Vous êtes sur la page 1sur 166

HISTORYCZNE BITWY

WITOLD BI EG AŃ SKI

BOLONIA 1945
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1986
Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz
Ilustracje na obwolucie projektowa): Konstanty M. Sopoćko
Redaktor: Halina Zyskowska
Redaktor techniczny: Grażyna Woźniak

Zdjęcia: Pracownia Dokumentacji Naukowej WIH

© Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowy


Warszawa 1986
WSTĘP

Wojska alianckie we Włoszech nie walczyły z głównymi silami nie-


mieckimi, które znajdowały się na froncie wschodnim i zachodnim.
Front włoski miał więc drugorzędne znaczenie, gdyż nie był wymierzo-
ny w serce Niemiec i nie zagrażał bezpośrednio centrom gospodarczo-
-przemysłowym III Rzeszy. Inwazja we Włoszech, dokonana przez
armie sojusznicze we wrześniu 1943 roku, wyprzedziła o 10 miesięcy
lądowanie wojsk alianckich w Normandii. Przy stosunkowo niewiel-
kich siłach udało się tutaj związać dywizje niemieckie, które mogły
przechylić szalę zwycięstwa w północnej Francji. Co więcej, w miarę
posuwania się wojsk alianckich we Włoszech, wzdłuż Półwyspu Ape-
nińskiego, do Włoch zaczęły przybywać nowe dywizje niemieckie. W
rezultacie w całej kampanii włoskiej Niemcy dysponowali jeśli nie
równą, to większą nawet liczbą dywizji. W tym czasie dla wojsk
alianckich front włoski stanowił zawsze źródło, z którego uzupełniano
brakujące we Francji lub w Niemczech zachodnich dywizje. Z tego
frontu odeszło łącznie 21 dywizji, które były potrzebne na innych tea-
trach działań wojennych. Niemcy nie uszczuplali posiadanych wojsk.
W lecie 1944 roku musieli nawet przerzucić do Włoch 8 swoich nowych
dywizji. W rezultacie na Śródziemnomorskim Teatrze Działań Wo-
jennych było związanych 55 dywizji niemieckich. I taka jest wymierna
wartość frontu włoskiego. Zestawienie strat bojowych na tym froncie
również wypada niekorzystnie dla Niemców. Wynosiły one 536 tys.
zabitych i rannych; straty aliantów — 312 tys. Jak się więc okazuje,
obrona ustąpiła miejsca natarciu. Wbrew twierdzeniu Clausewitza,
okazała się słabsza. Stroną atakującą były wojska alianckie, które
przeprowadziły wiele operacji, nie mających miejsca na innych fron-
tach. Ale front włoski był też kością niezgody wśród sojuszników
zachodnich, głównie Stanów Zjednoczonych AP i Wielkiej. Brytanii.
Chodzi w tym wypadku w wybór koncepcji strategicznej. Brytyjczycy
twierdzą, iż z powodu sztywnej i świadczącej o niezrozumieniu sytuacji
postawy Amerykanów zmarnowane zostały szanse militarne i polity-
czne w rejonie Morza Śródziemnego. Wciąż trwa spór na temat słu-
szności strategii Churchilla — zaatakowania w 1943 roku „miękkiego
podbrzusza Europy". Historycy brytyjscy utrzymują, że przyjęcie
koncepcji „miękkiego podbrzusza" dawało aliantom zachodnim szansę
wcześniejszego — przed Armią Radziecką — zajęcia rubieży rzeki
Dunaj. Amerykanie są natomiast zdania, że operację „Ovcrlord" mo-
żna było zacząć rok wcześniej, gdyby nie upór Anglików. Oba te wa-
rianty miały ten sam cel — znaleźć się jak najszybciej w środkowej
Europie. A zatem cel polityczny i w tym wypadku stawał się nadrzęd-
nym w stosunku do wojskowego. Argumenty niektórych historyków
brytyjskich zmierzają do tego, by udowodnić błędność koncepcji stałe-
go uszczuplenia przez aliantów swych sił we Włoszech na korzyść ope-
racji „Overlord" lub — operacji „Anvil-Dragon". Brak tych sił poz-
bawił marszałka Alexandra możliwości zajęcia Lubiany jeszcze jesienią
1944 roku. Amerykanie odpowiadają, że front włoski stawał się co-
raz trudniejszy terenowo i wciągał wojska w działania sprzyjające
Niemcom bardziej niż sprzymierzonym. Aliantom wydłużały się linie
komunikacyjne, podczas gdy dla Niemców stawały się coraz krótsze.
Słowem, Amerykanie nie mieli żadnych złudzeń — nie było drogi
wiodącej do „tylnej bramy" Niemiec, jak twierdzili Anglicy. Prawdą
jest jednak, że zabranie w styczniu 1945 roku z Włoch korpusu kana-
dyjskiego niewątpliwie zaciążyło na ostatniej ofensywie i skomplikowa-
ło sytuację w rejonie Istrii. Alianci nacierali siłami nominalnie słab-
szymi o 12 procent od przeciwnika. Wysuwa się także argument, że
skoro front włoski był drugorzędny, należało po zajęciu Rzymu
w czerwcu 1944 roku zaniechać dalszych działań ofepsywnych i przejść
tam do ogólnej obrony. Z punktu widzenia sztuki wojennej, mającej
uniwersalny charakter, taki stan na froncie — ani zaczepny, ani
obronny — nigdzie nie był stosowany. Także pogląd, że oba fronty —
zachodni i włoski, należało uczynić równorzędnymi, nie zasługuje
na poważne rozpatrywanie przy ówczesnym stanie liczebnym sił i
środków. Warto jednak zapamiętać, że nowe dywizje amerykańskie
i brytyjskie, które po raz pierwszy poznały front, biły się w Normandii
lepiej niż dywizje przerzucone tutaj z Włoch. Żołnierze bardziej do-
świadczeni wykazywali nadmiernie posuniętą ostrożność w działaniach
bojowych. Nowe dywizje potrzebowały naprawdę jedynie doświadczo-
nych dowódców i oficerów sztabów.
Problem współdziałania lotnictwa z wojskami naziemnymi był ułat-
wiony z powodu absolutnego panowania w powietrzu lotnictwa
sprzymierzonych. Technika współdziałania, stale ulepszana w po-
przednich operacjach, osiągnęła swoje apogeum w bitwie o Bolonię.
Jednak z celnością bombardowania nie było najlepiej. Znacznie lepsze
efekty dawało skuteczne i prawidłowe użycie artylerii. To przede
wszystkim jej zasługa, że wojska nacierające ponosiły mniejsze straty
niż wojska niemieckie będące w obronie. Nie żałowano amunicji. Do-
skonały był system korygowania i naprowadzania ognia. Zdaniem au-
torów brytyjskich marszałek Harold Alexander i jego sztab, kierowany
przez generała Johna Hardinga, górowali nad feldmarszsifciem Alber-
tem Kesselringiem, chociaż jego szef sztabu Westphal był utalento-
wanym i doświadczonym sztabowcem. Wreszcie o wyniku starcia za-
decydowali sami żołnierze, ich duch walki, doświadczenie i morale.
Żołnierzy alianckich oczekiwały rychłe laury po zakończonej wojnie,
żołnierzy niemieckich — w najlepszym razie — niewola.
Celem aliantów we Włoszech było uniemożliwienie Niemcom wyco-
fania się w Alpy, co wymagało rozbicia nieprzyjaciela na Nizinie
Lombardzkiej. Wojska niemieckie, z ich skrzydłem zachodnim, znalaz-
ły się jak gdyby w worku między morzem, wolną już Francją a neu-
tralną Szwajcarią. Szybki ruch wojsk sprzymierzonych ku północy
i przecięcie w poprzek wąskiej doliny Padu rozrywało ów worek. Nie-
bezpieczeństwo to widział i doceniał Kesselring, który jednak bez ze-
zwolenia Hitlera nie mógł odprowadzić swoich wojsk na północ, by
okopać się za rzeką Adygą w północnych Włoszech. Musiał się zatem
bronić tam, gdzie jego wojska znalazły się w wyniku poprzednich
walk. Przewidując natomiast ofensywę wiosenną sprzymierzonych,
Kesselring nakazał zawczasu przygotować operacyjnie teren do działań
opóźniających. Po stronie przeciwnej planowany był „manewr kle-
szczowy", którego jedno ramię stanowiła amerykańska 5 armia uderza-
jąca na południowy zachód od Bolonii, drugie zaś brytyjska 8 armia
idąca wzdłuż drogi nr 16 w kierunku Ferrary i Bondeno. W ramach
operacji 15 Grupy Armii główne uderzenie było wykonywane przez 5
armię w kierunku Bolonii. 8 armia, rozpoczynając wcześniej natarcie;
miała ułatwić zadanie 5 armii, a jako prawe ramię „kleszczy" w głęb-
szym manewrze na Ferrarę główne uderzenie wykonywała na prawym
skrzydle w kierunku Bastii i Argenty.
W marcu 1945 roku ogólny stosunek sił na froncie włoskim przed-
stawiał się następująco: sprzymierzeni mieli 17 dywizji własnych i 6
wioskich grup bojowych; Niemcy dysponowali 23 dywizjami własnymi
i 4 dywizjami włoskimi, które Benito Mussolini zdołał wystawić w pół-
nocnych Włoszech. Mimo jednak mniejszej liczebności dywizji sprzy-
mierzeni mieli we Włoszech większe siły niż wojska faszystowskie.
Ogólna liczby żołnierzy 5 i 8 armii sprzymierzonych wynosiła około
536 tys., nie licząc około 70 tys. żołnierzy włoskich. Siły przeciwnika,
10 i 14 armii, wyrażały się liczbą 491 tys. żołnierzy niemieckich i 108
tys. żofcierzy włoskich, w tym w wojskach niemieckich 45 tys. to żan-
darmeria i wojska Obrony Przeciwlotniczej Kraju. Materiałowa
przewaga sprzymierzonych była jeszcze wyższa. 8 armia, na przykład,
owa razy więcej artylerii i trzy razy tyle, co Niemcy, czołgów i innych
pojazdów pancernych. Dążąc do planowej przewagi Alexander chciał
uniknąć błędów przeszłości.
O sukcesie ofensywy wiosennej miała zadecydować koncentracja sił
i środków i zdecydowane uderzenia większości tych sił i środków. Do
działań ofensywnych ściągano wszystko, czym aktualnie dysponowano.
Z Bliskiego Wschodu przybyła brygada żydowska, z Afryki Południo-
wej — Brazylijska Dywizja Ekspedycyjna, ze Stanów Zjednoczonych
— 10 dywizja górska, sformowano dwie nowe grygady polskie (3 Bry-
gadę Strzelców Karpackich i 4 Wołyńską Brygadę Piechoty), 56 dy-
wizja brytyjska powróciła do stanu trzech etatowych brygad, utworzo-
nych zostało pięć włoskich grup bojowych, które miały być użyte jako
wsparcie na drugorzędnych odcinkach frontu. Równocześnie rozpo-
częło działania kilka włoskich oddziałów partyzanckich. I tak, 28 Bry-
gada im. Garibaldiego weszła do walki na południe od jeziora Comac-
chio, a 36 Brygada im. Garibaldiego obsadzała część odcinka górskiego
w pasie 13 korpusu brytyjskiego. Dzięki tym i wielu innym posunię-
ciom organizacyjnym został zwiększony stan 15 Grupy Armii. Utratę
korpusu kanadyjskiego (odszedł na front zachodni) zrekompensowały
dywizje ściągnięte z wysp Morza Egejskiego. Do wyposażenia wojsk
wprowadzono nowy sprzęt bojowy. Ten nowy sprzęt wymagał specjal-
nie przeszkolonej obsługi i odpowiedniej taktyki użycia. Ćwiczenia
eksperymentalne i szkolenie były intensywnie prowadzone przez całą
zimę, głównie w rejonie Jeziora Trazymeńskiego.
Sytuacja wojsk niemiecko-włoskich na przedwiośniu 1945 roku pod
wieloma względami przypominała stan z poprzedniej zimy. Linia
obronna na podejściach do Bolonii, podobnie jak rok wcześniej linia
Gustawa, oparła się jesiennym atakom wojsk alianckich. Ale były
oznaki, że nie wytrzyma ona kolejnej ofensywy armii sprzymierzonych
(wypoczętych i uzupełnionych), przeprowadzonej w warunkach suchej
wiosny. Przede wszystkim obecna linia frontu nie była osłonięta pra-
wie żadną naturalną przeszkodą; nie była też ufortyfikowana. Pozycje
obronne trzymały się po prostu na sile wojsk Kesselringa. Zimą te
wojska przeszły dodatkowe przeszkolenie i umocniły swoje pozycje.
Obok rozbudowanych w głąb umocnień przygotowały kilka pozycji
opóźniających wzdłuż rokadowo płynących rzek. Linia obronna na
rz. Reno tworzyła dogodną zaporę do powstrzymania wojsk sprzy-
mierzonych, których naturalnym dążeniem było przeniknąć przez
umocnienia niemieckie. Obrona nad rzeką Pad, rozbudowana syste-
mem większych punktów oporu, miała ułatwić wojskom niemieckim
cofającym się z południa przeprawę przez samą rzekę. Niemcy nie
przewidywali obrony na całej długości tej rzeki i nie zamiei?.ali wal-
czyć o każdą przeprawę, gdyż brakowało im do tego sił i środków. Li-
nia obronna na rzece Adyga, zwana linią „Wenecką" miała się stać
przedmurzem osłaniającym Niemcy od południa. Linia ta została wy-
posażona w ściągnięte z Ligurii ciężkie działa obrony wybrzeża.
Wszystkie urządzenia tyłowe Grupy Armii „C" cofnięto za rzekę Ady-
ga. Na południe od Padu pzostały jedynie niezbędne zapasy bojowe.
Niemcy posiadali gotowy plan odwrotu, któremu nadali kryptonim
„Jesienna Mgła". Kesselring domagał się wprowadzenia go w życie już
w październiku 1944 roku, lecz do tego nie doszło. Na wiosnę 1945 ro-
ku plan został przepracowany. Wszyscy dowódcy niemieccy byli prze-
konani o potrzebie jego realizacji, gdyż żaden z nich nie wierzył w
możliwość utrzymania linii Padu. Powszechne wszakże były wątpli-
wości, czy operacja „Jesienna Mgła" jest realna wobec przewagi lot-
nictwa alianckiego. Obawiano się nawet przeprawy przez Pad, która to
rzeka mogła z łatwością stać się śmiertelną pułapką dla wojsk niemiec-
kich.
W zimie Niemcy dokonali wielu zmian w systemie dowodzenia i w
dyslokacji wojsk. W ostatnim tygodniu marca 1945 roku Hitler wy-
znaczył Kesselringa dowódcą Frontu Zachodniego. Jego miejsce we
Włoszech zajął generał Heinrich von VietinghofF-Scheel, który przy-
był tutaj z Kurlandii. Von VietinghofF, przybywając do Włoch, nie
chciał zawieść zaufania Hitlera. Uznał tę decyzję za przychylną dla
siebie, gdyż front wschodni przerażał go. W Italii podlegać mu miały
wojska, które od trzech miesięcy nie prowadziły poważniejszych walk.
Dywizje spadochronowe były jedynymi doborowymi jednostkami, ja-
kie jeszcze pozostały Niemcom. Większość dywizji piechoty była
związkami taktycznymi z prawdziwego zdarzenia w przeciwieństwie
do dywizji na innych frontach, które stanowiły zlepek różnych grap
bojowych. Toteż Grupa Armii „C" mogła uchodzić za jedną z najlep-
szych formacji operacyjnych, jakimi dysponował jeszcze Wehrmacht.
Linia frontu była tutaj solidnie obsadzona, a pozycje obronne dobrze
rozwinięte i rozbudowane. Liczba sprawnych czołgów, jakie von Vie-
tinghoff miał do swojej dyspozycji, była co najmniej równa wyposaże-
niu wojsk pancernych pod dowództwem Kesselringa w zachodniej
Europie. Zaopatrzenie funkcjonowało na ogół sprawnie, mimo aktyw-
ności i przewagi lotnictwa alianckiego. Wojska Grupy Armii „C" po-
siadały wystarczający zapas amunicji, sprzętu bojowego i żywności.
Skromne natomiast były zapasy materiałów pędnych i smarów. Po-
dobnie zresztą jak na innych frontach niemieckich, paliwa wystarczało
zaledwie do przeprowadzenia odwrotu, gdyby taki manewr był konie-
czny i nakazany przez OKW.
Tymczasem ostateczny plan 15 Grupy Armii sprzymierzonych
przewidywał rozpoczęcie ofensywy przez 8 armię kilkoma wstępnymi
akcjami bojowymi na jeziorze Comacchio, przygotowującymi główne
natarcie. Następnie 8 armia miała forsować rzekę Senio, by przez
przesmyk Argenta posuwać się w kierunku północno-zachodnim
z zamiarem wyjścia na tyły zgrupowania wojsk niemieckich broniących
Bolonii. Natarcie 5 armii miało nastąpić w czwartym lub piątym dniu
uderzenia na zachód od Bolonii w kierunku północnym. Po przełama-
niu frontu obie armie, w ścisłym współdziałaniu, miały dążyć do okrą-
żenia wojsk niemieckich na podejściach do Padu, a zagonami pancer-
nymi przechwycić linię umocnień na rzece Adyga. 8 armii nakazano
forsować Pad na północ od Ferrary i działać w kierunku Istrii, 5 armia
miała forsować Pad pod Ostiglią, kierując się ku Weronie, jezioru
Garda i przełęczy Brennera.
Plan operacyjny 8 armii zakładał rozbicie lewego skrzydła przeciw-
nika głównym uderzeniem na prawym skrzydle. Miały tutaj działać
dwa korpusy: 5 brytyjski i 2 polski. Dwa inne korpusy: 13 i 10, otrzy-
mały zadanie osłaniać odcinek górski na południowym krańcu pola
bitwy. Warto dodać, że brytyjski 13 korpus — wycofany na okres zimy
dla przeprowadzenia reorganizacji — wracał pod rozkazy dowódcy 8
armii, a 10 korpus powracał z Grecji.
Właściwa bitwa z udziałem Polaków trwała od 9 do 21 kwietnia.
Warto przypomnieć szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego, który w tej
bitwie nie tylko brał udział, lecz w ramach wojsk 15 Grupy Armii
sprzymierzonych we Włoszech 1 odegrał rolę podstawową.
2 Korpus Polski, obok 1 korpusu w Szkocji i 1 dywizji pancernej
walczącej na kontynencie, stanowił trzon wojsk lądowych Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie, podległych rządowi polskiemu na emigracji.
Na koniec wojny siły te wyrażały się stanem blisko 200-tysięcznej ar-
mii, co wraz z 400 tys. żołnierzy polskich na froncie wschodnim dawa-
ło Polsce bardzo wysoką lokatę wśród członków koalicji antyhitlerow-
skiej.
2 Korpus Polski — zbiorowy bohater wysiłku wojennego Polaków
na froncie włoskim — miał długą, interesującą i pełną chwały bojowej
historię.
Kiedy powstał ten korpus i z czyjej woli sprawczej to nastąpiło?
Generał Władysław Sikorski — Naczelny Wódz Sił Zbrojnych na
Zachodzie, w dniach od 23 maja do 3 lipca 1943 roku przebywał na
Bliskim i Środkowym Wschodzie. 29 czerwca wydał ón wytyczne
organizacyjne, które sumowały i akceptowały uprzednie rozkazy szcze-
gólne. Wytyczne te ustalały, że „formacją bojową, która odejdzie od
obszaru operacyjnego dla reprezentowania polskiego wysiS u zbrojne-
go, będzie 2 korpus, wyłoniony z Armii Polskiej na Wschodzie, pod
osobistym dowództwem gen. Andersa 2".
Całość zatem Wojska Polskiego na Środkowym Wschodzi,t miała
składać się z 2 Korpusu Polskiego i bazy, które razem tworzyły Armię
Polską na Wschodzie. Nie podlegały jej znajdujące się tam jednostki
specjalne, które pracowały na rzecz całości Polskicii Sil Zbrojnych na
Zachodzie.
Nowa struktura organizacyjna weszła w życie 21 lipca 1943 roku,
czyli już po tragicznej śmierci w Gibraltarze generała Władysława
Sikorskiego. Organizatorem 2 Korpusu Polskiego był generał
Władysław
1
W.G.F. Jackson, The Battle for Italy, London 1967, i. 292,
2
Działania 2 Korpusu we Włoszech, t. 1, Londyn IW.?,». 52,
Anders, jednocześnie dowódca APW. Jego zastępcą został ostatecznie
generał Zygmunt Bohusz-Szyszko, szefem sztabu pułkownik dypl.
Kazimierz Wiśniowski, a szefem oddziału operacyjnego pułkownik
dypl. Stanisław Sielecki. Artylerią korpusu dowodził generał dr Roman
Odzierzyński. Z tą obsadą wyższych stanowisk 2 korpus przetrwał
niemal do końca swych walk we Włoszech. Zmiana dotyczyła jedynie
samego dowódcy, generała Andersa, który z końcem 1944 roku od-
szedł do Londynu pełnić obowiązki Naczelnego Wodza w zastępstwie
przebywającego w niewoli niemieckiej generała Tadeusza Bora-Komo-
rowskiego. Przy korpusie polskim we Włoszech pozostał generał Bo-
husz-Szyszko, który na statusie zastępcy dowódcy korpusu kierował
przygotowaniami wojsk do walki. Jednostkami wojskowymi na
Wschodzie dowodził generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz — jako
etatowy zastępca dowódcy APW. Przeznaczeniem 2 Korpusu Polskie-
go były walki na froncie śródziemnomorskim. Przewidywano go nawet
na kierunku tzw. miękkiego podbrzusza.
Tymczasem 2 korpus znalazł się we Włoszech, gdzie w składzie bry-
tyjskiej 8 armii przeszedł szlak bojowy od działań obronnych nad rzeką
Sangro, poprzez bitwę o Monte Cassino, Ankonę, linię Gotów i Ape-
nin Emiliański, aż nad rzekę Senio. Tutaj, od 2 stycznia do 8 kwietnia
1945 roku, przygotowywał się do wiosennej ofensywy 15 Grupy Ar-
mii, prowadząc jednocześnie typowe walki pozycyjne. Bolonia, która
stała się pierwszym celem operacji „Buckland", leżała też na końcu
szlaku bojowego 2 Korpusu Polskiego. Miasto zSbbyły oddziały
3 Dywizji Strzelców Karpackich i amerykańskiej 34 dywizji. Poprze-
dzający ten sukces wysiłek był ogromny, a niemała jego część spadła
na barki 2 korpusu. Miał przeciwko sobie kolejno trzy doborowe dy-
wizje niemieckie, w tym przede wszystkim 26 dywizję pancerną oraz 4
i 1 dywizje spadochronowe. Co trzy — cztery dni na kierunku 2 Kor-
pusu Polskiego pojawiała się inna elitarna dywizja niemiecka. Działo
się tak dlatego, że pas natarcia 2 korpusu przecinał ukośnie odcinki
obronne tych dywizji. Ogólnie można powiedzieć, iż owe dywizje były
rozlokowane wzdłuż głównej arterii komunikacyjnej w Nizinie Lom-
bardzkiej — drogi nr 9 (Via Emilia), po obu jej stronach. Właśnie ta
droga stanowiła południową krawędź pasa natarcia 2 korpusu, za którą
nacierał brytyjski 10 korpus. Wówczas, kiedy planowano ofensywę
wiosenną 15 Grupy Armii, nie znano zamiarów wykorzystania korpu-
su spadochronowego przez dowództwo niemieckie. Przypuszczano je-
dynie, że będzie on prowadził walki obronne, wykorzystując dogodne
warunki terenowe, liczne przeszkody wodne, wały ochronne itp. Istot-
nie, układ terenu sprawił, iż ruch 2 Korpusu Polskiego mógł być sku-
tecznie hamowany przez umiejętnie zorganizowaną obronę. Przeciw-
nik był twardy, dobrze wyszkolony i doskonale znający teren. Wszyst-
ko to nie wróżyło łatwego wykonania zadania.
2 Korpusowi Polskiemu dodatkowych trudności mogło przysporzyć
otwarte południowe skrzydło, stale zagrożone przez nieprzyjaciela,
Z konieczności więc do natarcia wzdłuż południowego skrzydła 2 kor-
pusu wydzielono zgrupowanie, które od nazwiska dowódcy generała
Klemensa Rudnickiego zostało nazwane zgrupowaniem „Rud". Bolo-
nia padła w 12 dniu operacji „Buckland". Od wschodu — jako pierwsi
— weszli do miasta Polacy, od południa — w dwie godziny później —
Amerykanie. Po walkach w dniach 19 i 20 kwietnia nad rzeką Gaiana
korpusy amerykańskiej 5 armii i brytyjskiej 8 armii przeszły do pości-
gu w kierunku przepraw na Padzie. Oddziały polskie nie brały już
w nim udziału. Nie było takiej potrzeby.
Praca, którą oddaję pod osąd Czytelnika, stanowi pierwszą próbę
przedstawienia bitwy o Bolonię. A ponieważ innych prac o bitwie bo-
loriskiej brak, byłem zmuszony korzystać prawie wyłącznie ze źródeł
archiwalnych Wojskowego Instytutu Historycznego, uzupełnionych
materiałami źródłowymi uzyskanymi dzięki uprzejmości pracowników
z Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w
Londynie. Bolonia jako „bitwa" występuje jedynie w historiografii
polskiej. Literatura zachodnia rozpatruje ją łącznie z działaniami wo-
jennymi w północnych Włoszech; oddzielnych prac nie ma. Jednak
z punktu widzenia udziału polskiego przedstawia ona interesujący
przykład nieszablonowych rozwiązań taktyczno-operacyjnych, zarów-
no w sferze planowania, jak i wykonania powziętych zamiarów.
Liczebność wojsk w tej bitwie po obu stronach była mniej więcej
równa, natomiast w lotnictwie alianci mieli absolutną przewagę. Luft-
waffe praktycznie nie istniała, co przypominało niemieckie kampanie
wojenne w 1939 roku w Polsce i w 1940 roku we Francji, kiedy to nie-
bo należało do wojsk nacierających.
PLANY, DECYZJE I
PRZYGOTOWANIA DO BITWY

PLAN NATARCIA 2 KORPUSU POLSKIEGO

Rubieżą, z której 2 Korpus Polski miał rozpocząć natarcie


w ramach wiosennej ofensywy sprzymierzonych we Włoszech na
wiosnę 1945 roku, była rzeka Senio. Rzeka ta, wypływająca
z północnych stoków Apeninu, przecina wschodnią część doliny
Padu i wpada do rzeki Reno w pobliżu miejscowości Alfonsino,
na południe od jeziora Comacchio. Przekroczenie Senio było
przewidywane jeszcze w grudniu 1944 roku. Pierwsza do rzeki
dotarła 3 Dywizja Strzelców Karpackich. Po niej natarcie miała
kontynuować 5 Kresowa Dywizja Piechoty, która weszła na
miejsce 3 dywizji. Zadaniem 5 dywizji było działanie na kie-
runku M. Ghebbio, z zamiarem przebicia się do doliny rzeki
Santerno, i opanowanie miasta Imola. W tym czasie sąsiedni
brytyjski 5 korpus miał prowadzić czołowe natarcie wzdłuż osi
Castel Bolognese—Imola. Termin natarcia był jednak dwu-
krotnie przesuwany, na 24 grudnia 1944 roku i 1 stycznia 1945
roku. Przesądziły o tym dwa czynniki: fatalna zimowa pogoda
i odejście z Włoch do Grecji dwóch dywizji brytyjskich oraz na
front zachodni całego korpusu kanadyjskiego. Nie bez znacze-
nia dla tej decyzji był fakt, iż Niemcy dysponowali na tym kie-
runku czterema dywizjami odwodowymi. Tak więc ostatecznie
natarcie zostało odłożone do wiosny 1945 roku. Natomiast pra-
ce sztabowe i ogólne przygotowania podjęte zostały już w lu-
tym 1945 roku. 11 lutego sztab 8 armii sporządził dokument,
który zawierał ogólny zarys planu natarcia — Zarys planu wio-
sennych działań zaczepnych
1
Sprawozdanie z walk 2 Korpusu Polskiego w bitwie o Boloni{ w dniach 9—21
kwietnia 1945. WIH, Y/29/17.
Plan zakładał, że natarcie poprowadzą dwa korpusy; brytyjski
5 korpus i 2 Korpus Polski. Ich zadaniem miało być przełama-
nie obrony nieprzyjacielskiej na rzece Senio i opanowanie przy-
czółka, wspólnego dla obu korpusów, na rzece Santerno, w
rejonie Massa Lombarda i Mordano. Dalej kierunki natarć
obu korpusów rozdzielały się: brytyjski 5 korpus otrzymał
kierunek północny, na Argentę i Ferrarę, lub zachodni — na
Budrio, za-leżnie od wytworzonej sytuacji. Z kolei 2 Korpus
Polski miał być gotowy do pościgu w dwu kierunkach:
Mordano — Medi-cina i Casola Canina — Castel S. Pietro.
Pościg miały prowadzić oddziały wydzielone. Termin natar-
cia w tym dokumencie został w przybliżeniu określony na po-
łowę kwietnia lub nawet na maj. Polacy o planowanym natarciu
i o udziale w nim 2 korpusu dowiedzieli się zapewne 6 marca.
Tego bowiem dnia generał Zygmunt Bohusz-Szyszko, pełniący
obowiązki dowódcy 2 Korpusu Polskiego, odbył naradę z gene-
rałem Charlesem Keightleyem, który zastępował dowódcę 8
armii, generała Richarda McCreery'ego. Dywizje polskie, tj. 3
Dywizja Strzelców Karpackich i 5 Kresowa Dywizja Piechoty,
zapoznały się z krótkimi notatkami z tego spotkania oraz rolą,
jaką miały odegrać w przyszłych działaniach ofensywnych.
Notatki te stanowiły podstawę do wstępnych przygotowań do
na-tarcia i do planowania sztabowego.2
Oddział operacyjny korpusu włączył się do prac przygoto-
wawczych w dniu 12 maraca, wydając Wstępną analizę czynni-
ków decyzji do natarcia na PNC od drogi Nr 9. Dokument ten
został rozesłany do wszystkich dowódców związków takty-
cznych i ich szefów sztabów. Nazajutrz po ukazaniu się doku-
mentu została zwołana odprawa zainteresowanych dowódców.
Przybył też na nią przebywający wówczas z wizytą we Wło-
szech generał Władysław Anders. Z punktu widzenia prac
przygotowawczych do planowanej operacji była to bardzo ważna
odprawa, którą — jak się wydaje — prowadził osobiście generał
Anders, pełniący obowiązki Naczelnego Wodza. Na odprawie
poinformowano dowódców o oczekujących ich zadaniach i moż-
liwościach 2 korpusu, który na czas operacji miał być wzmoc-
niony oddziałami brytyjskimi, m.in. 43 hinduską brygadą zmo-
toryzowaną (Gurków), brytyjską 7 brygadą pancerną oraz jed-
2
Sprawozdanie dywizyjne z działania „Buckland". Sprawo/d > Oddziału
Informacyjnego 3 DSK z działania ^Buckland". Przebieg działań t IKSK. na o-
kres od 14 marca do 23 kwietnia. WIH, Y/20/96.
nostkami inżynieryjno-saperskimi. Jako wzmocnienie saperskie
wyznaczono szwadron czoigów miotaczy płomieni typu „Kro-
kodyl", szwadron saperów szturmowych wyposażony w mosty
typu „Ark" i „Avre" oraz czołgów-niszczycieli min typu
„Flail" (tzw. młocki). Podadto 2 Korpusowi Polskiemu obieca-
no przydzielić jeden dywizjon 20 pułku huzarów (czyli czoł-
gów) z dwoma szwadronami pancernymi (dwie kompanie czoł-
gów) i jeden szwadron pojazdów pancernych typu „Kangur"
(jedna kompania transporterów opancerzonych), zdolny do za-
brania desantu czołgowego w sile jednego batalionu piechoty,
część 27 pułku ułanów (zmotoryzowanego) i cztery pułki artyle-
rii. Jeśli chodzi o pododdziały saperskie, to dysponowały one na
froncie włoskim najnowszym na owe czasy sprzętem techni-
cznym.
2 Korpus Polski wchodził do walki również zreorganizowany
i silniejszy. W dywizjonach piechoty zostały utworzone trzecie
brygady. W 3 Dywizji Strzelców Karpackich znalazła się
3 Brygada Strzelców Karpackich, w 5 Kresowej Dywizji Pie-
choty — 4 Wołyńska Brygada Piechoty. Utworzono też bata-
lion komandosów oraz 12 i 13 pułki artylerii ciężkiej.
W czasie odprawy zapoznano się również z warunkami tere-
nowymi przyszłych działań bojowych. Nie zapowiadały one
łatwych walk. Pas działania 2 Korpusu Polskiego zahaczał o
Nizinę Lombardzką, gęsto w tym miejscu poprzecinaną roka-
dowo płynącymi rzekami: Senio, Santemo, Sillaro, Gaiana,
Quaderaa i Idice. Ponadto teren pokrywała gęsta sieć kanałów
i rowów odwadniających, stanowiących przeszkody dla czoł-
gów, trudne lub wręcz niemożliwe do pokonania. Gęsta, mu-
rowana zabudowa, liczne miejscowości i pojedyncze zagrody
stanowiły dogodne oparcie dla skutecznej obrony. Dla naciera-
jących zaś wynikały z tego kłopoty z obserwacją, ograniczające
ją do bliskich podejść. Brak dobrej obserwacji musiał się odbić
niekorzystnie na skuteczności ognia artylerii. Teren i jego po-
krycie pozwalały przeciwnikowi na zręczne maskowanie ni-
szczycieli czołgów, wyposażonych w osławione pancerfausty,
redukowały też do minimum manewrowość czołgów i wysta-
wiały je na ogień nieprzyjacielski.
Teren nie sprzyjał także komunikacji. Główną przeszkodę
stanowiły rzeki i kanały, ale nie mniejszą wały przeciwpowo-
dziowe, w większości świeżo, w ciągu zimy, usypane przez ro-
botników z organizacji Todta. Wały były wysokie, sięgające kil-
Ogólny przebieg działań wojennych w północnych Włoszech, 1945 r.
ku metrów, toteż Niemcy wydrążyli w nich stanowiska ogniowe
i głębokie schrony. Pozostając w tym terenie od kilku miesięcy,
przygotowali go odpowiednio do przyszłej walki; wycięli drze-
wa, zburzyli zabudowania ograniczające ogień strzelecki i ob-
serwację, ustawili zapory minowe.
Na odprawie mówiono też o samym przeciwniku, o jego
trzech najlepszych dywizjach na froncie włoskim: 26 dywizji
pancernej oraz 4 i 1 dywizjach spadochronowych. Wszystkie
one były rozmieszczone, jeśli nie w całości to częściowo, w pa-
sie przyszłego natarcia 2 Korpusu Polskiego, mogły więc wy-
stąpić przeciwko korpusowi polskiemu pojedynczo lub w więk-
szym zgrupowaniu. Ustalono, że główne środki obrony skupiał
przeciwnik wzdłuż drogi nr 9 (Via Emilia). Tam właśnie
rozmieścił swoje doborowe oddziały i większość artylerii
ciężkiej.
Ze wstępnej analizy danych do decyzji wynikało, że najczul-
szym miejscem we własnym ugrupowaniu bojowym było
skrzydło przylegające do pasa natarcia prawego sąsiada, czyli
brytyjskiego 5 korpusu. Z nim też należało nawiązać ścisłą łą-
czność i współdziałanie bojowe.
Oddzielny problem stanowiło wyszkoleiSe i przygotowanie
bojowe wojsk. 2 korpus miał bogate doświadczenie bojowe wy-
niesione z walk w górach. Teraz, gdy góry skończyły się, 2 kor-
pus stał na krawędzi rozległej i gęsto zabudowanej niziny, po-
ciętej licznymi rzekami i kanałami, powstała uzasadniona oba-
wa, iż zarówno wojska, jak i pojedynczy żołnierze będą mieli
kłopoty w poruszaniu się w zupełnie innym terenie. Krótko
mówiąc, należało przeprowadzić dodatkowe przeszkolenie, gdyż
na nizinie obowiązywały odmienne niż w terenie górzysto-lesi-
stym zasady taktyczne, zwłaszcza we współdziałaniu piechoty
z czołgami i saperami szturmowymi, tj. wojskami inżynieryjno-
saperskimi, które były przygotowane do torowania drogi czoło-
wym oddziałom piechoty i czołgom.
Korpus miał otrzymać wzmocnienie w postaci oddziałów
brytyjskich. Pociągało to za sobą pewne dodatkowe komplikacje
natury językowej. Trzeba było przecież porozumiewać się z za-
łogami caołgów brytyjskich. Należało zatem własnym żołnie-
rzom przyswoić podstawowe pojęcia wojskowe w języku angiel-
skim
Problemów było więc co niemiara, a ponadto obowiązywała
daleko posunięta tajemnica wojskowa. Aby jej zawczasu nie
ujawnić, 12 marca szef sztabu korpusu polskiego pułkownik
dypl. Kazimierz Wiśniowski powołał specjalną grupę, do której
zadań należało opracowanie całości zagadnień związanych z pla-
nowaniem i przygotowaniem operacji. Grupie tej przewodni-
czył szef oddziału operacyjnego korpusu, a w jej skład weszło
trzech oficerów z oddziału operacyjnego sztabu korpusu,
dwóch oficerów z oddziału informacyjnego sztabu korpusu, je-
den oficer z oddziału współpracy z lotnictwem, jeden oficer
z dowództwa artylerii, dwóch oficerów z dowództwa saperów
i jeden oficer z dowództwa żandarmerii. Wybiegniemy naprzód
i powiemy już teraz, że zespół ten 9 kwietnia przedstawił do-
kument pod tytułem Przygotowania do wiosennych działań za-
czepnych 15 Grupy Armii. Kolejnym etapem przygotowań do
operacji było opracowanie i wydanie Wytycznych operacyjnych
nr lz datą 21 marca 1945 roku. W dokumencie tym planowane
działania otrzymały kryptonim „Buckland". Wytyczne formu-
łowały zadania 2 Korpusu Polskiego i zamiar dowódcy:
Po pierwsze — opanować przyczółek na rzece Senio, na od-
cinku od S. Severo (wył.) do Felisio.
Po drugie — opanować przyczółek na rzece Santerno włą-
cznie z Mordano i połączyć go z przyczółkiem utworzonym na
rzece Santerno przez brytyjski 5 korpus.
Po trzecie — zorganizować i mieć w gotowości do natych-
miastowego działania dwa zgrupowania pościgowe: jeden — na
kierunku Mordano, Fantazza, Medicina, drugi — na kierunku
Sasso Morelli, Casola Canina, Castel S. Pietro.
Zadania powinny być realizowane w ścisłym współdziałaniu
z brytyjskim 5 korpusem.
Natarcie połączone z forsowaniem rzeki Senio miało być wy-
konane szybko, bez straty czasu na umacnianie się w zdobytym
terenie, połączone jednocześnie z uchwyceniem rejonów nie
zaminowanych, i bez wikłania oddziałów w bardziej przewlekłe
walki. Do wykonania tego zadania została wyznaczona 3 Dywiz-
ja Strzelców Karpackich pod dowództwem generała Broni lawa
Ducha. W związku z tym otrzymywała wzmocnienie w postaci
6 Lwowskiej Brygady Piechoty, brytyjskiej 7 brygady pancer-
nej (bez jednego pułku), jednego pułku z 2 brygady pancernej
(własnej), brytyjskiego 51 pułku saperów szturmówych, trzech
pułków artylerii lekkiej i innych pododdziałów specjalnych.
Po opanowaniu przyczółków ńa rzece Santerno 2 korpus miał
być gotowy do wysłania dwóch samodzielnych zgrupowań
pościgowych: jednego z rejonu Mordano w kierunku Medicinai
drugiego z rejonu Bagnara di Romagna w kierunku Sasso Mo-
relli i Castel S. Pietro. Zadanie to otrzymały: 5 Kresowa Dy-
wizja Piechoty pod dowództwem generała Nikodema Sulika,
2 brygada pancerna dowodzona przez generała Bronisława Ra-
kowskiego i 43 brygada Gurków. Oba kierunki działań zgrupo-
wań pościgowych znajdowały się na północ od drogi nr 9. Dzia-
łanie na kierunku Mordano — Medicina było wariantowane w
zależności od sytuacji, jaka mogła się wytworzyć w pasie natar-
cia brytyjskiego 5 korpusu. W razie wyboru kierunku zachod-
niego, na Budrio, północne zgrupowanie pościgowe 2 Korpusu
Polskiego miało działać na tyłach Castel S. Pietro po osi:
Mordano, Castel Guelfo, Poggio Piccolo.
Po rozpoczęciu pościgu jako drugi rzut przewidywano 3 Dy-
wizję Strzelców Karpackich, której zadaniem do tego czasu,
w ramach omawianego zamiaru dowódcy 2 korpusu, było sfor-
sowanie w ścisłym współdziałaniu z brytyjskim 5 korpusem
rzek Senio i Santerno. Drugi rzut korpusu odtwarzał się w re-
jonie Mordano, Bubano, tj. na północno-zachodnim brzegu
rzeki Santerno. 3 Dywizja Strzelców Karpackich miała być w
gotowości do działań za jednym ze zgrupowań pościgowych.
Utworzony na rzece Santerno przyczółek miał być udostęp-
niony grupom pościgowym; należało im zwolnić drogi i ułatwić
opuszczenie przyczółka, zwłaszcza przez utrzymanie i zabezpie-
czenie przejść przez kanał di Molini oraz przygotowanie wspar-
cia ogniowego.
4 kwietnia dowództwo korpusu sporządziło dodatkowe wyty-
czne dla zgrupowań pościgowych organizowanych na bazie
5 Kresowej Dywizji Piechoty i 43 brygady Gurków. Wytyczne
zawierały zadania bojowe i sposób ich wykonania. W skład
pierwszego zgrupowania wchodziła 5 Kresowa Dywizja Piecho-
ty (bez dwóch brygad i dwóch pułków artylerii lekkiej) z 2 bry-
gadą pancerną (bez jednego pułku), z Karpackim Pułkiem Uła-
nów, szwadronem brytyjskiego 27 pułku ułanów, trzema inny-
mi (tzn. nieorganicznymi pułkami artylerii lekkiej, zgru-
powaniem transporterów opancerzonych i innymi podod-
działami specjalnymi). Zgrupowanie to powinno było pozostawać
w gotowości od „D+2" (tj. od trzeciego dnia operacji) do poś-
cigu na kierunku Bagnara di Romagna, Sasso Morelli, Castel S.
Pietro. Swoje zadania miało wykonywać w łączności z prawym
sąsiadem, tj. 43 brygadą Gurków, prowadzącym pościg na kie-
runku Mediciny.
Zgrupowanie pościgowe (czyli 5 KDP) miało wysłać ze swe-
go składu oddział wydzielony (grupa) „Rak" (od nazwiska do-
wódcy grupy generała Bronisława Rakowskiego), w składzie
brygady pancernej, batalionu piechoty oraz odpowiedniego
wzmocnienia i wsparcia.
Przewidywano również inny wariant działania zgrupowania
pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Otóż w razie braku
warunków do pościgu, już po dotarciu wojsk własnych do rzeki
Santerno i nawet pó utworzeniu przyczółka na jej zachodnim
brzegu, 5 Kresowa Dywizja Piechoty miała wesprzeć wysiłek
3 Dywizji Strzelców Karpackich i wywalczyć warunki do poś-
cigu lub do wykorzystania powodzenia. Właściwy natomiast
pościg wykonywałyby ruchliwe oddziały wydzielone. W razie
przewlekłych walk przewidywano wzmocnienie zgrupowania
pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty dodatkową brygadą
piechoty, pułkiem pancernym z 2 brygady pancernej, jednym
łub dwoma pułkami artylerii lekkiej, które znajdowały się w dy-
spozycji dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich.
Zgrupowanie pościgowe, zorganizowane na bazie 43 brygady
Gurków, miało mieć w swoim składzie dodatkowo jeden pułk
pancerny z 7 brygady pancernej, 14 szwadron z brytyjskiego
20 pułku huzarów i pododdziały artylerii. Zadaniem tego zgru-
powania było:
po pierwsze — od godziny 6.00 ,,D+2" być w gotowości do
pościgu po osi S. Bartolomeo, Medicina, przy utrzymaniu ścis-
łej łączności zarówno z prawym sąsiadem, tj. brytyjskim 5 kor-
pusem, jak i lewym — zgrupowaniem pościgowym 5 Kresowej
Dywizji Piechoty. Również to zgrupowanie wysyłało zawczasu
przygotowany oddział wydzielony (OW) dla utrzymania bez-
pośredniego kontaktu z nieprzyjacielem. Oddział wydzielony
otrzymał kryptonim „Devon". Miał nim dowpdzić zastępca
dowódcy brytyjskiej 6 brygady pancerne). W skład O W miał
wejść pułk pancerny, batalion piechoty na „Kangurach" (spe-
cjalne transportery opancerzone) i inne pododdziały specjalne;
po drugie — zgrupowanie pościgowe 43 brygady Gurków,
do czasu przejścia do pościgu, stanowiło odwód dowódcy 2
Korpusu Polskiego.
W związku z powyższymi zadaniami 2 brygada pancerna na
trzy dni przed operacją („D-2") oddawała jeden ze swoich puł-
ków 3 Dywizji Strzelców Karpackich, a na dwa dni przed na-
tarciem („D-l") przechodziła pod dowództwo 5 Kresowej Dy-
wizji Piechoty.
Przydzielona na siedem dni przed operacją (JD-5") brytyj-
ska 7 brygada pancerna oddawała jeden ze swoich pułków pan-
cernych 43 brygadzie Gurków, a na sześć dni przed natarciem,
(„D-5") przechodziła pod rozkazy dowództwa 3 Dywizji
Strzelców Karpackich. Lotnictwo i artyleria, o czym bardziej
szczegółowo w innym miejscu, miały swoje plany dostosować
do rozpoczętego w godzinach porannych natarcia.
Kilka słów o stronie organizacyjnej samodzielnego zgrupo-
wania „Rud". Zostało ono utworzone 5 kwietnia 1945 roku.
Dowodził nim, jak wspomniano, zastępca dowódcy 5 Kresowej
Dywizji Piechoty generał Klemens Rudnicki. Podlegać mu mia-
ły obie świeżo sformowane brygady piechoty: 3 Brygada Strzel-
ców Karpackich i 4 Wołyńska Brygada Piechoty, a ponadto ar-
tyleria, saperzy, łączność i inne pododdziały specjalne, jednak
w ilościach minimalnych. Rola zgrupowania „Rud" miała pole-
gać na tym, że do dnia 8 kwietnia broniło ono całego pasa
2 Korpusu Polskiego, zwężonego od dnia 9 kwietnia o pas na-
tarcia (odcinek forsowania) 3 Dywizji Strzelców Karpackich.
Następnie od trzeciego dnia natarcia („D+2") zgrupowanie
„Rud" miało być gotowe do czołowego pościgu wzdłuż drogi
nr 9. Gdyby, ze względu na opór przeciwnika, do pościgu nie
doszło, miało wspomagać uderzenie 3 Dywizji Strzelców Kar-
packich w ogólnym kierunku Solarolo i Castel Bolognese (na
zachód). Zgrupowanie „Rud" było tworem doraźnym. Istniały
uzasadnione obawy, czy zda ono w pełni egzamin bojowy, bra-
kowało bowiem środków łączności, sztab nie był zgrany, w
skład zgrupowania weszły nowo sformowane brygady, bez od-
powiedniego doświadczenia bojowego. W każdym razie, z uwa-
gi na to, że szkolenie jeszcze nie zostało zakończone, oceniano
je jako niezdolne do działań manewrowych. Zrodziła je jedynie
potrzeba zabezpieczenia południowego skrzydła korpusu.
W toku walki okazało się, że obawy były przedwczesne. Zgru-
powanie „Rud" odegrało również istotną rolę w maskowaniu
operacyjnym.
Tymczasem z końcem marca wszystkie dotychczasowe roz-
ważania raptem straciły swą aktualność. Stało się to ża przy-
czyną brytyjskiego 5 korpusu, którego dowództwo postanowiło
zmienić swój plan mylenia przeciwnika i — zamiast w dzień —
nacierać w nocy. Koncepcja ta pozostawała w sprzeczności z usta-
leniami przyjętymi 16 marca na odprawie w dowództwie 8 ar-
mii. Modyfikacja planów pochłonęła wiele energii i czasu. Jeśli
chodzi o 2 Korpus Polski, odbiło się to przede wszystkim na
planie wykorzystania artylerii, którą wcześniej przygotowywano
do współdziałania z brytyjskim 5 korpusem. Ponieważ do-
wództwo 8 armii wyraźnie oddawało pierwszeństwo 5 korpu-
sowi, własne przygotowanie artylerii miało być zakończone
przed przygotowaniem artyleryjskim natarcia 5 korpusu, i to
niezależnie od tego, czy 2 korpus rozpoczynał natarcie razem
z 5 korpusem w godzinach wieczornych, czy też, sam, w godzi-
nach rannych. Dzień „D" określał termin natarcia brytyjskiego
5 korpusu. Dla natarcia 2 Korpusu Polskiego wyznaczono
,,D+l", przy czym natarcie miało być wykonywane w dzień.
Jednak generał Duch postanowił wykorzystać siłę lotniczego
i artyleryjskiego przygotowania ataku z „D" dla uchwycenia
w nocy z „D" na „ D + l " wału wschodniego rzeki Senio. Nie
był jedynie zdecydowany: czy użyć do tych działań patroli bo-
jowych, które przed świtem zamierzał wycofać na podstawy
wyjściowe, czy raczej silnych grup bojowych, które miały pozo-
stać i umocnić się w uchwyconym terenie. W razie przyjęcia
pierwszego wariantu przygotowanie lotnicze i artyleryjskie ata-
ku musiałoby być powtórzone w godzinach rannych „ D + l " ;
w drugim natomiast natarcie mogłoby się rozpocząć już o świcie
„ D + l " z wału zdobytego w nocy. Dyskusja na powyższy te-
mat doprowadziła do wniosku, że natarcie 2 korpus powinien
rozpocząć jednocześnie z brytyjskim 5 korpusem, niezależnie
od pory dnia. Ostateczna decyzja zapadła w dniu 31 marca na
odprawie wyższych dowództw w sztabie 2 Korpusu Polskiego.
3 Dywizja Strzelców Karpackich miała rozpocząć natarcie jed-
nocześnie z 5 korpusem, aby jeszcze w nocy zdobyć oba wały,
a z nasłaniem dnia kontynuować natarcie na zachód. Dzięki temu
3 dywizja wykorzystywała wsparcie lotnictwa 8 armii, lotnictwo
bowiem było dostosowane do planu natarcia 5 korpusu brytyj-
skiego Wariant ten umożliwiał również lepsze wykorzystanie
efektów ognia artylerii w fazie obezwładniania stanowisk artyle-
ryjskich nieprzyjaciela, bowiem artyleria przeciwnika w ciągu
nocy mogła zmienić swoje stanowiska ogniowe.
W zmienionej koncepcji taktycznej plan zabezpieczenia lot-

