Vous êtes sur la page 1sur 24

1

SEDIR

KSZTAŁCENIE WOLI

Bardziej niż kiedykolwiek wszystkie dziedziny życia społecznego stają się terenami walki.
Chrześcijanin nie może przyglądać się temu obojętnie; tylko, że powinien on walczyć jedynie bronią
duchową zgodnie z taktyką i strategią Ewangelii. Żołnierzowi oprócz uzbrojenia potrzebny jest wigor i
umiejętność posługiwania się tą bronią.
Nasza broń to my sami: siły ciała fizycznego, energie duchowe, władze intelektualne, moce woli.
Nauczmy się utrzymywać te wszystkie władze w dobrym stanie i najpożyteczniej posługiwać się nimi.

Jest to umiejętność bardzo trudna, sztuka bardzo wzniosła; bynajmniej nie twierdzę, że was tego
nauczę. Jedynie przypomnimy sobie wspólnie kilka ogólnie znanych poglądów i powtórzymy kilka
ewidentnych maksym, jak to czyni przed bitwą żołnierz,porządkując swój ekwipunek, łączy on z
drogimi wspomieniami kochanych osób, wszystkie swe nadzieje i energie.

Dziś, świeccy moraliści i liberalni protestanci umieszczają działalność społeczną wśród


najważniejszych obowiązków, lecz uważają, że należy tę działalność podejmować niezależnie od tego,
jakie wyznajemy poglądy o Chrystusie i wierzą, że jakimi by nie były te idee, działalność filantropijna
jest zawsze dobra i posiada pełną wartość.

Współczesny katolicyzm jest bliższy prawdy, nauczając, żeby działalność społeczna była spełniana
dla Chrystusa, lecz podporządkowana zaleceniom Watykanu.

Wszyscy ci, jakkolwiek szczerzy i poważni ludzie, zapominają o czynniku duchowym. Czyn
posiada oczywiście swą własną wartość. Lecz jest to wartość materialna: dusza czynu, czyli inspirujące
go uczucie jest wartością podstawową;
duch czynu, czyli ideał,w imię którego został on spełniony, jest również wartością i to najważniejszą
ze wszystkich. Niewątpliwie, komuś, kto obserwuje życie, lenistwo, występek, upór ukazują się
niestety, przyczynami większości cierpień, którym pragnęłoby się ulżyć. Z biegiem lat jest bardzo
trudno zachować złudzenie o wrodzonej dobroci ludzkiej natury. Dlatego filantropia, oparta wyłącznie
na motywach ludzkich, staje się szybko pozytywistyczna, rozsądna i zimna. Ażeby przywrócić jej
motyw bardziej humanitarny, motyw boży - potrzebny jest jej Chrystus.

Zatem, kształcenie woli, jako sztuka dla sztuki lub kształcenie woli dla działalności społecznej lub
kształcenie jej w celu lepszego służenia Chrystusowi, to trzy prace identyczne w formie lecz bardzo
odmienne w swym duchu.
2

Co to jest wola? Jest to władza powodująca współdziałanie wszystkich sił w realizacji tego, co
postanowiliśmy. Przemoc, stronniczość, zaślepienie w uporze są jedynie ekscesami słabości. Wola jest
władaniem sobą, ćwiczeniem wolnej woli. Jest ona najwyższą siłą naszej świadomej istoty.

Człowiek jest stworzony do rozwijania się aż do doskonałości. W jakim celu? Czy po to, żeby stał
się silnym? Żeby uwolnił się od cierpień? Czy też po to, żeby lepiej pomagał swym bliźnim, realizując
plany Boga? Oto prawdziwy cel; dwa poprzednie są fałszywe.

Jaką zastosować metodę? Czy sztuczne kultury ezoteryzmu i ich namiastki anglosaskie, czy też
naturalną kulturę, wskazaną przez Ewangelię. Ja oczywiście wolę tę ostatnią metodę. Bowiem istnienie
nie jest tylko umysłowe czy uczuciowe, jest ono nade wszystko realne i pobudowane z czynów; ażeby
było zupełne i owocne, wymaga oczywiście życia wewnętrznego, rozwiniętego kulturą moralną,
estetyczną i intelektualną, ale również życia zewnętrznego wypełnionego czynami obowiązku
i altruizmu. Jesteśmy związani z ziemią; nie wyzwolimy się od materii negując ją, lecz uduchawiając.
Tak samo, jak nie mieli słuszności duchowi libertyni w rodzaju Charrona, Rousseau czy Jules Simona,
głosząc system religijny bez świątyni i kultu, tak również nie mają słuszności ci, którzy sadzą, że się
doskonalą samą medytacją lub samą ekstazą, samym atletyzmem, estetyką, rytuałami lub ćwiczeniami
oddechowymi czy środkami pobudzającymi.

Człowiek jest małym wszechświatem; żeby osiągnąć doskonałość, niech odwołuje się do wszystkich
środków pomocniczych, lecz w taki sposób, żeby środek nigdy nie stał się celem. Człowiek jest
komórką ludzkości; rozwinie się on tylko żyjąc z innymi, a następnie dla innych.

Reasumując, człowiek trudzi się tylko z miłości; miłości do siebie, miłości do bliźnich, miłości do
ludzkości, z miłości do Boga; i tylko w miłości do Boga zdobędzie siłę do pokonania niskich powabów
miłości do siebie lub często gorzkich rozczarowań miłości rodzinnej i filantropii. Niechaj miłość do
Boga stanie się naszą jedyną pobudką, naszym jedynym celem i naszą metodą.

Nie można żyć stale w nastroju entuzjastycznym, nie można też stale tworzyć sobie nastrojów
entuzjastycznych. Ponad miłością uczuciową istnieje miłość rozsądku, miłość intelektualna, spokojna.
Lecz pewne kryzysy wewnętrzne uniemożliwiają dalsze pogodne rozwijanie myśli; mogą one
sprowadzić do chaosu zarówno intelekt jak i ustrój wzruszeniowy a nawet ustrój nerwowy. Wtedy
interweniuje najbardziej duchowa forma miłości - miłość woli. Więc, jakimi by nie były złożoność
utrapień lub gwałtowność namiętności, jakim by nie był stan psychiczny lub fizjologiczny, człowiek
może zawsze, jeżeli chce naprawdę działać zgodnie z miłością.
3

Chcieć tego, czego chce Bóg: oto arkanum naszej doskonałości.


Gdy to już wreszcie wiemy, wiedzą wewnętrzną i pewną, chrześcijanin ma do wyboru dwie metody.

Pierwsza, ostrożniejsza rozdziela pracę i stara się pokonywać, jedną po drugiej, osobno, różne
słabości przeszkadzające w kierowaniu sobą.

Druga metoda, bardziej mistyczna, bardziej ewangeliczna, lecz wymagająca głębszej pokory, oddaje
nas całkowicie w ręce Chrystusa, możnaby powiedzieć, że przestajemy myśleć o sobie i stajemy się
gotowi na wszystkie ewentualności. Bowiem troska o własną doskonałość ogranicza nas i być może
zamyka przed nami pewne drogi duchowe, narazie niedostrzegalne. Od chwili tego pełnego oddania
się, Chrystus bierze tego ucznia z Sobą, pozostawiając mu ogólny zarys jego przeznaczenia, lecz
odmieniając atmosferę w taki sposób, że cokolwiek zdarza się odtąd temu uczniowi, staje się dla niego
znakiem woli Bożej. Wtedy do ucznia należy już tylko wypełnianie tej woli w swych obowiązkach,
zajęciach, przyjemnościach, w pracy intelektualnej, przedsięwzięciach, poglądach, w stosunkach z
bliźnimi, w społeczeństwie, w wydawanych rozkazach i niesieniu pomocy, aż do sposobu zachowania
się, mówienia i ubierania.

Oto co należy robić. Trzeba to czynić spokojnie i z optymizmem, mówiąc sobie: Naprzód! i: Tak!
Podobnie jak nie uleczy się alkoholika, uniemożliwiając mu picie, tak i my nie uzdrowimy naszych
słabości i wad, tłumiąc je, lecz tworząc w sobie przeciwne tym wadom zalety.
I tak wracamy do słów św. Augustyna: „Kochaj i rób co uważasz za stosowne", gdyż wybraliśmy
miłość najczystszą, zaś intencja ożywia czyn. Oto na przykład, postanowiłem wreszcie ukrócić swe
lenistwo i odpisać na zaległe listy. Lecz obłożnie chory sąsiad skarży się na brak odwiedzin. Pójdę
więc raczej rozerwać chorego, gdyż jest to ważniejsze od planowanego zwycięstwa nad własnym
niedbalstwem. Oto ogólny duch chrześcijańskiego kształcenia woli.

Wiecie, że istnieje wiele innych systemów. Taoizm, buddyzm, systemy Jogi są pomysłowymi i
potężnymi szkołami woli. Byłoby zarozumialstwem z mojej strony, gdybym chciał je wszystkie opisać
z ich niezliczonymi odmianami, bowiem, nawet nieliczni ludzie Wschodu znają je wszystkie. Lecz
pozwolę sobie scharakteryzować je w kilku słowach: ich dogmatami są: istnienie bardzo licznych
światów niewidzialnych, rzeczywiste istnienie reakcji dynamicznych wszelkiego rodzaju, które
wyzwala najmniejszy nawet z ludzkich czynów, rzeczywiste istnienie wędrówek ludzkiego „Ja".
Ich ideał to: permanencja i stałość. Ich podstawowe warunki to: wycofać się z życia zewnętrznego:
porzucić wszelkie przywiązanie oparte na pragnieniach, miłości, ambicji, żądzy; trwać w niezmiennej
obojętności.
4

Prawdy ewangeliczne są przeciwieństwem tych dogmatów. Ewangelia nas uczy, że wszystko co żyje
jest cenne, bowiem jest dziełem Boga, że powinniśmy wszystko kochać i pomagać wszelkiemu życiu,
ze względu na Boga. Bóg nieustannie zasiewa i pomnaża życie; powinniśmy więc postępować tak samo
w naszej małej sferze. Bóg nie działa dla Siebie, lecz dla Swych stworzeń, więc i my też starajmy się
odtąd żyć dla innych. Wszystko istnieje realnie, nie ma iluzji w sensie absolutnym, tak jak hindusi
rozumieją Maję. Nic nie jest naszą własnością; jesteśmy więc odpowiedzialni za wszystkie narzędzia
pracy i za wszystkie okazje do pracy, jakie Bóg nam powierzył; nie powinniśmy więc uchylać się od
wymagań okoliczności i stworzeń. A wreszcie, chcieć tego, co się nam podoba, to całkiem naturalne,
podczas gdy prawdziwa wola panuje nad naszymi upodobaniami i tylko przez nią wzrastamy, gdyż
tylko ona wyzwala nas od nas samych.

Tak więc, według Chrystusa, zwycięstwo nad sobą z miłości do Boga i bliźniego jest jedyną
prawdziwą i zdrową szkołą woli.

