Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
ANDRZEJ TOCZEWSKI
KOSTRZYN 1945
Wydawn i ctwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
W a r s z a w a 19 8 8
Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz
ilustrację na obwolucie projektował: Waldemar Żaczek
Redaktor: Jacek Biernacki
Redaktor techniczny: Grażyna Woźniak
Opracowanie kartograficzne: Iwona Ziemkiewicz
ISBN 83-11-07491-7
WSTĘP
2
S. S z t e m i e n k o, Jak planowano ostatnią zwycięską kampanią w wojnie
z Niemcami hitlerowskimi, „Myśl Wojskowa" 1965, nr 7, s. 25.
nych w ubiegłych latach armia niemiecka na początku 1945 r.
była jeszcze wciąż potężna. Liczyła w sumie 7,5 mln ludzi.
Niemcy dysponowali 299 dywizjami, w tym 33 pancernymi i 16
zmotoryzowanymi oraz 31 brygadami. Na froncie radziecko-
-niemieckim, ciągnącym się w styczniu 1945 r. przez teryto-
rium Litwy, Łotwy, Prus Wschodnich, Polski, Czechosłowacji
1 Jugosławii, długości 2200 km, walczyło 10 niemieckich armii
ogólnowojskowych, 4 armie pancerne i 3 floty powietrzne —
ogółem 169 dywizji, w tym 22 pancerne i 9 zmotoryzowanych
oraz 20 brygad. Na froncie tym oprócz armii niemieckich wal-
czyło także 16 dywizji węgierskich. W sumie hitlerowcy skon-
centrowali tu 185 dywizji i 20 brygad, które liczyły 3,1 mln lu-
dzi. Wojska te miały na uzbrojeniu 28 500 dział i moździerzy,
3950 czołgów i dział pancernych oraz 1960 samolotów bojo-
wych. Różnego rodzaju odwody i formacje tyłowe liczyły
2 133 000 ludzi, 2700 dział, 5390 czołgów i dział pancernych
oraz 3270 samolotów bojowych. Ponadto na froncie zachodnim
i we Włoszech walczyło 107 dywizji niemieckich. Pozostałe
związki taktyczne rozmieszczono w krajach okupowanych
i w Niemczech.
Jak więc widać, Niemcy u progu 1945 r. dysponowały jeszcze
dużymi siłami wojskowymi, zwłaszcza na froncie wschodnim,
którymi przy ciągle rozbudowywanym systemie obronnym, za-
równo stałym, jak i polowym, mogły stawiać przez dłuższy czas
skuteczny opór wojskom aliantów. Było to realne również i dla-
tego, że hitlerowcy domagali się od społeczeństwa i armii walki
do ostatka, ogłaszając Niemcy „oblężoną twierdzą nie do zdo-
bycia".
Tak Związek Radziecki, jak i hitlerowskie Niemcy przygoto-
wywały plany prowadzenia dalszych działań wojennych w 1945
roku. Jak wspomina marsz. Zukow, radziecka: „Kwatera Główna
postanowiła przygotować i zrealizować na początku 1945 r. na
wszystkich kierunkach strategicznych potężne operacje zaczep-
ne, których celem było wykonanie następujących podstawo-
wych zadań: — rozbić wschodniopruskie zgrupowanie i opa-
nować Prusy Wschodnie; — rozgromić nieprzyjaciela w Polsce,
Czechosłowacji, na Węgrzech i w Austrii; — wyjść na rubież:
ujście Wisły — Bydgoszcz — Poznań — Wrocław — Moraw-
ska Ostrawa — Wiedeń. Zasadniczy wysiłek w tej ostatniej
kampanii postanowiono skupić na kierunku warszawsko-berliń-
skim, w pasie natarcia 1 Frontu Białoruskiego" 3.
Radziecki Sztab Generalny, licząc na szybkie zakończenie
wojny, planował rozpoczęcie działań na początku 1945 r. Jak
napisał we wspomnieniach szef jego Zarządu Politycznego, gen.
Sztemienko: „W ostatnich trzech dniach października i na po-
czątku listopada 1944 r. dokładnie określono kierunki uderzeń
frontów, pasy ich natarcia, głębokość zadań bliższych i następ-
nych. Wtedy skalkulowano również z grubsza minimalny czas
potrzebny do ostatecznego rozgromienia hitlerowskiej machiny
wojennej. Przypuszczano, że można to osiągnąć w ciągu 45 dni
działań zaczepnych na głębokość 600—700 km w dwóch kolej-
nych etapach bez pauz operacyjnych między nimi... Opracowu-
jąc myśl przewodnią kampanii 1945 r., Kwatera Główna nie
organizowała specjalnej narady dowódców frontów, jak to nie-
jednokrotnie czyniła w przeszłości... Tym razem wzywało się
oddzielnie dowódców frontów do Sztabu Generalnego. Z każdym
z nich omawiano wszystkie szczegóły operacji danego frontu,
a następnie już uzgodnione poglądy referowano Kwaterze
Głównej"
W takich warunkach zrodziła się śmiała koncepcja, by głębo-
kim uderzeniem przełamać centralny odcinek frontu radziecko-
-niemieckiego, rozbić ugrupowania wroga i konsekwentnym
działaniem zdobyć stolicę III Rzeszy. W wyniku prowadzo-
nych pod tym kątem prac sztabowych powstał ogólny zamiar
przeprowadzenia kampanii w 1945 r., która w dwóch kolejnych
etapach miała doprowadzić do osiągnięcia następujących celów:
— w pierwszym etapie zamierzano przełamać i rozciąć front
obrony nieprzyjaciela, zdezorganizować komunikację i łączność
oraz współdziałanie między poszczególnymi zgrupowaniami
i wskutek tego zniszczyć jego podstawowe siły (głębokość działań
została przewidziana do rubieży: Bydgoszcz — Poznań —
Wrocław — Wiedeń);
— w drugim etapie chciano przełamać niemieckie umocnie-
nia nad byłą granicą z Polską, opanować z marszu linię Odry
i ostatecznie rozbić wojska hitlerowskie oraz zdobyć Berlin,
3 G. Ż u k o w , Wspomnienia i refleksje, Warszawa 1973, s. 585.
4
S. S z t e m i e n k o , Sztab Generalny w latach wojny, Warszawa 1969,
s. 340—341.
który w myśl tych założeń powinien być zajęty zdecydowanym
wypadem 15—16 lutego.
Należy zwrócić w tym momencie uwagę na bardzo istotny
szczegół, o którym tak pisał marsz. Żukow: „W tym czasie Ber-
lin znajdował się w jednakowej niemal odległości zarówno od
frontu radzieckiego, jak i zachodniego. Nieprzypadkowo też
Churchill w swoich pamiętnikach niejednokrotnie wspominał
o Berlinie jako obiekcie, który pragnęły zająć wojska sojuszni-
cze, mimo że zdobycie Berlina, zgodnie z umową między przy-
wódcami rządów, należało do zadań wojsk radzieckich" 5 .
Radziecka Kwatera Główna zaplanowała kampanię 1945 r.
jako już ostatnią na kierunku berlińskim. Najbardziej szczegó-
łowo został opracowany plan pierwszego jej etapu. Ostateczne
sprecyzowanie zadań poszczególnych frontów w drugim etapie
kampanii uzależniono od rozwoju sytuacji i zakresu zrealizowa-
nych założeń operacji. Z planów Kwatery Głównej wynika, że
dowództwo radzieckie przypuszczało, iż Odia odegra niewielką
rolę jako rubież obronna. Założenia te w późniejszym okresie
okazały się bardzo mylne, co zmusiło stronę radziecką do wery-
fikacji, a następnie zmiany planów działań na kierunku berliń-
skim. Plan operacji ostatecznie został zatwierdzony w końcu li-
stopada 1944 r. W początkach grudnia pod bezpośrednim kie-
rownictwem marsz. Żukowa przeprowadzono sztabową grę
wojenną na szczeblu armijnym, a następnie na szczeblu korpu-
sów i dywizji. Od tego momentu wojska 1 Frontu Białoruskiego
rozpoczęły bezpośrednie przygotowania do operacji.
Przygotowania do uderzenia z centralnego odcinka frontu
prowadzono z zachowaniem olbrzymiej ostrożności. Jednocześ-
nie czyniono pozorowane przegrupowania na skrzydłach frontu,
mające na celu dezorientację Niemców. Poczynania te odniosły
pożądany skutek, bowiem Niemcy zaczęli osłabiać centralny
odcinek frontu, wychodząc z założeń, że ewentualny radziecki
atak nastąpi na północnym i południowym odcinku frontu.
O talach przewidywaniach mówi meldunek Oddziału Rozpozna-
wczego Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych (OKW), kiero-
wanego przez gen. Reinharda Gehlena, z 5 grudnia 1944 r. :
„Na podstawie wszystkich zebranych danych... potwierdza
5
Ż u k o w , op. cit., s. 585—586.
się gotowość przeciwnika do oczekiwanych głównych jego ope-
racji, z rozpoczęciem których należy się liczyć już wkrótce wraz
z nastaniem odpowiedniej pogody, a mianowicie: 1. operacja
zaczepna na obszarze Węgier, Słowacji, południowej Polski
z celem: uderzenie z obszaru Węgier i sprzed frontu Grupy Ar-
mii »A«, obejście Karpat, szybkie osiągnięcie Bramy Wiedeń-
skiej i Morawsko-Górnośląskiego Okręgu i stąd wspólne dotar-
cie do wschodnich Czech; 2. operacja zaczepna przeciwko nie-
mieckiej Grupie Armii »Srodek« na obszarze Prus Wschodnich
i Zachodnich z celem: z rejonu Warszawy i na północ we
współdziałaniu z operacją znad wschodniej i północnej granicy
Prus Wschodnich opanować zachodnią część Prus Wschodnich
i dolną Wisłę, zniszczyć znajdujące się w Prusach Wschodnich
niemieckie siły i w konsekwencji otworzyć drogę do Niziny
Północnoniemieckiej" 6.
Należy sądzić, że strona niemiecka zakładając powyższy
przebieg wydarzeń brała pod uwagę nie tylko dane z rozpozna-
nia o dyslokacji wojsk radzieckich, ale również istniejący system
własnych umocnień, które były najsilniej rozbudowane właśnie
na kierunku berlińskim. Powstał tu bowiem zawczasu przygo-
towany system umocnień inżynieryjnych, który ciągnął się na
głębokość 600 km.
Na podstawie powyższej oraz wcześniejszych ocen Hitler
stwierdził, że najbardziej zagrożony iest kierunek budapeszteń-
sko-wiedeński. Gdy na początku stycznia 1945 r. Gehlen od-
krył prawdziwe zamiary radzieckie co do kierunku głównego
uderzenia, Hitler uznał, że są to dezinformacje nie mające nic
wspólnego z prawdą. Nikłe wyniki przyniosły również zabiegi
szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych (Oberkommando
des Heeres — OKH), gen. Heinza Guderiana, który był fakty-
cznym dowódcą frontu wschodniego, by wzmocnić centralny
odcinek frontu radziecko-niemieckiego. Guderian, alarmowany
przez szefa wywiadu niepomyślnymi meldunkami, zażądał od
Hitlera, żeby kosztem wycofania części sił z frontu zachodniego
6
Dokument nr 4404/44 Oddziału „Wojska Obce Wschód" O K H z 5 XII
1944 r. Tekst ten, jak i pozostałe niemieckie dokumenty źródłowe przytaczane
w dalszych częściach pracy zostały udostępnione autorowi przez płk. doc. dr.
hab. Tadeusza Sawickiego z Wojskowego Instytutu Historycznego lub są cyto-
wane na podstawie jego licznych opracowań.
skoncentrować w rejonie pomiędzy Łodzią a Inowrocławiem
silną armię odwodową, która byłaby ewentualnie zdolna do
powstrzymania uderzenia radzieckiego na tym kierunku. Żąda-
nie to spotkało się z kategoryczną odmową Hitlera, który suge-
stie o możliwości radzieckiej ofensywy w najbliższym okresie
określił jako największy bluff od czasów Czyngis-chana. Zresztą
było już i tak za późno, bowiem wojska radzieckie kończyły
ostatnie przygotowania do ofensywy styczniowej.
Brak jednolitych koncepcji działań wśród dowódców nie-
mieckich stał się powodem dalszych niekonsekwencji. Jedyną
przewodnią tezą tych koncepcji było podkreślenie konieczności
prowadzenia uporczywej obrony na wszystkich frontach w celu
przedłużenia wojny do czasu zmiany sytuacji politycznej na ko-
rzyść Niemiec. Niektórzy politycy wroga licząc na zaostrzenie
się sprzeczności w łonie koalicji antyhitlerowskiej, czynili stara-
nia by doprowadzić do zawarcia odrębnego pokoju z mocar-
stwami zachodnimi. Jak napisał Danił Proektor: „w świado-
mości Hitlera i jego najbliższego otoczenia przekonanie o nie-
uchronnej klęsce przeplatało się z nadzieją na korzystny zwrot
w biegu wydarzeń... Absurdalne analogie pomiędzy koalicją an-
tyhitlerowską a sojuszem europejskim w okresie wojny siedmio-
letniej służyły nazistowskiej biurokracji partyjnej za orientację
strategiczną. Wojskowi nie bardzo wierzyli w cud, ale pomysł
przeciągania wojny podobał im się ze względu na swoją prosto-
tę. Zresztą innego wyjścia z sytuacji nie widzieli, więc przeciąga-
li wojnę, jak tylko mogli, pocieszając się, że »f ührer wie le-
piej"" 7.
Ugrupowanie operacyjne wojsk niemieckich na kierunku ber-
lińskim było bardzo płytkie. Wynikało to zarówno z braku sił
do skuteczniejszego obsadzenia tego odcinka frontu, jak
i z przyjęcia błędnych koncepcji przez dowództwo wroga.
Zresztą strona niemiecka w tym okresie nie miała już możli-
wości uzyskania odwodów, co wynikało z określonej sytuacji,
między innymi przeznaczenia rezerw do rozpoczętego 16 grud-
nia 1944 r. natarcia w Ardenach i wszczętego w styczniu 1945 r.
przeciwuderzenia na Węgrzech. Odtworzenie tych odwodów
7
D.M. P r o e k t o r , Agresja i katastrofa. Kierownictwo wojskowe faszy-
stowskich Niemiec w drugiej wojnie światowej, Warszawa 1974, s. 610.
mogło zostać dokonane tylko drogą przegrupowań między dzia-
łającymi na froncie wschodnim grupami armii oraz wewnątrz
tych grup, było to jednak już nierealne ze względu na brak cza-
su.
POLSCY Z W I A D O W C Y N A D ODRĄ
8
Pamiętnik Czesława Szelachowskiego złożony w Wojskowym Instytucie
Historycznym, sygn. 111/63/37, s. 79.
połączyliśmy się drogą radiową z frontem, podając swoją sy-
tuację, po czym wyruszyliśmy na rozpoznanie terenu"
W trakcie rozpoznania grupa złapała niemieckiego leśnicze-
go, który sprawdzał paśniki dla zwierząt. Pod wpływem strachu
zgodził się na współpracę, za co otrzymał tytułem zaliczki
1000 marek. Polacy natomiast dostali koce i żywność, ciepłą
herbatę i lokum w ziemiance koło leśniczówki. W nocy skocz-
kowie, rozpoznawszy zamiary Niemca, opuścili swoją kryjówkę
i udali się do lasu. Było to szczęśliwe posunięcie, bowiem leśni-
czy zawiadomił policję. Zwiadowcy spali odtąd w lesie na spa-
dochronach i nimi się przykrywali, przysypując je warstwą
śniegu. Był to okres srogiej zimy, temperatury dochodziły do
—15°. Bardzo rzadko rozpalali ogniska, nie ogoleni, nie myci,
przez dłuższy czas nie zmieniali bielizny.
W tych trudnych i niebezpiecznych warunkach grupa przy-
stąpiła do działania, bowiem „dowództwo drogą radiową sta-
wiało zadania i żądało ich wykonania. Zadania otrzymywaliśmy
różne. Przez dobę lub dłużej trzeba było liczyć ilość pociągów
jadących w kierunku wschodnim i ich przypuszczalny ładunek.
Wyśledzić składy amunicji i paliwa. Podać nowo powstałe lot-
niska, ile i jakie jednostki wojskowe znajdują się w rejonie na-
szego działania. Skąd dane jednostki przybyły, jak długo kwate-
rują" 10.
Wywiadowcy wylądowali w mundurach ludowego Wojska
Polskiego, ale byli również zaopatrzeni w ubrania cywilne, któ-
re miały znaki niemieckich firm krawieckich, oraz dokumenty
wydane na inne nazwiska. Ponieważ w cywilnych ubraniach,
a tym bardziej polskich mundurach, trudno było wykonywać
postawione zadania, zdecydowano zdobyć mundury niemieckie.
