Vous êtes sur la page 1sur 3

Od komunizmu do panteizmu

Ewolucja poglądów wśród myślicieli dzisiejszych czasów jest niezbyt często spotykaną cechą.
Jeżeli nawet następuje zmiana poglądów to jest ona najczęściej podyktowana względami
pragmatycznymi. Zwykle taki myśliciel w aureoli autorytetu moralnego musi brać pod uwagę swe
zaplecze socjalno-polityczne i ewentualnie z tego powodu poglądy swe korygować, aby nie utracić
jego wsparcia. Na samodzielne myślenie z reguły nie ma miejsca. Bywają jednak chwalebne
wyjątki.

Tiziano Terzani nie tak dawno temu zakończył swoją ziemską wędrówkę, a życie swe zwieńczył
ostatnim dziełem, które jest spadkiem intelektualnym dla swojego syna Falko, z którym
przeprowadził dialog-rzekę. Właśnie pojawił się w niemieckich kinach zrealizowany na podstawie
tego dzieła film zrobiony przez niemieckich realizatorów. Zamieniona książka - dialog w
przegadane - jak to w niemieckich filmach zwykle bywa - dzieło filmowe wzbudziło moje
zainteresowanie nie tylko za sprawą tematyki z cyklu: „co jest po tamtej drugiej stronie”. Tym
razem oparcie przegadanego filmu na takim dialogu miało pozytywne strony. Terzani latami pisał
do „Spiegla”, stąd i zainteresowanie jego osobą wychodzi nieco poza zamknięte kręgi. Obejrzenie
filmu ograniczającego się jedynie do kilku wątków, głownie o charakterze eschatologicznym
zgodnie z tytułem naprowadzającym nas już na taką tematykę „Koniec jest moim początkiem”
zachęca do przeczytania całego dzieła Terzaniego pod tym samym tytułem i zrealizowanego
ostatecznie przez Falko. Falko z dialogu poskładał książkę.

Terzani w wieku sześćdziesięciu paru lat jest już przygotowany na przejście w zaświaty. Diagnoza
jest naukowo postawiona. Jego ostatnie dzieło życiowe, to przekaz swych mądrości dla syna, a po
opublikowaniu dla każdego, kto jest zainteresowany rozmyślaniami globtrotera. Wychowany we
włoskiej rodzinie robotniczej Terzani był w młodości pod wpływem komunistów. Ojciec jego
angażował się politycznie po stronie lewicy, a po zamachu na Togliattiego okazało się nawet, że w
ścianie mają na wszelki wypadek zamurowaną broń, której jednak ku szczęściu zarówno Włoch jak
i samego Terzaniego nie trzeba było używać.

Młody i zdolny Terzani wspinał się do góry najpierw w szkole a potem po uniwersytetach, z
sukcesem załatwiając sobie stypendia, które stały się przepustką do lepszego towarzystwa. Na
amerykańskich uniwersytetach, po tym gdy okazało się że komunizm sowiecki jest ideowo dead,
natchnieniem jego samego podobnie jak i towarzystwa w którym się obracał był Mao i Gandhi.
Falko, wspomniany jego syn miał się w zasadzie nazywać Mao i miał się urodzić pod bokiem Fidela
Castro na Kubie. Los jednak zrządził inaczej i być może ku szczęściu może już nie całych Włoch,
ale samego Falko na pewno, bowiem z wyjazdu natalnego na Kubę nic nie wyszło. A w Nowym
Jorku, gdzie przyszło mu przyjść na świat, urzędnicy okazali się na tyle upiorni, że nie pozwolili
Terzaniemu nadać swemu synowi imienia na cześć wodza chińskiej rewolucji.

Terzani swoją karierę dziennikarską zawdzięcza wojnie w Wietnamie, gdzie na początku był
korespondentem. Później, gdy już wyrobił sobie nazwisko, zwiedził pracując się i bawiąc całą
wschodnią Azję, rejony dzisiejszej fabryki światowej. Niejednokrotnie opisywał, nie ukrywając przy
tym swych sympatii politycznych, ruchy nacjonalistyczne i niepodległościowe zwalczające
zachodni kapitalizm przy pomocy marksizmu-leninizmu. Krytycy do dzisiaj podkreślają
przemilczanie przez niego spraw zbrodni Pol Pota. Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że
marksizm-leninizm jest ideą martwą, nie będącą w stanie, aby ktoś w imię tej ideologii ruszył
palcem w bucie, a co dopiero wywołać rewolucję. Obecnie takim ruchem o podobnym charakterze
jest fundamentalizm islamski, który to Terzaniemu już nie wydaje się taki sympatyczny.

