ISBN 83-11-07343-0
HISTORYCZNE BITWY
LECH WYSZCZELSKI
MADRYT 1936-1937
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1986
WSTĘP
Ludowej.
skując już bezpośredniej interwencji w Hiszpanii, usiłował wesprzeć
gen. Franco.
W marcu 1937 r. doszło do bitwy pod Guadalajarą, miejscowością
leżącą w pobliżu Madrytu. Po pierwszych sukcesach Włochów repub
likanie zmobilizowali niezbędne odwody i zatrzymali, a następnie
zmusili do odwrotu korpus włoski. W ten sposób czwarta próba zdo
bycia Madrytu została całkowicie udaremniona. Włosi ponieśli sro-
motną porażkę.
Czterokrotnie ponawiane przez gen. Franco próby zdobycia Madry
tu kończyły się niepowodzeniem. Młoda republikańska Armia Ludowa
udowodniła swą wartość bojową. Był to zarazem tryumf komunisty
cznego wzorca tworzenia armii. W bitwie pod Guadalajarą po stronie
republikańskiej pojawiły się wyższe związki taktyczne — korpusy.
Oznaczało to dalszy etap rozwoju Armii Ludowej.
Nieudane wysiłki frankistów zmierzające do zdobycia Madrytu
zmusiły ich do zmiany planów prowadzenia wojny. Po bitwie pod
Guadalajarą gen. Franco zrezygnował z dalszych prób atakowania sto
licy. Postanowił skierować wojska do walki o opanowanie północnych
prowincji Hiszpanii.
Bitwa o Madryt nie zakończyła się w marcu 1937 r. Po klęsce pod
Guadalajarą frankiści zrezygnowali co prawda z operacji mających na
celu opanowanie stolicy, ale groźba tego typu działań nadal istniała.
W lecie 1937 r. w ramach republikańskich operacji mających odciążyć
Front Północny jeszcze raz stolica znalazła się w centrum działań wo
jennych. W lipcu republikanie zaplanowali przeprowadzenie operacji
bruneckiej. Jej celem miało być odrzucenie nieprzyjaciela od Madrytu.
W przypadku pomyślnego przeprowadzenia operacji zlikwidowano by
groźbę bezpośredniego natarcia na stolicę. Operacja brunecka, chociaż
odciążyła Front Północny, nie przyniosła istotnych zmian w linii fron
tu przebiegającej w pobliżu Madrytu. Republikanom nie udało się
odrzucić nieprzyjaciela od przedmieść stolicy.
Operacja pod Brunetę zakończyła bitwę o Madryt. Od lipca 1937 r.
do marca 1939 r. nie było już istotniejszych prób prowadzenia działań
ofensywnych na tym froncie.
Bitwa o Madryt miała olbrzymie znaczenie w wojnie hiszpańskiej lat
1936—1939. Skuteczna obrona miasta zmusiła frankistów do zweryfi
kowania planów prowadzenia wojny i miała decydujące znaczenie dla
charakteru prowadzonych działań wojennych. Pod murami Madrytu
zawiodła frankistowska koncepcja wojny błyskawicznej, Nastąpiła sta
bilizacja frontów. Wojna manewrowa przekształciła się w wojnę pozy
cyjną. Przewaga działań pozycyjnych nie oznaczała jednak, że obydwie
strony wyrzekły się prowadzenia działań manewrowych. Operacje za
czepne miały jednak ograniczony zasięg. Wojna stawała się długotrwa
ła, jej celem strategicznym zaczęło być dążenie nie do zniszczenia sil
żywych nieprzyjaciela w walnej bitwie, lecz do takiego ekonomiczne
go wyczerpania przeciwnika, aby nie był on w stanie podołać jej cięża
rom. Frankiści narzucili republikanom wariant wojny długotrwałej, na
wyczerpanie, ponieważ sami korzystali z niczym nieograniczonej po
mocy Włoch i Niemiec. Rząd republikański zaś z powodu polityki nie
interwencji wobec wojny w Hiszpanii, przyjętej przez większość
państw Europy i świata, faktycznie pozbawiony był możliwości zakupu
broni i sprzętu dla wojska. Przy takiej izolacji politycznej Republika
Hiszpańska nie miała żadnych szans na zwycięstwo w długotrwałej
wojnie na wyczerpanie.
Bitwa o Madryt przyczyniła się do rozwoju nowoczesnych zasad
sztuki wojennej i stanowi interesujące studium zmian w tej dziedzinie.
Szczególnie cenne były doświadczenia dotyczące przygotowywania i pro
wadzenia działań obronnych w dużych aglomeracjach miejskich. Bitwa
o Madryt udowodniła, że w nowoczesnej obronie najistotniejsze jest
posiadanie skutecznych środków zwalczania broni pancernej. Interesu
jących wniosków dostarczyły republikańskie przeciwnatarcia ze sty
cznia 1937 r. na kierunku Algora—Almadrones i z marca 1937 r. pod
Guadalajarą. Szczególnie w tym ostatnim po raz pierwszy w historii
sztuki wojennej na tak dużą skalę zastosowano współdziałanie głów
nych rodzajów wojsk (piechota, broń pancerna, lotnictwo).
Broniące Madrytu wojska republikańskie dla zneutralizowania
przewagi liczebnej i technicznej przeciwnika śmielej sięgały do efek
tywniejszego wykorzystywania tych zasad sztuki wojennej, które opie
rały się na czynniku zaskoczenia i szybkości działań. Dlatego w trakcie
kontrnatarć i przeciwuderzeń starano się działania prowadzić na
skrzydła i tyły przeciwnika, a nie przeprowadzano natarć czołowych,
najczęściej stosowanych przez frankistów.
W czasie walk o Madryt frankiści, a zwłaszcza niemieckie formacje
Legionu „Condor", starali się sprawdzić praktyczną przydatność teorii
wojny powietrznej gen. Giulio Douheta 2. W tym celu w ciągu 52 dni
wykonano 30 nalotów na Madryt. Każdorazowo brało w nich udział
20—50 bombowców, które zrzucały średnio 50 ton bomb. Okazało się,
że samo intensywne bombardowanie nie doprowadzi do pokonania
przeciwnika. Za to, szczególnie w bitwie nad Jaramą i pod Guadalaja
rą, zdało praktyczny egzamin lotnictwo, współdziałające z wojskami lą
dowymi.
Bitwa o Madryt z racji udziału w niej licznych rzesz polskich ochot
ników miała istotne znaczenie dla bojowych tradycji dąbrowszczaków3.
Stanowiła ona istotny epizod w postępowych i rewolucyjnych trady
7 M. B r o n , E . K o z ł o w s k i , M . T e c h n i c z e k , Wojna hiszpań
2 B r o n , K o z ł o w s k i , T e c h n i c z e k , op.cit., s . 3 3 .
3 Kolumna w przybliżeniu wielkością odpowiadała batalionowi, ale były
również kolumny liczące nawet 3000 żołnierzy. Każda z nich otrzymała 500 ka
rabinów, 4 ckm i 50 tys. naboi.
inicjatywą była prośba skierowana do premiera Francji Leona
Bluma 4 o dostarczenie broni i amunicji. Pomimo obowiązują
cej umowy hiszpańsko-francuskiej z 1935 r. o wzajemnych
ułatwieniach w sprzedaży broni, rząd francuski nie spieszył się
ani z udzieleniem odpowiedzi, ani tym bardziej z dostawami.
Po trzech dniach walk okazało się, że nie został zrealizowany
plan obalenia republiki. Zbuntowani generałowie liczyli na bły
skawiczne przejęcie władzy. Tymczasem walka się przedłużała.
Rebeliantom udało się opanować stosunkowo niewielką część
Hiszpanii, a właściwie odizolowane obszary. Nie zajęli nato
miast największych miast i ośrodków przemysłowych, w tym
Madrytu i Barcelony. Mimo iż na ich stronę przeszło około
70% stanu osobowego armii, to oddziały te, przebywając w od
izolowanych garnizonach, nie mogły prowadzić większych ope
racji wojskowych, poza kontrolowaniem zajętych miast i pro
wincji.
Największe zagrożenie dla republiki stanowiły wojska stacjo
nujące w hiszpańskiej strefie Maroka. Zostały one skoncentro
wane na afrykańskim wybrzeżu Morza Śródziemnego w goto
wości do przerzucenia do Hiszpanii. Na ich dowódcę, jeszcze
przed wybuchem rebelii, wyznaczony został gen. Franco. Jed
nak do wybuchu puczu był on dowódcą garnizonu na Wyspach
Kanaryjskich. Do Maroka przybył dopiero 19 lipca, korzystając
z pomocy monarchisty Juana de la Cierva Codorniu. Ten bo
wiem wynajął w Wielkiej Brytanii specjalny samolot pilotowany
przez kpt. Bebbla, umożliwiając gen. Franco przylot do Ceuty.
Głównym zadaniem gen. Franco było przerzucenie najemnych
wojsk z Afryki do metropolii. Mógł tego dokonać tylko
wówczas, gdyby dysponował lotnictwem transportowym lub
flotą morską. Tymczasem mógł korzystać z usług jedynego ok
rętu transportowego „Ciudad de Cadiz", który zresztą zablo
kowały okręty wiernej republice marynarki wojennej. W tej sy
tuacji jedyną możliwością była pomoc faszystowskich rządów
Niemiec i Włoch.
Niemiecki wywiad, poinformowany o terminie wybuchu
zbrojnej rebelii w Hiszpanii, jeszcze w czerwcu 1936 r., dopro
wadził do utworzenia, kierowanego przez Niemców, Hiszpań
sko-Marokańskiego Towarzystwa Transportowego. Dyspono
wało ono dwiema eskadrami samolotów transportowych „Jun
kers". Organizatorem i jednocześnie szefem Towarzystwa był
4 We Francji u władzy był rząd sformowany przez Front Ludowy.
hitlerowski oficer wywiadu Heinrickau. Towarzystwo, jako
pierwsze, pospieszyło z pomocą gen. Franco, tworząc most po
wietrzny do Sewilli i przerzucając tam pierwsze najemne od
działy marokańskie.
Hiszpańsko-Marokańskie Towarzystwo Transportowe nie
było w stanie samodzielnie przewieźć 25 tys. żołnierzy. Dlatego
też przywódcy rebelii zwrócili się bezpośrednio do Hitlera
i Mussoliniego o udzielenie im natychmiastowej pomocy. Ich
prośbę poparł ówczesny ambasador III Rzeszy w Madrycie,
który 25 lipca 1936 r. pisał, że „jeżeli nie nastąpi coś niespo
dziewanego, trudno się spodziewać, by buntownicy mogli za
tryumfować" 5
22 lipca udali się do Berlina dwaj agenci niemieccy Johannes
Bernhardt i Adolf Langenheim oraz oficer hiszpański kpt. Fran
cisco Arranz. W trzy dni później spotkali się z Hitlerem, który
bez chwili wahania zdecydował się udzielić zbuntowanym ge
nerałom pomocy. Polecił ministrowi lotnictwa Hermannowi Gó-
ringowi i ministrowi wojny Wernerowi Blombergowi zorgani
zowanie specjalnej jednostki transportowej. O tym, jak spieszo
no się z tą pomocą, świadczyć może fakt, że już 28 lipca
w Maroku wylądowało 20 niemieckich samolotów transporto
wych „Junkers", 6 samolotów myśliwskich Heinkel-51 wraz
z uzbrojeniem i dodatkowym wyposażeniem 6.
