Vous êtes sur la page 1sur 12

TOMASZ śYRO

WĘDROWIEC
- Henry David Thoreau

39
Zielona Góra 2000
2

WĘDROWIEC Henry David Thoreau


Gdy patrzymy na fotografię Thoreau, uderza nas w jego twarzy skupienie znamionujące
niezwykłą dyscyplinę wewnętrzną. Jest w niej jednak i inny bardzo szczególny rys. Przy bliŜszym
przyjrzeniu się dostrzegamy w tej twarzy samotność. Jeśliby próbować szukać klucza do
zrozumienia tej ciągle tajemniczej postaci, wydaje się, Ŝe „topos” wędrówki najlepiej wyjaśnia
Ŝycie „samotnika z Concord”. Wędrówka znaczy tyle co wędrowanie, przemiana, wyzwolenie,
oświecenie. BliŜsze poznanie monotonnego na pierwszy rzut oka Ŝycia Thoreau ujawnia jego
niezwykłą wewnętrzną intensywność. Jego przyjaciela Emersona łatwiej „zaszufladkować”: poeta-
filozof o kontemplacyjnej naturze, zagłębiający się coraz bardziej w abstrakcjach własnej wersji
neoplatonizmu. Thoreau mimo swojej samotniczej wędrówki bardzo ostro postrzega problemy
społeczne, Emerson zaś nie ma prawie zupełnie instynktu społecznego (dopiero długie namowy
przyjaciół zmuszają go do wzięcia udziału w kampanii abolicjonistycznej). W twórczości i Ŝyciu
Thoreau nie znajdujemy stałego punktu odniesienia. MoŜemy odnotować jedynie etapy jego
wędrówki, dla której tłem jest najpierw przestrzeń fizykalna, konkretne miejsce. Spacery nad
jeziorem Walden, nad rzekami Concord i Merrimack oddalają go od społeczeństwa, czyniąc zeń
konsekwentnego outsidera (tę postawę poświadcza pobytem w samotni) aŜ do momentu, gdy
wędrówki przenoszą go z konkretnej przestrzeni w krainę idealną. Nazywa ją Sainte Terre -
Ziemią Świętą, a siebie - wędrowcem - „sauntererem”. Konkretne miejsce - „topos” - kieruje jego
kroki w obszary unikalnej utopii. Ten akt wędrowania, w przeciwieństwie do romantycznych
wędrówek po Europie Amerykanów jego pokolenia, jest na wskroś indywidualistyczną próbą
osiągnięcia utopii, która pozwoliłaby na nieskrępowany rozwój wewnętrzny, tzn. ustalenia takich
relacji z Innym, ze społeczeństwem, w których ograniczony byłby do minimum „pierwiastek
formalny” (przymus zewnętrzny, a więc rząd, organizację społeczeństwa, nakazy towarzyskie
itd.). Biografia Thoreau jest w konsekwencji zapisem Ŝycia duchowego, a zatem jest trudna, co
przyznaje sam bohater, do weryfikowania przez „fakty”. „JakŜe rzadko w prawdziwej historii czy
biografii zachodzą wewnętrzne związki pomiędzy poszczególnymi zdarzeniami, np. jak trudno
jest człowiekowi ustalić, kiedy lub w jakim mieście czy domu Ŝył przed laty! W pisaniu takiej
biografii jeden z pierwszych kroków polegałby właśnie na ustaleniu tych faktów i mógłby nadać
wielu z nich nadmierną waŜność. ZauwaŜyłem, Ŝe w dzienniku najbardziej znaczące wydarzenie
dotyczące mojego Ŝycia, o ile są w ogóle zapisane, nie noszą Ŝadnej daty”. Warto pamiętać o tym
zastrzeŜeniu samego autora. Wprawdzie jeden z najbardziej zapalonych badaczy Thoreau Walter
Harding postarał się odtworzyć szczegółowo chronologię jego Ŝycia, lecz niewiele przybliŜa ona
zrozumienie przemian wewnętrznych Thoreau, rządzących się przecieŜ innym rytmem niŜ
kalendarz.
Zdawać by się mogło, Ŝe psychoanalityczne odczytanie osobowości Thoreau przyniesie lepsze
rezultaty. Tak uczynił Richard Lebeaux stosujący schematy poznawcze Eriksona, lecz wynik jest co
najmniej wątpliwy: powrót do natury jako forma eskapizmu i rozładowania stłumienia. Channing
czyni z Thoreau przykład naturalisty. Biografie (Henry Canby’ego, uznana za najlepszą, Josepha
Krutcha, Edwarda Wagenknechta) otwierają jeszcze inne pole interpretacyjne. Czy jednak
przyczyniają się do zrozumienia tej postaci. Sylwetka Thoreau skrywa się coraz bardziej w cieniu
licznych interpretacji. Przyjrzyjmy się głównym „zewnętrznym” faktom jego Ŝycia. Naucza dzieci
łącząc jako jeden z pierwszych wiedzę teoretyczną o przyrodzie z praktycznymi wycieczkami do
lasu. Wynajmuje się do pracy na roli, przy budowie domów, gdyŜ stara się łączyć pracę umysłową
i fizyczną - co jest jednym ze stałych motywów jego późniejszej postawy Ŝyciowej. Potem odsuwa
się od społeczeństwa budując chatę z bali nad jeziorem Walden. Znamienne, Ŝe rozpoczyna się ten
epizod w jego Ŝyciu czwartego lipca 1845 r., w rocznicę uchwalenia Deklaracji Niepodległości. Jego
pobyt w ostępach leśnych okalających Concord ma wymiar symboliczny: trwa dwa lata, dwa
miesiące, dwa dni i jest świadomym aktem wędrówki poza społeczeństwo. Tam teŜ „zagląda pod
powieki czasu”, przeŜywając mistyczne oświecenie, określające jego dalszą drogę Ŝyciową. W
konsekwencji powstaje jedno ze wspaniałych arcydzieł kultury angielskiej „Walden” (1854),
opisujące duchową transformację oraz akt wyodrębnienia się jednostki ze zbiorowości. JednakŜe
zaznaczony tą decyzją krańcowy indywidualizm nie koliduje bynajmniej z niezwykle rozwiniętym
instynktem poszukiwania sprawiedliwości społecznej. Są w jego Ŝyciu i momenty dramatyczne:
3
niespełniona miłość (dowiaduje się, iŜ jego ukochana jest obiektem adoracji brata), śmierć brata
Johna, która powoduje silne załamanie nerwowe, potem śmierć siostry. Inne traumatyczne
przeŜycie wiąŜe się z uwięzieniem Thoreau za odmowę płacenia podatku na wojnę amerykańsko-
meksykańską. W rezultacie otrzymujemy jedno z bardziej frapujących dzieł politycznych, znane
jako „Obywatelskie nieposłuszeństwo” (1848 r.). Stałym motywem jego naturalnie etycznej
postawy jest walka z niewolnictwem. „A Plea for John Brown” (1859) to pełna pasji mowa
oskarŜycielska przeciw tej instytucji. Umiera w 1862 r. na gruźlicę mając niespełna czterdzieści pięć
lat i dwie wydane ksiąŜki na swoim koncie: „A Week on the Concord and Merrimack Rivers”
(1849) oraz „Walden”. Nie są rozchwytywane. W dzienniku robi nawet Ŝartobliwą uwagę, Ŝe na
tysiąc ksiąŜek, jakie posiada, siedemset jest jego autorstwa. Publikuje w piśmie
transcendentalistów „The Dial”. Bierze takŜe Ŝywy udział w „konwersacjach” Alcotta, zagląda do
Klubu Transcendentalistów. Jest w czym wybierać. Concord jest wówczas niesłychanie Ŝywym
ośrodkiem Ŝycia umysłowego.