Więc chrześcijanin wybierać będzie spośród rozmaitych możliwości działania: tę, którą uzna za
najzgodniejszą z Ewangelią, tę, która wymagać będzie od niego najwyższego wysiłku nad sobą
samym, i tę, której realizowanie nastręczy mu najwięcej trudności materialnych.

Odtąd, nawet najskromniejszy jego czyn stanie się najbardziej wolny od przypadkowości,
najpowszechniejszy w konsekwencjach, najczystszy w swych promieniowaniach i najowocniejszy w
możliwości życiowe.

TAKA JEST DROGA DO WOLNOŚCI.

Przez wytrwałe ćwiczenie dojdziemy do pokonywania komplikacji materialnych z coraz większą


łatwością; równocześnie coraz łatwiej i skuteczniej będziemy kierowali sobą i powoli utrwalimy w
sobie przyzwyczajenie do działania, do życia w radości, żarliwości, w miłości do Boga i sympatii do
bliźniego.

W praktyce, ponieważ to intencja, czyli miłość ożywia czyn płomieniem duchowym, mniej lub
więcej jasnym, należy naprzód uzyskać najczystszą miłość. Wszystko, co się czyni w zjednoczeniu z
Chrystusem, partycypuje w Jego Światłości. Oto na przykład, jakaś niewiasta udaje się na bal; zależnie
od tego czy idzie ona tam dla przyjemności czy z obowiązku konwenansów, wynikających z jej pozycji
społecznej, ów bal będzie dla niej upadkiem lub uduchowieniem. Ta sama kobieta wstaje o świcie,
ażeby spełnić jakąś charytatywną pracę, zależnie od tego, czy robi to dla miłości własnej czy też dla
miłości bliźniego, jej trud będzie dla niej upadkiem lub uduchowieniem. Można żyć w
jedności z Niebem, w środowiskach najgorszych i można żyć egoistycznie w środowiskach bardzo
nabożnych.
5

Jednak trzeba badać swe pobudki z największą szczerością i bezstronnością; nasze „Ja” mrowi się
od podstępnych wybiegów i niestrudzenie usiłuje oszukać sumienie. Mówiąc ogólnie, człowiek nie
zbłądzi
gdy będzie przyjmował wszystkie nadarzające się zadania całkiem naturalnie i z prostotą, zarówno
prace pospolite, heroiczne czy też zaszczytne. Tam gdzie żyjemy, tam jest nasza praca.

Chrześcijanin będzie daleki od poszukiwania egzystencji wyjątkowej pod względem poziomu czy
niezwykłości, ponieważ wie, że kształcenie jego nieśmiertelnej istoty i kształcenie woli jest możliwe
wszędzie. Gdy uciekamy do samotności pod pretekstem odsunięcia się od świata moralnie
niebezpiecznego, to prawdopodobnie spotkamy się z pokusą lenistwa. Często syn bogatej rodziny,
nie odczuwający żadnych trudności materialnych, mający mnóstwo czasu na naukę, pracuje znacz-
nie mniej od innego młodzieńca, którego ubóstwo rodziców zmusza do zarabiania na utrzymanie i
tylko nocami może przygotowywać się do egzaminów. Jedynym środkiem do rozwijania mięśni są
ćwiczenia gimnastyczne. Istnieje też tylko jedna recepta na rozwijanie sił woli a jest nią walka z
różnymi formami egoizmu.

Najważniejsze są obowiązki; jeżeli pozostawiają nam trochę czasu, będziemy czytać,


rozmyślać, modlić się. Stanowisko lub zawód mogły nam być narzucone przez okoliczności lub
też wybrane przez nas; pewne jednostki wyjątkowe mogą być do swej pozycji doprowadzone
przez Niebo. W każdym jednak wypadku, nasza pozycja stanowi najlepsze środowisko dla
naszego rozwoju. Ćwiczenia skomplikowane, stworzone przez ludzi, chociażby najmądrzejszych i
najbardziej doświadczonych, nigdy nie posiadają tego bogactwa witalnego i płodnego, ćwiczeń
narzucanych nam przez obowiązki. Jedynie wypełnianie tych obowiązków pozwala nam osiągnąć
giętkość, przytomność umysłu, czujność, pełne i stałe panowanie nad wszystkimi naszymi
energiami; jedynie taka metoda obejmuje całą rzeczywistość, całą substancję życia, jakie karmić
będą nasze siły, utrzymując je w harmonii.

Jezus powiedział: „Ani jeden włos nie spadnie z waszej głowy bez zezwolenia Ojca". Więc ten,
kto oddał się Ojcu, ma prawo uważać wszystko to, co mu się zdarza, za znaki planu
opatrznościowego, za rozkazy, jakie Ojciec podaje mu do wiadomości. Ćwiczenie naszej istoty
wewnętrznej nie ogranicza się do pewnych godzin dnia czy pewnego okresu życia. Trwa ono
nieustannie. Musimy być w każdej chwili gotowi.

Lecz z tej nieustannej zbieżności naszej woli z wolą Boga nie czyńmy śliskich schodów ku
fatalizmowi lub kwietyzmowi. Bądźmy surowymi sędziami dla siebie; nie ubarwiajmy swych apatii
pięknymi pozorami.
6

Jakiś skąpiec może pięknie usprawiedliwiać się przed nami i przed samym sobą społecznymi
teoriami ekonomii i cnoty; człowiek rozrzutny może też usprawiedliwiać się innymi teoriami o
konieczności obiegu wartości; nie zmieni to jednak faktu, że pierwszy ma nieczułe serce, zaś drugi
jest niewolnikiem przyjemności.

Z Bożego punktu widzenia, lepiej jest zrobić coś łatwego z posłuszeństwa, niż coś trudnego z
zamiłowania lub stoicyzmu. Pójście do teatru, żeby zrobić komuś przyjemność, jest lepsze niż
odmówić pod pretekstem, że lubiąc spektakle, lepiej się ich wyrzec. Oczywiście, każdy trud, jaki
sobie narzucamy dla Chrystusa przynosi nam korzyść duchową, lecz ta korzyść jest większa i wyższej
jakości, gdy ten trud nie jest sztuczny. Triumf woli jest największy gdy zwycięża ona samą siebie.

Zamiłowanie do umartwień, do praktyk ascetycznych i trudów może być tylko pewną formą
pychy. Nie znaczy to, że asceci i energiczni ludzie muszą być zawsze pyszałkami. Znaczy to jedynie,
że trzeba strzec się pułapek pychy.

Gdy nie jesteśmy pewni jak należy w jakiejś sytuacji postąpić, wtedy poznamy wolę Boga, to
znaczy najlepszą decyzję, po dwu znakach: najlepsza z decyzji będzie przykrzejsza dla naszych
zamiłowań lub korzystniejsza i przyjemniejsza dla bliźniego.

Wielkie dzieło duchowe obejmuje też kształcenie naszych sił fizycznych. Ciało jest naszym sługą;
należy mu się utrzymanie i wypoczynek. Duch i dusza są z nim zmieszane, zaś ciało jest z nimi
powiązane. W nas, tak jak w Przyrodzie wszystko wpływa na wszystko.

Wola powinna więc panować nad ciałem, w tych jego częściach, które ożywia świadomy system
nerwowy; należy stopniowo uzyskać kontrolę nad gestami, słowami, spojrzeniami; gdy zachodzi
potrzeba, należy oprzeć się głodowi, pragnieniu, potrzebie snu; w razie potrzeby musimy
akceptować pokarm, napój lub pracę, jaka nie podoba się ciału. Lecz zbyteczne jest narzucanie mu
nieuzasadnionych umęczeń, chyba że w zupełnie wyjątkowych wypadkach. Gdy odmówimy sobie
posiłku lub snu, następnego dnia będziemy źle pracować; prawie u wszystkich ludzi materia jest
jeszcze bardzo oporna. Tylko istoty wyjątkowe, u których duch odzyskał, należną mu kierowniczą
pozycję, mogą pościć, czuwać nocami i nikt tego po nich nie pozna; tylko one mogą znosić wielkie
trudy i cierpienia bez zachwiania równowagi i odporności moralnej.

Witalność fizyczna jest bardzo wrażliwa na dyspozycje charakteru.


Zły humor, niepokój, pesymizm osłabiają ją; dobry humor, werwa,optymizm wzmacniają witalność.
Musimy więc utrzymywać się w radosnym usposobieniu, a ponieważ nie zawsze okazje do radości
bywają częste, więc systematyczne rozwijanie w sobie radosnego usposobienia jest doskonałą
metodą. Prawdziwy uczeń Chrystusa nie jest osobnikiem ponurym, zatroskanym, pogrążonym w
chmurnych rozmyślaniach, potrafi się uśmiechać i być wesołym; wie on, że wszelkie siły potrzebują
odprężenia i że wola, podobnie jak mięśnie, odradza się i odbudowuje gdy może wypocząć.
Odprężenie może stać się odbudową.
Na najwyższym krańcu naszego "Ja" działa intelekt. On również powinien przejść pod kontrolę
wolnej woli; on też, podobnie jak ciało, jest sługą, któremu po pracy jest konieczny odpoczynek i
odprężenie.
Oczywiście, moralny wysiłek ku Światłu wywołuje decydujący wpływ na zdolność panowania
nad sobą. Lecz z lekceważenia intelektu nie róbmy nigdy jednego z warunków świętości; kształcenie
intelektu, po to żeby lepiej służył bliźniemu z posłuszeństwa Chrystusowi, oto słuszne postępowanie.
Pogarda dla wiedzy jest takim samym błędem jak czynienie z niej bóstwa, chociaż godność
prawdziwego uczonego, zasługującego na takie miano, nieskończenie przewyższa próżność głupca.

Taka sama zasada użyteczności i słusznej równowagi odnosi się też do poszukiwań Sztuki. A
Piękno, tak samo jak Wiedza czy Siła ,nie powinna stać się celem, jest bowiem drogą. Sztuka
prowadzi do Boga, podobnie jak Myśl, jak Praca, jednak pod warunkiem, nie przywłaszczania sobie
ich owoców ani przywilejów.
7

Sfera uczuć też powinna działać wedle tego samego prawa ogólnego. Chociażbyśmy pragnęli
najintensywniejszego kształcenia woli, nie mamy wyrywać z serca zdrowych uczuć, których zarody
powierzył nam Bóg. Miłość rodziny, miasta, ojczyzny, ludzkości, to nie są słabości, lecz doskonałe
szkoły dla naszego "Ja"; bowiem nie można prawdziwie kochać, nie działając; im intensywniejsze
stosunki łączą nas z przedmiotem naszych uczuć, tym surowszy jest nasz obowiązek uczynienia tej
miłości żywą w naszych słowach, czynach i w charakterze.

Miłość bez poświęceń jest tylko egoizmem.