Wysłany przez Hitlera pierwszy rzut sprzętu lotniczego nie
zaspokoił potrzeb rebeliantów związanych z transportem wojsk
marokańskich do metropolii. W celu ratowania rebelii jej przy
wódcy, za pośrednictwem niemieckich przedstawicieli dyplo
matycznych, przesyłali prośby o dalszą pomoc. 26 lipca nie
miecki charge d'affaires w Lizbonie skierował do centrali
w Berlinie następującą depeszę: „Tymczasowy rząd wojskowy
w Burgos, powołując się na nasze wspólne interesy antykomu
nistyczne, prosi o jak najszybsze dostarczenie do Saragossy lub
Burgos dziesięciu samolotów transportowych »Junkers«, jak
również bombowców (...), jeżeli możliwe 20 jednostek — i o ile
jest to konieczne — pod pozorem kontraktu o prywatnej sprze
daży do Portugalii. W tym wypadku samoloty, po przymuso
wym lądowaniu w Burgos, dostaną polecenie od odbiorcy pozo
stania w Burgos (...) Ręczę, że Anglicy zaakceptują tego rodzaju
7 Tamże.
8 Tamże.
go. Między jej członkami rozpoczęła się walka o wakujące sta
nowisko szefa. 23 lipca spiskujący generałowie powołali w Bur
gos Juntę Obrony Narodowej, na czele której stanął gen.
Miguel Cabanellas y Ferrer9. Na mocy opublikowanego przez
juntę dekretu gen. Franco mianowany został dowódcą wojsk
marokańskich i południowej Hiszpanii, a gen. Mola dowódcą
wojsk strefy północnej 10. W ten sposób faktycznymi liderami
rebeliantów zostali generałowie Franco i Mola.
Przerzucenie wojsk marokańskich do Hiszpanii rozpoczęło
nowy etap rebelii. Przywódcy junty z Burgos zaakceptowali
plan opracowany przez gen. Franco. Zakładał on prowadzenie
działań zbrojnych w celu połączenia odizolowanych północnych
i południowych rejonów kontrolowanych przez rebeliantów.
Przyjęcie przez juntę tego planu i wyznaczenie wojsk maro
kańskich do przeprowadzenia zasadniczych działań bojowych
wysuwało osobę gen. Franco na pierwszy plan, chociaż formal
nie nie wchodził on w skład junty. Z takim stanem rzeczy nie
chciał pogodzić się gen. Mola. Aby przejąć kierownictwo rewol
tą, rozpoczął on działania zaczepne, zmierzające do zdobycia
stolicy. Sądził, że zdobywszy Madryt automatycznie stanie się
niekwestionowanym przywódcą rebelii.
Gen. Mola na czele czterech kolumn wojsk, w tym około 10
tys. requetes, rozpoczął marsz z północy w kierunku stolicy. Je
go zdaniem piątą kolumnę 11 miał w samym Madrycie. Natar
cie na miasto prowadzone było wzdłuż dróg przebiegających
przez szczyty gór Sierra Guadarrama, otaczających miasto od
północnego zachodu. Trzon wojsk gen. Moli stanowiły opano
wane przez rebeliantów dywizje stacjonujące w Saragossie, Bur
gos, Valladolid i La Coruna. Do jego szeregów pospieszyli także
falangiści. Faszystowscy bojówkarze opanowali słynną z wojen
napoleońskich przełęcz Samosierra. Inne oddziały gen. Moli
przełęcz, przez którą prowadziła droga z La Coruna do Madrytu.
W czasie zaciętych walk o tę przełęcz zginął m.in. wódz kasty-
9 W skład junty wchodzili także: gen. Andres Saliquet Zumeta, gen. Miguel
Ponte y Manso de Zuniga, gen. Emilio Mola Vidal, gen. Fidel Davila Arrondo,
płk Federico Montaner Canet i płk Fernando Moreno Colderón.
10 MiD W I H , T e t e r , Wojna domowa w Hiszpanii, s. 13.
11 Sformułowanie użyte przez gen. Mole „piąta kolumna" weszło w po
wszechne użycie do języka politycznego i oznaczało posiadanie na terytorium
kontrolowanym przez przeciwnika utajonych sił, wspierających od wewnątrz
działania wojsk regularnych za pomocą dywersji, szpiegostwa itp.
lijskich falangistów Onesimo Redondo. Po zajęciu rejonu Alto
de Leon nad Madrytem zawisła groźba odcięcia od źródeł za
opatrzenia w wodę i energię elektryczną. W paśmie gór Gua-
darramy znajdowały się bowiem elektrownie wodne i ujęcia
wody zaopatrujące stolicę.
W niezwykle groźnej dla Madrytu sytuacji republikanie,
głównie z inicjatywy komunistów, postanowili wysłać madryc
kie oddziały Milicji Ludowej, aby zatrzymały rebeliantów.
Pierwsza opuściła Madryt kolumna dowodzona przez ppłk. Ju
lio Mangadę, która miała zablokować przełęcz w górach Gua-
darrama. Druga kolumna, dowodzona przez por. Jose Galana,
wyruszyła w kierunku Alcala de Henares i Guadalajary, by po
wyparciu rebeliantów skierować się także w góry Guadarrama.
Na czele wszystkich oddziałów republikańskich walczących
w górach Guadarrama stanął ppłk Mangada. Obok Milicji Lu
dowej pod jego rozkazami znalazły się wierne republice wojska
regularne z garnizonu madryckiego. Źle uzbrojone, w więk
szości nie wyszkolone oddziały Milicji Ludowej staczały z regu
larnymi wojskami gen. Moli zażarte walki. Republikanom uda
ło się zablokować ciaśniny, przez które przebiegały główne
szlaki komunikacyjne. Kolumna dowodzona przez komunistę
por. Galana zdołała nawet wyprzeć nieprzyjaciela z przełęczy
Samosierra. Do końca lipca milicja madrycka całkowicie stor
pedowała zamiar gen. Moli opanowania stolicy.
Po załamaniu się ofensywy na Madryt gen. Mola postanowił
ratować resztki prestiżu, zarówno swego, jak i dowodzonych
przez siebie wojsk, i skierował uderzenie na prowincje północ
ne. Zamierzał zdobyć Irun, a następnie opanować prowincję
Guipuzcoa ze stolicą San Sebastian 12. Jednak i te działania nie
przyniosły gen. Moli większych sukcesów. Po zdobyciu Irunu
jego wojska przeszły do obrony. W ten sposób przegrał on z
gen. Franco rywalizację o przywództwo nad rebelią.
12 września 1936 r. Junta Obrony Narodowej utworzyła jed
nolite dowództwo wojsk rebelianckich z gen. Franco jako na
czelnym dowódcą, a 1 października mianowała go szefem rządu
i generalissimusem. W tym dniu gen. Franco, dziękując genera
łom, powiedział: „Panowie, powierzacie mi Hiszpanię. Mogę
Was zapewnić, że moja pięść nigdy nie zadrży, że pozostanie
16 Tamże, s. 51—52.
no nielicznych znajdujących się tam milicjantów, jak i bez
bronną ludność cywilną. Na arenie walki byków zamordowano
1800 jeńców, a w mieście rozstrzelano 4 tys. kobiet i mężczyzn.
Swe wrażenia z pobytu w Badajozie po dokonanej masakrze
opisali nieliczni dziennikarze zagraniczni, którym udało się tam
przedostać. Portugalski dziennikarz Mario Neves pisał: „Jest tu
tylu zabitych, że nie ma możliwości natychmiast ich pochować.
Jedynie masowe palenie zwłok może zapobiec rozkładowi na
gromadzonych trupów, co stanowiłoby wielkie zagrożenie dla
zdrowia publicznego. Ta właśnie makabryczna operacja rozpo
częła się dziś rano (17 sierpnia 1936 r. — R.D.), o godzinie szó
stej, na cmentarzu, wytwarzając czarne chmury dymu, które —
przybywając z Caia — zauważyłem nad miejscem określanym
mi jako droga na cmentarz (...) Ogień płonie już dziesięć go
dzin. Straszliwy zaduch przenika do nozdrzy do tego stopnia,
że żołądek się przewraca (...) W głębi wykopano rów wykorzy
stując nierówności terenu. Na dnie rowu, długości jakichś 40
metrów, na poprzecznie nałożonych belach, podobnych do
podkładów kolejowych, leżą w większości zwęglone zwłoki po
nad 300 ludzi" 17. Odpowiadając na pytanie korespondenta
amerykańskiej gazety „New York Herald Tribune" Johna T.
Whitakera o powód tej masakry płk Yague cynicznie stwierdził:
„Czy ktoś myślał, że zabiorę ze sobą cztery tysiące czerwonych,
kiedy moje oddziały posuwały się naprzód walcząc z czasem?
Czy miałem pozostawić ich na wolności, na tyłach i pozwolić
im, aby na nowo przekształcili Badajoz w czerwone miasto" 18.
Wiadomości o wydarzeniach w Badajozie wstrząsnęły opinią
świata. Napiętnowała ona masakrę dokonaną na bezbronnej
ludności tego miasta. Nawet katolicy, wyraźnie sympatyzujący
z rebeliantami hiszpańskimi, wyrażali swe oburzenie. Świadczył
o tym artykuł znanego francuskiego pisarza katolickiego Fran
cois Mauriaca pt.: Badajoz, zamieszczony na łamach „Le Figa
ro".
Potępienie przez opinię świata metod stosowanych przez na
jemne oddziały rebelianckie nie pohamowało ani gen. Franco,
ani innych zbuntowanych generałów. W dalszym ciągu zalecali
oni stosowanie terroru.
Od pierwszych dni puczu wydarzenia zachodzące w tym kra
27 Tamże.
28 Cyt. za: D o b r z y ń s k i, op. cit., s.87.
regularnych oddziałów wojskowych. Pod koniec lipca 1936 r.
utworzyli „stalowe kompanie", które na przełomie sierpnia
i września przekształcono w „Piąty Pułk". Była to nazwa
umowna. Nie przestrzegano etatów. W ciągu sześciu miesięcy
jego istnienia „przewinęło" się przez niego 70 tys. żołnierzy.
„Piąty Pułk" utworzyli najlepsi, najodważniejsi robotnicy Mad
rytu. Jego dowódcą był Enrique Lister, a komisarzem polity
cznym Włoch Vittorio Vidal („Carlos Contreras").
Rząd premiera Jose Girala, mimo trudnej sytuacji militarnej
republiki, nie kwapił się z tworzeniem regularnej Armii Ludo
wej. Jednak pod naciskiem narodu zatrwożonego szybkością
działań wojsk afrykańskich, z którymi Milicja Ludowa nie mog
ła sobie poradzić, zmuszony został do podjęcia nowych decyzji.
18 sierpnia ukazał się dekret rządu o utworzeniu ochotniczej
armii. Na jej organizatora wyznaczono Martineza Barrio. Do
wódcami mieli być oficerowie i podoficerowie rezerwy. Mini
malny okres służby wynosić miał 6 miesięcy. Chociaż nie była
to jeszcze decyzja o tworzeniu stałej armii regularnej, to jednak
stanowiła postęp na tej drodze. Ten dekret rządu spotkał się
z krytyką niektórych partii Frontu Ludowego. Przeciwny mu
był Caballero. Z jego inspiracji madrycki dziennik socjalisty
czny „Claridad" już 20 sierpnia wystąpił przeciwko koncepcji
tworzenia armii ochotniczej. Zdaniem Caballero i jego zwolen
ników zastąpienie milicji innym typem sił zbrojnych oznaczało
by krok kontrrewolucyjny 29.
