Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
JANUSZ ODZIEMKOWSKI
NARWIK 1940
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1988
Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz
Ilustrację na obwolucie projektował: Konstanty M. Sopoćko
Redaktor: Jacek Biernacki
Opracowanie kartograficzne: Maria Stępniowska
Redaktor techniczny: Anna Lasocka
PRZYGOTOWANIA
l0
Tamże, s. 76.
g a r n i z o n u o rozwoju sytuacji, usłyszał ze swej kwatery w b u -
d y n k u szkoły eksplozje t o r p e d i w y b u c h amunicji na „Eidsvol-
dzie", a następnie salwy artylerii pancernika „ N o r g e " . K p t .
G u n d e r s e n , dowódca k o m p a n i i saperów, udał się do p o r t u , aby
zbadać przyczyny strzelaniny. Na jednej z ulic miasta spotkał
k o l u m n ę żołnierzy niemieckich, a wśród nich d o b r z e znanego
mu konsula Wussowa i gen. Dietla. Ujrzawszy G u n d e r s e n a
W u s s o w zawołał, że kapitan przybywa jako parlamentariusz
płk. S u n d l o . N i m z d u m i o n y oficer zdążył zaprotestować,
wciągnięto go niemal siłą do s a m o c h o d u gen. Dietla, po czym
k o l u m n a ruszyła naprzód.
W t y m czasie informacja o lądowaniu N i e m c ó w dotarła do
m j r . Spjeldnaesa. M a j o r zatrzymał w odwodzie 1 kompanię
2 batalionu piechoty, która właśnie nadeszła przed b u d y n e k
szkoły. Żołnierze zajęli stanowiska o b r o n n e wokół g m a c h u . J e -
dnocześnie Spjeldnaes wezwał z miasta 3 k o m p a n i ę i p l u t o n
ciężkich karabinów maszynowych, chcąc mieć pr ręką większe
siły.
D o w ó d c a baterii dział szybkostrzelnych kalibru 40 m m , por.
M u n t h e - K a a s , pobiegł na stanowiska swego pododdziału,
zbierając po d r o d z e zaalarmowanych artylerzystów. W mieście
p r o w a d z o n a przez dowódcę baterii mała g r u p k a żołnierzy n o r -
weskich została otoczona przez N i e m c ó w . Oficer strzelców gór-
skich wygłosił m o w ę o przybyciu wojsk I I I Rzeszy w celu
o b r o n y neutralności Norwegii. Por. M u n t h e - K a a s , korzystając
z nieuwagi N i e m c ó w , uciekł, a następnie dotarł do baterii
i rozkazał napotkanym t a m żołnierzom zniszczyć działa.
Do m j r . Spjeldnaesa napływały meldunki o szybkim p r z e n i -
kaniu oddziałów inwazyjnych w g ł ą b miasta. Podjęcie walki
uniemożliwiali żołnierzom norweskim gromadzący się na uli-
cach mieszkańcy N a r w i k u . Z d u m i e n i ludzie zatrzymywali
strzelców gen. Dietla, wchodzili między nich, pytając dlaczego
przybyli i co mają zamiar robić. N i e m c y uporczywie powtarzali
wersję o ochronie norweskiej neutralności.
M j r Spjeldnaes, nie znający rzeczywistej siły d e s a n t u , wysłał
w kierunku p o r t u odwodową k o m p a n i ę kpt. S t r ó m s t a d a z roz-
kazem przeprowadzenia energicznego kontrataku i zepchnięcia
napastników do morza. T u ż za b u d y n k i e m szkoły kompania
napotkała strzelców górskich. Obie k o l u m n y stanęły przygląda-
jąc się sobie, a porucznik niemiecki wszedł do kwatery mjr.
Spjeldnaesa, gdzie zastał przybyłego t a m właśnie płk. Sundlo.
N i e m i e c rozwodził się n a d obroną neutralności Norwegii przez
W e h r m a c h t i okazał d o k u m e n t y m a j ą c e świadczyć o t y m , że lą-
dowanie zostało uzgodnione z norweskim rządem. S u n d l o po-
prosił o k w a d r a n s na p o r o z u m i e n i e się z oficerami. Spjeldnaes
zażądał 30 m i n u t . I c h rozmówca skwapliwie wyraził zgodę.
Pułkownik nawiązał łączność telefoniczną z d o w ó d z t w e m
w H a r s t a d i p o i n f o r m o w a ł je o t r u d n y m położeniu zaskoczone-
go garnizonu.
N i e m c y wykorzystali zawieszenie b r o n i na ustawienie wokół
szkoły 4 karabinów m a s z y n o w y c h . Po upływie kilku m i n u t
przed b r a m ą prowadzącą na szkolny dziedziniec zatrzymał się
samochód z gen. Dietlem i konsulem W u s s o w e m . G e n e r a ł p o -
prosił płk. S u n d l o o chwilę rozmowy, w trakcie której p o d k r e -
ślił przyjazne uczucia N i e m c ó w do n a r o d u norweskiego i wez-
wał d o w ó d c ę garnizonu do lojalnej współpracy z r z ą d e m I I I
Rzeszy. G d y S u n d l o na wpół ironicznie zapytał, czy d o w o d e m
przyjaźni jest zatopienie 2 starych pancerników, zirytowany
Dietl oświadczył, że ma parę tysięcy żołnierzy na lądzie i zagro-
ził z b o m b a r d o w a n i e m N a r w i k u w razie p r ó b y o p o r u . Wojsko
norweskie p o w i n n o złożyć b r o ń , wrócić do koszar i tam czekać
na dalsze rozkazy. Chwiejny S u n d l o , już wcześniej podejrze-
wany o skryte sympatie proniemieckie, zdecydował się na kapi-
tulację.
G d y przed bramą dziedzińca trwały pertraktacje, m j r
Spjeldnaes wykorzystał szkolny aparat telefoniczny do nawią-
zania k o n t a k t u z dowódcą 6 dywizji piechoty, gen. Fleische-
r e m . Fleischer żądał początkowo przeprowadzenia kontrataku,
lecz dowiedziawszy się o wylądowaniu silnych oddziałów nie-
mieckich polecił majorowi wyprowadzić z N a r w i k u jak najwię-
cej wojska, u z n a j ą c miasto za stracone. W trakcie rozmowy do
p o k o j u wszedł m j r O m d a h l z wiadomością o kapitulacji. G e n e -
rał powtórzył swój rozkaz d o d a j ą c , że płk S u n d l o powinien zo-
stać aresztowany. Na takie rozwiązanie było jednak za późno.
O b a j oficerowie poderwali na nogi odpoczywającą k o m p a n i ę
o d w o d o w ą . Żołnierze otrzymali polecenie przygotowania się do
walki. Na czele kolumny stanął m j r Spjeldnaes, który znał język
niemiecki. K o m p a n i a po obejściu b u d y n k u szkoły znalazła się
przed stanowiskami strzelców górskich. D o w o d z ą c y nimi oficer
oznajmił, że ma rozkaz zabraniający wypuszczania wojsk n o r -
weskich z miasta. — M a s z e r u j e m y do N a r w i k u — odparł spo-
kojnie Spjeldnaes. Niemiec, p r a w d o p o d o b n i e słabo orientujący
się w topografii t e r e n u , po k r ó t k i m wahaniu ustąpił i N o r w e -
gowie przeszli nie zaczepiani.
N a p o t y k a j ą c po drodze patrole strzelców górskich, kompania
ominęła stację obsadzoną już przez N i e m c ó w i skręciła wzdłuż
torów na wschód. G d y żołnierze zbliżyli się do pierwszego t u -
nelu linii kolejowej, k o l u m nę dogoniło 2 narciarzy. Przywieźli
oni p o d p i s a n y przez płk. S u n d l o rozkaz p o w r o t u do miasta
i złożenia broni. M j r O m d a h l oznajmił, że S u n d l o nie ma p r a -
wa rozkazywać norweskim oficerom i nakazał kontynuowanie
m a r s z u . O b a j gońcy pozostali przy kompanii, która w sile 180
ludzi doszła do H u n d a l e n . T a m dołączyło jeszcze 2 marynarzy
z pancernika „ N o r g e " . Reszta garnizonu narwickiego skapitu-
lowała.
G d y oddziały niemieckie zajmowały N a r w i k , desant wysa-
dzony przez 3 niszczyciele w H e r j a n g s f j o r d z i e bez wystrzału
opanował obóz ćwiczebny Elvegardsmoen. W tamtejszych m a -
gazynach wojskowych znaleziono cenną zdobycz: 8 tys. karabi-
nów, 315 karabinów maszynowych, tysiące m u n d u r ó w i k o m -
pletów ciepłej odzieży.
Atak niemiecki zakończył się p e ł n y m sukcesem. Strzelcy
górscy opanowali nakazane cele nie p o n o s z ą c strat. Wojska in-
wazyjne, stosownie do rozkazu gen. Falkenhorsta, starały się
unikać rozlewu krwi, ale t a m , gdzie napotykały o p ó r , mogący
opóźnić zakończenie operacji, łamały go z całą bezwzględnoś-
cią. W rozmowach z N o r w e g a m i N i e m c y szermowali a r g u -
m e n t e m o o b r o n i e norweskiej neutralności i r z e k o m y m p o r o -
zumieniu Berlina z Oslo.
Oceniając zachowanie społeczeństwa i garnizonu N a r w i k u
należy brać p o d uwagę kilka czynników, które niewątpliwie
wpłynęły na postawę N o r w e g ó w : brak doświadczenia wojenne-
go kilku ostatnich pokoleń, głębokie, u g r u n t o w a n e propagandą
przeświadczenie, że wojna do Norwegii nigdy nie dojdzie,
deklarowaną od lat niemiecką przyjaźń, zaskoczenie i przewagę
agresora. Niewątpliwie częścią winy obarczyć trzeba dowódcę
g a r n i z o n u , który zwlekając z p o d j ę c i e m konkretnych decyzji
ułatwił N i e m c o m wykorzystanie a t u t u zaskoczenia, a na ko-
niec wydał rozkaz kapitulacji. Jednakże przyjęty w literaturze
pogląd, iż zdrada płk. S u n d l o zadecydowała o błyskawicznym
o p a n o w a n i u miasta, wydaje się z b y t n i m uproszczeniem. Anali-
za przebiegu wypadków wskazuje na słabe wyszkolenie wojska
jako nie m n i e j istotną przyczynę szybkiej klęski garnizonu.
W p r o s t t r u d n o uwierzyć, nawet biorąc pod uwagę z d e n e r w o -
wanie artylerzystów, że pancernik „ N o r g e " , o d d a j ą c z najbliż-
szej odległości dwie salwy do wolno poruszającego się celu, nie
uzyskał żadnego trafienia. T y m c z a s e m jeden celny pocisk działa
kalibru 210 mm mógł poważnie uszkodzić niemiecki niszczy-
ciel, a t y m s a m y m odwlec zagładę pancernika. Konsekwencją
tego faktu byłoby p r a w d o p o d o b n i e pewne opóźnienie operacji
lądowania, nie mówiąc już o stratach, jakie powodować musiało
każde trafienie w zatłoczony strzelcami górskimi okręt. Zdzi-
wienie b u d z i brak gotowości baterii dział szybkostrzelnych,
m i m o że jej dowódcę t r u d n o zaliczyć do zwolenników Quislin-
ga. K o l e j n y m przykładem błędnego pojmowania obowiązków
jest postępowanie dowódcy kompanii saperów, kpt. G u n d e r s e -
na, który osobiście udał się do p o r t u na rozpoznanie, zamiast
wysłać t a m patrol.
Energia i zdecydowanie, widoczne w postępowaniu k m d r .
Askima czy m j r . Spjeldnaesa, należały do rzadkości. Wojska
norweskie, wyjąwszy załogi o b u pancerników, nie podjęty pró-
by stawienia o p o r u . Z reguły oczekiwano na rozkazy lub p o d -
d a w a n o się biernie biegowi wypadków. K o m p a n i e piechoty
wysłane do miasta nie próbowały walczyć ani też cofać się
w góry. Szybkość wydarzeń oszałamiała N o r w e g ó w , odbierała
im ochotę do stawiania o p o r u . Na t y m tle pięknym przykładem
żołnierskiej postawy była decyzja gońców doręczających mjr.
O m d a h l o w i rozkaz kapitulacji i zachowanie się rozbitków
z pancernika „ N o r g e " , którzy w parę godzin po zatopieniu
o k r ę t u dołączyli do pierwszego napotkanego oddziału i p o p r o -
sili o b r o ń .
R e a s u m u j ą c wydaje się, że garnizon N a r w i k u , nawet przy
d w u z n a c z n e j postawie swego dowódcy, miał szansę zadania
agresorowi strat, mógł opóźnić zajęcie miasta przez N i e m c ó w ,
a w k a ż d y m razie wycofać się większością sił w góry i połączyć
z oddziałami gen. Fleischera. Na przeszkodzie stanęły: słabe
wyszkolenie, brak doświadczenia bojowego oraz — częsta nie-
stety — niechęć do podjęcia walki.
DESANTY
W POŁUDNIOWEJ I ŚRODKOWEJ NORWEGII
11
F.O. Bush, Vom Heldenkampf Deutscher Zestrorer, Giitersloh 1940,
s. 268.
i odporności nerwowej w wielu norweskich oddziałach Więk-
szość żołnierzy była zaszokowana samym faktem, że wojna
europejska dotarła do ich ojczyzny. Postępowanie niektórych
dowódców, np. w Horten i Stavanger, nosiło znamiona zdrady.
Jednocześnie z wysadzeniem desantu w Norwegii podległy
operacyjnie Falkenhorstowi X X X I korpus armijny gen. Leon-
harda Kaupischa opanował Danię, tracąc zaledwie 20 rannych
i zabitych żołnierzy.
BITWY MORSKIE POD NARWIKIEM
1
P r o e k t o r , o p . cit., s. 289.
nie d e s a n t u nie pociągnęło za sobą o f i a r " 2 . Po p o ł u d n i u nie-
miecka radiostacja odebrała telegram gratulacyjny podpisany
przez Hitlera. Treść telegramu gen. Dietl niezwłocznie przeka-
zał oficerom.
O ile sytuacja oddziałów desantowych nie budziła na razie
niepokoju niemieckiego d o w ó d z t w a , położenie niszczycieli
k m d r . Bontego komplikowało się z każdą godziną. Płynące
przez kilka dni w sztormowej pogodzie okręty zużyły większą
część paliwa. Zapas ropy spodziewano się uzupełnić w N a r w i -
ku, ale oczekiwane zbiornikowce nie nadchodziły.
Norweski torpedowiec „ S t e g g " już 8 kwietnia spotkał nie-
miecki zbiornikowiec „Skagerrak". K a p i t a n statku, dowie-
dziawszy się od N o r w e g ó w , że Anglicy postawili miny przed
V e s t f j o r d e m , skierował jednostkę do Bergen, gdzie tankowiec
przeszukano i zatrzymano.
Silnie uzbrojony „ K a t t e g a t " , z 11 tys. ton paliwa w zbiorni-
kach, nocą z 9 na 10 kwietnia został zatrzymany na południe od
Bodo przez norweską łódź patrolową „ N o r d k a p " k p t . Seipa.
N i e m c y próbowali bezskutecznie przekonać dowódcę patrolow-
ca, że rozkaz Quislinga nakazuje mu udzielać pomocy flocie I I I
Rzeszy. Seip dał załodze 10 m i n u t na zejście do łodzi r a t u n k o -
wych. Po upływie tego czasu „ N o r d k a p " oddał strzał ostrzega-
wczy. Ponieważ N i e m c y nie reagowali, n a s t ę p n e strzały skiero-
w a n o w b u r t ę statku. Załoga, której k o m p l e t n e ciemności nie
pozwoliły dostrzec symbolicznego uzbrojenia patrolowca, otwo-
rzyła zawory d e n n e . „ K a t t e g a t " zatonął 1,5 mili od brzegu.
35 N i e m c ó w wzięto do niewoli i przewieziono do M o s j o e n .
N i e miał szczęścia również „Alster" przewożący zaopatrzenie
dla wojsk gen. Dietla. 9 kwietnia statek został skierowany do
B o d o przez norweski patrolowiec „Syrian". „Alster" usłuchał
rozkazu, lecz gdy N o r w e g o w i e utracili go z oczu, wrócił na
d a w n y k u rs . M a n e w r y N i e m c ó w dostrzegł kpt. Kaeveland,
d o w ó d c a słabo u z b r o j o n e g o patrolowca „Svalbard I I " , i za-
alarmował z n a j d u j ą c e się w pobliżu okręty angielskie. „Alstera"
zatrzymał niszczyciel „ I c a r u s " . U d a r e m n i w s z y p r ó b ę zatopie-
2
N o s k ó w , op. cit., s. 74.
nia t r a n s p o r t o w c a przez załogę Anglicy opanowali statek i do-
prowadzili go do T r o m s o .
W N a r w i k u d a r e m n i e czekano przybycia zbiornikowców.
K m d r Bonte zdawał sobie sprawę, że L o n d y n musi już wie-
dzieć o ataku na Norwegię i szanse ominięcia blokady angiel-
skiej przez powolne statki z u p ł y w e m czasu maleją. W p r a w d z i e
stojący w porcie „Jan W e i l e m " dysponował 3 tys. ton ropy, lecz
mógł jednorazowo obsłużyć tylko 2 okręty. Operacja uzupeł-
niania paliwa trwała około 8 godzin, toteż flotylla byłaby go-
towa do opuszczenia N a r w i k u najwcześniej nocą z 10 na
11 kwietnia.
Admiralicja brytyjska od wczesnych godzin r a n n y c h 9 kwiet-
nia otrzymywała niepokojące m e l d u n k i . O godz. 3.37 wiceadm.
W h i t w o r t h na krążowniku liniowym „ R e n o w n " został powia-
d o m i o n y przez towarzyszące niszczyciele o wykryciu 2 obcych
okrętów. Były to „ S c h a r n h o r s t " i „ G n e i s e n a u " osłaniające o p e -
rację „ W e s e r u b u n g " . Pancerniki znajdowały się na p o ł u d n i o -
wy zachód od Lofotów i płynęły k u r s e m p ó ł n o c n y m . W i c e a d m .
W h i t w o r t h nie zważając na przewagę nieprzyjaciela (18 dział
kalibru 280 mm przeciwko 6 działom 381 m m ) p o d j ą ł walkę.
O godz. 4.05 artyleria krążownika otworzyła ogień. M i m o śnie-
żnej zadymki i wysokiej fali po 12 m i n u t a c h „ R e n o w n " uzyskał
pierwsze trafienie, które uszkodziło instalację do kierowania
ogniem na „ G n e i s e n a u " , O godz. 4.34 pociski Anglików trafiły
w dziobową i rufową wieżę niemieckiego pancernika. „ R e -
n o w n " został również parokrotnie trafiony, lecz nie odniósł
większych uszkodzeń. Zespól niemiecki szukał r a t u n k u
w ucieczce i o godz. 6.30 znikł z pola widzenia Anglików.
T e g o dnia przed południem angielski operator przechwycił
m e l d u n e k dowództwa sił inwazyjnych o o k u p o w a n i u T r o n d -
h e i m , Bergen, N a r w i k u i innych portów norweskich. T r e ś ć do-
niesienia przekazano do L o n d y n u , gdzie wywołała zrozumiałą
konsternację i niedowierzanie. Przemawiający na p o r a n n y m p o -
siedzeniu Izby G m i n p r e m i e r C h a m b e r l a i n twierdził, że może
c h o d z i ć co n a j w y ż e j o Larvik pod H o r t e n . W 30 m i n u t po wy-
stąpieniu premiera nadeszło potwierdzenie informacji. N i e było
już wątpliwości: N i e m c y dokonali desantu i opanowali główne
porty Norwegii.
O godz. 11.38 k m d r B e r n a r d A. W. W a r b u r t o n - L e e , d o w ó d -
ca 2 flotylli niszczycieli, który patrolował ze swymi okrętami
wejście do V e s t f j o r d u , otrzymał polecenie rozpoznania sił nie-
mieckich w N a r w i k u . K o m a n d o r skierował flotyllę ku stacji pi-
lotowej T r a n ó y . Z a flagowym H M S „ H a r d y " podążały: „ H a -
vock", „ H o s t i l e " , „ H o t s p u r " i „ H u n t e r " . Od norweskich pi-
lotów Anglicy dowiedzieli się, że nocą do f i o r d u weszło 6 ni-
szczycieli i okręt p o d w o d n y . K m d r W a r b u r t o n - L e e przekazał
m e l d u n e k Admiralicji, w k t ó r y m przedstawił propozycję wyko-
nania ataku i zniszczenia sił niemieckich. O d p o w i e d ź nadeszła
dopiero nocą z 9 na 10 kwietnia. T e l e g r a m Pierwszego L o r d a
Admiralicji pozostawiał k o m a n d o r o w i swobodę decyzji. W a r -
b u r t o n - L e e , przekonany, że nieprzyjaciel ma pod N a r w i k i e m
tylko 6 okrętów n a w o d n y c h , nie wahał się. W p r a w d z i e piloci
norwescy, do których nie dotarło jeszcze znaczenie słowa „woj-
n a " , odmówili prowadzenia niszczycieli, ale k o m a n d o r polegał
na doświadczeniu swoich oficerów.
1
Obliczenia na podstawie- J. L i p i ń s k i , Druga wojna świtiiaira na mo-
rzu, Gdynia 1967, s. 609—610, 633.
się kontrakcji aliantów, podzielił swój zespół na trzy grupy.
5 niszczycieli z flagowym „ W i l h e l m e m H e i d k a m p e m " stało
w N a r w i k u . „ E r i c h Giese", „Erich Koellner" i „Wolfgang
Z e n k e r " przebywały w H e r j a n g s f j o r d z i e , a „ G e o r g T h i e l e "
i „Berndt von A r n i m " od wieczora 9 kwietnia stały na kotwi-
cach pod Ballangen. Prz y d o b r e j widoczności z a r ó w n o okręty
z Ballangen, odległego od N a r w i k u o 12 mil, jak i z Bjerkvik
w H e r j a n g s f j o r d z i e , 8 mil od N a r w i k u , musiałyby dostrzec
każdą jednostkę na wodach O f o t f j o r d u . Jednakże śnieg i pół-
mrok wczesnego poranka sprzyjały Anglikom.
N i e zauważona przez obserwatorów niemieckich flotylla
k m d r . W a r b u r t o n a - L e e rozpoczęła atak. „Hostile" i „ H o t s p u r "
pozostały w tyle, aby pilnować wyjścia z R o m b a k s f j o r d u .
„ H a r d y " , „ H u n t e r " i „ H a v o c k " zbliżyły się do stojących na re-
dzie okrętów. O godz. 4.30 3 niszczyciele wystrzeliły piętnaście
t o r p e d i otworzyły ogień ze wszystkich dział. Zaskoczenie było
kompletne. D o w ó d c a „ W i l h e l m a H e i d k a m p a " , kpt. H a n s E r d -
m e n g e r , usłyszawszy huk eksplozji był przekonany, że p o r t ata-
kują angielskie b o m b o w c e . Na okrętach ogłoszono początkowo
alarm lotniczy. Pierwsza t o r p e d a trafiła „ W i l h e l m a H e i d k a m -
p a " w prawą b u r t ę . Jednocześnie salwa artylerii zdemolowała
przednią wieżę działową niszczyciela. Od w y b u c h u następnych
pocisków zginął k m d r Bonte. Ciężko uszkodzona jednostka
przechyliła się niebezpiecznie i kpt. E r d m e n g e r musiał wydać
załodze rozkaz opuszczenia pokładu. M a r y n a r z e zaczęli prze-
chodzić na stojący obok szwedzki statek handlowy „Oxeló-
sund".
