Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
PAULO EMILIO zurze i czekać dalszych wypadków. więc, że zakochałem się w niej. By „Dlaczego uciekłam z mego raju,
Wybrałem trzy silne wielbłądy i na liśmy najszczęśliwszą parą na świe gdzie niebo było zawsze błękitne,
poiłem je obficie. Około północy za cie. Potem zjawił się pan. Ania ma gdzie drzewa nigdy nie tracą liści,
Zapomniana oaza pukałem do drzwi domu Ani. Otwo 20 lat, pan jest nie o wiele starszy. gdzie róże i mimozy nie przestają
n i. — Ale jak wyjdziemy z Zer- rzył mi jakiś mężczyzna, którego do Po pańskim przybyciu Ania zmieni kwitnąć?...
zury? Kto kiedykolwiek zabłądził tychczas nigdy nie widziałem. Był ła się zupełnie. Obudził pan w niej Spojrzałem na zegarek. Była
Oaza ta była naszą własnością,
do tej zagubionej oazy, nie potrafi wysokiego wzrostu, ogorzały i mógł tęsknotę do innego, piękniejszego pierwsza po północy.
ńależała do Włoch, leży bowiem w mieć około 40 lat. Twarz jego była świata, do innego, mniej jednostaj
się już nigdy z niej wydostać. Ro — Pan jest bardzo wymowny —
Stanicach Cyrenajki. Wrócę więc na surowa i miała rysy energiczne. nego życia.’ Mała, naiwna Ania zgo rzekłem. — Ja mam 22 lata, Ania 20.
czele kilku szwadronów meharystów zumiesz? Nikt stąd nie wychodzi. —
i zatknę flagę włoską na najwyż Roześmiałem się na głos. — Dobry wieczór, poruczniku — dziła się na ucieczkę z panem w ten Przyszłość należy do nas, bo się ko
szym domu oazy. Muszę jednak za — Posłuchaj uważnie, Aniu. Nic powiedział. Spojrzałem mu w oczy, inny świat, do tego szczęśliwszego, chamy. Musimy żyć własnym życiem.
pytając: jak sądzi, życia. Ale panu nie wolno Niech pan zawoła Anię. Wyjeżdża
stać z sobą Anię, aby ją uchronić od łatwiejszego, jak ucieczka. Nie wiesz
Zemsty tubylców. pewnie, że najbliższą zamieszkałą — Gdzie Ania? — Uśmiechnął jej stąd zabierać — skończył prawie my natychmiast, a gwiazdy będą
się tajemniczo. krzykiem. nam wskazywały drogę.
Ostatniego wieczora powiedzia miejscowością jest El Giof, w oazie — A to dlaczego ? — Zapytałem. —
łem jej to wszystko. Kufra. Wiem, że co dwa albo trzy — Ania zaraz przyjdzie — odpo Ów człowiek wstał z uśmiechem
— Ania, ubrana w wasze suknie
— Pojedziesz ze mną, Aniu — miesiące mała karawana opuszcza wiedział. Tymczasem mam z panem z jedwabiu i'koronek, będzie śmiesz i otworzył jakieś drzwi.
Mówiłem — i będziesz moją na zaw Zerzurę, aby w El Giof zaopatrzyć do omówienia bardzo ważne sprawy. na. Gdy będzie musiała ścisnąć stopy — Ania! — zawołał, i w następ-*
rze. Zabiorę cię do Italii, do Rzymu, się w kawę, cukier, zapałki i mąkę. Poczęstował mnie filiżanką heroaty waszym ohydnym obuwiem, będzie nej chwili trzymałem ją w ramio-*
Wyszpiegowałem, gdzie ukryte są i zaczął opowiadać: nach.
"Jediolanu i innych pięknych miast. płakała z bólu. Mnogość ludzi, hałas,
Ujrzysz nasz kraj, z jego drzewami, wielbłądy, których mają użyć do tej — Moja osobista historia nie bę krzyk, ruch uliezny w miastach, o- — Prędko, — przynaglałem ją. —
® 'Wiele wyższymi niż wasze tutejsze. podróży. Wystarczy wsiąść na jed dzie dla pana zajmująca. Musi pan szołomią ją, a pobyt w czterech mu- Wielbłądy czekają. Chodźmy! — Ania
Wszędzie będziesz widziała wodę, nego z tych wielbłądów, które od sze jednak wiedzieć, że mam 39 lat i od rach miasta, bez widoku na bezmier zaczęła płakać i podeszła do owego
0 Wiele świeższą niż woda w waszej regu lat odbywają tę samą drogę, dziewięciu lat mieszkam w Zerzurze. ny horyzont, napełni ją smutkiem. mężczyzny, który spojrzał na nią ze
®azie. Usłyszysz naszą muzykę, bę- aby, po upływie 10 dni, znaleźć się Gdy, zupełnie jak pan, dostałem się Będzie żyła jak owe gazele, które smutkiem.
