Vous êtes sur la page 1sur 233

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz

Ilustrację na obwolucie projektował:


Konstanty M. Sopoćko
Redaktor: Zofia Gawryś
Opracowanie kartograficzne: Edward Gatuszewski
Redaktor techniczny: Janusz Festur

© Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa O b r o n i


Narodowej. Warszawa 1986 r.

ISBN 83-11 -07217-5

scan - lesiojot
WSTĘP

Dzieje ponad stuletnich zmagań militarnych francusko-angielskich


u schyłku średniowiecza nazwali historycy nowożytni Wojną
Stuletnią. Zwykle za jej początek przyjmuje się rok 1337, kiedy
król francuski Filip VI skonfiskował księstwo Gujenny, które
było lennem korony francuskiej, a należało do królów angielskich.
Rok 1453 — utrata przez Anglików Bordeaux, ostatniego miejsca
oporu w księstwie Gujenny — uważa się za datę zakończenia
Wojny Stuletniej.
W ciągu tego czasu Anglicy najeżdżali i grabili systematycznie
bogatszą i bardziej ludną Francję. Zdobywali pierwsze doświad-
czenia w podbojach kolonialnych. Jak pisała Desmond Seward,
(1978) kilka pokoleń Anglików, z różnych warstw społecznych,
ruszało na wyprawy wojenne do Francji, by zdobywać majątek,
zrobić karierę w wojsku czy administracji. Ich dalecy potomkowie
w tym samym celu wyprawiali się do Indii lub Afryki.
Dla kilku pokoleń Francuzów był to czas zniszczeń i klęsk
wojennych. Długo Anglicy mieli znaczną przewagę militarną.
Zwycięstwa Anglików zaś nie były wynikiem ich niezwykłej siły,
ale skutkiem zadziwiającej słabości Francji. Dopiero w czasie
trwania Wojny Stuletniej monarchia francuska przeszła okres
przeobrażeń społecznych i przekształceń ustrojowych, które poz-
woliły w końcu Francuzom zwycięsko zakończyć wojny z Angli-
kami i wyprzeć ich ostatecznie z granic Francji. Był to okres na-
rodzin Francji nowożytnej — jak dowiódł tego Michel Mollat
(1970).
Wojna Stuletnia i jej główni bohaterowie zadomowili się
w świadomości zbiorowej Francuzów i Anglików. Tworzą część
mitologii narodowej Francji i Anglii. Anglicy pamiętają i chlubią
się zwycięstwami pod Crćcy, Poitiers. Azincourt; Francuzi prze-
ciwnie — widzą w nich czarne dni klęski narodowej. W legendzie
patriotycznej obu narodów żywe są też postacie głównych prze-
ciwników: króla angielskiego Edwarda III i jego syna — Czarnego
Księcia, króla Henryka V, księcia Bedforda; ze strony francuskiej
zaś króla Jana II Dobrego, królów Karola V i Karola VII, kone-
tabla Bertranda Du Guesclin i Joanny d'Arc. Świadomość nie-
zwykłości przeżywanej epoki mieli już ludzie ówcześni, uczestnicy
i świadkowie wydarzeń Wojny Stuletniej. Oni również rozpoczęli
tworzenie legendy narodowej wokół wydarzeń i bohaterów Wojny
Stuletniej. Skreślona ręką Jana Froissarta kronika pierwszej fazy
wojny powstała — jak pisze sam autor — by wielkie dokonania
wojenne nie zostały zapomniane w następnych pokoleniach, by
sławne czyny rycerskie trwały w pamięci potomnych obu walczą-
cych stron.
Ludzie XIV i XV w. — szczególnie we Francji — pisali dużo
i chętnie na temat współczesnych im wydarzeń i osób. Historyk
ma więc do swej dyspozycji obfity zestaw źródeł. Zachowały się
opowieści w formie kronik, pisano dzienniki i pamiętniki; pisano
biografie sławnych królów i wodzów prozą i wierszem. Obfita jest
również korespondencja prywatna z tego czasu. Dużą grupę źró-
deł tworzą też wszelkiego rodzaju teksty — akta urzędowe, jak
traktaty i umowy międzynarodowe, rozporządzenia królewskie
i uchwały parlamentarne, rachunki, akta sądowe. Pojawiają się
wówczas także teksty o charakterze polemicznym — uczone
wywody prawno-historyczne, pamflety i inne utwory propagandy
politycznej. Wszystkie te źródła dają barwny obraz epoki —
wydarzeń i ludzi, ich motywów, emocji, sympatii i nienawiści,
poglądów na otaczającą rzeczywistość, na toczące się wydarzenia;
dają także obraz ówczesnych warunków życia.
Historyka cieszy taka obfitość źródeł do dziejów Wojny Stulet-
niej, jej kampanii i poszczególnych bitew. Jednocześnie źródła te
sprawiają mu pewien kłopot. Większość bowiem prezentuje ujęcia
subiektywne, przedstawiające wydarzenia z określonego punktu
widzenia. Autorzy tych tekstów — świadomie lub nieświadomie
— stawali po jednej z walczących stron lub byli zwolennikami
określonego stronnictwa. Wyrażali więc w nich swoje sympatie
i antypatie, przemilczali fakty niewygodne, dawali ich inną inter-
pretację, wyolbrzymiali sukcesy swoich bohaterów. Piśmiennictwo
ówczesne — nie wyłączając historiografii — stawało się elemen-
tem propagandy politycznej, instrumentem polemiki, w którym
informacja splatała się z legendą, pamfletem, mitem. Trzeba
więc sporego wysiłku badawczego, by krytycznie ocenić i zwe-
ryfikować informacje ówczesnych źródeł.
Problematyka Wojny Stuletniej budziła od dawna zaintereso-
wanie badaczy francuskich i angielskich oraz historyków innych
krajów. Piśmiennictwo historyczne na ten temat jest naprawdę
imponujące. Do klasycznych już należą analizy bitew Wojny Stu-
letniej w pracach C. W. C. Omana (1885) i H. Delbriicka (1907).
Nowe, krytyczne w stosunku do starszej literatury, ustalenia doty-
czące historii samej Wojny Stuletniej i jej bitew dali: F. Lot
(1946) i A. H. Burne (1955, 1956). Ponadto wiele problemów
dotyczących organizacji wojska, powinności wojennych społeczeń-
stwa, praw wojennych i relacji państwo-wojna-społeczeństwo
w późnym średniowieczu i w czasie Wojny Stuletniej poruszyli
w swvch pracach: J. Barnie (1974), Ph. Contamine (1972), H. J.
Hewitt (1966), M. H. Keen (1965), M. R. Powiekę (1962),
M. Prestwich (1980). Syntetyczne spojrzenie na te problemy
z obfitym zestawem literatury dał w swym dziele o wojnie
w średniowieczu Ph. Contamine (1980).
Wiele prac poświęcono również przedstawieniu całościowemu
Wojny Stuletniej, a więc nie tylko jej aspektom militarnym, ale
także problemom politycznym, dyplomatycznym, społecznym,
gospodarczym, finansowym, kulturalnym. Takie całościowe ujęcie
problemów Wojny Stuletniej przedstawili m. in. Ph. Contamine
(1972), J. Favier (1980), K. Fowler (1968), F. Perroy (1945),
D. Seward (1978) i autorzy dwóch tomów prac wydanych pod
redakcją K. Fowlera (1971) i P. S. Lewisa (1971). Uzupełniają te
prace dzieła syntetyczne, oparte na dokładnej analizie źródeł i kry-
tycznej ocenie literatury historycznej, dzieła bogate w szczegóły,
a poświęcone dziejom Francji (J. Calmette, E. Deprez, 1937;
A. Coville, 1911 i 1941; Ch. Petit-Dutaillis, 1911; P. S. Lewis,
1977; M. Mollat, 1970), dziejom Anglii (E. F. Jacob, 1961;
M. McKisak, 1959; J. R. Lander, 1969) i dziejom innych krajów
związanych z wydarzeniami Wojny Stuletniej (O. Cartellieri,
1910; A. Kalckhóff, 1983; G. A. Knowlson, 1964; H. Laurent,
F. Quicke, 1939; H. Lucas, 1929; R. A. Newhall, 1924; M.
Nordberg, 1964; P. E. Russell, 1955; M. R. Thielemans, 1966;
M. G. A. Vale, 1970; R. Vaughan, 1962, 1966, 1970). Osobną
grupę tworzą prace poświęcone wielkim postaciom Wojny Stulet-
niej, wśród nich zaś niewątpliwie przedmiotem najczęstszych
i najbardziej intensywnych badań była postać Joanny d'Arc.
Wśród tej olbrzymiej liczby opracowań syntetycznych, mono-
grafii, rozpraw analitycznych i artykułów, prac naukowych i po-
pularnonaukowych brak jest prac na temat Wojny Stuletniej
w języku polskim, poza rozdziałami poświęconymi jej omówieniu
w podręcznikowych zarysach dziejów średniowiecznej Europy
(np. T. Manteuffla, 1974), dziejów Francji (E. Perroya —
R. Douceta — A. Latreille, 1969; J. Baszkiewicza, 1974; M. Mol-
lata, 1982) czy historii Anglii (J. Z. Kędzierskiego, 1966).
Wojny rozgrywają dowódcy, ale biorą w nich udział żołnierze,
a jej skutki odczuwają wszyscy- mieszkańcy kraju. A więc historia
wojen to nie tylko analiza operacji militarnych i bitew, to nie
tylko problemy taktyki i techniki walki, problemy sprawnego
i skutecznego dowodzenia armią czy koncepcji strategicznych. To
także przyczyny i następstwa wydarzeń wojennych, to cały splot
zjawisk społeczno-gospodarczych, politycznych, zjawisk również
"z dziedziny mentalności zbiorowej — świata wyobrażeń, przeko-
nań, pragnień i lęków. Wszystkie te zjawiska towarzyszyły wyda-
rzeniom wojennym, pogłębiały lub łagodziły kryzys, jakim jest
wojna. Pisząc historię wojen nie można pominąć tych zagadnień.
Dlatego karty tej książki przedstawiają Czytelnikowi nie tylko
same wydarzenia militarne konfliktu francusko-angielskiego
u schyłku średniowiecza. Ukazują nadto złożone przyczyny tego
konfliktu i jego charakter; nakreślają ramy polityczne i społeczne,
w jakich toczyła się wojna. Długotrwały konflikt dwóch monarchii
chrześcijańskiej Europy znalazł też swoje odbicie w polityce euro-
pejskiej późnego średniowiecza — interesował Kościół, absorbo-
wał inne monarchie, nie wyłączając Polski. I te problemy zostały
w książce naszkicowane.
Książka nie kreśli całej historii Francji i Anglii w XIV i XV w.
Nie jest panoramą dziejów tych dwóch monarchii w ich przeło-
mowym okresie — u schyłku średniowiecza. Jest to historia
Wojny Stuletniej i jej najsłynniejszych bitew. Jednakże ukazuje
również zjawiska dziejowe związane z Wojną Stuletnią, zjawiska,
które były przyczyną lub następstwem wydarzeń wojennych, które
towarzyszyły wojnie i splatały się z nią nierozerwalnie.
I. POCZĄTKI WOJNY STULETNIEJ;
WALEZJUSZE CZY PLANTAGENECI

1 lutego 1328 r. zmarł — w wieku 34 lat — król francuski


Karol IV, trzeci i ostatni syn króla Filipa IV Pięknego.
Żona zmarłego króla, Joanna d' Evreux, była w ciąży. Dwa
miesiące później — 1 kwietnia — urodziła córkę. W ciągu
kilkunastu zaledwie lat zeszli ze świata w sile wieku, bez
męskiego potomstwa, trzej synowie Filipa Pięknego.
Współcześni widzieli w tym działanie przekleństwa, jakie
rzucić miał na dynastię wielki mistrz zakonu templariuszy,
Jakub de Molay, spalony na stosie w 1314 r. z rozkazu
króla Filipa.
Na następcę zmarłego króla Karola IV — z braku
męskiego dziedzica — baronowie Francji wybrali jego brata
stryjecznego Filipa Valois (Walezjusza). 29 maja, w pier-
wszą niedzielę po Zielonych Świątkach, został on korono-
wany w Reims — tradycyjnym miejscu koronacyjnym kró-
lów francuskich — i rozpoczął 22-letnie panowanie jako
Filip VI.
Kilkanaście miesięcy wcześniej (1327) po drugiej stronie
kanału La Manche król angielski Edward II zdetronizo-
wany został przez zbuntowanych baronów. Nowym królem
obrano jego małoletniego syna Edwarda III, za którego
rządy sprawowała rada regencyjna. Przewodziła jej królowa
matka, Izabela francuska — córka króla Filipa IV Pię-
knego i siostra trzech ostatnich Kapetyngów, „królów
przeklętych" — przede wszystkim zaś jej kochanek,
wszechwładny Roger Mortimer, hrabia Marche. Dopiero
w końcu 1330 r. rozpoczął 18-letni Edward III samo-
dzielne rządy, odsuwając od polityki swą matkę i uwalnia-
jąc się od Rogera Mortimera za pomocą topora katowskiego.
Panowanie tych dwóch władców — króla Francji Filipa
VI (1328—1350) i króla Anglii Edwarda III (1327-*-
1377) — otwiera nową fazę w dziejach monarchii francu-
skiej i angielskiej: okres Wojny Stuletniej — ponad wiek
trwających zmagań militarnych obu krajów, okres polity-
cznych walk wewnętrznych, konfliktów i zaburzeń społe-
cznych, ale również okres głębokich przeobrażeń polity-
cznych i społecznych, zmian w dziedzinie kultury, ludz-
kich wyobrażeń, zbiorowego myślenia i odczuwania.

Problem dynastyczny

Historycy długo sądzili, iż przyczyną Wojny Stuletniej


był kryzys dynastyczny, wywołany sprawą sukcesji po
zmarłym królu Karolu IV. Wprawdzie dokładniejsze
badania wskazały na inne przyczyny konfliktu francusko-
-angielskiego 1 — przedstawimy je poniżej — to jednak
roszczenia króla angielskiego do tronu Francji były
ważnym atutem politycznym, argumentem taktycznym w
tym konflikcie.
Przez trzy stulecia — od końca X do początków XIV
wieku — w dynastii Kapetyngów nie brak było męskich
potomków królewskich i praktycznie korona francuska
przechodziła z ojca na najstarszego syna. Dopiero w 1316 r.
po raz pierwszy wyłonił się problem sukcesji, kiedy po
dwóch latach panowania zmarł król Ludwik X, nie zosta-
wiając męskiego potomka. Korona powinna była przejść na
jego kilkuletnią córkę, Joannę. Lecz energiczny brat zmar-
łego króla, Filip hrabia Poitiers, objął najpierw regencję,
a w kilka miesięcy później — mimo sprzeciwów zwolenni-
ków księżniczki Joanny — przyjął koronę królewską w ka-

1
G. P. Cuttino, Historical Revision: The Causses oj the Hundred Years
War, „Speculum" 31 (1956), s. 463—477; M. M o 11 a t, Genese medie-
vale de la France modernę (XIV—Xi" stecles), Paris 1970.
tedrze w Reims i rozpoczął panowanie jako Filip V.
Mistrzowie uniwersytetu paryskiego w uczonym wywodzie
potwierdzili jego prawo do korony francuskiej, przytaczając
osobliwą argumentację: Filip jest bliższym potomkiem
króla Ludwika Świętego (był jego wnukiem) aniżeli księ-
żniczka Joanna, prawnuczka św. Ludwika. 2 Argument
zaczerpnięty z wczesnośredniowiecznego prawa salickiego,
wykluczający kobiety od dziedziczenia ziemi, pojawił się
dopiero później w polemikach francusko-angielskich.
Po pięciu latach panowania umiera również król Filip V,
pozostawiając tylko córki. Wówczas ostatni z braci — tym
razem już bez oporu baronów królestwa — przyjmuje
koronę francuską jako Karol IV. I on umiera kilka lat
później — 1 lutego 1328 r. — nie pozostawiając męskiego
potomka. Monarchia francuska znalazła się w kryzysie
dynastycznym. Zmarł ostatni z synów Filipa IV Pięknego
i na nim przerwana została bezpośrednia linia królów fran-
cuskich z dynastii Kapetyngów. Pozostały tylko odsunięte
od korony córki ostatnich władców.
Było trzech kandydatów do objęcia regencji po śmierci
króla Karola IV — a kiedy królowa wdowa urodziła kilka
tygodni później córkę — i do korony francuskiej. Pier-
wszym był Filip hrabia Evreux, blisko spokrewniony z ro-
dziną królewską: był wnukiem króla Filipa III Śmiałego,
stryjecznym bratem trzech ostatnich królów, a w dodatku
mężem Joanny, odsuniętej od korony francuskiej w 1316 r.,
córki króla Ludwika X. Zabrakło mu jednak popularności
wród francuskiej elity władzy, zabrakło ambicji i siły prze-
bicia. Drugim kandydatem był młody Edward III, od kilku
miesięcy król Anglii, przez swą matkę Izabelę wnuk króla
Filipa IV Pięknego i siostrzeniec trzech ostatnich Kapetyn-
gów. Z racji posiadania księstwa Gujenny był nadto
Edward III francuskim możnowładcą i należał do grupy 12
parów Francji, tj. wielkich wasalów korony. Jego kandyda-
tura jednak również nie została przyjęta przez parów i ba-
ronów królestwa. Był on jeszcze człowiekiem bardzo mło-
dym, uzależnionym od matki i jej kochanka Mortimera. Był

2
Zob. tablicę genealogiczną.
ponadto królem obcego państwa. I choć trudno mówić
wówczas o różnicach narodowych 3, to jednak panowie
francuscy — kierując się mglistym „instynktem narodo-
wym" — nie chcieli mieć u siebie obcego króla. Na uczone
wywody doktorów praw, przytaczających argumenty na
korzyść Edwarda III, baronowie oświadczyli," że „ani
kobieta, ani w konsekwencji jej syn, nie mogą na mocy
zwyczaju dziedziczyć korony we Francji." 4
Trzecim kandydatem był Filip Valois (Walezjusz), posia-
dacz kilku hrabstw we Francji, wnuk króla Filipa III Śmia-
łego, również brat stryjeczny trzech ostatnich królów. Jego
ojciec Karol Valois — ukochany brat króla Filipa Pięknego
— odgrywał dużą rolę w polityce francuskiej. Ożeniony
z wnuczką ostatniego cesarza łacińskiego Konstantynopola,
Katarzyną de Courtenay, nie ustawał w zabiegach o zdoby-
cie korony Cesarstwa Wschodniego. Sam Filip Valois cie-
szył się zaufaniem i przyjaźnią trzech ostatnich królów,
swoich braci stryjecznych. Uczestniczył w posiedzeniach
Rady Królewskiej, kiedy zapadały w niej najważniejsze
decyzje, chociaż nie ma śladów jego aktywności politycznej.
Jedyną jego akcją osobistą o charakterze politycznym była
— podjęta na wezwanie papieża Jana XXII — wyprawa do
Włoch w 1317 r. przciw Viscontim z Mediolanu. Wyprawa
ta nie odniosła zresztą zamierzonego skutku ani nie przy-
niosła Filipowi Valois żadnych widocznych korzyści.
Wybór baronów i prałatów królestwa Francji padł właś-
nie na Filipa Valois. Zgromadzeni po śmierci króla Karo-
la IV panowie francuscy wybrali go na regenta. A kiedy
okazało się, że królowa-wdowa urodziła po kilku tygodniach
córkę, regent został przez baronów i parów uznany królem
— „dali oni zgodnie królestwo Filipowi Valois" — jak
napisał Froissart. 29 maja 1328 r. przyjął koronę francuską
w katedrze w Reims i rozpoczął panowanie jako Filip VI.
3
Angielska warstwa rządząca aż do końca XIV w. mówiła i pisała po
francusku; był to również język „ojczysty" Edwarda III i jego synów.
4
A. C o v i 11 e, w: E. L a v i s s e, Histoire de France, IV/1, Paris
1911, s. 3.
Nikt zapewne wówczas nie zdawał sobie sprawy z tego, jak
trudne i nieszczęśliwe dla Francji będą jego rządy i rządy
pierwszych jego potomków, z nowej linii królewskiej —
Walezjuszy. . .
Nowy król Francji, Filip VI, miał 37 lat. Był wysoki,
dobrze zbudowany, rozmiłowany w grach i turniejach
rycerskich. Był człowiekiem pobożnym; chętnie odbywał
pielgrzymki do miejsc świętych; nieprzejednany wobec blu-
źnierców — jak pokazuje jego ordonans z 12 marca 1329 r.
Petrarka, który w ogóle z niechęcią pisał o Francuzach,
uważał króla Filipa VI za nieuka. Przeczą temu fakty,"
świadczące o pewnych zainteresowaniach intelektualnych
króla, dziedzicznych zresztą u Walezjuszy. Wiadomo
zatem, że kupował książki i gromadził je; a nie były to
tylko modlitewniki i książki pobożne, ale również teksty
autorów antycznych. Na własny użytek polecił jednemu
z mnichów Saint-Denis napisać podręcznik historii pow-
szechnej. Kronikarze przypisują mu — w dalszych latach
panowania — słabość charakteru. Historycy uważają, że był
człowiekiem mało zdecydowanym, podatnym na wpływy
otoczenia. Trzeba jednak pamiętać, że Filip VI otrzymał
koronę z rąk baronów i prałatów; zmuszało go to nie tylko
do sojuszu i ścisłej współpracy z wielmożami francuskimi,
ale również do pewnej uległości wobec nich.
Pierwsze lata rządów Filipa VI układały się pomyślnie.
By uspokoić Joannę — córkę króla Ludwika X — i jej zwo-
lenników, przyznał jej królestwo Nawarry, które od czasów
Filipa IV Pięknego znajdowało się w rękach królów francu-
skich. Pokonał pod Cassel (23 VIII 1328) zbuntowanych
przeciwko swemu hrabiemu Flamandów, zyskując tym
sławę wodza, znaczne korzyści materialne oraz wierne
przywiązanie hrabiego Flandrii, Ludwika de Nevers (zginął
w bitwie pod Crecy, walcząc w szeregach francuskich).
Skłonił także króla angielskiego Edwarda III do złożenia
mu hołdu lennego z Gujenny (1329).
Prowadził Filip VI rozległą i aktywną politykę międzyna-
rodową, która odpowiadała randze i znaczeniu królestwa
Francji w chrześcijańskiej Europie. Hrabia Sabaudii i ksią-
żę Lotaryngii walczyli razem z nim przeciw Flamandom
pod Cassel. Miał wielu sojuszników wśród książąt świec-
kich i duchownych Cesarstwa. Szczególnie bliskie kontakty
łączyły go z Luksemburgami, którzy w osobie Henryka VII
osiągnęli królewską koronę Niemiec (1308—1313), koronę
cesarską (1312) i dalej o godności cesarskiej marzyli. Jan
Luksemburski, król Czech, przebywał często na dworze
Filipa VI. Był świadkiem wszystkich wielkich wydarzeń
panowania pierwszego Walezjusza — od jego koronacji
w 1328 r., aż do bitwy pod Crecy, w której zginął.
Filip VI powrócił do wielkiej roli, jaką w średniowiecznej
Europie odgrywali wybitni królowie francuscy. Wybierano
go na arbitra wielu lokalnych sporów, takich jak między
Genueńczykami a królami Aragonu, Majorki i Sycylii,
między arcybiskupem Trewiru a arcybiskupem Moguncji
— książętami Rzeszy, między księciem Brabantu a hrabią
Flandrii.
Utrzymywał też Filip VI ścisłe kontakty z energicznym
i władczym papieżem Janem XXII (1316—1334). Ten syn
szewca z Cahors (południowa Francja), dzięki inteligencji
i energii, doszedł do wysokich stanowisk kościelnych
biskupa Awinionu i kardynała, papieżem zaś został dzięki
poparciu francuskiej rodziny królewskiej. Filip VI i Jan
XXII byli bliskimi sąsiadami. Dzielił ich tylko Rodan,
bowiem Jan XXII postanowił ostatecznie z kurią papieską
osiąść w Awinionie, zamieniając to miasto w nowy Rzym.
W stosunku do króla francuskiego był papież zawsze
życzliwy i przyjazny. Zezwalał Filipowi VI nakładać
podatki na duchowieństwo, wyznaczać biskupów i opatów,
dysponować beneficjami kościelnymi. To profrancuskie
nastawienie Jana XXII — jak zresztą również innych
papieży awiniońskich — zapewniło Francji uprzywilejo-
wane miejsce w chrześcijaństwie. Ale było też jedną z przy-
czyn gwałtownych wystąpień antypapieskich w Anglii
XIV w.
Te szczęśliwe początki panowania Filipa VI miała uko-
ronować wielka wyprawa: krucjata przeciw Turkom, któ-
rzy zagrażali chrześcijańskim społecznościom na Bliskim
Wschodzie, zwłaszcza królestwom Armenii i Cypru.
Filip VI poczuł się prawdziwym następcą króla Ludwika
Świętego, również krzyżowca i wodza krucjaty. Przygoto-
wania do wyprawy rozpoczął w 1331 r.; rok później „przy-
jął krzyż" — to znaczy złożył uroczyste przyrzeczenie, że
wyruszy na krucjatę. Przygotowania szły pełną parą; został
ustalony nawet termin wyrtiszenia pochodu krzyżowego
rycerstwa chrześcijańskiej Europy na Wschód (marzec 1334,
przesunięty później na sierpień 1336). Gorliwy propagator
idei krucjatowej, Włoch Marino Sanudo, zadedykował
królowi Filipowi VI łaciński traktat Secreta fidelium crucis
(Tajemnice krzyżowców), dowodzący konieczności krucjaty
i przedstawiający sposoby jej skutecznego przeprowadzenia.
W rezultacie jednak ten projekt wyprawy krzyżowej nie
został zrealizowany. Następca Jana XXII, papież Benedykt
XII — realistycznie oceniając sytuację polityczną Europy
— zwolnił króla Filipa VI z przysięgi (13 III 1336).
W pierwszych latach panowania zaprzątały uwagę Filipa
VI różne sprawy wewnętrzne.
W samych początkach panowania rozkazał wytoczyć
proces skarbnikowi królestwa Piotrowi Remy, który w
czasach Karola IV — z wyraźną szkodą dla króla — doro-
bił się ogromnego majątku. Remy został skazany na śmierć
i powieszony 25 kwietnia 1328 r. W grudniu tego samego
roku w Paryżu i pobliskim zamku Vincennes (dziś dziel-
nica paryska) — ulubionej siedzibie Filipa VI, położonej
wśród rozległych lasów, gdzie chętnie polował — zebrał
prałatów i baronów królestwa, by omówić sprawy związane
z sądownictwem królewskim i kościelnym, które wywoły-
wały wówczas dużo sporów i konfliktów.
Nie wahał się nawet Filip VI wkraczać w spory teologi-
czne, mianowicie w kontrowersje na temat „wizji błogo-
sławionej" — subtelnej opinii teologicznej, która wywoły-
wała wówczas namiętne spory i ostre dyskusje. Niektórzy
historycy przytaczają ten fakt jako dowód jego wyrafinowa-
nych zainteresowań intelektualnych. Zapewne jednak cho-
dziło królowi o uspokojenie umysłów w królestwie, o
pan z Albret i inni. Urzędnicy króla francuskiego mnożyli
interwencje w stosunku do wasalów księcia Gujenny,
wykonywali władzę sądowniczą w miastach, intrygowali
i prowokowali do coraz częstszych apelacji do sądu króla
francuskiego, tj. Parlamentu w Paryżu. 7 Dwukrotnie też
królowie francuscy Filip IV Piękny i jego syn Karol IV
ogłaszali konfiskatę lenna Gujenny — po czym następowały
nowe porozumienia między królami obu uionarchii, nie
dotrzymywane i nietrwałe jak poprzednie.
Kiedy we Francji nastąpiła zmiana dynastii i tron objął
w roku 1328 Filip VI Valois, udało mu się — nie bez
trudności — nakłonić króla Edwarda III do złożenia hołdu
lennego z Gujenny. Pod groźbą nowej konfiskaty i zajęcia
księstwa przez wojska francuskie Edward III złożył
w czerwcu 1329 r. uroczysty hołd lenny w Amiens królowi
Francji. Wywołał jednakże ten hołd ciągnące się długo
spory interpretacyjne: czy był to tylko hołd „wyrażony
ustami", czy też pociągał za sobą zwyczajowe zobowiązania
wasala — w tym wypadku króla Edwarda III — wobec
seniora, króla Francji Filipa VI.
Edward III nie chciał i nie mógł pogodzić się z trady-
cyjną zależnością lennika wobec seniora, która krępowała
jego suwerenność monarszą. W dodatku król francuski nie
zwrócił Edwardowi zajętych wcześniej dwóch prowincji
księstwa Gujenny. W rezultacie Gujenna obejmowała tylko
pas ziemi wzdłuż Atlantyku, a w jej skład wchodziły pro-
wincje Saintonge i Bordeaux oraz diecezje Dax i Bayonne.
Mimo takiego ograniczenia terytorialnego Gujenna angiel-
ska była obszarem ludnym (co najmniej 400 tys. mieszkań-
ców) i bogatym. Z Anglią powiązana była ściśle interesami
gospodarczymi — głównie handlem winem: dziewięć dzie-
siątych wina, wypijanego przez Anglików, przywożono
z Bordeaux.
Sprawa Gujenny była początkowo sporem feudalnym.
Była przykładem oporu feudała — którym był książę

Było to zresztą zgodne z ówczesnym prawem: od wyroków sądów


Gujenny mogli jej mieszkańcy odwoływać się do trybunałów seniora księ-
cia Gujenny, a więc króla francuskiego.
Gujenny — przeciw praktycznemu rozszerzaniu władzy
seniora-króla, której w teorii nie mógł kwestionować. Ale
szybko przekształcił się ten spór w konflikt natury polity-
cznej i ekonomicznej. Tendencje centralistyczne w monar-
chii francuskiej sprawiły, że król dążył do całkowitego pod-
porządkowania wasali koronie. Natomiast król Anglii chciał
zachować niezależność, którą praktycznie osiągnąć można
było przez uznanie Filipa VI Walezjusza za uzurpatora.
Decydujący krok podjął Filip VI w 1337 r.: 24 maja uznał
Edwarda III za zbuntowanego wasala i ogłosił — trzecią
już z kolei — konfiskatę lenna Gujenny. Edward III
odpowiedział na to publicznym odwołaniem hołdu z Gu-
jenny i ogłoszeniem rewindykacji królestwa Francji. W ak-
tach wydawanych przez jego kancelarię Edward nazywał
swego dotychczasowego seniora „Filipem, który nazywa
siebie królem Francji".

Konkurencja ekonomiczna — Flandria

Przy wyjaśnianiu przyczyn Wojny Stuletniej historycy


często zwracają uwagę również'na motywy ekonomiczne
konfliktu francusko-angielskiego, wskazują na interesy gos-
podarcze, wiążące Anglię z różnymi częściami królestwa
Francji i ziem od niego zależnych. Istotnie tak było. Ścisłe
kontakty handlowe wiązały Anglię z Gujemną, skąd — jak
już pisaliśmy wyżej — importowano na wyspy prawie całe
wypijane tu wino. Nie bez znaczenia dla Anglii były także
powiązania z Bretanią. Dostarczano stąd do Anglii sól, ale
przede wszystkim stosunki polityczne z Bretanią zapew-
niały Anglikom wolną drogę morską do Gtujenny. Najwa-
żniejsze jednak znaczenie w początkach konfliktu fran-
cusko-angielskiego miała Flandria.
Wysoko rozwinięte gospodarczo hrabstwo Flandrii, zna-
ne szczególnie z produkcji sukienniczej i eksportu tego
towaru poszukiwanego w całej Europie, ogarnęła w latach
dwudziestych XIV w. fala konfliktów społecznych w mia-
stach — z Brugią na czele — i powstań chłopskich w nad-
morskich częściach kraju. Powstańcy z miast i wsi objęli
władzę, zaś hrabia Flandrii Ludwik de Nevers (1322—
1346) 8 zbiegł na dwór francuski. W sierpniu 1328 r. silna
armia francuska rozbiła powstańcze oddziały flandryjskie
w bitwie pod Cassel. Po tej klęsce powstańców hrabia
Ludwik de Nevers — sprzymierzony ściśle z Francją —
terrorem przywracał swą władzę we Flandrii: zbuntowane
miasta pozbawiono przywilejów, zburzono ich mury,
a władzę w nich objęły grupy profrancuskiego patrycjatu.
W tej sytuacji opozycja we Flandrii wiązała wszystkie
swe nadzieje z Anglią. Tym bardziej że produkcja sukien-
nicza rzemieślników flamandzkich zależna była ściśle od
dostaw wełny angielskiej. Byli więc oni za bliskim związ-
kiem Flandrii z Anglią, a motywy ekonomiczne splatały się
tu ściśle z politycznymi.
W miarę zaostrzania się konfliktu francusko-angielskiego
obie strony próbowały też wykorzystać „atut flandryjski".
W sierpniu 1336 r. Edward III zabronił wywozu wełny ze
swego królestwa. Hrabia Flandrii — zapewne za radą Fili-
pa VI — odpowiedział na to aresztowaniem kupców
angielskich. Wówczas Edward III wzmocnił restrykcje:
polecił również aresztować kupców flandryjskich w Anglii
i skonfiskować ich mienie^ zabronił eksportu wełny angiel-
skiej do Flandrii, zakazał importu i używania w Anglii
obcego sukna, obiecał opiekę osiedlającym się obcym
sukiennikom i przyznał im duże przywileje.
Wszystko to wywołało we Flandrii nowe niepokoje wśród
sukienników i zaburzenia miejskie. W Gandawie doszło do
przewrotu w końcu grudnia 1337 r., przedstawiciele
cechów uzyskali decydujący wpływ na rządy miastem, a ich
przywódca, Jakub van Artevelde nawiązał rokowania
z Edwardem III. Król angielski cofnął restrykcje gospo-
darcze wobec Flandrii. Stopniowo nowa fala powstań miej-
skich — przeciwko hrabiemu i jego profrancuskiej polityce
— ogarnęła cały kraj. Odtąd też zbuntowane miasta fland-
ryjskie stały się najwierniejszym sojusznikiem Edwarda III
w jego walce z królem Francji.
8
Zginął w bitwie pod Crecy jako wierny sojusznik króla Francji
Filipa VI.
Problem Szkocji

Nie bez znaczenia w rysującym się coraz wyraźniej konf-


likcie francusko-angielskim było stanowisko Szkocji.
Szkoci — dumni i dzielni potomkowie celtyckich miesz-
kańców Wysp Brytyjskich — byli wówczas dla Anglii
poważnym problemem i nieustannym zagrożeniem. Jeszcze
w pierwszej połowie XII w. król Dawid I (1124—1153),
korzystając ze słabości monarchii angielskiej, utworzył
w Szkocji państwo wzorowane na anglo-normandzkiej mo-
narchii feudalnej. Wtedy to — jak pisze jeden z historyków
angielskich — „świat celtyckiego życia plemiennego zniknął
z zachodnich nizin" 9, relikty celtyckie zachowały się tylko
na słabo zaludnionych północnych obszarach górzystych
(Northern Highlands), gdzie Szkocja plemienna przeżyła
do roku 1746.
Król Dawid I, reorganizując monarchię szkocką, chętnie
także widział u siebie rycerzy anglo-normandzkich, którym
dawał ziemie na prawie lennym i tworzył dla nich baronie.
Wśród nich byli też Bruce'owie i Balliolowie, późniejsi preten-
denci do korony szkockiej i rywale równocześnie. Próbował
także król Dawid I rozszerzyć granice państwa na drodze
podboju północnych prowincji angielskich, atrakcyjnych dla
Szkotów z powodu ich wyższości cywilizacyjnej. Sytuacja
zmieniła się jednak, kiedy Anglia odzyskała swe siły pod
panowaniem Plantagenetów. Od końca XIII w. królowie
angielscy przystępują do podboju krain celtyckich. Chcieli
także podbić, a przynajmniej uzależnić, królestwo Szkocji.
Jednakże próby te napotkały gwałtowny opór Szkotów: na
pograniczu angielsko-szkockim toczyły się, nieustanne pra-
wie, niszczące kraj i ludzi walki.
Nową dla Szkocji epokę zdawała się otwierać bitwa pod
Bannockburn (24 VI 1314), w której Robert Bruce —
jeden z potomków anglo-normandzkich rycerzy osiedlonych
w Szkocji przez króla Dawida I — rozbił wojska angielskie
króla Edwarda II. Była to jedna z największych klęsk
Anglików w wojnach ze Szkocją. Anglia musiała uznać nie-
9
G. M. T r e v e 1 y a n, Historia Anglii, Warszawa 1963, s.270—271.
podległość Szkocji, potwierdzona w końcu także formalnie
— traktatem w Edynburgu i Northampton (marzec i maj
1328 r.). Lecz w roku następnym (1329) umiera zwycięzca
spod Bannockburn, król Robert Bruce, pozostawiając jako
swego następcę 5-letniego syna Dawida. Dla Szkocji rozpo-
czyna się nowy okres walk — najpierw wewnętrznych,
potem z Anglią.
Pod naciskiem opinii rycerstwa angielskiego — szczegól-
nie silnej grupy „wydziedziczonych" panów angielskich
i szkockich, którzy stracili za Roberta Bruce'a swoje dobra
i urzędy w Szkocji — Edward III wznowił wojnę ze Szko-
cją. Poparł przeciw królowi Dawidowi Bruce'owi preten-
denta, Edwarda Balliola — także potomka anglo-nor-
mandzkiego rodu osiadłego w Szkocji za czasów króla
Dawida I. Wojskom angielskim udało się wprawdzie zwy-
ciężyć w bitwie pod Halidon Hill zwolenników Dawida
Bruce'a — któiy zbiegł do Francji 10 — ale nie doprowa-
dziło to do pacyfikacji Szkocji. Koronowany na jej króla
Edward Balliol musiał drogo zapłacić za pomoc angielską:
ceną był hołd lenny Edwardowi III (1334) i wydanie Ang-
likom części południowej Szkocji z Edynburgiem.
Wszystko to rzecz jasna oburzyło Szkotów, wzmocniło
opór, rozszerzyło niechęć i wrogość do króla, który okazał
się pionkiem w rękach Anglików. Dlatego .też, mimo róż-
nych represji i podejmowanych przy pomocy angielskiej
wypraw przeciwko buntującym się możnym rodom i całym
prowincjom, opór przeciwko królowi Edwardowi Balliol
trwał w Szkocji, podtrzymywany przez pomoc dyplomaty-
czną i militarną Francji.
Konflikt i walki angielsko-szkockie były więc dobrą
okazją dla króla Francji do działań dywersyjnych na tyłach

10
Na wygnaniu we Francji spędził Dawid Bruce kilkanaście Jat.
W 1341 r., wspomagany przez Francuzów, zjawił się w Szkocji. Nie zdo-
łał jednakże odzyskać tronu i wrócił ponownie do Francji. W 1346 r. —
podczas oblężenia Calais przez Anglików — próbował Dawid raz jeszcze
działań wojennych na pograniczu szkocko-angielskim. Pod NewillS Cross
został jednak pokonany przez wojska angielskie i wzięty do niewoli. Przez
11 lat trzymany w lbndyńskiej Tower, został zwolniony przez Edwajda III
po zwycięstwie Anglików pod Poitiers (1356) za ogromny okup, który
spłacał przez resztę życia.
nieprzyjaciela, stwarzały możliwość utworzenia „drugiego
frontu". Ale interwencje króla francuskiego w konflikcie ze
Szkocją miały również wpływ na stanowisko społeczeństwa
angielskiego w sprawie wojny z Francją. Wszak była to
wojna z sojusznikiem Szkotów, uważanych za „odwie-
cznego wroga" Anglii, zagrażającego północnym hrabstwom
angielskim. Groźba współdziałania francusko-szkockiego
była zatem jedną z ważnych przyczyn, które skłaniały Par-
lament angielski do przyznania finansowych środków kró-
lowi dla realizacji długich i kosztownych wypraw wojen-
nych na drugą stronę kanału La Manche.

Przeciwnicy: Francja i Anglia

Czas przyjrzeć się bliżej obu przeciwnikom. Francję i


Anglię łączyło wiele cech wspólnych. Obie monarchie nale-
' żały do państw dobrze rozwiniętych i zaludnionych; osiąg-
nęły podobny stopień rozwoju cywilizacyjnego. Miały
podobne struktury społeczne, podobną organizację admini-
stracji i formy rządzenia. Ale było też wiele różnic ilościo-
wych i jakościowych między obu monarchiami.
Francja należała w końcu średniowiecza do najbogat-
szych i najludniejszych państw europejskich. W porówna-
niu z Anglią Edwarda .III król Filip VI rządził państwem
cztery do pięciu razy rozleglejszym i ludniejszym. W po-
czątkach XIV w. Francja przeżywała okres rozkwitu gos-
podarczego, demograficznego i politycznego. Jej ludftość
liczyła ponad 20 min osób, co dawało 38—40 mieszkańców
na jeden km2. Prawie tyle samo wynosiła liczba mieszkań-
ców Francji w początkach XVIII w. Miasta były liczne
i bogate — stanowiły ważne centra handlowe i produkcji
rzemieślniczej. Cyrkulacja pieniądza była bardziej żywa we
Francji niż w Anglii, wymiana handlowa bardziej, komple-
ksowa i zróżnicowana, a wytwórczość rzemieślnicza bar-
dziej różnorodna.
Paryż liczący około 150 tys. mieszkańców był nie tylko
centrum politycznym monarchii, ale także wielkim ośrod-
kiem rzemieślniczym i handlowym. Sporządzony na pole-
cenie króla Ludwika Świętego w 1268 r. spis rzemiosł wyli-
czał 121 rodzajów specjalności produkcyjnych w Paryżu.
Miasto to było też wielkim centrum intelektualnym śred-
niowiecznej Europy, dzięki istniejącemu tu od początku
X I I I w. uniwersytetowi.
Wśród władców chrześcijańskiej* Europy autorytet króla
Francji był też duży. Słynny kronikarz angielski Mateusz
Paris pisał w X I I I w.: „Król Francji jest królem wszystkich
monarchów ziemskich". Dynastię uświetniła postać króla
Ludwika IX Świętego; monarchom francuskim przypisy-
wano cudowną moc uzdrowicielską. Bliskie związki przyja-
źni i współpracy łączyły również władców Francji z L u -
ksemburgami, w których posiadaniu znajdowało się kró-
lestwo Czech i korona cesarska. Przeniesienie w początkach
X I V w. stolicy papieskiej do Awinionu nad Rodanem
wzmocniło wpływy francuskie na rządy Kościołem za-
chodnim.
Ostatni Kapetyngowie — od Filipa III Ś m i a ł e g o '
(1270—1285) aż do Karola IV (1322—1328) — prowadzili
dalej rozpoczęte już ponad wiek wcześniej dzieło centraliza-
cji monarchii francuskiej i wzmacniania władzy królewskiej.
W chwili objęcia korony francuskiej przez Filipa VI admi-
nistracja królewska kontrolowała około dwóch trzecich
obszaru całej monarchii. Tylko kilka wielkich lenn — jak
hrabstwo Flandrii, księstwo Bretanii, księstwo Burgundii,
hrabstwo Armagnac i księstwo Gujenny — nie podlegały
bezpośredniej administracji królewskiej i zachowały pewną
autonomię.
W rzeczywistości jednak marzenia i plany królów francu-
skich o jedności monarchii i potędze władzy monarszej były
w początkach X I V w. dalekie od pełnej realizacji. Poszcze-
gólne prowincje Francji różniły się wówczas nie tylko
strukturą gospodarczą i społeczną, ale również zwyczajami
prawnymi, sposobem życia, kulturą. Mieszkańcy południa
(Langwedocji) nie rozumieli ani języka, ani kultury Francji
północnej. Władzę monarszą ograniczała Rada Królewska,
składająca się z możnych feudałów i dostojników kościel-
nych. Kanclerz uniwersytetu paryskiego, Jan Gerson, pisał
w początkach XV w.: „Król bez roztropnej rady jest jak
głowa bez oczu, bez uszu, bez nosa" 11. Od Filipa VI aż do
Karola VII ulegali też naciskom stronnictw możnowładców
i intrygom dworskim. Ponadto w szczególnie ważnych
sprawach — przede wszystkim podatkowo-finansowych —
musiał król mieć zgodę Stanów Generalnych, to jest zgro-
madzenia przedstawicieli duchowieństwa, szlachty i mie-
szczan. Choć nie zbierały się one z taką regularnością jak
Parlament angielski i zwykle reprezentowały tylko część
królestwa (Francję północną lub Langwedocję — połud-
niową część kraju), to jednak w opinii prawników i odczu-
ciu społecznym Stany Generalne były stróżem przywilejów,
moralności i zwyczajów królestwa. W roku 1357 Stany
Generalne chciały decydować zarówno o podatkach, jak i o
wojnie, a nawet o wyborze doradców królewskich.
Słabością króla francuskiego był również brak stałych,
pewnych dochodów i dobrej armii.
Wszystkie dochody władcy Francji — płynące z dóbr
królewskich, opłat sądowych i konfiskat mienia, z prawa
bicia monety i różnych monopoli królewskich — były nie-
regularne i ulegały dużym wahaniom. Nawet w okresie
pokoju te wahania były znaczne. Z raportów przedstawio-
nych królowi Filipowi VI wynika na przykład, że w roku
1332 do kasy królewskiej wpłynęło 9736 livrów pary-
skich, a w roku 1335 — 31 088 livrów paryskich 12. Tak
niestały budżet nie pozwalał na prowadzenie regularnej
wojny ani na zorganizowanie obrony kraju. Dlatego też
w przypadku niebezpieczeństwa, „oczywistej i nagłej po-
trzeby" — jak wówczas mówiono — trzeba było nadzwy-
czajnych środków pieniężnych. Zdobywano je w różny spo-
sób: albo przez zajęcie dziesięcin kościelnych za zgodą
papieża, albo przez wymuszanie pożyczek, albo przez nad-
zwyczajne podatki i subsydia, które uchwalały Stany Gene-
ralne czy Prowincjonalne. Wszystko to jednak były
dochody nieregularne i niestałe, uzyskiwane ponadto za
cenę różnych obietnic i koncesji królewskich.

" P. S. L e w i s, La France a la fin du moyen age. La societe politiąue,


Paris 1977, s. 155.
" H. M o r a n v i 11 e, Rapports a Philippe VI sur l'eiat de ses finances.
„Hibliotheąue de 1'Ecole des Chartes" 48 (1887).
W rezultacie system finansowy monarchii francuskiej nie
zapewniał królowi stałych dopływów, wystarczająco wyso-
kich sum pieniężnych, koniecznych do prowadzenia długiej
wojny, i •<' -sl
Sytuacja militarna Francji nie była pomyślna — król
Francji nie dysponował bowiem odpowiednimi siłami do
prowadzenia wojny z Anglią. Armia francuska oparta była
na feudalnej służbie wojskowej lenników króla — rycerzy
i możnych. Służbę tę ograniczały określone warunki doty-
czące czasu i miejsca obowiązkowego udziału w wyprawie
wojennej. Wykluczały one prowadzenie wojny długotrwałej,
przerzucanie sił w różne miejsca itd. Również organizacja
armii i taktyka walki francuskiego rycerstwa nie odpowia-
dały potrzebom wojny z Anglikami. Zaś brak dyscypliny i
kontroli nad oddziałami rycerskimi nie pozwalały królowi
francuskiemu wykorzystać w pełni przewagi liczebnej swej
armii nad wojskami angielskimi.
Do tych słabości monarchii francuskiej, wynikających ze
struktury państwa, systemu finansowego i organizacji armii
dochodziły jeszcze kłopoty natury gospodarczej. Wprawdzie
w XIII i na początku XIV w. Francja przeżywała okres
spokoju i pomyślności, ale już niedługo pojawiły się pier-
wsze oznaki kryzysu. Ziemia nie mogła wyżywić wzrastają-
cej liczby ludności. Wszelkie anomalie atmosferyczne i kli-
matyczne (ulewne deszcze, burze, mrozy lub susza) po-
wodowały nieurodzaje, głód, epidemie. W połowie XIV w.
doszła do tego straszna epidemia czarnej śmierci, która
spowodowała ogromne spustoszenie demograficzne. Nie
trzeba dodawać, że wojna — a zwłaszcza seria klęsk wojen-
nych Francuzów — powiększyła rozmiar i skutki kryzysu.
Anglia — w porównaniu do Francji — była królestwem
małym. Liczba jej mieszkańców ustępowała Francji i wyno-
siła ponad 4 min osób. Kraj był słabo zurbanizowany.
Jedyne miasto o znaczeniu międzynarodowym — Londyn
miał około 40 tys. mieszkańców, około 90 kościołów i 20
klasztorów, bogate mieszczaństwo i sporo cudzoziemskich
kupców i bankierów. Inne miasta — lokalne ośrodki
rzemieślniczo-handlowe oraz administracji państwowej
i kościelnej — liczyły od 1,5 do 6 tys. mieszkańców. Eks-
portowano z Anglii na kontynent przede wszystkim wełnę
(do Flandrii), ale także różne produkty rolne, cynę. W po-
równaniu do Francji była Anglia krajem ubogim. To tłu-
maczy zapał, z jakim Anglicy przez kilka pokoleń wypra-
wiali się na wojnę z Francją. Miała jednakże sprawnie
działającą administrację i rząd, bardzo rozwiniętą jedność
polityczną. Średniowieczna monarchia angielska narodziła
się z podboju Wilhelpia Zdobywcy (1066—1087) i zorgani-
zowana była dla obrony. Od czasów podboju normandz-
kiego istniała w Anglii silna władza królewska. Wprawdzie
za rządów Jana bez Ziemi (1215 — Wielka Karta Swobód)
i Henryka III (1258 i 1264 — współrządy oligarchii
możnych) doszło do ograniczenia władzy królewskiej. Jed-
nakże za panowania Edwarda I (1272—1307) została wła-
dza monarsza poważnie wzmocniona. Król był najwyższym
zwierzchnikiem państwa, stróżem porządku, pokoju wew-
nętrznego i sprawiedliwości. Był też najwyższym dowódcą
wojskowym i wszyscy ludzie wolni — rycerze, podlegali
jego rozkazom. Król stał na czele monarchii, w której obo-
wiązywało jedno prawo (cotnmon law). Podlegała mu też
cała sieć administracji lokalnej. Były to ważne czynniki
sprzyjające utrzymywaniu jedności politycznej państwa.
System finansowy monarchii angielskiej nie był dosko-
nały, ale działał lepiej niż we Francji. Dochody z dóbr
królewskich, a przede wszystkim stałe opłaty z wełny i in-
nych produktów eksportowanych na kontynent, wreszcie
pożyczki zaciągane u cudzoziemskich bankierów w zamian
za przywileje — wszystko to pozwoliło królowi Anglii
utrzymywać w dobrym stanie i stałej gotowości bojowej
swą armię.
Pewnym ograniczeniem władzy królewskie; był Parla-
ment, którego początki sięgają Wielkiej Karty Swobód
z 1215 r. Stopniowo kształtował się skład Parlamentu: do
rady baronów i biskupów dołączyli przedstawiciele rycer-
stwa z hrabstw i delegaci miast. W czasie pierwszych kam-
panii Wojny Stuletniej, za Edwarda III, Parlament podzie-
lił się na dwie Izby: Lordów — złożoną z baronów
i biskupów oraz Gmin — z przedstawicieli rycerstwa
i miast. Na początku XIV w. kompetencje Parlamentu nie
były ściśle określone. Zajmował się zwykle sprawami ogól-
nopaństwowymi, sądowymi i administracyjnymi, skarbo-
wymi — wydatkami państwa. Działalność Parlamentu
mogła być poważnym ograniczeniem władzy królewskiej,
mogła być też dużą pomocą dla monarchy.
Za panowania słabych królów Parlament zdobywał prze-
wagę nad władcą. Na przykład za Edwarda II narzucił kró-
lowi daleko idące ograniczenia (1311), a wreszcie wypowie-
dział królowi posłuszeństwo i złożył go z tronu (1327).
Podobnie było za Ryszarda II. Parlament zagroził królowi,
że może usunąć z tronu władcę, który nie przestrzega praw
(1386). Kilkanaście lat później (1399) Ryszard II został
przez Parlament zdetronizowany. Jednakże równocześnie
król angielski miał możliwości kierowania Parlamentem.
Zbierał się on bowiem na wezwanie króla i bez takiego
wezwania każde jego posiedzenie miało charakter zebrania
prywatnego. Ponadto król mógł przyjąć lub odrzucić uch-
wały Parlamentu. W rezultacie przy umiejętnym postępo-
waniu króla Parlament mógł mu być bardzo użyteczny.
Dzięki swej reprezentacji stanowej Anglicy czuli się zwią-
zani z wielkimi przedsięwzięciami swego monarchy.
Jednakże sprawność systemu rządzenia i administracji
nie tłumaczy jeszcze angielskich sukcesów w Wojnie Stu-
letniej. To nie nadzwyczajna, niezwykła siła monarchii
angielskiej, lecz zadziwiająca słabość Francji pozwalała
długo zwyciężać Anglikom.

Rzeczywiste przyczyny wojny


Naszkicowana tu sytuacja Anglii w późnym średniowie-
czu może także wyjaśnić rzeczywiste przyczyny Wojny Stu-
letniej. Ambicje dynastyczne czy polityczne królów angiel-
skich, które pchały ich do zamorskiej wojny z Francją, nie
mogły zmusić kilku pokoleń Anglików do udziału w tych
zmaganiach wojennych. Ambicje i plany królów musiały
być poparte wolą Parlamentu, musiały być zbieżne z inte-
resami i pragnieniami, dążeniami społeczeństwa
angielskiego.
„Anglicy — pisał Froissart — nigdy nie będą kochali
i poważali swego króla, jeśli nie odnosi zwycięstw i nie
kocha się w broni i wojnie z sąsiadami, a zwłaszcza z tymi,
którzy są od nich więksi i bogatsi. Kiedy prowadzą wojnę,
kraj ich bardziej niż w czasie pokoju napełnia się bogact-
wem i wszelkiego rodzaju dobrem" 1 .
To właśnie nadzieja bogatych łupów wojennych czy chęć
odmiany życia, nadzieja kariery wojskowej czy administra-
cyjnej skłaniała angielskich rycerzy, mieszczan i chłopów do
udziału w zamorskich wyprawach wojennych ich królów.
Niejeden żołnierz angielski wracał z wojny z pieniędzmi
i zdobyczą wojenną różnego rodzaju. Kupował sobie zie-
mię, zakładał warsztat rzemieślniczy lub brał się do handlu.
Miał też zapas opowieści „o przygodzie, bitwie, wolnych
kwaterach i wolnej miłości w najsławniejszych miastach
i najlepszych winnicach Europy" H.
Nastroje Anglików w czasach Wojny Stuletniej —
G. M. Trevelyan nazywał ten okres dziejów „fazą ekspan-
sywnego militaryzmu" — ilustruje najlepiej wypowiedź
księcia Exeter. Przedstawiając Parlamentowi korzyści, jakie
przyniesie Anglii podbój Francji, stwierdził on, że jest to
„kraj urodzajny, wesoły, zasobny w pieniądze, posiadający
bogate i wspaniałe miasta, niezliczone zamki, ponad osiem-
dziesiąt obficie zaludnionych prowincji, ponad tysiąc opły-
wających we wszystko klasztorów i dziewięćdziesiąt tysięcy
parafii" 15.
Ileż pięknych łupów wojennych można było z takiego
kraju przywieźć do domu: złotych i srebrnych naczyń koś-
cielnych, kobierców, bogatych tkanin i szat. Iluż bogatych
rycerzy czy mieszczan można było w takim kraju wziąć do
niewoli i zdobyć za nich ładny okup. Ileż dobrego jadła
i napitku znajdowało się w tak urodzajnym i wesołym
kraju. Wszystko to czekało na tych, którzy ze swym królem
wyprawią się na wojnę z Francją.

13
T r e v e 1 y a n, op. cit., s. 278.
" Tamże, s. 279.
15
M. D e f o u r n e a u x , Życie codzienne w czasach Joanny d'Arc, War-
szawa 1963. s. 20.
II. WOJNA KRÓLÓW.
SUKCESY ANGLIKÓW

Przebieg ponad stuletnich zmagań militarnych francusko-


-angielskich wyznaczały krótkie najczęściej kampanie wojen-
ne. Były to wyprawy dowodzone zwykle przez władców —
wojny królów, na które składały się pochody armii, oblęże-
nia i łupienie miast, zdobywanie zamków, potyczki i nie-
kiedy większe bitwy. Przedzielały zaś te sezonowe kampa-
nie okresy długich rokowań, zabiegów i przetargów
dyplomatycznych. Rozejmy i zawieszenia broni, nawet
ceremonialne traktaty pokojowe, które po nich następowały,
nie trwały zwykle długo. Działania wojenne szybko wzna-
wiano. Jednakże niski poziom techniki, słaby stopień opa-
nowania przyrody, trudności komunikacyjne, a przede
wszystkim słabości i braki średniowiecznego aparatu polity-
cznego, administracyjnego i finansowego nie pozwalały ani
Anglikom, ani Francuzom utrzymywać i wyżywić wielkiej
armii. Uniemożliwiały prowadzenie wojny przez dłuższy
czas i na wielką skalę.
Nie oznacza to jednak, że ów rytm Wojny Stuletniej
(krótkie kampanie wojenne — długie rokowania — krótkie
okresy rozejmów) pozwalał mieszkańcom Francji żyć
w spokoju. Szczególnie w dalszych fazach Wojny Stuletniej
królestwo francuskie znajdowało się prawie ciągle w stanie
wojny. Trwały w różnych częściach Francji walki lokalne,
napady i potyczki; odbywały się przemarsze wojsk włas-
nych r nieprzyjacielskich, różnych oddziałów zaciężnych.
Przemarsze te połączone były zwykle z rabunkiem, gwał-
tami i grabieżą bezbronnej ludności. Oddziały żołnierzy
i bandy rabusiów działały prawie wszędzie, od Lotaryngii
aż do Pirenejów.
W XV w., po zawarciu pokoju w Arras (1435), 01ivier
de la Marche tak opisał sytuację Francji: „Całe królestwo
pełne było warowni i twierdz, których załogi żyły
z rabunku i łupów; wewnątrz królestwa tworzyły się
gromady wszelkiego rodzaju ludzi z kompanii (wojsk
zaciężnych — przyp. E. P.), których zwano łupieżcami. Ci
konno i pieszo wędrowali z kraju do kraju, szukając
żywności i przygód, aby żyć i bogacić się, nie oszczędzając
ziem króla Francji, księcia Burgundii ani innych książąt
królestwa"
Żołnierze często w okresach „zawieszenia wojny", mię-
dzy kampaniami „wojny królów", zamieniali się w pospoli-
tych bandytów. Byli też tacy, którzy grabili i rabowali, bo
nie otrzymywali regularnego żofdu od panów, którym
służyli. Oto jak opisuje taką przemianę dokument króla
Karola VII uniewinniający jednego z takich właśnie
rabusiów łupieżców: „ ...od najmłodszych lat służył nam
w wojnie i należał do wielu wypraw i armii, służył
w różnych miejscach i miejscowościach, wojując z naszymi
starymi wrogami Anglikami i innymi njeprzyjaciółmi. I
przez czas, kiedy bywał na wymienionych wojnach, nie
miał od nas żadnego żołdu, wynagrodzenia ani nagród,
chyba że bardzo niewiele. I z tej przyczyny był jak gdyby
zmuszony walczyć, żyć z naszych nieprzyjaciół i z naszych
poddanych; grabić, rabować, łupić i brać okup na wszelkie
sposoby od ludzi, których mógł znaleźć i spotkać w kraju,
czy byli to duchowni, czy szlachta, mieszczanie, kupcy czy
inni. Chodził także po targach i jarmarkach, aby łupić
i pobierać okup. Zabierał i uprowadzał bydło należące do
ludzi poczciwych, część też zjadał i rozdawał do zjedzenia,
a na pozostałą część nakładał okup, sprzedawał i dzielił jako
łup; i czynił, co mu się podobało. I wiele razy ze zbroj-
nymi napadał warowne kościoły i inne miejsca obronne, zagar-
niał tych, co tam siedzieli. I wielu naszych poddanych brał
' 01ivier de la M a r c h e (Memoires, rozdz. V), cyt. za M.
D e f o u r n e a u x , Życie codzienne w czasach Joanny d'Arc, s.152.
w niewolę, i nakładał na nich okup pieniężny, i brał
daniny, i czynił bardzo złe rzeczy, zbrodnie, przestępstwa,
jak to ludzie zbrojni czynić zwykli, i których nie zdołałoby
się w tym piśmie należycie wypowiedzieć i wyrazić" 2.
Co najmniej cztery pokolenia przeciętnych Francuzów,
którzy nie mieli szczęścia urodzić się w zamku lub warow-
nym mieście, żyło i umierało w stanie ciągłego niemal
zagrożenia — rabunków, gwałtów, grabieży i mordów.

