Vous êtes sur la page 1sur 271

Święty

Ambroży
z Mediolanu
ŚW. AMBROŻY Z MEDIOLANU

O mierze
[Do cesarza Gracjana]

Przełożył
IRENEUSZ BOGASZEWICZ

INSTYTUT WYDAWNICZY • PAX • 1970


Tytuł oryginału
DE FIDE
AD GRATIANUM AUGUSTUM

Życiorys św. Ambrożego


przełożył JERZY WOJTCZAK

Okładkę projektował
Andrzej Pilich

INSTYTUT WYDAWNICZY . P A X • WARSZAWA 1970


W ydanie I. N akład 2000+350 egz. F orm at 125X195. Ark.
w yd . 13.Ark. druk. 17. P apier druk. m /gł. kl. IV 60 g
82X104 z fa b ry k i papieru w K luczach. Oddano do sk ła­
dania 17 V 70 r. P odpisano do druku 19 IX 70 r. Druk
ukończono w październiku 1970 r.
zam . nr 1771 Cena zł 40,— K-76-313.
P rinted in P olan d b y
SZCZECIŃSKIE ZAKŁADY GRAFICZNE
S zczecin, Al. W ojska P olsk iego 128
SPIS RZECZY

Wstęp •
Księga pierwsza 9
Księga druga • 48
Księga trzecia 80
Księga czwarta 117
Księga piąta 158
Życiorys św- Ambrożego 223
Bibliografia . . . 252
Indeks biblijny 258
Imiona i nazwy 268
Wykaz skrótów 270
WSTĘP

Aurelius Ambrosius jest pierwszym biskupem katolickim


na Zachodzie, który jako przyjaciel cesarzy, cieszący się naj­
wyższym autorytetem moralnym, wywarł decydujący wpływ
na losy Kościoła w cesarstwie. Był to mąż czynu, wielki orga­
nizator, świadomy swojej wielkiej odpowiedzialności, a rów­
nocześnie człowiek łatwy w obejściu, czuły na potrzeby całego
swojego ludu. Będąc ipochodzenia pat rycj u szowskiego, otrzy­
mał staranne wykształcenie humanistyczne i przygotował się
do kariery politycznej, którą mając Około trzydziestu lat, roz­
począł w Mediolanie, okresowej rezydencji cesarza. Stolicą za­
chodnią był wówczas Trewir, gdzie się Ambroży urodził oko­
ło 339 r. Główne etapy życia Ambrożego można schematycz­
nie przedstawić w sposób następujący:
Około 370 r. jest zarządcą prowincji Ligurii i Emilii (płn.
Italia). Obecny w Mediolanie w 374 r. z racji swojego urzędu,
aby czuwać nad porządkiem publicznym w czasie wyboru no­
wego biskupa po śmierci arianina, Aulksencjusza, zostaje nie­
spodziewanie obwołany biskupem. Chociaż urodzony i wycho­
wany w środowisku chrześcijańskim, był tylko katechumenem.
Otrzymuje chrzest i po kilku dniach sakrę biskupią (7 grud­
nia, data dzisiejszego jego święta liturgicznego).
Natychmiast podejmuje kroki pojednania z partią ariańską,
uznając np. święcenie udzielone przez swego poprzednika,
dzięki czemu zjednuje sobie większą część kleru, ale równo­
cześnie sprowadza zwłoki ostatniego prawowiernego biskupa,
św. Dionizego, który zmarł na wygnaniu. Wreszcie systema­
tycznie studiuje Pismo święte i dzieła teologów greckich oraz
regularnie wygłasza homilie do ludu.
Już w 378 r. zaczyna 'układać swoje pierwsze dzieło dog­
matyczne, napisane na prośbę młodocianego cesarza Gracjana,
otoczonego arianami. Jest to De fide, którego pierwszy prze­
kład polski wydajemy obecnie.
W 381 r. odbywa się pierwszy wielki synod prowincjal-
ny w Akwilei, gdzie Ambroży stanowczo występuje w obro­
nie dogmatu nicejskiego o bóstwie Chrystusa. Jednakże, jest

5
źle poinformowany o sprawach Konstantynopola, a popierając
chętnie stanowisko biskupa rzymskiego, Damazego, i patriar­
chy aleksandryjskiego, Piotra, broni praw Maksyma Cynika
przeciw Grzegorzowi z Nazjanzu (zob. J. M. Szymusiak, Grze­
gorz Teolog, Poznań 1965, s. 227, przyp. 18).
W 382 r. pod wpływem Ambrożego cesarz Gracjan usuwa
ołtarz pogańskiej bogini zwycięstwa z auli senatu rzymskiego
i cofa państwowe dotacje na utrzymanie kultu pogańskiego
(zob. L. Małunowiczówna, De ara Victoriae in curia Romana
ąuomodo certatum sit, Wilno 1937).
W 383 r., po śmierci cesarza Gracjana, Ambroży odbywa
trudne poselstwo do uzurpatora Maksyma w obronie małolet­
niego Walentyniana II. Jest to na Zachodzie pierwszy przykład
misji politycznej powierzonej biskupowi.
W latach 385—386 toczy się spór Ambrożego z cesarzową-
-matką, Justyną, żądającą oddania arianom bazyliki w Medio­
lanie (basilica Portiana). Podczas kilkudniowego oblężenia ba­
zyliki przez siły zbrojne Ambroży wprowadza wschodni zwy­
czaj antyfanicznego śpiewu hymnów i psalmów (zob. H. Leeb,
Die Psalmodie bei Ambrosius, Wien 1967).
W 387 r. nawrócenie św. Augustyna. Drugie poselstwo do
uzurpatora Maksyma, m. in. obrona heretyka Pryscyliana przed
karą śmierci.
W 388 r. cesarz Teodozjusz, dotychczasowy władca wschod­
niej części imperium, przybywa do Mediolanu. Następuje na­
wiązanie przyjaznych stosunków między biskupem i cesarzem.
W 390 r. cesarz odbywa publiczną pokutę jako zadośćuczy­
nienie za rzeź zbuntowanych mieszkańców Tesaloniki.
W 397 r., przeżywszy cesarzy Walentyniana II (392) i Teodo-
zjusza (395), Ambroży 'kończy życie 4 kwietnia, w Wielki Pią­
tek. Zostaje pochowany w katedrze mediolańskiej.
Spuścizną literacką Ambrożego (Ps 14—17, są dwa wydania
tomów Mi@ne’a, o dwóch różnych paginacjach, a to wskutek
zniszczenia części pierwszego nakładu przez pożar w drukarni)
jest okazała, dlatego że liczne jego kazania i homilie były spi­
sywane na bieżąco przez stenografów; były one tylko z lekka
poprawiane przez kaznodzieję. Ich kierunek jest zdecydowa­
nie moralizujący. Kilka dzieł wykazuje większe zabarwienie
dogmatyczne, lecz są to przede Wszystkim przeróbki dzieł pisa­
rzy greckich, szczególnie aleksandryjczyków (Atanazego i Dy-
dyma) i kapadocjan (zwłaszcza Bazylego). Pierwszym dziełem
Ambrożego była rozprawa, którą Ofiarował swojej starszej
siostrze, Marcelinie, kiedy w obecności papieża Libefiusźa prży-

6
jęła welon dziewic poświęcony Bogu: De virginibus. Dzieło,
które jest częściowo przeróbką rozprawy św. Atanazego na
ten sam temat, zawiera m. in. mowę papieża Liberiusza oraz
zaczerpnięty z apokryfów opis życia Matki Bożej, przedsta­
wionej jako wzór dziewicy. Z tej racji Ambroży uchodzi za
pierwszego teologa maryjnego. Najbardziej oryginalnym i naj­
piękniejszym dziełem Ambrożego jest obszerna seria homilii
0 Ewangelii św. Łukasza (PL 15, 1527—1850). Tam również —
w związku z dwoma pierwszymi rozdziałami Ewangelii — wy­
stępują akcenty maryjne. Najnowsze wydanie w Corpus Chri-
stianorum t. 14 (Tumhout 1957) opracował M. Adriaen. Hiero­
nim żywo skrytykował ten komentarz (List 121,6), ale tradycja
zachodnia prawie jednogłośnie, a nawet część tradycji wschod­
niej (istnieją fragmenty tłumaczone na język grecki), odnosiła
się do niego z wielkim uznaniem. Najbardziej znanymi dzie­
łami Ambrożego są: Hexaemeron, 9 homilii zebranych w 6
księgach o sześciu dniach stworzenia według księgi Ro­
dzaju (PL 14, 123—274) ma wzór dzieła św. Bazylego pod tym
samym tytułem — oraz książeczka moralna O obowiązkach
duchownych wzorowana na De Officiis Cycerona (PL 16,
25—184; przekład »polski. Warszawa, Pax, 1967). Praca: O wie­
rze (do cesarza Gracjana) obejmująca pięć ksiąg, została napi­
sana »na prośbę cesarza, który chciał mieć zbiór argumentów
przeciw arianom, przebywającym na jego dworze w otoczeniu
macochy, drugiej żony jego ojca, Walentyniama II. W 378 r.
powstały dwie księgi tego dzieła, uzupełnione Czerna dalszymi
księgami w 380 r. Całość znajduje się w t. 16 Migne’a (PL 16,
527—698) oraz w t. 78 CSEL (1962 r.).
Plan dzieła jest bardzo prosty: księga I porównuje naukę
katolicką o Trójcy Świętej z nauką ariańską; księga II podaje
odpowiedzi na argumenty ariańskie; dalsze trzy księgi są uzu­
pełnieniem o charakterze chrystologicznym (znaczenie „współ-
istotności”, jedności Syna z Ojcem, jak rozumieć „niższość”
Syna wobec Ojca). Dalszym uzupełnieniem będzie oddzielne
dzieło O Duchu Świętym, ściśle wzorowane na rozprawie Dy-
dyma z Aleksandrii (PL 16, 103—816), »napisane w 381 r.,
a później jeszcze (381—382) wykład o tajemnicy wcielenia
(De incarnationis dominicae sacramento, PL 16, 817—846).
Argumentacja jest bardzo żywa, dyskusja prowadzona ściśle
1 dokładnie z pewną domieszką namiętności, charakterystycznej
dla ówczesnych retorów. Bardzo liczne cytaty z Pisma świętego
przypominają styl kaznodziejski. Wiadomo zresztą, że ostatnie
trzy księgi są tylko zbiorem poprzednio głoszonych nauk (ka­

7
zań, lekcji, homilii). Po wykazaniu prawowiernej doktryny,
zwłaszcza w księdze II, autor dodaje zawsze krótką egzortę
moralną.
Nie można porównywać tej stosunkowo krótkiej rozprawy
z wielkim dziełem św. Augustyna O Trójcy Świętej ani nawet
z opracowaniem tego samego tematu przez Hilarego, ale trzeba
podkreślić, że Ambroży pozostaje pod wpływem teologii grec­
kiej (Orygenesa i kapadocjan), kiedy inni pisarze łacińscy są
bardziej oryginalni. Stwierdzić to można w zasadniczym pun­
kcie rozprawy, mianowicie w postawie wyjściowej do przed­
stawienia tajemnicy Trójcy Świętej. Sw. Augustyn uwydatnia
na^wstępie swoich rozważań jedność natury Bożej. Jest to lo­
giczne podejście do filozoficznego problemu Boga. Ambroży
natomiast, w ślad za Grekami, zachowuje postawę pedagogicz­
ną: na pierwszy plan świadomości człowieka wierzącego wy­
suwa się fakt, że Bóg utrzymuje żywe i osobiste stosunki
z ludzkością jako Ojciec, do którego prowadzi Syn-Zbawiciel
poprzez dzieło Ducha Uświęciciela (J. M. Szymusiak, wstęp do
św. Augustyna, O Trójcy Świętej, Poznań 1963, POK 25, s. 19).
Mówi więc najpierw o Ojcu jako „źródle’’ i „korzeniu” Syna.
Zatem jest „zrodzony”, ale nazywa się Słowem, nie jakoby był
„wyrażony” na zewnątrz lub tylko „pomyślany” (byłaby tó
tylko przypadłość natury Ojca), ale dlatego, że duchowo wy­
łania się z Ojca. Wreszcie Syn jest „źródłem” Ducha Świętego.
Nie ma jednak żadnej nierówności między Osobami, ponieważ
są one ściśle związane z samą naturą Boga ponad wszelkimi
względami woli czy przymusu.
To realistyczne pojęcie Trójcy Świętej jest w duchu tradycji
i pozwala przeciętnemu wiernemu uchwycić coś ze znaczenia
Trójcy dla swego życia, ponieważ czuje się on powołany dó
obcowania z każdą z Osób, zamiast oglądać niepojętego Boga,
z którego wyłaniają się Osoby, jak gdyby przypadłości mało
związane z rzeczywistością ludzką.
KSIĘGA PIERWSZA

1. Królowa z Południa, jak czytamy w księdze Królew­


skiej (por. 3 Kri 10, 1—3; Mt 12, 42, przybyła do Salo­
mona, aby słuchać jego mądrości. Również król Hiram,
chcąc poznać Salomona, wysłał do niego poselstwo (por. 3
Kri 5, 1). Ty, dostojny cesarzu Gracjanie, naśladując przy­
kłady z historii, zechciałeś posłuchać wykładu mojej wia­
ry. Lecz ja nie jestem Salomonem, którego mądrość mógł­
byś podziwiać, a ty, będąc władcą nie jednego tylko naro­
du, ale całego świata, zapragnąłeś, bym napisał książkę
o wierze nie w tym celu, żebyś się jej nauczył, ale byś ją
ocenił. 2. Zresztą, czegóż innego możesz się nauczyć, zna­
mienity cesarzu, jeśli nie tego, do czego już od kołyski
żywiłeś zawsze nabożne uczucia? „Pierwej, niźlim cię
utworzył w żywocie matki twojej, znałem cię, i pierwej,
niżeliś wyszedł z żywota, poświęciłem cię” (Jer 1, 5 * )l.
A zatem świętości się nie uczymy, bo udziela jej Bóg,
dlatego też strzeż darów Bożych, gdyż to, czego cię nikt
nie uczył, wszczepił ci zaiste Bóg Stwórca. '‘
3. Prosisz mnie, dostojny cesarzu, o pisemny wykład
wiary, teraz gdy masz wyruszyć na wojnę. Rozumiesz
bowiem, że zwycięstwo zwykło się raczej osiągać wiarą
wodza niż walecznością żołnierzy. Abraham również po­

1 Teksty Pisma św. są cytowane przez Ambrożego według wów­


czas istniejących wersji łacińskich, szczególnie według tzw.. vêtus
Itala, ponieważ wersja Wulgaty Hieronima jeszcze nie istniała.
Rozbieżności z tekstem Wulgaty zaznaczamy gwiazdką przy Od­
nośniku np. Mt 6, 25*
[W niniejszym wydaniu cytaty z Pisma świętego zaczerpnięte są
z przekładu W. O. Jakuba Wujka.]

9
prowadził do walki trzystu osiemnastu mężów i odniósł
zwycięstwo nad licznymi wrogami, a znakiem krzyża Pań­
skiego i w imię Boże, pokonawszy pięciu królów i pięć
zwycięskich drużyn, pomścił bliźniego oraz zasłużył sobie
na syna i triumf (por. Rdz 14, 14—16; 15, 1—5). Także
Jezus, syn Nawego, wrogów, których nie mógł pogromić
orężem dzielnego wojska, pokonał dźwiękiem siedmiu trąb
kapłańskich, skoro tylko uznał „hetmana wojska niebies­
kiego” (Joz 5, 14, por. 6, 4—14). Zatem gotuj zwycięstwo
i ty, który czcisz Chrystusa; gotuj zwycięstwo jako ten,
który broni wiary i domaga się ode mnie książki o niej
traktującej.
4. Wolałbym wprawdzie podjąć się obowiązku zachęca­
nia do wiary niż rozprawiania na jej temat; pierwsze bo­
wiem jest wyrazem nabożnego wyznawania, drugie nato­
miast pociąga za sobą nierozważną zarozumiałość. Ponie­
waż jednak ani ty nie potrzebujesz zachęty, ani ja nie
mam powodów do wymówienia się, tam gdzie chodzi o
zbożną powinność, podejmę się ze skromnością śmiałego
trudu, by niewiele o wierze rozprawiać, ale przytoczyć na
jej prawdziwość wiele świadectw.
5. Co się tyczy soborów, będę się przede wszystkim
trzymał tego, co trzystu osiemnastu biskupów, jakby przez
Abrahama wybranych, zgodnym orężem wiary wzniosło
zwycięsko jako trofeum, pokonawszy przewrotnych ludzi
na całym świecie.1 Wydaje mi się nawet czymś boskim,
że taka sama ilość osób dała nam na soborze orzeczenie
wiary, jak w historii — wzór miłości.

WYKŁAD WIARY
1, 6. Nauka naszej wiary polega na tym, abyśmy wy­
znawali jednego Boga i byśmy jak poganie nie oddzielali
Syna ani jak Żydzi nie zaprzeczali, że On przed wiekami1
1 Sobór Nicejski w r. 325.

10
narodził się z Ojca, a później z Dziewicy; ani jak Sabe-
liusz nie mieszali Ojca z Synem, twierdząc, że Ojciec i Syn
są jednym i tym samym. Nie możemy również z Fotynem
podawać w wątpliwość narodzenia się Syna z Dziewicy
ani z Ariuszem przyjmować wiele nierównych mocy, po­
mnażając sposobem pogańskim ilość bogów, bo napisane
jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg twój, Pan jeden jest”
(Pp 6, 4 *).
7. „Bóg” bowiem i „Pan” są imionami wspaniałości,
imionami potęgi, jak sam mówi: „Pan jest imię moje”
(Iz 42, 8 *) i jak na innym miejscu twierdzi prorok: „Pan
wszechmogący imię jego” (Am 5, 27). Panem zatem i Bo­
giem jest bądź to dlatego, że wszystkim włada, bądź też
dlatego, że wszystko od Niego zależy i wszyscy Go się boją,
8. Jeżeli tedy Bóg jest jeden i jedno ma imię, jedna
jest też moc Trójcy. Nadto sam powiada: „Idźcie, chrzcząc
narody w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt
28, 19*); a więc „w imię”, a nie „w imiona”. 9. Mówi też
Chrystus: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30). Powie­
dział „jedno”, ażeby nie rozróżniać mocy ani natury; do­
dał „jesteśmy”, abyśmy poznali Ojca i Syna, abyśmy
uwierzyli, że doskonały Ojciec zrodził doskonałego Syna
i że Ojciec i Syn są jedno jednością natury, a nie wskutek
zlania się osoby.

O JEDNYM BOGU

10. Twierdzimy przeto, że jest jeden Bóg, a nie dwóch


albo trzech, co nam zarzuca bezbożna herezja arian, oczer­
niając nas. Kto rozdziela Trójcę, ten przyjmuje trzech bo­
gów, a przecież Pan wykazał, że Trójca posiada jedną moc,
mówiąc: „Idźcie, chrzcząc narody w imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego”. My wyznajemy Ojca i Syna, i Ducha
Świętego, tak że w Trójcy jest i doskonała pełność bóstwa,
i jedność mocy. 11. „Wszelkie królestwo wewnątrz podzie­
lone łatwo upadnie” (Mt 12,25*); mówi to Pan, a zatem

11
królestwo Trójcy nie jest podzielone. Jeżeli więc nie jest
podzielone, to jest jedno, bo to, co nie jest jednym, jest
podzielone. Arianie pragną przeto takiego królestwa Trój­
cy, które na skutek swego podziału dałoby się łatwo znisz­
czyć. Zaiste, ponieważ nie da się ono zniszczyć, przeto na
pewno nie jest podzielone. Jedności bowiem nie da się
podzielić ani rozerwać i dlatego nie podlega ona zniszcze­
niu ani wpływom czasu.
2, 12. „Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wejdzie
do królestwa niebieskiego” (Mt 7, 21 *). Wiara więc, czci­
godny cesarzu, nie powinna być powierzchowna; jest bo­
wiem napisane: „Żarliwość o dom twój pożera mnie” (Ps
88, 10; J 2, 17). Stąd też ze szczerym i nabożnym sercem
wzywajmy Pana Jezusa, uwierzmy, że jest Bogiem, byśmy
otrzymali od Ojca to, o co w imię Jego prosimy. Ojciec
bowiem chce, byśmy Go prosili za pośrednictwem Syna,
a Syn pragnie, byśmy prosili Ojca. 13. Panuje między Ni­
mi harmonia miłości i nie ma miejsca na rozbieżność dzia­
łania. „Albowiem cokolwiek czyni Ojciec, to także i Syn
czyni” (J 5, 19 *). I to samo podobnie czyni Syn, ale prag­
nie, by Ojca proszono o to, co sam ma uczynić, a to dla­
tego, żebyśmy widzieli w tym nie znak słabości, ale jed­
ność miłości. Słusznie więc należy uwielbiać i czcić Syna
Bożego, który i bóstwem swym stworzył świat, i miłością
swą ukształtował nasze serca.
14. Z tego powodu też powinniśmy wierzyć, że jest On
Bogiem dobrym, wiekuistym, doskonałym, wszechmocnym
i prawdziwym, jak to nam przekazało Prawo, Prorocy
i inne Boże Pisma, gdyż bez tych przymiotów Bóg nie
istnieje. Ten, który jest Bogiem, nie może nie być dobry,
ponieważ w naturze bóstwa tkwi pełnia dobroci. Ani też
Ten, który stworzył czas, nie może być Bogiem zależnym
od czasu. Bóg nie może być również niedoskonały; kto bo­
wiem jest mniejszy, jest oczywiście niedoskonały, bo bra­
kuje mu czegoś, czym by dorównał komuś wyższemu. Bóg
nie jest niedobry, nic nie jest dlań niemożliwe, nie jest

12
czasowy i nie jest mniejszy. Jeżeli się mylę, mecn mi to
arianie wykażą.
15. Skoro Chrystus jest Bogiem, to jest oczywiście dob­
ry, wiekuisty, doskonały i prawdziwy, to bowiem należy
do natury bóstwa. Niech więc zaprzeczą Boskiej naturze
w Chrystusie, inaczej nie zdołają odmówić Bogu tego, co
należy do natury Bożej. 16. By znowu ktoś nie pobłądził,
trzymajmy się słów, którymi Pismo święte — o ile mo­
żemy pojąć — nazwało Syna. Zwie się On „Słowem’- l,
„Synem” 12, mocą Bożą” 3, „Synem Bożym” 4, „mądrością
Bożą” 5; jest „Słowem”, bo jest niepokalany, „mocą”, bo
jest doskonały, „Synem”, bo jest zrodzony z Ojca, „mą­
drością”, gdyż jest jedno z Ojcem, jedno pod względem
wieczności i bóstwa. A jednak nie Ten sam, który jest
Ojcem, jest i Synem, bo między Ojcem i Synem zachodzi
wyraźna różnica rodzenia, tak że Bóg jest z Boga, Istnie­
jący z Istniejącego, Doskonały z Doskonałego. 17. Nie są
to zatem puste słowa, ale znamiona działającej mocy. Jest
przeto pełność bóstwa w Ojcu i pełność bóstwa w Synu,
lecz nie dwa różne bóstwa, ale jedno bóstwo; ani też nie
jest zlane w jedno to, co jest jednym, ani też nie jest
wielorakie to, czym są. 18. Jeżeli bowiem „wszyscy wie­
rzący — jak jest napisane — stanowili jedno serce i jed­
ną duszę” (Dz 4, 32 *), jeżeli każdy, „kto łączy się z Pa­
nem, staje się z nim jednym duchem”, jak się wyraził
Apostoł (1 Kor 6, 17), jeżeli mąż i żona są jednym ciałem
(Rdz 2, 24), jeżeli wszyscy ludzie pod względem natury są
jednej istoty, jeżeli tak powiada Pismo o sprawach ludz­
kich, gdyż wielu ludzi stanowi jedno, czego jednak nie
można w żaden sposób porównywać z rzeczami Bożymi,
to o ile bardziej Ojciec i Syn będą czymś jednym pod

1 J l, 1—4.
2 Mt 11,27; J 1,18.
3 1 Kor 1, 24.
4 Mt 14, 33; 16, 16; 26, 63; 27, 40; Mk 14, 61; J 1, 34; Rz 1, 4.
5 1 Kor 1, 24.

13
względem bóstwa, gdzie nie ma żadnej różnicy co do
istoty i chcenia? 19. W przeciwnym bowiem razie, jakże
moglibyśmy mówić o jednym Bogu? Różnica powoduje
wielość, jedność mocy natomiast nie dopuszcza wielości
liczbowej, gdyż jedność nie jest wielością, lecz sama sta­
nowi początek wszystkiego.
3, 20. Proroctwa świadczą o tym, jak usilnie Pismo
święte podkreśla jedność Ojca i Syna pod względem bó­
stwa. „To mówi Pan: Praca Egiptu i kupiectwo Etiopii
i Sabaim, mężowie wysocy do ciebie przejdą i twoi będą;
za tobą chodzić będą, skuci w okowy pójdą i tobie kłaniać
i modlić się będą. Tylko w tobie jest Bóg, a nie ma poza
tobą Boga. Zaprawdę, ty jesteś Bóg ukryty, Bóg Izraelów”
(Iz 45,14*). 21. Słyszysz proroczy głos: „Tylko w tobie
jest Bóg, a nie ma poza tobą Boga”. Czy słowa te zgodne
są z nauką arian? Jeżeli nie wierzą w jedność tego same­
go bóstwa, to będą musieli odrzucić albo bóstwo Ojca, albo
Syna. 22. „W tobie — mówi prorok — jest Bóg”, ponieważ
w Synu jest Ojciec. Napisane jest bowiem: „Ojciec, który
przebywa we mnie, on sam mówi i dzieła, które czynię,
on sam je czyni” (J 14,10*). Ale i gdzie indziej mówi:
„Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie” (J 14, 11). Niechaj
arianie, jeśli potrafią, oddzielą tę właściwość natury i jed­
ność działania. 23. Bóg zatem jest w Bogu, ale nie ma
dwóch bogów; napisane jest bowiem, że Bóg jest jeden.
I Pan jest w Panu, ale nie ma dwóch panów, bo również
napisano: „Nikt nie może dwom panom służyć” (Mt 6, 19¿
24). Prawo ponadto głosi: „Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg
nasz, Pan jeden jest” (Pp 6, 4 *).
Czytamy także w tym samym Testamencie: „Pan tedy
spuścił od Pana” (Rdz 19, 24 *). I rzeczywiście mówi Pis­
mo, że „Pan spuścił od Pana”. To samo znajdziesz również
w księdze Rodzaju: „I rzekł Bóg ...I uczynił Bóg”, a nieco
niżej: „I stworzył Bóg człowieka na obraz swój” (1,6.7.
27). A mimo to stworzył jeden Bóg, a nie dwóch. W obu
wypadkach zachowana jest jedność działania i imienia.

14
W żadnym bowiem razie, gdy czytamy „Bóg z Boga”, nie
mówimy, że jest dwóch bogów. 24. W końcu w psalmie
prorok zarówno Ojca, jak i Syna nazwał Bogiem, mówiąc:
„Stolica twoja, Boże, na wieki wieków”, a niżej: „Na­
maścił cię Bóg, Bóg twój, olejkiem wesela nad towarzy­
szy twoich” (Ps 44, 6. 8). Bogiem jest Ten, który namasz­
cza, i Bogiem jest Syn Boży, który według ciała jest na­
maszczony. Bo ostatecznie jakich to Chrystus ma towa­
rzyszy swego namaszczenia, jeśli nie w ciele? Widzisz za­
tem, że Bóg jest namaszczony przez Boga. Lecz namasz­
czony w przyjęciu ludzkiej natury nazwany jest Synem
Bożym, a zasada prawa nie zostaje złamana. 25. I tutaj
więc, kiedy się mówi, że „Pan spuścił od Pana”, uznaj
jedność bóstwa. Jedność bowiem działania nie oznacza
wielości bóstwa, jak to wyjaśnił sam Pan mówiąc: „Wierz­
cie mi: ja jestem w Ojcu, a Ojciec jest we mnie. Wierz­
cie w to choćby dla samych czynów” (J 14, 11 *). I tutaj
zwróćmy uwagę na to, że Pan wykazuje jedność bóstwa
poprzez jedność uczynków.
26. Aby zaś wykazać, że bóstwo i panowanie Ojca i Sy­
na jest jedno, i abyśmy nie popadli w błąd heretyckiej i
żydowskiej bezbożności, przezorny Apostoł wskazał nam,
czego mamy się trzymać, mówiąc: „Jeden Bóg Ojciec, od
którego pochodzi wszystko i dla którego wszyscy jesteśmy.
I jeden Pan Jezus Chrystus, przez którego stało się wszy­
stko i my przez niego” (1 Kor 8, 6 *). Jak bowiem naucza­
jąc, że Jezus Chrystus jest jednym Panem, nie zaprzeczył,
że Panem jest Ojciec, tak również mówiąc, że Ojciec jest
jednym Bogiem, Syna nie pozbawił cech prawdziwego
bóstwa. Dlatego też wykazał jedność bóstwa i jedność wła­
dzy, bo panowanie zawiera w sobie bóstwo, a bóstwo pa­
nowanie, jak napisano: „Wiedzcie, iż Pan jest Bogiem, on
nas uczynił, a nie my sami siebie” (Ps 99, 3).
27. Przeto „w tobie jest Bóg” przez jedność natury,
„a nie ma poza tobą Boga” przez wykluczenie różnicy
w substancji.

15
28. Również w księdze Jeremiasza mówi Pismo, że jest
jeden Bóg, a mimo to wyznaje Ojca i Syna. I tak mamy
tekst: „Ten to jest Bóg nasz, i nikt inny nie liczy się obok
niego. — Ten wynalazł wszystką drogę umiejętności i po­
dał ją Jakubowi, słudze swemu, Izraelowi, miłemu swemu.
Potem na ziemi był widziany i z ludźmi obcował” (Bar
3, 36—38 *). 29. O Synu mówi, że On sam jest tym, który
„z ludźmi obcował”. Mówi jeszcze: „Ten to jest Bóg nasz,
i nikt inny nie liczy się obok niego”. Po co rozprawiamy
o Tym, o którym mówi święty prorok, że nikt inny nie
liczy się obok Niego? Czy może być zatem jakieś inne uję­
cie tam, gdzie zachodzi jedność bóstwa? Wyznawał to lud
znajdujący się w niebezpieczeństwie, nie umiał wszczynać
sporów, kiedy z bojaźnią trzymał się religii.
30. Duchu Święty, bądź przy Twych prorokach, w któ­
rych zwykłeś przebywać i którym my wierzymy. Jeżeli
nie wierzymy prorokom, to czy mamy wierzyć mędrcom
tego świata? Lecz „gdzież mędrzec, gdzież uczony?” (1 Kor
1, 20; por. 1 Kor 3,19). Kiedy nasz wieśniak sadził figi,
znalazł to, czego nie wiedział filozof. „Gdyż Bóg wybrał
to, co głupie u świata, aby zawstydził potężnych” (1 Kor
1, 27 *). Wierzymy Żydom, albowiem kiedyś był „znany
Bóg w Judzie” (Ps 75, 2). Ale arianie nie przyjmują Tego,
na którym opiera się nasza wiara, gdyż „nie znają Ojca”
ci, którzy zapierają się Syna.
4, 31. O jednym Bogu świadczy cała natura, bo jeden
jest świat. Jednego Pana podaje wiara, bo jedna jest wia­
ra Nowego i Starego Testamentu. O jednym Duchu Świę­
tym mówi łaska, bo jeden jest chrzest w imię Trójcy.
Jednego Boga głoszą prorocy, jednego Boga słuchają
apostołowie. W jednego Boga wierzyli Mędrcy i kornie
złożyli u kolebki Chrystusa złoto, kadzidło i mirrę; przez
ofiarowanie złota uznali Go za króla, a jako Boga uczcili
Go kadzidłem; skarb bowiem oznacza królestwo, ofiara —
Boga, a mirra — pogrzeb. 32. Jakiż bowiem cel miały mi­
styczne dary przy ubogim żłobie, jeśli nie ten, byśmy zro­

16
zumieli różnicę między Bóstwem i ciałem w Chrystusie?
Zewnętrznie jest człowiekiem, a jednak czcimy Go jako
Boga. Leży w pieluszkach, lecz lśni wśród gwiazd, kolebka
oznacza Jego narodzenie, a gwiazda — panowanie, ciało
jest owinięte pieluszkami, ale Bóstwu usługują aniołowie.
W ten sposób nie ginie dostojeństwo majestatu właściwe­
go naturze Bożej i potwierdza się rzeczywistość przyjętego
ciała.
33. Taka jest nasza wiara. Bóg chciał, by ludzie tak Go
poznawali. Tak uwierzyli trzej młodzieńcy żydowscy i nie
odczuli otaczającego ich ognia. A kiedy niewiernych palił
niszczycielski żar, to na wierzących nieszkodliwe płomie­
nie spadały jak rosa; chłodził ich ogień, który palił innych,
gdyż dzięki wierze kara utraciła swą właściwość. Zjawił
się anioł (por. Dn 3, 49—51), który napominał, ażeby w
Trójcy chwalić jedną moc. Chwalono Boga, w postaci
anioła widziano Syna Bożego, a w młodzieńcach przema­
wiała święta i duchowa łaska.

WYKŁAD NAUKI ARIAŃSKIEJ

5, 34. Teraz zastanówmy się, w jaki sposób arianie sta­


wiają kwestię Syna Bożego. 35. Twierdzą oni, że Syn Boży
nie jest podobny do Ojca. Taki zarzut postawiony człowie­
kowi byłby obrazą. 36. Utrzymują, że Syn zaczął istnieć
w czasie, kiedy właśnie On jest stwórcą czasu. Jesteśmy
ludźmi, a nie chcemy żyć tylko do pewnego czasu; za­
częliśmy istnieć w czasie, ale wierzymy, że będziemy trwać
poza czasem. Skoro my pragniemy żyć wiecznie, to jakże
możemy twierdzić, że nie jest wiekuisty Syn Boży, o któ­
rego wieczności poucza i świadczy Jego natura, a nie łas­
ka? 37. Mówią, że Syn jest stworzony. Któż to Stwórcę
zalicza do rzędu Jego dzieł, by uchodził za to, co sam
stworzył? 38. Twierdzą, że nie jest dobry. To bezbożne
twierdzenie samo siebie potępia, tak że nie może liczyć

17
na przebaczenie. 39. Utrzymują, że nie jest prawdziwym
Synem Bożym, zaprzeczają Jego wszechmocy, choć wy­
znają, że „wszystko stało się” (J 1,3) przez Syna i że
„moc Boża” (1 Kor 1, 24) stworzyła wszystko. Czymże jest
ta Moc, jeśli nie doskonałą naturą? 40. Uważają, że nie
jest jedno z Ojcem pod względem bóstwa. Niech zatem od­
rzucą Ewangelie, niech wymażą słowa Chrystusa, który
przecież sam powiedział: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”
(J 10, 30). Nie ja tak mówię, powiedział to Chrystus. Czy
jest On nieszczery, by kłamał? Czy jest bezbożny, by
przypisywał sobie to, czym nie był? Lecz te poszczegól­
ne rzeczy omówimy szerzej we właściwym miejscu. 41. Po­
nieważ heretyk twierdzi, że Syn nie jest podobny do
Ojca i usiłuje udowodnić swoje zdanie w przebiegłych wy­
wodach, musimy obecnie najpierw przytoczyć to, co jest
napisane: „Baczcie, aby was kto nie zwiódł przez filo­
zofię oraz przez czcze urojenia oparte na ludzkich poda­
niach i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie” (Kol
2, 8—9 *). 42. Całą siłę swoich zatrutych poglądów zakła­
dają na dialektycznych dysputach, które według opinii
filozofów nie przyczyniają się do wiedzy, ale ją burzą.
Lecz Bogu spodobało się zbawić lud swój nie w dialektyce;
królestwo Boże jest w prostocie wiary, a nie w słow­
nych sporach.

SYN BOŻY NIE RÓŻNI SIĘ OD OJCA

6, 43. Arianie utrzymują, że Syn Boży nie jest podobny


do Ojca. My odrzucamy ten pogląd, co więcej, wzdragamy
się przed takim powiedzeniem. Lecz nie chcę, dostojny ce­
sarzu, byś wierzył moim dowodom i moim rozprawom.
Zapytajmy Pisma świętego, zapytajmy apostołów i pro­
roków, zapytajmy Chrystusa. Lecz po co aż tylu? Zapy­
tajmy Ojca, o którego cześć rzekomo dbają, gdy uważają
Syna za istotę niższą. Nie można się podobać dobremu

18
Ojcu, jeżeli się Wierzy, ze Byn Mu. nie dorównaj ale ra­
czej się od Niego wyrodził. 44. Wybacz mi, dostojny ce­
sarzu, jeżeli krótko skieruję do nich moje słowa. Ale kogo
z nich mam przede wszystkim wymienić, Eunomiusza czy
też jego mistrzów, Ariusza albo Aecjusza? Wiele mamy tu
imion, ale jedną przewrotność, zgodną w bezbożności, choć
niezgodną we współżyciu, nie różniącą się w fałszu, ale
różną w knowaniu. Nie pojmuję, dlaczego oni nie chcą
się między sobą pogodzić. 45. Arianie odrzekają się od
Eunomiusza, jakkolwiek przyjmują jego przewrotne po­
glądy i idą za jego bezbożnością. Mówią, że Eunomiusz
odszedł zbyt daleko od nauki zawartej w dziełach Ariusza.
Czy nie jest to nadmiar zaślepienia? Zachwalają mistrza,
a potępiają wykonawcę. Obecnie podzielili się na wiele
obozów. Jedni trzymają się Eunomiusza lub Aecjusza, inni
Palladiusza lub Demofila i Auksencjusza czy też jego spad­
kobierców, inni wreszcie trzymają się jeszcze czegoś inne­
go. „Czy Chrystus jest rozdzielony?” (1 Kor 1, 13 *). Ci,
którzy Go oddzielają od Ojca, sami wzajemnie się rozry­
wają.
46. Ponieważ jednak oni, mimo że są między sobą skłó­
ceni, razem sprzysięgali się przeciw Kościołowi Bożemu,
tych wszystkich, którym mam odpowiedzieć, określę
wspólnym mianem heretyków. Herezja bowiem podobna
jest do pewnej legendarnej hydry, która dochodziła do
siebie po zadanych jej ranach, a często obcinana od­
rastała na nowo; jej przeznaczeniem jest śmierć w płomie­
niach. Albo jest ona podobna do Scylli, która rozmaity­
mi dziwami i w rozmaity sposób maskując swą pod-
stępność, roztacza przed oczyma imię chrześcijańskiej sek­
ty, jako imię dane z góry i czyste. W rzeczywistości jed­
nak nieszczęsnych rozbitków wiary, których dojrzy mio­
tanych falami na głębinach swej bezbożności, wśród beze­
ceństwa swej nauki, rozszarpuje bezlitośnie zębami. 47.
Obok jej kryjówki, dostojny cesarzu, która według opo­
wiadań żeglarzy przeraża ciemnymi zakamarkami, gdzie

19
wśród zdradliwych skał rozlega. się ujadanie morskich
psów — powinniśmy niejako przepłynąć z zatkanymi usza­
mi- Napisane jest bowiem: „Ogrodź cierniem uszy twoje”
(Syr 28, 28), a gdzie indziej: „Strzeżcie się psów, baczcie
na złych pracowników” (Flp 3, 2); i znowu: „Heretyka po
pierwszym upomnieniu unikaj wiedząc, że jest przewrotny
i grzeszy, skoro jest własnym sądem potępiony” (Tt 3, 10—
—11 *). Zatem jako dobrzy sternicy — byśmy mogli tym
bezpieczniej przepłynąć — rozwijajmy żagle wiary i zno­
wu obierajmy kierunek, jaki wskazuje Pismo.
7, 48. Apostoł mówi, że Chrystus jest obrazem Ojca,
Twierdzi bowiem, że „On jest obrazem Boga niewidzialne­
go, pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kol 1, 15 *).
Zwie Go „pierworodnym”, a nie wpierw stworzonym, aże­
by wierzono, że ze względu na swą naturę jest zrodzony
i że ze względu na swą wiekuistość jest pierwszy. Także
gdzie indziej uczy Apostoł, że „Jego to ustanowił dziedzi­
cem wszystkich rzeczy i przez Niego stworzył wieki” i że
Syn jest „odblaskiem chwały i odbiciem istoty Boga”
(Hbr 1, 2 *). Apostoł nazywa Go obrazem Boga, a Ariusz
twierdzi, że nie jest do Boga podobny. Dlaczego wobec
tego jest obrazem, jeżeli nie ma podobieństwa? Ludzie na
portretach chcą być do siebie podobni, a tymczasem Ariusz
zapewnia, że Ojciec nie ma w Synu swego podobieństwa,
jak gdyby nie był w stanie zrodzić Syna podobnego sobie.
49. Prorocy mówią: „W światłości twojej będziemy oglą­
dać światłość” (Ps 35, 10), mówią też: „Jasnością jest bo­
wiem wiecznej światłości i obrazem bez zmazy Boskiego
majestatu, i wyobrażeniem dobroci jego” (Mdr 7, 26*). Po­
myśl, co za wspaniałe rzeczy głosi się o Synu: jest On
„jasnością”, ponieważ w Synu jest blask Ojcowskiej świa­
tłości; jest „obrazem bez zmazy”, ponieważ Ojca można
ujrzeć w Synu; jest „wyobrażeniem dobroci”, ponieważ w
Synu dostrzega się nie ciało w ciele, ale całą moc Ojca,
Słowo „obraz” wskazuje, że Syn nie różni się od Ojca;

20
„odbicie” oznacza istnienie odzwierciedlone, a „od­
blask” — wieczne. Nie jest przeto Syn obrazem oblicza
cielesnego, nie jest wizerunkiem malowanym ani odlanym
z wosku, ale jest to niezłożony obraz Boga, obraz, który
wyszedł z Ojca (por. J 8, 42), wyszedł ze źródła.
50. W tym obrazie ukazał Pan Filipowi Ojca mówiąc:
„Filipie, kto mnie widział, widział także i Ojca. Jakże
więc możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz,
że ja jestem w Ojcu a Ojciec we mnie?” (J 14, 9—10 *).
Ujrzał bowiem Ojca jako w obrazie ten, kto Go ujrzał
w Synu. Czy wiesz, o jakim obrazie mówi? Obraz ten jest
prawdą, jest sprawiedliwością, jest mocą Bożą; nie jest
niemy, bo jest Słowem, nie jest nieczuły, bo jest mądroś­
cią, nie jest pusty, bo jest życiem, nie jest martwy, bo jest
zmartwychwstaniem. Widzisz więc, że kiedy Syn zwie się
obrazem, to znaczy, że istnieje Ojciec, którego obrazem
jest Syn, bo nikt nie może być obrazem samego siebie.
51. Wiele mógłbym się jeszcze rozwodzić nad dowoda­
mi świadczącymi o Synu; lecz by mi przypadkiem nie za­
rzucano, że sobie schlebiam, zapytajmy się Ojca. On sam
przecież powiedział: „Uczyńmy człowieka na obraz i na
podobieństwo nasze” (Rdz 1,26). Ojciec mówi do Syna:
„Na podobieństwo nasze”, a ty, Ariuszu, twierdzisz, że
Syn nie jest podobny do Boga? 52. Jan powiada: „Naj­
milsi! Teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie
okazało, czym będziemy. Wiemy, że gdy się okaże, bę­
dziemy podobnie do niego” (1 J 3, 2 *). Co za naiwne sza­
leństwo, co za bezwstydny upór! Chociaż jesteśmy ludźmi*
w miarę możności upodobnimy się do Boga, a ośmielamy
się zaprzeczać Synowi podobieństwa do Boga? 53. Ojciec
więc rzekł: „Uczyńmy człowieka na obraz i na podobień­
stwo nasze”. Na początku świata słyszę, że jest Ojciec
i Syn i spostrzegam jedno Ich dzieło. Słyszę, że mówią,
poznaję, że działają. Ale czytam także o jednym obrazie
Ojca i Syna, o jednym podobieństwie. Jest to podobień­

21
stwo i jedność, ale nie różność. Odmawiasz Synowi Bo­
żemu tego, co przywłaszczasz sobie, chociaż jedynie przez
Obraz możesz zostać obrazem Boga.

O WIEKUISTYM SYNU BOŻYM

8, 54. Niechże więc będzie rzeczą jasną, że Syn jest


podobny do Ojca, abyśmy tym łatwiej mogli wyznawać,
że jest On również wiekuisty, gdyż jako podobny do wieku­
istego jest oczywiście wiekuisty. Jeżeli natomiast przyjmu­
jemy wiekuistość Ojca, ale odmawiamy jej Synowi, to tym
samym twierdzimy, że Syn nie jest podobny do Ojca; jest
bowiem różnica między tym, co czasowe, a tym, co wie­
kuiste.
Zwie Go wiekuistym prorok, zwie Go wiekuistym Apo­
stoł, Stary i Nowy Testament pełne są świadectw na wie­
kuistość Syna. 55. Trzymajmy się przeto porządku. Jest na­
pisane w Starym Testamencie — przytoczę choć jeden tekst
z wielu: „Przede mną nie był utworzony bóg i po mnie nie
będzie” (Iz 43, 10 *). Nie będę niczego udowadniał, ciebie
samego pytam: Kto to mówi, Ojciec czy Syn? Jeśli po­
wiesz, to zrozumiesz, o czym jesteś przekonany, albo jeśli
uwierzysz, to dasz się pouczyć. A więc, kto to mówi,
Ojciec czy Syn? Jeśli Syn, to twierdzi: „Przede mną nie
był utworzony bóg” ; skoro Ojciec, to mówi znowu: „Po
mnie nie będzie”. Jeden nie ma boga wcześniejszego od
siebie, a drugi — późniejszego. Poznają się wzajemnie je­
den w drugim, i Ojciec w Synu, i Syn w Ojcu. Kiedy po­
wiesz słowo „Ojciec”, to tym samym wskazujesz na Syna,
bo nikt nie jest dla siebie samego ojcem. Jeśli oznaczasz
Syna, to również dajesz świadectwo o Ojcu, gdyż nikt
sam sobie nie jest synem. A zatem nie może istnieć Ojciec
bez Syna ani Syn bez Ojca. A więc zawsze istnieje Ojciec
i zawsze istnieje Syn. 56. „Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na

22
początku u Boga” (J 1, 1—2), „Było o Boga” mówi Pismo.
Było, było, było, było — oto czterokrotne „było”. Skąd
zatem bezbożny Ariusz wziął, że „nie było” ? Także i w in­
nym miejscu mówi Jan w swoim liście: „To, co było od
początku” (1 J 1,1 *). Słowo „było” oznacza trwanie nie­
ograniczone. Cokolwiek byś wymyślił, Syn „był”. 57. Nasz
Rybak 1 tym krótkim zdaniem wyklucza wszelkie herezje.
To, co „było na początku”, nie zamyka się w czasie, nie
ma przed sobą żadnego początku. Niechże więc Ariusz mil­
czy. To natomiast, co „było u Boga”, nie miesza się i nie
zlewa w jedno, ale Słowo pozostające u Ojca różni się od
Ojca wyraźnie — niechże tedy umilknie Sabeliusz. „I Bo­
giem było Słowo” ; „Słowo” to nie jest elementem mowy,
ale oznacza ową niebieską moc, by się o niesłuszności
nauki swej przekonał Fotyn. To zaś, co „było na początku
u Boga”, wskazuje na nierozdziełną jedność wiekuistego
bóstwa w Ojcu i w Synu, by w ten sposób zawstydził się
Eunomiusz. W końcu słowa, że „wszystko przez nie się
stało”, świadczą oczywiście o jednym Sprawcy Starego i
Nowego Testamentu, by Manicheusz nie miał okazji do
pokus. Tak więc dobry Rybak schwytał wszystkich do jed­
nej sieci, by ich uczynić niezdolnymi do oszustw, chociaż
nie nadawali się do połowu.
9, 58. Powiedz mi, heretyku — wybacz mi, najłaskawszy
cesarzu, że się do ciebie zwrócę w kilku słowach, nie, by
z tobą porozmawiać lub cię słuchać, ale by ci rzecz wyło­
żyć — powiedz mi, powtarzam, czy był kiedykolwiek czas,
w którym by wszechmogący Bóg nie był Ojcem, a był Bo­
giem? Mówisz: „Czasu nie przyjmuję”. Jest to mądra
i chytra odpowiedź. Jeśli bowiem przyjmiesz czas, to sam
siebie zbijesz, gdyż z konieczności będziesz musiał stwier­
dzić istnienie czasu przed Synem, gdy tymczasem Syn jest
sprawcą i stwórcą czasu; nie może bowiem Syn zacząć
istnieć po swoim dziele. A zatem musisz wyznać, że stwór­

1 Św. Jan.

23
ca swego dzieła istnieje przed czasem. 59. „Nie zaprze­
czam — mówisz — istnieniu Syna przed czasem, ale kiedy
mówię «Syn», to daję do poznania, że Ojciec jest wcześ­
niejszy, bo przecież ojciec jest przed synem.” A cóż to
znowu znaczy? Zaprzeczasz istnieniu czasu przed Synem,
a mimo to chcesz, by nie wiadomo jaki czas wyprzedzał
Syna, i tak niejasno pojmujesz sposób, w jaki Go Ojciec
zrodził, że dajesz do poznania, że zrodzenie Syna odbyło
się w czasie. Skoro Bóg zaczął istnieć jako „Ojciec”, to
najpierw był Bogiem, a potem został Ojcem. Jak wobec
tego może być Bóg niezmienny? Jeżeli bowiem najpierw
był Bogiem, a później został Ojcem, to przez rodzenie
zmienił się.
60. Lecz niech nas Bóg broni przed tego rodzaju szaleń­
stwem! My bowiem jedynie w celu obalenia ich bezbożności
postawiliśmy tak to zagadnienie. Nabożny umysł przyjmu­
je rodzenie bez czasu, tak że uznaje wiekuistego Ojca z
Synem i nie twierdzi, że Ojciec kiedykolwiek uległ zmia­
nie. 61. Pełni uwielbienia łączmy zatem z Ojcem Syna,
którego z Ojcem wiąże bóstwo, a bezbożność niechaj nie
oddziela Tego, którego złączyła natura rodzenia. „Aby
wszyscy czcili Syna, jako czczą Ojca” (J 5, 23), jak to po­
wiada Ewangelia. Wiekuistość Syna jest oznaką Ojcow­
skiego majestatu. Jeżeli Syn nie istniał zawsze, to uległ
zmianie Ojciec. Lecz Syn istniał zawsze, a więc Ojciec nig­
dy się nie zmienił, ponieważ On jest zawsze niezmienny.
Widzimy przeto, że ci, którzy chcą zaprzeczać wiekuistemu
Synowi, chcą również nauczać, że Ojciec uległ zmianie.
10, 62. Przyjmij jeszcze inny dowód, aby w ten sposób
jawnie się okazało, że Syn jest wiekuisty. Apostoł naucza,
że „wiekuista moc Boża” jest tym samym co „bóstwo”
(Rz 1, 20). Lecz mocą Boga jest Chrystus, bo napisane jest,
że Chrystus jest „mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor
1, 24). Jeżeli więc Chrystus jest mocą Bożą, to jest wie­
kuisty, bo moc Boża jest wiekuista.
63. A więc, heretyku, nie stawiaj w oparciu o ludzkie

24
rodzenie fałszywych zarzutów ani też nie twórz ich na
podstawie naszego sposobu wyrażania się. Przecież w na­
szych ograniczonych słowach nie potrafimy zamknąć ogro­
mu bóstwa, którego „wielkości nie masz końca” (Ps 144, 3).
Kiedy bowiem pragniesz określić rodzenie człowieka, ozna­
czasz czas. Tymczasem rodzenie Boże jest ponad wszy­
stkim, jest nieogarnione, przewyższa wszelkie myśli i
uczucia. Napisane jest bowiem: „Nikt nie przychodzi do
Ojca, jeno przeze mnie” (J 14, 6). Cokolwiek byś więc
myślał o Ojcu, jakąkolwiek byś przyjmował Jego wiecz­
ność, nie potrafisz o Nim myśleć inaczej jak tylko przez
Syna i tylko przez Syna zdołasz sobie urobić pojęcie o
Ojcu. „Ten jest — mówi Pismo — Syn mój najmilszy”
(Mk 9, 6 *). Mówi „jest”. To zaś, co jest, jest zawsze. Stąd
też i Dawid powiada: „Na wieki, Panie, słowo twoje trwa
na niebie” (Ps 118, 89 *). A to, co trwa, nie ma braków pod
względem istoty i wieczności.
64. Pytasz się mnie, dlaczego Syn, skoro jest synem,
nie ma wcześniejszego od siebie Ojca? Przeto i ja posta­
wię ci pytanie: Jak sądzisz, kiedy i w jaki sposób został Syn
zrodzony? Jest rzeczą niemożliwą, bym znał tajemnicę ro­
dzenia; ustaje tu rozum, milknie język, i to nie tylko mój,
ale także aniołów. Przewyższa ono Władze, aniołów, che­
rubinów i serafinów, przewyższa wszelkie pojęcie, bo na­
pisane jest: „A pokój Chrystusowy, który przewyższa
wszelkie pojęcie” (Flp 4,7 *). Jeżeli pokój Chrystusowy
przewyższa wszelkie pojęcie, to czyż takie rodzenie nie
przewyższy wszelkiego pojęcia? 65. Ty również przyłóż rę­
kę do ust; nie godzi się dociekać najwyższych tajemnic.
Wolno wiedzieć, że się Syn narodził, nie wolno dociekać
sposobu tego narodzenia. Nie wolno mi zaprzeczać pierw­
szemu, ale przed drugim ogarnia mnie lęk. Jeżeli Paweł
niewypowiedzianymi nazywa te słowa, które usłyszał bę­
dąc porwanym aż do trzeciego nieba, to jakżeż my potra­
fimy wyrazić tajemnicę Ojcowskiego rodzenia, którego nie
mogliśmy ani zobaczyć, ani usłyszeć?

25
66. Jeżeli już naprawdę usiłujesz mnie skłonić do poj­
mowania rodzenia na miarę ludzką, tak że uważasz Ojca
za wcześniejszego od Syna, to zobacz, czy przykłady za­
czerpnięte z ziemskiego rodzenia nadają się do zobrazowa­
nia rodzenia Bożego. Jeżeli się wyrażasz na sposób ludzki,
to nie możesz zaprzeczyć, że u ludzi wcześniejsze są ułom­
ności ojca niż syna. Ojciec pierwszy dorósł, wpierw zesta­
rzał się, wpierw cierpiał i płakał. Jeżeli syn jest młodszy
wiekiem, to ojciec jest starszy ułomnościami; jeżeli już
syn osiągnął lata, w których może rodzić, to i ojciec nie
jest pozbawiony możności płodzenia. 67. No i co? Czy ba­
wią cię te dręczące pytania? Gdy zatem słyszysz słowo
„Syn Boży”, to albo odrzuć je, albo przyjmij naturę [Bożą
Syna]. Gdy słyszysz słowo „łono”, to uznaj w tym prawdę
oczywistego rodzenia; gdy słyszysz słowo „serce”, zrozum
przez to Słowo; gdy słyszysz „prawica”, uznaj moc; gdy
słyszysz „usta”, uznaj mądrość. Tego rodzaju wypowiedzi
odnoszących się do Boga nie można mierzyć rzeczami cie­
lesnymi. Niepojęte jest rodzenie Syna, bez uszczerbku dla
siebie rodzi Go Ojciec, a mimo to rodzi Go z siebie, rodzi
przed wszelkim poznaniem jako Bóg prawdziwy Boga
prawdziwego. Ojciec miłuje, a ty rozprawiasz; Ojciec ma
upodobanie, a ty z Żydami zawistnie zaprzeczasz, Ojciec
uwielbia, a ty z poganami znieważasz.
11, 68. Pytasz mnie, czy nie może być pierwszy Ten,
który jest Ojcem. A ja ze swej strony proszę cię, byś mnie
pouczył, kiedy to Ojciec był pierwszy. Dojdź do prawdy
czy to na podstawie świadectw, czy też dowodów rozumo­
wych. Jeżeli chodzi o świadectwa, to już wiesz, że „wie­
kuista jest moc Boża” i czytałeś również słowa: „Izraelu,
jeśli mnie usłuchasz, nie będzie u ciebie boga nowego i nie
będziesz chwalił boga cudzego” (Ps 80, 10 *). Pierwsze
oznacza wiekuistość, drugie zaś właściwość nie różniącej
się substancji, byśmy wierzyli, że Syn nie jest ani póź­
niejszy, ani nie posiada innego bóstwa. Jeżeli bowiem jest
późniejszy, to jest „nowy”, a jeżeli posiada inne bóstwo, to

26
jest „cudzy”. Lecz Syn ani nie jest późniejszy, bo nie jest
nowy, ani nie jest cudzy, bo jest zrodzony z Ojca, gdyż —
jak mówi Pismo — jest On „nad wszystkim Bogiem bło­
gosławionym na wieki” (Rz 9, 5 *). 69. Jeżeli natomiast
uważają Syna za boga cudzego, to dlaczego Go czczą, sko­
ro jest napisane: „Nie będziesz chwalił boga cudzego” ?
Jeżeli Go zaś nie czczą, to niech się do tego przyznają
i nadszedł już ku temu czas, ażeby nikogo pod pretekstem
religii nie zwodzili swym wyznaniem. Takie są świadectwa
Pisma, ale jeżeli masz jakieś inne, to będziesz je musiał
przytoczyć.
70. Pozostaje nam jeszcze ustalić prawdę za pomocą do­
wodów rozumowych, jakkolwiek i te zwykły ustępować
miejsca świadectwom ludzkim. Argumentuj więc, herety­
ku, jak ci się podoba. Mówisz, że wiemy z doświadczenia,
iż ten, kto rodzi, istnieje pierwej, niż ten, feto bywa zro­
dzony. Wobec tego śledź wszystkie przejawy zwykłego
biegu rzeczy i jeżeli reszta będzie się zgadzać, to nie mam
nic przeciwko temu, byś szukał tego wyjaśnienia. Ale je­
żeli żadne nie będą odpowiednie, to dlaczego w braku in­
nych dowodów żądasz tylko tej odpowiedzi? A więc skoro
już powołujesz się na doświadczenie, to powiedz mi, czy
Syn był niemowlęciem, kiedy Go Ojciec zrodził? Czy wi­
działeś Go, że łkał jako niemowlę w kołysce? Czy wzra­
stał w latach? Jeżeli bowiem przez swe narodzenie na­
bawił się słabości, to jest rzeczą nieodzowną, by był nie
tylko poddany słabości narodzenia, ale także i życia. 71.
Może jednak posuniesz się do takiego szaleństwa, że i to
przypiszesz Synowi, którego przedstawiasz fałszywie, mie­
rząc Go miarą ludzkich słabości. Cóż z tego, że nie mogąc
Mu zaprzeczyć słowami jako Bogu, obciążasz Go słaboś­
ciami i chcesz zrobić z Niego człowieka? Cóż z tego, że
kiedy kwestionujesz Syna, uznajesz Ojca, albo z góry są­
dząc Chrystusa, przyjmujesz Ojca? 72. Jeżeli bowiem Bo­
że rodzenie odbyło się w czasie, a do takiego wniosku do­
chodzi się mając przed oczyma rodzenie ludzkie, to trzeba

27
przyjąć, że i Ojciec nosił Syna w cielesnym łonie, będąc
brzemienny przez dziewięć miesięcy. Ale jak mogło dojść
do zrodzenia bez drugiej płci? Widzisz, że przebieg tego
rodzenia nie miał początku, a ty sądzisz, że miały tam
miejsce jakieś okresowe niedomagania cielesnego porodu?
Ty mnie pytasz o sposób rodzenia, a ja o płeć; ty się do­
magasz czasu, a ja porządku; ty szukasz końca, a ja po­
czątku: koniec bowiem zależy od początku, a nie początek
od końca. 73. „Wszystko — ciągniesz dalej — co się naro­
dziło, ma początek i dlatego Syn, ponieważ jest synem,
ma początek i począł istnieć w czasie.” Oby ten zarzut
został sformułowany ich ustami, a nie moimi! Ja bowiem
wierzę w zrodzonego Syna, ale reszty lękam się jako
bezbożności. Człowieku, wyznajesz, że jest Bogiem, a
przedstawiasz Go w tak niegodziwym świetle? Oby Bóg
strzegł nas przed podobnym szaleństwem!
12, 74. Oto inny zarzut: „Wobec tego nie jest Synem,
jeśli nie posiada tego, co inni synowie”. Niech mi daruje
Ojciec, niech mi daruje Syn, niech mi daruje Duch Świę­
ty, kiedy w imieniu bezbożników chcę przedstawić ich
naukę. Istnieje oczywiście Ojciec i istnieje zawsze; z usta­
nowienia Bożego są także stworzenia. Czy jest coś wśród
stworzeń, co by nie było objęte miejscem, czasem i stwa­
rzaniem, co by nie podlegało jakiejś przyczynie lub spraw­
cy? Z pewnością nie. Cóż więc mówicie? Czy mamy coś
między stworzeniami, czego by potrzebował Ojciec? Takie
twierdzenie byłoby bezbożnością. Wobec tego albo zaprze­
stańcie stosować do Boga właściwości stworzeń, albo jeśli
upieracie się przy tym, by Boga stawiać na równi ze stwo­
rzeniami, to zważcie, dokąd posuwa się wasza bezbożność,
i niech nas Bóg zachowa, byśmy kiedykolwiek mieli po­
dobnie myśleć. 75. Mamy na to zbożną odpowiedź. Bóg
bowiem jest wszechmocny i dlatego Ojciec nie potrzebuje
żadnego stworzenia. Nie ulega On żadnej zmianie lub roz­
wojowi, jak to ma miejsce u nas, którzy wskutek naszej
niedoskonałości przez stworzenia się wzbogacamy. Nato­

28
miast ten, kto jest wszechmocny, oczywiście nie jest stwo­
rzony, nie jest objęty miejscem i stoi ponad czasem. Nic
więc nie istniało przed Bogiem, co więcej, samo takie po­
wiedzenie, że coś przed Nim istniało, już jest ciężkim
wykroczeniem. Jeżeli wobec tego tak się sprawa przedsta­
wia, że niczego nie ma w Ojcu, co by oznaczało rozwój,
ponieważ jest Bogiem, to nic podobnego nie wolno rów­
nież przypisywać Synowi, na przykład, że miał początek
albo rozwijał się, ponieważ jest Bogiem prawdziwym z
Boga prawdziwego.
76. Skoro więc nie mamy tutaj do czynienia ze zwykłym
porządkiem rzeczy, zgódź się, arianinie, z tym, że zrodze­
nie Syna było osobliwe. Zgódź się, powtarzam, a jeśli mnie
nie wierzysz, to ze wstydem posłuchaj słów Boga: „Komu
przyrównaliście mnie” (Iz 46,5*) oraz: „Nie jest Bóg jak
człowiek” (Lb 23, 19 *). Jeśli bowiem osobliwe jest działa­
nie Boga, który niczego nie robi rękoma, nad niczym się
nie trudzi ani nie potrzebuje czasu — „Albowiem on rzekł
i zostały uczynione, on rozkazał, i zostały stworzone”
(Ps 148, 5) — to dlaczego nie wierzysz w osobliwe zrodze­
nie Syna, którego osobliwe działanie dostrzegasz? Zapew­
ne godną jest rzeczą, byśmy przyjęli, że Ojciec zrodził
Syna w sposób osobliwy i niezwykły. Musi się bowiem
cieszyć chwałą niebywałego rodzenia Ten, który posiada
wspaniałość niezwykłej mocy.
77. Nie tylko przedziwne jest narodzenie się Chrystusa
z Ojca, ale także i samo Jego narodzenie się z Dziewicy.
Twierdzisz, że jest ono podobne do naszego; ja dowodzę,
że od naszego się różni i ciebie zmuszę do przyjęcia tego
samego zdania. Powiedz, jak się Chrystus narodził z Ma­
ryi, w jaki sposób znalazł się w łonie dziewiczym, jak
mogło dojść do poczęcia bez męskiego nasienia, dlaczego
Dziewica była brzemienna, jakim sposobem Panna została
ciężarna, zanim zaznała małżeńskiego współżycia? Nie było
przyczyny, a Syn się narodził. Skąd te odmienne prawa
rodzenia?

29
78. Jeżeli Panna nie rodziła zwykłym ludzkim sposo­
bem, to dlaczego doszukujesz się w Bogu Ojcu takiego
sposobu, w jaki sam się narodziłeś? Bez wątpienia tego
rodzaju rodzenie jest właściwością płci, a płeć — ciała.
Dlaczego wymagasz słabości ciała tam, gdzie ciała nie ma?
Nikt przecież nie bada doskonalszego od siebie. Polecono
mi wierzyć, zabroniono roztrząsać. Napisane jest bowiem:
„Uwierzył Abraham Bogu” (Rz 4,3). Jesteśmy bowiem
niezdolni nie tylko do pojmowania zrodzenia Syna, ale
nawet do wyrażenia dzieł Bożych. Napisane jest bowiem,:
„Wszystkie dzieła jego w wierze” (Ps 32, 4).1 A więc dzieła
Boże w wierze, a zrodzenie Syna nie? I badamy to, czego
nie widzimy, my, którzy zobowiązani jesteśmy nie tyle
badać, ile raczej wierzyć w widzialne dzieła Boże.
13, 79. Powie ktoś: „Jak się Syn narodził?” Jako wie­
kuisty, jako „odblask wiecznej światłości” (Mdr 7,26;
Hbr 1, 3), gdyż odblask równocześnie działa, kiedy się ro­
dzi. Jest to porównanie Apostoła, a nie moje. Nie sądź, że
był choćby jeden moment, w którym Bóg byłby bez mą­
drości albo światłość bez jasności. Nie wolno ci, arianinie,
mierzyć rzeczy Boskich ludzkimi, ale masz w nie wierzyć,
skoro rzeczami ludzkimi nie potrafisz ich zobrazować. 80.
Pogański król dostrzegł w ogniu razem z trzema młodzień­
cami żydowskimi postać czwartego jakby anioła, a ponie­
waż mniemał, że przewyższał On aniołów, uznał go za Sy­
na Bożego (por. Dn 3, 92), którego wprawdzie nie ujrzał,
ale weń uwierzył. Także Abraham, chociaż ujrzał trzech,
jednego tylko uczcił (por. Rdz 18, 2—3). 81. Piotr widział
na górze razem z Synem Bożym Mojżesza i Eliasza i nie
pomylił się co do Jego natury i chwały. Jednak nie ich
pytał, co miał uczynić, lecz Chrystusa; aczkolwiek trzem
zamierzał oddać przysługę, od jednego tylko oczekiwał
rozkazu. Ponieważ jednak szczerze sądził, że nawet liczba

1 W przekładzie W. O. Jakuba Wujka cytat ten brzmi: „Wszyst­


kie czyny jego według wierności”.

30
namiotów musi odpowiadać liczbie tych trzech osób, po­
ucza go powaga Ojca: „Ten jest Syn mój miły, w którym
dobrze upodobałem sobie: jego słuchajcie” (Mt 17,5*).
To znaczy: Dlaczego współsługi stawiasz na równi z twoim
Panem? „Ten jest Syn mój miły” ; nie jest moim synem
Mojżesz, nie jest moim synem Eliasz, ale „ten jest Syn”.
Zrozumiał apostoł pouczenie, upada na twarz przerażony
głosem Ojca i jasnością Syna, ale podnosi go Syn, który
zwykł podnosić upadłych. Widzi już teraz Piotr tylko
jednego, widzi tylko Syna Bożego; odeszli bowiem słudzy,
aby można było widzieć samego Pana, którego jedynie na­
zwano Synem. 82. Jaki cel mogło mieć to widzenie, które
nie oznaczało równości Chrystusa ze sługami, lecz tajem­
nicę; chyba tylko ten, byśmy zrozumieli, że Prawo i pro­
rocy zgodnie z Ewangelią objawili nam wiekuistego Syna
Bożego, którego przepowiadali. A zatem i my, kiedy sły­
szymy o „Synu z łona”, o „Słowie z serca”, wierzmy, że
nie utworzyły Go ręce, ale że narodził się z Ojca, że nie
jest dziełem mistrza, ale Synem Rodzica. 83. Dlatego mó­
wi: „Ten jest Syn mój”. Nie mówi: „Ten jest czasowy”,
nie powiedział: „Oto moje stworzenie, moje dzieło, mój
sługa”, ale powiedział: „Ten jest Syn mój”, którego oglą­
dacie w chwale. Ten jest „Bogiem Abrahama, Bogiem
Izaaka, Bogiem Jakuba” (Wj 3, 6), który ukazał się Mojże­
szowi w krzaku i o którym mówi Mojżesz: „Który jest,
posłał mnie” (Wj 3,14). Nie Ojciec przemówił do Mojżesza
w krzaku gorejącym i na pustyni, ale Syn. Powiedział w
końcu o Nim Szczepan: „On to był na pustyni” (Dz 7,38 *).
On to dał Prawo i On sam odezwał się do Mojżesza mó­
wiąc: „Jam jest Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bo­
giem Jakuba”. Syn więc jest Bogiem patriarchów i Bogiem
proroków.
84. Wszędzie zatem czytamy o tym samym Synu. Twój
umysł rozumie Pismo, ale niech to wyzna język. Zabierz
swoje dowody rozumowe, gdzie się żąda wiary. Milczy już
dialektyka w swoich własnych gimnazjach. Nie pytam,

31
co mówią filozofowie: chcę wiedzieć, co czynią. Pozostali
sami w swych gimnazjach. Widzisz, jak wiara góruje nad
rozumem: codziennie opuszczają zwolennicy tych, którzy
wiele dysputują, natomiast wzrasta codziennie liczba ta­
kich, co szczerze wierzą. Nie wierzy się filozofom, ale
wierzy się rybakom, nie wierzy się dialektykom, ale wie­
rzy się celnikom. Tamci skrępowali świat rozkoszami
i przyjemnościami, ci zaś rozluźnili jego kajdany postem
i cierpieniem. Wielu zaczęła już bardziej pociągać krzyw­
da niż rozkosz. 85. Czym się różnią od pogan arianie?
Poganie wzywają bogów różniących się płcią i o nierównej
mocy, ci natomiast twierdzą, że Trójca różni się między
sobą bóstwem i nierówną potęgą. Tamci przyjmują bogów
mających początek, a ci kłamliwie nauczają, że Chrystus
począł istnieć w czasie. Czy całej cechy swej bezbożności
nie zaczerpnęli arianie z filozofii? Tamci ubóstwiają to,
co czczą, ci zaś twierdzą, że stworzeniem jest Syn Boży,
który jest Bogiem.

SYN BOŻY NIE JEST STWORZENIEM

14, 86. Sądzę, dostojny cesarzu, że jest już rzeczą jasną,


iż Pan Jezus nie jest niepodobny do Ojca i że nie istnieje
od określonego czasu. Pozostaje nam jeszcze wykazać bez­
podstawność owej bezbożności i udowodnić, że Syn Boży
nie jest stworzeniem. Natchnieniem jest tutaj dla nas zna­
ny tekst Pisma; słyszeliśmy o słowach Pana: „Idźcie na
cały świat i głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu”
(Mk 16, 15 *). Kto mówi o wszelkim stworzeniu, nie wyklu­
cza żadnego. A więc gdzie są ci, którzy nazywają Chrystu­
sa stworzeniem? Gdyby bowiem był stworzeniem, to czyż­
by sam sobie polecał głosić ewangelię? Nie jest więc stwo­
rzeniem, ale Stwórcą Ten, który nakłada na uczniów
swoich obowiązek, by nauczali stworzenia. 87. Chrystus
nie jest stworzeniem; „stworzenie bowiem poddane było

32
znikomości” (Rz 8, 20), jak powiedział Apostoł. Czyż więc
Chrystus poddany jest znikomości? I znowu według tegoż
Apostoła „całe stworzenie wzdycha i aż dotychczas rodzi
wśród boleści” (Rz 8,22 *). Czy zatem współwzdycha
i współrodzi Chrystus, który nasze jęki uwolnił od śmier­
ci? Apostoł mówi dalej, że „stworzenie będzie uwolnione
z niewoli skażenia” (Rz 8, 21). Widzimy więc, że zachodzi
wielka różnica między Panem i stworzeniem, ponieważ
stworzenie jest niewolnikiem: „Pan jest Duchem i gdzie
Duch Pański, tam wolność” (2 Kor 3,17).
88. Kto wymyślił błędne mniemanie, że stworzeniem
nazwał Tego, który wszystko stworzył i uczynił? Czy Pan
stworzył samego siebie? Jeżeli czytaliśmy, że „Wszystko
przez niego się stało, a bez niego nic się nie stało” (J 1,
3*), to czy sam się uczynił? Jeżeli czytaliśmy, czemu nie
można zaprzeczyć, że Bóg „wszystko uczynił w mądrości”
(Ps 103, 24), to czy może być rzeczą prawdopodobną, że
mądrość została uczyniona sama w sobie? 89. Czytamy o
Synu, że został zrodzony, bo Ojciec powiedział: „Z żywota
przed jutrzenką zrodziłem cię” (Ps 109, 3). Czytamy, że
jest „pierworodny” (Rz 8,29; Kol 1,15.18; Hbr 1,6; Ap
1, 5) i „jednorodzony” (J 3, 16. 18; 1 J 4, 9). Jest pierwo­
rodny, bo nikt nie jest przed Nim; jest jednorodzony, bo
nikt po Nim. Czytamy również: „Zrodzenie jego któż
wypowie?” (Iz 53, 8). „Zrodzenie”, a więc nie stwarzanie.
Czy z tak wielkimi i tak ważkimi świadectwami można
coś porównać?
90. Także i Syn Boży wskazał na różnicę między zro­
dzeniem i łaską mówiąc: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca
waszego, Boga mego i Boga waszego” (J 20, 17). Nie po­
wiedział: „Wstępuję do Ojca naszego”, ale: „do Ojca mego
i Ojca waszego”. Rozróżnienie to oznacza, że Bóg jest
Jego rodzicem, a naszym stwórcą. 91. I dodał: „Boga me­
go i Boga waszego”, bo jakkolwiek Chrystus stanowi jedno
z Ojcem, który jest Mu Ojcem z natury, a dla nas Bóg
zaczął być Ojcem przez Syna, i to nie na mocy praw na­

33
szej natury, ale przez łaskę — to jednak wydaje się, że
tutaj Chrystus wskazuje na swoje dwie natury, to jest
bóstwo i człowieczeństwo; bóstwo otrzymane od Ojca,
człowieczeństwo otrzymane od matki. Pierwsze otrzymał
przed wszystkim, drugie wziął z Dziewicy. Wreszcie wy­
mienił najpierw Ojca jako Syn, następnie zaś Boga jako
człowiek. 92. Gdziekolwiek zaś nazywa Boga „Bogiem
swoim”, to według świadectw Pisma czyni to jako czło­
wiek: „Boże, Boże mój, wejrzyj na mnie, czemuś mnie
opuścił?” (Ps 21, 2*). A na innym miejscu: „Od łona
matki mojej ty jesteś Bogiem moim” (Ps 21,11). Wyżej
skarży się, że cierpi jako człowiek; niżej zaś daje poznać,
że jest człowiekiem „porzuconym z łona” (Ps 21,11). Skoro
więc mówi: „Od łona matki mojej ty jesteś Bogiem mo­
im”, wskazuje na Tego, który był zawsze Ojcem, a stał się
dlań Bogiem z chwilą, gdy został „porzucony z łona”.
93. Kiedy więc czytaliśmy w Ewangelii, u apostołów i u
proroków, że Chrystus został zrodzony, to jakże śmią
twierdzić, że został On stworzony lub uczyniony? A prze­
cież powinni wiedzieć, w jakim miejscu wyczytali, że zo­
stał stworzony, a w jakim, że został uczyniony. Wiadomo
przecież, że Syn Boży jest z Boga, że jest zrodzony z Bo­
ga; tymczasem niech pilnie zwrócą uwagę, gdzie czytali,
że został uczyniony. Nie został uczyniony jako Bóg, gdyż
jako Bóg narodził się Synem Bożym, a dopiero według
ciała został uczyniony jako człowiek z Maryi. 94. Jeżeli
mnie nie wierzą, niech wierzą Apostołowi mówiącemu:
„Lecz gdy nastała pełność czasu, zesłał Bóg Syna swego
uczynionego z niewiasty, uczynionego pod Prawem” (Gal
4, 4 *). A więc „Syna swego”, nie jednego z wielu, nie
pospolitego, ale „swego”. Kiedy bowiem mówi „swego”,
ma na myśli właściwość odwiecznego rodzenia. O Synu
mówi potem Apostoł, że został „uczyniony z niewiasty”,
aby to przypisać nie bóstwu, lecz przyjętemu ciału; po­
wstał z niewiasty przez przyjęcie ciała, został uczyniony
pod Prawem przez zachowanie Prawa. Owo niebieskie

34
zrodzenie było przed Prawem, to drugie — po ogłoszeniu
Prawa.
15, 95. Dlatego też bezpodstawny jest zarzut, jaki nam
czynią, powołując się na słowa Pisma: „Panem i Chrystu­
sem uczynił go Bóg” (Dz 2, 36). Niemądrzy, niech prze->
czytają całość, to zrozumieją. Tak bowiem jest napisane:
„Panem i Chrystusem uczynił go Bóg, tego Jezusa, któ­
regoście ukrzyżowali”. Nie bóstwo zostało ukrzyżowane,
lecz ciało. Oczywiście, mogło zostać uczynione to, co mo­
gło być ukrzyżowane. A więc Syn Boży nie jest stworze­
niem.
96. Trzeba również odrzucić i to, czym zwykli ubliżać
Synowi Bożemu, i niech zrozumieją znaczenie słów: „Pan
stworzył mnie” (Prz 8, 22 *). Nie powiedział: „Ojciec stwo­
rzył mnie”, ale: „Pan stworzył mnie”. Ciało uznaje Pana,
chwała wskazuje na Ojca; posiadający naszą stworzoną
naturę wyznaje Pana, miłość zna Ojca. Któż tego nie wie,
że powyższe słowa odnoszą się do wcielenia? Nazywa się
stworzeniem pod tym względem, pod jakim stwierdza, że
jest człowiekiem, mówiąc: „Czemu pragniecie mnie za­
bić?” (J 7,19); i pod tym też względem został ukrzyżowa­
ny, umarł i został pogrzebany. 97. Nie można też wątpić,
że jako rzecz przeszłą określił to, co dopiero miało nastą­
pić. Proroctwa bowiem zwykły przedstawiać rzeczy przy­
szłe jako obecne lub jako już dokonane. Czytałeś wreszcie:
„Byki tłuste obiegły mnie” ; czytałeś także: „Rozdzielili
sobie szaty moje” (Ps 21,13.19), oba te proroctwa odnosi
Ewangelista do czasu męki. Dla Boga bowiem rzeczy
przyszłe są już obecne i dla Niego, który przewiduje
wszystko, to, co ma nastąpić, jest już spełnione, jak na­
pisano: „Kto uczynił to, co ma przyjść?” (Iz 45,11 *). 98.
Nic więc dziwnego, że twierdzi o sobie, iż od wieków
jest ustanowiony (por. Prz 8, 23), skoro przeczytasz, że zo­
stał przeznaczony „przed wiekuistymi czasy” (2 Tym 1, 9).
Słowa te, jak się wydaje, oznaczają wcielenie, co wyjaśnia
tekst następny: „Mądrość zbudowała sobie dom, wycio­

35
sała siedem filarów. Zabiła ofiarne zwierzęta swoje, za­
mieszała wino i stół swój zastawiła. Posłała służące swe,
aby jak najgłośniej wzywały...: kto jest niemądry, niech
mnie omija” (Prz 9, 1—4 *). Czy nie widzimy w Ewange­
lii, że to wszystko spełniło się po wcieleniu: przecież od­
prawił tajemnice świętej uczty, wysłał apostołów, wołał
donośnym głosem: „Jeśli kto pragnie, niech do mnie przyj­
dzie i pije” (J 7, 37)? Rzeczy zatem późniejsze odpowia­
dają wcześniejszym i widzimy, jak proroctwo przedstawia
nam w należytym porządku przebieg dzieł całego wcie­
lenia.
99. Można by przytoczyć wiele innych tekstów mówią­
cych podobnie o wcieleniu, lecz nie chcę się zagłębiać w
księgach świętych, by przypadkiem mój traktat nie stał
się zbyt obszerny.
16, 100. Obecnie pytam samych arian, czy ich zdaniem
zostać zrodzonym znaczy to samo, co zostać stworzonym.
Jeśli powiedzą, że oznacza to samo, to rzecz jasna, iż
słowa „rodzić” i „stwarzać” niczym się nie różnią. A po­
nieważ i my jesteśmy stworzeni, to między nami i Chry­
stusem, między Chrystusem i żywiołami nie zachodzi ża­
dna różnica. Lecz chociaż są szaleńcami, to jednak
nie odważą się tego powiedzieć. 101. W końcu niech
pobłażę ich nierozsądkowi, co zresztą nie jest prawdą,
jeżeli według nich słowa te niczym się nie różnią, to dla­
czego nie mają lepszego określenia dla Tego, którego
czczą? Dlaczego nie posługują się słowami Ojca? Dlaczego
nie stosują słów wyrażających cześć, a używają słów
uwłaczających? 102. Jeżeli natomiast, jak mniemam, jest
różnica między zrodzonym a stworzonym, a przecież już
to czytaliśmy, to rzecz jasna, że przez „być zrodzonym”
i „być stworzonym” nie rozumiemy tego samego. Niech
przeto powiedzą, że został zrodzony z Ojca, wydany na
świat przez Dziewicę, albo niech wyjaśnią, w jaki sposób
Syn Boży został zrodzony i stworzony. Jedna natura, a
zwłaszcza Boża, różnic nie dopuszcza. 103. Zresztą pozo­

36
stawmy na boku nasze zdanie, a zapytajmy Pawła, który
pełen Ducha Świętego, przewidując tego rodzaju zagadnie­
nia, mówi ogólnie przeciw poganom, a w szczególności
przeciw arianom, że sądem Boskim potępieni są ci, którzy
służą raczej stworzeniu niż Bogu: „Oddał ich Bóg pożąd-
liwościom serca, aby między sobą ciała swe hańbili, iż
prawdę Bożą zamienili w kłamstwo, a oddawali cześć i słu­
żyli raczej stworzeniu niż Stworzycielowi, który jest
błogosławiony na wieki” (Rz 1,24—25 *). 104. Paweł przeto
zabrania mi służyć stworzeniu i napomina, że trzeba
służyć Chrystusowi, a więc Chrystus nie jest stworzeniem.
„Paweł sługa Jezusa Chrystusa” (Rz 1,1), i to sługa dobry,
który rozpoznaje Pana, a stworzeniu służyć nie pozwala.
Jakżeż więc mógłby on sam służyć Chrystusowi, gdyby Go
uważał za stworzenie? Niechże więc albo zaprzestaną czcić
Tego, którego zwą stworzeniem, albo niech przestaną na­
zywać stworzeniem Tego, którego cześć symulują, by
pod płaszczykiem czci nie dopuszczali się jeszcze więk­
szych bezbożności. Domowy bowiem wróg podlejszy jest
od zewnętrznego i cięższą jest zbrodnią nadużywanie
imienia Chrystusowego przeciw Chrystusowi. 105. Czy
znajdziemy lepszego wykładowcę Pisma świętego niż Pa­
wła, owego „nauczyciela pogan” (1 Tym 2,7), „narzędzie
wybrane” (Dz 9, 15), wybranego spośród prześladowców,
wyznającego Jezusa, którego prześladował? Więcej on
oczywiście czytywał Salomona niż Ariusz i był dobrze
obeznany z Prawem. I dlatego właśnie, że czytał, nie po­
wiedział o Chrystusie, że został stworzony, ale zrodzony.
Przeczytał bowiem: „On rzekł, i są uczynione; on rozkazał,
i są stworzone” (Ps 32, 9). Czy Chrystus został uczyniony
słowem, czy został stworzony rozkazem?
106. A zresztą jakże może być stworzenie w Bogu? Bóg
bowiem posiada naturę prostą, niezłączoną i niezłożoną,
nie można Mu nic dodać, a w swej naturze posiadać mo­
że jedynie to, co jest Boskie; „napełniając wszystko” (Jer
23, 24), nigdy się z niczym nie miesza, przenikając wszy­

37
stko, sam nie da się przeniknąć, wszędzie obecny jest cały
w tym samym czasie, czy to w niebie, czy na ziemi, czy
też w najodleglejszych głębinach morza. Okiem nie da się
objąć, słowami jest niewypowiedziany, niepojęty dla rozu­
mu; trzeba weń wierzyć, nabożnie Go czcić, tak że co­
kolwiek tylko zdołamy sobie wyobrazić świętego, cokol­
wiek przynoszącego chwałę, cokolwiek wzniosie wyraża­
jącego potęgę, zrozum, że Bogu to przysługuje.
107. Ponieważ tedy Ojciec ma „upodobanie w Synu”,
wierz, że Syn godny jest Ojca, wierz, że „od Boga wy­
szedł”, jak to sam stwierdza mówiąc: „Od Boga wyszed­
łem i przychodzę” (J 8, 42); a w innym miejscu: „Od Boga
wyszedłem” (J 16, 27). Kto od Boga wyszedł i od Boga
przyszedł, nie może niczego innego posiadać jak tylko to,
co Boże.
17, 108. Dlatego też nie tylko jest Bogiem, ale także
Bogiem prawdziwym, „prawdziwym z prawdziwego”, i to
tak dalece prawdziwym, że sam jest „prawdą” (J 14, 6).
Jeśli przeto szukamy imienia, jest prawdą; jeśli szukamy
przyrodzonej Mu dostojności, to do tego stopnia jest praw­
dziwym Synem Bożym, że jest „własnym” Synem Ojca.
Napisane jest bowiem: „Który nawet własnego Syna nie
oszczędził, ale go wydał za nas wszystkich” (Rz 8, 32 *).
Wydał oczywiście według ciała: jest to właściwość bóstwa,
właściwość prawdziwa, miłosierdzie dobroci i ofiarowanie
zbawienia.
109. Aby zaś nie wysuwali zarzutu z powodu słów:
„Wydał go Ojciec”, to sam Apostoł powiedział gdzie in­
dziej: „Pokój od Boga Ojca i Pana naszego Jezusa Chry­
stusa, który samego siebie wydał za grzechy nasze” (Gal
1, 3—4*). A w innym miejscu: „Jak Chrystus nas umiło­
wał i wydał samego siebie za nas” (Ef 5, 2). Jeżeli zatem
i wydał Go Ojciec, i wydał samego siebie, to widać, że
jedno jest działanie i jedna wola Ojca i Syna.
110. Jeżeli pytamy o przyrodzoną Mu godność, to jest
zrodzony. Kto nie przyjmuje zrodzonego, ten przeczy, że

38
jest Synem „własnym” ; kto „własnego” odrzuca, ten
twierdzi, że jest synem pospolitym. Jeżeli pytamy o wła­
ściwość Jego rodzenia, to powiemy, że „od Boga wyszedł”.
Skoro bowiem, według naszego sposobu wyrażania się, to
„wychodzi”, co już jest, i wydaje się, że z wewnętrznego
ukrycia wychodzi to, o czym się mówi, że wycho­
dzi, przeto — wyrażając to wprawdzie ubogimi sło­
wy — dostrzegamy charakter Bożego rodzenia, tak że Syn
nie wyszedł z jakiegoś miejsca, ale wyszedł jak „Bóg z
Boga” !, jak Syn z Ojca; i Ten, który wyszedł od Ojca,
nie zaczął istnieć w czasie, jak to sam stwierdza mówiąc:
„Z ust Najwyższego wyszedłem” (Syr 24, 5).
111. Jeżeli jednak nie uznają natury Syna, jeżeli nie
wierzą Pismu, to niech przynajmniej „wierzą uczynkom”
(por. J 10,38). Do kogo mówi Ojciec „uczyńmy” (Rdz
1, 26), jeśli nie do Tego, o którym wiedział, że jest Jego
prawdziwym Synem? W kim, jeśli nie w prawdziwym Sy­
nu, rozpoznał swój obraz? Nie jest tym samym syn przy­
brany i Syn prawdziwy, ani też Syn nie powiedziałby:
„Jedno jesteśmy” (J 10, 30; 17, 22), gdyby, nie będąc Sy­
nem prawdziwym, przyrównał się do prawdziwego.
„Uczyńmy” mówi Ojciec, a Ten, który to powiedział, jest
prawdziwy; czyż więc może nie być prawdziwy Ten, który
uczynił, i czy można czyniącemu odmówić tego, co jest
przyznane mówiącemu? 112. W jaki więc sposób Ojciec,
gdyby nie wiedział, że to jest Jego prawdziwy Syn, uży­
czyłby Mu jedności swej woli i zdolności działania? Skoro
bowiem: „Cokolwiek on czyni, to także i Syn czyni” (J 5, 19)
i „Syn, których chce, ożywia” (J 5, 21), jak jest napisane,
wobec tego nie różni się On od Ojca mocą i posiada wolną
wolę. W ten sposób zachowana jest jedność, gdyż moc
Boża należy do natury bóstwa, a wolność nie polega na
jakiejkolwiek rozbieżności, ale na jedności woli.
113. Zaniepokojone w czasie burzy grono apostolskie,1

1 Symbol Nicejski.

39
które jeszcze nie miało wiary, skoro zobaczyło wodę igra­
jącą u stóp Pana i dostrzegło, jak przechadzał się pewnym
krokiem po wzburzonej toni i jak morze i żywioły uciszy­
ły się natychmiast, gdy tylko Chrystus wszedł do łodzi,
uwierzyło w prawdziwego Syna Bożego mówiąc: „Praw­
dziwie jest Synem Bożym” (Mt 14, 33). 114. Podczas męki
Pańskiej, gdy zadrżały fundamenty ziemi, wyznaje to sa­
mo setnik i ci, co z Nim byli, a ty, heretyku, przeczysz?
Setnik woła: „Zaiste ten był Synem Bożym” (Mt 27, 54).
„Był”, mówi setnik, a arianin mówi: Nie był! On mając
ręce zbroczone krwią, ale serce bogobojne, przyjmuje
prawdziwość i wieczność Bożego rodzenia, a ty, heretyku,
odrzucasz je i czynisz czasowym! Obyś był raczej zbroczył
krwią swoje ręce niż duszę. Ale mając splamione ręce
i ponurą duszę, o ile zdołasz, zadajesz śmierć Temu, któ­
rego uważasz za słabego. A co gorsza, chociaż bóstwo nie
może doznać rany, o ile tylko zdołasz, usiłujesz zabić w
Chrystusie nie ciało, ale majestat bóstwa. 115. Nie wolno
wątpić, że jest On prawdziwym Synem Bożym, w którego
uwierzyli oprawcy i którego wyznawali szatani; nie cho­
dzi nam teraz o świadectwa tych ostatnich, ale są one
lepsze od twych bluźnierstw. Wspomniałem o nich, byś
się zawstydził, przytoczyłem również Boże wypowiedzi,
ażebyś wierzył. 116. Woła Pan przez usta Izajasza:
„Gdy będą mi służyć, wzywane będzie imię nowe,
które błogosławione będzie na ziemi, i błogosławić bę­
dą Boga prawdziwego, a którzy przysięgają na ziemi,
będą przysięgać przez Boga prawdziwego” (Iz 65, 16—
—17 *). „To powiedział Izajasz, gdy ujrzał chwałę jego”
(J 12,41 *). To jest przedstawione w Ewangelii, po­
nieważ „ujrzał chwałę Jego i przepowiadał o Nim”. 117.
Przyjmij jednak do wiadomości, co napisał również w
swoim liście Jan Ewangelista: „Wiemy, że Syn Boży przy­
szedł i dał nam umysł, abyśmy poznali moc i abyśmy byli
w prawdziwym Synu Jego Jezusie Chrystusie. Ten jest
prawdziwy Bóg i życie wieczne” (1 J 5, 20 *). Jeżeli więc

40
jest prawdziwym Bogiem, to oczywiście nie jest stworzo­
ny, nie ma też w sobie nic fałszywego i udanego, nic nie­
pewnego i niepodobnego do Ojca.