Zaczęto polować na drogach na żołnierzy przeciwnika. Od nie-
których złapanych żołnierzy, a szczególnie od oficerów z gar-
nizonu kostrzyńskiego, uzyskano cenne wiadomości. Te udane
działania były powodem zmiany dotychczasowych metod zdo-
bywania informacji. Po ujęciu niemieckiego patrolu dowiady-
wano się jakie postawiono mu zadanie, a następnie żołnierze
grupy podszywali się pod ów patrol. Ten sposób zdobywania
wiadomości stał się podstawową formą dalszej działalności wy-
9 Tamże, s. 84—85.
10
Tamże, s. 88.
wiadowców. Dla pewności, że otrzymywane tą drogą informa-
cje są prawdziwe, schwytanych żołnierzy wroga przesłuchiwa-
no osobno, tak by można było skonfrontować ich zeznania.
W ten sposób uzyskiwano dane o twierdzy kostrzyńskiej.
Kostrzyn należał do bardzo ważnych bastionów na przedpolu
Berlina. W razie potrzeby mógł stać się groźnym punktem opo-
ru. Strona radziecka nie miała aktualnych informacji o Ko-
strzynie. Tajne opracowanie Sztabu Generalnego Armii Ra-
dzieckiej z jesieni 1944 r., przedstawiające dane wywiadu
o umocnieniach na wschodnich granicach Niemiec, zawierało
następującą notatkę: „Kostrzyn jest starą twierdzą i węzłem
7 linii kolejowych oraz licznych szos i dróg wodnych. Położony
w obszernej nizinie przy ujściu Warty do Odry osłania prze-
prawy przez te rzeki. Przed I wojną światową... twierdza skła-
dała się z czterech fortów oddalonych od centrum miasta o 5—10 km,
starych wałów i pewnej liczby pojedynczych umocnień. Po
wojnie budowle obronne wykorzystywano jako składy. Przed
1939 r. twierdza została zmodernizowana. Danych o obecnym
jej stanie nie posiadamy"
Ten brak informacji o najważniejszym węźle strategicznym
nad środkową Odrą był powodem przysłania tu polskich żołnie-
rzy-zwiadowców. Dzięki nim dowództwo 1 Frontu Białoru-
skiego otrzymało wiele istotnych danych na temat rozlokowania
składów amunicji i paliw, lotnisk polowych oraz jednostek woj-
skowych wchodzących w skład garnizonu kostrzyńskiego.
W pierwszej połowie stycznia, zgodnie z otrzymanym rozka-
zem, zwiadowcy zaczęli rozpoznawać umocnienia Kostrzyna
i stan przygotowań do obrony tego miasta. Udając robotników
polscy żołnierze kilkakrotnie dotarli do miasta, gdzie starali się
zdobyć jak najwięcej informacji, które niezwłocznie przekazy-
wano „Centrali". W działaniu grupy największe zagrożenie
stwarzała praca radiostacji. Po nadaniu dwóch łub trzech mel-
dunków trzeba było zmieniać miejsce postoju, bowiem Niemcy
wykrywali jej pracę i przystępowali do namiarów. Znak wywo-
ławczy i szyfr znał tylko dowódca i radiotelegrafista kpr. Sa-
wicki, który wspomina, że „szyfr był odpowiednią, skompliko-
11
Cyt. za: T. S a w i c k i , Wybrane operacje Armii Radzieckiej w Wielkiej
Wojnie Narodowej 1941—1945, Warszawa 1978, s. 283.
waną kombinacją liczbową podstawioną pod wyraz »furażerka«.
Depesze były nadawane kluczem, najczęściej w nocy. Słyszal-
ność odbieranych dyspozycji była bardzo różna. Grupa nie
mogła pozwolić sobie na podsłuch audycji radiowych ze wzglę-
du na konieczność oszczędzania baterii, które i tak w niskiej
temperaturze często zawodziły i trzeba było ogrzewać je włas-
nym ciałem. Kiedy baterie zupełnie się wyczerpały, udano się
na miejsce zrzutu, gdzie stwierdzono, że dwie kryjówki Niemcy
znaleźli, lecz pozostałe dwie były nienaruszone. Godziny na-
dawania umówiono z góry, ponieważ jednak nie zawsze można
je było planowo realizować, »Centrala« znajdowała się na
ciągłym podsłuchu" 12.
Często grupa przemieszczała się w ciągu jednego dnia na
dosyć znaczne odległości. Rozpoznano kolejne miejscowości
docierając aż do Gorzowa Wielkopolskiego, o którym przekaza-
no dokładne informacje do sztabu. Za tę akcję grapa otrzymała
pochwałę, a następnie wydano jej rozkaz powrotu w okolice
Kostrzyna, który w dalszym ciągu stanowił główny obiekt zain-
teresowania „Centrali". Powrócono więc do taktyki podstawia-
nia nieprzyjacielowi patroli. Szczególne sukcesy w tych działa-
niach odnosili: plut. Duda, plut. Cygan i sierż. Macura, którzy
doskonale znali język niemiecki. Podczas jednej z takich akcji,
gdy Duda i Cygan udawali patrol żandarmerii, zatrzymano sa-
mochód osobowy z oficerami sztabowymi, którzy mieli wiele
dokumentów i map z naniesionymi umocnieniami i pozycjami
niemieckich wojsk. Był to duży sukces, który został wysoko
oceniony przez dowództwo. Przekazywany przez radiostację
meldunek ze zdobytymi informacjami był tym razem tak długi,
iż doszłoby do wykrycia grupy, bowiem Niemcom udało się
namierzyć dość dokładnie nadajnik. Zdecydowany rajd w kie-
runku północnym, a następnie ucieczka zdobytym samochodem
w rejon Mieszkowic i tym razem pozwoliły umknąć pogoni.
Po rozpoczęciu operacji wiślańsko-odrzańskiej poczynania
żołnierzy por. Szeiachowskiego stały się jeszcze śmielsze. Od-
dział, udając grupę dezerterów z Wehrmachtu, uzyskał wiele
cennych informacji od niemieckiej ludności cywilnej. Dzięki
temu grupa osiągnęła doskonałe wyniki w rozpoznaniu sił nie-
przyjaciela. Poprzez częstą zmianę rejonów postoju, dużą ruch-
12
Relacja udzielona autorowi przez Franciszka Sawickiego.
liwość, wykonywanie zadań na terenie odległym od miejsc wy-
poczynku, uniknięto wytropienia. Grupa stosowała również
dywersję, wysadzając pociągi z transportami wojskowymi
i słupy wysokiego napięcia. Działania te były ograniczone małą
liczbą ładunków wybuchowych oraz możliwością niepotrzebne-
go ujawnienia grupy, której główne zadanie polegało wszak na
prowadzeniu wywiadu.
Zakończenie działalności grupy por. Szelachowskiego nastą-
piło na początku lutego, po dojściu wojsk 1 Frontu Białoruskie-
go do Odry. W jej wyniku sztab 1 Frontu Białoruskiego uzy-
skał wiele istotnych danych, które ułatwiły planowanie walk
w rejonie środkowego Nadodrza.
13
Ż u k o w , op. cit., s. 732—733.
tempa jej przebiegu nasuwała myśl o bezpośrednim uderzeniu
na Berlin.
Olbrzymia dynamika działań sprawiła, że potężny radziecki
klin pancerny rozbił obronę przeciwnika na wielkiej przestrze-
ni. Zdezorganizowane wojska niemieckie cofały się na zachód
bez szansy stawiania znaczącego w skali operacyjnej oporu.
W tej sytuacji sztab 1 Frontu Białoruskiego rozważył ewen-
tualność bezpośredniego uderzenia na Berlin. Jednak na ostate-
czne rozstrzygnięcie problemu wpływało stale rosnące zagroże-
nie prawego skrzydła wojsk 1 Frontu Białoruskiego. Tak wiel-
kie, nie spotykane dotąd wydłużenie głębokości operacyjnej
było powodem wytworzenia się niekorzystnego układu sytuacji
na prawym skrzydle Frontu, na styku z 2 Frontem Białoru-
skim. Działające na prawym skrzydle 1 Frontu Białoruskiego
armie kierowały cały swój wysiłek w kierunku zachodnim ku
Odrze, natomiast główne siły 2 Frontu Białoruskiego — na
północ, na Ostródę i Elbląg.
Przyjęte koncepcje i zamiary oraz wypracowane na ich pod-
stawie decyzje dotyczące działań Armii Radzieckiej, głównie
wojsk 1 Frontu Białoruskiego, na berlińskim kierunku strategi-
cznym bardzo dobrze odzwierciedlają wspomnienia dowódcy
8 armii gwardii gen. Wasilija Czujkowa, który napisał, że: „26
stycznia do Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa wysłano
w celu zatwierdzenia plan dalszych działań zaczepnych wojsk
1 Frontu Białoruskiego, podpisany przez dowódcę Frontu
marsz. Związku Radzieckiego Gieorgija Żukowa... Dokument
ten głosi: Wojskom Frontu stawiam zadanie: 30 I 1945 wyjść
na linię Nowiny — Dobrzno — Okonek — Sypniewo — Szwe-
cja — Trzcianka — Runowo — Gulcz — Ostroróg — Opaleni-
ca — Grodzisk Wlkp. — Wielichowo — Kluczewo, armiom
pancernym opanować do tego czasu rejony: 2 armii pancernej
gwardii — Barlinek, Gorzów Wlkp., Strzelce Krajeńskie, 1 ar-
mii pancernej gwardii — Międzyrzecz, Świebodzin, Trzciel.
Na tej rubieży podciągnąć wojska (zwłaszcza artylerię), pod-
ciągnąć tyły, uzupełnić zapasy, doprowadzić do porządku stan
techniczny wozów bojowych. Rozwinąwszy 3 armię uderze-
niową i 1 armię Wojska Polskiego, od rana 1 — 2 II 45 konty-
nuować natarcie wszystkimi siłami Frontu, z najbliższym zada-
niem sforsowania z marszu rz. Odry, a następnie rozwijać zde-
cydowane uderzenie na Berlin, skupiając główny wysiłek na
obejściu Berlina z północnego wschodu, z północy i północnego
zachodu" 14 .
27 stycznia Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa za-
twierdziła plan operacji. Szczególną uwagę dowództwa 1 Fron-
tu Białoruskiego zwrócono na to, że w celu pełnego zabezpie-
czenia prawego skrzydła Frontu od ewentualnych uderzeń
niemieckich z północy lub północnego wschodu należy mieć
w odwodzie na prawym skrzydle Frontu jedną armię, wzmoc-
nioną co najmniej korpusem pancernym. Również marsz. Iwan
Koniew wysłał 28 stycznia do Kwatery Głównej Naczelnego
Dowództwa plan operacji 1 Frontu Ukraińskiego, który prze-
widywał rozbicie wrocławskiego zgrupowania nieprzyjaciela
i wyjście nad Łabę w dniach 25—28 lutego oraz uderzenie na
Berlin we współdziałaniu z 1 Frontem Białoruskim.
Uściślając plan natarcia, zatwierdzony przez Kwaterę Głów-
ną, dowódca 1 Frontu Białoruskiego na mocy rozkazu nr 00172
z 27 stycznia mobilizował podległe sobie armie do dalszych ak-
tywnych działań. Rozkaz ten głosił: „Według wszelkich oznak
nieprzyjaciel pośpiesznie wysuwa swoje jednostki w celu zajęcia
obrony na podejściach do rz. Odry. Jeśli zdobędziemy zachod-
ni brzeg Odry, to operacja mająca na celu zdobycie Berlina zos-
tanie w pełni zagwarantowana. Aby wykonać to zadanie: wy-
dzielić z każdej armii po jednym wzmocnionym korpusie pie-
choty... i natychmiast rzucić je naprzód, by wesprzeć działania
wojsk pancernych, mające na celu zdobycie i utrzymanie rubie-
ży na zachodnim brzegu rz. Odry" l5.
Po przekroczeniu przez wojska radzieckie w dniach 26—27
stycznia granicy polsko-niemieckiej sprzed 1939 r. opór wroga
znacznie wzrósł. Trudne zadanie przypadło 1 armii pancernej
gwardii, której oddziały czołowe jako pierwsze 28 stycznia po-
deszły do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i po sforso-
14
W. C z u j k o w, Koniec Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1975, s. 216.
15 Tamże, s. 217—218.
waniu Obry w rejonie na południe od Trzcieła włamały się
w niemieckie linie obrony.
W okresie tym w ugrupowaniach wroga zaszły zmiany, bo-
wiem 25 stycznia niemiecka Kwatera Główna przemianowała
Grupę Armii „A" na Grupę Armii „Środek", co było związane
z reorganizacją dowodzenia na centralnym odcinku frontu
wschodniego. Kilka dni wcześniej została utworzona Grupa
Armii „Wisła" pod dowództwem Heinricha Himmlera, która
przejęła z dotychczasowej Grupy Armii „A" 9 armię pod do-
wództwem gen. Theodora Bussego.
Największe powodzenie w walkach zaczęło osiągać zgrupo-
wanie centralne wojsk 1 Frontu Białoruskiego, w którym działa-
ły 2 armia pancerna gwardii i 5 armia uderzeniowa. Armie te
już 28 stycznia przełamały z marszu umocnienia Wału Pomor-
skiego na odcinku Osieczno—Drawiny i nie zważając na oder-
wanie się od głównych sił Frontu, kontynuowały zdecydowany
atak ku Odrze. 29 stycznia wojska 2 armii pancernej gwardii
zdobyły Dobiegniew i Strzelce Krajeńskie, w następnym dniu
Barlinek, skąd, zwracając front swych działań w kierunku po-
łudniowo-zachodnim, 31 stycznia siłami 1 korpusu zmechani-
zowanego gwardii wyszły nad Odrę i w rejonie Kienitz, zaska-
kując całkowicie wroga, przeprawiły po lodzie na drugi brzeg
piechotę. Czołgi korpusu, ze względu na brak środków prze-
prawowych, pozostały na wschodnim brzegu rzeki; część z nich
jeszcze w tym dniu dotarła do skraju Kostrzyna, nawiązując
walkę o miasto. W ślad za wojskami 2 armii pancernej gwardii
nacierały związki 5 armii uderzeniowej, które po rozgromieniu
Niemców w Puszczy Noteckiej i złamaniu ich oporu w Kotli-
nie Gorzowskiej sforsowały Noteć i lewym skrzydłem wyszły
na przedpole Gorzowa Wielkopolskiego od strony północno-
-wschodniej. Gorzów Wielkopolski, stanowiący kluczową pozycję
Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i jednocześnie ogniwo
łączące te fortyfikacje z Wałem Pomorskim, był ważną pozycją
obronną na linii Warty, bronionej przez wroga za wszelką cenę.
Piechota i czołgi 5 armii uderzeniowej gwałtownym atakiem
wtargnęły w granice miasta i po krwawych walkach ulicznych
rozbiły znajdujący się tam garnizon niemiecki, wyzwalając mia-
sto 31 stycznia.
W końcu stycznia 1 armia pancerna gwardii, 9 korpus pan-
cerny gwardii, 8 armia gwardii oraz 33 i 69 armie ogólnowoj-
skowe wyszły na linię Skwierzyna — Międzyrzecz — Świebo-
dzin. Przed nimi rozciągał się Międzyrzecki Rejon Umocniony,
najeżony przeszkodami z drutów kolczastych, setkami żelbeto-
wych schronów bojowych i tysiącami min. Pierwszą jednostką
atakującą te umocnienia była 44 brygada pancerna z 11 korpusu
1 armii pancernej gwardii pod dowództwem płk. Józefa Gusa-
kowskiego, która, oderwawszy się na znaczną odległość od
głównych sił, wieczorem 29 stycznia podeszła do miejscowości
Wysoka położonej na południowy zachód od Międzyrzecza.
Wykorzystując osłonę nocy, płk Gusakowski całością sił wyko-
nał gwałtowne uderzenie na linie fortyfikacji i wkrótce przeła-
mał je. Uderzenie było tak silne, że już 2 lutego na tyłach wro-
ga 44 brygada pancerna gwardii sforsowała po lodzie Odrę na
północ od Frankfurtu i uchwyciła przyczółek na zachodnim
brzegu.
Sukces płk. Gusakowskiego nie został jednak w pełni wyko-
rzystany. Główne siły 11 korpusu 1 armii pancernej nadeszły ze
znacznym opóźnieniem, toteż Niemcy zdążyli już obsadzić wy-
łom. Rozpoczęły się gwałtowne boje. Przez dwa dni wojska cen-
trum i lewego skrzydła 1 Frontu Białoruskiego szturmowały
pozycje wroga, którego opór ostatecznie złamano 31 stycznia.