Początek wojny (1337—1340)


— klęska Francuzów pod Sluys (Ecluse)

Na początku października 1337 r. Edward III ogłosił


publicznie w Westminster konieczność „odzyskania" króle-
stwa Francji; unieważnił jednocześnie hołd lenny złożony
wcześniej Filipowi VI z angielskich posiadłości we Francji.
Zręczny dyplomata, jakim był Henry z Burghersh, biskup
Lincolnu, zawiózł to oświadczenie do Paryża i wręczył je
Filipowi VI. Oznaczało to oficjalne wypowiedzenie wojny
królowi francuskiemu, którego już wcześniej dokumenty
kancelarii angielskiej zaczęły określać jako „Filipa, nazywa-
jącego siebie królem Francji".
Jednakże, by rozpocząć wojnę z Francją musiał Edward
III znaleźć sojuszników w samej Francji lub wśród jej
sąsiadów. Potrzebował również bazy operacyjnej na konty-
nencie, leżącej blisko brzegów Anglii, a więc nie tak odleg-
łej od nich jak księstwo Gujenny. Były to sprawy podsta-
wowe dla powodzenia przyszłej wojny z Francją.
Dzięki aktywności i zręczności dyplomatów angielskich
— wyróżniał się tu znany już biskup Lincolnu oraz hra-
biowie Salisbury i Huntingdon — udało się Edwardowi
pozyskać sojuszników wśród panów księstw i hrabstw
niderlandzkich i nadreńskich — takich jak Wilhelm, hrabia
Hainaut, Holandii i Zelandii (teść króla angielskiego) czy
Jan III, książę Brabantu. Nie byli to jednak — jak się

1
A. T u e t e y, Les Ecorcheurs sous Charles VII, Paris 1874, t. I, s.
131—132; przekład polski w: D e f o u r n e a u x, op. cit., s. 152—153.
później okazało — sojusznicy ani zbyt pewni, ani zbyt
wierni. Dużym sukcesem dyplomacji angielskiej było także
zawarcie latem 1337 r. sojuszu z cesarzem Ludwikiem IV
Bawarskim. Za niemałą sumę 300 tys. złotych florenów
cesarz obiecał Edwardowi pomoc militarną (2 tys. zbroj-
nych ludzi) i mianował go swym namiestnikiem — tj.
„wikariuszem" — w zachodniej części Cesarstwa, graniczą-
cej z Flandrią.
Bez większego powodzenia zakończyły się natomiast
próby dyplomacji angielskiej nawiązania sojuszu z Norwe-
gią, Kastylią, Genuą, Sycylią, z hrabiami Genewy i Sabau-
dii. Nie udało się również przeciągnąć na stronę angielską
hrabiego Flandrii, Ludwika de Nevers. Pozostał on wier-
nym lennikiem Filipa VI pamiętając o lekcji z 1328 r.,
kiedy to tylko dzięki pomocy króla francuskiego zdołał
pobić pod Cassel swych buntowniczych poddanych. Lecz
i tutaj, we Flandrii, zręczna agitacja emisariuszy angiel-
skich — poparta naciskiem ekonomicznym 3 — doprowa-
dziła, do wybuchu powstania antyfrancuskiego, wypędzenia
z kraju hrabiego i objęcia władzy przez powstańców miej-
skięh, na czele których stał Jakub van Artevelde.
Po tych przygotowaniach dyplomatyczno-militarnych
wyruszył Edward III na kontynent. Razem z armią, dwo-
rem i rodziną zatrzymał się w księstwie Brabantu. Nie zde-
cydował się jednak w 1338 r. na podjęcie działań wojen-
nych. Dopiero we wrześniu następnego roku wtargnął do
nadgranicznych prowincji francuskich, pustosząc je i gra-
biąc. Jego przeciwnik, król Filip VI, zebrał wprawdzie swą
armię, ale nie uderzył na Anglików. Czekał na wyczerpanie
sił militarnych i środków finansowych Edwarda III.
Taktyka ta — okrutna w stosunku do mieszkańców gra-
bionych bezkarnie prowincji — okazała się skuteczna.
Edward III wycofał się ze swym wojskiem do Anglii. Pier-
wsza kampania Wojny Stuletniej nie przyniosła zatem An-
glikom ani większych sukcesów militarnych, ani zdobyczy
terytorialnych. Przeciwnie, wyczerpała możliwości finan-
sowe Edwarda. Nową wyprawę do Francji mógł on zorga-
3
Por. rozdz. I — Konkurencja ekonomiczna: Flandria.
nizować dopiero po przyznaniu przez Parlament specjal-
nych środków finansowych na ten cel.
Jedynym sukcesem króla angielskiego było zwycięstwo
dyplomatyczne: miasta fladryjskie zobowiązały się trakta-
tem z dnia 3 grudnia 1339 r. wspierać Edwarda militarnie
i — co najważniejsze — uznały go za prawowitego króla
Francji. Miesiąc później — w styczniu 1340 r. — zebrał
Edward III w Gandawie swoich nowych poddanych. Jako
następca króla Ludwika Świętego i króla Filipa Pięknego
odebrał wówczas przysięgę wierności miast i hołd lenny
tych panów flandryjskich, którzy odstąpili od hrabiego.
Przyjął też oficjalnie tytuł króla Francji; królewskie lilie
frahcuskie zostały umieszczone na jego pieczęci majestaty-
cznej i na zbroi królewskiej. W dokumentach królewskich
zaś zaczęto używać nowej formuły datacji: „czternastego
roku naszego panowania w Anglii i pierwszego we Francji".
W wydanym manifeście propagandowym, przeznaczo-
nym dla panów francuskich i ludu, wyłożył Edward III
motywy swego postępowania. Królestwo Francji — pisał —
należy mu się z tytułu oczywistego prawa sukcesji; nie
może lekkomyślnie rezygnować z tego, co otrzymał jako" dar
łaski bożej. Swoim francuskim poddanym przedstawił się
Edward jako obrońca dobrych obyczajów i praw z czasów
króla Ludwika Świętego, „naszego przodka". Obiecywał nie
wprowadzać żadnych zmian monetarnych 4 ani nakładać
nowych podatków. Obiecywał zachować wolności i przywi-
leje każdego ze swych poddanych. Wreszcie zapewniał
Francuzów, że będzie rządził królestwem razem z parami
(tj. najwyższymi panami, bezpośrednimi wasalami króla),
słuchając rad prałatów, możnych i każdego rycerza w króle-
stwie . Wobec pewnej arbitralności rządów ostatnich kró-
lów francuskich oraz ich dążeń centralistycznych chciał
4
Tzw. psucie monety, tj. obniżanie w niej zawartości kruszcu, fcyło
często stosowaną wówczas przez władców praktyką, prowadzącą do szyb-
kiego uzupełnienia skarbu królewskiego, ale też do drożyzny, inflacji, a w
rezultacie pauperyzacji ludności.
5
Ph. C o n t a m i n e, La guerre de cent ans, Paris 1972, s. 23—24;
D. S e w a r d, TheKundred Years War, London 1978, s. 39.
Edward III przedstawić siebie Francuzom jako władcę
niemal „konstytucjąnego" i obrońcę samodzielności pro-
wincji i lenn królestwa.
Wiosną 1340 r. przygotowana została nowa wyprawa
angielska na kontynent. Anglików nęciła bogata i „słodka"
— jak mówiono — Francja. Kłopot polegał na przerzuce-
niu armii angielskiej przez kanał La Manche. Tutaj
bowiem od pewnego czasu działała silna flota Filipa VI, w
skład której wchodziły okręty normandzkie, eskadra kró-
lewska, okręty kastylijskie i genueńskie. W czerwcu 1340 r.
flota francuska — licząca 200 okrętów z około 20 tys.ludzi
na pokładach 6 — krążyła u wybrzeży Flandrii, by przesz-
kodzić lądowaniu armii angielskiej. Edward III zdecydował
się na krok ryzykowny — postanowił zaatakować tę flotę.
24 czerwca doszło w zatoce Sluys (Ecluse) do bitwy
morskiej. Flota francuska dała się zaskoczyć Anglikom, zaś
dwaj admirałowie francuscy bez większego doświadczenia
morskiego — Hue (Hugo) Quieret i Nicolas Behuchet,
„kapitan morza" — nie potrafili zorganizować skutecznej
obrony. Brak było współdziałania między okrętami fran-
cuskimi a kastylijskimi, galery genueńskie zaś wycofały się
z walki już na początku bitwy. Nie było również ze strony
francuskiej wspólnych akcji, każdy statek walczył i bronił
się sam. Wreszcie żołnierzami we flocie Filipa VI byli
przede wszystkim marynarze, bowiem rycerze, z wyjątkiem
100—150 osób, odmówili wejścia na pokład, uważając
walkę pieszą, za niegodną szlachetnie urodzonych. Nato-
miast okręty angielskie były silnie obsadzone rycerzami.
W sytuacji kiedy — jak wówczas — walka morska polegała
na abordażu i bitwie załóg sczepionych z sobą okrętów,
zwyciężał ten, kto miał więcej kompletnie uzbrojonych
ludzi i więcej kuszników lub łuczników.
Rozmieszczeni na okrętach łucznicy angielscy dziesiątko-
wali nieprzyjacielskie załogi i żołnierzy, a dobrze uzbrojo-
6
F. Lot, na podstawie współczesnego bitwie zestawienia zrobionego
przez Franciszka de 1'Ospital, oblicza, że Francuzi mieli 202 okręty
z 19 590 ludźmi załogi, a ponadto 370 kuszników i 100—150 rycerzy. —
F. L o t , fart militaire et les armees au Moyen-Age en Europę et dans le
proche Orient, 1.1, Paris 1946, s. 337—338.
Francja w pierwszej fazie Wojny Stuletniej 1337—1380

nym i przyzwyczajonym do walki pieszej rycerzom z


trudem opierały się załogi statków floty francuskiej.
Edward III walczył wśród innych, jak prosty rycerz. Był
nawet lekko ranny. Długo ważyły się losy tej bitwy
morskiej. Dopiero przybycie pod wieczór posiłków flan-
dryjskich zdecydowało o zwycięstwie Anglików.
Straty Francuzów były ogromne. Król Edward III pisał
kilka dni później w liście do swego syna, że jedynie 5 tys.
Francuzów, spośród 35 tys. walczących, zdołało ujść cało
z bitwy. 7 Liczba walczących była znacznie zawyżona.
Z pewnością jednak kilkanaście tysięcy ludzi zostało
zabitych lub wziętych do niewoli; tylko 20 lub 30 okrętów
zdołało wymknąć się Anglikom, reszta została zniszczona
lub zajęta. Quieret zginął w walce, Behuchet, wzięty do
niewoli, został powieszony na maszcie. Anglicy stracili w
bitwie około 9 tys. ludzi. Rozgromienie floty francuskiej
było dużym sukcesem. Zwycięstwo to zapewniło Anglikom
panowanie na morzu. Ale królestwo Francji pozostało
nietknięte. Należało je dopiero podbić.
Dzięki zwycięstwu pod Sluys armia angielska mogła więc
bez przeszkód wylądować we Flandrii. Jej wypad na-
terytorium francuskie — razem z posiłkowymi oddziałami
llandryjskimi — nie przyniósł i tym razem większych
sukcesów, poza zniszczeniem nieprzyjacielskiego kraju,
rabunkami opactw i kościołów, grabieżą wsi. Zebrana przez
l i lipa VI armia zagrodziła wprawdzie pod Tournai drogę
Anglikom, ale do decydującej bitwy nie doszło. Wreszcie
25 września 1340 r. obaj przeciwnicy — wyczerpani
finansowo — zdecydowali się na zawarcie rozejmu.
Pośredniczyła w tym ksieni klasztoru w Fontenelles,
krewna obu królów i matka hrabiego Hainaut. Rozejm
podpisano w małym kościele wiejskim w Esplechin; miał
trwać dwa lata — aż do 24 czerwca 1342 r.
Pie rwsza faza Wojny Stuletniej nie przyniosła większych
sukcesów Anglikom. Tylko klęska Francuzów w bitwie pod
Sluys i utrata panowania na morzu miała duże znaczenie

' I. i st ten cytuje L o t , op. cit., s. 337.


dla dalszego przebiegu wojny. Sukcesy dyplomatyczne
Edwarda III potrafiła zniweczyć dyplomacja francuska.
Cesarz Ludwik IV Bawarski zerwał sojusz z Anglią (1341);
książę Brabantu i hrabia Hainaut ogłosili swą neutralność.
We Flandrii nastąpił zmierzch polityki proangielskiej, zwła-
szcza kiedy papież Klemens VI ekskomunikował Jakuba
van Artevelde i jego stronników jako buntowników wystę-
pujących przeciw legalnej władzy hrabiego. Sojusznik fran-
cuski, młody król Dawid II Bruce, wrócił do Szkocji (1340)
i rozpoczął walki pograniczne z Anglią. Doszły do tego
trudności finansowe Plantageneta; bankructwo wierzycieli
Edwarda III, który nie mógł spłacić swych długów —
zwłaszcza firmy włoskiej Bardich — doprowadziło do
poważnych perturbacji gospodarczych w Anglii. Ratunkiem
w tej trudnej sytuacji politycznej i gospodarczej mógł być
tylko sukces w nowej kampanii angielskiej przeciw Francji.

Bretania; walka o sukcesję


Działania wojenne zostały wznowione przez Anglików
w 1345 r. Wcześniej jednak walka o sukcesję w Bretanii
dała Edwardowi III okazję do interwencji w sprawy króle-
stwa francuskiego i pozwoliła mu zdobyć nową bazę wypa-
dową na kontynent. ,
Księstwo Bretanii było jednym z wielkich lenn korony
francuskiej, jednakże książę Bretanii tradycyjnie zachowy-
wał sporą niezależność. Więzy feudalne (lenne) łączące go
z królem Francji były bardziej luźne niż innych wielkich
lenników korony. Geograficznie tworzyła Bretania półwy-
sep połączony z Francją dość szerokim przesmykiem. Zie-
mia tu była uboga, ludzie waleczni i pobożni, przywiązani
do swoich świętych lokalnych — często legendarnych — do
swej historii i swoich tradycji. Duża część ludności była
pochodzenia celtyckiego i przybyła z Wysp Brytyjskich
w VI i VII w. Rycerstwo bretońskie było liczne i ubogie.
Współcześni uważali, że wyróżnia ich gwałtowne usposo-
bienie i skłonność do rabunków. Zaledwie kilka znaczniej-
szych rodów bretońskich mogło pochwalić się większymi
posiadłościami. Do tej grupy możnych feudałów breton-
skich należeli również biskupi, bardziej skłonni do współ-
pracy z królem i papieżem niż z księciem. W końcu śred-
niowiecza księstwo Bretanii dzieliło się na dwie części:
zachodnią, zamieszkaną przez ludność mówiącą starym
językiem celtyckim, i wschodnią — francuskojęzyczną.
W kwietniu 1341 r. zmarł książę Jan III, nie pozostawia-
jąc legalnego dziedzica. Prawo do spadku po nim miały
dwie osoby: przyrodni brat zmarłego księcia, Jan hrabia
Montfort, ożeniony z Joanną Flandryjską, oraz bratanica
zmarłego, Joanna z Penthievre, żona Karola z Blois, który
był siostrzeńcem króla francuskiego Filipa VI.
Jan Montfort postanowił rozstrzygnąć sprawę sukcesji na
drodze faktów dokonanych. Zajął więc stolicę księstwa,
miasto Nantes, i kilka innych znaczniejszych ośrodków księ-
stwa razem z częścią skarbu książęcego. O pomoc zwrócił
się do Edwarda III, który obiecał mu poparcie i nadał mu
ponadto hrabstwo Richmond w północnej Anglii. Mając po
swojej stronie króla angielskiego Jan Montfort ogłosił się
księciem Bretanii i uznał Plantageneta za prawowitego króla
Francji. Tymczasem Filip VI, jako suzeren księstwa, prze-
znaczył Bretanię swemu siostrzeńcowi, Karolowi z Blois
(7 IX 1341); ten zaś złożył mu hołd ze swego nowego
lenna.
Było więc dwóch książąt Bretanii i każdy z nich — prócz
protektorów w osobach króla Anglii i króla Francji — miał
swych zwolenników w księstwie. Jana Montfort popierała
większość miast Bretanii i „bretońska" część księstwa. Karol
z Blois znalazł poparcie wśród większości możnych panów
bretońskich, wśród miejscowego kleru i we francuskojęzy-
cznej części księstwa. Obaj przeciwnicy należeli do ludzi
nieprzeciętnych. Jan Montfort był z krwi i kości Bretoń-
czykiem; odważny i waleczny budził u swych zwolenników
uczucia podziwu i wierności. Karol z Blois był również
mężnym rycerzem i ascetą równocześnie. Uważano go za
świętego. Nosił Włosienicę i spał na słomie, do butów wkła-
dał ostre kamyki. W niewoli angielskiej napisał żywot
św. Iwona.
Sytuacja w Bretanii doprowadziła do wybuchu wojny,
która toczyła się na marginesie konfliktu francusko-
-angielskiego ponad 23 lata, aż do zawarcia pokoju w Guć-
rande (10 IV 1365). Wojna ta już w opisach współczesnych
zamieniała się w rycerską epopeję: pełna śmiałych czynów,
ciężkich oblężeń i heroicznych, zuchwałych ucieczek, oso-
bliwych i nagłych odmian losu jej bohaterów.
Początek wojny o Bretanię przyniósł korzyści Anglikom.
W końcu 1341 r. Francuzi wprawdzie zdobyli Nantes
i wzięli do niewoli Jana Montfort. Kiedy jednak wiosną
następnego roku Karol z Blois ruszył do Bretanii, by objąć
w posiadanie księstwo, natrafił tu na silny opór. Zorgani-
zowała go żona Montforta, Joanna Flandryjska, która wed-
ług słów kronikarza „miała naprawdę serce mężczyzny
i lwa". Wspierana przez oddziały angielskie Joanna skute-
cznie przeszkadzała Karolowi z Blois w opanowaniu księ-
stwa. Gdy zaś 24 czerwca 1342 r. wygasł rozejm Anglii
z Francją sam Edward III wylądował w Bretanii i otoczył
wojska Karola. Niefortunnemu księciu Bretanii pospieszył
z pomocą jego protektor, król francuski. Obie armie spot-
kały się w końcu grudnia 1342 r. na północ od Vannes. Do
bitwy jednak nie doszło, ponieważ legaci papiescy zmusili
obu władców do zawarcia nowego rozejmu. Został on pod-
pisany 19 stycznia 1343 r. w Malestroit i miał trwać aż do
dnia Św. Michała (29 IX) 1346 r.
Nie postanowiono nic w sprawie Bretanii, tylko Montfort
odzyskał wolność. Edward III pozostawił jednak w Breta-
nii garnizony angielskie, które zajęły w imieniu Montforta
porty, zamki i inne punkty strategiczne. Garnizony te miała
utrzymywać ludność miejscowa. Były one dla Anglików
nowymi bazami, punktami oparcia na kontynencie.

Najazd angielski na Francję (1346)


Siedem lat trwały już walki między Anglikami a Francu-
zami, kiedy latem 1346 r. ruszyła na kontynent nowa wyp-
rawa angielska pod dowództwem samego króla Edwarda
III 8.
* J. V i a r d, La Campagne de juillet-aout 1346 et la bataille de Crecy.
„Le Moyen Age" 27(1926); A.H. B u r a e , The Crecy War. A military
history of the Hundred Years War from 1337 to the peace of Bretigny 1360,
London 1955.
Jej początek nie był pomyślny i nie zapowiadał wcale
przyszłych sukcesów angielskich. Król planował dotrzeć
do Bordeaux, głównego miasta i portu angielskiej Gujenny.
Lecz silny wiatr zapędził jego flotę — okręty obładowane
wojskami, końmi i uzbrojeniem — do brzegów Kornwalii.
Wówczas Edward III zdecydował się lądować tam, „gdzie
Bóg na to pozwoli". Najbliżej był brzeg Normandii, którą
— jak pisze Froissart — radził zaatakować zbiegły do
Anglii rycerz normandzki Godefroi d'Harcourt. 10 lipca
wyruszyli Anglicy ponownie z Portsmouth; a już nazajutrz
przy pięknej pogodzie lądowała 20-tysięczna armia angiel-
ska 9 pod Saint-Vaast-la-Hougue, w Normandii. Był to kraj
bogaty i żyzny, ale zupełnie nie przygotowany do wojny.
Po kilku dniach przeznaczonych na zorganizowanie
wojska, armia angielska ruszyła dalej, prowadzona przez
znającego dobrze teren Godefroi d'Harcourt. Rozpoczął się
pierwszy z wielkich pochodów angielskich Wojny Stulet-
niej. Po raz pierwszy też Anglicy w pełni doświadczyli
smaku grabieży: łupy wojenne, kontrybucje i okupy
ściągane zwłaszcza z bogatych miast, były ogromne. Oto
jak opisuje tę kampanię Froissart — jeden z największych
kronikarzy Wojny Stuletniej.
„Przybyli do dobrego portu i dobrego miasta, zwanego
Barfleur, które łatwo wzięli, bowiem ci, co kryli się w jego
murach, poddali się ze strachu przed śmiercią. Miasto zo-
stało splądrowane, a sporo złota i srebra tam się znajdo-
wało. Było tam też tyle bogactw, że chłopi i prości żołnie-
rze za nic mieli dobre szaty zdobne futrem... I kiedy
miasto Barfleur tak zostało wzięte i złupione, spalili je.
Potem rozbiegli się po okolicy i robili co chcieli, bo nie
było nikogo, kto by im się oparł. Na koniec przyszli do
wielkiego i bogatego miasta, które nazywa się Cherbourg.
Zdobyli je i złupili, a część nawet puścili z dymem...
Potem poszli i dotarli do Montebourga; zdobyli to miasto,
splądrowali i zniszczyli. Tak zniszczyli wiele miast w tym
9
Taką liczbę wojska angielskiego przyjmuje większość historyków.
Problem liczebności wojsk w średniowieczu jest trudny i zwykle nie ma tu
jednoznacznych ustaleń. L o t , op. cit., s. 346 oblicza, że z Portsmouth
ruszyła armia licząca tylko ok. 10 tys. ludzi.
kraju i zdobyli tak wielkie bogactwo, że trudno byłoby je
zliczyć... (Ludzie) w kraju bali się bardzo, bowiem nigdy
przedtem nie widzieli wojska ani nie wiedzieli, co znaczy
wojna lub bitwa" 10.
Armia angielska, podzielona na trzy kolumny idące rów-
nolegle na szerokości kilku kilometrów, bez większego
oporu posuwała się w głąb kraju. „Rycerze pochowali się
w swych zamkach i warownych miastach, zaś ludność kraiu
przybywała pełna posłuszeństwa wobec naszego króla"
W ciągu jednego miesiąca armia króla angielskiego prze-
była ponad 350 km.
Pewien opór próbowało stawiać Anglikom miasto Caen,
„pełne wielkiego bogactw^, sukna i wszelakich towarów";
miasto, które miało „bogatych mieszczan, szlachetne damy
i wiele pięknych kościołów". Anglików oszołomiło Caen.
Poza Londynem nie widzieli u siebie tak zasobnych i boga-
tych miast. Król Edward III zaproponował mieszkańcom
i garnizonowi francuskiemu dogodne warunki kapitulacji.
Odrzucono je i oświadczono, że „królowi Anglii nie podda-
dzą się nigdy". Kilkuset żołnierzy razem z mieszczanami
broniło miasta i znajdującego się tu zamku; kobiety przy-
nosiły mężczyznom wino, „aby ich pokrzepić". Obrona
trwała jednak zaledwie kilka godzin. Pod wieczór 20 lipca
Caen zostało zdobyte i straszliwie ograbione. Zginęło około
3 tys. jego mieszkańców; ponad stu żołnierzy zostało zabi-
tych lub wziętych do niewoli.
Rabunek, terror i zniszczenie kraju było głównym celem
tej wyprawy. Edwardowi III nie chodziło jeszcze o zajęcie
kraju. Tymczasem jednak wojska angielskie niebezpiecznie
zapuściły się w głąb Francji. Edward chciał przekroczyć
Sekwanę, by dotrzeć do swych flandryjskich sprzymierzeń-
ców, lecz wszystkie mosty na rzece były zniszczone.
Dopiero 16 sierpnia udało się Anglikom przejść Sekwanę
w Poissy, kilkadziesięt kilometrów od Paryża.
Działania w tym czasie króla francuskiego Filipa VI
10
F r o i s s a r t , cyt. za J.Z. K ę d z i e r s k i , Dzieje Anglii do
roku 1485, Wrocław 1966, s. 449.
" Cyt. za A. C o v i 11 e, w: E. L a v i s s e, Histoire de France, t.
iv/i, s.59. rf^Bin
budzą zdziwienie, a ich motywy pozostają dotąd tajemnicą.
Zebrał on wprawdzie swą armię, ale zwlekał z atakiem na
Anglików. Proponował Edwardowi III pojedynek, by w ten
sposób rozstrzygnąć losy wojny. Edward przyjął wezwanie,
ale obiecał — nie bez ironii — potykać się z Filipem
dopiero wówczas, gdy dotrze pod Paryż.
Kiedy król Edward przygotowywał przeprawę swej armii
przez Sekwanę w Poissy, małe oddziały angielskie rabowały
okolice Paryża, m.in. Saint-Cloud i Saint-Germain. Dla-
czego wówczas król Filip VI nie zaatakował Anglików?
Może oczekiwał, że siły i środki przeciwnika szybko się
wyczerpią. Może — jak utrzymują kronikarze — bał się
zdrady „kogoś z najmożniejszych i najpotężniejszych panów
swego kraju". Jakkolwiek było, pozwolił oddalić się armii
angielskiej, która po przekroczeniu Sekwany ruszyła szybko
na północ w kierunku Flandrii.
Jednakże wyprawa angielska nie posuwała się już tak
łatwo i zwycięsko jak w Normandii. Wojska angielskie
napotykały teraz większy opór. Musiały często staczać walki
z lokalnymi siłami francuskimi, głównie oddziałami miej-
skimi, które były dobrze uzbrojone i łączyły się w większe,
silniejsze grupy. Kiedy zaś armia angielska zbliżyła się do
Sommy — kolejnej przeszkody naturalnej na drodze do
Flandrii — okazało się, że wszystkie przejścia przez rzekę
były dobrze strzeżone.
Anglicy znaleźli się w trudnej sytuacji. Król Filip VI
z silną armią francuską zdecydował się wreszcie ruszyć
w pogoń za nimi. 22 sierpnia, sześć dni po przekroczeniu
przez Anglików Sekwany, król francuski stanął ze swą
armią w Amiens, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie
zatrzymały się wojska nieprzyjacielskie. Plan Francuzów
był prosty: zapędzić wojska angielskie'w klin między rozle-
wiskami Sommy a morzem. Edward III zorientował się
szybko w tym planie taktycznym swego przeciwnika. Zro-
zumiał też, że gdyby Francuzom udało się go zrealizować,
jego wojsko byłoby zgubione.
Szczęśliwie jednak dla Anglików ujęty przez nich wieś-
niak wskazał przejście przez Sommę poniżej Abbeville,
które użyć można było tylko przy odpływie morza. Edward
III przeprawił tu swoje wojsko. Wyrwał się z pułapki fran-
cuskiej, ale bitwa z Francuzami była nieunikniona. Widząc
zatem, że nie zdoła oderwać się od przewyższającej zna-
cznie jego siły armii francuskiej, Edward III zdecydował
się po przekroczeniu Sommy oczekiwać nadejścia Francu-
zów na pozycjach obronnych. Wieczorem, 24 sierpnia,
Anglicy rozbili obóz w pobliżu miasteczka Crecy-en-
-Ponthieu. Wojska francuskie stanęły w niedalekim Abbe-
ville, gdzie król Filip VI 25 sierpnia obchodził uroczyście
święto patrona dynastii i swego przodka, świętego Ludwika.

Dwie armie — dwaj królowie

Sukcesy militarne Anglików podczas kampanii letniej


1346 r. są zdumiewające. Zaskakująca jest również swoboda
i bezkarność działających w głębi nieprzyjacielskiego kraju
oddziałów Edwarda III. Wyższość armii angielskiej nad
francuską ujawniała się zresztą niejednokrotnie podczas stu-
letnich zmagań wojennych obu krajów. Różnica między
siłami militarnymi Anglii i Francji wynikała przede wszyst-
kim z innej organizacji wojska, różnicy w uzbrojeniu i tak-
tyce walki. Nie bez znaczenia były również postacie
wodzów naczelnych armii obu walczących krajów: króla
angielskiego Edwarda III i króla francuskiego Filipa VI.
Siła militarna średniowiecznej Anglii — jej organizacja,
taktyka wojenna i uzbrojenie, były stale udoskonalane,
począwszy od podboju normandzkiego Wyspy przez Wil-
helma Zdobywcę. Rekrutacja do służby wojskowej była
ściśle uregulowana serią rozporządzeń królewskich, z któ-
rych najważniejsze wydali Henryk VI (1181 — Asyza
0 posiadaniu broni) i Edward I (1285 — Drugi Statut
Winchesterski), a uzupełnił Edward III (1334). Rozporzą-
dzenia te wprowadzały obowiązkową służbę wojskową dla
wszystkich ludzi wolnych i określały — zależnie od majątku
1 dochodów — rodzaj uzbrojenia, obowiązujący dla
poszczególnych grup społecznych: baronów — wielkich
wasali królewskich, rycerzy-lenników, mieszczan i całej
pozostałej ludności wolnej. Wszyscy ludzie wolni w króle-
stwie — od 16 do 60 roku życia — byli zatem zobowiązani
stawić się z odpowiednim ekwipunkiem wojskowym na
wezwanie królewskie i ruszyć na wojnę. Można jednak było
zastąpić służbę osobistą specjalną opłatą, tzw. tarczowym,
za którą król werbował wojska najemne — od roku 1215
nie mogli to być cudzoziemcy. Urzędnicy królewscy doko-
nywali dwa razy w roku przeglądu broni, by skontrolować,
czy każdy ma odpowiednie do swego stanu majątkowego
uzbrojenie.
Stopniowo udoskonalono również taktykę wojenną. Ciąg-
nące się latami walki z Walijczykami i Szkotami były dobrą
szkołą dla armii króla angielskiego. Zebrane w tych walkach
doświadczenia nie były doświadczeniami z zabaw i turnie-
jów rycerskich, ale z wojny prawdziwej, okrutnej i bez-
względnej. Walki w terenie górzystym — jakimi były pro-
wincje walijskie i szkockie — pokazały bezskuteczność
klasycznych metod walki rycerstwa: szarży konnicy naciera-
jącej w jednej linii. Pokazały ponadto znaczenie wojsk pie-
szych, skuteczność broni strzeleckiej (łuków) i konnicy wal-
czącej w małych, zdyscyplinowanych i podporządkowanych
ściśle rozkazom dowódcy grupach, współdziałających z wal-
czącymi pieszo kopijnikami i łucznikami.
Wszystkie te zmiany następowały stopniowo. Lecz już za
czasów Edwarda III okazało się, że armia angielska jest
jedną z najlepszych w Europie. W jej skład wchodziła cięż-
kozbrojna jazda rycerska, której uzbrojenie nie różniło się
od uzbrojenia feudalnego rycerstwa francuskiego. Jednakże
najważniejszą siłą bojową armii angielskiej były oddziały
piesze: kopijnicy-nożownicy, tj. żołnierze uzbrojeni w kopie
i długie noże do cięcia i kłucia (rodzaj bagnetu), oraz
łucznicy 12. Połączenie w jednostkę bojową łucznika, kopij-
nika i ciężkozbrojnego rycerza (walczącego często również
pieszo), współdziałających ściśle z sobą, dawało zdumiewa-
jące efekty. Była to rzeczywiście groźna i bardzo skuteczna
metoda walki, zastosował ją Edwatd III w bitwach
12
Za czasów Edwarda III pojawili się również konni łucznicy. Taki
oddział 200 konnych łuczników stanowił przyboczną straż królewską. Były
to jednak oddziały nieliczne, które i tak w czasie bitwy walczyły pieszo.
z Francuzami. Rycerstwo francuskie metody tej nie znało,
budziła więc zdumienie i zaskoczenie.
Łucznicy byli w armii angielskiej formacją najważniejszą.
Podstawowym ich uzbrojeniem był długi łuk bojowy —
ponadto każdy z łuczników miał albo miecz, albo włócznię
lub halabardę, albo topór lub młot bojowy. Długi łuk
bojowy był bronią walijską, którą do armii angielskiej
wprowadził król Edward I (1273—1307). Nakazał on także
każdej gminie wiejskiej ćwiczenia w strzelaniu z łuku co
niedzielę i dostarczanie wyszkolonych łuczników do armii.
Strzelanie z łuku do tarczy — jak pisze G. M. Trevelyan
— stało się „głównym sportem i podniecającą rozrywką"
wsi angielskiej w późnym średniowieczu. Edward III
zachęcał do tych ćwiczeń królewskimi rozporządzeniami;
nakazywał regularne szkolenie w strzelaniu z łuku dzieci i
młodzieży; zabronił pod karą więzienia gier, zabaw i zapa-
sów, wyścigów lub walk kogutów, które odciągać mogły
ludzi od ćwiczeń w strzelaniu. Rzemieślnikom produkują-
cym łuki i strzały przyznano ulgi podatkowe. Jeszcze w
XVI w. sławny kaznodzieja biskup protestancki, Hugh
Latimer (zm. 1555), opowiadał o swym ojcu, drobnym
szlachcicu, jak wprawiał go od dziecka w strzelaniu z łuku.
Dzięki tym właśnie masowym i systematycznym ćwicze-
niom długi łuk bojowy, choć stał się przez ponad wiek
główną bronią w walkach angielsko-francuskich — nigdy
nie przestał być monopolem angielskim.
Francuzi posługiwali się najemnymi oddziałami kuszni-
ków. Byli to najczęściej Genueńczycy. Kusza jednak, choć
miała dłuższy zasięg rażenia, była w porównaniu z łukiem
bronią gorszą. Była przede wszystkim bronią bardziej
skomplikowaną, a więc łatwiej psującą się — zacinającą się,
była też znacznie cięższa od łuku. Wreszcie obsługa kuszy
wymagała wykonania większej liczby czynności niż napięcie
łuku, a więc czas przygotowania kuszy do strzału był dłuż-
szy. W rezultacie łuk był bronią bardziej niezawodną,
a przede wszystkim bardziej szybkostrzelną niż kusza.
Gdybyśmy chcieli przyrównać te dwa rodzaje broni śred-
niowiecznej do współczesnej, to kusza byłaby karabinem,
zaś łuk — pistoletem maszynowym.
Angielski długi łuk bojowy, zrobiony najczęściej
z drzewa cisowego, miał przeciętnie około 1,7 do 2 m dłu-
gości. Cięciwa była z konopnej linki. Strzała, około 70 cm
długa, zakończona była ostrym grotem żelaznym. Łuk był
bronią morderczą, o dużej sile rażenia. Już w XII w.
walijscy łucznicy potrafili przebić na wylot dębowe drzwi
kościelne grubości 4 cali (ok. 10 cm). W XIV w. strzała
z długiego łuku przebijała pancerz rycerski z odległości
około 50 m, człowieka mogła zabić z odległości około
150 m. Każdy łucznik miał w kołczanie dwa tuziny strzał
(24 sztuki), resztę transportowano na wozach i dostarczano
strzelcom w razie potrzeby. W czasie bitwy łucznik wbijał
strzały w ziemię przed sobą. Mógł na minutę wystrzelić
10—12 strzał. Wzmianki o „zamieci śnieżnej" ze strzał, czy
„gradzie strzał", jakimi zasypywali Anglicy swoich nieprzy-
jaciół, nie są wcale retoryczną przesadą kronikarzy Wojny
Stuletniej.
Kiedy strzały łuczników wprowadziły zamęt w szeregach
nacierających nieprzyjaciół, do akcji bojowej wkraczały inne
oddziały: ciężkozbrojnego rycerstwa i piechoty — kopijni-
ków, które walczyły z nacierającą konnicą nieprzyjacielską
lub dobijały strąconych z koni rycerzy. Ten system walki,
zastosowany przez Anglików, miał jednakże zasadniczą
wadę: był systemem defensywnym. Wojska angielskie
mogły odnieść, i odnosiły, zwycięstwo tylko wówczas, gdy
Francuzi byli na tyle nieroztropni, że atakowali swoich nie-
przyjaciół na wybranych przez Anglików i odpowiednio
przygotowanych pozycjach. Aż do czasów — w ostatnich
latach panowania króla Edwarda III — jednego z najwy-
bitniejszych dowódców francuskich Wojny Stuletniej, Ber-
tranda du Guesclin, Francuzi zawsze pozwalali się wciągać
do bitwy w terenie wybranym i przygotowanym przez
Anglików.
Armia francuska różniła się kontrastowo od wojska angiel-
skiego. Teoretycznie król francuski dysponował odpowied-
nią władzą, by zmobilizować ogromne siły wojskowe swego
olbrzymiego królestwa, liczącego prawie pięć razy więcej
mieszkańców niż Anglia. Mógł też zabronić wojen prywat-
nych, turniejów i zabaw rycerskich, eksportu żelaza, broni
i koni bojowych. Mógł zakazać wszystkim mieszkańcom,
zarówno szlachetnie jak i nisko urodzonym, opuszczania
ziem królestwa. Mógł zażądać od Kościoła modłów za
powodzenie wyprawy wojennej i za zwycięstwo. Mógł także
kontrolować wszystkie miejsca obronne królestwa — zamki,
miasta obronne i twierdze. Jednakże zarówno warunki poli-
tyczne, społeczne i gospodarcze, jak również mentalność
epoki nie pozwalały królowi Filipowi VI wykorzystywać
w pełni jego władzy wojskowej 13.
Podstawą sił zbrojnych Francji była rycerska służba woj-
skowa, związana z posiadaniem lenna. Rycerz-lennik zobo-
wiązany był na wezwanie seniora brać udział w wyprawie
wojennej z odpowiednim pocztem. Rozwinięta we Francji
hierarchia lenna sprawiła, że między królem a prostym
rycerzem istniał zwykle pośredni senior (czasem kilku
nawet), który zachowywał całkowitą władzę nad pocztem
swych rycerzy-lenników (wasali). Dalej, rycerska służba
wojskowa, wynikająca z obowiązków lennych, była ograni-
czona czasowo (zwykle do 40 dni) i terytorialnie — do gra-
nic posiadłości, prowincji, a w najlepszym wypadku do
granic królestwa. Armia króla francuskiego składała się
zatem z oddziałów rycerskich, których stopień podporząd-
kowania rozkazom króla nie był taki sam; różny był rów-
nież obszar obowiązkowej służby wojskowej, a jej czas
ograniczony. Za służbę ponad określony czas i poza wyzna-
czone terytorium przysługiwało rycerzowi-lennikowi spe-
cjalne wynagrodzenie, które płacił król. Podobne zobowią-
zania finansowe, związane z rycerską służbą wojskową, miał
zresztą również król angielski Edward III 14. We Francji
jednak skala tych problemów była znacznie większa. Pro-
wadzenie w takich warunkach wielkich i długotrwałych
kampanii, na różnych obszarach rozległego królestwa Fran-
cji, było trudne i zależało od środków finansowych władcy.
Król mógł również w razie najazdu — „dla obrony kró-
13
Por. tu szczegółowe wywody w książce Ph. C o n t a m i n e ,
Guerre, etat et societe a la fin du Moyen Age. Etudes sur les armees des rois
de France 1337—1494, Paris 1972, s. 12—131.
14
A.E. P r i n c e, The Payment of Army Wages in Edward Ill's Reign.
„Speculum" 14(1944), s. 137—160.
lestwa" — zwołać pospolite ruszenie całej ludności, nie
wyłączając ludności zależnej. Ale dla wielu Francuzów
konflikt między Filipem VI a Edwardem III był „wojną
królów", a nie ich sprawą. Partykularyzm feudalny i sepa-
ratyzmy lokalne, które odżyły we Francji w początkach
XIV w. dawały tu często znać o sobie. Król francuski
musiał więc posługiwać się coraz częściej oddziałami naje-
mnymi — rycerzami francuskimi i cudzoziemskimi, którzy
przybywali z ziem Cesarstwa, Hiszpanii i Włoch. Wśród
tych najemników były też oddziały piechoty — kopijnicy,
kusznicy i pawężnicy z dużymi tarczami, którzy osłaniali
kuszników. Oddziały najemne przyjmowane były niejed-
nokrotnie na podstawie ich zewnętrznej prezencji —
rycerskiej wystawności ulubionej przez Walezjuszy, bez
sprawdzenia ich kwalifikacji żołnierskich i wartóści bojowej.
Słabością armii francuskiej Filipa VI był również brak
jedności działania i dyscypliny, niedostatek kontroli nad
poszczególnymi jej oddziałami. Oddziały i inne kontyn-
genty wojskowe, przybyłe na wezwanie królewskie, pocho-
dziły z różnych prowincji, dzieliły je różnice obyczajowe,
styl życia. Francuzi z północy i Francuzi z południa mówili
innym językiem. Wielu było w armii francuskiej cudzo-
ziemców: Niemców, Włochów, Holendrów, Hiszpanów,
Nawarczyków. Każdy senior, każdy dowódca oddziału
zachowywał dużą samodzielność działania w ramach całej
armii; brak było współdziałania między poszczególnymi
oddziałami, między ciężkozbrojną konnicą rycerską a pie-
szymi. Armia francuska tego czasu przypominała raczej
przypadkowe zgromadzenie oddziałów wojskowych, aniżeli
jednolitą, uporządkowaną i zhierarchizowaną siłę militarną.
Jak się wydaje, Filip VI i jego doradcy zdawali sobie
sprawę z tych niedostatków francuskich sił zbrojnych i dla-
tego w czasie letniej kampanii angielskiej 1346 r. tak długo
zwlekali z wydaniem bitwy generalnej, mimo wyraźnej
przewagi liczebnej wojsk francuskich.
Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną słabość armii
francuskiej. Jej elementem najważniejszym, główną siłą
bojową, była ciężkozbrojna jazda rycerska. Oddziały pie-
choty, najemne czy też rekrutujące się z francuskich miast
i wsi, miały w ówczesnej armii francuskiej znaczenie dru-
gorzędne. Rycerska konnica pogardzała piechotą i w czasie
bitwy nie miała ochoty z nią współdziałać.
Nie miała też francuska jazda rycerska żadnej taktyki
skutecznej walki z Anglikami. Dla francuskiego rycerza
bitwa była wielkim turniejem, w którym chodziło przede
wszystkim o pokazanie własnej odwagi i zdobycie sławy,
nie zaś osiągnięcie wspólnego zwycięstwa. Dobrze oddaje tę
atmosferę walki rycerskiej jeden z trubadurów — rycerzy,
piszących w drugiej połowie XII w., Bertran de Born:
„Lubię, gdy książę pan bez trwogi,
Aby na wroga pierwszy runąć,
W bok koński wpiera stal ostrogi.
Lubię, gdy swoi za nim suną.
Zagrzani tym przykładem —
Bo kiedy miecz o miecz zaszczęka,
Ten rycerz, czyja zdolna ręka
Rąbać, kłuć jego śladeiń.
Kto razów skąpi lub unika,
Ten godzien miana niewolnika" 15
Doświadczenia militarne rycerza francuskiego były prze-
de wszystkim doświadczeniami gier rycerskich i turniejów,
w czasie których regułą było przestrzeganie zasad rycer-
skiego kodeksu honorowego 1 . Przewidywał on między
innymi danie przeciwnikowi równych szans w walce. „Nie
zabiję nigdy rycerza, który spadł z konia. Boże, broń mnie
przed taką niesławą" — wołał Lancelot, jeden z bohaterów
średniowiecznych romansów rycerskich. Rycerzowi nie
wypadało również korzystać ze słabości przeciwnika. Nie
wolno było zabijać wroga, uderzając na niego z tyłu. Nie
wolno było rycerzowi w zbroi wycofać się z pola walki.
Roland — inny z bohaterów średniowiecznych pieśni
rycerskich — otoczony wrogami nie chciał wezwać pomocy,

15
Bertran de B o r n, Be'm piat z lo gais temps de pascor..., w: Brewiarz
miłości. Antologie liryki staroprowansalskiej, przekład Z, R o m a n o w i-
c z o w e j, Wrocław 1963, s. 33—34.
16
Pisze o tych zasadach kodeksu rycerskiego M. O s s o w s k a , Ethos
rycerski i jego odmiany, Warszawa 1973, s. 93—126.
by nie pomyślano, że się boi; w rezultacie zginął nie tylko
sam Roland i jego przyjaciel, ale również cała jego wierna
drużyna. Oczywista rzecz, że te zasady rycerskiego kodeksu
honorowego, sławione w poezji i stosowane w turniejach,
często były sprzeczne z koniecznościami praktycznymi
wojny.
Nie miała również francuska jazda rycerska żadnej kon-
cepcji walki i zróżnicowanej, zależnej od warunków, tak-
tyki. Zwykłym sposobem walki była szarża masy ciężko-
zbrojnej konnicy na nieprzyjaciela. Siła takiego uderzenia
rzeczywiście długo przesądzała o wynikach bitwy — aż do
czasu zastosowania szybkostrzelnej broni, którą w później-
szym średniowieczu był łuk. Idąca ławą konnica rycerska
stanowiła piękny cel dla łuczników angielskich, ukrytych
zwykle za palisadą i zasiekami. Chmury strzał raziły konie
i ludzi, zatrzymywały szarżę konnicy zanim zdążyła ona
dosięgnąć linii nieprzyjaciela.
Tak więc w czasie, gdy nieduża, ale sprawna i zdyscypli-
nowana, armia angielska — stosująca nową taktykę
współdziałania konnicy i piechoty, dysponująca dużą „siłą
ognia" z długich łuków bojowych — najechała Francję,
król francuski dysponował wprawdzie licznymi wojskami,
ale zupełnie nieprzygotowanymi do walki ze zmodernizo-
waną już armią angielską.
Jak się wydaje, pewne znaczenie dla wyników letniej
kampanii angielskiej we Francji 1346 r. miały postacie obu
królów. Król francuski Filip VI — mężczyzna już 53-letni
— był władcą miernym, pozbawionym wybitniejszych
doradców i współpracowników. Był człowiekiem rozmiło-
wanym w turniejach rycerskich i wystawności życia dwor-
skiego. Działał impulsywnie i nie zawsze przezornie. Ina-
czej młodszy od niego o 20 lat król angielski Edward III.
Trudna młodość, wśród intryg i walk politycznych jego
matki i jej faworyta Rogera Mortimera, nauczyła go ostro-
żności w działaniu. Był człowiekiem skrytym i przewidują-
cym. Swe posunięcia polityczne i wyprawy wojenne przy-
gotowywał starannie, obmyślając każdy szczegół.
Tacy oto przeciwnicy stanęli 26 sierpnia 1346 r. na rów-
ninach Pikardii pod Crecy, do decydującej bitwy.
Crecy — wielkie zwycięstwo Anglików
(26 VIII 1346)
Król Edward III dobrze wybrał miejsce na spotkanie
z armią francuską. Anglicy rozłożyli się obozem na wznie-
sieniu nad „Doliną Kleryków", między Crecy a Wadicourt,
wzdłuż drogi, którą musieli iść Francuzi. Pozycje swe
wzmocnili częstokołem, zasiekami i dodatkowo jeszcze
wykopanym rowem.
W sobotę, 26 sierpnia, po wysłuchaniu rannej mszy,
Edward rozmieścił swą 11-tysięczną armię na pozycjach
bojowych. Zmniejszyła się ona w porównaniu z liczbą żoł-
nierzy, którzy przed 6 tygodniami lądowali u wybrzeży
Normandii. Przeważali w niej łucznicy (ok. 7 tys.) i cięż-
kozbrojna jazda rycerska1 ok. 2 tys.), która stanęła do walki
pod Crecy w szyku spieszonym. W armii angielskiej znaj-
dowali się ponadto piesi kopijnicy (nożownicy) i kilkuseto-
sobowy oddział jazdy lekkozbrojnej.
Całe wojsko podzielił król Edward na trzy grupy —
szyki bojowe. Pierwsza grupa zajmowała prawe skrzydło,
a dowodził nią 16-letni syn króla, Edward — Czarny
Książę; wspomagali go zaś tak doświadczeni żołnierze, jak
sir Reynold Cobham, sir John Chandos i Godefroi d'Har-
court. Drugą grupą, ustawioną obok, dowodzili: William
Bohun, hrabia Northampton, i Richard Fitzalan, hrabia
Arudel. Trzecia grupa pod wodzą samego króla angiel-
skiego, ustawiona z tyłu, tworzyła oddziały rezerwowe. Na
skrzydłach każdej z tych grup umieścił król Edward wysu-
niętych nieco do przodu łuczników; mieli oni powstrzymać
i dezorganizować ataki jazdy francuskiej.
Po uszykowaniu wojska dokonał król Edward przeglądu
swej armii, rozńiawiając z żołnierzami. Surowo zabroniono
opuszczać szyki bojowe. Łucznicy usiedli na ziemi — jak
pisze Froissart — „mając przy sobie hełm i łuk; odpoczy-
wali by być całkiem świeżymi, kiedy nadejdzie nieprzyja-
ciel".
W tym samym dniu — 26 sierpnia — król francuski
Filip VI wyruszył ze swą 30-tysięczną armią z Abbeville.
Wojsko francuskie przewyższało zatem 3-krotnie swą
liczebnością Anglików. Większość tej armii — około 20 tys.
— stanowili ciężkozbrojni jezdni, ale było tu też kilka
tysięcy pieszych żołnierzy i genueńskich kuszników. Przy
parnej, przedburzowej pogodzie armia francuska bez więk-
szego porządku przebyła 19 km drogi, dzielącej Abbeville
od Crćcy. Kiedy wreszcie wojska francuskie zbliżyły się do
pozycji Anglików było już wczesne popołudnie; zanosiło się
na burzę. Rycerze i konie, kusznicy i piesi żołnierze zmę-
czeni byli marszem i pogodą, głodni i spragnieni. Przed
sobą zaś mieli wypoczętych Anglików, zajmujących wygo-
dne, obronne pozycje.
Mimo rad doświadczonych dowódców, którzy mówili
0 odłożeniu bitwy, niezdyscyplinowane i podniecone rycer-
stwo francuskie chciało atakować natychmiast. Dowódcy
nie mogli ich ani powstrzymać, ani dobrze zorganizować
1 ustawić w szyku bojowym. Sam król- Filip, kiedy zobaczył
Anglików, stracił panowanie nad sobą; „wzburzyła mu się
krew — napisał kronikarz — bo ich bardzo nienawidził".
Dał więc rozkaz rozpoczęcia bitwy „w imię Boga
i św. Dionizego".
Po krótkiej gwałtownej burzy słońce oślepiło szeregi
francuskie. Genueńscy kusznicy, którzy rozpoczęli bitwę,
niewiele zaszkodzili Anglikom. Tymczasem łucznicy angiel-
scy zasypali gradem strzał nieprzyjacielskie szeregi; „wyda-
wało się, że pada śnieg" — zanotował kronikarz. Francuzi
rozpoczęli bitwę prawie z marszu, bez uformowania szyku
bojowego. Zniecierpliwieni rycerze francuscy ruszyli na-
przód, roztrącając i tratując własnych kuszników. Powięk-
szyło to zamieszanie w szeregach francuskich. Celne strzały
łuczników angielskich zabijały lub raniły konie i ludzi.
Konie wpadały do wykopanego przez Anglików rowu
i zrzucały jeźdźców na ziemię. W zamęcie bitewnym
trudno było się takiemu ciężkozbrojnemu rycerzowi pod-
nieść na nogi. Nielicznych Francuzów, którym udało się
dotrzeć do pozycji nieprzyjacielskich, zabijali angielscy
rycerze i kopijnicy-nożownicy. Użyte w tej bitwie przez
Anglików po raz pierwszy armaty robiły dużo hałasu i dy-
miły potężnie. Przerażały głównie konie, ale praktycznie nie
miały większego wpływu na losy bitwy.
Bitwa pod Crecy 1346
>

Jedną z nielicznych grup, która wdarła się w szeregi


Anglików, był oddział ślepego już wówczas króla czeskiego
Jana Luksemburskiego, dobrze znanego przeciwnika króla
Władysława Łokietka. Froissart opowiada piękną legendę
rycerską o Janie Luksemburskim i jego rycerzach, którzy
powiązali swe konie, by nie pogubić się w bitwie. Znale-
ziono ich nazajutrz martwych na polu bitwy, powiązanych
ze sobą tak, jak walczyli.
Francuzi powtarzali kilkanaście razy ataki; żaden jednak
z francuskich oddziałów nie mógł przełamać linii defen-
sywnej Anglików. Walka trwała długo po zapadnięciu
zmroku. Zamieszanie było tak duże i ataki francuskie tak
chaotyczne, że nawet dwaj ówcześni kronikarze —
Jan le Bel i Froissart — nie potrafili opisać przebiegu
bitwy i końcowej jej fazy, aż do klęski i ucieczki
Francuzów.
Straty Anglików były niewielkie. Francuzi natomiast
stracili około 1500 rycerzy i kilka tysięcy żołnierzy pie-
szych. Zginęli po stronie francuskiej m. in. król czeski Jan
Luksemburski, brat króla francuskiego Karol hrabia Alen-
ęon, hrabiowie Flandrii, Auxerre, Blois, Blamont i wielu
innych możnych panów oraz sławnych rycerzy. Pod królem
Francji ubito dwa konie, jego bojowa chorągiew — czer-
wonozłota, kwadratowa oriflamma — została poszarpana na
strzępy. Sam król, ranny w twarz, zdołał uciec z miejsca
klęski, ratując wolność a może i życie. Król Edward III nie
brał udziału w bitwie. Obserwował ją tylko i dowodził
z daleka. Natomiast jego młody syn i następca tronu,
Edward książę Walii, walczył jak doświadczony rycerz.
Wygodna pozycja bojowa, ustawienie wojska wzdłuż
a nie w poprzek drogi posuwania się nieprzyjaciela, groźna
i skuteczna w rażeniu broń, jaką był długi łuk bojowy,
zastosowanie nowej taktyki walki polegającej na ścisłym
współdziałaniu łuczników ze spieszonymi rycerzami i ko-
pijnikami, dyscyplina i sprawne dowodzenie (król angielski,
w przeciwieństwie do francuskiego, nie brał bezpośred-
niego udziału w walce) — wszystko to przyczyniło się do
zwycięstwa Anglików, mimo przewagi liczebnej Francu-
zów 17. Z punktu widzenia taktyki wojennej, techniki walki
bitwa pod Crćcy była prawdziwym przełomem. Wykazała
wyższość długich łuków angielskich nad uzbrojeniem
obronnym rycerza. Dowiodła też, że współdziałanie łuczni-
ków z walczącymi pieszo rycerzami i kopijnikami może
skutecznie zwalczyć najbardziej nawet gwałtowne ataki
jazdy rycerskiej. Jak pisał jeden z klasyków historiografii
wojskowej, H. Delbriick, zwycięstwo króla Edwarda III
pod Crecy należy do rzadkich zjawisk w historii wojen v -
było to bowiem zwycięstwo osiągnięte w walce jedynie
defensywnej18.
Edward III osiągnął pod Crecy imponujące zwycięstwo,
które zaskoczyło i zdumiało całą Europę. Zyskał tym zwy-
cięstwem sławę jednego z najlepszych wodzów chrześcijań-
skiej Europy. Rozgromił przecież jedną z najlepszych
wówczas armii rycerskich i pokonał jednego z najpotę-
żniejszch władców europejskich. Po przeszło stu latach
Jan Długosz w swoich Rocznikach wspomina tę bitwę jako
jedną z największych wówczas w Europie. „Po bardzo
zawziętej bitwie między królami Francji i Anglii, choć król
francuski górował siłą i liczbą żołnierzy (oceniano bowiem,
że miał około stu tysięcy wojowników), zwycięstwo przy-
padło jednak Anglikom... Padło w tej walce z wojska króla
francuskiego dwadzieścia tysięcy jeźdźców i czterdzieści
tysięcy piechoty i około pięćdziesięciu hrabiów i książąt.
Z wojska króla angielskiego zginęło siedemnaście tysięcy
łuczników i dziesięciu rycerzy... Król Anglii wziąwszy zaś
okup za Francuzów zamkniętych w ciężkich więzieniach, po
jego wypłaceniu wybudował kilka znacznych zamków w
Anglii" . W legendzie dziejopisarskiej, powtórzonej przez
17
Większość historyków — opierając się na przekazach źródłowych —
przyjmuje liczebną przewagę wojsk francuskich pod Crecy. Tylko L o t
(op. cit., t. I, s. 348) pisze, że siły angielskie i francuskie były wyrównane;
może nawet armia francuska była mniej liczna niż angielska, bowiem nie
wszystkie pospiesznie zebrane oddziały francuskie zdążyły na czas przybyć
pod Crecy, a ponadto znaczna część armii francuskiej walczyła jeszcze
w Gujennie.
18
H. D e l b r i i c k , Geschichte der Kriegskunst in Rahmen der politi-
schen Geschichte, t. III, Berlin 1907, s. 472.
19
J. D ł u g o s z, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego,
Księga IX, Warszawa 1975, s. 305—306.
Długosza, liczba walczących i zabitych pod Crćcy była
niemal astronomiczna.
Zwycięstwo to jednak nie przyniosło żadnych rozstrzyg-
nięć politycznych. Zdobyte łupy r okup za wziętych do
niewoli panów francuskich były zapewne wielkie. Król
angielski nie mógł wszelako pozwolić sobie na pościg za
nieprzyjacielem, czy zajęcie choćby jednej prowincji fran-
cuskiej ani tym bardziej na marsz do Paryża i zajęcie sto-
licy królestwa. Dzięki jednak zwycięstwu pod Crecy i roz-
biciu armii francuskiej Anglicy mogli już spokojnie
posuwać się w kierunku wybrzeża, by przekroczyć kanał
La Manche i wrócić do kraju. Co więcej, dzięki temu
zwycięstwu mógł król Edward III zrealizować genialny
plan — opanowania Calais, miasta portowego położonego
kilka mil od granicy sojuszniczej Flandrii. Pb jedenastu
miesiącach oblężenia 3 sierpnia 1347 r. zmusił do kapitula-
cji to dobrze ufortyfikowane i położone w strategicznie
ważnym punkcie miasto (najbliższy Anglii port we Francji).
Mieszkańcy Calais zostali wypędzeni, a ich miejsca zajęli
osadnicy angielscy, sprowadzeni z głównych miast Wyspy,
którym rozdzielono opuszczone sklepy, oberże, warsztaty
i domy. Odtąd — przez cały okres Wojny Stuletniej —
miasto było angielską bazą morską na kontynencie europej-
skim i bazą skąd wyruszały inwazje na terytorium Francji.
Wzmocniono jeszcze fortyfikacje Calais, osadzono w nim
silny garnizon angielski. Ludność była tu w przytłaczającej
części angielska i nawet kościelnie miasto podlegało arcybi-
skupowi Canterbury. Przez dwa stulecia, aż do roku 1558,
Calais stało się małą cząstką Anglii we Francji.
Kampania Normandia-Crecy-Calais była jedną z naj-
większych i najbardziej udanych operacji wojennych króla
Edwarda III. Niedługo też po zdobyciu przez Anglików
Calais, dzięki mediacji legatów papieskich, doszło do pod-
pisania rozejmu między Edwardem III a Filipem VI. Ro-
zejm ten, kilka razy przedłużany — i niezbyt ściśle prze-
strzegany, bo toczyły się lokalne walki Anglików z Francu-
zami w Langwedocji, Poitou i Bretanii — trwał w zasadzie
do czerwca 1355 r. Przez 8 lat nie podejmowano większych
działań wojennych przede wszystkim z powodu szalejącej
wówczas w zachodniej Europie zarazy, zwanej przez współ-
czesnych czarną śmiercią.
Z kampanią francuską lat 1346—1347 króla Edwarda III
wiąże się powstanie Orderu Podwiązki, pierwszego w Ang-
lii stowarzyszenia rycerskiego, istniejącego do dziś. Wzorem
dla niego były kościelne zakony rycerskie i bractwo rycerzy
Okrągłego Stołu z modnych wówczas romansów o królu
Arturze.
Nowy zakon 20 utworzony został w 1348 r. Składał się
z 24 rycerzy, wybranych przez króla spośród ludzi „naj-
bardziej pożytecznych dla korony i królestwa" — jak ich
określały statuty. Było to więc stwarzyszenie elitarne,
z rozbudowanym ceremoniałem religijno-rycerskim, który
jednoczyć miał rycerzy nowego zakonu królewskiego. Tego
typu stowarzyszenia rycersko-religijne modne były zresztą
w XV w. i — jak się sądzi — miały one tworzyć nowe
więzy między monarchą a wybraną grupa szlachty, zastę-
pując przeżyte już więzy zależności lennej 2 .

