i
swobodnej wymiany towarowej w kurzu, pyle i szczerym polu, jakby
miao powsta z nicoci miasto, jakiego wiat nie widzia. Bo przecie
znw miao by tak jak kiedy, czyli karawany, przemarsz i transport, i
nadprzyrodzona rzeczywisto zrnicowanych cen i kursw walut,
ktra wywabia z domw cae rodziny i plemiona i kae im puszcza si
w niepewn drog, tak jak kiedy wypdzaa za najdalsze morza, za
umykajcy horyzont dawnych awanturnikw i odkrywcw. No wic
jechaem do Ubli, dalej byo Vysne Nemecke i Cierna nad Cis, wic
jechaem niczym w dorzecze Tygrysu i Eufratu, jak do jakiej nowej
Niniwy. Nie na darmo zamiast dwu rzek spotykay si tutaj trzy granice,
niczym trzy nurty niosce yzny osad przemycanych bogactw, sprytu,
dzy, podrabianej wdki, niebanderolowanych fajek, syberyjskich skr,
egzotycznych papug i wi, amunicji makarowa i wgierskiej
pornografii. Trzy granice jak trzy rzeki zbieray z gbi swoich krain
wszystko, co najlepsze. Wyobraaem sobie, e gdzie midzy Ciern,
Czopem i Zhony wyronie wprost z nagiej ziemi miasto jak halucynacja
wykltych ludw, z dwudziestoczterogodzinnym handlem,
nieograniczonym obrotem i popytem, i gdzie konsumpcja w mistycznej
unii zjednoczy si na wieczno z inwestycj. Takie miaem myli przez
ca drog.
Ale w Ubli nic nie byo. Tylko dwa szeregi schludnych domw
cigny si po obu stronach drogi. Sowacki gliniarz sprawdza starego
ukraiskiego merca z ysym kolesiem w rodku. Poza tym nic si nie
dziao. Jedzie si, jedzie i raptem kraj si koczy, ale wyglda na to, e
troch bez powodu, troch jakby sam si sob znudzi. Mundurowy
machn rk i Ukrainiec potoczy si wolno w stron przejcia. Dwie
dziewczyny wyszy spomidzy domw i chwil potem gdzie przepady,
jakby wchona je midzypastwowa pustka. W prni pogranicza
przychodz do gowy najdziwniejsze rzeczy. Wyobraamy sobie, e po
tamtej stronie staniemy si kim innym. Tymczasem dzi jest 26 maja,
noc, i na poudniu, nad Republik Sowack, niebo raz po raz janieje od
bezgonych byskawic. Wrciem z Ubli i nic si nie zmienio. Wszystko
trzeba zaczyna od pocztku. Na tym to polega. Na wyobrani, ktra
nie wyciga adnych wnioskw. Pami, meteorologia oraz urojenia.
Jeli jutro spadnie deszcz, bd prbowa odtworzy tamten dzie,
gdy w maej miecinie wchodzilimy na prom, ktry mia nas przewie
na drug stron jeziora. Fale szarego ddu przetaczay si po tafli
wody. Przysta bya wyludniona. Bure trzciny, samotny sprzedawca w
sklepiku z pamitkami i wypowiae reklamy lodw z jakiego
zamierzchego sezonu. Trudno byo uwierzy, e tu w ogle bywa
ciepo. Wyszmelcowane kombinezony maszynistw nasikay deszczem.
Tysiczny raz zwalniali cumy, podnosili ruchom burt, zapuszczali
dudnicego diesla i adnej ucieczki, bo wszystkie dopywy mogy unie
najwyej dziecinn deczk z kory albo tratewk z patykw. eby
rozproszy melancholi rdldowej eglugi, prbowaem sobie
wyobrazi, e oto koczy si dugi transoceaniczny rejs i dopywamy
wanie do brzegw ldu znanego jedynie z mglistych opowieci. Gdzie
tutaj miay przebiega granice realnego wiata. Dalej wszystko
przypominao rzeczy znane skdind i jak najbardziej prawdziwe,
jednak jedynie rdzenni mieszkacy byli w stanie uwierzy, e to
wszystko istnieje naprawd, e nie jest odbiciem, cieniem, fatamorgan
albo parodi rzeczywistych ziem. Krople spaday na pokad, na twarzach
zaogi nuda sza o lepsze z obojtnoci, a ja prbowaem sobie
wyobrazi, e wchodzimy wanie w przesmyk, w ktrym przestrze
traci cigo, traci dotychczasowy sens, tak jak materia zmienia stan
skupienia. Jednym sowem staem oparty o reling, paliem papierosa i
prbowaem udawa przybysza, ktry zapuci si w problematyczne
kraje bez przewodnika, bez uprzedze i bez aroganckiej wiedzy. By
koniec kwietnia, ale powietrze, pejza i w ogle cay ten dzie
wypeniaa jesie. Wilgo snua si jak szary dym. Po drodze widzielimy
zamknite na gucho domy.

1 potem, ju na drugim brzegu, wci z burym lustrem wd w zasigu


wzroku, jechalimy przez kraj, ktrego naturalnym stanem byo senne, a
moe letargiczne oczekiwanie. Caa okolica wygldaa na nieczynn. To
wszystko miao si zmieni za miesic, moe ju za tydzie, w sobot, w
niedziel, gdy wyjdzie soce, bo w kocu by to jednak kurort,
wczasowisko, ktre teraz po prostu czekao w pnie, na zwolnionym
oddechu i w oszczdnoci energii, pywe. Trwao, eby przetrwa, i
tylko przybysze nadawali mu sens polegajcy na krtkotrwaej frenezji,
na nieumiarkowanym trwonieniu si, na karnawaowym marnotrawstwie,
i potem znw nadchodzia nieruchomo, i ycie powracao do starych
sprawdzonych form, ktre miay je doprowadzi do w miar
bezbolesnego koca. A potem porzucilimy jezioro i odszukalimy inne,
znacznie mniejsze, synne z tego, e nie zamarza nawet w najsrosze
zimy i cuchnie tak, jakby zasilay je podziemne wody piekie. Wci
pada deszcz. Drewniane pawilony i pomosty wok gstej,
nieprzejrzystej toni butwiay od ciepa i wilgoci. Na powierzchni unosiy
si biae ciaa starcw w dziecinnych koach ratunkowych. Patrzyo si
na to wszystko z gry, spacerujc po liskich deskach. To byli w
wikszoci niemieccy albo austriaccy emeryci, ale kto mwi te po
sowacku i kto po wgiersku. W budynkach na palach wisia mokry
upa. Byo ciasno od cia i biaa skra olepiaa jak jaskrawe wiato.
Nadzy, stoczeni w zamkniciu, ludzie zawsze wygldaj na nieywych.
Nawet gdy si poruszaj. Byo co ponurego w tym obrazie. Odr
bagna, zgnilizny i siarki miesza si z woni parujcych cia. Byem tam
par chwil i zaraz wyszedem. Teraz to wspominam jak dugie
przywidzenie albo rzecz, o ktrej si czytao. Wszystko wic wskazuje
na to, e nic nie zostaje, e Ubla, Heviz, Lendava, Babadag, Leskovik i
co tam jeszcze nie pozostawiaj ladw na tyle wyranych, by uwierzy,
e ilo w kocu przejdzie w jako, e jedno si zazbi z drugim i
niczym cudowna maszyneria zacznie wytwarza co w rodzaju sensu.
Dwa dni temu znowu byem w Gnc. Cukiernia w kolorze lilar
wygldaa na nieczynn. Na drzwiach wisiaa kdka, a przez zakurzone
szyby mogem dostrzec czarne, puste, bezczynne brytfanny. Za kadym
razem, gdy tu jestem, wszystko wydaje si mniejsze. Ktrego dnia
przyjad i nie zastan Gnc. Miasteczko zniknie z mapy i tylko ja bd
wiedzia, jak wygldao, i tylko ja zapamitam mczyzn w kraciastym
kapeluszu i z wdk, czekajcego na ty autobus jadcy na drug
stron zielonych wzgrz Zempln. To samo dotyczy wszystkich innych
miejsc. Zuywaj si od obecnoci. Tak jakbym w pamici unosi ich
zarysy, pozostawiajc blaknce kolory i tlejce na brzegach ksztaty.
Piem kaw, patrzyem na ulic i czuem, jak ze wszystkich stron, z
powietrza, z murw, z bruku, z otchani minionego i z przyszoci, sczy
si szara nico. Obok stolika przeszed mczyzna w zielonej koszuli.
Widziaem jego plecy. Stary materia by przetarty i kto troskliwie bia
nitk prbowa uratowa nadwtlone miejsca.
Bya niedziela i do Tornyosnmeti nie spotkaem adnego auta. Potem
te nic: trzydzieci kilometrw w zupenej samotnoci i dopiero na
przedmieciach Koszyc pojedyncze samochody toczyy si w absurdalnej
pustce wielopasmwki. Wybraem drog numer 547 i skrajem
Rudohoria ruszyem na pnocny zachd. Jak zwykle wypatrywaem
Cyganw. Wygldaem ich rozpaczliwie ywej obecnoci w monotonnym
i sennym pejzau sowackich miasteczek i wsi. Bo to wyglda tak, jakby
wszyscy co przeczekiwali zmczeni codziennoci, jakby odprawiali
jak niewyran sjest klimatu umiarkowanego, ukryci za swoimi
firankami, za krzewami pncych r w ogrdkach, za szybami
przemykajcych chykiem aut, w dusznych wntrzach szarych domw, i
tylko oni, ciemnoskrzy i wyklci, oddawali si yciu jako takiemu,
korzystajc z tego wiata i ze swoich piciu minut na nim jak ze
szczliwej wygranej. No wic zawsze wypatruj rudych, rdzewiejcych
dachw i bkitnych smug sosnowego dymu. I skrawkw wydeptanej
nagiej gliny, na ktrej nigdy nie zdy nic wyrosn, poniewa ich
ywioem jest nieustanny ruch, dreptanie, wieczne odwiedziny,
nieskoczone party pod goym niebem, opowieci z ust do ust i
zagldanie we wszystkie kty, bo ziemia i wiat s niczyje, i nikt nie ma
prawa zagarnia ich dla siebie. W Krompachach ich osada wspinaa si
pod samo niebo. Na lewo od szosy na niemal pionowym urwisku dom
wyrasta z domu i te pooone najwyej tkwiy ju w bezmiarze bkitu
niczym jakie napowietrzne szalone konstrukcje, wsparte o czyst
przestrze. Postrzpione, wystawione na wiatry i deszcze, zawieszone
w pustce, urgajce prawu powszechnego cienia, przywodziy na myl
koloni ptasich gniazd przylepion do skay. Wszystko wystawao, nie
pasowao do siebie, zapadao si, jakby zaraz miao si osun, run na
szos, erdzie, skrawki blachy, patyki, przyniesione skd kawaki
starych domw, w ktrych nikt ju nie chcia mieszka, boto i mech w
szczelinach midzy belkami, ochapy czarnej papy przycinite
kamieniami, wszystko gdzie znalezione i dopasowane w paranoicznie
pomysowy sposb. Nico wzgardzonej materii skadaa si w cud
domostwa. Miaem wraenie, e to wszystko opocze na wietrze, e jest
gotowe do odlotu i wystarczy chwila, by nie pozosta po tym
napowietrznym miecie aden lad. Tak, wyobraaem sobie, jak egluj
przez niebieskie niebo niczym strzpiasty obok, niczym wielka
zaburdlona tratwa cignca za sob awic ruchomego dobytku, to cae
zomowisko i wysypisko nikomu niepotrzebnych rzeczy, z ktrych tylko
oni potrafi zrobi uytek. Widziaem, jak pyn nad Rudohoriem, nad
ariem i Spiszem, i w ogle nad wiatem, w mgawicy swojego
ubogiego dobytku, tych skrawkw, strzpkw i okruchw, z ktrych
bezczelnie i wyzywajco skadaj normalne ycie. Tak wizj miaem w
Krompachach. Zaraz potem zaczo si miasteczko i ten rozdupczony w
drobne chujki industrial w dolinie Hornadu po prawej. Rdza, ndza
martwego metalu i rozpacz podupadej technologii. Zbiorniki, kominy,
rurocigi, tamocigi, bocznice, hale z wytuczonymi szybami i liszaj
instalacji w zielonym pejzau. Wprawdzie bya niedziela, ale nic nie
wskazywao na to, e caa ta maszyneria w cudowny sposb w
poniedziaek powrci do ycia. Nic te nie zapowiadao, e wzniesie si
do nieba i zniknie bez ladu. Zdaje si, e miaa trwa tutaj w
nieskoczono albo do chwili, gdy Cyganie litociwie rozbior j na
kawaki i wymieni na papierosy, alkohol, ozdoby dla swych kobiet i
sodycze dla dzieci albo skonstruuj z tego jakie nieziemskie pojazdy,
ktrymi rusz przez Europ, by tak jak niegdy wywoywa wrd
osiadej ludnoci zabobonny lk pomieszany z zazdroci i podziwem.
Kiedy zapytali starego Cygana, dlaczego Cyganie nie maj wasnego
pastwa. Gdyby pastwo byo czym dobrym, Cyganie pewnie te by je
mieli". Tak odpowiedzia. No wic zjednoczona Europa to jest rzecz dla
nich, poniewa ma by czym lepszym ni pastwo i zdecydowanie
bardziej nadajcym si do przemieszczania i ycia, ni jeden pojedynczy
kraj.
Zamykam oczy i widz, jak ci z Gjirokastr porzucaj swoje
przewiewne szaasy wybudowane na dachach betonowych komunalnych
domw, w ktrych nie mogli wytrzyma z duchoty i gorca. Ci spod Krui
zostawiaj piece do wypalania wapna, ci z Iacobeni opuszczaj rozsiade
saskie domostwa, ci z Porumbacu i Sambata de Sus gliniane chatynki, ci
z Vlachw budy z nieokorowanych okrglakw, ci z Podgrodzia
parterowe domy dawnej ydowskiej dzielnicy, ci z Miszkolca ledwo
wystajcy z ziemi slams przy wylotwce na Encs, ci ze Zborova swj
biay barak wcinity w zbocze gry i caa reszta z tego tysica innych
miejsc, ktrych spis i opis wci sobie to obiecuj kiedy
sporzdz. Tak, Europa bez granic to jest cygaski sen i co do tego nie
ma dwch zda. Gnuny, zasiedziay i strachliwy biay lud pozostanie w
domach, tak jak pozostaje w sowack niedziel. Wida tylko ich, jak
samotnie, po dwch, trzech wdruj skrajem drg ze wsi do wsi, a
zielony pejza zamyka si za nimi tak agodnie jak lustro wody. To jest
tak, jakby nie mogli y bez przestrzeni. Uwolnieni od dziaania czasu,
za nic maj nico, ktra zniszczy Gnc i wszystkie inne miejsca, ktrym
nadalimy nazwy, poniewa tylko w taki sposb moglimy poj wiat,
jednoczenie skazujc go na zagad.