Miłość do ludzkości nie jest zbyt trudna; bowiem to pojęcie jest czymś odległym, niedokładnym i
zbyt rozległym; nie bardzo wiemy co można zrobić dla ludzkości. Miłość ojczyzny jest już
trudniejsza, gdyż istnieją wojny i sprzeczności pomiędzy korzyścią osobistą a kolektywną. Lecz
najtrudniej jest kochać sąsiadów, kolegów, z których osobowościami zderza się codziennie nasza
osobowość. Tu mamy niezliczone okazje do panowania nad sobą. Jeżeli chcemy realizować nasze
zadanie do głębi, musimy zawsze ustępować innym, z wyjątkiem wypadków, gdy chcą nas skłonić do
złego; trzeba zawsze pozwalać się spychać na ostatnie miejsce, zawsze rezygnować z osobistych
wygód i zamiłowań: oto najlepsze z ćwiczeń, zwycięża ono nasze wady, nasze dziwactwa, zmusza nas
do przekraczania siebie samych.

Lecz to nie wszystko. Nie wystarczy ustępować innym; należałoby jeszcze dawać, tym którzy
proszą i tym, którzy nie śmią prosić. Lecz nie sięgajmy od razu tak wysoko. Posuwajmy się krok za
krokiem. Początkowo rezygnujmy z takiej doskonałości. Narazie wystarczy jeżeli potrafimy nie
zaniedbywać żadnego obowiązku, żadnej nadarzającej się okazji do ćwiczenia swej woli. W miarę jak
jej siła wzrośnie, Niebo poprowadzi nas ku pracom trudniejszym.

Oto w skrócie ogólne zasady kultury duchowej. Są to prace i sposoby ich realizowania. Do
najlepszego ich wypełnienia służą różne zalecenia, chwyty, środki pomocnicze. Przestudiujmy
najważniejsze z nich, poczynając od najistotniejszych.
Ponieważ człowiek może osiągnąć swą pełnię tylko w Bogu i ponieważ Bóg go kocha i
podporządkowuje mu Swe plany, czyż więc nie jest słusznie odmawiać możliwie najczęściej nasze
zjednoczenie z Ojcem?
Ponieważ Ojciec jest doskonałością, a Jego wielkim pragnieniem jest doprowadzenie nas do
współuczestnictwa w Jego doskonałości, ponieważ jest On Bogiem żywym a my jesteśmy obnażeni
przez Jego wzrok, więc wzywajmy Go przy każdej okazji, chwytajmy się Go, Jego dotykalnej postaci:
Jezusa Chrystusa – Słowa.
Jeśli chodzi o te ożywcze zrywy woli, to zwróćmy uwagę na Jezusa, bowiem nikt nie posiada tak
absolutnej władzy nad sobą jak On.
I rzeczywiście, prawem niepojętego i niepowtarzalnego paradoksu, Jezus często zachowuje się jak
zwykły człowiek, jakby nie miał prawa rozkazywać Swym organom; odgrywa On nieraz rolę
pierwszego lepszego biedaka. Lecz nie odchodźmy od naszego tematu. Aktualnie pamiętajmy, że
Jezus, jedyny wśród wszystkich istot, rządzi prawnie i realnie wszystkimi substancjami i organami
Swej osoby, bowiem to On Sam, jako Słowo wydobył je z Nicości. Natomiast do nas nie należy nic:
nic w naszym ciele, nic w naszym intelekcie. Jedynie nasze serce jest naszą własnością, nasze
podwójne serce Ciemności i Światła, które jest nami. Nie chodzi więc o to, żebyśmy rozkazywali
naszym instynktom, namiętnościom czy poglądom, lecz żebyśmy je nawrócili. Oto dlaczego ludzkie
metody kształcenia woli, operujące od zewnątrz ku wnętrzu są sztuczne, bezprawne i szkodliwe.
Jedynie metoda Boża, metoda Chrystusa jest zdrowa, normalna i uprawniona.

Sposobem najbardziej realistycznym i najżywotniejszym umieszczenia swej woli i siebie całego


w najzdrowszej atmosferze, to wznosić swe serce możliwie najbliżej Chrystusa, a następnie działać
zgodnie z niewyrażalnym pojęciem, jakie rodzi się z tej rozmowy bez słów, lub z tego
niewidzialnego spotkania. Należy więc przypominać sobie o Chrystusie bardzo często w ciągu dnia i
wzywać Go. Początkowo wiele razy będziemy o tym zapominać. Posłużmy się więc środkiem
mnemoteczniczym; na przykład w chwili wybicia godziny lub zmiany zajęcia, albo przy okazji
jakiegoś spotkania, w chwili wchodzenia lub wychodzenia z pokoju, albo też można posłużyć się
łatwo dostrzegalnym napisem; zresztą, wszystko może nam posłużyć do pamiętania o obecności
bożej.
8

Zgodnie z zasadami Ewangelii, która wymaga, żeby za uczuciem czy decyzją następował zawsze
czyn, będziemy formułować te wezwania nadprzyrodzonego Przyjaciela, w miarę możliwości na
głos i niech wypływają one z potrzeby chwili. Najwyższym przeobrażeniem woli jest Wiara; otóż
Proboszcz z Ars powiedział: "gdy mamy wiarę, mówimy do Boga jak do drugiego człowieka."

Innym ćwiczeniem, prawie równie ważnym, jest sporządzanie każdego ranka duchowego planu
dnia a wieczorem - duchowego bilansu. Trzeba, w miarę możności, przewidzieć jakiego rodzaju
wysiłki będziemy mieli do spełnienia w ciągu dnia, a wieczorem należy zdać sobie sprawę, czy
dobrze to zrobiliśmy. Takie badania dnia wymagają wielkiej szczerości lecz nie powinny być
robione nazbyt drobiazgowo, a nade wszystko, nie w egoistycznej intencji, żeby stać się silnym
człowiekiem. Niechaj to ćwiczenie, jak zresztą każde inne, pozostaje zawsze tylko środkiem
pomocniczym do lepszego wypełniania woli Boga.
Gdyż w przeciwnym razie upodobnimy się do atlety, którego jedyną troską jest wzrost mięśni, zaś
nie interesuje go problem odżywiania ani stan płuc. W świecie duchowym wszelkie zwracanie się ku
sobie jest cofaniem się i kuciem sobie nowych więzów.

A oto trzeci środek pomocniczy; ROZMYŚLANIE. Autorzy książek religijnych umieszczają


rozmyślanie na czele wszystkich środków kształcenia duchowego. Aż do XVI wieku rozmyślanie
nie było ujęte w żadne ramy. Dopiero św. Ignacy Loyola po raz pierwszy opracował szczegółowy
plan i metody tej praktyki, opierając ją szczególnie na zdolnościach wyobraźni i woli. Inna szkoła,
stworzona przez Franciszkanów posłużyła się władzami uczuciowymi i oparła się na miłości do
Jezusa. Trzecią szkołę stworzyli Dominikanie. Zwrócili się oni do naszych władz intelektualnych.

Próba syntezy tych metod ujawnia fakt, że opierają się one na trzech punktach zasadniczych:
1. Uświadomienie i sprecyzowanie zamierzeń,
2. Uświadomienie i zbadanie rezultatów,
3. Znalezienie sposobu na odbudowę sił woli.

Osoby, którym obowiązki pozostawiają pół godziny czasu rano i wieczorem, mogą z tej
praktyki wydobyć największe korzyści, bowiem nasz intelekt, podobnie jak ciało, potrzebuje
pokarmu należycie przygotowanego. Jednak, można też uzyskać równie dobry rezultat, łącząc
rozmyślanie z badaniem dnia. Gdyż w sumie chodzi o to, żeby żyć, działać jak najlepiej,
rozumieć Ewangelię i stosować ją jak najsprawniej.
Zamiast więc korzystać z arbitralnie wybranych fragmentów z nabożnych podręczników lub
tekstów liturgii a nawet z Ewangelii, sadzę, że lepiej jest trzymać się istoty problemu
dotyczącego zachowania się w ciągu rozpoczynanego dnia i wieczorem, sprawdzenia jak te
problemy zostały rozwiązane.
Bowiem, chociażby nasze doświadczenie wewnętrzne było bardzo duże, każdy dzień
przynosi coś nowego. W jakiż więc sposób można z całą pewnością wybrać temat rozmyślania
i mieć pewność, że będzie on odpowiadał pracy, jaką nam dostarczą nadchodzące godziny?
Znam wprawdzie swe wady i moją główną ułomność moralną; ale czy to właśnie ta wada, jaką
wybrałem do rozmyślania, będzie moją pokusą tego dnia?
9

Uważam za bardziej owocne rozmyślanie o pracy dnia, o prawdopodobnych trudnościach, o


konieczności podjęcia jakiejś decyzji. Lecz mówiąc prawdę, każdy powinien stworzyć sobie własną
metodę. Tak więc traktujcie to, co powiedziałem jako bardzo ogólne wskazówki. Oto plan:
1) Od razu stajemy przed Bogiem, źródłem wszelkiej siły i pojętności; ten akt jest łatwiejszy, jeżeli
często w ciągu dnia powtarzamy te wezwania Boga, o czym mówiliśmy już. Każdy chrześcijanin wie,
że Bóg jest wszechobecny; lecz to pojęcie wiary intelektualnej precyzuje się u tych, których wiara nie
jest formułą. Zdarza się wówczas, że obecność Boga wywołuje bardzo głęboki wewnętrzny spokój,
pewność, uczucie cichej radości, z czym żaden inny stan duchowy nie może się równać. A gdy stan
taki powtarza się często, może się on stopniowo rozwijać. Ów pokój staje się radością i szczęściem
doskonałym. Oczywiście, nie należy tworzyć tych stanów autosugestią wyobraźni; doprowadziłoby to
bowiem, do pychy i do zamętu w dziedzinie uczuć. Byłoby to podobne do sytuacji atlety, ćwiczącego
pustymi rękami, wyobrażając sobie, że podnosi coraz większe ciężary; jego mięśnie rozwinęłyby się
bardzo dobrze, lecz po piętnastu lub dwudziestu latach takich praktyk, popadłby w nieuleczalne
wyczerpanie nerwowe.
Powróćmy jednak do tematu rozmyślania.
2) Gdy tylko porzucimy niepokoje - najlepiej, chwilowo o nich zapomnieć - gdy odczujemy
cudowny spokój płynący z obecności Bożej, wtedy wzywamy Chrystusa, naszego Przyjaciela, słowami
wypowiedzianymi półgłosem i powtarzamy temat planowanego rozmyślania. W oparciu o ten temat
rozpoczynamy pracę intelektualną, która od zwykłej koncepcji wznosi się, poprze pracę logiczną,
asocjacje myślowe i abstrakcje aż do zrodzenia żywej myśli. I tu można z pożytkiem zastosować
pewną dobrą radę: gdy pragniemy jakiejś cnoty lub światła, należy o tym stale rozmyślać, stale tego
pragnąć i stale wzywać. Lecz, gdy chcemy zwalczyć jakąś wadę, wyzbyć się jakiejś namiętności,
rozmyślajmy o cnocie lub stanie ducha, przeciwnym tej wadzie. Ludzie skłonni do wyobraźni lub do
abstrakcji będą odmiennie prowadzili tę pracę umysłową. Zresztą, ponieważ nie istnieją czyste typy
ludzi, byłoby szkodliwe podawanie ścisłych rad. Niech każdy obserwuje siebie i obmyśli własną
metodę; najlepsza będzie ta, która w sposób najnaturalniejszy wywoła wzruszenie serca, bez czego
wola pozostaje chłodna a rozmyślanie bezowocne.
3) Bowiem problemem kapitalnym w rozmyślaniu jest wzruszenie, skrucha, entuzjazm,
wdzięczność, czułość, pobożność, pogoda ducha, wszystkie szlachetne uczucia będą rodziły się kolejno
i zwrócą nas ku żarliwemu działaniu. Wybaczcie, że powtórzę: wszelkie ćwiczenia fizyczne, duchowe
czy umysłowe, mają w życiu duchowym jedyny cel – doprowadzić nas do działania zgodnie z wolą
Boga; nie mogą mieć żadnego innego celu.
4) Czwartym i ostatnim aktem rozmyślania jest: sformułowanie półgłosem lub na piśmie, tematu
wybranej na ten dzień pracy duchowej. Na przykład: gdy przyjdzie Piotr, nie będę się niecierpliwił
jego uchybieniami itd. Na zakończenie dziękujemy Chrystusowi i udajemy się do pracy.