Rząd premiera Girala stanął nie tylko wobec problemu, jaki
wybrać wariant siły militarnej, mogącej skutecznie walczyć
z rebelią. Napotykał także trudności w umacnianiu władzy cen
tralnej na terenach przez siebie kontrolowanych. Zaczęło bo
wiem powstawać wiele ośrodków lokalnej administracji opano
wywanych przez różne partie polityczne. Utrudniało to konso
lidację całego społeczeństwa wokół walki o obronę republiki.
Anarchiści utworzyli Republikę Caspe, powstała Republika
Kraju Basków, Republika Santanderu oraz autonomiczny rząd
w Katalonii. Wymienione lokalne ośrodki administracji, kieru
jąc się partykularnymi interesami, nie godziły się na zmobilizo
wanie wszystkich posiadanych sił i środków do realizacji celów
strategicznych, jakie wyłaniały się przed władzą centralną.
Podczas gdy rząd republikański borykał się z narastającymi
30 Tamże, s. 57.
samolotów na Madryt. Pierwsze niemieckie bomby zwiastowały
kolejny etap eskalacji obcej interwencji. Gen. Franco postano
wił także nie „odstawać" od faszystowskich sprzymierzeńców.
Zaledwie w dwa tygodnie po oświadczeniu, że nie będzie bom
bardował Madrytu, wysłał swe samoloty, aby bombardowały
stolicę. Stało się to mimo ogłoszenia Madrytu miastem otwar
tym.
Po chwilowym wstrzymaniu działań, spowodowanym konie
cznością przegrupowania oddziałów, wojska płk. Yagiie 28
sierpnia rozpoczęły nowe natarcie. Tym razem prowadzone
wzdłuż północnego brzegu rzeki Tag.
Groźna sytuacja, jaka zapanowała na frontach, a zwłaszcza
bezsilność rządu w walce z rebeliantami, zdopingowała KPH do
sprecyzowania programu ocalenia republiki. Przedstawił go
sekretarz generalny Jose Diaz Ramos w przemówieniu radio
wym wygłoszonym 30 sierpnia. Program zakładał, że:
1) rewolucyjną wojnę można wygrać tylko wówczas, kiedy
zacznie się realizować rewolucyjny, ale zarazem realny, pro
gram przeobrażeń politycznych, społecznych i ekonomicznych,
który potrafi przyciągnąć podstawowe warstwy i klasy społe
czne;
2) na siłach zbrojnych spoczywać winien ciężar fizycznego
rozprawienia się z wrogiem, dlatego muszą one być do tego za
dania odpowiednio przygotowane pod względem organizacyj
nym i ideowopolitycznym.
3) armia powinna mieć ludowy charakter, polegający na wy
chowaniu żołnierzy w duchu patriotyzmu i antyfaszyzmu; po
winna być dokonana demokratyzacja korpusu oficerskiego
i powołanie instytucji komisarzy politycznych;
4) armia powinna przyjąć strukturę regularną ze wszystkimi
wynikającymi z tego komplikacjami 31.
Wypracowana przez komunistów koncepcja Armii Ludowej
atakowana była z dwóch stron. Krytykowały ją ugrupowania
burżuazyjno-demokratyczne opowiadające się za armią starego
typu. Z kolei anarchiści i ultralewica, a także premier Caballe
ro, kierując się hasłami radykalizmu społeczno-politycznego,
przeciwstawiali się „uzawodowieniu" sił zbrojnych, opowiada
jąc się za Milicją Ludową, jako formą powszechnego uzbrojenia
ludu.
13 Tamże, s. 52.
najszybszego zdobycia portów, które mają ważne znaczenie dla
dostaw pomocy rosyjskiej;
3) Przewidujemy zwiększenie pomocy niemieckiej pod wa
runkiem, że gen. Franco podpisze bez zastrzeżeń te żądania" 14.
Twarde warunki niemieckie, a właściwie dyktat uzależniał
udzielanie dalszej pomocy od spełnienia przez gen. Franco wa
runku wyłączenia formacji niemieckich spod jego dowództwa.
Niemcy krytykowali ponadto sposób prowadzenia przez franki-
stów operacji. Doradzano im efektywniejsze działania zbrojne.
26 października pierwsza linia obrony Madrytu została przez
frankistów przełamana. Opanowano linię kolejową łączącą
Madryt z Walencją. Premier Caballero, znów w wyniku działań
oddolnych, zreorganizował dowództwo wojskowe. Odwołał
szczególnie krytykowanych za nieudolność: dowódcę Frontu
Centralnego gen. Asensio, którego zastąpił gen. Sebastian Po
zas Perea, oraz dowódcę Obrony Madrytu gen. Luisa Castelló
Pantoję, którego miejsce zajął gen. Jose Miaja Menente. Zmia
ny te niewiele jednak polepszyły sytuację. Nowy dowódca
Frontu Centralnego ze względu na wiek i chorobę nie nadawał
się na tak odpowiedzialne stanowisko liniowe. Dlatego nie po
prawiło się dowodzenie na najważniejszym w tym czasie froncie.
Caballero postępował niekonsekwentnie, ponieważ nieudolnego
gen. Asensio wyznaczył na wyższe stanowisko — podsekretarza
stanu w ministerstwie wojny.
Dowódca Frontu Centralnego otrzymawszy do dyspozycji
nowo sformowaną kompanię czołgów, złożoną z nowoczesnych
wozów T-26, obsługiwanych przez radzieckich ochotników, po
stanowił 29 października przeprowadzić przeciwnatarcie w kie
runku Grinion — Sesena — Torrejón de Calzada. Grupa sztu
rmowa, złożona z nowo utworzonej 1 brygady mieszanej mjr.
Listera i kolumny mjr. Vicente Uribarriego, miała odbić Sese-
ńę. Piechotę wspierać miała kompania czołgów, pięć baterii ar
tylerii oraz kilka samolotów. Na skrzydłach działania pomocni
cze prowadzić miały kolumny majorów Modesto i Mery,
Bezpośrednio przed przystąpieniem republikańskiego zgru
powania do kontrnatarcia stała się rzecz przez nikogo nie ocze
kiwana. Premier Caballero nie informując ani Sztabu General
nego, ani dowódcy Frontu Centralnego, w noc poprzedzającą
republikańskie działania, w przemówieniu radiowym ogłosił
14 Tamże, s. 53—54.
Manifestacja
ludności Madrytu
z okazji
zwycięstwa
wyborczego
Frontu Ludowego
(Madryt 17 lutego
1936 r.)
Enrique Lister
- dowódca
„Piątego Pułku",
a następnie
11 dywizji
Włoch Vittorio Vidal („Carlos") - komisarz polityczny
„Piątego Pułku"
Przywódcy Komunistycznej Partii Hiszpanii.
Od lewej: Antonio Mije, nie rozpoznany, Pedro
Checa. Dolores Ibárruri i Jose Diaz
Członkini Biura Sekretarz Generalny
Politycznego KPH Komunistycznej Partii Hiszpanii
Dolores Ibárruri Jose Diaz
(„Pasionaria")
Wybitny dowódca republikański, bohater walk o Madryt - płk
Luis Barceló, opatrywany na punkcie sanitarnym
Centuria
im. E. Thälmanna
przed wymarszem
na front
Grupa ochotników
z kolumny
im. Karola Marksa
Radzieckie czołgi
T-26 w obronie
Madrytu
Najpopularniejsze
republikańskie
hasło:
„No Pasaran!"
(„Nie przejdą")
na jednej z ulic
Madrytu
Oddziały „Piątego Pułku" przed wymarszem na front
Dzieci madryckie
przy kopaniu
okopów
Obrońcy jednej z barykad usytuowanych na przedmieściach
Madrytu
21 B r o n , K o z ł o w s k i , T e c h n i c z e k , op. cit., s. 8 9 .
22 J. A 1 v a r e z del V a y o, Freedoms Battle, London 1940, s. 43.
23 K o l c o w, op. cit., s. 282—283.
w pasie natarcia nie przekraczała 50 m. Pewne utrudnie
nie stanowił natomiast dość szybki nurt i o tej porze roku zi
mna woda, nie można więc jej było przepłynąć wpław. Na rzece
zbudowanych było wiele mostów, zwłaszcza łączących stolicę
z Casa de Campo, ułatwiających natarcie nieprzyjacielowi.
Frankiści zakładali, że po sforsowaniu Manzanares główne
uderzenie skierują na kompleks zabudowań Miasteczka Uni
wersyteckiego. Ten zespół budynków, leżący w pewnej odleg
łości od zwartej zabudowy Madrytu, stanowił ważny republi
kański węzeł obrony. Obrońcy byli chronieni grubymi murami
budynków. Poza tym ukształtowanie terenu w rejonie Mia
steczka Uniwersyteckiego utrudniało działania zaczepne, ogra
niczając do minimum możliwość użycia czołgów i artylerii. Te
ren był pagórkowaty i dość gęsto porośnięty drzewami z nie
wielką liczbą asfaltowych dróg.
Rzeczywistość okazała się jednak inna, niż zakładały plany
gen. Vareli. Wprawdzie oddziały Legii Cudzoziemskiej i na
jemne wojska marokańskie opanowały część parku Casa de
Campo, na niewielkim odcinku sforsowały rzekę Manzanares
i próbowały wedrzeć się od zachodu do Madrytu, ale to było
wszystko, co w tym dniu osiągnęły. Oddziały republikańskie
powstrzymały pierwsze natarcie nieprzyjaciela.
W czasie ciężkich walk, podczas których republikanie starali
się udaremnić nieprzyjacielski atak na Madryt, w centrum mia
sta odbył się, zorganizowany przez K.PH, uroczysty wiec po
święcony 19 rocznicy Rewolucji Październikowej. Przemówie
nie wygłosiła Dolores Ibárruri, która powiedziała m. in.: „Ro
botnicy Madrytu! Nasz uroczysty wiec, poświęcony socja
listycznej Rewolucji Październikowej w Rosji, odbywa się
w chwili, gdy pociski wroga burzą nasze domy, gdy nad naszą
stolicą latają faszystowskie samoloty, siejąc śmierć wśród bez
bronnych kobiet i dzieci. Zebraliśmy się tutaj, aby spełnić nasz
święty obowiązek wobec wspaniałego kraju — Związku Socjali
stycznych Republik Radzieckich, zebraliśmy się, żeby wyrazić
mu wdzięczność za pomoc okazaną narodowi hiszpańskiemu
(...) Niech faszystowskie Niemcy, Włochy i Portugalia zaopa
trują rebeliantów w czołgi i wojska, jednak my zwyciężymy!
Przykład Związku Radzieckiego dodaje nam sił i męstwa"24.
8 listopada frankiści wzmocnili oddziały pierwszorzutowe
37 Tamże, s. 56.
38 Tamże, s. 58.
ny do użycia czołgów. Dlatego po uszkodzeniu kilku wozów
zostały one wycofane.
20 listopada w Miasteczku Uniwersyteckim na nowo rozgo
rzały walki. Frankiści znów przystąpili do szturmu. Obie strony
poniosły duże straty. W tym dniu, po trzydniowym odpoczyn
ku, na pierwszą linię powrócił batalion im. J. Dąbrowskiego.
5 kompania cekaemów oraz 1 drużyna z 1 kompanii obsadziły
kompleks Palacete, czyli najbardziej wysunięty odcinek frontu.
Od rana dąbrowszczacy dostali się pod silny ogień. Nieprzyja
ciel w sile około batalionu piechoty przypuścił szturm na bu
dynki Palacete. W czasie odpierania ataku ranny został dowód
ca batalionu Stanisław Ulanowski („Bolek"). Dowodzenie prze
jął Francuz „Andre". Pierwszy atak został odparty.
W południe frankiści przystąpili do kolejnego natarcia na za
budowania Palacete. Piechotę wspierał pododdział czołgów. Sy
tuacja broniących się Polaków była niemalże beznadziejna.
