Vous êtes sur la page 1sur 352

SPRAWA ZYGMUNTA UNRUGA

Ratusz trybunalski w Piotrkowie.


SPRAWA
ZYGMUNTA UNRUGA
EPIZOD HISTORYCZNY Z CZASÓW SASKICH
1715–1740

PRZEZ

Alexandra Kraushara.
„L a vérité salutaire, n’est-elle donc de-
scendue du Ciel, que pour être aux habi-
tans de notre Globe une occasion perpé-
tuelle d’erreur, de guerre, de haine et de
division?”

K R A K ÓW.
G. GEBETHNER I SPÓŁKA.

1890.
KRAKÓW. — DRUK WŁ. L. ANCZYCA I SPÓŁKI,
pod zarządem Jana Gadowskiego.
M
ATERYAŁY historyczne, stanowiące kanwę niniej-
szego opowiadania, występują po raz pierwszy na
widownię publiczną — dobyte z kryjówek archiwal-
nych i z rzadkich, a cennych druków, ocalonych szczę-
śliwie z rąk, które, w pierwszej połowie XVIII wieku,
gorliwie nad ich zniszczeniem pracowały…
Przyczyna takiej zaciętości w tłumieniu prawdy fak-
tu, niepośledniej dla dziejów ojczystych doniosłości, rzu-
cającego jasne, choć krwawe światło, na ludzi i stosunki
pierwszej ćwierci XVIII wieku, wyjaśniającego nam
ukryte sprężyny tych czynników zaślepienia i namięt-
ności, które, naturalnym biegiem wypadków doprowa-
dzić musiały naród do rozdwojenia, do wyznaniowych
sporów i obluzgały go krwią ofiar głośnej toruńskiej ka-
tastrofy, ujawni się w toku niniejszego opowiadania.
Bez żadnej z góry powziętej tendencyi, z ciekawością
badacza usiłującego w bezstronnej obserwacyi zjawisk
społecznych znaleźć klucz do rozwikłania zagadki nie-
zwykłego i sprzecznego z charakterem i usposobieniem
narodu rozbudzenia się namiętności religijnych w Polsce,
w zaraniu XVIII wieku, — rozwinie autor przed oczyma

—5—
czytelnika dramat dziejowy, pełen grozy i doniosłości ety-
cznej, niepozbawiony wszakże uroku owych kartonów
Grottgera, które, mimo swej smutnej treści, w sercu wi-
dza, pełne sympatycznych wzruszeń wywołują oddźwięki.
Bohater niniejszego opowiadania, Zygmunt Unrug,
starościc wałecki, szambelan dworu Augusta II i pułko-
wnik wojsk koronnych, żywy przyjmował udział we wszy-
stkich wypadkach, jakie się za panowania pierwszego
Sasa w Polsce, na szerokiej widowni politycznej roze-
grywały. Obyczajem większości wybitnych działaczy
owej epoki, przerzucając się kolejno z obozu do obozu,
był początkowo stronnikiem Augusta, następnie, w r.
1703 przymknął do konfederacyi województw poznań-
skiego i kaliskiego i w tym charakterze posłował do
Augusta II, opatrzony instrukcyą stanów skonfedero-
wanych; miał udział czynny w konfederacyi generalnej
warszawskiej, w r. 1704 i, ujawnieniem intryg króla,
oraz jego kochanki, Aurory Königsmarkowej, przeciw
niezawisłości Rzpltej uplanowanych, przyczynił się nie
mało do detronizacji Augusta; działał następnie, w r.
1709, jako stronnik Leszczyńskiego, w charakterze jego
posła nadzwyczajnego na dworach: pruskim, szwedzkim
i austryackim, poczem, po pogromie Karola XII pod Poł-
tawą, na nowo przed Augustem II się ukorzył i wiernym
odtąd tego króla pozostał stronnikiem, do chwili, gdy go
niespodziewana katastrofa, z orbity konfederacyi tarno-
grodzkiej, poza widownię wypadków krajowych wytrąciła.
Już ze względu na taką ruchliwość i udział we wszy-
stkich najważniejszych momentach dziejowych zarania
wieku XVIII w Polsce, osobistość Zygmunta Unruga za-
sługiwałaby na baczniejszą uwagę. Pozostałaby ona jed-
nak w niezasłużonym cieniu, gdyby nie ciekawość auto-
ra, który, znalazłszy w broszurce: Das betrübte Thorn,
wydanej w Berlinie, w roku 1725, przygodną wzmian-
kę, pod napisem: Casus Unrugianus, zapragnął wniknąć
bliżej w szczegóły opisanego tam faktu i nadspodziewanie
w poszukiwaniach swoich natrafił na mnóstwo bogatych

—6—
i nieznanych dotąd o sprawie Unruga szczegółów. Rezul-
taty owych poszukiwań, niepodrzędnego, śmiem sądzić,
dla dziejów ojczystych znaczenia, ujawniły dowodnie po-
żytek płynący z zagłębiania się w owę kopalnię faktów
obyczajowych, jaką leżące niestety odłogiem, księgi wy-
roków Trybunalskich Archiwum Głównego królestwa,
dla ciekawego badacza przedstawiają. Pod owemi zbut-
wiałemi okładkami, pękatych i z trudnością odcyfrować
się dających ksiąg, kryje się rozwiązanie niejednej za-
gadki politycznej i obyczajowej w przeszłości narodu,
mieści się nieprzebrane bogactwo szczegółów ponęt-
nych, nie tylko dla dziejopisarza zawodowego, ale i dla
powieściopisarza-artysty. Ukryte pod suchemi formuł-
kami i terminami prawnemi stosunki obywatelskie, spo-
łeczne i polityczne, drgają tam tętnem namiętności, wpły-
wów i intryg, obnażając duszę ludzką z pozornego blich-
tru stanowych i kastowych aspiracyj, ukazując ją taką,
jaką się w codziennych, niezabarwionych szkiełkiem hi-
storycznej perspektywy, stosunkach, oczom współczes-
nych przedstawiała.
Na takie, niepomierne dla dziejów wewnętrznych zna-
czenie Trybunalskich sądów i wyroków, oddawna już
zwracano badaczy historycznych uwagę. Majestat owej
instytucji, noszącej urzędową nazwę Najjaśniejszego
Trybunału, w dziejach polskich znaczył tyle co król, ile
cała Rzplita na generalnych sejmach i przeciwstawiał
częstokroć swoję potęgę, potędze i splendorowi szlach-
ty, króla i całej Rzpltej. Wyroki Trybunałów były osta-
tecznemi. Łaska królewska zmieniać ich nie była w sta-
nie. Dekret ferowany przez sąd, z deputatów konsystor-
skich i obywatelskich złożony, kruszył potęgę i wszech-
władzę magnatów i szlachty, rzucał na szalę stosunków
ludzkich ostateczne słowo potępienia, które, w rzadkich
jedynie wypadkach, najwyższe ciało reprezentacyjne
Rzpltej — sejm zmieniać było władnem.
Nigdy jeszcze w tak wyraźnym i doniosłym stopniu
nie ujawniła się wszechpotęga Najjaśniejszego Trybu-

—7—
nału Rzpltej, ile właśnie w sprawie, stanowiącej wątek
niniejszego opowiadania. Bezowocnie nad uchyleniem
dekretu, w r. 1715 przeciw Unrugowi ferowanego, siliły
się wszystkie czynniki wpływowe, nietylko w Rzplitej,
ale nawet poza jej granicami: król, konsystorz poznań-
ski, biskupi, prymas, posłowie dworów zagranicznych,
nawet nuncyusz Santini, arcybiskup Trebizondzki, imie-
niem papieża Innocentego XI okazali się bezsilnymi w
dążeniach do restytucyi zapadłego wyroku, aż dopiero
sejm Grodzieński z r. 1726, po jedenastu latach ciąg-
łych starań opiekunów skazanego, niemogąc naprawić
w zupełności zrządzonej krzywdy, poważył się, na in-
stancyą tych, od których pierwsze słowo oskarżenia w
r. 1715 wyszło, uratować, choćby częściowo, to, co jesz-
cze do uratowania pozostało…
Ta to właśnie charakterystyczna strona sprawy Un-
ruga, roztaczająca się na szerokiej widowni wypadków
historycznych epoki Augusta II, nadaje owej sprawie
wyjątkowe znaczenie i do zrozumienia dokładniejszego
ludzi i stosunków owej epoki ważnym staje się przy-
czynkiem.
Wszystko, cokolwiek podówczas miało w Rzpltej zna-
czenie; w około czego, jakby około idealnej osi obracała
się sfera interesów, wpływów, namiętnostek i aspiracyj
szlacheckiego narodu, wszystko to, zahacza się o taje-
mne kółka nadające ruch całej ówczesnej machinie pań-
stwowej, a między tem i o jedno, niepośledniego zna-
czenia kółko sprawy Unruga, z normalnego biegu, siłą
nieszczęsnych okoliczności wytrącone.
Ale, obok tej, że tak powiem, p o l i t y c z n e j strony
sprawy, jest jeszcze inna, równie ważna, odsłaniająca
nam widnokrąg ducha narodowego i owych prądów umy-
słowych i etycznych, jakie, w zaraniu XVIII wieku, falą
racyonalistycznych zachcianek, ujście dla siebie w Pol-
sce znaleść pragnęły. Wobec takich chwiejnych, sła-
bych, niemniej jednak znaczących objawów racyonali-
zmu, jaki się, pomimo bulli Unigenitus, do Polski prze-

—8—
drzeć usiłował, staje do walki zbrojna tradycyą i pomo-
cą rozwielmożnionego za Augusta II Zakonu Jezuitów,
r e a k c j a k a t o l i c k a , podejmująca walkę z różno-
wiercami, stojąca czujnie na straży ortodoksyi katoli-
ckiej i prowadząca naród szlachecki w Trybunałach —
na drogę bezwzględnej surowości przeciw najlżejszym
objawom nieprawomyślności, w Sejmach — na drogę
rugowań dyssydentów z poselskiego koła, w sferze publi-
cystyki — na drogę zjadliwych pamfletów, skierowanych
przeciw różnowiercom…
Ona to wreszcie, na rynkach miast, wznosi ruszto-
wania, na których, pod cięciem katowskiego miecza,
spadają głowy ofiar międzywyznaniowych uprzedzeń i
rozterek i wywołuje interwencyą sąsiednich mocarstw,
zakończoną podziałową katastrofą.
Wobec tak smutnej widowni wypadków, budzących
w duszy badacza dreszcze współczucia i naturalnych
wzruszeń, trudno się uchronić od smutnych i poważnych
refleksyj… Z tem wszystkieni, historya nie jest bajką,
z nieuchronnym ad usum Delphini morałem końcowym.
Miotanie gromów na przeszłość, stawianie jej pod prę-
gierzem zarzutów, za to, że odmiennym od pożądanego
w imię humanizmu poszła kierunkiem, nie jest ani zada-
niem, ani celem obrazu historycznego, pełniącego funk-
cyą panoramy, która, przez niezabarwione żadną przy-
mieszką tendencyi szkło, ukazuje nam przeszłość w
oświetleniu w ł a ś c i w e m , przeszłość t a k ą , j a k ą
b y ł a w rzeczywistości, a nie t a k ą , jaką, według ży-
czenia malarza, być p o w i n n a b y ł a …
W przekonaniu, zdobytem rozmyślaniem i obserwa-
cyą bezstronną zjawisk społecznych, że do dziejów prze-
szłości niepodobna stosować słówka: g d y b y , o b y ,
i, że życie każdego narodu rozwija się swobodnie, we-
dług praw narzucanych okolicznościami chwili, i, że w
niem są dobre i złe, szlachetne i dobre, wzniosłe i po-
ziome momenta, starałem się przedstawić na płótnie ni-
niejszego obrazu dramat c z y s t o l u d z k i , bez żad-

—9—
nej z góry powziętej tendencyi, w oświetleniu źródeł nie-
zmiernie ciekawych i charakterystycznych, z uwzględ-
nieniem p o r ó w n a w c z e g o punktu widzenia, który
najlepszy stanowi miarozkaz, że te fakta, które nas
smucą w przeszłości naszego narodu, powtarzały się i po-
wtarzają w dziejach wszystkich narodów bez wyjątku,
w dziejach powszechnych, czynnikami których nie są
i d e e , lecz l u d z i e , ze wszystkiemi nieodzownemi od
natury ludzkiej słabostkami i affektami.
Najlepszem świadectwem takiego właśnie punktu wi-
dzenia autora w obserwacyi zjawisk stanowiących pod-
kład niniejszej pracy, będzie w oczach każdego nieu-
przedzonego czytelnika, spokojny i beznamiętny pogląd
na sprawę dyssydentów polskich, z dziejami bohatera ni-
niejszego opowiadania ścisłemi węzłami połączoną. Ży-
wioł wyznaniowej nietolerancyi, jako pobudka i główny
motyw ferowanego w r. 1715 przeciw Unrugowi dekre-
tu, stanowił w końcu XVII i w początkach XVIII wieku
dziejowe tło rozwoju społeczeństw zachodnich i we Fran-
cyi Ludwika XIV, w Anglii i w Niemczech stał się źró-
dłem wielu nadużyć, które, epidemicznie na umysły współ-
czesnych działając, takież same objawy i w innych spo-
łeczeństwach nieustannie wywoływały. Międzywyzna-
niowa nietolerancya panuje w jednakiej sile w społe-
czeństwach katolickich i protestanckich, uzbraja kościół
anglikański orężem prześladowań katolików; wyznaw-
ców konfessyi augsburskiej podnieca przeciw kalwinom.
Zapala ona zarzewie wyłączności i ograniczeń innowier-
ców w prawach obywatelskich między ludami pod jed-
nem nawet berłem żyjącymi. Jednocześnie, gdy na sej-
mie Grodzieńskim w r. 1718 rozegrywa się poraz pier-
wszy w Polsce scena rugowania z rycerskiego koła posła
kalwińskiego, Piotrowskiego, w tymże samym czasie,
w podwładnej Augustowi II Saksonii, stany saskie za-
wierają między sobą konwencyą, aby ograniczyć inno-
wierców w prawie nabywania nieruchomości i funkcyo-
nowania w charakterze posłów na sejmach… (E. W. Böt-

— 10 —
tiger: Gesch. des Kurst. und Königr. Sachsen. Hamburg.
1831. T. II, str. 262).
Przykładów tego rodzaju wieleby można przytoczyć
i wykazać, że nawet sprawa Toruńska nie była unikatem
w dziejach polskich XVIII wieku, lecz że obok niej i na
widowni innych krajów podobne krwawe sceny fanaty-
zmu, z mniejszym jedynie aparatem rozgłosu, często-
kroć się rozegrywały.
W pobieżnym przeglądzie źródeł użytych do niniej-
szej pracy, na pierwszem miejscu wymienić należy: Wy-
roki Trybunału Piotrkowskiego z lat 1715–1741, skol-
lacyonowane przy łaskawej pomocy Sz. Prof. Pawiń-
skiego.
Do pierwszych lat politycznej i dyplomatycznej dzia-
łalności Zygmunta Unruga, posłużyła mi informacya
Czcigodnego Prof. Przyborowskiego o cennym kodeksie
rękopiśmiennym Biblioteki Ord. hr. Zamojskich, pod ty-
tułem: Chronicon rerum gestarum, ab anno 1700, ad
annum 1706, obejmującym między innemi przemowę
Unruga do króla Augusta II, w r. 1703, w Ujazdowie
wypowiedzianą, oraz zbiór listów odcyfrowanych przez
Unruga na zjeździe konfederacyi generalnej warszaw-
skiej, w r. 1704, które to listy skutecznie do detroniza-
cyi Augusta się przyczyniły. Niektóre z nich zamieścił
Załuski w zbiorze: Epist. hist. familiares, w tekście łac.
Odpisy instrukcyi udzielonej przez województwa
skonfederowane poznańsko-kaliskie Unrugowi, z posel-
stwem do króla Augusta w r. 1703, oraz respons
króla na poselstwo Unruga stanom skonfederowanym
udzielony, zawdzięczam łaskawej uczynności Dra Kęt-
rzyńskiego, kustosza biblioteki Zakładu Ossolińskich
we Lwowie.
Korzystając z pobytu w Berlinie, spożytkowałem dla
swej pracy cenne dzieła i broszury, do wyświetlenia epo-
ki panowania Augusta II służące, a uzyskawszy wstęp
do archiwum tajnego, otrzymałem odpisy dokumentów
odnoszących się do misyi Unruga do berlińskiego dwo-

— 11 —
ru, w r. 1709 załatwionej. Plon tutaj zebrany nie był
wprawdzie obfitym, lecz zadowolnił ciekawość moję,
gdyż znalazłem tam oryginalny list francuski Unruga,
do Colba von Wartenberga pisany.
Natomiast, nie powiodły się poszukiwania moje w
sprawie poselstwa Unruga na dwór wiedeński, w tame-
cznem archiwum tajnem podjęte, i w tej mierze musia-
łem poprzestać na wzmiankach o tem poselstwie, w in-
nych wiarogodnych źródłach odnalezionych.
Bogaty plon do sprawy Unruga zebrałem w Biblio-
tece Raczyńskich w Poznaniu. Dzięki uprzejmości jej bi-
bliotekarza, W. Sosnowskiego, otrzymałem odpisy waż-
nych i cennych druków:
Casus inauditus Unrugianus, sub nomine Titii, in
illustrissima ac per totum terrarum orbem Celeberrima
Sorbonna Parisiensi decisus. Typis mand. R. 1718.
Rzym sprawiedliwy w sprawie Unrugowskiej do
uwagi ludzkiej krótko podany, w r. 1726.
Process Rzymski, R. 1729.
Sendschreiben von dem Zustande and Drangsalen
derer Dissidenten oder Protestanten in Pohlen und Lit-
thauen etc. an einen guten Freund, darinne insonderheit
Bericht gethan wird von der betrübten Begebenheit und
Bedrückung des Herrn Sigmund von Unruh etc. wie
auch von dem gefährlichen Religions Artikel, welcher
bey letzterem Friedens Tractat in Pohlen errichtet wor-
den, wid seiner käniglichen Majestat in Pohlen darüber
ertheilten Gnaden-Briefe. Freystadt. 1717.
Niezmiernie rzadką i cenną broszurę z roku 1717-
go, darowaną w roku 1818 przez księcia Aleksandra
Sapiehę b. Towarzystwu Przyjaciół nauk Warszawskie-
mu, obejmującą pamiętnik własny bohatera niniejszego
epizodu, pod tyt.: Relacya dyskretna żałosnej i nieszczę-
śliwej sprawy Jegomości Pana Zygmunta Unruga Sta-
rościca Wałeckiego, odnalazłem, za wskazówką Czcigod-
nego Prof. Estreichera, w Bibliotece Uniwersyteckiej
w Warszawie.

— 12 —
Z druków i dzieł rzadkich, w pracy niniejszej spożyt-
kowanych, wymieniam:
Libellus supplex Serenissimo et Potentissimo Principi
ac Domini Augusto II etc., ut et Congregatis in Comitiis
Regni Anno 1718 illustrissimis Reipublicae ordinibus
humillime et reverenter exhibitus. Autorem owej bro-
szury był Daniel Jabłoński, senior braci Czeskich, dele-
gowany w tej mierze przez Sobór dyssydentów pols-
kich, zebrany w d. 2 września 1718 w Gdańsku. Jako
odpowiedź na tę skargę wydanym został w Warszawie,
w r. 1719: „Respons Korony polskiej i W. Ks. Litew-
skiego na pretensye panów dyssydentów etc. podczas re-
asumpcyi i kontynuacyi tegoż Sejmu r. 1719 dnia 30 gru-
dnia zaczęty, w Warszawie panom dyssydentom dany”.
W związku z tymi drukami stoi: Replika JMci Pana
Chrystyana katolickiego, z r. 1719.
Wszystkie te druki spożytkowałem dzięki łaskawej
uczynności kustosza Biblioteki Ord. Krasińskich w War-
szawie, W. Aleksandra Rembowskiego.
Wymieniam dalej, rzadką, nawet w królewskiej bi-
bliotece w Berlinie nieznajdującą się, publikacyę: Esprit
des Cours de l’Europe, où l’on voit, ce qui s’y passe de
plus important sur la politique. La Haye et Amsterdam,
Juin 1619 — April 1710, 19 Vol., której kilka tomików
znalazło się w bibliotece Ordyn. hr. Zamojskich w War-
szawie. O pierwszorzędnej roli owej publikacyi w pro-
cesie Unruga, we właściwem miejscu będę miał sposob-
ność wzmiankować.
Wny J. Lekszycki, Archiwista w Poznaniu, nadesłał
mi odpis przywileju Augusta II-go z r. 1716, nadanego
bratu Unruga, stolnikowi wschowskiemu, co do połowy
skonfiskowanych Zygmuntowi Unrugowi dekretem Try-
bunału Piotrkowskiego z r. 1715 dóbr.
Ważny materyał do sprawy dyssydentów polskich i
niektóre szczegóły do sprawy Unruga znalazły się w Dya-
ryuszach rękopiśmiennych, sejmów: z r. 1718 (bibl. Ord.
hr. Zamojskich) i 1726 (bibl. Ord. hr. Krasińskich), z któ-

— 13 —
rych pierwszy, uzupełnia luki dyaryusza podanego frag-
mentarycznie w Tekach Podoskiego, nadto, w dziełach:
Die Schiksale der Polnischen Dissidenten, von ihrem er-
sten Uhrsprunge an, bis auf jetzige Zeit. T. 6. Hamburg
1768.
Das betrübte Thorn. Berlin 1725.
Des heil Röm. Reichs Genealogisch historischen Adels
Lexici Zweiter Theil, von Johann Friedr. Gauhen. Leip-
zig 1747.
Do historyi tolerancyi religijnej w wieku XVII i nast.
oraz do historyi życia akademickiego we Frankfurcie
nad Odrą, gdzie, w końcu XVII w., kształcił się Zyg-
munt Unrug i co nie pozostało bez wpływu stanowczego
na kierunek jego myślenia, posłużyły mi, oprócz dzieła
Droysena: Gesch. der preuss. Politik, i specyalne opraco-
wania A. Tholuka: Das kirchliche Leben des XVII Jahrh.
und das akademische Leben im XVII Jahrh. Berlin 1861,
oraz dzieło B. Bauera Gesch. der Politik, Cultur und Auf-
klärung des XVIII Jahrh. Charlottenburg 1843.
Jako ogólne tło do politycznych wydarzeń z pierw-
szych lat czterech wieku XVIII posłużył mi klasyczny
w literaturze polskiej tom drugi Dziejów Augusta, nie-
odżałowanego Jarochowskiego, oraz cenne monografie
z czasów saskich, objęte szeregiem opowiadań jego hi-
storycznych. Nie ulega wątpliwości, że gdyby losy po-
zwoliły Jarochowskiemu dokończyć swego dzieła, spra-
wa Unruga doczekałaby się bardziej wyczerpującego
opracowania nad to, na jakie nieudolność moja się zdo-
była. Niech jednak pobieżny przegląd źródeł, przezemnie
tu spożytkowanych, będzie dowodem, żem przystąpił
do pracy z niepodrzędnym zasobem materyałów, które,
same w sobie już, bez względu nawet na metodę i formę
zewnętrznego opracowania, stanowiącego właściwość
mniejszego lub większego uzdolnienia piszącego, powin-
ny zapewnić wskrzeszonej z zapomnienia postaci Zyg-
munta Unruga trwalsze w dziejach ojczystych zarania
XVIII w. znaczenie.

— 14 —
Co do metody w cytacyach źródeł, wybrałem taką,
jaka dla potrzeb opracowania najodpowiedniejszą mi
się wydała. Mogłem był ograniczyć się na prostem opo-
wiedzeniu faktu, a wszelkie źródła pomocnicze zamieś-
cić jako anneks w końcu książki. Doświadczenie jednak
wskazuje, że mało kto z anneksów tego rodzaju korzy-
sta. Wolałem więc, z uwagi że najważniejszą część ma-
teryałów stanowią m e m o r y a ł y przez samego boha-
tera opowiadania w różnych przywiedzionych powyżej
broszurach, z lat 1717–1729, pozostawione, włączyć
je do tekstu opowieści i tam, gdzie suche sprawozdanie
mogłoby tylko zmniejszyć wrażenie czytelnika, przema-
wiać własnemi słowami i opowieścią bohatera.
Nie straci na tem forma opowiadania, gdyż wynu-
rzenia Unruga, oprócz zalet szczerości i bogactwa fak-
tów, niepoślednim talentem pisarskim się odznaczają i
do lepszego poznania epoki nieodzowny stanowią przy-
czynek.
Właściwość epoki XVIII, literacką jej modę częstego
makaronizowania stylu, oraz pisownię, starałem się po-
godzić z wymogami dzisiejszego czytelnika, i tam, gdzie
obojętny wyraz łaciński dał się zastąpić odpowiednim
wyrazem polskim, nie przeciążałem toku opowiadania
odsyłaczami, lub przekładem, lecz wprost stosowałem
wyraz polski. Wyrażenia jednak charakterystyczne i
zwroty językowe obce, nie dające się w innym wyrazić
języku, pozostawiłem bez zmiany, jako cenny zabytek li-
terackiego stylu szlachcica polskiego z pierwszej ćwier-
ci XVIII wieku.
CZĘŚĆ PIERWSZA
I. Prolog.
W Ratuszu Trybunalskim w Piotrkowie. — Sala sądowa. — Prezy-
dent Wilczycki. — Vice-marszałek Walewski. — Deputaci. — Woźny
Baranowicz. — Przywołanie sprawy. — Oskarżenie. Obrona. — De-
lator Potocki. — Przysięga. — Ogłoszenie wyroku śmierci. — Na
Piotrkowskim rynku.

D
NIA 27 listopada, 1715 r. w wielkiej sali Ratusza
Trybunalskiego w Piotrkowie, za stołem sądowym
zasiadło grono deputatów, celem deliberacyi nad
sprawą z regestru Arianismi o obrazę Majestatu Bos-
kiego i królewskiego, uformowaną ze strony urodzonego
Andrzeja Potockiego, Pisarza Gnieźnieńskiego, przeciwko
Imci Panu Zygmuntowi Unrugowi, Kalwinowi, staro-
ścicowi wałeckiemu, dziedzicowi dóbr Poniec, Kawcze,
Szelejewo i Zduny, pułkownikowi wojsk J. K. Mości.
Na wybitych czerwonym safianem krzesłach, na
wzniesieniu, w końcu stołu sądowego umieszczonych,
zasiedli: Z kapituły gnieźnieńskiej, Prezydent duchow-
ny Baltazar Wilczycki, a obok niego, w zastępstwie Mar-
szałka Trybunalskiego, Imci Pana Jakóba Zygmunta
Rybińskiego, wojewody Chełmińskiego, — Vice-marsza-
łek, kasztelan Kazimierz Walewski. Przed nim na stole
leżała długa laska hebanowa, w srebrne skówki opraw-
na, jako oznaka marszałkowskiej władzy: przed Pre-

— 19 —
zydentem zaś stał krzyż duży, srebrny, z figurą Zbawi-
ciela. Naprzeciw nich, na ścianie międzyarkadowej,
widniał pod wizerunkiem Ukrzyżowanego, ku przestro-
dze i nauce sędziów, napis wielkiemi wymalowany lite-
rami: Juste judicate, nam et ego justitias vestras judi-
cabo! ¹)
Po obu stronach długości stołu, na którym wpośrodku
mieściły się skrzynki przeznaczone na grzywny i urny
do wotów, stały ławki czerwonem wyłożone suknem i na
nich zasiedli deputaci duchowni: z kapituły krakowskiej
— Vice Prezydent Józef Trzciński, z kapituły płockiej —
Jan Sopoplawski, z kapituły poznańskiej — Antoni Sta-
mirowski, z kapituły przemyślskiej — Hieronim Jełowi-
cki, z kapituły chełmińskiej — Franciszek Czapski scho-
lastyk, z kapituły kijowskiej — Michał Wołyński kano-
nik; z kapituły kujawskiej — Tarnowski kanonik. Grono
deputatów świeckich składali następujący dostojnicy: z
województwa krakowskiego — Stefan Stecki chorąży,
z województw Oświęcimskiego i Zatorskiego — Jerzy
Bełhacki, z województwa Brzesko-Kujawskiego — Ale-
ksander Wolski, sędzia grodzki Bydgoski, z Wołynia —
Felicyan Drzewicki, z Mazowsza — Józef Cieciszewski,
kasztelan Liwski, z Rawskiego — Wacław Trzciński i
Wacław Nieborski chorążowie, wreszcie z wojewódz-
twa malborskiego — Jan Piwnicki, pisarz ziemski cheł-
miński ²).
Marszałek laską o stół uderzył na znak rozpoczęcia
sesyi, a Woźny Trybunalski, szlachetny Piotr Barano-
wicz, przywołał do sądzenia sprawę urodzonego Zyg-
munta Unruga, obwinionego o zamieszczenie w ręko-
piśmiennej książce, między innemi i następującego w
języku francuskim zdania:

____________
¹) Opis Trybunału Piotrk. według L. Rzeczniowskiego (Tyg.
Illustr. 1886 Nr. 335). Zgodne z nim opisy w pamiętnikach: Ki-
towicza, Koźmiana, Karola Micowskiego etc.
²) Sendschreiben, str. 69 i nast.

— 20 —
La Vérité salutaire, n’est-elle donc descendue du Ciel,
que pour être aux habitants de notre Globe une occasion
perpétuelle d’erreur de guerre, de haine et de division ?

Napróżno, w zastępstwie nieobecnego brata swego


stawający, JM. Pan Bogusław Unrug, starosta oborni-
cki, w gorących i przekonywających słowach dowodził
niewinności obżałowanego, jako tenże bez żadnej ku
wierze rzymsko-katolickiej nienawiści, a jedynie z pro-
stej ciekawości i bez zamiaru wydrukowania manuskry-
ptu, zebrał z rozmaitych autorów luźne notatki i dla pa-
mięci w książce swej prywatnej zamieścił (non ex odio
fidei Romano-Catholicae, nec ex animo concepto ad
imprimendum librum, sed ex curiositate sua, lecta et
descripta ex authoribus connotasse), Trybunał innego
był w tej mierze przekonania i, mając na uwadze, że
delator, szlachetny Andrzej Potocki, bliższym jest dowo-
du, doniosłość spełnionej przez Unruga zbrodni wyjaś-
nić mogącego, zadekretował, aby tenże Potocki przed
obrazem Zbawiciela w asystencyi sześciu świadków
wykonał natychmiast wobec sądu uroczystą przysięgę,
w rotę następującą:
„Jako Urodzony Unrug książkę bluźnierczą przeciw
Bogu i wierze katolickiej z rozmysłem ułożył, Majestat
Boski i wiarę katolicką obraził i na karę śmierci zasłu-
guje” ³).
Jakoż, bezzwłocznie, według praktykowanego zwy-
czaju, w przedsionku Trybunału (juxta usum et consue-
tudinem, in atrio stubae), szlachetny Andrzej Potocki,
wobec licznie zgromadzonego tłumu, ukląkł i w asysten-
cyi sześciu szlachty: Wojciecha Włostowskiego, Fran-
ciszka Koszuckiego, Ludwika Suchorzewskiego, Józefa
Potockiego, Jana Brockiego i Michała Małachowskiego,
____________
³) Prout Generostis Unrug librum blasphemicum contra Deum
et fidem Catholicam animo deliberato compillavit, Divinamque Ma-
jestatem et fidem Catholicam laesit et est reus mortis.

— 21 —
deferowaną sobie przysięgę, według słów czytającego
jej rotę woźnego, wykonał.
Poczem, woźny Piotr Baranowicz zawoławszy trzy-
krotnie: „Mości panowie na ustęp!” z sali sądowej pa-
lestrantów i tłum ciekawych wyprowadził.
Po odbytej deliberacyi usłyszano dzwonek prezyden-
ta wzywający woźnego do otwarcia drzwi sądowych.
Na głos woźnego: uciszcie się mości panowie, do
słuchania dekretu! rzuciła się tłumnie publiczność w
otwarte drzwi Trybunału i tu oczom jej przedstawił
się widok następujący:
Marszałek Trybunalski i deputaci świeccy siedzieli
przy stole sądowym z nakrytemi głowami, deputaci zaś
duchowni z Prezydentem na czele mieli przysłonione
rękoma oblicza, a JMci Pan Marszałek uroczystym gło-
sem zawołał:
— Woźny, otwórz drzwi!
W tej chwili, Woźny Baranowicz, w sprzeczności
z otrzymanem zleceniem, ciężkie, żelazem okute drzwi
wejściowe, z wielkim hałasem zatrzasnął…
— Woźny! Zamknij drzwi! zawołał Marszałek po raz
drugi.
Na ten rozkaz, Baranowicz z wielkim impetem drzwi
naoścież otworzył; a gdy po raz trzeci dały się słyszeć
słowa:
— Woźny! otwórz drzwi!… ciężkie podwoje na nowo
z hałasem się zamknęły i wtedy wśród uroczystej ci-
szy usłyszano słowa dekretu czytane przez pisarza try-
bunalskiego Stanisława Zagórskiego, mocą którego to
dekretu, JO. Trybunał, uznawszy urodzonego Zygmun-
ta Unruga winnym obrazy Majestatu Boskiego, tegoż
obwinionego za infamisa ogłosił i celem poniesienia za-
służonej kary, ująć go właściwym władzom wiejskim
lub miejskim zalecił, a choć obraza Majestatu Boskiego
żadną karą zatartą być nie może, jednakże, JO. Try-
bunał, przedewszystkiem rękę winowajcy, która się po-
ważyła skreślić inkryminowane bluźnierstwa, na spa-

— 22 —
lenie przez kata, język tylną stroną przez kark na wy-
rwanie, a głowę na ścięcie mieczem skazał… ⁴) Jedno-
cześnie skazał księgę obejmującą bluźnierstwa przeciw
Bogu i wierze katolickiej na natychmiastowe spalenie
przez kata na Piotrkowskim rynku, na stosie, pod szu-
bienicą, przy odgłosie trąb… Dobra wszystkie skazane-
go Zygmunta Unruga, tak ruchome, jako i nieruchome,
w połowie na rzecz Skarbu publicznego, w drugiej zaś
połowie powodowi, szlachetnemu Potockiemu, prawem
konfiskaty przysądził. Urzędy: Poznańskie, Radziejow-
skie lub Wschowskie, w czem do których to należało,
do wykonania eksdywizyi dóbr delegował…

* *
*
Niebawem, na rynku Trybunalskiego grodu, ustawio-
nym został pod pręgierzem stos, i po uderzeniu w trą-
by, wśród tłumu zgromadzonych mieszczan, kobieta peł-
niąca obowiązki kata, rozszarpawszy na sztuki potępio-
ny przez Sąd manuskrypt, pojedyńcze jego karty palić
poczęła. Ceremonia ta odbyła się w podobny sposób na
czterech rogach rynku. W ferworze swego urzędowa-
nia, do zakazanej książki Unruga, kat niewieści dorzu-
____________
⁴) Judicium praesens eundem Generosum Sigismundum Unrug
poenas in se criminales traxisse adinvenit, eundem que pro Infami
declarando pro sumendis ex eo poenis criminalibus ad officium quod-
vis Civile sive Villanum remittit. Et licet laesio Divinae Majestatis
condignis poenis compensari non potest, tamen inprimis manum
ejus uti tantas blasphemias scribere audentem per carnificem com-
burendam, linguam e tergo extra- hendam, ac post modum capite
plectendum sententiat; librumque contra Deum et fidem Catholicam
blasphemiarum ad rogum Judicium praesens condemnat et eundem
hic Petricoviae in foro publico sub strangulario in extructo per car-
nificem rogo in instanti ad sonum tubae comburendum demandat.
Bona vero omnia mobilia et inmobilia ejusdem generosi Sigismundi
Unrug existentia et quidem adhaerendo Legi Publicae medietatem
Fisco publico, alteram vero medietatem Actori Generoso Potocki
iure confiscationis adjudicat.

— 23 —
cił wydaną w Rzymie, prawowierną księgę Platina, se-
kretarza papieża Pawła III, autora: De vitis Pontificum,
Trybunałowi jako dowód niewinności obżałowanego
przez Starostę Obornickiego przedstawioną i do akt
sprawy złożoną ⁵).

____________
⁵) „Co się tknie Dekretu, tedy fatalną tę książkę, albo raczej
szpargał, zaraz in instanti na czterech rogach palono, y to przez
katowkę, bo kata zaraz nie było”. Relacya Dyskretna, str. 36.
„Wurde die Sentence concipiret und publiciret, kaum war sie
publiciret, so wurde sie, was die Verbrennung des Buches anbelan-
get, auch exequiret, und zwar, weil der Hencker nicht bald zugegen
war, durch die Henckerin welche bey einem so hohen Gerichte me-
ritiret remarquiret zu werden, dass auch Weiber in solchem Actu
die Männer subleviren können”. Sendschreiben, str. 63.
II. Unrugowie.
Gniazdo rodzinne. — Gałąź wielkopolska. — Panowie na Między-
chodzie. — Krzysztof Unrug i jego rodzina. — Młodość Zygmunta.
— Gimnazyum Leszczyńskie. — Daniel Jabłoński Rektor. — Uni-
wersytet Frankfurcki. — Profesorowie i wykłady. — Życie uniwer-
syteckie. — Przemowa Zygmunta. — Przejazd królewny polskiej.

R
ODZINA Unrugów, pisząca się właściwie Unruh,
albo Unruhe, należała do najstarożytniejszych ro-
dzin szlacheckich w Niemczech. Według podań,
gniazdem jej miała być Alzacya, skąd, przez Bawaryą
i Czechy, przenieśli się Unrugowie do Łużyc i do Szlą-
ska. W Czechach spotykamy Unrugów już ku schyłkowi
XII wieku, a w Łużycach występuje w r. 1304 Jan von
Unruh jako kanclerz Czeski ¹).
Jeden z potomków tego rodu, Krzysztof v. Unruh,
przeniósłszy się w XVI wieku z księstwa głogowskiego
do Wielkopolski, nabył w r. 1597 od Jana hr. Ostroroga
klucz Międzychodzki (Birnbaum), na prawym brzegu
Warty, a następnie, od Żychlińskich, dobra kargowskie
(Karge, dziś Unruhstadt) i dał początek szeroko rozga-
____________
¹) E. H. Kneschke: Neues allgem. deutsches Adels Lexicon. Lipsk
1870, T. IX, 342.

— 25 —
łęzionej w kraju rodzinie — Unrugów polskich, której
jedna linia, ku końcowi XVIII wieku zniemczała, druga
zaś, po Aleksandrze Unrugu, pozostała do dziś dnia
polską ²).
Unrugowie przez dwa blisko wieki byli dziedzicami
Międzychodu. Uważano ich, jako różnowierców, za roz-
sadników kultury niemieckiej, gdyż zaludniali liczne swe
posiadłości w Polsce: Poniec, Zawady, Wschowę, Skoki,
Zduny, Pożarowo, Łubowo, Piotrkowice i Borowo, pro-
testantami i wysyłali synów po naukę na uniwersytety
zagraniczne. Nie przeszkadzało im to jednak w pełnieniu
wysokich urzędów obywatelskich i wojskowych i w uja-
wnianiu ducha tolerancyi względem innowierców-kato-
lików, jak tego dowodzą fakta hojnych zasiłków na na-
prawę kościoła katolickiego w Międzychodzie przez Un-
rugów udzielonych ³) i względy okazywane im ze strony
kapituły poznańskiej, która, nawet w epoce zadrażnienia
stosunków wyznaniowych w Wielkopolsce, świadczyła
im zawsze szczególną łaskawość ⁴).
Krzysztof Unrug, wnuk nabywcy Międzychodu, sta-
rosta gnieźnieński i wałecki (1633–1688) ożeniony w
drugiem małżeństwie z Bogumiłą Jaskolecką, spłodził
z nią pięciu synów: Władysława, Jerzego, Karola, Bo-
gusława i Zygmunta, oraz jednę córkę, Annę, w r. 1699
w ośmnastym roku życia zmarłą.
Głośniejszemi w dziejach panowania Augusta II stały
się nazwiska trzech ostatnich synów Krzysztofa.
Karol Unrug, stolnik wschowski, dziedzic Pożaro-
wa, Łubowa, Piotrkowic i Borowa, był tajnym radzcą
saskim i komisarzem królewskim w Gdańsku (1687–
1737). Bogusław, starosta Obornicki, pan na Między-
____________
²) Żychliński: Złota księga, I. 340.
³) Studniarski M. art. w Słowniku jeogr. ziem pols. T. VI. 371.
⁴) Inhibitio J. W. X. Święcickiego, biskupa poznańskiego, contra
agressores dissidentium A. 1701 oblatowana w grodzie pozn. przez
Bogusł. Unruga, podst. pozn. Prawa i woln. dyssyd. polskich. 1767.
str. 115.

— 26 —
chodzie i Trzcielu, czynnym był w sprawie ewakuacyi
wojsk auxyliarnych ⁵). Wreszcie, Zygmunt, bohater ni-
niejszego opowiadania, pan na Poniecu, Janiszewie,
Smiłowie, Kawczach, Szelejewie i Zdunach, został w r.
1698 starostą gnieźnieńskim, który to urząd objął po
nim głośny partyzant Adam Śmigielski.
Zygmunt Unrug urodził się w r. 1676 w Międzycho-
dzie i w młodości swej kształcił się w gimnazyum lesz-
czyńskiem, w Lesznie, podniesionem z dawnej szkoły ele-
mentarnej (w r. 1555 przez Rafała Leszczyńskiego ka-
sztelana Śremskiego założonej), na stopień szkoły wyż-
szej, w r. 1626. W epoce kształcenia się Zygmunta Un-
ruga w Lesznie, rektorem gimnazyum był Daniel Ernest
Jabłoński, wnuk po kądzieli słynnego Jana Amosa Ko-
meniusza, poprzednio pastor przy kościele reformowa-
nym w Magdeburgu ⁶).
Rodzina Leszczyńskiego bardzo się losem owego gim-
nazyum opiekowała, a gdy rektor Jabłoński uroczyste
przy współudziale uczniów urządzał dyalogi, zjeżdżali
się na owe popisy Leszczyńscy, a nawet biskup Łucki,
Bogusław Leszczyński, zaszczycał je swemi odwiedzi-
nami ⁷).
_____________
⁵) Teka Gabr. Jun. Podoskiego T. VI. str. 11 i 16. Janvier 1718.
Rapport de la lettre de M. Unrug, Staroste d’Obornicki, de Trzciel,
złożony generałowi Matiuszkinowi w sprawie ewakuacji. Bogusław
był autorem pisma: Praeliminaria solenni festi Sancti Josephi. Li-
gnicii 1714.
⁶) Rektor Jabłoński był autorem dzieł: Historia Consensus San-
domiriensis (Berlin 1741), Desideria opressorum in Polonia evan-
gelicorum i broszury Das betrübte Thorn. W r. 1733 został prezy-
dentem akademii nauk w Berlinie, poprzednio zaś doktorem uniw.
w Oxfordzie. Był kaznodzieją dworu berlińskiego i pozostawał w
stosunkach z Leibnitzem. Działał w kierunku zjednoczenia Lute-
ranów z Kalwinami.
⁷) „Przed dwudziestu siedmiu laty circiter — pisze o tej epoce
Unrug — będąc w szkołach leszczyńskich wyprawował Dialogus
Rektor szkoły tamecznej J. U. ksiądz Jabłoński, teraźniejszy kazno-
dzieja nadworny króla J. M. Pruskiego, na którym była praesens cała
familja Leszczyńska i śp. nieboszczyk J. M. ksiądz biskup Łucki”.
Rel. dyskr. 26.

— 27 —
Te wpływy zawczasu już zaszczepiły w sercu mło-
dzieńca uczucia sympatyi ku rodzinie późniejszego króla
Stanisława.
Po ukończeniu gimnazyum udał się był Zygmunt
Unrug na dalsze studya do najbliższego uniwersytetu
we Frankfurcie nad Odrą, który, w owej epoce, między
reformowanemi uniwersytetami niemieckimi: Duisbur-
skim, Heidelberskim i Marburskim zajmował stanowi-
sko pośrednie i licznie był nawet przez protestanckich
studentów z Polski, Czech i Węgier odwiedzanym ⁸).
Uniwersytet Frankfurcki (założ. 1506 r.), przenie-
siony dopiero w r. 1811 do Berlina, był pierwiastkowo
katolickim i uważano go za krzewiciela teologii katolic-
kiej, następnie dopiero stał się luterańskim. W roku
1653 zapadło postanowienie stanów prowincyonalnych
margr. Brandeburskiego, aby professorowie jego skła-
dali się w połowie z wyznawców konfessyi augsburskiej,
w drugiej zaś z reformowanych. Ze względu na taki skład
ciała professorskiego uniwersytet Frankfurcki nosił na
sobie wybitny charakter konfessyjny, gdyż przedstawi-
ciele obu wyznań nieustannie wiedli ze sobą spory o
przewagę, którą dwór pruski pojednawczemi wpływami
łagodzić usiłował ⁹).

____________
⁸) Dr. A. Tholuk: Das akademische Leben des XVII Jahrh. mit
besonder Beziehung auf die protest-theolog. Fakultäten Deutsch-
lands. Halle, 1853. T. I. 261.
⁹) Gegen Ende des Jahrhunderts nimmt unter den Sympathien
des Hofes, an welchem damals die anglikanischen Unionsgedanken
gepflegt wurden, das Unionsbestreben durch Sam. Strimesius und
Holzfuss einen neuen Aufschwung. Beide sind zugleich eifrige und
gelehrte Vertreter des an der Frankfurter Facultät so lange vertre-
tenen Universalismus. Doch stehen gerade jetzt noch auf Seiten
des Particularismus der durch mehrere historische Werke von blei-
bendem Verdienst berühmte Christoph Beckmann (1676) und An-
drea, und werden in der Vertretung dieses strengeren Calvinismus
durch die der gallicanischen Confession treu gebliebenen Mittglie-
der der Berliner Colonie Beausobre, Naudée unterstützt. Tholuk.
T. II. 262.

— 28 —
Unrug wstąpił na fakultet filozoficzny, którego pro-
fessorami byli głośni swego czasu uczeni: Tido Henryk
a Lith, senior i konsul Frankfurcki, jako professor wy-
mowy, Jan Knoblauch professor języków klassycznych,
Gottfryd Valland — etyki, Beckman — polityki i histo-
ryi, Grünberg — matematyki, Leonard Krzysztof Sturm
— filozofii, Andrzej Wolgang de Runckel — języków
wschodnich.
Rektorem uniwersytetu był Krzysztof Beckman, jego
historyograf ¹⁰), następca słynnego Henryka Cocceji,
professora prawa.
Życie studentów Frankfurckich w niczem nie odstę-
powało od ogólnej, na wszystkich niemieckich uniwer-
sytetach praktykowanej, modły. Uczono się tu pilnie,
lecz jednocześnie zbytkowano nad miarę, spędzając czas
na pijatykach i miłostkach. Ów obraz życia studenta
niemieckiego w XVIII stuleciu jaki nam zostawił
J. Scherr ¹¹) zgadza się w zupełności z notatką współ-
czesnego Unrugowi kollegi, Winterbergera, opisującego
w barwnych słowach hulaszcze życie studentów Frank-
furckich i ścierające się tam w ciągłych walkach wpływy
luteranizmu i kalwinizmu ¹²).
Nie stracił jednak Unrug napróżno czasu pobytu we
Frankfurcie, gdyż niepospolite swe wiadomości, ogładę
cywilizacyjną i wyborną znajomość języków klassycz-
____________
¹⁰) Notitia Univers. Francofurtanae una cum iconibus persona-
rum aliquot illustrium, aliorum virorum egregiorum qui eam prae-
sentia sua ac meritis illustrarunt. R. 1707.
¹¹) Deutsche Cultur and Sittengesch. Lipsk 1879, str. 478.
¹²) „Ich sitze hier in Frankfurt a/O (1690) und mache ein halb
lutherisch, und halb calvinisch Gesicht. Denn hier sind die Frieden-
macher, die unsere Religion mit der ihrigen conciliren wollen. Dr.
Strimesius ist der vornehmste. Der Zustand der hiesigen Univer-
sität ist so, so. Wenn Prof. Sturm nicht hier wäre bei dem ich Logik
höre, so hätte ich nichts verloren… Mit den Studierenden kann
ich nicht umgehen, sie sind meistens debauchants… Ich habe aber
schon Bekanntschaft mit den Professoren und ihren Weibern ge-
macht, die mich ais einen gereisten Gesellen ehrlich halten”. Tholuk,
II. 265.

— 29 —
nych i nowszych, jaką zdradza w swoich pismach, za-
wdzięczał właśnie gorliwym studyom swoim uniwersy-
teckim.
Roczniki uniwersytetu zachowały pod rokiem 1694
wzmiankę, iż tej właśnie znajomości języków, łacińskie-
go zwłaszcza, zawdzięczał Unrug zaszczyt jaki go spo-
tkał ze strony elektora brandeburgskiego. który go wy-
delegował jako mówcę, aby przejeżdżającą podówczas
królewnę polską, córkę Jana III Teressę, w drodze do
objęcia bawarskiego tronu, powitał łacińską wierszowa-
ną przemową ¹³).
W r. 1695 udał się Zygmunt w podróż do Hollandyi,
Anglii, Francyi i Niemczech, uzupełniając swe wykształ-
cenie zwiedzaniem zabytków historycznych i bibliotek
zagranicznych, i skrzętnem notowaniem swoich wrażeń,
oraz fragmentów czytanych książek, w utrzymywanym
w tym właśnie celu rękopisie — który, jak to zobaczymy,
stał się następnie narzędziem jego zguby ¹⁴).
W r. 1697 uczestniczył Unrug w elekcji Augusta II.

____________
¹³) Sendschreiben, str. 28. O tym fakcie wzmiankuje Beckman
w Notitia univ. Frank.: Anno 1694 die 22 Nov. v. s. transiit Seren.
Princeps Maria Theresia Joannis III Regis Pol. filia desponsata
Electrix Bavariae jussu electorali excepta a Senatu utriusque Cor-
poris et hora nocturna 10 a studiosis latino carmine et musico con-
centu saluata, digressa sequenti meridie iisdemque honoris signis,
quibus excepta fuerat dimissa. Str. 283.
¹⁴) Rell. dyskr. str. 21.
III. August Mocny.
Starania o koronę. — Charakter Augusta. — Ambitne widoki. —
Karol XII. — Unrug w obozie przeciwników Augusta.

N
IENASYCONA ambicja i chęć wydostania się ze
skromnej roli kurfirszta małego saskiego państew-
ka na szeroką widownię europejskich wypadków,
chęć naśladownictwa Ludwika XIV, ideału wszystkich
ówczesnych władzców, były dominującemi cechami cha-
rakteru Fryderyka Augusta saskiego.
Te właśnie czynniki psychiczne uczyniły Augusta
Mocnego jednym z najpopularniejszych, lecz jednocze-
śnie jednym z najniefortunniejszych władzców dziedzi-
cznego elektorstwa saskiego i one to skłoniły go do ubie-
gania się o osierocone po zgonie Jana III berło Jagiel-
lonów.
Fryderyk August był osobistością niezwykłą, do tego
stopnia, że fantazya ludowa przejednana wysokiemi za-
letami jego umysłu, wybaczyła mu w pamięci potom-
nych te dotkliwe rany, jakie błędami swemi i samowolą
własnemu zadał był narodowi. Rycerskiego animuszu,
odważny, śmiały i silny, imponującej postaci, wszech-
stronnego wykształcenia umysłowego i fizycznego, dziel-
ny zarówno w boju, jako i wśród towarzyszów zabaw

— 31 —
myśliwskich, pełen galanteryi dla płci pięknej i zmy-
słowości wyuzdanej — ubolewał August Mocny nad
skromną rolą, jaką w epoce Ludwika XIV, wśród areo-
pagu władzców współczesnych Piotrowi Wielkiemu, nad
skromną, nadelbiańską stolicą odegrywać musiał. Już
w młodych latach swoich, gdy podróżował po Europie,
gdy we Wiedniu stosunek zażyłości z Józefem I zawię-
zywał, gdy w Paryżu, Londynie i Madrycie podziwiał
wspaniałość i splendor dworskiego życia, gdy rozkoszo-
wał się skarbami sztuki we Włoszech; podrzędne stano-
wisko w rodzie Wettinów, jakie mu losy zrazu prze-
znaczały, nie dawało mu spoczynku. Nie opuściły go am-
bitne udręczenia owej względnej nicości, nawet w chwili,
gdy po zgonie brata swego, kurfirsta Jana Jerzego IV,
tron saski przypadł mu w udziale. Wzniosłe zadanie
uszczęśliwienia roztropnemi rządami poddanych własne-
go kraju nie przemawiało do jego duszy. Pragnął wybić
się na stanowisko bardziej wpływowe, zdobyć tron po-
tężniejszego nad elektorstwo saskie państwa, choćby
ofiarą porzucenia wiary przodków i przyjęcia katolicy-
zmu, przez poddanych swoich niemieckich za wroga ide-
ału niemieckiego i niemiecko-narodowych aspiracyj po-
czytywanego.
Marzenia Augusta nadspodziewanie znalazły urze-
czywistnienie w rezultacie elekcyi polskiej. Pomimo sil-
nych i wpływowych kandydatur: księcia de Conti, Ja-
kóba Sobieskiego, margrabiego badeńskiego, elektora
bawarskiego, książąt lotaryńskiego i neuburskiego, don
Livia Odescalchi, szanse obioru, dzięki wielkim „jak koła
młyńskie” talarom bitym, intrygom Przebendowskiego
i Fleminga i obietnicom uczynionym dworowi pruskiemu
przechyliły się ostatecznie na stronę Augusta ¹).
____________
¹) August II. von Polen hatte bei den unermesslichen Kosten die
ihm seine Wahl in Polen und die Beschwichtigung der ihm feindlichen
Partheien unter den polnischen Grossen machte, schon im Sommer
1697 dem Berliner Hofe einige sächsische Aemter zu Pfand und
Kauf aufgeboten. I. G. Droysen: Gesch. der preuss. Politik. IV. I. 205.

— 32 —
Posiadłszy tron Sobieskiego, począł ze zdwojoną ene-
rgią ciążyć do ukoronowania swego dzieła, do obalenia
buty szlacheckiego narodu, do narzucenia mu swej de-
spotycznej władzy, a wszystkie te pobudki mimowiednie
wciągnęły naród na drogę wypraw wojennych ku odzy-
skaniu Podola i Kamieńca, i w długoletnią ze Szwecyą
wojnę, która, ze swej strony, stała się źródłem brze-
miennych w fatalne dla Polski następstwa wypadków.
Wkroczenie Karola XII do Polski pobudziło do czynu
liczne w kraju stronnictwo niechętne Augustowi II, sku-
piwszy je około jawnych adherentów króla szwedzkiego,
a gdy zwycięstwo Szweda odniesione nad wojskami
Piotra nad Narwą wysunęło na plan pierwszy detroni-
zacyą Augusta, aspiracye przeciwników króla saskiego
skierowały się w stronę popieranego przez Karola XII
kandydata do tronu Rzplitej — Stanisława Leszczyń-
skiego.
Zygmunt Unrug poszedł za tym ogólnym prądem,
lecz nie zrywając pospołu z większością szlachty i jej
widomym przywódzcą — kardynałem Radziejowskim
z Augustem, owszem, pozornie przy jego tronie stojąc,
wdał się w stosunki z obozem szwedzkim, czego dowo-
dem są wzmianki o ówczesnej działalności Unruga przez
dziejopisów szwedzkich i ówczesne lexikony historyczne
uczynione ²).

____________
²) „Ich meyne — pisze autor Sendschreiben str. 29, — er (Unrug)
sollte meinem Herrn aus verschiedenen publiquen Schriften, unter
andern aus der Lebensbeschreibung Ihrs kön. Majestät von Schwe-
den, bekandt seyn, aus welcher er auch vielleicht in die Fortsetzung
des grossen hystorischen Lexici kommen, weil er in den jetzigen Pol-
nischen Troublen nicht einen blossen Zuseher abgegeben”.
IV. Sejm Lubelski.
Konfederacya wielkopolska. — Sejmik w Szrodzie. — Marszałek
Bronisz. — Unrug konsyliarzem konfederacyi. — Na polach Stawi-
szyna. — Instrukcya dana Unrugowi. — Jego poselstwo do króla.

W
YRAŹNIEJSZA działalność dyplomatyczna Zyg-
munta Unruga, zadokumentowana aktami histo-
rycznej doniosłości z owej epoki, występuje do-
piero podczas zawiązanej przez województwa poznań-
skie i kaliskie w r. 1703 konfederacyi.
Źródłem owego związku szlacheckiego był sejm Lu-
belski, w r. 1703 zebrany, celem skupienia około tronu
wszystkich stronnictw, dotychczas polityce saskiej nie-
przyjaznych i stawienia tą drogą oporu zewnętrznemu
najazdowa. Stronnictwa te zapomniały na chwilę o swo-
ich niechęciach do osoby Augusta, by złożyć na ołtarzu
zagrożonej najazdem szwedzkim ojczyzny swe prywatne
ambicyjki i zamanifestować przed obcym najezdnikiem
patryotyczne swe uczucia.
O ile szczeremi były te dążności i zamiary po stronie
większości, mniejszość wszelako maskowała swe ukryte
zamiary pozorem gotowości do ofiar, w gruncie jednak
miała na widoku podkopanie stanowiska Augusta i spa-
raliżowanie jego usiłowań ku zyskaniu aliansów zagra-
nicznych.

— 34 —
Hasłem tych stronnictw była wrzekoma konieczność
zawarcia ze Szwedem układów pokojowych. Rej wiodła
tu przedewszystkiem szlachta wielkopolska, która na
odbytym w dniu 21 Maja 1703 r. w Środzie sejmiku,
wydelegowała do Lublina dwunastu posłów, stronników
wojewody poznańskiego Leszczyńskiego, a tem samem
nieprzychylnych polityce saskiej. Sejmik ten odbył się z
pominięciem pewnych formalności i dlatego Adam Śmi-
gielski, starosta gnieźnieński, zaprotestowawszy prze-
ciw obiorowi delegatów, zerwał obrady. Mimo to więk-
szość była przeciwnego zdania i posłów do Lublina wy-
słano.
Kiedy w trakcie toczących się wobec króla Augusta
II obrad, weszli do izby sejmowej w Lublinie posłowie
wielkopolscy, wszczął się tumult pod wodzą Adama
Śmigielskiego, który zażądał natychmiastowego spraw-
dzenia prawności wyborów. Nastąpił sąd sumaryczny i
posłom wielkopolskim odebrano activitatem, to znaczy,
pozbawiono ich prawa głosu.
Obrażeni posłowie opuścili bezzwłocznie Lublin, by
wróciwszy w strony rodzinne, rozniecić na dobre zarze-
wie tlącej w nich przeciwko dworowi saskiemu niena-
wiści ¹).
Owocem tych właśnie niechęci Wielkopolan i następ-
stwem wyrządzonej im zniewagi był nowy sejmik z li-
mity w d. 9 Lipca 1708 w Środzie zebrany.
Zjechało się nań grono szlachty, około 400 głów,
pod laską marszałka Skaławskiego, składające się z wy-
próbowanych stronników Leszczyńskiego, a zaprote-
stowawszy przeciw obrazie domierzonej posłom wielko-
polskim w Lublinie, zawiązało się w konfederacyą połą-
czonych województw kaliskiego i poznańskiego. Marszał-
kiem jej ustanowiono Piotra Bronisza, starostę Pyzdr-
skiego, a konsyliarzami kilkunastu posłów, między in-
nymi i Zygmunta Unruga.
____________
¹) Jarochowski: Dzieje panow. Augusta II (1702–1704, str. 312).

— 35 —
Marszałkowi Broniszowi nawiązali konfederaci obo-
wiązek przemieszkiwania w Poznaniu wraz z konsylia-
rzami przez cały czas trwania konfederacyi i prawo
zwoływania zgromadzeń.
„Otóż pierwszy grom — pisze Jarochowski — który
w czasie kończącego się właśnie lubelskiego sejmu wy-
padł przeciw panowaniu Augusta, dzięki jego niezręcz-
ności. Padła pierwsza iskierka wielkiego pożaru na ubo-
czu wielkopolskiem, stanęła przez owę Broniszową kon-
federacyą władza przeciw władzy, powaga przeciw po-
wadze, zawiązek, w około którego mogły i zapowiadały
się kupić wszelkie nieprzyjazne królowi żywioły”.
Podczas gdy Karol XII oblegał Toruń i za pośred-
nictwem kardynała Radziejowskiego wichrzył umysły
szlachty, znaglając ją do akcesu do konfederacyi wielko-
polskiej, August II, ze swej strony, uniwersałami za-
powiadał rozpoczęcie akcyi energicznej przeciwko Szwe-
dom i groził konfederatom zwołaniem sejmu exorbita-
cyjnego, w celu ukarania adherentów szwedzkich. Kon-
federaci udając pozornie, że stoją wiernie przy tronie,
postanowili zawiązać z Augustem II układy i kiedy mar-
szałek Bronisz wezwał ich na dzień 15 Września 1703 r.
pod Stawiszyn, wyprawili oni Zygmunta Unruga i Ra-
fała Tomickiego do króla z poselstwem, dawszy swoim
delegatom na drogę instrukcyą, stanowiącą, według traf-
nego wyrażenia dziejopisa owej epoki: „dokument hipo-
kryzyi szlacheckiej” ²).
Biorąc assumpt do żalów królewskich z powodu nad-
wątlonego skutkiem nadmiernej pracy zdrowia, tak, że
aż sejm Lubelski widział się zmuszonym zezwolić na
wyjazd króla do wód zagranicznych, w następujący spo-
sób przemawiają stany skonfederowane:
____________
²) Instrukcya wojew. skonfederowanych, Poznańskiego y Kalis-
kiego, do króla JMci P. N. M. Ich MM. Panom Zygmuntowi Unrugo-
wi Star. Wałeckiemu y Rafałowi Tomickiemu pod Stawiszynem
dana, d. 27 7bris anno 1703 z Rękop. Bibl. Zakł. nar. Ossol. we Lwo-
wie N. 271 k. 113.

— 36 —
„Któż nie przyzna, co za starania około pokoju Jego
Król. Mość Pan nasz miłościwy, ojciec ojczyzny czyni,
jakiem staraniem i pieczołowitością udręczoną wojną
Rzplitę w pokoju widzieć pragnie. Przyznawamy wielką
zdrowiu J. K. Mości P. N. M. przez to ruinę, któremu,
kiedy klęski Rzplitej tyle przynoszą przykrości, że utru-
dzają Najjaśniejszą głowę J. K. M. Pana naszego miło-
ściwego, tedy staranie Ich mości panów posłów naszych
będzie, aby za ojcowskie J. K. M. pieczołowanie, jak naj-
wymowniejszą przemową podziękowali, oświadczając
się, że wdzięczną w piersiach naszych do dalekiej przy-
szłości, prac i starania ojcowskiego J. K. M. Pana N. M.
zachowamy pamięć”.
Deputaci mieli zapewnić króla, że nie dla obalenia,
lecz dla utwierdzenia praw Majestatu zawiązali Wielko-
polanie konfederacyą, że razem z królem i prymasem
pracują nad utwierdzeniem pokoju… „Inni pragną wi-
dzieć panowanie J. K. M. sławnem, my za to, idąc śla-
dami starych Polaków, chcemy je uczynić bezpiecznem
i spokojnem”. „Przydaje nie mniejszą wagę do uspoko-
jenia Rzplitej i czyni nie bezowocną nadzieję, kiedy jed-
na strona W. X. Lit. przez konfederacyą naszę na uspo-
kojenie Ojczyzny ogłoszoną, życzy sobie mieć przywró-
cony z Rzplitą pokój, do drugiej zaś serca kołaczemy
przez legacyą naszę publiczną, aby w jedności obycza-
jów mogły się domowe pomiarkować kolizye, a zatem
bezpieczniej cierpiącej dopomódz ojczyźnie. Nie rozpa-
czamy tedy, gdy unione animorum złączone będą civium
serca, że zawita pokój i co domowe rozterki i niesnaski
incommodorum przyniosły, to za ojcowskim J. K. M. sta-
raniem dawnej dostąpi szczęśliwości. Przeto wyrażą Ich
mość Posłowie intencyą naszę do uspokojenia Rzplitej,
z którą, jako się przed J. K. Mością P. N. M. pokornie
oświadczamy, tak suplikujemy, aby kooperacyą naszę
ojcowską przyjąć raczył względnością. Cokolwiek praca
ubogim ludziom chleba przysposobiła, to wojska różne
zagarnęły. I zaprawdę, res intolerabilis, kiedy stan szla-

— 37 —
checki jak servilis notoria gens musi być vectigalis. Upra-
szać tedy Ich M. M. Panowie Posłowie będą J. K. M.,
aby z ojcowskiej łaski odwrócić te krzywdy raczył, ac
propitius esse velit; quid enim valent leges ubi praeva-
lent legiones… Iterabunt przy tych Ich M. M. P. P. Posło-
wie, że fide, honore, przy dostojeństwie J. K. M. Pana
N. M. przy konserwacyi praw i swobód i wolnościach oj-
czystych stawać obligujemy się, życząc, jako wierni pod-
dani, żeby aut nulli J. K. Mości supersint inimici, aut
qui supererunt — fant amicissimi. Caeterum activitati
Ich Mciów P. P. Posłów naszych commitimus”.
V. W Ujazdowie.
Audyencya u króla Augusta. — Mowa Unruga. — Rokowania. —
Odpowiedź królewska. — Traktat tajemny.

K
RÓL tymczasem z Lublina pojechał nie do wód za-
granicznych, lecz do marszałkowstwa Bielińskich,
do Otwocka, w pobliżu Warszawy położonego i tam,
otoczony gronem „amazonek”: Lubomirską, Bielińską i
Strattmanową, krzepił nadwątlone sejmowemi pracami
siły, kiedy niekiedy zajeżdżając do Ujazdowskiego pała-
cu, gdzie mu też przypadła misya udzielenia Zygmunto-
wi Unrugowi i Tomickiemu posłuchania. Audyencya od-
była się publicznie w dniu 5 października 1703 r. w
godzinach rannych. Mowa Zygmunta Unruga brzmiała
jak następuje ¹).
„Najjaśniejszy, Miłościwy Królu, Panie nasz miłości-
wy! Niechaj nas nikt zazdrosnem nie przenosi okiem, że
laetiori vultu i pełnym ufności sercem stawamy przed
____________
¹) Całkowity tekst polski tej przemowy obejmuje Rękopis Bibl.
Ordyn. hr. Zamojskich pod tyt.: Chronicon rerum gest. ab anno
1700 ad a. 1706, str. 238. W skróconym tekście francuskim mie-
ści się ta mowa w dziele Przebendowskiego (?) Memoires sur les
dern. revolutions de la Pologne… par un gentilhomme polonnois.
Rotterdam 1710, str. 53.

— 39 —
Majestatem W. K. Mości od Poznańskiego i Kaliskiego
województw skonfederowanych, synowie do Ojca, pod-
dani do Pana, niesiemy profundissima devotione niego-
dne dzięki za łaskawą, dobrotliwą W. K. Mości intencyj
naszych aprobacyą, które, do żadnego innego nie zmie-
rzają celu, tylko, aby dignam suo fastigio defendere Ma-
jestatem, Ojczyznę przytym, multa strage deformem, z
ostatniej wydźwignąć toni. Nie mała nam do tego af-
fulget nadzieja, kiedy korona szwedzka przez deklaracyą
publiczną propositiones honestae ac securae pacis za ap-
likacyą foederis Nostri przyjąć obiecuje. Przyznajemy,
że to nie ludzkich, lecz Boskich rąk dzieło, bo to, co per
biennales postronnych potencyj curas, effectuari nie mo-
gło, teraz, kiedy versamur incerti, z osobliwej Boga Naj-
wyższego łaski, którego Auspicem et Protectorem mamy,
skutek swój wziąć może. Suplikujemy tedy do Majesta-
tu Waszej Król. Mości i całej a nierozdzielnej Rzplitej
szczerze życzących, że pożądany zawita spokój ²). Gdyż
nic więcej nie pragniemy, tylko uspokojonej i wolnej
szczęśliwości, po długoletniem W. K. Mości panowaniu
(sic) wesołe trawić lata, et Regnis felicitate debellare
chcemy. Sollicitamus salutem Nostram, obaczemy tę być
conjuctam z dostojeństwem W. K. M. Zabieramy się do
pożądanego tej szczęśliwości portu, żadnego się inter
syrtes et scyllas nie obawiając naufragium, bo in via
recta, ductu spiritusque veritatis bezpieczniej idziemy.
Niech się tedy już nakłoni ojcowskie W. K. M. ku nam
serce, które podobno avertere usiłują ci, którzy fovendo
dissidia et acuendo odia, nie ex patrio ritu, lecz ex suis
ingeniis res metiuntur i którzy nie tak publicas auspi-
cantur curas, aby prywatne commodorum suorum solli-
____________
²) Ustęp ten brzmi wyraźniej w tekście francuskim: „Nous su-
plions tres humblement Votre Majesté de nous seconder dans nos
desseins et de tacher de son cote d’appaiser les troubles, qui sont
si dommageables a ce Royaume. Perisse l’ambition avec ses faux
appas et revive la paix, generalement recherchée par le peuple Po-
lonois”. Memoires.

— 40 —
citudines deponere mieli. Gloriamur z tego, że servatum
dici chcemy et tueri Regem. Nie wstyd nas jednak, i za
to, że przy prawach i swobodach i wolnościach naszych
żarliwość prawdziwych starodawnych Polaków ad invi-
diam stawać będziemy. Jako tedy omni debito cultu pro-
fitemur być W. K. M. wiernymi poddanymi, tak pokornie
prosimy, abyśmy nad wolnym narodem panującego i
wszelkie prawa, prerogatywy nasze, zachowującego,
zawsze dobrotliwego znali Pana, boć i nas nil Majestate
imperante dignius, quam legibus se ligatum profiteri.
Przystępujemy zatem do publicznego instrukcyi naszej
instrumentu, który confirmabit et fusius explicabit po-
korne suppliki nasze”.
Nie przemówiła widocznie do przekonania Augusta
osnowa tej suppliki. Wiedział dobrze, że w togach po-
słów zjawiających się doń z oliwną gałązką, ukrytym
jest sztylet wojny domowej i chęć narzucenia królowi
woli mniejszości. Chcąc jednak dobrze wyrozumieć cele
i środki konfederatów, nie ograniczył się król na posłu-
chaniu publicznem, lecz wezwał Unruga na audyencyą
prywatną popołudniową i rezultat długich z nim roko-
wań wyraził w zgryźliwych słowach, że tu „nie pokój,
lecz wojna, ma się na widoku” ³).
Wszakże, wobec postępu wojsk szwedzkich, wichrzeń
wewnętrznych i potęgowania się stronnictwa niechętne-
go Sasom, a przechylającego się coraz jawniej na stro-
nę pretendentów: królewicza Jakóba i Stanisława Lesz-
czyńskiego, Augustowi zależało przedewszystkiem tym-
czasowie na uśmierzeniu niechęci konfederatów, choćby
ofiarą podania ręki nienawistnemu Karolowi XII, a w
ostatecznym razie, nawet przeciwnikowi Szweda. Pio-
trowi Wielkiemu, — drogą tajnego traktatu.
Na tej wszelako ostatniej drodze, znalazł August
nieprzezwyciężony opór ze strony senatorów i dygni-
____________
³) Unruh hatte den 5 October des Morgens eine publique und Nach-
mittags eine ganz geheime Audience fast bei einer Stunde. Sendschr.
str. 29.

— 41 —
tarzy Rzplitej. Zdecydował się więc August, w dni kilka
po posłuchaniu udzielonem posłom, zwrócić się z res-
ponsem do województw skonfederowanych, datowanym
z Ujazdowa, dnia 9 Października, w którym, napomy-
kając o bezowocnie zawiązanych ze Szwedem rokowa-
niach, tak między innemi przemawia ⁴):
„Dwór tameczny pełnym wzgardy i nadętości res-
ponsem exkludowawszy wszelką nadzieję do pokoju, usi-
tatis hostium artibus, per civilia dissidia et divisa par-
tium studia rujnując authoritatem sejmu i rozrywając
generalem całej Rzplitej unionem, sacramento juris ju-
randi roboratam, scyssye i diffidencye domowe, osobli-
wie jednak niezgody Wielmożnych i Urodzonych Obywa-
telów województw poznańskiego i kaliskiego alleguje,
oraz sumpta od nich arma, jakoby ad eversionem jesz-
cze nie oschłych praw, pro summo et insuperabili obsta-
culo, nie tylko do zawarcia, ale i do zaczęcia traktatu
opponit i na tym fundamencie całą machinę dalszych
nieszczęśliwości zapamiętałych praktyk wykonania za-
mysłów swoich i przedłużenia tej wojny na ostatnią
zgubę i zawojowanie jeżeli nie wszystkich państw tej
Rzplitej, przynajmniej przyleglejszych, a pożyteczniej-
szych prowincyj, budować usiłuje, kiedy do tej konfede-
racyi pociągniony, in favorem sui artificiose jednym mie-
czem i ogniem odgrażając, przez surowe edicta, drugich
actu na substancyach, rujnując zgromadzić się wszyst-
kim obywatelom despotica potestate rozkazuje…
A, co większa, ut in imperium convertat, libertatem
prae se fert, aby hoc et praesidium Rzplitej plusquam
hostii ferocitate spaliwszy i tak wiele niewinnych ludzi
zgubiwszy opanować intendit.
„Więc — brzmi dalej respons — J. K. M. post tole-
ratam tot malorum patientiam, chcąc Rzplitą z tych
____________
⁴) Respons od króla JMci na instrukcyą skonfederow. wojew.
wielkop. w Ujazdowie dany d. 9 Octobr. 1703 z Rękopisu Bibl. Os-
sol. N. 271; k. 113–115.

— 42 —
zawiłych wyprowadzić trudności i w należytej posturze
prędkiej i ugruntowanej obronie postawić, radę walną
do boku swego, ad materias belli vel pacis tractandas
naznaczoną, intimare raczył.
„Przeto — kończy król — wszech wobec i każdego
zosobna obywatelów województw poznańskiego i kalis-
kiego paterne ostrzegać i obligować J. K. M. raczy, aby,
avertendo tak jawne molimina (machinacye) dworu
szwedzkiego, dla niepewnych i niebezpiecznych ścieżek
otwartego od Rzpltej i ugruntowanego przez Wielmoż-
nych i urodzonych komisarzów alias już pierwej od
strony szwedzkiej przyjętych i akceptowanych nie odstę-
pują gościńca i owszem, wszelkie partykularne zjazdy i
rady wewnętrzne nienawiści i rozterki, naruszenie praw
(intestina odia et diffidentias, convulsionem legum) ro-
dzące, jako praetensum et allegatum ode Dworu szwedz-
kiego do traktatu obicem uprzątnąwszy i obozowe nie-
wczasy w domowe tranquillitates et in publica zamie-
niwszy commoda, do powszechnej całej Rzplitej zgody
conformując się, przez nieodwłoczną uchwał sejmowych
egzekucyą i punktualną zasłużonemu wojsku zapłatę,
do uspokojenia publicznego chwalebnie i skutecznie
przyczynić się nie omieszkali”.
We trzy dni po wysłaniu owego responsu, nie cze-
kając na uchwałę konfederacyi, zawarł król August z
carem Piotrem Wielkim traktat tajny (12 Października
1703 r.), który stał się iskrą zapalną rzuconą między
zarzewie stronnictw dotychczas pozornie przy Auguście
II skupionych i wywołał następstwa bardzo groźne dla
osoby i polityki Augusta w Rzplitej.
VI. Konfederacya generalna.
Festyny warszawskie. — Procesya. — Otwarcie obrad. — Arwed
Horn. — Aurora Königsmark. — Sekretne listy. — Unrug wy-
krywa zdradę Augusta.

W
OBOJĘTNEJ wzmiance bezimiennego autora
pamfletu historycznego Sendschreiben o działal-
ności politycznej Zygmunta Unruga w r. 1704, iż
„właśnie w tym roku użyto go w Warszawie jako tłó-
macza p e w n y c h p i s m z języków: francuskiego i nie-
mieckiego na polski” ¹) zawiera się odgłos faktu wyso-
kiej dziejowej doniosłości, wysoce dramatyczny epizod z
epoki panowania pierwszego Sasa w Polsce.
Oględność, z jaką autor Sendschreiben wzmiankę swo-
ję czyni, niedomówienie określenia zawartości owych
„jakichś pism” i powodu ich przetłumaczenia na język
polski, tłómaczą się względami pojawienia się pamfletu
Sendschreiben w epoce agitowania się procesu Unruga
(1717 r.) i spotęgowania wpływu dworu saskiego, po
uciszonej burzy wewnętrznej, konfederacyą Tarnogrodz-
ką wywołanej.
____________
¹) „Eben in diesem Jahre brauchte man ihn in Warschau zu einem
Interprete gewisser Schriften aus dem Französischen und deutschen
ins Polnische” str. 29.

— 44 —
Dzięki jednak tej lakonicznej wzmiance, oraz infor-
macyi z niektórych mniej dotąd znanych źródeł zaczerp-
niętej, jesteśmy w stanie scharakteryzować dokładniej
nietylko postać bohatera opowiadania, ale i dorzucić
nieco więcej szczegółów do obrazu ówczesnych agitacyj
stronnictw politycznych i ogólnego ówczesnego położe-
nia kraju.
Wiadomość o zawarciu przez Augusta II, wbrew za-
sadniczym prawom Rzplitej i niedawnej uchwale Lubel-
skiego sejmu, tajnego z carem Piotrem traktatu, wywoła-
ła wielkie rozjątrzenie umysłów i liczne odstępstwa od
osoby króla dotychczasowych jego stronników, którzy
też całemi masami zaczęli przystępować do konfederacyi
wielkopolskiej. Wzmocniwszy się tak niespodzianemi
żywiołami, zaczęła taż konfederacya myśleć o wyjściu
z dotychczasowej zaściankowej roli i do zajęcia w kraju
stanowiska wydatniejszego — do zawiązania się w kon-
federacyą ogólną całej Rzplitej, by w tym charakterze,
jako strona wojująca, świadoma swych środków i ce-
lów, traktować z królem szwedzkim i przeważyć szalę
wypadków na stronę nowego podówczas jeszcze, co do
osoby, nieokreślonego elekta.
Głównem narzędziem tej polityki, rozpędnem kołem
wszystkich drobnych kółek agitatorskiej machiny, staje
się prymas Michał Radziejowski, osobistość zagadko-
wa i niesympatyczna, nieodrodny syn smutnej pamięci
Hieronima Radziejowskiego.
W Grudniu 1703 r., pomimo zaprzysiężonej Augu-
stowi Saskiemu na sejmie Lubelskim wierności, rozpo-
czyna się tajna robota prymasa w tym kierunku, ujawnia
się dążność jego do zwołania rady konfederacji wielko-
polskiej do Warszawy, rozsyłają się listy do województw,
zwołujące je do połączenia się z konfederacyą generalną,
z oznaczeniem stolicy, jako miejsca przyszłego jej ze-
brania ²).
____________
²) „Dzięki postawie i działalności prymasa — pisze Jarochowski

— 45 —
Około Nowego 1704 roku zjechało się do stolicy mnó-
stwo senatorów i szlachty, przeważnie z liczby przodow-
ników konfederacyi wielkopolskiej, zjechał i prymas Ra-
dziejowski ze Skierniewic i zaczęła się konspiracyjna ro-
bota na tle zabaw i biesiad w wielkopańskich dworach,
opisanych szczegółowo w pamiętnikach Krzysztofa Za-
wiszy, starosty mińskiego ³).
Między najhuczniejszym zastępem gości konfedera-
ckich, Zygmunt Unrug drugie miejsce po znanym już
nam marszałku Broniszu zajmuje i walczy o lepsze na
biesiadach u starosty mińskiego, z przyszłym teściem
swoim, Górzyńskim, wojskim poznańskim. Znajdujemy
w tem gronie i starostę bobrujskiego Sapiehę i Poniń-
skiego, starostę babimojskiego i Branickiego starostę
brańskiego i Przyjemskiego, kasztelanica chełmińskiego
i Adlerfelda szwedzkiego „oficera grzecznego”, przyszłe-
go dziejopisa wojen północnych i siła innych „bardzo
wesołych i przyjemnych kawalerów”, z pomiędzy któ-
rych wynurza się nieśmiało postać wojewody poznań-
skiego, Stanisława Leszczyńskiego, na którego, nieba-
wem, z toni owych biesiad i upozorowanych hulaszczemi
rozrywkami robót podziemnych, majestat królewskości
nadspodziewanie miał spłynąć.
Nie był to jeszcze komplet potrzebny do rozpoczęcia
akcyi. W oczekiwaniu aktorów uplanowanego dramatu,
zgromadzeni jedzą, piją, bawią się zapamiętale w gro-
nie „pięknych i grzecznych dam”.
Dopiero z przybyciem do Warszawy komisarzy króla
szwedzkiego: Wachslagera i dyplomaty Arwida Horna,
zabawa ustępuje miejsca podniosłej uroczystości otwar-
____________
— zyskała konfederacya wielkopolska poważny tytuł, pokaźną
widownię, nadto, co najważniejsza, istotnie ważne i wpływowe
stanowisko. Wśród ogarniającej bardzo naturalnie kraj cały
namiętności zawarcia jak najprędszego pokoju, stanęła wyniesiona
do godności konfederacyi generalnej konfederacya wielkopolska,
jako grono Magów posiadających talizman u darowania Rzplitej
wypoczynkiem po wojennej burzy” Dzieje Augusta II, str. 450.
³) Wyd. J. Bartoszewicza. Warszawa 1862, str. 115–119.

— 46 —
cia posiedzeń konfederacyi generalnej, w gmachu pała-
cu prymasowskiego, przy ulicy Senatorskiej.
Na solennem nabożeństwie w kościele św. Jana, Je-
zuita Adam Szyrma miał kazanie, poczem odbył się pu-
bliczny pochód konfederatów przez miasto, pod wodzą
marszałka Bronisza i wśród procesyi wszystkich prawie
zakonów. Lud warszawski padał na kolana wśród głoś-
nego płaczu, jakby w przeczuciu groźnych wypadków,
które nad głowami całego kraju zawisły.
Pierwsze sesye zeszły na propozycyach wysłania ko-
misarzy do traktowania ze Szwedem o ulgi wojenne;
dopiero 3 Lutego 1704 r. wojewoda poznański zapo-
wiedział zgromadzonym, iż generał Horn ma ważne ja-
kieś uczynić przedstawienie.
Niebawem rozeszła się pogłoska, iż Horn jest w po-
siadaniu kompromitujących króla Augusta listów, dowo-
dzących jego oczywistej zdrady i niechęci do Rzplitej ⁴).
Na posiedzeniu 11 Lutego zaczęto się natarczywie
domagać ujawnienia owych dokumentów. Wybrano w
liczbie deputatów do Horna i Zygmunta Unruga z żąda-
niem ich przedstawienia. W ciągu godzin kilku zrobionym
został przekład na język polski pożądanych skryptów,
przy udziale Lasockiego starosty Zakroczymskiego i Zy-
gmunta Unruga, a po zaprzysiężeniu publicznem wiaro-
godności tłómaczenia, 12 Lutego 1704 r. Unrug odczy-
tał na zgromadzeniu tekst kompromitujących skryptów.
Były to w rzeczy samej niezbite dowody wiarołom-
stwa i niegodziwości Augusta, który uwikławszy Rzpli-
tę w nieszczęsną ze Szwedem walkę, ośmielił się w taj-
nej korespondencyi, jeszcze przed dwoma laty prowa-
dzonej, upewniać dwór szwedzki o swoich najlepszych
____________
⁴) Chronicon rer. gest. ab anno 1700 podaje całkowity polski
przekład owych listów w niedokładnych wyciągach przez Jarochow-
skiego (Dzieje, t. II., 601 i nast.) cytowanych. Niezupełny ich tekst
łaciński obejmują Epistolae hist. fam. Załuskiego (t. IV, 8–15).
Wzmianka ogółowa o owych listach mieści się w Förstera: Höfe und
Cab. Europas im XVIII Jahr. T. III, 426.