Czarna śmierć

Była jedną z największych epidemii w średniowiecznej


zachodniej Europie 22. Sparaliżowała ona nie tylko działa-
nia wojenne francusko-angielskie, ale miała też wielorakie
konsekwencje gospodarcze, społeczne i psychologiczne.
Sądząc po objawach, opisanych przez ówczesnych kroni-
karzy, historycy medycyny twierdzą dziś, że była to epide-
mia dżumy. Przywleczona — jak pisali współcześni — do
portów włoskich ze Wschodu, już w końcu 1347 r. dotarła
do Francji. Ale srożyła się tutaj szczególnie gwałtownie
latem 1348 r. Zaraza ogarnęła także tereny Flandrii, Nad-
renii i zachodniej części Cesarstwa, dotarła do Anglii,
Walii, Szkocji. Pod rokiem 1349 notuje Długosz jej poja-
wienie się w Polsce.
20
Zakon — łac. ordo, stąd nazwa order.
21
E. P o t k o w s k i, Rycerze tv habitach, Warszawa 1978,
s. 316—370.
22
G.G. C o u 11 o n, The Black Death, London 1929; J. N o h 1, The
Black Death. A Chronicie of the Plague, London 1971; W.M. B o w s k y,
The Black Death. A turning point in History?, New York-Chicago 1971.
Czarna śmierć zaskoczyła zupełnie mieszkańców Europy.
Kronikarze podkreślają nagłe pojawienie się zarazy w róż-
nych miejscach, gwałtowność jej rozszerzania się i zupełną
bezradność ludzi wobec szalejącej epidemii. Długosz twier-
dzi, że „zakażenie następowało nie tylko przez zetknięcie
się i oddech, ale przez samo patrzenie" 23. Mimo uczonych
orzeczeń i zaleceń medyków z uniwersytetów w Paryżu
i Montpellier nie znano skutecznych środków leczenia
czarnej śmierci i obrony przed nią. Prymitywny poziom
higieny, brak odporności organizmu, nieodpowiedni sposób
odżywiania się — i zapewne wiele innych czynników sprzy-
jało znakomicie rozszerzaniu się epidemii. Jedynym ratun-
kiem przed zarazą — jak wówczas sądzono — była ucieczka
z miejsca, gdzie się pojawiła. Ale to z kolei przyczyniało się
do dalszego rozszerzania się epidemii.
Kronikarze średniowieczni podają często fantastyczne
liczby ofiar czarnej śmierci. W Awinionie, w okresie szczy-
towego nasilenia epidemii, umierać miało dziennie 400
ludzi, w Paryżu — dwa razy więcej. Długosz, który powta-
rza tu obiegowe opinie ówczesne, pisze: „Plaga rozciągając
się od wschodu do zachodu dotknęła niemal cały świat
swoją zarazą do tego stopnia, że podobno została zaledwie
czwarta część ludzi na świecie" 24. Przyjmuje się dzisiaj, że
w krajach najbardziej dotkniętych czarną śmiercią wyginęła
na skutek zarazy przeciętnie jedna trzecia część ich miesz-
kańców. Zaraza wracała jeszcze często w XIV i XV w.,
choć już nie w tak katastroficznych rozmiarach jak w latach
1348—1350.

Karol król Nawarry


Po niepowodzeniach militarnych w wojnie z Anglikami,
w czasie kryzysu wywołanego czarną śmiercią umiera
w sierpniu 1340 r. król Francji Filip VI Walezjusz, pier-
wszy z tej linii monarcha francuski. Historycy oceniają go
jednoznacznie: był królem rycerskim, ale władcą miernym.
25
J. D ł u g o s z,Roczniki..., s. 319.
24
Tamże, s. 319.
Nie dorastał do zadań, jakie stawiał przed nim konflikt
z królem angielskim. Zaskoczony siłą militarną i organiza-
cją wojskową swego angielskiego przeciwnika, nie potrafił
Filip VI zreformować armii francuskiej, zmienić zwycza-
jów wojennych swojego rycerstwa.
Nowy król, Jan II Dobry (1350—1364), ożeniony z Boną
(Juttą) Luksemburską, córką króla Jana Czeskiego, miał
31 lat, gdy rozpoczynał swe panowanie. Ojciec — Filip VI
— powierzał mu ważne zadania wojskowe i administra-
cyjne. Był więc Jan „wodzem wojny" toczonej przeciw
Anglikom w 1340 r. w Hainaut, walczył potem w Bretanii
przeciw Janowi Montfort (1341), w roku 1344 działał jako
namiestnik króla i „pan zdobywanych ziem". Nie okazał
jednak przy tym wielkich talentów organizacyjnych i woj-
skowych. Lubił bogactwo i przepych, ćwiczenia rycerskie
i uroczystości dworskie. Miernej dość inteligencji, był
zmienny i skrajny w swoich uczuciach. Cieszył się jednakże
sympatią swych francuskich poddanych dzięki wspaniało-
myślności, rycerskiej odwadze i lojalności.
Jan Dobry próbował zreorganizować armię francuską,
powiększyć żołd, ograniczyć dezercję i zdrady. Naśladując
Edwarda III, cztery lata po założeniu przez króla angiel-
skiego Zakonu (Orderu) Podwiązki założył Jan Dobry.
w 1352 r. podobne bractwo rycerskie — Oęder Gwiazdy.
Miało ono skupić wokół króla francuskiego wiernych stron-
ników i podnieść w nich ducha rycerskiego, wojennego.
Przyszłość pokazała, że wszystkie te przedsięwzięcia organi-
zacyjno-militarne były niewystarczające.
Mimo przedłużonego rozejmu z 1347 r. toczyły się w la-
tach 1350—1355 lokalne walki francusko-angielskie
w Langwedocji, w zachodniej części królestwa i w Bretanii.
Nie miały one większego znaczenia dla jednej i dla drugiej
strony. Aliści w tym czasie Edward III pozyskał we Francji
nowego, cennego sojusznika. Był nim Karol z Nawarry —
nazwany później Karolem Złym — zacięty i niebezpieczny
wróg Walezjuszy.
Karol, król Nawarry (1349—1387) był przez swą matkę,
Joannę Francuską, wnukiem Ludwika X (1314—1316), zaś
przez ojca, Filipa hrabiego Evreux, prawnukiem króla
Filipa III Śmiałego (1270—1285) 25. Był więc — jak
mówiono — podwójnym potomkiem Ludwika Świętego.
Historycy negatywnie oceniają jego działalność i jego cechy
charakteru. Karol z Nawarry był człowiekiem ambitnym
i mściwym, pozbawionym skrupułów, kochającym intrygi.
Niskiego wzrostu i dobrego zdrowia, żywy, inteligentny
i wygadany, miał dużo uroku osobistego. Dzięki temu
zjednywał sobie oddanych stronników wśród możnych,
kleru i mieszczan; potrafił pozyskać przyjaciół w rodzinie
królewskiej, nawet papież był dla niego łaskawy i pobłaż-
liwy. Król Jan II Dobry wyraźnie bał się go i często ustę-
pował wobec żądań Karola.
Mając lat 17 odziedziczył Karol po matce — w roku
1349 — królestwo Nawarry. Kraj mały, górzysty, ubogi.
Miał ponadto kilka posiadłości lennych w Normandii, kilka
miast w dolinie Sekwany i 4fceki Eure (m.in. Mantes
i Meulan). Po matce należało mu się też hrabstwo Szam-
panii. Lecz ta bogata prowincja, leżąca blisko Paryża, zos-
tała przyłączona do domeny królewskiej. Za Szampanię
obiecał król Karolowi hrabstwo Angouleme, potem inne
posiadłości. Jednak ostatecznie Karol nie dostał nic. Nie
otrzymał też spodziewanych ziem w posagu córki króla
Jana Dobrego, z którą ożenił się w 1352 r.
Powodem pierwszego wystąpienia Karola z Nawarry
przeciw królowi francuskiemu było przyznanie przez Jana
Dobrego hrabstwa Angouleme — które Nawarczyk uważał
za swą własność — Karolowi Hiszpańskiemu, konetablowi
Francji 26. Ten bliski przyjaciel króla Jana Dobrego — aż
do Awinionu dotarły pogłoski, że łączyła obu „niedozwo-
lona miłość" jak pisze Villani — pochodził z rodziny
Cerda, spokrewnionej z domami królewskimi Kastylii
i Francji. W pierwszych dniach 1354 r. został Karol Hisz-
pański na polecenie Nawarczyka zamordowany przez grupę
rycerzy normandzkich. Karol Zły chełpił się publicznie tą
zbrodnią: wysłał listy do miast, uniwersytetu, Rady Kró-
lewskiej, a nawet samego papieża, pisząc w nich, że doko-

25
Por. tablicę genealogiczną.
26
Konetabl (connetable) — głównodowodzący armią.
nał sprawiedliwej zemsty 11. Kiedy zaś król Jan chciał go
ukarać za ten czyn, potrafił Nawarczyk przekonać i zjednać
sobie członków rodziny królewskiej, papieża i innych
wpływowych ludzi, którzy chcieli pogodzić go z królem
Francji. Co więcej, napisał do króla angielskiego Edwar-
da III i księcia Henryka Lancastera, jego namiestnika we
Francji, proponując im wspólny najazd na królestwo
francuskie 28.
Jan Dobry nie odważył się ukarać Nawarczyka. Gui
d' Auvergne, kardynał z Boulogne i krewny królowej, do-
prowadził do pojednania obu monarchów, które w rzeczy-
wistości było zwycięstwem Karola Nawarskiego, a upoko-
rzeniem króla Jana II. Traktatem w Mantes (II 1354) król
Jan II Dobry — przebaczywszy Karolowi i jego wspólni-
kom zbrodnię — przy z n ^ N a warczy ko wi lenna i ziemie
w Normandii z taką samsf władzą i prawami, jakie miał
sam książę Normandii.
Po kilku miesiącach jednak Karol uznał, że traktat
z Mantes realizowany jest zbyt opieszale. Opuścił więc
dwór króla francuskiego i udał się do Awinionu. Na dworze
papieskim spotkali się właśnie pełnomocnicy króla Francji
i króla Anglii, by rokowć (na próżno zresztą) w sprawie
zawarcia pokoju. Korzystając z obecności Anglików
w Awinionie rozpoczął Karol Zły nowe rokowania z księ-
ciem Lancasterem. Przygotowano projekt inwazji na Nor-
mandię i podziału królestwa Francji. Edward III miał zos-
tać królem Francji; Karol zaś miał otrzymać księstwo
Normandii, hrabstwa Szampanii, Brie, Chartres, Bigorre,
Tuluzy i seneskalie 29 w Langwedocji. Miał też Karol zło-
żyć hołd lenny Edwardowi, jako królowi Francji.
Taki był start polityczny Karola Złego, króla Nawarry.
Początek jego działalności na szerszej arenie politycznej,
początek kilkudziesięciu lat intryg, spisków i pojednań tego
wiecznego konspiratora — wroga francuskiego monarchy.
J7 A. C o v i 11 e, w: E. L a v i s s e, op. cit., s. 94.
28
R. D e l a c h e n a l , Premieres negotiations de Charles le Mauvais
avec Les Anglais, 1354—1355, „Bibliotheąue de 1'Ecole des Chartres" 61
(1900).
2
* Seneskalia — określenie okręgu administracyjnego w średniowiecznej
Francji.
Celem tych działań nie było tylko powiększenie posiadłości
Nawarczyka w królestwie francuskim ani tym bardziej
triumf Plantagenetów nad Walezjuszami. Jak się wydaje,
Karol Zły marzył po prostu o koronie francuskiej, choć
ukrywał to przed Edwardem III. Uważał, że ma do niej
większe prawa niż Walezjusze i Plantageneci; rodzice jego
zrzekli się tego prawa niesłusznie jeszcze przed jego uro-
dzeniem (w roku 1332), uznając kolejno za króla Francji
Filipa V w 1316 r., a potem Filipa VI w 1328 r.

Zwycięstwo Anglików pod Poitiers (18 1X 1356)


i kryzys we Francji (1356—1358)
Jesienią 1355 r. Anglicy wznowili działania wojenne. Ich
bohaterem stał się Czarny Książę 30, Edward książę Walii,
najstarszy syn króla Edwarda III i następca tronu
angielskiego ł .
We wrześniu wylądował Czarny Książę w Bordeaux,
wysłany przez Edwarda III do Gujenny jako namiestnik.
25-letni książę — choć wcześniej już wyróżnił się w bitwie
pod Crecy — miał po raz pierwszy objąć samodzielne sta-
nowisko. Przyszłość pokazała, że był człowiekiem, który
łączył talenty wojskowe z talentami administracyjnymi.
Jeszcze tego samego roku 1355 wyruszył Czarny Książę
z Bordeaux na czele armii angielskiej, wzmocnionej oddzia-
łami gaskońskimi, w dwumiesięczną wyprawę przez Lang-
wedocja, docierając do Carcassonne, Narbony i brzegów
Morza Śródziemnego. Ograbił i spalił — jak powiadano —
500 miejscowości. Była to wyprawa modelowa dla tego
typu zbrojnych wypadów do kraju nieprzyjacielskiego, sto-
nowanych w średniowieczu: unikano walnych bitew
i miejsc nazbyt obronnych, grabiono i palono słabo
bronione miasta, niszczono wsie i uprawy, zabierano dobytek.
30
Nazwany tak w XVI w., od koloru swej zbroi, po raz pierwszy przez
angielskiego historyka Graftona. Współcześni nazywali go Edwardem of
Woodstock lub Księciem Angielskim; por. P. S h a w, The Black, Prince
„History" 23 (1939).
31
H.J. H e w i t t , The Black Prince's Expedition, 1355—1357, Man-
chester 1958.
W grudniu powrócił Czarny Książę do Bordeaux z dużymi
łupami nie zaczepiany po drodze przez wojska francuskie.
Oczekiwano we Francji, że następnego roku Anglicy
ponowią atak, zwłaszcza że sam Edward III lądował rów-
nież jesienią 1355 r. w Calais. Król Jan II Dobry chciał się
do tej walki przygotować. Potrzebował przede wszystkim
pieniędzy. Zwołane do Paryża Stany Generalne północnej
części królestwa (Langwedoil) uchwaliły w grudniu 1355 r.
duży podatek wojenny, ale zastrzegły sobie kontrolę wydat-
kowania zebranych sum. Kilka miesięcy później (marzec
1356) podobne postanowienie przyjęły Stany Południa, tj.
Langwedocji.
Francuzi nie mylili się w swych przewidywaniach. Latem
1356 r. niewielka, kilkutysięczna armia angielska, prowa-
dzona przez księcia Henryka Lancastera, wkroczyła do
Normandii. Znalazła tu poparcie wśród miejscowych stron-
ników Karola z Nawarry. Równocześnie Czarny Książę ze
swą niewielką armią anglo-gaskońską (liczącą 5—6 tys.
zbrojnych) 32 ruszył na nową wyprawę z Bordeaux, kierując
się tym razem na północ, do Francji Centralnej. Pustosząc
i grabiąc kilka bogatych prowincji francuskich dotarł aż do
Loary, w okolice Tours. Chciał zapewne połączyć się
z księciem Lancasterem, działającym w Normandii.
Tym razem król Jan Dobry nie przyglądał się biernie
poczynaniom Anglików, lecz ruszył ze swym wojskiem
przeciw Czarnemu Księciu, by zmusić go do odwrotu.
Król francuski zebrał dużą armię, obliczaną na 16—20 tys.
żołnierzy, w większości ciężkozbrojnej jazdy rycerstwa
francuskiego, wspomaganej oddziałami z Lotaryngii, Nie-
miec i Szkocji 3. Cofając się przed tą masą wojska
francuskiego Czarny Książę dotarł 18 września pod wieś
Maupertuis, oddaloną 8 km na południe od Poitiers.
Jego mała armia była zmęczona, pozbawiona żywności
32
Wszyscy współcześni zgodnie piszą o niewielkich siłach militarnych
Czarnego Księcia — por. L o t , o p . cii., s. 369.
33
L o f, op. cit., s. 362, oblicza siły francuskie na 5—6 tys. ludzi.
Pomniejsza tu więc znacznie szacunki innych historyków co do liczebności
armii francuskiej; szacunki — dodajmy — i tak skromne wobec liczby
wojska francuskiego pod Poitiers, jaką podaje Froissart i współcześni mu
kronikarze — ok. 50 tysięcy ludzi.
Zdobycie i grabież miasta przez wojsko
Jan II Oobry, król
francuski

Koronacja Karola V,
króla francuskiego. Dwu-
nastu parów Francji
podtrzymuje koronę na
jego głowie
Karol V jako inte-
lektualista — przyj-
muje księgę Biblii z
rąk swego doradcy
Jana de Vaudetar

Karol V w swej
bibliotece
Bertrand du Gue-
sclin, zwycięski
wódz wojsk fran-
cuskich króla Ka-
rola V — w zbroi
przykrytej tuniką i
herbami Francji, z
mieczem konetab-
la w ręce

Ludwik, książę or-


leański, Krystyna
de Pisań wręcza
mu swój poemat
Karol VI, król
francuski, w roz
mowie ze swyr
doradcą. Na krć
lewskim płaszcz
dewiza „Jamais"
Izabela Bawarska, żoria Karola VI

Jan Nieustraszony, książę burgundzki -


trzyma rękę na Kwiatach Lilii, herbie króle
stwa
Małgorzata Bawarska, żona Jana
Nieustraszonego

Jan Nieustraszony
Zabójstwo Jana Nieustraszonego na moście Montereau
y
Ir. vi* " • ' '^BSBM
Wkw J : TMSi
i paszy dla koni, znacznie mniej liczna niż armia francuska.
Za sobą miał jednakże ścigających go Francuzów, od któ-
rych nie mógł się oderwać. Postanowił zatem stoczyć
z Francuzami bitwę. Wybrał pozycję dominującą nad oko-
licą i ^umocnił ją sposobem wypróbowanym pod Crecy.
Mała armia angielska została podzielona na trzy grupy, któ-
rymi dowodzili hrabiowie Warwick i Salisbury oraz Czarny
Książę. Każda z nich miała około 1200 żołnierzy, trochę
łuczników, gaskońskich i walijskich kopijników.
Nazajutrz, 19 września 1356 r. rozegrała się słynna bitwa
pod Poitiers — nazywana też czasem bitwą pod Mauper-
tuis. Król Jan Dobry odbył naradę wojenną, polecił nawet
dokonać rozpoznania pozycji nieprzyjaciela. Jednak tradycje
rycerskie okazały się w wojsku francuskim i tym razem sil-
niejsze niż dobre rady i smutne już doświadczenia wojenne
Francuzów. Kiedy zatem doszło do bitwy, rycerstwo fran-
cuskie nie próbowało wcale zmodyfikować tradycyjnej tak-
tyki walki. A przecież atak francuski utrudniony był zna-
cznie niedogodnym terenem, solidną pozycją i dobrym
uzbrojeniem świetnie zorganizowanego przeciwnika. Co
więcej, z powodu trudności terenowych ciężkozbrojne
rycerstwo francuskie musiało walczyć pieszo.
Bitwę jednak rozpoczął mały, elitarny oddział rycerskiej
jazdy francuskiej, zasilony zaciężnymi rycerzami niemiec-
kimi. Prowadzili to pierwsze uderzenie: konetabl Francji
Gauthier de Brienne (noszący tytuł księcia Aten) i marszał-
kowie, Jean de Clermont i Arnoul d'Audrehem. Oddział
ten zdziesiątkowany przez łuczników angielskich — wspar-
tych przez spieszonych rycerzy — został szybko rozbity.
Marszałek Clermont poległ zanim dotarł do linii angiel-
skiej, poległ też kanetabl Brienne; rannego Audrehema
wzięto do niewoli. Potem ruszył duży korpus francuski
dowodzony przez następcę tronu, delfina Karola. Również
on został rozbity. Atak następnego korpusu armii francu-
skiej pod dowództwem księcia Orleanu, brata króla, załamał
się także na linii wojsk angielskich. Wreszcie ruszył naj-
większy z korpusów armii francuskiej, dowodzony przez
samego króla Jana II Dobrego. Anglicy i Gaskończycy,
mimo że zmordowani już walką i atakami francuskimi,
i choć łucznikom brakowało już strzał (mówiono, że wyj-
mowali je z ran i trupów nieprzyjacielskich), zdecydowali
się na działania ofensywne. Jeden z małych oddziałów,
liczący 600 ciężkozbrojnych i 100 łuczników, dowodzony
przez dzielnego Gaskoóczyka, pana z Buch, umiejętnie
wykorzystując warunki terenowe wdarł się niedostrzeżony
na tyły ostatniego korpusu armii francuskiej i rozbił go
ostatecznie. Król Jan Dobry, razem ze swym ulubionym
synem, 14-letnim Filipem, został wzięty do niewoli.
Po trzech godzinach bitwa została zakończona pełnym
zwycięstwem Anglików. Około 2,5 tys. żołnierzy armii
francuskiej poległo, co najmniej 2 tys. zostało wziętych do
niewoli — wśród nich możni panowie, za których Anglicy
i Gaskończycy brali sowity okup. Łupy były również
ogromne. „Wszyscy, którzy byli z księciem — pisze dobrze
poinformowany jak zawsze Froissart — stali się ludźmi
bogatymi albo dzięki okupowi za rycerzy wziętych do nie-
woli, albo dzięki zdobytym łupom, złota, srebra i szlachet-
nych kamieni".
Bitwa pod Poitiers raz jeszcze wykazała wyższość taktyki
angielskiej oraz siłę i skuteczność „ognia" długich łuków
angielskich, nad żywiołowymi, nieskoordynowanymi ata-
kami feudalnego rycerstwa francuskiego. Jak pod Crecy
Anglicy i teraz wybrali bardzo dogodne pozycje defen-
sywne, zaś Francuzi nie atakowali całością swych sił (na co
zresztą nie pozwalał teren walki), lecz stosowali falowe ataki
korpusów wojska, które łatwiej mogły rozbić strzały angiel-
skich łuczników. Rycerstwo francuskie, inaczej niż pod
Crecy, atakowało pieszo linię angielską. Natomiast Anglicy
zdecydowali się w tej bitwie na małą modyfikację taktyki
defensywnej i jeden z konnych oddziałów wojska angiel-
skiego zaatakował Francuzów. W sumie jednak Czarny
Książę zastosował tę samą taktykę, co jego ojciec w bitwie
pod Crćcy, a osiągnął nawet zwycięstwo większe choć
dysponował siłami znacznie mniejszymi: pojmał do niewoli
samego króla Francji! 34
34
Por. D e 1 b r ii c k, op. cit., s. 477; C.W. C. O m a n, The Art War
in the Middle Ages, New York 1960, s. 129—132; A.H. B o u r n e, The
Battle of Poitiers, „English Historical Review" 53 (1938), s. 21—52.
Siedem miesięcy później Czarny Książę zawiózł króla
francuskiego do Anglii. Ceremoniał wjazdu do Londynu
ujętego Jana Dobrego odbył się 25 maja 1357 r. Król fran-
cuski jechał na dużym białym koniu, obok zaś książę — by
podkreślić jeszcze bardziej swój triumf — na małym czar-
nym wierzchowcu. Tłumy Anglików i cudzoziemców oglą-
dały to niezwykłe widowisko. Król Jan pozostał w Anglii 3
lata i 2 miesiące. Była to niewola królewska i dworska zara-
zem. Jan zajmował najpierw jeden z pałaców w Londynie,
potem mieszkał w Windsorze. Polował, przyjmował wizyty
króla Edwarda III i królowej, możnych angielskich i panów
francuskich, wziętych jak on do niewoli. Czytał romanse
rycerskie, brał udział w uroczystościach dworskich, ucztach
i turniejach, zasięgał rady swego astrologa... Z Francji
przysyłano mu oliwę, dziczyznę i wino. Ufano rycerskiemu
słowu króla, że nie ucieknie i pilnowano go dyskretnie.
Tymczasem we Francji klęska rycerstwa pod Poitiers
i pojmanie do niewoli króla wywołały falę niezadowolenia
i opozycji wobec rządów dotychczasowej elity. Po jawiły i się
pieśni i pamflety w języku francuskim i łacińskim króre
oskarżały rycerstwo o tchórzliwe poddanie się lub też
ucieczkę z pola bitwy, możnym zaś zarzucały paktowanie
z nieprzyjacielem. Bandy żołnierskie niszczyły kraj od Bre-
tanii aż do granic Gujenny: na północy działały grupy
nawarczyków — zwolenników króla Karola z Nawarry,
w centrum kraju zaś oddziały należące do armii Czarnego
Księcia. Nie było przeciwko tym bandom żołnierskim, gra-
biącym kraj, żadnego zorganizowanego oporu.
Władzę monarszą przejął najstarszy syn wziętego do nie-
woli angielskiej króla Jana, 18-letni Karol, delfin 36 Vienne
i książę Normandii, który ratował się ucieczką z pola bitwy
pod Poitiers. Młody i niedoświadczony delfin, pozbawiony
wojska i pieniędzy, otoczony miernymi doradcami, stanął
wobec zorganizowanej, silnej opozycji mieszczańskiej
i feudalnej.
35
Complainte sur la baloille de Poitiers, wyd. Ch. de B e a u r e-
p a i r e, „Bibliothdąue de l'Ecole des Chartres" 12 (1850—1851), s.
257—263
36
Delfin (duphin) — tytuł następcy tronu francuskiego (patrz
słowniczek).
Opozycja mieszczańska dążyła do zreformowania pań-
stwa, usunięcia nadużyć administracji królewskiej, nawet
ustanowienia kontioli nad monarchą w postaci rady, zło-
żonej z reprezentacji trzech stanów. Opozycją mieszczańską
kierował bogaty kuniec sukienniczy Stefan Marcel, bur-
mistrz Paryża. Natomiast opozycja feudalna skupiała zwo-
lenników Karola Złego, króla Nawarry, uwięzionego przer
Jana II Dobrego w kwietniu 1356 r. jeszcze przed bitwą
"pod Poitiers. To rronnictwo, występujące także z hasłem
walki ze złymi rządami w królestwie, miało wielu zwolenni-
ków. Byli wśród nich ludzie ambitni, zrażeni do króla, jak
Robert Le Coq, biskup Laon. Inni — jak wielu profesorów
uniwersytetu paryskiego — widziało w Karolu Złym księcia
krwi królewskiej, który potrafi odmienić fatalną sytuację
królestwa. Stronnictwo nawarskie miało również wielu zwo-
lenników wśród panów oraz rycerstwa Normandii i Pikar-
dii. Była to więc „partia" niejednolita, którą spajała mie-
szanka różnych tendencji i motywów: feudalnej wierności,
egoistycznych dążeń, aspiracji reformatorskich.
Zwołane przez delfina Karola Stany Generalne odbyły
w Paryżu dwie burzliwe sesje (październik-grudzień 1356
i luty 1357), zdominowane całkowicie przez Stefana Mar-
cela i Roberta Le Coq, który reprezentował stronnictwo
nawarskie. Stany narzuciły delfinowi reformę systemu rzą-
dów; reformę ustrojową i administracyjną równocześnie.
Została ona zatwierdzona w tzw. Wielkim Ordonansie
z marca 1357 r. Oto najważniejsze postanowienia owej
reformy: Stany Generalne miały się odtąd zbierać bez
wezwania królewskiego, według potrzeby i własnego uzna-
nia. Bez zgody i kontroli Stanów nie wolno było nakładać
nowych podatków i wprowadzać zmian monetarnych. Do
Rady Królewskiej wprowadzono reprezentantów wybró
nych przez Stany: inni delegaci zaś dokonać mieli reformy
administracyjnej i usunąć złych urzędników. Postanowienia
te — sprzeczne z dotychczasową tradycją rządzenia — były
interesującą f?róbą ustanowienia monarchii kontrolowanej
przez Stany Generalne, próbą wprowadzenia czegoś w ro-
dzaju rządów parlamentarnych.
Oczywiście delfin odwlekał wykonanie tych żądań Sta-
nów Generalnych i decyzji własnego ordonansu. Jego nie-
chęć do r-ealizacji postanowień „Wielkiego Ordonansu"
skłoniła Stefana Marcela do użycia siły. W lutym 1358 r.
doszło do zamieszek i wystąpienia ludności Paryża przeciw
stronnikom dworu. Dwaj bliscy doradcy delfina, marszałek
Szampanii, Jan de Conflans i marszałek Normandii, Robert
de Clermont, zostali na jego oczach zamordowani. Równo-
cześnie Karol Zły, król Nawarry, uwolniony przed kilkoma
miesiącami z więzienia, wkroczył ze swymi wojskami do
Paryża. Sytuacja stała się naprawdę groźna; doszło bowiem
do sojuszu i wspólnych działań opozycji mieszczańskiej
z nawarczykami — opozycją feudalną. Sojusz ten nie trwał
jednak długo.
Delfin Karol przyjąwszy tytuł regenta królestwa, który
dawał -mu większe uprawnienia niż poprzedni tytuł
namiestnika, zbiegł ż Paryża. Przy pomocy finansowej,
udzielonej mu przez Stany Prowincjonalne, zebrał wojsko
i rozpoczął walkę z opozycją.
Tymczasem w północno-wschodniej Francji, wyniszczo-
nej przez bandy żołnierzy zaciężnych, angielskich i nawar-
skich, wybuchło w końcu maja 1358 r. powstanie chłopskie,
tzw. żakeria 37. Powstanie trwało wprawdzie niecały mie-
siąc, lecz gwałtownością swoją przekroczyło wszystkie
dotychczasowe rebelie chłopskie we Francji. Wywarło więc
duże wrażenie na współczesnych. Powstańcy kierowali swe
ataki przeciw możnym i szlachcie. Oskarżali ich o ucisk
i brak obrony kraju przed wrogiem. Jak wynika z różnych
relacji kronikarskich powstanie zaskoczyło zupełnie feuda-
łów. Szybko jednak zorganizowali oni obronę, na czele któ-
rej stanął Karol Zły, król Nawarry. Oddziały chłopskich
powstańców, słabo uzbrojone i źle zorganizowane, nie
potrafiły skutecznie walczyć z regularnym wojskiem. Nie-
długo więc po rozpoczęciu działań przez oddziały rycerskie
żakeria została krwawo stłumiona.
Powstanie żakerii pokazało jednak, że wewnętrzne kon-
flikty Francji grożą przekształceniem ich w walkę klasową.
37
Żakeria — nazwa pochodzi od przezwiska nadawanego chłopom
przez szlachtę; Jakub (franc. Jacąues) lub Jakub Poczciwiec, Prostak (Jac-
ques Bonhomme).
Zaniepokoiło to możnych i szlachtę, skłoniło te grupy spo-
łeczne do skupienia się wokół reprezentowanej przez regenta
Karola władzy królewskiej, jedynie zdolnej — w ich pojęciu
— do zaprowadzenia zgody społecznej. Nastąpiła wyraźna
zmiana sytuacji na korzyść Karola. 31 lipca 1358 r. został
zabity Stefan Marcel. Regent Karol opanował Paryż.
Z przywódcami opozycji i aktywnymi rebeliantami postąpił
roztropnie: stosunkowo niewielu z nich zostało skazanych
na śmierć; znacznie liczniejsze były kary konfiskaty dóbr.
Kryzys polityczny królestwa Francji został opanowany osta-
tecznie w sierpniu 1359 r., kiedy Karol z Nawarry pojednał
się z regentem Karolem, obiecał być dobrym Francuzem
i „pracować ze wszystkich sił nad oswobodzeniem króle-
stwa". W kraju jednakże nie było spokoju. Grabiły go dalej
oddziały żołnierzy angielskich, nawarskich i wojsk za-
ciężnych.

Pokój w Bretigny-Calais

Jak wykorzystali Anglicy zwycięstwo pod Poitiers i kry-


zys polityczny Francji? Edward III chciał przede wszy-
stkim wykorzystać wyjątkową okazję, jaką dawało mu ujęcie
króla Francji, Jana II Dobrego. Angielskie propozycje
dotyczące okupu za wziętego do niewoli króla oraz warun-
ków zawarcia pokoju były bardzo wygórowane (marzec
1359 r.). Regent Karol nie przyjął ich, a zwołane w maju
1359 r. Stany Generalne odrzuciły je również i uchwaliły
dalsze prowadzenie wojny z Anglią.
Edward III tymczasem zdecydował się na nową wyp-
rawę, która — jak wierzono w Anglii — przyniesie tym
razem decydujące rozstrzygnięcie wojny. Podjęte wiosną
przygotowania wojenne pozwoliły na zmobilizowanie dużej
armii, która w październiku 1359 r. lądowała w Calais.
Dowodzona przez samego Edwarda III wyprawa angielska
skierowała się na Reims, miasto koronacji królów fran-
cuskich.
Nauczeni doświadczeniem poprzednich wypraw Francuzi
/astosowali nową taktykę: unikali spotkań z wojskami
angielskimi w polu, a wzmocnili garnizony w dobrze ufor-
tyfikowanych zamkach i miastach. Mieszkańcy wsi zaś
mieli nakaz schronienia się ze swym dobytkiem, zebranymi
z pól plonami i żywnością w tych obronnych miejscach.
Wojska angielskie posuwały się przez kraj opustoszały, zni-
szczony poprzednimi działaniami wojennymi. Ponadto była
późna jesień, padające dniem i nocą deszcze — jak pisze
Froissart — „szkodziły bardzo ludziom i koniom".
Na początku grudnia Anglicy stanęli pod Reims. Dobrze
ufortyfikowane miasto nie poddało się nieprzyjacielowi
i Edward I I I musiał zrezygnować nie tylko ze zwycięskiego
wjazdu do miasta, ale też z przygotowanej już ceromonii
koronacji na króla Francji. Zimę spędziły wojska angielskie
w bogatej Burgundii. Jej książę, młody Filip de Rouvre, by
ochronić kraj p -zed grabieżą i rabunkami, wypłacił Angli-
kom okup w wysokości 200 tys. złotych skudów 3 \ a więc
około 500 kg złota! Obiecał ponadto uznać Edwarda III za
króla Francji, jeśli tylko zostanie on koronowany w Reims.
Wiosną Edward III wznowił działania wojenne.
W kwietniu 1360 r. wojska angielskie były już pod murairj
Paryża. Jednakże złe wieści dochodziły ze Szkocji, z którą
regent Karol zawarł sojusz, i z samej Anglii. W końcu
marca francuscy marynarze, po przebyciu bez przeszkód
kanału La Manche, zdobyli port Winchelsea i ograbili mia-
sto. Wywołało to panikę wśród Anglików. Obawiano się
francuskiego desantu na Wyspę — od roku 1340, tj. od
zwycięstwa pod Sluys, wydawał się desant taki zupełnie
niemożliwy. Teraz okazało się, że Francuzi mogą bez więk-
szych przeszkód przepłynąć kanał. Nie wiodło się dobrze
wojskom angielskim we Francji, nie zdobyły one ani
Reims, ani Paryża, ponosiły natomiast duże straty, trapił je
głód, nękały działania partyzanckie Francuzów. Czas było
kończyć nieudaną wyprawę. I Edward I I I zdecydował się
na rokowania.
Przeprowadzono je w maju 1360 r., w małej wiosce Brć-
tigny, niedaleko Chartres. Ustalono tutaj — w obecności

3
* Skud (ecu) — złota monfta francuska bita od czasów króla Ludwika
IX Świętego; zawierała około 4 g złota.
legatów papieskich — warunki pokoju. Były one twarde dla
Francji. Król angielski otrzymywał niezależne od Francji
księstwo Akwitanii — a więc ziemie południowo-zachodniej
Francji, leżące od Loary do Masywu Centalnego i Pirene-
jów; dalej — leżące na północy hrabstwa Ponthieu, Mon-
treuil i Guines, wreszcie port i miasto Calais z okręgiem.
Całość tych ziem przyznanych królowi angielskiemu wyno-
siła około jednej trzeciej części królestwa Francji!
Ustalono również olbrzymi wykup za przebywającego
ciągle jeszcze w niewoli angielskiej króla Jana II Dobrego.
Wynosił on 3 min skudów złotych, co stanowiło sumę
przewyższającą ponad dwa razy roczne dochody królestwa.
600 tys. skudów z tej sumy miało być wypłacone w ciągu
czterech miesięcy; reszta zaś w kilku ratach rocznych.
Zobowiązania angielskie były znacznie mniejsze. Edward
miał się zrzec pra<v i tytułu króla Francji oraz roszczeń do
pewnych ziem królestwa. Obiecał również opuścić zamki
zajęte przez jego oddziały w tej części królestwa, która
przypadła Wakzjuszom 39.
Warunki te zostały uroczyście ratyfikowyne i zaprzysią-
żone — z wyjątkiem paru zmodyfikowanych punktów —
kilka miesięcy później w Calais, 24 października 1360 r.
Obaj królowie przyrzekli też sobie, że pracować będą
wspólnie nad zakończeniem Jporów i walk w Bretanii. Krćl
Jan Dobry raz jeszcze pogodził się z Karolem Nawarskim.
Wierzono, że zostanie przywrócony pokój powszechny.
Na słowo rycerskie Anglicy wypuścili z niewoli króla Jana
II Dobrego. Kiedy jednak okazało się, że nie mógł on
zebrać wymaganej na okup sumy pieniędzy, a w dodatku
jeden z jego synów, zostawiony u Anglików jako zakładnik,
uciekł łamiąc słowo rycerskie, wrócił Jan Dobry do Lon-
dynu. Zmarł tu kilka miesięcy później, 8 maja 1346 r.

39
J. le P a t o u r e 1, The Treaty of Bretigny, 1360. „Transaction of
the Royal Historical Society" 5 ser., 10 (1959) s. 19—39.
III. WOJNA KRÓLÓW:
OFENSYWA FRANCUZÓW

Zawarty z Anglią pokój (1360) nie przyniósł wewnętrznego


uspokojenia we Francji. Sytuacja królestwa była trudna.
Kraj spustoszony przez czarną śmierć, wyniszczony przez
wojnę, wojska nieprzyjacielskie i własne, znajdował się
w gospodarczej i demograficznej ruinie. Katastrofalny stan
finansowy monarchii pogarszały jeszcze zobowiązania pie-
niężne, związane z okupem za wziętego do niewoli króla
Jana II Dobrego.

Działania „kompanii"

Jeszcze jedno niebezpieczeństwo wewnętrzne zagrażało


wówczas poważnie Francji, powiększało anarchię, uniemoż-
liwiało odbudowę gospodarczą i wyjście z ogólnego kryzysu
Były to „kompanie" — oddziały byłych żołnierzy zacię-
żnych obu walczących ze sobą armii. Po zawarciu pokoju
żołnierze ci stracili zajęcie i żołd. Przywykli do walki, która
stała się ich zawodem, prowadzili wojnę dalej — już na
własną rękę. Tworzyli więc zbrojne bandy opryszków i
rabusiów, dochodzące często do liczby kilku setek ludzi.
Byli oni dobrze uzbrojeni i wyszkoleni, sprawnie dowo-
dzeni przez dowódców znających się na rzemiośle wo-
jennym.
„Kompanie" takie włócząc się po kraju napadały na mia-
sta, paliły wsie, łupiły klasztory i kościoły. Zdarzało się też
często, że zdobywały jakiś zamek, zatrzymywały się w nim
i panowały nad okolicą, łupiąc lub ściągając od ludności
regularny podatek. Kilkakrotnie, dla wykonania większych
operacji wojenno-rabunkowych, kompanie" łączyły się
w prawdziwe armie, tzw. wielkie kompanie. Po roku 1360
„wielkie kompanie" działały w Szampanii i Burgundii, w
dolinie Sekwany, na południu Francji. Jedna z owych
„wielkich kompanii" zajęła w grudniu 1360 r. Pont-Saint-
Esprit. Spodziewano się tu znaleźć duże sumy pieniędzy
zebrane na okup dla króla Jana Dobrego. Skarbu nie znale-
ziono, ale opanowano silny punkt nad Rodanem, u wejścia
do Prowansji i Langwedocji, niedaleko Awinionu. Wywo-
łało to popłoch na dworze papieskim i niepokój w Langwe-
docji. Innocety VI podjął wielkie prace fortyfikacyjne
wokół Awinionu, wzywał na pomoc cesarza, królów Francji
i Aragonu, ekskomunikował żołnierzy „kompanii", ogłosił
przeciw nim krucjatę. Gdy minęło pierwsze przerażenie,
udało się papieżowi część tej „wielkiej kompanii" skierować
do Włoch. Opłacona przez papieża grupa przekroczyła na
początku 1361 r. Alpy, by walczyć we Włoszech z Viscon-
timi, władcami Mediolanu a przeciwnikami papieża. Jeden
z dowódców „kompanii", John Hawkwood, pozostał ze
swym oddziałem we Włoszech. Zdobył tu sławę kondotiera,
znanego z odwagi i doskonałego rzemiosła wojennego, ale
także z okrucieństw.
Inna „wielka kompania", licząca około 15 tys. żołnierzy,
pokonała w kwietniu 1362 r. pod Brignais, niedaleko
Lyonu, królewską armię rycerską zebraną w Burgundii. Po
bitwie pod Poitiers była to kolejna, ciężka klęska rycerstwa
francuskiego — „horrenda cassatio", straszna rzeź, jak czy-
tamy w jednym z ówczesnych dokumentów.
Taka była sytuacja wewnętrzna podzielonego w roku
1360 królestwa Francji, kiedy po śmierci króla Jana II
Dobrego rządy objął syn jego Karol V, uważany przez
historyków za jednego z wielkich władców Francji. Szes-
naście lat jego panowania to okres stopniowego dźwigania
się Francji z upadku; okres odzyskania wszystkich teryto-
riów, odebrania Anglikom prawie wszystkich ich posiad-
łości we Francji.
Karol V (1364—1380) i restauracja
władzy monarszej we Francji

Postać Karola V Mądrego, jego sylwetka fizyczna


i duchowa, znana jest dobrze dzięki talentom literackim
jego panegirystów. Wśród nich zaś vybija się pisząca .po
francusku Włoszka, Krystyna de Pisań (z Pizy), córka kró-
lewskiego astiologa i medyka, zdolna poetka i autorkąbio-
grafii Karola V: Księga czynów i dobrych obyczajów mądrego
króla Karola V (Le livre des faits et bonne moeurs du sage
roy Charles V)\
Karol V różnił się bardzo od swych poprzedników. Prze-
byta w Młodości, nieznana choroba uczyniła go'człowiekim
wątłego zdrowia i niepozornej budowy ciała. Był więc fizy-
cznie zupełnym przeciwieństwem atletycznych „kultury-
stów", jakimi byli jego dziad i ojciec — pierwsi Walezjusze,
czy też pięknych królów, jakimi byli ostatni Kapetyngo-
wie 2. Różniła także Karola V od poprzedników jego syl-
wetka psychiczna, sposób rządzenia, a przede wszystkim
efekty jego panowania. Był mądrym politykiem, umiejętnie
rozwiązującym trudne sprawy jego królestwa i problemy
międzynarodowe. Był władcą „gabinetowym". Jako pier-
wszy król Francji — i jedyny przed Ludwikiem XVI —
nie dowodził osobiście armią. Zastępowali go specjaliści
wojskowi, przede wszystkim Bertrand du Guesclin. Dzięki
talentom wojskowym tego Bretończyka — który z prostego
rycerza a potem dowódcy jednego z oddziałów zaciężnych
doszedł do najwyższej godności i urzędu konetabla (1370)
— Francja odzyskała zna$rme części ziem zajętych przez
Anglików za panowania poprzedników Karola V.
Po swych przodkach Walezjuszach odziedziczył Karol V
zamiłowanie do luksusu i wystawnego życia, uroczystości
' Wyd. S. S o I e n w, 2 tomy, Paris 1936—1941 (Societe de 1'ttu ire
de France). Świetną charakterystykę Karola V i jego rządów dai\A. C o-
v i 11 e, L 'Europę occidentale de 12/0 fc 1380, w: Histoire du Moyen Age, t.
VI, cz. 2, Paris 1941, s. 595—606; bardziej surowy'w jego ocenie jest
' E. P e r r o y, guerre de cent ans, Paris 1945, s. 119—121.
2
Porównaj: Filip IV Piękny (1285—1314) i jego syn Karol IV Piękny
(1322—1328); inny syn Filipa Pięknego — Filip V (1316—1322) nosił
przydomek Długi (Wysoki).
dworskich, pięknych mieszkań (odbudowywał i rozbudował
między innymi Luwr i z?mek Vincennes pod Paryżem,
pałac Saint-Pol w Paryżu). Wszystko to miało wzmocnić
blask majestatu królewskiego. Zebrał również Karol V
cenne skarby rzemiosła atystycznego, emalii,, klejnotów,
bogato iluminowanych rękopisów liturgicznych. Znane jest
— dzięki Krystynie de Pisań — zamiłowanie króla do lek-
tury dzieł pobożnych, historycznych i filozoficznych.
Zebrał dużą bibliotekę, polecił przełożyć na język francuski
dzieła polityczne Arystotelesa, rzymskich historyków, Pań-
stwo Boże św. Augustyna i dzieło XII-wiecznego humanisty
Jana z Salisbury pt. Policraticus, zawierające średniowie-
czną teorię rządzenia. Był władcą, który interesował się
problemami prawnopaństwowymi. W Londynie ośmie-
szano go z tego powodu i nazywano pogardliwie adwoka-
tem. Nieprzypadkowo za czasów Karola V rozbudowana
została doktryna władzy królewskiej, oparta zarówno na
arystotelizmie, spekulacjach filozofów i teologów chrześci-
jańskich, jak również na tradycji rodzimej przypisującej
uzdrowicielską moc królom francuskim.
Król był człowiekiem pobożnym. Pisze o tym z uzna-
niem Krystyna de Pisań. Ale praktyki religijne — podobnie
jak królowi Ludwikowi Świętemu — i jemu nie przeszka-
dzały w rządzeniu. Doświadczenia regencji w latach
1356—1360 nauczył} Karola pokonywać trudności i zwy-
ciężać — siłą, cierpliwością i wytrwałością — najgroźniejsze
koalicje i najbardziej niebezpiecznych przeciwników.
Karol V miał silne poczucie majestatu królewskiego
i władzy. Uważał, że jego działania są zawsze korzystne dla
królestwa i zgodne z prawem, zaś prowadzone przez niego
walki dyplomatyczne i wojny — sprawiedliwe. Jednak,
choć rządził on w sposób absolutystyczny i nie chciał z ni-
kim dzielić swej władzy, chętnie słuchał doradców i podej-
mował decyzje po wysłuchaniu opinii osób kompetentnych.
Znany jest zespół doradców króla i najbliższych jego
współpracowników. W otoczeniu króla znajdowała się
grupa intelektualistów. Należał do nich Raul de Presles,
autor Compedium morale reipublicae, gdzie opisał system
rządów starożytnego Rzymu; autor również innych dzieł,
wśród których był też traktat o dwóch władzach: świeckiej
i duchownej (De utraąue potestate). Karol V powierzył mu
przekład na francuski Biblii i dzieła Św. Augustyna Państwo
Boże. Filip de Mezieres należał także do grona królewskich
doradców — intelektualistów. Ten rycerz z Picardii —
przebywający długi czas na Wschodzie, gdzie doszedł do
stanowiska kanclerza i najbliższego współpracownika króla
Cypru Piotra I de Lusignan — po powrocie do Francji stał
się gorącym propagatorem idei krucjaty antytureckiej.
W swym utworze Sen starego pielgrzyma (Songe du vieil pele-
rin), napisanym tuż po zawarciu unii polsko-litewskiej,
uznał, że Jagiełło — świeżo nawrócony „król Litwy" może
odegrać ważną rolę w projektowanej krucjacie wszystkich
chrześcijan przeciw Turkom. Karol V powołał Filipa de
Mezieres w 1373 r. do swej rady i powierzył mu edukację
delfina. I wreszcie najbardziej wykształcony z tego grona
— Mikołaj Oresme, profesor uniwersytetu paryskiego,
biskup z Lisieux, kapelan i doradca króla. Był on autorem
traktatów teologicznych, rozpraw przyrodniczych i fizy-
cznych, dzieł z zakresu polityki i ekonomii. Z polecenia
króla tłumaczył też dzieła Arystotelesa. Chwali w nich na
początku Karola V, że interesuje się problematyką teorety-
czną państwa, społeczeństwa i rządzenia; protestuje przeciw
rozpowszechnionej wówczas opinii, że nauka jest bezużyte-
czna dla praktyki. Karol V zlecał Mikołajowi Oresme naj-
bardziej delikatne misje dyplomatyczne.
Wśród doradców i najbliższych współpracowników króla
Karola V byli ludzie różnego pochodzenia społecznego —
z najmożniejszych rodzin francuskich i nisko urodzeni. Jan
de Mercier, doradca finansowy króla i dwaj prawnicy,
kolejni kanclerze, bracia Jan i Wilhelm de Dormans byli
ludźmi niskiego pochodzenia. Z drobnego rycerstwa bre-
tońskiego pochodził" Bertrand du Guesclin, główny ekspert
wojskowy. Z możnego rodu pochodził Bureau de la
Riviere, jeden z najbliższych ludzi Karola, jego szambelan
i coś w rodzaju szefa gabinetu króla. Potomkiem wielkiego
rodu był też Jan de Vienne, admirał Francji.
Grono doradców króla roztrząsało wszystkie wielkie
problemy polityczne, wyrażało opinię na temat wszystkich
ordonansów królewskich, w sprawach ważnych i mniej
istotnych. Niejednokrotnie również król rozszerzał te kon-
sultacje: w 1369 r. radził się Stanów Generalnych w spra-
wach finansowych, w 1378 r. zgromadzenie duchowieństwa
i profesorów uniwersytetu paryskiego debatowało nad prob-
lemem schizmy kościelnej.
Rozwinięta została także na prowincji sieć urzędników
królewskich, często jeszcze słabych i nie zawsze radzących
sobie z wielkimi panami feudalnymi, ale reprezentującymi
wszędzie wolę i sprawiedliwość króla. Obok nich działali na
prowincji urzędnicy administracji finansowej króla. Karol
V usprawnił tę administrację, wprowadził stałe podatki, hv
zdobyć tak potrzebne dla prowadzenia polityki i wojny pie-
niądze. Na dworze specjalni doradcy w sprawach finanso-
wych kierowali tą administracją. Byli to: niespokojny Jan
de la Grange, opat z Fecamp, następnie biskup Amiens
i kardynał, aspirujący do tiary papieskiej, i Jan de Mercier,
pochodzący z rodziny drobnomieszczańskiej. Ci dwaj ludzie
administrowali finansami króla kompetentnie i z zaangażo-
waniem, nie zapominając też o własnych korzyściach. Two-
rzyła się warstwa ludzi — urzędników królewskich na dwo-
rze i w administracji prowincjonalnej, których interesy
własne zbieżne były z interesami króla.
Karol V próbował również zreorganizować armię, upo-
rządkować sprawy militarne i obronne królestwa 3. Główną
siłę zbrojną tworzyły oddziały stałe, złożone z ochotników
— zawodowych żołnierzy zaciężnych, pozostających na żoł-
dzie królewskim. Byli to przede wszystkim ciężkozbrojni
jeźdźcy i kusznicy — piesi i konni; spotykało się jednak
w tych oddziałach francuskich także łuczników i kopijni-
ków. Artyleria królewska była jeszcze w powijakach, choć
istniało stanowisko generalnego mistrza artylerii króla,
które zajmował Jan z Lyonu, a po nim syn jego Milet
z Lyonu. Znani są dowódcy, którzy ze swymi kompaniami
pozostawali na stałej służbie królewskiej przez wiele lat, jak

3
Ph. C o n t a m i n e , Guerre, etat et sociite a la fin du Moyen Age.
Etudes sur les armes der rtr* de France 1337—1494, Paris-La Haye 1972,
s. 135—204.
Bertrand du Guesclin, Ludwik de Sancerre, Ołiwier de
Clisson, Wilhelm des Bordes, Owen z Walii i inni jeszcze.
Żołnierze tych stałych, zawodowych oddziałów rekruto-
wani byli i pozostawali pod rozkazami kapitanów, miano-
wanych przez króla, jego namiestników lub wodza naczel-
nego. Król w każdej chwili mógł stwierdzić, jakimi siłami
zbrojnymi dysponuje i gdzie są one rozlokowane. Stwo-
rzona została również ścisła hierarchia wojskowa. Na pier-
wszym miejscu stali namiestnicy królewscy, z szerokimi
uprawnieniami i władzą wojskową. Byli to zwykle książęta
krwi królewskiej lub sojusznicy Karola V: książęta Ande
gawenii (Anjou), Burgundii, Berry i Bourbon. Potem był
konetabl. Lecz w okresie, kiedy stanowisko to zajmował
Bertrand du Guesclin, miał on większą władzę wojskową
niż królewscy bracia. Za konetablem stali dwaj marszałko-
wie, którzy czuwali nad organizacją armii, jej stanem
liczebnym i prowadzili operacje wojenne, jeśli zlecił im to
król. I wreszcie kapitanowie różnej rangi — od general-
nych, powołanych do obrony całego regionu, i kapitanów
miast, do zwykłych dowódców poszczególnych oddziałów
żołnierskich. Ponadto do tej hierarchii wojskowej należeli
również doradcy specjalnych broni — jak wspomniany już
generalny mistrz artylerii królewskiej, mistrz kuszników
i dowódcy floty królewskiej: admirał morski, wiceadmira-
łowie, kapitanowie morscy. Wprowadzono więc system ścis-
łej kontroli królewskiej nad rekrutacją żołnierzy i działa-
niami armii, ze wszystkimi konsekwencjami militarnymi,
finansowymi i politycznymi.
Karol V zajął się też odbudową miejsc ufortyfikowanych,
które w razie nieprzyjacielskiego najazdu mogłyby służyć za
schronienie dla okolicznej ludności, razem z ich ruchomo-
ściami i bydłem. Ordonansem z lipca 1367 r. nakazał król
panom feudalnym i miastom naprawić zamki i mury,
uzbroić je w artylerię, to znaczy wszelką broń miotającą,
zaopatrzyć w odpowiednie zapasy żywności na wypadek
oblężenia. Zamki, których nie można było utrzymać, polecił
król zburzyć, by nie mogły służyć za schronienie dla
nieprzyjaciół.
W rezultacie wszystkie te działania i cała polityka króla
Karola V okazały się skuteczne. Osłabiona i rozbita Francja
przeżyła w czasie jego panowania okres prawdziwego
odrodzenia. >

Księstwa — apanaże

Nie wszystko jednak w polityce Karola V można ocenić


pozytywnie. Przede wszystkim nie przeciwstawił się groźnej
dla jedności królestwa i przyszłości państwa ewolucji, rysu-
jącej się już od początku XIV stulecia, a spotęgowanej
jeszcze wypadkami wojennymi: kształtowania się prawie
niezależnych władztw terytorialnych. Hrabia Flandrii,
książę Bretanii, książę Bourbon (ród pochodzący od króla
Ludwika IX Świętego), hrabia Foix i wicehrabia Bearn,
hrabia Armagnac — wszyscy oni cieszyli się coraz większą
niezależnością, dysponując własną armią, własnym sądow-
nictwem, sprawną administracją i aparatem finansowym \
Do tej grupy książąt i potężnych panów — kurczącej się
w trakcie Wojny Stuletniej — dołączyli za czasów króla
Jana II Dobrego i Karola V nowi władcy terytorialni: ksią-
żęta domu królewskiego — książęta Kwiatu Lilii 5. Jan
Dobry wydzielił bowiem swoim młodszym synom dzielnice
odrębne — obszerne księstwa (tzw. apanaże), których
Karol V nie usiłował nawet im zabrać i wcielić na powrót
do domeny królewskiej. Najstarszy z braci Karola — Lud-
wik człowiek bardzo ambitny, chciwy władzy i złota,
otrzymał od ojca, króla Jana Dobrego, z tytułem książęcym
Andegawenię (Anjou) i Maine; Karol V mianował go
swoim namiestnikiem w Langwedocji. Przez cały okres
panowania Karola V rządził Ludwik tymi najbogatszymi
prowincjami królestwa francuskiego jako wicekról. Kolejny
syn Jana Dobrego, noszący jak ojciec imię Jan, otrzymał
4
J. Le P a t o u r e 1, The King and the Princes in Fourteenth Century
France, w: Europę in the Late Middle Ages, London 1965, s. 155—183;
A. L e g u a i, Un aspect de la formation des Etats princiers en France a la
fin du Moyen Age: les reformes administratmes de Louis II, duc de Bourbon.
„Le Moyen Age" 70(1964), s. 49—72; P.S. L e w i s, La France a la fin
du Moyen Age, Paris 1977, s. 277—293.
5
Por. tablica genealogiczna: Książęta Kwiatu Lilii.
księstwo Berry i kilka innych prowincji w środkowej Fran-
cji. Najmłodszy i ukochany syn Jana Dobrego Filip, który
walczył pod Poitiers i razem z ojcem wzięty został do nie-
woli, otrzymał księstwo Burgutidii. Dzięki małżeństwu
z Małgorzatą, córką hrabiego Flandrii, Filip zwany Śmia-
łym uzyskał później — po śmierci teścia (1384) — nie tylko
bogatą Flandrię, ale również prowincje Artois i Rethel. Stał
się w ten sposób panem rozległego i potężnego władztwa.
Książęta ci nie byli panami feudalnymi w tradycyjnym
znaczeniu. Byli w rzeczywistości władcami, którzy
w księstwach-apanażach budowali zręby państw nowożyt-
nych. Rządzili w swoich księstwach samodzielnie i właści-
wie każdy z nich był królem w swoich ziemiach. Władca
francuski nie odważał się ściągać tam podatków wojennych
na potrzeby całego królestwa bez pozostawienia książętom
znacznej ich części lub wypłaty dużej sumy odszkodowania.
Książęta tworzyli własne urzędy centralne, sieć administra-
cji i sądownictwa terytorialnego, własne armie składające
się z rycerstwa i milicji miejskiej oraz kompanii zaciężnych.
Ich władza opierała się zarówno na tradycyjnym systemie
lennym, jak i na nowym systemie klienteli — kontraktów
i przymierzy ze stronnikami. Wielu spośród szlachty i mie-
szczaństwa — których wojna pozbawiła majątku i pozycji
społecznej — dzięki służbie u księcia odzyskiwało majątek
i pozycję społeczną. Wiązało to ich naturalnie znacznie sil-
niej z księciem niż dawne więzy przysięgi lennej.
Jednym z nowych sposobów — bardzo widowiskowym
i ceremonialnym — wiązania możnych panów z księstwem
były zakony (ordery) rycerskie świeckie. Order Jeżozwierza
(Porc-Epic) Ludwika Orleańskiego, Order Gronostaja
(.Hermine) w Bretanii, Order Złotej Tarczy, (Ecu d'Or)
Ludwika Burbońskiego i Złotego Runa (Toisson d'Or)
w Burgundii miały ściśle określone cele polityczne: skupie-
nie elity społecznej wokół księcia, wsparcie jego polityki,
zjednoczenie sił dla obrony kraju.
Najdalej w kierunku niezależności władztwa terytorial-
nego poszła ewolucja księstwa Burgundii 6 . Ale również
6
R. V a u g h a n , Philip the Bold: The Formation of the Burgundian
State, London 1962; R. V a u g h a n, John the Fearless: The Growth of
w innych księstwach czy hrabstwach obserwować można
podobne procesy; zahamowane w zasadzie dopiero za
panowania Ludwika XI (1461—1483). Owa restrukturacja
polityczna Francji była groźna dla państwa. Jak pisał jeden
z historyków, pokój i jedność królestwa Francji zależały
ostatecznie bardziej od dobrej woli książąt Kwiatu Lilii
i porozumienia, zgody w rodzinie królewskiej, niż od sku-
teczności administracji królewskiej, ciągle i tak jeszcze zbyt
słabej, by udźwignąć ciężar nałożonych na nią zadań 1.