Kończyła się amunicja, nie mieli ani granatów przeciwpancer
nych, ani innych środków do walki z czołgami. Mimo to bro
nili się do wieczora. Ulegli jednak w końcu miażdżącej przewa
dze wroga i zginęli prawie wszyscy. Z trzydziestu sześciu wal
czących w Palacete Polaków uratowało się jedynie sześciu 39.
Zginęli m.in.: dowódca 1 kompanii — Franciszek Pałka, do
wódca 5 kompanii cekaemów — Stanisław Wrocławski oraz
komisarz polityczny tej kompanii Leon Inzelstein. Na innym
odcinku frontu zginął pełniący obowiązki dowódcy batalionu
„Andre". Ranny został kolejny dowódca batalionu — Wiktor
Kuźnicki („Paweł Szkliniarz"). W tym dniu straty batalionu
im. J. Dąbrowskiego były szczególnie wysokie. Jego stan
zmniejszył się o połowę w porównaniu do liczby żołnierzy roz
poczynających walki w obronie Madrytu 40. Ze względu na po
niesione straty batalion im. J. Dąbrowskiego został wycofany z
frontu i udał się na odpoczynek oraz reorganizację.
W obronie Palacete obok części batalionu im. J. Dąbrow
skiego uczestniczyły także dwie kompanie batalionu im.
E. Thalmanna. Była to kompania polska i bałkańska. W czasie
odpierania zmasowanego natarcia pododdziałów frankistow-
skich wspieranych przez czołgi olbrzymie straty poniosła polska
10 Tamże, s. 130—131.
go natarcia było bardzo powolne. Frankiści nacierali czołowo
nie prowadząc śmielszych manewrów oskrzydlających. Z reguły
okrążali jakieś zgrupowanie wojsk republikańskich w osadzie
lub miasteczku. W takim wypadku jednakże należało, stosując
się do nowoczesnych metod walki, po okrążeniu przeciwnika
w jakimś punkcie oporu, nie tracić czasu na jego całkowite
zdobycie. Frankiści zaś usiłowali metodycznie punkt po punk
cie szturmować i zdobywać wszystkie napotkane na drodze na
tarcia ufortyfikowane rejony obrony i punkty oporu. Zastoso
wanie tej taktyki walki znacznie hamowało tempo działań oraz
rozdrabniało wysiłek na realizację celów drugorzędnych. Dzięki
nieefektywnej metodzie prowadzonego przez frankistów natar
cia oraz uporczywej obronie oddziałów republikańskich, a zwła
szcza opisywanej już postawie XI Brygady Międzynarodowej,
dowództwa Frontu Centralnego i Obrony Madrytu zyskały
cenny czas na zgromadzenie niezbędnych odwodów.
Dziwna wydaje się także decyzja, podjęta przez gen. Orgaza,
który po przełamaniu przez jego wojska republikańskiej obrony
pod El Pardo zatrzymał swe oddziały dla dokonania uzupełnień
i przegrupowań, a następnie, zamiast rozwinąć powodzenie głę
biej na północ i północny wschód, skręcił gwałtownie w kierun
ku miejscowości Aravaca. Tam natomiast zgrupowane już były
republikańskie odwody. Frankiści zamiast więc wchodzić
w przestrzeń operacyjną pozbawioną w zasadzie silniejszych
oddziałów republikańskich uwikłali się w ciężkie walki o silnie
ufortyfikowaną i bronioną miejscowość. Efekt tych działań był
taki, że chociaż po trzydniowych krwawych walkach opanowali
oni Aravaca, to wyczerpali siły oddziałów uderzeniowych,
a także zużyli odwody. Błędna taktyka walki przyjęta przez
zgrupowanie gen. Orgaza zadecydowała, że pierwszy etap walk
nie przyniósł frankistom oczekiwanych rezultatów. Tempo na
tarcia systematycznie malało, krzepła natomiast obrona repu
blikańska. Zapowiadało to fiasko planów gen. Franco zakładają
cych zdobycie Madrytu.
Dowództwo Obrony Madrytu systematycznie kierowało na
zagrożony odcinek frontu nowe oddziały: XIV Brygadę Mię
dzynarodową dowodzoną przez gen. Karola Świerczewskiego
(„Walter") i przegrupowaną z rejonu Villaverde 1 brygadę do
wodzoną przez mjr. Listera. Tam także skierowano jedyną re
publikańską brygadę czołgów.
8 stycznia frankiści usiłowali kontynuować natarcie. Jego
tempo jednak słabło. Mimo to nieprzyjaciel zdobył doszczęt
nie zniszczoną przez artylerię miejscowość Aravaca, a następ
nego dnia Cuesta de las Perdices i Cerro del Aguila. Był to jed
nak już kres ich możliwości. Wskutek wyczerpania zdolności
ofensywnych oraz okrzepnięcia obrony republikańskiej 10 sty
cznia zakończyła się pierwsza faza tej operacji. Zgrupowaniu
gen. Orgaza w ciągu ośmiu dni walk nie udało się od północy
oskrzydlić Madrytu. Jedyne, co osiągnął, to przesunięcie linii
frontu o 20 km, tak więc średnie tempo natarcia — 2,5 km —
nie było imponujące.
W czasie walk toczonych w pierwszym etapie tej operacji
obydwie strony poniosły duże straty. Po stronie republikańskiej
część tych strat — przy całym bohaterstwie żołnierzy — pow
stała wskutek zamętu i chaosu oraz braku organizacji na
wszystkich szczeblach dowodzenia. Szczególnie karygodnym
zaniedbaniem zarówno dowództwa Frontu Centralnego jak
i Dowództwa Obrony Madrytu było niepowiadomienie wal
czących oddziałów o znajdujących się w tym rejonie umocnie
niach i fortyfikacjach. „Dopiero teraz wyszło na jaw zupełnie
przypadkowo, iż w lesie Remisy istnieją bardzo dobre fortyfi
kacje, zbudowane jeszcze w październiku (1936 r. — L.W.) —
okopy, schrony, betonowe gniazda karabinów maszynowych.
Nikt nie zadał sobie trudu, aby z Madrytu zakomunikować
o tym walczącym oddziałom, które biły się w odległości dwustu
kroków od gotowych okopów, nie wiedząc o ich istnieniu! Nie
zdążywszy się okopać żołnierze wycofali się z lasu" 11.
W trakcie trwania trzydniowych zaciętych bojów o Aravaca,
sztab Frontu Centralnego przygotował plan republikańskiej
kontrofensywy. Miały ją przeprowadzić głównie wojska podle
głe Dowództwu Obrony Madrytu. Był to jeszcze jeden przykład
chaosu panującego w sztabach Armii Ludowej. Działaniami
obronnymi w rejonie Majadahonda — Las Rozas kierowało
Dowództwo Obrony Madrytu, natomiast przeciwnatarciem
przeprowadzanym przez wojska podległe gen. Miaji — dowództwo
Frontu Centralnego (gen. Pozas). Spowodowało to liczne per
turbacje wydłużające czas uzgadniania decyzji.
Zaplanowane przez republikanów przeciwnatarcie miało być
pierwszą w czasie bitwy o Madryt kontrofensywą, w której
uczestniczyłyby duże siły. Wyciągając wnioski z doświadczeń
14 Tamże, s. 422.
jących wniosków. Potwierdziła się wyższość regularnej armii
nad oddziałami Milicji Ludowej. Dowództwo zwróciło uwagę
na potrzebę intensywnego szkolenia wojsk republikańskich,
szczególnie szkolenia taktycznego oddziałów. W dalszym ciągu
bowiem szwankowało współdziałanie piechoty z czołgami. Zbyt
jednostronna była taktyka użycia czołgów. Stosowano najczęś
ciej mało efektywną metodę rozczłonkowywania oddziałów, a na
wet pododdziałów i przydzielania piechocie pojedynczych wo
zów bojowych. Brakowało wykorzystania czołgów w masie,
oczywiście na miarę posiadanych możliwości, do pościgu lub
szybkich manewrów oskrzydlających. Niedostateczne było tak
że współdziałanie piechoty z artylerią i lotnictwem. Zbyt duża
przerwa między przygotowaniem ogniowym a bezpośrednim
natarciem piechoty pozbawiała działania właściwego efektu.
Bardzo dużym mankamentem w wojskach republikańskich był
brak umiejętności organizowania współdziałania i utrzymywa
nia łączności. Dowództwa i sztaby zbyt słabo orientowały się
w aktualnym usytuowaniu oddziałów i pododdziałów. Naj
większą słabością Armii Ludowej było dowodzenie. Brak spre
cyzowanych, klarownych kompetencji poszczególnych organów
dowodzenia, dublowanie niektórych ogniw i nadmierna biuro
kracja — to tylko niektóre z wad republikańskiego systemu do
wodzenia.
Przyjęte koncepcje rozwojowe Armii Ludowej zmierzające
do stworzenia zwartej, regularnej siły zbrojnej postawiły przed
Sztabem Generalnym potrzebę tworzenia wyższych od brygad
związków taktycznych. Zaczęto, pod wpływem sugestii radziec
kich doradców, rozważać możliwość tworzenia dywizji,
a w przyszłości korpusów i armii.
Fiasko kolejnego frankistowskiego planu opanowania Madry
tu nie było równoznaczne z całkowitym zastojem na tym fron
cie. Już w trakcie walk pod Majadahondą republikanie zaktywi
zowali działania w rejonie Miasteczka Uniwersyteckiego. Uży
wając min i innych materiałów wybuchowych zburzyli część
frankistowskich umocnień i zdobyli jeden z gmachów kliniki
uniwersyteckiej. W kolejnych dniach republikanie wielokrotnie
atakowali w rejonie mostu San Fernando oraz w Miasteczku
Uniwersyteckim.
Po wyczerpujących walkach pod Majadahondą, wobec
przejścia republikanów do obrony, wycofane zostały z pierwszej
linii Brygady Międzynarodowe oraz, uznane za szturmowe,
brygady hiszpańskie. Tego typu jednostki wykorzystywane były
na tych odcinkach frontu, na których była najtrudniejsza sytua
cja, lub tam, gdzie zamierzano przeprowadzać akcje zaczepne.
Na odpoczynek udała się XII Brygada Międzynarodowa,
a więc i batalion im. J. Dąbrowskiego. Dąbrowszczacy byli
bardzo wyczerpani fizycznie i psychicznie długotrwałym prze
bywaniem na pierwszej linii. Do tego czasu w obronie Madrytu
zginęło ponad 400 dąbrowszczaków 15.
W nocy z 18 na 19 stycznia republikanie zaktywizowali dzia
łania na południowych krańcach miasta. 1 brygada mjr. Listera
zdobyła wzgórze El Cerro de los Angeles. Frankiści już następ
nego dnia, mobilizując kilka batalionów piechoty, po cało
dziennych walkach odzyskali to wzgórze. Brygada Listera
opuścić musiała wcześniej zdobyte pozycje głównie wskutek
braku wsparcia ze strony republikańskiej artylerii, która nie
mogła uczestniczyć w walce bez rozkazu gen. Miaji. Był to je
szcze jeden przykład świadczący o nieudolności, a w pewnym
stopniu i niefrasobliwości, sztabów i wyższych dowództw, któ
rych biurokratyzm i brak operatywności zaprzepaszczał szansę
poprawy własnych pozycji.
W końcu stycznia frankiści dla zamaskowania przygotowań
do nowej ofensywy na Madryt zintensyfikowali działania
w pobliżu centrum stolicy. 26 stycznia nieprzyjaciel zaatakował
pozycje republikańskie na odcinku El Pardo. Trzy dni później
podjął próbę przełamania frontu w rejonie Moncloa i Aranjuez.