ORZECZENIE WIARY PODANE PRZEZ OJCÓW

18, 118. „Bóg zatem z Boga, światłość ze światłości,


Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony z Ojca, nie
stworzony, współistotny Ojcu” *. 119. Tak mianowicie
orzekli zgodnie z Pismem Ojcowie, którzy też dlatego
uznali za rzecz słuszną włączyć bezbożne twierdzenia do
swych dekretów, ażeby przewrotność Ariusza sama się
okazała i aby nie ukrywała się pod fałszywymi pozorami.
Ariańską zatem bezbożność odsłania się tutaj dla jej osą­
dzenia, a nie po to, by ją wyłożyć, demaskuje się ją potę­
pieniem, aby każdy, kto ma ochotę słuchać jej ciekawie,
wiedział z góry, że jest odrzucona, by nie upadł, zanimby
miał słuchać jej wykładu, by wierzyć.

WYKŁAD WIARY POTĘPIAJĄCY ARIUSZA

120. „Tych zaś, którzy mówią, że był czas, kiedy Go nie


było, i że nie było Go, zanim się narodził, i którzy mówią,
że Syn Boży został stworzony z niczego albo że z innej
substancji, czyli istoty, i że jest zmienny i niestały, Ko­
ściół Katolicki i Apostolski wyklina” h
121. Dowiedziałeś się, dostojny cesarzu, że słusznie są
potępieni ci, którzy głoszą takie rzeczy. Nie wskutek ludz­
kich starań, nie wskutek jakiejś zmowy przybyło na so­
bór trzystu osiemnastu biskupów, jak to już wyżej zazna­
czyłem, lecz aby w ich liczbie Pan Jezus przez znak swo­
jej męki i swojego imienia dał dowód obecności na swym *1

* Symbol Nicejski.
1 Sobór Nicejski.

41
soborze: liczba trzysta oznacza krzyż, liczba dziesięć —
imię Jezusa, a liczba osiem — kapłanów.
122. Tę naukę zawierało także pierwsze wyznanie wiary
ułożone na synodzie w R im ini2 oraz druga poprawka dana
po synodzie. O tym wyznaniu świadczy list wysłany do
cesarza Konstancjusza, a poprawkę przyjmują synody na­
stępne 3.
19, 123. Ariusz więc twierdzi: „Był czas, kiedy (Syn)
nie był”. Ale Pismo mówi: „był”, nie mówi: ,,nie był”.
W końcu Jan napisał: „Na początku było Słowo, a Słowo
było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku
u Boga” (J 1, 1—2). Oto ile razy powiedział Ewangelista:
„był”, a ani razu nie powiedział: „nie był”. Komu zatem
mam wierzyć? Janowi, który opierał się na piersiach
Chrystusa (por. J 13, 25), czy Ariuszowi, który tarzał się w
swoich własnych wnętrznościach, byśmy poznali, że prze­
wrotność Ariusza podobna była do przewrotności zdrajcy
Judasza, którego spotkała również podobna kara? 124. Wy­
płynęły bowiem wnętrzności Ariusza — wstyd określić
miejsce — i tak „pękł na pół”, a upadłszy na twarz, szpet­
nie pobrudził usta, którymi się zaparł Chrystusa. „Pękł”
bowiem podobnie, jak powiedział o Judaszu Apostoł Piotr,
gdyż „nabył pole z zapłaty niegodziwości, a spadłszy gło­
wą na dół, rozpękł się na dwoje i wypłynęły wszystkie
wnętrzności jego” (Dz 1, 18 *). Nie była to przypadkowa
śmierć, kiedy w wypadku podobnej bezbożności nastąpiła
podobna kara, tak że w ten sam sposób zostali ukarani ci,
co się zaparli tego samego Pana i tego samego Pana zdra­
dzili.
125. Przystąpmy do czego innego. Ariusz mówi: „Zanim
się narodził, nie był”. A jednak Pismo mówi, że wszystko
stało się przez Syna. Jakżeż ten, którego nie było, mógł
dać istnienie innym? Kiedy zaś niegodziwiec używa słów

2 359 r.
3 Paryski 360 r., Aleksandryjski 362 r.

42
„kiedy” i „zanim”, to niech wie, że oba te słowa oznaczają
przecież czas. Jakim prawem nie przyjmują istnienia cza­
su przed Synem, a chcą, by wpierw były cechy właściwe
czasowi, skoro właśnie słowa: „kiedy”, i „zanim” i „kiedyś
nie był” odnoszą się do czasu?
126. Ariusz utrzymuje, że Syn powstał z niczego. Wo­
bec tego, dlaczego nazwany jest Synem, dlaczego zrodzo­
nym z Ojcowskiego żywota (por. Ps 109, 3), dlaczego „Sło­
wem wydanym z serca” (Ps 44, 2), jeśli nie dlatego, byśmy
zrozumieli, że wyszedł z godnego czci wnętrza Ojca? Jest
się synem albo z przybrania, albo z natury. My jesteśmy
synami z przybrania, On jest Synem przez prawdziwość
natury. Jakże może być z niczego Ten, który wszystko z
niczego stworzył? 127. Syna nie ma ten, kto nie wie, skąd
się jego syn wziął. Stąd też i Żydzi nie mieli Syna, gdyż
nie wiedzieli, skąd Syn przyszedł; dlatego powiedział im
Pan: „Nie wiecie, skąd przychodzę” (J 8, 14). A nieco ni­
żej: „Ani mnie nie znacie, ani Ojca mego” (J 8,19). Kto
przeczy, że Syn jest z Ojca, ten nie zna Ojca, od którego
pochodzi Syn, ani też nie zna Syna, ponieważ nie zna
Ojca.
128. Ariusz głosi, że Syn jest „z innej substancji”. Jakaż
to inna substancja może dorównać Synowi Bożemu, by
mógł z niej być Syn Boży? Albo dlaczego także i to nam
wytykają, że przypisujemy Bogu substancję, którą Grecy
zwą ousia, kiedy mówiąc, że Syn Boży jest z innej sub­
stancji, sami stwierdzają istnienie substancji Bożej? 129.
Jeżeli zaś chcą rozprawiać o nazwie „Boża substancja”
lub „Boża natura”, to sami łatwo się przekonają, że Pismo
zna i grecki wyraz „ousia”, i łaciński „substancja”. Piotr
również naucza, jak czytamy, że stajemy się „uczestnikami
Bożej natury” (2 P 1, 4). Jeżeli natomiast będą twierdzić,
że Syn jest z innej substancji, wtedy samych siebie poza­
bijają, czy to przyjmując słowo „substancja”, którego się
boją, czy też stawiając na równi ze stworzeniami Syna, któ­
rego rzekomo stawiają wyżej.

43
130. Ariusz głosi, że Syn nie jest takim stworzeniem jak
inne. A jakie to stworzenie jest takie jak inne? Człowiek
nie jest taki jak anioł ani ziemia jak niebo, słońce nie
jest takie jak woda ani światło jak ciemności. Wynosząc
Syna ponad inne stworzenia, niczym Go Ariusz nie obda­
rzył, ale jedynie celem obałamucenia prostych umysłów
ubrał oszustwo swej bezbożności w nędzne barwy.
131. Ariusz uważa, że Syn Boży jest zmienny i niestały.
Jakże tedy jest Bogiem, skoro jest zmienny, gdy sam po­
wiedział: „Jam jest, jam jest i nie zmieniłem się”
(Mai 3, 6 *).
132. Teraz naprawdę zmuszony jestem przeciw samemu
sobie powtórzyć owe słowa, które wyrzekł Izajasz, mając
prorokować o Panu: „Biedny ja i skruszonego serca, albo­
wiem mając plugawe wargi i mieszkając wśród ludu o plu­
gawych wargach widziałem Pana zastępów” (Iz 6,5 *).
Jeśli więc Izajasz, który ujrzał Pana zastępów, zwie siebie
nędznym, to cóż ja mam powiedzieć, który mając nieczyste
wargi, muszę wykładać o zrodzeniu Syna Bożego? Dlacze­
go zatem podejmuję się mówić o tym, czego się lękam,
kiedy Dawid prosi o „straż dla ust swoich” (Ps 140, 3) w
rzeczach sobie znanych? O, gdyby jeden z serafinów przy­
niósł kleszczami obydwu Testamentów ów żarzący się wę­
giel, który wziął z ołtarza Bożego, i przypalił także i moje
nieczyste wargi! 133. Albo — ponieważ wówczas serafin
przystąpił do proroka w postaci ludzkiej, Ty zaś, Panie,
odsłoniwszy tajemnicę przyszedłeś do nas w ciele nie przez
jakiegoś zastępcę czy posłańca, ale sam — „od skrytych
moich” (Ps 18, 13) oczyść moje sumienie, abym także i ja,
od dawna nieczysty, ale z miłosierdzia Twego przez wiarę
już oczyszczony, mógł śpiewać ową pieśń Dawidową: „Bę­
dę ci grał na cytrze, Boże Izraela! Rozradują się wargi
moje, kiedy będę śpiewał, i dusza moja, którą odkupiłeś”
(Ps 70, 22—23 *).
134. Przeto, Panie, pozostawiając twych wrogów i oszczer­
ców, przybądź do nas i uświęć uszy cesarza Gracjana, a

44
następnie uszy tych wszystkich, do których rąk dostanie
się ta książka, a i mnie daj uszy czyste, aby snadź nie po­
zostawały w nich brudy zasłyszanej bezbożności. Obmyj je
więc, ale obmyj nie wodą ze źródeł, nie wodą z rzek, nie
nurtem szumiącego strumienia, ale słowami działającymi
jak wody, bardziej przezroczystymi niż ich lśniąca toń,
czystszymi niż śnieg, owymi zaiste słowami, które wypo­
wiedziałeś: ,,Choćby były grzechy wasze jak szkarłat, jak
śnieg wybieleją” (Iz 1,18). 135. Jest bowiem napój, którym
zwykłeś obmywać tajniki serca, napój nie starej natury,
nie ze zwyczajnego szczepu winnego, lecz nowy napój
przyniesiony z nieba, a na ziemi wyciśnięty z owej nie­
ziemskiej Jagody, która jak grono na szczepie winnym za­
wisła w ciele na drzewie krzyża. Z tej Jagody jest wino,
które „rozwesela serce człowieka” (por. Ps 103, 15), upaja
trzeźwością, roztacza woń upojenia wiarą i pobożnością,
upaja duszę czystością. 136. Tym przeto winem, Boże mój,
Panie, obmyj cesarską duszę, aby podobnie jak ludzie, któ­
rzy upojeni zwykłym winem lubią pokój, wyzbywają się
lęku przed śmiercią, nie reagują na krzywdy, cudzego nie
pragną, a o swoim zapominają — tak i on Twoim winem
upojony ukochał pokój, a pewny radości wiary nie zaznał
śmierci niewiary, okazywał cierpliwość miłości, nie przyj­
mował obcej bezbożności i wiarę przekładał nad bogactwa
według słów: „Porzuć wszystko, co masz, a przyjdź i chodź
za mną” (Mt 19, 21). Winem tym, Panie Jezu, obmyj rów­
nież i nasze dusze, abyśmy Cię czcili i Ciebie uwielbiali,
Stwórcę rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Będąc nie­
widzialnym, nie możesz nie być dobry, wszak tejże dobroci
użyczyłeś Twoim dziełom.
KSIĘGA DRUGA

1. W sposób dostateczny, jak sądzę, wykazaliśmy w po­


wyższej księdze, dostojny cesarzu, że Syn Boży jest wie­
kuisty, do Ojca podobny, zrodzony, a nie stworzony. Udo­
wodniliśmy również słowami Pisma, że jest On prawdzi­
wym Synem Bożym i że posiada oczywiste cechy swego
majestatu. 2. Jakkolwiek cechy te wywierają potężny
wpływ na wiarę, bo według bijącego źródła ocenia się za­
zwyczaj wielkość wypływającej z niego rzeki, jednak by
jeszcze czyściej jaśniała wiara, wydaje mi się rzeczą nie­
odzowną, by owe cechy podzielić na trzy rodzaje. Są wśród
nich oczywiste cechy dowodzące natury Bożej, są inne wy­
kazujące podobieństwo Ojca i Syna, są również i takie,
które jasno wyrażają jedność Bożego majestatu. Cechami
świadczącymi o naturze Bożej są rodzenie, Bóg, Syn, Sło­
wo; cechami podobieństwa będą odblask, odbicie, zwier­
ciadło, obraz; a cechami odwiecznej jedności są mądrość,
moc, prawda i życie.
3. Cechy te tak oznaczają Syna Bożego, że z nich po­
znajesz i wiekuistego Ojca, i nie różniącego się od Niego
Syna. Z Tego bowiem „który jest”, jest rodzenie, z Wie­
kuistego — Bóg, z Ojca — Syn, z Boga — Słowo, odblask
chwały, odbicie istoty, zwierciadło majestatu, obraz do­
broci; z Mądrego Mądrość, z Mocnego Moc, z Prawdziwego
Prawda, z Żyjącego Życie. Przeto cechy Ojca i Syna har­
monizują ze sobą i nikt nie będzie wątpił, że dzięki nim
nie różnią się Oni między sobą, ale cieszą się jednakową
chwałą. Na każdą z tych cech przytoczylibyśmy przykłady,
gdyby nie powstrzymywała nas chęć streszczania się. 4. Na
tych dwunastu cechach jakby na drogocennych kamie­

46
niach wznosi się kolumna wiary. To są właśnie owe kosz­
towne kamienie, jak sardonik, jaspis, szmaragd, chryzolit
itp., którymi ozdobiona jest szata świętego Aarona, oczy­
wiście tego, który jest figurą Chrystusa, kapłana prawdzi­
wego. Są to kamienie oprawione w złoto, wyciosane z
imion synów Izraela, dwanaście kamieni do siebie przyle­
gających. Jeśli je bowiem ktoś rozdziela i rozłącza, rozpa­
da się cały gmach wiary.
5. Przeto zasadą naszej wiary jest wiedza, że Syn Boży
jest zrodzony. Jeżeli bowiem nie jest zrodzony, to nie jest
Synem. Nie wystarczy też wiedzieć, że jest Synem, jeśli
me zaznaczysz, że jest Synem „jednorodzonym”. Jeżeli
Syn jest stworzeniem, nie jest Bogiem, jeżeli nie jest Bo­
giem, nie jest życiem, jeżeli nie jest życiem, to nie jest
i prawdą. 6. Zatem owe pierwsze trzy cechy, to jest ro­
dzenie, Syn, Jednorodzony, w sposób zasadniczy i właści­
wy dają do poznania, że Syn jest z Boga. 7. Trzy dalsze
cechy, to jest Bóg, życie i prawda, wykazują Jego moc,
którą wszystko stworzył i sprawił, że istnieje. „Albowiem
w nim żyjemy i ruszamy się, i jesteśmy” (Dz 17, 28 *), jak
mówi Paweł. Dlatego owe trzy wyrażają właściwości Syna,
a te inne jedność działania Ojca i Syna. 8. Syn Boży zwie
się również obrazem, odblaskiem i odbiciem. Ponieważ te
trzy cechy objawiły nam niepojęte i niezgłębione bóstwo
Ojcowskiego majestatu, podobieństwo wyrażone w Synu,
widzimy, że te cechy dotyczą podobieństwa. 9. W końcu
mamy moc, mądrość i sprawiedliwość, by każda z nich
wykazywała wieczność działania.
10. To jest zatem nowa suknia ozdobiona cennymi ka­
mieniami, to jest ów płaszcz prawdziwego Kapłana, owa
szata godowa, ów prorocki tkacz, biegły w tym rzemiośle.
Nie jest to licha tkanina, którą miał Pan na myśli, mówiąc
przez proroka: „Kto dał kobietom biegłość tkania” ? (Job
38, 36 *). Ani też, jak czytamy, nie są to pospolite kamie­
nie do ozdoby (por. Wj 35, 27). Doskonałość polega na tym,
że niczego nie brakuje. Kamienie osadzone w złocie są uło-

47
żonę artystycznie, jeżeli je umysł należycie dobierze, a
wrodzony talent odpowiednio spoi. Wreszcie tekst Pisma
poucza nas o tym, że nie są to jakiekolwiek kamienie; bo
kiedy inni przynosili kamienie gorsze, to owe właśnie ka­
mienie, z których uczyniono artystyczne dzieło tkackie,
przynieśli na swoich ramionach pobożni książęta. Mamy
bowiem dzieło tkackie, gdy uczynki są zgodne z wiarą.
11. Ale niech nikt nie sądzi, że się mylę, ponieważ wy­
żej: rozróżniłem trzy rodzaje cech po cztery w każdym,
niżej zaś cztery po trzy w każdym. Różne kształty na­
dają dziełu więcej piękna. Dobre bowiem jest to, co wyka­
zuje kunsztowne utkanie szaty kapłańskiej, to jest bądź
to Prawo, bądź też Kościół, który dla swego kapłana spo­
rządził dwie szaty, jedną z uczynków, a drugą z serca,
przetykając wiarę szatą dobrych uczynków. Przeto czytamy
gdzie indziej, że wplótł nić ze złota, a potem fioletową i
czerwoną purpurę połączył z karmazynem oraz bisiorem
(por. Wj 39, 22—23). A w innym miejscu czytamy znowu,
że z purpury fioletowej i innych tkanin czyni najpierw
ozdoby i dodaje złoto i tak otrzymujemy jedną szatę ka­
płańską, by piękna szata o lśniących barwach oraz rozmai­
tość ozdób jaśniały rozmaitością ładu. 12. Chcąc według
porządku wyjaśnić znaczenie figury, to nie ulega wątpli­
wości, że wypróbowane srebro i złoto oznaczają mowy
Pańskie. Napisane jest bowiem: ,,Mowy Pańskie to mowy
czyste, wypróbowane srebro, bez domieszki ziemi, siedmio­
kroć oczyszczone” (Ps 11,7*). Fiolet zaś podobny jest do
powietrza, które wdychamy i którego powiew czujemy;
purpura przedstawia także wodę, przez karmazyn rozumie­
my ogień, a przez bisior — ziemię, gdyż rodzi się z ziemi.
Z tych to czterech żywiołów składa się ludzkie ciało. 13.
Czy zatem dołączymy uczynki ciała harmonizujące z wy­
przedzającą je wiarą, czy też najpierw postawimy uczyn­
ki, a później dojdzie do nich wiara jako nabożna towa­
rzyszka, otrzymamy strój bogobojnego kapłana, otrzyma­
my jego odzienie. 14. Dobra jest więc wiara, kiedy jaśnieje

48
piękną ozdobą uczynków. Wyrażając się ogólnie, takie są
jej określenia, których nie wolno rozdzielać: jeżeli Syn
jest ż niczego, to nie jest Synem; jeżeli jest stworzeniem,
to nie.'jest Stwórcą. Jeżeli jest uczyniony, nie jest sprawcą
wszystkiego; jeżeli się sam uczy, nie jest naprzód wiedzą­
cym; jeżeli otrzymuje, nie jest doskonały; jeżeli wzrasta
w doskonałościach, nie jest Bogiem; jeżeli jest do Ojca
niepodobny, nie jest obrazem; jeżeli jest synem przez łas­
kę,, nie jest synem z natury; jeżeli nie ma dobroci, jest
sprawcą zła.

NIKT NIE JEST DOBRY JENO JEDEN BÓG

1, 15. Jestem zatem zdumiony, dostojny cesarzu, i upa­


dam na ciele i na duszy na widok niektórych ludzi, a ra­
czej nie tyle ludzi, ile raczej istot przyodzianych w ludzkie
kształty, lecz wewnętrznie przepełnionych zwierzęcym
szaleństwem, istot, które po tylu i tak wielkich dobrodziej­
stwach otrzymanych od Pana samemu Sprawcy dobro­
dziejstw odmawiają dobroci. 16. Napisane jest, mówią
arianie, że nikt nie jest dobry jak tylko jeden Bóg. Przyj­
muję; Pismo, lecz błędów ono nie zawiera. Oby była wolna
od nich także i ariańska interpretacja! Litery nie są zdroż­
ne, zdrożne jest ich tłumaczenie. Poznaję powiedzenie Zba­
wiciela, ale zastanówmy się, kiedy, do kogo i z jaką mądroś­
cią zostały one wypowiedziane. 17. Przecież mówi to Syn
Boży w „naturze człowieka” (por. Flp 2, 7), zwraca się do'
uczonego w Piśmie, to jest do człowieka, który Syna Bożego
zwie „nauczycielem dobrym” (Mk 10, 17), ale nie uważa
Go za Boga. Chrystus dodaje to, w co tamten nie wierzy,
aby wierzył w Syna Bożego nie jako dobrego nauczyciela,
ale jako dobrego Boga. Skoro bowiem jest mowa o jednym
Bogu, to nie oddziela się bynajmniej Syna Bożego od peł­
ności bóstwa; bo dlaczego powiedzenie „jeden Bóg jest
dobry” ma oznaczać wyłączenie „Jednorodzonego” z pełni

49
dobroci bóstwa? Muszą tedy arianie albo zaprzeczyć Sy­
nowi Bożemu jako Bogu, albo wyznać, że jest Bogiem1do­
brym. 18. Stąd też z Boską mądrością nie powiedział Chry­
stus, że nikt nie jest dobry, tylko Ojciec, ale że nikt nie
jest dobry, tylko sam Bóg. Słowo „Ojciec” jest nazwą Ro­
dzącego, ale wyrażenie „jeden Bóg” nie wyklucza bóstwa
Osób Trójcy i dlatego właśnie wysławia Ich naturę. Do­
broć przecież jest w naturze Bożej, w której jest również
i Syn, stąd też nie orzeka ona o tym, co jest właściwością
Syna, ale o tym, co należy do jedności natury. 19. Pan
więc nie przeczy swej dobroci, lecz nie pochwala takiego
ucznia. Gdy bowiem uczony w Piśmie powiedział: „Nau­
czycielu dobry”, Pan odrzekł: „Czemu mnie nazywasz dob­
rym”, innymi słowy: „Nie wystarczy byś zwał dobrym
Tego, w którego bóstwo nie wierzysz. Nie takich uczniów
szukam, którzy nazywają mnie dobrym raczej według me­
go człowieczeństwa, a nie wierzą we mnie według bóstwa
jako w dobrego Boga”.
2, 20. Lecz nie chcę twierdzić, by Pan powodował się
przywilejem swej natury i mocy. Jeżeli nie zasługuje On
na miano dobrego, to Go dobrym nie nazywajmy. Jeżeli
nie zasługuje na to swymi dziełami, jeżeli nie zasługuje
na to swymi dobrodziejstwami, to odsądźmy Go od praw
Jego natury, poddajmy Go naszej krytyce. Ten, który nas
będzie sądził, nie ma nic przeciw temu, byśmy Go sądzili,
aby się okazał sprawiedliwym w mowach swoich i zwycię­
żył, gdy Go sądzą (por. Ps 50, 6). 21. Czy nie jest dobry Ten,
który „mi dał dobra” (Ps 12, 6)? Czy nie jest dobry Ten,
który rozdzielił nagle rozstępujące się głębiny Morza Czer­
wonego, gdy sześćset tysięcy Żydów miało wpaść w ręce
prześladowców, aby masa wód chroniła wiernych, a nie­
wiernych zatopiła? 22. Czy nie jest dobry Ten, na którego
rozkaz morza stały się pewną drogą dla uciekających, a
skała spłynęła wodą dla spragnionych, aby w ten sposób
poznano dzieło prawdziwego Sprawcy, kiedy wody zraszały
ziemię, a opoka tryskała źródłem? Abyś zaś poznał w tym

50
dzieło Chrystusa, to Apostoł mówi: „A opoką był Chry­
stus” (1 Kor 10,4). 23. Czy nie jest dobry Ten, który tak
liczne rzesze, by nie zginęły z głodu, karmił na pustyni
chlebem niebieskim, chlebem otrzymanym bez trudu i spo­
żywanym w spokoju; tak że przez czterdzieści lat nie wy­
tarły się szaty ani obuwie na nogach ich (por. Pp 29, 5),
wskazując wiernym na przyszłe zmartwychwstanie, że nie
przeminie ani godność wspaniałych uczynków, ani okala­
jący ich blask cnoty, ani bieg ludzkiego życia. 24. Azali
nie jest dobry Ten, który ziemię uczynił niebem, ażeby
podobnie jak na niebie jakby w zwierciadle błyszczą roje
świecących gwiazd, tak również i tutaj zamiast gwiazd
przyświecały całemu światu zastępy apostołów, męczenni­
ków i kapłanów.
25. A więc Syn nie tylko jest dobry, ale jest „pasterzem
dobrym” (J 10,11), to znaczy nie tylko dobrym dla siebie,
ale także i dla swych owiec. „Dobry pasterz duszę swą
daje za owce swoje” (tamże). Zaprawdę oddał On swoją
duszę, by naszą ożywić; ale dzięki mocy bóstwa oddał i
wziął ją z powrotem według słów: „Mam moc położyć ją
i mam moc znowu wziąć ją. Nikt nie bierze jej ode mniej
ale ja kładę ją od siebie” (J 10,18 *). 26. Widzisz Jego
dobroć, że dobrowolnie oddał swą duszę, widzisz Jego moc,
że ją znowu odebrał; a ty przeczysz, że jest dobry, skoro
On sam powiedział o sobie w Ewangelii: „I czyż złym
patrzysz okiem na to, żem ja dobry” (Mt 20,15 *). Nie­
wdzięczniku, co czynisz? Twierdzisz, że nie jest dobry
Ten, od którego spodziewasz się dóbr, o ile oczywiście
wierzysz; mówisz, że nie jest dobry Ten, który dał nam
to, „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało” (1 Kort
2, 9). 27. Dla mnie jest rzeczą wskazaną, bym wierzył, że
jest dobry: „Lepiej jest zaufać Panu” (Ps 117, 8); dla mnie
jest rzeczą wskazaną, bym Pana wysławiał, bo jest napisa­
ne: „Wysławiajcie Pana, bo jest dobry” (Ps 117,1). 28. Dla
mnie jest rzeczą wskazaną, bym uważał mego sędziego za
dobrego: „Pan bowiem dobrym jest sędzią dla domu Izra­

52
ela” (Iz 63, 7 *). Jeżeli więc Syn Boży jest sędzią, to rzecz
jasna, że skoro Bóg jest dobrym sędzią, a sędzią jest Syn,
to Syn Boży, będąc Bogiem, jest dobrym sędzią.
29. Ale może nie wierzysz innym, nie wierzysz Synowi,
to posłuchaj, co mówi Ojciec: „Wydało serce moje słowo
dobre” (Ps 44, 2). Dobre więc jest Słowo, o którym napisa­
no: „A Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1,1).
Jeżeli więc Słowo jest dobre, a Syn Boży jest Słowem Bo­
żym, to oczywiście Syn Boży jest dobry, chociaż nie podo­
ba się to arianom. Niechże się kiedyś zawstydzą! 30. Ży­
dzi mówili: „Dobry jest” (J 7, 12) i chociaż jedni mówili:
„Nie jest”, to drudzy mimo to mówili: „Dobry jest”. A wy
wszyscy twierdzicie, że nie jest dobry? 31. Dobry jest Ten,
który jednemu grzechy odpuszcza, a czy nie jest dobry
Ten, który zgładził „grzech świata” ? O Nim bowiem po­
wiedziano: „Oto Baranek Boży, oto który gładzi grzech!
świata” (J 1, 29).
32. Ale po co jeszcze wątpimy? Kościół już uwierzył,
że jest dobry, i wyznał to mówiąc: „Niech mnie pocałuje
pocałunkiem ust swoich, bo lepsze są piersi twe nad wi­
no” (Pnp 1,1 *); a w innym miejscu: „Gardło twoje jak
najlepsze wino” (Pnp 7,9 *). Karmi nas przeto Syn jakby
dobrymi piersiami Prawa i łaski, koi swą nauką ludzkie
troski, a my odmawiamy dobroci Temu, który jest „obra­
zem dobroci”. Wyraża On w sobie odbicie wiecznej dobro­
ci, jak to widzieliśmy wyżej, bo jest On „zwierciadłem
bez zmazy Bożego majestatu i obrazem dobroci jego”
(Mdr 7, 26).

O SYNU BOŻYM, DOBRYM I PRAWDZIWYM BOGU

3, 33. Ale wy, którzy nie uważacie Syna Bożego za


prawdziwego i dobrego Boga, co sądzicie o słowach Pisma,
że jest „tylko jeden Bóg” ? Chociaż bowiem są „tak zwani
bogowie” (1 Kor 8, 4—5), to czy Chrystusa zaliczacie do

52
tych „tak zwanych bogów”, którzy nimi nie są? Należy do
natury prawdziwego Boga, bo był zawsze, bo poza Nim
nie ma żadnego dobrego i prawdziwego boga. Skoro w
Chrystusie jest Bóg, a właściwością Ojca jest, że nie ma
On poza sobą żadnego boga, bo „jeden tylko jest Bóg”,
to nie można mieszać Syna z Ojcem, jak to czynią sabe-
lianie, ani też nie wolno oddzielać Ojca od Syna, jak to
robią arianie. Ojciec i Syn różnią się między sobą tym,
że Ojciec jest Ojcem, a Syn jest Synem, ale nie różnią się
pod względem bóstwa.

O SYNU BOŻYM, BOGU WSZECHMOCNYM

4, 34. Skoro więc Syn Boży jest prawdziwy i dobry, to


jest On oczywiście i Bogiem wszechmocnym. Czy można
co do tego mieć jakieś wątpliwości? Słyszeliśmy wyżej sło­
wa: „Pan wszechmogący jest imię jego” (Am 5,27*). Po­
nieważ Syn Boży jest Panem, a Pan jest wszechmogący, to
Syn Boży jest wszechmogący. 35. Ale przyjmij do wiado­
mości i ten tekst, co do którego nie będziesz mógł już
mieć żadnych zastrzeżeń: „Oto idzie z obłokami i ujrzy
go wszelkie oko, i ci którzy go przebili. I będą nad nim
płakać wszystkie pokolenia ziemi. Tak, Amen. Jam Alfa
i Omega, mówi Pan Bóg, który jest i który był, i który
przyjdzie, Wszechmogący” (Ap 1, 7—8 *). A kogo to prze-
bodli i czyjego przyjścia się spodziewamy, jeśli nie Syna
Bożego? Chrystus zatem jest wszechmogącym Panem i Bo­
giem. 36. Posłuchaj jeszcze czego innego, dostojny cesa­
rzu, posłuchaj słów Chrystusa: „To mówi Pan wszechmo­
gący: Po chwałę posłał mnie do narodów, które was złu-
piły; bo kto się was dotknie, dotyka się źrenicy oka mego.
Bo oto ja podniosę rękę moją na nich, którzy was złupili,
i wyrwę was i będą łupem, którzy was złupili, i poznają,
że Pan wszechmogący posłał mnie” (Zach 2, 8—9 *). Rzecz
jasna, że i Ten, który mówi, jest Panem wszechmogącym,

53
i Ten, który wysłał, jest również Panem wszechmogącym.
A więc wszechmoc należy do Ojca i Syna, ale jeden jest
Bóg wszechmogący, bo jest jedna wszechmoc. 37. Żebyś
nadto wiedział, znamienity cesarzu, że Chrystus jest Tym,
który przemówił i przez proroka, i w Ewangelii, to On
sam jakby w Ewangelii podanej naprzód rzecze przez Iza­
jasza: „To ja ¡sam, który mówiłem: «Oto jestem*” (Iz 52, 6);
to znaczy: Oto jestem w Ewangelii, który mówiłem przez
proroka. 38. Gdzie indziej zaś czytamy: „Wszystko, co ma
Ojciec, moim jest” (J 16, 15*). A czymże jest to „wszystko” ?
Oczywiście nie chodzi tu o stworzenia, bo stworzył je Syn
Boży. Ale „wszystko, co ma Ojciec”, to ma i Syn z urodze­
nia, to jest wiekuistość, majestat i bóstwo. A zatem nie
możemy wątpić, że wszechmogący jest Ten, który posiada
wszystko to, co ma Ojciec; napisane jest bowiem: „Wszy­
stko, co ma Ojciec, moim jest”.
5, 39. Nie obawiam się też, byśmy musieli oddzielić Sy­
na od Boga z tej racji, że Bóg nazwany jest „błogosławio­
nym i jedynym mocarzem” (1 Tym 6, 15). Kiedy bowiem
Pismo nazywa tylko Boga mocarzem, to sam Ojciec daje
znać przez proroka, że słowa te odnoszą się nie tylko do
Ojca, ale także i do Chrystusa: „Włożyłem mocarzowi
koronę” (Ps 88, 20 *). Nie tylko więc sam Ojciec jest po­
tężny, ale potężny jest również i Syn Boży — w Ojcu
bowiem sławiony jest Syn.
40. Przynajmniej niech ktoś wykaże, czego nie może
dokonać Syn Boży. Kto był Jego pomocnikiem, gdy stwa­
rzał niebiosa, gdy „zakładał fundamenty” (Job 38, 4)?
A czy Ten, który przy stwarzaniu aniołów i Panowań obył
się bez pomocy, potrzebował tej pomocy przy zbawianiu
ludzi?
•*41. Zarzucają nam, że jest napisane: „Ojcze mój, jeśli to
być może, oddal ode mnie ten kielich” (Mt 26, 39). Jeżeli
więc Chrystus jest wszechmogący, to dlaczego wątpi w
możliwość? Ponieważ udowodniłem, że Syn Boży jest

54
wszechmogący, to tym samym oczywiście wykazałem, że
o możliwości .nie może On powątpiewać.
42. Mówisz, że są to słowa Chrystusa. Prawdę mówisz.
Ale weź pod uwagę, kiedy On je wypowiada i w jakim
charakterze. Przecież ma On naturę ludzką, przyjął nasze
uczucia. Zresztą czytasz nieco wyżej, że ,,postąpiwszy tro­
chę, padł na oblicze swoje, modląc się i mówiąc: Ojcze
mój, jeśli to być może”. Nie mówi tego jako Bóg, ale jako
człowiek. Czy jako Bóg nie wiedział, co jest możliwe, a co
niemożliwe? Albo czy jest coś niemożliwe dla Boga, skoro
jest napisane: „Nic nie jest dla ciebie niemożliwe” (Job
42, 2*)? 43. O kim więc powątpiewa, o sobie czy o Ojcu?
0 tym, do którego kieruje słowa „oddal”, ale powątpiewa
sposobem ludzkim. Prorok przecież nie sądzi, że coś może
być dla Boga niemożliwe, prorok nie wątpi, a ty sądzisz,
że wątpi Syn? Czy zaliczasz Boga do stworzeń, czy my­
ślisz, że Bóg wątpi o Ojcu i boi się śmierci? A jednak
Chrystus boi się śmierci, a kiedy nie boi się Piotr, to On
się boi. Piotr mówi: „Duszę moją oddam za ciebie” (J 13,
37); Chrystus zaś mówi: „Zatrwożyła się dusza moja”
(J 12, 27). 44. Jedno i drugie jest prawdą i w pełni uzasad­
nione, ponieważ ten, który jest niższy, nie boi się, a Ten,
który jest wyższy, zdradza uczucia lęku. Tamten bowiem
człowiek nie zna potęgi śmierci, Ten zaś jako Bóg, który
przyjął ciało, okazuje słabość ciała, ażeby wykluczyć bez­
bożność tych, którzy odrzucają tajemnicę wcielenia. Osta­
tecznie i takie słowa powiedział Chrystus, a mimo to nie
uwierzył w Jego ciało Manicheusz, zaprzeczył mu Walen­
tyn, a Marcjon uważał je za złudę. 45. Do tego stopnia
swym sposobem odczuwania upodobnił się do człowieka —
a dowiódł tego prawdziwością swego ciała — że mówił:
„Wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty” (Mt 26,39 *),
aczkolwiek wiadomo, że Chrystus tego chce, co i Ojciec,
1 to samo czyni, co i Ojciec.
46. Tutaj także okazuje się bezpodstawność kwestii,
którą zwykliście wysuwać z powodu słów Pana: „Wszakże

55
nie jako ja chcę, ale jako ty”, jak również: „Zstąpiłem z
nieba, nie żebym czynił wolę moją, ale wolę tego, który
mnie posłał” (J 6, 38).
6, 47. Skoro zatrzymaliśmy się nieco dłużej, by pełniej
wyjaśnić, dlaczego Pan powiedział „Jeśli to być może”,
wykażmy obecnie, że miał On wolną wolę: w zapamię­
tałości waszej posunęliście się tak daleko, że przeczycie
wolnej woli Syna Bożego. Co prawda zwykliście jej odma­
wiać także Duchowi Świętemu, chociaż nie możecie nie
uznać słów: „Duch tchnie, kędy chce” (J 3, 8). Pismo mó­
wi: „Kędy chce”, a nie: „kędy Mu każą”. Jeśli więc Duch
tchnie, kędy chce, to czyż Syn nie działa, tak jak chce?
Zresztą tego samego naucza w swej Ewangelii sam Syn
Boży, twierdząc, że Duch Święty posiada moc tchnąć, kędy
chce. Czyż przez to Chrystus mówi, że Duch Święty jest
od Niego wyższy, gdyż Jemu wolno czynić to, czego nie
wolno Chrystusowi?
48. Także i Apostoł naucza, że „wszystko to sprawia je­
den i tenże Duch, udzielając każdemu z osobna, jako chce”
(1 Kor 12, 11). „Jako chce”, to znaczy według upodobania
swej woli, a nie z konieczności posłuszeństwa. A Duch nie
udziela poślednich darów, ale takich, jakich zwykł
udzielać Bóg, jak „łaskę uzdrawiania” i „moc czynienia
cudów” (1 Kor 12, 9—10). Duch przeto udziela, jak chce,
a Syn nie zbawia, kogo chce? Posłuchaj, że i On czyni, co
chce. Powiedział bowiem: „Abym czynił twoją wolę, Boże
mój, pragnąłem” (Ps 39, 9 *), a w innym miejscu: „Dobro­
wolnie będę ofiarował tobie” (Ps 53,8). 49. Wiedział
św. Piotr Apostoł, że Jezus ma moc uczynienia wszystkie­
go, co zechce, i dlatego, gdy Go ujrzał chodzącego po mo­
rzu, zawołał: „Panie, jeśliś ty jest, każ mi przyjść do sie­
bie po wodzie” (Mt 14, 28). Piotr uwierzył, że jeśli Chry­
stus każe, to właściwości natury mogą ulec zmianie, tak
że woda stanie się uległa ludzkim stopom i między prze­
ciwnymi żywiołami zapanuje zgoda. Piotr prosi, by Chry­

56
stus kazał, a nie, by prosił; Chrystus nie prosił, lecz: ,,Qn
rzekł i są uczynione” (Ps 32, 9). A Ariusz temu przeczy?
50. Czy jest coś takiego, czego by Ojciec chciał, a Syn
nie, albo czego by Syn chciał, a Ojciec nie chciał? Jak
Ojciec ożywia tych, których chce, „tak i Syn, których
chce, ożywia” (J 5, 21). Powiedz teraz, kogo to Syn oży­
wia, a Ojciec ożywić nie chce? Ponieważ i Syn ożywia
tych, których chce, a działanie Ojca i Syna jest jedno, to
widzisz, że nie tylko Syn pełni wolę Ojca, ale również
i Ojciec — wolę Syna. A czymże jest „ożywianie”, jeśli
nie ożywianiem przez mękę Syna? Ale męka Chrystusa
jest wolą Ojca. A więc jeśli Syn ożywia, to czyni to z woli
Ojca. Jedna jest przeto wola. 51. A jakaż jest wola Ojca
jak nie ta, żeby „Jezus przyszedł na ten świat” (1 Tym
1, 15) i oczyścił nas z grzechów? Słuchaj, co mówi trędo­
waty: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mt 8, 2). Jezus
odpowiada „Chcę”, i natychmiast trędowaty wyzdrowiał.
Czy widzisz, że Chrystus jest panem swej woli i że woła
Chrystusa jest taka sama, jak wola Ojca? Przecież powie­
dział: „Wszystko, cokolwiek ma Ojciec, moim jest” (J 16,
15*). A ponieważ Syn niczego nie przyjmuje, jak tylko-to,
co ma Ojciec, to bez wątpienia i Syn ma tę samą wolę,
co i Ojciec.
7, 52. Tam bowiem, gdzie jest jedno działanie, jest też
i jedna wola; u Boga następstwem Jego woli jest skutek
działania. Ale inna jest wola człowieka, a inna Boga.
Wiedz zaś, że wolą człowieka jest życie, bo przecież boi­
my się śmierci, a wolą Bożą jest męka Chrystusa, którą
miał za nas wycierpieć, dlatego też kiedy Piotr chciał Pana
od męki odwieść, powiedział mu Pan: „Nie rozumiesz, co
jest Bożego, ale co jest ludzkiego” (Mt 16, 23 *). 53. Przyjął
tedy Syn Boży moją wolę, przyjął mój smutek. Smutek,
mówię szczerze, bo głoszę krzyż. Moją jest ta wola, którą
nazwał swoją, gdyż jako człowiek przyjął mój smutek, ja­
ko człowiek mówił i dlatego modlił się: „Wszakże nie jako
ja chcę, ale jako ty ” (Mt 26, 39 *). Mój jest ten smutek,

57
który On przyjął z moją naturą, nikt bowiem nie cieszy
się, mając umrzeć. Współczuje ze mną, dla mnie jest
smutny, dla mnie cierpi. A zatem dla mnie i we mnie
cierpiał Ten, który sam nie miał niczego, nad czym mógł­
by ubolewać. 54. Bolejesz przeto, Panie Jezu, nie nadj
swoimi, ale nad moimi ranami, nie nad swoją śmiercią,
ale nad naszą słabością, bo według słów proroka ,,nasze
boleści wziąłeś na siebie” (Iz 53, 4 *). A my, Panie, poczyta­
liśmy Ciebie za męża boleści, chociaż cierpiałeś nie za
siebie, ale za nas. 55. I cóż dziwnego, że za wszystkich
cierpiał Ten, który płakał nad jednym? Cóż dziwnego, że
mając umrzeć za wszystkich odczuwa odrazę Ten, który
płacze, mając wskrzesić Łazarza? Zapewne i tam rozrzew­
niają Go łzy kochającej siostry, gdyż wzruszały one serce
ludzkie, a tu oddaje się głębokiemu smutkowi, ażeby Jego
smutek zniweczył nasz smutek, podobnie jak Jego śmierć
zwyciężyła naszą, a Jego siność uleczyła nasze rany. 56.
Powątpiewa jako człowiek, trwoży się jako człowiek. Nie
trwoży się jako Moc, nie trwoży się Jego bóstwo, ale
,,trwoży się dusza”, trwoży się według słabości przyjętego
człowieczeństwa. I dlatego właśnie że przyjął ludzką du­
szę, przyjął również jej uczucia. Albowiem nie mógł się
trwożyć i umrzeć jako Bóg. Mówi wreszcie: „Boże mój,
Boże mój, czemuś mnie opuścił” (Mt 27, 46). Woła do Bo­
ga jako człowiek obarczony naszym lękiem, abyśmy w
niebezpieczeństwie nie mniemali, że nas Bóg opuszcza.
Jako człowiek się trwoży, jako człowiek płacze, jako czło­
wiek zostaje ukrzyżowany. 57. Tak powiedział bowiem
i Apostoł Paweł, że ukrzyżowali ciało Chrystusowe (por. 2
Kor 13, 4), a w innym miejscu mówi Piotr Apostoł, że
„Chrystus cierpiał w ciele” (1 P 4,1*). Cierpiało więc cia­
ło, bóstwo nie podlega śmierci. Ciału pozwolił cierpieć
zgodnie z prawami natury ludzkiej. Czy może umrzeć
bóstwo, kiedy dusza nie może? „Nie bójcie się tych, któ­
rzy mogą zabić ciało, a duszy zabić nie mogą” (Mt 10,28 *).
Jeżeli nie można zabić duszy, to jak można zabić bóstwo?

58
O SYNU BOŻYM, PANU CHWAŁY

58. Dlatego też słów Pisma „ukrzyżowali Pana chwały’’


(1 Kor 2, 8 *) nie należy tak rozumieć, jakoby Go ukrzy­
żowali w Jego chwale, ale że Ten sam jest Bogiem i Ten
sam człowiekiem, Bogiem z racji bóstwa, człowiekiem zaś
z racji przyjętego ciała. Jezus Chrystus, Pan chwały,
został ukrzyżowany w tym znaczeniu, że mając dwie na­
tury, Boską i ludzką, wycierpiał mękę w naturze ludzkiej,
tak że jednocześnie i Panem chwały jest Ten, który
cierpiał i — jak mówi Pismo — „Synem Człowieczym,
który zstąpił z nieba” (J 3, 13).
8, 59. Przeto z racji swej natury ludzkiej trwożył się,
wątpił, czuł odrazę i zmartwychwstał, to bowiem, co upa­
dło, powstaje. Ze względu także na swą naturę ludzką
wyrzekł słowa, z powodu których stawiają mu arianie
zarzuty: „Idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niźli ja”
(J 14, 28). 60. W jaki sposób „idzie”, jak nie przez śmierć,
a „przychodzi”, jak nie przez zmartwychwstanie? W końcu
mając na uwadze swe wniebowstąpienie dodał: „I teraz
powiedziałem wam, zanim się to stanie, abyście gdy się
stanie, uwierzyli” (J 14, 29). Mówił więc o męce swego
ciała i o zmartwychwstaniu, dzięki któremu zaczęli wie­
rzyć ci, którzy przedtem wątpili. Przecież Bóg, który jest
zawsze wszędzie obecny, nie przychodzi z miejsca na
miejsce. Jako człowiek jest tym, który idzie i który przy­
chodzi. Wreszcie i w innym miejscu powiada: „Wstańcie,
pójdźmy stąd” (J 14, 31). Idzie i przychodzi ze względu na
swe ciało, które posiada na równi z nami.
61. Albowiem jakże może być Bóg mniejszy, skoro Bóg
jest; doskonały i niczego Mu nie brakuje? Lecz w naturze
ludzkiej mniejszy jest od Boga! I dziwisz się, że jako
człowiek nazwał się mniejszym od Ojca Ten, który jako
człowiek nazwał się robakiem, a nie człowiekiem? Po­
wiedział bowiem: „A jam jest robak, nie człowiek” (Ps
21, 7); a gdzie indziej, że jest „jak owca na zabicie wdedzio-

59
ny” (Iz 53,7 *). 62. Jeżeli w tym znaczeniu zwiesz Go
mniejszym, to nie mogę przeczyć. Lecz, że użyję słów
Pisma, Syn Boży nie narodził się mniejszym, ale został
umniejszony, to znaczy został uczyniony mniejszym. A w
jaki sposób został mniejszym uczyniony jak nie w ten, że
„będąc w postaci Bożej, nie uważał sobie za grabież swej
równości z Bogiem, ale wyniszczył samego siebie” (Flp
2, 6—7), nie tracąc oczywiście tego, czym był, ale przyj­
mując to, czym nie był, gdyż przyjął „postać sługi” ? 63.
W końcu abyśmy zrozumieli, że przez przyjęcie ciała zo­
stał umniejszony, Dawid nam wyjawił, iż przepowiadał
Go jako człowieka, mówiąc: „Cóż jest człowiek, iż o nim
pamiętasz, albo syn człowieczy, iż go nawiedzasz? Uczy­
niłeś go mało co mniejszym od aniołów” (Ps 8, 5—8 *).
A Apostoł, objaśniając to samo, mówi: „Jezusa, który
mało co od aniołów jest umniejszony, widzimy z powodu
męki śmierci chwałą i czcią ukoronowanego, aby bez Boga
za wszystkich śmierci skosztował” (Hbr 2, 9 *). 64. Nie tyl­
ko więc od Ojca, ale i od aniołów został umniejszony Syn
Boży. Ale jeżeli z góry opierasz na tym swój dowód, to
czy Syn Boży w naturze Bożej jest mniejszy od swych
aniołów, którzy Mu służą i Go obsługują (por. Mt 4, 11)?
A zatem kiedy chcecie twierdzić, że Syn Boży jest mniej­
szy od Ojca, popadacie w bezbożność, ponieważ naturę
aniołów stawiacie ponad naturę Syna. Ale „nie jest sługa
nad pana swego” (Mt 10, 24). Wreszcie i aniołowie usłu­
gują Synowi Wcielonemu, abyś się przekonał, że z po­
wodu cielesnej natury nie został umniejszony. Ani Bóg
nie mógł ponieść w sobie uszczerbku, gdyż to, co przyjął
z Dziewicy, nie oznacza ani powiększenia, ani pomniejsze­
nia Bożej mocy. 65. Nie jest przeto mniejszy według
bóstwa Ten, który ma „pełność bóstwa” (Kol 2,9) i chwały.
Zwykliśmy rozróżniać większego od mniejszego, gdy cho­
dzi o ciało, mając na względzie czy to postawę, czy gru­
bość, czy też wiek. To wszystko nie ma zastosowania, gdy
jest mowa o rzeczach Bożych. Na ogół nazywamy więk­

60
szym tego, który kogoś poucza i kształci. Mądrość Boża
nie; może się kształcić cudzą umiejętnością, gdyż sama
ustanowiła zasady wszelkiej wiedzy. Przeto trafnie zazna­
czył Apostoł: „Aby bez Boga za wszystkich śmierci skosz­
tował^, byśmy nie sądzili, że owa męka była męką bóstwa,
a nie ciała.
66. Jeżeli więc nie znaleźli żadnego dowodu, by wyka­
zać wyższość Ojca, to niech nie argumentują słowami, ale
starają się odgadnąć ich znaczenie. Pytam ich, czym Ojciec
jest większy od Syna? Może sądzą, że tym, iż jest Ojcem;
a przecież nie mamy tu do czynienia ani z wiekiem, ani,
z czasem, ani z siwizną, ani z dziecięctwem Syna, to bo­
wiem . zwykło czynić ojca większym. Zresztą „Ojciec”
i „Syn” są nazwami Rodzącego i Zrodzonego i nazwy te,
jak się wydaje, nie dzielą Ich, ale łączą. Miłość bowiem
nie niesie z sobą jakiejś szkody dla natury, bo i ludzi
pokrewieństwo wzajemnie jednoczy, a nie rozdziela. 67.
Jeżeli więc nie są w stanie przytoczyć dowodów z natury
rzeczy, niech przynajmniej wierzą świadectwom Pisma.
Ostatecznie i Ewangelista stwierdza, że Syn z racji syno­
stwa nie jest od Ojca mniejszy, lecz zaznacza, że Syn
jako Syn jest Ojcu równy: „Dlatego, bowiem starali się
go Żydzi zabić, że nie tylko naruszał szabat, ale też Boga
powiadał Ojcem swoim, czyniąc się równym Bogu”
(J 5,18*). 68. Nie mówią wprawdzie tego Żydzi, ale
Ewangelista poświadcza, że czynił się równym Bogu, na­
zywając się własnym synem Ojca. Nie są to słowa napi­
sane, jakoby były wypowiedziane przez Żydów, ale Ewan­
gelista od siebie mówi: „Dlatego bowiem starali się go
Żydzi zabić”. I podaje również przyczynę: Żydzi chcieli
Go zgładzić nie tylko z tego powodu, że naruszając szabat
jako Bóg i uzurpując sobie Boga za Ojca, przez naru­
szenie szabatu przypisywał sobie majestat Bożej władzy,
ale że nazywając Boga swoim Ojcem przywłaszczał sobie
prawo wiekuistej równości z Bogiem. 69. Syn Boży od­
powiedział im znakomicie, tak że wykazał, iż jest Synem

61
Bożym i Bogu równym: „Cokolwiek czyni Ojciec, to i Syn
podobnie czyni” (J 5,19 *). Syn tedy mówi i dowodzi, że jest
równy Ojcu. Doskonała równość, która nie dopuszcza
różnicy w bóstwie i razem z Synem oznacza Ojca, które­
mu Syn jest równy. Nie jest to więc równość odosobnio­
na, bo nikt przecież nie jest równy samemu sobie. Ewan­
gelista wyjaśnił zatem, co znaczy nazywać się „własnym”
Synem Boga: znaczy to uczynić się równym Bogu. 70.
Stąd też i Apostoł trzymając się tego samego mówi: „Nie
uważał sobie za grabież swej równości z Bogiem” (Flp 2, 6).
Czego bowiem ktoś nie posiada, to usiłuje sobie zagrabić.
A więc Syn nie miał równości swej z Ojcem za grabież,
gdyż jako Bóg i Pan miał ją w swej istocie. Dlatego do­
daje Apostoł: „Przyjął postać sługi”, gdyż sługa jest prze­
ciwieństwem równego. Równy jest Ojcu w naturze Bożej,
mniejszy zaś w przyjętym ciele i ludzkiej męce. Jakżeż
bowiem ta sama natura może być mniejsza i równa? Ja­
kim to sposobem, jeśli jest mniejszy, czyni to, co i Ojciec?
Bo jakżeż to samo działanie może pochodzić od różnej
mocy? Czy mniejszy może czynić to samo co i większy?
Albo czy może być takie samo działanie tam, gdzie mamy.
różną naturę? 71. Przyjmij zatem, że Chrystusa jako Boga
nie można nazwać mniejszym; sam bowiem mówi do
Abrahama: „Przez siebie samego przysiągłem” (Rdz 22,
16 *). Apostoł zaś wykazuje, że ten, który przysięga na sa­
mego siebie, nie może być mniejszy. Tak oto mówi: „Gdy
bowiem Bóg dawał Abrahamowi obietnicę, ponieważ nie
miał nikogo większego nad siebie, przysiągł na samego
siebie mówiąc: Zaprawdę błogosławić ci będę i rozmna­
żając rozmnożę cię” (Hbr 6,13—14 *). Nie miał więc
Chrystus większego od siebie i dlatego przysiągł na siebie
samego. I trafnie dodał Paweł: „Ludzie bowiem przysię­
gają na większego”, gdyż mają większego od siebie, Bóg
nie ma. 72. Jeżeli zaś chcą odnieść te słowa do Ojca, to
reszta się nie zgadza. Bo ani Ojciec nie ukazał się Abra-'
hamowi, ani też Bogu Ojcu nie umył Abraham nóg, ale

62
mamy tu figurę przyszłego człowieka. Zresztą Syn mówi:
„Abraham ujrzał dzień mój i rozradował się” (J 8,56).
On to jest, który przysiągł na samego siebie i którego
Abraham ujrzał. 73. Bo istotnie w jaki sposób może mięć
większego od siebie Ten, który pod względem bóstwa twb-
rzy „jedno” z Ojcem (J 10, 30). To bowiem, co tworzy z
czymś jedno, nie może być różne, natomiast jest różnica
między tym, co mniejsze, i tym, co większe. Przytoczony
tekst poucza nas równocześnie i o Ojcu, i o Synu, tak że
ani Ojciec nie ma mniejszego od siebie Syna, ani Syn
większego od siebie. Ojca, ponieważ Ojciec i Syn nie
różnią się bóstwem, ale cieszą się jednakową chwałą.
9, 74. Nie boję się też owego dowodu, którym zwykli
wykazywać niższość Syna, wychodząc z tego, że Syn został
posłany. Skoro bowiem Pismo naucza, że Syn nie jest
mniejszy i że odbiera jednakową cześć, gdyż wszyscy tak
mają czcić Syna, jak czczą Ojca (por. J 5, 23), to wiadomo,
że z racji swego posłannictwa nie jest On mniejszy. 75.
Zwróć uwagę nie na ubóstwo ludzkiej mowy, ale na waż­
kość słów, wierz czynom! Zastanów się, że Pan nasz Jezus
Chrystus powiedział przez Izajasza, że posłał Go Duch
(por. Iz 48,16). Czy dlatego Syn jest mniejszy od Ducha,
że go Duch posłał? Przecież masz napisane, że Syna posłał
Ojciec i Duch Jego: „Jam jest pierwszy, jam na wieki;
i ręka moja założyła ziemię, prawica moja umocniła nie­
biosa” (Iz 48,12—13*); a niżej: „Ja mówiłem i zawo^-
łałem go, przywiodłem go i szczęśliwą uczyniłem drogę
jego. Przystąpcie do mnie, a słuchajcie tego: Od początku
nie mówiłem w skrytości. Kiedy stawały się, byłem tam,
a teraz posłał mnie Pan i Duch jego” (Iz 48,12.13.15.16-*).
A więc Ten sam, „który stworzył niebo i ziemię” (Ps
123, 8), Ten sam mówi, że jest posłany przez Pana i Ducha
Jego. Widzicie przeto prostotę słów, a nie uwłaczające
posłannictwo. Ten sam posłany jest przez Ojca i Ten sam
przez Ducha. 76. Abyś zaś wiedział, że nie oznacza to ró­
żnicy w chwale, to również i Syn Boży posyła Ducha, jak

63
sam powiedział: „Ale gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego
ja .wam poślę od Ojca mego, Duch prawdy, który od
Ojca mego pochodzi” (J 15, 26*). Nieco wyżej nauczał, że
tęgo samego Ducha ma posłać Ojciec: „A Pocieszyciel,
Duch Święty, którego Ojciec pośle w imię moje” (J 14, 26 *).
Zobacz jedność, gdyż Tego, kogo posyła Bóg Ojciec, po­
syła i Syn, i Tego, kogo posyła Ojciec, posyła i Duch.
Jeżeli zaś nie zgadzają się z tym, że Syn został posłany,
bo czytamy o Nim, że jest „prawicą Ojca” to wówczas
przyznają Ojcu to, czego odmawiają Synowi, chyba że
arianie wynajdą sobie albo innego Ojca, albo innego Syna,
77. Niechże tedy umilkną próżne rozprawy nad słowami,
bo, według Pisma królestwo Boże nie leży „w przekony­
wających słowach mądrości ludzkiej, ale w okazaniu du­
cha, i mocy” (1 Kor 2,4). Zachowajmy różnicę między
bóstwem i ciałem. Ten sam Syn Boży przemawia w na­
turze ludzkiej i Boskiej, gdyż posiada obie natury. I cho­
ciaż ten sam przemawia, to nie zawsze przemawia w ten
sam sposób. Trzeba w Nim baczyć już to na chwałę Bożą,
już to na ludzką słabość. Jako Bóg mówi rzeczy Boże, bo
jest Słowem, jako człowiek — rzeczy ludzkie, gdyż prze­
mawiał w naszej naturze. 78. „Ten jest chleb żywy, który
z nieba zstąpił” (J 6, 51 *). Chlebem tym jest ciało, jak sam
powiedział: „Chlebem, który ja dam, jest ciało moje”
(J ,6, 52 *). Ten to jest, który zstąpił, Ten to jest, „któ­
rego Ojciec poświęcił i posłał na świat” (J 10, 36). Czy nie
uczy nas już sam tekst, że nie bóstwo potrzebowało po­
święcenia, ale ciało? W końcu powiedział sam Pan: „I ja
za nich poświęcam samego siebie” (J 17, 19 *), byś zrozu­
miał, że za nas bywa poświęcony w ciele i uświęca nas
bóstwem. 79. On to jest, którego Ojciec posłał, lecz jak się
wyraził Apostoł, „uczynionego z niewiasty, uczynionego
pod Prawem” (Gal 4,4). On to jest, który mówi: „Moja1

1 Wj 15,6; Ps 117,16; Mk 16,19; Dz 2,33; 7,55; Ef 1,20; Kol 3,1;


Hbr 1, 3; 8,1; 10,12; 12, 2; 1 P 3,22; Ap 5,1—7.

64
nauka nie jest moja, ale Tego, który mnie posłał. Jeśli
kto zechce pełnić wolę Jego, dowie się o nauce, czy jest
z Boga, czy też ja sam od siebie mówię” (J 7, 16—17 *).
Inna jest przeto nauka z Boga, a inna z człowieka. Stąd
też Żydzi pytali o naukę ludzką, skoro powiedzieli: ,,Jakże
ten umie Pisma, skoro się nie uczył? Odpowiedział im
Jezus i rzekł: Moja nauka nie jest moja” (J 7, 15—16).
Jeżeli bowiem naucza bez uczenia się, to widać, że nie
naucza jako człowiek, ale jako Bóg, który wiedzy się nie
uczył, lecz ją wynalazł. 80. „Wynalazł wszystką drogę
umiejętności”, jak to już czytaliśmy wyżej. Przecież do
Syna Bożego odnoszą się słowa: „Ten to jest Bóg nasz,
i nikt inny nie liczy się obok niego. Ten wynalazł wszyst­
ką drogę umiejętności. Potem na ziemi był widziany i z
ludźmi obcował” (Bar 3, 36—38 *). Jakżeż tedy jako Bóg
nie ma swojej nauki Ten, który „wynalazł wszystką drogę
umiejętności”, zanim widziano Go na ziemi? Albo jakżeż
jest mniejszy Ten, o którym napisano, że nikt inny nie
liczy się obok Niego? Jest On oczywiście niezrównany
i nikt inny nie może się z Nim mierzyć, ale tak niezrów­
nany, że nie może być wyniesiony ponad Ojca. Jeżeli
natomiast arianie mniemają, że słowa te dotyczą Ojca,
to nie unikną bezbożności Sabeliusza i skutkiem tego
przypiszą Ojcu przyjęcie ciała. 81. Czytajmy dalej: „Kto
sam ze siebie mówi, ten chwały własnej szuka” (J 7, 18 *).
Zobacz jedność obejmującą i Ojca, i Syna. Ten, który
mówi, nie może nie być, ale nie od siebie ma, że mówi,
gdyż z natury swej wszystko ma od Ojca. 82. Co zaś
znaczą słowa: „Chwały własnej szuka/’? To znaczy, że nie
szuka chwały oddzielnej od chwały Ojca. Wszakże i Bóg
Słowo ma swoją chwałę, bo powiedział: „Aby oglądali
chwałę moją” (J 17, 24 *). Lecz ta chwała Słowa jest taka
sama, jak chwała Ojca według słów Pisma: „Pan Jezus
w chwale Boga Ojca” (Flp 2, 11 *). Zatem według natury
Bożej Syn Boży posiada swą chwałę w ten sposób, że
jedna jest chwała Ojca i Syna. Nie jest więc Syn mniej­

65
szy w światłości, bo jedna jest chwała, nie jest mniejszy
w bóstwie, bo w Chrystusie mieszka „pełność bóstwa’'
(Kol 2, 9).
83. Ale dlaczego jest napisane: „Ojcze, nadeszła godzi­
na, wsław Syna Twego” (J 17, 1)? Kto się w ten sposób
wyraża, widocznie potrzebuje wsławienia. Dotąd, Ariuszu,
przeczytałeś, ale reszty już nie przeczytałeś? Ciągnie bo­
wiem Pan dalej: „Aby cię Syn wsławił”. Czy może i Oj­
ciec, którego ma Syn wsławić, potrzebuje również wsła­
wienia?
10, 84. Podobnie zwykli też czynić Chrystusowi zarzut
z powodu Jego posłuszeństwa, gdyż napisane jest: „Po­
stawą znaleziony jest jak człowiek, uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 7—8 *).
I wspomniał najpierw Apostoł o człowieku, a później po­
wiedział „aż do śmierci”, byśmy zrozumieli, że nie bóstwo
stało się posłuszne, ale ciało, w którym Syn przyjął za­
równo nasze powinności, jak i ich nazwy.
85. Dowiedzieliśmy się więc, że jedna jest moc Trójcy,
0 której pouczył nas także Syn nawet w czasie swej męki.
Syn bowiem cierpi w tajemnicy ciała, apostołom udziela
Ducha Świętego, w ręce Ojca poleca swą duszę, wołając
przy tym Boga Ojca donośnym głosem. Dowiedzieliśmy
się, że jeden jest obraz Ojca i Syna, jedno ich podobień­
stwo, jedna świętość. Dowiedzieliśmy się, że jedno jest Ich
działanie, jedna chwała i jedno także bóstwo.
86. Jeden jest zatem i jedyny Bóg, gdyż Pismo mówi:
„Panu Bogu Twojemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu
służyć będziesz” (Mt 4,10*; Pp 6,13*). Jeden jest Bóg,
ale nie ten sam jest Ojcem i Synem, jak to utrzymuje
bezbożny Sabeliusz, lecz jedno jest bóstwo Ojca, Syna
1 Ducha Świętego. Gdzie bowiem jedno jest bóstwo, tam
jest jedna wola i jeden rozkaz. 87. Abyś przeto wiedział,
że jest Ojciec i Syn i że jedno jest działanie Ojca i Syna,
to trzymaj się nauki Apostoła mówiącego: „Sam zaś Bóg
i Ojciec nasz, i Pan nasz Jezus Chrystus niech skieruje

66
drogę naszą do was” (1 Tes 3,11). Mówi on i o Ojcu. i o
Synu, ale jedno jest pokierowanie drogą, bo jedna jest ich
moc. To samo i gdzie indziej: „Sam zaś Pan nasz Jezus
Chrystus i Bóg a Ojciec nasz, który nas umiłował i dał
pociechę wieczną i nadzieję dobrą w łasce, niech pociesza
serca wasze i utwierdza” (2 Tes 2, 16—17 *). Na jak
wielką wskazuje jedność, by była jedna pociecha, a nie
wiele! Niechże więc umilknie przewrotność albo, jeśli się
nie daje przekonać dowodami, to niech ustąpi wobec łas­
kawej dobroci.
38. Rozważmy, jak dobrze postępował Pan, że nas nie
tylko nauczył wiary, ale i obyczajów. Przyjąwszy bowiem
naturę ludzką ,,był poddany” Józefowi i Maryi. Czyż
więc niższy jest i od ludzi dlatego, że był im poddany?
Co innego należy do miłości, a co innego do mocy, ale
miłość o mocy nie przesądza. W tym bowiem poddany był
Ojcu, w czym matce, to jest w ciele. 11, 89. Postępujmy
i my dobrze, przekonywaj ąc ich o tym, co im wychodzi
na korzyść, błagajmy „i płaczmy przed Panem, który nas
stworzył” (Ps 94, 6). Nie chcemy ich pokonać, ale uzdro­
wić, nie działamy podstępnie, ale nabożnie upominamy.
Często bowiem dobroć zniewala tych, których nie mogły
przezwyciężyć ani siła, ani rozum. Pan bowiem owego
człowieka, który idąc z Jeruzalem „wpadł między zbójów”^
nie uleczył twardymi lekami Prawa, nie prorocką suro­
wością, lecz oliwą i winem. 90. Do Niego więc niech przy­
stąpią wszyscy pragnący wyzdrowieć, niech przyjmą lek,
który im przyniósł od Ojca i przygotował w niebie z po­
karmu dającego nieśmiertelność. Taki lek z ziemi nie wy­
rasta i cały świat nie potrafi go sporządzić. Z Bożego
zrządzenia przyjął ciało, by pokazać, że prawo ciała pod­
dane jest prawu ducha. Przyjął ciało, by, mając pouczyć
łudzi, zwyciężył jako człowiek. 91. Cóż by mi pomogło,,
gdyby jako Bóg, objawiwszy swą moc, ukazał tylko swe
nieskazitelne bóstwo? A czyż nie przyjął ciała tylko po
to, by w mojej naturze i słabości zaznać doświadczeń?