Jeszcze jedna uwaga na zakończenie. Jesteście wspomagani, więc wspomagajcie innych. Gdy proszą
was o radę, nie odmawiajcie, lecz nie bądźcie nazbyt gorliwi; nie prawcie kazań, jeśli was o to nie
proszą, szanujcie wolność bliźniego; nie narzucajcie swych poglądów, jedynie proponujcie.
Najwyższym przewodnikiem każdego człowieka dobrej woli jest Chrystus. Chociażby ktoś darzył was
największym zaufaniem, pamiętajcie, że nigdy nie potraficie zrobić dla niego nic więcej, niż
skorygować drobne szczegóły. Dostosujcie się do kierunku, w jakim zauważycie, że Bóg skłania
danego człowieka: nie przymuszajcie go, bowiem ludzie różnią się między sobą, nie ma typów
identycznych.

Przypomnijcie mu jedynie następujące zasady ogólne:


1. Wartość ma tylko to, co sami postanowimy.
2. Należy pozostać w środowisku społecznym i w sytuacji gdzie umieściło nas Przeznaczenie.
3. Nie wyróżniać się.
4. Dążyć do robienia wszystkiego raczej z miłości niż z zasady.
5. Nie spieszyć się, nie ociągać się, przykładać się do trudu danej chwili.
6. Trwać w stałej obecności Chrystusa.
10

Zreasumujmy. Ażeby ożywić przewodnią siłę naszego życia, istnieją dwa rodzaje metod:
chrześcijańskie i niechrześcijańskie. Pośród metod niechrześcijańskich najdoskonalszymi i
najwymyślniejszymi są metody
dawnego ezoteryzmu, metody jogów hinduskich i metody chińskie. Wśród współczesnych: metoda
laicka, jak np. Payota, który nie pogardził zapożyczeniem wielu elementów z metod katolickich;
metoda fizjologiczna, jak np. doktora Levy; różne metody amerykańskie, angielskie, belgijskie i
francuskie, które są tylko adaptacjami systemów ezoterycznych. Pominąłem to wszystko, jako
prowizoryczne, niepełne i zwodnicze.

Pośród metod katolickich, wyróżnia się metoda średniowieczna, jaka osiągnęła swój wspaniały
rozkwit w duszy Franciszka z Asyżu. Zwraca się ona wyłącznie do uczucia, rozpatruje jedynie osobę
ludzką i ludzkie życie Chrystusa, sublimuje wolę miłością. Równolegle występuje szkoła
dominikańska, działająca przede wszystkim na aparat mentalny i szukająca w teologii najwyższych
argumentów, kierujących spokojną
i pogodną wolę ku działaniu. Następnie syntetyczna szkoła Loyoli. Opiera się ona równocześnie na
władzach umysłowych i uczuciowych; tworzy ona formy odczuwalne przez stany mentalne i
psychiczne; skłania do wysiłku wyobraźnię. Jej siła kształci tysiące jezuitów, narażonych na wszelkie
destrukcyjne fermenty spraw doczesnych, a mimo to, zachowują oni wszystkie swe cele i naogół
odnoszą zwycięstwa nad najbardziej wrogimi im koalicjami.
Każda z tych szkół zawierała w sobie zarody możliwych wypaczeń. System typu intelektualnego
ma tendencję do abstrakcji; system emocjonalny może zdegenerować się w dewocyjną czułostkowość;
system
czystej woli może przejść w tyranię. Lecz potężna żywotność katolicyzmu zawsze łagodziła przesadny
rozpęd swych życiodajnych soków, wydając w odpowiednim momencie równoważące odgałęzienia.
Tym sposobem formalizm, szerzący się w XVI w., został zahamowany przez surową szkołę Jana od
Krzyża, który głosił zupełne ogołocenie ze wszystkiego, co świat zewnętrzny i świat wewnętrzny
wprowadzają do naszej świadomości. Istotnie, zarówno przyjemności jak i cierpienia, miłość i
nienawiść, przybliżone prawdy i częściowe błędy, wszystko jest jedynie ograniczeniem i
względnością; nawet zjawiska boskie, docierające do naszej świadomości nie są Bogiem, gdyż Bóg
jest zawsze poza tym wszystkim. Więc uczeń, który pragnie osiągnąć najwyższy ideał, nieskrępowanej
woli, łączy się z Bogiem jedynie przez niezliczone i nieustanne wyrzekanie się licznych owoców
swych wszystkich trudów, jakie podejmuje z.posłuszeństwa wobec Ewangelii.

Lecz jest to droga wyjątkowa i bardzo trudna; na każdym kroku można stracić równowagę, za
każdym zakrętem kryją się pieczary smoków; nikomu nie zalecałbym tej drogi; zaledwie jeden lub
dwu wędrowców w ciągu stutecia przechodzi tamtędy, a tak wyjątkowi ludzie potrafią kroczyć w
zupełnym osamotnieniu.
11

Inny system rozkwitł na początku w. XVII. Oczyścił on atmosferę surowej dyscypliny jezuickiej,
powracając do żarliwości franciszkańskiej; jest to metoda rozmyślania kardynała de Berulle. Metoda ta
wkrótce odnowiona przez Tronsona, stała się metodą kongregacji katolickiej Silpice; jest bardzo
dokładna i szczegółowa – niektórzy twierdzą, że zbyt szczegółowa. Tak czy inaczej, jej zawdzięczamy
solidną formację całego kleru świeckiego w XVIII i XIX wieku.

Ja natomiast, jako że zawsze lubię powracać do źródeł, do słów naszego Mistrza, jedynego i
powszechnego, starałem się zwrócić waszą uwagę na sprawy realne, jakie stają przed każdym z nas.
Jesteśmy ludźmi świeckimi; uważamy, że pierwszym obowiązkiem każdej żyjącej istoty jest samo
życie i pomaganie mu wokół siebie. Jesteśmy ludźmi XX-go wieku, obarczonymi obowiązkami
rodzinnymi, zawodowymi i patriotycznymi. Jeżeli Ewangelia pochodzi od Boga, musi ona zawierać
przede wszystkim wskazówki dla nas, przed radami dla istot wyjątkowych. A jeżeli Bóg jest naszym
Ojcem, to nasze egzystencje bardzo zwykłe, codzienne, banalne, powinny też zawierać w sobie
dostateczną ilość katalizatorów, dzięki którym rozwiną się nasze siły wewnętrzne. A ponieważ wiemy,
że Bóg nie ogranicza naszych porywów ku Doskonałości, więc te skromne ramy życia ziemskiego,
jakie nam przypadły w udziale, kryją w sobie nawet więcej możliwości, niż nasza letniość potrafi
kiedykolwiek spożytkować. Jakikolwiek człowiek tu na ziemi, najskromniejszy z parobków wiejskich,
najbardziej ograniczony pomocnik murarski, jeżeli zechce, znajdzie podczas swych długich,
monotonnych dni, środki do wzniesienia się aż na szczyty Ducha i zasłuży sobie na Wolność już tu na
ziemi.

Wykorzystanie możliwości naszego nieśmiertelnego ducha jest równie ewidentnym obowiązkiem


jak wykorzystanie niezliczonych możliwości Przyrody. Instynkt samozachowawczy i nasze
zamiłowanie do wygód, na początku, zmuszają nasze lenistwo do podejmowania takiego czy innego
przedsięwzięcia.
Następnie instynkt gatunkowy uczy nas pracować dla rodziny. I stopniowo, po długich stuleciach,
dla bytu społecznego, a po licznych doświadczeniach - dla jednostki - wyłania się powoli z mgieł
egoizmu utylitarnego, odczucie szlachetnych wartości pracy bezinteresownej.
Klęski ponoszone na tej nowej drodze, jeżeli nie zniechęcą na pewien czas naszej dobrej woli,
skłaniają do przyjęcia koncepcji prawdopodobieństwa opieki istot nadludzkich i tak rozwija się
instynkt religijny. Poczynając od naturalnego politeizmu, ów instynkt umacnia się i oczyszcza,
dochodząc do nadprzyrodzonego monoteizmu, którego najczystszy typ – jeżeli można się tak wyrazić
– prezentuje religia chrześcijańska.
W tej fazie rozwojowej, dusza otwiera się na przyjęcie koncepcji Boga – Zbawiciela, Boga
niezależnego od Swego dzieła, który kontynuuje to dzieło jedynie dla dobra Swoich stworzeń. Na
przekór logicznej niemożliwości, idea Absolutu ukrzyżowanego w świecie Względności, który mimo
to zachowuje bezmierność swej natury – idea ta staje się odczuwalna dla ludzkiego serca. Wtedy
człowiek przyjmuje Ewangelię, Chrystusa, Dziewicę Maryję, a nasza uboga, ciasna osobowość
zaczyna być zdolna do nieograniczonego rozwoju.