D w i e t o r p e d y rozpruły b u r t ę „ A n t o n a S c h m i t t a " , który nie-
b a w e m zatonął. P o d s k o n c e n t r o w a n y m ogniem okrętów k m d r .
W a r b u r t o n a - L e e wszystkie pozostałe niszczyciele doznały
uszkodzeń. N i e m c y próbowali zorganizować o b r o n ę . Ogarnięty
płomieniami „ D i e t e r von R o e d e r " wystrzelił t o r p e d ę do „ H a r -
dy'ego". Okręt angielski u n i k n ą ł jej zwrotem i odpowiedział
celną salwą. „ H a n s L u d e m a n n " , uzupełniający właśnie paliwo
z „Jana W e l l e m a " , błyskawicznie odbił od zaopatrzeniowca
i otworzył ogień, ale zdenerwowani artylerzyści chybiali m i m o
małego d y s t a n s u . W krótkich odstępach czasu kilka pocisków
trafiło okręt niemiecki wzniecając rozległe pożary. „ H e r m a n n
K i i n n e " w ostatniej chwili u r u c h o m i ł maszyny i ominął t o r p e d ę
wystrzeloną z „Havocka". Odniósł jednak wiele uszkodzeń od
w y b u c h ó w trafiających w kadłub pocisków angielskiego ni-
szczyciela.
Na redę weszły teraz „ H o t s p u r " i „Hostile". „ H o t s p u r " za-
topił t o r p e d a m i 2 niemicckie frachtowce. 4 inne poszły na d n o
zniszczone ogniem artylerii. Z nabrzeży poczęły odzywać się
karabiny maszynowe strzelców górskich, wystarczyło jednak
parę salw niszczycieli, by umilkły.
Kilka m i n u t p r z e d godz. 6.00 k m d r W a r b u r t o n - L e e dał syg-
nał do o d w r o t u . W chwilę później zauważono 3 jednostki wy-
chodzące z H e r j a n g s f j o r d u . Były to „Wolfgang Z e n k e r " , „Erich
G i e s e " i „Erich Koellner". Załogi niemieckich okrętów słyszały
odgłosy kanonady, lecz n i m u r u c h o m i o n o maszyny i podnie-
siono kotwice upłynęło pół godziny. Przeciwników dzieliła od-
ległość 4 mil. Na pomoście , , H a r d y ' e g o " zapanowała konster-
nacja; N o r w e g o w i e mówili tylko o 6 jednostkach n a w o d n y c h .
Co więcej Anglicy błędnie rozpoznali któryś ze zbliżających się
niszczycieli jako lekki krążownik. Zespół k m d r . W a r b u r t o n a -
- L e e zwiększył prędkość do 30 węzłów i ruszył w kierunku Vest-
f j o r d u . W y m i a n a ognia nie przysporzyła strat żadnej ze .stron.
W k r ó t c e kurs angielskiej flotylli przecięły „ G e o r g T h i e l e "
i „ B e r n d t von A r n i m " płynące od strony Ballangen.
Tuż p r z e d godz. 6.00 salwa „ G e o r g a T h i e l e g o " trafiła ni-
szczyciel „Hardy"', wybijając całą niemal obsadę p o m o s t u b o -
jowego. Śmiertelnie ranny k m d r W a r b u r t o n - L e e przekazał d o -
w ó d z t w o okrętu por. G. H. Stanningowi. N a s t ę p n e celne poci-
ski rozbiły dziobowe działa, uszkodziły ster i główny przewód
parowy. „ H a r d y " bezwładnie skręcił w lewo i u t k n ą ł między
skałami. Na rozkaz por, Stanninga załoga zaczęła opuszczać
wrak. K m d r . W a r b u r t o n a - L e e ułożono na tratwie, ale nim dobi-
ła ona do brzegu, dowódca angielski zmarł. Załoga „Georga
T h i e l e g o " nie odmówiła sobie posłania salwy za wspinającymi
się po stromych skałach rozbitkami. Odłamki raniły por. Stan-
ninga i kilkunastu marynarzy. Z niszczyciela uratowało się łą-
cznie 140 ludzi, którzy znaleźli schronienie w pobliskiej wiosce.
K o m e n d ę nad f l o t y l l ą przejął k m d r H . F . H . L a y m a n , d o -
wódca niszczyciela „ H o t s p u r " . D r o g o zapłacił za swój sukces
„ G e o r g T h i e l e " . Zespół angielski zasypał go pociskami, które
zniszczyły przednią wieżę działową; zginęła cała jej obsługa
z w y j ą t k i e m 2 ludzi. W tej fazie walki bardzo ciężkie uszko-
dzenia odniósł „ H u n t e r " . Opuszczony przez załogę zatonął
0 godz. 6.30 niedaleko brzegu. „ H o t s p u r " otrzymał pięć tra-
fień. Maszyny stanęły i okręt zaczął dryfować na tonącego
„ H u n t e r a " . Na szczęście niemal w ostatnim momencie mecha-
nikom udało się u r u c h o m i ć prawą t u r b i n ę . „ H o t s p u r " , osłania-
ny przez 2 pozostałe niszczyciele, zdołał wycofać się w kierunku
morza.
W r a c a j ą c e okręty brytyjskie napotkały u wejścia z O f o t f j o r d u
niemiecki transportowiec „Rauelfens". T o r p e d a wystrzelona
przez , , H o s t i l e V spowodowała w y b u c h przewożonej amunicji
1 n a t y c h m i a s t o w e zatonięcie statku. Na d n o poszło także kilka
dział przeznaczonych dla strzelców gen. Dietla.
N i e m c y nie kontynuowali pościgu. Większość niszczycieli
odniosła uszkodzenia; tylko „Wolfgang Z e n k e r " i „Erich Gie-
se" były w pełni sprawne. W zbiornikach pozostało niewiele pa-
liwa. Co gorsza okręty zużyły p o n a d połowę zapasów amunicji.
W tej sytuacji nowy dowódca flotylli, k m d r Erich Bey, podjął
decyzję odprowadzenia ocalałych jednostek do portów niemiec-
kich. Wieczorem 10 kwietnia „Wolfgang Z e n k e r " i „Erich G i e -
se", po uzupełnieniu paliwa z ocalałego „Jana W e l l e m a " , p o d -
niosły kotwice i nie czekając na lekko uszkodzonego „Ericha
K o e l l n e r a " ruszyły ku p e ł n e m u morzu. D o p ł y n ą w s z y do T r a -
nóy, N i e m c y zauważyli krążownik „ P e n e l o p e " i 2 niszczyciele
strzegące wyjścia z V e s t f j o r d u . K m d r Bey zdecydował się na
o d w r ó t , chociaż noc stwarzała szansę przemknięcia wzdłuż
c i e m n e j linii b r z e g u . Zawrócenie do N a r w i k u skazywało oba
niszczyciele na zagładę.
T y m c z a s e m w porcie, o s n u t y m d y m a m i z płonących wra-
ków, N i e m c y ratowali resztki zapasów. R o z ł a d o w a n o „Jana
W e l l e m a " i ocalałe transportowce. Okazało się, że na d n o po-
szła niemal cała ciężka b r o ń i prowiant przeznaczony dla strzel-
ców górskich. G e n . Dietl nakazał rekwirowanie żywności
u N o r w e g ó w . G r u p y żołnierzy zabierały towary ze sklepów
i magazynów miejskich. Z Elvegardsmoen p o b r a n o i rozdzie-
lono między kompanie ciężkie karabiny maszynowe. M a r y n a r z e
p o d n a d z o r e m kpt. E r d m e n g e r a zdjęli z wraka „ W i l h e l m a
H e i d k a m p a " działka przeciwlotnicze, które ustawiono na n a -
brzeżu.
K o l e j n e nieszczęście spotkało N i e m c ó w 11 kwietnia. „ W o l f -
g a n g Z e n k e r " i „Erich K o e l l n e r " zderzyły się w trakcie p o d -
chodzenia do „ J a n a W e l l e m a " w celu p o b r a n i a resztek paliwa.
M o c n o uszkodzony „Erich K o e l l n e r " z t r u d e m dowlókł się do
przystani w pobliżu wioski D j u p v i k , na zachód od Ballangen-
f j o r d u . Był praktycznie pozbawiony możliwości r u c h u . S z y b -
kość drugiego niszczyciela została w następstwie zderzenia zre-
d u k o w a n a do 20 węzłów.
W ciągu d w ó c h dni zaledwie pogłębiła się niechęć ludności
cywilnej do okupanta. Brak p o m o c y lekarskiej dla ciężko r a n -
n y c h marynarzy z „ H u n t e r a " , niemiecka b u t a , aresztowania,
konfiskaty, rekwizycje, wypadki wdzierania się żołnierzy do
mieszkań p r y w a t n y c h — wszystko to było szokiem dla miesz-
kańców N a r w i k u . N i e c h ę ć d o N i e m c ó w potęgowała n a d a w a n a
kilkakrotnie przez radio Oslo proklamacja „ p r e m i e r a " Q u i s l i n -
ga, pełna gróźb pod a d r e s e m ludzi stawiających opór n o w e j
władzy. M i m o groźby represji l u d n o ś ć udzielała p o m o c y r a n -
n y m m a r y n a r z o m z niszczyciela „ H a r d y " . P r z e t r a n s p o r t o w a n o
ich do szpitala w Ballangen, a po opatrzeniu ulokowano w d o -
m a c h p r y w a t n y c h , by nie dostali się w ręce N i e m c ó w .
12 kwietnia do miasta dotarła informacja o ucieczce króla
i p o d j ę t e j przez rząd decyzji k o n t y n u o w a n i a walki z n a j e ź d ź c ą .
Dziesiątki m ł o d y c h ludzi uciekało łodziami z N a r w i k u na t e r e n
pozostający w rękach oddziałów gen. Fleischera.
BITWA W OFOTFJORDZIE
1
W. P i c h t, Der Feldzug in Norwegen, Berlin 1940, s. 18.
5
Hutchinson's Pictoral History oj the War, t. 5, b. r. i m. w., s. 296.
fish". Opoda l T r o n d h e i m samoloty obrzuciły b o m b a m i 2 ni-
szczyciele niemieckie nie osiągając trafień. Była to pierwsza ak-
cja bojowa załóg. W odwet eskadry L u f t w a f f e z lotnisk norwe-
skich, na które przebazowano już część sił X korpusu
lotniczego, zaatakowały okręty H o m e Fleet i uszkodziły ni-
szczyciel brytyjski.
12 kwietnia „ F u r i o u s " podszedł na odległość 150 mil do
N a r w i k u . Bez uprzedniego rozpoznania celu, t u ż po godz.
16.00, z pokładu lotniskowca wystartowało 8 „Swordfishów".
Samoloty z b o m b a r d o w a ł y narwicki port, zatapiając 3 małe jed-
nostki norweskie wzięte przez N i e m c ó w do służby p o m o c n i -
czej. Nieznaczne straty ponieśli strzelcy górscy. Niszczyciele
wyszły z nalotu bez szwanku. O b r o n a przeciwlotnicza strąciła
2 maszyny. Po 40 m i n u t a c h wystartowała d r u g a eskadra.
W śnieżnej zadymce piloci nie odnaleźli celu i wrócili z t r u d e m
na lotniskowiec.
W o b e c fiaska ataku lotniczego Admiralicja podjęła decyzję
wprowadzenia d o O f o t f j o r d u zespołu f l o t y . D o zniszczenia f l o -
tylli niemieckiej w N a r w i k u wyznaczono pancernik „ W a r s p i t e "
i 9 niszczycieli: H M S „ B e d o u i n " , „Cossack", „ E s k i m o " , „ P u n -
jabi", „ H e r o " , „ I c a r u s " , „ F o r e s t e r " , „ F o x h o u n d " i „ K i m b e r -
ley". D o w ó d z t w o nad zespołem objął wiceadm. W h i t w o r t h .
T y m razem zdecydowana przewaga była po stronie Angli-
ków: 8 dział kalibru 381 m m , 8 dział 152 mm i 54 działa
120 m m , przeciwko 40 działom 127 m m . W a r t o ś ć bojową flo-
tylli niemieckiej obniżały p o n a d t o szczupłe zapasy amunicji
oraz uszkodzenia kilku niszczycieli, pozbawiające te okręty
głównego a t u t u — szybkości.
R a n k i e m 12 kwietnia zespół angielski wszedł do V e s t f j o r d u .
Niszczyciele płynęły w dwóch równoległych k o l u m n a c h , ubez-
pieczając sunący z tyłu p a n c e r n i k . O godz. 11.00 minięto latar-
nię T r a n ó y . N a d f i o r d e m krążył samolot z lotniskowca „ F u -
rious". N i e znalazł jednak celu dla swoich b o m b i o godz. 12.00
odleciał. Znacznie skuteczniej działał „Swordfish" katapultowa-
ny przez pancernik „ W a r s p i t e " . W rejonie N a r w i k u powolną
maszynę przyjęła silnym o g n i e m o b r o n a przeciwlotnicza. Kilka
pocisków przebiło k a d ł u b „Swordfisha". W H e r j a n g s f j o r d z i e
pilot dostrzegł zaczajony okręt p o d w o d n y . Seria b o m b posłała
„ U - 6 4 " na d n o . Był to pierwszy tego rodzaju sukces lotnictwa
-A 11 wojnie światowej.
W d r o d z e p o w r o t n e j załoga „Swordfisha" zauważyła „Ericha
Koellnera" stojącego w małej zatoczce pod D j u p v i k . U n i e r u -
chomiony niszczyciel dysponował o ś m i o m a w y r z u t n i a m i t o r p e -
dowymi, które stanowiły poważne zagrożenie dla płynących
wąskim f i o r d e m okrętów. T u ż p r z e d godz. 13.00 przeciwnicy
ujrzeli się w z a j e m n i e . „ E r i c h K o e l l n e r " zdążył o d d a ć tylko jed-
ną salwę. U p r z e d z o n e o niebezpieczeństwie okręty angielskie
zasypały go lawiną pocisków. K a d ł u b okrętu niemieckiego ro-
zerwała celna t o r p e d a wystrzelona z niszczyciela „ E s k i m o " ,
a potężne działa pancernika dokonały reszty.
W najszerszym miejscu O f o t f j o r d u , między zatoką Bogen
a Ballangenfjordem, zespół wiceadm. W h i t w o r t h a zaatakowały
4 niszczyciele. „Wolfgang Z e n k e r " i „ H e r m a n n K i i n n e " zbli-
żywszy się do Anglików na odległość 3 mil wystrzeliły t o r p e d y .
Okręty niemieckie, przyjęte gwałtownym ogniem, poczęły
uchodzić w głąb fiordu nieustannie zmieniając kurs, klucząc
wśród f o n t a n n wody w z b i j a n e j w y b u c h a m i pocisków. N a d
zgiełkiem bitwy górował h u k salw pancernika „ W a r s p i t e " .
W odległym o 12 mil N a r w i k u ludność wyległa na ulice. Z sa-
tysfakcją p r z y p a t r y w a n o się zaniepokojonym żołnierzom nie-
mieckim. Odgłosy kanonady potężniały z każdą m i n u t ą .
M g ł a i kłęby d y m u w okolonym wysokimi górami fiordzie
utrudniały artylerzystom wiceadm. W h i t w o r t h a obserwację.
Przez dłuższy czas nie mogli oni zanotować na swoim koncie
żadnego sukcesu. Szaleńczo m a n e w r u j ą c e niszczyciele niemiec-
kie nie odnosiły uszkodzeń, lecz sam r u c h zespołu angielskiego
spychał je powoli na wschód. Z redy narwickiej próbował ata-
kować „ E r i c h G i e s e " . W chwilę po odpaleniu t o r p e d został na-
kryty salwami Anglików. Otoczony parą z rozbitych przewo-
dów zastopował, a po dalszych trafieniach zatonął niedaleko
wejścia do p o r t u . Płonący „ H e r m a n n Kiinne próbował ratować
się wejściem na mieliznę w H e r j a n g s f j o r d z i e , ale u t k n ą ł między
skałami i został dobity torpedą przez niszczyciel „ E s k i m o " .
O godz. 13.50 „Wolfgang Z e n k e r " , „ B e r n d t von A r n i n " ,
„ H a n s L i i d e m a n n " i „ G e o r g T h i e l e " , dysponujące resztkami
amunicji, uszły do R o m b a k s f j o r d u . W i c e a d m . W h i t w o r t h pos-
łał za nimi niszczyciele: „ E s k i m o " , „ F o r e s t e r " , „ H e r o " , „ I c a -
r u s " i „ B e d o u i n " . „Cossack", „ F o x h o u n d " i „ K i m b e r l e y " we-
szły na redę N a r w i k u . Przy molo p o r t o w y m stał „Dieter von
R o e d e r " , który nie zdołał u s u n ą ć uszkodzeń odniesionych
10 kwietnia. Załoga niszczyciela podjęła walkę trafiając „Cos-
sacka". J e d n a k ż e okręt niemiecki nie miał szans w n i e r ó w n y m
boju. Kolejno milkły rozbijane wieże działowe. Jego los przy-
pieczętowała t o r p e d a wystrzelona z „ F o x h o u n d a " . Następnie
3 angielskie niszczyciele wtargnęły do portu, rażąc cele ogniem
artylerii. Odpowiedziały im ustawione na nabrzeżu baterie, za-
improwizowane przez N i e m c ó w z dział jednostek zatopionych
10 kwietnia. U s z k o d z o n y „ C o s s a c k " wszedł na mieliznę i zna-
lazł się w t r u d n y m położeniu. O godz. 14.40 do akcji wkroczył
„ W a r s p i t e " . Potężne pociski pancernika zniszczyły jedną bate-
rię, inne zamilkły.
Po d w u d z i e s t o m i n u t o w y m b o m b a r d o w a n i u „ W a r s p i t e " skie-
rował się w stronę R o m b a k s f j o r d u , gdzie wrzała zacięta walka.
Fiord niwelował przewagę liczebną Anglików. Tylko 2 — 3 czo-
łowe jednostki z każdej strony mogły toczyć walkę z przeciwni-
kiem. N i e m c y wykorzystali tę okoliczność. „ H a n s L i i d e m a n n "
i „ G e o r g T h i e l e " podjęły p r ó b ę zatrzymania okrętów angiel-
skich w najwęższym miejscu fiordu. Podczas krótkiego, gwał-
townego starcia torpeda „ G e o r g a Thielego" rozerwała dziób ni-
szczyciela „ E s k i m o " . U s z k o d z o n y okręt angielski osiadł na
n a d b r z e ż n y c h skałach i otrzymał jeszcze kilka trafień 127 mm
pociskami. Ciężkie uszkodzenia odniósł także „ G e o r g T h i e l e " .
Zginęła cała obsada mostku z wyjątkiem dowódcy niszczyciela,
kpt. Wolffa. O k r ę t skręcił w lewo i zatonął p o d miejscowością
Sildvik. 3 ostatnie niszczyciele niemieckie, zapędzone w głąb
fiordu, zostały rozmyślnie przez załogi osadzone na brzegu.
O godz. 17.30 „ W a r s p i t e " ponownie stanął przed p o r t e m ,
gdzie karabiny maszynowe strzelców górskich bezładnie ostrze-
liwały wciąż stojącego na mieliźnie „Cossacka". Artyleria p a n -
cernika zaczęła systematycznie niszczyć urządzenia przeładun-
kowe, zakotwiczone u nabrzeży frachtowce i magazyny.
W 12 m i n u t później radiostacja „ W a r s p i t e ' a " nadała meldunek
0 zatopieniu wszystkich niszczycieli niemieckiej flotylli oraz
okrętu p o d w o d n e g o . Brytyjczycy odnieśli zwycięstwo przy sto-
sunkowo niewielkich stratach. O b o k niszczycieli „ E s k i m o "
1 „Cossack" lekko uszkodzony był „ P u n j a b i " . Zginęło 28 ludzi,
55 zostało r a n n y c h . Jakby dla przypieczętowania sukcesu jeden
z niszczycieli odnalazł i wziął na pokład w Ballangen g r u p ę m a -
rynarzy z „ H a r d y ' e g o " . Z a b r a n o też załogi angielskich statków
handlowych, które inwazja zaskoczyła w N a r w i k u . N i e powiod-
ła się natomiast wyprawa lotnictwa pokładowego z „ F u r i o u s a " .
10 samolotów nie odnotowało żadnego sukcesu podczas atako-
wania celów w rejonie O f o t f j o r d u . W drodze p o w r o t n e j eskadra
wpadła w zamieć śnieżną i 2 maszyny zaginęły.
B o m b a r d o w a n i e p o r t u przez „ W a r s p i t e ' a " wywołało panikę
wśród oddziałów gen. Dietla. Żołnierze porzucali stanowiska,
uciekając w głąb miasta. Oficerowie nie panowali n a d sytuacją.
L a d a m o m e n t oczekiwano desantu angielskiego. Popłoch p o -
większały g r u p y rozbitków z zatopionych niszczycieli. Zaszo-
kowani m a r y n a r z e włamywali się do opuszczonych mieszkań
szukając cywilnych u b r a ń . Niektórzy w pośpiechu zakładali
damskie płaszcze. Na stacji kolejowej g r u p a żołnierzy bez broni
i .marynarzy bez m u n d u r ó w gorączkowo wypytywała N o r w e -
gów o drogę do Szwecji. Uzyskawszy żądane informacje u r u -
chomili lokomotywę i odjechali w stronę szwedzkiej granicy.
I n n e g r u p k i przerażonych dezerterów szukały schronienia
w górach, gdzie były likwidowane przez oddziały gen. Fleis-
chera.
G e n . Dietl, który przeniósł swoją kwaterę do Sildvik, wydał
oficerom rozkaz bezwzględnego tłumienia paniki. W razie lą-
dowania Anglików mieli oni raczej wycofać się z żołnierzami do
Szwecji, niż złożyć b r o ń . O godz. 15.00 na polecenie Dietla
rozpoczęto ewakuację N a r w i k u . G d y „ W a r s p i t e " p o rozpra-
wieniu się z resztkami flotylli k m d r . Beya wrócił na redę p o r t u
i otworzył ogień, N i e m c y byli przekonani, że jest to wstęp do
wysadzenia desantu. N i c p o d o b n e g o nie nastąpiło. O godz.
18.30, na oczach z d u m i o n y c h strzelców górskich, okręty zawró-
ciły w kierunku morza.
N a m o s t k u p a n c e r n i k a w i c e a d m . W h i t w o n l i d ł u g o zwlekał
z p o d j ę c i e m decyzji. Z d a w a ł sobie s p r a w ę , że nieprzyjaciel m u -
si b y ć w s t r z ą ś n i ę t y b o m b a r d o w a n i e m , ale nic docenił r o z m i a -
r ó w paniki. N i e wiedział też o j e d n o s t k a c h gen. Mcischera z n a j -
d u j ą c y c h się w p o b l i ż u N a r w i k u . Z e s p ó ł b r y t y j s k i d y s p o n o w a ł
tylko 200 ż o ł n i e r z a m i p i e c h o t y m o r s k i e j (Royal M a r i n e s ) , p o d -
czas g d y siły niemieckie o b l i c z a n o p r z e s a d n i e na 3 tys. ludzi.
N a d e c y z j ę o d w r o t u w p ł y n ą ł m e l d u n e k o p o j a w i e n i u się m a -
szyn L u f t w a f f e . W h i t w o r t h nie chciał n a r a ż a ć p a n c e r n i k a n a
atak b o m b o w c ó w w w ą s k i m fiordzie. N i e m n i e j j e d n a k przesłał
A d m i r a l i c j i d e p e s z ę , p r o p o n u j ą c w y s a d z e n i e w p r o s t w porcie
2 4 b r y g a d y g w a r d i i , która zbliżała się d o r e j o n u N a r w i k u n a
p o k ł a d a c h t r a n s p o r t o w c ó w . W e d ł u g jego o c e n y d e s a n t nie p o -
w i n i e n n a p o t k a ć większego o p o r u , zwłaszcza jeśli l ą d u j ą c e w o j -
ska wespr2e artyleria o k r ę t o w a . A d m i r a l i c j a p r z e k a z a ł a tę wia-
d o m o ś ć n a k r ą ż o w n i k „ S o u t h a m p t o n " , gdzie p r z e b y w a ł gen.