3
Współpraca z lotnictwem. WIH, Y/20/110.
niczego natarcia 2 Korpusu Polskiego przedstawiał się następu-
jąco: grupa ciężkich bombowców w liczbie około 800 miała
w pierwszym i w drugim dniu natarcia wykonać bombardowanie
powierzchniowe bombami odłamkowymi o wadze 20 funtów re-
jonów położonych na wschód i na zachód od rzeki Santerno.
Każdorazowy zrzut obliczano na około 1600 ton bomb. Plano-
wano też, że w tych samych dniach grupa około 120 średnich
bombowców wykona bombardowanie powierzchniowe stano-
wisk ogniowych artylerii nieprzyjaciela w rejonach na północny
wschód od Imoli. W nocy z pierwszego na drugi dzień natarcia
grupa około 100 ciężkich bombowców miała zbombardować
powierzchniowo obronę niemiecką nad rzeką Santerno. Zakła-
dano, że w ciągu dwu nocy, z pierwszego na drugi i z drugiego
na trzeci dzień natarcia, grupa złożona z około 100 lekkich
bombowców przeprowadzi ataki na stanowiska ogniowe artyle-
rii nieprzyjaciela i będzie miała pod kontrolą ogniową drogi
prowadzące do poła walki. Wsparcie natarcia obu korpusów
8 armii, tj. 5 brytyjskiego i 2 polskiego, wzięła na siebie grupa
około 600 myśliwców bombardujących.
Udział lotnictwa w pierwszym dniu natarcia był obliczany na
około 1700 samolotów i 2500 ton bomb.
Z planem użycia lotnictwa zsynchronizowano plan wsparcia
artylerii 4. Przeciwnik miał być rażony na całej głębokości
obrony, przewidywano zwłaszcza intensywne zwalczanie artyle-
rii niemieckiej. O natężeniu planowanego ognia artylerii świad-
czy fakt, iż na korzyść 2 Korpusu Polskiego zamierzano użyć
600 dział, z tego 375 dział własnych.
Dużą wagę przykładano do planu maskowania (mylenia).
Zamierzano utwierdzić przeciwnika w przekonaniu, że natarcie
pójdzie wzdłuż drogi nr 9, która miała wyznaczać główny kieru-
nek uderzenia 8 armii i całej 15 Grupy Armii sprzymierzonych.
Temu zagadnieniu była poświęcona odprawa w dowództwie
8 armii w dniu 10 lutego. Pozorowanie głównego kierunku ude-
rzenia miało być prowadzone przez specjalnie wydzielone od-
działy korpusu, które w marcu i w kwietniu nasiliły aktywność
ogniową, działalność patroli i grup rozpoznawczych.
W dniach od 6 do 9 kwietnia wykonanie zadania związanego
z tym przypadło zgrupowaniu „Rud". Przede wszystkim cho-
dziło o skryte zajęcie pozycji wyjściowych przez artylerię i czoł-
4
Sprawozdanie Dowództwa Artylerii 2 Korpusu Polskiego w bitwie o Bolo-
nię. WIH, Y/20/93.
gi. Jak się później okazało, plan maskowania powiódł sio zna-
komicie. Stwierdzono bowiem, iż przeciwnik skupił główny
wysiłek obronny właśnie na kierunku drogi nr 9. Tam znalazły
się jego najlepsze jednostki bojowe i najsilniej: :a artyleria. Tam
także nieprzyjaciel dokonał największych zniszczeń i najszczel-
niej zaminował teren. Na kierunku drogi nr 9 zaobserwowano,
że Niemcy są najbardziej czujni i reagują od razu ogniem nawet
na najmniejszy ruch w terenie. Tymczasem główne natarcie 8 ar-
mii poszło na północ od tej drogi, gdzie szczęśliwie przeciwnik
okazał się wyraźnie słabszy. Rozkazy nie precyzowały kierunku
głównego uderzenia, określały jedynie odcinek przełamania.
Właściwy więc zamiar sprowadzał się do przełamania dwu ru-
bieży obronnych: jednej na rzece Senio i drugiej na rzece San-
terno. Z tego wynika, że głębokość zadania bliższego 2 korpusu
wynosiła od 6 do 10 km. Kierunki dalszego natarcia wydłużały
się dla 2 korpusu o dalsze 20—25 km. W żadnym jednak wa-
riancie planu nie mówiło się o Bolonii jako o celu operacji.
W planach operacji mówiło się też o okrążeniu i zniszczeniu
sił niemieckich, pozostających jeszcze w Apeninach, na połud-
nie cd drogi nr 9, w Faenzy i Castel S. Pietro, z jednoczesnym
pościgiem na kierunku Medicina i dalej na północny zachód.
Warto poświęcić teraz więcej miejsca pracy sztabu 2 Korpusu
Polskiego, której wyniki legły u podstaw zamiaru i decyzji do-
wódcy.

DECYZJE

Zadanie korpusu składało się z dwu części: część pierwsza na-


kazywała korpusowi zdobycie przyczółków na rzekach Senio i
Santerno, część druga — przeprowadzenie pościgu za nieprzy-
jacielem na dwu rozbieżnych kierunkach. Przyczółki 5 korpusu
na rzece Senio w rejonie m. Lugo i na rzece Santerno w rejonie
S. Agata sul Santerno i Cadi Lugo przylegały, a ściślej znajdo-
wały się najbliżej przyczółków 2 korpusu w rejonie Solano,
Bagnara di Romagna i Mordano. Wzajemne zatem wsparcie
podczas ich opanowywania nie podlegało kwestii. Stąd pier-
wszy wniosek: 2 korpus mógł wykonać swoje zadanie tylko w ści-
słym współdziałaniu z brytyjskim 5 korpusem.
Szerokość nakazanego do opanowania przyczółka wynosiła
około 3 km, czyli tyle samo, co odcinek przełamania. Głębokość
zadania, sięgająca aż po przyczółek na rzece Santerno, wynosiła
około 9 km i z punktu widzenia potrzeb komunikacji była niezado-
walająca. Należało zatem albo poszerzyć odpowiednio pas natar-
cia 2 korpusu i użyć więcej sił w pierwszym rzucie, albo ściślej oprzeć
północne skrzydło o pas natarcia brytyjskiego 5 korpusu. Sztab
2 korpusu doszedł do wniosku, iż ze względu na układ i odleg-
łość obiektów natarcia większe będą korzyści ze ścisłej łączności
z 5 korpusem. I to był dragi wniosek z analizy zadania.
Głębokość zadania bliższego i następnego wynosiła około
9 km. Dla ognia artylerii odległość ta wydłużała się do 13 km, co
ograniczało skuteczność ostrzału i wsparcia ogniowego przy-
czółka ze starych stanowisk ogniowych. Stąd wynikał kolejny
wniosek: potrzeba zmiany stanowisk ogniowych przed realiza-
cją zadania następnego, tj. wsparcia walk o przyczółek na rzece
Santerno.
Główne uderzenie 2 Korpus Polski wykonał na swoim pra-
wym skrzydle, przylegającym do brytyjskiego 5 korpusu. Lewe,
tj. południowe skrzydło, było zawieszone w próżni. Znajdujące
się tam związki miały prowadzić jedynie działania wiążące. Dla
2 korpusu oznaczało to konieczność stałego ubezpieczenia po-
łudniowego, skrajnego skrzydła. Był to wniosek wyciągnięty
z analizy zadania bojowego.
Dalsze zadanie 2 korpusu, tak zresztą, jak i brytyjskiego
5 korpusu, sprowadzało się do pościgu, który miał być prowa-
dzony przez poszczególne zgrupowania na rozbieżnych kierun-
kach, co uniemożliwiało współdziałanie między zgrupowaniami
pościgowymi. A zatem pościg na każdej osi miały prowadzić
zgrupowania zdolne do samodzielnego działania. Był to piąty
wniosek, jaki wyciągnął sztab 2 korpusu z analizy zadania.
Pas natarcia 2 Korpusu Polskiego miał przebiegać południo-
wym skrajem Niziny Lombardzkiej, odległej o około 7—9 km
w linii prostej od północnych stoków Apeninu Toskańskiego.
Płaska Nizina Lombardzka jest jednak nachylona w kierunku
północnym i opada w stronę rzeki Pad. Różnice wysokości są
nieznaczne, nie przekraczające średnio 3—4 m, stąd prawie
niedostrzegalne. Rzeki, takie jak Senio, Santerno i Sillaro.
biegną z południowego zachodu w kierunku północno-wschod-
nim. Taki też kierunek mają w większości kanały irygacyjne.
Przeszkody wodne, usytuowane rokadowo do kierunku natarcia
wojsk polsko-brytyjskich, sprzyjały obronie i utrudniały natar-
cie. Sieć dróg w dolinie — gęsta, zwłaszcza po obu stronach
rzek, i do nich równoległa, nie zawsze jednak połączona mosta-
mi. Drogi tworzą gęste prostokąty. Węzłów komunikacyjnych o
większym znaczeniu prawie nie ma. Miasteczka Solarolo, Bag-
nara di Romagna i Mordano trudno uznać za węzły, leżą raczej
na skrzyżowaniach dróg i dzięki mostom można się w nich prze-
prawić z jednego brzegu rzeki Santerno na drugi. Dopiero Imola
i Castel S. Pietro mogą uchodzić za węzły drogowe, ponieważ
leżą przy głównej magistrali, jaką stanowi droga nr 9 i przecina-
jące ją drogi na północ do Massa Lombarda lub Medicina.
Jak zatem ów teren mógł być najlepiej taktycznie wykorzy-
stany? Pokrycie terenowe, zwłaszcza duży stopień zadrzewienia
całej niemal Niziny Lombardzkiej, pozwalały na skryte przygo-
towanie natarcia połączonego z forsowaniem przeszkód wod-
nych. Ale te same właściwości terenu sprzyjały również prze-
ciwnikowi będącemu w obronie, który ponadto mógł swobodnie
wykorzystać sieć dróg dla manewru wewnątrz ugrupowania.
Wniosek sztabu był następujący: gęste pokrycie terenu
przemawia za decentralizacją broni ciężkiej piechoty i wojsk
pancernych. W celu ograniczenia ruchliwości wojsk nieprzyja-
ciela konieczne jest bombardowanie węzłów drogowych.
Gęste pokrycie terenu sprawiało, że artyleria nie miała do-
godnych wzniesień terenowych dla rozmieszczenia swoich
punktów obserwacyjnych. Stąd wniosek, że należy zorganizo-
wać powietrzne punkty obserwacyjne i wysunąć odpowiednio
przeszkolonych obserwatorów nizinnych.
Zła widoczność spowodowała zmniejszenie głębokości przy-
czółków, które zamierzano utworzyć na północnym brzegu rzek
Senio i Santerno. Średnio głębokość takiego przyczółka (z do-
świadczeń zdobytych na zachodnioeuropejskim teatrze działań)
wynosiła około 4—5 km. Wielkość tego rzędu dawała pewną
swobodę ruchu na przeprawach i zapewniała obserwację. Na
Nizinie Lombardzkiej maksimum wynosiło około 3 km, a głę-
bokość tę wyznaczały miejscowości Madonna delia Salute i So-
larolo oraz kanał di Lugo. Przyczółek na rzece Santerno miał —
według powyższych parametrów — sięgać kanału di Molini.
Każdy z tych przyczółków był ograniczony kanałami, które
stwarzały określone trudności dla ruchu w kierunku zachod-
nim. Po zdobyciu owych przyczółków należało jak najszybciej
przejść do pościgu: z przyczółka na rzece Senio przebijać się ku
rzece Santerno, a od rzeki organizować już pościg. Rejon Seve-
ro i C. Benina miał kluczowe znaczenie. Znajdowały się tam
podstawy wyjściowe 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Teren
ten, obfitujący w liczne przeszkody wodne, musiał być tak
przygotowany inżynieryjnie, aby można go było, w sposób zor-
ganizowany, przekroczyć. Postulat ten dotyczył zresztą całego
pasa dywizji przylegającego do brytyjskiego 5 korpusu. W głębi
obrony przeciwnika szczególną uwagę należało zwrócić na węz-
ły komunikacyjne w Castel S. Pietro i Medicina, które prze-
ciwnik nie omieszka — jak sądzono w sztabie 2 korpusu —
wykorzystać w manewrze odwrotowym z „worka". W miarę
posuwania się natarcia zagrożenie południowego skrzydła kor-
pusu nie tylko nie będzie malało, lecz wręcz przeciwnie — co-
raz bardziej wzrastało. Stąd zarówno potrzeba ubezpieczania
południowego skrzydła, jak i posiadania odpowiedniego odwo-
du. Doceniano znaczenie operacyjne drogi nr 9, mimo iż w
pierwszej fazie natarcia znajdowała się ona poza pasem natarcia
2 Korpusu Polskiego. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że ku niej
będzie ciążył kierunek natarcia 2 korpusu, który najprawdopo-
dobniej przetnie tę drogę w rejonie Imola i Castel S. Pietro.
Przewidując właśnie taki rozwój wydarzeń już zawczasu zapla-
nowano siły i środki wojsk inżynieryjno-saperskich dla odbu-
dowy tej drogi i szybkiego włączenia jej do użytku. Droga nr 9
stanowiła główną arterię komunikacyjną również dla brytyjskiej
8 armii i całej 15 Grupy Armii, przecinającą Dolinę Lom-
bardzką z północnego zachodu na południowy wschód.
Nic lub bardzo niewiele wiedziano o przeszkodach wodnych,
tak licznych w tej dolinie. Nie znano więc ani głębokości wód,
ani opisu brzegów. Można i należało liczyć na dane z rozpo-
znania saperskiego, zwiadu pancernego i zdjęć lotniczych.
Było wiadomo, że rzeki w lecie nie stanowiły groźby dla pie-
choty. Dysponowano też danymi, z których wynikało, że
przeszkody naturalne zostały wzmocnione przez Niemców za-
porami, głównie minowymi, gęsto zalegającymi przed przednim
skrajem obrony nieprzyjaciela. W praktyce oznaczało to konie-
czność przydzielenia piechocie saperów-pionierów, specjalnie
przygotowanych do torowania drogi, i czołgów-trałów.
Ukształtowanie i pokrycie terenu nie wywierały w tym wy-
padku większego wpływu na wybór kierunku głównego uderze-
nia. Zadecydowały o nim względy operacyjne. Kierunek głów-
nego uderzenia, wykonywanego wewnętrznymi skrzydłami na
styku dwu korpusów (2 i 5), nie pokrywał się z układem linii
komunikacyjnych. Również linie wodne nie służyły natarciu.
Ich rokadowy układ dawał wojskom będącym w obronie dużą
swobodę manewru wzdłuż frontu.
Z układu linii komunikacyjnych i wodnych sztab korpusu
wysnuł następujący wniosek: wykonać uderzenie tam, gdzie jest
najłatwiejsza obserwacja i możliwość wsparcia. Przełamanie
czołowe utrudnione, ruch dofrontowy również.

OBRONA NIEMIECKA

Dane dostarczone przez rozpoznanie lotnicze wskazywały, że


umocnienia terenowe nieprzyjaciela zostały ugrupowane na li-
niach przeszkód biegnących prostopadle do kierunku przyszłe-
go natarcia. Dzięki nim obrona przeciwnika została rozbudo-
wana w głąb i zawczasu przygotowana, co oznaczało, że opór
będzie twardy, a natarcie niełatwe.
Wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Senio istniała linia umoc-
nień „Irmgard". Była to pierwsza i główna linia obronna roz-
budowana w oparciu o wschodni i zachodni wał przeciwpowo-
dziowy rzeki Senio. Zostały zidentyfikowane zapory minowe,
głównie na drogach dochodzących do rzeki i dogodnych przez
nią przejściach. Kolejne umocnienia pośrednie znajdowały się
na linii kanału ograniczającego przyczółek. Miejscowość Solaro-
lo, droga i tor kolejowy stanowiły punkt umocniony. Umocnio-
ny był kanał di Molini.
Za rzeką Santerno znajdowała się linia umocniona zwana
„Laurą". W jeden system umocnień połączono wały przeciw-
powodziowe z miejscowościami Bagnara di Romagna i Morda-
no. Dalej znajdowały się:
— na rzece Sillaro linia umocnień „Paula";
— na rzece Gaiana linia umocnień „Anna";
— na rzece Idice i bezpośrednio przed Bolonią linia „Dżyn-
gis chan".
W głębi operacyjnej nad rzeką Reno była linia umocnień
„Reno", pośrednia rubież nad rzeką Ponaro, wzdłuż Padu —
linia rz. Pad, u podnóża Alp aż do Laguny Veneta — linia
„Wenecka".
Przewidywano, że w czasie walk o przyczółek na rzece Senio
nieprzyjaciel ograniczy się do kontrataków, dla których podsta-
wami wyjściowymi będą linie wałów i skraje miejscowości.
Z pierwszym kontratakiem należało się liczyć z kierunku połud -
niowozachodniego w oparciu o Solarolo; później — w oparciu
o Eagnara di Romagna i Mordano. Nie spodziewano się spot-
kania z ławą czołgów; sądzono, że będą one pojedynczo przy-
dzielane poszczególnym kontratakującym grapom. Wynikało to
z absolutnej przewagi sprzymierzonych w powietrzu, która
zmusiła Niemców do zmiany nie tylko taktyki użycia czołgów
na frontach zachodnich, lecz i zmian organizacyjno-struktural-
nych.
W tych warunkach związki pancerne stały się przeżytkiem.
Jedynie czołgi bezpośredniego wsparcia piechoty mogły działać
skutecznie. Zalecenia szły więc w kierunku stałego wzmacniania
nimi piechoty (jeden batalion czołgów na dywizję piechoty).
Niemcy na froncie włoskirn w końcowej fazie posiadali zaledwie
jedną, 26 dywizję pancerną. Miała ona prawie 50 procent stanu
etatowego czołgów, w tym czołgów typu Pz. Kpfw IV (25-to-
nowych), łatwych do zwalczania. Dowódca Grupy Armii „C"
dysponował ponadto batalionem czołgów typu Pz. Kpfw V
„Pantera" (45-tonowych). Była to ostatnia rezerwa, przezna-
czona do użycia jedynie w ostatecznym wypadku, zresztą o ni-
skim stanie sprzętu. W dotychczasowych działaniach czołgi te-
go typu występowały jedynie sporadycznie w jednostkach nie
większych niż kompania. Dwa bataliony czołgów ciężkich typu
Pz. Kpfw VI „Tygrys" (56-tonowych), będących odwodem
dowódcy Grupy Armii „C", przeznaczono wyłącznie do obrony
na. najbardziej zagrożonych kierunkach. Dotychczas najczęściej
stosowano je plutonami.
Z analizy terenu po stronie nieprzyjaciela i z rozpoznanego
zarysu linii umocnień wynikało, iż w pierwszej fazie bitwy nie-
przyjaciel skupi wysiłek obronny głównie na skrzydle połud-
niowym, w oparciu o Solarolo. Podczas walk na rubieży rzeki
Santerno wysiłek ten zostanie zapewne skupiony w rejonie
Bagnara di Romagna.
Działalność lotnictwa i artylerii powinna być skierowana na
drogi i mosty na rzekach Sillaro i Santerno, aby w ten sposób
utrudnić wprowadzenie odwodów na kierunek natarcia 2 Kor-
pusu Polskiego.
Pas obrony niemieckiej na linii rzeki Senio od jeziora Co-
macchio do Rivoli wynosił 55 km i był obsadzony przez sześć
dywizji: 42 dywizję strzelców, 362 i 98 dywizje piechoty, 26
dywizję pancerną (przed 2 Korpusem Polskim), 4 dywizję spa-
dochronową i 278 dywizję piechoty (spod Ankony). Były to
więc wojska 76 korpusu pancernego i 1 korpusu spadochrono-
wego ze składu niemieckiej 10 armii. Niemiecka 14 armia znaj-
dowała się bliżej wybrzeża Morza Liguryjskiego. Przeciwnik,
mając za sobą Nizinę Lombardzką i dalej już tylko Alpy, mu-
siał się bronić do ostatka na zajmowanych rubieżach. Teren
i rozbudowane pozycje pozwalały mu na przygotowanie i zo-
rganizowanie stałej obrony polowej, obsadzonej dość szczelnie
przez poważne siły operacyjne. Zmuszony do odejścia, miał za-
pewne stawiać opór na kolejnych liniach umocnionych i przy-
gotowanych zawczasu wzdłuż rzek Santerno, Sillaro, Idice.
Możliwe było przegrupowanie części wojsk niemieckich sprzed
frontu brytyjskiej 8 armii na kierunek działania amerykańskiej
5 armii, ale tylko w sytuacji, kiedy powstałoby tam większe za-
grożenie. W ogóle należało brać pod uwagę możliwość niemiec-
kiego manewru siłami i środkami po liniach wewnętrznych,
krótkich i dogodnych. Jednak ta sprawa wyższego szczebla ope-
racyjnego mniej dotyczyła szczebla korpuśnego. Tymczasem
przed frontem 2 Korpusu Polskiego znajdował się konkretny
przeciwnik: 26 dywizja pancerna mająca w swoim składzie 5 ba-
talionów piechoty,96 czołgów średnich i ciężkich oraz silną ar-
tylerię. Na przedni skraj obrony na linii rzeki Senio wysunął się
— według zeznania jeńców — 2 batalion z 67 pułku, broniący
północnej części odcinka, i 2 batalion z 9 pułku, obsadzający
południową część odcinka. Każdy z tych batalionów wzmacnia-
ło kilka czołgów.
Oceniano, iż obrona niemiecka była zorganizowana systemem
punktów oporu, powiązanych ogniowo i wzmocnionych pod-
oddziałami niszczycieli czołgów oraz ubezpieczanych ze wscho-
dniego brzegu placówkami. Przy tym wszakże systemie nie-
przyjacielowi starczało sił tylko do obsadzenia kompanijnych
punktów oporu. Brakowało ich natomiast do utworzenia odwo-
dów nawet na szczeblu batalionu. Ich rolę miały spełniać drob-
ne grupy szturmowe pozostające w gotowości do wykonania
kontrataku na zagrożonym kierunku. Przewidywano, iż 26 dy-
wizja pancerna może dysponować jedynie oddziałem rozpo-
znawczym jako swoim odwodem, wzmocnionym ewentualnie
bliżej nie znaną liczbą czołgów. Odcinek obrony dywizji wyno-
sił 7,5 km. Z uwagi na skromność sił odwodowych można było
oczekiwać licznych, lecz słabych kontrataków, wspieranych
przez grupy czołgów i działa pancerne. Sposób walki nieprzyja-
ciela stanowił, oczywista, wielką niewiadomą. Przewidywano
jedynie, że będzie ona polegała na dużej elastyczności i unika-
niu wałki do ostatniego naboju. Lecz im dalej od przyczółka na
rzece Senio walka będzie przybierała, najprawdopodobniej,
znacznie ostrzejsze formy. Należało liczyć się z silniejszymi
kontratakami, wykonywanymi siłami świeższych batalionów
piechoty, ściągniętych z niezaangażowanych kierunków. Owe
nowe bataliony mogły się pojawić na polu walki tym szybciej,
im szybciej zostałby rozpoznany przez nieprzyjaciela główny
kierunek natarcia 2 Korpusu Polskiego. W sztabie korpusu
uważano, że będą to pododdziały ściągnięte z odcinków obron-
nych położonych w górach na południe od drogi nr 9. Biorąc za
podstawę rozpoznany stan i rozmieszczenie wojsk nieprzyjacie-
la, przewidywano, że 4 dywizja spadochronowa mogłaby oddać
1—2 bataliony, 278 dywizja 1—2 bataliony i 1 dywizja spado-
chronowa również 1—2 bataliony. W sumie te siły szacowano
na około sześciu dodatkowych batalionów, wprowadzonych do
walki pojedynczo. W razie zbyt wolnego tempa natarcia przed
frontem korpusu mogły się pojawić i inne jednostki niż te, z
którymi korpus miałby do czynienia nad rzeką Senio; rozumo-
wano, że oddziały korpusu wejdą w pas obrony innych jedno-
stek niemieckich. W rezultacie dojść może do ponownego spot-
kania się z 4 dywizją spadochronową, przy czym wycofujący się
z n worka" nieprzyjaciel będzie się osłaniał zaporami i zniszcze-
niami, co da mu dużą swobodę działania i utrudni związanie go
od czoła. Wielce prawdopodobne będzie spotkanie 2 Korpusu
Polskiego z odwodami operacyjnymi nieprzyjaciela, a kiedy to
nastąpi — zadecyduje zapewne stan przepraw na rzekach San-
terno i Sillaro. Jedyny most na kierunku natarcia 2 korpusu
znajdował się w rejonie Bagnara di Romagna. Istniało wszakże
niebezpieczeństwo, że najpierw most ten wykorzystają kontra-
takujące pododdziały niemieckie. Przyszły sukces będzie zatem
zależał od szybkości działania jednostek polskich.

SIŁY WŁASNE KORPUSU

— 2 dywizje piechoty (3 i 5), każda w sile 3 brygad piechoty


po 3 bataliony, plus samodzielny batalion piechoty zmotoryzo-
wanej (komandosów), czyli 19 batalionów;
— brygada pancerna w sile 3 pułków czołgów, razem 206
czołgów;
— 3 pułki rozpoznawcze;
— batalion saperów;
— batalion łączności;
— 16 pułków artylerii.
Stan liczebny korpusu wynosił 55 780 żołnierzy. Wojska
przydzielone 2 Korpusowi Polskiemu na okres Operacji:
— hinduska brygada piechoty zmotoryzowanej;
— brytyjska brygada pancerna;
— oddziały saperów;
— pododdziały specjalne.
Planowane rozdysponowanie i sposób wykorzystania sił
własnych:
— Pas natarcia korpusu miał około 9 km szerokości, z czego
na odcinek przełamania przypadało około 3 km. Była to poje-
mność dla 3 batalionów piechoty wraz z czołgami bezpośred-
niego wsparcia. Zakładając dwukrotnie przełamywanie pozycji
— jednej na rubieży rzeki Senio i drugiej na rubieży rzeki San-
terno — łączne potrzeby równały się 6 batalionom piechoty ze
wspierającymi ich czołgami. Możliwości taktyczne tych sił spro-
wadzały się do opanowania terenu na głębokość od 4 do
5 km. Odległość pomiędzy rzekami wynosiła także 4—5 km i
angażowała 3 kolejne bataliony. W sumie więc potrzeba było 9
batalionów piechoty wraz z czołgami bezpośredniego wsparcia.
Było to zadanie dla jednej trzybrygadowej dywizji (jedna
wzmocniona brygada dla opanowania przyczółka na rzece Se-
nio, druga — dla opanowania terenu pomiędzy rzekami i trze-
cia — dla opanowania przyczółka na rzece Santerno). W tej fezie
działań południowe skrzydło, silnie zagrożone przez oddziały
nieprzyjacielskie, wymagało ubezpieczenia siłami co najmniej
jednej brygady piechoty, wzmocnionej czołgami. Mogła być tu
użyta brygada odwodowa. Potrzeby w czołgach bezpośredniego
wsparcia piechoty były obliczane według normy: jeden szwad-
ron (kompania) na batalion piechoty, czyli w sumie 9 szwadro-
nów dla dywizji wykonującej przełamanie i 1 dla brygady pie-
choty ubezpieczającej południowe skrzydło. Łącznie stanowiło
to równowartość jednej brygady pancernej i pewnego wzmoc-
nienia. Obrona i wiązanie przeciwnika od odcinka przełamania
do lewej linii rozgraniczenia wymagały minimum brygady pie-
choty. Dwa zgrupowania pościgowe musiały być zdolne do sa-
modzielnego działania, a więc minimum — brygada piechoty
wzmocniona pułkiem czołgów, pułkiem artylerii, oddziałem
rozpoznawczym i innymi. Miały one przejść do pościgu po
zdobyciu przyczółka na rzece Santerno i prowadzić go na dwu
osiach: północnej i południowej. Zdaniem autora większą war-
tość taktyczną posiadała oś północna, ponieważ wytyczała
kierunek głównego uderzenia armii, niestety w warunkach co-
raz bardziej rozwierających się skrzydeł wewnętrznych 2 Kor-
pusu Polskiego i brytyjskiego 5 korpusu. W lukę tę mogły łatwo
wejść przeciwuderzające siły niemieckie, czyli istniała ewen-
tualność bitwy spotkaniowej z odwodami operacyjnymi nie-
przyjaciela.
Tymczasem w planach sztabu 2 korpusu prymat oddawano
osi południowej, licząc się z użyciem tam przez przeciwnika
wycofującego się z „worka" większych sił. Na oś północną wy-
dzielono zgrupowanie pościgowe w sile brygady piechoty, zaś na
oś południową dywizję (bez brygady piechoty) wzmocnioną
wojskami pancernymi i większością przydzielonego 7 pułku hu-
zarów. Na osi południowej miało dojść do bardziej ścisłego
współdziałania z brytyjskim 13 korpusem wprowadzonym do
bitwy po sforsowaniu przez pierwszy rzut rzeki Santerno.
Działając zgrupowaniami pościgowymi opartymi na strukturze
brygad piechoty, przewidywano utworzenie odwodu w sile dy-
wizji piechoty wzmocnionej czołgami.
Oto ostateczne wnioski wynikające z analizy zadania:
1) forsowanie obu rzek, Senio i Santerno, powinno być wy-
konane przeż wojska pierwszego rzutu korpusu w jednym
ciągłym natarciu;
2) walki o przyczółek na rzece Santerno muszą być poprze-
dzone przegrupowaniem artylerii na nowe stanowiska ogniowe;
3) dalsze walki przybiorą zapewne formę pościgu i muszą
być prowadzone przez dwa samodzielne zgrupowania.
Konkluzje wynikające z analizy terenu:
1) wykonanie głównego uderzenia na styku z brytyjskim
5 korpusem na skrajnym północnym skrzydle spełni swoje zada-
nie pod warunkiem utrzymania przez saperów linii komunika-
cyjnych w stanie najwyższej przydatności;
2) pościg czołowy będzie utrudniony ze względu na nie-
korzystny układ linii komunikacyjnych;
3) gęste pokrycie terenowe stworzy wiele niedogodności dla
prowadzenia obserwacji i celnego ognia głównie z broni strze-
leckiej oraz poważnie ograniczy pojemność obu planowanych
przyczółków. Zmuszać to będzie do zastosowania odpowiedniej
taktyki działania i decentralizacji środków ogniowych.
Wnioski wynikające z analizy sił nieprzyjaciela sprowadzały
się do tego, że stawi on silny opór przede wszystkim w walkch
o przedni skraj obrony na linii rzeki Senio, ale też nie zrezyg-
nuje z niego w głębi rozbudowanej obrony. Siła oporu nieprzy-
jaciela w głębi jego obrony, już w fazie pościgu, będzie odwrot-
rością szybkości natarcia wojsk własnych. Stąd o sukcesie za-
decyduje tempo działań i głębokie ugrupowanie wojsk własnych
oraz posiadanie odwodów, którym przypadnie szczególna rola
w czasie walk o Castel S. Pietro i Medicina. Tam bowiem spot-
kać się będą mogły siły przeciwnika wyciągane sprzed frontu
brytyjskiego 13 korpusu i odwody przybywające z głębi.
Wnioski wynikające z analizy własnego położenia:
pc pierwsze — siły niezbędne dla zdobycia obu przyczółków,
tj. ra rzece Senio i na rzece Santerno. muszą posiadać równo-
wartość jednej trzybrygadowej dywizji piechoty wzmocnionej
trzema pułkami czołgów;
po drugie — skuteczny pościg z przyczółka na rzece Santerno
w kierunku zachodnim i północno-zachodnim mogą prowadzić
siły o równowartości dywizji piechoty wzmocnionej brygadą
pancerną z desantem piechoty. Musi to być świeża dywizja,
wprowadzona z drugiego rzutu korpusu;
po trzecie — wszystkie jednostki korpusu muszą być przygoto-
wane do wielokrotnego wykonywania zadań na całej głębokości
operacji armijnej.

PRZYGOTOWANIA

Powyższa analiza elementów decyzji dowódcy została prze-


prowadzona na podstawie mapy i miała wartość wstępną do cza-
su rekonesansu terenu. Należało przede wszystkim uruchomić
szereg działań rozpoznawczych, co też zostało wykonane.
Obejmowały one rozpoznanie specjalistyczne na użytek wojsk
saperskich i pancernych, lotnictwa i artylerii. Korpus, który
przeszło rok walczył w górach i obecnie stawał w obliczu natar-
cia w zupełnie odmiennym terenie, wymagał odpowiedniego
przeszkolenia. Na rzece Lamone, na tyłach Korpusu, zbudowa-
no umocnienia, które były odwzorowaniem umocnień niemiec-
kich znad rzeki Senio. Odbywały się na nich pokazy i ćwiczenia
związanę z forsowaniem rzeki i przełamywaniem obrony nie-
przyjaciela. Szkolenie prowadzono według jednolitego schema-
tu opracowanego w dowództwie 2 Korpusu Polskiego. Przera-
biano głównie współdziałanie piechoty z czołgami, artylerią
i saperami oraz samo forsowanie rzeki. Te dwa zagadnienia były
najważniejsze. Właściwości terenowe przyszłych działań wyma-
gały rozdysponowania zawczasu środków ogniowych pomiędzy
oddziały piechoty, z drugiej jednak strony tak obciążona pie-
chota miałaby poważne trudności z pokonaniem przeszkód
wodnych. A zatem trzeba się było nauczyć szybkiej przeprawy
broni ciężkiej, aby nie pozostawiać piechoty samej na przeciw-
ległym brzegu.
Szkolenie miało odbywać się w dwu etapach. Pierwszy —
trwający do dnia 31 marca — obejmował szkolenie indywidual-
ne żołnierzy i pododdziałów. 3 Dywizji Strzelców Karpackich
wyznaczono rejon ćwiczeń nad rzeką Montone. Miała ona prze-
rabiać głównie współdziałanie piechoty z czołgami włącznie
z forsowaniem rzeki. 5 Kresowej Dywizji Piechoty przydzielono
plac ćwiczeń nad rzeką Lamone. Saperzy ćwiczyli nad rzeką
Savio. W drugim etapie, trwającym do dnia 4 kwietnia, miały
ćwiczyć brygady z przydzielonym wsparciem i wzmocnieniem.
Te ćwiczenia o charakterze pokazowym były organizowane —
jak zwykle — przez świetnego szkoleniowca generała Ducha, na
bazie jego 3 dywizji. W skład zgrupowania ćwiczącego wchodzi-
ła brygada piechoty, pułk czołgów (z brygady brytyjskiej), sa-
perzy (z brytyjskiej brygady szturmowej) i inne oddziały sape-
rów.
Szkolenie i ćwiczenia przebiegały sprawnie. Obowiązywał
ścisły reżim i duża wydajność.
22 marca przebywający we Włoszech generał Władysław An-
ders, jako pełniący obowiązki Naczelnego Wodza, spotkał się na
krótkiej konferencji z dowódcą brytyjskiej 8 armii generałem
McCreerym. Rozważano termin natarcia. Wstępnie dzień »B"
planowano na 10 kwietnia. Tego samego dnia szef sztabu kor-
pusu pułkownik dypl. Kazimierz Wiśniowski konferował z do-
wódcą brygady saperów szturmowych, która została przydzie-
lona Polakom przez dowódcę 8 armii na czas operacji „Buc-
kland". Po spotkaniu sporządzono krótką notatkę, którą
rozesłano dywizjom i samodzielnym brygadom. Odbyła się je-
szcze jedna konferencja poświęcona drogom w rejonie przy-
szłych działań i sposobowi ich Wykorzystania. Harmonogram
wszelkich prac sztabowych i dowód czych był bardzo napięty.
Również 22 marca została wydana Instrukcja operacyjna (dy-
rektywa) 8 armii, precyzująca zadania korpusów na tle działań
8 armii, która po uchwyceniu przyczółków na rzece Santerno
przez korpusy armijne pierwszego rzutu miała nacierać w kie-
runku Ferrary we współdziałaniu z amerykańską 5 armią, na-
cierającą na zachód od Bolonii w kierunku Werony i Mediola-
nu. Dyrektywa 8 armii ingerowała w zadanie dalsze brytyjskie-
go 5 korpusu. Kierunek dla 5 korpusu z pierwszej, wstępnej
instrukcji — Budrio lub Argenta, został zmieniony na Bastia,
Argenta, Ferrara. O wyborze kierunku miała zadecydować ogól-
na sytuacja 8 armii. Tak sformułowane zadanie 5 korpusu
utrudniało 2 Korpusowi Polskiemu działania z przyczółka San-
terno. Prowadząc natarcie z przyczółka Senio do Santerno 2
korpus miałby odsłonięte południowe skrzydło i osłonięte
skrzydło na styku z 5 korpusem. Teraz, przy zwrocie 5 korpusu
z rejonu Massa Lombarda w kierunku północnym, odsłonięte
stawały się oba skrzydła 2 korpusu. Jedynym zabezpieczeniem
były przeszkody naturalne (moczary) w dolinie rzeki Reno,
osłaniające Polaków od północy. Tymczasem brytyjski 5 korpus
w ramach współdziałania prosił Polaków o przejęcie części pasa
natarcia. Niestety, było to niemożliwe, ponieważ objęcie na
północy szerszego pasa działania zmusiłoby 2 Korpus Polski do
zmiany kierunku natarcia z zachodniego bardziej na północno-
-zachodni. Groziłoby to kompletnym odsłonięciem nie tylko
południowego skrzydła, lecz i głębszych tyłów. 25 marca
dowództwo artylerii 2 korpusu wydało Wytyczne operacyjne
artylerii nr 1 5. 26 marca 1945 roku dowództwo wojsk łączności
wydało Wytyczne organizacji łączności, część II, dotyczące ra-
dia, a w dniu 27 marca — część I dotyczącą innych środków
łączności. Z Wytycznych tych wynikało, że do czasu przejścia
oddziałów korpusu do pościgu łączność radiowa była pomoc-
niczym środkiem łączności. W pierwszej fazie natarcia zalecano
wręcz nadużywanie radia, aby wprowadzić w błąd przeciwnika.
Zrozumiałe, że w pościgu radio stawało się głównym środkiem
łączności, zwłaszcza na kierunku działania zgrupowania „Rud"
i 43 brygady Gurków. Pościg wszakże nie przekreślał łączności
przewodowej. Co więcej, zarówno na kierunku 3 Dywizji

5
Organizacja pracy Dtwa AD (Włochy, październik 1945). W I H , V/20/112.
Strzelców Karpackich, jak i na kierunku 5 Kresowej Dywizji
Piechoty przewidywano budowę osi przewodowej. Łączność
z 8 armią miała być utrzymywana na jednej parze przewodów,
doprowadzonych z góry w dół. Linie korpuśne łączności ob-
sługiwał 11 batalion łączności. Sieć radiowa miała być urucho-
miona dopiero w chwili ruszenia oddziałów do natarcia i tyiko
przez te spośród nich, które nie posiadały łączności przewo-
dowej.
Wiele uwagi przywiązywano do planu mylenia nieprzyjaciela
(plan maskowania). Zamiarem dowódcy 8 armii było przekonać
przeciwnika, że w dniu natarcia wojska własne nie są gotowe do
działań, a jeśli się je podejmie, to będą one prowadzone po obu
stronach drogi nr 9. Wytyczne organizycji łączności, część II —
radio, nakazywały, by wszystkie sieci radiowe zataiły przed
nieprzyjacielem przegrupowanie i koncentrację jednostek, na-
tomiast miały rozgłaszać, że jednostki i oddziały znajdują się je-
szcze w dotychczasowych rejonach postoju. Szczególnie należa-
ło zataić przegrupowanie artylerii. Przewidywano też następu-
jące terminy przesunięć dowództw:
5 kwietnia — drugi rzut dowództwa 2 korpusu;
6 kwietnia — grupa artylerii korpusu;
7 kwietnia — 3 Dywizja Strzelców Karpackich;
8 kwietnia — pierwszy rzut dowództwa korpusu;
9 kwietnia — 2 brygada pancerna;
10 kwietnia — 5 Kresowa Dywizja Piechoty.
Na czas operacji, właściwie na pierwszą jej fazę, 2 korpusowi
została podporządkowana 43 brygada Gurków. 26 marca do-
wódca tej brygady złożył wizytę w oddziale operacyjnym
2 Korpusu Polskiego. Zapoznano go z organizacją i przebiegiem
ćwiczeń i pokazów, których celem było jak najlepsze przygoto-
wanie wojsk do działań bojowych.
Z datą 26 marca ukazała się również Saperska instrukcja ope-
racyjna brytyjskiej 8 armii 6 . Dzień 27 marca minął w sztabie
korpusu na konferencjach z podległymi dowództwami i wymia-
nie dokumentacji rozkazodawczej. 28 marca szczególnie inten-
sywnie pracowało kwatermistrzostwo korpusu, które wydało
swoją Instrukcję. W wojskach do tego czasu zostały przeprowa-
dzone niezbędne przegrupowania, zmierzające przede wszyst-