Walki wewnętrzne: Burgundia i Bretania

Od początków swych rządów Karol V musiał walczyć


z rozlicznymi trudnościami: na nowo rozgorzała wojna
z królem Nawarry, Karolem Złym; los Bretanii nie został
jasno określony w traktacie pokojowym z Anglikami;
„kompanie" grabiły systematycznie kraj i należało jak naj-
szybciej pozbyć się tej plagi. Wreszcie stosunki z Anglią
wymagały podjęcia nowych działań wojennych, bowiem
pokój w Bretigny-Calais był tylko rozwiązaniem doraźnym.
Powodem nowego konfliktu i wojny domowej z królem
Nawarry Karolem Złym stała się sprawa sukcesji bur-
gundzkiej. Jeszcze za życia Jana Dobrego, w listopadzie
1361 r., zmarł bezpotomnie Filip de Rouvre, książę
Burgundii. Król Jan Dobry zajął księstwo — w oparciu o
prawo pokrewieństwa, a nie jako król Francji — i we
wrześniu 1363 r. nadał je w charakterze apanażu swemu
ulubionemu synowi Filipowi Śmiałemu. Tymczasem spad-
kobiercą księcia Burgundii ogłosił się również Karol Zły,
powołując się także na pokrewieństwo (dalsze zresztą niż
król Francji). Nawarczyk odrzucił wszelkie propozycje arbi-
trażu i rozpoczął z rozmachem przygotowania do wojny,
prowadząc rozmowy z Anglikami, Aragonem i z najbardziej
liczącymi się dowódcami „kompanii". Jednak regent Karol
(król Jan II Dobry wrócił bowiem do Londynu), uprzedza-
Burgundian Power, London 1966; J. R i c h a r d , L'armie des ducs de
Bourgogne. „Revue historiąue de l'armee" 12(1956), s. 25—31.
7
B. C h e v a 1 i e r,L'occident de 1280 a 1492, Paris 1957, s. 108.
jąc atak Nawarczyka, zebrał szybko niewielką armię, której
dowództwo powierzył Bertrandowi du Guesclin. Ten
zdolny dowódca, rozpoczynający wówczas swą błyskotliwą
karierę, zajął położone w dolinie Sekwany miasta należące
do króla Nawarry, a następnie zwyciężył pod Cocherel 16
maja 1364 r jego armię, dowodzoną przez jednego z naj-
możniejszych stronników Nawarczyka, Jana de Grailly.
Zwycięstwo Guesclina nie było olśniewające, choć wzięto
do niewoli wodza armii przeciwnej, Jana de Grailly. Ale
odniesione tuż przed koronacją królewską Karola V
w Reims miało duże znaczenie propagandowe. Wojna jed-
nak trwała dalej, bez decydujących rozstrzygnięć. Wreszcie
w marcu 1365 r., po interwencjach papieża Urbana V, król
Francji zawarł kolejny pokój z Karolem Złym; król
Nawarry utracił swe posiadłości nad Sekwaną, a w zamian
za to otrzymał ziemie na południu (Montpellier). Było to
odsunięcie niebezpieczeństwa zagrażającego ciągle stolicy,
choć pokój ten nie zakończył intryg Karola Złego.
Pokój w Bretigny-Calais nie rozstrzygnął również sprawy
Bretanii. Tutaj wojna trwała między zwolennikami młodego
Jana de Montfort — pierworodnego syna Jana de Montfort
i Joanny Flandryjskiej — wspieranego zawsze przez Angli-
ków, a zwolennikami Karola z Blois uważanego przez Fran-
cuzów za prawdziwego i jedynego księcia Bretanii.
Próby rozstrzygnięcia sporu o Bretanię na drodze roko-
wań nie dały żadnego rezultatu. W 1362 r. Jan de Montfort
powrócił z Anglii do Bretanii. Dwa lata później, wspoma-
gany przez oddziały angielskie dowodzone przez dwóch
wielkich wodzów, Jana Chandos i Roberta Knowles, rozpo-
czął oblężenie Auray, którego posiadanie zapewniało Karo-
lowi z Blois również panowanie nad dolną Bretanią. By
przyjść z pomocą oblężonym, Karol zebrał wojsko, którym
na rozkaz króla Francji dowodził du Guesclin. Do bitwy
doszło 29 września 1364 r. na równinie pod Auray. Jak
zwykle dotąd taktyka wojsk angielsko-bretońskich zatrium-
fowała nad brawurowymi atakami oddziałów francusko-
-bretońskich. Karol z Blois poległ w tej bitwie, a Bertrand
du Guesclin został wzięty do niewoli.
Los więc rozstrzygnął konflikt, zginął bowiem w bitwie
pod Auray jeden z dr/óch pretendentów do księstwa Breta-
nii. Rozpoczęto rokowania, zakończone 16 kwietnia 1365 r.
pokojem w Guerande. Karol V uznał Jana z Montfort za
księcia Bretanii, ten zaś uznał się za lennika króla Francji.
Kolejny więc konflikt wewnętrzny Francji i ognisko wojny
domowej zostało zlikwidowane.

„Kompanie" i walki w Hiszpanii

Król Nawarry został spacyfikowany, spór o Bretanię ure-


gulowany. Pozostał Karolowi V jeszcze jeden poważny
problem do rozwiązania: usunięcie z kraju „kompanii"
pozostających bez zajęcia, z powodu przerwania wojny
z Anglią, oddziałów zaciężnych wojska, które zamieniły się
w rabujące kraj bandy żołnierskie, żyjące kosztem miesz-
kańców wyniszczonego królestwa. Bez powodzenia próbo-
wano skierować „kompanie" do pomocy królowi węgier-
skiemu na krucjatę przeciwko Turkom. Otwarła się jednak
nowa możliwość wyprowadzenia „kompanii" z kraju: walki
wewnętrzne w Kastylii.
W połowie XIV w. istniały na Półwyspie Iberyjskim
cztery królestwa chrześcijańskie: Portugalia, Nawarra, Ara-
gon i Kastylia. W tej ostatniej rządził niepopularny Piotr
Okrutny, którego usunąć chciał z tronu brat przyrodni
Henryk Trastamare (jeden z bastardów poprzedniego
władcy, Alfonsa XI), człowiek odważny i przedsiębiorczy,
cieszący się poparciem dużej części społeczeństwa. Karol V
francuski, za radą swego brata Ludwika d'Anjou namiest-
nika Langwedocji, obiecał Henrykowi pomoc. „Kompanie"
zebrane przez Bertranda du Guesclin — który tymczasem
został uwolniony za cenę 40 tys. złotych florenów z niewoli
angielskiej — ruszyły zimą, na przełomie 1365/1366 r. do
Hiszpanii. Francja pozbyła się wreszcie większości band
wojskowych grabiących i niszczących kraj.
Dzięki pomocy tej zawodowej armii, liczącej około 30
tys. żołnierzy, Henryk w ciągu dwóch miesięcy opanował
Kastylię i 5 maja 1366 r. koronował się na króla w Burgos,
stolicy Kastylii. Du Guesclin wynagrodzony został księ-
stwem Trastamare. Tymczasem Piotr Okrutny, wyparty
z królestwa przez swego rywala, udał się do Bordefux pro-
sząc o pomoc Czarnego Księcia, rządzącego angielską
Akwitanią. Szybko zostały zebrane wojska angielsko-
-gaskońskie. Karol Zły król Nawarry, który nie tracił
żadnej okazji do sprzymierzenia się z wrogami króla Fran-
cji, zezwolił tej armii na przemarsz przez swe królestwo.
W połowie lutego 1367 r. Czarny Księżę z armią 12 tys.
żołnierzy przekroczył przełęcz Roncevaux, tradycyjną drogę
z Francji do Hiszpanii. Przerwana wojna między Francją
i Anglią została w ten sposób faktycznie wznowiona
w Hiszpanii.
Raz jeszcze taktyka walki Anglików okazała się bardziej
skuteczna niż Francuzów. W bitwie pod Najera
(3 IV 1367) wojska Czarnego Księcia i Piotra Okrutnego
pokonały armię Henryka z Trastamare, a du Guesclin
wzięty został do niewoli przez Anglików. Uwolniony z niej
za okupem, wrócił w 1368 r. ze swym wojskiem do Hisz-
panii i stanął ponownie u boku Henryka z Trastamare.
Walka więc toczyła się dalej między obydwoma królami Kastylii
i ich sprzymierzeńcami. Piotr Okrutny zrobił jednak fatalny
błąd przyjmując pomoc oddziałów, wysłanych przez mu-
zułmańskiego władcę Grenady. Ta pomoc niewiernych dla
króla Piotra pozwalała traktować sprawę Henryka w katego-
riach krucjaty — świętej wojny. Spotkanie wojsk obu kró-
lów Kastylii nastąpiło w marcu 1369 r. pod zamkiem Mon-
teil. Armia Piotra Okrutnego została tutaj całkowicie
rozbita, a sam Piotr wzięty do niewoli. Kiedy Henryk
przyszedł zobaczyć pojmanego Piotra, doszło do wyzwisk
i bójki między nimi. Piotr powalił Henryka na ziemię, ten
jednak ciosem sztyletu zabił brata—rywala.
Problem dynastyczny Kastylii został w ten sposób roz-
wiązany. Henryk umocnił się na tronie Kastylii, Bertrand
du Guesclin otrzymał tytuł księcia Molina. Nowy król
Kastylii został wiernym sprzymierzeńcem Francji. W konf-
likcie z Anglią mógł Karol V liczyć na jego pomoc, szcze-
gólnie zaś na cenne i ważne strategicznie współdziałanie
z Francuzami floty kastylijskiej.
Gaskończycy. Zerwanie pokoju

Król angielski Edward III wszystkie swe posiadłości


w południowo-zachodniej Francji, a więc Gujennę i ziemie
zdobyte, połączył w jedno duże księstwo Akwitanii.
19 lipca 1362 r. oddał je swemu najstarszemu synowi,
Edwardowi księciu Walii — Czarnemu Księciu. Zorgani-
zowana przez Czarnego Księcia administracja Akwitanii
działała sprawnie, wypełniała dokładnie i rygorystycznie
jego rozporządzenia. Froissart surowo ocenił jego rządy:
„Książę uważa, że bez względu na to czy ma rację czy nie,
wasale muszą wykonywać wszystkie jego rozkazy".
Wyprawa do Hiszpanii, choć zwycięska dla Czarnego
Księcia, kosztowała drogo i zdezorganizowała całkowicie
finanse księstwa. Przywrócony przez Anglików na tron
Kastylii Piotr Okrutny — nie na długo zresztą, jak pisa-
liśmy już wyżej — nie mógł pokryć wszystkich wydatków
wyprawy. W tej sytuacji Czarny Książę na początku roku
1368 wprowadził nowy podatek (podymne), który miał być
ściągany przez pięć lat. Fakt ten wywołał protesty i opór
mieszkańców Akwitanii, szczególnie zaś szlachty świeżo
zajętych przez Anglików ziem. Ciążyła ona jeszcze ku Pary-
żowi. Korzyści gospodarcze ze związku z Anglią — płynące
głównie z wymiany handlowej — mieli przede wszystkim
mieszczanie.
Dwaj wasale gaskońscy Czarnego Księcia, hrabia Jan
Armagnac i Arnold Amanieu — pan d'Albret, zabronili
pobierania podatku w swoich posiadłościach. Był to wypa-
dek w owym czasie nierzadki; opór możnych panów wobec
nadmiernego rozszerzania władzy nadrzędnej spotykało się
wówczas często. Ale tym razem epizod ten okazał się gro-
źny. Obaj gaskońscy możnowładcy odwołali się bowiem
najpierw do króla Anglii Edwarda III, a gdy tu nic nie
uzyskali — do króla Francji Karola V, jako najwyższego
zwierzchnika i sędziego przekazanych Anglikom teryto-
riów. Możliwość taką dopuszczał, pełen niejasności, traktat
pokojowy z Bretigny-Calais.
Przybyłych do Paryża panów gaskońskich przyjął król
bardzo uroczyście. Na ich cześć odbywały się uczty i
zabawy dworskie, byli obdarowywani kosztownymi podar-
kami. Najbogatszy i najbardziej dumny z nich, Arnold
Amanieu — pan d'Albret, poślubił siostrę królowej Fran-
cji. Ale z przyjęciem apelacji Karol V wahał się długo.
Miał umysł prawnika nie zaś temperament wodza, który
natychmiast podejmuje decyzje. Zasięgał więc król opinii
swoich doradców, opinii prawników ze sławnego uniwersy-
tetu w Bolonii. Wreszcie w styczniu 1369 r. dwaj wysłan-
nicy Karola V doręczyli w Bordeaux Czarnemu Księciu
wezwanie do sądu królewskiego. Froissart przytoczył znaną
odpowiedź księcia: „Pójdziemy chętnie do Paryża skoro
nakazuje nam to król Francji, ale w hełmie bojowym na
głowie i z 60 tysiącami zbrojnych towarzyszy". Tymczasem
bunt szlachty akwitańskiej rozszerzał się, mnożyły się ape-
lacje do króla Francji. Kiedy nadszedł wyznaczony termin
rozpatrzenia apelacji panów gaskońskich (2 V 1369),
Czarny Książę nie pojawił się na rozprawie ani nie przysłał
swoich pełnomocników. Został więc skazany przez Parla-
ment paryski zaocznie. Skończyła się „droga prawna" konf-
liktu.
Kilka dni później, 9 maja, zgromadzone w Paryżu Stany
Generalne potwierdziły stanowisko Parlamentu i uznały, że
król może dochodzić swych praw nawet na drodze wojen-
nej. W odpowiedzi król Anglii, Edward III, 3 czerwca na
zgromadzeniu Parlamentu w Westminster przyjął tytuł
króla Francji i zażądał środków finansowych, by raz jeszcze
spróbować podboju swego zamorskiego królestwa. Wreszcie
30 listopada 1369 r. w Paryżu ogłoszono konfiskatę księ-
stwa Akwitanii — lenna wiarołomnego wasala, Czarnego
Księcia.

Wojna z Anglią
i zwycięstwo króla francuskiego

Król Francji Karol V przystąpił do wojny dobrze przy-


gotowany. Jego sojusznikami byli król Henryk z Kastylii
i król Ferdynand z Portugalii oraz tradycyjnie już Szkoci.
Cesarz, a zarazem król czeski, Karol IV Luksemburski
przyrzekł życzliwą neutralność. Małżeństwo brata królew-
skiego, księcia Burgundii Filipa Śmiałego z Małgorzatą
Flandryjską (12 IV 1369) odciągnęło Flandrię od sojuszu
z Anglią. Miał też Karol V na swoim dworze pretendenta
do księstwa Walii, Owena Glendover. Był on gotów do
desantu na Anglię, razem z innymi Walijczykami, zbieg-
łymi do Francji, którzy przeszli na służbę Karola V 8.
Sytuacja wewnętrzna Francji nie była również zła.
Wprawdzie królestwo było pomniejszone o jedną trzecią
ziem, osłabione materialnie i psychologicznie klęskami
wojennymi, ale Karolowi V udało się je zjednoczyć. System
Finansowy działał sprawnie i zapewniał regularne, wysokie
dochody, z których połowa mogła być użyta na żołd dla
armii. Pieniądz francuski był od kilku lat ustabilizowany.
Miasta były dobrze ufortyfikowane i uzbrojone, zaopa-
trzone w zapasy żywności na wypadek oblężenia. Społe-
czeństwo Akwitanii, zajętej przez Anglików, gotowe do
przejścia na stronę króla francuskiego.
Zreorganizowana armia francuska mogła też skuteczniej
przeciwstawić się wojskom angielskim. Karol V — jak
mówiliśmy wyżej — nie rezygnując z oddziałów feudal-
nych, główną siłę swej armii widział w oddziałach zacię-
żnych: ochotnikach francuskich i kusznikach włoskich,
regularnie, jak to było tylko możliwe, opłacanych, zorgani-
zowanych w kompanie lub roty, którymi dowodzili kapita-
nowie mianowani przez króla lub jego pełnomocników. Ta
zreorganizowana armia francuska dowodzona była przez
wodzów może nie genialnych, ale znających dobrze swe
rzemiosło: Bertranda du Guesclin, wezwanego ze swych
posiadłości w Hiszpanii i mianowanego w październiku
1370 r. konetablem Francji, Ludwika de Sancerre i Jana de
Mauąuenchy (zwanego Mouton de Blainville), marszałków
Francji od czerwca 1368 r., admirała Jana de Vienne i in-
nych jeszcze.
Natomiast sytuacja Edwarda III, króla Anglii, nie była
pomyślna. Król był już człowiekiem starym, rządy w Anglii

8
A.D. C a r r , Welshmen and the Hundred Years' War. „The Welsh
History Review" 4(1968), s. 21—46.
przechodziły w ręce partii arystokratycznej. Jego najstarszy
syn, Czarny Książę, schorowany od czasów wyprawy hisz-
pańskiej, utracił swą dawną energię, stanowczość i szybkość
decyzji. Co więcej, społeczeństwo angielskie dźwigające się
ze zniszczeń spowodowanych czarną śmiercią niechętne
było nowej wojnie na kontynencie.
Tymczasem operacje wojenne rozpoczęły się z począt-
kiem 1369 r. Francuzi, nauczeni doświadczeniem, unikali
walnych bitew. Taktyka Francuzów — dostosowana do
walki wyzwoleńczej — polegała na koncentracji oddziałów
wojskowych i atakowaniu wybranego miasta czy zamku.
Stopniowo, w ciągu corocznej 5—6-miesięcznej kampanii,
prowadzonej na jednym lub kilku teatrach wojennych,
Francuzi zdobywali zamek po zamku, miasto po mieście.
Ludność zajętych przez Anglików terenów najczęściej
wspomagała wojska francuskie. Anglicy, zepchnięci do
defensywy, zmuszeni byli kolejno opuszczać zajęte miasta
i zamki. Edward III nie potrafił tej taktyce Francuzów
przeciwdziałać. Nie potrafił przeciwstawić nic nowego, jak
tylko niszczące wypady — rejzy konnic w głąb kraju, które
zatrzymywane były i likwidowane przez kompanie francu-
skie, a przynajmniej poważnie dziesiątkowane.
Pierwsza ofensywa francuska w 1369 r. skierowana zos-
tała na angielską Akwitanię. Brat królewski książę Ludwik
d' Anjou i hrabia Armagnac zdobyli tu kilka prowincji
przygranicznych. W następnym roku rajd wojsk angielskich
z Calais, dowodzonych przez Roberta Knollys, przeszedł
dużym łukiem przez ziemie francuskie, kierując się do Bre-
tanii. Większość tej angielskiej grupy wypadowej została
rozbita pod Pontvallain przez Bertranda du Guesclin, który
właśnie świeżo otrzymał najwyższy urząd wojskowy —
miecz konetabla Francji. Czarny Książę na próżno usiłował
przywrócić swą władzę w Akwitanii, bezlitośnie karząc
odbite Francuzom miasto Limoges. Zwycięstwo morskie
wspomagającej Francuzów floty kastylijskiej u brzegów La
Rochelle (1372) nie tylko położyło koniec panowaniu floty
angielskiej w kanale, ale przeszkodziło ponadto przesłaniu
posiłków angielskich na kontynent. Pozwoliło to Bertran-
dowi du Guesclin zająć nowe prowincje angielskie
w Akwitanii.
Wreszcie Bretania. Wasal króla Francji, książę Jan IV
Montfort zachował początkowo neutralność w nowym kon-
flikcie francusko-angielskim. Książę wychowany w Anglii
był długoletnim sojusznikiem Edwarda III i swe nadzieje
na niezależność wiązał z pomocą angielską. W lipcu
1372 r., porzucając neutralność, zawarł przymierze woj-
skowe z Edwardem III i pozwolił na lądowanie oddziałów
angielskich w portach Bretanii. Odpowiedź króla francu-
skiego była szybka i zdecydowna. W ciągu lata 1373 r. całe
księstwo — z wyjątkiem kilku miast (jak Brest i Derval) —
zostało zajęte przez wojska francuskie dowodzone przez
Bertranda du Guesclin. Książę Jan IV zbiegł do Anglii.
W pierwszych dniach sierpnia tegoż roku nowa wyprawa
angielska z Calais — dowodzona przez królewskiego syna
Jana z Gandawy, księcia Lancaster — ruszyła w głąb Fran-
cji zwykłą drogą. Po 5 miesiącach marszu przez całą Fran-
cję, bez walnej bitwy tylko szarpana podjazdami francu-
skimi, armia księcia Lancaster dotarła do Bordeaux
w stanie całkowitego wyczerpania. Wrażenie było tak przy-
gnębiające, że Anglicy oskarżali nawet księcia Lancaster
o zdradę i tajny układ z królem Francji.
Wojna trwała dalej, a sytuacja stawała się coraz bardziej
pomyślna dla Francuzów. W ciągu 6 lat walki Anglia utra-
ciła wszystkie swe posiadłości we Francji, z wyjątkiem
Calais i wąskiego pasa wybrzeża, od Bordeaux do Bayonne.
Francja zdołała wreszcie uwolnić się od ciążącej przewagi
Anglików — ci zaś ponieśli całkowitą klęskę. Wielki plan
Edwarda III i jego doradców utworzenia imperium Planta-
genetów, sięgającego od Szkocji i Anglii, przez zachodnią
część Francji, aż do Hiszpanii 9 legł w gruzach.
Papież Grzegorz XI, Francuz z pochodzenia, od dawna
próbował pogodzić walczących królów i doprowadzić do
pokoju między nimi. W lipcu 1375 r. zdecydowano się na
rozejm generalny, który trwać miał dwa lata, to jest do

Drugi syn Edwarda III, Jan z Gandawy, książę Lancaster, ożeniony


by) z córką Piotra Okrutnego i tytułował się królem Kastylii.
czerwca 1377 r. Tę przerwę w walkach wykorzystano na
długie negocjacje pokojowe, prowadzone w Brugii w obec-
ności legatów papieskich. Rokowania te przechodziły kilka
faz, w których rozpatrywano różne możliwości rozwiązania
konfliktu 1 . Debatowano przede wszystkim na temat
podziału Akwitanii. Legaci papiescy proponowali 40-letni
rozejm, z zachowaniem stanu obecnego (status quo), na co
nie zgodziła się żadna ze stron. Anglicy żądali włączenia do
negocjacji sprawy księstwa Bretanii — ziem swego soju-
sznika Jana IV, które prawie w całości zajęte były przez
wojska francuskie. Francuzi natomiast upominali się o inte-
resy swego sojusznika, króla Henryka II z Kastylii. Doma-
gali się zrzeczenia roszczeń dynastycznych do tronu przez
księcia Jana Lancastera, syna Edwarda III.
Los tymczasem usuwał ze sceny wydarzeń głównych
aktorów angielskich. W roku 1376 zmarł — zarażony
podobno w Hiszpanii syfilisem — Czarny Książę, Edward
książę Akwitanii, angielski bohater walk na kontynencie.
W czerwcu roku następnego zmarł jego ojciec, król
Edward HI.
Latem 1377 r. wznowione zostały działania wojenne.
Flota francuska, przygotowana pod okiem samego króla
w dwóch bazach marynarki królewskiej Rouen i Harfleur,
wzmocniona jeszcze eskadrą okrętów kastylijskiech i portu-
galskich, ruszyła do brzegów Anglii pod dowództwem
admirała Jana de Vienne. Dokonywane przez tę flotę spu-
stoszenia wybrzeży angielskich wywołały popłoch i przera-
żenie w całej Anglii. Ale próba zajęcia przez Francuzów
Calais, od morza i od lądu, nie powiodła się. Inne oddziały
francuskie walczyły w Bretanii i w Akwitanii, gdzie książę
d' Anjou dotarł prawie do bram Bordeaux.
Król Francji, wykorzystując swą silną pozycję i słabość
przeciwnika, próbował nadto unieszkodliwić dwóch niebez-
piecznych dla jedności królestwa sojuszników Anglii: intry-
gującego wiecznie króla Nawarry Karola Złego i księcia
Bretanii Jana IV Montfort, separatysty bretońskiego —

10
E. P e r r o y, The Anglo-French Negoiiarions at Bruges, 1374—1377.
.Camden Misc." XIX, 1952.
według współczesnych pojęć — który zbiegł do Anglii.
W roku 1378 armia francuska dowodzona przez księcia
Burgundii, zajęła wszystkie posiadłości Karola Złego
w Normandii, z wyjątkiem Cherbourga, który został
oddany przez Nawarczyka Anglikom i z którego nie udało
się ich wyprzeć. Cherbourg pozostał angielski aż do roku
1404. Natomiast Karol Zły został na zawsze wyelimino-
wany 2 gry politycznej i zrujnowany. Jego ziemie we Fran-
cji zredukowane do nic nie znaczących posiadłości. Swe
królestwo Nawarry musiał bronić przed atakami sprzymie-
rzeńca francuskiego, króla Kastylii.
Inaczej potoczyły się losy księcia Bretanii Jana IV.
W grudniu 1378 r. król Karol V skonfiskował księstwo
Bretanii i włączył je do demeny królewskiej. Mądry król
przeliczył się jednak tym razem. Nie docenił siły bretoń-
skiego separatyzmu i patriotyzmu. Wilhelm de Saint-
-Andre w swej Księdze o dobrym księciu Janie z Bretanii
opisuje reakcję Bretończyków na wiadomość, że ich kraj —
niegdyś stare królestwo Conan Meriadeca, starsze od
monarchii Chlodwiga, twórcy królestwa Franków — ma
utracić niepodległość: wszyscy zaczęli ostrzyć miecze, by
„bronić swej wolności aż do śmierci"; wszędzie robiono
przygotowania do wojny, sprzedawano woły i krowy, by
zakupić wierzchowce potrzebne do walki. Wszyscy Bretoń-
czycy, głównie zaś szlachta, wystąpili przeciw tej decyzji
króla francuskiego. Wezwany przez nich książę Jan IV
3 sierpnia 1379 r. wrócił z Anglii entuzjastycznie witany.
Rozpoczęła się nowa wojna domowa w Bretanii, zakoń-
czona już po śmierci króla Karola V porozumieniem
francusko-bretońskim, potwierdzonym drugim traktatem
z Guerande (4 IV 1381). Traktat ten przywrócił Janowi IV
prawo do posiadania księstwa Bretanii.
Karol V Mądry, umierając 16 września 1380 r., w wieku
42 lat, pozostawił Francję prawie zupełnie wolną od Angli-
ków. Jednakże Anglicy ciągle jeszcze posiadali Calais,
Brest, Cherbourg, Bordeaux i Bayonne. Te miasta portowe
stanowiły dogodne bazy, pozwalające w sprzyjającej chwili
na inwazję na Francję. Ponadto przyjęta przez Francuzów
taktyka unikania walnych bitew z nieprzyjacielem okazała
się wprawdzie skuteczna w odzyskiwaniu zabranych ziem,
ale równocześnie pozwalała dużym siłom angielskim na ni-
szczące rajdy, bezkarne wypady w głąb królestwa. Wreszcie
nie mógł Karol V zmusić przeciwnika do zawarcia nowego
pokoju, który unieważniłby ciężkie i hańbiące dla Francu-
zów warunki traktatu pokojowego z Bretigny-Calais.
Zatem zwycięstwo króla Francji nie było całkowite,
a konflikt wojenny francusko-angielski daleki od zakończe-
nia. Tylko trudności wewnętrzne Anglii — i Francji rów-
nież — sprawiły, że rozejm w Brugii trwał praktycznie
wiele lat, a działania wojenne na większą skalę przez obie
strony nie były podejmowane.

Trudności wewnętrzne w Anglii


i we Francji

Po śmierci króla angielskiego Edwarda III (1377) i króla


francuskiego Karola V Mądrego (1380) oba państwa zna-
lazły się w podobnej sytuacji wewnętrznej. W obu monar-
chiach władcami zostali małoletni królowie: w Anglii
Ryszard II (1377—1399) ", syn Czarnego Księcia, a więc
wnuk zmarłego króla; we Francji po zmarłym ojcu tron
objął Karol VI (1380—1422). Faktycznie rządy po obu
stronach kanału La Manche przeszły w ręce rywalizujących
z sobą — w imię interesów partykularnych — grup ary-
stokratycznych. Na ich czele stali zwykle książęta krwi —
członkowie rodziny królewskiej lub możnowładcy spokre-
wnieni z nimi. W obu krajach ciężary wojny i inne nieszczę-
ścia — jak epidemia czarnej śmierci, okresy nieurodzaju
i głodu — doprowadziły do kryzysu społecznego, zaburzeń
i powstań ludowych.
Wreszcie sytuacja zewnętrzna — przede wszystkim
sytuacja w Kościele — uległa również zmianie i stworzyła
nowe okoliczności, które miały wpływ na przebieg konfliktu
francusko-angielskiego. Powrót papieża Grzegorza XI
z Awinionu do Rzymu (1377) i wybór tutaj jego włoskiego

" Por. tablica genealogiczna: Sukcesja po Edwardzie III.


następcy Urbana VI (1378) wywołały rozłam w Kościele
zachodnim. Zakwestionowano bowiem legalność wyboru
nowego papieża rzymskiego i duża część kolegium kardy-
nalskiego wybrała innego papieża, Klemensa VII, Fran-
cuza, który osiadł w Awinionie — opuszczonej niedawno
przez Grzegorza XI siedzibie papieskiej. Król Francji,
a był nim jeszcze Karol V — po naradach, które tak lubił,
z klerem i profesorami uniwersytetu — uznał papieża awi-
niońskiego Klemensa VII za prawdziwą głowę Kościoła.
Parlament angielski tymczasem opowiedział się za papieżem
rzymskim Urbanem VI. Wybór papieża awiniońskiego
uznano w Anglii za czyn kryminalny, dokonany za sprawą
króla francuskiego. Rozpoczął się okres Wielkiej Schizmy
w Kościele zachodnim — trwający blisko 40 lat (1378—1417).
Ten podział kościelny miał również swe konsekwencje poli-
tyczne. Europa cała podzieliła się bowiem na dwie obedien-
cje: rzymską i awiniońską, według istniejących sojuszy czy
rysujących się podziałów politycznych. Papieża awinioń-
skiego popierała Francja, królestwo Hiszpanii, Szkocja.
Natomiast Anglicy i Flamandowie uznali papieża rzym-
skiego. To samo zrobił cesarz Karol IV i jego syn Wacław
— co było odstępstwem od linii politycznej Luksembu-
rgów, dotąd sojuszników Walezjuszy. Wiele krajów zacho-
wało neutralność. Obaj papieże przez swych legatów pró-
bowali zjednać sobie wahających się monarchów i elity
rządzące. Rozwinęli energiczną działalność propagandową,
sięgali nawet do akcji zbrojnych ogłaszając krucjaty na
swych przeciwników.
Wróćmy jednak do sytuacji wewnętrznej Anglii. Tutaj
już w ostatnich latach panowania Edwarda III rozpoczęły
się walki stronnictw arystokratycznych, których starzejący
się król — pozbawiony mądrych doradców i dobrych współ-
pracowników — nie potrafił zlikwidować. Rządy w pań-
stwie sprawował Jan z Gandawy ze swymi stronnikami. Jan
z Gandawy, książę Lancaster, trzeci syn króla Edwarda III,
hrabia Derby, Lincoln i Leicester, pan rozległych włości
tworzących prawdziwe państwo w państwie, był politykiem
inteligentnym i aktywnym, ambitnym i chciwym władzy,
marzącym o koronie królewskiej, choćby kastylijskiej Ze
swymi zwolennikami tworzył on grupę „dworską" zwal-
czaną przez opozycję, działającą przez Parlament, a sku-
pioną wokół osoby najstarszego syna Edwarda III, ciężko
już chorego Czarnego Księcia.
Za rządów króla Ryszarda II, syna Czarnego Księcia,
nastąpiły zmiany personalne w układzie sił politycznych
i stronnictw walczących o władzę. Przede wszystkim zmie-
nił się skład partii „dworskiej", współpracującej z królem
Ryszardem II. Ludźmi wpływowymi byli w tym stron-
nictwie: Robert de Vere, hrabia Oksfordu, Michał de
la Pole, syn bogatego kupca z Hull, mianowany w 1383 r.
kanclerzem, a później (1385) hrabią Suffolk, Mikołaj
Brember, burmistrz Londynu, przywódca rojalistów lon-
dyńskich. Opozycji baronów, a więc stronnictwu arystokra-
tycznemu, przewodził najmłodszy ze stryjów króla, energi-
czny i ambitny Tomasz z Woodstock, książę Glucester.
Współpracował on ściśle ze swym bratankiem, Henrykiem
hrabią Derby (późniejszym królem Henrykiem V), synem
Jana Lancastera. Dołączył do nich Tomasz Beauchamp,
hrabia Warwick — uczestnik jednej z rejz krzyżackich na
Litwę w 1365 r. Należeli do tej grupy także dwaj wpły-
wowi duchowni: William de Wykeham, biskup Winche-
steru, i Tomasz Fitzalan Arundel, biskup Ely, późniejszy
arcybiskup Yorku i Canterbury. Jan Lancaster, drugi stryj
królewski, stał między tymi grupami i dołączał do tej, gdzie
łatwiej mógł uzyskać wpływy i znaczenie. Absorbowały go
zresztą sprawy kontynentalne, głównie hiszpańskie.
Głównym terenem walki politycznej stał się Parlament.
Prawdziwą klęskę poniosło stronnictwo „dworskie" w czasie
obrad tzw. Parlamentu Bezlitosnego (1388). Stronnictwo
Glucestera, mając poparcie Izby Gmin, oskarżyło doradców
i współpracowników króla o zdradę. Wydano sześć wyro-
ków śmierci, innych skazano na wygnanie; partia „dwor-
ska" została zniszczona. Zwycięzcy stronnicy Glucestera
zajęli urzędy i majątki pokonanych.
12
Jan z Gandawy ożeniony z Konstancją, córką króla Kastylii Piotra
Okrutnego, nazywany był powszechnie przez swych stronników najjaśniej-
szym panem Hiszpanii (Monseigneur d'Espagne).
Król Ryszard II był człowiekiem wytrwałym i działają-
cym ostrożnie, cierpliwie przygotowywał zemstę. Próbował
neutralizować swoich wrogów, stopniowo otaczał się ludźmi
statecznymi i umiarkowanymi. Pogodził się z Janem Lanca-
sterem (1389) i uznał legalność jego potomstwa z Kata-
rzyną Swynford 13, którą Jan poślubił w 1369 r. po śmierci
swej drugiej żony, Konstancji Kastylijskiej. Stosunki króla
z Parlamentem układały się również coraz bardziej pomyśl-
nie, w roku 1390 wyrażono nawet Ryszardowi podziękowa-
nie „za dobre rządy i wspaniałomyślne panowanie, za wiel-
kie łaski i gorliwość, okazywane swojemu ludowi". Po
10 prawie latach takiej spokojnej i zdecydowanej polityki,
kiedy skupił wokół siebie wiernych i wystarczająco silnych
stronników, uderzył Ryszard II w swych dawnych prze-
ciwników. Latem 1397 r. pod zarzutem spisku zostali oni
aresztowani, część z nich została skazana na śmierć, inni
wtrąceni do więzienia lub skazani na wygnanie i konfiskatę
majątku. Główny przeciwnik króla Ryszarda, jego stryj
Tomasz książę Glucester, rzekomo zmarł w więzieniu.
Tomasz Arundel, arcybiskup Yorku (dawny biskup Ely)
został przeniesiony na biskupstwo St. Andrew w Szkocji.
Syn Jana Lancastera, Henryk hrabia Derby, został ułaska-
wiony. Zebrany w styczniu 1397 r. Parlament zaaprobował
wszystkie te decyzje i działania króla Ryszarda.
Walka stronnictw arystokratycznych nie była jedynym
objawem kryzysu wewnętrznego ówczesnej Anglii. Obok
kryzysu politycznego wystąpił bowiem również kryzys spo-
łeczny, wywołany zarówno ciężarami wojny, jak i obciąże-
niami, uciskiem ludności chłopskiej oraz jaskrawymi kon-
trastami społecznymi i niesprawiedliwością społeczną. Spla-
tał się z tym również kryzys świadomości religijnej
i instytucji kościelnycn.
Przejawem tego kryzysu społeczno-rel.igijnego było groź-
ne, o szerokim zasięgu, choć krótkotrwałe i szybko stłu-
mione powstanie chłopskie w 1381 r. Powstańcy chłopscy
ulegali agitacji wędrownych kaznodziejów — ubogich kap-
13
Byli to Beaufortowie: Jan, hrabia Somerset, późniejszy regent Fran-
cji; Henryk, biskup Winchester; Tomasz, książę Exeter; Joanna, która poś-
lubiła kolejno Roberta Ferrers i Ralfa Neville, hrabiego Westmorland.
łanów, jak John Bali — i częstych wówczas w Anglii zwo-
lenników równości i ubóstwa jako ideału, normy życia każ-
dego chrześcijanina, nie wyłączając duchownych. Angielscy
powstańcy zatem, obok żądań ekonomicznych — takich jak
zniesienie podatków i ciężarów ludności chłopskiej —
wysuwali też żądania polityczno-społeczne i społeczno-
-religijne. Domagali się więc zniesienia zależności chłopów
od panów feudalnych z wyjątkiem zależności od króla,
uznania równości wszystkich ludzi, konfiskaty dóbr koś-
cielnych i podziału ich między ludzi świeckich. Był to więc
oparty o zasady ewangeliczne utopijny egalitaryzm, wrogi
wobec panów, przywilejów szlachty i kleru, połączony
z marzeniami o zaprowadzeniu egalitarnej demokracji, pod
bezpośrednią władzą króla.
Kryzys wewnętrzny nie ominął również Francji. Jego
przyczyny były złożone. Ogólnie biorąc, wywołały go pow-
szechna nędza mieszkańców i zubożenie kraju, w którym
od 30 lat szalały epidemie i głód, grabiły wojska nieprzyja-
cielskie i „kompanie", który ponosić musiał nadto główne
ciężary finansowe wojny. Do tego doszła jeszcze polityka
stryjów-opiekunów małoletniego króla Karola VI; polityka
mająca na celu personalne korzyści i spełnienie własnych
ambicji, nie zaś dobro królestwa i jego mieszkańców.
Po śmierci króla Karola V regencję objął książę Ludwik
d'Anjou i porozumiał się z innymi stryjami młodego Karola
VI — swymi braćmi, by podzielić się władzą w królestwie,
a jednocześnie, by odsunąć od współrządów grupę wyzna-
czonych przez zmarłego króla doradców — ministrów.
Każdego z braci interesowały inne sprawy, interes króle-
stwa schodził na plan dalszy. Ludwik d'Anjou próbował
realizować swe ambicje polityczne poza granicami kraju.
Podjął on zarzucone przez władców Francji plany polityki
śródziemnomorskiej i lewantyńskiej; ubiegał się o królestwo
Sycylii, marzył o sukcesji po ostatnich cesarzach łacińskich
— Bizancjum. Jan książę Berry nie miał tak ambitnych pla-
nów politycznych, jak jego starszy brat. Jednakże ten wyk-
wintny znawca sztuki i kolekcjoner — dla niego sporzą-
dzono słynny rękopis iluminowany Les Tres Riches Heures
du Duc de Berry (Bardzo bogate godzinki księcia de Berry) —
chciał zarobić jak najwięcej na urzędzie namiestnika Lang-
wedocji, który objął w listopadzie 1380 r. po swym bracie,
Ludwiku d'Anjou. To go głównie absorbowało — poza
pięknymi strojami, klejnotami, dziełami sztuki. Wreszcie
najmłodszy z nich Filip książę Burgundii, polityk inteli-
gentny, śmiały i konkretny, który zajęty był budowaniem
swego państw a, a zainteresowanie swe skupiał na hrabstwie
Flandrii. Z dziedziczką tego hrabstwa ożenił się przed kil-
kunastu laty (1369), ale dopiero w 1384 r., po śmierci
swego teścia, włączył tę bogatą prowincję do Burgundii.
Tymczasem Francja potrzebowała władcy, którego inte-
resy byłyby interesami królestwa. Objawy kryzysu społe-
cznego i politycznego były widoczne wszędzie. Już w końcu
panowania Karola V wybuchały w wielu miejscach niepo-
koje społeczne i powstania. W Langwedocji, poddanej
długo eksploatacji księcia d'Anjou, działały grupy tzw.
tuchins (od touche — zarośla) — „łotrzyków z lasu" popiera-
nych przez część miejscowej szlachty. Do tego dochodziły
grabieże „kompanii" i niszczące wypady oddziałów angiel-
skich. Książę Berry, gdy w 1380 r. objął namiestnictwo
Langwedocji — z podobnym jak jego brat zamiarem
wyciśnięcia z kraju ile się da —•* zastał wsie i miasta pełne
niepokojów społecznych i buntu. Również we Flandrii
w 1379 r., w trzech najważniejszych miastach hrabstwa:
Gandawie, Ypres i Brugii, wybuchło powstanie tkaczy
przeciw hrabiemu i popierającemu go patrycjatowi. Na
czele tego powstania stanął Filip van Artevelde, syn daw-
nego sprzymierzeńca króla angielskiego i również przy-
wódcy powstania miast flandryjskich.
Król Karol V nie zlekceważył tych oznak niezadowolenia
społecznego. Już na łożu śmierci polecił znieść uciążliwy
dla wszystkich podatek podymny. Jego bracia, którzy przy-
jęli regencję, wykonali to ostatnie polecenie Karola V. Ale
w ten sposób pomniejszono dochody królestwa nie zmniej-
szając wcale jego wydatków. Trzeba było więc już
w 1382 r. przywrócić pewne opłaty podatkowe i wprowa-
dzić inne świadczenia pieniężne ludności.
Wywołało to nową falę protestów i buntów społecznych,
przede wszystkim w dużych miastach na północ od Loary,
takich jak Rouen, Paryż, Reims, Amiens i innych jeszcze.
Ludność tych miast występowała nie tylko przeciw urzęd-
nikom reprezentującym aparat administracyjny, ale też
przeciw wszystkim grupom społecznym uciskającym masy
.ludowe; wyższemu duchowieństwu, patrycjatowi miejskie-
mu, wreszcie Żydom trudniącym się lichwą. W Paryżu
tłumy pospólstwa użyły młotów, by przepędzić urzędników
podatkowych. Stąd też nazwa powstania paryskiego —
maillotins (mailłets — młoty bojowe). Były to wszystko
ruchy spontaniczne, słabo zorganizowane, walczące głównie
o- zniesienie podatków i ucisku mas ludowych, bez pro-
gramu społecznego czy politycznego bardziej generalnego,
z propozycjami reformy czy zmiany stosunków społeczno-
-politycznych. Niemniej jednak groźna dla władzy była
gwałtowność wystąpień mas ludowych, rozmiar społeczny
tych buntów i determinacja ich uczestników.
Zagrożeniem największym było jednak powstanie we
Flandrii. Tutaj dawne doświadczenia rewolt miejskich
i tradycyjne związki z Anglią mogły okazać się najbardziej
niebezpieczne. Dlatego też Filip Śmiały, książę Burgundii
i przyszły pan Flandrii, zebrawszy armię królewską popro-
wadził ją przeciw flamandzkim tkaczom. W krwawej bitwie
pod Roosebecke (27 XI 1382) wojska powstańcze miast
flandryjskich zostały rozbite. Następnie zwycięska armia
królewska rozpoczęła tłumienie powstań w miastach francu-
skich, poczynając od Paryża. Działania wojsk królew-
skich uzupełniały cały arsenał administracyjnych środków
represji: aresztowania, konfiskaty mienia, wyroki śmierci,
likwidacja przywilejów i wolności miast zbuntowanych.
W tym samym czasie i podobnymi środkami książę Berry
stłumił rewolty w Langwedocji (1383).

Próby podjęcia działań wojennych


— rozejm 1389

Mimo trudności wewnętrznych Anglii i Francji, które


uniemożliwiały praktycznie podjęcie działań wojennych,
istniały w obu krajach „partie wojenne" — grupy
„jastrzębi", dążące do wznowienia wojny. Szczególnie
w Anglii grupa dawnych zwolenników i doradców Czar-
nego Księcia — ale także kupcy Londynu i Calais —
marzyli o nowej ekspedycji wojennej do Francji. Schizma
kościelna niespodziewanie dostarczyła im motywacji ideolo-
gicznej, religijnej.
Oto w grudniu 1382 r. została opublikowana w Anglii
bulla papieża rzymskiego Urbana VI, który polecił bisku-
powi Norwich, Henrykowi Despenser, zorganizowanie kru-
cjaty przeciw zwolennikom papieża z Awinionu, Klemensa
VII, a więc przeciw Francuzom. Biskup Despenser, brat
kondotiera na służbie papieskiej, sam prawdopodobnie brał
udział w walkach we Włoszech, a niedawno — na czele
zbrojnych — rozbijał oddziały powstańców chłopskich
w swej diecezji. Chętnie stanął więc na czele krucjaty,
która odpowiadała pragnieniom i dążeniom wielu Anglików.
W kwietniu 1383 r. kilka tysięcy żołnierzy angielskich
pod wodzą wojowniczego biskupa Norwich lądowało w Ca-
lais i wkroczyło do Flandrii. Najazd'krzyżowców na Fland-
rię, która była krajem „urbanistów" (tj. zwolenników
papieża Urbana), pokazał, że krucjata była tylko pretekstem
do przywrócenia wpływów angielskich we Flandrii. Krzy-
żowcy pod wodzą Despensera, dopuszczając się niesłycha-
nych okrucieństw, opanowali wybrzeże flandryjskie aż do
Sluys (Ecluse), zdobyli również część miast wewnątrz
kraju. Zostali zatrzymani pod murami Ypres, gdzie biskup
Norwich wykorzystał zarówno artylerię, podkopy, jak i...
ekskomunikę, by zdobyć to miasto. Na wiadomość jednak
o zbliżaniu się armii francuskiej odstąpił od oblężenia.
Francuzi bowiem na wezwanie hrabiego Flandrii Ludwika
de Maele zebrali kilkutysięczną armię i ruszyli na Angli-
ków. W armii tej znajdowało się wielu księży i mnichów,
bowiem zarówno Klemens VII jak i Urban VI — każdy
dla swoich zwolenników — zniósł zakaz używania przez
duchownych broni i uczestniczenia w walce. Pod naporem
wojsk francuskich Anglicy wycofywali się stopniowo z zaję-
tych obszarów i miast, a we wrześniu opuścili zupełnie
Flandrię. W ten sposób przekreślony został plan wielkiej
ekspedycji wojennej Anglików na kontynent, której wstę-
pem tylko miała być wyprawa biskupa Despensera.
Wszelako zwycięstwo nad powstańcami flandryjskimi
pod Roosebecke i wycofanie się wojsk angielskich biskupa
Despensera z Flandrii wzbudziły również we Francji
nastroje wojownicze i chęć ataku na Anglię. Do wojny
z Anglikami rwał się też młody król, Karol VI. Podjęto
więc odpowiednie przygotowania. W roku 1385 gotowe
były już dwa korpusy francuskie, które wyruszyć miały z
portu Sluys (Ecluse). Jeden dowodzony przez Oliwiera de
Clisson, po przepłynięciu kanału La Manche, miał zaata-
kować Londyn. Drugi korpus, pod dowództwem admirała
Jana de Vienne, miał lądować na wybrzeżu angielskim i
prowadzić tu działania wojenne wspólnie ze Szkotami.
Flandria jednak nie była jeszcze całkowicie spacyfiko-
wana i Clisson zamiast ruszyć na Londyn, pozostał na
miejscu, walcząc z resztkami powstańców flamandzkich.
Natomiast korpus Jana de Vienne poczynił tylko niewielkie
szkody na terytorium angielskim. W rewanżu zresztą za to
król Ryszard II zdobył na Szkotach — sprzymierzeńcach
Francuzów — Edynburg. W rezultacie więc korzyści kam-
panii wojennych 1383 i 1385 r. okazały się dla obu stron
niewielkie.
Nowe nadzieje Fraffcuzów na sukcesy wojenne z Angli-
kami rozbudziła wyprawa Jana księcia Lancaster do Hisz-
panii. Snując od wielu lat plany opanowania tronu Kastylii
Lancaster uzyskał posiłki portugalskie i z korpusem wojsk
angielskich lądował w maju 1386 r. w Hiszpanii. Wyprawa
hiszpańska osłabiła militarnie Anglię. We Francji uznano,
że nadszedł odpowiedni czas do „przejścia morza" — jak
wówczas określano wyprawę na Anglię. W końcu lata 1386
r. zebrano flotę w porcie Sluys, która miała przewieźć 15-
-tysięczną armię francuską. Sam król, młody Karol VI, miał
brać udział w wyprawie. Jednakże brak jednomyślności
wśród dowództwa francuskiego i nadejście złej pogody
uniemożliwiającej bezpieczną żeglugę, spowodowały przeło-
żenie wyprawy na rok następny. Na tej bezużytecznej kon-
centracji wojsk francuskich — wymagającej dużego wysiłku
finansowego królestwa — skorzystał tylko książę Burgundii.
Umocnił on swą władzę w pozyskanym niedawno (1384)
hrabstwie Flandrii.
Angielska wyprawa księcia Lancastera do Hiszpanii sta-
nowiła pewne zagrożenie dla Francji; bezpośrednio jednak
była niebezpieczna tylko dla jej sojusznika — króla Kastylii.
Wysłano więc z Francji znaczną pomoc wojskową za Pire-
neje. Jednakże książę Jan Lancaster, po odniesieniu począt-
kowo pewnych sukcesów militarnych, zaplątał się w bezna-
dziejną walkę. Jego wojsko, osłabione upałem i innymi niż
w Anglii warunkami klimatycznymi, traciło zapał bojowy
i chęć do walki. W tej sytuacji doszło do kompromisu:
Katarzyna, córka Jana Lancastera, poślubiła księcia Hen-
ryka, dziedzica tronu kastylijskiego. Częściowo tylko —
w osobie swej córki — zdołał więc Jan Lancaster zrealizo-
wać marzenia o tronie kastylijskim. Za zrzeczenie się swych
pretensji do korony dostał zresztą piękną sumę pieniędzy.
Przygasał również stopniowo zapał bojowy Francuzów
i Anglików. Przygotowane przez Francję na rok 1387
kolejne „przejście morza" nie doszło do skutku. Ryszard II
zaś coraz bardziej zaabsorbowany był kłopotami wewnę-
trznymi i zagrażającymi ciągle najazdami Szkotów. Obie
strony zdecydowały się w sierpniu 1388 r. na zawarcie ro-
zejmu, który w roku następnym zastąpiono rozejmem gene-
ralnym. Rozpoczęła się nowa faza \# stosunkach francusko-
-angielskich. Cechowało ją wygasanie wrogości, a nawet
pewne próby zbliżenia między obu dynastiami i krajami.
IV. FRANCJA PODZIELONA

Szesnaście lat panowania Karola V (1364—1380) pozwoliło


na odzyskanie terytoriów, straconych przez Francję w
pierwszych dziesiątkach lat trwania Wojny Stuletniej,
szczególnie zaś za panowania Jana II Dobrego (1350—1364).
Dzięki rozsądnej polityce i reformom, energii i doświad-
czeniu ekipy rządzącej króla Karola V stopniowo przywró-
cona została jedność Francji. Nie trwała ona długo.
Bowiem następnych 50 prawie lat to okres pogłębiającej się
anarchii, walk domowych — a więc zagrożenia jedności
monarchii francuskiej i jej politycznego rozkładu. W czasie
małoletniości króla Karola VI (od roku 1388), a potem od
pojawienia się u niego objawów choroby umysłowej (sier-
pień 1392) o władzę we Francji walczyły „partie arystokra-
tyczne" — grupy możnych skupionych wokół członków
rodziny królewskiej: burgundczycy i orleańezycy, później
zaś armaniakowie i burgundczycy. Walka ta prowadziła do
głębokich podziałów wewnętrznych — politycznych i ad-
ministracyjnych, prowadziła do podziału społeczeństwa
francuskiego.
Trudności wewnętrzne, kryzys polityczny i społeczny,
jakie przeżywała wówczas również Anglia, spowodowały
przerwanie wojny z Francją na kilkadziesiąt lat; chociaż
walki lokalne, operacje małego zasięgu prowadzone , małymi
siłami, nie zostały całkowicie zawieszone. Kiedy jednak
Anglicy wznowili działania wojenne (1412) i dokonali
kolejnego podboju części ziem francuskich, a potem zmusili
Karola VI do zawarcia traktatu w Troyes (1420), Francja
podzielona została politycznie na trzy części: Francję Lan-
casterów, Burgundię sprzymierzoną z Anglią oraz tzw. kró-
lestwo Bourges — czyli terytorium delfina i regenta Karola,
późniejszego króla Karola VII. Dopiero ofensywa Karola,
której najsłynniejszą postacią stała się Joanna d'Arc, była
początkiem przywracania jedności Francji, a zarazem
początkiem zwycięskiej walki z Anglikami.