Gdzie przed BrezovKk w szczerym polu dziesicioletni moe niady


chopak wiczy pompki na rodku asfaltu. By cakiem goy. Na widok
auta zerwa si przeraony i zasaniajc przyrodzenie, pomkn w
przydrone zarola. A stamtd, zanoszc si od miechu, podnioso si
trzech jego ubranych kumpli i razem pomknli w gb chaszczy.
Stare kobiety z wizkami chrustu na plecach, mczyni
zgromadzeni wok otwartych masek staroytnych aut, chopiec w
Podgrodziu tulcy w doniach szczeniaka, wz gdzie w Siedmiogrodzie,
zaprzony w dwjk koni, a na wozie wystraszone parotygodniowe
rebi z rozstawionymi szeroko nogami i dziecko obejmujce kark
rebicia w gecie czuoci, wtulone w lnic brzow sier, jakby
znalazo istot mniejsz od siebie i bardziej bezbronn, czerwone
kaderaskie spdnice na zakurzonej drodze u stp Moldoveanu i bose
stopy pokryte tym pyem, dymice wysypisko gdzie w Erdht i
drobne, szczupe postacie wybierajce z poncych had metal, plastik i
szko, i mietnik w Tiszacscse przy drodze wiodcej nad rzek, gdzie
stary mczyzna z fajk w ustach wydobywa spomidzy zwaw gruzu
podune kawaki drewna, wiza w pczki i ukada obok wiekowego
roweru. Powinienem sporzdzi katalog, encyklopedi tych wszystkich
zdarze i miejsc, napisa histori, w ktrej czas nie odgrywa adnej roli,
powinienem napisa histori cygaskiej wiecznoci, poniewa mam
wraenie, e w pewien sposb jest ona trwalsza i mdrzejsza ni nasze
pastwa i miasta, i cay nasz wiat, ktry dry przed unicestwieniem.
Tak, moj obsesj s Cyganie, pustka pogranicza oraz rzeczne promy
we wschodnich Wgrzech. Mgbym o tym w kko gada i rozmyla.
Zwaszcza o tych ostatnich. Ten na Cisie, dziesi kilometrw za
Srospatak, wyglda jak jaka Arka Noego. Fury z sianem, traktory,
bydo i owce na postronkach, kolesie w gumowcach i bejsbolwkach,
grabie, widy, butelki piwa, jakby porzucali swoj ziemi, bo im si
znudzia albo staa si jaowa, i teraz puszczali si w poszukiwaniu
nowej, i tylko domw brakowao na wyjedzonym przez wilgo i soce i
osranym przez krowy drewnianym pokadzie. Pan Ferenc Lenart z
Gvavencsell by wacicielem tego statku. Tak jest napisane na
bkitnym bilecie za dwiecie dziewidziesit forintw. Bo y nad Cis
to y na wyspie. Wci trzeba si przeprawia. Rzeka si wije,
zawraca, nie moe si zdecydowa, przescza si gdzie na boki, wybija
bagiennie z ziemi i Szabolcs-Szatmr, i Erdht przypominaj niepewny
pywajcy ld, oddzielony od gbi ziemi ppynn botnist warstw:
mokrada, trzsawiska, trzciny, sodki odr zgnilizny i nagrzanej w
socu stojcej wody, domy na palach i way ochronne wzniesione
kilometr od gwnego nurtu, eby wiosenne wody Gorganw,
Czarnohory i Maramureszu miay si gdzie zmieci. Dwiecie
dziewidziesit forintw to jest nic za senn podr w poprzek
zielonego biegu wd na grzbiecie tego piknego i dziwnego urzdzenia,
ktre niczym tkackie czenko zwizuje zerwan osnow drg. Jego lad
zaraz si zasklepia i wszystko zostaje tak jak przedtem. No wic
dwiecie dziewidziesit to jest nic, a w Szamosslyi nawet mniej, bo
tylko dwadziecia od gowy, czyli jakie trzydzieci par groszy. Obok
zjazdu z wysokiego brzegu bya zagroda pena kz i owiec, a po drugiej
stronie drogi may domek i tablica z tymi wszystkimi miesznym cenami
za przepraw. Czarny dach i te ciany. Prom prbowa si oderwa
od przeciwlegego brzegu. To by ten typ bez napdu, niesiony jedynie
prdem rzeki. Uczepiony dwoma bloczkami dugiej liny przecignitej w
poprzek nurtu czeka, a poniesie go woda, i potem nawijajc stalwk
na dwa kabestany, raz na jeden, raz na drugi, sun w t i z powrotem
niczym najstarszy i najprostszy mechanizm, ledwo wiadomy prawa
powszechnego cienia. Jedynym pasaerem bya kobieta z rowerem.
Maszynista krci korbami, odpycha si drgiem od brzegu, lecz robi
to wszystko od niechcenia i bez popiechu, zdajc si na rzek, na jej
kaprys. Chwilami zostawia wajchy i wiosa w spokoju i wdawa si w
rozmow z kobiet, ktra przycupna sobie na aweczce. Widziaem to
wszystko z gry: dwie mae postacie na prostoktnym pokadzie z
grubych fosztw, ktrych kolor by taki sam jak kolor piaszczystego
brzegu, i wygldao to tak, jakby czekali, a skrawek ldu oderwie si
od reszty Niziny Panoskiej i niczym ociay latajcy dywan, przeniesie
ich na drug stron Samoszu. Do rumuskiej granicy byo moe z
pitnacie kilometrw i znw czuem, jak czas si przyczaja, zanika,
zamiera i przycicha, dajc szans czystej przestrzeni tak przecie
byo w Ubli, tak jest w Hidasnmeti, gdzie znieruchomiae pocigi
wygrzewaj si pod wysokim niebem niczym zaskroce, w nawiedzonej
Buzicy, i to samo w mojej Koniecznej. No, ale w kocu ruszyli,
przepynli i dobili, i teraz ja mogem zjecha na platform. Patrzyem w
gr biegu i prbowaem sobie przypomnie, kiedy i gdzie ostatni raz
widziaem t rzek.
Na pewno rok temu przez chwil w Satu Mare, gdy jechaem do
Pltini, lecz to by tylko moment, most gdzie w centrum miasta i jak
zwykle szukaem wylotwki, wygldajc niebieskich pordzewiaych
drogowskazw, wic ten raz si nie liczy. Dwa lata wczeniej cay dzie
bkaem si w jej dorzeczu. Wlokem si od Carei i nie bardzo
wiedziaem, czy bardziej chc do Kluu, czy do Oradei, na poudniowy
wschd czy zachd, i w ogle. Na 1F w Bobota zrobio si jakie
ciarwkowe pieko, te wszystkie cysterny, wywrotki pene gruzu i
ziemi, trbienie, niby jeszcze Siedmiogrd, ale jeli idzie o styl
powoenia, to ju si robiy Bakany, a ja byem nieco nieodporny po
dugiej wgierskiej nocy z krte i kadark z Szekszrd na przemian.
Wypatrzyem na mapie Crieni i tam umknem na pnoc, by w Jibou
zjecha w dolin Samoszu. No, ale co z tego, skoro nic nie pamitam z
tej drogi poza kaw w jakim miejscu bez waciwoci, poza burz z
gradobiciem wrd zielonych wzgrz. Dopiero Baia Mare pamitam
wyranie, chocia przypominao halucynacj. Czarne wiadukty
tamocigw i zawieszone nad ziemi martwe wagoniki do transportu
zotononej rudy, i rozpacz przedmie, gdzie ludzie roili si przed
robotniczymi blokami, ktre przypominay wypalone ruiny. Miasto
wgryzao si w gry w poszukiwaniu kruszcu, lecz ndza trawia to
Eldorado niczym rdza. Baia Sprie konao tak samo, pokonane przez
wasn zachanno.