Odtwarzamy pokrótce waŜniejsze wydarzenia jego krótkiego Ŝycia, aby móc zagłębić się w
najwaŜniejsze jego dzieło - tworzenie wewnętrznej biografii. David Henry Thoreau urodził się w
1817 r. w Concord (Massachusetts). Pomimo ubóstwa udaje mu się ukończyć studia na Harvardzie,
zarabia na nie korepetycjami i pracą podczas wakacji. JuŜ w młodości ujawnia zapał do pieszych
wędrówek, które staną się nieodłącznym elementem jego Ŝycia. Wędruje po lasach Massachusetts,
dociera do Maine, Cape Code i Kanady. Zawsze jednak powraca w okolice Concord, tam znajdując
swoją ojczyznę. Piesze wędrówki ujawniają charakterystyczny rys jego osobowości: Thoreau nie
usiłuje poszukiwać nowych krajobrazów i związanych z nimi nowych doznań. Świadomie
ograniczając teren swoich peregrynacji (m.in. odmawia wyjazdu do Europy), ma nadzieję odbyć
podróŜ w głąb, a nie podróŜ zaspokajającą płytką Ŝądzę nowości. Porusza się po przestrzeni
wielkiej głębi, a nie przestrzeni wielkiego obszaru. Nigdy nie podejmuje stałego zajęcia, choć raz
wzorem Talesa udowadnia, iŜ jest w stanie zrobić dobry interes i duŜe pieniądze. Wraz z ojcem
produkuje ołówki o doskonałym graficznym wkładzie. Jego skład chemiczny to zasługa Davida.
Praca traktowana jako biznes nudzi go jednak i denerwuje. Zmienia zajęcia: opiekuje się domem
Emersona, z którego rodziną zamieszkuje dwukrotnie (1841-1843) i (1847-1848); biografowie nie
wykluczają moŜliwości romansu z Ŝoną Emersona. Niewiele publikuje, ale wygłasza wiele
wykładów, które stanowią zazwyczaj pierwszy szkic jego najsłynniejszych dzieł. Współcześni
przyznają, Ŝe talentem krasomówczym nie dorównuje Emersonowi. Wizerunek jego osoby
sporządzony przez otoczenie to zupełnie odrębna kwestia. Postrzegany jest jako dziwak, samotnik,
trochę wariat. Jego postawa spotyka się z niezrozumieniem, a zachowanie z potępieniem. Przez
bliŜszych znajomych uznawany jest za rodzaj sylena, Ŝyjącego w wielkiej zgodzie z naturą, ale
niekoniecznie z ludźmi. Dopiero w XX wieku jego styl Ŝycia oraz poglądy znajdują zwolenników.
UwaŜany jest za pierwszego teoretyka biernego oporu, natomiast jego skrajny indywidualizm i
hasło oporu wobec nieetycznego państwa wprowadzają go do panteonu kontrkultury
młodzieŜowej: „Obywatelskie nieposłuszeństwo” stanowi podstawę teoretyczną i moralną do
palenia kart poboru na wojnę w Wietnamie.
Tyle suchej relacji. Skoncentrujmy się teraz na wewnętrznej przemianie. Sytuacja
dobrowolnego więźnia małego świata wokół Concord wyraźnie odpowiada Thoreau. Wobec
bezkresu zjawisk w lasach Massachusetts wszystkie inne są dla niego tylko powtórzeniem
tajemnicy Ŝycia. śycie Thoreau, będące jego najdoskonalszym dziełem, pełne jest ukrytych dla
współczesnych znaczeń, niewielu ludzi uświadamiało sobie ogromny ładunek egzystencjalny i
intelektualny jego dzieła. Bogatsi o doświadczenia XX w. i wyodrębnione dziedziny nauki, prądy
filozoficzne moŜemy zrozumieć doniosłość iluminacji intuicji, jakich doznał Thoreau podczas
swoich wędrówek po lasach Massachusetts. Poszerzający się dystans wobec współczesnych mu
opinii i sądów, zmniejsza zarazem odległość wobec pewnych podstawowych problemów
niezbędnych do zrozumienia „condition humana”. Chciałbym jedynie zdać relację z etapów i
obszarów jego wędrówki w poszukiwaniu utopii indywidualnej. Thoreau uwaŜa, Ŝe sam akt
wędrowania uszlachetnia i nadaje szlachectwo. „Nie ma juŜ rycerzy, którzy by reprezentowali
ducha rycerskiego, ich rolę przejął piechur, wędrowiec”. Po drodze Thoreau wychodzi z cienia,
który rzuca na otoczenie Emerson, by na końcu wędrówki stać się wybitną osobowością XIX w.
Osobowością, zdumiewającą, choć szybko zapomnianą. Octavius Frothingham, transcendentalista
drugiej generacji, w samej historii tego ruchu nie poświęcił mu ani jednego zdania! Dopiero lata
4
kontrkultury przywracają Thoreau naleŜne miejsce wśród oryginalnych myślicieli XIX w. Blasku
dodają mu wielcy kontynuatorzy jego postawy: Lew Tołstoj, Mahatma Gandhi, Martin Luther
King. Myśl i postawa Ŝyciowa Thoreau okazuje się nawet w XX w. groźbą dla istniejącego
porządku społecznego. Publicznie czytający „Obywatelski nieposłuszeństwo” Emma Goldman,
Upton Sinclair, Norman Thomas trafiają do aresztu. KsiąŜki Thoreau jako jedne z pierwszych
zostały spalone po interwencji armii Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Setki wznowień w
XX w. wobec dwóch wydanych ksiąŜek za Ŝycia, tysiące zdeklarowanych zwolenników wobec
czterech, gdy Ŝył i tworzył. Nie pierwszy i nie jedyny to paradoks w biografii Thoreau. Jak
wytłumaczyć rosnącą liczbę entuzjastów? Jego oryginalnością? W swojej świadomej decyzji
odosobnienia miał co najmniej jednego amerykańskiego poprzednika - Stearnsa Wheelera z Ohio.
Radykalizmem społecznym nie ustępuje mu Garrison. Jeszcze przed aresztowaniem Thoreau do
więzienia za odmowę płacenia podatków trafia Alcott.
Dziennik - zapis przemiany duchowej Thoreau - pozwala prześledzić - jak długą drogę przebył
od koncepcji natury transcendentalistów do własnej, manifestującej się oryginalnym stylem Ŝycia i
sposobem myślenia (rozróŜnianie ich byłoby w jego wypadku sztucznym rozdwojeniem).
Zagłębiając się w lasy okolic Concord Thoreau nabiera dystansu wobec społeczeństwa
„wydrąŜonych ludzi”. Z czasem uzna społeczeństwo za utrwalony konwencjami fantom
świadomości. WyróŜnijmy etapy wędrówki: od fizykalnej geografii do duchowej; zwrot ku naturze
oznacza usytuowanie się na obrzeŜach społeczeństwa w roli „outsidera”; dalszą podróŜ odbywa
od Ŝycia pełnego konwencji do Ŝycia nieskrępowanego, aŜ do zanegowania społeczeństwa,
państwa i ostatecznej wędrówki w głąb siebie. Etapy wędrówki ustalają teŜ jej obszary. Tworzą je:
konwencje społeczne, umowność ról, prawa i ubioru, reforma społeczna i moralna, relacje
pomiędzy naturą-przyrodą a umysłem, refleksja nad ciałem, układ pomiędzy „prawdziwym
człowiekiem” a „ekonomią Ŝycia”, afirmacja bierna i czynna przejawów Ŝycia, bycie w
teraźniejszości. Siłą swojego umysłu sprawia, Ŝe takie produkty Ŝycia społecznego, jak moda,
prawa, sztuczne potrzeby tracą magiczną moc rzeczy oczywistych i koniecznych. Thoreau
twierdzi, Ŝe reformę społeczną naleŜy zacząć od siebie, co nadaje jej wymiar reformy moralnej.