Francja i Anglia.
Karol VI i Ryszard II

Małoletniość Karola VI sprawiła, że rządy w królestwie


przeszły w ręce stryjów młodocianego króla. Ale każdy
z nich miał własne plany i ambicje, każdego absorbowały
inne problemy polityczne. Wszystkie siły monarchii pró-
bowali wykorzystać dla własnych celów politycznych,
powiększając swe znaczenie i niezależność. Tylko jeden ze
stryjów królewskich, Jan książę Berry (1360—1416) miał
małe ambicje polityczne. Zadowolił się swym rozległym
księstwem-apanażem i funkcją namiestnika królewskiego
w Langwedocji. Z pasją kolekcjonował dzieła sztuki,
ozdobne tkaniny, klejnoty orientalne, aiyyczne gemmy
i medale, rękopisy iluminowane. Hojny i światły mecenas,
sprowadzał na swój dwór artystów, literatów i uczonych.
Pracowali tu najlepsi malarze tworzący we Francji na prze-
łomie XIV i XV w., wśród nich bracia Limburg z Geldrii,
twórcy miniatur zdobiących BardzO bogate godzinki księcia
de Berry Z rękopisów, które zamawiał lub kupował, albo
które ofiarowywali mu najsłynniejsi pisarze epoki, utworzył
w swym zamku Mehun-sur-Yevre wspaniałą bibliotekę 2.
Najstarszy ze stryjów młodego Karola VI, Ludwik książę
Anjou (1356—1384) — długi czas namiestnik generalny
poprzedniego króla w Langwedocji — snuł szerokie plany

1
K. S e c o m s k a , Godzinki księcia de Berry, Warszawa 1979; M.
M e i s s, French Painting in the Time of Jean de Berry. The Limbourgs
and their Contemporaries, New York 1974.
2
A. F 1 o c o n,L'univers de livres, Paris 1961, s. 192—193.
polityki śródziemnomorskiej i wciągał Francję w sprawy
włoskie.
Włochy były wówczas rozbite na kilka władztw —
księstw i republik miejskich, skłóconych i walczących ze
sobą. W środkowych i południowych Włoszech było nie-
spokojnie. Papież Urban VI rządził w Rzymie twardą ręką.
Swoich przeciwników — świeckich czy duchownych —
zwalczał jako schizmatyków i heretyków. Mimo to, a może
właśnie dlatego, papież francuski Klemens VII miał swych
zwolenników w Państwie Kościelnym. Uznał on, że pozbę-
dzie się swego konkurenta jedynie drogą faktów, to jest
przez usunięcie siłą Urbana VI ze stolicy apostolskiej.
Porozumiał się więc Klemens VII z Ludwikiem księciem
Anjou i desygnował go na głównego bojownika swej sprawy
we Włoszech. Obiecał mu, że z ziem Państwa Kościelnego
Wydzieli dla Ludwika królestwo Adrii, przede wszystkim
zaś skłonił królową Joannę z Neapolu, by uznała Ludwika
za swego spadkobiercę. Zanim jednak Ludwik ruszył do
Włoch na czele armii złożonej z Francuzów i obcych żoł-
nierzy zaciężnych — wspomagany nadto przez hrabiego
Sabaudii — w królestwie Neapolu zaszły istotne zmiany.
Karol z Durazzo, jeden z książąt starszego domu Andega-
weńskiego (Anjou) 3, krewniak królowej Joanny, wycho-
wany na dworze w Neapolu, porozumiał się z papieżem
rzymskim Urbanem VI. Otrzymał od niego poparcie,

3
Starsza linia andegaweńska (Anjou) wywodziła się od Karola I, brata
króla Ludwika IX Świętego. Karol II zrzekł się księstwa Andegawenii na
rzecz Walezjuszy, ale w XIV w. miał ten ród wiele posiadłości, tytułów
i praw monarszych, miał też rozległe związki dynastyczne. Andegaweno-
wie (Anjou) rządzili w królestwie Neapolu i Prowansji; mieli tytuł prawny
do Królestwa Jerozolimy. Dwaj książęta andegaweńscy z tej linii mieli
tytuł cesarza Konstantynopola i rządzili w Achai. Karol Martel, wnuk
Karola I, został królem Węgier (1290—1295); jego syn Karol Robert, król
Węgier (1308—1342), poślubił Elżbietę (1320), córkę króla polskiego Wła-
dysława Łokietka. Ich syn Ludwik I Wielki był królem Węgier i królem
Polski (1370—1382). Pozostawił tylko córki: Maria poślubiła Zygmunta
Luksemburskiego, który został królem węgierskim (1387—1437), a później
królem niemieckim, królem czeskim i cesarzem rzymskim; druga córka,
Jadwiga, została królową Polski i poślubiła Władysława Jagiełłę. Karol
książę Durazzo (w Albanii) był wnukiem Jana, ósmego syna króla Nea-
polu, Karola II d'Anjou.
wkroczył do Neapolu i rozkazał udusić starą królową
Joannę (1382) po blisko 40-letnim jej panowaniu. Kiedy
więc Ludwik Anjou wkroczył w listopadzie 1382 r. w gra-
nice królestwa Neapolu, musiał walczyć z Karolem z Du-
razzo, wspomaganym przez rzymskiego papieża. Rok
później — w czasie tych walk o królestwo Neapolu —
Ludwik Anjou umiera w Bari (21 IX 3384), pozostawiając
jako dziedzica swych pretensji do korony neapolitańskiej
7-letniego syna Ludwika II. Dalsze losy królestwa Neapolu
nie należą już do naszego tematu, wspomnijmy tu więc
tylko krótko, że śmierć Ludwika Anjou nie zakończyła nie-
pokojów i walk. Bowiem papież Urban VI poróżnił się
z Karolem z Durazzo, wyklął go, pozbawił tronu i ogłosił
przeciwko niemu krucjatę (1385). Karol musiał opuścić
Włochy i zginął rok później w walce o tron węgierski.
Dopiero w 1399 r. jego syn Władysław utwierdził się
w Neapolu. Trzeba tu jeszcze wspomnieć, że włoska poli-
tyka Ludwika, księcia Anjou, i kwestia neapolitańska była
początkiem trwałych zainteresowań Francji sprawami wło-
skimi i jej interwencji politycznych i militarnych w sprawy
włoskie, które w końcu XV w., za króla Karola VIII, do-
prowadziły do długiej wojny francusko-włoskiej.
Wreszcie ostatni ze stryjów małoletniego króla Karo-
la VI, Filip Śmiały książę Burgundii (1353—1404). Nie
miał on tak rozległych i utopijnych planów politycznych jak
jego starszy brat Ludwik Anjou, „kolekcjoner koron" —
jak scharakteryzował go jeden z historyków. Filipa Bur-
gundzkiego interesowały przede wszystkim dwie sprawy: po-
większenie swych posiadłości i umocnienie potęgi swego
rodu oraz utrzymanie rzeczywistych wpływów na rządy
w królestwie francuskim. Nie opuścił nigdy młodego króla
Karola VI i aż do 1388 r. wywierał decydujący wpływ na
dworze francuskim i w Radzie Królewskiej, szczególnie po
śmierci brata, Ludwika księcia Anjou. Krystyna de Pisań,
której Filip Burgundzki był mecenasem, nakreśliła jego
pochlebny portret: był to książę mądry, pracowity, miał
żelazną wolę; nigdy nie spędzał czasu bezużytecznie,
zawsze był albo w rządzie, albo w podróży; odnosił się
łagodnie i przyjaźnie zarówno do wielkich, jak i do ludzi
niskiego pochodzenia i z klas średnich 4.
Po opanowaniu dziedzictwa swej żony, Małgorzaty
Flandryjskiej (1384) 5, Filipa Burgundzkiego interesowały
przede wszystkim sąsiadujące księstwa i władztwa Cesar-
stwa Niemieckiego, skłócone często i walczące ze sobą.
Wyrazem tej niemieckiej polityki Filipa były sojusze z ksią-
żętami Rzeszy Niemieckiej i podejmowane na terenie Cesar-
stwa działania. Przez małżeństwo swej córki Katarzyny
doprowadził więc Filip Śmiały do zbliżenia z książętami
Austrii, którzy posiadali również rozległe włości w Szwajca-
rii i Alzacji, graniczące z jego władztwem. Najważniejszy
był jednak sojusz Filipa Burgundzkiego z książętami
bawarskimi Wittelsbachami.
Jeden z Wittelsbachów, książę Albrecht, był władcą
hrabstw Holandii, Zelandii i Fryzji (a więc obszarów u uj-
ścia Mozy i Renu) oraz, leżącego przy granicy, Hainaut —
kraju francuskiego z języka i obyczaju, stron rodzinnych
kronikarza Wojny Stuletniej Froissarta. Syn Albrechta
Wilhelm miał poślubić córkę księcia Lancastera. Związek
ten mógł się okazać niebezpieczny zarówno dla księcia
Burgundii — jako pana Flandrii, jak również dla królestwa
Francji. Jednakże zabiegi Filipa Burgundzkiego zniweczyły
ten plan i doprowadziły do innych związków dynasty-
cznych. W święto Wielkanocy 1385 r. odbył się w Cam-
braij przy udziale samego młodego króla Karola VI, pod-
wójny ślub: Małgorzata Burgundzka, córka księcia Filipa,
poślubiła Wilhelma, syna Albrechta Wittelsbacha, zaś syn
Filipa Jan pojął za żonę Małgorzatę Bawarską, córkę
Albrechta. Dalszym następstwem tej polityki burgundzkiej
sojuszu z Wittelsbachami było małżeństwo króla Karola VI
z Izabelą Bawarską (17 VII 1385), córką księcia Stefana.
Polityka niemiecka Filipa Burgundzkiego wplątała jednak
Francję w niepotrzebny i śmieszny konflikt z księciem
Geldrii 6 , który natychmiast sprzymierzył się z Anglią i słał
4
Przytaczam tu tę charakterystykę za A. C o v i 11 e, Histoire de
France, t. IV, cz. 1, s. 291.
5
Było to hrabstwo Flandrii i Artois oraz należące do cesarstwa hrab-
stwa Burgundii (Franche-Comte), Nevers i Rethel.
6
Geldria — terytorium nad dolnym Renem (miasta Arnheim i Nijme-
gen), od 1339 r. księstwo, przedtem hrabstwo.
do króla Francji urągające listy, adresowane do Karola
„który nazywa siebie królem Francji". Listy, które jak
wykazuje chociażby powyższa formuła, redagowane były
bez wątpienia w Londynie 1. Wyprawa francuska, która
ruszyła latem 1388 r. przeciw Geldrii, nie dotarła nawet do
granic księstwa, bowiem między zwaśnionymi stronami
doszło do porozumienia i Filip Burgundzki spowodował
powrót armii francuskiej. Geldria pozostała jednak sprzy-
mierzeńcem Anglii.
Po powrocie z niefortunnej wyprawy do Geldrii, w li-
stopadzie 1388 r., 20-letni już Karol VI postanowił uwolnić
się od opieki stryjów, odsunąć ich od władzy w monarchii
i rozpocząć samodzielne rządzenie. W rzeczywistości była
to zmiana ekipy rządzącej. Miejsce stryja, Filipa Burgun-
dzkiego, zajął młody, energiczny i ambitny brat króla
Ludwik, książę Touraine, późniejszy książę Orleanu (1392),
zaś najbliższymi współpracownikami stała się grupa daw-
nych doradców Karola V Mądrego. Przeciwnicy nazywali
ich pogardliwie marmousets (pędraki, karzełki), ponieważ część
ich pochodziła z drobniejszej szlachty i mieszczaństwa, ale
byli też wśród nich członkowie możnych rodów, jak kone-
tabl Oliwier de Clisson i admirał Jan de Vienne. Najbar-
dziej aktywni z tej grupy to Bureau de la Riviere, Jan Le
Mercier — ekspert w zakresie finansów i polityki zagrani-
cznej, Oliwier de Clisson — ekspert wojskowy i Jan de
Montagu — specjalista od finansów i spraw gospodarczych.
Byli także inni — jak dwaj marszałkowie, Ludwik de San-
cerre i Mouton pan de Blainville, kanclerz Francji Arnoud
de Corbie i biskupi: Mikołaj du Bose z Bayeux, Filip de
Moulins z Noyon i Ferry Cassinel z Auxerre.
Była to ekipa doświadczonych i sprawnie działających
administratorów, ściśle ze sobą współpracujących. Nie prze-
prowadziła ona żadnych wielkich reform ustrojowych, ale
systematycznie, stopniowo wprowadzała porządek, zanied-
bany podczas arbitralnych rządów stryjów. Ogłoszone w
lutym i maju 1389 r. ordonanse usprawniały organizację
7
Zachowane w Archives Nationales w Paryżu, wydał L. D o u e t
d' A r c q, Choix de pieces inedites relatives au regne de Charles VI, Paris
1863, t. I, s. 78.
i funkcjonowanie administracji państwowej i służb publi-
cznych. Usunięto też najbardziej rażące nadużycia — jak
w Langwedocji, gdzie urząd namiestnika królewskiego po
usuniętym stryju (Janie księciu Berry) objął Gaston Phoe-
bus, hrabia Foix, jeden z najmożniejszych panów południa.
Utworzono Izbę Podatków (Cour des Aides) i Izbę Skarbu
(Cour du Tresor) — zajmujące się centralną administracją
finansową, kontrolą i sądownictwem w sprawach skarbo-
wych. W sumie Francja pod rządami ekipy marmousets
(1388—1392) odrodziła się, a monarchia podźwignęła się
finansowo. Dochody króla Francji stały się znowu jednymi
z najwyższych w Europie.
Z Anglią zawarto w czerwcu 1389 r. zawieszenie broni
na rok, przedłużone później do 1395 r. W polityce zagrani-
cznej skierowano uwagę na Włochy. Przygotowywano wy-
prawę do Włoch, którą popierał papież awinioński Klemens
VII, a zainteresowany nią był przede wszystkim brat kró-
lewski i jego najbliższy doradca — Ludwik (od roku 1392
książę Orleanu), ożeniony z córką Jana Galeazza z Medio-
lanu, Walentyną Visconti, która wniosła mu w posagu
hrabstwo Asti w północnych Włoszech i nadzieję na suk-
cesję mediolańską. Wyprawa włoska miała usunąć z Rzymu
rywala papieża Klemensa VII i zakończyć w ten sposób
schizmę kościelną. Przede wszystkim zaś miała utwierdzić
obecność Francuzów we Włoszech: w północnej części
Ludwika Orleańskiego, na południu zaś Ludwika II Anjou,
którego papież francuski koronował jesienią 1389 r. w
Awinionie na króla Neapolu, Sycylii i Jerozolimy.
Wszystkie te przygotowania przerwała choroba króla
Karola VI. Pierwszy atak szaleństwa nastąpił w sierpniu
1392 r. Od tego czasu stan zdrowia króla pogarszał się,
ataki były coraz dłuższe. Robiono wszystko, by uzdrowić
króla: wzywano lekarzy i szarlatanów, próbowano wszyst-
kich lekarstw. Ludność modliła się o zdrowie króla, organi-
zowano w tej intencji pielgrzymki do miejsc cudownych,
obawiano się bowiem, że król jest opętany przez diabła albo
że rzucono na niego zły urok. Żadne z tych środków nie
pomogły. Po roku 1400 przebłyski świadomości były u Ka-
rola VI zbyt krótkie, by mógł on podjąć samodzielnie jaką-
z Francją i jego pokojowa polityka zagraniczna spowodo-
wały opór większości społeczeństwa i potępienie możnych,
oskarżających Ryszarda II o „zaprzedanie kraju Francu-
zom". Nie był to wynik zakorzenionej już w świadomości
społeczeństwa angielskiego frankofobii — jak utrzymują
niektórzy historycy 10, ale raczej żywiołowa niechęć do
takiej polityki, której konsekwencją było zaprzestanie opła-
calnych dla Anglików wypraw na kontynent. Niezadowole-
nie społeczeństwa wywoływały także — jak notują kronika-
rze — rozrzutność i marnotrawstwo króla oraz jego dworu.
Tolerancja Ryszarda wobec lollardów, zwolenników rady-
kalnego ubóstwa i przeciwników bogatego Kościoła —
a nawet faworyzowanie niektórych z nich — budziły sprze-
ciw hierarchii kościelnej w Anglii. W polityce wewnętrznej
Ryszarda II największy opór wywoływały jego próby reali-
zowania władzy absolutnej, uwolnienia się od wpływu
możnowładców i dążenie do rządów bez udziału Parla-
mentu. Oddani domowi Lancasterów kronikarze przedsta-
wiali Ryszarda jako tyrana i nowego Nerona. Zarzucali mu
działania najbardziej występne. Były to oskarżenia prze-
sadne i często oszczercze. Jedno jest pewne: po usunięciu
w 1397 r. grupy rządzącej możnych — z księciem Glouce-
ster na czele — rozpoczął Ryszard wielką grę polityczną.
Doprowadził do pojednania z Francją, rozpoczął nową
politykę religijną, odważył się zawiesić rządy Parlamentu
i manifestował wolę wykonywania samodzielnie zwierzch-
niej władzy monarszej.
Jego najgroźniejszym rywalem okazał się Henryk hrabia
Derby (syn Jana z Gandawy, księcia Lancaster), którego
Ryszard zrobił księciem Herefordu. Henryk — uczestnik
rejz krzyżackich na Litwę jeszcze jako hrabia Derby 11 —
był w Anglii bardzo popularny. Jednak na skutek sporu
z księciem Norfolku musiał opuścić Anglię, bowiem król
skazał obu magnatów na wygnanie. Po śmierci zaś Jana
z Gandawy włączył Ryszard II w 1399 r. rozległe dobra
10
Np. Ph. C o n t a m i n e , La guerre de cent ans, Paris 1972, s. 75.
11
Rechnungen iiber Heinrich von Derby's Preusenfahrt 1390—1391 und
1392, ed. H. Prutz, Leipzig 1893; A.F. G r a b s k i , Polska w opiniach
Europy zachodniej XIV — XV w., Warszawa 1968, s. 189—192.
Londyn — topografia fantastyczna. Na pierwszym pis ilewski
Tower, w gtębi kamienny most na Tamizie
Angielski kupiec z żona, ok.
1400 r.

Henryk IV, król angielski, pierwszy


z dynastii Lancasterów — król
trzyma w ręce czerwoną różę, herb
Lancasterów
Henryk V, król angielski, zwy-
cięzca spod Azincourt — uzna-
ny przez Karola VI, króla fran-
cuskiego, za regenta i następcę
tronu

Henryk VI, król angielski, ogło-


szony królem Francji i korono-
wany w Paryżu
Uzbrojenie rycerza angiel-
skiego ok. roku 1400 i 1414

Filip Dobry, książę bur-


gundzki z łańcuchem rycer-
skiego Orderu Złotego
Runa, którego był twórcą
Filip Dobry

Izabela Portugalska, żona


księcia Filipa Dobrego, matka
Karola Zuchwałego
Filip Dobry, książę burgundzki, jako opiekun literatów przyjmuje dedy
kowane mu dzieło. Po bokach dwa epizody z opowieści o Gedeonie i Ja
zonie, nawiązujące do Orderu Złotego Runa. Ramę tworzą herby najwa
żniejszych ziem księstwa Burgundii
Karol „Pan Delfin" — później-
szy król francuski Karol VII.
Przedstawiony w zbroi rycer-
skiej, na klęczniku Kwiaty Lilii

Karol VII, król francuski, jako


50-ietni mężczyzna
Karol VII, w otoczeniu swych doradców, przyjmuje posłów księcia
burgundzkiego Filipa Dobrego
swego zmarłego stryja, księstwo Lancaster, do dóbr korony.
Ta konfiskata wzburzyła baronów angielskich i zaktywizo-
wała opozycję. Kiedy więc Ryszard II niedługo potem
wyruszył do Irlandii, by uśmierzyć powstały tam bunt,
wygnany Henryk książę Hereford powrócił do Anglii.
Szybko wokół Henryka skupiła się opozycja antykrólew-
ska, składająca się z najmożniejszych baronów angielskich.
Byli wśród nich dwaj lordowie z północy — Henry Percy,
hrabia Northumberlandu i Ralph Neville, hrabia Westmor-
landu. Był też Tomasz Arundel, arcybiskup Canterbury,
również wygnany przez Ryszarda. Nawet stryj króla, książę
Yorku, który zastępował nieobecnego władcę, przyłączył się
do Henryka. Sam Henryk głosił, że wrócił do kraju po to,
by odzyskać skonfiskowaną przez króla ojcowiznę, tj. księ-
stwo Lancaster. Potępiał jednak również „zbrodnicze"
porozumienie Ryszarda II z Francją (choć sam do nie-
dawna, przebywając na wygnaniu, korzystał z gościny króla
francuskiego!) i podawał się za obrońcę honoru angiel-
skiego. Po raz pierwszy akcenty narodowe pojawiły się w
angielskiej propagandzie politycznej. Kiedy Ryszard II
powrócił w lipcu z Irlandii, jego sprawa była już prze-
grana. Podstępnie ujęty przez swych nieprzyjaciół i wtrą-
cony do więzienia — londyńskiej Tower -f- został zmu-
szony do abdykacji: w obecności świadków (m. in.
arcybiskupa Tomasza Arundela) i notariuszy Ryszard
oświadczył, że jest niezdolny do rządzenia i niegodny być
królem.
Zwołany z tej okazji 30 września 1399 r. Parlament przy-
jął abdykację Ryszarda II i po odczytaniu długiej listy
oskarżeń przeciw niemu o łamanie praw i samowolę w rzą-
dzeniu pozbawił Ryszarda tronu. Królem został wybrany
przez Parlament książę Henryk, którego kilkanaście dni
później (13 X) koronowano i pomazano świętym olejem,
przekazanym — jak wierzono — św. Tomaszowi z Canter-
bury przez samą Matkę Boską. Jako król Henryk IV
(1399—1413) rozpoczął on panowanie domu Lancasterów
w Anglii 12. Zdetronizowany Ryszard pozostał w więzieniu.

1
Por. tablicę genealogiczną: dom Lancasterów i Beaufortów.
Kilka miesięcy później, na początku 1400 r., zmarł w nie
wyjaśnionych dotąd okolicznościach. Jego zwłoki wysta-
wiono na widok publiczny, by nikt nie wątpił o jego
śmierci, ale i tak mówiono, że żyje w ukryciu w Szkocji.
Nowy król, Henryk IV Lancaster, miał 33 lata. Był
doświadczonym żołnierzem i dowódcą, człowiekiem twar-
dym i zdecydowanym w działaniu. Zdawrł sobie jednak
sprawę z tego, że koronę angielską zdobył dzięki wyborowi
Parlamentu. Bliższe prawa do tronu — na zasadzie dziedzi-
czenia — miał młody Roger Mortimer, hrabia March. To
Parlament zdetronizował w 1399 r. jednego króla i uczynił
królem Henryka. Musiał się on zatem liczyć z baronami,
Parlamentem i Kościołem; dzięki tym bowiem siłom społe-
cznym stał się władcą Anglii.
Henryk IV zatem musiał przyznać Parlamentowi szeroką
kontrolę nad swymi rządami i odwołać rozporządzenia
Ryszarda II. Parlament natomiast uznał syna Henryka za
następcę tronu, wykluczając w ten sposób dalsze spory
i problemy dynastyczne. Swe zobowiązania wobec hierar-
chii kościelnej wypełniał Henryk w ten sposób, że zerwał z
tolerancyjną polityką swego poprzednika i rozpoczął ostre
represje wobec lollardów. Wydany w roku 1401 statut De
heretico comburendo (O konieczności palenia heretyków)
przewidywał dla lollardów karę śmierci na stosie. Mimo
tych ustępstw panowanie Henryka IV nie było łatwe.
Zagrażały mu spiski, bunty i powstania. Francja i Szkocja
opowiedziały się za odsuniętymi od tronu Plantagenetami.
Walia cała powstała pod wodzą Owena Glyndwr (Glendo-
wer), konspirowali i buntowali się dawni stronnicy Ry-
szarda II, zagrażali jego panowaniu Mortimerowie i sprzy-
mierzeni z nimi hrabiowie Percy, którzy początkowo
poparli Henryka. Stopniowo jednak Henryk opanował
sytuację. W 1405 r. pojmał i skazał na śmierć pięciu zbun-
towanych możnych, wśród nich również arcybiskupa Yorku
Ryszarda Scrope. Spokój w królestwie przywracały też jego
zwycięstwa na polach bitewnych, jak w Walii lub pod Bra-
ham Moor, gdzie zginął ostatni z rebeliantów, hrabia Nort-
humberlandu (1408).
W taki to różny sposób Henryk IV utwierdził ostatecznie
panowanie Lancasterów w Anglii. Monarchia jednak pozo-
stała zależna od Parlamentu, który z kolei stawał się często
instrumentem działań stronnictw rywalizujących, zwłaszcza
wielkich panów królestwa. Mimo jednak tych słabości pod
koniec rządów Henryka IV — popieranego przez baronów,
Kościół i miasta — Anglia zaczęła wychodzić z kryzysu, zaś
grupa rządząca rozpoczęła aktywną politykę międzynaro-
dową i szukała możliwości wznowienia walki o dawne
posiadłości we Francji.

Francja: rywalizacja księcia Burgundii


z księciem Orleanu (1392,—1407)

Motywowane zawsze konfliktami i tarciami społecznymi


polityka i wojna, uzewnętrzniają się najczęściej rywalizacją
grup-elit władzy. Podobnie było we Francji, gdzie do końca
XIV w. rządy stały się przedmiotem gry interesów rywali-
zująch ze sobą stronnictw arystokratycznych. Najważniejsze
sprawy polityczne królestwa rozstrzygali dwaj przywódcy
tych stronnictw i rywale jednocześnie: brat chorego króla
i najpotężniejszy z jego stryjów. Pierwszym był książę
Ludwik Orleański, drugim książę Filip Burgundzki. Rywa-
lizacja ta dzieliła dwór i rodzinę królewską, elitę władzy
i kraj, chociaż obu rywalizującym książętom zależało na
zachowaniu jedności królestwa. Bowiem ich władza i pły-
nące stąd korzyści mogły być — rzecz oczywista — większe
w państwie zjednoczonym niż rozbitym i podzielonym.
Obu przeciwników dzieliły interesy i polityka, różniły
także charaktery i cechy osobiste. Młody Ludwik Orleań-
ski, żywy i inteligentny, był człowiekiem wykształconym,
wesołym i towarzyskim, lubiącym się zabawić. Sporo czasu
poświęcał na różne rozrywki i przyjemności życiowe, ale
był też ostentacyjnie pobożny; miał swą celę w klasztorze
celestynów i przebywał tu czasem wykonując praktyki życia
zakonnego na równi z mnichami. Filip Śmiały, książę
Burgundii, górował nad Ludwikiem nie tylko wiekiem
i doświadczeniem; przewyższał go również autorytetem
osobistym, potęgą gospodarczą i polityczną. Prowadził poli-
tykę europejską jak suwerenny władca wielkiego państwa.
Utrzymywał nawet kontakty z Prusami krzyżackimi. Wielki
mistrz Konrad Zóllner dziękuje mu w roku 1389 za poś-
rednictwo w nawiązaniu kontaktu z Karolem VI, którego
wynikiem — była „liga i konfederacja" oraz „łaskawa
opieka" króla francuskiego nad zakonem 13. Filip Śmiały,
związany z bogatym mieszczaństwem swej Flandrii, cieszył
się też sympatią mieszczaństwa francuskiego. Ludwik
Orleański natomiast, na skutek twardego i bezwzględnego
ucisku podatkowego, zraził sobie mieszczaństwo; znajdował
zaś poparcie rycerstwa, zwłaszcza południowej Francji.
Obu rywali różniły także koncepcje polityki zagranicznej
i ważne dla Francji zagadnienie schizmy kościelnej. Książę
Orleanu współpracował ściśle z papieżami awiniońskimi,
Klemensem VII (1378—1394), a potem Benedyktem XIII
(1394—1424), mając nadzieję przy ich pomocy zdobyć
samodzielne władztwo terytorialne we Włoszech. Natomiast
Filip Burgundzki był za wypowiedzeniem posłuszeństwa
(obediencji) papieżowi Benedyktowi XIII. W stosunku do
Anglii Ludwik Orleański prowadził politykę wojenną —
wystąpił przeciw uzurpacji Henryka Lancastera i dążył do
wznowienia działań wojennych. Polityka księcia Filipa
Burgundzkiego była bardziej rozsądna i praktyczna. Chciał
on utrzymać pokój między Francją i Anglią, potrzebny dla
rozwoju rzemiosła i handlu flandryjskiego. Dążył więc Filip
Śmiały do układów z nowym królem angielskim Hen-
rykiem IV Lancasterem, który potwierdził zawieszenie
broni między dwoma królestwami. Zaś w 1401 r. wydał
Henryk w ręce księcia Burgundii jego bratanicę Izabelę
francuską, wdowę — choć była jeszcze dzieckiem — po
zdetronizowanym królu Ryszardzie II.
Rozbieżności w polityce obu książąt zaznaczyły się rów-
nież w stosunku do Rzeszy Niemieckiej. Filip Burgundzki
sprzymierzył się z królem Ruprechtem Wittelsbachem,
który objął koronę niemiecką zdetronizowanego Wacława
Luksemburskiego, króla Czech i Niemiec. Ludwik Orleań-
13
Codex diplomaticus Prussicus, ed. J. Voigt, t. IV, 1853, nr 61;
O. H a 1 e c k i, Początki stosunków politycznych między Polską a Francją,
Cieszyn 1932, s. 14.
ski zaś stanął po stronie Luksemburgów i Wacława; popie-
rał nadto swego teścia Jana Galeazzo Viscontiego, księcia
Mediolanu, wroga Florencji sprzymierzonej z księciem
l Burgundii. Na terenie Rzeszy Niemieckiej, rozbitej i skłóco-
nej wówczas podobnie jak Włochy, organizował opór prze-
ciwko królowi Ruprechtowi, zdołał pozyskać sojuszników
wśród kilku władców państewek nadreńskich. Od Wacława
uzyskał Ludwik część księstwa Luksemburga i rządził w
jego imieniu całością księstwa, wprowadzając tu swe woj-
ska. W ten sposób oddzielił posiadłości burgundzkie od
ziem sojuszników bawarskich Filipa Śmiałego. Ambicje
i plany Ludwika Orleańskiego wszelako sięgały dalej
jeszcze niż tylko zdobycze terytorialne. Mówiło się
wówczas, że książę Ludwik z Orleanu chce wprowadzić
awiniońskiego papieża do Rzymu i tam przyjąć od niego
koronę cesarską: chce zostać „panem całego świata" 14.
A więc śmiały i ambitny plan zdobycia korony cesarskiej
przez księcia Orleańskiego? Z pewnością tak. Wskazują na
to również dwa poematy polityczne, napisane przez sekre-
tarza Ludwika Orleańskiego, Włocha Ambrożego Migli
(Ambrosius Milius) 15. Włosi byli wówczas mistrzami w
komponowaniu mów ambasadorów i korespondencji polity-
cznej, w pisaniu politycznych tekstów propagandowych.
Celny tekst zaczynał być środkiem najbardziej skute-
cznym w walkach politycznych. Książę Mediolanu, na
przykład, musiał przyznać, że jeden list sławnego humani-
sty Coluccio Salutatiego, kanclerza wrogiej Florencji, ma
wartość tysiąca zbrojnych ludzi 16. Ambrogio Migli — w
klasycznie poprawnej łacinie, przy użyciu antycznego arsenału
mitologicznego — głosił pochwałę rodu królewskiego Francji,
przekonywał czytelników i słuchaczy swoich utworów o wy-
14
Informację o tym przekazał w czerwcu 1403 r. Nicolas Becherer,
strasburczyk mieszkający w Paryżu, jednemu ze swych znajomych w Al-
zacji — zob. Deutsche Reichstagakten, ed. W e i s z a c k e r, Bd. V, nr
293, s. 398.
15
Odkrył je w XV-wiecznych rękopisach, opublikował i skomentował
G. O u y, Humanisme et propagandę politigue en France au debut du XV
siecle: Ambrogio Migli et les ambitions imperiales de Louis d'Orleans (w:)
Atti del Corwegno su: Culture et politiąue en France a l' epoąue de l' Huma-
nisme et de la Renaissance, Torino 1974, s. 13—42.
16
G. O u y, op. cit., s. 13.
rem, 23 listopada 1407 r., kiedy książę Ludwik wracał
z dworu królowej, Hotel Barbette, położonego w dzielnicy
Marais.

Wojna domowa we Francji:


burgundczycy i armaniacy (1407—1415)

Zabójstwo księcia Ludwika Orleańskiego, brata królew-


skiego, zaskoczyło dwór i wywołało oburzenie książąt oraz
wielu możnych. Wprawdzie morderstwa takie zdarzały się
w rodach panujących średniowiecznej Europy — częste
były w Anglii — ale nie pamiętano takich wypadków we
Francji. Jan Nieustraszony przyznał się do zabójstwa swego
stryjecznego brata, ale zbiegł ze stolicy i schronił się
w swych flandryjskich posiadłościach. Niedługo jednak po-
wrócił ze swymi siłami zbrojnymi do Paryża przekonawszy
się, że ma po swojej stronie większość opinii publicznej.
Książę Ludwik Orleański był postacią niepopularną
w szerokich kręgach społeczeństwa. Mieszczanie widzieli
w nim człowieka, który trwoni skarb królestwa i doprowa-
dza monarchię do ruiny. Lud obarczał go odpowiedzialnoś-
cią za ucisk podatkowy i nakładanie znienawidzonych danin
nadzwyczajnych. Oskarżano go nawet o praktyki magiczne
i trucicielstwo, o zamach na życie króla.
Nastroje te potrafił wykorzystać książę Burgundzki.
Dysponował on nie tylko siłą zbrojną, ale również plejadą
kleryków, którzy pisali odpowiednie teksty propagandowe.
Jednym z nich był Piotr Cauchon, późniejszy biskup
Beauvais, który zdobył sobie złą sławę w procesie Joanny
d'Arc. Piotr Cauchon pisał, że książę Orleański „rozmyślał
nad tym, jak można by pozbawić króla życia"; dodaje też,
że „lud mówił, że król był zdrowy lub chory wówczas, gdy
chciał tego Pan Orleański" i że królowa razem z księciem
„nie szczędzili sił, by zniszczyć lud przez wielkie podat-
ki" 22. Inny manifest przeciw księciu Orleańskiemu, przy-
gotowany w kancelarii burgundzkiej na początku 1408 r.,

22
A. C o V i 11 e, Les premiers Valois et la Guerre de Cent Ans, s. 333.
dowodził, że Francję od całkowitej ruiny ocalić mogło tylko
zabicie Ludwika 23.
Najważniejszym jednak dziełem propagandowym bur-
gundczyków była apologia zabójstwa księcia Orleańskiego,
przygotowana przez teologa paryskiego i profesora uniwer-
sytetu, dominikanina Jana Petit (Parvus) 24 . W zawiłych
wywodach scholastycznych ten uczony teolog przedstawił
księcia Ludwika Orleańskiego jako „prawdziwego tyrana",
który sprawiedliwie został zabity; książę Burgundii miał
prawo, a nawet obowiązek pozbawić go życia. To Uspra-
wiedliwienie pana księcia Burgundii (Justificatio domini ducis
Burgundiae) zostało odczytane przez jego autora — w ciągu
czterech godzin, bfez żadnej „zmiany głosu" — podczas
uroczystego zgromadzenia książąt i dostojników dworskich
8 marca 1408 r. Wszelkimi sposobami książę Burgundii sta-
rał się wpłynąć na opinię publiczną — na opinię kół rzą-
dzących, na uniwersytet i mieszczaństwo Paryża przedsta-
wiając tendencyjną interpretację wydarzenia, którym się
wszyscy wówczas pasjonowali. W luksusowych rękopisach
traktatu Jana Petita, szeroko rozpowszechnianych przez
burgundczyków, umieszczano zwykle jeszcze jeden, wizu-
alny akcent propagandowy. Ozdabiano go miniaturą przed-
stawiającą wilka (gra słów: loup — Louis) atakującego
wściekle koronę i lwa (główny element herbu księcia
Burgundii), który uderzeniem łapy odpędza od korony
zakrwawionego już wilka 25. Aluzja polityczno-propagan-
dowa jest tu wyraźnie czytelna: oto książę Burgundii ude-
rzył na swego stryjecznego kuzyna, księcia Ludwika, by
obronić przed nim koronę francuską.
Na skutek tych działań Jan Nieustraszony, książę
Burgundii, uzyskał przebaczenie króla Karola VI. Wrócił
na dwór królewski, przejął kierownictwo ekipy rządzącej,
stopniowo wprowadzając jako wysokich urzędników monar-
23
Analiza manifestu: A. C a r t e l l i e r i , Beitrag&zur Geschichte der
Hetzoge von Burgund, w: Die Ermordung des Herzogs Ludwig von
Orleans, 1912.
24
A. C o v i 11 e, Jean Petit, Le ąuestion du tyrannicide au commence-
ment du XV siecle, Paris ">32. ,
25
J. C a 1 m e 11 e, E. D e p r e z, La France et V Angleterre en conflit,
Paris 1937, s. 71.
chii swoich zwolenników. Dzięki próbom reformy monar-
chii i walki z najbardziej rażącymi nadużyciami zyskał
książę Burgundii popularność i zaufanie mieszczan Paryża,
także większości profesorów uniwersytetu paryskiego. Utwo-
rzyło się więc stronnictwo burgundczyków, na czele któ-
rego stał Jan Nieustraszony, książę krwi królewskiej
(Kwiatu Lilii), dysponujący zasobami, środkami, finanso-
wymi i ludźmi swych rozległych i bogatych ziem. Wokół
niego skupiła się grupa możnych wasali ziem księstwa
i panów kilku sąsiadujących władztw Rzeszy Niemieckiej,
także mieszczanie i ci wszyscy, którzy widzieli w księciu
Burgundii obrońcę ludu i zbawcę królestwa. Na początku
1409 r. pisał z Paryża pewien kupiec włoski do przedstawi-
ciela władz miasta Lukki: „Przyjmijcie jako rzecz pewną, że
książę Burgundii pozostanie największym i najpotężniej-
szym panem tego królestwa" 26.
Sprawa jednak uie bjła taka oczywista. Przeciwko stron-
nictwu burgundczyków stanęło inne, skupione wokół bar-
dzo młodego jeszcze Karola Orleańskiego, syna zamordo-
wanego księcia. Przywódcą faktycznym tego stronnictwa
stał się hrabia Bernard d'Armagnac, jeden z najpotężniej-
szych panów południowej Francji, którego córka była od
1410 r. żoną młodego Karola księcia Orleanu. Było to
stunnictwo armaniaków. Dołączyli do niego książęta:
Bourbon, Berry, Anjou, Bretanii, hrabiowie: Clermont
i d'Alenęon, konetabl d'Albret. A więc i to stronnictwo
przedstawiało dużą siłę. Armaniacy pozyskali nawet kró-
lową, Izabelę Bawarską, i delfina, młodego Ludwika (zm.
1415 r.). Głosili, że chcą ukarać zbrodnię z 1407 r., przede
wszystkim jednak chodziło im o to, by pozbawić księcia
Jana Nieustraszonego władzy, którą nie chciał się z nikim
dzielić.
W roku 1411 rozpoczęła się otwarta wojna domowa. Oba
stronnictwa odwoływały się do opinii publicznej. Kraj
podzielił się na obóz burgundczyków i armaniaków. Żołnie-
rze, w imię jednych lub drugich, rabowali i grabili ludność.
26
L. M i r o t , E. L a z z a r e s c h i , Lettere di mercanti Lucchesi da
Bruges e da Parigi, 1407—1421. „Bolletino Storico Lucchese" 1929,
s. 151.
Charakterystyczną cechą tej wojny domowej była walka nie
o zdobycie terytoriów, ale o opanowanie Paryża — centrum
aparatu rządzenia i administracji finansowej. Początkowo,
w pierwszych latach tego kryzysu wewnętrznego monarchii
francuskiej, przewagę mieli burgundczycy. Aby ją utrzymać,
książę Jan Nieustraszony — wierny polityce swego ojca —
zwrócił się o pomoc do Anglików. „Partia wojenna" zdołała
przekonać Henryka IV i jego doradców o korzyściach, jakie
przyniesie angielski wypad na ziemie francuskie i już
w 1411 r. — na skutek porozumienia burgundzko-angiel-
skiego — liczący około 3 tys. żołnierzy korpus angielski
pomagał księciu Janowi Nieustraszonemu w walkach o Pa-
ryż. Przyczynił się też do jego zwycięstwa w kampanii tego
roku. Był to początek nowego współdziałania burgundzko-
-angielskiego, zagrażającego królestwu francuskiemu i dy-
nastii.
Jednakże w roku następnym armaniacy — tj. książęta
Berry, Orleanu, Bourbon, hrabiowie d'Armagnac i d'Alen-
ęon oraz konetabl Karol d'Albret — odwołali się do
pomocy angielskiej. Propozycja nowego sojuszu została
przyjęta przez króla Henryka IV i jego doradców. Na
początku maja 1412 r. zawarto w Bourges — stolicy księ-
stwa Berry — porozumie między armaniakami i Anglikami:
król Henryk IV obiecał przysłać na pomoc swym nowym
sojusznikom korpus wojska składający się z 1 tys. ciężkoz-
brojnych rycerzy i 3 tys. łuczników. O rokowaniach i poro-
zumieniu z Anglikami dowiedział się książę Burgundii, w
którego ręku znajdował się Paryż i dwór królewski. Ogłosił
więc swych przeciwników zdrajcami i rebeliantami i ruszył
z armią na armaniaków, zabierając ze sobą króla Karola VI,
jako gwaranta legalności swoich działań. Książęta arma-
niaccy musieli skapitulować, wydali w ręce króla swoje
miejsca obronne, wyrzekli się przymierza z Anglikami.
Wszystkie te wydarzenia nie powstrzymały jednak Angli-
ków od zaplanowanej wyprawy na kontynent. W sierpniu
1412 r. oddziały angielskie lądowały w Normandii. Dowo-
dził nimi drugi syn królewski, 24-letni Tomasz książę Cla-
rence, mianowany namiestnikiem króla angielskiego w
Gujennie z obowiązkiem odzyskania księstwa i praw do
korony we Francji, „jeśli spodoba się tak Bogu". Nie napo-
tykawszy żadnego oporu Anglicy pomaszerowali w głąb
kraju, zmusili armaniaków — swych niedawnych sprzymie-
rzeńców — do zapłacenia ogromnej kontrybucji27 i wydania
zakładników (był wśród nich brat księcia Orleanu, 8-letni
Jan hrabia Angouleme, który będzie przebywał u Anglików
przez 30 lat!), przekroczyli Loarę i dotarli bez przeszkód
do pozostającego w rękach angielskich Bordeaux. Po raz
pierwszy od ponad 30 lat armia angielska przeszła bezkar-
nie przez ziemie królestwa Francji. Co więcej, Anglicy
zdobyli bogate łupy i spore sumy pieniędzy. Z pierwszej
raty kontrybucji książąt-armaniaków wódz angielskiej wyp-
rawy, książę Clarence, dostał 40 tys. złotych koron i krucy-
fiks złoty wysadzany rubinami i diamentami wartości 15
tys. koron, a nadto dwa piękne iluminowane rękopisy z
poezjami Guillaume'a de Machault z biblioteki księcia de
Berry. Jego kuzyn, książę Yorku, otrzymał 5 tys. koron zło-
tych i krzyż złoty wartości 40 koron 8. Słabość Francuzów
— brak zbrojnego oporu i łatwość zdobywania łupów —
obudziły nadzieje Anglików i chęć do dalszych wypraw.
„Partia wojenna" w Anglii przekonywała o konieczności i
pożytkach nowej wyprawy wojennej na kontynent. Tym
razem jednak nie w charakterze sił pomocniczych dla
burgundczyków czy armaniaków, ale jako armia króla
angielskiego, walcząca o odzyskanie utraconych we Francji
ziem. Śmierć Henryka IV (20 III ^413) spowodowała jed-
nak odłożenie tej wyprawy na dwa lata.
Tymczasem sytuacja wewnętrzna Francji pogarszała się
z każdym dniem. Długie lata sporów i walk między książę-
tami zdezorganizowały rządy i administrację. Skarb pań-
stwa był pusty; wszędzie spotykało się nadużycia i samo-
wolę urzędników, nieporządek w państwie i w Kościele.
Zewsząd płynęły skargi i apele o poprawienie sytuacji
wewnętrznej Francji — o reformę. Szerokich reform
domagało się zwłaszcza mieszczaństwo. I to nie tyle bogaty
21
Wynosiła ona 210 tys. koron złotych płatnych ratami. Pierwsza rata
wręczona Anglikom wynosiła 75 tys. koron, spłatę reszty gwarantowali
zakładnicy.
28
D . S e w a r d , The Hundred Years War, London 1978, s. 151.
patrycjat — konserwatywny i lojalny wobec skorumpowa-
nego aparatu władzy — lecz drobni kupcy i rzemieślnicy,
mistrzowie cechowi i czeladnicy, buntujący się przeciwko
wyzyskowi finansowemu i niesprawiedliwości, oburzeni
nieporządkami i rywalizacją książąt, ich szaleństwami
i skandalami. Książę Burgundii Jan Nieustraszony, który
nadal był rzeczywistym panem królestwa, uznał, że należy
przeprowadzić reformy. Oczekiwano powszechnie takich
reform od niego, a od realizacji programu reform zależał
jego prestiż polityczny.
W styczniu 1413 r. książę Burgundii zwołał do Paryża
Stany Generalne. Główną rolę w tym zgromadzeniu ode-
grali przedstawiciele Paryża i uniwersytetu. Intelektualiści
oraz ludzie czynu i pracy wystąpili wspólnie z programem
reform. Podczas głównego posiedzenia Stanów jeden z
mistrzów uniwersytetu paryskiego odczytał długi memoriał
uniwersytetu i miasta Paryża, zapisany na pergaminowym
zwoju, „grubym jak ramię człowieka" — według słów jed-
nego z kronikarzy 29. Lektura tego memoriału trwała półto-
rej godziny. W części pierwszej przedstawiono fatalny stan
królestwa: rywalizacja książąt, brak sprawiedliwości, marno-
trawstwo i malwersację, łapownictwo i skandaliczne nad-
użycia urzędników, złe zarządzanie dobrami królewskimi
i nadmierne wydatki dworu, nominacje na urzędy ludzi
nieodpowiednich na skutek protekcji lub kaprysu...
W części drugiej memoriału przedstawiono środki zarad-
cze: odwołanie urzędników finansowych i konfiskata ich
mienia (sąd orzeknie później, czy byli winni czy też nie-
winni), zniesienie rozdawnictwa pensji i podatków ze
skarbu państwa, likwidacja wymuszonych kontrybucji;
pobieranie do skarbu królewskiego podatków z terytoriów
książąt, które dotąd zagarniali oni dla siebie, ustanowienie
ścisłej rachunkowości i kontroli finansowej; reorganiza-
cja Parlamentu, Izby Obrachunkowej, Rady Królewskiej;
zmniejszenie liczby urzędów; wreszcie — powołanie

29
H. M o r a n v i 1 1 e, Remonstrances de l'Universite de Paris et de la
ville de Paris a Charles VI sur le gouvernement du royaume, „Bibliotheąue
de PEcole des Chartes", 1890.
Komisji Generalnej, która zajęłaby się tropieniem nadużyć
i wprowadzeniem w życie reformy.
Tymczasem w Paryżu, na skutek agitacji przeciw arma-
niakom — popieranej przez księcia Burgundii — i skorum-
powanym urzędnikom królestwa, doszło w końcu kwietnia
1413 r. do zaburzeń i krwawych rozruchów. Przewodził tej
rewolcie paryskiej potężny cech rzeźników, a prawdziwym
przywódcą paryskich mas ludowych stał się rzeźnik Szy-
mon le Coutelier, zwany Caboche 30. Pod naciskiem mas
król ogłosił w maju 1443 r. wielki ordonans (zwany ordo-
nance cabochienne). Reformy proponowane w tym rozporzą-
dzeniu nawiązywały do koncepcji Karola V i jego ekipy mar-
mousets: usuwały krzyczące nadużycia władz, ulepszały
administrację, uzdrawiały finanse królestwa. Nowością była
koncepcja elekcji: nominacje wysokich funkcjonariuszy
administracji państwowej miały być dokonywane przez
Radę Królewską; Parlament i Izba Obrachunkowa miały
składać się z funkcjonariuszy pochodzących z wyboru;
podobnie urzędnicy administracji prowincjonalnej mieli być
wybierani przez ciała kolegialne. Jeden z historyków nazwał
ten ordonans z 1413 r. „pomnikiem mądrości administra-
cyjnej", inny natomiast widział w nim „dyktaturę klasy
funkcjonariuszy".
Ordonans ten pozostał jedynie zwojem pergaminu. Na
ulicach Paryża panami byli zrewoltowani rzemieślnicy,
z rzeźnikami na czele. W mieście panowała dyktatura cabo-
chiens. Pod pretekstem wyniszczenia ostatnich armaniaków
napadali oni domy bogatych, więzili ich i zabijali. Walka
stronnictw politycznych zamieniła się w walkę klas. Zwią-
zana z dworem królewskim poetka Krystyna de Pisań, w
swej Księdze pokoju (Lwre de la Paix) — zwracając się „do
całego ludu ze wszystkich stron świata" — pisała: „Jakie
szaleństwo spowodowało, że zbuntowaliście się przeciw
swym panom, że ciemiężycie i niszczycie szlachectwo?" 31
Radykalizm cabochiens spowodował, że delfin Ludwik
porozumiał się ze stronnictwem orleańskim. Patrycjat

3U
Od niego cały ruci nazwano później rewoltą cabochiens.
31
C a l m e t t e , D e p r e z , op. cit., s. 93.
I uniwersytet szukali również porozumienia i opieki książąt
i rycerstwa. 1 września 1413 r. Karol Orleański wkroczył
do Paryża. Książę Burgundii zbiegł do swych posiadłości.
Rozpoczęły się krwawe represje na przeciwnikach: terror
burgundczyków i cabochiens zastąpiony został terrorem
armaniaków. Ordonans królewski z maja — ordonance cabo-
chienne — został odwołany: wielki poszyt z jego tekstem
oryginalnym został podarty w obecności dworu królew-
skiego; nikt nie odważył się wystąpić w obronie tego aktu
legislacyjnego. Władza przeszła z rąk burgundczyków do
rąk armaniaków. Państwo nic na tym nie zyskało. Przeciw-
nie, krwawe i gwałtowne represje armaniaków wobec swych
przeciwników pogłębiły jeszcze podziały i nienawiść między
stronnictwami. Było to poważne zagrożenie dla jedności
królestwa i rodzącego się poczucia narodowego.
Armaniacy zdołali utrzymać się w Paryżu przez 5 lat,
chociaż król i delfin, po krótkich walkach z księciem
Burgundii, zawarli z nim pokój w Arras (1415) 32. Warunki
tego pokoju były nadspodziewanie łagodne dla pozbawio-
nego władzy księcia. Realnie myślący politycy i doradcy
króla chcieli zapewne w ten sposób odciągnąć księcia
Burgundii od porozumienia z Anglią.. Rządy pozostały
w rękach armaniaków, choć byli coraz bardziej niepo-
pularni.

Wznowienie wojny: bitwa pod Azincourt (25 X 1415),


podbój Francji przez Lancasterów

20 marca 1413 r. zmarł schorowany król Henryk IV.


Jego syn i następca, 25-letni Henryk V (1413—1423) —
drugi król angielski z linii Lancasterów — był dobrze
przygotowany do rządzenia monarchią. Twarde wycho-
wanie wojskowe przeszedł w Walii, walcząc jako jej książę
i namiestnik królewski przeciw Owenowi Glendower. Do-
świadczenia administracyjne zdobywał jako zarządca Pięciu

32
Tekst traktatu opublikował P. T h o m a s, La texte autentiąue de la
paix d'Arras. „Revue du Nord" 5(1919), s. 193—215.
Portów 33 i dowódca wojskowy Calais. Szkołą polityczną
zaś była dla niego Rada Królewska, której przewodniczył
od początku 1410 r. i która musiała wówczas rozwiązywać
trudne problemy polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Nowy król był człowiekiem wykształconym i oczytanym,
kochał muzykę i patronował literatom; poeta John Lydgate
przełożył dla niego popularny w średniowieczu romans
historyczny, oparty na motywach antycznych Historia tro-
jańska (Troy Book). Wyróżniał się też ostentacyjną i tea-
tralną pobożnością. Przede wszystkim jednak był Henryk V
żołnierzem i politykiem. Był wodzem doświadczonym,
twardym i okrutnym; politykiem ambitnym i konsekwent-
nym, przebiegłym i wyrachowanym. Był typem władcy
nowożytnego już, podobny do ówczesnych włoskich ksią-
żąt-tyranów. Historycy chętnie porównują go z Napoleo-
nem. W historiografii angielskiej i legendzie narodowej żyje
Henryk V jako zwycięski i bohaterski król. Mit taki stwo-
rzyły jego sukcesy militarne i przedwczesna śmierć
u szczytu powodzenia i sławy.
Od początku swego panowania dążył Henryk do wzno-
wienia wojny z Francją. Pchały go do tego zapewne jego
ambicje polityczne i marzenia o realizacji planów Plantage-
netów, a nawet ich przekroczeniu, o połączeniu Francji
i Anglii, o stworzeniu w świecie chrześcijańskim potężnej
monarchii, której stolicami byłyby Londyn i Paryż, a także
Konstantynopol lub Jerozolima — po zwycięskiej krucja-
cie 34. Przede wszystkim jednak wojna z Francją była dla
Henryka V koniecznością polityczną.
33
Związek angielskich miast portowych, które ze względów gospodar-
czych i strategicznch (ochrona żeglugi w kanale La Manche i obrona wyb-
rzeża) miały specjalną organizację i przywileje. Królewski zarządca (Lord
Warden) przewodniczył dorocznym zjazdom delegatów miast należących
do związku (Court of Shepway), był dowódcą floty związkowej i rozpatry-
wał sprawy zastrzeżone jurysdykcji królewskiej.
34
Plany krucjatowe brał Henryk V poważnie pod uwagę. Świadczy
o tym m. in. podróż (w latach 1421—1422) na koszt króla i z jego polece-
nia rycerza Gilberta de Lannoy przez Prusy, Polskę i Litwę, Ruś, Węgry,
Konstantynopol aż do Syrii i Jerozolimy oraz Egiptu. Władysław Jagiełło
dał posłowi króla Henryka V pismo polecające do „cesarza Turcji", zaś
książę Witold dalsze listy polecające — pisane po tatarsku, rusku i po
łacinie — potrzebne w podróży i,a Wschód. Dwie kopie swego sprawo-
Nowa dynastia Lancasterów, która zdobyła tron angielski
właściwie drogą uzurpacji, nie znalazła jeszcze w Anglii
powszechnego uznania. Świadczy o tym chociażby powsta-
nie wywołane przez lollardów (1414) i przygotowany przez
grupę baronów spisek na życie króla, odkryty w lipcu
1415 r. i zlikwidowany przez stracenie trzech głównych
spiskowców: Ryszarda hrabiego Cambridge — kuzyna kró-
lewskiego, sir Tomasza Grey i Henryka lorda Scrope —
skarbnika koronnego. Henryk V robił wszystko, by umoc-
nić swe panowanie i zdobyć społeczną akceptację dla rzą-
dów dynastii Lancasterów. Wyprawa na kontynent, możli-
wość rabunków i zdobyczy we Francji, mogły zjednać
Henrykowi V- uznanie szerszych mas społeczeństwa i sku-
pić wokół króla możnych, skłóconych i podzielonych, a co
więcej — często niechętnych i wrogich wobec Lancastera.
Głoszony przez Henryka V program odzyskania ziem fran-
cuskich należących niegdyś do Plantagenetów (Edwarda II
i wcześniej Henryka II), a nawet Wilhelma Zdobywcy, był
ponadto narzędziem kształtowania przychylnej dla Lanca-
stera opinii publicznej. Pokazywał Henryka jako dziedzica
Wielkich królów angielskich i kontynuatora ich polityki.
Kto wie, czy nie było to również umiejętne działanie na
dumę narodową Anglików i kształtujące się wówczas
poczucie świadomości narodowej. Jej przykładem była
petycja Izby Gmin do króla, z kwietnia 1414 r., w której
feprezentanci rycerstwa i mieszczaństwa angielskiego do-
magali się nie tylko przejęcia francuskich klasztorów filial-
nych w Anglii, ale również wygnania z nich wszystkich
mnichów, „ponieważ służba boża może być lepiej odpra-
wiana przez ludzi angielskich niż przez Francuzów" 35.
Od 1413 do połowy 1415 r. trwały negocjacje Henryka V
z księciem Burgundii i francuskim rządem królewskim —
wówczas w ręku armaniaków. Król angielski traktował te
lokowania jako ofensywę dyplomatyczną i etap przygotd-
tdtnia (Les pelerinaiges de Surye et de Egipte — Pielgrzymki do Syrii
i Egiptu) przeznaczył Gilbert dla króla Anglii i księcia Burgundii. Henryk
V interesował się też piśmiennictwem dot. Wschodu, od hrabiny West-
morland pożyczył rękopisy dwóch dzieł: Chroniąues de Jerusalem i Le
voyage de Godefroy de Bouillon.
" C a 1 m e 11 e, D e p r e z, op. cit., s. 319.
wań do wojny. Henryk V przedstawił śmiałe żądania:
domagał się korony francuskiej, a przynajmniej córki kró-
lewskiej za żonę (z posagiem 2 min złotych skudów) i
zwrotu ziem lennych Plantagenetów, przede wszystkim
Normandii i Akwitanii. Francuzi skłonni do ustępstw,
targowali się jednak; trwała wymiana poselstw, rozmowy
przeciągały się.
Równocześnie Henryk V przygotowywał się do wojny.
Wzmocnił nowymi oddziałami wojskowymi granicę ze
Szkocją i garnizony w Walii i w Calais; powiększył straż
wybrzeży angielskich. Wprowadził ścisłą kontrolę cudzo-
ziemców w Anglii. Przygotowywał broń i żywność, sprzęt
wojenny i transportowy, przeprowadzał zaciągi wojskowe.
Stworzona została nawet angielska sieć szpiegowska w Pa-
ryżu, o czym świadczy proces aresztowanego we wrześniu
1415 r. kanonika katedry Notre-Dame, Jana Fusoris,
mistrza medycyny i bakałarza teologii, producenta astrola-
biów, handlarza zegarami i autora horoskopów 36. W po-
czątkach lipca wręczył Henryk V przybyłym do Anglii pos-
łom francuskim apel o pokój, który w rzeczywistości był
raczej ultimatum i wezwaniem do wojny. Przyłożył na nim
swoją pieczęć sekretną, na której widniał herb Anglii (trzy
leopardy) i herb Francji (trzy kwiaty lilii). Dwa miesiące
później, w nocy z 13 na 14 sierpnia, armia angielska bez
żadnych przeszkód wylądowała w Normandii, u ujścia
Sekwany.
Celem najbliższym Anglików było zdobycie portu Harf-
leur. Król Henryk chciał zrobić z tego portu drugie Calais,
nadmorską bazę wypadową w kierunku Normandii i Fran-
cji. Ludności miejscowej polecił ogłosić, że „przybył do
swej ziemi, do swego kraju i swego królestwa; przynosi
swobody i wolności, jakie miał lud za czasów świętego króla
Ludwika". Jednakże ufortyfikowane i dobrze bronione mia-
sto Harfleur zdobyli Anglicy dopiero 22 września po mie-
sięcznym oblężeniu. Henryk pozwolił odpocząć wojskom
w zdobytym mieście przez 20 dni.
36
L. M i r o t, Le proces de mattre Jean Fusoris, chanoine de Notre-Dame
de Paris (1415—1416). „Memoires de la Societe de L' Historire de Paris
et de I' Ile-de-France", t. 27, 1900, s. 136—285.
Tymczasem delfin Ludwik, który rządził nominalnie kró-
lestwem w zastępstwie chorego króla, zebrał wojska francu-
skie w Rouen, by powstrzymać inwazję angielską. Henryk
natomiast, zostawiwszy silną załogę angielską w zdobytym
mieście, ruszył z resztą swej armii w kierunku Calais, naj-
mocniejszej pozycji angielskiej na wybrzeżu francuskim.
Sytuacja Henryka V nie była łatwa. Wojsko angielskie —
osłabione stratami przy oblężeniu Harfleur i koniecznością
pozostawienia tam silnej załogi — posuwało się z dużym
wysiłkiem na północ. Anglików nękały choroby (był to
przecież październik i padały dokuczliwe deszcze), brako-
wało im żywności i tylko wina mieli wystarczającą ilość.
Dla przyspieszenia tempa marszu i utrzymania dyscypliny
Henryk zabronił rekwizycji i grabieży, niesubordynacje
wszelkie były surowo karane.
Anglików ścigała armia francuska. Francuzi nie chcieli
dopuścić Anglików do Calais. Spieszyli się jedni i drudzy.
Ten wyścig jeszcze bardziej wyczerpał Anglików, Francu-
zom natomiast przeszkodził w zebraniu większych sił 37 .
Kiedy książęta Bourbon i Orleanu posłali do króla Anglii
wezwanie, by określił miejsce i dzień bitwy, Henryk odpo-
wiedział, że maszeruje do Calais i w dzień lub w noc
można go zawsze spotkać „w polu" 38. Jednakże wojska
jego z trudem przeprawiły się przez rzekę Sommę (pod
Nesle) i posuwały się dalej w kierunku Calais. Niedaleko
Azincourt 39 Francuzi odcięli im dalszą drogę.
24 października obie armie stanęły naprzeciw siebie.
Następnego dnia w piątek rozegrała się słynna bitwa pod
Azincourt, zakończona raz jeszcze klęską Francuzów 40.
37
F. L o t (L'art militaire, t. II, s. 14) ocenia siły angielskie
i francuskie na tę samą liczbę żołnierzy: ok. 6 tys. ludzi. Również
H. D e l b r i i c k (Gesckichte der Kriegskunst, t. III, s. 478) pisze, że
różnica w liczbie żołnierzy po stronie Francuzów jest przesadzona przez
relacje współczesne, nieprzyjazne pobitej armii francuskiej. C. W. C.
O m a n , J. H. B e e 1 e r (The Art of War, s. 134) szacuje armię francu-
ską na trzy lub cztery razy większą od angielskiej.
38
L o t, op. cit., s. 9.
39
Jest to nazwa współczesna, starą formą nazwy tej miejscowości jest
Agincourt, używana czasem w literaturze historycznej, szczególnie
anglosaskiej.
40
Przebieg bitwy relacjonują źródła angielskie i francuskie, ale inspiracji
burgundzkiej — więc nieprzyjaznej armii pokonanej; nie zachowały się
Osłabiona armia angielska stanęła w takim szyku, jak
przed 80 blisko laty za Edwarda III pod Crecy; szyk ten
tworzyły trzy roty — jedna obok drugiej — po cztery sze-
regi. Między rotami i na skrzydłach stanęli łucznicy, usta-,
wieni w trójkąty wystające przed główną linię frontu. Środ-
kową rotą dowodził król Henryk V, odziany w błyszczącą
zbroję i bogaty płaszcz, haftowany w angielskie lamparty
i francuskie lilie. Na głowie miał pozłacany hełm otoczony
koroną, którą ozdabiały szafiry, rubiny i perły. Dowództwo
prawej roty objął kuzyn królewski, niemłody już Edward,
książę Yorku; rotą lewą dowodził Tomasz lord Camoys.
Jeźdźcy angielscy zsiedli z koni i walczyć mieli pieszo.
Pozycje Francuzów znajdowały się na północ, w odleg-
łości niecałego kilometra od Anglików. Były one wybrane
fatalnie: na dość wąskim polu między dwoma lasami stło-
czono — jak w wąwozie — armię, której liczebność ocenia
się różnie: od 6 do 20—30 tys. żołnierzy. Z pewnością
Francuzi nieznacznie pod Azincourt przewyższali liczbą
Anglików. Drugim błędem — wynikającym z pierwszego
— było ustawienie wojska francuskiego. Francuzi stanęli
w trzech szykach, każdy głęboki na kilkanaście lub kilka-
dziesiąt szeregów. Między pierwszym a drugim szykiem
ustawiono łuczników. W rezultacie takie ustawienie nie
pozwalało na swobodne rozwinięcie szyków i wykorzystanie
kuszników w pierwszej fazie bitwy. Co więcej, wystarczyło
zepchnąć do tyłu pierwsze szeregi, by wywołać ogromne
zamieszanie: cofający się bowiem żołnierze stawali przed
murem szeregów dalszych, które nie ustępowały, a często
nawet parły do przodu. Nie było też sprawnego dowództwa
nad tą masą wojska francuskiego. Nominalnie dowodzili
armią konetabl Karol d'Albret i marszałek Jan Boucicaut,
sławny bohater bitwy z Turkami. Praktycznie jednak nie
było naczelnego dowództwa i każdy oddział walczył na
własną rękę.

