Vous êtes sur la page 1sur 4

Kard.

Stefan Wyszyński
Przemówienie do delegacji „Solidarności” z Gdyni, 22.02.1981 r.

Umiłowane dzieci Boże!


Słowa, które przed chwilą Kościół Chrystusowy odczytuje nam z 7. niedzieli zwykłej, to znaczy
dzisiejszej, na pewno dają nam wiele do myślenia. Na pewno może się to wydać nauka
Chrystusowa twardą, szczególnie w wymiarze osobistym, gdy człowiek doznaje najrozmaitszych
udręk, niesprawiedliwości i ma obowiązek bronić się przed udrękami, zwłaszcza niesłusznymi, jak
zresztą wyście to czynili. Jednakże istnieje taki wymiar szeroki, głęboki, który obejmuje całe życie
ludzkie, nie tylko jednej rodziny, nie tylko jednego narodu, ale ludów i narodów. I wtedy człowiek
widzi, że nie można walczyć bez końca, nie można prowadzić tak zwanej "wojny totalnej", którą
wy starsi przeżyliście, dlatego że ona wywołuje reakcję, a wszystko to prowadzi do
samozniszczenia.
Współcześnie wszyscy jesteśmy zaniepokojeni rozwojem zbrojeń. Jedne supermocarstwo
przeciwko drugiemu. Mobilizuje się tak potworne środki, które mogłyby służyć ekonomii
narodowej, wyłącznie na zbrojenia, że dochodzi to po prostu do absurdu. Powiedziano, że niejeden
samolot bombowy wystarczyłby na wybudowanie szpitala z całym urządzeniem. I chociaż
urządzenia szpitalne dzisiaj są kosztowne, to jednakże te potworne maszyny latające - one
pochłaniają nie tylko pracę ludzką, ale też i ludzką energię i ludzki dobrobyt. I to, co mogłoby pójść
na urządzenia społeczne, na polepszenie warunków bytowania ludzi pracujących, to idzie właśnie
na te superfortece, których życie jest zazwyczaj bardzo krótkie, bo ich czerepy i do dziś dnia można
oglądać niekiedy, rdzewiejące na polu.
Jest więc pewien wymiar dochodzenia swojej słuszności. Chrystus Pan kładzie niejako kres w tym
swoim powiedzeniu, które przed chwilą słyszeliśmy, i to jest właśnie takie dla nas zobowiązujące:
"Bądźcie więc wy doskonali, jako doskonały jest Ojciec wasz niebieski". I w tym się mieści jakiś
wymiar dla układania stosunków życia i współżycia, zwłaszcza społecznego.
Człowiek jest powołany do tego, żeby "czynił sobie ziemię poddaną". Ziemię, to znaczy cały ten
wielki świat trudu ludzkiego, myśli ludzkiej, łącznie z ziemią - rodzicielką chleba. Wiemy, jak pod
tym względem wszystko w naszej Ojczyźnie było postawione do góry nogami. I to, co miało żywić,
stało się jakimś dodatkowym ciężarem, tak, że chodzimy od jednych drzwi do drugich i pożyczamy
chleba, co przecież nigdy nie miało w naszej Ojczyźnie miejsca, bo wiemy, że za czasów
królewskich Gdańsk wzbogacił się na eksporcie zboża, którego w Polsce nigdy nie brakło. Ale
jeżeli się odwróci porządek naturalny, mogą być takie następstwa.
Podobnie rzecz się ma i z całym tym trudnym, ciężkim codziennym życiem, że ono musi mieć
swoje czasy pracy i wytchnienia, że musi mieć czasy walki i odpocznienia, że muszą być dni
wysiłku i dni oddechu. W walce jest to samo. Można ją prowadzić do pewnych tylko wymiarów, a
później człowiek się przekonuje, że sama walka jeszcze niczego nie rozwiązuje, bo jest
niewątpliwie niekiedy konieczną, niezbędną, ale musi przyjść czas wysiłku, pracy, trudu, o którym
myśmy tyle razy w naszych przemówieniach do Narodu mówili.
Najmilsi synowie i córki!
Jesteście dziećmi Narodu chrześcijańskiego. I dlatego wasza doskonałość ma obfitować bardziej,
niż doskonałość doktorów zakonnych. I na czym ona właśnie polega? Na tym, że człowiek umie
sobie sam podyktować kres dla swoich dochodzeń. Może to się wydawać dla nas ciężkie, co
Chrystus mówi: "Jeśli cię ktoś uderzy w policzek prawy, nadstaw mu lewy." "Jeśli ktoś chce zabrać
ci suknię, oddaj mu i płaszcz". Rzeczywiście, to jest trudne. Ale weźmy to w wymiarze
społecznym. Gdybyśmy, najmilsi, zapomnieli o tym obowiązku być lepszym od złego człowieka, to
wtedy byśmy naśladowali złego człowieka.