Do przeczy Guti byo dziesi kilometrw i tam, na dziewiciuset


osiemdziesiciu siedmiu metrach, wiat po prostu przeamywa si na
p. Tam, prawie kilometr nad poziomem morza, zrywaa si cigo i
hulaa nico. Szydercze memento Baia zostawao za plecami, a po
drugiej stronie, na pnocnych stokach, w przedziwny sposb istniao
minione. Deseti, Hrniceti, Giuleti wyglday jak sny wyrzebione w
drewnie. W snycerce domw, bram i potw zamknity by ogrom czasu,
jego nieskoczona obfito. eby to wszystko wyci, wyrn,
wyduba i uwolni z pierwotnych ksztatw, potrzebna bya wieczno.
Ten cud cierpliwoci musia si speni w jakim innym czasie, bo ten
normalny, z jakim mamy do czynienia, po prostu by nie pomieci tych
wszystkich pojedynczych gestw, koniecznych do wykonania drewnianej
arkadii. Ani godziny, ani minuty nie byy w stanie zawrze w sobie
narodzin tego spokojnego szalestwa ksztatw. Wydawao si, e to
wszystko po prostu wyroso, e jest dalszym cigiem powolnego
przyrostu sojw i konarw, e natura porzucia swoje dotychczasowe
formy na rzecz ksztatw przypominajcych ludzkie domostwa. Tak, to
byo szalestwo, maramureska ba tysica i jednej nocy,
dendrologiczna Sagrada Familia, i tak do samego Sygietu, gdzie ju
zapada zmierzch odcity grzbietem Pietrii od reszty wiata.
Rano poszedem nad Cis. Po ukraiskiej stronie leaa Sootwina,
gdzie dwa lata wczeniej wysiadem z pocigu, eby zapa okazj do
Stanisawowa.
***
I znowu Babadag, tak samo jak dwa lata temu: autobus staje na
dziesi minut, kierowca gdzie przepada, dzieciarnia w poudniowym
skwarze ebrze bez przekonania, nic si nie zmienio. Znikny tylko
papierowe tysiclejwki z Eminescu i teraz zamiast nich s aluminiowe
krki z Constantinem Brancoveanu. atwiej wymaca je w kieszeni,
wyj i wcisn w wycignit do. Trzydzieci siedem aluminiowych
monet to jedno euro. Wjedajc do miasta, widziaem trzy kobiety w
powczystych czerwonych sukniach do ziemi. Zapewne dobrudaskie
Turczynki. Wyglday piknie i dziwnie wrd sypicych si murw,
wrd domw, ktre rozpady si, zanim si naprawd zestarzay.
Babadag to byo zmczenie i samotno. Ludzie wysiedli z autobusu i
stali oddzielnie z maymi plamami cienia u stp. I jeszcze biay minaret
niczym palec wskazujcy puste i bkitne niebo. Rozdaem troch
lekkich monet. Mali ebracy brali je obojtnie, bez sowa, nie podnoszc
wzroku. Jechaem z Tulczy do Konstancy. W przeciwn stron ni dwa
lata temu. Nic si nie zmienio. Tylko wszystkie banknoty zrobione byy
teraz z plastiku.
Babadag: dwa razy w yciu, dwa razy po dziesi minut. Z takich
fragmentw skada si wiat, z okruchw gorcego snu, z majakw, z
autobusowej maligny. Zostaj bilety. Z Tulczy do Konstancy sto
dwadziecia tysicy lei. Pstrai biletul pentru control. Okolice Gara de
Sud w Konstancy to smutek Bakanw, czarna pltanina trakcji nad
ulicami, chaos i syf, klaksony, psy, muchy, stosy jedzenia na straganach,
wszystko wymieszane, poysk folii, zapalniczek, celofanu, mieci, wir
jednorazowej materii, swd przypalonego tuszczu, dym, mundurowi,
cwaniacy bez zajcia, ale cigle w ruchu, zote acuchy, plastikowe
klapki na bosych stopach, kabura z pistoletem na jakim cywilnym tyku
ledwo zakryta koszul, upiny arbuzw, pstrokacizna,
dziesiciocentymetrowe obcasy, czarne makijae, mrowisko, targowisko
i obz, i zostaje tylko wyliczanka, bo opis jest bezradny, poniewa nie
ma tutaj niczego staego poza zmczeniem i rozkadem, i ubytkiem si, i
frenetycznym mozoem pod wyblakym od upau niebem.
Z Konstancy wyjeda si przez Valu lui Traian (czyli wie Wa
Trajana) z parterowymi chaupami zagrzebanymi w upale, z
wyndzniaymi osami, z przedwiecznym wzrokiem starych kobiet w
czerni, wpatrzonych w pylist pustk. Gdyby tu wysi, zabrakoby si,
by wyjecha. Od zawsze trwa tu teraniejszo. Std te wszystkie
nazwy z imionami bohaterw, buntownikw, wodzw, wojewodw i
politykw: Nicolae Blcescu, Mihail Koglniceanu, Cuza Vod, Vlad
epe, Mircea Vod, tefan cel Mare, Drago-Vod, tefan Vod,
Alexandru Odobescu i jeszcze Indepedena i Unirea, czyli Niepodlego
i Zjednoczenie, i Valea Dacilor, czyli Dolina Dakw. Nic tam nie ma. To
tylko wsie rozrzucone w stepie wzdu drogi 3A albo troch w bok. W
paskim krajobrazie ledwo wystaj nad horyzont. Kozy, kukurydza,
konne zaprzgi, zgite sylwetki ludzi na polach, te same ruchy od stu, od
dwustu, od trzystu lat, od zawsze, tak samo niezmienne jak ruchy
zwierzt. I tylko te nazwy, ktre maj poruszy znieruchomiay czas,
nada mu sens i kierunek.
Par dni pniej jechaem na pnocny wschd. Przeciem dolin
Seretu, w Tecuci poznaem skrzyowanie i pot, pod ktrym dwa lata
temu przez par godzin prbowaem zapa okazj na drug stron
Karpat. Teraz zostawiem gry po lewej, krajobraz wypaszczy si,
furmanki i furgonetki wiozy arbuzy i melony. Przy szosie leay stosy
owocw. Wrd pl stay szaasy z wyschnitych kukurydzianych lici.
Nie byo drzew i chopi przeczekiwali poudniowy upa w tych
szeleszczcych budach. Za Crasn znw zaczy si pagrki dugie
senne grzbiety Wyyny Modawskiej. To by stary i kruchy paskowy,
wyobiony przez rzeki i zetlay od soca. Trawiaste zbocza, biae
osuwiska, wte grzebyki zagajnikw przywodziy na myl jak
geologiczn metafor pogodzenia z wasnym losem, z erozj i zanikiem.
Ziemia odsaniaa tutaj swoje koci.
Zaraz potem byo Husi. W Husi w 1899 roku urodzi si Corneliu
Zelea Codreanu. Powinienem tam stan, ale nie zrobiem tego.
Miasteczko pojawio si na chwil i zaraz przepado, tak jak sto innych
rumuskich miast, przez ktre przejedaem. Niczym si nie
wyrniao. Byo niskie i melancholijne. Ogrody skryway rozpad.
Powinienem tam stan. Codreanu by w poowie Polakiem, w poowie
Niemcem, lecz uwaa si za Rumuna najbardziej rumuskiego ze
wszystkich Rumunw. Czytaem troch tekstw, ktre po nim pozostay.
S patetyczne i grafomaskie. Wydawao mu si, e jest kim w rodzaju
rumuskiego mesjasza. Do swoich planw bez przerwy miesza Boga
Ojca, Chrystusa i Michaa Archanioa. Na niektrych fotografiach
wystpuje przebrany w ludowy strj: bia lnian koszul do kolan i
biae portki. Spod przykrtkich nogawek wystaj mu eleganckie
miejskie buty. Pozdrawia tumy gestem podobnym do hitlerowskiego
heil, lecz chodzi zapewne o czysto rzymskie dziedzictwo, nieskaone
barbarzyskim porednictwem Germanw. Przemierza modawskie i
besarabskie wsie na biaym koniu. Chopi suchaj go chtnie, poniewa
twierdzi, e cae zo przychodzi z zewntrz.
Przejechaem Hui w kilka minut. Do Prutu i granicy byo
dwadziecia kilometrw. Na wzgrzach pasy si owce. O zmierzchu
wracay do zagrd na pustkowiu, midzy poty sklecone z paru erdzi.
Obok stay szaasy dla pastuchw z dachami z sitowia. To wszystko
mona byo zbudowa niemal goymi rkami. Niczym si nie rnio od
pejzau. W kadej chwili mogo przepa bez ladu, nie pozostawiajc
adnych ruin, adnych wspomnie. Tam w rodku, w tych szaasach, byy
pewnie jakie rzeczy, wiadro, n, siekiera, ale na zewntrz wygldao
to zupenie rolinnie i nie miao wieku. Skadao si z najprostszych
form: drewno, trawa, trzcina, troch zwierzt, owcze gwna.
Przed jadcym na siwku Codreanu noszono podobno ikon z
Michaem Archanioem. Bez trudu mona sobie wyobrazi ten pochd
wanie tutaj, pord paskich wzgrz i szaasw, albo troch dalej, we
wsi Valea Grecului z jedn cerkwi, krowim wygonem i biaymi plamami
gsich stad na zielonej rwni. To wanie tam poczuem gbok
pewno, e oto ogldam znieruchomiae, idealne niegdy albo tak
byo zawsze, w kadym razie przeszo, ktra nigdy nie zmieni si w
przyszo, bo od samego pocztku miaa by jedynie trwaniem.
Codreanu w swojej koszuli do kolan i ze swoj procesj tuajc si
po zapadych miasteczkach i wsiach przynosi dobr nowin o tym, e
nic si nie zmieni, e minione bdzie trwao, poniewa ju gdzie w
dalekiej przeszoci osigno form doskona. Wystarczy oczyci je z
muu naniesionego przez strumie nowoczesnoci, ze szlamu
demokracji, z brudu liberalizmu, z ydowskiej zarazy. Ndzna i bezsilna
aktualno miay zosta uwzniolone poprzez swj heroiczny rodowd.
Towarzysze Codreanu nosili amulety z ziemi zebran z bitewnych pl,
na ktrych przodkowie opierali si Rzymianom, Gotom, Hunom,
Sowianom, Tatarom, Wgrom, Turkom i Rosjanom. Magia, kult
przodkw i chrzecijastwo traktowane niczym religia plemienna
tworzyy co w rodzaju mtnej tajemnej nauki o sposobach zbawienia
narodu. Tych kilkanacie stron tekstw Codreanu, ktre przeczytaem,
to w zasadzie bekot: Wojny byy wygrywane przez tych, ktrzy
potrafili przywoa niewidzialne siy z zawiatw i zapewni sobie ich
pomoc. Te tajemnicze siy to dusze zmarych, dusze naszych przodkw,
ktrzy byli przywizani do tej ziemi, do naszych pl i lasw, i ktrzy
zginli w obronie tej ziemi, a dzisiaj s przywoywani, dziki pamici o
nich, przez nas ich wnukw i prawnukw. Lecz ponad duszami
zmarych stoi Chrystus.
Jeli kto urodzi si w Hui i spdzi tam modo, mia prawo nie
wierzy w przyszo. Zao si, e Codreanu odwiedza te Valea
Grecului. Chopcy s ruchliwi. W przyszo wierzyli komunici, a tych
Codreanu nienawidzi tak samo jak ydw. Zdaje si, e jego mtny i
prowincjonalny umys z trudem odrnia jednych od drugich. W gruncie
rzeczy nigdy nie przesta by wizjonerem z zadupia. wiat dzieli si na
Rumuni i na reszt, ale ta reszta nie przedstawiaa adnej wartoci z
tej prostej przyczyny, e nie bya Rumuni, ani tym bardziej Hui.
Podczas studiw w Berlinie nosi rumuski strj ludowy. Jednoczenie
ndza zmusza go do handlu. We wsiach kupuje sonin i maso, by z
zyskiem sprzedawa je w stolicy. Jego berliskie ycie staje si parodi
ycia modawskich chopw. Jednoczenie nie robi nic innego ni ydzi z
jego wasnych wyobrae. W Grenoble, eby przey, szyje razem z
on rumuskie stroje ludowe i prbuje sprzedawa. Poza Rumuni,
narodow konfekcj i handlem niewiele przychodzi mu do gowy. Na sali
sdowej (prbowa si jako adwokat) wyjmuje pistolet i zabija prefekta
policji. Jego towarzysze morduj zdrajcw" i znienawidzonych
politykw, a potem oddaj si w rce glin, parodiujc chrzecijask
samoofiar. Mio jest kluczem do pokoju, ktry nasz Zbawiciel
ofiarowa narodom wiata. Ale mio nie zwalnia z obowizku
dyscypliny, tak samo jak nie zwalnia od obowizku pracy i obowizku
wykonywania rozkazw" bredzi w 1936 roku.
No wic brednia i parodia. Trzeba urodzi si w Hui, eby poczu
trujc wo smutku zjadajcego umys i dusz. Trzeba urodzi si w
Hui, gdzie zawracaj nawet wrony, eby poj sens snu o wielkoci
wasnego kraju, sens koszmaru. Wtedy zostaje tylko szalestwo, zostaje
obd, bo tylko tak mona na chwil podway porzdek wiata, ktry
ma gdzie Hui, ma gdzie wie Valea Dacilor, i nawet wie Decebal, z
rozpacz cygaskiego taboru na rogatkach, guzik go obchodzi. Hui
wzgardzone, Hui odrzucone, Hui nite i powczce nogami, Hui
rozgrzebane przez kury i na wieki wiekw amen zatknite w szczelinie
czasu jak zamany patyk. Przyj na wiat w Hui to y w
zmaterializowanej wiecznoci. Tam koczy si kolej. ycie w Hui to
niemiertelno.
Tak w kadym razie myla Corneliu Codreanu. Przeszo bya
wita, wic miaa trwa wiecznie, miaa wci zmartwychwstawa,
odpdzajc widmo przyszoci. Przyszo zawsze nadchodzia do Hui z
zewntrz, bya obca i przypominaa najazd. Przyszo to by gwat
zadany doskonaoci trwania, ktre stanowio sens, sedno i najgbsz
tajemnic Hui oraz okolic.
Ech, powinienem zosta w Hui. Teraz musz sobie wyobraa, e
tam wrc. Najlepiej jesieni, gdy opadn licie, eby szuka
potwierdzenia tych wszystkich domysw, szuka tego chrobotu,
butwienia, pezncej pleni, ktra wchodzi niezauwaalnie i cicho w
kamie, mur i drewno, w schowane w szafie stroje na niedziel.
Drobnoustroje, grawitacja i wilgo to s skadniki bytu mojej czci
kontynentu. Powinny by wypisane na etykietce: ingredients, powinny
by w herbie. Kto myli inaczej, gorzko si rozczaruje ktrego dnia.
Paroksyzm Codreanu wzi si std, e wbrew temu, co myla i gosi
zupenie nie pojmowa ducha miejsca, ktre tak bardzo chcia
zmieni. Optany pragnieniem wielkoci wasnego narodu stacza si w
mieszno naladownictwa cudzego losu. Wszystko, co po nim zostao,
to falsyfikat przeznaczenia.
Nic nie poradz lubi ten bakaski burdel. Zaczyna si ju przed
Satu Mare. Rozjebka, przerbki, diabli wiedz, gdzie koczy si szosa,
gdzie pobocze, furmanki, wzki, w powietrzu od razu wicej kurzu ni
na pohabsburskich Wgrzech, co rusz co ley i trzeba wymija, jakby
te dacianki i aro nie do koca byy poskrcane i gubiy czci albo ich
miay za duo. Dziani grubi Cyganie stoj przy nwkach mercach z
otwartymi maskami, e im si niby woda zagotowaa albo poszed pasek,
i machaj rozpaczliwie, eby stan, a wtedy wciskaj ci zoto oraz
szlachetne kamienie za p ceny. Dzieciarnia miga przez szos w t i z
powrotem, jakby od szczeniaka bya wiczona w synnej rumuskiej
pogardzie dla mierci, w getodackim fatalizmie. Nikt nie uywa
kierunkowskazw, bo oglnie jest ciko i trzeba oszczdza. Za to
klaksony sycha bez przerwy, bo si nie zuywaj. Tak byo w maju w
2000 roku i tak pozostanie na zawsze. Mog to wspomina bez koca,
tak jak si wspomina dziecistwo. I w kocu okazuje si, e czowiek
szuka tylko tego, co widzia wczeniej. Okazuje si, e szatmarska
rozpierducha, pustynne opotki Suliny, Giurgiu nad Dunajem
przypominaj Sokow Podlaski i Kauszyn. To jest ta sama materia, ta
sama tymczasowo, ktra heroicznie udaje trwao, w autobusach
snuje si ten sam zapach myda i mleka, gdy wieniacy wyruszaj w
drog, ta sama medytacja w cieniu potw na prchniejcych awkach, ta
sama beztroska i rozrzutno godzin, zegarki jako ozdoba, jako
biuteria w kocu czas to tylko dostpna dla zmysw forma
wiecznoci, z ktrej mona wykrawa porcje wedle uznania.