P . J . M a c k e s y , d o w ó d c a sił l ą d o w y c h p r z e z n a c z o n y c h d o o p a -
n o w a n i a N a r w i k u . N i e s t e t y radiostacja k r ą ż o w n i k a nie o d e b r a ł a
sygnału.
Decyzję o zaniechaniu lądowania p o d d a w a n o ostrej krytyce
wykazując, że desant prawdopodobnie wyrzuciłby zdemorali-
z o w a n y c h N i e m c ó w z N a r w i k u . R o z u m o w a n i e takie w y d a j e się
t y l k o częściowo słuszne. N i e w ą t p l i w i e s a m d e s a n t b y ł m o ż l i w y .
J e d n a k ż e 200 ł u d z i nie m o g ł o o b s a d z i ć całego m i a s t a . W razie
n a p o t k a n i a niewielkiego n a w e t o p o r u s z c z u p ł y o d d z i a ł z n a -
lazłb y się w t r u d n e j s y t u a c j i . P o n a d t o , z u w a g i na s p e c y f i k ę
walk u l i c z n y c h , artyleria o k r ę t o w a miała o g r a n i c z o n e m o ż l i w o ś -
c i w s p a r c i a p i e c h o t y . R e a l n e było n a t o m i a s t o p a n o w a n i e s a m e -
g o p o r t u i u t r z y m a n i e g o d o czasu p r z y b y c i a p i e r w s z y c h o d - ,
1
działów 24 b r y g a d y gwardii.
D o w ó d z t w o niemieckie, p o d b u d o w a n e psychicznie odwro-
t e m A n g l i k ó w , zdołało o p a n o w a ć sytuację. S t ł u m i o n o panikę.
N a u l i c a c h m i a s t a p o j a w i ł y się u p o r z ą d k o w a n e k o m p a n i e
s t r z e l c ó w . Ż o ł n i e r z e p r z y s t ą p i l i do k o p a n i a u m o c n i e ń w z a m a r -
z n i ę t e j z i e m i . W i e c z o r e m g e n . D i e t l p r z e k a z a ł o f i c e r o m swego
s z t a b u rozkaz u t r z y m a n i a N a r w i k u za wszelką cenę.
LĄDOWANIE BRYTYJCZYKÓW
2
Cyt. za: N o s k o w, op. cit., s. 82.
Miasto mogło stanowić dogodną bazę dla sił alianckich szykują-
cych ofensywę na Oslo, obsadzenie zaś górzystego t e r e n u mię-
dzy T r o n d h e i m s f j o r d e m a odległą o 60 km granicą szwedzką
oddzieliłoby N o r w e g i ę północną od południowej, pozbawiając
gen. Dietla nadziei na rychłą odsiecz.
I: Ku N a m s o s skierowały się „ C h r o b r y " i brytyjski t r a n s p o r -
towiec „ E m p r e s s of Australia" p o d eskortą 3 krążowników oraz
3 niszczycieli. Reszta dotarła do H a r s t a d rano 15 kwietnia. Na
kilka godzin p r z e d osiągnięciem celu niszczyciele eskorty zato-
piły szykujący się do ataku niemiecki okręt p o d w o d n y „ U - 4 9 " .
Przy okazji w ręce Anglików w p a d ł a cenna zdobycz — m a p y
z |naniesionymi pozycjami U - b o o t ó w na wodach norweskich.
Do wieczora 16 kwietnia wysadzono na ląd trzy bataliony
24 b r y g a d y gwardii, sztab b r y g a d y i obsługę baterii przeciw-
lotniczej. P r z y rozładunku pomagało kilkadziesiąt k u t r ó w i m o -
torowych łodzi norweskich rybaków, b o w i e m d uż e t r a n s p o r -
towce miały trudności z wejściem do p o r t u . T y m m a ł y m jed-
n o s t k o m , których silniki wydawały podczas p r a c y charaktery-
styczny odgłos, marynarze angielscy mówili „ P u f f e r s " 3 . Na nab-
rzeżach panował bałagan. Amunicja leżała przemieszana z
pakami zawierającymi ciepłą odzież, p r o w i a n t stał obok
skrzyń wyp eł n io ny c h b r o n i ą , s p r z ę t e m saperskim i częściami
zapasowymi. Poszczególne bataliony nie mogły odnaleźć swego
e k w i p u n k u . Mścił się pośpieszny, niestaranny załadunek wy p o -
sażenia w portach brytyjskich.
Prace przeładunkowe próbowała zakłócić L u f t w a f f e . Samolo-
ty nadlatywały pojedynczo l u b w małych g r u p a c h . Podczas p o -
stoju w H a r s t a d „ B a t o r y " b y ł trzykrotnie b o m b a r d o w a n y . P rz y
pierwszym ataku dwie b o m b y spadły w odległości 30 m e t r ó w
/a jego rufą. Pokład został zasypany odłamkami, ale na szczęś-
cie obeszło się bez strat w ludziach. D w a n a s t ę p n e ataki o d p a r -
ły okręty eskorty. Również pozostałe transportowce wyszły
z nalotów o b r o n n ą ręką, co nie przeszkodziło N i e m c o m ogłosić,
że jeden statek został trafiony ciężką b o m b ą . 18 kwietnia za-
kończono ro z ł a d u n e k s p r z ę t u i t r a n s p o r t o w c e p o d eskortą n i -
szczycieli odpłynęły do Wielkiej Brytanii.
4
D e r r y, op. cit., s. 151.
ce depesze żądające energiczniejszego działania. W d n i u t y m
sprzymierzeni mieli na lądzie w rejonie N a r w i k u trzy bataliony
24 b r y g a d y gwardii, dwie k o m p a n i e saperów i 3 lekką baterię
przeciwlotniczą z 56 pułku lekkiej artylerii przeciwlotniczej.
1 batalion Irish G u a r d s , d o w o d z o n y przez ppłk. W. B. F a u l -
knera, zajął pozycje pod Bogen nad O f o t f j o r d e m ; docierały tu
czasami niemieckie patrole z Bjerkvik. 2 batalion S o u t h Walles
Borderers ppłk. W. Gottwaltza obsadził Skanland. W Sjóve-
gan stały dwie kompanie 1 batalionu Scots G u a r d s ppłk. T. B.
T r a p p e s - L o m a x a . Bataliony G w a r d i i Szkockiej i G w a r d i i
Irlandzkiej reprezentowały pułki o wspaniałych tradycjach b o -
jowych ( G w a r d i a Szkocka istniała już w s i e d e m n a s t y m wie-
ku). Składały się wyłącznie z żołnierzy zawodowych, starannie
d o b r a n y c h p o d względem sprawności fizycznej i doskonale
wyszkolonych. Trzeci batalion brygady reprezentował zwykły
pułk piechoty, nawiązujący do odległych czasów tylko swoją na-
zwą: „Strażnicy G r a n i c Południowej Walii". 24 brygadą gwar-
dii dowodził brygadier W. Fraser.
Siły te w połączeniu z oddziałami norweskiej 6 dywizji piechoty,
które nadciągały z północy, przewyższały liczebnie wojska gen.
Dietla. P o n a d t o alianci mogli liczyć na wsparcie artylerii okrę-
towej, N i e m c y zaś nie dysponowali jeszcze na tyle silnym lot-
nictwem, by zmusić Royal N a v y do o d w r o t u . M i m o to gen.
Mackesy zwlekał. Zawodziły opieszale f c c L j m o w a n e próby
skoordynowania działań z dywizją gen. Fleischera. R o z m o w y
/ szefem sztabu dywizji, k p t . L i n d b a c k - L a r s e n e m , nie przy-
niosły konkretnych ustaleń.
W czwartek 18 kwietnia zdecydowano, że lądowanie będzie
możliwe, jeśli ostrzał stanowisk niemieckich p r o w a d z o n y przez
okręty da widoczne rezultaty. Również w czwartek gen. Dietl ustalił
linię obrony, dzieląc ją na trzy odcinki. Północnego broniła grupa
pik. Aloisa W i n d i s c h a złożona z d w ó c h niepełnych batalionów
139 pułku strzelców górskich, pododdziałów marynarzy i arty-
lerii. Pozycje niemieckie biegły od granicy szwedzkiej przez
płaskowyż K u b e r g , następnie skręcały na północ d o c h o d z ą c do
miejscowości L a p p h a u g e n i G r a t a n g e n . Stąd zawracały na p o -
tulnie o b e j m u j ą c oba brzegi H e r j a n g s f j o r d u aż do przystani
p r o m o w e j Ó y j o r d naprzeciw N a r w i k u . Odcinek centralny oraz
p o ł u d n i o w y obsadzała g r u p a m j r . Hausselsa, składająca się z
2 batalionu 139 pułku strzelców górskich i batalionu marynarzy
k m d r . Fritza Bergera. M a r y n a r z e ubezpieczali linię kolejową na
o d c i n k u od miejscowości S t r a u m s n e s n a d R o m b a k s f j o r d e m do
Bjórnfjell. Strzelcy górscy obsadzali poszczególnymi k o m p a -
niami N a r w i k , południowe wybrzeże R o m b a k s f j o r d u i przyczó-
łek na półwyspie Ankenes. O b r o n a niemiecka nie tworzyła jed-
nej ciągłej linii. Składała się z wielu p u n k t ó w o p o r u wyposażo-
n y c h w moździerze i broń maszynową.
19 kwietnia gen. Mackesy przeprowadził osobiście rozpozna-
nie N a r w i k u z pokładu lekkiego krążownika „ A u r o r a " . W r ó -
ciwszy do H a r s t a d wyraził pesymistyczny pogląd, że z uwagi na
ukształtowanie t e r e n u nie da się ustalić rozmieszczenia stano-
wisk niemieckich, a zatem: „ostrzał z okrętów nie będzie sku-
teczny i w tych warunkach lądowanie za pomocą otwartych ło-
dzi m u s i być absolutnie z a n i e c h a n e " 5 . K o l e j n y m a r g u m e n t e m
generała było słuszne skądinąd twierdzenie, że 24 brygada nig-
dy nie walczyła pod kołem p o l a r n y m i została źle przygotowana
do kampanii w górach. Mackesy, głęboko przekonany, że N i e -
mcy zorganizowali silną o b r o n ę wybrzeży, postulował stopnio-
we okrążanie N a r w i k u od strony lądu i poczekanie z d e c y d u j ą -
cym atakiem do przybycia f r a n c u s k i c h Strzelców Alpejskich.
P r a g n ą ł u n i k n ą ć ryzyka niepowodzenia operacji przez zgroma-
dzenie takich sił i środków, które by gwarantowały pełny suk-
ces.
N i e m c y potrafili wykorzystać bezczynność Anglików. Sta-
nowiska strzelców górskich z k a ż d y m d n i e m były lepiej u m o c -
nione i zamaskowane. K a ż d e g o dnia na lotniskach w Oslo, Ber-
gen, Stavanger oraz T r o n d h e i m lądowały nowe eskadry
L u f t w a f f e , rosły zapasy b o m b i paliwa.
Złe warunki atmosferyczne panujące w północnej Norwegii od
20 do 23 kwietnia uniemożliwiły Royal N a v y podjęcie akcji
przeciwko oddziałom gen. Dietla. D o p i e r o 24 kwietnia zespół
złożony z pancernika „ W a r s p i t e " , lekkich krążowników „ A u r o -
5
Tamże, s. 153.
ra" i „ E n t e r p r i s e " oraz niszczyciela „ Z u l u " otworzył ogień na
niemieckie pozycje. B o m b a r d o w a n i e trwało 3 godziny. P a n c e r -
nik wystrzelił 150 pocisków z dział kalibru 380 m m . Zniszczono
c / ę ś ó . u m o c n i e ń pod Elvegardsmoen. Słaba widoczność nie
pozwoliła na dokładną obserwację skutków ostrzału, toteż a d m .
Boyle odwołał lądowanie.
Jednocześnie z akcją floty w Ofotfjordzie gen. Fleischer zaata-
kował pozycje niemieckie w rejonie Fossbakken, gdzie od kilku
dni zbierały się jednostki norweskie ściągane znad granicy f i ń -
skiej. N o r w e g o w i e zamierzali opanować przede wszystkim
l . a p p h a u g e n , najwyższy p u n k t między Fossbakken a G r a t a n -
gen. Zajęcie tej miejscowości usunęłoby zagrożenie przełęczy
Kolbanskaret. Na prośbę gen. Fleischera gen. Mackesy zgodził
się, aby w natarciu wzięły udział dwie kompanie Scots G u a r d s
ze Sjóvegan. Zastrzegł jednak, że Szkoci, słabo przygotowani
do działań na terenach wysokogórskich, nie mogą być użyci bez-
pośrednio w walce. Pomoc, jakiej obie kompanie udzielały N o r -
wegom, ograniczała się zatem do ubezpieczenia tyłów atakują-
cych oddziałów.
Przed p o ł u d n i e m 24 kwietnia norweski batalion „ T r ó n d e r "
ruszył w kierunku pozycji niemieckich, a kompanie Gwardii
Szkockiej obsadziły Fossbakken. Niestety wkrótce po rozpoczę-
ciu akcji rozszalała się b u r z a śnieżna. Silny wiatr, przenikliwe
zimno i gęsto padający śnieg u t r u d n i a ły orientację w terenie,
wyczerpywały ludzi. Na przejście 4 km batalion „ T r ó n d e r "
stracił 8 godzin. W tych w a r u n k a c h natarcie nie mogło uzyskać
powodzenia. Broniąca L a p p h a u g e n kompania strzelców gór-
skich, wyposażona w dużą liczbę karabinów m a s z y n o w y c h , bez
t r u d u o d p a r ł a atak zmęczonych, t o n ą c y c h w śnieżnych zaspach
żołnierzy gen. Fleischera. O godz. 19.00 batalion „ T r ó n d e r "
przerwał akcję i odszedł do G r a t a n g e n na odpoczynek. W p r a w -
dzie d o w ó d z t w o norweskie wysłało d r u g i batalion w celu p o d -
i rzymania walki, lecz w zadymce oba bataliony nie zdołały na-
wiązać łączności i nad r a n e m wytworzyła się między nimi zna-
czna luka. N i e m c y wykorzystali nieoczekiwaną szansę, rzucając
pod G r a t a n g e n odwodową k o m p a n i ę wspartą ciężkimi karabi-
nami maszynowymi.
D o w ó d z t w o batalionu „ T r ó n d e r " nie zadbało o należyte
ubezpieczenie miejsca postoju. Brak ostrożności drogo koszto-
wał N o r w e g ó w . R a n o 25 kwietnia niemieckie karabiny maszy-
nowe otworzyły silny ogień na wioskę. Energiczne natarcie
kompanii strzelców górskich szybko złamało o p ó r zaskoczonego
przeciwnika. Batalion „ T r ó n d e r " poniósł ciężkie straty. Zginęło
blisko 100 ludzi, w t y m wszyscy dowódcy kompanii, kapitano-
wie M i d t l i d , N y ą u i s t i Óveras. N i e m c y wzięli 150 jeńców.
Przepadła b r o ń maszynowa batalionu.
Akcja na L a p p h a u g e n zakończyła się klęską, jednakże o d n i o -
sła pewien skutek. G e n . Dietl nabrał przekonania, że N o r w e -
gowie nie myślą o kapitulacji, a przeciwnie, podniesieni na d u -
c h u wylądowaniem wojsk brytyjskich, zamierzają kontynuować
walkę. O b a w i a j ą c się n o w y c h ataków, już 26 kwietnia rozkazał
ewakuować G r a t a n g e n i L a p p h a u g e n . N i e m c y zajęli łatwe do
o b r o n y p u n k t y w łańcuchach górskich.
T y m c z a s e m na p o ł u d n i u Norwegii zaszły wypadki, które
ukazały znaczenie walk o N a r w i k w n o w y m świetle.
K A M P A N I A W POŁUDNIOWEJ NORWEGII
ODWOŁANA OPERACJA
• „Grom" miał torpedy firmy „Vickers", których głowice bojowe nie były
wyposażone w urządzenia zabezpieczające przed wybuchem w wypadku trafie-
nia bombą lub pociskiem.
ciem zwalnia siatkę i pasy korkowe wypadają na pokład. G r u p a
m a r y n a r z y na dziobie wkłada je na siebie, ale o dziwo! — bez
nerwowego pośpiechu, omal że w y r ó w n u j ą c tasiemki. P o r u -
cznik P. skacze na śródokręcie i wraca prowadząc jakąś szaro-
czerwoną postać, która mówi coś o dziale, zabitej obsłudze,
działonowym — chwiejąc się klęka na pokładzie, siada. Po gło-
sie p o z n a ł e m Kubisia z obsługi działa przeciwlotniczego. Jest
r a n n y , ale p r z y t o m n y . Siedzi o p a r t y o maskę działa. — Skacz-
cie do wody. — Skaczcie do wody. — Panie p o r u c z n i k u , dzia-
łonowy zabity, to i ja c h y b a p o w i n i e n e m zginąć razem z n i m ?
J e d e n energiczny r u c h b o s m a n a okrętowego stawia go na nogi.
Już ma pas ratunkowy, już związany i w... w o d z i e " 7 .
N i e było najmniejszych objawów paniki. Z d r o w i pomagali
r a n n y m , umieszczając ich na 3 tratwach, które zdołano w y r z u -
cić za b u r t ę tonącego okrętu. K o t ł o w n i nie zdążył opuścić
pierwszy mechanik „ G r o m a " , por. Aleksy Krąkowski. Otwierał
zawory bezpieczeństwa przy kotłach, aby zapobiec ich eksplozji
przy zetknięciu z zimną wodą. Zginął także m a r y n a r z Zbigniew
Gąsiorowski, do ostatniej chwili wyrzucający z pomieszczeń
o k r ę t u pasy r a t u n k o w e dla pływających w lodowatej wodzie
7
W. S z u s t e r , Nawet nie miałem kataru... Z ostatnich chwil ORP „ Grom",
w: „Polska Walcząca — Żołnierz Polski na Obczyźnie", nr 6 z 1941 r.
przeciwlotnicza t r a n s p o r t o w c ó w wyładowujących sprzęt i o d -
działy wojska. O k r ę t p r z e b y w a ł p o d S k i n land do 6 m a j a ,
uczestnicząc w odpieraniu kilkunastu nalotów niemieckich.
7 maja wieczorem „ B u r z a " , z gen. B e t h o u a r t e m i oficerami
sztabu 1 dywizji lekkiej na pokładzie, udała się na rozpoznanie
rejonu Bjerkvik. W t y m czasie d o w ó d z t w o alianckie p o s t a n o w i -
ło odesłać polskie niszczyciele do Anglii, p r a w d o p o d o b n i e
z uwagi na fizyczne i psychiczne wyczerpanie załóg oraz na in-
terwencję Kierownictwa M a r y n a r k i W o j e n n e j , które obawiało
się o los 2 ostatnich okrętów d y w i z j o n u 8 . S z t o r m na M o r z u
P ó ł n o c n y m opóźnił o parę dni wykonanie tej decyzji. 8 m a j a ,
po w y s a d z e n i u sztabu g e n . B e t h o u a r t a w Sk&nland, „ B u r z a "
udała się do H a r s t a d , gdzie spotkała „Błyskawicę". Niszczyciel
ten 5—6 maja patrolował w o d y R o m b a k s f j o r d u i H e r j a n g s f j o r -
d u , walcząc z samolotami i bateriami nieprzyjaciela. Wstrząsy
wywołane bliskimi w y b u c h a m i b o m b spowodowały awarię
oświetlenia w maszynowni. Z b u r t wypadały nity. S p r a w n i e
m a n e w r u j ą c a „Błyskawica" uniknęła b e z p o ś r e d n i c h trafień
(tylko w sobotę, 6 maja, wokół okrętu spadło około stu b o m b ) ,
sama n a t o m i a s t zestrzeliła b o m b o w i e c niemiecki, a 2 inne
uszkodziła. P o n a d t o z m u s z o n o do milczenia baterię dział prze-
ciwlotniczych 88 m m . N i e m c y zrewanżowali się 11 celnymi p o -
ciskami, które jednak nie wyrządziły większych szkód. 7 m a j a
„Błyskawica" zawinęła do H a r s t a d . 8 maja niszczyciel wizyto-
wał a d m . Boyle. Admirał powiedział załodze między innymi:
„ P r z y s z e d ł e m na ten okręt, aby powiedzieć w a m , zanim
opuścicie N o r w e g i ę , jak wielkie uznanie i podziw mieliśmy dla
s p o s o b u , w jaki wykonywaliście w czasie wspólnej służby
wszystkie nałożone na was zadania. Na »Błyskawicy« przeżyliś-
cie ciężkie chwile, ale p r z y n a j m n i e j macie na s w y m r a c h u n k u
zestrzelony samolot wroga"
Ostatnie dni u brzegów Norwegii upłynęły polskim niszczy-
cielom na walkach z L u f t w a f f e . 10 maja artyleria „Błyskawicy"
zniszczyła n a d S k i e l f j o r d e m d r u g i samolot. N o r w e s c y rybacy
8
E. K o s i a r z, Flota Białego Orła, Gdańsk 1984, s. 155.
9
B. P a w ł o w i c z , Polska Marynarka Wojenna, w: „Polska na Morzach",
nr 2 z 1942 r.
ofiarowali załodze szczątki skrzydła zestrzelonej maszyny. M a -
rynarze wycięli z poszarpanego metalu sylwetkę Heinkla-111
i umieścili ją jako pamiątkę na ścianie mesy. „ B u r z a " uratowała
załogę samolotu brytyjskiego zestrzelonego w walce powietrznej
n a d V a a g s f j o r d e m . 10 maja „Błyskawica" i „ B u r z a " w towarzy-
stwie niszczyciela brytyjskiego udały się do Scapa Flow.
N a zakończenie warto przytoczyć f r a g m e n t w s p o m n i e ń por.
Wieńczysława K o n a , oficera sygnałowego „Błyskawicy", który
tak ocenił postawę Royal N a v y na dalekiej północy:
„Zobaczyliśmy z bliska flotę doskonale zorganizowaną i jej
okręty d o w o d z o n e przez oficerów, którzy przez szereg dni
i nocy nie schodzili ze stanowisk, a m i m o przemęczenia i p o n o -
szonych klęsk nigdy nie tracili werwy i poczucia h u m o r u .
W Norwegii okręty dwoiły się i troiły, aby być wszędzie, gdzie
w d a n e j chwili były p o t r z e b n e , i spełniać zadania, których dla
nich nie p r z e w i d u j e ani taktyka, ani zdrowy rozsądek. Widzie-
liśmy pancerniki, które prowadziły walki w skalnych koryta-
rzach ledwie pozwalających na zrobienie z w r o t u , widzieliśmy
krążowniki p o d gradem b o m b ewakuujące wojsko z takich
dziur, do których normalnie dostęp jest przewidziany tylko dla
rybackich trawlerów, współpracowaliśmy z niszczycielami
o wylotach luf sczerniałych od zbyt częstego ognia, z k o m i n a m i
popalonymi od żaru zbyt d u ż y c h szybkości. W Norwegii już
nie wyręczano się nami jak uciążliwymi cudzoziemcami i nie
zastępowano nas tam, gdzie operację trzeba było powierzyć
o k r ę t o m w y p r ó b o w a n y m , g o d n y m zaufania" 10.