Harmonijne współŜycie z naturą odkrywa przed nim ukrytą jedność umysłu i ciała, aktywności
intelektualnej i fizycznej. Ekonomia Ŝycia człowieka prawdziwego róŜni się diametralnie od
chaotycznych poczynań człowieka-marionetki sterowanego konwencjami społecznymi. Nic więc
dziwnego, Ŝe demaskatorska analiza artefaktów społecznych Thoreau zostaje odrzucona przez
społeczeństwo amerykańskie pragnące po wojnie domowej dać upust optymizmowi i swojej woli
działania, gdy estetyka Ŝycia ustępuje przed pierwotną energią Ŝyciową. Zerwanie z konwencjami
Thoreau zaczyna od symbolicznego aktu - zmiany kolejności uŜywania imion. Rozwijając myśl
Halbrocka Jacksona („Dreamers and Dreams. The Rise and Fall of Nineteenth Centuey Idealism”)
moŜna pokusić się o stwierdzenie, Ŝe o ile Emerson trawił czas na poszukiwanie utopii moralnej, o
tyle Thoreau poszukiwał utopii estetycznej. Nie chodzi jednak o sferę czystej sztuki, gdyŜ w
centrum jego zainteresowania leŜy sztuka Ŝycia: stworzenie egzystencji nasyconej pięknem,
oczyszczonej ze sztucznych wartości. „Do tej pory brakuje mi zdolności, by pojąć całą lekcję, jakiej
mi udzielił dzień dzisiejszy; nie jest wszakŜe stracona - dotrze wreszcie do mnie. Moim
pragnieniem jest wiedzieć, co za Ŝycie prowadzę, abym mógł się dowiedzieć, jak do tej pory Ŝyć”.
Pisarstwo jako forma poszukiwania prawdy i cnoty to jeden z elementów filozofii Thoreau,
pojmowanej wzorem staroŜytnych jako sztuka bycia. Język jest jednym z jego tworzyw. Thoreau
nieustannie cyzeluje język czyniąc ze swojego stylu kanon dla wielu anglistów. Jakakolwiek próba
ingerencji w jego wycyzelowany tekst kończyła się wycofaniem rękopisu z redakcji (jakŜeby się
obruszył, gdyby zobaczył polską wersję „Walden”). Thoreau stawia sobie za wzór Ŝywot Zenona z
Kition, czemu daje wyraz w jednym z listów. Z czasem odczyta sytuację poety (człowieka
tworzącego) poprzez mit Apollina zatrudnionego u Admeta. Jest to jedno ze źródeł jego bardzo
ciekawej koncepcji pracy. Czasu tworzenia nie moŜna oddzielić od porządku trwania. „Jak uczynić
naszą egzystencję poetyczną? Jeśli nie nadamy jej poetyckości, to znajdziemy śmierć, nie zaś Ŝycie.
Czy dlatego nie mówią o niej, bo są zbyt zdegustowani swoimi doświadczeniami? Czy dlatego, Ŝe
zazwyczaj nie kwestionują wspólnego stylu Ŝycia? W świetle praktyki najwaŜniejsze wydaje mi się
ustalenie, jak mam Ŝyć, i w tym względzie nie znajduję nic lub prawie nic w Ŝadnej z ksiąŜek (...).
UwaŜam, Ŝe społeczeństwo ze wszystkimi swoimi wytworami nie uczyniło nic w tej sprawie”.
Postawa Thoreau wobec natury to nie swoisty eskapizm, lecz konsekwentne poszukiwanie własnej
5
drogi Ŝyciowej. Zadanie poety polega na odświeŜeniu swoich doznań za pomocą natury: „Umysł
większości ludzi jest jałowy (...). Jedynie dzięki zaślubinom duszy z Naturą umysł owocuje, dając
Ŝycie wyobraźni” (pisze w innym miejscu dziennika). To właśnie dziennik - „zapis miłości” -
ukazuje etapy wędrówki do Ziemi Świętej, krainy duchowej harmonii, szczegółowo odnotowuje
jego kolejne przemiany. Początek drogi zaznacza decyzja odsunięcia się od biegu spraw
światowych. W tym momencie Thoreau podąŜa jeszcze za Emersonem, który w eseju „The
Transcendentalist” jasno określił sytuację konsekwentnych indywidualistów: „Są osamotnieni; z
ich pism i rozmów przebija samotność; odrzucają wpływy zewnętrzne; unikają społeczeństwa;
mają skłonność do zamykania się w czterech ścianach swojego pokoju, do przebywania raczej na
wsi niŜ w mieście, do samotnego znajdowania zadań (...). Czy nie będziecie tolerować jednego czy
dwóch odosobnionych głosów na tej ziemi, wyraŜających myśli oraz zasady niezniszczalne i nie
podlegające prawom rynku?”. Dopiero jednak konsekwentne przyjęcie postawy „obserwatora
świata” stawia pod znakiem zapytania wartości powszechnie uznane za oczywiste.
Nad rzeką Merrimack Thoreau odkrywa uroki przyjaźni, przywołując platońskie rozumienie
tego pojęcia. Wzorem romantyków niemieckich tworzy nowe pojmowanie poety. Poeta zajmuje w
planie świata miejsce szczególne. „Fakty trzeba poznawać bezpośrednio i osobiście, dopiero potem
dzięki indukcji moŜna ustalić ogólne zasady. Zbieracz faktów posiada doskonałą organizację
fizyczną, filozof zaś doskonałą organizację intelektualną. Jeden wędrówkę, drugi pozycję
nieruchomą. Jeden działanie, drugi myślenie. Dopiero jednak poeta posiada obydwie zdolności,
wykorzystuje je i wyciąga z nich samą esencję, uogólnia najbardziej nośne dedukcje filozoficzne”.
Sytuację poety, tak jak przedstawia ją Thoreau, moŜna odczytać w na wskroś współczesny sposób -
jako rewoltę egzystencjalną. Zadanie poety („poiein”) polega na ustawicznym odświeŜaniu
doświadczeń Ŝyciowych. Nie wysychającym źródłem twórczości są związki z naturą. Wycieczka w
lasy Massachusetts jest pierwszym krokiem na drodze wyodrębnienia swojej osoby.
Indywidualizacja przeŜyć, którą wyraŜa stwierdzenie, Ŝe „człowiek jest równie niepowtarzalny jak
Bóg”, doprowadza do pierwszych refleksji nad naturą społeczeństwa. Jest to zarazem akt
intelektualny i egzystencjalny, albowiem przekształca Thoreau w piechura-wędrowca po wielu
obszarach kulturowych. Doznania, przeŜycia jakich doświadcza w trakcie wędrówki, sama
technika (nad którą rozwodzi się w dzienniku) poświadczają, Ŝe chodzenie zamienia się w rodzaj
medytacji w ruchu. Thoreau nieświadomie odkrywa pewne podstawowe zasady chińskiej
wewnętrznej szkoły medytacji „t’ai-ji-juan” (zrelaksowanie ciało, ugięte nogi, wydłuŜony oddech,
kierunek ruchu, ścisły związek z podstawowymi Ŝywiołami). Doskonale wypracowana technika
wędrowania znosi go niczym mędrca taoistycznego na pobrzeŜa społeczeństwa („Zdrowie
odnajduję w kontakcie z przyrodą, nie zaś ze społeczeństwem”) i w konsekwencji doprowadza do
negacji porządku społecznego w mistycznym doświadczaniu wolności. „Swobodniejszy jestem od
planet; nie sięga mnie Ŝadna skarga ze świata. Oddalam się od opinii publicznej, rządu, religii,
edukacji, społeczeństwa”. Esencja nie poprzedza egzystencji, ale jej towarzyszy. Obserwacja
przyrody, studia nad zaleceniami hinduskich mędrców odkrywają przed Thoreau miejsca
dotychczas ukryte przez wychowanie, etykę protestancką, kulturę chrześcijańską. Dotyczy to
zwłaszcza własnego ciała. Thoreau wywędrowuje poza obręb wartości chrześcijańskich, które z
nieufnością traktują sprawy ciała, a pasje uwaŜają za wynik igraszek diabła. Zasadzie umartwiania
ciała, tłumiącej Ŝądze, Thoreau przeciwstawia pełną jego afirmację („poeta zapisuje historię
swojego ciała”). Neguje niepokojący podział na duszę i ciało, by odrzucić działalność umysłową
jako samoistny cel (pokrewny duchem Stirner twierdzi, Ŝe świat ducha to jeszcze jedna hipostaza
wyzwalająca się spod władzy Mnie). Połączenie tych sfer, tak długo w kulturze białego człowieka
przeciwstawnych sobie, pozwala Thoreau odzyskać naturalną radość Ŝycia, gaszoną dotychczas
przez surowe purytańskie wychowanie. W jednym z ustępów „Walden” opisuje, jak rozebrany do
naga zaŜywa kąpieli lunarnych (naśladując nieświadomie praktyki magiczne taoistów).