Gdzie midzy Bozieni i Valea Parjei widziaem dwch mczyzn przy


drodze w rodku zielonego pustkowia. Dziesi kilometrw w jedn i
pitnacie w drug nic nie byo i nic nie jechao. Siedzieli w cieniu
woskiego orzecha i grali w karty. Nawet nie podnieli wzroku, by
spojrze na autobus. Par dni pniej wracaem t tras i znw ich
widziaem. Przenieli si moe o kilometr, ale pejza si nie zmieni:
przydrony szpaler orzechw, any kukurydzy, a oni wci zatopieni byli
w leniwej, monotonnej grze, jakby mieli tali zoon z miliona kart.
Moe przy grze zastawaa ich noc i spali w szczerym polu, by znw
zacz o wicie, moe kto ich tu przywozi do jakiej pracy, lecz gdy
tylko znikn za szczytem wzniesienia, oni natychmiast podejmowali
wiekuist rozgrywk. Nie mieli nic ze sob, adnej rzeczy, chyba e w
kieszeniach. Siedzieli na pustkowiu jak w domu przy stole. Byli szarzy i
wymici jak wikszo mczyzn w tamtych stronach, lecz radzili sobie
bohatersko z napierajc przestrzeni i bezmiarem godzin. Krucha
abstrakcja gry bronia ich przed nicoci. Diabli wiedz, moe o
zmierzchu zapalali jaki ogarek, albo ich karty byy znaczone i nawet w
ciemnoci czuli pod palcami kiery, piki i trefle. Tak sobie to
wyobraaem, jadc do Cahul i z powrotem.
No wic lubi ten bakaski burdel, ten wgierski, sowacki i polski,
to cudne cienie materii, t pikn senno, t olewk faktw, to
spokojne, konsekwentne pijastwo w samo poudnie i te mgliste
spojrzenia, ktre bez wysiku biegn wskro rzeczywistoci, eby bez
trwogi otworzy si na nico. Nic nie poradz. Serce mojej Europy bije
w Sokoowie Podlaskim i w Hui. Ni chu-chu nie bije ono w Wiedniu. Kto
myli inaczej, jest zwyczajnym dudkiem. Ani w Budapeszcie. Najbardziej
nie bije w Krakowie. To wszystko poronione prby transplantacji. Lifting
i lustro czego, co jest gdzie indziej. Sokow i Hui niczego nie
naladuj. Speniaj si we wasnym przeznaczeniu. Moje serce jest w
Sokoowie, chocia spdziem tam wszystkiego moe z dziesi godzin.
Zazwyczaj podczas przesiadek z pekaesu w pekaes we wczesnych
latach siedemdziesitych, gdy jedziem do wujostwa na wakacje. Moja
osobista pami nie jest gorsza od pamici pokolenia, narodu albo
sporej czci kontynentu. Parterowe drewniane domy w centrum
miasta, bzy, zarola, okiennice, psy pice na asfalcie, pochylone supki
przystankw z tymi okrgymi tarczami, brzowy i zielony kolor
farby na futrynach, szalunkach i framugach, piasek w szczelinach pyt
chodnikowych, lodziarnia o wntrzu pachncym niczym wiejska chaupa,
cukrowe groszki w szklanych rurkach, wszystko ledwo odrose od ziemi,
ledwo zaczte, no wanie, butwienie, chrobot i drzemka, ycie bez
pretensji, eby starczyo na duej, skrzypienie podogi z wydeptanych
desek, mieszny heroizm codziennoci kruchej jak waflowy roek do
lodw. Pamitam wszystko i mgbym wylicza bez koca. Poniewa to
jest we krwi. Z tego samego powodu moje serce jest w Hui, ktre
przejechaem w pi minut, poniewa nie ma po co tam stawa.
Wszystko wskazuje na to, e chciabym mie wasne pastwo. eby
po nim w kko jedzi. Pastwo bez wyranych granic, pastwo, ktre
samo nie wie, e istnieje, i pastwo, ktre guzik obchodzi, e kto je
wymyla i kto do niego wjeda. Senne pastwo z niejasn polityk i
histori jak ruchome piaski, z teraniejszoci niczym kruchy ld i
kultur jak cygaskie paace w miecie Soroca. Nic innego tutaj nie
przetrwa bez ryzyka parodii. Co tam zreszt pastwo. Niech bdzie od
razu cesarstwo z niesprecyzowan liczb prowincji, cesarstwo w ruchu,
w pochodzie, optane ide ekspansji i skleroz, ktra nie pozwala mu
spamita ziem, ludw i stolic, i dlatego kadego ranka zaczyna
wszystko od pocztku. To by mi odpowiadao, poniewa sam sobie z tym
nie radz. Pamitam tylko rzeczy i zdarzenia, ale nie wiem, co je
rozdziela albo czy poza moj przypadkow obecnoci.
Trzy dni temu byem w Bardejovie. U witego Idziego zaczynaa si
popoudniowa msza. Spnieni wierni wciskali si cienk struk przez
uchylone drzwi. Wewntrz musiao by ju peno, bo ze rodka dobiega
zwielokrotniony dudnicy pomruk, ale wci przychodzili nowi. Turlali
si w d pochyego rynku, odwitni i zarowieni od popiechu, i
dopiero w cieniu wityni zwalniali, by nada ruchom nieco
dostojestwa. Ta scena powtarzaa si od piciuset lat. Pomylaem
sobie, e to przejcie wskro przestrzeni bardejowskiego rynku musi
by wytarte od dotyku cia, e sama przestrze w tym miejscu by moe
nawet nie istnieje, bo nie miaa si, by przez tyle czasu nieustannie si
zasklepia. Poszedem w gr, w przeciwn stron. Wszystko
pustoszao. Ludwik Wielki nada miastu prawo odbywania omiu
jarmarkw w roku i cinania gw. To wszystko musiao zajmowa wtedy
duo miejsca, i teraz bez handlu i sprawiedliwoci rynek wyglda na
opuszczony. Skrciem w Vetern, a potem w Stocklov i dalej na prawo,
by znale si w wskim przesmyku midzy murami obronnymi i reszt
miasta. Znalazem schodki i wdrapaem si na gr, chocia
najprawdopodobniej byo to zabronione. Ten mur mia przynajmniej
szeset lat i tu i wdzie sypa si, krusza i wyglda na swj wiek. Z
gry byo wida podwrka, ogrdki, tylne wejcia, klatki, kurniki, psie
budy, wszystko to, co mae miasta ukrywaj przed spojrzeniem, t ca
swoj wiejsko, ktr prbuj przechowa w ograniczonej,
pomniejszonej przestrzeni. Tam bya agodna rozpierducha, senny
baagan, resztki rozpocztych przedsiwzi, wspomnienie po
niedokoczonych, skady rzeczy z wolna zmieniajce si w mietniki,
folia, kompost, opade jabka, kurze zagrody, zielsko, wydeptane cieki,
jaka wieczysta teraniejszo przycupnita w cieniu orzechw i
czereni. Tutaj powoli rozpada si gotyk, trzy kroki dalej ten sam
rozkad wchodzi w rzeczy pozbawione historii, obdarzone jedynie
chwilowym losem i znikomym przeznaczeniem. Nowe starzao si tak
jak zamierzche i to bya jaka sprawiedliwo, libert, galit,
fraternit materii.
Wszdzie za tym wsz. Nie ma si co oszukiwa. lepy i guchy na
reszt. Najczciej nie ma adnej reszty.
Tak byo ptora miesica temu w Uzlinie. Z Murighiol
przypynlimy motorwk. Wok rozcigay si cztery tysice
kilometrw kwadratowych kanaw, jezior, martwych odng, bagien,
mokrade i ziemi paskiej jak lustro wody. Mona pyn wiele godzin i
nic si nie zmienia. Trwa gorcy, nieruchomy sen. Przestrze wchania
wszystko bez ladu. Ruch nie zostawia adnego znaku. Wielka rzeka
niesie mu z wntrza kontynentu i lepi z niego nowy, niepewny ld. To
wszystko wyglda na jaki pocztek stworzenia, gdy pejza dopiero
zbiera siy, by wydosta si nad powierzchni wd. To jest hipnoza,
podr pod prd czasu i wyprawa w prastare dziecistwo.

No, ale najpierw bya Uzlina. Mieli tam hotel, ktry wystawa z tej
bagiennoci, paskoci i pradawnoci na trzy pitra. Wyglda na rzecz
zgubion podczas jakiej przeprowadzki. W promieniu dziesitek
kilometrw nie byo nic wyszego. Przy pomocie czekaa dziewczyna w
mini i na wysokich obcasach. Trzymaa tac z kieliszkami liwowicy,
prostej chopskiej cujki. W kadym kieliszku pywaa oliwka. Przed
hotelem by basen, parasole i leaki. Nic nie dao si zrobi. Ale pokj w
bocznej przybudwce by jak Pan Bg przykaza. Za oknem
rozpocieraa si umiarkowana rozjebka, jakie baniaki na wod,
gruzowisko, warzywniki, samodziaowe poty, i szczekay psy na
acuchach, pilnujce kapucianych zagonw. Pierwszej nocy pogryzy
mnie pluskwy i nie byo czym oddycha. W zasadniczym hotelu obok
dudnia klimatyzacja. Wieczorem przy poncym ognisku bawili si
pracownicy firmy Coty i leciaa jaka durna oglnowiatowa hitparada.
Nastpnego dnia zjawi si Mitka. Przysiad si do naszego stolika w
barze pod parasolami. Mia na sobie stuletnie spodnie od garnituru,
gumowe klapki na bosych stopach, jak koszulin i koo szedziesitki.
Wyglda tak, jakby przyby tu wprost z bagien, z trzcinowych zaroli.
Pi piwo za piwem i narzeka, e od kiedy lekarze co mu wycili, nie
moe ju pi wdki. Mwi po rosyjsku, ale kelnerki przywoywa po
rumusku. Pi w hotelu kadego wieczoru i nie paci. Czasami przynosi
do hotelowej kuchni barana albo prosi. Waciciel godzi si na to,
poniewa chcia kupi od Mitki ziemi, eby rozbudowa interes. Bo
Mitka by ssiadem. Wok wasay si jego krowy i wieprze. Mia tego
dziesitki sztuk. Wszystko azio luzem i szukao eru wrd bot i
piaskw rozcigajcych si nad odnog witego Jerzego.
O zmierzchu poszlimy obejrze jego gospodarstwo. Byo wielkie i
paskie. Przypominao labirynt zoony z zagrd, przesmykw, potw,
potwartych obr i chleww przykrytych dachami z sitowia. Nigdzie nic
si nie palio, adne wiato, arwka, cokolwiek. W grze rozpocierao
si wietliste, fosforyzujce niebo, ale tutaj ciemno bya ju gsta,
przesiknita woni zwierzcych cia i odchodw. Wieprze zbiegay si
do Mitki jak psy. W zakamarkach co pochrzkiwao, postkiwao,
trawio i burczao, z ktw snuo si bydlce ciepo, jakby w czeluciach
obejcia moci si jaki ogromny przedwieczny stwr.
Tylko w izbie Mitki byo janiej. Pod niskim sufitem palia si saba
arwka. Dugie i wskie pomieszczenie wypeniay najpotrzebniejsze
sprzty: posanie, szafka z naczyniami, st, i tyle. Mitka znikn za
maymi drzwiami i po chwili zjawi si z dubeltwk. Strzelba bya stara,
spod oksydowania przewieca metal. Powiedzia, e moemy sobie
postrzela, pod warunkiem e zapac za amunicj. Na zewntrz bya
ju noc i pomylaem, e to troch bez sensu. Powiedziaem, e moe
kiedy indziej. Troch posmutnia i odoy bro na posanie. Na cianie
wisiaa maa niewyrana czarno-biaa fotografia. Mczyzna kogo mi
przypomina, ale nie byem pewien, bo zdjcie zrobione byo dawno
temu. Zapytaem Mitk. Tak, to Ceauescu odpowiedzia z
umiechem. By zadowolony, e rozpoznaem wodza. Potem, tak jakby
by to dalszy cig tego samego wtku, tej samej fotograficznej sytuacji,
wydoby z szuflady zdjcie zmarej ony.