1
Dzisiaj prasa cała wypełniona jest opisami czynów złych ludzi. Wystarczy wziąć chociażby do ręki
ostatni numer tygodnika warszawskiego "Polityka", tak się nazywa. Na pewno żeście mieli nieraz w
ręku to pismo. Ostatni numer, który ja przeglądałem, jest opisem najrozmaitszych czynów
zdrożnych - kradzieży, najrozmaitszych niesumienności, różnego takiego życia na konto państwa
kosztem złodziejstwa, kradzieży, przestępstw, oszustw, niesumienności itd. I my umiemy to
wszystko opowiedzieć i opisać, i opisujemy. Ale czy można bez końca to czynić? Gdyby się chciało
wyliczyć wszystko zło, podliczyć sumy ukradzione i zmarnowane, gdybyśmy chcieli postawić pod
sąd całą masę ludzi, którym by się to słusznie należało, poświęcilibyśmy na to tak wiele energii, że
zapomnielibyśmy o tej pracy konstruktywnej, która ma tworzyć nowe życie. Nie wystarczy więc
ludzi spowiadać i oskarżać. Trzeba im dać przykład innego, lepszego postępowania i lepszego
życia.
Napisałem w swoim liście wielkopostnym do Warszawy:
"Nie o to przecież idzie, ażeby zmieniła się jedna grupa ludzi na rzecz drugiej, tylko żeby przyszli
inni ludzie, żeby ci ludzie się wewnętrznie, duchowo odmieniali. Nie o to idzie - pisałem - żeby się
zmieniła warta przy butelce i butelka przeszła z rąk jednych do rąk drugich, klucz od kasy
państwowej z rąk jednych złodziei do rąk drugich złodziei. To byłoby wszystko strasznie mało. I ten
wielki i daremny wysiłek i trud - krwi - począwszy od tej przelanej w Gdyni przed 10 laty – to
wszystko byłoby udaremnione." A tu właśnie idzie o "nowych ludzi plemię". Żebyśmy, widząc złe
uczynki ludzi, nie naśladowali tych uczynków. Żebyśmy ich karcąc, nie wchodzili w ich ślady.
Żebyśmy, walcząc o sprawiedliwość, jakżeż słusznie, byśmy nie dopuszczali się nowej
niesprawiedliwości.
Na pewno moralne najrozmaitsze zboczenia przyniosły Polsce więcej krzywdy i szkody, aniżeli
wadliwy system gospodarowania, chociaż i on również jest tak bardzo dla naszej Ojczyzny
szkodliwy.
O cóż idzie?
Idzie o człowieka. Idzie o lepszego człowieka. O dobrego człowieka. Idzie o takiego człowieka,
który byłby świadom odpowiedzialności za własne swoje życie, za życie własnej rodziny i za życie
Narodu. Odpowiedzialność, świadomość tej odpowiedzialności, o której tak dużo się pisze i w tych
pismach, które wydaje "Solidarność". Świadomość odpowiedzialności za życie. Za własne życie,
ażeby ono było użyteczne. I osobiście, i w życiu rodzinnym, i w życiu zawodowym, i w życiu
narodowym, ojczystym, a nawet w życiu politycznym. Od dawna już pisano i mówiono, że –
właściwie - życie polityczne, kierownictwo, mogą prowadzić tylko ludzie święci. To nie znaczy - ci
z ołtarza, a ci ludzie, którzy mają świadomość odpowiedzialności za swoje czyny.
Był taki polityk, który prowadził tak zwaną "rewolucję pokojową". Nazywał się Salazar. Przez
wiele, wiele lat kierował państwem, Portugalią i doprowadził do tego, że ten kraj, ciągle
niespokojny, ciągle pełen najrozmaitszych gwałtów i przemocy, stał się krajem pokoju i dobrobytu.
Dlatego nazwano tę jego metodę „rewolucją pokojową”. Że wprawdzie odmienia się, ale odmienia
się wszystko ku lepszemu. Odmieniają się i ludzie, ich dobre wole, ich umysły i serca.
Wy, najmilsi, którzy jesteście świadkami ciężkich nadużyć i przestępstw, przeciwko którym
sumienie i pracowników przemysłowych i pracowników rolnych się poruszyło, wy musicie cały
swój wysiłek skierować ku temu, żeby ludzie, którzy biorą w ręce kierownictwo spraw publicznych,
żeby byli ludźmi na wysokim poziomie moralnym, poczuciu odpowiedzialności za swoje życie i
powierzone im zadania. I w tym znaczeniu dzisiejsza Ewangelia w nauczaniu Chrystusa mówi:
"Bądźcie więc WY doskonali. WY - doskonali. A wzór bierzcie właśnie z Ojca naszego, który jest
w niebie".
Ilekroć przemawiam do naszych braci z "Solidarności" - czy tej "Solidarności" przemysłowej, czy
rolnej, bo stawiam to na równej dziś płaszczyźnie, uważając, że i jedni i drudzy mają jednakowe