— 47 —
zamiarach, paraliżowanych, zdaniem jego, przez chy-
trych i niewiernych Polaków.
Narzędziem owej intrygi była tu Aurora Königsmark,
kochanka króla, matka Maurycego Saskiego, piękno-
ścią, wdziękiem kobiecym, dowcipem i ukształceniem
wsławiona, nie dawno dopiero, gwoli okupieniu grze-
chów zanikłej już młodości, mianowana koadjutorką
opactwa kwedlinburskiego. Podjąwszy w r. 1702 podróż
do Kurlandyi z zalecenia Augusta, zawiązała ona sto-
sunki z dworzanami króla szwedzkiego, marszałkiem
dworu Dubenem, Piperem, Renskioldem i innymi, i przez
nich starała się wyjednać sobie upragniony wstęp do
króla Karola, aby mu imieniem Augusta ofiarować przy-
jaźń i przymierze, ze szkodą Rzplitej.
„Ach! gdyby Bóg natchnął serce króla Jeg. — pisała
Königsmarkowa w d. 4 Stycznia 1702 do Pipera — aby
się rezolwował sam widzieć z królem polskim i z nim się
rozmówić, zarazby się nieprzyjaźń w przyjaźń obróciła.
Dosyćby satysfakcyi król Jeg. Szwedzki otrzymał i taki-
by między sobą obowiązek postanowili, przed którymby
cały świat zadrżeć musiał. Jeżeli król Jegomość nie ufa,
a czegóż więcej potrzebuje, kiedy się sam nieprzyjaciel
z broni wyzuwa i ofiaruje jako przyjaciel z nim się ob-
łapić… Dosyć, że król ma mieć satysfakcyą, lecz to
z królem polskim traktować i zakończyć trzeba. O d
Rzplitej nigdy się tego nie spodziewać…
Jakże król Jeg. Szwedzki ma mieć za złe o to, kiedy
go wielkim i szczęśliwym uczynić chcą! Jeżeli ma chęć
wojować, pokój ten drogi nie zagradza i owszem, bar-
dziej się jeszcze przez potężną ligę zmocniwszy, daleko
większych rzeczy dokonać może”…
W liście niemieckim do Karola XII, z dnia 15 Stycz-
nia, pisała:
„Rozumiem, żeś Wasza król. Mość bez powątpienia
zrozumiał od J. P. Duben Marszałka swego, że mam
pewny sekret do objawienia Waszej kr. M., którego się nie
mogę tylko samemu W. K. M. zwierzyć. Gdybym otrzy-

— 48 —
mała tę wysoką łaskę, o którą nisko upraszam, tedy
propozycya moja ujmy w niczem nie uczyni interesowi i
sławie W. K. Mości. Na tym tylko zawisło, abyś W. K. M.
pozwolił białogłowie przed oblicze swoje przystąpić, cze-
gobym się więcej nie napierała, gdyby wielkość materyi
koniecznie nie potrzebowała nikomu się z tego w świecie
zwierzyć. Ja, któram duchowna osoba, proszę W. K. Mo-
ści dać mi wiarę zupełną, że nic inszego nie szukam,
tylko wierność moję przez sekret tak wielki W. K. M. po-
kazać. Prawda, nie zapieram się tego, żeby to było naj-
większem moim ukontentowaniem, Najmiłościwszego
Króla i Pana mego w rękę pocałować. Nie chciej W. K. M.
mieć żadnej przeciwko mnie niełaski, że się podejmuję
o rzeczach takich mówić. Rozkazano mi, że gdybym nie
miała łaskawego znaleść ucha, do czego przecież bez naj-
mniejszej ludzkiej wiadomości snadna okazya być może,
tedy najniższe moje są prośby — przebaczyć mi i przed-
sięwzięcia mego źle nie tłómaczyć”.
Nieuzyskawszy, mimo wszelkich starań, dostępu do
Karola, pisze 14 Lutego 1702 Königsmarkowa z Liba-
wy do p. Duben:
„Jeżeli odjeżdżam nie mówiwszy z królem okazya i ko-
niektury nie znajdą się więcej takie”.
Z Królewca, pod tąż datą, pisze:
„Jeżelim nie była szczęśliwą otrzymać tej łaski, któ-
rejm sobie tak bardzo życzyła, bardzo dobrze widzę,
żem snać nie godną była tego, lecz bez respektu na moję
osobę, upewniam WPana, że sekretna propozycya, któ-
ra na mnie włożoną była, chwalebna i pożyteczna i we-
dług mego zdania — rzecz wielkiej konsyderacyi dla
naszego wielkiego monarchy Króla JMci. Przynajmniej
by ją był mógł wysłuchać i ponieważem jego poddana,
mógłby mi był rozkazać, wszystko to, cokolwiekby ba-
czył być potrzebnego interesom swoim, w czym dosyć
bym była uczyniła wszelką submisyą i wiernością, któ-
rąm-em powinna. Miałam nadzieję, że mi pozwolą przy-
być do Kowna, i gdyby można, otrzymać to, wkrótcebym

— 49 —
tam stanęła. Lecz Bóg wie, jako w tej mierze jeszcze
concludetur w sercu Króla J. M. Bardziej się i więcej
obawiam, aniżeli spodziewam. Tego momentu przycho-
dzi kuryer od Króla Polskiego do Króla JMci naszego.
Jestto kawaler, imieniem Fixsztom, koniuszy i podko-
morzy króla JMci. Ten to jest, o którymem powiadała,
że on zawsze trzyma sztukę pieniędzy, kiedy król polski
z pistoletu strzela. Jest poczciwy człowiek bardzo i spo-
sobny do strzelania i jeżdżenia na koniu i do fechtowania.
Fixsztom ten ma rozkaz za Królem JMcia Szwedzkim
dotąd pójść, dokądby go nie znalazł, lecz wielkąby mu
WPan wyświadczył przyjaźń, wyrazić w liście moim
dokąd ma jechać. Daj Boże, aby był szczęśliwszy nade
mnie. Ma wielki w tym awantaż, że jest mężczyzna, a
ja uboga i bojaźliwa kobieta”.
Do Pipera, pod tąż datą, pisze: „Jestem nieszczęśliwa
w tym, że nic mogę pozyskać łaski W. M. P. i żem wcale
nie potrzebna, lubom się tak często ofiarowała i pro-
siłam, abym mogła mieć pozwolenie przyjechać… Mam
dependencyą od WP.: Nie jestem żadną Polką”.
Z Tylży, dnia 1 Marca 1702 pisze do p. Duben:
„JP. Fixsztom ma list, nie wiem co zawiera w sobie,
lecz nie wątpię, żeby nie był pełen contestacyi afektu
i szczerej miłości. Prawda, że na początku król Polski
krzywdę uczynił nieporównanemu Panu Waszemu, lecz
to było wtenczas, kiedy go jeszcze nie znał w wielkich
Jego akcyach. Od tego czasu, jako reputacya jego pięk-
na jest, już mu nie może być nieprzyjacielem i jest to
rzecz niepodobna. Rezolwowano tedy, odzyskać znowu
koniecznie przyjaźń wszelkim sposobem i upewniam, że
to nie z przymusu, gdyż król Polski mówi, że niepo-
dobna zawsze nienawidzieć tych, którzy nas kochają.
P. Fixsztom, który jest poczciwy człowiek i szumny ka-
waler, w wszelkiej u Pana swego konsyderacyi, o t w o -
rzy wam oczy i opowie takie rzeczy, o kt ó-
r y c h j e s z c z e u Wa s z e g o d w o r u w t e j m a t e -
ryi nic nie wiedzą”.

— 50 —
r
Post Scriptum! Przyjechawszy tu, dowiedziałam się
o rzeczy bardzo niezwykłej. We wszystkim Państwie ka-
tolickiem odprawuje się naokoło spowiedź, za rozkazem
Papieskim, co wyjawił ksiądz jeden, upiwszy się, że
przedsięwzięcie pewne na dzień 4 Marca
m a w y b u c h n ą ć . Rozumiem, że się WPanowie mieć
będziecie na ostrożności. Posyłam WPanu puzdro dobrej
wódki, proszę ją pić za zdrowie swoje, z tym, który ten
list odda WPanu. — P r z e z B o g a ż y w e g o , b ą d ź -
c i e o s t r o ż n i p r z e c i w k o t y m Po l a k o m , b o
s ą z d r a j c y ”.
Do Renskiolda pisze:
„Uważ WPanie, jakie rzeki jeszcze w tym złym cza-
sie przebrnąć musicie, a do tego nieprzyjaciel ma czas
w dobrej stanąć posturze. P o l a k ó w j e d n a k , j a k o
n a j b a r d z i e j s t r z e d z s i ę m u s i c i e , jako o tym
obszerniej od P. Fixsztoma się dowiesz”.
Do Pipera, z Memla:
„ W k r o t c e o b a c z yc i e , c o z a s p r awa z
Po l a k a m i i j a k w i e l e i m u f a ć m o ż n a ” …
Z Bielowic 5 Marca pisze:
„Gdyby mnie tylko król JMć chciał był wysłuchać,
takiebym mu była uczyniła propozycye, których, w życiu
swojem tak wielkich i pożytecznych wątpię aby więcej
znalazł”.
Do Renskiolda w d. 30 Marca pisała z Tylży:
„Przypominasz WPan sobie, jakom często nadmie-
niała, że sekretną mam komisyą, której, nikomu, tylko
samemu Królowi JMci, zwierzyć się mogę. Ponieważ
jednak widzę, że do otrzymania tej łaski żadnej nie
mam nadziei, lubom długo na nią czekała, tedym dobrze
rezolwowała się, z wielkich a dobrze zważonych przy-
czyn, rzecz tę WPanu wyjawić. Proszę zatem podać mi
okazyą do pomówienia z sobą na miejscu takiem, które
się upodoba WPanu. Jestto rzecz taka, z której nie
wierzę, żeby się J. P. Fixsztomowi zwierzono i podobno
wszystko na tem zawisło. Dałby to Bóg, aby Król JMć

— 51 —
z swoją rezolucyą trochę się zatrzymał, dokądby się o
tem nie dowiedział”.
W liście do Pipera z Tylży 5 Kwietnia, mieścił się ustęp:
„Zna każdy dobrze manierę Polaków i kiedy ta ho-
łota sobie podpije, tedy ich to nie wiele kosztuje Lutra
rozsiekać”.
Król August pisał 12 Kwietnia 1701 r. do Pipera po
francusku z Warszawy:
„Ponieważ Pani Kienixmarkowa, Ksieni Wedlinbur-
ska, w swoich interesach prywatnych jedzie do dwom
Króla Pana Waszego, nie chciałem omieszkać tej oka-
zyi, abym nie miał uwiadomić JMci o dobrych umysłach
moich ku Królowi JMci szwedzkiemu, nic więcej nie ży-
cząc z większą żarliwością, tylko w dobrym z Królem
JMcią poszanowaniu żyć, które dotychczas zatamowane
było. Ponieważem wolen od obowiązków tych, które
mnie w tę wojnę wprowadziły, już tedy na niczem wię-
cej nie schodzi, tylko aby Król JMć zawarł ścisłą i stałą
ligę, do której mnie bliskie pokrewieństwo i własna in-
klinacya ku J. K. M. prowadzą. Proszę, chciej dać wiarę
temu, cokolwiek Kienixmarkowa imieniem mojem opo-
wie i upewni o wszystkiem rzetelną uczyni Królowi re-
lacją, gdyż nic więcej nie szukam, tylko przyjaźni Jego
i osobliwym to moim zawsze będzie ukontentowaniem,
dopomódz na potem Królowi do wszelkiej sławy.
Augustus, Rex”.
Do p. Duben z Warszawy w d. 7 Lutego 1702, pisał
król list następujący niemiecki, przejęty przy schwyta-
niu Fixsztoma:
„Według informacyi Grafowej Kienixmarkowej, re-
komenduję oddawcę listu tego WPanu, który z sobą ma
list i komisyą do Króla Pana Waszego, upraszając, aby
mu chciał dać informacyą, jeżeli się do Generała Rein-
scholda, czyli do samego Króla, udać ma. Przecież by
mnie ostatnie milsze było, gdyż lepiej do samego Króla
udać się, niżli do apostołów. Zaczem proszę tak rzeczy
prowadzić i według królewskiej woli sposobić, warując

— 52 —
sobie, aby posłańca tego transakcye ile można jak naj-
bardziej sekretowane były, abym przy tym spo-sobny
mógł być do wykonania tego, cokolwiek oddawca tego
listu Królowi Jegomości oddawać będzie”.
Augustus, Rex”.
VII. Detronizacya.
Prymas Radziejowski. — W Krakowie. — Odpowiedź króla. — Porwa-
nie Sobieskich. — Konfederacya Sandomierska. — Stanisław Lesz-
czyński kandydatem do tronu.

Z
GROZA i oburzenie, jakie zapanowały w zgroma-
dzeniu konfederacji jeneralnej, gdy usłyszano treść
listów, odczytanych publicznie przez Zygmunta Un-
ruga, znalazły wyraz w uchwale, mocą której, marsza-
łek Bronisz, wyliczywszy wszystkie grzechy królewskie,
ucisk wolności, wprowadzenie Sasów do Polski, jątrze-
nie współobywateli i tajemne alianse z potencyami za-
granicznemi, wezwał obecnych aby się skupić około wia-
ry katolickiej i prymasa, z pominięciem króla Augusta.
Zgodzono się też bez oporu na konfederacyę detronizu-
jącą króla, czyli na tak zwaną exwinkulacyą od posłu-
szeństwa ¹).
Tymczasem i król August, powróciwszy z Saksonii,
gdzie się był od ostatnich dni Grudnia znajdował, zje-
____________
¹) His ostensis, dolebant nuncii super hac insinceritate Regis
suae libertati, gentique toti insidiantis, fremebant super terminos
calumniantes nationem Polonam, urgentes Cardinalem, uteretur
jam authoritate sua, cui pondus consilio et viribus unanimi voce
addituros fideliter et constanter spondebant. Chronicon, str. 299.

— 54 —
chał do Krakowa i tam zwołał Radę Senatu, aby wy-
wrzeć akt zemsty przeciw konfederatom, licznemi kon-
fiskatami i destytucyami z urzędów. I tu również od-
była się scena głośnego czytania listów kardynała Ra-
dziejowskiego, pisanych przez francuza Saubrey do króla
Szwedzkiego i do przyszłego elekta Jakóba Sobieskiego.
Rezultatem tego zebrania była kontrkonfederacya Opa-
towska, przy osobie króla zebrana i powódź broszur
polemicznych, miotających inwektywy przeciw całemu
narodowi, inspirowanych widocznie przez najbliższe oto-
czenie królewskie ²).
Odpowiedzią zaś króla na akt detronizacyi było po-
rwanie Jakóba i Konstantego Sobieskich z zamku Oław-
____________
²) W broszurze pod tyt.: Remarquen über die von 14 Febr. Anno
1704 von dem Warschauischen Particulair Convente eingelauffene
pohlnische Zeitungen (1704 r. z bibl. król. w Berlinie) czytamy:
„Da auch letzlich die Könige Michael Wiesnowiecky, Johannes III
Sobiesky und jetziger König Friederich August in pactis conventis
und der Capitulation beschweren müssen, dass sie niemalen die
Cron Pohlen verlassen, noch das königl. Regiment abdanken, weder
ablegen wollen, so wird es auch denen unruhigen Pohlnischen
Schwein Igeln (!) gefallen können, dass wenn ein König ad dies vitae
mit ihrer Confusion, Saüerei und Unordnung aushalten soll, sie so
vielmehr deference hierinnen gegen Ihn als ein regierendes, ge-
kröntes und gehuldigtes Haupt bezeigen und mit seinem geführten
Regiment gleichfalls ad dies vitae zufrieden sein müssen”.
Z powodu przejęcia listów królewskich i Königsmarkowej bro-
szura opiewa:
„Alleine was das nicht für lächerliche und in statu politico gar-
nicht passabele, sondern ignorante Bezüchtigungen sind, siehet man
offenbar:
Was seynd das für Documenta publica so königl. Ehre Majestät
und Würde und Crone afficiren, oder einen Ruin oder Eversion
einer Respublique indigitiren sollten? Briefe von einer privat Dame,
ais die Gräf. Königsmark zu haben. Und hat man in cultiori Europa
noch nicht gehöret, weder in statu politico erfahren, dass derglei-
chen Briefe vim documentorum et próbationis publicis hätten. Und
muss man in Pohlen alle chartequen Secret und Weiberbriefe fur
Acta publica Regni halten?… Das die Gräfin angenehme Conditiones
dem Könige von Schweden vorschlagen wollen, ist ja besser, als
unangenehme. Und wer weiss dann in Pohlen dieser Damen reser-
vationes mentales, was Sie für Douceurs in solchen conditionen da-
von der Vertrag aber nie zu Stande kommen, projectiret gehabt?”

— 55 —
skiego i uprowadzenie ich do Pleisenburga, a następnie
do Königsteinu. Skutkiem usunięcia tych kandydatów
do osieroconego tronu, osobistość Leszczyńskiego wy-
łoniła się na widownię wypadków dziejowych, w cha-
rakterze niezawodnego tym razem kandydata do tronu
polskiego.
Doskonałą charakterystyką ówczesnego zamętu pojęć
w umysłach szlachty polskiej i nieszczęśliwego położe-
nia kraju, szarpanego na wszystkie strony przez stron-
nictwa i osobistości niemające nic wspólnego z intere-
sami kraju, pozbawionego ideału, około którego wszy-
scy jednoczyć się i kupić winni byli, służy fakt, że pod-
czas gdy Zygmunt Unrug walczył w szeregach konfe-
deracyi wielkopolskiej przeciw Augustowi i w stanow-
czej chwili przeważał szalę wypadków na jego nieko-
rzyść, rodzony brat jego, Jerzy Unrug, podstoli wschow-
ski, bronił sprawy Sasa w odłamie konfederacyi sando-
mierskiej, jaki się po ogłoszonej detronizacyi na niwach
Wielkopolski uformował ³).
Taka anormalność stosunków znajduje wytłómacze-
nie w najnieszczęśliwszej sytuacyi kraju w epoce Augu-
sta II.
Nie mogły się umysły szlachetniejsze gromadzić w
imię lojalności około majestatu królewskiego, gdyż przed-
stawiciel tego majestatu ciężko przeciw narodowi za-
winił i piastowanie berła uważał za synekurę dla doga-
dzania swym wyuzdanym popędom zmysłowym. On to
bezzwłocznie po objęciu tronu wszedł w konszachty z
Brandeburczykiem ⁴) o sprzedaż części terytoryum Rzpli-
tej i w r. 1700 traktował z Berlinem i Wiedniem o po-
____________
³) Jarochowski: Dzieje T. II. str. 601.
⁴) „Der junge Polenkönig schwelgte in den kühnsten Plänen;
hochbegabt, voll Schwung und Leidenschaft, unersättlich in jeder
Art des Geniessens, fühlte er die Lust und Krafft in sich zu vollbrin-
gen, was kleine Geister für abentheuerlich und unmöglich gehalten
hätten… Auch der Brandeburger hatte in diesen grossen Projecten
eine Stelle”. Droysen: Gesch. der preuss. Pol. IV. I. 205.

— 56 —
dział Polski, on to w r. 1702 wdał się bez wiedzy Rzpltej
w wojnę ze Szwedem i sprowadził na kraj wyniszczony
niezliczone klęski, dążąc nieprzerwanie do absolutnych
rządów.
Nie mogły też sympatye umysłów lepszych stać po
stronie Karola XII, bo jakkolwiek gienialny ów wódz gło-
sił o swej przyjaźni dla Polaków i w ich nibyto sprawie
walczył przeciwko Augustowi, lecz nie było klęski tak
dotkliwej, któraby tak się społeczeństwu polskiemu we
znaki dała, jak właśnie owa wrzekomo przyjazna inter-
wencja Szweda.
Nie mogły się sympatye Polaków zwracać w stronę
Sobieskich, gdyż potomkowie Jana III, tylko nazwisko,
lecz nie zasługi po ojcu swym odziedziczyli.
Co do osoby Leszczyńskiego, charakter owego kan-
dydata był tak niezdecydowany, zamiary jego i uzdol-
nienie do rządów tak nieokreślonemi, zasługi tak drob-
nemi i nieznanemi, że nie mógł wojewoda poznański ra-
chować na poważniejsze w owej epoce stronnictwo.
Wśród walki wszystkich owych żywiołów, której roz-
strzygającym mieczem miało się stać wkrótce stanowcze
zwycięstwo Piotra Wielkiego pod Pułtawą, najlepszą
illustracyą ciężkiej doli kraju, był ów lud biedny, któ-
ry, na widok pochodu tryumfujących konfederatów wiel-
kopolskich przez ulice Warszawy, „jęczał głośnym pła-
czem i błagał litości niebios…”
VIII. Poselstwa Unruga.
Bitwa pod Poniecem. — Elektor Brandeburski. — Zabiegi stron-
nictw. — Unrug w Rawiczu u Karola XII. — Koronacya Leszczyń-
skiego. — Poselstwa Unruga do Wiednia i do Berlina. — List Un-
ruga do Wartenberga. — Posłuchanie Unruga u króla. — Rok 1709.
— Król Pruski do Leszczyńskiego. — Bitwa pod Pułtawą. — Powrót
Augusta. — Na polach Ponieca. — Unrug korzy się przed Augustem.

N
A POLACH dziedzicznej wsi Unruga, Poniec, roze-
grała się głośna a zwycięska w d. 9 Listopada 1704
r. dla Sasów bitwa ze Szwedami, w której, jenerał
saski Schulenburg pierwszy raz waleczne zastępy Karola
XII rozgromił. Zdawało się na chwilę, że gwiazda Augu-
sta II nowym zajaśnieje blaskiem i że, po rozpędzeniu
konfederacyi generalnej i wzięciu Warszawy, sprawa Le-
szczyńskiego upadnie. Tymczasem August, nie czekając
rezultatów odniesionego nad przeciwnikiem zwycięstwa,
dobrowolnie cofnął się do Saksonii, dokąd go obowiązki
serca dla hrabiny Cosel powoływały i pozostawił Karolo-
wi XII zupełną swobodę dalszej polityczno-militarnej ak-
cyi, rezultatem której była odbyta w r. 1705 koronacya
Stanisława Leszczyńskiego na króla polskiego ¹).
____________
¹) Od owego to czasu datuje się popularna do dziś dnia śpiewka
ludowa, charakteryzująca w sposób dosadny porażkę Augusta i upa-

— 58 —
Cały też rok 1705 zeszedł Leszczyńskiemu i jego ad-
herentom na szukaniu poparcia u mocarstw zagranicz-
nych; przedewszystkiem zaś, na uznaniu elekcyi ze stro-
ny dawnego elektora, od r. zaś 1701 — króla pruskiego,
Fryderyka I, w jakim to celu, Zygmunt Unrug w Czer-
wcu 1705 r. w tajnej missyi do Berlina wysłanym zo-
stał ²).
Ów syn wielkiego elektora, niedawno jeszcze skrom-
ny książę Rzeszy, stał się przedmiotem zabiegów wszy-
stkich partyj, które podówczas ciało znękanej Rzpltej
szarpały. Ubiegał się o jego względy detronizowany fa-
ktycznie, lecz jeszcze o swoję królewskość ze zmiennem
szczęściem walczący, August II i swego posła Przeben-
dowskiego z naglącemi do Berlina posyłał przedstawie-
niami. Zależało i Karolowi XII na zyskaniu sobie Bran-
deburczyka. Nie gardził zachodami w tym kierunku i
przyszły pogromca z pod Pułtawy. Podczas więc gdy
arena działań wojennych stopniowo się rozszerza i los
walki Warszawę w ręce Szweda ponownie wydaje; pod-
czas gdy August kapuańskie leże odbywa w Saksonii;
____________
dek jego świetności: Ach! du lieber Augustin, Alles ist weg, Sachsen
ist weg, Augustin liegt im D… Ach! du lieber Augustin, Alles ist
weg… Förster: Höfe und Cab. Europas. III. 166.
²) „Im Junio 1705 wurde Unrug in secreten Affairen nach Berlin
verschicket”. Sendschreiben, 29. Missya ta, ile ze współczesnej bro-
szury: Allgem. publique Briefe, welche von einigen Pohlnischen Sena-
toren vor der Crönnung Königes Stanislai verwechselt werden, 1705,
miała na celu zawarcie traktatu z Prusami i uregulowanie sprawy
zastawu Elbląga.
„Der Berlinische Hof wird kein Beschwer darinne machen, dass
ein mutueller bündiger Tractat, wenn es von der Republic sollte ver-
langen werden, aufgerichtet werden soll. Auch gebühret sich nicht
der Stadt Elbingen zu vergessen, damit in der Forderung der Cron
Preussen die Summa gelindert werde, weil vormahls selbigen Köni-
ges von Preussen Ministri sich haben mercken lassen, alle Beförde-
rung darinn zu bezeigen”.
O missyi Unruga do Berlina w latach 1704/5 wspomina J. F.
Gauhen: Des Heil. Röm. Reichs Geneal. hist. Adels Lexici II. Theil.
Rok 1747, str. 1219. „Anno 1704 und 1705 was Unrug Kön. poln.
Envoyé am preuss. Hofe”.

— 59 —
Karol XII rozkłada się obozem w Rawiczu, dokąd imie-
niem konfederacji jeneralnej śpieszy Zygmunt Unrug i
zyskuje publiczną u króla szwedzkiego audyencyą ³).
Celem tych rokowań było oczywiście odstręczenie
króla szwedzkiego od zamiaru ruszenia w pogoń za Au-
gustem do Saksonii i skłonienie go do przybycia do
Warszawy. Jakoż, 18 Sierpnia 1705 r. przybył Karol
XII do Warszawy, gdzie zastał już neoelekta — Lesz-
czyńskiego. Warunkiem zawarcia traktatu z Leszczyń-
skim było uroczyste odprawienie koronacyi w d. 4 Paź-
dziernika 1705 r. W charakterze deputata konfederacyi
uczestniczy w tym akcie Unrug ⁴) i w tym charakterze
zyskuje ponowną u Karola XII w Błoniu audyencyą ⁵).
W nagrodę wszystkich usług sprawie króla Stani-
sława wyświadczonych zamianował go król swoim szam-
belanem i łowczym poznańskim ⁶).
Dwa następne lata: 1706 i 1707, przedstawiają ob-
raz wojennych zapasów między Karolem XII, a przeci-
wnikami nowego elekta polskiego. Gwiazda bohatera
szwedzkiego dochodzi do zenitu. Po pogromach wojsk
Piotra Wielkiego na Litwie, śpieszy Karol XII do Sakso-

____________
³) Im Monath Augusto 1705 wurde Unrug von den gesammten
Gross polnischen Woyewodschaften an Ihre kön. Maj. von Schwe-
den, so ihm damals in Rawitsch allergnäd. publique Audience ge-
geben, verschicket. Sendschrift. 29. „Przez kilka miesięcy, pisze Ja-
rochowski, (Z Czasów Saskich, 1886, str. 364), staje się Rawicz
ogniskiem i punktem centralnym bardzo ożywionego ruchu politycz-
nego i wojennego. Co chwila zjeżdżają tu deputacye szlacheckie od
województw wielkopolskich, z najrozmaitszemi instancyami, bądźto
do pana konsyliarza Pipera, bądźto do samego Karola, lub króla Sta-
nisława”.
⁴) Im October musste Unrug ais ein Deputirter der Stanislai-
schen Krönnung beywohnen. Sendschr.
⁵) Vom welchem Actu er wiederum an Ihre Königl. Majestät von
Schweden nach Błonie gehen musste”. Sam pisze o sobie Unrug w
tej sprawie: „Do króla szwedzkiego posłowałem publico charactere
ornatus dwa razy. Rellacya, str. 78.
⁶) „Unrug war der Stanislaischen Parthey zugethan, der ihn auch
zum Łowczy Poznański gemacht”. Sendschr.

— 60 —
nii i tu dyktuje w zamku Altransztadt, pod Lipskiem,
haniebne dla Augusta warunki pokoju. August II zrze-
ka się korony polskiej na rzecz Leszczyńskiego i z sy-
nem swoim, Maurycym Saskim, jako żołnierz, walczy
w szeregach cesarskich w wojnie o następstwo hiszpań-
skiego tronu, lecz jednocześnie zawięzuje w Wiedniu i w
Berlinie tajne rokowania w sprawie swego powrotu.
Podczas gdy Karol XII niespodziewanym marszem
dąży z Saksonii na Litwę i po zmiennych w przebiegu
swym bojach, kroczy z armią na Ukrainę, August II,
z Brukseli rozsyła do dworów europejskich, gońców
swoich i przygotowuje grunt do możliwej swej restau-
racyi. Lecz i Leszczyński nie porzuca pola dyplomaty-
cznych zabiegów. W przekonaniu, że klucz rozwikłania
zakulisowych intryg Augusta spoczywa we Wiedniu i w
Berlinie, wysyła w r. 1708 Zygmunta Unruga z tajną
missyą do cesarza Józefa I, który go na godzinnej au-
dyencyi przyjmuje ⁷).
Następnie, w r. 1709, w miesiącu Czerwcu, otrzy-
muje Unrug missyą do Berlina, jako poseł nadzwyczajny
(envoyé extraordinaire) króla Stanisława, aby z okazyi
zaślubin króla Fryderyka z księżniczką Zofią hanower-
ską, wyrazić uczucia sympatyi dworu polskiego dla dwo-
ru berlińskiego i prośbę o zawarcie ściślejszych z nim
____________
⁷) „Anno 1708 deputirte man ihn aufs neue in wichtigen gehei-
men Affaires nach Wien, an den glorwürdigsten Kayser Josephum,
welcher ihm eine allergnäd. ganz geheime Audience bei einer Stunde
verstattete”. Sendschr. 30. O tej missyi pisze sam Unrug: „Prócz
innych sekretniejszych, raz byłem posłem do Cesarza Chrześciań-
skiego p. m. Josepha, u któregom przez całą godzinę sam tylko se-
kretną miał audyencyą”. Rell. 78.
Zarządzone poszukiwania w archiwum tajnem Wiedeńskiem, aby
cel missyi Unruga wyjaśnić, nie przyniosły pożądanego rezultatu.
„Über die wiederholten Missionen des pohl. Edelm, Sigismund Un-
ruh in den Jahren 1707 und 1708 nach Wien — pisze J. E. von
Arneth — über geheime Audienzen welche ihm Kaiser Joseph I ert-
heilt haben soll, konnte im k. k. Haus Hof und St. Arch. trotz sorg-
fältigster Nachforschungen nicht die geringste Aufzeichung auf-
gefunden werden”.

— 61 —
stosunków ⁸), na co król Fryderyk bardzo uprzejmym
odpowiedział królowi Stanisławowi listem ⁹).
Tymczasem, już w r. 1709, zanim pogrom Karola
XII pod Pułtawą ośmielił Augusta II do zrzucenia ma-
ski i do zerwania traktatu Altransztadzkiego, ajenci
Piotra Wielkiego, Lith z Berlina, Urbich z Wiednia a
Bruckenthal z obozu rossyjskiego, zaczęli wywierać sil-
ny nacisk, celem skłonienia Augusta do wystąpienia z
biernej roli widza rozegrywających się wypadków. Król
Duński, Fryderyk IV i zdetronizowany August przyby-
____________
⁸) W liście francuskim z d. 27 Czerwca 1709 do ministra Colba
v. Wartenberg pisze Unrug: „Monseigneur! La lettre, que j’ai rendue
lors de mon arrivée icy, à La Majesté Prusienne, etoit en françois,
et comme elle etait ecrite de la propre main du Roy, mon Maitre,
je n’en ai point eu de copie, mais je me souvient bien qu’elle etoit
conçue en termes, qui marquoient une veritable amitié, que le Roy
Mon Maitre souhaitte ardemment de cultiver toujours avec Sa Mté
Prusienne; d’ailleurs elle contenoit aussi une gratulation, sur le
sujet du mariage de La M. Prusienne.
J’espere d’avoir encore l’honneur de faire ma tres humble re-
verence à Votre Excell. avant mon depart, etant avec respect, Mons.
de Votre Exc. le très humble et très obeissant serviteur, Z. Unrug”.
Tegoż dnia pisał Wartenberg do Ministra Ilgena: „Comme Monsieur
le Chambellan Unruhe a ete chez moi, pour soliciter son Recreditiv,
etant intentionné de vouloir partir demain, je Vous prie, Mons.
d’avoir soin, pour que le Roi le signe anjourdhui”. (Arch. tajne król.
w Berlinie. Rep. 9. 28. z 1709 r.).
⁹) W liście do króla Stanisława pisał król Fryderyk d. 27 Czer-
wca 1709 r. „Monsieur mon frère! La lettre que le Sr. Unruhe, pre-
mier Chambellan de Votre Majesté m’a apporté de Sa part, la feli-
citation qu’Elle m’a bien voulu faire sur mon mariage, et les assuren-
ces qu’Elle m’a donné en meme temps de Son amitié, m’ont ete des
plus agréables. Votre Majesté peut etre asseuré aussi, que comme
je fais un compte particulier sur l’affection qu’Elle temoigne de me
porter et que je Luy suis infiniment obligé de la part qu’Elle prend
à ce qui m’arrive, ainsy je ne negligeray aucune occasion pour Lui
faire connoitre combien j’y sensible (sic) combien ses interets me
sont chers, et que je veux contribuer à leur avancement avec plaisir,
tout ce qui dependra de moy. J’ay chargé le Sr. Unruhe de faire con-
noitre tout cela particulierement à V. M. a quoy Elle voudra bien
me permettre que je me rapporte, me disant au reste avec toute la
sincerité imaginable Monsieur mon frère de Votre Majesté le bon
frère, à Berlin, ce 27 de Juyn 1700”. (Arch. Taj. król. w Berlinie.
Rep. 9. 28).

— 62 —
wają w r. 1709 do Berlina, aby skłonić króla pruskiego
do traktatu zaczepno-odpornego przeciw Karolowi XII
i jego sprzymierzeńcowi.
Tu rozbrzmiewa nadspodziewanie hiobowa wieść o
pogromie Karola XII pod Pułtawą. Pod jej wrażeniem
śpieszy August do Drezna, gdzie już zastaje kuryera z
Polski, ze szczegółami klęski. Nie tracąc czasu wydaje
August manifest, zrywający traktat Altransztadzki i za-
powiadający swój powrót do Polski.
W Sierpniu 1709 rusza August przez Gubin, w Łuży-
cach, ku granicom Rzplitej.
31 Sierpnia przybywa do Brenna, włości Leszczyń-
skiego, następnie ogląda pola bitew pod Wschową i Po-
niecem, gdzie przed paroma laty jenerał Schulenberg
odniósł nad wojskiem Karola XII zwycięstwo.
„Ku nieszczególnemu zaszczytowi natury ludzkiej —
pisze Jarochowski ¹⁰) — poczyna się około niego, jak
około każdego sukcessu, gromadzić tłum nietylko włas-
nych zwolenników, ale i szlachty wielkopolskiej, odstę-
pującej sprawy Stanisławowej”.
Na czele owych opportunistów staje i nasz Pan Zyg-
munt i jako właściciel Ponieca przyjmuje uroczyście
Augusta II, korząc się przed majestatem wskrzeszonej
jego królewskości ¹¹).
Nagrodą tego ukorzenia się było przebaczenie
odstępstwa Unrugowi, zamianowanie go szambelanem
królewskim (könig. Cammerherr) ¹²). Od tej chwili sta-
rościc wałecki staje wiernie przy tronie Augusta II, wstę-
puje do regimentu księcia Wejsenfelsa w charakterze
pułkownika wojsk królewskich ¹³) i liczy się do najzago-
rzalszych stronników Augustowych.
____________
¹⁰) Opowiadania i studya histor. Serya nowa. 1885, str. 252.
¹¹) Jarochowski wzmiankując o nawróceniu się Unruga (l. c. 252,
mylnie nazywa go starostą o b o r n i c k i m . Godność tę piastował
Bogusław Unrug, który właścicielem Ponieca nie był.
¹²) „Anno 1709 ist ihm (Unrug) von Ihr. kön. Maj. Augusto II
allergnädigst pardonieret worden”. Sendschr. 30. Gauhen: loc. cit.
¹³) A. Pawiński: Dzieje ziemi kujawskiej. T. IV, str. 293, 296.

— 63 —
Wspominając w późniejszych latach o tym epizodzie
z życia swego, gdy jako partyzant Leszczyńskiego wal-
czył przeciw Augustowi, pisze Unrug: „że Domu Lesz-
czyńskiego i ja byłem wielkim aestimatorem, owszem,
potym i sługą, bynajmniej się za to nie wstydzę, boby
się wielka część Polski i Europy, także wstydzić mu-
siała” ¹⁴).

____________
¹⁴) Rell. dyskr. str. 26.
IX. W zaciszu.
Rodzina Zygmunta. — Odgłosy burzy. — Dyssydenci polscy. —
Rozterki religijne. — Prześladowanie różnowierców w Anglii, Fran-
cyi i w Niemczech. — Stanowisko Augusta w sprawie różnowier-
stwa. — Wzrost dewocyi w Polsce. — Szujski.

P
O BURZLIWIE spędzonych latach młodzieńczych,
zapragnął Zygmunt Unrug cofnąć się do zacisza do-
mowego, by w kole swej rodziny pracować nad pod-
niesieniem z ruiny zniszczonego pochodami wojsk nie-
przyjacielskich i koronnych majątku.
Jeszcze około 1700 roku zawarł był pan Zygmunt
związek małżeński z jedyną córką Chryzostoma Gorzeń-
skiego, wojskiego poznańskiego, znanego już nam z po-
przedzających wzmianek agitatora wielkopolskiej kon-
federacyi, panną Karoliną Ludwiką Gorzeńską, matka
której, Beata Karolina, pochodziła ze znanego wielko-
polskiego rodu Rottenburgów.
Z małżeństwa tego dochował się Unrug czterech sy-
nów: Chryzostoma, Krzysztofa, Bogusława i Mikołaja,
nieletnich jeszcze w epoce, o jakiej tu mowa; córkę zaś
jedyną — wcześniej był utracił.
Nie było wszakże sądzonem panu Zygmuntowi uży-
wać w niezakłóconym spokoju słodyczy rodzinnego życia.

— 65 —
Po burzy politycznej i wojennej zebrała się nad Polską
brzemienna w smutne następstwa chmura wewnętrz-
nych religijnych niesnasek, która wzniósłszy do rodzi-
mych progów niepokój, do umysłów rozdwojenie, a do
serc nienawiść, nawałnicą nieszczęść zalała kraj cały i sta-
nęła jako groźne widmo bliskiej katastrofy dziejowej.
Bezowocnem byłoby śledzenie źródła i bezpośrednich
powodów spotęgowania się rozterek religijnych między
katolikami a dyssydentami polskimi w epoce panowania
pierwszego Sasa w Polsce.
Faktem zaprzeczyć się niedającym jest, że pomimo
sporadycznych objawów niechęci między różnowiercami
w Polsce, zasada tolerancyi religijnej leżała za poprzed-
nich panowań nietylko w duchu prawodawstwa, ale
nawet w sumieniu i przekonaniach społeczeństwa.
Nie sięgając czasów bardziej odległych, dosyć przy-
pomnieć wszystkie sejmy po śmierci Zygmunta Wazy,
na których pokój religijny z dyssydentami uznano za
zasadnicze Rzplitej prawo. Potwierdzono dyssydentom
prawa i wolności na sejmie koronacyjnym 1633 r., na
konfederacyi generalnej po śmierci Władysława IV w
1648 r., na sejmie koronacyjnym 1649 r., na konfede-
racyi generalnej po abdykacji Jana Kazimierza w 1667
r., na sejmie za króla Michała w 1670, na sejmie koro-
nacyjnym za Jana III, wreszcie w roku 1697 przy ob-
jęciu tronu przez Augusta II ¹). Lecz już za panowania
tego króla ujawnia się w społeczeństwie ruch nietole-
rancyjny, w kierunku odjęcia różnowiercom swobód, ja-
kich dotąd używali, a ogarniając zwolna umysły, prze-
nika do prawodawstwa, do uchwał sejmowych i sądowych
wyroków, nadając całej późniejszej epoce dewocyjną i
fanatyczną cechę.
Jako objaw symptomatyczny międzywyznaniowych
rozterek, nie stoi powyższy kierunek religijnej wyłącz-
____________
¹) Prawa i wolności dyssydentów… w koronie pols. i W. X. L.
b. m. d. 1707 r.

— 66 —
ności odosobnionym w rocznikach dziejowych owoczes-
nej epoki.
„Pierwsza połowa XVIII wieku — pisze Jarochow-
ski — jest już ostatnią datą panowania w Europie na-
miętności religijnych. Niezadługo miały one zejść z pier-
wszego planu, ustąpić miejsca politycznym i społecz-
nym” ²).
Gdziekolwiek rzucimy okiem na dzieje państw euro-
pejskich z pierwszej połowy XVIII wieku, wszędzie na-
potkamy ślady ucisku i prześladowań religijnej natury.
W krajach protestanckich wre głucha walka przeciw
katolikom, w katolickich — duch nietolerancyi uszczu-
pla prawa dyssydentów ³).
Systemat ucisku i prześladowania szerokiem wszę-
dzie rozlega się echem.
„Kiedy nawet w końcu XVII wieku — pisze Macau-
lay — wydano edykt tolerancyjny w Anglii, ani jed-
nego z okrutnych praw przeciw dyssydentom za Tudo-
rów i Stuartów uchwalonych nie uchylono. Prześlado-
wanie pozostało nadal na porządku dziennym. Względ-
ność religijna stanowiła wyjątek. To nie wszystko.
Wolność sumienia, jaką dano, daną została w sposób
najkapryśniejszy. Prześladowanie to trwało cztery po-
kolenia, złamało tysiące serc, opustoszyło niezliczone
ogniska rodzinne, napełniło więzienia ludźmi, których
____________
²) Opowiadania hist. Poznań 1863, II. 153.
³) „Um so schwüler wird die Luft. Es beginnt sich die Empfin-
dung zu regen, dass es so nicht weiter gehen kann, dass die Zu-
stände wie sie sind, nicht mehr sich selbst rechtfertigen und tragen,
weder die des öffentlichen, noch des privaten Lebens, weder die welt-
lichen, noch geistlichen. Denn auch die in den geistlichen und geisti-
gen Dingen sind dumpf, gedankenlos, wurmstichig. Auf lutheri-
scher Seite die dogmatischer Leerheit und Erstarrung, der Hoch-
muth des geistlichen Amtes, die Verketzerungssucht, die Sectirerei
ärger denn je; auf römischer Seite die Erstickung des Jansenismus,
des letzten Versuches zur innerer Bewegung, der erneute Eifer der
Propaganda, des Ketzerhasses, der Verfolgung bald in Polen, in den
süddeutschen Landen, in kühnsten Gewaltacten triumphirend”.
Droysen: Gesch. der preuss. Polit. IV. 2.

— 67 —
świat nie był wart, zmusiło tysiące uczciwych, zabieg-
łych i bogobojnych rolników i rzemieślników, stanowią-
cych rdzeń narodu, szukać schronienia za oceanem, w
chatach czerwonoskórych Indyan i w legowiskach pan-
ter” ⁴).
Obraz cierpień zadanych różnowiercom francuskim
za panowania Ludwika XIV, dreszczem zgrozy przej-
muje każde czujące serce. Nie było kary tak surowej,
którejby przeciw nim nie stosowano, nie było okrucień-
stwa przed któremby się cofnęli wykonawcy dragonad,
szerząc wszędzie zniszczenie i pozbawiając Francyą naj-
lepszych sił, najprzedniejszych czynników bogactwa na-
rodowego ⁵).
W Niemczech prześladowanie zwraca się nietylko
przeciw szukającym schronienia cudzoziemcom różno-
wiercom ⁶), ale nawet zwraca się przeciw własnym pod-
____________
⁴) Not a single one of the cruel laws enacted against noncon-
formists by the Tudors, or the Stuarts, is repealed. Persecution
continues to be the general rule. Toleration is the exception. Nor is
this all. The freedom which is given to conscience, is given in the
most capricious manner… A persecution which had raged during
four generations, which had broken innumerable firesides desolate,
which had filled the prisons with men of whom the world was not
worthy, which had driven thousands of those honest, diligent and
godfearing yeomen and artisans, who are the true strength of a
nation, to seek a refuge beyond the ocean among the wigwams, of
the red Indians aud the lairs of panthers. Hist. of England IV, 87.
(Ed. Tauch).
⁵) Chaque maison devint un théatre d’une lutte acharnée entre
la faiblesse heroique et les furies de la force brutale. Les soldats,
ces esclaves de la vie militaire, formes par le baton, voyaient pour
la première fois la resistance courageuse de la libre conscience. Ils
n’y comprenaient rien, etaient etonnés, indignes. Tout ce que
l’homme peut souffrir, sans mourir, ils l’infiigèrent au protestant.
Pincé, piqué, lardé, chauffé, brulé, suffoqué, presque a la bouche d’un
four il souffrit tout. J. Michelet: Louis XIV et la rev. de l’edit de
Nantes. Paris 1860, str. 309.
⁶) „Erst nach ernsten Bedenken der Landstände und Geistlich-
keit erlangen in Würtenberg die geflüchteten Waldenser, l699 und
demnächst die Französen den Concessionsbrief. In den freien Reichs-
städten: Hamburg, Lübeck, Bremen, wird ihnen die freie Religions-
übung versagt und in Frankfurt macht Spener 1689 an der Spitze
des Ministeriums bei dem Senat Vorstellung gegen dieselbe”. Tho-
luk: Das Kirchl. Leben des XVII Jahrh. IL 84.

— 68 —
danym narodowości niemieckiej, pobudzając protestan-
tów do walki przeciw reformowanym ⁷); katolików — do
nawracania siłą wyznawców ewangielickiego obrząd-
ku ⁸). Rząd pruski w początkach XVIII wieku rozesłał
do wszystkich ewangielickich książąt i stanów wezwa-
nie o połączenie się „przymierzem wspólnem” przeciw
katolikom i zastosowanie jednakich przeciw nim repre-
saliów. Wezwanie to wystosowały Prusy nawet do rzą-
dów obcych: angielskiego i holenderskiego ⁹).
Bezwzględny kierunek wyłączności religijnej w du-
chu panującego kościoła, nie był obcym i Polsce w po-
czątkach XVIII wieku.
Wprowadzony na tron Jagiellonów siłą intryg i ze-
wnętrznych wpływów August II, pragnąc sobie zjednać
najpotężniejszy element przewagi duchowej nad umysła-
mi — zakon Jezuitów — stał się ślepem narzędziem w
rękach tego zakonu, i sam, do niedawnego jeszcze czasu
luteranin, obojętnie traktował sprawę prześladowań da-
wnych swoich współwyznawców, tak, że epokę jego pa-
nowania uważać można za przełom w dotychczasowym
kierunku tolerancyjnym i źródło wytworzenia się powsze-
____________
⁷) „Die Menschenfeindlichkeit, welche jede Confession in ihrem
Benehmen gegen die andere als ihr wahres Princip bewies, nahm
um diese Zeit noch jede mögliche Form an: die Form der souve-
ränen Willkühr… In Frankfurt hatten die Reformirten das Recht
des öffentlichen Gottesdienstes trotz aller Bitten und Beschwerden
vom lutherischen Magistrat nicht erhalten können”. Bauer: Gesch.
der Polit. Cultur und Aufkl. in XVIII J. T. I, 59.
⁸) W gminie Salzburskiej arcybiskup Leopold hr. Firmian posta-
nowił zmusić wszystkich ewangielików swej dyecezyi do przystąpie-
nia do kościoła katolickiego, a gdy to przeprowadzić się nie dało, na-
stąpił dekret banicyi i 20 tysięcy mieszkańców pozbawiono siedzib.
⁹) „Ein preussisches Circularschreiben an alle evangelischen
Fürsten und Stände” forderte zu einem „Concert zum Schutz der
Evangeliums” auf. In Haag, in London, empfahl Preussen mit glei-
chen Repressalien wie im Reich geschehen, vorzugehen, und so mit
dem empfindlichen Beweis der Solidarität der evangelischen Inte-
ressen die römische Kirche zum Nachdenken zu bringen. Auf der
anderen Seite ermuthigten päpstliche Zuschriften „zu fernerem Re-
ligionseifer”. Droysen: Gesch. der preuss. Pol. IV, 289.

— 69 —
chnej dewocyi, która ogarnąwszy wszystkie stany i
warstwy narodu, rozpoczęła ze wszystkiemi innemi wy-
znaniami namiętną i fanatyczną o przewagę walkę ¹⁰).
„Pod takimi to wpływami — pisze Szujski — wyro-
dziła się za Augusta II w Polsce oryginalna dewocya mię-
dzy szlacheckim narodem, dewocya powszechna, żar-
liwa, namiętna… Dewocya uczyniła z ówczesnej szla-
chty, jak się to zwykle przy fanatyzmie dzieje, ludzi nad-
zwyczaj dumnych i nietolerantów. Nienawiść ku inno-
wierstwu była płomieniem nieustannej ofiary, którą
Bogu za grzechy palono ¹¹).

____________
10
) „Całe panowanie Augusta II dowodzi, że tenże sam duch gor-
liwości o dobro i prawa panującej religii obrady jego kierował, któ-
ry, w czasie bezkrólewia widocznie prawie stany ożywiał. Owszem,
można śmiele twierdzić, że od czasów zjawionej w Polsce mniema-
nej reformy nikt dzielniej z królów naszych nad Augusta pretensjom
dyssydenckim i niemieckim nie stawił się, nikt do poparcia praw i pre-
ragatyw Kościoła Polskiego skuteczniej nie przyłożył się”. X. Teo-
dor Ostrowski: Dzieje i prawa Kośc. pols. III. 639.
11
) Dzieje, IV, 273 „Was den König August betrifft, so konnten
die Dissidenten sich wol vermuthen, dass er, um sich als ein ortho-
doxer Catholik zu zeigen, seiner ehemaligen Glaubensbrüder Sache
gar gern dem Staatsraison aufopfern würde”. Die Schicksale der
Pohl. Dissidenten. Hamburg, 1770. T. II, 531.
X. Prądy nowe.
Wpływy zachodnie. — Broszury polemiczne. — Janseniści. — Po-
glądy Unruga. — Jego studya. — Postylla Kraińskiego. — Molinos.
— Ksiądz Drogoszewski. — Satyry Opalińskiego. — Carmen maca-
ronicum. — Reakcya. — Surowość Trybunałów. — Wyroki prze-
ciw Kohlerowi i Ebertsowi. — Profesor Willenberg. — Kara śmierci.

J
EDNOCZEŚNIE ze wzmagającym się kierunkiem
ściśle ortodoksyjnym, stojącym czujnie na straży wie-
rzeń i niezamąconej tradycyi, prądy wolnomyślności
religijnej, z Zachodu napływające, znajdywały dla siebie
ujście przeważnie w kołach dyssydenckiej szlachty pol-
skiej, która, czerpiąc swą wiedzę z katedr uniwersytetów
niemieckich, przynosiła ztamtąd do Polski posiew myśli
i wierzeń nowych, zabarwionych racyonalistycznym od-
cieniem.
Zygmunt Unrug, jako kalwin i jako uczeń uniwer-
sytetu niemieckiego ¹), mając sposobność w podróżach
swoich po Anglii, Francyi i Holandyi, częstego stykania
się z wolnomyślnemi teoryami, jakie, pod wpływem filo-
____________
¹) Wyczerpujący obraz polemicznych sporów w kwestyi racyo-
nalizmu, jaki się na wszechnicach niemieckich w początkach XVIII
wieku szerzył, podaje Heffter w Literaturgesch. Cz. III. T. I. (1648–
1740) str. 46.

— 71 —
zofii Dekarta, Hobbesa i Spinozy ujawniały się w po-
wodzi broszur polemiczno-teologicznego charakteru, ob-
darzony przytem umysłem wrażliwym, dostępnym każ-
demu nowatorskiemu kierunkowi, już w młodości swej
zaczął się zastanawiać nad zagadnieniami, nielicujące-
mi bynajmniej ani z powołaniem żołnierza i dyplomaty,
jakie piastował, ani też z kierunkiem myślenia społe-
czeństwa, którego był członkiem.
Z szeregu tytułów dzieł przezeń studyowanych, opa-
trzonych na okładkach napisem: sum ex libris Sigis-
mundi Unrug, Equitis Poloni, a których, jak sam w Re-
lacyi swej wzmiankuje, „cała skrzynia podczas prze-
szłych zawieruchów za granicą mu zginęła”, z kollek-
cyonowania owych ksiąg na jarmarku lipskim, płynie
dowód oczywisty, że pan Zygmunt, w zaciszu swego do-
mowego zakątka, gorliwie bardzo zajmował się nauką,
tą zwłaszcza jej gałęzią, która najbardziej upodobaniom
jego do racyonalistycznej filozofii odpowiadała.
Podróżując po Francyi, właśnie w epoce najgoręt-
szych sporów religijnych, wywołanych pojawieniem się
sekty Jansenistów i Molinistów, przejął się Unrug try-
bem myślenia owoczesnych sekciarzy, lecz, jak każdy
dylletant, nie posiadając wiadomości fachowych, czer-
pał z owych polemik to tylko, co najbardziej wrażliwy
jego uderzało umysł, i w gwałtownych dyatrybach prze-
ciw duchowieństwu w ogóle, a Zakonowi Jezuitów w
szczególności, upatrywał zapowiedź lepszej przyszłości
dla uciśnionych swoich współwyznawców.
Pomimo, że ów ruch polemiczny na Zachodzie dotykał
wyłącznie sfery dogmatów i interesów katolickiego Ko-
ścioła, i bynajmniej nie dążył do złagodzenia między-
wyznaniowych rozterek, wskrzeszenia ducha tolerancyi
religijnej i upragnionej przez marzycieli jedności Koś-
cioła, uważał Unrug tę duchową walkę jako protest ro-
zumu przeciw przesądom, miłosierdzia ludzkiego prze-
ciw namiętnościom, prawdy objawionej przeciw zbocze-
niom nieprawidłowego rozumowania teologów.

— 72 —
Upatrując w uczniach Lojoli główne źródło wszyst-
kich klęsk krajowych i wzmagającej się coraz bardziej
przeciw dyssydentom niechęci, chciwie przyswajał so-
bie Unrug wszystkie zjadliwe zarzuty przeciw zakono-
wi Jezuitów miotane i otaczał się autorami, w których
dopatrywał się zgodności pojęć z poglądami własnemi,
wyszukując takich zwłaszcza w literaturze polskiej i w
piśmiennictwach obcych, którzy stojąc na ortodoksyj-
nym gruncie, mimo to, przeciw własnemu duchowień-
stwu walczyli.
W dziełach pisarzy polskich z XVI i XVII wieku na-
potkał ślady buntu przeciw dogmatom panującej wiary.
Znajdował w pisemkach ulotnych, w figlarnych wier-
szykach klasyków polskich, odstępstwo od uświęconych
zasad uległości dla głowy Kościoła. Figliki Reja i Ko-
chanowskiego z XVI w., Satyry Opalińskiego z XVII
w. dostarczyły mu materyału do żywionych przeciw du-
chowieństwu katolickiemu uprzedzeń. Odgrzebał z prze-
szłości polemiczne dyatryby Krzysztofa Kraińskiego
(1556–1618), który, w Postylli Kościoła Powszechnego
Apostolskiego, z wielką zapalczywością walczył przeciw
klerowi katolickiemu, jego naukom i obrzędom, a prze-
dewszystkiem szermierkę z Jezuitami prowadził w for-
mie namiętnej, tem dosadniejszej, że za podstawę służy-
ła jej wielka erudycya i bogactwo historycznych cytat ²).
Przypomniał sobie przedmowę księcia Radziwiłła do
króla Zygmunta Augusta, zamieszczoną na czele prze-
kładu Biblii Brzeskiej, zapamiętale przez Jezuitów prze-
śladowanej i palonej i z niej brał poglądy do upragnionej
dla swoich współwyznawców tolerancyi religijnej.
Odgrzebał z dawnej i średniowiecznej nowszej lite-
ratury autorów, w których upatrzył malowidło stosun-
ków, zbliżonych do czasów nowszych. W taki-to sposób
skojarzył w swoich badaniach: pisma Baronniusza, Ber-
____________
²) Rzadki egzempl. Postylli Kraińskiego (Łaszczów, 1611) po-
siada biblioteka Ord. hr. Zamojskich w Warszawie.

— 73 —
narda, Platina, Ammiana Marcellina, Sigeberta, Piotra
Damianusa, Stellę Veneta i rówieśnika Kochanowskiego
— Sygoniusza. Dodał im do towarzystwa księdza Pio-
tra Drogoszewskiego, w którego Tarczy wiary Chry-
stusowej (1708) znalazł pod określeniem „djabła” — in-
wektywy przeciw Jezuitom skierowane ³).
Uzupełnieniem czytanych autorów byli dla Unruga
pisarze tacy, jak Opaliński, w Satyrze X ks. 4-ej i w Sa-
tyrze VI ks. 5-ej, wreszcie Carmen macaronicum Jana
z Czarnolasu, wiersz objęty wydaniem pierwszem Frag-
mentów z r. 1590.
Fermentem politycznym tych badań — były książeczki
francuskie: Mercure historique, Lettres historiques i la
Clef du Cabinet des Princes, „których co miesiąc trzy
miewał” i z nich czerpał wiadomości o przebiegu walki
teologiczno-polemicznej, jaka podówczas na Zachodzie
przeciw Jezuitom się toczyła.
Nie była to jednak epoka, w której studyom tego ro-
dzaju bezkarnie oddawać się wolno było. Trybunały,
zostające pod wpływem duchowieństwa, które do kom-
pletu sądzącego należało i dominujące w nich zajmo-
wało stanowisko, bezlitośnie karciły najlżejszy objaw
wolnomyślności, bez względu na źródło, z jakiego pocho-
dziła. Skazywano na surowe kary ludzi, obwinionych o
lekceważenie obowiązków religijnych, a kara śmierci spo-
tykała i różnowierców, posądzonych o znieważenie pa-
nującej religii, lub też duchownego stanu. Nigdy jeszcze
w Polsce tyle głów pod toporem kata nie spadło, nigdy
jeszcze tylu języków „przez mózg” nie wyrwano, nigdy
jeszcze tylu ludzi nie skazano na spalenie w zarzutach
o zobelżenie panującej religii — ile za Augusta II. Try-
bunał koronny przyswoił sobie prawo pociągania przed
swoje forum dyssydentów szlachtę i mieszczan, a oskar-
____________
³) Tarcza wiary Chrystusowej, którą uzbrojony Polak łatwo
może przytępić oręża Lutrów, osobliwie i Kalwinów, wyd. przez X.
Piotra Drogoszewskiego. Warszawa, 1708.

— 74 —
żonych o bluźnierstwo Żydów — przed magistraty po
zadekretowanie odsyłał ⁴).
W roku 1712, dowódzca wojsk koronnych w chorą-
gwi wojewody chełmińskiego, Kehler, skazanym został
na wyrwanie języka i śmierć, za obelżywe jakieś słowo
przeciw duchowieństwu, w sporze z adwokatem Mende-
lewskim użyte. Złagodzono skazanemu karę w ten spo-
sób, że w zamian za wyrzeczenie się wiary ojców, tylko
głowę mu ścięto i majątek skonfiskowano ⁵).
Mieszczanin Eberts, człowiek wielkiego majątku,
w zarzucie bluźnierstwa również skazanym został na
śmierć i na konfiskatę majątku ⁶).
Teść Unruga, Chryzostom Gorzeński, wojski poznań-
ski, dyssydent, oskarżony przez niejakiego Nahujow-
skiego o obrazę religii, pociągniętym został przed Try-
bunał piotrkowski i dopiero na skutek silnej protekcyi
kardynała Michała Radziejowskiego zdołał uniknąć kary
śmierci — zapłatą grzywien i odprzysiężeniem się ⁷).
____________
⁴) Chronicon rerum gest. ab 1700 (ręk.) na str. 144 podaje opis
stracenia jakiegoś Żyda, obwinionego o bluźnierstwo i skazanego
na śmierć przez sąd marszałkowski Lubomirskiego, pomimo uwol-
nienia podsądnego przez magistrat warszawski: „Laborabant com-
plures Religiosi circa conversionem illius post latam mortis senten-
tiam, tum in ipso supplicii loco, tum ante dum in carcere teneretur,
verum ab obstinato nihil potentissimis quantumvis verbis et ratio-
nibus poterant extorquere”.
⁵) Schicksale der poln. Dissid. II, str. 550.
⁶) Ibid.
⁷) W sprawie Gorzeńskiego pisał kardynał do marszałka Trybu-
nału:
„Jaśnie Wielmożny, mnie wielce miłościwy Panie! Sprawa JM
Pana Gorzeńskiego, Wojskiego poznańskiego, ex termino eductarum
inquisitionum, vigore dekretu w Piotrkowie niedawno ferowanego,
przychodzi przed sąd świątobliwy WW. Panów. Gdybym nie wiedział
tego człowieka życia, modestyi, przystojnych obyczajów, w affektach
pomiarkowania, ostrożności in sermone i cokolwiek należeć może
ad christianas actiones, virique solide prudentis integram famam,
hoc unico dempto, że dissident, pewnie nie rezolwowałbym się ap-
ponere manum ad tabulam i w takiej materyi, w której laesio divi-
na obiicitur, pisać za nim moich instancyj. Alem kiedy sine studio
partium roztrząsnął i uważyłem proportionem objecti criminis przez

— 75 —
Na krótko przed sprawą Unruga, w r. 1715, Trybu-
nał piotrkowski skazał profesora gdańskiego Atheneum,
Samuela Fryderyka Willenberga, za dysputę naukową
o poligamii, odbytą z Gdańszczanami: Mikołajem Tor-
nerem i Fryderykiem Pegelau, dnia 12 kwietnia 1712
r., na karę śmierci. Księgarza zaś warszawskiego, Hie-
ronima Raroga, obwinionego o sprzedaż pomienionej
rozprawy, od kary uwolnił. Kara śmierci i konfiskata ma-
jątku zadekretowaną została i przeciw pomienionym ucz-
niom gimnazyum gdańskiego i wywołała z jednej strony
protest ze strony konsystorza poznańskiego, który się
za jedynie właściwy w tego rodzaju sprawach sąd uwa-
____________
pana Nahujowskiego, nie zawiodę judicium meum, że to negotium
nazwę mere vexatorium, bardziej albowiem w nim laborat zelus sub-
stancyi, aniżeli religii, chcąc tymże torem jako i do fortun Ebercow-
skich gradiri. Uważać też same dwa punkta JMP. Gorzeńskiemu
zarzucone, że są wzięte ex dogmate eorum fidei, tak albowiem sen-
tiunt, et hoc sensu nobiscum discrepant, ani im to pro blasphemia
imputari może: że praeceptis suis od nas distinguuntur, jak wierzą,
tak też fiat illis secundum fidem eorum. Inaczej trzebaby wszyst-
kich dissidentów in ea linea będących convincere blasphemiae, bo
wszyscy ejus sunt sententiae; trzebaby tollere disputationes, które
o takie obiekcye non prohibentur fieri publicae, słowem: trzebaby
universos ruszyć ex Regno i poznosić constitutie, któremi po uspo-
kojonych długich w tej ojczyźnie rozruchach, tandem Rzplita unika-
jąc niebezpiecznych diffidencyj, sanxit quietem et liberum exerci-
tium Religionis inter dissidentes, czym samym, servavit ich circa
arbitrium credendi ex dogmate suo. Uważ tedy sam WPan, jeżeli to
nie jest innocens JMP. Gorzeńskiego vellicatio, gdyby to był naszej
człowiek wiary wymówił, w ówczas esset blasphemum, ale w reli-
giach od nas różnych secus est, bo co u nas blasphemum, to u nich
dogmaticum; luboć i do tych słów, które P. Nahujowski objicit nie
przyznaje się JMP. Gorzeński, nietylko bowiem ten człowiek zwykł
mieć zawsze linguam caute custoditam, ale przez cały czas życia
swego, nieraz na naszej wiary obrzędy patrząc i w żadną kriminacyą
w młodości swojej nie wciągniony, któż może wierzyć aby miał in
matura et judiciosa aetate in derisum vel contemptum fidei nostrae
co mówić? Wielce tedy za niego proszę WPana, abyś zważywszy
oppressyą jego, a strony przeciwnej zawziętość, nie dał honorowi
innocenter sucumbere. Uczynisz mi przez to WPan rzecz nader
wdzięczną, że instancyą moją nie inaczej, tylko jako słuszną, appro-
babis łaską swoją, którą zawsze zasługiwać WPanu w każdej oc-
curencyi obligowany jestem”. — Rell. dyskr. 31.

— 76 —
żał, a z drugiej, publiczną aprobatę w broszurze pod tyt.:
Consideratio inculpata, w tymże roku 1712, w War-
szawie drukowanej, wyrażoną ⁸).
Książkę Willenberga spalono publicznie na rynku,
przez kata, przy odgłosie trąb i napływie zgromadzone-
go ludu. Magistratowi gdańskiemu i mieszczanom tame-
cznym Trybunał surową udzieliwszy naganę, nakazał
równie wszelkie egzemplarze broszury spalić publicznie,
na rynku.

____________
⁸) „Universis Regni Poloniae incolis, Bibliothecas habentibus,
inhibet, et praecipit, ne audeant librum hunc infamem sub titulo
de Poligamia simultanea licita in propositione et contentis ejus
descriptum habere, et compactores librum eundem quovis modo
compingere, aut alicujus commodo aptare, dare, vel vendere, nec
quispiam ex Regni incolis civibus sive peregrinis eundem librum
circumferre et quod magis est, legere, sub poenis personalibus in-
famiae et colli, ac confiscatione quorumvis bonorum et mercimo-
niorum per medium delatori et Fisco Regis cedendorum. Super vero
iniquissimis authoribus, videlicet: S. F. Willenberg, perditissimo pro-
fessore, ae nequissimis discipulis: N. Torner, F. Rieger, et C. E. Pe-
gelau Gedanensibus in titulus libri, tam Gedani, quam Lipsiae im-
pressi similiter poenas legum infamiae, et colli Judicium praesens
decernit… Magistratum vero et Cives Gedanenses, judicium prae-
sens admonendos censuit, quatenus circa impressionem librorum,
diligentiae curam adhibeant, et ne similia, quibus christianorum
hominum mores depravari possent, amplius imprimantur. Exem-
plaria vero hujus libri pestiferi ut conquirantur, et in unum locum,
comportentur; tandem comportata in foro publico, rogo imposita, per
carnificem, ministrum publicum, ad sonitum tubae comburantur”.
Decretum Trib. Regni Pol. contra S. F. Villenberg etc. per quod
author cum suo libro condemnatur. A. D. 1713. (Z bibliot. Ord. hr.
Krasińskich). W związku z owym drukiem jest: Consideratio in-
culpata decreti Trib. Petric. in Polonia quo ab defensam in Gymnasio
Gedanensi Thesin: Poligamiam simultaneam in lege Divina non esse
prohibitam, author ejus cum respondente et opponentibus ad infa-
miam, laqueum et rogum condemnati, illineque scripta hanc in rem
edita per carnificem Petricoviae combusta, edita a Constantino Wier-
nowski, Varsaviae, 1715. (Z bibl. Ord. hr. Zamojskich).
CZĘŚĆ DRUGA
XI. Collectanea Unruga.
Wypisy z autorów. — Vade mecum. — Rok 1715. — Sejmik średz-
ki. — Zatracenie manuskryptu. — Delator Andrzej Potocki. — Jego
przeszłość. — Mord Lipskiego. — Przeciw Leszczyńskim. — Pod
Sandomierzem. — Oskarżenie przed szlachtą. — Laudum Średzkie.

O
D LAT WIELU przywykł był Zygmunt Unrug pro-
wadzić pamiętniczek, do którego wpisywał wszyst-
kie ciekawsze fragmenty, jakie w czytanych książ-
kach, na zwiedzanych podczas peregrynacyj za granicą,
monumentach, nagrobkach, pałacach, znajdował. Były
tu między innemi wypisy z autorów klasycznych i now-
szych, z pism ulotnych, z dzienników zagranicznych czer-
pane wierszyki, mowy polityczne, anekdotki, wszystko
zabarwione silnym odcieniem polemiczno-teologicznej
satyry. Własnych wynurzeń i poglądów na religijne kwe-
stye bieżące w owej Silva rerum Unrug nie zamieszczał,
lecz wyłącznie rejestrował to, co umysł jego uderzało
bądź niezwykłością myśli, bądź też oryginalnością for-
my cytowanego autora ¹).
____________
¹) „Cokolwiek w pomienionych excerptach curiositatum ratione
fidei się znajduje, niemasz y jednego słowa odemnie zmyślonego,
albo partus mei, tylko wszystko albo, z czytania Authorów, których
produkuję, albo com od inszych słyszał, albo com na kościołach, na-

— 81 —
Przyzwyczajenie takie, przez szereg lat uprawiane,
stało się nałogiem P. Zygmunta, do tego stopnia, że na-
wet wybierając się w obywatelskich posługach na sej-
mik swego województwa, owo vade mecum brał ze sobą
do podróżnej torby i pachołkowi pieczę nad pilnowaniem
rękopisu poruczał.
Działo się to właśnie w początkach 1715 r., w epo-
ce, którą pamiętnikarze ówcześni, na równi z najnie-
szczęśliwszemi w dziejach narodu stawiają. Życie publi-
czne prawie że było zamarło. W kraju grasowała za-
raza. Wojska „auxyliarne” Piotra Wielkiego, które, od
roku 1707 konsystowały w Wielkopolsce pod dowódz-
twem generała Bauera i pułkownika Szulca, pospołu z
wojskiem saskiem, wprowadzonem w wielkiej liczbie do
kraju przez Augusta II, pustosząc grody, wsie, pola i
łany i uciskając ludność podatkami, odświeżyły w pa-
mięci mieszkańców niedawne klęski, przez najazd Szwe-
dów zadane. Zwoływanie sejmów walnych poszło w od-
włokę, a te, jakie się po sejmie lubelskim w r. 1703 od-
bywały, przedstawiały tylko obraz ciągłego gwałcenia
praw Rzplitej. Jedynem schronieniem i tętnem życia pu-
blicznego były sejmiki wojewódzkie, na których, szla-
chta-ziemianie, gromadząc się, wynurzali swoje żale i
gravamina i załatwiali najpilniejsze sprawy gospodar-
cze, ekonomiczne, nierzadko zaś i polityczne ²). Stolicą
województw połączonych: kaliskiego i poznańskiego było
sąsiednie Poznaniowi miasteczko Środa, a cmentarz ta-
meczny, obok kollegiaty istniejący, a nierzadko i główna
kościelna nawa, były widownią narad szlacheckich, któ-
____________
grobkach, monumentis, pałacach i inszych miejscach widział, czytał,
y w pugillares konnotowawszy, potym w te Manuscripta wpisał”. Re-
lacya dyskretna, str. 21.
²) Znaczenie i doniosłość sejmików wojewódzkich wyświetlili wy-
czerpująco: Jarochowski w zbiorze: Z czasów saskich (Poznań, 1886),
oraz prof. Pawiński w t. I. Rządów sejmikowych w Polsce (Warszawa,
1888). Odnoszące się do epoki, o jakiej mowa, czynności sejmików
połączonych województw Poznańskiego i Kaliskiego, odbywanego
w Środzie, podaje Jarochowski, na str. 45–51.

— 82 —
re, podówczas, w latach 1711–1715, regularnie co
kilka tygodni pod laską Szołdrskiego, Radomickiego,
Żychlińskiego, Garczyńskiego i Skórzewskiego mar-
szałków się odbywały.
Na jeden z takich sejmików przyjechał i nasz pan
Zygmunt do Środy, w początkowych miesiącach 1715
roku. Nie ulega wątpliwości, że sąsiedzi już oddawna
wiedzieć musieli o manuskrypcie pana Zygmunta. Stało
się tedy, że właśnie pod tę porę, manuskrypt ten naj-
niespodziewaniej znalazł się w rękach gospodyni domu,
u której w Środzie pan Zygmunt przemieszkiwał, a z
rąk gospodyni przeszedłszy w chwilowe posiadanie pe-
wnego księdza katolickiego, utkwił wreszcie w kieszeni
niejakiego Andrzeja Potockiego, pisarza grodowego
gnieźnieńskiego ³).
Do nakreślenia charakterystyki tej ciemnej figury,
występującej teraz dopiero na scenę opowiadanego przez
nas dramatu, nie brak należytych wskazówek. Jednoczą
się one i wspierają ku zgrozie nieuprzedzonego czytel-
nika, dla przedstawienia Andrzeja Potockiego w oświe-
tleniu jak najwstrętniejszem.
Lecz brak nam bliższych szczegółów, któreby ułatwiły
możność bliższego poznania stosunków rodzinnych, tej
osobistości i sfery, wśród której się obracała. Z luź-
nych wiadomości, zamieszczonych w wyrokach Trybu-
nału piotrkowskiego, to tylko jest pewnem, że Potocki
był pisarzem grodu gnieźnieńskiego ⁴) że był żonatym
i ojcem dwojga córek: Katarzyny, zamężnej Mierzew-
____________
³) „Das ist gewiss, dass es erstlich durch die Wirthin seines
Logis in Schroda in die Hände eines Römisch-Catholischen Geistli-
chen und von diesem in die Gewalt Herren Andreas Potocki, Nota-
rii des Schloss Gerichte zu Gniesen gerathen. Sendschreiben str. 30.
⁴) Pisarz grodzki był urzędnikiem sądowym, takiej kompetencji,
jak pisarz ziemski. Należał on do składu sądu, wciągał wyroki do
akt, dawał głos w sprawie i „jako wprawniejszy” przepis prawa na-
suwał sędziom. Musiał mieć posiadłość w powiecie i na urząd swój
wykonywał przysięgę. B. Lengnich: Prawo pospolite Król. Polsk. Kra-
ków, 1836, str. 331–334.

— 83 —
skiej i niezamężnej w owej dacie Maryanny, i, że na po-
siadłość jego ziemską najechał w tymże właśnie 1715
roku major saski, Helbing, o co były skargi na odbytym
w tymże roku sejmiku Średzkim ⁵). W chwilach zawie-
ruchy politycznej i działań konfederacyi wielkopolskiej,
trzymał Potocki stronę Augusta i miał udział w konfe-
deracyi sandomierskiej (1702) jako jeden z jej konsy-
liarzy ⁶). Zakończyła się owa konfederacya tragiczną
śmiercią wojewody kaliskiego, Lipskiego, który przybył
do koła celem zdania relacyi z posłuchania swego u Ka-
rola XII. — Jako antagonista domu Leszczyńskich pod-
burzał szlachtę przeciw przyszłemu elektowi, pragnąc
mu zgotować taki los, jaki niedawno przedtem spotkał
Lipskiego ⁷).
Jako człowiek, należał Potocki do kategoryi istot
szkodliwych, chciwych, powodowanych żądzą zdobycia
majątku jakąbądź drogą, choćby za cenę krzywdy bliź-
niego i kosztem własnego sumienia ⁸). Posiadanie tak
cennego środka wydobycia się z kłopotów finansowych,
w jakach się podówczas znajdował, posłużyło Potockie-
mu za oręż do wystąpienia przeciw Unrugowi. Niepo-
dobna się też domyśleć pobudek politycznych, a najmniej
chęci zadośćuczynienia obrażonym uczuciom religijnym,
działał tu bowiem w pierwszym rzędzie interes mate-
____________
⁵) Jarochowski: Z czasów saskich, str. 46.
⁶) Jarochowski: Dzieje Augusta, II, 600.
⁷) „Niech sobie przypomni pan Potocki huczek albo raczej tumult,
którego podczas pospolitego ruszenia pod Sandomierz idąc w kole
generalnym województw naszych był przeciwko pomienionemu do-
mowi authorem, aby tęż tragoedią z JWMc. Panem Podskarbim na
ten czas koronnym a synem jego uczynić, która się krótko przed
tym JMC. Panem wojewodą kaliskim Lipskim stała; tak, że pomie-
nieni Ich MC. Panowie Leszczyńscy nietylko z koła umknąć, ale y z
Obozu wyjechać musieli, unikając adversa fata et quidem extrema,
których jeszcze świeży mieli w zabiciu pomienionego Pana woje-
wody kaliskiego przykład”. Relacya, 27.
⁸) „Potocki ist berühmt, dass er mehr Bossheit als Verstand oder
andere Conduite habe und gewohnt sey, andere Leute wenn er ihnen
beykommen und sie bestricken kann, ums Geld zu vexiren”. Send-
schr. str. 30.

— 84 —
ryalny, chęć obłowienia się kosztem byle jakiej ofiary tą
częścią majątku, jaka się z prawa samego donosicielowi
należała.
Wiadomo, że sejmiki wojewódzkie, jako organ ad-
ministracyi wewnętrznej, zastępowały w Rzeczypospo-
litej brak stale funkcyonujących urzędów niższych. Zwo-
ływane bardzo rzadko uniwersałami królewskiemi, wy-
myśliły one sposób częstszego gromadzenia się, odra-
czaniem posiedzeń do dowolnych terminów, co się nazy-
wało sejmikiem z l i m i t y . Prawo zakazywało zjaz-
dów niezwoływanych z ambon po parafiach, lub przez
wojewodów, albo burmistrzów po miastach, więc sejmi-
kowicze, chcąc obejść ów zakaz, umyślnie nie kończyli
wszystkich spraw jednorazowie i odraczali posiedzenia
do następnych terminów, a sejmik taki, w gruncie niele-
galny, stawał się, jako sejmik z l i m i t y , najzupełniej
prawnym. Ów organ życia publicznego w dawnej Polsce,
którego zadaniem było załatwianie jedynie spraw bie-
żących, administracyjnych, przywłaszczył sobie z bie-
giem czasu atrybucye przekraczające sferę jego praw-
nej działalności i stał się w tak zwanych l a u d a c h
swoich nietylko organem potrzeb ekonomicznych, lecz
nawet przyswoił sobie władzę cenzora obyczajów współ-
obywateli, a będąc wyborcą deputatów na Sejm, na try-
bunał, z natury rzeczy musiał kontrolować i charakter
moralny rycerskiego koła.
Takie właśnie stanowisko sejmiku wojewódzkiego
nastręczyło Potockiemu doskonałą sposobność do za-
manifestowania przed obywatelstwem swej prawomyśl-
ności religijnej i oskarżenia autora rękopisu o ateuszow-
skie przekonania.
Właśnie Zygmunt Unrug miał zamiar wybrać się dla
poratowania nadwątlonego zdrowia do wód zagranicz-
nych, gdy niespodziewanie zjawił się u niego pan Andrzej
Potocki z propozycyą wydania mu inkryminowanego
manuskryptu za grube pieniądze, w przeciwnym razie,
zagroził wydaniem jej w ręce sądu.

— 85 —
Unrug z oburzeniem odrzucił propozycyą Potockiego,
a będąc przekonanym, że książka jego, jako obejmująca
same wyciągi z rozmaitych pism autorów znanych, w
żadnym razie nie posłuży jako materyał do oskarżenia
go o bluźnierstwo, w rokowania z delatorem wejść nie
chciał ⁹).
Pojechał tedy pan Potocki na sejmik wojewódzki, od-
bywający się właśnie 13 maja 1715 w Środzie i tam, w
licznem gronie sprowadzonych przez siebie adherentów,
w nieobecności chorego podówczas pana Zygmunta,
przed zgromadzoną szlachtą w jaskrawych barwach
odmalował treść książki jakiegoś n i e z n a n e g o dys-
sydenckiego autora, obejmować mającą gwałtowne napa-
ści na panującą wiarę, kapłanów i majestat królewski.
Z oburzeniem wysłuchała zebrana szlachta opowieści
delatora i dawszy folgę obudzonej niechęci przeciw
dyssydentom, podziękowała mu publicznie za okazaną
gorliwość i poleciła tymczasowo zachować manuskrypt
u siebie, a następnie postąpić z nim według prawa.
Odnośny punkt laudum sejmikowego z dnia 13 maja
1715 zredagowanym został w słowach: „JMCi Panu An-
drzejowi Potockiemu, Pisarzowi gnieźnieńskiemu dzię-
kujemy, że kołu Naszemu doniósł księgę ignoto nomine
Authoris, w której contra ortodoxam fidem m a s i ę
c o ś z n a j d o w a ć , prosimy JMci, aby tej księgi ad
disjudicationem, ibi, ubi de jure venerit, dotrzymał”.

____________
⁹) „Es wollte dem genereusen Herrn von Unruh gar nicht ein,
diesen Intention des Potocki sich zu accomodiren, weil er sich so-
wol seines guten gewissens getröstete, dass man aus dem Buche
mit Wahrheit und Recht nichts würde gegen ihn allegiren können,
als auch, weil er nicht wusste, oh der Adversarius nicht eine neue
Schalkheit im Sinne habe und die Condescence dahin deuten möch-
te, als ob er sich hiemit selbst unrecht machte. Darum als dieser
Anschlag nicht angegangen, hat Potocki es an einem anderen Ende
angefangen”. Sendschreiben, str. 31.
XII. Przed burzą.
Szlachta wielkopolska przeciw Unrugom. — Instancye wojewody Ra-
domickiego. — Konsystosz Poznański. — Biskup Tarło. — List do
wojewody. — Odpowiedź Radomickiego. — Suffragan poznański.

U
CHWAŁA rycerskiego koła zebranego na sejmiku
średzkim, jako objaw symptomatyczny wystąpie-
nia p u b l i c z n e g o szlachty polskiej w sprawie
wykroczenia przeciw religii przez d y s s y d e n t a speł-
nionego, szerokiego nabrała rozgłosu.
„Rozniosły to zaraz po całej Polsce — wzmiankuje w
swym memoryale Unrug — nietylko relacye prywatne,
lecz i sama fama publica” ¹).
Pierwszy to był, a znaczący fakt, że sejmik woje-
wódzki, w skład którego wchodziły osobistości połączo-
ne ze sobą solidarnością wspólnych zaściankowych in-
teresów, kolligacyj i zażylszych stosunków sąsiedzkich,
bez względu na różnicę przekonań religijnych, zamani-
festował w publicznym akcie niechęć swoją do tak gło-
śnego i potężnego wpływami swemi rodu Unrugów,
którego członkowie, wysokie, chociaż różnowiercy, speł-
niając funkcye obywatelskie, cieszyli się dotychczas nie-
pomierną między bracią szlachtą konsyderacyą ²).
____________
¹) Rell. dyskr. 6.
²) „Nicht ohne Ursache wurden von klugen grosse Reflexiones
über dieses Verfahren gemacht, denn sonst haben die Dissidenten

— 87 —
Jakkolwiek laudum średzkie z 13 Maja 1715 dys-
kretnie przemilczało o nazwisku autora inkriminowanej
księgi, lecz nikt z redaktorów swej uchwały nie mógł
być w niewiadomości, przeciw komu ostrzem swej nie-
chęci laudum się zwracało i jak fatalne z powodu tej
uchwały wyniknąć mogły dla sprawcy następstwa.
Lecz i z drugiej strony, uchwała sejmiku średzkiego
mogła stanowić doniosły na przyszłość precedens, z po-
wodu przekroczenia swej kompetencyi, która to kompe-
tencya, w rzeczach wiary, w myśl kanonicznych prze-
pisów, wyłącznie do władzy kościelnej należeć mogła
i należała.
Dopuścić sejmik wojewódzki do stanowienia uchwał
w sprawach, obchodzących Kościół i panującą wiarę,
znaczyło, zrzec się stanowiska wyłącznego sędziego pism
i druków kacerskich, konsystorzowi katolickiemu przy-
należnego.
I dlatego to, gdy się rozniosła publiczna fama, iż
szlachta na sejmiku wojewódzkim uznała przedstawiony
sobie rękopis za obrażający panującą wiarę i zaleciła
delatorowi postąpić z tym manuskryptem według prawa;
konsystorz poznański wysoce się uczuł tą uchwałą w
prawach swoich urażonym i bezzwłocznie doniósł o tem
bawiącemu podówczas w Warszawce biskupowi. Jedno-
cześnie i wojewoda poznański, Jędrzej Radomicki, na-
der wpływowa podówczas w Wielkopolsce osobistość,
dawny stronnik Leszczyńskiego, a następnie gorliwy
adherent Augusta II ³), przyjaciel domu Unrugów, po-
czął czynić starania, aby sprawę Zygmunta Unruga wziął
w swoję opiekę konsystorz poznański, który, wbrew pa-
nującemu podówczas nastrojowi umysłów, niechętne-
____________
bey Land und Reichstage ihre Reffugia gesuchet, wenn sie Grava-
mina gehabt. Hier aber ist nicht ein Privatus, sondern ein öffentli-
cher Landtag selbst wieder sie! Ist auch gleich den Factionen viel
zuzuschreiben, so siehet man doch, was man im Schilde führen, und
bey Gelegenheit besser auslassen werden. Deswegen diese Glocke
wol alle Schlaffende aufwecken möchte”. Sendschreiben, 33.
³) Jarochowski: Z czasów saskich str. 35.

— 88 —
mu dyssydentom, odznaczał się wysoką względem nich
tolerancyą.
W tym też duchu zaniósł wojewoda Radomicki do
biskupa Tarły instancyą, z prośbą o wdanie się w tę
sprawę i z zapewnieniem o niesłuszności zarzutu prze-
ciw Unrugowi sformowanego.
Stolicę biskupią poznańską zajmował podówczas słyn-
ny z cnót swoich Michał Bartłomiej Tarło, syn Jana,
wojewody Sandomierskiego.
Jako proboszcz kościoła S. Krzyża w Warszawie,
przywiązany do swej świątyni, którą własnem staraniem
i funduszami wykończył, długi czas wypraszał się od
godności biskupiej, którą mu napróżno ofiarowywał Jan
Sobieski, i dopiero za Augusta II, z rozkazu papieża,
przyjął w r. 1709 tę godność, założywszy stolicę bisku-
pią poznańską przy kościele Ś. Krzyża w Warszawie.
Dowiedziawszy się o uchwale sejmiku średzkiego,
w kilkanaście zaledwie dni po jej wydaniu, zlecił biskup
Tarło swemu adlatusowi napisać z Warszawy w d. 31
Maja 1715 następującą do wojewody Radomickiego dla
strony odezwę:
„Żałuję serdecznie collisionem hanc publicum; zlecił
J. M. X. biskup poznański jako loci Ordinarius W. M.
Panu Jegomości księdzu Suffraganowi Miłościwemu
Panu (Suffraganem był X. Piotr Tarło, krewny biskupa),
uti officio suo, ten projekt manuskryptu odebrać do sie-
bie, y pisał do JMci Pana pisarza gnieźnieńskiego, a za-
tym examinabitur in officio et si dubia intercedent ad
Illustrissimum loci Ordinarium, i możesz W. M. Pan mieć
super hoc decisionem in tempore incidencyi sejmikowej.
I ja non suppono, żeby tam miało co być laesivi, wiedząc
modestiam tego kawalera” ⁴).
Na odezwę wzmiankowaną, w kilka dni później, bo
10 Czerwca 1715 ⁵) napisał wojewoda Radomicki do bi-
____________
⁴) Rell. dyskr. 7.
⁵) W Relacyi str. 7 mylnie wydrukowana data 10 Augusta 1715,

— 89 —
skupa Tarły list następujący: „Jaśnie wielmożny księże
biskupie etc. Nie przyszło mi na pierwsze in Majo ode-
brane od W. M. Pana listy uniżonością reponere i po-
dziękować za pamięć uniżonego sługi, a to dla nieprzy-
tomności mojej w Wielkiej Polsce, teraz życzę sobie na-
grodzić popełnione defectus et informari, qua privatim,
qua publice magno sensu WPana; oraz jako ex mea sta-
tione obligor cuncta w tej Ojczyźnie ad pacem et tran-
quilitatem publicum dirigere, zdało mi się deferre samemu
WPanu wzniecające się lubo iskierki, ale, uchowaj Pa-
nie Boże, non in incendium województw naszych arsu-
ras majus zachodzące kontrowersye między Domem Ich
Mościów Panów Unrugów M. Panów i innemi Domami,
ex occasione manuskryptu znalezionego, nic singulare,
tylko notata privatae eruditionis complectentem et fidei
propriae inserviens, non ulli praelo et publico quoquo-
modo exponendum usui, który już i na kongresie nasze-
go sejmiku ventilatur, lubo materiae bonorum morum
et fidei ex obloquentia juris, judicio samego Wmm. Pana
committuntur i statut titulo: Ne confundantur jurisdic-
tiones abunde nas uczy, quid cuique debeatur.
„Więc wydało officium Wmm. Pana monitorium ad
reponendum et examinandum hoc scriptum, jako sobie
de jure competit, co snadniej ugasić się może tym spo-
sobem nim excurrere per foras. Więc gdy ile w Naszych
Województwach unitatem potrzeba et hac tabulas frac-
tas glutine mutui amoris combinandas, uważając con-
sequentias iniquitate temporum crescendas, śmiem ja
z osoby mojej upraszać Wmm. Pana, abyś authoritate
sua przytrzymał hoc negotium in suo judicio. Nieomie-
szkam i ja manum apponere, aby jeżeli non officiose
przynajmniej amice to negotium componi mogło. Chcę
sam wziąć tę śmiałość in hoc negotio kłaniać JMci księ-
____________
gdyż list ten stanowił odpowiedź na pismo adlatusa z d. 31 Maja i
jest z nim w bezpośredniej łączności. Następny list adlatusa nosi też
datę 14 Czerwca i obejmuje odpowiedź na list wojewody z 10 t. m.