67
Miał być doświadczony, miał ze mną cierpieć, bym się
nauczył, jak mam w doświadczeniach zwyciężać, jak się
nie załamywać w cierpieniu. Zwyciężył wstrzemięźliwo­
ścią, zwyciężył wzgardą bogactw, zwyciężył wiarą, podep­
tał próżność, uniknął nieumiarkowania, odepchnął roz­
wiązłość. 92. Taki to lek ujrzał Piotr i porzucił swe sieci,
to jest narzędzia, rzemiosło i zarobek, wyrzekając się jak­
by dziurawej łodzi pożądliwości ciała, do którego wdziera
się niejako nieczystość wielu żądz. Wspaniały to lek, który
nie tylko usunął bliznę zastarzałej rany, ale wyciął także
przyczynę cierpienia. O wiaro, bogactwo ponad wszelkie
skarby, znakomite lekarstwo na nasze rany i grzechy!
93. Zastanówmy się nad tym, że opłaca się nam wie-1
rzyć. Opłaca mi się wierzyć, że Chrystus ze względu na
.mnie „przyjął moje niemoce” (Mt 8, 17), że poddał się
cierpieniom mego ciała, że dla mnie, to jest dla każdego
człowieka, „stał się grzechem” (2 Kor 5, 21), „stał się prze­
kleństwem” (Gal 3, 13), dla mnie i we mnie stał się
poddany i uległy, dla mnie stał się „Barankiem”, „szcze­
pem winnym”, „kamieniem węgielnym”, „sługą”, że dla
mnie stał się „Synem służebnicy”, dla mnie „nie znają­
cym dnia sądu” i „nie wiedzącym dnia ani godziny” (Mt
24,36; Mk 13,32). 94. Ale jak nie może znać dnia sądu
Ten, który stworzył dni i czasy? Jakże może nie znać
dnia sądu Ten, który ustalił i godzinę przyszłego sądu,
i sprawę sądową? Stał się więc przekleństwem nie we­
dług bóstwa, ale według ciała. Napisane jest bowiem:
„Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie” (Gal 3, 13).
W ciele więc zawisł i dlatego stał się przeklęty, że wziął
na siebie nasze przekleństwo. On płakał, byś ty, człowie­
cze, długo nie płakał. On wycierpiał krzywdy, byś ty
nad swoją krzywdą nie bolał. 95. Z Chrystusa czerpiemy
wielką pomoc i pociechę. On to wszystko zniósł cierpliwie
dla nas, a my nie możemy znieść tego cierpliwie dla Jego
Imienia? Kto zelżony nie potrafi przebaczać, skoro Chrys­
tus, nawet do krzyża przybity, modli się za swych prze­
śladowców? Czy nie widzisz, że to, co uważasz za niemoc
Chrystusową, jest twoją mocą? Dlaczego z tego, co jest
naszą pomocą, wysuwamy przeciw Niemu zarzut? Te Jego
łzy nas obmywają, ten płacz nas oczyszcza, owo powąt­
piewanie nas wzmacnia, abyś nie rozpaczał, kiedy za­
czniesz wątpić. Im większa spotyka cię niesprawiedli­
wość, tym obfitsza pisana ci jest łaska.
96. A jednak w samych zelżywościach rozpoznaj bóstwo.
Na krzyżu wisiał, a wszystkie żywioły Mu służyły: słońce
się zaćmiło, dzień znikł, zapadły i zaległy ciemności, „zie­
mia zadrżała”, ale Ten który wisiał, nie zadrżał. Cóż in­
nego wyraża to wszystko, jeśli nie cześć dla swego Stwór­
cy? To, że Chrystus jest na krzyżu, widzisz, a nie widzisz,
że daje królestwo Boże? To, że zakosztował śmierci, czy­
tasz, a tego już nie czytasz, że także złoczyńcę zaprosił
do raju? Płaczące przy grobie niewiasty zauważasz, ale
aniołów trzymających straż nie zauważasz? Czytasz to,
co mówił, a nie czytasz tego, co czynił? Mówisz, że Pan
powiedział do niewiasty chananejskiej: „Nie jestem posła­
ny jeno do owiec, które zginęły z domu izraelskiego”
(Mt 15, 24), ale nie mówisz, że spełnił to, o co prosiła.
97. Dlatego też wypada, ażebyś zrozumiał, że „posłany”
nie znaczy, iż został przymuszony obcym rozkazem, ale
że postąpił dobrowolnie, w przeciwnym razie ubliżasz
Ojcu. Jeśli według ciebie Chrystus udał się do Judei znie­
wolony Ojcowskim rozkazem, by leczyć wyłącznie jej
mieszkańców, a czytamy, że najpierw uwolnił od szatana
córkę Chananejki, to rzecz jasna, że nie był wykonawcą
cudzego nakazu, ale cieszył się wolną wolą. Gdzie zaś jest
wolność, tam nie ma sprzeniewierzenia się posłannictwu.
98. Nie obawiaj się, ażeby nie podobało się Ojcu to, co
Syn uczynił, gdyż Chrystus sam twierdzi: „Uczynki, któ­
re ja czynię, on czyni” (J 14, 10 *). Jakże się więc mogło
nie podobać Ojcu to, co sam uczynił przez Syna? „Albo­
wiem jeden jest Bóg, który usprawiedliwia obrzezanych
z wiary, nieobrzezanych przez wiarę” (Rz 3, 30 *). 99. Czy­

69
taj wszystko, na wszystko pilnie zważaj, a przekonasz się,
że Chrystus tak samego siebie przedstawił, że w człowieku
dostrzegasz Boga. Ani też nie przyjmuj tego złośliwie, że
Syn chlubi się Ojcem, skoro słyszysz, że i Ojciec znajduje
w Synu upodobanie.
12, 100. Jeżeli jednak arianie nie mogą się ugiąć przed
dobrocią, odwołajmy się do sędziego. Do kogóż w końcu
pójdziemy? Do tego oczywiście, w którego ręku spoczywa
sąd. Czy zatem do Ojca? Ale „Ojciec nikogo nie sądzi, lecz
wszystek sąd oddał Synowi” (J 5, 22 *). Oddał mu, rzecz
jasna, rodząc Go, a nie w podarunku. Widzisz, jak ci nie
chciał poskąpić swego Syna, że ci Go nawet dał za sędzie­
go! 101. Ale zanim zacznie się sąd, zobaczmy, czyja spra­
wa stoi lepiej, moja czy twoja? Otóż należy do roztrop­
ności, ażeby strona pozwana zjednała sobie sędziego. Czło­
wieka szanujesz, Boga nie szanujesz? Cóż bowiem lepiej
usposabia sędziego, szacunek czy zniewaga? Przypuśćmy,
żem zgrzeszył — ludzka to rzecz. Czy się Chrystus nie
obraża? Grzeszymy wszyscy; któż tedy zasłuży sobie na
przebaczenie, czy ten, kto oddaje Mu cześć, czy też ten,
kto Mu ubliża? 102. Jeżeli cię nie przekonuje rozsądek,
to niech cię wzruszy widok sądu. Podnieś, oczy na Sędzie­
go, przypatrz się Temu, który zasiada, z kim zasiada,
gdzie zasiada. Chrystus zasiada po prawicy Ojca. A jeżeli
nie możesz tego dostrzec oczyma, to posłuchaj słów pro­
roka: „Rzekł Pan Panu memu: «Siądź po prawicy mojej»”
(Ps 109, 1 *). Syn przeto zasiada po prawicy Ojca. Powiedz
teraz, ty, który mniemasz, że rzeczy Boże należy mierzyć
doczesnymi, jak ci się zdaje: Czy mniejszy jest Ten, kto
siedzi po prawicy, i czy uwłacza to Ojcu, że siedzi po le­
wicy? Ojciec okazuje Synowi w ten sposób szacunek, a
ty masz to za zniewagę? Ojciec pragnie, by służyło to za
dowód miłości, a ty bierzesz to za rozkaz? Zmartwych­
wstał i „siedzi po prawicy Boga” (Rz 8, 34). 103. A jednak,
twierdzisz, że Ojciec „powiedział”. Przyjmij do wiadomo­
ści inny tekst, gdzie Ojciec nie mówi, a Syn przepowiada:

70
„Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy
mocy Bożej” (Mt 26, 64). A mówił Pan to, mając na myśli
wniebowstąpienie ciała. Do Syna wcielonego mówi Ojciec:
„Siądź po prawicy mojej”. Jeżeli natomiast pytasz o wie­
czną stolicę bóstwa, to Chrystus zapytany przez Piłata,
czy jest królem żydowskim, odpowiada: „Jam się na to
narodził” (J 18, 37 *). Dlatego też i Paweł napomina, że
jest dla nas rzeczą dobrą, jeśli wierzymy, że Chrystus za­
siada po prawicy Boga nie z rozkazu ani nie z łaski, ale
jako Syn najmilszy. Oto jego słowa: „Szukajcie tego, co
w górze jest, gdzie Chrystus siedzi po prawicy Bożej; co
w górze jest, miłujcie ” (Kol. 3, 1. 2*). A jeżeli i :z tego
czynisz zarzut, że Ojciec powiedział do Syna „położę nie­
przyjaciół twoich” (Ps 109, 1 *), to wiedz, że także i Ojciec
pociąga do Syna tych, których Syn ma wskrzesić i oży­
wić. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli Ojciec, który
mnie posłał, nie pociągnie go, a ja go wskrzeszę w dzień
ostatni” (J 6, 44 *). A ty utrzymujesz, że Syn ze względu
na swą słabość jest poddany Ojcu, On, do którego Ojciec
pociąga ludzi, by ich wskrzeszał w dzień ostateczny? Czy
to uważasz za poddaństwo, że Syn gotuje królestwo Ojcu?
Skoro Ojciec pociąga do Syna, to nie ma tu powodu do
zarzucania Ojcu niższości, ale fakt, że Syn oddaje kró­
lestwo Ojcu, by żaden z Nich nie uchodził za wyższego,
jest dla ciebie powodem, by wytknąć Synowi niższość?
Są to przecież dowody wzajemnej miłości, gdy Ojciec od­
daje królestwo Synowi, a Syn Ojcu. A tak je sobie nawza­
jem oddają, że ani Ten, który przyjmuje, nie nabywa
królestwa jako rzeczy cudzej, ani też Ten, który oddaje,
nie traci go. 105. Siedzenie zaś po prawicy nie jest wy-,
wyższeniem, podobnie jak siedzenie po lewicy nie jest
rzeczą uwłaczającą. Bóstwo bowiem nie zna stopni, nie
jest objęte miejscem ani też nie jest ograniczone czasem.
Tylko my, ludzie, naszym ciasnym rozumem tak to ocenia­
my. Miłość nie zna różnicy, a jedność — nierówności. 106.
Ale po co się nad tym dłużej rozwodzimy? Przypatrzyłeś

71
się wszystkiemu, widziałeś Sędziego, spostrzegłeś aniołów
głoszących chwałę; oni wielbią, a ty ganisz? Adorują Boga
wszystkie Panowania i Władze; nie adoruje Syn, nie ado­
ruje Duch. Serafiny wołają: Święty, Święty, Święty.
107. Ale co oznacza to trzykrotne powtarzanie słowa
„Święty” ? Jeżeli trzykrotne powtarzanie, to dlaczego jed­
no uwielbienie? Jeżeli jedno uwielbienie, dlaczego trzy­
krotne powtarzanie, jeśli nie dlatego, że Ojciec, Syn i Duch
Święty stanowią jedno w świętości? Nie powiedział prorok
tylko jeden raz „Święty”, by nie oddzielać Syna; nie po­
wiedział dwa razy, by nie pominąć Ducha Świętego, nie
powiedział cztery razy, by nie włączać stworzeń. By zaś
wykazać, że Trójca ma jedno bóstwo, to chociaż powiedział
trzykrotnie „Święty, Święty, Święty”, dodał tylko jeden
raz: „Pan zastępów”. Święty jest więc Ojciec, Święty jest
Syn i Święty jest Duch Święty. Trójcę się adoruje, ale
Ona nie adoruje. Trójcę się uwielbia, ale Ona nie uwielbia.
Ja wolę wierzyć jak serafiny, i oddawać cześć jak wszy­
stkie Władze i Moce.
13, 108. Zobaczmy więc, co uczynisz dalej, by sobie
zjednać Sędziego. Mów śmiało, mów: „Ja uważam, Chry­
ste, że nie jesteś podobny do Ojca”. On ci odpowie: „Ro­
zeznaj, jeśli potrafisz, rozeznaj, czym się różnię!” 109.
Mów co innego: „Myślę, że jesteś stworzeniem”. Odpowie
ci Chrystus: „Jeśli «świadectwo dwóch ludzi jest prawdzi­
we» (J 8, 17), to nie powinieneś wierzyć ani mnie, ani
Ojcu, który mnie nazwał Synem”. 110. „Twierdzę, że nie
jesteś dobry”. Powie ci: „Niech ci się stanie według two­
jej wiary, dobry nie będę dla ciebie”. 111. „Nie uważam
Cię za wszechmogącego”. Odpowie ci: „Nie mogę ci odpu­
ścić grzechów twoich”. 112. „Twierdzę, że jesteś poddany
Ojcu”. Rzecze ci: „Dlaczego więc prosisz o uwolnienie i o
przebaczenie Tego, którego ze względu na posługiwanie
uważasz za poddanego?”
113. Widzę, że już utknęły twoje usiłowania. Nie nale­
gam, bo sam jestem świadomy moich grzechów. Nie za­

72
zdroszczę ci przebaczenia, gdyż sam pragnę łaskawości.
Chcę poznać twoje pragnienia! Przedłóż je Sędziemu! Nie
wyjawiam twych grzechów, czekam na wykaz twych ży­
czeń. 114. Powiedz to, czego powszechnie pragną wszyscy.
Powiedz: ,,Panie, uczyń mnie na podobieństwo Boże”. On
ci odpowie: „Na jakie podobieństwo? Na to, którego nie
przyjmujesz?” 115. Powiedz Mu: „Uczyń mnie nieskazitel­
nym”. Odpowie, rzecz jasna: „Jakże mogę cię uczynić nie­
skazitelnym, skoro zwąc mnie stworzeniem uważasz mnie
za skazitelnego? «Umarli powstaną nieskażeni?» (1 Kor 15,
52), a ty zwiesz skazitelnym Tego, o którym wiesz, że jest
Bogiem?” 116. Powiedz Mu: „Bądź dla mnie dobry”. Usły­
szysz odpowiedź: „Dlaczego prosisz o to, czemu zaprze­
czyłeś? Chciałem, żebyś był dobry, powiedziałem: «Bądźcie
świętymi, bom ja święty jest» (Kpł 11, 44*); a ty właśnie
tego usiłujesz Mi odmówić? I ty oczekujesz ode mnie od­
puszczenia grzechów? A przecież nikt nie może odpuszczać
grzechów «jeśli nie sam Bóg» (Łk 5, 21). Skoro więc nie
jestem dla ciebie prawdziwym i jedynym Bogiem, to nie
mogę ci grzechów odpuścić”.
117. Tak mówi arianin. A teraz kolej na fotynianina:
„Twierdzę — mówi — że nie jesteś Bogiem”. Ale i Pan
odpowie: „Jak sądzisz, o kim powiedziano: «Rzekł głupi
w sercu swoim: nie masz Boga» (Ps 52, 1) — o Żydzie,
poganinie czy o szatanie? O kimkolwiek zostało to po­
wiedziane, to wiedz, fotynianinie, że łatwiej znieść tego,
który milczał. Ty zaś odważyłeś się powiedzieć to głośno,
by dać dowód, żeś głupszy od głupiego. A więc zapierasz
się mnie jako Boga, chociaż powiedziałem: «Bogami je­
steście i synami Najwyższego wszyscy» (Ps 81, 6). Zapie­
rasz się zatem Boga, którego dzieła oglądasz?”
118. Niechże teraz przemówi z kolei sabelianin: „Sądzę,
że Ty sam jesteś Ojcem, Synem i Duchem Świętym”.
I Pan ci odpowie: „Nie słyszysz o Ojcu, nie słyszysz o Sy­
nu? Czy jest tu jakieś pomieszanie? Czy cię nie poucza
samo Pismo, że jest Ojciec, który oddał sąd Synowi, i że

73
jest Syn, który sądzi? Czy nie słyszałeś, jak mówiłem: «Bo
nie jestem sam, ale i ten, który mię posłał, Ojciec»”
(J 8, 16 *)?
119. Niech teraz przystąpi i mówi Manicheusz: „Ja my­
ślę, że stwórcą naszego ciała jest diabeł”. Odpowie mu
Chrystus: „Czego zatem szukasz w niebie? Idź do swego
stwórcy! Ja chcę, żeby byli ze mną ci, których dał mi
Ojciec. Ty, Manicheuszu, sądzisz, że stworzył cię diabeł;
podążaj więc czym prędzej do jego tronu, gdzie jest ogień
i siarka, gdzie nie gasną jego płomienie, by i kara nie
ustała”.
120. Pomijam milczeniem inne okropności heretyków,
ale nie ich imiona. Jaki będzie dzień sądu, jaki wyrok?
Tym wszystkim powie Pan łagodnie: „Ludu mój, cóżem
ci uczynił albo w czymem ci się uprzykrzył?”. Czyż nie
ja „wywiodłem cię z ziemi egipskiej i z domu niewoli”
(Mich 6, 3. 4*)? 121. Lecz mało to, Panie, żeś nas wypro­
wadził z Egiptu i wyrwał z domu niewoli; uczyniłeś coś
więcej: ofiarowałeś samego siebie za nas. Powiesz wów­
czas: „Czy nie przyjąłem na siebie wszystkich waszych
grzechów? Czy nie dałem ciała mego za was? Czy nie pod­
jąłem się śmierci, której nie potrzebowało moje bóstwo,
ale wasze odkupienie? To w ten sposób mi dziękujecie?
Czy na to przydała się krew moja, jak powiedziałem przez
proroka: «Cóż za pożytek z krwi mojej, gdy wstępuję do
skażenia» (Ps 29, 10 *)? Taka jest korzyść, że się mnie te­
raz bezbożnie zapieracie, wy, za których to wszystko wy­
cierpiałem?”
122. Ja natomiast, Panie Jezu, jakkolwiek świadom je­
stem ciężkich moich grzechów, powiem jednak wówczas:
„Nie zaparłem się Ciebie. Masz co wybaczać słabościom
mego ciała. Przyznaję się do wykroczeń, grzechów się nie
wypieram. «Jeżeli chcesz, możesz mnie zbawić», bo dostą­
pił tego człowiek, który wypowiedział te słowa (por. Mt
8,2). Proszę cię, Panie, «Nie wchodź w sąd ze sługą

74
twoim» (Ps 142, 2 *). Nie błagam cię, byś mnie sądził, ale
byś mi przebaczył”.
14, 123. Cóż więc naszym zdaniem będzie Chrystus są­
dził? Ja wiem. Co ja mówię, sądził? Zaiste, już przecież
osądził. Pamiętamy Jego słowa: „Aby wszyscy czcili Syna,
jako czczą Ojca. Kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który
go posłał” (J 5, 23). 124. Jeżeli ci się nie podoba wyrok,
apeluj do Ojca, znieś sąd, który Ojciec oddał Synowi! Po­
wiedz Ojcu, że ma niepodobnego do siebie Syna! Usłyszysz
odpowiedź: „Zatem skłamałem, gdy powiedziałem do Sy­
na: «Uczyńmy człowieka na obraz i na podobieństwo na­
sze»” (Rdz 1, 26)? 125. Powiedz Ojcu, że Syna stworzył!
On ci odrzeknie: „Dlaczego więc oddawałeś cześć Temu,
którego uważałeś za stworzenie?” 126. Powiedz Mu, że
zrodził Syna niższego od siebie! Da ci odpowiedź: „Zmierz,
zobaczmy”. 127. Powiedz Ojcu, że nie powinieneś Synowi
wierzyć! Rzecze ci na to: „Czy ci nie powiedziałem: «Ten
jest Syn mój najmilszy, w którym sobie upodobałem,
jego słuchajcie»?” (Mt 17, 5 *). Co to znaczy „jego słu­
chajcie” ? Znaczy to słuchać Tego, który powiedział:
„Wszystko, co ma Ojciec, moim jest” (J 16, 15 *). Te słowa
usłyszeli Apostołowie i upadli na twarz, jak czytamy:
„I upadli na twarz swoją i bali się bardzo” (Mt 17, 6). Jeśli
upadli ci, którzy uwierzyli, to co uczynią ci, którzy się
zaparli? Ale ich Jezus dotknął i podniósł, was zaś pozosta­
wi leżących, abyście nie oglądali chwały, której zaprze­
czyliście. 128. Widzimy więc, że i Ojciec potępia tego,
kogo potępia Syn. Dlatego też czcijmy Syna, jak czcimy
Ojca, abyśmy przez Syna mogli dojść do Ojca.
15, 129. Wszystko to, znamienity cesarzu, raczej z grub­
sza i pobieżnie napomknąłem, niż jasno przedstawiłem.
Jeśli coś wyda się tutaj arianom nie wykończone, to we­
dług mnie zostało ono ledwo zaczęte. Jeżeli sądzą, że coś
jeszcze pozostaje do powiedzenia, to ja uważam, że po­
wiedziano wszystko; niewiernym brakuje wszystkiego,

75
wierni zaś mają wszystkiego pod dostatkiem. Przecież jed­
no wyznanie Piotra uznał Pan za wystarczającą wiarę:
„Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). W y­
starczy bowiem wiedzieć, że Syn Boży jest zrodzony, że
nie jest On od Ojca odłączony ani odmienny, że nie jest
kimś pochodnym i że nie został stworzony. 130. Nauczają
tego wszystkie księgi Pisma, a bezbożni jeszcze w to nie
wierzą: „Zatwardziało się serce ludu tego, znieczuliły się
uszy jego, zaślepiły się oczy jego, iżby oczyma swymi nie
widział, a uszyma nie słyszał” (Iz 6, 10 *). Przecież arianie,
ilekroć słyszą słowa zbawienia, sposobem żydowskim zwy­
kli zatykać sobie uszy i wszczynają tumult. 131. I cóż w
tym dziwnego, że nie wierzą słowom ludzkim, skoro nie
wierzą Boskim? Syn Boży mówił, jak czytasz w Ewangelii:
„Ojcze, uwielbij imię twoje”. I usłyszano głos Ojca z nie­
ba: „I uwielbiłem, i jeszcze uwielbię”. Niewierni to sły­
szeli, lecz nie uwierzyli. Syn Boży mówił, Ojciec odpowia­
dał, a Żydzi twierdzili, „że zagrzmiało”. A inni mówili,
że „anioł do niego przemówił” (J 12, 29 *). 132. Podobnie
czytamy w Dziejach Apostolskich, że kiedy rozległ się głos
Chrystusa, wzywający Pawła i kiedy z nim szło również
wielu towarzyszy, przecież jedynie Paweł, jak mówi, sły­
szał głos Chrystusa. Dlatego też, czcigodny cesarzu, kto
wierzy, słucha, a słucha, by wierzyć; kto zaś nie wierzy,
nie słucha, a nawet nie chce słuchać i nie może słuchać,
by nie uwierzyć. 133. Jeśli chodzi o mnie, to oby zechcieli
słuchać tak, aby uwierzyli, oby zechcieli słuchać z mi­
łością i łagodnością jako ci, co prawdy szukają, a nie zwal­
czają. Napisane jest bowiem, byśmy się nie „zajmowali
baśniami i nie kończącymi się rodowodami, co prowadzi
raczej do sporów, a nie służy dziełu Bożemu, które polega
na wierze. A celem przykazania jest miłość z czystego ser­
ca i z dobrego sumienia, z wiary nieobłudnej. Niektórzy
zaniechawszy tego, wpadli w czczą gadaninę, chcąc być
nauczycielami Zakonu, choć nie rozumieją ani tego, co

76
mówią, ani tego, co podtrzymują” (1 Tym 1, 4—7 *). To
samo mówi także Apostoł i w innym miejscu: „Głupich
zaś i niepotrzebnych rozpraw unikaj” (2 Tym 2, 23). 134.
Apostoł mówi, że tych, co wszczynają rozprawy, trzeba
unikać: są to heretycy, o których w innym miejscu powia­
da, że „niektórzy odstąpią od wiary, przystając do duchów
błędu i do nauk czartowskich” (1 Tym 4, 1 *). 135. A Jan
twierdzi, że heretycy są antychrystami, mając na myśli
rzecz jasna arian. Ta bowiem herezja powstała po wszy­
stkich innych i z każdej zebrała truciznę. Albowiem jest
napisane o antychryście, że „otworzył usta swoje, aby
głosić bluźnierstwa przeciw Bogu, aby bluźnić imię jego
i wojować z jego świętymi” (Ap 13, 6—7 *). Podobnie też
i arianie, uwłaczając Synowi Bożemu, nie oszczędzili mę­
czenników oraz sfałszowali Pismo, czego nie uczyni może
nawet antychryst. Zatem, „kto mówi, że Jezus nie jest
Chrystusem, ten jest antychrystem” (1 J 2, 22 *). Kto za­
piera się Zbawiciela świata, ten zapiera się Jezusa; kto za­
piera się Syna, zapiera się i Ojca, gdyż napisane jest: „Kto
zaprzecza Syna, ani Ojca nie ma” (1 J 2, 23).
16, 136. Nie chcę cię już naprawdę, cesarzu, dłużej za­
trzymywać, kiedy zajęty jesteś wojną i rozważasz, jak od­
nieść zwycięstwo nad barbarzyńcami. Wyrusz przeto
ochraniany „tarczą wiary” i z „mieczem ducha” (Ef 6, 16.
17), wyrusz po zwycięstwo przyobiecane w czasach odleg­
łych i przepowiedziane w Bożych proroctwach. 137. Albo­
wiem i przyszłe nasze spustoszenie, i wojny z Gotami już
w owym czasie przepowiedział Ezechiel. Tak się oto wy­
raża: „Przeto prorokuj, synu człowieczy, i mów do Goga:
to mówi Pan Bóg: Czy nie owego dnia, gdy będzie miesz­
kał lud mój izraelski bezpiecznie, powstaniesz? I przyj­
dziesz z miejsca twego, ze stron północnych ty i narodów
wiele z tobą, wsiadający na konie wszyscy, lud wielki i
wojsko gwałtowne. I przyciągniesz na lud mój izraelski
jak obłok, aby pokryć ziemię. W ostateczne dni będzie”

77
(Ez 38, 14—16 *). 138. Ów Gog jest Gotem, którego widzi­
my już nadciągającego i nad którym przepowiada zwycię­
stwo Pan mówiąc: „I złupią tych, których byli łupem,
i ograbią grabieżców swoich, mówi Pan. I będzie owego
dnia, dam Gogowi — to jest Gotom — miejsce znane na
grób w Irazelu; i pogrzebią tam Goga i wszystkie zgraje jego
i będzie zwana doliną Mnóstwa Goga. I grzebać ich będzie
dom Izraela, aby przez siedem miesięcy została oczysz­
czona ziemia” (Ez 38,10—11 *). 139. Bez wątpienia, do­
stojny cesarzu, katolicka wiara żyjąca w tobie przyjdzie z
pomocą nam, którzy ponosimy karę za cudzą przewrot­
ność. Wiadomo przecież, że dotychczas spadał na nas gniew
Boży w ten sposób, że właśnie tam łamano wierność wo­
bec imperium rzymskiego, gdzie ją łamano wobec Boga.
140. Nie chcemy wspominać o mordach dokonanych na
wyznawcach, o ich katuszach i wygnaniu, nie chcemy mó­
wić o bezbożnych kultach i o ofiarach składanych przez
zdrajców. Czy nie słyszeliśmy, jak cały ów pas nadgra­
niczny, od Tracji poprzez nadbrzeżną Dację, Myzję i Pa­
nonię, drży ze strachu zarówno przed bluźnierczymi okrzy­
kami, jak i buntami barbarzyńców? Zresztą cóż innego
mogło na nas sprowadzić tak zgubne sąsiedztwo, albo jak
państwo rzymskie mogło się czuć bezpieczne przy takiej
straży?
141. Ale, wszechmogący Boże, naszą zagładą i naszą
krwią już aż nadto odpokutowaliśmy za rzezie wyznaw­
ców, wygnanie kapłanów i okrucieństwa takiej bezbożnoś­
ci. Zwróć się, Panie, ku nam i wznieś wysoko sztandar
twej wiary. 142. Tutaj nie prowadzą armii do zwycięstwa
wojskowe orły ani loty ptaków, ale Twoje, Panie Jezu,
imię i Twoja cześć; nie jakieś wróżby, ale wiara, która
zwykła wysyłać z Italii wyznawców, z Italii czasem ku­
szonej, lecz nigdy niewiernej, której już długo broniłeś
przed barbarzyńskim wrogiem, a teraz ją także obroni­
łeś — nie chwiejność wodza, ale mocna wiara. 143. Okaż

78
teraz, Panie, jawnie sąd Twojej chwały, aby ten, który
wierzy w Ciebie jako w ,,Pana zastępów”, jako w „Wodza
wojska niebieskiego”, jako w „Moc Boga i Mądrość” nie
czasową ani stworzoną, ale według Pisma jako w „moc
Boga i Bóstwo” (Rz 1, 20) — ufny w pomoc Twej chwały
odniósł zwycięstwo swej wiary.
KSIĘGA TRZECIA

1. 1. Najłaskawszy cesarzu, poleciłeś mi dla twego po­


uczenia napisać nieco o wierze, a kiedy się od tego wyma­
wiałem, zachęciłeś mnie osobiście, toteż niemal na prędce
napisałem owe dwie niewielkie księgi, by w nich wskazać
pewne drogi i ścieżki wiary. 2. Jednak przewrotność nie­
których ludzi wszczynających usilne spory przynagla mnie
do napisania czegoś obszerniejszego, a i twoja łaskawa ży­
czliwość jest mi pobudką do dalszej pracy, gdyż pragniesz
dowiedzieć się więcej ode mnie, pochwaliwszy moje do­
tychczasowe skromne wywody. Uznałem przeto za rzecz
słuszną omówić nieco obszerniej zagadnienia pokrótce
wyżej przedstawione, by nie wywołać wrażenia, że z po-,
wodu niepewności naszej wiedzy nie wyczerpaliśmy ich,
zamiast je wyłożyć z całym przekonaniem. 3. Wprowadzi­
liśmy porównanie z hydrą i z brzegiem Scylli, chcąc
zwrócić uwagę, że należy się wystrzegać zarówno odra­
stających dziczek zdrady, jak i sromotnego rozbicia się na
morzu. Jeśli ktoś uważa, że tego rodzaju sposób rozpra­
wiania zapożyczony z poetyckich bajek jest niedopuszczalny
i jeżeli dostrzeże coś niewłaściwego w moim słownictwie,
skoro niczego godnego nagany nie można znaleźć w wie­
rze, to niechaj wie, że nie tylko zdania, ale i wiersze poe­
tów znalazły się w Piśmie świętym. 4. Skąd bowiem
wzięło się owo wyrażenie: „Jego rodzajem jesteśmy”, któ­
rego użył Paweł, naśladując proroków? Przecież i prorocy
nie unikają takich słów, jak „giganci” (Lb 13, 34) albo „do­
lina tytanów” (2 Kri 5, 18) h Także Izajasz używa słów1

1 Według Septuaginty: te n k o ila d a to n tita n o n .

80
„syreny i strusie” 2, a Jeremiasz wspomina o Babilonie,
że będą w nim mieszkać „córki syren” 3, by pouczyć, że
ponęty Babilonu, to jest światowego chaosu, trzeba przy­
równać do rozpusty opisanej w starych opowiadaniach.
Na niebezpiecznym brzegu życia w owych czasach syre­
ny, chcąc uwieść młodzieńców, śpiewały niejako czarujące,
ale zgubne pieśni. Według poety4 mędrzec skrępowany
jakby więzami swej roztropności wyszedł cało z tej przy­
gody. Przed przyjściem Chrystusa uważano więc, że na­
wet mocnym charakterom trudno oprzeć się urokom roz­
koszy. 5. Jeśli ów poeta uznał ponęty światowych rozko­
szy za zgubne, to cóż dopiero powiemy my, dla których
napisano: „Starania o ciało nie okazujecie w pożądliwoś-
ciach” (Rz 13,14*), a gdzie indziej jeszcze: „Karcę ciało
moje i w niewolę podbijam, żebym przypadkiem przepo­
wiadając innym, sam nie został odrzucony” (1 Kor 9, 27 *).
6. Albowiem Chrystus przyniósł nam zbawienie nie przez
rozpustę, ale przez post, ani też nie pościł dla wysłużenia
łaski sobie, ale by nam dać naukę; jak również nie łak­
nął przynaglony słabością ciała, ale by łaknąc stwierdzić
jego rzeczywistość i by w ten sposób dowieść, że przyjął
nie tylko nasze ciało, ale i niemoce naszego ciała według
słów Pisma: „On niemoce nasze przyjął i choroby nasze
nosił” (Mt 8, 17*).
2, 7. Jest bowiem właściwością ciała, tj. naszą, że łak­
nął, naszą jest rzeczą, że płakał, że był smutny aż do
śmierci. Dlaczego nasze właściwości przypisujemy Bogu?
Jest także właściwością ciała, że został uczyniony, bo masz
napisane: „Matko Syjonu, powie człowiek i człowiek uczy­
niony został w niej, a sam Najwyższy go ugruntował” (Ps
86, 5 *). Uczyniony został człowiek, a nie Bóg. 8. A któż
to jest tym Najwyższym i człowiekiem, jeśli nie „pośred­

2 Iz 43, 20 według Septuaginty.


3 Jer 27, 39 według Septuaginty.
4 Homer, O d y s e ja XII, 153—200.

81
nik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus,
który dał samego siebie na odkupienie za nas” ? (1 Tym
2,5*). Słowa te odnoszą się do wcielenia; nasze odkupie­
nie dokonało się przez krew, odpuszczenie grzechów przez
Moc. a życie przez łaskę. Chrystus jako ,,Najwyższy” daje,
jako „człowiek” prosi: co innego przysługuje Mu jako
Stwórcy, a co innego jako człowiekowi. Jakkolwiek są to
dary różne, to jednak pochodzą od jednego Sprawcy; przy­
stało bowiem, aby nas Ten odkupił, który nas stworzył.
9. Kto więc zaprzeczy, że Najwyższy oznacza Chrystusa?
Kto bowiem myśli inaczej, ten tajemnicę wcielenia przypi­
sze Ojcu. Dlatego też nie wolno wątpić, że „Najwyższym”
jest Chrystus, zwłaszcza, że i w innym miejscu mówi Pis­
mo: „Najwyższy wydał głos swój i poruszyła się ziemia” (Ps
45, 7 *). W Ewangelii zaś czytasz: „A ty, dzieciątko, nazwa­
ne będziesz prorokiem Najwyższego; bo pójdziesz przed
obliczem Pana gotować drogi jego” (Łk 1, 76). Kto jest Naj­
wyższy? Syn Boży. A więc skoro Chrystus jest Najwyż­
szy, to jest Bogiem. 10. A kiedy się mówi, że Bóg jest sam
jeden, to także nie wykluczamy Syna Bożego. Kto bowiem
jest Najwyższy, ten jest sam jeden, jak jest napisane:
„A niech poznają, że imię tobie Pan, tyś sam Najwyższy
na wszystkiej ziemi!” (Ps 82,19).
11. W ten sposób odparliśmy również i ten zarzut, któ­
rym arianie zwykli ubliżać Synowi, powołując się na słowa
odnoszące się do Boga: „Który jedynie ma nieśmiertelność
i mieszka w światłości nieprzystępnej” (1 Tym 6, 16 *).
Napisano to oczywiście o Bogu, ale miano „Bóg” wspólne
jest Ojcu i Synowi. 12. Jeśli bowiem, gdziekolwiek tylko
czytają o Bogu, przeczą, że słowo „Bóg” oznacza Syna, to
bezbożnicy zarówno odmawiają Synowi potęgi bóstwa, jak
i niegodziwością Sabeliusza zdawać się będą przyjmować
wcielenie Ojca. Niech powiedzą, jak potrafią nie zrozumieć
bezbożnie o Ojcu słów Apostoła; „W nim też powstaliście
przez wiarę w potęgę Boga, który go wskrzesił” (Kol
2, 12*). I niech uważają, w co się uwikłają, czytając sło­

82
wa: .,1 was, gdy byliście umarli w grzechach i w obrzezku
ciała waszego, wespół z nim ożywił, darowawszy wam
wszystkie grzechy, niszcząc cyrograf dekretu przeciw nam,
który był nam przeciwny, i ten usunął, przybijając go
do krzyża, wyzuwszy się z ciała” (Kol 2, 13—14 *).

PISMO, MÓWIĄC O BOGU BEZ DODANIA OKREŚLENIA


„OJCIEC” LUB „SYN” CZĘSTO OZNACZA SYNA

13. Czy zatem trzeba rozumieć, że sam Ojciec wskrze­


sił ciało, a nie również i Syn, którego „świątynia” została
wskrzeszona? Kto wskrzesił, ten także i „ożywił”, kto
ożywił, ten także „darował grzechy”, kto darował grze­
chy, ten również „zniszczył cyrograf”, kto zniszczył cyro­
graf, ten „przybił go do krzyża”, kto przybił go do krzyża,
ten też „wyzuł się z ciała”. Ale Ojciec nie wyzuł się z
ciała; przecież nie Ojciec stał się ciałem, ale Słowo, o któ­
rym czytamy, że „stało się ciałem” (J 1,14). Widzicie
więc, że arianie, oddzielając Syna od Ojca, wpadają w
niebezpieczeństwo głoszenia męki Ojca. 14. My jednak z
łatwością wykazujemy, że chodzi tu o działanie Syna, gdyż
i On wskrzesił swe ciało według słów: „Rozwalcie tę
świątynię, a ja w trzech dniach ją zbuduję” (J 2, 19 *). On
również ożywił nas razem ze swym ciałem. „Albowiem jak
Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak i Syn, których
chce, ożywia” (J 5, 21). On też odpuścił grzechy mówiąc:
„Odpuszczają ci się grzechy twoje” (Łk 5, 20 *). I do krzy­
ża przybił cyrograf Ten, który został ukrzyżowany poprzez
mękę ciała. I nie kto inny „wyzuł się z ciała”, tylko Syn
Boży, który przyjął ciało. Przez Niego zatem rozumiemy
Boga, który dokonał dzieła naszego zmartwychwstania.
3, 15. Ilekroć czytasz w Piśmie o Bogu, to nie oddzielaj
Ojca ani Syna, bo Ojciec i Syn posiadają to samo bóstwo.
Dlatego też i wtedy ich nie rozdzielaj, gdy czytasz, że
Bóg: „błogosławiony i jedyny mocarz” (1 Tym 6, 15). Do

83
Boga bowiem odnoszą się słowa: „Rozkazuję ci wobec
Boga, który wszystko ożywia” (1 Tym 6, 13). Ale odnoszą
się one i do Chrystusa. Słowo „Bóg” przysługuje zatem
i Ojcu, i Synowi, skoro Im przysługuje skutek działania.
Idźmy dalej: „Rozkazuję ci wobec Boga, który ożywia
wszystko i wobec Chrystusa Jezusa”. 16. W Bogu zamyka
się tutaj i Słowo, jak jest napisane: „W Bogu będę chwa­
lił Słowo” (Ps 55, 11). W Bogu jest też „wiekuista moc
Jego” (Rz 1, 20). Słowem „Bóg” stwierdza Apostoł jedność
bóstwa, a przez imię „Chrystus” — tajemnicę wcielenia.
17. Apostoł, chcąc wykazać, że miał na myśli wcielenie,
dodał: „Który pod Poncjuszem Piłatem złożył świadectwo,
dobre wyznanie, abyś zachował przykazanie bez skazy
nienagannie aż do przyjścia Pana Naszego, Jezusa Chrys­
tusa, którego w swoim czasie ukaże błogosławiony i sam
możny, Król królów i Pan panujących, który sam ma
nieśmiertelność i mieszka w światłości nieprzystępnej;
którego żaden z ludzi nie widział, ale i widzieć nie może”
(1 Tym 6, 13—16 *).
18. Dlaczego w tym miejscu mówi się osobno o Synu,
skoro i Synowi to wszystko przysługuje? Jeśli Mu zaś nie
przysługuje, to Go odrzuć jako Boga, byś mógł także
zaprzeczyć Mu Jego Bożych przymiotów! Nie można po­
wiedzieć, że nie jest błogosławiony Ten, który obdarza
błogosławieństwem, gdyż „błogosławieni, którym odpusz­
czone są nieprawości” (Ps 31, 1). Nie można zaprzeczyć,
że jest błogosławiony Ten, który nam podał zdrową naukę,
o której mówi Paweł, że jest „według Ewangelii błogo­
sławionego Boga” (1 Tym 1, 11 *). Nie można też nie
przyjąć, że nie jest On możny, wszak powiedział o Nim
Ojciec: „Dałem pomoc potężnemu” (Ps 88,20*). Któż zaś
ośmieli się zaprzeczyć Jego nieśmiertelności, skoro On
udzielił także nieśmiertelności innym, jak napisano o Mą­
drości Bożej: „Przez nią otrzymam nieśmiertelność” (Mdr
8, 13). 19. Ale inna jest nieśmiertelność Jego natury, a in­
na naszej. Nie wolno bowiem porównywać rzeczy prze­

84
mijających z Bożymi. Jedna jedynie istota Boża nie zna
śmierci. Dlatego też Apostoł, chociaż wiedział o nieśmier­
telności duszy ludzkiej i aniołów, głosił, że Bóg „sam ma
nieśmiertelność’’ (1 Tym 6,16). Albowiem i dusza umiera,
gdyż „dusza, która zgrzeszy, ta umrze” (Ez 18, 20 *). Anioł
na mocy swej istoty również nie jest nieśmiertelny, po­
nieważ jego nieśmiertelność zależy od woli Stwórcy. 20.
Niechże więc nie zakładają swego dowodu na tym, że nie
umiera ani Gabriel, ani Rafael, ani Uriel. I ich natura
zdolna jest ulegać słabościom, jakkolwiek nie ulega im ich
postępowanie. Wszelkie bowiem rozumne stworzenie nara­
żone jest na niebezpieczeństwa, które niosą ze sobą bądź
to karę, bądź skażenie, bądź nagrodę. Każde też podlega są­
dowi. Dlatego też mówi Eklezjastes: „Wszelkie swe dzieło
przywiedzie Bóg na sąd” (12, 14 *). Każde zatem stworze­
nie może ulec skażeniu i śmierci, a jeśli nawet nie umie­
ra albo nie grzeszy, to jednak zdolne jest do tego i nie
swej naturze, ale nauce i łasce zawdzięczają niektóre z
nich, że ich natura nie zwraca się do występków. Inna jest
więc nieśmiertelność udzielona, a inna ta, która pozostaje
zawsze bez możności zmiany.
21. Czy więc odmawiamy Chrystusowi nieśmiertelnego
bóstwa, dlatego że w ciele „zaznał śmierci za wszystkich”
(Hbr 2, 9)? Czyż więc doskonalszy jest Gabriel od Chrystu­
sa, dlatego że nie umarł, a Chrystus poniósł śmierć? Ale
nie jest „sługa nad Pana swego” (Mt 10, 24 *). Co innego
bowiem jest słabość ciała, a co innego widkuistość bóstwa:
śmierć jest właściwością ciała, a nieśmiertelność — Po­
tęgi. Jeżeli bóstwo sprawiło, że ciało nie oglądało skaże­
nia (por. Dz 2, 31), któremu ono podlega na mocy swej
natury, to jak może umrzeć bóstwo?
22. Dlaczego Syn nie ma mieszkać w światłości nie­
przystępnej, skoro przebywa „na łonie Ojca” ? (J 1, 18);
światłością jest Ojciec, światłością musi być i Syn, gdyż
„Bóg jest światłością” (1 J 1, 5). Jeżeli sądzimy, że istnieje
jakaś inna światłość nieprzystępna niż Boża, to czy będzie

85
ona doskonalsza od Ojca, tak że nie będzie przebywał w
światłości Ten, o którym czytamy, że jest u Ojca i „w
Ojcu” (J 10, 38)? Niechże więc nie wykluczają Syna, gdy
czytają o samym Bogu, ani też niech nie oddzielają Ojca,
gdy czytają o samym Synu.
23. Tu na ziemi Syn nie jest bez Ojca, a sądzisz, że
Ojciec w niebie jest bez Syna? Syn jest w ciele — gdy
mówię „w ciele” albo „na ziemi”, mam na myśli czas,
o którym piszą Ewangelie: „Według ciała już nie znamy
Chrystusa” (2 Kor 5, 16 *) — a więc w ciele jest Syn i nie
jest sam według tego, co napisano: „Wszakże nie jestem
sam, bo Ojciec jest ze mną” (J 16, 32), a mniemasz, że
Ojciec przebywa sam w światłości? 24. Jeżeli jednak i to
cię nie przekonuje, to przyjmij do wiadomości jeszcze in­
ne świadectwo: „Boga nikt nigdy nie widział, jak tylko
jednorodzony Syn, który jest na łonie Ojca, on opowie­
dział” (J 1, 18 *). Jakżeż tedy Ojciec może być sam, skoro
na Jego łonie przebywa Syn? Jakżeż Chrystus może opo­
wiadać o Tym, którego nie widział? A więc Ojciec nie
jest sam.
25. Wiedz tedy, że jest sam Ojciec i sam Syn. Jest sam
Ojciec, bo nie ma innego Ojca, jest sam Syn, bo nie m a
innego Syna, jest sam Bóg, bo jedno jest bóstwo Trójcy.
4, 26. Niechże więc będzie rzeczą wystarczająco jasną,
że ani sam Bóg nie jest Ojcem bez Syna, ani też przez
samego Boga nie można rozumieć Syna bez Ojca.

SYN BOŻY „STAŁ SIĘ” WEDŁUG CIAŁA,


A NIE WEDŁUG BOŻEGO RODZENIA

27. W czym się zatem Syn „stał”, sam to stwierdza


przez usta proroka mówiąc: „Albowiem dusza moja napeł­
niona jest złem, a życie moje zbliżyło się do otchłani. Po­
czytano mnie między zstępujących do grobu, stałem się
jako człowiek bez pomocy, między umarłymi wolny” (Ps

86
87, 4—5*). Mówi przeto jako człowiek, a nie jako Bóg.
„stałem się” i „napełniona jest dusza moja złem” ; dusza
więc.,. nie bóstwo. „Stał się” według tego, co miało
zejść do otchłani, „stał się” według tego, według czego za­
liczono Go do innych. Bóstwo przecież takiego porównania
nie przyjmuje. Mimo to nawet w ciele podległym śmierci
dostrzeż chwałę bóstwa Chrystusowego: jakkolwiek stał
się jako człowiek i jako ciało, to jednak jest On „bez po­
mocy” i wolny „między umarłymi”. 28. Dlaczego jednak
mówi tu Syn, że był „bez pomocy”, skoro wyżej słysze­
liśmy słowa odnoszące się do Niego: „Dałem pomoc po­
tężnemu” (Ps 88,20*)? I w tym wypadku rozróżnij na­
tury. Pomoc otrzymuje ciało, a nie bóstwo. Jest przeto
wolny, bo nie zna więzów śmierci, bo otchłań nie pochło­
nęła tego, który w otchłani działa. Pozostaje bez pomocy,
gdyż nie za pośrednictwem posłańca lub legata, ale „sam
Pan zbawił lud swój” (Iz 63, 9 *). Ale w jaki sposób mógł
szukać pomocy do wskrzeszenia swego ciała Ten, który
innych wskrzesił? 29. Chociaż i ludzie wskrzeszali umar­
łych, to jednak nie czynili tego własną mocą, ale w imię
Chrystusa. Co innego jest prosić, co innego rozkazywać,
co innego jest wysłużyć, co innego udzielić. 30. Eliasz
wprawdzie wskrzesił, ale prosił, a nie rozkazywał. Elizeusz
wskrzesił upodobniwszy się do zmarłego, wskrzesił doty­
kając ciała umarłego, a to dlatego, by być figurą Tego,
który miał przyjść i który posłany „w podobieństwie ciała
ludzkiego” (por. Rz 8, 3) miał wskrzeszać nawet pogrze­
bany. 31. Również i Piotr, gdy uzdrawiał Eneasza, po­
wiedział: „W imię Jezusa Nazareńskiego, wstań a chodź”
(Dz 3, 6 *). „Wstań” jest wprawdzie słowem tego, który
rozkazuje, ale ufność pokłada się w zasługach Chrystusa,
a nie w przeświadczeniu o własnej potędze; leży ona w
skuteczności Imienia, a nie w sile rozkazu. Cóż więc gło­
szą arianie? Piotr również rozkazuje w imię Chrystusa, a
oni ;chcą, żeby Syn Boży prosił, a nie rozkazywał?
32. A jednak czytamy, że Chrystus „prosił”. Zrozum róż-

87
nicę: prosi jako człowiek, rozkazuje jako Syn Boży. Czy
nie odnosicie do Syna tego, co nawet diabeł odniósł, i cze­
go wy Mu z większym jeszcze bluźnierstwem odmawiacie?
To diabeł mówi: „Jeśliś jest Synem Bożym, powiedz ka­
mieniowi temu, aby stał się chlebem” (Łk 4, 3). Diabeł
mówi „rozkaż”, wy zaś „błagaj” ! On jest przekonany, że
na rozkaz Syna Bożego natura żywiołów i rzeczy zamienia
się w coś przeciwnego, wy tymczasem sądzicie, że jeżeli
Syn Boży nie będzie prosił, to Jego wola się nie spełni;
diabeł uważa, że Synowi Bożemu należy przypisać potęgę,
wy zaś — słabość. Już znośniejsze są owe diabelskie ku­
szenia niż dowody Ariusza.
33. Niech cię nie niepokoją słowa Pisma, które na­
zwało Syna Człowieczego „potężnym” (Ps 88, 20), kiedy
gdzie indziej czytasz, że „Pan chwały” został ukrzyżowany
(1 Kor 2,8). Czy nie jest to większa potęga, która dzierży
panowanie nad niebieskimi „Władzami” ? Miał bowiem po­
tęgę Ten, który rozkazywał Tronom, Panowaniom i anio­
łom. Jakkolwiek, jak jest napisane, był „wśród dzikich
zwierząt” (Mk 1,13 *), to jednak „służyli Mu aniołowie”.
Zwierzęta zatem kuszą Go jako człowieka, aniołowie Go
adorują jako Boga.
34. Dowiedzieliśmy się więc, że Syn Boży „stał się”
człowiekiem, i odnosimy to do jego człowieczeństwa. Masz
zresztą i na innym miejscu: „Który stał się potomkiem
Dawida według ciała” (Rz 1,3). Według ciała stał się za­
tem potomkiem Dawida, ale jako Bóg narodził się z Boga
przed wiekami.
5, 35. Nie zawsze bowiem słowo „stać się” znaczy: „być
stworzonym”. Czytamy przecież: „Panie, stałeś się nam
ucieczką” (Ps 89,1) oraz: „stałeś się mi zbawieniem” (Ps
117,14). Nie oznacza ono oczywiście rozkazu czy postano­
wienia stwarzania, tylko że Bóg stał się dla mnie ucieczką
i zbawieniem, jak mówi Apostoł: „Który stał się nam
mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odku­
pieniem” (1 Kor 1,30). Mówi więc, że Syn „stał się” nam

88
od Ojca, a nie że został stworzony z Ojca. Ponadto te sło­
wa, że „stał się nam mądrością” Apostoł wyjaśnia w na­
stępujących wierszach: „Ale opowiadamy mądrość Bożą
w tajemnicy, która zakryta jest, którą Bóg przeznaczył
przed wiekami ku chwale naszej, której nie poznał żaden
z książąt tego świata, bo gdyby byli poznali, nigdy by Pa­
na chwały nie ukrzyżowali” (1 Kor 2, 7—8 *). Wyraża
tu apostoł tajemnicę męki, a nie wyjaśnia, rzecz jasna,
przebiegu odwiecznego rodzenia. 36. Mądrością przeto moją
jest krzyż Pana, moim odkupieniem — Jego śmierć. Od­
kupieni bowiem jesteśmy „ikrwią drogą” według słów
Apostoła Piotra (1 P 1,19). Jako człowiek odkupił nas Pan
swoją krwią i sam jako Bóg odpuścił nam grzechy.
37. Nie róbmy przeto swego rodzaju zasadzek w sło­
wach ani też nie zakładajmy z nich sideł, ażebyśmy —
skoro bezbożnicy inaczej rozumieją dany tekst Pisma -—
nie tłumaczyli go według litery, ale według jego właści­
wego znaczenia. Tak zginęli Żydzi, którzy odrzuciwszy
głęboki sens, trzymają się pustego brzmienia słów. „Litera
zabija, a duch ożywia” (2 Kor 3,6). 38. Wydaje się, że
wśród tych dwóch bezbożności haniebniejszą jest rzeczą
przypisać bóstwu to, co należy do ciała, niż odnosić do
litery to, co jest właściwością ducha. Żydzi bali się uwie­
rzyć w ciało Boga i dlatego, odrzucając Sprawcę odku­
pienia, utracili Jego łaskę. Natomiast arianie chwałę bJstwa
sprowadzają na płaszczyznę cielesnej słabości. Godni na­
piętnowania są Żydzi, którzy ciało Pana ukrzyżowali, ale
sądzę, że na większą naganę zasługują jednak ci, którzy
mniemają, że bóstwo Chrystusa zostało obarczone krzy­
żem. Zresztą Apostoł, który często rozprawiał z Żydami,
powiada, że „heretyka po pierwszym upomnieniu unikaj”
(Tt 3,10*).
39. A mimo to słowa „stał się nam mądrością” arianie
swą bluźnierczą interpretacją stosują, nie bez obrazy Ojca,
do owego niewypowiedzianego i nie podlegającego żadnym
czasom narodzenia Chrystusa. Pomijając już sam fakt, że

89
obraza Syna jest ubliżaniem Ojcu, to owe bluźnierstwa
wymierzone są również w Ojca, o którym mówi Pismo:
„Bóg zaś jest prawdomówny, a wszelki człowiek kłamli­
wy” (Rz 3, 4*). Jeżeli natomiast sądzą, że jest tu mowa
0 Synu, to wprawdzie nie przesądzają o Jego Bożym na­
rodzeniu, ale wyznają, że jest On Bogiem, i to Bogiem
prawdziwym, czego Mu właśnie odmawiają, powołując się
na powagę tekstu. 40. Trwałoby to zbyt długo, gdybym
chciał wyliczać wszystkie miejsca Pisma, w których czy­
tamy o Bogu, że „stał się” ; nie chodzi tu oczywiście o sta­
wanie się Jego natury, ale o to, że stał się dla nas łaską.
1 tak mówi Mojżesz: „Pomocą i ochroną stał mi się ku
zbawieniu” (Wj 15,2 *). A Dawid: „Bądź mi Bogiem, obroń­
cą i domem ucieczki, aby mnie zbawić!” (Ps 30,3). Podob­
nie Izajasz: „Stałeś się pomocą każdemu ubogiemu mia­
stu”: (Iz 25,4*). Rzecz jasna, że ci święci nie mówią Bogu:
„zostałeś stworzony”, ale chcą powiedzieć, że przez łaskę
stał się nam obrońcą i wspomożycielem.
€, 41. Dlatego też nie trzeba się obawiać i tego dowodu,
którym arianie w oparciu o śmieszną interpretację słów
Pisma wykazują, że Słowo Boże zostało stworzone, gdyż
jest napisane: „Co się stało w nim, jest życiem.” 1 42. Prze­
de wszystkim niech zrozumieją, że jeśli wyrażenie „stało
się”- odnoszą do Bożej istoty, to uwikłają się w trudności
manichejczyków. Manichejczycy bowiem w ten sposób sta­
wiają zarzut: jeżeli to, co się w nim stało, jest życiem,
to jest coś, co się w nim nie stało i co jest śmiercią, tak
że wyprowadzają bezbożnie z tego tekstu istnienie dwóch
ostatecznych przyczyn. Jednak Kościół potępia taką naukę.
43. Następnie, jak potrafią udowodnić, że w ten sposób
myślał Ewangelista? Wielu bowiem mądrych i zasługu­
jących na zaufanie tekst ten tak czyta: „Wszystko się
przez nie stało, a bez niego nic się nie stało, co się stało”.
Inni znowu inaczej: „Wszystko się przez nie stało, a bez

1 Arianie w sposób dowolny łączyli z sobą słowa Prologu.

9Q
niego nic się nie stało’’; następnie czytając: „co się stało”,
dołączają: „w nim”, to znaczy: cokolwiek się stało, jest
w nim. Co zaś znaczy „jest w nim”, tłumaczy Apostoł
mówiąc: ,,Albowiem w Nim jesteśmy i żyjemy, i ruszamy
się” (Dz 17,28 *) oraz w innym miejscu: ,,W Nim stworzo­
ne są wszystkie rzeczy” (Kol 1,16). 44. Przeto bez wzglę­
du na to, w jaki sposób zechcą ten tekst czytać, to nie mo­
gą ubliżająco zarzucać Bożemu Słowu, odnosząc do Jego
istoty słowa „co się stało”, by tym samym nie uwłaczać
również i Bogu Ojcu, o którym napisano: „Lecz kto czyni
prawdę, przychodzi do światłości, aby się okazały sprawy
jego, że w Bogu są uczynione” (J 3, 21.) Otóż i tutaj czyta­
my, że uczynki człowieka są dokonane w Bogu, a jednak nie
dotyczą one Bożej istoty, ale pojmujemy je w ten sposób, żę
albo zostały uczynione przez Boga, albo według Apostoła,
że „Wszystko przez Niego i w Nim zostało stworzone, a On
jest przed wszystkim i wszystko w Nim trw a” (Kol 1,16—
—17); albo według tekstu przytoczonego, że cnoty owocu­
jące na żywot wieczny są czynione w Bogu, jak czystość,
miłość, pobożność, wiara i inne, które wykonujemy z woli
Bożej. 45. Zatem podobnie jak są one dokonywane z woli
i w mocy Boga Ojca, tak też są dokonywane z woli i w
mocy Chrystusa zgodnie ze słowami Pisma: „Stworzeni
w Chrystusie Jezusie dla dobrych uczynków” (Ef 2,10);
albo jak mówi psalm: „Niechaj będzie pokój w mocy two­
jej” (Ps .121,7*) czy gdzie indziej: „Wszystko w mądrości
uczyniłeś” (Ps 103,24). Mówi: „w mądrości uczyniłeś”,
a nie: „mądrość uczyniłeś”. Jeżeli więc wszystko zostało
uczynione „w mądrości”, a Chrystus jest „mądrością Bo­
żą” (1 Kor 1,24), to nie jest On czymś przygodnym, lecz
trwa i istnieje wiecznie; jeżeli mądrość została uczyniona,
to została ona uczyniona w jakiś gorszy sposób niż wszyst­
ko inne, gdyż sama przez się stać się nie mogła. Skoro zaś
wyrażenie „stać się” odnosi się często do czegoś innego,
a nie do natury Bożej, to również i „być stworzonym”
wskazuje na przyczynę.

91
7, 46. Z tej też racji rozumiemy, że do wcielenia odno­
szą się słowa: „Pan mnie uczynił początkiem dróg swoich
dla swoich dzieł” (Prz 8,22 *), to znaczy, że Chrystus Pan
został uczyniony z Dziewicy, by odkupić dzieła Ojca. Nie
wolno bowiem wątpić, że chodzi tu o tajemnicę wcielenia,
gdyż dla wybawienia „dzieł jego” z niewoli skażenia przy­
jął Pan ciało, ażeby przez mękę swego ciała „zniszczyć
tego, który miał władzę śmierci” (Hbr 2,14). Ciało przeto
Jego jest dla dzieł, ale Jego bóstwo jest przed nimi, gdyż
„On jest przed wszystkim i wszystko w nim trw a”. 47. Nie
bóstwo jest dla dzieł, ale dzieła dla bóstwa, jak to wyjaś­
nia Apostoł, twierdząc, że wszystko jest dla Syna: „Przy­
stało bowiem temu, dla którego wszystko i przez którego
wszystko, który wielu synów do chwały przywiódł, spraw­
cę ich zbawienia uczynić doskonałym przez mękę” (Hbr
2,10 *). Czy Apostoł nie wyłożył jasno, że Syn Boży, który
wszystko stworzył dla bóstwa, przyjął dla zbawienia ludu
ciało i podjął się cierpienia śmierci? 48. Dla jakich zaś
dzieł został Pan uczyniony z Dziewicy, to sam oznajmił,
gdy uzdrawiał ślepego: „Mnie potrzeba wykonywać spra­
wy Tego, który mnie posłał”. Abyśmy zaś zrozumieli, że
miał na myśli swe wcielenie, dodał: „Póki jestem na świę­
cie, jestem światłością świata” (J 9,4.5*). Jako człowiek
bowiem jest na świecie czasowo, gdyż jako Bóg jest za­
wsze. Przecież mówi gdzie indziej: „A ja jestem z wami po
wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20 *). 49.
Nie ma też trudności, w jakim znaczeniu jest Chrystus
początkiem wszystkiego; zapytany bowiem w ciele: „Któ-
żeś ty jest”, odpowiedział: „Początek, który i mówię wam”
(J 8,25 *). To zaś odnosi się nie tylko do wiekuistości Jego
bóstwa, ale także oznacza, że On jest wzorem cnót. Przez
to bowiem wykazał, że jest wiekuistym Bogiem, iż jest
początkiem wszystkiego i sprawcą każdej cnoty jako Gło­
wa Kościoła; mówi bowiem o Nim Pismo: „On jest głową
ciała Kościoła, On jest początkiem, pierworodnym z umar­
łych” (Kol 1,18). 50. Z tego również wynika, że i o Synu

92
Wcielonym powiedziano, iż jest „początkiem dróg swoich”
(Prz 8,22 *), co, jak się zdaje, dotyczy tajemnicy przyjętego
ciała. Dlatego bowiem stał się człowiekiem, by nam utoro­
wać drogę do nieba. Mówi przecież: „Wstępuję do Ojca
mego i Ojca waszego, Boga mego i Boga waszego” (J 20,
17*). Abyś wreszcie zrozumiał, że Ojciec wszechmogący
wytyczył „drogi swe” Synowi jako człowiekowi, znajdu­
jesz u Zachariasza słowa anioła odnoszące się do Jezusa
„obleczonego w plugawe szaty” : „To mówi Pan wszech­
mogący: Jeśli drogami moimi pójdziesz i strzec będziesz
przykazań moich” (Zach 3, 3. 7 *). Czymże jest owa pluga­
wa szata, jeśli nie przyjętym ciałem?
51. „Drogi Pańskie” są niejako ścieżkami dobrego życia,
którymi kieruje Chrystus mówiący: „Jam jest droga, praw­
da i życie” (J 14, 6). Drogą zatem jest najwyższa Moc
Boża. Chrystus jest również dla nas drogą, i to drogą do­
brą, która otwiera wierzącym królestwo niebieskie. A dro­
gi Pańskie są „drogami prostymi” (Dn 3,27 *), jak napi­
sane: „Drogi twoje, ukaż mi, Panie” (Ps 24,4*). Drogą
jest czystość, drogą jest wiara, drogą jest wstrzemięźli­
wość. Istnieje bowiem droga cnoty, istnieje też „droga
nieprawości”, mówi bowiem Pismo: „A obacz, czy droga
nieprawości jest we mnie” (Ps 138, 24 *). 52. Chrystus prze­
to jest początkiem naszej cnoty, początkiem czystości; On
nauczył panny, by nie pragnęły małżeństwa, ale by czy­
stość duszy i ciała poświęcały raczej Duchowi Świętemu,
niż mężowi. Chrystus jest początkiem skromności w życiu,
bo „będąc bogatym, stał się ubogim” (2 Kor 8, 9*); jest
początkiem cierpliwości, bo „gdy mu złorzeczono, nie zło­
rzeczył, gdy cierpiał, nie odgrażał się” (1 P 2, 23*); jest
początkiem pokory, bo mimo że dorównywał Ojcu w chwa­
le, przybrał „postać sługi” (Flp 2, 7). Od Niego bowiem
bierze początek wszelka cnota. 53. I dlatego, abyśmy mo­
gli nauczyć się tych wszystkich rodzajów cnót, „Syn jest
nam dany i stało się panowanie na jego ramionach”

93
(Iz 9, 6 *). Tym panowaniem jest krzyż Pański, który jest
panowaniem męstwa, otwierającym świętym męczennikom
drogę cierpień do świętych zapasów.
8, 54. Widział to (panowanie Izajasz i dlatego mówi:
„Maluczki narodził się nam, Syn jest nam dany5’ (9, 6 *).
Widzieli je również i Mędrcy i dlatego patrząc na Dziecię
w żłobie, adorowali Je mówiąc: „Maluczki narodził się
nam”, kiedy zaś patrzyli na gwiazdę, głosili: „Syn jest nam
dany”. Inny jest dar pochodzący z ziemi, a inny z nieba;
jednym i drugim darem jest Jeden i Ten sam, w każdym
z nich doskonały, Ten, którego bóstwo nie doznało zmiany
ani natura ludzka — uszczerbku. Jednego Mędrcy adoro­
wali i Jednemu złożyli dary, by zaznaczyć, że Ten sam
jest Panem niebios, którego widziano w żłobie. 55. Roz­
różniaj wartość poszczególnych słów: „Maluczki narodził
się nam, Syn jest nam dany”. Jakkolwiek Syn narodził
się z Ojca, to jednak nie nam się narodził, ale został nam
dany, bo nie Syn dla nas, ale my dla Syna. Nie narodził
się nam, bowiem Ten, który narodził siię przed nami, jest
stwórcą całego stworzenia. Ani też nie narodził się po raz
pierwszy Ten, który istniał zawsze i ,,był na początku”
(J 1, 1). Ale rodzi się nam tym, czym nie był, jak to po­
wiedział anioł, oznajmiając pasterzom Jego narodzenie:
„Bo się wam narodził Zbawiciel, który jest Chrystus Pan,
w mieście Dawidowym” (Łk 2, 11). Narodził się nam prze­
to tym, czym nie był, to jest Dzieciątkiem z Dziewicy,
ciałem z Maryi; tym bowiem jest po nas, tamtym przed
nami. 56. W innym miejscu tak czytamy: „Dziecię się nam
narodziło, Syn i jest nam dany” (Iz 9, 6 *), to znaczy: Ten,
który był Synem Bożym, narodził się nam z Maryi jako
dziecię i jest nam dany. Kto jest nam dany, wyjaśnia
prorok: „Daj nam zbawienie twoje” (Ps 84, 8). Co jest
ponad nami, bywa nam dane; co jest z nieba, bywa nam
dane, jak to również czytamy o Duchu Świętym: „gdyż
miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha
Świętego, który nam jest dany” (Rz 5, 5 *).

94
57. Zobaczcie więc, jak to miejsce Pisma obala wiele
herezji. „Dziecię nam się narodziło” to jest nam, nie
dom, nam, nie manichejczykom, nam, nie marcjanom.
Prorok mówi „nam”, to jest „wierzącym, a nie niewierzą­
cym” (por. 1 P 2, 7). Wprawdzie w miłosierdziu swoim
narodził się dla wszystkich, ale przewrotność heretyków
sprawiła, że nie dla wszystkich narodził się Ten, który
narodził się dla wszystkich. Przecież i światło dzienne ma
rozkaz „wschodzić nad dobrymi i złymi” (por. Mt 5, 45),
a jednak niewidomi nie widzą, że ono wschodzi. 58. Po­
dobnie przeto jak Dziecię nie narodziło się dla wszystkich,
ale dla wierzących, tak i Syn nie jest dany niewierzącym,
ale wierzącym. Dany jest nam, nie fotynianom: ci bowiem,
nie przyjmują, że Syn Boży jest nam dany, ale że się od
początku narodził wśród nas. Nie jest dany sabelianom,
gdyż oni nie życzą sobie Syna danego twierdząc, że ten
sam jest Ojcem i Synem. Nam jest dany, a nie arianom,
którzy sądzą, że Syn nie został dany przez Ojca dla na­
szego zbawienia, ale że Go Ojciec z powodu Jego niemocy
opuścił. Nie mają oni „doradcy” (por. Iz 3, 3) w Tym,
o którym mniemają, że nie wiedział rzeczy przyszłych,
nie mają w Nim Syna, bo nie uważają Go za wiekuiste­
go, aczkolwiek napisano o Synu, że „był od początku”
(1 J 1 , 1 *) i że „na początku było Słowo” (J 1, 1). Ko­
niec końcem, że powrócimy do przytoczonego już tekstu:
„Od początku, zanim uczynił ziemię, zanim uczynił głę­
biny, zanim wytrysnęły źródła wód, przed wszystkimi pa­
górkami mnie zrodził” (Prz 8, 23 *).
9, 59. Może zapytasz mnie, dlaczego powiedziałem, że
słowa: „Pan uczynił mnie” (Prz 8, 22*) odnoszą się do
wcielenia, skoro przed wcieleniem istniał już świat stwo­
rzony. Ale zwróć uwagę na to, że księgi Boże zwykły mó­
wić o rzeczach przyszłych jako o przeszłych oraz wskazy­
wać na dwie natury Chrystusa, to jest Boską i ludzką,
by ktoś nie przeczył czy to Jego bóstwu, czy też człowie­
czeństwu. 60. Podobnie bowiem jak u Izajasza: „Maluczki

95
narodził się nam, Syn jest nam dany”, tak i tutaj naj­
pierw wspomina się o stworzeniu ciała Chrystusowego,
potem zaś stwierdza się Jego bóstwo, byś wiedział, że nie
dwóch, ale jeden jest Chrystus, który przed wiekami na­
rodził się z Ojca, a w tych ostatnich czasach został utwo­
rzony z Dziewicy. Innymi słowy, Syn chce nam powie­
dzieć: Jam jest owym utworzonym z człowieka, stworzo­
nym dla sprawy zbawienia, który przed wiekami zostałem
zrodzony z Ojca. 61. Mając więc mówić: „Pan uczynił
mnie”, powiedział najpierw: „Wspomnę to, co jest od
wieków” ; a zanim powiedział: „zrodził”, rzekł: „Od po­
czątku, zanim uczynił ziemię... przed wszystkimi pagór­
kami mnie zrodził”. Kiedy więc mówimy „przed”, to co­
famy się w nieskończoność bez żadnej granicy. Dlatego
też wyrażenie „Pierwej nim Abraham był, jam jest”
(J 8, 58), nie znaczy po Adamie; a wyrażenie „przed ju­
trzenką” (Ps 109, 3), nie znaczy oczywiście po aniołach.
Gdy zatem Chrystus mówi „przed”, to nie zamyka siebie
samego w kimś innym, ale wszystko zamyka w sobie.
W ten bowiem sposób zwykło Pismo święte oznaczać Wie­
kuistość Boga. Czytamy także i w innym miejscu: „Pier­
wej niźli się stały góry i został utworzony świat, od wie­
ku do wieku ty jesteś” (Ps 89, 2 *).
62. Rodzenie Syna jest więc przed wszystkim, a stwo­
rzeniem jest On wśród wszystkich stworzeń i dla wszyst­
kich, zrodzonym z Ojca ponad Prawem, „uczynionym
z Maryi, podległym Prawu” (por. Gal 4, 4).

O SŁOWACH: „PRZYCHODZI PO MNIE MĄŻ,


KTÓRY STAŁ SIĘ PRZEDE MNĄ”.

10, 63. Lecz jest napisane: „Przychodzi po mnie mąż,


który stał się przede mną, bo pierwej był niźli ja” (J 1, 30).
Dlatego też mówią arianie: „Oto ten, który był, stał się!”
Rozważmy same słowa: „Przychodzi po mnie mąż”.

96
Mężem jest więc ten, który przychodzi i który stał się. Mąż
zaś jest słowem oznaczającym płeć, a płeć nie jest cechą
natury Bożej, ale ludzkiej. 64. Mógłbym więc powiedzieć
w ten sposób: Syn Boży „był” w Bożym poznaniu mają­
cego nastąpić wcielenia, ale „był” wiekuistością Mocy.
Albowiem i Kościół, i święci byli przeznaczeni przed wie­
kami (por. Rz 8, 28—30; 1 Kor 2, 7). Ale nie to mam obec­
nie na myśli, lecz twierdzę, że słowo „stał się” odnosi się
nie do bóstwa, ale do natury przyjętej przez wcielenie,
jak to mówi sam Jan: „Ten ci jest, o którym powiedziałem:
Przychodzi po mnie mąż, który stał się przede mną”.
65. Przeto, jak już wyżej powiedzieliśmy, gdy Jan wskazał
na obie natury w Chrystusie, ażebyś wiedział o obu, to
jest zarówno o bóstwie, jak i o ciele, w tym wypadku za­
czął od ciała. Pisma Boże mają bowiem zwyczaj, że czasem
zaczynają od bóstwa Chrystusowego i dochodzą do ta-,
jemnicy wcielenia, a czasem zaczynają od tajemnicy po­
niżającego wcielenia i wznoszą się do chwały bóstwa, co
zachodzi u Proroków, często zaś u Ewangelistów i u Pa­
wła. Także i tutaj, mając mówić o bóstwie Chrystusowym,
według wspomnianego już zwyczaju zaczął Jan od wcie­
lenia Pańskiego, nie po to, by mieszać bóstwo z człowie­
czeństwem, ale by je rozróżnić. Tymczasem arianie jak
żydowscy „karczmarze mieszają wodę z winem” (por. Iz
1, 22), bo Boże rodzenie mieszają z ludzkim i to, co po­
wiedziano o ciele, odnoszą do bóstwa.
66. Nie lękam się, że mi prawdopodobnie postawią za­
rzut, iż nieco wyżej nie użył Jan słowa „mąż”. Mówi bo­
wiem: „Ten, co po mnie przyjść ma” (J 1,15). Lecz niech
zobaczą, co i tam najpierw powiedział. „Słowo stało się
ciałem”, mówi, i dlatego nie dodał słowa „mąż”, gdyż
wspomniał już o ciele, przez które rozumiemy tu męża,
a przez męża — ciało. Ponieważ Ewangelista powiedział:
„Słowo stało się ciałem”, było już rzeczą zbyteczną wspo­
minać tutaj o „mężu”, którego już wyraził słowem „ciało”.
67. W ten sposób i w następnych wierszach najpierw

97
wspomina o „Baranku”, który miał zgładzić „grzech świa­
ta”, i ażebyś wiedział, że chodzi tu o wcielenie Tego,
o którym przedtem była mowa, dorzuca: „Ten ci jest,
0 którym powiedziałem: Przychodzi po mnie mąż, który
stał się przede mną” ; to znaczy: mąż stał się, a nie Bóg.
A chcąc wyjaśnić, że Ten sam się wcielił, który był przed
wiekami, byśmy nie sądzili, że jest dwóch synów, dodał:
„Bo pierwej był niż ja”. Gdyby bowiem Jan wyrażenie
„stał się” odniósł do Bożego rodzenia, to nie byłoby racji
dodawać czegoś trzeciego i powtarzać to, co już powiedział
wyżej. Ponieważ jednak przedtem miał na myśli tylko
wcielenie, mówiąc: „Przychodzi po mnie mąż, który stał
się przede mną”, dodał: ,,Bo pierwej był niż ja”, gdyż na­
leżało wyrazić wiekuistość bóstwa. I to jest właściwy po­
wód, dla którego najpierw wspomniał o Synu, gdyż słusz­
nie wypadało powiedzieć wpierw o Tym, który jest „wie­
kuistą Mocą” Ojca.
68. A jednak duchowe znaczenie, w jakie obfituje tekst
Pisma świętego, upoważnia nas, byśmy zboczyli z tematu
1 przyparli do muru arian, którzy w tym wypadku wyra­
żenie „stał się” odnoszą nie do „męża”, ale do bóstwa.
Cóż bowiem mogą zarzucić słowom Janowym? Prze­
cież słowa: „Przychodzi po mnie mąż, który stał się
przede mną”, można tak rozumieć, że „stał się” On ponad
moją zasługę, ponad moją łaskę, że ze względu na czaś
powstania swego ciała jest późniejszy ode mnie, a z po­
wodu chwały bóstwa godny jest uwielbienia. „Przychodzi
po mnie” odnosi się do czasu, „był pierwej niż ja” — do
wieczności; „stał się przede mną” oznacza godność, bo
przecież i tajemnica wcielenia przewyższa ludzką łaskę
69. Toteż nieco dalej rozwija myśl wyrażoną wyżej mó­
wiąc: „Przyjdzie po mnie mąż, którego trzewików nie je­
stem godzien nosić” (J 1, 30; Mt 3, 11), wskazując tutaj
oczywiście na znamienitość dostojeństwa, a nie na wie­
kuistość rodzenia. Słowa te tak dalece odnoszą się do wcie­
lenia, że Jan nie omieszkał wspomnieć o używanym przez

98
ludzi symbolu tajemniczego sandału. Na mocy Prawa po­
winowatemu lub bratu zmarłego przysługiwało małżeń­
stwo z jego żoną, by ten swemu zmarłemu bratu lub po­
winowatemu wzbudził potomstwo. Przytoczę tu historię
Rut. Wprawdzie była ona cudzoziemką, ale miała za męża
Żyda, który umierając pozostawił przy życiu powinowate­
go; gdy ją ujrzał Booz zbierającą kłosy, którymi żywiła
również swoją teściową, upodobał ją sobie, lecz nie inaczej
pojął ją za żonę, jak tylko zdejmując trzewik z nóg tego,
któremu należała się ona prawnie za żonę. 70. Historia pro­
sta, ale tajemnica głęboka. Co innego się działo, a czego
innego było ono figurą. Jeżeli będziemy się trzymać niewol­
niczo samej litery, to słowa te wzbudzają niemal uczucie^
wstydu i odrazy, jeśli ich sens i znaczenie odniesiemy do
cielesnego obcowania. Historia ta jest figurą Tego, który
ma wyjść z Żydów — „z których jest Chrystus według
ciała” (Rz 9, 5) — który nasieniem swej niebieskiej nauki
wzbudzi potomstwo swemu powinowatemu, to jest umarłe­
mu narodowi, i któremu wyższe, duchowe Prawo przynosi
ślubny sandał Kościoła, by się z nim złączył jako ze swą
oblubienicą.
71. Nie Mojżesz jest oblubieńcem; do niego bowiem skie­
rowane są słowa: „Zżuj obuwie z nóg twoich” (Wj 3, 5),
byś ustąpił miejsca swemu Panu. Nie jest też oblubieńcem
Jezus, syn Nawego, gdyż i on słyszy: „Zżuj obuwie z nóg
twoich” (Joz 5,16 *), by z powodu podobnego imienia nie
brano go za Oblubieńca Kościoła. Nie kto inny jest oblu­
bieńcem, jak tylko sam Chrystus, o którym powiedział Jan:
„Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem” (J 3, 29). Tam­
tym zdejmuje się obuwie z nóg. Temu zdjąć go nie można,
jak się wyraża Jan: „Nie jestem godzien rozwiązać rzemyka
u sandałów jego” (J 1, 27 *). 72. Przeto sam Chrystus jest
oblubieńcem, któremu zostaje poślubiona owa pochodząca
od pogan oblubienica, dotąd biedna i głodna, ale już wzbo­
gacona żniwami Chrystusowymi; ona to kłosy płodnego za­
siewu i resztki Bożego słowa w swym sercu wiąże w sno­

99
py, aby ową wdowę wycieńczoną wskutek śmierci syna
i biedną matkę umarłego narodu żywić nowym pokarmem,
nie porzucając opuszczonej wdowy i nie rozglądając się za
innymi. 73. Sam więc Chrystus jest Oblubieńcem, który
nawet synagodze nie skąpi kłosów swego żniwa. Oby się
ona sama nie wyłączała! Miała ona kogo zbierać, ale skoro
umarł jej naród, jako wdowa po zmarłym synu zbiera kło­
sy w Kościele, by móc żyć. „Przyjdą z weselem” i będą
nieść te snopy, jak mówi Pismo: „Wracając się przyjdą
z weselem, niosąc swoje snopy” (Ps 125, 6 *). 74. Któż
bowiem inny śmiałby przywłaszczać sobie Kościół za oblu­
bienicę, którą z Libanu przywołał sobie sam tylko Chry­
stus mówiąc: „Pójdźże z Libanu, oblubienico moja, pójdź
z Libanu” (Pnp 4, 8 *)? Albo o kim innym mógł Kościół
powiedzieć: „Gardło jego najsłodsze i cały jest ujmujący”
{Pnp 5, 16 *)? A ponieważ zaczęliśmy nasze wyjaśnienie od
sandału, to czy można do kogo innego, a nie do Bożego
Słowa Wcielonego skierować słowa: „Golenie jego słupy
marmurowe, które postawiono na podstawach złotych”
(Pnp 5, 15 *)? Jedynie Chrystus przychodzi do dusz i prze­
bywa w sercach świętych, na których jakby na złotych
podstawach i drogocennych fundamentach spoczęły pewnie
Jego stopy. 75. Toteż jest rzeczą zupełnie jasną, że zarówno
słowo „mąż”, jak i figura odnoszą się do tajemnicy wcie­
lenia.
11, 76. A więc wyrażenie „stał się” nie dotyczy natury
Bożej, ale często stosuje się do wcielenia, a czasem do Boga
jako sprawcy czegoś. Jeżeli bowiem odniesiesz je do bó­
stwa, to Bóg stał się pośmiewiskiem. Tak bowiem czyta­
my: „A przecież odrzuciłeś i wzgardziłeś, odtrąciłeś poma­
zańca Twego”, a niżej: „Stał się pośmiewiskiem u sąsia­
dów swoich” (Ps 88, 39—42 *). U sąsiadów, a nie u współ­
obywateli, nie u domowników, nie u bliskich, gdyż „kto
łączy się z Panem, jednym jest duchem” (1 Kor 6, 17),
a kto jest tylko bliski, nie łączy się. Stał się pośmiewi­
skiem, ponieważ krzyż Pana „dla Żydów jest zgorszeniem,

100
a dla Greków głupstwem” (1 Kor 1, 23). Dla mądrych zaś
przez ten sam krzyż stał się Chrystus „wyniesiony ponad
niebiosa” (Hbr 7, 26), wyniesiony ponad aniołów i sam stał
się „poręczycielem lepszego testamentu” (por. Hbr 7, 22),
On, który był poręczycielem pierwszego. 77. Widzisz więc,
że nie unikam tego wszystkiego, ale jeszcze pomnażam.
Zastanów się, w jakim znaczeniu mówimy o Chrystusie,
że „się stał” ! 78. Najpierw w ten sposób, że „dokonawszy
oczyszczenia zasiadł na prawicy majestatu na wysokoś­
ciach, stawszy się tym wyższy od aniołów” (Hbr 1, 3—4 *).
Gdzie jest oczyszczenie z grzechów, tam jest żertwa ofiar­
na; gdzie jest żertwa, tam jest ciało, gdzie ciało, tam ofia­
rowanie, a gdzie czynność ofiarna, tam ofiara męki. 79.
Jest następnie Chrystus „poręczycielem lepszego testamen­
tu ” ; „gdzie bowiem jest testament, musi nastąpić śmierć
tego, który testament czyni” (Hbr 9, 16 *). Śmierć zaś nie
odnosi się do wiekuistości bóstwa, ale do słabości człowie­
czeństwa. 80. A w jaki sposób Chrystus został „wyniesiony
ponad niebiosa”, Pismo tak wykazuje: „Niepokalany, od­
łączony od grzeszników i wyniesiony ponad niebiosa, któ­
ry nie ma potrzeby codziennie, jak kapłani, składać ofiary
najpierw za swoje występki, potem za ludu, bo to uczynił
raz złożywszy ofiarę z samego siebie” (Hbr 7, 26—27). Ni­
kogo nie nazywa się wyniesionym, jeśli nie był w czymś
niższy. Dlatego Chrystus został wyniesiony przez zasiada­
nie po prawicy Ojca, że stawszy się niższym od aniołów,
ofiarował samego siebie. 81. W końcu sam Apostoł pisze
do Filipian, że „stawszy się podobnym do ludzi i postawą
znaleziony jak człowiek, uniżył samego siebie stawszy się
posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 7—8 *). Widzisz, w czym
„stał się” ! Stał się na podobieństwo człowieka, a nie w mo­
cy Bożej, i stał się posłuszny aż do śmierci, ażeby potęga
bóstwa zaznała posłuszeństwa ludzkiego.
82. Ileż to jeszcze mamy przytoczyć przykładów, że
słowo „stał się” odnosi się do wcielenia albo do czegoś,

101
co to oznacza? Co bowiem się stało, to zostało stworzone.
„Albowiem on rzekł, i zostały uczynione, on rozkazał, i zo­
stały stworzone” (Ps 148, 5 *).