W sektorze Moncloa zażarte walki toczyły się także 31 stycznia.
6 Tamże, s. 457.
7 M a 1 i n o w s k i, op. cit., s. 140.
stów leżących w miejscowościach San Martin de la Vega i Ti
tulcia. W celu odciążenia oddziałów walczących na odcinku Ja
ramy Dowództwo Obrony Madrytu zaktywizowało działania na
przedmieściach stolicy. Oddziały republikańskie przystąpiły do
lokalnych ataków w Miasteczku Uniwersyteckim, Casa de
Campo i na północ od szosy Madryt — Escorial.
Napór wojsk frankistowskich w rejonie Jaramy był szczegól
nie silny 8 lutego. Zdobyli oni wzgórze La Marañosa i obsadzili
prawy brzeg rzeki Manzanares. Na lewym skrzydle nacierają
cego ugrupowania nieprzyjaciel zdobył miejscowość Vaciamad-
rid uzyskując możliwość ostrzału szosy prowadzącej z Madrytu
do Walencji. W tym dniu frankiści zakończyli pierwszą fazę
operacji dochodząc do Jaramy i całkowicie przełamując rejon
obrony 23 brygady.
W tej niezwykle trudnej dla republiki sytuacji dalsze rozwi
janie natarcia groziło odcięciem Madrytu. Dowództwo Obrony
Madrytu zmobilizowało wszelkie odwody oraz wzięło na siebie
zadanie zahamowania natarcia frankistów.
8 lutego XII Brygada Międzynarodowa zajęła pozycje w re
jonie mostu w pobliżu Argandy, czyli na najbardziej zagrożo
nym odcinku frontu. Otrzymała ona zadanie rozbudowy inży
nieryjnej rejonu obrony i powstrzymania tam posuwających się
w jej kierunku kolumn nieprzyjacielskich.
Posiłki kierowane przez repubkkanów nad Jaramę stopniowo
poprawiały niekorzystny dotychczas stosunek sił. Osłabiały tem
po nieprzyjacielskich działań, usiłując przeprowadzać lokalne
kontrnatarcia. 9 lutego republikańska piechota wsparta 30 czoł
gami z powodzeniem atakowała w rejonie Vaciamadrid. Były to
jednak lokalne sukcesy. Od 9 lutego frankiści rozpoczęli drugą
fazę operacji, która trwała cztery dni. W tym czasie sforsowali
Jaramę i utworzyli przyczółek o głębokości 8 km i szerokości 2—
3 km. Zgromadzono na nim bardzo znaczne (uwzględniając ob
szar) siły. Liczyły one 15 tys. żołnierzy, 80 dział i około 50
czołgów. Z powietrza wspierało je całe lotnictwo będące w dy
spozycji gen. Vareli.
Wieczorem 9 lutego nieprzyjaciel zbliżył się do szosy łączącej
Madryt z Walencją. Odcinek szosy, między 17 a 21 km, znalazł
się pod ostrzałem nieprzyjaciela, utrudniając zaopatrzenie
Madrytu, gdyż była to jedyna magistrala łącząca stolicę z zaple
czem administrowanym przez republikanów.
Wysyłane przez Dowództwo. Obrony Madrytu odwody za
wszelką cenę usiłowały zahamować tempo prowadzonych przez
nieprzyjaciela działań. Były one jeszcze stosunkowo nieliczne.
Do 12 lutego składały się z czterech brygad piechoty (XI, XII,
XV Brygady Międzynarodowe i 17 brygada hiszpańska) oraz
brygady czołgów.
Frankiści zachęceni uzyskanym powodzeniem kierowali na
odcinek Jaramy coraz to nowe siły. W tym obszarze działań do
13 lutego mieli na pierwszej linii 30 tys. żołnierzy, 96 dział
i około 100 czołgów8. Czołgów i artylerii mieli więc oni zna
cznie więcej niż republikanie w całym zgrupowaniu rozpoczy
nającym operację.
Olbrzymie zagęszczenie wojsk obu stron na stosunkowo nie
wielkiej przestrzeni powodowało, że walki toczyły się niemal
bez przerw. Na miejsce wyczerpanych oddziałów do walki
wprowadzano inne.
Sytuacja na froncie była bardzo zmienna. Frankiści często
niespodziewanie zmieniali kierunek uderzeń, nacelowując je na
odsłonięte skrzydła i w luki, jakie powstawały między oddzia
łami republikańskimi. Bywało więc, że w ciągu kilku godzin sy
tuacja zmieniała się diametralnie, grożąc przerwaniem frontu.
Zmuszało to stronę republikańską do wielkiej elastyczności
w działaniach, do błyskawicznych przegrupowań, wprowadza
nia odwodów, ześrodkowywania ognia artyleryjskiego, kontr
ataków z sąsiedniego odcinka lub przeciwuderzeń z udziałem
czołgów. Na poczynania nieprzyjaciela trzeba było reagować
natychmiast. Jest to możliwe pod warunkiem, że wojskiem kie
rują sprężyste dowództwa i sztaby. Tymczasem wojska republi
kańskie nad Jaramą w dalszym ciągu nie miały wyższych niż
brygadowe struktur dowodzenia. Doraźnie funkcje wyższych
dowódców wypełniali radzieccy doradcy wojskowi. Nie mając
co prawda formalnych do tego uprawnień, ale ciesząc się wiel
kim autorytetem u dowódców hiszpańskich, podejmowali się
koordynacji działań bojowych, czynnie oddziałując na dynami
kę prowadzonej walki 9.
10 lutego republikanie zaplanowali kontratak, chcąc wyprzeć
nieprzyjaciela z Vaciamadrid. Nie przyniósł on sukcesu, osłabił
jedynie tempo natarcia na tym odcinku.
t. 76, s. 16-17.
9 W o r o n o w, op. cit., s. 106.
Tego samego dnia nad Jaramę przybyła XI Brygada Mię
dzynarodowa. Otrzymała ona zadanie obrony mostu Pintoąue.
Od razu na zajmowane przez nią pozycje frankiści przypuścili
natarcie. XI Brygada Międzynarodowa w tym dniu wielokrot
nie powstrzymywała ataki nieprzyjaciela. W nocy bezpośrednio
broniący mostu Pintoąue francuski batalion im. A. Marty, któ
ry zaniedbał elementarnych zasad ubezpieczenia, został niespo
dziewanie zaatakowany przez Marokańczyków. Batalion poniósł
duże straty, jedna z jego kompanii została całkowicie zniszczo
na. Frankistom udało się przekroczyć Jaramę i utworzyć kolej
ny przyczółek. Wydarzenie to zostało opisane przez ówczesnego
radzieckiego doradcę Pawła Batowa: „11 lutego o godzinie 2.00
na odcinku kompanii nie zauważono obecności nieprzyjaciela.
Widocznie osłabiło to czujność bojowników międzynarodowej
kompanii.
Około godziny 3.00 w nocy kompania została znienacka, bez
wystrzału, zaatakowana przez Marokańczyków. Żaden z kara
binów maszynowych nawet nie zdążył otworzyć ognia. Kom
pania ochotników międzynarodowych została, po krótkiej walce
wręcz, całko vicie zniszczona białą bronią. Z całego składu
kompanii ocalało tylko czterech żołnierzy, którzy poinformowa
li o tym, co zaszło" 10.
Frankiści skwapliwie wykorzystali fakt zdobycia mostu Pin
toąue. Zanim dowództwo republikańskie ściągnęło odwody,
nieprzyjacielowi udało się przerzucić przez most około pięciu
batalionów piechoty i kilkanaście czołgów. W ten sposób utwo
rzyli nowy, niebezpieczny przyczółek. W bezpośredniej sty
czności z frankistami znalazły się pododdziały XII Brygady
Międzynarodowej. Batalion im. J. Dąbrowskiego zająć musiał
nowe pozycje na wzgórzach oddalonych 6 km na południowy
zachód od Argandy.
12 lutego republikanie zamierzali poprawić swe pozycje nad
Jaramą. Zaplanowano natarcie XI i XV Brygad Międzynaro
dowych. Jednak nieprzyjaciel dysponujący znaczną przewagą
nie zamierzał oddawać inicjatywy. Dlatego brygady zamiast
planowanego kontrnatarcia przeszły do działań obronnych.
Frankistom w tym dniu udało się osiągnąć duże sukcesy w re
jonie San Martin de la Vega: opanowali znajdujący się tam
most i utworzyli nowy przyczółek na Jaramie. Dla zahamowa
20 Tamże, s. 219.
skiego — tak pisał: „Walczyli Polacy o każdy krok ziemi, nie
ustępując bez boju. Umierali tam, gdzie stali" 21. Inny kore
spondent angielskiej gazety „Daily Telegraph" — także na
oczny świadek walk pisał o boju dąbrowszczaków: „Okrążeni
przez wojska Franco »czerwoni« nie ustępowali i ani jednego
żywego »czerwonego« nie można było wziąć do niewoli. Po
znalezionych przy zabitych dokumentach wyjaśniło się, że to
był batalion im. Dąbrowskiego" 22.
Po 16 lutego frankistowska ofensywa nad Jaramą załamała
się. Nieprzyjaciel nie miał już sił na prowadzenie natarcia. Dla
tego dużą wagę przywiązywał do umacniania zajętych pozycji.
Republikanie zaś 16 lutego wieczorem przystąpili do przeciw
natarć na wielką skalę. Wyparli nawet nieprzyjaciela z pozycji
zajmowanych pod San Martin de la Vega.
Od 17 lutego rozpoczął się drugi etap bitwy nad Jaramą. Ini
cjatywę przejęli republikanie. Ich działania zaczepne prowa
dzone były głównie w rejonie wzgórz La Marañosa i Pingarron.
Już pierwszego dnia natarcia frankiści zostali zmuszeni do wy
cofywania się z zajętego terenu. XV Brygadzie Międzynaro
dowej udało się wyprzeć nieprzyjaciela z rejonu La Marañosa.
Nie powiodły się natomiast próby zdobycia wzgórza Pingarron.
Jednocześnie zaktywizowały działania oddziały republikańskie
rozmieszczone na przedmieściach Madrytu.
18 lutego na wybrane odcinki przełamania republikanie za
częli wprowadzać nowe siły. Stosunkowo wąski front uniemoż
liwiał jakikolwiek manewr. Dlatego obydwie strony były zmu
szone do natarć czołowych. Nie pozwalało to na jednoczesne
użycie wszystkich sił. Mimo niekorzystnej sytuacji taktycznej
republikanie w tym dniu, na niektórych odcinkach, uzyskali
powodzenie. Przesunęli linię frontu o 5 km. Następnego dnia
walki nad Jaramą koncentrowały się w sektorze La Marañosa
oraz Morata de Tajuna. Pomimo wprowadzania przez repu
blikanów do walki nowych odwodów uzyskali oni niewielkie
skrawki terenu. Ale podobną taktykę stosowali frankiści, oni
także wprowadzali na pierwszą linię coraz to nowe oddziały.
Brak rozstrzygnięcia w walkach nad Jaramą skłonił Do
wództwo Obrony Madrytu do próby działań zaczepnych na
przedmieściach stolicy. 19 lutego republikanie z powodzeniem
21 „Izwiestia" z 17 II 1937, s. 2.