— 90 —
dzu Suffraganowi, ale tym się stanę ochotniejszym, gdy
to pójdzie ex sensu et placito samego WPana Dobr. i
poprzesz intentum moje przez list do księdza sufragana
Mił. Pana”.
Na list ten otrzymał wojewoda Radomicki od adla-
tusa odpowiedź, daty 14 Czerwca 1715, w której zapew-
niono, że sprawa jest załatwiona, albowiem J. X. Bis-
kup pastor provinciae nostrae „dirimit litem, kiedy com-
misit officio suo sufraganowi, aby tę książkę repetat z
rąk w których haesit, cum theologis discutiat, y relacyą
uczynić sobie kazał”, przyczem nadmieniono, że remon-
strancye wojewody będą przedstawione oddzielnie księ-
dzu biskupowi, albowiem mają validas w sobie refle-
xiones”.
Widocznie po napisaniu słów powyższych ksiądz bi-
skup Tarło miał dłuższą z adlatusem swoim w sprawie
Unruga naradę, gdyż w liście mieści się dopisek, zawia-
damiający wojewodę, iż ksiądz biskup polecił suffraga-
nowi wezwać Potockiego o oddanie tej książki... quo-
niam de jure ⁷). Słowa końcowe są dosyć znaczące. Za-
leżało biskupowi Tarle na utrzymaniu godności i powagi
władzy duchownej, lecz jednocześnie nie uważał już za
właściwe ignorować laudum sejmiku z d. 18 Maja 1715,
będącego dowodem prawomyślności szlachty, i dla tego,
w myśl uchwały owego sejmiku, w której powiedziano,
aby z książką postąpić de jure, biskup Tarło powtarza
te wyrazy i żąda, aby postąpiono z książką de jure, t. j.
aby wydano ją władzy duchownej, jako właściwej do
stanowienia opinii w kwestyach dotyczących wiary.

____________
⁷) „Egi z JMX. Biskupem, M. Panem, który tam już nie będzie
w Wielkiej Polsce, nunc, kazał officio suo etiam adcitare o oddanie
tej książki ad se, quoniam de jure”. Rell. 8.
XIII. Starania.
Unrug do biskupa Tarły. — Odpowiedź z Warszawy. — Potocki żąda
kozubalca. — List Unruga.

J
AKIEKOLWIEK pobudki kierowały dostojnikami
konsystorza poznańskiego w osłonięciu Zygmunta Un-
ruga przed impetycyami Andrzeja Potockiego, czy one
pochodziły ze słusznej obawy naruszenia praw władzy
duchownej, czy też ze źródła czysto humanitarnego; to
tylko było widocznem, że wobec uplanowanej na sze-
roką skalę akcyi Potockiego, znalazła się deska ratunku
dla zgnębionego Pana Unruga, tam, gdzie się jej jak naj-
mniej spodziewać można było.
Dowiedziawszy się o skutecznych staraniach woje-
wody Radomickiego, podjętych przed biskupią władzą,
pośpieszył Unrug z przesłaniem wyrazów dziękczynienia
zacnemu biskupowi Tarle.
„Słuszniebym — pisał Unrug w liście z dnia 28 Czer-
wca 1715 — u każdego na sprosnego niewdzięcznika
zarobił imię, gdybym przy najniższej wielkiego WM.
Pana Dobrodzieja imienia veneracyi, nie miał podzięko-
wać za łaskę i protekcyą, którą mi Wielmożny Pan Do-
brodziej niezasłużonemu w niczym słudze swemu świad-
czyć zacząłeś, a to, in vexa, nie wiem quo fato, przez

— 92 —
niechętnych occasionata, względem której, należytą dać
justifikacyą, jako nie jest hujus paginae, tak ścieląc się
ad plantas W. P. Dobrodzieja tylko namieniam, że lubo
za prawami tej Rzplitej, równo z drugimi wolnym sie-
dzę, przecież z łaski Boskiej wiem dobrze, quid in Regno
Catholico debeatur Religioni dominanti, tanquam Pro-
tectrici mojej. A zatym supplikuję, abyś Dobrodzieju mój
i dalej nie poprzestawał bydź niewinności mojej (która
pewnie patebit) Protectorem, o czym, słynący nie tylko
u Polskiego, ale całego świata, amor justitiae i inne
eminentes W. Pana Dobr. virtutes bynajmniej wątpić mi
nie każą, owszem, wielką w tym mam consolacyą, że
postępki moje przyjdą na examen et trutinam tak wiel-
kiego w kościele Bożym Biskupa et Summae Famae exem-
plarnego pasterza, którego łasce i protekcyi iterum atque
iteram debito venerationis cultu się jako najpilniej zale-
ciwszy, omni submissione się piszę” ¹).
Na list ten otrzymał Zygmunt Unrug odpowiedź bi-
skupa Tarły, z dnia 3 Lipca 1715. osnowy następu-
jącej:
„Mnie wielce Miłościwy Panie i bracie! Odebrałem
list W. M. Pana, w którym mi dziękujesz, że książkę, o
którą na sejmiku ruchy (motus) przeciwko Panu były do
urzędu mego sekwestrować ordynowałem. Powinności
mojej w tem chcę uczynić zadość (exsolvere munus),
ponieważ takie książki, w których co przeciwnego wie-
rze świętej rzymsko-katolickiej continetur należy autho-
ritati Ordinariae pierwej examinare i judicare. Jakoż i
tę examinować serio zechcę i theologorum trutinae onę
podam, a potym, quod erit justitiae, citra ullum perso-
narum respectum, decernam”. Zostaję etc. ²).
Pojechał z owym listem Unrug do Poznania, gdzie
przez dni kilka napróżno wyczekiwał powrotu nieobec-
nego pod ten czas suffragana Piotra Tarły. Nie mogąc
_____________
¹) Relacya dyskr. str. 8.
²) Rel. dyskr. str. 9.

— 93 —
wszakże spełnić swej missyi z powodu nawału innych
spraw, postanowił listownie zalecić się łasce suffragana
i z dóbr swych Kawcze wystosował doń list, w dniu 10
Lipca 1715, w którym mieści się charakterystyczna
wzmianka o propozycyach okupu ze strony Potockiego
podjętych i, jak nam wiadomo, odrzuconych.
Nieszczęściu memu przypisać muszę — pisał Unrag
— że bawiąc przez półtory niedziele w Poznaniu, nie
przyszło mi za nogi uścisnąć W. Pana Dobrodzieja, lu-
bom na to umyślnie był zjechał i powrotu W. Pana Do-
brodzieja oczekiwał, że zaś dla różnych interessów mo-
ich dłużej czekać nie mogłem, supplikuję, aby mi to nic
nie naruszyło łaski W. Pana i Dobrodzieja, i abyś mnie
w dalszą swoję przy niewinności mojej wziął protekcyą.
Justissimus doloris sensus nie pozwala słowy się sze-
rzyć, powtórnie tylko jak najuniżeniej supplikuję, aby
to negotium jako najprędzej terminari mogło, ponieważ
nie masz tego dnia i miejsca, żeby imię moje (cum
summa injuria honoru i poczciwości mojej, o którąm-
em się przez całe życie starał), nie było na placu, i z
tej okazyi summum praejudicium wszystkim dyssyden-
tom, którym przez to quam atrocissimum paratur odium,
a ztąd snadne do pojęcia sequele, na któreśmy sobie
u Rzplitej nigdy nie zasłużyli, i dlatego nieomylną tę
mamy nadzieję, że nas przy prawach naszych conser-
vabit et proteget. Justyfikacyi zaś o postępkach moich
nie daję, gdyż pagina non sufficit; miałem ją jednak dać,
gdybym był miał to szczęście służyć W. Panu i Dobro-
dziejowi w Poznaniu, bom na to zjechał był, i wszystkie
requisita przywiózł z sobą, na najmniejsze jednak ski-
nienie W. Pana Dobr. gotowy, którego się łasce i protek-
cji oddaję.
P. S. Lubom sobie w niczym nie zasłużył na łaskę
i confidencyą W. Pana Dobrodzieja, przecież afflikcya
ciężka podaje mi śmiałość donieść in secreto W. Panu
Dobrodziejowi memu, ż e b y m j u ż d a w n o m ó g ł
mieć w ręku moich tę książkę, gdybym

— 94 —
c h c i a ł d a ć k o z u b a l e c , żem jednak nie jest tego
gatunku człowiek, we wszystkich rzeczach candide i ot-
warto sobie postępując, nie chciałem takowego uczynić
kroku, któryby mi potym bardziej zaszkodzić, aniżeli
pomódz mógł, a nadto, że takowy postępek służy tylko
duszom czarnym, które do siebie baczą jakiekolwiek
crimina, ja zaś z łaski Boskiej szczycę się sercem żadną
makułą nieposzpeconem” ³).

____________
³) Rel. dyskr., str. 10.
XIV. W konsystorzu poznańskim.
Wezwanie Potockiego o zwrot rękopisu. — Sprawa w konsystorzu.
— Prokurator Ditrich. — Excepcye. — Zagrożenie klątwą. — Do-
ręczenie wezwania. — Zuchwała odpowiedź żony Potockiego. —
Rzucenie klątwy na Potockiego.

W
SPEŁNIENIU rozkazu biskupa Tarły, wezwał
przedewszystkiem suffragan poznański, ksiądz
Piotr Tarło, Andrzeja Potockiego, aby w drodze
polubownej rękopis Unruga konsystorzowi, celem bliż-
szego rozbioru treści tegoż manuskryptu, wydał. Poje-
dnawczy ów krok pozostał bez skutku i dlatego woźny
konsystorski wezwał z urzędu Potockiego na termin 14
Sierpnia 1715, do stawienia się w konsystorzu. Poto-
cki osobiście nie stanął, lecz ustanowiwszy prokuratora
swego, w osobie Andrzeja Ditricha, prosił o ośmiodnio-
wą zwłokę do namysłu, co też mu przyzwolonem zostało
i nowy termin na dzień 21 Sierpnia był naznaczony.
Przebieg sprawy w konsystorzu poznańskim, zare-
jestrowany w protokole urzędowym ¹), przedstawia się
jak następuje:
_____________
¹) W dodatku A. dołączonym do str. 34 Sendschreiben przywie-
dzione są główne punkta procesu konsystorskiego.

— 96 —
W dniu 21 Sierpnia 1715 stawił się imieniem urzę-
du konsystorskiego instygator, ze skargą na upór Po-
tockiego w wydaniu książki inkryminowanej, bluźnier-
stwa przeciw wierze św. rzymsko-katolickiej obejmo-
wać mającej, i zagroził nieposłusznemu, na wypadek
dalszego oporu rozkazom biskupiej władzy — wyjed-
naniem przeciw niemu klątwy.
Prokurator Potockiego, Andrzej Ditrich, w drodze
excepcyi zarzucił, że stosownie do uchwały sejmiku
średzkiego, z dnia 13 Maja 1715 r. wzbronionem jakoby
zostało Potockiemu wydanie książki inkryminowanej,
natomiast zaleconem było — zachowanie takowej i po-
stąpienie z nią według prawa.
Na to instygator odpowiedział, że w myśl uchwał
koncylium trydenckiego, cenzura duchowna ksiąg i pism
wyłącznie do władzy właściwej należeć może, w danym
zaś wypadku, ma tu miejsce kompetencya mixti fori.
Prezydujący suftragan poznański po wysłuchaniu obron
stron obojga, excepcyą Potockiego jako bezzasadną od-
dalił, i naznaczył mu termin dziewięciodniowy do wyda-
nia manuskryptu, pod zagrożeniem klątwy wielkiej.
Jednocześnie postanowił wystosować do Potockiego list
ostrzegający, z zaleceniem ogłoszenia takowego z am-
bon i zagrożeniem klątwą, w głównych zarysach osno-
wy następującej:
„Piotr z Czekarzewic Tarło z Bożej łaski i łaski sto-
licy Apostolskiej biskup klausenburski etc., dziekan ka-
tedralny poznański, kanonik krakowski etc. czynimy wia-
domem wszystkim, do kogo to należeć może: wielebnym
proboszczom, kapłanom, wikaryuszom, mansyonarzom,
altarystom wszystkich kościołów, wszystkim duchow-
nym i regensom etc., że wezwanym został przed urząd
nasz, na instancyą instygatora, szlachetny Andrzej Po-
tocki, o wydanie pewnej książki, lub rękopisu, bluźnier-
stwa i kacerstwa przeciw świętej naszej rzymsko-
katolickiej wierze obejmować mającego. Gdy zaś wezwa-
ny uczyniwszy excepcyą przeciw takowemu wydaniu,

— 97 —
w uporze swoim wytrwać postanowił, dlatego, rozka-
zaliśmy pomienionemu Potockiemu, aby manuskrypt,
o jakim mowa, w ciągu dni dziewięciu urzędowi kon-
systorskiemu wydał.
„Wzywamy przeto, w imię posłuszeństwa władzy
naszej i pod zagrożeniem klątwy, wszystkich wymie-
nionych kapłanów, aby rzeczonego Potockiego do uleg-
łości rozkazom naszym skłonili, po bezskutecznym bo-
wiem upływie naznaczonego terminu, rzuconą będzie
w Imię Jezusa Chrystusa, Pana Naszego, na nieposłu-
sznego Andrzeja Potockiego klątwa, która, każdej nie-
dzieli i święta, wobec zgromadzonego ludu wiernego
ogłaszaną być winna, dopóty, dopóki inny w tej mierze
rozkaz wydanym przez Nas nie zostanie”.
Dekret konsystorza doręczonym został przez Woźne-
go, bawiącemu pod ten czas w Poznaniu Potockiemu,
w jego mieszkaniu, lecz Potocki wezwania przyjąć nie
chciał, skutkiem czego, Woźny wezwanie to pozostawił
na stole i odszedł.
Żona Potockiego, obecna przy tej czynności, posunęła
zuchwalstwo do tego stopnia, że do zabierającego się
do odejścia Woźnego głośno się odezwała.
— Mój mąż tyle znaczy, ile suffragan i bądźcie
szczęśliwi, że się wam nic nie dostało! ²)
Termin dziewięciodniowy upłynął, lecz zaślepiony
w swym uporze Potocki nie uległ.
Dwukrotnie też w kościele farnym w Poznaniu i w
gnieźnieńskiej jego parafii, ogłoszoną została wielka
klątwa na Andrzeja Potockiego ³), przy odgłosie dzwo-
nów w jednę tylko stronę zwolna uderzanych, z całym
aparatem stosowanego w takich okazyach obrządku:

____________
²) „Mein Herr ist so gut als der Herr Suffragan, und hat er
Glück dass ihm nicht eine Confusion begegnet”. Send. 34.
³) „Wiadomo, że go u Fary w Poznaniu y w Parafiey jego po
dwa razy z ambony publicznie według zwyczaju klęto”. Rell., str.
10.

— 98 —
„Wyklętym jest Andrzej Potocki — brzmiała zwykła
formuła klątwy — ze wszystkimi, co mu radę i pomoc
jakimkolwiek sposobem dawali, co mu fawowali, którzy
się cieszyli z tego, którzy wiedzieli, a nie przestrzegli.
Przeklęty niechaj będzie w domu i na dworze, przeklęty
w mieście i na roli; przeklęty niechaj będzie siedząc,
stojąc, jedząc, pijąc, robiąc i śpiąc; przeklęty niech bę-
dzie tak, iż w nim zdrowego członka nie będzie, od
wierzchu głowy, aż do stopy nożnej. Niechaj wypłyną
wnętrzności jego, a ciało niech robactwo roztoczy. Nie-
chaj będzie przeklęty z Annazyaszem i Zaphirą, niechaj
będzie przeklęty z Judaszem zdrajcą, niechaj będzie
przeklęty z Abironem i Dathanem, których ziemia żywo
pożarła; niechaj będzie przeklęty z Kainem mężobójcą;
niechaj mieszkanie jego będzie spustoszone, niechaj bę-
dzie wymazany z ksiąg żywiących i z sprawiedliwymi
niechaj nie będzie pisany i pamiątka jego na wieki nie-
chaj zaginie. Niechaj na ostatnim sądzie przeklęty bę-
dzie z dyabłem i anioły jego i na wieki niechaj zginie,
jeśli się nie upamięta!”
Po wygłoszeniu tych słów kapłani trzymający świe-
ce rzucili je i zgasili, jakoby znamię, że wyklęty tak
zgasnąć powinien w pamięci Kościoła i ludzi, a towa-
rzyszący kler chórem ponuro wygłosił: Fiat! Fiat!” ⁴)

____________
⁴) Następstwa i doniosłości exkommuniki kościelnej wyjaśnia ks.
Jabczyński w rozpr.: Prawodawstwo i prawa Kościoła w Polsce.
Roczniki Tow. przyj. nauk pozn. I. 154.
XV. Po klątwie.
Opór stawiony konsystorzowi. — Opiekunowie Potockiego. — Ode-
zwa suffragana Tarły do koła rycerskiego. — Forum competens. —
Walka o przewagę. — Protestacya Potockiego w grodzie poznań-
skim. — Reprotestacya Unruga.

S
TANĘŁY tedy przeciw sobie do walki dwie władze,
zarówno potężne i wpływowe: jedna, kościelna, pra-
wowita, zbrojna powagą konsystorskiego dekretu i
nie mogąca przyzwolić na osłabienie tej grozy, jaką w
umysłach ludności rzucona na Potockiego klątwa obu-
dzić winna była; druga, niemniej wpływowa i silna,
wsparta na powadze opinii i podnieconej przeciw dys-
sydentom niechęci. A jednak, w tej walce, wpływ zako-
nu Jezuitów okazał się donioślejszym, gdyż pomimo klą-
twy, Potocki nie został wykluczonym ze społeczności i
znalazł poparcie między licznymi swymi adherentami ¹).
Klątwa konsystorza pozostała martwą literą, a manu-
skrypt Unruga wydanym nie został.
____________
¹) „Allein Potocki blieb unbesorget; lieferte kein Buch und keh-
rete sich auch nicht an den Bami, zumahlen die Patres Jesuitarum,
mit offentlicher Verachtung und grossem Chagrin des Suffraganei,
die Sacra dem Potocki bei ihnen nicht versagten”. Sendschr., 34.

— 100 —
„Nietylko jednak to — pisze w swej relacyi Unrug
— ale i usilne starania wielkich Senatorów i innych god-
nych ludzi, którzy się wdawali, aby per modum amica-
bilis compositionis (do którejm, z miejsca swego, wi-
dząc na co się zanosi, zawsze był skłonnym) uspokoić
negotium nic nie pomogły, eludebat nienasycona chci-
wość i zaostrzona na mnie surowość kilkutygodniowemi
zwłokami wszystkie te conatus i media, łudząc tylko
nadzieją pewnej zgody, aby czas pozyskać, a mnie spo-
soby insze ująć. I będąc wspartą i poduszczoną zagęsz-
czonych nieprzyjaciół na imię i substancyą moją per-
swazyą i assystencyą, sprzysięgła się cała ta umówiona
harmonia smutną tragedyą interitus mei światu wysta-
wić i uczynić mię victimą zawziętości swojej, do czego
sobie obrała drogę do Prześwietnego Trybunału koron-
nego” ²).
Pragnąc uratować powagę swego stanowiska i de-
kretu konsystorskiego, uważał suffagan, ks. Tarło, za
konieczne, zwrócić się z łagodnem przedstawieniem do
całego rycerskiego koła, w imieniu którego, Potocki w
sprawie manuskryptu działał i w odezwie swej, pod-
nosząc gorliwość deputatów, w sprawie zagrożonej wia-
ry i zapewniając o niezłomnem postanowieniu władzy
ukarania winowajcy, o ileby się takim okazał, jedno-
cześnie uczynił zacny kapłan nacisk na pogwałcenie praw
Kościoła w sądzeniu występków przeciw katolickiej wie-
rze spełnionych i domagał się z naglenia Potockiego do
skierowania sprawy na właściwą drogę, t. j. do wydania
inkryminowanego manuskryptu w ręce konsystorza.
Odezwa suffragana, z dnia 8 Września 1715, do sej-
miku średzkiego wystosowana, brzmiała jak następuje:
„Jaśnie Oświeceni, Jaśnie Wielmożni, moi wielce
miłościwi Panowie i Bracia! Godna nieśmiertelnej sławy
summa pietas, probata virtus, zelus incomparabilis prze-
świetnych województw Wielkopolskich, kiedy tyle in
____________
²) Rell. dyskr. 11.

— 101 —
tuitionem fidei obmyśla sposobów, ile obligacya chrze-
ścijańska każe. Upewnić mogę, że tem ochotniej, per
angelum consilii, same nieba publicznym obradom Prze-
świetnych Województw assystować będą, im dowodniej
in animis civium pożądaną zgodę, nierozdzielną jed-
ność do zabieżenia quibus vis inconvenientiis, sacram
religionem exarcerbantibus, znajdują. Słynie i słynąć
będzie pro exemplum posteritati, pro norma et idea in-
gentium operum, laudum przeszłego sejmiku, unanimi
consensu J. O. Jaśnie Wielmożnych, Wielmożnych, Moich
wielce Miłościwych Panów, probatum, aby manuskrypt,
haereticis, ut asseritur, dogmatibus napełniony, w rezer-
wie JMci Pana Potockiego znajdujący się, ad forum
competens był oddany. Będąc tedy in ricaria potestate
J. M. JMci księdza biskupa poznańskiego, któremu de
jure należy podobnym hydrom opponere faciem, ne in
monstra excrescant, constitutus, dziękuję cum omnigena
veneratione J. O. Jaśnie Wielmożnym, Wielmożnym,
Moim Wielce Miłościwym Panom, pro tanto zelo, upra-
szam oraz, aby ten manuskrypt, JMci Pan Potocki ad
officium consistoriale comportet, gdzie, pro juris reme-
dia, hic tristum liber terminari, trutinari et condem-
nari, pro poenis criminalibus, ubi de jure, remitti et
sententiari powinien. Będzie to complementum rectefa-
ctorum prześwietnych województw, kiedy przezorną
animadwersyą, nieodwłoczną manuskryptu tego extra-
dycyą, justitiam accellerare pozwolą. W czem rozumiem,
że bene coepta pietas J. O. Jaśnie Wielmożnych, moich
wielce Mił. Panów, cooperari nieomieszka, a mnie obli-
gabit do pełnienia wszelkich rozkazów swoich i zosta-
wam Jaśnie Oświeconego, Jaśnie Wielmożnych, Wiel-
możnych, Wielce Illustr. Panów etc. W Tumie poznań-
skim, die 8 Septembr. 1715.
Tarło, suffragan ³)

____________
³) Rell. dyskr. 12.

— 102 —
Nie odniosła skutku i ta odezwa, gdyż jej nawet w
kole sejmikowem „nie czytano”.
Obecnym był na zjeździe wojewódzkim i Unrug i
przez przyjaciół swoich starał się wyjednać przychylną,
w duchu prośby suffragana, rezolucyą, lecz adherenci
Potockiego zakrzyczeli pojednawczo usposobionych ko-
legów.
„Na tym sejmiku — pisze Unrug — powiedział mi
wielki i godny senator, żałując turbacyi mojej, między
inszemi te ipsissima verba:
— Sprawa ta nie jest criminalis (kryminalną), ale
crumenalis (kieszonkową), zaczem uspokoić ją trzeba…
„Lecz wszystko in vanum, jakom już wyżej namienił
i tak, conclusum koniecznie do Trybunału”.
Potocki bezzwłocznie zadyktował w Urzędzie grodz-
kim poznańskim protestacyą, w której, wykazując zbro-
dniczą osnowę rękopisu Unruga, zapowiedział, że w za-
stosowaniu się do uchwały rycerskiego koła, odda tę
sprawę w ręce Sądu i bronić będzie majestatu religii i
królewskości, przez zuchwałego dyssydenta obrażonego.
Ze swej strony i Unrug pojechał do Poznania i za-
dyktował w grodzie reprotestacyą, którą, jako charak-
terystyczną i ze stanowiska praw dyssydentów polskich
zredagowaną, in extenso przywieźć należy:
„Do Urzędu i ksiąg grodzkich Poznańskich oblicznie
przyszedłszy Wielmożny JM. Pan Zygmunt Unrug, Sta-
rościc Wałecki, praerogatywami, wolnościami dissiden-
tibus in religione Christiana za powszechną zgodą całej
Rzplitej ugruntowanemi, ac per plurima volumina le-
gum, confoede rationum realnie wyrażonemi, jako libe-
ro exercitio religionis evangelicae in Regno Poloniae za-
szczycający się, honor Boski pro principali de sua pro-
fessione Augustana jako niegodne stworzenie Chrześci-
janin piastujący. Skoro się o protestacyey przed księ-
gami niniejszemi tychże sądów, przeciwko sobie, przez
J. M. P. Andrzeja Potockiego, Pisarza grodu Gnieźnień-
skiego, uczynionej, jakoby honor boski propter blasphe-

— 103 —
miam et scandala przez książkę w Szrzedzie znalezio-
ną, ręką J. M. P. Protestanta jakoby pisaną, windyku-
jącego, dowiedział, natychmiast przed temi księgami i
urzędem, fundując się na powszechnem prawie, w wol-
nej Rzplitej uknowanym, niewinność swoję ostrym pió-
rem przerzeczonego J. M. P. Potockiego przeciwko rygo-
rom prawa opisanego podając, który bardzo dobrze
wiedząc, jako w Rzplitej w żadnej mierze wzruszony
być niema, co dissidentibus in religione Christiana sub
fide, honore conscientiis warowano, dla takowej różnice
w wierze, krwi nie rozlewając, ani się do żadnych są-
dów względem tejże różnicy pociągając, ani się penując
confiiscatione bonorum, poczciwością warowano, ani
carceribus et exilio, ani żadnemi poenami i zwierzch-
nościami, ani urzędowi do takiego progressu żadnym
sposobem niepomagając, i owszem, gdzieby kto ex ista
causa krew przelewać, albo pomienione warunki gwał-
townie targać, albo wzwyż mianowane kary wymierzać
chciał, zastawiać się o tę wszyscy powinni będziemy,
choćby też za praetextem dekretu Trybunalskiego króle-
stwa i W. X. Lit., które powagę prawa na się biorą przeciw
bezpieczeństwu i spokojności dyssydentów wydane, w
jakimkolwiek urzędzie do wykonania przywodzonemi
nie były, jako to konstytucyami z lat 1627 i 1638 wy-
raźnie orzeczono i innemi konfederacyami stwierdzono:
ponieważ J. M. P. Potocki, wbrew czyniąc prawu publicz-
nemu, ani się kar najsurowszych przeciw wzruszycielom
praw postanowionych obawiając, niewiedzieć jakim du-
chem i pobudkami kierowany, przez zatrzymanie tej
książki dał powód na sejmiku średzkim, że zaledwo nie
przyszło do zamieszania wielkiego, kiedy ta materya
weszła w koło rycerskie, teraz zaś, na różnych miejscach
i posiedzeniach, podburza przeciw Protestantom i umy-
sły współobywateli buntuje i inne imprezy sobie urosz-
czone niesłusznie wykonać usiłował i usiłuje, Majestat
Jego Król. Mości Pana Mił. w tę materyą sobie upodo-
baną miesza, i inne wymyślone winy, na większą ohydę

— 104 —
i ruinę protestanta zarzutami nadętą, przeciw stanowi
swemu wynaleźć obiecuje, ponieważ zaś protestacya
jego bezpieczeństwo publiczne naruszająca i ze złego
umysłu i przekonania JPana Potockiego, przeciwko JPa-
nu Protestantowi pochodząca, potwarzami jest przepeł-
niona, dlatego, na fundamencie praw publicznych i wol-
ności koronnych, niniejszem manifestuje się i w najdo-
skonalszej formie prawa przeciw zamachom na honor,
równy życiu, Pana Potockiego, gwałciciela pokoju i bez-
pieczeństwa publicznego, zakłada się protest, z zastrze-
żeniem dochodzenia na drodze właściwej zrządzonych
szkód i w razie potrzeby — poprawienia i uzupełnienia
tejże reprotestacyi” ⁴).

____________
⁴) Rell. dyskr. 13.
XVI. W Trybunale Piotrkowskim.
Zapozew po Unruga. — Regestr arianismi. — Protest dyssydentów.
— W grodzie wałeckim. — Skutki kondemnaty. — Śmierć biskupa
Tarły. — Administrator poznański. — List jego do Trybunału. —
Wojewoda Radomicki do Prezydenta Wilczyckiego. — Marszałek
Jakób Rybiński.

G
ROŹBA Potockiego spełnioną została. W miesiącu
Wrześniu, 1715 r. otrzymał Zygmunt Unrug pier-
wszy zapozew, do stawienia się przed forum Try-
bunału Piotrkowskiego, z wyszczególnieniem treści za-
rzutów przeciw sobie podniesionych.
Zapozew ten sprawę początkujący był następującej
osnowy: „August II, z łaski Bożej Król Polski, Wielki
Książe Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki,
Inflancki, Wołyński, Podolski, Podlaski, Smoleński, Sie-
wierski, Czernihowski, dziedziczny Książe i elektor Saski.
Zapozwanym jesteś, Zygmuncie Unrugu, z osoby i dóbr
swoich wszelkich i z całego majątku, obecnego i przy-
szłego, abyś, w ciągu dwóch tygodni, lub wtedy, gdy
sprawa niniejsza z rejestru publicznego do sądzenia przy-
padnie, stawił się osobiście, na żądanie instygatora Sądu
Naszego Trybunalskiego, jak również delatora, szla-
chetnego Andrzeja Potockiego, pisarza grodu Gnieź-
nieńskiego, którzy, stosownie do protestacyi swej ze-

— 106 —
znanej przed aktami grodu poznańskiego, pozywają cię
pod zagrożeniem kar w prawie przewidzianych, z nastę-
pującego powodu: iż z jawnem pogwałceniem prawa,
niewiadomo jakiemi zuchwałemi pobudkami kierowany,
z nienawiści ku świętej wierze rzymsko-katolickiej i z
obrazą tejże wiary, poważyłeś się zuchwale nietylko
czytać księgi autorów heretyckich, przez Stolicę Apo-
stolską oddawna już wyklętych, lecz nawet, objaśnienia
ich i fałsze przeciw świętej wierze naszej zwrócone, ze-
brać i ku zgorszeniu całego Chrześcijaństwa, własną
ręką swoją przepisać i w księdze zamieścić, wreszcie, żeś
się poważył umieścić tam wierszyki jakieś, obrażające
Majestat Najjaśniejszego Augusta II, Króla polskiego
i spełnić inne występki, bliżej przed obliczem Sądu wy-
szczególnić się mające, skutkiem czego, ściągnąłeś na
siebie kary, do wysłuchania których i odpowiedzi na za-
rzuty powołanym zostałeś” ¹).
Zapozew dyssydenta przed forum Trybunału był tym
razem uświęceniem poparcia jeneralnej sandomierskiej
konfederacyi, przez stany całej Rzplitej na walnym zje-
ździe warszawskim w dniu 4 Lutego 1710 r. uchwalo-
nego. Przeciw takiemu pociąganiu dyssydentów w rze-
czach wiary przed forum mieszane Trybunału koron-
nego, zawsze różnowiercy polscy walczyli, uważając to
za pogwałcenie praw, przez Rzplitę im zapewnionych.
Kiedy się agitowała konfederacya Warszawska, i wa-
żyły losy wojny, między Karolem XII i Augustem II na
polach Pułtawy rozstrzygniętej, zaniesiono do grodu
Wałeckiego, w r. 1709, prawdopodobnie na instancyą
Unruga, jako starościca tegoż grodu, protestacyą prze-
ciw pociąganiu dyssydentów do Trybunału z regestru
arianismi. Pierwszą czynnością stanów Rzplitej, po re-
stauracyi Augusta II, było zatwierdzenie sandomierskiej
konfederacyi i skasowanie owego protestu ²).
____________
¹) Księgi wyr. Tryb. Piotr. z 1715, ks. 321, str. 433 i nast.
²) Vol. leg. VI, str. 70, kol. 2, wyd. Ohryzki.

— 107 —
Wiadomo z praw Rzplitej, jaką doniosłość miał za-
pozew przed Trybunał obywatelowi doręczony, i jak fa-
talne następstwa pociągało za sobą niestawiennictwo
pozwanego.
Prawo polskie, ustanowione dla obywateli wolnych,
wymagało bezwarunkowego posłuszeństwa. Niestawie-
nie się pozwanego w terminie, uważanem było za winę,
za którą prawo miotało w nieposłusznego gromami
k o n d e m n a t y . Kondemnata nie stanowiła jeszcze wy-
roku ostatecznego, nie uważano jej za przesądzenie
sprawy na niekorzyść skazanego, lecz była k a r ą z a
n i e p o s ł u s z e ń s t w o , była mieczem zawisłym nad
głową skazanego i w opinii ogółu uchodziła za dowód,
że pozwany do Trybunału nie stanął, u w a ż a ł s i ę
z a w i n n e g o i pragnął się uchylić z pod grożącej ręki
sprawiedliwości. Obciążony kondemnatą tracił prawo do
zajmowania jakichbądź urzędów, nie mógł już być de-
putatem, komisarzem, świadkiem i w ogóle tracił wszel-
kie obywatelskie prawa, na czas trwania kondemnaty.
Obawiano się też owego strasznego środka, jakby
jakiej kary Bożej. Magnat i szlachetka z pokorą przyj-
mowali następstwa kondemnaty i uważali się za szczę-
śliwych, gdy skutkiem następnego wyroku, tylko karę
pieniężną ponosili, za niestawienie się na pierwszy za-
pozew. Sprawy Hieronima Radziejowskiego, Karwickie-
go, Radziwiłła „panie kochanku” są dowodem, że nawet
w późniejszej epoce, wobec ogólnego już podówczas
rozprzężenia się wędzideł państwowych, powaga Try-
bunalskich zapozwów i wyroków nie osłabła. Książe
Radziwiłł „panie kochanku” dąsał się i zżymał na sąd,
który go raz zapakował do wieży, lecz musiał pojechać
do Nowogródka i kozę odsiedzieć.
„Straszna to była kara, ściągnięcie na siebie konde-
mnaty, kiedy się jej wśród nierządu ogólnego, wszystko-
możni magnaci nawet obawiali. W rozprzężeniu kraju,
zdawało się nieraz panom, że dla nich jest Rzplita i spra-
wiedliwość, i wszystko na świecie, a przecież tak silna

— 108 —
była potęga opinii publicznej, że woleliby stracić mają-
tek, jak zasłużyć na kondemnatę, bo to strącało ich na-
gle ze szczebla wysokiego i znaczenia na sam spód oby-
wateli” ³).
Gdy tym sposobem, pomimo wszelkich starań i po-
wagi konsystorskiego orzeczenia, sprawa z natury rze-
czy uprzedniemu osądzeniu władzy duchownej podległa
przeniesioną została przed forum Trybunału, leżało to
już w interesie powagi owej władzy duchownej, aby
niedopuścić tak jawnego zgorszenia i przywrócić powa-
gę konsystorskiej decyzyi, do należnego jej stanowiska.
W tym to celu, chory biskup Tarło zamierzył osobiście
przyjechać z Warszawy do Poznania, aby osobistem
wdaniem się w tę sprawę zażegnać niebezpieczeństwo.
Na nieszczęście, dnia 20 Września 1715, właśnie
podczas przejazdu z Warszawy do Poznania, ciężko za-
niemógł bogobojny ów kapłan i w Łowiczu świątobliwy
zakończył żywot ⁴).
Dotychczasowy sufragan, w charakterze administra-
tora generalnego poznańskiego, X. Piotr Tarło, bez-
zwłocznie wystosował do Trybunału Piotrkowskiego
odezwę, z usilnem naleganiem, aby w myśl obowiązują-
cych przepisów kanonicznych, sprawę o książkę Unruga
oddano przedewszystkiem pod ocenienie konsystorza.
„Jaśnie Oświecony Trybunale, Moi Wielce miłościwi
panowie i bracia! — pisał ks. sufragan, — Po szczę-
śliwym zagajeniu pożądanej sprawiedliwości areopagu
koronnego, należy ze wszelką weneracyą precari, aby
pupillam legum redeat prisca felicitas i pożądana całej
____________
³) J. Bartoszewicz: Dzieła, VII, 101.
⁴) M. Sobieszczański mylnie prostuje datę śmierci biskupa Tarły,
na nagrobku w kościele świętego Krzyża w Warszawie, jako Wrze-
śnia 1715 położoną, utrzymując, że śmierć ta nastąpiła w r. 1716
(Enc. Org. 24, str. 909). Z Relacyi dysk. jest dowód, że śmierć ta
nastąpiła w r. 1715, gdyż uprzedziła pierwszą kondemnatę z 23
Paździer. 1715, której, jak to zobaczymy następnie, ksiądz sufra-
gan Piotr Tarło napróżno usiłował zapobiedz.

— 109 —
Ojczyzny malacia, do czego wiele cura et sollicitudo Ja-
śnie Oświeconego Trybunału contribuet, kiedy wszelkie
ausus ct excessus uskramiając i na to da animadwersyą,
aby cursus jurisdictionis mógł pójść via ordinaria. Po-
nieważ J. M. Pan Potocki, będąc in officio Posnaniensi
procesowany o wydanie ad forum competens skryptu
pewnego, ręką J. M. Pana Unruga napisanego, cum ea
contumacia sprawuje się, że ani comparere in judicio,
ani dekretowi satisfacere nie chce, ale do Trybunału
Prześwietnego rekurs czyni, wiedząc dobrze, że podob-
ne actus pierwej in foro spirituali examinari, toż do-
piero pensatis rationibus pro poenis, jeśli de jure vene-
rit, remitti powinny, suplikuję tedy do Jaśnie Oświe-
conego Trybunału, aby wziąwszy w refleksyą disposi-
tionem Concilii Tridentini, circa censuras libros prohi-
bitorum, która samym biskupom zostawiona, pierwej
ten manuskrypt examini et trutinationi Consistorii Po-
snaniensis odesłać, toć dopiero, jeśli nocivum et vitio-
sum w tym manuskrypcie znajdziemy, do Sądu Jaśnie
Oświeconego Trybunału odeślemy, o co, przy oświad-
czeniu powinnej uniżoności, upraszając, pozostaję
Jaśnie Oświeconego Trybunału WPanów
życzliwym Bratem i uniżonym sługą
Tarło, Sufragan i Administrator Generalny
Poznański” ⁵).
Jednocześnie i gorliwy protektor Unruga, wojewoda
Radomicki, zwrócił się z listami do prezydenta Trybu-
nału, Wilczyckiego i do jego marszałka, Jakóba Zyg-
munta Rybińskiego.
„Jaśnie Wielmożny Mości Książe Prezydencie Trybu-
nału Koronnego, mój wielce miłościwy Panie Bracie!
Kiedy szczęście publiczne, które enitet w przezacnej
osobie W. Pana, jako magni Praesidis Prześwietnego
Trybunału, ściąga i mnie ad eam consolationem w oso-
bie WPana publicae aggaudere festivitati. A że J. M. Pan
____________
⁵) Rel. dysk. str. 13.

— 110 —
Zygmunt Unrug, provocatus in jus Prześwietnego Try-
bunału, podał mi occasionem venerationis imienia wiel-
kiego WPana, zalecając łasce i protekcyi WPana ile
causam magis specie quam re attentatam JMci książka,
którą JPan miał z sobą per modum notatorum zginąwszy
JMci, dostała się w ręce JM. Pana Potockiego, Pisarza
Gnieźnieńskiego, w której, gdy Imci niektóre notata
non conformia ritibus ecclesiae Romanae znalazł, hoc
motivo IMci actionem intentavit przecież gdyby to pub-
lico proelo exhiberetur ta książka! ale co się dzieje Inter
privatos parietes i notata z autorów ad mentem swojej
religii, jeżeli kto in publico defendere powinien, do tego
stosując się ad mentem statuti, sub titulo: quas causas
forum spirituale judicare tenetur, gdzie jest i ta clau-
sula in primo paragrapho, że ad judicium spirituale per-
tinet disjudicare differentias fidaei haereses blasphoe-
mias, dogodziłbyś WPan i temu zacnemu Domowi, gdy-
by ta sprawa sine ventilatione mogła być odesłana ad
forum spirituale, pro agnitione. Co przedłożywszy mag-
no judici et arbitrio WPanu, przy uniżonym pokłonie
moim zostawam
A. Radomicki, wojewoda poznański” ⁶).
Marszałkiem Trybunalskim był wówczas z wyboru
deputatów, głośny ze spraw wojennych stronnik Augu-
sta II, JMci Pan Jakób Rybiński, herbu Wydra, oże-
niony z Heleną, córką Wacława Potockiego, autora Jo-
vialitum ⁷). Wielkie znaczenie i wpływy, jakiemi się
cieszył między szlachtą, renoma zaciętego antagonisty
Lubomirskiego i Leszczyńskiego i czyny wojenne na
Pomorzu, zjednały mu wdzięczność Augusta II, który
go uczynił jenerał-majorem wojsk koronnych, potem
jenerałem jazdy, a w r. 1710, po swej restauracyi, łow-
czym wielkim koronnym. Fleming ustąpił mu jeneral-
stwa artyleryi koronnej i na domiar wszystkich tych
_____________
⁶) Rel. dysk. str. 14.
⁷) Bartoszewicz: Dzieła, VII. 180.

— 111 —
odznaczeń, mianowanym został w r. 1714 wojewodą
Chełmińskim. Wyszedłszy z wyborów sejmiku deputac-
kiego, na deputata Trybunalskiego, większością głosów
obrany został marszałkiem t. j. przewodniczącym w
komplecie deputatów świeckich.
Już z racyi swego wpływu i znaczenia, mógł on,
przechyliwszy się ku Unrugowi, przeważyć szalę losów
sprawy w kierunku pożądanym przez jej protektorów,
lecz i tu fatalność zrządziła, że w tej właśnie chwili,
gdy czyniono przygotowania przedwstępne do sprawy
i zabiegi przyjaciół Unruga ze zdwojoną gorliwością
usiłowały ratować sytuacyą jego rozpaczliwą, zaszedł
ważny w dziejach krajowych wypadek, który powoła-
wszy marszałka Rybińskiego od stołu sądowego na pole
czynów wojennych, pozbawił Unruga i tej nadziei, jaką
w protekcyi jego pokładał.
XVII. Konfederacya tarnogrodzka.
Stanowisko Augusta. — Dążenia do dominium absolutum. — Woj-
ska saskie. — Sejmik proszowski. — Wojska auxyliarne. — List
ks. Dołgorukiego.

D
ZIAŁO się to w przededniu wielkiego rokoszu w
Polsce, noszącego w dziejach miano konfederacyi
tarnogrodzkiej, zawiązanej przez szlachtę polską
przeciw wojskom saskim.
Oportunizm polityczny czasów nowszych przypisuje
odniesionemu podówczas przez Rzpltę zwycięstwu, wszel-
kie zgubne następstwa i w odniesieniu do owoczesnych
wypadków z ubolewaniem rozpatruje objawy tej energii
i samowiedzy narodowej, która za panowania Augusta,
oparła się dumna i pewna siebie nietylko zachciankom
dworu saskiego w kierunku ustanowienia dziedziczności
tronu w Polsce, ale nawet mieszaniu się dworów za-
granicznych do stosunków wewnętrznych Rzplitej, sta-
nowczą dała odprawę.
Nie wchodzi w ramy niniejszego szkicu rozbiór hi-
storyozoficzny przyczyn i skutków konfederacyi tarno-
grodzkiej, jednego z ważniejszych w dziejach Polski z
początku XVIII wieku wypadków, tryumfem zasady
niezawisłości narodowej uwieńczonych.

— 113 —
Dla jaśniejszego wszelako uwydatnienia ducha epoki,
i tych czynników, które w sprawie Unruga przez ćwierć
wieku prawie, aż do jej stanowczego rozstrzygnięcia w
r. 1741, działały i ze zmiennem walczyły szczęściem,
koniecznem jest chwilowe zatrzymanie się nad tym waż-
nym wypadkiem dziejowym.
Walki z Karolem XII i stronnikami Leszczyńskiego,
Polskę całą strumieniami krwi zalały i napełniły dymem
spalonych siół i grodów.
Odniósłszy nad swym rywalem zwycięstwo, podtrzy-
mywany na tronie „auxyliarnemi” wojskami Piotra
Wielkiego, postanowił August złamać ostatecznie opor-
ność szlachty polskiej i zaprowadzić w Rzplitej rządy
ojcowskie tego autoramentu, jaki, kurfirst, a pod ten
czas już król pruski, Fryderyk Wilhelm I, sękatym ki-
jem na grzbietach swoich poddanych wykonywał.
Na tej wszelako drodze znalazł August Mocny prze-
szkodę, w obudzeniu się ducha niezawisłości narodowej
w krajach Rzplitej i w sztandarze złotej wolności, przez
szlachtę polską — wobec doznawanego ze strony wojsk
saskich ucisku, wywieszonym.
W celu przełamania tego oporu, zaczął August II,
w r. 1715, pod pozorem wojny z Turcyą, wprowadzać
liczne zastępy wojsk saskich do Polski i obsadzać niemi
główniejsze miasta Rzplitej.
„Oczywista to była kara boska — pisze Otwinowski
— to wprowadzenie Sasów do nas, bo za nimi rozliczne
nieszczęścia zwaliły się i nie były tak ciężkie irrupcye
szwedzkie, moskiewskie, kozackie, kałmuckie i swoich
wojsk wielorakich podejmowanie, jako tych lat, gdy nie-
urodzaj zbóż wielki, sprzątanie z łąk i żniwa mokre, by-
deł po wsiach zdychanie, a przecież w sercu pańskiem
żadnej kompasyi nie sporządziły te calamitates” ¹).
Na sejmiku proszowskim, który deputatów na Try-
bunał wybierał, rozpoczął się za przewodem Stefana
____________
¹) Otwinowski: Dzieje za Aug. II. Kraków 1849, str. 224.

— 114 —
Wielogłowskiego, cześnika rawskiego, pierwszy ruch
konfederacki, który objąwszy następnie całą szlachtę, a
następnie i wojska koronne, miał zrządzić dotkliwą klę-
skę wojskom saskim, wytępić je pojedyńczemi oddzia-
łami i doprowadzić Augusta II do kapitulacji. Zanim
jednak to się stało, szuka król pomocy wiernego swego
sprzymierzeńca, cara Piotra i króla pruskiego ²). Ruch
konfederatów mógł być z jednej strony pożądanym dla
Piotra Wielkiego, gdyż zamiarom Augusta ugruntowa-
nia samowładztwa w Polsce, niezwalczoną stawiał prze-
szkodę, z drugiej jednakże, nie było na rękę wodzowi
wojsk auxyliarnych, owo obudzenie się samowiedzy i
energii w narodzie, liczącym podówczas jeszcze silne
stronnictwo Leszczyńskiego, i dlatego wysłańcy carscy
w obu obozach: konfederatów i Fleminga, usiłowali na-
rzucić swe pośrednictwo ³).
____________
²) August II versuchte die militairischen Kräffte Preussens für
seine Pläne in Polen zu verwerthen; selbst Elbing, selbst das polni-
sche Preussen abzutreten, wäre ihm kein zu theurer Preis für die
Souveränität gewesen (so das Gerücht am Kaiserhofe: mit Friedr.
Wilh. ist die Sache, l’affaire en question, mündlich durch Seckendorff
und Wackerbarth verhandelt). Nur dass eben dieser gefürchteten
Souveränität wegen, die Conföderirten nicht bloss die Waffen er-
griffen, sondern den Caren angerufen hatten, die sächsischen Trup-
pen aus der Republik zu treiben, ja, die Litthauer hatten sich bereit
erklärt, unter russische Protection zu treten, den Zarewitsch, Men-
zikow, oder wen sonst der Zaar wolle, zu ihrem Grossfürsten zu
wählen, und der Zaar empfahl August II als einzieges Mittel, Polen
zu beruhigen, die Zurückziehung der sächsischeil Truppen”. Droy-
sen: Gesch. der preuss. Polit., IV, 2, 113.
³) Tegoż samego dnia, gdy na rynku Piotrkowa wykonywano
dekret przeciw Unrugowi, książę Dołgoruki pisał imieniem cara Pio-
tra do senatorów w konfederacyi zostających: „Cóż to bowiem jest
teraźniejsza W. M. Panów konfederacya, jeżeli nie najniebezpiecz-
niejsza wojna i zamieszanie domowe, za którem ostatnia krajów na-
stępować zwykła dezolacya i zguba? Szabla polska, która na zaszczyt
Rzplitej powinnaby walczyć z nieprzyjacielem, obraca się na wnętrz-
ności własnej matki. Nie tak było dawniej w Polsce, kiedy przeciwko
związkom surowe ferowano prawa; teraz wszystko na wspak się
dzieje, kiedy nietylko żadnego niemasz starania o rozwiązanie tego
szkodliwego węzła, ale go coraz więcej wzmacniacie. Życzyłbym
więc serdecznie, abyście W. M. Panowie inaczej się reflektowali i do-

— 115 —
Wojewoda Radomicki, adherent Augusta, opierał się
akcesowi szlachty wielkopolskiej do konfederacji, i dzia-
łał w tej mierze wspólnie z marszałkiem Trybunału, Ry-
bińskim, który porzucił swój obowiązek sędziowski, aby
na polu walk z konfederatami dobijać się nowych łask
królewskich ⁴).
Zastępcą jego w Trybunale został Kazimierz Walew-
ski, kasztelan, wojewoda sieradzki.
Po za obrębem widowni szerszej, na której ścierały
się namiętności polityczne stronnictw, walczących, brat
przeciw bratu, o przewagę i zwycięstwo, życie wewnętrz-
ne narodu toczyło się zwykłym biegiem, ujawniając się
chwilami w podnieconych za przykładem społeczeństw
ościennych swarach religijnych, w spotęgowaniu nie-
chęci przeciw dyssydentom, których niesłusznie za po-
pleczników zagranicznego wpływu uważano, a te to wła-
śnie objawy, znajdywały wyraz w opinii Trybunałów,
które, w owej epoce, ze zdwojoną żarliwością, tłumiły
wszelkie pokuszenia innowierców na całość panującej
religii.

____________
godniejsze przedsięwziąć chcieli środki, przez poselstwa i wezwania
do J. K. Mości, chcąc być przekonani w tem, że do prędszego uspo-
kojenia tej burzy, prędsze i skuteczniejsze wynaleźć się mogą środki,
przy interpozycyi J. Cesarskiego Weliczestwa, P. Mego Miłościwego,
której ja mając plenipotencyą, asekurować mogę WPanom, że uto-
rowałbym dobrze gościńce do zupełnej satysfakcyi Prześwietnych
województw, byleby mię tylko zaszła o to rekwizycja”. Dziennik konf.
tarnog., wyd. Raczyńskiego. Poznań 1841, str. 22.
⁴) Jarochowski: Z czasów saskich, str. 47. Otwinowski: Dzieje,
239.
XVIII. Kondemnata.
Groza kondemnaty. List Unruga do Patrona Chybińskiego. — Proś-
ba o zwłokę. — Kazanie w kościele farnym. — Termin sprawy. —
Excepcya. — Kondemnata pierwsza. — Wyrok banicyi.

Z
BLIŻAŁ się termin Październikowy 1715, w któ-
rym, z doręczonego w Sierpniu tegoż roku zapozwu,
sprawa Zygmunta Unruga sądzoną być miała.
Nieprzygotowany dostatecznie do obrony przeciw
zarzutom, opartym na wyciągach z ksiąg rozmaitych,
które zebrać poprzednio i ducha ich wytłómaczyć nale-
żało, uważał Unrug za jedyną dla siebie deskę ratunku
w pozyskaniu choćby kilkotygodniowej zwłoki, w odro-
czeniu terminu sprawy, na po święta Trzech króli 1716
r., aby tymczasem, uzbroiwszy się w materyał dowo-
dowy, módz stawić czoło delatorowi Potockiemu.
Przedewszystkiem jednak, zależało Unrugowi na nie-
dopuszczeniu do k o n d e m n a t y , któraby go pozbawić
musiała możności pobytu w kraju i kierowania obroną.
Wybrał sobie z grona palestry Piotrkowskiej patrona,
Bartłomieja Chybińskiego, z którym, obawiając się oso-
biście stanąć w Piotrkowie, listownie się znosił.
„Proszę nadewszystko — pisał Października 1715
do swego obrońcy — abyście Państwo wszelkiemi spo-

— 117 —
soby i środki nie dali kondemnaty otrzymać, gdyż w
takiej sprawie jest to niebezpiecznem. Wszak to jest w
jakimbądź sądzie wielki fundament — zwłoka. Ponieważ
strona blisko roku gotowała się i wypisała objekcye
przeciwko mnie, więc niech je nam wyda na piśmie,
a Prześwietny Sąd niechże nam pozwoli przynajmniej
kilka niedziel czasu na odpowiedź piśmienną, w tak wa-
żnej sprawie. Gdyby można przewlec do reasumpcyi
po Trzech królach, ale tak, żeby nie było kondemnaty,
chętniebym wolał się rozsądzić. Listy te proszę każde-
mu z Ichmościów oddać i ten, który piszę do WPana,
kommunikować. Resztę — łasce i gorliwości jako najpil-
niej zaleciwszy, czekam przez tego posłańca dostatecz-
nej od WP. pana wiadomości—.
„P. S. Co do zarzutu zbrodni Majestatu, upewniam,
że śmiech u Dworu, mam w tem zapewnienie, i dlatego
samego, że króla niewiedzieć gdzie szukać, gdyż jest w
trakcie podróży do Saxonii, p r o s z ę o o d r o c z e n i e
s p r a w y . Iterum atque iterum proszę, aby kondemna-
ty nie było. To również mi wiadomo, że IM. Pan Mar-
szałek zlecił, a b y b e z n i e g o s p r a w y t e j n i e
s ą d z o n o , nie wiem jednak, czy już przyjechał; cze-
kam we wszystkiem wiadomości od Wielmożnych Panów,
tylko sobie którykolwiek tyle weźmij czasu, a jeśli to
być nie może, niech którykolwiek z dobrych przyjaciół
wszystko mi wypisze” ¹).
Jednocześnie z tymże listem do Patrona Chybińskie-
go przesłał Unrug na jego ręce dwa listy, widocznie do
uproszonych z grona sędziowskiego deputatów Trybu-
nalskich, jednobrzmiącej osnowy:
„Jako za świadczone mi WPana łaski i protekcyą,
którą niewinności mojej w tak ciężkiem utrapieniu świad-
czysz, niezdolność moja odpowiedniej nie potrafi wyrazić
dzięki, tak wieczną tylko pamięć na sercu rysując, dal-
szej się jako najmocniej oddaję. Osobliwie o tę supli-
____________
¹) Rell. dyskr. 15.

— 118 —
kuję łaskę, abym, ponieważ strona przez cały prawie
rok gotowała się i formowała na piśmie zarzuty swoje, i
ja mógł w tym uznać Prześwietnego Sądu dowód spra-
wiedliwości i mieć pozwolonych przynajmniej kilka nie-
dziel czasu, do uczynienia repliki w tak ważnej sprawie.
IMci Pan (Chybiński) w tym więcej ustnie odpowie” ²).
Tymczasem, tegoż samego dnia, kiedy Unrug wypra-
wiał 24 Października 1715 przytoczone listy do Piotr-
kowa, nadszedł termin przywołania w Trybunale jego
sprawy, bez obecności Marszałka Rybińskiego, który się
tymczasem do walki z konfederatami Tarnogrodzkimi
szykował ³).
Jeszcze w uszach deputatów brzmiały słowa kazno-
dziei, X. Wojciecha Tyminickiego S. J. w kościele Far-
nym Piotrkowskim, przy reasumpcyi Trybunału wygło-
szone, gdy wystawiając przed świetnem zgromadzeniem
splendor sprawiedliwości trybunalskiej, zapewniał: że
„Trybunał surowy, nieustraszony, skorrumpować się nie
da, respektami się nie uwodzi, mieczem albo pręgierzem
pogrozi. Obaczą PP. Dyssydenci, że jeszcze gorliwi o
wiarę świętą Eliaszowie, o święta — Neomeniaszowie;
że szczypiące religią bezpieczne języczki precz za zęby
pójdą, zobaczą przewoźne z Anglii, Hollandyi, szarpią-
ce stan duchowny galanterye, miniatury, że się takiemi
obrazkami delikatne sędziów sumienie obraża, funda-
menta terrae movebuntur, choćby z fundamentu i piekła
ruszyć, co piekłem pachnie!”
Na nic przeto nie zdały się wszelkie prośby o zwłokę
i odroczenie sprawy przez Patrona Chybińskiego poza-
____________
²) Ibid. 16.
³) „Nie mogłem przecież — pisze Unrug — tej, o którąmem tak
gorąco suplikował otrzymać łaski, gdyż ledwo listy te doszły, cięż-
ką kondemnatę sub poena infamiae, colli et confiscationis bonorum
otrzymano, zaraz i egzekucyą do wszystkich dóbr burgrabiego po-
słano i remissy wszędzie pozapisywano”. Rell. 16. — „Herr Woy-
woda von Culm, Rybiński, war selbst im Tribunal nicht gegenwär-
tig, sondern von Ihrer Kön. Maj. wegen der sich hervorgethanenen
Confoederation, anderweitig verbraucht wurde” Sendschr., str. 39.

— 119 —
sądownie wnoszone. 24 Października przywołaną zo-
stała z rejestru arianismi sprawa IMci Pana Potockiego
przeciwko Zygmuntowi Unrugowi.
Potocki stawił się osobiście, ze strony zaś Zygmunta
Unruga zameldował się Patron Chybiński i wniósł ex-
cepcyą odroczenia sprawy, aż do kommunikacyi wszel-
kich dowodów delatora na piśmie.
Trybunał tę excepcyą oddalił i nakazał bezzwłocznie
(in instanti) przedstawienie wyciągów inkryminowanej
książki Chybińskiemu. Patron Unruga po takiej decyzyi
uznał za konieczne posiedzenie Sądu opuścić, co Trybu-
nał uważając za zuchwały postępek, skazał pozwanego
na grzywny, w kwocie czterdziestu marek polskich ⁴).
Niezależnie zaś od tego, książkę obejmującą w sobie
bluźnierstwa, przez deputatów duchownych i świeckich
przejrzaną i rozebraną (revisum et trutinatum) nakazał
opieczętować pieczęcią województwa sieradzkiego i wy-
dać ją tymczasowo Potockiemu do dalszego przebiegu
sprawy i bez zwłoki przystąpić do dalszego zaocznego
postępowania. Mając zaś na względzie prośbę Potockie-
go i trzykrotne zapozwy, polecił Woźnemu Piotrowi Ba-
ranowiczowi na cztery strony, stosownie do obyczaju,
głośno przywołać raz jeszcze Unruga do sprawy, a
gdy Woźny zameldował Sądowi, że pozwany nie staje,
Trybunał dozwolił Potockiemu pozyskać kondemnatę
(Generoso Potocki condemnationem obtinere permittit).
Jakoż, mając na względzie treść wyciągów z księgi Un-
ruga wypisanych, obrażających Majestat Boski i posta-
nowienia koncylium Trydenckiego, Zygmunta Unruga
jako infamisa i banitę uznał, schwytanie go w jakiem-
bądź miejscu i ukaranie gardłem nakazał, dobra jego
ruchome i nieruchome konfiskacie poddał, jednę ich po-
łowę delatorowi, drugą Skarbowi przyznał, do wykona-
____________
⁴) „Quoniam pars citata disparet, seque condemnare permittit,
Iudicium, post temerarium recessum partis citatae, decernitur poena
quatuor decem marcarum polonicalium”. Wyrok Tryb. Piotr. z 24
Paźdz. 1715. ks 319, fol. 716.

— 120 —
nia wyroku szlachetnego Piotra Baranowicza delego-
wał, który to Woźny z miejsca wyrok sądowy publicznie
ogłosił, pod zagrożeniem infamii i banicyi przeciw temu,
któryby wykonalności wyroku sprzeciwić się ośmielił ⁵).

____________
⁵) Wyrok Tryb. Piotr. ks. 321 str. 433, i nast.
XIX. Środki obrony.
Potocki czyni zasadzkę na Unruga. — Informacya Patronom. —
Narada krewnych. — Memoryał. — Punkta obrony.

W
EDŁUG dawnych praw polskich, postępowanie
zaoczne, wrazie niestawienia się pozwanego do
sprawy, kończyło się z chwilą wydania t r z e c i e -
g o kontumacyjnego dekretu.
Po pierwszej kondemnacie, pozwany otrzymywał we-
zwanie do stawienia się na drugi termin, p e r e m p t o -
r y j n y m , albo z a w i t y m zwany, a gdy i tym razem
nie stawił się, zapadała druga kondemnata, mocą któ-
rej, powodowi Sąd przyznawał aktorat i zabezpieczał mu
prawo do l u c r ó w t. j. do kosztów. O ile rzecz była już
w pierwszym terminie p r z e s ą d z o n ą , n a d r u g i e j
kondemnacie kończyło się postępowanie dowodowe i
cały process in contumaciam kończył się ¹).
Zachodziła w danym wypadku obawa, że jeżeli Un-
rug i w drugim terminie pozwoli w z d a ć s i ę t. j. skazać
zaocznie, utraci tem samem wszelkie dalsze środki ob-
rony i dekret przeciw niemu zapadły, prawomocnym się
stanie. Przemawiała za tem okoliczność, że już w pier-
____________
¹) Teod. Ostrowski: Prawo cyw. Warsz. 1784. T. II. 131.

— 122 —
wszej kondemnacie Trybunał na jego niekorzyść spra-
wę przesądził; książka inkryminowana bowiem była daną
do opinii cenzorów, a ci, jej szkodliwość poświadczyli.
Ostrzegli go o tem patronowie, radząc, by czasu nie
tracić i w drugim terminie przynieść za sobą obronę.
„Dają mi interim Patronowie i przyjaciele radę, abym
radził o sobie, przestrzegając, że jako już mają te pew-
ne przestrogi, in quantum się nie rozsądzę i raz tylko
jeszcze dam wzdać, tedy conclusum: dobra etiam forti
manu odebrać i to, in assistentia jednego albo dwóch,
deputatów, jako o tym listy oryginalne jeszcze są w
ręku moim.
„Cóż tedy było czynić, pytam się, constitutus będąc
inter malleum et includem (między młotem a kowadłem).
Już w założonych, nieuchronnego upadku uwikłany sie-
ciach, po różnych radach i refleksyach tandem rezolucyą
wziąć przyszło — rozsądzić się” ²).
O osobistem stawiennictwie w drugim terminie — Un-
rug ani mógł pomyśleć; Potocki bowiem czuwał nad jego
osobą i już po pierwszej kondemnacie czynił starania,
aby schwytać skazanego i dostawić do Piotrkowa.
Uczynił nawet w tej mierze propozycyą starającemu
się o rękę jego córki, od tego czyniąc zawisłem swoje
przyzwolenie na małżeństwo. Lecz szlachetny młodzian
tę nikczemną propozycyą odrzucił ³).
„Rozsądzić się — pisze dalej Unrug — lubo w tak
krótkim czasie niepodobna było należycie się ze wszy-
stkim na tak główną sprawę nagotować, bo ledwom na
rozsadzonych koniach mógł brata mego P. Starostę Obor-
nickiego i kilku najbliższych krewnych i przyjaciół spro-
wadzić do siebie, z których, uprosiwszy czterech, wy-
prawiłem do Piotrkowa, cum necessariis requisitis”.
____________
²) Rell. dyskr. 17.
³) „Er hat einen Werber um seine Tochter gehabt, dem er aber
die Condition vorgeschrieben… den Herrn Unruh aufzufangen. Doch
war dieser Werber redlicher gewesen und hatte diese unehrbare
Condition refusiret”. Sendschreiben.

— 123 —
Rezultatem narady, która niewiadomo gdzie się od-
była, ponieważ już po pierwszej kondemnacie, Unrug,
jako banita, bezpiecznie w dobrach swych przebywać nie
mógł, było, zredagowanie dla Patronów Piotrkowskich
dokładnej informacyi, czyli repliki obrończej, która, ze
względu na swój charakter i bogactwo szczegółów, sta-
nowić może najdokładniejszy obraz usposobienia Unru-
ga, jego przekonań religijnych i etycznych, a także sta-
nowi promyk światła, wnikający w tajniki ówczesnych
stosunków prawnych i politycznych. Informacya ta napi-
sana w ciągu dwóch dni niespełna („bo więcej czasu nie
miałem”), rozpoczyna się od kilku versetów biblijnych:
„Jako prawdziwy Chrześcijanin — pisał Unrug, —
zaczynam od gorliwego skruszonem sercem westchnie-
nia do Boga, w Trójcy Świętej Jedynego (którego, sto-
sownie do symbolu Apostolskiego, wraz ze wszystkimi
wiernymi wyznawam i w niego wierzę ⁴) i aby jako mściciel
niesprawiedliwości i najwyższy opiekun niewinności ⁵)
i moję w tak ciężkim razie wszechmocnością Swoją
okrył niewinność i serca Prześwietnych sędziów ⁶),
które on sam w ręku Swoich trzyma, pokierował tak,
aby się przykazaniu Jego świętemu i tu zadosyć stało,
które wyraża Deuteronom. Rodz. 21. J e ż e l i b y s i ę
spór wszczął między stronami, a przy-
szliby do sądu, aby je sądzono, tedy uspra-
w i e d l i w i ą s p r aw i e d l i we g o , a n i e z b o ż n e -
g o o s ą d z ą z a n i e z b o ż n e g o . W Tobie, o Panie,
który jesteś wieżą najsilniejszą, miałem, mam i mieć
będę nadzieję.
„Ciężki to nader termin, kiedy dwiema stronom przyj-
dzie zejść do szranek ⁷), gdzie jednej wolno wszystko,
cokolwiek tylko umysł ludzki wymyśleć może, na za-
gładę drugiej czynić, mówić i pisać, a co najcięższa, że
____________
⁴) secundum symbolum Apostolicum cum universo Fidelium caetu.
⁵) tanquam vindex injuriarum et summus protector innocentiae.
⁶) Corda Illiustriss. Iudicum.
⁷) in Arenam descendere.

— 124 —
ma opinią ogółu po sobie. Druga zaś, dla wielkich oko-
liczności, czynności swe, pióro i usta swoje, zachowując
granice skromności, taką wstrzemięźliwością miarko-
wać i jako największej ostrożności zażyć musi, aby i ko-
lorem jakimkolwiek nie dać pochopu do opacznej inter-
pretacyi, któraby potem okazyą być mogła do większego
uciemiężenia, boć już teraz w tak nieszczęśliwych, ży-
jemy czasiech, że ledwo i kar za myślenie cierpieć nie
przyjdzie. I dlatego, nie bawiąc się długą aryngą, ani
też rzecz swoję kwiecistemi słówkami i wyszukanemi
barwami nie zdobiąc (bo temi ci tylko zwykli nadra-
biać, którzy fundamentu w sprawie swojej nie mając,
onej nie dufają), aby mi nie przypisano owego: u l e w ę
s ł ów w y p u ś c i ł , a z d r owe g o s e n s u k r o -
p e l k ę (torrentem verborum emittit, recti vero sensus
guttam), do samej przystępuję rzeczy i to krótko, we-
dług możności.
„Już to rzecz powszechnie każdemu wiadoma, że
mnie, surową i honor mój i imię wysoce obrażającą pro-
testacyą pozwano prosto do Prześwietnego Trybunału
koronnego i to do rejestru Arianismi, o rzecz taką, która
jest przykładem bez przykładu i która praejudikatu od
początków Rzplitej niema i która, jakie za sobą pociąga
następstwa, niżej w krótkości wyjaśnię, to jest, o ma-
nuskrypt prywatny, lub miscellanea, z rozmaitych auto-
rów, w szkołach jeszcze począwszy (co się od Profe-
sorów dyktujących słyszało), dla zaspokojenia osobistej
ciekawości zebrane, i nie wiedzieć jaką fatalnością, lub
wypadkiem zgubione.
„Jakiemi solennemi prawami wolności i przywileje
dyssydentów są ugruntowane, nie trzeba dopiero znaw-
ców praw ojczystych informować, przecież, dla jaśniej-
szego wytłómaczenia, kładzie się tu Synopsis z Volu-
minów legum, w wyciągach wyjętą; których wyjaśnie-
nie, w obronie mojej teraźniejszej sprawy, zostawuję
pieczołowitości i zręczności Panów Patronów, osobliwie:
konstytucyą z roku 1627, str. 9, konst. z roku 1638

— 125 —
o dekretach Trybunalskich, przysięgi Najjaśniejszych
królów, Panów naszych, i konfederacye w czasie bez-
królewia, z których każda pod ten czas znaczy niero-
zerwalny węzeł całej Rzplitej, na której w ówże czas znaj-
duje się skuteczne prawo Majestatu królewskie, które
po elekcyi dopiero znowu ustaje, bo na głowę elekta
się przenosi. Że zaś wszystkie te akta bezkrólewia na
pierwszym potym sejmie konstytucyą się zatwierdzają,
jako mające być uważanemi za prawo pragmatyczne,
jestto rzecz notoryczna, żadnej wątpliwości nie podlega-
jąca.
„Głębiej trochę od podstaw biorąc rzeczy co i przy-
sięgi królewskie wskazują, wszystkie, trzy religie chrze-
ścijańskie, tj. katolicka rzymska, wyznanie Augustiań-
skie, czyli luterska i reformacka, po pospolitemu kal-
wińska, pod nazwą d y s s y d e n t ó w się rozumieją, bo
jednę od drugich, w niektórych tylko artykułach wyró-
żnia, lubo w gruncie i treści wiary chrześcijańskiej
wszystkie trzy dotyczą, i dlatego też, w państwie Rze-
szy Niemieckiej, wszystkie trzy zarówno się tolerują i
cieszą się jednakiemi przywilejami, jako o tym pokój
westfalski obszernie informuje, która, jako prawo zasad-
nicze i przez sejmy tameczne zatwierdzone, uważa się
i utrzymuje.
„To przyjąwszy, według jasnego sensu, można uczy-
nić następujące kwestye czyli uwagi:
1. A najprzód, co do noco emergenti (jakiem jest obe-
cna sprawa), którego w prawie opisanego niemasz, gdzie-
by było właściwe forum? Excepcyą niewłaściwości sądu,
zleconą Patronom, zostawiam rozwadze IM. Panów Pa-
tronów, bo ja, z osoby mojej (gdyż idzie tu o następ-
stwo), przy niewinności mojej żadnego się nie wzdry-
gam sądu, i owszem, poddaję się jakiemukolwiek łaska-
wemu i Chrześcijańskiemu sądowi.
2. Prawo i wolności dyssydentów (ściśle ich biorąc),
między któremi z największych jest — wolne wykony-
wanie wiary, jeśli mogą być inaczej, chyba przez sejm

— 126 —
jednogłośnie zniesione, a tem samem, toż wolne wyko-
nywanie religii czy może być inaczej zakazane, które
nic inszego nie zamyka w sobie, tylko wyznawanie do-
gmatów, w niektórych punktach i religią katolicko rzym-
sko różniących się, co samo słówko dissidens oznacza?
dyssydentów zaś cierpieć, a wolnego religii ich wyko-
nywania nie pozwalać, jest tylko paradoxon, bo komu
się daje życie, temu także się daje i używanie życia.
3. Jeżeli tedy, w nieodzownem następstwie przyzwo-
lone wyznawanie dogmatów, tedyć przez takież niewąt-
pliwe następstwo — wolno p u b l i c z n i e , a cóż dopiero
p r y w a t n i e , też dogmata swoje otwarcie w y z n a -
w a ć , tak czytaniem w księgach swoich, osobliwie w
postyllach, jako i pisaniem, z akceptacyą swoich, a od-
rzucaniem przeciwnych, co się też pokazuje z drukowa-
nej w Polszcze przedmowy książęcia Radziwiłła do Bib-
lii polskiej, z Postylli Kraińskiego, Dąbrowskiego i in-
szych, że to wolno zawsze było, a nie czytamy nigdzie,
aby im o to pozwy do rejestru Arianismi dano, tem
mniej, tak ciężko osądzono.
4. Te tedy krótko przywiedzione względy, fundament
nienaruszony i walor swój nie mylnie mają i mieć, sto-
sownie do zdrowego sensu, muszą póty, póki o tym
prawa pospolitego, powszechnego, (co samo z siebie do
Sejmu tylko należy) nie postanowiono, że tego wszyst-
kiego, nie wolno. Co, choćby się stać miało, dopieroby
jeszcze kwestya poruszoną i zdecydowaną być powinna:
5. Czy nikomu nie wolno, dla własnej ciekawości, z
a u t o r ó w (których czytanie bez różnicy wszystkim dys-
sydentom wolne, i także do wolnego wykonywania reli-
gii należy) s o b i e w y c i ą g i n o t o w a ć ?
6. W takowych miscellaneach znajdują się nie same
tylko materye do wiary należące, ale wogóle ze wszy-
stkich doktryn — dla osobistej ciekawości wypisane.
Niechby ci Ichmość panowie żarliwcy (exagerantes) tyl-
ko uważyli, zważyli i ogłosili także dobre rzeczy, które
się w tych wyciągach mieszczą i które dobrego chrze-

— 127 —
ścijanina są nieomylnym znakiem, upewniam, że nie-
równie przeważyłyby te kopie, któremi dotychczas naj-
bardziej strona powodowa nadrabia, i niemi imię moje
tak ciężko lży i szpeci, przytym ustnie jeszcze do ludu
różne insze komentarze, które się nigdy w manuskryp-
cie tym nie znajdują, wszystko tylko ku większemu
zgnębieniu mnie udaje. O dobrych zaś tych materyach
— zupełne milczenie (zachowam), dla przyczyn snadno
zrozumianych, i może tu bezpiecznie zastosować się owo
podobieństwo, że z jednegoż kwiatu pszczółka miód
— a pająk truciznę biorą, a kwiat — w istocie swojej
kwiatem.
7. Cokolwiek w pomienionych excerptach ciekawego
w przedmiocie wiary się znajduje, niemasz i jednego
słówka odemnie zmyślonego i odemnie pochodzącego,
tylko wszystko: albo z czytania autorów, których przy-
taczam, albo com od innych słyszał, albo com na koś-
ciołach, nagrobkach, pomnikach, pałacach i inszych miej-
scach widział, czytał i w pugilares zanotowawszy —
potym w te manuskrypta wpisał. Gdybym miał inszych
godnych ludzi manuskrypta zbadać, jeżeli nie gorsze,
tedy przynajmniej podobne, u wielu znalazłbym notatki.
Jakoż, wielu już powiedziało uczonych i zacnych ludzi:
że jeżeli Pana Unruga o ten manuskrypt skarżą, to swoje
skrypta popalić musiemy, bo gorsze mamy rzeczy za-
notowane. Gdyby zaś z każdym sobie w podobnej spra-
wie postąpić tak miano jako ze mną: wielki Boże! jakaż
to zbieranina spraw i kiedyż koniec procesów!
8. Delikatne, a nie od każdego zrozumiane słówko:
blasphemia — największej potrzebuje rozwagi, gdyż
w swem istotnem znaczeniu — tylko Boga, w Trójcy
Ś-tej Jedynego, obrazę znaczy, a że u nas najsurowiej
się karzą podobne zbrodnie, dla rozpoznania których
(bezstronnie uważając), powinneby się takowe materye
odsyłać do naszych akademii, albo konsystorzów, jeżeli
są mowy lub pisma przeciwne dogmatom naszym, przez
prawa publiczne przyzwolonym. W tym sensie wyżej

— 128 —
wyrażonym, upewniam, że się żadne takowe bluźnier-
stwa w tych wyciągach nie pokażą. Lecz przyjąwszy
nawet, żeby miało być co takowego zanotowanego, tedy:
9. Powinna być w wielkiej uwadze i rozwadze i n -
t e n c y a każdego notującego, jaka być może, czy to dla
zatwierdzenia i dla zasięgnięcia od znawców wyjaśnie-
nia i rozstrzygnięcia skrupułów, lub też dla czystej cie-
kawości jedynie. Że zaś w religii mojej, prawami uro-
czystemi ku wolnemu jej wyznawaniu po stanowionemi,
jestem, z uwzględnieniem ludzkiej słabości, dobrym
chrześcijaninem, Boga prawdziwego w sercu i poczci-
wość w każdych czynnościach przed oczyma mając, tu-
szę, że i najwięksi nieprzyjaciele przyznać muszą, lubo
mnie teraz, dla osiągnięcia celu swego, jak najsurowiej
nękają, którą jednak obelgę — znawcy serc, Bogu, w
pokorze i cierpliwości chrześcijańskiej oddaję.
10. Sama pomieszana treść i pomieszane materye w
wyciągach, najdowodniej przekonywają, że nigdy nie
było intencyą moją książkę tę publikować (bo bym się
na istotne u ludzi rozumnych podał pośmiewisko), a da-
leko mniej do druku podać, jako niechętni, wbrew waż-
nym powodom, między innemi zarzutami i to udają,
tylko wszystkiego com czytał, widział, albo słyszał, (ja-
kom wyżej ad 7 nadmienił), od szkół począwszy, dla
prywatnej ciekawości, zwyczajem innych, którzy się w
literaturze kochają, wyciągi te sobiem notował.
11. Nie wchodząc tedy w inne obszerne uwagi i re-
fleksye, któreby mi większą złość przysporzyć mogły,
ze wszystkich okoliczności, każdemu, który zdrowemu
rozumowi bez namiętności daje miejsce i nie jest nie-
nawiścią, stronnością, interesem, albo podobnemi po-
budkami kierowany i przejęty, oczywiście jest widocz-
nem, że to tylko wyłączna, nie gwoli Jezusowi, lecz dla
grosza (non propter Jesum, sed propter esum) z czy-
stego łakomstwa nabycia mojej poczciwie nabytej for-
tuny, pochodząca szykana, która, jako i przed tym od
wielkich ludzi smagana, mogą dostatecznie informować

— 129 —
listy dwa ś. p. kardynała księcia prymasa Radziejow-
skiego, w podobnej sprawie do dyrektorów Trybunału
koronnego pisane i które się także znajdują w tej książce
konnotowane i do których teraz z pewnego względu się
odwołuję, ponieważ pisane przez prymasa królewstwa,
jako pierwszego stróża praw, są dostateczne do obrony
mej niewinności i wykazania szykany strony, choćbym
żadnych inszych po sobie nie miał racyj i obron.
„To przyjąwszy, jużby mi się nie trzeba wdawać
w szczegółowe zarzuty repliki, ponieważ największy
fundament, t. j. oryginał księgi tej mojej, nie jest mi
komunikowany, gdyż mi niepodobna dokładnie pamię-
tać, w którym autorze i na której stronnicy co się
znajduje. Z komunikowanej zaś kopii punktów, dosyć
nierzetelnie odpisanych, należycie i porządnie odpowie-
dzieć, albo raczej odpisać, jest prawie rzeczą niewyko-
nalną. Przecież, abym się nie zdał unikać tego, i jako-
bym sobie nie dufał, tedy, ile sobie przypomnieć będę
mógł, ogólnie przynajmniej na główniejsze zarzuty od-
powiadam, a zaczynam od największego, lubo nie na
pierwszem miejscu położonego punktu, przed którym,
strona, ku większemu zgnębieniu mnie, kładzie komen-
tarz słowy: „ C o r o z u m i e o B o g u i o prawdzie
wiekuistej, dowodzi stronnica…” Wcale niepotrzebnie,
bo na czele tej mojej informacyi wyraziłem, c o r o -
z u m i e m o B o g u i inne notatki tej książki dostate-
cznie świadczą.
„Wypisała tedy strona pogmatwane i błędnie po fran-
cusku słowa niektóre, które potym na łaciński język
tak przetłómaczono:
Veritas salutisfera non descendit de Coelo, nisi ut
sit habitantibus nostri Globi occasio perpetua erroris,
belli, contentionis et divisionis.
„Oprócz tedy okoliczności, że to nie jest myśl moja,
ale także wyciąg z autora, pamiętać wcale nie mogę
którego (bo nie mam oryginału książki mojej poświad-
czonego), na co tysiąc razy przysiądz mogę, i, że słowa

— 130 —
te rozumieć należy we właściwym sensie, wypisuję tu
niektóre miejsca z Pisma świętego, które tak brzmią:
„Nie mniemajcie, żem przyszedł dawać pokój na
ziemię, nie przyszedłem dawać pokoju, ale miecz.
„Bom przyszedł, abym rozerwanie uczynił między
synem a ojcem jego, między córką a matką jej, także
między synową a świekrą jej.
„I nieprzyjaciółmi będą człowiekowi domownicy
jego”. Tak mówi Zbawiciel nasz. Ś. Mat. X. 34, 35, 36.
„Mniemacie, abym przyszedł pokój dawać na ziemię?
Bynajmniej, powiadam wam, ale rozerwanie.
„Albowiem od tego czasu będzie ich pięć w domu
jednym rozerwanych, trzech przeciwko dwom, a dwaj
przeciwko trzem.
„Powstanie ojciec przeciwko synowi, a syn przeciw-
ko ojcu, matka przeciwko córce, a córka przeciwko mat-
ce, świekra przeciwko synowej swojej, a synowa prze-
ciwko świekrze swojej. Ś. Łuk. 51, 52, 53 i 54.
„Wszakże niektórzy z zazdrości i sporu, a niektórzy
też z dobrej woli Chrystusa każą. List Ś. Pawła do Fi-
lipensów, I, 15. etc.
„Tuszę tedy, że w tym najgłówniejszym punkcie,
przez wypowiedziane miejsca z Pisma Św., jestem do-
statecznie przed całym światem i prześwietnym sądem
usprawiedliwiony, że dobrze o Bogu trzymam i wierze, w
czemby mnie wyciągi w tejże samej książce znajdujące
się w wielkiej liczbie jeszcze bardziej wsparły, gdyby
mi je strona powodowana tak wykonnotować szczerze
chciała, albo mi pozwoliła, jako drugie na zgnębienie
mnie prawie tylko wydłubała, z płota wziąwszy, według
przysłowia niemieckiego, okazyą albo przyczynę.
„Insze punkta przeciwko mnie z tej książki wypisane,
dla uniknienia rozwlekłości na piśmie, tu dopiero nie
wyrażam, przytym i dla tej racyi, abym przez to nie
podpadł cenzurze, że tego, co wyżej przywodzę, żem
nie chciał publikować, teraz umyślnie przy tej okazyi
czynię.

— 131 —
„Składam jednak autorów, ile ich jeszcze w tej ma-
teryi znaleźć, z wielką trudnością szukając, mogłem, po-
nieważ mi podczas przeszłych zawieruchów cała skrzy-
nia z księgami za granicą zginęła, gdzie się różne do
tego przedmiotu służące znajdowały”.
XX. Memoryał obrończy.
Zarzut obrazy Majestatu królewskiego. — Augustus i Augustulus.
— Anagrammata Leszczyńskiego. — Rola Potockiego. — Na in-
dexie. — Prośba do Patronów.