źródła do tej bitwy reprezentujące punkt widzenia armaniaków. Szczegó-


łowo analizowali tę bitwę O m a n , op. cit., s. 133—137, D e 1 b r ii c k
op. cit, s. 477—483 (i L o t, op. cit., s. 8—15). Zob. też: Ph. C o n t a-
m i n e, Azincourt, Paris 1964; C. H i b b e r t, Agincourt, Lon-
don 1964.
Gęste błoto, pokrywające pola po deszczach, nie pozwala-
ło na walkę ciężkozbrojnej jazdy. Dlatego rycerze francuscy
— na wzór angielskich — również zsiedli z koni i przygo-
towali się do walki pieszej. Tylko w pierwszym szyku i na
skrzydłach znajdowały się oddziały konne.
Rano w dzień bitwy król Henryk V wysłuchał — jak
zwykle — trzech mszy i przyjął komunię. Potem oczekiwał
na atak Francuzów. Ci jednak nie ruszali się ze swoich
pozycji. Po czterech godzinach takiego wyczekiwania, około
godziny 11, król Henryk dał rozkaz do ataku: „Chorągwie
naprzód! W imię Jezusa, Marii i świętego Jerzego!"
Ruszyła cała linia angielska — lekkozbrojni łucznicy, kopij-
nicy i zmieszani z nimi rycerze przyzwyczajeni do walki
pieszej. Niecałe 300 m od Francuzów — w zasięgu strzału
z łuku — Anglicy zatrzymali się. Wówczas łucznicy wysu-
nęli się nieco do przodu, wbili w ziemię zaostrzone, długie
na około 2 m pale dla ochrony przed atakiem konnicy i roz-
poczęli strzelanie. Grad śmiercionośnych strzał spadł na
Francuzów; oślepiło ich też słońce, które właśnie zaświeciło
po ustaniu deszczu. Wtedy ciężka masa rycerstwa francu-
skiego z pierwszego szyku i konnica ze skrzydeł ruszyły na
nieprzyjaciela.
Jeźdźcy francuscy, których nie dosięgły strzały, nadziewali
się na drągi ustawione przed łucznikami angielskimi —
spadali z koni pod nogi Anglikom. Zaś spieszone rycerstwo
francuskie, w ciężkich zbrojach krępujących ruchy, na grzą-
skim i śliskim terenie nie mogło walczyć skutecznie. Jedy-
nie pierwszy szereg mógł toczyć walkę z nieprzyjacielem.
Reszta tłoczyła się, napierała z tyłu, wpadała na siebie sie-
jąc zamieszanie. Kto przewrócił się w ciężkiej zbroi nie
mógł już wstać — stratowany był przez swoich lub dobity
przez nieprzyjaciela. Wszyscy Francuzi parli do zatłoczonej
pierwszej linii.
Tymczasem Anglicy, zachowując wzorowy porządek,
sprawili krwawą rzeź napierającym Francuzom. Łucznicy
angielscy odrzucili swe łuki i razem z resztą wojska walczyli
mieczami, siekierami i młotami bojowymi oraz inną bronią.
Pierwsza linia Francuzów załamała się. Drugi szyk wojska
francuskiego, który wkroczył do bitwy skłębiony już i bez
porządku, również został rozbity. Jeńców było tak dużo, że
— wbrew ówczesnym zwyczajom chrześcijańskiej Europy
— na rozkaz króla Henryka wielu z nich zostało zabitych.
Być może ta rzeź jeńców spowodowana była obawą przed
ofensywą Francuzów — w pewnej fazie bitwy. Około
godziny 4 po południu bitwa wygasła.
Francuzi ponieśli całkowitą klęskę — jak pod Crecy i
Poitiers. Ogólna liczba poległych po stronie francuskiej jest
nieznana. Oblicza się, że zabitych było od 4—11 tys. ludzi.
Wśród poległych byli dwaj członkowie rodu burgundzkiego
— Antoni książę Brabantu i Filip hrabia de Nevers; polegli
nadto: książę d'Alenęon i książę de Bar, arcybiskup Sens
Jan de Montagu, konetabl Karol d'Albret, wielu innych
możnych panów, setki rycerstwa. Uniwersytet paryski
urządził uroczyste nabożeństwo za poległych, nie było
bowiem rodziny francuskiej, która nie straciłaby kogoś
w bitwie pod Azincourt 41 . Anglicy natomiast stracili około
400—500 ludzi. Zginął też kuzyn królewski, książę Yorku,
niemłody i tęgi, który upadł w bitwie i udusił się w swej
zbroi.
Około 1500 jeńców francuskich Anglicy zostawili przy
życiu, by wziąć za nich duży okup. Byli wśród nich książę
Karol Orleański i książę Jan Bourbon, Artur z Bretanii
hrabia Richemont, Karol d'Artois i marszałek Boucicaut.
Książę Orleański pozostał w niewoli 25 lat — aż do 1440 r.
Traktowany raz dobrze, to znów źle, był stawką w przetar-
gach politycznych między władcami obu królestw. To
wówczas, w niewoli angielskiej, tworzył Karol Orleański
swe piękne, subtelne poezje 42. Hrabia Richemont został
uwolniony za okupem w 1420 r., Karol d'Artois — w
1438 r. Marszałek Boucicaut zmarł w niewoli w 1421 r.,
mimo iż w sprawie jego uwolnienia — jako bohatera kru-
cjaty antytureckiej — interweniował sam papież Marcin
V 4 . Również książę Jan Bourbon zmarł w niewoli angiel-
41
H. D e n i f l e , E. C h a t e l a i n (ed.), Chartularium Unwersitatis,
Parisiensis, t. IV, nr 308.
42
P. C h a m p i o n, La vie de Charles d'Orleans, Paris 1911.
43
J. Q u i c h e r a t, Choix de pieces inedites, cz. IV: Demarches du pape
Martin V en faveur du marechal Boucicaut, prisonier en Angleterre (1419).
„Bibliotheąue de l'Ecole des Chartes" 17, 459.
skiej w 1434 r. Z punktu widzenia taktycznego król Hen-
ryk V zastosował pod Azincourt wypróbowany przez Ang-
lików sposób walki, polegający na ścisłym współdziałaniu
łuczników, kopijników i spieszonego rycerstwa. Tym razem
jednak zmodyfikował nieco tę zasadę walki, każąc swoim
wojskom posunąć się do linii stojącego nieprzyjaciela. Było
to zatem umiejętne połączenie walki defensywnej z
ofensywną.
" 29 października, w kilka dni po bitwie, mała armia angiel-
ska, nękana złą pogodą i głodem w czasie marszu przez
Francję, ale zwycięska, wkroczyła do Calais. Minęły 23 dni
od wyjścia Anglików z Harfleur. Niecały miesiąc później
(23 XI) odbył Henryk V triumfalny wjazd do Londynu,
witany entuzjastycznie przez tłumy. W oczach swych pod-
danych Henryk chciał uchodzić za mściciela Bożego, który
ukarał sprawiedliwie Francuzów za ich grzechy — na
nagrobku umieszczono napis: „Henryk Piąty, bicz na Fran-
cuzów" (Henricus ąuintus Gallorum mastix). Dla Fracuzów
klęska pod Azincourt była przede wszystkim ciężkim cio-
sem moralnym. Zdruzgotany został prestiż wojskowy rycer-
stwa francuskiego, mozolnie odbudowywany po klęsce pod
Poitiers (1356). Natomiast Anglicy nie wykorzystali swego
zwycięstwa. Prócz jeńców i łupów nie zdobyli żadnych
nowych terytoriów ani nie odzyskali swych dawnych
posiadłości; nie zmusili też Francuzów do żadnych
ustępstw politycznych. Zwycięska bitwa była dla Anglików
jedynie efektownym zakończeniem kampanii francuskiej
z 1415 r.
Klęska pogłębiła jeszcze trudności wewnętrzne Francji:
armia „rządowa" została rozbita, tysiące żołnierzy poległo,
wielu możnych panów i rycerzy znalazło się w niewoli,
skarb był pusty. W dodatku niedługo potem zmarł nagle
delfin Ludwik. W roli mediatora wystąpił król węgierski
i niemiecki Zygmunt Luksemburski z rodu zaprzyjaźnio-
nego z Walezjuszami, który miał ambicje odegrania roli
świeckiego przywódcy świata chrześcijańskiego. Zdradził on
jednak Francuzów — zdecydował się przejść na stronę sil-
niejszego i zawarł tajny układ z królem Henrykiem V
(15 VIII 1416 — Canterbury), uznając jego prawa do
korony francuskiej i obiecując pomoc w odzyskaniu króle-
stwa Francji. Do tej porażki dyplomatycznej „rządu"
armaniaków doszło nowe, bardziej realne zagrożenie dla
Francji. Oto książę Burgundii, Jan Nieustraszony, spotkał
się w październiku 1416 r. z królem Henrykiem V w
Calais, uznał go za prawowitego króla francuskiego i obie-
cał mu pomoc przy opanowaniu królestwa. Była to wyraźna
zdrada monarchii francuskiej i dynastii.
W roli mediatora w sporze francusko-angielskim wystąpił
również król polski Władysław Jagiełło. Jeszcze przed bitwą
pod Azincourt Henryk V wysłał do Jagiełły list, nazywając
go „najdroższym naszym bratem", a siebie tytułując „z
łaski Bożej krókm Francji, Anglii i panem Irlandii". Prosił
w nim króla polskiego o pomoc jego „potężnego ramienia"
w wojnie, którą przygotowuje przeciwko Karolowi „w celu
odzyskania naszych praw dziedzicznych". Fakt to zna-
mienny, świadczący o znaczeniu zjednoczonej z Litwą Pol-
ski w ówczesnej Europie chrześcijańskiej. Pod koniec
1416 r. wysyła sam Jagiełło list do króla Henryka V, tytu-
łując go również „bratem naszym najdroższym" oraz „kró-
lem Anglii, Francji i panem Irlandii". Nakłania go Władys-
ław do zawarcia pokoju z Karolem, „by tym łatwiej mógł
(Henryk) wystąpić jako władca katolicki, w obronie prze-
najświętszej wiary prawowiernej przeciw niewiernym prze-
ciwnikom krzyża Chrystusowego" 44. Jak pokazały wydarze-
nia następnego już roku ta mediacja króla polskiego
zakończyła się niepowodzeniem.
We Francji tymczasem Jan Nieustraszony, książę Bur-
gundii — korzystając z niepowodzeń i niepopularności
swych przeciwników, armaniaków — 28 maja 1418 r. opa-
nował Paryż. W rzezi armaniaków zginął hrabia Bernard
d'Armagnac i wielu innych, jak na przykład dwaj
humaniści»literaci i sekretarze królewscy, Gontier Col i Jan
de Montreuil. Kronikarz Monstrelet pisze, że wystarczyło
wówczas wskazać na jakiegokolwiek człowieka, do którego
czuło się urazę i powiedzieć „oto jeden z armaniaków", aby
44
Listy drukuje A. P r o c h a s k a , Codex epistolaris Vitoldi, nr 738
i 714. Chronologię tych listów — zachowanych w niedatowanych kopiach
— ustalił O. H a l e c k i , Początki stosunków politycznych między Polską
a Francją, s. 24.
wydać na niego wyrok śmierci bez żadnego sądu. Nowy
delfin, 15-letni Karol (późniejszy król Karol VII) zbiegł
z Paryża do Bourges, położonego w ziemiach darowanych
mu przez księcia Jana de Berry, jego stryja. Wokół delfina,
który używał tytułu regenta królestwa, grupowało się roz-
bite i pokonane stronnictwo armaniaków. Królowa Izabela
sprzymierzyła się z księciem Janem Burgundzkim. Razem
z nim rekonstruowała rząd, Radę Królewską, dwór i urzę-
dy centralne. W rękach burgundczyków znalazł się też
chory król Karol VI. Anglicy zaś w tym czasie zajmowali
bez przeszkód coraz rozleglejsze obszary Francji.
Henryk V rozpoczął latem 1417 r. systematyczny podbój
„swego" księstwa Normandii. Upadek Caen (5 IX 1417)
i Rouen (13 I 1419) były znaczącymi etapami w tej kam-
panii, która różniła się od poprzednich wypraw angielskich
na kontynent. Zamiast zwykłego pustoszenia kraju, rabun-
ków i ściągania kontrybucji rozpoczęli Anglicy metodyczne
zdobywanie ziem i ich okupację. Na zajętych obszarach
wojska angielskie wprowadzały porządek, usprawniono
administrację, regularnie i bez nadużyć pobierano podatki,
które pozwalały na utrzymanie solidnych garnizonów woj-
skowych w angielskiej Normandii. Równocześnie silna flota
wojenna — największa, jaką Anglia miała przed Herykiem
VIII — patrolowała kanał La Manche, umożliwiając Ang-
likom stały kontakt między wyspą a kontynentem. Na
początku lutego 1419 r. król Henryk zdobył Mantes, nieda-
leko Paryża. Niewiele brakowało mu do zdobycia stolicy
królestwa. Francja faktycznie podzielona została na trzy
części: ziemie rządzone przez delfina, część kontrolowana
przez burgundczyków z Paryżem i rządem centralnym
(również królem i królową) oraz ziemie opanowane przez
Lancastera.
Wobec poważnego zagrożenia Paryża i niebezpieczeństwa
opanowania przez Anglików dalszych części Francji doszło
do zbliżenia i rokowań między księciem Burgundii a delfi-
nem. Spotkanie ich obu 10 września 1419 r. na terenie
neutralnym, na moście pod Montereau, zakończyło się tra-
gicznie: książę Burgundii Jan Nieustraszony został zamor-
dowany przez dawnego sługę Ludwika Orleańskiego, który
skorzystał z okazji, by pomścić zabójstwo swego pana
z 1407 r. Dramat ten przekreślił nadzieje na zjednoczenie
sił francuskich przeciw Anglikom. Odżyły dawne niena-
wiści dwóch stronnictw, burgundczycy oskarżali delfina
o zaplanowanie morderstwa, odżyła współpraca angielsko-
-burgundzka. Wkrótce zresztą nie było już dwóch rywalizu-
jących stronnictw we Francji, lecz dwaj władcy i dwa kró-
lestwa, dwie dynastie i dwie postacie lojalizmu państwo-
wego.

Francja podzielona (1419—1429)

Morderstwo w Montereau skłoniło do jawnego przejścia


na stronę angielską Filipa Dobrego, syna i następcy zabi-
tego księcia Burgundii. Sojusz z burgundczykiem zas' ułat-
wił Henrykowi V zawarcie pokoju z królem Francji, cho-
rym Karolem VI; przyjęła go i zatwierdziła również
królowa Izabela.
Traktat pokojowy między królem Francji a królem Anglii
podpisany został w Troyes 21 maja 1420 r. Badacz francu-
ski E. Perroy nazwał go „najbardziej hańbiącą kapitulacją,
jaką zna nasza historia narodowa" 45. Traktatem tym
oddawał Karol VI królowi Henrykowi V nie tylko rękę
swej córki Katarzyny, ale uznał go za swego „syna" i
„dziedzica Francji" — a więc następcę tronu. Traktat for-
mułował wyraźnie, że po śmierci Karola miał Lancaster
objąć tron Francji: „dwie korony, Francji i Anglii, pozo-
staną razem na zawsze i na wieki, i będą należały do jednej
osoby, to jest do naszego syna króla Henryka, jak długo
będzie on żył, a potem do jego dziedziców" 6. Została więc
45
E. P e r r o y, La guerre de Cent Ans, Paris 1945, s. 214.
46
E. C o s n e a u (ed.), Les grandes traites de la guerre de Cent Ans,
Paris 1889, s. 100, art. 24. Traktat sygnowany przez Henryka VI ma jego
wielką pieczęć z napisem: „Henricus Dei gratia Rex Anglie heres regni Fran-
cis et dominus Hibernie" (Henryk z łaski Bożej król Anglii, dziedzic Króle-
stwa Francji i pan Irlandii). W mennicy w Rouen wybito nową monetę z
napisem: „Henricus rex Anglieheres Francie" (Henryk król Anglii, dzie-
dzic Francji). Warto też przypomnieć, że moneta była w średniowieczu
jednym z najbardziej dostępnych społecznie przekaźników treści propa-
gandy politycznej i ideologicznej.
w Troyes postanowiona unia personalna między Francją i
Anglią; unia, którą współcześni określali pojęciem „pod-
wójnej monarchii". Kilkanaście dni później odbyły się w
kościele katedralnym w Troyes uroczyste zaślubiny Hen-
ryka V z Katarzyną francuską, które celebrował arcybiskup
Sens, Henryk de Savoisy. Na samym początku grudnia
1420 r. królowie Henryk i Karol dokonali uroczystego
wjazdu do Paryża. Król Anglii przyjął tytuł regenta i rzą-
dził królestwem w imieniu chorego umysłowo Karola VI.
Książę Burgundii Filip Dobry stał się — u boku Henryka
— drugą osobą w królestwie. Zebrane w Paryżu kilka dni
po przyjeździe obu monarchów Stany Generalne zatwier-
dziły traktat w Troyes i prawa króla Henryka V do korony
francuskiej. Wysłuchały też oświadczenia Karola VI, że
podpisał traktat z własnej woli i nadaje mu moc prawa.
Wcześniej jeszcze, bo już w czerwcu, przyjęli traktat i
zaprzysięgli jego warunki mistrzowie uniwersytetu pary-
skiego, widząc w „podwójnej monarchii", to jest unii per-
sonalnej angielsko-francuskiej, jedyną i realną drogę do
osiągnięcia pokoju.
Jednakże traktat w Troyes, choć przyjęty przez Stany
Generalne i uniwersytet paryski, nie zakończył konfliktu
francusko-angielskiego. Traktat ten pozbawiał tronu, wy-
kluczał od dziedziczenia korony francuskiej delfina Karola
„tak zwanego delfina", jak nazywały go oficjalne doku-
menty, któremu przeciwnicy zarzucali „straszne i okropne
zbrodnie" mając na myśli przede wszystkim zabójstwo
księcia Burgundii Jana Nieustraszonego. Praktycznie jednak
delfin zachował swych zwolenników, a może nawet powięk-
szyła się ich liczba. Traktat bowiem zmieniał ustalony we
Francji zwyczaj dziedziczenia tronu w linii męskiej. Zwy-
czaju tego, potwierdzonego w roku 1316 i 1328 przez
zgromadzenie baronów i parów królestwa, nie mógł monar-
cha samowolnie zmieniać, nie mógł samowolnie wydziedzi-
czyć swego syna na korzyść swego zięcia. Ponadto prawnicy
z otoczenia delfina wskazywali jeszcze na inne błędy pod-
ważające ważność traktatu z Troyes: korona jest dobrem
wspólnym, zaś król jest osobą, która jej strzeże i używa; nie
może on więc dowolnie dysponować koroną. I wreszcie
choroba króla Karola VI, jego stan umysłowy, pozbawiał
jakiejkolwiek wartości jego decyzje.
W rezultacie więc traktat z Troyes utwierdzał podział
Francji, który istniał już od czasów inwazjf angielskiej
w 1417 r. i zajęcie Paryża przez burgundczyków w 1418 r.
Królestwo Francji podzieliło się na prowincje opanowane
przez siły anglo-burgundzkie i część środkową i połud-
niową, wierne — z wyjątkiem francuskiej Gujenny — del-
finowi Karolowi. W rzeczywistości jednak sytuacja była
jeszcze bardziej skomplikowana. Bowiem w części anglo-
-burgundzkiej król Henryk V traktował Normandię i ziemie
zdobyte przed rokiem 1420 jako dziedzictwo i własność
dynastii anglo-normandzkiej. Natomiast jego sojusznik,
Filip Burgundzki, nie pozwalał na żadne ingerencje nie
tylko w ziemiach dziedzicznych księstwa, ale również
w opanowanych przez niego prowincjach francuskich:
Pikardii i Boulonais. Tak więc Francja Lancasterów dzieliła
się w rzeczywistości na trzy części — trzy „obediencje".
W tej części Francji, która „nazywana była powszechnie
częścią delfina i armaniaków" — według określenia traktatu
z Troyes — delfin Karol zrekonstruował władze centralne
królestwa. W Bourges i Poitiers działały Rada Królewska,
Izba Obrachunkowa i Parlament — obsadzone przez tych
urzędników dworskich, którzy jako armaniaćy musieli
opuścić Paryż w 1418 r. Wierna delfinowi pozostała część
centralna i południowa Francji (z wyjątkiem angielskiej
Gujenny). Miał on też poparcie potężnych sojuszników:
Jana hrabiego Dunois, Bastarda Orleańskiego, książąt
Bourbon, swej teściowej — Jolanty d'Anjou, królowej
Sycylii, pochodzącej z rodu królów aragońskich.
Tak więc walka z opozycją wewnętrzną, którą — zgodnie
z traktatem z Troyes — prowadzić mieli wspólnie Hen-
ryk V jako regent Francji i książę Burgundii, nie była pro-
stym działaniem sił porządkowych przeciw zbuntowanym
armaniakom. Była to wojna z drugim państwem, posiadają-
cym zorganizowany aparat władzy, własną administrację i
sądownictwo, dochody, armię i sojuszników. W tej sytua-
cji, skoro rządy delfina nie zostały zlikwidowane jednym
uderzeniem, zapowiadała się długa wojna. Obie strony nie
miały wystarczających środków finansowych i sił militar-
nych, by rozstrzygnąć losy wojny na swą korzyść. Operacje
militarne toczyły się więc, bez trwalszych skutków i wido-
czniejszych sukcesów, prawie dziewięć lat — od pokoju w
Troyes, aż do wystąpienia Joanny d'Arc.
Sytuacji tej również nie zmieniły natychmiast dwa ważne
wydarzenia: 31 sierpnia 1422 r. zmarł nagle król angielski
Henryk V, zaś niecałe dwa miesiące później, 22 paździer-
nika 1422 r., król francuski Karol VI, po 30 latach nieule-
czalnej choroby umysłowej. Zgodnie z postanowieniem
traktatu w Troyes liczący niespełna rok król angielski Hen-
ryk VI, syn Henryka V i Katarzyny francuskiej, został po
śmierci swego dziadka Karola VI królem Francji. Regencję
w imieniu małoletniego króla objął we Francji stryj jego
Jan Lancaster książę Bedfort. Jednocześnie delfin Karol,
pod naciskiem swych doradców i zwolenników, w zamku
Mehun-sur-Yevre ogłosił się królem francuskim jako Karol
VII 47. Francja miała zatem dwóch królów, dwie władze
monarsze, dwa rządy — dwie „obediencje" — jak wówczas
mówiono.
Jak wyglądały siły i szanse obu przeciwników, obu stron?
Dynastia Lancasterów jednoczyła w swym ręku koronę
Anglii i koronę Francji. W rzeczywistości jednak sytuacja
młodocianego władcy obu monarchii była trudna. W Anglii
trwały walki o władzę między kardynałem Henrykiem
Beaufort, biskupem Winchester — który ze swymi zwolen-
nikami opanował Radę Królewską — a sprzymierzonym
z Bedfordem, Humprey'em księciem Gloucester 48, któ-
rego przed swą śmiercią wyznaczył Henryk V na regenta
Anglii. Do Lancasterów należała znaczna część królestwa
Francji. Ich sprzymierzeńcem był najpotężniejszy możnow-
ładca francuski, Filip Dobry książę Burgundzki, którego
siostra Anna poślubiła w 1423 r. księcia Bedford, regenta
47
Zwolennicy Karola VII uznawali go za króla Francji, ale nazywali
dalej Panem Delfinem, ponieważ nie był koronowany i namaszczony świę-
tymi olejami w Reims, tradycyjnym miejscu koronacyjnym królów francu-
skich. Panem Delfinem nazywała też Karola VII Joanna d'Arc przed jego
koronacją w Reims.
48
O łączących obu rywali stosunkach pokrewieństwa zob. tablicę genea-
logiczną: dom Lancasterów i Beaufortów.
Francji. Jednak Anglia, szarpana sporami wewnętrznymi,
zmuszona nadto strzec swych północnych granic przed
napadami Szkotów, mogła dać regentowi francuskiemu
Bedfordowi tylko niewielką i sporadyczną pomoc. Książę
Burgundii zaś nie był bezpośrednio zainteresowany w pro-
wadzeniu wojny z Karolem VII, bowiem od roku 1422
wszystkie terytoria zabrane Karolowi przechodziły pod
wyłączne panowanie Henryka VI, to jest Anglików.
Ponadto aktywność dyplomatyczna i militarna księcia Filipa
Dobrego skierowana była na Niderlandy, gdzie zajął
Holandię i planował zagarnięcie Brabantu. Bedford więc
mógł praktycznie liczyć tylko na wojska finansowane z do-
chodów Francji Lancasterów. Była to armia stała, dobrze
wyszkolona i wyposażona, zdyscyplinowana, ale niewielka
— za mała, by podbić resztę obszaru Francji i zadać decy-
dujący cios Karolowi VII.
W podbitej przez Anglików Francji ludność daleka była
od uznania „podwójnej monarchii", to jest unii personalnej
Francji z Anglią. Tylko Gujenna tradycyjnie pozostała
wierna Lancasterom. W innych częściach zajętej przez
Anglików Francji panowanie Lancasterów akceptowała
duża część duchowieństwa i mieszczaństwa, zwłaszcza
kupcy. Henryk VI miał za sobą również mistrzów uniwer-
sytetu paryskiego, kosmopolitów-utopistów, którzy wierzyli,
że opanowanie Francji przez Lancasterów przyniesie króle-
stwu pokój i ład wewnętrzny. Wielu Francuzów jednak
— nawet zwolenników burgundczyków — uważało Angli-
ków za najeźdźców, nienawidziło ich. Szczególnie szlachta
i wieśniacy nie chcieli przyjąć obcego panowania i uznać
Henryka VI za prawowitego króla. Mnożyły się — w miarę
upływu lat — akty wrogości wobec Anglików, bunty i pow-
stania. Nie mogły ich całkowicie stłumić surowe represje,
stosowane przez Bedforda.
Sytuacja przeciwnika Anglików, Karola VII — „króla
z Bourges", również nie była pomyślna. Wprawdzie nie był
on opuszczony przez wszystkich — jak to się czasem twier-
dzi — ale brak mu było dostatecznych środków finanso-
wych i sił militarnych, by prowadzić skuteczną walkę
z przeciwnikami. Dwór Karola VII był ogniskiem nie-
ustannych intryg, a nieporządek w administracji sprzyjał
trwonieniu skarbu koronnego, tak potrzebnego na utrzy-
manie armii. Doradcy Karola VII, którzy trwali przy nim
od 1418 r. należeli w większości do dawnego stronnictwa
armaniaków. Prowadzili oni politykę wojny za wszelką
cenę, szczególnie wojny przeciw burgundczykom. Uformo-
wani podczas wojny domowej — jak pisał E. Perroy
— widzieli w jej przedłużeniu jedyną szansę utrzymania się
przy władzy 49.
Dwie klęski wojsk Karola VII: pod Cravant (31 VII"
1423) i pod Verneuil w Normandii (17 VIII 1424)
— straszna porażka zaciężnych oddziałów szkockich
i wojsk francuskich, przyrównywana do klęski pod Crecy,
Poitiers i Azincourt — przyspieszyły „rewolucję pałacową"
w otoczeniu „króla z Bourges". Zwyciężył program polity-
czny popierany przez energiczną królową Sycylii i teściową
Karola VII, Jolantę d'Anjou — zjednoczenia wszystkich sił
francuskich, by zmusić Anglików do pokoju. Z dworu
wypędzeni zostali armaniacy, a miecz konetabla otrzymał
od Karola VII Artur de Richemont (1425), młodszy brat
księcia Bretanii i zięć księcia Burgundii. Nastąpiło więc
zbliżenie „króla z Bourges" do Bretanii i Burgundii. Ta
zmiana ekipy rządzącej niewiele poprawiła sytuację Karola
VII. Jego siły militarne były ciągle niewystarczające; armia
niezdyscyplinowana, źle opłacana, grabiła kraj swego króla
na równi z prowincjami Henryka VI — także przecież
francuskimi.
Historycy często wskazują na jedną jeszcze słabość stron-
nictwa „króla z Bourges", reprezentującego francuskie siły
patriotyczne: miała nią być sama osoba Karola VII. Choć
nie można się zgodzić z często formułowaną opinią, że był
to zdegenerowany łotrzyk, lękliwy i ospały, to jednak przy-
znać trzeba, że Karol VII nie był władcą odpowiednim do
prowadzenia wojny wyzwoleńczej. Nie był urodzonym żoł-
nierzem, nie miał charyzmatycznych cech wodza narodu.
Trapiły go wyrzuty sumienia z powodu zabójstwa księcia

" P e r r o y , op. cit., s. 233; por. też J. F a v i e r, La Guerre de Ceni


Ans, Paris 1980, s. 469—474.
Burgundii Jana Nieustraszonego; szarpały wątpliwości, czy
jest legalnym synem szalonego króla Karola VI. Przeciw-
nicy rozpowszechniali wieści o jego nieprawym pochodze-
niu, a zła reputacja matki Karola VII, pięknej królowej
Izabeli Bawarskiej, czyniła te pomówienia bardziej praw-
dopodobnymi 50. Jako młodzieniec ulegał wpływom swego
otoczenia, wśród którego brak było wybitnych indywidual-
ności. Rozwijał się i dojrzewał jako władca powoli. Potrzeba
było ogromnego wstrząsu, nagłego podniesienia z upadku,
niespodziewanej zmiany losu, czegoś w rodzaju „sądu
Bożego", by Karol VII wreszcie poczuł się królem i dzie-
dzicem korony francuskiej. Stało się to za sprawą Joanny
d'Arc.

50
G. B r e t o n, Histoires d' amour de l'Histoire de France, Paris 1955,
t. I, s. 228—283.
V. ORLEAN (1429) - REWANŻ FRANCUZÓW.
KAROL VII ZWYCIĘSKI

Rok 1428 był dla Karola VII szczególnie trudny. Regent


, Francji Bedford postanowił ostatecznie zwyciężyć i zni-
i szczyć swego przeciwnika — Karola VII W samym środku
jego władztwa, w księstwie Berry. Najpierw jednak trzeba
było opanować przynajmniej jedno z przejść na Loarze,
bronionych dobrze przez zamki i ufortyfikowane miasta.
Anglicy wybrali takie przejście, którego opanowanie nada-
łoby całej kampanii rozgłos największy: silnie ufortyfiko-
wane miasto Orlean, klucz do środka Francji. Miasto for-
malnie nie należało do Karola VII, lecz do jego kuzyna,
Karola księcia Orleańskiego, który od czasu bitwy pod
Azincourt (1415) przebywał w niewoli angielskiej.
12 października 1428 r. wojska angielskie, pod dowództ-
• wem Tomasza Montague hrabiego Salisbury, przystąpiły
>, do oblężenia Orleanu. Już na samym początku Anglicy
ponieśli dotkliwą stratę — poległ ich dowódca, hrabia
Salisbury. Uważano to za karę bożą. „Wielu mówiło, że
hrabiego Salisbury spotkał taki koniec z wyroku sądu
Bożego — czytamy w relacji Journal du siege d'Orleans. —
A wierzono tak dlatego, że złamał on swe przyrzeczenie
dane księciu Orleańskiemu, uwięzionemu w Anglii, iż nie
będzie najeżdżał żadnych jego ziem; ponadto nie oszczędzał
(hrabia Salisbjiry) klasztorów i kościołów, lecz łupił je i ka-
zał grabić wszystkie, do których mógł wejść... Szczególnie
zaś złupił kościół Panny Marii de Clery 1 i całą miejsco-
wość" . Mimo tego „znaku bożego" wojska angielskie nie
odstąpiły od Orleanu. Zabitego dowódcę zastąpili trzej inni,
sławni już wodzowie angielscy, Tomasz Scales, William
Pole hrabia Suffolk i John Talbot.
Anglicy starannie przygotowali oblężenie Orleanu. Wokół
miasta rozmieścili szereg fortyfikacji ziemnych z wieżami
strażniczymi (tzw. bastyliej, które kontrolowały mury
i strzegły dostępu do niego, uniemożliwiając oblężonym
łączność z krajem, odcinając miasto od posiłków wojsko-
wych i dostaw żywności.
Orlean należał do miast najbardziej ufortyfikowanych
w królestwie. Położony na prawym brzegu Loary miał
solidne mury, otoczone szerokimi fosami. Z lewym brze-
giem rzeki łączył miasto ufortyfikowany most broniony
dodatkowo przez barbakan Tourelles. Karol VII wzmocnił
obrońców kilkoma oddziałami wojska. Opat z Cercanceaux,
dawny student uniwersytetu orleańskiego, przybył na czele
oddziału żołnierzy, by bronić miasta. Oblężeni mieli duże
zapasy żywności, machiny wojenne miotające kamienie
i artylerię składającą się z kilkudziesięciu armat. Do-
wództwo nad obrońcami objął Jan, Bastard Orleanu 3, rep-
rezentujący księcia i swego brata. Mimo fortyfikacji i do-
brego zaopatrzenia upadek Orleanu był nieuchronny, chyba
że Karol VII zdołałby zebrać armię, która pokonałaby
oblegających miasto Anglików.
Próba taka została podjęta. Na początku wielkiego postu
1429 r., wyruszyły z Blois wojska francuskie. W dro-
dze do Orleanu natknęły się na konwój 300 wozów załado-
wanych śledziami, które transportowano z Paryża do obozu
angielskiego pod Orleanem, by pobożni Anglicy nie grze-
szyli w czasie postu spożywając mięso, zamiast ryb. Mimo
1
Sanktuarium Panny Marii w Clery było wówczas miejscem pielg-
rzymkowym i jako takie cieszyło się przywilejem nietykalności.
2
Journal du siege d'Orleans (1428—1429), ed. P. C h a r p e n t i e r , C.
C u i s s a r t, Orleans 1896, s. 13. — Dziennik prowadzony w latach oblę-
żenia Orleanu, doszedł do nas w redakcji z II poł. XV w.
3
Jan, Bastard Orleański, był synem księcia Ludwika Orleańskiego
i Marietty d'Enghien, bratem przyrodnim księcia Karola Orleańskiego.
Później został hrabią Dunois.
przewagi sił, niezdyscyplinowane wojsko Francuzów zostało
rozbite przez idących z transportem Anglików. Był to
słynny „dzień śledzi" (12 II 1429) — jeszcze jedna klęska
„króla z Bourges". Orleańczycy stracili nadzieję na pomoc
Karola VII. Prosili o opiekę księcia Burgundii Filipa
Dobrego, ale i to nie przyniosło oczekiwanych skutków.
Z dnia na dzień spodziewano się zdobycia Orleanu. Byłby
to wstęp do ostatecznego zwycięstwa Lancasterów.
Karol VII znalazł się w sytuacji naprawdę krytycznej. Myś-
lał o opuszczeniu swoich ziem — drogiego mu księstwa
Berry i ucieczce do Delflnatu, Kastylii, lub nawet do Szko-
cji. Wtedy właśnie na dworze Karola VII pojawiła się
Joanna d'Arc.

Misja Joanny d'Arc


Bez wątpienia jedną z najbardziej fascynujących postaci w
dziejach Francji i późnośredniowiecznej Europy jest Joanna
d'Arc. Ta młoda, niespełna 18-letnia, niepiśmienna dzie-
wczyna wiejska, dzięki swej niezwykłej osobowości, cha-
ryzmatycznej sile przekonywania innych o swej misji,
dzięki głębokiej i żarliwej wierze we własne posłannictwo,
połączonej z patriotycznym przywiązaniem do Francji i jej
monarchy — potrafiła dokonać rzeczy niezwykłych. Potra-
fiła pokonać wszelkie bariery dzielące jej mały świat pogra-
nicznej wsi od świata wielkiej polityki, dworu, dostojników
państwowych i kościelnych. Dotarła na dwór monarchy,
dowodziła wojskami królewskimi, stała się siłą napędową
walki wyzwoleńczej przeciw Anglikom, symbolem patrio-
tyzmu francuskiego, połączonego z elementami religijności.
Joanna urodziła się między 1410 a 1412 r., w małej wsi
Domremy położonej na granicy Szampanii, w niewielkiej
enklawie delfina na wschodzie kraju, strzeżonej przez
zamek w Vaucouleurs i jego dowódcę — armaniaka
Roberta de Baudricourt. Jej rodzice, Jakub d'Arc 4 i Iza-
bela Romee (ślad pielgrzymki do Rzymu w jej rodzinie),
4
Rodzina nazywała się Darc (Tarc). Dopiero później zaczęto pisać to
nazwisko na sposób francuskich nazwisk szlacheckich — d'Arc.
byli wieśniakami5; mieli pięcioro dzieci, trzech synów i
dwie córki. Joanna, wychowana surowo przez swych rodzi-
ców, wprowadzona została w elementarne zasady religijne
przez swego proboszcza, zapewne też słuchała pilnie kazań
franciszkanów, bowiem w jej postępowaniu widoczne są
ślady propagowanego przez franciszkanów typu pobożności.
Mając 13 lat po raz pierwszy doznała mistycznych obja-
wień: usłyszała „głosy niebieskie". Stopniowo te
„głosy" i wizje św. Michała, św. Katarzyny i św. Małgo-
rzaty 6, stawały się coraz częstsze, coraz dokładniejsze i co-
raz bardziej natarczywe. Święci mówili jej — jak sama
wyznała podczas procesu — „o biedzie, w jakiej znalazło
się królestwo Francji", nakazywali jej „pójść z pomocą kró-
lowi Francji", przekazywali polecenia samego Boga, by
wypędziła z kraju Anglików i ocaliła Francję.
Wizje nie były w średniowieczu czymś niezwykłym. Zwła-
szcza w późnym średniowieczu pojawiło się wiele wizjone-
rek, które — jak św. Brygida Szwedzka czy św. Katarzyna

5
W świetle zachowanych dokumentów i krytyki historycznej pocho-
dzenie chłopskie Joanny nie ulega wątpliwości, mimo pojawiających się raz
po raz — od początków XIX w. — fantastycznych hipotez na temat
„prawdziwej" Joanny: rzAomo nieślubnego dziecka Izabeli Bawarskiej
(matki Karola VII) i jej szwagra, księcia Ludwika Orleańskiego (byłaby
zatem przyrodnią siostrą Karola VII), urodzonej w Paryżu, nie spalonej
na stosie w Rouen, lecz wyprowadzonej z więzienia podziemnym koryta-
rzem (spalono na stosie podstawioną kobietę), ożenionej później z Rober-
tem des Armoises. — Podstawowymi źródłami do poznania życia Joanny
d'Arc, jej rodziny i otoczenia, sylwetki psychicznej i mentalności są akta
procesów Joanny: skazującego i rehabilitacyjnego — por. G. i A. D u b y ,
Les proces de Jearme d'Arc, Paris 1973; ed. J. Q u i c h e r a t , Proces de
condamnation et de rehabilitation de Jeanne d'Arc, 5 vol., Paris
1841—1849. Por. też: P. T i s s e t, Y. L a n h.e r s, Proces de condamnation
de Jeanne d'Arc, 3 vol„ Paris 1960—1971.
Joanna znała żywoty świętych z kazań franciszkanów — por.
G. i A. D u b y, op.cit, s. 29—30. — Św. Michał był popularnym świętym
rycerskim, czczonym w sanktuarium Mont Saint-Michel u wybrzeży Nor-
mandii, które oparło się oblężeniu Anglików w tym czasie, gdy Joanna
doznała pierwszych wizji; później król Ludwik XI wybrał tego świętego na
patrona francuskiego Orderu królewskiego. Św. Katarzyna, dziewica
z Aleksandrii, uchodziła za wzór dla młodych dziewcząt; św. Małgorzata
— której posąg znajdował się w XV w. w kościele w Domremy — w mę-
skim ubiorze, według legendy, opuściła dom swego męża. Oba imiona —
Katarzyny i Małgorzaty — popularne były w rodzinie królów francuskich.
Tak więc święci z wizji Joanny nie byli wybrani przypadkowo, reprezen-
towali też określone treści, czytelne dla ówczesnych ludzi.
z Sieny — miewały objawienia o charakterze politycznym:
napominające królów i papieży, wskazujące na konieczność
reformy Kościoła i społeczeństwa. Istniał ponadto w pó-
źnym średniowieczu — szczególnie wśród kobiet żyjących
we wspólnotach, wśród beginek — silny nurt mistyki
ludowej: dążenie do zjednoczenia bezpośredniego z Bo-
giem, do codziennego kontaktu z mieszkańcami nieba.
Joanna d'Arc mieściła się w tych nurtach późnośredniowie-
cznej mistyki. Jej wyjątkowość polegała na tym, że
religijno-patriotyczne wizje Joanny miały dramatyczne
i ważne konsekwencje zarówno dla jej krótkiego życia, jak
i dla losów królestwa francuskiego.
Czy treść wizji Joanny d'Arc inspirowana była przez
kogoś z jej otoczenia? Trudno wskazać tu jakąś konkretną
osobę, choć znamy imię proboszcza z Domremy, spowied-
nika Joanny. Z pewnością jednak ogólna atmosfera wro-
gości wobec Anglików — szczególnie wśród ludności wiej-
skiej najbardziej dotkliwie odczuwającej ich panowanie —
opowieści o okrucieństwach i rabunkach wojsk nieprzyja-
cielskich i własnych, opowieści o zniszczeniach i nieszczęś-
ciach wojny — musiały wpłynąć na wrażliwą i pobożną
dziewczynę z Domremy. Anatol France w swej biografii
Joanny d'Arc sądzi, że była ona pod wpływem wiernych
delfinowi Karolowi księży, którzy pragnęli i oczekiwali
końca wojny i wypędzenia Anglików z kraju 1. Być może,
że ci właśnie duchowni — kaznodzieje i spowiednicy —
mówili o łupiestwach Anglików, o pysze, przebiegłości
i zdradach księcia Burgundii, o nieszczęściach delfina, któ-
remu Bóg — dzięki modlitwom i pomocy prostych ludzi —
przywróci wreszcie koronę i królestwo Francji.
Jakkolwiek było, Joanna — głęboko przekonana o powie-
rzeniu jej przez Boga misji uratowania „Pana Delfina"
i królestwa — zdołała swą żarliwością mistyczną przełamać
obojętność i nieufność najbliższego otoczenia, potrafiła
przekonać wiernego królowi Karolowi VII Roberta de
Boudricourt, dowódcę wojskowego pobliskiego miasteczka

7
A. F r a n c e , Vie de Jeanne d'Arc, Paris (bez daty, 11 wyd.), t. I,
s. 75—76.
Vaucouleurs, oraz księcia Karola Lotaryńskiego \ Przy ich
pomocy dotarła wreszcie na dwór „króla z Bourges" i póź-
niej — na czele wojska „ostatniej szansy", powierzonego jej
dowództwu — dokonała czynów zdumiewających, które
oznaczały przełom nie tylko w walkach Karola VII z Ang-
likami, ale również w całej Wojnie Stuletniej. Dodajmy tu
także, że w parze z ową żarliwością mistyczną Joanny szło
doskonałe zdrowie tej młodej'dziewczyny wiejskiej. Wszę-
dzie, zarówno podczaś trudów kampanii wojennej, jak i w
szczególnie uciążliwych warunkach więzienia i procesu
inkwizycyjnego, nie widać u niej — poza jednym wypad-
kiem — żadnych śladów zmęczenia fizycznego czy psychi-
cznego wyczerpania, zaburzeń, zmieszania czy załamania.
Silna wiara w swe posłannictwo, jak również logika myśle-
nia i działania, konsekwencja w postępowaniu u tej młodej,
prostej dziewczyny wiejskiej dziś jeszcze budzą zdumienie.
W drugiej połowie lutego 1429 r. Joanna — wraz z kil-
koma towarzyszącymi jej z Vaucouleurs osobami — przy-
była do Chinon, gdzie rezydował wówczas Karol VII.
Wieści o pojawieniu się dziewczyny-wizjonerki i jej misji
specjalnej dotarły już wcześniej na dwór „króla z Bourges",
ale nie wywołały one specjalnego zainteresowania. Wizje
nie były wówczas czymś niezwykłym; uważano też, że
mogą one pochodzić albo od Boga, albo od diabła. Istniała
zatem możliwość, że wizjonerka jest czarownicą, że ma
kontakty z diabłem. Joannę obserwowano pilnie przez dwa
dni po jej przybyciu do Chinon, przepytywano, śledzono.
Kiedy zaś nie zauważono nic podejrzanego w jej zachowa-
niu i postępowaniu, Karol VII zdecydował się przyjąć
Joannę na swym dworze i rozmawiać z nią.
Nastąpiło wreszcie pierwsze, słynne spotkanie prostej
dziewczyny wiejskiej z dziedzicem korony najbardziej
dostojnego w ówczesnym świecie chrześcijańskim króle-
stwa. Joannę, ubraną po męsku, wprowadzono wieczorem
do sali zamkowej, gdzie w otoczeniu dworzan znajdował się
Karol VII, ubrany jak inni tam obecni. Mimo to Joanna

8
L. M o u g e n o t, Jeanne d'Arc, le duc de Lorraine et le sire de Boudri-
court, Paris 1895.
rozpoznała króla natychmiast. Zapewne wiele razy przed-
tem kazała sobie opisywać jego rysy, sylwetkę, sposób
zachowania. A być może była to również sprawa przenikli-
wej intuicji i inteligencji tej niezwykłej dziewczyny.
Relację z pierwszego spotkania Joanny d'Arc z Karolem
VII przekazał 27 lat później — podczas procesu rehabilita-
cyjnego Joanny (1456) — jej kapelan, augustianin, Jan Pas-
ąuerel, który znał szczegóły z ust samej Joanny.
„Kiedy Delfin zobaczył ją — zeznawał brat Pasąuerel —
zapytał o jej imię. Odrzekła: »Szlachetny Delfinie, nazy-
wam się Joanna Dziewica; a Wam oznajmia za moim poś-
rednictwem Król niebieski, że będziecie namaszczeni i ko-
ronowani w Reims i będziecie zastępcą Króla niebieskiego,
który jest królem Francji.«
Po wielu pytaniach króla Joanna powiedziała znowu:
»Mówię ci to od Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem
Francji i synem króla. Posłał mnie Pan do ciebie, abym
zawiodła cię do Reims i byś tam otrzymał koronę i nama-
szczenie, jeśli tego chcesz.«
Po tych słowach rzekł król do obecnych, że Joanna wyja-
wiła mu pewien sekret, którego nikt nie znał i nie mógł
znać, prócz Boga. I dlatego bardzo jej zaufał. Wszystko to
świadek usłyszał od samej Joanny, bo nie był przy tym
obecny". Tyle protokół procesu rehabilitacyjnego9.
Zastanawiano się niejednokrotnie, co było tym — ujaw-
nionym przez Joannę — sekretem, dzięki któremu Karol
uwierzył w jej posłannictwo. Jak się wydaje, chodziło tu po
prostu o oświadczenie Joanny, dotyczące legalności urodze-
nia Karola, wypowiedziane z przekonującą siłą i pewnością.
Karol pragnął tego, oczekiwał na taki znak. Trapiący go —
ale także jego stronników i wielu Francuzów — problem
narodzin, nierozwiązalny po ludzku, został definitywnie
rozwiązany przez Boga ustami Joanny: „Mówię ci to od
Pana, że jesteś prawdziwym dziedzicem Francji i synem
króla". Jak pisze jeden z historyków 10 rozwiązane zostały
w ten sposób wątpliwości, które mogły paraliżować energię
9
J. Q u i c h e r a t , Proces, t. III, s. 91 nn.
10
J. C a 1 m e 11 e, E. D e p r e z, La France et l'Angleterre en conflit,
Paris 1937, s. 411—412.
Francuzów i samego Karola. Nie było dwóch królów Fran-
cji, lecz tylko jeden — Karol VII, syn legalny i dziedzic
króla Karola VI, zaś Lancaster — choć używał tytułu króla
Francji — był tylko uzurpatorem!
Aby rozwiać ostatecznie wątpliwości opinii społecznej,
dotyczące prawdziwości posłannictwa Joanny (i związanej
z tym ściśle kwestii legalności praw do korony francuskiej
Karola), komisja teologów i kanonistów — obradująca
w Poitiers pod przewodnictwem Regnaulta de Chartres,
arcybiskupa Reims i kanclerza Karola VII — przeprowa-
dziła dochodzenie kościelne. Wynik dochodzenia był
pomyślny dla Joanny; uczone grono stwierdziło, że znaj-
dują w niej tylko „dobro, pokorę, dziewictwo, pobożność,
obyczajność i prostotę. I od jej narodzenia przez całe życie
wiele wydarzeń cudownych uznano za prawdziwe" n.
Sceptyczny Anatol France zauważa tutaj, że ci uczeni
duchowni — stronnicy Karola VII — chcieli, jak ich król,
uwierzyć w prawdziwość posłannictwa Joanny. Pozbawieni
przez Anglików i Burgunczyków swoich beneficjów, urzę-
dów, katedr uniwersyteckich pragnęli wrócić do tego, co
utracili. Podobnie kanclerz Regnault de Chartres, arcybi-
skup Reims. I on pragnął odzyskać swą stolicę, prestiżem
pierwszą we Francji, i cieszyć się jej beneficjami I2 . Czyż
można jednak wszystkich posądzać o tak cyniczną postawę?
Zapewne część polityków uznała Joannę d'Arc za pożyte-
czne narzędzie w wojnie z Anglikami. Wielu jednak Fran-
cuzów — szczególnie prostych ludzi i żołnierzy —
widziało w niej prawdziwego wysłannika Boga, zesłanego
dla ocalenia królestwa francuskiego.
Orzeczenie komisji kościelnej zakończyło wahania polity-
ków dworu Karola VII. W Tours, dokąd udała się Joanna,
dostała ekwipunek wojenny i nominację na dowódcę woj-
skowego. Tu przyodziała zbroję, uformowała poczet przy-
boczny, w skład którego weszli dwaj rycerze, giermek i
dwaj paziowie, dwaj heroldzi, kapelan Jan Pasąuerel i dwaj
jej bracia — Piotr i Jan d'Arc. Kazała zrobić słynny biały

" Duby, op. cit.,s. 11.


13
F r a n c e , op.cit., s. X L I — X L I V .
sztandar, z obrazem Boga błogosławiącego kwiaty lilii i
napisem: Jezus-Maria. Przygotowała się do wojny z Angli-
kami, którą traktowała jako krucjatę, wojnę świętą n.
Wcześniej, będąc jeszcze w Poitiers, podyktowała Joanna
pisarzowi kancelarii królewskiej znany list — manifest do
Anglików (22 III 1429 — wysłany miesiąc później), w któ-
rym wzywała ich do opuszczenia Francji, groziła wojną
i wyniszczeniem, jeśli jej nie posłuchają 14. Pisała w nim
m.in. — rozpoczynając od imienia Jezus-Maria: „Oddajcie
Dziewicy, posłanej przez Boga, Króla niebios, klucze
wszystkich miast, które zajęliście przemocą we Francji...
I wy wszyscy, łucznicy, zbrojni, rycerze i inni, którzy
jesteście pod Orleanem, wracajcie — na Boga — do swego
kraju. A jeśli tego nie zrobicie, oczekujcie wieści od Dzie-
wicy, która przybędzie do was niebawem, na waszą wielką
szkodę. Królu Anglii, jeśli nie spełnisz moich żądań, to —
jako wódz wojny — gdziekolwiek spotkam waszych ludzi
we Francji, będę z nimi walczyć, zmuszę ich do ucieczki i
wypędzę z kraju czy będą tego chcieli, czy też nie. A jeżeli
nie zechcą być posłuszni, sprawię, że wszyscy zginą. Zosta-
łam tu posłana przez Boga, Króla niebios, aby walczyć z
wami i przepędzić was z całej Francji... I nie sądźcie, że
zostaniecie tutaj dłużej, bowiem nie władacie królestwem

13
Idea krucjat nie wygasła w XV w. Przeciwnie, odżyła na skutek
zagrożenia tureckiego i rewolucji husyckiej. Joanna podzielała ten zipał
krucjatowy. Do księcia Burgundii pisała: „Jeśli podoba wam się wojować,
idźcie na Saracenów". Zaś do księcia Bedforda skierowała taką propozycję:
„Jeśli uznacie moje racje (tj. opuścicie Francję), wówczas możecie ruszyć
w mym towarzystwie tam, gdzie Francuzi dokonali niegdyś najpiękniej-
szych dla chrześcijaństwa czynów". Być może sama Joanna, po wypędze-
niu Anglików z Francji, miała zamiar udać się na krucjatę przeciw husy-
tom. Zachował się list z datą 3 III 1430 przypisywany Joannie, a grożący
krucjatą husystom. Być może został on zredagowany w kancelarii królew-
skiej i wysłany w imieniu Joanny — nie ma w nim nic z języka i osobo-
wości Joanny, nie jest też podpisany przez Joannę jak inne jej listy z tego
czasu — zob. R. P e r n o u d, La liberation d'Orleans, Paris 1969, s. 30.
14
List włączony został do akt procesu skazującego. Sędziowie uznali
go za skandaliczny i za dowód winy Joanny. Oburzało ich użycie imion
Jezusa i Marii na początku. Oburzało to, że kobieta ta nazywa siebie
„wodzem wojny" i że pisze, iż została posłana przez Boga dla dokonania
czynów, które prowadzą do rozlewu krwi ludzkiej — D u b y , op.cit.,
s. 33—34.
Francji z woli bożej. Włada nim Karol, prawy jego dzie-
dzic, bo tak chce Bóg, Król niebios..."
28 kwietnia 1429 r. ruszyła wreszcie Joanna d'Arc z Blois
na pomoc oblężonemu przez Anglików Orleanowi. Wyje-
chała na białym koniu, ubrana w zbroję rycerską ze swym
sztandarem w ręce, na czele korpusu przedniego armii
Karola VII, liczącego 2—3 tys. ludzi. Wszyscy śpiewali
hymn kościelny do Ducha Świętego Veni Creator.

Orlean — zwycięstwo Joanny d'Arc

Sytuacja oblężonego Orleanu była trudna: brak było żyw-


ności, uzbrojenia, a przede wszystkim zapału bojowego,
wiary i przekonania w możliwość pokonania Anglików.
Wiosną 1429 r. panował w Orleanie strach i głód. Jednakże
sytuacja Anglików również nie była najlepsza. Oblęże-
nie — trwające już od pół roku — osłabiło ich siły. Anglicy
zresztą, przez cały czas trwania oblężenia, nie zdobyli się
na żadne większe akcje militarne ani decydujące działania.
Ich siły podzielone były nadto między kilka bastylii
(twierdz), które — zgodnie z ówczesną taktyką oblę-
żniczą — wystawili nad głównymi drogami do miasta. Teo-
retycznie miało to wzmocnić pierścień oblężenia. Prakty-
cznie jednak system bastylii sprawił, że blokada miasta nie
była kompletna i absolutna.
Kiedy korpus armii francuskiej, który wyruszył z Blois
razem z Joanną i posuwał się lewym brzegiem Loary,
dotarł pod Orlean, okazało się, że wysoki stan wody
w rzece nie pozwala na przeprawę wojska i przedarcie się
do oblężonego miasta. Większość tego korpusu wycofała się
do Blois. Joanna natomiast — razem z małym oddziałem
około 200 ludzi — przeprawiła się przez Loarę i dotarła
wieczorem, 29 kwietnia, do oblężonego miasta. Sam
dowódca obrony, Bastard Orleański, przybył łodziami na
spotkanie tej niezwykłej dziewczyny-rycerza, o której wieści
dotarły już do niego.
W Orleanie Joanna została przyjęta entuzjastycznie.
Ponad 25 lat później, podczas procesu rehabilitacyjnego,
świadkowie mówili o wybuchu powszechnej radości: „Zo-
stała ona przyjęta z taką radością i weselem przez wszyst-
kich, mężczyzn i kobiety, małych i dużych, jakby była anio-
łem zesłanym przez Boga. Bowiem ufano, że dzięki niej
będą uwolnieni od nieprzyjaciół, gdy już wreszcie przy-
była" 15. Być może czas zniekształcił te wspomnienia. Nie
ulega jednak wątpliwości, że przybycie Joanny do Orleanu
wsparło moralnie oblężonych i tchnęło w nich nową ene-
rgię. Jak pisał jeden z historyków 16 — Joanna nie była
strategiem, nie znała się na sztuce wojennej, ale żarliwie
wierzyła w swoją misję (posłanie) i potrafiła rozbudzić tę
wiarę w innych, pozwalała ufać innym w zwycięstwo nad
Anglikami.
Pierwsze kilka dni spędziła Joanna w Orleanie nie podej-
mując żadnych akcji militarnych przeciw Anglikom. Brała
udział w nabożeństwach, pokazywała się tłumom — doma-
gającym się tego — na białym koniu i w zbroi rycerskiej,
oglądała z murów pozycje nieprzyjacielskie, wzywała Angli-
ków do odstąpienia od oblężenia i opuszczenia Francji.
Tymczasem Bastard Orleański udał się do Blois, by spro-
wadzić wreszcie do oblężonego miasta zgromadzoną tam
armię Karola VII. Powrócił do Orleanu 5 maja z woj-
skiem, transportem żywności, broni i szczególnie cennym
zapasem prochu do armat. Anglicy pozostawali bez ruchu
w swoich bastyliach wokół miasta. Natychmiast po przyby-
ciu wojsk królewskich — jeszcze tego samego dnia — oblę-
żeni rozpoczęli działania zaczepne. W ich wyniku, w ciągu
4 dni, odebrano Anglikom trzy główne bastylie. Joanna, ze
swym sztandarem w ręku, prowadziła te ataki Orleańczy-
ków i wojsk królewskich, choć nimi nie kierowała.
4 maja śmiałym atakiem zajęto bastylię Saint-Loup, blo-
kującą rzymską jeszcze drogę do Paryża i kontrolującą bieg
Loary powyżej miasta. Jeden ze świadków tego ataku
wspominał, podczas procesu rehabilitacyjnego: „wszyscy
nieprzyjaciele zostali tam zabici lub wzięci do niewoli,
a bastylia pozostała w rękach Francuzów" 11. Nazajutrz,
15
P e r n o u d , op. dc., s. 117.
16
Ch. P e t i t - D u t a i l l i s , w: E. L a w i s s e , Histoire de France, t.
IV/2, Paris 1911, s. 53.
17
P e r n o u d , op.cit.,%. 129—130.
Oblężenie Orleanu 1429

godna boskiej czci. Ty jesteś światłością Królestwa, ty


jesteś blaskiem Kwiatów Lilii, ty jesteś chlubą nie tylko
Francuzów, lecz całego chrześcijaństwa" 21. Sędziwa po-
etka, Krystyna de Pisań, sławiła Joannę za to, że dokonała
czynów niezwykłych, jakich nikt z ludzi nie odważyłby się
zrobić 22 . W Tuluzie, podczas dyskusji w sprawach gospo-
darczych padła propozycja, by zapytać Joannę jak rozwią-
zać problemy monetarne 23 . Hrabia Armagnac pytał w liś-
cie Joannę, kto jest prawdziwym papieżem: popierany
w Hiszpanii Klemens VIII czy Marcin V, wybrany na
soborze w Konstancji.
Niespodziewane sukcesy Karola VII i osoba Joanny
d'Arc wzbudziły zainteresowanie również poza granicami
21
Q u i c h e r a t , Proces, t. V, s. 135; A. C r e t t o n , La lettera di
Alain Chartier su Giovanna d'Arco. „Archivio Storico Italiano" 88 (1930).
22
Ch. de P i s a n, Ditie dejehanne d'Arc, Oxford 1977.
23
A. T h o m a s , Le siege d'Orleans, Jeanne d'Arc et les capitalous de
Toulouse. „Annales du Midi" 1(1889), s. 235—236.
Francji. Rozprawiano o tym na dworze cesarza Zygmunta
Luksemburskiego, a cesarski skarbnik i historyk, Eberhard
von Windecken, cały rozdział poświęcił Joannie d'Arc i jej
działalności24. Znany humanista Eneasz Sylwiusz Piccolo-
mini — późniejszy papież Pius II — zanotował w swych
Pamiętnikach historię Joanny d'Arc, kończąc ją następują-
cym stwierdzeniem: „Jest sprawą absolutnie pewną, że
dzięki tej Dziewicy i pod jej dowództwem odparte zostało
oblężenie Orleanu, że dzięki jej działaniom wojennym
zajęte zostały ziemie między Bourges a Paryżem, a ludzie
z Reims przyjęli zwycięskiego króla i uczcili jego korona-
cję. Dzięki jej zapałowi również Talbot zmuszony został do
ucieczki, a jego armia poszła w rozsypkę... Są to sprawy
godne przekazania pamięci, nawet jeśli nasi potomkowie
przyjmą je bardziej z podziwem, niż przekonaniem w ich
prawdziwość" 25.
Na temat Joanny d'Arc wypowiadali się również teolodzy
i ludzie Kościoła. Stary Jan Gerson — niegdyś kanclerz
uniwersytetu paryskiego i przeciwnik burgundczyków —
sławny teolog, wyrażał w uczonych rozprawach pochwałę
Joanny i jej czynów26. Natomiast mistrzowie uniwersytetu
paryskiego już w roku 1429 — krótko po zwycięstwie pod
Orleanem — oskarżali Joannę o herezję i czary. Zachował
się list pewnego Wenecjanina, Pankracego Guistinianiego
— wysłany 20 listopada 1429 r. do ojca w Wenecji — gdzie
pisze on m.in.: „Rozmawiałem niedawno z pewnymi
zakonnikami i dowiedziałem się, że uniwersytet paryski, czy
raczej — by rzec lepiej — wrogowie króla, wysłali do
Rzymu do papieża oskarżenie Dziewicy o herezję — oska-
rżenie to dotyczy jej samej i tych, którzy w nią wierzą... W
jej sprawie kanclerz uniwersytetu (tj. Jan Gerson), który
jest człowiekiem wyjątkowym i doktorem teologii, napisał
piękny traktat z pochwałą i obroną owej dziewczyny.
Posyłam go wam i sądzę, że Pań Doża — i wielu innych rów-
24
Fragmenty te przedrukował J. Q u i c h e r a t , Proces, t. IV,
s. 495—496.
25
Tamże, s. 512—518.
26
Traktat De ąuadam puella wydał J. B. M o n n o y e u r, Traiti de
Jean Gerson sur la Pucelie, Paris 1930; por. też D. G. W a y m a n , The
chancellor andjeanne d'Arc. „Franciscan Studies" 17(1957), s. 273—305.
nież — znajdzie w nim dużo spraw bardzo interesują-
cych" 27. Inny traktat w obronie Joanny napisał Jakub
Gelu, biskup Embrun. Zachowała się też odpowiedź na
wystąpienie Gersona, napisana w końcu 1429 r. przez
jakiegoś duchownego z kręgu uniwersytetu paryskiego,
pełna gwałtownych sformułowań i zarzutów, które powta-
rzają się później w opinii mistrzów paryskich, przedstawio-
nych sędziom Joanny w czasie jej procesu. Do tej dyskusji
włączył się też inny duchowny z okolic Spiry — w utworze
Sibilla francica pisze on o pewnym doktorze, który powró-
cił z Anglii i wątpił w świętość Joanny ~8. Tak więc już w
1429 r. rozpoczęła się debata teologów na temat Joanny
d'Arc.
Zwycięstwa Karola VII, przypisywane powszechnie
Joannie d'Arc, wywołały panikę wśród Anglików. Regent
Francji, książę Bedford, pisał do króla Henryka VI:
„Wszystkie sprawy układały się dla nas pomyślnie aż do
czasu oblężenia Orleanu... Klęska waszych ludzi tam
zebranych spowodowana była — według mnie — w dużej
części przez fałszywe wierzenia, szaleńcze przekonania
i nierozumny strach, jakie padły na waszych ludzi za
sprawą uczennicy i wysłanniczki diabła, zwanej Dziewicą,
która używała zgubnych zaklęć i czarów" 29. Znane są dwa
mandaty przeciw żołnierzom angielskim, którzy dezertero-
wali „ze strachu przed Dziewicą" 30 . Zachował się też
rachunek pewnego Normandczyka, który otrzymał zapłatę
w maju 1429 r. za przewożenie z Rouen do Dieppe, Eu,
Fecamp i Harfleur listów księcia Bedford do dowódców
wojskowych tych miast, by nie pozwalali żołnierzom angiel-
skim wracać do kraju 31 . Rozprzężenie armii angielskiej i
panikę wśród żołnierzy opisał też Thomas Basin, biskup
27
Za kroniką Antonio Morsiniego przytacza list R. P e r n o u d , La
liberacion d'Orleans, s. 167—168.
28
Tamie, s. 168—169; Q u i c h e r a t , Proces, t. III, s. 422—468,
t. V s. 475—476.
2
List publikuje Q u i c h e r a t , Proces, t. IV, s. 136—137. —
Ch. P e t i t - D u t a i l l i s uważa, że został on napisany później,
w 1434 r. (.Histoire de France, t. IV/2, s. 55).
30
Publikuje je Q u i c b c r a t, Proces, t. V, s. 162, 192.
' 11 Tekst publikuje G. L e f e v r e-P on t a 1 i s, La panique anglaise
en mai 1429. „Le Moyen Age" 1894, s. 81—96.
Lisieux, wrogi Karolowi VII: „Imię Dziewicy, która była
wówczas jednogłośnie sławiona we Francji, wystarczyło, by
przerazić Anglików. Wydawało im się, że nie ma dla nich
żadnej nadziei obrony i że jedynym ich ratunkiem jest
ucieczka... Taka trwoga wypełniała ich dusze na samo imię
Dziewicy — a wielu z nich zeznało to pod przysięgą — że
po usłyszeniu tego imienia lub zobaczeniu jej znaków, nie
mogli w żaden sposób zebrać siły i odwagi do wałki, do
strzelania z łuku, rzucania pocisków i nacierania na nie-
przyjaciela — jak to zwykle robili przedtem" 32.
Należało wykorzystać ten niebywały sukces i panikę nie-
przyjaciela. Wierna swej misji Joanna nalegała, by naty-
chmiast ruszyć do Reims, miasta koronacyjnego królów
Francji. Rada Królewska wahała się jednak i miesiąc zwle-
kała z podjęciem tak zuchwałej wyprawy przez kraj zajęty
i umocniony przez nieprzyjaciół. Wreszcie zwyciężyła opi-
nia entuzjastów — zewsząd zresztą napływały posiłki do
armii Karola VII. 29 czerwca 12-tysięczna armia, pod
sztandarem Joanny d'Arc, ruszyła „w drogę do Reims",
bez zapasów żywności, bez pieniędzy na wypłatę żołdu, bez
artylerii i machin oblężniczych. Mimo to armia posuwała
się szybko naprzód, prawie bez przeszkód, zajmując kolejno
leżące po drodze miąsta, jak Auxerre, Troyes, Chalons-sur-
-Marne, źle strzeżone przez garnizony burgundczyków33.
16 lipca Karol VII wkroczył ze swym wojskiem do Reims.
Nazajutrz w niedzielę, 17 lipca 1429 r. odbyła się uroczysta
koronacja królewska Karola VII. Joanna d'Arc stała pod-
" czas uroczystej ceremonii w pierwszym szeregu, u stóp
• ołtarza, ze swym sztandarem w ręku. Uczestniczyła także w
uczcie koronacyjnej.
Sam fakt koronacji Karola VII nie zmieniał jego realnej
sytuacji, jednakże miał kolosalne znaczenie moralne.
W opinii społecznej, w pojęciu ludzi współczesnych, była
to likwidacja „podwójnej monarchii", czyli unii personalnej
angielsko-francuskiej postanowionej w Troyes (1420);
Karol VII był odtąd jedynym legalnym królem Francji,
32
T. B a s i n, Histoire de regnes de Charles VII et de Louis XI, ed.
Q u i c h e r a t, t. I, Paris 1855, s. 71—72.
53
H. P r u t z, Die Kronungzug nach Reims, 1923.
i Anglicy z burgundczykami — rywalizowały o posiadanie
tego miasta. Joanna postanowiła ruszyć z pomocą oblężo-
nym: „Pójdę — jak powiedziała — zobaczyć moich
dobrych przyjaciół z Compiegne". Do miasta wkroczyła
o świcie, 23 maja 1430 r. Wieczorem tego samego dnia —
w czasie odwrotu zbrojnej wycieczki oblężonych, w której
brała udział — wpadła w ręce nieprzyjaciela. Do niewoli
wziął ją jeden z łuczników pikardyjskich, który przekazał ją
swemu dowódcy, ten zaś wodzowi wojsk burgundzkich pod
Compiegne, Janowi z Luksemburga. 6 miesięcy po ujęciu
Joanny burgundczycy odsprzedali ją księciu Bedfordowi za
10 tysięcy złotych skudów. „Tak w mało znaczącej i drob-
nej potyczce zakończyła się kariera wojskowa Joanny
d'Arc" 3*.
Ujęcie Joanny przez wojska nieprzyjacielskie wywołało
ogromne wrażenie we Francji. Dwaj dowódcy francuscy —
blisko współdziałający z Joanną — La Hire (Etienne de
Vignolles) i Bastard Orleański, usiłowali ją odbić — na
próżno. Karol VII i jego najbliżsi doradcy nie zrobili nic,
by ją uwolnić albo wykupić z niewoli. Co więcej, kanclerz
królestwa Regnault z Chartres, arcybiskup Reims, wyjaśniał
swoim diecezjanom, że „Bóg dozwolił pojmać w niewolę
Joannę Dziewicę, ponieważ stała się ona pyszna i zaczęła
nosić bogate szaty, i nie robiła tego, co nakazywał jej Bóg,
lecz postępowała według własnej woli" 36.
Zapewne zresztą próby uwolnienia czy wykupu Jo-
anny — gdyby takie podjął dwór francuski — zakończy-
łyby się niepowodzeniem. Dla Anglików klęska Joanny, jej
pojmanie w niewolę, mogły być ważnym argumentem poli-
tycznym. Trzeba było tylko dowieść, że działała ona z ins-
piracji diabła, że była złym człowiekiem-czarownicą i złym
chrześcijaninem, że wszystkie jej działania były złe i dia-
belskie, zwłaszcza koronacja królewska Karola VII. Trzeba
było w procesie kościelnym — inkwizycyjnym37 wykazać,
35
Tamże, s. 61.
36
Q u i c h e r a t, Proces, t. V, s. 168—169.
37
Proces inkwizycyjny prowadzono bez udziału obrońcy oskarżonego,
z tajnymi przesłuchaniami, z groźbą tortur i ich użyciem. Wobec Joanny
tortur nie stosowano, zapewne z obawy, by nie zakwestionowano jej
zeznań i wyroku skazującego.
że Joanna inspirowana była nie przez niebo, ale piekło. W
ten sposób można by w oczach społeczeństwa francuskiego
i całego świata chrześcijańskiego skompromitować Karola
VII, któremu pomagała Joanna — jak twierdziła — z woli
Boga.
Proces taki rozpoczął się w początkach 1431 r. w
Rouen — stolicy i sercu angielskiej Normandii, gdzie Ang-
licy czuli się najbezpieczniej i najpewniej we Francji.
Joannę zamknięto w więzieniu Starego Zamku, pod strażą
żołnierzy angielskich. Jako podejrzana o herezję powinna
znaleźć się w więzieniu kościelnym. Był to pierwszy,
z wielu w tym procesie wypadków, pogwałcenia ówczes-
nego prawa Przewodniczącym trybunału inkwizycyjnego
został Piotr Cauchon, biskup Beauvais, od lat fanatyczny
stronnik burgundczyków i anglofil. Przebywał on
w Rouen — razem ze swym wikariuszem generalnym,
Jai.em d'Estivet — odkąd musiał opuścić swą stolicę
biskupią na skutek zwycięstwa Karola VII. Głównym oskar-
życielem (tzw. promotorem sprawy) był wspomniany Jan
d'Estivet. W skład trybunału sądzącego Joannę weszli
ponadto inni duchowni. Był wśród nich zastępca inkwizy-
tora Francji, brat Jan Le Maistre, i dwaj inni zakonnicy,
Marcin Ladvenu i Isembard de la Pierre, którzy towarzy-
szyli Joannie aż na stos. Kilku zaledwie było pochodzenia
angielskiego.. Niektórzy byli delegowani przez uniwersytet
paryski, jak sławny wśród współczesnych profesor Tomasz
de Courcelles. Uniwersytet paryski, wrogi Karolowi V I I ,
sprzyjający burgundczykom i Anglikom, przekonany
był o słuszności „podwójnej monarchii" jako jedynego spo-
sobu wewnętrznego uspokojenia Francji. Joannę uważano
w tym środowisku za burzycielkę owego pokoju, a jej misję
i objawienia za dzieło diabelskie Większość członków
trybunału była duchownymi z Normandii, posiadającymi
tutaj beneficja, wybranymi spośród zwolenników angiel-
skich. Ci zaś nieliczni, którzy sympatyzowali z Joanną,