Wreszcie pojmujemy, że harmonijna ekspansja Życia powszechnego tworzy niezbędne środowisko dla
harmonijnej ekspansji życia indywidualnego; pojmujemy też, że aby osiągnąć swój stopień doskonały,
życie indywidualne musi współpracować z życiem powszechnym, a te dwa Wielkie Dzieła mogą się
dopełnić jedynie przez Miłość, jako środek działania, Miłość, jako motyw działania i Miłość jako cel
działania. Wielu ludzi kontemplujących, od początku istnienia rodzaju ludzkiego, doszło do tej
koncepcji. Lecz wśród nich tylko prawdziwy chrześcijanin dostrzega w jaki sposób Miłość wcieliła
się, pod ludzką postacią Jezusa i tylko ten prawdziwy chrześcijanin znajduje w duchowym zbliżeniu
do tej unikalnej Istoty, która będąc w pełni Bogiem, jest równocześnie całkowicie Człowiekiem –
przykładem, to znaczy Drogą dla wszelkiej aktywności zewnętrznej; wzorem dla wszelkiej aktywności
wewnętrznej, to znaczy Prawdą, doskonałością wiecznie trwałą dla wszystkich momentów Istnienia –
to znaczy Życiem.
Uważajmy się za bardzo szczęśliwych, że zostaliśmy wybrani do pojęcia tej tajemnicy, w Boży
sposób absurdalnej; nieograniczone korzyści, jakie każdy z nas i wszyscy razem możemy tą drogą
otrzymać, są godne wszystkich starań, całej naszej żarliwości i wszelkich naszych umęczeń.
12

SEDIR

ENERGIA ASCETYCZNA
Gdy kiedyś chciałem wykazać, jak dyscyplina jest nieodzowna gdy wspinamy się na wyżyny
piękna moralnego, wielu moich czytelników uznało mnie za zbyt systematycznego i skłonnego
do ograniczania
inicjatywy. Nieco później, gdy przypomniałem, że dyscypliny nie są celami lecz zwykłymi
środkami do zdobycia panowania nad sobą i zdolności do przyjmowania duchowej Miłości,
wtedy inni czytelnicy
zauważyli swe niedbalstwo i orzekli, że zmuszanie się do stosowania pewnej reguły jest
niezbędne. Otóż jedni i drudzy macie rację. Trzeba, umieć wznosić się w górę jak gołąb i
posuwać się przyziemnie jak
wąż: powiedział nam to nasz Mistrz!
Gdy w cyrku podziwiamy ruchliwość, zręczność i siłę akrobatów; gdy w teatrze podziwiamy
niezwykłą technikę czy bogactwo wokalne wirtuoza, nie myślimy o latach mozolnych wysiłków,
jakich trzeba było, żeby wydobyć z ciała tyle różnych doskonałych umiejętności; ci ludzie
musieli powtarzać te czy inne ruchy, postawy, ćwiczenia, emisje głosu bez ustannie, dziesiątki
tysięcy razy; potwierdzają to
wszyscy artyści, którzy doszli do rnistrzowstwa. A są to tylko osiągnięcia fizyczne, względnie
proste, wymagające nade wszystko uporczywej wytrwałości. A poza tym, te, zdobyte z takim
trudem rezultaty, są zawsze nietrwałe; trzeba ustawicznej pracy, żeby je zachować; odrobina
jakiejkolwiek toksyny niszczy je.
Ileż powinniśmy narzucać sobie wysiłków, żeby osiągnąć doskonałość duchową, znacznie
ważniejszą, niezniszczalną i trwałą? Uprawa ascetyczna wymaga najwięcej energii; można więc
uważać ją z całą pewnością za najszlachetniejszą i najprawdziwszą. Bowiem malarz czy muzyk,
chociażby wykazywali największą wytrwałość w podbojach, swej sztuki, kroczą jednak drogą,
która się im podoba, którą kochają wraz z kamieniami i cierniami, które są bardzo bliskie ich
naturze; więc rozwijają się w sposób naturalny, rozsądny i ludzki. Czy jednak regułą mistyka nie
jest zawsze działanie odwrotne do wrodzonych skłonności? Pozbawia się on stale tego, co mu się
podoba i karmi swoje "Ja" strawą, która budzi w nim odrazę. Stale więc przekracza swój rozum,
atawizm, przeznaczenie, ludzką naturę, pragnąc osiągnąć to, co wieczne i nieskończone. Kroczy
on w nocy wiary, rzuca się w próżnię intelektualną i staje się dla siebie własnym katem.
Takie przedsięwzięcie może się wydawać szaleństwem; ale my wiemy, że "mądrość tego
świata jest szaleństwem dla Boga". Chciałbym wykazać, że jest to jednak postępowanie rozsądne,
że opiera się ono na zdrowej logice, że wymaga, dla osiągnięcia zamierzonego rezultatu,
najrozsądniejszego użytkowania naszych energii.
13

Jakikolwiek byłby rodzaj działalności, jakiej poświęcamy swoją egzystencję, żeby osiągnąć
ostateczne rezultaty, nie wystarczy ani wiedza techniczna ani umiejętność praktyczna. Tu na ziemi
wszystko jest jedynie odbiciem pierwotnego słońca, płonącego w dali, na tajemniczym niebie
przedwiecznych pierwowzorów; to właśnie ten delikatny promień, dotykając tego czy innego ośrodka
naszego nieśmiertelnego ducha, wywołuje w nas oddźwięk niesłyszalnego głosu naszego powołania; to
ku niemu trzeba skłaniać wszystkie nasze energie, wewnętrznym aktem zwanym gorliwością, zapałem,
entuzjazmem, a który jest pewną formą Miłości. To przez miłość naszego ideału wszystko, co jest w nas
żywotne, świetliste, uskrzydlone, pociąga naszą istotę ku pewnemu słońcu i aklimatyzuje ją z jego
użyźniającą atmosferą. Prace naszych rąk, jakim bądź jest nasze rzemiosło, wysiłek naszego umysłu,
poszukiwania naszej uczuciowości, nie osiągają celu, jeżeli nasz duch nie oddycha tą tajemną atmosferą,
nieuchwytną lecz rzeczywistą, jeżeli jej sobie nie przyswaja, jeżeli jej nie wprowadzi w środowisko istot
ludzkich. A oto, jak się to przedstawia w dziedzinie bożej, o tym chciałbym z wami porozmawiać.
Starożytni wtajemniczeni starali się o rozwój jednoczesny ciała, umysłu i uczucia. Humaniści epoki
odrodzenia głosili, że doskonałość można osiągnąć, dodając do tej potrójnej uprawy, moralność
chrześcijańską i dziś jeszcze podobnie myśli wiele umysłów religijnych, są jednak w błędzie. Humanizm
i ewangeliczne chrześcijaństwo stanowią dwa nieprzenikające się wzajem światy, na zawsze
rozdzielone. W ewangelicznym chrześcijaństwie życie rozwija się od ośrodka ku obwodowi, od
dziedziny duchowej ku materialnej, od góry ku dołowi. W Humanizmie odwrotnie, rozwój postępuje od
zewnątrz ku wnętrzu, od konkretu ku abstrakcji, od tego, co odczuwalne zmysłowo do tego, co
odczuwalne intelektualnie i to właśnie ogranicza ten rozwój. Metoda rozwoju, proponowana przez
Chrystusa jest odwrotna, nie zna ona żadnych granic; rozwija nas ona, rzecz jasna, lecz wykorzeniając
nas z doczesności i przesadzając na grunt wieczysty; wyprowadza nas ona z egzystencji i wprowadza do
prawdziwego bytu.
W Humanizmie wszystko zależy od człowieka i od jego naturalnych pomocników, widzialnych i
niewidzialnych. W mistycyzmie wszystko zależy od Boga i od Jego nadprzyrodzonych pomocników;
udział człowieka polega tu tylko na tym, żeby stał się podatnym do przyjęcia bożego działania i
cokolwiek by o tym mówiono, doskonałość tej zdolności odbiorczej wymaga nadludzkich wysiłków.
Humaniści wierzą, że są zdolni zdobyć Boga i na tym fałszywym wierzeniu zostały też pobudowane
na Wschodzie misteria, a na Zachodzie filozofie niezależnego badania, deifikacje intelektu i woli. Chiny
i Indie, Apoloniusz z Tyany i Marek Aureliusz, niemieccy Iluminiści XVIII- go wieku Kant, Fichte,
Stendhal, Emerson, Nitzsche, Stirner, współcześni myśliciele amerykańscy,wszyscy oni, w rożnych
odmianach, należą do tej szkoły kultu ludzkiego "Ja".
14

Dla ścisłości, należy zaznaczyć, że protestantyzm i Różo-Krzyżowcy, jako spadkobiercy teorii neo-
platonizmu, starali się pogodzić Ewangelię ze starożytnym kultem intelektu; ta niezależność myśli,
przez odrzucenie dogmatów nie dających się udowodnić, doprowadziła ich do bezmiernego
rozdrobnienia systemów i do chaosu intelektualnego, w jakim miota się ludzkość od czasu wielkiej
Rewolucji.
Oczywiście, człowiek ma obowiązek rozumieć wszechświat i ma prawo prowadzić swe badania w
sposób swobodny; lecz pycha jest w nim tak silna, że gdy ustanawia siebie panem swych dociekań,
odrzuca dyscyplinę moralną, bez której nie może pojąć żadnej formy Prawdy. Wierzyć, jak dzisiejsi
liberalni protestanci, że szukając prawdy szczerym sercem, musi się ją odnaleźć, jest złudzeniem;
dziecko jest szczere, bazgrząc na papierze, a jednak jego rysunki nie są arcydziełami. Oczywiście, Bóg
pomaga uczonemu i filozofowi, chociaż nie domyślają się tego; lecz, żeby mogli przyjąć te pomoce i
spożytkować je, powinni wyrzucić z siebie wszelką żywą postać błędu i zwalczyć swe wady,
jednym słowem, muszą naprzód stać się czyści.
Prawda nie jest abstrakcją;żyje Ona,jest istota organiczną; nasz
intelekt nie jest mechanizmem niezależnym,jest to organ związany z
innymi organami cielesnymi i duchowymi;tak więc,bez względu na to,
jakim byłoby oblicze Absolutu,które pragniemy kontemplować,musimy
przyłożyć się do pracy wszystkimi naszymi siłami.
Prsyjąe ten Absolut jest zadaniem niemożliwym dla wszelkich istot
pobudowanych z elementów świata względnego,żyjących w świecie wzglę-
dności,myślących kategoriami względnymi.Wszystkie stworzenia wfaa
z człowiekiem,wegetują w łonie tej podstawowej niemoey;zaś zwykłe
obalanie przeszkód,jakie nasza ludzka natura przeciwstawia zstąpie-
niu TiHKgkości,wymaga nieustraszoności,uporczywości znacznie przekra-
czających zespół licznych energii,jakich użyłby młodzieniec,żeby
stae się jednocześnie artysta,atleta,uczonym i filozofem. Uczeń
Chrystusa,zasługujący na to miano,tak odpowiedzialne,rozwija w
dziedzinie życia wewnę&rznggo,aktywność tak potężną i tak bogatą,
jak energia Napoleona,reorganizującego swój nardd i gruntownie
odmieniającego mapę Świata.
Trzeba nauczye się chcieć,pospocząć,trwać w tej woli,aż do osta-
tniego tchnienia,trzeba wreszcze przemienić wszystkie nasze dzia-
łalności w taki sposób,żeby ka2da z nich funkcjonowała zgodnie z
promienigm wieczystym,któremu nasza żarliwość otwiera drogę poprzez
mgliste opary naszej świadomości.
15