6 Sprawozdanie Dtwa Saperów 2 korpusu w operacji „Buckland" (materiały

w posiadaniu autora).
kim do zwolnienia tych oddziałów, które były przeznaczone do
natarcia i musiały wypocząć. Ich miejsce w ugrupowaniu zajęły
oddziały przeznaczone na razie do zadań drugorzędnych. Były
to nowo sformowane brygady (3 i 4) wchodzące w skład zgru-
powania „Rud". Dnia 27 marca 3 Brygada Strzelców Karpac-
kich zluzowała 1 Brygadę Strzelców Karpackich. Natomiast 31
marca 4 Wołyńska Brygada Piechoty zluzowała 6 Lwowską
Brygadę Piechoty. Tak oto dwie nowe brygady (3 i 4) rozpoczę-
ły służbę bojową. Ściągnięto również z pozycji bojowych pułki
czołgów, które wspierały obronę. Przegrupowane i nieco wypo-
częte miały niebawem wejść znowu do linii. W międzyczasie
dowództwo artylerii korpusu przesłało podległym jednostkom
plan przegrupowania artylerii do działań „Buckland".
30 marca dowódca 2 Korpusu Polskiego odbył rozmowę
z dowódcą 15 Grupy Armii. Chodziło przede wszystkim o osta-
teczne rozstrzygnięcie terminu natarcia.
31 marca dowódca 2 korpusu zwołał odprawę dowódców
dywizji, samodzielnych brygad oraz dowódców rodzajów wojsk
i służb.
1 kwietnia dowódca 2 Korpusu Polskiego rozmawiał z do-
wódcą brytyjskiej 8 armii. Generał Bohusz-Szyszko przedstawił
generałowi McCreery'emu koncepcję swego natarcia. Miało się
ono rozpocząć w nocy jednocześnie z działaniami brytyjskiego
5 korpusu. Dowódca armii zgodził się i zaakceptował tę decyzję.
2 kwietnia był dniem przeznaczonym na omówienie współ-
działania z brytyjskim 5 korpusem. Z datą 3 kwietnia ukazała się
Instrukcja operacyjna 8 armii, która zawierała ostateczny plan
natarcia. Tego też dnia dowódca armii zwołał odprawę dowódców.
Obecni byli wszyscy — od dowódców korpusów do dowódców
batalionów włącznie. Dla kamuflażu odprawa przebiegała pod
znakiem „...Dobrobytu żołnierza". W rzeczywistości generał
McCreery wygłosił referat na temat przyszłego natarcia, a ściś-
lej omówił plan współdziałania armii w natarciu na Bolonię.
Omawiano na niej koncepcję rozegrania bitwy. Szczególną
uwagę zwrócono na ocenę sił nieprzyjaciela, plan maskowania,
udział lotnictwa. Dowódcy korpusów po kolei meldowali swoje
decyzje, które podlegały zatwierdzeniu. W tym czasie sztaby
2 i 5 korpusów również uzgadniały między sobą współdziałanie.
3 kwietnia oddział operacyjny przygotował, a dowódca korpusu,
generał Bohusz-Szyszko, podpisał rozkaz szczególny dla do-
wódcy zgrupowania „Rud". Tempo przygotowań i atmosfera
bitwy zagęszczała się. Z datą 4 kwietnia ukazały się Wytyczne
dla zgrupowań pościgowych 5 KDP i 43 brygady zmotoryzowanej
Gurków. Przy tej okazji doszło do pewnych komplikacji. Otóż
3 kwietnia 5 Kresowa Dywizja Piechoty opracowała i wydała
wytyczne do działania „Buckland". Zgodnie z rozdzielnikiem
oddział operacyjny sztabu korpusu otrzymał je 4 kwietnia. Za-
poznając się z ich treścią, oficerowie oddziału operacyjnego do-
szli do wniosku, iż są one sprzeczne w wielu podstawowych
punktach z wcześniej wydanymi Wytycznymi operacyjnymi kor-
pusu. Stwierdzone rozbieżności dotyczyły głównie oceny poło-
żenia i akcji nieprzyjaciela, który — zdaniem sztabowców
5 Kresowej Dywizji Piechoty — użyje swoje odwody operacyjne
już w toku bitwy o przyczółki. Ocena ta była sprzeczna z opinią
dowódcy korpusu, wyrażoną w Wytycznych. Dowódca 5 Kre-
sowej Dywizji Piechoty wbrew Wytycznym... korpuśnym zażą-
dał wzmocnienia swego zgrupowania pościgowego 1—2 bryga-
dami, w tym 43 brygadą Gurków. Uważał bowiem, że 5 dywiz-
ja będzie mogła prowadzić pościg jedynie wtedy, kiedy bitwa
zostanie rozstrzygnięta jeszcze na podejściach do rzeki Santer-
no. Odmiennego zdania był generał Bohusz-Szyszko, który stał
na stanowisku, że możliwości pościgu zaistnieją najprawdopo-
dobniej po bitwie na zachód od rzeki Santerno. 4 kwietnia po
południu do dowództwa 5 Kresowej Dywizji Piechoty przybył
dowódca korpusu. Odbyła się rozmowa z udziałem generałów
Bohusza-Szyszki i Sulika. Treści i przebiegu rozmowy nie
znamy. Ale jeszcze tego samego dnia ukazały się Wytyczne, ja-
ko uzupełnienie do Wytycznych z 21 marca. Warto je szerzej
omówić, gdyż rzucają one nowe światło na tok wypracowywa-
nia planu operacji.
Oceniono, że siły nieprzyjaciela na przedpolu 2 Korpusu Pol-
skiego w dalszym ciągu składają się ,z 26 dywizji pancernej,
większości 4 dywizji spadochronowej i jednego batalionu z 98
dywizji piechoty. Pierwszy rzut stanowi osiem—dziewięć bata-
lionów, w tym wszystkie cztery bataliony piechoty 26 dywizji
pancernej. W odwodzie znajduje się przypuszczalnie około
dwu—trzech batalionów z 4 dywizji spadochronowej (przed po-
łudniowym skrzydłem korpusu), 26 pułk czołgów i 26 oddział
rozpoznawczy. Położenie 1 dywizji spadochronowej będzie
trudne do uchwycenia z powodu jej mobilności. Można więc
przewidywać, że zostanie ona wyciągnięta do odwodu lub może
być użyta częściami do zasilenia 26 dywizji pancernej. W głębi
obrony nieprzyjaciela zidentyfikowane zostały dwie dywizje: 90
i 29 grenadierów pancernych. Ocena nieprzyjaciela i jego prze-
widywanych działań, w stosunku do ustaleń zawartych w Wy-
tycznych operacyjnych z 21 marca, na którą złożyły się nowe
elementy, sprowadzała się do stwierdzenia obecności czołgów
między rzeką Senio a kanałem di Molini (Lugo). Czołgi te mog-
ły być użyte do kontrataku już w pierwszej fazie natarcia. Licz-
ba owych czołgów wahała się od 50 do 70 i około 30 dział pan-
cernych; większość czołgów typu Pz. Kpfw. IV, ale także Pz.
Kpfw. p a n t e r a " i „Tygrys". Po wyjściu z przyczółka na rzece
Santerno istniała możliwość bitwy spotkaniowej z odwodami
operacyjnymi i jednoczesną walką z oddziałami 4 dywizji spa-
dochronowej, wycofującej się z południa w obliczu okrążenia.
W położeniu wojsk własnych następowały zmiany. Na pozycje
wchodziły dwie nowo sformowane brygady: 3 Brygada Strzel-
ców Karpackich i 4 Wołyńska Brygada Piechoty.
W zadaniu i zamiarze jego wykonania żadnych zmian nie
przewidywano. Zostały natomiast utworzone dwa zgrupowania
pościgowe: jedno wyłonione ze składu 5 Kresowej Dywizji Pie-
choty i drugie — utworzone na bazie 43 brygady Gurków.
Zgrupowanie pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty miało się
składać z jednej brygady, pułku artylerii lekkiej i niepełnego
pułku artylerii przeciwlotniczej bez dywizjonu i jednej baterii.
Zgrupowanie to wzmacniała 2 brygada pancerna (bez jednego
pułku czołgów), batalion komandosów, Pułk Ułanów Karpac-
kich, zgrupowanie transporterów opancerzonych (z 3 i 4 bryga-
dy) i część brytyjskiego 27 pułku ułanów. Grupa wsparcia og-
niowego składała się z dwu pułków artylerii lekkiej (bez jednego
dywizjonu), pułku artylerii przeciwpancernej, eskadry samolo-
tów do korygowama ognia artylerii, plutonu topograficznego
i plutonu pomiarów wzrokowych. W miarę rozwijania się poś-
cigu przewidywano zgrupowanie zasilić brygadą piechoty, puł-
kiem czołgów z 2 brygady pancernej oraz 1—2 pułkami artylerii
lekkiej.
Zgrupowanie pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty wy-
suwało do przodu oddział wydzielony pod nazwą grupa „Rak".
Zadaniem oddziału było prowadzenie pościgu w kierunku Bag-
nara di Romagna — Castel S. Piętro, ściśle współdziałając z
wysuniętymi elementami 43 brygady Gurków. Zgrupowanie
pościgowe 5 dywizji miało być użyte do spotęgowania ude-
rzenia 3 dywizji i stworzenia warunków do pościgu lub do wy-
korzystania powodzenia.
W skład zgrupowania pościgowego 43 brygady Gurków mia-
ły się włączyć: pułk pancerny z 7 brygady pancernej, kilka dy-
wizjonów artylerii, sekcja samolotów do korygowania ognia ar-
tylerii, saperzy i inne pododdziały. Gurkowie mieli prowadzić
pościg w kierunku S. Bartolomeo, skrzyżowania dróg La Ring-
hiera, skrzyżowania dróg Fantazza, Medicina, współdziałając
z nowozelandzką 2 dywizją na północy i z grupą „Rak" na po-
łudniu. Również 43 brygada wydzielała ze swego składu oddział
wydzielony pod nazwą grupa „Devon", która miała wyprzedzać
w pościgu siły główne brygady i współdziałać z wysuniętymi
elementami sąsiednich jednostek, tj. nowozelandzkiej 2 dywizji
i 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Zgrupowanie 43 brygady Gur-
ków do czasu podjęcia zadań pościgowych stanowiło odwód
dowódcy 2 Korpusu Polskiego.
Przewidywano, że w wypadku wprowadzenia zgrupowania
pościgowego 5 Kresowej Dywizji Piechoty do walki o przyczó-
łek na rzece Santerno, dowództwo nad nim przejmie dowódca
3 Dywizji Strzelców Karpackich, potem zaś osobiście dowódca
korpusu. Dla obu zgrupowań planowano wszechstronne wspar-
cie ogniowe, lotnicze, saperskie i łączności.
W trakcie przygotowań nie obeszło się bez incydentów. Oto
oddziały hinduskiej 10 dywizji miały zamiar zluzować 3 Bryga-
dę Strzelców Karpackich, o czym ta ostatnia nie wiedziała. Sta-
ło się tak za sprawą realizowanego planu maskowania operacyj-
nego (mylenia). Kiedy przyniesiono do brygady plan maskowa-
nia, dowódca był nieobecny i doszło do nieporozumienia.
4 kwietnia zapadły decyzje dotyczące luzowania i zajmowania
podstaw wyjściowych. W tej sprawie konferowali ze sobą szef
sztabu korpusu i dowódca 3 dywizji. Ustalili oni, że 7 kwietnia
wejdą na odcinek oddziały luzujące. Luzowanie nastąpi w nocy
z 7 na 8 kwietnia. Jeszcze tego samego dnia ukazał się rozkaz
dywizyjny organizujący przegrupowanie i luzowanie wojsk.
Opracowany w najdrobniejszych szczegółach, ściśle wyliczał
skład poszczególnych zgrupowań, podawał ich zadania i sposób
przeprowadzenia całej akcji. Machiny korpuśna i dywizyjna
pracowały pełną parą. Niestety, autor nie zdołał zgromadzić
pełnej dokumentacji. Z dokumentu rejestrującego wszystkie
ważniejsze czynności sztabowe, wykonane w ramach przygoto-
wań do wiosennych działań zaczepnych 15 Grupy Armii, mo-
Plan przełamania w pasie 2 Korpusu Polskiego, kwiecień 1945 r.

żna się dowiedzieć, co i w jakim zakresie oraz przez kogo zosta-


ło wykonane. I tak: 5 kwietnia dowódca zgrupowania „Rud"
wydał swój rozkaz bojowy, będący mutacją wykonawczą rozka-
zu operacyjnego 2 Korpusu Polskiego. Również Dowództwo
Wojsk Łączności wydało rozkaz (w naszej nomenklaturze za-
rządzenie) do organizacji łączności w ramach operacji „Buc-
kland". Zgrupowanie „Rud" obejmowało cały pas obrony
2 korpusu na jego podstawach wyjściowych do natarcia. Z chwilą
wejścia na przedni skraj 3 Dywizji Strzelców Karpackich pas
obrony zgrupowania „Rud" ulegał zwężeniu o odcinek przeła-
mania dywizji. Uzgodniono też współdziałanie z nowozelandz-
ką 2 dywizją i 43 brygadą Gurków. Z tą ostatnią przede
wszystkim ustalono przemarsz brygady przez pas natarcia
3 dywizji na podstawy wyjściowe. Zabezpieczenie tego ruchu
należało do oddziałów polskich.
Artylerię rozdysponowano następująco: brygadom pierwsze-
go rzutu dla bezpośredniego wsparcia przydzielono po dwa
pułki lekkie artylerii, trzy pułki artylerii lekkiej stanowiły grupę
ogólnego działania podlegającą artylerii dywizji, sześć pułków
artylerii ciężkiej wchodziło w skład grupy artylerii wsparcia
2 korpusu. Ponadto na użytek 3 dywizji miały działać dwa puł-
ki artylerii 5 dywizji.
Artyleria przeciwpancerna i przeciwlotnicza, oprócz zadań
wynikających z przeznaczenia tych jednostek, miała prowadzić
ogień pośredni, tzn. z zakrytych stanowisk, z podstaw wyjścio-
wych na korzyść oddziałów piechoty. Było to swego rodzaju
novum, gdyż zwykle ten rodzaj artylerii wykorzystuje się do
ognia na wprost, a więc do zwalczania celów obserwowanych
z miejsca stanowisk ogniowych.
Wysiłek saperów dywizyjnych był skierowany głównie na
wykonanie przepraw dla czołgów i środków wsparcia podczas
przeprawiania piechoty przez rzekę Senio, kanały między rze-
kami Senio i Santerno oraz przez rzekę Santemo.
6 kwietnia zgrupowanie „Rud" przejęło obronę całości od-
cinka 2 Korpusu Polskiego, co dało możność ześrodkowania
wszystkich sił przeznaczonych do natarcia w pierwszym i dro-
gim etapie. Praktycznie więc zgrupowanie „Rud" tworzyło tu-
taj cienką nitkę obrony 2 korpusu w pasie 12 km. Wzmacniały
ją jednak drugie rzuty i broń pancerna.
7 kwietnia zostało nieco skorygowane zadanie 3 dywizji, któ-
ra teraz drugi etap miała rozpocząć nie w pierwszą noc natarcia
lecz w następną. Z datą 7 kwietnia 1945 roku ukazały się rozka-
zy okolicznościowe dowódcy 15 Grupy Armii i dowódcy 8 ar-
mii. Miały być one odczytane żołnierzom w dniu rozpoczęcia
bitwy.

PLAN UŻYCIA LOTNICTWA

Przygotowania były prowadzone również na szczeblu korpusu.


Oddział do Spraw Lotnictwa w korpusie wydał wytyczne doty-
czące sposobu wykorzystania lotnictwa w ramach operacji
„Buckland". Lotnictwo w tej operacji miało być użyte w sposób
scentralizowany. Dla wsparcia 8 armii zostały wyznaczone na-
stępujące siły: 800 ciężkich bombowców dziennych, 100 cięż-
kich bombowców nocnych, 170 średnich bombowców dzien-
nych, 100 lekkich bombowców nocnych, 40 samolotów myśliw-
skich rozpoznawczych i 650 myśliwców bombardujących.
W okresie przygotowawczym, tj. przed dniem „D", intensyw-
ność działań lotnictwa była umiarkowana. Lotnictwo polowało
na ruchome cele naziemne wojsk nieprzyjacielskich. Niszczyło
jego środki transportowe i bombardowało drogi, mosty, linie
kolejowe, składy, zakłady przemysłowe etc. W tym okresie nie
prowadzono bezpośrednich działań lotniczych na rzecz 2 Kor-
pusu Polskiego. W dniu natarcia (»D") do akcji wchodziły cię-
żkie bombowce ze składu lotnictwa strategicznego. Były to ma-
szyny typu „Liberator" i „Flying Fortress", czyli „Latające
Fortece".
Bombardowania miały być wykonane w 42 falach, z których
każda, licząca 18 samolotów, przed frontem 2 korpusu (krypto-
nim „Apricot") i brytyjskim 5 korpusem (kryptonim „Apple")
musiała zrzucić 175 tys. 20-funtowych bomb odłamkowych.
Bombardowanie celów nieprzyjaciela przed frontem 2 Korpusu
Polskiego miało trwać pół godziny, przed frontem brytyjskiego
5 korpusu — jedną godzinę. Owa różnica na korzyść brytyj-
skiego 5 korpusu tłumaczy się tym, że działał on na głównym
kierunku uderzenia 8 armii. W tym samym czasie 120 średnich
bombowców typu „Mitchell" miało zbombardować metodą
powierzchniową rejony stanowisk ogniowych artylerii w pasie
natarcia 2 korpusu, a 48 średnich bombowców typu „Marau-
der" — w pasie 5 korpusu. Celem myśliwców bombardujących
było wykonanie piętnastu uderzeń na różne obiekty nieprzyja-
ciela na kierunku 2 Korpusu Polskiego. Na godziny wieczorne
zaplanowano działanie 96 samolotów, które miały zbombardo-
wać stanowiska niemieckie wkopane w wały nad rzeką Senio.
Połowa samolotów zrzucała bomby zapalające, a połowa —
bomby kruszące.
Działania nocnego lotnictwa — zgodnie z planem — rozpo-
czynały się o godzinie 4.00; w ciągu 4 minut 100 ciężkich bom-
bowców typu „Wellington" i „Halifax" powinno zbombardo-
wać powierzchniowo stanowiska obronne nieprzyjaciela nad
rzeką Santerno. Ponieważ forsowanie rzeki miało się odbywać
w świetle reflektorów, ich wygaszenie miało nastąpić o godzinie
3.55, aby nie zmylić lotnictwa. Dla lekkich bombowców noc-
nych czas akq'i nie był z góry ograniczony. Pewne ograniczenia
dotyczyły jedynie grupy około 100 samolotów typu „Boston" i
„Baltimore", które miały wykonywać ataki nękające na stanowi-
ska ogniowe artylerii przeciwnika i zmniejszyć jego ruchliwość
na drogach dofrontowych. Planowano, że w drugim dniu na-
tarcia („D+l") 800 bombowców typu „Liberator" i „Flying
Fortress", w ciągu 45 minut, powtórzyć zrzut o tonażu bomb
z dnia poprzedniego (operacja pod kryptonimem „Charlie") w
pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego i przed frontem brytyjskie-
go 5 korpusu (kryptonim „Baker"). Oddziały własne musiały na
ten czas zatrzymać natarcie na linii kolejowej. Średnie bom-
bowce w liczbie 168 w „ D + l " były oddane do bezpośredniej
dyspozycji dowódców korpusów. Limit dla myśliwców bom-
bardujących został ustalony na poziomie 1000 lotów samoloto-
wych dla całej 8 armii, ale wykorzystywany według zapotrze-
bowania dowódców korpusów. W tym celu zostały utworzone
w pasie natarcia 2 korpusu trzy placówki naprowadzania aa ce-
le.
Działania lotnictwa w następnych dniach szczegółowo nie
planowano. Jedynie do działań nocnych z drugiego na trzeci
dzień operacji ( „ D + l " na „D+2") oddawano do dyspozycji
armii 100 lekkich bombowców z zadaniem zwalczania rucho-
mych środków nieprzyjaciela w strefie przyfrontowej. Jeszcze
bardziej ogólnie mówiło się w planie w trzecim i następnych
dniach natarcia;wsparcie 8 armii miały zapewnić Desert Air
Force (Pustynne Siły Powietrzne), czyli armia lotnicza, która
towarzyszyła brytyjskiej 8 armii w czasie jej walk w latach
1941—1943 w Afryce Północnej. Desert Air Force miały w
swoim składzie jedno skrzydło (pułk) średnich bombowców,
dwa skrzydła lekkich bombowców nocnych, jeden dywizjon
myśliwców nocnych, pięć skrzydeł myśliwców bombardują-
cych, dwa dywizjony myśli wsko-rozpoznawcze i pół dywizjonu
rozpoznania fotograficznego. Razem armada liczyła około 600
samolotów.
Warto odnotować, że do wskazywania lotnictwu myśliwsko-
-bombowemu celów na polu walki pułk artylerii lekkiej wydzie-
lił jeden ze swoich dywizjonów, wyposażony w dymne pociski
artyleryjskie. Na odcinku od Russi do Faenzy działała radiosta-
cja nadawcza wielkiej mocy. Jej zadaniem było naprowadzenie
na cel samolotów nadlatujących z południa. Cele dla ciężkich
bombowców nocnych wzdłuż rzeki Santerno miały być ozna-
czone czerwonymi pociskami świetlnymi. Przewidywano, że
rozpoznanie lotnicze dla potrzeb armii będą prowadzić dwa
dywizjony: polski 318 dywizjon myśliwsko-rozpoznawczy i po-
łudniowoafrykański 40 dywizjon. Fotograficzne rozpoznanie
pola walki miał wykonywać również 663 dywizjon korygowania
ognia artylerii. Łączność lotnictwa z wojskami naziemnymi, op-
rócz systemu znaków rozpoznawczych, miała być utrzymana za
pomocą kierunkowego radia. Przydział częstotliwości fal był
bardzo oszczędny. Obowiązywały też ścisłe rygory przy korzy-
staniu z łączności radiowej. Z wysuniętymi placówkami napro-
wadzenia na cel obowiązywała łączność radiowo-telefoniczna,
a między placówkami i samolotami — łączność radiowa za po-
mocą radiostacji przydzielonych tym placówkom przez dowód-
cę artylerii korpusu.

ZAMIAR DOWÓDCY 3 DYWIZJI STRZELCÓW KARPACKICH

6 kwietnia generał Duch wydał swój rozkaz bojowy do natarcia,


w którym szczegółowo omawiał sposób wykonania zadania
przez 3 dywizję. Jednak w oddziale operacyjnym sztabu korpu-
su zauważono w rozkazie jakby pewne odstępstwa od Wyty-
cznych dowódcy 2 korpusu z dnia 21 marca. Zaalarmowano
dowództwo korpusu i osobiście dowódcę 3 Dywizji Strzelców
Karpackich, któremu swoje obiekcje oddział operacyjny przed-
stawił na piśmie.
8 kwietnia odbyło się spotkanie szefa sztabu korpusu z do-
wódcą dywizji. W trakcie dyskusji wyjaśniło się wszakże, że
zamiar dowódcy dywizji co do joty pokrywa się z intencjami
dowódcy korpusu. Sprawą sporną był pewien szczegół takty-
czny. Oto w rozkazie dowódcy 3 dywizji w drugiej fazie działań
jakoby pominięto uderzenia w kierunku południowo-zachod-
nim, ograniczając się do biernej osłony rejonu Solarolo. Po
szczegółowym zbadaniu sprawy i przestudiowaniu rozkazu oka-
zało się, że jeden z batalionów 1 Brygady Strzelców Karpackich
zostanie pozostawiony do osłony skrzydła dywizji w rejonie So-
larolo, lecz nie będzie bierny. Postawiono mu bowiem zadanie
opanowania skrzyżowania dróg, a potem oczyszczenia dojścia
do rzeki, w wypadku zaś całkowitego rozbicia przeciwnika—uchwycenia
przejścia na rzece Santerno. Generał Duch planował wykonanie
natarcia dwiema brygadami (1 i 2) w pierwszym rzucie: bryga-
da prawa z dwoma batalionami w pierwszym rzucie miała zła-
mać opór nieprzyjaciela i iść dalej; brygada lewa, z jednym tyl-
ko batalionem w pierwszym rzucie — dotrzymać kroku bryga-
dzie prawoskrzydłowej i jednocześnie osłaniać skrzydło dywizji.
Zachodni brzeg rzeki Senio powinien zostać opanowany w cią-
gu nocy, tak aby do rana były gotowe mosty na rzece. Między
rzekami Senio i Santerno główny wysiłek należało skierować na
opanowanie Madonna delia Salute i Solarolo z jednoczesnym
uchwyceniem mostów na kanale Lugo w rejonie Casa Marlani
1 C. Linari, co ułatwiłoby przeprowadzenie natarcia w dniu na-
stępnym. W drugim etapie natarcia główny wysiłek miał być
skierowany na opanowanie Bagnara di Romagna i oczyszczenie
podejścia do rzeki Santerno. Trzeci etap był związany z forso-
waniem rzeki Santerno. Dla wykonania tego zadania dowódca
dywizji wprowadzał swój drugi rzut w postaci 6 brygady z 5 Kre-
sowej Dywizji Piechoty, przydzielonej na czas natarcia
3 Dywizji Strzelców Karpackich. Przez cały czas obowiązywało
ścisłe współdziałanie z prawym sąsiadem, tj. nowozelandzką
2 dywizją (ściślej jej 6 brygadą piechoty). W razie słabego oporu
ze strony nieprzyjaciela należało uparcie dążyć do zbliżenia się
do rzeki Santerno i wcześniejszego rozpoznania jej.

PRZED NATARCIEM
Od rana 7 kwietnia nieprzyjaciel prowadził silny ostrzał arty-
leryjski stanowisk zajmowanych przez 5 Kresową Dywizję Pie-
choty. 3 dywizja utraciła z nią na pewien czas łączność. Potem
ogień całkowicie ustał. Dzięki temu wysunięty rzut kwatermi-
strzowski 3 dywizji mógł przejść na nowe miejsce postoju. Tego
dnia miała miejsce rozmowa pomiędzy szefem oddziału opera-
cyjnego dywizji a jego odpowiednikiem z nowozelandzkiej 2
dywizji. Nowozelandczykom był niezbędny wał przeciwpowo-
dziowy zachodni na czas artyleryjskiego i lotniczego przygoto-
wania ataku. Sprawa ostatecznie oparła się o dowódcę dywizji,
który przesunął wschodnią linię rozgraniczenia 1 brygady kosz-
tem zachodniej linii rozgraniczenia 2 brygady, ściślej kosztem
5 batalionu. W ten sposób batalion ten wyszedł na drogę, czego
chciał uniknąć. Wyłoniła się kwestia użycia reflektorów. 2 bry-
gada zażądała równomiernego światła na całym odcinku 5 i 6
batalionu. Reflektory miały oświedać teren przez całą noc z ta-
ką siłą, aby można było prowadzić pracę przy rozbrajaniu pól
minowych i jednocześnie nie pozwolić nieprzyjacielowi na pro-
wadzenie celnego ognia. Sprawę oświetlenia wziął na siebie 567
dywizjon reflektorów.
Niemcy wszakże nie pozostawali dłużni. Całą noc trwała
walka reflektorów. Na kierunku 3 brygady przeciwnik oświetlał
przedpole i drogę nr 9. W 1 kompanii były straty. Wybuchła
mina pod dwoma szeregowymi. Płonący stóg oświetlał drogę
nr 9, co przeciwnikowi pozwalało obserwować ruch samochodów
i pojazdów konnych. Na prawym skrzydle 2 i 1 brygady znalazły
się pod ostrzałem artyleryjskim. Ogień artylerii przeciwnika
sięgał aż do rzeki Lamone, na której ćwiczyły oddziały 5 dywi-
zji. Były straty w ludziach. Znowu wyłonił się problem reflek-
torów na najbliższą noc. Zwołano specjalną odprawę, na której
został omówiony plan wykorzystania reflektorów pod kątem
zabezpieczenia przyszłego natarcia. W dniu „D" reflektory mia-
ły dać pełne światło od godziny 20.30, szczególnie silne w pasie
natarcia 3 dywizji na całym odcinku przełamania, od podstaw
wyjściowych aż do rzeki. Najpierw światło należało prowadzić
na najniższym pułapie, aby ułatwić pracę saperom i czołgom-
-trałom („młockom") przy robieniu przejść w zaporach mino-
wych. Wraz z wyruszeniem patroli saperskich i czołgów-trałów
dowódca dywizji miał przysłać oficera łącznikowego do dowód-
sy 2 brygady, ażeby w odpowiednim momencie podać sygnał
do zapalenia światła. Snop światła reflektorowego miał objąć
szerszy pas terenu niż odcinek przełamania, aby lepiej ubezpie-
czyć natarcie i zmylić ewentualnie przeciwnika. W momencie
Dowódca wojsk alianckich na
Śródziemnomorskim Teatrze
Działań Wojennych, marszałek
Harold Alexander

Dowódca 15 Grupy Armii


we Włoszech, generał Mark Dowódca 8 armii brytyjskiej,
Clark generał 01iver Leese
Naczelny Wódz
(cz.p.o.), generał
Władysław Anders

P.o. dowódcy 2 Korpusu Pol- Dowódca 2 Armijnej Grupy Ar-


skiego, generał Zygmunt Bo- tylerii, generał Roman Odzie-
husz-Szyszko rzyński
Dowódca 3 Dywizji Strzelców
Karpackich, generał Bronisław
Duch

Do>vódca 5 Kresowej Dywizji Dowódca 2 Brygady Pancernej


Piechoty, generał Nikodem Su (grupa „Rak"), generał Broni
lik-Sarnowski sław Rakowski
Dowódca Grupy Armii „ C "
(po Kesselringu) we Włoszech,
generał Heinrich von Vieting-
hoff-Scheel

Dowódca Grupy Armii „ C "


we Włoszech, marszałek Al-
bert Kesselring
Dowódca 3 Brygady Strzelców
Karpackich (zdobyła Bolonię),
pułkownik dypl. Gustaw Łow-
czowski

Generał Alexander dekoruje


po bitwie pod Ankoną Kle-
mensa Rudnickiego (jeszcze
w stopniu pułkownika), dowód-
cę zgrupowania „ R u d "
Zdjęcie lotnicze fragmentu odcinka forsowania rzeki Senio przez
3 Dywizję Strzelców Karpackich
Sławni Gurkowie

Budowa mostu przez rzekę Santerno


Polski
artylerzysta

Polski saper
ataku i wdzierania się piechoty na wał zachodni snop światła
z reflektorów miał być uniesiony w górę, w celu lepszego
oświetlenia samego wału i przestrzeni na zachód od rzeki.
Na dwie noce przed natarciem wzięto jeńca 7. Pochodził on
z 3 kompanii 9 pułku grenadierów pancernych. Przyprowadzono
też dwóch dezerterów z 2 kompanii 67 pułku grenadierów pan-
cernych. W dzień praed bitwą późnym popołudniem odbyła się
odprawa, którą prowadził generał Duch. Uczestniczyli w niej
wszyscy dowódcy brygad, ich szefowie sztabów i oficerowie
operacyjni, oficerowie łącznikowi, dowódcy rodzajów wojsk
i szefowie służb. Odprawa była poświęcona sprawom zabezpie-
czenia ogniowego. Dowódca artylerii dywizji pułkownik Zyg-
munt Łakiński omówił plan ogni artylerii w poszczególnych fa-
zach natarcia, a oficer do spraw lotniczych — użycia lotnictwa
w pierwszej- fazie. Tego też dnia dowódca dywizji polskiej od-
wiedził dowódcę dywizji nowozelandzkiej i omówił z nim oso-
biście sposób działania i współdziałania.
Późnym wieczorem również szef sztabu dywizji podpułkow-
nik dypl. Antoni Bolesław Lewiński przeprowadził odprawę z
podległymi mu oficerami, na której omówił położenie wojsk
własnych i ustosunkował się do spraw spornych.
Noc z 8 na 9 kwietnia minęła zupełnie spokojnie. Jedynie
około godziny 22 w rejon 2 i 3 kompanii 2 Brygady Strzelców
Karpackich spadło około piętnastu pocisków. Od strony prze-
ciwnej dochodziły jedynie odgłosy silników i zgrzytu gąsienic;
jak się domyślano, nieprzyjaciel przegrupował swe wojska.
7
Przebieg działań 7 kwietnia W45. Instytut Historyczny im. Gen. Sikorskiego
(dalej: IHS), CI/XV/A7.
BITWA

WALKI NAD SENIO I SANTERNO

Rzeka Senio płynie między wałami wysokości 4—8 m, odleg-


łymi od siebie o 40—120 m. Sama rzeka jest wąska, lustro wody
nie przekracza 6—8 m, głębokość od 1 m do 1,2 m, dno muliste.
Teren po obu stronach rzeki i dalej w kierunku północno-za-
chodnim płaski (pola uprawne, sady owocowe i winnice). Oba
brzegi wraz z wałami wschodnim i zachodnim znajdowały się
w rdzach niemieckich. Wały przeciwpowodziowe, zarówno wscho-
dni, jak i zachodni, stanowiły silnie umocnioną pozycję, naszpi-
kowaną bronią maszynową, stanowiskami ogniowymi i schro-
nami bojowymi dla załóg. Przedpole Niemcy także starannie
przygotowali do obrony; wycięli drzewa i krzaki, wyburzyli
przeszkadzające w obserwacji zabudowania. Biegnący o 1,2 km
od rzeki tor kolejowy i nieco dalej kanały Solarolo — Madonna
delia Salute oraz kanał Lugo stanowiły naturalne uzupełnienie
ufortyfikowanych połowo brzegów. Przed rzeką, między wała-
mi a lustrem wody, i za rzeką postawiono gęste zapory minowe.
Starszy strzelec Adolf Kaluza (ur. 24 czerwca 1910 w Katowi-
cach), który 23 marca 1945 roku zdezerterował z 289 pułku
grenadierów pancernych i przeszedł na stronę polską, zeznał, że
Unia rzeki Senio jest bardzo silnie iaminowana. Podał miejsca i
sposób postawienia min oraz wskazał istniejące przejścia. W ce-
lu ułatwienia orientacji w nocy na szczycie wału przy każdej
zaporze minowej (polu) został umieszczony znak ostrzegawczy
w postaci dwu półmetrowych patyków zbitych w kształcie lite-
ry X. Powiedział też, że w pierwszych dniach marca wszyscy
żołnierze z jego kompanii przeszli przeszkolenie pod okiem sa-
pera — specjalisty w zakładaniu nowych min przeciw piecho-
cie. W drewnianej skrzyneczce o wymiarach 15 x 10 x 5 cm
znajdowało się 1/2 kg materiału wybuchowego eksplodującego
pod naciskiem 4,5 kg- Miny te miały być zakopywane przez
samych żołnierzy w prowadzących do stanowiska korytarzach
w wypadku kcaieczności ich opuszczenia. Konstrukcja miny była
bardzo prosta: między wieko a kadłub pudełeczka wkładało się
zapalnik, który pod naciskiem z góry łamał się i powodował na-
tychmiastowy wybuch. Każde stanowisko miało być wyposażo-
ne w taką minę. Zbieg też zeznał, że nad rzeką Senio w rejonie
S. Savero broni się 1 batalion 289 pułku grenadierów pancer-
nych. Styk między dywizjami 98 piechoty i 26 pancerną miał
najprawdopodobniej przebiegać wzdłuż drogi od rzeki Senio do
kanału Madonna delia Salute. 3 kompania, w której służył ów
dezerter, składała się — według jego zeznań — w 50 procen-
tach z volksdeutschów (głównie Polaków): nie wiedzą oni jed-
nak o obecności oddziałów polskich po stronie przeciwnej.
Wstrzymują się od dezercji, gdyż boją się min na przedpolu i
represji ze strony Niemców. Był wypadek zastrzelenia żołnierza
(Polaka), gdy ten usiłował zbiec do przeciwnika. Mają zamiar
natomiast pozostać na swoich stanowiskach z chwilą otrzyma-
nia rozkazu do wycofania. Dobrych i bojowych żołnierzy w
kompanii jest niewielu. Są to młodzi Niemcy.
Czy ta opinia potwierdziła się, zobaczymy dalej. Na razie
jednak pozostaje do odnotowania fakt, iż przeciwnik Polaków
po drugiej stronie rzeki Senio trwał w zaciętej, aktywnej obro-
nie. W całym pasie 2 Korpusu Polskiego Niemcy prowadzili
ożywioną działalność patrolową i wypadową. Nie oszczędzali
też amunicji. W nocy z 4 na 5 kwietnia oddział rozpoznawczy
98 dywizji piechoty, pod osłoną dymów, zbliżył się w trzech
grupach na 150 m od stanowisk bojowych 6 batalionu 2 Bryga-
dy Strzelców Karpackich i otworzył ogień z broni maszynowej.
Piechota polska odpowiedziała również ogniem z broni maszy-
nowej i moździerzy. Walka trwała 2 godziny. Ogień zaporowy
artylerii utrudnił grupie wypadowej przeciwnika wycofanie się
z przedpola. Jeszcze tej samej nocy i w tym samym miejscu
przeciwnik ponowił wypad. Odparto go ogniem zaporowym ar-
tylerii. Straty niemieckie — według zeznania jeńca — wyniosły:
1 zabity i 6 rannych.
W nocy z 5 na 6 kwietnia przedostał się na tyły operacyjne
wojsk sojuszniczych patrol ze składu 26 dywizji pancernej.
Zmierzał w kierunku Faenzy z zamiarem zaminowania jednej
z głównych dróg, po której odbywał się ruch pojazdów wojsk
sprzymierzonych. Patrol zadania nie wykonał, został rozbity.
Komunikat informacyjny głosił, iż w tym czasie trwała bardzo
intensywna ogniowa działalność nieprzyjaciela. Niezwykle silny
był ogień moździerzy, zwłaszcza z sześciolufowych kalibru
150 mm. Prowadzono też prace polowo-ziemne w głębi, o czym
dowiedziano się ze zdjęć lotniczych. Czynna była radiostacja
niemiecka „Wanda", która nadawała audycje propagandowe
w języku polskim. Audycje te były adresowane do żołnierzy
w dwu rejonach: Felisio i droga nr 9.
W ostatnim dniu przed natarciem siły przeciwnika w pasie 2
Korpusu Polskiego nadal oceniano na 8—9 batalionów piechoty
w pierwszym rzucie; w drugich rzutach i odwodach — około
dwóch batalionów z 4 dywizji spadochronowej, oddział rozpo-
znawczy 26 dywizji pancernej i jeden z pułków tej dywizji. Na
cdcinku przełamania 2 Korpusu Polskiego, czyli praktycznie
3 dywizji, zidentyfikowano dwa bataliony. Główny rejon obrony
przeciwnika sztab 2 Korpusu Polskiego umiejscowił w okolicy
Solarolo i Bagnara di Romagna.
Wojska niemieckie obowiązywał od 21 stycznia 1945 roku
rozkaz fuhrera:
,,l/ Dowódcy armii, korpusów i dywizji będą osobiście od-
powiedzialni, by następujące decyzje i zamiary dotarły do mnie
możliwie szybko, tak aby po ich zatwierdzeniu, względnie wpro-
wadzeniu pewnych zmian, mogły być w najkrótszym czasie
przesłane do oddziałów frontowych:
a) wszelkie decyzje związane z ruchami operacyjnymi;
b) projektowane natarcie na szczeblu dywizji lub wyższym
nie objęte ogólnymi rozkazami wyższego dowództwa;
c) wszelkie działania obronne na biernym odcinku, przekra-
czające normalną działalność patrolową i mogące z tego powo-
du ściągnąć uwagę npla na ten odcinek;
d) wszystkie ruchy związane z wycofywaniem się;
e) zamiary związane z opuszczeniem zajmowanych stano-
wisk, ufortyfikowanych miast i fortec.
2/ Dowódcy armii, korpusów i dywizji, szefowie sztabów
oraz oficerowie sztabów będą osobiście odpowiedzialni za do-
pilnowanie, aby wszystkie meldunki skierowane do mnie były
bezwzględnie prawdziwe. W przyszłości będę jak najsurowiej
karał wszelkie usiłowania ukrycia przede mną pewnych faktów,
bez względu na to, czy były wynikiem działań celowych, czy też
niedbalstwa.
3/ Podkreślam, że utrzymywanie łączności jest niezbędne
w każdej operacji, a zwłaszcza w czasie trudniejszych momentów
walki, względnie kryzysu. Każdy dowódca odpowiedzialny jest
za to, aby łączność ta nie była przerwana zarówno na wyższych,
jak też i na niższych szczeblach. Łączność ta zarówno do wyż-
szych, jak i niższych jednostek powinna być zabezpieczona
w każdej sytuacji przez użycie wszystkich dostępnych środków
i pod osobistą kontrolą. Podpisał: Adolf Hitler".
Był to wielce znamienny rozkaz. Oznaczał on, po pierwsze —
ingerencję naczelnego dowódcy w działania taktyczne, co ogra-
niczało samodzielność decyzji nawet dowódców dywizji; i po
drugie — usztywniał obronę przeciwnika przed rychłym natar-
ciem wojsk sprzymierzonych. Szykowała się zatem bitwa twar-
da i nieustępliwa. 26 dywizja pancerna, z którą miał się spotkać
w walce 2 Korpus Polski, w grudniu 1944 roku otrzymała spore
uzupełnienie. Szczególnie dużą wartość bojową przedstawiał
oddział rozpoznawczy dywizji składający się z pięciu szwadro-
nów wyposażonych w pojazdy pancerne. Batalion w pułku pan-
cernym posiadał — według danych z lutego 1945 roku — 48
czołgów, a pułki grenadierów (piechoty zmechanizowanej) były
bardzo dobrze wyposażone w ciężką broń strzelecką, moździe-
rze i działa. Dywizja dysponowała 24 armatohaubicanii 105
mm, 7 haubicami 150 mm i 12 działami przeciwlotniczymi 88
mm. Te ostatnie stanowiły także niezwykle groźną broń dla ce-
lów naziemnych. Dywizją dowodził generał Kuhnert, a jego
szefem sztabu był pułkownik von Bernsdorff.
9 kwietnia o godzinie 10.35 z punktu obserwacyjnego 12 ba-
talionu piechoty Schodzącego w skład zgrupowania „Rud" za-
uważono wybuch w rejonie Castel Bolognese po stronie przeci-
wnika. Jak przypuszczano, przeciwnik wysadził przeszkadzają-
cy w obserwacji budynek. W południe do sztabu 3 Dywizji
Strzelców Karpackich przybył generał Władysław Anders w a-
syście generała Zygmunta Bohusza-Szyszki, p.o. dowódcy
2 korpusu. Generał Bronisław Duch złożył meldunek o sytuacji.
O godzinie 13.50 rozpoczęło się lotnicze przygotowanie operacji
„Buckland". O 14.15 szef artylerii dywizji odebrał meldunek
o zbombardowaniu przez własne lotnictwo stanowisk ogniowych 1
i 3 pułków artylerii lekkiej. Kilka minut wcześniej szef sztabu
2 Brygady Strzelców Karpackich zameldował dowódcy dywizji,
że ostatnia seria bomb lotniczych spadła na rejon podstaw
wyjściowych 5 batalionu. W chwilę potem wpłynął meldunek
o stratach1. Było 4 zabitych i 10 rannych, zniszczone 2 wozy
sanitarne i 1 jeep. Rannych nie miał kto opatrywać, ponieważ
lekarz 5 batalionu również został ranny. Z pomocą pośpieszył
lekarz 6 batalionu. Uzupełniające dane o stratach mówiły już o
30 rannych i 4 zabitych. Nie byio wiadomości o 2 kompanii 5
batalionu. Dalsze dane o stratach otrzymano o 14.40,15.24 i ca-
łościowe o 15.30. Tylko w 2 brygadzie wyniosły one 9 zabitych
1 46 rannych. Zanotowano poważne straty w sprzęcie i zapasach
materiałowych. Doszły straty 1 Brygady Strzelców Karpackich,
o których zameldował oficer łącznikowy: w 1 kompanii 2 bata-
lionu — 16 rannych i 5 zabitych, w 4 kompanii 2 batalionu —
2 rannych i 2 zaginionych. Byli też zabici i ranni wśród żołnie-
rzy obsługujących moździerze i działa przeciwpancerne na wy-
suniętych stanowiskach ogniowych. Razem 9 zabitych (w tym 2
oficerów), 32 rannych (w tym 1 oficer) i 3 zaginionych. Obecny
na miejscu generał Anders, po rozmowie telefonicznej z do-
wódcą 2 Brygady Strzelców Karpackich, zażądał rozmowy ze
sztabem 2 korpusu. Polecił on szefowi sztabu pułkownikowi
Kazimierzowi Wiśniowskiemu zameldować o incydencie do-
wódcy 8 armii. W dywizji trwała zaś akcja ewakuacyjna. Przy
Naczelnym Wodzu był obecny generał Bolesław Szarecki —
szef służby zdrowia 2 Korpusu Polskiego.
Omyłkowe zbombardowanie przez lotnictwo strategiczne
własnych oddziałów poderwało zaufani; wojska do swego lot-
nictwa. Wydarzenie to nie pozostało też bez wpływu na plan
bitwy, było tym bardziej niekorzystne, że całość natarcia została
dokładnie przemyślana i przećwiczona aplikacyjnie z dowód-
cami na stole plastycznym, natomiast oddziały przerabiały
przyszłe działania przełamujące połączone z forsowaniem rzeki
w terenie, starannie wybranym i zbliżonym do tego, jakiego na-
leżało oczekiwać na rzece Senio. Ćwiczenia odbywały się, o
czym wcześniej, na rzece Lamone, kanale Cosina i rzece Savio.
Lotnictwo strategiczne w sile 800 maszyn bojowych miało
przeprowadzić lotnicze przygotowanie ataku od godziny
13.50 — w całym pasie natarcia 8 armii. Bombardowanie na
kierunku 2 korpusu rozpoczęło się — jak już wspomniano —
o 13.50, czyli punktualnie. Samoloty nadlatywały fala za falą, po

1
Meldunek sytuacyjny z 9 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/A9.
20 samolotów. Dane te znajdujemy w sprawozdaniu history-
cznym z walk 2 korpusu w bitwie o Bolonię. W dokumencie
przygotowanym przed bitwą przez Oddział Spraw Lotniczych
pt. Wytyczne współdziałania lotnictwa mówi się o 42 falach po
18 samolotów każda. Mieczysław Młotek w swojej książce pt.
Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich 1942—1947, Londyn
1978, sprawcą omyłkowego zbombardowania własnych oddzia-
łów czyni grupę 22 amerykańskich samolotów, które zrzuciły
bomby o kilka tysięcy metrów za blisko. Trafiły one w czołowe
kompanie 5 i 2 batalionów, powodując straty w ludziach.
Omyłka nastąpiła mimo zastosowania specjalnych środków
ostrożności. Kierunki bombardowania były oznakowane, czo-
łowa linia własnych wojsk również oznakowana i sygnalizowana
przez radiostacje wielkiej mocy, droga wiodąca do Faenzy i
Rawenny została oznaczona wystrzałami artylerii przeciwlotni-
czej na wysokim pułapie. Ale to wszystko, co zostało przygoto-
wane na ziemi, rychło stało się niewidoczne z powodu olbrzy-
miej chmury kurzu wznieconej wybuchami 20-funtowych
bomb odłamkowych i dymu, jakie wywołały. Jedna fala bom-
bowców zrzuciła ładunek niecelnie, powodując znaczne straty
wśród oddziałów 3 dywizji przygotowanej do natarcia. Oficjal-
ny dokument mówi o 20 zabitych i 120 rannych. W pierwszym
odruchu dowódca 2 brygady pułkownik Jan Lachowicz miał
zamiar wycofać 5 batalion i zastąpić go 4 batalionem, odwodo-
wym, po opanowaniu przez czołowy, tj. 5 batalion, zachodniego
wału rzeki Senio. Byłaby to zmiana w uprzednio przyjętej kon-
cepcji, wedle której batalion odwodowy miał wejść do walki
dopiero w drugiej fazie natsrcia, na Bagnara di Rcmsgna. Z ko-
lei dowódca dywizji przewidywał wcześniejsze wycofanie bata-
lionu z 6 Lwowskiej Brygady Piechoty dla ewentualnego
wsparcia 2 Brygady Strzelców Karpackich. Wymiana batalio-
nów tuż przed natarciem była przedsięwzięciem wielce ryzy-
kownym, grożącym dezorganizacją całego natarcia, jako że były
to bataliony pierwszego rzutu. Nastąpiła więc, również za spra-
wą samego generała Andersa, jedynie pewna reorganizacja bata-
lionów, które najwięcej ucierpiały od omyłkowego bombardo-
wania. Otrzymały też one dodatkowe wzmocnienie i wsparcie.
Przede wszystkim uzupełniono straty w saperach przydzielo-
nych 2 batalionowi. Straty personelu łączności w 2 batalionie
zostały uzupełnione żołnierzami z plutonów łączności 1 i 3 ba-
talionów. O 17.10 była gotowa bezpośrednia linia telefoniczna
między punktem dowodzenia 3 dywizji a pierwszym rzutem
dowodzenia nowozelandzkiej 2 dywizji. Mniej więcej w tym
samym czasie zapadła decyzja wykorzystania mostu nowoze-
landzkiej 2 dywizji przez szwadron czołgów 7 brygady pancer-
nej (brytyjskiej), przydzielonej korpusowi polskiemu na czas
operacji. W tym stanie rzeczy o godzinie 15.57 rozpoczęło się
artyleryjskie przygotowanie. W pasie natarcia 8 armii prowadzi-
ło ogień 1200 dział.
Natarcie na wał wschodni rozpoczęło się zgodnie z planem 2,
o godzinie 19.30. Wykorzystując powodzenie prawego sąsiada —
nowozelandzkiej 2 dywizji, 6 batalion 2 brygady przerzucił
przez rzekę jedną ze swoich grup szturmowych. Grupa ta już
o godzinie 20.00 znalazła się na wale zachodnim. W godzinę po
tym dołączyła do niej 2 kompania (bez plutonu). Znaleziono za-
tem lukę w ugrupowaniu przeciwnika i potrafiono ją wykorzy-
stać. W obawie przed „Tygrysami" przeciwnika, które znalazły
się tu wcześniej, ogromnym wysiłkiem żołnierzy przeciągnięto
ze wschodniego brzegu na brzeg zachodni dwa działa przeciw-
pancerne: stworzono w ten sposób warunki do przejścia czoł-
gów, bez których kontynuowanie natarcia byłoby niemożliwe.
Grupy szturmowe 5 batalionu, który najbardziej ucierpiał od
własnego lotnictwa, wyruszyły o godzinie 19.52. Grupa
szturmowa 2 kompanii, w sile 32 żołnierzy, dowodzona przez
podporucznika Wenancjusza Zycha, trzykrotnie atakowała wał
wschodni. Powodzenie uzyskała dopiero o godzinie 3.45, kiedy
to zawładnęła bunkrem na koronie wału. O 4.00 grupa ta opuś-
ciła szczyt wału, aby czołgi-miotacze płomieni mogły rzucić
ogień na wał. Na prawym skrzydle batalionu działała 3 kompa-
nia. Z jej składu zostały wysłane dwie grupy pod dowództwem
podchorążego Artura Weireba i podchorążego Jana Bieniow-
skiego. Współdziałając ze sobą, szybko opanowały wał. Wzięto
też 15 jeńców, w tym dowódcę kompanii fizylierów. 4 kompa-
nia przeprawiła się przez rzekę po kładce 1 brygady i zajęła
stanowiska w rejonie C. Ghetti i C. Zanchini. Za 4 kompanią
po tej samej kładce przeprawiła się 1 kompania i rozwinęła się
na prawo od kompanii 4. O godzinie 8.30 10 kwietnia 5 bata-
lion mocno już trzymał przyczółek pozwalający saperom na
przygotowanie bezpiecznej przeprawy dla odwodowego 4 bata-
lionu piechoty.