To pobyt nad Walden scala wszystkie jego wysiłki wyzwolenia się ze sfery czasowości („poeta
wyprzedza bieg czasu”) w jednym wszechogarniającym doświadczeniu mistycznego przebudzenia
i oświecenia. Ostatnie zdania z „Walden” sygnalizują, Ŝe ta przemiana dokonała się podczas
świadomego odseparowania się od „hałasu, który czynią wokół mnie współcześni”. „Światło,
które zmusza nas do zamknięcia oczu, jest tylko ciemnością. Na ten dzień, rozjaśniony jutrzenką,
czekamy juŜ przebudzeni. Więcej jest dni wschodzących słońcem. Słońce jest tylko gwiazdą
zaranną”. OdświeŜający rytm przyrody jedna Thoreau z przeznaczeniem. Wieści dzień
6
przebudzenia, gdy radośnie powstaje nowy człowiek, odzyskujący pełnię egzystencji. Droga
wyznaczona pobytem nad Walden ma wymiar wyraźnie ponadjednostkowy, wymiar uniwersalny.
Odizolowanie się od świata, w którym „zainteresowania i rozmowy krąŜą głównie wokół spraw
ubioru i manier, lecz ubrana gęś jest nadal tylko gęsią”, wygląda początkowo jako przyzwolenie na
bierną afirmację świata natury, gdyŜ „mój puls musi być w zgodzie z naturą”. W pierwszym
zeszycie dzienników Thoreau zapisze: „MoŜemy prowadzić zdrowe Ŝycie, Ŝyjąc podług zasad
danych nam przez Boga. Muszę brać swoje Ŝycie tak biernie jak liść wierzby powiewający nad
strumykiem (...). Cierpliwie oczekuję powiewu wiatru i wzrastam podług nakazów natury. Tylko
w ten sposób mogę dopełnić swojego wielkiego przeznaczenia. MoŜemy Ŝyć Ŝyciem rośliny czy
zwierzęcia bez prowadzenia zwierzęcego Ŝycia (...). Czuję się tak, jakbym oddał swoje Ŝycie i
odpowiedzialność za nie w ręce Boga, osiągając stan niewinności, wolność od trosk, niczym roślina
lub kamień”. Dopiero potem okazuje się, Ŝe to na pozór pasywnie przyjmowane Ŝycie nie chroni
ani nie ma chronić od aktywnego uczestniczenia w społecznych problemach epoki, takich jak
niewolnictwo, stosunek jednostki do wzrastającej potęgi państwa, cywilizacji obfitości i etyki
biznesu. Przyglądanie się biegowi świata z boku nadaje spojrzeniu zadziwiającą świeŜość.
„Obserwując z oddali ludzi oraz ich sprawy, moŜemy się im dokładnie przyjrzeć i poddać je
osądowi. Jedynie nieliczni spoglądają z górskiej oddali na skrzyŜowanie dróg. Tylko wówczas
jestem rozsądny, gdy wyrastam ponad zdrowy rozsądek, gdy nie przyjmuję pospolitego punktu
widzenia, wg którego ludzie powszechnie Ŝyją. Mądrość nie jest powszechna. Po co uŜywać
zmysłów, jeśli jestem tak zaabsorbowany codziennymi sprawami? (...). Cały świat przenika przez
nas, a nasze głębie go odzwierciedlają. Co za jasność! Osiągnięta tak czystymi środkami! Prosty
tryb Ŝycia, uczciwość zamysłu. śyjemy radując się”. Trzeba mieć za sobą oczyszczające
doświadczenia Walden, aby jeszcze w oddali zarysowała się Święta Ziemia wiecznego wędrowca
poza społeczeństwo. Codzienna praca fizyczna przywraca Thoreau radość tworzenia. Pisze w
dzienniku: „Ustawicznie biegniemy myślą ku odpoczynkowi. Prawdziwy odpoczynek polega na
całkowitej i zdrowej aktywności. Musi to być odpoczynek bez rdzy. CzymŜe innym są wolne
chwile, jeśli nie okazją do zupełnego i całkowitego ruchu? Nasza energia domaga się ćwiczeń.
Czas, który spędzamy na spełnianiu naszych obowiązków, jest pełen wolnych chwil”.
Sztuka uprawy roli nabiera właściwego znaczenia: łączy nas z cudem owocowania ziemi.
Thoreau udowadnia, Ŝe moŜna Ŝyć bez znamiennego dla cywilizacji amerykańskiej szaleństwa
nadmiaru, obfitości i marnotrawstwa, czemu daje wyraz w dwóch pierwszych rozdziałach
„Walden” - „Ekonomii” i „Gdzie i po co Ŝyłem”. To w mentalności zagarniania, zdobywania leŜą
podstawy cywilizacji śmieci. Pojednanie z pracą przywraca stan jedności z przyrodą. Osiągamy go
mocą naszego starania - okiełznania Ŝądzy „robienia interesu”. „Istnieją obecnie pewne zwroty
bardziej bezczeszczące niŜ przekleństwa czy złorzeczenia, odzwierciedlające bluźnierczy sposób
patrzenia na sprawy, np. kiedy mówimy „on robi dobry biznes”. Jest w nich i grzech, i śmierć. Nie
pozwólmy, aby dzieci ich słuchały”. Thoreau, na długo przed E. F. Schumacherem, głosi pogląd, Ŝe
„małe jest piękne”. UwaŜa, Ŝe praca rąk uszlachetnia pracę umysłową. Jest źródłem radości, tak
bowiem wyraŜa się jedność ciała i ducha. „CięŜka, stała i absorbująca praca fizyczna, zwłaszcza na
świeŜym powietrzu, jest bezcenna dla pisarza. Oddaje mu bezpośrednie usługi.” JakŜe odmienne
są radosne doświadczenia Thoreau pielęgnującego swój ogródek nad Walden w porównaniu z
przykrymi przeŜyciami Hawthorne’a z Brook Farm! „Walden” jest przede wszystkim zapisem
przemiany wewnętrznej. „Przebudzenie ze snu” uwidacznia się zwłaszcza w zdobytej przez
Thoreau ogromnej pewności stylu (pisze „Walden”, redaguje na nowo „A Week”, jego język staje
się precyzyjny i wyrafinowany). Najbardziej interesująca jest „moralna przemiana”, która zachodzi
w nim podczas samotnych spotkań ze sobą w głuszy lasów Nowej Anglii. Polega ona na
odrzuceniu odpychającej codzienności. Odnowa (tak jak w przypadku Stirnera) ma wymiar
konsekwentnie jednostkowy. Wersja anarchizmu indywidualistycznego Thoreau w niczym nie
ustępuje wersji stirnerowskiej, lecz w przeciwieństwie do Jahanna Caspara Schmidta jego Ŝycie
poświęcone jest nieustannemu wysiłkowi utrzymania się w stanie przebudzenia („ponownie się
przebudzić i utrzymać w tym stanie”). Swoim Ŝyciem Thoreau wykazuje, Ŝe w poszukiwaniu
prawdy moŜna rozbić wszelkie fantomy leŜące u podstaw Ŝycia społecznego. Walden jest
porankiem w jego Ŝyciu; przebywając tam zaprzecza maksymie Persjusza: „Zamieszkaj sam ze
sobą, a zobaczysz jak jesteś ubogi”. Wychodzi zwycięsko z tej próby. Aby dopełnić zadania
7
własnej reformy moralnej, musi jednak wprzódy obalić po kolei boŜki ludzkiej rutyny oraz
autorytety społeczne.