Taki by Mitka. Wielbi dyktatora, wspomina on i chcia strzela w


ciemno. Uoy si do snu obok swojej strzelby. Za jego
gospodarstwem nie byo ju nic, adnych domostw ani ludzi. Nawet nie
wiem, czy wszystkie jego zwierzta wracay na noc do zagrd. Nie
wiem, czy zna ich liczb, czy w ogle kiedykolwiek je liczy. P
kilometra dalej bawia si firma Coty, kobiety w bikini snuy si wok
basenu, a faceci przypominali woskich amantw w biaych spodniach.
Drobny, ylasty, stary czowiek spa jak dziecko. Wyobraaem sobie, e
ni mu si jego krowy, winie, kury i psy, e otaczaj go szczelnym
ciepym krgiem i chroni przed zasadzkami i zdradami wiata.
Zgiekliwy hotel, obok pogronego w mroku i dusznym zaduchu
obejcia, wyglda jak z papieru, jakby zaraz mia spon od wasnego
bezmylnego ognia.
No tak, jest druga poowa padziernika, zmienia si pogoda, nadeszy
chody i poprszy ju pierwszy nieg. Zima zacznie si za dwa, trzy
tygodnie. Znowu bd sobie mg wyobraa te wszystkie miejsca,
ktre odwiedzaem wiosn i latem. Od tego wiat robi si sporo wikszy.
Mona powiedzie, e kontynent si rozrasta, e go przybywa. Kady
przecie pragnie wielkoci. I Rozpucie, i Baurci, i Ubla, i Mriapcs, i
Erind, i Hui, i Sokow Podlaski, i Hodo, i Zborov, i Caraorman, i
Delatyn, i Dulbka te pragnie. Widzie wiosn Livov i wyobraa sobie
Livov zim to tak, jakby Livov powikszy si dwukrotnie i dwukrotnie
wypiknia, chocia i tak jest w porzdku. To tam zaczyna si ta
zniszczona droga wiodca przez samo serce masywu ergov. Zdaje si,
e jest zamknita dla ruchu, i czowiek jedzie troch z dusz na
ramieniu, bo sowaccy mundurowi prawdopodobnie nie maj poczucia
humoru. W kadym razie kawaek piknej trasy przez zupen dzicz a
do Majdanu. Ale przecie nie o tym chciaem. Chciaem o wielkoci i
chwale pamici, ktra niczym pomyk zapaki przepala mapy na wylot i
przenosi miejsca i rzeczy w dziedzin wiecznoci zagroonej jedynie
ewentualn kosmiczn demencj, powiksza w nieskoczono
kontynent i wywleka z nicoci na wiato. Kto by w Rozpuciu, w Baurci i
Caraorman, wie, o czym mwi. Tam tli si ciemna dusza pwyspu i
drzemie materia, ktra niczym szpik kostny produkuje gst, czarn
krew ledwo uwiadomionych pragnie. By w Rozpuciu, w Baurci i
Caraorman to widzie minione, ktre jeszcze nie zwtpio w sens
przyszego, poniewa wci nie zaczo si na dobre. Niewykluczone, e
nigdy si nie zacznie i nie podzieli losu reszty, ktrej przeznaczeniem
bdzie szloch nad wasnym kocem. Ani Rozpucie, ani Caraorman nie
umr z wyczerpania. S stare, ale umr modo, s zmczone, ale umr
w peni si, w p kroku, w drodze, ktrej sensu i celu nie zd nawet
poj. Jest padziernik, pada zimny nocny deszcz i mog sobie
wyobraa, jak mokra ciemno zatapia wsie i miasta. Le na dnie wd
i nie maj jeszcze nazw. Przypominaj wielkie pice ryby z domami,
ludmi i drogami w brzuchach. Ludzie szepcz w mroku, skupieni,
wtuleni w siebie, przeczekuj potop i prbuj odgadn los. Czas
jeszcze nie zacz si na dobre, nie ma wiata i trzeba wyglda witu.
Wieci przypominaj obietnice i legendy. wiat jest tak odlegy, e nim
opowie o nim dotrze, on sam moe przesta istnie.
W takie noce jak ta sigam po plastikow skrzynk ze zdjciami. Jest
ich tam co koo tysica. Jak mapa kataryniarza wycigam na chybi
trafi pierwszy z brzegu kartonik i sprawdzam. Na og nie mam pojcia,
kiedy to byo zrobione, ale zawsze wiem, gdzie. Wychodzi na to, e
pamitam tysic kawakw wiata. W dodatku na fotach nic waciwie
nie ma: konie pasce si na wysypisku, fragment potu i odrapana
ciana, zielone wzgrze, wiejska chaupa, skrawek grskiego pejzau,
czarny kot i waz kanalizacyjny, mga, drzewo i rozjedony nieg,
fasada domu, pusta ulica i tak dalej, cakowity brak sensu, cigoci,
czysta przypadkowo rzeczy niewanych, chwil pozbawionych
znaczenia, dziecinna zabawa i naiwna prba, czy pstryk" rzeczywicie
unieruchamia rzeczywisto. No, ale wszystko pamitam i mog bez
puda wymienia nazwy geograficzne, kraje, miasta i wsie. Kot by we
Lwowie, konie na przedmieciach Gjirokastr, narona trjktna fasada
w Czerniowcach, pot w Tokaju, a gry to Koevski Rog. Natomiast nie
bardzo sobie przypominam, gdzie by rozjedony nieg. Na pewno
gdzie w okolicach Kecskemt, gdzie na zachd od miasta, w ktrym
zabdziem i potem z dusz na ramieniu szukaem wylotwki, bo
wszystko wskazywao na to, e wyniesie mnie na budapesztesk
autostrad, a tego akurat baem si jak ognia. No, ale w kocu si udao
i zobaczyem nad sob czarne przsa wiaduktu i dugie cielska
ciarwek peznce na pnoc. Zapltaem si w sie byle jakich
tych drg. Mga ledwo odstawaa od ziemi. W tych poziomych
przejrzystych szczelinach widziaem resztki wgierskich pegeerw, tak
to przynajmniej wygldao: rdzewiejce traktory, dogorywajcy
kolektywizm, jakie wielkie stodoy i obory, i zaraz za nimi koczy si
widok, szary tuman zakrywa reszt wiata i mona byo sobie
wyobraa Bg wie co, ca Wielk Nizin, Alfld, pask i nasiknit
ziemi poczon z niebem za spraw gstego mokrego powietrza,
botnisty bezkres pozbawiony horyzontu, co w rodzaju troch
zmaterializowanej nicoci. No wic gdzie tam by ten rozjedony nieg
i ta trawa, gdzie za Kecskemt, gdzie w Kiskun.
Po to trzymam ten cay cham, t zbieranin fotek 9x13: eby sobie
wyobraa wszystko, co dzieje si poza nimi, to wszystko, co zakrywaj
przed wzrokiem i pamici. Talia z tysica mieciarskich kart,
fajansiarski poysk fuji albo kodaka, martwy blask dosownoci, taki ze
mnie fotograf. W dodatku na tych wszystkich fotach prawie nie ma ludzi.
Jakby walna bomba neutronowa i wymioto wszystko, co si rusza,
poza tym lwowskim kotem i albaskimi komi. Ale to tylko buszmeski
lk przed kradzie cudzego ycia i cudzej duszy. Tak sobie myl.
Niewykluczone jednak, e chodzi po prostu o bezludno pejzau, o
moj wasn samotno. Bo przecie dobrze jest przyby do gotowego
kraju, w ktrym nikogo si nie zastaje. Mona wszystko zacz od
pocztku. Historia zamienia si wtedy w legend, a rzeczywisto we
wasne urojenia. Przecie nie sposb poj, dajmy na to, Voskopoj,
Voskopoj mona sobie najwyej wyobrazi. Na zdjciach z Voskopoj
nie ma ywej duszy, tylko dwa osy pasce si wrd ostw i kamieni.
Wiem, e powinien by na nich kierowca Jani, popijajcy na przemian
brandy i piwo, i Greczynka, wacicielka knajpy, i jej milczcy m, i
nawalony jak stodoa przyjaciel Janiego o sowiaskich rysach, i
niedorozwinity chopak, ktrego wzilimy po drodze, ale przecie
wtedy opowie utknaby w miejscu na wieczno i ju nigdy nie
wywikabym si z pltaniny ich losw. Tak wic tylko dwa osy, kamienie
i szaroniebieskie niebo nad zrujnowanym klasztorem. Ach, wiem, e
powinienem wtedy pojecha do wsi Boboshtic raptem trzydzieci
par kilometrw na poudniowy wschd bo zaoyli j podobno polscy
rycerze wdrujcy na ktr tam krucjat. Mieszkacy pono znali
jeszcze jakie polskie sowa, chocia nie mieli ju pojcia, co znacz. No
wic powinienem tam pojecha, zamiast oglda osy, kamienie i osty, ale
mwic szczerze, guzik mnie to obchodzio, chocia niewtpliwie byo
ciekawe. Po prostu wrciem do Korczy i godzinami gapiem si z okna
hotelu na plac, tak jak gapi si pozostawiony samemu sobie aparat
fotograficzny. W nico, w pustk, ktra jest taka sama na caym
wiecie. Tak samo byo w Gjirokastr. Siatka przeciwko owadom
rozmazywaa kontur minaretu. Tak samo w Sereglyes. Deszcz,
opustoszay dziedziniec, mokre gazie kasztanowcw i blaszany turkot
wody w rynnach. W Prelasko szron na trawie, parking z jednym autem i
rozpadajcy si dom po drugiej stronie szosy. Wszdzie to samo.
Nastawianie ostroci tak, by przebia powok powietrza, przecia
skr przestrzeni. Wystarczy okno w nowym miejscu. W Cahul byo
opustoszae nocne targowisko i cienie psw wielekro wiksze od nich
samych. W Kiszyniowie te padao i ulica Vasile Alecsandri zamieniaa
si w szar rzek. To byy tropikalne ulewy i musiaem zamyka okno.
Codziennie o dziewitej mczyzna otwiera biuro w parterowym domu
po drugiej stronie. Zapamitaem zwieczenie bramy, falisty ksztat, co
w rodzaju limaka, morskiej fali albo baranich rogw i niewiele wicej.
Patrzyem na to godzinami i wyobraaem sobie ca reszt. Teraz robi
to samo. Wyjmuj zdjcia z plastikowej skrzynki, bilon z metalowej
puszki po wdce absolut, bilety, mandaty i hotelowe rachunki z
tekturowego pudeka, banknoty z szuflady, nigdy nic wicej, tylko
tysickrotnie powielona codzienno. Tak byo w Mriapcs we
wrzeniu.
Na wielkim paskim wygwizdowie za miastem towary leay na
kawakach folii wprost na ziemi. adnych cudw, chiska tandeta, dins i
podrbki adidasw i najkw. Wszystko schludnie ustawione, uoone w
rzdach i olepiajco nowe. Sprzedawcy stali nieruchomo nad towarem i
czekali. Kady mia waciwie to samo. Sucha, wydeptana trawa,
zastyge sylwetki handlarzy i nikt nic nie kupowa, nikt si nawet nie
przyglda. Wygldali jak ze starej opowieci, jak wdrowne plemi,
ktre rozkada swoje towary u bram miasta, a nastpnego dnia o wicie
nie ma po nim ladu. Kawaek dalej stay karuzele i strzelnice, a potem
jeszcze stragany ze sodyczami i winem, odpustowe kramy z cudekami,
piernikowe serca, rkodzieo, fujarki i kogutki oraz namioty z literatur
religijn. Wrd drzew ludzie rozbijali obozowiska, rozkadali jedzenie,
jajka na twardo, butelki z piwem, kanapki, niektrzy zdejmowali buty i
drzemali. Byo kilka aut z Rumunii z rejestracj SM, wic z okolic Satu
Mare, i par ze Sowacji. Gdzie z gonikw leciaa muzyka, lecz pod
ogromnym niebem Niziny Wgierskiej wszystko wypadao cicho i
znikomo. Przed barokow bazylik telewizja z Budapesztu ustawiaa
kamery. Tum przepada w tej wielkiej paskiej piaszczystej przestrzeni.
Wsika jak woda. Miaem nadziej, e spotkam znajomych Cyganw z
Modawii, barona Artura Cerari albo Roberta w kocu to byo
cygaskie wito ale nigdzie nie dostrzegem ani beemy siedemsetki,
ani iks pitki. Na pustynnym parkingu stay smutne dacianki, zmczone
ady, heroiczne trabanty i zajedone diesle z reichu. W jedynym
bankomacie zabrako forintw.
Tak, Mriapcs wygldao jak ostatnie miasteczko na skraju
zamieszkanych ziem. Bez trudu mogem sobie wyobrazi, jak zrywa si
wiatr i wszystko zasypuje piasek. Na dziedzicu kocioa trwaa unicka
liturgia. Cyganie z Maramureszu nosili si wytwornie i dostojnie.
Czarne kapelusze, nabijane srebrem pasy, zote acuchy i kowbojskie
buty. Niektrzy mieli pikne twarze. To byo zamierzche niepokojce
pikno, jakiego dzisiaj si ju nie widuje. Wysokie obcasy kobiet grzzy
w piasku. Przejechaem trzysta kilometrw, eby to wszystko zobaczy.
Nic si nie dziao. Bg wie czego si spodziewaem: obozowiska
namiotw, renia koni, poykaczy ognia? Zawsze wychodz na idiot,
poniewa jak zwykle wygrywa rzeczywisto. W dodatku nie miaem
grosza. Mogem tylko wraca. Mriapcs tamtego popoudnia to by
skraj wiata, kurz i oczekiwanie, a si zacznie wieczorna msza. Do
granicy rumuskiej zostao trzydzieci kilometrw, miasteczko
Nyrbtor i dwie wioszczyny. Ludzie przechadzali si i wspaniaomylnie
marnotrawili czas. Na karuzelach prawie nikt nie jedzi. Wszyscy si
snuli jak w sennym karnawale i te podrbki superszybkich sportowych
butw, lece nieruchomo w pyle, wyglday na kpin, na parodi
wasnego przeznaczenia. Bez trudu mogem sobie wyobrazi, jak z
wntrza Niziny nadcigaj bydlta, wielkie czarne winie, i ryj wrd
tandety w poszukiwaniu prawdziwego eru, jak roztrcaj mokrymi
ryjami stosy ubra, smakuj i wypluwaj malowany plastik, pokwikuj i
sraj na emblematy wszechwiatowych firm, zmieniaj w chlew cae to
faszywe targowisko, smrd wznosi si do nieba i pynie nad Mriapcs i
Szabolcs-Szatmr, pomieszany z dwikiem dzwonw, drzewnym
dymem, porykiwaniem krw i suchym wiatrem, i tak powinno by na
wieki wiekw amen.
Dwa dni temu byy Zaduszki. Jak co roku kupiem troch zniczy i
pojechaem na cmentarze. Wiao z poudnia i trudno byo zapala. Ale
potem, przykryte blaszanymi kapturkami, ju si paliy. Czasami kto by
wczeniej i zastawaem ponce lampki. Zawsze mnie zastanawiao, kto
na tym pustkowiu pali wiata Boniakom? Albo Chorwatom? Albo
Wgrom? Knigliche Ungarische Landsturm Huzaren Regiment, po
wgiersku Honwedzi. Albo Tyrolczykom. Tiroler Kaiser Jager Regiment.
Nic tam nie ma. Trzeba specjalnie przyjecha i donikd nie jest po
drodze. W takiej Radocynie po prostu koczy si kraj: droga na
furmank albo terenwk rozmywa si wrd k, przepada w
zrudziaych trawach, rozpywa w mulistych kauach, za dwa kilometry
Sowacja, a jednak ju si palio. Czterech Austriakw z 27. regimentu
infanterii i siedemdziesiciu dziewiciu ruskich, te z piechoty. Kiedy to
byy nazwy: infanteria. Czyli gwniarstwo, dziecinada, szczeniaki z
bagnetami, rze niewinitek, wikszo z nich nie miaa nawet pojcia,
gdzie wyldowaa i po co. Musiay im wystarczy wizerunki jednego albo
drugiego cesarza. I pewnie wystarczay. Nie mieli wyjcia. Czterech
Austriakw. To znaczy, e mogli by Sowecami albo Sowakami, albo
Wgrami, albo Rumunami, Ukraicami, Polakami. Bardzo
kosmopolityczne miejsce. Le z widokiem na dolin Wisoki, na Dbi
Wierch i na graniczn przecz.
No wic zapalam im lampk i stawiam obok tej, co ju si pali.
Drzewa s nagie, ale wieci soce i jest tak pusto i bezludnie, jakby
nigdy nic tutaj si nie dziao. Wszystko ley w ziemi. Metalowe guziki,
sprzczki i koci. To samo na Dugim. Tyle e tam le na zupenym
wygwizdowie. Ani drzewa, ani krzaczka i lampk trzeba zasania
poami kurtki, zanim dobrze si rozpali. Znowu infanteria i feldjegrzy.
Czterdziestu piciu poddanych Cesarza i dwustu siedmiu Rosjan. Za to
w Czarnem maj cicho. Najpierw ich pooyli, a potem zasadzili drzewa,
i teraz jest cie i spokj. Latem panuje tu pmrok. Buki stykaj si
koronami i w rodku robi si co w rodzaju wielkiego pokoju, bo ja
wiem, nawet moe kaplicy albo kocioa. I oni le sobie w rodku.
Dwudziestu siedmiu Austriakw i trzystu siedemdziesiciu dwch
Rosjan. Z Rosjanami tak samo jak z Austriakami. Poowa to Ukraicy,
Polacy, Kirgizi, Finowie i kto tam jeszcze wystarczy spojrze na map.
Tutaj prawie nie wieje, wic zapalam bez trudu i stawiam na kamiennym
postumencie z inskrypcj po niemiecku. Pod spodem le resztki cia z
poowy Europy i kawaka Azji. Dziwne uczucie wyobraa sobie,
powiedzmy, Adriatyk, palmy, kampanil w Piranie, huculskie szaasy w
Czarnohorze, fisk tundr, stepy, Zaporoe, krymskich Tatarw,
winnice Tokaju, wiedesk dekadencj, azjatyckie piaski, preszowsk
secesj, doskich Kozakw, siedmiogrodzki gotyk, jurty, wielbdy i ca
reszt, jak ley tutaj, ptora metra pod ziemi, ciasno obok siebie,
przemieszana, przesika w gb, czy si z piaskiem, z kamieniami, z
glin, z korzeniami drzew, ktre od siedemdziesiciu paru lat karmi si
ciaami Estoczykw i Chorwatw tutaj, na kocu wiata, gdzie nikt nie
zaglda. No wic zapalam, stoj i patrz, i odprawiam kult zmarych,
poniewa wane rzeczy zdarzaj si jedynie w przeszoci. Tak jest w
tych stronach. Przyszo nie istnieje, dopki nie minie. Zimne wiato
listopada pada na las, na drog i ki, i wszystko jest tak jaskrawe i
twarde, jakby takie miao pozosta na wieki. Przyszli tutaj umrze z
daleka od domu. Piset, siedemset, tysic kilometrw. Nawz Europy.
Nie maj nawet imion ani wieku. Zupena nico i wsplnota. Lubi tu
przychodzi i po nich stpa. Czuj to wszystko pod stopami, te
podziemne strumyki sczce si wskro gruntu. Deszcze wypukuj
mineray z koci i woda niesie je w gb dolin, w zlewiska potokw i w
dorzecza, i potem dalej, i w kocu wracaj tam, skd przybyli, bo
przecie gdy umierali, byli niewinni, i nie mog si bka niczym
potpiecy. Wchodz do swoich domw, zegary zaczynaj odmierza
minuty i nic si nie zmienio. Czas tylko wstrzyma oddech i znowu jest
1914. Poniewa ju raz umarli, nie bdzie wojny, rozwoju wypadkw,
napita spryna historii przerdzewieje i pknie. Takie rzeczy sobie
wyobraam w listopadzie, gdy przechadzam si ptora metra nad ich
ciaami. Wyobraam sobie miejsca, z ktrych przybyli, i mam pewno,
e w niektrych nawet byem. Takie zamknite koo si z tego robi i co
w rodzaju ceremonii. Niektrzy, jak ci na Beskidku, przy dobrym
deszczu mog spywa od razu na drug stron Karpat i potem
Kamencem, Topl, Latoric Ondav do Bodrogu, Bodrogiem do Cisy i
Cis do Dunaju. Wielu w ten sposb ma bliej ni ci, co musz przez
Wis i morza. Beskidek to karpacki wododzia i gdy dobrze leje, wody
dziel si sprawiedliwie na poow, pyn na pnoc i poudnie i
zabieraj ich ze sob. Stu szedziesiciu omiu Austriakw i stu
trzydziestu piciu Rosjan, wszyscy z piechoty. Ile czasu trzeba pyn,
powiedzmy, do Tiszalk, gdy jest si atomem, okruchem wapnia lub
fosforu?
Wrciem z wojennych cmentarzy i ogldam stare wgierskie zdjcia,
eby poczu co w rodzaju aoby i wizi z umarymi. Nie wiem
dlaczego, ale wgierska fotografia najlepiej odtwarza ycie umarych. W
1919 Rudolf Balogh wykona pi zdj. Jest na nich tylko fragment
muru, szubienica i pi postaci. Czterej wykonawcy wyroku maj
wyglansowane buty. Soneczne wiato odbija si w nich jak w
lusterkach. Skazaniec jest bardzo spokojny. Na modej twarzy nie wida
rozpaczy ani strachu. Raczej smutek i powag. Rkawy jego munduru s
za dugie. Sup szubienicy zrobiony jest ze starej zniszczonej belki.
Wida na niej lady ciesielskich zaciosw. Wyglda jak fragment wiby
dachu, kawaek zniszczonego domu. To musiao trwa nieznonie dugo,
bo na pierwszej fotografii, gdy chopak stoi samotnie obok supa i czego
w rodzaju trzystopniowych drewnianych schodkw, towarzyszy mu cie
rzucany przez fragment muru. Na nastpnej, gdy zakadaj mu stryczek,
stoi ju w penym socu. Wci jednak nie wida w nim rozpaczy ani
strachu. Wszed trzy stopnie w gr, ale jego posta waciwie
pozostaa taka sama jak przedtem: rce zwisaj spokojnie wzdu
tuowia i lekko pochylona gowa. Tak bdzie do koca. Tylko w
momencie, gdy dwch onierzy wyszarpnie mu spod stp szubieniczny
podnek, prawe rami powdruje do gry. Potem jego ciao znw
powrci to tej samej spokojnej pozycji i znw bdzie wida, e ma za
dugie rkawy. Natomiast wykonawcy s w cigym ruchu. Jakby chcieli
si wydosta z tego miejsca otoczonego murem, uciec w swoich
lnicych butach. Przechadzaj si onierskim krokiem, przystaj na
szeroko rozstawionych nogach, stercz im wsy i spuszczaj wzrok, gdy
jest ju po wszystkim. Ich cienie na nagiej wydeptanej ziemi wok
szubienicy tworz skomplikowany chaotyczny rysunek. W podpisie
fotografii nie ma dokadnej daty ani miejsca. Tylko 1919 i w przewicie
nad murem ga drzewa z limi, wic gdzie midzy kwietniem a
padziernikiem, czyli Wgierska Republika Rad i Bla Kun pisze
odezw Do Wszystkich!: .robotnicy nie chc ju wicej jcze w
jarzmie wielkich kapitalistw i obszarnikw. Tylko socjalizm i komunizm
moe uratowa kraj od anarchii". W kwietniu od wschodu wchodz
Rumuni, a od pnocy Czesi. Rumuni zdobywaj Szolnok i potem musz
wzi Abony, bo nie ma innej drogi na Budapeszt. Modszy o dwa lata
niewidomy skrzypek Kertsza na pewno ich syszy. Musz wieczorami
odpoczywa gdzie we wsiach i pal ognie pod goym niebem. Na pewno
pij i piewaj, poniewa rozrywki wojska nie zmieniaj si od wiekw.
S smutne i gone. Dwa lata temu szli tdy w wgierskich mundurach,
by umrze w Oennej, teraz id w rumuskich, eby 3 sierpnia zdoby
Budapeszt. Przynajmniej ci z Siedmiogrodu. Wszystko wskazuje na to,
e podbijaj wasny kraj, wic pij wicej i goniej piewaj, eby
zaguszy haas i chaos czasw i wasnych serc, bo przecie trudno by
wgierskim Rumunem i zaraz potem Rumunem rumuskim i nienawidzi
tego, za co si par lat wczeniej gino. W kadym razie skrzypek na
pewno ich syszy i jego ucho bezwiednie wchania i zapamituje melodie,
i kto wie, co usysza Kertsz tamtego niedzielnego poranka pod swoim
oknem. Moe to by kawaek gdzie z Karpat, moe doina, rumuski
blues niepimiennych pastuchw, a moe verbunk znany wszystkim
wgierskim rekrutom, wic temu wieszanemu te.
Takie mniej wicej mam myli w okolicy Zaduszek. niegu wci nie
ma. Na bezlistnych drzewach wida opuszczone ptasie gniazda. Czarne
nieregularne kule z patykw. wiato nie zna litoci. Cienkie cienie
rzeczy przypominaj szkielety. Dzie koczy si o czwartej po poudniu.
Soce znika za gr. Reszt drogi przemierza ukryte przed wzrokiem.
Dziwna sprawa: znika tam, gdzie zazwyczaj wyobraam sobie poudnie,
Konieczn i te wszystkie rzeczy lece dalej, po drugiej stronie Karpat.
Tutaj jest ju wieczr, a tam wiat dopiero dogorywa w zotoczerwonym
blasku. Zwgla si Bardejov, dopala si Spisz, Rudohorie i Mtra, i
Wielka Nizina Wgierska, i miasteczko Mezkvesd, gdzie jest muzeum
maszyn rolniczych i gdzie stawaem dwa razy w yciu: raz w
poszukiwaniu bankomatu i raz, eby kupi co do jedzenia i picia. Na
pewno wino i salami, i co jeszcze, i tego wieczoru spaem gdzie w
Lesie Bakoskim, a nastpnego dnia, a waciwie nocy, zanioso mnie a
do Ankaranu na kemping nad Adriatykiem i grubo po pnocy musiaem
wbija ledzie w kamienist ziemi, i kompletnie mi nie szo, wic
poszedem spa w sflaczaym namiocie. A rano zobaczyem, e wrd
wysokich sosen ci wszyscy wczasowicze, ktrzy zjechali tutaj na dugie
tygodnie, wybudowali co w rodzaju wsi. Wielkie wieloosobowe namioty,
przyczepy kempingowe, parasole, pcienne altany, kuchnie i jadalnie
pod goym niebem tworzyy co w rodzaju wiejskich zagrd. Niektre z
nich otoczone byy nawet ogrodzeniami ze sznurkw i paskw folii.
Plastik, laminat, blacha, ortalion formoway si w baaganiarskie
obejcia, przysiki, opotki i brakowao tylko wasajcych si bydlt,
jakich tymczasowych wakacyjnych wieprzy, urlopowych krw,
rekreacyjnych baranw i kz. Tak, miasto przyjechao tutaj, eby
udawa wie, zrobi sobie psychoanaliz i powrci do minionego.
Kurortowy blichtr, zote sanday, powiewne gacie w palmy i papugi,
fikune okulary, wonie kremw i olejkw, opalone cycki i pgoe tyki, to
wszystko skadao si w z lekka rozpirzon wioszczyn, z ca t
swojskoci, zagldaniem sobie do garnkw, pogaduszkami przy potach,
z t wymuszon bliskoci skrztnie podzielon na swoje i obce.
Badminton, pika, opalanie, smarowanie plecw, grillowanie, spacery,
czynnoci zabijajce czas i nud przypominay w istocie chopskie,
gospodarskie zajcia. Lublana i Maribor odpoczyway, odtwarzajc
ycie przodkw w wersji soft.
Jest listopad, a ja przypominam sobie myli i miejsca sprzed ptora
roku. Opisuj przeszo i przestrze, bo nic innego nie ma. Wieczne
Zaduszki. Nagrobki faktw.