2
Rozkazy i meldunki sytuacyjne. IHS, CI/XV/S.
Na kierunku 1 Brygady Strzelców Karpackich działał
w pierwszym rzucie tylko 2 batalion, który nacierał na odcinku
400 m (od Casa Betti do C. Zanchini). Na dwie kompanie
pierwszorzutowe przypadało więc po 200 metrów terenu.
W każdej z kompanii zorganizowano po trzy grupy szturmowe:
dwie czołowe i jedna w odwodzie. Z kolei każda grupa składała
się z trzech zespołów: torującego, usuwającego przeszkody
i uderzeniowego. Zawczasu też przygotowano siedem ścieżek
dla piechoty przez własne pola minowe, doprowadzone na od-
ległość około 150 m od wału wschodniego. Podstawy wyjściowe
batalionu znajdowały się w odległości 1,5 km od wału wschod-
niego i były zajęte podczas lotniczego i artyleryjskiego przygo-
towania ataku. W czasie ostatnich 20 minut przygotowania ar-
tyleryjskiego grupy szturmowe wysunęły się na koniec ścieżek
w polach minowych. Każdą też ścieżką wysunął się do przodu
jeden czołg — w sumie siedem czołgów, które rozpoczęły obez-
władnianie środków ogniowych nieprzyjaciela na wale wscho-
dnim. Lewe skrzydło brygady w rejonie Felisio było ubezpie-
czane przez pluton czołgów i pluton transporterów opancerzo-
nych. Czołgi na koócu ścieżek we własnych polach minowych
ubezpieczały piechotę w torowaniu drogi przez pola minowe
nieprzyjaciela i uchwycanie wału wschodniego. Tymczasem sa-
perzy przedłużali ścieżki dla czołgów aż do wału wschodniego,
w którym następnie, już same, za pomocą 100 funtów trotylu
na każdy wóz, przebiły wyrwę i uzyskały wgląd i możliwość
ostrzału wału zachodniego. Jednocześnie piechota, korzystając
z osłony ogniowej czołgów, podciągnęła na brzeg sprzęt prze-
prawowy. Nastąpiła też pewna rotacja — przed czołgi bezpoś-
redniego wsparcia piechoty wysunęły się czołgi — miotacze płomieni
„Krokodyl" i batalionowe miotacze płomieni. Na sygnał rakiety
stoki wału zachodniego zostały omiecione płotaieniem, a artyle-
ria odgrodziła drogi odejścia. Zaraz po tym nastąpił atak pie-
choty polskiej, która już przeprawiła się przez rzekę łódkami.
W ślad za czołowymi grupami szturmowymi, kładkami, przep-
rawiły się grupy odwodowe. Na brzeg zachodni rzeki przeciąg-
nięto również cztery działa przeciwpancerne. Następnie przep-
rawiły się i wyszły przed kompanie pierwszorzutowe dwie dru-
gorzutowe kompanie, poszerzając przyczółek brygadowy do
jednego kilometra szerokości i 1/2 km głębokości (włącznie z
m. Felisio).
Podobną taktykę forsowania rzeki Senio i przeprawy zasto-
sowały wszystkie trzy pierwszorzutowe bataliony 3 Dywizji
Strzelców Karpackich. Ich natarcie okazało się nad wyraz sku-
teczne, uderzenie bowiem trafiło w styk 98 dywizji piechoty
i 26 dywizji pancernej. 10 kwietnia rano oper Niemców na rze-
ce Senio został złamany i wróg pod osłoną własnego ognia arty-
lerii i moździerzy opuścił zajmowaną pozycję. W ślad za nim
przesunęły się do przodu oddziały polskie. 2 Brygada Strzelców
Karpackich działała w ogólnym kierunku na Bagnara di Ro-
magna, a 1 Brygada Strzelców Karpackich na Solarolo i S.
Mauro. Obrona przeciwnika na zachód od rzeki Santeno zos-
tała poddana działaniom ciężkich bombowców lotnictwa strate-
gicznego, które jeszcze w godzinach przedpołudniowych wyko-
nały bombardowanie celów. Przeciwnik jednak, chociaż zmu-
szony do opuszczenia pozycji na rzece Senio, nie został pobity,
stawił twardy opór na kanale di Lugo i zatrzymał świeżo wpro-
wadzone do walki bataliony: 4 i 1. Skutecznie natomiast w cią-
gu całego dnia przesuwał się do przodu skrajnie prawy 6 bata-
lion, który umiejętnie wykorzystywał powodzenie oddziałów
nowozelandzkiej 2 dywizji. Ale batalion ten działał nieco w izo-
lacji od reszty dywizji i jego sukces został, niestety, częściowo
zmarnowany. 1 batalion, który uderzył bez odpowiedniego
przygotowania na Solarolo, natknął się nieoczekiwanie na silny
opór. Dowódca batalionu kapitan Stanisław Dobrzycki prosił
o wsparcie ogniem artylerii, ale go nie otrzymał. Solarolo, mia-
steczko o zwartej zabudowie i otoczone murem z XVII w., zos-
tało przez Niemców starannie przygotowane do obrony, zwła-
szcza od strony wschodniej. Strona zachodnia, jak się okazało,
nie była obsadzona przez Niemców, toteż ludność włoska, ży-
czliwa wojskom sprzymierzonych, poza plecami Niemców wy-
wiesiła na dachach białe flagi. Dowódca artylerii dywizji puł-
kownik Zygmunt Łakiński wziął owe białe flagi za znak, że
Niemcy odeszli, i zakazał ostrzału artyleryjskiego miasta. W re-
zultacie natarcie 1 batalionu ruszyło bez wsparcia artylerii. Na
domiar złego zostały uszkodzone dwa czołgi bezpośredniego
wsparcia piechoty; 2 kompania zaległa 200 m przed ścianami
miasteczka. Wprawdzie podciągnięte pośpiesznie działka przeciw-
pancerne zniszczyły nieprzyjacielskie punkty ogniowe w do-
mach i obserwacyjne na wieży, ale zapadła noc i miasteczko nie
zostało zdobyte. Po kilkugodzinnej przerwie, kiedy batalion
przeszedł do obrony, ponowiono, jeszcze w ciemnościach noc-
nych, atak. Tym razem opór został w krótkim czasie złamany
i miasteczko zajęli Polacy. Wzięli siedmiu jeńców. Posuwając się
dalej 3 kompania 1 batalionu zajęła S. Mauro. W godzinach po-
łudniowych batalionowy pluton rozpoznawczy wyszedł na
przedpole, dotarł niemal do Castelnuovo, niedaleko rzeki San-
temo. Po drodze pluton rozpoznawczy rozbił pluton niemiecki
i wziął sześciu jeńców.
Bój o Solarolo był prowadzony na otwartym południowym
skrzydle dywizji. Obu stronom dawało to duże możliwości tak-
tyczne, lecz było ryzykowne. W tej sytuacji 3 dywizji został
przydzielony 10 batalion ze zgrupowania „Rud". Batalion pod-
jął natarcie na m. Gaiana; jednak nie zostało ono uwieńczone
powodzeniem, gdyż zmontowano je zbyt późno, nie wykorzy-
stując czynnika zaskoczenia.
Natarcie wojsk sprzymierzonych w dniu 9 kwietnia, jak ze-
znali jeńcy niemieccy, nie było dla nieprzyjaciela zaskoczeniem,
choć nie oczekiwał on uderzenia wykonanego z tak olbrzymią
siłą i przy wsparciu lotnictwa strategicznego. Bombardowanie
lotnicze i ogień artylerii przerwały połączenia telefoniczne. Byli
ranni i zabici. Ostały się natomiast umocnienia w wałach prze-
ciwpowodziowych, dzięki którym obrona mogła być kontynuo-
wana. Mimo to przeciwnik został zmuszony do wycofania się
z przedniej (i chyba najmocniejszej) pozycji nad rzeką Senio
oraz — jak przewidywano w sztabach alianckich —- stawiania
oporu na kolejnej rubieży wodnej, rzece Santerno. W 2 Korpu-
sie Polskim liczono się z tym, że nową linię obronną przeciwnik
obsadzi głównie oddziałami 26 dywizji pancernej, jeszcze nie
biorącymi udziału w walkach, oraz uporządkowanymi oddzia-
łami (26 i 98 dywizji, a także jednostkami 4 dywizji spadochro-
nowej, wycofywanej z południa. Pozostawienie pozycji nad rze-
ką Santerno bez walki odrzucano. Artyleria nieprzyjaciela, któ-
ra w obliczu natarcia wojsk 8 armii podjęła maksymalny wysi-
łek, została zmuszona do zmiany stanowisk, co nie pozostało
bez wpływu na celność jej ognia.
Prawym sąsiadem 2 Korpusu Polskiego był brytyjski 5 kor-
pus. Na jego lewym skrzydle prowadziła natarcie nowozelandz-
ka 2 dywizja, z którą Polacy ściśle współdziałali. Korpus brytyj-
ski był silniejszy organicznie i miał większy przydział sił i środ-
ków oraz wsparcie i wzmocnienie. Rozpoczął on natarcie
9 kwietnia o 19.20 i prowadził je nieprzerwanie, aż do uchwy-
cenia przyczółków aa rzece Senio, po czym kontynuował ruch
do przodu, spychając 10 kwietnia wieczorem przeciwnika z ka-
nału Tratturo ku rzece Santerno i zdobywając na zachodnim
brzegu tej rzeki przyczółek. Operacje desantowe na jeziorze
Comacchio rozpoczęty się 11 kwietnia rano. Zdobyto miejsco-
wość Nenate i nie uszkodzony most. Opór przeciwnika był
zresztą dość słaby. Wielu jego żołnierzy dostało się do niewoli
i w sztabach alianckich przewidywano, że będzie on musiał
zawęzić pas obrony na rzece Santerno.
Południowy sąsiad 2 Korpusu Polskiego informował, że nie-
przyjaciel w jego pasie działania rozpoczął wycofywanie swoich
oddziałów na południe od drogi nr 9 w nocy z 10 na 11 kwiet-
nia. Jako kolejną rubież oporu widziano linię rzeki Sanguino,
będącej przedłużeniem rzeki Santerno na południu. O sukcesie
pierwszego dnia operacji zadecydował udział lotnictwa. Tego
dnia, 9 kwietnia 1945 roku, wykonało ono w pasie natarcia
8 armii:
— 756 lotów bojowych ciężkich bombowców, które zrzuciły
swój śmiercionośny ładunek między rzekami Senio a Santerno
(niestety, część też na własne wojska);
— 248 lotów średnich bombowców, głównie na stanowiska
ogniowe artylerii przed frontem 2 Korpusu Polskiego;
— 686 lotów myśliwców bombardujących, z tego 217 lotów
dla wsparcia 2 Korpusu Polskiego.
W nocy z 9 na 10 kwietnia 100 ciężkich bombowców bom-
bardowało pozycje obronne przeciwnika za rzeką Santerno,
a około 100 lekkich bombowców zrzuciło bomby na baterie
nieprzyjaciela i patrolowało nad drogami, by sparaliżować ruch
na nich.
Ogółem 10 kwietnia lotnictwo wykonało 1689 lotów (756 —
ciężkie bombowce, 296 — średnie, i 647 myśliwce bombardują-
ce). Myśliwce bombardujące wykonały 261 lotów na żądanie 2
Korpusu Polskiego, atakując zwłaszcza umocnienia niemieckie
w Solarolo i Bagnara di Romagna oraz na most na rzece San-
terno.
Lotnictwo niemieckie w ogóle nie pokazało się nad polem
bitwy.
Nocne meldunki z frontu mówiły o ożywionej działalności
wojsk własnych i przeciwnika 3. O godzinie 22.00 10 kwietnia
Oddział Operacyjny Korpusu otrzymał meldunek z 3 Dywizji

3
Przebieg działań 2 KP od 31 marca do 30 kwietnia 1945. Dtwo 2 KP, Od-
dział Operacyjny. IHS, CI/XV/A.
Strzelców Karpackich, która donosiła, że przeciwnik zdołał zni-
szczyć wszystkie mosty na kanale Lugo. Tylko dwa czołgi po
faszynach przeszły na przeciwległy brzeg. Od oficera łączniko-
wego do wojsk nowozelandzkich dotarła informacja o zerwaniu
linii telefonicznej z 2 dywizji do 3 dywizji. Na odcinku zgru-
powania „Rud" przed frontem 12 batalionu zanotowano słaby
ogień nieprzyjaciela z moździerzy, artylerii i karabinów maszy-
nowych. W rejonie stanowisk ogniowych 13 pułku artylerii
ciężkiej niemiecki ostrzał artyleryjski spowodował znaczne stra-
ty: został rozbity skład żywności. Patrol nieprzyjaciela prze-
szedł przez rzekę, ale został odrzucony. Stwierdzono też silny
ogień moździerzy. 3 dywizja zameldowała o położeniu oddzia-
łów własnych. Wszystkie pododdziały 2 Brygady Strzelców
Karpackich znajdowały się około 1—2 km na północny zachód
od kanału di Lugo. Kompanie 6 batalionu: w Bellosi (4), w C.
Giovannina (1), w rejonie Molinello Piani z obu stron kanału
(2), w C. Mariani (3). Patrole i pojedyncze plutony wysunęły
się znacznie do przodu i były w połowie drogi do rzeki Santer-
no. Kompanie 4 batalionu znalazły się w rejonie C. Galeati, C.
Albanetta, Tre Case, czyli na podejściach do kanału di Lujo.
Pododdziały 1 Brygady Strzelców Karpackich były rozmie-
szczone w rejonie Solarolo.
Patrole 12 batalionu ze zgrupowania „Rud" doszły wieczo-
rem 10 kwietnia do wału rzeki Senio i próbowały sprowokować
ogień przeciwnika, jednak bez skutku.
Jeńcy niemieccy zeznali, że Bagnara di Romagna jest wolna.
Szef sztabu 3 Dywizji Strzelców Karpackich rozmawiał o pół-
nocy telefonicznie w tej sprawie z szefem sztabu korpusu.
Zameldował o powziętych decyzjach: 1 brygada ma zająć tę
miejscowość jedną—dwiema kompaniami. Działania powinny
zostać podjęte o godzinie 1.00 w dniu 11 kwietnia.
Tymczasem do Bagnara di Romagna podeszła 1 kompania
6 batalionu, z czołgami i saperami, rozpoznając drogi dojścia do
rzeki Santerno. Stwierdzono gęste pole minowe na podejściach
do rzeki, a na wałach zapory z drutów kolczastych; zaś w Bag-
nara di Romagna duży ruch oddziałów niemieckich ostrzela-
nych przez polską artylerię. W 3 dywizji poczyniono przygoto-
wania do forsowania rzeki Santerno. Patrole 12 batalionu
(zgrupowanie „Rud") przeprawiły się przez rzekę Senio, nie
napotykając oporu ze strony przeciwnika. Była dość dobra po-
goda, a zapowiadała się jeszcze lepsza. O 8.35 w Bagnara di
Romagna byli już Polacy (6 batalion). O 9.30 dowództwo
8 armii przekazało informacje z frontu działań amerykańskiej
5 armii z dnia poprzedniego, ściślej do godziny 15.00 10 kwiet-
nia. W pasie natarcia amerykańskiego 2 korpusu tylko grupa
Lagnano dokonała wypadu. 4 korpus przeprowadzał jedynie fa-
zowanie i działalność patrolową. Wojska armijne oczyszczały
z przeciwnika Parianę i zdobyły Massę.
Z meldunku sytuacyjnego 8 armii wynikało, że dwa korpusy
(5 brytyjski i 2 polski) na głównym kierunku kontynuowały na-
tarcie na podejściach do rzeki Santerno przy słabnącym oporze
nieprzyjaciela. Na bardziej zdecydowahy opór natknęła się hin-
duska 8 dywizja. Nowozelandzka 2 dywizja wyszła nad rzekę
jeszcze wieczorem poprzedniego dnia. Nieprzyjaciel stawiał
opór tylko sporadycznie. Grupa Cremona zajęła Alfonsinę, wy-
suwając przednie oddziały znacznie dalej i biorąc jaków. Na
lewym skrzydle 8 armii brygada żydowska z 10 korpusu pro-
wadziła akcję patrolami, ściągając na siebie silny ogień moź-
dzierzy, lecz nie nawiążując styczności z nieprzyjacielem. Na-
wiązano ją dopiero w Badia i Serratina. Patrole brytyjskiego
13 korpusu były w styczności z nieprzyjacielem: od czasu do
czasu nękał je ogień artylerii.
W pasie 2 Korpusu Polskiego główne działania bojowe
11 kwietnia, tak jak i w dniu poprzednim, prowadziła 3 Dywiz-
ja Strzelców Karpackich. O świcie został ostatecznie złamany
opór niemiecki w Solarolo, na innych odcinkach kontynuowano
zbliżanie się do rzeki Santerno. Rzeka ta niewiele różniła się od
Senio. Po obu brzegach obwałowana ńa wysokość 4—7 m, sze-
roka między wałami 70—90 m, głęboka od 0,5 do 1 m. Wzdłuż
jej brzegów przebiegała linia umocniona, zwana „Laurą", opie-
rająca się na kierunku 2 Korpusu Polskiego na punktach umoc-
nionych w Bagnara di Romagna i Mor dano: jeden na podejś-
ciach do rzeki, drugi za nią. Żaden zresztą nie spełnił nawet
w przybliżeniu oczekiwanej roli. Zniszczone drogi i mosty
utrudniały podejście polskich oddziałów do rzeki. Dowódca
3 dywizji dążył do jak najszybszego sforsowania rzeki, licząc się
z uporczywą obroną nieprzyjaciela na tej rubieży. Przewidywał
także możliwość kontrataków, piechoty i czołgów, toteż plan
zakładał przełamanie obrony niemieckiej na wale wschodnim
już w dniu 11 kwietnia. Planowano, że w nocy z 11 na 12
kwietnia rzeka zostanie sforsowana, o świcie zaś oddane do
użytku mosty i uchwycony przyczółek w rejonie Mordano. Ra-
no 12 kwietnia miało wyjść uderzenie siłami trzech brygad
w pierwszym rzucie w kierunku Babano z zamiarem uchwyce-
nia przepraw na kanale Molini. Oprócz dwu brygad, 2 i 1, bę-
dących w akcji od pierwszego dnia natarcia, generał Duch
zamierzał wprowadzić do pierwszego rzutu 6 Lwowską Bryga-
dę Piechoty, którą wsjępnie, jeszcze przed bitwą, planowano
użyć na Mordano dopiero w natarciu, gdzie miałaby utworzyć
przyczółek. O 8.05 lotnik artyleryjski z brytyjskiego 5 korpusu
zameldował, że o godzinie 7.10 most na rzece Santerno, między
Bagnara di Romagna a Mordano, wyleciał w powietrze.,Ocalaly
natomiast niektóre kładki.
Tak wyglądała sytuacja w dniu 11 kwietnia. Plan działania na
dzień następny przedstawiał się następująco: dowódca dywizji
przekazywał wykonawcom odpowiednie zadania bezpośrednio
w terenie. Rozkazy na piśmie zostały wydane z datą 11 kwiet-
nia 1945 roku. W rozkazie został też odnotowany fakt pobicia
nieprzyjaciela między rzekami Senio a Santerno oraz wycofy-
wania się jego oddziałów za rzekę, na umocnione pozycje. Spre-
cyzowane i uaktualnione zadania dla 6 Lwowskiej Brygady
Piechoty brzmiały: sforsować rzekę Santerno dwoma batalio-
nami w pierwszej linii na odcinku od prawej linii rozgranicze-
nia dywizji do miejscowości Mordano (włącznie) oraz utworzyć
przyczółek w rejonie Lampieri i C. Vigo Martino. Nie zatrzy-
mując się na nim, jak najszybciej uchwycić przeprawy na kana-
le Molini w rejonie Fornace i Bubano. Z tego przyczółka miały
wyjść grupy pościgowe 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 43 bry-
gady Gurków oraz części sił 6 brygady, która miała zadanie na-
cierać na Mordano.
Utworzenie przyczółka w rejonie Mordano było zadaniem
2 Brygady Strzelców Karpackich (przedtem zadanie to było
planowane dla 4 brygady). W Mordano miał być zbudowany
most. Zadaniem 1 Brygady Strzelców Karpackich, wzmocnio-
nej 10 batalionem z 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty, było sfor-
sowanie rzeki, głównie w celu ubezpieczenia południowego
skrzydła dywizji, które wciąż było odsłonięte. Zgrupowanie
„Rud" bowiem pozostawało w tyle i dopiero teraz podejmowało
działania zaczepne. Podstawowe zadanie saperów to przetrans-
portowanie przez rzekę Santerno środków wsparcia piechoty
i czołgów.
Zgodnie z powyższym rozkazem 6 Lwowska Brygada Piecho-
ty została wprowadzona na prawe skrzydło dywizji i teraz ona
stykała się bezpośrednio z nowozelandzką 2 dywizją. Manewr
ten został przeprowadzony dopiero o zmierzchu; brygada jed-
nak nie była tego dnia zdolna do natarcia. Jej bataliony dokona-
ły jedynie luzowania; 16 batalion wszedł na miejsce 6 batalionu.
Również całe natarcie dywizji nie przebiegało zgodnie z pla-
nem. Zanotowano znaczne opóźnienia w wykonaniu poszcze-
gólnych zadań. Oddziały były już zmęczone, walki trwały
przecież już trzeci dzień, napotykały bardzo intensywny ogień
nieprzyjaciela, artylerii i moździerzy, w tym ciężkich. Walczyły
obecnienie tylko z oddziałami niemieckiej 98 dywizji piechoty,
lecz z pułkami 26 dywizji pancernej. Dopiero wieczorem 4 ba-
talion opanował wał wschodni na kierunku 2 brygady. Utwo-
rzono też nieduży przyczółek na zachodnim brzegu rzeki. Nie-
stety, nie poszerzono wyłomu i nie przerzucono mostu,
co miałoby korzystny wpływ na dalszy przebieg działań. Pod-
czas zbliżania się do rzeki Santerno i po opanowaniu przez
2 brygadę Madonna delia Salute, 6 batalion zajął C. Morosin
i C. Pagani, a patrole 4 batalionu wyszły nad rzekę na zachód
od Bagnara di Romagna oraz usadowiły się w rejonie mostu łą-
czącego brzegi w rejonie Mordano. Padł też wówczas rozkaz
wprowadzenia do walki 3 batalionu, który wyruszył marszem
ubezpieczonym. Z lewa, wobec braku sąsiada, posuwał się plu-
ton transporterów opancerzonych. Kolumnę zamykały czołgi.
O godzinie 9.00 pododdział 3 batalionu przekroczył kanał di
Lugo; tam utknął, ponieważ czołgi nie. mogły zejść na prze-
prawę. Konieczna była pomoc buldożerów. Stracono 2 godziny.
W południe jednak batalion stanął nad rzeką i rozpoczął patro-
lowanie jej brzegu. Dwie kompanie zdobyły nawet część wału
wschodniego. Usadowione na wale i wsparte czołgami pojedyn-
cze plutony piechoty skutecznie osłaniały pracę grup, które
przygotowywały przejścia dla piechoty i czołgów w zaporach
przeciwnika. Ponosiły przy tym znaczne straty od ognie nie-
przyjaciela. O godzinie 15.00 dowódca 3 batalionu major dypl.
Zdzisław Czekaiowski otrzymał rozkaz od dowódcy 2 brygady
pułkownika Lachowicza, któremu został przejściowo podpo-
rządkowany, aby jego batalion sforsował rzekę i na wale za-
chodnim utworzył przyczółek. Głębokość przyczółka miała się-
gać do drogi z C. Ghetta do C. Aralda. Wydanie tego rozkazu
było związane z nową decyzją generała Ducha dotyczącą for-
sowania rzeki Santerno. Minęła kolejna godzina i 3 batalion
znowu powrócił pod rozkazy dowódcy 1 brygady pułkownika
dypl. Bronisława Chruściela. Zadanie jednak nie zostało zmie-
nione. Nastąpiły natomiast zmiany w ugrupowaniu; 2 kompa-
nię zluzowały pododdziały z 4 batalionu majora Andrzeja Ra-
cięskiego. Batalion ten należał do 2 brygady.
12 i 13 kwietnia główne walki toczyły się o przeprawy na rze-
ce Santerno i o przyczółki na jej zachodnim brzegu. Pogoda
sprzyjała, komunikat meteorologiczny z godziny 8.00 był po-
myślny. Nazajutrz z rana miało być pochmurnie ze skłonnością
do słabych burz termicznych, ale potem pogodnie.
Dynamika walki w dniu 12 kwietnia rozwijała się stopniowo.
Tego dnia na mocy wcześniejszych rozkazów przygotowa-
wczych wchodziła do bitwy 5 Kresowa Dywizja Piechoty. Siły
główne dywizji miały minąć wyznaczone punkty przejścia o go-
dzinie 16.00. Rozkaz przygotowawczy otrzymała również
2 brygada pancerna, która stanowiła trzon grupy pościgowej
„Rak". Oddział Operacyjny korpusu powiadomił sztab 3 Dywi-
zji Strzelców Karpackich o zamiarze przesunięcia jeszcze tego
dnia na zachodni brzeg rzeki Santerno 43 brygady Gurków i
grupy ,,Rak". Oba zgrupowania miały wejść do bitwy w pasie
natarcia 3 Dywizji Strzelców Karpackich i zwolnić mosty: pół-
nocny — od godziny 9.00 do 11.00 i w godzinach od 11.30 do
12.30; południowy zaś od 12.20 do 16.20. Rozkaz ten mówił
także o zwolnieniu rejonów koncentracji, które były przezna-
czone dla zgrupowań pościgowych. Regulacja ruchu spadała na
żandarmerię korpusu. Również zgrupowanie „Rud" miało usu-
nąć zbędne pojazdy z rejonów koncentracji grup pościgowych
przyległych do wewnętrznej linii rozgraniczenia (między zgru-
powaniem „Rud" a 3 Dywizją Strzelców Karpackich). Chodzi-
ło zresztą o nieduży pas terenu, około 1,5 km, rozciągający się
między rzekami Senio i Santerno.
W tym samym czasie toczyły się zacięte walki nocne w pasie
prawego sąsiada, czyli brytyjskiego 5 korpusu. Jego 24 batalion
z nowozelandzkiej 2 dywizji odparł silny kontratak niemiecki.
Uderzenie wykonała piechota z czołgami bezpośredniego
wsparcia.
W pasie amerykańskiej 5 armii na dalekim skrzydle były
prowadzone wstępne działania bojowe. Czołowe oddziały
osiągnęły Codenę mimo silnego przeciwuderzenia niemieckie-
go przeprowadzonego w nocnym natarciu. Rano 12 kwietnia
wojska amerykańskie przekroczyły rzekę Frigido. Tymczasem
sztab 2 Korpusu Polskiego otrzymał meldunek z 3 Dywizji
Strzelców Karpackich o zmianie pierwszego rzutu dowodzenia,
który przeniósł się do C. Boschi, przy polnej drodze, biegnącej
1 km od kanału di Molini. Drugi meldunek informował, że
3 dywizja zwolniła drogi rokadowe zgrupowaniom pościgo-
wym. Dowództwo 8 armii poprawiło linie rozgraniczenia
2 Korpusu Polskiego z jego sąsiadami, dostosowując je do
zmienionej sytuacji. O 7.40 nadeszła wiadomość, że 9 batalion
ze zgrupowania „Rud" zajął bez oporu Castel Bolognese, dużą
miejscowość przy głównej arterii komunikacyjnej nr 9 (Via Emi-
lia). Komunikat o zajęciu Castel Bolognese był zbyt lakoniczny,
jak na wysiłek bojowy 3 Brygady Strzelców Karpackich, która
otrzymała zadanie jego zdobycia. Dowódca 3 brygady, pułkow-
nik dypl. Gustaw Łowczowski, rozważał dwie możliwości:
pierwsza — to natarcie wzdłuż drogi nr 9 i uderzenie czołowe,
i druga — działanie z przyczółka 8 batalionu od południowego
zachodu na tyły tej miejscowości. Ostatecznie, i słusznie, opo-
wiedziano się za manewrem oskrzydlającym. 9 batalionem do-
wodził major Leon Firczyk, któremu na czas akcji przydzielono
pluton moździerzy, pluton ciężkich karabinów maszynowych,
baterię artylerii przeciwpancernej. Wspierał te działania 5 pułk
artylerii lekkiej. Dowódca batalionu zdecydował się na natarcie
nocne. 3 kompania, dowodzona przez porucznika Ewalda Sta-
lagis-Bilińskiego, wsparta całością posiadanego ognia weszła na
przyczółek 8 batalionu, poszerzyła go, po czym szybko opano-
wała C. Capanna i C. Vasca. Silny ogień artylerii i moździerzy
niemieckich utrudnił przeprawę ciężkiego sprzętu i broni przez
rzekę Senio, za którą w odległości około 1 km leży owa,miejs-
cowość. 4 kompania, dowodzona przez kapitana Stanisława
Nowaka, szybko wyminęła 3 kompanię, zdecydowanie uderzyła
na klasztor Capuccini i zajęła go. Niemiecka obsada klasztoru
— pododdziały z 3 batalionu 10 pułku spadochronowego — za-
grożona odcięciem, pośpiesznie stamtąd się wycofała. 2 kompa-
nia, dowodzona przez porucznika Romualda Jędrzejewskiego,
o świcie opanowała stację kolejową. Natomiast 1 kompania pod
dowództwem porucznika Wilhelma Parylaka, posuwając się
wzdłuż drogi nr 9, dopadła przeciwnika w pobliżu C. Torreto
nad rzeczką Sanguinaro (około 3 km na północny zachód od
Castel Bolognese). W opracowaniu pt. Trzecia Dywizja Strzel-
ców Karpackich (pod red. M. Młotka, Londyn 1978) na s. 719
zanotowano: „Wieczorem 1 pluton 1 kompanii (por. Bolesław
Hładki) wykonał wypad na niemiecką placówkę w C. Torreto
(3 km na północny zachód od C. Bolognese), z której poprzed-
nio zdezerterował Polak — żołnierz niemiecki, podając jej
szczegółowe rozmieszczenie. W pełnej ciemności nocy placów-
kę otoczono i po zlikwidowaniu czujki zmuszono granatami
część obsady do poddania się, a część do jej opuszczenia". Tyle
o walkach o Castel Bolognese.
W tym czasie napływały meldunki z innych odcinków frontu.
2 brygada walczyła już wszystkimi swoimi batalionami. Patrole
zgrupowania ,,Rud" dotarły do rzeki Santerno. 6 Lwowska
Brygada Piechoty, działająca na skrajnym prawym skrzydle 3
Dywizji Strzelców Karpackich, przygotowywała się do wzmoc-
nienia natarcia. Działało lotnictwo rozpoznawcze, które o 8.12
doniosło, że przeciwnik wysadził mosty na drodze nr 9, między
Castel Bolognese (będące już w polskich rękach) a Imola, ko-
lejnym większym miastem leżącym przy tej głównej arterii ko-
munikacyjnej. Wyleciał w powietrze most kolejowy na rzece
Santerno. Meldunki donosiły o ciężkich walkach 1 Brygady
Strzelców Karpackich w czasie forsowania rzeki Santerno i
zdobywania wału zachodniego. Największe postępy poczyniła 6
brygada. Nad polem bitwy już od wczesnych godzin rannych
działało lotnictwo sprzymierzonych; bombowce lekkie o 7.30
zaatakowały niemiecką kolumnę posuwającą się z Castel S. Pię-
tro do Medicina. Z rozpoznania lotniczego było wiadomo nie
tylko to, że wszystkie mosty na drodze nr 9 pomiędzy Senic
a Santerno zostały wysadzane, ale że na kierunku 3 dywizji
trwała po stronie przeciwnika gorączkowa krzątanina; było wi-
dać ruch żołnierzy, umocnienia i rowy strzeleckie. O 10.15 do
sztabu korpusu dotarł meldunek, że 16 batalion 6 brygady nie
zdołał odeprzeć kontrataku nieprzyjaciela i został wyparty z wa-
łu zachodniego na wał wschodni.
Również meldunki sytuacyjne o położeniu pozostałych kor-
pusów 8 armii donosiły o zaciętych wałkach prowadzonych ze
zmiennym szczęściem, ponieważ przeciwnik wykazywał więk-
sze zdeterminowanie w oporze niż w dniu poprzednim. Mimo
to dwie brygady hinduskie, 17 i 21, częścią swych sił przekro-
czyły Santerno. Na zachodnim brzegu znalazło się nawet sześĆ
czołgów, które przeszły po moście „Churchill-Ark". 10 korpus
działał patrolami bc2 styczności z przeciwnikiem. Nieznaczne
postępy terenowe poczynił 13 korpus. Tak wyglądała sytuacja o
godz. 10.55, łeez stale ulegała zmianie, wkrótce bowiem na
przyczółku w pasie natarcia 5 korpusu znalazły się dwa pułki
pancerne, które udaremniły przeciwuderzenie niemieckie, wy-
konane przeciw hinduskiej 8 dywizji. O godzinie 19.30 oddziały
5 korpusu były już w miejscowości C Biondi.
W rejonie Mordano stwierdzono grupę czołgów nieprzyja-
cielskich, w tym jeden typu „Tygrys". Zdobyte zostało C.
Borghetto, mieścina przy drodze lokalnej, położona o jeden ki-
lometr od rzeki Senio. Jako pierwsza weszła tam 2 kompania 10
batalionu. Przypadkowo natknęła się na zawalony schron, a w
nim dziesięciu oficerów niemieckich, którzy zginęli od bomby
lotniczej. O 13.30 3 Dywizja Strzelców Karpackich częścią
swych sił walczyła o utrzymanie przyczółka na zachodnim
brzegu rzeki Santerno, zajadle atakowanym przez piechotę i
czołgi niemieckie, wspierane artylerią. W rozmowie z szefem
sztabu 2 korpusu dowódca 3 dywizji przedstawił sytuację jako
opanowaną — mimo braku wsparcia własnej artylerii kontratak
nieprzyjacielski został zatrzymany. Za rzeką znajdowały się
dwie kompanie z 4 batalionu i jedna kompania z 3 batalionu.
Buldożery pracowały przy wykonaniu brodu. W trakcie budo-
wy był most „Ark". 6 Lwowska Brygada Piechoty znajdowała
się w gotowości do natarcia, którego termin został wyznaczony
na godzinę 16.00. Zamiarem generała Ducha było, kierując
główne uderzenie na zachód od Bagnara di Romagna, przepra-
wić w bród czołgi i działa przeciwpancerne, poszerzyć przyczó-
łek obu batalionów i wprowadzić do walki na przyczółku bata-
lion odwodowy. Meldunki z wczesnych godzin rannych donosi-
ły o dalszych postępach terenowych oddziałów własnych i o
stratach zadawanych przeciwnikowi przez lotnictwo i artylerię.
Straty ponosiły również oddziały własne, zwłaszcza na przep-
rawach 3 Dywizji Strzelców Karpackich, gdzie wchodziła do
walki 6 Lwowska Brygada Piechoty, wspierana przez lotnictwo
i artylerię.
Artyleryjskie przygotowanie ataku rozpoczęło się o 15.30.
Trwało 15 minut, po czym ruszyła piechota. W czasie artyleryj-
sko-lotniczego przygotowania 24 myśliwce bombardujące ob-
rzuciły bombami zapalającymi stanowiska ogniowe przeciwnika
na wale zachodnim.
Mniej więcej w tym samym czasie na odcinku południowym
pasa natarcia 2 Korpusu Polskiego pododdziały 4 Wołyńskiej
Brygady Piechoty wykonywały główne uderzenie w rejonie Ca-
sanuova z zamiarem sforsowania kolejno rzek: Sanguinaro
i Santerno. 11 batalion swoimi patrolami dochodził do kanału
Molini, przepływającego przez Imolę. W kierunku tej ostatniej
miejscowości zmierzały dwa bataliony 3 Brygady Strzelców
Karpackich. Wieczorem 16 batalion z północy i 6 batalion z po-
łudnia uderzyły na Mordano.
Nad ranem 13 kwietnia, po całonocnych walkach w pasie na-
tarcia, oddziały 2 Korpusu Polskiego wkroczyły do Mordano,
w którym nieprzyjaciela nie stwierdzono.
O godzinie 20.00 sztab 2 korpusu otrzymał meldunek charak-
teryzujący ogólną sytuację 8 armii. Zawarte w nim dane pocho-
dziły z godziny 15.00. W meldunku stwierdzało się, że opór
nieprzyjaciela na rzece Santerno wciąż jeszcze jest silny. Prze-
ciwnik wykonał kilka kontrataków piechotą i czołgami, mają-
cych zepchnąć Polaków z przyczółka. Postępy terenowe poczy-
niły natomiast 10 i 13 korpusy, przed którymi nieprzyjaciel za-
rządził odwrót. Malał też opór w pasie 5 korpusu, którego 169
brygada z 36 dywizji posuwała się sukcesywnie wzdłuż dróg
biegnących na północ od rzeki Reno. Nowozelandzka 2 dywiz-
ja, po uporaniu się z kontruderzeniem, wznowiła natarcie je-
szcze tego samego dnia po południu. Najbardziej zaciekłe walki
toczyły się na kierunku 2 Korpusu Polskiego.
Dowódca 2 Korpusu Polskiego, mimo widocznego oporu
przeciwnika, miał nad nim przewagę w postaci 2 brygady pan-
cernej, która stała w gotowości marszowej. Termin jej wejścia
do walki został wyznaczony na 13 kwietnia, godzina 10.45.
10 korpus i brygada żydowska zajęły M. Ghebio. Zanotowa-
no tego dnia duży udział lotnictwa, które swój główny wysiłek
skierowało przeciwko artylerii przeciwnika. Zrzucono bomby
zapalające. Kilka ataków przeprowadzono na mosty w Bastii.
Średnie bombowce nękały ustawicznie rejony koncentracji
wojsk niemieckich i ich pozycje obronne w rejonie Lavenzola.
W pasie amerykańskiej 5 armii 92 dywizja piechoty utrzyma-
ła czołowe pozycje i, mimo nękającego ognia artylerii, częścią
sił przesunęła się do przodu.
Optymistycznie brzmiał meldunek z działań bojowych zgru-
powania „Rud", podobnie zresztą jak 3 dywizji, która rzekę
Santerno przekroczyła pięcioma batalionami i wdarła się w głąb
obrony przeciwnika na 600—700 m. Podczas nocy 3 dywizja
zamierzała nie tylko rozszerzyć przyczółek, lecz zbudować mo-
sty przez rzekę Santerno i prowadzić rozpoznanie, aby od świtu
13 kwietnia wykonać natarcie dla uchwycenia Bubano i Foma-
Wieczorem oddziały zgrupowania „Rud" zbliżyły się do rze-
ki Santerno. Również wał zachodni rzeki Santerno pozostawał
w polskich rękach. Bój nocny charakteryzuje meldunek z go-
dziny 6.00. 4 Wołyńska Brygada Piechoty swoimi patrolami o
godzinie 3.00 przekroczyła rzekę Santerno nie mając styczności
z przeciwnikiem. Jednak 11 batalion został ostrzelany przez
nieprzyjaciela ogniem sześeiolufowych moździerzy kalibru 150
mm i cekaemu. O północy ogień z ciężkich karabinów maszy-
nowych ustał i bataliony wznowiły ruch na kierunku Zello Cro-
ce in Campo i Coscinetta. Do godziny 22.00 jeden z pluto-
nów 9 batalionu wziął do niewoli ośmiu jeńców na drodze nr 9,
wzdłuż której nacierały kompanie tego batalionu. W akcji był
też 10 batalion, który przekroczył rzekę Santerno na kierunku
Castelnuovo i C. Diana.

DZIAŁANIA ZGRUPOWAŃ POŚCIGOWYCH

Komunikat poranny zapowiadał na dzień 13 kwietnia dość do-


brą pogodę. Większość czołowych oddziałów 3 Dywizji Strzel-
ców Karpackich była już na zachodnim brzegu rzeki Santerno.
Funkcjonowały trzy mosty, każdy 40 ton na kierunku każdej
z trzech brygad. Elementy dwóch batalionów 6 Lwowskiej
Brygady Piechoty, według wiadomości przekazanych przez sa-
moloty korygujące ogień artylerii, osiągnęły kanał di Molini.
Przez cały dzień trwały walki w całym pasie natarcia 2 Kor-
pusu Polskiego. Zgrupowanie „Rud" koncentrowało się wzdłuż
drogi nr 9, a 3 dywizja z przydzieloną jej 6 brygadą na odcinku
od Bazzuto do C. Ghetta. 5 Kresowa Dywizja Piechoty pozo-
stawała w dotychczasowym rejonie ześrodkowania. Wyjątek
stanowiła grupa „Rak", która miała tego dnia przejść do rejo-
nów wyczekiwania na zachodnim brzegu rzeki Senio, między
torem kolejowym na odcinku z Solarolo i Castel Bolognese.
O 14.45 ruszyła 43 brygada Gurków. Było to silne i samodziel-
ne zgrupowanie wyposażone w czołgi, samobieżne działa pan-
cerne, zmotoryzowane pododdziały saperskie. Marszruta tej
brygady wiodła przez Madonna di Salute, przeprawy na rzece
Santerno i dalej na Merdano — Bubano. W drugiej połowie
dnia sytuacja na odcinku 3 Dywizji Strzelców Karpackich
przedstawiała się następująco: 2 brygada walczyła między Bu-
bano a Decimo, 1 brygada pojedynczymi elementami przekro-
czyła Scolo Umido. W tym czasie oddziały 6 Lwowskiej Bry-
gady Piechoty przekraczały rzekę Santerno po moście Kl-40 na
kierunku S. Filippo — Bazzino. Identycznym mostem prze-
chodziła bardziej na południe 43 brygada Gurków. Niestety,
most w Mordano, również przeznaczony dla tej brygady, okazał
się nie do użytku. Ta sytuacja wymagała skorygowania planu
przejścia przez węzeł dróg w Mordano. Chodziło głównie o
przemarsz Pułku Ułanów Karpackich, który dołączył do grupy
pościgowej „Rak". Dla tego pułku dzień 12 kwietnia upłynął na
rozkazodawstwie i przygotowaniach do działań bojowych. Puł-
kowi nakazano przejść do Sołarolo, które zostało wyznaczone
jako rejon wyczekiwania. Trudność wszakże polegała na olb-
rzymim zatłoczeniu dróg pojazdami, zarówno 5 Kresowej Dy-
wizji Piechoty i grupy „Rak", jak i oddziałami 43 brygady
Gurków oraz tyłowymi elementami 3 Dywizji Strzelców Kar-
packich. Sztab regulacji ruchu (żandarmeria) miał więc pełne
ręce roboty, ale ze swoich obowiązków wywiązywał się znako-
micie. Jest jednak nieścisłe to, co zostało napisane w zarysie hi-
storii pułku pt. Ułani Karpaccy (Londyn 1966), jakoby pułk
znalazł się w rejonie Sołarolo 13 kwietnia już o godzinie 11.30.
Meldunek telefoniczny znajdujący się w aktach archiwalnych
2 Korpusu Polskiego z godziny 18.15 brzmiał następująco:
„Wg. ostatnich wiadomości ogon Bdy Gurków minie most płd.
Mordano o godz. 19.15. Możliwe pewne opóźnienie. W ślad za
43 Bdą idzie Karpacki Pułk Ułanów. Dowódca Rak melduje, że
marsz nocny Zgrupowania Rak nie przyspieszy ruchu, bo mogą
być duże trudności marszowe. Szef Oddziału Operacyjnego
odpowiedział, że decyzja, kiedy iść, czy w nocy, czy jutro rano,
należy do Dowódcy Zgrupowania Rak" 4. Kolejny meldunek z 19.00
donosił m.in., że drogi na północ od Mordano są zablokowane
przez 1 Pułk Ułanów Krechowicckich, który utknął przed kana-
łem di Molini, ponieważ most tam został zerwany i byli po-
trzebni saperzy. Natomiast drogę z Mordano na południe od
Bubano zatarasowały wozy bojowe 6 Lwowskiej Brygady Pie-
choty. Droga zaś biegnąca jeszcze bardziej na południe, chociaż
równoległa do poprzedniej, była pod ostrzałem. W rezultacie
marsz Pułku Ułanów Karpackich został zatrzymany. Z mel-
dunku z 19.45 było wiadomo, że Gurkowie przeszli most na

4 Meldunek z 13 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/A13.


rzece Santerno i doszli do skrzyżowania Mazzoti, gdzie jednak
utworzył się zator. Ponieważ groził on poważniejszymi opóź-
nieniami i innymi konsekwencjami, niezbędna okazała się oso-
bista interwencja szefa żandarmerii dywizji i oficerów sztabu.
Do zasypania lejów na drodze przemarszu 43 brygady ściągnię-
to saperów; część oddziałów brygady skierowano na trasę pół-
nocną. Tyłowe elementy brygady wciąż znajdowały się po
wschodniej stronie rzeki Senio. Dopiero meldunki z późnych
godzin wieczornych brzmiały bardziej optymistycznie, gdyż
donosiły o walkach i nawet sukcesach bojowych, zarówno od-
działów polskich, jak i 43 brygady Gurków. Między innymi
oddziały rozpoznawcze 1 Pułku Ułanów Krechowieckich wzięły
do niewoli sześciu jeńców. Wszystko, co wyżej zostało powie-
dziane, upoważnia do wniosku, że o godzinie 11.30 w Solarolo
mogły się znaleźć tylko ekipy rozpoznawcze i przygotowawcze,
zwłaszcza grupa podporucznika Wincentego Tomaszewskiego,
wysłana wcześniej. Nie wiadomo, kiedy zostało postawione za-
danie bojowe Pułkowi Ułanów Karpackich. Można jedynie
stwierdzić, że było ono częścią zadania grupy pościgowej
„Rak", które polegało m.in. na tym, by „...wyjść przed oddziały
3 DSK na kierunku Bubano i posuwać się w kierunku północ-
no-zachodnim przez Sasso Morelli na Poggio Piccolo"5.
Tymczasem działania bojowe zgrupowania „Rud" przebiega-
ły na ogół pomyślnie. 4 Wołyńska Brygada Piechoty częścią
swych sił walczyła na zachód od rzeki Santerno, zaś 3 Brygada
Strzelców Karpackich wypierała nieprzyjaciela w kierunku
Imoli, wzdłuż drogi nr 9. Dowództwo tej brygady zainstalowa-
ło się w Castel Bolognese. Natomiast na innych odcinkach fron-
tu 8 armii sytuacja się nieco skomplikowała. Przede wszystkim
wzrósł opór nieprzyjaciela przed frontem brytyjskiego 5 korpu-
su, który w związku z tym zwolnił tempo natarcia; niezupełnie
powiodło się Anglikom lądowanie dwu batalionów 24 brygady
z 56 dywizji piechoty. Utknął przed mostem na swojej drodze
batalion ze 169 brygady nacierający w kierunku Filo. Grupa,
posuwająca się wzdłuż drogi nr 16, została zatrzymana na linii
rzeki Santerno. Meldowano o oporze w pasie 78 dywizji pie-
choty. Pododdziały 36 brygady, bijąc się o miejscowość Conso-
lice, natrafiły na zaciętą obronę przeciwnika — ogień czołgów
i artylerii przeciwpancernej. Niełatwo byk) 9 brygadzie nowo-