Ocena ta zgodna jest z cytowaną wcześniej opinią żołnierza
Brygady Podhalańskiej. O k r ę t y Royal N a v y , a wraz z n i m i nie-
liczne jednostki polskie i francuskie, robiły wszystko, co było
w ich mocy, aby skutecznie wesprzeć oddziały wojsk lądowych.
10
W. K o n, Atlantyckie patrole, Warszawa 1958, s. 164—165.
MARSZ GEN. FAUERBACHA
W poniedziałek, 27 m a j a , N i e m c y z b o m b a r d o w a l i lotnisko
pod Bodo, niszcząc na ziemi ocalałe „Gladiatory". Wieczorem
potężny nalot p o n a d 100 b o m b o w c ó w zrównał z ziemią większą
część miasta i zdezorganizował o b r o n ę przeciwlotniczą. A d m .
Boyle postanowił użyć do ewakuacji niszczycieli i 4 szybkich
transportowców. Nocą z 27 na 28 maja niszczyciele przewiozły
1 i 4 samodzielne k o m p a n i e na okręt warsztatowy „ V i n d i c t i v e "
czekający na p e ł n y m m o r z u . Po przeładowaniu wojska okręt
o d p ł y n ą ł do Scapa Flow. W ciągu d w ó c h kolejnych nocy prze-
t r a n s p o r t o w a n o do Borkenes na wyspie H i n n ó y bataliony Scots
G u a r d s i S o u t h Wales Borderers. Ewakuację osłaniały patrole
myśliwskie z Bardufoss.
29 m a j a rano batalion Irish G u a r d s i pozostałe samodzielne
kompanie opuściły Fauske, nie powiadamiając o t y m N o r w e -
gów. Prz y okazji raz jeszcze okazało się, że strzelcy 2 dywizji
górskiej gen. Fernsteina d o b r z e radzą sobie z t r u d n y m tere-
nem północnej Norwegii. Do chwili rozpoczęcia o d w r o t u przez
Brytyjczyków, czołowe oddziały dywizji zdążyły obejść fiord
i znalazły się w odległości 20 km od Fauske.
Wojska brytyjskie, wysadzając za sobą mosty, bez przeszkód
osiągnęły Bodo 30 maja. Przed zaokrętowaniem zniszczono
artylerię i sprzęt zmotoryzowany. Przednie straże niemieckie
wkroczyły do p o r t u 31 maja, tuż po odpłynięciu ostatniej
jednostki alianckiej. G o r z e j powiodło się N o r w e g o m . Sądząc, że
riczależnie od wcześniejszych ustaleń rozpoczęcie o d w r o t u m u -
si poprzedzić o d r ę b n y rozkaz, zbyt późno zeszli ze stanowisk
o b r o n n y c h . Motocykliści niemieccy zaskoczyli ich w połowie
drogi między F a u s k e a Róssvik, biorąc do niewoli kilkudziesię-
ciu jeńców. T y l n a straż N o r w e g ó w stawiła jednak t w a r d y opór
i zdołała powstrzymać nieprzyjaciela do czasu załadowania
wojsk na k u t r y . E w a k u o w a n o wszystkich z w y j ą t k i e m żołnierzy
jednej kompanii, która nie zdążyła przybyć na czas i otoczona
w górach złożyła broń.
Walki z odsieczą dla gen. Dietla były zakończone. Okazało
się, że opór niewielkich sił alianckich, pozbawionych wsparcia
l"i niczego i nie zawsze najlepiej d o w o d z o n y c h , znacznie o p ó -
źnił marsz g r u p y gen. F a u e r b a c h a . N i e m c y m i m o o g r o m n y c h
wysiłków, d u ż e j przewagi liczebnej i technicznej, dobrego
wyszkolenia żołnierza i energii dowództwa, nie cofającego się
p r z e d ryzykownymi operacjami (lądowanie w H e m n e s b e r g e t ) ,
d o p i e r o 29 m a j a zdołali osiągnąć rejon Bodo. Walki o przeła-
manie o b r o n y wojsk sojuszniczych p o d F i n n e i d zabrałyby
p r a w d o p o d o b n i e kilka dalszych d n i . G e n . Auchinleck miał za-
t e m dosyć czasu, aby działając energicznie rozbić zgrupowanie
gen. Dietla, a nawet p o d j ą ć p r ó b ę ustabilizowania f r o n t u pod
Bodo, w z m a c n i a j ą c walczące t a m wojska oddziałami z b ę d n y m i
na froncie narwickim. Niestety postępy ofensywy niemieckiej
na Zachodzie p o k r z y ż o w a ł y plany d o w ó d z t w a alianckiego. N i e
mogło być m o w y o silnym usadowieniu się w północnej N o r -
wegii, gdy n a d W y s p a m i Brytyjskimi zawisła groźba inwazji.
ZDOBYCIE NARWIKU
STOSUNEK SIŁ
ATAK
R o z k a z o p e r a c y j n y gen. B e t h o u a r t a p r z e w i d y w a ł , iż 1 d y w i z j a
lekka częścią sił w y k o n a n a t a r c i e z p ó ł w y s p u Ó y j o r d na P ó ł w y -
s e p N a r w i c k i , częścią zaś o p a n u j e resztę p ó ł w y s p u A n k e n e s .
Od p ó ł n o c y 13 p ó ł b r y g a d a L e g i i C u d z o z i e m s k i e j z 5 c z o ł g a m i
342 k o m p a n i i i n o r w e s k i m b a t a l i o n e m „ H y l d m o " , z g r u p o w a n a
n a p ó ł w y s p i e Ó y j o r d , miały p r z e p r a w i ć się p r z e z R o m b a k s f j o r d
i w y l ą d o w a ć w m i e j s c u , g d z i e płaskowyż T a r a l d s v i k f j e l l o p a d a
k u w o d o m f i o r d u , t w o r z ą c niewielką plażę. N a s t ę p n i e wojska t e
powinny energicznym atakiem zdobyć panujące nad Narwi-
k i e m w z g ó r z e 4 7 5 , zająć m i a s t o , p o c z y m o b s a d z i ć częścią sił
p o ł u d n i o w y b r z e g p ó ł w y s p u d o F a g e r n e s , o s t a t n i e j stacji kole-
jowej, resztą sił zaś p o s u w a ć się p ó ł n o c n y m b r z e g i e m na
S t r a u m s n e s , Sildvik, H u n d a l e n . W s p a r c i e o g n i o w e z a p e w n i a ł y
d w i e f r a n c u s k i e b a te rie dział 7 5 m m , u s t a w i o n e n a p ó ł w y s p i e
Ó y j o r d , z m o t o r y z o w a n a b a t e r i a n o r w e s k a oraz działa 3 k r ą ż o w -
n i k ó w i 5 niszczycieli.
B r y g a d a P o d h a l a ń s k a (1, 2 i 4 b a ta l io n ) , w s p i e r a n a p r z e z o d -
dział n a rc i a r z y Strzelców A l p e j s k i c h , 2 czołgi 342 k o m p a n i i ,
baterię f r a n c u s k i c h „ s i e d e m d z i e s i ą t e k p i ą t e k " , 2 angielskie h a u b i -
ce p o l o w e i a rty lerię b r y t y j s k i e g o k r ą ż o w n i k a , miała o p a n o w a ć
16
Tamże, s. 90.
resztę półwyspu Ankenes, nie dopuszczając do wycofania się
b r o n i ą c y c h g o N i e m c ó w wzdłuż b r z e g u Beisfjordu. N a wschód
od miejscowości Beisfjord Polacy, przez nawiązanie styczności
z Legią Cudzoziemską, nadciągającą z północy, zamknęliby
pierścień okrążenia wokół oddziałów gen. Dietla na Półwyspie
N a r w i c k i m . Ogółem gen. B e t h o u a r t rzucił do natarcia sześć ba-
talionów piechoty, tj. około 4 tys. ludzi (bez obsługi dział i jed-
nostek saperów).
Zadanie b r y g a d norweskich polegało na dojściu do wschod-
niego krańca R o m b a k s f j o r d u i przecięciu linii kolejowej łączącej
N a r w i k ze Szwecją. N o r w e g ó w wspierały dwie baterie górskie
i batalion Strzelców Alpejskich. W odwodzie gen. Bethouart
pozostawił 3 batalion Brygady Podhalańskiej i d w a bataliony
Strzelców Alpejskich. W ostatniej fazie bitwy k o m p a n i a 3 bata-
lionu Brygady Podhalańskiej i dwie kompanie narciarzy Strzel-
ców Alpejskich miały, przy p o m o c y N o r w e g ó w , o p a n o w a ć
Bjórnfjell i okrążyć bądź w y p c h n ą ć do Szwecji N i e m c ó w , k t ó -
r y m udałoby się wydostać z Ankenes i N a r w i k u .
D o w ó d c ę 1 dywizji lekkiej niepokoił stan środków desanto-
wych. Do przerzucenia trzech batalionów i 5 czołgów przez
R o m b a k s f j o r d aliantom pozostały 2 sprawne barki M . L . C . oraz
3 p o n t o n y A . L . C . Pierwszy rzut desantu mógł zatem liczyć tyl-
ko 290 ludzi. N a s t ę p n e j g r u p y należało oczekiwać najwcześniej
po 45 m i n u t a c h . W ciągu owych krytycznych trzech k w a d r a n -
sów N i e m c y mieli szansę zepchnięcia niewielkiego desantu do
morza. Użycie norweskich k u t r ó w rybackich było ryzykowne
z uwagi na płyciznę ciągnącą się wzdłuż brzegu u p o d n ó ż a
Taraldsvikfjell.
P ó ł w y s p u Narwickiego broniły pododdziały 139 pułku
strzelców górskich, g r u p y m a r y n a r z y i kompania p u ł k u spado-
c h r o n o w e g o — razem p o n a d 800 ludzi bez artylerzystów.
K a r a b i n y maszynowe z doskonale przygotowanych stanowisk
na zboczach wzgórz i u wylotów tuneli kolejowych trzymały
p o d ostrzałem wąską plażę i wody R o m b a k s f j o r d u . W pier-
wszym t u n e l u , opodal N a r w i k u , stała p l a t f o r m a kolejowa z lek-
k i m działem; d r u g a znajdowała się w t u n e l u koło stacji
S t r a u m s n e s . W e w n ą t r z półwyspu, w miejscach osłoniętych
przed obserwacją aliantów wyniosłościami terenu, nieprzyjaciel
ustawił haubice polowe i moździerze. Moździerze i b r o ń
maszynową umieszczono także na wrakach zatopionych okrę-
tów.
Na półwyspie Ankenes walczyła część 2 batalionu 139 p u ł k u ,
wspierana przez oddział m a r y n a r z y oraz kom pa nię strzelców
górskich zrzuconą na s p a d o c h r o n a c h między 25 a 27 maja. D a -
wało to łącznie p o n a d 400 ludzi z dużą liczbą moździerzy
i ciężkich karabinów maszynowych. P o n a d t o u nasady półwys-
pu tkwiły w załomach skalnych g r u p y żołnierzy 1 batalionu
1 p u ł k u spadochronowego o t r u d n e j do ustalenia liczebności.
N i e m c y założyli przed miejscowością Ankenes pola m inowe ,
mogli też oczekiwać wsparcia ciężkich karabinów maszynowych
z wraku leżącego na redzie N a r w i k u w pobliżu Ankenes. Ł ą -
cznie półwyspy Ankenes i Narwicki obsadzało p r a w d o p o d o b n i e
około 2 tys. żołnierzy wroga 17. A t a k u j ą c y mieli zatem d w u -
krotną przewagę liczebną, która jednak z uwagi na walory
o b r o n n e pozycji niemieckich i lepsze wyposażenie o b r o ń c ó w do
walk w terenie górzystym nie mogła gwarantować sukcesu.
W tej sytuacji wiele zależało od osobistej postawy żołnierzy
polskich, francuskich i norweskich.
G e n . Bethouart wyznaczył początek operacji na godz. 24.00
24 maja. Późna pora miała ograniczyć rozmiary interwencji
b o m b o w c ó w z lotniska Vaernes. M e t o d ę tę zastosowano z po-
w o d z e n i e m podczas lądowania aliantów p o d Bjerkvik. Ponie-
waż jednak do 24 maja nie z d ą ż o n o przygotować lotniska
Skanland dla 46 dywizjonu myśliwskiego, gen. B e t h o u a r t
przełożył atak na godz. 24.00 27 maja. O zmianie t e r m i n u
17
Sprawa liczebności oddziałów niemieckich obsadzających 27 maja półwy-
spy Narwicki i Ankenes jest kwestią sporną. Różnice w obliczeniach są bardzo
duże. Np. D e r r y (op. cit., s. 207—208) przyjmuje, że znajdowało się tam
około 1200 Niemców. M a j o r k i e w i c z (op. cit., s. 97) mówi o blisko
5 tys. Ta ostatnia liczba wydaje się nazbyt wysoka: obrona miałaby przewagę
nad atakującymi, co przy walorach obronnych terenu i lepszym wyposażeniu
piechoty niemieckiej pozbawiało sojuszników szans na odniesienie zdecydowa-
nego sukcesu. Z kolei Derry nie uwzględnia w rachunku żołnierzy 1 pułku spa-
dochronowego ani obsługi dział i moździerzy nie będących na etatowym uzbro-
jeniu strzelców górskich.
F r a n c u z i nie powiadomili na czas N o r w e g ó w . G e n . Fleischer
spędził kilka godzin na wzgórzu n a d przystanią Ó y j o r d , dare-
m n i e o czekuj ąc sygnału do natarcia. F a k t t e n wywołał rozgory-
czenie w dowództwie 6 dywizji, które nie bez p e w n e j racji p o -
dejrzewało aliantów o lekceważący stosunek do armii n o r w e -
skiej.
T y m c z a s e m we Fr a n c j i zaszły wydarzenia o zasadniczym
znaczeniu dla losów kampanii na dalekiej północy. 23 maja za-
łamała się p r ó b a k o n t r o f e n s y w y francuskiej 2 i 3 G r u p y Armii,
p o d j ę t a w celu odblokowania odciętych we F l a n d ri i wojsk a n g -
lo-francusko-belgijskich. P o d w p ł y w e m nowych niepowodzeń
na froncie, w L o n d y n i e zaczęto poważnie rozważać plan wyco-
fania oddziałów z Norwegii. Zwolennicy tego kroku podkreślali
potrzebę ściągnięcia wojska do o b r o n y W y s p Brytyjskich. Zga-
dzano się z poglądem, że podtrzymywanie oporu pod kręgiem po-
l a r n y m wymagałoby znacznych środków, albowiem tylko s y m -
bolicznej pomocy można oczekiwać od N o r w e g ó w , k t ó r y m b r a -
k u j e „żołnierzy, zapasów i serca do walki" 1S. Sztabowcy
sugerowali opanowanie N a r w i k u przed rozpoczęciem ewakua-
cji. 24 m a j a z Francji nadeszły wiadomości o szybkim o d w r o -
cie nieudolnie dowodzonych wojsk w kierunku Dunkierki.
G r o ź b a inwazji na Anglię nabierała realnych kształtów. T e g o
wieczora został przygotowany rozkaz ewakuacji wojsk N o r t h -
- W e s t e r n Expeditionery Force, który miał być wysłany do H a r -
stad.
W sobotę rano, 25 maja, gen. Bethouarta nieoczekiwanie
wezwał do swojej kwatery a d m . Boyle. Anglik bez słowa wrę-
czył generałowi tekst depeszy, jaka nadeszła ostatniej nocy:
„ D o G ł ó w n e g o D o w ó d c y w północnej Norwegii.
Szef Sztabu Głównego.
R z ą d Jego Królewskiej Mości postanowił, że Pańskie oddzia-
ły mają niezwłocznie opuścić północną Norwegię. R o z u m i e m y ,
że z p u n k t u widzenia operacyjnego ewakuacja byłaby ułatwio-
na, g d y b y p r z e d t e m nieprzyjaciel był zniszczony l u b rozbity.
Z d r u g i e j strony zniszczenie p o r t u N a r w i k , u r z ą d z e ń p o r t o -
18
D e r r y, op. cit., s. 174.
wych... byłoby wskazane. N i e m n i e j szybkość ewakuacji musi
być postawiona na pierwszym miejscu, a to w celu ograniczenia
wysiłku morskiego. D w ó c h oficerów zostanie natychmiast wy-
słanych ze Zjednoczonego Królestwa, aby naradzić się z P a n e m
i generałem Auchinleckiem co do planu ewakuacji. Ewakuacja
całego sprzętu, wszystkich pojazdów i magazynów zajęłaby
oczywiście zbyt wiele czasu. Ewakuację należy wykonać w n a -
s t ę p u j ą c y m p o r z ą d k u : 1) ludzie, 2) lekkie działa przeciwlotni-
cze, 3) ciężkie działa przeciwlotnicze. T a k t y c z n e szczegóły ewa-
kuacji należy ustalić na podstawie wspólnego p o r o z u m i e n i a się.
R z ą d norweski nie został jeszcze powiadomiony, jak najściślej-
sza tajemnica powinna b y ć zac howan a"
Po chwili milczenia a d m . Boyle zapytał generała, czy nadal
ma zamiar przeprowadzić atak. B e t h o u a r t poprosił o pół godzi-
ny do n a m y s ł u i wyszedł. Po powrocie oznajmił, że k o n t y n u o -
wanie operacji uważa za konieczne z trzech p o w o d ó w . E w a k u a -
cja wojsk pozostających w styczności z silnym nieprzyjacielem
kosztowałaby p r a w d o p o d o b n i e wiele ofiar. N i e m c ó w trzeba
rozbić, aby nie przeszkadzali w zaokrętowaniu żołnierzy. Po
drugie wypada zadośćuczynić oczekiwaniom No r we g ó w. Po
trzecie wreszcie alianci mają szansę odniesienia pierwszego
zwycięstwa w działaniach l ą d o w y c h i okazję tę muszą wykorzy-
stać z a r ó w n o w celu p o d b u d o w a n i a morale własnych wojsk, jak
i przekonania opinii publicznej na świecie, że W e h r m a c h t może
być pobity. A d m . Boyle w milczeniu słuchał wywodów F r a n c u -
za, po c z y m oświadczył: „ D o b r z e generale, moje okręty i moi
ludzie wesprą P a n a " 20 . Prosił tylko, aby nie informować jeszcze
N o r w e g ó w , gdyż wiadomość o ewakuacji mogłaby załamać i tak
n a d w ą t l o n e g o d u c h a bojowego norweskich batalionów. Po p o -
ł u d n i u d o w ó d z t w o Brygady Podhalańskiej dowiedziało się
w ścisłej t a j e m n i c y , że na skutek niepowodzeń we F ra n c j i
sprzymierzeni muszą przerwać walkę w Norwegii.
P r z e d u s t a l o n y m t e r m i n e m ataku odesłano d o miejsc załado-
wania na transportowce część samochodów półciężarowych
i motocykli, akta, bagaże, biedki do ciężkich karabinów maszy-
19
Cyt. za: J a ś k o w s k i, op. cit., s. 118—119.
20
Tamże, s. 119.
n o w y c h . W s z y s t k o to o d b y w a ł o się z dala od linii f r o n t u i nie
wywoływało niepokoju wojska. Odsyłanie sprzętu do portów
k o m e n t o w a n o co najwyżej jako zapowiedź przerzucenia części
sił na południe, w rejon Bodo, natychmiast po rozbiciu z g r u -
powania gen. Dietla. D o w ó d c a norweskiej 6 dywizji miał nie-
jasne przeczucie, że coś „wisi w powietrzu", ale i on nie p o m y ś -
lał o ewakuacji.
W poniedziałek wieczorem, 27 maja, do N a r w i k u zbliżył się
zespół floty. 4 niszczyciele weszły na w o d y R o m b a k s f j o r d u .
K r ą ż o w n i k i „ C a i r o " (okręt flagowy), z generałami Auchinlec-
kiem i B e t h o u a r t e m na pokładzie, „ C o v e n t r y " oraz niszczyciel
„ F i r e d r a k e " zajęły pozycję w O f o t f j o r d z i e naprzeciw miasta.
Z tyłu z n a j d o w a ł się krążownik „ S o u t h a m p t o n " , jedyny okręt
z działami 152 mm 21 . Jako cel dodatkowy przydzielono mu
półwysep Ankenes. Od godz. 20.00 klucze myśliwców patrolo-
wały niebo n a d N a r w i k i e m . Do polskich i francuskich p u n k t ó w
o b s e r w a c y j n y c h docierali m a r y n a r z e , których zadaniem było
u t r z y m y w a n i e łączności między armią a flotą i przekazywanie
artylerii okrętowej położenia celów.
P u n k t u a l n i e o godz. 23.40 krążowniki i niszczyciele otworzy-
ły h u r a g a n o w y ogień na wykryte stanowiska moździerzy i b r o n i
m a s z y n o w e j nieprzyjaciela, na wzgórze 475, z a b u d o w a n i a n a r -
wickiego p o r t u i na F a g e r n e s . D w i e baterie francuskie i n o r w e -
ska bateria zmotoryzowana ostrzeliwały rejon lądowania pier-
wszego r z u t u desantu. Na Ankenes kanonadzie wtórowały
2 angielskie haubice i bateria dział 75 m m . Z p u n k t u obserwa-
cyjnego gen. Bohusza-Szyszki na wzgórzu 295 nie udało się
nawiązać łączności z krążownikiem „ S o u t h a m p t o n " , gdyż a n -
gielski b o s m a n z a p a r a t e m do sygnalizacji optycznej podczas
wspinaczki uszkodził a k u m u l a t o r l a m p y „Aldisa". T y m s a m y m
możliwości wsparcia ataku P o d h a l a n przez artylerię okrętową
zostały m o c n o ograniczone.
P r z y a k o m p a n i a m e n c i e h u k u dział, koło wioski Seines na
wybrzeżu H e r j a n g s f j o r d u , w miejscu n i e d o s t ę p n y m dla nie-
mieckiej obserwacji, na barki i p o n t o n y wchodzili żołnierze
21
Krążowniki „Cairo" i „Coventry" dysponowały działami przeciwlotniczy-
mi 102 mm.
I batalionu 13 półbrygady Legii Cudzoziemskiej. O północy,
tuż po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego, legioniści
wylądowali na pełnej kamieni i wodorostów plaży u p o d n ó ż a
Taraldsvikfjell. Wyniesiono moździerze i karabiny maszynowe,
plutony rozwinęły się do natarcia. W tej fazie operacji pierwszy
rzut desantu nie poniósł strat. N i e m c y milczeli, oszołomieni
gwałtownością przygotowania artyleryjskiego, pozwalając legio-
nistom u m o c n i ć się na wąskim przyczółku. Jednakże salwy
artylerii okrętowej nie zniszczyły dobrze ukrytych wśród
wzgórz p u n k t ó w ogniowych nieprzyjaciela.
Z a ł a d u n k u drugi ego r z u t u d e s a n t u dokonywano w przystani
p r o m o w e j O y j o r d , leżącej znacznie bliżej N a r w i k u niż wioska
Seines; chodziło o to, aby jak najszybciej w z m o c n i ć pierwszy
rzut. Przystań, dobrze widoczną z Taraldsvikfjell, N i e m c y
ostrzelali ogniem moździerzy. Przemówiły też haubice, działa
przeciwlotnicze i przeciwpancerne. W ś r ó d czekających na p o n -
tony żołnierzy batalionu „ H y l d m o " wybuchło zamieszanie,
z t r u d e m o p a n o w a n e przez oficerów. F r a n c u z i sprawnie zała-
dowali na barki M . L . C . 2 lekkie czołgi. D r u g i r z u t d e s a n t u d o -
tarł do Półwyspu Narwickiego p r z e d godz.1.00. N o r w e g o w i e
wylądowali kilkaset m e t r ó w na ws c h ó d od przyczółka legioni-
stów. Pierwszy czołg u g r z ą z ł - w m u l e . Załoga sąsiedniej barki
skierowała się na inny odcinek plaży, ale wyładowany t u t a j
czołg utknął w piargach. Po t y c h niepowodzeniach w s t r z y m a n o
wysyłkę ostatnich 3 wozów.