??iesz miała piękne suknie z jedwa- w El Giof. Tam czeka nas ocalenie tu dzięki przypadkowi, Ania była z okrucieństwem więzicie po waszych — Giuseppe, — powiedziała. —
, !u> ciepłe futra, perfumy i rozryw- i wolność, bo tam są nasi rodacy, dzieckiem dziewięcioletnim. Byłem parkach, za ogrodzeniami z drutu. Przebacz mi. Ale mam prawo do
Będziesz najszczęśliwszą z kobiet Włosi. Stamtąd pojedziemy do por świadkiem, jak wyrastała, jak z Gdy miną pierwsze dni, Ania zacz swego życia. A zresztą... — dodała
nigdy nas już nic nie rozłączy. tu, w Bengazi, a z Bengazi do Włoch. dziewczynki rozwijała się w kobietę. nie tęsknić do tego małego, zaczaro z pewnym wahaniem — miałam dla
Spojrzała na mnie dziwnie swoi- Zgodziła się-z uśmiechem i uścis Ania jest dzieckiem włoskich rodzi wanego świata, w którym urodziła ciebie zawsze tylko uczucie tkliwo
dużymi, pięknymi oczyma, które nęła mnie. Następnego wieczora ców i urodziła się w Zerzurze. Jest się i przebyła 20 lat swego życia. ści a nie miłości. Rozumiesz Giusep
y8lądały jak oczy przestraszonej wszystko było przygotowane do dro Włoszką, jak pan i ja. Jest to dziew- j I pewnego zimnego, dżdżystego dnia, pe? Przebacz mi...
a*eli i Bzepnęła: gi. Moi ludzie mieli pozostać w Zer- czyna piękna i dobra. Nic dziwnego I Ania zapyta pana ze łzami w oczach: i (Dokończenie nastąpi)
„GAZETA LWOWSKA" 26-go sierpnia 1941.
czyna zawsze myśli o panu i nawet — To airedeleterrier! rzuciłem koronkowe nakrycie, które Jostałem posłuszeństwa, upadłem omdlały na
jzczeniak z tą myślą przysyła tego oto... mu szybko, przypominając sobie pre od mojej kochanej Krysiuni na imie wyświeconą posadzkę, a psie ścierwo
oblizywało moją spoconą i zmęczo
Szybko minął ów parogodzinny zent imieninowy od państwa Pelar niny. Kilimek przed fortepianem po
Jest to wstrętny pies. gońskich, a raczej od tęskniącej Zuli, skręcany i polepiony jakimś miodem... ną twarz.
pobyt u mnie na imieninach. Nie
Mówią, że ma metrykalną rasę mogliśmy się rozstać, odprowadzi o którym kompletnie zapomniałem. Ale gdzie pies?... Wszystko mu przebaczyłem, ku
I należy do airedaleterrierów (trud. łem ich na dworzec kolejowy, wstą Dozorca oniemiał i powtarzając: aj- Oświetliłem caluteńkie mieszka piłem obrożę i zapłaciłem podatek.
no wymówić), czy jakichś innych piłem jeszcze po drodzę do Bratków ledapropeler, zsunął się do Hadesu nie, ukląkłem na froterowanej po A wyrósł z nicjo tłusty jamnik...
foxterrier6w, a ja w nim widzę zwy skich, gdzie nawet zostałem do suteryn. sadzce, którą Kasia dzisiaj specjalnie J. H.
kłego pudla, szpica czy charta po późna. W przedpokoju walały się strzępy na moje imieniny wyświeciła, pieni
mieszanego z seterem i wyżłem, bar
dzo mało posiadającego w sobie inte
ligencji.
Wreszcie wybrałem się do domu.
Chłód nocy owiał moje rozpalone
czoło. Wsłuchiwałem się w miarowy
mego filcowego nowiuteńkiego kape
lusza, parasol leżał w kącie ogołoco
ny i przygotowany do nowego pokry
łem się ze złości i pałałem żądzą
zemsty.
— To ścierwo musi zginąć!
Pieczecie kauczukowe
w ykonuje
Dostałem go na imieniny od pań takt moich własnych obcasów. cia, kalosze dziurawe z poobgryzany Wlazłem pod fortepian. Z kącika
stwa Pelargońskich, którzy tylko w
tym celu zjechali do Lwowa, trzyma
W klatce schodowej spotkał mnie mi szpicami...
Tapczan mokruteńki, jakby przed
spoglądały ku mnie czarne psie oczę
ta, takie niewinne, takie słodkie, a
Jan WidliAski
przerażony dozorca, który tajemni Kraków, Grodzka 28-30.
jąc na ręku niesfornego szczeniaka. czo oznajmił mi, że u mnie w miesz chwilą wyprany, bielizna, poduszki, jego drobniutkie ząbki wykańczały
materace — wszystko zlane do osta moją jedwabną poduszkę z tapczana. Dostawa szybko,
— To jest dla pana, od naszej có kaniu coś się stało, bo wydobywają Odsprzedawcom rabat. 324
reczki Zuli w prezencie. Ta dziew się stamtąd jęki i szamotania. tniej nitki. Ze stołu ściągnięte piękne Zwiądłem, członki odmówiły mi
REDAKTOR PRZYJMUJE OD 17—18. ZA TERMINOWY DRUK OGŁOSZSŃ WYDAWNICTWO N IE ODPOWIADA. RĘKOPISÓW NIE ZWRACAMY.
Druk „Gazety Lwowskiej" Lwów, Sokoła 4.