Zebrali je już w początkach procesu rehabilitacyjnego Guillaume


Bouille, doktor teologii i Jan Brćhal, inkwizytor Francji — D u b y , op.c/t.,
v 2 VI—2)5. Por. też P e t i t-I") u t a i I1 i s, op.cii., s. 64—65.
Clhirtukiriiim Unitvniuiis l\irisiensis, t. IV, nr 516, 517, 528.
musieli opuścić Rouen lub zostali zastraszeni. Proces toczył
się na koszt skarbu angielskiego. Posiedzenia trybunału
odbywały się w zamku pod opieką Anglików — komen-
danta miasta hrabiego Warwicka i kardynała Henryka
Beaufort, biskupa Winchester, kanclerza i stryja młodego
króla. Sam król Henryk VI przebywał podczas procesu w
Rouen.
Proces miał charakter wyraźnie polityczny — chodziło
o to, by dowieść, że Joanna jest narzędziem diabła i że jest
czarownicą i heretyczką. Już w liście króla angielskiego do
Piotra Cauchon (3 I 1431) z poleceniem procesu przeciw
Joannie czytamy między innymi:
„Jest sprawą dość głośną powszechnie, że od jakiegoś
czasu pewna kobieta, nazywająca siebie Joanną Dziewicą —
porzucając przeciw prawu boskiemu strój i ubiór kobiecy,
co jest wstrętne Bogu i zabraniane przez wszystkie
prawa — przyodziała się i uzbroiła na sposób męski.
Dokonywała okrutnych czynów mężobójstwa i — jak się
mówi — twierdziła mamiąc prosty lud, że jest posłana
przez Boga i zna boskie tajemnice i głosiła wiele innych
nauk bardzo niebezpiecznych dla naszej wiary katolickiej.
Razem ze swymi łotrzykami walczyła przeciw nam i na-
szemu ludowi..." 4U.
Dwaj ówcześni funkcjonariusze sądowi obecni w czasie
procesu — których zeznania spisano w 1450 r. 4 1 — nie
mieli wątpliwości, że Piotr Cauchon biskup Beauvais,
mistrzowie uniwersytetu paryskiego i Anglicy wszczęli pro-
ces przeciwko Joannie d'Arc „z nienawiści i by pomniej-
szyć honor króla Francji, któremu służyła Joanna"; prowa-
dzili go „z zemsty i aby skazać na śmierć Joannę, nie zaś
według zasad rozumnych, czci Boga i wiary katolickiej".
Joanna, pozostawiona sama wobec grupy wrogich sę-
dziów, doświadczonych prawników i teologów, broniła się
odważnie. Nie załamały jej hartu ducha ani rok ciężkiego
J
" Q u i c h e r a t, Proces, t. I, s. 18—19.
D u b y , op.cit., s. 161 —162. Historycy podkreślają wiarygodność
zeznań osób w 1450 r.: ich wypowiedzi nie krępowały pytania kwestiona-
riusza, mówili swobodnie i nie musieli się obawiać czegokolwiek, bo król
wydał listy ułaskawiające dla osób uczestniczących w pierwszym procesie
Joanny.
więzienia, ani szykany strażników, odwiedzających ją Ang-
lików oraz ludzi przez nich nasłanych. Dominikanin Mar-
cin Ladvenu, który spowiadał Joannę w dniu jej egzekucji
i udzielił jej komunii, mówił w 1450 r. o pełnym niena-
wiści postępowaniu Piotra Cauchon wobec Joanny: kazał ją
umieścić w świeckim więzieniu i oddał ją w ręce jej „śmier-
telnych nieprzyjaciół", zaś w czasie procesu „świadomie
zadawał jej bardzo trudne pytania, aby przyłapać ią na sło-
wach i sądach (błędnych), bowiem była to biedna kobieta,
dość prosta, która znała Ojcze nasz i Zdrowaś Marya" 4 \
Inny uczestnik procesu, urzędnik sądowy Jan Massieu,
mówił również o podstępnych pytaniach mistrzów pary-
skich — „zanim dała odpowiedź jednemu, drugi przy tym
obecny zadawał jej już inne pytanie" 43 . Na wszystkie pod-
stępne, pełne teologicznych zasadzek pytania sędziów
Joanna odpowiadała jasno, sensownie, czasem z nutą ironii;
odpowiedzi jej zaś świadczyły o prostej religijności, szla-
chetności uczuć, gorącym patriotyzmie. Znane są i cyto-
wane często odpowiedzi Joanny. Kiedy sędziowie pytali ją
ironicznie i grubiańsko, czy św. Michał w momencie uka-
zania się jej był nagi, odpowiedziała: „Czy sądzicie, że Bóg
nie ma go w co odziać?" Kiedy zapytano ją, czy Bóg nie-
nawidzi Anglików, odrzekła: „O miłości czy nienawiści Boga
do Anglików i ich dusz nie wiem nic. Ale wiem dobrze, że
zostaną oni przepędzeni z Francji wszyscy, z wyjątkiem
tych, którzy pozostaną tu martwi, i że Bóg ześle zwycię-
stwo Francuzom i jest przeciw Anglikom" 44 .
Miała jednak ta dzielna dziewczyna moment załamania.
24 maja na cmentarzu Saint-Ouen w obecności trybunału
inkwizycyjnego i tłumu mieszkańców Rouen — zapewne
chora i przerażona odczytanym jej wyrokiem, wrogością
tłumu i atmosferą posępną — przyznała się do wszystkiego,
o co ją oskarżano. Szybko jednak, kilka dni później, odwo-
łała to przyznanie. Pozwoliła w ten sposób swoim sędziom
uznać ją za heretyka „zatwardziałego w błędach". Według

D u b y , op.cit., s. 175.
Tamże, s. 167.
44
Tamże, s. 56; Proces de condamnation det Jeanne d'Arc, ed.
C h a m p i o n , t. I, Paris 1920, s. 154.
prawa kościelnego zaś, takiego heretyka przekazywano wła-
dzy świeckiej dla wykonania wyroku śmierci. Tak też było
7. Joanną. Sędziowie kościelni wydali ją jako „heretyka,
odszczepieńca, apostatę i bałwochwalcę" — Anglikom, któ-
rzy spalili Joannę na stosie 30 maja 1431 r. Karol VII
i jego otoczenie, jego liczni już zwolennicy nie uczynili
niczego, by zapobiec tej tragedii. Dopiero po zdobyciu
Normandii (1450) rozpoczęto proces kanoniczny, który
mial oczyścić pamięć Joanny d'Arc.

T r a k t a t w A r r a s (21 IX 1435),
p o k ó j Francji z B u r g u n d i ą

Wystąpienie Joanny d'Arc, jej krótką i pełną zdumiewa-


jących sukcesów działalność, zakończoną tragicznym koń-
cem, rozpatrywać można w kilku płaszczyznach. Z punktu
widzenia mentalności zbiorowej późnego średniowiecza cała
„sprawa" Joanny d'Arc jest przykładem wierzeń i przeko-
nań ludzi tej epoki: wiary w jednostki specjalnie wybrane,
naznaczone charyzmą boską, utrzymujące kontakt z mo-
cami nadprzyrodzonymi i mające do wypełnienia specjalną
misję. Kilkadziesiąt lat przed wystąpieniem Joanny takimi
osobami wybranymi przez Boga były dwie niezwykle
kobiety: należące do najwyższych kręgów społecznych Bry-
gida Szwedzka i mieszczanka Katarzyna z Sieny. Obie
miały mistyczne objawienia, przekazywały boskie polecenia
vszvstkim chrześcijanom (nie wyłączając monarchów, pa-
pieży i duchownych), które dotyczyły sfery moralności, ale
również spraw kościelnych i politycznych. Także inne wie-
rzenia późnośredniowieczne — o kontaktach ludzi z diab-
łem i o działaniu poprzez ludzi szatana na świecie — były
podstawą oskarżenia i skazania Joanny.
Trzeba także widzieć w Joannie d'Arc ucieleśnienie
„ostatniej szansy" żołnierzy i polityków Karola V I I ; ucie-
leśnienie oczekiwań i ostatniej nadziei w sytuacji prawie
beznadziejnej. Joanna była symbolem upragnionym, który
mobilizował do ostatniego wysiłku, ostatniej próby — pod-
jętej przez ludzi Karola V I I — uratowania siebie i władcy,
z którym wiązały ich interesy, kariera i tradycja rodzinna.
Trzeba wreszcie dostrzec w poglądach, przekonaniach
i działaniach Joanny d'Arc wyraz rodzącego się patrio-
tyzmu francuskich mas ludowych, z którego to środowiska
Joanna pochodziła i w którym wyrosła. Był to jeszcze
patriotyzm prymitywny, polegający na nienawiści do
obcych wojsk, na uznawaniu Anglików za okupantów, któ-
rzy powinni i muszą opuścić Francję.
Ujęcie i śmierć Joanny d'Arc nic powstrzymał;* zapału
patriotycznego i oporu przeciw Anglikom szerokich mas
społeczeństwa francuskiego. Wprawdzie nie było wiele akcji
wojsk królewskich — kampania Joanny d'Arc wyczerpała
możliwości militarne, organizacyjne i finansowe Karola
V I I , ale zdołał on zachować zdobycze tej kampanii. Trwały
natomiast walki lokalne z Anglikami i wypady na obszary
kontrolowane przez księcia Burgundii. Na pograniczu pro-
wincji Maine i Normandii działał Ambroży (Ambroise) de
Lore, popierany przez miejscowy kler i wieśniaków. W lu-
tym 1432 r. zamek w Rouen — stolicy angielskiej N o r -
mandii — wpadł na krótko w ręce setki powstańców, na
czele których stał niejaki Ricarvillc. W Szampanii działał
dowódca francuski Barbazan. Dwaj inni dowódcy, którzv
współpracowali z Joanną d'Arc działali również w prowin-
cjach francuskich zajętych przez nieprzyjaciół Karola VII:
La Hire (Etienne dc Vignolles) walczy! na ziemiach
burgundczyków, Bastard Orleański hrabia Dunois współp-
racował z Ambrożym dc Lore. W 1434 r. wybuchło
w Normandii powstanie chłopskie, wywołane uciskiem
podatkowym Anglików i rozbojami luźnych band żołnier-
skich. Zostało ono krwawo stłumione. Biskup Lisieux,
Tomasz Basin, autor łacińskiej Historii Karola VII (ok.
1472 r.) pisał tak o tym powstaniu: „(Anglicy) dręczyli lud
gwałtami i wszelkiego rodzaju nieprawościami, żc ludność
pól' i wsi w całym Bessin, za przyczyną pewnych szlachci-
ców w kraju, postanowiła mszcząc się za swą krzywdę i ud-
rękę wygnać lub wytępić Anglików.
Zebrali się więc w zimie... i przybyli na przedmieście
miasta Caen, szacowani na liczbę trzydziestu tysięcy ludzi
a nawet więcej. Broni albo w ogóle nie mieli, albo taką,
(Francja w końcowej fazie Wojny Stuletniej 1429—1453)

która— z niewielkimi wyjątkami — do napaści na dobrze


uzbrojonych żołnierzy była daremna i niewystarczająca. Nie
przejawiali jakiegoś rozsądku lub przezorności w ustawianiu
swoich szyków ani w przygotowaniu żywności, ani też
w przygotowaniu rzeczy niezbędnych do oblegania miast,
zamków. Toteż gdy tak kilka dni stali, nękani mrozem,
głodem i swą nagością, niewielki oddział Anglików rżnąc
ich i mordując zmusił do wycofania się w nocy i rozpro-
szenia we wszelkie strony...
W tymże czasie były też podobne ruchy ludowe w okoli-
cach Vaux de Vire za przyczyną człowieka mianem
Boąuier. W całej bowiem Normandii, pod władzą króla
Anglików będącej, lud wycierpiał od zbójów angielskich tak
wiele gwałtów, rzezi, wszelkich fałszów i krzywd, że nie
mogąc znieść niesprawiedliwości i codziennej niepewności,
nie widząc ratunku — wszczął wielkie powstanie przeciw
Anglikom... Lecz ruchy te w Vaux de Vire brutalnie
uśmierzył pewien dowódca wojskowy Anglików, pan Sca-
les, wybijając — jak wieść głosi — cztery lub pięć tysięcy
chłopów i w ten sposób kładąc kres buntowi, pozostałym
zaś pozwolił bezpiecznie wrócić do domów..." 45
W samym nawet Paryżu rosło niezadowolenie przeciw
rządom angielskim. Buntowali się rzemieślnicy, o czym
z niepokojem pisały lojalne władze miasta do króla Hen-
ryka VI. Książę Bedford, by podnieść szanse „podwójnej
monarchii" w społeczeństwie francuskim urządził w Paryżu
16 grudnia 1431 r. uroczystą koronację Henryka VI na
króla Francji. Była to zbyt późna replika na_ koronację
Karola VII w Reims (1429) i nie wpłynęła na zmianę
sytuacji Anglików.
Lecz sytuacja Karola VII była również trudna. Nie mógł
podjąć większej akcji zbrojnej ani skutecznie wspomóc
powstańców na ziemiach Lancastera, ponieważ jego siły
45
T. B a s i n, H[storiarum de rebus a Carolo Septimo Francorum rege et
suo tempore, in Galia gestis, 1. I I I , c. 3 — tłumaczenie polskie: Historia
powszechna XIV—XV w. Wybór tekstów, opracował M. M a 1 o w i s t,
Warszawa 1954, s. 24—25.
militarne i zasoby finansowe wyczerpała długotrwała kam-
pania Joanny d'Arc. Be/ reorganizacji armii i administracji
— zwłaszcza finansowej — niemożliwa była skuteczna
walka z Anglikami. Pozostała więc tylko droga dyplomaty-
czna, która mogła zmienić układ sił politycznych. Podjął ją
dwór Karola VII; chodziło o to, by doprowadzić drogą
rokowań i układów do zerwania współpracy anglo-bur-
gundzkicj i skłonić księcia Burgundii do sojuszu z Francją.
Książę Burgundii Filip Dobry, od czasu kampanii
Joanny d'Arc, osiągnął wszystko, co mógł mu dać sojusz
angielski: uzyskał ziemie między Sommą i Artois, potem
namiestnictwo w Szampanii oraz w prowincjach Auxerre
i Macon. Jego ziemie, zwłaszcza księstwo Burgundii,
wyludnione były i rujnowane napadami armaniaków. Do
osłabienia sojuszu z Anglikami przyczyniły się także konf-
likty gospodarcze. Wzrastający eksport angielskiego sukna
wywoływał rosnące niezadowolenie w należących do księcia
Burgundii miastach Flandrii i Brabantu, zajmujących się
również produkcją sukienniczą. Co więcej, wełna
angielska — podstawa produkcji sukiennicze; miast fland-
ryjskich i niderlandzkich — podrożała znacznie w 1429
i 1430 r. na skutek zarządzeń angielskich, a jej eksport był
ściśle kontrolowany przez skład w Calais. Wywołało to
wzrost cen sukna flandryjskiego i niderlandzkiego i zmniej-
szyło jego szanse na rynkach krajowych i zagranicznych.
Wreszcie nowe sojusze Karola VII zagroziły ziemiom księ-
cia Burgundii, zwłaszcza sojusz króla Francji z cesarzem
Zygmuntem Luksemburskim mógł być niebezpieczny dla
ziem księcia Filipa Dobrego położonych na obszarach
Cesarstwa. Cesarz Zygmunt wyraźnie oświadczył w mowie
do uczestników soboru bazylejskiego, że książę Burgundii
„ma zbyt wysokie loty" zaś w manifeście z lipca 1434 r.
uznał księcia Filipa Dobrego za uzurpatora i grabieżcę ziem
niderlandzkich Cesarstwa i ogłosił sojusz z królem Francji
przeciw wygórowanym ambicjom domu Burgundzkiego M \
Wszystko to4 skłoniło księcia burgundzkiego Filipa

J
" P e t i t - D u t a i 11 i s, ,>/>.<•/?., s. 75.
Wśród innych przyczyn osłabienia sojuszu anglo-burgundzkiego —
: zbliżenia księcia Filipa Dobrego z królem Karolem V I I — historycy
Dobrego do podjęcia rokowań z królem Karolem VII , do
czego zmierzała też strona francuska. W styczniu 1435 r.
podjęto w Nevers rokowania wstępne zakończone w tymże
roku traktatem pokojowym na kongresie w Arras.
Kongres ten zebrał się 5 sierpnia 1435 r. w Arras, we
Flandrii, a więc na terytorium księcia Burgundii. Filip D o -
bry wysłał listy zapraszające na ten kongres do papieża, so-
boru w Bazylei i do króla Anglii. Również Karol VII wys-
łał do papieża i soboru listy z prośbą o przysłanie delega-
tów. Nadano więc spotkaniu w Arras charakter wielkiego,
międzynarodowego kongresu dyplomatycznego, który miał
doprowadzić do pacyfikacji chrześcijańskiego Zachodu 4>\
0 pokój wśród monarchów europejskich zabiegało papie-
stwo od lat; pokój ten był bowiem koniecznym warunkiem
realizacji projektu krucjaty antytureckiej i likwidacji herezji
husyckiej w Czechach. Książę Burgundii przybył do Arras
ze wspaniałym orszakiem wielkich panów i biskupów swych
rozległych posiadłości. Jego głównym negocjatorem był
kanclerz Burgundii, Mikołaj Rolin. Delegacja francuska by-
ła równie imponująca. Składała się z książąt Bretanii, An-
jou, Orleanu, Alenęon, Bourbon, hrabiego Vendóme, kone-
tabla Francji Artura de Richmont (brata księcia Jana V
z Bretanii) i marszałka La Fayette, arcybiskupa Reims —
kanclerza królestwa Regnaulta de Chartres i innych dorad-
ców Karola VII. Była tam też obecna Jolanta królowa Sycylii,
teściowa króla francuskiego; byli ponadto przedstawiciele
uniwersytetu paryskiego (wśród nich Tomasz de Courcelles,
jeden z sędziów Joanny d'Arc), przedstawiciele Paryża
1 innych „dobrych miast". Przybyła do Arras również dele-
gacja angielska, której przewodniczył początkowo arcy-
Liskup Yorku Jan Kemp, potem zaś kardynał Beaufort,
biskup Winchester. Papieża Eugeniusza IV reprezentował

wymieniają też śmierć w 1432 r. Anny Burgundzkicj, siostry księcia Filipa


ii żony księcia Bcdforda, regenta króla angielskiego we Francji, która łago-
dziła konflikty między mężem a bratem.
J
* Historycy poświęcili dużo uwagi temu kongresowi — por. F. S c li-
ii c i d e r. Der europaische FrieJeitskmtgress rm Arras 1435 unJ dic Fris-
Jenspolitik Papsts Kttgcnius IV mij der Bader Kontils, Graz 1919; J. G.
D i c k i 11 s o n, The Ctmgms of Arras. A Siudy in MeJieral Diphmniey,
0 \ l b r d 1955.
kardynał Św. Krzyża Mikołaj Albergati, biskup Bolonii,
który już w 1431 r. zajmował się sprawą pojednania francu-
sko-angielsko-burgundzkiego. Na czele delegacji soboru w
Bazylei stał H u g o de Lusignan, arcybiskup Nikozji i kar-
dynał, zwany kardynałem Cypru. Pochodził on z rodu kró-
lów Cypru i Jerozolimy i — jak pisali współcześni mu —
był synem, bratem i stryjem królewskim. Kardynałowi
Cypru towarzyszyło czterech delegatów soboru „bardzo
szlachetnych i wybitnych spośród największych": dwaj bi-
skupi, Wexió i Albenga, prepozyt krakowski Mikołaj La-
socki — wybitny dyplomata i humanista, poseł Polski na
sobór 49 oraz Wilhelm archidiakon z Metzu.
Mikołaj Lasocki podczas pierwszej, uroczystej sesji kon-
gresu w opactwie Saint-Vaast, wygłosił do zgromadzonych
piękną mowę łacińską w imieniu soboru i papieża. Dał
w niej prawdziwy popis głębokiej znajomości łaciny klasy-
cznej i swej erudycji historycznej. Podkreślił zasługi dzie-
jowe Francji, przypomniał m.in. o wspólnych wyprawach
krzyżowych królów Francji i Anglii, którzy dzielnie walczy-
li razem przeciw niewiernym w obronie religii chrześcijań-
skiej. M ó w i ł o zniszczeniu Francji i śmierci wielu osób na'
skutek wojny z Anglią; mówił o zuchwałości niewiernych,
którzy najeżdżają nawet najpotężniejsze kraje chrześcijań-
skie, bo między władcami chrześcijańskimi trwają walki.
Apelował o zgodę i pokój; przeklinał tych, którzy pokój od-
rzucą 50 .
Jednakże, jak można było przewidzieć, trudno było znaleźć
płaszczyznę porozumienia między Walezjuszem a Lancas-
terem. Legat papieski i kardynał "Cypru rokowali na prze-
mian z Francuzami i Anglikami, by znaleźć zasady porozu-
mienia wzajemnego. Posłowie Karola VII — ustępując stop-
41
S. L a s o c k i, Un diplomate polonais au Congres d'Arras en 1435,
Paris 1928; J. K r z y ż a n i a k ó w a, Kancelaria królewska Władysława
Jagiełły. Studium z dziejów kidiury politycznej w XV wieku. Cz. II: Urzęd-
nicy, Poznań 1979, s. 126—130.
5
" Mowa Mikołaja Lasockiego znana jest z kopii sporządzonej przez
Wilhelma Sprever, członka delegacji angielskiej w Arras i jednego z
reprezentantów Anglii na soborze bazylejskim — jej tłumaczenie francuskie
ogłosił S. Lasocki w cytowanej wyżej pracy i zamieścił fotografię kopii
tekstu łacińskiego (Paryż. Bibl. Nationale, ms lat 1448).
niowo — zgodzili się na zatrzymanie przez Henryka V I ,
w charakterze lenna, Normandii i Gujenny. Anglicy zaś
chcieli oddać Karolowi VII zajęte przez nich ziemie króle-
stwa, ale miał on zrezygnować z korony i uznać się wasa-
lem Henryka VI, króla Francji i Anglii. Anglicy nie mogli
zrezygnować z praw Henryka VI do korony francuskiej bez
równoczesnego uznania ich dotychczasowych działań za
agresję i podbój. Francuzi zaś nie mogli rokować w sprawie
suwerenności swego władcy. Najlepsi polemiści — wśród
nich ze strony francuskiej biskup Beauvais, Jan Jouvenel
des Ursins, znany pisarz polityczny — toczyli słowne boje
w sprawie praw domu Walezjuszy i Lancasterów do korony
francuskiej. Wreszcie, 31 sierpnia, rokowania francusko-an-
gielskie zostały przerwane. Nazajutrz Filip Dobry wydał na
cześć poselstwa angielskiego wspaniałe przyjęcie, z których
słynął dwór burgundzki. Potem Anglicy — obrażeni i
wściekli, jak notują naoczni świadkowie — opuścili Arras.
Wówczas Filip Dobry rozpoczął rokowania z Francuza-
mi, poparte przez delegatów papieża i soboru. Doprowadzi-
ły one do pojednania francusko-burgundzkiego i sojuszu
króla Karola VII z księciem Burgundii. 21 września 1435 r.
zostały podpisane dokumenty traktatu pokojowego i odczy-
tane w kościele opactwa Saint-Vaast w Arras 51. Książę
Burgundii zaprzysiągł zachować zawarty pokój, zaś legat
papieski i kardynał Cypru ogłosili publicznie zwolnienie Fi-
lipa Dobrego od przysięgi złożonej Anglikom 52 . Uroczyste
odśpiewanie Te Deum zakońseyło ceremonię.
Warunki traktatu pokojowego w Arras były ciężkie i upo-
karzające dla króla francuskiego. Karol VII bowiem
zgodził się nie tylko na potępienie zabójstwa ojca księcia
Burgundzkiego, Jana Nieustraszonego, w Montereau (1419),
51
Przy dokumencie delegatów soboru — zatwierdzającym traktat po-
kojowy w Arras — znajduje się również pieczęć Mikołaja Lasockiego, z
jego herbem Dołęga; zob. W . S e m k o w i c z , Pieczęć polska przy akcie
traktatu pokojowego w Arras. „Roczniki Polskiego Towarzystwa Heraldy-
cznego" 5(1920).
Opinia angielska przyjęła to jako zdradę. Utwory publicystyki poli
tycznej nazywały Filipa Dobrego tchórzem i zdrajcą, który nie postępuje
po rycersku. Por. A. B o s s u a t, La litterature de propagandę au XIA
siecle: Le memoire de Jean de Rinel, secretaire du roi d'Angleterre, contrę le
duć de Bourgogne — 1435. „Cahiers d'Histoire" 2, 1956.
na ukaranie winnych morderstwa i odpowiednie zadośću-
czynienie- religijne. Przyznał ponadto księciu Filipowi
Dobremu wszystkie ziemie francuskie, które zdobył on
dotąd (cztery hrabstwa: Macon i Auxerre, Ponthieu i Bou-
logne, oraz cztery kasztelanie) — razem z „miastami nad
Sommą" które miały ważne znaczenie strategiczne,
strzegąc hrabstw Artois i zagrażając równocześnie Paryżowi
i które król mógł wykupić za zawrotną sumę 400 tys. zło-
tych skudów. Król obiecał także pomagać księciu Burgundii
w walce z jego wrogami — chodziło więc Filipowi
Dobremu o zabezpieczenie się przed atakiem Anglików
i wojsk cesarskich. Wreszcie jedno z najbardziej doniosłych
postanowień traktatu w Arras: Karol VII zwolnił księcia
Filipa Dobrego — na czas życia obu — od hołdu lennego,
powinności służby królowi i podatków. Tak więc, aż do
śmierci księcia lub króla ziemie księstwa Burgundii M uzy-
skały pełną suwerenność, a Filip Dobry uznany został —
jako władca państwa Burgundzkiego — za sojusznika króla
Francji.
Była to cena wysoka, jaką zapłaciła Francja za pokój
i sojusz z Burgundią, ale król Karol VII zyskał również
wiele. Został uznany za prawomocnego, legalnego króla
Francji przez jednego z najpotężniejszych książąt francu-
skich, władcę rozległego i bogatego terytorium. Doprowa-
dzi! ponadto do zerwania sojuszu i współpracy anglo-
-burgundzkiej, zmienił więc na swą korzyść układ sił polity-
cznych. Pokój w Arras — zawarty krótko przed śmiercią
księcia Bedforda (14 IX 1435) — był faktycznie końcem
eksperymentu politycznego „podwójnej monarchii". Nie
przeżyła ona długo swych architektów — króla angiel-
skiego Henryka V i jego brata księcia Bedforda. Utworzona

Były to seniorie i miasta, jak Sait-Quentin, Corbic, Amiens, Saint-


-Riquier, Abbeville i inne.
Z wydzielonego w roku 1 > dla Filipa Śmiałego, syna króla Francji
Jana Dobrego, apanażu Burgundii wyrosło w ciągu pól wieku potężne
państwo. Składało się ono z dwóeh kompleksów terytorialnych: 1) księ-
stwa Burgundii i sąsiadującego z nim hrabstwa Franche-Comtć (leżącego
już na obszarach Cesarstwa); 2) z gospodarczo wysoko rozwiniętych
obszarów północnych, leżących w większości (poza hrabstwem Flandrii
i Artois; w granicach Cesarstwa (księstwo Brabantu i Limburga, Henne-
gau, Holandia, Zelandia i in. 1
Karol Zuchwały, ostatni książę bur
gundzki, jako 21-letni młodzieniec

Izabela de Burbon, żona Karola


Zuchwałego
Karol Zuchwały, na ramionach
księcia i wokół tarczy herbowej
Burgundii łańcuch Orderu Zło-
tego Runa

Epopea Joanny d Arc: Joanna i


biblijna Judyta — zbawczynie
narodu
Joanna d'ArC w zbroi rycer-
skiej, z mieczem i sztandarem
bojowym. Najstarszy znany
portret Joanny d'Arc

Joanna d°Arc na stosie. Na


pierwszym planie jej sędzia,
biskup Cauchon z charaktery-
stycznym wyrazem twarzy
Jan, bastard Orleański, hrabia
Dunois i Longuevil!e, towaszysz
walki Joanny d'Arc

Joanna d'Arc w legendzie


ikonograficznej. Obraz wy-
konany w 1581 r. na za-
mówienie wfadz miejskich
Orleanu. Joanna, w rene-
sansowej szacie, trzyma
miecz w prawej ręce
Atak Anglików podczas oblężenia Orleanu. Na pierwszynr planie bom-
barda, w głębi bombarda polowa. Łucznicy angielscy
Bogate zbroje rycerskie z pierwszej połowy XV w.
Rysunek bombard polowych z XV w.

Rysunek zbroi rycerskiej z XV w.; hełm z przyłbicą, płytowy napierśnik


I naplecznik, naramienniki z ruchomych folg (pasków żelaznych), osłony
rąk i łokci, rękawice żelazne, ruchome folgi fartucha osłaniające brzuch
i biodra, taszki — płytki żelazne między fartuchem a osłoną ud, płytowe
osłony nóg, żelazne trzewiki — często z długimi, ostrymi nosami, naśla-
dującymi ówczesną modę
Odbudowa Francji po zniszczeniach Wojny Stuletniej

, .. i Ł
; « ... . ;
przez nich unia personalna dwóch królestw okazała się nie-
trwała, choć nie była ona czymś wyjątkowym w ówczesnej
Europie i mieściła się w zasadach prawnych i praktyce
politycznej późniejszego średniowiecza 56 . Jednakże realiza-
cja „podwójnej monarchii" — unii personalnej Anglii
i Francji okazała się szczególnie trudna. Oba królestwa
były bowiem państwami wówczas już zunifikowanymi i
jednolitymi politycznie, były państwami zbyt „narodo-
wymi", by utworzyć jedną wspólnotę polityczną.
Po śmierci księcia Bedfroda rozpoczęły się rywalizacja
i walki magnatów angielskich o wpływy na dworze mło-
dego Henryka VI. Osłabiły one aktywność polityczną rzą-
dów angielskich we Francji. Okazało się też, że potęga
angielska we Francji, bez burgundzkiego wsparcia, nie jest
tak wielka. Dlatego też konetabl Richemont — razem z
innymi dowódcami Karola VII — oczyścił szybko z garni-
zonów angielskich Szampanię i prowincję lle-de-France,
w której leżał Paryż. Sama stolica poddała się również bez
walki wojskom Karola VII w kwietniu 1436 r.
Ta aktywność militarna Francuzów po zawarciu pokoju
z Burgundią w Arras nie doprowadziła jednakże do wypar-
cia Anglików z królestwa i zakończenia wojny. Co więcej,
Ryszard książę Yorku — który po śmierci Bedforda został
regentem Francji — podjął kontrofensywę. Anglicy zdobyli
na nowo kilka ważnych miejscowości i zdołali utrzymać
długo swe garnizony w sercu prowincji odzyskanych przez
Francuzów (w Montereau do 1437 r., w Meaux aż do roku
1439). Zwołana z inicjatywy dyplomacji burgundzkiej kon-
ferencja pokojowa francusko-angielska w Gravelines
(lipiec 1439) 56 nie przyniosła żadnego rezultatu, zaś Ang-
licy nie wystąpili na niej jako strona pokonana.
Tymczasem Karol VII musiał pokonać nowe niebezpie-
czeństwo tym razem wewnętrzne. Była to rewolta możnych
55
Przykładem unia polsko-litewska (1385) czy unia kalmarska (1397)
między królestwami Danii, Norwegii i Szwecji. Zygmunt Luksemburski
jako cesarz i król rzymski miał koronę niemiecką, koronę Arelatu i Włoch;
był też królem Węgier (1387—1437) i walczył o rewindykację tronu
czeskiego.
86
C . T . A l l m a n d , The Anglo-French Negotiations, 1439. „Bulletin of
the Institute of Historical Research" 40(1967).
panów francuskich, którzy buntowali się przeciwko wpty-
wom na dworze królewskim konetabla Richemonda i
Karola d'Anoju, w rzeczywistości zaś przeciw postępującej
centralizacji władzy.Buntownicy utworzyli ligę (nazwano ją
pragueńe, czyniąc aluzję do powstania husyckiego), która
miała przejąć władzę. Buntowniczą koalicję możnych two-
rzyli m.in. księżęta Bourbon, Bretanii, Alenęon, hrabia
Armagnac i hrabia Dunois, przystąpił do niej także książę
Burgundii (1442). Zdołali oni nawet pozyskać syna królew-
skiego, 16-letniego delfina Ludwika, który rwał się do
władzy i który później — już jako król — tak skutecznie
realizował program silnej władzy centralnej. Karol VII nie-
spodziewanie szybko zlikwidował ligę buntowniczych pa-
nów, choć tworzyła się ona trzykrotnie (1440—1442) —
podejmując zdecydowane działania militarne przeciw bun-
townikom, ogłaszając amnestię i obiecując reformy. Prague-
ńe pokazała słabość starej, feudalnej arystokracji francuskiej
i była sygnałem zmian w strukturach społecznych i polity-
cznych późnośredniowiecznej Francji.
Również w Anglii walki wewnętrzne między stronnict-
wami możnych przybierały na sile, mimo osiągnięcia pełno-
letności przez króla Henryka VI (1442). Obie strony były
wyczerpane działaniami wojennymi i walkami wewnę-
trznymi. Ponadto we Francji w prowincjach angielskich,
jak i królewskich oraz burgundzkich — działały bandy żoł-
nierskie (ecorcheurs — łupieżców), które żyły z rabunku
kraju — paliły i niszczyły wsie i miasta, zabijały i torturo-
wały ludzi. Ludność pragnęła zakończenia wojny i oczy-
szczenia kraju z band żołnierzy-łupieżców. Dyplomaci
burgundzcy i papiescy działali na dworach francuskim i
angielskim, by pogodzić nieprzyjaciół. Niemożliwą jednak
sprawą było ustalenie warunków pokojowych. Zdecydo-
wano się więc na zawieszenie broni, na warunkach sta-
tus quo terytorialnego — w rękach Anglików pozostała
więc Gujenna i Normandia. Rozejm został uroczyście pod-
pisany w Tours 28 maja 1444 r. i umocniony — zgodnie z
wypróbowaną już tradycją — małżeństwem króla angiel-
skiego Henryka VI z Małgorzatą d'Anjou, bratanicą żony
króla francuskiego. Miał trwać do 1 kwietnia 1446 r., ale
przedłużany ciągle trwał aż do 1449 r.
Karol VII Z w y c i ę s k i
— p r o c e s rehabilitacyjny J o a n n y d ' A r c

Rozejm w Tours i zawieszenie broni nie oznaczało


jeszcze powszechnego bezpieczeństwa i pokoju. Bandy
łupieżców (ecorcheurs) i oddziały żołnierskie bez zajęcia
były bardziej niebezpieczne od nieprzyjaciół. By pozbyć się
więc z królestwa bezrobotnych żołnierzy zorganizowano dwie
ekspedycje na ziemie Cesarstwa: jedna pomagała księciu"
Lotaryngii Rene d'Anjou, bratu żony Karola VII, druga zaś
ruszyła pod wodzą delfina Ludwika przeciw Szwajcarom na
wezwanie króla Niemiec Fryderyka III Habsburga.
Francuzi wykorzystali rozejm dla przeprowadzenia wiel-
kich reform wojskowych, finansowych i administracyjnych,
które wzmocniły monarchię i pozwoliły zebrać siły i środki,
by wypędzić ostatecznie Anglików z królestwa.
Przegrupowanie wojska i wysłanie dużych oddziałów
poza granice królestwa ułatwiło przeprowadzenie reform
wojskowych, przygotowywanych od dawna przez doradców
królewskich. Celem tych reform było utworzenie stałej
armii królewskiej, dobrze wyszkolonej i zorganizowanej,
nowocześnie uzbrojonej. W styczniu 1445 r., na posiedze-
niu Rady Królewskiej w Nancy, zapadła decyzja o realizacji
reform wojska. Król Karol VII zlikwidował część wojsk
francuskich. Żołnierze rozwiązanych oddziałów mieli wró-
cić do swoich dawnych miejsc zamieszkania, zająć się rze-
miosłem lub uprawą ziemi; darowano im wszelkie przestęp-
stwa popełnione w wojsku. Karol pozostawił natomiast pod
swymi rozkazami (ordonance) 15 najlepszych dowódców-
-kapitanów "7, którzy mieli utworzyć nowe kompanie kon-
nicy, zwane kompaniami ordonansowymi. Każda taka
kompania składała się ze stu kopii, tj. pełnozbrojnych
jeźdźców, którym towarzyszyło pięciu lekkozbrojnych jezd-
nych, w tym dwóch łuczników. Rozmieszczono te kompa-
nie ordonansowe w określonych miastach; otrzymywały one
regularne zaopatrzenie i żołd na koszt prowincji, gdzie sta-
K a p i t a n a m i byli m a n i dowódcy i wielkie osobistości, jak hrabia
D u n o i s , Piotr de Brćze, hrabia Nevers, marszałek Loheac, a nawet sam
konetabl królestwa.
cjonowały. Od roku 1446 również w południowej Francji
(Langwedocji) powołano pięć dalszych kompanii ordonan-
sowych.
Reformy te były szybko wprowadzone w życie. Nowy
system militarny uzupełniono w 1448 r. powołaniem
oddziałów piechoty, tzw. wolnych strzelców (franc-archers),
rekrutujących się głównie spośród ludności chłopskiej.
Każda parafia 58 miała wystawić i wyekwipować jednego
strzelca, który był wolny (franc) od płacenia podatku bez-
pośredniego (stąd ich nazwa). W czasie pokoju wolni
strzelcy przebywali w domu, zobowiązani do ćwiczeń
w strzelaniu z łuku lub kuszy. Nie była to więc stała pie-
chota, lecz rezerwa, gotowa jednak w każdej chwili stanąć
do walki na wezwanie królewskie.
Wreszcie, pod kierunkiem braci Jana i Gaspara Bureau,
stworzono oddziały artylerii, dobrze wyposażone w różnego
rodzaju armaty, obsługiwane przez wyszkolonych artylerzy-
stów. Artyleria ta, przewożona na wozach specjalnie
skonstruowanych, postępowała razem z wojskiem i mogła
być w każdej chwili użyta w walce. Była to broń groźna
i bardzo skuteczna w ostatniej fazie wojny z Anglikami.
Tak więc reformy Karola VII utworzyły oddziały zdys-
cyplinowane, regularnie opłacane, stałe kampanie woj-
skowe, zdolne w każdej chwili do akcji i bardzo skuteczne
w działaniu. Oddziały te stały się też doskonałym instru-
mentem, który pozwolił Francuzom zwycięską zakończyć
ponad stuletnie zmagania militarne z Anglią. Nowa organi-
zacja wojskowa — mimo swych słabości — zlikwidowała
anarchię wojskową we Francji, która rujnowała i wyludniała
kraj. Była też wyrazem znamiennej ewolucji: służba woj-
skowa przestała być służbą zaszczytną i honorową, a stała
się zawodem. Reformy wojskowe Karola VII miały także
swe konsekwencje polityczne, z których współcześni nie
zawsze zdawali sobie sprawę. Oto król miał odtąd regularną
armię, zdyscyplinowane i stałe oddziały jazdy, piechotę rek-
rutowaną w większości prowincji królestwa i powoływaną pod
broń na rozkaz króla bez pośrednictwa panów feudalnych.

58
Od 1451 r. każde 50 zagród.
i Po zakończeniu wojny król zachowywał swe kompanie ordo-
; nansowe, a jego wolni strzelcy byli zawsze gotowi ruszyć
do boju na jego rozkaz 59 . Wszystko to naturalnie wzmac-
niało znacznie pozycję króla w państwie.
Równolegle do reform wojskowych przeprowadzona zos-
tała reforma systemu finansowego monarchii. Wprowa-
dzono nowe, stałe opłaty i podatki pobierane do skarbu
królewskiego. Ulepszono monetę i utrzymywano w niej
stałą, dość wysoką zawartość kruszczu. Kontrolowano ściśle
administrację skarbową, a nadużycia surowo karano.
Zmiany dokonywały się także na dworze królewskim. Za-
miast rywalizujących ze sobą grup arystokratycznych zaczęli
coraz więcej znaczyć ludzie fachowi i wykształceni, z krę-
gów drobnej szlachty i mieszczaństwa. Takimi ludźmi byli
bracia Jan i Gaspard Bureau, twórcy nowej artylerii kró-
lewskiej. Inny przykład — Jakub Coeur, kupiec z Bourges,
około 1440 r. został skarbnikiem królewskim, a od roku
1442 należał do Rady Królewskiej, nobilitowany przez
króla. Był ekspertem finansowym dworu, swe umiejętności
wykorzystywał nie tylko w służbie królewskiej, ale również
dla rozwinięcia własnych interesów handlowych i pomno-
żenia swego majątku. Oskarżony w 1451 r. o nadużycia i
uwięziony, zbiegł z więzienia po czterech łatach i w roku
1456 poległ w walce z Turkami na wyspie Chios. I jeszcze
jeden przykład wielkiej kariery dworskiej i politycznej:
Piotr de Breze, nieznanego pochodzenia, ekspert wojskowy
i doradca króla w latach 1443—1449, mianowany wielkim
seneszalkiem Normandii w roku 1451. Otrzymał od króla
tytuł hrabiego i dobra Maulevrier. Zginął na polu bitwy
w 1465 r., walcząc u boku króla Ludwika XI, syna i
następcy Karola VII. Jeden z najwybitniejszych poetów
francuskich XV w., Georges Chastellain, napisał na jego
cześć wiersz-epitafium, zaczynający się od strofy: „Mężny,
dobry i dzielny rycerz..."
Reformy wojskowe, finansowe i administracyjne przygo-
towały dobrze Francję do podjęcia na nowo walki z Angli-

59
Miał Karol VII ponadto „wielką gwardię" Szkotów, specjalne oddziały
przyboczne łuczników i pełnozbrojnych jezdnych.
kami. Kiedy monarchia francuska reorganizowała się i zbie-
rała siły, w Anglii następowała szybko dezorganizacja
monarchii i społeczeństwa. Listy rodziny Pastonów —
w czasach panowania Henryka VI i Edwarda IV — opi-
sują społeczeństwo, w którym siła i przemoc stały się
jedyną gwarancją bezpieczeństwa Wl. Chaos wewnętrzny
i bezprawie towarzyszyły rywalizacji o władzę rodów mo-
żnowładczych. Jak pisał jeden z historyków angielskich M,
nie chodziło przy tym o zniszczenie lub podział władzy kró-
lewskiej. Możnowładcy angielscy uznawali „jedność na-
rodowego państwa" i nie chcieli tworzyć władztw teryto-
rialnych rywalizujących z władzą centralną — jak we
Francji książę Burgundii. Możnowładcy angielscy nie
chcieli być konkurentami króla, lecz „twórcami królów".
Dążyli do kontroli nad królem, do wpływów na dworze
i kierownictwa faktycznego w Radzie Królewskiej, gdzie
skupiała się władza wykonawcza. Trudno tu w szczegółach
przedstawić tę walkę o władzę w Anglii. Nasiliła się ona
szczególnie4 po roky 1435 i była preludium do Wojny
Dwóch Róż (1455—1485) — walki dynastyczno-rodowej
o koronę Anglii. W czasie jej trwania: „Na polach licznych
bitew, na szubienicach i pod toporem kata wyginęła prawie
cała klasa potężnych feudałów, przygotowując w ten sposób
grunt pod absolutyzm Tudorów"
Działania wojenne francusko-angielskie zostały wzno-
wione w 1449 r., ale już rok wcześniej garnizon angielski
został wyparty z Le Mans — miasta, które Henryk VI
obiecał swemu krewniakowi Rene d'Anjou. Zreorganizowana,
sprawna armia francuska zdołała w ciągu rocznej, nie-
przerwanej kampanii (od sierpnia 1449 do sierpnia 1450)
odzyskać Normandię, słabo bronioną przez Anglików.
Profrancuskie sympatie mieszkańców Normandii i wynego-
cjowane kapitulacje odgrywały w tej kampanii równie
ważną rolę jak bitwy i skuteczne oblężenia, z użyciem gro-
"" Por. H. S. B e n n c t, The Paston Letiers and their England, London
1932.
"' G. M. T r c v c 1 v a n, Historia Anglii, Warszawa 1963, s.
314-315.
J. Z. K ę d z i c r s k i, Dzieje Anglii do roku 1485, Wrocław 1966, s.
fnej już wówczas artylerii. 29 października 1449 r. Fran-
cuzi zdobyli Rouen — stolicę Normandii. Anglicy podjęli
ostatni wysiłek militarny dla powstrzymania ofensywy fran-
cuskiej w Normandii. W marcu 1450 r. lądowała tu armia,
dowodzona przez Tomasza Kyriel. Posuwając się w kie-
runku Bayeux napotkała pod Formingy (14 IV 1450) woj-
ska francuskie, dowodzone przez hrabiego Clermont. Ang-
licy zastosowali tu tradycyjną taktykę, znaną z bitwy pod
Crecy i Azincourt, schronili się za zbudowaną pośpiesznie
palisadę. Jednak artyleria francuska, dziesiątkując ogniem
żołnierzy angielskich, zmusiła ich do ataku. Przybycie armii
dowodzonej przez konetabla Richemont zadecydowało osta-
tecznie o zwycięstwie Francuzów. Klęska Anglików była
druzgocąca: wielu z nich zginęło w walce, wielu zostało
wziętych do niewoli — był też wśród nich wódz armii
angielskiej Tomasz Kyriel. Zdobycie przez Francuzów
Caen (24 VI) i Cherbourga (12 VIII 1450) zakończyło osta-
tecznie zwycięską kampanię normandzką Karola VII.
Niepowodzenia Anglików w Normandii dały okazję do
nasilenia walk wewnętrznych w Anglii. Spowodowały
przede wszystkim upadek wszechwładnego dotąd hrabie-
go Suffolk (William Pole), faktycznie kierującego rządem
angielskim. Izba Gmin oskarżyła go o zdradę stanu
i nadużycia; wyrok króla uratował go od śmierci i skazał
tylko na wygnanie, ale i tak Suffolk został zamordowany
przez swoich konkurentów politycznych (maj 1450). Nie-
długo potem w południowo-zachodnich hrabstwach Anglii
wybuchło powstanie ludowe wieśniaków, drobnej szlachty
i ubogich duchownych, na czele którego stanął Jack Cade.
Powstańcy domagali się zarówno reform społecznych, jak
i politycznych, żądali zmian w Radzie Królewskiej. Król
Henryk VI zdołał stłumić rebelię (lipiec 1450), ale rozruchy
trwały także w innych hrabstwach. Występowano przeciw
możnym — doradcom króla, manifestowano poparcie
i sympatie dla Ryszarda księcia Yorku, dziedziczącego
prawa Mortimerów i Yorków do tronu. W tym właśnie
czasie wojska francuskie zdobywały ostatnie punkty oporu
angielskiego w Normandii.
Bezpośrednio po zakończeniu kampanii normandzkiej
działania wojsk francuskich zostały skoncentrowane
w Gujennie. Obrona anglo-gaskońska była także słaba,
choć podbój Gujenny był trudniejszy niż Normandii. Cho-
dziło bowiem o wydarcie z rak angielskich kraju, który był
związany z Anglią tradycją 6 i interesami gospodarczymi.
Bordeaux skapitulowało 30 czerwca 1451 r., a zdobycie
Bayonne (20 lipca) zakończyło francuski podbój Gujenny.
Było to jednak zwycięstwo krótkotrwałe — Gaskończycy
nie byli zadowoleni z nowych rządów administracji francu-
skiej, zaś przerwanie handlu z Anglią przynosiło im duże
straty. Wykorzystali to Anglicy i jesienią 1452 r. nowa
armia angielska — pod wodzą dzielnego, choć 80-letniego
już, Jana Talbota (dowodził oblężeniem Orleanu w 1429 r.)
— wylądowała na wybrzeżu Zatoki Biskajskiej. 23 paź-
dziernika wkroczyli Anglicy do Bordeaux. Seneszałk fran-
cuski 01ivier de Coetivy wzięty został do niewoli.
Wiosną 1452 r. armia francuska rozpoczęła na nowo dzia-
łania w Gujennie. Jeden z francuskich korpusów przystąpił
do oblężenia Castillon (niedaleko Libourne). Talbot z 7 tys.
żołnierzy wyruszył z Bordeaux, mając nadzieję zniszczyć
ten niezbyt liczny i izolowany korpus wojsk francuskich.
Tymczasem znalazł pod Castillon Francuzów w obozie
dobrze zabezpieczonym, z silną artylerią liczącą około 300
armat. Atak wojsk angielskich na pozycje francuskie
spowodował — jak niegdyś ataki rycerstwa francuskiego
pod Crecy i Poitiers — ogromne straty Anglików, zdzie-
siątkowanych przez artylerię i łuczników francuskich. Ude-
rzenie z flanki na Anglików, przez pomocnicze oddziały
bretońskie, zdecydowało ostatecznie o zwycięstwie
Francuzów (17 VII 1453). Sam Talbot zginął w walce — a
razem z nim nadzieje Anglików na odzyskanie Gujenny. 19
października tego samego roku Bordeaux, nie mając już na-
dziei na pomoc angielską — poddało się Francuzom.
Zwycięstwo pod Castillon, zajęcie Bordeaux i całej
Gujenny przez Francuzów było faktycznym zakończeniem
Wojny Stuletniej, choć żaden traktat pokojowy nie pot-
wierdził formalnie końca ponad stuletnich zmagań wojen-

63
Gujenna należała do królów angielskich od trzech stuleci.
nych francusko-angielskich. Anglicy zachowali wprawdzie
jeszcze Calais z okolicą (aż do roku 1553), a królowie
angielscy długo jeszcze używali tytułu króla Francji. Fran-
cuzi też — długo jeszcze po zajęciu Normandii i Gujenny
— obawiali się ofensywy angielskiej i powrotu nieprzyja-
ciół. W rzeczywistości jednak były to obawy płonne —
Anglicy nie podjęli już żadnej poważnej -próby wznowienia
wojny i odzyskania swych posiadłości we Francji z okresu
triumfów wojennych.
Karol VII uczcił swe zwycięstwa wybiciem w mennicy
paryskiej — między 1451 a 1460 r. — medali pamiątko-
wych i propagandowych równocześnie, które miały utrwalić
pamięć jego czynów: odzyskania ziem monarchii i wypę-
dzenia Anglików z Francji. Przedstawiały one herb francu-
ski z monogramem Karola uwieńczonym koroną, albo
Karola jako wodza zwycięskiego i władcę. Charakterysty-
czne też były napisy na tych medalach. „Chwała i pokój
tobie Karolu, i wieczna sława — czytamy na jednym z
nich. — Szaleństwo nieprzyjaciół zostało pokonane i twoja
energia, dzięki natchnieniu Chrystusa i pomocy prawa,
przywróciły siły królestwu, które dotknięte było tak ciężkim
kryzysem" 64 .
Równocześnie podjął Karol VII rewizję procesu Joanny
d'Arc z 1431 r. Dla króla francuskiego była to również —
jak niegdyś dla Anglików — sprawa o znaczeniu polity-
cznym. Było rzeczą ważną dla opinii publicznej w kraju
i zagranicą dowieść, że Joanna była dobrą chrześcijanką, że
jej słowa i czyny były inspirowane przez Boga, że królowi
Francji nie pomagała czarownica i heretyczka. Procedura
jednak była długa i trudna: wszak chodziło o rewizję pro-
cesu inkwizycyjnego, którego wyroki nie podlegały apelacji.
Kiedy w roku 1450, po zdobyciu Rouen, wpadły w ręce
ludzi Karola VII akta procesu Joanny d'Arc, król polecił
doktorowi teologii, Wilhelmowi Bouille, wszczęcie ponow-
nego śledztwa. Dla rozpoczęcia procesu rehabilitacyjnego
64
C a 1 m e 11 e, D e p r e z , o p . cit., s. 455. Por. też: Vallet de Virville,
Notice historiąue sur la medaille frappee a la Monnaie de Paris sous Charles
VII en souvenir de l'expulsion des Anglais de 1451 a 1460. „Annuaire de la
Societe de Numismatiąue" 1876.
potrzebna była jednak zgoda papieża, a Mikołaj V nie
chciał jej udzielić. Dopiero jego następca, Kalikst III, zgo-
dził się w 1455 r. na rewizję procesu Joanny d'Arc, mając
nadzieję, że w ten sposób pozyska króla Karola VII do
planowanej krucjaty anty tureckiej. Poza tym dwaj główni
sędziowie w proces'ie Joanny d'Arc — Piotr Cauchon
biskup Jieauvais i Jan le Maistre, zastępca inkwizytora
Francji .— już nie żyli. Zmarł już również Jan d'Estivet,
główny oskarżyciel Joanny, „promotor sprawy" w pro-
cesie — jak to wówczas określano.
Papież wyznaczył komisarzy dla przeprowadzenia pro-
cesu rehabilitacyjnego Joanny d'Arc. Wszyscy czterej byli
ludźmi oddanymi królowi Francji: Jan Jouvenel des Ursins
— arcybiskup Reims, Wilhelm Chartier — biskup Paryża,
Ryszard 01ivier — biskup Coutance i inkwizytor Jan Bre-
hal, który już od 1451 r. zajmował się sprawą rehabilitacji
Joanny. Proces trwał kilka miesięcy. Przesłuchano w czasie
jego trwania ponad stu świadków, których zeznania wyka-
zywały niewinność Joanny — były pochwałą jej cnót,
patriotyzmu i oddania sprawie króla Francji. Prowadzono
zresztą te przesłuchania tak, by nie kompromitować
sędziów z Rouen, z wyjątkiem Piotra Cauchon i Jana
d'Estivet, którzy już nie żyli. Wreszcie 7 lipca 1456 r. —
w pałacu arcybiskupa w Rouen — odczytano wyrok, który
był całkowitą rehabilitacją Joanny d'Arc. Anulowano wyrok
procesu z 1431 r. jako nieprawidłowy w formie i treści —
„błędny według prawa i w faktach". Uznano więc Joannę
za dobrą chrześcijankę, niesłusznie oskarżoną i skazaną za
herezję, bałwochwalstwo i czary 65.
Wynik procesu rehabilitacyjnego Joanny d'Arc usuwał
ostatecznie wątpliwości, jakie mogły powstać w sprawie
legalności sakry królewskiej Karola VII. Nikt też na tym
procesie nie podał w wątpliwość boskiego charakteru
misji Joanny. Bóg więc pomógł Walezjuszom w momencie
65
Beatyfikację Joanny d'Arc przeprowadził papież Pius X (18 IV
1909), zaś jej kanonizację — papież Benedykt XV (9 V 1920). Republika
Francuska ustanowiła dekretem z 10 VII 1920 r. święto narodowe Joanny
d'Arc, obchodzone każdego roku 30 maja i powtarzane najbliższej niedzieli
na pamiątkę uwolnienia Orleanu.
i: ich największej słabos'ci i protegował dalej Karola VII,
| dając mu tak wspaniałe zwycięstwa Był to ważny argu-
ment propagandowy w ręku Karola VII podobnie zresztą
jak kolportowane opowieści o cudach i niezwykłych wyda-
rzeniach, jakie towarzyszyć miały kampaniom w Normandii
i Gujennie 67. Wszystko to zresztą nawiązywało do trądy -
, cyjnego i obecnego w doktrynie politycznej średniowiecznej
Francji przekonania o szczególnym wyróżnieniu przez Boga
królów francuskich, o ich świętości i mocach cudotwór-
czych h \