5 Ułani Karpaccy. Zarys historii pułku, Londyn 1966, s. 389.


zelandzkiej z 2 dywizji, przed którą wyrosła zapora z czołgów
typu „Tygrys". Komplikowały się sprawy na lewym skrzydle
8 armii, gdzie 13 korpus nie zajął wyznaczonej rubieży. 10 kor-
pus także nie odniósł większych sukcesów. W tej sytuacji na
czoło zaczął wychodzić 2 Korpus Polski, który po sforsowaniu
rzeki Senio, w ciągu trzech następnych dni, przełamał obronę
niemiecką opartą o przeszkodę wodną, jaką była rzeka Santer-
no. Do tego czasu oddziały 2 korpusu oczyściły z nieprzyjacie-
la wschodni brzeg rzeki Santerno. W godzinach wieczornych
dwie kompanie sforsowały rzekę Santerno i opanowały wał za-
chodni w rejonie na południowy zachód od Mordano. Jednak
obrona przeciwnika, który zachował na wschodnim wale swoje
stanowiska ogniowe, była tak silna, że uniemożliwiła podod-
działom polskim nie tylko poszerzenie przyczółka, lecz musiały
one też oddać teren. Oddziały znajdujące się na północ od
przyczółka trafiły pod bardzo silny ogień ciężkiej artylerii
przeciwnika i nie mogły pójść do przodu, podobnie zresztą jak
i pododdziały na południe od przyczółka, które, przygwożdżone
do ziemi ogniem broni maszynowej i artylerii, musiały zatrzy-
mać się na wschodnim wale. Nie dały wszakże za wygraną
i w godzinach rannych 12 kwietnia zdobyły przyczółek na za-
chodnim brzegu rzeki Santerno w sąsiedztwie przyczółka z dnia
poprzedniego. W godzinach popołudniowych tegoż dnia dwie
kompanie piechoty nieprzyjaciela, wspierane 12 czołgami, wy-
konały kontratak na kierunku Mordano z zamiarem zlikwido-
wania przyczółka Polaków. Piechota polska, znajdująca się na
drugim brzegu, przyjęła walkę. Otrzymała zresztą poważne
wsparcie różnych broni. Lotnictwo sprzymierzonych zaraz na
początku kontrataku wyeliminowało z akcji dwa czołgi prze-
ciwnika. Piechota niemiecka zaległa w odległości 200—300 m
od stanowisk oddziałów polskich. Nieprzyjaciel został zmuszo-
ny do zaniechania kontrataku, a ponieważ i na południowym
skrzydle odczuł on silny napór, zrezygnował z dalszej obrony
na rzece Santerno i rozpoczął w nocy z 12 na 13 kwietnia od-
wrót na kolejną rubież obronną nad rzeką Sillaro. 13 kwietnia
oddziały polskie zajęły Bubano i zbliżyły się do kanału di Moli-
ni. Na pozostałych kierunkach natarcia te oddziały 2 Korpusu
Polskiego, które dotąd pozostawały w obronie, przekroczyły
rzekę Senio, w godzinach rannych 12 kwietnia opanowały Ca-
stel Bolognese i posuwały się dalej wzdłuż drogi nr 9, biorąc do
niewoli kilkunastu jeńców z wycofujących się oddziałów nie-
mieckich. Rzeki Sanguinaro przeciwnilc nie bronił, przekroczo-
no ją bez walki i zajęto Zeilo Croce in Campo, po czym konty-
nuowano ruch w kierunku Imoli.
Lotnictwo własne w dniu 11 kwietnia wykonało 290 lotów na
korzyść 2 korpusu, 12 kwietnia — 250, i 13 kwietnia — 156 lo-
tów.
Przeciwnikiem oddziałów polskich były na prawym skrzydle
pododdziały 98 dywizji piechoty, w centrum — trzy bataliony
pułków grenadierów pancernych, na lewym skrzydle 10 i 12
pułki spadochronowe Przeciwnik, zepchnięty z linii obronnej
na rzece Santemo na odcinku od Mordano do C Marzara, roz-
począł wycofywanie się na z góry przygotowaną linię obronną
na rzece Sillaro, stawiając opór na pośrednich liniach opartych
o kanały. Wycofanie jego wzdłuż drogi nr 9 było rezultatem po-
stępu wojsk nacierających z północy. Oddziały niemieckie, w
tym 4 dywizji spadochronowej i 278 dywizji piechoty, musiały
przejść przez węzeł dróg w Imoli, co narażało je na ataki lot-
nictwa 8 armii. Kierunek manewru odwrotowego nieprzyjaciela
odchylał się coraz bardziej na północny wschód; podczas walk
nad rzeką Senio 98 i 362 dywizje piechoty poniosły największe
straty. W sztabie 8 armii przewidywano, że manewr oskrzydla-
jący Imolę od wschodu i zachodu może doprowadzić do walk z
oddziałami niemieckimi wycofującymi się z południa. Liczono
się także z przeciwuderzeniem 90 dywizji grenadierów pancer-
nych, znajdującej się w rejonie Bolonii. Dywizja ta mogła być
użyta zarówno w obronie nad rzeką Idice, jak i do wykonania
przeciwuderzenia całością sił, względnie kontrataków mniej-
szymi siłami w oelu ułatwienia wycofania się oddziałom zagro-
żonym okrążeniem. W sztabie 8 armii uważano, że dotychcza-
sowe walki nadwątliły morale wojsk niemieckich 7. Oceniano,
że pełną sprawność zachowywały jedynie: 4 dywizja spado-
chronowa, 278 dywizja piechoty i 1 dywizja spadochronowa.
Żadna z nich nie ucierpiała jeszcze w dotychczasowych wal-
kach. Szczególnie dokuczliwa okazała się artyleria niemiecka,
ostrzeliwująca ogniem nękającym i ześrodkowaniami ogniowy-
mi, wykonywanymi na pierwsze rzuty wojsk nacierających w
rejonie Bagnara di Romagna, dalej — wzdłuż rzeki Santerao,
na przyczółki zdobyte na tej rzece, drogi przyfrontowe w re-
6
Sytuacja nieprzyjaciela, w: Tajne Komunikaty Informacyjne (13, 106, 107,
108, 109, 110, 111,112,113). IHS, C I / X V / F .
;
Meldunki informacyjne 8 armii. WIH, Y/20/223.
jonie miejscowoSci Felisio i Casanota. Dla przykładu: 11 i 12
kwietnia czynnych było 29 baterii ześrodkowanych w rejonie
Casola Canina, Ponte Santo, Giardino, Imola, Vidiuno, Sasso
Morelli, Chiusura C. Całderina i Bubano. W godzinach wie-
czornych 12 kwietnia było czynnych 12 baterii, a w dniu 13
kwietnia Niemcy użyli sześciolufowych moździerzy 150 mm,
które ostrzelały piechotę w marszu. W pasie lewego sąsiada 2
korpusu nieprzyjaciel, zagrożony przełamaniem obrony na kie-
runku 3 Dywizji Strzelców Karpackich i sforsowaniem przez
nie rzeki Santserno, rozpoczął pośpieszne wycofywanie swoich
oddziałów z rejonów na południe od szosy nr 9. Oporu spo-
dziewano się na rzece Sellustra, gdzie najprawdopodobniej
znajdowała się główna niemiecka linia opóźniania. Zagadką była
90 dywizja grenadierów pancernych znajdująca się w rejonie
Bolonii. W pasie prawego sąsiada 2 Korpusu Polskiego, głów-
nie na kierunku szosy nr 16, nieprzyjaciel, po ciężkich walkach,
został zmuszony również do odwrotu. Na północ od Argenta
zostały wprowadzone świeże sity niemieckie, z zadaniem pro-
wadzenia działań opóźniających. W powietrzu Luftwaffe było
prawie nieobecne. Ostatni raz lotnictwo niemieckie pojawiło się
11 kwietnia w godzinach wieczornych, kiedy to trzy samolo-
ty zaatakowały rejon Rawenny, a jeden zrzucił małe bom-
by rozpryskowe w rejonie Felisio. Intruzów szybko prze-
pędziły nocne myśliwce przechwytujące „Mosąuito". Z bar-
dzo ogólnej charakterystyki działań bojowych oddziałSw 2 Kor-
pusu Polskiego, zwłaszcza 3 Dywizji Strzelców Karpackich
nad rzeką Senio i Santerno (I faza bitwy), wyniksb, że prze-
biegały one w warunkach zdecydowanej przewagi materiałowej
nad przeciwnikiem. Wykorzystanie dużej :lości technicznego
sprzętu bojowego nie było łatwe, wymagało bowiem sprawnej
organizacji, dobrego planowania i umiejętności taktycznych.
Porównując moc techniczną oddzoałów polskich z uzyskiwanym
tempem natarcia można uczynić zarzut, iż było ono zbyt po-
wolne. Walczy się jednak — jak wiadomo — tak, jak pozwala
na to przeciwnik. A przeciwnik był twardy — 26 dywizja pan-
cerna miała bogate doświadczenie bojowe. Według ówczesnych
ocen sztabowych Niemcy mieli od 50 do 70 czołgów Mk IV,
około 30 samobieżnych dział przeciwpancernych, także czołgi
typu „Tygrys" i „Pantera". Powolność tempa spowodowało
także i to, iż zanim rozpoczęło ruch zgrupowanie „Rud", po-
łudniowe skrzydło 3 Dywizji Strzelców Karpackich, przełamu-
jącej obronę niemiecką nad Senio i Santerno, było otwarte
i ustawicznie narażone na ogień boczny i akcje zaczepne. Na
domiar złego przed południowym skrzydłem polskim znaj-
dowały się dwie doborowe niemieckie dywizje spadochronowe,
4 i 1. Był to przeciwnik walczący fanatycznie. Dowódców pol-
skich nękała zatem obawa o południowe skrzydło; być może
nadmierna, skłaniająca do ostrożności w działaniu. Z tego po-
wodu nie wykorzystano kilku dogodnych sytuacji, jakie np.
stworzyły sukces 6 batalionu i zdobycie przyczółku przez 4 ba-
talion. Działania można było przyśpieszyć wprowadzając do
walki, już między rzekami Senio i Santerno, grupy pościgowe,
których zadaniem byłoby przetarcie drogi i zabezpieczenie mo-
stów przed ich wysadzeniem przez przeciwnika. 3 Dywizja
Strzelców Karpackich, która w I fazie bitwy o Bolonię wyko-
nywała główne zadanie, nie popełniła większych błędów talcty-
cznych i nie uchybiła planowi. Jednak 6 Lwowska Brygada Pie-
choty, która podczas forsowania rzeki Santerno znajdowała się
na głównym kierunku uderzenia dywizji, wskutek wytworzonej
sytuacji nie była w stanie odegrać swojej roli, wobec czego
główny kierunek przesunął się na lewe skrzydło. 1 i 2 brygady
zdołały szybko zmontować natarcie, właściwie i sprawnie wyko-
rzystać saperów, a tym samym wziąć na siebie główne zadanie
i wpłynąć na zmianę pierwotnej koncepcji (początkowo te dwie
brygady nie miały forsować rzeki Santerno). Zmiana koncepcji
i konieczność budowy przepraw tuż za czołowymi oddziałami
wpłynęły na rozproszenie prac saperskich, co także zredukowa-
ło tempo natarcia. Zabrakło większego rozmachu i śmiałości
działania w kierunku południowym już po sforsowaniu Senio,
co stworzyłoby szansę przechwycenia większych sił przeciwnika
i zdobycia ważnych obiektów bez walki, jedynie dzięki faktowi
ich zagrożenia. Przykłada dostarczył 10 batalion, którego pa-
trol, składający się zaledwie z 5 transporterów opancerzonych,
11 kwietnia dotarł prawie do Castel Bolognese i wziął do niewo-
li 24 jeńców. Rozciągnięcie działań 3 dywizji w kierunku po-
łudniowym zaraz po przełamaniu obrony niemieckiej na rzece
Senio dawało tej dywizji większe pole manewru i więcej dróg
dofrontowych. Zgrupowanie »Rud" działało w tej fazie bitwy
na pomocniczym kierunku. Odcinek przełamania 2 Korpusu
Polskiego znajdował się w północnej części pasa natarcia. Na
południu natomiast zgrupowanie „Rud" miało wiązać przeciw-
nika przez otrzymywanie z nim styczności i posuwanie się za
nim krok w krok. Osią działania zrupowania „Rud" była droga
nr 9: Imola — Bolonia. Na drodze tej leżały węzły komunika-
cyjne o kluczowym znaczeniu, zwłaszcza dla przeciwnika, który
wyprowadzał swoje siły z Apeninu. Było więc oczywiste, że
nieprzyjaciel będzie uporczywie bronił tych pozycji i opuści je
dopiero w ostateczności Walczyły tutaj niemieckie oddziały
26 dywizji pancernej i 4 dywizji spadochronowej. Zgrupowanie
„Rud", zorganizowane dla doraźnego celu, miało w swoim
składzie młodego i nie ostrzelanego jeszcze żołnierza oraz słabo
zgrany sztab. Nic więc dziwnego, że wystąpiły trudności w do-
wodzeniu i łączności. Zgrupowanie nie miało środków tran-
sportowo-bojowych, które, jak transportery opancerzone,
w większości zostały mu zabrane i oddane grupie pościgowej
„Rak". Zgrupowaniu „Rud" oddano nieliczną artylerię i bar-
dzo ograniczone siły saperskie. Tymczasem wycofujący się
przeciwnik pozostawiał na drodze nr 9 wiele zniszczeli: zerwane
mosty, zawały i barykady oraz zapory minowe.
Taktyka działania zgrupowania „Rud" polegała na pozoro-
waniu natarcia, które rozpoczęło się już wieczorem 9 kwietnia;
3 Brygada Strzelców Karpackich wykonała na północ od drogi
nr 9 kilka wypadów siłami kompanii Ich celem było przyciąg-
nięcie uwagi przeciwnika i wzięcie ognia artylerii na siebie. 10
kwietnia generał Rudnicki oddał do dyspozycji generała Ducha
10 batalion, który miał być wykorzystany do działań zaczep-
nych na tyłach nieprzyjaciela przed odcinkiem przełamania od-
działów polskich. 11 kwietnia rozpocząła akcję zaczepną 4 bry-
gada, która 12 kwietnia, idąc do przodu, nawiązała styczność
bojową z nieprzyjacielem na rzece Santerno w rejonie Caste-
lnuovo. Wieczorem zaś, przychodząc w sukurs 3 Dywizji
Strzelców Karpackich wykonującej główne uderzenia, silne pa-
trole 4 brygady zaatakowały linie obronne przeciwnika na rze-
kach Santerno i Sanguinaro. W obu wypadkach napotkano sil-
ny opór nieprzyjaciela. W tym samym czasie 3 Brygada Strzel-
ców Karpackich, działająca między torem kolejowym a drogą
nr 9, miała zmusić przeciwnika do stopniowego odwrotu. Bry-
gadzie tej manewrem oskrzydlającym od południa udało się za-
jąć Castel Bolognese, mimo iż jej przeciwnikiem był dobrze
walczący 10 pułk 4 dywizji spadochronowej. W dniu 13 kwiet-
nia zgrupowanie „Rud" wyszło nad kanał di Molini i dotarło
do wschodniego skraju miasta Imola. Był to silny ośrodek opo-
ru umocniony i przygotowany do obrony okrężnej. W tej sy-
tuacji dowódca zgrupowania postanowił zdobyć miasto manew-
rem oskrzydlającym od północy z Kierunku II Ponte Santo.
Wykonanie tego manewru zostało nakazane 4 Wołyńskiej Bry-
gadzie Piechoty, natomiast 3 Brygada Strzelców Karpackich
miała wiązać przeciwnika od czoła. Natarcie 4 brygady,
wzmocnionej pułkiem czołgów brytyjskiej 7 brygady pancernej,
wyruszyło w godzinach popołudniowych 14 kwicmia z rejonu
na południe od Chiusura. Przeciwnik nie stawiał większego
oporu. Toteż wieczorem osiągnięte zostało II Ponte Santo.
Z Imoli Niemcy wycofali się bez walki wskutek dobrze wyko-
nanego manewru przez 4 Wołyńską Brygadę Piechoty, która
ułatwiła 3 brygadzie zajęcie miasta.
Podsumowując działania bojowe 2 Korpusu Polskiego
w dniach od 9 do 13 kwietnia należy stwierdzić, że wykonały
pierwszą część zadania nakreślonego w Wytycznych operacyj-
nych nr 1 z 21 marca 1945 r. Działania te, pod kryptonimem
„Buckland", zostały przeprowadzone z pomyślnym skutkiem.
Część druga;: zadania przewidywała pościg, który miał być pro-
wadzony przez grupę „Rak", 43 brygsdę Gurków i zgrupowa-
nie „Rud38. 3 Dywizja Stradców Karpackich, główny realizator
operacji „Buckland", po pięciodniowych walkach stawała się
drugim rzsaem korpusu, będąc w gotowości do działań zacze-
pnych w głębi operacyjnej.

WALKI NAD RZEKĄ SILLARO

13 kwietnia o godzinie 18.30 dowódca 5 Kresowej Dywizji Pie-


choty objął ogólne dowództwo nad grupą «Rak" i 6 Lwowską
Brygadą Piechoty. Było to zgodne z Instrukcją do pościgu nr 1,
wydaną jeszcze przed walką przez dowódcę 2 Korpusu Polskie-
go. W instrukcji tej dowódca korpusu określił swój zamiar od-
cięcia oddziałów nieprzyjacielskich pozostających w rejonie Ca-
stel Bolognese — Tosśigaano — Monte Grando, by nie dać im
możliwości organizowania nowych pozycji. Zgodnie z tym
zamiarem chodziło o jak najszybsze uchwycenie węzłów komu-
nikacyjnych w Medicina, Castel S. Guelfo i Poggio Piccolo, ja-
ko podstawy wyjściowej do zorganizowanego pościgu w kierun-
ku północnym, ku rzece Pad. Dla realizacji tego zadania do-
wódca korpusu nakazał wycofanie ze składu 3 dywizji 6 Lwow-
skiej Brygady Piechoty i użycie jej do pościgu znad rzeki Santerno.
6 brygadę wzmacnia! ł Pułk Ułanów Krechowieckich (pancer-
ny), dwa pułki artylerii lekkiej — 4 i 6, dywizjon przeciwpan-
cerny, dywizjon saperów i łączność. Działania pościgowe miały
wyjść z przyczółka utworzonego jeszcze przez 3 dywizję i na-
stępnie połączonego z przyczółkiem nowozelandzkiej 2 dywizji.
W ślad za 6 brygadą miała wyruszyć grupa pościgowa „Rak".
Również 4 Wołyńska Brygada Piechoty stawała się związkiem
taktycznym podporządkowanym dowódcy 5 dywizji. Po opa-
nowaniu Imali generał Bohusz-Szyszko zamierzał rozwiąaać
zgrupowanie „Rud".
Zgrupowanie pościgowe 43 brygady Gurków miało działać
samodzielnie, współdziałając jedynie na pomocy z prawym są-
siadem, tj. nowozelandzką 2 dywizją, i lewym sąsiadem — po-
czątkowo 6 brygadą, a następnie ze zgrupowaniem 5 dywizji.
Sytuacja bojowa na polu walki zmieniała się jednak z godziny
na godzinę. Toteż o godzinie 16.00 ukazała się poprawka do
poprzedniej instrukcji Wynikało to z faktu, że nieprzyjaciel
został zepchnięty z l i i i obronnej naci rzeką Santerno i wyraź-
nie wycofywał się za rzekę Silłaro, planując wykorzystanie ka-
nałów Molini i Viola jako kolejnych linii opóźniania. W rezul-
tacie zaistniała konieczność zmiany linii rozgraniczania pomię-
dzy 2 Korpusem Polskim a brytyjskim 5 korpusem, który
swoim pasem natarcia obejmował odtąd miejscowość Fantazza.
Ulegała też zmianom trasa pościgu 43 brygady Gurków, która
miała go prowadzić w kierunku: S. Bartoktmeo, La Ringhiera,
Castel Guelfo, Medicina, zaś 5 dywizja po osi południowej:
Mordano, Sasso Moreli, Poggio Piccolo.
Oddzielnym rozkazem potwierdzone zostały instrukcje dla
grupy „Rak", której trzon stanowiła 2 brygada pancerna. Zada-
niem tej grupy było wysunięcie się przed oddziały 3 dywizji
i ściągnięcie nieprzyjaciela w kierunku Bubano, Sasso Morelli,
Casola Canina. Pościg podjęły w kolejności Karpacki Pułk
Ułanów, 6 Pułk Pancerny „Dzieci Lwowskich", 2 brygada pan-
cerna, 4 pułk pancerny, 3 dywizjon 7 pułku artylerii przeciw-
pancerną (bez dwóch baterii) i 13 batalion piechoty.
Meldunki odbierane w oddziale operacyjnym 2 korpusu były
pomyślne. 14 kwietnia o godzinie 8.50 czołowe szwadrony
Karpackiego Pułku Ułanów patrolami osiągnęły kanał Corre-
chio w rejonie Sasso Morelli, jednak nie zdołały go przekroczyć
z marszu. Patrol północny nawiązał bezpośrednią łączność a
Gurkami i 18 batalionem, natomiast południowy utrzymał stycz-
Bitwa o Bolonię. Działania 2 Korpusu Polskiego, 9-21 kwietnia
1945 r.

ność z nieprzyjacielem. Za 6 pułkiem pancernym, który znaj-


dował się na moście na południe od Mordano, posuwała się cała
grupa „Rak". Meldunek z godziny 9.10 donosił już o sforsowa-
niu Scolo Correcchio i wysłaniu patroli w kierunku północno-
zachodnim. Nie obeszło się bez wymiany ognia, walki. O Sasso
Morelli stoczył bój 2 szwadron, który szedł w straży przedniej,
mając w szpicy pluton pod dowództwem podporucznika Jana
Kolczyńskiego. Pododdział ten brnął przez teren podmokły i
zryty. Obserwacja była utrudniona m.in. z powodu zachmurze-
nia. Teren był gęsty, pokryty niskopiennymi drzewkami owo-
cowymi i winoroślami zasłaniającymi widok. Liczne rowy i ka-
naliki oraz co kilka kilometrów większe przeszkody wodne
uniemożliwiały szwadronowi rozwijanie się z kolumny marszo-
wej w bojową. Po dojściu do kanału Correcchio dowódca szwad-
ronu pchnął dwa plutony na prawo i dwa plutony na lewo, aby
znalazły przejścia. Udało się to plutonowi pod dowództwem
porucznika Aleksandra Gniewosza, który o godzinie 8.20 w od-
ległości jednego kilometra na północ od osi marszu przeprawił
się na drugi brzeg kanału, po czym ruszył w kierunku Sasso
Morelli. Miejscowość ta, wraz z pozycjami nad kanałem Gam-
bellara, była silnie broniona z użyciem piechoty, broni maszy-
nowej i przeciwpancernej oraz artylerii. O 11.00 rozgorzały
walki o samą miejscowość. Zdobycie jej dowódca grupy „Rak"
nakazał Pułkowi Ułanów Karpackich. 2 szwadron, wspierany
częściowo przez inne pododdziały pułku i lotnictwo bombar-
dujące, które z lotu nurkowego atakowało przede wszystkim
wozy bojowe typu „Pantera", wyposażone w 88 mm działa —
uderzył na miejscowość Sasso Morelli. Walki toczyły się na
podejściach do miasta i w samym mieście. Oddział polski po-
niósł znaczne straty. Podjazd wachmistrza Stanisława Kubac-
kiego, wysłany w kierunku południowo-zachodnim, wpadł w
zasadzkę i został wybity niemal do nogi. Ułan Stanisław Jało-
siński (ranny), jako jedyny w ciągu całej historii bojowej tego
pułku, dostał się do niewoli niemieckiej. Na miejsce walk przy-
był dowódca pułku, który po zorientowaniu się w sytuacji
wstrzymał dalszą akcję zaczepną i nakazał umocnić się w zdo-
bytym terenie, zabezpieczając głównie przejście przez kanał
Correcchio. Czekano na posiłki, które nadeszły o godzinie 17.30.
Tymczasem szwadron z 6 pułku pancernego zluzował 2 szwad-
ron. Trwała wymiana ognia; artyleria polska ostrzeliwała pozy-
cje nieprzyjaciela za kanałem Correcchio. Równocześnie z dzia-
łaniami 2 szwadronu w rejonie Sasso Morelli na południe od tej
miejscowości penetrował teren podjazd z 1 szwadronu prowa-
dzony przez podporucznika Michała Fuglewicza. Stoczył on
walkę w rejonie Casa Borchesa, w wyniku której zlikwidował
punkt oporu nieprzyjaciela, zadał mu znaczne straty i wziął do
niewoli 5 jeńców. Zdarzył się wówczas następujący wypadek: w
akq'i został ciężko ranny kapral Jan Skał. Aby udzielić mu
ostatniego namaszczenia, udał się do niego ks. kapelan Jan Ma-
linowski. Nie dojechał jednak do walczącego plutonu, bowiem
samochód terenowy został ostrzelany ogniem artylerii i kierow-
ca został ranny. Wówczas za kierownicę zasiadł ks. kapelan,
który rannego dowiózł na punkt opatrunkowy, wykazując wiel-
ką odwagę i roztropność.
Meldunek sytuacyjny brzmiał: „Pułk Ułanów Karpackich
bez szwadronu po ciężkiej walce opanował Sasso Morelli.
Szwadron 2 poniósł ciężkie straty w walce o Sasso Morelli, któ-
re po odparciu przeciwuderzenia ostatecznie zostało zdobyte
i oczyszczone w godzinach popołudniowych" 8. Istotnie, zdo-
bycie, mimo ciężkich strat, Sasso Morelli przez 2 szwadron pod
dowództwem rotmistrza Henryka Siemiradzkiego otworzyło
drogę do dalszego działania grupie „Rak". Sasso Morelli sta-
nowiło główny punkt oporu na pozycji opóźniania przebiegają-
cej wzdłuż kanału Correcchio. Bronił się na niej batalion 26 dy-
wizji pancernej i trzykompanijny 111 oddział rozpoznawczy.
Z komunikatu informacyjnego z dnia 15 kwietnia, godzina
17.00, było wiadomo, że w pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego
działa cała 4 dywizja spadochronowa i część 26 dywizji pancer-
nej. Natomiast na kierunek drogi nr 9 weszły oddziały 1 dywizji
spadochronowej. Oddziały nieprzyjaciela były przemieszane,
ale nie na tyle, by sztab nie mógł odtworzyć przypuszczalnego
ugrupowania. I tak, na podstawie zeznań licznych jeńców wzię-
tych do niewoli, ustalono, że w rejonie na południe od Sesto
Imolese bronią się pododdziały niemieckiego 9 pułku grenadie-
rów pancernych, zaś na południe od niego 67 pułk grenadierów
pancernych. W rejonie Castel Guelfo di Bologna rozpoznano
obecność 11l oddziału rozpoznawczego przemianowanego na

8
Ułani Karpaccy, s. 394—395.
II oddział rozpoznawczy 4 dywizji spadochronowej. Tam też
znajdował się 10 pułk spadochronowy, zaś na południowy za-
chód od niego — odcinki obronne 11 i 12 pułków spadochro-
nowych. 4 pułk spadochronowy z 1 dywizji spadochronowej
miał swoje rejony najprawdopodobniej w okolicach Castel
S. Pietro. W tym czasie przeciwnik prowadził aktywne działa-
nia opóźniające, wykorzystując liczne rzeki i kanały. Aby jak
najdłużej zatrzymać nacierające wojska, wykonywał częste
kontrataki.
Wycofywanie odbywało się z południa na północny zachód.
Dla 2 Korpusu Polskiego oznaczało to, iż każdorazowo bił się
z innymi jednostkami przeciwnika. Przewaga techniczna po
stronie sprzymierzonych powodowała, że Niemcy ponosili duże
straty w sile żywej i sprzęcie bojowym. Mieli jednak silną arty-
lerię i wykorzystywali ją w sposób wysoce przemyślny i umie-
jętny. Najczęściej stosowali ognie nękające i ześrodkowania
ogniowe. Stale pod ogniem artylerii wroga znajdowały się rejo-
ny: Mordano, droga nr 9, Bubano i Fluno. Stanowiska ogniowe
jego artylerii, około siedmiu baterii, były rozmieszczone na
północny zachód od Imola, Casola Canina, Vidiuno i S. Marti-
no. W nocy z 14 na 15 kwietnia i w dzień 15 kwietnia strzelały
baterie z rejonu Poggio Piccolo, S. Maitino, Castel Guelfo di
Bologna, Medicina i Bianzemgo. Lotnictwa przeciwnik prakty-
cznie już nie posiadał, w nocy z 13 na 14 kwietnia pojawiły się
nad polem bitwy zaledwie cztery samoloty niemieckie; latały
nad jeziorem Comacchio. Kontrakcja własnego lotnictwa myś-
liwskiego przepędziła intruzów; jeden samolot został zestrzelo-
ny, a jeden uszkodzony.
14 kwietnia w ręce sprzymierzonych wpadły dwa dokumenty
niemieckie. Jeden, adresowany do 3 kompanii 1 batalionu 67
pułku, dotyczył manewru odwrotowego wojsk niemieckich, zaś
drugi, znacznie wcześniejszy, bo z 22 marca 1945 roku, był
rozkazem dziennym feldmarszałka Kesselringa 9.
Tymczasem czołowe szwadrony 6 pułku pancernego przeszły
przez Mordano i były w drodze do Bubano. Pozostełe oddziały
2 brygady pancernej przekraczały most na rzece Santerao. Nie-
stety, most był tylko jeden. Powstał na nim niemały ścisk, zato-
ry. Zamiarem dowódcy grupy »Rak" było ześrodkowanie
swoich wojsk w rejonie Bubano i dalsze posuwanie się.

9 Komunikat Informacyjny nr 110 z 15 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/F7.


W przodzie, nad kanałem Gambellara, działały już szwadrony
Pułku Ułanów Karpackich i 18 batalionu, o czym wspomnia-
no wcześniej. Istniała dobra wymiana informacji i odpowiednie
współdziałanie z sąsiadami, zwłaszcza z nowozelandzką 2 dy-
wizją; o godz. 10.15 otrzymano wiadomość, że prawemu
skrzydłu polskiemu zagrażają cztery czołgi niemieckie. Wiado-
mość tę przekazano zaraz 43 brygadzie Gurków. Stopniowo
czołowe wojska prowadzące pościg były zasilane z oddziałów
rezerwowych. Między innymi 4 Wołyńskiej Brygadzie Piechoty
o godz. 10.35 przekazano szwadron czołgów. Był to szwadron z
brytyjskiej 7 brygady pancernej, przydzielony 3 Dywizji Strzel-
ców Karpackich na czas przełamania obrony niemieckiej nad
rzekami Senio i Santerno. Dowódca tego szwadronu za-
meldował się u dowódcy 4 brygady. O godzinie 11.00 główne
siły 4 i 3 brygady były już za rzeką Santerno. Trwały przygo-
towania do wprowadzenia do bitwy hinduskiej 10 dywizji, którą
podciągano z głębi i która miała być rozlokowana na obszarze
tyłowym 2 Korpusu Polskiego. Należało więc zrobić dla niej
miejsce. Oficera łącznikowego, który przybył z tej dywizji do
dowództwa 2 Korpusu Polskiego, odesłano do generała Rud-
nickiego, gdyż na jego terenie miała być ta dywizja skoncen-
trowana. Z kolei dowódca zgrupowania „Rud" meldował, iż
trzyma w swym ręku dwa brody przejezdne dla czołgów. Zaist-
niała zatem konieczność skoordynowania działań na szczeblu
dowództwa korpusu. Tymczasem czołówki 6 Lwowskiej Bry-
gady Piechoty, która na równi z 4 Wołyńską Brygadą Piechoty
walczyła w środku ugrupowania korpusu w jego pierwszym
rzucie, w południe znalazły się nad kanałem Correcchio. Prze-
kraczając go napotkały jednak dość zdecydowany opór ze stro-
ny przeciwnika. 6 brygada walczyła w ugrupowaniu dwurzuto-
wym, drugi rzut stanowił 16 batalion. Batalion ten w dniach
11—13 kwietnia stoczył ciężki bój nad rzeką Santerno,
na kierunku C. Vecchia i Borgo S. Germano. Wysłane 12 kwietnia
na drugi brzeg dwa patrole wpierw zameldowały, że wschodni
wał jest wolny od przeciwnika, a następnie zajęły go. Dowódca
jednego z patroli, sierżant podchorąży Ignacy Piechuta, wysłał
dwa zespoły szturmowe po zaimprowizowanej kładce na drugi
brzeg, aby zająć też wał zachodni. Grupy szturmowe dostały się
w silny ogień broni maszynowej i następnie zostały obrzucone
granatami. Wielu strat w szeregach polskich przyczynili nie-
mieccy strzelcy wyborowi. Dowódca kompanii, kapitan Leon
Dzienniak, ściągnął oba zespoły szturmowe na wał wschodni.
Oczekiwano czołgów, by pod ich osłoną wznowić forsowanie
i zająć wał zachodni. Wciąż trwała wymiana ognia. Zapadła de- -
cyzja użycia lotnictwa. Kompania otrzymała rozkaz wycofania
się na bezpieczną odległość. Uczyniła to bardzo niechętnie.
Bombardowanie zostało przeprowadzone w godzinach 14.30 —
15.30. Gdy jednak wznowiono natarcie już trzema kompaniami
16 batalionu, okazało się, że wał nadal jest silnie obsadzony
i broniony. Mimo to rzekę sforsowano i wał został zdobyty.
Batalion poniósł dość duże straty i został wycofany do drugiego
rzutu. Ponownie wprowadzono go do walki wieczorem 14
kwietnia na kierunku Golombara — Castel Guelfo di Bologna
z zamiarem sforsowania rzeki Sillaro i ustanowienia przyczółka
na południe od tej ostatniej miejscowości. W ten sposób 16 ba-
talion znowu wysuwał się na czoło 6 brygady.
O 14.00 6 Lwowska Brygada Piechoty miała przejść pod roz-
kazy dowódcy grupy „Rak". Rozkaz o zmianie podporządko-
wania został wstrzymany przez dowódcę korpusu. 6 brygada
bowiem właśnie o tej godzinie przechodziła do natarcia na po-
dejściach do rzeki Sillaro. W pierwszym rzucie miały iść 17 i 18
bataliony wspierane przez czołgi i artylerię. Szykowało się rów-
nież natarcie 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty na Imolę. Do dy-
spozycji tej brygady został oddany cały pułk czołgów typu
„Churchill". Patrole już zresztą operowały w przodzie. Podod-
działy 7 batalionu weszły do Imoli o godzinie 17.15. Od półno-
cy nadciągnął 11 batalion, a 8 batalion — wzdłuż toru kolejo-
wego. Wczesnym wieczorem zapadła decyzja, aby 4 brygada za-
jęła rejon Ponte Santo i pozostała tam w oczekiwaniu na nowe
rozkazy. Natomiast 3 brygada po całkowitym zajęciu Imoli mia-
ła działać wzdłuż drogi nr 9. Z rozmowy, przeprowadzonej
o godzinie 19.30 między szefami sztabów 5 Kresowej Dywizji
Piechoty i 2 korpusu, wynikało, że Sasso Morelli jest już wolne
od przeciwnika. 18 batalion, łamiąc niezwykle silny opór prze-
ciwnika, sforsował kanał Correcchio i posuwał się dalej. Ogółem
wzięto 17 jeńców, w większości z 10 pułku spadochronowego.
O godzinie 21.30 dowództwo 2 Korpusu Polskiego wydało roz-
kaz specjalny, w którym znalazła się szczegółowa informacja
o zadaniu zarówno 8 armii, jak i 2 korpusu. 8 armia miała
szybko opanować węzeł drogowy w Medicina. Wykonanie tego
zadania przypadło 43 brygadzie Gurków, która uzyskała prawo
do korzystania z przepraw nowozelandzkiej 2 dywizji. Modyfi-
kacji ulegały kierunki komunikacyjne 2 Korpusu Polskiego,
ustalone dzień wcześniej. 43 brygada Gurtów powinna kiero-
wać się na Marocchia, La Pallazza i Medicina. Zaopatrzenie dla
tej brygady po przejściu rzeki Silłaro miało iść drogami w pasie
polskiej 5 dywizji i w pasie nowozelandzkiej 2 dywizji. Decy-
dować o tym miały aktualne potrzeby. Kierunek działania dy-
wizji polskiej od rejonu ześrodkowania w Sasso Morelli i da-
lej — do Castel Guelfo di Bologna i Poggio Piccolo. 5 Kresowa
Dywizja Piechoty wychodziła więc na jeden z dwu kierunków
przewidzianych w pierwotnym planie operacji. Zgodnie bo-
wiem z tym planem, zgrupowanie pościgowe 5 dywizji miało
działać z rejonu Sasso Morelli na Casola Canina i Castel S. Pie-
tro. Zadaniem zgrupowania „Rud" na dzień 15 kwietnia było
nadal osłanianie od południa głównego kierunku uderzenia
2 korpusu, wykonywanego na Castel Guelfo przez 5 Kresową
Dywizję Piechoty. Generał Rudnicki ugrupował swoje oddziały
schodami w lewo na północ od drogi nr 9. W tym szyku zamie-
rzał dojść do rzeki Sellustra, a w razie konieczności złamać
opór przeciwnika manewrem oskrzydlającym od północy.
Grupa „Rak" miała działaniem nocnym dążyć do osiągnięcia
Giardino, zaś 6 Lwowska Brygada Piechoty dojść do rzeki Sil-
łaro. Na dzień 15 kwietnia przewidziano wejście do bitwy 5 Wi-
leńskiej Brygady Piechoty. Tego dnia 5 Kresowa Dywizja Pie-
choty — zgodnie z decyzją — miała uchwycić linię kanału Me-
dicina i przeciąć drogę z Medicina do Castel S. Piętro.
Dywizja nadal miała działać zgrupowaniami pościgowymi, tj.
grupą „Rak" i 6 Lwowską Brygadą Piechoty, współdziałając
jednocześnie ze zgrupowaniem pościgowym — 43 brygadą
Gurków.
W rejonie rozmieszczenia 3 Dywizji Strzelców Karpackich,
która zażywała krótkiego, acz zasłużonego odpoczynku, saperzy
dywizyjni budowali cztery drogi na przyczółek Santerno, każda
na jedną brygadę. 14 kwietnia o godzinie 18.00 w sztabie 8 ar-
mii odbyła się odprawa, w czasie której zapadły ważkie decyzje.
Z myślą o szybkim opanowaniu węzła drogowego w Medicina
dowódca armii zmienił kierunki pościgu. Skoordynował rów-
nież współdziałanie brytyjskiego 5 korpusu z 2 Korpusem Pol-
skim. Wcześniejsze sforsowanie rzeki Sillaro przez nowoze-
landzką 2 dywizję miało być sygnałem do pościgu dla 43 bry-
gady Gurków. I odwrotnie, sukces 43 brygady miał być
wykorzystany przez Nowozelandczyków. 43 brygada została
skierowana z La Pallazza na Medicina, 5 dywizja — z rejonu
Sasso Morelli przez Castel Gueifo do Poggio Piccolo. Dowódca
8 armii oświadczył, iż jeśli do wieczora 15 kwietnia 2 Korpus
Polski nie sforsuje rzeki Sillaro, 43 brygada zostanie podpo-
rządkowana brytyjskiemu 13 korpusowi, który wchodził do
bitwy na odcinku 5 korpusu.
Dzień 15 kwietnia zapowiadał się pogodny. Nocne meldunki
sytuacyjne donosiły o dojściu oddziałów 2 korpusu do kanału
Ladello. Niektóre z nich w działaniach nocnych zdołały go na-
wet przekroczyć. 7 batalion zajął północno-zachodni skraj Imo-
li, 8 batalion opanował dworzec kolejowy. 9 batalion, pozostają-
cy nieco w tyle, stanowił jak gdyby o głębokości ugrupowania
zgrupowania „Rud". 15 kwietnia 5 Kresowa Dywizja Piechoty
wałczyła o uchwycenie brzegu rzeki Sillaro. Walki toczyły się
na kierunku Castel Guełfo. Bardziej na północ, w kierunku na
Cesarina, walczyła 43 brygada Gurków.
Tymczasem 6 Lwowska Brygada Piechoty już 14 kwietnia
wieczorem dwoma batalionami — 18 i 17 — osiągnęła i utrzy-
mała linię brzegową Scolo Ladello. O godzinie 17.00 16 bata-
lion, pozostający w drugim rzucie brygady, otrzymał rozkaz
przejścia z rejonu Borge S. Germano do rejonu Colombara i
wejścia do walki na przedpolu rzeki Sillaro. Obecny przy tym
dowódca brygady — pułkownik dypl. Witold Nowina-Sawicki,
w drodze na odprawę, zarządzoną na godzinę 18.00, sprecyzo-
wał 16 batalionowi zadanie do nocnego natarcia. Zadanie brzmia-
ło krótko: uchwycić most na rzece Sillaro znajdujący się w
odległości 2 km na południe od miasta Castel Guelfo. Na od-
prawie zostały wydane zarządzenia wykonawcze, z których wy-
nikało, że natarcie rozpocznie się 15 kwietnia o godzinie 1.30 z
podstawy wyjściowej na linii Scolo Ladello: na prawo 1 kom-
pania, na lewo 3 kompania; 4 kompania w drugim rzucie za
3 kompanią. Dowódca 16 batalionu, podpułkownik dypl. Piotr
Woźniak, ustalił link terenowe, których osiągnięcie miało być
meldowane za pomocą kodów, np. uchwycenie mostu — „bez
atu". Odległość od podstawy wyjściowej do obiektów natarcia
wynosiła około 3 km. W działaniach nocnych nie przewidywa-
no użycia artylerii, chociaż 6 pułk artylerii lekkiej został wyzna-
czony na wsparcie batalionu. Natarcie wyszło o godzinie 1.35
i przebiegało na początku bez zakłóceń, o czym meldowali do-
wódcy pierwszorzutowych kompanii ustalonymi kryptonimami.
Tymczasem dowódca batalionu otrzymał odręczną notatkę od
dowódcy brygady, z której wynikało, że prawy sąsiad (czyli
brygada Gurków) nie uzyskał powodzenia. Dowódca brygady
nie nalegał i pozostawił dowódcy batalionu swobodę decyzji:
„proszę to robić w granicach taktycznego bezpieczeństwa" 10.
Podpułkownik Woźniak zataił wszakże przed swoimi podwład-
nymi treść otrzymanej notatki i kontynuował natarcie utrzy-
mując poprzednie tempo i kierunek. Opór prz. ci. wnika był nie-
znaczny.
O świcie do wysuniętych pododdziałów polskich dołączył
szwadron czołgów pod dowództwem kapitana Kubiaka. Udało
się podejść cicho i sprawnie. Nad rzeką panowała kompletna ci-
sza, widać było kąpiących się żołnierzy niemieckich. Wszystko
to stwarzało dogodny moment dla zaskoczenia. Pech chciał, że
jeden czołg najechał na minę, która eksplodowała zrywając gą-
sienice. Odezwała się artyleria nieprzyjacielska i moździerze. 3
kompania, nie zważając na ogień, przeszła rzekę w bród i
wpadła do domostw w miejscowości Cavazza. Akcja rozegrała
się błyskawicznie. Obsady bunkrów niemieckich nie zdążyły
nawet otworzyć ognia. Zaatakowane jednocześnie od tyłu —
poddały się. Pluton podporucznika Radeckiego, przy którym
znajdował się dowódca kompanii, zdążył przeciąć druty od za-
palarki (znajdującej się w domu, którym zawładnął kapral Sro-
ka). Most ocalał. Całą akcję na moście ubezpieczała 1 kompa-
nia, mimo intensywnego ognia artylerii i moździerzy nieprzyja-
ciela, który spowodował znaczne straty wśród ludzi. Pod gru-
zami jednego z domów w Cavazza znalazło się kilku polskich
żołnierzy. Powstałą panikę opanował dowódca kompanii. Zawa-
liły się od pocisków i inne domy. O 14 z kierunku Castel Guei-
fo wyszedł kontratak nieprzyjaciela — piechota z czołgami.
Dowódca batalionu wezwał lotnictwo wspierające. „Przypadek
zrządził — czytamy w Kromce 16 batalionu — że na naszej sie-
ci radiowej znalazł się z-ca d-cy 10 pac-u kpt. dypl. Łagidze,
który koordynował wykonanie ogni na stanowiskach artylerii.
Podsłuchał on dokładne dane zawarte w zadaniu dla lotnictwa i,
nie czekając na bezpośrednie rozkazy, na teren zagrożony skie-
rował skuteczny ogień" 11. W momencie, w którym tylko se-
kundy dzieliły od uderzenia nieprzyjaciela, nadleciały samoloty
i otworzyła ogień artyleria. Nieprzyjaciel nie dał wszakże za

10
Kronika 16 Lwowskiego Batalionu Strzelców, Londyn 1977, s. 177.
11 Tamże, s. 179.
wygraną, jego ogień osłabł dopiero pod wieczór. O zmroku
przystąpiono do ewakuacji rannych z przyczółka, stopniowo
wzmacnianego przez dowódcę 16 batalionu. O świcie 16 kwiet-
nia przez szyki bojowe 16 batalionu wszedł do walki 18 bata-
lion. 16 batalion miał 5 zabitych i 27 rannych. Został on po
walkach o most i jego utrzymanie wycofany do drugiego rzutu
6 Lwowskiej Brygady Piechoty. Brygada ta nie mogła prowa-
dzić dalej natarcia, zostało ono przesunięte o jeden dzień, kon-
takt zaś z nieprzyjacielem zamierzano utrzymać przy pomocy
silnych patroli, których aktywność bojowa miała uniemożliwić
mu niezauważalne odejście. Zdobycie mostu było niewątpli-
wym sukcesem 16 batalionu, który słusznie zbierał zasłużone
gratulacje. W akcji bojowej o most wyróżniła się 3 kompania
pod dowództwem porucznika Kazimierza Paszkiewicza, który
został odznaczony Orderem Virtuti Militari IV klasy, najwyż-
szym odznaczeniem przysługującym młodszemu oficerowi.
Amerykanie odznaczyli go „Silver Star" (Srebrną Gwiazdą).
Dowódca 2 Korpusu Polskiego otrzymał pismo gratulacyjne od
dowódcy 8 armii — generała McCreery, następującej treści:
„Jestem pełen podziwu dla natarcia 2 Pol. Korp., który pokonał
na swej drodze trzy wielkie przeszkody rzeczne. Sposób, w jaki
już od początku pokonywano trudności natarcia, wskazuje na
niezłomną wolę i ducha do walki.
Zdobycie nie uszkodzonego mostu na rzece Sillaro oraz
szybkie ustanowienie przyczółka otwiera drogę do nowych po-
wodzeń. Zadaliście ciężkie straty oddziałom wyborowym wojsk
npla. Składam powinszowania żołnierzom wszystkich stopni za
wspaniały udział 2 Pol. Korp. w ofensywie 8-ej Armii.
Życzę Wam wszystkim szczęścia" 12.
Zdobycie nie uszkodzonego mostu w rejonie Castel Guelfo
było sukcesem nie tylko 2 korpusu, lecz całej 8 armii, acz nie
został on natychmiast wykorzystany. Natarcie na Castel
Guelfo zostało przełożone z 15 kwietnia, godzina 18.00, na
godzinę 5.00 16 kwietnia, mimo iż jeszcze tego samego dnia
w godzinach popołudniowych grupa „Rak" osiągnęła rzekę Sil-
laro, pokonując po drodze liczne przeszkody terenowe i opór
przeciwnika. Potwierdziły się przedbitewne przewidywania.
Wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Sillaro przebiegała niemiecka
linia umocniona, zwana linią rz. Sillaro („Paula"). Na przedpo-