SŁOWA: „PAN MNIE STWORZYŁ”


ODNOSZĄ SIĘ DO CIAŁA

Wykazaliśmy wyżej w pierwszej Księdze, że wyrażenie:


„być stworzonym” odnosi się także do wcielenia. 83. Sam
bowiem Apostoł twierdząc, że nie wolno służyć stworzeniu
(por. Rz 1, 25), dał do poznania, że Syn nie został stworzo­
ny, ale zrodzony z Boga. Również i gdzie indziej, by wy­
jaśnić znaczenie słów Salomona: „Pan mnie stworzył”
(Prz 8, 22 *), wskazał na to, co zostało stworzone w Chry­
stusie.
84. Przytoczmy więc cały tekst rozdziału, który tak
brzmi: „Skoro więc dzieci były uczestnikami ciała i krwi,
i on podobnie przyjął w nich udział, aby przez śmierć
zniszczyć tego, który miał władzę śmierci” (Hbr 2, 14 *).
Któż chciał nas uczynić uczestnikami swego ciała i krwi?
Wiadomo, że Syn Boży. A w jaki to sposób, jak nie przez
ciało, stał się On naszym uczestnikiem, i jaką to śmiercią,
jak nie śmiercią swego ciała, uwolnił nas z więzów? Śmier­
cią stało się dla śmierci przyjęcie śmierci przez Chrystusa.
A zatem powyższy tekst odnosi się do wcielenia. 85. Zo­
baczmy dalej! „Nigdzie bowiem aniołów nie przygarnia,
ale potomstwo Abrahamowe przygarnia. Stąd powinien był
we wszystkim upodobnić się do braci, alby stać się miłosier­
nym i wiernym kapłanem wobec Boga, aby przebłagać
za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał i był ku­
szony, ma moc dopomóc tym, co są kuszeni. Stąd, bracią
święci, uczestnicy powołania niebieskiego, patrzcie na apo­
stoła i najwyższego kapłana wyznania naszego Jezusa, któ­
ry wierny jest temu, co go uczynił, jak i Mojżesz w całym
domu jego” (Hbr 2, 16—3, 2 *). Tak bowiem brzmią sło­

102
wa Apostoła. 88. Widzicie więc, w czym Go nazywa ^uczy­
nionym” ? W tym oczywiście, co przyjął, to jest w nasie­
niu Abrahamowym, a więc rzecz jasna, że Apostoł ma na
myśli narodzenie według ciała. A w czym „przebłagał za
grzechy ludu”, jak nie w ciele? V/ czym cierpiał, jak nie
w ciele, co już wyżej zaznaczyliśmy: „Chrystus cierpiał
w ciele” ? (por. 1 P 4, 1). A w czym jest kapłanem, jak nie
w tym, co wziął z rodzaju kapłańskiego? 87. Kapłan zaś
musi coś ofiarować i według Prawa ma wejść do miejsca
świętego przez krew. Ponieważ Bóg odrzucił krew wołów
i kozłów, ten Kapłan, jak czytałeś, musiał wejść przez
swoją krew do miejsca świętego świętych, przenikając naj­
wyższe niebiosa, by być ofiarną hostią. Ten sam jest kapła­
nem, ten sam żertwą ofiarną. Zarówno jednak kapłaństwo,
jak i ofiara są właściwością natury ludzkiej. A Chrystus był
barankiem prowadzonym na całopalenie i kapłanem „we­
dług obrządku Melchizedeka” (por. Iz 53, 7; Hbr 5, 6).
38. Niech zatem nikt nie dopatruje się Bożych preroga­
tyw tam, gdzie widzi porządek rzeczy ludzkich. Przecież
i owego Melchizedeka, przez którego Abraham złożył swe
ofiary, Kościół nie uważa za anioła, jak to niepoważnie
twierdzą Żydzi, ale za męża świętego i Bożego kapłana.
Będąc bowiem typem Chrystusa, przedstawiony jest Mel­
chizedek jako „bez ojca, bez matki, bez rodowodu” (Hbr
7, 3 ■), bez początku dni i końca żywota, by wskazać, że
na ten świat przyjdzie Wiekuisty Syn Boży, który jako
człowiek narodził się bez ojca, a jako Bóg bez matki i któ­
ry nie ma rodowodu, gdyż napisane jest: „Rodzaj jego
kto wypowie"? (Iz 53, 8).
89. Dowiedzieliśmy się więc, że ów Melchizedek jest
kapłanem wy obrażającym Chrystusa; jest on kapłanem
w figurze, Chrystus — w rzeczywistości — typ zaś jest
cieniem prawdy — on z tytułu panowania nad jednym
miastem, Chrystus z racji pojednania całego świata z Bo­
giem, bo napisane jest: „Gdyż w Chrystusie Bóg pojednał
świat z sobą” (2 Kor 5, 19), Bóg to jest wiekuiste bóstwo

103
(por. Rz 1, 20). A ponieważ Ojciec tak jest w Synu, jak
Syn w Ojcu, nie oznacza to zaprzeczenia jedności natury
i działania.
90. I jak potrafią temu zaprzeczyć w sposób uzasadnio­
ny, nawet gdyby chcieli, skoro mamy w Piśmie: ,,Ojciec,
który przebywa we mnie, on mówi, i dzieła, które ja czy­
nię, on je czyni” (J 14, 10—12*)? Nie powiedział Chry­
stus „i on czyni”, abyś nie sądził, że chodzi tu raczej
o podobieństwo działania, a nie o jego jedność. Ale mó­
wiąc „dzieła, które ja czynię, on je czyni”, dał jasno do
poznania, że mamy wierzyć w jedno działanie Ojca i Sy­
na. 91. Natomiast gdy Chrystus chciał wskazać na podo­
bieństwo, a nie na jedność działania, powiedział: ,,Kto
wierzy we mnie, uczynki, które ja czynię, i on czynić
będzie” (J 14, 12). Wtrącając „i” bardzo dobrze uwydatnił
podobieństwo naszych uczynków do swoich, ale zaprzeczył
jedności natury. Jedno jest zatem działanie Ojca i Syna,
chociaż nie podoba się to arianom.
12, 92. Pytam ich, dlaczego twierdzą, że jest rozdzie­
lone królestwo Ojca i Syna, kiedy Pan powiedział, jak to
już wyżej widzieliśmy, że „wszelkie królestwo rozdzielone
przeciwko sobie łatwo upadnie” (Mt 12, 25 *)? 93. Stąd też
by wykluczyć bezbożność ariańskiej głupoty, nauczał Piotr
o jednym królestwie Ojca i Syna mówiąc: „Dlatego, bra­
cia, tym bardziej starajcie się, żebyście pewnym uczynili
wezwanie i wybranie wasze, albowiem to czyniąc, nigdy
nie zgrzeszycie. Tak bowiem będzie wam szeroko otworzo­
ne wejście do wiecznego królestwa Boga i Pana naszego,
Zbawiciela Jezusa Chrystusa” (2 P 1, 10—11 *). 94. Albo
jeśli ktoś mniema, że to jest powiedziane o królestwie
Syna, i przyjmuje to tak, że oddziela Ojca i Syna co do
mocy, to będzie wyznawał królestwo Syna i wieczność.
Z tego też względu arianie nie tylko przyjmą dwa, i to
rozdzielone królestwa, aby uległy zniszczeniu, lecz także
ponieważ żadne królestwo nie może się równać z kró­
lestwem Bożym, nie potrafią zaprzeczyć, chociażby nawet

104
chcieli, że królestwo Boże jest także królestwem Syna;
albo więc wbrew swojej nauce przyznają, że istnieje jedno
i to samo królestwo Ojca i Syna, albo, co jest bluźnier-
stwem, przypiszą Ojcu panowanie nad królestwem m niej'
szym, albo na odwrót, zgodzą się, że jednakowe jest kró­
lestwo Tego, którego pod względem bóstwa mają za niższe­
go od Ojca. 95. Lecz to wszystko nie zgadza się, nie har­
monizuje, nie trzyma się wewnętrznie. Niechże więc po­
wiedzą, że jedno jest królestwo, jak my twierdzimy i udo­
wadniamy. Udowadniamy zaś nie naszymi świadectwami,
ale niebieskimi.

O JEDNYM I TYM SAMYM KRÓLESTWIE OJCA I SYNA

96. Najpierw na podstawie także innych tekstów Pisma


zrozum, że królestwo niebieskie jest również królestwem
Syna. Sam bowiem powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę po­
wiadam wam: Są tacy wśród tych, co tu stoją, którzy nie
zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzą­
cego w królestwie swoim” (Mt 16, 28 *). Nie można tedy
wątpić, że istnieje królestwo Syna Bożego.
97. Ale przyjmij do wiadomości, że to samo jest kró­
lestwo Syna, co i Ojca: ,,Zaprawdę powiadam wam, że są
niektórzy z tych tu stojących, co nie zaznają śmierci, aż
ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy” (Mk 8, 39 *).
Do tego stopnia jedno jest to królestwo, że jedna jest na­
groda, ci sami ludzie, te same zasługi i ten sam porę­
czyciel. 98. Dlaczego nie miałoby być jedno królestwo,
skoro Syn powiedział o sobie: „Wtedy sprawiedliwi świe­
cić będą jako słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 13,
43 *). Co bowiem posiada Ojciec przez właściwość swej
chwały, to samo ma i Syn mocą tej samej światłości. A więc
Pismo określiło królestwo jako królestwo Ojca i Syna.
99. Zrozum teraz, że kiedy Pismo mówi o królestwie,
to nie oddziela ani mocy Ojca, ani mocy Syna, gdyż za­

10 5
równo królestwo Ojca, jak i Syna zwie jednakowo króle­
stwem Boga, mówiąc np.: „Gdy ujrzycie Abrahama i Izaa­
ka, i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym”
(Łk 13, 28). Czy zaprzeczymy, że w królestwie Syna są
prorocy, skoro nawet łotrowi proszącemu: „Wspomnij na
mnie, gdy przyjdziesz do królestwa twego”, odpowiedział
Pan: „Zaprawdę mówię tobie, dziś ze mną będziesz w ra­
ju” (Łk 23, 42. 43). Być w królestwie Bożym, znaczy nie
zaznać śmierci wiecznej. Ci zaś, którzy nie zaznają śmier­
ci wiecznej, zobaczą „Syna Człowieczego przychodzącego
w królestwie swoim”.
100. A jakżeż może nie być Syn w posiadaniu tego, co
daje, mówiąc: „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego”
(Mi 16, 19)? I zobacz różnicę: sługa królestwo otwiera, Pan
daje; Chrystus czyni to sam od siebie, tamten na mocy
upoważnienia. Sługa klucze otrzymuje, Pan upoważnia:
inne jest prawo dającego, a inne szafarza.
101. Wiedz, że jedno jest królestwo i jedno rozkazanie
Ojca i Syna, jak ten sam Apostoł mówi w Liście do Efez-
apostoł Jezusa Chrystusa na rozkaz Boga Zbawiciela na­
szego i Chrystusa Jezusa, nadziei naszej” (1 Tym 1, 1 *).
Jest tu stwierdzona w sposób oczywisty jedność królestwa
Ojca i Syna, jak ten sam apostoł mówi w Liście do Efez­
jan: „To bowiem wiedzcie, że żaden porubca albo nieczy­
sty, albo chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma dzie­
dzictwa w królestwie Chrystusowym i Bożym” (Ef 5, 5 *).
Jedno jest zatem królestwo i jedno bóstwo.
102. Prawo wykazało jedno bóstwo, nauczając, że bó­
stwo jest jedyne; wykazał to i Apostoł mówiąc o Chrystu­
sie: „W którym mieszka cała pełność bóstwa cieleśnie”
(Kol 2} 9 *). Jeśli więc według Apostoła w Chrystusie
mieszka cała pełność bóstwa cieleśnie, to arianie albo
przyjmą, że jest jedno bóstwo Ojca i Syna, albo cóż my­
ślą zachować dla Ojca — chcąc oddzielić bóstwo Ojca
i Syna, gdy Syn posiada całą pełność bóstwa cieleśnie —

106
skoro nie ma już niczego poza pełnością, a pełność jest do­
skonałością? Jedno więc jest bóstwo.
13, 103. Powiedzieliśmy już wyżej, że jeden jest obraz
i jedno podobieństwo Boże. Pozostaje nam jeszcze wyka­
zać, że jedna jest chwała Ojca i Syna.

O JEDNOŚCI MAJESTATU

Dowodu na to nie będziemy szukać daleko. Przecież


sam Syn powiedział o sobie: „Gdy zaś Syn Człowieczy
przyjdzie w majestacie swoim i wszyscy aniołowie z nim,
wtedy zasiądzie na stolicy majestatu swego” (Mt 25, 31).
Oto mamy jasno wyrażony majestat Syna. Czego brakuje
Temu, któremu nie stworzonego majestatu zaprzeczyć nie
potrafią? Istnieje zatem majestat Syna,
104. Niechże więc teraz przyjmą do wiadomości, by po­
tem nie wątpili, że jeden jest majestat Ojca i Syna. Sam
Pan powiedział: „Kto bowiem wstydził się mnie i słów
moich, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy
przyjdzie w majestacie swoim i Ojca, i świętych aniołów”
(Łk 9, 26). A cóż to znaczy i „świętych aniołów””, jeśli nie
to, że słudzy bywają uczczeni godnością Pana? 105. God­
ność swą odniósł przeto Chrystus do Syna i Ojca, tak że
aniołowie nie mają jednakowego udziału w chwale Ojca
i Syna, ale jedynie oglądają wspaniałość chwały Bożej.
Bo przecież aniołowie nie mają swego majestatu, jak to
czytamy o Synu, który „zasiądzie na stolicy majestatu
swego”, lecz są tylko obecni, by widzieć wspaniałość Ojca
i Syna w miarę możności i zasług. 106. Zresztą Boskie
słowa Pisma same się wyjaśniają, byś wiedział, że Ojciec
i Syn nie mają wspólnej chwały z aniołami. Tekst bowiem
w ten sposób opiewa: „Gdy zaś przyjdzie Syn Człowieczy
w majestacie swoim i wszyscy aniołowie z nim” ; i aby
nas pouczyć, że jeden jest majestat i jedna jest chwała

107
Ojca i Syna, sam Syn mówi w innej księdze: „I Syn Czło­
wieczy wstydzić się go będzie, gdy przyjdzie w chwale
Ojca swego z aniołami świętymi” (Mk 8, 38). Ci są na
usługach, On w chwale, ci są w orszaku, On na tronie, ci
stoją, On zasiada. Stosując ludzki sposób wyrażania się:
On sądzi, a ci usługują. 107. Wybornie powiedział Psin
nie wymieniając najpierw chwały Ojca, a dodając później
swoją i aniołów, ażeby się nie zdawało, że przyjmuje
stopniowanie i kolejność od chwały wyższej do niższej.
Ponieważ jednak Ojciec nie mógł wydać się niższym,
Chrystus najpierw wymienił chwałę swoją, dodając po­
tem chwałę „Ojca i aniołów”, by umieszczając siebie mię­
dzy Ojcem i aniołami nie wyglądało na to, że we wzno­
szeniu się od aniołów ło Ojca czyni siebie niejako wyż­
szym stopniem, albo by nie mniemano, że jest stopniem
niższym w przejściu od Ojca do aniołów. Albowiem my,
którzy wyznajemy jedno bóstwo Ojca i Syna, nie przyj­
mujemy, jak to czynią arianie, innego porządku.

SYN POSIADA JEDNĄ SUBSTANCJĘ Z OJCEM

14, 108. Co się tyczy substancji Bożej, to po co mam


mówić, znamienity cesarzu, że jedna jest substancja Syna
i Ojca, skoro czytaliśmy, iż Syn jest odbiciem istoty Ojca
(Hbr 1, 3), tak że już pojmujesz, iż pod względem bóstwa
Syn w niczym się nie różni od Ojca? 109. Syn właśnie
mając na myśli to odbicie powiedział: „Wszystko, cokol­
wiek ma Ojciec, moim jest” (J 16, 15 *).- Nie możemy
przeto zaprzeczyć istnieniu substancji w Bogu. Nie jest
też niesubstancjalny Syn, który innych obdarza substan­
cją, jakkolwiek inna jest substancja Boga, a inna stworze­
nia. Nie może też być niesubstancjalny Syn Boży, przez
którego wszystko istnieje (por. Kol 1, 16. 17). 110. I dla­
tego mówi: „Nie jest zakryta kość moja, którą uczyniłeś
w skrytości, i istność moja w głębokościach ziemi” (Ps 138,

108
15 *). Dla Mocy i Bóstwa nie jest zakryte to, co działo się
przed stworzeniem świata albo co dokonywało się na łonie
niezbadanego Bożego majestatu. Dowiedzieliśmy się więc
o istnieniu Bożej substancji.
111. Ale powiesz, że chodzi tu o substancję przyjętą
przez Syna przy wcieleniu. A jednak dowiodłem, że w
Piśmie spotykamy słowo „substancja” nie dla oznaczenia
majętności, jak mówicie. Jeżeli macie ochotę, to przyjmij­
my, że jest tu mowa o substancji Chrystusa w jej tajem­
niczej obecności „w głębokościach”. Chcąc bowiem uwol­
nić dusze zmarłych, rozkuć kajdany śmierci i odpuścić
grzechy, działał w otchłani przez duszę swego ciała. 112.
Ale co stoi na przeszkodzie, byśmy tu rozumieli ową sub­
stancję Bożą, skoro Bóg cieszy się taką wszechobecnością,
jaką Mu przypisują słowa: „Jeśli wstąpię do nieba, tam ty
jesteś, jeśli zstąpię do otchłani, tam jesteś” (Ps 138, 8*)?
113. Zresztą istnienie substancji Syna wykazało Pismo
mówiąc: „Mnie nie uczynionego widziały oczy twoje”
(Ps 138, 16 *), a mówi to dlatego, że Syn nie jest owocem
jakiegoś działania, ale zrodzonym Słowem Wiekuistej Mo­
cy. Użyto tu słowa akatergaston, to znaczy, że Syn Boży
nie został ani uczyniony, ani stworzony, ale zrodzony
z Ojca, a żadne stworzenie nie było świadkiem tego zro­
dzenia. Mimo to rozporządzamy wielu innymi tekstami
dowodzącymi istnienia substancji Bożej. Przyjmijmy, że
w powyższym tekście jest mowa o cielesnej substancji
Chrystusa, bylebyś wyznał, że Słowo Boże nie jest doko­
nanym dziełem, ale nie uczynionym bóstwem. 114. Wiem
o tym, że niektórzy twierdzą, iż tajemnica wcielenia nie
jest także czymś uczynionym w tym znaczeniu, że nie
jest ona owocem małżeńskiego obcowania, lecz narodze­
niem dziewiczym. Jeżeli więc wielu twierdziło, że nawet
poród Maryi nie jest jakimś dziełem, to ty, Ariuszu, uwa­
żasz Boże Słowo za dzieło?
115. Czy tylko tutaj czytamy o substancji? Czy gdzie
indziej nie powiedziało Pismo: „Złamane zostały bramy

109
miast, zawaliły się góry i objawiła się substancja” (Nah
2, 7—8 * Sept.)? Czy także i w tym miejscu jest mowa
o stworzeniu? Niektórzy zwykli sądzić, że substancja ozna­
cza tu zasoby pieniężne. Jeżeli przyjmiemy takie znacze­
nie, to czy dlatego zawaliły się góry, by można było do­
strzec zasoby pieniężne? 116. Ale przypomnijmy sobie,
jakie to góry zawaliły się! Oczywiście te, o których po­
wiedziano: „Jeśli będziecie mieć wiarę jako ziarno gor-
czyczne, rzeczecie tej górze: podnieś się i rzuć się w mo­
rze” (Mt 17, 19; 21, 21). Górami tymi są zatem wynoszące się
szczyty. 117. Czytamy w końcu w tekście greckim, że „za­
waliły się królestwa”. Jakie królestwa, jeśli nie szatana,
0 którym powiedział Pan: „Jakże się ostoi królestwo je­
go” (Mt 12, 26)? Chodzi więc tutaj o te góry, które są
królestwami diabła. Dlatego też, gdy zawalają się te kró­
lestwa w sercach ludzkich, wówczas się objawia, że Chry­
stus, Syn Boży, posiada substancję Ojca. A czymże są owe
miedziane góry, spośród których wychodziły „cztery wo­
zy” (Zach 6, 1)? 118. Zauważyliśmy, że ową „wyniosłość
wynoszącą się przeciw wiedzy Bożej” (2 Kor 10, 5) oba­
liło słowo Pańskie, kiedy Syn Boży rzekł: „Milcz i wyjdź
z człowieka, duchu nieczysty” (Mk 1, 25; 5, 8*). O szata­
nie powiedział również Chrystus przez proroka: „Oto ja do
ciebie góro zepsuta” (Jer 51, 25 *). 119. Właśnie owe góry
zawaliły się i „objawiło się”, że w Chrystusie była Boża
substancja według słów tych, co wołali: „Prawdziwie je­
steś Synem Bożym” (Mt 14, 33 *). Chrystus bowiem nie
rozkazywał szatanom mocą ludzką, ale Bożą. Także i Je­
remiasz mówi: „Nad górami posłuchajcie płaczu i lamentu
1 na rozłogach puszczy narzekania, albowiem zostały spu­
stoszone dlatego, że nie ma ludzi, nie usłuchali głosu sub­
stancji i wszystko począwszy od ptactwa aż do bydła prze­
raziło się i wyginęło” (9, 10 *).
120. W innym miejscu, kiedy Pan okazał ludzką nie­
moc, by dać dowód, że przyjął słabości ciała i nasze uczu­
cia, nie omieszkał także zawołać przez proroka: „Wspo­

110
mnij, Panie, jaka jest moja substancja” (Ps 88, 48 *), gdyż
Syn Boży przemawiał w ułomnościach ludzkiej natury.
121. O tym mówi zresztą nieco wyżej, by wskazać na ta­
jemnicę wcielenia: „Ty zaś, Panie, odtrąciłeś i wzgardzi­
łeś pomazańcem twoim, obaliłeś przymierze sługi twego,
znieważyłeś na ziemi poświęcenie jego” (Ps 88,39—40 *).
W czym więc nazwał się sługą, jak nie w ciele? Albowiem
„¡nie uważał sobie za grabież równości swej z Bogiem, ale
wyniszczył samego siebie, przyj ąwszy postać sługi, staw-
szy się podobnym do ludzi i postawą znaleziony jest jak
człowiek” (Flp 2, 6—7 *). Ze względu na przyjęcie mojej
natury jest sługą, ze względu na swoją moc jest Panem.
122. A co oznaczają słowa: ,,Bo któż był w substancji
Pana”, i nieco niżej: „Gdyby ci stali w mojej substancji
i słuchali słów moich, i nauczali lud mój, odwróciłbym ich
od nieprawości ich i od myśli złych” (Jer 23,18.22 *)?
15, 123. Dlaczego przeczą istnieniu substancji Bożej?
Dlaczego sądzą, że należy unikać słowa „substancja” tak
częstego w Piśmie, kiedy sami twierdząc, że Syn jest in­
nej substancji (heteroousios ), przyjmują mimo wszystko
Bożą substancję? 124. Nie unikają zatem samego słowa,
ale raczej jego mocy, bo nie chcą uznać prawdziwego Sy­
na Bożego. Wprawdzie językiem ludzkim nie potrafimy
wyrazić Bożego rodzenia, jednak Ojcowie Nicejscy uznali
za rzecz słuszną, by właśnie tym słowem wbrew mniema­
niu, że jest heteroousios , wyrazić wiarę, idąc za powagą
proroka mówiącego: „Któż był w substancji Pańskiej
i widział jego Słowo” ? (Jer 23, 18 *). Otóż arianie przyjmu­
ją to słowo według znaczenia, jakie mu nadają swą bez­
bożnością, ale gardzą nim i je odrzucają według znaczenia,
jakie ono ma zgodnie z pobożnością wierzących. 125. A dla­
czego nie chcą się zgodzić, że Syn jest tej samej substan­
cji co Ojciec (homoousios), jeśli nie dlatego, że nie chcą
wyznawać prawdziwego Syna Bożego? Zdradził się z tym
ich pisarz Euzebiusz z Nikomedii twierdząc w swym liście:
„Jeśli głosimy prawdziwego i nie stworzonego Syna Bo­

li!
żego, to zaczynamy wyznawać, że jest On Ojcu homo-
ousios” h Kiedy list ten przeczytano na Soborze Nicejskim,
Ojcowie włączyli to słowo do symbolu wiary, wiedząc, że
przeraża ono przeciwników i chcąc nim jakby wydobytym
mieczem uciąć głowę niegodziwej herezji. 126. Na próżno
jednak arianie głoszą, że słowo homoousios godzi w sabe-
lian, zwłaszcza że w ten sposób wyjawiają swoją niewie­
dzę. Mówimy, że ktoś jest tej samej substancji, określa­
jąc jego stosunek do innej osoby, a nie do samego siebie.
Słusznie więc mówimy, że Syn jest homoousios w stosun­
ku do Ojca, bo słowo to wyraża i różnicę Osób, i jedność
natury.
127. A czy mogą zaprzeczyć słowu ousia, skoro i Pan
użył odnośnie do chleba wyrażenia „epiusios” (Mt 6, 11),
i Mojżesz napisał: „hymeis esesthe moi laos periousios” (Wj
19, 5*)? A czym jest ousia i od czego pochodzi, jeśli nie
aei ousa , czyli od tego, co trwa zawsze? Ten bowiem, kto
istnieje i istnieje zawsze, jest Bogiem, i dlatego ousia ist­
niejąca zawsze zwie się Bożą substancją. Z tej racji mamy
wyrażenie: chleb „epiusios”, bo z substancji Słowa do­
starcza on sercu i duszy substancji trwającej mocy; na­
pisane jest bowiem: „A chleb serce człowiecze wzmacnia”
(Ps 103, 15 *).
128. Trzymajmy się tedy nakazów naszych Ojców i nie
odważajmy się naruszać lekkomyślnie odziedziczonych pie­
częci. Owej opieczętowanej księgi proroczej nie odważyli
się otworzyć Starsi ani Władze, ani aniołowie, ani archa­
niołowie, ale prawo do jej otwarcia zastrzeżone jest same­
mu Chrystusowi. Któż z nas śmiałby odpieczętować księgę
kapłańską, którą wyznawcy opieczętowali i którą już wielu
uświęciło swym męczeństwem? Ci, którzy zostali zmusze­
ni do jej otw arcia12, zapieczętowali ją później, ale z prze­
wrotnością godną potępienia; inni zaś, którzy nie śmieli
1 Hefele-Leclerq, H is to ir e d e s C o n c ile s, I 1, p. 432 ns. 1; 434
ns. 4.
2 Synod w Rimini.

112
jej naruszyć, zostali wyznawcami i męczennikami. Jakże
możemy się zaprzeć wiary tych, których zwycięstwo gło­
simy?
16, 129. Niech się nikt nie lęka, nikt nie boi. Więcej
daje wierzącym Ten, który grozi. Zatrute są bowiem po­
chlebstwa zdrajców i wtedy zwłaszcza należy się ich wy­
strzegać, kiedy udają, że głoszą to, czemu przeczą. W ten
sposób zostali już przedtem oszukani ci, co łatwo uwie­
rzyli, tak że wpadli w pułapkę niewiary tam, gdzie spo­
dziewali się znaleźć wiarę.
130. „Kto twierdzi — mówią arianie — że Chrystus
jest stworzeniem jak inne stworzenia, niech będzie wy­
klęty.” Usłyszeli to prostoduszni i uwierzyli, bo napisane
jest, że „prostoduszny wierzy każdemu słowu” (Prz 14, 15).
Usłyszeli więc to i uwierzyli oszukani głównie słowem,
a w poszukiwaniu pokarmu wiary, jak ptaki w gonitwie
za jedzeniem, nie uniknęli zastawionych na siebie sideł.
I tak szukając wiary dali się złapać wędką niegodziwego
oszustwa. Dlatego też powiedział Pan: „Bądźcie więc roz­
tropni jak węże, a prości jak gołębice” (Mt 10, 16): naj­
pierw musi być roztropność, by prostota mogła być bez­
pieczna. 131. Istnieją bowiem węże ewangeliczne, które
zwlekają z siebie starego człowieka, by przywdziać nowy
sposób życia według słów: „Zwlekając z siebie starego
człowieka, z uczynkami jego, a przyoblekając się w nowe­
go na wzór Tego, który go stworzył” (Kol 3, 9—10 *).
Uczmy się zatem dróg węży ewangelicznych, zrzucając z
siebie resztki starego człowieka, abyśmy jak węże umieli
ratować głowę i wystrzegać się oszustwa. 132. Wystarczało
przecież powiedzieć: „Kto nazywa Chrystusa stworzeniem,
niech będzie wyklęty”. Dlaczego to, arianinie, mieszasz
z prawowiernym wyznaniem wiary truciznę, by zarażać
cały organizm? Dodając bowiem słowo: „jak inne stwo­
rzenia”, nie przeczysz, że Chrystus jest stworzeniem, ale
twierdzisz, że jest On stworzeniem odmiennym. Nazywasz
Go stworzeniem, chociaż znakomitszym od innych. Prze-

113
cięż i Ariusz, nauczyciel tej bezbożności, uważał Syna Bo­
żego za doskonałe stworzenie, chociaż nie za takie jak
reszta stworzeń. Widzisz, że posłużyliście się słownictwem
odziedziczonym po ojcu waszym, Ariuszu. Wystarczy za­
przeczyć, że Chrystus jest stworzeniem, po co było doda­
wać, że ,,nie takim jak inne stworzenia” ? Gdetnij, co
zgniłe, aby się nie sączyła zaraza: jest ona zatruta, niesie
z sobą śmierć.
133. Czasem jednak nazywasz Chrystusa Bogiem. Ale
nazwij Go Bogiem w ten sposób, żebyś zaznaczył, iż jest
On Bogiem prawdziwym i żebyś Mu przyznał pełność
Ojcowskiego bóstwa. Przecież „są tak zwani bogowie czy
to w niebie, czy na ziemi” (1 Kor 8, 5). Nie nazywaj Chry­
stusa Bogiem w jakikolwiek sposób, ale tak, byś Synowi
przyznał to samo bóstwo, które posiada Ojciec według
słów: „Albowiem jak Ojciec ma życie sam w sobie, tak
dał i Synowi, aby miał życie sam w sobie” (J 5, 26 *).
Dał mu je oczywiście przez rodzenie jako Synowi, a nie
jako potrzebującemu przez łaskę. 134. „I dał Mu władzę
sąd czynić, dlatego że jest Synem Człowieczym” (J 5, 27 *)<
Widzisz, co Chrystus dodał, ażebyś na podstawie słowa nie
wysuwał zarzutu: czytasz o Synu Człowieczym i zarzu­
casz Mu, że otrzymuje? Twierdzisz zatem, że nie jest Bo­
giem, jeżeli Synowi nie przysługuje to, co jest Boże. Sko­
ro Chrystus powiedział: „Wszystko, cokolwiek ma Ojciec,
moim jest” (J 16,15 *), to dlaczego nie przyznajesz Synowi
tego wszystkiego, co należy do natury Bożej? Jeśli bo­
wiem mówi: „Wszystko, cokolwiek Ojciec ma, moim jest”,
to czy wyłącza coś, czego nie posiada? 135. Cóż z tego, że
nie tyle z wiarą, ile z emfazą mówisz o Nim, że wskrze­
szał umarłych, chodził po morzu i uzdrawiał ludzi? Syn
Boży pozwolił również ludziom dokonywać takich czynów.
Podziwiam to bardziej u ludzi, że „dał taką moc ludziom”
(Mt 9, 8). Pragnę usłyszeć o Chrystusie coś, co Mu jest
właściwe, czego nie podziela na równi ze stworzeniami,
ponieważ „jest zrodzony”, jest jedynym Synem Boga, jest

114
Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego i siedzi po pra­
wicy Ojca. 136. Gdzie tylko czytam, że Ojciec i Syn zasia­
dają razem, to Syn zawsze siedzi po prawicy Ojca. Czy
z tego wynika, że jest On od Ojca doskonalszy? Tego nie
twierdzimy. Natomiast stwierdzamy, że miłość Boża Syna
szanuje, a ludzka niegodziwość Mu uwłacza. Wiedział
Ojciec, że odnośnie do Syna wybuchną spory, i dlatego
dał nam do naśladowania wzór miłości, abyśmy Synowi
nie uwłaczali.
17, 137. Tylko w jednym miejscu czytamy w Piśmie,
że Szczepan widział Jezusa „stojącego po prawicy Bożej”
(Dz 7, 56 *). I to zrozum, byś przypadkiem nie wysuwał
stąd jakiegoś zarzutu. Dlaczego wszędzie przedstawiony
jest Syn jako siedzący po prawicy, a w tym jednym miej­
scu czytamy, że stoi? Siedzi bowiem jako sędzia żywych
i umarłych, stoi jako orędownik swoich wyznawców.
Chrystus stał jako kapłan, mający złożyć Ojcu ofiarę dziel­
nego męczennika; stał jako zwierzchnik, by włożyć wieniec
na głowę bohaterskiego zapaśnika za tak wspaniałą
walkę. 138. I ty otrzymaj Ducha Bożego, byś umiał to
rozróżnić, jak Go otrzymał Szczepan, i byś powtarzał za
męczennikiem: „Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Czło­
wieczego stojącego, po prawicy Bożej” (tamże). Ten, dla
kogo otwarte są niebiosa, spostrzega Jezusa „stojącego po
prawicy Bożej”, a kto ma oczy duszy zamknięte, ten Je­
zusa „po prawicy Bożej” nie widzi. Wyznawajmy zatem
Jezusa po prawicy Bożej, aby się także i nam niebiosa
otwarły; zamyka sobie niebiosa ten, kto wierzy inaczej.
139. Jeżeli czynią z tego zarzut, że Syn stał, niech wy­
każą, że w tym samym miejscu jest mowa o Ojcu siedzą­
cym. Wprawdzie Szczepan powiedział, że Syn Człowieczy
stał, jednak nie wspomniał równocześnie, że Ojciec sie­
dział. 140. Ażeby zaś tym lepiej można było poznać, że
stanie nie stanowi tu ujmy, ale moc, Szczepan błagał Sy­
na, aby go polecił Ojcu mówiąc: „Panie Jezu, przyjmij
ducha mojego” (Dz 7, 59 *). By zaś wykazać, że jedna jest

115
moc Ojca i Syna, powtórzył: „Panie, nie poczytaj im tego
grzechu” (Dz 7, 60 *). Tymi słowy Syn Boży jako Syn Czło­
wieczy modlił się do Ojca podczas swej męki, tymi słowy
Szczepan zwraca się do Syna w swym męczeństwie. Po­
nieważ o tę samą łaskę prosi Ojca i Syna, stwierdza też
jednakową Ich moc. 141. Jeżeli zaś chcą odnieść do Ojca sło­
wa Szczepana, to niech zobaczą, czego dowodzą swym twier­
dzeniem. Wprawdzie niewiele o to dbamy, jednak niech
ci, którzy wszystko opierają na literze, zwrócą uwagę na
to, że Szczepan najpierw prosi Syna. My natomiast zgod­
nie z ich interpretacją wykazujemy jedność chwały Ojca
i Syna; ponieważ proszony jest i Ojciec, i Syn, jednakowa
prośba wskazuje na jedność działania. Jeżeli zaś nie podo­
ba im się, że Szczepan do Syna powiedział „Panie”, to
widzimy, że Syna za Pana nie uważają.
142. Ponieważ nastąpiło już wręczenie korony tak wiel­
kiemu męczennikowi, przerwijmy naszą polemikę i zanie­
chajmy dzisiejszych wywodów. Jak godzi się po wielkich
zmaganiach, wychwalajmy świętego męczennika, skrwa­
wionego wprawdzie wskutek ran zadanych mu przez wro­
ga, ale uwieńczonego nagrodą Chrystusową.
KSIĘGA CZWARTA

1, 1. Gdy zastanawiam się, znamienity cesarzu, dlacze­


go rodzaj ludzki tak pobłądził, że wielu niestety, trzyma
się różnych opinii odnośnie do Syna Bożego, to bynaj­
mniej nie wydaje się tak dziwne, że ludzka mądrość po­
błądziła w rzeczach niebieskich, ile raczej to, że nie oka­
zała posłuszeństwa Pismu świętemu. 2. Cóż dziwnego, że
ludzie nie zdołali pojąć „tajemnicy Boga Ojca, Pana na­
szego Jezusa Chrystusa, w którym są ukryte wszystkie
skarby mądrości i wiedzy” (Kol 2, 2—3 *), tajemnicy, któ­
rej i aniołowie nie mogli poznać inaczej, jak tylko przez
objawienie? 3. Któż bowiem potrafił raczej swoją myślą
niż wiarą nadążyć za Panem Jezusem, który raz z naj­
wyższych niebios zstępuje, by przeniknąć otchłanie, to
znowu z otchłani wznosi się do niebios, który nagle wy­
niszcza samego siebie, by zamieszkać między nami, który
nigdy się nie umniejsza, gdyż Syn zawsze pozostaje w
Ojcu, a Ojciec w Synu? 4. Wątpił o nim sam Zwiastun,
jakkolwiek wyobrażał tutaj Synagogę, wątpił nawet ten,
który miał iść „przed obliczem Pana” (Łk 1, 76; por. Mt
11, 10). W końcu wysławszy uczniów pyta się: „Tyś jest,
który masz przyjść, czy też innego czekamy?” (Mt 11, 2—3).
5. Niebieska tajemnica wprawiła w zdumienie nawet anio­
łów. Dlatego też gdy Pan zmartwychwstał i gdy najwyższe
niebiosa nie były w stanie ogarnąć powstającego z mar­
twych Tego, którego według ciała już długo krył w sobie
ciasny grób, to i niebianie osłupieli. 6. Przywrócony do
życia w nowym ciele wchodzi Zwycięzca jako Pan do

117
„świętego swego Kościoła” (por, Ps 10,5), poprzedzany
przez aniołów i archaniołów podziwiających łup wyrwany
śmierci. I chociaż zdawali sobie sprawę, że ciało nie mogło
niczego Bogu dodać, gdyż wszystko jest niższe od Boga, to
jednak oglądając zwycięstwo krzyża i panowanie na ra­
mieniu jego (Iz 9, 6 *) oraz widząc zdobycze wiekuistego
Triumfatora — jak gdyby bramy niebios, przez które wy­
szedł, nie mogły Go ogarnąć, chociaż i tak nigdy Jego
chwały nie ogarniają — szukali jakiejś innej drogi powrot­
nej: do tego stopnia nic nie utracił „Wyniszczony” ! 7. Na­
leżało jednak nowemu Zwycięzcy przygotować nową dro­
gę; zawsze bowiem w powszechnym mniemaniu zwycięzca
uchodzi za kogoś większego i znamienitszego. Ponieważ
jednak wieczne i takie same dla Nowego i Starego Testa­
mentu są bramy sprawiedliwości, przez które wchodzi się
do nieba, nie zmienia się ich, ale się je podnosi, gdyż
wchodził przez nie nie jeden człowiek, ale cały świat w
osobie Zbawiciela wszystkich. 8. Przeniesiony został do
nieba Henoch, porwany Eliasz, ale „nie jest sługa nad pa­
na” (Mt 10, 24). Albowiem „nikt nie wstąpił do nieba, tyl­
ko ten, który zstąpił z nieba” (J 3, 13 *). Nawet o Mojże­
szu, chociaż ciało jego nie ukazało się na ziemi, nie czyta­
my nigdy, że znajdował się w chwale niebieskiej, jak tylko
kiedy Pan zadatkiem swego zmartwychwstania rozerwał
więzy otchłani i wyprowadził stamtąd dusze pobożne.
Przeniesiony został Henoch, porwany Eliasz, obaj słudzy,
obaj z ciałem, ale nie po ich zmartwychwstaniu, nie z łu­
pem śmierci, nie z triumfem krzyża widzieli ich aniołowie.
9. Toteż, gdy oglądali, jak przychodzi Pan wszystkiego,
pierwszy i jedyny Triumfator nad śmiercią, każą książę­
tom podnieść bramy, wołają z podziwem: „Podnieście,
książęta, bramy wasze, i podnieście się, bramy wieczne,
a wnijdzie król chwały” (Ps 23, 7 *). 10. A nie brakowało
jeszcze wśród niebian i takich, co się zdumiewali, co zdzi­
wieni patrzyli na nową okazałość, nową chwałę, i dlatego
pytali: „Któryż to jest król chwały?” (Ps 23, 8). Ponieważ

118
jednak i wiedza aniołów może wzrastać i rozwijać się,
różnią się oni między sobą mocą i mądrością. Tylko sam
Bóg nie zna żadnego rozwoju, bo we wszelkiej doskona­
łości istnieje wiecznie. 11. Odpowiadali im inni, którzy
byli świadkami zmartwychwstania, co je widzieli albo się
już o nim dowiedzieli: „Pan mocny i potężny, Pan potęż­
ny w walce” (Ps 23, 8 *). 12. I rzesza aniołów w triumfalnym
szyku obwieszczała: „Podnieścież, książęta, bramy wasze,
i podnieście się, bramy wieczne, a wnijdzie król chwały”
(Ps 23,9*). 13. I znowu inni pytali zdumieni: „Któryż to
jest król chwały? Widzieliśmy Go: nie miał krasy ani
piękności” (Ps 23, 10; Iz 53, 2*). Jeżeli nie jest to On, to
„któryż to jest król chwały?” 14. Odpowiadają wiedzący:
„Pan zastępów, ten to jest król chwały” (Ps 23, 10). A więc
Syn jest „Panem zastępów”. Jakim więc prawem arianie
twierdzą, że słaby jest Ten, w którego podobnie jak w
Ojca wierzymy jako w Pana zastępów? Jakim prawem
czynią arianie różnicę, gdy chodzi o moc Ojca i Syna,
skoro czytaliśmy, że „Panem Sabaot” jest Ojciec i „Pa­
nem Sabaot” jest Syn? Bo i tak znajdujemy w wielu ko­
deksach: „Pan Sabaot, ten to jest król chwały”. A wyra­
żenie „Pan Sabaot” niektórzy czasem tłumaczą jako Pan
zastępów, czasem jako król, a niekiedy jako wszechmocny.
A ponieważ wstępujący do nieba jest również Pan Sa­
baot, przeto Syn Boży jest oczywiście wszechmogący.
2, 14 a. Cóż tedy uczynimy? Jak wejdziemy do nieba?
Są tam przecież rozstawione Władze, wyznaczeni Książęta,
którzy pilnują bram niebios i pytają wstępującego. Kto
mnie wpuści, jeśli nie wyznam wszechmogącego Chrystu­
sa? Bramy są zamknięte, nie otwierają się komukolwiek,
nie każdy, kto chce, wchodzi, ale tylko ten, kto szczerze
wierzy. Strzeżony jest cesarski dwór. 15. Ale załóżmy, że
wśliźnie się ktoś niegodny, że ujdzie uwagi Książąt bram
niebieskich, że zasiądzie do wieczerzy Pańskiej! Gdy wej­
dzie Gospodarz uczty i ujrzy człowieka nie przyodzianego
w godową szatę wiary, to wyrzuci go „do ciemności ze­

119
wnętrznych, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt
22,11—13*), o ile nie zachowa wiary i pokoju. 16. Za­
trzymajmy przeto godową szatę, którą otrzymaliśmy, i nie
odmawiajmy Chrystusowi należnych Mu przymiotów,
Chrystusowi, którego głoszą aniołowie, obwieszczają pro­
rocy, o którym świadczą archaniołowie, jak to wyżej wy­
kazaliśmy.
17. A może prorok powiedział, że przeminą bramy nie
tylko tego nieba. Słowo Boże przenika bowiem jeszcze inne
niebiosa, o których powiedziano: „Mamy bowiem kapłana
wielkiego, który przeniknął niebiosa, Jezusa, Syna Bożego”
(Hbr 4,14 *). Jakie to są niebiosa pierwszego wśród kapła­
nów, jeśli nie te, o których mówi prorok: „niebiosa opo­
wiadają chwałę Boga” (Ps 18, 2). 18. Chrystus stoi przy
drzwiach duszy naszej. Posłuchaj, co mówi: „Oto stoję
u drzwi i kołaczę, jeśli kto... otworzy mi drzwi, wejdę do
niego i będę z nim ucztował, a on ze mną” (Ap 3, 20 *).
A Kościół mówi o Nim: „Głos miłego mego kołacze do
drzwi”' (Pnp 5, 2 *). 19. A według przykładu powyższego
nie stoi On sam, ale poprzedzają Go aniołowie wołający:
„Podnieście, książęta, bramy wasze”. Jakie bramy? Te
oczywiście, o których mówi w innym miejscu: „Otwórzcie
mi bramy sprawiedliwości” (Ps 117, 19). Otwórz więc two­
je bramy Chrystusowi, by mógł do ciebie wejść, otwórz
Mu bramy sprawiedliwości, bramy czystości, otwórz Mu
bramy męstwa i mądrości. 20. Uwierz mówiącym aniołom:
„Podnieście się, bramy wieczne”, by mógł przyjść do cie­
bie „Król chwały, Pan zastępów”. Bramą twą jest głośne
i wierne wyznanie wiary, bramą twą są drzwi mowy, któ­
re Apostoł pragnie mieć otwarte mówiąc: „Aby otworzyły
mi się drzwi mowy dla głoszenia tajemnic Chrystuso­
wych” (Kol 4,3*). 21. Niechże się więc otworzy Chrystu­
sowi twoja brama, i nie tylko otworzy, ale niech się pod­
niesie, o ile tylko jest wieczna, a nie przemijająca; napisa­
no bowiem: „I podnieście się bramy wieczne”. „Podniosły
się zawiasy drzwi'” Izajasza, kiedy serafin dotknął jego

120
ust i kiedy ujrzał „Króla, Pana zastępów” (Iz 6, 4—7).
22. Podniosą się więc twoje bramy, jeśli będziesz wierzył
w wiekuistego, wszechmocnego, niewymownego i niepo­
jętego Syna Bożego, jeśli będziesz wierzył, że wiadome
są Mu wszystkie rzeczy przeszłe i przyszłe. Jeżeli nato­
miast będziesz sądził, że Jego moc i wiedza są ograniczo­
ne i że jest On podporządkowany, wtedy nie podnosisz
bram wiecznych. 23. Niech się podniosą twoje bramy nie
po to, by — jak głosi nauka Ariusza — wszedł do ciebie
Chrystus mały jako niemowlę i poddany, ale by wszedł
„w postaci Boga”, by wszedł razem z Ojcem, by wszedł
taki, jaki jest, i by iako Ten, który przeniknął niebiosa
i wszystko, posłał ci Ducha Świętego. Pożyteczną jest dla
ciebie rzeczą, ażebyś wierzył, że wstąpił On na niebiosa i
siedzi po prawicy Ojca. Jeśli natomiast bezbożną myślą za­
liczysz Go do stworzeń i rzeczy ziemskich, jeśli według
ciebie nie odejdzie, jeśli nie wstąpi do nieba, to i Pocie­
szyciel do ciebie nie przyjdzie, jak to sam Chrystus powie­
dział: „Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyj­
dzie; a jeśli odejdę, poślę go do was” (J 16, 7*). 24. Gdy
Go będziesz szukał pomiędzy rzeczami tej ziemi, jak Go
szukała Magdalena, uważaj, by i tobie nie rzekł: „Nie-do­
tykaj mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca” (J 20, 17).
Bramy twoje są ciasne, nie mogą mnie pomieścić, nie mo­
gą się podnieść, wejść nie mogę. 25. Udaj się zatem do
braci moich, to jest do owych bram wiecznych, które, gdy
ujrzą Jezusa, podnoszą się. Wieczną bramą jest Piotr,
„którego bramy piekielne nie przemogą” (Mt 16, 18), bra­
mami wiecznymi są Jan i Jakub jako „synowie gromu”
(Mk 3, 17), wiecznymi bramami są Kościoły, w których
prorok pragnąc opowiadać chwałę Chrystusa mówi: „Abym
opowiadał wszystką chwałę twoją w bramach córki Syjo­
nu” (Ps 9, 15).
26. Wielka jest „tajemnica Chrystusowa” (Kol 4,3),
nad którą i aniołowie się zdumiewali; dlatego masz ją
czcić i jako sługa nie powinieneś Panu uwłaczać. Tego nie

121
wolno nie wiedzieć; dlatego bowiem zstąpił z nieba, abyś
wierzył. Jeśli nie wierzysz, to dla ciebie z nieba nie zstą­
pił, dla ciebie nie cierpiał. „Gdybym był nie przyszedł,
a nie mówił im, nie mieliby grzechu; lecz teraz nie mają
wymówki z grzechu swojego. Kto mnie nienawidzi, i Ojca
mego nienawidzi” (J 15, 22—23 *). Kto nienawidzi, podnosi
zarzuty, kto miłuje, oddaje cześć.

O SŁOWACH: „GŁOWĄ KAŻDEGO MĘŻA


JEST CHRYSTUS, GŁOWĄ ZAŚ NIEWIASTY
JEST MĄŻ, A GŁOWĄ CHRYSTUSA JEST BÓG”

3, 27. Przypatrzmy się więc innym ich zarzutom. Napi­


sane jest — powiadają — że „głową każdego męża jest
Chrystus, głową zaś niewiasty jest mąż, a głową Chrystu­
sa jest Bóg” (1 Kor 11, 3). Chciałbym, ażeby tutaj powie­
dzieli, czy te cztery rzeczy biorą razem, czy też oddzielnie.
Jeśli biorą je razem i mówią, że Bóg jest tak głową Chry­
stusa, jak mąż — niewiasty, to zobaczcie, w co popadają.
Jeżeli bowiem prównanie to złożone jest niejako z czte­
rech części i jeżeli te cztery czynniki, to jest niewiastę,
męża, Chrystusa i Boga, porównamy ze sobą, jak gdyby
miały jedną i tę samą naturę, to niewiasta i Bóg będą
jednej natury. 28. Jeżeli zaś to im się nie podoba, gdyż
jest bluźnierstwem, to niech dzielą, jak chcą. Jeśli bo­
wiem sądzą, że tak się ma Chrystus do Boga Ojca, jak
niewiasta do męża, to oczywiście przyjmują jedną naturę
Chrystusa i Boga, ponieważ niewiasta i mąż posiadają także
w ciele jednakową naturę, a różnica między nimi polega
na płci. Skoro zaś między Chrystusem i Bogiem Ojcem nie
zachodzi różnica płci, przeto wyznają, że Syn i Ojciec sta­
nowią jedno w naturze, a różnicę płci odrzucą.
29. Czy podoba się im takie rozróżnienie? A może twier­
dzą, że niewiasta, mąż i Chrystus są jednej natury, pod­

122
czas gdy Ojca wyłączają? Czy może to im się podoba?
Jeśli tak, to zobaczmy, w co się wikłają. Albo bowiem
przyznają się nie tylko do arianizmu, ale także do fotynia-
nizmu, gdyż uważając Chrystusa wyłącznie za człowieka,
będą zmuszeni przyznać Mu więź wspólnoty jedynie z na­
turą ludzką: albo, aczkolwiek niechętnie, muszą przychy­
lić się do naszego zdania, to znaczy że Chrystus z tytułu
narodzenia się z Boga jest ,,Mocą Bożą”, a z racji przyję­
tego ciała podziela ze wszystkimi ludźmi naturę ludzką,
z zachowaniem rzecz jasna chwały wcielenia, bo przyjął
ciało prawdziwie, a nie pozornie.

30. Według natury ludzkiej niechże Bóg będzie głową


Chrystusa. Nie powiedział bowiem Apostoł, że głową Chry­
stusa jest Ojciec, ale że głową Chrystusa jest Bóg, gdyż
Bóstwo, będąc stwórcą, jest głową stworzenia. I dobrze po­
wiedział, że „głową Chrystusa jest Bóg”, by w ten sposób
zaznaczyć w Chrystusie bóstwo i ciało, to jest bóstwo
wcielone, a w Bogu jedność bóstwa i wielkość potęgi. 31.
I do tego stopnia słowa: „głową Chrystusa jest Bóg” od­
noszą się do Chrystusa jako człowieka, że również wyra­
żenie: „głową męża jest Chrystus” trzeba rozumieć o
Chrystusie jako człowieku, co w innym miejscu wyłożył
Apostoł jasno mówiąc: „Ponieważ mąż jest głową żony,
jak Chrystus jest głową Kościoła”. I dodaje następnie:
„I wydał samego siebie za niego” (Ef 5, 23. 25 *). Jako
człowiek więc jest Chrystus głową męża, gdyż ofiarował
się jako człowiek. 32. Bóg zatem jest głową Chrystusa,
gdy patrzymy nań w „postaci sługi”, to jest człowieka,
a nie „w postaci Bożej” (por. Flp 2, 6. 7). Nie uwłacza to
Synowi, jeśli według prawdziwości ciała „stał się podobny
do ludzi”, będąc z racji bóstwa „jedno z Ojcem” (J 10, 30).
W ten sposób nie pomniejszamy w niczym Jego potęgi,
ale głosimy Jego miłosierdzie.

123
O SŁOWACH: „ABY BYLI JEDNO, JAK
I MY JEDNO JESTEŚMY, JA W NICH, A TY WE MNIE”

33. Któż bowiem zaprzeczy godziwie jedności bóstwa


Ojca i Syna, skoro Pan, mając dopełnić swych przykazań,
powiedział do uczniów: „Aby byli jedno, jak i my jedno
jesteśmy” (J 17, 22*)? Słowa te zostały napisane dla świa­
dectwa wiary, chociaż arianie posługują się nimi dla udo­
wodnienia swej niewiary. Kiedy bowiem nie są w stanie
zaprzeczyć jedności, o której tyle razy jest mowa, to sta­
rają się ją przynajmniej osłabić, by jedność bóstwa mię­
dzy Ojcem i Synem wyglądała jak jedność oddania się
i wierności między ludźmi, chociaż i między ludźmi swoi­
sta jedność natury wypływa z jej wspólnoty.
34. Stąd też z całą jasnością rozwiązujemy i tę trudność,
którą arianie wysuwają zazwyczaj dla osłabienia jedności
Pana z Ojcem, powołując się na słowa: „Ten zaś, co sadzi,
i ten, co podlewa, jedno są” (1 Kor 3, 8). Gdyby arianie ro­
zumieli te słowa, nie robiliby z nich zarzutu. Jakżeż mogą
zaprzeczyć, że Ojciec i Syn są jedno, skoro Paweł i Apol-
łos stanowią jedno z racji natury i wiary? Mimo to nie
są jednym we wszystkim, gdyż rzeczy ludzkich nie można
porównywać z Bożymi.
35. Nieodłączny jest więc Bóg Ojciec od Słowa, przez
jedność natury nieodłączny jest mocą, nieodłączny wiedzą;
jest w Synu, jak często mówi Pismo, lecz nie w tym sen­
sie, że potrzebującego uświęca i pustego wypełnia, gdyż
Ten, który jest „Mocą Bożą”, nie jest pusty. Ani też moc
nie staje się większa przez moc, bo nie ma dwóch mocy,
ale jest jedna moc; ani też bóstwo nie przyjmuje bóstwa,
bo nie ma dwóch bóstw, ale jest jedno bóstwo. My także
dzięki otrzymanej i przebywającej w nas mocy będziemy
tworzyć jedno w Chrystusie. 36. Wspólnym to wprawdzie
określamy słowem, ale natura Boża i ludzka różnią się
między sobą. My będziemy jedno, Ojciec i Syn są jedno,
my przez łaskę, Syn przez naturę. Inna jest przeto jedność

124
przez zjednoczenie, a inna przez naturę. Zwróć uwagę na
to, co przedtem powiedział: „Aby wszyscy byli jedno, jako
ty, Ojcze, we mnie, a ja w tobie” (J 17, 21). 37. Zastanów się
więc, że nie powiedział: „Jak ty w nas, a my w tobie”,
lecz „jako ty we mnie, a ja w tobie”, by zaznaczyć, że róż­
ni się od stworzeń. I dorzucił również: „I oni w nas”, by
i tu także podkreślić różnicę zachodzącą między Jego i
Ojca mocą a nami: aby nie zdawało się, że to, czym je­
steśmy w Ojcu i Synu, przypada nam z natury, ale przez
łaskę, i by wierzono, że jedność Syna z Ojcem przysługuje
Synowi nie z tytułu łaski, ale jako Synowi z natury.

O SŁOWACH: „NIE MOŻE SYN SAM OD SIEBIE


NIC CZYNIĆ, TYLKO TO,
CO WIDZI, ŻE OJCIEC CZYNI”

4, 38. Wysuwają znowu inny zarzut twierdząc, że nie mo­


że być jedna i ta sama potęga Ojca i Syna, bo sam Syn po­
wiedział: „Zaprawdę, zaprawdę mówię wam, że nie może
Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec
czyni”(J 5, 19 *). A więc arianie twierdzą, że Syn nie czyni
niczego od siebie i czynić nie może, jeno to, co zobaczy,
że czyni Ojciec.
39. O Wiedzo Boża, przewidująca zarzuty niedowiarków,
któraś podsunęła rozwiązanie, dodając następne słowa:
„Albowiem cokolwiek on czyni, to i Syn czyni podob­
nie” — tak bowiem brzmi tekst. Dlaczego zatem jest na­
pisane, że „to Syn czyni”, a nie że „podobne rzeczy czyni”,
jeśli nie dlatego, ażebyś uznał, że jedno jest działanie Ojca
i Syna, i nie twierdził, że działanie Syna jest tylko naśla­
dowaniem działania Ojcowskiego?
40. Jednakże, żeby także i ich dowody omówić, proszę,
by nam odpowiedzieli, czy Syn widzi dzieła Ojca. Widzi
je więc czy nie? Jeśli widzi, to je także czyni. Jeśli czyni,
to niechaj zaprzestaną odmawiać wszechmocy Temu, któ­

125
remu przyznają moc czynienia wszystkiego, co czyni
Ojciec. 41. Ale co właściwie oznacza słowo ,,widzi” ? Czy
chodzi tu o posługiwanie się oczyma cielesnymi? Jeśli bo­
wiem tego rodzaju właściwość chcą przypisać Synowi, to
niech również udowodnią, że i Ojciec posiada oczy, by
i Syn, mając coś czynić, widział wpierw czyniącego Ojca.
42. A jakie jest znaczenie słów: „Nie może Syn sam od
siebie nic czynić” ? O to się pytajmy i nad tym się zasta­
nówmy. Czy jest coś niemożliwe dla „Bożej Mocy”
i „Mądrości” ? Tym bowiem jest Syn Boży, który nie
otrzymał przecież jakiejś cudzej mocy; albowiem jako
Syn, będąc życiem, nie żyje dzięki obcemu życiu, ale
dlatego innych ożywia, że sam jest życiem; tak też będąc
mądrością, nie otrzymuje mądrości, jakoby jej nie posia­
dał, ale jest Tym, który ze ¡swej mądrości udziela jej dru­
gim; podobnie jest też mocą, nie w tym znaczeniu, jako­
by ze słabego stopniowo stał się potężnym, ale że sam
będąc mocą, udziela jej mężnym. 43. Dlaczego więc Moc
niejako pod przysięgą stwierdza: „Zaprawdę, zaprawdę
powiadam wam”, to jest wiernie, wiernie wam powia­
dam? Zaiste prawdziwie mówisz, Panie Jezu, i niejako
wzmacniasz swoje słowa powtórzeniem przysięgi, że ni­
czego nie możesz czynić, „jeno to, co widzisz, że czyni
Ojciec’7. Stworzyłeś świat: czy może Ojciec stworzył inny,
który by Ci posłużył za wzór? A zatem bezbożni muszą
przyjąć albo dwa różne światy, albo zapewne kilka świa­
tów, idąc tutaj za nauką filozofów, aby się na dodatek
uwikłać jeszcze i w ten pogański błąd. Jeżeli zaś chcą
trzymać się prawdy, to niech powiedzą, że uczyniłeś
wszystko bez wzoru. 44. Powiedz mi, Panie, kiedy widzia­
łeś chodzącego po morzu Ojca, ja bowiem nic o tym nie
wiem i sądzę, że byłoby bluźnierstwem przypisać to Ojcu,
gdyż wiem, że Ty jedynie przyjąłeś ciało; powiedz mi,
kiedy widziałeś, jak Ojciec na godach przemieniał wodę
w wino. Czytałem w Piśmie, że tylko Ty jesteś jedno-
rodzonym Synem zrodzonym z Ojca i że tylko Ty za

126
sprawą Ducha Świętego przez tajemnicę wcielenia naro­
dziłeś się z Dziewicy. Tego wszystkiego, co powiedzie­
liśmy, nie dokonał Ojciec, lecz Ty sam, który, nie patrząc
na żaden wzór dostarczony Ci przez Ojca, wyszedłeś nie­
pokalany z łona Dziewicy, by swoją krwią zbawić świat.
45. Ale niech przypadkiem nie myślą, że musimy się
spierać tylko o tajemnicę wcielenia, chociaż powtarzając,
że ,,nie może Syn sam od siebie nic czynić”, nie robię
żadnych wyjątków, i to tak dalece, że jakiś bezbożnik
powiedział, iż Syn nie jest w stanie stworzyć nawet ko­
mara, urągając tak zuchwale i tak bezczelnymi słowy ma­
jestatowi Najwyższej Mocy. Powiedz, Panie Jezu, jakąż
to ziemię stworzył Ojciec bez Ciebie? Niebios bowiem bez
Ciebie -nie stworzył, bo napisane jest: „Słowem Pańskim
niebiosa są utwierdzone” (Ps 32, 6). 46. Ale również i zie­
mi nie stworzył Ojciec bez Ciebie, bo Pismo mówi:
„Wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie
stało, co się stało” (J 1, 3). Jeśli bowiem Ojciec stworzył
coś, Boże Słowo, bez Ciebie, to nie jest prawdą, że wszyst­
ko stało się przez Słowo, i Ewangelista Mamie. Jeśli tedy
wszystko stało się przez Słowo i wszystko, co nie istniało,
zaczęło istnieć przez Ciebie, to rzecz jasna, że to, czego
nie widziałeś, żeby uczynił Ojciec, uczyniłeś sam od sie­
bie. Chyba że Ci według znanej teorii każą wpierw oglą­
dać platońskie idee, z których zresztą, jak wiemy, śmieją
się sami filozofowie. Skoro więc wszystko uczyniłeś od
siebie, to próżne jest twierdzenie niedowiarków, przypi­
sujących postępy w wiedzy Tobie, Stwórco wszystkiego,
który z natury swej jesteś mistrzem.
47. Jeżeli zaś twierdzą, że nie uczyniłeś nieba albo
ziemi, to niech się niegodziwcy zastanowią, dokąd się sta­
czają w swym szaleństwie, skoro napisane jest: „Bogowie,
którzy nieba i ziemi nie uczynili, niech zginą” (Jer
10, 11 *). Czy ma więc, arianinie, zginąć Ten, który od­
nalazł i zbawił to, „co było zginęło” (Łk 19, 10)?
5, 48. Ale wróćmy do zagadnienia. W jakim znaczeniu

127
„nie może Syn sam od siebie nic czynić” ? Szukajmy tego,
czego uczynić nie może. Wiele jest rodzajów niemożli­
wości. Coś jest niemożliwe z natury, co innego znowu
z natury jest możliwe, ale staje się niemożliwe z powodu
słabości; i to nazywamy możliwym, czego możemy doko­
nać siłą ciała lub duszy, ale co staje się niemożliwe wsku­
tek niewiedzy lub braku władzy. W końcu coś jest ¡mo­
żliwe dlatego, że nie da się zmienić z powodu nieodwo­
łalnie powziętej decyzji, wytrwałej woli i wiernej przy­
jaźni. 49. Abyśmy mogli to lepiej zrozumieć, posłużymy
się przykładami. Jest rzeczą niemożliwą, by ptak zdobył
jakąś wiedzę lub sztukę; jest niemożliwością, by kamień
mógł się dokądkolwiek udać; kamień bowiem może poru­
szyć się ¡tylko wtedy, gdy zostanie wprawiony w ruch
przez coś innego. Nie może zatem kamień sam z siebie
przenieść się z miejsca na miejsce, a orła nie da się wyu­
czyć ludzkiej umiejętności. Oto jeden rodzaj niemożliwo­
ści, której przyczyna leży w samej naturze rzeczy. 50.
Jest rzeczą niemożliwą, by człowiek słaby dokonał tego,
co mocny. Ale powodem tej niemożliwości jest co inne­
go: tego bowiem, co człowiek może zdziałać dzięki swej
naturze, nie zdziała z powodu słabości. Przyczyną tedy
tej niemożliwości jest słabość i tu mamy do czynienia z
innym rodzajem niemożliwości, skoro słabość naszego cia­
ła utrudnia nam dokonanie czegoś. 51. Trzecia przyczyna
niemożliwości polega na tym, że chociaż ktoś może cze­
goś dokonać z natury i siłą ciała, to jednak uczynić tego
nie może z ¡powodu niewiedzy lub braku władzy, jak to
ma miejsce w wypadku człowieka niewykształconego lub
sługi.
52. Którą z tych wymienionych przez nas niemożliwo­
ści — na razie pominiemy czwartą — przypiszesz Synowi
Bożemu? Czy jest On może z natury swej nieczuły i nie­
ruchomy jak kamień? Wprawdzie jest On kamieniem, dla
złych na upadek, dla wierzących zaś kamieniem węgiel­
nym (por. Ef 2, 20; 1 P 2, 6—8). Ale nie jest On kamieniem

128
nieczułym, skoro wznosi się na Nim gmach wiernych
uczuć czułych narodów; nie jest On również nieruchomą
skałą, bo „wszyscy pili ze skały, która szła za nimi, a ska­
łą był Chrystus” (1 Kor 10, 4 *). A zatem dzieła Ojcow­
skie nie były dla Chrystusa niemożliwe z powodu różnicy
natury. 53. A może sądzimy, że nie potrafi On czegoś do­
konać wskutek słabości? Lecz nie jest słaby Ten, który
rozkazującym słowem leczył słabości innych. Czy zdawał
się być słaby, kiedy rozkazując paralitykowi: „Wstań,
weźmij łoże swe i chodź” (Mk 2, 9) udzielał mu łaski zdro­
wia w chwili, gdy prosił o uleczenie? Czy był słaby „Pan
Mocy”, kiedy przywracał wzrok ślepym, podnosił pochy­
lonych, wskrzeszał umarłych, kiedy jako Zbawiciel, uprze­
dzając nasze pragnienia, uzdrawiał rąbkiem szaty i oczysz­
czał dotknięciem? 54. A może, bezbożni, przypisywaliście
Mu słabość, gdy patrzyliście na Jego rany? Były to wpraw­
dzie rany ciała, ale nie zaznał żadnej słabości ran Ten,
z którego płynęło życie dla wszystkich. Dlatego też po­
wiedział prorok: „Sinością jego jesteśmy uleczeni” (Iz
53, 5 *). A może nie będąc nawet słaby w ranach, był słaby
w chwale? Dlaczego, pytam. Czy był słaby, kiedy rozka­
zywał złym duchom i odpuszczał grzechy winowajcom?
A może wtenczas, gdy prosił Ojca? 55. W tym miejscu,
zdaje się, powiedzą: „W jaki sposób Ojciec i Syn są jed­
no, skoro Syn raz rozkazuje, innym znowu razem prosi?”
I są jedno, i Syn raz rozkazuje, i raz prosi, a mimo to
ani nie jest sam, gdy rozkazuje, ani też nie jest słaby,
gdy prosi. „Bo nie jestem sam” (J 8, 16), gdyż cokolwiek
czyni Syn, to i Ojciec czyni (por. J 14, 10); ani też nie jest
słaby, bo chociaż w ciele „starty został za złości nasze”
(Iz 53, 5 *), to jednak owo starcie było „kaźnią pokoju na­
szego na nim” (tamże), nie chodzi więc tutaj o słabość ma­
jestatu. 56. Ażebyś wreszcie wiedział, że prosi jako czło­
wiek, a rozkazuje jako Bóg, to weź pod uwagę słowa wy­
rzeczone do Piotra: „Ale ja prosiłem za tobą, aby nie
ustała wiara twoja” (Łk 22, 32). A temu samemu Piotrowi

129
wyznającemu: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (Mt
16, 16) odpowiedział: „Ty jesteś opoka, a na tej opoce zbu­
duję Kościół mój... I tobie dam klucze Królestwa Niebieskie­
go” (tamże). Czy więc nie mógł umocnić wiary tego, komu
własną mocą powierzał królestwo? Chrystus nazywając
Piotra opoką, uznał go tym samym za podporę Kościoła.
Kiedy zatem prosi i kiedy rozkazuje, to zrozum, że prosi,
kiedy występuje jako mający cierpieć, a rozkazuje, kiedy
się weń wejrzy jako w Syna Bożego.
57. Widzimy więc, że dwa pierwsze rodzaje niemożli­
wości nie wchodzą tu w rachubę, ponieważ „Moc Boża”
nie może być ani nieczuła, ani słaba. A może wysuniecie
trzeci rodzaj niemożliwości twierdząc, że Chrystus nie jest
w stanie uczynić czegokolwiek, podobnie jak uczeń bez mi­
strza lub sługa bez pana? Czy kłamałeś przeto, Panie Jezu,
nazywając się „Nauczycielem i Panem” i wprowadziłeś
w błąd swoich uczniów mówiąc: „Wy mnie nazywacie
Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem”
(J 13,13*)? Ale przecież, Prawdo, nie oszukiwałbyś
zwłaszcza tych, których nazwałeś przyjaciółmi. 58. Jeżeli
jednak jako nie mającego umiejętności pozbawiają Cię
tytułu Mistrza, zobaczę, czy Tobie jako „Mądrości Bo­
żej” przypiszą brak umiejętności. Nie mogą bowiem roz­
dzielić jedności natury, jaka zachodzi między Tobą a Oj­
cem, a mistrz różni się od nieumiejętnego nie naturą, lecz
wiedzą. Nadto trudno jest mówić o jakiejś umiejętności
Ojca i o jakiejś nieumiejętności Syna; Mądrość bowiem
nie może być niemądra. 59. Skoro zatem Syn nie ma ani
nieczułej natury, ani słabości, ani niewiedzy, ani nie jest
sługą, to pod względem natury i majestatu stanowi jedno
z Ojcem; ani też moc Syna pod względem działania nie
różni się od mocy Ojca, gdyż „wszystko, co czyni Ojciec,
to i Syn czyni podobnie” (J 5, 19 *). Bo nawet nie może
ktoś uczynić podobnie tego samego, czego dokonał ktoś
inny, chyba że cieszy się jednakowym działaniem, i jed­
nością tej samej natury.

130
60. Jeszcze pytam, co to znaczy, że „nie może Syn sam
od siebie czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni” ?
Przytaczam niektóre przykłady zapożyczone z rzeczy błah­
szych: ,,Stałem się głupim, wyście mnie przymusili” (2 Kor
12, 11). Cóż bowiem jest bardziej niemądre niż roztrzą­
sanie wywodów odnoszących się do Bożego Majestatu,
„które raczej powodują spory niż Boże zbudowanie, które
jest w wierze” ? (1 Tym 1, 4 *). Lecz dowodom niech odpo­
wiadają dowody, dla nich słowa, dla nas „miłość z czy­
stego serca i z dobrego sumienia, a z wiary nieobłudnej”
(1 Tym 1, 5). Nie krępujmy się bowiem odpowiedzieć w
sposób śmieszny dla podważenia tak niepoważnie sformu­
łowanej tezy. 61. W jaki więc sposób „widzi” Syn Ojca?
Koń widzi obraz, którego z natury swej nie potrafi od­
tworzyć. Oczywiście, w ten sposób Syn nie widzi. Chłop­
czyk patrzy na czyny męża, których nie potrafi naślado­
wać. Oczywiście, i tak Syn nie widzi. 62. Jeżeli więc Syn
ze względu na tajemnicę wspólnej natury z Ojcem może
w sposób niewidzialny patrzeć i działać, a dzięki pełno­
ści bóstwa może dokonać wszystkiego, co zechce, cóż po­
zostaje nam innego niż przyjąć, że dzięki niepodzielnej
jedności mocy „czyni to, co widzi, iż czyni Ojciec”, i że
dzięki niezrównanej miłości nic nie czyni od siebie, po­
nieważ nie pragnie niczego, czego nie pragnie Ojciec? To
zaś nie jest znakiem słabości, ale jedności.
6, 63. Ani też nie jest Syn uparty, że pomówimy o
czwartej możliwości. Niczego bowiem nie czyni Syn-Do-
radca, co by się nie zgadzało z wolą Ojca. Nadto i Ojciec
widział, co uczynił Syn, i pochwalił, „że było dobre”. Tak
bowiem czytasz w księdze Rodzaju: „I rzekł Bóg: «Niech
się stanie światłość». I stała się światłość. I ujrzał Bóg
światłość, że była dobra” (1, 3—4). 64. Czy może powie­
dział tu Ojciec: „Niech się stanie taka światłość, jaką sam
uczyniłem” ? Nie, lecz rzekł: „Niech się stanie światłość”,
której przedtem nie było! A czy może Syn zapytał, jaką
miał stworzyć światłość? Nie, lecz stworzył taką, jaką

13 1
chciał i jaką chciał Ojciec, by móc pochwalić. Oto więc
nowe dzieło Syna.
65. Wreszcie jeżeli arianie mają za złe Synowi, że czyni
tylko to, co widzi — który zresztą według Pisma uczy­
nił to, czego nie widział, oraz dał istnienie temu, czego nie
było — to cóż powiedzą o Ojcu? Czy On pochwalał do­
piero to, co ujrzał, jak gdyby nie mógł przewidzieć tego,
co miało zostać dokonane? 66. W taki to sposób widzi Syn
dzieło Ojca, jak Ojciec — dzieło Syna i nie chwali tego
dzieła jako coś obcego, ale uznaje je za swoje własne. „Co­
kolwiek bowiem czyni Ojciec, to i Syn czyni podobnie”
(J 5,19 *), abyś zrozumiał, że jedno jest dzieło Ojca i Sy­
na. Syn zatem czyni tylko to, co Ojciec zaleca, co po­
chwala, czego chce, gdyż Syn jest całkowicie z Ojca i nie
jest jak stworzenie, które dopuszcza się wielu rzeczy, kie­
dy grzeszną wolą i upadkiem obraża wolę Stwórcy. Syn
przeto nie czyni niczego, co by się nie podobało Ojcu, bo
jedna jest ich wola, jeden sąd, jedna szczera miłość i je­
den skutek działania. 67. Jednym słowem, abyś zrozumiał,
że wskutek miłości „nie może Syn sam od siebie nic czy­
nić, tylko to, co widzi, że i Ojciec czyni”, to Chrystus po­
wiedziawszy słowa: „Cokolwiek on czyni, to i Syn czyni
podobnie”, dodał: „Gdyż Ojciec miłuje Syna” (J 5,19—
—20 *). A zatem wyrażenie „nie może” odnosi Pismo do
ich jednej, nierozłącznej i niepodzielnej miłości. 68. Jeżeli
„ Ojciec i Syn z natury swej posiadają nierozłączną miłość,
jak to rzeczywiście ma miejsce, to również z natury swej
posiadają nierozdzielne działanie; stąd też jest i'zeczą nie­
możliwą, by działalność Syna nie zgadzała się z wolą
Ojca, skoro to, co czyni Syn, czyni i Ojciec, a co czyni
Ojciec, to czyni także i Syn, a co mówi Syn, to również
mówi Ojciec według słów: „Ojciec mój, który mieszka
we mnie, on sam mówi, i dzieła, które ja czynię, on sam
je wykonuje” (J 14,10 *). Niczego bowiem Ojciec nie
stworzył bez swej Mocy i Mądrości, ponieważ „wszystko
w mądrości” uczynił, jak czytamy: „Panie! Wszystko w

132
mądrości uczyniłeś” (Ps 103, 24). Niczego także Bóg-Słowo
nie uczynił bez Ojca. 69. Nie działa więc Syn bez Ojca
i nie bez zgody Ojcowskiej woli w przenajświętszej męce
złożył się Ojcu w zbawczej ofierze za cały świat, ani też
bez zgody Ojca nie wskrzesza umarłych. Mając nadto
wskrzesić Łazarza, „podniósł swe oczy w górę i rzekł:
Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał. A ja wiedziałem,
że mnie zawsze wysłuchujesz, ale dla ludu, który stoi
wkoło, powiedziałem, aby wierzyli, żeś ty mnie posłał”
(J 11,41—42*). I jakkolwiek przemawiał jako człowiek,
jako mający ciało, to jednak chciał wyrazić jedność swej
woli i swego działania z wolą i z działaniem Ojca, gdyż
Ojciec wszystko słyszy i widzi, czego chce Syn. Widzi
przeto Ojciec działającego i chcącego Syna; zresztą i na
to zwróć uwagę, że Syn nie prosił, a mimo to stwierdził,
że został wysłuchany. 70. Nie wolno też mniemać, że Oj­
ciec nie wysłuchuje pragnień Syna. Ażebyś zaś poznał,
że Ojciec zawsze wysłuchuje Syna, i to nie jako sługę lub
proroka, ale jako Syna, Chrystus powiedział: „A ja wie­
działem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale dla ludu, który
stoi wkoło, powiedziałem, aby wierzyli, żeś ty mnie po­
słał”. 71. Chrystus dziękuje zatem ze względu na nas,
abyśmy słysząc, że to samo jest dziełem Ojca i Syna, nie
sądzili, że ten sam jest również i Ojcem, i Synem. Ażebyś
bowiem wiedział, że nie dziękował jako słaby, ale jako
Syn Boży przypisywał sobie zawsze Bożą potęgę, zawo­
łał: „Łazarzu, wyjdź z grobu” (J 11,43). Jest to przecież
głos rozkazującego, a nie proszącego.
7, 72. Ale powróćmy do wyżej postawionego zagadnie­
nia i na nie odpowiedzmy, że Syn spełnia wolę jOjca jako
Słowo. Nasze słowo jest czymś wypowiedzianym, składa
się z sylab i jest dźwiękiem; mimo to nie odbiega ono od
naszych pojęć i naszej myśli i to, co czujemy wewnątrz,
wypowiadamy na zewnątrz za pośrednictwem jakby dzia­
łającego słowa. Ale nasze słowo nie działa. Jedynie Słowo
Boże, które nie jest ani czymś wypowiedzianym, ani znisz-

133
czalnym, działa, żyje i uzdrawia. 73. Jeśli chcesz wiedzieć,
jakie jest to Słowo, posłuchaj Pawła: „Albowiem słowo
Boże jest żywe i skuteczne, i ostre, i przenikliwsze niż
wszelki najostrzejszy miecz, dosięgając aż do rozdzielania
duszy i ducha, stawów i szpiku” (Hbr 4, 12 *). 74. Sły­
szysz więc, że Syn Boży jest Słowem i oddzielasz Go od
Ojcowskiej woli i potęgi? Słyszysz, że żyje, słyszysz, że
uzdrawia, a zatem nie wolno ci Go porównywać z naszym
słowem. Jeśli bowiem nasze słowo mówi to, czego oczyma
nie widziało ani nie słyszało uszami, a mówi jako rzecz
sobie znaną dzięki jakiejś wewnętrznej tajemnicy ludzkiej
natury, to jakże nie jest bezbożny ten, który żąda, by
Słowo Boże jako Bóg posiadało jakieś materialne widze­
nie i słyszenie, i który mniema, że „nie może Syn sam od
siebie nic uczynić”, skoro z powodu tej samej substancji
jedno jest chcenie i niechcenie, jedna jest moc Ojca, Syna
i Ducha Świętego? 75. Jeżeli nawet ludzie, różniący się
najczęściej między sobą charakterem, zgodnie pragną cze­
goś jednego, to cóż należy nam powiedzieć o Ojcu i Synu,
skoro substancja Boża posiada to, co miłość ludzka na­
śladuje?
76. Przyjmijmy jednak, jak to chcą arianie, że Syn
czyni to, co zobaczył — jakby we wzorze — że i Ojciec
czyni. I to również dowodzi tej samej substancji. Nikt
przecież nie zdoła naśladować czynności drugiego, tylko
ten, kto cieszy się jednością tej samej natury.