-4-
Wszelka praca,nawet zwykły fakt życia,jest wysiłkiem,sprzężeniem
wysiłków.Nie zależnie od tego,czy nasze wysiłki są fizyczne,uczucit
we esy umysłowe,wypływają.one zawsze z? instynktu,g namiętności, g
natchnienia,lub też rodJzą się^uważnego i przemyślanego aktu woli.
Nasz rozwój wymagg więc,żeby te różnorodne wysiłki nie przeciwdzia-
^ały sobie^ a jedynym środkiem nadania im jednego kierunku jest
zjednoczenie ich motywów,uczynienie ich czystszymi,uniwersalnymi,
wzniosłymi;otóż,przede wszystkim ideał religijny może to usyskae
od naszej grodzonej tendencji do rozpraszania się,Ideał estetyczny
jednoczy naszą osobowość tylko częściowo.Zye dla bliźniego,z mił§-
ści do Chrystusa:oto maksyma,która będzie nas prowadziła we
wszystkich okolicznościach.
Egoizm przeobraża się w altruizm za pośrednictwem czterech zasad
niczych form roswojowych:miłośś siebie-samego,miłośe rodziny,mi-
łośś ojczyzny,miłość ludzkości.Doświadczenie religijne,a ssceegól-
nie chrześcijańskie ukazuje nam,jak Niebo współdziała z tymi trud-
^*
nymi formami rozwoju.Jednak trzeba jesacze,sta^iae oporu tym
-=&ym bożym pomocom.
Chodzi więc o umiejętność wykonywania danej pracy.Tragarz wie
jak należy uchwycie worek maki,jak go właściwie ułożyć na plecach
i pewnym krokiem nieśe ten ciężar;urzędnik,obdarzony równoznaczną
siła mięsni nie potrafi n#wet pod^wignąe tego worka; i odwrotnie,
tragarz szybko zgubiłby się w rachunkach księgowego.Należy więc
odróżniać pracę niezręczną od pracy pożytecznej.
Zbadajmy też problem właściwego dozowania wys$łku.T§ słuszną
normę możemy ustalae sami,lub może to zróbiś ktoś bardziej od nas
doświadcsony;mośe to też robić sam Bóg,lecz pod warunkiem,że będzi
my Mu skrupulatnie posłuszni,Samodzielne kierowanie sobą jest
przedsięwzięciem dosyć ryzykownym;^ybranie jednego s licznych sys-
tśmów,ustanowionych przez wielkich ascetów,pozostawia wiele nie-
pewności,bowiem,pomiędzy każdym człowiekiem a Bogiem drogi się
różnią;oddanie się w ręce jakiegoś kierownika naraża nas też na
pomyłki,gdyż nikt nie może twierdzić,że sną drugiego człowieka
do gł§bi;katolioyzm zmniejsza te niedogodności,bowiam jego kiero-
wnicy zachęcają swych uczniów do zwracania się bezpośrednio do
Boga;lecz z drugiej strony,odkrywanie w każdej najdrobniejszej
okoliczności wezwania bożego,pragnienia,jakim drga serce Chrystus;
przystosowania się do woli Ojca,taka nieustanna csujnośe wymaga
najdoskonalszej u^agi i zawsze zwycięskiego panowania nad sobą.
Zresztą.żaden z tych trzech warunków nie jest możliwy do spełnie-
nia,bes jeszcze jednego,uprzedniego warunku;traeba naprzód przejś)
moat.w&ńśś ostatecznie se świata,wejśe raz na zawsze do
16

-5-
porsucie wreszcie Obowiązek i wejśe do Miłości.Od tej chwili,o waż-
ności której zapewne pamiętacie,gdyż od dawna uprzedzałem was o tym
Niebo bierze nas i nasze przeznaczenie,A.aniołowie,doskonali wyko-
nawcy Jego troskliwej opieki,przygotowują,dzień po dniu,godzina po
godzinie,specjalne świeżenia,proporcjonalne do naszej słabości, i
pokrzepienia w każdym naszym trudzie.Łącz ta cudowna i tajemnicza
szkoła trwa jedynie wówczas,gdy stosujemy się do jej wymagań se
wszystkich naszych sił.A więc,nasz los jest w naszych rękach;jeżeli
przes gnuśnośś łpmiemy ten tajemny pakt mistyczny,wtedy spadamy z
tego raju Baśki z powrotem pod panowanie Brawa,
W Przyrodnie nie istnieje ruch ciągły^bHŚBssssg trawy rośnie 2
krótkimi przerwami;gdy wyciągam r#ę,zakreśla ona pewna krsywa,
która w rzeczywistości jest kolejnością nieuchwytnych przesunięć;
nawet lot pocisku jest tylko szeregiem nieskończenie małych skoków,
'przerywanych zahamowaniami.Wysiłek ascetyczny podlega identycznemu
prawu;nasza wola nie może działać s doskonałą ciągłościa;zdobywamy
zdolność dążenia prsea całe życie do jednego celu tylko przez mak-
symalną sumę poszczególnych wysiłków woli codziennie,w każdej go-
dzinie i w każdej minucie.Oto dlacaego mają tak wielkie znaczenie
dfobne wykroczenia i słabości;oto dlaczego tylko wdwcsas idziemy
za Chrystusem,gdy nie pozwalamy sobie na opuszczanie żadnej s naj-
mniejszygh okazji do pokonania siebie i poświecenia si§ dla bliźnie
-i
Druga ważna sprawa to nie stosowanie nigdy metody bezruchu;daje
to oszczędnośś i owocność naszym wysiłkom.We wszystkich dziedzinacł
bezruch jest śmiercią.Oto przykład: zniecierpliwiło mnie jakieś
niepowodzenie,moje dłonie zaciskają się,na twarzy pojawia się
gniewny grymas,usta otwierają się do okrzyku złości.Jeżeli chcę
opanować to rozdrażnienie,uzyskam lepsze rezultaty,zużyję mniej
sił nerw.owych i wynik będzie mniej chwilowy i powierzchowny,gdy
zmuszę s$$ ręce do uprzejmego gestu,-twarz do miłego uśmiechu,-
język do przyjemnego słowa,niż gdybym się ograniczył do przyjęcia
nieruchomego i surowego wyrazu twarzy.A oto w jakim rytmie prowa-
dzić nasze ewiczenia^duchowe:zwiększać ich liczbę,lub raczej nie
opuszczać żadnej okazji do tych ćwiczeń,z własnej woli,następnie
wykonywać je solidnie i do głębi,i zawsze w sposób aktywny zamiast
metodą biernego oporu.
Wreszcie,należy wybrać wartośe kinetyczną tych ćwiczeń,ich formę
plastyczna i estetyczną;obserwacja Przyrody maże bye w tym pomocna
W rzeczy samej,nią spotyka się nigdzie linji prostej,ani w kamie-
niach,ani sy kształcie gałęzi,ani w y&chach swierząt;wss§dzie widsi.
my krzywe złożone,podziwiane przez artystę i studiowane przez geq-
17

-6-
linje są fragmentami kół. Nasze energie nerwowe, psychiczne esy umys-
łowe, są również zjawiskami żywymi;działają one po liniach krzywych
i ni& godzą si§ na zupełną niewolę. Żadna stworzona istota nie jest
zupełnie wolna, ale też sądna nie jest niewolnikiem;wsaystkie, nawet
te najbeswładniejsse, posiadają pewna, jeszcze niesprecyzowaną inicja-
tyw§ własna;należy ussa&owae te nieznaczne przejawy niezależności;
pod groźbą dopuszczenia się zamachu na życie. Zamiast wi§c^gsśgsBaę&-
&%ev$waó naszymi myś-ląmi, uczuciami i czynami surową wolą, jak dozorca
rozbestwionymi galernikami, zapoczątkowujmy tylko gesty myślowe, mo-
ralne czy fizyczne i pozwalajmy odpowiedniemu organowi doprowadzać
je do końca;gracz rzuca piłkę, lecz nie prowadzi jej do celu; treser
nie prowadzi psa, lecz puszcza go, Oprócz początkowego okresu dwiczeij
ascetycznych, traktujmy nasze siły, tych oddanych służebników, z taką
samą, łagodnością jak Bóg nas traktuje. Tyranja rodzi lęk i bierny
opó*r;surowośe prowadzi do niepotrzebnego zrne.czenia.Csesto ponawiaj-
my w głębi serca mistyczną postawę ufności, optymizmu, radości; tym
sposobem emisje energii woli będą częstsze i bardziej wielostronne.
Po jednym trudsŁe odpoczywa się innym trudem;harmonijny rozwój osią-
gamy przez możliwie najróźnorodniejsze zadania i odmiany jakości i
styj&a wysiłku.
Nie należy odnosić się do siebie z gniewem ani porywczscią;praw-
dziwa moc jest pogodna;a ro&wdj osiągnięty grogą przymusu, przyn@si
jedynie sztuczne rezultaty;należy tylko wzbudzaś porywy;a obserwacja
faktów potwierdza ras jeszcze doktrynę ewangeliczna. Człowie-duch
nie jest maszynę, której elementy mogą bye oddzielnie ulegęzane;
Wszystko w nas jest zwarte i splatang;promieniowani& różnych nassych
ośrodków przenikają się wzajemnie, lub racsej mieszają się, od najsub-
telniejszych do najbardziej materialnych, w taki sposób, że wrażenie
najpraelotniejsze dociera aż do szcgytów abstrakcyjnych, a najczyst-
sze drgnienia naszego ducha dochodzą stopniowo aż do wywołania
reakcji fizyko-chernicsnej, gdzieś w jakimś zakątku ciała.Harmonijny
rozwój ludzkiej istoty nie jest jakimś zestawieniem esy suma aryt-
metyczną, lecz elastycznym i żywym ustrojem wokół pewnej ośrodkowej
sasady. Wybierzmy najszlachetniejsza, najprawdziwszą i najpiękniejsza
s sasad - Miłośe.
Jakikolwiek stosujemy rodzaj kultury, nigdy nie pozwalajmy sobie
na przekraczanie mśaryaw ascetyzmie (^oza wyjqtko^o ważnymi przypad-
kami), nie powinno byd bezsennych nocy, dni bez pokarmu, żadnych fanaty.
tycznych nietolerancji, żadnych niezwykłych praktyk. Celem Ewangelii
jest prowadzenie., nas do doskonałości we wszystkich dziedzinach;
niech wioc wszystko będzie dla nas świeżeniem, Jesteśmy prsede wssyst.
18