12
Tamże, s. 181.
lu tej linii przeciwnik rozmieścił oddziały osłonowe. Meldunek
z godziny 10.10 donosił, że czołgi grupy „Rak" są w ruchu
i dochodzą do Giardino. Mostu jednak nie opanowano, został
wysadzony. Wzięci jeńcy należeli do 12 pułku spadochronowe-
go. Mimo to o 12.00 szwadron ułanów był już na drugim
brzegu rzeki Sillaro, obok 13 batalionu piechoty. Znaj-
dujący się w pobliżu 6 pułk pancerny wspierał Pułk Ulanów
Karpackich. Dla 5 dywizji zarysowały się dwie osie pościgu:
grupy „Rak" na Castel Gueifo i 6 brygady — na Poggio
Piccolo. W tyra czasie pododdziały 12 batalionu znajdowały się
2 km na zachód od rzeki Sellustra, a jedna kompania 11 bata-
lionu mijała drogę na północ od Sabbioso. Z tyłu w rejonie Par-
ra di Sellustra, ramię w ramię z 8 i 9 batalionem, szedł na północ
od drogi nr 9 10 batalion. O godzinie 18.00 wyłoniła się spra-
wa mostu 5 dywizji, który miał być udostępniony 43 brygadzie
Gurków dla przeprowadzenia batalionu czołgów. Na razie było
to niemożliwe, bowiem na przyczółku 6 Lwowskiej Brygady
Piechoty toczyła się walka. W nocy na przyczółku pojawiły się
nowe pododdziały. Most mógł być udostępniony 43 brygadzie
Gurków nie wcześniej niż na drugi dzień po południu. Oficer
dyżurny w sztabie 2 korpusu odebrał meldunek z grupy „Rak",
iż na przyczółku za rzeką Sillaro na północny wschód od Castel
Gueifo walczą dwie kompanie 13 batalionu. Odparto kilka
kontrataków, dochodziło do walki wręcz. Wzięto siedmiu jeń-
ców, a przeciwnik miał zabitych i rannych. Dla wzmocnienia
przyczółka konieczne były czołgi, ale ich przeprawa nie byk łatwa.
Trzy czołgi ugrzęzły w rzece, czwarty wyleciał na minie, a piąty,
typu „Stuart", został trafiony i spłonął. Meldowano o stratach
i o konieczności zasilenia oddziału na przyczółku czołgami
i artylerią.
Sytuacja operacyjna na froncie włoskim była znana z dwu
meldunków: porannego, z godziny 6.00, i wiedzornego, zesta-
wionego o godzinie 19.00. Pierwszy meldunek informował, że
na prawe skrzydb 2 Korpusu Polskiego wchodzi 13 korpus,
któremu została podporządkowana nowozelandzka 2 dywizja;
na lewym skrzydle 10 korpus obejmował dotychczasowy pas
natarcia 13 korpusu, aż po linię rozgraniczenia między
8 a 5 armią. Korpus ten wchłaniał m.in. Grupę Opera-
cyjną „Folgore" i sześć samodzielnych batalionów, z których
tworzył Grupę Operacyjną nazwaną „Mac". Na odcinku pół-
nocnym, w nocy, jeden z batalionów nowozelandzkiej 2 dywizji
przeprawił się przez jezioro Comacchio; drugi batalion sforso-
wał rzekę Sillaro. 5 korpus miał sukcesy lokalne, m.in. prowa-
dził ożywioną działalność rozpoznawczą patrolami; wzięto
90 jeńców. 10 korpus posuwał się bez oporu ze strony przeciw-
nika, a jego zgrupowanie „Friuli" i brygada żydowska (lewy są-
siad zgrupowania „Rud") przekroczyły rzekę Santerno. Zgru-
powanie „Mac" — drugi człon 10 korpusu, zakończy! luzowa-
nie hinduskiej 10 dywizji, która pozostawała w składzie
13 korpusu. W rezultacie tych przegrupowań oś natarcia bry-
tyjskiego 5 korpusu odchylała się bardziej na północ, a w lukę
tę między 5 a 2 korpusem wchodził 13 korpus z drogiego rzutu
8 armii. Na skrajnym prawym skrzydle miał on 78 dywizję pie-
choty, w środku hinduską 8 dywizję, na lewym skrzydle (obok
Polaków) nowozelandzką 2 dywizję i w drugim rzucie hinduską
10 dywizję.
Drugi meldunek (wieczorny) podawał, że 5 korpus posuwał
się wzdłuż drogi Filo—Bastia; 13 korpus pozostawał w sty-
czności z nieprzyjacielem; 2 Korpus Polski przekroczył rzekę
Sillaro; 10 korpus czołowymi oddziałami dochodził do M. Bel-
lo, praktycznie bez styczności z nieprzyjacielem.
Wiadomości z 5 armii na godzinę 15.00 przedstawiały się na-
stępująco: amerykański 2 korpus nieznacznie przesunął się od
południa w kierunku Bolonii, 4 korpus przeprowadził głębiej
sięgające natarcie. Dywizje tego ostatniego korpusu: 1 pancerna
zdobywała Vergato, 10 górska napotkała na swoim kierunku
dość silny opór przeciwnika i uwikłała się w walki, 92 na odcin-
ku nadmorskim łamała stopniowo opór nieprzyjaciela.
W dniu 15 kwietnia głównym przeciwnikiem 2 Korpusu Pol-
skiego na kierunku Sasso Morelli — Castel Gnelfo była 4 dy-
wizja spadochronowa, a na kierunku drogi nr 9 — 1 dywizja
spadochronowa. W rękach sprzymierzonych znalazł się rozkaz
dzienny (datowany 20 marca 1945 roku) naczelnego dowódcy
Frontu Południowo-Zachodniego, generała pułkownika von
Vietinghoffa, który miał wpłynąć na morale żołnierzy
niemieckich.
16 kwietnia działania 2 Korpusu Polskiego doprowadziły do
opanowania di Medicina i utworzenia przyczółka na kanale di
Medicina na kierunku Poggio Przeciwnik prawie wszędzie
stawiał twardy opór.
Medicina — ważny węzeł drogowy — opanowała 43 brygada
Gurków. Swoje działania rozpoczęła ona o świcie wysyłając
z przyczółka na rzece Sillaro oddział wydzielony, składający się
z pułku czołgów i batalionu piechoty jako desantu (na transporte-
rach opancerzonych). Uderzenie szło po osi Crocetta — Medi-
cina. Miasto wzięto z marszu. Pochwycono licznych jeńców.
Były straty w ludziach. W Dzienniku działań 2 Korpusu Pol-
skiego znajdujemy wzmiankę z godziny 17.10 o otrzymaniu tele-
fonogramu z 8 armii, dotyczącego przedłużenia linii rozgrani-
czenia pomiędzy brytyjskim 10 korpusem a 2 Korpusem Pol-
skim. Z węzła drogowego w Castel S. Pietro mogły korzystać
oba korpusy. W 20 minut później do dowództwa 2 korpusu
przybył szef oddziału operacyjnego brytyjskiego 13 korpusu
i poinformował, że 43 brygada Gurków została oddana pod roz-
kazy dowódcy 13 korpusu. Zmiana podporządkowania nastąpiła
ostatniej nocy. Odtąd północna linia rozgraniczenia 2 korpusu
przebiegała na północ od Castel Gueifo, do skrzyżowania toru
kolejowego z rzekami Gaiana (wył.) i Budrio. Wobec odchyle-
nia się pasa natarcia 43 brygady w kierunku północnym z jed-
noczesnym przesunięciem działań polskich bardziej ku drodze
nr 9, czyli w kierunku południowym, na północy wytworzyła
się znaczna luka. Lukę tę miał wypełnić Pułk Ułanów Karpac-
kich. Pułk ten pozostawał w odwodzie w rejonie Sasso Morelli
i szukał przejścia przez kanał Correcchio. W godzinach popo-
łudniowych opuścił Sasso Morelli i przeszedł do rejonu Giar-
dino. Zadaniem dla pułku na dzień 16 kwietnia było wyjście
przed grupę „Rak" i prowadzenie rozpoznania kierunku Poggio
Piccolo. Dla wykonania tego zadania wyznaczono 1 szwadron
pod dowództwem porucznika Emila Mentla, który otrzymał od-
powiednie wzmocnienie i wsparcie. Idąc marszem ubezpieczo-
nym i mając w przodzie dwa plutony, rychło stwierdzono, że na
kierunku tym działał już 6 pułk pancerny i 13 batalion.
Nastąpiło zatem, z winy dowództwa grupy „Rak", pewne
zamieszanie. Po przejściu przez rzekę Sillaro w Castel Gueifo
pododdziały Pułku Ułanów Karpackich, prowadzących rozpo-
znanie, zostały skierowane na północ do miejscowości Vittoria,
a stamtąd do Medicina. Czyli pułk wchodził w lukę, o której
była mowa wyżej. Pozostawione załogi niemieckie nadal broniły
przepraw. Podczas pościgu, wieczorem, na kanale Rondone, na
bezpośrednich już podejściach do Medicina, oddział wydzielo-
ny znowu napotkał opór przeciwnika. Rozkaz brzmiał: pozostać
na osiągniętych pozycjach. Tymczasem 6 pułk pancerny z gru-
py „Rak", wypierając nieprzyjaciela w godzinach popołudnio-
wych, doszedł do kanału Medicina. Walki o wschodni wał rzeki
trwały do późnych godzin wieczornych. W nocy udało się utwo-
rzyć przyczółek na jego zachodnim brzegu, w rejonie Poggio
Piccolo. Oprócz 6 pułku pancernego walczył tutaj 13 batalion
piechoty, doszedł ponadto też 4 pułk pancerny. Była to zatem
pokaźna siła. 5 Kresowa Dywizja Piechoty, po oddaniu 13 kor-
pusowi 43 brygady Gurków, miała obecnie szczątkowy kształt.
Składała się z grupy „Rak", której trzon stanowiła 2 brygada
pancerna, i 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 16 kwietnia rano
6 Lwowska Brygada Piechoty znajdowała się jeszcze nad rzeką
Sillaro. Początkowo przeciwnik nie stawiał oporu, do walk do-
szło dopiero na kanale Medicina, gdzie Niemcy zorganizowali
kolejną linię opóźnienia. Kanał sforsowano nocą w rejonie Pog-
gio Piccolo. 18 batalion, forsujący w tym miejscu łamał, został
wzmocniony 2 szwadronem Pułku Ułanów Karpackich, który
nie poszedł na północ, lecz prowadził rozpoznanie na kierunku
Castel Guelfo — Poggio Piccolo. 17 batalion do końca dnia
osiągnął drogę z Castel S. Pietro — do zabudowań w La Bruta,
w odległości około dwóch kilometrów na zachód od rzeki Silla-
ro. Walki na noc ustały. Dowódca 5 dywizji nakazał prowadzić
tylko rozpoznanie i utrzymywać kontakt z nieprzyjacielem
oraz 5 Wileńską Brygadę Piechoty wprowadzić na miejsce
6 brygady. 5 brygada nie brała dotąd udziału w walce i, skon-
centrowana w rejonie na północny wschód od Faenzy, stała ja-
ko odwód dowódcy 2 Korpusu Polskiego. Chociaż nowo utwo-
rzona, przeszła swój chrzest bojowy w marcowych walkach
obronnych nad rzeką Senio. Gdy rozpoczęła się ofensywa, pla-
nowano skierować ją do działań pościgowych razem z grupą
„Rak" z przyczółka w rejonie Mordano. Tymczasem do działań
pościgowych nie doszło i 15 kwietnia 1945 roku 5 brygadę
przesunięto jedynie do rejonu wyczekiwania znajdującego się w
Prospero. Z brygady natomiast został wysłany 13 batalion, któ-
ry wszedł w skład grupy-„Rak". 14 batalionem tej brygady zos-
tała wzmocniona 6 brygada. Batalion ten miał zluzować 18 ba-
talion, który wysforował się do przodu i — jak już wspomniano
— bił się o przyczółek na kanale di Medicina. Całość 5 brygady
weszła na odcinek w nocy z 16 na 17 kwietnia. Po zluzowaniu
6 brygady przejęła odpowiedzialność za ten kierunek natarcia.
Wolno, lecz sukcesywnie przebijało się do przodu zgrupowa-
nie „Rud", działające na kierunku drogi nr 9. Dowódca zgru-
powania, generał Klemens Rudnicki, 16 kwietnia o godzinie
16.30 wydał rozkaz szczególny, w którym zarządzał zorganizo-
wanie grupy pancernej „Rud". W skład grupy miały wejść pod-
oddziały piechoty na transporterach opancerzonych, które mia-
ły wydzielić 3 i 4 brygady. Grupę pancerną zamierzano zasilić
miotaczami ognia, moździerzami, artylerią, sprzętem łączności.
Ponadto w skład grupy wchodziły: szwadron czołgów, bateria
dział z 7 pułku artylerii konnej (oczywiście, tylko z nazwy kon-
nej), działek przeciwlotniczych. Ustalono nawet godzinę goto-
wości bojowej: 17 kwietnia, 12.00. Jedynym celem grupy było
zajęcie Bolonii 13.
W nocy z 16 na 17 kwietnia grupa „Rak" otrzymała zadanie
rozpoznania przejścia na kanale di Medicina i ścigania nieprzy-
jaciela w razie stwierdzenia odwrotu. Zadaniem 6 brygady było
zepchnąć nieprzyjaciela z pozycji obronnych na kanale, rozpo-
znać przejścia i także — w razie zauważenia odwrotu — pro-
wadzić pościg. W głębi pościg przejmowała 5 brygada, która w
nocy miała zluzować 6 brygadę.
I tym razem wydarzenia potoczyły się inaczej. W nocy
z 16 na 17 kwietnia przeciwnikowi udało się jednak oderwać od
oddziałów polskich. W tej sytuacji generał Sulik zdecydował się
iść wprost ku rzece Idice, zarówno grupą „Rak", której zada-
niem było uchwycić rejon Fiesso — Castenaso, jak i 5 brygadą
na południe od Castenaso. Linia rozgraniczenia między nimi
przebiegała przez Poggio Piccolo (wył.) dla zgrupowania „Rak"
i Castenaso. 5 Kresowa Dywizja Piechoty miała więc działać na
szerokim froncie ograniczonym na północy torem kolejowym,
a na południu drogą nr 9. W drugim rzucie dywizji znajdowały
się 4 Wołyńska i 6 Lwowska Brygady Piechoty.
Ranny meldunek sytuacyjny z 17 kwietnia, otrzymany z 8 a-
rmii, donosił, że w działaniach nocnych brytyjski 5 korpus utwo-
rzył dwa płytkie przyczółki na kanale Marina w rejonie Argen-
ta. Przyczółki były słabe i zagrożone kontratakami. Nie została
zdobyta stacja kolejowa w Argenta. Wyraźne natomiast po6tępy
poczyniła 2 brygada komandosów, która krok za krokiem zdo-
bywała teren wzdłuż rzeki Reno. Komandosi natrafili na lukę w
obronie przeciwnika, przez co mieli ułatwione zadanie. 13 kor-
pus, działający na prawo od Polaków, czołowymi oddziałami
dosięgną! rzeki Sillaro i w niektórych miejscach przekroczył ją.
Przed frontem tego korpusu opór nieprzyjaciela malał. Tym-
czasem nowozelandzka 2 dywizja osiągnęła kanał di Medicina w

13
Rozkaz szczególny nr 6 z 16 kwietnia 1945. IHS, CJ/XV/538.
rejonie Tombazza i częścią sił podeszła do Mediana. Wieczo-
rem 16 kwietnia miasto zostało zajęte przez 43 brygadę Gur-
ków. Wzięto przy tym około stu jeńców.
W tym czasie oddziały 2 Korpusu Polskiego były już za
kanałem di Medicina i rozpoczęły walki o Castel S. Piętro —
kolejny ważny węzeł na drodze nr 9. Zdobycie tego węzła ot-
wierało drogę do Bolonii.
17 kwietnia 2 korpus przeżywał kryzys spowodowany bra-
kiem broni pancernej. Grupa „Rak", powstała na bazie 2 bry-
gady pancernej, wprowadziła do walki swój ostatni — 4 pułk
pancerny. 1 Pułk Ułanów Rrechowieckich, wprowadzony zna-
cznie wcześniej, wzmacniał częścią swych sił kolejno 6 i 5 bry-
gadę. 6 pułk pancerny był stale w walce i odczuwał zmęczenie.
Pułki 7 brygady pancernej (brytyjskiej) były także już wcześniej
przydzielone. Jeden współdziałał z 43 brygadą Gurków, drugi
wspierał 3 Dywizję Strzelców Karpackich. Oba zresztą odeszły
16 kwietnia do 13 korpusu. Pozostał więc, jako jedyny, trzeci
pułk brytyjskiej 7 brygady przewidziany do wsparcia 3 dywizji,
po jej ponownym wejściu do bitwy.
Wojska 2 korpusu działały kolumnami na trzech kierunkach:
północnym, środkowym i południowym w pasie 10 km. Na
północy zamykał go tor kolejowy Medicina — Budno (wył.), na
południu — droga nr 9 z Castel S. Pietro (wył.).
Tego dnia grupa „Rak" przekroczyła w godzinach rannych
kanał di Medicina i w godzinach południowych wyszła nad rze-
kę Gaiana w rejonie Zambonini u ujścia rzeczki Maggione do
rzeki Gaiana. Próby sforsowania rzeki z marszu przez szwadro-
ny pułków 2 brygady pancernej nie przyniosły powodzenia.
Rzeka stanowiła dogodną rubież obronną, linię umocnioną
„Anna". Zadaniem Pułku Ułanów Karpackich, który jako jeden
z pierwszych znalazł się nad rzeką, było ubezpieczenie skrzydła
grupy „Rak". Na prawym skrzydle działał 1 szwadron, na le-
wym — 2 szwadron. Przed 1 szwadronem jako szpica znajdo-
wał się pluton podporucznika Zygmunta Fugłewicza i pluton
podporucznika Jana Tomaszewskiego. W południe oba plutony
ominęły Medicina, zajętą wcześniej przez 43 brygadę Gurków,
nie tracąc kontaktu z nieprzyjacielem. W pościgu zdobyto min ba-
terię 6-lufowych moździerzy, działa, samochody, broń, amunicję.
W ciągu dnia pluton podporucznika 'Tomaszewskiego odłączył
się od sił głównych i szwadronu i posunął się na południe. W Il
Cassino dopadł przeciwnika i stoczył z nim walkę, a w 2
godziny później wyparł go z innej miejscowości. O godzinie
16.00 wyruszył 2 szwadron, z plutonem porucznika Jana Kol-
czyńskiego w szpicy. Miał do pokonania zarówno trudny teren,
jak i opór pojedynczych grup przeciwnika, które pozostały na
tyłach plutonu podporucznika. 3 szwadron, dowodzony przez
rotmistrza Popiela, wspierając walkę 4 Wołyńskiej Brygady
Piechoty, opanował po ciężkich zmaganiach Casetta Vigna nad
rzeczką Maggione.
Próby sforsowania Gaiany nie powiodły się, chociaż walki
grupy „Rak" trwały aż do zmroku. Na noc grupa ta przyjęła
ugrupowanie obronne, co świadczyło o przezorności i dużym
doświadczeniu dowódców, gdyż w ciągu nocy nieprzyjaciel wy-
konał kontratak przeciwko 5 brygadzie. Postawiło to w stan go-
towości bojowej również pododdziały Pułku Ułanów Karpa-
ckich, które zajęły stanowiska obronne.
5 brygada (bez 13 batalionu) została wzmocniona 1 Pułkiem
Ułanów Krechowieckich (pancerny), dywizjonem artylerii
przeciwpancernej, kompanią cekaemów, plutonem moździerzy,
kompanią saperów, 3 szwadronem Pułku Ułanów Karpackich
i innymi pododdziałami. Siły główne brygady w marszu ubez-
pieczał 14 batalion idący w straży przedniej. 15 batalion znajdu-
jący się w siłach głównych był w gotowości do wsparcia 14 ba-
talionu. Czołowy batalion miał w pierwszym rzucie jedną kom-
panię na transporterach opancerzonych, pluton dział przeciw-
pancernych, pluton dział samobieżnych i pluton cekaemów;
w drugim rzucie — jedną kompanię piechoty na czołgach
szwadronu 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, wzmocnioną plu-
tonem dzid przeciwpancernych; w trzecim rzucie znajdowała
się jedna kompania i pluton dział przeciwpancernych; w czwar-
tym — jedna kompania z baterią dział przeciwpancernych, plu-
tonem dział samobieżnych i plutonem cekaemów. W godzinach
przedpołudniowych został przekroczony kanał Laghello, lecz
marsz utknął na rzece Gaiana. Czołowe oddziały ściągnęły na
siebie silny ogień przeciwnika, prowadzony przez całą noc.
Zgrupowanie „Rud", działające wzdłuż drogi nr 9 i równo-
legle do biegnącego toru kolejowego, po ostatecznym zajęciu
Castel S. Pietro, również 17 kwietnia stanęło na wschodnim
brzegu rzeki Gaiana. I ono napotkało silny i zorganizowany
opór 1 dywizji spadochronowej.
W dowództwie 8 armii przewidywano opór przeciwnika na
Polscy chirurdzy

Oficerowie polskie-
go 5 batalionu łącz-
ności
Działo polskie w akcji

Stanowisko ogniowe działa


Przegrupowanie artylerii
Nad rzeką Senio

Oddziały karpackie przekraczają rzekę Idice. 12 kwietnia 1945 r.


Jeńcy niemieccy
Zdobywcy Bolonii, generałowie Bohusz Szyszko i Klemens Rudni
cki

Żołnierze polskiego 9 batalionu na ulicach Bolonii, 21 kwietnia


1945 r.
Polski sztandar na
wieży ratuszowej
w Bolonii

Meldunek o wkro-
czeniu oddziałów
polskich do Bolonii
Dyplom honorowy miasta Bolonii dla 2 Korpusu Polskiego
rzece Gaiana i na kolejnej rubieży wodnej — rzece Quaderna.
2 Korpusowi Polskiemu, według ówczesnych ocen, stawiało
opór od ośmiu do dziewięciu batalionów piechoty wspartych
czołgami w pierwszym rzucie i około czterech batalionów
w drugim rzucie. Na rzece należało się liczyć z oddziałami nie-
mieckiej 305 dywizji. Podczas walk szczególną aktywność prze-
jawiała artyleria przeciwnika; z rejonów położonych na zachód
od rzeki Quaderna prowadziło ogień około ośmiu baterii. Lot-
nictwo niemieckie nie przejawiało żadnej aktywności.
Ogólne wnioski, wypływające z działań bojowych 2 Korpusu
Polskiego w dniach od 13 do 17 kwietnia, można sprowadzić do
następujących:
Po pierwsze — mimo iż wojska sprzymierzonych miały
przewagę nad przeciwnikiem, lecz ten, chociaż słabszy techni-
' cznie, pozostając w obronie dyktował warunki walki. Między
rzekami Senio i Santerno, a potem od Santerno do Gaiana,
prowadził w sposób zorganizowany i skuteczny walki opóźnia-
jące. Taktyka działań polegała na pozostawianiu w terenie po-
między głównymi a pośrednimi pozycjami luźnych grup, które,
należycie zamaskowane w dobrze znanym terenie, zaskakiwały
ogniem wojska sprzymierzonych, a następnie zręcznie wycofy-
wały się pod osłoną patroli. Zwroty zaczepne, kontrataki, sta-
nowiły formę walki oddziałów niemieckich. Zmorą dla wojsk
nacierających były celowe zniszczenia i zapory minowe na dro-
gach. Każda niemal zapora była ostrzeliwana przez specjalnie
pozostawionych w domach na przedpolu — pojedynczych lub
w małych grupach — żołnierzy, wyposażonych w skuteczne
środki obrony przeciwpancernej. Przeciwnik umiejętnie też do-
zował siły, wprowadzając pod osłoną rzek i kanałów coraz to
inne jednostki. Toteż 2 Korpus Polski walczył na zmianę z od-
działami 26 dywizji pancernej, 4 dywizji spadochronowej i
wreszcie 1 dywizji spadochronowej. Natomiast oddziały zdezo-
rganizowane i pobite przez Polaków byty wycofywane przez
front brytyjskiego 13 korpusu. W rezultacie 2 korpus nie mógł
w owych dniach przejść do typowego pościgu, lecz musiał mon-
tować natarcie na kolejne rubieże opóźniania.
Po drugie — oddziały polskie, dostosowując się do zaistnia-
łych warunków, prowadziły pościg zgrupowaniami brygado-
wymi, które działając na szerokim froncie starały się klinami
wbijać w obronę niemiecką. Były to stosunkowo wąskie kliny,
odległe od siebie o 2—3 km, lecz głęboko urzutowane, na wzór
ubezpieczonych kolumn marszowych. W straży przedniej szedł
zwykle wzmocniony batalion piechoty, który ściągał na siebie
czołowy i boczny ogień nieprzyjaciela.
Po trzecie — mimo przewagi technicznej, zwłaszcza w środ-
kach transportowych wojsk sprzymierzonych, o tempie natar-
cia, w terenie trudnym, decydowała piechota, jej zdolność
przenikania w ugrupowanie przeciwnika, łamania napotykanego
oporu, wykorzystywania powodzenia, wytrzymałość marszowa
i odporność na wszelkie niewygody. Zwykle piechota polska,
w danym wypadku zmotoryzowana, w razie zetknięcia się ze
zniszczeniami lub zaporami, spieszała się i dzięki temu łatwiej
je pokonywała. Przykładem może być 6 Lwowska Brygada Pie-
choty podczas forsowania rzeki Sillaro. W ten sposób zostały
wyciągnięte wnioski z mało efektywnych działań tejże brygady
w dniu 13 kwietnia. Gdyby tamtego dnia działała spieszona,
łatwiej i skuteczniej wykorzystywałaby wyższe tempo natarcia.
Po czwarte — dowódcy polscy działali w sposób nieszablo-
nowy, aczkolwiek ich decyzje nie zawsze były trafne. Działanie
5 Wileńskiej Brygady Piechoty początkowo było oparte na za-
sadach taktycznych obowiązujących w dywizjach pancernych,
tj. akcji dwóch zgrupowań: pancernego i piechoty. Nie dało się
tego przeprowadzić w praktyce, ponieważ 6 brygada zdobyła
nocnym natarciem przyczółek na rzece Sillaro i nie uszkodzony
most. Szybkie wykorzystanie tego powodzenia, a zwłaszcza
pogłębienie przyczółka i wprowadzenie z niego do bitwy grupy
„Rak" świadczyłoby o praktycznym zastosowaniu zasad takty-
cznych dywizji pancernej. 2 korpus — w przeciwieństwie do
1 dywizji pancernej generała Stanisława Maczka — nie miał
dostatecznej wprawy w „szufladkowaniu" brygad na przemian
piechoty zmotoryzowanej i pancernej. Nie było ścisłego współ-
działania dowództw dywizji piechoty. Wprowadzenie do bitwy
wielkiej jednostki (związku taktycznego) przez przekraczanie
szyków przebiegało niezbyt sprawnie. Zwłaszcza nie zostały we
właściwym czasie zwolnione drogi, a oddziały wchodzące do
walki nie były zawczasu zorientowane w terenie i nie znały sy-
tuacji bojowej.
Po piąte — obrano zbyt skomplikowany wariant działania ko-
lejnymi dywizjami, z których żadna nie była pancerną, lecz je-
dynie zmotoryzowaną. Ugrupowane obok siebie w pierwszym
rzucie korpusu zapewniałyby znacznie większą siłę początko-
wego uderzenia, co w sposób istotny zaważyłoby m tempie
działań,
DZIAŁANIA BOJOWE W DNIACH 18 I 19 KWIETNIA.
FORSOWANIE RZEKI GAIANA
18 i 19 kwietnia rozegrała się bitwa o przełamanie linii obronnej
Niemców na rzece Gaiana.
Pogoda w tych dniach nie uległa zmianie. Było słonecznie
i dość ciepło. Jeszcze 17 kwietnia na odprawie wyższych do-
wódców o godzinie 13.00 dowódca korpusu wydał rozkazy do
forsowania rzeki Gaiana. Znalazły one potwierdzenie w Wyty-
cznych operacyjnych nr 2 14.
W punkcie pierwszym Wytycznych o przeciwniku mówiło
się, iż nadal stawia silny opór w pasie działania 2 Korpusu Pol-
skiego. Wiedziano, że uległ zasadniczym zmianom skład wojsk
niemieckich — na miejsce 26 dywizji pancernej i 4 dywizji spa-
dochronowej weszły świeże oddziały 1 dywizji spadochronowej.
Zeszła ona z gór na południowy zachód od Imoli w dolinę,
gdzie zajęła obronę na kierunku drogi nr 9. Na północ od drogi
nr 9 broniła się niemiecka 4 dywizja spadochronowa. We
wspomnianych Wytycznych próbowano ustalić przypuszczalne
ugrupowanie wojsk nieprzyjacielskich. Przewidywano że
przedni skraj obrony nieprzyjaciela jest oparty o rzekę Gaiana,
której z tego powodu nie uda się sforsować z marszu. Na pół-
noc od toru kolejowego po Scuole del Fossatone znajdowały się
dwa bataliony 11 pułku spadochronowego 4 dywizji, w tym w pa-
sie natarcia polskiego część 3 i cały 2 batalion. Dalej na połud-
nie, od Zambonini do S. Giovanni in Bosco, 2 i 1 bataliony 4
pułku, potem do ujścia Rio Rosso do Gaiana — 1 batalion 3
pułku spadochronowego; w rejonie S. Lorenzo — 1 batalion
pułku „Neukum", na południe od niego, prawie do toru kole-
jowego — 305 batalion fizylierów i na kierunku toru i drogi nr
9 — 2 batalion 1 pułku spadochronowego; odwód (3 batalion 3
pułku spadochronowego) na północny wschód od Luogo di
Mezzo. W Wytycznych mówiło się, że przed frontem lewego
sąsiada (10 korpus) mogła się znajdować jeszcze część sił 1 dy-
wizji spadochronowej, o której na razie brak było wiadomości,
jedynie się jej domyślano. Przed frontem 13 korpusu (prawy są-
siad) główne siły 4 dywizji spadochronowej, a jeszcze bardziej
na północ — 278 dywizja piechoty. 26 dywizji pancernej i 98
dywizji piechoty nigdzie w pierwszym rzucie me zidentyfiko-
wano, co prowadziło do wniosku, że zostały one zabrane do

" WIH, V/20/l7.


odwodu, ponieważ poniosły duże straty i nie były zdolne, przy-
najmniej na razie, do walki. Na wschód od Bolonii wciąż noto-
wano 90 dywizję granadierów pancernych (bez jednego batalio-
nu, który znajdował się w rejonie Massa nad Morzem Tyrreń-
skim). Dowódca korpusu stwierdzał, iż liczy się z „... dalszym
silnym opóźnieniem npla na rz. Idice, po czym ze zorganizowa-
ną obroną tej rzeki na przygotowanych pozycjach obronnych
włączonych w system obrony Bologna". A więc generała Bohu-
sza-Szyszkę już bardziej interesowała następna przeszkoda
wodna i konieczność przygotowania się zawczasu do jej sforso-
wania. Sekcja badania jeńców 2 Korpusu Polskiego dostarczyła
wstępnych danych o samej rzece Idice. W posiadaniu sekcji był
raport z przesłuchania Włocha — cywila. Szerokość rzeki mię-
dzy brzegami wynosiła około 30 m; lustro wody było znacznie
węższe. Głębokość prawie żadna — 20—30 cm, dno rzeki ka-
mienne i piaszczyste, nachylenie brzegów bardziej strome od
strony nacierających wojsk i dużo łagodniejsze po stronie prze-
ciwnej. Ale brzegi od strony Bolonii umocnione, stanowiska wy-
kopane w ziemi, betonowych — brak. Zapór drutowych i mi-
nowych ów Włoch nie zauważył. Oznajmił jednak, że ludność
przedmieścia Bolonii po stronie wschodniej została ewakuowa-
na. Bramy zaminowano, a ludności cywilnej wzbroniono wstę-
pu. Wiadomości Włocha były przestarzałe — zarówno te, które
dotyczyły samego miasta, jak i ruchu wojsk niemieckich, któ-
rych był świadkiem. Wskazywały one jedynie na to, że już od
9 kwietnia część wojsk, oprócz przesunięć poprzecznych z kie-
runku Imoli na Medicina i z kierunku Castel S. Pietro do Me-
dicina, przybyło do Bolonii. Od 25 dni ściągano do miasta czoł-
gi i dzida przeciwlotnicze 88 mm.
Wróćmy jednak do Wytycznych. Jest w nich zawarta ocena
sił własnych: po przełamaniu obrony nieprzyjaciela na rzece
Sillaro w dniu 16 kwietnia prowadziły one walki opóźniające
i do południa 17 kwietnia zdobyły m.in. Poggio Piccolo i Castel
S. Pietro i, posuwając się dalej w kierunku zachodnim za wyco-
fującym się przeciwnikiem na prawym skrzydle i w centrum,
dotarły do rzeki Gaiana. 43 brygada Gurków, która do wieczora
16 kwietnia pozostawała w składzie 2 Korpusu Polskiego, za-
nim nie została przekazana do dyspozycji dowódcy 13 korpusu,
zdobyła miasto Medicina. W drugim rzucie 2 korpusu byia
3 Dywizja Strzelców Karpackich (bez 3 brygady, która wcho-
dziła w skład zgrupowania „Rud") i 7 brygada pancerna (bez
dwóch pułków pancernych, które znajdowały się w pierwszym
rzucie). Prawy sąsiad — 43 brygada Gurków, i dalej na północ
— nowozelandzka 5 brygada, również wyszły' nad rzekę Gaia-
na.
W oddzielnym dokumencie zostały ustalone ścisłe linie roz-
graniczenia pomiędzy 2 Korpusem Polskim a jego sąsiadami
oraz wewnątrz samego korpusu — między 5 Kresową Dywizją
Piechoty a zgrupowaniem „Rud".
Zamiar dowódcy 2 korpusu polegał na kontynuowaniu dzia-
łań bojowych w dotychczasowym ugrupowaniu w celu możli-
wie szybkiego opanowania południowego brzegu rzeki Idice na
odcinku od zakola la Fabbreria do rejonu Castenaso. Po rozpo-
znaniu nieprzyjaciela i jego umocnień dowódca 2 korpusu po-
stanowił przełamać pozycję niemiecką na rzece Idice, opanować
węzeł dróg w Granarolo, po czym działać w kierunku północ-
no-zachodnim ku przeprawom na rzece Reno oraz w kierunku
zachodnim — na Bolonię. Działania te objęły rejon na południe
od Castenaso po drogę nr 9. Wynikały stąd następujące zadania
dla związków taktycznych: Zadaniem zgrupowania uderzenio-
wego 5 Kresowej Dywizji Piechoty, która otrzymała dodatkowe
wzmocnienie w postaci dwóch pułków artylerii lekkiej (1 i 3),
było opanowanie skrzyżowania dróg w rejonie Scuole del Fos-
satone i w rejonie Cento di Budno. Wykonanie tego zadania
przypadało w udziale dotychczasowym wysuniętym grupom
brygadowym (włącznie z grupą »Rak"), z których jedna miała
działać w kierunku Poggio Piccolo, a druga — Castenaso. Zada-
niem następnym było opanowanie południowego brzegu rzeki
Idice na odcinku od la Fabbreria do rejonu Castenaso. Rubież
ta miała być wykorzystana jako podstawa wyjściowa do natarcia
na Granarolo. W formie warunkowej zadaniem 5 dywizji było
uchwycenie przyczółka na rzece Idice. Dywizji nakazano uzy-
skać wysokie tempo działań, mimo iż w miarę zbliżania się do
rzeki Idice opór przeciwnika będzie wzrastał, zwłaszcza ogień
artylerii, który może spowodować dodatkowe straty na przed-
polu. Przygotowując się do forsowania rzeki 5 Kresowa Dywiz-
ja Piechoty musiała objąć swoim pasem natarcia również odci-
nek od rejonu Fiesso do zakola rzeki na południe od Castenaso.
Dowódca korpusu przypominał o potrzebie współdziałania
z sąsiadami i ubezpieczenia skrzydeł i styków. Zapowiadał też
zmiany w podporządkowaniu jednostek. Po dojściu do Idice 2
brygada pancerna (bez jednego pułku pancernego) przechodziła
do odwodu korpusu. Natomiast 5 dywizja otrzymywała 4 Wo-
łyńską Brygadę Piechoty, która do tego czasu pozostawała w
odwodzie zgrupowania „Rud".
Przewidywano, że w trakcie walk o przeprawy na rzece Idice
nastąpi ponowne wprowadzenie do bitwy 3 Dywizji Strzelców
Karpackich, która od rzeki Santerno pozostawała w drugim
rzucie. Miała ona wejść na prawe skrzydło w pasie od korpuś-
nej linii rozgraniczenia do m. Fiesso (wył.). Na razie jednak
dowódca korpusu nie precyzował dla niej zadania bojowego.
Informował jedynie, że zwraca jej artylerię organiczną i wz-
macnia pułkiem artylerii lekkiej. Przegrupowanie do rejonu
wyjściowego miało nastąpić najprawdopodobniej 19 kwietnia o
godzinie 6.00. Wraz ze zdobyciem Castel Bolognese zgrupowa-
nie „Rud" nie tylko nie zostało rozformowane — jak to było
zaplanowane — lecz po dojściu do Idice przewidywano dla nie-
go dalsze zadanie: wiązanie przeciwnika wzdłuż drogi nr 9, a
przez zajęcie rejonu Buttocchio — Casette ubezpieczenie po-
łudniowego skrzydła korpusu.
7 brygada pancerna (bez dwóch pułków) stanowiła odwód
dowódcy 2 korpusu. Wspólnie z 3 dywizją miała sforsować rze-
kę Idice. 2 brygada pancerna (grupa „Rak"), po osiągnięciu
rzeki Idice, przechodziła do odwodu. Ponowne jej wejście do
walki wraz z batalionem komandosów było planowane w rejo-
nie Granarolo.
Z tak postawionych zadań wynikało, że generał Bohusz-
-Szyszko zdecydowanie opowiedział się za kierunkiem północ-
nym. Tam też przewidywano rozwinięcie łączności przewodo-
wej. Tylko w celu mylenia przeciwnika polecono zwiększyć na-
tężenie ruchu radiowego wzdłuż drogi nr 9, tj. na lewym
skrzydle korpusu. Stanowisko dowodzenia korpusu także miało
być zmienione na tym kierunku. Pierwszy rzut dowodzenia
korpusu miał być przesunięty do rejonu na północ od Castel
S. Pietro. Artyleria otrzymała zadanie wsparcia 5 dywizji ma-
ksymalną siłą ognia i tylko trzema pułkami artylerii ciężkiej
zgrupowania „Rud". To, co nastąpiło po wydaniu wytycznych
i rozkazów nastawionych na działania dopiero na rzece Idice,
było całkowitym zaskoczeniem dla korpusu. Nieprzyjaciel sta-
wiał silny opór już na rzece Gaiana, czego nie brano pod uwagę
w dowództwie 2 Korpusu Polskiego. Sytuacja taka była wyni-
kiem szybkich postępów terenowych 8 armii, która zagroziła si-
łom niemieckim, znajdującym się jeszcze w Górach Apeniń-
skich i zachodniej części Włoch. Aby je uratować i wyprowa-
dzić z zarysowującej się pułapki, nieprzyjaciel musiał stworzyć
silną zaporę już na rzece Gaiana.
Noc z 17 na 18 kwietnia nie była najlepsza dla oddziałów
5 Kresowej Dywizji Piechoty, organizujących rozpoznanie
i wypady za rzekę Gaiana. Wszystkie one zostały odrzucone.
Przeciwnik prowadził też nieustanny ostrzał artyleryjski
i z moździerzy na podejścia do rzeki. 1 dywizja spadochronowa
postanowiła drogo sprzedać swoją skórę. Wzięci jeńcy potwier-
dzili, że spadochroniarze niemieccy mają rozkaz bicia się do
końca. Podporucznik Mościcki, oficer dyżurny dowództwa
5 Kresowej Dywizji Piechoty, 18 kwietnia o godzinie 6.20 na-
dał meldunek następującej treści: „O 01.00 Zgrup. »Rak« wy-
konało wypad celem uchwycenia przyczółka na rz. Gaiana
9079453. Na skutek bardzo silnego oporu npla wypad nie od-
niósł skutku. Obecnie jeden pluton nacierającej kompanii ma
duże trudności z wycofaniem się, gdyż przeszedł na drugą stro-
nę. Dca 4 ppanc podsuwa obecnie dwa czołgi celem umożli-
wienia wycofania się. Straty — 2 rannych. Most na La Gella
(073432) jeszcze nie gotów. Na odcinku 5 WBP b. silny pgień
broni maszynowej. 2 brygada pancerna o godzinie 12.35 dono-
siła, że prowadzi pościg na kierunku M. Di Loiano — Castena-
so. W godzinach popołudniowych czołgi osiągnęły Unię rz.
Gaiana" 15,
Walki o przejścia toczyły się do wieczora. Działań nocnych,
z powodu trudnych poprzednich walk i oporu nieprzyjaciela,
nie podejmowano. Zgrupowanie zajęło obronę wysuwając do
odwodu 6 pułk pancerny. O zmaganiach donosił meldunek sy-
tuacyjny z godziny 15.00: oddziały 5 Kresowej Dywizji Piecho-
ty napotkały na rzece Gaiana bardzo silny opór. Szczególnie
nękający był ogień artylerii i 6-lufowych moździerzy. Oddziały
polskie zostały zmuszone do zatrzymania się. Terenu jednak nie
utraciły, lecz skonsolidowały się na nim obronnie i wysłały na
przedpole swoje patrole rozpoznawcze. Sytuacja taktyczna uleg-
ła dalszej zmianie i zmusiła dowódcę 2 Korpusu Polskiego do
podjęcia nowej decyzji: pobicia nieprzyjaciela już na linii rzeki
Gaiana, a nie dopiero na rzece Idice. Decydujące rozstrzygnię-
cia uzyskane nad rzeką Gaiana miały uniemożliwić Niemcom
obsadzenie wycofanymi stąd jednostkami pozycji obronnych na

15
Meldunek sytuacyjny z 18 kwietnia 1945. IHS, C]/XV/A18.
linii rzeki Idice, o których wiedziano, że były zawczasu przygo-
towane i ich przełamanie nie będzie łatwe. Dane o obronie
niemieckiej na rzece Idice pochodziły z rozpoznania lotniczego
i wywiadu agenturalnego. W opracowaniu sprawozdawczym z
walk 2 korpusu o Bolonię mówiło się, że nowa decyzja dowódcy
korpusu była powzięta już w godzinach rannych 18 kwietnia, a
do wykonania została przekazana o godzinie 9.15. O 12.15 od-
była się w sztabie korpusu odprawa poświęcona tej decyzji.
Dziennik działań wszakże (być może niekompletny) pod pozy-
cją 17 z godziny 20.02 zawiera adnotację, że dopiero o godzinie
17.00 dowódca 2 korpusu zatwierdził plan działania 5 Kresowej
Dywizji Piechoty. Uczynił przy tym jedno zastrzeżenie, że dy-
wizja po sforsowaniu kanału Quaderna powinna pójść bardziej
na północ, aby w czasie walk na linii rzeki Idice znaleźć się już
w swoim pasie natarcia. Natomiast grupa „Rak" miała oczyścić
teren pomiędzy rzeką Gaiana a kanałem Quaderna i zapewnić 3
Dywizji Strzelców Karpackich warunki wejścia do bitwy. Tak
postawione zadanie bynajmniej nie krępowało inicjatywy grupy
„Rak", która — w razie sprzyjających okoliczności — mogła
wykorzystać powodzenie i iść dalej, forsując niejako po drodze
kanał Quaderna. W ten sposób wejście 3 dywizji piechoty nas-
tąpiłoby nieco dalej i nieco później. Dowódca korpusu prawdo-
podobnie zamierzał stopniowo wprowadzić do bitwy swoje siły.
Pierwsza jednak faza działań, związana z forsowaniem rzeki
Gaiana, spadła na barki jedynie 5 Kresowej Dywizji Piechoty.
Wzmocniona 4 Wołyńską Brygadą Piechoty miała w godzinach
popołudniowych przełamać obronę nieprzyjaciela na kierunku
Torre delią Gaiana i II Ponte oraz na kierunku Tassinera (siła-
mi grupy „Rak"). Rozkaz bojowy dowódcy 5 dywizji, wydany
18 kwietnia o godzinie 14.30, a zatwierdzony przez dowódcę
korpusu o godzinie 17.00 (jak to sam on oświadczył w oddziale
operacyjnym sztabu korpusu), stawiał przed 5 Wileńską Bryga-
dą Piechoty zadanie przełamania obrony nieprzyjaciela i opa-
nowania przyczółka na kierunku Posse delia Chiesa i Posse Pa-
lazzo, po czym kontynuowania natarcia w kierunku T. Quader-
na. Siły główne należało przeprawić na zachodni brzeg po
moście; grupa „Rak" otrzymała zadanie przełamania obrony
przeciwnika i utworzenia przyczółka na kierunku Zambonini i
C. Sabbionara, po czym kontynuowania działania na T. Qua-
derna w swoim pasie natarcia. Zadaniem 4 Wołyńskiej Brygady
Piechoty było nacierać po osi S- Lorenzo — C. Casetti, na któ-
rym to kierunku należało zdobyć przyczółek na rzece Rosso.
Następnie brygada ta miała prowadzić natarcie aż do T. Qua-
derna i wiązać wewnętrzne skrzydła 5 dywizji i zgrupowania
„Rud".
Dowódca zgrupowania „Rud" wydał również swój rozkaz bo-
jowy, w którym polecił 3 Brygadzie Strzelców Karpackich wy-
konać demonstrację ogniową 19 kwietnia, w którym to dniu o
godzinie 3.00 miało ruszyć ogólne natarcie. Celem demonstracji
ogniowej było zmylenie przeciwnika i przekonanie go, że głów-
ne uderzenie nastąpi jednak wzdłuż drogi nr 9 16.
3 Dywizja Strzelców Karpackich, której ponownie zamierza-
no użyć, miała 19—21 kwietnia przesunąć się na zachód od Ca-
stel Guelfo, gdzie znajdowały się rejony wyczekiwania jej od-
działów. Wchodziła ona na kierunku Cento di Budrio, aby kon-
tynuować zadanie grupy „Rak". Przewidywano dla niej wz-
mocnienie z 7 brygady pancernej (brytyjskiej) w sile pułku
czołgów ciężkich i półszwadronu czołgów miotaczy płomieni;
reszta pułków tej brygady była już wcześniej rozdysponowana.
Generał Duch w swoim rozkazie omówił szczegółowo położenie
ogólne i zadania bojowe oraz podał wskazówki Wykonawcze.
Dzień 18 kwietnia minął 2 Korpusowi Polskiemu na organi-
zowaniu natarcia, które wyruszyło w dniu następnym.
Oddziały 5 korpusu złamały tego dnia opór przeciwnika na
przesmyku Argenta. 24 brygada pod ciężkim ogniem zdobyła
Chiesa del Bando. 36 brygada, wspierana czołgami, posuwała
się już na północ od Argenta, napotykając wszędzie rozproszo-
ny, ale silny opór. W południe zostało zdobyte Boccaleone.
Działała tam 2 brygada komandosów, której jednak nie udało
się utrzymać pierwszych domków. Kontratak,który wyszedł
o świcie, odrzucił brygadę. Bliski prawy sąsiad Korpusu Pol-
skiego, tj. brytyjski 13 korpus, czołowymi oddziałami walczył
jeszcze na linii kanału Mediana, zaś patrole 43 brygady Gur-
ków z wolna docierały do rzeki Gaiana. Na południu 10 korpus
czołowymi oddziałami przekraczał tę rzekę.
Noc w 2 Korpusie Polskim mijała na przegrupowaniach,
działaniach patroli rozpoznawczych i wypadach oraz na prowa-
dzeniu ognia artyleryjskiego w celu „zmiękczenia" obrony

16 Rozkaz szezegótoy dla 3 BSK. IHS, CJ/XV/S 49.


przeciwnika. W 25 minut po północy z 5 dywizji nadszedł do
dowództwa korpusu meldunek, informujący o aktualnych
przygotowaniach do natarcia 19 kwietnia w godzinach rannych.
Już z wieczora dowództwo 5 Wileńskiej Brygady Piechoty
zmieniło stanowisko dowodzenia, a brygada ugrupowała się do
natarcia. W pierwszym rzucie miały nacierać dwa bataliony: 15
batalion na prawo i 14 batalion na lewo. Natomiast 17 batalion,
działający dotychczas w składzie 5 brygady, wracał do swojej
macierzystej 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 4 Wołyńska
Brygada Piechoty odzyskiwała swój 12 batalion. 5 brygada
otrzymywała szwadron czołgów typu „Krokodyl", lecz oddawa-
ła przy tym 3 szwadron Pułku Ulanów Karpackich, który wz-
mocnił 4 brygadę. Grupa „Rak" nie uległa zmianom organiza-
cyjnym, mając swoje czołowe oddziały (w tym przydzielony 13
batalion) pod ogniem artylerii i moździerzy nieprzyjaciela. 4
Wołyńska Brygada Piechoty ze swoimi batalionami: 10,11 i 12,
również powracała do swojej macierzystej 5 dywizji piechoty,
której stanowisko dowodzenia zostało ostatniej nocy przenie-
sione do kwadratu 3910, a potem miało przesuwać się za sty-
kiem 5 dywizji i zgrupowania „Rud". 3 Brygada Strzelców
Karpackich, wchodząca w skład zgrupowania „Rud", miała
styczność z przeciwnikiem jedynie na odcinku 7 batalionu, ba-
taliony 8 i 9, rozmieszczone na północ i zachód od Castel S.
Pietro, tej styczności nie miały.
Dzień 19 kwietnia zapowiada! się pogodnie. Natarcie wyru-
szyło o czasie. Poprzedziło je artyleryjskie przygotowanie trwa-
jące 25 minut, po czym uderzyło lotnictwo. W 15-minutowych
odstępach nadleciały trzy fale myśliwców bombardujących,
każda po 12 samolotów, i obrzuciły bombami stanowisko og-
niowe nieprzyjaciela. Główne wydarzenia rozgrywały się
w północnej części pasa natarcia 2 Korpusu Polskiego, gdzie
walczyły grupa „Rak" i 5 Wołyńska Brygada Piechoty. Sforso-
wanie rzeki nastąpiło na 2,5-kilometrowym odcinku, od Zam-
bonini do di Rossa, przez pododdziały 6 pułku pancernego,
13 batalionu z grupy „Rak" oraz 15 i 14 batalionów 5 Wileń-
skiej Brygady Piechoty. 10 batalion — ze składu 4 Wołyńskiej
Brygady Piechoty — dotarł do rzeki i sforsował ją, lecz utknął
przed nową przeszkodą wodną di Rossa. 7 batalion ze zgrupo-
wania „Rud" zdobył m. Osteria, na drodze nr 9, w odległości
pół kilometra na zachód od Gaiana. 3 szwadron Karpackiego
.Pułku Ułanów, ubezpieczający południowe skrzydło 5 dywizji
i wiążący ugrupowanie 2 korpusu na styku wyżej wspomnianej
dywizji i zgrupowania „Rud", miał daleką drogę znad kanału di
Medicina w rejonie C. Rossa do C.S.Biagili. Toteż rzeki Gaia-
na nie sforsował. Walki były ciężkie i zawzięte. Forsowanie rze-
ki Gaiana było uważane za najcięższe w historii walk 5 Kreso-
wej Dywizji Piechoty od czasu Monte Cassino. Tłumaczyć to
należy obecnością na tym odcinku 1 dywizji spadochronowej.
Natarcie, które wyszło rano 19 kwietnia, połączone z forsowa-
niem rzeki, spotkało się z nader zaciętą obroną, zarówno na li-
nii samej rzeki, jak i w głębi. Piechota polska, wspierana czoł-
gami, z trudem przebijała się przez ugrupowanie przeciwnika,
mimo silnego wsparcia własnej artylerii. Przeciwnik, odcięty od
sąsiadów i mający na swoich tyłach polskie czołgi, poddawał się
jedynie w ostateczności; nie ulegał panice, przepuszczał czołgi
i podejmował na nowo walkę z podążającą za czołgami piecho-
tą. Dopiero osiągnięcie przez Polaków kanału Fossatone i uch-
wycenie na nim przyczółka zmusiło Niemców do porzucenia
pozycji nad rzeką Gaiana i wycofania większości swoich sił na
zachód pod osłoną oddziałów ubezpieczających. Walki oczy-
szczające teren trwały całą noc z 19 na 20 kwietnia. Sukces tak-
tyczny na północy zmusił nieprzyjaciela do wycofania się także
na kierunku drogi nr 9 i równoległego z nią toru kolejowego.
Pościg był prowadzony aż do rzeki Idice, której wschodni brzeg
został osiągnięty przez skrzydłowe oddziały 2 Korpusu Polskie-
go. W tym czasie czołowe oddziały w części środkowej wycho-
dziły na brzeg. W ręce Polaków wpadło wielu jeńców. Przesłu-
chiwani potwierdzili, że 2 korpus miał za przeciwnika całą dy-
wizję spadochronową i część 305 dywizji piechoty. Przeciwnik
walczył wbrew zasadom konwencji genewskiej. Oficer polski
i szeregowiec wzięci przez 1 dywizję spadochronową do niewoli
zostali bestialsko zamordowani strzałami w tył głowy. Na dro-
gach Niemcy używali specjalnego preparatu, który wchodząc
w kontakt z metalami powodował eksplozję. Główną siłą wspie-
rającą wojska niemieckie w obronie nad rzeką Gaiana była arty-
leria i 6-lufowe moździerze. Artyleria ta wykonywała ognie nę-
kające, ześrodkowania ogniowe i ognie zaporowe. Najbardziej
ożywioną działalność przejawiła w godzinach porannych
19 kwietnia. W noc poprzedzającą natarcie polskie czynnych
było 14 baterii rozmieszczonych w rejonie Loveloto, Castenaso,
Il Ponte, Prunaro i Budrio. W nocy z 19 na 20 kwietnia czynne
były już tylko cztery baterie, ukryte nad rzeką Idice.
ki. Nieprzyjaciel stosował zawsze tę samą metodę — przepu-
szczał czołgi i walkę podejmował na nowo. Wielce niebezpie-
czni byli strzelcy wyborowi, którzy umiejętnie wykorzystywali
wysoką zabudowę terenu i jego gęste zadrzewienie. Wyłoniła
się zatem konieczność natychmiastowego oczyszczania terenu z
resztek oddziałów nieprzyjacielskich pozostawionych na tyłach
nacierających wojsk.