Likwidacja obrony Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego
umożliwiła wyzwolenie wielu miejscowości tego terenu. 31 sty-
cznia zdobyto Międzyrzecz, broniony przez silny garnizon
niemiecki, 2 lutego padł Rzepin, a następnego dnia wojska
1 armii pancernej gwardii, po uprzednim głębokim oskrzydle-
niu, wzięły szturmem Sulęcin. Prawie cztery dni trwały boje
o Kunowice, przechodzące z rąk do rąk, aż wreszcie 5 lutego
zostały wyzwolone. 33 i 69 armie ogólnowojskowe, działające
poniżej 1 armii pancernej gwardii, napotkały również duży
opór wroga. 33 armia 28 stycznia przełamała przedni skraj pasa
przesłaniania na linii jezior obrzańskich między Zbąszyniem
a Kargową. Wycofujące się, rozbite resztki oddziałów nieprzy-
jaciela oraz zorganizowane oddziały Volkssturmu obsadziły
Kalsk, Sulechów i Cigacice. Próba obrony tych miejscowości
Stary sztych z widokiem miasta i
twierdzy Kostrzyn
Marsz. Gieorgij Ż uk ow, dowódca
1 Frontu Białoruskiego
Stanowisko niemieckiej
artylerii w rejonie
Starego Miasta
przez Niemców nie powiodła się. Wojska 33 armii pokonując
obronę nieprzyjaciela uchwyciły Cigacice i mały przyczółek na
lewym brzegu Odry, z którego jednak zostały wyparte.
Po zdobyciu czołowych pozycji umocnień niemieckich woj-
ska 1 Frontu Białoruskiego rozwinęły działania pościgowe za
wycofującym się w kierunku Odry wrogiem. Poważniejsze wal-
ki prowadzono w rejonie Lubrzy, gdzie zgromadziła się dosyć
duża grupa wojsk przeciwnika. Do 3 lutego wojska 1 Frontu
Białoruskiego całkowicie oczyściły z przeciwnika prawy brzeg
Odry, sforsowały ją i uchwyciły wiele przyczółków. Nad Odrę
szerokim frontem wyszło 6 radzieckich armii, w tym 2 pancer-
ne. Osiągnięcie przez główne siły 1 Frontu Białoruskiego Odry
oznaczało zrealizowanie jednego z zasadniczych celów prowa-
dzonej operacji. Jako pierwsze rubież Odry, na kierunku ber-
lińskim, uchwyciły wydzielone oddziały 2 armii pancernej
gwardii i 5 armii uderzeniowej, które już 31 stycznia zdobyły
przyczółek powyżej Kostrzyna położony w rejonie Kienitz.
W następnym dniu został opanowany przez wojska 8 armii
gwardii drugi, południowy przyczółek kostrzyński. 2 lutego
wojska 1 armii pancernej gwardii osiągnęły kolejny przyczółek
odrzański poniżej Górzycy. Następne przyczółki, po obydwu
stronach twierdzy Frankfurt, uchwyciły wojska 69 armii.
W nocy z 1 na 2 lutego siły główne 5 armii uderzeniowej, jako
pierwsze spośród wojsk 1 Frontu Białoruskiego, przystąpiły do
frontalnego forsowania Odry na odcinku od Czelina do Ko-
strzyna, w efekcie czego zdobyto kolejne przyczółki w rejonie
Namyślina i Czelina. W wyniku tych działań wojska marsz.
Żukowa osiągnęły rubież Odry na odcinku od Cigacic na po-
łudniu do rejonu Schwedt na północy.
3 lutego zakończyła się jedna z największych operacji zaczep-
nych II wojny światowej, która później została nazwana wiślań-
sko-odrzańską. Rozwijała się ona w pasie szerokości blisko
500 km, na głębokości 450—500 km i trwała 23 dni. Przeciętne
tempo posuwania się wojsk radzieckich było wysokie i wynosiło
25 km na dobę, a jednostek pancernych i zmechanizowa-
nych — 30—35 km. W toku operacji wiślańsko-odrzańskiej
rozbito 35 dywizji nieprzyjaciela, w 25 dywizjach straty wyno-
siły 60—70%. Prócz tego Niemcy stracili ponad 1300 czołgów
i dział pancernych, blisko 14 000 dział i moździerzy oraz po-
wyżej 1300 samolotów. Zmusiło to dowództwo wroga do prze-
rzucenia w pas radzieckiego natarcia dodatkowo ponad 40 dy-
wizji oraz dużej liczby sprzętu i uzbrojenia z innych odcinków
frontu radziecko-niemieckiego, z frontu zachodniego i włoskie-
go, a także ze swego odwodu.
WALKI O PRZEŁAMANIE
LINII Ś R O D K O W E J O D R Y
PLANY S T R O N
3
S z t e m i e n k o , Sztab Generalny..., s. 345—346
4
C z u j k o w, op. cit., s. 170.
Na początku trzeciej dekady stycznia armie ogólnowojskowe
zgrupowania uderzeniowego 1 Frontu Ukraińskiego wykorzy-
stując powodzenie wojsk szybkich, zwłaszcza 3 i 4 armii pan-
cernych, osiągnęły Odrę na froncie od Chobieni do Opola.
22 stycznia jako pierwsze wyszły nad rzekę w rejonie Opola
wojska 5 armii gwardii, działającej na lewym skrzydle zgrupo-
wania uderzeniowego. Nazajutrz rozpoczęły forsowanie Odry
na południe od Wrocławia związki 52 armii ogólnowojskowej
i 3 armii pancernej gwardii, a niebawem w rejonie Ścinawy
13 armia ogólno wojskowa i 4 armia pancerna.
W myśl zadań postawionych 28 stycznia przez dowódcę
1 Frontu Białoruskiego 1 i 2 armie pancerne gwardii, 5 armia
uderzeniowa, 8 armia gwardii oraz 33 i 69 armie ogólnowoj-
skowe miały wyjść nad Odrę i sforsować ją w terminie do
2—4 lutego 1945 r. Dowództwo Frontu w wydanej 28 stycznia
odezwie do swoich wojsk tak motywowało cel dalszych działań:
„Wojska naszego Frontu, znakomicie wypełniając postawione
zadanie, wyszły nad granicę Niemiec. W ten sposób zakończo-
no pierwszy etap operacji rozpoczętej 14 stycznia... Naczelny
Wódz, marszałek Związku Radzieckiego, tow. Stalin nałożył na
nas żołnierzy 1 Frontu Białoruskiego odpowiedzialne i za-
szczytne zadanie. Rozkazano nam wykonać jeszcze jedno druz-
gocące uderzenie na wroga w jego legowisku, jako pierwszym
wedrzeć się do Berlina i zatknąć tam sztandar zwycięstwa" 5.
Odezwa powyższa nawiązywała do wcześniejszych założeń
i planów działań, które jednak w wyniku powstałej na początku
lutego niepomyślnej zmianie sytuacji wojsk 1 Frontu Białoru-
skiego musiały ulec modyfikacji.
5
Cyt. za: T. S a w i c k i , Zimowa ofensywa Armii Radzieckiej 1945 r.,
„Myśl Wojskowa" 1969, nr 1, s. 119.
chodzącej do 50 km luki we froncie wojsk radzieckich. 8 armia
gwardii, oblegając w dalszym ciągu twierdzę i miasto Poznań,
częścią sił wyszła w rejon Skwierzyny, gdzie w wyniku kontr-
ataków piechoty niemieckiej wspartej czołgami została zatrzy-
mana.
W tej skomplikowanej sytuacji oddział wydzielony 5 armii
uderzeniowej w nocy z 30 na 31 stycznia przystąpił z rejonu
Gorzowa Wielkopolskiego do wykonania skoku nad Odrę wed-
ług marszruty: Wysoka, Dębno, Boleszkowice, Kienitz.
W skład oddziału wchodził 1006 pułk piechoty 266 dywizji
piechoty, 220 samodzielna brygada pancerna, 89 samodzielny
pułk czołgów ciężkich, 507 pułk artylerii przeciwpancernej,
489 pułk moździerzy i dywizjon artylerii rakietowej 6 . Realizu-
jąc otrzymany rozkaz, armijny oddział wydzielony forsownym
marszem przesuwał się ku Odrze, jednakże w odległości 15 km
od rzeki zaczął odczuwać brak paliwa, co mogło spowodować
niewykonanie zadania. W tej sytuacji dowódca oddziału, płk
Chariton Jesipienko, sformował ruchomą grupę w składzie
dwóch batalionów piechoty na samochodach, trzech kompanii
czołgów T-34, dywizjonu artylerii rakietowej i pułku artylerii
przeciwpancernej, która uzupełniwszy paliwo, kosztem trans-
portu pozostałej części oddziału wydzielonego, kontynuowała
wykonywanie zadania. O godz. 14.00 31 stycznia ruchoma gru-
pa przeprawiła się po lodzie przez Odrę i zdobyła przyczółek na
jej lewym brzegu na odcinku Kienitz—Rechfeld, o szerokości
frontu do 4 km i głębokości do 3 km. Kompania nieprzyjaciel-
skiej piechoty z 2 działami 85 mm, ochraniająca przeprawę
przez Odrę w rejonie Kienitz, została wzięta do niewoli.
O tym historycznym wydarzeniu Zuków napisał: „Pojawienie
się wojsk radzieckich w odległości 70 km od Berlina było dla
Niemców oszałamiającym zaskoczeniem. W chwili gdy oddział
wdarł się do miasta Kienitz, jego ulicami spokojnie spacerowali
niemieccy żołnierze, w restauracjach pełno było oficerów. Po-
6
Ż u k o w, op. cit., s. 597. W innej radzieckiej publikacji znajduje się odmien-
ny skład oddziału: 220 samodzielna brygada pancerna, 89 samodzielny pułk
czołgów ciężkich, 507 pułk artylerii przeciwpancernej, jeden dywizjon 489 puł-
ku moździerzy, samodzielny dywizjon dział pancernych i 1006 pułk piechoty
266 dywizji piechoty. Sbomik wojenno-istoriczeskich materiałów Wielikoj Otie-
czestwiennoj Wojny, wypusk nr 6, Moskwa 1952, s. 8.
ciągi na linii Kienitz — Berlin kursowały zgodnie z rozkładem,
łączność działała bez zakłóceń" 1 .
Tego samego dnia rozpoznanie radzieckie wykryło zbliżającą
się do rubieży obrony piechotę zmotoryzowaną i czołgi prze-
ciwnika. W związku z tym, że rozszerzenie przyczółka było
niemożliwe, płk Jesipienko powziął decyzję umocnienia się na
osiągniętej rubieży, przerzucenia na lewy brzeg Odry jak naj-
większej liczby dział, moździerzy i pododdziałów piechoty, zor-
ganizowania obrony okrężnej i utworzenia w Kienitz węzła
przeciwpancernego. Pod koniec 31 stycznia na przyczółek do-
datkowo przerzucono: 84 moździerze, 42 działa 45 mm,
39 dział 76 mm artylerii pułkowej i dywizyjnej, 18 dział
122 mm. Czołgów i wyrzutni rakietowych nie udało się prze-
prawić, z powodu złego stanu lodu.
Niemcy usiłowali za wszelką cenę powstrzymać posuwające
się na zachód oddziały Armii Radzieckiej. Tylko 1 lutego ich
lotnictwo wykonało przeszło dwa tysiące lotów bojowych,
bombardując i ostrzeliwując radzieckie kolumny marszowe.
Mimo uderzeń z powietrza i ziemi nowe oddziały radzieckie
wieczorem 1 lutego dotarły do Odry na północ od Kostrzyna,
zdobywając następne punkty zaczepienia nad rzeką.
Jako jedne z pierwszych wyszły nad Odrę również oddziały
2 armii pancernej gwardii. Batalion piechoty zmotoryzowanej
(dowodzony przez mjr. N. Ilina) ze składu 219 brygady pan-
cernej płk. E. Wajnruba na prowizorycznych środkach prze-
prawowych wprost po lodzie sforsował Odrę i uchwycił na jej
lewym brzegu mały przyczółek. Czołgów nie zdołano przepra-
wić na drugą stronę, ponieważ lód był za cienki, a ciężkiego
sprzętu przeprawowego brakowało, mogły więc jedynie wspie-
rać ogniem walkę batalionu mjr. Ilina. Potem inne siły 1 korpu-
su zmechanizowanego — 19, 37 i 35 brygady zmotoryzowane
dowodzone przez pułkowników W. Jerszowa, M. Chotimskiego
i J. Zadrożnego — wsparły batalion i walczyły razem z nim
o przyczółek.
O realizacji tego trudnego przedsięwzięcia napisał we wspo-
mnieniach szef sztabu 2 armii pancernej gwardii gen. lejtn.
Aleksiej Radzijewski: „Warunki nie sprzyjały wykonaniu tego
7
Ż u k o w , op. cit., s. 597.
zadania. Naszym słabym punktem był niedostatek zaopatrze-
nia, głównie paliwa. Dlatego też bywały dni, kiedy korpusy na-
cierały jedynie oddziałami wydzielonymi. Zwiększyło swą
aktywność lotnictwo nieprzyjaciela, atakując szyki pancernia-
ków prawie bezkarnie... Wreszcie też 27 stycznia zaczął sypać
gęsty śnieg, rozszalała się zadymka... Do ostatniej dużej przesz-
kody wodnej na drodze do Berlina jako pierwsza dotarła
219 brygada pancerna pułkownika Wajnruba. Piechota zmoto-
ryzowana tej brygady przeprawiła się na drugi brzeg Odry
i nawiązała walkę o Kienitz. Stało się to 31 stycznia o godzinie
10 rano. O 18.00 przeprawiły się na drugi brzeg jeszcze dwa
bataliony 37 brygady zmechanizowanej pułkownika Chotim-
skiego i doszły pod Genschmar" 8.
Jednocześnie pozostałe oddziały 219 brygady pancernej wraz
z 10 brygadą zmechanizowaną rozpoczęły walki o Kostrzyn.
31 stycznia główne siły 2 armii pancernej gwardii wyszły nad
Odrę. Pomiędzy zgrupowaniem północnym wojsk Frontu a od-
działami, które osiągnęły Odrę powstała znaczna luka. Sytuacja
ta była powodem wprowadzenia w lukę na mocy rozkazu do-
wódcy 1 Frontu Białoruskiego 2 armii pancernej gwardii,
w związku z czym otrzymała ona 1 lutego zadanie uderzenia
z rejonu Mieszkowic wzdłuż Odry w kierunku północnym
i uchwycenia rubieży Odry na wysokości Gryfina i Schwedt.
Nad Odrą spośród jednostek 2 armii pancernej gwardii pozostał
tylko 1 korpus pancerny gwardii, który miał za zadanie utrzy-
mać i powiększyć przyczółek w rejonie Czelina. Do jego dy-
spozycji przydzielono 6 samodzielny zmotoryzowany batalion
pontonowo-mostowy, który jako pierwsza jednostka ludowego
Wojska Polskiego dotarł 16 lutego nad Odrę.
Żołnierze batalionu wraz z saperami radzieckimi 20 lutego
rozpoczęli budowę mostu w rejonie Czelina. Do 22 lutego za-
kończono prace związane z wbijaniem pali. Prowadzono je po-
czątkowo w dzień i w nocy pod stałym ogniem nieprzyjaciel-
skiej artylerii, który przysparzał strat w ludziach i sprzęcie.
W celu zamaskowania budowy mostu zaczęto stosować zady-
mienie chemiczne za pomocą świec dymnych, a w okresie
następnym większość prac wykonywano w nocy, co z kolei wy-
8
A. R a d z i j e w s k i , Czołgi idą na Berlin, w: W sztabach i na frontach,
Warszawa 1975, s. 358
datnie wpłynęło na zmniejszenie tempa robót. Odcinek mostu
budowany przez batalion przebiegał od wału przeciwpowo-
dziowego do zachodniego brzegu Odry. Dalsze odcinki stawiali
saperzy radzieccy. Sprzęt mechaniczny batalionu był w więk-
szości nieprzydatny do tego rodzaju zadania i został wypoży-
czony saperom radzieckim do innych celów. Most budowano
ręcznie z drewna. Mimo że żołnierze polscy znajdowali się bar-
dzo blisko stanowisk niemieckich, odcinek ten był bezpieczniej-
szy od innych, bowiem w większym stopniu osłaniał go wysoki
wał przeciwpowodziowy.
Niemcy starali się wszelkimi dostępnymi środkami zlikwido-
wać radziecki przyczółek oraz zniszczyć budowany most, który
mógł posłużyć do transportu ciężkiego sprzętu i następnie roz-
winięcia ataku. Dużym zagrożeniem dla mostu mogły być czę-
sto stosowane przez wroga w innych rejonach miny pływające.
W celu ochrony przed nimi pełnili stałą służbę wyznaczeni ob-
serwatorzy wyposażeni w długie żerdzie, którymi mogli spływa-
jące ewentualnie miny przeprowadzić między palami mostu.
W nocy 28 lutego batalion zakończył budowę wyznaczonego
mu 116-metrowego odcinka mostu. Łącznie podczas budowy
wbito 217 pali i ułożono 31 kapturów, 350 belek oraz 1200 bali.