P
O WYSZCZEGÓLNIENIU tytułów owych książek,
o których już poprzednio wzmiankowaliśmy, przy-
stępuje Unrug w swej informacyi do odparcia za-
rzutu w kwestyi obrazy majestatu królewskiego.
„Quo ad zarzutów, żem przeciwko Najjaśniejszemu
królowi JMC. Polskiemu Augustowi różne rzeczy tam-
że pisał, teraz zaraz od początku przekonam stronę, że
się nie rozumie na tem, co zarzuca, nie wiedząc, co się
w tych słowach zawiera; które, niech w książce (bo w
podanej kopii bardzo nierzetelnie ktoś wypisał) od sa-
mego końca, słowo w słowo nazad czyta, a wcale coś
przeciwnego obaczy i przyznać będzie musiała strona,
że nie wszystkie jeszcze koncepta rozumem swym prze-
nika, za co powinnaby trochę rumienić się, że wprzód
nie lepiej zgłębiła tego, co zarzuca.
„Inne przytoczenia, jakoto: o Auguście, o Augustulu
wielkim i małym etc. ani pomyśleniem stosowałem do
króla JMci, i jest już temu pewnie z lat piętnaście, żem
ten passage tam zanotował, który tylko jest moralizacyą,

— 133 —
nie wiem z jakiego autora, nad mizerną kondycyą i naj-
większych ludzi świata tego, że nawet i wielki ów
Cezar August, po śmierci — zaledwie Augustulem etc.
Trzecie zaś przytoczenie — jest wyciągiem z projektu
w cesarstwie wydanego, na elektora JMci bawarskiego,
wtenczas, kiedy w ostatniej wojnie odstąpiwszy stron-
ników cesarza i innych koligatów, zamieszanie w cesar-
stwie spowodował, przyjąwszy stronę Francuzów.
„Lecz, jakkolwiekby było, choćbym co takowego
wówczas, kiedy rewolucye w Polsce były w najwięk-
szym stopniu, był napisał przeciwko królowi JMci,
wcale się o to nie turbuję, ponieważ większe rzeczy i
intrygi, w którem naówczas, z wieloma inszymi, prze-
ciw Majestatowi wchodził, łaska i klemencya pańska
okryła. A do tego, nie mogę się jeszcze wcale od nikogo
dowiedzieć, żeby JMci pan Potocki miał mieć zlecenie,
albo pełnomocnictwo jakie od króla JMci, do bronienia
honoru Majestatu. Toć to, to podobno największy funda-
ment, na którym się Jegomość najbardziej zasadza, że
przez taki proceder zasłuży sobie na respekt, łaskę i na-
grodę u Pana. Mam jednak w Bogu nadzieję, że się Jego-
mość omyli w tym koncepcie swoim, owszem obaczy, że
się łaska i protekcya królewska, która nietylko z wro-
dzonego, wspaniałego, królewskiego prawdziwego ani-
muszu, lecz i siłą prawa uciśnionym dać powinien i pe-
wnie da, że się, mówię, to wszystko, nie zgadza z in-
tencyami JMci Pana Potockiego.
„Następuje tedy zarzut, który prawdziwie śmiechu
godzien, t. j. Anagrammata na dom Leszczyńskich. Daję
tedy najprzód tę informacyą, że przed dwudziestu sied-
miu laty około, będąc w szkołach Leszczyńskich, wypra-
wował dialogus rektor szkoły tamecznej, JMci ksiądz
Jabłoński, teraźniejszy kaznodzieja nadworny króla JMci
pruskiego, na którym była obecną cała familia Lesz-
czyńska i nieboszczyk JM. ksiądz biskup Łucki.
„Są tedy wspomniane anagrammata kompozycyi te-
goż JMci księdza Jabłońskiego, in honorem domu Le-

— 134 —
szczyńskiego skomponowane, którego to domu że i ja
byłem wielkim aestimatorem, owszem, potym i sługą,
bynajmniej się za to nie wstydzę, boby się wielka część
Polski i Europy także wstydzić musiała. Zaczymby le-
piej strona była uczyniła, żeby się (rozumiem — nie
urażę) tymi fantasmagoryami nie była w pewien, że
tak powiem, sposób nic błaźniła w sprawach, które są i
wyższego znaczenia i dotyczą racyi stanu, nie wdawała,
względem których, dufam sobie po troszę, żebym w ar-
gumentach podołał, gdyby tego konieczność sprawy
niniejszej wymagała. Ależ się nie dziwuję, że JMci Pan
Potocki i tu się wydaje ze swoją żółcią, którą zawsze
miał przeciw domowi Leszczyńskiemu, bo niech sobie
tylko przypomni huczek, albo raczej tumult, którego
podczas pospolitego ruszenia pod Sandomierz, idąc w
kole generalnem wojewódzw naszych, był przeciwko
pomienionemu Domowi autorem, aby tęż tragedyą z
JMci Panem Podskarbim na ten czas koronnym i synem
jego uczynić, która się krótko przedtym z JMci Panem
Wojewodą kaliskim, Lipskim, stała; tak, że pomienieni
JMci Panowie Leszczyńscy, nietylko z koła umknąć, ale
i z obozu wyjechać musieli, unikając przeciwnych losów
i pewnej ostateczności, których jeszcze świeży mieli w
zabiciu pomienionego JPana wojewody kaliskiego przy-
kład. Nie wspominając inszych przyzwoitych temuż
Jegomości nowszych postępków, boć to i na sejmikach
nie nowina bywa mówić do Senatu: Wy — i tacy a tacy
synowie senatorowie etc., na to wszystko, rozumiem,
nie trzeba świadectwa, bo się tego Jegomość pewnie
sam nie zaprze, i owszem, sławy w tem szuka, mając
to za punkt wolności. A zatem, z poważniejszej zasady
i z lepszego tytułu Jegomość jest wzruszycielem pokoju
pospolitego i gwałcicielem porządku publicznego, aniżeli
ja — bluźniercą, lub winnym obrazy Majestatu, których
potwarzy i tak ciężkiej bez przykładu szykany (vexy)
sam Bóg Wszechmogący, w którym mocną pokładam
ufność, będzie zemstą i opiekunem moim, ile kiedy z tego

— 135 —
prejudykatu straszne nas wszystkich dyssydentów, pra-
wa i przywileje nasze z podstaw wywracające, czekają
następstwa, których wywód zostawuję Ich mościom
Panom Patronom niniejszej sprawy, i tyle tylko wspo-
minam, że one zważywszy, do tego zmierzają, że nam
nie wolno będzie mieć autorów naszych, osobliwie po-
stillantów w domu i w nich czytać, nawet Biblii, mod-
litw i kancyonałów naszych, z zasad, które JMci Patro-
nowie snadno wywiodą, że w konsekwencyi — wolne
wykonywanie naszej religii, tak solennemi ugruntowa-
ne i ubezpieczone prawami, zniesie się, tak, że przy dal-
szem trwaniu tych okoliczności, kondycya nasza jest
daleko cięższa, aniżeli w Hiszpanii, Włoszech, albo in-
szem jakiem Państwie katolickiem; gdyż tam, przez
prawa i edykta publiczne zakazanem jest wykonywanie
religii protestanckiej, i tak już wiedzą czego się trzymać,
a zatem mieć sobie tego za krzywdę nie mogą, kiedy
skutkiem przestąpienia mandatów publicznych, co tako-
wego ciężkiego się stanie. Tu zaś, przy istnieniu w sile
i w wykonywaniu praw i prerogatyw naszych (gdyż
żadnemi póżniejszemi przez całą Rzplitę i sejm nie są
zniesione) tyle cierpimy! Więcej powiem, że kondycya
nasza cięższa i surowsze nas gnębią losy aniżeli Arya-
nów, bo tym do kilku lat pozwolono rozporządzać rze-
czami, przygotować tobołki, przedać dobra i wyemi-
grować z Polski. Nam to dobrodziejstwo nie służy, lecz
bez powodu, albo z błahej bardzo okoliczności, zamach
temu i owemu razem na honor, życie i majątek pierwszy
lepszy czyni, ze wzgardą praw publicznych, osobliwie
konfederacyj. Jeżeli bowiem nie mamy być w Polsce
cierpiani, tedyć wprzód trzeba znieść wszystkie prawa
nasze przez sancitum publiczne jednogłośne sejmowe i
opisać między inszemi i to, żeby się na potym nikt nie
ważył mieć i czytać takich a takich ksiąg i wyciągi sobie
nawet dla osobistej ciekawości notować, rygor prawa na
to założywszy. I tak, wówczas dopieroby każdy był ka-
ralny, gdyby wbrew sancitum publicznemu sobie postą-

— 136 —
pił, a tem samem i ja. Wobec tego jednak co jest i wo-
bec istnienia w swojej sile praw naszych, niech mi się
godzi w słusznej boleści wołać: Vim patior! Vim patior!
Vim patior!
„Wypisała na ostatku strona także i zarzuca histo-
ryeczek polskich kilkanaście. Na co więcej nie odpowia-
dam, tylko: niech ręka w tem pisaniu uschnie, niech
wszystkie plagi egipskie na mnie padną, niech się ro-
dziny mojej (z której mam czterech z Gorzeńską mał-
żonką spłodzonych, żyjących synów), chwyci przekleń-
stwo Boskie do czwartego pokolenia, na ostatku, niech
mi się nic dobrego na tym i na owym świecie nie dzieje,
jeżelim cokolwiek zmyślił, tylko com słyszał, dla prostej
ciekawości notował. Osobliwie względem zakonników
i ojca Gwardyana. W czym powołuję na świadectwo
JMci Pana… jeżeli też słowa ten człowiek do niego, i to
w kompanii, nie mówił, co i do mnie. Ależ i względem
tych zarzutów kładę księgi: Satyrę Polskiego, ks. IV.
Sat. X. ks. V, Sat. VI, Kochanowskiego Fragmenta, str.
35, 36, 37., Henryka Agrippy de Nettesheym: de incer-
titudine et vanitates scientiarum traktacik, w którym,
między innemi, zob. rozd. 61 de magistratibus ecclesiae
i rozdz. nast. 62: de ordinibus monasticis, rozd. 63 i
nast. Traktat Veneta: Pauli de Venetia Ordini Servo-
rum consideratio Censurarum S. Papae Pauli V. in
Seren. Rempb. Venet. II.; książeczki francuskie, których
co miesiąc trzy miewam, to jest: Mercure historique,
Lettres historiques i La Clef du Cabinet des Princes, z
których także ciekawości notowałem i gdyby się w mo-
jej książce znalazł wyciąg, który się mieści dans la Clef
du Cabinet z roku bieżącego, mies. Wrzesień str. 197
i 196 (autor jest katolik rzymski), nieomylnieby poło-
żony był także w dziale zarzutów przeciwko mnie.
„Kładę z autora polskiego księgę nazwaną: Tarcza
wiary Chrystusowej, wydaną przez Wielebnego X. Pio-
tra Drogoszewskiego str. 5.
Kładę przedmowę książęcia Radziwiłła, która poprze-

— 137 —
dza biblią drukowaną, albo raczej dedykacyą Najjaś-
niejszemu królowi Zygmuntowi Augustowi.
„Kładę także kazania polskie drukowane, A. Kraiń-
skiego, gdzie zob. str. 36, 58, 71, 89, 90, 92, 242,
248, 297, 298, w przedmowie str. naznaczone, także
str. 370, 371, 873, 374. NB. 375, 378, 379, 380,
tamże 118 obok wierszyków, także str. 398, 420, 430,
431, 492, 495, 499, 513, 515. NB. Naznaczone wier-
sze w przedmowie trzeciej i str. 548, 549, 611, 623,
656.
„Kładę Platina, który był sekretarzem u papieża Pa-
wła II. i pisał Vitas Pontificum, gdzie, między innymi,
patrz str. 40, 104, 108, 110, 111, 116, 120, 121, 126,
130, 132, 133, 153, 191, 194, 217, 219, 226, 227 etc.
„Kładę na ostatku księgę in folio, Johanni Voltii:
Lectiones memorabiles, w której się każdy dostatecznie
doczytać może wszystkiego, bo jest całe prawie zebranie
wszystkich, osobliwie w tej materyi, ciekawości.
„Kładę nad potrzebę: Adama Schertzera, teologa na-
szego: Systema theologicum, aby każdy wiedział, co i
jako wierzę, i żem nie jest Aryanin, jako mi się dało
słyszeć, że strona z tego tytułu chce przeciwko mnie
działać, wiedząc bardzo dobrze, że z tytułu dyssydenta
żadnego niema fundamentu. Kto się czego więcej chce
doczytać, niech rozpatrzy autorów następujących, mię-
dzy innymi:
„Baronniusa: Annales, do R. P. 963 §. 14 i do R. P.
912 §. 8, Bernarda: Consideratio ad Eugenium, tegoż
kazanie XXXIII; Antoniusza, arcyb. florenckiego w ży-
wocie św. Katarzyny Sienn.; Onuphria w żywocie Mar-
cella papieża. Ammiana Marcellina historyka, Sigeber-
ta, Stelli Wenecyanina, Piotra Damiana, Teodoryka se-
kretarza pap. Bonifacego IX, kanony i dekreta rzymskie,
Sigoniusza, Genebranda do R. P. 4987 wydanie Lugd.
R. 1609, str. 553, Michała Cecaena etc.
„Co się tknie komentarzy, które, strona, w rzędzie
zarzutów, tam i sam, głowy swojej konceptem pokłada,

— 138 —
tedy baczę rzeczą być niepotrzebną obszernie na nie od-
pisać, zostawując to gorliwości Ich Mości Panów Patro-
nów sprawy, gdyż bez tego same z siebie są nieważne,
podstawy i związku niemające. Upewniam jednak, że
gdyby tego okoliczności sprawy potrzebowały i pozwo-
liły, potrafiłbym więcej pisać, ale milczeć wolę i przy-
tępione już bez tego pióro trzymać w granicach skrom-
ności. Jakoż mógłbym jeszcze, rozszerzając przedmiot,
bardzo wiele w swojej obronie, bezmiar tej tam okrutnej
szykany wywodząc, pisać, lecz prócz tej dopiero i na
początku pisma przywiedzionych przyczyn, rozumiem,
że i to, com tu wyraził, dostatecznie usprawiedliwić
mnie przed światem całym i prześwietnym sądem może.
Jakoż, przy tej oczywistej niewinności mojej, po Bogu
Wszechmogącym, mam tę nieomylną w Jaśnie Wiel-
możnych Ich Mości Panach sędziach, jako wikaryuszach
potęgi Boskiej w Najwyższym tym Przybytku sprawie-
dliwości, nadzieję, że jako najsprawiedliwsi sędziowie,
pilnujący czystości sumienia i wymierzający sprawie-
dliwość bez obrazy religii i bez względu na osoby,
zbrodniom z namiętności dusz (i innym pobudkom, pod
tym pozorem) ucha nie podający; jednem słowem: mężo-
wie wielcy, imię moje i sławę (o com się przez całe życie
we wszystkich czynnościach i postępkach zawsze starał
i dotychczas niewzruszenie zachował), na której przez
ten fatalny wypadek i straszliwą szykanę dotkliwie je-
stem pokrzywdzony i ku największej nienawiści i po-
gardzie ludzkiej jestem podany, przezornością i spra-
wiedliwości świętej wymiarem, pomszczą i do poprzed-
niego stanu i zaszczytu przywrócą”.
„Konkluzyą — troskliwości, uznaniu i biegłości Ich
Mciów Panów Patronów sprawy mojej zostawuję, jeżeli
gwałciciele pokoju, naruszyciele praw i bezpieczeństwa
publicznego i napastnicy na dobre imię cudze, nie są
według rygoru praw karalni z powodu takowych po-
stępków swoich, których przez całe życie swoje byli
praktykantami, jako się wyżej nadmieniło; a zatem, ma-

— 139 —
jąc na uwadze życie przeszłe, które w wielkiej zawsze
bywa refleksyi, i które, jakie u strony być mogło i je-
szcze jest, z tego samego się okazuje, kiedy własnemu
Kościołowi jest nieposłuszne, (zkąd snadno każdy osą-
dzić może, czy z istotnej gorliwości o wiarę działa) i
dlatego wyklęte, a zatem, według apostoła świętego,
jako „publicanus” nie powinnoby być w gronie wier-
nych cierpiane, lecz albo przez pobożnie wierzących i
stróżów praw ojczystych, które narusza, wymazane i zni-
weczone, co jednak wszystko, najwyższej rozwadze, —
gorliwości i biegłości Ich Mciów Panów Patronów spra-
wy mojej, jako najpilniej zalecam”.
„A teraz, tym kończę — od czegom zaczął: „In te Do-
mine, qui est Turris fortissima, speravi, spero et sem-
per sperabo, non confundar in aeternum. Amen.
XXI. Głos kapłana.
Molinos. — Ateista Łyszczyński. — Niewłaściwość forum. — Na-
pisy książek Unruga. — Starosta Obornicki.

O
PRÓCZ powyższej informacyi, ręką Unruga skre-
ślonej, (z której Patronowie byli wielce zadowoleni,
„i, co o niej za judicium ferebant — nadmienia
Unrug — verecundia vetat wyrazić”) otrzymali jeszcze
Panowie Patronowie od pewnego katolickiego kapłana
(„fertar, że ex Censoribus”) powodowanego istotnem
dla losu nieszczęśliwej ofiary współczuciem, kilka uwag,
celem przytoczenia ich i rozwinięcia w następnym ter-
minie sprawy.
Przedewszystkiem, że inkryminowane wyciągi wypi-
sane były gwoli prostej jedynie ciekawości, a jako ta-
kie, nie zasługiwały na miano książki, a tem mniej nie
mogły służyć jako materyał do druku.
„Skazano niejakich, świadomych tego co pisali, ka-
tolików, którzy wynotowali sobie sentencye ateisty Moli-
nosa, jak: Łyszczyńskiego i innych, lecz pozwany nie jest
autorem owych zdań twierdzącym, lecz — przeczącym.
Jestto tylko szykana powoda, niepowodowanego żar-
liwością ku wierze, lecz ku fortunie pozwanego, al-

— 141 —
bowiem, jeśliby obserwował gorliwość dla wiary, nie
wzdragałby się jurysdykcyi konsystorza poznańskiego,
któremu wyłącznie ta sprawa jest podległą.
„Jeżeli przywodzą Molinosa i ateistów, gwoli porów-
naniu sentencyj inkryminowanych z ich pismami, są w
błędzie, albowiem wzmiankowani autorowie z zupełną
świadomością i rozwagą napisali swe dzieła; pozwany
zaś z ciekawości jedynie. Jeżeli z wolą twierdzącą na-
pisanemi były owe sentencye, toć one miały pozostać w
tajemnicy, ponieważ książkę swoję trzymał pozwany
zawsze przy siebie i inne jeszcze rzeczy ciekawe zawsze
sobie notował.
„Gdyby pozwany ze złej woli, a nie z ciekawości za-
notował sobie owe sentencye, niewątpliwieby zataiłby
swe nazwisko, nie wątpię bowiem, że wiedział dobrze,
na co za to zasługiwał. Lecz z tego już, że wypisał swe
nazwisko, widocznem jest, że uczynił to z prostej jedy-
nie ciekawości.
N o t a : Każdy, kto ma, czy mało, czy wiele ksiąg,
zwyczajnie imię swoje na początku wyrazi tym kształ-
tem, jak i tu było: Sum ex libris Sigismundi Unrug,
Equitis Poloni.
„Jeżeliby adwersarze przytaczali, że jakkolwiek książ-
ka wydrukowaną nie została, to jednak pozwany miał
wolę jej wydrukowania, odpowiedzieć należy: że myśli
wewnętrzne, przez nikogo innego, tylko przez Najwyż-
szego znawcę serc ludzkich, sądzonemi być mogą, sąd
zaś winien takie tylko czynności sądzić, które wynikają
z rzeczywistości i dowiedzionemi być mogą. Co zaś prze-
kracza te granice, sądowi nie podlega.
„Gdyby książka była szkodliwą, powinna była pozo-
stać w ukryciu, tak też uczynił pozwany, obwożąc wszę-
dzie ze sobą książkę swoję, lecz zgubił ją przypadkiem
na sejmiku, w gospodzie.
„Jeżeli adwersarze przytoczą, że pozwany dlatego
tylko sobie owe senteneye notował, aby je swoim życz-
liwym odczytywać, odpowiedzieć należy, że czynił to

— 142 —
jedynie dla wyśmiania owych sentencyj, a nie dla nich
stwierdzenia”.
Wszystko to jednak nic nie pomogło, gdyż „tak był
nagły ad terminum zguby mojej pośpiech”, że wszyst-
kie owe starania wysłanego do Piotrkowa starosty Obor-
nickiego i jego przyjaciół znaczyły tyle, „ile mierzenie
cienia, ważenie dymu i czerpanie rzeki dłonią…”
XXII. Dekret.
Zjazd na grunt Ponieca, Kawcz i Szelejewa. — Burgrabia Sokołow-
ski. — Fundowanie jurisdykcyi. — Protest wierzycieli. — Kondem-
nata druga. — Sprawa w trybunale. — La verité salutaire. —
Motywa wyroku. — Oskarżenie główne.

N
ATYCHMIAST po zapadłej kondemnacie pierw-
szej, zażądał delator Potocki przyzwolenia na im-
missyę t. j. na wprowadzenie siebie w posiadanie
dóbr skazanego Unruga, jakkolwiek, w zwykłym po-
rządku rzeczy, takowa immissya dopiero po trzeciej kon-
demnacie nastąpić mogła była.
Zjawili się też na gruncie dóbr Poniec, Kawcze i Sze-
lejewo: burgrabia grodu Brzesko-kujawskiego, Wojciech
Sokołowski, wraz z instygatorem Trybunału i celem wy-
konania ferowanego wyroku ustanowili swoję jurisdyk-
cyą, głośnem odczytaniem sentencyi tegoż wyroku, obej-
mującego skazanie Unruga na bannicyą i konfiskatę nie-
ruchomego i ruchomego majątku.
Zaszła wszakże ze strony osób interesowanych opo-
zycya. W dobrach Poniec zjawił się niejaki Andrzej Ko-
sicki w charakterze posesora i zadyktował spór imieniem
wierzycielki, zakonnicy klasztoru Śtej Katarzyny w Po-
znaniu, Miąskowskiej. Takiż spór zadyktował w do-

— 144 —
brach Kawcze wierzyciel Jan Kalkowski, z tytułu wie-
rzytelności w sumie tysiąca florenów, dobra też obcią-
żającej. Wreszcie w Szelejewie wierzyciel „pracowity”
Wawrzyniec, zaprodukował w takiejże sumie wierzytel-
ność swoję.
Wszyscy ci wierzyciele sprzeciwili się zajęciu dóbr w
posiadanie Potockiego i immissyi nie dopuścili (immis-
sionem impugnarunt et eam fieri non admiserunt).
Wobec tego, wykonawcy wyroku, zaprotestowawszy
przeciw oppozycyi wierzycieli i nie chcąc użyć przemo-
cy (ne alicui partium aliquam videatur inferre violen-
tiam) od immissyi odstąpili i strony po osądzenie sporu
egzekucyjnego do Trybunału Piotrkowskiego bezzwło-
cznie odesłać postanowili, z zastrzeżeniem na ich ko-
rzyść terminu peremptoryjnego, z rejestru arianismi.
Odpowiedni w tej mierze protokół zeznanym został przez
wykonawców wyroku przed urzędem grodu kaliskiego.
Dnia 27 Listopada 1715 przywołaną została w Try-
bunale Piotrkowskim sprawa Andrzeja Potockiego pko
Zygmuntowi Unrugowi w przedmiocie głównym, a jedno-
cześnie, przeciw wierzycielom dóbr konfiskacie podleg-
łych, w przedmiocie sporu egzekucyjnego.
Opisaliśmy na wstępie przebieg owej sprawy w przed-
miocie głównym. Bez względu na obronę starosty Obor-
nickiego, Bogusława Unruga, imieniem skazanego brata
przywiedzioną, i starania patronów, którzy, jak z wyro-
ku widoczna, ustnej obrony, niewiadomo z jakiego po-
wodu, nie przedstawili, Trybunał Piotrkowski postano-
wił swój ostateczny dekret, za poprzedniem dopuszcze-
niem Potockiego i jego świadków do przysięgi.
Co jest jednak najcharakterystyczniejszem w tej spra-
wie i co nadaje jej wyjątkową grozę i znaczenie, to oko-
liczność, że Trybunał, pominąwszy wszelkie inne zarzu-
ty podniesione przez Potockiego, położył nacisk na jeden
tylko, jakoby najgłówniejszy, a mianowicie, na ustęp z
inkryminowanej książki, w której mieściło się w języku
francuskim zdanie:

— 145 —
„La vérité salutaire n’est elle donc descendue du Ciel,
que pour être aux habitans de notre Globe une occasion
perpetuelle d’erreur, de guerre, de haine et de division?”
— co delator Potocki wytłomaczył językiem łacińskim
w sposób następujący: …Veritas salutaris, quae Deus
est, proinde de Coelis in Terras venit, ut rixas populo,
errores, bella et dissensiones moveret…
Wszystkie zatem sentencye, w sposób żartobliwy
wytykające zdrożności stanu duchownego, wszystkie
figliki i docinki wypisane z książek autorów wolnomyśl-
nych pod adresem księży i niektórych obrządków reli-
gijnych, usunięto niejako na plan drugi, pominięto i za-
rzut obrazy Majestatu królewskiego, lecz zbrodnię za-
sługującą na karę spalenia ręki, wyrwania języka przez
kark winowajcy, ucięcia głowy, spalenia pod szubienicą
inkryminowanej książki i konfiskaty dóbr — uznano w
jedynym ustępie powyższym, mogącym mieć i mającym
istotnie, jak to następnie zobaczymy, sens dwuznaczny.
W dekrecie Trybunału bowiem, natychmiast po opi-
saniu czynu sprawy, znajdujemy motywum główne:
— zważywszy, że w książce ręką urodzonego Zyg-
munta Unruga skopiowanej, czytamy: iż p r a w d a ,
którą jest Bóg, dla tego tylko z nieba na
ziemię zestąpiła, aby wzniecić między
l u d ź m i s p o r y , wo j n y i r o z d wo j e n i e , ż e j e -
d n o c z e ś n i e , w książce tej mieszczą się bluźnierstwa
przeciw ortodoxyjnej wierze rzymsko-katolickiej i obelgi
przeciw stanowi duchownemu —
Trybunał uznaje Potockiego za bliższego do wykonania
przysięgi, na dowód winy Zygmunta Unruga.
Jak widzieliśmy, przysięga ta przez Potockiego wraz
ze świadkami wykonaną została…
„Nie wspominam inszych osobliwych okoliczności —
pisze w swej relacyi Unrug — których przytoczenie,
lubo istotnie prawdziwe, zaszkodzićby mi mogło, według
owego: Si veritatem dixeris, frangetur tibi caput; jako-
to między inszemi, kiedy jednego z poprzysięgaczów

— 146 —
moich sumienie ruszyło, tak, że przysiądz nie chciał,
mówiąc: J a k ż e j a n a c u d z e m y ś l i m a m
przysięgać, gdy tego człowieka ani z
osoby znam, a daleko mniej myśli jego
w i e d z i e ć m o g ę ? … jako, mówię, skrupuł mu ten
pewna assistens osoba solwowała, i duszę jego na du-
szę swoję brała”… wszystko to żadnego znaczenia nie
miało i do wydania uniewinniającego wyroku nie po-
służyło. Jedyna tylko na skutek opozycyi wierzycieli na-
stąpiła zmiana, że w wyroku stanowczym zamieścił
Trybunał ustęp nakazujący exdywizyą (podział) dóbr
skazanego Unruga, z zastrzeżeniem praw żony i wierzy-
cieli (salvis juribus uxoreis et creditorum oneribus).
To była jedyna łaskawość jaką sąd okazał…
Gdy wyrok śmierci przy akompaniamencie łoskotu
otwieranych, i zamykanych drzwi sądowych ogłoszo-
nym już został, ujawniło się wśród obecnych przerażenie
tak wielkie, że „sam od przeciwnej strony stawający
pewny Patron zdrętwiony powiedział:
— Dla Boga! co się to stało, nigdyśmy się tego sami
nie spodziewali, chyba tylko poenas civiles wieży i grzy-
wien!” Nawet wielkiej godności drugi patron veteranus,
a co notandum, obywatel szlachcic, ziemianin księstwa
Mazowieckiego, od strony sollicitatus, stawać nie chciał
i przed agitacyą sprawy wyszedł z Izby, mówiąc: nie
będę ja na tej sprawie, bo mere pieniacka”…
XXIII. Ucieczka.
Na stosie. — Zabiegi Potockiego. — Rozpacz rodziny. — Z pamięt-
nika. — Listy do przyjaciół. — Rady patronów. — Reguły prawne
Lochowskiego.

O
STATECZNY wyrok Trybunału bezzwłocznie, na
rynku Piotrkowa, z całym aparatem grozy, na nie-
szczęsnym manuskrypcie spełnionym został. Do-
dana do towarzystwa potępionemu rękopisowi księga
Platina, Życiorysy papieży, spaloną została pod szubie-
nicą, na stosie, przy odgłosie trąb i przy napływie zgro-
madzonego ludu ¹). Nie uniknąłby takiegoż losu i sam
Unrug, gdyby go już wcześnie na rozstawnych koniach
wysłani przyjaciele nie uprzedzili, że żadnego dlań już
ratunku niema. Podejrzywając, że Unrug bawi w ukry-
ciu w Piotrkowie, rozesłał Potocki na wszystkie strony
____________
¹) Na dekretem następującą czyni Unrug w memoryale swoim
uwagę: „Wiem, że tu sobie nie jeden pomyśli: Już go też teraz im-
patiencya weźmie, że na dalszą zgubę swoję wywrze wszystkie passye
swoje, z przyrodzonej gorączki swoje krytykując dekret… Lecz się
omylisz. Nieuwodzę się niecierpliwością: wiem, gdzie i kiedy siarki
i kiedy Phlegmy trzeba… Zakładam cugle pochodzącym z rzewliwe-
go i słusznego żalu passyom i expressyom, do czegobym i okiem nie-
dojrzane miał teraz pole. Zwyciężam się i przed wszystkiemi krewko-
ści naszej podległemi affektami — modestyi prym daję”. Rell., str. 36.

— 148 —
swoich adherentów, aby skazanego schwytać i oddać
w ręce kata ²), lecz się w swoich rachubach omylił.
Wiadomość przywieziona przez umyślnych, sprawiła
wstrząsające na rodzinie skazanego wrażenie.
„Snadniej to zmysłami pojąć, aniżeli piórem wyrazić
— pisze o tej strasznej chwili Unrug — co takowa, przez
dwóch umyślnych doniesiona, smutnej tragedyi wiado-
mość, za motus sprawić mogła, milczećby o tem lepiej,
czegoby i opłakać dostatecznie niepodobna. Uważałem
sobie tylko między inszemi i owo: heri aliquid eram, ho-
die nihil sum (wczoraj byłem czemś, dzisiaj niczem je-
stem) i westchnąwszy skruszonem sercem do Boga, Ob-
rońcy mego, composui w dwóch godzinach tłumoczki;
żonę w połogu leżącą, dzieci, matkę, przyjaciół, dome-
styków pożegnawszy (imaginuj sobie jakie tam być mo-
gło, kiedy fletu, planctu, ejulatibus cały dom trząsł się),
salwowałem za granicę mizerne życie, zostawiwszy po-
wracającemu cum moerore bratu i przyjaciołom tę kartkę:
Serdeczni bracia! Sit nomen Domini benedictum, quia
omne bene fecit; całuję pokornem sercem Najświętszą
rękę i tę rózgę Jego, mając w Nim chrześcijańską i nie-
omylną ufność, że jako zasmucił, tak pocieszyć może.
Według rady waszej, tego momentu wsiadam za gra-
nicę, wszystko rzucając, życie tylko mizerne salwuję,
o nic was nie proszę, tylko, abyście pamiętali o żonie i
niewiniętach moich. Więcej — łzy hurmem padające i
smutny hałas domowy nie pozwalają, tylko, że jakoż-
kolwiek mię Przedwieczna Opatrzność obróci, nigdy nie
przestanę być etc.”.
Tymczasem przyjaciele jego w Piotrkowie odbyli z
patronami naradę, nad możliwymi środkami ratunku
skazanego, w asystencyi jednego z deputatów Trybu-
nału, który był przeciwnego w czasie sądzenia sprawy
zdania.
____________
²) Potocki meinte, Herr Unruh möchte incognito mit in Peterkau
sein und liess ihn gleichfalls suchen. Sendschreiben.

— 149 —
Ponieważ główną podstawą skazania był wyciąg ma-
nuskryptu o „prawdzie zbawiennej”, co do którego to
wyciągu, Unrug oryginału nie przedstawił, uradzono,
aby skazany „koniecznie starał się o tego autora, w któ-
rym się znajdują słowa de veritate salutari, ponieważ
— nadmienia Unrug — presse dla nich tak ciężko con-
demnowano i gdybym go mógł produkować et authentice
przez to próbować, że te słowa nie są mojej głowy con-
ceptem, tedy śmiele z dobrą nadzieją mógłbym pójść do
Trybunału de noviter repertis, o co we wszystkich prawie
listach przyjaciele nalegali i głowę mi gryźli”.
Niezależnie od powyższej rady, nadesłano Unrugowi
informacyą, aby ze swej strony uformował przeciw Po-
tockiemu sprawę o krzywoprzysięstwo i tą drogą starał
się wzruszyć siłę prawomocnego wyroku.
„Ponieważ dekret świątobliwy Trybunału koronnego
najbardziej na tym fundamencie stanął, że Jegomość
Pan Potocki poprzysiągł in eam juramenti rotham, jako
JP. Unrug eundem librum famosum deliberative scripsit,
et ideo reus est mortis, tedy inszego sposobu do utrzy-
mania siebie nie masz, tylko ten: aby JP. Unrug JP.
Potockiego pozwał, zadawszy mu perjurium, a ponieważ
jak prawo mieć chce, że propior actor ad comprobandum,
quam reus, tedy JP. Unrug, przy dokumentach i racyach
swoich, które jeszcze może mieć, musi p r z y s i ą d z n a
k r z y w o p r z y s i ę s t w o J P. P o t o c k i e g o , a de-
kret ten musi być przez tę przysięgę relaxowany, a JP.
Potocki zapewne pro perjurio będzie karany. NB. To
chyba p r z e z s e j m m u s i s i ę o p r z e ć ” .
Ze wszech stron też o zwały się głosy współczucia
dla losu nieszczęśliwego. Przypomniano sobie wypadki,
gdy w analogicznych sprawach, Sądy, mając na wzglę-
dzie, że czynności, dla stwierdzenia których lub zaprze-
czenia, nie mogą b yć inną drogą dowodzone, tylko
p r z y s i ę g ą s a m e g o o s k a r ż o n e g o , iż w spełnie-
niu swego wykroczenia złą się nie powodował wolą, sta-
nowiły na tej podstawie uniewinniające wyroki.

— 150 —
Nadesłano między innemi Unrugowi kopią dekretu
królewskiego, wyjednanego w r. 1713 przez wielkiego
kanclerza Jana Szembeka, w sprawie pewnego m i e s z -
c z a n i n a Lubelskiego, przez Trybunał Lubelski skaza-
nego, mocą którego to dekretu, uznano, że Trybunał nie
miał prawa stanowić wyroku w sprawie nieszlachcica i
dlatego wprowadzenie w wykonanie takowego dekretu
wstrzymanem zostało, aż do rozstrzygnięcia sporu o
właściwość Sądu ³).
Oprócz tego, nadesłano Unrugowi wyciągi z reguł
prawnych (regulae juris) Stanisława Lochowskiego,
które w Sądach używały wielkiej powagi i na zasadzie
owych reguł usiłowano obudzić w skazanym nadzieję
pomyślniejszego zwrotu sprawy.
„Czynność duchowa (actio mentalis), jako zależna
od myśli pozwanego, tylko od niego samego zależnych
i przez niego tylko wyjaśnionemi być mogących, drogą
przysięgi wyświetloną być może (str. 3),
„Na zasadzie podejrzeń nikt skazanym być nie może.
Lepiej winnego uwolnić, aniżeli niewinnego potępić (23).
„Prawo jest łaskawszem dla pozwanego, niż dla po-
woda (39).
„W Królestwie Polskiem wszyscy jednakiemu ule-
gają prawu”.

____________
³) Rell. dyskr. 40.
XXIV. Przed królem.
Unrug w Saksonii. — Stolnik wschowski. — Suplika do króla. —
Posłuchanie w Guben. — Poseł francuski. — Zdziwienie Augusta.
— List do kanclerza Szembeka. — Słowa pociechy.

P
RZEDOSTAWSZY się szczęśliwie przez granicę,
zatrzymał się Unrug w Niemczech ¹) i przede-
wszystkiem skierował swe kroki do Saksonii, gdzie
podówczas król August II przebywał, wyczekując uśmie-
rzenia konfederacyi.
Przy boku króla znajdował się wówczas, w charak-
terze szambelana, brat skazanego, Karol Unrug, stolnik
wschowski.
Za jego to pośrednictwem przesłał Zygmunt suplikę
w języku francuskim, ze szczegółowym opisem całego
przebiegu sprawy i z prośbą o łaskawe wstawiennictwo.
Prośba ta z natury rzeczy żadnego skutku odnieść nie
mogła, ponieważ według praw Rzplitej, wyroki Trybu-
nalskie jedynie drogą u c h w a ł y s e j m o w e j wzru-
szanemi być mogły, a król żadnego prawa i władzy nie
miał do mieszania się w atrybucye sądowe, gdyż mu
nawet prawo ułaskawiania skazanych nie służyło.
____________
¹) Unrug hat sich in unsrer Teutschland vor dem Grimm seines
Verfolgers retiriren müssen, und habe ich das Glücke gehabt, in einer
vornehmen Stadt ihn unlängst kennen zu lernen. Sendschreiben.

— 152 —
Nie zaniechał wszakże i tego bezowocnego środka P.
Stolnik wschowski i opowiedziawszy całą sprawę po-
słowi francuskiemu, przy boku króla w Saksonii bawią-
cemu, starał się i tą drogą trafić do króla.
W Guben, w Łużycach, miała miejsce w Grudniu
1715 r., scena spotkania stolnika wschowskiego z kró-
lem Augustem II.
„Dowiedziawszy się tedy król — pisze o tej scenie
Zyg. Unrug — o tym dekrecie i zawoławszy w Gubnie
brata mego, P. Stolnika wschowskiego, który natenczas
jako Chambellan lateri principis assistebat, te do niego
z podziwieniem rzekł in praesentia i innych, łaskawości
pełne słowa:
— A cóż to tam z Waszym bratem porobili w Polszcze?
Gdy P. Stolnik „wżdżeniem się ramiony i łzami w
oczach” milczeniem tylko odpowiedział, król, biorąc as-
sumpt z wykonanej na myśli oskarżonego przez dela-
tora przysięgi — rzekł:
— Mój Boże! Jakże to być może, żeby człowiek dru-
giego myśli wiedzieć i na nie przysiądz miał, tylkoż to
samemu Bogu są wiadome myśli ludzkie!”
— „Miał nawet Pan Najłaskawszy — nadmienia Un-
rug — tę ciekawość i cierpliwość, że cały dekret JMP.
Poseł francuski mu czytać i tłómaczyć musiał. Tenże
JMci Poseł, przeczytawszy go, jakie słowa attonitus po-
wiedział, przytaczać ich nie chcę, aby dał w tym mode-
styi mojej dokument”.
Zobaczymy następnie, do jakiego stopnia poseł fran-
cuski zainteresował się sprawą nieszczęśliwego i że jego
interwencya dała tej sprawie obrót niespodziewany.
Tymczasem, idąc za radą swoich opiekunów, pośpie-
szył Pan Zygmunt osobiście na spotkanie króla, a „rzu-
ciwszy się do nóg Pańskich”, w rzewnych słowach opo-
wiedział swoje nieszczęście i losy swoje królewskiej
łasce poruczył.
Król ujęty losem skazanego, w granicach swojej
możności, postanowił przyść mu z pomocą.

— 153 —
Jakoż dał król August II „clemencyi swojej znamie-
nite dowody i większeby rozumiem dał, gdyby różne cza-
sów i intryg okoliczności pozwoliły; pokazał zatem, że
się znacznie nieprzyjaciele moi w opinii swojej omylili”.
Na czem owa łaska polegała, zobaczymy to w dal-
szym wypadków przebiegu, tymczasem jednak nie usta-
wał Unrug w swoich zabiegach i zawiązawszy z liczny-
mi swoimi przyjaciółmi w Polsce listowne stosunki, za
ich radą, odwołał się przedewszystkiem do łaskawości
wielkiego kanclerza koronnego Szembeka i temi doń z
wygnania, w dniu 17 Grudnia 1715, odezwał się słowy:
„Jaśnie Wielmożny, wielki Kanclerzu koronny! Nie
szerzę się niepotrzebnemi słowy w tak ciężkiem utrapie-
niu i wielkiem nieszczęściu mojem, w którem teraz przez
niesłychany proceder nieprzyjaciół moich zostaję. Nie
szukam medelas i nie udaję się do nikogo, tylko, po Bogu,
do Najjaśniejszego króla, Pana mego, do Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej, Matki mojej, do praw i swobód, od
tychże Najjaśniejszych królów i Rzplitej nam Dyssyden-
tom nadanych, tak często jednak, osobliwie i teraz w
osobie mojej tak ciężko zgwałconych; na ostatku, do pro-
tekcyi samego Wielce Miłościwego Pana Dobrodzieja,
jako wielkiego Ministrum Status i legum patriarum cu-
stodem. Nie wywodzę niewinności mojej, bo non est hujus
paginae, która jednak sole meridiano clarior. Niech jed-
nak w ostatku sam na mnie ferowany surowy dekret
(który pewnie równego sobie niema, kiedy się wszystkie
okoliczności fundamentaliter zważą), będzie dowodem,
jeżeli summam vim non patior, dla niczego, tylko żem
dyssydent, i że mam kawałek chleba poczciwie nabyte-
go, i też są wszystkie crimina moje. Powtórnie tedy rec-
curro do protekcyi i łaski WP. Dobr. tej nieomylnej
będąc ufności, że jej in fundamento legum et justitiae
nie odmówisz temu, który profundissimo cultu się pisze,
Wielmożnego Pana Dobrodzieja najniższym sługą,
Zygmunt Unrug, wygnaniec.
in exilio, die 17 Dec. anno 1715.

— 154 —
Na list kondolencyjny, otrzymany z kraju od „pew-
nego człowieka godnego”, odpisał Unrug w te słowa:
„List WPana, w tak ciężkim, a bodaj kiedy słysza-
nym utrapieniu mojem, les larmes aux yeux przeczy-
tałem, kiedy w nim czytam prawdziwe znaki szczerego
przyjaciela, a teraz i dobrodzieja mego i kiedy serdeczny
bracie przyznajesz quae et quanta patior. Znoszę wszyst-
ko cierpliwie, jako chrześcijanin. Ojczyznę moję, którą za-
wsze serdecznie kochałem, kocham i kochać będę, jako
prawdziwy jej syn (tu es testis), przez to bynajmniej nie-
nawidzieć nie będę, i owszem, do niej, jako prawdziwy
jej syn, ad asylum securum garnąc się i od niej, jako od
matki, ratunku oczekiwać będę. Nieprzyjaciołom moim
niechaj Bóg odpuści, w którym mam nieomylną ufność,
unicuique retribuet, secundum opera sua. Was zaś, serde-
cznie kochanych braci, przyjaciół i dobrodziejów moich,
niech niewinność moja poruszy i jeżeli w historyach kto
czytał, albo słyszał podobny in omnibus circumstanciis
suis proceder, żeby un honét homme de cette manière
miał być traktowany, nad czem się nieprzyjaciele moi
dziwują, bo się nigdy sami nie spodziewali, drudzy zaś
ludzie obstupescunt. A ponieważ mi się obierasz Dobro-
dziejem w tych intrygach nieszczęśliwych, tak róbcie, żeby
ciężko laesus honor mój był należycie in salvo.
We wszystkiem będę słuchał rady waszej. Jestem etc.
die 20 Dec. 1715”.
Od słów jednak do — czynów dość daleka jest droga.
Dobre chęci pozostały na papierze i przyjaciel ów, na któ-
rego skazany tak liczył, uląkłszy się przeciwności, dał za
wygranę wszelkim staraniom. W rozgoryczeniu wzmian-
kuje o tem Pan Zygmunt, pisząc:
„Pokazało się jednak potem, że nie jest (ów prote-
ktor) z liczby tych, których probat adversitas, bo mógł-
by mi był znacznie podać rękę, mając do tego campum,
ale tak świat teraźniejszy mieć chce…” ²).
____________
²) Rell. dyskr. 13.
XXV. Na wygnaniu.
Troska o los rodziny. — August w Poznaniu. — Łaska królewska. —
List Unruga. — Kaduk i przywilej królewski. — Narada nad granicą.

T
ROSKA o los opuszczonej rodziny i następstwa
konfiskaty majątku, tym razem już nieuchronnej, wy-
rywają z ust wygnańca błagalne słowa i prośby o ra-
tunek i zgrzyt niecierpliwości wobec bezskutecznych i
zawodnych starań tych, którzy opiekę swoję zapewnili,
lecz jej na razie okazać nie byli w stanie.
„O żonie i dzieciach moich serdecznych pamiętajcie
— woła Unrug w liście swym z dnia 25 Grudnia 1715
do pewnego przyjaciela, z nazwiska nie wymienionego,
prosząc go, by w przedmiocie zapowiedzianej exdywizyi
dóbr, działał z energią i nie dopuścił jej wykonania.
Zamierzona podróż króla Augusta II do Poznania
obudziła w wygnańcu nadzieję pomyślniejszego obrotu
tej sprawy, tem więcej, że w mieście tem spodziewał
się znaleźć znakomite poparcie ze strony konsystorza
poznańskiego i jego administratora ks. suffragana Tarły.
— „Ach Boże! — błagał Unrug — zacóż dzieci moje
mają chleba żebrać, o który-m się szczególnie dla nich
omni applicatione poczciwie starał. Ścisnąć WPana ser-
decznie pragnę, tylko czasu i miejsca determinować nie
mogę, bo się dziś pomykam dalej…

— 156 —
— „Odezwał mi się — pisze dalej o pewnym prote-
ktorze Unrug — cum serdecznissimis (!) expressionibus,
listownie, ofiarując usługi, rozumiem, że szczerze, zaczem
nienależy gardzić jego radami, ponieważ ma wzięcie u
ludu i dobrze o poczciwości jego trzymam… Co się tyczy
condescencyi (zjazdu na grunt, celem jego podziału), tutaj
pomoc między innemi trzy racye ma po sobie: 1) że na
zasadzie praw wyraźnych nie powinni takich dekretów
exekwować; 2) że w dekrecie są słowa: captato oppor-
tuno tempore (korzystając z właściwego czasu); 3) że
tamże rygoru założonego niemasz, teraźniejszych, tak
wielkich rozruchów w Polsce nie wspominając. Miły Boże!
co za fatalny zbieg okoliczności, a l e ć t a k a n i e
inaczej błazeńskiego świata tego condi-
cya każe”.
W końcu Stycznia 1716 zjechał istotnie król do Po-
znania i między innemi sprawami, wywołanemi przez fa-
talny dla Saskiego wojska obrót konfederacyi, przyszła
na stół i sprawa Unruga.
Pewien „wielki i godny Senator” podjął się być naj-
gorliwszym rzecznikiem tej sprawy przed królem.
Do niego wystosował 16 Stycznia 1716 Zygmunt
Unrug list dziękczynny i błagalny zarazem, w przed-
miocie grożącej mu konfiskaty majątku.
„Nie zawodzę się, widzę, — pisał — w ufności mo-
jej, kiedy od różnych pewne odbieram wiadomości, o
nieustającej osobliwej łasce i protekcyi WPana i Dobr.,
którą słudze swemu w tak ciężkim razie świadczysz.
Co odsłużyć należycie, nie moich sił, i za nię debite po-
dziękować, nie tego lichego pióra niezdolności wyraże-
nie. Kontentuj się, Dobrodzieju serdeczny, tym: niech
to Bóg płaci! Prosić zaś o kontynuacyą, wiem, żebym
WPana uraził, bo nie umiesz inaczej, tylko jako we
wszystkim, tak osobliwie w przyjaźni statkować. Infor-
macyj żądanych nie daję, bobym się pokazał być bez-
rozumnym, lecz rozkazów i rady serdecznego Dobro-
dzieja mego we wszystkim czekam i słuchać będę. Pour

— 157 —
ce que est de ma conduite, tedy upewniam WPana Dobr.,
że ją tak zawsze prowadzić będę, abym ojczyznę moję
(którą, jeżeli szczerze kocham, albo nie, Ciebie Dobro-
dzieju wzywam na świadectwo przed Bogiem i światem),
najmniejszym postępkiem nie uraził, gdyż po Bogu,
w nikim ufności nie pokładam, ani ratunku szukam i
czekam, tylko od niej i jej Najjaśniejszej Głowy, króla,
Pana mego, od praw i wolności nam tak solennissime
nadanych, a tak często, osobliwie teraz, w osobie mojej
gwałconych. Wiem, albo raczej imaginować sobie snad-
nie mogę, iż różne o mnie latają bajeczki, ale się omylą,
tak ci, którzy je sieją, jako i drudzy, którzy im wierzą,
wszak to czas pokaże, któremu w nadziei i chrześcijań-
skiej cierpliwości wszystko oddaję”.
Nadzieja też nie zawiodła biednego wygnańca.
Dotrzymując danego w Guben słowa, król, po przy-
jeździe do Poznania, polecił sobie przedstawić dokładne
sprawozdanie o sprawie Unruga ¹), a chcąc przyjść mu
z pomocą w sposób taki, aby bez nadwerężenia zasad-
niczych praw Rzplitej o niewzruszalności wyroków Try-
bunalskich, przyjść jednakże z pomocą rodzinie skaza-
nego, przyznaną sobie p r a w e m k a d u k a połowę
majątku Zygmunta Unruga, podarował od siebie stolni-
kowi wschowskiemu, Karolowi Unrugowi, w tem natu-
ralnie przewidywaniu, że dochody z tej połowy, obda-
rowany obracać będzie na utrzymanie osieroconej rodzi-
ny skazanego.
Przywilej królewski, wydany w Poznaniu, dnia 25
Stycznia 1716 r., oblatowany w aktach grodu wschow-
____________
¹) Z pewnego ustępu relacji wynika, iż król polecił deputatom,
którzy na sprawie Unruga zasiadali w Piotrkowie, przedstawić so-
bie motywa wyroku. Wzmiankując bowiem o staraniach pewnego
Senatora, pisze ,,wielki ten i poczciwości pełen Senator, co na każ-
dych posiedzeniach, osobliwie w Poznaniu, podczas bytności królew-
skiej, o tej sprawie mówił i jako się z pewnemi dwoma deputatami,
którzy na tej sprawie zasiadali, żwawie ucierał, każdemu wiadomo”.
Rell. 45.

— 158 —
skiego, pod dniem 23 Marca 1716, brzmiał w ważniej-
szych swoich ustępach jak następuje:
„Zważywszy szczególne względem Nas i Rzeczypo-
spolitej liczne zasługi szlachetnego Karola Unruga, stol-
nika wschowskiego, postanowiliśmy okazać mu dowód
szczególnej Naszej łaskawości i tym celem stanowimy,
aby tenże, połowę wszelkiego nieruchomego i ruchomego
majątku, z przyległościami i przynależytościami z mocy,
dekretu Trybunału Piotrkowskiego feria quarta, post fe-
stum S. Catharinae Virginis et Martyris proxima 1715
r. między szlachetnymi Andrzejem Potockim, Pisarzem
Gnieźnieńskim z jednej, a Zygmuntem Unrugiem z dru-
giej strony, zapadłego, Skarbowi naszemu królewskiemu
przyznaną, otrzymał od Nas tytułem darowizny zupeł-
nej, gwoli czemu, upoważniamy Karola Unruga, aby w
drodze właściwej, objął dobra wzmiankowane w posia-
danie na rzecz swoję i Storów swoich i takowe wieku-
istem zachował prawem etc.” ²).
Ciężka krzywda zadana Unrugowi, tym sposobem
choć w części ulżoną została. Mógł więc spokojny o los
rodziny, przebywać za granicą i obmyślać dalsze środki
ratunku, a tymczasem w kraju i przyjaciele jego nie pró-
żnowali, lecz donosili mu o wszystkiem, co go w cięż-
kiem tem strapieniu obchodzić mogło.
Doniesiono mu też, że przykład Potockiego, wzboga-
conego tak niespodzianie drogą denuncyacyi znalazł na-
śladowców, i że inny jakiś łakomy cudzego majątku,
gdy mu pewien „szlachcic długu nie oddał, blasphemiam
zadał”. Co tam na Trybunale dekretować będą, tempus
docebit. W dopisku wszakże nadmienił: „zagodzono jed-
nak tę sprawę potem, jakom słyszał”.
Inny znów przyjaciel zażądał, aby Unrug zjechał
na granicę na konferencyą. Uczynił to wygnaniec, jak
dowodzi wyjątek z listu jego, z dnia 21 Lutego 1716,
____________
²) Z ksiąg rell. grodu wschowskiego, pod r. 1710. Udzielony
nam w wypisie przez W. Archiwistę J. Lekszyckiego.

— 159 —
w którym pisze między innemi, niewiadomo tylko, z
jakiej miejscowości:
„Zjechałem tu umyślnie, abym zadosyć uczynił roz-
kazom WPana, którego, że sam za nożki ścisnąć nie
mogę, (jako serdecznie pragnę), opowie oddawca listu
tego przyczyny, którego, jako kochanego Brata i do-
świadczonego przyjaciela uprosiłem, aby imieniem mo-
jem wszystko opowiedział i znowu mi rozkazy doniósł,
które, rozumiem, będą takie, że je we wszystkiem peł-
nić będę sobie miał za największe szczęście ³).

____________
³) Rell. dyskr. 45.
XXVI. Opiekunowie.
List do sufragana Tarły. — Książe prymas. — Odpowiedź prymasa na
podanie Unruga. — Prośba do sejmiku wojewódzkiego. — In exilio.

P
RZEZ cały prawie rok 1716 ciągnie się korespon-
dencya wygnańca z osobistościami wpływowemi
w kraju, które mu swoją pomoc i protekcyą przy-
rzekły. Przytoczenie wszystkich tych listów i odpowiedzi
byłoby zbytecznem, ze względu na tożsamość treści i
próśb błagalnych o pomoc ze strony skazanego, zapew-
nień zaś najlepszych chęci, ze strony opiekunów. Pod-
nieść wszakże należy kilka z pomiędzy owych suplik;
dowodzą one bowiem, że władza kościelna w Poznaniu
nie ustawała w świadczeniu swoich dobrodziejstw Unru-
gowi, i że ten ostatni jedyną znajdywał w swem utra-
pieniu ufność, w skutecznej pomocy dostojników kato-
lickiego Kościoła, która go też, jak w rezultacie zoba-
czymy, nie zawiodła.
W Marcu, 1716, odezwał się Unrug listem do czci-
godnego sufragana Tarły.
„Jaśnie Wielmożny Księże sufraganie!
Gdyby można słowy wyrazić wszystkie obligacye, któ-
rem powinien łasce i protekcyi W. Mości Pana Dobr.
mego, karta by ta non sufficeret, bardziej tedy sercem

— 161 —
i milczeniem to wszystko wyrażając, tyle tylko namie-
niam: Ta solus, Domine, który mnie solide et cum effica-
cia z tej toni wybawić możesz, dla tego suplikuję: jakoś
Dobrodzieju zaczął być in fundamento justitiae protek-
torem moim, abyś nim być nie przestawał, wszak w tym
nietylko samego W. Mił. Pana Dobr. honor, ale totius-
quoque Cleri vertitur. Oddawca niniejszego, któremu ufać
suplikuję, więcej opowie. J a ż y j ę i u m i e r a m ” .
Nadto, do księcia prymasa, Stanisława Szembeka,
pisał Unrug 11 Marca 1716, te słowa:
„Jaśnie Oświecony książę!
Jeżeli powszechnej Rzplitej naszej w publicznych
dolegliwościach najpierwszy rekurs do prymacyalnej,
(od Boga i antenatów naszych na to postanowionej),
Waszej Książęcej Mości godności, aby medelas malis
adinvenire, niechże i mnie, shańbionemu et ad incitas
redacto civi się godzi, w tak ciężkiej toni uciec się pod
cienie skrzydeł Waszej Książęcej Mości Dobrodzieja me-
go, tanquam ad securum in tam arduis asylum. Nie
wypisuję sprawy, bo ta całemu światu wiadoma. Nie wy-
wodzę okoliczności, osobliwie czy mnie winnie, czy nie-
winnie to potkało, bo tuszę, że zewsząd W. X. Dobr. do-
stateczną o tem masz informacyą. Nie exageruję casum,
gdyż modestiae custodiendo metas, nie chcę augere ma-
lum. To wiem zapewne, że jedyna okazya nieszczęścia
mego — kawałek chleba, in sudore vultus, poczciwie,
bez krzywdy ludzi nabyty, i to jest crimen moje, prócz
którego, nie baczę się być nisi innocentiae reum. Gdy-
bym żadnych inszych in defensam mei nie miał racyi, ta
jedna sufficere może, że z okazyi lichej osoby mojej et
authoritas cleri et jurisdictio episcopalis niesłychanym
sposobem są pogwałcone.
„Nie bawiąc się tedy obszernemi wywodami, szcze-
gólnie się garnę pod protekcyą W. Ks. Mości, Dobro-
dzieja mego, tanquam Primum Praw ojczystych mode-
ratorem et custodem legum. Non quaero Deos alienos,
jako mnie podobno niechęć niektórych ad majorem de-

— 162 —
nigrationem et depressionem mei sądzi. Od Rzplitej,
Matki mojej, czekam i wołam ratunku, której , że za
interpozycyą łaski i promocyą W. Ks. Mości Dobr. mego
mię potka, bynajmniej nie wątpię; o co, debita eum ve-
neratione, jako najuniżeniej suplikując, profundissimo
cultu się piszę”.
I drugi, podobnej treści list, napisał Unrug do pry-
masa; lecz dopiero w kilka miesięcy później, otrzymał
na supliki swoje odpowiedź:
„Wielmożny Mości Panie i Bracie! Miałem dwa listy
od W. Pana. Obadwa wyrażają nieszczęście jego. Res-
pondeo moją compassyą i apprekacyą, aby omnis contra-
rietas jako najszczęśliwsze lumen przyniosła WPanu.
Gotowym et succurrere, ile ze mnie być może, ale mi
trzeba adequata insinuare media. Co wyraziwszy, jes-
tem WPana życzliwy brat i sługa
Stanisław Szembek, A. G. P.
W Warszawie, die 22 Jan. 1717”.
Idąc za radą życzliwych przyjaciół, postanowił Unrug
zwrócić się z podaniem do swoich współobywateli, do
prześwietnych województw, które, wywoławszy znaną
uchwałą swoją, z Maja 1715, całą tę sprawę, mogły w
przekonaniu wygnańca zażegnać burzę i przychylniej
opinię ogółu dla losu nieszczęśliwego usposobić. Ze
względu na ważność tej supliki i obfitość charaktery-
stycznych szczegółów, przytaczamy dokument ten, z mo-
żliwem opuszczeniem makaronizmów, w całości:
„Jaśnie Oświecony, Jaśnie Wielmożni, Wielmożni
moi, wielce miłościwi Panowie i Dobrodzieje!
„Z otchłani ciężkiego upadku i jako nawały nieszczęść
i ludzkiej nicości przykład, odzywam się przy najniższej
veneracyi WPanom i Dobrodziejom. Wołam i szukam
ratunku nie tam, gdzie opaczne zawziętej niechęci uda-
nia na większe pogrążenie moje, jeżeli większe być
może, mieć chcą (bo nie znam cudzych bogów, tylko
ojczyste), tylko tam, gdzie boskie, naturalne i powsze-
chne prawa, osobliwie sympatyczna inklinacya, natural-

— 163 —
nym duktem mię prowadzą, t. j. w łaskach i sercach
chrześcijańskich W. Panów i Dobr. moich.
„Nie odważyłbym się na to, gdybym był w liczbie
tych, którzy sumieniem zbrodni wzruszeni, nie śmią
podnieść oczu, ni głosu; którzy w samej tylko rozpaczy
nadzieję i pociechę pokładają, którym najgorszym do-
radzcą — strach; których dławi i wysysa boleść, na
ostatku których rozkiełznany duch do krańców niesłusz-
ności doprowadza. Ale żem człowiek zdrowym rozumem
od Boga udarowany, żem Chrześcijanin, żem Polak, żem
syn Ojczyznę moję prawdziwie i szczerze kochający,
w czem, rozumiem, i największa zawziętość wyświad-
czyć mię choć głęboko utajonem wyznaniem musi; te-
raz, między najlepszem sumieniem, lecz najniesprawie-
dliwszym losem, który, lubo siły wzmódz, lecz ducha
podnieść nie może, postawiony, tem poufalszem sercem
rekurs biorę do łaski i protekcyi tych, bez których oca-
lonym być nie chcę, pełen będąc ufności, że Wielce MM.
PP. i Dobr. moi, nie będziecie chcieli być przyczyną, przez
odmowę słusznej swej opieki, zguby współobywatela,
który przeciwko Ojczyźnie swojej żadnego nigdy nie
popełnił inszego występku, tylko — że ją szczerze ko-
chał; który, nie winy, lecz niewinności cierpi karę, i któ-
ry, przeciwnemi losami przyciśnięty, dla niczego inszego
niema tracić honoru, życia i majątku, tylko szczególnie
dla kawalca chleba, poczciwie, bez krzywdy ludzkiej, bez
chciwości, w pocie czoła nabytego; wszak to wszystko
w oczach WW. P. Dobr. niemniej urodzenie, wychowa-
nie i postępki moje!
„Nie ciężkoby mi tu setnemi argumentami i dowo-
dami wywieść niewinność moję, (bo jeżeli ja zbrodzień,
to mało kto niewinny), gdybym nie wiedział, że W. M.
P. i D. jesteście we wszystkiem dostatecznie informo-
wani, co i ile cierpię, i że w delikatnych W. PP. i DD.
sumieniach u jednych otwartą, u drugich ukrytą, do-
stateczna jednak, że u wszystkich tak jako u całego
świata, znajduję kompasyą; boć zważywszy we wszyst-

— 164 —
kich okolicznościach swoich to moje nieszczęście, wąt-
pię, żeby o równym kto kiedy czytał, albo słyszał. Aleć
obszernym wywodem tego wszystkiego nie chcę być na-
trętnym W. MM. Panom i Dobr., owszem, trzymając się
w granicach skromności, nie chcę przesadą opisu tego
dać jakiegokolwiek pochopu, do dalszego i większego,
jeżeli największemu może być co przydanem, poniżenia
mego. To tylko nadmieniam, że choćbym żadnej na za-
szczyt niewinności mojej nie miał obrony i racyi, tedy
do samego apeluję na mnie ferowanego dekretu, a po-
tym, że z okazyi procesu tego nietylko jurysdykcya bi-
skupia, lecz powaga i prerogatywy całego stanu ducho-
wnego zgwałcone, kiedy ze strony mojej rozkazom W.
M. PP. in laudo wyrażonym zadosyć się stało, bom za-
raz zrazu stawał tam, gdzie prawo mieć chce, t. j. w
Prześwietnym konsystorzu poznańskim. Od drugiej stro-
ny jednak, nie tak się stało, dla jakich przyczyn, za-
gadka nie trudna.
„Przytaczam tu nawiasowo w podobnym prawie wy-
padku przykład przed dziewięćdziesięciu prawie laty,
niejakiego Bolestraszyckiego, rozumiem, jeżeli nie wszy-
stkim, przynajmniej większej liczbie WW. PP. i Dobr.
wiadomy, gdzie dekret w tej sprawie ferowany (notan-
dum, że Biskup pozywał) dostatecznie pokazuje różnicę
występku (którego ja zupełnie do siebie nie baczę), i
kary, które całem niebem i ziemią od siebie się różnią,
i z którego dekretu okazyi, przedstawiona imieniem
wszystkich dyssydentów suplika Najjaśniejszemu Kró-
lowi Zygmuntowi III i zgromadzonym na sejmie 1627 r.
stanom Rzplitej, gdzie w ochronie tychże dyssydentów
stanęła na ten czas konstytucya broniąca od podobnych
impetycyj, a potem, 1638 r. reasumowana. Mógłbym
tu przytoczyć z pomienionej supliki siłę ustępów do
sprawy nieszczęścia mego służących, lecz unikając roz-
wlekłości, a potem uważając, że co na ten czas było
w o l n o ś c i ą , teraz uważa się za z b r o d n i ą , wolę
i w tem skromności mojej dać dowód i milczeć. Jeżeli

— 165 —
zaś przez to igrzysko losu, że z honorem, życiem, razem
i majątek niewinnie tracę, a kto inszy go nabywa,
znaczny jakże wzróść może zysk Rzplitej, albo prze-
świetnym W. M. PP. D. województwom, tedy chętnie rad
wszystkiego tego zapominam, bo dla pomyślności Ojczy-
zny — nietylko życie poświęcić należy, ale i wszystko
w ofierze dać trzeba i cieszyłbym się z tego, gdyby
przyszli posiadacze mieli dać życzliwsze dowody szcze-
rych intencyj i skuteczniejszych usług ku Ojczyźnie,
aniżeli ja, luboć sobie w tym nikomu nie pozwalam we-
dług stanu mego wydrzeć palmy pierwszeństwa, i dla-
tego ponownie kołacę do serc W. PP. i Dobr., abyście
nie p o c i e c h ą , lecz s k u t e c z n ą p o m o c ą chcieli
znowu odżywić tego, który w takim nawale nieszczęść,
jedyną sobie zakłada przystań zakończenia nieszczęśli-
wości swoich na łonie WW. PP. i DD. i który się tą nie-
omylną karmi nadzieją, że litując się nad losem jego,
znowu go zechcecie, bo możecie, przywrócić do po-
przedniego stanu i wyrwać ze szpon przeciwności, nie
pozwalając, aby ich zmiennością miał być szarpany.
„Jestem przekonany, że gdybyście WPanowie i Dobr.
byli wiedzieli, że do tej ostateczności nieszczęść miał
przyjść obywatel niewinny, nigdy byście nie byli po-
zwolili, aby zastrzeżenie laudum, lubo dyskretnie i os-
trożnie wyrażone, miało być zwrócone przeciw niemu:
i dlatego tern poufałej jeszcze suplikuję, że jako mnie
niełaskawa z grona WW. Panów ciężko dotknęła ręka,
abyście w nagrodę wszyscy rękę znowu podać chcieli
temu, którego zgubić i ratować jest w ręku Waszych, za
co żadna nie będzie tak głucha fama i tak niewdzięczna
potomność, któraby pod niebiosa nie miała wynosić tę
W. M. Panów i Dobr. chrześcijańską miłość i jej sprawie-
dliwe skutki.
„Jeżelibym zaś, nad wszelkie spodziewanie, miał od-
nieść porażkę w łasce WW. P. i Dobr. tak, żeby słuszne
i sprawiedliwe prośby moje nie miały zmiękczyć opo-
czystych WW. PP. serc; tedyćby już, o, ciężkie, z we-

— 166 —
stchnieniami i łkaniem wyznanie, żadna mi w dolegliwo-
ściach tak srogich nie była zostawiona pociecha, tylko
owego od braci opuszczonego, w dół wrzuconego, za-
przedanego i za zgubionego już mianego niewinnego
Józefa, którego przecie Opatrzność Boska z tej prze-
paści wyrwawszy, na takim potem postawiła stopniu,
że wesołem i miłością braterską napełnionem mógł wy-
krzyknąć sercem: Wyście zamierzyli przeciw mnie złe,
a Bóg to obrócił na dobre…
„I tak, w chrześcijańskiej cierpliwości, statku i na-
dziei oddaję się Świętej dyrekcyi wszechmocności Bos-
kiej, w spokojności serca oczekiwając losu, jaki mi for-
tuna przyniesie, która, im niższa, tem bezpieczniejsza,
bo nie trzeba się obawiać zawiści strzał i prześladowania.
owszem, na niej opierać się należy, bo zawistny i skąpy
sam sobie największym ciężarem, niech im będzie su-
mienie karą, i uważając różne insze, lubo nie tak cięż-
kie przypadki, jest mi poniekąd mój znośniejszy, gdyż
bez tego ta jest nędzna kondycya nasza, że jeżeli nie
wszyscy, przynajmniej w większej części nie dla rado-
ści życia, lecz dla pośmiewiska losu służymy, i dlatego
każdemu należy w pomyślnych przeciwne, — w prze-
ciwnych — pomyślne okoliczności obmyślać; odmiana
światowa inaczej nie każe, gdzie już wszystko tak się
wyrodziło, że i praw bezsilna pomoc, gdzie interes słu-
szności prym bierze, a wiara w przyrzeczone i obiecane
— żadna.
„A gdyby już na mnie spaść miały straszne niełaski
i niemiłosierdzia WW. MM. PP. losy, niechby mi się
przynajmniej godziło spełnić prawa grzeczności i poże-
gnać wszystkich WW. PP. i Dobr. Że jednak jeszcze
wiedzieć nie mogę, jaki mnie los, z łaski albo niełaski
ich, czeka, zatrzymuję się, w nadziei, że zamiast poże-
gnania, będę mógł powitać i znowu być przyjętym do
grona WW. PP. DD. czego, jako sobie serdecznie życzę,
tak o to błagać nie poprzestaję.
„Tymczasem zaś, dając prawdziwy dowód chrześci-

— 167 —
jańskiego umysłu, według rozkazów Zbawiciela nasze-
go, z całego serca odpuszczam nieprzyjaciołom i prze-
śladowcom moim; nie przeklinam, lecz błogosławię was;
nie wołam zemsty, Boskiemu was zostawuję sądowi;
nie formuję żadnych na zgubę waszę szkodliwych ma-
chinacyj, niech wam będzie sumienie własne gryzącą
karą, na ostatku, pozostawiam pomstę nieuchronną
Bogu, którego błagam jako chrześcijanin, aby wam od-
puścił.
„Odpuszczam i tym Ich Mościom Wielm. Panom Dobr.,
którzy prawa przyjaźni ważą nie w i a r ą , lecz p o w o -
d z e n i e m , i nie mam za złe, bo tak a nieinaczej obłu-
da teraźniejszego świata każe, gdzie fortuna rozmaicie
fingit vel pingit amicos, jako teraz w tym ciężkim razie
doznaję, gdzie jeden dzień okazał, jakimi byli. Nie uwa-
żali owego zdania: Kto nie odtrąca niesprawiedliwości
od przyjaciela, tak grzeszy — jak ów, który to uczynił;
niech i to Pan Bóg także odpuści. Przyznaję z tem
wszystkiem, żem doznał i jeszcze doznaje siłu z WW.
PP. Dobr. prawdziwych i szczerze łaskawych, za co niech
Bóg płaci. Trzymam przytem o łasce wszystkich WW.
PP. i Dobr., że mi przynajmniej nie odmówicie, zasto-
sować do siebie słusznym tytułem słowa, owemu w da-
wnych czasach Ojczyznę swoję prawdziwie kochające-
mu synowi, w prostocie naturalnej przypisane: Obywa-
tel ten, nigdy Ojczyźnie źle nie życzył. Stanie mi to za
największą pociechę, za największe pochwały, za naj-
wyśmienitsze panegiryki i za najdoskonalsze eucomia,
czem się bez względu na szarpanie nienawiści bezpie-
cznie chełpić przy dobrem sumieniu mogę, i dlatego
mam po Bogu i w tejże kochanej Ojczyźnie mojej tę nie-
omylną ufność, że mi się prawdziwą pokaże być M a t -
k ą , i znowu przyjmie pod skrzydła Swoje, błędnego i
tułającego się i łagodniejszych losów oczekiwającego
syna, który, wszystkie swoje nie na czem inszem, tylko
w jej ratunku zakłada nadzieje, z tem solennem wyzna-
niem, że t a k i ż s a m b ę d z i e m i ł o ś c i m o j e j

— 168 —
d l a O j c z y z n y , j a k i ż yc i a m e g o k o n i e c ;
jakoż, kończąc te szczere, z głębi duszy pochodzące słu-
żby, aby mnie Ręka Boska wyrwała z tych tak wielkich
nieszczęśliwości, a prawie ostatniej zguby i przywróciła
znowu do poprzedniego honoru i splendoru, osobliwie,
aby się i w potomkach swych nigdy nie doczekała wy-
konania owego wyroków Boskich dekretu: Regnum a
Gente Gentem transfertur, propter injustitias et injurias
et contumelias et diversos dolos. Co wszystko miłosier-
dzie Boskie łaskawie odwróci, kiedy prawa ojczyste bez
wszelkiej excepcyi będą w swojej porze, kiedy zgoda
i sprawiedliwość, które teraz są na wygnaniu, znowu
będą przywrócone, krótko, kiedy suum cuique tribuetur
Bogu i ludziom, osobliwie współobywatelom tejże samej
krwi, bo czem są rządy bez miłości i sprawiedliwości?
— tylko czystym rozbojem…
„Przepraszam jako najuniżeniej, że jeżeli rozwlek-
łością, nad zamiar, rozbiegane pióro w czemkolwiek wy-
kroczyło, z najgłębszą czcią w każdym razie żyję i umie-
ram Wm. P. D. najniższym sługą, a, dałby Bóg, znowu
Bratem,
Zygmunt Unrug
wygnaniec.
In exilio, w sam dzień Męki Pańskiej,
R. 1716.
CZĘŚĆ TRZECIA
XXVII. Zawierucha wojenna.
Porażki Sasów. — Regimentarz Gniazdowski. — Akcess do kon-
federacyi. — Śmierć Szczanieckiego. — Dyssydenci turbowani w
Poznaniu. — Skargi Unruga.

C
ZŁOWIEK przygnębiony nieszczęściem, przeciw
któremu, ani środków obrony, ani możności odwró-
cenia nieubłaganego losu nie znajduje, chwyta się
jak tonący każdej deszczułki ratunku i wierzy każdej
radzie, jaką mu życzliwi nastręczają. W takiem położe-
niu znalazł się i Zygmunt Unrug. Jako obywatel z pra-
wami Rzpltej obeznany, wiedział zapewne, że wszystkie
słowa pociechy i rady zewsząd mu nadsyłane, żadnej
zmiany w nieszczęściu jego nie spowodują i prawomoc-
nego wyroku Trybunału nie uchylą, wiedział, że wyroku
tego, ani konsystorz poznański, ani prymas, ani sejmik,
ani król nie obalą. Jeden tylko sejm byłby w stanie osła-
bić siłę wyroku sądowego, lecz, aby przenieść sprawę
swoją przed majestat Rzpltej, należało przygotować
grunt odpowiedni, zjednać sobie przychylną opinią sejmi-
ku wojewódzkiego, trafić skutecznem poparciem do se-
natorów — do tego zaś wszystkiego, w ówczesnych
okolicznościach, ani czasu, ani możności nie było.

— 173 —
Zawichrzenia krajowe, coraz bardziej wzmagające
się żądania konfederatów, porażki wojsk saskich, nie-
obecność króla w Polsce, przerwa w zwoływaniu sej-
mów walnych, wszystko to nie zapowiadało pomyślnego
skutku staraniom życzliwych.
Na terytoryum Wielkopolski rozegrywały się stano-
wcze walki orężne, między konfederatami i wojskiem
saskiem. Regimentarz Jan Chryzostom Gniazdowski,
podstąpiwszy pod Kościan, zwołał szlachtę wielkopol-
ską do akcessu do konfederacyi generalnej „przy maje-
stacie przeciwko wojskom saskim”, a gdy Wojciech
Szczaniecki usiłował przedziwdziałać temu wezwaniu,
legł trupem z ręki Gniazdowskiego. Generałowie sascy:
Eckstet i Seidlitz, bronią Poznania przed zastępami kon-
federatów, lecz ci, ufni w swoję siłę, niweczą usiłowa-
nia wodzów saskich, dopuszczają szturm do Poznania
i wystawiają miasto na rabunek, ofiarą którego padają
różnowiercy. Niechęć do „Niemców” — takiem ogólnem
mianem charakteryzują konfederaci dyssydentów pol-
skich, uważając ich za sojuszników saskich — ujawnia
się w summarycznem aresztowaniu ich i ściąganiu po-
datków na uzbrojenie. Sceny gwałtów powtarzają się
w główniejszych miastach Wielkopolski. Autorytet wła-
dzy królewskiej poniżony, władza sądowa wystawiona
na zamachy konfederatów. Do Piotrkowa wpada mar-
szałek Rybiński, chce laskę oddać królowi, konfederaci
otaczają miasto, a Rybiński w ucieczce szuka ocalenia.
Echem tych wszystkich wypadków jest list Unruga,
w sierpniu 1716, do jednego ze swych opiekunów pi-
sany. Słowa rezygnacyi mieszają się tu z cierpką ironią
i ubolewaniem nad gwałtami, jakich się konfederaci
przeciw dyssydentom dopuszczają.
„List WPana odebrałem ostatnią pocztą — pisze —
pełen dowodów statecznej i szczerej braterskiej miłości,
o której nigdy nie wątpiłem i wątpić nie będę. Na za-
wijające się w nim niektóre aenigmata nie odpisuję,
racya, b o m g ł u p e k , nie zrozumiem ich, to tylko

— 174 —
namieniam, że nadzieja jednych karmi, drugich oszu-
kuje. Ja, dotychczas primae classi się przypisuję, czas
pokaże, do której WPan należysz. Że się nie zgadzacie
w zasadzie i środkach ratunku, toć to jest przyczyną
przedłużenia nieszczęścia mego, które, przecież, lubo
przy chorych nogach, lecz zdrowym i ukontentowanym
umyśle, statkiem i cierpliwością chrześcijańską uzbro-
jony, wesoło znoszę, przysięgając WPanu, że gdyby mi
nie szło o ten mizerny (tylko, że świat tak chce) punkt
honoru, nie pretendowałbym nigdy do innego życia, bo
cóż czyni życie błogiem: jeżeli nie spokój ducha, który
teraz rzeczywiście posiadam i którego nie miałem w
Poniecu, Kawczu, Szelejowie i Zdunach. Nie kłopocę
się, nie gryzę, nie prawuję się, nie wodzę się — tylko to
czynię, co chrześcijanowi prawdziwemu podług krew-
kości jego należy, i dla tegoć też Wszechmocność Bo-
ska ma pieczołowanie o mnie, tak, że różnego chleba
mógłbym mieć plus quam sufficientiam (juro Deo, że
prawda), tylko, że ojczystego jeszcze mam smak w pa-
szczęce, trzymam się i czekam, azaż mi jeszcze będzie
użyczony. Męstwa polskiego r e s u s c y t a c j a jest bar-
dzo chwalebna, byłaby jednak chwalebniejsza, gdyby
okrucieństwem przeciw w ł a s n y m w n ę t r z n o ś -
c i o m (sevitie in propria viscera) nie była zaostrzoną,
czego godne pożałowania między inszymi przykłady
miast Poznania i Wschowy… Że w tymże nieszczęśliwym
Poznaniu, jako WPan piszesz, dla 40.000 złotych, mie-
szczanów dyssydentów, aby je wydali, w areszcie trzy-
mają, rozumiem, dziwować się nie trzeba, kiedy mnie,
dla bagateli — honoru, życia i całej substancyi pozba-
wiono. Każdy imię Polskie kochający syn, życzyć i ślu-
bować powinien, aby Pan Bóg, jako już przywraca Po-
lakom animum fortitudinis, użyczył także spiritum
justiciae i mansuetudinis” …
W trakcie, kiedy konfederaci ze zmiennem szczęś-
ciem na polu walk orężnych niweczyli resztki władzy
królewskiej i tępili wojska saskie w niespodziewanych

— 175 —
napadach, zacny Pan Andrzej Potocki myślał tylko o
sposobach jak najprędszego wprowadzenia się w po-
siadanie skonfiskowanej na rzecz jego połowy dóbr Zy-
gmunta Unruga. Zebrawszy tłum szlachty, w assystencyi
woźnego Trybunalskiego, Jana Przybylskiego, przybył
1716 r. na grunt dóbr Poniec i zażądał exdywizyi tak
dóbr tych, jakoteż Kawcz i Szelejewa. Lecz i tym ra-
zem zaszła przeszkoda prawna ze strony wierzycieli,
którzy, na mocy swoich tytułów, sprzeciwili się zajęciu
i podziałowi dóbr, ich wierzytelnościami obciążonych.
W Poniecu zadyktował spór imieniem Michała Ra-
czyńskiego, Kasztelana Gnieźnieńskiego, — Antoni Mi-
liński, z tytułu swej wierzytelności w sumie 50 tysięcy
florenów; w Kawczach — Stanisław Staniszewski, imie-
niem żony skazanego, z tytułu summy posagowej 30 ty-
sięcy florenów, jeszcze w roku 1700 zabezpieczonej;
w dobrach Szelejewie — Marcin Wiejski zadyktował
spór imieniem wdowy Gorzeńskiej, z domu Rosenberg,
teściowej Unruga, co do kwot: 20 tysięcy, 60 tysięcy i
10 tysięcy florenów, jeszcze w roku 1698 na rzecz jej
tak na tych dobrach, jako też i na majątkach Kurczewo,
Mniszewo, Swięcinie i Golęczewie zabezpieczonych.
Wobec tych wszystkich sporów Zjazd exdywizorski
nie mógł przyjść do skutku i po sporządzeniu i zaobla-
towaniu odpowiedniego protokółu w grodzie kaliskim,
odesłano strony po osądzeniu tych sporów, przed naj-
bliższy termin Trybunału w Piotrkowie, z rejestru sum-
marycznego.
O tych wszystkich sprawach doniósł jeden z przy-
jaciół wygnańcowi i widocznie w relacyi jego musiała
się mieścić pewna drażliwa uwaga, jeśli wywołała przy-
krą ze strony Unruga odpowiedź.
„Niechże, suplikuję o tę łaskę — pisał w dniu 31
Sierpnia 1716 — przynajmniej reszta dobra mego —
spokój ducha, przy teraźniejszej kondycyi mojej, nie
będzie alterowana, przez mniej potrzebne WPana kwe-
stye, które, pozorem tylko inszym utajonych interesów,

— 176 —
intrygom służyć muszą. Wiecie WPaństwo bardzo do-
brze, że tak do Ponieca, jako i do drugich majętności,
już nie należę, i że teraźniejsza substancya moja po-
lega na tem: Omnia mea mecum porto. Zaczym, co po-
tem niepotrzebnie mnie c h a g r i n o w a ć ! Niech ci
wszyscy, którzy swoje do dóbr tych mają pretensye,
czy to otwarci nieprzyjaciele, czy maskowani przyja-
ciele (larvati amici) dyspozycye i podział między sobą
uczynią, a jeśli sobie w tym należycie poradzić nie
mogą, niech do towarzystwa sobie przybiorą pro Prae-
side… (prawdopodobnie Potockiego). Ten we wszystko
potrafić do ukontentowania apetytników będzie umiał.
Na allegowane WPana racye nie odpisuję, obawiając
się, abym znowu nie uraził jakąkolwiek expresyą, źle
zrozumianą, stwierdzam tylko, że już w Polszcze nie-
masz ni ojca, ni matki, ni brata, ni swata, ni przyjaciela,
kiedy się interesik jaki miesza, albo okazyeczka poda
strzyc owieczkę.
„Bogu wszystko oddaję, który mocniejszy niżeli… i
wszyscy źli ludzie…
Przyznajemy, że powyższa odpowiedź wydaje się
nieco niezrozumiałą, gdyż ze strony wierzycieli, jak wi-
dzieliśmy, spór wynieśli prawie że wyłącznie najbliżsi
krewni Unruga. Nie wyjaśnia tej wątpliwości nawet
uwaga Relacyi dyskretnej (str. 61), „ten list ostatni dla-
tego tu położyłem, aby każdy wiedział, żem się w ża-
dne dyspozycye dóbr moich osierociałych nie wdawał i
nie wdaję”.
Jedynie możliwem wyjaśnieniem byłoby to tylko, że
Relacya dyskretna, jak to zobaczymy następnie, wydaną
została przed terminem sprawy de nociter repertis do-
cumentis, jaką, celem zyskania restytucyi, skazany Un-
rug wytoczył.
Nie chcąc przeto drażnić sumienia kompletu sądzą-
cego, który, dla wszystkich tego rodzaju „kruczków”
egzekucyjnych nie miał pobłażania, pragnął Unrug od-
dalić od siebie podejrzenie, iż do sporów i niedopuszcze-

— 177 —
nia wykonania wyroku krewnych swoich namawiał i
dlatego uważał za właściwe, list powyższy w rzędzie
dowodów usprawiedliwiających wydrukować.
XXVIII. W grodzie Poznańskim.
Protest konsystorza. — Odpowiedź z Rzymu. — Wojewoda Radomi-
cki. — Laudum sejmiku kolskiego. — Rokowania z Potockim. — Pro-
jekt okupu. — W grodzie Poznańskim. — Zerwanie układu. —
Traktat warszawski. — Sejmik w Nakle.

O
PRÓCZ starań przyjaciół — jak dotąd bezowoc-
nych — otrzymywał Unrug nieustanne dowody
współczucia, ze strony wysokich dygnitarzy Koś-
cioła katolickiego.
Że miał szczerze życzliwych w konsystorzu poznań-
skim, a głównie, w osobie prymasa Szembeka i admi-
nistratora Tarły, mieliśmy już z przytoczonych powyżej
listów przekonywające dowody.
Nie ulega też wątpliwości, że starania tych protek-
torów oparły się i o Rzym; że konsystorz poznański nie
mógł bezkarnie puścić w niepamięć takiego lekceważenia
swej powagi i rzuconej klątwy i że o wmięszaniu się Try-
bunału koronnego do sprawy czysto konsystorskiej,
wbrew orzeczeniom Trydenckiego koncylium, we właś-
ciwej drodze doniósł Stolicy Apostolskiej.
Możliwa droga ratunku nastręczała się w ówczes-
nych okolicznościach jedynie w zjednaniu sobie przychyl-

— 179 —
ności Rzymu. Jeżeli nie ze względu na naturę wykro-
czenia, to głównie z uwagi na interes Kościoła katoli-
ckiego i powagi orzeczeń Jego organów, należało się
spodziewać, że wyrok Trybunału Piotrkowskiego uzna-
nym będzie za naruszający granice kompetencyi władzy
świeckiej i jako taki przez sejm skasowanym zostanie.
Tę też drogę, prawdopodobnie wskazaną sobie przez
konsystorz, wybrał i Unrug, zwróciwszy się z listami
błagalnemi do wyższych dostojników rzymskich.
Na listy te otrzymał odpowiedź od „pewnych zac-
nych prałatów Rzymskich” tej osnowy:
„Dziękuję za pamięć o prawdziwie życzliwym słudze,
si non merui, mereri volo, bo nie umiem tylko: cujus
semel, hujus semper, nec bis amicus amico. Z serca i
duszy żałuję nieszczęścia, które imperfectorum amico-
rum causavit suasus.
Czynię i czynić będę quantum valebo, prosząc o pod-
ufałe rozkazy. Teraz życzę profunde, ad cor żalów nie
przypuszczać. Da Bóg meliora lapsis, a mnie w swojej
chować proszę łasce etc.”
Inny znowu dostojnik rzymski temi słowy do wygnań-
ca się odezwał:
„Dawno mi jest pożądana wiadomość o W-ym Panu.
Daj Boże, żeby W. P. jako najprędzej ad proprio, przy-
był osobą swoją, z uprzejmego serca tego życząc W-mu
Panu, kędy quotidie niegodny sługa Boski exoro, aby
Pan Bóg zawzięte serca odmienił i skłonił do affektów
dobrych, a inimicos mutet in amicos, boć to snadno
zadać, ale trudno próbować, bo nie człowiek jest scru-
tator cordium, sed ipse Deus, a cóż kiedy łakomstwo na
majętności ogarnęło serce, nie tak zelus, jak łakomstwo.
Zdarz Boże, aby jako najprędzej Bóg ad finem bonum
cum auxilio łaski swojej przybył”.
Tymczasem i wojewoda Radomicki nie ustawał w
staraniach swoich celem przejednania rycerskiego koła
na wojewódzkim sejmiku, przed który przyjść miała do
odczytania suplika Unruga.

— 180 —
„Życząc w interesach jego — pisał wojewoda — mieć
okazyą jako najgruntowniej służyć zjechałbym do...
ad amplexum et consolandum WPana, ale, aby z tego
jaki rumor nie urósł, a potym nie praecludat mi cam-
pum służyć WPanu, dlatego, życzyłbym ignotum locum
powitania WPana, w czym słucham rozkazów jego.
Ja mam przed sobą drogę, w której służyć będę chciał
WPanu, jako stanę in loco. WPanu zaś nie życzę de-
sperare, bo Ojczyzna jest Mater, może adinvevire media
do ukontentowania, cum restitutionc coś poniósł…
„O sobie daję znać, że ztąd w Poniedziałek wyjeż-
dżam pod Koło, a ztamtąd dalej, w czym służyć sobie
każesz WPan. Profiteor, że bez żadnej opacznej interpre-
tacyi doznasz WPan jako jestem. — 18 Jun. 1716”.
Nie był to jednak czas przychylny dla wytaczania
tego rodzaju spraw. Laudum sejmiku kolskiego z dnia
29 Czerwca miało za przedmiot sprawy ważniejsze: skło-
nienie ad unanaminem consensum et sensum, „wszyst-
kich województw i ziem, zatamowanie stosunków z woj-
skiem auxyliarnem, pod groźbą zarzutu zdrady, ścią-
ganie podatków na potrzeby wojenne”. Jakoż, przez cały
rok 1716, inne sejmiki: w Nakle i Szrodzie, krzątają
się głównie około polityki; sprawy poboczne usuwając
na plan drugi.
W takiem też położeniu rzeczy i suplika Unruga
„etiam cum illusione et postpositione godnych i wielkich
Senatorów” doznała w kole rycerskiem takiego losu,
jak i poprzednia, przez Suffragana ks. Tarłę w sprawie
wydania manuskryptu Unruga, do tegoż sejmiku zanie-
siona.
Widząc bezowocność wszelkich dalszych w tej dro-
dze usiłowań, uznali przyjaciele Unruga za konieczne,
wdać się z Andrzejem Potockim w pertraktacye i za-
proponować mu okup za odstąpienie na rzecz rodziny
banity połowy majątku. Jakoż zgoda przyszła do
skutku. Potocki zgodził się przyjąć s t o t y s i ę c y f l o -
r e n ó w za sprzedaż swoich praw. Spisano akt odpo-

— 181 —
wiedni i miano go już w grodzie poznańskim oblatować.
Tymczasem znaleźli się inni amatorowie, którzy zaprag-
nęli obłowić się przy tym interesie kieszenią rodziny i
przyjaciół Unruga. W kancelaryi grodu poznańskiego
znalazł się i wojewoda Radomicki, jako jeden z najgor-
liwszych propagatorów zgody z Potockim, osłaniający
powagą swego stanowiska ten, jakkolwiek rujnujący
Unruga, środek uratowania majątku banity. Potocki po-
zornie przystał na zgodę, lecz gdy przyszło do oblato-
wania układu, nie chciał go wydać z rąk i w obec wszy-
stkich, wyciął podpis swój z kontraktu. Tym sposobom
udaremnił dojście do skutku i tego środka ratunku ¹).
O całej tej sprawie doniósł jeden z przyjaciół Unru-
gowi, listem z dnia 9 Listopada 1716, w którym pisał:
„Lubo niemający żadnej rekwizycyi od WPana, nexu
sanguinis wzruszony, chciałem przysługę moję świad-
czyć WPanu, która, lubo z wielką jego krzywdą, już
była do skutku przyszła, tandem iniquo fato, a parte
adversa zrzucona — non effectuata”.
Na list ten Unrug w d. 27 Listopada odpowiedział
przyjacielowi i wyraziwszy wdzięczność swoję za oka-
zaną opiekę, tak między innemi pisze:
„Winszowaćem podobno i WPanu i sobie, bardziej
powinien, że zgoda ta tak sromotna, o którejm się do-
piero potym dowiedział, do skutku nie przyszła, a zasz
Bóg miłosierny i sprawiedliwy insze sobie zostawił ra-
towania i skuteczniejsze sposoby, które, z miejsca mego
gradatim obserwuję, aby nikt postępkom moim nie mógł
zarzucić jakiekolwiek nieuważne płochości. Wytrzymuję

____________
¹) „Es beschicken ihn (Potocki) die gedachten Herren und su-
chen ihm zur Raison zu bringen, anstatt aber dass er dem Ansu-
chen im geringsten Gehör gegeben, schneidet er in Gegenwart der
Abgeschickten seinen Nahmen heraus, zum offenbahren Zeugniss,
dass er nichts halten wolle. Die Ursache dieser neuen Halsstarrig-
keit, weiss man noch nicht. Man hat aber gesagt, alswann einer
seiner Freunde ihm eine gewisse Summam vor sein Recht geboten
hätte”. Sendschr. str. 66.