yjemy duej od zdarze. To wszystko, co mamy. Stamtd, z tego


kempingu, pojechaem do Triestu, ale to ju nie byo takie wane. Triest
ley ju gdzie indziej. Powinienem wtedy pojecha na poudniowy
wschd. Przez cae Bakany, wzdu wybrzea, potem przez Cetinje i
Podgoric wjecha do Albanii granicznym przejciem we wsi Hani i Hoti,
min Szkodr i zatrzyma si dopiero w Milot, poniewa spdziem tam
kiedy ledwo godzin i prawie nic nie zapamitaem: niskie domy, tum
na drodze, konne zaprzgi, by chyba dzie targowy, stare kobiety w
biaych szarawarach siedziay na awkach przed chatami z kamienia, i to
waciwie wszystko. Jeszcze tylko podwrko przed parterowym domem,
kilka stolikw w cieniu drzew i wydeptana ziemia, gdzie mona byo
napi si raki i kawy, i wesza tam trzydziestoletnia kobieta z wielkimi
piersiami w jaskrawoczerwonym kostiumie, cignita w talii szerokim
czarnym pasem, obwieszona zot biuteri, w chmurze farbowanych na
granatowo wosw, na wysokich obcasach, w obcisych czerwonych
spodniach, z poyskliw torebk na ramieniu. To byo w Milot, wrd
konnych zaprzgw i kobiet w biaych szarawarach, tam gdzie zaczyna
si albaska Pnoc i wci yj stare czasy, i Nie mona wej do
czyjego domu, nie woajc najpierw zza potu", ale Chleb, sl i serce,
ogie na kominku i jakie posanie znajd si dla gocia o kadej porze
dnia i nocy". Kobieta w czerwieni mwia do kogo bardzo gono i
gestykulowaa. W poszarzaym od upau i kurzu zauku wygldaa jak
pomie, od ktrego wszystko si zajmie, sponie, i nic nie pozostanie
takie jak kiedy.