Komisja odbioru z zarządu drogowego 1 Frontu Białoruskiego
oceniła pracę polskich saperów bardzo wysoko, wyrażając swoje
zadowolenie oraz uznanie za wykazane męstwo. W czasie sta-
wiania mostu batalion otrzymał telegram o nadaniu mu na mo-
cy rozkazu Naczelnego Dowódcy Armii Czerwonej nr 11 z 19
lutego zaszczytnego miana „Warszawskiego" za udział w wal-
kach o stolicę Polski. W przeddzień ukończenia budowy mostu
dokonano historycznego ustawienia pierwszego polskiego słupa
granicznego nad Odrą. Słup został wbity 27 lutego 1945 r. na
wschodnim brzegu Odry poniżej Czelina. Czyn ten stał się dzi-
siaj powszechnym symbolem powrotu odrodzonej Polski nad
piastowską granicę na Odrze.
Wraz z 2 armią pancerną gwardii nad Odrę wyszły wydzielo-
ne siły 5 armii uderzeniowej. Były to niewielkie oddziały, bo-
wiem siły główne tej armii 31 stycznia znajdowały się dopiero
na podejściach do Odry. Pod koniec tego dnia dowódca 5 armii
uderzeniowej postawił podległym wojskom następujące zadanie
na dzień 1 lutego: prawym skrzydłem i centrum ugrupowania
uchwycić przyczółek na zachodnim brzegu rzeki na rubieży od
ujścia Starej Odry poprzez Karlsbiese, Neu Barnim, Klein
Neuendorf do Letschin; lewym skrzydłem z marszu zdobyć
Kostrzyn, a następnie sforsować Odrę i opanować rubież Let-
schin, Zechin, Genschmar, Alt Bleyen; jednocześnie, poprzez
uderzenie jednej dywizji piechoty z rejonu Gorzowa Wielko-
polskiego w kierunku na Bolemin, na skrzydło skwierzyńskiego
zgrupowania nieprzyjaciela, udzielić pomocy 8 armii gwardii
w przełamaniu obrony niemieckiej na Odrze. Zadanie to zatem
polegało na uchwyceniu na lewym brzegu Odry przyczółka
o szerokości do 35 km i głębokości 3—8 km oraz ześrodkowa-
niu na nim głównych sił 5 armii uderzeniowej.
Rozkaz ten nie został zrealizowany zgodnie z założeniami.
Znajdujące się na podejściach do rzeki oddziały zatrzymały się
i mimo braku oporu wroga pozostawały przez całą noc w od-
ległości 10—30 km od Odry. Dopiero rano 1 lutego oddziały te
rozpoczęły marsz. Przez ten czas minął moment zaskoczenia,
nieprzyjaciel zaś w rejon przyczółka, uchwyconego przez od-
dział wydzielony 5 armii uderzeniowej, zdążył przegrupować
25 dywizję grenadierów pancernych i rozpoczął gwałtowne
kontrataki z rejonu Amt Kienitz w kierunku na Kienitz. W ten
sposób zostały zaprzepaszczone szanse wykonania wydanego
przez dowódcę armii rozkazu. Brak szybkości i zdecydowania
uniemożliwił pełne zaskoczenie wroga, którego opór zaczął
szybko wzrastać. Wiązało się to z przybywaniem nowych jed-
nostek niemieckich nad Odrę, która w ostatnich dniach stycznia
była stosunkowo słabo broniona. Zarazem jednak stwierdzić na-
leży, iż wychodzące nad brzeg rzeki oddziały radzieckie były
niezwykle wykrwawione i zaczęły w coraz większym stopniu
odczuwać niedostatek amunicji i paliwa, związany ze znacznym
oderwaniem się od baz zaopatrzeniowych, które pozostały
za Wisłą.
Przemieszczanie się sił głównych 5 armii uderzeniowej w kie-
iunku Odry rozpoczęło się 1 lutego o godz. 7.30. W godzinach
rannych udało się, na przyczółek uprzednio opanowany, prze-
prawić dodatkowo tylko jedną dywizję piechoty. Pomimo bar-
dzo ciężkiego położenia oddziały walczące na zachodnim brze-
gu rzeki oddały nieprzyjacielowi jedynie kilkaset metrów terenu
w rejonie na wschód od Amt Kienitz.
Odległość wysuniętych oddziałów 5 armii uderzeniowej od
Skwierzyny, gdzie toczyła boje 8 armia gwardii, sięgała 65 km.
Dowódca 5 armii uderzeniowej postanowił uderzyć na skrzydła
i tyły kontratakującego przeciwnika w kierunku południowym
na Walewice. Wykonanie tego zadania nakazano 32 korpusowi
piechoty.
Inny oddział wydzielony 301 dywizji piechoty z 5 armii ude-
rzeniowej, pod dowództwem mjr. Borówki, wieczorem 31 sty-
cznia zbliżył się do Błeszyna. Po zdobyciu tej miejscowości od-
dział wyszedł nad Odrę, następnie sforsował ją i uchwycił nie-
wielki przyczółek na zachodnim brzegu. W nocy z 31 stycznia
na 1 lutego 301 dywizja piechoty zajęła rubież: Boleszkowice—
Bielin—północny skraj lasu położonego na północny wschód
od Czelina.
Na lewym, odsłoniętym skrzydle 5 armii uderzeniowej
32 korpus piechoty przystąpił do realizacji zadania dowódcy ar-
mii. W nocy z 31 stycznia na 1 lutego jego 416 dywizja piecho-
ty została przerzucona przez Wartę w pobliżu Gorzowa Wiel-
kopolskiego i rana nawiązała walkę z przeciwnikiem w rejonie
Rudnicy i Waldowic. Następnie 416 dywizja piechoty rozwijała
gwałtowne natarcie wzdłuż południowego brzegu Warty na
Słońsk, w kierunku Kostrzyna.
Wykorzystując przyczółki zdobyte przez oddziały wydzielo-
ne, siły główne 5 armii uderzeniowej w nocy z 1 na 2 lutego,
pierwsze spośród wojsk 1 Frontu Białoruskiego, przystąpiły do
frontalnego forsowania Odry na odcinku od Czelina do Ko-
strzyna. Jednostki pierwszego rzutu 9 korpusu piechoty sfor-
sowały Odrę w rejonie Gross N e u e n d o r f i do rana 2 lutego wy-
szły na rubież Neulewin — Neubarnim — Ortwig. 26 korpus
piechoty gwardii i jedna dywizja 32 korpusu piechoty sforsowa-
ły Odrę na odcinku Kaleńsko — Szumiłowo. W wyniku tych
działań 2 lutego 5 armia uderzeniowa opanowała przyczółek od
Błeszyna do Kostrzyna o szerokości 30 km i głębokości 5 km.
Jeszcze tego samego dnia na przyczółek udało się, mimo intenj
sywnej działalności lotnictwa niemieckiego, przeprawić dal-
sze oddziały 5 armii uderzeniowej, 905 i 986 pułki piechoty.
Również następnego dnia zostały przerzucone kolejne jednost-
ki. Oddziałom radzieckim bardzo brakowało wsparcia wojsk
pancernych, których nie udało się przerzucić na przyczółek.
Mimo narastania ataków niemieckich wspieranych czołgami
i lotnictwem jednostki 5 armii uderzeniowej wzmocniły obronę
przyczółka i podjęły przygotowania do rozwinięcia dalszych
działań zaczepnych na kierunku Berlina.
W tym czasie dowództwo Frontu poleciło szefowi wojsk dro-
gowych Frontu przystąpić do budowy na Odrze mostu drogo-
wego, który miał połączyć przyczółek ze węchodnim brzegiem
rzeki. Wykonanie powyższego zadania zlecono 3 Zarządowi
Wojennych Dróg Samochodowych, wzmacniając go jednym
pułkiem inżynieryjnym oraz 95 batalionem budowy mostów
z odwodu Frontu. Ogólne kierownictwo budowy zostało po-
wierzone ppłk. inż. D. Rudence. Ponieważ rejon budowy znaj-
dował się pod silnym ostrzałem artylerii i moździerzy, a także
nękany był częstymi atakami lotnictwa nieprzyjacielskiego, pra-
ce prowadzono w nocy, wykorzystując elementy konstrukcji
mostowych przygotowanych w ciągu dnia w okolicznych la-
sach. Pomimo tego jednostki drogowo-mostowe poniosły duże
straty. W dzień most bardzo często bombardowało lotnictwo
niemieckie, wskutek czego na tym lub innym odcinku budowy
tonął sprzęt mechaniczny ustawiany na pontonach. Mimo tego
most został zbudowany w ciągu siedmiu dni. Straty przy bu-
dowie mostu wyniosły: 163 zabitych, 186 rannych, a ponadto
38 żołnierzy utonęło. Wysoką cenę życia ludzkiego zapłacono za
ten most, pozwoliło to jednak na przerzucenie za Odrę sprzętu
bojowego, co umożliwiło z kolei utrzymanie, a nawet poszerze-
nie przyczółka.
PRZYCZÓŁKI SŁUBICKIE
10
M. K a t u k o w, Pancerny grot, Warszawa 1976, s. 397.
dzieckiego uderzenia będzie skierowany na Kostrzyn i że jak
napisał gen. Busse: „Frankfurt przypuszczalnie zostanie omi-
nięty, natomiast należy liczyć się z drugim punktem ciężkości
koło Lebus, bowiem tamtejsze pagórki będą doskonalą odsko-
cznią do zdobycia Seelow od strony południowej lub do zdoby-
cia autostrady Berlin — Frankfurt" 11.
W dalszej części swoich wspomnień dowódca 9 armii przy-
znaje, że już po pierwszym natarciu oddziały radzieckie prze-
łamały obronę Odry, zdobyły przyczółki i zajęły pozycje na
północ od F ürstenberg (obecnie Einsenhiittenstadt) — w okoli-
cach Vogelsang i na południe od Frankfurtu — w rejonie
Świecka.
W celu odparcia radzieckich ataków skierowane zostały w ten
rejon różne niemieckie jednostki. W rejon Torzymia próbowała
przebić się brygada pancerna „Kunmark", na kierunku Frank-
furt — Rzepin działały pancerne grupy bojowe z ośrodka wysz-
kolenia wojsk pancernych w W ünsdorf. Oddziałom tym udało
się tylko w nieznacznym stopniu opóźnić na niektórych odcin-
kach radzieckie natarcie. Małe i wątpliwe sukcesy polegające na
chwilowym wstrzymaniu działań niewielkich sił radzieckich lub
przejściowym odzyskaniu połączenia drogowego Krosno
Odrzańskie — Frankfurt stanowiły fałszywy obraz niemieckich
meldunków operacyjnych, składanych przez sztab Grupy Armii
„Wisła" Hitlerowi w tych dniach. Napływające nieustannie
wojska radzieckie były coraz większym zagrożeniem dla tych
zdezorientowanych oddziałów przeciwnika, które w końcu
zmuszone zostały do wycofania się na przedmoście Frankfurtu,
obejmujące Słubice i Kunowice.
Pierwsze w rejon Kunowic, wchodzących w skład umocnio-
nego systemu twierdzy frankfurckiej, dotarły już 1 lutego od-
działy wydzielone 11 samodzielnego korpusu pancernego, który
współdziałał jako pancerna grupa szybka z 69 armią. Oddziały
jego zostały powstrzymane na południowym skraju Kunowic
przez przeprawiające się na drugą stronę Odry znaczne siły
niemieckie.
Jak już wspomniano, także 1 lutego, po przełamaniu Między-
11
T. B u s s e , Die letzie Schlacht der 9. Armee, „Wehrwissenschaftliche
rundschau" 1955, nr 4, s. 147.
rzeckiego Rejonu Umocnionego podeszła pod Kunowice 1 bry-
gada pancerna gwardii 8 korpusu zmechanizowanego gwardii
z 1 armii pancernej gwardii. Uwikłała się ona w bój spotka-
niowy z oddziałami V korpusu górskiego SS, które z Frankfur-
tu powróciły ponownie na prawy brzeg Odry. W dniu tym pod-
jęto próbę opanowania twierdzy, ale zbyt słaby atak radziecki
został skutecznie odparty. W efekcie zaciekłej obrony Niemcy
utrzymali niewielkie przedmoście frankfurckie (zlikwidowano je
dopiero w kwietniu), ale nie zdołali już uniemożliwić oddziałom
radzieckim sforsowania Odry i wywalczenia przyczółków na za-
chodnim brzegu rzeki.
Działające poniżej wojska 33 i 69 armii wraz z 11 samodziel-
nym korpusem pancernym gwardii rozwijały pomyślne natarcie
w kierunku Frankfurtu. 1 lutego dotarły one do rubieży: Drze-
cin — Kunowice — Świecko — Rybocice. Silny opór wroga
był powodem wyhamowania radzieckiego natarcia. Niemniej
jednak części oddziałów udało się przerwać linię nieprzyjaciel-
skiej obrony i 3 lutego osiągnąć Odrę, a następnie wykorzystu-
jąc zaskoczenie przeciwnika zdobyć niewielkie przyczółki. Czo-
łowym oddziałem 69 armii, który pierwszy uchwycił przyczółek
poniżej Lebus, na północ od Frankfurtu, był 694 pułk piecho-
ty. Zdobycie przyczółka było dla Niemców dużym zaskocze-
niem. Jednocześnie 61 korpus 69 armii rozpoczął boje o Kuno-
wice zakończone 6 lutego wyzwoleniem miasta. W trakcie tych
walk 274 dywizji piechoty udało się opanować lotnisko wraz ze
sprawnymi samolotami.
Bardzo poważnym problemem w tym okresie było ograniczenie
działań radzieckiego lotnictwa. Walki wojsk 1 Frontu Białoru-
skiego wspierała 16 armia lotnicza. Z chwilą wyjścia radzieckich
wojsk nad Odrę i walk o jej przełamanie jednostki lotnicze
16 armii znalazły się w bardzo trudnej sytuacji określonej mia-
nem „kryzysu lotniskowego". Na terenie zajmowanym przez
wroga znajdowała się duża liczba znakomicie przygotowanych
lotnisk węzła berlińskiego. Natomiast na podejściach do Odry
nieprzyjaciel wycofując się zniszczył wszystkie pasy startowe.
Budowę prowizorycznych lotnisk utrudniała odwilż, tak że
strona niemiecka w tym okresie przejęła panowanie w powie-
trzu. Utrudniało to bardzo rozwinięcie dalszych działań i było
powodem dużych strat ponoszonych przez oddziały radzieckie
na przeprawach. Berlińska obrona powietrzna dysponowała
znaczną liczbą myśliwców, które wchodziły w skład dwóch flot
powietrznych, jednostek okręgów i szkół lotniczych.
Strona radziecka dysponowała tylko trzema lotniskami poło-
żonymi w nieznacznej odległości od Odry: na prawym skrzydle
pod Moryniem i Chojną, na lewym zaś — pod Rzepinem. Zna-
czenie tych lotnisk umniejszał fakt, iż znajdowały się one pod
ostrzałem artylerii wroga. Przystąpiono więc do budowy lotnisk
pod Gorzowem Wielkopolskim. Jak napisał gen. płk Siergiej
Rudenko: „okazało się, że mokry ubity piasek doskonale wy-
trzymuje starty samolotów... Zdecydowaliśmy się również zbu-
dować pasy startowe o nawierzchni tłuczniowej... Rozpoczęto
na szeroką skalę prace przy budowie lotnisk. Zaplanowano od-
dać do użytku pięć pasów o nawierzchni metalowej i sześć —
tłuczniowej. W tym celu wydzielono niezbędne środki, transport,
pododdziały inżynieryjne. Sztab zobowiązał każdą armię
ogólnowojskową do zbudowania po jednym lotnisku dla nas...
Hitlerowcy usiłowali nie dopuścić nas na lotniska w Chojnie
i Moryniu, jednak myśliwce 3 korpusu odparły ataki lotnictwa
niemieckiego i opanowały lotniska. Do Rzepina przebazowali
się piloci 13 korpusu. Próby blokowania naszych wysuniętych
lotnisk zostały udaremnione przez pilotów wspólnie z artylerią
przeciwlotniczą" 12.
Mimo tych utrudnień, częstych przebazowań i nie sprzyjają-
cych warunków atmosferycznych lotnictwo radzieckie starało się
nie przerywać swojej działalności bojowej. Przydzielony do za-
bezpieczenia działań grup szybkich w operacji wiślańsko-od-
rzańskiej 3 korpus lotnictwa myśliwskiego w ciągu osiemnastu
dni, od 14 do 31 stycznia, musiał zmieniać bazy aż siedmio-
krotnie. Wykonał on w tym okresie 2258 samolotolotów bojo-
wych, staczając 66 grupowych walk powietrznych i zestrzeliwu-
jąc 43 samoloty przeciwnika, przy własnych stratach 12 samolo-
tów.
Do 3 lutego został całkowicie opanowany prawy brzeg Odry.
Niemcy utrzymywali jednak w dalszym ciągu przyczółki, sta-
nowiące umocnione rejony twierdz Kostrzyna i Frankfurtu
oraz Krosna Odrzańskiego. Wyjście głównych sił 1 Frontu Bia-
12
S. R u d e n k o , Zwycięskie skrzydła, Warszawa 1980, s. 325—326.
łoruskiego nad Odrę oznaczało zrealizowanie jednego z zasad-
niczych celów prowadzonej operacji. Osiągając Odrę radzieckie
oddziały nie dysponowały środkami przeprawowymi, paliwo
i amunicja były na wyczerpaniu, artyleria o ciągu mechani-
cznym oderwała się od ugrupowań własnych wojsk. Forsowanie
Odry, w większości wypadków przeprowadzane z wypadu, od-
bywało się po lodzie. Zdołano w ten sposób w pierwszych
dniach przerzucić tylko piechotę i nieznaczną liczbę dział. Siły
te były zdolne jedynie do utrzymania opanowanych przyczół-
ków.