2
prawa do zrzeszania się, podkreślam jak najbardziej właśnie ten wysiłek aktualny. Zmobilizować
wasze życie, waszą pracę, organizacje "Solidarnościowe", wasze biura i urzędy, w których wy
służycie naszym braciom i pracownikom, żeby ci ludzie wszyscy zrozumieli: a jednak to jest inna
atmosfera, to jest inny świat, to są inni ludzie, którzy umieją nas szanować, nam służyć, nam oddać
swój wysiłek społeczny i zawodowy. Inni ludzie!
Kiedyś przemawiałem w ten sposób do jednego z czołowych polityków w Polsce. Mówiłem:
"Żyjecie w kraju katolickim. Sprawujecie swoją władzę wśród ludzi, którzy wierzą w Boga, którzy
słuchają Ewangelii i duchem tej Ewangelii chcą żyć. Zróbcie coś, żeby wasza twarda doktryna,
żeby była bardziej chrześcijańska. Te tryby walki klasowej, której tak ufacie, chciejcie złagodzić
przez tę oliwę pokoju, żeby ludzie w Polsce przestali się bać, trwożyć, lękać, żeby ich przestano
wyzywać i przeklinać, żeby zapanował inny język i w biurach, i w urzędach, i w fabrykach, i w
kopalniach! Żeby już nie słyszano więcej ani przekleństw, ani poniewierki ludzi, zróbcie TO!
Przecież zmierzacie do czegoś lepszego, pokażcie to lepsze!"
No, wtedy to - było to kilka lat temu - jak wiecie, moje prośby i upomnienia nie dały
(...)
że władza przechodzi do społeczeństwa i do narodu. I to nie przez rozgrywki polityczne, tylko
przez perswazję, przez przekonywanie, jak to ostatnio miało miejsce i w Rzeszowie, i w
Ustrzykach, a nawet na uczelniach akademickich. Przekonywanie. Że trzeba innej metody rządzenia
ludźmi. Że nie można ciągle tylko z pięścią, z gwałtem, a może i podstępem, tylko trzeba
uruchomić te wartości ducha chrześcijańskiego, które stają w obronie wysokiej godności człowieka
jako Dziecięcia Bożego, gdziekolwiek on pracuje - czy w stoczni, czy na dnie kopalni, czy na roli,
czy w fabryce - wszędzie pracuje człowiek! Dziecko Boże, odkupione Krwią Chrystusa! Należy mu
się szacunek, gdziekolwiek i cokolwiek by czynił.
I można by dzisiaj powiedzieć: niechby "Solidarność" zaczęła tworzyć "nowych ludzi plemię",
właśnie takich, którzy będą się rządzili duchem chrześcijańskim, duchem miłości Bożej, w
poczuciu i zrozumieniu wysokiej godności każdego człowieka. Wtedy Ojczyzna nasza przybierze
inny wyraz. I wtedy też zrozumiecie może te trudne słowa z nauki Chrystusa: "Jeśli cię ktoś uderzył
w policzek..."
Pewnie, można oddać i można rozkwasić i policzek napastnika i policzek obrońcy. Ale pytanie: "A
co dalej? A co dalej?". Święty Paweł mówi, też w sposób bardzo taki trudny do przyjęcia, o tym
nieprzyjacielu: "Czyń mu dobrze, bo tak czyniąc, węgli żarzących nasypiesz na głowę jego". On
sam poczuje, że źle zrobił. Oczywiście trzeba do tego warunków, odpowiedniej kultury.
Ale płacić dobrem za złe doznane niekiedy jest rzeczą nieuniknioną zwłaszcza w wymiarze
społecznym, gdy wchodzą w grę olbrzymie rzesze ludu, gdzie walka nie może się rozpalać w
nieskończoność, bo może się skończyć katastrofą dla własnej Ojczyzny, dla jej niezależności,
suwerenności, jak o tym ostrzegaliśmy już 26 sierpnia ubiegłego roku w kazaniu na Jasnej Górze,
kiedy mówiliśmy:
"Pierwsza rzecz - przyznać wolność Bogu i jego Kościołowi, który nas uczy miłości.
- Stanąć w obronie prymatu rodziny, w rodzinie - życia i dla rodziny - ekonomii narodowej.
- Przyznać prawo zrzeszania się ludzi, i
- Stanąć w obronie suwerenności Narodu."
Wydało mi się, że są to te cztery kamienie węgielne, w granicach których odbywa się nasza walka o
wolność społeczną, o sprawiedliwość społeczną i o pokój społeczny w naszej Ojczyźnie.
I te szlachetne zamierzenia i te szlachetne ambicje podjęła i "Solidarność" stoczniowska i
"Solidarność" górników i "Solidarność" rolników.