W jaki sposób ten amerykański „Traumweltherrscher” moŜe osiągnąć swobodę poczynań oraz
poczucie wolności? Jego droga do wolności przypomina postawę Heinricha Heinego, który za
istotę wolności, jak pisze Hannah Arendt w eseju „śyd jako parias - ukryta tradycja”, uwaŜa
właśnie tę rezerwę pariasa wobec wszystkich dzieł człowieka. Ów dystans jest wyjaśnieniem
boskiego śmiechu i braku goryczy w jego poezji. Podobnie postępuje Thoreau. Ubierając się w
welwetowy strój (noszony przez najuboŜsze warstwy robotników irlandzkich), rezygnując ze stałej
pracy na rzecz dorywczych świadomie sytuuje się poniŜej najgorszego rodzaju ludzi. Uznany
zostaje przez społeczność Concord za nieszkodliwego dziwaka, który nie zasługuje na powaŜanie.
Z tej pozycji amerykańskiego pariasa moŜe swobodnie obserwować zasady rządzące Ŝyciem
społecznym. Daje mu ona swobodę oglądu gier towarzyskich i społecznych oraz swobodę decyzji
wyjścia poza obręb tego pola. Jego uwaga tak jak Heinego skupia się w zjawiskach, które Rahel
Vernhagen nazwał „prawdziwymi, dlatego Ŝe najbardziej miłują je ci, dla których nie ma miejsca w
świecie politycznym i społecznym” (H. Arendt, „śyd jako parias - ukryta tradycja”). NaleŜą do
nich słońce, muzyka, drzewa i dzieci. Thoreau na etapie Ŝycia skupia się na wychowaniu dzieci
(prowadzi przez jakiś czas szkołę). Interesują go Ŝywioły. Naucza, Ŝe nawet deszcz i śnieg pomimo
niewygód, które sprawiają ludzkiemu ciału, trzeba przyjmować z radością. Przypomina, Ŝe Ŝycie
człowieka niczym wzrastająca roślina potrzebuje deszczu i słońca. W codziennej pogoni za
dobrami materialnymi (Thoreau uŜywa nieprzetłumaczalnego terminu „tiltman race” dla
oznaczenia tego typu ludzi) zapominamy o rzeczach najprostszych i naturalnych. Na radość Ŝycia
składają się niewinne przyjemności: Thoreau wsłuchuje się w śpiew ptaków, szum wiatru w
drzewach, muzykę kosmosu, by potem w niezrównany sposób oddać swoje przeŜycia w
kunsztownej angielszczyźnie. W chwilach odpoczynku grywa na flecie niczym boŜek Pan,
przyzywając siły przyrody. „Większość ludzi jest tak zaprzątnięta troskami i nieokrzesanymi
praktykami Ŝycia codziennego, Ŝe nie jest w stanie zerwać bardziej soczystych owoców (Ŝycia)”,
pisze. Ostrzega przed konsekwencjami pogoni za dobrami. Brak refleksji nie pozwala stanąć,
zastanowić się nad celem gonitwy. „Jeśli to ja ustalam rozkład czasu, wówczas robię to na
własnych warunkach”. Dobra materialne przesłaniają obowiązek przemiany wewnętrznej.
Thoreau jest zdania, Ŝe cywilizacja amerykańska idzie fałszywą drogą. Jako jeden z pierwszych
podejmuje konsekwentną krytykę „społeczeństwa obfitości” (wątek ten podejmuje potem Lewica i
Nowa Lewica). W pogoni za widmem bogactwa zapominamy o zasadniczym powołaniu
człowieka, którym jest radość z drobnych przyjemności, wejście do „hinduskiej świątyni i
oczyszczenie naszego Ŝycia”. Thoreau stara się przenieść na grunt amerykański inny wzorzec
Ŝycia: „zapoznajemy się z samym jądrem Ŝycia Hindusów, którzy na pradawnym zebraniu
wiernych rozstrzygali podstawowe kwestie, takie jak sposób jedzenia, picia i spania”. Zanim
jednak rozpoczniemy reformę kolektywną, musimy uznać odpowiedzialność za swój własny,
indywidualny los. Zadanie, do którego nie dorosła większość ludzi. Świadome kształtowanie
swojego przeznaczenia przeciera ścieŜki do indywidualnej utopii. W liście do swojego sympatyka
Isiaha T. Williamsa pisze: „Sam jestem swoim przeznaczeniem (...). Witam z radością swój los,
gdyŜ ten nie jest ani rzeczą trywialną, ani fanaberią” (ciekawe skądinąd byłoby zbadanie
podobieństw pomiędzy poglądami Thoreau a „monadologią” anarchistów, np. Stirnera). Brak
refleksji nad swoim postępowaniem czyni z ludzi zwyczajne kukły, kierujące się rutyną i
konwencjami. Thoreau wzorem pitagorejczyków radzi nauczać się podsumowywania osiągnięć
kaŜdego dnia, aby zapanować nad swoim przeznaczeniem: „Musimy znaleźć godzinę w ciągu
dnia (...), która da nam pogodną i lekką podstawę do spojrzenia na resztę (dnia). KaŜdego dnia
powinniśmy naciąć karby na naszym charakterze, jak robił Robinson Crusoe na swoim kiju.
Musimy być choć przez chwilę sternikiem dnia; musimy czuć rumpel w naszych rękach,
załoŜywszy, Ŝe jeśli Ŝeglujemy, to tylko sterując”.
Gdy dzięki refleksji nad skutkami swoich decyzji zaprzestajemy pogoni lub zaczynamy ją
traktować mniej powaŜnie, mamy wreszcie okazję rozejrzeć się wokół siebie i odkryć bogactwo
przejawów Ŝycia. Taka postawa, wymuszająca zerwanie z uprzedzeniami, swoista forma
„epoche”, pozwala Thoreau odkrywać głębię egzystencji w zjawiskach odrzuconych bądź nie
dostrzeganych przez potoczną myśl: uznanie śmierci i procesu gnicia za naturalne, niezbędne dla
dalszego Ŝycia; potrzebę kultywowania melancholii, aby wzbogacić sferę przeŜyć; nieodłączność
8
nienawiści od miłości; przyjęcie cierpienia jako zjawiska psychicznego, równie naturalnego jak
radość. Te stany chętnie wyraŜa za pomocą paradoksu (za angielskimi poetami metafizycznymi,
uznanymi przez niego za niedościgłych mistrzów poetyckiego obrazowania). Dla biografów
posługujących się formułami psychoanalitycznymi są one świadectwem stłumionych popędów.
Tymczasem Thoreau świadomie włączając je w rytm swojego Ŝycia osiąga dzięki wielkiej
samodyscyplinie spokojną radość Ŝycia. Jak taoiści przywołuje przykład postawy dziecka wobec
zjawisk świata: „Jak dziecko wyczekuje nadejścia lata, tak my z cichą radością kontemplujemy
wieczny, nieprzerwany cykl powracających pór roku. Gdy bogowie juŜ od setek lat są świadkami,
jak niestrudzenie powraca wiosna, my mogliśmy wyjść podziwiać i adorować wciąŜ od nowa nasz
Eden ani przez chwilę nie ulegając zmęczeniu”.