Jako wytrawny znawca Indochin Terzani stawia ciekawą kwestię. Obserwując zmiany czy to w
Indochinach, czy też w samych Chinach pyta po czasie o sens tych rewolucyjnych ofiar złożonych
na ołtarzu budowy nowego człowieka bez siedmiu grzechów głównych (przede wszystkim chyba
Mao miał na myśli chciwość). Mao wychodząc z materialistycznej teorii marksistowskiej oferował
zapłatę w postaci „moralnego uznania”, czyli zapłatę bardziej w sensie duchowym niż materialnym.
Postrewolucyjne społeczeństwo dostało wprawdzie dzienną michę ryżu, ale z czasem zaczęło kuleć.
Nie można go było zmobilizować do wysiłku i cały system musiał opierać się na donosicielach.
Ostatnią próbą Mao była rewolucja kulturalna, która okazałą się katastrofą. Następcy Mao zdali
sobie sprawę z tego, że dzienna micha ryżu to za mało. Śmierć rewolucji ostatecznie zadali rzucając
hasło bardziej motywujące „bogaćcie się”. Tak oto czy to w Chinach czy też w Wietnamie zaczęto
budować drugi Hongkong. Jaka byłaby więc różnica gdyby Mao przegrał był rewolucję a wygrał
Czang Kaj-szek, albo w Wietnamie wygrał był Thieu ? - pyta Terzani. Tak oto nasz lewicowy
dziennikarz stawia konserwatywne pytanie: „czemu służą rewolucje ?” Konkluduje dalej niemal w
personalistycznym duchu wziętym z neotomizmu, że to człowiek winien zmienić się od wewnątrz.
Ajajaj, do jakich to refleksji można dojść na stare lata. Obecnie obserwujemy, że Chiny podążają
drogą Japonii. Kopiować, kopiować, podrabiać, podrabiać, tanio i dużo produkować.... I co,
zarówno jedno jak i drugie, czy nawet trzecie społeczeństwo jest zniewolone choć w inny sposób
niż za czasów Mao. Japończycy - żywe maszynki, Chińczycy już prawie. Wietnamczycy kwestia
paru lat.

Sympatia intelektualistów zachodnich do Mao wzięła się z zanegowania własnej kultury. Zacofane
Chiny miały pełnić rolę antidotum. Może właśnie dlatego kochamy Tybet ? Kultura zachodnia,
która jeszcze w XIX wieku podbiła cały świat sypie się jak stary tynk. Skąd bierze się ta
dekadencja? Może wypowiedź moja będzie banalna, ale spróbuję odpowiedzieć. Wszystko
rozpoczyna się od mikrosocjologii, czyli najmniejszych struktur społecznych. Gdy poczytamy
niektórych pedagogów, to dowiemy się, że dziecko bez silnych więzów rodzinnych przyjmuje każde
polecenie rodziców z wrogością, wyrabia sobie postawę całkowitej negacji rodzicielskiego, a z
czasem każdego autorytetu i robi wszystko na odwrót. Taki zamęt akurat panuje w świecie
zachodnim wzmocniony hasłem kobiety na traktor lub jakiś inny sprzęt. Nie wiem, ale wydaje mi
się, że taka myśl zaświtała również i Terzaniemu pod koniec życia, gdy zaczął opowiadać swoje
myśli już bądź co bądź ponad trzydziestoletniemu synowi.

Czy nasz świat daje więcej wolności niż świat Mao ? Zapewne daje więcej niż dzienna micha ryżu,
to niewątpliwe. Ale czy w naszej globalnej wiosce mamy więcej wolności niż za czasów Mao ?
Jednakowa micha ryżu została zastąpiona wprawdzie różnorodnymi, ale obowiązkowymi
krawatami. Nakrycie głowy na ulicy to w nowoczesnym świecie sprawa polityczna. Co to jest
postęp ? Czy zamiana kurnej chaty na fabrykę dla szwaczek, aby te mogły sobie kupić telewizor i
oglądać Big Brothera jest postępem ? Gdy analizujemy kolejne lata Terzaniego zauważamy jego
wzrastający dystans do systemu konsumpcji w zachodnim stylu i przejmowanego stopniowo przez
Azjatów. Ale po kolei panie Terzani. Mao natchniony był marksizmem. Do dzisiaj Chińczycy
pielgrzymują do Trieru, aby przed domem, gdzie urodził się Karol Marks zrobić sobie fotkę. Ludy
zachodnie pielgrzymują do Dalaj Lamy, a ludy kraju środka do Marksa. Taka to jest wymiana
kulturalna pomiędzy narodami. Czy to kogoś dziwi ? Zacytujmy Terzaniego: „Kiedy dorastałem
wielcy tego świata już wymierali”. Na kim więc mamy się oprzeć ? Na autorytetach, za którymi
stoją systemy socjalno-polityczne ?