— 182 —
wszystkie cierpliwości stopnie. Nie chwytam środków,
które mi różnie „z tamtej strony” się nastręczają, bo
jeszcze mam serce Polskie i miłość naturalną ku ojczy-
źnie nie wygasłą. Chcę pokazać światu, że we wszyst-
kiem, co jest sumienia i uczciwości, został we mnie
statek, którego gościńca się trzymając, tuszę, że błądzić
nie mogę, lubo długo peregrinować muszę. Adieu mój
serdeczny Dobrodzieju, już tam jako najlepiej niech
wam Bóg pomaga”.
Jednocześnie prawie z bezskutecznemi staraniami
pogodzenia się z Potockim, toczyły się na rozleglejszej
widowni układy konfederatów z królem Augustem II.
Osiągnąwszy w krwawych, z różnem powodzeniem
toczonych walkach, główny rezultat, t. j. wytępienie licz-
nych załóg saskich w kraju, uznała konfederacya za
możliwe paktowanie z królem, na warunkach ewakuacyi
wojsk saskich z kraju i uchronienia go na przyszłość od
wszelkich samowładnych zakus.
Cel ten osiągniętym został w traktacie warszawskim
z dnia 3 Listopada 1716 r., w którym, między warun-
kami określającemi zabezpieczenie Rzplitej od nadużyć,
jakie do ruchu konfederackiego dały powód, zwrócono
także uwagę główną, na poskromienie dyssydentów w
impetycyach, zmierzających ku osłabieniu powagi panu-
jącej w Polsce katolickiej wiary. Art. IV. traktatu war-
szawskiego, niesłychanie ważny w swoich zgubnych dla
dyssydentów polskich następstwach, ujawnił ostateczne
zwycięstwo niechętnych dyssydentom żywiołów, nad kró-
lem, który sam, niedawno jeszcze protestant, musiał
przyłożyć rękę do zgnębienia swoich dawnych współ-
wierców ²).
Sejm, tak zwany n i e m y , odbyty w Warszawie w
dniu 30 Stycznia 1717 r., zatwierdził ów traktat we
wszystkich punktach i w dziejach instytucyi polskich
stanowi epokę ważnych w Rzplitej zmian.
____________
²) Vol. leg. VI. 253. (wyd. Ohr. 124).

— 183 —
W trakcie toczących się z królem układów, nienasy-
cony Andrzej Potocki, niemogąc darować królowi, iż
połowę majątku Unruga, prawem kaduka sobie przy-
znaną, odstąpił Karolowi Unrugowi, starał się na sejmi-
ku szlacheckim w Nakle przeprowadzić uchwałę, aby
królowi nie wolno było darowywać skonfiskowanych
majątków dyssydentom na przyszłość i aby darowizna
uczyniona stolnikowi wschowskiemu cofniętą i unieważ-
nioną została, lecz starania te nie odniosły skutku ³).

____________
³) „Es hat Herrn Potocki sehr missfallen, dass die andere Hälfte
dem Herm Bruder conferiret worden, dämm hat er nur im Augusto
dieses Jahres unter Nakło publice gesuchet, ins Laudum einzurü-
cken, und dem Generalmarschal der Confederation es zu recom-
mendiren, dass er es in die Tractaten mit Ihre königl. Majestät ein-
rücken möchte, um das jus caducum wieder zu nehmen, weil es in
ein Gotteslästerliches Haus gegeben wäre. Er hätte aber damahls
starcke Oppositiones gefunden, und es ad Effectum nicht bringen
können”. Sendschr. 65.
XXIX. Promyk nadziei.
De noviter repertis documentis. — Restytucyjna skarga. — Fortel
obrończy. — Poszukiwania po bibliotekach. — Eureka!

W
SZYSTKO zatem zdawało się sprzysiężonem na
zgubę nieszczęśliwego wygnańca. Środki ratunku,
drogą przejednania wrogiego Potockiego, okazały
się zawodnemi. Opinia publiczna, podniecona odniesio-
nem nad królem zwycięstwem, nie była usposobioną do
łaskawości względem dyssydentów; na drodze sądowej
niepodobna było znaleść środka do obalenia prawo-
mocnego wyroku, słowem, sprawa Unruga zdawała się
być straconą na zawsze.
Jedyny jeszcze nastręczał się możliwy środek ratunku,
t. j. odnalezienie dokumentu jakiego, któryby mógł po-
służyć jako środek do restytucyi prawomocnego wyroku.
Nadzwyczajny ów środek wzruszania powagi dekretów
sądowych, polegał na przedstawieniu sądowi dokumentu,
przedstawiającego oczywisty dowód popełnionej omył-
ki. Skarga taka, znana pod terminem: actio de noviter
repertis documentis dawała stronie pokrzywdzonej pra-
wo do zatamowania rozpoczętej egzekucyi i do żądania
restytucyi in integrum. Nie była to procedura łatwa.
Przedewszystkiem wymagało prawo, aby dokument

— 185 —
nowy był całą sprawę e w i n k u j ą c y t. j. tak stanow-
czy, iż gdyby się znajdował przy pierwszem sprawy są-
dzeniu, inny wypaśćby musiał dekret. Dalej, strona żą-
dająca restytucyi obowiązaną była złożyć przysięgę, iż
ani sama, ani jej patron, dokumentu nie zataili, ani też
mieć go mogli circa agitationem causae, t. j. w czasie
prowadzenia sprawy.
Szukali tedy obrońcy i przyjaciele Unruga sposobu,
czyby się nie dało przedstawić Trybunałowi dokumentu
jakiego, obalającego zarzut bluźnierstwa skazanemu
uczyniony. Jedyną podstawą skazania, był, jak wiemy,
ów nieszczęsny ustęp manuskryptu, dotyczący „ p r a -
w d y z b a w i e n n e j ” . Pomimo wszelkich dowodzeń,
że sentencya inkryminowana nie była pomysłu Unruga,
że stanowiła tylko wyjątek z księgi, której, oskarżony,
zapomniawszy jej tytułu, powołać nie był w stanie, Try-
bunał uznał tę sentencją za wyraz przekonań osobistych
obżałowanego. Przedstawienie owej księgi w oryginale
— mogłoby sytuacyą zmienić, mogłoby posłużyć za do-
wód stanowczy do wyjednania restytucyi sprawy, do
przywrócenia jej do pierwiastkowego stanu i do rozpo-
częcia procesu na nowo, tym razem już z lepszem po-
wodzeniem.
Na nieszczęście, książki tej nie dało się nigdzie od-
szukać…
„Radzili mi niektórzy — pisze Unrug (Rell. 65) —
abym książkę jakąkolwiek francuską przedrukować po-
tajemnie, i słowa te, o którem potępiony, tamże gdzie-
kolwiek wrazić, tanquam unicum salvandi medium, ka-
zał; od którego jednak sposobu byłem dalekim i prawie
abhorrebam, nie chcąc i Boga i ludzi i świat oszukać”.
Pozostał więc jedyny środek: wertowanie po biblio-
tekach publicznych, w nadziei, że może się szczęśliwie
uda natrafić na książkę, z której nieszczęśliwy ów po-
gląd na prawdę zbawienną był wypisany…
Jakoż, w listopadzie 1716 roku, nadzieja ta najnie-
spodziewaniej urzeczywistnioną została.

— 186 —
Oto, co o owym stanowczym wypadku pisze Unrug:
„Najbardziej mię w tych czasiech łaska i wszech-
mocność Boska pocieszyła, kiedy po długiem, na usta-
wiczne nalegania przyjaciół moich, różnych authorów
czytaniu, wertowaniu i troskliwym szperaniu, napadłem
tandem na te fatalne słowa, k t ó r e b y ł y j e d y n y m
fundamentem dekretu na mnie ferowa-
n e g o , jako niżej się pokaże. Znaczną też, znaleziony
prawie skarb, tak jako w Ewangielii świętej, ów grosz,
we mnie sprawił radość, przez który mi Pan Bóg poka-
zał drogę, do wydźwignienia się z tej głębokiej przepa-
ści”.
Podzielmy też ze współczuciem, każdej niedoli należ-
nem, radość naszego bohatera i przyjrzyjmy się nieco
bliżej dokumentowi odnalezionemu, z którego pierwszy
promyk pociechy i nadziei do serc zbolałej rodziny i
przyjaciół wygnańca przeniknął.
XXX. „Esprit des Cours”.
Mikołaj Guedeville. — Protest hr. d’Avaux. — Nowe pismo. — Przed-
mowa. — Wyznanie wiary. — Klauzula Ryświcka. — Peu et paix.

W
ROKU 1699 zaczał się w mieście Hadze pojawiać
dwutygodnik literacko-polityczny pod zagadko-
wym tytułem: Esprit des cours de l’Europe, ou l’on
voit, ce qui s’y passe de plus important sur la politi-
que. Dziś już wiadomo ¹), że redaktorem owego dwu-
tygodnika, którego komplet składa się wszystkiego z
dziewiętnastu małych tomików, w dwunastce drukowa-
nych, był niejaki Mikołaj Guedeville, osobistość tak mało
rozgłośna, że o niej w lexikonach literackich zupełnie
głucho. Pierwszy tomik ukazał się w miesiącu Czerwcu
1699, ostatni zaś — w Kwietniu 1710 roku, i to nie
w ciągu nieprzerwanym, gdyż na skutek skargi amba-
sadora francuskiego, hr. d’Avaux, wydawnictwo to za-
wieszonem było przez trzy miesiące, w trakcie których,
czytelnicy otrzymywali inne czasopismo, pod tyt.: Nou-
velles des Cours d’Europe, redagowane przez P. (Sieura)
Lamberty. (Grizon de nation) ²).
____________
¹) A. A. Barbier: Dictionn. des ouvrages anonymes. Paris, 1873.
T. II. 182.
²) Rzadką tę publikacyą, której nawet biblioteka król. w Ber-
linie nie posiada zupełnie, znaleść można w bibliotece ordynatów
Zamojskich w Warszawie (Sig. II, 396), niestety niekompletną,
gdyż obejmuje tylko dziewięć pierwszych tomików.

— 188 —
Pierwsze dwie książeczki, ozdobione winietką z napi-
sem: Honoratus qui virtutem honorat, nie obejmowały
zupełnie programu wydawnictwa. Wypełniały je rubryki
stałe: la Cour de France, la Cour de Rome, la Cour de
Pologne, l’Empire, la Cour d’Espagne et de Portugal,
wreszcie, la Cour d’Angleterre et de Hollande, zawie-
rające ważniejsze nowinki dworskie, reflekcye politycz-
ne, okraszone anekdotkami i przykładami historyczne-
mi, pisane stylem barwnym i w duchu przeważnie libe-
ralnym. Dopiero w trzecim miesiącu zamieszczono na
czele avertissement, którem redaktor niepodpisany os-
trzega publiczność, iż pierwsze tomiki stanowiły niejako
rodzaj próby, celem poznania smaku czytelników. „Obe-
cnie — brzmi ostrzeżenie — a u t o r należycie już jest
obeznanym, co o tym guście ma sądzić i oto czego nadal
trzymać się zamierza: Podawać będzie wiadomości jak
najszczegółowsze i jak najszczersze, opatrzone uwaga-
mi odpowiedniemi do swego uzdolnienia i do szczupłej
liczby stronnic książeczek. Aby dostarczyć czytelnikowi
zabawy przyjemnej i pożytecznej (un amusement utile
et agréable), zamieszczać będzie rozmaitości z polityki,
moralności, fizyki, historyi, grzecznej galanteryi (de la
sage galanterie), wszystko to, odpowiednio do natury i
wymagań przedmiotu.
„Ponieważ piękna poezya bardzo się umysłom podo-
ba, nie zaniedba jej, lecz postara się tłómaczyć myśli,
a nie wyrazy poety łacińskiego, jakiego zacytuje. Zre-
sztą, celem jego jest rozrywka, bez urażania kogobądź
i oświadcza, że nie będzie się powodować niczem in-
nem, tylko chęcią oddania sprawiedliwości r z e c z o m
bez tykania o s o b i s t o ś c i (il déclaré ingenûment,
qu’il n’epouze point d’autre parti, que celui, de rendre
justice aux choses, et de ne faire aucun retour sur les
personnes). Religia, jest sferą, do której jak najmniej
wtrącać się będzie, zadowolony, że pielęgnuje w sercu
tę, jaką za najlepszą uważa, i w której radby żyć i um-
rzeć; nie obrazi zatem innych i odda sprawiedliwość tym

— 189 —
wszystkim, którzy idą za popędem sumienia. Nikt bar-
dziej odeń nie uznawał prawa społeczności do religij-
nego kultu, a jeśliby mógł oddziałać nieco z głębi swej
nicości, całą jego radością byłoby, przekonać ludzi, że
każdy człowiek odpowiada sam za siebie w tem, co do-
tycze jego zbawienia i że wszyscy jesteśmy solidarni w
tem, co dotyczy rzeczy publicznej”.
Czy w rzeczy samej a u t o r wydawnictwa trzymał
się skrupulatnie swego programu? trudno osądzić. Pro-
test podniesiony przez ambasadora francuskiego d’Avaux,
dowodzi, że dwór Ludwika XIV nie bardzo się czuł zbu-
dowanym tendencyami czasopisma, skoro na jego rekla-
macyą wydawnictwo na czas pewien zawieszono. Dla
nas, to jedynie może być godnem uwagi, że właśnie z
powodu jednego z artykułów l’Esprit des Cours d’Eu-
rope, Zygmunt Unrug na śmierć skazanym został. Czy-
telnikowi dzisiejszemu wyda się to w każdym razie rze-
czą zastanowienia godną, iżby z powodu refleksyj na-
tury p o l i t y c z n e j , upatrzono w słowach, jakie poni-
żej przywiedziemy, zbrodnią majestatu Boskiego. Wyda
się to więcej zastanawiającem, jeśli poznamy całkowitą
treść przedmiotu, który do wyrażenia nawiasowej opi-
nii o prawdzie zbawiennej dał powód.
W przedostatnim roku istnienia wydawnictwa, w
roku 1709, w książeczce z miesiąca Września, na str.
582–586 zamieszczonym został artykuł, dotyczący tak
zwanej k l a u z u l i R y ś w i c k i e j , stanowiącej treść
art. IV traktatu pokojowego zawartego w r. 1697 mię-
dzy Francyą a Cesarstwem niemieckiem.
Wiadomo, że mordercza wojna jaką zabory Ludwika
XIV, czyli tak zwane r e u n i o n y ; między Francyą, An-
glią, Hiszpanią, Hollandyą i Cesarstwem niemieckiem
wywołały były, a która, po doznanych przez Francyą na
lądzie i morzu klęskach, pokojem Ryświckim z r. 1697
zakończoną została, nie pozbawiła wprawdzie Francyi
— zabranej Alzacyi, wraz ze Strasburgiem, lecz zmu-
siła ją do przywrócenia Niemcom zabranych niektórych

— 190 —
okręgów. W art. IV traktatu Ryświckiego zawarowano,
aby w i a r a k a t o l i c k a wprowadzona do owych,
przedtem zdobytych, a następnie Niemcom oddanych
prowincyj i n a d a l p o z o s t a ł a o b o w i ą z u j ą c ą .
Protestanci podnieśli z tego powodu protest, uważając
tę klauzulę za sprzeczną z konstytucyą Cesarstwa, i, ze
swego stanowiska, uczynili to słusznie.
Biorąc z tego assumpt, autor artykułu powołał się
na pewnego teologa katolickiego, kaznodzieję uczonego
i głośnego, nieposzlakowanego charakteru, który, na
początku wieku XVII, napisał książkę o m ą d r o ś c i
(de la sagesse), i na czele swego dzieła zamieścił ob-
razek następującej treści: Mądrość przedstawiona jest
tam w osobie pięknej niewiasty, zupełnie nagiej, o obli-
czu pogodnem i uśmiechniętem. Nogi jej oparte są na
podstawie, na której widnieją słowa: Je ne sçai, po stro-
nie prawej; a po lewej — wyrazy: paix et peu. Pierwsze
są dewizą kobiety, drugie — dewizą autora. U spodu wi-
dać cztery niskie niewiasty, brzydkie, nędzne, pomar-
szczone, powiązane, a końce ich pęt podrzucone są pod
nogi mądrości, która niemi gardzi, potępia je, kopie
nogami… Dwie figury po stronie prawej napisu książki,
przedstawiały n a m i ę t n o ś ć i o p i n i ą . Namiętność
— jest chudą, o obliczu zoranem; opinia — o wzroku
błędnym, chwiejnym, roztargnionym. Podtrzymuje ją
wiele figur. Jestto l u d . Dwie drugie figury symboliczne
są po drugiej stronie napisu i przedstawiają: p r z e s ą d ,
z twarzą zakłopotaną, wystraszoną. Załamuje on ręce,
jak służebnica drżąca z przestrachu, a nauka, cnota i
świętoszkostwo pedantyczne, niewolnicze, z twarzą wy-
zywającą, z podniesionemi brwiami, trzymają książkę,
na której widnieją słowa: oui, non. „Pomińmy dewizę
Je ne sçai i zamieśćmy natomiast : Je choi (wybieram),
to gdyby r e l i g i a była istotnie na ziemi tem, co m ą -
d r o ś ć na obrazku przedstawia, czyż świat nie zyskał-
by na tem nieskończenie? Peu et paix”.
„O, czemuż ludzie nie mają upodobania w tej wy-

— 191 —
śmienitej maksymie! Jest ona najpiękniejszą w moralno-
ści chrześcijańskiej. Dlaczegóż w i a r a , zamiast krępo-
wać namiętności, opinią, przesądy, dumę, hypokryzyą,
jest ich ź r ó d ł e m , wprawdzie najniewinniejszem, lecz
także najzwyklejszem i najobfitszem? P r a w d a z b a -
wienna, dla tegoż to zestąpiła z nieba,
aby być dla mieszkańców naszej kuli ziem-
s k i e j , w i e k u i s t y m p owo d e m b ł ę d ów , wo -
j e n , n i e n a w i ś c i i r o z d w o j e n i a ? Ze wszyst-
kich objawionych tajemnic nie znam nad tę niezrozu-
mialszej, bardziej podniecającej rozum ludzki! Stwórca,
Ojciec nasz, rad udziela się człowiekowi, na obraz Jego
stworzonemu; a jednakże dozwala, aby boskie Jego świa-
tło stawało się powodem niedoli wszystkieh prawie lu-
dzi… Ztemwszystkiem, niepodobna się wstrzymać od
wykrzyku: Rodzie ludzki! Tyś sam jest powodem wła-
snej zguby! Nam to należy ubóstwiać nieprzeniknioną
tajemnicę Stwórcy, kierownika naszego rodu i — mil-
czeć.” ³)

____________
³) Oh, que les hommes n’ont ils du goût pour cette savoureuse
maxime ! C’est une de plus belles de la morale Chretienne. D’ail-
leurs, pourquoi faut il, que le Culte, an lieu d’enchainer la passion,
l’opinion, la superstition, l’orgueil, l’hypocrisie, en soit la source a
la vérité la plus innocente, mais aussi la plus ordinaire et la plus
feconde ? La vérité salutaire n’est elle donc descendue du Ciel, que
pour être aux habitans de nôtre Globe une occasion perpetuelle
d’erreur, de guerre, de haine et de division ? De tous les mystères
relevéz je n’ey vois point de plus incomprehensible, que celui la, ni
qui soulève plus la raison humaine. Le Createur, le Pére Commun,
veut bien se communiquer a l’homme, son image… et cependant il
permet que sa divine lumière tourne occasionellement au malheur
de presque tous les humains… On n’en est pas moins obligé de
s’ecrier: ta perte vient de toi, Genre humain ! C’est a nous, d’adorer
le secret impenétrable de l’Auteur et Conducteur de notre Espèce,
et a nous taire”.
L’esprit des Cours, pour l’année 1709, mois de Sept.–Dec. pp.
582–586.
XXXI. Protest w Kościanie.
Odnaleziona zguba. — Radość przyjaciół Unruga. — Generał ros-
syjski przeprowadza Unruga przez granicę. — Narada z patronami.
— Dodatkowa instrukcya. — Ideo et ideone.

Z
POWYŻSZEGO to ustępu dwutygodnika wypisał
Unrug wiadomy frazes, przez Trybunał Piotrkowski
za kacerski uznany. W przekonaniu, że przytoczenie
całego ustępu, w związku z refleksyami nad art. IV
traktatu Ryświckiego, stanowić będzie pożądany tytuł
dla pozyskania restytucji procesu, doniósł Unrug bez-
zwłocznie opiekunom swoim wiadomość, o szczęśliwym
rezultacie swoich poszukiwań.
Zewsząd odebrał „powinszowanie tak szczęśliwego
i pożądanego znalazku” i wezwanie, aby bezzwłocznie
przybył na granicę Rzplitej, celem odbycia w tej spra-
wie narady.
„Zjechałem tedy — pisze Unrug — pełen ufności
zakończenia tandem nieszczęśliwości swoich, na granicę
i po konferencji z różnymi przyjaciółmi, którym-em po-
kazywał autora i słowa w nimże znalezione, na łaciński
język przetłumaczone, stanęło, aby mieć consilium w
tak głównej sprawie z ludźmi na prawach i zwyczajach
trybunalskich dobrze się znającymi, co też się stało.
Tam tedy przejrzawszy się wszyscy w słowach tych

— 193 —
przetłomaczonych, nad słońce jaśniejszych i myśl autora
dobrze zrozumiawszy, postanowiono, abym sam, in per-
sona, poszedł de noviter repertis, tam lucidis documentis,
do Prześwietnego Trybunału i w którymkolwiek gro-
dzie protestacyą zaniósł”.
„Że tedy szło o bezpieczeństwo osoby mojej, tamże
obmyślono środek, abym tymczasowie (tantisper), dla
szczególnej zdrowia mego securitatis racyi (w czem,
tuszę, nikt nie grzeszy, że do utrzymania jego wszel-
kich, prawem przyrodzonem pozwolonych, zażywa spo-
sobów), wziął protekcyą moskiewską, udawszy się do
komenderującego na ten czas generała, który też pro-
pozycyą tę, z wielką ochotą łaskawie przyjął i usługi
swoje, w czemkolwiek mi dopomódz może, chętnie ofia-
rował i tak w imię Boskie pojechałem do grodu koś-
ciańskiego, i zaniosłem tam protestacyą”.
Wzmianka, jaką tu Unrug o pomocy okazanej mu ze
strony generała rossyjskiego czyni, odnosi się do epoki
konsystowania w granicach Rzplitej „wojsk auxyliar-
nych”, które zachowując się neutralnie wobec toczących
się podówczas między Sasami a konfederacyą tarno-
grodzką walk, były jednocześnie dotkliwym dla ludności
ciężarem. Podnoszono zewsząd skargi na „nieznośne ex-
akcye i aggrawacye wojsk auxyliarnych Carskich J. K.
Mości”. Lauda ówczesne sejmików wojewódzkich pełne
są utyskiwań na gwałty, na ciężary kontrybucyjne, na-
kładane podczas przemarszów (marches et remarches)
wojsk rossyjskich na ludność miejscową. Ogólna siła
wojsk tych wynosiła 40 tysięcy żołnierza. W Wielko-
polsce konsystował jenerał Matiuszkin, z kwaterą w
Skwierzynie, podkomendnym jego był pułkownik Cam-
penhauzen. W Lesznie kwaterował Szeremetiew, na
Żuławach generał porucznik Dołgoruki, następnie Rep-
nin i pułkownik Jakowlew, na Litwie brygadyer Roop,
w Małopolsce generał Bauer i wielu innych ¹).
____________
1
) Jarochowski: Z czasów saskich, 93.

— 194 —
Do którego z tych dowódców zwrócił się Unrug? —
niewiadomo. Prawdopodobnie że do generała Wejde,
który właśnie, w początkowych miesiącach 1717 roku,
wróciwszy z Meklemburgii, zatrzymał się w Wielko-
polsce.
Pod osłoną tej protekcyi przybył Unrug do Kościań-
skiego grodu i tu, w zastosowaniu się do rezultatów
odbytej z patronami konferencji, 14 Lutego 1717 r., po
szczegółowem opisaniu stanu sprawy, zadyktował prze-
ciw swemu delatorowi p r o t e s t a c y ą , w której, mając
na uwadze że Andrzej Potocki ośmielił się, godząc na ży-
cie i honor protestującego, wystąpić przed Trybunał ze
skargą o bluźnierstwo, z powodu pewnego manuskryptu,
obejmującego wyciągi z rozmaitych autorów, i obwinić
go o poganizm i należenie do niewiadomo już jakiej se-
kty i wystawić go na nienawiść całej społeczności pol-
skiej, godzić na jego sławę i zarzucić mu wykroczenie
przeciw Majestatowi Boskiemu, a nieznając zupełnie
francuskiego języka, poważył się, głównie co do punktu
odnoszącego się do p r a w d y z b a w i e n n e j , w złej
wierze, w fałszywy i niezgodny z duchem oryginału spo-
sób, wytłomaczyć Trybunałowi znaczenie tychże słów,
o całe niebo różniących się od istotnego ich znaczenia,
dlatego, protestujący zastrzega sobie akcyą przeciw de-
latorowi z żądaniem restytucyi i pociągnięcia Potockie-
go do odpowiedzialności, za tak niegodziwy zamach na
życie, honor i majątek skazanego.
Niezależnie od tej protestacyi, ułożył Unrug dodat-
kowe do poprzedniej swojej informacyi objaśnienie sta-
nu sprawy dla patronów, a podawszy istotny przekład
łaciński inkryminowanego ustępu, w słowach: Veritas
salutaris ideone descendit de Coelo, at sit habitantibus
Globi Nostri occasio perpetua erroris, belli, odii et divi-
sionis, tak nadmienił:
„Nie trzeba tu tedy żadnych exageracyj i explikacyj,
bo i siedmioletni żaczek snadno pojąć może i zrozumieć,
że między słówkiem: ideone, a słówkiem ideo jest taka

— 195 —
differencya, jako ziemia od nieba, albo białe od czarnego,
co innego vocula positiva, seu definitiva, a co inszego
interrogativa”.
Zacytował w całości refleksye autora dwutygodnika
nad art. IV traktatu Ryświckiego i tak zakończył:
„Z całego tego dyskursu każdy osądzić może, jeżeli i
ten autor jest dobrym chrześcijaninem, albo nie i jeżeli
co nieprzyzwoitego, albo Majestat Boski obrażającego,
napisał. Skruszonem tedy sercem chrześcijańskiem po-
dziękowawszy Bogu Zastępów, że mi pokazał drogę i
podał sposób tak oczywisty i fundamentalny do odzy-
skania honoru, życia i majątku, Jego Przenajświętszy
Majestat błagając, i dalej ufam, że mnie z tej tak cięż-
kiej wyrwie toni Wszechmocność Jego”.
Aby jednak przedstawić Trybunałowi dowód, że „w
tym suplemencie, słowa z francuskiego, należycie in suo
sensu na łaciński język przetłómaczone”, dołączył Un-
rug do swej informacyi świadectwo pewnego „wielkiej
godności i poczciwości męża” tej osnowy:
„Daję to świadectwo, że extrakt słów z dyurnału
po francusku o prawdzie zbawiennej wydrukowanego,
przepisany w manuskrypt JM. Pana Zygmunta Unruga
i z niego po łacinie przetłomaczony, n i e d o b r z e b y ł
w y t ł ó m a c z o n y , bo nie tylko z sensu tych samych
słów po francusku wydrukowanych, ale z całego con-
textu refleksyi o artykule czwartym traktatu Ryświckie-
go inaczej niepodobna tłómaczyć tego, tylko takiemi z
interrogacyą słowy: Veritas salutaris ideone descendit
de Coelo, ut sit habitantibus Globi nostri occasio perpe-
tua erroris, belli, odii, et divisionis? na co się podpisuję,
d. 20 lutego 1717 (nomen, sigillum)”.
Na tę atestacją napisał magnus juris peritus et pra-
cticus w liście do „pewnego przyjaciela” te słowa:
„Ta interpretacya Veritatis salutaris zbawiła JM.
Pana Unruga, że dekret Trybunalski convictionis, na-
dzieja w Bogu, będzie odmieniony”.
Plenipotencyą dla patronów („wiary katolickiej rzym-

— 196 —
skiej”) zeznał Unrug w grodzie kościańskim, a przy-
gotowawszy wszystkie materyały do obrony, wyprawił
przyjaciół swych do Piotrkowa, „przyczem napisał jesz-
cze sam do niektórych deputatów znajomych, przy re-
komendacyach różnych wielkich ludzi, tak z województw
wielkopolskich, jako i z Warszawy” listy zalecające
swoję sprawę łaskawości opiekunów, których znalazł
pomiędzy deputatami Trybunalskimi.
Do jednego z owych deputatów napisał Unrug mię-
dzy innemi:
„Ponieważ teraz w rękach Twoich los mój, nie mogę
sobie przy łasce wszechmogącego Boga, w którego ręku
są serca sędziów, inaczej obiecywać, tylko, że musi być
pod takim sprawiedliwości administratorem — pożąda-
na i dobra. Nie rozwodzę się tu relacyą, jako zawziętość
i apetyt przeciwnej strony, etiam cum illusione et post-
positione Godnych i Wielkich Senatorów, z dnia na dzień
coraz więcej wzmaga się, bo o tym wszystkim przyja-
ciele moi ustną dadzą WPanu informacyą, mnie nic nie
pozostaje, tylko nieszczęśliwą, i mogę bezpiecznie mówić,
w Chrześcijaństwie (pensatis probe quibusvis circum-
stantiis) nigdy nie słyszaną tę sprawę moję, jako naj-
pokorniejszą submissyą zalecić łasce i protekcyi WPana
Dobr., którą, kiedy pro justitia wykierujesz i przywró-
cisz do życia w proch startego sługę, uważ Dobrodzieju,
co za zasługa przed Bogiem! co za sława u świata, i co
za wdzięczność tkwić będzie w sercu mojem, którą poka-
zać w rzeczywistości, gdybym nie miał mieć okazyi, przy-
najmniej niech plenissimo kultu żyję i — umieram”.
Tak stała sprawa w początkach roku 1717, gdy nagle
otrzymał Unrug z Piotrkowa wiadomość, że skarga o
restytucyą, z powodu nowo wykrytych dokumentów,
tym razem jeszcze do osądzenia nie przyjdzie, „bo to
jest actus personalis, przy której sprawie aktor być in
persona sita powinien, a WPanu nie byłoby bezpiecznie
samemu stawać. A do tego JWP. Potockiego niemasz,
wiemy pewnie, żeby się dał wzdać”.

— 197 —
Uradzono tedy, aby czekać ze sprawą do przyszłego
Trybunału, gdyż przy innym komplecie deputatów może
rzeczy lepszy przyjmą obrót.
Odwlekła się zatem sprawa, ku najwyższemu roz-
goryczeniu skazanego, do nieokreślonego terminu.
Tymczasem jednak, chcąc należycie objaśnić opinią
całego społeczeństwa polskiego o całym dotychczaso-
wym przebiegu sprawy, umyślił Unrug w oddzielnej dru-
kowanej broszurze wyspowiadać się ze wszystkich ża-
lów, cierpień, uczuć i przekonań religijnych i etycznych
i stanąć z tak obnażonem sercem nietylko przed Try-
bunałem, który miał na nowo sprawę jego sądzić, lecz
przed trybunałem opinii swoich współziomków.
XXXII. „Relacya dyskretna”.
Memoryał Unruga. — Rzewne wynurzenia. — Mniemany ateusz. —
Punkta do obrony. — Un honnét homme. — Molinos i d’Oviedo.
— Sendschreiben.

R
ELACYA dyskretna, żałosnej i nieszczęśliwej spra-
wy Jegomości Pana Zygmunta Unruga, Starości-
ca wałeckiego, wyszła z druku w r. 1717, bez wska-
zania miejsca jej wydania.
Jestto memoryał obszerny, dziś już niezmiernie rzad-
ki, gdyż i najbogatsze księgozbiory go nie posiadają.
Nieprzyjaciele Unruga postarali się, aby ów głos spo-
wiedzi publicznej człowieka nieszczęśliwego nie dostąpił
szerokiego rozgłosu i nie przejednał podnieconej opinii
na korzyść ofiary. Niszczyli też egzemplarze Relacyi z
zaciętością, tłumiąc ów okrzyk rozpaczy człowieka, wzy-
wającego cały naród na świadectwo swej niewinności.
Jako dokument literacki, stanowi Relacya Unruga jeden
z piękniejszych wzorów bogactwa języka i siły przeko-
nywających argumentów. Rzadko kiedy krzywda ludzka
i wzruszająca do głębi rozpacz potępionego przez sądy i
społeczność człowieka, broniły się tak wymownym pro-
testem, tak doniosłym w następstwach swoich okrzykiem
oburzenia przeciw owej hydrze złości i nikczemności

— 199 —
uosobionej w postaci prześladowców; rzadko kiedy bez-
silna w osamotnieniu swem i bezwładności ofiara prze-
sądów i ducha czasu zdobywała się na tyle zasobów
energii w dobijaniu się zwycięstwa dla pokrzywdzonych
praw ludzkości, ile właśnie w owym głosie niedoli, wy-
rażonym słowami pełnemi prostoty i rzewności, w któ-
rym odbija się jak w zwierciedle dusza Zygmunta Un-
ruga. Niepospolite zalety umysłu, erudycja wykracza-
jąca poza zakres powszedniości, bogactwo języka, siła
wymowy, dosadność przykładów zaczerpniętych z histo-
ryi, gorąca miłość do kraju, wszystko to kojarzy się
harmonijnie na kartach memoryału Unruga, jednając
sympatyą czytelnika dla losu nieszczęśliwej ofiary. Nie-
zależnie od interesu, jaki budzi w odniesieniu do spra-
wy, Relacya jest pomnikiem literackim i historycznym
pierwszorzędnej doniosłości, zasługującym na figuro-
wanie w rzędzie najpiękniejszych zabytków literatury
polskiej, z epoki, gdy już zewnętrzna językowa szata,
pod wpływem skażonych wzorów makaronicznych doby
jezuickiej XVII wieku, psuć się i więdnąć zaczynała.
Nie będzie też ze szkodą dla przedmiotu naszego opo-
wiadania, jeśli powtórzymy tu w obszerniejszym zakre-
sie ważniejsze z owego dokumentu obrończego ustępy.
W rodzaju inwokacyi pomieszczone jest pod tytułem
zdanie łacińskie:
„Jeżeli łaskawość Twoja, dobrotliwy Boże, da mi w
tem życiu spokój sumienia, władzę nad namiętnościami i
przywiązanie względem mnie samego i najdroższych dla
mnie osób, samego Krezusa będę mógł nazwać biednym.
Oto wszystko, co jest przedmiotem mych najumiarko-
wańszych wymagań, wszystko, co śmiałbym w księdze
szczęścia zapisać, w czem żadnej miary, ani granic dla
Prawicy Twej nie zakreślam: co tylko Mądrość Twoja
uzna za stosowne, niech czyni ze mną (wszystko), co
tylko ze mną stać się może; Niech się dzieje wola Twoja”.
„Si in conscientia pacem, in affectus imperium, erga
me ipsum et charissimos meos, pietatem, mihi, o bone

— 200 —
Deus, benignitas Tua in hac vita dederit, Croesum ip-
sum miserum dici potero. Haec eorum summa est, quae
modestissimae meae ambitioni in votis sunt, quaeque
hic in felicitatis album adscribere ausim, in quibus
nullam Dextrae Tuae modum aut limitem pono: quic-
quid Sapientiae Tuae beneplacito visum fuerit, de me
facito, de me quicquid fiat; Fiat voluntas Tua”.
Jako motto zaś poprzedzają Relacyą zdania Seneki:
„Źle mówią o tobie ludzie: lecz mówią to ludzie źli.
Oburzałoby to mię, gdyby mówili to o mnie: M. Cato,
Laelius, Sapiens, drugi Cato, dwaj Scypijonowie, lub
też inni zacni mężowie. W obecnym wypadku, sam fakt
niepodobania się złym ludziom — znaczy tyle, co po-
chwały ze strony ludzi dobrze myślących. Nie może
mieć żadnej wagi zdanie, gdy potępia ten, kto sam go-
dzien potępienia. Oburzałoby to mię, gdyby czynili to
rozmyślnie. Oni mówią to nie o mnie, lecz o sobie. Nie
umieją dobrze mówić (o ludziach), postępują względem
mnie nie tak, jak na to zasługuję, lecz jak (postępują)
zwykle. Seneca.
„Podobnie jak tyle rzek, taka massa spadłych z góry
deszczów i tyle źródeł podziemnych nie są w stanie na-
sycić morza, a nawet nie zmniejszają jego żarłoczności;
tak również wypadek nieszczęśliwy nie zmienia ducha
mężnego człowieka i pozostaje on w zwykłym swym
stanie, a cokolwiekbądź się dzieje, obraca to ku zwięk-
szeniu swej wytrwałości. Jest on bowiem wyższy nad
wszelkie wrogie czyny: Co większa, nie czuje ich, a zwy-
cięża i wogóle ze spokojem i łagodnością odpiera napa-
dy. Wszelkie przeciwności uważa za próby” ¹).
____________
¹) „Male de te loquuntur homines; sed mali. Moverer si de me
Marcus Cato, si Laelius Sapiens, si alter Cato, si duo Scipiones aut
alii Viri probi ista loquerentur. Nunc malis displicere, laudari est.
Non potest ullum auctoritatem habere sententia, ubi qui damnan-
dus est damnat: Moverer si judicio hoc facerent. Non de me loqvun-
tur, sed de se; Bene nesciunt loqui, faciunt non quod mereor, sed
quod solent”. Seneca.

— 201 —
„Ten jest powszechnie wzięty u Narodów zwyczaj
— brzmią wstępne słowa Relacyi — i ciężkiemi nie-
szczęśliwościami ogarnionym zostawiona jedyna conso-
lacya: płakać i protestować każdemu wolno. (Flere et
protestari cuivis licet). Gdybym głębokiego filozofa i
wyśmienitego oratora chciał, albo raczej mógł na się
wziąć ciężar, miałbym dostateczne pole, o płaczu siłę
podyskurować, wywodząc i przykładami próbując, co za
natura i dystynkcya jego, jakie motywy, zkąd pochodzi,
kto? jako? kiedy? i o co płakał, i co za skutki jego? Nie
bawiąc się jednak temi niepotrzebnemi amplifikacyami,
które zwyczajnie tylko nadętość słów, mówcom rzeczy
zdobiącym służącą w sobie zawierają, przytaczam słowa
wielkiego w kościele Bożym Doktora: Prośby i łzy zwy-
ciężają niepokonanego, krępują wszechpotężnego. (Pre-
ces et lachrymae vincunt invincibilem, ligantque omni-
potentem).
„Nie wiem, czy kto taki znaleźć się może, któryby
większe odemnie miał, albo mógł mieć do płaczu i pro-
testacyi przyczyny. Są wiadome światu, osobliwie Pol-
skiemu, jednym ku radości, drugim ku smutkowi; nie-
którym ku approbacyi, ku przerażeniu większej części,
ku podziwowi wszystkim, chętnym i niechętnym, jako
komu namiętności, lub powzięta z góry, źle, albo dob-
rze, opinia każe.
„Już to drugi rok dochodzi, że płacząc w ciężkich
utyskach, tam i sam po świecie się tułam, bez naj-
mniejszej, a przynajmniej prawdziwej u ludzi pomocy,
bo tylko w próżnych słowiech consolacyi, tak, że smut-
nem doświadczeniem się przekonywam, co to jest świat,
____________
„Quemadmodum tot amnes, tantorum superne dejectorum Im-
brium, tanta mediterraneorum vis fontium non mutant saporem ma-
ris, nec remittunt quidem: Ita adversarum impetus rerum viri fortis
non vertit animum; manet in statu et quicquid evenit, in suum colo-
rem trahit: Est enim omnibus externis potentior; Mec hoc dico, non
sentit illa sed vincit et alioquin quietus placidusque contra incur-
rentia attollitur. Omnia adversa exercitationes putat. Idem”.

— 202 —
i w nim charakter prawdziwego przyjaciela. Nie mogę
jeszcze znaleźć takowych (chyba, że się na księżycu spo-
tykają), ktorymbym mógł applikować: Probat amicos
adversitas, albo per amicos sublevantur adversa (przez
przyjaciół znoszą się przeciwności), owszem, nie mając
w tym świecie żadnej inszej pociechy, tylko własne
świadectwo dobrego sumienia i podpory żadnej, tylko
niewinność moję, widzę, że się sprawdza owego krytyka
o przyjacielu definicya: Przyjaciele, dający dowody ob-
rony uczciwości w przeciwnościach, wtenczas gdy sta-
łość na ostatni plan ustępuje, bardzo są podobni do
czarnych łabędzi i białych kruków, których nigdzie zna-
leźć nie można.
I niemasz nic pewniejszego, tylko, że wszystkiemi
niezbędnemi zaletami udarowany przyjaciel jest najczy-
stszym niebytem (purissimum Non Ens), bo teraz jeden
dla drugiego co czyni, niepodobna aby się nie miał jakiś-
kolwiek fizyczny lub moralny mieszać interes, którą oczy-
wistą prawdą, tuszę, nikogo nie urażę, bo od słońca
południowego jest jaśniejszą (luce meridiano clarior).
Jeżeli mię zaś przyjaciel jaki, krewny, albo koligat, przez
dowód prawdziwy, takowej bez excepcyi przyjaźni o prze-
ciwnem konwinkować będzie, tedy tysiącznie przepro-
sić-em gotów et palinodiam canere.
„Największy łez i modlitw skutek, w nieskończonem
miłosierdziu Boskiem doznałem i po dziś dzień doznawam,
w którego oczach znalazłem łaskę, że uznany zostałem
za godnego, aby na mnie doświadczono, ile natura ludz-
ka znieść może (quantum humana natura posset pati),
i którego Przedwieczna i Najświętsza przezorność, do
wyznaczenia losu każdemu zacnemu człowiekowi, i mnie
losem takim obdarzył, a abym z nim stanął do zapasów
i walczył (cum qua exercear et collucter). Jego mnie
Przenajświętsza łaska trzyma, że cierpliwości i jedynej
ufności w Nim tarczą uzbrojony, prześladowania i po-
ciski losu znoszę, i co jest właściwem mężowi prawemu,
klęski i postrachy pod jarzmo zginam. Jego Ojcowskiej,

— 203 —
przedwiecznej Opatrzności ufam, że spokojniejszem przy
cierpliwości powróci szczęście (transquillor redibit post
patientiam fortuna). Jemu wszystko oddałem i dalej od-
daję, bo jeszcze żadnego, szczerze w nim ufność pokła-
dającego, nie opuścił. On jest Panem, który wszystko
uczyni, tak a nie inaczej wierzę, lubo ludzie niektórzy
nie tak mieć chcą, owszem, koniecznie mnie ateuszem
malgré moi (ignoscatur gallicismo) ogłaszają i sprośną
tę potwarz na mnie wszędzie dlatego rozsiewają i coraz
to więcej przydawają, aby mi odjąć wszelkie sposoby
wydźwignienia się z ciężkiego tego upadku i odzyskania
honoru, życia i majątku, a tem samem, wywikłania się z
tej nieprzystojnie na mnie zarzuconej siatki, którą jed-
nak, choć nader przykrą gorżkość, strawić muszę, mści-
cielowi i znawcy serc, Bogu, zemstę zostawiwszy; lubo
świat temu prawie wierzyć nie może, żebym takiej w
Nim wiary, przeciw szalejącym przeciw mnie burzom
(contra exaestuantes procellas), takiej cierpliwości
miał być practicus, którą uprawiając, nauczyłem się
w pismach wielkiego także w kościele Bożym Doktora
tej prawdziwej wszystkim prześladowania cierpiącym
służącej reguły: należy z ł e n i e c z y n i ć , l e c z z n o -
s i ć , a co z tego wynika, d o b r z e c z y n i ć i dobrego
ztąd n i e o c z e k i w a ć . Ten ci jest między innemi pra-
wdziwego chrześcijanina charakter; którym, że jestem,
condicya moja teraźniejsza oczywiście świadczy. Argu-
mentów à contrario nie formuję, gdyż każdemu sumie-
nie dostatecznym argumentem; z owoców bowiem się
poznajemy.
„Już o płaczu nad intencyą moją dosyć namieniwszy,
trzebaby o protestacyi pomówić, do której, mógłbym
mieć najdoskonalsze pole i materyą, gdybym baczył, żeby
jej mógł być jakikolwiek skutek, ile że i w najniespra-
wiedliwszych sprawach tego zażywają sposobu. Zaczem,
nie wchodząc w obszerne te okoliczności, obawiając się
przy tym, abym prawdą nie uraził, niech mi wystarczy
protestacya przed Bogiem. Niech On będzie Sędzią i mści-

— 204 —
cielem, luboć dla następujących potem okoliczności, jako
niżej się okaże, protestacyą przed aktami grodzkimi,
kościańskimi, z porady ludzi godnych, zanieść musiałem.
„Niech przytem, suplikuję, nikt o mnie nie ma tego
porozumienia, jakobym z prezumpcyi, albo pychy, rela-
cyą tę na świat wydawał. Kto mnie zaznał, wie bardzo
dobrze, żem nie jest ten człowiek, który chce być wi-
dzianym (qui vult videri). Obszedłbym się, widzi Bóg,
bez tej kosztownej nader i przykrości pełnej ambicyi,
lecz na perswazyą siły przyjaciół, katolików rzymskich
i samych nawet godnych prałatów, koniecznością zmu-
szony, rezolwowaćem się na to musiał, dla tej szcze-
gólnej przyczyny, aby tym, którzy bardzo dziwne z oka-
zyi tego mego nieszczęścia o mnie powzięli opinią, i, ja-
kom wyżej namienił, za a t e u s z a i b l u ź n i e r c ę ko-
niecznie mnie mieć chcą, oczywistą się stała niewinność
moja; niemniej tym, którzy w i e d z ą w i ę c e j , n i ż
w i e r z ą i drugim, którzy w i ę c e j w i e r z ą n i ż w i e -
d z ą . A ponieważ przez rozgłos publiczny taż sprawa
moja już dostatecznie (przynajmniej powierzchownie)
każdemu jest wiadomą, tedy mnie toż samo uwalnia, że
tu dopiero wszystkich okoliczności jej, i potajemnych oso-
bliwie intryg, których prawdziwym wywodem wielubym
urazić musiał, dla czego tak źle wypadła, wyrazić mi
nie potrzeba. Daję w tym poniekąd dyskrecyi mojej
dowód, że nie chcę nieprzyjaciół i prześladowców moich
publikować i światu ich na ohydę podawać. Zostawuję
ich Boskiej zemście. Ten najlepiej będzie wiedział czas
i sposób, jako im wynagrodzić. Druga racya jest ta, że
uważając tak delikatną materyą, która pod cenzurę całe-
go idzie świata, baczę bardzo dobrze do siebie, żem jej
jest impar, nie mając potrzebnych przymiotów do wyra-
żenia należycie wszystkich w należytej, formie okolicz-
ności, będąc tyle nieszczęśliwym, żem ani do szkół za-
wołanych, ani do kancelaryi jakiejkolwiek nie chodził, a
do tego, że i najdoskonalszym geniuszom zwy c z a j -
nie trafia się owo: słowa niewinnemu znaleźć trudno

— 205 —
i bywa u nich milczenie najdoskonalszem remedium
krzywd, skuteczniejszem od wymowy, bo nie masz nic
cięższego, jako własnej sprawie i niewinności być obroń-
cą, dla ostrożności, którą każdy obserwować powinien.
Trudno tam o subtelne wysokich konceptów inwersye,
racyami tylko, które naturalna prostota bez owych na-
uką wyrobionych słów igrzysk, z łagodności serca dyk-
tuje, kontentować się trzeba, a zatem tym snadniejszą
u publiczności zyskać można względność, o którą prze-
dewszystkiem jako najpokorniej upraszam. Trzecia ra-
cya jest ta, że nie mogę autentyczniejszej dać informa-
cyi, jako przez niektóre skrypta, listy, extrakty, które
się w tej materyi pisały i które według możności swoim
porządkiem przytaczać tu będę, i to tylko najpotrzeb-
niejsze, bo do wszystkichby ani tom wystarczył i mogły-
by nudę sprawić. Okaże się jednak i z tego, co się tu
przytoczy dostatecznie, jako co z czego poszło, i jeże-
lim albo nieuważnie, albo ospale, albo w pośpiechu i nie-
ostrożnie, krótko, jeżelim sobie nienależycie w czemkol-
wiek postąpił, niewinnością osobliwie będąc uzbrojony.
Ale że ta zwyczajnie w tym świecie ulega, muszę i tu
sobie uważyć: Sic erat in votis, a w miłosierdziu bos-
kiem tę sobie zakładać nadzieję, że jako częstokroć na
niejednakowe sposoby rzeczy bywają poniżone i wynie-
sione, tak że i mnie wyrwie z tej czarnej ciężkiego upadku
przepaści. Nadewszystko zaś, ponieważ uroczyście i
więcej niż uroczyście wymawiam sobie i tysiąckrotnie
protestuję, że najmniejszej nie mam intencyi w czem-
kolwiek Prześwietny Trybunał, podporę (fulcrum) wol-
ności mojej, urazić, pod prawem szlachcicem będąc
i trochę się na nim znając, wiem bardzo dobrze, jak
najświetniejsze to siedlisko i wykonawcę praw ojczy-
stych szanować, które najgłębszą czcią poważam i wiel-
bię, wiedząc bardzo dobrze, że żadną zguby mojej nie
jest przyczyną, gdyż n a n i k c z e m n ą d e l a c y ą i
z ł e w y t ł ó m a c z e n i e s t r o n y , we d ł u g t e g o
c o b y ł o p r z e d s t a w i o n e m , sądzić musiało. Kiedy

— 206 —
tedy ex noviter repertis documentis ujawni się oczywi-
sta niewinność moja, tedy, po Bogu, w tymże Prze-
świetnym Sądzie nieomylną pokładam ufność, że mnie
znowu garnącego się pod skrzydła świętej sprawiedli-
wości, której jest administratorem, przywróci do po-
przedniego stanu”.
Po przedstawieniu przebiegu całej sprawy, począw-
szy od laudum sejmiku średzkiego, z 3 Maja 1715, aż
do protestacyi zaniesionej do grodu kościańskiego, po
odnalezieniu książki, z której wiadomy ustęp był wy-
pisany, co już wszystko w poprzednich rozdziałach wy-
łuszczonem zostało, przystępuje Unrug do ostatecznych
wniosków i tak przemawia:
„W tych tedy terminach Chrześcijaninie, jest po dziś
dzień ta nieszczęśliwa sprawa moja, której wywodem
mógłbym być obszerniejszym, gdyby kondycya moja te-
raźniejsza nie potrzebowała m o d e s t y ą bardziej, ani-
żeli a f e k t a m i , choć bardzo słusznymi, nadrabiać.
Luboć rozumiem, że i to, com napisał, do najzupełniejszej
informacyi każdemu wystarczyć może. Listu zaś, albo
skryptu nie masz, tuszę, żadnego niepotrzebnie przyto-
czonego, bo uwaga każdego przeniknąć może racye róż-
ne, zawierające w sobie, dlaczego ten i ów jest położony.
Ze wszystkiego zaś tego, mogą między innemi te być pod-
niesionemi, jakoby per recapitulationem vel synopsin:”
W tem miejscu Unrug podaje szereg kwestyj praw-
nych i moralnych nadzwyczaj zasadnych, które (z zamia-
ną wyrazu „jeżeli” na odpowiedniejsze duchowi nowo-
czesnego języka wyrażenie), w całości przytaczamy:
„Jestżem ateistą albo bluźniercą? Was, Mości Pano-
wie wiary rzymsko-katolickiej, którzyście mnie zaznali,
którzyście ze mną po kilka niedziel i po kilka miesięcy
po drogach, funkcyach publicznych, posiedzeniach pry-
watnych, różnie konwersowali; was, mówię, na sumie-
nie wasze na świadectwo przed Bogiem i światem wzy-
wam, jeżeliście też kiedykolwiek postępek jaki a t e u -
s z a denotujący po mnie postrzegli? i kto z was bez

— 207 —
grzechu, niech we mnie rzuci kamieniem. Chyba, że
wszyscy d y s s y d e n c i , dlatego, że się w niektórych
artykułach wiary nie zgadzają, za bluźnierców poczy-
tani być mają, tedyć w tem znaczeniu i ja nim być muszę,
moje zaś nieszczęście, że za wszystkich cierpię.
„Czyż należała ta sprawa do Trybunału, a nie wprzód
do sądu d u c h o w n e g o ?
„Czy według praw publicznych nie należała ta spra-
wa do s e j m u ?
„Czyż prawa publiczne, a zwłaszcza konstytucye z
lat 1627 i 1638 i tak solenne generalne stanów Rzplitej
konfederacye nie zostały zgwałconemi?
„Czy powaga biskupia i jurysdykcya kościelna, mię-
dzy inszemi per Concilium Trydenckie stwierdzona,
nie została zgwałconą?
„Czy postąpiono sobie w duchu laudum średzkiego?
„Czyż kler, osobliwie biskup w dyecezyi swojej znie-
ważony, nie powinien się ująć o zdeptany honor?
„Czy od Kościoła wyklęty, może mieć w forum pub-
licznem prawo stawania?
„Czy dekret między powodem przez Kościół wyklę-
tym i innym pozwanym może być ferowany? albo z po-
wodu złej informacyi i fałszywego wytłómaczenia fero-
wany, czyż nie może być o d m i e n i o n y ?
„Czyż nie pośpiesznie w tak ważnej sprawie sobie
postąpiono, czasu należytego do obrony nie pozwoli-
wszy?
„Czyż pozwany, stosownie do praktyki powszechnie
w sądach w tego rodzaju praktyki ustalonej, nie był
bliższym do wykonania przysięgi? jako przykład J. M.
P. Gorzeńskiego, wojskiego poznańskiego, informuje.
„Czy człowiek na drugiego myśli przysiądz może?
„Czyż człowiek drugiego skrupulizującego grzechy
na duszę swoję brać może?
„Czyż o krzywoprzysięstwo nie mogą być mandaty
na sejm wydane?
„Czyż od Sądu ź l e poinformowanego nie może ska-

— 208 —
zany apellować do tegoż sądu, l e p i e j poinformować
się mogącego?
„Czyż skazany, sam, przez pełnomocników nie może
działać de noviter repertis documentis, ile kiedy na to
przysiądz może, że circa agitationem sprawy nie były,
dopiero potem znalezione, w czem, tuszę, Prześwietny
Trybunał żadnego nie będzie miał skrupułu, aby z ta-
kowego aktoratu nie miał sądzić, bo jeżeli mnie nie-
obecnego, nie wysłuchanego, nie badanego, na podsta-
wie plenipotencji jeneralnej na Patronów zeznanej osą-
dzono, czemuż tym sposobem i teraz znowu sprawa ta
sądzić się nie ma? Czyż podówczas nie był actus perso-
nalis? A terazże, czemu ma być? Nie jest ten civiliter
mortuus, któremu środki i sposoby do odcięcia zosta-
wione; jakim sposobem kto zgubiony, takimże znowu
może być salwowany?
„Czyż na ostatku słusznie, aby obywatel, przez Rzpli-
tą, bez winy, tym sposobem był z łona Matki przez współ-
obywateli wyrzucony?
„Czyż prawa publiczne nie powinne bronić tak dobrze
szlachcica polskiego, jako mieszczanina lubelskiego?
„Czyż to sejm (w wypadku żeby Trybunał rzeczy
odmienić nie miał), jednym słowem na podstawie praw
wyraźnych przywrócić nie może?
„Kto większy ma przed Bogiem i światem wstyd i
hańbę? czy niewinnie k o n d e m n o w a n y , czy z po-
wodu nieposłuszeństwa przez Kościół w y k l ę t y ?
„Czy dla Jezusa (proptem Jesum), czy dla kieszeni
(propter esum), powód tak był żarliwym?
„Nakoniec do położonych tych kwestyj, co się tyczy
powoda, jeszcze obracam pytanie:
„Gdyby ów Jeg. był tej substancji co ja, a ja tej, co
J. M. Pan, czy byłaby go poruszyła żarliwość i ujęcie
się (jako płaszczyk ten teraz mieć chce) o chwałę Bożą
i czy byłby mnie J. M. Pan pozywał?
„Albo gdyby J. M. Panu teraz dany był wybór, aby
sobie z dwojga obrał, albo głowę, albo substancyą moję?

— 209 —
obaczylibyśmy wnet, coby przeważało, czy chwała Boża,
czy dukaty, talary i tymfy. Jestem pewien, żeby mi się
w tej sprawie nie trzeba kłopotać o g ł o w ę , i ow-
szem by ich J. M. Pan, gdyby można, przydał jeszcze
ze cztery (byle on miał s u b s t a n c y ą ) , aby hydrę ze
mnie zrobił, luboć i tak większe jeszcze monstrum ze
mnie przed światem ufabrykować chciał.
„Albo, żeby J. M. Pan był sobie podobne, jako ja, z
ciekawości notata napisał (jakoż, siła jest takich z Ich
Mość Panów katolików, którzy gorsze daleko mają), a
był tak dobrej, jako ja substancyi, a ja, dyssydent, przy
szczuplejszej, tąż gorliwością, albo raczej intencyą, co
teraz jest J. M. Pan wiedziony, takowymże sposobem był
intentował proces? (bo jeżeli dyssydentowi koniecznie
ma być zbrodnią takowe konnotować wyciągi, dalekoż
bardziej katolikowi), pytam się, czy niebyłżeby mię
J. M. Pan za zuchwalstwo wprowadził na którykolwiek
czas do wieży? i grzywnami okrył? Pomacaj się tu ka-
żdy, ukąś się w język, spuść oczy na dół i wnijdź w su-
mienie swoje, a pamiętaj, że jest Bóg, skrutator serc i
że choć nie rychło, ale tym ciężej karze.
„Te tedy kwestye i sprawę przeciw mnie uformowa-
ną, w prostocie naturalnej, uważ, rozważ, rozstrząśnij
dobrze, a potem rozstrzygnij i decyduj sumieniem i
zdrowym rozumem swoim, bez stronności i namiętno-
ści, Ty osobliwie, cny Polaku, wzdaję się na twoję kon-
kluzyą, bo ja w tej materyi, gdzie o mnie idzie, nie
mogę być sędzią, powinienem słuchać i być w głębi du-
szy filozofem — sine conclusione.
„Uważam sobie codziennie prawie, naturalną miłości
pobudką ku Ojczyźnie wzruszony, dlaczego Bóg tak
ciężko i tak długo Polskę karze? bo niema rodzaju klęsk,
któryby Polskę nie trapił: wojna, mór, głód, ogień, miecz,
rabunki, uciski, szarańcze etc., a jeszcze końca nie wi-
dzimy! Aleć kto jest chrześcijaninem i jakąż takąż tylko
ma znajomość ogólną Pisma Św., tedyć mu nie trzeba
być mniej potrzebnie ciekawym badaczem w niedościg-

— 210 —
nionym labiryncie wyroków Boskich, których nieznając,
jednak rozumiemy. Wiemy bowiem, że dla niesprawie-
dliwości, niedotrzymania paktów i krzywoprzysięstw,
najbardziej zawsze Bóg Państwa karał, jakom już wy-
żej w liście moim do Sejmiku namienił. W czem nie
trudnoby mi tam ze świętej i powszechnej historyi siłę
przytoczyć przykładów, wystarczy teraz jeden tylko na-
mienić, ów zawołany z Pisma św. Gibeonitów, a z hi-
storyi Polskiej Długosza drugi, ów osobliwy, który dał
okazyą do tej uwagi:
Romulidae Cannas, ego Varnam clade notavi,
Discite mortales non temerare fidem.
Me nisi — jussissent rumpere foedus
Non ferret Scythicum Pannonis ora jugum.
„Pewnie, kiedy wszystkie okoliczności zważymy, nie
dyssydenci są okazyą tych nieustających nieszczęśliwo-
ści, i że ich dlatego trzeba wykorzenić, jako przed kilką
laty pewna konceptami kalendarzowemi zaprzątniona,
czy pomieszana głowa, mizernym niedorzecznie urojo-
nym koncepcikiem dowodzić, albo raczej zwodzić chcia-
ła, która jednak swoję odebrała replikę w pewnym skry-
pcie, pod tytułem listu szlachcica polskiego do konfi-
denta wydanym, w którym się każdy przejrzeć może ²).
Mnie wystarczy: że nie dotykają dusz szlachetnych i
ludzi obdarzonych zdrowym rozumem takowe baśnie,
owszem, takowymi bałamuctwami brzydzą się znawcy
praw ojczystych, uważając i w refleksyi mając owego
polityka axioma: persecutiones in fratres, ratione reli-
gionis tandem, deveniunt funestae. Wiemy natomiast,
że cna ta ojczyzna nasza, zaszczyt ongi Sarmackiego
rodu, bywała postrachem dumnych sąsiadów, zwycięz-
cą licznych nieprzyjaciół, zaszczytem całemu Chrześci-
jaństwu i przedmurzem od strasznego i szeroko jad swój
____________
²) Mowa tu o liście szlachcica polskiego do konfidenta o manife-
ście Sulistrowskiego przeciw Ludwikowi Pociejowi. Wilno, 1716.

— 211 —
wypuszczającego narodu pogańskiego, jako na ostatku,
rozprzestrzeniając granice swoje i wolności, bez nad-
użyć i swawoli w całości zachowując, wszystkim prawie
narodom napędzała strachu. A to wszystko dotąd, po-
kąd w porze swojej była pobożność, sprawiedliwość i
słuszność, o podejrzeniach nie wiedziano, córy jej —
rozterek nie znano, każdego bez różnicy wiary przy pocz-
ciwie nabytej fortunie spokojnego zachowywano prawa
i sancita, najdelikatniejsze intencye od wszelakich fał-
szów i złego tłómaczenia szczerze obserwowano, krótko:
p o k ą d Po l s k a , w d z i e ł a c h i z a c h owa n i u
k a ż d e m u p r aw s wo i c h , p r awd z i wą b y ł a
Po l s k ą .
„Jak prędko jednak, nie tak złośliwość losów, jak nie-
uważna zawziętość ludzka, wypędziły słuszność i spra-
wiedliwość, ucisk za gorliwość miano, opaczne o współ-
braciach porozumienia się wznieciły i ztąd nieszczęsne
a fatalne, każde państwo i Rzplitę gubiące swary się
urodziły: prawa najsolenniejsze przez złych i w afektach
niepomiarkowanych ludzi w niwecz się obróciły, jak
prędko, mówię, chciwość na zagarnięcie cudzego i prze-
ciwko Bogu, prawu i słuszności pochwycenie w swe
szpony zagęściła się; aliści zaraz, z zaszczytu — sro-
mota, z postrachu — tchórzowstwo, z honoru — hańba,
z zaszczytu — pośmiewisko, krótko: ze wszystkich ak-
cyj tylko szyderstwo i postpozycya i do tej, w której ją
podziś dzień już widzimy konającą prawie, wtrąconą,
nieszczęśliwości. Bo cóż sobie każdy pomyśleć powinien,
że jeżeli Bóg, o prawa albo pakta pogańskim narodom nie-
dotrzymane, tak surowo królestwa karał, dalekoż bar-
dziej cięższego gniewu i kaźni okazya ta być musi, k i e d y
się chrześcijanom, współobywatelom,
współbraciom, własnej krwi, kościom z
k o ś c i , j e d n e j ż e M a t k i s y n o m , t a k owe
g wa ł t y o d s wo i c h d z i e j ą !
„Przypominam sobie mimochodem, osobliwe z pew-
nego autora podobieństwo ginącej w dawnych czasach

— 212 —
dla wielkich niesprawiedliwości Rzeczpospolitej pewnej,
którą przyrównywa do ł o d z i p o w o l i t o n ą c e j ,
przez różne wielkie, pomierne i mniejsze kamienie, któ-
re w nią successive jeden po drugim rzucano, a ż n a
koniec od zbytniego ciężaru, którego
już znieść nie mogła, zatopiona, do dna
pójść musiała.
„Rozważaj każdy, ciężkie zagęszczonych nieprawości
kamienie, które Polskę topią, niezliczonaby się ich far-
rago pokazać mogła, a zaś tam j e s t i m o j e j c i ę ż -
kiej opresyi niepośledni i nie lekki kamy-
c z e k ! Może jednak wszystkie te topiące gniewu Bos-
kiego kamienie dobyć znowu miłosierdzie Jego, z tej
już dużo przeładowanej i do gruntu idącej nawy; kiedy
upokorzywszy się Jemu prawdziwie, szczerze wyznamy:
Peccavimus Domine! i kiedy Rzeczpospolita zawoła zno-
wu, i da w łonie swem miejsce tułającej się na wygnaniu
pobożności i świętej sprawiedliwości, oddając suum
cuique, uważając przytem, że: p o b o ż n o ś c i ą , p r a -
wo ś c i ą , s p r aw i e d l i wo ś c i ą i z g o d ą Pa ń -
s t w a s t o j ą , czego, jako prawdziwie kochający syn,
Ojczyźnie mojej nietylko serdecznie życzę, ale i według
krewkości, Boga mego o to wzywam.
„Gdybym się nie obawiał zastosowania owego de pro-
pria laude na się przysłowia, nie ciężkoby mi pokazać
i dowieść, że przecież godzien jestem miejsca między
ludźmi, których, francuskiego języka energia, tytułem:
honét homme, przed wszelkiemi innemi najdoskonalsze-
mi przymiotami kwalifikuje i przyozdabia, i, że będąc
non ignoti nominis szlachcicem, p r z e z c a ł e ż y c i e
moje byłem niezdolny hultajskiego jakie-
gokolwiek i nieprzystojnego postępku,
owszem-em zawsze z ludźmi równego ze
mną urodzenia, w tem, co szlachetnym
d u s z o m p r z y s t o i , p a r a g o n i z o w a ł , i żem się
przecież niebezużytecznym ciężarem zjawił, albo zkądsiś
wyrwał, mogą świadczyć różne, które mnie potykały ho-

— 213 —
nory i funkcye, bom prócz inszych, sekretniejszych,
raz był posłem do Cesarza Chrześcijańskiego, Józefa,
u któregom, przez całą godzinę, sam tylko, sekretną
miał audyencyą, który honor non cuivis datur. Tako-
wąż funkcyą miałem na sobie od Prześwietnych woje-
wództw Wielkopolskich, do Najjaśniejszego Króla J. M.
Polskiego w Ujazdowie, gdzie, po publicznej, takoż pri-
vatissime, przez godzinę miałem u samego Pana sekret-
ną audyencyą. Do króla szwedzkiego posłowałem publi-
co charactere ornatus dwa razy (do króla Pruskiego
trzy, do Prymasów dwa razy), do hetmanów koronnych
i litewskich byłem także in functionibus publicis etc. co
(protextor), bez pychy powiem, wyszczególniam (szcze-
gółuję) dlatego, aby było widocznem, ż e m p r z e c i e ż
w świecie nie był za opryszka, i czy mo-
żna, aby un honet homme był tym sposo-
b e m j a k o j a t r a k t o w a n y , bo na obronę swoję,
jednę jeszcze, a bardzo rzeczywistą, która mi w pisaniu
przypada, muszę przytoczyć okoliczność, że nawet w
samym Rzymie, kiedy się zjawi jakikolwiek A t e i s t a
a l b o b l u ź n i e r c a , tedy go wprzód n a p o m i n a j ą ,
i c z a s d o r e k o l l e k c y i d a j ą , a b y o d wo ł a ł ,
perswadują, do niehańbiącego zamknię-
c i a d a j ą , owo zgoła wszystkie stopnie, wedle poboż-
ności i sprawiedliwości, obserwują, i kiedy już wcale
nic pomóc przez długi czas nie chce, że u p o r c z y w i e
stawa, dopiero s ą d z ą i choć przy błędzie obstaje, zwy-
czajnie n a w i e c z n e w i ę z i e n i e k o n d e m n u j ą ,
jako mamy w zawołanym za czasów Innocentyusza XI
Papieża Molinosie niedawny przykład i świeższy jeszcze,
od roku około, w pewnym hiszpańskim biskupie (jeżeli
się nie mylę, d’Oviedo), którego do Rzymu przywie-
ziono, gdzie, aby błędy odwołał, pod strażą siedzi.
„A mnie, pytałże się kto, proszę? czy przyznawam,
żem ateusz, żem bluźnierca? czy aprobuję com notował?
czym to z ciekawości czynił? czy bronię sentencyj przy-
wiedzionych? czy to głowy mojej koncepta? czy obstaję

— 214 —
przy błędzie? Examinowałże mnie kto? danoż mi czas
do obrony? etc., etc. O, Boże wieczny i sprawiedliwy!
Ty, jeżeli nie tu, tedy na owym strasznym sądzie, do
którego apeluję, osądzisz tę sprawę, jeżeli tu już bez
ratunku uledz będę musiał, czym, rozumiem, nikogo nie
urażę, bo przy dobrem sumieniu, choć żałośnym umy-
słem, rzeczywistą prawdę ( t a chyba, nie j a , jako zwy-
czajnie bywa, urazić musi) piszę, cokolwiek serce słu-
sznie zranione dyktuje, coby mi czynić trudno, gdybym
był z liczby owych, którym ta służy aplikacya: omnae
magnum scelus aut timore, aut pudore natura perfudit
(każdą wielką zbrodnię albo strachem, albo wstydem
natura przejmuje). Ja zaś, z łaski Boskiej, wcale czuję
do siebie, że się z racyi intymowanej zbrodni, ani boję, a
daleko mniej wstydzę, owszem, chlubię się, że zawziętość
niektórych, na honor, życie, a najbardziej substancyą
moję chciwością powodowanych, godzi; a zaś tandem
może przyjść i na mnie ten pożądany, choć doczesnej
tylko szczęśliwości moment, że sobie będę mógł mówić:
non Semper Pluviae, Phoebus quandoque refulget, i, że
po tak wielkich burz srogich nawałnościach (quarum
tempestatum et ventorum przeciwko mnie Aeolis parcat
Deus), stanę nakoniec w porcie spokojnym zakończenia
pożądanego ciężkich trosk moich, kiedy przez niezwy-
ciężony statek i nieprzełamaną cierpliwość, przykre i
okropne fata będąc zwyciężone, ze zmęczenia opadną i
przychylniejsze oblicze ukażą, i dlatego, teraz przy uf-
ności w Bogu niewzruszenie obstaję i słucham owego,
na przyjaciela, z ciężkiemi nieszczęśliwościami się pasu-
jącego, wołającego konsolatora: Sustine, sustine, sustine
et vinces!
„Abym jako Chrześcijanin pokazał, co umie praw-
dziwa, na fundamencie niewinności spoczywająca i żad-
nym fałszywym omamieniem nie pomięszana, cierpli-
wość, w s p o m i n a m p r z e s z ł e , z a s t a n a w i a m
się nad teraźniejszem i myślę o przy-
szłem.

— 215 —
„Z ręki Boskiej, ta nieukrócona, sowicie wszystko
cierpliwemu nadgrodzić może, bez względu na ukąszenia
czyjejś nienawiści, boć w Jego najświętszych jest ręku;
poniżyć i znowu wywyższyć, żebrakiem uczynić i ubo-
gacić, zhańbić i honorem udarować, zasmucić i pocie-
szyć. On rani i znowu goi, zabija i ożywia, potrąca i na
nogi wystawia. A na ostatku, oboje z Ojcowskiej Jego
ręki Przenajświętszej przyjąć nam trzeba, itaque viven-
dum uti Superis visum; et humillima quaeque tutissi-
ma; bo zawsze być szczęśliwym, a nie ukąsić świato-
wych gorzkości, jest irritare calamitatem cum te felicem
vocas. Musi każdy człowiek w tym mizeryi pełnym
świecie doznać, jak zmienną jest fortuna, czego i ja nie-
poślednim jestem dowodem. Cóż jednak czynić? Musi-
my każdy dopełnić naznaczonej nam miarki; musimy
każdy brzemyszek swój (wprawdzie jednemu cięższy,
aniżeli drugiemu) włożony donieść ad metam i dopiero
w ostatnim owym i okropnym naturze życia naszego
terminie, złożyć i uważyć, że immitabilis est fatorum
lex, która, unicuique constituit modum vivendi adim-
plendum. Znaczną zaś każdemu nieszczęśliwemu, jako
teraz i mnie być może konsolacyą, owo: prosperus even-
tus tibi debetur, tristior fortunae imputatur. Przecież w
miłosierdziu Boskiem spero meliora, któż wie, czy czasu
swego nie będę mógł sobie wykrzyknąć: O Fortunae
vim! quae saepe facit ut ei de suis in nos injuriis gra-
tias habeamus, a tymczasem będę sobie rozważał owo:
Si vis esse felix, tace, crede, fer, patientiam habe, spera
et perge. Reliqua zaś — do woli Bożej, która najlepiej
potrafi kierować kroki każdego”.
Po przytoczeniu kilku pocieszających strof „wielkie-
go owego wieku naszego Marszałka, Stanisława Lubo-
mirskiego, którego ktoś justo titulo nie od rzeczy nazwał
Salomonem Polskim”, a które „każdy prześladowania
cierpiący in succum et sanguinem, jako owo exprymują,
vertere powinien”.

— 216 —
Suspirabis gemendo solatium Wzdychać będziesz i szukać
petes, pociechy,
Deplorabis effuso luctu, Użalać się będziesz, gdy za-
panuje żałoba,
Miserae sortis immanem con- Na straszny stan nieszczęs-
ditionem, nego losu,
Absit ut ea doleas, Nie ubolewaj nad tem,
Quae curare non debes Co nie jest w twej mocy—
Cave, Niech nie będzie przyczyną
Ne ob ea moereas, twej zgryzoty…
Quae contemni merentur, Co zasługuje na pogardę,
Vide ut pro iis non desperes, Strzeż się, abyś nie martwił
się o to,
Staraj się nie rozpaczać nad
tem,
In quibus spes tam fragilis Czego masz tak niepewną i
tam caduca, kruchą nadzieję,
Sed quomodo non dolebis? Lecz jakże nie ubolewać?

tak kończy Unrug swoję relacyą:


„Już tedy, rozumiem, czas zatrzymać w biegu pióro
moje, tusząc, że każdy i z tego co się tu wyraziło, do-
stateczną o tym niesłychanym procederze moim może
mieć informacyą. Po rozumnych, passyami nie obcią-
żonych i sumienie mających, jeżeli nie pomoc, przynaj-
mniej dalszą kompasyą chrześcijańską sobie obiecuję,
bo dobrze widzą i wiedzą, o co tu gra, że nie de religione,
sed regione, jako przyjaciel z Warszawy napisał. Ten ci
to tylko (na co około płotów chodzić?) kawałek chleba,
z błogosławieństwa boskiego poczciwie nabyty, w oczy
szczypie i apetyt wznieca. O tych zaś, z Ich MM. Panów
Racyonalistów, którzy tylko owo mają w głowie i uś-
ciech: J e s t a t e u s z , p i s a ł , b l u ź n i ł , t a k e m
słyszał, tak mi powiadano, nie godzi się
tak pisać, idzie o chwałę Bożą, słusznie
g o t o p o t k a ł o etc., o tych, mówię, przy nienaru-
szonem sumieniu mniej dbam, bo nie umieją nic inszego,

— 217 —
tylko: narravere fratres et nos narravimus omnes. Niech
im służy owa przypowieść, że mysteria Dei et fidei tak
do nich należą właśnie, jako auri et argenti massa ad
figulum. Co inszego bowiem sentencyeczkę z Tacyta,
albo wierszyk z Lucana recytować, a co inszego o Bogu,
wierze i kościele Bożym należycie dyskurować, czego
i ja w niezdolności mojej baczę się być incapacem i
w tych delikatnych bardzo materyach także się liczbie
figulorum (garncarzy) przypisuję.
„Jeżeliby się zaś kto temu dziwował, żem puncta
objectionis tu nie położył, aby się każdy tym lepiej infor-
mować mógł, tedy racyą tego jużem wyżej w mojej in-
formacyi wyraził; jeżeliby jednak koniecznie tego potrze-
bowano, aby je publikować, tedy i owszem, chętnie to
rad uczynię; (lubom już na punkta esencyonalne w tejże
informacyi, tuszę, dosyć wyczerpująco odpowiedział),
bo z nich ex majori parte dopiero najbardziej ujawni się
niewinność moja. Zawczasu jednak sobie jak najsolenniej
zastrzegam, aby mi to nie zaszkodziło, kiedy w replice w
wielu bardzo punktach, najgłupsze i pośmiewiska god-
ne pokazaćbym musiał brednie, osobliwie w tym, że co
mnie potępiać miało, najbardziej bronić powinno. W czym
niedoskonały bardzo extraktor, prześladowca mój, z ad-
jutantem którymkolwiek swoim, dużo się przed światem
prostytuowali.
„Jeżeliby zaś, mimo wolę moję, słówko jakiekolwiek
w pisaniu się wymknęło, albo sens jaki sumienie tego
i owego tchnąć, i bez to gniew przeciwko mnie zjed-
naćby miał; tedy jako najuniżeniej przepraszam, wszak
słowa z słusznego pochodzące żalu (a bodaj nad mój
słuszniejszy być może!), zwyczajnie zawsze u każdego
znajdują względność, nawet u samego Boga, który nie-
cierpliwemu Jobowi ciężkie przeklinania się i insze de-
sperackie prawie expressye łaskawie wybaczył i odpuś-
cił. Lubomci przecież, ile możność pozwoliła, strzegł
się, abym przynajmniej otwarcie i niezgrabnie (crasse)
kogokolwiek nie uraził; jeżeli zaś tacite w sercu i su-

— 218 —
mieniu się ktokolwiek tchniętym być baczy, sobie, nie
mnie, niech to przypisze.
„Protestuję się przytem powtórnie, że nie żadną in-
szą intencyą (wszakem się dosyć długo trzymał i opie-
rał) relacyą tę wydaję, tylko szczególnie językami szcze-
biotliwemi i dyskursami uszczypliwemi do tego przy-
muszony, abym niewinności mojej dał dowód i wywód,
któryby daleko jeszcze mógł być obszerniejszy, gdyby
okoliczności delikatne pozwalały, owszem, przymuszają
mnie milczeć i siłę a nader przykrych strawić w sobie
gorżkości.
„Już tedy kończąc, wszechmogący, w Trójcy Prze-
najświętszej jedyny Boże, w Twoje Ojcowskie się rzu-
cam, synowską, niegodną ufnością, ręce i Twoja wszech-
mocność niech i dalej dyryguje kroki moje. Twoja
Przedwieczna mądrość niech prowadzi tułacza; Ty kon-
soluj utrapionego, wydźwignij upadłego, ratuj grzesz-
nika nieszczęśliwego, pociesz troskliwego, wystaw na
nogi shańbionego, a nadewszystko tak mnie łaską swą
świętą okryj, abym we wszystkich postępkach moich,
Ciebie, Boga stworzyciela, Zbawiciela i Poświęciciela
miał zawsze przed oczyma, i za Twoją świętą wolą cho-
dził i w niczem się nie sprzeciwiał, doczesnością żadną
się nie uwodził, w chrześcijańskiej cierpliwości złe i do-
bre z Ojcowskiej Twej ręki jednakowym umysłem przyj-
mował i tak we wszystkiem, jako mnie Ty sam mieć
chcesz, się sprawował, Ten, mój jedyny Boże, wzywam
Cię pokornie, niechże będzie wszystkich intencyj moich,
ten całego życia niech będzie koniec!”
Jednocześnie z Relacyą Unruga ukazała się we Wscho-
wej (Freystadt), w r. 1717, broszura nieznanego au-
tora, najdokładniej ze stanem sprawy dyssydentów pol-
skich w ogólności, a w szczególności ze sprawą Zyg-
munta Unruga obznajmionego ³). Pod formą listu do przy-
____________
³) Sendschreiben von dem Zustande und Drangsalen derer Dis-
sidenten oder Protestanten in Pohlen und Litthauen etc., an einen

— 219 —
jaciela jest tu najdokładniejszy obraz stanu dyssydentów
polskich za panowania Augusta II.
Wyliczone są w owym pamflecie wszystkie prawa,
z jakich dotychczas korzystali i prześladowania, jakich
od niejakiego czasu przedmiotem się stali. Autor jest
fanatycznym obrońcą dyssydentów i nieprzejednanym
wrogiem Jezuitów. Im przypisuje wszystkie nieszczęś-
cia krajowe, rozbudzenie ducha nienawiści przeciw inno-
wiercom, spaczenie charakteru narodowego i wywoła-
nie niesnasek między żywiołami, dotychczas zgodnie
pod skrzydłami Rzplitej żyjącemi. Uchwały traktatu pa-
cyfikacyjnego są przedmiotem zjadliwej krytyki autora
Sendschreiben. Jakkolwiek nie mogło ulegać żadnej wąt-
pliwości, że jak we wszystkich sprawach dotyczących
dyssydentów, król August II ujawniał niezwykły objek-
tywizm i rad był przed Europą przedstawiać się jako
ofiara fanatyzmu Polaków i ich zbyt swobodnych insty-
tucyj państwowych, aby tym sposobem (jak np. przy
sprawie Toruńskiej) zyskać z góry rozgrzeszenie w pod-
jęciu zamachu stanu dla zdobycia absolutum dominium,
to jednak, autor Sendschreiben nie przypisuje wbrew
oczywistości tak wstrętnej królowi roli. Owszem, po-
wołuje się na przywilej z d. 3 Lutego 1717, w którym
król oświadcza, że art. IV traktatu pacyfikacyjnego by-
najmniej nie deroguje prawom i przywilejom dyssyden-
tów z lat 1573, 1587, 1632, 1648, 1668, 1674 i 1697
i że go opacznie tłómaczyć nie należy.
W kwestyi Unruga autor Sendschreiben stoi na sta-
nowisku najgorliwszego obrońcy skazanego. Oprócz
części historycznej, obejmującej wiele szczegółów cie-
kawych i ważnych, mieszczą się w owym pamflecie re-
____________
guten Freund, darinne insonder hest Bericht gethan wird von der be-
trübten Begebenheit und Bedrückung des Herrn Sigmund von Unruh
etc. etc., wie auch von dem gefährlichen Religions-Artikel, wel-
cher bei letzterem Friedens Tractat in Polen errichtet worden und
Seiner königlichen Majestät in Pohlen darüber ertheiltem Gnaden-
Briefe. Freystadt, Anno 1717, in 4-to, str. 92.

— 220 —
fleksye, stanowiące obraz stanu umysłów tego obozu,
przeciw któremu zwrócone były groty prześladowań.
Autor był widocznie przyjacielem Unruga, znał go oso-
biście i spotkał nawet „w pewnem wielkiem mieście”
na wygnaniu. Były to czasy tak krytyczne, że obawiał
się autor wyjawić asylum Unruga. Była to epoka, gdy
nawet osoby krwi królewskiej porywano i w twierdzy
osadzano, gdy król najwierniejszych swych stronników
pod miecz katowski wrogowi oddawał. Nic więc dziw-
nego, że wobec potężnego wpływu Jezuitów, miano oba-
wę, że ręka sprawiedliwości i zemsty może dosięgnąć
wygnańca nawet na obczyźnie, i dlatego co do wszelkich
szczegółów mogących ułatwić odnalezienie miejsca po-
bytu Unruga, autor zachowuje najzupełniejszą dyskre-
cyą.
XXXIII. W Sorbonnie.
Poseł francuski Rottenbourg. — Jego starania. — Przeszłość Sor-
bonny. — Walki z inkwizycyą. — Jansenizm. — Bulla Unigenitus.
— Doktór Boursier. — Sprawa Titiusa. — Opinia Sorbonny o spra-
wie Unruga. — Wyrok.