Jeśliby szukać europejskich odniesień do doświadczeń Thoreau, to jego mistyczne zatopienie w
naturze przypomina kontemplację Jakuba Boehme, sposób opisu zaś poematy Friedricha
Hölderlina. Dodajmy, Ŝe Thoreau traktuje naturę w sposób szczególny, sposób, który nam,
oddalającym się ciągle od elementarnych sił przyrody i poddanym coraz bardziej myśleniu
nominalistycznemu, trudno zrozumieć. Podziały i hierarchia zjawisk nie wkraczają w jego
pojmowanie natury. Natura jest jedna, a świat Ŝab jest równie wspaniały, jak najwspanialsze twory
poezji. Bez względu na to, gdzie moŜna by szukać źródeł jego inspiracji (w świecie Celtów czy
Indian, których historię chciał napisać jako pierwszy biały Amerykanin), natura, wg niego nie
dzieli się na oŜywioną i nieoŜywioną. Jest jedna i niepodzielna. Zatopienie się w naturze nie jest
dla Thoreau ucieczką w naturalizm, jak chcą tego jego liczni biografowie, ale składnikiem jego
rewolty egzystencjalnej. Oznacza bowiem cudowny stan trwania w teraźniejszości. Fizykalny
obszar „tu” decyduje o „teraz”. Thoreau nie potrzebuje podróŜy do Europy, którą proponuje mu
Issac Hecker, aby odkryć nowe wymiary egzystencji. Gdy dla Hegla obszar „tu i teraz” jest
punktem wyjścia do zbudowania królestwa abstrakcji, dla Thoreau ma wymiar rzeczywiście
egzystencjalny. Małe jest piękne, ale ponad wszystko bezkresne, jak wskazuje w wierszu
zapisanym w dzienniku.

Gonię za czasem teraźniejszym,


śadnego miejsca innego,
śycie jest w dniu dzisiejszym,
śegluję bez sposobu innego,
Nie pragnę dalej być od domu...
Do ParyŜa lub do Rzymu

Moja stopa na zawsze pozostanie


Na Concord polach
I muszę Ŝyć takim Ŝyciem,
Bo taka duszy mojej wola
.........................
Znaczy „tutaj”
Nigdy drogi nie zmienię
Ani skrótu nie podejmę.

Świadomy wysiłek przebywania w teraźniejszości daje moc oczyszczającą. „Zespólmy się z


rytmem czasu, zamiast marzyć o trzech tysiącach lat przeszłości. Wyprostujmy się, zostawmy
leŜące kolumny w spokoju, nie schylajmy się, aŜeby wznieść ponownie w niebo przyłucze. GdzieŜ
jest nastrój czasu, jeśli nie w dniu obecnym, w zasadzie teraźniejszości”? Muszą jak zeschły kokon
odpaść konwencje, obyczaje, przesądy, instytucje społeczne. „JakŜe Ŝycie nasze byłoby barwne,
gdyby było wystarczająco swobodne, lecz fałszywe relacje i przesądy zaciemniają niebo”.
Skontrastowanie natury i społeczeństwa wprowadza Thoreau w rejony rozwaŜań bardzo
osobliwych dla XIX w. Zastanawia się nad związkami między zwyczajem a odgrywaną rolą
społeczną (temat ten podejmie Erving Goffman), interesuje go rola ubrania w ukryciu własnej
osobowości (nad socjologią ubrania będzie się zastanawiał młody Roland Barthes, nad jego
psychologią Maurice Flugel). Thoreau uwaŜa, Ŝe ubrania mają znaczny wpływ na ukształtowanie
się zwyczajów. „Ciekawe, w jakim stopniu ludzie potrafiliby zachować swoją pozycję, gdyby
9
pozbawiono ich odzieŜy”. Takie pytania wiodą go do rozwaŜań na temat zasadności i umowności
prawa. Umowność ról, potwierdzona przez ubranie, pozwala jednemu człowiekowi opiniować i
osądzać postępowanie drugiego. W jednym z listów Thoreau bardzo zjadliwie opisuje, jak odziany
w togę sędzia, reprezentując milcząco uznany układ społeczny, rozsądza i decyduje, gdzie
rozpoczyna się granica przestępstwa. Thoreau obserwuje uwaŜnie, jak ubranie odzwierciedla
uniformizację ery demokracji, jak ubiór informuje o pozycji społecznej jego właściciela i jakie
tworzy postawy. Sam zakładając ubranie ze sztruksu dba nie tylko o wygodę, ale takŜe daje wyraz
swojemu nonkonformizmowi oraz obojętności wobec opinii publicznej.
Zagadnienie własności i bogactwa wywołuje gwałtowni atak „amerykańskiego Diogenesa”
(Peabody). W dzisiejszym języku moŜna powiedzieć, Ŝe Thoreau jako jeden z pierwszych
dostrzega niebezpieczeństwo rozwoju społeczeństwa konsumpcyjnego. Bogactwo słuŜy za „środek
socjalizacji”, wciąga człowieka w orbitę wartości nieustannego zdobywania, robienia biznesu,
nadmiernego gromadzenia dóbr („wielkie farmy, duŜo ziemi”). Miasta - wynaturzone twory takiej
mentalności, siedliska zła i nędzy, „współczesny Babilon” - jak określa je w liście do Emersona,
jaskrawie pokazują podział na biednych i bogatych. Pierwsi nie mają środków, drudzy czasu, by
zastanowić się nad swoim Ŝyciem. Amerykański styl Ŝycia staje się przysłowiowy, nadciąga realne
niebezpieczeństwo amerykanizacji naszego Ŝycia. Thoreau (na wiele lat przed Erichem Frommem)
mówi o tym, Ŝe wyścig w zdobywaniu ujawnia głębsze pokłady ludzkiej istoty, która przedkłada
posiadanie nad wysiłek bycia sobą. „Nasze Ŝycie byłoby niezwykle barwne, gdyby było nie
skrępowane, ale godne pogardy układy międzyludzkie i przesądy zamykają przed nami horyzont.
Nigdy nie dostrzeŜemy człowieka tak wyraźnego i pełnego prostoty, aby wzorem kurka na dachu
odcinał się na tle nieba”.
Uderzenie w sferę codziennych poczynań opartych na konwencji, przyzwyczajeniach,
zwyczajach i uprzedzeniach pozwala Thoreau poddać w wątpliwość realność związków
społecznych. W tym mniej więcej czasie co Max Stirner odkrywa, Ŝe społeczeństwo to „nikt we
fraku” (by uŜyć określenia Franza Kafki z okresu, gdy był członkiem kółka anarchistycznego w
Pradze). Kafka radzi ucieczkę w góry, Thoreau jedyne rozwiązanie widzi w peregrynacji w głąb
siebie. Podczas wędrówek po wspaniałych lasach amerykańskich „saunterer”, „współczesny
krzyŜowiec”, poeta „oczyszczony i wyszczególniony” przez kontakt z naturą odnajduje swoją
ziemię obiecaną. Jest to ostatni wysiłek konsekwentnego stworzenia utopii poza społeczeństwem.
Od tej pory nawet amerykańscy anarchiści będą poruszać się w zaklętym kręgu bytu społecznego.
„Utopie eskapistyczne” zostają wyparte przez „utopie rekonstrukcji” (określenia Mumforda).
Dlatego do rangi symbolu urasta zamysł dwudziestowiecznego architekta amerykańskiego B.
Salieriego, aby stworzyć utopię w postaci jednej budowli na pustyni, a więc na obszarze poza
cywilizacją amerykańską.