Wskutek niekorzystnej sytuacji na Pomorzu i Dolnym Śląsku
oraz powstałego kryzysu zaopatrzeniowego i zmęczenia wojsk,
3 lutego została zakończona operacja wiślańsko-odrzańska. Na
linii frontu Odry zdobytej i zajmowanej przez wojska 1 Frontu
Białoruskiego nastąpił okres pauzy operacyjnej, podczas której
trwały walki o rozszerzenie i utrzymanie przyczółków oraz opa-
nowanie odrzańskich twierdz.
BITWA O KOSTRZYN
4
Tamże, s. 34.
tów z zajmowanych stanowisk mogło nastąpić jedynie za
zgodą Hitlera. Na stanowiska te powoływano wyższych
stopniem oficerów z grona najbardziej zaufanych.
Na terenie środkowego Nadodrza znajdowały się dwie stare
twierdze (Festungspiatze) pierwszej rangi — Kostrzyn i Gło-
gów. W okresie późniejszym do grona twierdz włączono Frank-
furt i Gubin. Szczególną rolę w obronie berlińskiego kierunku
strategicznego wyznaczono twierdzy kostrzyńskiej, nazywanej
często w literaturze „berlińską bramą". Kostrzyn był starą
twierdzą, którą unowocześniono w okresie II wojny światowej.
Twierdza położona na wyspie przy ujściu Warty do Odry skła-
dała się z fortów osłoniętych rowem głębokim na 6 m oraz
'>-metrowym wałem fortecznym. Była to fortyfikacja typu ka-
mienno-ziemnego o murach z cegły grubości 3—4 m i nasypie
ziemnym szerokości 2—3 m. W murze okalającym cytadelę
mieściły się strzelnice, osłonięte podobnie jak forty. We wnę-
trzu znajdowały się budynki mieszkalne i magazyny o wysokoś-
ci 2—3 pięter. Wymiary cytadeli zasadniczej wynosiły 400x1000
m. W jej rejonie znajdowało się siedem mostów na Odrze
i Warcie oraz krzyżowały się ważne drogi i trasy kolejowe.
Z lądem cytadela miała połączenie tylko przez tamy i nasypy
drogowe, które były zamknięte umocnieniami polowymi,
lironami bojowymi oraz zaporami z drutu kolczastego i pola-
mi minowymi. Przedpole twierdzy zostało gęsto zaminowa-
ne — do 1000 min na 1 km frontu. Kostrzyn dzielił się na trzy
dzielnice: Now e Miasto, Stare Miasto z twierdzą i położone na
lewym brzegu Odry — Kietz. N owe Miasto było główną i naj-
większą częścią Kostrzyna. Znajdowały się tu forty obronne
oraz transzeje okalające miasto.
Nadodrzańskie miasta-twierdze były opasane zamkniętymi
pierścieniami umocnień, które łączyły się z systemami rejonów
umocnionych, wchodząc tym samym w ich skład. Zgromadzo-
ne w nich zapasy amunicji, żywności i leków miały wystarczyć
do prowadzenia długotrwałych walk w okrążeniu.
Przed II wojną światową szkolono w Kostrzynie żołnierzy,
którzy we wrześniu 1939 r. „poszli zdobywać" nowe tereny dla
III Rzeszy. W 1933 r. w pobliskim Słońsku powstał pierwszy
niemiecki obóz koncentracyjny i ciężkie więzienie. W przyleg-
łych do Kostrzyna Starych Drzewicach hitlerowcy urządzili
obóz jeniecki — Stalag III C Alt Drewitz. Jak wykazały analizy
przeprowadzone w latach 1962—1967 przez Okręgową Komisję
Badania Zbrodni Hitlerowskich w Zielonej Górze, obóz ten był
miejscem masowej zagłady jeńców. Ogółem oblicza się, iż przez
Stalag III C w Drzewicach w latach II wojny Światowej prze-
szło co najmniej 70 000 jeńców. Samych jeńców radzieckich
wymordowano i zamęczono w wyniku eksterminacji około
12 000.
Największym zakładem produkcyjnym w mieście była wybu-
dowana w latach 1935—1938 fabryka celulozy „Zellwohle und
Zellulose A.G. Phm". Niemiecki przemysł w okresie wojny
potrzebował stale nowych uzupełnień siły roboczej w miejsce
powoływanych do wojska pracowników. W 1940 r. przy fabryce
celulozy założono pierwszy obóz pracy przymusowej. Więziono
w nim 89 robotników pochodzenia polskiego oraz jeńców wo-
jennych. Od połowy 1944 r. na terenie fabryki pracowało
kommando w liczbie 120—150 więźniów z obozu koncentra-
cyjnego Sachsenhausen.
Na terenie Kostrzyna istniał rozbudowany system obozów
pracy przymusowej, w których przebywali: Polacy, Belgowie,
Francuzi, Jugosłowianie, Holendrzy oraz robotnicy radzieccy.
Z Polaków przebywających w tych obozach najliczniejszą grupę
stanowili byli jeńcy z kampanii wrześniowej oraz młodzież
z terenów Wielkopolski.
Przyjmuje się, że w latach II wojny światowej w Kostrzynie
zostało zamordowanych i zmarło w wyniku stworzonych wa-
runków około 3000 więźniów i robotników przymusowych.
Mimo iż wydawać by się mogło, że nie było tu warunków
i możliwości zorganizowania działalności podziemnej, jednak
istniała w mieście, wśród jeńców i robotników, organizacja pol-
skiego ruchu oporu „Odra". Działalność tej organizacji polegała
na sabotażu i udzielaniu pomocy ludziom uciekającym z niewo-
li. Latem 1944 r. „Odra" została rozbita i wielu jej członków
poniosło śmierć. W marcowe dni 1945 r. Niemcy zapędzili 220-
-osobową grupę Polaków do obrony miasta. Przy życiu pozosta-
ło zaledwie 18 osób.
Niemiecki garnizon twierdzy kostrzyńskiej był złożony
z wchodzących w skład 9 armii doborowych wojsk SS, Wehr-
machtu i batalionów Volkssturmu. Według meldunku sztabu
Grupy Armii „Wisła" z 9 lutego 1945 r. załoga twierdzy liczyła
8196 ludzi. W marcu stan ten wzrósł do 9570 osób. Skład tych
wojsk był następujący:
- sztab komendy twierdzy,
— 3132 forteczny pułk artylerii,
— 114 pułk artylerii przeciwlotniczej,
— 50 i 68 zapasowe bataliony saperów,
— 39 zapasowy dywizjon artylerii,
— 513 batalion saperów,
— 4 węgierski batalion piechoty,
— 1450 forteczny batalion piechoty,
— dwa bataliony turkmeńskie „Ostlegionów",
— dwa bataliony północnokaukaskie,
— kompania żandarmerii,
— trzy pancerne grupy bojowe,
— kompania rozpoznawcza,
— oddziały Volkssturmu.
Inny meldunek wymienia ponadto w składzie załogi: batalion
wartowniczy, 344 batalion do zadań specjalnych i dwa batalio-
ny do zadań specjalnych z 346 oddziału pancernego. Kostrzyn
otrzymał więc załogę w sile jednej dywizji, wbrew postulatom
gen. Guderiana, który zakładał, że miasta winny bronić dwie
dywizje. Mimo iż, jak napisał dowódca 9 armii gen. Busse, do-
wództwo niemieckie podejmowało zabiegi, żeby wzmocnić siły
twierdzy, były one nierealne, bowiem po prostu zabrakło w tym
okresie wojsk, które by można przeznaczyć na ten cel. Impet
radzieckiego uderzenia znad Wisły spowodował całkowite roz-
bicie niemieckiej obrony i kompletną dezorientację wśród cofa-
lących się wojsk niemieckich. Przykładem tej sytuacji może być
los kostrzyńskich batalionów Volkssturmu.
Kostrzyn zobowiązany został pod koniec 1944 r. do wysta-
wienia trzech batalionów Volkssturmu. Były to oddziały tylko
z nazwy, bowiem nie otrzymały one uzbrojenia. Niemniej
przystąpiono do ich szkolenia, zwłaszcza w zakresie obrony
przeciwpancernej. W styczniu, gdy rozpoczęła się ofensywa ra-
dziecka, bataliony te, podobnie zresztą jak wszystkie z terenu
Brandenburgii, skierowano do Międzyrzeckiego Rejonu
Umocnionego celem zajęcia pozycji obronnych. Jeden z ko-
strzyńskich batalionów Volkssturmu został przetransportowany
koleją w rejon Trzebieszowa. Był on bardzo źle uzbrojony, to-
też 30 stycznia wysłano go z powrotem do Kostrzyna. Po dro-
dze 1 lutego został zaatakowany przez radzieckie czołgi, w wy-
niku czego poniósł duże straty. Dowódca innego batalionu od-
krył, że kiedy zaczęło się natarcie sił radzieckich na
Międzyrzecki Rejon Umocniony, jednostka Wehrmachtu, któ-
rej j eg o batalion był podporządkowany, nocą ruszyła
potajemnie w kierunku na zachód. Wobec tego batalion
wycofał się do Kostrzyna. Dowódca kolejnego batalionu: „na
początku radzieckiego natarcia starał się wielokrotnie uzyskać
broń od dowódcy pewnej jednostki Wehrmachtu, ponieważ
cały batalion dysponował tylko dwoma karabinami. Na
stanowisku dowodzenia dowiedział się od jakiegoś sierżanta,
że oficerowie opuścili swój oddział. Wtedy ten batalion
również wycofał się do Kostrzyna. Pewna część jego żołnierzy
zdezerterowała stąd, pozostałych skierowano do prac przy
okopach na skraju miasta" 5 .
Podczas radzieckich prób zdobycia Kostrzyna z marszu duża
liczba żołnierzy niemieckich poległa w walkach, część zaś dosta-
ła się do niewoli. Siły twierdzy zostały uzupełnione w okresie
późniejszym przez posiłki, które wprowadzono korytarzem, łą-
czącym Kostrzyn z pozycjami niemieckimi za Odrą. Wojska
garnizonu były formowane jako samodzielne grupy bojowe,
zdolne do stawiania izolowanego oporu. W wysuniętym na
wschód Nowym Mieście obronę zajęło sześć grup bojowych,
których nazwy utworzono ód nazwisk ich dowódców: Hagena,
Maleja, Krugera, Reidera, Strubego i Goldenhaussera. Ogółem
grupy te liczyły 3450 żołnierzy. Oprócz tego omawianej dzielni-
cy broniło do 1000 artylerzystów oraz po 300 żołnierzy 513 ba-
talionu saperów i batalionu Volkssturmu. Przy rozbudowie po-
zycji obronnych Nowego Miasta pracował 60 batalion saperów
i cztery bataliony robocze o łącznym stanie około 1400 osób.
Ponadto znajdowały się tam różne grupy szturmowe, dowodze-
nia i zaopatrzenia. Ogólna liczba żołnierzy w Nowym Mieście
dochodziła do 7000. Natomiast garnizon Starego Miasta
z twierdzą składał się z dwóch batalionów piechoty i trzech
samodzielnych kompanii o ogólnej liczebności około 2000 ludzi.
Miasto przygotowano do obrony okalając przedmieścia
5
K. M a m m a c h, Der Volkssturm, Berlin 1981, s. 113.
pasem transzei. Szczególną uwagę zwrócono na umocnienia od
strony północnej, gdzie położony był ogromny masyw leśny
Puszczy Drzewieckiej, który pozwalał na skryte podejście
i ewentualne przegrupowania wojsk radzieckich. Na wschód od
miasta rozciągała się błotnista dolina Warty stanowiąca dosyć
poważną przeszkodę. Południowy skraj Kostrzyna graniczy na-
tomiast z mało dostępnymi rozlewiskami wideł Warty i Odry.
Ma północy i południowym wschodzie od miasta położone są
nieduże wzniesienia, które obniżają się w kierunku Warty
i Odry. Nowe Miasto od Starego Miasta z twierdzą oddzielała
Warta, której szerokość w tym miejscu dochodziła do 70 m,
a głębokość wynosiła 1,4 m. Dzielnice te były połączone dwo-
ma mostami kolejowymi i jednym drogowym. Mosty te za-
minowano i przygotowano do wysadzenia. W lutym most dro-
gowy został wysadzony, prawdopodobnie nie było to zamierzo-
ne działanie, i Niemcy przystosowali do ruchu samochodowego
jeden z mostów kolejowych.
Pierwsza transzeja obronna przebiegała około 2—3 km od
centrum miasta. Półkolem opasywała dalekie przedmieścia, od
Odry na północy do rzeki Postomi na południu. W szczególnie
ważnych miejscach, u wylotu dróg, zbudowano zapory inży-
nieryjne i umieszczono obok nich wzmocnione posterunki
przeciwpancerne. Wiele odcinków osłonięto polami minowymi.
Obronę transzei wzmocniono umieszczając co 100—150 m
moździerze. Na najbardziej zagrożonym odcinku obrony mia-
sta, północnym, wykonano dodatkowo dwie równoległe linie
okopów. Druga transzeja przechodziła przez peryferie Nowego
Miasta i łączyła punkty oporu usytuowane w budynkach
i obiektach przemysłowych. Miała ona długość 4,5 km. Naj-
większa odległość między pierwszą a drugą transzeją wynosiła
1200 m. Trzecia transzeja swym obwodem łączyła punkty opo-
ru w centralnej części miasta. Większość ulic przecinały rowy
przeciwczołgowe i barykady. Budynki przygotowano do obro-
ny, w oknach usytuowano stanowiska broni maszynowej. Część
budynków tworzących front zewnętrzny miasta wyposażono
w specjalne pancerne osłony okien piwnicznych. Większe
kompleksy i zespoły budynków, stanowiące tzw. kwartały,
przygotowano do ewentualnej obrony okrężnej. Obiekty fabryki
celulozy i innych fabryk zlokalizowanych w jej pobliżu tworzy-
ły łańcuch 4- i 5-piętrowych masywnych budynków, które roz-
ciągały się wzdłuż brzegów Warty, czołowej rubieży obrony, do
północnego mostu kolejowego. Obecne Osiedle Leśne będące
wówczas koszarami „Stiilpnagel" stanowiło szczególnie silnie
umocniony rejon. Tworzyło ono wraz z fortem położonym przy
szosie do Dębna kolejny kompleks obronny. ,
Załoga twierdzy początkowo podlegała Grupie Armii „Wis-
ła", wchodząc w skład 9 armii, a następnie V korpusu górskiego
SS, którego dowódcą był Obergruppenfiihrer SS Friedrich
Wilhelm Kruger. W późniejszym okresie jej dowódca został
podporządkowany bezpośrednio Fiihrerowi. Hitler przywiązy-
wał szczególną wagę do wyboru kandydatów na dowódców
twierdz. Mianował ich osobiście z grona najbardziej zaufanych
i zasłużonych. Do nich należał Gruppenfiihrer i gen. por. Waf-
fen SS Heinz Reinefarth 6 , który został dowódcą Festung Kiis-
trin. Był to według określenia Guderiana: „dobry policjant, ale
żaden generał".
PIERWSZY SZTURM
6
Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Zielonej Górze
przez pięć lat (1967—1971) prowadziła przeciwko niemu dochodzenie w związ-
ku ze zbrodniami popełnionymi na ludności cywilnej i żołnierzach niemieckich
w Kostrzynie. Wieszał on bowiem swoich rodaków na latarniach ulicznych
w Kostrzynie, gdy znajdował w kieszeniach ich mundurów białe chusteczki lub
bandaże. Po wojnie Reinefarth osiedlił się w miejscowości Sylt w R F N , gdzie
prowadził prywatną praktykę adwokacką.
dowództwem płk. Wieniamina Mironowa, który tak wspomina
te wydarzenia: „Przed nami ukazała się panorama Kostrzyna.
W oddali, między białymi kamiennymi domami, widać było
twierdzę... Z twierdzy biła niemiecka artyleria i pociski z szele-
stem przelatywały nad naszymi głowami, rozrywając się gdzieś
za Starymi Drzewicami. Na przedmieściu znajdowała się duża
fabryka z wysokim kominem, w której mieściło się centrum
obrony faszystów. Nasze samobieżne działa pancerne ustawi-
liśmy w szerokim wąwozie. Było to bardzo dogodne miejsce dla
pozycji ogniowych. Rozkazałem starszemu lejtnantowi Mura-
wiewowi umieścić przed działami piechotę z bronią maszynową
z zadaniem okopania się... Oczekiwałem na mojego zastępcę
Pazitonowa, który pojechał nawiązać kontakt z czołgistami
Wajnruba. Minęły prawie dwie godziny od czasu, kiedy wyje-
chał. Obawiałem się, że jeżeli do zmierzchu nie zorganizujemy
współdziałania, to może być bardzo źle... (Niebawem) wrócił
Pazitonow, tłumacząc swoje spóźnienie. — Proszę wybaczyć,
trzy razy znalazłem się pod ostrzałem artylerii — powiedział,
wyjmując z kieszeni notatnik. Był on cały we krwi. Usiedliśmy
w okopie. Pazitonow przedstawił mi rezultaty swojej wyprawy.