Nieprzyjaciel nie kontratakował, lecz t w a r d o b r o n i ł swoich
pozycji. Plażę pokrył gęsty ogień karabinów maszynowych
i moździerzy. Baterie dział 75 mm próbowały stłumić niemiec-
kie p u n k t y ogniowe. I c h pociski padały 100 m p r z e d nacierają-
cymi legionistami, którzy wdarli się na zbocza Taraldsvikfjell
i tu zalegli ponosząc d u ż e straty. Żołnierze norwescy nie zdo-
byli ani m e t r a t e r e n u . D a r e m n i e oficerowie usiłowali p o d e r w a ć
ich do s z t u r m u na wzgórze 475. Oszołomieni h u k i e m eksplodu-
jących pocisków, leżeli na kamiennej plaży nie czując się na si-
lach ruszyć w głąb półwyspu.
Artylerzystom francuskim z Oyjord szczególnie dały się we znaki
działa 77 mm ustawione na platformach ukrytych w tunelach linii
kolejowej. Obsługa wytaczała p l a t f o r m ę na z e w n ą t r z , oddawała
kilka strzałów do zaobserwowanego wcześniej celu, po czym
wagon w p y c h a n o z p o w r o t e m do t u n e l u . W e z w a n y przez F r a n -
cuzów niszczyciel ostrzelał wyloty wskazanych tuneli, na jakiś
czas o d b i e r a j ą c N i e m c o m ochotę do w y p a d ó w , ale p l a t f o r m nie
zniszczył.
L ą d o w a n i e dalszych r z u t ó w desantu opóźniało się. 2 barki po
przywiezieniu czołgów utknęły na płyciznach i do t r a n s p o r t u
wojska pozostały 3 p o n t o n y A . L . C . W tej sytuacji alianci zde-
cydowali się użyć kutrów rybackich. Za ich p o m o c ą , do godz.
4.00 28 maja, przewieziono z Ó y j o r d resztę 1 batalionu Legii
Cudzoziemskiej i batalionu „ H y l d m o " . Dzięki wsparciu ognio-
w e m u niszczycieli z R o m b a k s f j o r d u i doskonale d o w o d z o n y c h
baterii dział 75 mm Niemcy nie zdołali zatopić żadnej jednost-
ki. Legioniści z wolna wgryzali się w o b r o n ę nieprzyjaciela.
Podniesieni na d u c h u N o r w e g o w i e zaatakowali wreszcie wzgó-
rze 475. M i m o to sytuacja d e s a n t u nie napawała o p t y m i z m e m .
Sukcesy terenowe były niewielkie, straty rosły.
M a ł o pocieszające meldunki napływały z półwyspu Ankenes.
Po przeanalizowaniu rozkazu dowódcy dywizji gen. Bohusz-
-Szyszko postanowił p r z e p r o w a d z i ć d w a natarcia: 2 batalionem
ppłk. Władysława Deca z d w o m a czołgami na Ankenes — N y -
b o r g i ł b a t a l i o n e m m j r . Wacława Kobylińskiego, w s p a r t y m
przez oddział wydzielony 4 batalionu, w kierunku wioski Beis-
f j o r d . T a k więc d o w ó d c a Samodzielnej Brygady Strzelców
Podhalańskich rozdzielił swe siły na dwie, niemal równe części
r z u c a j ą c je do natarcia w rozbieżnych k i e r u n k a c h . Było to
sprzeczne z intencją gen. Bethouarta, który kładł nacisk na ko-
nieczność opanowania Beisfjordu. Zajęcie tej wioski odcięłoby
o d w r ó t N i e m c o m b r o n i ą c y m Ankenes i wyprowadzało P o d h a -
lan na tyły załogi N a r w i k u . O d w ó d brygady stanowił 4 batalion
pod d o w ó d z t w e m m j r . Arnolda Jaśkowskiego.
O godz. 24.00 dwie białe rakiety wystrzelone z pokładu k r ą -
żownika „ C a i r o " dały sygnał do rozpoczęcia akcji. Nacierająca
na lewym skrzydle 2 batalionu 3 kompania r t m . rez. Stefana
Zamoyskiego, nie napotykając o p o r u Niemców, posuwała się
szybko ku Ankenes. Na nierównym, porośniętym krzewami tere-
nic, plutony zaczęły tracić kontakt wzrokowy. Pierwszy z czoł
gów zaraz po rozpoczęciu natarcia ut k n ą ł w jakimś dole, d r u g i
zaś wjechał na min ę i został u n i e r u c h o m i o n y . Około 300 m
przed Ankenes Polaków powitał gęsty ogień moździerzy i kara-
binów maszynowych. Z przeciwległego brzegu Beisfjordu
odezwały się działa polowe. Rozproszeni żołnierze zalegli. R t m .
Zamoyski utracił możność dowodzenia k o m p a n i ą , która p o -
niósłszy ciężkie straty zaczęła bezładnie wycofywać się do tyłu.
Gen. Bohusz-Szyszko rozkazał z a m k n ą ć powstałą lukę k o m p a -
nią odwodowego batalionu.
W y k o r z y s t u j ą c okazję, N i e m c y rzucili do kontrataku na
wzgórze 295 kompanię strzelców górskich i oddział marynarzy.
Gen. Bohusz-Szyszko, ppłk D e c i francuski oficer łącznikowy
musieli opuścić p u n k t obserwacyjny. Jego o b r o n ę p o d j ą ł kpt.
Aleksander M o r e ń , dowódca 2 kompanii ciężkich karabinów
maszynowych, z 10 strzelcami pocztu dowodzenia dowódcy
2 batalionu i p l u t o n u łączności. Walka trwała p o n a d godzinę.
Ostatecznie nieprzyjaciel złamał opór Po dhalan i obsadził
wzgórze. Polegli kpt. M o r e ń , 4 strzelców i angielski b o s m a n .
Dowódca brygady został pozbawiony założonej na punkcie o b -
serwacyjnym sieci łączności; ze swej kwatery w H i k v i k miał po-
łączenie telefoniczne tylko z dowódcą 1 półbrygady. Po z d o b y -
ciu wzgórza N i e m c y okopali się i przystąpili do o b r o n y zajętego
terenu.
Również pozostałe k o m p a n i e 2 batalionu nie odnotowały
sukcesów. 1 kompania kpt. Piotra Laurentowskiego po dwóch
godzinach walki zdołała p o s u n ą ć się o kilometr od po d st a wy
wyjściowej. Prawoskrzydłowa 2 k o m p a n i a k p t . A n d r z e j a S t a ń -
czyka zaległa po przebyciu p a r u s e t metrów p r z e d silnym p u n k -
tem o p o r u na skalistym wzgórzu z w a n y m ze względu na kształt
„fasolką".
1 batalion m j r . Kobylińskiego nacierał powoli, p r o w a d z ą c
dokładne rozpoznanie t e r e n u i u t r z y m u j ą c stałą łączność z bate-
rią dział 75 m m . K a ż d ą p r ó b ę o p o r u niemieckiego zwalczano
najpierw ogniem artylerii, po czym kompanie zajmowały o p u -
szczone przez nieprzyjaciela stanowiska. T a k t y k a ta pozwalała
u n i k n ą ć większych strat, ale też opóźniała posuwanie się bata-
lionu. Co więcej około g o d z ; 5.30 d o w ó d c a 1 p ó ł b r y g a d y tele-
fonicznie poinformował m j r . Kobylińskiego o t r u d n y m położe-
n i u p o d Ankenes, sugerował u t r z y m a n i e wolnego t e m p a n a t a r -
cia, gdyż dotychczasowe zadanie batalionu m o ż e ulec zmianie,
a p o n a d t o zastrzegł sobie do dyspozycji k o m p a n i ę o d w o d o w ą .
Ponieważ rozkaz został p o t w i e r d z o n y jeszcze d w u k r o t n i e ,
m j r Kobyliński nie ponaglał p o d w ł a d n y c h do pośpiechu.
T y m c z a s e m walczące wojska nieoczekiwanie zostały p o z b a -
wione s k r o m n e g o wsparcia lotniczego. O godz. 4.00 Hurrica-
ne'y", p a t r o l u j ą c e przestrzeń powietrzną n a d N a r w i k i e m , odle-
ciały do Bardufoss, aby uzupełnić paliwo. T u ż po wylądowaniu,
n i m zdołał wystartować n a s t ę p n y klucz, lotnisko otuliła gęsta
mgła. N a d f i o r d e m u t r z y m y w a ł a się d o b r a pogoda, lecz załogi
okrętów d a r e m n i e wypatrywały osłony myśliwskiej. Zamiast
niej, kilka m i n u t po godz. 4.00, zaczęły nadlatywać zza gór
eskadry Junkersów i Heinkli. N u r k o w c e z wyciem zainstalowa-
n y c h syren runęły na krążowniki. Zespół brytyjski przerwał
ostrzeliwanie wybrzeży. O k r ę t y zwiększyły szybkość starając się
g w a ł t o w n y m i m a n e w r a m i u n i k a ć b o m b . Wszystkie działa
przeciwlotnicze prowadziły ciągły ogień. M j r Arnold Jaśkow-
ski, naoczny świadek ataku L u f t w a f f e , w s p o m i n a ł na łamach
„Polski Walczącej":
„ N i e m c y nadlatywali kluczami. Samoloty ich o ciemnych
sylwetkach nurkowały z wyc i e m, zrzucały od razu cały ładunek
b o m b na chybił trafił, nie celując, i z największym pośpiechem
rozlatywały się na wszystkie strony, starając się jak najszybciej
wy d o s t a ć z dziesiątków rozrywających się w powietrzu białych
obłoczków. J e d n a k nim zacichł w powietrzu warkot jednych
maszyn, już inne z p o n o w n y m g ł u c h y m wa rk o t e m zwiastowały,
że zaraz n o w y piekielny s z u m napełni powietrze i biało-czarne
po s t rz ę p i o n e słupy wody pokryją na chwilę i flotę, i fiolet b r z e -
g u . K a ż d y n a s t ę p n y klucz był witany n o w y m rykiem, furią og-
nia oraz orgią białych, p os z a rp an y c h szrapneli" 22 .
M i m o zaciekłej o b r o n y dwie b o m b y trafiły w śródokręcie
k r ą ż o w n i k a „ C a i r o " , raniąc i zabijając 30 ludzi załogi. Zamilkła
połowa artylerii przeciwlotniczej okrętu. Rozprzestrzeniający
22
A. J a ś k o w s k i , Wspomnienia z kampanii norweskiej, w: „Polska Wal-
cząca — Żołnierz Polski na Obczyźnie", nr 17 z 1942 r.
się szybko pożar powodował w y b u c h y amunicji n a g r o m a d z o n e j
przy działach. Kilka Heinkli starało się dobić uszkodzony k r ą -
żownik, ale okręt zachował zdolność r u c h u i w y m i n ą ł b o m b y
spadające z wysokiego p u ł a p u . Część maszyn zaatakowała
wojska alianckie na półwyspie Ankenes i na przyczółkach pod
Narwikiem. Legioniści p o d g r a d e m b o m b przerwali natarcie.
Norwegowie zupełnie stracili ochotę do walki, szukając schro-
nienia między skałami. Po zrzuceniu śmiercionośnego ł a d u n k u
samoloty zniżały się i ostrzeliwały plaże z b r o n i pokładowej. Na
półwyspie Ankenes rozproszone w terenie k o m p a n i e P o d h a l a n
zostały obsypane wiązkami b o m b rozpryskowych i zapalają-
cych.
N i e m c y nie darowali też p o n t o n o m i k u t r o m k u r s u j ą c y m po
wodach R o m b a k s f j o r d u . „ P u f f e r " , załadowany a m u n i c j ą , wyle-
ciał w powietrze. Ppłk M a g r i n musiał wstrzymać t r a n s p o r t dal-
szych oddziałów na Półwysep Narwicki. Artyleria francuska na
półwyspie O y j o r d umilkła nie chcąc zdradzać swych stanowisk
błyskami strzałów. Doskonale wykorzystali t en m o m e n t N i e -
mcy. Energiczny kontratak d w ó c h kompanii ze wzgórza 475
z e p c h n ą ł N o r w e g ó w na przyczółek t r z y m a n y przez batalion
Legii Cudzoziemskiej. Legioniści, zasypywani b o m b a m i i poci-
skami moździerzy, bronili się zaciekle, ale byli stopniowo spy-
chani w k i e r u n k u wybrzeża. T u ż po wylądowaniu na plaży zgi-
nął szef sztabu 1 dywizji lekkiej, m j r Pariss.
M i ę d z y godz. 4.00 a 6.00 n a b r z m i e w a ł kryzys bitwy. Działa-
nia niemieckie groziły likwidacją d e s a n t u p o d N a r w i k i e m .
G e n . Bethouart, który p o d b o m b a m i przeprawił się motorówką
z płonącego krążownika „ C a i r o " na półwysep O y j o r d , zewsząd
otrzymywał alarmujące m e l d u n k i . Ponieważ łączność z gen.
B o h u s z e m przestała istnieć w m o m e n c i e opanowania przez
N i e m c ó w wzgórza 295, gen. B e t h o u a r t wysłał do dowódcy
P o d h a l a n w o d n o p ł a t o w c e m oficera łącznikowego z w i a d o m o ś -
cią o t r u d n y m położeniu Legii Cudzoziemskiej. „Jeżeli załamie
się jeszcze natarcie polskie — pisał — to całej operacji narwic-
kiej grozi katastrofa" 23 .
23 M a j o r k i e w i c z, op. cit., s. 60.
Około godz. 5.30 gwałtowność ataków L u f t w a f f e zaczęła
słabnąć. Wiele b o m b o w c ó w , wyczerpawszy zapasy paliwa
i amunicji, odleciało do Vaernes. O godz. 6.00 ustąpiła mgła
okrywająca Bardufoss. W kilka m i n u t p o t e m klucz „Hurrica-
ne'ów" zaatakował b o m b o w c e n a d O f o t f j o r d e m i zestrzelił
2 Heinkle. Niebezpieczeństwo nalotów zmniejszyło się znacznie.
Do R o m b a k s f j o r d u weszły 2 niszczyciele. O k r ę t y stanęły blisko
brzegu i poczęły razić salwami strzelców górskich atakujących
N o r w e g ó w i legionistów. Odezwała się ponownie artyleria f r a n -
cuska z Ó y j o r d . Ppłk M a g r i n wznowił przerzucanie oddziałów
Legii na p o ł u d n i o w y brzeg R o m b a k s f j o r d u . Ponieważ plaża, na
której dokonał d e s a n t u 1 batalion, znajdowała się p o d ostrza-
łem karabinów maszynowych, 2 batalion Legii Cudzoziemskiej
wybrał inny p u n k t lądowania położony bardziej na zachód, bli-
żej miasta. Walczącym od p a r u godzin żołnierzom dostarczono
amunicję i ewakuowano rannych. Kryzys był przezwyciężony.
G e n . B e t h o u a r t , nie chcąc narażać floty na n o we ataki lotni-
cze, zażądał wsparcia tylko 2 niszczycieli. A d m . Boyle o godz.
6.30 wycofał zespół, pozostawiając w fiordzie d o d a t k o w o k r ą -
żownik „ C o v e n t r y " . Po załamaniu natarcia niemieckiego oba
niszczyciele i baterie francuskie rozpoczęły ostrzeliwanie wzgó-
rza 475. P u n k t y ogniowe nieprzyjaciela stopniowo milkły p o d
nawałą pocisków. Około godz. 11, gdy zakończono przeprawę
2 batalionu Legii, ppłk M a g r i n z m o n t o w a ł n o w y atak. 1 bata-
lion uderzył na wzgórze 475. Rozwścieczeni stratami legioniści
nacierali z f u r i ą , t o r u j ą c sobie drogę granatami i b a g n e t e m .
Starcia na białą b r o ń nie wytrzymali jako pierwsi marynarze.
Linia o b r o n y pękła. Jeszcze przed p o ł u d n i e m 28 maja szczyt
wzgórza znalazł się w rękach legionistów. Ale na skalistych,
pokrytych zaroślami zboczach tkwiły małe g r u p k i N i e m c ó w
z bronią maszynową. Zd oł a n o je wyprzeć s t a m t ą d lub zlikwi-
dować dopiero w późnych godzinach popołudniowych.
Zawziętą walkę stoczono p rz y t u n e l u kolejowym. U m i e -
szczone u jego wylotu ciężkie karabiny maszynowe ostrzeliwały
plażę i w pierwszej fazie walk zadały z g r u p o w a n y m t a m k o m -
p a n i o m znaczne straty. Stanowiska niemieckie oddzielało od
wybrzeża s t r o m e zbocze porośnięte krzewami. W s p i n a j ą c y c h
się po stoku żołnierzy 1 batalionu Legii strzelcy górscy p r ó b o -
wali p o w s t r z y m a ć g r a n a t a m i ręcznymi. Jednakże w sztuce p o -
sługiwania się g r a n a t a mi nie dorównywali legionistom. Ci
ostatni, m i m o że znajdowali się poniżej pozycji nieprzyjaciel-
skich, potrafili rzucać je z n i e p r a w d o p o d o b n ą zręcznością.
Większość N i e m c ó w uciekła, 16 podniosło ręce do góry. W t u -
nelu z d o b y t o p l a t f o r m ę z działem 77 mm oraz wagony pełne
broni i amunicji.
N i e m c y nie zrezygnowali z walki, lecz wszelkie p r ó b y utrzy-
mania krawędzi Taraldsvikfjell były niweczone przez świetnie
strzelające niszczyciele. Do ataku przystąpiły kompanie n o r w e -
skie, k t ó r y m o d w r ó t przeciwnika dodał a n i m u s z u . Kilkakrotnie
próbowała interweniować L u f t w a f f e . Jej naloty nie miały nawet
w przybliżeniu takiej siły jak pierwszy. Pełne b r a w u r y ataki
myśliwców brytyjskich rozpraszały eskadry Heinkli i Junkersów,
przeszkadzały załogom w wyborze celu.
Po o p a n o w a n i u wzgórza 475 i t u n e l u 1 batalion Legii ruszył
wzdłuż R o m b a k s f j o r d u na wschód, aby zrealizować plan odcię-
cia o d w r o t u wojskom b r o n i ą c y m N a r w i k u . Nieprzyjacielowi
sprzyjał skalisty, nierówny teren, toteż m i m o wsparcia artylerii
okrętowej legioniści posuwali się powoli. W t y m czasie 2 bata-
lion wspólnie z N o r w e g a m i zajął bez walki niewielkie wzgórze
na północny w s c h ó d od d w o r c a kolejowego w N a r w i k u . P r z y -
był tu z O y j o r d gen. Fleischer, c h c ą c być o b e c n y m podczas
wkraczania wojsk norweskich do miasta. N i e m c y , nie czekając
na kolejne natarcie sprzymierzonych, rozpoczęli odwrót. Obawa
przed okrążeniem skłoniła ich do rezygnacji z walk ulicznych,
w trakcie których artyleria aliantów nie mogłaby interweniować
bez ryzyka ostrzelania ludności cywilnej.
Na decyzję d o w ó d z t w a niemieckiego w n i e m a ł y m stopniu
w p ł y n ą ł rozwój wydarzeń na półwyspie Ankenes. Podhalanie
dość szybko zdołali opanować kryzys. O godz. 4.30 4 k o m p a n i a
4 batalionu zdobyła „fasolkę" h a m u j ą c ą marsz kompanii
kpt. Stańczyka. O godz. 9.00 k o m p a n i a kpt. Stańczyka, tracąc
w m o z o l n y m przedzieraniu się przez góry 10 zabitych i 15 r a n -
n y c h , dotarła do brzegu Beisfjordu i zajęła skaliste urwisko n a d
d o m a m i wioski N y b o r g , naprzeciwko położonego po drugiej
stronie f i o r d u Fagernes. N i e c o wcześciej oddział niemiecki,
który obsadzał rejon N y b o r g a , i n f o r m o w a n y drogą radiową
o przebiegu walk, rozpoczął ewakuację łodziami na północny
brzeg B e i s f j o r d u ; odwrót wzdłuż południowego b r z e g u był ry-
zykowny z uwagi na działanie 1 batalionu P o d h a l a n . Ostatnie
łodzie, opuszczające przys tań, wpadły pod ogień 4 ciężkich ka-
rabinów maszynowych żołnierzy kpt. Stańczyka. J e d n a zatonę-
ła. Blisko 60 N i e m c ó w zginęło w wodach fiordu, nieliczni d o -
płynęli wpław do N y b o r g a i poddali się P o d h a l a n o m . P r ó b o w a -
ła interweniować b r o ń maszynowa z Fagernes, ale ostrzelana
24
przez moździerz kompanii umilkła .
Usadowienie się Polaków n a d Beisfjordem skomplikowało
położenie g a r n i z o n u N a r w i k u . J e d y n a droga wzdłuż p o ł u d n i o -
wego wybrzeża półwyspu znalazła się p o d ostrzałem polskich
karabinów maszynowych i moździerzy. Do o d w r o t u pozostawa-
ły ścieżki górskie. N i e m c y niezwłocznie rozpoczęli ewakuację
N a r w i k u . W południe miasto opuścił ostatni oddział garnizo-
nu — 100 strzelców górskich wycofało się na Fagernes. Poczy-
nania aliantów cechowała d u ż a ostrożność. L i c z o n o się z silnym
o p o r e m niemieckim. D o p i e r o o godz. 17.00, po stwierdzeniu,
że nieprzyjaciel wycofał się, do N a r w i k u wkroczyli żołnierze
batalionu „ H y l d m o " z gen. Fleischerem, poprzedzani przez
p l u t o n żandarmerii wojskowej. L u d n o ś ć witała ich ent uzj ast y-
cznie. Ulice obwieszono flagami norweskimi i brytyjskimi.
Pierwszą troską władz wojskowych było ewakuowanie miesz-
kańców, obawiano się b o w i e m , jak przyszłość pokazała słusznie,
terrorystycznego nalotu L u f t w a f f e . Wieczorem, zanim zdążono
ściągnąć baterie przeciwlotnicze, 30 Heinkli i Junkersów zrzuci-
ło b o m b y na miasto niszcząc kilkadziesiąt b u d y n k ó w . Były ofia-
ry wśród wojska i ludności cywilnej. G r u p y Junkersów t r z y -
krotnie atakowały krążownik „ C o v e n t r y " . Za trzecim razem p o -
24
Według niektórych autorów (D e r r y, op. cit., s. 211; M e y s z t o w i c z,
op. cit., s. 130) łodzie niemieckie wypłynęły z przystani w Ankenes. Jest to ma-
ło prawdopodobne, gdyż odległość między Nyborgiem i Ankenes wynosi w linii
prostej blisko 4 km. Pomijając już skuteczność ognia karabinów maszynowych
na ten dystans, pewnym jest, że ratujący się żołnierze wracaliby do Ankenes
i nie wpadli w ręce Podhalan. Ankenes oddziały niemieckie opuściły dopiero
wieczorem 28 maja.
wolne „Gladiatory" przechwyciły 6 maszyn niemieckich t u ż
nad celem. R a z e m z b o m b a m i koło b u r t y krążownika spadł
Junkers zestrzelony przez por. Hulla.