Por. tu stwierdzenie Jana Jouvenel de Ursins, któr)* — krótko po


roku 1430 — pisai, że trzeba kochać i czcić króla, ponieważ jest on szcze-
gólnie umiłowany przez Boga, dając mu zwycięstwa Bóg wskazał wyraźnie,
że jest on prawdziwym królem Francji — P. S. L e w i s, Jean Juvenal
des Ursins and the Common l.iterary Attitude iowards Tyranny in Fifteenth
Century France. „ M e d i u m A e v u m " 34(1965), s. 105.
" E. P c r r o y, La guerre de Ceni Ans, Paris 1945, s. 286.
M. B 1 o c h, Les rois thaumaturges, Strasbourg 1924. O micie kró-
lewskim w późnośredniowiecznej Francji zob. też P. S. L e w i s , La
France d hi fin du moyen dgc, Paris 1977, s. 134—137.
ZAKOŃCZENIE

Podczas długotrwałych zmagań wojennych francusko-


-angielskich w szerokich masach społecznych obu walczą-
cych monarchii rozwinęły się przekonania i emocje, które
wzmacniały poczucie wspólnoty narodowej, stanowiły
ważny składnik rodzącego się poczucia narodowego 1. Nie
ulega wątpliwości, że Wojna Stuletnia przyczyniła się do
tego, że Francuzi i Anglicy (których klasa panująca była od
roku 1066 najczęściej pochodzenia francuskiego) poczuli się
odrębnymi grupami politycznymi i narodowymi; odręb-
nymi organizmami społecznymi; różniły ich: język, oby-
czaje, tradycja. Znamienne są słowa, jakie każe wypowie-
dzieć Francuzowi dyskutującemu z Anglikiem sławny Jan
Gerson w jednym ze swych dialogów: „Dlaczego wy, bar-
barzyńcy, których mowy my nie rozumiemy, którzy różnią
się od nas sposobem życia i językiem, chcecie przewodzić
nam, Francuzom?" 2
Pojęcie narodu nie było w późnym średniowieczu okreś-
leniem literatów czy historyków, ani formułą polityczną lub
propagandową. Było pojęciem żywym, przyjmowanym
i rozumianym przez społeczeństwo. Interesujący jest tu
wyrok Parlamentu paryskiego z 1437 r. pokazujący, iż

' M. M o 11 a t, Średniowieczny rodowód Francji nowożytnej, Warszawa


1982, s. 120—130; nieco sceptycznie pisze na ten temat P. S. L e w i s, La
France a la fin du moyen dge, Paris 1977, s. 88—106.
2
' M o l l a t , op. cit., s. 119
widziano we Francuzach i Anglikach dwa odrębne narody.
Wyrok dotyczył sprawy francuskiej dziewczyny, która
chciała poślubić Anglika. Stwierdzał on: „Sąd nie zezwala
rzeczonej Jeannette oddalić się z rzeczonym Vustefort i stać
się Angielką, dopóki trwa wojna i niezgoda pomiędzy kró-
lem a Anglikami" 3.
Owo przebudzenie poczucia wspólnoty narodowej i od-
rębności między Francuzami a Anglikami było jednym
z ważnych elementów rozwoju nowożytnego państwa oraz
narodu francuskiego i angielskiego. I choć przyczyny tego
rozwoju były wielorakie i skomplikowane, to jednak
warunki tworzone przez Wojnę Stuletnią przyspieszały
i intensyfikowały procesy kształtowania nowożytnych form
państwa.
Wzrost „temperatury" uczuć narodowych jest widoczny
najbardziej we Francji. Powody tego są oczywiste: Francuzi
przecież byli zagrożeni najazdami Anglików, musieli bronić
swych domów, wsi i miast, prowincji i kraju. Rodził się
więc wcześnie „patriotyzm instynktowny". Podtrzymywany
i rozbudowywany przez propagandę Walezjuszy, w której
niemałą rolę odegrało piśmiennictwo polemiczne.
Literatura polemiczna stała się podczas Wojny Stuletniej
jedną z form walki: komentowała wydarzenia, zachęcała do
walki lub oporu, uzasadniała pretensje dynastyczne, wyka-
zywała nikczemność strony przeciwnej, jej bezprawne
roszczenia i działania. To różnorodne w swej formie piś-
miennictwo polemiczne (rozprawy i krótkie teksty, utwory
prozaiczne i wierszowane, dialogi i debaty), adresowane
było do różnych grup społecznych. Posługiwano się w tych
tćkstach zarówno łaciną, jak i — bardzo często — językami
narodowymi. Zdarzały się też dwujęzyczne wersje ut-
worów 4.
Francuskie piśmiennictwo polemiczne i patriotyczne
3
Tamże, s. 123.
4
P. S. L e w i s , War Propaganda and Historiography in Fifteenth-
-Century France and England. „Transactions of the Royal Historical
Society" ser. 5, 15 (1965), s. 1—21; J. W. M c K e n n a, Henry VI of Eng-
land and che Dual Monarchy: Aspects of Royal Political Propaganda.
1422—1432. „Journal of the Warburg and Courtauld Institutes" 28
(1965), s. 145—162. Por. też B. G u e n e e, Etat et nation en France au
MoyenAge. „Revue Historiąue" 237 (1967), s. 17—30.
podkreślało „wrodzone cechy zbrodnicze" Anglików, którzy
„od stu lat zabijali i kazali pozabijać więcej chrześcijan niż
wszystkie inne narody razem wzięte", którzy nawet zabijali
swoich królów. Odwoływano się także w tym piśmiennict-
wie do wyobrażeń i uczuć religijnych Francuzów, pokazu-
jąc boskie pochodzenie władzy królów francuskich i ich
cudowne moce lecznicze. Tego rodzaju argumenty miały
zresztą nie tylko poniżyć Plantagenetów i Lancasterów, ale
miały też ^przekonać opinię francuską o prawach Walezjuszy
do tronu .
Autorzy owych utworów publicystyki politycznej posłu-
giwali się również argumentacją i wywodami history-
cznymi. Normandczyk i stronnik Karola VII Robert Blon-
del w swej łacińskiej Oratio historialis (przełożonej potem
na język francuski) przedstawił długą relację historyczną,
by dowieść podłości, wiarołomności i zbrodniczości Angli-
ków Jan Jouvenel des Ursins — autor wielu pism
moralno-politycznych i historii Karola VI, dostojnik koś-
cielny piszący swe dzieła wyłącznie po francusku — w
swoim Traicte compedieux de la ąuerelle de France contrę les
Anglois (Krótki traktat o sporze Francji z Anglikami) dowo-
dził argumentami historycznymi, że Edward III angielski
nie miał nigdy żadnego prawa do korony francuskiej,
natomiast królowie Francji mają prawa do korony Anglii .
Sekretarz królewski Noel de Fribois napisał swój utwór
polemiczny przeciw roszczeniom Anglików w formie krót-
kiej kroniki .
Polemika z Anglikami pojawiła się także w poezji alego-
rycznej. Napisany w roku 1422 Quadrilogue invectif (Obraź-
liwa rozmowa czterech osób) — dzieło Alena Chartier, jed-
nego z największych poetów I połowy XV w. —
L e w i s, La France.., s. 91—95. — Por. też: B. G u e n e e, Les
Genealogies entre l'histoire et la politique: La fierte d'etre Capetien en France
au Moyen Age. „Annales E S C " 33(1978), s. 450—477.
'' Lewis, War Propaganda,., s. II.
Ch. P e t i t - D u t a i l I i s, Charles VII Louis XI t't les premiers annees
de Charles VIII (1422—1492), Paris 1911, w: E. L a r i s s c Histoire de
France, t. IV, cz. 2, s. 104.
* Cest chose profitable — istniejący w dwóch wersjach: z 1459 r. i por.
r. 1461; L e w i s (War Propaganda.., s. 10) wymienia 16 znanych rękopi-
sów (w tym jeden we fragmentach).
przedstawia nierówności i konflikty między poszczególnymi,
stanami społecznymi. Dame France (Pani Francja) próbuje
jednak zjednać wszystkich — szlachtę, kler i lud — do
wspólnej walki z nieprzyjacielem: „Według religii natura
zobowiązała was przede wszystkim do obrony wspólnego
dobra tego kraju, w którym urodziliście się i do obrony
tego państwa, w którym z woli Boga urodziliście się i macie
żyć". Jest to jedno z pierwszych sformułowań uczuć naro-
dowych w literaturze francuskiej .
Angielska publicystyka polityczna nie była —' jak się
wydaje — tak rozwinięta jak francuska. Jej motywy, tema-
tyka i formy przypominają piśmiennictwo polityczne fran-
cuskie. Tomasz Walsingham w Ypodigma Neustrie (1421)
przestrzega króla angielskiego przed wieczną zdradą jego
nieprzyjaciół. Tito Livio w swej Vita Henrici Ouinti kreśli
portret zwycięskiego w walkach z Francuzami króla, nie
bez intencji propagandowych. W połowie XV w. William
Worcester w swej Boke of noblesse zebrał dokumenty admi-
nistracyjne i dyplomatyczne anglo-francuskie, by zachęcić
i ośmielić króla Henryka VI do walki. Przedstawiał on
angielskie prawa do Francji i ciągłą zdradę Francuzów 10.
Publicystyka polityczna nie była jedynym rodzajem piś-
miennictwa rozwijającym się w tych niespokojnych, peł-
nych napięć politycznych i społecznych, czasach Wojny
Stuletniej. W Anglii następuje zdumiewający rozkwit litera-
tury w języku narodowym. To wówczas właśnie tworzy
największy poeta średriowiecznej Anglii, Goeffrey Chauser
(1340—1400), syn dworskiego dostawcy win i sam wysoki
urzędnik dworski. Inny charakter niż twórczość Chausera,
miał poemat Williama Langlanda z drugiej połowy XIV w.
— Widzenie o Piotrze Oraczu, apokaliptyczny obraz nad-
użyć i korupcji współczesnego autorowi społeczeństwa ".
Pojawiły się wówczas również inne utwory w języku angiel-
skim, jak zadziwiający zapis psychologiczny wizji mistyczki

" H. K o l l e r , B. T o p f c r , Frankreich. Ein historischer Abriss, Berlin


1977, t. I, s. 189—190.
111
L e w i s , War Propaganda.., s. 14—16.
11
W. L a n g l a n d , Widzenie o Piotrze Oraczu. Przełożył i przypisami
oraz poslowiem opatrzył P . M r o c z k o w s k i , Kraków 1983.
Juliany z Norwich Revelations of Divine Love (Objawienie
Boskiej miłości). Ferment intelektualny i kontestacje religij-
no-społeczne w Anglii okresu Wojny Stuletniej znalazły
wyraz w działalności i pisarstwie Johna Wiclefa
(1320—1384), teologa, profesora oksfordzkiego. W I poło-
wie XV w. tworzył w języku angielskim ciekawy pisarz teo-
logiczny i myśliciel, Walijczyk, biskup Reginald Pecock.
I jeszcze jeden z tej galerii pisarzy angielskich z czasów
Wojny Stuletniej: Sir John Fotescue (zm. ok. 1476), praw-
nik i polityk, piszący po angielsku i łacinie dzieła z zakresu
wiedzy o państwie i polityce.
Również we Francji ówczesnej zaobserwować można
rozwój zainteresowań intelektualnych, literackich, artysty-
cznych w społeczeństwie świeckim, w kręgach dworu
monarszego i dworów książęcych (zwłaszcza książąt Bur-
gundii), w kręgach możnowładczych i mieszczańskich. Dla
Franciszka Villona klęski i nieszczęścia Wojny Stuletniej
były tworzywem wielkiej poezji. Czasy te wydały również
jednego z najciekawszych kronikarzy średniowiecznej Fran-
cji, Jana Froissarta, mieszczanina i kanonika z Valencien-
nes. Jego Kroniki — obejmujące prawie jeden wiek dziejów
Francji, Anglii, Flandrii, Szkocji i Hiszpanii — były owo- <
cem wielu lat badań i poszukiwań, rozmów i wywiadów
z uczestnikami opisywanych wydarzeń, były prawdziwą
pasją jego życia. Jak współcześni mu wielcy kolekcjone-
rzy 12 — królowie, książęta i możni — gromadzili dzieła
sztuki, klejnoty, cenne rękopisy, relikwie, tak Froissart
kolekcjonował fakty, opowieści i anegdoty. Jego Kroniki są
obszerną panoramą wydarzeń epoki, malowniczą, pełną
szczegółów i barw życia.
Rozkwit różnych dziedzin sztuki i mecenat artystyczny,
w tych trudnych i niespokojnych czasach wojennych budzi
zdumienie. Wydatki na budowę pięknych zamków i rezy-
dencji, na ozdobne urządzenie ich wnętrz; wydatki na obicia
ścian, meble, na wyroby złotnicze i biżuterię, na luksusowe
ubiory, pięknie iluminowane rękopisy i obrazy — wszystko

12
O wielkich kolekcjonerach luksusowych rękopisów: A. F 1 o c o n,
L'univers de limes, Paris 1961, s. 190—199.
to było wyrazem potęgi i władzy. Było miarą prestiżu spo-
łecznego władcy i książąt, których naśladowali możni; było
manifestacją sukcesu i niezależności. Mecenat artystyczny
i hojność wobec rzemieślników-artystów, wydatki na sztukę
i kulturę, były jednym ze środków działania politycznego.
* * •

Skutki Wojny Stuletniej — bezpośrednie i odleglejsze —


Widoczne są w wielu dziedzinach życia społecznego, gospo-
darczego i politycznego obu walczących monarchii.
Wojna i towarzyszące jej klęski głodu — razem z wiel-
kimi epidemiami późnego średniowiecza — przyczyniła się
do znacznych strat demograficznych, zarówno wśród wal-
czących, jak i ludności cywilnej, głownię we Francji. Straty
wojenne były znaczne, szczególnie w jednej grupie społe-
cznej zaangażowanej w walkach — w grupie feudalnego
rycerstwa. Wiele rodów możnowładczych i rycerskich,
zwłaszcza we Francji, wygasło wówczas. Na ich miejsce
pojawiła się nowa szlachta i nowa arystokracja.
Wojna Stuletnia sprzyjała także migracjom społecznym
i mobilności społecznej — zmianom kondycji, oszałamiają-
cym karierom i nagłym upadkom. Setki i tysiące żołnierzy,
rycerzy-szlachty, ale również rzemieślników, a nawet chło-
pów, opuszczało swe stałe dotychczasowe miejsce zamiesz-
kania, wędrowało z kraju do kraju, zmieniało prowincje,
przenosiło się z miasta na wieś i odwrotnie. Wszystko to
powodowało zerwanie lub rozluźnienie więzi społecznej
i v konsekwencji — zmianę postaw i mentalności.
Trudno w sposób ścisły, precyzyjny zbadać wszytkie te
zjawiska i ująć je statystycznie. Można jednak wskazać na
przykłady zawrotnych karier i nagłych upadków. Wyżej już
przedstawiłem karierę wojskową Bertranda du Guesclin,
pochodzącego z rodu rycerzy bretońskich, który doszedł do
najwyższych urzędów w królestwie za czasów Karola V.
Jeszcze bardziej oszałamiająca była kariera wojskowa
Joanny d'Arc i jej nagłe, tragiczne zakończenie. Wspomnia^
łem też o błyskawicznej karierze dworskiej Jakuba Coeur,
syna kuśnierza z Bourges, który stał się najbliższym
doradcą i współpracownikiem króla Karola VII i którego
kariera życiowa przerwana została nagle uwięzieniem,
ucieczką z więzienia i śmiercią — w pełni sił — na wyspie
Chios (1456). Przykład Jakuba Coeur pokazuje też jak
płynne były wówczas bariery społeczne. Urodzony mie-
szczaninem, nobilitowany w 1441 r., podczas swego pro-
cesu uznał się za duchownego, a więc w jakimś okresie
swego życia musiał otrzymać choćby niższe święcenia.
Charakterystyczny jest również przykład rodziny Jouve-
nel. Znane nam dzieje tego rodu rozpoczyna Piotr Jouve-
nel, zapewne kupiec — sukiennik z Troyes. Jego syn
Jan (I), po studiach prawniczych w Orleanie, został niż-
szym urzędnikiem królewskim, dorobił się majątku i zdobył
baronię Trainel. Już jego synowie doszli do najwyższych
funkcji w królestwie:
— wspomniany kilkakrotnie Jan Jouvenel des Ursins,
kolejno biskup Beauvais i Laon, a wreszcie arcybiskup
Reims, znany pisarz polityczny i współpracownik
Karola VII;
— Wilhelm (Guillaume) Jouvenel des Ursins, równo-
cześnie żołnierz i prawnik, który objął po ojcu baronię
Trainel, został kanclerzem Francji;
— Jakub Jouvenel des Ursins, zrzekł się arcybiskupstwa
Reims na rzecz swego brata Jana, został biskupem Poitiers
i tytularnym patriarchą Antiochii;
— Michał, który miał 6 synów i 4 córki został wysokim
urzędnikiem królewskim w Troyes. Wnuki Piotra Jouvenel,
mieszczanina z Troyes, doszły w tych niespokojnych cza-
sach do najwyższych kręgów społecznych 13.
Znane są też wielkie kariery synów chłopskich w tym
czasie. Jan d'Arsonval, syn poddanego chłopa, został
biskupem Chalon (1413—1416). Inny syn chłopski, Piotr
Gouin, został biskupem Viviers (1322—1325), potem
biskupem Auxerre i kardynałem (1327). Synem wieśniaka
z Szampanii był głośny Jan Gerson, profesor i kanclerz
uniwersytetu paryskiego, jeden z największych autorytetów
teologicznych swego czasu. Lecz nie tylko studia uniwersy-

" Lewis, La France, s. 264—265.


teckie i kariery kościelne dawały wówczas możliwości
awansu społecznego. Znane są przypadki przechodzenia
z warstwy chłopskiej do klasy feudalnej — do szlachty 14.
\ Równocześnie zaobserwować można upadki wielkich for-
tun rodów możnowładczych i rycerskich. Wojna niszczyła
tę klasę nie tylko demograficznie, ale także ekonomicznie.
Dobra ziemskie — podstawa ich egzystencji, znaczenia
i prestiżu — narażone były na grabieże wojsk i band żoł-
nierskich, na konfiskatę jednej lub drugiej z walczących
stron. Do ruiny finansowej i gospodarczej prowadziła też
często konieczność wykupu z niewoli. Okup — który zgod-
nie z prawem średniowiecznym był zobowiązaniem legal-
nym 1 — wyznaczany był zwykle według optymistycznej
oceny możliwości finansowych pojmanego w niewolę
możnego lub rycerza. Niejedne dobra rodowe z tego
powodu uległy rozpadowi lub przechodziły w inne ręce l6.
Wojna prowadziła nadto do zaostrzenia kryzysów społe-
cznych, zarówno we Francji, jak i w Anglii. Fale buntów
i rewolt objęły społeczności miejskie i wiejskie. Historycy
poświęcili im wiele uwagi Owe rewolty miejskie i pow-
stania chłopskie — będące wyrazem kontestacji społecznej,
protestu przeciw uciskowi finansowemu i wyzyskowi admi-
nistracji — nie przyniosły wprawdzie radykalnych zmian
społecznych czy politycznych. Atakowały jednak i z pew-
nością osłabiły ustalony porządek feudalny, ułatwiły uksz-
tałtowanie nowożytnych form organizacji społeczeństwa
i państwa.
N
E. P e r r o y, Social Mobility among the French Noblesse in the Later
Middle Ages. „Past and Present" 1962, nr 21. — Dzieje awansu jednej
rodziny chłopskiej do grupy szlacheckiej prześledził M. B o u d i n, Du
laboureur aise au gentilhomme campagnard. Les Perrote de Cairon, de
Bretteville-rOrgueilleuse (1380—1480). „Annales de Normandie" 13
(1963), s. 237—268.
15
M. K. K e e n, The Laws of War in the Late Middle Ages, London
1965, s. 156—185.
Por. np. A. B o s s u a t, Les prisonniers de guerre au XV siecle: la
ranęon de Jean, seigneur de Rodemack. „Annales de l'Est" 5 ser., 2(1951), s.
145—162. — Zob. też: A. L e g u a i, Le prdbleme des ranęons au XV
siecle: la captivite de Jean I" duc de Bourbon. „Cahiers d'Histoire" 6(1961),
s.41—58.
17
M. M o 11 a t, Ph. W o l f f , Ongles bleus, Jaąues et Ciompi. Les revo~
lutions populaires en Europę au XIV et XV siecle, Paris 1970; G. F o u r-
q u i n, Les soulevements populaires au Moyen Age, Paris 1972.
W Anglii kontestacja społeczno-polityczna łączyła się
z kontestacją religijną. Pisma profesora oksfordzkiego
Johna Wiclefa (zm. 1384) zawierały nowe propozycje
w zakresie doktryny religijnej, praktyk i kultu oraz organi-
zacji Kościoła, jak również postulowały pełną suwerenność
Anglii i wyzwolenie jej spod zależności lennej od papie-
stwa Bardziej radykalne grupy lollardów, kierowane
i agitowane przez wędrownych kaznodziejów, głosiły ko-
nieczność przeprowadzenia reform społecznych i wprowa-
dzenia egalitaryzmu. Inne ich grupy nawiązywały do postu-
latów Wiclefa, jeszcze inne domagały się tylko sekularyzacji
dóbr kościelnych, zmniejszenia obciążeń finansowych i pop-
rawy sytuacji materialnej ludności
We Francji schyłku średniowiecza nie było wielkich
ruchów heretyckich, jak w XII i XIII stuleciu. Jedynie
w górzystych okolicach Delfinatu spotykało się waldensów,
istnieją też ślady działalności zwolenników herezji Wolnego
Ducha i sporadyczne ślady wpływów idei joachimizmu,
głoszących bliski koniec obecnego świata i nastanie ery
pokoju, sprawiedliwości i dobrobytu. W przekonaniu
współczesnych jednak Kościołowi i społeczności chrześci-
jańskiej, porządkowi społecznemu i politycznemu zagrażało
inne, bardziej groźne niż herezja niebezpieczeństwo. Było
nim czarownictwo, wywodzące się z popularno-ludowych
wierzeń, ujętych w zwarty system przez teologów. Podczas
głośnego procesu o czary w Arras (1459—1461) mistrz
Jakub Dubois, dziekan kościoła Panny Marii z Arras,
twierdził, że jedna trzecia chrześcijaństwa składa się z cza-
rowników. Istnieje międzynarodowy spisek czarowników —
sług diabła, do którego należą nawet arcybiskupi i kardyna-
łowie, a którego celem jest zupełne przewrócenie istnieją-
cego porządku świata.

K. B. M c F a r 1 a n c, John I t " y d i f f e and the Beginnings oj English


Noneonjormii\\ London 1952; I.. ]. 1) a I y, The Politkal Theory oj John
Wydif, Chicago 1962; H. K a m i n s k y, Ił"'ydijism as ideology of rerolu-
tiou. „Church History" 32'1965).
'" Al. 1-. A s t o n , LoUarJy and Sedition, 1381—14U. „Past and Pre-
sciu"17, 1960, s. 1—44; K. B. M c F a r 1 a n e, Laneasirian Kmgs and l.ol-
Ln\l Knights, Oxford 1972.
* • *

Okres Wojny Stuletniej przyniósł także zmiany w dzie-


dzinie taktyki wojennej, uzbrojenia i organizacji wojska.
Nie zaniechano wprawdzie staczania bitew wielkim' ar-
miami, ale obok nich zaczęto stosować również walki party-
zanckie, , które z powodzeniem prowadził Bertrand du
Guesclin, a później inni dowódcy francuscy w ostatniej
fazie Wojny Stuletniej. W bitwach obok natarcia ciężko-
zbrojnej konnicy stosowano też bardziej statyczną taktykę
walki: c,bronę w polu za umocnionym częstokołem i fosami.
Taktyka ta przyniosła zwycięstwo Anglikom pod Crecy
(1346), a Francuzom pod Castillon (1452).
Upowszechniały się nowe rodzaje broni. Francuzi prze-
jęli od Anglików użycie szybkostrzelnego łuku. Zaczęto sto-
sować — zarówno przy oblężeniu, jak i w bitwach — arty-
lerię. Początkowo jej użycie (np. pod Crecy) nie było dość
skuteczne i wprowadzało jedynie popłoch w szeregach nie-
przyjacielskich. Później jednak — jak w ostatniej bitwie
Wojny Stuletniej pod Castillon — ogień armatni w dużej
mierze zadecydował o zwycięstwie Francuzów.
Wreszcie w okresie Wojny Stuletniej prowadzenie dzia-
łań wojennych przeszło w ręce zawodowych dowódców
i żołnierzy. Karierę zawodową jednego z takich żołnierzy,
Gaskończyka Bascota de Mauleon, zanotował Froissart.
„Najpierw służyłem pod dowództwem kaptala z Buch
w bitwie pod Poitiers i na dobry początek wziąłem tego
dnia trzech jeńców, rycerza i dwóch giermków, za których
otrzymałem trzy tysiące franków. Następnego roku byłem
w Prusiech z hrabią de Foix i kaptalem jego krewniakiem.
Po naszym powrocie do Meaux w krainie Brie za-staliśmy
księżną Norriiandii, księżną Orleanu i bardzo wiele szla-
chetnych dam i panien, które chłopi otoczyli na targu w
Meaux. Ich było dziesięć tysięcy (!), a damy były same.
Uwolniliśmy je od tego niebezpieczeństwa; spośród chło-
pów zginęło przeszło sześć tysięcy ludzi; odtąd nigdy się
już nie buntowali.
W tym czasie obowiązywał rozejm między królem Fran-
cji a królem Anglii, ale król Nawarry prowadził wojnę na
swój rachunek z regentem i królestwem Francji. Hrabia de
Foix wrócił do swojego kraju, ale kaptal, mój pan, pozostał
w kompanii króla Nawarry za jego pieniądze i na jego żoł-
dzie. I wtedy wysłano nas do Pikardii, gdzie prowadziliśmy
srogą wojnę i zdobyliśmy wiele miast i zamków w biskup-
stwie Amiens. I odtąd wszyscy byliśmy posiadaczami pól
i rzek, i zebraliśmy, my i nasi ludzie, znaczne sumy pie-
niędzy...
Kiedy pokój zapanował między oboma królami, posta-
nowiono, że żołnierze wszystkich rodzajów broni i wszyst-
kich kompanii opuszczą twierdze i zamki, które dzierżyli.
Wtedy zgromadzili się wszelkiego autoramentu biedni
kompanioni, którzy nauczyli się żołnierskiego rzemiosła,
a liczni kapitanowie urządzili pomiędzy sobą naradę
i oświadczyli, że wprawdzie królowie zawarli pokój, ale oni
muszą jakoś żyć. Udali się do Burgundii, a tam znajdowali
się kapitanowie wszelkich nacji... i żołnierze ze wszystkich
krajów. I ja się tam znalazłem. Zgromadziło się nas w Bu-
rgundii, niedaleko rzeki Loary ponad dwanaście tysięcy
żołnierzy, nadzwyczaj doświadczonych i zręcznych jak mało
kto, zdolnych wydawać bitwy i brać szturmem miasta
i zamki..." 20
Froissart spotkał tego Gaskończyka, „żołnierza doświad-
czonego i śmiałego" w Orthez, w gospodzie Pod Księży-
cem. Prowadził on ż sobą „niby możny baron" juczne
konie, a w gospodzie jemu i jego ludziom podawano na
srebrnej zastawie. Reformy wojskowe Karola V, a przede
wszystkim Karola VII, wprowadziły stałą, regularną armię
i utwierdziły w ten sposób praktykę służby wojskowej jako
rzemiosła. Dla części społeczeństwa — zarówno we Francji,
jak i w Anglii — wojna stała się zawodem.
• * •
Zniszczenia wojenne we Francji były znaczne i dotknęły
wszystkich dziedzin ówczesnego życia gospodarczego. Ang-
lia natomiast — poza wyjątkowymi przypadkami — nie
20
M. M o 11 a t, Średniowieczny rodowód Francji nowożytnej, przełożyła
E. B ą k o w s k a, Warszawa 1982, s. 25—26.
doznała rabunków wojennych. Zniszczenia spowodowane
wypadami Francuzów na południowe wybrzeża Anglii,
walki powstańców walijskich współdziałających z Francu-
zami i najazdy Szkotów na ziemie nadgraniczne, zniszcze-
nia spowodowane powstaniami chłopskimi i walkami wew-
nętrznymi — wszystko to w sumie nie przyniosło takich
strat gospodarczych jak działania wojenne we Francji. Wia-
domo jednak, że prowadzenie wojny i finansowanie armii
związane było z dużymi wydatkami, które szczególnie
odczuwała Anglia, nie tak oogata i zasobna jak Francja.
Czy te wydatki wyrównywały zdobycze wojenne wypraw na
kontynent, jak łupy wojenne, okupy, podatki i dochody
z zajętych ziem francuskich? Poglądy historyków na ten
temat są różne. Można jednak stwierdzić ogólnie, że wojna
z -Francją była dla Anglików przedsięwzięciem dochodo-
wym. Wojna ponadto przyczyniła się do ożywienia produk-
cji, rozkwitu pewnych gałęzi rzemiosła. Ulepszono również
wówczas produkcję rolną. Wzrosła rola żeglarzy i kupców,
ożywiły się i rozbudowały kontakty handlowe z obcymi kra-
jami. Ogólny bilans gospodarczy Anglii z okresu Wojny
Stuletniej był więc dodatni 21.
Równocześnie jednak klęska Anglików — po ponad stu-
letnich walkach we Francji — pogłębiła kryzys polityczny,
który ujawnił się z całą siłą w wojnie domowej w drugiej
połowie XV w..— w wojnie „Dwóch Róż", czyli sporze
dynastycznym i walce między Lancasterami a Yorkami.
Jednakże zachowanie spójności monarchii angielskiej —
mimo tych walk wewnętrznych w drugiej połowie
XV w. — przypisać należy ukształtowanej w ciągu wojen
z Walezjuszami jedności państwa i narodu angielskiego.
Francja po Wojnie Stuletniej stała się monarchią bardziej
zjednoczoną, niż była nią wiek wcześniej. Umocniła się
władza króla, wzrosło znaczenie instytucji sądowniczych
monarchii, instytucji administracyjnych, skarbowych i mili-
tarnych. Stara arystokracja feudalna, osłabiona gospodarczo
i zdziesiątkowana wojnami, nie stanowiła konkurencji i du-

21
A. R. B r i d b u r y, Ekonomie Grozoth: England in the Late Middle
Ages, London 1962.
żego zagrożenia dla władzy monarszej. Jedynie księstwo
Burgundii — z powodu swej potęgi i znaczenia w Euro-
pie — było groźną konkurencją dla króla Francji. Ten
ważny dla monarchii francuskiej problem rozwiążą dopiero
następcy Karola VII.
W rezultr ;ie jednak Wojna Stuletnia przyspieszyła we
Francji centralizację monarchii i procesy kształtowania pań-
stwa typu absolutystycznego. Również w Anglii — po woj-
nie „Dwóch Róż" — wyłania się nowa monarchia pod ber-
łem dynastii Tudorów, której rozwoju ekonomicznego
i społecznego nie hamowała już stara arystokracja feudalna.
TABLICE GENEALOGICZNE
BIBLIOGRAFIA

Źródła drukowane (wybór)

Kroniki i biografie

A d a m o f M u r i m u t h , Continuatio chronicarum, 1307—1347,


wyd. E. M. Thompson, London 1889.
B a s i n Thomas, Histoire de Charles VII, wyd. Ch. Samaran,
2 tomy, Paris 1933—1944.
Chronigues de Jean Froissart, wyd. M. Kervyn de Lettenhove,
25 tomów, 1870—1877; wyd. S. Luce, G. Raynaud,
L.Mirot, A. Mirot, 15 tomów, Paris 1869—1975.
Chroniąue de Jean Le Bel, wyd. J. Viard, E. Deprez., 2 tomy, Paris
1904—1905.
Chroniąue des ąuatre primiers Valois, wyd. S. Luce, Paris 1862.
Chronicon Angliae auctore monacho ąuodam Sancti Albani, wyd.
E. M. Thompson, London 1874.
Chronicon Adae de Usk A. D. 1377—1421, wyd. E. M. Thomp-
son, London 1904.
G r u e 1 Guillaume, Chroniąue d'Arthur de Richemont, connetable
de France, duc de Bretagne (1393—1458), wyd. A. Le Vavas-
seur, Paris 1890.
Henrici Quinti Angliae regis gęsta, wyd. B. Williams, London
1850.
Journal d'un Bourgeois de Paris, 1405—1449, wyd. A. Tuetey,
Paris 1881.
J o u v e n e 1 des Ursins Jean, Histoire de Charles VI, wyd.
Michaud, Poujoulat, Paris 1836.
La Chroniąue d'Enguerrand de Monstrelet, wyd. L. Douet d'Arcq,
6 tomów, Paris 1857—1862.
La vie de Bertrand du Guesclin, par Cmelier, wyd. E. Chariere,
Paris 1839.
Les chroniąues du roi Charles VII par Gffles Le Boiwier dit le hemu:.
Berry, wyd. H. Courteault, L. Celier, Paris 1979.
Les Grandes Chroniąues de France, wyd. J. Viard, 10 tomów,
Paris 1920—1953.
Mathieu d'Escouchy Chroniąue, wyd. G. du Fresne de Beaucourt,
3 tomy, Paris 1863—1864.
R o b e r t o f A v e s b u r y , De gestis mirabilibus regis Edwardi
tertii, wyd. E. M. Thompson, London 1889.

Dokumenty i akta urzędowe

Chartularium Uniwersitatis Parisiensis, wyd. H. Denifle, E. Chate-


lain, 4 tomy, Paris 1889—1897.
Foedera, comenticmes, litterae..., wyd. T. Rymer, 9 tomów, Hagae
1739— 1745.
La Guerre de Cent Ans vue a travers les registres du Parlement
(1337—1369), wyd. P. C. Timbal, Paris 1961.
Letters and papers illustrative of the War of the English in France,
wyd. J. Stevenson, 2 tomy, London 1861—1864.

Akta sądowe i dokumenty związane z Joanną d'Arc

Documents et recherches relatifs a. Jeanne la Pucelle, wyd. P. Don-


coeur, Y. Lanhers, 5 tomów, Paris 1952—1961.
Le proces de condemnation de Jeanne d'Arc, wyd. P. Champion,
2 tomy, Paris 1920—1921.
Les proces de Jeanne d'Arc, wyd. G. Duby, A. Duby, Paris
1973.
Proces de condemnation et de rehabilitation de Jeanne d'Arc, wyd.
J. Quicherat, 5 tomów, Paris 1841—1849.

Opracowania (wybór)

B a r n i e J., War in Medieval English Society. Social values and


the Hundred Years War, 1337—1399, London-Ithaca 1974.
B a s z k i e w i c z J., Historia Francji, Wrocław 1974.
B u r n e A. H., The Crecy War. A .tnilitary history of the Hund-
red Years War from 1337 to the peace of Bretigny 1360, Lon-
don 1955.
B u r n e A. H., The Agincourt War. A military history of the łater
part of the Hundred Years War from 1369 to 1453, London
1956.
C a 1 m e 11 e J., D e p r e z E,,La France et 1'Angleterre en ccmf-
lit, w: G 1 o t z G., Histoire generale — Histroire du Moyen
Age, t. VII, cz. 1, Ppris 1937.
C o v i 1 1 e A., Le premiers Valois et la Guerre de Cent ans
(1328—1422), w: L a v i s s e E., Histoire de France, t. IV,
cz. 1, Paris 1911.
C o v i 1 1 e A., L 'Europę occidentale de 1328 a 1380, w: G o 1 t z
G., Histoire generale — Histoire du Moyen Age, t. VI, cz. 2,
Paris 1941.
C o n t a m i n e Ph., Guerre, Etat et societe a la fin du Moyen Age.
.Etude sur les armees des rois de France, 1337—1494, Paris-la
Haye 1972.
C o n t a m i n e Ph., La Guerre de Cent ans, Paris 1972.
C o n t a m i n e Ph., La Guerre au Moyen Age, Paris 1980 (Nou-
velle Clio, 24)
C u 11 i n o G. P., Historical Revision: The Causes of the Hundred
Years War. „Speculum" 31(1956).
D e l b r i i c k H., Geschichte der Kriegskunst im Rahmen der politis-
chen Geschichte, t. III: Das Mittelalter, Berlin 1907.
D i c k i n s o n, J. G., The Congress of Arras, 1435. A Study in
Medieval Diplomacy, Oxford 1955.
F a v i e r J L a Guerre de cent ans, Paris 1980.
F o w l e r K., Le siecle des Plantagenets st des Valois. La lutte pour
la suprematie, 1328—1498, Paris 1968.
F o w l e r K. (wyd.), The Hundred Years War, London 1971.
F r a n c e A., Vie de Jeanne d'Arc, Paris 1908, 2 tomy.
G r a b s k i A. F., Polska w opiniach Europy zachodniej w
XIV—XV w., Warszawa 1968.
G r a y e f f F.,Joan ofArc, Legends and Truth, Lcndon 1978.
G u e n e e P„ L'Occident aux XIV et A'IA siecles. Les Etats,
Paris 1971 (Nouvelle Clio, 22).
H a 1 e c k i O., Początki stosunków politycznych między Polską
a Francją, Cieszyn 1932 (odbitka z: Księga pamiątkowa ku
czci W. Sobieskiego, Kraków 1932, t. I).
H a n o t a u x G., Jeanne d'Arc, Paris 1911.
H e w i t t H. J., The Organisation of War under Edward III,
1338—1362, Manchester 1966.
j a c o b E. F„ The Fifteenth Century 1399—1485, Oxford 1961
(The Oxford Hiśtory of England, t. VI).
, - J a c o b E. F., Henry V and the irwańon of the France, L o n d o n
1947.
K a 1 c k h o f f A., Nacio Scotorum. Schottische Regionałismus in
. Spdtmittelalter, Frankfurt a. M . - B e r n 1983.
K e e n M. H., The Laws of War in the Late Middle Ages, L o n d o n
1965 .
K ę d z i e r s k i J. Z., Dzieje Anglii do roku 1485, Wrocław 1966.
K n o w l s o n G. A., Jean V, duc de Bretagne et TAngleterre,
1399—1442, Cambridge 1964.
L a n d e r J. R., Conflict and Stability in Fifteenth-Ccntury Eng-
land, London 1969.
L a s o c k i S., Un diplomate polonais au Congres d'Arras en 1435,
Paris 1928.
L a u r e n t H . , Q u i c k e F., La formation de /'Etat bourguignon,
Bruxelles 1939.
L e w i s P. S . , La France a la fin du moyen dge. La societe politi-
que, Paris 1977.
L e w i s P. S. (wyd.), The Recovery of France in the Fifteenth
Century, L o n d o n 1971.
L o t F., L'art militaire et les armees au Moyen Age en Europę et
dans le Proche Orient, t. I — I I , Paris 1946.
L u c a s H.., The Low Countries and ihe Hundred Years War, A n n
Arbor 1929.
M c F a r l a n e K. B. England and the Hundred Years War.,
„Past and Present; 22, 162, s. 3—13.
M c K i s a c k M., The Fourteenth Century 1307—1399, The
Oxford History of England, t. V, Oxford 1959.
M o l l a t M . , Genese rnedievale de la France moderne, Paris 1970;
tłum. polskie: Średniowieczny rodowód Francji nowożytnej,
Warszawa 1982.'
N e w h a 11 R. A., The English conąuest of Normandy, N e w
H a v e n - L o n d o n 1924.
N o r d b e r g M . , Les ducs et la royaute. Etudes sur la rwalite des
ducs d'Orleans et de Bourgogne, 1392—1407, Uppsala 1964.
O m a n C. W. C., The Art of War in the Middle Ages, A. D.
378—1515, revised and edited by J. H. B e e l e r , Ithaca-
- N e w York 1953 (wyd. pierwsze — 1885).
P e r n o u d R . , la liberation d'Orleans, 8 mai 1429, Paris 1969.
P e r r o y E., La guerre de Cent Ans, Paris 1945.
P e r r o y E., D o u c e t R., L a t r e i 11 e A., Historia Francji, t. I,
Warszawa 1969.
P e t i t-D u t a i 11 i s Ch., Charles VII, Louis XI et les premiers
annees de Charles VIII (1422—1492), w: E. L a v i s s e,
Histoire de France, t. IV, cz. 2, Paris 1911.
P 1 a i s s e A., Charles le Mauvais, comte d'Evreux, roi de Navarre,
capitaine de Paris, Evreux 1972.
P o s t a n M. M., The Costs of the Hundred Years War. „Past and
Present", 27, 1964, s. 34—53.
P o w i e k ę M, R. Military obligation in medieval England, Oxford
1962.
P r e s t w i c h ' M., The three Edwards. War and State in England,
1272—1377, London 1980.
R a k n e n J., Joan of Arc in History, Legend and Literatury, Oslo
1971.
R u s s e 1 P. E., The English interuention in Spain and Portugal in
the time of Edward III and Richard II, Oxford 1955.
S c o t t W. S., Jeanne d'Arc, Her Life, her Death and the Myth,
London 1974.
S e w a r d D., The Hundred Years War. The English in France
1337—1453, London 1978.
T h i e l e m a n s M. R., Bourgogne et Angleterre. Les relations
politiąue et economiąue entre les Pays-Bas Bourguignons et
1'Angleterre, 1435—1467, Bruxelles 1966.
V a 1 e M. G. A., English Gascony, 1399—1453, A Study of War,
Government and Politics during the later Stages of the Hund-
red Years' War, Oxford 1970.
V a u g h a n R., Philip the Bold. The Formation of the Burgundian
State, London 1962.
V a u g h a n R., John the Fearless. The Growth of Burgundian
Power. London 1966.
V a u g h a n R., Philip the Good. The Apogee of Burgundy, London
1970.
SŁOWNICZEK

Armaniacy — jedno z dwóch stronnictw (por. burgundczycy),


które faktycznie rządziły we Francji podczas Wo<ny Stulet-
niej. Powstało w końcu XIV w. — w czasie choroby (obłędu)
króla Karola VI. Nazwa pochodzi od przywódcy stronnictwa,
hrabiego Armagnac, teścia zamordowanego 23 listopada
1407 r. księcia Ludwika Orleańskiego. Stronnictwo progra-
mowo antyangielskie, wierne dynastii Walezjuszy.
Baronowie — możni panowie, władcy senioralni, którzy w śred-
niowiecznej Francji uzyskali nad określonym terytorium
władzę ustawodawczą, administracyjną, sądowniczą i woj-
skową. Zaliczano do nich książąt, margrabiów, hrabiów
i wicehrabiów. — W średniowiecznej Anglii rozróżniano
baronów większych i baronów mniejszych. Baronowie więksi
mieli znacznie większe posiadłości, do służby wojskowej
i Rady Królewskiej powoływani byli imiennie, na wojnę
prowadzili oddziały pod własną chorągwią, opłaty lenne
składali wprost do skarbu króla. Baronowie mniejsi wzywani
byli do służby wojskowej i Rady Królewskiej zbiorowo przez
szeryfa (urzędnika królewskiego w hrabstwie), służyli w czasie
wojny w oddziałach dowodzonych przez szeryfa i jemu
składali opłaty lenne. W hierarchii społecznej niżej od baro-
nów stali rycerze.
Burgundczycy — stronnictwo polityczne we Francji, związane
z książętami Burgundii — pierwszym jego przywódcą był
książę Filip Śmiały (1363—1406). Byli przeciwnikami arma-
niaków, rywalizowali z nimi o władzę w królestwie i od
1396 r. faktycznie dzielili z nimi rządy we Francji. Sojusz-
nicy Anglików, współpracowali z nimi aż do traktatu w Ar-
ras (1435: zakończenie wojny burgundczyków z armania-
kami). Przez pewien czas związani byli także z paryskim
ruchem ludowyri cabochiens, skierowanym przeciw nad-
użyciom administracji królewskiej i dążącym do reformy
królestwa.
Czarny Książę — Edward, książę Walii i Akwitanii (1330—1376),
najstarszy syn króla angielskiego Edwarda III, ojciec króla
Ryszarda II (1377—1399).
Delfin (dauphin) — tytuł następcy tronu francuskiego, pochodzący
od jego posiadłości — hrabstwa Vienne, zwanego też Delfi-
natem. Od roku 1349 hrabstwo to, wchodzące formalnie
w skład Cesarstwa, stało się własnością królów francuskich.
Odtąd Delfinat stanowił uposażenie każdego następcy tronu.
Kapetyngowie — francuska dynastia królewska, rządziła od roku
987 (Hugo Kapet) do roku 1328 (Karol IV).
Kompanie — nazwa oddziałów najemników, walczących po stronie
francuskiej i angielskiej, zwolnionych ze służby wojskowej
i bezrobotnych w czasie pokoju czy zawieszenia broni.
Zorganizowane w dobrze wyćwiczone i zdyscyplinowane
bandy, opanowywały kolejno różne dzielnice Francji, grabiły
miasta i zamki, eksploatowały i uciskały ludność zajętych
obszarów.
Konetabl (connetable) — w średniowiecznej Francji głównodo-
wodzący armią.
Lancasterowie — angielska dynastia królewska, boczna linia Plan-
tagenetów; rządziła od roku 1399 (Henryk IV) do roku 1471
(Henryk VI).
Lollardzi — ruch społeczno-religijny w Anglii schyłku średnio-
wiecza. Lollardzi głosili konieczność przeprowadzenia reform
społecznych w duchu egalitaryzmu, domagali się wprowa-
dzenia w Kościele absolutnego ubóstwa pierwszych aposto-
łów. Przez władze kościelne uznani za heretyków i prze-
śladowani.
Marszałek Francji — w średniowieczu wysoki urzędnik dworu
królewskiego, był drugim po konetablu dygnitarzem w armii.
Początkowo, od panowania króla Filipa II Augusta
(1180—1213) był tylko jeden marszałek, od króla Ludwika
IX Świętego — dwóch, w czasach Franciszka I (1515—1547)
— trzech, później ich liczba jeszcze wzrosła.
Ordonans — rozporządzenie królewskie, mające obowiązującą moc
dla całego państwa, nawet jeśli zostało przyjęte przez część
tylko możnych (władców senioralnych — baronów).
Parlament (angielski) — od XIII w. zgromadzenie przedstawicieli
możnych, rycerstwa-szlachty z poszczególnych okręgów
(hrabstw), przedstawicieli duchowieństwa i miast. Od XIV w.
podział na dwie izby: Izbę Wyższą, zwaną też Izbą Lordów,
w skład której wchodzili biskupi i opaci, hrabiowie i baro-
nowie królestwa; Izbę Niższą, czyli Izbę Gmin, w której
zasiadali przedstawiciele rycerstwa-szlachty i miast. Do
kompetencji Parlamentu należały sprawy ogólnopaństwowe,
skarbowe (uchwalanie podatków), ustawodawcze i sądowe.
Parlament (francuski) — najwyższy sąd królestwa z siedzibą
w Paryżu. Od połowy XIII w. był organem sądo"/ym ze
stałą liczbą członków i biegłych w prawie, osób świeckich
i duchownych. Był instancją odwoławczą od wyroków innych
sądów, czuwał nad przestrzeganiem praw królestwa i wyko-
nywaniem królewskich ordonansów, sądził sprawy cywilne
i karne.
Parowie Francji (pres regni Franciae) — grupa 12 władców
senioralnych (zob. Baronowie): 6 świeckich i 6 duchownych,
która wyodrębniła się w końcu XII lub w początkach XIII
wieku. Liczba parów uległa później zmianom. Głównym ich
przywilejem było to, że mogli być sądzeni tylko przez samych
parów.
Plantageneci — angielska dynastia królewska pochodzenia fran-
cuskiego (z Andegawenii-Anjou); rządziła od roku 1154
(Henryk II) do roku 1399 (Ryszard II). Nazwa pochodziła od
ozdoby hełmu rycerskiego — gałązki janowca (planta geni-
sta), noszonej przez założyciela rodu, hrabiego Godfryda
z Anjou (zm. 1151).
Seneszalk (senechal) — wysoki urzędnik królewski w średniowie-
cznej Francji, zarządzający określonymi okręgami adminis-
tracyjnymi (zwanymi seneskaliami) na południu i zachodzie
kraju. Sprawował nadzór nad urzędnikami lokalnymi, czuwał
nad wykonywaniem rozporządzeń królewskich, gromadził
zebrane przez urzędników podatki i odprowadzał pieniądze
do skarbu, zajmował się też sprawami sądownictwa i wojska
w swoim okręgu.
Skud (ecu) — złota moneta francuska, bita od czasów króla Lud-
wika IX (1226—1270). Zawierała około 4 g złota.
Stany Generalne (Etats Generaux) — zwoływane od 1302 r. przez
królów francuskich zgromadzenia przedstawicieli trzech sta-
nów (duchowieństwa, szlachty, mieszczaństwa). Stany Ge-
neralne zajmowały się ważnymi sprawami państwa, przede
wszystkim wyrażały zgodę na pobór nadzwyczajnych podat-
ków, najczęściej na potrzeby wojny. Szczególnie dużą rolę
odegrały w czasie Wojny Stuletniej — w latach 1356—1358
uchwaliły przeprowadzenie reformy państwa. Obok Stanów
Generalnych działały Stany Prowincjonalne (Etats Provin-
ciaux) w wielu ziemiach francuskich, do których kompetencji
należały głównie sprawy podatkowe.
Walezjusze (Valois) — francuska dynastia królewska, boczna linia
Kapetyngów; rządziła od roku 1328 (Filip VI) do roku 1498
(Karol VIII).
Żakeria — powstanie chłopskie w północno-wschodniej Francji
(maj —czerwiec 1358 r.). Jedno z największych i najbardziej
gwałtownych pc-wstań chłopskich w średniowiecznej Francji.
Nazwa pochodzi od przezwiska nadawanego chłopom przez
szlachtę — Jakub (franc. Jacąues) lub Jakub Poczciwiec,
Jakub Prostak (Jacąues Bonhomme).
WYKAZ ILUSTRACJI

Zdobycie i grabież miasta przez wojsko. Miniatura z kroniki


Froissarta (XV w.). Repr. z: M. M o 11 a t, Genese medievale
de la France moderne, Paris 1970
Jan II Dobry, król francuski. Fragment pomnika nagrobnego
w bazylice St. Denis. Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
Koronacja Karola V, króla francuskiego. Dwunastu parów Francji
podtrzymuje koronę na jego głowie. Miniatura z rękopisu
Livre de Charles V (1365). Repr. z: M o 11 a t op. cit.
Karol V jako intelektualista — przyjmuje księgę Biblii z rąk
swego doradcy Jana de Vaudetar. Miniatura z rękopisu Biblii
wykonanej dla króla w Paryżu przez Jana Bondol z Brugii
(1372). Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
Karol V w swej bibliotece. Miniatura z rękopisu astronomicznego,
wykonanego w Paryżu w II poł. XIV w. Repr. z: M o 11 a t,
op. cit.
Bertrand du Guesclin, zwycięski wódz wojsk francuskich króla
Karola V — w zbroi przykrytej tuniką z herbami Francji,
z mieczem konetabla w ręce. Drzeworyt z II poł. XV w.
w książce Triomphe des neuf preux (Abbeville 1487). Repr. z:
M o 11 a t, op. cit.
Ludwik, książę orleański — Krystyna de Pisań wręcza mu swój
poemat. Rysunek z pocz. XV w. Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
Karol VI, król francuski w rozmowie ze swym doradcą. Na kró-
lewskim płaszczu dewiza „Jamais". Miniatura w rękopisie
z XV w. Repr. z: M o 11 a t, op, cit.
Izabela Bawarska, żona Karola VI. Posąg z końca XIV w., Poi-
tters. Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
Jan Nieustraszony, książę burgundzki — trzyma rękę na Kwia-
tach Lilii, herbie Królestwa Francji, którym chciał rządzić.
Portret anonimowego malarza z XV w. Repr. z: R. P e r-
n o u d, La Liberation J'Orleans, Paris 1969.
Małgorzata Bawarska, żona Jana Nieustraszonego. Portret anoni-
mowego malarza z XV w. Repr. z: K. S c h e 11 e, Charles le
Temcraire, Paris 1979.
Jan Nieustraszony. Portret anonimowego malarza z XV w. Repr.
z: S c h e 11 e, op. cii.
Zabójstwo Jana Nieustraszonego na moście Montereau. Miniatura
z rękopisu Kromki Enguerranda de Monstrelet (XV w.).
Repr. z: M o 11 a t, op. cii.
Londyn — topografia fantastyczna. Na pierwszym planie zamek
królewski Tower, w głębi kamienny most na Tamizie.
Miniatura z rękopisu poezji Karola Orleańskiego (XV w.).
Repr. z: R. M o u s n i e r, Cirilisation, peuples et numJes. La
Renaissance, Paris 1966.
Angielski kupiec z żoną, ok. 1400 r. Płyta nagrobna z Northleach,
Gloucestershire. Repr. z: J. M a n n, Monumental Brasses,
Harmondsworth 1957.
Henryk IV, król angielski, pierwszy z dynastii Lancasterów —
król trzyma w ręce czerwoną różę, herb rodu Lancasterów.
Portret anonimowego malarza z XV w. Repr. z: M o u s-
n i e r, op. cii.
Henryk V, król angielski, zwycięzca spod Azincourt — u,...any
przez Karola VI króla francuskiego za regenta i następcę
tronu. Portret anonimowego malarza z XV w. Repr. z:
P e r n o u d, op. cit.
Henryk VI, król angielski, ogłoszony królem Francji i koronowany
w Paryżu. Portret anonimowego malarza z XV w. Repr. z:
P e r n o u d, op. cit.
Uzbrojenie rycerza angielskiego ok. roku 1400 i 1414. Płyty
nagrobne z Laughton (Lincolnschire) i Wantage (Berkshire).
Repr. /;. M a n n , op. cit.
Filip Dobry z łańcuchem rycerskiego Orderu Złotego Runa, któ-
rego był twórcą. Portret Rogera van der Weyden. Repr.
z: P e r n o u d, op. cit.
Filip Dobry, książę burgundzki. Portret anonimowego malarza
z XV w. Repr. z: S c h e 11 e, op. cit.
Izabela Portugalska, żona księcia Filipa Dobrego, matka Karola
Zuchwałego. Portret anonimowego malarza z XV w. Repr. z:
S c h e 11 e, op. cit.
Filip Dobry, książę burgundzki, jako opiekun literatów przyjmuje
dedykowane mu dzieło. Po bokach dwa epizody z opowieści
o Gedeonie i Jazonie, nawiązujące do Orderu Złotego Runa.
Ramę tworzą h e b y najważniejszych ziem księstwa Burgun-
dii. Miniatura z rękopisu ok. 1440 r. Repr. z: M o u s n i e r,
op. cit.
Karol „Pan Delfin" — późniejszy król francuski Karol VII.
Przedstawiony w zbroi rycerskiej, na klęczniku Kwiaty Lilii.
Fragment obrazu z końca XV w. Repr. z: S c h e 11 e, op. cii.
Karol VII, król francuski, jako 50-letni mężczyzna. Portret
Jana Fouąueta (fragment). Repr. z: P e r n o u d , op. cit.
Karol VII, w otoczeniu swych doradców, przyjmuje posłów
księcia burgundzkiego Filipa Dobrego. Miniatura z rękopisu
z przełomu XV i XVI w. Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
Karol Zuchwały, ostatni książę burgundzki, jako 21-letni mło-
dzieniec. Portret przypisywany Rogerowi van der Weyden.
Repr. z: M o 11 a t, op. cit.
I/.abela de Bourbon, żona Karola Zuchwałego. Portret anonimo-
wego malarza z XV w. Repr. z: S c h e 11 e, op. cit.
Karol Zuchwały, na ramieniu księcia i wokół tarczy herbowej
Burgundii łańcuch Orderu Złotego Runa. Portret anonimo-
wego malarza z XV w. Repr. z: S c h e 11 e, op. cii.
Epopea Joanny d'Arc: Joanna i biblijna Judyta — zbawczynie
narodu. Najstarsze przedstawienie plastyczne Joanny d'Arc.
Miniatura z rękopisu wykonanego w Arras ok. 1450 r. Repr.
z: P e r n o u d , op. cit.
Joanna d'Arc w zbroi rycerskiej, z mieczem i sztandarem bojo-
wym. Najstarszy znany portret Joanny d'Arc. Miniatura
z rękopisu księcia Karola Orleańskiego (XV w.). Repr.
z: P e r n o u d , op. cit.
Joanna d'Arc na stosie. Na pierwszym planie jej sędzia, biskup
Cauchon z charakterystycznym wyrazem twarzy. Miniatura
z rękopisu Les Vigiles du roi Charles VII (XV w.) Repr.
z: P e r n o u d , op. cit.
Jan, Bastard Orleański, hrabia Dunois i Longuerille, towarzysz
walki Joanny d'Arc. Portret anonimoweego malarza. Repr.
z: P e r n o u d , op. cit.
Joanna d'Arc w legendzie ikonograficznej. Obraz wykonany
w 1581 r. na zamówienie władz miejskich Orleanu. Joanna,
w renesansowej szacie, trzyma miecz w prawej ręcc. Obraz
w Muzeum Historycznym Orleanu. Repr. z: P e r n o u d ,
op. cii.
Atak Anglików podczas oblężenia Orleanu. Na pierwszym
planie bombarda, w głębi bombarda polowa. Łucznicy
angielscy. Miniatura z rękopisu Les Vigiles du roi Charles
VII (XV w.). Repr. z: P e r n o u d, op. cit.
Rysunek bombard polowych z XV w.
Rysunek zbroi rycerskiej z XV w.: hełm z przyłbicą, płytowy
napierśnik i naplecznik, naramienniki z ruchomych folg
(pasków żelaznych), osłony rąk i łokci, rękawice żelazne,
ruchome folgi fartucha osłaniające brzuch i biodra, taszki —
płytki żelazne między fartuchem a osłoną ud, płytowe osłftny
nóg, żelazne trzewiki — często z długimi, ostrymi nosami,
naśladującymi ówczesną modę.
Bogate zbroje rycerskie z I poł. XV w. Fragment ołtarza
Konrada Witza, ok. 1435 r. Repr. z: M o u s n i e r, op. cit.
Odbudowa Francji po zniszczeniach Wojny Stuletniej. Miniatura
z rękopisu francuskiego (XV w.) Repr. z: M o u s n i e r , op.
cii.

\
J
SPIS MAP

Francja w pierwszej fazie Wojny Stuletniej 1337—1380 .... 36


Bitwa pod Crecy 1346 54
Oblężenie Orleanu 1429 158
Francja w końcowej fazie Wojny Stuletniej 1429—1453 .... 170
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1986. Wydanie I
Nakład 30 000 + 280 egz.
Objętość (z wkl.) 13,04 ark. wyd., 15,5 ark. druk.
Papier druk. mat. IV. kl. 71 g. 82 x 104/32
Oddano do składania w marcu 1985 r.
Druk ukończono w marcu 1986 r.
Wojskowe Zakłady Graficzne
im. A. Zawadzkiego w Warszawie. Zam. 6713
Cena zł210,- N—58

Vous aimerez peut-être aussi