Umówił się z Wajnrubem i Bortnowskim, że działania zaczną
się nad ranem...
Zostałem wywołany radiem przez sztab. W słuchawce usły-
szałem głos Kriwoszeina: — Rozpocząć atak! Z punktu dowo-
dzenia korpusu wystrzeliła czerwona rakieta i zgasła nad Sta-
rymi Drzewicami. — Według położenia przeciwnika nad mo-
stami, odcinek 101, zgrupowanym ognia — podałem komendę.
Zachorkin zdublował ją serią czerwonych rakiet. Dały się sły-
szeć pierwsze wystrzały. Szybko zlały się w okropny huk. Poci-
ski ze świstem poleciały do celów. Przed mostem, wśród nie-
przyjacielskich samochodów, stanęły słupy dymu... Na stacji
buszował ogień — płonęły tabory. Nasze samobieżne działa
pancerne przeniosły ogień na przedni skraj obrony niemieckiej,
w rejon cegielni... Kończyliśmy nawałnicę ogniową, kiedy na
tyłach naszych pozycji usłyszeliśmy silniki czołgów. Zaczynał
się nowy etap boju. Ruszyliśmy do przodu. Pojechałem samo-
chodem z Zachorkinem i Pazitonowem. Spoglądaliśmy w mil-
czeniu na zadymiony Kostrzyn. — Niestety nie miną nas boje
uliczne — westchnął Zachorkin. Przeczucie jego szybko się
sprawdziło. Nasze działa zostały ostrzelane przez działa prze-
ciwpancerne...
W tym czasie spoza zabudowań Starych Drzewic pokazały
się czołgi. Nie napotkawszy większego oporu wroga, z dużą
szybkością wyminęły nas, kierując się prosto na miasto. Wajn-
rub wydał komendę: — Poruszać się za czołgami! Koło domów
i cegielni błysnęły ognie i wokół czołgów padły pociski. Wajn-
rub nasrożył się groźnie. — No i czego się gapicie? Bijcie
z dział! Nie dają przejść moim »pudełkom« — krzyczał. Nasze
ciężkie pociski poszły w kierunku wroga. Niemiecka artyleria
zamilkła. Czołgi Wajnruba i Bortnowskiego wdarły się do Ko-
strzyna. Na wieżyczce pierwszego widniała liczba 25. Był to
czołg mojego krajana — nauczyciela Jakowa Iwanowicza Osi-
powa" 7.
Jednocześnie z 19 brygadą zmotoryzowaną atakowała 219
brygada pancerna, w ramach której działał batalion zmotory-
zowany kpt. Nikołaja Striełkowa. Uprzednio batalion wyzwolił
obóz jeniecki w Starych Drzewicach, Stalag III C, a następnie
podczas szturmu na Kostrzyn zawładnął północnym przed-
mieściem miasta. Zwycięstwo to zostało jednak okupione du-
żymi stratami w ludziach i sprzęcie bojowym. Poległ ulubieniec
batalionu, równie koleżeński i dowcipny kompan, co nieustra-
szony żołnierz, porucznik Mienszczenko. Niemcy w rejon dzia-
łania wojsk radzieckich przegrupowali siły z południowej części
miasta, w związku z czym położenie batalionu stało się bardzo
krytyczne, bowiem przyszło mu walczyć w okrążeniu. Ponadto
przeciwnikowi udało się ponownie zdobyć Stare Drzewice.
Trudną sytuację uratowały czołgi wysłane w celu uzyskania po-
łączenia z batalionem przez dowódcę 1 korpusu zmechanizo-
wanego gen. lejtn. Siemiona Kriwoszeina. W związku z nasila-
jącym się oporem wroga batalion Striełkowa osłaniając czołgi,
których wiele utracono, zmuszony został do wycofania się
z Kostrzyna. Podczas tego manewru odbito Stare Drzewice,
a następnie umieszczono na terenie byłego stalagu niemieckich
jeńców. Niedługo po tym lotnictwo wroga zbombardowało
obóz, masowo zabijając swoich żołnierzy 8.
7
W. M i r o n o w , Stalnaja gwardija, Moskwa 1970, s. 99—106.
8
A. T o c z e w s k i , Bitwa o Kostrzyn w 1945 „Zeszyty Gorzowskie"
1979, s. 183—184.
W trakcie zmagań o przełamanie niemieckiej obrony 1 kor-
pus zmechanizowany otrzymał rozkaz zaprzestania walk o Ko-
strzyn i natychmiastowego przegrupowania się w kierunku pół-
nocnym. Rozkaz nakazywał przekazanie zajętych pozycji woj-
skom 5 armii uderzeniowej. Na jej lewym skrzydle działał
32 korpus piechoty pod dowództwem gen. mjr. Dymitra Zere-
bina, który rano 2 lutego dotarł pod Kostrzyn i przejął pozycje
1 korpusu zmechanizowanego. Przejmowanie pozycji odbywało
się w bardzo trudnych warunkach, bowiem niezwykle uaktyw-
niło się lotnictwo niemieckie. W dniach 2 i 3 lutego samoloty
wroga wykonały 5008 nalotów na znajdujące się nad Odrą woj-
ska radzieckie.
Niemcy po wyparciu oddziałów 2 armii pancernej gwardii
przystąpili do szybkiego wzmacniania północnego odcinka
obrony miasta. Sytuacja w Kostrzynie stawała się coraz gorsza.
W związku z działaniami i ciągłym ostrzałem artyleryjskim
ludność cywilna, której nie pozwolono na opuszczenie miasta,
od 2 lutego przebywała w schronach. Po kilku dniach w Ko-
strzynie zabrakło paliwa, żywności i lekarstw. Ponieważ Nie-
mcy wysadzili groblę, woda zalała okolicę.
Sierżant Armii Radzieckiej M. Tołstow tak w swoich wspo-
mnieniach relacjonuje przebieg walki na zalanym odcinku: „Na
jednej z grobli trafiliśmy na Niemców. Poddali się bez walki.
Nad tą naszą groblą stale wisiały niemieckie samoloty i od rana
do późnego wieczora karabinami maszynowymi ostrzeliwały je-
dyną drogę, którą dowożono nam amunicję i posiłki w ludziach.
Inne oddziały już dawno przeszły Odrę a myśmy szturmowali
Kostrzyn. Nasza kompania nacierała na koszary szkoły oficer-
skiej... natarcie zostało zatrzymane w odległości około 100 me-
trów od drewnianego schronu bojowego. W naszym kierunku
leciały strugi ognia z karabinu maszynowego. Padaliśmy na
ziemię wściekli, że nas zatrzymano. Sierżant Wasiljew pierwszy
nie wytrzymał. Wspólnie z trzema żołnierzami poderwał się
i pobiegł zygzakami w kierunku schronu... Kiedy Wasiljew
biegł w kierunku schronu, wiedzieliśmy, że biegnie po swoją
śmierć. Niedaleko od Niemców padł na ziemię. Rozpoczął się
pojedynek na granaty. Każdy wybuch powodował, że cierpła
nam skóra, za każdym razem myśleliśmy, że to już koniec, że
sierżant i jego żołnierze nie żyją. Nagle ktoś z tych leżących
niedaleko schronu celnie trafił i kaem przestał strzelać. Nasi
poderwali się. Karabin, który tak długo trzymał nas przy ziemi,
był teraz bezużyteczną kupą żelastwa. Odszukaliśmy ciała kole-
gów... W Kostrzynie obowiązywała zasada: dopóty go nie zdo-
będziesz, jeśli go nie zniszczysz" 9 .
Poniżej Kostrzyna nad Odrę wyszły, jak wiemy, wojska
8 armii gwardii. Na jej prawym skrzydle znajdował się 4 kor-
pus piechoty, którego oddziały zdobyły przyczółek na zachod-
nim brzegu Odry, otaczając tym samym miasto od południa.
Zgodnie z otrzymanym rozkazem korpus ten do wieczora 2 lu-
tego powinien zdobyć zaodrzańską dzielnicę Kostrzyna —
Kietz. Jednakże próby przełamania południowej rubieży
obronnej wroga zakończyły się niepowodzeniem, ze względu na
niezwykle trudne warunki terenowe na tym odcinku. Odwilż,
jaka nastąpiła na początku lutego, była powodem powstania
roztopów i powiększenia potężnych rozlewisk, które uniemoż-
liwiły rozwinięcie ataku.
Niemcy czynili maksymalne wysiłki, by zdobyć ponownie
połączenie z twierdzą. 8 lutego do bitwy została rzucona 21
dywizja pancerna, której w dniu następnym udało się przeła-
mać radziecką obronę i wywalczyć korytarz szerokości 2 km, łą-
czący Kostrzyn z rejonem zajmowanym przez siły niemieckie.
Udział w tych walkach brał Leon Nowicki, który wówczas był
żołnierzem 5 armii uderzeniowej. „Dowodziłem — wspomina
on — wówczas plutonem moździerzy 82 mm w 416 dywizji.
Zajęliśmy przyczółek. Mój pluton zdołał przerzucić moździerze
oraz amunicję. Za Odrą rozciągał się teren nizinny z dość rzad-
ko porozrzucanymi zabudowaniami. Nie mogły one jednak słu-
żyć nam jako schronienie, bo Niemcy szczególnie mocno je
bombardowali. Kopaliśmy okopy, ale już na głębokości 60 cm
pojawiła się woda. Jak tu leżeć w wodzie, kiedy mróz — zosta-
liśmy bez schronienia. W ciągu dnia hitlerowcy co chwilę zry-
wali się do ataku, usiłując zmieść nasze oddziały do Odry. Cze-
kaliśmy zmęczeni, głodni, zmarznięci na noc. A w dzień znowu
piekło. Ale nie oddawaliśmy ani metra ziemi.
Ruszył niemiecki atak na twierdzę. 8 lutego, po południu,
piechota dziwnie się cofa, my zostajemy na przednich pozy-
TRUDNE ZADANIE
WYZWOLIĆ MIASTO
R O Z K A Z NR 300
12
„Wolność" z 13 III 1945, nr 60, s. 1.
„Przez dłuższy czas (twierdza) uniemożliwiała nam (8 armii
gwardii) połączenie się z sąsiadem z prawej strony — 5 armią
uderzeniową generała Bierzarina — i zorganizowanie współ-
działania... Aby rozszerzyć przyczółek, konieczne było: po
pierwsze — sforsować koryto Alte Oder, po drugie — zdobyć
twierdzę Kostrzyn" 13. Przebieg wydarzeń, które miały miejsce
12 marca, wskazywał, iż opór twierdzy zostanie pokonany
w ciągu najbliższych godzin. Stało się jednak inaczej. Załoga
twierdzy zdołała rozbić kolejne radzieckie ataki i utrzymać zaj-
mowane pozycje obronne.
Cytowany rozkaz nr 300 podawał jednoznacznie, że miasto
i twierdza Kostrzyn zostały zdobyte 12 marca. Wiadomość tę
zawierał również oficjalny komunikat wojenny Radzieckiego
Biura Informacyjnego Naczelnego Dowództwa Armii Czerwo-
nej z 12 marca. W dniu następnym w radzieckiej prasie ukazały
się relacje korespondentów wojennych opisujące trudne walki o
zdobycie Kostrzyna.
„Krasnaja Zwiezda" w artykule Szturm twierdzy Kostrzyn
donosiła swoim czytelnikom: „W celu osłonięcia dróg prowa-
dzących na Berlin Niemcy przez dłuższy okres rozbudowywali
linię obrony między Wartą i Odrą, w wyniku czego powstał
tam silnie umocniony rejon Czworoboku Odry, ciągnący się
dziesiątkami kilometrów, zamknięty od północy przez Wartę,
a od wschodu przez Odrę i system jezior. W północno-za-
chodnim rogu tego czworoboku przy ujściu Warty do Odry
znajdował się ważny węzeł dróg i potężny punkt obrony Nie-
mców — miasto i twierdza Kostrzyn. W niemieckim systemie
obrony kierunku berlińskiego twierdza ta odgrywała wyjątkowo
ważną rolę. Wojska 1 Frontu Białoruskiego rozwijając systema-
tyczne natarcie, pokonały umocnienia Czworoboku Odrzań-
skiego i wychodząc nad Odrę, przystąpiły do walk o Kostrzyn.
Niemiecki garnizon twierdzy, mimo iż odparł kolejne natarcie,
został rozdzielony na kilka grup. Tylko w jednej z nich było
około 10 batalionów wzmocnionych 6 dywizjonami artylerii.
Wykorzystując rozbudowane pozycje obronne, Niemcy stawiali
naszym wojskom zaciekły opór. Kilka dni temu po silnym przy-
gotowaniu artyleryjskim oddziały 1 Frontu Białoruskiego roz-
13 op. cit.,
poczęły szturm Kostrzyna. Nasza piechota i czołgi przy artyle-
ryjskim i lotniczym wsparciu zaatakowały garnizon wroga, ude-
rzając na północne przedmieście. Uderzenie było na tyle silne,
że Niemcy nie wytrzymali go. Już pod koniec pierwszego dnia
przedmieście zostało zdobyte i niektórym atakującym oddziałom
udało się wedrzeć w dalsze rejony miasta.
W tym samym czasie inne oddziały zaatakowały przedmieś-
cia zachodnie. Po zdobyciu stacji kolejowej i południowo-za-
chodnich przedmieść oddziały te przerwały wszystkie drogi
prowadzące z Kostrzyna do Berlina. Niemcy po zorientowaniu
się, że grozi im pełne okrążenie twierdzy, przerzucili na ten od-
cinek wiele nowych oddziałów. Podjęły one próby kontrataków,
usiłując przejąć inicjatywę w rejonie stacji. Wszystkie te próby
nie dały jednak żadnych efektów. Radzieccy żołnierze odparli
kontratakujących i zdobyli kolejne pozycje. Od tego momentu
uderzenie prowadzono jednocześnie ze wszystkich stron miasta.
Oddziały walczące wzdłuż północnego brzegu Warty atakowały
Kostrzyn z południowego wschodu. Prowadzone tam walki
miały również wyjątkowo zaciekły charakter. Szczególnie zażar-
te były w rejonie tartaku i gazowni, który Niemcy przekształcili
w silnie umocniony punkt oporu. Złamawszy opór wroga, nasze
oddziały zajęły obiekty przemysłowe, skąd zaczęły rozwijać atak
w kierunku północnym i północno-zachodnim. Spychano w ten
sposób Niemców z południa miasta do centrum.
Wskutek zażartych walk ulicznych atakującym wojskom uda-
ło się rozbić przeciwnika na trzy części, które nie miały ze sobą
łączności. Okrążywszy te izolowane grupy, które utraciły
w walkach wielu żołnierzy, zaczęto zacieśniać wokół nich pier-
ścień. Niemcy, jak uprzednio, bronili się zaciekle, próbując
przejść do kontrataku. Atakujący żołnierze zepchnęli ich jednak
w kierunku strzelnicy i zbiornika wodnego na północno-
-wschodnich przedmieściach Kostrzyna, po czym przystąpiono
do likwidacji tych trzech ostatnich ognisk oporu wroga. Wkrót-
ce rozbito dużą grupę Niemców broniącą się w południowo-
-wschodniej części Kostrzyna. Niedobitki nieprzyjaciela ukryły
się w kamienicach, skąd wykurzały ich nasze oddziały sztur-
mowe, zdobywając jeden dom za drugim. Walki te zakończyły
się całkowitą likwidacją jednego z trzech ognisk oporu wroga.
Ulice miasta były usłane zabitymi hitlerowcami, znajdowało się
tam dużo zniszczonej i porzuconej niemieckiej broni. W tym
czasie kontynuowano również likwidację okrążonych Niemców
w rejonie północnej części miasta. Po rozbiciu tego gniazda
oporu okazało się, że poległo ponad 400 niemieckich żołnierzy,
a około 200 dostało się do niewoli; stwierdzono wówczas, że
Niemcy zajmują jeszcze jeden fort, gdzie ukrył się korpus ofi-
cerski.
Hitlerowskie dowództwo wydało rozkaz garnizonowi fortu —
bić się do końca i niezwłocznie rozstrzeliwać każdego, kto bę-
dzie usiłował porzucić stanowisko, żeby próbować ucieczki lub
poddania się do niewoli. Jednakże nic nie mogło uratować po-
łożenia okrążonych. Zastosowano blokadę fortu, a następnie
przystąpiono do jego likwidacji. Tak wskutek kilku dni szturmu
wojska 1 Frontu Białoruskiego opanowały silną twierdzę, węzeł
kolejowy i drogowy, centrum wodnego transportu przy ujściu
Warty do Odry — miasto Kostrzyn" l4.