S
PRAWA Zygmunta Unruga szerokiem po Europie
rozbrzmiała echem. Nawet w epoce podnieconych
religijnych namiętności, gdy prześladowania różno-
wierców były we wszystkich bez wyjątku krajach na
porządku dziennym, fakt skazania na śmierć człowieka
niepoślednich zasług i stanowiska w społeczeństwie, z
powodu przekonań, które, jak widzieliśmy, nie przekro-
czyły nigdy sfery forum internum i jako wyrażone w
rękopisie prywatnym — za myśli najosobistsze uważa-
nemi być mogły, obudził trwogę w sercach ludzi roz-
ważnych i pobudził ich do starań, ocalenie niewinnego
na celu mających. Do rzędu gorliwych protektorów
Unruga należał poseł francuski przy dworze pruskim,
hr. Rottenbourg. Ponieważ wdanie się w sprawę Unruga
władz świeckich nie obiecywało pożądanego rezultatu,
a król August II., w tej epoce właśnie, gdy konfederacya
tarnogrodzka unicestwiła jego samowładcze widoki, nie
mógł działać wbrew interesom zakonu Jezuitów, który

— 222 —
najsilniejszą tronu jego stanowił podporę, umyślił poseł
francuski zwrócić się z swą protekcyą do instytucyi
używającej w Europie niezaprzeczonej powagi, i przy
jej pomocy oświecić opinią ogółu o spełnionem przez
Trybunał Piotrkowski nadużyciu.
Instytucyą tą — była Sorbonna paryska. Zakład ów
naukowo-wychowawczy, założony jeszcze w wieku XIII.,
w r. 1252, przez doktora teologii, kanonika paryskiego,
kapelana Ludwika świętego, Roberta z Sorbon, oddaw-
na już przyswoił sobie znaczenie najwyższego areopa-
gu w kwestyach teologicznych i korzystając z opieki kró-
lów francuskich i najwyższych dostojników Kościoła ka-
tolickiego, wpływem swoim niejednokrotnie przeważał
szalę opinii na stronę wyznawanych przez siebie zasad.
Najznakomitsi prałaci Kościoła francuskiego, arcy-
biskupi, kardynałowie krwi królewskiej, ubiegali się o
zaszczyt prowizorstwa Sorbonny, która, pierwiastkowo,
jako fakultet teologiczny uniwersytetu paryskiego, stała
się zczasem szkołą episkopatu francuskiego. Uczniowie
uniwersytetu dla otrzymania stopni, odbywali tu publi-
czne dysputy, noszące nazwę Sorbonica. Tezy stano-
wiące treść dysput ogłaszano w znaczeniu postanowień
kierowniczych w sprawach kościelnych francuskich, a
nierzadko i politycznych.
W wiekach średnich postanowienia Sorbonny były
obowiązującemi dla kleru francuskiego. W sporach
między duchowieństwem a władzą świecką, lub między
zakonami duchownemi, Sorbonna zabierała zawsze głos
stanowczy. Gdy Filip Piękny zamierzał serce zmarłego
ojca swego Filipa Śmiałego ofiarować zakonowi
Dominikanów, a mnisi klasztoru z St. Denis oparli się
temu, domagając się wydania sobie owej relikwii, król
Filip kwestyą tę poddał orzeczeniu Sorbonny. Wpływ
tej instytucyi był podówczas tak przeważnym, że gdy
w r. 1381, skutkiem scysyi w Kościele, dwóch na
stolicy apostolskiej zasiadło papieży, Urban VI. w Rzy-
mie i Klemens VII. w Avignionie, król francuski, Karol

— 223 —
VI. zażądał od Sorbonny oświadczenia się w kwestyi
prawności ich obioru. Doktór Clemengis imieniem
całej Sorbonny oświadczył się przeciw obu papieżom, a
gdy po śmierci Klemensa VII. na tron papieski wstąpił
Benedykt XIII., Doktór Courte Cuisse takąż samę
opinią Sorbonny wygłosił i ściągnął na Francyą klątwę
papieską.
O potężnym wpływie Sorbonny świadczy fakt, że i
sprawa Joanny D’Arc poddana została jej orzeczeniu,
i Sorbonna, wbrew życzeniu i interesowi Karola VII.,
potępiła Joannę i za czarownicę uznała.
W epoce Reformacyi, znaczenie tej instytucyi wzmo-
gło się do niebywałych dotychczas rozmiarów. Pragnąc
zachować dla siebie jedyny przywilej orzeczeń, w kwe-
styach, dobro i potęgę Kościoła katolickiego na celu
mających, nie mogła Sorbonna zezwolić na spotęgowanie
wpływu Zakonu Jezuitów, których zadaniem być miało
tępienie herezyi i w myśl tej zasady stała się ona nie-
przejednaną przeciwniczką tego zakonu, który to kieru-
nek utrzymał się w Sorbonnie — aż do końca XVIII. w.
W oczach Sorbonny członkowie zakonu Lojoli przed-
stawiali „personas fascinorosas et illegitimas” ¹). To
orzeczenie Sorbonny wywołało w Rzymie niezadowole-
nie. Inkwizycya hiszpańska poleciła je spalić na stosie.
Sorbonna przyswoiła sobie wyłączne prawo aproba-
ty książek treści religijnej, lecz, w następstwie czasu,
każda książka, choćby jej przedmiotem była astronomia,
chemia, polityka i językoznawstwo, cenzurze tej insty-
tucji ulegała. Księgarze i drukarze, pragnąc zjednać
sobie przychylność Sorbonny, przysyłali jej do oceny
każdy rękopis, z prośbą o poświadczenie jego prawo-
myślności.
Za panowania Franciszka I. zwyczaj ten stał się pra-
wem obowiązującem, zatwierdzonem następnie przez
____________
¹) Duvernet: Geschichte der Sorbonne. (przekł. niem.). Strasburg
1791. T. I. str. 240.

— 224 —
Henryka II. Powaga Sorbonny zaszła tak daleko, że
nawet Akademia francuska nie miała prawa przyznawać
nagród nadsyłanym sobie pracom, jeżeli ich dwaj dokto-
rowie Sorbonny poprzednio nie ocenili. Królowie obcy,
w sprawach wielkiej wagi i w drobniejszych nawet
sprawach, zasięgali opinii tej wszechwładnej instytucji.
Henryk VIII. celem zyskania rozwodu z Katarzy-
ną Hovard i przejednania na swą stronę opinii swoich
poddanych, poddał się orzeczeniu Sorbonny. Filip Pięk-
ny, w sporze z Papieżem Bonifacym VIII., szukał przy-
chylności tej instytucyi. Ludwik XII. zanim wtargnął z
wojskiem do Włoch, prosił o radę doktorów sorbońskich.
Ludwik XIV. zanim wtargnął do Burgundyi wyższej, py-
tał ich o zdanie, i zanim nałożył na naród podatek ucią-
żliwy, domagał się opinii teologów sorbońskich.
Na podstawie udzielonej przez Sorbonnę opinii o me-
tafizycznych rozmowach Vaniniego, parlament Tuluzki w
r. 1624 skazał nieszczęśliwego autora, za kacerza uzna-
nego, na śmierć. Gdy Jezuita Garrasse w r. 1625 na-
pisał traktat o prawdach religijnych, opat du Verger de
Hauranne, znany pod nazwą opata Saint Cyran, wystą-
pił przeciw niemu z oskarżeniem o kacerstwo i Sorbonna
orzekła, że inkryminowane dzieło na potępienie zasłu-
guje.
Wystąpienie Saint Cyrana przeciw biskupowi z Ypern,
Janseniuszowi, wywołało głośny spór z powodu książ-
ki Augustinus. Papież Urban VIII. rzucił na to dzieło
klątwę. Sorbonna rozdwoiła się w swoich zapatrywa-
niach. Ośmdziesięciu doktorów oświadczyło się za Jan-
seniuszem, sześćdziesięciu odwołało się do parlamentu.
Spory ciągnęły się długo. Sorbonna przyjęła niektóre z
propozycji Janseniusza w kwestyi łaski i wolnej woli.
Papież Innocenty X. w r. 1653, bullą Cum occasione,
potępił te propozycye. Papież Aleksader VII. przesłał
breve Ludwikowi XIV. z podziękowaniem za gorliwość
okazaną w tępieniu Jansenistów i zachęcił do zwrócenia
ostrza prześladowań w stronę Sorbonny. Rezultatem

— 225 —
tych sporów było to, że Sorbonna, bulli papieskiej ad
sacram, poddać się nie chciała.
Wszechwładzy Sorbonny, w kwestyach nawet pod-
rzędnych, dowodzą między innemi fakta, że aktorzy tea-
tru francuskiego, pomimo protekcyi Moliera, wypędzeni
zostali z ulicy Guenegod, sąsiadującej z Kollegium, a na-
stępnie, gdy zakupili pałac Sourdis, w pobliżu Louvru,
proboszcz parafii Saint Germain l’Auxerrois, nie chcąc
się przekomarzać Sorbonnie, zmusił ich do opuszczenia
i tego siedliska.
Gdy Dekart ogłaszał zasady swej filozofii, starał się
o względy Sorbonny, lecz instytut ten odrzucił owe sta-
rania i zabronił odstępować od zasad Arystotelesowych.
W początkach XVIII. wieku stał się rozgłośnym spór,
wszczęty z powodu uwag Jezuity Le Comta, nad oby-
czajami i zwyczajami Chińczyków. Jako misyonarz w
Państwie niebieskiem poważył się Le Comte wygłosić
opinią, że Chińczycy wyznają od wieków zasady reli-
gijne i etyczne, godne naśladowania.
Sorbonna, nielubiąca Jezuitów, podniosła przeciw
tym poglądom protest. Doktor Boileau i Prioux stali się
oskarżycielami zasad Le Comta i wymogli dekret Sor-
bonny w przedmiocie wysłania komisarzy do Chin, celem
sprawdzenia błędności zapatrywań Le Comta.
W r. 1713 podniosła Sorbonna protest przeciw bulli
papieża Klemensa XI. Unigenitus, przeciw Molinistom i
Quesnelowi skierowanej. Ludwik XIV. przesłał tę bullę
do Sorbonny, z rozkazem jej zarejestrowania, lecz Do-
ktor Coursier oświadczył Jezuicie Le Tellier, że raczej
zrzeknie się tytułu doktora Serbonny i umrze, niż się
zgodzi na przyjęcie owej bulli.
Po długich sporach i groźbach, że sprzeciwiający się
Sorbonniści jako nieprzyjaciele króla będą uważani,
zgodzono się na zarejestrowanie owej bulli, lecz gdy
tylko Ludwik XIV. zamknął oczy, wyrwano bullę papie-
ską z rejestru jako spurium, falsum et adulterinum.
(Duvernet. II. 254).

— 226 —
Gdy w roku 1717 Piotr Wielki przybył do Paryża,
i między ciekawościami stolicy zwiedzał i Sorbonnę,
powitał go na progach instytutu Doktór Boursier prze-
mową, w której gorąco zalecił Imperatorowi zjednocze-
nie kościoła greckiego z rzymskim. Car Piotr, z wła-
ściwą sobie otwartością odrzekł, że jest żołnierzem, a
nie teologiem, a gdy na to Boursier oświadczył, że w
charakterze głowy Kościoła mógłby władzca z łatwością
zjednoczenie to doprowadzić do skutku, Car Piotr od-
rzekł, że na przeszkodzie temu stoją: papież, Duch świę-
ty, Ciało Pańskie i kielich. „Gdyby tylko kielich nas dzie-
lił — nadmienił z uśmiechem — łatwobyśmy się poro-
zumieli” (II. 260).
Ożywiający Sorbonnę duch ortodoxyjny ujawnił się
w głośnych faktach prześladowań wszelkiej myśli prze-
kraczającej sferę prawowierności. Stos, na którym spa-
lono Joannę d’Arc, uwięzienie poety Marota, śmierć filo-
zofa Ramusa, złożenie z katedry Dra d’Espence, potę-
pienie mędrca Charrona, prześladowanie cnotliwego Ri-
chera, walka z systematem Dekarta, spór z Jezuitami o
wierzenia Chińczyków i głośne w końcu XVIII. wieku
prześladowania Monteskiusza, Helvetiusza, Rousseau,
Buffona i Marmontela — dowodzą, że Sorbonna nie od-
stępowała w niczem od kierunku jakiego się władza koś-
cielna w tępieniu objawów wolniejszej myśli trzymała.
Tem więc godniejszem uwagi było stanowisko, jakie
Sorbonna w ocenieniu sprawy Unruga zajmie, ile że in-
stytucya ta, w orzeczeniach swoich i w poglądach na
nietykalność dogmatów Kościoła katolickiego, niewzru-
szenie stała na ortodoxyjnem stanowisku.
Gdy poseł francuski nadesłał do Sorbonny raport
o skazaniu Unruga, teologowie Sorbońscy nie uważali
za właściwe wejść w rozbiór zasad wyroku Trybunału
Piotrkowskiego, w tem przekonaniu, że sprawa ta jest
zmyśloną i uboczne jakieś ukrywa cele. Dopiero po zło-
żeniu dowodów rzeczywistości faktu, przystąpiono do
obrad nad sprawą Unruga i ukrywszy pod fikcyjnemi

— 227 —
imionami Titiasa i Semproniusza osobistości: Zygmun-
ta Unruga i delatora Potockiego, w dniu 24 Lipca 1717
roku następną wydano opinią ²).
„Titiusz, mąż szlachetnego rodu i wielkiej fortuny,
z nauk akademickich i z podróży swoich, po różnych
Europy krajach odbytych, zebrał rozliczne wyciągi mis-
cellaneów, które, jako obejmujące notatki teologiczne,
polityczne, poważne, żartobliwe, nawet satyryczne, za-
pisywał i przy sobie nosić miał zwyczaj. Między temi
wyciągami były niejakie notatki z żywotów papieskich
Platinusa zaczerpnięte, oraz pewne zapiski i rozmaitych
autorów, przeciw księżom, głównie zaś przeciw Zako-
nowi Jezuitów, skierowane. Znajdował się też w owych
notatkach wyciąg z książki francuskiej „L’Esprit des
Cours pour l’année 1709 mois de Septembre–Decem-
bre”, str. 585, w słowach: „La verite salutaire, n’est elle
donc descendue du Ciel, ąue pour étre aux habitans de
notre Globe une occasion perpetuelle d’erreur, de guerre,
de haine et de divisions?” (Wiarogodny tych słów text
dołącza się do niniejszego). Słowa te, przypominające
nieco słowa Chrystusa w Ew. Mateusza 10. w. 34 i Ś.
Łukasza XII. r. 52, uderzyły do tyla umysł Titiusza,
że je zanotował sobie w swoich collectaneach. Zdarzyło
się, że Titiusz wybierając się na sejmik swego kraju,
manuskrypt swój przypadkowo uronił i że takowy do-
stał się do rąk niejakiego Semproniusza, który, z tego po-
wodu wytoczył Titiuszowi sprawę przed Trybunał ko-
ronny, o bluźnierstwo.
____________
²) Utpote cum casus praesens Illustrissimo et celeberrimo huic
subsellio ad decidendum traderetur, illi tanquam ficticis, impossibi-
li, et christiano nornine indigno, fidem adhibere, imo pro impostura
quadam et structis a sibi infensis insidiis reputans, examinare et
decidere noluit. Donec tandem post reiteratas assecurationes rem
extra omne dubium esse et revera existere, demum de ejus veritate
certius factum, sequens post maturam deliberationem cum stupore
edidit et promulgavit quod cernitur decisum. Casus inauditus Un-
rugianus sub nomine Titu in illustr. ac per totum terrarum orbem
celeberr. Sorbonna Parisiensi decisus. Typ. mand, Anno 1718.

— 228 —
„Tymczasem, biskup miejscowy, uważając że sąd o
tym manuskrypcie, na podstawie orzeczeń Trydenckiego
concilium, do niego należy, zażądał wydania sobie tej
książki do ocenienia. Gdy Semproniusz, po licznych we-
zwaniach, posłuszeństwa odmówił, biskup, jako opor-
nego, exkomunice poddał i zwrócił się do Trybunału z
piśmiennem żądaniem, aby sprawy tej, jako podległej
urzędowi biskupiemu, nie rozpatrywał.
„Semproniusz nie zważał na to, i, gdy bez względu
na klątwę, Ojcowie Zakonu sakrów mu nie odmówili,
sprawę w Trybunale przewiódł, w którym to sądzie,
gdy Titius przytoczył w swej obronie: że bynajmniej
nie z nienawiści do wiary rzymsko-katolickiej, ani też
w zamiarze wydrukowania książki, lecz jedynie gwoli
ciekawości i dla pamięci z rozmaitych autorów wyjątki
sobie zanotował, a między innemi i ustęp powyższy, a
także i inne, bynajmniej nie bluźniercze, jakoto: z kró-
lów XII. w. 23. 8. 4. XVIII. w. 34. 35. S. Mat. VIII.
w. 29. XXVII. w. 39. etc. Trybunał orzekł, aby dla
przekonania Titiusza, powód Semproniusz z sześcioma
świadkami przysięgę wykonał na fakt: że Titiusz książ-
kę przeciw Bogu i wierze katolickiej, bluźnierczo, w za-
miarze rozmyślnym napisał i godzien jest śmierci.
„Natychmiast po ogłoszeniu wyroku, Semproniusz
z przyprowadzonymi przez siebie świadkami, w przed-
sionku sądowym, przysięgę w rotę przepisaną wykonał.
Trybunał, mając na względzie, że przy słowach: „La
verité salutaire” nie był przytoczony autor i że tym spo-
sobem słowa te jako — osobiste przekonanie Titiusza
mogą być uważanemi, uznał je za zasadniczy punkt ska-
zania i postanowił, aby prawa ręka Titiusza uciętą i
spaloną została, język skazanemu przez kark wyrwany,
głowa uciętą i majątek w połowie na skarb, w połowie
zaś na rzecz powoda przysądzonym został. Z powodu
nieobecności Titiusza, książkę jego poddano zaraz spa-
leniu, wraz z księgą Platina de Vitis Pontificum i in-
nemi jakiemiś, z których Titiusz porobił wyciągi.

— 229 —
Zachodzi pytanie: Czy Titius, zebrawszy dla pamię-
ci z rozmaitych książek wyciągi, a w szczególności przy-
toczywszy z książki „l’esprit des Cours” w dobrej wierze
ustęp „la verité salutaire” słusznie za bluźnierstwo ska-
zanym został?
Dla jaśniejszego wyrozumienia myśli przytoczonych
słów, przytacza się w całości ustęp z powołanej książki.
„My niżej podpisani doktorowie św. fakultetu pary-
skiego, powołani do narady przez posła króla Chrze-
ścijańskiego przy królu pruskim, w kwestyi: c z y l i
Titius zebrawszy w dobrej wierze z roz-
m a i t yc h k s i ą ż e k w yc i ą g i , a w s z c z e g ó l -
ności ustęp z książki: „l’Esprit des Cours”
z a s ł u g u j e n a n a z wę b l u ź n i e r c y i c z y s ł u -
s z n i e z a t a k owe b l u ź n i e r s t wo n a k a r ę z a -
s ł u g u j e ? tak odpowiadamy:
„Po pierwsze, zdanie zamieszczone w książce pod
tytułem: „l’Esprit des Cours” za rok 1709, m. Wrzesień
–Grudzień, str. 582 i nast. i powołane w kollektaneach
— n i e j e s t b l u ź n i e r c z e m , według jednozgod-
nej opinii teologów. Zdanie „la Verité salutaire” zmie-
rza bowiem do tego, iż g o d n e p o t ę p i e n i a s ą
b ł ę d y i o d s z c z e p i e ń s t wa , k t ó r e n i e z owe j
p r awd y , l u b w i a r y , l u b o b j aw i e n i a b o s -
k i e g o p o c h o d z ą , l e c z z e s z k o d l i w yc h a f e -
któw ludzkich powstają. Autor bowiem,
w t y m s e n s i e z d a n i e s we w y p ow i a d a , i ż
p r awd a , l u b ś w i a d o m o ś ć t a j e m n i c b o s -
kich, dążą do zbawienia ludzi, i że wszy-
s t k o z ł e , z b ł ę d n e g o p o j m owa n i a owe j p r a -
wd y , z w ł a s n e j w i n y n i e s z c z ę s n yc h l u d z i
pochodzi.
„Po drugie, zdanie powyższe rozważone samo w so-
bie, ani jest bluźnierczem, ani na jakąbądź cenzurę
zasługuje, albowiem oznacza tylko, iż prawda jest źró-
dłem błędów i odszczepieństw, nie jako taka, lecz jako
tak przez ludzi pojmowana, jak to o prawie Mojżeszowem

— 230 —
mówi Ś. Tomasz, apostolskie słowa przywodząc 1. 2.
quaest. 98. art. 1, ad. 2-um. Zkądinąd zaś, z powszech-
nego zwyczaju jest jawnem, że pytanie jakie obejmuje
zdanie powyższe, j e s t s k i e r o w a n e m p r z e c i w
l u d z i o m n a d u ż y wa j ą c y m p r awd y w i e k u i -
stej, lecz nie stanowi potępienia samej
p r awd y .
„Po trzecie, choćby nawet wspomniane zdanie w rze-
czy samej było bluźnierczem, jakiem, z tego, co się przy-
toczyło, n i e j e s t , nienależałoby potępiać jako bluź-
niercę tego, k t o j e p r z e p i s a ł , gdyż mogło to przy-
toczenie być uczynionem w celu s k r y t y k o w a n i a t a -
k o w e g o , lub w innej n i e k a r y g o d n e j intencyi.
„Z tego powodu uznajemy, że wyrok przeciw Titiu-
szowi ferowany, pogwałca oczywiście wszelkie Boskie
i ludzkie prawa.
„Dan w Sorbonnie, w r. 1717, dnia 24 Lipca.
Podpisy: Le Maire. Navarre. D. Leger. Habert. Bonnet
Th. Duvieux. Hideux, L’Ellies du Pin. Ph. de la Coste,
T. B. J. Favart. J. Le Meur. Coursier. Quinot. syndyk.
Pastel. Le Febure. Le Normant. De la Chasseigne. Bour-
sier. Mareuil.
„Ja niżej podpisany, S-go Fakultetu paryzkiego pi-
sarz, świadczę niniejszem, wobec wszystkich kogo to
dotycze, lub dotyczeć może, że podpisy powyższe Magi-
strów: Le Maire, Haberta, Hideux, Duvieux, Navarre,
Bonnet, Leger, Elie du Pin, B. Favart, Coursier, de la
Coste, Le Meur, Quinot, Pastel, Le Normant, Boursier,
De la Chasseigne, Le Febure, Mareuil, są rzeczywiste-
mi, i że ich podpisom wiarę niewątpliwą nadawać nale-
ży. Działo się w Paryżu, dnia 27 Lipca, 1717.
(podp.) Herissant”.
„Konsystorza Paryskiego i Kościoła metropolitalne-
go kantor i kanonik, wiadomem czynimy i świadczymy,
że poświadczenie powyższe uczynionem zostało własno-
ręcznie przez P. Herissant, Ś. Fakultetu Paryskiego Pi-
sarza i że podpisowi jego wiarę niewątpliwą nadawać na-

— 231 —
leży, w Sądzie i poza jego obrębem. Dan w Paryżu, pod
pieczęcią kuryi naszej. Roku 1717, dnia 27 Lipca.
(Podp.) Dorsanne, Ysabeau” (L. S.).
Z pomiędzy podpisanych pod orzeczeniem Sorbonny
Doktorów, nazwiska: l’Ellies du Pin, Boursiera i Cour-
siera, stały się rozgłośnemi ze sporu o wygłoszone przez
Jezuitę le Comta zasady w kwestyi wiary Chińczyków
(Duvernet II. 233.), ze sprawy o zarejestrowanie bulli
Unigenitus (II. 252.), i dysputy z Carem Piotrem Wiel-
kim, w sprawie zjednoczenia kościołów (II. 260.).
Ogłoszenie orzeczenia Sorbonny wywołało huczek nie-
mały w sferach duchowieństwa paryskiego, a zwłaszcza
między członkami Zakonu Loyoli.
..Srogość bezprawia, jasność niewinności — pisze
autor broszury Casus Unrugianus — które in hoc de-
ciso tak jawnie deducitur, niezmiernie exacerbavit ani-
mos niektórych, że je nawet w różnych drukowanych
skryptach skubać (carpere) i lżyć nie zaniechali, które to
jednak niedojrzałe partus, bardziej postpozycyi i kom-
passyi, aniżeli ressentimentu i odpowiedzi godne. Gdyż,
pro fundamentu, nie mają tylko — zawziętość i pro
objecto — zatłumienie prawdy, która ich nazbyt w oczy
kole, przez co jej jednak nic nie ujmują, ani na wieki
ujmą, lecz prawdą zawsze zostanie, bo nie będąc żadnej
władzy ludzkiej podległą, quo magis deprimitur, eo ma-
gis in altum evehitur. Sobie tylko ci depressores naj-
bardziej szkodzą, całemu zaś światu na pośmiewisko
się poddają, przez to, że subsellium, które po Rzymie w
świecie Chrześcijańskim pierwsze i gdzie summa lumi-
na scientiarum zasiadają, krytykować i poprawiać prae-
sumcyą mają! O! risum teneatis amici! Właśnie jako
gdyby sławetny Pan burmistrz Mosiński chciał głoso-
wać Prezydenta i Radę krakowską…”
XXXIV. Trybunał koronny.
Nowy skład deputatów. — Spory wierzycieli o exdywizyą dóbr Un-
ruga. — Pozew Unruga doręczony Potockiemu. — Trybunał naka-
zuje osobiste stawiennictwo Unrugowi. — Odrzucenie skargi. — Spa-
lenie protestu Unruga.

W
NOWYM komplecie Trybunału piotrkowskiego,
który w r. 1718 miał sądzić sprawę Unruga o re-
stytucyą zasiedli: jako prezydent duchowny, z ka-
pituły gnieźnieńskiej Aleksander Fredro, sekretarz pań-
stwa i jako wiceprezydent — Franciszek Mierzeski, ka-
nonik gnieźnieński; jako marszałek świecki — Jerzy Os-
soliński, kasztelan Połaniecki, z województwa sandomir-
skiego. W rzędzie deputatów ze stanu duchownego
znajdujemy kanoników krakowskich: Hyacynta Czar-
nowskiego, Stanisława Hanusza i Chryzostoma Żakow-
skiego, kanonika poznańskiego — Walentego Czapskie-
go, kanonika płockiego — Józefa Zawadzkiego, kano-
nika przemyślskiego — Zygmunta Działowskiego i ka-
nonika krzemienieckiego — Aleksandra Polanowskiego.
Między deputatami świeckimi znajdujemy: Kazimie-
rza Śmietankę, sędziego krakowskiego, Jana Chwali-
boga, łowczego wołyńskiego, Franciszka Lipowskiego,
skarbnika płockiego, Jana Krobanowskiego, stolnika Do-

— 233 —
brzyńskiego, Jerzego Warszyckiego, kasztelana łęczyc-
kiego i starostę piotrkowskiego; Kazimierza Rutkow-
skiego, deputata Dobrzyńskiego, Mikołaja Starowiej-
skiego, deputata księstw Oświecimsko-Zatorskiego, Hie-
ronima Tarłę, wojewodzica lubelskiego i Marcina Jas-
trzębskiego, sędziego ziemskiego lubelskiego, Pawła Ja-
roszyńskiego łowczego owruckiego i Stefana Szlubicza
Pułaskiego, cześnika Smoleńskiego.
Przed świętami Bożego Narodzenia 1716 r. przy-
szły pod rozpoznanie Trybunału spory wyniesione przez
wierzycieli dóbr: Poniec, Kawcze i Szelejewo, o niedo-
puszczenie exdywizyi, jak również skarga Zygmunta
Unruga przeciw Potockiemu, na zasadzie zadyktowanej
przezeń w grodzie Kościańskim protestacyi uformowa-
na, w główniejszych punktach osnowy następującej:
„W Imieniu Najjaśniejszego Augusta II-go, króla
polskiego etc. zapozywam Cię Andrzeju Potocki, abyś
w ciągu dwóch tygodni stawił się z rejestru arianismi,
lub gdy sprawa ta do sądzenia przypadnie i odpowiedział
na żądanie szlachetnego Zygmunta Unruga etc. w tym
przedmiocie, iż poważyłeś się, powodowany nienawiścią
i bez żadnej istotnej podstawy, pozwać powoda przed
sąd Trybunału piotrkowskiego i na zasadzie fałszywych
informacyj pozyskać w r. 1715 dekret, zarzuciwszy Un-
rugowi, iż ten, w pewnym rękopisie, ręką pozwanego
pisanym, zamieścił wyciągi obrażające Majestat Boski,
w szczególności zaś, wyciąg o p r a w d z i e w i e k u i -
s t e j , która miała zejść z nieba jakoby dlatego tylko,
iżby wywołać między ludźmi wojny i zamieszki, oraz
inne obrażające wiarę katolicko-rzymską ustępy, skut-
kiem czego pozyskałeś dekret, skazujący pozwanego na
śmierć i konfiskatę majątku. Ponieważ zaś w swej skar-
dze zarzuciłeś pozwanemu czyny mianujące go wspól-
nikiem jakowejś godnej potępienia sekty i a t e i s t ą ,
a nie znając języka francuskiego, poważyłeś się f a ł -
s z y w i e w y t ł ó m a c z yć u s t ę p o p r awd z i e
zbawiennej i zamiast zawartego w nim

— 234 —
p y t a n i a i d e o n e , przedstawiłeś sądowi w y r a z
t w i e r d z ą c y i d e o , co jest zupełnym fałszem, a z po-
wodu niedostatecznej obrony sprawy nieobecnego powo-
da w p r o w a d z i ł e ś w b ł ą d T r y b u n a ł , dlatego,
pozywam Cię do tegoż Trybunału, abyś osobiście był
obecnym, jak powód Unrug żądać będzie p o n o w n e j
rewizyi ferowanego w r. 1715 dekretu na
podstawie wiarogodnego wytłómaczenia
p r z e z z n awc ów i n k r y m i n owa n e g o u s t ę -
p u , skutkiem tego zaś, uchylenia wspomnianego de-
kretu i przywrócenia powoda do poprzedniego stanu i
ukarania Ciebie za czyn wyżej opisany”.
Ponieważ do sprawy z powyższej skargi stawił się
jedynie Andrzej Potocki, a z pomiędzy wierzycieli, opo-
nujących przeciw zajęciu dóbr, nie wszyscy na termin
przybyli, dlatego Trybunał, połączywszy obie sprawy,
termin tygodniowy do rozpoznania wszystkich skarg na-
znaczył.
Gdy jednak dnia 28 Października 1717 Zygmunt Un-
rug przysłał w imieniu swojem Melchiora Stolińskiego,
pisarza Nakielskiego, a osobiście nie stanął, Trybunał ko-
ronny uznawszy Unruga j a k o d e l a t o r a , nakazał
osobiste jego stawienie się przed sądem, i to natych-
miast ¹).
W tym stanie sprawy, Andrzej Potocki postanowił
działać w charakterze p o w o d a , j a k o s t r o n a p i l -
n i e j s z a i wpisawszy sprawę do rejestru arianismi,
pozwał Unruga do stawienia się przed Trybunałem, a
gdy woźny Piotr Baranowicz, obwoławszy na cztery
strony, według zwyczaju, wezwanie Potockiego, doniósł
sądowi, że Unrug osobiście do sprawy nie staje, Try-
bunał dozwolił Potockiemu pozyskać przeciw powodowi,
obecnie zaś pozwanemu, kondemnatę. W następstwie
____________
¹) Judicium praesens ad promovendam causam de noviter qui-
busdam repertis documentis, ipsummet adesse personaliter delato-
rem adinvenit, idque in instanti Wyr. Piotr. ks. 323, str. 1434.

— 235 —
czego, pretensye pokonanego Unruga oddalił, nowo wy-
kryte jego dokumenta zniósł i unieważnił ²), skazanie
poprzednie jako ważnie i prawnie pozyskane zatwierdził
i wydał rozkaz pochwycenia infamisa i wprowadzenia
swego wyroku w wykonanie.
Niezależnie od tego, nakazał Trybunał usunąć z ksiąg
grodzkich w Kościanie protestacyą Unruga, z ksiąg zaś
poznańskich jego pozew przeciw Potockiemu oblatowa-
ny; wyciągi zaś z tych akt spalić na stosie przez kata na
rynkach Kościana i Poznania ³).
W kwestyi sporów wierzycieli przeciw zajęciu i ex-
dywizyi dóbr skazanego, poprzedni swój dekret z roku
1715 w całości zatwierdził, natychmiastowe wprowa-
dzenie takowego w wykonanie, pomimo opozycji jakiej-
kolwiek ze strony wierzycieli, nakazał, pod rygorem,
że gdyby podczas nowej opozycyi ktokolwiek z nich za-
bitym został, lub odniósł rany, takowe gwałty i rany
za niemogące być przedmiotem dochodzenia i wynagro-
dzenia, pod karą wieczystej banicyi uznał ⁴).

____________
²) Memoratum Generosum Unrug jure victum abjudicavit et ab-
judicat praesentibus, noviter reperta documenta tollit, cassat et an-
nihilat, condemnationes vero quaevis ea in causa ex instantia memo-
ratae partis jurevincentis super praedicto jurevicto generoso Un-
rug, uti rite et legitime obtentas, approbat, confirmat et ratificat.
³) Si quis opponens eidem executioni seu exdivisioni et dimis-
sioni caesus aut vulneratus fuerit, caedes et vulnera ejus pro invi-
dicalibus censeri debent, faciant, peragant et exequantur sub poena
banitionis, perpetue.
⁴) Nihilominus decermit Judicium praesens ut Protestatio et
Relatio ex actis authenticis Regni et quidem Protestatio ex Costen-
sibus, Relatio vero ex Posnaniensibus eliminentur, quibus elimi-
natis destituuntur et remittuntur, extractus earam ad rogum per
carnificem pro combustione in foro publico civitatis Posnaniensis
et Costensis.
XXXV. Przed burzą.
Pamflety teologiczne. — Kalendarz Waryskiego. — List szlachcica
do konfidenta. — Sobór w Gdańsku. — Libellus supplex. — Skargi
dyssydentów polskich.

W
SPOŁECZEŃSTWIE tymczasem wrzała najprzód
cicha, stopniowo jednak ujawniająca się coraz gło-
śniejszemi pretensjami walka przeciw dyssyden-
tom.
Trudno istotnie zrozumieć powód, tej tak nagle i bez
przyczyny obudzonej niechęci w społeczeństwie pols-
kiem, które, nawet wówczas, gdy w Europie całej ście-
rały się namiętnie nieprzyjazne żywioły, walczące w imię
religijnych zasad, zachowywało względny spokój i sza-
nowało prawa i obyczaje różnowierców. Faktem jednak
żadnej wątpliwości nieulegającym jest, że właśnie w za-
raniu XVIII w. zaczęły się w Polsce ujawniać prześla-
dowania różnowierców, godzące na polityczne tych osta-
tnich stanowisko w Rzplitej, i że wmiarę ukazywania
się rozmaitych pamfletów, wymierzonych przeciw tym,
którzy do niedawna z całej pełni praw politycznych i oby-
watelskich korzystali: coraz częściej na sejmikach wyda-
rzały się rugowania dyssydentów z rycerskiego koła, co-
raz częściej pozbawiano ich mandatów poselskich i funk-

— 237 —
cyj sądowniczych, jakie przez długie piastowali wieki. Z
trybun sejmikowych, z kazalnic, z rozpowszechnionych
kalendarzy płynął szerokim strumieniem prąd nienawi-
ści, zalewając serca i umysły współziomków.
Jednocześnie z surowemi wyrokami Trybunału, skie-
rowanemi przeciw dyssydentom, zaczęły się ukazywać
pisma ulotne, dowodzące, „że wiara dyssydentów jest
przyczyną wszelkiego nieszczęścia, jakie Polskę w za-
raniu XVIII-go wieku spotkało, i że skoroby ta wiara
była zatłumioną, zakwitnęłoby znowu królestwo, a jed-
ność wiary katolickiej przywróciłaby dawną Rzplitej
szczęśliwość”.
Takie zasady głosił historyczny kalendarz poznański
Waryskiego.
Były wprawdzie nieliczne głosy, stające w obronie
dyssydentów. Autor Listu szlachcica polskiego do Con-
fidenta (Rok 1716) z oburzeniem powstaje przeciw po-
glądom kalendarza i dowodzi, że zamiast koić rany Oj-
czyzny, odniesione w niedawnych klęskach, kalendarz
„zaostrza serca współobywateli”, wmawiając w nich,
że jedyną przyczyną zguby Polski są r ó ż n o w i e r c y .
Wskazuje na przykłady Szwajcaryi i Hollandyi, gdzie
różnowiercy w spokoju używają swych praw, i nawołuje
Polskę do zgody, w imię własnego dobra.
Różnowiercy, ze swej strony, narażeni na ustawiczne
prześladowania, zwłaszcza od czasu sejmu niemego, któ-
ry ich w możności stawiania nowych zborów ograni-
czył, chcąc przytem pomódz Zygmuntowi Unrugowi,
którego losem szczerze się zainteresowali, postanowili
w publicznym akcie odezwać się do króla i do sejmują-
cych stanów z błagalną prośbą o zatamowanie nadużyć.
Dnia 2 Września 1718 odbył się pod przewodem
Krzysztofa Arnolda, seniora kościołów luterańskich wiel-
kopolskich, kalwina Dobrogosta Kurnatowskiego, pod-
komorzego królewskiego, i Michała Rosiczyńskiego, kon-
seniora kościołów helweckich na Żmudzi, zjazd dyssy-
dentów w Gdańsku, na którym uchwalono, podać do

— 238 —
króla i do sejmu prośbę o zwołanie komisyi, celem roz-
patrzenia skarg dyssydentów, o zjednoczenie kościołów
różnowierczych Polski i Litwy i o ulitowanie się nad
losem Zygmunta Unruga ¹).
Rezultatem narad była broszura, zredagowana przez
Daniela Jabłońskiego, pod tytułem: Libellus supplex,
Serenissimo Augusto II Regi Poloniae et illustribus Rei-
publ. ordinibus, anno 1718 humillime exhibitus, a dis-
sidentibus in Religione Christiana in Regno Poloniae
et magno Ducatu Lithuaniae.
Sejm, zwołany na rok 1718 do Grodna, był pożą-
daną dla dyssydentów sposobnością, jawnie i głośno
użalić się przed całą Rzplitą na niezasłużone krzywdy,
w ostatnich im zrządzone czasach. Wobec takiego głoś-
nego protestu, spodziewano się odpowiedzi stanowczej,
zniesienia nadużyć, a w każdym razie, uchwały, któraby
na przyszłość stanowić mogła ważny precedens, w wy-
padkach nowych prześladowań.
„Nadszedł nareszcie ów oczekiwany dzień — pisali
dyssydenci — w którym Rzplita, gwałtownemi miotana
burzami, do spokojnego portu dobić zamierza, tego też
się spodziewają wszyscy jej współobywatele.
„Nam, niżej podpisanym, niemały udział w tych na-
dziejach przypada; oprócz bowiem klęsk publicznych,
doznajemy i klęsk osobistych, tem dla nas dotkliwszych,
iż zadaje je nam nie wróg obcy, lecz współziomkowie,
obrońcy praw i przedstawiciele sprawiedliwości.
„Przywykli byli nasi przodkowie, równym dręczeni
losem, na sejmikach ojczystych składać wyraz swoich
żalów i domagać się naprawy nadużyć. I my też ap-
pellujemy do Ciebie, prześwietna tarczo Najjaśniejszej
naszej Rzplitej.
„Kim jesteśmy? pytacie. Krwią z krwi waszej jeste-
śmy, ciałem ciała waszego, kością z kości waszych. Je-
____________
¹) Wiadomość o tym soborze dyssydenckim podaje A. Krzyża-
nowski. Dawna Polska, T. I. VII.

— 239 —
steśmy wspólnej ojczyzny obywatelami, z urodzenia i z
prerogatyw jednaką z wami tarczą opieki osłonięci.
„Jaką jest wiara nasza? pytacie. Wierzymy wspól-
nie z Wami: w Trójjedynego Boga, w Zbawiciela Ukrzy-
żowanego, w Ducha świętego. Orzeczenia Pisma świę-
tego służą za podstawę wierze naszej, jednakowe trzy
symbole Św. Kościoła katolickiego i Oekumenicznego
concilium. Nigdy żaden ateusz, wyznawca Ariusza i So-
cyna, w gronie naszem nie powstał. Jednej z wami wia-
ry w zbawienie duszy jesteśmy.
„Pytacie o prawa nasze i przywileje? Zapewnionemi
nam one zostały przez Najj. Zygmunta Augusta i są
przez szereg panujących po dziś dzień królów przy-
sięgą stwierdzonemi, do ksiąg praw ojczystych zareje-
strowanemi i jako wieczyste uznanemi.
„Gdybyśmy chcieli wyliczyć krzywdy nasze, wbrew
prawu nam zrządzone, ich szereg, niestety, tak jest licz-
nym, że niewiadomo, gdzie ich początek, a gdzie koniec.
„Długo milczeliśmy, nie dlatego, by brakło nam po-
wodu, lecz się rzadka sejmów nadarzała sposobność.
Krzywdy nam przyczyniane były częstokroć prywatnej
natury, znosiliśmy je cierpliwie, w nadziei, że Rzplita,
której częścią składową jesteśmy, wynagrodzi je i na-
prawi. Obecnie jednak, gdy dręczą nas ci nawet, którzy
są państwową obleczeni władzą, postanowiliśmy prze-
rwać milczenie i zwrócić się z błagalną prośbą do Matki
naszej, Najjaśniejszej Rzplitej. Wysłuchaj nas, królu
nasz najłaskawszy, wysłuchajcie rycerze sejmujących
stanów, tak, jak Was słucha Bóg!”
Tu suplikanci wyliczają szereg nadużyć, spełnionych
przeciwko nim w spełnianiu obrządków religijnych, na-
stępnie tak przemawiają:
„Najsmutniejszem jednak jest, że od niejakiego cza-
su zaczęto nas pociągać do Trybunałów i sądzić w spra-
wach rzekomych bluźnierstw. Bluźnierstwo, jeśli ma
być gardłem karane, winno być ściśle co do definicyi
swej określonem, a nie podlegać samowolnemu tłóma-

— 240 —
czeniu sądów. Trybunały jednak srożą się nad nami de-
kretami swemi, przy najmniejszej sposobności. Często-
kroć karzą nas, bez wezwania należytego, bez wysłu-
chania obrony, bez słuchania świadków. Słuchani zaś
świadkowie, powodowani interesem osobistym, odrzu-
cają wstyd wszelki i gwałcą własne sumienie.
„Jeżeli pomijamy wielu szlacheckiego i plebejskiego
rodu, niepodobna zamilczeć o pułkowniku Kehlerze, któ-
ry, dla najniesłuszniejszego oskarżenia, z powodu oso-
bistej obelgi, domierzonej mu jako Lutrowi i zwróconej
przez tegoż przeciw kuryi rzymskiej, osądzonym został
przez Trybunał jako bluźnierca, na karę śmierci, jakby
spełnił Majestatu Boskiego zbrodnię: skazano go na wy-
rwanie języka przez kark, poćwiertowanie i tylko przez
odstąpienie od ewangielickiej wiary, zmniejszono mu
karę — na ucięcie głowy. Wszystko to odbyło się tak
spiesznie, że między wyrokiem a jego wykonaniem zale-
dwie czterdzieści upłynęło godzin.
„Z liczby najświeższych przykładów wymieniamy
ostatni, z roku 1715, Zygmunta Unruga, dziedzica dóbr
Poniec. Zamilczeć raczej o nim, aniżeli wypowiedzieć
mało przystoi. Sprawa to zbyt rozległa, aby o niej mało
powiedzieć się dało i głośniejsza, niżby o niej coś więcej
przytoczyć należało. Potomność — w wiarogodność tej
sprawy uwierzyć nie będzie mogła; i my sami, cośmy na
własne oczy widzieli i własnemi uszami słyszeli to, co
się stało, zaledwie temu wierzymy i zdumiewamy, ażali
coś podobnego stać się mogło między ludźmi, wiarę
Chrystusa wyznającymi.
„O sprawie tej, najsłynniejsza w świecie Sorbonna
paryska, orzekła: iż wyrok przeciw Titiuszowi wydany,
obraża boskie i ludzkie prawa…
„Na domiar wszystkiego złego, w wezwaniach i de-
kretach obrzucają nas wstrętnem h e r e t y k ó w mia-
nem, wbrew prawu i konstytucyom ojczystym, które nas
d y s s yd e n t a m i w r e l i g i i c h r z e ś c i j a ń s k i e j
m i a n u j ą . Sądy owe, przydomkiem h e r e t y k ó w

— 241 —
nam narzuconym, podają nas w nienawiść współziom-
ków”.
Po wytoczeniu praw przez Rzplitę uświęconych, a
osoby i majątki dyssydentów osłaniających, prośba koń-
czy się temi słowy:
„Najjaśniejsza Tarczo Rzplitej! Słowa nieszczęśliwym
znaleźć trudno, i dlatego krótko streszczamy prośbę
naszę. Przywróć nam wolny obrządek chrztu, błogosła-
wieństwa ślubnego, pogrzebów, które przez probosz-
czów są ograniczane. Małżeństwo nasze już zawarte, lub
zawrzeć się mogące, poddanem jest pod prawa kano-
niczne i dekreta Trydenckiego concilium. Nie pozwala-
ją nam korzystać z praw protestanckiego kościoła, zmar-
łych naszych siłą przez katolickich grzebią proboszczów.
„W wielu miejscowościach odebrano nam wolność
nauczania w szkołach. Pastorowie nasi w wykonywaniu
swoich rytuałów na niebezpieczeństwo utraty życia są
narażeni. Zmuszają nas siłą do uczestniczenia w proce-
syach, a nie uczestniczących w nich — karami prześla-
dują. W niektórych miejscowościach zabraniają pod karą
klątwy katolikom uczestniczyć w egzekwiach ewangie-
lików, bez względu na związki małżeńskie krwi i powi-
nowactwa.
„Odbywają się bezprawnie wizytacye naszych zbo-
rów. Dyssydentów, dla Ojczyzny zasłużonych, pozba-
wiają funkcyj obywatelskich, jak o tem, po sejmie war-
szawskim zwłaszcza, liczne świadczą przykłady. Na
rozkaz biskupa wileńskiego wszystkich ewangielików
za heretyków uznano i pozbawiono urzędów. Wybra-
nych na sejmikach wojewódzkich, deputatów naszej
wiary, z Trybunałów rugują i zabraniają ich wybierać
do sejmu, a choć ujmują się za nami szlachetni dostoj-
nicy katoliccy, nic to nie skutkuje. Ich głos tamują groź-
by wyklęcia i powołania przed konsystorskie sądy. W
wielu miejscach nie dopuszczają nas do pełnienia obo-
wiązków radnych miast, a nawet praw obywatelstwa od-
mawiają.

— 242 —
Najjaśniejszy królu! Najjaśniejsze stany Rzplitej,
współobywatele najmilsi! Na miłość Boską, w imię praw
i wolności wspólnych, błagamy was, abyście powagą wa-
szą, powrócili nam wolność sumienia, w życiu i w śmier-
ci. Wróćcie nam szkoły i kościoły zabrane. Pozwólcie
nam je budować w dziedzicznych dobrach i dźwigać z
upadku te, które grozą ruiną. Rozkażcie, aby sprawy
duchowne dyssydentów nie były pociągane przed Trybu-
nały i konsystorze, lecz sądziły się według praw, na
sejmach. Dopuśćcie ludziom zasłużonym, według brzmie-
nia starodawnych praw, pełnić dygnitarstwa i urzędy
publiczne, nie usuwajcie ich od funkcyj obywatelskich
po miastach. Pastorom ewangielickim pozwólcie pełnić
obowiązki nauczania, chrztu, błogosławieństw ślubnych,
odwiedzania, chorych i grzebania zmarłych. Znieście
krzywdzącą nas nazwę heretyków, która z wiarą naszą,
według praw, nic wspólnego niema. Uchylcie i zniwecz-
cie wyrok z miesiąca Listopada 1715 roku przeciw nie-
winnemu, zdaniem wszystkich, Zygmuntowi Unrugowi,
ferowany, i przywróćcie nieszczęśliwego do wszystkich
praw i zabranego mu majątku. Wyznaczcie komisarzy
do wysłuchania próśb i krzywd naszych. Ciebie zaś, Naj-
jaśniejszy i Najmiłościwszy Królu i Panie nasz, w miło-
ści, jako poddani Twoi, błagamy, podaj nam, jako innym
współobywatelom, pomocną rękę, o Panie, wspólny nasz
Opiekunie i Ojcze, Wy zaś, senatorowie stanu ducho-
wnego, jakkolwiek z charakteru swego biskupiego Stoli-
cy Rzymskiej podlegacie, pamiętajcie, że jesteście Sena-
torami Państwa Polskiego, stróżami nietylko ś w i ę -
t y c h , lecz i o j c z y s t y c h p r a w i s p r a w i e d l i -
wo ś c i !
„Jako takich, błagamy przez sumienie i miłość Ojc-
zyzny, w imię praw i wolności Rzplitej uciekamy się
pod opiekę Waszę. Przypomnijcie sobie nazwiska tylu
Senatorów duchownych, które, od roku 1573, wspólnie
ze stanami świeckiemi, z konfederacyami generalnemi,
prawa owe stwierdziły. Przejrzyjcie prawa ojczyste, wo-

— 243 —
lumina konstytucyj, zważcie na uchwały sejmu korona-
cyjnego Stefana Batorego z roku 1576, przejrzyjcie
uchwały konfederacyi krakowskiej z r. 1586. Między
nazwiskami tych, co ją podpisali, jaśnieje na pierwszem
miejscu sławny Piotr Myszkowski, biskup krakowski.
Zważcie na konfederacyą generalną warszawską z roku
1587. Podpisał ją i Wawrzyniec Goślicki, biskup kamie-
niecki. Zważcie na konfederacyą generalną, z r. 1632.
Stwierdził ją arcybiskup gnieźnieński i pięciu biskupów,
na konfederacyą z roku 1648 etc.
„A teraz do Was zwracamy się, Rycerskiego koła
sejmujące stany! W imię wolności, honoru i bezpie-
czeństwa ogólnego, błagamy was, niedopuśćcie, aby
wspólnej matki dzieci, jednych praw i obowiązków pia-
stunowie, krzywdę niechętnych losów i niesprawiedli-
wości cierpieli! Przypomnijcie sobie przysięgi praojców
waszych, któremi prawa nasze obwarowano; krzywda
cząstki — pociąga za sobą upadek całości. Grzechy ludz-
kie są powodem klęsk ogólnych. Zachowajcie niewzru-
szenie godność Rzplitej, która opieką swoją otaczała
wszystkie garnące się pod jej skrzydła dzieci!…
XXXVI. Sejm Grodzieński 1718 roku.
Wyrugowanie kalwina Piotrowskiego. — Mowy posłów. — Res-
pons korony polskiej. — Sprawa Unruga. — Krytyka wyroku Sor-
bonny. — Replika Chrystiana Katolickiego.

S
EJM walny, rozpoczęty 3 Października 1718 r. w
Grodnie, nie rokował pomyślnych dla autorów s u -
p l i k i rezultatów.
Główny cel sejmujących stanów — wyjednanie szyb-
szego usunięcia z kraju „wojsk auxyliarnych” —usuwał
na plan drugi wszelkie inne sprawy. Misya starosty Ko-
panickiego do Paryża, gdzie, w Czerwcu 1717, bawił
Piotr Wielki, jakkolwiek w zasadzie uwieńczoną była
zgodą północnego władzcy na usunięcie wojsk z Rzpli-
tej, jednakie w rzeczywistości nie odpowiedziała oczeki-
waniom posłów. Niezadowolenie z powodu ociągania
się dowódzców wojsk w opuszczeniu kwater, wyraziło
się w głośnych protestach i żalach, skierowanych prze-
ciwko staroście Kopanickiemu, i w inwektywach, mio-
tanych przeciwko królowi i jego stronnikom.
W takim stanie podniecenia umysłów, suplika dys-
sydentów była tylko oliwą, dolaną do buchających pło-
mieni rozgoryczenia ogólnego…

— 245 —
Zaledwie się skończyły uroczystości inauguracyjne,
gdy nadspodziewanie, w trakcie głosowania posłów na
marszałka, zjawił się nienależący do obrad, ksiądz Ka-
zimierz Ancuta i zatamował activitatem kalwinowi Pio-
trowskiemu, posłowi wieluńskiemu, utrzymując, „że ża-
den dyssydent nie powinien mieć locum i activitatem w
Izbie poselskiej” ¹).
Na sporach, jakie się z powodu tego protestu wszczę-
ły i na wyborze marszałka w osobie Krzysztofa Zawi-
szy, starosty mińskiego, zakończył się dzień 4 Paździer-
nika. Nazajutrz, z siedzenia swego, poseł Piotrowski do-
magał się głosu, „lecz wszyscy nań huknęli, że nie-
tylko siedząc, ale i stojąc, jako zwyczajnie, z pod laski
justyfikować mu się nie pozwolą”. Na to się poseł Pio-
trowski odezwał, że vim patitur i ratyfikował wczorajszą
swoję protestacyą.
Wszczęły się hałasy i spory. Jedni utrzymywali, że
słyszeli protest p. Piotrowskiego, inni zaś temu prze-
czyli. JMci pan Niemiera, poseł podlaski, odezwał się:
— Co się wczoraj stało, pamiętamy, jak zaszła J. M.
Panu wieluńskiemu kontradykcya, nie protestował się
in turno, ale go ustąpił i zezwolił iść pod laskę, pozwo-
liwszy dalej kreskować i przez to samo ultro uczynił
się controversum i został sine activitate. Powinien tedy
czekać sądu Rzplitej.
Na to odezwał się p. chorąży wołkowyski:
— Jestem unus fide, ale dissonus voto i zaczął czy-
tać punkt instrukcyi na korzyść dyssydentów. „Byli oni
dotychczas w posiadaniu honorów, dlaczegóż ich teraz
od nich odsądzać?”
JMci pan Wysocki, poseł sieradzki, wywodził „jako
antecessorowie mieli tę gorliwość wiary, że dissidentes
nietylko ab honoribus arcebantur, ale nawet i życia nie
____________
¹) Relacyą z sejmu 1718, podaję według dyaryusza polskiego,
znajdującego się między rękopisami biblioteki Ord. Zamojskich.
Fragmenta łacińskie owego dyaryusza obejmuje Teka Junoszy Po-
doskiego.

— 246 —
byli securi, aż dopiero po śmierci króla Augusta I, przed
elekcyą Henryka, w konfederacyi, otrzymali toleran-
tiam, quo ad possessiones suas, ależ bo to prawo do-
czesne mogło być disputabile, ile gdy przeciw niemu tak
wiele natenczas et subsequenter zaszło protestacyj, które
ja konserwuję. Z tem wszystkiem, nie może być conse-
quentia, aby mieli być dopuszczeni do honorów i funk-
cyj publicznych. Przyznawał, że bywali posłami, deputa-
tami, ale to się działo permittente abusu. Kiedy zaś te-
raz Rzplita jest w tej porze, że co wypadło ex orbita, na-
prawić według dawnych praw powinna, niechże to prawo
contra haereticos utwierdzone będzie assertis trita dissi-
dentium, że mają obserwowaną pacem inter dissidentes.
„Ale z tego conclusio formari nie może, żeby religio
tollerata cum religione dominante w równości być mia-
ła! A że, ante judicium nie może być supplicium, życzył
tedy, aby się p. Piotrowski justyfikował.
P. pisarz wileński nie zgodził się na to, i w mowie
swojej wypowiedział, że wolność nieodłączną jest od
wiary, a jakżeż ją dyssydenci utrzymywać będą, jeśli
zdeptali przepisy Kościoła? Matkę Bożą, która jest mi-
sericordissima, dishonorarunt?
JMć pan Sufczyński, poseł lubelski, pochwalił zelum
swego preopinanta i oświadczył się, że fidem S. Roma-
nam Catholicam profitetur, jednak pro dissidentibus
mówiąc, wyraził się, że to szlachta, tej samej godności,
co i inni.
Na to, p. Nakwaski, poseł zakroczymski, rzekł, „że
trzyma z wiarą dyssydentów, ex ratione, że oni powia-
dają, iż niemasz asystencyi anielskiej, i prawdę mówią,
że jej nie mają, bo gdyby przy sobie którego anioła
mieli, toby im lepiej poradził, żeby się do Kościoła wró-
cili, od którego przodkowie ich apostatowali, poradzi-
wszy się w naszej dobrej wierze. A jako w cudzych kra-
jach, wiara nasza chrześcijańska, jest in servitute, tak
i ich sekta u nas być powinna, co jako cnotliwy Mazur
mówię!”

— 247 —
Do JMci pana kuchmistrza litewskiego rzekł:
— Masz W. M. P. kilku infułatów braci, nie chciej że
porzucać wiary Św. stawając przy dyssydentach.
Poseł sandomierski, Kochanowski, mówił za dyssy-
dentami, „ale miał wielkie aklamacye na siebie, tak, że
i głosu należycie nie skończył, nie tylko passive, ale i
active”.
Na to znów p. Karwowski, poseł podlaski, rzekł:
— „Z wielką pasyą odzywać mi się przychodzi, kie-
dy wiara święta cierpi ucisk, kiedy sekta Bogu niemiła
i nam wstrętna, od niektórych jegomościów doznaje
opieki. Kto się tedy przy sekcie oponuje, mówię o nim:
Tu es Gallileus, sermo tuus manifestum te facit! Trzy
są objekta Sejmu tego: Fides, Rex, Lex. Jakoż, wszy-
stkie obrady nasze zaczynamy od chwały Boskiej, we-
zwaniem Ducha Św. Jak mamy cierpieć między sobą
takiego kolegę, który nie jedną z nami idzie koleją, ale
per devia? A że ta sekta in primo limine tak wiele się
waży, że nam tamuje activitatem, czegóż się spodzie-
wać dalej? Żadną miarą nie pozwolę wezwać p. Pio-
trowskiego do głosu. Mówią tu o prawie. A czyż prawo
Boskie nie pierwsze? Aleć są i nasze konstytucye i
statuta za Jagiełły o heretykach. Mówią, że nie są here-
tykami, ale dyssydentami, ale to vocabulum niedawno
sobie wzięli. Jednak notorium jest, że są odszczepieńcy
i też wszystkie błędy co i dawniejsi, wyznają”.
Skończyło się zatem na wyrzuceniu posła Piotrow-
skiego z sali obrad ²).
W tym stanie rzeczy, suplika dyssydentów, podana
na ręce ministrów, 14 Października, doznała takiego
____________
²) Jednocześnie takaż reakcya przeciw innowiercom k a t o l i -
k o m ujawniła się w elektorstwie saskiem, gdzie stany jeneralne
zawarły między sobą układ, aby wszelkie urzędy i dostojeństwa na-
dawać wyłącznie wyznawcom konfesyi augsburgskiej, z tem obo-
strzeniem, że im tylko dobra nieruchome sprzedawanemi być mogły.
E. W. Böttger: Gesch. der Kurst. und Königr. Sachsen. Hamburg,
1831, T. II, str. 262.

— 248 —
losu, jak rokowały przedwstępne dysputy w kwestyi
Piotrowskiego.
Otrzymali na nią odpowiedź w Responsie korony pol-
skiej, stanowiącym opinią sejmujących stanów, jaką,
w tej sprawie, na reasumcyi Grodzieńskiego Sejmu,
odbytej w r. 1719 w mieście Warszawie, cała Rzplita
im udzieliła ³).
Odpowiedź ta wywołała szereg innych głosów, potę-
piających dyssydentów, a między niemi, górował głos
księdza Ancuty, który, w swej rozprawie, Jus plenum,
objął wszystkie gravamina od wieków w umysłach sej-
mujących stanów nagromadzone i teraz dopiero w kształ-
cie zatrutego grotu przeciw dyssydentom wymierzone.
„Dzień trzeci Października, w roku przeszłym 1718,
— pisał sprawozdawca sejmu warszawskiego, w swym
Responsie — zebranych, wszystkich Stanów Rzplitej
Naszej, na publiczną do Grodna obradę, jako całej Oj-
czyźnie wielką oddalenia wszelkich od niej przeciwności
przyniósł nadzieję, tak wam, mili panowie dyssydenci,
nie małe uprowidował szczęście, że przy pokazaniu i
wytłómaczeniu przywilejów waszych, oświecenie mieć
możecie: c o w a m d o z a t r z y m a n i a w a s p r z y
w a s z e j o p i n i i s ł u ż y , i c o n i e s ł u ż y ? a za-
tem, co was, za darem Ducha świętego, od błędów wa-
szych odwrócić może?
„Pospolite wszystkim w tym królestwie mieszkają-
cym nieszczęścia, że też i was współmieszkańców na-
szych dotknęły, wszyscy to razem z ręki Boskiej cier-
pliwie przyjąć powinniśmy; ale że do nich poniekąd i
wasze upory, gniew Najwyższego Majestatu Boskiego
na całą tę Ojczyznę osobliwie zaostrzając, okazyą dały,
słusznie się na was uskarżać musimy: przecież, w rze-
____________
³) Ogłoszoną została owa odpowiedź w broszurze pod tyt.: Res-
pons korony Polskiej i W. X. Litewskiego na pretensye Panów dys-
sydentów Stanom Rzplitej podczas walnego Sejmu w Grodnie Roku
1718 podane, a zaś czas reasumcyi i kontynuacyi tegoż Sejmu
roku 1719 dnia 30 Grudnia zaczętej w Warszawie Panom dyssy-
dentom, dany. Warszawa 1720. (Bibl. Ord. Zamojskich).

— 249 —
czach, do wiary należących, żaden wam dotąd z obywa-
telów tej Ojczyzny, żaden z współbraci i praw obrońców,
żaden z administratorów świętej sprawiedliwości żad-
nej krzywdy (jako się uskarżacie, przeciw wyrażonym
niżej dowodom), nie czynił.
„Dawałać wprawdzie ucho, uciekającym się do zgro-
madzenia sejmowego przodkom waszym, Rzplita, ale
nigdy na ich przeciwne Bogu i sumieniu żądania, obo-
wiązkiem jednej wiary świętej katolickiej rzymskiej ob-
ligowana, zezwolić nie mogła, ani zezwalała, i wam też
dopiero do siebie uciekającym się, to deklaruje: że nic
przeciw Bogu, sumieniu i obowiązkowi jednego praw-
dziwego Kościoła Rzymskiego i prawom ojczystym, na
uporczywe starania wasze n i e p o z w o l i .
„Żeście są bracia, współmieszkańcy i bliźni nasi, że
wielu z was jest z domami naszemi bliskim pokre-
wieństwem skolligowanych, równymi z nami szlachec-
twa przywilejami od królów Panów naszych udarowa-
nych, nikt przeczyć nie może, ale że was od nas różność
zdania, czci Boskiej i niesforność uporu, a zatem zbyt-
nia w postępkach wolność oddzieliła, jednychże z nami
dostojności, honorów i powagi uczestnikami być n i e
m o ż e c i e , jako ci, którzyście słodkie jarzmo Świętej
wiary katolickiej rzymskiej zrzucili, od praw prawdzi-
wego Kościoła się oddalili i z posłuszeństwa się Naj-
wyższego tegoż Kościoła głowy uporczywie wybili. Jed-
negoż ojca i matki bywa syn dobry, karny, posłuszny, co
i krnąbrny, rozrzutny, niepoczciwy, a przecież według
wszelkiego prawa, dobry i w łasce rodzicielskiej i dzie-
dzicem dóbr ich zostaje, krnąbrny zaś i złośliwy od oboj-
ga tego oddalony być powinien”.
Przechodząc koleją wyrażonych w suplice zasad,
wszystkie argumenta dotyczące wiary dyssydentów i
powołanych przez nich praw i przywilejów monarszych,
Respons przychodzi do wniosku, że dyssydentom, we-
dług tenoru powyższych praw, u t r a t a ż y c i a , w y -
gnanie, dóbr skonfiskowanie i inne wy-

— 250 —
rażone w nich kary, nie zaś godności i
dostojeństwa się należą.
„A choćby też w rzeczy samej — ciągnie dalej —
pomieniona dopiero, albo którakolwiek inna konstytu-
cya, lub przywilej jakikolwiek, wasze przywileje, wol-
ności i bezpieczeństwo utwierdzić chciała; przecież ta
nigdy s t a ł a w Państwie katolickiem być nie może, boć
nigdy żadne żadnego królestwa prawo — p r a w K o ś -
cioła świętego i dekretów jego nie znie-
s i e i n i e w y w r ó c i ; owszem, prawa takie, prze-
ciwne Kościołowi świętemu katolickiemu i jego wolno-
ści, zniósł dawno i za nieważne poczytał Kościół święty.
„Darmo się tedy z waszemi prawami, przywilejami,
wolnościami i ubezpieczeniem przez różne konstytucye
i prywatne królów edykta popisujecie, panowie dyssy-
denci, kiedy wam one w tem wolnem królestwie n i -
g d y s ł u ż y ć n i e m o g ą . Darmo się ojczystych ho-
norów w katolickiem państwie domagacie, kiedy wam
do nich tak wielu praw i konstytucyj sejmowych, decy-
zye, a nawet i sama Najjaśniejszego, szczęśliwie u nas
dopiero panującego Augusta II przysięga, przystępu za-
broniła. Nie wspominamy, jak ciężko przedtem Ojczy-
zna nasza, dla pozwolonych niektórym dyssydentom ho-
norów, przez ichże fakcye utrapiona i wniwecz prawie
obrócona była. Najdziesz każdy w dawniejszych nie-
szczęśliwych Polski naszej dziejach, jako wiarołomność
senatorów, albo innych urzędników dyssydentów i kró-
lów Panów naszych i całą Ojczyznę o wielkie niebezpie-
czeństwa i ostatnią prawie ruinę przyprawowała.
„Przetoż, słusznie się dopiero Ojczyzna nasza po-
strzegła, kiedy wam, mili panowie dyssydenci, wstępu
do deputackich funkcyj na Trybunały (w których sama
sprawiedliwość katolicka, nie zaś odważona na wszelką
niesłuszność — bezbożność h e r e t y c k a zasiadać po-
winna), do poselskiego koła, (które, jako condendarum
officina legum, miłe Bogu, wierze świętej i ojczyźnie,
na dobro pospolite stanowi prawa, a stanowić ich ra-

— 251 —
zem i przeciwnemi Bogu, wierze świętej, świętemu Ko-
ściołowi Rzymskiemu i katolickiemu królestwu dyssy-
dentami, nigdy spokojnie i stale nie może), do wszyst-
kich nakoniec izb sędziowskich i przełożeństw jakich-
kolwiek przystępu zabrania, bo tym sposobem uniwer-
salny sobie wnętrzny pokój, jedyne wszystkich obywa-
telów ukontentowanie, Majestatom królewskim bezpie-
czeństwo, tajemnych sekretów przed postronnymi ukry-
cie i wszelką radom, oraz sądom swoim szczęśliwość,
uprowidować zamyśla. Chwalebnież J. W. ksiądz Krzy-
sztof Szembek, biskup poznański, nominat kujawski,
podług konstytucyi na Sejmie Pacificationis roku 1717
ferowanej, albo zabrane niegdyś katolikom kościoły,
albo niedawno erygowane od was wasze zbory i szkoły,
prawnie odbiera. Chwalebnie J. W. ksiądz Konstanty
Kazimierz Brzostowski, biskup wileński, z poselskich,
deputackich i innych sędziowskich subseliów was rugu-
je, oraz do wszelkich honorów i dostojeństw przystępu
wam w swojej dyecezyi zabrania. Chwalebnie Trybu-
nały koronne i Litewskie swoje dekreta (lubo daleko
łaskawsze, niżeliby sprawiedliwość wyciągała) na róż-
nych bluźnierców heretyków formują. Chwalebnie świą-
tobliwa gorliwość polskich i litewskich posłów na za-
czętym w Grodnie teraźniejszym sejmie, z poselskiej,
Jaśnie Wielmożnych Ich mość Panów Marszałków sena-
torskiej Izby, na przykład potomnym wiekom, a łac-
niejsze do wiary świętej panów dyssydentów polskich i
litewskich nawrócenie, Jegomości pana Piotrowskiego,
miecznika wieluńskiego, niby za posła w wieluńskiej
ziemi, przeciw ojczystym prawom niesłusznie obranego,
odważnie rugowała. Chwalebnie naostatek, wszystkich
Jaśnie Oświeconych, Jaśnie Wielmożnych biskupów pol-
skich i wszystkich senatorów tej Ojczyzny żarliwość na
to staranie swoje obróciła, aby zabroniwszy wolności
sektom waszym dyssydenckim, do wolności was synów
bożych w świętej katolickiej wierze i jedności powsze-
chnego rzymskiego Kościoła pociągnęła.

— 252 —
„Skargi wasze, które przekładacie, bardziej was sa-
mych i przewrotność waszę przekonywają, kiedy Trybu-
nalskie i inne w Polszcze Sądy taksujecie, na konsy-
storze nasze, (do których się sami, nie mając swych
przełożonych, udawacie) nie słusznie narzekacie. O Keh-
lera jakiegoś, za pogardę Stolicy Apostolskiej (jako się
sami przyznawacie) i niby jej z bezecnym Lutrem po-
równanie, sprawiedliwie na gardło osądzonego; o Zyg-
munta Unruga, roku 1715 na Trybunale koronnym we-
dług praw kościelnych i ojczystych dekretowanego, cale
bezrozumnie się bierzecie i z d a n i e P r z e s ł a w n e j
A k a d e m i i Pa r y s k i e j , o i n s z y m j a k i m ś s ą -
dzie, nie polskim, ale waszymże podobno
h e r e t yc k i m , p r z e c i w T i c y u s z ow i j a k i e -
m u ś u c z y n i o n y m , niepotrzebnie tu naciągacie. O
tytuł h e r e t y k ó w , właśnie wam przyzwoity, darmo
się gniewacie, a raczej wasze tak ciężkie błędy i krzyw-
dy, które, wierze świętej, kościołom świętym katolickim
i ich kapłanom, częstokroć ich znieważając, zabijając
(co się i tego roku 1719 w Polszcze na pewnym Bene-
dyktynie stało), prawowiernych katolików do błędów wa-
szych namawiając i pociągając, przystępu im do god-
ności po miastach dyssydenckich broniąc, zbory nowe
wystawując, albo stare przeciw prawom restaurując,
szkoły publiczne przeciw konstytucyom otwierając, nie-
winne dziatki z ojca albo matki wiary katolickiej, do
błędów swoich przymuszając, na godne osoby, biskupy
i senatory (nie wam, ani sektom waszym, ale tylko
partykularnym niektórym z was, w rzeczach politycz-
nych biegłym i jakkolwiek dobrze się sprawującym i z
katolikami obchodzącym osobom, oraz ku wierze świę-
tej katolickiej skłonnym, dla nadzieje nawróceniu ich
sprzyjające), kalumnie wkładając i inne niezliczone bez-
prawia, które czynicie postrzegłszy. A ów gorliwy w Naj-
jaśniejszym Panie Auguście naszym, w polskich i litew-
skich biskupach, senatorach i wszystkich dygnitarzach
afekt ku wam uważając: zgódźcie się z nami, Bracia!

— 253 —
kochamy was i tego wam czego sobie chce-
m y i ż yc z y m y , d o ś w i ę t e j z n a m i w w i e r z e
j e d n o ś c i i w s z y s t k i c h t e j o j c z y ź n i e wo l n o -
ś c i n a s z yc h p r z y s t ę p u j c i e ! ”
Na ten pełny fanatycznego zapału respons, imieniem
Rzplitej dyssydentom udzielony, na którym ksiądz bis-
kup wileński Konstanty Brzostowski napisał: authoris
opus summe laudandum, znalazły się jeszcze i inne
harmonijne odgłosy, z większą jeszcze namiętnością
przeciw dyssy dentom w ogólności, a przeciw Unrugowi
w szczególności napadające. Zaledwie Respons wydru-
kowanym został, ukazał się nowy drukowany pamflet,
pod tytułem: Replika JMci Pana Chrystyana Katolic-
kiego, na suplikę Ich Mość PP. Neowellów dyssydenckich
podana na Sejmie Grodzieńskim anno 1710 ⁴), w któ-
rym autor między innemi, tak przemawia:
„Po przesłanym mi niedawno od serdecznego Brata
mego J. P. Romana Staropolskiego na zarzuty PP. Dys-
sydentskich dowodnym Responsie, doszła mię prędko
po tym suplika Ichże do króla JMci i stanów Rzeczyp.
na Seymie w Grodnie zgromadzonych! w której, luboć
nic wcale (krom wielu słów) nie baczę, na coby się rze-
telnie tamże już nie odpowiedziało; i nad to! przecież,
żeby się niby późniejszą JMP. Dyssydentski nie zdał
tryumfować dobitką, na długą jego suplikę, Replikę krót-
ką daję. Ale, przy łasce Bożej, tuszę, że i mały Dawi-
dek, pokona w Imię Boże i obali wieżę cielistą srogiego
Goliata.
1. A naprzód! i to nie ostatniey rzecz godna konsy-
deracyi, że tej supliki suplement praw ojczystych etc.,
które im jakokolwiek zdadzą się suffragari, w Królew-
cu i w podejrzanym zdawna (lecz osobliwie teraz) sąm-
siedztwie drukowali! Czemu nie w Polszcze? czemu
przynajmniej nie w swych Toruńskich lub Gdańskich
____________
1
) Ze zbioru rzadkich druków z XVIII w., znajdującego się w
bibliotece Ordynatów hr. Krasińskich w Warszawie.

— 254 —
drukarniach? jeżeli katolickim nie dufali? Pewnie to
non caret mysteriis! et justissima fomentacyi y cum
suis similibus cointelligencyi suspicione! Jakoż się cza-
sem szydła z wora in privatis confessibus dobywają i
odgrażają! bo jeżeli tacite z razu seditionis, a po tym
et apertae perduellionis crimen non capit? viderit Res-
publica, i król J. M. C. Dlatego, szczerze i wcześnie prze-
strzegam, Mości Panie Dyssydentski, lepiey by sobie dać
pokóy, póki wam go Ojczyzna aż nazbyt daje, i tak nie-
słusznych quereli nie popierać, ne deterius aliquid vobis
continget, jak się Rzplita w akcyach waszych przyglą-
dać, ile już po ustających z łaski Bożej odmentach, po-
cznie.
2. Natoż i jeszcze jawniej wychodzi, i druga konsy-
deracya. Mędrszy ktoś, albo raczej chytrzejszy, samą
łacińską suplikę pisał, bo zkąd data druku, nie przydał.
Lecz się z tym wszystkim i tu wykrętni wężowie, choć
na końcu wydali. Bo, znać, chcąc authoritatem nequi-
tiae aktowi temu dodać, tak się in terminis w suplice
podpisali: Dissidentes tu Religione Christiana in Regno
Poloniae et M. D. Lithuaniae Anno 1718 per Deputatos
ex Provinciis congregatis… Teraz się pytam, i pytać in
facie Reipub. będzie potrzeba? Qua authoritate? za czy-
im uniwersałem tak walny ex Provinciis seym dyssy-
dentski złożyć śmieliście? albo Trybunał ex Deputatis?
Nie czytaliście surowych praw y zakazów de conventi-
culis ot congressibus privatis i żadnym królewskim albo
prymicyalnym uniwersałem non authorizatis? Dla Boga!
apello fidem et jura gentium, i wszystkich Państw ra-
tiones status! czy to nie cichą fomentacyą pachnie? czy
nie jawną sedycyą trąci? czy nie publiczną rebelią śmier-
dzi? i tysiąc godno śmierci, pro crimine perduellii!
Niechby jeno tak w Anglii waszey, albo w Holandyi,
albo w sąsiedzkiej Brandeburgii, katolicy! Ba, choćby
w katolickim, jednej że swojej wiary królestwie et non
suspecti in utraque foro de fide concives vg. we Francyi,
w Hiszpanii, a nawet choć w arcywolnej Rzpl. Weneckiey

— 255 —
etc. tak czynili! Czyby na sto szubienic, mieczów i ka-
towni w Anglii, albo na tysiąc galer lub wygnania z We-
necyi, nie poszli jako violatae securitatis publicae et le-
sae Majestatis Regi, i takich zjazdów zakazujących praw
gwałtownicy? Ale nie chodząc tak daleko: świeżusieńką
i w naszej Ojczyźnie, na tymże właśnie seymie, na któ-
ryście waszę tę suplikę podali, macie predjudykatę na
J. M. Panu Bieganowskim, staroście starodubowskim,
który, lubo i prawowierny katolik i rodowity szlachcic
i zasłużony żołnierz i doświadczony kawaler, a przecież
za mniejszy daleko, (lubo in simili) excess, że tylko par-
tykularnej jednej ziemi kongres i to zwyczajnego czasu
sejmik, i to bez cienia najmniejszej publicznej fomen-
tacyi, lecz tylko z prywatnej ambicyjki, to colorato przy-
najmniej titulo, zmyślonym uniwersałem królewskim
authoryzował; a przecież za to, justo laski koronnej ju-
dicio, na gardło jest osądzony, i g d y b y g o ł a s k a
Pa ń s k a n i e z a s z c z yc i ł a , p e w n i e b y p o e g -
z e k u c y i j u ż b y ł o ! Dlatego znowu, bo mi was prze-
cie, ileście jako mówicie: os de ossibus et caro de carne
nostra jeszcze żal! Ale privatus wasz spiritus carnem
et ossa non habet; do tego się nie znamy! Acz i wy sami
nescitis, cujus spiritus estis! Znowu mówię, przestrze-
gam dla Boga! Dajcie sobie pokój, póki go revera aż
nazbyt macie, żebyście nie przeskrobali i tej swej młodej
wiarki, ni owa matka dziecka zbytniem ściskaniem nie
dodusili i siebie nie zgubili; co już na duszy pewna: a
na ciele i na dobrach niebezpieczna.
3. I to non caret suspicione, że się z was żaden wy-
raźnie de nomine et cognomine nie podpisał, ale tylko in
confuso: Dissidentes per Deputatos ex Provinciis congre-
gati. Albo to was siła było, żeby was papier nie objął,
co samo znowu słusznej suspicii przyczyna! albo jeżeli
justus wydania się metus imion waszych zataił, i to nie
bez tajemnicy! żeście się czegoś i słusznie bali, bo jako
fuga facit reum, tak pospolicie qui odit lucem, znać male
agit, dopieroż tem imienia mego in particulari nie gło-

— 256 —
szę. Ale jeżeli o co, non erubesco Evangelium, gotowem
z Panem Jezusem, ego palam locutus sum, śmiele wam
w oczy zajrzeć, jeżeli tego będzie potrzeba”.
(Wywód praw i krytyka).
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
„Pokażcież aby literkę jednę prawa i przywilejów,
żeby was za takie sądzić zbrodnie i karać zakazowano?
Chybabyście całą Rzplitę z rozumu przyrodzonego, z bo-
jaźni Bożej, zgoła ze wszystkiej na cały świat chcieli
złupić poczciwości, gdyby to kiedy i w myśli postać mia-
ło. Bo, jeżeli o paszkwile i cyrkumskrypcyą, o zniewagę
i kontempt osoby choć prywatnej, ale poczciwej, dopie-
roż wielkiego choć postronnego Monarchy, choć i same-
go tylko obrazu królewskiego zniewagę, jako o crimen
laesae Majestatis, ale nawet o łachmanę wytartą, a gwał-
tem choćby żydowi wydartą, może każdy najmniejszy
człowiek, przeciwko każdemu, choć y najkatoliczniej-
szemu i największemu senatorowi jure agere — a za-
cóżbyście, Mości PP. Dyssydenci, wy sami chcieli być
libertynami et filii Belial, bez prawa et sine jugo? żeby
was o tak straszne bluźnierstwa cudzych Kościołów, Ap-
paratów, Prowentów wydzierstwa i świętokradztwa po-
zywać i karać nie miano? Ba, gdyby było samego Lutra,
albo Kalwina, do Trybunału stawiono, pewnieby ich było
na wywleczenie tyłem języka, a księgi na stos słusznie
skazano; za tak szkaradne, niesłychane, na królów, na
Matkę Bożą, na SS. Pańskich, (których Larwami i Be-
styami Kalwin w swych księgach nazywa) bluźnierstwa!
Wi ę c k i e d y n i e m o ż e m j u ż p o k o n i a c h i
Pa n a c h o j c a c h , p r z y n a j m n i e j p o h o ł o b -
l a c h p o t o m k a c h ! Ba, ledwieby wam nie wszystkim
tak uczynić potrzeba! Bo jeżeli Św. sług i przyjaciół Bo-
żych od Boga samego uczczonych, wy czcić nie chcecie,
przynajmniej ich nie lżyjcie, albo, uczciwszy uszy, nie
wasze, boście wy do tego zwyczajni, lecz katolickie, nie
lżyjcie; albo się przynajmniej o sprawiedliwość i tak
strasznych zbrodniów karanie nie gniewajcie!

— 257 —
„Choćbyście i najwięcej i najpewniejszych na capa-
citatem urzędów, praw i przywilejów królewskich mieli,
przecież na to przywileju nie macie, ani mieć możecie,
żeby wam je actu król koniecznie dawał, a nie innym!
Ażaż katolicy wszyscy ex omni capite et titulo nie są,
jeżeli nie longe capaciores, przynajmniej aeque capaces
tychże urzędów? a przecież ich milion razy niż was wię-
cej, dawniejszych, rodowitych, zasłużeńszych i godniej-
szych, bez żadnej sobie nadanej godności i urzędów
umiera! A przecież na justitiam J. K. M. distributivam
nie narzekają, jakoż i nie mogą. Bo nunquid omnes Pro-
phetae, nunquid omnes Apostoli! Jeżeli ad summam in
justitia distributiva non sit vobis gratia, niechajże też
non sit injuria! A za cóż mruczycie, że się wam bez-
prawnie dzieje? Mógłby wam Christus Dom. i Król a Pan
Miłościwy odpowiedzieć: An oculus tuus nequam est,
quia ego bonus sum? Że przecie na katolików (jakimem i
sam) i zasłużeńszych i dawniejszych i wierniejszych etc.,
pierwszy mam respekt, jakby, strzeż Boże, katolików
nie stało, tobyście i wy, uchowaj Boże, docisnąć się też
mogli! Teraz się remota capacitate kontentujcie.
„A w ostatku, wprzód jeno wy w waszych, nie mó-
wię jeszcze — Angliach, Holandyach, Szwecyach, w Da-
niach, w Brandeburgiach, ale tym czasem przynajmniej
w domowych Gdańskach, Toruniach, Malborkach i in-
nych miastach, ba, nawet i drobnych miasteczkach uczyń-
cie ten porządek, ż e b y d o m a g i s t r a t ó w i u r z ę -
dów przynajmniej zarównie, acz by powin-
no omni titulo et jure i pro priori et po-
tiori, choćby i ceteris paribus katoli-
k ó w p r z y j m o w a n o . To też dopiero z J. K. Mcią i
całą Rzplitą expostulować in simili będziecie. Inaczej,
qua fronte i jaką na rozum, na poczciwość, na wszyst-
kie divina humanaque jura bacznością, mieć większą w
dystrybutywie wolność poddanym, niźli Panu? kupcom,
szewcom i krawcom, w lada mieścinie ją przyznawać,
albo dawać, niźli Królowi JMci i całej Najjaśniejszej

— 258 —
Rzplitej? Czyż to niejawnie crimine lesae Majestatis
Regiae et honoris Reip. trąci? W i ę c e j w ł a d z y b u r -
mistrzowi Gdańskiemu i Malborskiemu
p r z y z n a w a ć , n i ż K r ó l o m P o l s k i m ? i w lada
miasteczku — dyssydenckim, szewskim i krawieckim
urzędom, niż całej Rzplitej w swym Państwie? A ta, od
katolików na dyssydentów retorsya, albo ad hominem
argumentacya, we wszystkich ich przeciwko nam zarzu-
tach, zawsze a zawsze służy i na nie do dnia sądnego
żaden z nich dowodnie nie odpowie.
„Jeszcze w tej suplice i p r y w a t n ą querelę namie-
niono, jakoby o n i e s ł u s z n y d e k r e t T r y b u n a l -
s k i p r z e c i w k o J M . P a n u U n r u g o w i , i przy-
wodzą inauditam censuram tego dekretu od Sorbony,
Paryskiej Akademii, his formalibus: Censemus in judi-
cio adversus Titium lato, omne, sive divinum, sive hu-
manum jus, apertissime violari! Ale na to 1-mo. Niech-
by się J. O. Trybunał koronny i owszem, cała Rzplita,
bo tych obojga honor w tym vertitur, a jeszcze na świat
cały, c z y s i ę g o d z i ł o p o d S ą d S o r b o n y d e -
kreta i Sacrosancta Sancita Trybunału
ultimae instantiae, koronnego, podda-
w a ć p o d C e n s u r a m ! i drukiem in luce publica o
notorias injustitias et injurias niepoczciwie w tejże su-
plice calumniari his formalibus: Injuriae nobis jussu
Tribunalis fiunt etc. Hinc sit id Templa nullo jure su-
binde, ne juris quidem specie, claudantur, adimantur
etc. vel Sacris, Romano Catholicis vindicentur etc. Jako-
by to odbierać swoje własne i to praevia juris via, była
injuria, a cudze bezprawie violenter wydzierać, aequa-
litas et justitia? Dla Boga! gdzie ci ludzie, nie mówię
— wiarę, ale poczciwość i rozum przyrodzony podzieli?
A cóż może być za większa i oczywist-
sza honorowi całego królestwa praeju-
diciosior calumnia, jako ten paszkwil,
nie suplika, a jeszcze nie na prywatną
jaką osobę, albo przed prywatnemi, ale

— 259 —
przed Francyą i Sorboną, i owszem, przed
całym światem, w druku, przeciwko naj-
wyższemu, najpubliczniejszemu, ultimae
i n s t a n t i a e c a ł e j K o r o n y Po l s k i e j Pa r l a -
mentowi i contra v. Regiam et Reipubl.
P o t e s t a t e m ! 2-do. Aleć i Sorbona nie wielki w tem
rozum albo rozsądek pokazała, kiedy tak szpetną crisim,
parte inaudita altera, dekretom Polskim dała: ad anius
jeszcze winowajcy narrata, zapomniawszy choć pogań-
skiego, ale rozumniejszego principium: Qui statuit ali-
quid parte inaudita altera aequum licet statueret, haud
aequus erit. Jakoż na udaniu to siła i cała rzecz należy:
boby i Judasza mógł absolwować, a Pana Jezusa potępić.
3-ie. Jakoż już taż miła Sorbona ad eam authoritatem
malitiae przyszła, że i najwyższej Kościoła katolickiego,
a namiestniczej samego Chrystusa Głowie, ś m i e s i n e
fronte przyganiać i więcej rozumu w
wierze jednemu heretykowi, Jansenicie
Q u e s n e l i u s z o w i , p r z y z n a w a ć ! Toć nie dziw,
że i katolickiego Trybunału świątobliwe dekreta tak nie-
rozumnie taksuje! 4-to. Dopieroż nie dziw, że się kalwini
jako do rodzonej już teraz, lubo młodszej siostrzyczki,
po obronę uciekają i jej oracula słuchają! Azaż wam
nie bliżej było do Praskiej, niż do Paryskiej Akademii,
której to teraz takie panegiryki piszecie: Celeberrimae
toto Orbe Sorbonne Doctores! A czemuż ich to przedtym
patryarchowie wasi: Luter i Kalwin gregem Asinorum
(acz niepoczciwie natenczas) nazywali? Musi być, że
aboście wy od OO. waszych stali się odrodkami, albo
ona przyrodną waszą stała się w tym czasie siostrą”.
Z powyższych głosów mamy dowód oczywisty, że
i najwyższa instancya społeczna, sejm, do której się
dyssydenci odwołali, nie znalazła zasady do potępienia
spełnionego na osobie Unruga nadużycia. Owszem, gło-
sy owe, będące wyrazem przekonania w i ę k s z o ś c i
s e j m u j ą c y c h s t a n ó w , znalazły tylko podnietę do
tem większej przeciw uciśnionym niechęci, ile, że krzy-

— 260 —
wda ich stała się jawną i głośną w całej prawie Europie
i sądy polskie mianem sromoty okryła.
W broszurze „Casus inauditus Unrugianus” Zyg-
munt Unrug daje na wszystkie owe głosy pełną powagi,
lecz pod osłoną ironii gorżkiej ukrytą, odpowiedź:
„Jakie owych wspomnianych druków — pisał Unrug
— między inszemi są prawdziwe, niechrześcijańskie, ow-
szem i tyrannica contenta, nie jest hujus paginae wyra-
zić i przytoczyć, a daleko mniej na nie odpisać, bo wszy-
stkich acerbissime tangunt, tu szczególnie, tylko per
rationem mizernie atakowanej Sorbonny, słówko się po-
wiedzieć musiało. Generaliter zaś: o wszystkich tych
boskie i ludzkie prawa wywracających, wszelką miłość
i jedność chrześcijańską znaszających: ignem, ferrum,
funes et sanguinem concivium wołających, owo zgoła
societatem humanam z gruntu obalających skryptach i
maksymach, tyle tylko namieniam: ż e s i ę i m w c a l e
d z i wowa ć n i e t r z e b a , b o j a k i e ż m a j ą b yć
i n s z e , k i e d y w yc h o d z ą z k u ź n i t yc h , k t ó -
r y c h k t o ś n a z w a ł . . . (wyraz opuszczony).
„Niech jednak tym Ichmościom moim, wielce mił.
Panom, służy króciusińko pro informatione: nie było
dawać do tego okazyi, bo jeżeli się godziło hanc enor-
mitatem i bezprawie, w którym, tam in forma, quam
in materia, per omnes circumstantias erratum, na P.
Unrugu publicznie wykonać, tedyć, ex fortiori daleko ra-
tione, godzi mu się, jako człowiekowi honor swój nade-
wszystko w świecie przekładającemu, tenże, i niewin-
ności swojej broniącemu, ś w i a t u j ą c a ł e m u p o -
kazać i ratunku przez sposoby Boskiemi
i l u d z k i e m i p r awa m i p o z wo l o n e , o m n i
m o d o s z u k a ć . Byłby się, upewniam, cicho sobie w
domu siedząc i gospodarstwa pilnując, obszedł bez tego
honoru, że po wszystkich chrześcijańskich krajach przez
ten nieszczęśliwy proces, przez tak siłę tamże druko-
wanych skryptów, stał się znajomym! Jakie zaś od ludzi
godnych, katolików samychże rzymskich, o tym proce-

— 261 —
sie formantur dyskursy et judicia, przytoczyć tu et pa-
ginae et discretio vetant. Jedno tylko namienię, co pew-
nemu człowiekowi w dyskursie ex indignatione przypa-
dło: „Suppono — mówił — possibilitatem, że per effec-
tum immediatum, z nieba wyszła równa rzymskiej i
sorbońskiej decyzya, tedyby w niektórych i tychże Ich
Mościom pewnie pro haeretica była poczytana, bo jeżeli
Namiestnika Boskiego w tym nie słuchają, owszem, je-
szcze pro administrata justitia biją, a na cóż się, pro-
szę, nieuwaga ich odważyć nie potrafi!…
„Ta zaś, którą tu kończę, tym tylko, których sumie-
nie ruszy, niech służy jako śmiertelnym przestroga:
Niech ten, kto niesprawiedliwie sądzi,
niewinnego gnębi, okrucieństwa popeł-
nia lub je szerzy, cudzego pragnie i za-
garnia, zagarniętego nie zwraca, lub
zwrócić nie stara się, wszystko wyniośle
potępia, i zamieszki krzewi — w godzinę
śmierci zemsty Boskiej się obawia!”
Jakby jasny promień z czarnych chmur nienawiści i
bratnich swarów spływa do duszy potomnych laudum
sejmiku wojewódzkiego, w dniu 19 Sierpnia 1720 r. pod
laską zacnego starosty Kopanickiego Franciszka Poniń-
skiego uchwalone.
Wyprawiając posłów na sejm, Wielkopolanie zale-
cają staranie, o uśmierzenie niechęci przeciw dyssyden-
tom, w słowach: „Obligujemy Ichmościów Panów posłów
naszych — brzmi laudum — aby się o to serio starali
i to utrzymywali, ż e b y b r a c i a n a s i , I c h m c i
Pa n ow i e d y s s yd e n c i i n r e l i g i o n e C h r i s -
t i a n a , p r z y d aw n yc h p r awa c h b y l i i n v i o -
l a b i l i t e r k o n s e r wowa n i ! ”
„Niechaj nam — pisze, podając brzmienie owej u-
chwały, Jarochowski ⁵) — w powyższym punkcie udzie-
____________
⁵) Jarochowski: Lauda połączonych woj. kaliskiego i poznań-
skiego za panowania Augusta II… (Z czasów saskich, str. 78).