28 m a j a „ G l a d i a t o r y " i „Huricane'y" wykonały z lotniska
Bardufoss 95 startów. Piloci zestrzelili 3 b o m b o w c e i uszkodzili
kilka dalszych bez strat własnych. Liczba osiągniętych zwy-
cięstw była jednak m n ie j istotna od faktu stałej obecności m y ś -
liwców nad O f o t f j o r d e m . W poczuciu zagrożenia wiele maszyn
niemieckich zrzucało swój ładunek byle gdzie i n a t y c h m i a s t
zawracało do bazy. To t e ż skuteczność b o m b a r d o w a n i a była ra-
czej niewielka: n p . 2 batalion ppłk. Deca, zaatakowany przez
kilka Heinkli, stracił 2 r a n n y c h . „ C o v e n t r y " , m i m o trzech nalo-
tów, nie został ani razu trafiony.
Przed f r o n t e m Podhalan N i e m c y przystąpili d o o d w r o t u wie-
czorem 28 maja. D w a p l u t o n y wycofały się ze wzgórza 295 do
Ankenes. G ę s t a mgła ułatwiła nieprzyjacielowi ewakuację tej
miejscowości. P o d jej osłoną przez całą n o c z 28 na 29 m a j a , na
półwyspie Ankenes i Półwyspie N a r w i c k i m , N i e m c y uchodzili
ścieżkami górskimi w k i e r u n k u szwedzkiej granicy. W y c z e r p a -
nie wojsk alianckich i konieczność uzupełnienia amunicji unie-
możliwiły podjęcie energicznego pościgu.
Batalion m j r . Kobylińskiego, który wspólnie z Legią C u d z o -
ziemską miał odciąć nieprzyjacielowi drogę o d w r o t u na
wschód, nie mógł wykonać postawionego przed n i m zadania.
Rozkaz wydany przez gen. B e t h o u a r t a 28 m a j a o godz. 9.10,
nakazujący P o d h a l a n o m jak najszybsze natarcie w k i e r u n k u
miejscowości Beisfjord, sztab Samodzielnej Brygady Strzelców
Podhalańskich odebrał o godz. 11.25. Jednakże po utracie
wzgórza 295 obawa gen. Bohusza-Szyszki przed kolejnym kontr-
atakiem niemieckim z rejonu Ankenes była tak silna, że dopiero
o godz. 16.00 dowódca 1 półbrygady mógł anulować wydane
m j r . Ko b y l i ń s k i e m u zarządzenie o zwolnieniu t e m p a natarcia
i oddał odwodową kompanię do dyspozycji dowódcy 1 batalionu.
Około godz. 23 1 k o m p a n i a , wzmocniona p l u t o n e m moździe-
rzy, osiągnęła p o ł u d n i o w o - w s c h o d n i skraj Beisfjordu. Dalszy
r u c h n ap rz ó d wstrzymał rozkaz dowódcy półbrygady, który
chciał dać wyczerpanym żołnierzom kilka godzin odpoczynku.
Zresztą nawet opanowanie przez kompanię nocą z 28 na 29
m a j a leżącej u wschodniego krańca f i o r d u wioski Beisfjord nie
oznaczało odcięcia wojsk b r o n i ą c y c h N a r w i k u od granicy
szwedzkiej. Fakt ten mógł komplikować odwrót nieprzyjaciela je-
dynie w w y p a d k u wycofywania oddziałów wzdłuż południowe-
go brzegu półwyspu, drogą która dochodziła do w s p o m n i a n e j
miejscowości.
29 m a j a o godz. 5.00 patrole 1 kompanii, po krótkiej walce z
patrolami nieprzyjaciela, wkroczyły do Beisfjordu. W pobliżu
wioski n a p o t k a n o motocyklistów Legii Cudzoziemskiej. Pier-
ścień okrążenia wokół załogi N a r w i k u zamknął się, ale nie był
na tyle szczelny, by zapobiec przenikaniu d r o b n y c h oddziałów.
P ó ł w y s e p N a r w i c k i ma u nasady szerokość p o n a d 9 k m ; do za-
blokowania tak szerokiego odcinka siły dwóch batalionów,
P o d h a l a n i Legii Cudzoziemskiej, były niewystarczające. N i e -
m c y u m i e j ę t n i e wykorzystali szansę, jaką stwarzał górzysty te-
ren i długo u t r z y m u j ą c e się zamglenia. G r u p k i strzelców gór-
skich i m a r y n a r z y wycofywały się na wschód, o m i j a j ą c miejsca
obsadzone przez Polaków i legionistów.
Na północy n i e p o w o d z e n i e m zakończył się atak norweskich
batalionów „ A l t a " i „ H u n d s t a d " na H a u g f j e l l . B o m b a r d o w a n i e
wykonane przez stare „Fokkery" nie zrobiło na N i e m c a c h w r a -
żenia. Bataliony zdobyły słabo bronioną miejscowość R u n d f j e l l ,
ale dalej posuwać się nie mogły. Strzelcom górskim przyszła
w sukurs odwilż. Rozmokły teren pokryły małe jeziorka. N o r w e -
gowie, straciwszy kilku ludzi, uznali, że obrona Hatigfjell, g ó r u -
jącego nad p ó ł n o c n y m brzegiem R o m b a k s f j o r d u , jest niemoż-
liwa do sforsowania. N i e z d e c y d o w a n e działania N o r w e g ó w
umożliwiły gen. Dietlowi przerzucenie posiłków na zachód.
Dzięki t e m u N i e m c y zdołali powstrzymać marsz zmęczonych
żołnierzy 1 batalionu Legii Cudzoziemskiej p o d Sildvik,
utrzymali w s c h o d n i kraniec R o m b a k s f j o r d u i m o c n o obsadzili
masyw górski wokół H u n d a l e n .
Przez całą środę, 29 maja, trwało oczyszczanie o b u półwys-
p ó w z resztek wojsk niemieckich. Zabawną przygodę przeżył
p p o r . Maniewski z 4 batalionu. I d ą c na partol założył płaski
h e ł m angielski. W ś r ó d skał n a t k n ą ł się na N i e m c a , który widząc
„Anglika" zawołał z radością: „ K a m e r a d , good English". M a -
niewski odebrał mu b r o ń , po czym odparł: „ I c h b i n kein E n g -
lish, ich b i n Pole". N i e m i e c zbladł i d r ż ą c y m ze strachu głosem
wyjąkał: „ M e i n G o t t ! W i d e r diese Polen!" 25 .
T e g o dnia L u f t w a f f e dwukrotnie zbombardowała Narwik.
Ataki nie miały uzasadnienia militarnego, tym bardziej że koncen-
trowały się na zabudowie miejskiej. Były raczej aktem zemsty
za niepowodzenia. P o d o b n i e traktować wypada zbezczeszczenie
ciał żołnierzy polskich poległych w obronie wzgórza 295 26 .
Na linii f r o n t u nadal trwały d r o b n e starcia, ale bitwa o N a r -
wik została oficjalnie zakończona 28 m a j a o godz. 22.00, kiedy
to gen. B e t h o u a r t zameldował gen. Auchinleckowi o zajęciu
miasta i p o r t u . Alianci odnieśli zwycięstwo. G ł ó w n y cel opera-
cji — zdobycie N a r w i k u — został osiągnięty. N i e udało się jed-
nak zlikwidować ani okrążyć zgrupowania gen. Dietla, które
aczkolwiek m o c n o osłabione, zachowało zdolność do stawiania
oporu. W walkach toczonych 28—29 m a j a Legia Cudzoziemska
straciła około 150 zabitych i rannych. Straty Brygady P o d h a -
lańskiej wyniosły 66 poległych, 130 rannych i 13 zaginionych.
Spośród żołnierzy batalionu „ H y l d m o " zginęło lub odniosło
rany 60; były to największe ofiary, jakie poniósł batalion n o r w e -
ski w jednej bitwie podczas całej kampanii.
Ciężkie straty zadano nieprzyjacielowi. Tylko na półwyspie
Ankenes zginęło 190 żołnierzy i marynarzy. R a n n y c h było t u t a j
stosunkowo niewielu, gdyż N i e m c y walczyli do ostatka, pani-
cznie b o j ą c się dostać do polskiej niewoli, w której, według za-
pewnień hitlerowskiej p r o p a g a n d y , czekała ich śmierć. 28 maja
alianci wzięli około 100 jeńców. Dalszych 200 schwytano na-
stępnego dnia, podczas oczyszczania t e r e n u . W ręce sprzymie-
rzonych wpadły zapasy żywności i amunicji, a także sporo ka-
rabinów maszynowych, moździerzy i kilka uszkodzonych dział.
N i e m c y bronili się jeszcze w masywach górskich, położonych
w pobliżu granicy ze Szwecją. N i e przypominali jednak żołnie-
25
M a j o r k i e w i c z , op. cit., s. 61
26
Niemcy zmasakrowali twarze poległych na wzgórzu 295. Oszczędzili tylko
ciało kpt. Morenia.
rzy sprzed paru dni, b u t n y c h zdobywców śpiewających: „ D e n n
wir f a h r e n , d e n n wir f a h r e n , d e n wir f a h r e n g e g e n E n g l a n d " .
U t r a t a N a r w i k u , A n k e n e s i B e i s f j o r d u obniżyła d u c h a b o j o w e -
g o w o j s k a . L u d z i e byli z m ę c z e n i , z n i e c h ę c e n i , z a c z y n a ł o b r a -
k o w a ć a m u n i c j i . K o l e j n e u d e r z e n i e aliantów m u s i a ł o d o p r o -
w a d z i ć do rozbicia z g r u p o w a n i a . Z d a w a ł sobie z t e g o s p r a w ę
gen. Dietl, kiedy raportował dowództwu w T r o n d h e i m o bar-
d z o ciężkim p o ł o ż e n i u o d d z i a ł ó w . W sztabie s z y k o w a n o do
wywiezienia akta, saperzy p r z y g o t o w y w a l i się do zniszczenia
stacji k o l e j o w y c h i m i n o w a l i t u n e l e . G e n . D i e t l nie wiedział, że
od w i e c z o r a 25 m a j a o f i c e r o w i e angielscy i f r a n c u s c y w g ł ę b o -
kiej t a j e m n i c y o p r a c o w u j ą szczegółowy p l a n e w a k u a c j i wojsk
sprzymierzonych.
OSTATNIE WALKI
W i a d o m o ś ć o utracie N a r w i k u w s t r z ą s n ę ł a H i t l e r e m . . F i i h -
r e r stracił p a n o w a n i e n a d s o b ą , p a r o k r o t n i e z m i e n i a ł decyzję.
M y ś l a ł o w y c o f a n i u oddziałów g e n . D i e t l a do Szwecji p r z e d n a -
s t ę p n y m a t a k i e m s p r z y m i e r z o n y c h , t o z n o w u w y s u w a ł niereal-
n y p r o j e k t e w a k u o w a n i a w o j s k a drogą p o w i e t r z n ą albo p r z e -
r z u c e n i a w k r ó t k i m czasie p o d N a r w i k 2 tys. s p a d o c h r o n i a r z y
z ciężkim s p r z ę t e m . P r o j e k t o w a n o też wysadzenie d e s a n t u z m o -
rza w L y n g e n f j o r d z i e p r z e z wielkie statki pasażerskie „ B r e m e n "
i „ E u r o p a " oraz d e s a n t z s z y b o w c ó w na B a r d u f o s s . P o r a ż k a na
d a l e k i e j p ó ł n o c y , n a w e t g d y b y zakończyła się k o m p l e t n y m r o z -
b i c i e m z a a n g a ż o w a n y c h t a m w o j s k , nie w p ł y n ę ł a b y już n a
p r z e b i e g k a m p a n i i w N o r w e g i i . C h o d z i ł o o efekt p r o p a g a n d o -
w y . W e h r m a c h t , zwycięski n a wszystkich f r o n t a c h , nie m ó g ł
doznać kompromitującej porażki pod Narwikiem.
O s t a t e c z n i e g e n . D i e t l o w i w y s ł a n o k a t e g o r y c z n y rozkaz
t r z y m a n i a się jak n a j d ł u ż e j w m a s y w a c h g ó r s k i c h p r z y g r a n i c y
szwedzkiej. Pod Bodo z g r u p y gen. Fauerbacha wydzielono
t r z y b a t a l i o n y 2 dywizji górskiej, k t ó r e miały możliwie szybko
d o t r z e ć d o N a r w i k u i w z m o c n i ć walczące t a m o d d z i a ł y . M a r s z
p r z e z b e z d r o ż a b y ł jednak t r u d n y n a w e t dla d o s k o n a l e w y p o s a -
żonych strzelców górskich. Dopiero 7 czerwca straże przednie
osiągnęły T y s s f j o r d , 60 km na południe od N a r w i k u . D a l e j roz-
ciągały się dzikie, nie zamieszkane tereny p o z b a w i o n e d r ó g ,
poprzecinane w ą w o z a m i i dolinami strumieni. W e d ł u g pobie-
żnych obliczeń odsiecz mogła dot rz eć do wojsk gen. Dietla
najwcześniej 14 czerwca.
Luftwaffe wzmogła w t y m czasie ataki na cele wokół N a r w i -
ku Dzięki doskonałej postawie angielskich myśliwców efekty na-
lotów były nikłe. 1 czerwca artyleria przeciwlotnicza i samoloty
obu eskadr myśliwskich zestrzeliły nad H a r s t a d i S k l n l a n d
b o m b o w c ó w . Prawdziwy popis dali piloci „Hurricane'ów"
w niedzielę, 2 czerwca. N a d p ó ł w y s p e m Ankenes myśliwcy n a -
potkali 12 Heinkli eskortowanych przez Messerschmitty i w b ł y -
skawicznym ataku, na oczach zachwyconych Polaków i F r a n c u -
zów, zestrzelili 7 niemieckich maszyn. O g ó ł e m podczas walk
o Narwik 46 dywizjon zniszczył do 7 czerwca 11 samolotów przy
stracie 8 własnych (w tym 3 maszyny uszkodzone podczas
niefortunnego lądowania w SkSnland). Łupem „Gladia-
torów", które przybyły do B a r d u f o s s pięć d n i wcześniej, padło 26
m a szyn niemieckich. Sukces ten kosztował 2 6 3 d y w i z j o n 8
samolotów zniszczonych na ziemi i w walkach powietrznych.
Po 29 m a j a na froncie l ą d o wy m trwały lokalne walki. W a -
runkiem powodzenia ewakuacji było bezwzględne u t rz y m a n i e
jej w t a j e m n i c y , toteż gen. B e t h o u a r t p r a g n ą ł wpoić N i e m c o m
przekonanie, że alianci szykują atak wszystkimi siłami. Służyła
temu intensywna akcja rozpoznawcza prowadzona przez patrole
Legii Cudzoziemskiej, 1 batalionu m j r . Kobylińskiego oraz
norweskich batalionów „Alta" i „ H u n d s t a d " . P o d Sildvik le-
gioniści odparli kilka kontrataków niemieckich. T r a n s p o r t o w e
Junkersy nadal próbowały dostarczać posiłki w o j s k o m gen.
Dietla. N a d H a u g f j e l l zauw a ż ono parokrotnie samoloty d o k o -
nujące z r z u t ó w ludzi i s p r z ę t u . B o m b o w c e usiłowały z a m i n o -
wać T j e l s u n d , ale zostały zauważone i m i n y zniszczono. Na te-
renie świeżo o p a n o w a n y m przez aliantów pozostały w skal-
nych kryj ówka c h niedobitki spadochroniarzy i strzelców
górskich. Korzystanie z d r ó g lądowych było niebezpieczne.
K o m u n i k a c j ę między N a r w i k i e m i Ankenes a Beisfjordem
u t r z y m y w a n o głównie szlakami w o d n y m i .
W czwartek wieczorem, 30 maja, na wiejskim c m e n t a r z u
w M e j e r i odbył się p o g r z e b poległych żołnierzy Samodzielnej
Brygady Strzelców Podhalańskich. Pochowano i c h we wspólnej
mogile, owiniętych w koce lub peleryny. N a b o ż e ń s t w o żałobne
odprawił starszy kapelan 1 półbrygady ks. m j r Józef Król.
„ K r ó t k o przemówił nasz kapelan — wspomina Władysław
D e c — krótko i prosto, bo nie był krasomówcą. W s p o m n i a ł ,
że chociaż ci, którym oddajemy ostatnią posługę, zginęli na obcej
ziemi, to jednak życie swe oddali za Polskę, wierni do ostatka
hasłu: »Za wolność Waszą i naszą«... Na doczesne szczątki b o -
h a t e r ó w spod N a r w i k u posypały się łopaty świeżej ziemi. Na
wyrosłej mogile ręce juhasów wkopały d ę b o w y słupek z p o d h a -
lańską kapliczką i w y r y t y m na niej wizerunkiem M a t k i Boskiej i
napisem: »Żołnierzom polskim poległym pod Ankenes — kole-
d z y " . W imieniu N o r w e g ó w przemówił ich kapłan, zapewniając
»polske soldater«, że miejscowe społeczeństwo nigdy nie zapo-
m n i o tych, którzy swój najdroższy skarb — życie — oddali za
wolność Norwegii. W najpiękniejszym miejscu postawimy p o -
m n i k , d o w ó d trwałej czci i pamięci o nich — powiedział. —
Baczność — na mogiłę poległych patrz! — było ostatnim p o -
ż e g n a n i e m " 27 .
R a n n i Podhalanie przebywali w sześciu szpitalach w H a r -
stad. Serdeczną opieką otoczyły ich między i n n y m i siostry Elż-
bietanki, wśród których było kilka Polek. Żołnierzom dostar-
czono bieliznę, owoce, papierosy i czekoladę. Dziekan brygady,
ks. m j r Antoni Warakomski, jako delegat. P o d h ą l a n był obecny
na pogrzebie m j r . Parissa. 30 czerwca p o c h o w a n o też poległych
legionistów i N o r w e g ó w .
Od czwartku gen. Bohusz-Szyszko opracowywał ze swym
sztabem szczegóły planu ewakuacji oddziałów polskich. 31 maja
L o n d y n potwierdził decyzję wycofania wojsk z Norwegii. P a d a -
jące tu i ówdzie głosy, aby u t r z y m a ć Narwik przez parę tygodni
w celu odciągnięcia sił niemieckich z Francji, nie znalazły p o -
parcia. Przeważył pogląd, że k a m p a n i a na kontynencie jest już
p r z e g r a n a , a oddziały zaangażowane na dalekiej północy są nie-
27
W. D e c , Narwik i Falaise, Warszawa 1981, s. 118.
zbędne do o b r o n y Zjednoczonego Królestwa p r z e d inwazją.
Wobec N o r w e g ó w u t r z y m y w a n o pozory pozostania na Półwys-
pie Skandynawskim. Churchill był zdania, iż trzeba jeszcze
czasu, aby przygotować r z ą d norweski do wiadomości o ewa-
kuacji. D e c y z j ę oznajmiono królowi Haakonowi dopiero 1 czer-
wca. D z i e ń później dowiedział się o niej gen. Ruge.
Reakcja r z ą d u norweskiego była m n i e j gwałtowna, niż ocze-
kiwano, aczkolwiek na sześć godzin przed zakomunikowaniem
mu tej n o w i n y brytyjska misja wojskowa donosiła z T r o m s ó , że
Norwegowie, wstrząśnięci ewakuacją Bodo, mogą poprosić
Niemców o zawieszenie b r o n i niezależnie od rozwoju sytuacji
militarnej. Generałowie R u g e i Fleischer, m i m o naturalnego
w tych okolicznościach rozczarowania, rozumieli m o t y w y decy-
zji L o n d y n u . G e n . R u g e wydał s w e m u koledze rozkaz opusz-
czenia k r a j u razem z królem i r z ą d e m norweskim. S a m zdecy-
dował się pozostać, chociaż wiedział, że czeka go obóz
jeńców wojennych.
Na d r o d z e d y p l o m a t y c z n e j starano się w y s o n d o w a ć szanse
zrealizowania pomysłu „neutralizacji" N a r w i k u . W d n i u zajęcia
miasta przez aliantów Sztokholm wręcz zaproponował Berlino-
wi obsadzenie północnej Norwegii oddziałami szwedzkimi. Na
sobotę, 1 czerwca, zaplanowano spotkanie przedstawicieli r z ą d u
norweskiego ze szwedzkim m i n i s t r e m spraw zagranicznych
w Lulea. N i e m c y jednak, pewni, że tak czy inaczej N a r w i k nie-
długo odzyskają, nie wyrazili zainteresowania propozycjami
Sztokholmu i plan „neutralizacji" upadł.
M i ę d z y 2 a 4 czerwca wojska norweskie luzowały Strzelców
Alpejskich, obsadzając północny odcinek f r o n t u od R o m b a k s -
f j o r d u po granicę szwedzką. N i e p o i n f o r m o w a n i przez swoje
d o w ó d z t w o , na prośbę gen. Auchinlecka, o wycofywaniu sił
ekspedycyjnych, żołnierze norwescy nadal wierzyli w p r z e p r o -
wadzenie ostatecznego ataku, którego t e r m i n wyznaczono ofi-
cjalnie na 8 czerwca. P o d o b n e środki ostrożności obowiązywały
pozostałych aliantów. D o czasu p o i n f o r m o w a n i a r z ą d u n o r w e -
skiego o ewakuacji wiedzieli tylko brytyjscy, francuscy i polscy
oficerowie sztabów. 1—2 czerwca dowiedziano się o niej na
szczeblu batalionu. Żołnierzy, do czasu zaokrętowania, u t r z y -
m y w a n o w przekonaniu, że transportowce obiorą k u r s na Bodo.
S t a r a n o się wprowadzić nieprzyjaciela w b ł ą d także i n n y m i
sposobami. Pla n o d w r o t u przewidywał u t r z y m a n i e n a pozy-
cjach do ostatniego m o m e n t u dział przeciwlotniczych, chociaż
mogło to u t r u d n i ć ewakuację c e n n e g o sprzętu. G d y 2 czerwca
na w o d y norweskie ponownie w p ł y n ą ł „Ark Royal", jego b o m -
b o w c e atakowały Bodo i d r o g i łączące tę miejscowość z T r o n d -
h e i m , jakby alianci nadal przywiązywali wagę do h a m o w a n i a
m a r s z u batalionów 2 dywizji górskiej. P o d N a r w i k i e m n i -
szczyciele brytyjskie jeszcze 6 czerwca ostrzeliwały nieprzyja-
cielskie pozycje n a d R o m b a k s f j o r d e m . Akcje te miały u t w i e r -
dzić N i e m c ó w w przekonaniu, że sprzymierzeni myślą o dalszej
walce w północnej Norwegii.
EWAKUACJA
1
Tamże, s. 126.
2
„Vindictive" miał tylko 2 działa kalibru 120 mm. Niszczyciele były za-
trudnione przy dowożeniu wojska na transportowce drugiej grupy.
n i m zrozumiał podstęp. Wieczorem 7 czerwca batalion zabrały
z przystani Beisfjord barki desantowe M. L. C. i kutry.
J a k o ostatni z P o d h a l a n opuścili N o r we g i ę gen. B o h u s z -
-Szyszko ze s w y m ścisłym sztabem i pluton zwiadu m o t o c y -
klowego p o d d o w ó d z t w e m p p o r . Józefa Wyganowskiego. Około
północy w j e d n y m z d o m ó w osady Fagernes doszło do spotka-
nia d o w ó d z t w a Brygady Podhalańskiej z gen. B e t h o u a r t e m ,
który przybył tu, aby osobiście pożegnać Polaków, podziękować
im i złożyć gratulacje. F r a n c u s k i generał w ciągu d w ó c h tygod-
ni walk wyrobił sobie jak najlepszą opinię o żołnierzu polskim.