A potem bya wie Rreth-Baz i w domu Xhemala Cakoni pierwszy raz


w yciu popijaem raki zsiadym mlekiem. Siedzielimy boso przy niskim
stoliku. Na cianie wisiaa makatka z widokiem Mekki. Jedlimy
winogrona. Kobiety podaway naczynia, wracay do kuchni albo
przystaway w drzwiach. Wznosilimy toasty za pomylno, szczcie i
zdrowie. Xhemal przedstawi nam z dum swojego syna. Chopak by
drobny, szczupy i niemiay. Pracowa w Niemczech. Zaraz sobie
poszed. Xhemal rozmawia z Illyetem i wspominali dawne czasy, gdy
Illyet by w tej okolicy nauczycielem. Mieszka w samotnym domu obok
cmentarza i ba si upiorw. Prbowaem sobie wyobrazi los duchw w
pastwie Envera Hody, ktry 29 kwietnia 1967 roku proklamowa
Albani pierwszym ateistycznym pastwem wiata. To byo niemal tak
dziwne, jak widok grobu Ceausescu rok pniej na cmentarzu Ghencea
w Bukareszcie. Nagrobek mia troch wicej ni metr i wieczy go
biay krzy. Tam, gdzie wyobrania w naturalny sposb widzi gow
Chrystusa w cierniowej koronie, widniaa czerwona picioramienna
gwiazda. Z wraenia musiaem zapali. Dokoa by potek z elaznych
prtw. Paranoiczny szewc nawet po mierci brn w obd. Krzy i
komusza gwiazda miay mu przywieca w zawiatach. Za ycia zera
go strach, wic truchla i potem. Dlatego na wszelki wypadek
wyposaono go na drog w jedno i drugie. e niby jako si przemknie.
Chyba nie by pewien, kto rozdaje karty po tej drugiej stronie.
Prawdopodobnie jednak gni w caoci w tej elaznej zagrodzie, gni
razem z dusz. Jakie resztki stearyny tam byy, lady po wypalonych
wieczkach. Kto tu przychodzi, eby odprawia ndzny kult. Kto wie,
moe tajni wysannicy krlowej angielskiej? W kocu wozia go po
Londynie wasn bryczk i przenocowaa w Buckingham. Kt zrozumie
ludzi Zachodu, kto zrozumie ich uczucia. W kadym razie mylaem, e
to pikna kara, tak sobie lee na zwykym cmentarzu troch tylko
przysypany, bez adnych marmurw, jakie dwa kilometry od Domu
Ludowego, tej piramidy wybudowanej wedug szewskiego gustu i o
wymiarach dwiecie kilkadziesit na dwiecie kilkadziesit u podstawy.
eby w ogle do tego podej, nawet najkrtsz drog, trzeba zrobi
wier kilometra przez wypalony bezdrzewny wygon. Dlatego nigdy
tego nie zrobiem i ogldaem z daleka. Wolaem oglda jego grb, bo
to byo ciekawsze. Przy wejciu na cmentarz zatrzyma nas ochroniarz.
Mia dwa metry, wyglda jak niady Rambo, cay na militarnie, z
dziesitkami kieszeni, z krtkofalwk, i zapyta, czy mamy tu kogo
bliskiego. Roland odpowiedzia mu po rumusku, e jak najbardziej,
rodzina i krewni. Wic jednak si bali i pilnowali. eby si nie
wygrzeba w ktr ksiycow noc, nie przeszed na drug stron
alejki i nie odkopa Eleny. Bo leeli osobno. Dzielio ich jakie
dwadziecia metrw. Ona miaa znacznie gorzej. Tylko elazna
zagrdka i elazny krzy pocignite czarn antykorozyjn farb. W
rodku bya goa sucha ziemia. Kto co tam powtyka, eby roso, ale
nie chciao. Cmentarz w ogle by zielony, lecz u nich wszystko
wygldao pustynnie. Jakby wydzielali jakie trucizny, ktre niszcz
korzenie. Wszdzie wok co roso, chwasty, krzaki, paprocie, mode
drzewka, a tutaj nic. Bya druga poowa sierpnia, a u nich co ledwo
wyazio z ziemi, jak na pocztku kwietnia, jakie pi listkw na krzy,
jakby rytm wegetacji ich omija, jakby kto to czym polewa,
defoliantami, kwasem, randapem. Myl jednak, e to oni wypuszczali
co ze swoich cia, e pozbawieni gosu, wzroku i ruchu, prbowali si
porozumie przy pomocy rozkadu, przy pomocy swoich trupich sokw. A
potem zobaczyem, e on ma jeszcze jeden nagrobek. Zrobiony by z
brzowego marmuru i sta plecy w plecy z tym z czerwon gwiazd.
Sporo wyszy, zwieczony krzyem, z fajansow, cmentarn fotografi,
na ktrej szewc wystpowa w garniturze, biaej koszuli i pod
krawatem. Na cokole byo wykute: Olacrima pe mormitul tau din
partea poporlui roman", czyli mniej wicej: za narodu rumuskiego na
twym grobie. Nic doda, nic uj. Wczeniej nard rumuski bawi si
do upadego i pka ze miechu. Jakby tego wszystkiego byo mao, tkwi
tam jeszcze jeden krzy. Taki sam jak u maonki. Czarny i elazny. Kto
go po prostu wbi w ziemi tu obok marmuru. Jaka ponura parodia
Golgoty si z tego robia. W kamiennym garnku udajcym urn tkwi
zeschnity badyl. Podstawa nagrobka bya okopcona, utytana t
stearyn, walay si wypalone lampki, smutek prowizorki i tandetna
podrbka wiecznego odpoczywania. Nieopodal na pycie grobowca z
biaego kamienia sta czarny pies i si przyglda. Zdaje si, e te
pilnowa, eby si nie wygrzeba. Gdy wychodzilimy, podszed do nas
ochroniarz i powiedzia: I tak wiedziaem, e przyszlicie do niego".
Dzisiaj znw przejedali wozacy. Tak samo wczoraj i przedwczoraj.
Monotonnie, powoli, we mgle. Na biaej drodze zostaj koskie gwna.
Teraz jest ich tylko dwch. S cicy, zwalici i maj dobrze po
czterdziestce. I dwa bure konie. O wp do trzeciej ruszaj w gr
doliny. O wp do czwartej robi si ciemno i wtedy ju s w domu.
Wyprzgaj, odprowadzaj zwierzta, poj je i karmi. Sycha, jak
uwiz dwiczy o blaszane wiadro. Konie przestpuj z nogi na nog i
dudni dylowana podoga stajni. Ciemne wntrze jest ciepe. Pachnie
gnojem i sianem. Na zardzewiaych gwodziach wisz uprze.
Kilka dni temu byem w Mezkvesd. Pada deszcz i od razu
zamarza. Wszystko si szklio. W niedzielny poranek Wgrzy zajmowali
si handlem w brezentowych budach na placu. Przemykali si po liskim
z torbami zakupw. Smtne witeczne dekoracje pokrywa ld.
Bankomat by przy ulicy krla Macieja, tego z bladoniebieskiej
tysicforintwki. Wyjechaem na autostrad. Trzy samochody na krzy
wyglday jak automobilowe duchy w tej mgle i tejcej mawce.
Jechaem na Miszkolc. Tak, wszystko lnio. Bezlistne topole, ta
trawa, niebieskie tablice drogowskazw. Rany boskie, jaki ten pejza
by pusty i prosty. Nic, tylko paszczyzna i rzadkie grzebyki nagich
drzew gdzie na samym kocu. I miaem wraenie, e od tego mronego
szkliwa dwiczy cae powietrze. Gdzie koo Emd byy rozjazdy na
Debreczyn i Nyregyhza. Szare byszczce wstgi Moebiusa
przepaday w nicoci Wielkiej Niziny i trudno byo uwierzy, e tam s
te wszystkie miasta, miasteczka i wsie ze swoimi domami, dymem z
kominw, yciem i ca reszt. Zdaje si, e w okolicach Emd na
pocztku grudnia po raz kolejny objawia mi si nieskoczono. Ale to
trwao krtk chwil, bo zaraz potem przypomnia mi si Esterhzy i
jego Wozacy. Nadjechali! Nadjechali wozacy! Ich pokrzykiwania
rozrywaj wit daleki, szary, wytarty cisza krucha i pusta. (...)
Lejce powieway lekko, drobinki lodu dzwoniy pod obrczami k". Ach,
zawsze chciaem o Wozakach co napisa i tylko szukaem okazji.
Dwadziecia pi stron druku. Mokre, niewyranie powietrze
rozstpuje si i wygldaj tak, jakby wychodzili ze snu, ktry ni kto
silniejszy od nas, jakby zjawiali si na ziemi niczym wysannicy pokusy.
Nie do odrnienia od swoich cikich zwierzt, rozgrzani i gnuni,
zrobieni od stp do gw z misa. Twarze maj szerokie, prawie kady
brod, ale nie s przyjani, ani troch nawet! W tyle wozu sycha ich
miech krtki i bezgony. Rozumiej si, widz. Uda maj potne,
spodnie musz mie ciasne". Tak, widziaem ich gdzie pod Emd, na
goej rwninie w niedziel w grudniu rano, w pogodzie, ktra wymykaa
si czasowi. wiat by tak liski, e nawet powietrze nie byo w stanie do
niego przylgn. Oni przejedali tdy, powiedzmy, sto lat temu o tej
samej porze roku, gdy gruda wreszcie pokrywa botniste gruntowe drogi
i koczy si jesie. Od wiekw tak samo. Powiedzmy, sl z dalekich stron
i wino z Egeru wiezione na poudnie na drugi brzeg Cisy, powiedzmy, do
Temeszwaru, i wszystko tak jak w jakiej historycznej awanturniczej
powieci albo w filmie, gdy zza paskiego horyzontu wynurzaj si
zaprzgi i potem jest zblienie, cichnie muzyka i sycha tylko turkot,
brzk kutych obrczy, skrzyp i chrapliwe oddechy koni. Ci, co
przemierzaj ziemi, zawsze naruszaj jej spokj i nakaniaj do zego,
poniewa budz strach pomieszany z tsknot. Po ich przejciu nic ju
nie jest takie jak dawniej. Widnokrg pka raz na zawsze i ju nigdy si
nie zasklepi.
Na szczcie zaraz by koniec autostrady, na szosie zrobio si gsto
i trzeba byo przesta myle. Wgierski wariat na przedmieciach
Miszkolca wyprzedza zafir po trzy samochody na raz. Byo troch
cieplej. Ld spada z drzew. Po drugiej stronie miasta przy wylotwce
widziaem wielkie stada aut pod supermarketami. Ich dachy wyglday
jak grzbiety zimnych bydlt na betonowych pastwiskach. Za Encs znw
zrobio si pusto. Nikt nie jecha za granic. Troch mi si spieszyo, ale
jak zwykle skusio mnie Gnc i zjechaem par kilometrw w bok. W
cukierni urzdowa starszy mczyzna. Kobieta z maym chopcem
wzia cappuccino na wynos w styropianowych kubkach. Przeszli na
drug stron Kossuth utca na przystanek autobusowy. Czeka na nich
mczyzna z maym srebrnym radiomagnetofonem i dwiema
wypchanymi reklamwkami. By niewysoki, pali papierosa i chroni go w
doni przed wielkimi patkami mokrego niegu. Dokd jechali z tym
grajcym sprztem i dzieckiem? Z tymi wytartymi reklamwkami
wielokrotnego uytku? Wygldali ubogo i smutno. Maa rodzina w
drodze na dwa tygodnie przed Boym Narodzeniem. Matka i syn popijali
w milczeniu, drobnymi, szybkimi ykami, jakby chcieli zdy, ale
autobus nie nadjeda. Autobus do Telkibnya, Plhza, do
Storaljajhely, na drug stron Gr Zempln. nieg pada coraz
gciej. Tamci nie rozmawiali ze sob. Przypominali bezrobotnych.
Mieli to w twarzach, w gestach, znaem to ze swoich stron. Czas, jego
gwny nurt, po prostu ich omija. Byli jak wyrzuceni na brzeg,
pozostawieni wasnemu losowi, ktry przesta si splata z jakimkolwiek
innym losem. Budzisz si ktrego dnia i ten sam wiat staje si zupenie
innym wiatem, chocia wcale si nie zmieni. Takie myli miaem w
Gnc. Moe nie byli wcale bezrobotni, moe musiaem to wymyli jako
pretekst, eby nie wyjeda z niczym. Bezrobotni, tak samo jak
wozacy, s potrzebni, by jako sensownie powraca we wasne strony.
Tym razem wracaem z wyspy Cres, szedziesit osiem kilometrw
dugoci i trzy tysice mieszkacw. Pynie si dwadziecia minut
promem z Brestovej. Prcz nas byy tylko dwie ciarwki i stary
mercedes. Zanim przybilimy w Porozine, kierowca merca zdy w
barze wypi dwie brandy. Z pokadu wyspa Cres wygldaa na
opustosza. Prom dudni i cuchn rop. Barman chyba te popija.
Pitnacie rejsw w cigu dnia to jest powana sprawa. Tego dnia na
niebie byo troch chmur i pejza nabiera ciaru. Wszystko si
zgadzao, pasowao do siebie. I ten zdezelowany prom, i barman, i
popijajcy kierowca, i ciemne, wyraziste wody zatoki, i pustka przystani,
i niskie niebo, i powolne, senne ruchy marynarzy, i grudniowe wiato, i
caa reszta. Po prostu wszystko yo wasnym yciem. Wyspa w rodku
rzeczywicie bya pusta. Szosa biega przez ca jej dugo jak
krgosup.
Biae gooborza, karowate zarola i wiatr. Tak to wygldao. Gdzie
po drodze zobaczyem stado owiec. Stay tak nieruchomo, e trudno je
byo odrni od ska. Miay ten sam kolor co kamienie. Nikogo przy
nich nie byo. Na mapie wyspa Cres wyglda jak stara, zniszczona ko.
Zima ogoaca j ze wszystkiego i podmuchy od morza wypeniaj
najmniejsze szczeliny. Tak byo we wsi Lubenice na szczycie
trzystumetrowego urwiska. Nigdy nie widziaem ludzkiej siedziby, ktra
byaby bardziej naga. Kilkanacie domw z szarego kamienia i troch
figowych drzewek bez adnej osony. Wiatr mia dostp ze wszystkich
stron, ze wszystkich stron otwiera si bezmiar powietrza. S takie
miejsca, gdzie ma si poczucie, e to koniec, e mona tylko wraca, bo
rzeczywisto powiedziaa ostatnie sowo. Przyszo mi do gowy, e te
domy s takie szare wanie od wiatru, e wiatr ciera z murw barwy,
e kolory mog przetrwa jedynie ukryte gdzie we wntrzach. Jeli
Cres byo wysp, to Lubenice byy wysp podwjnie, poniewa od ziemi
oddzielay je i woda, i powietrze. Tu za cian sypialni zaczynaa si
przepa. Przez kuchenne okno wida byo morskie ptaki unoszone
przez powietrzne prdy. Tak wygldao tutaj ycie. Na cmentarzu
poowa nieboszczykw nazywaa si Muskardin. Cmentarz lea na
skraju skalnej pki. mier musiaa by przeklestwem grabarzy.
Mogi trzeba byo wyku. Wszystko razem przypominao czyciec.
eby tutaj w ogle doj, musieli mie jaki wany powd. Moe to byo
przeklestwo, a moe strach. W kadym razie gdy ju byo po
wszystkim, prawdopodobnie nie mieli si wrci.

eby si tu dosta, zjechaem w szczerym polu z asfaltu. Droga


istniaa na mapie, ale w rzeczywistoci przypominaa wyschnite oysko
potoku albo zniszczone, wiodce gdzie w nieskoczono schody.
Kilkanacie kilometrw na jedynce. Wok byy tylko biae rumowiska.
Cigny si do nieba, przeamyway i opaday w d gdzie po drugiej
stronie. W grze kryy wielkie ptaki i wypatryway czego ywego.
Ale dla nas, dla ludzi, wszystko tam byo martwe, zimne i wymiecione do
czysta wiatrem. Kto podzieli cay ten wygwizdw kamiennymi
murkami. Piy si po horyzont i wykraway z pustaci prostoktne
skrawki. Mylaem, e chodzi o jaki paranoicznie skrupulatny podzia
wasnoci, ale pniej powiedzieli mi, e ten labirynt kamiennych
ogrodze mia powstrzyma wypukiwan przez deszcze gleb. Czasami
byo tak wsko, e musiaem skada lusterka. Na tych troskliwie
ogrodzonych spachetkach leay tylko kamienie. Nie byo tam adnej
ziemi. Jakie patyki wyrastay spomidzy gazw. Minem dom z
zapadnitym dachem i potem drugi, tak samo zniszczony, i znowu zrobio
si bezludnie. Wyobraaem sobie lato, rozpalon biel i wygrzewajce
si jaszczurki. Jak okiem sign, nie byo wida jakiejkolwiek rzeczy,
ktra mogaby rzuca cie. I potem wysoko wrd ska ukazay si
Lubenice. Mona byo dosta si do nich wsk asfaltow wstk od
drugiej strony, od morza, od miejscowoci Valun, lecz to byo zbyt proste
i nie mwio caej prawdy o wyspie Cres, o jej pustoszejcym wntrzu,
nad ktrym kr ptaki w poszukiwaniu eru.