22 Sławnyj put'internacyonalnoj brigady im. Dombrowskogo, s. 81.
nacierali na kierunku Las Rozas. W odwet lotnictwo franki-
stowskie zbombardowało centrum Madrytu. Ponieważ niemal
całe republikańskie lotnictwo przerzucone zostało w rejon Ja
ramy, nad Madrytem panowali w powietrzu frankiści. Ale re
publikańskie myśliwce też zanotowały sukcesy. Tylko 19 lutego
nad Madrytem strąciły one 6 samolotów, tracąc 3 własne. Dzia
łania zaczepne na przedpolach stolicy republikanie kontynuo
wali przez kilka dni. 20 lutego poprawili swe pozycje na odcin
ku Las Rozas oraz posunęli się kilka kilometrów w rejonie Cue
sta de la Tracides. Ponadto zaskoczyli załogę obsadzającą
wzgórze El Cerro de los Angeles biorąc do niewoli licznych jeń
ców. Atakowali także frankistowskie pozycje w rejonie Aravaca.
Nad Jaramą tymczasem trwał zacięty bój. Obydwie strony za
wszelką cenę dążyły do rozstrzygnięcia tej bitwy na swą ko
rzyść. Od 18 do 20 lutego obydwie strony wprowadzały do
walki nowe odwody. Jednakże duże zagęszczenie frontu ludźmi
i technicznymi środkami walki doprowadzało do szybkiego zu
żywania świeżych sił. Ten etap walk został w następujący spo
sób scharakteryzowany przez wielokrotnie już cytowanego Kol
cowa: „Front nad Jaramą jest niezmiernie zagęszczony. Obie
strony walczące skoncentrowały na stosunkowo niewielkim od
cinku znaczne siły, ogromne środki ogniowe. Ogień artylerii
i karabinów maszynowych, ataki piechoty, samochodów pan
cernych, czołgów i lotnictwa następują po sobie niemal bez
przerwy. Towarzyszą im nocne wypady, walka na bagnety,
zwiady kawaleryjskie na flankach.
Straty rebeliantów w ostatnich bitwach znowu są bardzo du
że. Z punktów obserwacyjnych widać całe sznury autobusów
sanitarnych odjeżdżających z linii bojowej na tyły. Wielu zabi
tych pozostaje na polu bitwy. Republikanie mają również po
ważne straty" 23.
Od 21 lutego republikanie przystąpili do nowego natarcia.
Zaatakowali w rejonie San Martin de la Vega i Morata de Ta-
juńa. Po chwilowym sukcesie nieprzyjaciel opanował sytuację
i licznymi kontratakami zmusił oddziały republikańskie do wy
cofania się na pozycje wyjściowe. Załamanie się natarcia na le
wym skrzydle skłoniło płk. Burillo do zaatakowania na drugiej
flance. Natarcie koncentrowało się w rejonie Vaciamadrid.
Walki na podejściacn do tej miejscowości trwały przez cały
cielskie pozycje przez samoloty lub wystrzeliwanych przez tzw. race (odmiana
wyrzutni rakietowej).
mi i sztabami, nie miały własnych służb ani organicznej artyle
rii, czołgów i samolotów.
W bitwie nad Jaramą frankiści nie osiągnęli założonego celu
militarnego i politycznego. Po raz trzeci nie powiódł im się plan
opanowania Madrytu. Nie osiągnęli celu strategicznego —
wykrwawienia w bitwie na otwartej przestrzeni wojsk republi
kańskich i wkroczenia do Madrytu, ani celu operacyjnego —
odcięcia stolicy od reszty terytorium republikańskiego. W wy
niku trzytygodniowych, uporczywych i krwawych walk uzyskali
jedynie możliwość ostrzeliwania niewielkiego odcinka szosy
Madryt — Walencja. Zdobyli ponadto wąski pas terenu na le
wym brzegu Jaramy. Te rezultaty były niewspółmiernie skio-
mne do ceny, jaką za nie musieli zapłacić. „Nad Jaramą faszyści
stracili wszystkie swoje odwody, a ich oddziały uderzeniowe na
długo straciły zdolność bojową. Nie były w stanie udzielić
czynnego wsparcia ofensywie interwentów włoskich, która roz
poczęła się na początku marca.
Republikanie oddali niewielki obszar, wygrali zaś bitwę
obronną" 29.
Po bitwie nad Jaramą gen. Franco musiał zrezygnować z
planów zdobycia Madrytu przy użyciu podporządkowanych
mu wojsk. Od lutego 1937 r., nawet nie zachowując pozorów
przed światową opinią publiczną, zaczął liczyć wyłącznie na ob
ce wojska interwencyjne. Na początku lutego 1937 r., według
danych znajdujących się w dyspozycji hitlerowskiego Sztabu
Generalnego, armia gen. Franco liczyła 150 tys. żołnierzy,
z czego Włochów było — 56 tys., Niemców — 10 tys., Maro
kańczyków i Legii Cudzoziemskiej — około 40 tys."30 Razem
nie-Hiszpanów było 106 tys., co stanowiło ponad 65% wszyst
kich sił frankistowskich. W tym czasie republikańska Armia
Ludowa liczyła również około 150 tys. żołnierzy (część z nich
to wciąż jeszcze formacje Milicji Ludowej), w tym ochotników
międzynarodowych około 20 tys. Stanowili oni więc niecałe
13% sił republikańskich.
9 Tamże.
10 Tamże.
wej gen. „Lukács" zarządził alarm w batalionach i polecił być
gotowym do wyjazdu o godzinie 14.00. Bataliony miały wyru
szać w odstępie 15-minutowym.
Rozkaz wyjazdu na front zastał batalion im. J. Dąbrowskiego
w trakcie szkolenia w miejscowości El Pardo. Krótki termin
wymarszu przysporzył dowództwu batalionu trudności organi
zacyjnych. Sytuację szczególnie komplikował fakt, że wielu żoł
nierzy otrzymało przepustki do Madrytu i miało powrócić do
piero następnego dnia. Wysłano więc do Madrytu wszystkie
samochody będące w dyspozycji batalionu, aby przewiozły dą
browszczaków do El Pardo11. Ostatecznie udało się w wyzna
czonym czasie zgromadzić cały stan osobowy batalionu i wyru
szyć na front. Po przybyciu w rejon Brihuegi XII Brygada
Międzynarodowa przystąpiła do przygotowywania linii obron
nych. Wraz z XI Brygadą Międzynarodową obsadziła odcinek
frontu od Toriji do Brihuegi. Batalion im. J. Dąbrowskiego za
jął pozycje w pobliżu osady Palacio de Ibarra.
Po południu 10 marca Włosi rozpoczęli kolejne natarcie.
Tym razem na odcinek broniony przez bataliony im. J. Dą
browskiego i G. Garibaldiego. Nowe natarcie miało powetować
niepowodzenia w rannych walkach z XI Brygadą Międzynaro
dową. Do walki wprowadzono drugi rzut. Pododdziały 3 dywi
zji „Czarne Pióra" pod osłoną niewielkiej liczby czołgów rozpo
częły natarcie wzdłuż autostrady Algora — Madryt. Druga ko
lumna nacierała wzdłuż szosy Muduex — Brihuega. Najcięższe
walki toczyły się w rejonie obrony XI Brygady Międzynarodo
wej. Nieprzyjaciel nacierał „zwartą tyralierą jak na defiladzie,
trzymając karabiny w pozycji »do ataku broń«. Jednakże żoł
nierze XI Brygady Międzynarodowej rozochoceni rannym suk
cesem, przywitali ich zorganizowanym ogniem. Pod niszczy
cielskimi seriami karabinów maszynowych Włosi z początku
przylgnęli do ziemi, a później zmuszeni zostali do wycofania się
na tyły pojedynczo i grupami" 12. Atak się załamał. Nieprzyja
ciel poniósł duże straty w ludziach i sprzęcie.
Nie zanotowała sukcesów także kolumna nacierająca na po
zycje zajmowane przez bataliony XII Brygady Międzynarodo
wej. Bataliony im. J. Dąbrowskiego i G. Garibaldiego przygo-
mi, s. 147.
12 Relacja P. Zajczuka, CA KC PZPR, sygn. 182/YII-8, s. 51.
towały zasadzkę przeciwpancerną. Zamaskowane czołgi oraz
bateria przeciwpancerna otworzyły skuteczny ogień unieru
chamiając 5 czołgów, a pozostałe zmuszając do ucieczki. Także
piechota włoska musiała wycofać się 13.
Niefortunny atak Włochów ostudził ich wojowniczy zapał.
Przystąpili do budowy linii obronnych. Oznaczało to przynaj
mniej chwilowe zrezygnowanie z prób przełamania na tym od
cinku frontu republikańskich pozycji.
Niepowodzenia Włochów pod Guadalajarą wynikały z nie
udolności ich dowództwa, które źle wybrało taktykę walki. Nie
wykorzystali oni przygniatającej przewagi w ludziach i sprzęcie.
Natarcia prowadzone wzdłuż dróg nie pozwalały na wykorzy
stanie tej przewagi. Długie kolumny oddziałów włoskich były
skutecznie blokowane od czoła przez zniszczone pojazdy pier-
wszorzutowe. Dziwi więc uparte dążenie dowództwa włoskiego
korpusu do czołowego natarcia bez próby manewrów oskrzydla
jących, czy głębszych obejść. Taktyka walki włoskiego korpusu
nie różniła się od wcześniejszych działań wojsk frankistowskich,
chociaż teoretycy włoscy lansowali działania manewrowe,
a zmotoryzowane dywizje włoskie w Hiszpanii dla tej właśnie
taktyki szczególnie były przydatne.
Nie na wszystkich odcinkach frontu leżących w pasie prze
łamania sytuacja była tak korzystna jak na pozycjach XI i XII
Brygad Międzynarodowych. Nieprzyjaciel w dalszym ciągu miał
inicjatywę i wypierał oddziały republikańskie, zdobywając ko
lejne miejscowości. 10 marca zdobył on Miralrio i Brihuegę
oraz dotarł w rejon Trijueąue. Szczególnie oddanie Brihuegi
było dużą stratą dla republikanów, wzrosło bowiem zagrożenie
prawego skrzydła republikańskiej obrony, a zwłaszcza pozycji
bronionych przez XII Brygadę Międzynarodową.
Trudna sytuacja republikanów pod Guadalajarą spowodowa
ła podjęcie przez dowództwo Frontu Centralnego nowych de
cyzji organizacyjnych. Zadecydowano o przerzuceniu na ten od
cinek wszystkich odwodów. Postanowiono także utworzyć spe
cjalny wyższy związek taktyczny, mający za zadanie zahamo
wanie natarcia, a następnie wyparcie nieprzyjaciela. W tym celu
przystąpiono do formowania IV korpusu armijnego dowodzo
nego przez ppłk. Enriąue Jurado. W jego skład miały wejść 11,
12 i 14 dywizje piechoty, brygada czołgów, dwie brygady kawa
lerii i jednostki artylerii.
11 dywizja — dowódca mjr Lister — składała się z czterech
13 Tamże.
brygad: XI i XII Brygady Międzynarodowe, szturmowa bry
gada „Campesino" i 2 brygada. Dywizja ta działać miała na
najważniejszym, centralnym odcinku frontu, po obu stronach
autostrady Algora — Madryt. 12 dywizja — dowódca Włoch
Nino Nanetti — składała się z 49, 50 i 71 brygad. Jej zadaniem
miała być obrona odcinka Cogolludo — Jadraąue. W skład 14
dywizji — dowódca mjr Cipriano Mera — wejść miały 65, 70
i 72 brygady. Rejon działań tej dywizji to lewy brzeg rzeki Ta-
juna na wysokości miejscowości Alcala de Henares. Wymienio
ne związki taktyczne dopiero co się formowały. Część brygad
przerzucana była z odległych frontów. Stąd też, jako w pełni
ukształtowana formacja, IV korpus armijny mógł wejść do dzia
łań dopiero po kilku dniach.