— 262 —
lonej posłom obu województw instrukcyi, b ę d z i e
w o l n o w i d z i e ć uczc i w y p r o t e s t p r z e c i w
czynom wyłączności religijnej, piękny
i zasługujący na ocalenie od niepamięci
akt tolerancyi”.
Niestety! I ten jednak głos ludzki i miłosierdzia pełen,
był głosem wołającego na puszczy…
CZĘŚĆ CZWARTA
XXXVII. Najazd na Poniec.
Civiliter mortuus. — Palec Boży. — Śmierć Potockiego. — Bur-
grabia Gruszczyński. — Exdywizya dóbr Unruga. — Ssorowie Poto-
ckiego. — Gwałty przy egzekucyi wyroku. — Kazanie sądowe. —
Wschód słońca sprawiedliwości. — Nowa restytucya i jej następstwa.

W
R. 1718 nowy cios dotknął zbolałe serce nie-
szczęśliwego wygnańca. Zakończyła życie żona
jego, Ludwika z Gorzeńskich, osierociwszy czte-
rech nieletnich jeszcze synów: Zygmunta, Ludwika,
Chryzostoma i Mikołaja Unrugów. Opiekunem ich został
Mikołaj Świniarski, pułkownik wojsk koronnych, ponie-
waż według prawa, ojciec ich, cywilnie zmarły (civiliter
mortuus), od opieki nad własnemi dziećmi wyłączonym
być musiał.
Nie powstrzymały te klęski niegodziwego Andrzeja
Potockiego od działań gwałtownych przeciwko sierotom.
Dobrawszy sobie do pomocy Jana Gruszczyńskiego, bur-
grabiego Poznańskiego, zawładnął przedewszystkiem
całością dóbr Poniec i wprowadził się w ich posiadanie.
Zanim jednak mógł się doczekać plonu tej grabieży, do-
tknęła go ręka Opatrzności, gdyż zmarł nagle, w końcu
r. 1718, pozostawiwszy po sobie wdowę, Jadwigę, uro-

— 267 —
dzoną Koszutską i dwie córki, z których jedna, Kata-
rzyna, poślubioną była Matyaszowi Mierzewskiemu, a
druga, Maryanna, w stanie panieńskim pozostawała.
Z powodu gwałtu, wbrew osnowie dekretu Trybu-
nalskiego, przez burgrabiego Gruszczyńskiego dopeł-
nionego, który, bez przeprowadzenia exdiwizyi dóbr,
oddał całość dóbr Poniec w posiadanie delatora, opie-
ka nieletnich Unrugów, zadyktowawszy protest, wyto-
czyła przeciw Gruszczyńskiemu skargę przed Trybunał.
Ludność okoliczna nie mogła obojętnem okiem spo-
glądać na pozbawienie sierot Unruga, ojcowskiego ma-
jątku. Ukartowanym został spisek, aby plon z dóbr Po-
niec odebrać sukcessorom Potockiego na rzecz Unrugów.
Pod pozorem układów o zgodne odstąpienie dóbr Po-
niec na rzecz sierot Unrugów, ściągnięto wdowę Po-
tocką do Gniezna i tam przez czas długi układano środ-
ki i warunki komplanacyi, a tymczasem, tłum mieszkań-
ców, pod wodzą Daniela Sommera, prokonsula Poniec-
kiego, Gotfryda Domachowskiego, Stanisława Stani-
szewskiego, Gotfryda Lauba, Józefa Sowińskiego, Se-
bastyana Grejczyka, Samuela Kierszta, Jana Śmiłow-
skiego, Wojciecha Raka, Atatyasa Grosa, Jakóba Stul-
py, Melchiora Stawki, Jana Ciosiołta, Jana Wocha, Da-
niela Groj, Simona Gresitz, Jana Hofmana, Gotfryda
Krawca, Jana Menela i Chrystyana Klamki, wpadłszy
uzbrojony w cepy, widły, kosy, lance i inne narzędzia,
do dóbr Poniec i zamknąwszy w dworze córki delatora,
oraz posesora dóbr Rosickiego, uprzątnął gwałtownie
całkowity zbiór zboża i wywiózł takowy z granic Ponieca.
O ten czyn gwałtu i zaboru, wdowa Potocka wniosła
skargę przeciw dowódzcom wyprawy i instygator ko-
ronny stanął w tej sprawie jako oskarżyciel.
Do dwóch tych spraw: przeciw Gruszczyńskiemu
burgrabiemu, ze skargi opieki Unrugów i, przeciw bu-
rzycielom porządku publicznego, ze skargi Ssorów Po-
tockiego, przyłączyła się jeszcze ponowna skarga opieki,
o r e s t y t u c y ą s p r a w y , z powodu n o w o w y -

— 268 —
k r y t e g o d o k u m e n t u , którym, ile z osnowy wy-
roku wywnioskować się daje, miał być w y r o k S o r -
b o n n y p a r y s k i e j , nie uznający w czynie zarzuco-
nym Zygmuntowi Unrugowi cech bluźnierstwa.
Wszystkie te sprawy były przedmiotem rozbioru no-
wego kompletu Trybunalskiego, wybranego na rok 1719.
Tym razem, jako Prezydent duchowny, zasiadł w
Trybunale — J. W. Franciszek Kraszkowski, nominat
suffragan, archidyakon i oficyał gnieźnieński, a w cha-
rakterze wice-prezydenta — Stefan Borek, kanonik gnie-
źnieński. Laskę marszałkowską dzierżył J. P. Stanisław
Potocki, strażnik litewski, starosta Rubiszowski. W li-
czbie deputatów duchownych, spotykamy: Samuela Oz-
gę, proboszcza lwowskiego, Andrzeja Olszowskiego, ka-
nonika krakowskiego, Franciszka Szembeka, kanonika
krakowskiego, Marcina Bielskiego, kanclerza Łuckiego,
Aleksandra Domaradzkiego, kustosza kamienieckiego
etc. W rzędzie deputatów świeckich, figurowały nazwi-
ska: Chłapowskich, Kucharskich, Mycielskich, Sołłohu-
bów, Ziernickich, Szydłowskich, Rościszewskich, Kret-
kowskich, Piwnickich, Gralewskich i Klińskich.
Na solennej wotywie u Fary Piotrkowskiej, ks. Fran-
ciszek Maniecki, S. J., miał przy rozpoczęciu Sądów
kazanie, wydane następnie w Kaliszu, pod tyt.: Wschód
słońca sprawedliwości bez zachodu, w zodyaku herbow-
nego Nałęcza, pożądanego Trybunału koronnego Prezy-
denta, J. W. X. Franciszka Kraszkowskiego.
W słowach epoce właściwych, pełnych bombastycz-
nych zwrotów i przenośni, zwrócił się kaznodzieja do
Trybunału, nawołując go do naprawy wszelkich krzywd
i nadużyć sądowych i do ścisłego sprawiedliwości wy-
miaru.
Biorąc assumpt ze „słońca nigdy niezachodzącego”,
tak między innemi górnolotnie do obecnych przemówił:
„Nie takie tu słońca, jako kiedyś u Persów był bożek
miedziany, posąg słońca, który, potężnie rozpaliwszy,
wystawiali kapłani, a weń trzeba było panom i pospól-

— 269 —
stwu we środek wrzucać złoto, srebło, sprzęty na ofia-
rę, nawet dzieci własne, były tak szalone matki, na cało-
palenie wrzucały. Tu każdy swoim in publica commoda
fulget, co przypisano wieży Faros rzeczonej, na brzegu
Aleksandryjskim swoim światłem w nocy okrętom przy-
świecającej. Richardus a S. Laurentio, to słowo s o l ,
rozbiera po literach i mówi, że te trzy litery Sol, poje-
dynkiem znaczą: sua omnia largitur. Ta natura J. W.
Sędziów naszych. W Litwie, c i e m n y m i p a n a m i ,
największych panów zowią. Nie masz tu w koronnym
Trybunale c i e m n e g o P a n a . Piękna być słońcem,
które nie jednemu domowi, ale całemu światu przy-
świeca, nie w jednę się tylko osobę to oko świata wlepia i
wpatruje, ale — równie na wszystkich spogląda… Przy-
prowadzono w Grecji swywolną białogłowę przed sąd,
według zwyczaju, z zasłoną na oczach. Indukuje Patron
sprawę, wywodzi, broni żwawo, konkluduje, żeby evadat.
Jako pospolicie, nulla stultitia sine patrono, widzi, że
sędziowie nie dadzą się użyć, zerwie jej zasłonę z oczu,
obaczą urodziwą białogłowę i na ustęp nie kazawszy —
dekret formują łaskawy. Źleby tak było, żeby się słońce
sprawiedliwości miało w partykularne wpatrzać osoby!…
Nawołując do gorliwego uczęszczania na sesye sądo-
we, tak do Trybunału przemawia kaznodzieja:
„Niechaj wtenczas, kiedy trzeba zasiadać na Ratu-
szu, iść na sesyą, nie napadają podagry, ślinogorze,
drżenia serca, articulari morbus, albo jako nie dawno
pacyent o chorobie sędziego swego sądził: non est haec
articularis, sed particularis affecti. Nie na affekcyą Jego-
mość chory, ale na affekt zaklęty ruszyć się nie może,
czy nie chce. Sławny ów Demostenes, Grecki mówca,
wziąwszy dziesięć talentów srebra, nie przyszedł na Ra-
tusz, dając przyczynę, że „anginam patior”, aż ktoś wia-
domy, że był przekupiony, rzecze: non anginam, sed
argentinam patitur. Publius, konsul, staruszek Sędzia,
w Rzymie, gdy przypadła sprawa wdowy Lucylli, że go
nie regalizowano niczym, uczynił się chorym na drżenie

— 270 —
serca. Posyła Lucylla doktora, żeby go uleczył, przy-
chodzi doktór, powiada: że trzeba aplikować na serce
cor tauri, serce wołowe, ów staruszek kiwnie ręką, non
tauri, sed auri. Domyślono się na jaką chorobę choro-
wał, uleczono ją prędko, przyszedł na ratusz”…
Gromi kaznodzieja modę wieczornych schadzek de-
putatów na pijatyki i orgje, do późna się przeciągające.
„Zawzięła się — mówi — w naszej Polszcze moda wie-
czornych i długo w noc przeciągnionych rozrywek, albo
asamble. Jak latawcy na redutach latają, albo jak za
Bony, niedobrej królowej, powiadano, że się nocne ptac-
two zjawiło w Polsce — nocne kukułki tenebrarum fide
audaciore. Nie dobrzeby tak było. Dawni Polacy miewali
od pogranicza rozzłożone stróże nocne, którzyby w in-
kursyach nieprzyjaciół znać dawali. Pięknie, kiedy się
tacy znajdują custodes legum i całości Ojczyzny, którzy
nie zasypiają tam, gdzie oczu potrzeba! Cóż mówić o
owych nocnych praktykach, co w dzień dobrze zrobiono,
to całą nocą, jak na pernoktatę dadzą sprawę, przerobią
niecnotliwie?
„Prosi Dawid Pana Boga, żeby go P. Bóg uchował,
żeby takiej sprawy nie sądził, co się rada po nocy tłu-
cze i włóczy. A negotio perambulante in tenebris i słusz-
nie prosi Pana Boga! Nic nie masz cięższego, jak kiedy
się weźmie sprawa po nocy włóczyć od deputata do
deputata, od patrona do patrona, nie jednego oślepi, fac-
tumque et vespere. Miał szlachcic pewny w swojem woje-
wództwie kontradykcye na sejmiku, żeby nie był deputa-
tem, wyrobiono to przez noc, że nazajutrz pozwolili
wszyscy, a jednemu kontradycentowi dano portugal mo-
siężny pozłocisty; kiedy się zjechali deputaci na Trybu-
nał, aż też i ów Jegomość zabiera się do przysięgi, ale
oszukany szlachcic tamuje przysięgę. Pytają czemu? od-
powiada: Jegomość, który chce przysięgać, nie zna się
na prawie. Spytano, jakże to? rzecze szlachcic: jako ten
Jegomość ma się znać na prawie, kiedy się nie zna na
pieniądzach? Przekupując mnie na sejmiku, dał mi czer-

— 271 —
wony złoty m o s i ę ż n y , pozłocisty. Pocznie się ów Je-
gomość wymawiać, że się w nocy działo, ale po staremu
do przysięgi nie przypuszczony. Tak to umieją nocne
fakcye! Syn posłany od staruszka ojca do Trybunału, żeby
pilnował sprawy i wygrał, powraca do ojca wygrawszy
sprawę. Czyni ojciec kalkulacyą z synem wydanych pie-
niędzy, pokazuje syn regestr, aż tam w regestrze coraz
et caetera, et caetera, et caetera. Pyta ojciec, co to zna-
czy ter et caetera? Odpowiada syn, nie wygrałbym był
sprawy, Mości Dobrodzieju, gdyby nie te et caetera! Po
całych nocach ja to latał, temu Jegomości sto czerwo-
nych złotych, temu sto talerów bitych, temu szablę owę
blechmalową musiałem dać i takem wygrał. Bodaj takie
et caetera nocne nie bywały!
„Źle Włocha osądzono. Niecierpliwy Włoch chodzi
przed Ratuszem, aż widzi, że pod osobami, które na
froncie stały: sprawiedliwości i pokoju, podpisane owe
słowa: justitia et pax osculatae sunt. Upatrzywszy czas,
kiedy się ludzie nie przewijali, z tego słowa osculatae
wyskrobał literę s i było: justitia et pax oculatae sunt.
(schowały się). Piękna i chwalebna Państwo moje, rzecz,
kiedy justitia oculata, nic ją nie zamroczy…
„Przyjdzie owo czasem szukający sprawiedliwości
do sądowej rzeki, zarzuci wędę z bogatą pastwą, ze-
chce sędziego ułowić, zechce expiscari przed czasem
spraktykowane sentencye, wprzód w stancyi, niż przyj-
dzie na Ratusz uformowany dekret. Kiedy w rzekę co
wpadnie, zaraz, jakoby się zlękła, tak się zmiesza, tak
zadrży, czy to kamień, czy to trzcina, czy to listek. Tak
i r z e k a s ą d o w a , gdyby kto chciał drogi jaki ka-
mień, albo k o s z t o w n ą trzcinę, z gałką szczero złotą,
albo dyamentową, w nią wrzucić, gdyby listek jaki in-
stancyalny, żeby herezjom, niecnotom dać protekcją,
wpaść miał, s ą d o w a r z e k a z m i e s z a ć s i ę m a
i z a d r ż e ć . A dopieroż gdyby rumak rzutny, z ko-
sztownem siedzeniem wskoczył, albo cug z karetą miał
wjechać w sądową izbę, dopiero by na sędziu skóra za-

— 272 —
drżeć powinna! Przychodzą owo czasem do sądowej rze-
ki nieforemne, zakalone kryminały i chcą, żeby to są-
dowa woda (czego często i święcona woda nie skropi)
obmyła, ba, i często, jak zwykli na morzu tonący, co naj-
cięższego, co najkosztowniejszego w wodę wrzucają,
żeby sami wybrnęli, tak kosztowne argenterye, serwi-
sy, rynsztunki, galanterye raritates od dziadów, pra-
dziadów, w skarbach zostawione, wszystko to w sądową
rzekę chcą wrzucić, byleby był fawor juridice. A cóż na
to rzeka sądu? Uciekać ma, ani spojrzeć na to! A gdyby
też przyleciała jaka gołębica na brzeg sądowej wody,
gdyby, mówię, dla wyrobienia interesów prawnych, czę-
stowano konkurencyą, posagiem dobrym (boć to, Pań-
stwo moje! stara obserwancya, że p o d c z a s f u n k c y i
deputackiej jeden ma umrzeć, drugi na
trąd paryski chorować, a trzeci się ma
o ż e n i ć ) , oj! na takie gołębice rzeka sądowa nie ma
mieć respektu!
„ „Tak, ja Wam, Mił. Panom, na froncie ratusza, do
którego wstępować będziecie, podpisuję przy słońcu
sprawiedliwości, które nam z Wami weszło: Państwo
moje! przez Was Ojczyzna, sprawiedliwości, splendor,
sprawiedliwości wschód i bieg bez zachodu odbiera, więc
że i Bóg wam i Ojczyzna wdzięczna, niezgasłą nigdy w
potomnych wiekach sławę gotuje i nagotuje!”
Nie przebrzmiały jeszcze w uszach Trybunału nawo-
ływania wymownego kaznodziei, gdy 16 Lutego 1719
r., przyszła na stół sądowy sprawa, z opisanych na wstę-
pie skarg. Trybunał, mając na względzie nieprawne za-
jęcie dóbr Ponieca przez Gruszczyńskiego, który, uląkł-
szy się następstw swego czynu, sprawę puścił zaocznie,
przedewszystkiem karą kondemnaty go dotknął, a na-
stępnie na sześć tygodni wieży i na luita skazał. Wszy-
scy sprawcy gwałtownego najazdu na dobra Poniec, ka-
rom surowym poddani zostali. Jednocześnie polecił Try-
bunał, surowe przeprowadzić dochodzenie, w przedmio-
cie połowy zbiorów SSsorom Potockiego zabranych.

— 273 —
W kwestyi podniesionej na nowo przez opiekę Un-
rugów, restytucyi, Trybunał, mając na względzie poprze-
dnie skazania i, z uwagi, że nowo przedstawiony doku-
ment nie pokonywa osądzonej już sprawy (non evincit
causam) powodów za niemających należytej kompetencyi
do działania na tej zasadzie uznał, poprzednie wyroki
w swej mocy zachował i bezzwłoczne przeprowadzenie
ostatecznej exdywizyi dóbr, przy asystencyi nowego
burgrabiego, Kazimierza Janowskiego, nakazał ¹).
Exdiwizya ta, przez Urzędy grodzkie, kaliskie i wscho-
wskie feria quarta post Dominicam Oculi quadragesi-
malem, pomiędzy Ssorami Andrz. Potockiego i Karolem
Unrugiem, stolnikiem wschowskim, ostatecznie dopeł-
nioną została, lecz już 1 Lipca 1719 r. nastąpił ze strony
Potockich układ, mocą którego, połowę zagarniętego
majątku, sprzedali za summę 90 tysięcy florenów Lud-
wikowi Szołdrskiemu, chorążemu Poznańskiemu.

____________
¹) „Licet si Generosi Unrugowie, ex objectis in antecessum
probatis, et binis decretis judicii sui disjudicatis noviter reperto do-
cumento evadere conantur, verum, quoniam hocce documentum non
evincit causam praesentem in talibus objectis, proinde Judicium
hocce ratione noviter deperti documenti Generosos Unrugi incom-
petenter agere adinvenit etc. Wyr. Piotr. ks. 329, str. 387.
XXXVIII. Rzym Sprawiedliwy.
Podanie Unruga do kuryi Rzymskiej. — Opinia kardynałów. — Bi-
skup Piotr IV. Tarło. — Plenipotencya konsystorska. — Prokurator
Mary. — Nuncyusz Santini. — Rozkaz z Rzymu. — Uchylenie wy-
roku Trybunalskiego.

K
IEDY tym sposobem zdawało się, że już wszyst-
kie środki ratunku nieszczęśliwego Zygmunta Un-
ruga wyczerpniętemi zostały i że przyjdzie mu na
wygnaniu dożyć reszty dni swoich; na chmurnem niebie
jego losów zabłysło nowe światełko nadziei.
Powaga, przywiązana do opinii Sorbonny paryskiej,
w sprawie Unruga wydanej, pomimo krzyków oburze-
nia, miotanych przeciw niej z obozu zelantów, natchnę-
ła myślą licznych przyjaciół nieszczęśliwego, jakich miał
w łonie wyższego kleru polskiego, aby zwrócić się z po-
daniem do Stolicy Apostolskiej i drogą uchylenia, jeśli
to tylko być mogło, dekretu Trybunału Piotrkowskiego,
jako w rzeczy duchownej nieważnie, zdaniem wielu, fe-
rowanego, wywołać rewizyą tej już ostatecznie osadzo-
nej sprawy.
Na stolicy apostolskiej zasiadał podówczas, od 8
Maja 1721, po zgonie Klemensa XI., jednomyślnie obra-
ny papieżem — Michał Anioł Conti, Rzymianin, znany

— 275 —
w dziejach kościelnych jako gorliwy obrońca bulli swe-
go poprzednika, Unigenitus, — Innocenty XIII.
W Październiku 1721 r. wniesioną została do kuryi
Rzymskiej prośba Zygmunta Unruga, w której, przy
powołaniu się na opinią Sorbonny paryskiej, skazany
błagał o wdanie się Stolicy Apostolskiej w tę sprawę.
„Poszanowanie i ufność w sprawiedliwość Rzymu —
pisał Unrug — przykłady liczne skazanych, jakkolwiek
odmiennej wiary, którzy w podobnych wypadkach dozna-
nej krzywdy, opiekę u najwyższej władzy Kościoła znaj-
dowali; okrucieństwo wyroku w sprawie duchownej
przez Sąd świecki dekretowanego, wszystko to napawa
mnie nadzieją, że jedynie tylko u Najwyższego dostoj-
nika Kościoła łagodniejszy znajdę dla siebie wyrok. Nie
wdając się w przydłuższy opis samej sprawy, która w
przesłanej drukowanej książce obszernie jest traktowa-
ną, poważam się jedynie nadmienić, że pierwszy wyrok
przeciw „Titiusowi” postanowionym został, jak to już
doktorowie prześwietnej sorbońskiej akademii orzekli,
wbrew kanonicznym, Boskim i ludzkim prawom, z nie-
rozwagi, niedbałości i pogardzie godności biskupiej kró-
lestwa polskiego (ex incuria, negligentia et cum jactura
dignitatis episcoporum Regni Poloniae), tem więcej, że
w Państwie owem, na zasadzie praw, religia protestan-
tów jest tolerowaną. Gdy sprawa Titiusa niewątpliwie
do sądu sumienia należeć się zdawała, a oskarżony, od-
biegając od sądu świeckiego, sprawę tę pod sąd ducho-
wny oddać zamierzał: Przewielebny sufragan, admini-
strator konsystorza poznańskiego, Comes de Tarło, we-
zwał Semproniusza przed sąd konsystorski, jedynie w
tym wypadku właściwy. Lecz Semproniusz, wzgardzi-
wszy owym rozkazem, pozwolił się wykląć publicznie
trzykrotnie i zyskał forum w niewłaściwym sądzie świe-
ckim. Rzeczą podziwienia godną jest, że dostojnicy du-
chowni, stanowiący część składową owego Trybunału, z
pominięciem powagi swoich zwierzchników, nie uwzglę-
dnili praw jurysdykcyi kościelnej i pozwolili na takie na-

— 276 —
ruszenie prawa, uznaniem kompetencyi w ł a d z y ś w i e -
c k i e j , do stanowienia w tej sprawie wyroku. Wyma-
ga to koniecznie naprawy, aby wypadek taki nie podko-
pał na przyszłość powagi i jurisdykcyi kościelnej władzy.
„Co gdy się stało, pytać się godzi, jakąż opinię, jakie
przekonanie, żywić będą wierni, jeśli tego rodzaju de-
kreta się utrzymają? Przewrotność (perversitas) owego
sądu, przez który, boskie i ludzkie prawa są zagrożone,
wymaga koniecznie, dla uśmierzenia złych uczuć prze-
ciw klerowi i sądom polskim, w sercach katolickich i
protestanckich obudzić się mogących, zniesienia jego i
uchylenia i przywrócenia Titiusa do poprzedniego sta-
nu. O to właśnie błaga was Titius, najwyżsi Trybunału
Rzymskiego sędziowie, żywiąc tę niezłomną ufność, że
Ten, który dziś z taką godnością, zasługą i cnotą uświe-
tnia Apostolską stolicę, stanie się słuszności i sprawie-
dliwości nieubłaganym mścicielem”.
Do powyższego podania dołączonem zostało poświad-
czenie konsystorza poznańskiego, ze szczegółowem wy-
mienieniem imion i nazwisk stron interesowanych, oraz
świadectwo notaryusza Apostolskiego, stwierdzające
wiarogodność pomienionego opisu.
Niezależnie od tego, biskup poznański, Piotr IV.
Tarło, plenipotencyą datowaną z Warszawy w Listo-
padzie 1722, ustanowił w Rzymie prokuratora, celem
obrony owej sprawy przed kuryą rzymską.
„Ponieważ zdarzyło się — brzmiała osnowa pleni-
potencji — że władza świecka, na instancyą niejakiego
Andrzeja Potockiego, wmieszała się w rozpoznanie zbro-
dni herezyi i bluźnierstw jakiejś księgi, obejmującej roz-
maite wyciągi i należącej do P. Zygmunta Unruga, i, co
ważniejsza, przystąpiła do wydania w tej sprawie, czy-
sto duchownej, dekretu i Andrzeja Potockiego, należy-
cie klątwą kościelną obrzuconego, od sprawy nie usu-
nęła, i książki inkryminowanej, wbrew rozkazowi, kon-
systorzowi naszemu nie wydała; dlatego, ze stanowiska
naszego, jako obowiązani do pilnowania praw i prero-

— 277 —
gatyw Kościoła, w taki sposób, aby powaga Jego w ni-
czem umniejszoną nie była, odwołujemy się do Najwyż-
szej władzy Kościoła powszechnego, obecnie szczęśliwie
nam panującego Papieża Innocentego XIII. w tym celu,
aby Jego Świątobliwość zarządziła wszystko, co się ko-
niecznem okaże dla uchylenia nieprawych działań wła-
dzy świeckiej, i, tym celem nadesłać raczyła konsysto-
rzowi duchownemu poznańskiemu stosowny rozkaz, a w
razie potrzeby, sprawę p r z e d w ł a s n y S w ó j s ą d
p owo ł a ć n a k a z a ł a i p owo ł a n ą o s ą d z i ł a ,
przyczem, oświadczamy się ze swej strony z gotowością
do wypełnienia rozkazów Głowy Kościoła i, jeśli trzeba
będzie, do odwołania się do ramienia władzy królewskiej,
celem uszanowania powagi kościelnej władzy i przywró-
cenia zagrożonej sprawiedliwości i prawa. Do należy-
tego osiągnięcia tego celu, delegowaliśmy i niniejszem
delegujemy P. Jana Baptystę Mary, juriskonsulta i rzym-
skich spraw Patrona, w kuryi rzymskiej urzędującego,
aby imieniem naszem przed Jego Świątobliwością dzia-
łał, praw naszych bronił, wszystkiego, co za właściwe
uzna, dopełnił, z prawem podstawienia w swoje miejsce
kogo innego, wrazie potrzeby, z odpowiedniem upowa-
żnieniem. Dan w Warszawie, d. Nov. 1722. (L. S.). Bi-
skup poznański”.
Na skutek tych expedycyj nadszedł „ordynans” z Rzy-
mu do J. M. X. Nuncyusza do Warszawy, aby nadesłał
kardynałom S. Kuryi rzymskiej należyte w tej sprawie
informacye.
Nuncyuszem papieskim w Polsce był podówczas, gło-
śny następnie z ludzkiego swego w nieszczęsnej sprawie
Toruńskiej działania, ksiądz Wincenty Santini, Arcy-
biskup Trebizondzki ¹).
Był on następcą księdza Hieronima Grimaldi, arcy-
biskupa Edessy, zmarłego w Warszawie, w d. 1 Paź-
____________
¹) O nuncyuszu Santinim pisze bardzo szczegółowo J. Bartosze-
wicz. Dzieła T. VII. str. 293 i nast.

— 278 —
dziernika 1721, i zaraz po objęciu swego urzędu ener-
gicznem postępowaniem w sprawach Kościoła, dążeniem
do władzy i znaczenia, mieszaniem się do spraw świe-
ckich, powoływaniem ich przed sądy swoje, wglądaniem
w prawa królewskie patronatu i opactw, ściągnął na
siebie niechęć, nietylko wyższych dygnitarzy Rzplitej,
ale i dostojników Kościoła.
Dla Santiniego, sprawa Unruga, która mu się na sa-
mym początku urzędowania dostała w ręce, była dosko-
nałą sposobnością do okazania swej władzy i wpływów
w stosunkach wewnętrznych Rzplitej. Z wrodzoną so-
bie energią i stanowczością, bez względu na kwasy, ja-
kie tego rodzaju mieszanie się papiezkiego posła w Rzpli-
tej budziło, postanowił Santini wejrzeć w tę sprawę i
nadać jej taki kierunek, jaki za najodpowiedniejszy dla
interesów Kościoła uważał.
Bezzwłocznie po otrzymaniu rozkazu papieskiego za-
żądał X. Santini od Unruga, o pobycie którego dokła-
dnie powiadomionym został, wszelkich o tej sprawie
szczegółów. Uczynił temu Unrug zadosyć i, wraz z ak-
tami swej sprawy, oraz wyciągiem z dziennika l’Esprit
des Cours, nadesłał „ex exilio” w dniu 26 Lipca 1723
roku do Nuncyusza pismo w języku francuskim, brzmią-
ce w przekładzie jak następuje:
„Monseigneur !
Miłość, którą konserwuję ku Ojczyźnie mojej, vene-
racya, którą mam ku Imieniowi sprawiedliwości świętej i
najniższy respekt, którym powinien waszej Excellencyi,
nie pozwalają mi byś importunem przez obszerny wy-
wód strasznego upadku mojego, abym okrutną enormi-
tatem jego w prawdziwej swojej tu położył istocie. Może
mi jednak i to poniekąd do mojej służyć justifikacyi, że
przeszedłszy wszystkie cierpliwości stopnie i zażywszy
wszystkich pozwolonych, in vanum jednak, na porato-
wanie moje sposobów, rzucam się tandem, choć chrze-
ścijanin-dyssydent, in sinum patris communis Chrze-
ścijaństwa katolickiego i to w żadnej inszej intencji,

— 279 —
tylko szczególnie w pełnej ufności otrzymania spra-
wiedliwości świętej! Więc upadam najniższą submisyą
do nóg Waszej Excellencyi, pokornie suplikując, abyś
się jej obrał łaskawym Protektorem, mając do tego
wszelką okazyą in eminenti statu et charactere, w któ-
rym się znajdujesz. Nie proszę o żadną łaskę, nie pre-
tenduję do żadnego faworu, lecz powzdaję się śmiele,
quam rigorisissimo, byle impartiali, judicio. Chciej że
tedy, Monseigneur, podać rękę człowiekowi, zatopione-
mu w ciężkich nieszczęśliwościach od lat ośmiu, i po-
zwolić, abym się najniższym respektem mógł zwać, Mon-
seigneur, de Votre Excellence, très humble et très obeis-
sant serviteur. Zygmunt Unrug, Chambelan i pułkownik
króla J. Polskiego. In Exilio, 20 Jul. 1723 r.”.
Kilka miesięcy upłynęło od czasu zalecenia nuncyu-
szowi Santiniemu przez kuryą rzymską sprawy Unruga.
Nie upłynął ów czas bezowocnie, gdyż na skutek gorli-
wych starań nuncyusza, sprawa ta w Rzymie przybrała
obrót nadspodziewanie dla skazanego korzystny, o czem,
ustanowiony przez tegoż prokurator, doniósł w Paź-
dzierniku 1723 w następującym liście:
Illustrissime et Excell. Domine, Domine Collende!
Jakkolwiek dotychczas żadnych nie przesłałem WPanu
Dobr. wiadomości, nie mogłem pominąć okazyi, aby przez
NN. nie donieść WPanu, o zapadłem tutaj w jego spra-
wie postanowieniu. Ostatniemi dniami nadeszły tu listy
nuncyusza apostolskiego, skutkiem których, z rozkazu
Jego Świątobliwości, najmiłościwiej panującego nam
Ojca Świętego, papieża Innocentego XIII. z narady kar-
dynałów, zapadła rezolucya, mocą której, u z n a n ą z o -
stała nieważność sentencyi Trybunału
ś w i e c k i e g o k r ó l e s t wa Po l s k i e g o i n a k a -
z a n o u wa ż a ć j ą z a n i e i s t n i e j ą c ą , ż a d n yc h
skutków mieć nie mogącą z przywróce-
niem całkowitej sprawy do pierwiastko-
w e g o j e j s t a n u (adeo, ut ejusdem Tribunalis nedum
inanis ac inexequibilis modo remaneat sententia, sed et

— 280 —
rursus singula exinde praejudicia irrogata sint retrac-
tanda et ad pristinum statum ante inquisitionem ex
integro restituenda).
„O takowej uchwale nie zaniechałem donieść natych-
miast J. E. Nuntiuszowi i tym sposobem pozostaje już
tylko bezzwłoczne, za pośrednictwem J. E. nuntiusza
apostolskiego, wprowadzenie jej w wykonanie, a jeśli to
koniecznem będzie nawet, za wdaniem się królewskiej
władzy” ²).
Po odebraniu tej wiadomości, napisał bezzwłocznie
Unrug list do Nuncyusza Santiniego, z gorącem zalece-
niem swej sprawy i z prośbą, aby uchwała rzymska „i
ordynanse ztamtąd wydane, należyty za powagą Jego
wzięły skutek”.
Na list ten otrzymał Unrug odpowiedź w języku fran-
cuskim, treści następującej:
____________
1
) Przytoczona w liście pomienionym treść uchwały kongregacyi
rzymskiej brzmi jak następuje: Inhaerendo Apostolicis mandatis, et
in executionem illorum, visa et considerata nullitate processus sen-
tentiae, omniunque inde sequentorum in causa praetensarum bla-
sphemiarum haereticalium deductarum et cognitarum apud laicam
potestatem incompetentem et incapacem ex quo crimen haeresis sit
de delictis mere ecclesiasticis et coram ecclesiastico judice priva-
tive, quo ad omnes alios congnosci debeat, eisque vivendis et con-
sideratis considerandis, omnia et singula acta, gesta, facta, coram
dicta laicali potestate, et praesertim sentenciam, ut supra latam, om-
niaque subsequenta, et in aliorum commodum translata, nulla, irrita,
nullius roboris et momenti declaramus, et quatenus opus sit annul-
lamus et irritamus, dictumque NN. ad primaevum statum, gradum
et libertatem in quibus ante praemissa omnia reperiebatur reponi-
mus et restituimus et plenarie reintegramus et ad possessionem bo-
norum confiscatorum, quibus fuit indebite ut supra spoliatus, pari-
ter reintegramus, cassantes et abolentes omnia et singula ut supra
per Potestatem laicam gesta et facta taliter quod dictus NN. nullum
praemissorum de causa pati debeat et valeat detrimentum, cassan-
tes et abolentes praedictum processum sententiam, omnique alia acta,
ac si gesta nullo modo fuissent. Pro quorum omnium et singulorum
executione mandatum quodcuque desuper necessarium et oportu-
num etiam de reintegrando ad Bona praedicta expulsis quibuscun-
que illegitimus detentioribus decernimus et relaxamus”. Rzym Spra-
wiedliwy w sprawie Unrugowskiej do uwagi ludzkiej krótko podany
w Roku 1726.

— 281 —
„Odebrałem honor listu W. M. M. P. de dat. 25 Oct.
i mam magnum sensum wdzięczności na te, które do
osoby mojej wyrażasz obligacye. Co się tyczy niespra-
wiedliwości, którą, zapewne, wierzę, że wykonano prze-
ciw W. M. P. trzeba żebyś się adresował do J. M. X. Bi-
skupa Poznańskiego, któremu Ojciec święty rozkazał
inquirere w tej sprawie, aby remedia ferre krzywdzie,
którą dekret Trybunalski uczynił ordinariae jurisdic-
tioni Jego. W czym nie może być żadnej trudności, po-
nieważ, według praw Naszych, Trybunał żadną miarą
nie mógł być Judex competens in accusationibus prze-
ciwko W. Panu. Kiedy tedy przez dekret J. M. X. biskupa
dekret trybunalski będzie skasowany i anihillowany, tedy
W. M. P. justo titulo możesz pretendować restitutionem
tego wszystkiego, co W. M. M. Panu wzięto. Możesz być
przytym pewien, że nie zaniecham asystować W. M. Pa-
nu, ile w mojej mocy będzie. Ponieważ jednak sprawa
będzie z Trybunałem, który pewnie będzie chciał opie-
rać się circa factum suum, tedybym rozumiał, nieprę-
dzej udać się z instancyami swemi do J. X. Biskupa,
aż za przybyciem dworu, abyś tym lepiej zażyć mógł
protekcyi królewskiej. Jestem z wszelką estimacyą i re-
spectem, Monsieur, Votre humble et tres obeissant ser-
viteur, † V. Arcybiskup Trebizondzki, w Warszawie, 4
Dec. 1723 r.
XXXIX. Dalsze starania.
Starania Unruga o odpis urzędowy dekretu rzymskiego. — Odpo-
wiedź odmowna. — Listy do nuncyusza Santiniego. — Nowe środ-
ki ratunku. — Instancye do Trybunału.

Z
ANIM Unrug, w zastosowaniu się do życzliwej
rady nuncyusza Santiniego, rozpoczął dalsze kroki,
celem zjednania sobie pomocy władzy duchownej i
świeckiej w zamierzonej sprawie restytucyjnej, uważał
za konieczne, przedstawić wypis urzędowy uchwały
rzymskiej, gdyż, jak dotąd, posiadał jedynie prywatne
wiadomości o tejże uchwale.
Z listu wysłanego z Rzymu w d. 27 Listopada 1723
przez obrońcę i zaufanego Unruga (O. Mary), okazuje
się, że pozyskanie urzędowego dowodu zapadłej uchwa-
ły nie było łatwem.
„Że J. P. Pułkownik Unrug życzy sobie mieć copiam
in forma publica dekretu Sancti Officii, tedy to nie jest
practicabile w tym trybunale, który, kiedy co rezolwu-
je, tedy każe napisać przez kancelaryą status do nun-
cyusza, k t ó r y l i s t p o w i n i e n s ł u ż y ć z a d o -
k u m e n t a u t e n t yc z n y i j a k o d e k r e t s e n -
tencyi publicznej”.
W innym zaś liście, z 4 Grudnia 1723, czytamy:

— 283 —
„W liście który miałem honor pisać do J. P. Unruga de
dat. 2 Oct. posłałem mu minuta favorabilis resolutionis
procesu jego. Copia jest inpracticabilis, gdyż Sancta
Congregatio na to nie pozwala, et religiose obserwuje
stylum pomienionego Trybunału, który w takowym ra-
zie jest: kazać napisać per secretariatum status do nun-
cyusza, jako się tu stało, zaczyni trzeba insistere u po-
mienionego Nuncyusza, aby do exekucyi przywiódł to,
co mu per secretariatum status rozkazano, co takiej jest
ważności, jakby od Papieża samego. Tribunal Sancti
Officii wszystkie swoje rzeczy z wielką bardzo ostrożno-
ścią et inviolabili secreto traktuje”.
I w następnym liście z d. 11 Dec. 1723, pisanym do
opiekunów sprawy Unruga, też same powtarzają się
objekcye.
„Co do sprawy J. P. Unruga, tedy powtarzam, że
Sancta Congregatio Sancti Officii niema tego zwyczaju
dać przepisywać dekreta, tylko r e z o l u c y e nad pro-
cesami i według tych rezolucyj wziętych, każe pisać per
secretariatum status do Nuncyuszów, aby ci, według
tychże rezolucyj, starali się o exekucyą tego, co im roz-
kazano, jako się tu stało w sprawie J. P. Unruga, ponie-
waż nuncyusz Santini dostał positive ordynans, o to się
starać, aby konsystorz poznański in fundamento w zwyż
pomienionej rezolucyi annihilet dekret ferowany prze-
ciwko J. P. Unrugowi i żeby mu dobra konfiskowane były
oddane. Bo tak postępuje Sancta Congregatio w tako-
wych sprawach. Bardzo się tedy ci mylą, et fortiter er-
rant, którzy powiadają, że nie wyszło żadne favorabile
decretum, bo gdyby się to nie było stało, tedyby nun-
cyusz Santini nie był odebrał listu od kancelaryi status,
której to kancelaryi Sancta Congregatio posłała resulta-
tum w tej sprawie, którem ja wespół z Panem NN. wy-
mógł, wywiódłszy wprzód, że Trybunał Piotrkowski non
habebat jus procedendi contra Dom. Unrug i że sprawa
ta simpliciter należała wprzód przed konsystorz ducho-
wny, a potym przed kongregacyą Sancti Officii, ponie-

— 284 —
waż agebatur de blasphemiis contra Deum i że według
dyspozycyi świętych kanonów zabroniono Trybunałom
świeckim procedere przeciwko takowym osobom et se-
cundum bullas supremorum Pontificum concedunt fa-
cultatem Trybunałom duchownym, a potem sancto Offi-
cio. Uczyniłem zatem wszystko, co trzeba było, że święta
congregacya skasowała i annihilowała decret Trybuna-
łu świeckiego. Gdyby to non sufficiet, nie danoby mi
było rozkazu posłać minutam pomienionej rezolucyi,
którą mi samemu dano, ponieważem w tej sprawie sta-
wał, a nikomu inszemu i nikt o tym nie miał informacyi,
oprócz kancelaryi status, i tych, którzy mają sekret
Sancti Officii, co pod wielkiemi karami vetitum. Możesz
tedy W. M. P. upewnić J. P. Unruga, że wszystko com do-
niósł, sama istotna prawda i gdyby z kongregacyi Sancti
Officii nie była wyszła pomieniona rezolucya, tedyby
nuncyusz Santini nie był dostał tych Ordynansów W. M.
M. P. wiadomych. Trzeba tedy rozumowi dać miejsce.
J. P. Unrug zaś starać się musi o protekcyą królewską, i
o to, aby J. M. X. Nuncyusz aget ad perficiendum opus,
gdyż każdy przyznać musi, że J. P. Unrug siłę wygrał,
otrzymawszy favorabilem Sancti Officii resolutionem
w Rzymie”.
Z tych wszystkich starań i listów, można powziąć
przekonanie, że sprawa Unruga nie znalazła się, pomi-
mo moralnego zwycięstwa, w takiem stadyum, aby zeń
jakie praktyczne dla skazanego następstwa, w niedłu-
gim czasie osiągnąć się dały.
Pomijając nateraz względy polityczne, o których na-
stępnie bliżej wzmiankować nastręczy się sposobność,
a które to względy, w ówczesnem położeniu sprawy
Unruga, tamowały rychłe urzeczywistnienie zamiarów
i celów wygnańca, nastręczała się przedewszystkiem
ważna wątpliwość, czy uchwała kongregacyi rzymskiej
mogła mieć jakikolwiek skutek, wobec zasady niewzru-
szalności wyroków Trybunalskich i niepraktykowanych
dotychczas wypadków, aby nawet najwyższa kościelna

— 285 —
władza do wyroków takich kiedykolwiek się mieszała.
Te względy i trudności oceniał doskonale Unrug i ci,
którzy mu pomódz pragnęli. Wiedzieli oni dobrze, że
według praw Rzplitej, sejm jedynie, jako reprezentacya
wszechwładna, był w mocy osłabiać i uchylać sądowe
wyroki, że król nawet pozbawionym był prawa łaski, że
wyrok prawomocny Trybunału przez nikogo tamowa-
nym być nie mógł. I dlatego, pragnąc wyciągnąć ko-
rzyść z pomyślnej rezolucyi rzymskiej, uznali doradzcy
Unruga za konieczne, użyć tej rezolucyi ponownie jako
środek do pozyskania restytucji spra-
w y , pozwać Ssorów Potockiego przed Trybunał Piotr-
kowski i w tej drodze zyskać rewizyą ostatecznie zakoń-
czonego procesu.
O takowym planie postępowania dalszego — świad-
czą listy rozesłane przez Unruga wkońcu 1723 roku do
Marszałka Trybunału, Józefa Potockiego, wojewody
kijowskiego, do deputatów wielkopolskich i do samego
Trybunału koronnego.
List do Marszałka Trybunału z dnia 18 Grudnia 1723
roku brzmiał jak następuje:
„Jaśnie Oświecony Mości Panie Wojewodo kijowski,
Marszałku Trybunału koronnego, Panie i Dobrodzieju
mój!
Dopiero teraz, post hot suspiria, w dziewięcioletnim
ciężkim utrapieniu moim respirare zaczynam, kiedy W. M.
Pana, mego, in hoc summo sprawiedliwości areopago
wielkiego Dyrektora, venerując, pod tego przy najniższej
submisyi garnę się protekcyą, jako najpokorniej supli-
kując, abyś mnie W. M. P. i Dobr. mój, wiernego dawne-
go najniższego sługę swego, władzą i powagą swoją wy-
bawił z tej ciężkiej nieszczęśliwości, w której się już
to przez lat dziewięć biedzę. Mam niepłonną nadzieję,
że circa administrationem sanctae Justitiae tym snad-
niej to practicari et effectuari może, kiedy mnie prze-
świetny Trybunał przez dwa dekreta znowu odżywił et
in comprobationem nocifer repertorum documentorum

— 286 —
locum standi przyznał. Teraz zaś, s a m a n a j w y ż -
sza Głowa kościoła Bożego katolickiego
Rzymskiego uznała srogość ciężkiej krzy-
w d y m o j e j , jako we wszystkim lator praesentium
będzie miał honor dać informacyą W. M. P. Dobr. memu.
Mnie nihil restat, tylko z rąk i dyspozycyi W. M. Pana
mego oczekując odmiany iniquae sortis, profundissima
devotione się pisać”.
Do deputatów wielkopolskich na Trybunał odezwał
się Unrug z prośbą następującą:
„Jaśnie Wielmożni Dobrodzieje moi! Niech i to bę-
dzie lichym dowodem niewygasłej ku kochanej Ojczy-
źnie mojej miłości i niezmyślonej ku zacnym W. M. PP.
DD. Osobom ufności, że w ciężkim i długo statkującym
upadku moim nie desperując, garnę się, jako dawny
concivis i prawdziwie szczery sługa, pod łaskę i protek-
cyą osobliwą W. M. PP. i Dobr. Nie bawię się mniej po-
trzebnym wywodem, gdyż dolegliwość moja każdemu
z W. Panów sufficientissime wiadoma, suplikuję tylko
jako najpokorniej, estote memores mei, a podajcie rękę.
Miłościwi Dobrodzieje moi, od lat blisko dziewięciu cięż-
ko utrapionemu, do czego teraz pożądaną in hoc eminenti
stallo W. M. P. i D. macie okazyą! Odważam się osobną
in scripto najpokorniejszą do Prześwietnego Sądu W.
M. PP. i DD. stawać supliką, chciejcie ją wesprzeć łaską
i powagą swoją a wybawić tandem z głębokiego jego
nieszczęścia tego, który się profundissimo cultu na
całą resztę życia swego piszę”.
Wreszcie, do Trybunału koronnego zaniósł Unrug
suplikę następującej treści:
„Jaśnie Oświecony Trybunale koronny, Jaśnie Wiel-
możni Miłościwi Panowie i DD. moi! W okropnym, lubo
chrześcijańskim, przecież i cierpliwym rozpamiętywaniu
mizernej i odmiennej kondycyi ludzkiej, kiedy nieskoń-
czone wielkiego Boga miłosierdzie spirare jeszcze po-
zwala, niech mi się godzi także sperare jeszcze w łasce
i miłosierdziu W. M. P. i DD. Miłościwych, pod których

— 287 —
skrzydła najuniżeńszą veneracyą i submisyą się garnąc,
debili ac flebili agonizantis et civiliter mortui voce, ra-
tunku w ciężkim i już to na rok dziewiąty trwającym
utrapieniu wołam i pokornie żebrzę. A że mi samemu obe-
cnie stawić się przed świątobliwym W. M. M. PP. DD.
miłościwych sądem atrocissima calamitatum abyssus
nie pozwala, lichą, niegodną tę vicariam, profundissima
veneratione in sinum W. W. M. M. PP. DD. Miłościwych
składam litteram, z jako najpokorniejszą supliką, aby
J. J. M. M. Patronowie w sprawie mojej stawiający, per
practicatam toties elementem declarationem sacratissi-
mi judicii (in quantum by inszego sposobu do przyzna-
nia rozprawy nie było), łaskawie w sercach WW. PP.
i DD. znaleźć mogli ucho, gdyż ja, unikając sprośnego
importuna charakteru, nie chcę bawić mniej potrzeb-
nemi obszernych wywodów amplifikacyami ciężkiego
upadku mojego, ile że, prócz tego, jako całemu światu,
tak osobliwie W. M. S. PP. i DD. Miłościwym dosyć wia-
dome pokorne supliki i najuniżeńsze prośby moje w tym
tylko krótko zawieram:
„Chciejcie z kompasyi chrześcijańskiej, Jaśnie Wiel-
możni, Miłościwi, PP. i DD. moi, zupełnie wskrzesić ob-
umarłego, wystawić na honorze shańbionego, przywró-
cić na substancyi zginionego, et per restitutionem in
integrum uczynić tandem koniec troskliwym i we łzach
rzewliwych częstokroć opływającym chwilom moim. Co
wszystko, że ex justitia W. M. M. PP. Dobr. Mił. otrzy-
mam, czynią mi przy jasnych noviter repertorum luci-
dissimorum documentorum dowodach, wielką nadzieję,
dwie między inszemi wielkie i fundamentalne racye:
Że mię sacratissimum subsellium Tribunalitium Re-
gni przez dwa in annis 1717–1718 ferowane dekreta
już z większej części odżywiło, kiedy mi ad comprobanda
noviter reperta documenta personaliter adesse kazało,
consequenter, locum standi przyznało.
Żem w oczach samej Najwyższej Głowy Kościoła Bo-
żego katolickiego rzymskiego inveni gratiam, jako o

— 288 —
tym sam illustrissimus Nuntius Apostolicus informa-
cyą dać może.
Aleć ja najbardziej ufność swoję zakładam in admi-
nistrata sacro sancta justitia, której W. M. PP. DD. ma-
gni jesteście teraz distributores, i której się totissimum
powzdaję. Pan Bóg wszechmogący, w Trójcy Ś. Jedyny,
którego ore et corde colendo, jako chrześcijanin, szcze-
rze wyznawam łaską i błogosławieństwem będzie wie-
dział, jako wszystkim, in genere tak każdemu in specie,
z W. M. M. PP. DD. nagrodzić tę świątobliwą i chrześci-
jańską uczynność et erit vobis Remunerator Omnipo-
tens. Już tedy pełen nadziei pożądanego ratunku z świą-
tobliwej W. M. M. PP. i DD. decyzyi iterum atque iterum
pokorną dewocyą ścieląc się ad plantas każdego z W.
M. PP. i DD. moich profundissimo cultu się piszę”.
Gdy o wszystkich tych krokach pozyskanie terminu
do nowego przewodu sprawy przed forum Trybunału
dowiedzieli się opiekunowie rzymscy, a głównie J. E.
prokurator Mary, nie mogli ukryć zdziwienia, iż obok
uchwały kongregacyi, ośmielono się starać jeszcze o
pozyskanie zatwierdzenia tejże uchwały n a d r o d z e
s ą d owe j .
„Nie mogę tego pojąć — pisał Mary — co za dalsze
processus między J. P. Unrugiem i przeciwnikiem jego
mają tractari, ponieważ secretariatus status Papieża
wydał positive ordinans do nuncyusza, aby według re-
zolucyi Sanctae Congregationis restituere J. P. Unruga
i oddać mu dobra. Inszego skryptu autentycznego na
to nie trzeba i nie jest tu praxis, gdyż Sancta Congre-
gatio nie ma tego zwyczaju pozywać wprzód partem ad-
versam, tylko ex officio r o z k a z u j e n u n c j u s z o m
co mają czynić i jako sobie postąpić.
Nietrzeba przytym żadnego inszego breve od papieża do
króla, ponieważ Minister Jego, nuncyusz, potrzebne w
tem odbiera ordynanse, starać się o to u króla, aby per
auctoritatem Regiam do exekucyi sentencya rzymska
była przywiedziona”.

— 289 —
Niecierpliwość przebija w liście tegoż protektora z d.
22 Stycznia 1724. z powodu otrzymanych wiadomości
z Warszawy, o bezskutecznych jak dotąd staraniach.
,,W sprawie J. P. Unruga — pisał — dosyciem się już
explikował w przeszłych listach moich i bardzo się myli
ten, który rozumie, że się tu rzeczy należycie nie trak-
towały. I kto contrarium mówi, albo musi być niedobrze
informowany, w takowych sprawach, albo musi nie
mieć capacitatem pojąć je należycie”.
XL. W Toruniu.
Rozjątrzenie umysłów. — Huki przeciw nuncyuszowi Santiniemu. —
Excess Toruński. — Wojewoda Rybiński. — Stracenie mieszczan. —
Stanowisko króla. — Broszura Rzym sprawiedliwy. — Bezczynność opie-
kunów Unruga.

W
DANIE się nuncjusza Santiniego w sprawę Un-
ruga, wieści o zapadłej w kongregacji kardynałów
kassacie Trybunalskiego dekretu, poruszone na
nowo starania przyjaciół skazanego o wznowienie prze-
wodu sądowego — rozjątrzyły umysły dbałe o godność
swoję i niezależność szlachty polskiej. W innych oko-
licznościach, przy mniejszem podnieceniu sfanatyzowa-
nych licznemi polemicznemi w sprawie dyssydentów
broszurami umysłów, możeby sprawa ta inny przybrała
obrót. Tym razem jednak interwencya Rzymu w sprawy
wewnętrzne Rzplitej wywołała wprost przeciwne prze-
widywanym następstwa i zaostrzyła sytuacyą, ku szko-
dzie najbardziej interesowanego.
Postępowanie nuncjusza Santiniego oburzało w naj-
wyższym stopniu społeczeństwo. Wzmiankowaliśmy już
o niewłaściwej roli, jaką nuncyusz Santini zajął w po-
czątkach swego urzędowania w sprawie patronatu kró-
lewskiego. Rozdawnictwo dostojeństw duchownych było

— 291 —
oddawna przywilejem króla i magnatów. Nie było do
czasów Augusta II wypadku, aby obcy, choćby nawet
godnością nuncjusza papieskiego przyobleczony, mię-
szał się do rozdawnictwa opactw i beneficyów, do mia-
nowania wakansów, bez prezent królewskich. Nuncyusz
Santini wprowadził arbitralność do tego stosunku. Za
jego rozkazem zakonnicy wdzierać się poczęli na opac-
twa i rozmaici duchowni obejmowali beneficya. Ustalo-
ny za Augusta II zwyczaj, aby świeccy, biskupi i księża,
korzystali z tak zwanych opactw komendataryjnych i
pobierali z nich znaczną część dochodów, naruszył nun-
cyusz popieraniem opatów klasztornych i przeznacza-
niem na ich korzyść całości dochodów z opactw. Gdy się
zdarzyło, że szlachcic pewien w Krakowskiem zaległ w
opłacie prowizyi od ciążącego na jego dobrach wyder-
kafu, nuncyusz Santini bezprawnie polecił pozwać szla-
chcica przed sądy swoje, co było jawnem naruszeniem
praw kardynalnych Rzplitej.
Oparł się tej arbitralności prymas, Teodor Potocki.
Wszczęła się z tego powodu scyssya między prymasem
a nuncjuszem, ujawniły się stronnictwa, to za jedną,
to za drugą zasadą. Coraz głośniej odzywać się zaczęły
żądania usunięcia Santiniego z Polski. Posłuszeństwo
dla Głowy Kościoła wstrzymywało czas długi namięt-
ności od gwałtownego wybuchu, lecz zaszedł ów nie-
szczęsny wypadek w Toruniu, który poruszył do żywego
umysły sfanatyzowanego społeczeństwa i podał nuncyu-
szowi nową sposobność do mieszania się w sprawy we-
wnętrzne Rzplitej.
Polemiczne w sprawie dyssydentów broszury, głucha
walka zakonu jezuitów, przeciw różnowiercom skiero-
wana, wypadki rugowań dyssydentów z zajmowanych
przez nich urzędów — wszystko to przygotowało grunt
do walki jawnej, czekającej tylko sposobności, aby wy-
buchnąć z gwałtownością i podzielić społeczeństwo na
dwa wrogie sobie obozy. Zwykła kłótnia między żakami
jezuickimi a mieszczanami toruńskimi, w Lipcu 1724 r.

— 292 —
stała się źródłem katastrofy, która odgłosem swoim
napełniła świat cały i zwróciła pożądliwy wzrok sąsia-
dów na Polskę.
Znieważenie obrazów świętych przez mieszczan to-
ruńskich, napad na kollegium jezuickie i zwykłą uliczną
burdę, podniesiono do znaczenia politycznego wypadku.
Zwołana komisya śledcza, złożona z biskupów: Szem-
beka i Załuskiego, wojewodów i znanego nam marszał-
ka trybunalskiego, Jakóba Rybińskiego, Chomentow-
skiego i Działyńskiego, kasztelanów, kilkunastu szla-
chty i księży, rozpatrzywszy tę sprawę, uwięziła kilku-
nastu mieszczan, a dygnitarzom miejskim: prezesowi
Rossnerowi, burgrabiemu Thomasowi i wiceprezesowi
Zerneckiemu, oraz dwom radcom miejskim zakazała
wydalać się z miasta.
Na sejmie ordynaryjnym warszawskim dnia 2 Paź-
dziernika 1724 r. podkomorzy Lubomirski upomniał się
w gwałtownych słowach o surowy wymiar sprawiedli-
wości i ujęcie się za honorem znieważonej religii. Spra-
wę oddano pod sąd assesorski, z włączeniem weń kilku-
nastu posłów i zamianowano hetmanów do dopilnowania
zbrojną ręką wykonania zapaść mającego dekretu. Na
czele owej siły zbrojnej stanął — Jakób Rybiński.
W Listopadzie 1724 roku zapadł wyrok na Torunian.
Rossner i Zernecke skazani zostali na śmierć, o ile Je-
zuici zaprzysięgną, że oskarżeni podburzali mieszczan
do burdy. Skazano na śmierć dziewięciu mieszczan, in-
nych na pomniejsze osądzono kary. Miasto miało wydać
Jezuitom kościół N. Panny Maryi, rada miejska miała
się składać w połowie z katolików. Szkoły luterskie ska-
sowano, książki ich poddano cenzurze duchownej ¹).
____________
¹) Szczegóły sprawy Toruńskiej opracował K. Jarochowski w
Opowiadaniach hist. Poznań 1863, T. II, str. 174 i nast. w Epilogu
sprawy (Warszawa 1877, str. 95 i nast). Ze źródeł współczesnych
istnieje: Das betrübte Thorn. Berlin 1725. str. 95 jest wzmianka o
sprawie Unruga (Casus Unrugianus). Szujski w T. IV str. 276 i
nast. szczegółowo wypadki Toruńskie opisuje.

— 293 —
Stanowisko króla w tej smutnej sprawie wyjaśniła
historyografia współczesna i nowsza. „Chciał on —
pisze Otwinowski ²) — ostrością dekretu toruńskiego
pobudzić heretyckie pretensye do napaści na królestwo
i zamieszać nową wojnę rzeczy, żeby uchwycić pozorną
okazyą do wprowadzenia znowuż do Polski saskich
wojsk, niby na obronę Rzplitej, a w owym momencie
desprymować prawa i wolności polskie”.
„Wyrok toruński — pisze Szujski — był smutnem
zwycięstwem propagandy fanatycznej Jezuitów, odstęp-
stwem od zasad tolerancyi, że w nim przebijała niena-
wiść wyłączności szlacheckiej i katolickiej przeciw lu-
terskiemu mieszczaństwu, a tem samem liczne objawy we-
wnętrznego rozprzężenia wielkiej i cywilizacyjnej idei,
która w wieku XVI Polskę na świeczniku stawiała”.
(IV. 277).
Wśród tak podnieconych namiętności narodu i jego
przedstawicieli przeciw oskarżonym, zjawił się nuncjusz
Santini i w imię interesów Kościoła i ludzkości doma-
gał się miłosierdzia, przynajmniej dla niektórych ze ska-
zanych. Przed wykonaniem wyroku przesłał do przeło-
żonego jezuickiego kollegium, Czyżewskiego, list z usil-
nym żądaniem „pro mei muneris potestate etiam atque
etiam peto!”, aby nie dopuścić Jezuitów do zaprzysięże-
nia udziału prezesa Rossnera i wiceprezydenta Zernec-
kiego w tumulcie. Wojewoda Rybiński polecił zamknąć
bramy miasta i nie dopuścić wysłańca Santiniego z in-
hibicyą wyroku. Ocalono jedynie Zerneckiego, głowy
dziewięciu Torunian spadły pod toporem kata!
Surowość wyroku wywołała w całej Europie głośne
protestacye, wobec których, sumitowanie się Augusta
II wydaje się prostą komedyą, lecz jednocześnie i inter-
wencya nuncjusza Santiniego oburzyła przeciw sobie
cały naród. „Podnieśli wrzaski w niebogłosy panowie —
pisze Bartoszewicz — i świeccy i cała w ogóle szlachta
____________
²) Dzieje, str. 342. Kraków.

— 294 —
wyższa, która dotąd wyłącznie spierała się z nuncju-
szem. Postępek jego ochrzczono wdaniem się w prawa
królestwa, a przez to dano wrogom Santiniego hasło
do zbierania na niego jak można tylko najliczniejszych
zażaleń” ³).
Zobaczymy następnie, jakie echa niechęci i oburze-
nia przeciw nuncyuszowi rozbrzmiały na sejmie z limity
w Grodnie 1726 i jakie następstwa pociągnęło za sobą
dla Santiniego postępowanie jego w toruńskiej sprawie.
Nie można zatem było spodziewać się, aby interwen-
cya jego, w agitującej się jednocześnie prawie w Try-
bunale piotrkowskim sprawie Unruga, przyniosła dla
banity pożądane owoce.
Uznawszy wdanie się Rzymu i jego nuncyusza w
sprawę Unruga za nowy zamach na prerogatywy szlach-
ty, „odgrażano się w Trybunale ł b y u c i n a ć t y m ,
którzy by wzmiankę tylko o sentencyi
r z y m s k i e j u c z y n i l i , a dla tej sentencyi Ojca św.
papieżem kalwińskim nazwano” ⁴).
Nietylko w tej sprawie ujawniła się dziwna jakaś
stanowczość narodu i opór jego przeciwko mięszaniu
się obcych władz w jego wewnętrzne sprawy. Tak jak
następnie, w sprawie odwołania nuncyusza z Polski,
użyto wyrażeń tak szorstkich, „że ubliżały prawie Rzy-
mowi” (Bartoszewicz), tak i obecnie, uważano podnie-
sienie sprawy Unruga i zasłanianie się uchwałą kon-
gregacyi, za zamach na nietykalność majestatu trybu-
nalskiego Rzplitej.
Król i nuncyusz, wobec takiego oporu i stanowczości
szlachty, opuścili bezwładnie ręce i uznawszy niemoc
swoję, poświęcili tę sprawę dla miłego spokoju i nieroz-
jątrzania podnieconych już i tak sprawą toruńską umy-
słów.
Z goryczą w sercu, wobec tak fatalnego obrotu rzeczy,
wzmiankuje autor broszury Rzym sprawiedliwy o bez-
____________
³) Dzieła, VII. str. 300.
⁴) Rzym sprawiedliwy. 1726.

— 295 —
skuteczności wszystkich usiłowań i bezskuteczności
władz, ujawnionej w tej nieszczęsnej sprawie.
„Czemu — pisze — Najjaśniejszy Król i Pan in fun-
damento przysięgi swojej, pactorum conventorum, tu-
dzież constitutionum 1627 et 1638, interponendo au-
thoritatem et potestatem Regiam, luboby podług wsła-
wionej swojej u całego świata clemencyi rad chciał,
przecież nie może terminare negotium?
„Czemu J. M. X. nuncyusz, dotychczas ad executio-
nem nie może przywieść ordynansów rzymskich?
„Czemu J. M. X. biskup poznański nie popiera tej
sprawy, ujmując się et reparando zgwałconą jurisdic-
tionem ecclesiasticam i znieważoną authoritatem epi-
scopalem, lubo o to był z Rzymu od JMci księdza nun-
cyusza compulsus?
„Czemu Trybunał koronny post bina decreta rectifi-
catoria, przez które J. P. Unrugowi ad producenda et
comprobanda noviter reperta documenta locum standi
przyznane i przezto już civiliter znowu odżywiony, cze-
mu, mówię, tenże Prześwietny Trybunał, jemuż dalej
skutecznie nie podał ręki, owszem, tę nieszczęśliwą
sprawę, przez kosztowne condescencye, dilacye, remis-
sy i insze tym podobne actus in favorem upornej strony,
przeciwko własnym dekretom tak protrahit, że sprawa
do dnia dzisiejszego końca wziąć nie może?
„Czemu łby ucinać w Trybunale odgrażano tym, któ-
rzyby wzmianką tylko o sentencyi rzymskiej uczynili?
„Czemu nawet dla tej sentencyi Rzymskiej Ojca św.
papieżem kalwińskim nazwano?
„Na wszystkie te i siłę inszych, tym podobne i do tej
materyi służące kwestye, najlepiej milczeniem odpowie-
dzieć, gdyż amara veritas est (gorzka) et qui eam dicit
impletur amaritudine. Przypominam tu sobie pewną
starodawną, a do przestrogi każdemu służącą historyą,
de templo virtutum, w którym, wszystkich cnót, jakoto:
de fortitudinis, patientiae, charitatis, constantiae etc.
etc., a między niemi et veritatis, z utrąconą jednak gło-

— 296 —
wą, znajdowały się, arte sculptoria, wystawione wy-
obrażenia, którą to ostatnią, uważając pewny na ten
czas peregrinant i pytając się: czemu to tylko ta jedna
sama prawda bez głowy? odpowiedziano mu: Si verita-
tem dixeris, frangetur tibi caput. Nie wdaję się zatym w
żadne ratiocinia et indagationes causarum, tyle tylko
krótko nadmieniam, że na zgubę dissidenta, to, co jest
złego — na dobre, co jest dobrego, na złe obrócić i prze-
mienić, owo zgoła, wszystko, a wszystko, czynić się go-
dzi. Crimina exaltantur in gloriam, innocentia depri-
mitur et trahitur in condemnationem. A czy możeż być,
pytam się, większe w wierze katolickiej Rzymskiej cri-
men nad nieposłuszeństwo Głowie Kościoła i Namiest-
nikowi Chrystusowemu? Co zaś do niewinności, tedy
ją cały świat przyznał, i sama prawda, choć bez głowy,
osądziła. Ta krótka explikacya do allegowanej tylko ła-
cińskiej służy sentencyi, quaestie każdego czytelnika
impartialisty zostawuję uwadze i roztrząśnieniu”.
XLI. Sejm Grodzieński 1726 roku.
Noty mocarstw. — Korrektura Trybunału. — Mowy posłów. — Ex-
cess w Trybunale Piotrkowskim. — Prezydent Wilczycki. — Manu
armata. — Obraza deputatów poznańskich. — Ich zemsta. — Lau-
dum sejmikowe. — Prośba do Sejmu. — Sejm znosi karę śmierci
przeciw Unrugowi zadekretowaną. — Proces rzymski.

G
ŁOS łaski i zmiłowania nad losem nieszczęśliwego
wygnańca wyrwał się nareszcie z piersi tych, z
których pierwsze słowo potępienia przed jedena-
stoma laty na głowę oskarżonego spadło…
Pozostanie to cechą niemal charakterystyczną chwili,
że tam, gdzie powaga najwyższych władz kościelnych
i świeckich była bezsilną wobec majestatu sądowego
wyroku i odmienić losu skazanego nie była w stanie,
tam — o b r a ż o n a a m b i c y a s z l a c h t y i chęć po-
kazania Trybunałowi koronnemu, że j e s t j e s z c z e
władza w Rzplitej odeń silniejsza i bar-
d z i e j w p ł y w o w a — rozbroiły opancerzone serca
współobywateli i utorowały nieszczęśliwemu drogę do
ratunku i zbawienia…
Zbliżała się reasumpcja sejmu warszawskiego, na
dzień 28 Września 1726 roku, do Grodna zapowiedzia-
na. Głównym przedmiotem tego sejmu miały być dyplo-
matyczne noty mocarstw w sprawie toruńskiej wysłane,

— 298 —
poddanie skarg przeciw nuncyuszowi Santiniemu pod-
niesionych, przed majestat reprezentacyi narodowej i
załatwienie sprawy kurlandzkiej, skutkiem wystąpie-
nia w charakterze pretendenta do kurlandzkiej mitry
i do ręki Anny Iwanówny, syna Aurory Königsmark i
Augusta II, kochanka aktorki Adryanny Lecouvreur —
hrabiego Maurycego Saskiego.
Obok tych ważnych kwestyj politycznych, na drugim
planie stała i korrektura Trybunału, w którym, jak przy-
znaje dyaryusz sejmu z roku 1726, „nie już sprawie-
dliwość, ale sola crimina regnant” ¹).
Oddawna już w społeczeństwie kiełkowała myśl za-
prowadzenia reform w tej instytucyi, w której zagęściły
się mnogie nadużycia, podkopując wiarę ludzką w bez-
stronność i sprawiedliwość sądzącego areopagu. Ubocz-
ne wpływy magnatów na wybór deputatów, kaptowanie
sobie względów wszechmocnych sędziów czynnikami po-
ziomego waloru, tak jaskrawo podnoszone rok rocznie
w kazaniach ordynaryuszów trybunalskich, zepchnęły
tę instytucyą do rzędu jarmarku, na którym ścierały się
interesa i wpływy ludzi prywatnych, ku wielkiej szko-
dzie i krzywdzie społeczeństwa. Trzeba było drobnego
powodu, aby nadużycia te ujawniły się i stały źródłem
reformy tak przez wszystkich pożądanej. Właśnie w roku
1726 zdarzył się wypadek, iż Trybunał zakwestyonował
wybór deputatów wielkopolskich i nie chciał ich do
przysięgi dopuścić. Prezydentem Trybunału był podów-
czas J. X. Baltazar Wilczycki, pod laską marszałka Po-
tockiego, ten sam Wilczycki, pod którego prezydencyą w
r. 1715 zapadł był wyrok śmierci przeciw Zygmuntowi
Unrugowi. Oburzeni taką samowolą deputaci wielkopol-
scy naszli manu armata Trybunał koronny. Skutkiem
tak strasznego excessu, zapadł dekret zaoczny Trybuna-
łu, skazujący owych deputatów na surowe kary. Ska-
____________
¹) Manuskr. Dyaryusza sejmowego z r. 1726, spisany ręką Woj-
narowicza, w bibliotece Ord. Krasińskich, str. 129.

— 299 —
zani nie poddali się temu wyrokowi, lecz na sejmiku
Średzkim podnieśli gwałtowne krzyki przeciw Trybuna-
łowi, oskarżywszy go publicznie o samowolę i gwałty.
Przypomniano sobie podówczas wszystkie krzywdy,
jakie sąd współobywatelom oddawna już wyrządzał i
zalecono wybranym na sejm posłom, aby się o te krzy-
wdy upomnieli i domagali zadośćuczynienia ²).
Znaleźli się widocznie przy tej sposobności i przyja-
ciele Unruga, którzy pragnąc skorzystać z podnieconych
przeciw Trybunałowi żalów, podnieśli przed forum oby-
watelskie zapomnianą już sprawę ciężko dotkniętego
swego brata. Głosy te oddziałały na umysły sejmują-
cych, i tam, gdzie nic sprawić nie mogła interwencya
nuncyusza, to głos wpółczucia, a może potroszę i soli-
darność szlachecka, sprawiły, że uchwalono w instruk-
cji, udzielonej posłom na sejm, d o m a g a ć s i ę u c h y -
lenia wyroku, w r. 1715 przeciw Unru-
gowi ferowanego.
Jakiekolwiek były motywa wyborców, w podjęciu tak
bezprzykładnej w dziejach Rzplitej interwencyi, faktem,
illustrującym wszechwładzę szlachty polskiej w owej
epoce, pozostanie to, że g ł o s j e j p r z e w a ż y ł s z a -
l ę l o s ów n i e s z c z ę ś l i we g o w y g n a ń c a n a
s t r o n ę m i ł o s i e r d z i a i że tam, g d z i e k r ó l ,
gdzie konsystorz, gdzie Sorbonna, gdzie
prymas, gdzie nuncyusz, gdzie Głowa
K o ś c i o ł a k a t o l i c k i e g o , okazali się bezsilnymi
____________
²) „Przeszłego roku, 1726 — pisze Otwinowski str. 357 — tra-
fił się był straszny excess w Trybunale koronnym za prezydencyi
J. X. Baltazara Wilczyckiego, pod laską Potockiego, gdy deputaci
województw wielkopolskich,— że ich nie chciano przypuścić do przy-
sięgi, zadawając im illegimitatem w elekcyi ich na średzkim sejmi-
ku, naszli manu armata izbę sądową w Piotrkowie. Sądził ich Try-
bunał o to surowo i in contumaciam i nie uszliby byli ciężkiej exe-
kucyi dekretu, ale gdy się natenczas sejm agitował w Grodnie, po-
starali się czemprędzej o przywrócenie funkcji swojej, do której ich
konstytucyą sejmową przypuścić kazano… co Trybunałowi zlecono
sub poenis contra convulsores legum sancitis”.

— 300 —
w o b a l e n i u p r awo m o c n e g o d e k r e t u T r y -
b u n a ł u , tam — j e d e n g ł o s s z l a c h t y , n a s e j -
m i k u wo j e wó d z k i m z e b r a n e j , w j e d n e j
c h w i l i z b u r z y ł g m a c h n i e s p r aw i e d l i wo -
ści i wpłynął na zbawienie skazanego!
Obrady sejmu grodzieńskiego z roku 1726 przed-
stawiają niesłychanie ciekawy dla psychologa i history-
ka materyał. Nigdy jeszcze pewność własnej siły i po-
tęgi szlachty polskiej nie ujawniły się w tak wysokim
stopniu, jak wówczas, gdy mając przed sobą grozę inter-
wencyi mocarstw zagranicznych, z powodu katastrofy
toruńskiej i powagę przedstawiciela najwyższej władzy
Kościoła katolickiego — szlachta ta ze wzgardą prawie
traktuje angielskiego posła Fincha, domagającego się
głosu na sejmie i podnosi gromkie zarzuty przeciw nun-
cyuszowi Santiniemu, domagając się od papieża bez-
warunkowego odwołania nuncyusza z Polski i zamiano-
wania w jego miejsce innego nuncyusza.
Szeroko rozwodzili się posłowie o nadużyciach nun-
cjatury. Powołali się na to, że są dwie władze w Rzpli-
tej najwyższe i dwóch nuncyuszów, bo jeden legat z
urzędu — legatus natus, prymas, że nuncyatura niepo-
trzebna i należy ją skasować, że w Polsce zupełnie do-
brze zastąpi papieża arcybiskup prymas. Poseł Mokro-
nowski zarzucił: „że Ojciec święty benedicit, a jego nun-
cyusz maledicit, intermiscendo jurysdykcją swoję in-
competenter i molestując inhibicjami et variis incon-
venientiis omne forum. Dostało się tego doświadczenia
sądom miejskim, nawet i trybunalskim et quod superest,
że jest injurius juribus Majestaticis i Juri Patronatus
J. K. Mości” ³).
Nawet sam marszałek poselski, Stefan Potocki, refe-
rendarz koronny, „applikował, że teraźniejszy nuncyusz
malis pejor, par pessimis, jak o tym popularis fama
trąbi i konkludował, aby omnino z funkcyi swojej z
____________
³) Dyaryusz, str. 66.

— 301 —
kraju był relegowany, u niego justitia venalis, bo kto
praeponderat auro, praeponderat et decreto”.
Po tej materyi defudit ad laudes propozycyą, J. P.
Starosty Opoczyńskiego ratione potrzebnej correctury
Trybunału, w którym sola crimina regnant” ⁴).
W podniesionej przez posłów wielkopolskich kwestyi
uchylenia wyroku przeciw Unrugowi ferowanego, JMci
Pan Marszałek oświadczył: „że z całego serca chciałby
dogodzić desiderio tychże posłów, ale że to jest materya
trudna i delikatna, abyśmy projektem nie uczynili ali-
quod juri vitandi praejudicium, dlatego cunctatione et
summa deliberatione opus est” i prosił Wielkopolan, aby
tymczasem wynaleźli „adaequata alia media ad satis-
factionem” ich prośby.
Pomimo jednak rozjątrzenia, jakie panowało na sej-
mie przeciw dyssydentom polskim, szukającym deos alie-
nos i szepczącym exteris, jak nas atakować mają, skła-
dającym sobie conventicula i wyprawującym ad exteros
ex medio sui, pomimo głosów, żądających obostrzenia
rigoru capitis et confiscatione dóbr, jeżeliby który z nich
ważył się ex quocunque titulo confungere ad exteros”,
przeważyła opinia na korzyść prośby Wielkopolan.
Ostatni ów sejm z r. 1726, jaki za rządów Augusta
II-go doszedł do skutku, przeprowadziwszy korrekturę
Trybunału, załatwiwszy dyplomatyczną stronę toruń-
skiej sprawy i wyprawiwszy do Rzymu Jana Tarłę, wo-
jewodę lubelskiego, w sprawie nuncyusza Santiniego,
u c h wa l i ł z a b e z p i e c z e n i e ż yc i a i s wo b o d -
nego zamieszkiwania w Królestwie Zyg-
muntowi Unrugowi, z pozostawieniem na-
t e r a z w s wo j e j m o c y k o n f i s k a t y j e g o
dóbr, przez dekret Trybunalski wyrze-
c z o n e j ⁵).
____________
⁴) Dyaryusz, 89.
⁵) Vol. leg. T. VI. str. (wyd. Ohr.): ,,Ponieważ na sejmie teraź-
niejszym walnym ordynaryjnym, na którym warunek internae et ex-
ternae securitatis ubezpieczenia stanów Rzplitej i gruntownej inter

— 302 —
Po tylu zatem latach męki i wyczekiwania — spra-
wiedliwości zadosyć się stało!
Najwyższy areopag polityczny Rzplitej podał wygnań-
cowi dłoń pomocną, i pozwolił mu na nowo wrócić na łono
rodziny. Wprawdzie, dobrodziejstwo Sejmu dotyczyło
tylko osoby i życia skazanego i nie rozciągało się do
zwrotu skonfiskowanego majątku, lecz i w tej mierze
sejm zastrzegł sobie wypowiedzenie ostatniego słowa w
niedalekiej przyszłości. Jakie zakulisowe pobudki wpły-
nęły na taką restrykcyą? — pojąć niepodobna. Pewna
jest, że posłowie wielkopolscy domagali się restytucyi
zupełnej i że w ostatniej chwili przeważyły względy prze-
ciwne.
Wyrażając swą radość z doznanej łaski, Zygmunt
Unrug bezzwłocznie wydrukował w Niemczech broszu-
rę, z opisem ostatniej, tak szczęśliwej fazy swego pro-
cesu. Z powodu licznych omyłek drukarskich ponowił
to wydanie w trzy lata później, w druku pod tyt.: Pro-
ces rzymski ⁶).
„Choć mi przez sejm ostatni — pisze Unrug — se-
curitas tylko vitae et jus incolatus in Regno znowu są
assekurowane, a zatym honor plenissime przywrócony,
confiscatio jednak bonorum in suo robore do przyszłego
sejmu zostawiona, lubo nie taka in stuba illustrissimo-
rum nuntiorum propozycyą była, przecież nie moja rzecz
wchodzić in disputationem et indagationes rationum,
dlaczego się tak stało i kto sprawił ów dodatek (causavit
____________
status konfidencyi wszystek nam czas zabrały, a materye inne pub-
licum concernentes oraz deziderya województw i ziem, tak publicz-
ne, jako i privatorum, skutku swego wziąć nie mogły, więc te wszy-
stkie materye publiczne i desyderia… — desiderium przez Urodzo-
nych posłów wielkopolskich promowane, relaxacyi Urodzonego Zyg-
munta Unruga, któremu interea securitatem vitae et incolatus in Re-
gno asekurujemy, confiscatione bonotum per decretum Tribunali-
tium declarata, in sito robore permanente… do przyszłego sejmu od-
kładamy”.
⁶) Posiadam odpis tej broszury z biblioteki Raczyńskich w Pozna-
niu.