Gdzie więc sypnął się system maoistowski ? Na braku wolności, czy na zbyt małej misce ryżu ?
Następcy Mao dali możliwość zarobienia więcej niż jedna dzienna micha ryżu. Przejęli
konsekwentnie materialistyczny system świata Zachodu. A wolność ? Jaka wolność ?
Przymuszeniem do systemu edukacyjnego wybija się nam go z głowy. Sens edukacji polega na
zrozumieniu telewizji. Terzani anarchista postuluje: „Wyłącz telewizor a zyskasz wolność”. Sam
to niekiedy praktykuję. Ale o czym tu porozmawiać z ludźmi, jak nie o tym, co tam panie w
telewizji? Uwaga! Cytuję niebezpieczne fragmenty Terzaniego: „Cały system jest tak
skonstruowany, że człowiek od dziecka, nie zdając sobie z tego sprawy, przejmuje mentalność,
która zabrania mu myśleć inaczej. Kończy się tak, że nie potrzebna jest jakakolwiek dyktatura, bo
istnieje dyktatura szkoły, telewizji, tego, czego cię uczą(....) Wolność. Już jej nie ma. (...) Mimo
pozornej wolności kupowania, pieprzenia się, wybierania wśród różnych past do zębów,
czterdziestu tysięcy samochodów, telefonów komórkowych, które robią zdjęcia, nigdy jeszcze nie
mieliśmy tak mało wolności. Wszystko zostało przewidziane, ukierunkowane i trudno się z tego
wydostać”. I tak u Terzaniego nawróconego na tybetański mistycyzm wypłynęła sprawa św.
Franciszka, sprawa rezygnacji i powstrzymania się podobnie jak u Gandhiego. Żyjemy w świecie
zdeterminowanym przez ekonomię. Nowoczesne wojny, to wojny ekonomiczne. Czy asceza jest
bronią ?

Po tej całej odzie ku wolności warto wspomnieć jeszcze jeden ciekawy aspekt. Terzani z sympatią
wyraża się o krwawym reżymie w Birmie. Podobnie jak niegdyś Salazar bronił Portugalię przed
przyszłością, tak samo robi reżym wojskowy w Birmie, broniąc się również przed przyszłością.
Przed jaką przyszłością ? Oficjalnie przed demokracją, ale de facto przed modelem tajskim, gdzie
wybudowano pięciogwiazdkowe hotele, drogi, lotniska. I na czym jeszcze polega ten postęp?
Dziwki, burdele i jeansy. To jest ten kanon praw wolnego człowieka ? Takich oporników przed
przyszłością mamy w świecie więcej. Dla przykładu Iran. To istna prowokacja. Afganistan tam już
wprowadzamy wolność zbrojnie. Ciekawym opornikiem broniącym się przed przyszłością jest
towarzystwo skupione wokół Radia Maryja. Ziółka zamiast leku z koncernu farmaceutycznego. Nie
wiem, czy nacjonaliści wiedzą o tym, że ziółka mają początek u Hildegard von Bingen (Niemki
zresztą, o lala). Ale coś w tym jest. Boli cię głowa weź pigułkę, ból przejdzie w parę minut. Być
może za parę lat dostaniesz od tego guza na mózgu, ale to - naukowo rzecz biorąc - nie ma ze sobą
związku. Przed użyciem ..... albo skontaktuj się z lekarzem sponsorowanym przez producenta. Boli
cię gardło, wytnij migdały. Jak dostaniesz raka płuc, to nie będzie to miało z tym żadnego związku.
Jest to naukowo udowodnione. Dawniej Chińczycy za czasów Mao mieli po jednej dziennej misce
ryżu, teraz mogą mieć dwie lub więcej. Do tego wszyscy noszą spodnie z paskiem, który hamuje
przepływ siły Qi, na której opiera się cała chińska medycyna. „Weź pigułkę, weź pigułkę” woła
automat w „Seksmisji”. Już nie wspomnę o innej pigułce krytykowanej przez europejskich
monarchów bardzo małego europejskiego państewka. W każdym razie Terzani nie daje reżymowi
w Birmie najmniejszych szans na przeżycie. I pewnie ma rację. Kto z nas jeszcze chodzi w
kontuszu ? No może jeszcze w moherze.

O dziwo wojna w Iraku nie zainteresowała Terzaniego ani trochę. To wszystko już było. Jeżeli więc
historia toczy się kołem, w której Amerykanie od czasów II wojny światowej nie wygrali żadnego
konfliktu zbrojnego, to prozachodnie rządy tym razem zostaną obalone nie przez marksistowsko-
leninowską partyzantkę, lecz przez fundamentalistów islamskich. Kolejny reżym wprowadzi
zamordyzm i ascezę, po ty by jedno pokolenie później powiedział ktoś „Bogaćcie się” z całą
konsekwencją wprowadzanych zmian według zachodniego stylu czyniącego z człowieka maszynkę
w systemie. Tak oto brzmi proroctwo Jachowicza oparte na założeniach Terzaniego. Japończycy
posiadali niegdyś kamikadze gotowych umrzeć za cesarza. Obecnie nikomu już by się nie chciało
poświęcić za cesarza. Czy nie szkoda było tych japońskich chłopaków ?

Pod koniec życia Terzani doszedł do wniosku, że polityka nie rozwiąże żadnego problemu.
Zamknął się w tybetańskiej mistyce i tak zachował swą wolność. A walkę o nią pozostawił
młodszym od siebie.

Maciej Jachowicz

Vous aimerez peut-être aussi