Thoreau zadaje sobie pytanie, jakie siły i instytucje organizują świat społeczny: własność,
moralność, prawa, obyczaje, religia, umowa społeczna, rządy większości? I odpowiada, Ŝe Ŝaden z
tych „aksjomatów” cementujących społeczeństwo nie ma wystarczająco rzeczywistego istnienia, a
więc nie ma zastosowania w wielu wymiarach jego jednostkowej utopii. Są one nam narzucone,
moŜemy więc wypowiedzieć im posłuszeństwo. Coraz głębsza wędrówka w przestrzeń
pozaspołeczną pozwala Thoreau stopniowo rozsupływać związki ze społeczeństwem. Wreszcie
ulegają one rozluźnieniu, a następnie zerwaniu. Decyzja pobytu nad Walden oznacza, Ŝe Thoreau
z naturalisty przekształca się w outsidera. Pobyt w samotni był zresztą okraszony wizytami
przyjaciół, Concord było przecieŜ oddalone tylko o dwie mile od jego chaty z bali. Kiedy jednak
opuszcza swój niewyszukany dom, ma za sobą i ten etap utrwalania swojej osobowości. W
zakończeniu „Walden” pisze: „rozkoszuję się swoją sytuacją, tym Ŝe nie Ŝyję w naszym
niespokojnym, nerwowym, rozbieganym, trywialnym dziewiętnastym stuleciu, tylko stoję lub
siedzę rozmyślając, podczas gdy czas przemija”. I potem: „wędruję jedyną moŜliwą drogą, tą, na
której nie przeciwstawi mi się Ŝadna siła”. Mistyczne doświadczenie absolutnej wolności (Thoreau
pisze o przebudzeniu), porównywalne z wielkimi iluminacjami, jak np. Nietzschego nad Sils
Maria, przekształca go w świadomego banitę. Thoreau będzie określał się mianem „moss-
troopera”, czyniąc aluzję do maruderów grasujących w XVII w. na pograniczu Anglii i Szkocji:
„Skoro prawo ma taką naturę, Ŝe wymaga od człowieka, aby stał się narzędziem
niesprawiedliwości wobec drugiego człowieka, wówczas, powiadam, naleŜy prawo naruszać.
Niech Ŝycie nasze będzie hamulcem, zatrzymującym machinę. W kaŜdym razie obowiązkiem
10
naszym jest się upewnić, czy nie spełniamy roli narzędzi niesprawiedliwości, którą potępiamy”.
Jest to ostatni etap jego wędrówki. Pod wpływem swoich niepowszednich doświadczeń aktem
woli opuszcza krąg fantomów społecznych. Banita nie szuka schronienia pośród ludzi. Obcy
prawom ludzkim poddaje się jedynie prawom bardziej pierwotnym. Zdumiewająca czystość
charakteru Thoreau, jego uczciwość i nie skrępowana konwencjami prawdomówność (N.
Nawthorne mówi o „sylwicznym charakterze”) mają swoje źródła w orzeźwiającym kontakcie z
Ŝywiołami. Do krainy niewinności, „Sainte Terre” otwierają się wrota jedynie dla człowieka
etycznego. Krytyka trendów rozwoju społeczeństwa amerykańskiego, potem społeczeństwa i
państwa w ogóle, nazywana takŜe wędrówką, nie prowadzi jednak Thoreau ani do czynnej
destrukcji, ani do nihilizmu. Na przeszkodzie po temu staje wywodzące się z myśli greckiej
przekonanie o naturalnej etyczności człowieka, ureligijniona wersja natury, wreszcie regenerujący
akt przebudzenia. Thoreau obserwując „spoza” ma wyjątkowo jasne wejrzenie w problemy
społeczne. Podobnie jak Proudhon eliminuje moralność, ale pozostawia odczucie moralne. Natura
to misterium w kaŜdym jej przejawie: „Chciałbym, abyście postrzegali tajemnicę promyka
słonecznego”. Nie ma w nim nietzscheańskiego rozdarcia. Mógłby powtórzyć za tragicznym
Hölderlinem: „Lecz spokój ducha jest dany ulubieńcom Boga”. Thoreau takŜe prowadzi swój
dialog z Bogiem (wydawcą jego „The Lost Journal” Perry Millera bardzo gorszy taka forma
kontaktu z NajwyŜszym Bytem). Natura staje się misterium, w którym na co dzień, a mimo to
odświętnie, uczestniczy poeta. Człowiek etyczny nieuchronnie musi popaść w konflikt z
państwem i haniebnymi instytucjami społecznymi. Thoreau nie tylko aktywnie uczestniczy w
kampanii abolicjonistycznej (biografowie przytaczają anegdotę o tym, jak wobec sprzeciwu pastora
sam zwołuje zebranie abolicjonistyczne za pomocą dzwonu kościelnego), ale bierze teŜ czynny
udział w akcjach antyniewolniczych zwieńczony wygłoszeniem świetnej mowy „W obronie Johna
Browna”. Dla Thoreau ten fanatyczny starzec, podejrzewany o chorobę umysłową, jest zaiste
wcieloną ideą sprawiedliwości. To współczesny Bayard – „rycerz bez strachu i skazy”. Thoreau
usiłuje przestrzec przed cywilizacją przemysłową wyzwalającą instynkt agresywnego zdobywania.
UwaŜa, Ŝe Stany Zjednoczone w coraz większym stopniu pokładają zaufanie w rozwiązaniach
technologicznych. Ta wiara w ideę postępu technicznego udaremnia doskonalenie duchowe.
Okazję do krytyki cywilizacji amerykańskiej daje mu ksiąŜka Johna A. Etzlera „Paradise Within
Reach of All Men, without Labor, by those of Nature and Machinery” (1842) będąca pierwszą
zapewne utopią technologiczną. Zamysł jej autora moŜna sprowadzić do dwóch idei. Postęp
społeczny jest absolutnie niemoŜliwy bez rozwoju technologii (zwłaszcza wykorzystującej siły
przyrody). Jedynym zaś krajem zdolnym zrealizować tę utopię, w której okiełznanie sił przyrody
zapewnia materialny komfort, są Stany Zjednoczone.
Etzler przepowiada w swojej utopii zarówno dominację ekonomiczną Stanów Zjednoczonych,
jak ich polityczną supremację nad światem. Nadejdą czasy, kiedy „Amerykę zapełni najbardziej
światła część ludności europejskiej”. Wyzwolenie sił przyrody zapewni w najbliŜszym czasie
nieprawdopodobne bogactwo materialne. Obfitość dóbr uczyni własność prywatną zbędną,
zapewniając warunki do stworzenia nowego, wysoce moralnego społeczeństwa. „Nastąpi
powszechny stan prostoty, niewinności i mądrości, poniewaŜ pojawi się tylko jedno pragnienie:
zobaczyć, Ŝe wszyscy są mądrzy, dobrze poinformowani, szczęśliwi, po to by zwiększyć ogólną
sumę szczęścia”. Utopia Etzlera bardzo zirytowała Thoreau. Ganił autora za nieokrzesany
materializm, optymizm zaś uznający materialny dobrobyt za panaceum na bolączki społeczne
uwaŜał za całkowicie chybiony. Do optymizmu skłania, według Thoreau, potencjalna wielkość
człowieka. Jest przekonany, Ŝe moŜna uniknąć tragiczności ludzkiego losu. Problem reformy
społecznej jest, jego zdaniem, fałszywie postawiony. NaleŜy ją zaczynać od jednostki, od reformy
indywidualnej, a nie od naprawy otoczenia społecznego. Ostrzega takŜe przed traktowaniem
natury jako ziemi niczyjej, przed bezwzględnym wykorzystywaniem jej. Instrumentalne podejście
grozi nieobliczalnymi konsekwencjami (nic więc dziwnego, Ŝe pionier ekologii Fuller uznał
Thoreau za jednego z twórców myślenia ekologicznego). „Mam powaŜne zastrzeŜenia wobec
projektu Etzlera, wymaga bowiem czasu, ludzi i pieniędzy, trzech spraw zbytecznych i bardzo
niewygodnych dla człowieka uczciwego i pełnego dobrych zamiarów”. Zaznaczmy tutaj bardzo
szczególną sytuację. Thoreau wytycza nową ścieŜkę do utopii. Konsekwentny indywidualista
dociera do swojego wymarzonego świata dzięki woli, nieustannej refleksji nad swoimi
postępkami, ogromnej dyscyplinie wewnętrznej. Słabsi duchem, bardziej podatni na wpływ
11
otoczenia, o silniejszym instynkcie społecznym i ci miłujący abstrakcję wybierają gromadne
działanie. Realizacja utopii poprzez przemianę siebie, nie zaś otoczenia, to naprawdę zadanie dla
silnych jednostek.