Również na łamach „Izwiestii" ukazała się obszerna relacja
jej korespondenta wojennego, mówiąca m.in., iż: „Bitwa o Ko-
strzyn była wyjątkowo zacięta. Nasze wojska nacierały z półno-
cy uderzając w trójkąt między brzegami Odry i Warty. Nie-
miecki garnizon Kostrzyna był podzielony na grupy bojowe,
które otrzymały surowy rozkaz: utrzymać miasto za każdą cenę.
Bój szedł o każdy dom i kwartał. Nie milkła na moment artyle-
ryjska kanonada. Pociski dział przebijały grube ściany domów.
Przez powstałe wyłomy przedzierali się nasi fizylierzy i zdoby-
wali pokój za pokojem, piętro za piętrem. Całe doby trwały
walki o przedmieścia Nowego Miasta i podmiejskie lasy...
Niemcy starali się stawiać rozpaczliwy opór. Bojowa grupa z 9
niemieckiego batalionu... umocniła się w rejonie bloków miesz-
kalnych, broniąc podejść do centrum miasta. Wówczas jedna
z naszych jednostek wojskowych, która zdobyła sławę w wal-
kach z Niemcami pod Stalingradem, niespodziewanie skierowa-
ła uderzenie we flankę wroga: na spalone przedmieście Kostrzy-
na — Kietz. Aby uratować zagrożone położenie, dowódca
obrony twierdzy zmuszony był przesunąć do Kietz grupę bo-
jową »Wegner« i batalion majora Hatoja — razem około dwóch
15 Kiustrm wstijat,
W drodze powrotnej do dywizji spytałem mojego starego
przyjaciela, generała lejtnanta artylerii Pożarskiego:
— Mikołaju Mitrofanowiczu, jak to się stało, że Kostrzyn
trzeba dopiero zdobywać, a zostało podane, iż jest opanowany?
Pożarski wzruszył ramionami:
— Mogę ci, Gieorgiju Iwanowiczu, powiedzieć tylko to,
czego się domyślam. Są dwa Kostrzyny: miasto na wschodnim
brzegu Odry i twierdza o tej samej nazwie — na wyspie, w wid-
łach Odry i Warty. To, że w mieście są teraz nasi, wiem dob-
rze, ponieważ rozmawiałem ze swoim kolegą z piątej armii ude-
rzeniowej.
— Chodziły słuchy — wtrąciłem — że w Kostrzynie nie-
dawno był Hitier, wygłosił tam mowę i wezwał swoje wojska,
aby broniły twierdzy bez względu na okoliczności.
— Istotnie — potwierdził Pożarski — Hitler przyjeżdżał
właśnie do twierdzy. Myślę, że nasze wojska chyba ją szturmo-
wały. Zdarza się jednak, że zdobędą, pospieszą z meldunkiem,
a utrzymać nie potrafią" 16.
Wynikła sytuacja stała się bardzo kłopotliwa dla dowództwa
1 Frontu Białoruskiego. Dlatego zapewne przestano mówić
o dalszych walkach w mieście, podając, że toczą się one w jego
rejonie. Dobitnym tego przykładem jest następny oficjalny ko-
munikat radziecki, informujący o całkowitym wyzwoleniu Kos-
trzyna 30 marca: „Wojska 1 Frontu Białoruskiego okrążyły,
a następnie zlikwidowały na południowy zachód od Kostrzyna
silny garnizon wojsk niemieckich, broniących rejonu
między Wartą i O d r ą (podkreślenie A . T.)"
Komunikat ten jest tak niejasno sformułowany, iż czytelnika
nie znającego topografii miasta wprowadza w oczywisty błąd.
Bowiem „rejon między Wartą i Odrą" stanowił właśnie obszar
całej dzielnicy — Stare Miasto. Tak więc oficjalna wersja
o zdobyciu Kostrzyna 12 marca nie odpowiadała prawdzie.
Walki o opanowanie miasta i twierdzy prowadzono nadal. Oka-
zało się zresztą, że nie jest to proste zadanie. Utrudniał je
wspomniany fakt istnienia korytarza, który nadal łączył kos-
trzyński garnizon z pozycjami niemieckimi na zachodnim brze-
gu Odry.
16
G. C h e t a g u r o w , Żołnierska powinność, Warszawa 1980, s. 194—195.
17
Soobszceenija Sowietskogo Informbiura, t. 8, Moskwa 1945.
ZAMKNĄĆ PIERŚCIEŃ
19 MiD W I H III/3/308/6259918.
Hitlera. Starano się unikać w rozmowach z nim tego drażliwego
tematu. Szczególnie sądnym dniem był 9 marca, kiedy to
w meldunku Grupy Armii „Wisła" znalazła się informacja
o braku łączności z załogą Nowego Miasta w Kostrzynie. F üh-
rer w tym dniu, przeczuwając najgorsze, podpisał rozkaz
o przygotowaniu do obrony stolicy III Rzeszy. W kilka dni póź-
niej, w czwartek 15 marca, Hitler wybrał się na ostatnią in-
spekcję frontu nad Odrę na wysokości Kostrzyna. Przedtem
wysłuchał w Berlinie sprawozdania feldmarsz. Alberta Kessel-
ringa z zachodniego frontu. Machnął ręką z niechęcią i z prze-
kąsem oświadczył, że sytuacja jest tam przejściowa i rozstrzy-
gnięcie nastąpi nad Odrą, gdzie wojska niemieckie złamią w bit-
wie obronnej ofensywę przeciwnika definitywnie i nieodwołal-
nie. A na odjezdnym dodał, iż potem dojdzie do całkowitej
zmiany położenia.
Wyruszył złożyć wizytę w olbrzymim czarnym mercedesie
o wadze pięciu ton, mocy silnika 400 KM. Samochód ten —
specjalnie wykonany dla niego — miał 11 biegów, rozwijał
maksymalną szybkość 250 km na godzinę i oczywiście był wy-
posażony w pancerne ściany i szyby. Konwojowały go tran-
sportery opancerzone, 3 z przodu i 2 z tyłu, z doborową obsadą
gwardii przybocznej SS.
Dowódca 9 armii, gen. Busse, i jego oficerowie byli tą wizytą
zaskoczeni. Spodziewali się Himmlera. Wódz wyszedł z trudem
z „pancernika", blady, podpierając się laską. Po krótkim, sche-
matycznym powitaniu wygłosił swoje orędzie.
„Tu wśród was wszystko się rozstrzygnie. Musicie o tym
wiedzieć. Musicie obronić to, co jeszcze posiadamy. Idzie
o każdą godzinę, o każdy metr ziemi. Mamy rzeczy, które mu-
szą być gotowe i które, gdy będą gotowe, odwrócą bieg losu.
Oto sens kryjący się za zamysłem nadchodzącej batalii!...
Na żołnierzu niemieckim — zapewniał Busse — można pole-
gać. Nie oddamy wrogowi nic więcej. Czekamy na nową broń,
która poprowadzi nas do zwycięstwa" 20.
Przy odgłosach kanonady radzieckich dział, ostrzeliwujących
kostrzyńską twierdzę, Hitler opuścił pozycje 9 armii. Jednakże
20
P. W o l f g a n g , Der Endkampf um Deutschland 1945, Esslingen am
Neckar 1978, s. 251
przed powrotem wydał rozkaz odbicia Nowego Miasta. 21 mar-
ca nieprzyjaciel dwukrotnie atakował piechotą i czołgami w celu
wykonania rozkazu Hitlera. Obydwa ataki 9 armii zostały od-
parte i Niemcy ponieśli ciężkie straty.
F ührer po otrzymaniu wiadomości o fiasku tej operacji od-
wołał ze stanowiska dowódcę Grupy Armii „Wisła" Himmlera.
Na jego miejsce mianowano gen. płk. Gottharda Heinriciego,
który już 22 marca przejął dowództwo i przystąpił do opraco-
wywania nowego planu natarcia. Przygotowania do natarcia
zostały jednak zauważone przez stronę radziecką, która, jak już
wiemy, 22 marca wyprzedzającym uderzeniem zniweczyła plan
niemiecki, zamykając w kleszczach załogę twierdzy kostrzyń-
skiej. Heinrici pomny jednak woli wodza ruszył 23 marca do
ataku. Zaledwie jednak żołnierze nieprzyjaciela oderwali się od
ziemi, artyleria radziecka zmusiła ich do odwrotu. Niemieckie
natarcie, które miało przeszkodzić połączeniu obydwu przy-
czółków, zostało rozbite. Gen. Heinrici próbował uzyskać
wzmocnienie swoich wojsk. W Berlinie przeprowadzono nawet
w tym celu specjalną akcję, którą kierował Obergruppenfuh-
rer SS Gottberg. W jej wyniku zewidencjonowano w biurach i
urzędach 10 600 ludzi, których jako zbędnych postanowiono
natychmiast przekazać do dyspozycji Grupy Armii „Wisła".
Jednakże w rzeczywistości uzyskane uzupełnienie liczyło jedy-
nie 601 ludzi.
Podczas gdy 8 armia gwardii gen. Czujkowa przygotowywała
natarcie na twierdzę Kostrzyn, Hitler wywierał presję na do-
wódcę 9 armii gen. Bussego, by z utrzymywanego przedmościa
we Frankfurcie nad Odrą dokonał natarcia wzdłuż prawego
brzegu rzeki, w celu odsieczy Kostrzyna oraz odcięcia radziec-
kiego przyczółka na lewym brzegu Odry. Gen. Heinrici zapro-
ponował Hitlerowi, by Kostrzyn pozostawiono nieprzyjacielo-
wi, ponieważ udzielenie miastu odsieczy doprowadzi do zużycia
znacznej ilości amunicji i materiałów pędnych, niezbędnych je-
go zdaniem w czasie bliskiej już kampanii obronnej. Tłumaczył
ponadto, że manewr z rejonu Frankfurtu zmusi wojska nie-
mieckie do utworzenia kolumny wojsk o długości 25—30 km,
co może zakończyć się zupełną masakrą. Hitler zażądał jednak
natarcia.
27 marca dowództwo niemieckie podjęło ostatnią próbę po-
prawienia sytuacji pod Kostrzynem. Gen. Heinrici wprowadził
rano do walki cztery doborowe dywizje z zadaniem przebicia
się do twierdzy. Były to najlepsze związki taktyczne, jakie znaj-
dowały się w tym rejonie: 20 i 25 dywizje pancerne grenadie-
rów, dywizja pancerna „M üncheberg", dywizja ochrony f ühre-
ra oraz inne mniejsze jednostki. Jednakże w płaskim i od-
krytym terenie natarcie tych dywizji zaległo pod huraganowym
ogniem dział. Angielski historyk — gen. James Buttler, o tym
przedsięwzięciu napisał: „pomimo starannego przygotowania
wszystkie wielokrotnie podejmowane ataki rozbiły się o nie-
przystępną obronę rosyjską" 21.
Heinrici zdawał sobie sprawę, że wszelkie dalsze próby
przyjścia z odsieczą Kostrzynowi są daremne, gdyż jedynie po-
większą własne straty i sprowokują oddziały radzieckie do zdo-
bycia kolejnych rubieży. Kazał się więc połączyć z Zossen.
gdzie miało swą siedzibę Naczelne Dowództwo Wojsk Lądo-
wych i zameldował o tym Guderianowi. Zaproponował, by ze-
zwolić Reinefarthowi na opuszczenie twierdzy, ponieważ dalszy
opór w jej murach jest beznadziejny. Kiedy podczas południo-
wego raportu o sytuacji na wschodnim froncie szef OKH za-
meldował Hitlerowi o zatrzymaniu natarcia oraz przekazał suge-
stie dowódcy Grupy Armii „Wisła", f ührer najpierw stracił od
gniewu głos, a gdy go odzyskał, zasypał Guderiana i Bussego
gradem wyzwisk. Zarzucił następnie Guderianowi, że już pod-
czas I wojny światowej na podobne przedsięwzięcie we Flandrii
zużyto podczas przygotowania natarcia dziesięciokrotnie więcej
amunicji artyleryjskiej. Guderian starał się dowieść, że 9 armia
nie mogła zużyć więcej amunicji niż otrzymała w przydziale.
Za przedstawienie tej oczywistej prawdy został oskarżony
o niedopełnienie obowiązków, bowiem, jak twierdził Hitler,
osobiście winien zatroszczyć się o większy przydział pocisków.
Gdy odparł ten zarzut argumentem, że gen. Busse otrzymał ca-
łą aktualną produkcję amunicji artyleryjskiej, Hitler stwierdził,
że wobec tego zawiodło wojsko.
Jak napisał we wspomnieniach gen. Guderian, raport połud-
niowy zakończył się w nastroju głębokiego przygnębienia. Po
powrocie do swojej kwatery w Zossen sprawdził ponownie dane
21
Mirowaja wojna 1939—1945 gg. Sbomik statiej,
dotyczące zużycia amunicji, zbadał poniesione straty i meldun-
ki o gotowości bojowej jednostek, które brały udział w niefor-
tunnej akcji. Po dokonaniu szczegółowej analizy napisał dobitne
sprawozdanie dia Hitlera, z którym wysłał gen. Krebsa w celu
przedłożenia go podczas raportu wieczornego, bowiem uważał,
że dalsze dyskusje z Hitlerem są bezowocne. Sam natomiast
postanowił wybrać się rano następnego dnia, 28 marca, na
przyczółek frankfurcki, aby osobiście przekonać się, w jakim
stopniu realny jest zamiar Hitlera, by z tego ciasnego przyczół-
ka przyjść z odsieczą Kostrzynowi. W tym celu upoważnił gen.
Krebsa, żeby załatwił mu pozwolenie Hitlera na tę podróż
frontową. Hitler nie wyraził zgody na ten wyjazd. Czytając
sprawozdanie Guderiana ogromnie zirytował się jego treścią
i faktem wykręcenia się od osobistego przyjazdu na odprawę.
Rozkazał, aby Guderian stawił się wraz z gen. Busse w połud-
nie 28 marca w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy celem zdania ra-
portu o sytuacji.
Tymczasem sytuacja nad Odrą skomplikowała się jeszcze
bardziej. Wojska radzieckie zaczęły wzmacniać swoje oddziały
na przyczółkach. 16 armia lotnicza rozpoczęła bombardowanie
twierdzy i niemieckich ugrupowań wokół przyczółka. Sztab
1 Frontu Białoruskiego, który w tym czasie mieścił się w Go-
rzowie Wielkopolskim, planował już operację berlińską. Rozpo-
cząć ją miało główne uderzenie wykonane właśnie z przyczółka
kostrzyńskiego.
Hitler starał się nie dostrzegać tych faktów. Po zbulwersowa-
niu, jakiemu uległ przy lekturze sprawozdania Guderiana, po-
prawił mu się nagle humor na wiadomość o śmierci byłego ra-
dzieckiego szefa sztabu generalnego — marsz. Borisa Szapo-
sznikowa. Był on poprzednikiem gen. Aleksieja Antonowa i dał
się Niemcom wyjątkowo we znaki podczas bitwy o Moskwę.
Śmierć marsz. Szaposznikowa nie zmieniała jednak w niczym
sytuacji wojsk niemieckich, toteż powód do satysfakcji był
wątpliwy.
Zdarzenie, jakie zaszło 28 marca podczas południowej odpra-
wy w bunkrze Kancelarii Rzeszy, było jedną z ostatnich insceni-
zacji Hitlera. Gdy na żądanie f ührera gen. Busse rozpoczął re-
ferowanie tego, jak doszło do zatrzymania natarcia idącego
Kostrzynowi z odsieczą, Hitler po kilku jego słowach
z wściekłością przerwał wystąpienie. Postawił osłupiałemu do-
wódcy 9 armii te same zarzuty, które dzień wcześniej Guderian
zreplikował jako bezpodstawne. Zdenerwowany Guderian
przerwał — ku zdumieniu wszystkich obecnych — wywody
Hitlera i przystąpił do frontalnego ataku: „Pozwoli pan, że pa-
nu przerwę. Wczoraj ustnie i pisemnie zameldowałem panu
dokładnie, iż generał Busse nie ponosi winy za niepowodzenie na-
tarcia koło Kostrzyna. 9 armia zużyła w natarciu amunicję, któ-
rą jej przydzielono. Wojsko spełniło swój obowiązek. Dowodzą
tego niezwykle wysokie jego straty. Proszę w związku z tym nie
czynić żadnych wyrzutów generałowi Bussemu". Na to Hitler:
„Proszę wszystkich panów o opuszczenie sali konferencyjnej —
z wyjątkiem feldmarszałka oraz generała-pułkownika". Po chwi-
li, pozostając nadal z Keitlem i Guderianem przed mapami sy-
tuacyjnymi, Hitler powiedział: „Generale-pułkowniku Gude-
rian! Pańskie zdrowie wymaga natychmiastowego 6-tygodnio-
wego urlopu wypoczynkowego" 22.