Czasami wyobraam sobie map zoon z miejsc, do ktrych


chciabym powrci. Ta mapa jest niepowana. Nic waciwie na niej nie
ma: mokry nieg w Gnc, Zborov ze zrujnowanym kocioem,
Caraorman ze swoim pustynnym piaskiem i rdzewiejcymi maszynami,
ktre miay odzyskiwa zoto z dunajskich wd, upa w Erind, Biaa
Spiska i toncy w pmroku sklep spoywczy, wit i wo kocich szczyn w
Piranie, wieczorne Rinari z zapachem snujcym si z piernikowej
manufaktury, wieprze niedaleko Oradei, winie w Mtszalka, Delatyn
ze swoj stacj kolejow w porannej szarwce, Dulbka, Rozpucie i
Jabonna Lacka, Hui i Sokow, i teraz jeszcze te Lubenice. Zamykam
oczy i projektuj drogi, linie kolejowe, odlegoci i krajobrazy midzy
pustkowiami, midzy jedn znikomoci i nastpn, i prbuj uoy
jak geografi, ktra uniesie to wszystko na swoim paskim grzbiecie,
eby stao si chocia troch trwalsze, troch bardziej niemiertelne.
Par dni temu jechaem do Krakowa koszyckim pospiesznym 10:11
ze Str. Na polach leay resztki niegu. Spod wszystkiego wychodzia
szaro, wyazia czer. Mj Boe, smutek przytorowych rupieciarni,
druciane poty, sznury zapomnianych witecznych lampek poncych w
sinym wietle stycznia, nagie drzewa w ogrdkach, stosy gratw, zuyty
metal, zniszczone drewno, spkane cegy, wszystko ujte w ramy
kanciastej geometrii, jakiej nadprzyrodzonej precyzji, ktra nagle
obnaya szkielet wiata. Bobowa, Cikowice, Tuchw, Plena jakby
jzor mrozu wyliza do koci ludzki pejza i zostawi tylko to, co
najwaniejsze, to, czego usun ju si nie da, bo wtedy przyjdzie
nico. Dochodzio poudnie, lecz w niektrych oknach w domach blisko
toru widziaem tawy blask arwek. Podwrka byy chorobliwie
schludne. Wszystko zoone, oporzdzone i uadzone jak na jak
parad martwoty. To ten nieg, jego cienka warstwa rysujca ostry
kontur wok rzeczy sprawiay, e ndza codziennoci, cay ten heroizm
trwania, rozpacz rozpadu zyskiway posta niemal idealn. Dochodzio
poudnie, ale trudno byo wypatrzy czowieka. Nie mieli po co
wychodzi. Pejza zmierza w stron abstrakcji, wic woleli siedzie w
domach. Otwieraem okno, eby poczu, jak powietrze pachnie
wglowym dymem, i wtedy wyobraaem sobie rozgrzane kuchenne
pyty, brzk fajerek, zrczne ruchy pogrzebacza, te chwile, gdy pomie
wymyka si spod eliwnych krkw, czarna wo rozchodzi si w
powietrzu i czerwony blask wypenia kuchni. Ile byo tych domw po
drodze? Setki, tysice, i wszdzie to samo, ta sama szara wyrazisto,
ten sam smutny porzdek wystawiony do walki z chaosem wiata.
Wagon by sowacki. Mia kanapy z czerwonego skaju. Zanim do
niego wsiadem, przejecha Preszw, Sabinov i Lipany. Tam byo tak
samo. Domy stay troch cianiej i bardziej byy do siebie podobne, ale
reszta si zgadzaa, zgadzaa si ta przycupnita tymczasowo, ta
niepewno losu, to ycie jako improwizacja. C takiego byo w
Sabinovie dwa albo trzy lata temu wczesn wiosn? Czterospadowy
gotycki hem na wiey kocioa i zegar, i obok ty budynek w
renesansowym gucie, okopcony od frontu i z kratami w oknach, i potem
resztki obronnych murw, kaue z odbitym szarym niebem i kilka kur
szukajcych suchego skrawka, eby sobie pogrzeba. Sabinov. Pewnie
trafiem tam przy okazji. Pewnie szukaem nowych drg na pograniczu
Spisza i aria. Moe jechaem skrtami od szosy numer 18 z t star
myl, e za ktrym razem uda mi si przedosta na drug stron
pejzau, e widzc to wszystko, co widz, dostrzeg co wielekro
wikszego, jaki nadpejza, ktry w cudowny sposb poczy okruchy i
skrawki, wszystkie Lipany i Sabinovy, a one raz na zawsze odnajd w
nim swoje miejsce, razem ze swoimi kurami, botem, wglowymi
kuchniami, dymem, schludn rozpacz podwrek, oczekiwaniem, i stan
si dwakro, tysickro wiksze i nigdy ju, przenigdy, nie bd duma
nad wasnym przypadkowym, tymczasowym istnieniem. Z t star myl
bd jedzi do usranej mierci. Wszystko na to wskazuje.
W Piotrkowie rwnolegle do wylotwki na Kielce i Radom biegn
tory wskotorwki. Od dawna nic ju nimi nie jedzi. Dwie rude nitki raz
po raz pochania piaszczysta ziemia i potem znw si pokazuj po
prawej stronie szosy. Mj Narodowy atlas Polski mwi, e linia
powstaa w 1904 roku, a w 1971 jeszcze dziaaa. Bya sobota, luty,
wiecio soce i nie mogem oderwa wzroku od tych lilipucich
kolejowych resztek. W Uszczynie uchowaa si nawet stacyjka.
Czerwony ceglany budynek mia przywodzi na myl gotyk, ale wyglda
na budowl ze starych klockw. Jego naiwna ozdobno miaa w sobie
co z kreskwki albo filmu kukiekowego. Zreszt caa okolica
wydawaa si jako tak dziecinnie pomniejszona. Domy po obu stronach
szosy skaday si gwnie z fasad. Wanie w Uszczynie, w Przygowie i
na przedmieciach Sulejowa. I na tych fasadach bez wieku i stylu
czasami by jaki gzyms, jakie okrge okienko, jaki pilaster, co
wicej ni prosta funkcja, po prostu ch, eby byo inaczej ni zwykle i
troch lepiej ni na co dzie. No i wydawao si, e za tymi cianami nic
nie ma, e tam si wszystko koczy, e hula wiatr, mieszka domowe
ptactwo i psy maj swoje budy, bo cay wysiek poszed w ubouchne
frontony, w ostatni oson przed wiatem i form, ktr ledwo mona
odrni od bezksztatnej materii. I zamiast oglda dwunastowieczne
cysterskie opactwo, znioso mnie w sulejowskie opotki pene bkitnych
kau, w jakie na wp obumare placyki, podwrka i balkony, gdzie
warstwami narastay stare sprzty, zjedzone pogod kredensy i reszta
miertelnych szcztkw czowieczego czasu. Na cienkiej kolumnie
niczym Szymon Supnik siedzia miejscowy anio. Przypomina domy,
ktrych strzeg. Wykonany by z tego samego, co one, i mia z nimi
zosta tu do koca. Matka Boska obok kocioa na wzgrzu miaa
przynajmniej daszek z ktownika i pleksiglasu. Anio nie mia nic, tylko
goe niebo. Kawaek dalej sta kontener na mieci. Trzydzieci
kilometrw prosto na poudnie leaa wie Wygwizdw. Powinienem tam
pojecha i zosta. Tego dnia nad rwnin niebo byo zimne i jasne. Po
drodze spotkabym trzy albo cztery wyndzniae samochody.

Tak, powinienem pojecha do Wygwizdowa i tam zosta. Tylko jedna


taka miejscowo jest w kraju, ale musiaem rusza dalej, eby przed
zmierzchem zdy do Solca. Taki miaem plan. Nigdy tam nie byem.
Kiedy widziaem jedn fotografi. Przedstawiaa kino. Wejcie
zarastao traw. W gablocie wisiay jakie resztki. Niebo byo
zachmurzone. W gbi staa drewniana wiejska chaupa. Kino nazywao
si po prostu Kino". Taki by napis na frontonie. Obok rosa wierzba.
Od dawna nic nie grali i nikt nie przychodzi. W rodku, w ciemnoci,
prchniay fotele. Prbowaem sobie wyobrazi, co jest wok. S takie
fotografie i takie miejsca, ktre nie daj spokoju, chocia nic tam nie
ma. To kino na fotografii byo jak wspomnienie z czasw, gdy rzeczom
wystarczay najprostsze nazwy. Fronton wznosi si agodnym ukiem, w
sam raz, by zrobi miejsce dla prostych liter. Samotno i opuszczenie
hulay w kadrze jak zimny wiatr. Dlatego wanie tam jechaem w
poowie lutego z resztkami niegu na polach i tym przenikliwym
uczuciem, e gdzie midzy Sulejowem, Wygwizdowem i Solcem jest tak,
jakby czas zamar albo po prostu si ulotni jak powietrze albo sen i
przesta nas oddziela od najdalszego dziecistwa. Moe nawet od tego,
co byo przedtem. Dlatego tam jechaem, w t znikomo materii, w
tymczasowo rzeczy. Z drogi numer 777 skrciem w prawo i zacza
si pusta przestrze, i ziemia lekko zacza si wznosi, taka niby
rwnina, lecz jedzie si pod gr, coraz bliej nieba, ale to jest tak, jak
w cikim nie, gdy nie mona osign celu albo uciec. Tak si jechao
do tego Solca: w pejzau, ktry chce ci wystrychn na dudka, i na
skutek obejrzenia czarno-biaej fotografii.
Solec by jak Sokow Podlaski sprzed trzydziestu lat i jak Hui
sprzed omiu miesicy. Solec by jak kolejny kandydat na stolic mojej
czci kontynentu. Nie chciaem si zatrzymywa, nie chciaem
wysiada, bo baem si, e to wszystko zniknie tak byo nietrwae, tak
kruche i w gruncie rzeczy na niby. Za kocioem na wzgrku zaraz si
wszystko koczyo i ja te zawrciem. Konie chodziy luzem w rodku
tej gminnej wsi. Miay dug, zmierzwion zimow sier. Pomylaem,
e przyjad tu przed mierci, przyjad, gdy ju nie bdzie mi si chciao
y. Tutaj nikt nie zauway, e opuciy mnie siy.

Nocami bd przesiadywa w kinie i oglda zjawy filmw ze


wszystkich minionych lat. Porzdna mier powinna nieco przypomina
ycie. Powinna by jak sen albo film. Tak jest w tej czci kontynentu,
gdzie rzeczywisto miewa wygld zawiatw. Zapewne po to, by ludzie
mniej lkali si mierci i umierali z mniejszym alem.
Stanem dopiero pod kinem. Wygldao tak jak na fotografii. Istniao
i nie istniao zarazem. Nie do koca umare i ju niezbyt ywe. Tak
jakby materia naladowaa wiat duchw. Moe byo nawet bardziej
martwe ni na zdjciu. Nadchodzi wieczr i w powietrzu czuem
przymrozek. Mogem sobie wyobrazi, jak w jego ciemnym wntrzu
mrz cina przejrzyste obrazy z dawnych filmw. Tak, s takie miejsca,
w ktrych dopada nas pewno, e co jest za nimi, e co zasaniaj,
co skrywaj, ale jestemy bezradni, zbyt gupi, zbyt tchrzliwi, a moe
nie do starzy, by zna sposb przejcia na drug stron. Staem tam
jak palant, marzem i wyobraaem sobie, e otwieraj si kolawe
dwuskrzydowe drzwi, wchodzi si i dalej jest przesmyk, ktrego
wszyscy i zawsze szukali, a tam zaczyna si po prostu Solec,
Wygwizdw, Sulejw, Hui, Lubenice, i biegnie tam linia kolejowa ze
Str do Tarnowa, i jad czerwone wagony z Koszyc, i jest tam
wszystko, co ju byo, lecz trwae, niezniszczalne i bez koca, i jest tam
nawet ta sobota sprzed paru dni, gdy jechalimy dolin Hornadu, znw u
stp napowietrznej cygaskiej wsi, ale tym razem cuda dziay si w dole,
na paskim wygonie midzy idc wysoko szos a rzek. Bya odwil i
chyba wszystkie dzieciaki z osady wylegy na t rw. Wielka niena
forteca padaa pod bezlitosnymi atakami zdobywcw. Zwalone wiee,
wykruszone mury, obrocy nie mieli ju gdzie si kry. Ale prcz tej
gasncej batalii wida byo jeszcze co innego. Na caej ce wielkiej jak
par pikarskich boisk leay ogromne niene kule. Dzieciarnia turlaa
je, dopki starczao jej si, i potem porzucaa, by zaczyna nowe.
Niektre miay z metr rednicy. Leao ich tam kilkanacie. Wyglday
tak, jakby spady z nieba. To byo pikne i nierzeczywiste. Pomidzy
nimi turlay si barwne dziecice figurki w kolistym,
niewyczerpywalnym ruchu. Nie byo nic ywszego w caej okolicy, na
ktr rzucaa cie ogromna huta. Pojechaem tam. Zza bramy
wychodzio akurat kilkunastu mczyzn. Szli cikim, znkanym
krokiem, szarzy jak dym, smutni jak cae Krompachy i tragiczni jak
zmierzch proletariatu. Tymczasem cygaskie dzieciaki zmieniay
energi w niene kule, ktre za dzie, dwa miao rozpuci soce i
zamieni w wod, i potem w rzek Hornad, pync skomplikowan
sieci dopyww i zlewisk do Morza Czarnego, do ktrego pastwo
sowackie nie miao nawet dostpu.
A potem, gdzie dalej, gdzie we wsi niedaleko Sabinova, w jednej
zagrodzie byo winiobicie. Na pocie z czarnej drucianej siatki wisiay
pocie misa. W tym szaro-biaym pejzau odwily miso wiecio jak
ogie. I dom, i droga, i niebo, i uwijajcy si ludzie, i reszta wsi z czujnie
truchtajcymi kundlami, wszystko jak okiem sign tono w burej mgle
i nie miao adnych kolorw, i tylko od tych kawaw misa bi blask
okruciestwa. Przez szyb auta czuem ciepo czerwonych patw. W tej
sowackiej sennoci, w tej nieruchomoci, w tym spokojnym smutku
moich stron odbywaa si rze. Nikt nie ukrywa bezwstydu mierci. Psy
i dzieciarnia patrzyy na szybkie poruszenia noa, na wntrznoci w
miskach i wiadrach i na krew. Wszystko odbywao si jak przed tysicem
lat. Nic si nie zmienio. Zapada zmierzch.
Na przejciu w Koniecznej palio si czerwone wiato. Czekaem
kilka minut. Gdzie w pmroku kto si poruszy, przeszed do
kantorka, gdzie si stempluje, co nacisn, zapalio si zielone i podnis
si szlaban. W rodku siedzia tylko nasz. Sowakw nie obchodzio, kto
opuszcza ich kraj. Skd powrt". Kiedy by wyjazd". Ktrdy".
Patrzyem, jak paszport przesuwa si w szczelinie czytnika. Tdy i
dzisiaj", odpowiedziaem. U celnikw uchylio si okienko. Jakie
zakupy". Wszystko w normie". Nie dostrzegem twarzy, tylko gest, eby
jecha. Nie miaem poczucia, e skd wracam. Zaraz za zakrtem, we
wsi, zacza si mga.

Vous aimerez peut-être aussi