O TWIERDZENIU ARIAN, ŻE SYN DLATEGO


NIE MOŻE BYĆ RÓWNY OJCU, ŻE OJCIEC ZRODZIŁ,
A SYN NIE ZRODZIŁ8

8, 77. I to jest rzeczą śmieszną, znamienity cesarzu, co


niektórzy zwykli wysuwać jako zarzut przeciw równości
Boga Ojca i Syna Bożego, twierdząc, że Ojciec jest wszech-
mogący, ponieważ zrodził Syna, natomiast Syn nie jest

134
wszechmogący, ponieważ zrodzić nie mógł. 78. Ale roz­
waż, jak ta głupia bezbożność, podobnie zresztą jak i dia-
lektyka filozofów, zbija samą siebie. Stawiając bowiem w
ten sposób zagadnienie, będą musieli siłą rzeczy albo przy­
znać, że Syn jest współwiekuisty Ojcu, albo też przypi­
sując Synowi jakiś czasowy początek, będą również zmu­
szeni przyjąć, że i wszechmoc Ojca zaczęła się w czasie.
I tak przecząc wszechmocnemu Synowi, poczną twier­
dzić — czego się nawet nie godzi powiedzieć — że Ojciec
stał się wszechmocny przez Syna. 79. Jeśli bowiem Ojciec
jest wszechmocny przez rodzenie, to oczywiście Syn jest
współwiekuisty Ojcu, bo skoro zawsze jest Ojciec wszech­
mocny, to Syn jest wiekuisty; albo jeśli „był kiedyś czas,
że nie istniał” wiekuisty Syn, to „był również czas”, kie­
dy Ojciec nie był wszechmocny. Utrzymując bowiem, że
Syn zaczął kiedyś istnieć, popadają w ten błąd, że i potęga
Ojca nie zawsze istniała i że powstała dopiero z chwilą
zrodzenia Syna. W ten sposób uwłaczając Synowi, przy­
znają Mu jeszcze więcej, czyniąc Go sprawcą Ojcowskiej
potęgi, podczas gdy Syn mówi: „Wszystko, co ma Ojciec,
moim jest” (J 16, 15*); to znaczy, że nie to jest własno­
ścią Syna, co dał Ojcu, ale co prawem rodzenia od Ojca
otrzymał. 80. Dlatego też zwiemy Syna „wiekuistą Mocą”.
Jeżeli tedy wiekuista jest Jego moc i bóstwo, to rzecz jas­
na, że i wiekuista jest Jego potęga. Kto zatem uwłacza
Synowi, ten uwłacza Ojcu, ten obraża dobroć, narusza
miłość. My czcimy Syna, w którym Ojciec ma upodobanie;
albowiem miłą jest rzeczą Ojcu, by chwalono Syna,
„w którym sobie upodobał” (por. Mt 17, 5).
81. Odpowiedzmy jednak na ich zarzut, ażeby się nie
wydawało, że jakimś zakończeniem pragniemy uniknąć
drażliwej kwestii. Mówią przeto, że Ojciec zrodził, a Syn
nie zrodził. Cóż to za dowód na nierówność? Rodzenie
bowiem jest właściwością ojcostwa, a nie potęgi, miłość
natomiast wyrównuje, a nie dzieli. Często zauważamy, ma­
jąc na uwadze słabość naszej natury, że i słabi mają dzieci,

135
a nie mają ich silniejsi, mają je słudzy, a nie mają ich,
panowie, mają je ubodzy, a nie mają zamożni. 82. Jeżeli
zaś twierdzą, że i to jest cechą słabości, kiedy ludzie chcą
mieć dzieci, a ich nie mają, jakkolwiek nie można porów­
nywać rzeczy Bożych z ludzkimi, to niech wiedzą, że i u
ludzi posiadanie lub nieposiadanie dzieci jest rzeczą ojco­
stwa, a nie potęgi, ani też rodzenie nie zależy od ludzkiej
woli, ale od właściwości ciała. Gdyby bowiem zależało ono
od potęgi, to potężniejszy miałby oczywiście wiele dzieci.
A zatem posiadanie lub nieposiadanie synów nie zależy
od potęgi. 83. A czy rodzenie zależy od natury? Jeśli ma­
cie na myśli słabość natury i uciekacie się do ludzkich
porównań, to pamiętajcie, że ta sama jest natura Ojca co
i Syna. Albo więc przyjmujecie prawdziwego Syna Bo­
żego i z powodu tej samej natury ubliżacie Ojcu w Sy­
nu — jak bowiem Ojciec z natury swej jest Bogiem tak
samo i Syn, bogowie zaś, mówi Apostoł, zwą się tylko bo­
gami, ale nimi nie są z natury (por. 1 Kor 8, 5) — albo
jeśli twierdzicie, że nie jest prawdziwym Synem, to znaczy
że nie posiada tej samej natury Bożej co Ojciec, to Syn nie
jest zrodzony, a jeżeli nie jest zrodzony, to i Ojciec nie
zrodził.
84. Z waszego zdania wynika, że Bóg Ojciec nie jest
wszechmogący, bo nie mógł zrodzić; jeżeli nie zrodził Syna,
ale Go stworzył. Ponieważ jednak Ojciec jest wszechmogą­
cy, gdy waszym zdaniem jedynie wszechmogący jest rodzi-
ciel, to oczywiście Syna zrodził, a nie stworzył. Zaiste Ojcu
trzeba bardziej wierzyć niż wam; On bowiem mówi, i czę­
sto mówi, „zrodziłem” i jest świadkiem swego ojco­
stwa. 85. To, że Syn nie zrodził, nie dowodzi słabości Jego
natury czy potęgi, ponieważ rodzenie, jak to już nieraz
mówiliśmy, nie odnosi się do wyższości potęgi, ale do wła­
ściwości natury. Jeżeli bowiem Ojciec dlatego jest wszech­
mocny, że ma Syna, to byłby jeszcze wszechmocniejszy,
gdyby ich miał wielu. 86. Czy Jego moc wyczerpała się
na jednym rodzeniu? Ale ja ci wykażę, że i Chrystus ma

136
synów, których codziennie rodzi, lecz tym rodzeniem, a ra­
czej „odrodzeniem”, które jest z potęgi, a nie z natury.
Usynowienie jest rzeczą mocy, rodzenie — natury. Po­
uczyło nas o tym samo Pismo. Mówi bowiem Jan: „Na
świecie był, a świat przezeń jest uczyniony, a świat Go
nie poznał. Przyszedł do swej własności, a swoi go nie
przyjęli. A ilukolwiek Go przyjęło, dał im moc, aby się
stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego”
(J 1,10—12*). 87. Dowiedzieliśmy się przeto, że zawdzię­
czamy to Jego mocy, iż uczynił nas synami Bożymi. Wła­
ściwość rodzenia głoszą Boże słowa. Mówi bowiem Mąd­
rość Boża: „Jam wyszła z ust Najwyższego” (Syr 24,5),
to znaczy nie przymuszona, ale wolna, nie podległa mocy,
ale tajemniczo zrodzona tytułem panowania i prawa mi­
łości. Nadto o tej samej Mądrości, to jest o Panu Jezusie,
mówi w innym miejscu Ojciec: „Z żywota przed jutrzenką
zrodziłem cię” (Ps 109, 3). 88. Ojciec wyrzekł te słowa nie
po to oczywiście, by dowieść, że posiada jakieś cielesne
łono, ale by wyrazić właściwość prawdziwego rodzenia.
Jeślibyś bowiem pojmował te słowa w znaczeniu cieles­
nym, to musiałbyś przyjąć, że Ojcowskie rodzenie nie od-
było się bez ciężarności i bólów. Bądźmy jednak dalecy
od tego, byśmy mieli sobie wyobrażać Boga na podstawie
ułomności ciała! „Łonem” tym jest niepojęte i tajemnicze
wnętrze Ojcowskiej substancji, której nie zdołali prze­
niknąć ani aniołowie, ani archaniołowie, ani Władze, ani
Panowania, ani też jakiekolwiek inne stworzenie. Syn jest
zawsze z Ojcem i w Ojcu, z Ojcem — z powodu nieroz­
łącznej różnicy zachodzącej w wiekuistej Trójcy, w Oj­
cu — z powodu jedności natury.
89. Któż zatem może być sędzią Boga, by rozprawiać
nad Ojcem i Synem i pytać, dlaczego jeden zrodził, a dru­
gi nie? Nikt nie ma za złe swemu niewolnikowi lub nie­
wolnicy, że nie rodzą, a arianie czynią za to naganę Chry­
stusowi? Potępiają Go bowiem swoiip twierdzeniem, gdy
Mu uwłaczają. Nawet wzajemna miłość małżonków nie

13 7
maleje ani też nie uwłacza to ich zaletom, gdy nie rodzą,
a ci sądzą, że moc Chrystusa maleje dlatego, że nie zro­
dził. 90. Pytają, dlaczego Syn nie jest Ojcem? Dlatego, że
i Ojciec nie jest Synem. Dlaczego Tamten nie zrodził?
Bo i Ten nie jest zrodzony. Nic nie ma Syn mniej dlate­
go, że nie jest ojcem, ani też nic nie ma mniej Ojciec, że
nie jest synem. Powiedział bowiem Syn: „Wszystko, co­
kolwiek Ojciec ma, moim jest”. Tak dalece bowiem ro­
dzenie jest właściwością ojcostwa, że nie wypływa z ja­
kiegoś przywileju władzy. 91. Mamy bowiem do czynienia
ze swego rodzaju nie różniącą się substancją w niepojęty
sposób różniących się między sobą i niewypowiedzia­
nych Osób Trójcy. Przekazano nam naukę o różnicy
Ojca i Syna, i Ducha Świętego — a nie o ich zla­
niu w jedno, o ich różnicy — a nie rozłączeniu, o róż­
nicy — a nie o wielości. Nauczono nas, że w Boskiej
i przedziwnej tajemnicy pozostaje zawsze Ojciec, pozo­
staje zawsze Syn i pozostaje zawsze Duch Święty, ale nie
pouczono nas o dwóch Ojcach, o dwóch Synach i o dwóch
Duchach Świętych. „Wszakże istnieje tylko jeden Bóg
Ojciec, od którego pochodzi wszystko i dla którego my
istniejemy. I jeden Pan Jezus Chrystus, przez którego
stało się wszystko i my przez niego” (1 Kor 8, 6 *). Jeden
Pan Jezus jest zrodzony z Ojca i dlatego jest „jednorodzo-
ny”, i jeden jest Duch, jak to powiedział sam Apostoł (por.
1 Kor 12,11). To nam przekazano, to czytamy w Piśmie
i tego się trzymamy. Wiemy o różnicy Osób, nie znamy
jej niezgłębionych tajników, nie rozstrząsamy przyczyn,
zachowujemy tajemnicę. 92. Niegodziwa to nieprawość,
gdy ci, którzy nie mogą zrodzić samych siebie, uzurpują
sobie prawo, by dochodzić Bożego rodzenia, i przywłasz­
czają sobie nad nim władzę. Ponieważ Syn nie zrodził,
niechże więc zaprzeczą Jego równości z Ojcem! Niechże
zaprzeczą Jego równości z Ojcem, ponieważ ma Ojca.
Gdyby coś podobnego powiedzieli o takich ludziach, któ­
rzy chcą mieć synów, a ich mieć nie mogą, uznalibyśmy to

138
za obrazę, jeślibyśmy z dwóch ludzi równych sobie godno­
ścią jednego, nie mającego synów, uważali za nierównego
drugiemu, który ich posiada. Dlatego też jest ciężką obelgą
nawet w odniesieniu do ludzi, gdy się kogoś uważa za niż­
szego z tej racji, że posiada ojca, chyba że mniemają, iż
Chrystus znajduje się niejako na łonie rodziny i ubolewa
nad tym, że się spod Ojca nie uwolnił i nie ma władzy za­
rządzać ojcowizną. Ale Chrystus nie jest bożkiem z pogań­
skich wierzeń, On, który wszystkie tego rodzaju wierze­
nia obalił.
93. Niech przeto odpowiedzą, jak wolą: czy mamy tu
prawdziwe rodzenie i czy Chrystus jest prawdziwym Sy­
nem zrodzonym z Ojca, to jest z substancji Ojca, czy też
z jakiejś innej! Jeżeli przyjmą, że z Ojca, to jest z sub­
stancji Bożej, to rzecz jasna, że jako Syn zrodzony z sub­
stancji Ojca będzie posiadał tę samą substancję i także tę
samą moc co i Ojciec. Jeżeli natomiast Syn jest z innej
substancji, to jakże być może, by Ojciec był wszechmo­
gący, a Syn nie? Cóż w tym większego, że Ojciec uczy­
nił Syna z innej substancji, skoro i Syn uczynił nas sy­
nami Bożymi z substancji innej? A zatem Syn posiada
z Ojcem i jedną substancję, i jedną moc. 94. Utknęła tedy
trudność arian, gdyż nie mogą Chrystusa osądzić, co wię­
cej, kiedy Go sądzą, zwycięża. Godni są oni swego własne­
go sądu, wysuwając taki zarzut. Jeżeli bowiem Syn nie
jest równy Ojcu dlatego, że nie zrodził syna, to muszą
wyznać, że o ile sami nie mają dzieci, są gorsi od swych
sług, gdyż z nimi jako mającymi potomstwo równać się
nie mogą. Jeżeli zaś mają synów, to niech nie przypisują
sobie znaczenia, ale niech się uważają za niższych od
swych synów. 95. Przeto nie może się ostać trudność, jako­
by Syn nie dorównywał Ojcu dlatego, że Ojciec Syna zro­
dził, a Syn z siebie nie zrodził nikogo. Zresztą i źródło rodzi
rzekę, a rzeka z siebie źródła nie rodzi i światło rodzi
blask, a nie blask światło, a mimo to jedna jest natura
światła i blasku.

139
PRZECIW ZARZUTOM: „BYŁ CZAS, KIEDY SYNA
NIE BYŁO” I „ZANIM ZOSTAŁ ZRODZONY,
NIE ISTNIAŁ, A JEŻELI ISTNIAŁ,
DLACZEGO SIĘ NARODZIŁ”

9, 96. Skoro więc z faktu zrodzenia nie potrafili udo­


wodnić nierówności Syna z Ojcem, to niech zrozumieją,
że został także obalony i ów rozpowszechniany przez nich
oszczerczy zarzut. Zwykli go bowiem w ten sposób sta­
wiać: „Jak Syn może być równy Ojcu? Jeżeli bowiem jest
Synem, to zanim został zrodzony, nie istniał, a jeżeli ist­
niał, to dlaczego się narodził?” I odżegnują się od arianiz-
mu ci, którzy wysuwają zarzuty Ariusza! 97. Domagają
się przeto od nas odpowiedzi, tak że jeśli powiemy, iż
był, zanim został zrodzony, to chwytają nas chytrze za
słowo twierdząc: „A więc zanim został zrodzony, był
stworzeniem i nie różnił się od innych stworzeń, gdyż
wcześniej zaczął istnieć jako stworzenie niż jako syn”.
Przy tym dodają jeszcze: „Dlaczego ten, który był, naro­
dził się? Czy może dlatego, by stać się doskonalszym,
skoro był przedtem niedoskonały?” Jeżeli zaś odpowiemy,
że nie istniał, to wówczas zarzucą nam natychmiast: „Za­
tem rodzeniu zawdzięcza, że jest, bo zanim się narodził,
nie było go”, by stąd wyciągnąć wniosek: „Był czas, kiedy
Syna nie było”.
93. Ponieważ stawiają tego rodzaju zarzut i chcą za­
ciemnić prawdę, niech sami odpowiedzą, czy Ojciec zro­
dził Syna w czasie, czy też ponad czasem. Jeżeli powie­
dzą, że w czasie, to zarzut stawiany Synowi odniosą
również do Ojca, tak że się będzie zdawać, jakoby Ojciec
zaczął być tym, czym nie był. Jeżeli zaś przyjmą, że ro­
dzenie to odbyło się ponad czasem, to nie pozostaje nic in­
nego, jak tylko to, by sami rozwiązali postawioną trud­
ność i wyznali, że zrodzenie Syna nie jest czasowe, skoro
i Ojciec zrodził Go ponad czasem. 99. Jeżeli przeto zro­
dzenie Syna nie odbyło się w czasie, to mamy podstawę

140
twierdzić, że nic nie poprzedzało Syna, który w czasie
nie istnieje. Jeśliby coś istniało przed Synem, to nie jest
prawdą, że „w Nim stworzone są wszystkie rzeczy na
niebiosach i na ziemi” (Kol 1,16), i napiętnujemy Aposto­
ła, który w ten sposób napisał w swym liście. Jeżeli za­
tem nic nie istniało przed zrodzeniem Syna, to nie widzę
racji, dlaczego miałby być późniejszy Ten, którego nic
nie poprzedziło.
100. Trzeba tu jeszcze dołączyć inną bezbożną trudność,
kryjącą w sobie podstęp, by olśnić umysły i serca łatwo­
wiernych. Pytają bowiem, czy wszystko, co ma koniec,
zaczęło kiedyś istnieć. Otrzymawszy tego rodzaju odpo­
wiedź, że wszystko, co ma koniec, zaczęło kiedyś istnieć,
ciągną dalej: Czy Ojciec przestał rodzić Synów? Gdy to
przyjmą, na co i my się zgadzamy, wtedy powiedzą:
,,A więc rodzenie Syna zaczęło się?” Jeżeli zaś to przyj­
miesz , to z tego zdaje się wynikać, że skoro rodzenie Syna za­
częło się, to chyba zaczęło się przy tym, który się naro­
dził, tak że trzeba przyznać narodzenie się tego, którego
przedtem nie było, by w ten sposób mogli orzec, że kie­
dyś Syna nie było.
101. Dorzucają nadto jeszcze inne niedorzeczności swej
gadaniny mówiąc: „Jeżeli Słowo Ojca jest Synem, to
Syn jest zrodzony dlatego, że jest Słowem. Co zaś jest
słowem, nie jest dziełem. »Wielokrotnie przemawiał Oj­
ciec« (por. Hbr 1, 1), a więc zrodził wielu synów, jeżeli
Słowo wypowiedział, a nie uczynił go.”
Głupi ludzie! Jak gdyby nie zauważali różnicy zacho­
dzącej między słowem wy powiedzianym a pozostającym
na wieki Słowem zrodzonym z Ojca, zrodzonym oczywi­
ście, a nie wypowiedzianym, które się nie składa z sylab,
ale posiada pełność wiekuistego bóstwa i życia bez końca;
102. Chwytają za słowo, pytając niegodziwie, czy Oj­
ciec zrodził Syna dobrowolnie, czy z musu; jeżeli odpo­
wiemy, że dobrowolnie, to będzie się zdawać, że przyj­
mujemy, iż wola Ojca jest starsza od rodzenia, i stwier­

141
dzą, że Syn nie jest Ojcu współwiekuisty, gdyż Syna coś
wyprzedzało; albo że Syn jest stworzeniem, wszak napisa­
ne jest: „Wszystko, cokolwiek chciał, uczynił” (Ps 113
B, 3), chociaż słowa te nie odnoszą się do Ojca i Syna,
ale do stworzeń, które Syn uczynił. Jeżeli natomiast odpo­
wiemy, że Ojciec zrodził Syna z musu, to będzie się wy­
dawało, że uważamy Ojca za istotę niedoskonałą.
103. A jednak odwiecznego rodzenia nic nie poprzedzi­
ło, ani chcenie, ani niechcenie. Toteż powiemy, że Ojciec
nie zrodził Syna ani dobrowolnie, ani niedobrowolnie,
gdyż rodzenie nie leży w możliwości woli, ale zawisło od
pewnego prawa i właściwości Ojcowskiej tajemnicy. Jak
bowiem dobrym ojcem nie jest ktoś dobrowolnie lub z ko­
nieczności, ale z jednego i drugiego, tak również ojcem
w ogóle nie jest się dobrowolnie lub z konieczności.
104. Przyjmijmy jednak, że rodzenie zależy od woli ro­
dzica. Kiedyż ta wola rodzenia według nich istniała? Je­
żeli od początku, to rzecz jasna, że skoro wieczna jest wola
Ojca, to i wieczny jest Syn. Jeżeli zaś Ojciec powziął
wolę zrodzenia Syna, to widocznie sprzykrzyło się Ojcu
być tym, czym był, skoro zmieniał swój stan; nie podo­
bało Mu się być bez Syna, a zaczął sobie podobać w Synu.
105. Czas już, byśmy z kolei odpowiedzieli na ten za­
rzut: Jeżeli Ojciec naszym sposobem powziął postanowie­
nie rodzenia, to także wszystko inne miało u Niego miej­
sce, co w naszych ludzkich warunkach zwykło się zda­
rzać przed rodzeniem. My zaś mamy pragnienie rodzenia,
a nie niezawodną decyzję. 106. Objawiają więc swą bez­
bożność ci wszyscy, którzy twierdzą, że zrodzenie Chry­
stusa miało początek, tak że zdaje się ono być nie zrodze­
niem „trwającego Słowa”, ale wypowiedzeniem płyn­
nych wyrazów; przyjmując zaś wielu synów przeczą na­
turze Bożej w Chrystusie, wskutek tego nie jest On ani
„jednorodzony”, ani „pierworodny”. W końcu jeśli się
przyjmie, że miał On początek, to wydaje się, że również
będzie miał koniec.

142
107. Lecz Syn Boży ani nie miał początku, gdyż „był na
początku” (J 1, 2), ani też nie zazna końca, będąc „po­
czątkiem i końcem” wszystkiego (Ap 1, 8). Skoro bowiem
jest początkiem, jakże otrzymał to, co miał? A w jaki
sposób może On mieć koniec, będąc celem wszystkich rze­
czy? byśmy w Nim jako w naszym celu pozostawali bez
końca? Rodzenie Boże, ponieważ nie podlega czasowi,
czasu przed sobą nie miało ani nie odbyło się w czasie.
108. Zatem ten ich nikczemny i pusty zarzut nie spraw­
dza się nawet w stworzeniach. Nawet w tym, co jest cza­
sowe, trudno jest nieraz doszukać się czasowej różnicy.
Światłość przecież rodzi blask, a trudno jest powiedzieć,
czy blask jest późniejszy od światłości lub czy światłość
jest wcześniejsza od blasku, bo gdzie światłość, tam blask,
a gdzie blask, tam światłość. Toteż nie istnieje światłość
bez blasku ani też blask bez światłości, gdyż światłość
jest w blasku, a blask w światłości. Apostoł nazwał Syna
„odbiciem chwały Ojcowskiej” (por. Hbr 1, 3); ponieważ
Syn jest odbiciem Ojcowskiej światłości, jest Mu współ-
wiekuisty z powodu wieczności swej mocy i od Niego
nieodłączny przez jedność światłości. 109. Jeżeli tedy nie
możemy zrozumieć i oddzielić tych czasowych i subtel­
nych rzeczy, które widzimy, jakżeż Boga, którego nie wi­
dzimy i który jest ponad wszelkim stworzeniem, potra­
fimy pojąć w tajemnicy Jego rodzenia? Czy możemy Go
czasowo oddzielić od Syna, skoro wszelki czas jest dzie­
łem Syna?
110. Niechże więc zaprzestaną powtarzać: „Zanim zo­
stał zrodzony, nie istniał”. „Zanim” jest przecież określe­
niem czasowym, zrodzenie zaś Syna jest ponad czasem
i dlatego to, co jest późniejsze, nie mogło być wcześniej­
sze. Ani też dzieła nie mogą być przed twórcą, gdyż dzieła
zawdzięczają swój początek twórcy. Jakżeż bowiem można
się posługiwać dziełem przed jego Sprawcą, skoro wszelki
czas jest dziełem i swemu Sprawcy zawdzięcza swe ist­
nienie?

143
111. Pragnę się zatem zmierzyć jeszcze z tymi, którzy
są przekonani o swej przebiegłości, by nam rozwiązali
sprawy ludzkie, kiedy oszczerczo zniesławiają Boże, a bę­
dąc dalekimi od zrozumienia niepojętej tajemnicy Bożego
rodzenia, całą swą kwestię opierają na sposobie rodzenia
ludzkiego. Mówią o Synu Bożym, że zanim został zro­
dzony, nie istniał, i mówią to o „Bożej Mądrości”, o „Bo­
żej Mocy” i o „Bożym Słowie”, od którego zrodzenia nie
było nic wcześniejszego. Jeżeli kiedyś, jak mówią, Syn
Boży nie istniał — czego się nie godzi powtarzać — to
Bóg oczywiście nie posiadał kiedyś pełni doskonałości,
skoro później wzbogacił się przez rodzenie. 112. By jednak
wiedzieli, jak czcza i dająca się rozwiązać jest ich kwe­
stia — chociaż pod tym względem rzeczy ludzkie i Boskie
nie mają ze sobą nic wspólnego — to jednak wykażę, że
ludzie istnieli, zanim się narodzili. Czy zaprzeczą, że Ja­
kub, który będąc jeszcze w łonie matki oszukał swego
brata, został uświęcony, nim się narodził? A czy się nie
zgodzą z tym, że zanim się narodził, istniał już Jeremiasz,
do którego odnoszą się słowa: „Pierwej, niźlim cię utwo­
rzył w żywocie, znałem cię, i pierwej, niżeliś wyszedł
z żywota, poświęciłem cię, i prorokiem między narodami
ustanowiłem cię” (Jer 1, 5 *)? Cóż bardziej oczywistego niż
przykład tego proroka, który pierwej, niż się narodził, zo­
stał uświęcony i pierwej został poznany, niż utworzony?
113. Cóż mam powiedzieć o Janie, o którym świadczy po­
bożna matka, że przebywając jeszcze w łonie macierzyń­
skim, poznał przez Ducha obecność Pana i dał temu wyraz
przez radosne poruszenie, jak wiemy z Pisma podającego
nam słowa matki: ,,Oto bowiem skoro zabrzmiał głos
pozdrowienia tego w uszach moich, poruszyło się z ra­
dością dzieciątko w łonie moim” (Łk 1,44*)? Czy proro­
kujący już był czy nie? Z pewnością był. Był bowiem już
ten, co czcił Stwórcę i przemawiał w matce. Nadto i
Elżbietę napełniał Duch dany jej synowi i uświęcał ją Duch
Syna Maryi. Masz bowiem tak napisane: „Skoczyło dzie«

144
ciątko w łonie jej i napełniona została Duchem Świętym”
(Łk 1, 41). 114. Zwróć uwagę na właściwe znaczenie po­
szczególnych słów. Elżbieta wprawdzie usłyszała pierwsza
głos Maryi, ale Jan pierwszy odczuł łaskę Pana. Pięknie
tu harmonizują słowa ze słowami, niewiasta z niewiastą
i jeden zadatek Ducha z drugim. One głoszą łaskę, ci dzia­
łają wewnątrz i tajemnicę miłości zaczynają sprawować
w łonie matek, które, choć nierówne godnością przez pod­
wójny cud, prorokują natchnione Duchem niemowląt. Kto
jest sprawcą tego cudu? Czy nie Syn Boży będący stwór­
cą nie narodzonych?
115. Wasza kwestia nie znajduje zastosowania w rze­
czach ludzkich, a czy może je mieć w Bożych tajemni­
cach? Cóż to znaczy, że Syn „zanim został zrodzony, nie
istniał” ? Czy może Ojciec potrzebował czasu do poczęcia,
tak że czas wyprzedził Syna? A może na sposób niewieś­
ciej natury kształtował On płód swego rodzenia, tak że
kształtowanie płodu wcześniejsze jest od Syna? Cóż to ma
znaczyć? Dlaczego roztrząsamy tajemnice Boże? Patrz na
naturę Bożego rodzenia, a nie na jego przebieg. 116. Nie­
godziwe to przestępstwo, gdy niektórzy swoją miarą mie­
rzą rzeczy niebieskie i sądzą, że Chrystus, nie mogąc się
narodzić, jakby z niepłodnych rodziców, został stworzony,
albo że Ojciec, jako niepłodny, zaadoptował sobie Syna,
którego nie mógł zrodzić!

O SŁOWACH: „JAKO MNIE POSŁAŁ ŻYJĄCY OJCIEC,


I JA ŻYJĘ DLA OJCA; A KTO POŻYWA MNIE,
I ON ŻYJE DLA MNIE”10

10, 117. Wielu czyni z tego kwestię, ponieważ napisane


jest: „Jako mnie posłał żyjący Ojciec, i ja żyję dla Ojca;
a kto pożywa mnie, i on żyje dla mnie” (J 6, 58 *). Mówią
bowiem: Jakże Syn może być równy Ojcu, skoro twierdzi,
że „żyje dla Ojca” ?

145
118. Ci, którzy w ten sposób stawiają zagadnienie, niech
najpierw odpowiedzą, jakiej natury jest życie Syna, czy
może chodzi o to życie, którego Ojciec udzielił Synowi
jako nie mającemu? Lecz jakżeż mógł Syn kiedykolwiek
nie mieć życia, skoro sam jest życiem, jak to mówi: „Jam
jest droga, prawda i życie” (J 14, 6)? Jest On oczywiście
tak samo życiem wiekuistym, jak jest „wiekuistą mocą”
(Rz 1, 20). A więc czy, że tak się wyrażę, życie nie miało kie­
dyś samego siebie? 119. Zastanówcie się nad tym, co czy­
tamy o Panu Jezusie, że „umarł za nas, abyśmy, czy czu­
wamy, czy zaśniemy, społem z nim żyli” (1 Tes 5, 10).
Jego śmierć jest życiem, a nie będzie życiem Jego bóstwo,
skoro bóstwo jest życiem wiekuistym? 120. Czy Jego ży­
cie jest w mocy Ojca? Przecież wspomniał, że nawet ży­
cie Jego ciała nie było w obcej mocy, jak to mówi Pismo:
„Ja kładę duszę moją, abym ją znowu wziął. Nikt nie
bierze jej ode mnie, ale ja kładę ją sam od siebie. I mam
moc położyć ją, i mam moc znowu wziąć ją; to przykaza­
nie otrzymałem od Ojca mego” (J 10, 17—18). 121. I mnie­
ma się, że Jego życie jako Boga leżało w mocy drugiego,
kiedy Jego życie jako człowieka nie podlegało cudzej wła­
dzy? Była moc obca, jeśli nie było jedności mocy. A jak za­
znacza, że „położyć duszę” zależy od Jego mocy i wolnej
woli, tak również przez to, że położył ją według przykazania
Ojca, wyraził jedność swojej woli z wolą Ojca. 122. Skoro
więc Syn nie otrzymał życia w czasie i skoro Jego życie
nie podlega cudzej mocy, zobaczmy, dlaczego powiedział:
„Jako mnie posłał żyjący Ojciec, i ja żyję dla Ojca”. Wy­
jaśnijmy to, jak możemy, a raczej niech On sam wyjaśni.
123. Zwróć uwagę na to, co powiedział przedtem. Rze­
cze bowiem: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam”.
Przedtem pouczył, w jaki sposób powinieneś słuchać Jego
słów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeślibyście
nie pożywali ciała Syna Człowieczego i nie pili krwi Jego,
nie będziecie mieć życia w sobie” (J 6, 54). Przedtem dał
do poznania, że przemawia jako Syn Człowieczy, a ty

146
myślisz, że słowa, które On odniósł jako Syn Człowieczy
do ciała i krwi, trzeba stosować do bóstwa? 124. Dodał
nadto: „Ciało moje prawdziwie jest pokarmem, a krew
moja prawdziwie jest napojem”. Słyszysz o ciele, słyszysz
0 krwi, poznajesz tajemnicę męki Pańskiej, i w sposób
niegodziwy oskarżasz bóstwo? Posłuchaj, co sam mówi:
„Duch nie ma ciała ani kości” (Łk 24, 39). My zaś, ilekroć
przyjmujemy tajemnice, które przez misterium świętej
modlitwy przemieniają się w ciało i krew, „opowiadamy
śmierć Pańską” (1 Kor 11, 26). 125. A zatem skoro dał do
poznania, że przemawiał jako Syn Człowieczy i często
wspominał o ciele i krwi, dodał później: ,,Jako mnie po­
słał żyjący Ojciec, i ja żyję dla Ojca; a kto pożywa mnie,
1 on żyje dla mnie”. W jaki sposób, sądzą, należy rozu­
mieć te słowa? Można tutaj uwzględnić dwojakie porów­
nanie. Pierwsze jest takie: „Jako mnie posłał żyjący Oj­
ciec, i ja żyję dla Ojca”, drugie zaś: „Jako mnie posłał ży­
jący Ojciec, i ja żyję dla Ojca”, tak też „kto pożywa mnie,
i on żyje dla mnie”. 126. Jeżeli wybiorą pierwsze porów­
nanie, to będzie ono miało takie znaczenie: „Jak zosta­
łem posłany przez Ojca i zstąpiłem od Ojca, tak również
żyję dla Ojca”. A w jakim charakterze został Syn posła­
ny i zstąpił na ziemię, jeśli nie jako Syn Człowieczy, co
sam wyżej powiedział: „Nikt nie wstąpił do nieba, jeno
ten, który zstąpił z nieba: Syn Człowieczy” (J 3, 13 *).
A zatem jeśli jako Syn Człowieczy został posłany i zstąpił,
tak również jako Syn Człowieczy żyje dla Ojca. Wreszcie
i ten, kto pożywa Go jako Syna Człowieczego, żyje dla
Syna Człowieczego. Porównał więc Chrystus swoje przyj­
ście przez wcielenie. 127. Jeżeli natomiast spodoba im się
drugie porównanie, to czy nie rozróżniamy jasno Jego
równości z Ojcem i podobieństwa do człowieka? Cóż to
bowiem znaczy, że „jako On żyje dla Ojca, i my żyjemy
dla Niego”, jeśli nie to, że tak Syn ożywia człowieka, jak
Ojciec w Synu ożywił ludzkie ciało? „Albowiem jak
Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak i Syn, których

147
chce, ożywia” (J 5, 21), jak to sam Pan powiedział wyżej.
128. Równości Syna z Ojcem dowodzi także jedność oży­
wiania, bo Syn tak ożywia, jak Ojciec. Uznaj więc Jego
życie i moc wiekuistą. Wyrażone jest tu również podobień­
stwo nasze do Syna i pewna jedność według ciała, gdyż
podobnie jak Syn jest przez Ojca ożywiony jako człowiek
w ciele — Pismo bowiem mówi, że Bóg ,,wzbudził Jezusa
Chrystusa z martwych” (Rz 8, 11) — tak samo i nas jako
ludzi ożywia Syn Boży.
129. Takie wyjaśnienie nie tylko wyraża hojne obdzie­
lenie łaską natury ludzkiej Chrystusa, ale także i Jego
bóstwo wiekuiste; mówię bóstwo, gdyż ono ożywia. Wy­
rażona jest tu również i łaska udzielona Jego człowieczeń­
stwu, bo i ono jest także ożywione w Chrystusie. 130. Je­
żeli natomiast jedno i drugie odniosą do bóstwa Chrystu­
sowego, to porównuje się Syna Bożego z ludźmi, a mia­
nowicie, że tak żyje Syn dla Ojca, jak my dla Syna. Ale
Syn Boży darzy życiem wiecznym, my zaś darzyć nie
jesteśmy w stanie. Chrystus więc porównany z nami sam
tego życia nie udziela; niechże więc mają arianie nagrodę
za swą wiarę i nie dostąpią życia wiecznego od Syna.
131. Możemy ciągnąć jeszcze dalej. Jeżeli im się po­
doba odnosić to miejsce do wiekuistości Bożej substancji,
niech przyjmą także trzecie wyjaśnienie. Czy Chrystus
w sposób oczywisty nie zdaje się mówić, że podobnie jak
żyjący jest Ojciec, tak również żyje i Syn? Któż nie za­
uważy, że należy te słowa stosować do jedności życia,
ponieważ jedno jest życie Ojca i Syna? ,,Albowiem jak
Ojciec ma życie sam w sobie, tak dał i Synowi, aby miał
życie sam w sobie” (J 5, 26 *). Dał Mu przez jedność z
Nim, dał Mu nie po to, by je odbierać, ale by być uwiel­
biony w Synu, dał Mu je, by mieć w Nim upodobanie,
dał Mu je nie po to, by tego życia strzegł jako Ojciec,
ale by je Syn posiadał.
132. Sądzą jednak, że trzeba postawić zarzut z tej racji,
iż Syn powiedział: „Ja żyję dla Ojca”. Jeżeli te słowa od­

148
noszą się do bóstwa, to dlatego Syn żyje dla Ojca, że jest
Synem z Ojca, żyje dla Ojca, bo posiada z Ojcem jedną
substancję, żyje dla Ojca, ponieważ ,,z serca Ojca zostało
wydane Słowo” (por. Ps 44, 2), ponieważ Syn narodził się
,,z łona” Ojcowskiego (por. Ps 109, 3), ponieważ Ojciec jest
źródłem Syna, jest Jego korzeniem.
133. Może jednak powiedzą: Jeżeli przyjmujesz, że
Ojciec i Syn posiadają jedność życia, opierając się na
słowach Syna „i ja żyję dla Ojca”, to czy zachodzi jed­
ność życia między Synem i ludźmi z tej przyczyny, że Syn
powiedział: „kto pożywa mnie, i on żyć będzie dla mnie” ?
134. I owszem, podobnie jak wyznaję jedność życia nie­
bieskiego w Ojcu i w Synu z powodu jedności Bożej sub­
stancji, tak też, wyjąwszy przywilej natury Boskiej i
wcielenia Pańskiego, wyznaję wspólnotę naszego ducho­
wego życia w Synu z powodu jedności natury ludzkiej.
Albowiem „jaki niebieski, tacy i niebiescy” (1 Kor 15, 48).
Wreszcie jak w Nim zasiadamy po prawicy Ojca, nie dla­
tego, że zasiadamy razem z Nim, ale dlatego że zasiadamy
w ciele Chrystusa — szerzej pomówimy o tym później —
jak, powtarzam, zasiadamy w Chrystusie przez jedność
ciała, tak też i żyjemy w Chrystusie przez jedność ciała.
135. Nie tylko zaś nie boję się słów: „i ja żyję dla Ojca”,
ale nawet nie bałbym się, gdyby powiedział: „żyję przez
Ojca”. 136. Arianie zwykli czynić również zarzut z tego,
że Chrystus powiedział: „Ta choroba nie jest na śmierć,
ale dla chwały Bożej, ażeby Syn Boży uwielbiony był
przez nią” (J 11,4*). Nie tylko Syn dostępuje uwielbie­
nia przez Ojca i od Ojca, bo jest napisane: „Wsław mnie,
Ojcze” (J 17, 5*), a w innym miejscu: „Teraz uwielbiony
jest Syn Człowieczy, a Bóg uwielbiony jest w nim... i Bóg
uwielbi go” (J 13, 31. 32 *). Ale także i Ojciec bywa uwiel­
biony przez Syna i od Syna, gdyż Prawda powiedziała:
„Ja wsławiłem ciebie na ziemi” (J 17, 4). 137. Jak więc Syn
jest uwielbiony przez Ojca, tak też i żyje dla Ojca. Z tej
też racji niektórzy przez słowo greckie dóksa rozumieją

149
raczej „mniemanie”. Toteż słowa: „Ja wsławiłem ciebie
na ziemi, wykonałem sprawę, którąś mi zlecił; a teraz
wsław mnie, ty, Ojcze”, będą mieć takie znaczenie: Ja
przekazałem ludziom takie o tobie mniemanie, „aby po­
znali ciebie, jedynego Boga prawdziwego”, a ty również
utrwal w nich podobne mniemanie o mnie, aby uwierzyli
we mnie, Syna twego i prawdziwego Boga.

SŁOWA: „WSZYSTKO Z OJCA I WSZYSTKO * §


PRZEZ SYNA, I MY PRZEZ NIEGO” NIE ŚWIADCZĄ
O RÓŻNEJ MOCY OJCA I SYNA

11, 138. Śmieszną jest rzeczą, że niektórzy, powołując


się na te słowa Apostoła, robią między Ojcem i Synem
różnicę, gdy chodzi o moc, przytaczając Pismo: „Dla nas
jednak jeden Bóg, Ojciec, z którego wszystko, a my dla
niego, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszy­
stko, a my przez niego” (1 Kor 8,6 *). Utrzymują, że
mamy tu do czynienia z niemałą różnicą pod względem
chwały Bożej, gdyż z jednej strony mówi się: „z którego
wszystko”, a z drugiej: „przez którego wszystko”. Lecz
nic chyba nie jest tak jasne jak to, że w tym miejscu
w sposób oczywisty zaznaczona jest wszechmoc Syna,
gdyż jak wszystko z Ojca, tak też wszystko przez Syna.
139. Nie jest bowiem Ojciec objęty wyrazem „wszystko”,
gdyż do Niego stosują się słowa: „Albowiem tobie służy
wszystko” (Ps 118, 91 *); nie jest również objęty tym wy­
razem Syn, ponieważ „wszystko stworzone jest przez Nie­
go” i „wszystko w Nim trwa”, i On jest „nad wszystkie
niebiosa” (J 1, 3; Kol 1, 17; Ef 4, 10). Nie jest zatem Syn
wśród wszystkich stworzeń, ale jest ponad wszystkie stwo­
rzenia, Ten, który pochodząc „według ciała” z narodu
żydowskiego, „jest nad wszystkim Bóg błogosławiony na
wieki” (Rz 9, 5) i który „ma imię ponad wszelkie imię”
(Flp 2, 9). Do Niego odnoszą się słowa: „wszystko podda­

150
łeś pod nogi jego” i: „przez to bowiem, że mu wszystko
poddał, niczego nie pominął, czego by mu nie poddał”
(Hbr 2, 8 *), jak się wyraża Apostoł. Jeżeli Apostoł, mó­
wiąc te słowa, miał na myśli Syna Bożego w tajemnicy
wcielenia, to jakżeż możemy wątpić o niezrównanym ma­
jestacie Bożego rodzenia? 140. Jest więc rzeczą pewną, że
pod względem mocy nie zachodzi żadna różnica między
Ojcem i Synem. A różnicy tej nie ma do tego stopnia, że
ten sam Apostoł powiedział, iż jak z Niego jest wszystko,
tak też i przez Niego jest wszystko, mówiąc: „Albowiem
z niego i przezeń, i w nim jest wszystko” (Rz 11, 36). 141.
Jeżeli przeto sądzą, że słowa przytoczone na początku do­
tyczą wyłącznie Ojca, to ten sam nie może być wszech­
mogącym, skoro „wszystko z niego”, i nie może być wszech­
mogącym, gdyż „wszystko przez niego”. Albo więc twierdze­
niem swym uznaje Ojca za słabego, a nie za wszechmo­
gącego, albo zapewne, chociaż niechętnie, będą musieli
wyznać, że i Syn jest wszechmogący. 142. Jednak
niechże wybiorą, czy w tym miejscu jest mowa o Ojcu.
Jeśli o Ojcu, to również i przez Ojca jest wszystko, jeśli
0 Synu, to wszystko jest także z Syna. Jeżeli wszystko
jest przez Ojca, to niczego nie wolno ujmować Synowi;
jeżeli wszystko jest od Syna, to wszystko podobnie trzeba
przypisać Synowi.
143. Aby nie sądzili, że szykujemy im zasadzkę na pod­
stawie jednego wiersza, przytoczmy cały rozdział: „O, głę­
bokości bogactw, mądrości i wiedzy Bożej! Jak są nieogar­
nione sądy jego i niedościgłe drogi jego! Któż bowiem po­
znał umysł Pański, albo kto był doradcą jego? Albo kto
mu dał pierwej, a będzie mu oddane? Albowiem z niego
1 przezeń i w nim jest wszystko; Jemu chwała na wieki”
(Rz 11, 33—35 *). 144. Do kogo zatem, ich zdaniem, odnoszą
się te słowa, do Ojca czy do Syna? Jeśli do Ojca, to Ojciec
jest „mądrością Bożą”, a przecież Syn jest mądrością.
A czegóż to nie zdoła dokonać Mądrość, o której napisa­
no: „A chociaż jest jedyna, wszystko może, i chociaż w so­

151
bie trwa, wszystko odnawia” (Mdr 7, 27 *). Nie czytamy
o Niej jako o czymś dorzuconym, ale trwałym. Według
Salomona Mądrość jest wszechmocna i trwała, jest też
dobra, gdyż miówi o niej Pismo: „Mądrości nie zwyciężyła
złość” (Mdr 7, 30).
145. Wróćmy jednak do przytoczonego tekstu. ,,Jak są
nieogarnione sądy jego!” Jeżeli Ojciec „wszystek sąd dał
Synowi” (J 5, 22), widocznie jest tu mowa o Synu, który
sądzi. 146. Nadto abyś wiedział, że Apostoł nie mówi
o Ojcu, ale o Synu, dodał: „Kto mu dał pierwej” ? Dał
bowiem Ojciec Synowi, ale dał prawem rodzenia, a nie
z hojności. A ponieważ nie można zaprzeczyć, że Syn
otrzymał, według słów: „Wszystko dane mi jest od Ojca
mego” (Mt 11, 27), dlatego mówiąc: „Kto mu dał pierwej”,
nie twierdzi, że Syn nie otrzymał od Ojca przez naturę,
ale daje do zrozumienia, że między Ojcem i Synem nie ma
pierwszego; bo chociaż Ojciec dał Synowi, to nie dał Mu
jako późniejszemu, gdyż nie stworzona i niepojęta jest
Trójca, ciesząca się jedną chwałą i wiekuistością, nie ma
dla Niej ani czasu, ani stopni, ani też pierwszego i póź­
niejszego.
147. Jeżeli zaś sądzimy, że trzeba się trzymać kodek­
sów gredkich, które mają: e tis prosedoken auto, to wi­
dzisz, że Ten, któremu nie można niczego dodać, nie różni
się od doskonałego. Jeżeli natomiast cały tekst Apostoła
należy odnieść do Syna, to i o Synu należy wierzyć, że
„wszystko jest z niego” według Pisma: „Albowiem z nie­
go i przezeń i w nim jest wszystko”.
148. Przypuśćmy jednak, że chodzi tu o Ojca. Pamię­
tamy o słowach, że jak „wszystko jest z niego”, tak też
„wszystko to przezeń”. Władza Ojca i Syna rozciąga się
przecież na wszelkie stworzenie razem wzięte. I chociaż
wyżej na przykładzie Ojca wykazaliśmy, że Syn jest
wszechmogący, to jednak, ponieważ arianie nieustannie
lżą Syna, niech się zastanowią, że lżą również i Ojca. Je­
żeli Syn z tej racji jest słaby, że wszystko stało się przez

152
Niego, to może i Ojciec jest słaby dlatego, że wszystko
stało się przez Ojca?
149. Aby jednak uznali, że nie ma żadnej różnicy mię­
dzy Ojcem i Synem, to jeszcze raz wykażę, że Ten sam
jest, od którego i z którego coś pochodzi, a jedno i drugie
odnosi się do Ojca. Mamy oto taki tekst Pisma: ,,Wierny
Bóg, przez którego jesteście wezwani do wspólnoty syna
Jego, Jezusa Chrystusa” (1 Kor 1,9*). Niech rozważą, co
powiedział Apostoł. Jeżeli wzywa nas Ojciec, to nie mają
tu żadnej trudności; jeżeli stwarza nas Syn, to uważają
to za coś niższego? Kiedy wzywa nas Ojciec do wspólnoty
Syna, przyjmujemy to nabożnie, jak zresztą powinniśmy;
a kiedy Syn stworzył wszystko, to sądzą, że nie działał
z wolną wolą, ale że wykonywał przymuszoną i służebną
powinność? 150. Abyś zaś lepiej zrozumiał, że niczym się
nie różni moc Ojca od mocy Syna, to chociaż Ojciec wzywa
nas do wspólnoty Syna, sama wspólnota jest od Syna, jak
mówi Pismo: „Albowiem z jego pełności wszyscyśmy
otrzymali” (J 1, 16). 151. Oto i przez Ojca jest wspólnota,
i od Syna jest wspólnota, i to nie różna, ale jedna, jak
naucza ten sam Jan: „Aby społeczność nasza była z Ojcem
i Synem jego Jezusem” (1 J 1, 3 *). 152. Przyjmij do wiado­
mości, że Pismo mówi nie tylko o jednej naszej łączności
z Ojcem i Synem, ale także i z Duchem Świętym: „Łaska
Pana naszego Jezusa Chrystusa i miłość Boga i uczest­
nictwo Ducha Świętego niech będzie z wami wszystkimi”
(2 Kor 13, 13 *).
153. Pytam tedy, dlaczego ma być mniejszy Ten, przez
którego wszystko, niż Ten, z którego wszystko. Może dla­
tego, że przedstawiony jest jako działający? Ale i Ojciec
działa, bo prawdomówny jest Ten, który powiedział:
„Ojciec mój aż dotąd działa i ja działam” (J 5, 17). Jak
zatem działa Ojciec, tak działa i Syn. Nie jest przeto słaby
albo niższy Ten, który działa, albowiem i Ojciec działa.
To bowiem, co przysługuje Ojcu i Synowi, przynajmniej ze
względu na Ojca nie może być uważane za coś gorszego,

153
ażeby w Synu nie uwłaczali heretycy jeszcze bardziej
Ojcu. 154. A nie bez znaczenia jest i to, co dla obalenia
zarzutów ariańskiego niedowiarstwa mówi tenże Jan w in­
nym miejscu: ,,Jeśli wiecie, że jest sprawiedliwy, wiedz­
cie, że i każdy, kto pełni sprawiedliwość, narodził się z
niego” (1 J 2, 29 *). Kto zaś jest sprawiedliwy, jeśli nie
Pan, który „umiłował sprawiedliwość” (Bbr 1, 9). I kto,
jak mówi Apostoł nieco wyżej, przyrzekł nam życie wiecz­
ne, jeśli nie Syn? Jeżeli więc Syn Boży przyrzekł nam życie
wieczne, to i On jest sprawiedliwy, i z Niego narodziliśmy
się. A jeśli przeczą, że narodziliśmy się przez łaskę z Syna, to
i Syna nie uważają za sprawiedliwego. 155. Konieczną jest
zatem rzeczą, byś wierzył, że wszystko jest z Syna Bo­
żego, gdyż jak Ojciec tak i Syn jest sprawcą i stwórcą
wszystkiego. Widzimy więc, że czczy jest ten zarzut, po­
nieważ i o Synu należy powiedzieć, że „z niego, przezeń
i w nim jest wszystko” (Rz 11, 36).
156. Powiedzieliśmy, jak należy rozumieć wyrażenie
,,z niego” i jak także trzeba rozumieć wyrażenie „prze­
zeń”. Któż bowiem może wątpić, że w Nim jest wszystko,
skoro gdzie indziej napisano: „Ponieważ w nim stworzone
są wszystkie rzeczy na niebiosach... Wszystko stworzone
przez niego i w nim, a on jest przed wszystkimi i wszy­
stko w nim trwa” (Kol 1, 16—17). Od Niego masz zatem
łaskę, On jest sprawcą wszystkiego i wszystko opiera się
na Nim.

O SŁOWACH; „JAM JEST PRAWDZIWY KRZEW WINNY


A OJCIEC MOJ JEST ROLNIKIEM”12

12, 157. Arianie, chcąc oddzielić bóstwo Ojca i Syna,


zwykli wysuwać także inny zarzut, powołując się na sło­
wa, jakie Pan wyrzekł w Ewangelii: „Jam jest prawdziwy
szczep winny, a Ojciec mój jest rolnikiem” (J 15, 1).

154
Twierdzą, że inna jest natura rolnika, a inna szczepu win­
nego i że szczep winny znajduje się w mocy rolnika.
158. Chcecie zatem, by Syn według bóstwa był jak
krzew winny, który bez ogrodnika nic nie znaczy, który
można zaniedbać i wyciąć? Kujecie zarzut, trzymając się
słów, skoro Pan nazywając się winnym szczepem wskazał
na tajemnicę swego wcielenia? Jeżeli chcecie, byśmy argu­
mentowali na podstawie słów, to i ja się z tym zgadzam,
a nawet wyznaję, że Pan nazwał się krzewem winnym.
Biada mi, gdy zaprzeczę tajemnicy powszechnego zbawie­
nia! 159. Jak zatem chcecie rozumieć, że Syn Boży na­
zwał się szczepem winnym? Jeżeli słowa te odnosicie do
Bożej substancji i sądzicie, że między Ojcem i Synem za­
chodzi taka różnica jak między rolnikiem i szczepem win­
nym, to wyrządzacie podwójną obelgę Synowi i podwójną
obelgę Ojcu. Synowi, bo jeśli pod względem bóstwa stoi
On niżej od rolnika, to zgodnie z waszym twierdzeniem
trzeba Go także postawić niżej od Pawła Apostoła, który
również nazwał się rolnikiem: ,,Ja sadziłem, Apollos pod­
lewał, ale Bóg dał wzrost” (1 Kor 3, 6). Czy chcecie więc,
żeby Paweł był lepszy od Syna Bożego? Oto pierwsza
obelga. 160. Druga zaś polega na tym, że jeśli Syn jest
szczepem winnym pod względem substancji swego wie­
kuistego synostwa, to przez słowa „jam jest szczep winny,
wyście latorośle” dał do poznania, że owo Boże synostwo
będzie miało tę samą naturę co i my. Lecz „któż podobny
tobie między bogami, Panie” ? (Wj 15, 11 *), a psalm mówi
znowu: „Albowiem któż na obłokach Panu zrównany bę­
dzie albo też podobny będzie Bogu między synami boży­
mi” ? (Ps 88,7*). 161. Ale nie tylko uwłaczacie Synowi,
lecz także i Ojcu. Jeżeli całą naturę Ojcowskiej mocy za­
mykacie w słowie „rolnik”, to — skoro i Paweł jest rol­
nikiem — wy nie chcecie stawiać na równi z Ojcem Syna,
a stawiacie Apostoła? 162. Dalej, ponieważ jest napisane:
„Tak więc ani ten, co sadzi, jest czymś, ani ten, co pod­
lewa, ¿le Bóg, który daje wzrost”, to cały majestat Ojca!

155
określacie słowem, które, jak sami widzicie, oznacza sła­
bość? Jeżeli bowiem „ten, co sadzi, i ten, co podlewa” są
niczym, ale liczy się tylko Bóg, „który daje wzrost”, to
przypatrzcie się temu, co knuje wasza bezbożność. Bo i
Ojciec z powodu nazwy „rolnika” zasługuje na lekceważe­
nie, i trzeba poszukać jakiegoś innego boga, który by dal
wzrost Jego Ojcowskiej pracy. Arianie przeto w sposób
niegodziwy wynoszą moc Boga Ojca, opierając się na sa­
mym słowie „rolnik”, które przecież przysługuje zarówno
Bogu, jak i ludziom.
163. I cóż w tym znamienitego, gdyby — jak chcecie
wy, heretycy — Ojciec przewyższał takiego Syna, którego
natura Boża nie różniłaby się od ludzkiej? Jeżeli bowiem
sądzicie, że Syna jako Boga trzeba nazwać winnym krze­
wem, to nie tylko uważacie, że podlega On rozkładowi
i działaniu niepewnych żywiołów, ale także twierdzicie, że
ma On tylko naturę ludzką — bo jedną mają naturę krzew
winny i latorośle — tak że Syn Boży przez tajemnicę
wcielenia nie tylko przyjął ludzkie ciało, ale też zaczął
istnieć. 164. Ja natomiast powiem bez ogródek, że Jego
ciało, jakkolwiek zrodzone w nowy i niepojęty sposób,
tej samej jest natury co i nasze, ale to stanowi tajemnicę
naszego zbawienia, a nie początek Bożego synostwa. Syn
Boży jest szczepem winnym, ponieważ przyjął nasze nie­
moce, kiedy natura nasza, słaba dawniej, wsparta teraz
0 Niego wzmocniła się bujnymi owocami ożywionej po­
bożności.
165. Skoro znajdujesz już takie upodobanie w okaza­
łości rolnika, chciałbym, abyś mi powiedział, kto to prze­
mawiał przez proroka: „Panie, ukaż mi, abym wiedział.
Wtedy poznałem ich knowania. A byłem jako baranek
cichy, którego prowadzą na rzeź, a nie wiedziałem, że
umyślili przeciwko mnie zamysły, mówiąc: «Chodźmy
1 włóżmy drewno w chleb jego»” (Jer 11, 18—19*). Jeśli
Syn mówi tutaj o przyszłej tajemnicy wcielenia — bo jest
Rzeczą bezbożną odnosić te słowa do Ojca — to rzecz jasna,

156
że Syn jest tym, który powiedział wyżej: „A ja cię za­
sadziłem winnicą wyborną, jakżeś mi się odmieniła w go­
rycz winnicy obcej” (Jer 2, 21 *). 166. Widzisz tedy, że
i Syn jest rolnikiem, że nazywa siebie tak jak Ojca, że
jedno jest działanie Jego i Ojca, jedna godność i jedna na­
tura. Jeżeli zatem Syn jest rolnikiem i krzewem winnym,
to rzecz jasna, że za krzew winny bierzemy Go w tajem­
nicy wcielenia.
167. Ale Syn nie tylko powiedział, że jest winnym
szczepem, lecz głosem proroka nazwał się także winną
jagodą wtedy, kiedy Mojżesz na rozkaz Pana skierował wy­
wiadowców do doliny Grona (por. Lb 13, 24—25). Czymże
jest owa dolina Grona, jeśli nie uniżeniem się przez wcie­
lenie i płodnością męki? Sądzę również, że nazwał się ja­
godą winną dlatego, że z owej winnicy przeniesionej z
Egiptu, to jest z ludu żydowskiego, wyszedł owoc zba­
wienny dla świata. Nikt zapewne nie może odnosić tej
winnej jagody do synostwa Bożego, a jeśli odnosi, to nie
pozostaje mu nic innego jak przyjąć, że jagoda ta zrodziła
się z krzewu winnego. W ten sposób nierozumnie przypi­
sze Ojcu to, co gani u Syna.
168. Kiedy już nie można wątpić, że Syn Boży zwie się
krzewem winnym z powodu wcielenia, to chyba widzicie,
jaką tajemnicę miał Pan na myśli, kiedy powiedział:
,,Ojciec większy jest niż ja” (J 14, 28). Wyrzekłszy bowiem
nieco wyżej te słowa, zaraz dodał: „Jam jest szczep winny,
a Ojciec mój jest rolnikiem”, abyś wiedział, że Ojciec pod
tym względem jest większy, że podobnie jak rolnik upra­
wia krzewy winne, tak Ojciec otacza pieczą ciało Pańskie.
A ciało to mogło wzrastać z czasem, mogło być wycięte
przez mękę, by cieniem rozpiętych ramion zbawczego
krzyża osłonić rodzaj ludzki przed szkodliwym żarem
światowych rozkoszy.
KSIĘGA PIĄTA

1. „Kto, mniemasz, jest sługą wiernym i roztropnym,


którego Pan jego postanowił nad czeladzią swoją, aby im
dać żywność czasu swego? Błogosławiony ów sługa, któ­
rego, gdy przyjdzie pan jego, znajdzie tak czyniącego” (Mt
24, 45—46 *). Nie jest to lichy sługa, ale musi on być wiel­
ki. Zastanówmy się, kim on jest.
2. Jest nim Piotr, którego sam Pan wybrał, by pasł
owczarnię, i który zasłużył sobie usłyszeć trzykrotnie:
„Paś baranki moje, paś owce moje, paś owieczki moje”
(J 21, 15. 16.17 *). Tak więc żywiąc owczarnię Chrystuso­
wą dobrym pokarmem wiary, zmył winę poprzedniego
upadku. Dlatego też Pan napomina go trzykrotnie, by pasł,
trzykrotnie go pyta, czy miłuje, aby po trzykroć wyznał
wiarę w Tego, którego się po trzykroć zaparł przed męką
krzyża.
3. Błogosławiony jest ten sługa, który może powiedzieć:
„Dałem wam mleko na napój, a nie pokarm, boście nie
mogli go jeszcze znieść” (1 Kor 3, 2 *). Dobrze znał Paweł
tych, o których wiedział, jak ich paść. Któż z nas potrafi
to zrobić? Kto z nas może naprawdę powiedzieć: „Dla
słabych stałem się słabym, abym słabych pozyskał” ? (1 Kor
9, 22). 4. A jednak on, tak wielki i wybrany przez Chry­
stusa do pieczy nad owczarnią, powołany, by uzdrawiać
chorych i leczyć słabych, heretyka po pierwszym upom­
nieniu usunął z powierzonej sobie owczarni, by liszaje
jednej parszywej owcy sączącymi się wrzodami nie za­
raziły całej owczarni. Nakazuje nadto wystrzegać się „bez-
rozumnych dociekań i sporów” (Tt 3, 9).
5. Co zatem czynimy my, którzy jesteśmy nieopatrzny­

158
mi świadkami nowego kąkolu wśród szlachetnych zbio­
rów? Jeżeli przemilczymy, będzie się wydawało, że ustę­
pujemy; jeżeli zaczniemy się spierać, trzeba się obawiać,
by i nas nie uważano za „cielesnych” (1 Kor 3, 3). Napi­
sane jest bowiem o tego rodzaju „dociekaniach”, że „wy­
wołują spory. Słudze zaś Pańskiemu nie godzi się sprze­
czać, ale uprzejmym być dla wszystkich, zdolnym do na­
uczania, cierpliwym, z łagodnością napominającym tych,
którzy się sprzeciwiają” (2 Tym 2, 23—25 *). A w innym
miejscu mówi Apostoł: „Ale jeśliby się komu zdało, że
może się spierać o to, to my nie mamy takiego obyczaju
ani też Kościół Boży” (1 Kor 11, 16).
Z tej też racji uważamy, że należy coś napisać, by za­
miast nas nasze pisma bez zamieszania dały odpowiedź
bezbożności heretyków. 6. Przystępujemy więc, czcigod­
ny cesarzu, do napisania tej piątej księgi. Albowiem
czwartą księgę należało zakończyć rozprawą nad owym
krzewem winnym, by nie wydało się, że nagromadziliśmy
w niej hałaśliwe spory zamiast ją napełnić owocami du­
chowej winnicy; równocześnie jednak nie wypadało za­
niechać niedokończonego zbioru plonów wiary, kiedy na­
suwają się nam tak doniosłe zagadnienia.
7. W pięciu księgach rozprawiamy przeto o niepodziel­
nym bóstwie Ojca i Syna, i Ducha Świętego, pomijając na
razie pełniejszy wykład o Duchu Świętym. Pobudziły nas
do tego słowa Pisma, by powierzonych nam pięć talentów
wiary wedle ludzkich chęci oprocentowało się niejako w
tych pięciu księgach, by przypadkiem Pan, kiedy powróci
i znajdzie swe pieniądze zakopane w ziemi, nie powiedział
do mnie: „Sługo zły a leniwy, widziałeś, że żnę, gdziem
nie posiał, i zbieram, gdziem nie rozsypał; należało więc
wręczyć pieniądze moje bankierom, a po powrocie otrzy­
małbym co mego” (Mt 25, 26—27 *); albo jak mówi w in­
nym miejscu: „Abym po powrocie mógł ich zażądać z
procentem” (Łk 19, 23 *). 8. Niechże więc wybaczą mi ci,
których zraża śmiałość zbyt długich wywodów. Rozważa­

159
nia nad obowiązkami naszego urzędu zmuszają nas do
wierzenia w to, co nam przekazano. Jesteśmy „włodarzami
tajemnic” niebieskich (1 Kor 4, 1). Jesteśmy sługami, nie
wszyscy jednakowymi, ale według tego „jako każdemu
Pan dał” (1 Kor 3, 5 *). „Jam zasadził, Apollos podlewał,
ale Bóg dał wzrost” (1 Kor 3, 6 *). Dlatego też każdy powi­
nien się starać, by mógł otrzymać „zapłatę według pracy
swojej” (1 Kor 3, 8). Jak mówi Apostoł, „jesteśmy pomoc­
nikami Bożymi, Bożą rolą uprawną i Bożym budowaniem”.
Błogosławiony jest zatem, kto widzi takie korzyści swego
procentu, błogosławiony, kto ogląda owoce swej pracy,
błogosławiony również i ten, kto na fundamencie wiary
„wznosi budowlę ze złota, srebra i drogich kamieni” (1 Kor
3, 12). 9. Wy, którzy to słyszycie albo czytacie, jesteście dla
mnie tym wszystkim; wy jesteście zyskiem bankiera, zys­
kiem słowa, a nie pieniędzy, wy jesteście plonem rolnika,
wy jesteście złotem, srebrem i drogimi kamieniami bu­
downiczego. Wasze dobre uczynki są ukoronowaniem całe­
go trudu kapłańskiego, w waszych duszach lśni owoc bis­
kupiej pracy, w waszym postępie błyszczy złoto Pańskie,
pomnaża się srebro, jeśli trzymacie się Bożych słów. Albo­
wiem „Słowa Pańskie słowa czyste, srebro w ogniu doś­
wiadczone, wypróbowane z ziemi, siedemkroć przeczysz­
czone” (Ps 11, 7). Wy wtedy uczynicie bogatym bankiera,
zamożnym rolnika, wy dajecie dowód o umiejętnym bu­
downiczym. Nie mówię w sposób zarozumiały, gdyż to,
czego pragnę, nie tyle jest moją, ile raczej waszą sprawą.
10. Oby mi wolno było powiedzieć wówczas o was bez
obawy: „Panie, dałeś mi pięć talentów, otom drugie pięć
zyskał” (Mt 25, 20 *) i wskazać na drogie talenty waszych
cnót! „A skarb ten mamy w naczyniach glinianych” (2 Kor
4, 7). To jest tych pięć talentów, które Pan kazał duchowo
oprocentować, albo owe dwa denary Starego i Nowego
Zakonu, które człowiekowi ograbionemu przez zbójców po­
zostawił ewangeliczny Samarytanin, by wyleczył się z ran.
11. Ani też ja, bracia, nie pragnę tego tak zachłannie,

160
bym został postawiony „nad wieloma” (Mt 25, 21). Wy­
starczającą dla mnie nagrodą jest wasz zysk. Obym nie
okazał się niegodnym tego, co otrzymałem! Ani nie żądam,
byś to, co jest większe ode mnie, dał lepszym, jakkolwiek
zwykłeś, Panie, powtarzać: „Chcę też i temu ostatniemu
dać jako i tobie” (Mt 20, 14 *). Kto sobie zasłużył, niech­
że więc otrzyma „władzę nad dziesięciu miastami” (Łk
19, 17). 12. Niech nim będzie ktoś taki jak Mojżesz, który
napisał „dziesięć słów” Prawa (Pp 4, 13); niech nim bę­
dzie ów Jezus, Syn Nawego, który pokonał pięciu królów
i wziął w poddaństwo miasta, by stać się figurą przy­
szłego Męża o tym samym imieniu, na którego rozkaz
zostaną pokonane wszystkie rozkosze ciała i nawrócą się
narody, by raczej iść za wiarą Jezusa Chrystusa niż za
swymi pierwotnymi żądzami i pragnieniami. Niech nim
będzie ów Dawid, naprzeciw którego wybiegło dziesięć
pląsających i śpiewających dziewcząt: „Poraził Saul ty­
siąc, a Dawid dziesięć tysięcy” (1 Kri 18, 7 *). 13. Mnie
wystarczy, jeżeli nie zostanę wtrącony „w ciemności ze­
wnętrzne”, jak ów, który powierzony sobie talent ukrył
w ziemi swego ciała, albo jak przełożony synagogi i po­
zostali książęta żydowscy, którzy powierzone sobie „sło­
wa Boże” wydali na lichwę mułu swego ciała, a goniąc
jedynie za zmysłowymi rozkoszami niebieski skarb po­
życzony na procent zakopali niejako w dole pysznego
serca. 14. A zatem nie trzymajmy pieniędzy Pańskich
ukrytych w zakamarkach ciała, nie chowajmy też owej
miny „w chustce” (Łk 19, 20), lecz jak dobrzy bankierzy z
pewnym wysiłkiem duszy i ciała ważmy ją stateczni
i zawsze gotowi, by „słowo było blisko w ustach -twoich
i w sercu twoim” (Rz 10, 8 *). 15. To Boże słowo jest cen­
nym talentem, którym się wykupisz. Ten pieniądz jest
nadzwyczajnym bankiem dusz, na który często trzeba
spoglądać i często nim potrząsać, aby „na całej ziemi”
dał się słyszeć dźwięk dobrych monet, które gotują żywot
wieczny. „To zaś jest życie wieczne”, jakiego udziela nam

161
Wszechmogący Ojciec, byśmy poznali „Ciebie, jedynego
Boga prawdziwego i tego, któregoś posłał, Jezusa Chrys­
tusa” (J 17, 3 *).

O SŁOWACH: „ABY POZNALI CIEBIE, JEDNEGO


EOGA PRAWDZIWEGO, I TEGO, KTÓREGOŚ POSŁAŁ,
JEZUSA CHRYSTUSA”

1, 16. Toteż niech arianie baczą, jak niegodziwi są ci,


którzy wszczynają spory o przedmiocie naszej nadziei i na­
szego oczekiwania. A ponieważ zwykli więcej krzyczeć
niż inni, twierdząc, że powyższy tekst oddziela Chrystusa
od jedynego i prawdziwego Boga, przeto w miarę sił
starajmy się zbić te bezbożne mniemania. 17. W tym miej­
scu powinni lepiej zrozumieć, że bezpodstawnie czynią
zarzut ze słów: „jedynego Boga prawdziwego”, gdyż jest
tu mowa o korzyści i o nagrodzie za doskonałą cnotę, o
Bożym niezrównanym darze, abyśmy poznali, że Chrystus
jest razem z Ojcem, abyśmy nie oddzielali Syna od Ojca,
jak Go nie oddziela Pismo święte. Przecież dowodzi to ra­
czej jedności niż różnicy Bożej mocy, skoro tę samą na­
grodę i jedną chwałę daje nam poznanie Ojca i Syna,
wszak nie może osiągnąć nagrody ten, kto nie pozna
i Ojca, i Syna. Podobnie bowiem jak poznanie Ojca, tak
też i poznanie Syna niesie z sobą żywot wieczny. 18. I jak
zaraz na początku Ewangelista w nabożnym wyznaniu
połączył Słowo z Bogiem Ojcem, mówiąc: „A Słowo było
u Boga”, tak tutaj cytując słowa Pańskie: „Aby poznali
ciebie, jedynego Boga prawdziwego, i tego, któregoś po­
słał, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3 *), nierozdzielnie łączy
Ojca i Syna, aby nikt nie oddzielał Chrystusa, prawdziwego
Boga, od chwały Ojca. 19. I dlatego przez słowa: „Aby
poznali ciebie, jedynego, Boga prawdziwego, i tego któ­
regoś posłał, Jezusa Chrystusa”, zniweczył Pan doszczętnie
sabelian i zamknął usta Żydom, oczywiście tym, którzy

162
słuchali, aby — gdyby nie dodał słów: „i Chrystusa” —
tamci nie sądzili, że ten sam jest i Ojcem, i Synem, a ci,
by Syna od Ojca nie oddzielali.
20,21. Pytam więc, dlaczego ich zdaniem nie można
się domyślić i wyprowadzić z kontekstu, że skoro Pan
powiedział o Ojcu: „jedynego Boga prawdziwego”, win­
niśmy również rozumieć, że i Chrystus jest jedynym Bo­
giem prawdziwym. Inaczej bowiem nie dało się tego wy­
razić, ażeby nie wydawało się, że jest dwóch bogów. Nie
mówimy przecież, że jest dwóch bogów, ale wierzymy,,
że Syn i Ojciec mają to samo bóstwo. 22. Zapytajmy się
przeto, na jakiej podstawie sądzą, że zachodzi tu różnica
pod względem bóstwa. Czy przeczą Chrystusowi jako Bo­
gu — lecz przeczyć nie mogą — czy też nie przyjmują Go
za Boga prawdziwego? Niechaj więc powiedzą, jeżeli prze­
czą Mu jako prawdziwemu Bogu, czy mają Go za Boga
fałszywego, czy też za Boga z nazwy. Według Pisma świę­
tego istnieje Bóg albo prawdziwy, albo tylko z nazwy, albo
fałszywy; prawdziwy jak Ojciec, z nazwy jak święci, a
fałszywy jak szatan i bożki. Niechże więc powiedzą, jak
zapatrują się na Syna Bożego. Czy sądzą, że tchnie On
bóstwem z tej racji, że przywłaszczył sobie nieprawnie ty­
tuł Boga, czy też dlatego, że jest Bogiem z nazwy. 23. Nie
sądzę, by mieli na myśli fałszywy tytuł Boga, by jeszcze
otwarciej nie obciążać się grzechem bezbożności i by się
nie wydawało, że w podobny sposób głoszą Chrystusa
fałszywym bogiem jak szatana i bożki. Jeżeli zaś uważają
Go za Boga z tej przyczyny, że tchnął bóstwem jak wielu
świętych mężów — Pismo bowiem nazywa bogami tych,
„do których stała się mowa Boża” (J 10, 35) — to nie
wynoszą Go ponad ludzi; ale mniemają, że trzeba Go sta­
wiać na równi z nimi, tak że Chrystus jest tym, co sam
dał ludziom, mówiąc do Mojżesza: „Otom cię ustanowił
bogiem Faraona” (Wj 7, 1 *) albo jak mówi psalm: „Bo­
gami jesteście i synami Najwyższego wszyscy” (Ps 81, 6).
24. A jednak Paweł odrzucił tego rodzaju świętokradzkie

163
przekonania, gdyż głosi: „Albowiem choć są tak zwani bo­
gowie czy to w niebie, czy na ziemi” (1 Kor 8, 5). Zwróć
uwagę, że Apostoł nie mówi, że „są bogowie”, ale że są
„tak zwani bogowie”. „Chrystus zaś ten sam jest wczoraj
i dziś” (Hbr 13, 8 *). „Jest”, mówi, nie tylko z nazwy, ale
rzeczywiście. 25. Pismo słusznie głosi, że Jezus Chrystus
wczoraj i dziś jest ten sam, ażeby bezbożność Ariusza nie
mogła na niczym oprzeć swego bluźnierstwa. Kiedy bo­
wiem Ariusz czytał słowa, którymi Ojciec zwraca się do
Syna: „Tyś jest synem moim, jam ciebie dziś zrodził”
(Ps 2, 7), to zaznaczył, że wyrażenie „dziś”, a nie „wczo­
raj”, odnosi się do wiekuistego Bożego rodzenia; tym­
czasem wyrażenie to dotyczy zmartwychwstania ciała, jak
mówi Paweł w Dziejach Apostolskich: „I my opowiadamy
wam tę obietnicę, która dana była ojcom naszym, że ją
Bóg wypełnił dla dzieci naszych, wskrzeszając Jezusa, jak
napisane jest w Psalmie drugim: „Synem moim jesteś ty,
jam ciebie dziś zrodził” (Dz 13, 32—33 *). Apostoł zatem
pełen Ducha Świętego, by obalić ową bzdurę, mówi:
„Jezus Chrystus zaś ten sam jest wczoraj i dziś, i na wie­
ki” : „wczoraj” z powodu swego wiekuistego istnienia,
„dziś” z powodu przyjętego ciała. 26. Istnieje więc Chrys­
tus i istnieje zawsze, gdyż ten, kto „jest”, jest zawsze.
Zawsze jest tedy Chrystus, o którym mówi Mojżesz: „Któ­
ry jest, posłał mnie” (Wj 3,14). Był oczywiście Gabriel,
był Rafael, byli aniołowie, ale w żaden sposób nie mówi
się o nich, że byli zawsze, gdyż kiedyś ich nie było. Na­
tomiast Chrystus, jak czytamy, „nie był i «Tak», i «Nie»,
ale w nim było tylko «Tak»” (2 Kor 1, 19). Dlatego też
tylko sam Bóg, który jest zawsze, jest prawdziwie.
27. Jeżeli więc arianie nie odważą się twierdzić, że Syn
jest Bogiem tylko z nazwy, a twierdzenie, że jest Bo­
giem fałszywym, stanowi jeszcze większą niegodziwość, to
nie pozostaje nic innego niż uznanie, że jest Bogiem praw­
dziwym, nie różniącym się od Ojca, ale równym Ojcu.
Skoro bowiem Syn usprawiedliwia i uświęca tych, których

164
chce, nie biorąc władzy uświęcenia z zewnątrz, ale mając
ją w sobie, to dlaczego nie miałby być Bogiem prawdzi­
wym? Bo i Apostoł uważał Go za prawdziwego Boga, gdyż
jest Bogiem z natury, mówiąc: ,,Ale wówczas właśnie nie
znając Boga, służyliście tym, którzy z natury nie są bo­
gami” (Gal 4, 8 *), to jest nie mogli być prawdziwymi bo­
gami ci, którym to bynajmniej nie przysługiwało z na­
tury.
2, 28. Zresztą, w powyższych księgach wykazaliśmy aż
nadto na podstawie Pisma świętego, że Chrystus jest Bo­
giem prawdziwym. Jeżeli tedy, jak wykazano, Chrystus
jest prawdziwym Bogiem, zapytajmy się obecnie, dla­
czego arianie, nazywają Ojca „jedynym prawdziwym Bo­
giem”, chcąc oddzielić Syna od Ojca. 29. Jeśli mówią, że
jedynym prawdziwym Bogiem jest Ojciec, to nie mogą
również zaprzeczyć, że i Syn jest jedynym prawdziwym
Bogiem, ponieważ i Chrystus jest „prawdą” (J 14, 6). Bo
czy „prawda” oznacza mniej niż „prawdziwy”, kiedy zgod­
nie z używaniem słów zazwyczaj nazywamy coś prawdzi­
wym od prawdy, mądrym od mądrości, a sprawiedliwym
od sprawiedliwości? Nie sądzimy, by miało to miejsce
między Ojcem i Synem, poniew7aż i Ojcu nic nie brakuje,
bo jest prawdą, i Syn jest równy Ojcu, ponieważ jest
prawdą.