11 marca w rejonie walk pod Guadalajarą nastąpiła nagła
zmiana pogody. Najpierw szalała bardzo silna wichura i padał
ulewny deszcz, po czym nastąpiło silne ochłodzenie. Spowodo
wało to masowe przeziębienia, gdyż żołnierze republikańscy nie
mieli ciepłej bielizny i zimowego umundurowania. Tylko w ba
talionie im. J. Dąbrowskiego 60% żołnierzy uskarżało się na
przeziębienia, a blisko 20% miało odmrożenia, zwłaszcza koń-
czyn 14.
Niepowodzenia doznane przez włoskie oddziały, które
10 marca nacierały na pozycje bronione przez XI i XII Bryga
dy Międzynarodowe, spowodowały, że na następny dzień zapla
nowano znacznie silniejsze natarcie. Uzupełniwszy straty oraz
wprowadziwszy na pierwszą linię nowe oddziały Włosi staran
nie przygotowywali się do natarcia poprzedzając je dwugodzin
nym przygotowaniem artyleryjskim i około 20-minutowym
bombardowaniem lotniczym. Po przygotowaniu ogniowym pod
osłoną lotnictwa i przy wsparciu czołgów do natarcia ruszyła
piechota. Główne działania prowadzone były niezmiennie
wzdłuż autostrady Algora — Madryt. Działania pomocnicze
wykonali Włosi wzdłuż drogi Torija — Brihuega. W ten sposób
główny ciężar walki spoczął na barkach XI i XII Brygad Mię
dzynarodowych.
Po intensywnym ostrzale pozycji zajmowanych przez XI
Brygadę Międzynarodową i kilkakrotnie ponawianych atakach
w południe 11 marca nieprzyjaciel przerwał front i począł roz
wijać natarcie wzdłuż autostrady. Włosi dotarli do 77 kilometra
18 Guadalajara, s. 93.
Oto wspomnienia komisarza politycznego 2 brygady z tego okre
su walk: „Gdy pojawiły się czołgi z miotaczami ognia, z począt
ku rzeczywiście ogarnął nas strach: posuwa się opancerzony
potwór i miota strumień ognia. Zrozumieliśmy jednak, że jeśli
się ukryjemy, to czołg nam nic nie zrobi. Tak też zrobiliśmy.
Wyszukaliśmy ukrycie i ulokowaliśmy się w nim, a gdy czołgi
nas minęły i pojawiła się za nimi piechota, zaczęliśmy do niej
strzelać. Za naszym przykładem poszło wielu żołnierzy i ofice
rów batalionu. W ten sposób atak włoskiej piechoty został od
party, a czołgi, które przerwały się na tyły, zostały zniszczone
przez naszą artylerię" 19.
Nie wszystkie oddziały nieprzyjacielskie zostały powstrzy
mane. Jeden z batalionów piechoty wspierany przez 4 czołgi
zaatakował stanowisko dowodzenia 2 brygady. Dowódca bry
gady zorganizował prowizoryczną obronę oraz wprowadził do
walki drugi rzut i odwód. W niezwykle trudnej dla 2 brygady
chwili Lister wydzielił z odwodu dywizyjnego kompanię czoł
gów z batalionem piechoty. Rozpoczęły one kontratak. Do wal
ki wkroczył także batalion odwodowy 2 brygady. Trudna sy
tuacja została opanowana. Jednocześnie do walki przystąpił
drugi rzut brygady. Nieprzyjaciel znalazł się w potrzasku i po
nosząc znaczne straty wycofał się. Natężenie walk słabło. W re
jonie autostrady Algora — Madryt obie strony przegrupowywa-
ły oddziały z widocznym zamiarem rozpoczęcia nowego natar
cia.
W czasie, gdy żołnierze 2 brygady toczyli z Włochami heroi
czny bój, silne nieprzyjacielskie zgrupowanie nacierało wzdłuż
szosy Torija — Brihuega. Walkę z nim rozpoczęli żołnierze XII
Brygady Międzynarodowej.
W obszarze bronionym przez batalion im. J. Dąbrowskiego
znajdowała się kompania czołgów stanowiąca odwód XII Bry
gady Międzynarodowej. Kompania ta miała powstrzymać na
tarcie czołgów włoskich i wspierać kontrataki. Jej dowódca uz
godnił z dowódcą batalionu Józefem Strzelczykiem precyzyjny
plan współdziałania. Po rozpoczęciu przez Włochów natarcia na
linie obronne dąbrowszczaków plan ten był ściśle realizowany.
Najpierw artyleria unieruchomiła kilka nieprzyjacielskich czoł
gów, a 2 zniszczyła. Skuteczny ogień prowadzili także polscy
Plakaty propagandowe
Generalnego Komisariatu
Wojennego Brygad
Międzynarodowych
Pierwsi polscy absolwenci Szkoły Oficerskiej
utworzonej przy bazie Brygad Międzynarodowych.
Od lewej: Władysław Boksa, Franciszek Ksieżarczyk
i Kazimierz Sandecki
25 Tamże.
czył Włochów, którzy wycofali się z przedmieść. Bliżej centrum
republikanie napotykali większy opór, zwłaszcza że wozy bojo
we mogły się posuwać jedynie wzdłuż autostrady. Wykorzystu
jąc dogodne warunki do obrony przeciwpancernej Włosi obrzu
cali czołgi granatami, butelkami z płynem zapalającym, płoną
cymi pochodniami itp. Zmusiło to czołgistów do wycofania się
z Trijueąue. Po opuszczeniu zwartej zabudowy rozbili oni
rozmieszczone za osadą baterie artylerii.
Wobec zaangażowania się 1 i 2 batalionów w ciężkie walki
uliczne mjr Pando postanowił wprowadzić do walki drugi rzut.
Batalion piechoty wzmocniony kompanią karabinów maszyno
wych otrzymał zadanie głębokiego obejścia Trijueąue i zaata
kowania nieprzyjaciela od tyłu. Pojawienie się republikanów na
przeciwległym skraju osady wywołało u Włochów panikę. Pół-
nocno-zachodnia i północna część osady w ciągu godziny zosta
ła oczyszczona z nieprzyjaciela. Walki toczyły się już tylko na
północno-wschodnim jej skraju. W tym czasie republikańska
kompania karabinów maszynowych zaskoczyła maszerującą ko
lumnę włoską i rozproszyła ją. Reszty dokonało lotnictwo wło
skie, biorąc rozproszony własny batalion za republikański26. Po
południu Trijueąue zostało zdobyte. 2 brygada kontynuowała
pościg za nieprzyjacielem do przedmieść Casa del Cobo. Za
brakło jej jednak sił na zdobycie tej miejscowości.
Mniej korzystnie dla republikanów rozwijała się sytuacja w pa
sie natarcia XII i XI Brygad Międzynarodowych. Po pier
wszych sukcesach pododdziałów XI Brygady Międzynarodowej
nacierających na Casa del Cobo ich natarcie zostało zatrzymane.
Włosi przeszli do kontrataków. Po południu przełamali prawe
skrzydło pozycji zajmowanych przez XI Brygadę Międzynaro
dową. Powstała duża luka między tą brygadą a XII brygadą. Za
grożone zostały tyły nacierającej na Palacio de Ibarra XII bry
gady. Tym samym brygada ta została zmuszona do przerwania
natarcia. Dowódca 11 dywizji wprowadził w lukę część swoich
odwodów, a ponadto wydłużył zajmowane pozycje batalion im.
G. Garibaldiego. Wieczorem niebezpieczną sytuację opanowa
no. Linia frontu uległa stabilizacji. Gen. „Lukács" wobec nieu
danego natarcia brygady na Palacio de Ibarra zaplanował
przeprowadzenie na tę miejscowość nocnego wypadu. Nie
udało się jednak zaskoczyć Włochów i pododdziały XII
26 Tamże, s. 323.
Brygady Międzynarodowej wycofały się na wcześniej zajmowa
ne pozycje.
Dzień 14 marca należał do spokojniejszych na odcinku Gua-
dalajary. Wyczerpane oddział- republikańskie odpoczywały,
przygotowując się do nowych walk. Włosi również nie przeja
wiali większej aktywności, intensywnie działało jedynie lot
nictwo republikańskie bombardując nieprzyjacielskie pozycje
i tyły, gdzie skupione były liczne kolumny samochodowe. Tego
dnia aktywne działania prowadziła XII Brygada Międzynaro
dowa, realizując zadania z 13 marca. Bataliony im. G. Garibal
diego i A. Marty zdobyły miejscowość Palacio de Ibarra. Wzię
to do niewoli ponad 100 Włochów, zdobyto 3 samochody cięża
rowe i kilka cekaemów 27.
14 marca oddziały republikańskie walczące pod Guadalajarą
wizytował dowódca Frontu Centralnego gen. Miaja wraz ze
swym sztabem. Wysoko ocenił on walki stoczone przez 11 dy
wizję zapowiadając jednocześnie szybkie nadejście posiłków.
Potwierdził ponadto prowadzenie intensywnych przygotowań
do rozpoczęcia aktywnych działań. Na krótkim żołnierskim
spotkaniu dowódca 11 dywizji mjr Lister i komisarz Vittorio
Vidal („Carlos") wręczyli gen. Miaji zdobyty sztandar jednego
z włoskich oddziałów 28.
11 dywizja w czasie trzydniowych walk z przeważającymi si
łami korpusu włoskiego doprowadziła do załamania się operacji
frankistów. Poszczycić się ona mogła dużą zdobyczą wo enną.
W walkach prowadzonych w dniach 12—14 marca zdobyła
13 dział, 500 karabinów, około 50 karabinów maszynowych
i wzięła do niewoli ponad 500 żołnierzy i oficerów włoskich 29.
14 marca zakończyła się pierwsza faza drugiego etapu opera
cji pod Guadalajarą. Poprawiwszy pozycje wyjściowe przed
spodziewanymi działaniami zaczepnymi republikanie przez trzy
dni koncentrowali oddziały przygotowywane do generalne roz
prawy z Włochami. Obok wcześniej już sformowanej 11 dywizji
koncentrowały się oddziały 12 i 14 dywizji. W reion działań
przybył sztab nowo utworzonego IV korpusu armijnego i prze
jął dowodzenie walczącymi jednostkami oraz zajął się planowa
niem kontrofensywy.
30 Tamże, s. 329—330.
31 Tamże, s. 332.
prowadzącą od autostrady. Następnie miała zaatakować Bri
huegę od strony południowo-wschodniej. Na jej prawym
skrzydle nacierała 70 brygada. 1 brygada szturmowa wykonać
miała głęboki manewr obchodząc Brihuegę od północnego
wschodu.
Stosunek sił w rejonie Guadalajary w dniu republikańskiego
natarcia w dalszym ciągu korzystny był dla Włochów. Oddziały
włoskie i frankistowskie liczyły 45 tys. żołnierzy, miały 20 tys.
karabinów, 1500 karabinów maszynowych, 70 moździerzy, 200
dział, 80 czołgów i 50 samolotów. Republikanów było zaś
20 tys., wyposażeni byli w 12 tys. karabinów, 275 karabinów
maszynowych, 17 moździerzy, 28 dział, 60 czołgów i 70 samo
lotów. Przewaga włosko-frankistowska wynosiła: w piechocie
2:1, broni maszynowej 5:1, artylerii 7:1, czołgach 1,3:1. Tylko
w lotnictwie republikanie mieli przewagę wynoszącą 1,4:1 32.