— 303 —
hoc appendicem), albo przypiął (jako godny obywatel
powiedział) tę ł a t k ę ? Wystarczy mi teraz i to, żem u
Rzplitej, a kochanej Matki mojej i te osobliwej łaski i
miłości znalazł początki. Bo, jako pod zmarszczonym
czołem i posępnym okiem, Matka, głęboko utajoną cza-
sem miłością, próbując tylko cierpliwość, statek i inne
postępki dzieci swoich, niełaskę, niechęć i gniew zmyś-
lony pokazuje, a nieprzeciwne i upokarzające się do zu-
pełnej znowu łaski przyjmuje, tak i ja, szczycąc się
bezpiecznie tym, żem bona indolis filius w cierpliwości
szkole dobrze przećwiczony, sine murmure, wszystko
pro fundissima veneratione przyjmuję, owszem, omni
temeritudine serca rękę tę całuję i nie pytam się: c z e -
m u t a k c z y n i s z M a t k o ? bo wiem, że j e j t a k
w o l n o ; czekając immobili corde et intacto animo, co
dalej de me statuet, boć dla Ojczyzny nietylko asperior
conditio, sed et vita non recusanda. Wszystko cierpli-
wie znoszę, wszystko wdzięcznie przyjmuję, tą się kar-
miąc nadzieją, że temporis filia — veritas, (która lubo
deprimi, lecz supprimi nie może), poruszy tandem ser-
ca; tak, że salvando innocentiam et deprimendo injus-
titiam, przywróci znowu cum faenore dulcissima Patria
to, co mi cum oppressione nienawiść ludzka wzięła i
zważywszy dobrze cierpliwy mój statek, nie tracę na-
dzieji, że jako mi przywróciła honor i dała znowu życie,
tak też poda i sposoby do życia i utrzymania honoru,
inaczej bowiem, pomyślić albo wierzyć miałbym sobie
pro crimine, boć nie masz takowego stworzenia w świe-
cie, które spłodziwszy prolem, nie miałoby mieć stara-
nia o jej wyżywieniu; i o najokrutniej szych bowiem po-
wiedziano: lambunt et catulos Ursae, dat ubera Tigris.
„A zatym najmniejszego w tej nadziei mojej nie za-
kładam powątpiewania, ile baczę, że po uprzątnionych
przeszkodach, już poniekąd zastanawiają się rozbiegane
dotąd na zgubę moję kółka i burzliwe zawziętości nawały
już się ex majori parte uśmierzyły, azaż i dalej sensim
cum tempore, który omnia sanat (tylko cierpliwością

— 304 —
chrześcijańską wytrzymać trzeba), upamiętają się nie-
chęci i wysiliwszy się w zamachach swoich, zupełnie uła-
godzą tandem gniewy, redibunt post lassatas iras et ma-
ceratam invidiam mitioris fortanae vices, tak, że moje
słuszne i rzewliwe żale, utuliwszy się zupełnie, już dalej
nie będą podległe smutnym w troskliwych chwilach uwa-
gom. Nie będą się już w bezsennych i tęskliwych godzi-
nach trapiły okropnemi refleksyami rozpuszczone myśli,
nad zdradliwemi, odmiennego szczęścia cieniami. Usta-
ną nakoniec strachliwe rozpamiętywania nad pokłóco-
nemi igrzysk światowych odmętami, które nas zwyczaj-
nie in perpetuo quasi ludibrio trzymają! Reddibit post
nubila Phaebus. Malacia post agitatum procellis aequor.
Ustaną burze, nastąpi pogoda. Exonerabitur animus
sollicitudine, która przez tak długi czas quietem animi,
lubo acerrime turbavit, tandem non fregit, tak, że po
pierwszym moim: sustine et vinces! będzie się mogło
nakoniec mówić: Vicisti, quia sustinuisti i kiedy primas
spes fortuna destituit, futura praesentibus poterunt esse
meliora, co sobie tym większą podufałością po Ojczyznie
mojej obiecuję, im się bezpieczniej tym chełpić mogę, że
w miłości ku niej, nikomu, by największemu, prymu nie
ustępuję i w tym tylko różnicę kładę, że tak nie mogę,
jakobym chciał, drudzy zaś, nie chcą tak, jakoby mogli,
rzeczywiste tego dać dowody: Licet si fortuna opes ab-
stuleris, amorem tamen erga Patriam auferre non valet”.
„Mógłbym tu był jeszcze różne et curiositatum pełne
przytoczyć okoliczności, które w świecie tragoedia moja
occasionavit, jakoto: między innemi, pewne listy, które
mię w Dreźnie z dalekich doszły krajów i którem zaraz
produkował in originali Jaśnie W. J. M. P. kanclerzom
W. koronnemu: on zaś potym Najjaśniejszemu Królowi
Panu pokazał i łaskawą nader imieniem Pańskiem do-
niósł deklaracyę Wielkich potym Senatorów i Ministrów
różnych natarczywe perswazye i liche moje repliki, dy-
skursy posłów cudzoziemskich, osobliwie cesarskiego,
francuskiego, nawet samego nuncyusza etc., wolę ne

— 305 —
videar velle videri i być gloripetą, a bez to nowe na sie-
bie zaciągać niechęci. Tyle tylko namieniam, że punkt
honoru na takim jest w świecie postawiony stopniu, że
wszystkie przewyższa godności i inne wszystkie, by naj-
większe zbija racye, nawet i te, któreby się z sumieniem
(cum grano salis sit dictum) zgodzić mogły i sądzi to być
czarnej dusze i niskiego serca znakiem, owszem, włas-
nym nad sobą tyranem, przez krok i postępek, jaki uczy-
nić się dobrowolnie et innocente criminosum i cudzej nie-
prawości być pokrywką, a bez to pokazać się na ohydę
i postpozycyę u całego świata.
„Należałoby tu przytym de nomine et cognomine
(probante realitate) położyć: komu? gdzie? kiedy i w ja-
kich okkurencyach się co w tej sprawie wydało? Żeby
jednak przez tę jawność i rzeczywistość odia przeciwko
mnie, tak przyjaciół, jako i nieprzyjaciół, teraz już po-
niekąd uśmierzone, znowu nie wznieciły, et majus exar-
descant, wolę sepelire wszystko i milczeć, ogółem tylko,
jurata fide, położyć, co mnie ta tragoedia kosztuje:
Ab A. 1715 m. Jan. ad an. . . 1719 72900 Fl
Ab A. 1721, ad annum . . . 1724 48793 „
Ab A. 1724, ad diem hodiernam . . 223340 „
Szkody i straty przez lat 11, będąc in exilio, w intra-
tach, wydatkach, kosztownych drogach i rezydencyach,
tudzież w prowizyach, ruinie dóbr etc., pod który czas
lucrum cessavit, damnum zaś emersit, dobrym sumie-
niem tylko kładę . . . . . . . . . 300000.
Co wynosi summam . . . . . . . 644033.
dico, sześciu kroć czterdziestu piąciu tysięcy, 33 zło-
tych, oczywistej straty, choć będę in integrum restitu-
tus. Jawniejszy calculus: wiadomo wszystkim, jakąm-
em miał na ten czas substanc yę , czegobym się był pod
te spokojne czasy, przez lat czternaście, przy dobrym
gospodarstwie i moich też po troszę dyspozycyach do-
robił? najmniej pewnie, po ludzku, półtora razów drugie
tyle, jeżeli nie więcej. Każdy zaś niech przytym zważy,
jako przez ten upadek osobliwie synom moim droga do

— 306 —
wszelkiej w ożenieniu fortuny była i jest zatamowana.
Jakie ja zaś i w Ślązku, pod pretextem tej sprawy, cier-
piałem i po dziś dzień cierpię ciężkie przykrości — lon-
gum foret enarrare, to tylko wyrażam, abym compassią
wyjednać mógł u samychże nieprzyjaciół. Sat esto! Abym
zaś u kochanej Matki Rzeczypospolitej łaskę sobie skar-
bić i politowanie znaleść mógł, tyle tylko jeszcze namie-
niam, że mię prosekutorów, nieprzyjaciół moich ręka,
aż w Wiedniu sięgała”.
XLII. Epilog.
Nowe laudum sejmiku brzesko-inowrocławskiego z r. 1729. — Żą-
danie restytucyi zupełnej. — Zerwanie sejmu. — Układ Szołdr-
skiego. — Śmierć Unruga. — Nowe impetycye Potockich. — Wy-
rok Trybunału Piotrkowskiego z r. 1741.

N
IEWYTŁÓMACZONA dla Zygmunta Unruga re-
strykcya Sejmu Grodzieńskiego, z r. 1726, co do
utrzymania czasowego konfiskaty dóbr skazanego,
polegała prawdopodobnie na trudnościach rozwikłania
stosunków prawnych, jakie się po objęciu dóbr tych
przez Ssorów Andrzeja Potockiego wytworzyły były.
Wiadomo już nam, że ciż Ssorowie, połowę zagarnię-
tych dóbr Unruga, sprzedali w dniu 1 Lipca 1719 roku,
Ludwikowi Szołdrskiemu, chorążemu Poznańskiemu, za
90 tysięcy złotych polskich, druga zaś połowa tychże
dóbr, prawem wieczystem, przez króla Augusta II, Karo-
lowi Unrugowi, stolnikowi wschowskiemu, nadaną zo-
stała. Znieść zatem konfiskatę majątku skazanego, jesz-
cze w roku 1715 wyrzeczoną, znaczyłoby wywołać za-
męt i zawikłanie, bez możności zadośćuczynienia prawu
i słuszności. Majątek ten uległ licznym oneracyom, ze
strony faktycznych jego posiadaczy. Ludwik Szołdrski
mógł słusznie zasłaniać się dobrą, w ich nabyciu, wiarą.
Prawa Rzplitej nie obejmowały żadnego rozporządze-

— 308 —
nia, w kwestyi bonifikaty szkód, przywróconemu do czci
i spokojnego zamieszkiwania w kraju, bannicie. Jakże
więc usunąć wszystkie te, istotnie nieprzezwyciężone,
trudności? To zapewne mając na widoku, Sejm wolał
częściowo tylko naprawić krzywdę zrządzoną Zygmun-
towi Unrugowi, byle tylko nie krzywdzić osób trzecich,
prawnie w posiadaniu zagarniętego majątku pozosta-
jących.
Nie tak jednak zapatrywała się, na ów stosunek,
szlachta wielkopolska. Raz, stanąwszy na gruncie spra-
wiedliwości i ludzkości, postanowiła ona domagać się
r e s t y t u c y i z u p e ł n e j , na rzecz Unruga, przywró-
cenia go do z u p e ł n y c h p r a w , jakich używał przed
wyrokiem.
W tej też myśli, zapadło w dniu 11 Lipca 1729 r.
laudum sejmiku wojewódzkiego brzesko-inowrocław-
skiego, polecające w instrukcji posłom na sejm Gro-
dzieński, z r. 1729: nastawać na to, a b y ł a s k a
Rzplitej w relaxacyi dekretu, przeciwko
Zyg. Unrugowi, okazana recesem ze-
szłego sejmu odłożona, do skutku była
doprowadzoną, tak, aby Unrug w ojczy-
ź n i e m ó g ł z n a m i ż y ć i m i e s z k a ć , co „seryo
pp. posłom rekomendujemy, ile że parti contrariae zu-
pełna stanęła satysfakcya” ¹).
Nieszczęście mieć chciało, że sejm Grodzieński, na
dzień 22 Sierpnia 1729 przez króla zwołany, zerwa-
nym został po czterodniowym zaledwie trwaniu, przez
Horaina, pisarza wileńskiego i Antoniego Potockiego,
starostę halickiego. I następne sejmy nie lepszego do-
znały losu; zaczęła się bowiem nieszczęsna owa epoka
nieustannego zrywania sejmów, pod najbłahszemi po-
zorami. Litwini: Lubieniecki, poseł czerniechowski i
Marcinkiewicz, poseł upitski, zrywają sejm Grodzieński
z r. 1730; Potoccy, Lubomirscy, Radziwiłłowie, zazdro-
____________
¹) A. Pawiński: Dzieje ziemi kujawskiej. Tom IV, str. 417.

— 309 —
śni o buławę hetmańską, oddaną Poniatowskiemu, zry-
wają sejm z r. 1732; zanim zaś doszedł do skutku sejm
z r. 1733, król August II, po przyjeździe do Warszawy,
zmarł dnia 1 Lutego 1732, na gangrenę, po 35-letniem
najniefortunniejszem swem panowaniu w Polsce.
Nieprzewidując pomyślnego skutku usiłowań odzy-
skania majątku, postanowił Zygmunt Unrug pieniężną
ofiarą okupie przyszłość swoję i swojej rodziny i w tym
celu, sam, jako ciągle jeszcze pod grozą konfiskaty ma-
jątku zostający, podstawił synów swoich, aby ci weszli
w pertraktacye z Ludwikiem Szołdrskim, o kupno dóbr
Ponieca i Kawcz z przyległościami.
Warunki stawione przez Szołdrskiego, który tym-
czasem w nagrodę swoich obywatelskich zasług, dostą-
pił do godności wojewody inowłodzkiego i starosty jene-
ralnego Wielkopolskiego, były dosyć ciężkie. Zażądał
on za okup dóbr, posiadanych już przez lat jedenaście
i nabytych od Ssorów Potockich, za kwotę dziewięć-
dziesięciu tysięcy złotych, poważnej sumy d w ó c h
kroć czterdziestu ośmiu tysięcy, dzie-
w i ę ć s e t s z e ś ć d z i e s i ę c i u t r z e c h z ł o t yc h
p o l s k i c h i g r o s z y d z i e s i ę c i u i kwota ta, mocą
kontraktu, w grodzie Poznańskim feria sexta ipso die
festi Nativitatis Beatissimae Virginis Mariae roku 1730
zawartego, wypłaconą mu została ²).
Jako nabywcy majątku, figurują w kontrakcie, pełno-
letni: Chryzostom i Krzysztof Zygmunt, dwóch imion,
Bogusław Ludwik, dwóch imion, oraz nieletni Karol
Mikołaj, dwóch imion, bracia Unrugowie.
Niedługo wszakże cieszył się nasz Pan Zygmunt, od-
zyskanym taką ofiarą na rzecz dzieci swoich majątkiem,
gdyż dnia 1 Maja 1732, zakończył w Warszawie swe
stargane dolegliwościami życie ³).
____________
²) Wyr. Tryb. Piotrk., ks. 365, str. 1 (Arch. Główne król. Polsk.).
³) L. Żychliński: Złota księga I, 341. E. M. Oettinger w dziele
Moniteur des dates (Lipsk, 1869. T. VI. 139), podaje błędną wia-
domość o śmierci Zygmunta Unruga w Hollandyi, w r. 1772.

— 310 —
Nie przestała i wtedy nawet złośliwość ludzka trapić
pozostałej po nim rodziny. Sukcesorowie delatora Poto-
ckiego, krzywem patrząc okiem na powrócone w ręce
prawych właścicieli gniazdo rodzinne, umyślili zaatako-
wać w Trybunale Piotrkowskim ich własność, ze wzglę-
du, iż skonfiskowane w r. 1715 dobra Poniec i Kawcze,
nie powinny były, ich zdaniem, przejść na nowo w po-
siadanie dyssydentów.
Jakoż, Maciej i Katarzyna, małżonkowie Mierzewscy
i Maryanna Potocka, panna, scedowawszy swe prawa,
do pozostałej przy nich, po odprzedaży Szołdrskiemu
ich reszty, części dóbr Poniec, w r. 1736, niejakiemu
Kowalskiemu, pisarzowi grodzkiemu Wschowskiemu
(który to Kowalski, nabyte przez siebie prawa Ssorom
Unrugom, za 30 tysięcy florenów ustąpił; wystąpili pod
jego imieniem, w r. 1740, przed Trybunał Piotrkowski
i zaocznym wyrokiem zyskali uchylenie wszelkich tran-
zakcyj między Ssorami Unrugami, a Ludwikiem Szołdr-
skim i Kowalskim, w latach: 1730 i 1736 o dobra Po-
niec i Kawcze, dopełnionych.
W drodze opozycyi przeciw temu wyrokowi, wystą-
pili Unrugowie, domagając się jego uchylenia.
Trybunał Piotrkowski, wyrokiem z dnia 9 Marca
1741 r., pod prezydencyą Stefana Dunina Łabęckiego,
scholastyka gnieźnieńskiego, mając na uwadze, że tran-
zakcya, między Potockimi, a Szołdrskim, z r. 1719, w
zupełnej formie prawa dopełnioną została, że wyrok, z
r. 1715, przeciwko Zygmuntowi Unrugowi ferowany,
nie obejmował klauzuli, aby dobra skonfiskowane w ręce
dyssydentów nie przechodziły, że uchwałą sejmową, z
r. 1726, tenże Unrug od wszelkich kar kryminalnych
zwolnionym został i że twierdzenie Unrugów, jakoby
połowę, należnej od nich, w kwocie 30 tysięcy florenów,
za część dóbr Poniec, summy, wobec świadków uiścili,
przysięgą pełnoletniemu Unrugowi naznaczoną, udo-
wodnioną być może, dał miejsce tejże przysiędze, a po
jej wykonaniu, wszelkie pretensye powodów, jako bez-

— 311 —
zasadne uznał i Ssorów Unrugów, od dalszych, z ich
strony impetycyj. oswobodził. Mając wreszcie na uwa-
dze bezzasadność skarg Ss. Potockich, przeciwko Sso-
rom Unrugom podniesionych, powodów na luity skazał,
wszelkie zaś spory, pretensye, skazania, jako dobrej
sławie pozwanych szkodzić nie mogące, zniósł, skasował
i unieważnił, nakazawszy stronom wiekuiste o całej tej
sprawie zachować milczenie ⁴).

____________
⁴) „…alias quosvis actus inter eosdem partes, atque processus,
condemnationes eadem in causa eoram actis quibusvis et in quem-
cumque sensum subsecutas et obtentas, tollit, cassat et aimibilat,
uihilque bonae famae et honori nocere debere declarat, perpetuum-
que hac in causa partibus iisdem imponit et interdicit silentium, de-
creti praesentis vigore”. S. Dunin Scholasticus Gnesnensis, Prae-
sidens Tribunalis Regni. (M. P.).
XLIII. Sąd nad wyrokiem i sądem.
Perpetuum silentium. — Charakter Unruga. — Forum internum.
— Racyonalizm i Europa Zachodnia. — Przestępstwa i kary.

R
OZKAZ Najjaśniejszego Trybunału koronnego
Rzplitej, aby o sprawie Zygmunta Unruga zacho-
wać milczenie, uszanowanym został. Nakazane stro-
nom przez Trybunał milczenie, zachowywano tak skru-
pulatnie, że o całej tej niepośledniej doniosłości sprawie,
tak doskonale ludzi i stosunki Rzplitej, z pierwszej poło-
wy XVIII w., charakteryzującej, bez której, rzec można,
niepodobna zrozumieć prądów umysłowych i politycz-
nych Rzplitej z owej epoki, oprócz paru luźnych i błęd-
nych co do osnowy swojej szczegółów, absolutnie żad-
nych w historyografii naszej nie znajdujemy wyjaśnień ¹).
____________
¹) Adryan Krzyżanowski w swem na wskroś tendencyjnem, lecz
niepozbawionem wartości źródłowej, dziele: Dawna Polska Tom I.,
str. CX wzmiankuje mimochodem o nazwisku Zygmunta Unruga i
jego sprawie, przez Collegium Sorbonny osądzonej, lecz widoczna
z tej wzmianki, że autor żadnych bliższych o przedmiocie tej sprawy
nie posiadał informacyj. Również błędną, pod względem dat i szcze-
gółów, jest wzmianka o Unrugu, uczyniona przez L. Żychlińskiego
w Złotej Księdze T. I, str. 341. Oprócz tych dwóch luźnych wzmia-
nek, nie spotkałem się w literaturze naszej z informacyami o spra-
wie Unruga.

— 313 —
Pozwoliłem sobie uchylić nieco zasłony, okrywającej
mrokiem tajemnicy sprawę Unruga i nie sądzę, aby ta-
kie zuchwałe przekroczenie, narzuconego stronom inte-
resowanym przed stu pięćdziesięcioma prawie laty za-
kazu, odbyło się z ujmą dla przeszłości narodu i bez po-
żytku dla skarbnicy historycznej wiedzy.
Byłem bezstronnym sprawozdawcą wypadku, obej-
mującego w sobie historyczne momenta pierwszorzęd-
nej doniosłości. Przedstawiłem ludzi i wypadki, w oświe-
tleniu epoce właściwem. Rozwinąłem przed oczyma czy-
telnika, częstokroć słowami bohaterów opowiadania,
obraz pełen dramatycznej i psychicznej grozy, niepo-
zbawiony wszakże promyków jaśniejszych, uwydatnia-
jących humanitarne dążności jednej z najsmutniejszych
w dziejach narodu epok. Z sympatyą i współczuciem
dla nieszczęsnych losów głównego bohatera opowieści,
starałem się skojarzyć i wyrozumiałość dla przejawów
fanatyzmu i namiętności, od których żadne społeczeń-
stwo, w opisanym tu okresie, nie było wolnem. Niechże
mi więc będzie pozwolonem, po spełnieniu obowiązku
sprawozdawczego, zasiąść na chwilę na kurulnem krze-
śle i w charakterze sędziego wypowiedzieć słów kilka o
osobie bohatera opowiadania i o jego sprawie.
Ze wszystkiego, co o osobie Zygmunta Unruga ze-
brać nam się udało, ze świadectw ludzi współczesnych
o nim i własnych jego wyczerpujących spowiedzi, ogło-
szonych drukiem, odtwarza nam się w umyśle oblicze
tak wyraziste i charakterystyczne człowieka, iż z łatwo-
ścią przeniknąć można w głąb’ jego duchowej istoty i
wyobrazić go sobie takim, jakim był w czynach swoich
i przekonaniach.
Jako umysł, zasilony skarbami niepośledniej erudycyi,
nie odskakuje Unrug od otoczenia swego, które w łonie
swojem miało „Salomona polskiego”, w osobie — Mar-
szałka Stanisława Lubomirskiego, „Hektora polskiego”
— w osobie Adama Śmigielskiego, filozofa — w rodzaju
hetmana Jabłonowskiego, autora Skrupułu bez skrupu-

— 314 —
łu, Franciszka Ponińskiego, starostę kopanickiego i cały
liczny zastęp mężów niepospolitej nauki i dzielności.
Była to epoka wyższej kultury umysłowej, wrażliwa nie-
zmiernie na wszystkie prądy cywilizacyjne i anticywili-
zacyjne, płynące z Zachodu. Burze wojenne, srożące się
nawałem nad spustoszonym krajem, rozterki wewnętrz-
ne, dzielące co chwila ów kraj na wrogie obozy, skoja-
rzone węzłami interesu osobistego i poziomych wpływów z
dynastycznemi aspiracyami stron wojujących, nie tamu-
ją rozwoju cywilizacyjnego w łonie narodu, który, pod-
dany zmiennym wpływom elementów szwedzkich i sas-
kich, przejmuje od nich zewnętrzny polor europejskiej
kultury, wyrabia w sobie dzielność fizyczną, nieustraszo-
ność w boju i poczucie narodowej samowiedzy, tak świet-
nie w licznych zwycięstwach konfederacyi wielkopolskiej,
warszawskiej i tarnogrodzkiej zadokumentowanej.
Na tle tych wszystkich wypadków, przedstawia nam
się Zygmunt Unrug, jako osobistość umysłowo wielce
uzdolniona, zręczna, zabiegliwa, umiejąca z jednaką
maestryą pełnić czynności wojskowe i dyplomatyczne,
niniejszej wprawdzie doniosłości, lecz wymagające pew-
nej rutyny i doświadczenia. Rola Unruga w konfederacyi
wielkopolskiej, wobec Augusta II w Ujazdowie, w kon-
federacyi jeneralnej warszawskiej, wobec stanów Rzpli-
tej, w misyach dyplomatycznych do króla pruskiego,
szwedzkiego, prymasa Radziejowskiego i cesarza Józefa,
nie uwydatnia w nim polityka wyższego autoramentu,
lecz bardziej dworaka, umiejącego zręcznie wywiązać
się z powierzonego poselstwa i zdać z niego przed wy-
borcami należytą sprawę.
Unrug jest człowiekiem zręcznym, ale bez stałych
i wyrobionych przekonań politycznych. Łączy się ze
stronnictwem Sasa Augusta II z taką łatwością, z jaką
później przerzuca się do obozu Leszczyńskiego. Porzuca
ów obóz, aby powrócić na nowo do partyi saskiej i do-
żywać wczasu na łonie rodziny, w trosce o zwiększenie
dochodów niepośledniego swego majątku.

— 315 —
Taż sama chwiejność przekonań, ujawnia się w Un-
rugu i w sferze r e l i g i j n y c h pojęć. Pod wpływem
filozofii racyonalistycznej, staje się on fanatycznym prze-
ciwnikiem papieztwa, zbiera w swych kollektaneach
urywkowe opinie o najważniejszych zagadnieniach i taj-
nikach wiary, jest m o l i n i s t ą i j a n s e n i s t ą , od-
rzucającym wszelką obrządkową stronę wiary i szuka-
jącym zbawienia w rozpamiętywaniach filozoficznych
nad zadaniami życia. Gdy nieprzewidziana katastrofa
przerywa pasmo jego mrzonek, nagle staje się p i e t y -
s t ą , żarliwie i nieustannie bijącym się w piersi i szu-
kającym w religii pociechy i ratunku, co więcej, jawnie
i publicznie rzuca się, kalwin Unrug, do nóg dostojni-
ków katolickiego Kościoła, przeciw którym niedawno
najzjadliwsze zbierał dyatryby i, w ich opiece, w ko-
rzeniu się przed konsystorzem poznańskim, przed Sor-
bonną i kongregacyą kardynałów rzymskich, szuka dla
siebie zbawienia… Wszelka oporność myśli i przekonań
religijnych, znika wobec t r o s k i o d o c z e s n e d o b -
r a , o zachowanie życia i o odzyskanie utraconego mie-
nia. Nowator i racyonalista giną zupełnie, natomiast po-
wstaje skruszony i żałujący banita, zaklinający się na
wszystko święte, że nie było nadeń gorliwszego zwo-
lennika prawd chrześcijańskich i sług Kościoła Bożego.
Nie jestto zatem c z ł o w i e k i d e i i p r z e k o n a ń
s t a n o w c z y c h i z d e k l a r o w a n y c h , idący prze-
bojem w obronie umiłowanej prawdy, choćby nawet przy-
szło w ofierze życie swoje i wszystko, co to życie krasi
i uprzyjemnia, poświęcić. Jestto raczej d o k t r y n e r ,
nerwowo wrażliwy na wszystkie prądy nowatorskie swej
epoki, lecz porzucający ambitne i zuchwale poglądy wo-
bec rozczarowania i smutnych następstw nierozważ-
nego kroku, wyrzekający się z łatwością przeszłości,
byle tylko przyszłość ocalić.
Wobec tego niezaprzeczonego faktu, iż ma się tu do
czynienia nie ze szkodliwym dla społeczeństwa fanaty-
kiem, gotowym gwoli dogodzeniu swych osobistych

— 316 —
mrzonek rozpalić pochodnię buntu przeciw uświęconym
w społeczeństwie wierzeniom, tem bardziej rażącą i
przygnębiającą wydaje się k a r a , jaką nań nieubłagani
w swojej zaciętości sędziowie wymierzyli. Wyrok z r.
1715, jest smutnem świadectwem zaślepienia i pozio-
mych affektów zemsty i groźby społeczeństwa polskie-
go, z epoki XVIII wieku, którego, deputaci trybunalscy
w Piotrkowie byli przedstawicielami. Wyobraża on nie
już p r ą d c h w i l o w y , ale s y s t e m a t , systemat
prześladowczy, nieugięty i nieubłagany, dążący do zrów-
nania cięciem katowskiego miecza wszystkich wybujal-
szych głów do poziomu martwych tułowiów… Nawet
ze stanowiska epoki, która go wydała i której był jed-
nym z licznych niestety! okazów, wyrok Trybunału wy-
daje się potwornym i w surowości swej wyjątkowym.
Skazać człowieka na śmierć, za to tylko, że się powa-
żył ukryte myśli swoje, a raczej skądinąd z a p o ż y -
c z o n e , utrwalić pismem na stronnicach p r y w a t -
n e g o manuskryptu; uznać takiego człowieka za zbrod-
niarza, nie zasługującego na pobłażanie — mogła tylko
epoka, w której poszanowanie ludzkiego forum inter-
num wykreślonem zostało z serc i pojęć areopagu są-
dzącego.
Przystosowując dzisiejszy punkt widzenia do sprawy
Unruga, nie znajdziemy ani jednego motywu, mocą któ-
rego dałoby się spełnione przez Trybunał Piotrkowski
nadużycie czemkolwiek usprawiedliwić.
Wątpić należy, czy znalazłby się dziś Sąd, któryby
na podstawie tak dowolnej, jak m y ś l i n a j o s o -
b i s t s z e , choćby i utrwalone pismem, skazał człowie-
ka, nie już na karę śmierci, ale nawet na inną mniej su-
rową karę. Tem mniej możnaby dziś oczekiwać takiego
fatalnego wyroku, jeśliby przedmiotem sprawy były
prywatne odpisy zdań i poglądów pisa-
r z y , p r z e z K o ś c i ó ł i w ł a d z ę p a ń s t wową
p o t ę p i o n y c h . Zniszczenie corporis delicti mogłoby
być następstwem podobnego kroku; ostrzeżenie wino-

— 317 —
wajcy, aby na przyszłość mniej był gorliwym w utrwala-
niu zdań nieprawomyślnych — lecz, poza granice takich
prewencyjnych środków, władza sędziego sięgnąćby nie
śmiała.
Jedyne usprawiedliwienie spełnionego nadużycia są-
dowego, w r. 1715, znajdujemy w tem, że nie było
ono samodzielnym wytworem ducha nietolerancji spo-
łeczeństwa polskiego, lecz było z zewnątrz zaczerpniętem
naśladownictwem kar, stosowanych przeciw czynom i
objawom swobodniejszej myśli ludzkiej, przez sądy spo-
łeczeństw zachodnich.
Wrażliwe i odczuwające każdy z Zachodu idący prąd
namiętności, społeczeństwo polskie, przyswoiło sobie
tylko to, co się podówczas w rozległym zakresie, w in-
nych praktykowało społeczeństwach.
Przez cały prawie wiek XVIII, d o z a r a n i a
w i e l k i e g o p r z e w r o t u d z i e j o w e g o , ciągnie
się we Francyi nieskończony szereg faktów niszczenia,
palenia i konfiskaty wszelkich pism i druków wolnomyśl-
niejszych i skazywania ich autorów na dotkliwe i hań-
biące kary, przewyższające ogromem swoim doniosłość
spełnionego wykroczenia.
Uczony Lenglet du Fresnoy wtrąconym został do
więzienia za ogłoszenie drukiem kontynuacyi historyi
Thuanusa (de Thou). Słynna rozprawa Helwetiusza o
duchu spaloną została z rozkazu władzy przez kata, a
autora jej znaglono do odwołania swoich naukowych
poglądów. Teorye geologiczne Buffona uległy takie-
muż losowi, na instancyą duchowieństwa francuskiego.
Uwagi Mably’ego nad historyą Francyi, poddano kon-
fiskacie. Historya Indyj Raynal’a spaloną została na
stosie, a autora jej uwięziono. Dzieło Laujuinais’go o
Cesarzu Józefie II, rzucono na pastwę płomieni. Spalono
również Historyą Jezuitów, napisaną przez Lingueta,
a autora jej wtrącono do Bastylii. Za napisanie dzieła
o filozofii natury Delisle de Sales uległ karze bannicyi.
Rozprawę Meya o prawie francuskiem zakazano, roz-

— 318 —
prawę Boncerf’a, o prawie feudalnem, spalono. Również
spalono Pamiętniki Beaumarchais’go. Pochwałę la Har-
pe’a, napisaną przez Fenelona, skonfiskowano. Ręko-
pis Duverneta, obejmujący historyą Sorbonny, naraził
autora jej na długoletnie więzienie. Słynne dzieło de
Lolme’a o konstytucyi angielskiej, ściągnęło na autora
szereg prześladowań. Taki sam los spotkał: Listy
Gervaix’a w r. 1724, rozprawę Conrayera w r. 1727,
listy Montgona w roku 1732, historyę Tamerlana ukła-
du Margata, w r. 1732, rozprawę o smaku, Cartauda w
r. 1736, życie Doma’ta układu Prevosta de la Jannes w
roku 1742, historyą Ludwika XI układu Duclosa, w r.
1745, listy Bargelona w r. 1750, Pamiętnik Grosleya
w roku 1750, historyą Rebouleta o Klemensie XI,
papieżu, szkołę o człowieku Genarda, w roku 1752, tera-
peutykę Garlona w roku 1756, tezy Louisa, o płodze-
niu w r. 1754, rozprawę Jusse’a, o jurysdykcyi prezy-
dyalnej z r. 1755. (Buckle).
W Prusiech, w początkach XVIII wieku, ogłoszono
z kazalnic — za zbrodniczą, książkę Stossiusa, obejmu-
jącą wyciągi z etyki Spinozy i, każdego, ktoby ją czytał,
lub o posiadaniu jej przez kogoś, władzy nie doniósł,
poddano surowej karze.
Niejakiego Quirinusa Kuhlmana, autora rozprawy
Prodromus quinquiennii admirabilis, marzącego o u-
tworzeniu królestwa Jezusowego na ziemi, duchowień-
stwo luterskie skazało na śmierć, a wyrok ten, w r.
1689, w Moskwie wykonanym został. (Hettner: Liter.
Gesch., T. III, I. str. 58).
Martyrologia ludzi obwinionych o wolnomyślność i
skazanych w wieku XVIII na surowe kary, — wylicze-
niem nawet setek przykładów, wyczerpaćby się nie dała.
Wypełnia ona karty dziejowe wszystkich prawie społe-
czeństw europejskich i w księdze żywota narodu pol-
skiego również niepoślednie zajmuje miejsce.
Na szczęście jednak i na pociechę ludzi troskliwych
o dobrą narodu swego chwałę, ciemny ów obraz nie

— 319 —
jest pozbawionym humanitarnych przebłysków, w tej
nawet sferze, która, z powołania swego, stać czujnie
musiała na straży ortodoksyjnych wierzeń i potępiać
wszelkie bunty przeciw owym wierzeniom, nawet w po-
śród innowierców, dyssydentów, podnoszone. Ku istot-
nemu zaszczytowi wyższego duchowieństwa katolickie-
go, służyć będzie w sprawie obecnej, pełne godności i
tolerancyi zachowanie się konsystorza poznańskiego,
który, od pierwszej do ostatniej chwili, nie przestawał
opiekować się Zygmuntem Unrugiem i podnosić prze-
ciw spełnionemu na jego osobie nadużyciu — głośnego
i stanowczego protestu…

KONIEC.
ANNEXA
I.

DECRETUM
TRIBUNALIS REGNI POLONIARUM,
CONTRA
SAMUELEM FRIDERlCUM WILLENBERG
Auctorem Libri
Cui Titulus:
De Finibus Polygamiae licitae Schediasma, ex lectioni-
bus publicis collectum, sub Praesidio Domini Samuelis
Frider. Willenberg. D. et. Protesboris, in Auditorio Athe-
naei Ordinario, Die 22. Aprilis, 1112 Hora 10. exami-
nabunt.
Respondens Nicolaus Torner, Gedanens.
Fridericus Reyger,
et Opponentes Gedanenses
Carolus Ernestus Pegelau,
Gedani, Typ. Joh. Zachariae Stollii, Sanatus et Athenei
Typografi.

Ac demum
Francofurti et Lipsiae reimpressi,
Sub Titulo:
Samuelis Friderici Willenberg D. et Professoris, Iterata
Praesidia, Juris Divini pro Defensione Thestium suarum
de Polygamia Simultanea. Viri Summé Reverendi et ex-
cellentissimi, Domini Joachimi Weickmanni, S. Theolo-

— 323 —
giae Doctoris, et Pastoris ad Aedes B. Mariae, ac Re-
verendi Ministerii apud Gedanenses Senioris, Justitiae
Causae ut vocat, qua illas ulteriús impugnatum ivit op-
posita, adjectum in sine extrancorum Ictorum Judicium
de hac Controversia.
Francofurti et Lipsiae, Anno 1714.

Per quod decretum,


Author cum suo Libro
Condemnatur.
Anno Domini 1715.

Actum Petricoviae, in Judiciis Ordinariis


Generalibus Tribunalis Regni, Feria sexta,
post Dominicam Reminiscere Quadragesi-
malem, proxima. Anno Domini Millesimo
Septingentesimo Decimo Quinto.
Proposuit coram Judicio Ordipario Generali Tribu-
nalis Regni Petricoviensi Instigator Judicij ejusdem,
Generosus Joannes Wolski, in, et contra Spectabilem ac
Famatum Hieronymum Rarog, Civem et Mercatorem,
seu Bibliopolam Varsaviensem; hic Petricoviae, sub Ju-
diciis cum Mercimoniis suis degentem et commorantem,
ex Mandato Judicii termino tacto verbali, per Ministe-
rialem Regni Generalem Judicii sui Apparentem ad sta-
tim comparendum et respondendum pro paenis Judicii
arbitrariis, super eo decernendis, Citatum per eum suc-
cubitis. Ex eo: Quia ipse librum infamem, nec Chri-
stianis oculis intuendum, infamissimi Professoris Geda-
nensis, Samuelis Friderici Willenberg, in quo doctrina
et dogmata, Polygamiam simultaneam, licitam esse as-
serentia continentur. Primo quidem Gedani, Anno Do-
mini Millesimo Septingentesimo Duodecimo, sub Titulo
(De finibus Polygamiae licitae Schediasma, ex Lectio.
nibus publicis collectum, sub Praesidio Domini Samue-
lis Friderici Willenberg Doctoris et Professoris, in Au-

— 324 —
ditorio Athenaei Ordinario, die Vigesima Secunda Apri-
lis, Anno Domini, Millesimo Septingentesimo Duode-
cimo, Hora Decima examinabunt. Respodens Nicolaus
Torner, Gedanensis, et opponentes: Fridericus Reyger,
Carolus Ernestus Pegelau, Gedanenses. Gedani, Typis
Joh. Zachariae Stollii, Senatus et Athenaei Typographi),
editum., etc. demum Francofurti et Lipsiae Anno Do-
mini Millesimo Septingentesimo Decimo Quarto, sub
Titulo (Samuelis Friderici Willenberg, Doctoris et
Professoris, Iterata Praesidia Juris Divini, pro Defen-
sione Thesium suarum, de polygamia simultanea, Viri
summe Reverendi, et Excellentissimi Domini, Joachimi
Weickmani, S. Theologiae Doctoris, et Pastoris ad Ae-
des Beatae Mariae, ac Reverendi Ministerii, apud Geda-
nenses, Senioris Justitiae Causae ut vocat, qua illas ul-
terius impugnatum ivit opposita, adjectum in fine extra-
neorum Ictorum Judicium de hac controversia Franco-
furti et Lipsiae, Anno Millesimo Septingentesimo Deci-
mo Quarto) reimpressum inter Mercimonia sua hic Pe-
tricovia ausus est exhibere: Cujus nefandi libri dogma-
ta, Polygamiam Simultaneam in Christianis esse lici-
tam, nec ullo Jure divino prohibitam, adeoq’; posse a
superiore in ea dispensari, nou esse item Poena Capi-
tali puniendam, asserentia. Quia sunt contra legem Di-
vinam, quia item sunt eversiva Sacramentorum, ac quia
sunt contra Concilia et Sanctos Patres, quia deniq’;
sunt inductiva Machometismi in Regnum Christianum,
idcirco ne per expositionem, ac divulgationem hujus
Libri, qui jure merito lues pestifera dici meretur, probae
mentis homines in devia detrudantur, improbis autem,
ne latior ad infernum struatur via, Idem Generosus Ac-
tor, petiit modernum citatum, ratione exhibitionis famo-
sissimi, cum laesione Divinae Majestatis impressi libri,
poenis condignis puniri, omnibusq’; Regni et Magni Du-
catus Lituaniae Bibliopolis, sub poenis severissimis per-
sonalibus, et confiscatione omnium mercimoniorum mobi-
lium, et immobilium, praecipi, ne audeant Librum hunc

— 325 —
exponere. Istud vero exemplar, quod apud Citatum uni-
cum tantummodo repertum est, ut per Carnificem, seu
Ministrum publicum, hic Petricoviae sub Judicio prae-
senti, ad sonum tubae, sub strangulario, ad Rogum de-
stinetur, et flammis sulfureis absumatur. Super vero
Authore iniquissimo, similibusq’, propugnatoribus ut si-
miles poenae, Infamiae perpetuae, liberae captivationis,
strangulationis, et in Rogo combustionis, etiamsi No-
mina mutaverint, modo de Personis cuipiam noti fue-
rint, ut licitum sit, eos forti manu capere ad Judicium,
Officium quodvis Castrense, Civitatense, aut etiam Villa-
num, adducere: poenas ignis super eis extendere. De-
niq’, Magistratum, et Cives Gedanenses, quia nullam
cautionem in imprimendo hoc nefario dogmate, nul-
lumq’; posuerint obicem, imo per hanc facilitatem, con-
nivere spurtitiis his videbantur, petiit monendos, ut
exemplaria similiter ubicunq’ reperiri possint, conqui-
rant, et conquisita, similiter in Rogo, per Ministrum
publicum, igni tradi curent, et ne amplius tam Gedani,
quam ubivis locorum imprimantur, sub poenis gravis-
simis, Centum millium aureorum, per secus facientes,
instantanee succumbendis, et per Delatorem, in quovis
Judicio et Officio Regni, in primo Citationis Termino,
irremissibiliter vindicandis, et per medium ad Thesau-
rum Regni importandis prohiberi, propositione per Mi-
nisterialem Regni, Generalem Providum, Adamum Bo-
gusz de Meszcze, Judicio notum, die hesterna, videlicet,
Feria quinta post Dominicam Reminiscere Quadragesi-
malem Proxima, Anno praesenti, contra eundem, Cita-
tum oretenus facta, de praemissis latiori. Ita in Termino
hodierno ex eadem Propositione, Regestroq’ Publico
Terminorum Tactorum, in diem hodiernam, debite inci-
denti Partibus ipsis, Actorea Generosa Joanne Wolski,
Instigatore Judicii Tribunaliti, Personaliter citata, vero
Spectabili Hieronymo Rarog, Bibliopola ac cive Varsa-
viensi, hic Petricoviae sub Judiciis commorante, iiidem
Personaliter coram Judicio praesenti comparentibus.

— 326 —
Quarum Controversiis Judicium praesens Ordinarium
Generale Tribunalis Regni Petricoviense exauditis, et
bene perpensis, enormitatem scelestissimi Libri prolixe
Actore exaggerante, Legemq’ Divinam, tum Praecepta
Dei et Ecclesiastica, per Librum hunc esse convulsa,
Concilia Sanctorum Patrum, et Decreta Summorum Pon-
tificum convulsata, mores Populi depravati, magis (quod
absit) si hic Liber in publicum prodiret, depravandos et
certo certiùs in totam Europam et totum Christianismum
Leges Machometanas, et Mores Othomanicos inducen-
dos, inferente exindeq’; super citato uti Libros vendente,
et eundem Librum nondum compactum in Bibliotheca
sua habente, poenas affectante, et postulante, idq’ fir-
missimis rationibus. Literis Sacris, Romanis Legibus
confirmante, et probante. Citata veró sese innocentia
tutante, et nullum alium Librum similem habuisse, aut
habere, nec eundem cuipiam venundandi gratiâ., ex-
posuisse, imó ad primam statim apprehensionem, eum
probae eruditionis Viris praesentasse. Et posthac quam-
primum citatus est, spontanee eum ad Judicium depor-
tasse, aliisq’ rationibus abundanter illatis, sese defen-
dente, quibus attentis rationibus, Judicium Ordinarium
Generale Tribunalis Regni Petricoviense, eundem Ci-
tatum a poenis quibusvis liberum facit, et pronunciat.
Nihilominùs non tantùm eidem Citato, uti Bibliopolae
publico, sed universis Regni Poloniae Incolis, Biblio-
thecas habentibus, inhibet, et praecipit, ne audeant
Librum hunc Infamem, sub titulis, de Polygamia Sy-
multanea, licita in Propositione et contentis ejus des-
criptum habere, et Compactores Librum eundem, quo-
vis modo compingere, aut alicujus commodo aptare,
dare, vel vendere, nec quispiam ex Regni Incolis, Ci-
vibus, sive Peregrinis, eundem Librum circumferre, et
quod magis est, legere, sub peenis Personalibus infa-
miae, et colli, ac confiscatione quorumvis bonorum, et
mercimoniorum, per medium Delatori, et Fisco Regio
cedendorum. Super vero Iniquissimis Authoribus, vide-

— 327 —
licet: Samuele Friderico Willenberg, perditissimo Pro-
fessore, ac nequissimis Discipulis, Nicolao Torner, Fri-
derico Reyger, et Carolo Ernesto Pegelau, Gedanen-
sibus, in Titulis Libri, tam Gedani, quam Lipsiae, ac
Francofurti impressi, de Nominibus, et Cognominibus
specificatis, similiter paenas Legum Infamiae, et Colli, Ju-
dicium praesens Ordinarium generale Tribunalis Regni
Petricoviense decernit. Et eos a quopiam armata manu
capiendos, coram Officio et Judicio quovis, sive cas-
trensi, sive Civitatensi, aut etiam Villano, statuendos;
et ad Rogum condemnandos, prout eos Judicium (jam
exnunc) condemnasse declarat, hac adjecta cautelâ,
etiamsi Nomina et cognomina mutaverint, in Regno ta-
men Poloniae vertati fuerint, et aliquis eorum notitiam
habens ex facie, gestu discursu, aut aliâ circumstan-
tiâ cognoverit, et ad Jurisdictionem loci illius detulerit,
Poenas superiùs expressas, nullatenus evasuros.
Magistratum vero et Cives Gedanenses, Judicium
praesens admonendos censuit, quatenus circa impres-
sionem Librorum, diligentiae curam adhibeant, et ne si-
miliae, quibus Christianorum hominum mores depravari
possent, amplius imprimantur. Exemplaria vero hujus
Libri pestiferi, ut conquirantur, et in unum locum com-
portentur; tandem comportata in foro publico, Rogo
imposita, per Carnificem Ministrum publicum, ad soni-
tum Tubae comburantur.
Quae praemissa omnia, Judicium praesens, Decreto
suo serio mandat, sub poenis gravissimis, Centum mil-
lium Aureorum Hungaricalium, per medium Delatori, et
Fisco cedendorum. Quae poena contra secus facientes,
exnunc decernitur, Vindicationisq’; Terminus, super con-
travenientibus, in quovis Judicio, et Officio Regni, in
primo Citationis Termino amputatis, quibusvis Prote-
stationibus, et Juris Beneficiis conservatur perempto-
rius. Demum exemplar, per Citatum ad Judicium prae-
sens comportatum, Judicium praesens ad Rogum conde-
mnat, et decernit, quatenus in Instanti hic Petricoviae,

— 328 —
in foro publico, sub strangulario, in exstructo Rogo, per
Carnificem ad sonitum Tubae comburatur, ad sonoro-
samq’ Ministerialis Regni vocem, cum ea praecustodi-
tione ne quis ex Regni incolis, simile exemplar teneat,
foveat, vendat, legat, aut alis quovis modo eo utatur,
sub similibus Infamiae Poenis, vigore, Decreti Judicii
sui irremissibiliter succumbendis, Decreti praesentis
vigore.
Modzelewski, mpp.

Alexander Mycielski, Subjudex Terrestris,


et Judex C. Siradiensis. (L. S.)
II.

Actum Petricoviae in Judiciis Or-


dinariis Generalibus Tribunalis Re-
gni, Feria quarta post festum San-
cta Catharinae Virginis et Martyris
proxima, Anno Domini Millesimo
septingentesimo decimo quinto.
Inter Generosum Potocki Notarium Ca-
strensem Gnesnensem Actorem personali-
ter et Generosum Sigismundum Unrug cita-
tum et impugnatores Bonorum Poniec et
aliorum per Generosum Boguslaum Unrug
filiastrum.
Judicium praesens Ordinarium Generale Tribunalis
Regni Petricoviense. Resolvendo remissionem ab Offi-
cio Castrensi Brestensi Cuiaviae ad Judicium praesens
factam. Licet si allegat Generosus Sigismundus Unrug
non ex odio fidei Romano Catholicae, nec ex animo con-
cepto ad imprimendum librum sed ex curiositate sua lecta
et desumpta ex authoribus connotasse; Verum quoniam
idem Generosus Sigismundus Unrug connotare ea quae
sunt cum gravi laesura et iniuria Divinae Maiestatis, et
librum earundem connotationum suarum propria manu

— 330 —
expressarum in publicum locum Consiliorum Palatina-
tuum Maioris Poloniae secum ferre et advehere [ausus
est, quo in libro manu eiusdeni Generosi Sigismundi
Unrug connotatio legitur: Veritatem, qua Deus est pro-
vide e coelis in terras venisse, at rixas in populo, errores,
bella et dissentiones moveret, verum in eodem libro bla-
sphemias contra Divinam Maiestatem, calumnias contra
Orthodoxam Romano Catholicam fidem, Derogationem
ac circumscriptionem Status Spiritualis committere et
fidei catholicae insultasse praesumpsit; idcirco propio-
rem esse partem actoream Generosum Potocki ad con-
victionem criminalem eiusdem Generosi Sigismundi Un-
rug sententiat et declarat. Quatenus observata iura-
mentorum solennitate coram imagine Christi Domini
met septimus Generosi Potocki conveniat, in hanc iura-
menti rotham: Prout idem Generosus Unrug librum bla-
sphemicum contra Deum et fidem Catholicam animo
deliberato compilavit, Divinamque Maiestatem et fidem
Catholicam laesit et est reus mortis, ita eum Deo et
passione Christi adiuvante additur Ministerialis, idque
in instanti. Praestitit in facie Judicii Generosus Potocki
et testes sex iuxta usum et consuetudinem in atrio stu-
bae Judicialis praestiterunt.
Post quam praestitam per Generosum Potocki cum
testibus convictionem, Judicium eundem Generosum
Sigismundum Unrug poenas in se criminales traxisse
adinvenit, eundemque pro infami declarando, pro su-
mendis ex eo poenis criminalibus ad officium quodvis
Civile sive villanum remittit. Et licet laesio Divinae Ma-
iestatis condignis poenis compensari non potest, tamen
inprimis, manum eius, uti tantas blasphemias scribere
audentem, per carnificem comburendam, linguam a
tergo extrahendam ac post modum capite plectandum
sententiat. Librumque contra Deum et fidem Catholi-
cam blasphemiorum ad rogum Judicium condemnat et
eundem hic Petricoviae in foro pubIico sub strangula-
rio, in extructo per carnificem rogo, in instanti ad so-

— 331 —
num tubae comburendum demandat. Bona vero omnia
mobilia et immobilia eiusdem Sigismundi Unrug exi-
stentia et quidem adherendo legi publicae medietatem
Fisco publico, alteram vero medietatem Actori Gene-
roso Potocki iure confiscationis adiudicat. Officiumque
castrense Posnaniense et Radzieioviense vel Vschovense
unius duorumve ex Officialibus absentia non obstante,
captato opportuno tempore, ad faciendam eorundem
bonorum exdivisionem addit. Salvis juribus uxoreis et
creditorum oneribus ad bona eiusdem Generosi Sigis-
mundi Unrug pertinentia in toto permanentibus.
III.

Actum in castro Wschovensi, feria 2-da


post dominicam Laetare Quadragasimalem
proxima, Anno Domini 1716.
Oblata privilegii S. R. Majestatis juris caduci pro
parte M. Unrug Dapiferi Wschovensis, tenoris sequentis.
Augustus Secundus, Dei gratia Rex Poloniae, Mag-
nus Dux Litthvaniae, Russiae, Prussiae, Masoviae, Sa-
mogitiae, Wolhyniae, Podoliae, Podlachiae, Livoniae,
Smolensciae, Severiae, Czerniechoviaeque. Nec non Hae-
reditarius Dux Saxoniae et Princeps Elector. Signifi-
camus praesentibus literis Nostris, quorum interest uni-
versis et singulis. Singularia Generosi Caroli Vnrug,
Dapiferi Wschovensis erga nos et Rempublicam pluribus
expeditionibus eggregie contestata merita, Jure quodam
suo exposcunt, ut fortunarum Ipsius quavis occasione
rationem Nobis habendam esse censeamus. Quod et in
praesenti faciendum nobis esse duximus. Ut ipse medie-
tatem bonorum omnium, mobilium et immobilium sum-
marumque pecuniariarum sive paratarum sive ratione
aliqua obligatarum ubicunque locorum, apud quascum-
que personas existentium ex Decreto Judicii Ordinarii
Generalis Tribunalis Regni feria quarta post festum S.

— 333 —
Catharinae Virginis et Martyris proxima A. D. 1715
inter Generosos Andream Potocki, notarium castren-
sem Gnesnensem Actorem ab una, atque Sigismundum
Unrug citatum partibus, ab altera, ex seriis partium
controversiis probato, certis de causis ibidem expres-
sis, ad Fiscum dispositionemque Nostram Regiam devo-
lutorum jure perpetuo et irrevocabilis donationis dare-
mus et conferremus, utiquidem damus et conferrimus,
praesentibus titeris nostris, ita, ut memoratus Genero-
sus Carolus Unrug, eadem bona omnia et singula, modo
praefato, Nobis et Fisco nostro adjudicata, inquirat, in
possessionem suam vindicet, teneat ac possideat et in
suos suorumque successorum quovis beneplacitos usus
— pleno et perpetuo jure convertat. Quod omnibus, quo-
rum interest, praesertim vero Judiciis et officiis terre-
stribus, castrensibus et aliis quibusvis notum esse vo-
lentes, mandamus, ut requisiti a praedicto Generoso Ca-
rolo Unrug, donatario Nostro, bona suprascripta quae
uspiani reperta fuerint vigore praesentis donationis, illi
in realem et actualem possessionem tradant, assignent
atque tragi curent, pro gratia Notra. In cujus rei fidem,
praesentes manu Nostra subscripta, sigillo Regni com-
muniri jussimus. Datum Posnaniae, die vigesima quinta
mensis Januarii Anno Domini Millesimo Septingentesi-
mo Decimo Sexto, Regni vero Nostri decimo nono Anno.
Medietas bonorum mobilium et immobilium Gene-
rosi Sigismundi Vnrug Decreto Tribunalitio Regni Fi-
sco adjudicata Generoso Carolo Vnrug, Dapifero Vscho-
vensi jure caduco confertur. Augustus Rex. Locus sigilli
Majoris Regni, Matheus Iliak, Ensifer Braslaviensis
S. R. Majestatis sigilli Majoris Regni Secretarius mmppr.
IV.

Actum Petricoviae in Judiciis Ordinariis


Generalibus Tribunalis Regni, Feria Quarta
postDominicam Sexagesimae proxima, An-
no Domini Millesimo septingentesimo deci-
mo nono.
Inter Relictam et Succestrices olim Generosi Andre-
ae Potocki et Generosi Mathiae Mierzeski Decreto Tri-
bunalitio assignatum Tutorem Actores per eundem Ge-
nerosum Mierzeski suo Relictae et Succestricum nomine
personaliter et Magnificum Sigismundum Unrug ac li-
beros ejus Citatos et Actores per Magnificum Alexan-
drum Gorzyński Ensiferum Palatinatus Calissiensis per
Decretum Tribunalitium liberis ejusdem Magnifici Un-
rug assignatum Tutorem Suo et Magnifici Boguslai
Unrug Capitanei Obornicensis Contutoris nomine per-
sonaliter, Generosum Boguslaum Unrug Dapiferidam
Posnaniensem adcitatum personaliter, Illustrem et Ma-
gnificum Raczyński Castellanum Gnesnensem Indicen-
tem et Actorem per Magnificum Victorinum Raczyński
filium Plenipotentem inscriptum Magnificum Swinarski
Colonellum Sacrae Regiae Majestatis et Oppidanote Po-
nicenses Citatos, per Generosum Bartholomaeum Chy-

— 335 —
biński. — Judicium praesens resolvendo suspensionem
anterioris Decreti Judicii sui, tum recedendo Citationem
ad noviter reperta documenta ad Judicium praesens
editam, Controversiis Partium exauditis et matura deli-
beratione trutinatis et bene intellectis, Licet si Generosi
Unrugowie ex obiectis iam in antecessum probatis et
binis Decretis Judicii sui disiudicatis noviter reperto
documento evadere conantur, verum quoniam hocce do-
cumentum non evincit causam praesentem in talibus
obiectis, Proinde Judicium ratione noviter reperti docu-
menti Generosos Unrugi incompetenter agere adinve-
nit, sed standum esse Decretis anterioribus Judicii sui
hac in Causa latis Judicium sententiat. Quoniam vero
post criminalem convictionem Generosi Sigismundi Un-
rug medietas bonorum Dellatori videlicet Generoso An-
dreae Potocki actorum Parenti adjudicata est et vigore
eiusdem Decreti ac intuitu traditionis officiosae Genero-
sus Andreas Potocki Parens modernorum Actorum pos-
sessioni Bonorum Poniec insistebat, proinde cassata
eadem violentia bonorum traditione per Generosum Gru-
sczyński condemnationibus innodatum pro parte Gene-
rosorum Unrugi subsecuta est. Quatenus partes utra-
eque Officium Castrense Calissiense et Vshovense unius
duorumve ex Officialibus absentia non obstante ab actu
praesenti in quatuor septimanis in fundum bonorum
Poniec conducant. Quae Officia condescensura et mutuo
Partium sumptu conducenda medietatem Bonorum Po-
niec et aliorum iuxta obloquentiam anteriorum Decre-
torum Judicii sui ex iusto et aequo exdivident et in rea-
lem et actualem Successoribus olim Generosi Andreae
Potocki possessionem tradent et dimittent, de proventi-
bus per Generosos Unrugi ex medietate bonorum Poniec
a fatis olim Generosi Andreae Potocki perceptis, ac
de violentiis et damnis circa aprehensionem bonorum
causatis inquirent; et inquisitionem eo nomine si opus
fuerit expedient, compensationemque cui competierit in-
iungent. Itaque anteriora Judicii sui in toto exequantur,

— 336 —
salva appellatione jmrti gravatam se sentienti, nisi ta-
men a definitiva Officiorum sententia, ad Judicium suum
reservata et praecustodita. Facturae sint partes prae-
missae sub poena banitionis perpetuae, quae D. A. et
terminus publicanda in ibidem coram uno Officio vel
binis Officialibus condescensuris praefigitur et conser-
vatur peremptorius, conservando Partibus in casu con-
traventionis praemissorum hic, sive Lublini, terminum
comparendi peremptorium. Luita per utramque partem
poena quatuordecem marcarum polonicalium Parti et
Judicio totidem in instanti solvenda. Quoniam vero Ge-
nerosus Szusczinski non perducto sufficienti processu
ipsemet condescensionibus innudatus bona eadem Po-
niec tradere praesumpsit, idcirco Judicium eundem pu-
nibilem esse adinvenit et decernit. Quatenus eluendo
suum ausum Turrim Castri Vshovensis hinc et ab actu
praesenti in sex septimanis ineat, eiusque sessionem
per quatuor septimanas continuet et expleat, nec non
vadium capitale quadruplex seu Pars pro illo Parti in
egressu de turri Judicio suo totidem in instanti solvat
et enumeret. In sublatione vero Condenmationis super
Relicta et successoribus olim Generosi Andreae Potocki
obtentae decrevit Judicium quatenus Successores eius-
dem Generosi Andreae Potocki vadium Capitale duplex
Parti in termino condescensionis et Judicio vero totidem
in instanti solvant et enumerent, idque sub poena Bani-
tionis inter terminos tactos publicanda, salvis nihilo-
minus Juribus uxoreis Magnificae Unrugowa ac credi-
torum omnium ad bona totalia Poniec cum juribus suis
concurrentium in toto conservandis.
M. Wężyk, Archidiaconus Varsaviensis Judex Depu-
tatus Tribunalis Regni, ex Capitulo Posnaniensi. —
Jacobus Szydłowski Pincerna Terrae Ciechanoviensis,
Judexa Deputatus ex Palatinatu Plocensi (mp.).

— 337 —
V.

Actum Petricoviae in Judiciis


Ordinariis Generalibus Tribunalis
Regni Feria quinta post Dominicam
Oculi Quadragesimalem proxima,
Anno Domini 1741 (Millesimo se-
ptingentesimo quadragesimo pri-
mo).
Inter Magnificos Unrugi Actores et Ci-
tatos per Magnificum Sigismundum Unrug
suo et Fratrum suorum nomine personali-
ter, Magnificum Kowalski, Notarium Cas-
trensem Vschovensem, tum Officium Cas-
trense Ostrzeszoviense, et alios Citatos et
Actores per Generosum Jacobum Mikucki
inscriptum Plenipotentem.
Judicium etc. Controversiis Partium coram se tactis,
exauditis, licet quidem Magnificus Kowalski, Notarius
Castrensis Vschovensis dilationem infirmitatis per Ge-
nerosum Borowski nuntium suum affectat, verum quo-
niam personalitas ejusdem in causa praesenti non re-
quiritur, tum quoque Plenipotentia per eundem Magni-
ficum Kowalski in personam Generosi Jacobi Mikucki

— 338 —
et aliorum feria sexta post festum Sancti Andreae Apo-
stoli Anno 1738, coram Actis Castrensibus Calissien-
sibus facta producitur, proinde amputata dilatione in-
firmitatis, uti in causa personalitatem non requirente,
indebite affectata, Partibus causam prosequi mandat.
In prosecutione resolvendo remissionem ab Officio Cas-
trensi Radziejoviensi Condescensoriali ex fundo bono-
rum Poniec ad Judicium praesens factam, tum Citatio-
nes et Terminos Partium utrarumque editos decidendo,
quoniam Bona oppidi Poniec, et alia cum attinentiis olim
Generosi Sigismundi Unrug criminaliter judicati per
Decretum anteacti Judicii sui feria quarta post festum
Sanctae Catharinae Virginis et Martyris, in Anno Mille-
simo septingentesimo decimo quinto, inter olim Magni-
ficum Andream Potocki, ab una, et eundem Generosum
Unrug parte ab altera latum, confiscata, et quidem me-
dietas Bonorum eorundem ad dispositionem Sacrae Re-
giae Majestatis, juxta mentem Legis positivae, cessa,
per olim Serenissimum Augustum II Regem Poloniarum,
vigore privilegii die vigesima quinta mensis Januarii
Millesimo septingentesimo decimo sexto Anno, Posna-
niae dati, et ad Acta Castrensia Vschovensia feria se-
cunda post Dominicam Laetare Quadragesimalem, anno
eodem per oblatam porrecti, olim Generoso Carolo Un-
rug Dapifero Vschovensi, in Religione Catholica dissi-
denti, jure caduco, collata et disposita, altera vero me-
dietas praefato Generoso Potocki Delatori, adjudicata
et per Officia Castrense Calissiense et Vschovense Con-
descensorialia, feria quarta post Dominicam Oculi Qua-
dragesimalem, Anno Millesimo septingentesimo decimo
nono, tam Generoso Unrug quam Successoribus olim
Generosi Potocki, per medium, mobilia et immobilia, ad
mentem Decreti Tribunalitii de Actu superius specifi-
cati, exdivisa, post quam subsecutam exdivisionem, tam
Magnificum Unrug Dapiferum Vschovensem, Sabbatho
post festum Sanctorum Petri et Pauli Apostolorum.
Anno eodem, coram Actis Castrensibus Costensibus,

— 339 —
quam Generosos Mathiam Mierze(je)wski et Cathari-
nam Potocka invicem Conjuges legitimos, suo et Gene-
rosae Mariannae Potocka Virginis, sororis ejusdem Ge-
nerosae Mierze(je)wska germanae, coram Actis Cas-
trensibus Posnaniensibus, Sabbatho post festum Sancti
Aegidii Abbatis, uno eodemque Anno, mediante com-
planatione certa, accepta Summa Nonaginta Millium
Florenorum Polonicalium Illustri et Magnifico Ludovico
Szołdrski, pro tunc Vexillifero Posnaniensi, ad praesens
vero Palatino Junivladislaviensi, Generali Majoris Polo-
niae Capitaneo, de iisdem Bonis sibi in binas Classes
exdivisis, ob praestitam satisfactionem, cessisse, et jure
perpetuo demisisse, tum quoque Magnificum Kowalski
protunc Vice-Palatinum Siradiensem, cum olim Magni-
fica Marianna Potocka consorte sua, olim vero Magni-
fici Potocki Notarii Castrensis Gnesnensis filia, et erga
Generosam Mierze(je)wska sororem suam consucces-
tricem, steriliter vita functa, atque Illustrem Magnificum
Szołdrski coram Actis Castrensibus Posnaniensibus,
Sabbatho post festum Sancti Michaelis Archangeli, in
Anno 1728 de omnibus et singulis praetensionibus, ex
Bonis Poniec et aliis Unrugovianis, quocunque Juris
titulo pullulantibus et profecticiis atque Manifestatio-
nibus et processibus, mutuo et ab invicem sese quie-
tasse, deinde Illustrem et Magnificum Szołdrski Palati-
num Junivladislaviensem, Bona memorata Oppidi Poniec
et Kawcze, cum omnibus attinentiis Unrugoviana, per
se quaesita, et ab oneribus Creditorum emundata, et
exvinculata, mediante Contractu, feria sexta ipso die
festi Nativitatis Beatissimae Virginis Mariae, Anno Mil-
lesimo septingentesimo trigesimo, Posnaniae, inter se,
ab una, et Magnificos Chrisosthomum et Christophorum
Sigismundum bini nominis, atque Boguslaum Ludovi-
cum itidem bini nominis suis et Generosi Caroli Nicolai
fratris minorennis nominibus Unrugi, fratres inter ger-
manos conscripto, et Actis Castrensibus Posnaniensi-
bus, Sabbatho in crastino festi Nativitatis Beatissimae

— 340 —
Mariae Virginis anno eodem roborato, constituta, in vim
pretii pro praefatis Bonis totalibus Ducentorum qua-
draginta Octo Millium non gintorum sexaginta trium
Florenorum grossorum decem Polonicalium Summa,
eisdem Magnificis Unrugom, uno eodemque Roboratio-
nis Actu disposuisse et demisisse Judicio suo sufficienter
probatum est, jam vero per Decretum anteacti Judicii
sui feria quinta post Dominicam Reminiscere Quadra-
gesimalem Anno proxime praeterito Millesimo septin-
gentesimo quadragesimo inter Magnificum Kowalski ab
una et Magnificos Unrugi parte ab altera latum, supra-
scriptas transactiones legaliter subsecutas, quo ad me-
dietatem dictorum Bonorum Poniec cum attinentiis nul-
liter et indebite in dubium vocatas, ac sublatas esse de-
ductum est, proinde Judicium hocce Decretoram contra
Leges Regni, praecipue Constitutionem Anni 1627, Dis-
sidentibus in Religione Christiana pacem et omnem se-
curitatem intuitu Bonorum in Regno praecustodientes.
subsecutum, non posse subsistere declarat; quin imo
tam eodem Decreto totaliter relevato, quam conditione
in complanatione die decima nona mensis Julii, 1719
anno, inter Magnificam Catharinam de Potockie Mie-
rzewska, seu utrosque Conjuges ab una, et Illustrem
Magnificum Szołdrski parte ab altera, confecta, apposi-
ta, atque circa demissionem praefatorum Bonorum Po-
niec, Sabbatho post festum Sancti Aegidii Abbatis,
Anno quo supra eidem Illustri Magnifico Szołdrski, re-
cognitam, reassumpta, uti legi positivae et Confoedera-
tionibus Regni, haereditatem et possessionem Bonorum
praefatis Dissidentibus in Regno retinendam non pro-
hibentibus nec praecludentibus, sed permittentibus, con-
traria, ac per posteriores Actus sublata, restricta et
cassata, Magnificum Kowalski Notarium Castrensem
Vschovensem a Generosis Mierzewskie Conjugibus,
jus cessum et transfusum habentem, ratione rehabitionis
seu exemptionis Bonorum Poniec et aliorum in virtute
praetactae Cessionis ac Complanationis et ac si Decreti

— 341 —
supra allegati 1715 Anni, hancce conditionem, ne Bona
ad manus Dissidentium deveniant, eodem non expla-
nantis, neque complectentis, quin imo per Constitutio-
nem Anni 1726, quo ad securitatem vitae et incolatus
in Regno, a poenisque Criminalibus Generosi Sigismun-
di Unrug relaxati, praetensae, incompetenter agere ad-
invenit. Et a quavis impetitione respectu praefatorum
Bonorum Magnificos Unrugi liberos facit et pronunciat.
Standum que per omnia suprascriptis transactionibus
in rem eorundem Magnificorum Unrugow, rite et legi-
time praecedente plenaria in exoluto pretio satisfactione
subsecutis, arbitratur, et circa jus haereditatis toties
dictorum Bonorum Oppidi Poniec, Kawcze et aliorum
cum omnibus attinentiis, ac Possessionem eorundem
totalium, conservandos esse perpetuo vult et declarat.
Quo vero spectat Actoratum seu Cathegoriam ejusdem
Magnifici Kowalski pro solutione summae cum provisio-
nibus atque rerum mobilium restitutione, vigore trans-
fusionis coram Actis Castrensibus Coninensibus feria
tertia post festum Sanctarum Undecem Millium Virgi-
num et Martyrum, anno Millesimo septingentesimo tri-
gesimo sexto, per supradictam Magnificam Catharinam
de Potockie Mierzewska, in rem et personam ejusdem
Magnifici Kowalski recognitae Magnificis Unrugom
institutam, siquidem Partes eaedem respectu earundem
Summarum Originalium et provisionalium, ac rerum mo-
bilium per saepedictam Generosam Mierzewska Magni-
fico Kowalski cessarum et demissarum, ad Bona Poniec
sese referentium, pro Summa Triginta Millium Flore-
norum Polonicalium Die octava Januarii anno ad prae-
sens currenti, in eisdem Bonis Poniec amicabiliter com-
posuerunt, et ad rationem ejusdem Summae pro omnibus
praetensionibus adinventae, Summam Quindecem Mil-
lium Florenorum Polonicalium ad manus Magnifici Ko-
walski, Magnificus Sigismundus Unrug in praesentia
pro tunc Amicorum exolvisse, alteram vero itidem Quin-
decem Millium Florenorum Polonicalium ad manus Ma-

— 342 —
gnifici Miaskowski Subdapiferi Posnaniensis tradidisse
et deposuisse allegat, eoque intuitu ad comprobationem
juratoriam, super realem et effectivani Summae prae-
fatae exolutionem, judicialiter sese trahit, idcirco ad-
missibilem eundem Magnificum Unrug ad praestandum
Juramentum adinvenit, decernendo quatenus in eam
Juramenti Rotham: Prout Summam recensitam Quin-
decem Millium Florenorum Polonicalium Magnifico Ko-
walski in praesentia Amicorum realiter exolvit; com-
probet, idque in instanti, et additur Ministerialis Judicii
sui apparitor, ad pronunciandam Juramenti Rotham. Et
quoniam hocce Juramentum in facie Judicii sui praesti-
tit, ideo Judicium quo ad exolutam praetactam Summam
Magnificos Unrugi liberos mittit et pronunciat, nihilo-
minus decernit, quatenus Magnifici Unrugowie restan-
tem Sumniam Quindecem Millium Florenorum Poloni-
calium ad complementum Triginta Millium Florenorum
Polonicalium, apud Magnificum Miaskowski depositam,
ab Actu Decreti praesentis in Octo septimanis coram
Officio et Actis Castrensibus Posnaniensibus compor-
tent, eandemque comportatam Magnifico Kowalski No-
tario Castrensi Vschovensi solvant et enumerent, in
eodemque Solutionis et levationis Termino, Magnificus
Kowalski cessionem seu transfusionem de jure ac sum-
mis et praetensionibus omnibus a Generosis Mierze-
jewskie quaesitis, et sibi servientibus Quietationem in
personas Magnificorum Unrugow recognoscat. Et factu-
rae sunt Partes utraeque praemissa omnia sub poena
Banitionis in ibidem circa Manifestationes, tam quo ad
solutionem, et levationem Summarum, quam recogni-
tionem Cessionis et Quietationis, faciendas etiam extra
cadentiam quorumvis Terminorum Judicialium, super
Parte contraveniente publicanda. Luita poena Quatuor-
decem marcarum Polonicalium, per Magnificos Unrugi
Magnifico Kowalski in Termino et sub rigore supra-
scriptis, Judicio vero per medium in instanti solvenda,
sub poena Banitionis ex Regestro Poenalium publi-

— 343 —
canda. Salvam ejusdem Summae Triginta Millium Flo-
renorum Polonicalium Magnifico Kowalski exolutae, ubi
et cum quo de jure venerit, Magnificis Unrugom reser-
vat et praecustodit. Et quoniam idem Magnificus Ko-
walski Actus diversimode variasse, et Magnificos Un-
rugi in litis expensas induxisse deducitur, proinde punibili
eodem adinvento, decernit, quatenus idem Magnificus
Kowalski pro praemissa variatione Actuum Quingentas
Marcas Polonicales Parti, videlicet Magnificis Unrugom
in Termino levationis Summae, et sub rigore superius
appositis Judicio vero suo per medium, tum et in sub-
lationem Condemnationis. ex parte Generosi Waliszew-
ski Instigatoris Judicii praesentis, super Magnifico Ko-
walski Sabbatho post Dominicam Septuagesimae Anno
praesenti Millesimo septingentesimo quadragesimo pri-
mo, ratione non Solutionis itidem Marcarum, pro In-
teresse Judicii provenientium, obtentae, Vadium Capi-
taneale simplex, atque anteriores marcas, videlicet
Ducentas quinquaginta, nec non Vadium Capitaneale
Simplex, super Generoso Skrzypiński Commissario,
Decreto Judicii praesentis, feria quinta ante festum
Sanctae Catharinae Virginis et Martyris, Anno proxime
praeterito Millesimo septingentesimo Quadragesimo,
inter easdem Partes lato, sententiatas, et hucusque per
Magnificum Kowalski non exolutas. Idem Magnificus
Kowalski, seu Magnifici Unrugowie, intercedendo eun-
dem Magnificum Kowalski Notarium Castrensem Vscho-
vensem, pro parte Judicii adjudicatas, in instanti sub
poena Banitionis ex Regestro Poenalium publicanda,
solvant et realiter enumerent, quas quidem Marcas et
Vadia intercedendo eundem Magnificum Kowalski tam
pro parte Judicii exolvendas, quam eisdem Magnificis
Unrugom praesenti Decreto in vim poenalitatis super
Magnifico Kowalski adjudicatas, Magnificus Kowalski,
in termino levationis Summae sub rigore Poenae Bani-
tionis, superius apposito restituere, et exolvere seu ipsi-
met sibi Magnifici Unrugowie ex Summa restanti supra-

— 344 —
scripta Quindecem Millium Florenorum Polonicalium
apud Magnificum Miaskowski haerente, Magnifico Ko-
walski ad solvendum adjudicata in termino suprascripto
solutionis ejusdem Summae defalcare et detruncare
debebunt et tenebuntur, Manifestationes vero et prae-
sertim feria tertia post festum Sanctae Agnetis Virginis
et Martyris Anno nunc currenti 1741 coram Actis Ca-
strensibus Calissiensibus, tum et alios quosvis Actus,
inter easdem Partes, atque Processus, Condemnationes
eadem in causa coram Actis quibusvis, et in quemcunque
Sensum subsecutas et obtentas tollit, cassat et anni-
hilat, nihilque bonae famae et honori nocere debere de-
clarat, perpetuumque hac in causa Partibus iisdem im-
ponit et interdicit silentium. Decreti praesentis vigore.
S. Dunin Scholasticus Gnesnensis, Praesidens Tribu-
nalis Regni mp.
Spis rozdziałów

Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

CZĘŚĆ PIERWSZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
I. PROLOG. — W Ratuszu Trybunalskim w Piotrkowie. —
Sala sądowa. — Prezydent Wilczycki. — Vice-mar-
szałek Walewski. — Deputaci. — Woźny Baranowicz.
— Przywołanie sprawy. — Oskarżenie. Obrona. —
Delator Potocki. — Przysięga. — Ogłoszenie wyroku
śmierci. — Na Piotrkowskim rynku . . . . . . . . 19
II. UNRUGOWIE. — Gniazdo rodzinne. — Gałąź wielko-
polska. — Panowie na Międzychodzie. — Krzysztof
Unrug i jego rodzina. — Młodość Zygmunta. — Gim-
nazyum Leszczyńskie. — Daniel Jabłoński Rektor.
— Uniwersytet Frankfurcki. — Profesorowie i wy-
kłady. — Życie uniwersyteckie. — Przemowa Zyg-
munta. — Przejazd królewny polskiej. . . . . . . 25
III. AUGUST MOCNY. — Starania o koronę. — Charakter
Augusta. — Ambitne widoki. — Karol XII. — Un-
rug w obozie przeciwników Augusta. . . . . . . . 31
IV. SEJM LUBELSKI. — Konfederacya wielkopolska. —
Sejmik w Szrodzie. — Marszałek Bronisz. — Unrug
konsyliarzem konfederacyi. — Na polach Stawiszy-
na. — Instrukcya dana Unrugowi. — Jego poselstwo
do króla . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34

— 347 —
V. W UJAZDOWIE. — Audyencya u króla Augusta. —
Mowa Unruga. — Rokowania. — Odpowiedź kró-
lewska. — Traktat tajemny . . . . . . . . . . . . 39
VI. KONFEDERACYA GENERALNA. — Festyny war-
szawskie. — Procesya. — Otwarcie obrad. — Arwed
Horn. — Aurora Königsmark. — Sekretne listy. —
Unrug wykrywa zdradę Augusta. . . . . . . . . . 44
VII. DETRONIZACYA. — Prymas Radziejowski. — W
Krakowie. — Odpowiedź króla. — Porwanie Sobie-
skich. — Konfederacya Sandomierska. — Stani-
sław Leszczyński kandydatem do tronu . . . . . . 54
VIII. POSELSTWA UNRUGA. — Bitwa pod Poniecem.
— Elektor Brandeburski. — Zabiegi stronnictw. —
Unrug w Rawiczu u Karola XII. — Koronacya Lesz-
czyńskiego. — Poselstwa Unruga do Wiednia i do
Berlina. — List Unruga do Wartenberga. — Posłu-
chanie Unruga u króla. — Rok 1709. — Król Pru-
ski do Leszczyńskiego. — Bitwa pod Pułtawą. — Po-
wrót Augusta. — Na polach Ponieca. — Unrug ko-
rzy się przed Augustem . . . . . . . . . . . . . . 58
IX. W ZACISZU. — Rodzina Zygmunta. — Odgłosy
burzy. — Dyssydenci polscy. — Rozterki religijne.
— Prześladowanie różnowierców w Anglii, Francyi
i w Niemczech. — Stanowisko Augusta w sprawie
różnowierstwa. — Wzrost dewocyi w Polsce. —
Szujski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
X. PRĄDY NOWE. — Wpływy zachodnie. — Broszury
polemiczne. — Janseniści. — Poglądy Unruga. —
Jego studya. — Postylla Kraińskiego. — Molinos.
— Ksiądz Drogoszewski. — Satyry Opalińskiego.
— Carmen macaronicum. — Reakcya. — Surowość
Trybunałów. — Wyroki przeciw Kohlerowi i Ebert-
sowi. — Profesor Willenberg. — Kara śmierci. . . 71

CZĘŚĆ DRUGA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79
XI. COLLECTANEA UNRUGA. — Wypisy z autorów.
— Vade mecum. — Rok 1715. — Sejmik średzki.
— Zatracenie manuskryptu. — Delator Andrzej Po-
tocki. — Jego przeszłość. — Mord Lipskiego. —
Przeciw Leszczyńskim. — Pod Sandomierzem. — Os-
karżenie przed szlachtą. — Laudum Średzkie. . . 81

— 348 —
XII. PRZED BURZĄ. — Szlachta wielkopolska przeciw
Unrugom. — Instancye wojewody Radomickiego. —
Konsystosz Poznański. — Biskup Tarło. — List do
wojewody. — Odpowiedź Radomickiego. — Suffra-
gan poznański. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87
XIII. STARANIA. — Unrug do biskupa Tarły. — Odpo-
wiedź z Warszawy. — Potocki żąda kozubalca. —
List Unruga. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92
XIV. W KONSYSTORZU POZNAŃSKIM. — Wezwanie
Potockiego o zwrot rękopisu. — Sprawa w konsy-
storzu. — Prokurator Ditrich. — Excepcye. — Za-
grożenie klątwą. — Doręczenie wezwania. — Zu-
chwała odpowiedź żony Potockiego. — Rzucenie klą-
twy na Potockiego. . . . . . . . . . . . . . . . . 96
XV. PO KLĄTWIE. — Opór stawiony konsystorzowi. —
Opiekunowie Potockiego. — Odezwa suffragana Tar-
ły do koła rycerskiego. — Forum competens. —
Walka o przewagę. — Protestacya Potockiego w gro-
dzie poznańskim. — Reprotestacya Unruga . . . . 100
XVI. W TRYBUNALE PIOTRKOWSKIM. — Zapozew
po Unruga. — Regestr arianismi. — Protest dys-
sydentów. — W grodzie wałeckim. — Skutki kon-
demnaty. — Śmierć biskupa Tarły. — Administra-
tor poznański. — List jego do Trybunału. — Woje-
woda Radomicki do Prezydenta Wilczyckiego. — Mar-
szałek Jakób Rybiński. . . . . . . . . . . . . . . 106
XVII. KONFEDERACYA TARNOGRODZKA. — Stano-
wisko Augusta. — Dążenia do dominium absolutum.
— Wojska saskie. — Sejmik proszowski. — Woj-
ska auxyliarne. — List ks. Dołgorukiego. . . . . . 113
XVIII. KONDEMNATA. — Groza kondemnaty. List Unru-
ga do Patrona Chybińskiego. — Prośba o zwłokę. —
Kazanie w kościele farnym. — Termin sprawy. — Ex-
cepcya. — Kondemnata pierwsza. — Wyrok banicyi. 117
XIX. ŚRODKI OBRONY. — Potocki czyni zasadzkę na
Unruga. — Informacya Patronom. — Narada krew-
nych. — Memoryał. — Punkta obrony. . . . . . . 122
XX. MEMORYAŁ OBROŃCZY. — Zarzut obrazy Maje-
statu królewskiego. — Augustus i Augustulus. —
Anagrammata Leszczyńskiego. — Rola Potockiego.
— Na indexie. — Prośba do Patronów. . . . . . . 133

— 349 —
XXI. GŁOS KAPŁANA. — Molinos. — Ateista Łysz-
czyński. — Niewłaściwość forum. — Napisy ksią-
żek Unruga. — Starosta Obornicki. . . . . . . . . 141
XXII. DEKRET. — Zjazd na grunt Ponieca, Kawcz i
Szelejewa. — Burgrabia Sokołowski. — Fundowanie
jurisdykcyi. — Protest wierzycieli. — Kondemnata
druga. — Sprawa w trybunale. — La verité salu-
taire. — Motywa wyroku. — Oskarżenie główne. . 144
XXIII. UCIECZKA. — Na stosie. — Zabiegi Potockie-
go. — Rozpacz rodziny. — Z pamiętnika. — Listy
do przyjaciół. — Rady patronów. — Reguły prawne
Lochowskiego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 148
XXIV. PRZED KRÓLEM. — Unrug w Saksonii. — Stolnik
wschowski. — Suplika do króla. — Posłuchanie w
Guben. — Poseł francuski. — Zdziwienie Augusta.
— List do kanclerza Szembeka. — Słowa pociechy. 152
XXV. NA WYGNANIU. — Troska o los rodziny. —
August w Poznaniu. — Łaska królewska. — List
Unruga. — Kaduk i przywilej królewski. — Narada
nad granicą. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156
XXVI. OPIEKUNOWIE. — List do sufragana Tarły. —
Książe prymas. — Odpowiedź prymasa na podanie
Unruga. — Prośba do sejmiku wojewódzkiego. — In
exilio. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 161

CZĘŚĆ TRZECIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171


XXVII. ZAWIERUCHA WOJENNA. — Porażki Sasów.
— Regimentarz Gniazdowski. — Akcess do kon-
federacyi. — Śmierć Szczanieckiego. — Dyssydenci
turbowani w Poznaniu. — Skargi Unruga. . . . . 173
XXVIII. W GRODZIE POZNAŃSKIM. — Protest kon-
systorza. — Odpowiedź z Rzymu. — Wojewoda Ra-
domicki. — Laudum sejmiku kolskiego. — Rokowa-
nia z Potockim. — Projekt okupu. — W grodzie
Poznańskim. — Zerwanie układu. — Traktat war-
szawski. — Sejmik w Nakle. . . . . . . . . . . . 179
XXIX. PROMYK NADZIEI. — De noviter repertis docu-
mentis. — Restytucyjna skarga. — Fortel obrończy.
— Poszukiwania po bibliotekach. — Eureka! . . . 185
XXX. „ESPRIT DES COURS”. — Mikołaj Guedeville.
— Protest hr. d’Avaux. — Nowe pismo. — Przed-

— 350 —
mowa. — Wyznanie wiary. — Klauzula Ryświcka.
— Peu et paix. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 188
XXXI. PROTEST W KOŚCIANIE. — Odnaleziona zguba.
— Radość przyjaciół Unruga. — Generał rossyjski
przeprowadza Unruga przez granicę. — Narada z pa-
tronami. — Dodatkowa instrukcya. — Ideo et ideone. 193
XXXII. „RELACYA DYSKRETNA”. — Memoryał Unruga.
— Rzewne wynurzenia. — Mniemany ateusz. — Pun-
kta do obrony. — Un honnét homme. — Molinos
i d’Oviedo. — Sendschreiben. . . . . . . . . . . . 199
XXXIII. W SORBONNIE. — Poseł francuski Rottenbourg.
— Jego starania. — Przeszłość Sorbonny. — Walki
z inkwizycyą. — Jansenizm. — Bulla Unigenitus.
— Doktór Boursier. — Sprawa Titiusa. — Opinia
Sorbonny o sprawie Unruga. — Wyrok. . . . . . 222
XXXIV. TRYBUNAŁ KORONNY. — Nowy skład depu-
tatów. — Spory wierzycieli o exdywizyą dóbr Unru-
ga. — Pozew Unruga doręczony Potockiemu. — Try-
bunał nakazuje osobiste stawiennictwo Unrugowi. —
Odrzucenie skargi. — Spalenie protestu Unruga. . 233
XXXV. PRZED BURZĄ. — Pamflety teologiczne. — Ka-
lendarz Waryskiego. — List szlachcica do Confiden-
ta. — Sobór w Gdańsku. — Libellus supplex. —
Skargi dyssydentów polskich. . . . . . . . . . . . 237
XXXVI. SEJM GRODZIEŃSKI 1718 ROKU. — Wyru-
gowanie kalwina Piotrowskiego. — Mowy posłów. —
Respons korony polskiej. — Sprawa Unruga. — Kry-
tyka wyroku Sorbonny. — Replika Chrystiana Ka-
tolickiego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 245

CZĘŚĆ CZWARTA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 265


XXXVII. NAJAZD NA PONIEC. — Civiliter mortuus.
— Palec Boży. — Śmierć Potockiego. — Burgrabia
Gruszczyński. — Exdywizya dóbr Unruga. — Ssoro-
wie Potockiego. — Gwałty przy egzekucyi wyroku.
— Kazanie sądowe. — Wschód słońca sprawiedli-
wości. — Nowa restytucya i jej następstwa. . . . . 267
XXXVIII. RZYM SPRAWIEDLIWY. — Podanie Unruga
do kuryi Rzymskiej. — Opinia kardynałów. — Bi-
skup Piotr IV. Tarło. — Plenipotencya konsystorska.
— Prokurator Mary. — Nuncyusz Santini. — Rozkaz

— 351 —
z Rzymu. — Uchylenie wyroku Trybunalskiego. . 275
XXXIX. DALSZE STARANIA. — Starania Unruga o od-
pis urzędowy dekretu rzymskiego. — Odpowiedź od-
mowna. — Listy do nuncyusza Santiniego. — Nowe
środki ratunku. — Instancye do Trybunału. . . . . 283
XL. W TORUNIU. — Rozjątrzenie umysłów. — Huki prze-
ciw nuncyuszowi Santiniemu. — Excess Toruński.
— Wojewoda Rybiński. — Stracenie mieszczan. —
Stanowisko króla. — Broszura Rzym sprawiedliwy.
— Bezczynność opiekunów Unruga.. . . . . . . . 291
XLI. SEJM GRODZIEŃSKI 1726 ROKU. — Noty mo-
carstw. — Korrektura Trybunału. — Mowy posłów.
— Excess w Trybunale Piotrkowskim. — Prezydent
Wilczycki. — Manu armata. — Obraza deputatów
poznańskich. — Ich zemsta. — Laudum sejmikowe.
— Prośba do Sejmu. — Sejm znosi karę śmierci prze-
ciw Unrugowi zadekretowaną. — Proces rzymski. 298
XLII. EPILOG. — Nowe laudum sejmiku brzesko-inowro-
cławskiego z r. 1729. — Żądanie restytucyi zupełnej.
— Zerwanie sejmu. — Układ Szołdrskiego. — Śmierć
Unruga. — Nowe impetycye Potockich. — Wyrok
Trybunału Piotrkowskiego z r. 1741. . . . . . . . 308
XLIII. SĄD NAD WYROKIEM I SĄDEM. — Perpe-
tuum silentium. — Charakter Unruga. — Forum in-
ternum. — Racyonalizm i Europa Zachodnia. — Prze-
stępstwa i kary. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 313

ANNEXA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 321

Książka niniejsza jest przedrukiem z pierwszego wydania monografii


Aleksandra Kraushara z 1890 roku. Zachowano w niej pisownię i ortografię
oryginału. Zmieniono układ typograficzny, dwa tomy oryginału umieszczono
pod wspólną okładką, zebrano razem aneksy rozproszone w dwóch tomach.
Reprodukcja sporządzona została do użytku ściśle prywatnego.

Vous aimerez peut-être aussi