SŁOWA „JEDYNY BÓG”


OZNACZAJĄ RÓWNIEŻ CHRYSTUSA30

30. Aby zatem wiedzieli, że czytając „jedyny”, nie wol­


no im w żaden sposób oddzielać Syna od Ojca, to niech
pamiętają, co powiedzieli o Bogu prorocy: „Ja sam roz­
ciągnąłem niebiosa” (Iz 44, 24 *). Wiadomo zaś, że Ojciec
nie rozciągnął niebios bez Syna. Albowiem sam Syn, bę­
dąc „mądrością Boga”, mówi: „Gdy gotował niebiosa, by­
łem przy tym ” (Prz 8, 27 *); a Paweł potwierdza, że do

165
Syna odnoszą się słowa: „Ty, Panie, na początku utwier­
dziłeś ziemię i niebiosa są dziełem rąk twoich” (Hbr
1, 10 *). Jeśli więc Syn stworzył niebiosa, jak to rozumiał
Apostoł, to w każdym razie sam bez Ojca „niebios nie
rozciągnął” ; jeśli zaś, ja!k czytamy w księdze Przysłów,
„Pan mądrością ugruntował ziemię, roztropnością niebiosa
utwierdził” (3, 19 *), to wiadomo, że ani sam Ojciec nie
stworzył niebios bez Syna, ani sam Syn bez Ojca. A mimo
to jedynym nazwany jest Ten, który „rozciągnął niebiosa”.
31. A tego, że w sposób oczywisty należy do Syna od­
nieść określenie „sam”, jakkolwiek nie uczynił nigdy ni­
czego bez wiedzy Ojca, dowodzi jeszcze inny tekst Pisma:
„On rozciąga niebiosa sam i chodzi po falach morskich”
(Job 9, 8 *). Przecież Ewangelia pouczyła nas, że po morzu
chodził nie Ojciec, ale Syn, kiedy to Piotr prosił Pana mó­
wiąc: „Panie, jeśliś ty jest, każ mi przyjść do siebie po
wodzie” (Mt 14, 28). Świadczy również o tym proroctwo:
albowiem święty Job prorokował przyjście Pana, o którym
prawdziwie powiedział, że miał zwalczyć ogromnego Le-
wiatana (por. Job 3, 8), co rzeczywiście nastąpiło; owego
bowiem piekielnego Lewiatana, to jest diabła, Chrystus
Pan w ostatnich dniach swego życia godną czci męką swe­
go ciała powalił na ziemię i pokonał.
32. Jest przeto Syn „jedynym, prawdziwym Bogiem”, do
czego ma zresztą prawo z racji synostwa. O nikim bowiem,
kto jest stworzony, nie można właściwie powiedzieć, że
jest „jedyny”. Czyż tego, komu przysługuje wspólne mia­
no stworzenia, można jako jedyne stworzenie oddzielić od
reszty stworzeń? I tak człowiek wydaje się jedyną istotą
rozumną wśród innych istot ziemskich, a mimo to nie
jest jedynym rozumnym stworzeniem; wiemy przecież, że
istnieją także rozumne stworzenia niebieskie, uważamy za
rozumne istoty aniołów i archaniołów. Jeżeli przeto i anio­
łowie są istotami rozumnymi, to nie sam człowiek zwie
się rozumnym.
33. Ale mówią, że słońce można nazwać jedynym słoń­

166
cem, ponieważ drugiego słońca nie ma. Lecz i samo słońce
ma wiele cech wspólnych z gwiazdami, ponieważ i ono
przemierza niebiosa, ukształtowane jest z eterycznej i nie­
bieskiej substancji, jest rzeczą stworzoną należącą do dzieł
Bożych i ze wszystkimi innymi stworzeniami Bogu służy,
Boga wielbi i sławi. Słońce więc nie jest właściwie czymś
jedynym, bo nie da się oddzielić od innych stworzeń.
34. Skoro więc z bóstwem Ojca i Syna, i Ducha Świę­
tego, które jedynie nie jest objęte wszystkim, ale stoi po­
nad wszystkim, nic nie da się porównać — pomijamy tym­
czasem naukę o Duchu Świętym — mówimy podobnie, że
jak Ojciec zwie się jedynym prawdziwym Bogiem, gdyż
nie ma nic wspólnego z czymkolwiek innym, tak też je­
dynie Syn jest obrazem prawdziwego Boga, jedynie On
siedzi po prawicy Ojca, jedynie On jest „mocą Bożą i mą­
drością”. 35. Jedynie więc Syn czynił to, co i Ojciec, po­
nieważ jest napisane: „Ojciec we mnie mieszkający, on
dzida wykonuje” (J 14,10 *). Ponieważ jedno jest dzieło
Ojca i Syna, słusznie mówimy o Ojcu i Synu, że działał
sam Bóg; stąd też gdy mówimy o „Stwórcy”, wyznajemy
przez to zarówno Ojca, jak i Syna. Kiedy bowiem Paweł
powiedział, że ludzie „służyli raczej stworzeniu niż Stwór-
cy” (Rz 1, 25), to nie zaprzeczył ani Ojcu jako stwórcy,
„z którego wszystko”, ani Synowi, „przez którego wszy­
stko”.
36. Zdaje się, że nie inne ma znaczenie i ten tekst:
„Który sam ma nieśmiertelność” (1 Tym 6, 16). Jakże może
nie mieć nieśmiertelności Ten, który „ma żywot sam w so­
bie” ? (J 5,26). Ma oczywiście to życie w swojej naturze,
ma je w swojej substancji i ma je nie dzięki czasowej łas­
ce, ale mocą wiekuistego bóstwa. Ma życie nie z daru jako
sługa, ale ma je z natury rodzenia jako współwiekuisty
Ojcu, ma je jak Ojciec. „Albowiem jak Ojciec ma życie
sam w sobie, tak dał i Synowi, aby miał życie sam w so­
bie” (J 5, 26). Zatem jak Ojciec „ma”, tak też i „dał”.
Dowiedziałeś się wyżej, w jaki to sposób dał Ojciec Sy­

167
nowi życie, byś nie sądził, że mamy do czynienia z darem
łaski tam, gdzie zachodzi tajemnica rodzenia. Skoro więc
pod względem życia nie zachodzi żadna różnica między
Ojcem i Synem, to ponieważ Ojciec „ma sam nieśmiertel­
ność”, uważasz, że nie ma jej Syn? 37. Dlatego też niech
arianie zrozumieją, że i w tym miejscu nie można oddzie­
lić Syna od Ojca, „jedynego Boga prawdziwego”, ponie­
waż nie potrafią udowodnić, że Syn nie jest „jedynym
Bogiem prawdziwym”. Zwłaszcza, jak to powiedzieliśmy,
i tutaj trzeba się albo domyślać, że i Chrystus jest jedy­
nym Bogiem prawdziwym, albo należy wiedzieć, że co
innego odnosi się do bóstwa Ojca i Syna, a co innego do
wcielenia Chrystusowego, tym bardziej że nie ma się do­
skonałego poznania Chrystusa, jeżeli się nie wyzna, iż z
racji wiekuistości jest On jednorodzonym Synem Bożym
i prawdziwym Bogiem, a z racji ciała zrodzonym z Dzie­
wicy. Tego naucza sam Ewangelista, mówiąc w innym
miejscu: „Każdy duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus
przyszedł w ciele, z Boga jest” (1 J 4, 2 *). 38. Nadto wy­
nika z samego kontekstu, że nie jest rzeczą bezpodstawną
przyjąć, iż w tym miejscu chodzi o tajemnicę wcielenia.
Czytasz bowiem: „Ojcze, nadeszła godzina moja, wsław
Syna Twego” (J 17, 1). Skoro bowiem Chrystus wspomniał
o nadejściu godziny i prosi Ojca o wsławienie, to czy moż­
na by to rozumieć inaczej niż tylko w ten sposób, że prze­
mawiał jako człowiek? Bóstwo przecież nie podlega jakie­
muś określonemu czasowi ani też nie potrzebuje wsławie­
nia wiekuista światłość. Rozumiemy zatem, że w „jedy­
nym prawdziwym Bogu” Ojcu przebywa także „jedyny
prawdziwy” Syn Boży dzięki jedności bóstwa, a przez na­
zwę „Jezus Chrystus” wyznajemy tajemnicę wcielenia, po­
nieważ narodził się z Dziewicy.
39. Jeżeli zaś arianie pragną Syna oddzielić, ponieważ
przez „jedynego prawdziwego Boga” rozumieją tylko
Ojca, wobec tego skoro do wcielenia Syna odnoszą się
słowa: „Ten jest kamień, który został odrzucony przez was

168
budujących, który stał się kamieniem węgielnym”/ oraz
inne jeszcze podane nieco niżej: „Nie ma bowiem innego
imienia pod niebem danego ludziom, w którym byśmy
mieli być zbawieni” (Dz 4, 11. 12), to czyż sądzą, że Ojciec
nie ma udziału w udzielaniu nam łaski zbawienia?.:Lecz
ani nie ma zbawienia bez Ojca, ani życia wiecznego bez
Syna.
3, 40. Na to arianie: „Jeżeli mówicie, że jedynym praw­
dziwym Bogiem jest tak Ojciec, jak i Syn, i wyznajecie,
że Ojciec i Syn mają jedną substancję, to wprowadzacie
nie jednego boga, ale dwóch; bo przecież ci, co mają jed­
ną substancję, zdają się być nie jednym, ale dwoma boga­
mi, podobnie jak mówimy, że jest dwóch ludzi, dwie owce
albo i więcej. Człowiek zaś i owca nie zwą się dwoma
ludźmi albo dwiema owcami, ale jednym człowiekiem i
jedną owcą”.
41. Takie to rzeczy głoszą arianie i na ten chytry za­
rzut usiłują złapać bardziej naiwnych. Kiedy jednak czy­
tamy Pismo Boże, to przekonamy się, że wielość przysłu­
guje raczej takim rzeczom, które mają rozmaitą i różniącą
się naturę, to znaczy takim, które są heterousia. Znajdu­
jemy to w księgach Salomona, a mianowicie w tym miej­
scu, gdzie mówi: „Trzech rzeczy pojąć nie mogę, a czwar­
tej zgoła nie rozumiem: drogi orła w powietrzu, droga wę­
ża na skale, drogi okrętu wpośród morza i drogi* męża
w młodości” (Prz 30, 18—19 *). Rzecz jasna, że orzeł, okręt
i wąż nie należą do tego samego gatunku, nie mają tej
samej natury, ale różnią się między sobą odmienną: sub­
stancją, a mimo to zwą się trzema rzeczami. W świetle
świadectw Pisma widzą przeto arianie, że ich własne; do­
wody zwracają się przeciwko nim samym. 42. A więc, oni
to właśnie przyjmują dwóch bogów, twierdząc, że różna
jest substancja Ojca i Syna i że odmienne jest ich bóstwo.
My natomiast, kiedy wyznajemy Ojca i Syna, to jednak
twierdzimy, że mają Oni jedno bóstwo, że nie są dwoma
bogami, ale jednym Bogiem. I uzasadniamy to słowami

189
Pańskimi, bo tam jest wielu, gdzie zachodzi różnica natu­
ry, woli i działania. Zresztą — by zbić ich własnymi do­
wodami — dlatego mówimy o dwóch ludziach, że jakkol­
wiek posiadają oni tę samą naturę z urodzenia, to jednak
różnią się między sobą czasem, myślą, działaniem i miej­
scem. Z tej też przyczyny nie można powiedzieć: jeden
człowiek, gdy znaczenie i liczba wskazują na dwóch, gdyż
nie ma jedności tam, gdzie zachodzi różnica. Kiedy nato­
miast mówimy, że jest jeden Bóg, to wyrażamy chwałę
i doskonałość Ojca, Syna i Ducha Świętego.
43. W końcu jedność ta jest do tego stopnia prawdziwa,
że ze względu na samą naturę ludzkiego rodzaju i ciała
nawet przez jednego człowieka rozumiemy wielu, jak to
wynika ze słów: „Pan pomocnikiem moim, nie będę się
bał tego, co może mi uczynić człowiek” (Ps 117, 6), to jest
nie jedna ludzka osoba, ale jedno ciało i jedna słabość
ludzkiego plemienia. I dodał Psalmista: „Lepiej jest zaufać
Panu, niźli ufać człowiekowi” (117, 8*). A rzecz jasna, że
nie chodziło tutaj Psalmiście o jednego poszczególnego
człowieka, ale o naturę ludzką w ogóle. Zresztą natych­
miast podaje słowa odnoszące się do wielu: „Lepiej jest
mieć nadzieję w Panu, niźli mieć nadzieję w książętach”
(117,9*). Lecz kiedy mówi „człowiek”, to nieraz, jak wy­
żej powiedzieliśmy, wyraża jedność wspólnej natury u
wszystkich ludzi, a kiedy mówi o „książętach”, to zaznacza,
pewną różnicę władzy.
44. Wśród ludzi przeto albo w nich samych zachodzi
jedność jakiejś rzeczy czy to miłości, czy żądzy, czy ciała,
czy oddania się i wierności. Jedność powszechną, która
według chwały bóstwa obejmuje wszystko, mają wy­
łącznie Ojciec, Syn i Duch Święty. 45. Stąd też i Pan,
chcąc wyrazić różnicę między ludźmi, którzy nie mają
w sobie niczego, dzięki czemu mogliby dojść do jedności
niepodzielnej substancji, powiedział: „W zakonie waszym
napisane jest, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe”.
A gdy wspomniał najpierw o świadectwie dwóch ludzi jako

170
0 prawdziwym, a następnie powołał się na świadectwo
swoje i Ojca, nie powiedział: „Prawdziwe jest nasze świa­
dectwo jako świadectwo dwóch bogów”, ale: „Jam jest,
który sam o sobie daję świadectwo i daje świade­
ctwo o mnie Ojciec, który mnie posłał” (J 8, 17—
—18). Podobnie wyraża się wyżej: „A jeśli ja sądzę, sąd
mój jest prawdziwy, bo nie jestem sam, ale ja i ten, który
mnie posłał, Ojciec” (J 8, 16). A więc w obu miejscach
wskazał Pan i na Ojca, i na Syna i nie wprowadził wie­
lości ani też nie rozdzielił jedności Bożej substancji. 46.
Jest więc rzeczą oczywistą, że to, co posiada jedną sub­
stancję, nie da się rozdzielić, nawet gdyby nie stanowiło
osobowości, ale jedność. Mówię „osobowości”, co po grecku
nazywa się monotez. Osobowość bowiem należy do osoby,
jedność do natury. Te zaś rzeczy, które posiadają różną
substancję, nie tylko nie są czymś jednym, ale zwykły
się nazywać wieloma; jakkolwiek wynika to już ze słów
proroka, jednak wyraził to jaśniej sam Apostoł mówiąc:
„Albowiem choć są tak zwani bogowie czy to w niebie,
czy na ziemi” (1 Kor 8, 5). Widzisz więc, że ci zwą się
bogami, którzy są z różnych substancji i nie posiadają
prawdziwie jednej natury. Ojciec zaś i Syn, ponieważ
posiadają jedną substancję, nie są dwoma bogami, ale jest
„jeden Bóg Ojciec, od którego wszystko, i jeden Pan,
Jezus Chrystus, przez którego wszystko” (1 Kor 8, 6 *).
Mówi przeto Apostoł, że jest „jeden Bóg Ojciec” i „jeden
Pan Jezus” ; i jak wyżej mówi, że jest jeden Bóg, a nie
dwóch, tak tu, że jest jeden Pan, a nie dwóch. 47. Wy­
klucza się zatem wielość, a nie znosi się jedności. Ale też
1 podobnie, gdy czytamy, że jest „jeden Pan Jezus Chry­
stus”, to nie wyłączamy Ojca od panowania — jak powie­
dzieliśmy wyżej — gdyż dzieli On panowanie z Synem;
tak również, gdy czytamy, że jest „jedyny prawdziwy
Bóg” Ojciec, nie pozbawiamy Syna praw jedynego i praw­
dziwego Boga, bo i to ma On wspólnie z Ojcem.
48. Albo niech nam powiedzą, co myślą, co sądzą, czy-

17 1
tając słowa: „Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i je­
mu samemu służyć będziesz” (Mt 4,10). Czy nie trzeba
kłaniać się Chrystusowi i nie trzeba Mu służyć? Jeżeli owa
Chananejka, która „pokłoniła się Mu” (Mt 15, 25), zasłuż
żyła sobie na otrzymanie tego, o co prosiła, a Paweł Apo­
stoł, który w przedmowie do swych listów zwie się „sługą
Chrystusa”, dostąpił łaski, że został Apostołem „nie od
ludzi ani też przez człowieka, ale przez Jezusa Chrystu­
sa” (Gal 1, 1), to niech nam powiedzą, za kim chcą iść. Czy
chcą z Ariuszem podzielać niewiarę, by przecząc Chrystu-
stowi, jako jedynemu i prawdziwemu Bogu, wykazywać, że
nie należy Mu się kłaniać ani Mu służyć; czy raczej pra­
gną iść razem z Pawłem, który służąc i kłaniając się Chry­
stusowi, jako jedynemu i prawdziwemu Bogu, ustami i
sercem nie zapierał się tego, co wyznawał nabożną służbą.

O SŁOWACH: „WY CZCICIE TO, *


CZEGO NIE ZNACIE, MY CZCIMY, CO ZNAMY”4

4, 49. Jeżeli ktoś powie, że i Syn czci Boga Ojca, bo


napisane jest: „Wy czcicie to, czego nie znacie, my czci­
my, co znamy” (J 4,22), to niech się zastanowi, kiedy,
wobec kogo i w jakiej roli wypowiedział Pan te słowa.
50. Przecież w powyższym kontekście nie bez powodu za­
znaczył Ewangelista, że „Jezus znużony podróżą siedział”
(J 4, 6) i prosił Samarytankę, by Mu się dała napić; mówił
więc Pan jako człowiek, gdyż jako Bóg nie mógł się ani
zmęczyć, ani odczuwać pragnienia. 51. Ponieważ nadto
Samarytanka nazwała Go Żydem i wzięła Go za proroka,
Pan jako Żyd, by ją pouczyć o duchowych tajemnicach
Prawa, odpowiedział jej: „Wy czcicie to, czego nie znacie,
my czcimy, co znamy”. Mówiąc zatem „my”, zaliczył się
do ludzi. Przez co zaś należy On do ludzi, jeśli nie przez
swe ciało? A chcąc jeszcze dowieść, że odpowiadał jej jako
człowiek, dodał: „Bo z Żydów jest zbawienie” (J 4, 22).

172
52. Lecz zaraz potem nie przemawiając już jako człowiek
rzekł: „Nadchodzi godzina, i teraz jest, gdy prawdziwi
czciciele będą czcić Ojca w duchu i w prawdzie” (J 4, 23).
Nie powiedział „będziemy czcić”, czego by oczywiście nie
omieszkał uczynić, gdyby podlegał obowiązkowi, który
ciąży na nas. 53. Zresztą kiedy czytamy, że Mędrcy „mu
się pokłonili” (Mt 2, 11), to powinniśmy zrozumieć, że
według tej samej natury nie może On czcić jako sługa i
odbierać czci jako Pan, lecz raczej że jako człowiek od­
daje cześć razem z ludźmi, a jako Pan odbiera ją od swych
sług.
54. Czytamy zatem i wierzymy, że wiele rzeczy odnosi
się do tajemnicy wcielenia, a mimo to w samym Jego
człowieczeństwie można dostrzec majestat Boga. Jezus
znużony jest podróżą, by krzepić zmęczonych, prosi o na­
pój, by go dać, łaknie, by nasycić zgłodniałych pokarmem
zbawienia, umiera, by ożywiać, zostaje pogrzebany, by
zmartwychwstać, drżący wisi na krzyżu, by wzmocnić
drżących, zasłania niebo ciemnością, by je oświetlić, każe
trząść się ziemi, by ją utwierdzić, wzburza morza, by je
uspokoić, otwiera groby umarłych, by wykazać, że są
mieszkaniem żyjących, zostaje uczyniony z Dziewicy, by
wierzono, że narodził się z Boga, udaje niewiedzącego, by
niewiedzących pouczyć, czci jako Żyd, by jako prawdziwy
Syn Boży odbierać cześć.

O SŁOWACH: „KIELICH MÓJ WPRAWDZIE


PIĆ BĘDZIECIE, ALE SIEDZIEĆ PO PRAWICY
ALBO PO LEWICY, NIE JEST MOJĄ RZECZĄ
DAĆ WAM, ALE KTÓRYM
JEST ZGOTOWANE OD OJCA MEGO”5

5, 55. „W jaki sposób — mówią arianie — Syn Boży


może być jedynym prawdziwym Bogiem równym Ojcu,
skoro sam powiedział synom Zebedeuszowym: «Kielich

173
mój wprawdzie pić będziecie, ale siedzieć po prawicy mo­
jej albo po lewicy nie jest moją rzeczą dać wam, ale
którym jest zgotowane od Ojca mojego» (Mt 20,23).”
To zatem poczytujecie za dowód nierówności w bóstwie,
w czym raczej powinniście uczcić dobroć Pana i Jego łas­
kę, gdybyście tylko mogli dopatrzeć się głębokich tajem­
nic „mocy i mądrości Bożej”. 56. Zastanówcie się więc,
kim jest ta, która prosi razem z synami i dla synów. Jest
przecież matką, która zabiega o zaszczyt dla swych synów
w sposób wprawdzie przesadny, ale zrozumiały; mamy tu
matkę podeszłą w latach, pieczołowitą i pozbawioną pocie­
chy, która w chwili kiedy dzieci powinny jej pomagać i ją
utrzymywać, znosiła cierpliwie ich nieobecność, a nagrodę,
udzieloną synom idącym za Chrystusem przenosiła nad
własną radość. Są to ci, którzy za pierwszym wezwaniem!
Pana „opuściwszy sieci i ojca poszli za nim” (Mt 4, 22).,
57. Ona to więc powodowana macierzyńską troskliwością
błagała Zbawiciela mówiąc: „Powiedz, aby ci dwaj sy­
nowie moi zasiedli w Królestwie twoim, jeden po prawicy
twojej, a drugi po lewicy” (Mt 20, 21 *). Jest to wpraw­
dzie błąd, ale błąd miłości, serce bowiem matki nie umie
czekać. Jakkolwiek ma przesadne żądania, jest to jednak
chciwość wybaczalna, gdyż nie pragnie pieniędzy, ale łas­
ki. Ani też nie jest zuchwała taka prośba, która ma na
oku nie siebie, ale dzieci. Wyobraźcie sobie matkę, zro-'
zumcie matkę! 58. Nic w tym dziwnego, że macie za coś
pospolitego rodzicielskie uczucia dla dzieci, wy, którzy
uważacie za pospolitą tę miłość, jaką żywi wszechmogący
Ojciec dla swego Syna. Pan nieba i ziemi krępował się —s
że się tak wyrażę ze względu na Jego człowieczeństwo
i zalety duszy — krępował się, powtarzam, a że użyję
słów Ariusza x, nie miał także odwagi odmówić proszącej
matce, by jej synowie zasiedli razem z Nim na Jego sto­
licy. Wy natomiast twierdzicie, że Syn wiekuistego Boga1

1 Didym. D e T r in ita te III 29 (948 A).

174
czasem zgodnie ze swą rolą posiada własny tron chwały,
czasem zaś ma chwałę sługi, to jest zasiada na stolicy Bo­
żej nie z tytułu jedności z Ojcem, ale z Jego polecenia,
i odmawiacie Synowi Bożemu, prawdziwemu Bogu, tego,
czego On w sposób widoczny nie chciał odmówić ludziom.
59. Miał bowiem wzgląd na miłość macierzyńską, która
pokrzepiała staruszkę nadzieją czekającej synów nagrody.
Jakkolwiek nękały ją matczyne troski, znosiła nieobecność
najdroższych swych synów.
60. Zwróćcie uwagę, że jest to niewiasta, to znaczy isto­
ta słabsza, której Pan nie umocnił jeszcze własną męką.
Zwróćcie uwagę, powtarzam, na słabość nieumiarkowanej
chciwości, przechodzącej na wszystkich jako dziedzictwo
po Ewie, pierwszej niewieście, od której to słabości nie
uwolnił nas jeszcze Pan swoją krwią; jeszcze bowiem Je­
zus swoim bólem nie zniszczył głęboko zakorzenionych we
wszystkich sercach pragnień, które ¡są niezgodne z chwałą
Bożą. Niewiasta ta błądziła wskutek winy dziedzicznej.
61. I cóż dziwnego, że matka zabiegała o wyróżnienie
dla synów, co łatwiej można wybaczyć, niż gdyby czyniła
to dla siebie, skoro i apostołowie, jak czytamy, sprzeczali
się o to samo? 62. Nie powinien przecież Lekarz wszy­
stkich ludzi ranić zawstydzającą naganą matki opuszczo­
nej, o słabej jeszcze duszy, by wskutek odrzucenia swej
próżnej prośby nie smuciła się, iż została ukarana z po­
wodu nieumiarkowanych żądań.
63. W końcu Pan, który wiedział, że należy uszanować
miłość, odpowiedział nie kobiecie, ale jej synom: ,,Możecie
pić kielich, który ja będę pił?” A gdy Mu odpowiedzieli:
,,Możemy”, rzekł im Jezus: „Kielich mój wprawdzie pić
będziecie, ale siedzieć po prawicy mojej albo po lewicy,
nie moją jest rzeczą dać wam, ale którym zgotowane jest
od Ojca mego” (Mt 20, 22. 23 *). 64. Jak cierpliwy i łaska­
wy jest Pan, jak wielka Jego mądrość, jak czuła miłość!
Chcąc bowiem wykazać, że uczniowie nie prosili o rzecz
błahą, ale o taką, o którą prosić nie powinni, staje w obro­

175
nie chwalebnych prerogatyw swego Ojca, nie bojąc się, że
w ten sposób uwłaczy cokolwiek swoim prawom, On,
który „nie uważał sobie za grabież równości swej z Bo­
giem” (Flp 2, 6). Równocześnie miłując uczniów, których,
jak czytamy, „aż do końca umiłował” (J 13,1), nie chciał,
by wydawało się, że On, święty i dobry, odmawia tego,
o co prosili Go ci, których umiłował. Wolał raczej udać, że
ustępuje nieco ze swych praw niż naruszyć miłość. Albo­
wiem „miłość jest cierpliwa, jest łaskawa, miłość nie za­
zdrości, nie szuka swego” (1 Kor 13, 4. 5).
65. Żebyście wreszcie zrozumieli, że słowa: „Nie moją
jest rzeczą dać wam” nie wypływają ze słabości, ale z do­
b ro c i— Pan nic nie wspomniał o Ojcu, kiedy prosili Go
uczniowie sami, bez matki. Wyraża się bowiem w ten spo­
sób: „Nie moją jest rzeczą dać wam, ale którym zgotowa­
ne jest”, jak to czytamy u Marka (10, 40). Kiedy zaś prosi
Go matka w imieniu synów, jak pisze Mateusz, mówi:
„Nie jest moją rzeczą dać wam, ale którym zgotowane jest
od Ojca mego”. Dodaje tu słowa: „od Ojca mego”, po­
nieważ uczucie matczyne domagało się większej wyrozu­
miałości.
66. Jeśli arianie sądzą, że Chrystus mówiąc: „Którym
zgotowane jest od Ojca mego” albo więcej przyznał Ojcu,
albo sobie ujął, niech odpowiedzą, czy i wówczas ujął coś
Syn Ojcu, kiedy się wyraził: „Ojciec nie sądzi nikogo” ?
(J 5, 22 *). 67. Jeżeli uważamy za bluźnierstwo mniemanie,
że Ojciec tak oddał sąd Synowi, iż go sam nie posiada —
posiada bowiem i nie może utracić tego, co ma ze swej na­
tury Boży Majestat — powinniśmy również uważać za
bluźnierstwo twierdzenie, że Syn nie może dać tego, oo
mogą sobie ludzie wysłużyć i co może otrzymać jakiekol­
wiek stworzenie, zwłaszcza że sam powiedział: „Ja do Ojca
idę, a o cokolwiek będziecie prosić Ojca w imię moje, to
uczynię” (J 14, 13 *). Jeśli bowiem Syn nie może dać tego,
co może dać Ojciec, to Prawda skłamała i nie jest w sta­
nie spełnić tego, o co proszono by Ojca w Jego imię.

176
I dlatego powiedział: ,,Którym zgotowane jest od Ojca
mego”, by proszono jedynie Ojca; wspomniał, że da wszy­
stko, o cokolwiek proszono by Ojca. Nie powiedział prze­
cież: ,,0 cokolwiek mnie prosić będziecie, to uczynię”, ale:
„O cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię moje, to uczy­
nię”.
6, 68. Pytam teraz arian, czy według nich natura ludzka
lub jakieś inne stworzenie mogło uczynić to, o co prosiła
żona Zebedeusza i jej synowie, czy też nie. Jeśli tak, to
dlaczego Ten, który powołał do istnienia to, czego nie
było, nie mógł pozwolić apostołom, by zasiedli na Jego
stolicy jeden po prawicy, a drugi po lewicy? Albo dla­
czego nie mógł osądzić ludzkich zasług Ten, któremu
Ojciec oddał wszelki sąd (por. J 5, 22)? 69. A wiadomo,
w jaki sposób oddał Mu Ojciec ten sąd: czyż Ten, który
wszystko stworzył z niczego, przyjął tę władzę sądzenia
jako potrzebujący czegoś? Czy nie miał On władzy sądze­
nia tych, których naturę stworzył? „Ojciec bowiem wszy­
stek sąd oddał Synowi, aby wszyscy czcili Syna jak czczą
Ojca” (J 5, 22). Nie wzrosła przeto moc Syna, ale nasze po­
znanie; ani też przez nasze poznanie nic nie dochodzi do
Jego substancji, bo jest to nasza korzyść, abyśmy, po­
znając Syna Bożego, mogli posiąść żywot wieczny (por. J
17, 3).
70. Ponieważ przez nasze poznanie Syn odbiera od nas
cześć i ponieważ stanowi to naszą korzyść, a nie Jego, to
jeśli ktoś sądzi, że przez tę cześć wzbogaca się „Moc Bo­
ża”, musi uważać, iż wzbogaca się również i Ojciec, gdyż
i Jego podobnie jak Syna wysławia nasze poznanie zgod­
nie ze słowami Syna: „Ja wsławiłem ciebie na ziemi”
(J 17, 4). Jeżeli zatem to, o co proszono Syna, było czymś
możliwym, to oczywiście leżało w Jego mocy.
71. Niech jednak ci, którzy uważają to za możliwe,
wskażą, kto z ludzi albo z innych stworzeń zasiada po
prawicy lub po lewicy Bożej. Ojciec bowiem mówi do
Syna: „Siądź po prawicy mojej” (Ps 109, 1 *). Jeżeli przeto

177
ktoś siedzi po prawicy Syna, to używając ludzkiego spo­
sobu wyrażania się, pośrodku między nim a Ojcem znaj­
duje się Syn. 72. Proszono zatem o coś, co dla człowieka
jest niemożliwe. Lecz Pan nie chciał powiedzieć, że ludzie
nie mogą razem z Nim zasiadać na stolicy, ponieważ przed
zmartwychwstaniem pragnął swą chwałę Bożą ukryć, a nie
rozgłaszać. Albowiem i wyżej widzieliśmy, że gdy ukazał
się w chwale w otoczeniu swych sług, Mojżesza i Eliasza,
napomniał uczniów, aby nikomu nie mówili tego, co wi­
dzieli. 73. Jeżeli więc ludzie lub inne stworzenia nie mogli
sobie tego wysłużyć, to nie powinniśmy mniemać, że Syn
może mniej uczynić, ponieważ nie dał apostołom tego,
czego i Ojciec nie dał ludziom lub stworzeniom. Niech
powiedzą, komu z nich dał to Ojciec. Nie otrzymali tego
aniołowie, o których mówi Pismo: „A wszyscy aniołowie
stali wokół tronu” (Ap 7, 11); również i Gabriel powiedział
o sobie, że stał: „Jam jest Gabriel, który stoję przed Bo­
giem” (Łk 1,19*). 74. Nie otrzymali tego zatem ani anio­
łowie, ani starcy, którzy „upadli na twarze przed siedzą­
cym” (Ap 4, 10). Oni bowiem nie siedzą na stolicy chwały,
ale jak mówi Pismo, stoją „wokół tronu”. Jest bowiem
innych stolic dwadzieścia cztery, jak podaje Jan w Apoka­
lipsie: „A na stolicach siedziało dwudziestu czterech star­
ców” (4,4*). Także sam Pan mówi w Ewangelii: „Gdy
Syn Człowieczy usiądzie na stolicy majestatu swego, bę­
dziecie i wy siedzieć na dwunastu stolicach, sądząc dwa-'
naście pokoleń izraelskich” (Mt 19, 28 *). A zatem powie­
dział Chrystus, że może dopuścić apostołów do udziału, ale
nie w swojej stolicy, lecz w dwunastu innych stolicach,
przez które mamy rozumieć nie stolice materialne, alé
uczestnictwo w duchowej łasce. 75. Powiedział wreszcie
prorok Micheasz w księdze Królewskiej: „Widziałem Pana
siedzącego na stolicy jego, a wszystko wojsko niebieskie
stojące przy Nim po prawej i po lewej stronie” (3 Kri
22, 19 *). Jeśli więc aniołowie stoją po prawej i po lewej
stronie Pana Boga, jeśli stoi całe wojsko niebieskie, to

178
jakże po prawej lub po lewej stronie Boga będą mogli
siedzieć ludzie, których w nagrodę za cnotę obiecuje Pan
upodobnić do aniołów według słów: ,,Będziecie jako anio-l
łowię w niebie” (Mt 22,30*)? „Jako aniołowie”, mówi, a
nie „czymś więcej od aniołów” ! 76. Jeżeli zatem Ojciec nie
dał nic więcej niż Syn, to i Syn nie może dać mniej niż
Ojciec.
77. Przyjmijmy jednak, że ludzie mogliby osiągnąć to,
0 co prosili. Wobec tego cóż znaczą słowa Chrystusa: „Ale
siedzieć po prawicy mojej albo po lewicy nie moją jest
rzeczą dać wam ”(Mt 20, 23)? Czymże jest ta „moja rzecz” ?
Chrystus powiedział wyżej: „Kielich mój wprawdzie pić
będziecie”, a nieco niżej: „nie moją jest rzeczą dać wam”.
1 tam, i tu użył słowa „mój”, i to bez zmian. Powyższe
zatem miejsce poucza, dlaczego użył tego słowa. 78. Nie­
wiasta bowiem prosiła Go jako człowieka, by pozwolił jej
synom zasiąść po swej prawicy lub po lewicy. A ponie­
waż prosiła Go jako człowieka, to i Pan odpowiedział wy-1
łącznie jako człowiek, mając na uwadze swoją mękę: „Mo­
żecie pić kielich, który ja będę pił” ? 79. Ponieważ więc
mówił o męce swego ciała jako człowiek, chciał dać do po­
znania, że jako człowiek pozostawił nam wprawdzie przy­
kład i wzór, jak należy przyjmować cierpienia, lecz jako
człowiek nie rozdziela niebieskich stolic. To miał na myśli
mówiąc: „Nie moją jest rzeczą”, podobnie jak gdzie
indziej: „Moja nauka nie jest moja” (J 7, 16). Mówi przeto,'
że nie jest ona Jego nauką jako człowieka, ponieważ sło­
wa Boże nie są słowami ludzkimi.
80. Jak pięknie natomiast wyraził Chrystus swą do­
broć wobec uczniów, których miłował, zaznaczając wpierw:
„Możecie pić kielich, który ja będę pił” ! Skoro bowiem nie
miał im dać tego, o co prosili, zaofiarował im co innego,
by w ten sposób wspomnieć najpierw o tym, co im za­
mierzał dać, a nie o tym, co im miał odmówić. Chciał,
ażeby zrozumieli, że nie Panu brakowało chęci do okaza­
nia hojności, ale że ich prośba była nieodpowiednia. 81.

179
„Kielich mój wprawdzie pić będziecie”, to znaczy nie po­
skąpię wam cierpień mego ciała; możecie bowiem naślado­
wać to, co posiadam jako człowiek. Podarowałem wam
zwycięstwo męki, dziedzictwo krzyża: „Ale siedzieć po
prawicy mojej albo po lewicy nie jest moją rzeczą dać
wam”. Nie powiedział: „Nie moją jest rzeczą dać”, ale:
„Nie moją jest rzeczą dać wam”. Stwierdził, że nie bra­
kuje Mu władzy, ale że im, stworzeniom, brakuje zasługi.
82. Rozważmy inaczej: „Nie moją jest rzeczą dać wam”,
to znaczy: nie jest moją rzeczą, który przyszedłem na­
uczać pokory, nie jest moją rzeczą, który nie przyszedłem,
„aby mi służono, ale aby służyć” ; nie jest moją rzeczą,
który kieruję się sprawiedliwością, a nie względami. 83.
Czyniąc w końcu aluzję do Ojca dodał: „Którym zgoto­
wane jest”, aby dać do zrozumienia, że i Ojciec nie wyna­
gradza próśb, ale zasługi, gdyż „Bóg nie ogląda się na
osoby” (Dz 10, 34). Dlatego też i Apostoł mówi: „Których
Bóg przejrzał i przeznaczył” (Rz 8, 29). A więc nie prze­
znaczył wpierw, zanim przejrzał, ale przeznaczył nagrodę
tym, których zasługi przejrzał. 84. Słusznie więc udzielił
Pan nagany niewieście, która domagała się niemożliwych
rzeczy i chciała korzystać ze szczególnych względów; bo
tego, co postanowił dać świętym, hojnie użyczył z całą
swobodą nie dwom apostołom, ale wszystkim uczniom bez
czyjejkolwiek prośby, jak jest napisane: „Będziecie sie­
dzieć na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń
izraelskich” (Mt 19, 28).
85. Gdybyśmy nawet przyjęli, że proszono o rzecz mo­
żliwą, to nie ma tu jeszcze miejsca na wysuwanie oszczer­
czych zarzutów. Skoro bowiem czytałem, że serafiny stoją,
to jakże mogę przypuszczać, że ludzie siedzą po prawicy
lub po lewicy Syna Bożego? Pan siedzi na cherubinach,
jak czytamy w psalmie: „Który siedzisz na cherubinach,
ukaż się” (Ps 79, 2 *). Jakim prawem siedzieć będą „na che­
rubinach” apostołowie? 86. A do tego wniosku nie dochodzę
moim rozumem, ale wyprowadzam go ze słów Pańskich.

180
Sam bowiem Pan, polecając w ostatniej chwili apostołów
swemu Ojcu, mówi: „Ojcze, których mi dałeś, chcę, aby
gdzie ja jestem, i oni byli ze mną” (J 17, 24). Gdyby bo­
wiem Pan był przekonany, że Ojciec użycza ludziom sto­
licy Bożej, to by powiedział: „Chcę, aby gdzie ja siedzę,
i oni siedzieli ze mną”. Mówi jednak: „Chcę, aby byli ze
mną”, nie: „by siedzieli ze mną”, i: ..Aby byli tam, gdzie
ja”, a nie: „Tak jak ja”. 87. Potem mamy słowa: „Aby
oglądali chwałę moją”. I tu nie powiedział: „Aby mieli
chwałę moją”, lecz: „Aby oglądali chwałę moją”. Sługa
bowiem ogląda, Pan posiada, czego i Dawid nauczał mó­
wiąc: „Abym patrzył na rozkosz Pańską” (Ps 26, 4). I sam
Pan objawił w Ewangelii mówiąc: „Błogosławieni czy­
stego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8 *).
Powiedział więc: „Oglądać będą”, a nie: „Siedzieć z Bo­
giem na cherubinach”.
88. Niechże więc zaprzestaną myśleć gorzej o Synu jako
o Bogu, by nie myśleli również gorzej o Ojcu. Kto bowiem
źle sądzi o Synu, nie może dobrze mniemać o Ojcu, a kto
źle sądzi o Duchu Świętym, nie może dobrze mniemać
o Synu. Gdzie bowiem jest jedna godność, jedna chwała,
jedna miłość i jeden majestat, tam się uwłacza wszystkie­
mu razem, gdy się mniema, że trzeba uwłaczać w czym­
kolwiek jednemu z Nich; już bowiem nie będzie pełności,
którą byś mógł dzielić i wyróżniać na części.

O SŁOWACH:
„UMIŁOWAŁEM ICH, JAK I MNIE UMIŁOWAŁEŚ”

7, 89. Nie brak takich, czcigodny cesarzu, którzy prag­


nąc zaprzeczyć tej jedności Bożej substancji, usiłują osła­
bić miłość Ojca i Syna, ponieważ jest napisane: „I umiło­
wałeś ich, jak i mnie umiłowałeś” (J 17, 23). Czyż mó­
wiąc to, czynią co innego niż wprowadzanie pewnej rów­
ności zestawienia między Synem Bożym i ludźmi? 90. Czy

18 1
Bóg może kochać ludzi tak jak Syna, „w którym sobie
Ojciec upodobał” (Mt 3,17; 17,5)? On podoba się dzięki
samemu sobie, my zaś dzięki Niemu. Albowiem Bóg przyj­
muje przez Syna jako synów tych, w których widzi swego
Syna, będącego obrazem Boga, abyśmy, podobnie jak przez
obraz zostaliśmy stworzeni na obraz Boży, tak przez zro­
dzenie Syna zostali powołani do przybranego synostwa.
Inna jest przeto wiekuista miłość przysługująca naturze
Bożej, a inna łasce.
91. Jeżeli natomiast formułują zarzut ze słów: „Umiło­
wałeś ich, jak i mnie umiłowałeś” i sądzą, że uczyniono
tu porównanie, to może przyjmują, że chodzi o porówna­
nie i w tych słowach: „Bądźcie więc miłosierni, jak i
Ojciec wasz niebieski jest miłosierny” (Łk 6, 36 *), i gdzie
indziej: „Bądźcie więc doskonali, jak i wasz Ojciec nie­
bieski jest doskonały” (Mt 5, 48 *). Skoro więc Ojciec jest
doskonały według pełności swego majestatu, a my jesteś­
my doskonałymi według wzrostu nabywanej cnoty, to tak­
że i Syna miłuje Ojciec pełnią niezmiennej miłości, pod­
czas gdy my zasługujemy sobie na Jego miłość w miarę
wzrostu w cnocie. 92. Widzisz zatem, jakiej łaski udzielił
Bóg ludziom, a ty chcesz rozluźnić naturalną i niepodziel­
ną miłość Ojca i Syna; i kłócisz się tam o słowa, gdzie
widzisz jedność majestatu?
93. Zobacz, w czyim imieniu Pan mówi to wszystko.
Mówi bowiem: „Wsław mnie, Ojcze, sam u siebie chwałą,
którą miałem u ciebie pierwej, nim świat był” (J 17, 5 *).
Zobacz, że przemawia w imieniu pierwszego człowieka,
gdyż prosi dla nas o to, czego, jak wspomniał, udzielił
pierwszemu człowiekowi w raju przed upadkiem; podob­
nie jak i łotrowi, obiecując mu przywrócenie dawnej
wspaniałości, powiedział podczas swej męki: „Zaprawdę
mówię tobie, dziś będziesz ze mną w raju” (Łk 23, 43 *).
To jest ta chwała, która istniała, zanim świat powstał.
Przez świat rozumiał zaś Pan ludzi, o czym świadczą słowa:
„Oto cały świat poszedł za nim” (J 12, 19) oraz: „Aby

182
poznał świat, żeś ty mnie posłał” (J 17, 23 *). 94. Abyś
jednak wiedział, że Syn jest „wielkim Bogiem” (Tt 2, 13),
Zbawicielem i wszechmogącego Synem Bożym, wskazał On
na charakter swej chwały mówiąc: „I wszystko moje
twoim jest, a twoje moim” (J 17, 10 *).
Posiada „wszystko”, a ty fakt, że Syn został posłany
przez Ojca, wykorzystujesz, by Go obrażać? 95. Jeśli bo­
wiem nie przyjmujesz, że został posłany jako człowiek,
jak naucza Apostoł, i z prostego słowa kujesz argument,
by wykazać, że niżsi bywają posłani przez wyższych, to
jaką dasz odpowiedź na to, że Syn został posłany do lu­
dzi? Jeżeli bowiem sądzisz, że mniejszy jest ten, który
bywa posłany, od tego oczywiście, który go posy­
ła, to wiedz, że i mniejszy posyła większego, d więksi
zostali posłani do mniejszych. Przecież i Tobiasz po­
słał Rafała archanioła i anioł został posłany do Ba-
laama, a Syn Boży — do Żydów. 96. Czy wobec tego
mniejszy jest Syn Boży od Żydów, do których został po­
słany? O Nim to napisano: „A na koniec posłał do nich
Syna swego jedynego” (Mt 21, 37 *). I zwróć uwagę na to,
że najpierw wspomniał o sługach, potem zaś o Synu, abyś
zrozumiał, że jednorodzony Syn Boży według mocy bó­
stwa nie podziela ze sługami ani imienia, ani wspólnoty.
Syn został posłany, by był czczony, a nie zrównany ze
sługami. 97. I dobrze powiedział Pan, że posłał Bóg Syna
„swego”, by nie sądzono, że był jednym z wielu lub ja­
kiejś odmiennej natury, albo że miał mniejszą moc, ale że
przyszedł jako „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego” i ja­
ko „odbicie istoty” Ojcowskiej. 98. Przypuśćmy, że posła­
ny jest mniejszy od tego, który go posyła: wobec tego
mniejszy jest Chrystus od Piłata, który „odesłał go do He­
roda” ? Słowo nie przesądza jeszcze o władzy: według
Pisma posłał Ojciec Tego samego, którego posłał również
namiestnik. 99. Stąd też, jeśli chcecie trzeźwo urobić sobie
słuszny sąd o Synu Bożym, to powinniście zrozumieć, że
został On do nas posłany dlatego, że z owej niepojętej i

183
niewypowiedzianej tajemnicy głębokości majestatu w mia­
rę naszych możliwości dał się poznać naszym umysłom
jako Słowo Boże, nie tylko kiedy się „wyniszczył”, ale i
kiedy zamieszkał między nami, jak to jest napisane: „Będę
mieszkał pośród nich” (2 Kor 6, 16). I także w innym miej­
scu powiedział Bóg: „Pójdźcie, zstąpmy, a pomieszajmy
tam języki” (Rdz 11,7*). Przecież Bóg, który mówi: „Ja
napełniam niebo i ziemię” (Jer 23, 24 *), nie zstępuje z ja­
kiegoś miejsca, lecz zdaje się, iż na tym polega Jego zstą­
pienie, że Boże Słowo przenika nasze uczucia, jak to po­
wiedział Prorok: „Gotujcie drogę Pańską, proste czyńcie
ścieżki jego” (Mt 3, 3*; por. Iz 40, 3), i jak to sam przy­
rzekł, że przychodząc do nas z Ojcem, uczyni sobie u nas
mieszkanie (por. J 14, 23). Wiadomo przecież, w jaki to
sposób do nas przychodzi.
8, 100. Toteż jest rzeczą jasną, w jakim znaczeniu zwie
Panem tego, którego zna jako Ojca. Rzecze bowiem: „Wy­
znaję tobie, Ojcze, Panie nieba i ziemi” (Mt 11,25 *).
Najpierw Mądrość wezwała Ojca, potem nazwała Go Pa­
nem stworzenia. Nie może być mowy o panowaniu tam,
gdzie zachodzi synostwo, jak to sam Pan wykazał w swej
Ewangelii mówiąc: „Co wy sądzicie o Chrystusie? Czyim
jest synem? Rzekli mu: Dawidowym. Rzekł im Jezus: Jak­
że Dawid w duchu nazywa go Panem mówiąc: Rzekł Pan
Panu memu, siądź po prawicy mojej?” I dodał: „Jeśli więc
Dawid nazywa go Panem, to jakże jest synem jego? I ża­
den nie mógł mu odpowiedzieć słowa” (Mt 22, 42—46 *).
101. O, jak bacznie ze względu na semiarian stanął Pan
przez to świadectwo na straży wiary! Nie wyraził się
Chrystus, że Duch nazywa Go Panem, ale że Dawid na­
zywa Go tak w Duchu, ażeby wierzono, że Ten, który
według ciała jest synem Dawida, według bóstwa jest Bo­
giem i Panem. Widzisz zatem, że inna jest nazwa ojcostwa,
a inna zwierzchności. 102. I słusznie nazwał Pan Ojca
swego Panem nieba i ziemi, abyś i ty, gdy czytasz sło­
wa „Ojciec” i „Pan”, wiedział o tym, że jest On Ojcem

184
Chrystusa jako Syna, a Panem jako stworzenia. Jedno
wyraża właściwość natury, drugie powagę władzy. Przy-
jąwszy bowiem postać sługi, nazywa Ojca Panem ze
względu na to, przez co przyjął stan służebny; równy jest
Ojcu „w postaci Bożej”, sługą zaś Ojca w postaci ciała.
Służebność bowiem przysługuje ciału, a zwierzchność bó­
stwu. Dlatego mówi Apostoł: „Bóg Pana naszego Jezusa
Chrystusa, Ojciec chwały” (Ef 1, 17), to znaczy zwie Go
Bogiem ze względu na przyjętą naturę ludzką, Ojcem ze
względu na chwałę. Albowiem nie miał Bóg dwóch sy­
nów, Chrystusa i chwałę, bynajmniej. Skoro zatem jeden
Syn Boży, Chrystus, to Chrystus jest chwałą. Dlaczego
więc uwłaczasz Temu, który jest chwałą Ojca? 103. Jeśli
więc Syn jest chwałą i Ojciec jest chwałą, to ponieważ
Ojciec chwały nie może być czym innym jak tylko chwałą,
nie ma podziału chwał, ale jest jedna chwała. Chwała za­
tem odnosi się do właściwości natury Bożej, zwierzch­
ność — do służebnego stanu przyjętego ciała. Jeśli bowiem
nawef ciało podlega duszy sprawiedliwego według słów:
„Karcę ciało moje i w niewolę podbijam” (1 Kor 9, 27 *),
to o ileż bardziej podlega ono Bóstwu, o którym mówi
Pismo: „Tobie służy wszystko” (Ps 118,91*)? 104. Jed­
nym twierdzeniem odrzucił Pan naukę sabelianów, foty-
nianów i arian. Mówiąc bowiem o Panu rozmawiającym
z Panem, odrzuca Sabeliusza, który tego samego uważa za
Ojca i Syna. Odrzuca Fotyna, który sądzi „według ciała”,
bo Panem króla Dawida może być tylko Bóg. Napisane
jest bowiem: „Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Je­
mu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10 *). Czy prorok pa­
nując pod Prawem, myślał może wbrew Prawu? Odrzuca
Ariusza, który słyszy, że Syn Boży siedzi po prawicy
Ojca, tak że jeśli Ariusz czerpie argumenty ze zwyczajów
ludzkich, to sam się gubi i na samego siebie wylewa tru­
ciznę bezbożnych wywodów: stawiając wyżej Tego, któ­
remu ubliża, musi przyznać, że Ten, który siedzi po pra­
wicy, zajmuje pierwsze miejsce. Odrzuca również Mani-

185
cheusza. Chrystus bowiem nie przeczy, że według ciała
jest synem Dawida, bo kiedy ślepi wołali: „Jezusie, synu
Dawidów, zmiłuj się nad nami” (Mt 20, 30 *), cieszył się
z ich wiary, zatrzymywał się i uzdrawiał ich. Lecz twier­
dzi, że nie z tytułu wieczności przysługuje Mu to, gdy
przewrotni mają Go wyłącznie za syna Dawida. 105. Jest
bowiem Synem Bożym wbrew Ebionowi, synem Dawida
wbrew manichejczykom, Synem Bożym wbrew Fotynowi,
synem Dawida wbrew Marcjonowi; jest Synem Bożym
wbrew Pawłowi z Samosaty, synem Dawida wbrew Wa-
lentynowi, a Synem Bożym wbrew Ariuszowi i Sabeliu-
szowi, spadkobiercom błędów pogańskich; jest synem Da­
wida wbrew Żydom, którzy patrząc na Wcielonego Syna
Bożego w swym bezbożnym szaleństwie uważali Go wy­
łącznie za człowieka. 106. Ale zgodnie z nauką Kościoła
jeden i ten sam jest Synem Boga Ojca i Dawida, gdyż ta­
jemnica Wcielonego Boga jest zbawieniem dla wszelkiego
stworzenia według słów Pisma: „By bez Boga zakosztował
śmierci za wszystkich” (Hbr 2,9*); innymi słowy; całe
stworzenie bez jakiegokolwiek cierpienia ze strony bóstwa
miało zostać odkupione ceną krwi Pańskiej, jak to w in­
nym miejscu mówi Pismo: „Wszelkie stworzenie zostanie
oswobodzone z niewoli skażenia” (Rz 8, 21 *).
107. Czym innym jest zatem Syn Boży z tytułu Bożej
substancji, a czym innym z tytułu przyjętego człowieczeń­
stwa. Albowiem z powodu swego Bożego narodzenia rów­
ny jest Bogu Ojcu, natomiast z powodu przyjętego ciała
jest Jego sługą, bo „przyjął postać sługi” (Flp 2, 6). A jed­
nak jeden i ten sam jest Syn.
Tymczasem dla świętego patriarchy Dawida Chrystus
jest Panem z tytułu swej chwały, a ze względu na pocho­
dzenie swego ciała jest jego synem, tak że nie przestając
być sobą, nabył prawa naszego synostwa. 108. Ale jako
człowiek nie tylko przyjął postać sługi przez swe pocho­
dzenie z rodu Dawidowego, lecz także został nim nazwany,
jak to mamy w Piśmie: „Znalazłem Dawida, sługę mego”

186
(Ps 88, 21), oraz: „Bo oto ja przywiodę sługę mego; Wschód
imię jego” (Zach 3,8; 6,12*). A sam Syn twierdzi: „To
mówi Pan, który mnie utworzył od żywota sługą sobie
i rzekł mi: Wielką dla ciebie jest rzeczą, że się zwiesz
moim sługą. Oto dałem cię na światłość narodu mego,
abyś był zbawieniem aż do krańców ziemi” (Iz 49, 5—6 *).
Do kogo odnoszą się te słowa, jeśli nie do Chrystusa,
„który będąc w postaci Bożej, wyniszczył się i przyjął po­
stać sługi” (Flp 2, 6. 7). A cóż to znaczy być „w postaci
Bożej”, jeśli nie „w pełności bóstwa” ? 109. Zrozum więc,
co znaczy przyjąć postać sługi, to jest pełnię ludzkiej do­
skonałości, pełnię posłuszeństwa. Dlatego w psalmie czyta­
my: „Postawiłeś na miejscu przestronnym nogi moje.
Gwoli wrszystkim nieprzyjaciołom moim stałem się po­
śmiewiskiem. Rozjaśnij twarz twoją nad sługą twoim”
(Ps 30, 9. 12. 17). Zwie się Syn Boży sługą-człowiekiem,
który został namaszczony, zwie się sługą-człowiekiem, któ­
ry został uświęcony, zwie się sługą-człowiekiem, który
został stworzony, bo został utworzony pod Prawem, uczy­
niony z niewiasty. I powiem krótko, zwie się sługą-czło­
wiekiem, gdyż według Pisma ma matkę: „O Panie, wszak-
żem ja sługa twój, jam sługa twój i syn służebnicy two­
jej” (Ps 115, 16 *). 110. A któż został bardziej poniżony niż
Chrystus, który przyszedł, by przez posłuszeństwo zbawić
wszystkich? „Jak bowiem przez nieposłuszeństwo jednego
człowieka grzesznikami stało się wielu, tak i przez posłu­
szeństwo jednego sprawiedliwymi stanie się wielu” (Rz 5,
19 *). Kto wziął „kielich zbawienia” (Ps 115, 13 *), czy
Chrystus arcykapłan, czy Dawid, który nie miał godności
kapłańskiej ani też nie podjął się męki? Kto złożył ofiarę
chwały (Ps 115, 17)? 111. Jeśli to mało, to przyjmij i te
słowa do wiadomości: „Strzeż duszy mojej, bo jestem
święty” (Ps 85, 2). Czy mówił to Dawid o sobie? Powie­
dział to Ten, który rzekł: „Albowiem nie zostawisz duszy
mojej w otchłani ani dasz świętemu twemu oglądać ska­
żenie” (Ps 15,10). 112. Ten sam mówi zatem jedno i dru­

187
gie i dodaje: „Zbaw sługę twego”, a zaraz niżej: „Daj moc
słudze twemu i zbaw syna służebnicy twojej” (Ps 85, 2.16).
A w innym miejscu, to jest u Ezechiela, czytamy: „I wzbu­
dzę nad nimi pasterza jednego, który je będzie pasł, sługę
mego Dawida; on je paść będzie i on im będzie pasterzem.
A ja, Pan, będę im Bogiem, a sługa mój Dawid książęciem
wpośród nich” (Ez 34, 23—24 *). Wiadomo, że Dawid, syn
Jessego, już umarł. Mówi więc tutaj Prorok o Chrystusie,
który dla nas stał się „synem służebnicy” według postaci
człowieka. Albowiem według narodzenia Bożego nie ma
On matki, ale Ojca, nie jest też owocem cielesnego łona,
lecz wiekuistą mocą Bożą.
113. Dlatego też i owe słowa, które powiedział Pan:
„Bo mój czas jeszcze nie nadszedł” (J 7,8*) i: „jeszcze
krótki czas jestem z wami” (J 7,33*), i: „odchodzę do
tego, który mnie posłał” (J 16, 5) oraz: „uwielbiony jest
Syn Człowieczy” (J 13, 31) — musimy odnieść do tajemni­
cy wcielenia. A kiedy czytamy słowa: „A Bóg uwielbiony
jest w nim i Bóg go uwielbi” (J 13, 31. 32), o cóż tam
chodzi, kiedy Ojciec uwielbia Syna, a Syn Ojca? 114.
Wreszcie, by pokazać wiarę w jedność i nierozerwalny
związek Trójcy Świętej, powiedział, że ma zostać uwiel­
biony przez Ducha Świętego, o czym świadczą słowa:
„Albowiem z mego weźmie i mnie uwielbi” (J 16, 14).
A zatem i Duch Święty uwielbia Syna Bożego. Toteż Pan
powiedział: „Jeśli ja sam siebie chwalę, niczym jest chwa­
ła moja” (J 8, 54 *). A więc niczym jest chwała Syna? Ta­
kie powiedzenie byłoby bluźnierstwem, chyba że odnie­
siesz te słowa do ciała, bo Syn przemawiał jako człowiek,
a w porównaniu z bóstwem chwała ciała nic nie znaczy.
115. Niechże więc przestaną czynić niecne zarzuty z tego,
co się zwraca przeciw ich przewrotności. Nie przeczę, że
jest napisane: „Teraz jest uwielbiony Syn Człowieczy”
(J 13, 31). Ale niech wezmą pod uwagę to, co zostało do­
dane: „A Bóg uwielbiony jest w nim”. Ja się wytłumaczę,
gdy chodzi o Syna Człowieczego, ale on się nie wytłuma­

188
czy, gdy chodzi o Ojca, ponieważ Ojciec ciała nie przyjął.
Mam wytłumaczenie, ale z niego nie korzystam, on go
nie ma, a wysuwa obelżywe zarzuty. Albo po prostu zgo­
dzi się ze mną, albo odniesie do ciała to, co należy do
ciała. Umysł nabożny odróżnia teksty odnoszące się do cia­
ła od tych, które odnoszą się do bóstwa, natomiast bez­
bożny miesza je ze sobą i w sposób obraźliwy przypisuje
bóstwu wszystko, co powiedziano o słabości ciała.
9, 116. Zaiste, niecni arianie tłumaczą słowa Boże spo­
sobem żydowskim, twierdząc, że tak dalece inna jest moc
Ojca, inna Syna i inna Ducha Świętego, iż napisane jest:
„Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19 *), i z po­
rządku, w jakim te słowa po sobie następują, wyprowa­
dzają różnicę w mocy Bożej. 117. Ja tymczasem, chociaż te
same słowa przytoczyłem w powyższych księgach jako do­
wód na jedność majestatu i imienia, skoro tutaj czynią
z tego problem, mogę wykazać słowami Pisma, że w wielu
innych miejscach wymienia ono najpierw Syna, a potem
Ojca. Czy wobec tego, że najpierw jest mowa o Synu, sło­
wa — jak twierdzą arianie — zakładają, że Ojciec jest
drugi z rzędu po Nim? Niech Bóg broni, niech Bóg broni,
powtarzam. Takiego porządku wiara nie zna, nie zna ona
różnej czci Ojca i Syna. Nie czytałem, nie słyszałem ani
też nie znajduję żadnego stopniowania w Bogu. Czytałem
0 Nim, że jest „Pierwszy”, słyszałem o Nim, że jest
„Pierwszy” i „Jedyny” (Iz 44, 6). 118. Jeśli bowiem bę­
dziemy się domagać fałszywych wierzeń o następstwie, to
ani Syn nie powinien siedzieć po prawicy Ojca, ani też nie
powinien się nazywać „pierwszym” i „początkiem”. Źle
tedy postąpił Ewangelista, że zaczął od Słowa, a nie od
Boga mówiąc: „Na początku było Słowo, a Słowo było u
Boga” (J 1, 1). Zgodnie bowiem z ludzkim ceremoniałem
powinien najpierw wspomnieć o Ojcu. Nie znał również
1 Apostoł porządku, gdy mówi: „Paweł, sługa Jezusa
Chrystusa, powołany na Apostoła, przeznaczony do ewan-

189
geiii Bożej” (Rz 1, 1*); i gdzie indziej: „Łaska Pana na­
szego Jezusa Chrystusa i miłość Boga, i uczestnictwo Du­
cha Świętego” (2 Kor 13,13*). Jeżeli trzymamy się po­
rządku słów, to na pierwszym miejscu postawił Paweł Sy­
na, na drugim Ojca. Ale porządek słów często ulega zmia­
nie, z tej też przyczyny nie powinieneś stwarzać kwestii
co do porządku i stopnia w odniesieniu do Boga Ojca i Je­
go Syna, bo pod względem jedności bóstwa nie zachodzi
między Nimi żadna różnica.
10, 119. W końcu, by się okazało, że nie są chrześcija­
nami, arianie twierdzą, iż nie należy wierzyć w Chrystusa,
powołując się na słowa: „Kto wierzy we mnie, nie wierzy
we mnie, ale w tego, który mnie posłał” (J 12, 44 *).
Na to wyznanie czekałem. Dlaczego zwodziliście mnie
jakimiś zawiłościami? Wiedziałem, że mam do czynienia
z poganami. Lecz oni się nawracają, wy się nie nawraca­
cie. Jeśli oni wierzą, przyjmują w całości tajemnicę Wcie­
lenia; wy zaś utraciliście otrzymaną wiarę w tę tajemnicę
albo raczej nie mieliście jej nawet zapoczątkowanej, ale
tylko urojoną.
120. Twierdzicie, że jest napisane: „Kto wierzy we
mnie, nie wierzy we mnie, ale w tego, który mnie posłał”.
Ale zwróćcie uwagę na słowa następne i spojrzyjcie na
Syna Bożego tak, jak On chce, byśmy Nań patrzyli! Mówi
bowiem: „I kto mnie widzi, widzi tego, który mnie po­
słał” (J 12,45 *), to znaczy, że w Synu widzimy Ojca.
Wyjaśnił przeto Pan to, co powiedział przedtem, a mia­
nowicie, że ten wierzy w Syna, kto wierzy w Ojca.
Ten bowiem, kto nie zna Syna, nie zna także i Ojca,
gdyż „każdy kto zaprzecza Syna, ani Ojca nie ma;
a kto wyznaje Syna, ma i Ojca” (1 J 2, 23 *). 121. Cóż
zatem znaczą słowa: „nie wierzy we mnie” ? Tu nie chodzi
o to, by wierzyć w to, co się widzi cielesnymi oczyma, tu
nie chodzi tylko o wiarę w człowieka, którego widzicie.
Chrystus nie powiedział, że trzeba tylko wierzyć w czło­
wieka, ale że masz wierzyć, iż ten sam Jezus Chrystus jest

190
Synem Bożym i człowiekiem. Z tej też przyczyny stwier­
dza jedno i drugie mówiąc: „A sam od siebie nie przy­
szedłem75 (J 7, 28) oraz: „Jam jest początek i tak mówię,
wam75 (J 8, 25 *). Jako człowiek nie przyszedł sam od sie­
bie, jako Syn Boży nie wziął początku z człowieka, ale
mówi: jestem początkiem, a słowa, które powiedziałem, nie
są słowami ludzkimi, ale Bożymi. 122. Nie wolno też mnie­
mać, jakoby zaprzeczył, że trzeba weń wierzyć, skoro sam
powiedział: „Aby nikt z tych, co wierzą we mnie, nie po­
został w ciemności77 (J 12, 46); a w innym miejscu: „A ta
jest wola Ojca mego, który mnie posłał, żeby każdy, kto
widzi Syna, i wierzy weń, miał życie wieczne, a ja go
wskrzeszę w dzień ostatni77 (J 6, 40 *). Gdzie indziej zno­
wu mówi: „Wierzycie w Boga i we mnie wierzcie77 (J 14,
1 *). 123. Nikt zatem nie może pojmować Syna bez Ojca,
bo czytamy o Nim, że jest Synem. Syn posiada Ojca, ale
nie czasowego, Ojca nie z żądzy, nie przez poczęcie, nie
z łaski. Czytałem w Piśmie o zrodzeniu Syna, a nie o Jego
poczęciu. I Ojciec mówi: „zrodziłem77 (Ps 2,7), a nie:
„stworzyłem77, a i Syn z racji wiekuistości swego Bożego
rodzenia nie zwie Boga swoim stworzycielem, ale Ojcem.
124. Dlatego też raz mówi o sobie jako o człowieku, raz
jako o Majestacie Bożym, raz przypisuje sobie jedność
bóstwa z Ojcem, innym znowu razem słabość przyjętego
ciała; raz mówi: „Moja nauka nie jest moja77 (J 7, 16), raz
twierdzi, że nie szuka swojej woli, że świadectwo Jego nie
jest prawdziwe (por. J 5, 30), innym znowu razem, że jest
prawdziwe. Powiedział przecież sam: „Jeśli ja sam
o sobie daję świadectwo, świadectwo moje nie jest praw­
dziwe77 (J 5, 31), a nieco później naucza: „Chociaż ja świa­
dectwo daję o sobie, prawdziwe jest świadectwo moje77
(J 8, 14 *).
125. Dlaczego więc, Panie Jezu, nie jest prawdziwe
Twoje świadectwo, skoro, jeśli kto w Ciebie uwierzy, cho­
ciażby wisiał na krzyżu ponosząc karę za wyznane zbrod­
nie, zrzuca z siebie uczynki łotra, a dostępuje nagrody nie­

191
winnych (por. Łk 23,40—43)? 126. Czy został oszukany
Paweł, który uwierzywszy odzyskał wzrok stracony, zanim
uwierzył (Dz 9, 8—18)? 127. Czy pobłądził również Jezus,
syn Nawego, który uznał w Tobie „hetmana wojska niebies­
kiego” ? A kiedy uwierzył, natychmiast odniósł zwycięstwo,
stając się godnym, by odnieść triumf orężem wiary. Nie wy­
prowadził on do walki zbrojnych hufców, nie taranem i in­
nymi oblężniczymi machinami rozwalił warownie nieprzy­
jacielskich murów, lecz dźwiękiem siedmiu trąb kapłań­
skich. Tak więc wielką bitwę stoczyły głos trąby i infuła ka­
płańska (por. Joz 6, 20). 128. Widziała to nierządnica, która
przy zagładzie miasta straciła nadzieję w swe ocalenie, po­
nieważ zwyciężała wiara. Wzniosła przeto w górę jej znak
i sztandar Męki Pańskiej i przymocowała do okna czer­
wony sznur, by widok mistycznego bólu, który miał zba­
wić świat, zwiastował nadzieję (por. Joz 2, 18—21; 6, 22—•
—25). W ten sposób imię Jezus z jednej strony przyniosło
zwycięstwo walczącym, a z drugiej widok Męki Pańskiej
zbawił będących w niebezpieczeństwie. Ponieważ Rahab
zrozumiała niebieską tajemnicę, Pan mówi w psalmie:
„Wspomnę na Rahab i Babilon, które mnie znają” (86, 4 *).
129. Jakżeż więc nie jest prawdziwe twoje świadectwo,
Panie, jeśli nie jako słabego człowieka? Przecież czytamy,
że każdy człowiek jest kłamcą (por. Ps 115, 11). 130. Wresz­
cie Pan, chcąc wykazać, że przemawiał jako człowiek, rze­
cze: „Daje świadectwo o mnie Ojciec, który mnie posłał”
(J 8, 18 *). Natomiast prawdziwe jest Jego świadectwo jako
Boga, co sam stwierdza mówiąc: „Prawdziwe jest świa­
dectwo moje, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Lecz
wy nie wiecie, skąd przychodzę albo dokąd idę. Wy we­
dług ciała sądzicie” (J 8, 14—15 *). Ci zatem, którzy mnie­
mają, że Chrystus nie miał wiedzy do wydawania świa­
dectwa, osądzają Go nie według bóstwa, ale według czło­
wieczeństwa.
131. Kiedy więc słyszysz: „Kto wierzy we mnie, nie
we mnie wierzy” (J 12, 44) oraz: „Ojciec, który mnie po-

192
słał, on mi dał przykazanie” (J 12, 49), to już wiesz, do
czego masz je odnieść. W końcu Chrystus wyjawił, o jakie
tu chodziło przykazanie: „Ja kładę duszę moją, abym ją
znowu wziął. Nikt nie bierze jej ode mnie, ale ja kładę ją
sam od siebie” (J 10, 17—18 *). Widzisz więc, że dlatego
tak powiedział, by zaznaczyć, że miał całkowitą wolność
oddania swej duszy i wzięcia jej z powrotem, czego do­
wodzą Jego własne słowa: „Mam moc położyć ją, i mam
moc znowu wziąć ją. To przykazanie otrzymałem od Ojca
mego”. 132. Zatem przykazanie to albo, jak inni mówią,
rozkaz odniesienia zwycięstwa przez przyjęcie męki, jest
Mu dany nie jako Bogu, ale jako człowiekowi.
' 11, 133. Czy możemy aż do tego stopnia poniżać Syna Bo­
żego, sądząc, iż nie mógł On niczego uczynić ani powiedzieć,
jak tylko to, co usłyszał, albo że zostały Mu nałożone ścis­
łe ramy milczenia i mówienia, gdyż napisane jest: „Ja od
siebie samego nic nie.mówiłem” (J 12,49), a nieco niżej:
„Mówię tak, jak mi powiedział Ojciec” ? Przecież słowa
te dotyczą bądź to Jego posłuszeństwa jako człowieka,
bądź też wyrażają szczerość Jego jedności z Ojcem. Wielu
bowiem uczonych mężów przez słowa „Syn słucha” lub
„Ojciec mówi coś Synowi” rozumie jedność natury. Wy­
daje się bowiem, że Syn usłyszał to, o czym dzięki jed­
ności woli wie, że pragnie tego Ojciec. 134. Stąd jest tu
mowa nie o materialnej czynności, ale o zgodnej woli
wspólnego działania. Nie chodzi tu też o słuchanie słów,
ale o jedność woli i mocy Ojca i Syna. W innym miejscu1
wspomniał Chrystus, że jedność ta przysługuje także Du­
chowi Świętemu, mówiąc: „Bo nie sam od siebie mówić
będzie, ale cokolwiek usłyszy, opowie” (J 16, 13 *). W ten
sposób mamy wiedzieć, że cokolwiek mówi Duch, to mówi
i Syn, a co mówi Syn, mówi to i Ojciec, bo jeden jest sąd
i jedno działanie Trójcy. I podobnie jak Ojca widać w Sy­
nu — oczywiście nie dzięki materialnemu obrazowi, ale
dzięki jedności bóstwa — tak też przemawia w Synu
Ojciec nie przemijającym głosem i materialnym dźwiękiem,

193
ale jednością działania. Nadto gdy Pan powiedział: „Ojciec,
który przebywa we mnie, on sam mówi, a uczynki, które
ja czynię, on je sam czyni” (J 14, 10*), dodał: „Wierzcie
mi, żem ja jest w Ojcu, a Ojciec we mnie. Choćby dla sa­
mych uczynków wierzcie” (J 14, 11. 12).
135. Tak my to rozumiemy w oparciu o cały szereg
tekstów Pisma Bożego. Tymczasem arianie, którzy nie
chcą myśleć o Bogu w sposób właściwy, samych siebie zbi­
jają nawet przykładem odpowiednim do swoich uczynków.
Nie mogą bowiem wszystkiego brać cieleśnie, skoro oczy­
ma ciała nie widzą dzieł ojca swego, diabła, jak się wyraził
Pan o ich wspólnikach, Żydach, mówiąc: ,,Wy czynicie,
coście widzieli u ojca waszego” (J 8, 38 *). Nie dlate­
go — rzecz jasna — karci Pan Żydów, że widzieli działa­
jącego diabła, ale dlatego że wykonywali jego zamiary,
którymi diabeł grzeszył w sposób niewidzialny zgodnie ze
swą nieprawością. Idąc za Apostołem (por. 2 Tym 3, 9) po­
wiedzieliśmy to ze względu na głupotę przewrotnych.
136. Zresztą przykładami zaczerpniętymi z Pisma wyka­
zaliśmy w sposób dostateczny, że fakt, iż Ojciec przebywa
w Synu, oraz fakt, że to, co Syn czyni, zdaje się słyszeć
od Ojca, należą do jedności Bożego majestatu. Czyż ina­
czej możemy rozumieć, że jest jeden Boży majestat, jeśli
nie tak, że to samo przysługuje Ojcu i Synowi? Czy moż­
na się bowiem wspanialej wyrazić niż Apostoł, który naz­
wał Chrystusa „ukrzyżowanym Panem chwały” (1 Kor
2, 8 *)?
137. Syn zatem jest Bogiem chwały i Panem chwały.
Ale chwała nie podlega stworzeniom; więc Syn nie jest
stworzeniem.
138. Syn jest „odbiciem istoty” Ojcowskiej (Hbr 1, 3).
Wszelkie zaś stworzenie różni się od Ojcowskiej istoty,
lecz nie różni się Syn. A zatem Syn nie jest stworzeniem.
139. Syn „nie uważał za grabież równości swej z Bo­
giem” (Flp 2, 6). Tymczasem żadne stworzenie nie jest

194
Bogu równe, Syn natomiast jest równy. A więc Syn nie
jest stworzeniem.
140. Wszelkie stworzenie jest zmienne, lecz Syn Boży
nie jest zmienny. Zatem Syn Boży nie jest stworzeniem.
141. Każde stworzenie ze względu na swą naturę do­
znaje dobra i zła i odczuwa ich ubytek. Bóstwu zaś Syna
Bożego nie można nic dodać ani nic ująć. A więc Syn Bo­
ży nie jest stworzeniem.
142. „Wszelkie dzieła swoje przywiedzie Bóg na sąd”
(Bkle 12, 14 *). Ale syn Boży nie jest wezwany przed sąd,
ponieważ sam sądzi. Więc Syn Boży nie jest stworzeniem.
143. Byś w końcu zrozumiał jedność Ojca i Syna, to Pan
tymi słowy mówi o owcach: ,,Nikt nie wyrwie ich z ręki
mojej. To, co mi dał Ojciec, większe jest nad wszystko,
a nikt nie może wydrzeć z rąk Ojca mojego. Ja i Ojciec
jedno jesteśmy” (J 10, 29—30 *). 144. Syn tak ożywia, jak
Ojciec: ,,Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i oży­
wia, tak i Syn, których chce, ożywia” (J 5, 21). Tak wskrze­
sza Syn, jak i Ojciec, w ten sam sposób zbawia Syn, co
i Ojciec. Jak Ten, który nie różni się od Ojca łaską, bę­
dzie się różnił mocą? Podobnie nie zatraca Syn, jak nie
zatraca Ojciec. Aby zaś ktoś nie sądził, że jest dwóch bo­
gów i nie wprowadzał między Ojcem i Synem różnicy pod
względem mocy, powiedział Syn, że jest „jedno” z Ojcem.
A jak może to powiedzieć stworzenie? A zatem Syn Boży
nie jest stworzeniem.
145. Nie jest tym samym królowanie i służenie. Chry­
stus zaś jest „Królem” i „Synem Króla”. A więc Syn Bo­
ży nie jest sługą. Wszelkie stworzenie Bogu służy, ale nie
służy Mu Syn Boży, który sługi czyni synami Bożymi. Nie
jest więc Syn Boży stworzeniem.
12, 146. Wspaniale zatem przytoczył Pan przypowieść
o owym bogaczu, który „wybrał się w daleką krainę, aby
otrzymać dla siebie królestwo i powrócić” (Łk 19, 12),
przedstawiając w owym bogaczu samego siebie jako Boga

195
i człowieka. On sam bogaty według pełności bóstwa, „dla
nas stał się ubogim, będąc bogatym” (2 Kor 8, 9 *). Jako
wiekuisty Król i zrodzony przez wiekuistego Króla, przez
wcielenie „wybrał się w daleką krainę” i wstąpiwszy na
drogi ludzkie, jakby drogi sobie obce, przyszedł na ten
świat, aby zgotować sobie z nas królestwo.
147. Przyszedł tedy Chrystus na tę ziemię „otrzymać
dla siebie królestwo” z nas, którym mówi: „Królestwo
Boże w was jest” (Łk 17, 21). To jest owo królestwo, które
Chrystus otrzymał i które „Ojcu oddał” (1 Kor 15, 24). Ale
jakże mógł otrzymać królestwo Ten, który był Królem
wiekuistym? Przyszedł więc Syn Człowieczy, aby otrzy­
mać królestwo i powrócić. Nie chcieli Go przyjąć Żydzi,
o których mówi: „Nie chcieli, abym królował nad nimi,
przywiedźcie ich tu i zabijcie” (Łk 19, 27 *).