-7-
odróżniajac jednak w zjawiskach,gdzie się ono przejawia,te,które
tylko pozornie przypominają życie,a y? istocie należą do śmięrcg.
Reguły moralne,ascetyczne,mistyczne służą i powinne służyć jedynie
jako środki do koregowpnia naszych nieudolności i wzmacniania nas
w naszych słabościach.
Przyjmując prosty system stosowania w roli d^iczeń,okazji,jakiech
dostarcza nam każda godzina,do panowania Rad sobą lub do poświęca-
nia się dla bliźnich,za których równocześnie będziemy się wstawiać
W naszych modlitwach,— taki system zorganizuje nasze życie w taki
sposób,że wszystkie nasze władze i zdolności,zespołowo czy kolejno,
będą obciążane pracą;z tej elastycznej i zróżnicowanej uprany pows-
tanie harmonia,odporność na zmęczenie i wewnętrzna radośś.
Jeżeli okolicznościowo przyjmiemy którąś z metod wynalezionych
przez wielkich mistrzów życia mistycznego,to pamiętajmy,że możma
je stosowa^ tylko pod kierownictwem doświadczonego przewodnika,jeże
li nie chcemy,żeby doprowadziło to nas do wewnętrznego zesztywnie-
nia i do niecharmonijnego zniekształcenia,co uczyniłoby nas zdolny?
mi jedynie dc. pewnych specjalnych wysiłków;gdy natomiast "asceta
integralny" powinien stawie czoła wsselkim niespodziankom i wszel-
kiego rodzaju walkom,
K&o idzie powoli,potrafi iść długo;to przysłowie jest też prawdą
39 ^znoszeniu się duchoif^m^Działanie gorączkowe jest równie szkod-
liwe jak bezwład;a przepracowanie rujnuje zarówno ciała,jak umysły
dusze;brak umiaru,nałogowe przyzwyczajenia,fanatyzmy są trzema pos-
taciami tej samej przesady.A teraz zbadamy problem dozowania wysiłh
W energetyce sprawdzianem jakości pracy jest jej użyteczność,
chcę powiedzieć,jej samorzutna synchronizacja z wymaganiami życia.
Duchowa wartość jakiejś istoty mierzy się jej zdolnością do pracy;
_otóż ilość pracy użytecznej zależy od jej jakości,nie zaś od szyb-
kości jej r§alizowania.Trzeba więc cierpliwie uczye się koordynacji
naszych gestdw psychicznych,zarządzania nimi oszczędnie,z jednej
strony,zaś z drugiej - zmieniać je kolejno,tak,żeby jeden organ
odpoczywał i odzyskiwał siły,podczas gdy sąsiedni pracuje;ogó*lne
uczucie zmęczenia zmniejsza się wówczas,a jego występowanie op(%-
n$a się.Aźeby uzyskać takie rezultaty,będziemy dbali o zachowanie
spokoju,przytomności umysłu uważnej i czujnej,jak również o przyl-
gnięcie do woli bożej,odkrywanej w łonie wszystkich wydarzeń, jakicł
dostarcza nam życie,i o modli tw§,krótka i częsta.
Mówiąc ogólnie,pomimo,że ^ takich problemach niewiadomych jest
niezmiernie dużo,zauważcie,iż wysiłki hamujące i smierzajace do
obojętności lub niewrażliwości wyczerpują i usztywniają,gdy nato-
miast wysiłki pozytywne promigniują,wywołuje energię odśrodkową,
19

-8- #^
a emitowane grsez jednor§dne grupy w^adz psychicznych,tonigują,na-
dają giętkości,rodzc i rozwijają spokój wewnętrzny,Natomiast,jeśli
chodzi o szybkośe,z jaką nasze postanowienia i realizacje powinno
po sobie następować,- jest to problem indywidualny każdego s nas,
$ każdy musi sam odkryć najodpowiedniejszy dla sigbie yytm;zadyssks
moralna,załamanie ^oli istnieją rzeczywiście;i należy opóaniaś ich
występowanie,unikać ich,s wyjątkiem sytuacji nie cierpiących zwłok:
kiedy już żadne ryzyko,nawet niebezpieczeństwo śmierci nie powinno
nas powstrzymam od działania.
Działanie jest potrzebą życia.Kto przyzwyczaja się do bezruchu,
zdąża ku.śmierci,bez względu na to,czy bezwład jest fizyczny,umys-
łowy,nsyaciowy osy też dotycsy woli.W kulturze wewnętrznej wybór
motylów działania jest najważniejszy;czesto mówiliśmy o tym,co po-
winno by^ dla nas powodem dsiałania:miłośś bliąniego i miłośś Boga,
Należy też zaszczepił w sobie zamiłowaaie dat i przyzwyczajenie do
dz&ałania; trseba,żeby działanie stało się nasza potrzebą,jak po-
trzeba dzieci jest bieganie i krzyczenie+Dochodzi się do tego wyż-
szego sta&Łum prsez rozwijanie świadomości ^ysiłku,lub mówiąc proś-
ciej,przez skupianie maksimum u^agi na tym,co się robi,zdając sobii
z tego sgjra^ę,koncentrując na aktualnej w danej chwili pracy cała
przytomność umysłu;dochod%i się do tego,przez ^yyełniamie tylko
jednej czynności w danym momencie,Chrystus streszcza wszystkie te
przestrogi jednym słowem:Czuwajcie,I dodaje:Módlcie się,proście
Ojca,żeby uzupełnił liczne braki ^pszej niedoświadczonej czujności,
Zazwyczaj człowiek sędzi,że zrobił już wszystko,gdy podjął pos-
tanowienie;natomiast w sprawie środków re§l$zacji,nazbyt często,
zdaje się na los,lub doświadczenie,podczas gdy,chcąc zastosowae
maksymę: "pomagaj sobie a Niebo ci pomoże^należałoby starannie spra-
wdzić te*środki.Jeszdze mniej liczni spośród nas,starają si§ zdae
sobie sprawę z tego,co dzieje się w nich podczas realisacji;a jed-
nak takie badanie czyniłoby nas zdolnymi do wielkiego postępu w
poznawaniu siebie,w kontroli naszych wrodzonych impulsów fizycz-
nych,moralnych czy umysłowych;pozwoliłoby to nam lepiej działaś,
z najmniejszym wydatkiem sił,z pewnym oderwaniem się od swego dzie-
ła;te ulepszenia,bez względu na rodzaj pracy,i wynikające z nich
korzyści,czyni^ bardziej elastycznymi nasze zdolności,wspomagają
mechmizm przyzwyczajeń-!,prowadzą do panowania nad sobą:"Posiadgci!
dusse wasze prsea cierpliwość",posiedział Syn cieśli.
Tak więc,w dziedzinie religijnej,przez stałe pamiętanie o Bogu,
analizowanie poruszeń wewnętrznych,i sewnotrnnpg^^ziałalności,prze
poszerzanie naszej wrażliwościidojdziemy do kierowania sobą,do ko-
20

-9-
pragnienie, najmniejsze wzruszenie, zarys myśli pobudzający nas do
czynu, nasze sumienie powinno automatycznie zadawaś SÓbie pytanie:
Czy jest to zgodne g wolą Boga? Co zrobiłby Chrystus na moim miej-
scu$ Jaka alternatywa da więcejf szczęścia bliźniemu? Po otrzymaniu
odpowiedzi, należy natychmiast przyjąć lub odrzucić f^ dężnośź.A gdy
nasza świadomość pozostaje niezdecydowana, powinniśmy wezwae na po-
moc nassą uczuciowość, poruszyś ją,^ozuś się w sytuacją cierpiącego
bliźniego, wreszcie otworzyć drzwi swej duszy, przyjmując wszystkich
"gości", jako przysłanych prses Bog^,nie dając się jednak żadnemu 3
nich odwrócić od Boga, bez względu na urok przynęty, jaką chcieliby
nas uwieść. Takie pełne i pogodne pangwanie nad sobą, przygotowuje
nam w planie psychicznym i psychologicznym zdolność wykonywania
kilku prać jednocseśnie;podobnie jak dochodzi się
ruchów niesymentrycznych i w odmiennym rytmie, tak samo dochodzimy
do spełniania równocześnie kilku prostych operacji umysłowych; na
przykład można fizycznie pracować przy warsztacie, umysłem wypraco-
wywaś jekieś rozmyślanie, a duchem spełniać jakiś mistyczny gest.
Lecz są to narazie jśszcse marzenia dla naszego aktualnego rozwoju;
jedynig bardzo nieliczni ludzie posiadają dziś i§ władzę.
Wysiłek najbardziej idealistyczny, najsubtelniejszy, nawet najbar-
dziej utopijny czy też najbardziej materialny, najniezręczniejszy
czy najsprawniejszy, gszystkie addziaływują na oałą osobowość i do-
cierają aż do najtajniejszych komnat wewnętrznej świątyni. W dz$edzi.
nie? mistycznej, energia wysiłku nazywa si§ żarliwością lub zapałem;
W jakim kolwiek punkcie nassej istoty, zapłonie ten ogień - nie za-
gaśnie on już nigdy; tli si§, bowiem, nazbyt często robimy wszystko,
żeby go stłumiś;lecz prędzej czy później ^ybuchnie on nagle, a w*&edy
nie panujemy już nad nim, bowiem odpowiednie dla niego pokarmy, nag-
romadzone w Ras przez troskliwych aniołów, w dniu jego pierwszego
zapłonu, uległy rozproszeniu. Sak y^i §c przeważnie psoylujew_od jed-
ne j siara j ności do drugie j : od ^ob o^ętnps ci ^.p ^ahatysmu, od gnuśności
do pr zepr ac owania A^?&P^ ^^. P^§P^-_ 3^5^- H° s.,"P^ s,lbo pr^cu.Temy^ w spo-
sób niewłaściwy, przesadny i nie3drowy^
A oto inny problem:podobnie jak gimnastyka lub mnemotechnika,asce-
tyzm nie jest celem, lecz środkiem prowadzącym do celu.Otóż wiele
pobożnych natgr wyobraża sobie, że ich ideał da się łatwiej. osiągnąć
w odosobnieniu klasztornym niż w zgiełku ś^iata.Jest to błąd analo-
giczny z tym, jaki popełniają naturaliści, niezłomni wegetarianie czy
maniacy higieny, którzy chodząc nago, nie spożywając sfermentowanych
nokarmóyj,filprujac każdy napój, sterylizując każdy prsedmiot, sądzą,
21

-lo-
składa,śe zawsze znajdzie si§ jakiś kurs,jakieś zarazki,fermentacje
infekcje,ciemne mieszkania,zanieczyszczone powietrze,jest rzeesą
niemożliwą uniTŁnąź tych niedogodności,chyba żeby ktoś uciekł na
szcsyt mamotnegt góry;natomiast nadmierna chęć oczyszczania organiz-
mu,wydelikaca go i czyni podatnym na niebezpieczeństwo zarażenia
się pierwszym napotkanym zarazkiem w powietrzu czy w kawałku chleba
bowiem tak pielęgnowany organizm traci tyle na odporności ile zys-
kuje prges te ułatwienia:nie został on uodporniony przez kontakt
s*
g mikrobami esy toksynami.Takie specjalne sposoby mogą być stosowa-
ne przejściowo,jako kuracja,lecz nie powinny się stge metodą życia.
Podobnie reguła zakonna jest wyjątkowym sposobem #ycia;w klasz-
torze,zakonnik napotyka pułapki znacznie niebezpieczniejsze od za-
sadzek światowych;a poza tym,nie odnosimy zwycięstwa,naprzykład nad
chciwością,zabezpieczając się sytuacja uniemożliwiającą posiadanie
pieni^dzy;nie jest też miłością bliźniego uciekanie do jakiejś sa-
motni.Bynalmniej nie,potępiam zakonów kontemplacyjnych;- przeciwnie
twierdzę,że równoważą one skandaliczne wybryki amatorów przyjem-
ności;a poza tym, wszystko,co istnieje jest w jakimś sensie użyte-
czne,Po prostu mdwię,że zwykłe życie,ze wszystkimi swymi utrapie-,
niami,trudami niezwykle zróżnicowanymi obowiązkami,lepiej prowadzi
do tego typu. doskonałości,jaki proponuje nam Chrystus.Trheba nau-
czyź się dysponować bogactwem w taki sposób,żeby nas nie zniewalało
trzeba nauozyś się kochać bliźniego,pomimo jego niewdzięczności
i grubiaństwa.
Zrozumcie to dobrze:uprawianie gimnastyki akrobatycznej zamiast
samiact zwykłych kwiczeń fizycsnych;czytanie i uczenie się na pa-
mięe,zamiast rozwijania pojętności i umiejętności obserwacji,stoso-
wanie się do drobiazgowych przypisów,zamiast dzielić się swym
szczęściem z nieszczęśliwymi bliźnimi,są to trzy formy tego sameg§
złudzenia.Chcieć,ze zbyt rygorystyczną skrupulatnością to droga de
utrgty energii,podobnie jak rozpaczanie z powodu niepowodzenia i -
poniesionej klęski,lub irytowanie się na siebie;zresstą nasza woi$
natryfia nieraz na przeszkody nie do przezwyciężenia;teoretycznie,
nie istnieją przeszkody,których nie mogłaby przezwycieźye wytrwa-
łość,lecz musiałaby to byd wytrwałość nieustająca i trwająca posa
śmierć.W praktyce,gdy stajemy w obliczu niemożliwości,wtedy mamy
jeszcze modlitwę p&korna,szcerą,ufna i głęboką;wtedy Niebo nam
odpowie,obdarzy nas ukojeniem,wytchnieniem i odbudujś nasze siły.
jt*^
Konstruktywny wysiłekłwspaniałą pracą;moze on osiągnae piękna
formg,przez koordynację etapów,umiar w rozwijaniu si§,i gdy wresz-
cie cała osoba uczestniczy w nim samorzutnie,swobodnie i radośnie.
22