I wreszcie najsławniejszy epizod w Ŝyciu Thoreau, zaczynający się w chwili, gdy pewnego
lipcowego dnia 1846 r. straŜnik więzienny w Concord Sam Staples aresztuje Thoreau za odmowę
płacenia podatku. Odmowa ta była aktem protestu wobec jawnie zaborczej wojny z Meksykiem.
Podczas bezsennej nocy spędzonej w więzieniu, aŜ do przybycia tajemniczej, zawoalowanej damy
(biografowie przypuszczają, Ŝe była nią ciotka), która zapłaciła bez zgody Thoreau grzywnę,
zrodziło się w nim dojmujące doznanie kruchości praw człowieka wobec potęŜniejącego aparatu
państwowego. W rezultacie powstała jedna z najpiękniejszych deklaracji niepodległości człowieka.
Wnioski zawarte w „Obywatelskim nieposłuszeństwie” daleko wykraczają poza horyzont
myślowy amerykańskiego liberała XIX w., wyraŜając więcej niŜ instynktowną nieufność wobec
rządu. To juŜ naprawdę akt wypowiedzenia posłuszeństwa. Kiedy władza państwowa dąŜy do
złamania naturalnej etyczności w człowieku, dochodzi do decyzji o obywatelskim
nieposłuszeństwie. Jego konsekwencją moŜe być bierny opór. JuŜ wcześniej Thoreau dostrzega, Ŝe
główną zaporą dla alienacji jest człowiek „trzeźwy”, tzn. wyzwolony od idoli, człowiek wolny.
„Jeśli tylko człowiek ma wyzwoloną myśl, wyzwoloną fantazję, wyzwoloną wyobraźnię (...), głupi
władcy i reformatorzy nie są w stanie mu przeszkodzić”. Teraz, w cyklu wykładów ujętych potem
w esej pod ostatecznie przyjętym tytułem „Obywatelskie nieposłuszeństwo” zarysowuje etyczną
koncepcję państwa. Gdzie jednak tkwią źródła tej etyczności, jeśli władza państwowa ulega
nieustannym pokusom naruszania praw człowieka? Gdy władza państwowa alienuje się z
niepokojącą łatwością, zapominając o podstawowych zasadach rządzących Ŝyciem człowieka
etycznego? Thoreau wyobraŜa sobie państwo idealne jako emanację człowieka prawego i
sprawiedliwego. Nie kwestionuje rządu w ogóle, jedynie niesprawiedliwą władzę. Nie naleŜy się
jednak dziwić, Ŝe człowiek etyczny zderza się z niesprawiedliwym rządem. „Tam, gdzie rząd
niesprawiedliwie wtrąca do więzienia, właściwym miejscem dla człowieka sprawiedliwego jest
więzienie”. Ten fundamentalny akt obywatelskiego nieposłuszeństwa zawiera jednak równieŜ
pozytywną wizję państwa idealnego: „Dopóty nie powstanie naprawdę wolne i oświecone
państwo, dopóki państwo nie uzna jednostki za mocniejszą od siebie i niezaleŜną siłę, z której
wywodzi się cała jego własna siła i władza, oraz dopóki nie będzie odpowiednio tej jednostki
traktowało. Z lubością wyobraŜam sobie, Ŝe powstanie wreszcie państwo, które byłoby stać na
sprawiedliwość wobec wszystkich ludzi i na traktowanie jednostki z szacunkiem naleŜnym
bliźniemu; państwo takie nie uwaŜałoby, Ŝe spokój zakłócają mu nawet nieliczni Ŝyjący na uboczu,
nie wmieszani w jego sprawy ludzie, którzy nie będąc jego stronnikami, wypełnialiby jednak
wszystkie swoje obowiązki wobec bliźnich i rodaków. Państwo, które zrodziłoby ten rodzaj owocu
i pogodziłoby się, Ŝe w chwili dojrzewania odpadnie, utorowałoby drogę dla jeszcze
doskonalszego i wspanialszego państwa z mojej wyobraźni, Państwa, które jeszcze nigdzie nie
powstało”.
Czy jednak podobna wiara w człowieka moŜe ostać się deprymującym doświadczeniom XX w.?
Zwłaszcza, gdy kult państwa ułatwia totalny prymat polityki nad Ŝyciem prywatnym w róŜnych
odmianach totalitaryzmu łącznie z „faszyzmami o ludzkiej twarzy”? Tak. Wielu jego
dwudziestowiecznych wyznawców wierzy nie tylko w wyzwalającą moc wyobraźni i myśli, ale
takŜe w przeobraŜającą człowieka oraz społeczeństwo decyzję obywatelskiego oporu. Myśl
Thoreau pokazuje rozstaje dróg, sygnalizując dramatyczne rozdarcie, jakiego doświadcza
radykalna myśl amerykańska drugiej połowy XIX w. Bo oto z jednej strony potęŜnieje ruch
anarchistyczny, który całkowicie odrzuca władzę państwową - podstawową siłę polityczną
utrwalającą ucisk społeczny. Amerykańscy anarchiści są pod urokiem eksperymentów
komunitarnych, które mają zastąpić scentralizowany aparat władzy, organizując społeczeństwo w
mikroskali i wytwarzając strukturę federacyjną. Z drugiej strony, na obraz „alternatywnej
Ameryki”, o której pisze John Thomas („The Alternative America”), składa się wiele nurtów,
upatrujących w państwie doskonale administrującym ostateczne panaceum na bolączki społeczne.
Państwo doskonałe ma przeciwstawić się Ŝywiołowym procesom społecznym, dezorganizującym
społeczeństwo. Państwo stanowi największą nadzieję wielu radykałów amerykańskich na
ponowne uczynienie ze Stanów Zjednoczonych ziemi obiecanej. Wzorem swoich ulubionych
poetów metafizycznych Thoreau z upodobaniem stosuje rozumowanie oparte na paradoksie. Jego
12
Ŝycie równieŜ podąŜa śladem paradoksu. Zadziwiające, Ŝe twórczość człowieka, który świadomie
wybrał postawę obserwatora świata, dystansując się wobec społecznych idoli, obrasta w tak
rozległe konteksty kulturowe. Kiedy zastanawiam się nad tym fenomenem „Ŝyciotwórczości”,
rozpościera się przede mną mapa głównych problemów intelektualnych XIX i XX w. Thoreau
oddaliwszy się od społeczeństwa amerykańskiego przybliŜa się zarazem do podstawowych pytań
o sens i strukturę Ŝycia społecznego. Jego swobodna myśl wędruje po róŜnych tradycjach, Ŝadnej
nie pozwalając się uwięzić. Jest blisko i jednocześnie daleko od liberalizmu, anarchizmu, utopii,
koncepcji jeffersonowskiej. Zarazem oddala się od wartości czysto amerykańskich i przybliŜa do
uniwersalnych. Jego myśl, która snuje się w oddali od świata, obrasta w niezliczone znaczenia.
MoŜe dlatego na kartach tego rozdziału pojawia się tyle pozornie nie powiązanych ze sobą postaci:
Vernhagen i Hölderlin, Heine i Kafka, tyle obszarów kulturowych: Europa i Azja, renesans i antyk.
Jego wędrówka po lasach napierających na Concord wyznacza obszar problemów uniwersalnych.
Jego niezaleŜna myśl uwiarygodniona stylem Ŝycia wykracza z łatwością poza granice XIX w.
Zapoznany, wraca obecnie ze swoimi pytaniami o obszar autonomii człowieka we współczesnym
świecie.

_________________________
Przedruk: Tomasz śyro „BoŜa plantacja. Historia utopii amerykańskiej”, Warszawa 1994.

RED RAT
http://red-rat.w.interia.pl
e-mail: red_rat@interia.pl
Artur Wyrwa, skr. poczt. 39, 65-182 Zielona Góra 5
koperta + znaczek za 1,20zł = katalog Red

Vous aimerez peut-être aussi