O SŁOWACH: „SKORO ZAŚ WSZYSTKO BĘDZIE


MU PODDANE, WTEDY I SAM SYN BĘDZIE
PODDANY TEMU, KTÓRY MU PODDAŁ WSZYSTKO,
ABY BÓG BYŁ WSZYSTKIM WE WSZYSTKIM”

148. Trzymajmy się porządku Pisma świętego. Ten, który


przychodzi, oddaje królestwo Ojcu, „skoro zaś odda kró­
lestwo, wtedy i sam będzie poddany Temu, który mu pod­
dał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich”
(1 Kor 15, 24. 28 *). Jeżeli Syn Boży otrzymuje królestwo
jako Syn Człowieczy, to również jako Syn Człowieczy
odda to, co otrzymał. Jeżeli oddaje jako Syn Człowieczy,
zatem uznaje się poddanym z tytułu swego ciała, a nie
z tytułu Bożego Majestatu. 149. I ty czynisz z tego obel­
żywy zarzut, że „wszystko mu Bóg poddał”, skoro czytasz,
że Syn Człowieczy oddaje królestwo Bogu, i, jak wykaza­
liśmy w powyższych księgach, słyszałeś słowa: „Nikt nie
może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który

196
mnie posłał; a ja go wskrzeszę w dzień ostateczny” (J 6,
44*)? Jeżeli trzymamy się litery, to tym bardziej zrozum
i weź pod uwagę jedność czci: i Ojciec poddaje Synowi,
i Syn poddaje Ojcu. Powiedz, co jest większe, pociągać czy
wskrzeszać? Czy, mówiąc po ludzku, posługa pociągania nie
jest władzą wskrzeszania? Ale i Syn do Ojca pociąga, i
Ojciec pociąga do Syna, i Syn wskrzesza, i Ojciec wskrze­
sza. Precz więc z głupstwami wprowadzającymi bluźnier-
czą różnicę tam, gdzie panuje jedność mocy. 150. Niechaj
przeto oddaje Syn królestwo swoje Ojcu! Przez to zaś, że
Chrystus oddaje królestwo, nie traci go, ale nabywa. My
jesteśmy tym królestwem, bo do nas odnoszą się słowa:
„Królestwo Boże w nas jest” (Łk 17, 21). Najpierw jesteś­
my królestwem Syna, potem zaś Ojca, bo napisane jest:
„Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14, 6).
Kiedy jestem w drodze, należę do Chrystusa, kiedy ¡przy­
będę do celu, będę należał do Ojca, ale wszędzie jestem
przez Chrystusa i wszędzie w Chrystusie.
151. Dobrze jest być w królestwie Chrystusa, aby Chry­
stus był z nami, jak sam mówi: „Oto jestem z wami aż do
skończenia świata” (Mt 28, 20 *). Lecz lepiej być z Chry­
stusem: „Pragnę się rozstać z tym życiem, a być z Chry­
stusem” (Flp 1, 23). Kiedy na tym świecie jesteśmy „pod
grzechem” (Rz 7,14), Chrystus jest z nami, aby „przez po­
słuszeństwo jednego człowieka wielu stało się sprawiedli­
wymi” (Rz 5, 19). Gdy opuszczę grzech tego świata, zacznę
być z Chrystusem. Mówi przecież: „Przybędę znowu i
przyjmę was do siebie” (J 14, 3 *), a niżej: „Chcę, aby byli
ze mną tam, gdzie ja jestem” (J 17, 24 *). 152. Teraz więc
jesteśmy pod panowaniem Chrystusa, kiedy oddajemy się
pracy i uczynkom, kiedy naśladujemy „postać sługi”, którą
On przyjął, gdy „się wyniszczył”. Kiedy zaś ujrzymy Jego
chwałę, jaką On posiadał, zanim świat powstał, będziemy
w królestwie Bożym, w którym znajdują się patriarchowie
i prorocy, i o którym napisano: „Skoro ujrzycie Abraha­
ma, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie

197
Bożym” (Łk 13, 28), aby dostąpić już pełniejszego poznania
Boga. 153. Lecz w królestwie Syna króluje również Ojciec,
a w królestwie Ojca króluje także Syn, ponieważ Ojciec
jest w Synu, a Syn w Ojcu; a w kim mieszka Syn, miesz­
ka i Ojciec, a w kim mieszka Ojciec, mieszka i Syn, jak
sam mówi: Ja i Ojciec ,,przyjdziemy do niego i mieszka­
nie u niego uczynimy” (J 14, 23). A zatem podobnie jak
jest jedno mieszkanie, tak też jest jedno królestwo. Kró­
lestwo bowiem Ojca i Syna jest tak dalece jedno, że Ojciec
przyjmuje to, które Syn oddaje, a tego, które przyjmuje
Ojciec, Syn nie traci. W jednym zaś królestwie jest jed­
ność władzy. Niechaj zatem nikt nie rozróżnia bóstwa
między Ojcem i Synem.
13, 154. Skoro więc Ojcu i Synowi przysługuje jedno
miano Boga i jedno prawo, bo Syn Boży jest również
prawdziwym Bogiem i Królem wiekuistym, to rzecz jasna,
że Syn jako Bóg nie jest poddany Ojcu.
Zastanówmy się przeto, czcigodny cesarzu, jak mamy
rozumieć wyrażenie, że Syn jest ,,poddany” Ojcu.
155. W jaki sposób jest poddany Syn Boży? Czy jak
,,stworzenie znikomości” ? Przecież jest rzeczą bezbożną
myśleć coś podobnego o Bożej naturze. 156. A może tak,
jak wszelkie stworzenie poddane jest Synowi Bożemu,
gdyż napisane jest: „Poddałeś wszystko pod stopy jego”
(Hbr 2, 8; Ps 8, 8)? Lecz Chrystus nie może być poddany
samemu sobie. 157. A może jest poddany jak niewiasta
mężowi według słów: „Niewiasty niech będą uległe mę­
żom swoim” (Ef 5,22) i: „Niewiasta niech-się uczy cicho
i ulegle” (1 Tym 2, 11)? Ale bluźnierstwem byłoby porów­
nywać Ojca z mężem, a Syna z niewiastą. 158. Może w
tym znaczeniu, w jakim powiedział Piotr: „Bądźcie pod­
dani każdej ludzkiej władzy” (1 P 2, 13 *)? I w ten sposób
nie jest poddany Chrystus. 159. A może według słów
Pawła: „Bądźcie ulegli jedni drugim w bo jaźni Chrystuso­
wej” (Ef 5,21*)? Ale Syn nie jest uległy ani w bojaźni
samego siebie, ani w bojaźni drugiego Chrystusa, gdyż

198
Chrystus jest jeden. Rozważcie znaczenie tych słów, po­
nieważ jesteśmy poddani Ojcu, kiedy także czcimy Chry­
stusa.
160. Jak zatem mamy rozumieć, że Syn jest poddany?
Przytoczmy cały rozdział Apostoła, aby się nie wydawało,
że coś podstępnie opuściliśmy albo chytrze zaciemniliśmy.
Mówi Apostoł: ,,Jeśli tylko w tym życiu pokładamy na­
dzieję w Chrystusie, jesteśmy nędzniejsi niż wszyscy lu­
dzie. A jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny
tych, którzy posnęli” (1 Kor 15, 19—20 *). Widzicie, że tu
jest mowa o zmartwychwstaniu Chrystusa. 161. „Bo jak
przez człowieka śmierć, tak też przez człowieka zmartwych­
wstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w
Chrystusie wszyscy będą ożywieni. A każdy w swym po­
rządku: przede wszystkim Chrystus, potem ci, którzy są
Chrystusowi i uwierzyli w przyjście Jego. Wreszcie nastąpi
koniec: gdy odda królestwo Bogu i Ojcu, zniszczywszy
wszelkie panowanie i władzę, i moc. Bo trzeba, by on pa­
nował, dopóki nie rzuci wszystkich swoich nieprzyjaciół
pod stopy swoje. A ostatnim wrogiem, który będzie znisz­
czony, jest śmierć: wszystko bowiem rzucił pod stopy jego.
A gdy mówi: Wszystko mu jest poddane, bez wątpienia z
wyjątkiem tego, który mu poddał wszystko. A gdy już
wszystko poddane mu będzie, wtedy i Syn będzie poddany
temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim
we wszystkich” (1 Kor 15, 21—28 *). To samo powiedział
także Apostoł w liście do Hebrajczyków: „Teraz jednak je­
szcze nie widzimy, żeby mu wszystko było poddane” (2, 8 *).
Wiemy, jak opiewa tekst Apostoła. 162. W jakim zna­
czeniu mówimy, że Syn jest poddany? Sabelianie i mar-
cjonici twierdzą, że poddanie się Syna Ojcu polegać bę­
dzie na tym, że się Syn w Ojcu rozpłynie. Jeżeli tak bę­
dzie wyglądać poddanie Syna Ojcu, że Bóg-Słowo rozpły­
nie się w Ojca, to także wszystko, co poddane jest Ojcu
i Synowi, rozpłynie się w Ojca i Syna, by w ten sposób

199
„Bóg był wszystkim we wszystkich” stworzeniach. Lecz
to jest absurdem. Poddanie to nie będzie zatem roz­
płynięciem się. Czym innym bowiem jest to, co bywa pod­
dane, to jest rzeczy stworzone, a kim innym jest Ten,
któremu są one poddane. Niechże więc zamilkną głosicie­
le niezręcznej teorii rozpływania się.
163. Oby także zamilkli i ci, którzy nie umiejąc wy­
kazać, że Boże Słowo i Boża Mądrość może się rozpłynąć,
przypisują bóstwu niedoskonałość poddania, powołując się
na słowa: „Skoro zaś wszystko będzie mu poddane, wtedy
i sam Syn będzie poddany” (1 Kor 15, 28 *). 164. Widzi­
my więc, że Pismo wspomina, iż Syn nie jest jeszcze
poddany, ale że dopiero zostanie poddany. Wobec tego
Syn Boży nie jest teraz poddany Bogu Ojcu. W czym
zatem według was Syn zostanie poddany? Jeżeli w
bóstwie, to przecież Syn nie jest nieposłuszny, gdyż nie
jest z Ojcem niezgodny, ani też nie jest poddany, bo nie
jest sługą, ale jedynym Synem swego Ojca. Zresztą po­
nieważ On stworzył niebo i ugruntował ziemię, wykony­
wał moc i praktykował miłość. W bóstwie Chrystusa nie
ma zatem miejsca na jakieś niewolnicze poddanie. Jeżeli
zaś nie ma poddania, to jest wolna wola. 165. Jeżeli na­
tomiast sądzą, że na tym polega poddanie Syna, że wszyst­
ko czyni zgodnie z wolą Ojca, to niech przyjmą do wia­
domości, że to właśnie dowodzi niepodzielnej mocy, gdyż
jedna jest wola Ojca i Syna, która nie zaczęła się w czasie,
ale istniała zawsze. Tam zaś, gdzie istnieje wiekuista jed­
ność woli, nie może być oczywiście mowy o niedoskona­
łości czasowego poddania. Gdyby był poddany mocą swej
natury, byłby poddany zawsze.
Skoro dopiero ma zostać poddany w czasie, poddanie to
będzie następstwem przyjętego na siebie zadania, a nie
odwiecznej słabości; zwłaszcza że wiekuista Moc Boża
nie może zmieniać swego stanu zależnie od czasu ani też
Bóg Ojciec nie może zależnie od czasu nabywać prawa do
władzy. Jeżeli bowiem Syn ulegnie kiedyś zmianie, tak

200
że według natury Bożej poddany zostanie Ojcu, to i o Bo­
gu Ojcu, jeżeli kiedyś stanie się potężniejszy, tak że bę­
dzie miał poddanego sobie Syna jako Boga — według
waszej interpretacji — należałoby mniemać, że tymczasem
ma On władzę mniejszą. 166. Jakiej zatem winy dopuścił
się Syn, że będzie Go można później jako Boga uważać
za poddanego? Czy może jako człowiek wdarł się na pra­
wicę Ojca albo wbrew Jego woli przywłaszczył sobie
prawo do Ojcowskiego tronu? Przecież On sam mówi:
„Bo ja, co mu się podoba, zawsze czynię” (J 8, 29 *). Jeżeli
zatem Syn podoba się we wszystkim Ojcu, to dlaczego
zostanie Ojcu poddany, skoro przedtem poddany nie był?
167. Przekonajmy się więc, że nie chodzi tu o pod­
danie Ojcu bóstwa Chrystusowego, ale o nasze poddanie
się w bojaźni Chrystusowej, poddanie pełne łaski i pełne
tajemnicy. Z tej też racji zastanówmy się znowu nad
słowami Apostoła: „Skoro zaś wszystko będzie mu pod­
dane, wtedy i sam Syn będzie poddany temu, który mu
poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich”
(1 Kor 15, 28 *). Cóż więc mówicie? Czy obecnie nie jest
Synowi poddane wszystko? Czy nie są Mu poddane chóry
świętych, czy nie są Mu poddani aniołowie, którzy Mu na
ziemi usługiwali (por. Mt 4, 11), ani archaniołowie, któ­
rych posyłano do Maryi, by zwiastowali Jego przyjście (por.
Łk 1, 26)? Czy nie jest Mu poddane całe wojsko niebieskie,
cherubini, serafini, Trony, Panowania, Władze, które Go
czczą i uwielbiają? 168. W jaki więc sposób będzie Mu
wszystko poddane? W ten oczywiście, jaki Pan miał na
myśli mówiąc: „Weźmijcie jarzmo moje na siebie” (Mt
11,29). A jarzma nie noszą nieokiełzani, ale pokorni
i łagodni. Dla samych ludzi nie jest to zapewne poniża­
jące, ale zaszczytne poddanie: „Aby na imię Jezusowe
klękało wszelkie kolano niebieskich, ziemskich i podziem­
nych, i żeby wszelki język wyznawał, że Pan Jezus jest
w chwale Boga Ojca” (Flp 2, 10 *). Dlatego więc nie było
Mu wszystko poddane, ponieważ wszyscy nie przyjęli,

201
jeszcze „Mądrości Bożej” i jarzma Bożego Słowa nie no­
sili niejako na gibkim karku swej duszy. „A wszystkim,
którzy go przyjęli — jak jest napisane — dał moc, aby
się stali synami Bożymi” (J 1, 12).
169. Ktoś może powiedzieć: Wobec tego Chrystus jest
już poddany, ponieważ wielu ludzi uwierzyło! Bynajmniej,
gdyż poddanie Chrystusa nie ma być w niewielu, ale we
wszystkich. I jeśli moje ciało pożąda jeszcze przeciw du­
chowi, a duch przeciw ciału, to nie jestem poddany cał­
kowicie, chociaż poddany jestem częściowo, podobnie też,
ponieważ cały Kościół stanowi jedno Ciało Chrystusa, do­
póki rodzaj ludzki będzie poróżniony, będziemy dzielić
Chrystusa. Chrystus zatem jeszcze nie jest poddany, jeżeli
nie są poddane Jego członki. Kiedy natomiast staniemy się
nie wieloma członkami, ale jednym ciałem, „wtedy i sam
Syn będzie poddany”, ażeby przez Jego poddanie „Bóg
był wszystkim we wszystkich”. 170. A podobnie jak nie
jest poddany jeszcze Chrystus, tak też dzieło Ojca nie zo­
stało jeszcze ukończone, bo Syn Boży powiedział: „Mój
pokarm jest, żebym czynił wolę Ojca mego, który mnie
posłał, abym wykonał dzieło jego” (J 4, 34 *). Jaka jest
trudność w tym, że Syn zostanie poddany Ojcu we mnie,
w którym dzieło Ojca nie jest jeszcze ukończone, ponieważ
nie jestem doskonały? Czyż więc ja, który wykonuję nie­
doskonałe dzieło Ojca, czynię Syna poddanym? Ale nie
jest to szkoda, lecz łaska; nasze poddanie się jest oczy­
wiście naszym zyskiem, a nie Bóstwa; poddać się mamy
Prawu, poddać się mamy łasce. Ponieważ przedtem —
jak powiedział sam Apostoł — „mądrość ciała była nie-
przyjaciółką Boga, nie była poddana zakonowi” (Rz 8, 7 *),
teraz zaś przez mękę Chrystusową została już poddana.
14, 171. A jednak by ktoś nie czynił zarzutów, zobaczcie,
co głosiło Pismo natchnione przez Boga: nauczając bo­
wiem, w czym Chrystus poddał sobie wszystko, wykazuje,
w czym zostanie On poddany Bogu. Dlatego mówi: „Teraz
jednak jeszcze nie widzimy, żeby mu wszystko było pod­

202
dane. Bo mało co od aniołów umniejszonego widzimy
Jezusa z powodu męki” (Hbr 2, 8. 9 *). Wykazało zatem,
że Jezus został umniejszony przez przyjęcie ciała. Co
przeszkadza nam przyjąć, że tu chodzi o poddanie w przy­
jętym ciele, przez które podda sobie wszystko, będąc we
własnym ciele poddanym Bogu Ojcu?
172. Zastanówmy się więc nad Jego poddaniem:
„Ojcze — modli się — jeśli chcesz, przenieś ode mnie ten
kielich; wszakże nie moja wola, ale twoja niech się stanie”
(Łk 22,42 *). Zatem będzie tam chodzić o poddanie w
przyjętej naturze ludzkiej, albowiem, jak czytamy: „Po­
stawą znaleziony jak człowiek, uniżył samego siebie, staw-
szy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2, 8). Chodzi tu
zatem o poddanie przez posłuszeństwo, posłuszeństwo do­
tyczy śmierci, a śmierć — przyjętej natury ludzkiej. Wo­
bec tego owo poddanie będzie poddaniem przyjętej na­
tury. W żaden sposób nie jest ono słabością Bóstwa, ale
dowodem dobroci.
173. Widzisz, jak nie boję się ich twierdzeń. Zarzucają,
że Syn zostanie poddany Bogu Ojcu. Ja zaś czytam o
Nim, że był poddany Matce, bo napisane jest o Józefie
i Maryi, że „był im poddany” (Łk 2, 51). A jeśli im się to
pcdoba, niech powiedzą, że bóstwo było poddane ludziom!
174. Niech nie będzie dla Niego ujmą, kiedy się mówi
o Nim jako o poddanym, gdyż nie jest dla Niego również
ujmą, kiedy się mówi o Nim jako o słudze i kiedy się
twierdzi, że został ukrzyżowany i głosi się Jego śmierć.
On bowiem, gdy umierał, żył; gdy był poddany, królo­
wał; gdy Go grzebano, wskrzeszał. Raz bowiem podda­
wał się władzy ludzkiej, innym znowu razem obwieszczał,
że jest Panem wiecznej chwały. Był bowiem sądzony, a
jednak jako wiekuisty Sędzia przypisywał sobie tron „po
prawicy Bożej” ; napisane jest przecież: „Odtąd ujrzycie
Syna Człowieczego siedzącego po prawicy mocy Bożej”
(Mt 26, 64 *). Żydzi Go bili, a On rozkazywał aniołom.
Jako narodzony z Maryi był „pod Prawem” (Gal 4, 4), a

203
jako istniejący przed Abrahamem był ponad Prawem. Wi­
szącego na krzyżu miała uczcić sama natura, bo słońce
się zaćmiło, zadrżała ziemia i zamilkli aniołowie. Czy
żywioły, które bały się patrzeć na Jego mękę, mogły
oglądać Jego narodzenie? Nie mogły znieść Jego podda­
nia się w ciele, a zniosą Jego poddanie się w chwalebnej
naturze Bożej?
175. Ponieważ zaś Ojciec, Syn i Duch Święty mają tę
samą naturę, jest rzeczą jasną, że Ojciec nie będzie pod­
dany samemu sobie. Nie będzie więc Syn poddany Ojcu
w tym, w czym jest jedno z Ojcem, ażeby ze względu na
jedność natury nie wydało się, że Ojciec jest poddany
Synowi.
Przeto podobnie jak na krzyżu nie była poddana „peł­
ność bóstwa”, ale nasza słabość, tak też i później Syn bę­
dzie poddany Ojcu, ale przez uczestniczenie w naszej na­
turze, ażeby po pokonaniu wszystkich ponęt ciała nie bo­
gactwo, nie pycha, nie uciechy, ale Bóg był dla nas wszy­
stkim, jeżeli we wszystkim, o ile potrafimy pojąć, będziemy
żyć „na Jego obraz i podobieństwo” (Rdz 1, 26).
176. Z człowieczeństwa Chrystusowego łaska przeszła
na całą ludzkość, gdyż w swoim ciele pokonał On naturę
wszelkiego ludzkiego ciała. Toteż według Apostoła „jak
nosiliśmy obraz ziemskiego, tak nośmy teraz obraz niebies­
kiego” (1 Kor 15, 49), co oczywiście może być urzeczywi­
stnione tylko przez człowieka wewnętrznego. Składając
przeto wszystko, jak czytamy: „Gniew, oburzenie, złość,
bluźnierstwo, brzydką mowę” (Kol 3, 8), i jak mówi Apo­
stoł nieco niżej: „zwlekając z siebie starego człowieka z
jego uczynkami”, przyobleczmy się ,„w nowego, który się
odnawia na wzór tego, co go stworzył” (Kol 3, 3. 10).
177. Abyś zaś wiedział, że Apostoł przez słowa: „aby
Bóg był wszystkim we wszystkich” nie oddziela Chrystu­
sa od Boga Ojca, napisał on w liście do Kolosan: „Gdzie
nie ma poganina i Żyda, obrzezanego czy nieobrzezanego,
barbarzyńcy czy Scyty, wolnego i niewolnika, ale wszy­

204
stko i we wszystkim Chrystus” (Kol 3, 11). Stąd też gdy
pisze do Koryntian, „aby Bóg był wszystkim we wszy­
stkich”, objął również jedność i równość Chrystusa z Bo­
giem Ojcem; bo Syn nie jest od Ojca oddzielony i podob­
nie jak Ojciec, tak też i Chrystus „sprawia wszystko we
wszystkich” (1 Kor 12,6). Jeżeli więc także Chrystus
„sprawia wszystko we wszystkich”, to nie będzie On pod­
dany Ojcu w majestacie swego bóstwa, ale w nas. A w jaki
sposób będzie On poddany Ojcu, jeśli nie w ten, w który
„został nieco od aniołów umniejszony”, to jest w tajemni­
cy swego ciała? Dotychczas jeszcze nie widzieliśmy, „żeby
mu było poddane wszystko” (Hbr 2, 8), co oczywiście słu­
żyło swemu Stwórcy od początku.
178. Jeżeli zapytasz, w jaki sposób jest w nas poddany,'
to On sam wykazał to mówiąc: „Byłem chorym, a nawie­
dziliście mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie.
Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich naj­
mniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25, 36. 40 *). Kiedy sły­
szysz o Nim, arianinie, że jest „chory”, nie reagujesz, ale
kiedy słyszysz, że jest „poddany”, reagujesz; a przecież
w tym jest chory, w czym poddany, i w czym uczynił się
dla nas „grzechem” i „przekleństwem” (2 Kor 5,21; Gal
3, 13). 179. Jak bowiem nie dla samego siebie, ale dla nas
stał się grzechem i przekleństwem, tak również nie dla
siebie, ale przez nas stanie się w nas poddany, i to nie
w swej naturze wiecznej, gdyż nie w wiecznej naturze stał
się przekleństwem: „Przeklęty każdy, kto wisi na drzewie’*
(Gal 3, 13), „przeklęty”, ponieważ wziął na siebie nasze
przekleństwa; jest także „poddany”, gdyż i nasze poddanie
wziął na siebie, a wziął je nie w majestacie Boga, lecz
przez przyjęcie postaci sługi, aby czyniąc się uczestnikiem
słabości naszego ciała, uczynić nas swą mocą „uczestnika­
mi natury Bożej” (2 P 1, 4). Nie oznacza to, że mamy na­
turalny udział w Boskim rodzeniu Chrystusa, albo że owo;
poddanie dotyczy bóstwa Chrystusowego, lecz znaczy, że
podobnie jak przez owo ciało, będące według nauki Apo­

205
stoła „zadatkiem dziedzictwa naszego”, w „Nim posadził
nas na niebiosach” (Ef 1, 14; 2, 6), ale nie jako „sie­
dzących na niebiosach” — tak i On przyjmując na­
szą naturę, stał się w nas poddany. 180. Któż bo­
wiem będzie do tego stopnia szalony, by sądził, jak to
już wyżej powiedzieliśmy, że należy mu się owo godne
czci miejsce na tronie po prawicy Ojca, skoro i Chrystuso­
wi jako człowiekowi przypada ono w udziale mocą Bos­
kiego synostwa i równości z Ojcem? Aniołowie Boga ado­
rują, a ty z zuchwałą śmiałością gotujesz sobie stolicę
Bożą? 181. Powiesz, że Apostoł napisał: „gdyśmy byli
umarłymi przez grzechy, ożywił nas w Chrystusie, którego
laską jesteście zbawieni, i wskrzesił nas wespół i wespół
posadził na niebiosach w Chrystusie Jezusie” (Ef 2, 5—6 *).
Uznaję te słowa, ale nie w tym sensie, że Bóg pozwala
nam jako ludziom siedzieć po swej prawicy, tylko że
siedzimy w Chrystusie, bo On jest „fundamentem” wszy­
stkich (1 Kor 3, 11) i On jest „głową Kościoła” (Kol 1, 18);
w Nim cała natura ludzka zasłużyła sobie na przywilej,
niebieskiej stolicy. W Bogu Chrystusie uczczone jest ludz­
kie ciało, a dzięki temu ciału uczestniczy w czci natura
wszystkich ludzi będących członkami ludzkiego rodu. f82.
Podobnie jak zasiadamy w Nim na stolicy Bożej przez
wspólnotę natury cielesnej, tak i On przez przyjęcie nasze­
go ciała stał się „za nas przekleństwem” — a przekleństwo
nie pada przecież na błogosławionego Syna Bożego — tak
te i On, powtarzam, przez posłuszeństwo wszystkich bę­
dzie w nas poddany. Będzie w nas poddany, gdy poganin
przyjmie wiarę, a żyd uzna Tego, którego ukrzyżował;
gdy uczci Go manichejczyk, który nie uwierzył w Jego
przyjście w ciele; kiedy arianin uzna, że wszechmogący
jest Ten, którego odrzucił, i kiedy w końcu we wszystkich
zapanuje Boża mądrość, sprawiedliwość, pokój, miłość i
zmartwychwstanie. Przez swe uczynki i różne rodzaje
cnót będzie Chrystus poddany w nas Ojcu, gdy cały ro­
dzaj ludzki, wyzbywszy się win i niosącego z sobą śmierć

206
grzechu, jako jeden duch będzie zgodnie należeć do Bo­
ga — wtedy będzie „Bóg wszystkim we wszystkich”.
15, 183. Pokrótce wyciągnijmy zatem wnioski z całych
naszych dotychczasowych wywodów. Jedność władzy Ojca
i Syna wyklucza uwłaczające twierdzenie, że Syn podlega
Ojcu. Zniszczenie zwierzchności i zwycięstwo odniesione
nad śmiercią nie pomniejsza przecież władzy triumfatora.
Poddanie jest owocem posłuszeństwa, a posłuszeństwo
przyjął Chrystus na siebie. Było to posłuszeństwo aż do
śmierci krzyżowej, a krzyż — dla naszego zbawienia. Gdzie
zatem jest dzieło, tam jest i sprawca dzieła. Kiedy więc
wszystko zostanie poddane Chrystusowi przez Chrystuso­
we posłuszeństwo, by na Jego imię zginało kolano — te­
raz, ponieważ nie wszyscy jeszcze wierzą, „nie widzimy,
żeby mu wszystko było poddane” (Hbr 2, 8) — kiedy więc
wszyscy uwierzą i spełnią wolę Bożą, wtedy będzie „wszy­
stko i we wszystkich Chrystus” (Kol 3, 11). Kiedy Chry­
stus będzie wszystko i we wszystkich, wtedy „Bóg będzie
wszystko i we wszystkich”, gdyż Ojciec przebywa zawsze
w Synu. Jakżeż więc można zarzucać słabość Temu, który
odkupił słabych? 184. Ażebyś zaś przypadkiem nie odniósł
do słabości Syna słów, że Bóg „poddał mu wszystko”, to
wiedz, że i On sam poddał sobie wszystko. Czytamy bowiem:
„Nasze zaś obcowanie jest w niebiesiech, skąd też oczekuje­
my Zbawiciela, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który prze­
mienił ciało naszego uniżenia na podobieństwo chwaleb­
nego ciała swego według tej potęgi, którą też sobie może
wszystko poddać” (Flp 3, 20—21 *). Dowiedziałeś się zatem,
że Chrystus ma moc poddania sobie wszystkiego według
potęgi swego bóstwa. 185. A teraz przyjmij do wiadomości,
że zostanie Mu poddane wszystko jako człowiekowi zgod­
nie ze słowami: „Moc tę okazał w Chrystusie, wzbudziw­
szy go z martwych, i posadziwszy po swej prawicy w nie­
biosach, ponad wszelką zwierzchność i władzę, i moc, i pa­
nowanie, i wszelkie imię, które bywa nazywane nie

207
tylko w tym wieku, ale także w przyszłym. I wszystko
poddał pod nogi jego” (Ef 1, 20—22 *). A zatem wszystko
zostanie Mu poddane jako człowiekowi, gdyż jako człowiek
został wskrzeszony z martwych. 186. A poddanie Pana ro­
zumiemy słusznie jako poddanie się Bogu Jego ludzkiej
i rozumnej duszy, gdyż napisane jest: „Czy Bogu nie bę­
dzie poddana dusza moja” ? (Ps 61, 2). Powiedział „dusza”,
a nie bóstwo, dusza, a nie majestat. I abyśmy wiedzieli, że
Pan mówił przez proroka o przyjęciu natury ludzkiej, do­
dał: „Dokądże na człowieka napadać będziecie?” (Ps 61,
4*), zgodnie z tym, co mówi w Ewangelii: „Czemu prag­
niecie mnie zabić?” (J 7, 20 *). I dodał: „Zapłatę za mnie
zechcieli odrzucić, biegli w pragnieniu, ustami swymi
mnie błogosławili, a przeklinali w sercu” (Ps 61, 5 *). Żydzi
bowiem, gdy im Judasz odniósł pieniądze, nie chcieli ich
przyjąć, biegnąc w pragnieniu szaleństwa, gdyż wzgardzili
łaską duchowego napoju.
187. Tak przedstawia się nabożne wyjaśnienie poddania.
Ponieważ chodzi tu o obowiązek męki, której Chrystus
miał się poddać, w tym będzie w nas poddany, w czym
cierpiał. Pytamy, z jakiego powodu: aby „ani aniołowie,
ani potęgi, ani wysokości, ani głębokości, ani rzeczy tera­
źniejsze, ani przyszłe, ani żadne stworzenie nie zdołało
nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Je­
zusie” (Rz 8, 38. 39 *). Z tego, co powiedzieliśmy, wynika,
że nie jest wyjęte żadne stworzenie, a w tych, które wy­
liczyliśmy, zawiera się wszelkie, jakie tylko istnieje. 188.
Należy równocześnie i na to zwrócić uwagę, że mówiąc
najpierw: „kto nas zdoła oddzielić od miłości Chrystusa”,
zaraz dodał niżej: „ani śmierć, ani życie, ani żadne stwo­
rzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest
w Chrystusie Jezusie”. Widzimy przeto, że ta sama jest
„miłość Boża, która jest w Chrystusie Jezusie”, abyśmy
nie myśleli, że miłość Boga jest oddzielona od miłości
Chrystusa. Nie ma niczego, co by miłość dzieliła, czego by
nie mogła dokonać „wiekuista moc Boża”, co by było za­

208
kryte przed „Prawdą”, co by naruszała „Sprawiedliwość”
i czego by nie znała „Mądrość”.
16, 189. Dlatego też mamy wiedzieć, jak haniebni są ci,
którzy twierdzą inaczej i że potępił ich Duch Święty. Ko­
góż to innego potępia prorok, jeśli nie szczególnie arian,
którzy utrzymują, że Syn Boży nie zna „czasu i lat”
(Dz 1,7*). Nie ma bowiem takiej rzeczy, której by nie
znał Bóg. Jeżeli Chrystus jest Bogiem i jest najwyższy, to
jest On „nad wszystkim Bogiem błogosławionym” (Rz 9, 5).
190. Posłuchajcie, z jakim obrzydzeniem święty Dawid
wyraża się o tych ludziach, którzy urągają wiedzy Syna
Bożego. Tak oto mówi: „Nie masz ich w mozole ludzi i z
ludźmi nie będą karani. Przeto objęła ich pycha, okryli się
nieprawością i niezbożnością swoją. Wystąpiła jakby z tłu-
stości nieprawość ich, puścili się za żądzami serca” (Ps 72,
5—8 *). Potępia oczywiście tych, którzy sądzą, że na rzeczy
Boże trzeba patrzeć według usposobienia własnego serca.
Przecież Bóg nie podpada pod porządek i ład, skoro za­
uważamy, że nawet to, co zachodzi w życiu i w historii
rodzaju ludzkiego, nie zawsze odbywa się według ustalo­
nych norm, ale przeważnie w sposób pełen głębokich i
niezbadanych tajemnic. 191. „Myśleli — ciągnie dalej pro­
rok — i mówili złośliwie, o nieprawości mówili wyniośle
i podnieśli ku niebu usta swoje” (Ps 72, 8—9). Widzimy
więc, że jako winnych bezbożnego bluźnierstwa potępia
tych, co na podstawie podobieństwa ludzkiej natury ku­
szą się o zrozumienie tajników niebieskich. 192. I mówili:
„Jakże wie Bóg, i czy jest poznanie na wysokości?” (Ps
72, 11 *). Czy każdego dnia nie czynią arianie dużo hałasu,
głosząc, że Chrystus nie posiada wszelkiej wiedzy, gdyż
ich zdaniem sam wyznał, że nie zna dnia ani godziny?
(por. Mk 13, 32). Czyż nie twierdzą: „Jakże wie”, skoro
wspomina, że nie może niczego wiedzieć jak tylko to, co
usłyszał albo zobaczył? A to, co dotyczy jedności Bożej
natury, bluźnierczo poczytują za słabość?

209
O SŁOWACH: „A O DNIU OWYM I O OWEJ
GODZINIE NIKT NIE WIE, NAWET ANIOŁOWIE
NIEBIESCY, ANI SYN, TYLKO SAM OJCIEC”

193. Mówią, że jest napisane: „A o owym dniu i o owej


godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, ani Syn,
tylko sam Ojciec” (Mt 24, 36 *).
Najpierw należy zauważyć, że w starych kodeksach
greckich nie ma słów „ani Syn”. Ale nie ma w tym nic
dziwnego, że i to miejsce sfałszowali ci, co przeinaczyli
Pismo Boże. Rzecz staje się jasna, dlaczego dodano te sło­
wa, gdy się przystąpi do omówienia tak wielkiego blu-
źnierstwa.
194. Załóżmy jednak, że w ten sposób napisali Ewange­
liści. Syn, jak widać, wymieniony jest między aniołami
i Ojcem. Zwie się przecież Synem Człowieczym i także
według naszej ludzkiej niewiedzy, którą przyjął, zdaje się
również nie znać dnia przyszłego sądu. Jakżeż bowiem
mógłby go nie znać jako Syn Boży, skoro w Nim są
„ukryte wszystkie .skarby mądrości i wiedzy” Boga (Kol
2, 3*)? 195. Pytam, czy posiadał On wiedzę mocy swej z
natury, czy też z przypadłości? Z natury bowiem przysłu­
guje koniowi, by biegł, a rybie, żeby pływała; czynią to,
zanim się nauczą. Człowiek tymczasem pływa wskutek
nauki, jeśliby się nie nauczył, to nie umiałby pływać.
Skoro bowiem wiele zwierząt z natury robi i wie to, czego
się nie nauczyły, to jak sądzisz, czy Syn Boży posiada
wiedzę z natury, czy też się jej nauczył? Jeżeli się jej
nauczył, nie jest On „Mądrością” zrodzoną i powoli stał się
doskonały, a zawsze nim nie był. Jeżeli natomiast ma wie­
dzę z natury, to oczywiście był doskonały od początku,
doskonały wyszedł z Ojca i dlatego nie brakowało Mu zna­
jomości rzeczy przyszłych. 196. A zatem był Mu wiadomy
ów dzień, bo Mądrość Boża nie może częściowo znać, a
częściowo nie znać. Jakżeż bowiem Ten, który uczynił
wszystko, może nie znać części, skoro wiedzieć ma mniej­

210
sze znaczenie niż uczynić? Wiele bowiem rzeczy wiemy,
których zrobić nie potrafimy, i nie wszyscy wiemy w ten
sam sposób, albowiem „w części tylko poznajemy” (1 Kor
13, 9). Inaczej bowiem zna się na sile wiatru i na biegu
gwiazd wieśniak, inaczej mieszkaniec miasta, a inaczej *
sternik okrętu. A chociaż nie wszyscy wiedzą wszystko, to
jednak mówi się o nich, że wiedzą. Jedynie Ten wszystko
wie doskonale, który wszystko stworzył. Wie sternik, o ja­
kiej porze wschodzi Arktur, kiedy jest wschód Oriona,
ale nie zna układu Wirgilian i reszty gwiazd ani też ich
liczby i nazw jak Ten, który „liczy mnóstwo gwiazd i
wszystkim nadaje imiona” (Ps 146, 4 *) i który oczywiście
nie może nie znać wielkości swych dzieł. 197. Jak bowiem
chcecie, by Syn Boży stworzył to wszystko? Czy może
jak babcia, która nie rozumie tego, co mówi? Lecz Ojciec
uczynił „wszystko w mądrości” (Ps 103,24), to znaczy
przez Syna, który jest „Bożą mocą i mądrością” (1 Kor 1,
24). Do mądrości zaś należy, by znała wielkość i przyczyny
swoich dzieł. Nie mógł przeto Stwórca wszystkiego nie
wiedzieć, co uczynił, nie znać tego, czym sam obdarzył.
Znał zatem dzień, który stworzył.
198. Lecz twierdzisz, że Syn znał dzień teraźniejszy,
a nie przyszły! Wprawdzie niemądre to zdanie, ale wiedz,
iż ci wykażę na podstawie Pisma świętego, że Syn nie
tylko sprawił to, co było, ale również i to, co ma nastąpić,
jak napisano: „Kto uczynił to, co ma nastąpić” ? (Iz 45,
11 *). A w innym miejscu mówi Pismo: „Przez którego
uczynił wieki” i który jest „jasnością chwały jego i odbi­
ciem istoty jego” (Hbr 1, 2—3 *). Wieki są zaś przeszłe
i przyszłe. W jaki sposób zostało uczynione to, co ma być,
jeśli nie tak, że stwórcza Moc i Wiedza ogarnęła liczbę
wszystkich wieków? Podobnie jak „nazywa to, co nie jest,
jak to, co jest” (Rz 4,17 *), tak też uczynił to, co ma być
„jako to, co jest”, bo nie zdarza się, żeby nie było tego,
czemu rozkazał, by było koniecznie. A zatem Ten, który
uczynił to, co ma nastąpić, poznał je również w takim po­

21 1
rządku, w jakim ma nastąpić. 199. Jeśli mamy w to wie­
rzyć, gdy chodzi o wieki, to tym bardziej, gdy chodzi
0 dzień sądu, ponieważ Syn Boży poznaje go jako dzień,
który już uczynił, czytamy bowiem: „Na rozkaz twój
utrzymywać się będzie dzień” (Ps 118, 91 *). Nie tylko po­
wiedział prorok, że się utrzymuje, ale że się będzie utrzy­
mywać, by Syn według swych wyroków mógł rządzić tym
wszystkim, co ma nastąpić. A więc nie znał tego, co zarzą­
dził? „Czyż ten, który utworzył ucho, nie słyszy? albo któ­
ry uformował oko, nie ujrzy?” (Ps 93, 9 *).
200. Zobaczmy jednak, czy istnieje coś wielkiego, co
by uchodziło wiedzy swego Stwórcy. Niech więc arianie
wybiorą, czy jest coś wielkiego i znakomitszego niż wszy­
stko‘inne, czy też może jest drobnostką i bez znaczenia?
Jeżeli jest drobiazgiem i bez znaczenia, to, że się wyrażę
po ludzku, nikomu nie przynosi ujmy, jeśli nie wie o spra­
wach drobnych i nieważnych. Jest bowiem obowiązkiem
potężnego zajmować się rzeczami doniosłymi i z tej też
racji zdaje się on nie zwracać uwagi na błahostki, wobec
których wykazuje on raczej lekceważenie aniżeli niemoc.
201. Jeżeli natomiast sądzą, że znajomość dnia sądu jest
czymś wielkim i doniosłym, to niech powiedzą, czy jest
coś większego i doskonalszego nad Ojca. Boga Ojca zatem
Syn zna, bo sam mówi: „Nikt nie zna Ojca, tylko Syn
1 ten, komu by Syn chciał objawić” (Mt 11, 27). Przeto
Ojca Syn zna, a nie zna dnia sądu? Mniemacie zatem, że
skoro nam objawia Ojca, to nie może nam objawić dnia
sądu?
202. Nadto, ponieważ stosujecie pewne stopniowanie, bo
wynosicie Ojca ponad Syna, a Syna ponad Ducha Świę­
tego, powiedzcie mi, czy Duchowi Świętemu wiadomy
jest dzień sądu? W tym miejscu nie ma o Nim wzmianki.
Z pewnością zaprzeczycie. A jeśli wam udowodnię, że jest
Mu wiadomy? Czytamy bowiem: „Nam zaś objawił Bóg
przez Ducha swojego; Duch bowiem przenika wszystko,
nawet głębokości Boże” (1 Kor 2, 10 *). Także Duch Święty

212
zna dzień sądu, bo przenika głębokości Boże, a Bóg dzień
sądu zna. Wie On o wszystkim, o czym wie Bóg, jak to
wyjaśnia Apostoł mówiąc: „Któż bowiem z ludzi wie, co
jest w człowieku, prócz ducha ludzkiego, który w nim
jest? Tak i tego, co jest w Bogu, nikt nie poznał, tylko
Duch Boży” (1 Kor 2, 11 *). Baczcie więc, abyście odma­
wiając wiedzy Duchowi Świętemu, nie odmówili jej rów­
nież i Ojcu, bo co jest w Bogu, to poznał i Duch Boży,
a czego Duch Boży nie poznał, tego w Bogu oczywiście nie
ma; jeśli natomiast przyjmiecie, że Duch Boży zna to,
czego nie zna Syn, to wbrew waszym twierdzeniom uzna­
cie Ducha Świętego za wyższego od Syna. Są to naprawdę
wątpliwości nie tylko bluźniercze, ale i niemądre.
203. Obecnie zastanówmy się, z czego możemy tę wie­
dzę wyprowadzić, i wykażmy, że Syn dowiódł, iż był Mul
znany i dzień sądu. To bowiem, co wiemy, wyjaśniamy
już to przy pomocy okoliczności czasu, już to miejsca,
już to jakichś cech, osób lub porządku. Jakżeż więc nie
mógł znać dnia sądu Ten, który podał i godzinę sądu, i
miejsce, i znaki, i przyczyny. 204. Przecież czytasz:
„W owej godzinie, kto będzie na dachu, a sprzęty jego w
domu, niechaj nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu,
niech także nazad się nie wraca” (Łk 17, 31 *). Do tego
stopnia wiadome Mu były wydarzenia przyszłych niesz­
część, że nawet wskazał znajdującym się w niebezpieczeń­
stwie, w jaki sposób mają się ratować. 205. Jakżeż Pan
mógł nie wiedzieć o dniu sądu, skoro sam powiedział, że
„Panem jest Syn Człowieczy i szabatu” ? (Mt 12, 8). 206.
Oznaczył również miejsce: gdy Mu uczniowie wskazywali
na budowlę świątyni, odrzekł im: „Widzicie to wszystko?
Zaprawdę powiadam wam, nie zostanie tu kamień na ka­
mieniu, który by nie był zwalony” (Mt 24, 2). 207. A gdy
Go pytano o znaki, powiedział: „Uważajcie, żeby was nie
uwiedziono; bo wielu przyjdzie w imię moje mówiąc: ja
jestem Chrystusem” (Łk 21, 8*). Nieco zaś niżej: „I wielkie
trzęsienia ziemi będą miejscami, i mory, i głody, i strachy

213
z nieba, i znaki wielkie będą” (Łk 21, 11 *). Mówi tu więc
i o osobach, i o znakach. 208. Z lektury Ewangelii widzi­
my, w jaki sposób przedstawia Pan przyszłe oblężenie Je­
rozolimy przez wojska albo wypełnienie się czasu narodów
i w jakim to czyni porządku. Syn Boży wiedział zatem
wszystko.
17, 209. Ale pytamy, z jakiej przyczyny nie chciał Pan
dokładniej określić chwili sądu. Jeśli się zastanowimy,
przekonamy się, że nie uczynił tego z powodu niewiedzy,
ale mądrości. Wiedza tego rodzaju nie była dla nas rzeczą
zbawienną, abyśmy, nie znając dokładnie godziny przy­
szłego sądu, byli zawsze niejako czujni i stali na straży
cnoty, a unikając grzechów, nie dali się zaskoczyć przez
dzień Pański wśród występków. Na niewiele się przyda
znajomość przyszłości, trzeba się jej obawiać; napisane
jest bowiem: „Nie rozumiej wysoko, ale się bój” (Rz 11,
20 *). 210. Gdyby bowiem Chrystus określił dokładnie
dzień sądu, wydawałoby się, że podał normy postępowa­
nia dla tego pokolenia ludzi, które by żyło w obliczu sądu;
natomiast w czasach od sądu odległych albo sprawiedliwy
byłby opieszałszy, albo grzesznik czułby się bezpieczniej.
Albowiem cudzołożnik, jeżeli się nie lęka kary mogącej
nań spaść każdego dnia, nie zaniecha cudzołóstwa, ani też
rozbójnik nie wyjdzie z kryjówki niedostępnych lasów, je­
śli zdaje sobie sprawę, że w każdej chwili grozi mu wy­
miar sprawiedliwości. Strach bowiem jest nieznośny dla
tych, których na ogół rozzuchwala bezkarność. 211. Dla­
tego więc powiedziałem, że nie było dla nas rzeczą dobrą
wiedzieć o dniu sądu, a raczej było rzeczą dobrą nie wie­
dzieć, abyśmy nie wiedząc bali się, a będąc czujni starali
się poprawić, jak to sam Pan powiedział: „Bądźcie goto­
wi, bo o godzinie, o której nie wiecie, Syn Człowieczy
przyjdzie” (Mt 24, 44 *). Albowiem i żołnierz, jeśli nie zda­
je sobie sprawy, że bitwa jest bliska, nie zdoła w obozie
trwać w pogotowiu. 212. Toteż sam Pan zapytany innym
razem, i to przez apostołów, którzy rzecz jasna inaczej

214
myśleli niż Ariusz, bo wierzyli, że Syn Boży zna rzeczy
przyszłe — gdyby bowiem nie wierzyli, nie pytaliby —
zapytany zatem, kiedy wskrzesi królestwo Izraela, nie od­
parł im, że nie wie, ale powiedział: „Nie wasza to rzecz
znać czasy i chwile, które Ojciec zachował w swej mocy”
(Dz 1,7*). Zwróć uwagę na to, co powiedział: „Nie wasza
to rzecz znać”. Przeczytaj jeszcze raz: powiedział: „Nią
wasza to rzecz”, a nie: „nie moja to rzecz”. Przemawiał
już bowiem nie jako doskonale znający wszystko, ale jako
mający wzgląd na dobro naszego ciała i duszy. Rzekł bo­
wiem „wasza”, a nie „moja”. 213. Podobnie postępuje rów­
nież Apostoł: „Co do czasu zaś i chwili, bracia, nie potrze­
bujecie, żeby wam pisać” (1 Tes 5,1 *). Zatem nawet i
Apostoł, on „sługa Chrystusa”, nie powiedział, że nie zna
chwili, ale że nie potrzeba pouczać o niej ludu, który zaw­
sze powinien być zbrojny w duchową oręż, by każdy trzy­
mał w pogotowiu „moc Chrystusową”. Co się tyczy chwil,
o których Pan powiedział, że je „Ojciec zachował w swej
władzy”, to wiadomo, że nie był On pozbawiony Ojcow­
skiej mądrości, ponieważ w żaden sposób nie był pozba­
wiony Ojcowskiej potęgi. Mądrość bowiem i potęga wy­
pływają z mocy, a Chrystus jest jednym i drugim.
214. Ale pytacie, dlaczego Chrystus nie odmówił ucz­
niom odpowiedzi jako ten, który wie, a nie chce powie­
dzieć, lecz zaznaczył, że o dniu sądu nie wiedzą ani anio­
łowie, ani Syn. I ja postawię wam pytanie, dlaczego to
mówi Bóg w księdze Rodzaju: „Zstąpię i obaczę, czy wed­
ług krzyku, który mnie doszedł, uczynków swych się do­
puścili, czy też tak jest, abym wiedział” (18, 21). Z jakiej
to przyczyny mówi również Pismo o Panu: „I zstąpił Pan,
aby oglądać miasto i wieżę, którą zbudowali synowie
ludzcy” (Rdz 11,5*)? Z jakiego to powodu mówi także
prorok w psalmach: „Spojrzał Pan na synów człowieczych,
aby oglądać, czy jest znający albo szukający Boga” (Ps 52,
3 *), jak gdyby tam bez zstąpienia, a tu bez spoglądania
nie znał Pan ludzkich uczynków i zasług? 215. Także i w

215
Ewangelii Łukasza czytasz, że Ojciec mówi: „Co uczynię?
Poślę syna mego umiłowanego, może się go ulękną" (20,
13). Mateusz zaś i Marek podają: „Posłał do nich syna
sw7ego mówiąc: Uszanują syna mego” (Mt 21,37*; por.
Mk 12, 6). U Łukasza Ojciec mówi: „może się go ulękną”
i, jakby nie wiedząc, wątpi, bo tak się wyraża powątpie­
wający; obaj pozostali Ewangeliści piszą: „Uszanują syna
mego”, to znaczy Ojciec stwierdza, że okażą Mu szacunek.
216. Lecz Bóg ani nie wątpi, ani się nie myli. Ten bowiem
wątpi, kto nie wie, co nastąpi; myli się zaś ten, kto co
innego przewidział, niż nastąpiło. A cóż bardziej oczywiste­
go niż to, że według tegoż Pisma co innego powiedział o
Synu Ojciec, a co innego Go spotkało? Ojciec powiedział:
„Uszanują syna mego”. Syn natomiast został ubiczowany,
wydrwiony, ukrzyżowany, umarł oraz wycierpiał o wiele
więcej, niż przeznaczono to początkowo dla sług. Czy się,
Ojciec pomylił? Czy nie wiedział, czy też nie potrafił
przyjść Mu z pomocą? Ale „prawdomówny” nie może się
mylić, napisane jest bowiem: „Prawdomówny jest Bóg,
który nie kłamie” (Tt 1, 2). A jakże mógł nie wiedzieć Ten,
który zna wszystko (Dn 13,42)? Albo jakże nie mógł po­
moc, kiedy jest wszechmogący? 217. Jednak jeśli Ojciec
czy to nie wiedział, czy też nie mógł — łatwiej bowiem
zgodzicie się z tym, że Ojciec nie wiedział, niż wyznacie,
że Syn wiedział — to widzicie, że skoro Syn posiada jedną
naturę z Ojcem, wobec tego jak Ojciec, tak i Syn — a mó­
wię to według waszej głupoty (2 Kor 11, 17) — albo wszy­
stkiego nie wie, albo nie wszystko może. Nie jestem bo­
wiem skąpy albo pochopny w wychwalaniu Syna, bym się
odważył twierdzić, że Syn więcej może niż Ojciec, gdyż
nie robię żadnej różnicy między mocą Syna i Ojca. 218.
Ale może powiecie, że w ten sposób Ojciec się nie wy­
raził, tylko że Syn pomylił się co do Niego. Już nie tylko
zarzucacie Synowi słabość, ale także bluźnierstwo i kłam­
stwo? Jeśli bowiem nie wierzycie słowom, jakie Syn wy­
rzekł o Ojcu, to i Synowi nie wierzycie. Jeśli bowiem Syn

216
chciał nas wprowadzić w błąd, ponieważ powiedział o Ojcu,
że wątpił, jakby nie wiedział, co miało nastąpić, to rów­
nież chciał nas oszukać, gdy chodzi o własną osobę, twier­
dząc, że nie zna przyszłości. W takim razie mniejszą ujmę
Mu przynosi, jeśli wpierw wyznał swą niewiedzę odnośnie
do swych dzieł, niż jeśli zdając się błądzić przedstawił Ojca
wbrew temu, co nastąpiło. 219. Lecz ani Ojciec nie został
wprowadzony w błąd, ani Syn w błąd nie wprowadza. Bo
w rzeczy samej, czego dowodzą przykłady wyżej podane,
Pismo święte zwykło przedstawiać Boga jako udającego
nieznajomość tych rzeczy, które są Mu wiadome. Zatem
i w tym zaznacza się jedność bóstwa i jedność zrządzeń
Ojca i Syna, że podobnie jak Ojciec, tak i Syn ukrywa
swą wiedzę, będąc także i pod tym względem „obrazem
Boga” (Kol 1, 15; 2 Kor 4, 4).
18, 220. Wykazaliśmy przeto, że przyszłość nie była Sy­
nowi nie znana. Jeżeli zaś pytają, dlaczego Pan wspom­
niał, że o dniu sądu nikt nie wie, ani aniołowie, ani Syn,
tylko Ojciec, to i na to niech mi będzie wolno odpowie­
dzieć: I w tym wypadku stwierdzam zwykłą miłość Chry­
stusa do uczniów i łaskę, o czym zresztą wszyscy powinni
wiedzieć na podstawie tylu faktów. Gdy Go bowiem py­
tali o rzeczy, których znajomość nie była im potrzebna,
Pan powodowany wielką miłością względem nich wolał
raczej, by im się zdawało, że tego nie wie, co Mu było
wiadome, niż im odmówić. Więcej Mu bowiem zależało na
podaniu nam pożytecznej nauki niż na objawieniu swej
mocy.
221. A jednak jest wielu nie w tym stopniu lękliwych
co ja — wolę raczej bać się rzeczy wzniosłych niż je ro­
zumieć — a jednak, powtarzam, jest wielu, którzy na pod­
stawie słów: ,,A Jezus pomnażał się w mądrości i w la­
tach, i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52 *) śmiało twier­
dzą, że Chrystus jako Bóg nie mógł wprawdzie nie znać
rzeczy przyszłych, ale według przyjętej naszej natury jako
człowiek wyznał przed męką krzyża, że są Mu one nie

217
znane. Otóż skoro Chrystus mówi o „Synu”, to chyba nie
ma na myśli kogo innego, gdyż On sam jest i Panem na­
szym, i Synem Bożym, i synem Dziewicy. Jednak roztrop­
nymi słowy wskazuje na naszą naturę, aby mniemano, że
jako Synowi Człowieczemu z powodu przyjętej na siebie
naszej niewiedzy i naszej zdolności do doskonalenia się, nie
wszystko było jeszcze całkowicie wiadome. Wydaje się
więc, że nie wie, pod jakim względem wzrastał; bo czy
wzrastał jako Bóg, w którym „mieszka cała pełność bó­
stwa” ? (Kol 2, 9 *). Albo czegożby nie wiedział Syn Boży,
który mówi: „Czemu myślicie źle w sercach waszych” ?
(Mt 9, 4). Jakżeż mógł nie wiedzieć, skoro Pismo powiada,
że Jezus „znał myśli ich” ? (Zuk 6, 8 *).
222. Takie jednak wyjaśnienie podają inni. Ja tym­
czasem, wracając do tego, o czym wyżej była mowa, kie­
dy to przytoczyłem słowa Ojca: „może uszanują syna me­
go”, uważam, że użyto tu takich słów, aby wydawało się,
że Ojciec, skoro chodziło o ludzi, przemawiał ludzkim spo­
sobem. Wydaje mi się rzeczą tym bardziej uzasadnioną, że
i Syn, ponieważ „między ludźmi przebywał” (Bar 3, 38),
ponieważ żył jak człowiek oraz przyjął nasze ciało i nasz
sposób odczuwania, powiedział również, że nie zna dnia
sądu naszą niewiedzą, a nie jakoby sam czegoś nie wie­
dział. Jakkolwiek bowiem widziano Go na ziemi jako czło­
wieka, to jednak był „życiem”, był „światłością” i „moc
wychodziła z niego”, która władzą Jego majestatu leczyła
rany cierpiących.
223. Zauważcie przeto, że pozbawiono was podstaw do
powątpiewania, ponieważ wypowiedź Syna odnosi się do
przyjętego przezeń stanu całej natury ludzkiej, a i o
Ojcu dlatego tak napisano, abyście przynajmniej ze wzglę­
du na Ojca przestali ubliżać Synowi. 224. Niczego nie by­
ło, czego by nie znał Syn, i niczego nie było, czego
by nie znał Ojciec. Skoro zatem i Syn wszystko wie­
dział, wobec tego — że już zakończymy — niech po­
wiedzą, w czym chcą widzieć Syna mniejszego od Ojca.

218
Jeśli Bóg zrodził mniejszego od siebie Syna, to Mu dał
mniej; jeśli dał Mu mniej, to albo dlatego, że Mu chciał
dać mniej, albo że Mu mniej mógł dać. Lecz ani Ojciec nie
jest słaby, ani zawistny, ani też nie istniała iprzed Synem
Ojcowska wola i Ojcowska moc. Dlaczego ma być mniej­
szy Syn, kiedy ma to wszystko, co i Ojciec? (J 18, 15).
Przez rodzenie otrzymał przecież wszystko od Ojca, któ­
rego chwałą swego majestatu stał się całkowitym wyra­
zem. 225. Napisane jest — mówią arianie — „Ojciec więk­
szy jest niż ja” {J 14, 28). Ale czytamy również: „Nie uwa­
żał sobie za grabież równości swej z Bogiem” (Flp 2, 6).
Napisane jest także, że dlatego starali się Go Żydzi zabić,
iż nazwał się Synem Bożym, „czyniąc się równym Bogu”
(J 5, 18 *). Czytamy również słowa: „Ja i Ojciec jedno je­
steśmy” (J 10, 30). Czytają: „jedno” jesteśmy, a nie „wie­
loma” jesteśmy. Czy według tej samej natury może być
Syn od Ojca mniejszy i Ojcu równy? Jednak co innego
odnosi się do Jego bóstwa, a co innego do Jego ciała.
226. Arianie twierdzą, że Syn jest mniejszy od Ojca. Py­
tam, kto Ich między sobą zmierzył? Kto jest tak dalece
zarozumiały, by stawiał przed swym trybunałem Ojca i
Syna i orzekał o Ich wyższości? „Nie wyniosło się serce
moje ani nie w yw yższyły się oczy moje” (Ps 130, 1 *), mó­
wi Dawid. Król Dawid bał się wynosić serce swoje w rze­
czach ludzkich, a my wynosimy je przeciw Bożym tajem­
nicom? Któż więc osądza Syna? Czy Trony, Panowania,
aniołowie, Władze? Ale archaniołowie służą Mu i usługują,
ale służą Mu cherubini i serafini; ale uwielbiają Go. Kto
zatem osądza Syna Bożego, kiedy czytałeś, że sam Ojciec
zna Syna, a nie sądzi? „Nikt nie zna Syna jeno Ojciec”
(Mt 11, 27). „Zna”, mówi Pan, a nie „sądzi”. Czym innym
jest znać, a czym innym sądzić. Ojciec ma w sobie wiedzę,
a Syn nie ma nad sobą żadnej władzy. I znowu mówi
Chrystus: „I nikt nie zna Ojca, tylko Syn” ; i On tak zna
Ojca, jak Ojciec Jego. 227. Mówisz jednak, że Syn naz­
wał się „mniejszym”. Nazwał się również i „kamieniem”.

219
Mówisz o Nim więcej, a mimo to ubliżasz Mu bezbożnie;
ja zwę Go mniejszym, a jednak twierdzę to nabożnie. Na­
zywasz Go mniejszym i wyznajesz, że stoi On ponad anio­
łami; ja zaś mówię, że „umniejszony jest od aniołów” i
Mu nie uwłaczam, gdyż nie oskarżam Jego bóstwa, ale gło­
szę miłosierdzie.
19, 228. Do ciebie teraz, Wszechmocny Ojcze, zwracam
się ze łzami. Chętnie nazwę Cię „niedostępnym” (1 Tym
6, 16), „niepojętym”, „niewysłowionym”, ale nie odważę
się twierdzić, że Syn Twój jest mniejszy od Ciebie. Skoro
bowiem wyczytałem, że jest On „odblaskiem chwały i od­
biciem istoty”' Twojej (Hbr 1, 3), boję się, abym mając Go
za mniejszy obraz Twojej istoty, nie powiedział, że mniej­
sza jest Twoja istota, której obrazem jest Syn, gdyż jest
w Nim pełność Twego bóstwa. Często czytałem i chętnie
wierzę, że Ty, Syn Twój i Duch Święty jesteście nieogar-
nieni, niewysłowieni i niewypowiedziani. Dlatego też nie
mogę Was pojąć, by móc Was osądzać. 229. Przypuśćmy
jednak, że zuchwale odważę się, by Cię zmierzyć. Pytam,
jak mam to uczynić? Prorok ujrzał sznur mierniczy, któ­
rym anioł mierzył Jeruzalem. Jednak mierzył anioł, a nie
Ariusz, mierzył Jerozolimę, a nie Boga. A może nawet
i anioł nie mierzył Jerozolimy, gdyż był to mąż. Przecież
w ten sposób czytasz: „I podniosłem oczy moje, i ujrza­
łem, a oto mąż, a w ręku jego sznur mierniczy” (Zach
2, 1 *). Był to mąż, który wyobrażał Tego, który miał przy­
jąć ciało. Był to mąż, o którym powiedziano: „Przychodzi
po mnie mąż, któremu nie jestem godzien rozwiązać rze­
myka u obuwia jego” (J 1, 30. 27 *). A więc Chrystus w fi­
gurze, która Go przedstawiała, mierzył Jerozolimę, Ariusz
zaś mierzy Boga! 230. I „szatan przemienia się w anioła
światłości” (2 Kor 11,12); cóż dziwnego, że Ariusz naśla­
duje swego sprawcę, by przywłaszczać sobie rzeczy nie­
dozwolone? Boć on, czego nawet diabeł nie uczynił, do­
puszczając się niesłychanego bluźnierstwa, kusi się o wie­
dzę tajemnic Bożych i o poznanie tajników Bożego rodze­

220
nia. Diabeł wyznał prawdziwego Syna Bożego, Ariusz Go
odrzucił.
231. Jeżeli, wszechmogący Ojcze, nie potrafię Cię zmie­
rzyć, czy mogę bez bluźnierstwa rozprawiać o tajemnicy
Twego rodzenia? Czy mogę powiedzieć, że między Tobą
i Twoim Synem zachodzi mniej lub więcej jakaś różnica,
skoro Ten, który się z Ciebie narodził, oświadczył: „Wszy­
stko, co Ojciec ma, moim jest” (J 16, 15)? — „Któż mnie
uczynił sędzią albo rozdzielcą” (Łk 12, 14)? Syn Boży za­
stosował to do rzeczy ludzkich, a my uzurpujemy sobie
prawo do rozdzielania i osądzania Ojca i Syna? Prawdziwa
miłość unika nawet podziału ojcowizny, a my będziemy
wobec tego sędziami, by dzielić między Ciebie i Twego
Syna chwałę nie stworzonej natury?
232. „Plemię to — mówi Pan — jest plemieniem złoś­
liwym; żąda znaku, a znak nie będzie mu dany, tylko
znak Jonasza proroka” (Łk 11, 29). Bywa oczywiście dany
znak, ale nie bóstwa, lecz wcielenia; Pan bowiem mając na
myśli swe wcielenie mówi: „Proś dla siebie o znak” (Iz
7, 11 *). A gdy tamten odrzekł: „Nie będę prosił i nie będę
kusił Pana”, otrzymał odpowiedź: „Oto panna pocznie”.
Nie możemy więc widzieć znaku bóstwa, a szukać będzie­
my jego miary? Biada mnie, nędznemu w sposób nie­
godziwy chcemy rozprawiać o Tym, którego nie potrafi­
my godnie prosić! 233. Niech zobaczą arianie, co czynią.
Jeżeli, Ojcze, powiem, żeś większy ponad wszystko, to
już w sposób ubliżający porównałem Cię z twoimi dzie­
łami; jeżeli zaś, jak to twierdzi Ariusz, powiem, żeś więk­
szy od Syna, już wydałem o Tobie bezbożny sąd, który
na pierwszym miejscu godzi w Ciebie. Nie można bowiem
ustalać wyższości jak tylko przez porównanie ani też nie
da się kogokolwiek postawić wyżej, jeśli się go wpierw
nie osądziło. 234. Przysięgać nie wolno na niebo (por. Mt
5, 34), a wolno będzie osądzać Boga? Zresztą wszelki sąd
oddałeś wyłącznie Synowi.
235. Jan lękał się ochrzcić ciało Pana, Jan wzbraniał się

221
mówiąc: „Winienem być ochrzczony od ciebie, a ty przy­
chodzisz do mnie?” (Mt 3, 14). A ja mam pod mój sąd
poddać Chrystusa?
Mojżesz wymawia się przed kapłaństwem, Piotr nie
chce przyjąć posługi nałożonego sobie urzędu. Ariusz
„przenika nawet głębokości Boże” ? Przecież nie Ariusz
jest Duchem Świętym? Albowiem i Ariuszowi, i ludziom
powiedziano: „Nie szukaj tego, co jest za wysokie dla
ciebie” ! (Syr 3, 22).
236. Mojżeszowi zabroniono patrzeć na oblicze Boga.
Ariusz zasłużył sobie na oglądanie Jego tajemnic?
„Mojżesz i Aaron między kapłanami jego” (Ps 98, 6),
Mojżesz, który ukazuje się z Panem w chwale; tylko w fi­
gurze ujrzał Boga z tyłu. Ariusz natomiast ogarnął całego
Boga „twarzą w twarz” ? Bo nikt, mówi Bóg, „nie może
ujrzeć oblicza mego i pozostać żyw” (Wj 33, 20).
237. Także i Paweł mówi o wewnętrznych tajnikach Bo­
żych: „Albowiem po części tylko poznajemy i po części
prorokujemy” (1 Kor 13,9*). Ariusz twierdzi: Poznałem
Boga całkowicie, a nie tylko częściowo! Czy gorszy jest
Paweł od Ariusza i czy „naczynie wybrane” poznaje tylko
częściowo, a naczynie zatracenia poznaje całkowicie?
„Znam człowieka — mówi Paweł — czy w ciele, czy
poza ciałem, nie wiem, Bóg wie, że zachwycony był do
raju i słyszał tajemne słowa” (2 Kor 12, 2—4 *). Paweł
porwany ,,aż do trzeciego nieba”, nie poznał siebie. Ariusz
wytarzany w gnoju poznał Boga? Paweł mówi o samym
sobie: „Bóg wie”. Ariusz mówi o Bogu: ja wiem?
238. Ale nie Ariusz został porwany do nieba, jakkolwiek
poszedł w ślady tego, który z zuchwalstwem godnym potę­
pienia rościł sobie przymioty Boże mówiąc: „Wywyższę
stolicę moją, wstąpię na niebo i będę podobny Najwyższe­
mu” (Iz 14, 13—14 *). Jak tamten powiedział: „Będę podo­
bny Najwyższemu”, tak Ariusz chce, by do niego był po­
dobny Syn Boży, którego nie czci w chwale wiekuistego
bóstwa, ale mierzy słabością ciała.
ŻYCIORYS ŚW. AMBROŻEGO
NAPISANY PRZEZ JEGO NOTARIUSZA
PAULINA1

(1) Zachęcasz mnie, c


i. w stęp Augustynie, abym idąc śladami świętych
mężów — biskupa Atanazego i kapłana Hieronima, któ­
rzy opisali życie świątobliwych pustelników Pawła i An­
toniego, oraz sługi Bożego Sewerusa, który w pięknej
szacie językowej przedstawił żywot wielebnego biskupa
z Tours, Marcina — nakreślił koleje życia biskupa Medio­
lanu, św. Ambrożego. Świadom jestem wprawdzie, że nie
mogę porównywać swych zasług ani umiejętności pisar­
skich z zasługami tak znakomitych mężów, którzy są fila­
rami Kościoła i odznaczają się znakomitą wymową. Po-

1 Dziełko to powstało ok. 420 r. na prośbę św\ Augustyna, któ­


rego Ambroży ochrzcił w Mediolanie podczas liturgii paschalnej
387 r.
Autor był diakonem biskupa Mediolanu i występuje jako świa­
dek jego życia. Znając dobrze bohatera swojej opowieści, nie miał
jednak dostępu do obfitej korespondencji, z której dzisiaj możemy
poznać tę pierwszoplanową postać świata chrześcijańskiego IV w.
Pisał poza tym w stylu ówczesnych żywotów sławnych mężów —
polityków lub mędrców — stawiając sobie jako główny cel budo­
wanie czytelnika, zachęcając przede wszystkim do podziwiania łask
Bożych, otrzymanych przez świętego biskupa.
Toteż życiorys niniejszy jest cennym świadectwem mentalności
ludzi owych czasów, a na zasadzie kontrastu pozwala dzisiejszemu
czytelnikowi zrozumieć ewolucję, jakiej doznała świadomość chrześ­
cijańska w dziedzinie kultu świętych, który niewątpliwie uległ
obecnie pewnemu zaćmieniu.
Przekładu dokonano na podstawie tekstu benedyktyńskiego, po­
wtórzonego w PL 14, 27. 46.

223
nie w aż jednak uważam za niewłaściwe uchylać się od
tego, co mi polecasz, wsparty twoimi modlitwami i zasłu­
gami tego wielkiego męża przekażę — choćby niewpraw­
nym stylem to wszystko, co usłyszałem od ze wszech miar
godnych zaufania ludzi, którzy przede mną z nim prze­
bywali. Zwłaszcza przekażę to, co wiem od czcigodnej jego
siostry, Marceliny, jak również i to, co sam widziałem,
gdy z nim byłem, bądź też to, czego dowiedziałem się od
osób, które mówiły, że widziały go w różnych prowin­
cjach po jego śmierci. Opowiem również to, co do niego
napisano jeszcze przed otrzymaniem wiadomości o jego
zgonie. Chodzi bowiem o to, by krótkość opowiadania za­
chęciła do lektury, nawet jeśli styl będzie może niekiedy
trochę nieudolny. Nie będę się też starał zbytnio upiększać
opisu faktów ozdobami retorycznymi, aby wiedza czytel­
nika o tak wielkich cnotach nie doznała uszczerbku na
skutek kwiecistej wymowy pisarza, gdyż bardziej godzi się
zwracać uwagę na łaskę Ducha Świętego i chwalebne czy­
ny niż na ozdobny sposób wysławiania się. Wiemy też, że
podróżni chętniej piją wodę płynącą małym strumyczkiem
niż kaskady źródlanych wód, których nie mogą znaleźć
wtedy, gdy mają pragnienie. A i jęczmienny chleb zwykł
także smakować tym, którzy próbując stu potraw każdego
dnia podczas uczty nie są w stanie wszystkiego strawić
i zwracają pokarm. Tym zaś, którzy podziwiają urocze za­
kątki wspaniałych ogrodów, podobają się również rośliny
polne.
(2) Dlatego też proszę was wszystkich, w których rękach
znajdzie się ta księga, abyście wierzyli, że prawdą jest
to, co napisałem. I niech nikt nie sądzi, że powodowany
miłością napisałem coś, co by nie miało dostatecznego uza­
sadnienia: lepiej jest bowiem nic nie mówić, niż powie­
dzieć coś fałszywego, gdyż wiemy, że zdamy sprawę z
każdego wypowiedzianego słowa (por. Mt 12, 36). Nie wąt­
pię też, że chociaż nie wszyscy wszystko wiedzą, to jednak
różni o różnych sprawach wiedzą i znają to, co ja sam nie

224
zawsze widziałem lub słyszałem. Zacznę przeto od dnia
jego narodzin, aby można było poznać tę łaskę, która to­
warzyszyła mu od kolebki.

(3) Ambroży urodził się wte­


II. MŁODOŚĆ
I PIERWSZE URZĘDY
dy, gdy ojciec jego został mia­
nowany prefektem Galii. Pew-
nego razu, gdy dziecko spało z otwartymi ustami w kołys­
ce na podwórku pretorium, niespodziewanie nadleciał rój
pszczół i opadł na jego usta i twarz tak gęsto, że pszczoły
nieustannie wchodziły i wychodziły mu z ust. Ojciec zaś,
który z matką czy córką przechadzał się, nie pozwalał, by
je piastunka odpędziła (bała się bowiem, by nie zrobiły mu
krzywdy), ale z ojcowskim uczuciem oczekiwał, czym się
zakończy to dziwne widowisko. One zaś po pewnym czasie
uleciały do góry i wzbiły się tak wysoko, że zaledwie
można je było dostrzec. Poruszony tym ojciec rzekł: „Jeśli
to dziecko będzie żyło, zostanie wielkim człowiekiem”. Już
bowiem wtedy Pan czynił znaki w dzieciństwie sługi swe­
go, aby wypełniło się to, co było powiedziane: Rozmowy
dobre jako plastry miodu; ten właśnie rój pszczół przy­
niósł nam plastry dzieł ludzi, którzy go opisywali, aby
zwiastować dary niebiańskie i skierować umysły ludzi od
rzeczy ziemskich ku niebu.
(4) Gdy zaś potem dorastał, przebywał w Rzymie wraz
z matką wdową i siostrą, która złożyła ślub dziewictwa,
oraz inną dziewicą. Miała ona siostrę Kandydę, która rów­
nież przyjęła welon i obecnie, starsza już wiekiem, prze­
bywa w Kartaginie. Widząc zaś, jak ktoś z domowników,
matka czy siostra, całuje ręce kapłanom, sam żartując po­
dawał swą rękę mówiąc, że jemu należy okazywać ten
sam szacunek, ponieważ — jak twierdził — zostanie bis­
kupem. Mówił zaś przez niego Duch Pański, który wy­
chowywał go do kapłaństwa: ona zaś odtrąciła go jako mło­
dzieńca nie zdającego sobie sprawy z tego, co mówi.

225
(5) Gdy zaś uzyskał ogólne wykształcenie, opuścił Rzym
i otrzymał stanowisko w prefekturze. Tak świetnie prze­
mawiał w sprawach sądowych, że został wybrany przez
Probusa, znakomitego męża, wówczas prefekta pretorium,
na doradcę. Potem przybrał odznaki konsularne, a nawet
zarządzał prowincjami: Ligurią i Emilią, następnie zaś
przybył do Mediolanu.

(6) W
III. WYBÓR NA BISKUPAśmierci Auksencjusza, biskupa
POTWIERDZONY CUDAMI
ariańskiego wiarołomstwa (któ­
ry po skazaniu na wygnanie świętej pamięci Dionizego
Wyznawcy sam rządził Kościołem), lud buntował się, pro­
sząc o biskupa. Ambroży, pragnąc załagodzić niesnaski,
aby wierni miasta nie narazili się na niebezpieczeństwa,
podążył do kościoła. Wieść głosi, że gdy tam przemawiał
do ludu, niespodziewanie odezwało się jakieś dziecko z
tłumu domagając się, aby biskupem został Ambroży. Na
ten głos cały lud zaczął żądać, aby Ambrożego mianowano
biskupem. W ten sposób ci, którzy przedtem gwałtownie
się waśnili, ponieważ i arianie, i katolicy, chcieli mieć
biskupa dla siebie, odrzucili obopólne żądania w przedziw­
nej jednomyślności i zgodzili się, by on jeden został bis­
kupem.
(7) Ambroży, dowiedziawszy się o tym, wyszedł z koś­
cioła i polecił przygotować sobie trybunał. Wkrótce jako
biskup miał wstąpić jeszcze wyżej; wtedy wbrew swemu
zwyczajowi rozkazał zadawać ludziom tortury. A chociaż
to czynił, lud wołał: „Grzech twój na nas”. Lecz lud ów
nie tak wołał jak Żydzi: oni bowiem przez swoje głosy
krew Pańską wylali mówiąc: „Krew jego na nas” (Mt
27, 25), ci zaś wiedząc, że jest katechumenem, z wiarą
obiecywali mu odpuszczenie wszystkich grzechów przez
łaskę chrztu. Wtedy on, wracając do domu, postanowił
opowiedzieć się za filozofią. Miał być w przyszłości praw­

226
dziwym filozofem Chrystusowym i wzgardziwszy pustymi
ozdobami retorycznymi miał wstąpić w ślady rybaków
gromadzących Chrystusowi wiernych poprzez prostotę
nauczania i mądrość prawdziwej wiary, a nie dzięki wy­
szukanym słowom owych powołanych bez torby, bez laski,
którzy nawet samych filozofów nawrócili. Odwiedziono go
jednak od tego zamiaru. Wówczas wezwał do siebie nie­
wiasty, znane ze złego prowadzenia się, tylko w tym celu,
by lud zobaczywszy je cofnął swe żądanie. A tymczasem
wierni coraz bardziej wołali: „Grzech twój na nas”.
(8) Gdy zaś zobaczył, że jego zamiary się nie powiodły,
postanowił zbiec. Wyszedł o północy do miasta sądząc, że
zdąża do Ticinum, lecz znaleziono go rano przy bramie
Mediolanu zwanej Rzymską. Bóg bowiem, który wznosił
mur Kościołowi katolickiemu przeciw nieprzyjaciołom
swoim i budował wieżę Dawida przeciwko Damaszkowi,
to jest przeciwko wiarołomstwu heretyków, przeszkodził
mu w ucieczce. Gdy go odnaleziono, lud go pilnował
i wtedy posłano relację do najłaskawszego cesarza Walen-
tyniana, który z wielką radością przyjął wiadomość o żą­
daniu ludu, aby postanowiony przez niego sędzia został
kapłanem. Cieszył się też Probus, że jego słowo wypełniło
się na Ambrożym: powiedział bowiem do obejmującego
urząd, gdy według zwyczaju dawał polecenie: „Idź, postę­
puj nie jak sędzia, ale jak biskup”.
(9) Ambroży, dowiedziawszy się o tej relacji, próbował
powtórnie ucieczki i przez jakiś czas ukrywał się w po­
siadłości znakomitego męża, niejakiego Leonejusza. Ale
skoro nadeszła odpowiedź na to pismo, ten sam Leoncjusz
wydał go ludowi. Polecono bowiem zastępcy (prefekta),
aby dołożył starań w tym kierunku. Chciał on wykonać
powierzone sobie zadanie, po wydaniu zaś rozporządzenia
wszyscy skłonni byli wydać Ambrożego, by nie narażać
siebie i swego mienia. Wydany więc i przyprowadzony do
Mediolanu, zrozumiał wolę Bożą względem siebie i to, że
już dłużej nie może się opierać, domagał się więc, aby

227
został ochrzczony przez katolickiego biskupa. Wystrzegał
się bowiem starannie wiarołomstwa arian. Ochrzczony zaś,
jak powiadają, wszystkie obowiązki w Kościele wypełnił
i ósmego dnia został wyświęcony na biskupa ku radości
i uznaniu wszystkich wiernych. Po kilku latach swego
włodarstwa podążył do Rzymu, to jest do swego rodzin­
nego miejsca, i tam odnalazł świętą dzieweczkę, o której
wspomniałem, że jej podawał rękę; a znalazł ją w ich
własnym domu wraz z siostrą, jak je był zostawił, matka
już umarła. A gdy mu ona całowała rękę, uśmiechając
się mówił: „Oto, jak ci mówiłem, całujesz rękę kapłana’".
(10) W tym czasie, gdy zaproszony do położonego za
Tybrem domu szlachetnej niewiasty składał tam ofiarę,
pewna łaziebna, rażona paraliżem, dowiedziawszy się, że
jest tam kapłan Pański, kazała się zanieść w lektyce do
tego domu, gdzie przebywał jako gość, i dotknęła szat
jego, gdy modlił się i wkładał ręce. I gdy je pocałowała,
natychmiast odzyskała zdrowie i zaczęła chodzić: aby wy­
pełniło się słowo Pańskie wypowiedziane do apostołów:
„Także większe rzeczy od tych uczynicie wierząc w imię
moje” (J 14, 12). A to cudowne uzdrowienie nie było
utrzymywane w tajemnicy. I ja bowiem po wielu latach,
będąc w Rzymie w tej samej dzielnicy, dowiedziałem się
o nim z opowiadania świętych mężów.
(11) Gdy zaś podążył do Sirmium w celu wyświęcenia
na biskupa Anemiusza, za sprawą możnej wówczas kró­
lowej Justyny, tłum zgromadzony wypędził go z kościoła,
by w tym kościele nie przez niego, ale przez heretyków
został wybrany ariański biskup. Stanąwszy w trybunale,
nie zwracał uwagi na rozruchy wzniecane przez królową.
Jedna z dziewic ariańskich, bardziej zuchwała od innych,
wstąpiła na trybunę i schwyciwszy szatę kapłana chciała
pociągnąć go w stronę niewiast, by go wygnały z kościoła.
On zaś rzekł do niej tak, jak miał zwyczaj mówić: „Cho­
ciaż ja jestem niegodny takiego urzędu kapłańskiego, to
jednak nie przystoi tobie i innym kobietom podnosić ręki

228
na jakiegokolwiek kapłana, a przez to winnaś obawiać się
sądu Bożego, by ci się co złego nie przydarzyło”. Te słowa
wkrótce znalazły potwierdzenie: drugiego bowiem dnia
on sam odprowadził ją do grobu, wyświadczając przysługę
w zamian za obelgę. To zaś wydarzenie przyprawiło o
wielki strach przeciwników i spowodowało, że Kościół
katolicki mógł w spokoju wybrać swego biskupa.

(12)
iv. wroga postawa kiego biskupa wrócił do Medio-
łanu i tam spotkał się z niezli­
czonymi zasadzkami ze strony wspomnianej Justyny.
Ofiarowując dary i godności tym, którzy chcieliby mu się
przeciwstawiać, podburzała ona lud. Ale takimi obietnica­
mi tylko umysły słabych dały się zwieść: obiecywała bo­
wiem godności trybunów i inne urzędy tym, którzy by
go porwali w kościele i zawiedli na wygnanie. Lecz choć
wielu tego próbowało, nic nie wskórali, gdyż bronił go
Bóg. Jeden zaś bardziej nieszczęśliwy od innych, imieniem
Eutymiusz, popadł w taki szał, że zbudował sobie dom w
pobliżu kościoła i trzymał w nim wóz, aby porwawszy go
i wsadziwszy nań łatwiej go mógł zawieść na wygnanie.
Ale niegodziwość jego obróciła się przeciw niemu (por. Ps
7, 16). W rocznicę bowiem tego samego dnia, w którym
chciał go porwać, posadzony na ten sam wóz, z tego sa­
mego domu został zawieziony na wygnanie. Uznał, że
słusznym wyrokiem Bożym obróciło się to przeciw niemu,
że jechał tam tym samym wozem, który przygotował dla
biskupa. Ambroży zaś pocieszał go, dając mu różne rzeczy,
które były mu potrzebne.
(13) Lecz wyznanie tego człowieka nie zmniejszyło ani
złości niewiasty, ani szaleństwa zaślepianych arian. Ogar­
nięci jeszcze większym szałem starali się wtargnąć do ba­
zyliki zwanej Portiana: wysłano więc uzbrojone wojsko
dla strzeżenia drzwi bazyliki, by nikt nie ośmielił się

229
wejść do kościoła katolickiego. Pan jednak, który dozwalał
odnosić zwycięstwa Kościołowi swemu nad nieprzyjaciół­
mi, natchnął serca żołnierzy, aby bronili swego kościoła,
z odwróconymi tarczami strzegli bram, nie pozwalali wy­
chodzić, lecz również nie zabraniali ludowi katolickiemu
wchodzić do świątyni. Nie dość było jednak tego żołnie­
rzom, lecz wespół z ludem opowiadali się głośno za wiarą
katolicką. W tym czasie zaczęto po raz pierwszy śpiewać
antyfony, hymny, odprawiać czuwania w kościele medio­
lańskim. Te zaś pobożne praktyki przetrwały do dnia dzi­
siejszego nie tylko w tym kościele, lecz niemal we wszyst­
kich prowincjach Wschodu.

_V._ ODKRYCIE ZWŁOK J J


(14) W tym samym czasie ob-
jawiła się naszemu biskupowi
ś w ię t y c h m ę c z e n n ik ó w
i in n e c u d y moc x- wstawiennictwo świętych
męczenników Protazego i Gerwazego. Ciała ich były
umieszczone w bazylice, w której dziś spoczywają szczątki
Nabora i Feliksa męczenników: męczennicy Nabór i Fe­
liks cieszyli się wielką czcią, natomiast imiona Gerwazego
i Protazego, jak również ich groby były zupełnie nie znane,
i to do tego stopnia, że ponad ich grobami chodzili ci
wszyscy, którzy pragnęli dojść do kraty, za którą znaj­
dowały się groby świętych męczenników Nabora i Feliksa.
Skoro jednak zabrano ciała świętych męczenników
i umieszczono na marach, wyszło na jaw, jak wiele było
cierpień spowodowanych przez szatana. Również ślepiec
pewien imieniem Sewerus, do dziś pobożnie służący w tej
samej bazylice zwanej Ambrozjańską, do której zostały
przeniesione ciała męczenników, natychmiast odzyskał
wzrok, skoro dotknął szat męczenników. Także ci, których
duch nieczysty opętał, uzdrowieni wracali do domu czy­
niąc dzięki. Ale o ile wskutek tych cudów świętych mę­
czenników wzrastała wiara Kościoła katolickiego, o tyle
zmniejszało się wiarołomstwo arian.

230
(15) Wreszcie od tego czasu zaczęło ustawać prześlado­
wanie wszczęte na skutek gniewu Justyny, a zmierzające
do tego, by wypędzono biskupa z kościoła. Jednakże w
pałacu wielu arian wraz z Justyną wyśmiewało tak wiel­
ką łaskę Bożą, którą Pan Jezus okazał Kościołowi dzięki
zasługom męczenników: opowiadali bowiem, że czcigodny
Ambroży najął za pieniądze ludzi, którzy mieli rozpo­
wszechniać fałszywe wieści, jakoby byli dręczeni przez du­
chy nieczyste i jakoby obecność jego, jak i ciał świętych
męczenników przynosiła im udręki. Arianie wypowiadali
te słowa podobnie jak Żydzi, którym dorównywali: Żydzi
bowiem mówili o Panu, że w imię Belzebuba, księcia czar-
towskiego, wyrzuca czarty (por. Łk 11,15), oni zaś mó­
wili to o męczennikach lub o biskupie Pańskim, że nie
dzięki łasce Bożej, która w nich działała, wypędzali duchy
nieczyste, ale że ludzie przekupieni kłamali mówiąc, że
doznawali cierpień ze strony tychże duchów. Wołały bo­
wiem duchy: „Wiemy, że jesteście męczennikami” ; arianie
zaś mówili: „Nie wiemy, że są męczennikami”. Czytamy
to już w Ewangelii, gdy duchy powiedziały do Pana Jezu­
sa: „Wiemy, żeś jest Synem Bożym” (Mk 1, 24), a Żydzi
mówili: „A ten skąd jest, nie wiemy” (J 9, 29). Z tego
jednak nie czerpie się świadectwa o złych duchach, ale ich
wyznanie; dlatego bardziej godni pożałowania są arianie
niż Żydzi, bo oni zaprzeczają temu, co duchy nieczyste
wyznają.
(16) Bóg jednak, który zwykł powiększać łaski udzielane
swemu Kościołowi, nie pozwolił dłużej wiarołomnym na­
padać na swych świętych. Otóż pewien z tłumu nagle po­
rwany przez ducha nieczystego zaczął wołać, że tak będą
dręczeni ci, co odmawiają czci świętym męczennikom, jak
on jest dręczony, albo nie wierzący w jedność Trójcy,
której to jedności naucza Ambroży. Oni zaś zmieszani
tym wyznaniem, zamiast się nawrócić i czynić pokutę
godną tego wyznania, utopili go w sadzawce, dodając za­
bójstwo do przewrotności; przywiodła ich bowiem do tego

231
czynu konieczność. Święty zaś biskup Ambroży, stawszy
się jeszcze bardziej pokornym, zachowywał daną sobie
przez Pana łaskę i wzrastał codziennie w wierze i miłości
u Boga i u ludzi.
(17) W tym czasie żył pewien arianin, niezwykle za­
cięty w dysputach, nieustępliwy i żadną miarą nie dający
się nawrócić na wiarę katolicką. On to w czasie kazania
biskupa, stanąwszy w kościele, spostrzegł (jak sam póź­
niej mówił) anioła, który mówił coś do ucha biskupowi
przemawiającemu do ludu, tak że wydawało się, iż biskup
przekazuje ludowi słowa anioła. Zobaczywszy to nawrócił
się i sam zaczął bronić wiary, którą zwalczał.
(18) Było też wówczas dwóch posługujących w kom­
natach cesarza Gracjana arian, którzy przedstawili bisku­
powi pewną kwestię do rozstrzygnięcia i obiecali, że sta­
wią się następnego dnia przy bazylice u bram miasta, aby
słuchać jego wyjaśnień. Ta kwestia zaś dotyczyła wcieleni»
Pana. Ale następnego dnia ci uniesieni pychą nieszczęś
nicy nie pamiętali o obietnicy i wzgardzili Bogiem w oso­
bie biskupa. Nie bacząc na krzywdę wyrządzoną oczeku­
jącemu ludowi, nie wzięli pod uwagę słów Pańskich, a
mianowicie, że kto by zgorszył jednego z tych najmniej­
szych, „lepiej by mu było, aby mu kamień młyński zawie­
szono u szyi i zatopiono w głębinie morskiej” (Mt 18, 6).
Wsiedli do wozu jakby dla przejażdżki i opuścili miasto
pomimo oczekującego na nich biskupa i ludu w kościele.
Wzdragam się jednak na myśl o tym, jak pycha ta została
ukarana. Natychmiast bowiem spadłszy z powozu wyzio­
nęli ducha i zostali pogrzebani. Święty Ambroży zaś, po­
nieważ nie wiedział, co się stało, i nie mógł już dłużej
przetrzymywać ludu, wstąpił na podwyższenie i zaczął
przemawiać tymi słowy rozprawiając o tej kwestii, którą
mu przedłożono: „Pragnę, bracia, dług mój wypłacić, ale
nie widzę mych wczorajszych wierzycieli”. Tu nastąpiła
cała reszta, którą znajdujemy w księdze zatytułowanej:
De incamatione Domini.