3
I o to idzie właśnie w Ojczyźnie naszej, aby nareszcie Polska wyzwolona z wszelkiej przemocy i
gwałtu była krainą, w której ludzie czują się bezpiecznie, są miłowani, mogą służyć jedni drugim w
pokoju, czerpiąc te moce z ducha Ewangelii Chrystusowej, którą wyście tak postawili, najmilsi, i w
Gdańsku i w Gdyni i gdziekolwiek podejmowane były prace wolnościowe, postawiliście na czoło
waszych poczynań.
Gdy czytałem przedmiot umowy podpisywanej w Rzeszowie i w Ustrzykach, zastanowiło mnie, że
ci rolnicy, którzy tam mają moc własnych kłopotów, że się tak troszczyli o ten prymat Ducha
Bożego, Ewangelii, Krzyża Chrystusowego, w nadziei, że stamtąd przyjdzie dla nas pomoc i
zbawienie.
Tych kilka myśli związanych z dzisiejszym tekstem ewangelicznym przyjmijcie, najmilsi, jako
metodę dalszej waszej pracy, waszego trudu.
Macie obowiązek walczyć o sprawiedliwość społeczną - ale wiedzcie, że źródłem tej
sprawiedliwości jest zawsze Bóg.
Macie obowiązek rozszerzać granice pokoju - wiedzcie, że pokój rodzi się w sercu Boga.
Macie obowiązek walczyć o chleb - wiedząc, że nie samym chlebem żyje człowiek.
Macie obowiązek walczyć o wolność społeczną - pamiętając, że ten cenny dar wolności nie może
się zamienić na swawolę.
Macie prawo, najmilsi, do rozszerzania możliwości władzy, sprawowania władzy - ale wiedzcie, że
władzę mogą sprawować tylko ludzie, którzy miłują i mają poczucie odpowiedzialności. To
poczucie odpowiedzialności wspieranej przez chrześcijańską miłość bliźniego chciejcie w służbie
waszej codziennej - braci pracowniczej - w sobie wypracowywać.
O to będziemy się modlili, żeby ten świat, wielki świat codziennej pracy i trudu, żeby Polsce
pokazał nowe oblicze: jak się ludziom służy, jak się dla nich pracuje i się ich miłuje.
W tym duchu sprawujemy tę Najświętszą Ofiarę, w której wspomnimy też w modlitwie za
zmarłych o wszystkich, którzy padli na ulicach Gdyni i Gdańska w krwawych dniach bolesnych
strat, które wtedy się wydawały być niepotrzebne, a dzisiaj owocują, bo krew braci naszych z ziemi
- jak ongiś krew sprawiedliwego Abla - woła do Pana Zastępów.

Vous aimerez peut-être aussi