D a ł jej wyraz już 13 m a j a , podziwiając m a r s z 2 batalionu przez
górskie bezdroża na Bjerkvik. 29 maja telefonicznie gratulował
gen. Bohuszowi sukcesów natarcia i wyrażał się z u z n a n i e m
o walorach bojowych brygady. P r z y okazji warto wspomnieć, że płk
F i n n e , przedstawiciel Naczelnego Wodza armii norweskiej,
wręczył dowódcy Podhalan list następującej treści:
„ K o r z y s t a m ze sposobności, żeby P a n u powiedzieć, iż z tego,
co widziałem i słyszałem, oddziały walczące p o d p a ń s k i m d o -
w ó d z t w e m należą do najlepszych i najbardziej zdyscyplinowa-
n y c h , jakie kiedykolwiek poznałem. W i e m , że o nich takie samo
zdanie mają generałowie R u g e i Fleischer" 3 .
G e n . B e t h o u a r t przebywał w kwaterze P o d h a l a n w Fagernes
blisko dwie godziny. R o z m a w i a n o o stoczonych walkach
1 wspólnie spożyto s k r o m n y posiłek. N a s t ę p n i e gen. Bethouart
u d a ł się do oddziałów Legii Cudzoziemskiej. 8 czerwca około
godz. 3 k u t e r rybacki zabrał sztab Brygady Podhalańskiej na ni-
szczyciel, ten zaś dostarczył Polaków na pokład transportowca
„ D u c h e s s of Y o r k " . Z przystani w Ankenes e w a k u o w a n o zwiad
motocyklowy p p o r . Wyganowskiego.
O b a dywizjony myśliwskie osłaniały ewakuację do późnych
godzin wieczornych 7 czerwca. P r z e d północą 10 „Hurrica-
ne'ów" i 10 „Gladiatorów", p ro wad zo ny ch przez samotnego
„Swordfisha", odleciało na lotniskowiec „ G l o r i o u s " . „Hurrica-
ne'y" 46 d y w i z j o n u nigdy p r z e d t e m nie lądowały na pokładzie
lotniskowca. Piloci podjęli się tego na własne ryzyko, p r a g n ą c
5
D e c , op. cit., s. 116.
u r a t o w a ć nowoczesne maszyny, tak p o t r z e b n e d o o b r o n y W y s p
Brytyjskich. Wszyscy zdołali wylądować pomyślnie. Nocą
z 7 na 8 czerwca e w a k u o w a n o 200 osób personelu technicznego
z Bardufoss, po u p r z e d n i m zniszczeniu magazynów i u r z ą d z e ń
lotniska. T e j ż e nocy zaokrętowane zostały bataliony Strzelców
Alpejskich, rozlokowane wokół H a r s t a d w celu osłony bazy
p r z e d d e s a n t e m lotniczym. 8 czerwca o godz. 9.00, jako ostatni,
weszli na pokład saperzy brytyjscy, którzy dokonali rozległych
zniszczeń w N a r w i k u i H a r s t a d , oraz żandarmi wojskowi.
9 czerwca rano t r a n s p o r t o w c e zebrały się, p o d o b n i e jak pier-
wsza g r u p a , w punkcie odległym o 180 mil od brzegów N o r w e -
gii. U f o r m o w a n o konwój. Eskortę stanowiły krążowniki „ S o u t -
h a m p t o n " p o d flagą a d m . Boyle'a, z generałami Auchinleckiem
i B e t h o u a r t e m na pokładzie, „ C o v e n t r y " i 5 niszczycieli. Do ze-
społu dołączył lotniskowiec „Ark Royal" z 3 niszczycielami. Je-
go samoloty zapewniały konwojowi osłonę lotniczą. W i e c z o r e m
7 czerwca H a r s t a d i T r o m s ó opuściło także kilka powóftiych
t r a n s p o r t o w c ó w ze sprzętem, eskortowanych przez u z b r o j o n e
trawlery. Samotnie podążał do Anglii krążownik „ D e v o n s h i r e " ,
który zabrał z T r o m s ó rodzinę królewską, gen. Fleischera, r z ą d
norweski i 400 uchodźców. Lotniskowiec „ G l o r i o u s " p ł y n ą ł w
eskorcie 2 niszczycieli.
Do 4 — 5 czerwca działał na wodach norweskich statek-pu -
łapka ss „ R a n e n " . Był to mały parowiec pasażerski przejęty od
N o r w e g ó w , uzbrojony w działko Boforsa, Oerlikon i ciężkie ka-
rabiny maszynowe. Obsadzili go ochotnicy z załóg niszczycieli
brytyjskich oraz batalionów Irish G u a r d s i S o u t h Wales Borde-
rers. „ R a n e n " był ostatnią jednostką aliancką, która wypłynęła
z Bodo. O k r ę t zapuścił się na p o ł u d n i e aż do S a n d n e s s j ó e n ,
zbierając informacje o N i e m c a c h i p o s z u k u j ą c celu dla swoich
działek. N i e napotkawszy nieprzyjaciela zawrócił i 3 czerwca
ostrzelał p o d Róssvik N i e m c ó w przeprawiających się przez
L e i r f j o r d . N a s t ę p n i e p o p ł y n ą ł do T y s s f j o r d u , gdzie przeciął
kabel telefoniczny.
G e n . Dietl zorientował się w zamierzeniach aliantów dopiero
8 czerwca r a n o , gdy do jego kwatery przybyli parlamentariusze
norwescy, p r o p o n u j ą c zawieszenie broni. W oddziałach zarzą-
d z o n o pogotowie marszowe. Przed p o ł u d n i e m wojsko ruszyło
na zachód nie napotykając żadnego oporu. G e n . Dietl wysyłał
m e l d u n k i o postępach „ofensywy". P ó ź n y m wieczorem gen.
Falkenhorst otrzymał w T r o n d h e i m depeszą radiową: „Narwik
odebrany!"
Anglicy mieli nadzieję, że wojska norweskie będą jeszcze ja-
kiś czas b r o n i ć się w górach, a następnie przejdą do działań p a r -
tyzanckich. N o r w e g o w i e nie wykazywali jednak ochoty do wal-
ki. O g r o m n a większość żołnierzy uznała wojnę za przegraną
i chciała wrócić do d o m u . Poza t y m brakowało broni. 1 czerwca
gen. R u g ę skarżył się, że zamiast obiecanych 20 tys. karabinów
armia dostała tysiąc. Rozpoczynając ewakuację a d m . Boyle po-
lecił całą b r o ń zabrać l u b zniszczyć. N i e p o m y ś l a n o o t y m , aby
chociaż część zbędnego sprzętu przekazać N o r w e g o m . Rozkaz
pozostawienia 4500 karabinów i 20 m i n sztuk amunicji przy-
szedł z L o n d y n u kilka godzin po załadowaniu ostatniego t r a n s -
portowca.
W s t ę p n e zawieszenie b r o n i między N o r w e g a m i a N i e m c a m i
weszło w życie o północy 9 czerwca. N a s t ę p n e g o dnia bataliony
o b u b r y g a d przeszły do rejonów demobilizacji. Nieliczne
sprawne jeszcze samoloty norweskie odleciały do Finlandii. 9 pa-
trolowców i kilka jednostek pomocniczych marynarki wojennej
udało się na Szetlandy. 11 czerwca resztki armii norweskiej zło-
żyły b r o ń . Po rozpuszczeniu żołnierzy do d o m ó w gen. R u g ę
spotkał się z oficerami. Przemawiając do nich dał wyraz prze-
k o n a n i u , że ostateczne zwycięstwo odniosą alianci i Norwegia
odzyska niepodległość. Wielu obecnych słuchało generała bez
e n t u z j a z m u . Okazało się, że nawet wśród oficerów 6 dywizji,
n a j d ł u ż e j walczącej jednostki armii norweskiej, było sporo zwo-
lenników Quislinga. I n n i , p o d w r a ż e n i e m wiadomości z E u r o -
py, nie wierzyli w klęskę Niemiec. Dała o sobie znać również
niechęć do Anglii, spotęgowana lekceważącym, według N o r w e -
gów, traktowaniem sojuszniczej armii przez brytyjskie d o -
wództwo.
G e n . Dietl triumfował. 10 czerwca nadzwyczajne dodatki
dzienników w I I I Rzeszy i krajach o k u p o w a n y c h doniosły o za-
jęciu całej Norwegii. Publikowan o zdjęcia powiewającej nad
Narwikiem flagi ze swastyką. Dziennikarze rozpisywali się
o bohaterstwie strzelców górskich i wytrwałości niemieckiego
żołnierza. Niektóre dzienniki zamieszczały fotografię g r u p y
roześmianych osobników, opatrzoną podpisem: „Ci Polacy nie
muszą już walczyć za angielskie pieniądze". K a m p a n i a n o r w e -
ska nie była jednak zakończona.
Od 14 m a j a sztab K r i e g s m a r i n e przygotowywał akcję prze-
ciwko siłom alianckim w północnej Norwegii. 16 maja Hitler po-
lecił połączyć atak ciężkich jednostek floty z p r z e r z u t e m wojsk
drogą morską z T r o n d h e i m do Bodo. Ostateczne decyzje zapad-
ły 29 maja. Celem operacji, której nadano k r y p t o n i m „ J u n o " ,
było osłabienie n a p o r u aliantów na zgrupowanie gen. Dietla,
przez dezorganizację brytyjskich linii komunikacyjnych na M o -
rzu P ó ł n o c n y m i ograniczenie d o p ł y w u posiłków dla wojsk p o d
Narwikiem. P o n a d t o plan przewidywał z b o m b a r d o w a n i e H a r -
stad i zatopienie stojących t a m transportowców. Regularny na-
słuch radiowy pozwolił N i e m c o m rozszyfrować organizację pa-
troli morskich na południe od Islandii. Sprzyjał -im również
fakt zatrzymania wielu okrętów H o m e Fleet w bazach p o ł u d -
niowej Anglii. D o przeprowadzenia operacji „ J u n o " wyznaczo-
no pancerniki „ S c h a r n h o r s t " i „ G n e i s e n a u " , ciężki krążownik
„Admirał H i p p e r " oraz 4 niszczyciele: „ H a n s L o d y " , „ H e r -
m a n n S c h o e m a n n " , „Karl Galster", „Erich Steinbrick". Zespo-
łem dowodził a d m . Wilhelm Marschall.
4 czerwca o godz. 7.00 okręty wyszły z Kilonii, obierając
kurs na północ przez Wielki Bełt, Kattegat i Skagerrak. Wczes-
n y m r a n k i e m 7 czerwca radiostacja pancernika „ G n e i s e n a u "
odebrała m e l d u n e k rozpoznania lotniczego, które zauważyło na
p o ł u d n i o w y zachód od N a r w i k u pierwszą g r u p ę t r a n s p o r t o w -
ców. A d m . Marschall, nie wiedząc jeszcze o dokonywanej przez
aliantów ewakuacji, uznał, że jest to konwój pustyc h statków
wracających do Anglii po wyładowaniu sprzętu i nie zmienił
pierwotnego planu zaatakowania Harstad nocą 9 czerwca. D o -
piero napływające w godzinach p o p o ł u d n i o w y c h doniesienia o
w z m o ż o n y m r u c h u t r a n s p o r t o w c ó w i okrętów w o j e n n y c h w re-
jonie N a r w i k u nasunęły niemieckiemu admirałowi p r z y p u -
szczenie, że sojusznicy wycofują wojska z Norwegii. 8 czerwca
o godz. 3.00 Marschall p o i n fo rm o wa ł dowó dztwo Kriegsmarine
o swoich podejrzeniach i zamiarze zaatakowania konwojów.
W t y m czasie pierwsza g r u p a t r a n s p o r t o w c ó w z 15 tys. żoł-
nierzy na pokładach płynęła już p o d eskortą „ V a l i a n t a " i 4 ni-
szczycieli. Poważne niebezpieczeństwo zawisło n a d d r u g ą g r u -
pą, kończącą załadunek wojska. Plan zakładał jej spotkanie z
„ V a l i a n t e m " d o p i e r o wieczorem 9 czerwca, po o d p r o w a d z e n i u
przez p a n c e rn i k pierwszego k o n w o j u w pobliże W y s p Brytyj-
skich. Bez wsparcia dział „Valianta", eskorta drugiej g r u p y nie
miała większych szans w starciu z zespołem niemieckim.
U p ł y n ę ł o właśnie półtorej godziny od wysłania zaszyfrowa-
n e j depeszy d o d o w ó d z t w a K r i e g s m a r i n e , g d y obserwatorzy n a
okrętach a d m . Marschalla zauważyli d y m na horyzoncie. N i e -
b a w e m r o z p o z n a n o zbiornikowiec idący w eskorcie patrolowca.
Były to m.s. „ O i l p i o n e e r " (5 666 B R T ) oraz „ J u p i t e r " — mały
statek wielorybniczy, u z b r o j o n y w działo kalibru 102 m m . O b i e
jednostki 6 czerwca wypłynęły z T r o m ś o . M i m o beznadziejnej
sytuacji d o w ó d c a „ J u p i t e r a " kazał postawić zasłonę d y m n ą
i wysłać m e l d u n e k o po jawie niu się zespołu niemieckiego. N i e -
stety, n i m radiotelegrafista zdążył wypełnić rozkaz, d r u g a salwa
dział 280 m m pancernika „ G n e i s e n a u " trafiła patrolowiec, k t ó -
ry m o m e n t a l n i e zatonął z całą niemal załogą. W t y m czasie za-
łoga zbiornikowca spuściła szalupy na wodę i odbiła od skaza-
nego na zagładę statku. „ O i l p i o n e e r " m i m o o t r z y m a n i a wielu
celnych trafień tonął powoli dzięki zbiornikom d a j ą c y m duży
zapas pływalności. D o p i e r o w y b u c h t o r p e d y wystrzelonej przez
jeden z niszczycieli posłał zbiornikowiec na dno. N i e m c y u r a -
towali 30 rozbitków, w t y m jedynego ocalałego członka załogi
„Jupitera".
P o t y m s k r o m n y m sukcesie N i e m c y kontynuowali poszuki-
wanie konwojów alianckich. Z pokładów „ H i p p e r a " i „ S c h a r n -
h o r s t a " wystartowały samoloty rozpoznawcze. P r z e d godz. 9.00
pilot doniósł o zauważeniu na północ od zespołu dużego t r a n s -
portowca i statku szpitalnego. A d m . Marschall skierował okręty
we wskazanym k i e r u n k u i wkrótce ujrzano ścigane jednostki.
T r a n s p o r t o w c e m był s.s. „ O r a m a " (19 840 B R T ) , statek pasa-
żerski znanego towarzystwa żeglugowego Orient Steam Naviga-
tion Co. P r z e d wojną obsługiwał linię E u r o p a — Australia. Jego
obszerne kabiny zapewniały k o m f o r t o w e w a r u n k i p o d r ó ż y 982
pasażerom. T e r a z sylwetkę okrył wojenny k a m u f l a ż , a rolę pa-
sażerów odgrywało około 100 jeńców niemieckich. „ O r a m a "
płynęła bez eskorty, gdyż ze względu na szczupły zapas paliwa
i wody nie mogła czekać na sformowanie konwoju przez trans-
portowce d r u g i e j grupy. T o w a r z y s z ą c y jej statek szpitalny „At-
lantis" (15 135 B R T ) , do w y b u c h u w o j n y liniowiec pasażerski
Royal Mail L i n e , przewoził kilkuset r a n n y c h i c h o r y c h żołnie-
rzy: F r a n c u z ó w , Polaków, Anglików.
N a pomoście bojowym pancernika „ G n e i s e n a u " padały pro-
pozycje, aby niezwłocznie zatopić obie jednostki, lecz a d m .
Marschall, wychowanek kaiserowskiej marynarki wojennej, nie
zdobył się na tak jaskrawe pogwałcenie konwencji międzynaro-
d o w y c h . Sygnałem p o w i a d o m i o n o statek szpitalny „Atlantis"
o zakazie używania radia, po c z y m „ H i p p e r " otworzył ogień
z dział artylerii głównej do b e z b r o n n e g o transportowca. Wielki
k a d ł u b , raz po raz wstrząsany w y b u c h a m i pocisków, począł za-
n u ż a ć się w wodę. Rozpaczliwe sygnały S . O . S . , które nadawał
radiooficer „ C h a m y " , były skutecznie zagłuszane przez radio-
stację „ S c h a r n h o r s t a " . Do tonącego statku podeszły 2 niszczy-
ciele. Ku s w e m u z d u m i e n i u N i e m c y dostrzegli w szalupach
wypełnionych m a r y n a r z a m i brytyjskimi m u n d u r y strzelców
gen. Dietla. P r z y s t ą p i o n o do akcji r a t u n k o w e j , w wyniku której
wyłowiono 275 rozbitków. Podczas jej trwania, kilka m i n u t po
godz. 11.00, „ O r a m a " zatonęła.
W p o ł u d n i e a d m . M a r s c h a l l odesłał „ H i p p e r a " i niszczyciele
do T r o n d h e i m w celu uzupełnienia paliwa. Pancerniki prowa-
dziły poszukiwania dalszych jednostek alianckich. Z m e l d u n -
ków n a s ł u c h u radiowego admirał wiedział o obecności lotni-
skowca brytyjskiego na zachód od H a r s t a d . N i e rezygnował też
z odnalezienia konwoju. O godz. 15.45 obserwatorzy niemieccy
dojrzeli na horyzoncie szczyty masztów. Był to „ G l o r i o u s " po-
d ą ż a j ą c y w eskorcie niszczycieli „ A r d e n t " i „Acasta" 200 mil
p r z e d drugą grupą transportowców. Ze względu na niewielkie
zapasy paliwa lotniskowiec płynął z ograniczoną szybkością.
Kilkanaście godzin wcześniej załoga przyjęła 20 „Hurrica-
ne'ów" i „Gladiatorów" z Bardufoss. P r z e w i d u j ą c ewakuację
tych maszyn, jeszcze w Anglii, przed wypłynięciem okrętu na
w o d y norweskie, zmniejszono jego lotnictwo pokładowe do d y -
wizjonu myśliwców i p a r u „Swordfishów". Fakt ów podważa
a r g u m e n t a c j ę tych autorów, którzy starają się tłumaczyć brak
osłony lotniczej zatłoczeniem pokładu, uniemożliwiającym start
maszyn rozpoznawczych. Zaniedbanie rozpoznania akwenu,
k t ó r y m płynął ze słabą eskortą „ G l o r i o u s " , było niewątpliwie
b ł ę d e m d o w ó d c y lotniskowca, k m d r . G . D . Oyly'ego H u g h e s a .
Być może chciał zapewnić odpoczynek wyczerpanym pilotom;
każdy z nich 7 czerwca parokrotnie startował, aby osłaniać
ewakuację wojsk alianckich. Jakiekolwiek motywy kierowały
postępowaniem komandora, faktem jest, że w decydującej chwili
nad zespołem zabrakło samolotów, które mogłyby przynieść
ocalenie.
Po r o z p o z n a n i u okrętów a d m . Marschalla „ G l o r i o u s " z m a k -
symalną prędkością 30 węzłów zaczął uchodzić w kierunku po-
ł u d n i o w y m . Jego sygnały radiowe były zagłuszane przez silne
radiostacje pancerników niemieckich. Na g ó r n y m pokładzie
obsługa gorączkowo przygotowywała do startu t o r p e d o w e
„Swordfishe". „ S c h a r n h o r s t " i „ G n e i s e n a u " , rozwijające szyb-
kość. 32 węzłów, stopniowo zmniejszały dystans. Zasłonę d y m -
ną, postawioną przez niszczyciele eskorty, rozwiewał wiatr, to-
też nie utrudniała ona zbytnio nieprzyjacielowi obserwacji
lotniskowca.
D o w ó d z t w o niemieckie rozumiało niebezpieczeństwo, na ja-
kie narażone były pancerniki w razie ataku samolotów t o r p e -
dowych. O godz. 16.30, gdy tylko „ G l o r i o u s " znalazł się w za-
sięgu ciężkiej artylerii, idący na czele zespołu a d m . Marschalla
„ S c h a r n h o r s t " otworzył ogień. Trzecia salwa trafiła lotnisko-
wiec, niszcząc przedni hangar ze stojącymi t a m „Hurrica-
ne'ami". N a t ę p n e pociski zmiotły przygotowane do startu m a -
szyny i rozbiły pokład startowy. O godz. 17.00 kolejna salwa
trafiła w mostek. K w a d r a n s później ciężki pocisk w y b u c h ł
w pomieszczeniach r u f o w y c h . Okaleczony okręt przestał słu-
chać steru, jego szybkość spadła, pożary ogarnęły część
dziobową. O godz. 17.20 załoga otrzymała rozkaz opuszczenia
lotniskowca.
Niszczyciele eskorty widząc beznadziejne położenie lotni-
skowca przerwały stawianie zasłony d y m n e j i ruszyły do ataku
lorpedowego. Zgodnie z tradycją na masztach podniesiono
bandery wojenne. Pierwszy atakował H M S „ A r d e n t " pod d o -
wó d z t w e m kpt. J. F. Barkera. Niszczyciel odpalił ze swoich
ośmiu wyrzutni dwie salwy po 4 torped y w kierunku „ S c h a r n -
h o r s t a " . Wszystkie t o r p e d y minęły cel, natomiast „ A r d e n t " ,
trafiony pociskiem z działa kalibru 280 mm w komorę a m u n i -
cyjną, został rozerwany potężną eksplozją i poszedł na d n o
z całą n i e m a l załogą. K r ó t k o p o t e m , o godz. 17.40, zatonął
„ G l o r i o u s " dobity przez pancernik „ G n e i s e n a u " .
H M S „ A c a s t a " pozostał osamotniony na placu boju. Jego
dowódca G. E. G l a s f u r d nie wydał rozkazu przerwania walki,
m i m o że niszczyciel, d y s p o n u j ą c większą od pancerników szyb-
kością, miał szansę wycofania się poza zasięg ich artylerii. P a -
rokrotnie salwy niemieckie padały w pobliżu okrętu i zasypywa-
ły pokład o d ł a m k a m i . „ A c a s t a " , lawirując wśród słupów wody
wznoszonych w y b u c h a m i pocisków, uparcie parł do p r z o d u .
Działa dziobowe cały czas prowadziły ogień, chociaż każdy
członek załogi niszczyciela wiedział, iż jego pociski nie wyrzą-
dzą szkód p a n c e r n i k o m . Z odległości 11 tys. m e t r ó w o d p a l o n o
salwę 4 torped. Po kilku m in ut ac h przy rufie „ S c h a r n h o r s t a " , na
wysokości ostatniej wieży działowej, u j r z a n o jaskrawy błysk
w y b u c h u . Spadła szybkość pancernika, zamilkła jego artyleria.
Przestała pracować p r a w o b u r t o w a i centralna maszynownia, do
w n ę t r z a k a d ł u b a dostały się setki t o n wody. Zginęło 2 oficerów
i 46 marynarzy.
W chwilę po zakończeniu b r a w u r o w e g o ataku ciężki pocisk
z p a n ce rn i k a „ G n e i s e n a u " trafił w r u f ę niszczyciela. „Acasta"
zwolnił, a następnie zatrzymał się przechylony na lewą b u r t ę .
O b s ł u g a ostatniego czynnego działa nadal prowadziła ogień
w stronę pancernika. O godz. 18.10 niszczyciel zatonął, zniszczo-
ny przez średnią artylerię flagowego okrętu a d m . Marschalla.
A oto jak nierówną walkę brytyjskiego zespołu przedstawił
niemiecki k o r e s p o n d e n t w o j e n n y zaokrętowany na pancerniku
„Gneisenau":
„Artyleria średniego kalibru bierze na cel pierwszy niszczy-
ciel, wieże artylerii głównej celują w lotniskowiec. Samoloty
z n a j d u j ą c e się na jego pokładzie p r ó b u j ą wystartować, ale już
pierwsze nasze salwy trafiają okręt i udaremniają t e n zamiar.