W pasie głównego natarcia — rejon Brihuegi — nieprzyjaciel
miał 10 tys. żołnierzy, 6 tys. karabinów, 400 karabinów maszy
nowych, 20 moździerzy, 70 dział, 12 czołgów i samochodów
pancernych i 25—30 samolotów. Przygotowane do natarcia siły
republikańskie liczyły 10 tys. żołnierzy, 7 tys. karabinów, 140
karabinów maszynowych, 12 moździerzy, 16 dział, 38 czołgów
i 70 samolotów 33, Z zestawienia tego wynika, że w pasie prze
łamania republikanom udało się zgromadzić siły równe tym, ja
kimi dysponował przeciwnik, mieli też przewagę w czołgach
i lotnictwie.
18 marca o godzinie 13.30 rozpoczęło się republikańskie na
tarcie. Pierwsze do akcji wkroczyło lotnictwo. Bombardowało
ono przedni skraj obrony, a szczególnie Brihuegę. Potem arty
leria rozpoczęła ogniowe przygotowanie natarcia. Jeszcze
w czasie jego trwania ruszyły czołgi. Zwalczały one za pomocą
ognia bezpośredniego nieprzyjacielskie stanowiska ogniowe. Za
czołgami posuwały się pierwszorzutowe bataliony XII Brygady
Międzynarodowej i 70 brygady. Mimo złych warunków atmos
ferycznych (padający deszcz) oraz terenowych (błoto) czołgi
i piechota wytrwale kontynuowały atak.
Włosi, mimo ponoszonych strat, uporczywie bronili pier
wszej linii okopów. Rozpoczął się zażarty bój. Z pododdziałów
XII Brygady Międzynarodowej pierwsze przełamały obronę
4 B r o n , K o z ł o w s k i , T e c h n i c z e k , op cit., s . 254.
republikanie bronili przyczółka. Była to obrona aktywna.
W trzecim etapie od 30 października do 15 listopada oddziały
republikańskie wyparte zostały z zajmowanych pozycji i ewa
kuowały się na drugi brzeg rzeki Ebro.
Bitwa nad Ebro doprowadziła do zrealizowania głównego ce
lu operacji. Napór frankistów na Walencję ustał i została ona
obroniona. Oprócz znaczenia militarnego operacja nad Ebro
miała dla republikanów olbrzymie znaczenie moralne. Armia
Ludowa uważana przez frankistów oraz znaczną część opinii
świata za pobitą udowodniła, iż była nawet zdolna do prowa
dzenia śmiałych operacji zaczepnych, w których wykazała
dobre wyszkolenie oraz ogromnego ducha walki. Ostatecznie
nad Ebro zatryumfowali frankiści. W walce na wyczerpanie —
taka była druga faza bitwy nad Ebro — uzyskali przewagę.
Gen. Franco zależało, bez względu na straty własne, na zni
szczeniu głównych sił republikańskich.
Po zakończeniu bitwy nad Ebro sztabowcy frankistowscy
rozpoczęli przygotowania do całkowitego zajęcia Katalonii.
Zgromadzili na tym froncie siły liczące ponad 300 tys. żołnie
rzy, 950 dział, 250 czołgów i 500 samolotów 5. Tym samym
osiągnęli kilkakrotną przewagę nad republikanami w techni
cznych środkach walki. W składzie wojsk frankistowskich znaj
dował się korpus włoski oraz Legion „Condor".
Broniące Katalonii wojska republikańskie po zakończeniu
bitwy nad Ebro znajdowały się w niezwykle trudnej sytuacji.
Szczególnie odczuwały braki w uzbrojeniu i sprzęcie.
Po raz pierwszy w tej wojnie, na przekór wszelkim zasadom
sztuki wojennej, gen. Franco świadomie zrezygnował z wyko
rzystania elementu zaskoczenia. Polecił on systematycznie, co
dziennie informować o terminie rozpoczęcia wielkiej ofensywy
w Katalonii oraz o skoncentrowanych do walki siłach. Podano
dokładnie datę i godzinę rozpoczęcia operacji. Taktyka zasto
sowana przez gen. Franco wynikała z miażdżącej przewagi
i miała na celu złamanie woli walki u żołnierzy wojsk republi
kańskich i ludności cywilnej.
23 grudnia 1938 r., po wielogodzinnym bombardowaniu od
wodów republikańskich, frankiści rozpoczęli operację kataloń-
ską. Składała się ona z trzech etapów. W pierwszym trwającym
do 15 stycznia 1939 r. nieprzyjaciel przełamał obronę na szero
5 Tamże, s. 480.
kości 120 km i wtargnął na głębokość 100 km. W drugim etapie
trwającym od 16 do 26 stycznia frankiści zdobyli Barcelonę
i wyszli na rubież: Pons — Cervera — Tarragona. W etapie
trzecim od 27 stycznia do 9 lutego nieprzyjaciel zajął całą Kata
lonię i dotarł do granicy francuskiej.
W etapie drugim i trzecim w oddziałach republikańskich
walczyły powtórnie, uzyskawszy na to zgodę rządu republikań
skiego, formacje międzynarodowe. Składały się one z pozostają
cych jeszcze w obozach demobilizacyjnych w Hiszpanii ochot
ników międzynarodowych.
Podczas odwrotu armii republikańskiej ku granicy francu
skiej wraz z nią opuszczali Katalonię jej mieszkańcy. W ciągu
ostatnich dwóch tygodni walk przekroczyło granicę hiszparisko-
-francuską 550 tys. Hiszpanów 6. Na terenie Francji znaleźli się
przywódcy republiki: prezydent — Manuel Azana i przewodni
czący Kortezów — Martínez Barrio. Premier Negrin, po krót
kim pobycie we Francji, wraz z częścią gabinetu przedostał się
do Madrytu z postanowieniem kontynuowania walki. Premier,
pomimo upadku Katalonii, wierzył, że republika jest jeszcze
zdolna do walki z frankistami. Terytorium Hiszpanii znajdujące
się pod kontrolą republikanów składało się jeszcze z 10 prowin
cji zamieszkanych przez blisko 10 min ludzi. Armia Ludowa li
czyła około 500 tys. żołnierzy i była zgrupowana w czterech
armiach. Ponadto sytuacja międzynarodowa, po układzie mo
nachijskim 7, pozwoliła sądzić, że Hitler bardziej zainteresowa
ny będzie przygotowaniami do realizacji podbojów na wscho
dzie Europy.
Na kilka dni przed upadkiem Katalonii, bo 1 lutego, po raz
ostatni obradowały Kortezy. W posiedzeniu parlamentu
uczestniczyło 70 posłów. Kortezy jednomyślnie uchwaliły pro
gram rządu dotyczący warunków, na jakich republikanie po
dejmowali się prowadzenia rokowań z Franco w sprawie zakoń
czenia wojny. Zawierał się on w trzech punktach:
1) zagwarantowanie niezawisłości Hiszpanii poprzez wycofa
nie wszystkich obcych wojsk;
12 Tamże, s. 209.
bunału, który miał sądzić „odpowiedzialnych politycznie" za
działalność antyfaszystowską przed wybuchem rebelii i w czasie
trwania wojny domowej. Tym samym przeciwnicy polityczni
gen. Franco, zarówno wierni zwolennicy republiki, jak i nowi
rebelianci, zostali potraktowani jednakowo. Nikt nie mógł mieć
cienia nadziei, że nie zostanie pociągnięty przez frankistów do
odpowiedzialności karnej.
Prof. Besteiro 18 marca jeszcze raz w imieniu rebeliantów
zwrócił się drogą radiową do gen. Franco z apelem o zawarcie
pokoju, lecz Franco domagał się bezwzględnej kapitulacji. Re
belianci znaleźli się w potrzasku.
22 marca płk Casado zdecydował się na rozpaczliwą decyzję.
Jego emisariusze przybyli na, leżące pod Burgos, lotnisko Ga
monal, gdzie znajdowała się siedziba gen. Franco. Zadaniem
ich było omówienie warunków kapitulacji. Gen. Franco odrzu
cił i tę misję. Junta madrycka znalazłszy się w sytuacji bez
wyjścia podjęła decyzję o wysłaniu do Burgos oficjalnych
przedstawicieli dla omówienia warunków kapitulacji, godząc się
nawet na formułę bezwzględnej kapitulacji. Wysłannicy gen.
Franco postawili przedstawicielom junty takie warunki, które
faktycznie stanowiły ultimatum. Zażądano, by wojska repub
likańskie zdały cały sprzęt ciężki, a także broń ręczną i amuni
cję; po rozbrojeniu oddziały miały być kierowane do obozów
koncentracyjnych 13.
Warunki kapitulacji przedstawione przez frankistów wysłan
nikom junty zostały przez nich przyjęte. Proszono jedynie
o przesunięcie o jeden dzień terminu poddania się lotnictwa.
Franco chcąc pokazać Fliszpanom i światu swą bezwzględność
odrzucił tę prośbę, uznając ją jednocześnie za pretekst do ze
rwania rozmów i podjęcia działań zbrojnych.
26 marca wojską frankistowskie rozpoczęły natarcie w Es-
tramadurze. Nie napotykając większego oporu opanowały
miejscowości Pozoblanco i Santa Eufemia. W ciągu jednego
dnia jego wojska opanowały około 2 tys. km2 obszaru republi
kańskiego. Wcześniejsza rebelia płk. Casado wraz z rozpoczętą
przez frankistów ofensywą na froncie doprowadziły do całkowi
tego rozkładu armii republikańskiej. Gdy zabrakło komunistów,
bezwzględnie eliminowanych z armii przez zwolenników płk.
13 Tamże, s. 330.
Casado, morale armii republikańskiej obniżyło się i nie nadawa
ła się ona do prowadzenia działań wojennych.
Na Froncie Centralnym dowodzący wojskami republikań
skimi płk Prada podpisał 27 marca kapitulację. Stolica stop
niowo była opanowywana przez piątą kolumnę. Płk Casado
i gen. Matallana zdecydowali się na ucieczkę do Walencji.
Tymczasowym prezydentem stolicy z inicjatywy zwolenników
gen. Franco został mianowany anarchista Melchor Rodriguez
Garcia.
Obok Estramadury i Frontu Centralnego frankiści podjęli
ofensywę w Levancie i Andaluzji. 28 marca 1939 r. wojska
frankistowskie, którym przez dwa i pół roku nie udało się prze
łamać linii obronnych wokół Madrytu, tym razem bez walki,
wkroczyły do stolicy.
Zdobycie przez frankistów Madrytu oznaczało faktycznie
upadek republiki. Stolica stanowiąca dla zwolenników republiki
symbol walki z rodzimą reakcją i międzynarodowym faszyz
mem uległa. Nie dokonało się to w walce, bo tej gen. Franco
mimo wielokrotnie ponawianych działań ofensywnych wygrać
nie mógł, ale w wyniku zdradzieckiego puczu byłych rzeko
mych zwolenników republiki. 4 kwietnia 1939 r. frankiści zajęli
całość terytorium kontrolowanego przez republikanów. Gen.
Franco ogłosił w tym dniu zakończenie wojny.
Źródła archiwalne
Prasa
Wspomnienia
Opracowania
Wstęp................................................................................................................................... 5
Zwycięstwo wyborcze Frontu Ludowego........................................................................ 13
Wybuch zbrojnej rebelii....................................................................................................30
Pierwsze natarcie na Madryt.............................................................................................55
„Mgielna wojna"...............................................................................................................92
Nad Jaramą.......................................................................................................................106
Pod Guadalajarą.............................................................................................................. 129
Operacja brunecka...........................................................................................................164
Epilog.............................................................................................................................. 188
Bibliografia..................................................................................................................... 203