29 marca był dla gen. Guderiana ostatnim dniem pracy, wte-
dy bowiem przekazał funkcję szefa sztabu Naczelnego Do-
wództwa Wojsk Lądowych gen. Krebsowi.
FINAŁ W A L K O T W I E R D Z Ę
23
C z u j k o w , op. cit., s. 231.
miały w tym czasie prowadzić ogień na wprost. Uzgodniono, że
okres ostrzału wyniesie 40 minut. W tym czasie, pod osłoną og-
nia artylerii, desanty piechoty powinny przeprawić się na ło-
dziach i wylądować na wyspie. Zaplanowano, iż ogólny szturm
twierdzy rozpocznie się o godz. 10.40.
W przeddzień natarcia gen. Czujkow z dowódcą wojsk pan-
cernych i zmechanizowanych armii gen. Wajnrubem udali się
w południe na rekonesans, w celu sprawdzenia efektów działa-
nia artylerii. Po zajęciu przez nich punktu obserwacyjnego przy
wieży ciśnień na północny wschód od stacji kolejowej Zabczyn
nieprzyjaciel wykrył ich stanowisko i otworzył ogień z ciężkich
moździerzy. Jeden z pocisków wybuchł obok punktu obserwa-
cyjnego czyniąc potężne spustoszenie. „Wybuch kolejnego gra-
natu moździerzowego — wspomina gen. Czujkow — powalił
wszystkich na ziemię, na jedną kupę. Długo słyszałem w głowie
bicie dzwonów. Kiedy ocknąłem się, poczułem, że leżę pod
ludźmi. Wajnrub osłonił moją głowę własną piersią. Na nim le-
żał Fiodor (adiutant gen. Czujkowa, który był jego rodzonym
bratem — A.T.). A na samym wierzchu, jakby osłaniając
wszystkich swym ciałem, rozpostarł się skrwawiony Alosza
(Kurencow, adiutant gen. Wajnruba — A.T.). Wajnrub od-
niósł ranę — odłamek raził go powyżej kolana (była to trzecia
już jego kontuzja w 1945 r. — A . T.). Ja i Fiodor nie ponieśliś-
my uszczerbku. Serce w nas zamarło, kiedy zobaczyliśmy, że
Alosza nie żyje. Trudno było uwierzyć, że tego wspaniałego
chłopaka, który przed chwilą stał razem z nami, nie ma już
wśród żywych. Jeszcze tego dnia z bólem w sercu pochowaliś-
my naszego zbawcę. A generała Wajnruba sam odstawiłem do
najbliższego batalionu sanitarno-medycznego" 24.
Walki o twierdzę rozpoczęły się zgodnie z opracowanym pla-
nem. 28 marca lotnictwo przeprowadziło dokładne bombardo-
wanie umocnień twierdzy, obracając je w ruiny i zmuszając
nieprzyjaciela do ucieczki z cytadeli i ukrycia się na jej przedpo-
lu w umocnieniach typu polowego. Obiekty twierdzy były sy-
stematycznie bombardowane przez samoloty 16 armii lotniczej
już od 13 marca. Do prowadzenia nalotów gen. Rudenko wy-
dzielił 3 korpus bombowy i 242 dywizję szturmową. Później do-
24
Tamże, s. 233.
łączyły do nich: 6 i 9 korpusy szturmowe i 11 dywizja szturmo-
wa. Łącznie na obiekty samej tylko twierdzy lotnictwo radziec-
kie w okresie od 13 do 29 marca wykonało 3150 nalotów,
zrzucając 876 ton bomb. Nie było w tym czasie pory dnia, by
nie działały nad celem 2—3 samoloty, które miały zadanie wy-
konać kilka nalotów bombowych. Głównymi organizatorami
uderzeń bombowych byli dowódcy: 301 dywizji bombowej —
płk F.M. Fiedorenko i 241 dywizji bombowej — płk A.G.
Fiodorow oraz ich przełożony dowódca 3 korpusu bombowe-
go — gen. mjr Afanasij Karawacki.
„Hitlerowcy mieli kategoryczny rozkaz — pisał gen. Ruden-
ko — bronić twierdzy do ostatniego tchnienia. Uwzględniając
doświadczenia z Poznania chcieliśmy zburzyć ją pięciusetkilo-
gramowymi bombami. Znaleźli się wszakże oponenci. Uzasa-
dniali, że twierdza jest mała, przestrzeń jej mieści się w grani-
cach rozrzutu bomb i istnieje niebezpieczeństwo rażenia włas-
nych wojsk. Musieliśmy zapewnić ich, że bombardować będą
snajperzy i ani jeden odłamek nie spadnie na naszych żołnierzy.
Dobraliśmy najlepsze załogi, nakreśliliśmy na poligonie plan
twierdzy i po krótkim treningu lotnicy trafiali dokładnie w cel.
Następnego dnia dowódca 3 korpusu bombowego generał
A. Karawacki zameldował: — Załogi gotowe do zburzenia
ostatnich bastionów hitlerowskich nad Odrą. — Wysłaliśmy
pod mury twierdzy dowódców z radiostacją do kierowania
bombowcami, określiliśmy punkty orientacyjne, następnie lot-
nicy złożyli dowódcy 8 armii generałowi Czujkowowi meldunek
o gotowości do wykonywania zadania. Udałem się na jej stano-
wisko dowodzenia, opowiedziałem, jak będzie przebiegać nalot.
Generał zgodził się: i dobrze, niech bombardują.
Nad rejonem twierdzy patrolowały nasze myśliwce, aby nie-
przyjaciel nie przeszkodził bombowcom w nalocie. Obaj
z Czujkowem obserwowaliśmy ze stanowiska dowodzenia po-
czynania pilotów. Pięć bombowców przyleciało nad cel, piloci
utworzyli ugrupowanie bojowe, pozwalające wykonać kolejno
pięć uderzeń. Pierwsza załoga przeszła do lotu nurkowego
z dużej wysokości i bomba oderwała się akurat nad naszym
stanowiskiem. Wasilij Iwanowicz z niepokojem powiedział:
— Za wcześnie zrzucił, spadnie na nasze pozycje.
— Zobaczymy — odrzekłem pewny siebie.
Czujkow nagle wybuchnął:
— Co znaczy, zobaczymy?! Dlaczego tak obojętnie o tym
mówisz?
Nie zdążyłem odpowiedzieć. Bomba ugodziła w twierdzę,
wyrzucając ogromny słup ognia.
— Zobaczymy! Dokładnie! To rzeczywiście zuch!
Bomby jedna za drugą spadały z gwizdem nad naszymi gło-
wami. Byłem przekonany, że wszystko zostało dokładnie obli-
czone, że uwzględniono poprawkę na wiatr, zaznaczono linię
ograniczającą na ziemi, więc nawigatorzy nie mogli się pomylić.
Wszystkie załogi celnie zrzuciły pięciusetkilogramowe bom-
by. Mury oraz inne obiekty twierdzy zostały poważnie uszko-
dzone" 25.
Rano 29 marca nastąpił powtórny nalot. Załoga twierdzy po-
nownie przeniosła się na przedpole, uciekając przed skutkami
bombardowania. Wówczas rozpoczęło się przygotowanie artyle-
ryjskie. Wzięła w nim udział cała artyleria, przykrywając og-
niem przedpole twierdzy i niszcząc schrony bojowe na wałach
i nasypach. Czas tego ostrzału zgodnie z planem wynosił 40 mi-
nut. Pod jego osłoną desant piechoty w składzie 156 żołnierzy
na łodziach przeprawił się na drugi brzeg Warty. Działanie jego
ułatwiała gęsta mgła, tak że żołnierze radzieccy nie zauważeni
przez nieprzyjaciela o godz. 10.30 osiągnęli cel i zajęli pierwszą
transzeję położoną w odległości 8—10 m od brzegu.
Sytuacja oblężonego garnizonu była bardzo ciężka. Znajdo-
wał się on pod nieustannym ostrzałem artylerii i bombardowa-
niem lotnictwa. Ponadto woda z roztopów wiosennych zalała
znaczną część piwnic w domach na skraju Starego Miasta, co
pozbawiło garnizon wielu dobrych stanowisk ogniowych. Nie-
mniej twierdza broniła się nadal. Jak napisał, po wydostaniu się
z twierdzy, w sprawozdaniu do Bormanna kostrzyński Kreis-
leiter partii nazistowskiej — Korner: „W ciągu 10 tygodni ob-
lężenia nie doszła do broniących miasta żadna pomoc z ze-
wnątrz. Gorzko odczuliśmy odejście tysięcy ludzi wskutek
śmierci lub ran, w zamian których nie nadeszły posiłki. Ra-
dzieckie samoloty potrafiły wszystko ostrzeliwać, co się ruszało
25
R u d e n k o, op. cit., s. 345—346.
w otoczonym mieście. Niemiecka obrona przeciwlotnicza czy
ochrona w postaci samolotów myśliwskich wcale nie istniała.
Przesyłane przez radio prośby o wsparcie artyleryjskie kończy-
ły się tym, że strzelano zbyt blisko, a więc do wnętrza twierdzy
we własnych ludzi" 26.
Opór niemieckich żołnierzy był bezsensowny i powodował
jedynie powiększanie się strat załogi garnizonu. Gen. Rudenko
napisał, iż w czasie walk o Stare Miasto: „Generał W. Czujkow
powiedział mu, że żołnierze jego wzięli do niewoli oficera nie-
mieckiego z twierdzy. W czasie przesłuchania Czujkow zapytał
go:
— Jesteście w beznadziejnej sytuacji, po cóż więc tam sie-
dzicie, dlaczego nie poddajecie się?
Jeniec odpowiedział:
— Panie generale, tam broni się nasza dywizja, a pan wy-
stawił przeciwko niej pułk i chce pan, żebyśmy podnieśli ręce.
Żołnierzom nie godzi się tak postąpić. Proszę skierować cho-
ciażby dwie dywizje, wtedy nie wstyd się poddać" 27.
Dowódca 35 dywizji piechoty gwardii płk Smolin 28 już
27 marca otrzymał zadanie nakazujące jego oddziałom, by
z kierunku zachodniego, po spłynięciu łodziami Odrą, opano-
wały jej wschodni i zachodni brzeg. Wykonując wspomniane
zadanie płk Smolin rozkazał:
— 100 pułk piechoty gwardii, wyposażony w ciężkie karabi-
ny maszynowe i moździerze, jako desant wyląduje na prawym
i lewym brzegu wyspy, mając w pierwszym rzucie po jednej
kompanii piechoty z każdego batalionu, zawładnie przyczół-
kiem na wyspie i działając pod osłoną zadymienia podejmie
próbę zdobycia twierdzy;
— 101 pułk piechoty gwardii prawą flanką będzie utrzymy-
wał północne przedmieście dzielnicy Kietz, a lewą nacierał
w kierunku zakładów młynarskich, podążając w stronę mostu
kolejowego, by pod wieczór osiągnąć groblę na północny
26
M a m m a c h, op. cit., s. 115.
27
R u d e n k o, op. cit., s. 345.
28
Przejął dowodzenie dywizją 30 stycznia 1945 r., ponieważ dotychczasowy
dowódca 35 dywizji piechoty gwardii — płk Grigorjew został ciężko ranny
w trakcie walk o przełamanie Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego.
wschód od Kietz, w celu wsparcia 100 pułku walczącego
o przyczółek na Starym Mieście;
— 102 pułk piechoty gwardii, wydzielonym batalionem, bę-
dzie utrzymywał groblę na wschód od Kietz, a przy pomocy
głównych sił, współdziałając z 1374 pułkiem z 416 dywizji pie-
choty, przeprowadzi natarcie na zakłady młynarskie i udzieli
wsparcia atakującym pododdziałom 100 pułku.
28 marca oddziały 35 dywizji przystąpiły do wykonywania
postawionych zadań. Zołnierze-chemicy pod dowództwem mjr.
Posuńki i kpt. Tilina postawili w pasie działań 100 i 101 pułków
świece dymne i podpalili je na 6 minut przed rozpoczęciem
ataku. Ponadto grupy szturmowe zostały zaopatrzone w dużą
liczbę granatów dymnych.
Kompanie desantowe 100 pułku pod osłoną świec dymnych
przepłynęły w ciągu 5—6 minut 300—400 -metrowy odcinek Odry
i dobiły do wyspy. 4 kompania zajęła sprawnie południowo-za-
chodni odcinek brzegu wyspy, a 8 przyczółek na południowo-
-wschodnim brzegu. Rozwijając atak, oddziały szturmowe za-
częły posuwać się na północ, nie napotykając większego oporu.
Czołową grupą szturmową, która ubezpieczała przeprawę głów-
nych sił na wyspę, dowodził zastępca dowódcy 1 batalionu
z 100 pułku lejtn. Kuriaczyj.
Drugi oddział szturmowy na czele z kpt. Sołomatinem zajął
groblę w zachodniej części fortu. W tym samym czasie grupa
szturmowa pod dowództwem lejtn. Blinowa przystąpiła do
walki przy zachodniej ścianie cytadeli. Niemcy starali się za
wszelką cenę zepchnąć atakująse oddziały silnym ogniem arty-
leryjskim prowadzonym z twierdzy. „Wykorzystując efekty
przygotowania ogniowego, przeciwnik w sile dwóch batalionów
piechoty przy wsparciu dwóch czołgów i kilku dział pancernych
ruszył do ataku, mając na celu odbicie utraconych już terenów.
Udało mu się zmusić do wycofania kilka radzieckich podod-
działów" 29.
W tym czasie zwiększyły swą aktywność pododdzisły 101
i 102 pułków, które, przypierając wroga do grobli, dążyły do
zlikwidowania ostatniego już wyjścia z wyspy w kierunku za-
chodnim. W tej sytuacji wróg przeniósł cały ostrzał artylerii na
30
C z u j k o w, op. cit., s. 234—235.
31
C h e t a g u r o w, op. cit., s. 199.
„Wieczorem Czujkow — pisze Paul Wolfgang — połączył się
telefonicznie z marszałkiem Żukowem w Moskwie i zameldo-
wał:
— Padła twierdza Kostrzyn,
— Daliście porządnego łupnia Niemcom? — zapytał Żukow.
— Ile tylko potrafiliśmy. Zabitych nie liczyliśmy, jeńców je-
szcze się wyprowadza. Mówię wam, to był znowu ciężki
orzech.
Żukow pozostał skąpy w słowach i powiedzeniem:
— To ślicznie. Dziękuję — zakończył rozmowę" 32.
Części niemieckiej załogi twierdzy udało się jednak przebić
przez radzieckie pozycje i wydostać z okrążenia. W swoim ży-
ciorysie Reinefarth napisał: „Wieczorem dnia 29 marca 1945 r.
wydostałem się z resztą moich ludzi z Kostrzyna, który nie miał
już całkiem amunicji i leżał zupełnie w gruzach. Wraz z około
600 ludźmi dostałem się do linii niemieckiej. W dniu 30 marca
zostałem aresztowany na rozkaz Hitlera i Himmlera i osadzony
w więzieniu wojskowym w Torgau... Sąd Wojenny odmówił
wszczęcia oskarżenia przeciwko mnie, ale Hitler mimo tego ka-
zał skazać mnie na śmierć. Na końcu Sąd Wojenny wręczył mi
dwa tymczasowe postanowienia o umorzeniu postępowania...
Było to możliwe dopiero po śmierci Hitlera... W dniu 15 maja
1945 r. zostałem aresztowany przez wojska amerykańskie"
Hitler kazał aresztować Reinefartha dlatego, że decyzję
o opuszczeniu twierdzy potraktował jako dezercję. Potem prze-
chodząc, jak zwykle, od stanu krańcowego przygnębienia do
euforii, stwierdził, że utrata Kostrzyna i w ogóle koncentracja
wojsk radzieckich nad Odrą nie mają zasadniczego znaczenia,
albowiem stanowią niechybnie elementy radzieckiego programu
dezinformacyjnego, którego celem jest wprowadzenie niemiec-
kiego dowództwa w błąd. Główny kierunek uderzenia Rosjan
przebiega na południu i jego celem jest Praga. To zresztą, że
„kto ma Pragę, ten trzyma Europę", stwierdził już Bismarck.
32
W o 1 f g a n g, op. cit., s. 270.
33
Archiwum Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Zielonej
Górze, sygn. Ds. 25/67.
ZAKOŃCZENIE
Wstęp. 5
Kierunek Berlin 9
Sytuacja i zamiary walczących stron 9
Polscy zwiadowcy nad Odrą 18
Wyzwolenie środkowego N a d o d r z a 25
Walki o przełamanie linii środkowej Odry. 35
Plany stron 35
Pierwszy przyczółek kostrzyński. 38
Drugi przyczółek kostrzyński 45
Przyczółki słubickie. 47
Bitwa o Kostrzyn 53
Kostrzyn w systemie niemieckich umocnień 54
Pierwszy szturm .64
T r u d n e zadanie. .69
Wyzwolić miasto. .73
Rozkaz nr 300 .... . . . .81
Zamknąć pierścień 88
Finał walk o twierdzę 94
Zakończenie 106
Bibliografia 109