Pierwszy niszczyciel stawia zasłonę d y m n ą , p r ó b u j e odwrócić
naszą uwagę od lotniskowca... M a n e w r u d a j e się tylko częścio-
wo. W i a t r co chwila p r z e r y w a ścianę d y m u i wtedy ciężka arty-
leria p o n o w n i e ostrzeliwuje cel... Prz y okrętach angielskich raz
po raz unoszą się k o l u m n y w o d y . Często są o n e czarne, szaro-
białe, niekiedy błyska ognisty płomień. To te pociski, które sie-
ją śmierć i zniszczenie... T a k ż e blisko nas uderzały pociski,
wznosiły się f o n t a n n y w o d y . Angielskie niszczyciele nie chciały
zrezygnować z walki. Bronią się rozpaczliwie. Czy wierzą, że
u d a im się odwrócić los? N a g l e przedzierają się przez zasłonę
d y m n ą , ich artyleria prowadzi ogień, strzelają salwy t o r p e d o w e .
Niemieckie pancerniki wymijają t o r p e d y m a n e w r a m i .
T e r a z s k o n c e n t r o w a n y ogień trafia czołowy niszczyciel. Sal-
wy o b r a m o w u j ą okręt, jego los jest przypieczętowany. Bez-
władny, niezdolny do m a n e w r u wrak nie o d p o w i a d a na nasz
ogień. M o c n o przechylony na lewą b u r t ę wkrótce cały zanurza
się w wodzie.
T y m c z a s e m lotniskowiec p r ó b u j e ujść. Jednakże nawet go-
łym okiem widać, że n a d c h o d z ą jego ostatnie chwile. O d n i e s i o -
ne uszkodzenia uniemożliwiają mu rozwinięcie pełnej p r ę d k o ś -
ci. T e r a z , g d y zasłona d y m n a przestała chronić okręt, ciężka ar-
tyleria dobija go szybko. Jaskrawy płomień znaczy uderzenia
pocisków trafiających w k a d ł u b lotniskowca. O l b r z y m powoli
zaczyna się przechylać. Płynąc i d y m i ą c d r y f u j e potrzaskany
pociskami wrak. Kilka m i n u t później tonie. M i m o to niszczy-
ciel nie u s t ę p u j e . Czy myśli, że u d a mu się czegoś dokonać?
Czy liczy na pomoc? N a s z a doskonała artyleria dobija go. Cięż-
kie pociski rozbijają dziób o k r ę t u , jego przednie wieże działowe
milczą. Niszczyciel z a t r z y m u j e się, ale z r u f y n a d a l padają
strzały. T r z e b a więc go dobić. N a s z a artyleria średniego kali-
bru posyła jeszcze kilka salw. D z i ó b okrętu płonie i powoli
opada na d n o . Biała para u n o s i się przez chwilę n a d w r a k i e m .
P r a w d o p o d o b n i e eksplodował kocioł. Dzielny przeciwnik z a n u -
rza się w w o d z i e " 4 .
Jak widać niemiecki k o r e s p o n d e n t wojenny p o m i n ą ł milcze-
niem trafienie torpedą „ S c h a r n h o r s t a " . Uszkodzenie p a n c e r n i -
ka było na tyle poważne, że a d m . Marschall przerwał operację
„ J u n o " i skierował okręty do T r o n d h e i m . N i e m c y nie podjęli
nawet akcji ratowania rozbitków. Na tej szerokości geografi-
cznej n a w e t w środku wiosny dłuższe przebywanie w otwartej
szalupie, bez ciepłej odzieży, jest niebezpieczne dla życia l u d z -
kiego. 9 czerwca wieczorem, na wodach gdzie stoczono bitwę,
mały norweski statek rybacki odnalazł tratwę z 4 l u d ź m i ; tylko
tylu pozostało przy życiu spośród 32 członków załogi „ G l o r i o u -
sa", którzy po zatopieniu lotniskowca znaleźli na niej schronie-
nie. W ciągu d o b y zmarło 28 marynarzy. N a s t ę p n e g o dnia
niemiecki wodnopłatowiec znalazł i wziął do niewoli 2 ludzi z
„ A r d e n t a " . 11 czerwca inny norweski statek rybacki napotkał
d r y f u j ą c ą łódź z 39 skrajnie w y c z e r p a n y m i rozbitkami. Było w
niej 3 oficerów i 35 marynarzy z lotniskowca oraz m a r y n a r z z
H M S „ A c a s t a " — jedyny świadek desperackiej walki załogi n i -
szczyciela. Zginęło łącznie 515 m a r y n a r z y i lotników, w t y m
wszyscy piloci 46 i 263 dywizjonu myśliwskiego.
D r a m a t y c z n a , pełna poświęcenia walka zespołu brytyjskiego
z p a n c e r n i k a m i niemieckimi, zwana bitwą p o d J a n M a y e n ,
p r a w d o p o d o b n i e oszczędziła drugiej grupie t r a n s p o r t o w c ó w
ciężkich strat. G d y b y okręty niemieckie u t r z y m a ł y kurs p ó ł -
nocny, już po p a r u godzinach mogło dojść do spotkania ze sła-
bą eskortą k o n w o j u . N i e w y r a ź n e sygnały z lotniskowca „ G l o -
r i o u s " o d e b r a ł tylko k r ą ż o w n i k „ D e v o n s h i r e " , który płynął sa-
m o t n i e w odległości 100 mil na północny zachód od pola bitwy.
P r z e b y w a j ą c y n a pokładzie krążownika a d m . C u n n i n g h a m ,
m a j ą c na u w a d z e specjalną misję okrętu, zdecydował się nie
przerywać ciszy radiowej.
1
D e r r y, op. cit., s. 240.
e g z a m i n u t o r p e d y magnetyczne, w które wyposażono U - b o o t y
b e z p o ś r e d n i o przed kampanią norweską. „10 kwietnia wieczo-
r e m atakowałem t o r p e d a m i niszczyciele — r a p o r t o w a ł d o w ó d -
ca » U - 2 5 « . — W y b u c h ó w nie z a o b s e rwo wa ł e m " . Jeszcze więk-
szego pecha miał „ U - 4 8 " : „O godz. 12.30 wystrzeliłem trzy
t o r p e d y wachlarzem d o » C u m b e r l a n d a « . N i e t r a f i ł e m . J e d n a
t o r p e d a zdetonowała na granicy przebiegu. O g o d z . 2.15 trzy
t o r p e d y do krążownika »York«. Wszystkie zdetonowały nie d o -
c h o d z ą c celu". 15 kwietnia „ U - 4 8 " zameldował: „14.04 t o r p e d y
wystrzelone do »Warspite« i d w ó c h niszczycieli nie w y b u c h -
ł y " 2 . D o w ó d z t w o K r i e g s m a r i n e oceniło, że b ł ą d t e c h n i c z n y
w t o r p e d a c h uniemożliwił trafienie pancernika, 7 k r ą ż o w n i k ó w ,
kilkunastu niszczycieli i t ra n sp o rto wcó w.
Podczas sześciu tygodni walk w Norwegii brytyjskie wojska
lądowe poniosły stosunkowo niewielkie straty; 1869 zabitych,
r a n n y c h i zaginionych. Z tego w p o ł u d n i o w e j N o r w e g i i 1363,
a p o d M o s j ó e n , M o , Bodo i N a r w i k i e m 506 ludzi. Royal N a v y
straciła lotniskowiec, 2 krążowniki, 7 niszczycieli i 4 okręty
p o d w o d n e . Pancernik, 3 krążowniki i 6 niszczycieli odniosły
uszkodzenia. Na pokładach okrętów zginęło 2500 m a r y n a r z y .
W obliczu groźby inwazji szczególnie dotkliwa była strata około
160 samolotów, w t y m całego d y w i z j o n u ,,Hurricane'ów" i kil-
kudziesięciu doświadczonych pilotów, którzy poszli na d n o ra-
z e m z lotniskowcem „ G l o r i o u s " . ,
W walkach zginęło lub zostało r a n n y c h 1335 żołnierzy n o r -
weskich. Uległy zniszczeniu l u b w p a d ł y w ręce N i e m c ó w n i e -
mal wszystkie jednostki norweskiej m a r y n a r k i w o j e n n e j : 4 p a n -
cerniki o b r o n y wybrzeża, 10 t o r p e d o w c ó w , 8 o k rę t ó w p o d w o d -
n y c h , 2 stawiacze m i n , wiele trałowców i kanonierek. Do
p o r t ó w b ry t y j s k i c h przedarły się t o r p e d o w c e „ D r a u g " i „ Sl e i p -
n e r " oraz okręt p o d w o d n y „ B - l " .
S p o ś r ó d żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców P o d -
halańskich 97 zginęło, 189 odniosło rany, 28 u z n a n o za zaginio-
n y c h . S t r a t y Polskiej M a r y n a r k i W o j e n n e j objęły „ G r o m a "
i „ O r ł a " . Polska M a r y n a r k a H a n d l o w a natomiast utraciła
2
Cyt. za: W. G l i ń s k i, Morskie operacje desantowe, Gdańsk 1969, s. 38.
w kampanii norweskiej transatlantyk „ C h r o b r y " . Przyczyny
zaginięcia „ O r ł a " , wsławionego b r a wu r o wą ucieczką z Tallinna
i przejściem do Anglii bez m a p , nie zostały po dzień dzisiejszy
definitywnie ustalone. Na ostatni patrol okręt wyszedł wieczo-
rem 23 m a j a i od tej p o ry słuch o n i m zaginął. P o c z ą t k o w o
przypuszczano, że padł ofiarą b o m b lotniczych. W 1962 r. b a -
dania p r z e p r o w a d z o n e p rz e z Admiralicję brytyjską dowiodły,
że kurs o k r ę t u do sektora bojowego przechodził przez pole m i -
nowe nie naniesione jeszcze na m a p y . Ka t a s t r o f a nastąpiła
p r a w d o p o d o b n i e 25 m aja, kiedy to angielskie stacje nasłuchowe
odnotowały silny w y b u c h na pozycji 5 7 ° N i 0 0 3 ° 4 0 ' E .
W miejscu t y m mógł z n a j d o w a ć się tego dnia „ O r z e ł " 3 .
Francuzi stracili około 230 ludzi oraz niszczyciel „Bison". P o -
nadto 30 kwietnia w porcie G r e e n o c k wyleciał w powietrze od
eksplozji własnych torped niszczyciel „Maille-Breze".
Niemiecki Sztab G e n e r a l n y przyznał się oficjalnie do straty
5296 żołnierzy i marynarzy: 1317 zabitych, 1604 ra n n y c h i 2375
zaginionych — przeważnie podczas t r a n s p o r t u drogą morską.
Nad N a r w i k i e m baterie przeciwlotnicze s p r z y m i e r z o n y c h ze-
strzeliły 23 samoloty niemieckie, myśliwce brytyjskie zaś 35
maszyn wroga. Ogółem w k a m p a n i i norweskiej od ognia artyle-
rii, w walkach powietrznych i wypadkach L u f t w a f f e utraciła
162 samoloty b o j o w e oraz 80 m a s z y n t r a n s p o r t o w y c h Ju-52.
Zajęcie Norwegii szczególnie ciężkimi stratami okupiła Kriegs-
marine. Na d n o poszło 28 okrętów: ciężki k r ą ż o w n i k , 2 k r ą -
żowniki lekkie, 10 niszczycieli, okręt artyleryjski, 4 okręty p o d -
wodne i 10 jednostek p o m o c n i c z y c h . Większość okrętów b i o r ą -
cych udział w inwazji odniosła uszkodzenia. U b y t k i te, wyjąwszy
broń p o d w o d n ą , nigdy nie zostały cło końca u z u p e ł n i o n e przez
przemysł stoczniowy I I I Rzeszy i były j e d n y m z czynników
h a m u j ą c y c h niemieckie p rz y g o t o w a n i a do inwazji na Wielką
Brytanię. W k o ń c u czerwca 1940 r. K r i e g s m a r i n e d y sp on owa ła
niewielką liczbą gotowych do akcji okrętów: ciężkim k r ą ż o w n i -
kiem, 2 krążownikami lekkimi i 4 niszczycielami.
Ogólny bilans kampanii był jednak korzystny dla I I I Rzeszy.
4
Udział kapelanów wojskowych w drugiej wojnie Huialottuj, pod red.
J. H u m e ń s k i e g o , Warszawa 1984, s. 1 7 5 .
F r a n c j i , skąd próbowali ucieczki przez Pireneje lub drogą m o r -
ską do G i b r a l t a r u . Wielu zostało za trzy ma ny ch przez policję
hiszpańską i osadzonych w obozie M i r a n d a del E b r o ; z obozu
byli zwalniani dopiero w latach 1942—1943.
Na losie Brygady Podhalańskiej zaważyła spóźniona decyzja
o d w r o t u . Jej dowódca chciał wypełnić obowiązek żołnierski
w o b e c sojusznika, czego nie m o ż n a niestety powiedzieć o wła-
dzach francuskich. G e n . Bethouart do ostatniej chwili prze-
trzymywał b r y g a d ę na stanowiskach, odsyłając do Brestu inne
oddziały 1 dywizji lekkiej. A jednak nawet po 18 czerwca istnia-
ła szansa ewakuowania części Po d h a l a n do Wielkiej Brytanii.
Na polecenie Churchilla 20 czerwca okręty brytyjskie wpłynęły
do p o r t u St. M a lo , p o s z u k u j ą c t a m oddziałów polskich. W i a -
d o m o ś ć o planowanej przez Royal N a v y akcji nie dotarła na
czas do sztabu brygady.
L a t e m 1940 r. w Szkocji z resztek brygady s f o r m o w a n o bata-
lion Strzelców Podhalańskich. 17 lipca, po uroczystym apelu
poległych, gen. Sikorski nadał sztandarowi Samodzielnej Bry-
gady Strzelców Podhalańskich O r d e r Virtuti Militari. T e g o
dnia udekorował także wielu P o d h a l a n Krzyżami Virtuti Mili-
tari i K r z y ż a m i Walecznych. 9 g r u d n i a 1940 r. naczelny wódz
sił z b r o j n y c h Norwegii, gen. Fleischer, w imieniu króla Haako-
na nadał wszystkim P o d h a l a n o m , którzy brali udział w walkach
o N a r w i k , przywilej noszenia na lewym ramieniu s z nu ra o b a r -
wach n a r o d o w y c h Norwegii ze złotym lwem. Batalion Strzel-
ców Podhalańskich wszedł następnie w skład 1 dywizji pancer-
nej gen. Stanisława Maczka. Ra z e m z dywizją wylądował we
F r a n c j i w 1944 r., brał udział w bitwach p o d Falaise i Axel,
kończąc swój szlak bojowy pod Wilhelmshaven.
Po zakończeniu wojny społeczeństwo norweskie wzniosło nad
O f o t f j o r d e m p o m n i k ku czci żołnierzy Samodzielnej Brygady
Strzelców Podhalańskich poległych w bitwie o Narwik.
BIBLIOGRAFIA
W i d o k N a r w i k u . R e p r . z: G. B o 11 g e r, Narvik im Bild, O l d e n -
b u r g — B e r l i n 1943.
W y ł a d u n e k strzelców górskich w N a r w i k u . Repr. z: F . O . Bush,
Vom Heldenkampf Deutscher Zestrórer, Giitersloh 1940.
L u d n o ś ć N a r w i k u obserwująca wkroczenie wojsk niemieckich. Repr.
z: B o 1 1 g e r , op. cit.
Reda portu w Narwiku po ataku flotylli kmdr. W a r b u r t o n a - L e e . Repr.
z: j.w.
W r a k n i s z c z y c i e l a „ H a r d y " . R e p r . z : j.w.
Niszczyciel „ H a n s L i i d e m a n n " zatopiony w Rombaksfjordzie. Repr.
z: A. W. H e n e, „Z 13" von Kill bis Narvik, Berlin 1941.
L ą d o w a n i e o d d z i a ł ó w b r y t y j s k i c h w H a r s t a d . R e p r . z: J. W a a g e,
The Narvik Campaign, London 1964.
P r o p a g a n d o w e zdjęcie niemieckie mające ilustrować braterstwo żołnie-
r z a n i e m i e c k i e g o i n o r w e s k i e g o . O s l o k w i e c i e ń 1940 r . R e p r .
z: Kampf um Norwegen, Berlin 1940.
E l v e r u m p o b o m b a r d o w a n i u L u f t w a f f e . R e p r . z : j.w.
O k r ę t y b r y t y j s k i e p o d b o m b a m i L u f t w a f f e . R e p r . z: D. M a c i n-
t y r e, Narvik, London 1959.
B o m b a r d o w a n i e transportowców brytyjskich na redzie portu Harstad.
R e p r . z: j.w.
D o w ó d c a Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich, gen. Bo-
h u s z - S z y s z k o . R e p r . z: W a a g e, op. cit.
Ż o ł n i e r z B r y g a d y P o d h a l a ń s k i e j . R e p r . z: Polish troops in Noruay,
L o n d o n 1943.
G e n . Sikorski wręcza sztandar d o wó dcy Brygady Podhalańskiej. M a -
l e s t r o i t 10 k w i e t n i a 1940 r. R e p r . z: j.w.
D e f i l a d a P o d h a l a n p o u r o c z y s t o ś c i w r ę c z e n i a s z t a n d a r u . R e p r . z : j.w.
Gen . Sikorski żegna w y r u s z a j ą c y c h d o N o r w e g i i ż o ł n i e r z y B r y g a d y P od-
h a l a ń s k i e j . G u i p a v a s 2 0 k w i e t n i a 1940 r . R e p r . z : j.w.
Załadunck o d d z i a ł ó w B r y g a d y P o d h a l a ń s k i e j n a t r a n s p o r t o w i e c . R e p r . z:
j.w.
Żołnierze B r y g a d y P o d h a l a ń s k i e j w d r o d z e d o N o r w e g i i . R e p r . z : j.w.
Za ła d u n e k m u ł ó w na t r a n s p o r t o w i e c . R e p r . z: R. P a v i 11 o n, Les
Dessous de L'expedition de Norvege 1940, Lyon 1976.
Konwój z oddział ami Strzelców Alpejskich w d r o d z e do N orw e gi i .
Repr. z: j.w.
D o w ó d c a 1 d y w i z j i lekkiej, g e n . M a r i e E m i l e B e t h o u a r t . R e p r . z : j.w.
Żołnierze brytyjscy rozładowują skrzynie z zaopatrzeniem w porcie
H a r s t a d . R e p r . z: j.w.
N orweski k u t e r u ż y w a n y d o p r z e w o ż e n i a w o j s k a p r z y b u r c i e t r a n s p o r -
towca. Repr. z: Polish troops in Noruay.
Dostawa zaopatrzenia drogą lotniczą dla wojsk gen. Dietla. R e p r .
z: B 6 1 1 g e r , op. cit.
Strzelcy g ó r s c y p r z e w o ż ą c y a m u n i c j ę i ż y w n o ś ć d l a o d d z i a ł ó w w a l c z ą -
cych na linii f r o n t u . R e p r . z: j.w.
O d d z i a ł y n i e m i e c k i e n a s tac ji B j ó r n f j e l l . R e p r . z : j.w.
S t r z e l c y A l p e j s c y . R e p r . z: M a c i n t y r e, op. cit.
Żołnierz 5 półbrygady Strzelców Alpejskich na stanowisku pod M o s -
j ó e n . R e p r . z: j.w.
M o t o c y k l i ś c i B r y g a d y P o d h a l a ń s k i e j . R e p r . z: Polish troops in Noruay.
Po w y c z e r p u j ą c y m m a r s z u w g ó r z y s t y m terenie silniejsza od g ł od u b y -
ła p o t r z e b a s n u . R e p r . z: j.w.
C z o ł g f r a n c u s k i p o d B j e r k v i k . R e p r . z: W a a g e, op. cit.
W o d n o p ł a t o w i e c brytyjski u ż y w a n y d o u t r z y m y w a n i a łączności p o d
Narwikiem. Repr. z: Polish troops in Norvay.
J e ń c y n i e mi ec c y p o d strażą P o d h a l a n n a półwyspie An ke ne s . R e p r .
z: j.w.
N a r w i k po a t a k u L u f t w a f f e . R e p r . z: W a a g e, op. cit.
Widok N a r w i k u po z a k o ń c z e n i u w a l k . R e p r . z: B 6 11 g e r, op. cit.
Rozbitkowie; z brytyjskiego t r a n s p o r t o w c a „ O r a m a " p r z y b u rc i e n i e -
m i e c k i e g o n i s z c z y c i e l a . R e p r . z: B u s h, op. cit.
G e n . S i k o r s k i p o d c z a s r o z m o w y z g e n . F l e i s c h e r e m . R e p r . z : Polish
troops in Norvay.
Ge n . S i k o r s k i d e k o r u j e s z t a n d a r S a m o d z i e l n e j B r y g a d y S t r z e l c ó w
P o d h a l a ń s k i c h O r d e r e m V i r t u t i M i l i t a r i . 1 7 l i p c a 1940 r . R e p r .
z: j.w.
Sztandar Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Repr.
z: j.w.
Defilada batalionu Strzelców Podhalańskich przed Churchillem i gen.
Sikorskim.
Widok Narwiku
Dowódca S a m o d z i e l n e j
Brygady S t r z e l c ó w
Podhalańskich,
gen. B o h u s z - S z y s z k o
Gen. S i k o r s k i w r ę c z a s z t a n d a r d o w ó d c y Brygady
Podhalańskiej. Malestroit 10 kwietnia 1 9 4 0 r.
Załadunek
mułów na
transportowiec
Konwój z o d d z i a ł a m i S t r z e l c ó w Alpejskich w drodze do
Norwegii
D o w ó d c a 1 dywizji
l e k k i e j , gen. Marie
Emile Bethouart
N o r w e s k i k u t e r u ż y w a n y do p r z e w o ż e n i a wojska przy burcie
transportowca
Po w y c z e r p u j ą c y m
marszu w górzystym
terenie silniejsza
od głodu była
potrzeba snu
Wodnopłatowiec brytyjski używany do utrzymywania łączności
pod N a r w i k i e m
W i d o k Narwiku
po z a k o ń c z e n i u
walk
R o z b i t k o w i e z b r y t y j s k i e g o t r a n s p o r t o w c a „Orama" przy
burcie n i e m i e c k i e g o n i s z c z y c i e l a
Gen. S i k o r s k i p o d c z a s r o z m o w y z g e n . F l e i s c h e r e m
Gen. S i k o r s k i d e k o r u j e s z t a n d a r S a m o d z i e l n e j Brygady
S t r z e l c ó w P o d h a l a ń s k i c h O r d e r e m Virtuti Militari. 17 lipca
1 9 4 0 r.
S z t a n d a r S a m o d z i e l n e j Brygady S t r z e l c ó w P o d h a l a ń s k i c h
Defilada batalionu Strzelców Podhalańskich przed Churchillem i gen. Sikorskim
SPIS TREŚCI
Dlaczego Norwegia? 5
Inwazja
— Przygotowania 14
— N i e wykorzystana szansa 21
- Z d r a d a płk. S u n d l o 28
— Desanty w południowej i środkowej Norwegii 39
Bitwy morskie p o d N a r w i k i e m 43
— Atak flotylli k m d r . W a r b u r t o n a - L e e 43
— Bitwa w Ofotfjordzie 50
Lądowanie Brytyjczyków 57
Kampania w południowej Norwegii 67
Zaciskanie pętli 86
— Odwołana operacja 86
— N i e p o d b i j a ć i d z i e c i e , ale o s w o b a d z a ć 90
— D e s a n t p o d Bjerkvik 97
Okręty pod Narwikiem 102
Marsz gen. Fauerbacha 111
Zdobycie Narwiku 125
— S t o s u n e k sił 125
— Przed decydującym starciem 133
— Atak 139
— O s t a t n i e walki 156
Ewakuacja 161
Zakończenie 177
Bibliografia 187
Wykaz ilustracji 188