PRZYGOTOWANIA DO FORSOWANIA IDICE

Bitwa nad rzeką Gaiana została wygrana. Ponieważ właśnie tu-


taj znajdował się główny punkt obrony niemieckiej, zdobycie
Bolonii nie było już takie trudne. W każdym razie przeciwnik
nie był już w stanie stawić poważniejszego oporu na rzece Idi-
ce. Niestety, ze znaczenia tego sukcesu w dowództwie polskim
nie od razu zdawano sobie sprawę. Wręcz przeciwnie, uważano,
że nieprzyjaciel, którego z braku świeżych sił pancernych nie
ma kto ścigać, wycofa się bez trudu na linię obronną nad rzeką
Idice, gdzie znowu zorganizuje silny opór. Spodziewano się
więc ciężkich walk przełamujących, zwłaszcza iż wiedziano
o wprowadzonej do walki 305 dywizji niemieckiej. Istotnie siły
pancerne 2 korpusu były szczupłe, a przydzielonej
brytyjskiej brygadzie pancernej pozostał tylko jeden pułk.
Dwa inne wcześniej (bo już 16 kwietnia) odeszły do
korpusów brytyj-skich, znacznie silniejszych od korpusu
polskiego. Korpusy brytyjskie z reguły były trzydywizyjne,
podczas gdy korpus polski miał w swoim składzie tylko dwie
dywizje piechoty i jed-ną" brygadę pancerną. Jedyny jeszcze
świeży pułk pancerny (brytyjski) był zarezerwowany dla 3
Dywizji Strzelców Kar-packich. Z tych głównie powodów
korpus polski nie mógł przyśpieszyć działań w dniu 18
kwietnia, którego to dnia wie-czorem 43 brygada Gurków
była już nad rzeką Quaderna. W ten sposób powstała
dogodna szansa okrążenia i zniszczenia
1 dywizji spadochronowej. Wymagało to jedynie manewru
oskrzydlającego wykonanego odwodami z pasa natarcia brytyj-
skiego 13 korpusu, wzdłuż północno-zachodniego brzegu rzeki
Quaderna w kierunku południowo-zachodnim. Manewr ten —
jak należy przypuszczać — zmusiłby przeciwnika do zwinięcia
obrony przed 2 Korpusem Polskim. Niestety, tak się nie stało,
W pasach natarcia sąsiednich korpusów 8 armii sytuacja
również układał się dosyć pomyślnie. Na kierunku drogi nr 16
wojska sprzymierzonych, po przebyciu przesmyku Argenta,
wyszły w przestrzeń operacyjną nie zalaną wodami. Bez trudu
uchwyciły przyczółki na Scolo Bolognese, stwarzając dla Nie-
mców groźbę okrążenia. Aby temu zapobiec, dowództwo nie-
mieckie wprowadziło tam oddziały 98 dywizji, która — jak na-
leży sądzić — zregenerowała do tego czasu swoje siły. 42 dywiz-
ja strzelców i 362 dywizja piechoty obsadzały kierunek wzdłuż
drogi nr 16. 278 dywizja piechoty, dobrze znana 2 Korpusowi
Polskiemu, obsadzała rubież rzeki Idice. Niebawem dołączyła
do niej 4 dywizja spadochronowa, przesunięta do tyłu po nie-
powodzeniach w walkach obronnych W rejonie Budrio. Rów-
nież na bardziej odległym odcinku południowym wojska
sprzymierzonych toczyły walki ze zmiennym szczęściem; zna-
lazły się one w odległości około 3 mil od drogi nr 9 na zachód
od Bolonii. Akcje lotnictwa niemieckiego nadal były niewielkie
i sporadyczne. Własne lotnictwo rozpoznawcze, w tym 318 dy-
wizjon polski, meldowało o zwiększonym ruchu wojsk nieprzy-
jacielskich w rejonie Portomaggiore i na przeprawach rzeki Pad
w rejonie Poleselia. Dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty
meldował o godzinie 10.45 generałowi Andersowi, że bitwa jest
bardzo ciężka, jednak czołowe pododdziały, tj. 14 i 15 bataliony
wraz z czołgami, sforsowały rzekę Gaiana. Poniosły przy tym
znaczne straty w ludziach. Poległo kilku oficerów- Zdaniem ge-
nerała Sulika bitwa weszła w przełomową fazę. O godzinie
11.30 półtorej kompanii z 13 batalionu, wspieranej przez czołgi,
uchwyciło most w dobrym stanie i przeszło po nim na zachodni
brzeg. W meldunku z godziny 13.00 kapitan Aleksander Blum
z oddziału operacyjnego dywizji meldował, że 15 batalion zmu-
sił kompanię nieprzyjaciela do wycofania się i wziął czterech
jeńców. W meldunku z godziny 15.20 szef sztabu 5 dywizji
uznał, że kryzys minął, nastroje w oddziałach dobre, duch walki
nie opuścił żołnierzy i że pójdą dalej. O godzinie 18.00 do do-
wództwa korpusu przybył oficer łącznikowy z 5 Kresowej Dy-
wizji Piechoty, by złożyć meldunek sytuacyjny. Zameldował
on, że 4 pułk pancerny z dwiema kompaniami komandosów, ja-
ko desantem czołgowym, o godzinie 15.20 osiągnął nakazane re-
jony nad kanałem di Fossatone, mając na południe sąsiada w
postaci 3 kompanii 13 batalionu piechoty z plutonem czołgów,
również z 4 pułku pancernego. Prowadzono bardzo ciężkie wal-
nie tylko z braku sił, lecz i z powodu niezrozumienia sytuacji
taktyczno-operacyjnej przez dowódcę 2 korpusu i jego sztab.
Tymczasem luka pomiędzy korpusami 2 polskim i 13 brytyj-
skim stale się powiększała. Korpusy brytyjskie ciążyły ku rzece
Reno na północy, polski zaś skłaniał się ku drodze nr 9 na po-
łudniu. Nowozelandzka 2 dywizja (lewe skrzydło 13 korpusu),
zaniepokojona częściową próżnią na swoim południowym
skrzydle, weszła na teren 2 Korpusu Polskiego, zarezerwowany
dla 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Stało się to niebawem
powodem zamieszania w szykach, wymagającego interwencji
dowódcy 2 korpusu, który w trybie pilnym nakazał 5 Kresowej
Dywizji Piechoty nacierać bardziej na północ i w ten sposób
wyjść na swój kierunek, a w czasie walk, już na linii rzeki Idice,
ominąć od północy silnie umocniony niemiecki ośrodek oporu
w Castenaso. Rzeka Idice stanowiła główną przeszkodę wodną,
o którą była oparta tzw. linia Dżingis chana. Rzeka Idice nie-
wiele różniła się od Senio: obwałowana po obu brzegach, wyso-
kość wałów 4—8 m, odległość między nimi — średnio 80 m,
głębokość wody (o ile nie padały deszcze) nie przekraczała pół-
tora metra.
W nocy z 19 na 20 kwietnia oddziały polskie poprawiły nieco
swoje pozycje na przyczółku za rzeką Gaiana. 2 szwadron Puł-
ku Ułanów Karpackich pod dowództwem rotmistrza Siemi-
radzkiego plutonem porucznika Kolczyńskiego osiągnął rejon
miejscowości Palazzina, zabezpieczając tym samym styk
z 43 brygadą Gurków. 2 szwadron wraz z 1 szwadronem, cof-
nięte nieco do tyłu, ubezpieczały skrzydła grupy „Rak". Rano
wszystkie zgrupowania brygadowe 5 Kresowej Dywizji Piecho-
ty i grupa „Rak" ruszyły do pościgu. Działania te tylko z nazwy
były pościgiem. Średnio, w linii prostej, były one prowadzone
na głębokości 8—10 km. Pewne zatrzymanie nastąpiło na rzece
Quaderna, przecinającej pas natarcia 2 Korpusu Polskiego
w połowie drogi, pomiędzy rzekami Gaiana i Idice. Grupa
„Rak" na północy prowadziła pościg siłami 4 pułku pancernego
współdziałającego ściśle z — jako swoim desantem — 13 bata-
lionem piechoty. W godzinach popołudniowych została opano-
wana miejscowość Cento di Budrio, a patrole dochodziły nawet
do rzeki Idica w rejonie Fiesso. Tam wszakże napotkały zorga-
nizowany Opór nieprzyjaciela. Środkowe zgrupowanie 5 dywiz-
ji, czyli wzmocniona 5 Wileńska Brygada Piechoty, rozpoczęło
pościg już w nocy. O świcie była nad Quaderna w rejonie Qua-
derna Terza, gdzie doszło do słabych walk. Stamtąd poszły
dwie kolumny: jedna w kierunku Malattaccata, druga na Fies-
so, ale obie zostały zatrzymane przez przeciwnika przed linią
kolejową Bolonia — Budrio. Zgrupowanie 4 Wołyńskiej Bryga-
dy Piechoty we wczesnych godzinach południowych osiągnęło
kanał Budrio w odległości 2 km na z: chód od Il Ponte, skąd
skierowało się na północ w celu przejęcia odcinka 5 brygady.
Zgrupowanie „Rud", teraz już tylko 3 Brygada Strzelców Kar-
packich, posuwając się wzdłuż drogi nr 9, około godziny 17 do-
szło do rzeki Idice. Ale i ona została zatrzymana silnym ogniem
bront maszynowej. Wobec zmiany linii rozgraniczenia pomię-
dzy 5 dywizją a zgrupowaniem „Rud", to ostatnie przesunęło
się bardziej na północ i przejęło część pasa 4 brygady, docho-
dząc i na tym kierunku do rzeki Idice. Ogółem front walki 2
korpusu miał w linii prostej około 10 km, z tego około 5 km
przypadało na zgrupowania uderzeniowe 5 Kresowej Dywizji
Piechoty, nacierającej na głównym kierunku uderzenia korpu-
su. Zgrupowanie „Rud" działało na szerokim froncie, skupiając
główny wysiłek na lewym skrzydle wzdłuż toru kolejowego i
drogi nr 9, gdzie na batalion przypadało około 1 km.
Obowiązkiem dowódcy w bitwie lub walce jest przewidywa-
nie rozwoju wydarzeń i wpływanie na nie poprzez podejmowa-
nie trafnych decyzji i wydawanie stosownych rozkazów. Gene-
rał Zygmunt Bohusz-Szyszko, który podczas bitwy o Bolonię
dowodził 2 Korpusem Polskim, stanął — jak się wydaje — na
wysokości zadania, mimo iż od walk o Narvik w maju i czerwcu
1940 roku nie miał sposobności do samodzielnego dowodzenia
związkiem taktycznym wyższego rzędu. Już w trakcie zbliżania
się oddziałów korpusu do Idice wypracował koncepcję rozegra-
nia bitwy na przedpolu Bolonii. Koncepcja ta znalazła swój wy-
raz w wydanym 20 kwietnia rozkazie szczególnym. Rozkaz ten
uzupełniał Wytyczne operacyjne nr 2 z 17 kwietnia i ustne roz-
kazy przekazane dowódcom związków taktycznych
20 kwietnia przez szefa sztabu korpusu. Forsowanie Idice i dal-
sze działania pościgowe miały być prowadzone przez 2 korpus
w ugrupowaniu jednorzutowym. Skrzydło prawe miała stano-
wić 3 Dywizja Strzelców Karpackich z kierunkiem natarcia na
Granarolo, Castel Maggiore; środek — 5 Kresowa Dywizja
Piechoty nacierająca na kierunku Quarto; lewe skrzydło —
zgrupowanie „Rud" z kierunkiem działania na Bolonię; miejsce
w odwodzie zajęła grupa „Rak" (2 brygada pancerna bez jedne-
go pułku plus batalion komandosów) z zadaniem alternatyw-
nym: przedłużenia natarcia 3 dywizji na kierunku Granarolo,
Castel Maggiore, rozwidlenia dróg (P-so dei Gatti), celem opa-
kowania mostu na rzece Reno i nawiązania łączności z korpu-
sem amerykańskim, albo — w wypadku odwrotu nieprzyjaciela
— prowadzenia pościgu po osi Granarolo, Castel Maggiore,
rozwidlenie dróg (P-so dei Gatti), Castello d'Argile, Piove di
Cento. Planowane natarcie miało przebiegać w trzech etapach.
Pierwszy wiązał się z forsowaniem Idice. W czasie jego trwania
3 i 5 dywizja miały wspólnym wysiłkiem opanować mały przy-
czółek na rzece, który umożliwiałby działanie odpowiednie do
sytuacji. Druga faza — to pogłębianie włamania, włącznie
z opanowaniem Granarolo przez 3 dywizję i Quarto przez
5 dywizję oraz wejściem od wschodu do Bolonii przez zgrupo-
wanie „Rud". Zadaniem artylerii było wsparcie w pierwszej fa-
zie działania 3 dywizji, a następnie 5 dywizji. W razie stwier-
dzenia słabego oporu przeciwnika na przedpolu dowódca kor-
pusu przewidywał forsowanie rzeki Idice z marszu
i niezwłoczne działania na nakazanych kierunkach. Gotowość
do natarcia 3 Dywizji Strzelców Karpackich i 5 Kresowej Dy-
wizji Piechoty została wyznaczona na godzinę 18.00 21 kwiet-
nia. A więc miało to być natarcie nocne, poprzedzone wprowa-
dzeniem do pierwszego rzutu 3 dywizji przez szyki bojowe
grupy „Rak".
Po otrzymaniu zadań bojowych do działań pościgowych na
przedpolu Bolonii generał Duch wydał swój rozkaz specjalny
„do wprowadzenia Dywizji i przejęcia zadania grupy »Rak« "
(potwierdzenie rozkazów ustnych z odprawy w dniu 20 kwiet-
nia, godzina 10.00) Punkt trzeci dotyczył zadania 3 Dywizji
Strzelców Karpackich, która odpowiednio uzupełniona po wy-
łączeniu 3 brygady wchodzącej w skład zgrupowania „Rud"
oraz wzmocniona oddziałami brytyjskimi (w tym 8 pułkiem
czołgów i artylerią) miała wejść na miejsce grupy „Rak", prze-
kraczając szyki bojowe tej grupy, dojść do rzeki Idice na kierun-
ku swego natarcia, oczyścić cały ten teren od nieprzyjaciela, po
czym pozostawać w gotowości do nocnego forsowania rzeki
Idice i dalszego działania w kierunku Granarolo — Castel
Maggiore. Tak sformułowane zadanie dowódca 3 dywizji za-
mierzał wykonać następująco: dwiema brygadami w pierwszym

" W I H , V/20/96.
rzucie przekroczyć szyki bojowe grupy „Rak", po czym, wysu-
wając do przodu po jednym batalionie z każdej brygady, dojść
do rzeki Idice, oczyszczając teren po drodze od przeciwnika,
rozpoznać tę rzekę pod kątem przyszłego jej forsowania i przy-
gotować oddziały do wykonania tego zadania. Samo zaś forso-
wanie i przełamywanie obrony niemieckiej zamierzał przepro-
wadzić siłami dwóch batalionów wydzielonych z każdej pier-
wszorzutowej brygady.
Na prawym skrzydle 3 dywizji miała działać 1 Brygada
Strzelców Karpackich, wzmocniona 8 pułkiem czołgów brytyj-
skich (bez jednego szwadronu), dywizjonem 7 pułku artylerii
przeciwpancernej (bez jednej baterii) i innymi pododdziałami
specjalnymi. W dniu 21 kwietnia brygada powinna była osiąg-
nąć gotowość bojową do forsowania rzeki Idice, a w sprzyjają-
cych okolicznościach — wcześniejszego uchwycenia zachodnie-
go brzegu rzeki Idice.
Natarcie na lewym skrzydle 3 dywizji miała prowadzić
2 Brygada Strzelców Karpackich wzmocniona szwadronem
czołgów z 8 pułku brytyjskiego, baterią artylerii przeciwpan-
cernej 7 pułku i innymi pododdziałami specjalnymi. Natarcie
dywizji miała wspierać artyleria organiczna, przydzielona wed-
ług jednolitego planu ogni.
Wsparcie lotnicze pomyślano następująco: brytyjskie myś-
liwce bombardujące przewidziano do zwalczania celów plano-
wanych i doraźnych wskazywanych przez 2 korpus na podsta-
wie wcześniejszych zapotrzebowań, od świtu do zmroku czynne
było pogotowie lotnicze działające na korzyść korpusu. Na noc
zaplanowano atak lekkich bombowców na stanowiska artylerii
nieprzyjaciela. Punkty lotniczego naprowadzania rozmieszczo-
no przy dowództwach dywizji i brygad. Bezpośrednią łączność
wojsk lądowych z lotnictwem zapewniały stacje radio-telefoni-
czne dywizji i brygad, wkomponowane w sieć lotnictwa.
Głównym zadaniem saperów było przeprawienie ciężkiego
sprzętu piechoty i czołgów przez rzekę Idice. 1 i 3 kompanie
saperów miały wybudować po jednym moście typu „Bailey".
2 kompania znajdowała się w odwodzie dowódcy dywizji. Sape-
rzy mieli korzystać z dróg doprowadzających do rzeki Idice.
Łączność przewodowa była jedyną, jaka obowiązywała na
podstawach wyjściowych. Radio uruchamiano dopiero po wejś-
ciu oddziałów do akcji. Rozkaz do dziedania na rzekę Idice, wy-
dany 20 kwietnia o godzinie 11.30 przez dowódcę 5 Kresowej
Dywizji Piechoty, potwierdzał zadania dywizji postawione
przed nią przez dowódcę korpusu. Pułk artylerii lekkiej z 3 dy-
wizji i grupa „Rak" usamodzielniły się i przestawały podlegać
dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty o godzinie 20.00 20
kwietnia. Zadaniem 5 dywizji było opanować południowy
brzeg rzeki Idice na odcinku od zakola Fabbretta do Castenaso.
Z linii tej, jako podstawy wyjściowej, przewidywano natarcie
w kierunku Granarolo. W ramach natarcia korpusu 5 Kresowa
Dywizja Piechoty otrzymywała odcinek przełamania od rejonu
Fiesso do zakola rzeki na południe od Castenaso. Wydaje się, iż
w tym miejscu rozkaz dowódcy 5 dywizji był niespójny z roz-
kazem specjalnym dowódcy 2 korpusu, który odcinki forsowa-
nia wyznaczał następująco: 3 dywizji od zakola (niedużego) rze-
ki około 2 km na północny zachód od Budrio do zakola rzeki w
odległości pół kilometra na północny zachód od La Gazza.
W linii prostej odcinek przełamania sięgał 3 km; 5 dywizji — 5
km; zgrupowania „Rud" — wynosił 4,5 km. Zamiarem dowód-
cy 5 Kresowej Dywizji Piechoty było jak najszybsze dojście do
rzeki Idice w nie zmienionym ugrupowaniu, by o godzinie
20.00, wprowadzić 18 batalion na miejsce grupy „Rak".
Rzeka miała być osiągnięta dwoma batalionami w pasie 5
dywizji i 18 batalionem w pasie działania 3 dywizji. Wszystkie
te bataliony stanowiły pierwszy rzut taktyczny obu dywizji,
który miał uchwycić przeprawy przez rzekę Idice. Grupa
„Rak" miała kontynuować szybki ruch ku rzece, działając w pa-
sie zarezerwowanym dla 5 dywizji. Po drodze grupa „Rak" gu-
biła 13 batalion, który powracał pod rozkazy dowódcy 5 Wileń-
skiej Brygady Piechoty. Planowano, że 18 batalion do godziny
20.00 będzie działać w składzie grupy „Rak", a potem samo-
dzielnie, aż do czasu zluzowania go przez 3 dywizję, kiedy to
przechodził pod rozkazy dowódcy 6 Lwowskiej Brygady Pie-
choty. 5 Wileńska Brygada Piechoty miała kontynuować marsz
ku rzece Idice, dysponując w przodzie jedynie 12 batalionem
piechoty. Po dojściu do rzeki batalion ten przechodził pod roz-
kazy dowódcy 4 brygady. Natomiast 5 brygada ześrodkowywała
się w nakazanym rejonie jako odwód dywizyjny. 4 Wołyńska
Brygada Piechoty po osiągnięciu brzegu rzeki Idice i podpo-
rządkowaniu sobie 12 batalionu obejmowała cały pas działania
5 Kresowej Dywizji Piechoty, ubezpieczając się od południa,
gdzie na szerokim froncie działało zgrupowanie „Rud". 6
Lwowska Brygada Piechoty przechodziła do drugiego rzutu
dywizji, który był przewidziany do forsowania rzeki w prawej
części pasa natarcia dywizji we współdziałaniu z 3 dywizją.
Rozkaz szczególny dowódcy zgrupowania „Rud" dotyczył 3
Brygady Strzelców Karpackich, gdyż tylko ona mu pozostała,
nie wnosił prawie żadnych nowych ustaleń i był jedynie pot-
wierdzeniem rozkazu ustnego wydanego 20 kwietnia o godzinie
19.10. Zadanie sformułowano zwięźle: kontynuować pościg,
osiągnąć rejon S. Sisto, S. Donata i S. Domino. Częścią sił
działać w kierunku Bolonii, by „oczyścić miasto z maruderów i
wywiesić polską flagę".
Tymczasem niezależnie od pracy dowództw i sztabów od-
działy pozostawały w akcji bojowej. Grupa „Rak" dotarła
w godzinach wieczornych do rzeki Idice na kierunku Fiesso
i okazała się nieco spóźniona w stosunku do prawego sąsiada —
nowozelandzkiej 6 brygady z brytyjskiego 13 korpusu, która już
zdobyła przyczółki na zachodnim brzegu w rejonie Sanatoria.
Ponieważ grupa „Rak" nie napotkała większego oporu na po-
dejściach do rzeki, generał Rakowski prosił dowódcę korpusu
o zezwolenie na kontynuowanie pościgu i sforsowanie rzeki
Idice z marszu, przy wykorzystaniu zaistniałych warunków.
Dowódca korpusu wyraził zgodę, a o 18.50 oficer dyżurny od-
działu operacyjnego korpusu nadał do 5 dywizji rozkaz radio-
wy: „przekroczyć Idice i ścigać npla na nakazanych kierun-
kach" 18. Z 2 brygady pancernej przyszła telefoniczna prośba
o przekazanie tego rozkazu dowódcy 3 dywizji, zwłaszcza że
pościg prowadziła nadal grupa „Rak" i ona była zainteresowana
w uzgodnieniu współdziałania. Telefonogram nadano o godzi-
nie 19.30. W 45 minut później zastępca dowódcy 3 dywizji
przeprowadził rozmowę telefoniczną z dowództwem korpusu,
ponieważ chciał wyjaśnić, czy obowiązuje wcześniejszy rozkaz
dowódcy, czy też pościg ma istotnie kontynuować grupa „Rak",
która żądała od dywizji wsparcia ogniowego artylerii i przysła-
nia oficera łącznikowego w celu omówienia współdziałania.
Szef oddziału operacyjnego korpusu wyjaśnił, iż istotnie o go-
dzinie 18.00 dowódca korpusu nakazał grupie „Rak" prowa-
dzenie pościgu, włącznie z forsowaniem rzeki Idice i utworze-
niem na jej zachodnim brzegu przyczółka dla 3 dywizji,

18
Meldunek sytuacyjny z 20 kwietnia 1945. IHS, CJ/XV/A20.
względnie — „jeśli szybkość działania będzie tego wymagać —
kontynuowania pościgu" 19. Tak wyglądała sytuacja sprzed dwu
i półgodziny. Tymczasem — zdaniem szefa oddziału operacyj-
nego korpusu — warunki uległy zmianie; grupa „Rak" rzeki nie
przekroczyła i konieczna była nowa decyzja dowódcy korpusu,
o którą go zaraz poprosi. O godzinie 20.30 ponownie zgłosił się
zastępca dowódcy 3 dywizji i oświadczył, że sam rozmawiał
z dowódcą korpusu, który oznajmił, że grupa „Rak" pozostaje
na miejscu, a dalsze działania podejmie 3 dywizja w myśl po-
przedniego rozkazu. O 21.00 generał Bobusz-Szyszko rozma-
wiał osobiście z generałem Rakowskim, któremu nakazał
utrzymać przyczółek na zachodnim brzegu, a nawet rozszerzyć
go i ułatwić wejście 3 dywizji przez szyki bojowe grupy „Rak".
3 Dywizja Strzelców Karpackich od 13 do 18 kwietnia pozo-
stawała w drugim rzucie korpusu, zajmując rejon nad rzeką
Santerno. 19 kwietnia — na rozkaz dowódcy korpusu
z 18 kwietnia, godzina 12.15 — przeszła do rejonu wyczekiwa-
nia na zachód od Castel Gueifo. Dopiero stamtąd 20 kwietnia
miała wyruszyć nad rzekę Idice i zluzować grupę „Rak". Jed-
nak po południu 20 kwietnia, kiedy jeszcze była w drodze, a
grupa „Rak" już nad rzeką, dowódca korpusu wyraził zgodę na
kontynuowanie pościgu przez oddziały generała Rakowskiego.
Dowódca grupy „Rak" przeliczył się wszakże ze swoimi możli-
wościami. Przyczółek zdobył jedynie na kierunku Vigorso 18
batalion. Natomiast siły główne grupy „Rak", przede wszyst-
kim pułki pancerne, pozostały na wschodnim brzegu i nie mog-
ły ruszyć do przodu bez wsparcia artylerii 3 dywizji, która
zresztą także dochodziła już do rzeki. Generał Bohusz-Sayszko
doszedł więc do nieco spóźnionego wniosku, że grupa „Rak"
nie przyśpieszy pościgu. Cofnął zatem wydaną wcześniej zgodę
na kontynuowanie pościgu przez grupę „Rak" i przywrócił po-
przedni swój rozkaz, który oddawał pierwszeństwo 3 Dywizji
Strzelców Karpackich. Brak konsekwencji w dowodzeniu i ule-
ganie doraźnym naciskom spowodowały spore zamieszanie, co
też obniżyło tempo działań, bowiem nadchodzące bataliony 3
dywizji musiały przepychać się przez oddziały pancerne grupy
„Rak". W części północnej pasa było jeszcze ciaśniej, gdyż tam
na tereny przewidziane dla 3 dywizji wcisnęły się oddziały dy-
wizji nowozelandzkiej. Musiał interweniować dowódca 6 armii.

19 Tamże.
Ustalono, że nowozelandzka 2 dywizja zwolni pas działania 2
Korpusu Polskiego 21 kwietnia, najpóźniej dó godziny 12.00.
Niemniej jednak 3 dywizja polska straciła na tym kilkanaście
cennych godzin. O godzinie 22.30 do 3 Dywizji Strzelców
K arpackich z dowództwa 2 korpusu przybył oficer kierunkowy,
by zrelacjonować najnowsze położenie wojsk własnych. Z mel-
dunku wynikało, że obie pierwszorzutowe brygady (1 i 2) mają
duże trudności z powodu zajęcia dróg przez oddziały nowoze-
landzkie 2 dywizji i grupę ,,Rak".Mimo to jeden batalion
osiągnął rejon Le Gazza, a będący tam dowódca 1 brygady po-
stanowił wznowić pościg 21 kwietnia o 6.00 rano, Wzdłuż wy-
znaczonej osi. 2 batalion miał podążać za 1 batalionem. Rów-
nież 2 Brygada Strzelców Karpackich maszerowała ku rzece Lu-
ce 6 batalion znajdował się w rejonie Bellaria, daleko w tyle,
tuż za kanałem di Medicina. Przewidywano, że o 3.30 batalion
ten znajdzie się w nakazanym rejonie, zajmowanym dotąd przez
5 batalion. W ruchu były pododdziały czołgów i artylerii. Wy-
sunięty punkt dowodzenia brygady zainstalował się na południe
od Cassino, w odległości około dwu i pół kilometra od rzeki
Idice na kierunku Fiesso. Oficer kierunkowy meldował dalej, że
o godzinie 20.30 dowódca dywizji wydał rozkazy, by 1 i 2 bry-
gada rozpoczęły działania nocą. Czołgi miały dołączyć do czo-
łowych batalionów piechoty przed świtem. Natarcie dzienne
piechoty bez wsparcia czołgów będzie niemożliwe. A zatem
czołgi będą musiały zająć podstawy wyjściowe nocą.
Ze zgrupowania „Rud" meldowano, że 9 batalion 3 brygady o
godzinie 22.50 walczył trzema kompaniami o przyczółek na
rzece Idice. Droga nr 9 znalazła się pod ostrzałem artylerii
Wszystko wskazywało na to, że drogę nr 9 ostrzeliwała też arty-
leria amerykańska ze stanowisk ogniowych zza Bolonii. Dowód
— odłamki pocisków pochodzące z 25-funtowych dział.
W nocy z 20 na 21 kwietnia 3 dywizja przekroczyła szyki bo-
jowe grupy „Rak". Ta ostatnia przechodziła do odwodu i miała
byc rozmieszczona w rejonie szosy Medicina—Bolonia na za-
chód od rzeki Quadema. W chwili, kiedy 4 Wołyńska Brygada
Piechoty wychodziła bardziej na południe na swój odcinek, aby
zluzować 5 brygadę, okazało się, że rzeka Idice stanowi jedynie
pośrednią rubież opóźniającą nieprzyjaciela. W tej sytuacji
4 brygada zasilona 15 batalionem i 1 Pułkiem Ułanów Krecho
wieckich otrzymała rozkaz — jeszcze z wieczora 20 kwietnia _
przejścia do pościgu w kierunku rzeki Reno i Bolonii. Z mel-
dunku sytuacyjnego przekazanego 21 kwietnia o godzinie 3.40
do sztabu korpusu było wiadomo, że dowództwo 4 brygady od
godziny 18.00 20 kwietnia znajdowało się w rejonie Lungara,
w odległości 3 km na południowy wschód od Castenaso,
a o 21.00 dowódca brygady objął dowodzenie w całym pasie
natarcia 5 Kresowej Dywizji Piechoty.
Tymczasem dwie kompanie czołowego batalionu zgrupowa-
nia „Rud" przekroczyły w nocy rzekę Savena i, idąc dalej, pode-
szły do wschodnich i północno-wschodnich przedmieść Bolonii.
Do pętli kolejowej na północy miasta zbliżał się 8 batalion,
wzdłuż toru i drogą nr 9 szedł 9 batalion; 7 batalion był w dru-
gim rzucie. Wieczorem 20 kwietnia do 3 Brygady Strzelców Kar-
packich, którą dowodził pułkownik dypl. Gustaw Łowczowski,
przybył generał Klemens Rudnicki. Jako dowódca zgrupowa-
nia postawił on zadanie bojowe związane z wejściem do miasta.
Rozkaz dla 3 brygady brzmiał: najszybciej przebić się do cen-
trum i oczyścić miasto z przeciwnika, pamiętając o tym, że jego
żołnierze i mniejsze grupy mogą się ukrywać w domach. Gene-
rałowi Rudnickiemu chodziło najwyraźniej o zajęcie miasta je-
szcze przed Amerykanami. Wyścig bowiem trwał: kto będzie
pierwszy w Bolonii — 2 Korpus Polski czy amerykański 2 kor-
pus? Bolonia — ważny węzeł komunikacyjny — leżała na krót-
szej osi, wzdłuż której działała amerykańska 5 armia, a brytyj-
ska 8 armia wykonywała główne uderzenie na północ w kierun-
ku Ferrary i Bondeno przy ujściu rzeki Panoro do Padu.
Kierunek natarcia korpusów brytyjskich (5 i 13), jako główny,
pociągał za sobą również 2 Korpus Polski, który jednak nie re-
zygnował z natarcia na Bolonię, bowiem zgrupowanie „Rud"
nacierało bezpośrednio na miasto wzdłuż drogi nr 9 i równoleg-
le z nią biegnącej linii kolejowej. Niemcy, trzymając miasto, nie
zamierzali jednak go bronić, gdy okazało się, że właśnie tu mo-
gą się zamknąć kleszcze natarcia wojsk sprzymierzonych. Ewa-
kuacja wojsk niemieckich z miasta zaczęła się w nocy z 20 na 21
kwietnia i nie uszła uwagi dowódcy zgrupowania „Rud", który
nakazał 3 brygadzie przyśpieszyć pościg i na karkach Niemców
wjechać do miasta. Tymczasem pododdziały 3 brygady sforso-
wały rzeczkę Savenę i, mimo lokalnych kontrataków nieprzyja-
ciela, parły naprzód. 8 batalion zabezpieczał marsz od północy,
9 batalion nacierał bezpośrednio na miasto, 7 batalion przesu-
wał się za 9 batalionem w gotowości do wzmocnienia siły ude-
rzenia.
Pierwszy do Bolonii wszedł 9 batalion, którym dowodził ma-
jor Leon Firczyk. Dowódca batalionu zawczasu wydzielił od-
dział specjalny pod dowództwem majora Józefa Rożańskiego,
którego zadaniem było obejść od zachodu miejscowość Idice,
zlikwidować opór nieprzyjaciela na przeciwległym brzegu
rzeczki Savena i — w razie słabego oporu ze strony Niemców
— zająć centrum miasta. 3 i 4 kompanie, wzmocnione 9 baterią
przeciwpancerną i pododdziałami specjalnymi, weszły w skład
oddziału majora Rożańskiego. 1 i 2 kompanie były w drugim
rzucie. Podczas odprawy, którą zwołał wieczorem dowódca ba-
talionu, w pobliżu miejsca postoju sztabu padło kilka pocis-
ków amerykańskiej artylerii. Dopiero po interwencji Ameryka-
nie skrócili ogień swojej artylerii, aby pociski nie przelatywały
nad miastem i nie spadały po przeciwległej stronie.
8 batalion nie mógł z zajmowanego wieczorem położenia
przejść od razu do natarcia. Aby odzyskać swobodę ruchu, na-
leżało wpierw przekroczyć rzeczkę Savena. Dowódca batalionu
— major Karol Hareńczyk, postanowił zatem sforsować rzeczkę
trzema kompaniami, złamać opór przeciwnika i dopiero wtedy
podjąć nakazany pościg. Wyjście batalionu na właściwy kieru-
nek było związane z przesunięciem o 3,5 km na północ od drogi
nr 9 całego ugrupowania. 9 batalion posuwał się drogą nr 9 i na
południe od niej. Jego skrajne lewe skrzydło miało przed sobą
tuż nad rzeką Idice miejscowość o tej samej nazwie. Natarcie
czołowe, przeprowadzone za dnia przez kompanię z grupy wło-
skiej Maiella, nie powiodło się. 9 batalion ominął tę miejsco-
wość dość daleko na południe, a rzekę Idice przekroczył
w bród w miejscu wskazanym przez jakiegoś Włocha. Oddział
wydzielony poprzedzała szpica pod dowództwem podporuczni-
ka Ludwika Inglota. O godzinie 2100 szpica była już na dru-
gim brzegu rzeki. Po półgodzinie znalazła się tam reszta sił od-
działu wydzielonego, który posuwał się równolegle do szosy.
Od południa do uszu żołnierzy dochodził warkot motorów
niemieckich, co świadczyło o wycofywaniu się przeciwnika.
21 kwietnia o godzinie 2.00 oddział wydzielony wyszedł na
drogę nr 9. W miejscowości Idice wzięto do niewoli oficera
niemieckiego i 10 szeregowych; reszta obsady zbiegła. Jednak
przeciwnikowi udało się wysadzić most na rzece Savena. Od-
dział pozostawił ciężki sprzęt przed rzeką i kontynuował marsz
tylko kompaniami piechoty. Przed Saveną utknęła również
2 kompania 9 batalionu i bardziej od niej na północ pododdzia-
ły 8 batalionu. Zatrzymanie trwało krótko. O 4.30 ruch został
wznowiony. Mieczysław Młotek podaje, że kiedy 4 kompania
oddziału wydzielonego dochodziła do znaku drogowego
z napisem „Bologna", to na ostatni pluton 3 kompanii idącej
w przodzie wyszła kolumna niemiecka podążająca z południa.
Niemców pierwsi zauważyli Polacy. Strzelcy — Franciszek
Wohler i Panach — Otworzyli momentalnie ogień z broni ma-
szynowej. W ślad za tym podporucznik Bogumił Witkowski
rozwinął swój pluton do walki ogniowej i na granaty. Padło
3 żołnierzy niemieckich, 5 było rannych, wzięto 28 jeńców.
Przyhamowało to na krótko marsz. Jednocześnie Niemcy wysa-
dzili w powietrze wiadukt kolejowy. Na domiar złego artyleria
amerykańska znowu ostrzelała wschodnie przedmieścia Bolonii,
na drodze Polaków. W mieście poruszano się po obu stronach
ulicy, jak najbliżej domów, żeby uniknąć strat w razie nagłego
ostrzału i by móc wzajemnie wspierać się ogniowo. W rejonie
koszar „Brigata Nera" z okien budynków oddano do Polaków
kilka serii z broni maszynowej. Wywiązała się krótka strzelani-
na. Większych zakłóceń w marszu nie było. Na ulice natomiast
wyległy tłumy. Mieszkańcy Bolonii witali żołnierzy polskich
kwiatami. Marsz bojowy przekształcił się w pochód i zbratanie
ludności cywilnej z żołnierzami. Zatrzymano się przed ratu-
szem na placu wypełnionym po brzegi ludźmi. Do środka ratu-
sza zostali wprowadzeni major Różański i kapelan brygady ks.
Rafał Grzondziel, który na ochotnika przyłączył się do oddziału
wydzielonego jeszcze przed Bolonią. Wywieszona została biało-
-czerwona flaga, która spływała z balkonu, skąd też ks. Grzon-
dziel przemówił po włosku do zgromadzonych tłumów. Powie-
dział on: „Polacy przynoszą wam wolność. Pragniemy, by pa-
nował w mieście spokój i porządek. Niech żyje wolna Italia!
Niech żyje Bolonia!" Z tłumu rozległy się okrzyki: „Niech żyje
Polska! Niech żyją Polacy!" 20 Polacy dotarli do centrum mia-
sta o godzinie 6.00 dnia 21 kwietnia 1945 roku. O 6.15 na naj-
wyższej wieży miasta Torre di Asinelli, znowu za sprawą ks.
Grzondziela, została zawieszona druga polska flaga.
O 8.15 sztab zgrupowania „Rud" nadał meldunek następują-
20
Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich 1942—1947, tom I, Londyn 1978,
s. 736.
cej treści: „Do dowódcy 2 korpusu. Polskie oddziały zgrupo-
wania „Rud", po sforsowaniu rzeki Idice, po zaciętej walce na
rzece Savena, po odparciu przeciwnatarć niemieckich (kontr-
ataków — W.B.), weszły od wschodu do Bolonii ó godz. 7.15
dnia 21 kwietnia 1945 r. Wzięto wifelu jeńców. Na czele wkra-
czających oddziałów szedł 9 Bn. Proszę ó wystąpienia z wnios-
kiem do N. W. o nadanie 9 Bnowi imienia Boloński. Podpisane
Rudnicki gen. bryg." 21 Meldunek był nieścisły i o godzinie
10.05 został sprostowany przez szefa sztabu zgrupowania
„Rud". Jak wiemy, dwie kompanie 9 batalionu osiągnęły cen-
trum miasta już o 6.00. Szef sztabu meldował też o ostrzelaniu
wkraczających do miasta oddziałów polskich przez niemieckich
strzelców wyborowych i faszystów włoskich. O godzinie 8.00
weszły do Bolonii oddziały amerykańskie. Dwóch majorów
amerykańskich — zgodnie z meldunkiem szefa sztabu — złoży-
ło gratulacje oddziałom polskim. Opracowania zachodnie nie
zaprzeczają tym faktom, lecz ani Erie Linklater — autor brytyj-
ski, ani Mark W. Clark nie piszą wyraźnie, iż Polacy byli pier-
wszymi żołnierzami wojsk sprzymierzonych w Bolonii. Dowód-
ca 15 Grupy Armii przenosi akcent na wspólny wysiłek i za-
uważa, że Bolonia była symbolem wspólnego celu Brytyj-
czyków, Nowozelandczyków, Hindusów, Polaków, Brazylijczy-
ków, południowych Afrykanów, Palestyńczyków (czytaj: Ży-
dów), Włochów i Amerykanów — zniszczenia sił przeciwnika.
Zresztą amerykańskiej 5 armii i brytyjskiej 8 armii, w których
składzie walczyły wszystkie wyżej wymienione narodowości,
śpieszyło się do przepraw na Padzie. Bolonia schodziła więc na
plan dalszy. Dla Polaków stanowiła ona wszakże najważniejszy
obiekt. Chodziło o sławę żołnierską; 2 Korpus Polski rozbił
ostatecznie niemiecką 1 dywizję spadochronową, z którą nie-
ustannie potykał się na szlaku od Monte Cassino do Bolonii.
Na wieść o sukcesie zgrupowania „Rud" do miejsca postoju
dowództwa generała Rudnickiego, które. znajdowało się
przy drodze nr 9 w S. Lazzaro (miejscowości odległej o 5 km
od centrum Bolonii), przybył generał Bohusz-Szyszko i jego
szef sztabu pułkownik dypl. Wiśniowski. Stąd wszyscy udali się
do centrum Bolonii. Przemarsz wśród gęstego szpaleru wiwatu-
jącej na cześć Polaków i wojsk sprzymierzonych ludności pro-
21
Meldunek sytuacyjny z 21 kwietnia 1945. JUS, CI/XV/A21.
wadził dowódca 3 brygady pułkownik dypl. Łowczowski. Ulice
zapełniły się włoskimi partyzantami. Na placu przed ratuszem
ustawiły się w szyku rozwiniętym obie czołowe kompanie 9 ba-
talionu: 3 i 4. Radość była powszechna i ogromna. Wszyscy
obecni na miejscu dowódcy polscy wpisali się do Złotej Księgi
miasta. Uczynili to na prośbę burmistrza Bolonii, który też wy-
stosował do dowódcy Ust dziękczynny. Ostatni akapit listu
brzmiał: „Proszę o przekazanie tych moich słów żołnierzom
polskim, naszym przyjaciołom, z którymi bolończycy czują się
związani wspólnymi więzami wolności, która już od wieków łą-
czy dzieje Polaków i Włochów. Niech żyje Polska!" 22 Żołnierze
polscy, którzy pierwsi weszli do miasta, mieli być uhonorowani
pamiątkowym medalem.
Zajęcie Bolonii było możliwe dzięki pomyślnie rozwijającym
się działaniom na północ od miasta. O 7.00 8 batalion 3 bryga-
dy czołowymi pododdziałami zajął S. Sisto, jako docelowy —
zgodnie z wcześniejszym rozkazem — obiekt natarcia, a wy-
dzielony pluton podążał od północnego wschodu do Bolonii.
W tym 7 batalion (odwodowy) zamknął wysuniętymi ubezpie-
czeniami wszystkie drogi wchodzące od południa na drogę nr 9
(na odcinku od rzeki Idice do rzeki Savena).
Jeszcze bardziej na północ od 3 brygady działała 4 Wołyńska
Brygada Piechoty, która już w nocy z 20 na 21 kwietnia próbo-
wała rozpocząć pościg. Praktycznie jednak przeszła do pościgu
dopiero o 5.30. Jedna kolumna szła po osi Fiesso — Corticella,
a więc zgodnie z ustaleniami, druga natomiast, wychodząc
z przyczółka w rejonie Castenaso, ciążyła z kolei — wbrew roz-
kazowi — ku północno-wschodnim przedmieściom Bolonii.
Między 8.30 — 10.00 prawie cała 4 brygada (dwa bataliony,
10 i 12) znalazła się bez uzasadnionych względów operacyj-
nych, a nawet z ich szkodą, w Bolonii. Interweniował dowódca
korpusu. Dopiero wtedy dowódca 5 dywizji nakazał ściągnąć
oddziały 4 Wołyńskiej Brygady Piechoty w rejon Quarto —
S. Giovanni in Calamosco z zadaniem uderzenia w kierunku
Corticella. W związku z tym 5 dywizja wzmocniła działania
pościgowe w kierunku Corticella, które zostało zdobyte w go-
dzinach popołudniowych przez 11 batalion i 3 szwadron 1 Puł-
ku Ułanów Krechowieckich.
3 Dywizja Strzelców Karpackich generała Bronisława Ducha
22
Trztcia Dywizja, s. 737.
weszła ponownie do bitwy o świcie 21 kwietnia 1945 roku. Za-
stąpiła ona grupę „Rak" i brygadę nowozelandzką. Prowadząc
działania w ogólnym kierunku Granarolo — Castel Maggiore,
2 Korpus Polski wykonywał manewr okrążający z zamiarem
przechwycenia przepraw na rzece Reno i odcięcia od nich
wojsk nieprzyjaciela wycofywanych z południa. W godzinach
popołudniowych 1 brygada 3. Dywizji Strzelców Karpackich
opanowała Granarolo przy słabym oporze przeciwnika. Stam-
tąd w kierunku Castel Maggiore został wysłany desant z czoł-
gami (1 batalion i szwadron czołgów). Tego dnia korpus
otrzymał dwukrotnie rozkazy, jeśli nie wykluczające się wzaje-
mnie, to na pewno wpływające ujemnie na płynność akcji.
Konkluzja rozkazu popołudniowego brzmiała: „... po osiągnię-
ciu rz. Reno zadanie korpusu chwilowo się kończy, a korpus
przechodzi na 48 godzin do odwodu Ósmej Armii" 23. Działa-
nia 1 Brygady Strzelców Karpackich były zgodne z tym rozka-
zem. Kiedy jednak desant znalazł się nad Naville, za którym
w odległości niespełna 1 km znajdowało się miasteczko Castel
Maggiore, był już wieczór. Z tego powodu działań w kierunku
Castel Maggiore, połączonych z przeprawą przez kanał, nie po-
dejmowano. Wysłane zostały jedynie nocne patrole, które bez
oporu przeciwnika przeszły przez kanał i wkroczyły do mia-
steczka. Było ono wolne, opuszczone przez Niemców. Nato-
miast główne siły desantu ugrupowały się w obronie na wscho-
dnim brzegu kanału Naville i przeczekały tam do rana, po
czym 22 kwietnia, też bez oporu ze strony przeciwnika, zajęły
Castel Maggiore. Dwa pozostałe bataliony 1 brygady jeszcze
poprzedniego dnia, tj. 21 kwietnia, ześrodkowały się między li-
nią kolejową a drogą nr 64 w rejonie Granarolo i Casette di
Gardiano. 21 kwietnia do rejonu Granarolo przybyła również 2
Brygada Strzelców Karpackich idąca „schodami w lewo" od 1
brygady. Tym samym cała 3 Dywizja Strzelców Karpackich, z
wyjątkiem 3 brygady (trzon zgrupowania „Rud"), znalazła się
w odległości około 6—9 km na północny wschód od krańców
Bolonii. Znalazła się tam nieprzypadkowo, lecz z rozkazu do-
wódcy 2 korpusu. Tymczasem korpus polski otrzymał ze sztabu
8 armii drugi rozkaz, który zakazywał kontynuowania działań
przez 2 korpus na zachód od kanału Naville. Najprawdopo-
dobniej ten drugi rozkaz był podyktowany koniecznością zwol-