232
(19)
VI. POSELSTWO DO UZURPATORA
MAKSYMA. DALSZE CUDY
sarza Gracjana podjął się
drugiego poselstwa do
Maksyma celem 'odzyskania ciała cesarza. Kto zaś będzie
chciał dowiedzieć się, jak dzielnie stawał wobec niego,
przekona się o tym, gdy przeczyta list wystosowany do
Walentyniana Młodszego donoszący o tym poselstwie.
Nam wydawało się, że załączenie go tutaj byłoby nie­
zgodne z naszą obietnicą, żeby długość tego listu nie znu­
żyła czytelnika. Samego zaś Maksyma wyłączył ze spo­
łeczności wiernych napominając, by czynił pokutę za prze­
laną krew swego pana, i to niewinnego, jeśli chce uzyskać
przebaczenie u Boga. On zaś pełen pychy nie chciał czy­
nić pokuty, tak że utracił dobra nie tylko przyszłe, .ale
i doczesne. Władzę zaś cesarską, którą niegodziwie zagar­
nął, w sposób niewieści ze strachu złożył i wyznał, że nie
był cesarzem, ale tylko zarządcą państwa.
(20) Po śmierci zaś Justyny pewien czarownik imieniem
Innocenty, którego imię nie było zgodne z jego postępo­
waniem, został oskarżony o czary. W czasie tortur zada­
wanych mu przez sędziego zaczął wyznawać co innego niż
to, o co go pytano: wołał bowiem, że znacznie większych
mąk doznaje od anioła strzegącego Ambrożego, ponieważ
za rządów Justyny dla wzbudzenia nienawiści ludu do bis­
kupa wchodził na dach kościoła i składał o północy ofiary.
Jednak im uparciej i gorliwiej wykonywał swe niecne
praktyki, tym bardziej wzrastała miłość ludu do wiary
katolickiej i do swego biskupa. Wyznawał też, że posy­
łał demony, które miały zabić Ambrożego; ale one do­
niosły mu, że nie tylko nie mogą zbliżyć się do niego sa­
mego, ale nawet do drzwi domu, w którym przebywał bi­
skup, ponieważ nie dający się stłumić ogień bronił tego
domu, tak że nawet z dala odczuwały żar, W ten spo­
sób — jak wyznał — musiał zaniechać swych sztuczek,
którymi spodziewał się zaszkodzić ¡biskupowi Pańskiemu.
Inny zaś nieprzyjaciel niosąc miecz dotarł aż do sypialni

233
i chciał zabić biskupa. A gdy podniósł rękę i wyciągnął
miecz, podniesiona ręka mu zesztywniała i tak stanął w
miejscu. I gdy wtedy wyznał, że został nasłany przez Ju­
stynę, wskutek tego wyznania ręka, którą niegodziwiec
godził w Ambrożego, została uzdrowiona.
(21) W tym samym czasie znakomity mąż, Probus, syna
swojego, notariusza, którego bardzo trapił duch nieczysty,
wysłał do Ambrożego. Kiedy wyszedł już z Rzymu, opuś­
cił go ten duch, gdyż bał się, że zostanie przyprowadzony
do tego świątobliwego męża. I póki młodzieniec przebywał
w Mediolanie u biskupa, nie przejawiała się u niego moc
ducha nieczystego. Ale skoro opuścił Mediolan i znajdował
się już blisko Rzymu, ten sam duch, który przedtem go
niepokoił, zaczął go trapić. A gdy go zapytywali egzor­
cyści, dlaczego nie dawał o sobie znać podczas pobytu
chłopca w Mediolanie, diabeł wyznał, że obawiał się
Ambrożego i dlatego odstąpił go na pewien czas. Czekał
więc w tym miejscu, gdzie go opuścił, aż będzie wracał.
A gdy to nastąpiło, znów nim owładnął.

(22) G
vn. sto su n k i
TEODOZJUSZEM
z c esa r zem
A ,
cesarz Teodoziusz przebywał w
Mediolanie, Ambroży zaś mia­
nowany był biskupem Akwilei, we wschodniej części
imperium w pewnym mieście chrześcijanie podpalili syna­
gogę żydowską i gaj sekty walentynian, ponieważ Żydzi
i walentynianie napadali na mnichów chrześcijańskich, he­
retyccy bowiem walentynianie czczą trzydziestu bogów.
O tym wydarzeniu namiestnik Wschodu wysłał relację do
cesarza: otrzymawszy ją cesarz nakazał, by synagoga ta
została odbudowana przez biskupa tej miejscowości oraz
by mnichów ukarano. Lecz gdy o treści tego polecenia do­
wiedział się czcigodny biskup Ambroży, wystosował do
cesarza list, ponieważ sam w tym czasie nie mógł się tam
udać. W liście zwrócił się do niego z upomnieniem, by od­
wołał to, co postanowił, przypomniał mu również, że wi­

234
nien zachować względem niego posłuszeństwo, bo jeśli nie
jest godny, by był przez cesarza wysłuchany, nie jest rów­
nież godny, by był wysłuchany przez Pana, gdy będzie się
wstawiał za cesarzem albo gdy cesarz będzie mu powierzał
swoje prośby i życzenia. Donosił mu też, że gotów jest za
taką sprawę śmierć ponieść, aby przez udawanie, że go to
nic nie obchodzi, nie czynić wiarołomcą cesarza, który wy­
dał rozporządzenie tak niesprawiedliwe wobec Kościoła.
(23) Gdy zaś powrócił do Mediolanu, w obecności impe­
ratora o tej samej sprawie mówił w kościele do ludu.
I w tej rozprawie wprowadził osobę Pana mówiącego do
imperatora: „Ja z najnędzniejszego człowieka uczyniłem
cię imperatorem, ja wydałem ci wojsko nieprzyjaciela
twego, ja wydałem ci zastępy zbrojne, które on gotował
przeciw wojsku twemu, ja nieprzyjaciela twego poddałem
pod panowanie twoje, ja posadziłem potomka twego na
tronie królewskim, ja sprawiłem, że odniosłeś zwycięstwo
bez trudu, a ty pozwalasz triumfować nade mną nieprzy­
jaciołom moim!” I gdy on schodził z mównicy, zwrócił
się do niego cesarz: „Przeciwko nam dziś mówiłeś, bisku­
pie”. A on odpowiedział, że nie przeciwko niemu, ale dla
jego dobra tak przemawiał. Na to cesarz: „Rzeczywiście,
rzekł, twardy nakaz wydałem przeciw biskupowi w spra­
wie odbudowania synagogi: trzeba wystąpić przeciwko
mnichom”. Tak też mówili członkowie rady, którzy wów­
czas byli obecni. Biskup zaś powiedział do nich tymi sło­
wy: „Ja teraz mam do czynienia z cesarzem, a z wami
będę miał do czynienia kiedy indziej”. I tak obstawał przy
swoim zdaniu, że odwołano to, co już postanowiono. I nie
chciał przystąpić do ołtarza, dopóki cesarz nie zaświadczył,
że on ma odprawiać za jego poręką. Biskup zaś do niego:
„A więc odprawiam za twoją poręką”. Na to imperator:
„Odprawiaj za moją poręką”, A gdy to poręczenie zostało
powtórzone, już bezpiecznie sprawował kapłan święte ob­
rzędy. To zaś jest opisane w liście, który posłał do swej
siostry; do tego listu dołączył traktat, który wygłosił

235
tego samego dnia o lasce z drzewa orzechowego. O tej
lasce pisze się, że widział ją prorok Jeremiasz.
(24) W tym samym czasie z powodu wydarzeń w Te-
salonice doznał biskup wielkiego utrapienia, gdy dowie­
dział się, że niemal całe miasto zostało zgładzone. Obiecał
mu bowiem cesarz, że przebaczy obywatelom tego miasta,
ale na skutek potajemnej interwencji członków rady bez
wiedzy biskupa aż do godziny trzeciej wojsko srożyło się
w mieście i wielu niewinnych ludzi zginęło. A gdy się o
tym dowiedział Ambroży, cesarzowi wchodzącemu do koś­
cioła zabronił wstępu. Zawyrokował też, że nie jest godny
uczestniczyć w społeczności wiernych i przystępować do
sakramentów, dopóki nie odprawi publicznej pokuty. Prze­
ciw temu argumentował cesarz, że Dawid dopuścił się cu­
dzołóstwa i morderstwa. A biskup mu odpowiedział: „Po­
szedłeś w ślad za jego winą, odpraw taką jak on pokutę”.
A gdy to usłyszał najłaskawszy cesarz, tak to wziął do
serca, że nie wzdragał się odprawić publicznej pokuty: ona
zaś przyniosła mu pomyślne zwycięstwo.
(25) W tym czasie przybyli do Mediolanu dwaj znako
micd i bardzo uczeni Persowie, do których doszła sława
Ambrożego. Przedstawili mu oni wiele problemów, by po­
znać mądrość tego męża. Rozprawiali z nim za pośred­
nictwem tłumacza od pierwszej godziny dnia aż do trze­
ciej godziny w nocy i opuścili go pełni podziwu. I aby
wykazać, że przybyli tylko po to, by jeszcze bardziej prze­
konać się o tym, jak uzasadniona jest otaczająca go sława,
następnego dnia pożegnawszy cesarza podążyli do Rzymu
Chcieli tam poznać moc ducha znakomitego męża Probusa,
po czym powrócili do swego kraju.

(26)
VIII. SPRAWA OŁTARZA opuścił Italię i stanął w
YICTORII W SENACIE
Konstantynopolu, a Wa-
lentynian Augustus znajdował się na terenie Galii, Sym-
mach jakby w imieniu senatu wysłał petycję w sprawie

236
przywrócenia ołtarza Victorii i subwencji na ofiary. A gdy
się o tym dowiedział Ambroży, domagał się, by przesłano
do niego egzemplarz tej petycji, na którą on sam chciał
odpowiedzieć stosownie do obowiązków swego urzędu.
Otrzymawszy tę petycję, napisał wspaniały mały traktat,
tak że Symmach, człowiek o świetnej wymowie, nie odwa­
żył się już nic więcej przeciw temu napisać. Ale gdy zac­
nej pamięci Walentynian zakończył życie w Vienne, jed­
nym z miast Galii, i Eugeniusz objął władzę, w niedługim
czasie na prośbę Flawiana będącego wtedy prefektem oraz
jednego z dostojników, Arbogasta, zapomniał o swojej wie­
rze i zezwolił na ustawienie ołtarza Victorii. Przeznaczył
również subwencję na ceremonie, czego właśnie odmówił
jeszcze za młodu zacnej pamięci Walentynian.
(27) A gdy się o tym dowiedział nasz biskup, opuścił
Mediolan, do którego tamten pospiesznie zdążał, i skiero­
wał się do Bolonii, a stamtąd aż do Fawencji. A gdy tam
czas jakiś przebywał, zaproszony przez Florentyńczyków
udał się do Turcji. Nie tyle obawiał się krzywdy ze strony
władcy, ile chciał uniknąć widoku świętokradcy. Wysłał
bowiem również do niego list, w którym apelował do jego
sumienia. Uważałem za słuszne przytoczyć tu niektóre fra­
gmenty: „Chociaż wielka jest władza cesarza, to jednak
rozważ, władco, jak wielki jest Bóg. Widzi On serca ludz­
kie, bada sumienie, wie o wszystkim, zanim się coś stanie,
zna wnętrze serca twego. Sami nie pozwalacie się zwo­
dzić, a chcecie coś ukrywać przed Bogiem? Czy nic od
ciebie nie zależało? Jeśli oni działali tak uparcie, czy nie
było twoim obowiązkiem, władco, jeszcze bardziej uparcie
obstawać przy czci Boga Najwyższego, Prawdziwego i Ży­
wego i nie pozwolić na nic, co sprzeciwia się świętemu
prawu?” I mówi dalej: „Ponieważ zaś przez moje powoła­
nie mam obowiązki wobec Boga i ludzi, zrozumiałem, że
nic mi nie wolno, nic innego nie powinienem czynić, jak
tylko dbać o moje własne dobro, skoro nie mogłem zadbać
o twoje”.

237
(28) We wspomnianym mieście Florentyńczyków prze­
bywał w domu pewnego znakomitego chrześcijanina, De-
centusa. Syn tego męża, imieniem Panzofiusz, dziecko
jeszcze, trapiony przez ducha nieczystego uzdrowiony zo­
stał dzięki włożeniu rąk i modlitwom samego biskupa. Po
paru dniach jednak wskutek gwałtownego nawrotu cho­
roby dziecko zmarło. Matka zaś dziecka, niewiasta poboż­
na, pełna wiary i bo jaźni Pańskiej, zabrała je z górnej
części domu i zniósłszy na dół położyła na posłaniu bis­
kupa podczas jego nieobecności. Ambroży, który w tym
czasie był poza domem, po powrocie znalazł chłopca na
swym posłaniu. Litując się nad matką i widząc jej wiarę,
jak Elizeusz położył się na ciele dziecka i modlitwą spra­
wił, że oddał je matce przywrócone do życia, choć widział
je martwym. Dla tego dziecka napisał książkę, aby czy­
tając ją nauczyło się tego, czego nie mogło poznać z racji
młodego wieku. Tego wydarzenia nie opisał jednak w tej
książce, a dlaczego tak uczynił, nie naszą jest rzeczą orzec.
(29) W tymże mieście wystawił bazylikę, gdzie umieścił
relikwie świętych męczenników Witalisa i Agrikoli, któ­
rych ciała odnalazł w Bolonii. Ciała męczenników znajdo­
wały się bowiem wśród ciał Żydów. I wierni nie wiedzie­
liby o tym, gdyby święci męczennicy nie objawili się bis­
kupowi Kościoła. A gdy ciała ich składano pod ołtarzem,
który znajduje się w tejże bazylice, wielka radość zapa­
nowała wśród całego ludu, demony zaś, ponosząc karę za
swe czyny, wyznawały zasługi męczenników.
(30) W tym czasie zarządca Arbogastes przygotowywał
wyprawę wojenną przeciwko swemu szczepowi, to jest
Frankom, i w czasie tej wojny bardzo wielu pobił, a z pozo­
stałymi zawarł pokój. A gdy w czasie uczty pytali go star­
si z jego rodu, czy zna Ambrożego, odpowiedział, że go
zna, że jest przez niego łubiany i często z nim ucztuje.
Na te słowa odpowiedzieli mu: „Zwyciężasz, wodzu, dla­
tego że miłuje cię ten mąż, który mówi do słońca: «Stój»,
a ono staje”. A ja mówię to dlatego, by czytelnicy dowie­

238
dzieli się, jaką sławą cieszył się ten święty mąż nawet u
barbarzyńców. Dowiedzieliśmy się o tym od pewnego po­
bożnego młodzieńca będącego wśród służby Arbogasta.
Znajdował się on tam wówczas, gdyż był podczaszym w
czasie uczty.
(31) Ambroży więc wyruszył z okolic Toskanii i powró­
cił do Mediolanu już po opuszczeniu miasta przez Euge­
niusza, który wyruszył przeciwko Teodozjuszowi. Tam
oczekiwał przybycia chrześcijańskiego władcy, bezpieczny
dzięki Bożej opiece, ponieważ Bóg nie wydał wierzącego
weń w ręce niesprawiedliwych i nie dozwolił triumfować
grzesznym nad sprawiedliwymi, aby sprawiedliwi nie
zwracali się ku nieprawościom (por. Ps 124, 3). Obiecał bo­
wiem Arbogastes, będący wówczas namiestnikiem, i pre­
fekt Flawian opuszczający Mediolan, że jeśli powrócą jako
zwycięzcy, uczynią stajnię w bazylice kościoła mediolań­
skiego i wcielą kleryków do wojska: ale ci nieszczęśliwi
ludzie przewrotnie ufający swoim demonom i bluźniący
Bogu sami odjęli sobie nadzieję zwycięstwa. Przyczyną
zaś tego poruszenia był fakt nieprzyjęcia przez Kościół da­
rów cesarza, który splamił się świętokradztwem, oraz nie­
dopuszczenia go do wspólnych modlitw. Ale Pan, który
zwykł strzec swego Kościoła, z nieba zesłał swój wyrok
i całe zwycięstwo przyznał pobożnemu cesarzowi Teodo­
zjuszowi. Kiedy zaś po śmierci Eugeniusza i jego towarzy­
szy otrzymał pismo cesarskie, o nic innego bardziej się nie
troszczył jak tylko o to, by wstawić się za tymi, którzy
dopuścili się jakichś wykroczeń. Najpierw więc prosił ce­
sarza przez diakona wysłanego z listem; gdy zaś wysłany
został Jan — wówczas trybun i notariusz, teraz zaś pre­
fekt — dla ochrony tych, którzy schronili się do kościoła,,
sam wyruszył do Akwilei, by wstawić się za tych, dla
których z łatwością uzyskał przebaczenie. Sam też cesarz
chrześcijański, upadłszy do nóg biskupowi, zaświadczył, że
dzięki jego zasługom i modlitwom został ocalony.
(32) Wracając zaś z Akwilei, o jeden dzień wyprzedził

239
cesarza zacnej pamięci Teodozjusz, odebrawszy synów
w kościele i przekazawszy ich Ambrożemu, niedługo już
potem cieszył się życiem: sam zaś Ambroży przeżył go o
prawie trzy lata.
W tym czasie przeniósł do bazyliki Apostołów znaj­
dujących się przy bramie Rzymskiej ciało świętego mę­
czennika Nazariusza, które znajdowało się w ogrodzie poza
miastem. Widzieliśmy zaś w grobie, w którym leżało ciało
męczennika (do dziś nie wiadomo, kiedy został umęczony),
tak świeżą jego krew, jakby dzisiaj została wylana. Jego
zaś głowa odcięta przez bezbożników była tak nie naru­
szona i zachowała tak naturalny wygląd, a także włosy i
broda, że wydawało się nam wtedy, gdy ją przenoszono,
iż ją umyto i złożono w grobie. I cóż w tym dziwnego,
skoro Pan w Ewangelii wcześniej obiecał, że nawet włos
z >głowy (Apostołów) nie zginie (por. Łk 21, 18). Prze­
niknął nas również zapach przewyższający słodycz wszel­
kich woni.
(33) Po zabraniu zaś ciała tego męczennika i złożeniu go
w lektyce natychmiast podążyliśmy wraz z świętym bis­
kupem, by modlić się przy grobie świętego Celsusa mę­
czennika, który był pogrzebany w tym samym ogrodzie.
Wiedzieliśmy zaś, że Ambroży nigdy przedtem nie modlił
się w tym miejscu: było to znakiem odnalezienia ciała
męczennika, skoro biskup szedł modlić się tam, gdzie ni­
gdy poprzednio nie był. Dowiedzieliśmy się od pilnujących
tego miejsca, że rodzice im przykazali, by ani oni sami,
ani ich potomkowie nie odchodzili stamtąd ze względu na
wielkie skarby ukryte w tym ogrodzie. Istotnie, wielkie są
te skarby, których ani rdza, ani mól nie psuje, ani zło­
dzieje nie wykopią i nie ukradną (por. Mt 6, 19). Strażni­
kiem ich bowiem jest Chrystus, a miejscem pobytu tych,
dla których Chrystus jest życiem, a śmierć — zyskiem
(por. Flp 1, 21), jest pałac niebieski.
Po przeniesieniu więc ciała męczenników do bazyliki
Apostołów, gdzie poprzedniego dnia z największą czcią

240
złożono relikwie świętych apostołów, w czasie kazania
Ambrożego jakiś człowiek z tłumu pod wpływem ducha
nieczystego zaczął wołać, że doznaje cierpień przez Ambro­
żego. On zaś zwróciwszy się do niego rzekł: „Zamilknij,
szatanie; to nie Ambroży cię dręczy, ale wiara świętych
i twoja zawiść: widzisz bowiem, że ludzie wstępują tam,
skąd ty zostałeś zrzucony; Ambroży bowiem nie nadyma
się pychą”. Po tych słowach ten, który wołał, zamilkł
i leżąc na ziemi nie wydał więcej głosu powodującego za­
mieszanie.
(34) W. tym czasie gdy cesarz Honoriusz za swego kon­
sulatu urządzał w Mediolanie igrzyska z udziałem dzikich
zwierząt przywiezionych z Libii, zgromadził się na nie cały
lud. Za namową prefekta Euzebiusza namiestnik Styli-
chon wysłał żołnierzy, aby porwać z kościoła pewnego
człowieka imieniem Kreskoniusz. Święty biskup zaś bro­
nił go wraz z obecnymi klerykami, gdy schronił się przy
ołtarzu Pańskim. Ale wielka liczba żołnierzy, którym prze­
wodzili wodzowie wywodzący się z ariańskich herety­
ków, przemogła garstkę obrońców. Zabrali więc Kresko-
niusza i z triumfem powrócili do amfiteatru, co napełniło
smutkiem cały Kościół; biskup zaś leżąc przed ołtarzem
Pańskim długo to opłakiwał. Gdy zaś żołnierze powrócili
i donieśli o wydarzeniu tym, którzy ich posłali, wypusz­
czone w amfiteatrze leopardy niespodziewanie skoczyły do
miejsca, gdzie siedzieli ci, co odnieśli zwycięstwo nad
Kościołem, i ciężko ich poraniły. A gdy to zobaczył na­
miestnik Stylichon, żalem zdjęty przez wiele dni zadośćczy-
nił biskupowi i wypuścił człowieka porwanego przez żoł­
nierzy. Lecz ponieważ zarzucano mu poważne przestęp­
stwa i nie można mu było wymierzyć innej kary, skazano
go na wygnanie. Wkrótce jednak został ułaskawiony.
(35) W tym czasie pewnego razu szedł do pałacu, a ja
i Teodulus towarzyszyliśmy mu zgodnie z naszymi obo­
wiązkami. Teodulus, który był wtedy notariuszem, potem
zaś znakomicie rządził Kościołem w Mutynie, przypadkiem

241
pośliznął się i upadł. Pewien człowiek widząc to, wyśmie­
wał się z niego, ale biskup odwrócił się i rzekł do niego:
„I ty, co stoisz, patrz, byś nie upadł” (por. 1 Kor 10,12).
Gdy to powiedział, natychmiast bolał nad swoim upadkiem
ten, który naśmiewał się z cudzego.
(36) W tym też czasie pewna księżniczka Markoman-
nów, Frigitil, dowiedziała się z opowiadań pewnego chrze­
ścijanina, przybyłego do niej przypadkiem z Italii, o sła-.
wie Ambrożego. Uwierzyła w Chrystusa, którego sługę w
nim rozpoznała, i posławszy przez posłów do Mediolanu
dary dla Kościoła prosiła, aby biskup pouczył ją listownie,
jak ma wierzyć. On zaś wystosował do niej wspaniały list,
jakby katechizm, w którym napomniał ją również, by do­
radzała mężowi zachować pokój z Rzymem. Otrzymawszy
ten list niewiasta doradziła mężowi, aby wraz z narodem
oddał się do dyspozycji Rzymu. Gdy przybyła do Mediola­
nu, wielce ubolewała nad tym, że nie mogła spotkać się ze
świętym biskupem, do którego spiesznie zdążała: już bo­
wiem nie żył.
(37) Przytoczę jeszcze pewne zdarzenie z poprzedniego
okresu. Za panowania Gracjana udał się Ambroży do pre­
torium zarządcy Macedoniusza, aby wstawić się za pew­
nym człowiekiem. Lecz z rozkazu Macedoniusza zamknięto
przed nim bramę i nie wpuszczono go. Wówczas powie­
dział te słowa: „I ty przyjdziesz jeszcze do kościoła i zo­
baczysz drzwi zamknięte, i nie znajdziesz wejścia”. Tak
się też stało: po śmierci bowiem Gracjana Macedoniusz
uciekał do kościoła, lecz choć drzwi były otwarte, nie mógł
doń wejść.

(38)
IX. CNOTY AMBROŻEGO
sam był człowiekiem wiel­
kiej powściągliwości i poświęcał wiele czasu czuwaniom
i pracy. Codziennie umartwiał ciało postami, nie jadał bo­
wiem nigdy obiadu z wyjątkiem soboty, niedzieli i uroczy-

242
ście obchodzonych świąt męczenników. Nie ustawał w mo­
dlitwie dniem i nocą; nie uchylał się też od pisania osobiście
ksiąg, chyba że dotknięty był jakąś chorobą. Troszczył się
0 wszystkie kościoły, wstawiał się w różnych sprawach nie­
ustannie i cierpliwie. W wypełnianiu obowiązków kapłań­
skich był tak gorliwy, że tych zadań, które sam spełniał
wobec przygotowujących się do chrztu, po jego śmierci pię­
ciu biskupów nie było w stanie wykonać. Miał też wielkie
staranie o biednych i niewolników; w tym czasie bowiem,
kiedy został wyświęcony na biskupa, wszystko złoto i
srebro, które mógł posiadać, oddał na użytek Kościołowi
1 biednym. Majątek zaś, jaki posiadał, darował Kościołowi,
zapewniwszy prawo do korzystania zeń swojej siostrze.
Sobie samemu nie zostawił nic, co mógłby nazwać swoim,
tak że jako żołnierz ogołocony z wszystkiego podążył za
Chrystusem Panem: On bowiem, choć był bogaty, dla nas
stał się ubogim, abyśmy wzbogacili się jego ubóstwem
(por. 2 Kor 8, 9).
(39) Cieszył się z radującymi się i płakał z płaczącymi
(por. Rz 12,15): ilekroć zaś ktoś pragnąc pokuty wyznawał
mu swe upadki, tak płakał, że wyznającego grzechy rów­
nież skłaniał do płaczu: wydawało mu się bowiem, że
zgrzeszył wraz z nim. Powody występków, które mu lu­
dzie wyznawali, przedstawiał tylko Bogu, do którego wsta­
wiał się za winowajcami, dając dobry przykład przyszłym
kapłanom, aby byli raczej orędownikami u Boga niż oskar­
życielami wobec ludzi. Albowiem i według nauki Apostoła
(por. 2 Kor 2, 8) takiemu człowiekowi należy okazywać
miłość: on bowiem sam siebie oskarża i nie oczekuje na
oskarżenie, lecz ubiega je, aby wyznaniem swego grzechu
pomniejszyć go, by oskarżyciel nie miał materii do oskar­
żania. Przeto powiada Pismo: „Sprawiedliwy najpierw
sam siebie oskarża” (Prz 18, 17). Pozbawia bowiem głosu
przeciwnika i wyznaniem swoich grzechów niejako łamie
zęby przygotowane do złego oskarżenia, dając chwałę Bo­
gu, dla którego nie ma nic zakrytego (por. Hbr 4, 13)

243
i który pragnie, by grzesznik żył, a nie chce, żeby zginął
(por. Ez 18, 32). Albowiem i żałującemu za grzech nie wy­
starcza samo wyznanie, jeżeli nie towarzyszy mu poprawa
czynu, by pokutujący nie czynił tego, za co pokutuje, by
uniżył też duszę swoją jak święty Dawid. Ten usłysza­
wszy od proroka: „Odpuszczony został grzech twój” (2 Sm
13,14), stał się jeszcze pokorniejszy naprawiając zło, tak
że popiół jadł jako chleb i napój swój ze łzami mieszał
(por. Ps 101,10).
(40) Płakał zaś gorzko, ilekroć doniesiono mu przypad­
kiem o śmierci jakiegoś świątobliwego biskupa, tak że sta­
raliśmy się go pocieszać, nieświadomi jego zacnych uczuć
i nie pojmując, dlaczego tak płacze. On zaś odpowiadał, iż
nie płacze dlatego, że umarł ten biskup, o którego śmierci
mu doniesiono, ¡ale dlatego, że jego samego uprzedził, albo
dlatego, że trudno jest znaleźć kogoś, kto byłby godny naj­
wyższego kapłaństwa. O swojej śmierci sam zaś przepo­
wiedział, bo mówił, że będzie z nami aż do Wielkanocy.
Zasłużył zaś na to, prosząc usilnie Pana, by wcześniej był
uwolniony od tego życia.
(41) Trapił się bowiem bardzo w duchu, gdy widział, że
chciwość, będąca źródłem wszelkich nieszczęść, przybiera
na sile i ani dostatek, ani niedostatek nie może jej zmniej­
szyć. Widział, że coraz bardziej opanowuje ona ludzi, a
najwięcej tych, w których ręku spoczywa władza. Dlatego
też najtrudniejszym zadaniem dla niego było wstawianie
się u tych ludzi, bo u nich wszystko przeliczało się na pie­
niądze. Chciwość właśnie wszystko zło ściągnęła na Italię
i odtąd wszystko zmienia się na gorsze. I cóż powiem, jeśli
niechęć okazuje w stosunku do takich osób, które zwykły
przedstawiać sprawy swych synów albo bliskich: „Ku szu­
kaniu wymówek w grzechach” (Ps 140, 4). A czyż chciwość
ta albo próżność nie opanowała również wielu samotnych
kapłanów, których dziedzictwem jest sam Bóg, tak że i oni
ubiegają się o nią (por. Pp 18, 2)? Biada nam nieszczę­
snym! Nawet koniec świata nie skłania nas do tego, byśmy

244
chcieli uwolnić się z tak ciężkiego jarzma niewoli, które
pogrąża nas w głębokościach przepaści! Czyńmy sobie
„przyjaciół z mamony niesprawiedliwości”, aby przyjęto
nas do przybytków niebieskich (por. Łk 16, 9). Jednakże
szczęśliwy jest ten, kto nawróciwszy się rozerwie więzy
i odrzuciwszy jarzmo tego panowania „pochwyci i roztrąci
dzieci jego o opokę” (Ps 136,9), to znaczy wszystkie inten­
cje tego jarzma rozbije o Chrystusa, będącego według Apo­
stoła opoką. Ta opoka wszystkich rzuconych na nią zabija,
a sama pozostaje nie tknięta i nie czyni winnym tego,
który rzucił na nią dzieci gorsze od najgorszych ma­
tek, ale czyni go niewinnym. Dlatego bez obawy może po­
wiedzieć: „Cząstką moją jesteś, Panie” (Ps 118, 57), ponie­
waż ten, kto nic nie posiada na tym świecie, prawdziwie
jako cząstkę swą posiada Chrystusa. A ten, co wzgardzi
znikomymi rzeczami, wiele otrzyma, a nadto żywot wiecz­
ny (por. Mt 19,29).
(42) Na kilka zaś dni przed chorobą, gdy komentował
psalm czterdziesty trzeci, byłem świadkiem, jak nagle pło­
mienie na kształt tarczy okryły jego głowę. Ogień ten po­
mału wchodził do jego ust podobnie jak mieszkaniec do
swego domu, a potem twarz jego stała się jak śnieg, na­
stępnie zaś powróciła do normalnego stanu. Gdy to się dzia­
ło, zdrętwiałem ze zdumienia i nie byłem w stanie zapisać
słów, które wypowiadał, dopóki wizja nie minęła; wypo­
wiadał bowiem w owym czasie Pismu świętemu świadec­
two, które ja dokładnie zachowałem w pamięci. Tego sa­
mego dnia przestał pisać i dyktować, a nawet psalmu nie
mógł dokończyć. Ja zaś to, co widziałem, natychmiast opo­
wiedziałem czcigodnemu diakonowi Kastusowi, który się
mną opiekował, a on napełniony duchem Bożym powie­
dział mi, że widziałem przybycie Ducha Świętego. Twier­
dził tak na mocy fragmentu Dziejów Apostolskich.
(43) W poprzednich dniach sługa wielkorządcy Stylicho-
na, opętany przez złego ducha, odzyskał zdrowie. Udał się
przeto do bazyliki Ambrozjańskiej, dokąd posłał go jego

245
pan, który jak powiadano, lubił go. Sługa ten sfałszował
listy trybuna, tak że więziono ludzi, którzy przychodzili
posługiwać. Gdy przybył do tego sługi wielkorządca Sty-
lichon, nie chciał go karać. Dzięki prośbom biskupa wy­
puścił również ludzi, których zwiedziono, na sługę zaś
poskarżył się samemu biskupowi. Mąż ten święty, wycho­
dząc z bazyliki, kazał go szukać i przyprowadzić do siebie.
Gdy zaś go spytał i stwierdził, że jest sprawcą tego wy­
stępku, rzekł: „Trzeba go wydać szatanowi na zatracenie
ciała, aby nikt więcej nie ośmielił się dopuścić podobnego
czynu” (por. 1 Kor 5, 5). A gdy to jeszcze mówił, duch nie­
czysty porwał go i zaczął rozszarpywać. Zobaczywszy to
byliśmy przejęci wielkim strachem i podziwem. Widzie­
liśmy też w tych dniach wielu ludzi, których święty bis­
kup uwolnił od duchów nieczystych przez włożenie na
nich rąk i wydanie rozkazu.
(44) W tym samym czasie Nieencjusz, były trybun i no­
tariusz, który chorował na nogi do tego stopnia, że rzadko
pojawiał się w miejscach publicznych, zbliżył się do ołta­
rza, by przyjąć Najświętszy Sakrament. Gdy biskup przy­
padkiem nastąpił mu na nogę, głośno krzyknął. Wtedy
usłyszał: „Idź, wkrótce będziesz zdrów”. Ze łzami wy­
znawał, gdy święty biskup odszedł z tego świata, że odtąd
już nigdy nie chorował na nogi.

(45)
X. ŚMIERĆ AMBROŻEGO. kupa w Ticinum Ambro­
OSTATNIE CUDY
ży zachorował. Gdy przez
wiele dni pozostawał w łóżku, wielkorządca Stylichon miał
powiedzieć, że po śmierci takiego męża nadejdzie zagłada
Italii. Zwołał przeto znakomitych mężów tego miasta, o
których wiedział, że są szczególnie łubiani przez biskupa,
i trochę grożąc im, a trochę schlebiając przekonywał, że
powinni udać się do świętego biskupa i radzić mu, by pro­
sił Pana o zachowanie go przy życiu. Kiedy zaś on usły-

246
szał to z ich ust, odpowiedział: „Nie tak żyłem wśród was,
żebym się musiał wstydzić mego życia, i dlatego nie boję
się umrzeć, ponieważ mamy dobrego Pana”.
(46) W tym czasie na końcu portyku, w którym leżał,
zebrali się Kastus, Polemiusz, Weneriusz i Feliks, będący
wówczas diakonami, i rozprawiali ze sobą tak przytłumio­
nymi głosami, że ledwo wzajemnie się słyszeli, kto powi­
nien zostać biskupem po jego śmierci. Wymieniali przy
tym imię świątobliwego Symplicjana, on jakby uczestni­
cząc w tej rozmowie, choć leżał z dala od nich, pochwala­
jąc ten plan zawołał trzykrotnie: „Starcem jest, ale dob­
rym człowiekiem”. Symplicjan był bowiem człowiekiem
w podeszłym wieku. Usłyszawszy ten głos, przestraszyli
się i uciekli. Po śmierci zaś jego nikt inny nie objął wła­
dzy tylko właśnie ten, którego Ambroży nazwał trzykrot­
nie dobrym starcem. Po Symplicjanie nastąpił Weneriusz,
o którym właśnie była mowa: Feliks zaś aż dotąd rządzi
Kościołem w Bolonii; Kastus i Polemiusz, wychowani
przez Ambrożego, jako dobre owoce dobrego drzewa spra­
wują urząd diakoński w Kościele mediolańskim. Dowiedzie­
liśmy się od biskupa Kościoła landeńskiego, świątobliwego
Basjana, który słyszał to z ust świętego biskupa, kiedy
modlił się z nim, że widział on, jak przyszedł do niego
Pan Jezus i uśmiechając się powiedział: „Po niewielu
dniach zabierzemy ciebie”.
(47) A w tym samym czasie kiedy odszedł do Pana, od
około godziny jedenastej aż do tej godziny, w której oddał
ducha, modlił się rozłożywszy ręce jakby na krzyżu. My
zaś widzieliśmy, że poruszają się jego wargi, ale głosu nie
słyszeliśmy. Czcigodny zaś biskup Kościoła w Vercellae,
kładąc się na spoczynek w górnej części domu, usłyszał
trzykrotnie głos mówiący doń: „Wstań, pospiesz się, po­
nieważ teraz właśnie ma odejść”. Zszedł więc na dół i za­
niósł świętemu Ciało Pańskie. On zaś przyjąwszy je i spo­
żywszy, oddał ducha, mając ze sobą dobry wiatyk, aby du­
sza pokrzepiona mocą pokarmu, teraz już w towarzystwie

247
aniołów, których życie na ziemi naśladował, cieszyła się
spotkaniem z Eliaszem. Podobnie bowiem jak Eliasz, nie
uląkł się wystąpić wobec królów i władców w obronie
czci Boga.
(43) Stąd ciało jego przed świtem o tej godzinie, o któ­
rej umarł, zostało przeniesione do kościoła Większego i by­
ło tam tej nocy, gdy oczekiwaliśmy Paschy. I widziało go
wiele dzieci, kiedy po chrzcie wracały do chrzcielnicy. Jed­
ne, jak mówiły, widziały go siedzącego na podwyższeniu,
inne zaś pokazywały rodzicom, jak się przechadza. Oni
jednak nie mogli go widzieć, ponieważ nie mieli tak czy­
stych oczu. Bardzo wielu opowiadało, że nad jego ciałem
była gwiazda. O brzasku zaś w niedzielę, gdy po cere­
moniach podniesiono jego ciało, by zanieść je do bazyliki
Ambrozjańskiej, w której je umieszczono, tak wiele złych
duchów uskarżało się na cierpienia przez niego spowodo­
wane, że nie można było znieść ich zawodzenia. Ta łaska
uzyskiwana jest za pośrednictwem biskupa nie tylko w tym
miejscu, ale i w wielu innych prowincjach aż po dzień dzi­
siejszy. Tłumy zaś mężczyzn i niewiast rzucały swoje chu­
sty i przepaski, by nimi choć dotknąć ciała świętego. W po­
grzebie bowiem wzięło udział wielkie mnóstwo ludzi spra­
wujących różne urzędy, obojga płci, młodych i starych, nie
tylko chrześcijan, lecz również żydów i pogan. Większych
jednak łask dostępowali ci, którzy byli ochrzczeni.
(49) Tego samego zaś dnia, którego zmarł (jak wynika
z listu przejętego przez jego następcę, czcigodnego męża
Symplicjana; list ten nadesłany ze Wschodu i skierowany
do Ambrożego, jakby jeszcze był z nami, dotąd przecho­
wywany jest w klasztorze w Mediolanie), ukazał się nie­
którym świątobliwym mężom, modląc się wraz z nimi i
wkładając na nich ręce; list powyższy zaopatrzony jest
datą, na podstawie której stwierdziliśmy, że był to właś­
nie dzień jego śmierci.
(50) Dowiedzieliśmy się też od świątobliwego Zenobiu-
sza, biskupa Florencji położonej w Etrurii, że można go

248
zobaczyć modlącego się przy ołtarzu znajdującym się w
postawionej przez niego bazylice Ambrozjańskiej, ponie­
waż przyrzekł tamtejszym mieszkańcom, że będzie ich czę­
sto odwiedzał. W tym samym też domu, w którym prze­
bywał, uciekając przed Eugeniuszem, gdy Radagajst oble­
gał wspomniane miasto i mieszkańcy zwątpili już w swe
ocalenie, ukazał się pewnemu człowiekowi i obiecał, że na­
stępnego dnia zostaną ocaleni. Kiedy zaś człowiek ten ogło­
sił tę wiadomość, wszyscy nabrali otuchy: następnego bo­
wiem dnia wódz Stylichon nadszedł z wojskiem i odniósł
zwycięstwo nad wrogami. O tym zaś dowiedzieliśmy się
od pobożnej Panzofii, matki chłopca Panzofiusza.
(51) Ukazał się też we śnie Mascezelowi wątpiącemu
w swe ocalenie czy też ocalenie wojska, które prowadził
przeciwko Gildonowi. W widzeniu tym Ambroży trzymał
w ręku laskę i gdy Mascezel przypadł do nóg świętego,
starzec uderzając o ziemię laską, o którą się wspierał, rzekł
trzykrotnie: ,,Tu, tu, tu” — wskazując miejsce. Tak dał do
zrozumienia mężowi, którego uznał za godnego nawiedze­
nia, że trzeciego dnia w tym miejscu, w którym widział
świętego biskupa Pańskiego, odniesie zwycięstwo: a prze­
to bezpiecznie wojnę zaczął i dokończył. My zaś dowie­
dzieliśmy się o tym w Mediolanie z ust samego Mascezela,
a i w tej prowincji, w której teraz znajduję się pisząc te
słowa, doniósł o tym fakcie wielu biskupom. Dzięki ich
opowiadaniom uzyskałem potwierdzenie tych wieści i
uznałem za właściwe donieść o tym w tej księdze.
(52) A gdy z największą pobożnością przyjmowaliśmy
w Mediolanie zwłoki męczenników Sysynusa i Aleksandra,
którzy w naszych czasach, to jest po śmierci św. Ambroże­
go, w Anaunii w czasie prześladowania przez pogan otrzy­
mali palmę męczeństwa, od przybyłego tam ślepca, który
tego samego dnia po dotknięciu woreczka z relikwiami
świętych odzyskał wzrok, dowiedzieliśmy się, że w nocy
widział we śnie okręt zbliżający się do brzegu, a było; tam
wielu mężów odzianych w białe szaty. Gdy oni schodzili

249
na brzeg, spytał jednego z nich, by dowiedzieć się, kim
są, i usłyszał, że to jest Ambroży i jego towarzysze. Usły­
szawszy to imię, kiedy prosił o przywrócenie wzroku, po­
słyszał: „Idź do Mediolanu i spotkaj się z braćmi moimi,
którzy tam mają przyjść; określ ten dzień, a odzyskasz
wzrok”. Człowiek ten bowiem pochodził, jak sam twier­
dził, z wybrzeża Dalmacji i utrzymywał, że dawniej nigdy
nie był w Mediolanie, zanim jako ślepiec nie pospieszył
prostą drogą do relikwii świętych: dotknąwszy jednak wo­
reczka odzyskał wzrok.

(53)
XI. KOŃCOWA EGZORTA
rzenia już opowiedziałem,
sądzę, że nie będzie się wydawało zbyt uciążliwe dla czy­
telnika, jeśli trochę rozszerzę swoje opowiadanie, aby wy­
kazać, że wypełniło się słowo Pańskie, które wypowiedział
On przez usta świętych proroków: „Siedzącego naprzeciw
brata swego i uwłaczającego mu potajemnie prześladowa­
łem” (por. Ps 100, 5); i w innym miejscu: „Nie bądź skłon­
ny do uwłaczania, abyście nie poginęli” (por. Prz 20, 19).
JeśM więc ktoś ma ten zły zwyczaj i pozna, jaka kara spot­
kała tych, co byli mu podobni, niech wyciągnie z tego
wniosek dla siebie.
(54) Pewien człowiek imieniem Donatus z pochodzenia
Afrykańezyk, będący kapłanem Kościoła mediolańskiego,
pewnego razu w czasie uczty, w której brało udział kilku
pobożnych wojskowych, uwłaczał pamięci Ambrożego, choć
oni nie pochwalali tego i nie zgadzali się z tym, co mówił
jego niegodziwy język. Nagle Donatus ciężko zachorował
i z tego miejsca, na którym leżał, podniesiony przez
innych i położony na noszach został zaniesiony do grobu.
W Kartaginie spotkałem się na uczcie u diakona Fortu­
nata, brata czcigodnego biskupa Aureliusza, z Wincentym,
biskupem w Kolosach, i Muranusem, biskupem bolitań-
skim, oraz innymi biskupami i diakonami. Gdy Muranus

250
uwłaczał świętemu mężowi, opowiedziałem, jaki koniec
spotkał wspomnianego wyżej kapłana. On zaś to, co po­
wiedziane zostało o innym, wkrótce własną śmiercią po­
twierdził jako przepowiednię o sobie samym. W tym bo­
wiem miejscu, gdzie leżał, nagle doznał gwałtownego bólu.
Obecni przenieśli go na łoże, a następnie do domu, w któ-^
rym przebywał gościnnie, i tam wydał on ostatnie tchnie­
nie. Taki był koniec tych, co uwłaczali Ambrożemu, a wi­
dząc to obecni dziwili się bardzo.
(55) Przeto zachęcam i zaklinam wszystkich, którzy będą
czytać tę księgę, aby naśladowali życie świętego męża,
chwalili łaski Boże i unikali oszczerstwa, jeśli wolą mieć
wraz z Ambrożym uczestnictwo w zmartwychwstaniu do
życia niż wraz z oszczercami ponieść karę, której każdy
człowiek mądry będzie unikać. Proszę zaś twojej łaska­
wości, ojcze Augustynie, abyś raczył modlić się za mnie,
uniżonego grzesznika, wraz ze wszystkimi świętymi, któ­
rzy z tobą wzywają imię Pana naszego Jezusa Chrystusa
w prawdzie, abym uzyskawszy odpuszczenie moich grze­
chów uniknął kary, ponieważ w otrzymywaniu łask nie
byłem godny stać się równym tak wielkiemu mężowi.
BIBLIOGRAFIA

Zainteresowanie św. Ambrożym było u nas niewielkie. Pozy­


cje wymienione przez Estreichera należą w większości do dziedziny
dewocji. Dopiero okres międzywojenny przyniósł pewne ożywienie
na tym polu. Nie mamy dotąd pełnej monografii Ambrożego. Z kil
kudziesięciu jego dzieł przetłumaczono tylko kilka mów i De offi-
ciis ministrorum, W niżej podanej bibliografi staraliśmy się podać
wszystko, co o Ambrożym u nas napisano. Pominęliśmy tylko pozy­
cje czysto dewocyjne. Stosujemy układ chronologiczny.

I Wydania
1. De virginibus I 2: Acta Martyrum. Wydał Ryszard Ganszyniec,
Lwów (b. d. ok. 1937). (Teksty „Filomaty”, nr 44) s. 14—23.
2. Epistoła 18: Koniec religii starożytnej. Wydał Ryszard Ganszy­
niec, Lwów (b. d. ok. 1937). (Teksty „Filomaty”, nr 44 a) s. 14—
—28.
3. Małunowiczówna Leokadia, Roma Christiana. Podręcznik łaciny
chrześcijańskiej. Lublin 1961, s. 123—134. — Daje urywki z De
officiis, De sacramentis, De Abraham, Expositio evangelii se-
cundum Lucam oraz Epistoła 8 i 51. Z poezji: Aeterne rerum
Conditor i Spłendor Paternae głoriae (tamże, s. 200—201).

II Przekłady
1. Homilia na uroczystość Obrzezania Pańskiego. Tłum. ks. St. K.,
„Homiletyka” (Włocławek) 31 (1913) 367—369. — Jest to fra­
gment z dzieła Expositio evangełii secundum Lucam II 5a—57.
PL 15, 1654—1655.
2. Homilia na niedzielę IV po Zielonych Świątkach. Tłum. ks. St.
K., „Homiletyka” (Włocławek) 30 (1913) 262-266- — Jest to ury­
wek z dzieła Expositio ewangelii secundum Lucam IV 68—79.
PL 15, 1717—1720.
3. Homilia na niedzielę XV po Zielonych Świątkach. Tłum. ks. St.
K., „Homiletyka” (Włocławek) 30 (1913) 433—489. — Urywek z

252
dzieła Expositio evangelii secundum Lucam V 89—92. PL 15,
1475—1476.
4. Homilia na niedzielę I Adwentu. Tłum. ks. St. K., „Homiletyka”
(Włocławek) 31 (1913) 207—209. — Jest to fragment dzieła Expo­
sitio evangelii secundum Lucam X 36—45 (do perykopy Łk 21,
25—33) PL 15, 1905—1907.
5. Homilia na niedzielę XXIII po Zielonych Świątkach. Tłum. ks.
St. K., „Homiletyka” (Włocławek) 31 (1913) 141—143. — Jest to
przekład fragmentu z 3 księgi D e virginitate 16, 99. PI 16, 305.
6. Kazanie św. Ambrożego o tajemnicy Paschy. Przeł. Tadeusz Ka-
ryłowski S. J., „Sodalis Marianus” 24 (1925) 124—126. — Nie jest
to autentyczna mowa Ambrożego. Figuruje jako Sermo 35. De
mysterio Paschae II. PL 17, 695—698. Prawdziwy autor nie zo­
stał dotąd zidentyfikowany.
7. Pieśń poranna (Aeterne rerum Conditor). Tłum. Jadwiga Gam-
ska-Łempicka. W: Hymny średniowieczne. Lwów 1934, s. 40—
—43.
8. Czuj Jan ks., Kapłan winien unikać plebejskiej drogi, „Homo
Dei” 7 (1938) 325—327. — Jest to przekład 28 Listu św. Ambro­
żego (do Ireneusza). PL 16, 1095—1098.
9. Sw. Ambroży, Mowy. Z łaciny przetłumaczył, wstępem i ko­
mentarzem opatrzył ks. dr Jan Czuj. Poznań 1939. POK 21.
10. Pieśń o pianiu kura. Tłum. z łaciny Zygmunt Kubiak, „Tygod­
nik Powszechny” 1963 nr 15.
11. .Bober Andrzej S. J., Antologia patrystyczna. Kraków 1966, s.
106, 163—174, 244, 552—555. — Daje fragmenty z De virginibus,
D e virginitate, D e institutione virginis, De fide, De interpella­
tio n lob, Expositio evangelii secundum Lucam, De obita Valen-
tiniani consolatio, Sermo contra Auxentium, fragmenty listów
19, 21, 42, 56, 63, 67 oraz trzy hymny: Aeterne rerum Conditor,
Deus Creator omnium i Splendor Paternae gloriae.
12. Święty Ambroży z Mediolanu, Obowiązki duchownych. Z orygi­
nału łacińskiego przełożył Kazimierz Abgarowicz. Przekład
przejrzeli Jan Sajdak i Jan Wikariak, Warszawa 1967, Pax,
s. 224. — Przedmowę napisali Jan Sajdak i Jan Wikariak.

III Opracowania
1. Skarga Piotr S. J., Żywot św. Ambrożego, biskupa mediolańskie­
go, doktora kościelnego pisany od Paulina kapłana, jego rowie-

253
śnika i towarzysza, na prośbę św. Augustyna. Przydało się z
Baroniusza to, co z ksiąg samego Ambrożego i z innych zebrał.
W: Żywoty Świętych. Tom IV, Kraków 1936, s. 392—107. —
Pierwsze wydanie Żywotów Świętych wyszło w Krakowie
(1579).
2. Bembus Mateusz S. J., Bellator christianus, id est ratio Chris­
tiane, pie feliciterque helia et apparandi et gerendi, summo-
rum imperatorum, regum et aliorum christianorum ducum,
exempta expressa et notis brevïbus illustrata. Accesserunt SS.
Ambrosii et Augustini militaria monita (...). Kraków 1617. Prze­
druk tamże 1618, Oliwa 1688.
3. X. M. K. B. P. (Ks. Michał Korczyński, biskup przemyski), O ży­
wocie, czynach i pismach św. Ambrożego mediolańskiego arcy­
biskupa. „Przyjaciel Chrześcijańskiej Prawdy”. R. III, zeszyt 1,
Przemyśl 1835, s. 40—70. — Pierwsza to obszerniejsza polska
praca o św. Ambrożym. Autor starał się podać zarys życia
i omówić twórczość Doktora. Rozprawa ta niewątpliwie osiągnę­
ła swój cel. Za surowo ocenił ją Barącz pisząc: „Cała rozpra­
wa o żywocie, czynach i pismach św. Ambrożego w najwięk­
szym pośpiechu była pisana, przeto pozbawiona jest tej powagi,
która jedyną jest rękojmią prac naukowych” (dz. cyt. pod nr 5,
s. 12).
4. Hołowiński Ignacy ks., Homiletyka. Kraków 1855, s. 81—87. —
Charakterystyka Ambrożego jako mówcy i kilka fragmentów z
dzieł w przekładzie polskim.
5. Barącz Sadok O. P., Żywot i przegląd dziel świętego Ambroże­
go, biskupa Mediolanu i doktora Kościoła katolickiego. W: „To­
warzysz Duchowieństwa Katolickiego”, rocznik pierwszy. Tar­
nopol 1864, s. 9—183. — Praca Barącza jest często opisowa i re­
jestracyjna. Brak jakiejkolwiek syntezy i charakterystyki.
%
6. Hefele Karol Józef ks., Ambroży Mediolański. W: Encyklo­
pedia Kościelna (Nowodworskiego), t. I, Warszawa 1873, s. 173—
—175. — Tłumaczył ks. Teofil Jagodziński.
7. Ks.... (sic!), Wyjaśnienie homilii św. Ambrożego w brewiarzu:
Commune plurimorum martyrum, 2 loco, lectio 8, „Bonus Pa­
stor” (Lwów) 8 (1886) 72—72. — Na podstawie trzech różnych
rozprawek umieszczonych w czasopiśmie „Der Katholik” 1879,
1881, 1885.
8. (Anonim), O Autorze hymnu „Te Deum”. „Przegląd Kościelny”
(Poznań) 7 (1886) 305—308. — Artykuł całkiem przestarzały.

254
Autor ma tylko wątpliwości, czy autorem jest sam Ambroży,
czy też ułożył ten hymn wespół z św. Augustynem przy jego
chrzcie.
9. Skowronek Michał ks., Ambroży św. W: Podręczna Encyklopedia
Kościelna, t. I-II, Warszawka 1904, s. 162—166. — Zamykając
swój artykuł pisał autor z ubolewaniem: „Dzieł św. Ambrożego
na język polski dotąd nikt nie tłumaczył”.
10. Mausbach Józef ks., Starochrześcijańskie i współczesne poję­
cia o powołaniu kobiety. Trzy rozprawy. Poznań 1908. — Roz­
prawa pierwsza: Święty Ambroży z Mediolanu o powołaniu
i godności kobiety, s. 7—68.
11. Różyński Franciszek ks., Die Leichenreden des hl. Ambrosius.
Wrocław 1909 (dysertacja). — Autor tej pracy, prof, egzegezy
w Pelplinie, został zamordowany przez Niemców 20. X. 1939 r.
12. Lisiecki Stanisław, Quid S. Ambrosius de SS. Eucharistia do-
cuerit inąuiritur. Wrocław 1910 (dysertacja).
13. Grzelak Władysław ks., Kiedy powstało Te Deum? „Miesięcznik
Kościelny” (Unitas) 10 (1913) 135—140. — Autor twierdzi, że
część I powstała przed 252 r., część II ok. połowy IV w., część
III pod koniec IV lub na początku V w.
14. Grzelak Władysław ks„ Kto jest „autorem” Te Deum ? Tamże,
s. 214—218. — Autorem w cudzysłowie, bo trzeba tu raczej mó­
wić o tym, kto poszczególne części zestawił. Nie wiadomo, czy
był nim Ambroży, czy Augustyn, czy Nicetas z Rem es jany. —
Oba artykuły Grzelaka są popularyzacją wyników badań Kle­
mensa Blumego S. J. v: Ursprung des ambrosianischen Lobge-
sanges. „Stimmen aus Maria Laach” 81 (1911) 274—187, 401—
—414, 487—503.
15. Morawski Kazimierz, De scriptoribus Romanis III et IV post
Christum natum saeculi observations (De Arnobio — Lactantio
— Ambrosio — Ammiano Marcellino — Claudiano). PAU Wy­
dział Filologiczny. Rozprawy t. IX, nr 2. Kraków 1921. — Oma­
wia ślady wykształcenia retorycznego w pismach Ambrożego,
np. śmiałe porównania a przenośnie (czerpane zresztą z psal­
mów i proroków). Utartym zwrotom klasycznym nadaje nową
treść, np. maiores nostri = patriarchowie Starego Testamentu.
16. Zieliński Tadeusz, Chrześcijaństwo starożytne a filozofia rzym­
ska. Zamość 1921 (odbitka z „Gazety Lwowskiej”).
17. Morawski Kazimierz, Zarys literatury rzymskiej. Kraków 1922.

255
— O utworach prozaicznych s. 326—329; o utworach poetyckich
s. 3/9—380.
18. Dziech Józef, De s. Ambrosii luminibus consolandi. „Eos" 25
(1921/1922) 25—38.
19. Karyłowski Tadeusz S. J., „Exultet”, jego pochodzenie i dzie­
je. „Przegląd Powszechny” 157 (1923) 221—240. — Opowiada się
zdecydowanie za autorstwem św. Ambrożego na podstawie we­
wnętrznego podobieństwa stylu Exultet do sposobu wyrażania
się mediolańskiego biskupa. Czas powstania określa na lata
380—390.
20. Broglie L. (de), Sw. Ambroży. Kraków 1926. — Rec.: ks. Teofil
Długosz, „Gazeta Kościelna” 34 (1927) 118—119.
21. Karyłowski Tadeusz S. J., Pochodzenie hymnu „Te Deum
„Przegląd Powszechny” 174 (1927) 59—73. — Opowiada się na
podstawie podobieństwa stylu Te Deum do ambrozjańskiego
Exultet za autorstwem św. Ambrożego-
22. Abt Stefan ks., Święty Ambroży. Szkic biograficzny. Z okazji
święta w dniu 7 grudnia. „Przegląd Katolicki” 67 (1929) 743—
—745.
23. Wilanowski Bolesław, Rozwój historyczny procesu kanoniczne­
go. Pierwszy proces kościelny w starożytności chrześcijańskiej.
Wilno 1929, s. 53—56. — O procesie w związku z Indykcją, por.
Ambrożego List 5. PL 16, 891 nn.
24. Ujdą Jan, Hymn „Te Deum laudamus” a św. Augustyn i jego
czasy. „Mysterium Christi” 2 (1931) 295—298.
Także: „Ruch Teologiczny”. Dodatek informacyjny do kwartal­
nika „Collectanea Theologica” rok III (lipiec 1931) 1—4.
25. Stach Piotr ks. (rec.): Dr J. Huhn, Ursprung und Wesen des
Bösen nach der Lehre des Kirchenvaters Ambrosius. Paderborn
1933. „Gazeta Kościelna” (Lwów) 41 (1934) 149—150.
26. Czerniawski L., Sw. Ambroży Doktor Kościoła, 340—397. Po­
znań 1934 („Postacie Świętych” 58).
27. Pastuszka Józef ks., Sw. Ambroży a kultura antyczna. „Prąd”
30 (1936) 3—12.
28. Małunowicz Leokadia, De ara Victoriae in Curia Romana quo-
modo certatum sit? Wilno 1937. „Rozprawmy i Materiały Wydz. I
Tow. Przyj. Nauk w Wilnie”, T. IX, z. 2.
Rec.: 1. Więckowski Stanisław, „Przegląd Historyczny” 36 (1946)
164—166.

256
2. Ganszyniec Ryszard, „Przegląd Klasyczny'*' 3 (1937)
822—824.
3. Ks. M. M., „Ateneum Kapłańskie” (1938) 95.
29. Więckowski Stanisław, Z dziejów ostatniej reakcji pogańskiej
io Rzymie starożytnym, „Przegląd Klasyczny” 3 (1937) 27—78.
30. Czuj Jan ks., Praktyczne uwagi św. Ambrożego dla kaznodziei,
„Przegląd Katolicki” 76 (1938) 6—8, 23—25. — W tym artykule
dał Czuj przekład drugiego Listu św. Ambrożego (do Konstan-
cjusza) opuszczając rozdziały 19—25. Przekład ten przedrukował
w swym wydaniu Mów św. Ambrożego, Poznań 1929, POK 21,
s. 90—105.
31. Czuj Jan ks.. Święty Ambroży w świetle swoich listów. War­
szawa 1939. — Przedruk cyklu artykułów z „Przeglądu Kato­
lickiego” 1938—39.
32. Czuj Jan ks., Caritas u św. Ambrożego. „Caritas” (Tarnów) nr
32 (maj 1948).
33. Svoboda Karel (rec.), Cazzagina J„ Note Ambrosiane. Appunti
intorno alio stile delle omelie virginali. Milano 1948. „Eos” 44
(1950), s. 153—154.
34. Kotyński Leon, Metryka hymnów brewiarzowych. „Ruch Bi­
blijny i Liturgiczny” (1958) 292—317.
35. Łapicki Borys, O spadkobiercach ideologii rzymskiej. Okres
chrystianizacji cesarstwa rzymskiego. Łódź 1962, s. 40—68.
36. Gulbinowicz Henryk ks., Etyczne poglądy św. Ambrożego na
dobra materialne i prawo własności. „Studia Warmińskie” I,
Olsztyn 1964, s. 259—282.
37. Gulbinowicz Henryk ks., Moralna ocena pracy ludzkiej w pis­
mach św. Ambrożego, „Studia Warmińskie” II, Olsztyn 1965,
s. 261—278.
33. Paulin z Mediolanu, Zycie św. Ambrożego. Fragmenty przeł.
Andrzej Bober S. J.: Antologia patrystyczna, Kraków 1966,
s. 158—163.
39. Campenhausen Hans (von), Ojcowie Kościoła. Przeł. Kazimierz
Wierszyłowski, Warszawa 1967, Pax, s. 258—294.
INDEKS BIBLIJNY
(cytaty z Pisma św.)

Rdz Pp
1,3—4 131 4,13 161
1,6.7.27 14 6, 4* 11, 14
1, 26 21, 39, 75, 204 6, 13* 66
2,24 13 29,5 51
11,5* 215
11,7* 184
14,14—16 10 Joz
15, 1—5 10
18,2—3 30 2, 18—21 192
18,21 215 5,14 10
19,24* 14 5, 16* 99
22, 16* 62 6,4—14 10
6,20 192
6, 22—25 192
Wj

3.5 99 1 Kri
3.6 31
3,14 31, 164 18,7* 161
7,1 * 163
15,2* 90
15,6 64 (1)
15,11* 155 2 Kri
19,5* 112
H-*

00

33,20 222
CO

35,27 47
39, 22—23 48
3 Kri

Kpi 5,1 9
10,1—13 9
11,44* 73 22,19* 178

Lb Job

13,24—25 157 3,8 166


13,34 80 9,8* 166
23,19* 29 36,4 54

258
38, 36* 47 79, 2* 180
42, 2* 55 80,10* 26
81,6 163
82,19 82
Ps 34,8 94
85,2 187
2.7 164. 191 85, 2-161 188
8. 5—6* 60 86, 4* 192
8,8 198 86, 5* 81
9,15 121 87, 4—5* 87
10, 5 118 88, 7* 155
11,7 160 88, 20 88
11, 7* 48 88, 20* 54, 84,
12, 6 50 88, 21 187
15,10 187 88, 39—40 111
18,2 120 88,39—42 100
18,13 44 83, 48* 111
21,2 34 89,1 88
21,7 59 89, 2* 96
21,11 34 93, 9* 212
21,13. 19 35 94, 6 67
23, 7* 118 98,6 222
23,8 118 99,3 15
23, 8* 119 103,15 45
23, 9* 119 103,15* iiia
23,10 119 103, 24 33, 91,
24, 4* 93 109,1* 70, 71,
26*4 181 109, 3 33, 43, 9
29,10* 74 113, B, 3 142
30,3 90 115,11 192
30, 9.12. 17 187 115,13* 187
31,1 84 115,16* 187
32,4 30 115,17 187
32,6 127 117,1 51
32,9 37, 57 117, 6 170
35,10 20 117, 8 51
39, 9* 56 117, 8* 170
44, 2 43, 52, 149 117,9* 170
44, 6. 8 15 117,14 88
45, 7* 82 117,16 64 (1)
50,6 50 117,19 120
52,1 73 118, 89* 25
52, 3* 215 118, 91* 150, 1
53,8 56 121, 7* 91
55,11 84 123,, 8 63
61,2 208 125, 6* 100
61, 4* 208 130i, 1* 219
61,5* 208 138, 8* 109
68,10 12
70, 22- 23* 44 138,15* 103— i
72., 5— \8* 209 138, 16* 109
72, 8—!d 209 138, 24* 93
72,11* 209 140, 3 44
75,2 16 142, 2* 75

259
144,3 25 3,3 !95
146, 4* 211 6, 4—7 121
148,5 29 6,5* 44
148, 5* 102 6, 10* 76
7, 11* 221
9,6 94
Prz 9,6* 118
14,13--14* 222
3,19* 166 25, 4* 90
8, 22* 35, 92, 93, 95, 102 40,3 184
8,2:3 35 42, 8* 11
8, 23* 95 43, 10 22
8, 27* 165 43, 20 81 (1)
9, 1—4* 36 44,6 189
14,15 113 44, 24* 165
30,18—19* 169 45,11* 35, 211
45, 14* 14
46, 5* 29
Ekle 48, 12--13* 63
48, 12.13.15.16*
12,14* 85, 195 43,16 63
49, 5—6* 187
52, 6 54
53,2* 119
Pnp V 53, 4r 53
53, 5* 129
1,1* 52 53,7 103
4, 8* 100 53, 7* 60
5, 2* 120 53,8 33, 103
5,15* 100 63, 7* 52
5,16* * 100 63, 9* 87
7, 9* 52 65, 16--17* 40

Mdr Jer
7,26 52
7, 26* 20, 30 1,5* 9,144
7,27* 152 2, 21* 157
7,30 152 9, 10* 110
8,13 84 10, 11* 127
11, 18--19* 15
23, 18.22* U l
Syr 23, 24 37
23, 24* 184
3,22 222 27, 39 81 (1)
24, 5 39, 137 51, 25* 110
28,28 20

Iz Bar

1,18 45 3, 36—38* 16,65


1,22 97 3,38 218

260
Ez 3,11 98
3,14 222
18.20* 85 3,17 182
34, 23—24* 188 4, 10 172
38, 14—16* 78 4,10* 66,185
39,10—11* 78 4, 11 60.201
4, 22 174
5’ 8* 181
Dn 5, 34 221
5, 45 95
3.27* 93 5, 48* 182
3, 49—51 17 6, 11 112
3.92 30 6,19—24 14
7, 21* 12
13,42 216 8, 2 57, 74
8,17 68
8,17* 81
Am 9, 4 :218
9,8 114
5,27 11 10, 16 113
5,27* 53 10,24 60, 118
10, 24* 85
10,28* 58
11 , 2 —:3 117
Mich
11,10 117
6,3.4* 74 11,25* 184
11,27 13(1), 152, 212.
11,29 201
12,8 213
Nah 12, 25* 11, 104
12, 26 110
2, 7—8* (Sept.) 12, 42 9
13, 43* 105
14, 28 56, 166
Zach 14, 33 13(1), 40
14, 33* 110
2, 1* 220 15, 24 69
2,3—9* 53 15, 25 172
3,3.7* 93 16,16 13 (1), 76, 130
3, 8 137 16,18 121
6, 1 110 16,19 106
6, 12* 187 16, 23* 57
16, 28* 105
17,5 135, 182
17, 5* 31, 75
Mal 17,6 75
17,19 110
3,6* 44 19, 21 45
19, 28 180
19, 28* 178
Mt 20,14* 161
20,15* 51
2, 11 173 20, 21* 174
3,3* 184 20,22.23* 175

261
20, 23 174, 179 1, 44* 144
20, 30 186 1, 76 82, 117
2.1', 21 110 2,11 94
21, 37* 183, 216 2, 51 203
22,11--13* 120 2, 52* 217
22, 30* 179 4,3 88
22, 42--46* 184 5, 20* 83
24, 2 213 5,21 73
24,36 68 6, 8* 218
24,36* 210 6,36* 182
24, 44* 214 9, 26 107
24,45—46* 158 11, 29 221
25, 20* 160 12,14 221
25, 21 161 13, 28 106, 198
25,26—27* 159 17, 21 196, 197
25, 3il 107 17,31* 213
25, 36. 40* 205 19,10 127
26,39 54 19, 12 195
26, 39* 55, 57 19, 17 161
26, 63 13 (1) 19,20 161
26,64 71 19,23* 159
26, 64* 203 19, 27* 196
¡27, 40 13 (1) 20,13 216
27, 46 58 21, 8* 213.
27,54 40 21,11* 214
26,19* 11, 169 22, 32 129
26,20* 92, 197 22, 42* 203
23, 40--43 192
2», 42.43 106
Mk 23,43* 182
24,39 147
1,13* 88
1,25 110
2,9 12» J
3,17 121
5,6* 110 1,1 52, 94, 95, 1
8, 38 108 1,1—2 23, 42
8, 39* 105 1 ,1 - 4 13 (1)
9, 6* 25 1,2 143
10,17 49 1,3 18, 127, 150
10, 40 176 1, 3* 33
12,6 216 1,10—12* 137
13, 32 68, 209 1, 12 202
14, 61 13 (1) 1, 14 83
16,15 32 1,15 97
16,19 64 (1) 1,16 153
1,18 13 (1), 85
1,18* 86
1, 27* 99
Lk 1,29 52
1,30 96, 98
1,19* 178 1, 30. 27* 220
1,26 201 1,34 13 (1)
1,41 145 2,17 12

262
2.10* 83 8,38* 194
3 .8 56 8,42 21,38
3 .13 59 8,54* 188
3,13* 118, 147 8,56 63
3,16. 18 33 8,58 96
3.21 91
3.29 99
9, 4. 5* 92
4 ,5 172 10,11 51
4.22 172 10.17—18 146
4 .2 3 173 10.17—18* 193
4,34* 202 10,18* 51
5,17 153 10,29—30* 195
5,18* 61, 219 10.30 11, 18, 39, 63, 123, 219
5,19* 12, 39, 62, 125, 130, 132 10.35 163
5 ,1 9 —20* 132 10.36 64
5, 21 39, 57, 83, 148, 195 10,38 39, 86
5,22 152,177 11,4 * 149
5,22* 70, 176 11,41—42* 133
5, 23 24, 63, 75 11.43 133
5 ,2 6 167 12,19 132
5,26* 114, 148 12.27 55
5,27* 114 12,29* 76
5.30 191 12,41* 40
5.31 191 12.44 192
6,38 56 12,44* 190
6,40* 191 12,45* 1«)
6, 44* 71, 197 12,46 191
6,51* 64 12,49 193
6.52* 64 13.1 176
6 ,54 146 13,13* 130
6,58* 145 13,25 '42
7,8* 188 13.31 188
7 ,12 52 13, 31. 32 188
7.15— 16 65 13, 31. 32* 149
7.16 179, 191 13.37 55
7 .1 6 — 17* 65 14,1* 191
7,18* 65 14,3* 197
7 .1 9 35 14,6 25, 38, 93, 146, 165. 197
7,20* 208 14.9—10* 21
7,28 191 14.10 129
7,33* 188 14,10* .14, 69, 132, 167, 194
7,37 36 14.10—12* 104
8.14 43 14.11 14
8,14* 191 14.11.12 194
8,14— 15* 192 14.12 104
8 .1 6 171,129 14,13* 176
14, 23 184, 198
8,16* 74 14,26* 64
8.17 72 14.28 59, .157, 219
8.17— 18 171 14.29 59
8,18* 192 14.31 59
8.19 43 15.1 154
8, 25* 92, 191 15,22—23* 122
3.29* 201 15,26* 64

263
16, 5 183 1, 1* 190
16, 7* 121 1,3 88
16, 13* 193 1,4 13 (1)
16,14 188 1,20 24, 79, 84,
16,15 219, 221 1,24--25* 37
16, 15* 54, 57, 75, 108, 114, 135 1,25 102, 167
16, 27 38 3, 4* 90
16, 32 86 3, 30* 69
17, 1 163 4,3 30
17, 3 177 4, 17* 211
17, 3* 162 5, 5* 94
17, 4 177 5, 19 197
17,4 149 5,19* 187
17, 5* 149, 132 7,14 197
17, 10* 183 8, 3 87
17,19* 64 3, 7* 202
17, 21 125 8, 11 143
17, 22 39 8, 20 33
17, 22* 124 8, 21 33
17, 23 131 8, 21* 186
17, 23* 183 8. 22* 33
17, 24 181 8.23—30 97
17, 24* 65, 197 8, 29 33, 180
18. 37* 71 8, 32* 38
20, 17 33, 121 8. 34 70
20,17* 93 R 38 39* 208
21, 15. 16. 17* 158 9,5 99, 150, 209
9, 5* 27
10, 8* 161
Dz 11,20* 214
11, SS­-35* 151
1,7* 209, 215 II, 36 151,154
1, 18* 42 13, 14*: 81
2, 31 85
2, 33 64 (1)
2, 36 35 1 Kor
3,6* 87
4, 11. 12! 169 1, 9* 153
4,32* 13 1,13* 13
7, 38* 31 1,20 16
7, 55 64 (1) 1, 23 101
7, 56* 115 1, 24 13 (1), 18,
7, 59* 115 1,27* 16
7, 60* 116 1,30 88
9, 8—18! 192 2,4 64
9, 15 37 2,7 97
10, 34 180 2. 7—8* 89
13, 32—•33* 164 2,8 88
17, 28* 47, 91 2, 8* 59, 194
2,9 51
2, 10* 212
Rz 2,11* 213
3, 2* 158
1,1 37 3, 3 159

264
3,5* 160 Gal
3, 6 155
3, 6* 160 1,1 172
3,8 124, 160 1, 3—4* 38
3, 11 206 3,13 68, 205
3, 12 160 4,4 64, 96, 203
3, 19 16 4, 4* 34
4, 1 160 4, 8* 165
6, 17 13, 100
8, 4—5 52
8, 5 114, 136, 164, 171 iíii
8, 6* 15, 138, 150, 171
9,-22 158 1,14 206
9, 27* 81,185 1,17 185
10,4 51 1, 20 64 (1)
10, 4* 129 1,20--22* 208 '
11,3 122 2, 5 - 6* 206
11, 16 159 2,6 206
11, 26 147 2,10 91
12, 6 205 2, 20 128
12,9 --10 56 4,10 150
12, 11 56, 138 5, 2 38
13, 9 211 5, 5* 106
13,9* 222 5, 21* 198
13, 4.5i 176 5, 22 198
15, 19--20* 199 5, 23. 25 123
15, 21--28* 199 6,16. 1iT
¡ ’T
i ’T
i
15, 24 196
15, 24. 28* 196 F lp
15, 28* 200, 201
15, 48 149 1,23 197
15, 49 204 2, 6 62, 176, 186,
15, 52 73 2,6 - •7 60
2,6—7* 111
2, 6.7 123, 187
2 Kor 2,7 49, 93
2, 7—8* 66, 101
1, 19 164 2, 8 203
3,6 89 2,9 150
3, 17 33 2,10* 201
4,4 217 2, 11* 65
4,7 160 3,2 20
5, 16* 86 3,20--21* 207
5, 19 103 4, 7* 25
5, 21 63, 205
6, 16 184
8, 9* 93, 196 Kol
10,5 110
11, 12 220 1, 15 217
11, 17 216 1,15. 18 33
12, 2—4* 222 1,15* 20
12, 11 131 1,16 91, 141
13,4 58 1,16 --17 91, 154
13, 13* 153, 190 1,16. 17 108

265
1,17 150 2, 23—25* 159
1, 18 92, 206 3,9 194
2, 2—-3* 117
2,3* 210
2,6—9* 18 Tt
2,9 60, 66
2, 9* 106, 218 1, 2 216
2,12* 82 2, 13 183
2,13--14* 83 3, 9 158
3,1 64 (1) 3, 10* 89
3,1. 2* 71 3, 10--11* 20
3, 3. 10 204
3,8 204
3,9—10* 113
3,11 205, 207 Hbr
4,3 121
4, 3* 120 1,1 141
1,2* 20
1, 2—3* 211
1 Tes 1,3 30, 64 (1),
1,3—4* 101
3, 11 67 1,6 33
5, 1* 215 1,9 154
5. 10 146 1, 10* 166
2,8 198, 205
2, 8* 151, 199
2 Tes 2, 8. 9* 203
2,9 85
2, 16- 17* 67 2, 9* 60, 186
2, 10* 92
2, 14 92
1 Tym 2, 14* 102
2,46—3, 2* 102
1, 1* 106 4, 12* 134
1,4* 131 4, 14* 120
1, 4—7* 77 5,6 103
1,5 131 6 ,1 3 --14* 62
1, 11* 34 7, 3* 103
1.15 57 7, 22 101
2,5* 32 7,26 101
2,7 37 7, 26--27 101
2, 11 193 8, 1 64 (1)
4,1* 77 9, 16* 101
6, 13 84 10,12 64 (1)
6,13—16* 84 12,2 64 (1)
6.15 54, 83 13, 8* 164
6.16 85, 167, 220
6. 16* 82
1 P
2 Tym 1,19 89
2,6—8 128
1,9 35 2,7 95
2> 23 77 2, 13* 198

266
2, 23* 93 2, 23* 190
3, 22 64 (1) 2, 29* 154
4,1 103 3, 2* 21
4,1* 53 4, 2* 168
4*9 33
5,20* 40
2 P

1,4 43, 205 Ap


1, 10--11* 104
1,5 33
1,7—8;* 53
1 J 1,8 143
3, 20* 120
1. 1* 23, 95 4, 4* 178
1,3* 153 4, 10 178
1,5 85 5,1—7 64 (1)
2, 22* 77 7,11 178
2.23 77 13,6—7* 77
IMIONA I NAZWY

Aaron 47, 222 Gabriel 85, 164, 178


Abraham (Abrahamowe nasie­ Gog 78
nie) 9, 10, 30, 31, 62, 63, 96, Gracjan (cesarz) 9, 32, 44, 46,
102, 103, 106, 197, 204 53, 54, 75, 76, 80, 108, 117, 181,
Adam 96, 199 198
Aecjusz 19
Ambroży, św. 9
Apollos 124, 155, 160 Henoch 118
Apostoł (Jan) 183 Herod 183
Ariusz 11, 19, 20, 21, 23, 37, 41, Hieronim, św. 9
42, 43, 44, 57, 66, 68, 109, 114, Hiram, król 9
121, 140, 164, 172, 174, 185, 186,
215, 220, 221, 222
Auksencjusz 19 Izaak 31, 106, 197
Izajasz (Prorok) 44, 54, 63, 80,
90, 94, 95, 120, 129, 184
Babilon 81, 192 Izrael 16, 26, 47, 78, 215
Balaam 183
Booz 99
Jakub, Apostoł Starszy 121
Jakub, Patriarcha 31, 106, 121,
Chananejka 69, 172 144, 197
Jan (Chrzciciel), św. 144, 145,
221
Dawid (Dawidowe miasto) 25, Jan (Ewangelista), św. 23, 35, 40,
44, 60, 88, 90, 94, 161, 181, 184, 42, 61, 62, 77, 90, 97, 98, 99,
185, 186, 187, 188, 209, 219 127, 137, 153, 154, 162, 168, 172
Demofil 19 176, 189
Jeremiasz 16, 81, 110, 144
Jerozolima (Jeruzalem) 214, 220
Ebion 186 Jesse 188
Egipt 157 Jezus, syn Nawego 10. 99, 161,
1 Q9
Eklezjastes 85
Eliasz 30, 31, 87, 118, 178 Job 166
Elizeusz 87 Jonasz 221
Elżbieta 144, 145 Józef, św. 67, 203
Eneasz 87 Judasz 42, 208
Eunomiusz 19, 23
Euzebiusz z Nikomedii 111
Ewa 175 Konstancjusz (cesarz) 42

Filip (Apostoł) 21 Lewi atan 166


Eotyn 11, 23, 185, 186 Liban 100

268
Łazarz 58, 133 Rafael (Rafał) 85, 164, 183
Łukasz (Ewangelista), św. 216 Rahab 192
Rut 99
Magdalena, św. 121 Rybak (św. vJan Ewangelista) 23
Manicheusz 23, 55, 74, 185—6
Marc jon 55, 186
Marek (Ewangelista), św. 176, Sabeliusz 11, 23, 65, 66, 82. 185,
216 186
Mateusz (Ewangelista), św. 176, Salomon 9, 37, 102, 152, 169
216 Samarytanin 160
Melchizedek 103 Samarytanka 172
Mędrcy (Trzej Królowie) 16, 94, Saul 161
173 Septuaginta 80 (1), 81 (1), 110
Micheasz 178 Szczepan, pierwszy męczennik,
Mojżesz 30, 31, 90, 99, 102, 118, św. 31, 115, 116
157, 161, 163, 164, 178, 222
Nawe 99, 161, 192 Tobiasz 183
Tymoteusz, św. 106
Palladiusz 19
Paweł (Apostoł), św. 13, 15,
20, 22, 24, 25, 30, 34, 38, 47, 51, Uriel 85
58, 58, 60, 61, 62, 64, 66, 71,
76, 77, 80, 82, 84, 85, 88, 89, 91,
92, 97, 101, 102, 103, 106, 120, Walentyn 55, 186
123, 124, 134, 136, 138, 141,143, Wujek Jakub 9 (1), 30 (1)
150, 151, 152, 154, 155, 158,
159, 160, 163, 164, 165, 166, 167,
171, 172, 180, 185, 189, 190, 192, Zachariusz (Prorok) 93, 220
194, 198, 199, 201, 202, 204, 205, Zebedeusz (Zebedeuszowy syn)
206, 213, 215, 222 173, 177
Paweł z Samosaty 186
Piłat 71, 183
Piotr (Apostoł), św. 20, 30, 31, Żyd. Żydzi, 10, 16, 26, 43, 50, 52,
42, 43, 55, 56, 57, 58, 68, 76, 61 65, 73, 76, 89, 95, 99, 100,
87, 89, 104, 129, 130, 158, 166, 103, 162, 172, 173, 183, 186, 194,
198, 222 196, 204, 208, 219
WYKAZ SKRÓTÓW

Rdz Księga Rodzaju (Genesis)


Wj „ Wyjścia (Exodus)
Kpł „ Kapłańska (Leviticus)
Lb „ Liczb (Numeri)
Pp „ Powtórzonego Prawa (Deuteronomium)
Jaz „ Jozuego
1 Kri „ I Królewska
2 Kri „ II Królewska
3 Kri „ III Królewska
Job „ Joba
Ps „ Psalmów
Prz „ Przysłów
Ekle „ Eklezjastesa
Pnp Pieśń nad pieśniami
Mdr Księga Mądrości
Syr Mądrość Syracha (Eklezjastyk)
Iz Proroctwo Iza j as za
Jer „ Jeremiasza
Bar „ Barucha
Ez „ Ezechiela
Dn „ Daniela
Am ,, Amasa
Mich „ Micheasza
Nah „ Nahuma
Zach „ Zachariasza
Mai „ Malachiasza
Mt Ewangelia św. Mateusza
Mk „ św. Marka
Łk „ św. Łukasza
J „ św. Jana
Dz Dzieje Apostolskie
Rz św. Pawła List do Rzymian
1 Kor „ 1 List do Koryntian
2 K or „ 2 List do Koryntian
Gal „ List do Galatów
Ef „ List do Efezjan
Flp „ List do Filipian
Kol „ List do Kolosan
1 Tes „ 1 List do Tesalomiczan
2 Tes „ 2 List do Tesaloniczan
1 Tym „ 1 List do Tymoteusza

270
2 Tym św. Pawła 2 List do Tymoteusza
Tt „ List do Tytusa
Hbr „ List do Hebrajczyków
1P List 1 św. Piotra
2P „ 2 św. Piotra
1J „ 1 św. Jana
Ap Apokalipsa św. Jana

Vous aimerez peut-être aussi