-11-
#* ł
Ażeby osiągnąć tp sharmonisowahie naszych władz,nie uprawiajmy
jakiejś odosobnionej cnoty,z zaniedbaniem innych;wystrzegajmy się
"drobnych recept";oczywiście,maja ong pe%ną użyteczność w specjal-
nych przypadkach,lecz nie-Ra stałe;przec±#nie,dobrze jest,jak już
mówiłem przed chwilą,żeby wszystkie siły naszej istoty współpraco-
wały weJwssgXR&ej działalności.Gdy na przykład,dajemy biedakowi kilk;
groszy,dorzućmy jeszcze troch§ zdrowego rozsądku i tej wytwóTROŚci
gestu,nazywanej taktownością;tak samo nasze najszczytniejsze myśli
nie mogą być wypracowane bezv udziału całefo naszego organizmu.
Nie przedstawię tu wszechstronnych rozgałęzień wysiłku ascetycz-
Reg3#gs#z należy on do grupy najbardziej ośrodkowej nasaych energii
-.
^ięc promieniuje na całą naszą osobę.Przy równej wartości techniczni
prace robotnika,artysty,kupca,księcia będą tym uźyteczniejsse^i .
użytecznie$sze,im bardziej wykonawca zbliży si§ do ideałuiboźego.
Będziemy więc osuwali przede wszystkiem nad usunięciem s naszego
życia duchowego wszelkiego automatyzmu i sztywnosci;będziemy praco-
^ali,uwzględniając rdzenne tendencje nasz&j istoty,pfzedwiekowe
światła nassśj rasy,błagając o tę najistotniejszą pomoc,jakiej
Wielki pasterz nigdy nie odmawia.
Jeżeli wyszliście jpż z obojętności religijnej,jeżeli Ipdakie
cierpienie i pragnienie Boga stale was niepokoją,to odczuwacie,jak
bardzo ta troska powinna być głęboka,jakie miejsce powinna zajmować
pośród innych trosk,jak nieodzownie musimy ją wprowadzać w każda
chwilę naszego istniania.Nieokreślona duchpwose jest niegodna tego
najszlachetniejszego niepokoju; płomienna źarliwosś jest tu jedynie
właściwa postawą duchową.Ażeby osiągnąć ten stan intensywnej energii
potrzeba dwóch rzeczy:!.wyrzutów sumienia,żalu,skruchy - tego kru-
szenia serca,aż do łez,i 2,bezpośredniej walki z sobą,walki nieus-
tannej i nieubłaganej.Lektora i częste,krótkie modlitwy są pomocne,
lecz w żaden sposób nie zastąpią walki ascetycznej.
Podczas tej długiej walki.unikajcie pośpiechu i roztargnienia,
1Młn<f*^—r*łtL< ^,
opierajcie się destrukcyjnemu wpływowi trosk materialnych,żalów i
uraz do bliźnich a także smutku;środkami wzmacniającymi niech będzie
dla #as;csęsta modlitya i rachunek sumienia,możliwie najczęstrze
wzywanie obecności Chrystusa,oraz wola realizowania użytecznej pracy
starajcie się wciąż posuwae się naprzód,chociażby najmniejszym .!sro-
krokiem;bowiem zwłaszcza ^ dziedzinie duchowej,kto nie idzie naprzód
ten aię cofa.
Inne przysłowie:"kując,stajesz si$ kowalem",pomoże wam również.
Bowiem ^łasnie przez ^%%±g%ania człowiek rozwija swe mięśnie,a dąże-
niem do celu,rozwija swa wole.Gdy macie Dodiaa -ia!rfR
23

-12-
gdy już zdecydowaliście się na jednob z rozwiązań,realizujcie swój
wysiłek aż do końca.Tym sposobem uleczycie się z gnuśności,chy/iej-
ności,lekkomyślności,nastrojowości,przesady i zniechęceń.łącz,podo-
bnie jak wszystkie nasze siły fizyczne esy umysłowe,wola też podle-
ga zm^3zeniu;trzeba ją karmiś;jej powszednim chłebem jest yiara;
jej winem - wdzięczność dla Boga;jej lekarstwem - dobrowolne wyrze-
kanie się yjłasnych przyjemności;wygód i zadowoleń,Wiara,ę jakiej
tu mówię nie jest pierzeniem ^ dogmaty i w tajemnice teologiczną;
taka ^iara jest tylko umysłowym odbiciem prawdziwej wiary;wiara -
to niezłomne ufanie naszemu Ojcu,dzięki czemu,uniesieni pongd nas&s
ludzką By,tur§,potrafimy znosie najbardziej rozdzierające próby,nie
tracąc optymizmu,nie wątpiąc w przyszłość,nie rozpaczając.Co zaś
do wdzięczności,to nasze kamienne serce jest prawie niezdolna do
tego uczucia;mamy tak znakomite mniemanie o sobie,że wszelkie dobrs
jakimi jesteśmy obsypywani,uważamy za należne nam.Otóż,w rzeczywis-
tości nie zasługujemy na nic;dach nad głową,ubranie,chleb,-nie zdo-
byliśmy tego,bo nawet siły do pracy nie pochodzą od nas,lecz od
Bogg.Zawsze za mało dziękujemy.Gdybyśmy zobaczyli tysiące sscze-
gułów naszej egzystencji,?y naświetleniu bożym,poznalibyśmy jak
Ogoiec obsypuje nas dobrodziej.stwgmi;a ludzie,którzy zaczynają,
'
żyć \y<atmosferze bożej przyjaźni,przerażeni są nieraz łatwością,
z jaka Chrystus spełnia wszystkie ich,prośby.
.
Powróćmy do uprawy ascetycznej.Od kąd poczujemy rosnącą w nas
siłę ^oli,przykładajmy się do jej oczyszczania,oczyszczając motywy
jakie nią kierują,czyłi nasze intencje;naleźy je sprowadzać de.sżn-
gehia Bogu i bliźniemu,w taki sposób,żeby stopniowo ustaliło się
W nas przyzwyozajeniB do zapominania o sobie.Od kąd zacznie na
nas zstępowaś niebiański pokój,a niebawem będzie on samorzutnie
promieniował na innych,bez naszej świadomości.
Przeszkodami na drodze ku temu pokojowi są:nadBiar gorliwości,
przesadna wraźli^ośe na osobiste troski,źle pojęte ^yrzuty i skru-
puły*Przezwyc .iężajmy je łagodnie,z sacho^gmiem dobrego humoru,po-
grążając się za każdym razem ^ pokornej rezygnacji,serdecznej
ufności w nieskończona dobroe naszego Mistrza,
Oto jak sądzę wszystko,czego potrzeba do ^alki duchowej.Musimy
wiedziee czego chcemy i realizować postanawienia;rozpłomienia6
serce,mam na myśli najtajniejsze ognisko naszego wewnętrznego źyci]
nie obawiając się,że będzie nazbył płon§ł:o;aŻBby służyś Bogu i
bliźnim,nigdy nie będziemy dostatecznie płomienni;nie poddawae
naszych psychicznych energii zbyt twardym rśgułom:gdy obejmie je
pożar Miłości,samorzutnie dostarcza wymaganych od nich wysiłków;
gdy będzieiny nieustannie błagali Niebo o kierownictwo,wtedy samo
24

-13-
uprawy duchowej,jednak tylko pod warunkiem,że nie będziemy cofae
się przed żadnym wysiłkiem i trudem,i że będziemy się oddalali
Niebu,tak jak tego wymaga Jezus: "Z^^ całego serca,s całej dussy,
ze wszystkich sił i ze wszystkich myśli".
Istnieje mnóstwo książek na temat ascetyzmu^wiełki tom nie.po-
mieściłby samggó ich spisu.Jędnak wszystkie te metody opierają się
na kiłku wspólnych zasadach;właśnie te ich wspólne cechy pragnąłem
zebrae w tej małej pracy;nade wszystko miałem intencję ukazaś nam
stan ducha,w jakim należy rozpoczynać ówiczeniac ascetyczne; nie
wiem w jakim stopniu udało mi się lub mię udało to osiągnąe; lecz
bez względu na to,pozwólcie memu skromnemu doświadćzniu powtórzye
wam jeszcze raz,że Jezus pozostaje jedynym Mistrzem w te$ sztuce;
tylko On jedyny zna do głębi swych przyszłych pracowników,ich
potrzeby i ich siły;tylko On potrafi ich poucz&ś i zastępować ioh^
tylko On ma prawo i moc nagradzania iah,z godną uwielbieni^
niesprawiedliwością Miłości;jedynie od Niego otrzymują oni wszystko
Ponieważ nasze stulecie znalazło się w powszeghnym zamęcie -
dziwne podobieństwo do stulecia,sy którym Chrystus się zjawił -
konieczność przebudowy naszego życia wewnętrznego staje się dlp,
nas wszystkich sprawą nią cierpięoa zwłoki;.
Pamiętajmy,że ten Chrystus,ten Wiel^Ł pasterz i nauczyciel,ta
wieczysta Opoka,ten Eamiea węgielny,jest również budowniczym
-^ ^
świató^,założycielem przyszłego Grodu Bożego i naszym Przyjacielem.
*
Uczeń,który by przyjął całkowicie przyjaźń Jezusa,któryby ją
uczynił osobiste,któryby nasycił wszystkie włókna swej istoty
tym cudownym eliksirem,nie potrzebowałby żadnej innej formuły,
żadnej inne prsezornoś.ci.Starajcie się kochać Jezusa tak,jak On
was kocha i idgcie na przód;nie potrzeba niczegQ innegp,żeby
st&ś się Z (g ł n i e r z e m C h r y s t u są .
ggdir

Vous aimerez peut-être aussi