21
WIH, W20/17.
nienia szlaków komunikacyjnych i dróg dla jednostek armii
amerykańskiej. Prowadziły one pościg w kierunku Bondeno, w
pasie między rzeką Reńo na wschodzie a rzeką Panoro na za-
chodzie, W tej sytuacji decyzja dowódcy 2 Korpusu Polskiego
była jednoznaczna: ześrodkować obie dywizje na wschód od
szosy Bolonia — Ferrara. Trzecia dywizja otrzymała rozkaz za-
jęcia rejonu Granarolo, a piątej dywizji przypadł rejon Corticel-
la. Jedynym tedy zadaniem 3 dywizji było prowadzenie rozpo-
znania podejść do Castel Maggiore po wschodniej stronie kana-
łu Naville.
Zgrupowanie „Rud", reprezentowane przez jedyną pozosta-
jącą pod rozkazami generała Rudnickiego jednostkę — 3 Bry-
gadę Strzelców Karpackich (organicznie przynależną do 3 Dy-
wizji Strzelców" Karpackich), otrzymało rozkaz opuszczenia
centrum miasta i ześrodkowania się na wschodnich przedmieś-
ciach, na postój i wypoczynek. Z datą 21 kwietnia 1945 roku
ukazały się szczególne rozkazy dywizyjne. Dowódca 5 Kresowej
Dywizji Piechoty nakazał 4 brygadzie skoncentrować się w re-
jonie Quaito — 3. Giovanni in Calamosco, ubezpieczając się
od południa i południowego zachodu. Nie ulega wątpliwości, że
generał Sulik obawisł się oddziałów niemieckich spływających
w odwrocie z gór na Nizinę Lombardzką. Byłyby to wprawdzie
oddziały rozbite i zdezorganizowane, ale zdesperowane i dlate-
go groźne. Najbardziej narażone były jednostki tyłowe, które —
jak zwykle — nie przywiązywały większego znaczenia do czuj-
ności i ubezpieczeń. W tej mierze zarządzenie szefa sztabu dy-
wizji było kategoryczne i jak najbardziej na czasie. Zgodnie
z rozkazem dowódcy 3 Dywizji Strzelców Karpackich 1 bryga-
da uzyskała prawo przejścia za kanał Naville i zajęcia Castel
Maggiore. Miała też prowadzić rozpoznanie w kierunku półno-
cy i północnego zachodu. Głównym jednak zadaniem 1 bryga-
dy było: po pierwsze — zająć rejon Scuole, P-de Braccsno i
Villa Brazzetti; po drugie — pozostawać w gotowości do naty-
chmiastowego działania w ogólnym kierunku na północ lub
północny zachód. Podobne do tego ostatniego było też zadanie
2 Brygady Strzelców Karpackich, która mogła być użyta do ak-
cji bojowej najprawdopodobniej w kierunku północnym. Miała
też ona rozpoznać ów kierunek i szukać kontaktu z nowoze-
landzką 2 dywizją.
Wieczorem 21 kwietnia link rozgraniczenia pomiędzy 8 a 5
armią uległa zmianie. W ramach nowych pasów natarcia nie
starczyło już miejsca dla 2 Korpusu Polskiego, który został wy-
klinowany. Rola Polaków w bitwie o Bolonię skończyła
Korpus wykonał swoje zadanie i przechodził do drugiego rzutu
brytyjskiej 8 armii.
W korpusie zaszły też poważne zmiany organizacyjne: zgru-
powanie „Rud" i grupa pościgowa „Rak" zostały rozwiązane.
Wszystkie wchodzące w ich skład oddziały wracały do swoich
macierzystych jednostek. Odeszły również jednostki brytyjskie
przydzielone korpusowi polskiemu na czas operacji. 2 korpus,
będąc w pełni wartościowym wyższym związkiem taktycznym,
bitnym i doświadczonym, nie został już więcej użyty. Nie było
takiej potrzeby operacyjnej, wojna bowiem na froncie włoskim
dobiegała końca. Niebawem wojska „osi" skapitulowały. W Bo-
lonii zatem zakończył się szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego.
Nastąpiło to w ogniu uporczywych i zaciekłych walk.
Przeciwnik, wyprowadzający swe wojska z południowego
„worka" na północ, przesuwał je wzdłuż lewego skrzydła kor-
pusu polskiego, który miał stale do czynienia z nowymi woj-
skami. Wszystkie one w starciu z jednostkami polskimi straciły
więcej niż 50% stanów. W bitwie nad rzeką Senio w nocy z 9 na
10 kwietnia, mimo ogromnej przewagi lotnictwa alianckiego
i silnego lotniczo-artyleryjskiego przygotowania ataku, nieprzy-
jaciel (jednostki 26 dywizji pancernej, 98 dywizji piechoty i
częściowo 4 dywizji spadochronowej) prowadził skuteczną i ak-
tywną obronę, z dużym mozołem przełamywaną przez oddziały
polskie i brytyjskie.
Również w bitwie nad rzeką Santerno w dniu 11 kwietnia
i w nocy z 11 na 12 kwietnia przeciwnik stawił niezwykle zacię-
ty opór. W czasie owych walk, w godzinach popołudniowych
12 kwietnia, nastąpił kryzys w bitwie, spowodowany przeciw-
uderzeniem niemieckim, które, wsparte czołgami, wyszło na
przyczółek zdobyty przez Polaków. Polacy, przy intensywnym
wsparciu lotnictwa i artylerii, utrzymali zdobyty teren i następ-
nie zmusili nieprzyjaciela do wycofania się, ale straty były zna-
czne.
W dniach od 13 do 15 kwietnia trwały walki między rzekami
Santerno i Sillaro. Prowadzono je z nie mniejszym natężeniem
niż walki je poprzedzające. Były to typowe działania opóźniają-
ce, podczas których przeciwnik często stosował zwroty zaczep-
ne. Oprócz 26 dywizjj pancernej i 4 dywizji spadochronowej
Polacy ponownie spotkali się tu z doborową 1 dywizją spado-
chronową.
Bój nad rzeką Sillaro, stoczony w dniach 15—16 kwietnia,
nie należał do łatwych; często dochodziło do kontrataków, wy-
konywanych przez wojska 4 i 1 dywizji spadochronowych.
Najcięższa wszakże i najkrwawsza była walka nad rzeką Ga-
iana; doszło do niej w dniu 19 kwietnia. Przeciwnikiem Pola-
ków, tak jak i pod Monte Cassino, była 1 dywizja spadochrono-
wa, która walczyła z ogromną desperacją. Ale właśnie ta bitwa
wygrana przez Polaków zadecydowała o pełnym sukcesie opera-
cji bolońskiej.
Finałem było zdobycie miasta. 1 korpus spadochronowy, po
ciężkich stratach zadanych mu głównie przez 2 Korpus Polski,
a następnie przez obu sąsiadów skrzydłowych, dopiero w ostat-
nim momencie zdołał uniknąć całkowitego rozbicia w rejonie
Cento, Bolonia i Malalbergo. Straty zadane przez 2 korpus nie-
przyjacielowi zostały dokładnie policzone. Niemcy stracili 23
oficerów i 1540 szeregowych. Polacy wzięli do niewoli 15 ofice-
rów i 1567 szeregowych. Zdobyto i zniszczono duże ilości
sprzętu bojowego, w tym 7 czołgów.
Dowódca 2 Korpusu Polskiego zebrał zasłużone pochwały za
postawę żołnierzy polskich w bitwie o Bolonię. Generał
McCreery — dowódca 8 armii, wydał z tej okazji Rozkaz spe-
cjalny, w którym m.in. stwierdzał: „Wykorzystaliście w tej bit-
wie wspaniałego ducha bojowego, wytrzymałość i umiejętność
walki. Przesyłam Wam, żołnierze wszystkich stopni, najgoręt-
sze wyrazy uznania i podziwu i życzę Wam szczęścia żołnier-
skiego w dalszym Waszym pochodzie w szeregach Ósmej Ar-
mii, aż do ostatecznej klęski nieprzyjaciela na ziemi wło-
skiej" 24.
Ukazały się też rozkazy dywizyjne adresowane do żołnierzy z
racji zwycięsko zakończonej bitwy. Generał Bronisław Duch
pisał m.in.: „Serdecznie dziękuję wszystkim dowódcom i szere-
gowym wszystkich oddziałów dywizji, którzy walczyli na polu
bitwy, i tym, którzy bitwę tę zaopatrywali.
Tak pełne zwycięstwo mogło być osiągnięte tylko dzięki
wspaniałej współpracy wszystkich rodzajów broni na polu walki
— piechoty z artylerią, z czołgami, z lotnictwem, saperami dy-
wizyjnymi i saperami szturmowymi (»Krokodyle« i »Arki«).
Specjalnie rad jestem, że nasza najmłodsza 3 brygada, która
aczkolwiek działała na kierunku operacyjnie drugorzędnym, to
24
Trzecia Dywizja, s. 754.
jednak baony i kompanie niejednokrotnie twardo i ciężko wy-
walczały sobie drogę, ale zawsze z pełnym sukcesem.
3 brygada przeszła jako całość twardy i zwycięski chrzest bo-
jowy i opanowała kolejno w imieniu całego 2 korpusu: Castel
Bolognese, Imola, Castel S. Pietro i Bologna. Serdecznie całej
3 Brygadzie S.K. gratuluję tych pierwszych i pięknych sukce-
sów" 25.
Dalej w rozkazie znajdują się podziękowania przydzielonym
na czas operacji jednostkom brytyjskim i polskim, zwłaszcza
brytyjskiej 7 brygadżie pancernej, 6 Lwowskiej Brygadzie Pie-
choty i 1 dywizjonowi 7 pułku artylerii pancernej.
Rozkaz generała Nikodema Sulika rozpoczynał się od słów:
„Oddziały polskie wkroczyły dziś rano do Bolonii. Bolonia,
wczoraj jeszcze trzymana szponami Krzyżaków, padła, a drogę
do niej otworzył polski oręż, bijąc wyborowe oddziały niemiec-
kie". I dalej: „Zwycięska bitwa o Bolonię jest dziełem krwi
i potu wszystkich żołnierzy 2 Polskiego Korpusu, a w ramach
jego zgrupowania 5 KDP.
Dziękując Wam, Żołnierze, za rzetelną robotę żołnierską,,
muszę podkreślić, że piękne wyniki tej bitwy zostały osiągnięte
dzięki doskonałej współpracy wszystkich broni i wysokiego po-
czucia koleżeństwa. Cieszę się, że w ramach zgrupowania
5 KDP tak dzielnie walczyły 2 Brygada Pancerna, Pułk Ułanów
Karpackich, Pułki Artylerii Korpusu oraz inne pozadywizyjne
jednostki.
Pragnę również podkreślić, że nasze najmłodsze dziecko dy-
wizyjne, 4 Wołyńska Brygada Piechoty, odbyła swój chrzest og-
niowy i doskonale złożyła egzamin bojowy, nie ustępując
w dzielności weteranom spod Monte Cassino i Ankony.
Walcząc ramię w ramię ze sprzymierzonymi mieliśmy rów-
nież wśród nich jednostki brytyjskie i potężne wsparcie
lotnictwa sprzymierzonych, które nas wspierały" 26.
25
Tamże, s. 754—755.
26
Rozkaz z 21 kwietnia 1945. IHS, CI/XV/S50.
RODZAJE WOJSK I SŁUŻB W
BITWIE O BOLONIĘ

PIECHOTA
Bitwa boloriska 2 Korpusu Polskiego była fragmentem całej
ofensywy wiosennej 1945 roku wojsk sprzymierzonych we Wło-
szech. 2 Korpus Polski stanowił lewe skrzydło zgrupowania
uderzeniowego 8 armii. 3 Dywizja Strzelców Karpackich, od-
powiednio wzmocniona — ugrupowanie uderzeniowe korpusu
w pierwszej fazie natarcia. Jej 3-kilometrowy odcinek przeła-
mania przylegał do pasa natarcia brytyjskiego 5 korpusu. Na
pozostałym odcinku pasa natarcia 2 korpusu zostało rozwinięte
na szerokim froncie zgrupowanie „Rud" w celu wiązania prze-
ciwnika. Dało to dużą oszczędność sił i środków na odcinku
przełamania oraz zapewniało sukces na głównym kierunku ude-
rzenia po sforsowaniu rzeki Senio.
Działania bojowe 2 korpusu w bitwie o Bolonię toczyły się w
pasie o szerokości 15—20 km, na głębokości 50 km. Szerokość
pasa natarcia nie pokrywała się z odcinkiem przełamania, na
którym na batalion piechoty przypadało przeciętnie 500 m.
Bitwa z udziałem Polaków trwała 12 dni i 13 nocy. Średnie za-
tem tempo natarcia wynosiło około 4 km na dobę. Przygotowa-
nia do bitwy zajęły 26 dni.
Decydującą rolę w walce odgrywała piechota. Bataliony pie-
choty nacierały zwykle w ugrupowaniu dwurzutowym, mając
dwie kompanie w pierwszej linii, po 200 m na każdą. Kompa-
nie organizowały po trzy grupy szturmowe: dwie w pierwszym
rzucie i jedna w odwodzie. Były to grupy mieszane — piechoty
i saperów. Na wewnętrzną organizację grupy składały się trzy
zespoły: torujący przejścia przez zapory nieprzyjacielskie, osło-
nowy i uderzający. Podejście do pozycji przeciwnika i ich prze-
łamywanie odbywało się w ścisłym współdziałaniu piechoty,
saperów i czołgów. Te ostatnie, pod osłoną piechoty i ścieżkami
utorowanymi przez saperów, wychodziły pojedynczo na odleg-
łość 150—200 m od wschodniego wału rzeki, zajmowały tam
stanowiska ogniowe, z których obezwładniały środki ogniowe
nieprzyjaciela. Z kolei ogień czołgów dawał osłonę i wsparcie
piechocie, która posuwała się do przodu, zdobywała wał
wschodni i przygotowywała go do zajęcia przez czołg. Zajmując
stanowisko ogniowe w wyrwie wału wschodniego, czołg był
w stanie prowadzić skuteczny ogień do przeciwnika okopanego
w wale zachodnim, który od wschodniego był oddalony średnio
o 60—80 m. W tym też momencie miejsce w wyrwie wału
wschodniego zajmowały czołgi-miotacze płomieni, które na
sygnał „rakieta" omiatały ogniem przeciwnika na wale zachod-
nim; ogień artylerii odcinał przeciwnikowi drogi odejścia.
Własna piechota forsowała w tym czasie rzekę. Opisana wyżej
taktyka działania, aczkolwiek przemyślana i skuteczna, sama
przez się nie gwarantowała jeszcze sukcesu. Przeciwnik był do-
świadczony i umiał walczyć. Miał też z góry przygotowane po-
zycje opóźniania, na które wycofywał się krok za krokiem, nie
ulegając panice i nie tracąc organizacji bojowej. Walki zatem
przeciągały się i miały uporczywy charakter. Teren, poprzeci-
nany rzekami i systemem rowów irygacyjnych, nie dawał od-
działom zmotoryzowanym szans. Ich szybkość posuwania się
zależała na ogół od postępów piechoty.
Szerokość odcinka przełamania, oparta na przykładzie 3 Dy-
wizji Strzelców Karpackich podczas forsowania rzek Senio
i Santerno, wynosiła około 3 km. Głębokość ugrupowania dy-
wizji była trzykrotnie większa. W pierwszym rzucie dywizji
znajdowało się 5 kompanii piechoty na łączną liczbę 36. A więc
moc początkowego uderzenia stanowiła zaledwie 14% ogólnej
całości. Myślę, iż była ona za mała w stosunku do sił przeciw-
nika, tym bardziej że po drodze niejako musiała wykonywać
szereg innych zadań, wynikających ze ścisłego współdziałania
z saperami i czołgami bezpośredniego wsparcia. Do piechoty
musi być zaliczony dywizyjny batalion ciężkich karabinów ma-
szynowych i moździerzy 4,2 (moździerz piechoty 106,7 mm).
Każdej brygadzie została przydzielona jedna kompania cekae-
mów i jeden pluton moździerzy, ale teren uniemożliwiał ich ze-
środkowane użycie. Cekaemy i moździerze przydzielone kom-
paniom piechoty posuwały się na transporterach opancerzo-
nych za pierwszą linią piechoty. Ogień prowadzono bez zno-
szenia na ziemię sprzętu. Obsługi cekaemów były silne i do
pewnego stopnia samowystarczalne — w ich skład (oprócz ce-
lowniczego i ładowniczego) wchodziło 4—5 żołnierźy uzbrojo-
nych w pistolety maszynowe, dysponujących ponadto skrzynką
ręcznych granatów. Dzięki temu obsługi cekaemów mogły
śmiało stawiać czoło różnym grupom dywersyjnym przeciwni-
ka, pozostawionym na tyłach nacierających oddziałów polskich.
Aby przyśpieszyć ruch do przodu, transportery opancerzone
batalionu cekaemów wielokrotnie wykorzystywano do podwo-
żenia grup nacierającej piechoty. Podobnie plutony moździerzy
przydzielone piechocie towarzyszyły jej w natarciu, posuwając
się w drugim rzucie batalionów.

ARTYLERIA

W bitwie o Bolonię w dyspozycji 2 Korpusu Polskiego znajdo-


wało się łącznie siedem pułków artylerii lekkiej (168 dział), dwa
pułki artylerii samobieżnej (48 dział), sześć pułków artylerii
ciężkiej (96 dział), dywizjon artylerii najcięższej (3 działa) i dy-
wizjon ciężkiej artylerii przeciwlotniczej (8 dział). Dawało to
w sumie 15 i dwie trzecie pułków artylerii różnych kalibrów,
a w przeliczeniu na działa — 323 jednostki (lufy). Powyższe
dane obejmują wszystkie rodzaje artylerii, w tym organiczną
dywizję piechoty, korpuśną, wchodzącą w skład 2 Grupy Arty-
lerii i artylerię przydzieloną przez 8 armię.
Artyleria dywizyjna była wykorzystywana do bezpośredniego
wsparcia oddziałów piechoty i czołgów. Natomiast 2 Grupa Ar-
tylerii była pod rozkazami dowódcy korpusu i działała według
centralnego planu.
Trzonem 2 Grupy Artylerii były pułki artylerii ciężkiej:
9 pac (8 armat kalibru 155 mm i 8 haubic kalibru 182,9 mm);
10 pac (16 haubicoarmat kalibru 139,7 mm); 11 pac (16 armat
kalibru 114,3 mm); 12 pac (16 armat kalibru 114,3 mm)
i 13 pac (15 haubic kalibru 139,7 mm). Poza tym 2 Grupa Ar-
tylerii otrzymała 1 dywizjon 8 pułku ciężkiej artylerii przeciw-
lotniczej (8 armat o kalibrze 94 mm), 78 pułk Artylerii Królew-
skiej (16 haubic o kalibrze 139,7 mm) i 2 haubice o kalibrze
240 mm oraz 2 armaty o kalibrze 203,2 mm. 12 i 13 pułki arty-
lerii ciężkiej 2 Armijnej Grupy Artylerii były świeże; nie posia-
dały kompletnego wyposażenia i nie odbyły ani jednego strze-
lania szkolnego. Niemniej jednak i one zostały użyte i nie za-
wiodły w działaniu.
Główne zadania wykonywano w sposób scentralizowany;
można do nich zaliczyć np. artyleryjskie przygotowanie ataku
w dniu 9 kwietnia. Ale i potem zasadnicza masa artylerii działa-
ła na rzecz tych związków taktycznych, które były na głównym
kierunku uderzenia.
Po opanowaniu przyczółka na rzece Santerno nastąpiła reor-
ganizacja wsparcia natarcia przez artylerię dywizyjną: 3 Dywiz-
ja Strzelców Karpackich przechodziła do drugiego rzutu kor-
pusu, a na jej miejsce wchodziły do akcji grupy pościgowe
5 Kresowej Dywizji Piechoty. Toteż artyleria 3 dywizji, po-
cząwszy od 12 kwietnia, wspierała działania 6 brygady (bez
zmiany stanowisk), 2 pułk artylerii lekkiej przeszedł pod rozka-
zy dowódcy artylerii 5 dywizji (od 15 kwietnia), a pozostałe
pułki artylerii lekkiej znajdowały się w odwodzie dowódcy arty-
lerii 2 Korpusu Polskiego. Z dniem 18 kwietnia przeszły one do
dyspozycji dowódcy artylerii 5 dywizji, oddając 3 pułk artylerii
lekkiej grupie „Rak". 3 Dywizja Strzelców Karpackich odzy-
skała swoją artylerię organiczną dopiero wtedy, kiedy przygo-
towywała się do forsowania rzeki Idice, czyli po ponownym
wprowadzeniu jej do pierwszego rzutu 2 korpusu.
Sprzęt był dostarczany sprawnie i terminowo.
Przygotowane zostały ogromne zapasy amunicji artyleryj-
skiej, którą składano na stanowiskach ogniowych w liczbie od
75 do 200 pocisków na działo (zależnie od kalibru) i na punkcie
amunicyjnym od 25 do 50 pocisków na działo (również zależnie
od kalibru). W dowozie amunicji również nie było zakłóceń,
mimo ogromnego jej zużycia. Wystarczy powiedzieć, że w cza-
sie bitwy, tj. od godziny 10.00 9 kwietnia do godziny 15.00
22 kwietnia 2 Grupa Artylerii wystrzeliła 3128,9 ton amunicji
lub bardziej obrazowo — 156 wagonów kolejowych amunicji.
Specyficzny charakter działań sprawił, że dzienne zużycie
amunicji nie było jednakowe. Na przykład w czasie forsowania
przez oddziały korpusu rzeki Senio wyniosło ono średnio aż po
200 pocisków na działo, w innych okresach było znacznie
mniejsze.
System dowodzenia artylerią oparto na koordynującej roli
dowódcy 2 Grupy Artylerii. Do jej zadań dołączyły swój ogień
pułki artylerii organicznej i przydzielonej dywizjom piechoty
i samodzielnym zgrupowaniom. Był to celowy i skuteczny spo-
sób rozwiązywania różnorodnych zadań bojowych, wynikają-
cych z przebiegu bitwy i z szerokości pasa natarcia 2 Korpusu
Polskiego na podstawach wy jściowych, który wynosił około
13 km.
Zasadnicza rola 2 Grupy Artylerii polegała na zwalczaniu ar-
tylerii. przeciwnika. Z danych przedbitewnych wynikało, że
w pasie natarcia Polaków Niemcy rozmieścili 50% baterii już
rozpoznanych. Dla ich zwalczania, oprócz artylerii korpuśnej,
zostały zaangażowane trzy pułki artylerii lekkiej.
Przygotowany zawczasu plan ogni 2 Grupy Artylerii wśród
zasadniczych zadań uwzględniał obserwowane zwalczanie arty-
lerii nieprzyjaciela, niszczenie wałów, ognie bezpośredniego
wsparcia, nękające i zaporowe. W praktyce w trakcie przebiegu
walki artyleria 2 Grupy wzmacniała i uzupełniała ognie artylerii
dywizyjnej na bliskim przedpolu (w tym ruchomy ogień zapo-
rowy), wzięła też na siebie cały ciężar wsparcia ogniowego
w głębi obrony nieprzyjaciela (poczynając od 2 km od przed-
niego skraju, prowadziła walkę ogniową na dalekie tyły prze-
ciwnika). Zmiana stanowisk ogniowych ani na moment nie po-
zbawiła wsparcia ogniowego związków taktycznych; minimum
wynosiło ono około połowy sił. W każdym razie wysiłek był
ciągły i wzmagał się wraz ze sforsowaniem rzeki Senio i stop-
niowym wchodzeniem do walki grup pościgowych. W ciągu ca-
łej bitwy 2 Grupa Artylerii zmieniła siedem razy stanowiska
ogniowe. Manewr ten przebiegał szybko i sprawnie, chociaż to-
pograficznie niedogodny i zaminowany teren nie sprzyjał temu.
Obsługa ciężkiego sprzętu artyleryjskiego wymagała zdwojo-
nych wysiłków, mimo to pułki artylerii, śmiało wysuwane do
przodu, dotrzymywały kroku piechocie, od której pozostawały
w tyle nie daiej niż 2—3 km. Dzięki temu dywizjony bardzo
krótko milczały i nie było ani jednego wypadku, by jakikolwiek
pułk artylerii nie wykonał swego zadania z braku odpowiedniej
donośności.
Na korzyść każdego pułku prowadziły nieustanną obserwację
dwa zespoły, wyposażone w sprzęt łączności (przewodowej
i radiowej) na środkach transportu mechanicznego. Niemniej
jednak zasadniczym punktem obserwacyjnym była grupa lot-
nictwa (4 pilotów), która bez przerwy patrolowała z powietrza
pole walki i na bieżąco korygowała ogień artylerii.
Jednym z ważniejszych zadań było zwalczanie artylerii prze-
ciwnika. Przy 2 Grupie Artylerii funkcjonował od początku do
końca operacji Sztab Zwalczania Artylerii. Kontrolował on sy-
tuację za pomocą specjalnie wydzielonego sprzętu, sił i środków,
w pasie 18 km. Na jego korzyść działało również lotnictwo roz-
poznania i polski dywizjon samolotów artyleryjskich. Podległe
owemu sztabowi siły artylerii obejmowały dziewięć pułków,
pięć dywizjonów i dwa działa 240 mm. Ponadto w zwalczaniu
artylerii nieprzyjaciela brało udział ciężkie i średnie lotnictwo
bombowe oraz myśliwce bombardujące. Przeciętny stosunek
baterii obezwładniających do celów obezwładnianych — 12:1.
W dniu 9 kwietnia plan zwalczania artylerii nieprzyjaciela, któ-
ry można potraktować jako wzorcowy, przewidywał 13 serii;
w ciągu 35 minut na każde stanowisko ogniowe nieprzyjaciela
wystrzelonych zostało 100 pocisków ciężkich lub 150 lekkich
i mieszanych. W ten sposób artyleria nieprzyjaciela została
zmuszona do milczenia. Odzywały się jedynie pojedyncze dzia-
ła i te, które zdołały zmienić stanowiska ogniowe. W tej ocenie
należy jednak uwzględnić fakt, że spośród 157 wykrytych sta-
nowisk ogniowych artylerii nieprzyjaciela około 50% było pozo-
rowanych lub zawczasu opuszczonych. W planie zwalczania
moździerzy ujęto 66 wykrytych obiektów, na które wyko-
nało 2-minutowe nawały ogniowe 8 pułków artylerii lekkiej
i 2 ciężkiej.
W następnych dniach operacji, tj. od 10 do 21 kwietnia,
zwalczanie artylerii nieprzyjaciela było prowadzone metodą ak-
tywną. Jej skuteczność zależała od sprawności i dokładności do-
starczanych danych oraz szybkości reakcji odpowiedzialnych
dowódców. Łącznie wykonano 512 ogni obezwładniających.
Z meldunków, jakie w tym czasie wpłynęły do Sztabu Zwalczania
Artylerii, 88% dotyczyło działalności artylerii nieprzyjaciela.
Procent wszakże umiejscowionych baterii był bardzo niski.
A zatem i procent zniszczenia niewielki. Przyczyna niskiego stanu
wykrywalności leżała w trudnej obserwacji terenowej, nakłada-
nia się ogni artylerii z ogniem moździerzy i w dużej ruchliwości
sprzętu (działa samobieżne). Straty własnej artylerii od ognia
przeciwnika i jego lotnictwa były prawie żadne. Wystąpiły na-
tomiast znaczne uszkodzenia sprzętu. Napraw dokonywały czo-
łówki naprawcze (pierwszego szczebla), Warsztaty Uzbrojenia
Korpusu (WUK) oraz drugiego i trzeciego szczebla, tj. szczebla
armijnego i frontowego (15 Grupy Armii). Zależało to od stop-
nia uszkodzenia.
Przeciętna odległość czołówek naprawczych od wojsk włas-
nych wynosiła od 1 do 8 km, a wysuniętych zespołów remon-
towych od swoich baz — od 5 do 10 km. Czołówki naprawcze
zmieniały swoje miejsca postoju pięć razy w ciągu całej opera-
cji.
W skład wyposażenia 2 Grupy Artylerii wchodził różnorod-
ny sprzęt artyleryjski. I tak 11 i 12 pułki artylerii ciężkiej,
przewidziane do zwalczania artylerii nieprzyjaciela i celów da-
lekich, wyposażono w działa 4,5 Mk.I, czyli 114,3 mm. Działa
te — według opinii artylerzystów polskich — okazały się nie-
celne i miały duży rozrzut z powodu szybkiego zużywania się
lufy. Były dobre na bliższe odległości. 10 i 13 pułki artylerii
ciężkiej wyposażono w działa 5,5 (czyli 139,7 mm); sprzęt oka-
zał się celny i skuteczny. Wadą jego była mała donośność w sto-
sunku do własnej wagi. Artylerzyści polscy na ogół je chwalili.
9 pułk artylerii ciężkiej był wyposażony w armatę amerykańską
(155 mm). Był to sprzęt celny i skuteczny, wymagający jednak
bardzo starannej konserwacji, a takie pewnych ulepszeń, zwła-
szcza specjalnego uchwytu do przyrządu oświetlającego. Pro-
jekt racjonalizatorski zgłosił bombardier Kaizer z 2 dywizjonu 9
pułku artylerii ciężkiej. Działo B. L.7,2 (czyli 182,9 mm) było
używane głównie do burzenia umocnień. Nie zyskało uznania
w opinii polskich artylerzystów, którzy domagali się jak naj-
szybszego wycofania i zastąpienia go haubicą amerykańską 240
mm. 8 pułk artylerii przeciwlotniczej (ciężki) był wyposażony w
armatę 3,7 (czyli 94 mm). Ponieważ lotnictwo nieprzyjaciela nie
pokazało się nad polem bitwy bolońskiej, brakło okazji do
stwierdzenia skuteczności jej ognia w zwalczaniu celów powietrz-
nych. Użyto tej armaty do strzelań naziemnych; celność jej za-
leżała wówczas od właściwego doboru amunicji ze względu na
płaski tor. Wymagała ona ponadto bardzo starannej konserwa-
cji. Opinie o sprzęcie zebrane po bitwie miały służyć jako mate-
riał przy wyborze sprzętu artyleryjskiego, w który miałaby być
uzbrojona armia polska po wojnie przez zachodnich sojusz-
ników.
SŁUŻBY KWATERMISTRZOWSKIE

Organizacja i funkcjonowanie aparatu kwatermistrzowskiego


i służb były dostosowane do położenia wyjściowego oddziałów
2 Korpusu Polskiego i planowanych zadań taktyczno-operacyj-
nych. Kwatermistrz korpusu, podobnie jak dowódcy rodzajów
wojsk i związków taktycznych, również musiał wypracować
własny zamiar oraz dostosować go do zamiaru wyższego szczeb-
la, czyli kwatermistrza 8 armii. Zaopatrywanie i ewakuacja
2 korpusu organizowane przez armię miały być początkowo
oparte na kolejowej stacji zaopatrywania w Forli oraz na urzą-
dzeniach tyłowych 8 armii w rejonie Forli, Cesena i Forlipopo-
li. W późniejszej fazie operacji, w miarę jej postępów, zamie-
rzano przesunąć do rejonu Ferrara, wzdłuż linii kolejowej Ra-
wenna, Argenta i Ferrara. Kwatermistrz 2 Korpusu Polskiego
uważał, że w pierwszej fazie bitwy należy poprzestać na 411 Po-
lowym Ośrodku Zaopatrywania (POZ) rozmieszczonym w re-
jonie na południe od Forli. Nowy ośrodek natomiast byłby
rozwinięty dopiero po opanowaniu przyczółka na rzece Santer-
no. W zakresie ewakuacji sanitarnej zamiar kwatermistrza kor-
pusu opierał się na ogniwach rozwiniętych w rejonie Forli
(Centrum Szpitalne — 3 i 5 polowe szpitale ewakuacyjne). W
tym systemie pierwszą pomoc chirurgiczną miało zapewnić wy-
sunięte Centrum Chirurgiczne. Ewakuację i naprawę sprzętu
brały na siebie jednostki służby warsztatowo-naprawczej, wy-
suwane do przodu w miarę rozwoju działań bojowych. W okre-
sie przygotowawczym transport jednostek drugiego rzutu kor-
pusu został podporządkowany kwatermistrzowi korpusu. Do
przygotowań kwatermistrzowskich przystąpiono 20 marca, czyli
trwały one około trzech tygodni.
Stan zapasów został ustalony przez 8 armię; obejmowały one
żywność, materiały pędne i smary oraz amunicję. 411 polowa
składnica amunicyjna miała zapas składający się z 5 jednostek
ognia i specjalnego zapasu amunicyjnego „Buckland" (od kryp-
tonimu operacji). W okresie przygotowawczym zgromadzono
zapasy amunicji, materiałów i sprzętu saperskiego oraz uzupeł-
niono codzienne zapasy w 411 Polowym Ośrodku Zaopatrywa-
nia. Główną arterią komunikacyjną, zarówno zaopatrzeniową,
jak i ewakuacyjną, była droga nr 9. Ranni, poprzez Szpital Wo-
jenny w Miramare di Romagna (na południowy wschód od
Rimini) trafiali do Centrum Szpitalnego w rejonie Forli oraz do
161 Szpitala Wojennego w Ankonie. Komunikacja dla zaopa-
trywania odbywała się również głównie po drodze nr 9, a po-
nadto na linii kolejowej Rimini, Cesena, Forli, Faenza.
W okresie od 9 do 16 kwietnia zaopatrywanie i ewakuacja
przebiegały sprawnie, mimo zatłoczenia dróg i małej ich liczby.
Na wniosek kwatermistrza 2 Korpusu Polskiego stację zaopa-
trywania z Forli przesunięto częściowo koleją do Faenzy (żyw-
ność oraz materiały pędne i smary). Na rozkaz kwatermistrza
zorganizowano też w rejonie Faenzy nowy, 412 Polowy Ośro-
dek Zaopatrywania. Faenza przyjęła również wysunięte Cen-
trum Chirurgiczne, które następnie przesunięto do Bagnara di
Romagna. W rejonie Faenzy znalazły się ponadto jednostki
służby zaopatrywania i transportów oraz jednostki służby
warsztatowo-naprawczej.
W okresie bitwy, od 17 do 21 kwietnia, jednostki służb z re-
jonu Forli, Meldola, Predappio zostały przesunięte do rejonu
Imola, Castel S. Piętro. Na wschód od tej ostatniej miejscowoś-
ci została rozwinięta 412 Polowa Składnica Amunicyjna. Śred-
nia dzienna dawka materiałów pędnych wynosiła 62 178 galo-
nów; najwyższa — 112 tys., najniższa — 4559 galonów (1 galon
= 3,7853 1). W gestii szefa transportu pozostawało łącznie 270
samochodów, nie licząc transportu trzeciej linii i transportu
podległego dowódcy saperów korpusu.
Służba zdrowia miała sześć czołówek chirurgicznych, a każdy
polowy szpital ewakuacyjny cztery zespoły chirurgiczne. Służba
materiałowa otrzymała m.in. 30 dział, 104 pojazdy bojowe, 343
pojazdy niebojowe, 22 moździerze.
Składnice ewakuacyjne wyewakuowały 408 wagonów, tj. oko-
ło 3600 ton różnego materiału do składnic głównych, około 630
samochodów z około 950 tonami amunicji w skrzyniach. Ogó-
łem 2 korpus zużył 7500 ton amunicji.
W czasie bitwy o Bolonię wystąpiły trudności komunikacyjne
i transportowe. Były one spowodowane nie tylko przeciążeniem
szlaków. Np. z drogi nr 9, przebiegająicej w pasie natarcia
2 Korpusu Polskiego, korzystały również korpusy brytyjskie (10
i 13). Nie dopisała w pełni organizacja regulacji ruchu oparta
o dwutorowość i pewną improwizację.
Po sforsowaniu kanału Gaiana z Forli do Imoli przesunięto 3
i 5 szpitale ewakuacyjne, a z Miramara di Romagna do Forli 6
(162) Szpital Wojenny. Faenza zaś stała się stacją zaopatrywa-
nia wszystkich służb korpusu.
Ważne są dane i wnioski bardziej ogólne, świadczące o stanie
liczebnym korpusu podczas bitwy o Bolonię. Otóż w 327
Składnicy Zaopatrywania pobierano żywność dla 75 557 ludzi,
furaż dla 213 koni i 3121 mułów; w Składnicy Zaopatrywania
— dla 15 148 ludzi, czyli ogólnie stan żywionych w 2 Korpusie
Polskim wynosił 90 705 osób. Codzienny pociąg aprowizacyjny
przybywał na stację Forli z następującym zaopatrzeniem:
55 tys. racji brytyjskich, 12 tys. racji włoskich i 5 tys. racji hin-
duskich.
Kwatermistrzostwo odnotowało również straty bojowe
2 korpusu w bitwie o Bolonię. Wyniosły one: poległych — 170
oficerów i 210 szeregowych; rannych — 87 oficerów i 1121 sze-
regowych; zaginionych — 1 oficer i 7 szeregowych; razem 258
oficerów i 1338 szeregowych. Dane późniejsze zawierają nieco
inne liczby. Łącznie 1480, w tym 249 poległych, 1219 rannych
i 12 zaginionych. Poprawkę do tych wyliczeń wniósł b. dowód-
ca 3 Brygitdy Strzelców Karpackich, pułkownik dypl. Gustaw
Łowczowski. Według niego wyniosły: 234 zabitych żołnierzy
(w tym 17 oficerów), 1228 rannych (w tym 83 oficerów) i 7 za-
ginionych.
Wzięto do niewoli 16 oficerów i 1572 szeregowych

SAPERZY
Wojska saperskie w operacji „Buckiand" dokonały ogromnego
wysiłku, by zapewnić jednoczesne wsparcie wielu jednostkom:
3 Dywizji Strzelców Karpackich, zgrupowaniu „Rud", 43 bry-
gadzie Gurków, 5 Kresowej Dywizji Piechoty i grupie „Rak".
Głównym zadaniem saperów było utrzymanie dróg zapewniają-
cych płynność natarcia. Stąd wniosek — jak najszybciej kaso-
wać tyłowe komunikacje i kierować ruch na oś zasadniczą
i drogi rokadowe.
W operacji „Buckland" osią zasadniczą była droga nr 9, którą
odbudowywali saperzy armijni. Ale miała ona duże znaczenie
również dla 2 Korpusu Polskiego. Z tyłu, w pasie natarcia kor-
pusu, nie było żadnych armijnych oddziałów saperskich. Stąd
też sprawne posuwanie się do przodu zależało w dużej mierze
od właściwego wykorzystania saperów 2 korpusu, gdyż nie byli
w stanie dokonywać konserwacji wszystkich dróg naraz. Do-
świadczenie nauczyło Polaków, że należy przestrzegać dwu za-
sad: 1) kontroli wysiłków jednostek saperskich, i 2) przesuwania
pododdziałów saperskich korpusu tuż za pierwszorzutowymi
dywizjami, a nie na tyłach. Tymczasem w operacji „Buckland",
na co zwrócił uwagę w swoim sprawozdaniu dowódca saperów
2 korpusu pułkownik Skąpski, saperów korpuśnych wykorzy-
stywano jako saperów dywizyjnych. Wypadek taki zdarzył się
podczas forsowania rzeki Gaiana. W okresie przygotowawczym,
wobec ograniczonych sił saperów, nie byli oni zdolni wykonać
wszystkich prac. Dużą ich część, jak np. przygotowywanie
przeprawy (forsowania) lub przeprawę ciężkiego sprzętu, wy-
konano siłami oddziałów nacierających. Podobnie i artyleria
musiała sama sobie radzić przy zmianie stanowisk ogniowych
i przekraczania zapór minowych. Wielce pożyteczne okazały się
natomiast ćwiczenia przygotowawcze w terenie i na obiektach
zbliżonych do rzeczywistych. Pozwoliły one na wyciągnięcie
zawczasu odpowiednich wniosków, obliczenie czasów, potrze-
bnych sił i środków w przyszłych działaniach.
Współdziałanie saperów z piechotą dowiodło, że przy wyko-
nywaniu ścieżek przez pola minowe bardzo dobre wyniki daje
zastosowanie lontu wybuchowego i węży parcianych wypełnio-
nych materiałem wybuchowym.
Piechota, przekraczając rzeki, posługiwała się głównie kład-
kami, rzadziej łodziami. Wynikało to prawdopodobnie stąd, że
rzeki były na ogół wąskie i płytkie, zaś wały przeciwpowodzio-
we dość strome i wysokie. Krótkotrwałe ćwiczenia, które po-
przedziły akcję, okazały się w praktyce niewystarczające.
Wsparcie saperami jednostek pancernych należało do zadań
specjalnych i trudnych, zwłaszcza dla saperów dywizyjnych,
którzy nie mieli odpowiedniego sprzętu. Usprawiedliwione
więc było dodatkowe wyposażenie każdej kompanii saperów
w minimum trzy pojazdy typu „Stuart". Wozy te zapewniały
ochronę ludziom, a ponadto nadawały się do transportu mate-
riałów wybuchowych i sprzętu saperskiego oraz prowadzenia
rozpoznania w terenie silnie ostrzeliwanym przez przeciwnika.
W koordynacji prac saperskich i zbieraniu wiadomości o nie-
przyjacielu najbardziej pomocne okazały się zdjęcia lotnicze,
szczególnie przydatne przy wyborze odcinków forsowania na
rzekach Senio, Santerno i Idice. Ze zdjęć korzystały również
inne rodzaje wojsk. Zdjęcia były bardzo dokładne. W rozpo-
znawaniu przeszkód wodnych chodziło o wyszukiwanie bro-
dów. Na przykład na drodze nr 9 wpierw wyszukano, a potem
przystosowano do ruchu 27 brodów-mostów; tylko jeden wy-
budowano. O tempie ofensywy decydowały mosty. Liczyła się
trafność decyzji o wyborze najodpowiedniejszego momentu
budowy mostu, a także o użyciu tylko takich sił i środków, któ-
re były niezbędne, bez niepotrzebnego narażania ludzi i sprzę-
tu. Opancerzony sprzęt saperski był bardzo przydatny w miej-
scach wystawionych na ogień nieprzyjaciela. 2 Korpusowi Pol-
skiemu towarzyszyły w bitwie brytyjskie jednostki saperów
szturmowych, które tutaj były użyte po raz pierwszy w całej
kampanii włoskiej. Ich udział znacznie ułatwił wojskom pan-
cernym korpusu działania. Współdziałanie saperów brytyjskich
z piechotą polską układało się na ogół dobrze. Jednak nie udało
się uniknąć kłopotów językowych, które rzutowały na sprawne
wykorzystanie przydzielonego sprzętu.
Przejścia w zaporach minowych, wykonywane przez tzw.
młocki, czyli czołgi-trały, były sprawdzane ręcznie, przez na-
kłuwanie szpikulcami. Saperzy pancerni mieli na wyposażeniu
buldożery i czołgi typu „Sherman" uzbrojone w spychacze.
Okazały się jednak mało przydatne w miękkim gruncie i na
bardziej stromych stokach górskich. Najczęściej były używane
do zasypywania wyrw w wałach przeciwpowodziowych i lejów
na drogach w miejscach zagrożonych przez ogień przeciwnika.
Sprzęt przeprawowy „Ark" był wykorzystywany w sposób
ograniczony, ponieważ miał małą zdolność do poruszania się
w miękkim gruncie i do zejścia ze stromego stoku. Muliste dno
rzeki, np. rzeki Senio, wykluczało ich zastosowanie. Konieczne
też było dokładne rozpoznanie dna rzeki przez zwiad saperski.
Mosty typu „Baileya" również wymagały twardego gruntu, do-
kładnego rozpoznania przeszkody wodnej i sprawnej budowy w
celu zminimalizowania strat. Wniosek był jeden — brygada
pancerna musiała mieć własny, etatowy pododdział saperów
szturmowych.
Przygotowanie materiałów i sprzętu saperskiego do udziału
w operacji „Buckland" było nietypowe. Warunki terenowe,
mnogość rzek i kanałów, sprawiły, że należało zgromadzić duże ilości
faszyny czołgowej, faszyny zwykłej, amunicji wybuchowej do
niszczenia wałów. Dla przykładu: wysunięta składnica saperska
zgromadziła 252 łodzie szturmowe (typ — Mk.III), 30 kładek
szturmowych siedmiometrowych, 8 zestawów mostu typu „Bai-
leya" stawianych na ziemi i 6 zestawów na kołach; około 20 ton
amunicji wybuchowej, 10 ton faszyny czołgowej i zwykłej oraz
innego materiału.
Dowódca saperów korpusu, poza transportem dywizyjnym,
dysponował 142 samochodami przydzielonymi na czas trwania
operacji. Na sprzęt mechaniczny składały się przede wszystkim
buldożery.
Pod względem zaopatrzenia saperskiego korpus podlegał
bezpośrednio 8 armii. Pobierano go jednak własnym transpor-
tem ze składnic brytyjskich w Rimini (80%), Ankonie (10%),
Florencji (10%).
Sprzęt przeprawowy stanowiły łodzie i człony pontonowe,
dostarczane oddziałom na samochodach. Samochody te po roz-
ładowaniu były natychmiast uzupełniane w składnicach korpu-
su lub w składnicy armijnej w Rawennie. Jeśli chodzi o zestawy
mostu typu „Baileya", to w dywizjach piechoty były po dwa ze-
stawy (w sumie cztery) i dwa zestawy dywizyjnego mostu na
kołach utrzymywano stale na wysuniętej składnicy saperskiej;
tamże 8 zestawów dywizyjnego mostu na ziemi.

ŁĄCZNOŚĆ

Łączność opierała się głównie na szeroko rozbudowanej sieci


przewodowej (telefonicznej). Radio stanowiło pomocniczy śro-
dek; w pościgu podstawowy. W pierwszej fazie działań łączność
radiową wykorzystywano dla mylenia przeciwnika. Wysiłek łą-
czności rozkładał się na trzy kierunki:
główny — w pasie natarcia 3 dywizji, a potem 5 dywizji.
Funkcjonowała tam łączność 2 Grupy Artylerii;
pomocniczy — łączność miała bardzo ograniczony zasięg.
Sztab liczył się z ewentualnością poprzestania na łączności radio-
wej;
współdziałania — na kierunku 43 brygady Gurków, gdzie
funkcjonowała jedynie łączność radiowa i gońcy.
Odpowiednio do powyższych kierunków zostały rozdyspo-
nowane środki łączności; 75%, 20% i 5%. Łączność przewodowa
korpusu w bitwie zastała zbudowana systemem kablowym na
tyczkach i izolatorach przy pełnym wykorzystaniu telefonii
nośnej i przenośników. Linia telefoniczna na kierunku zgru-
powana „Rud" opierała się na stałych urządzeniach istnieją-
cych wzdłuż drogi nr 9. Sieć rokadową budowano według og-
niw: korpus — zgrupowanie „Rud" — 43 brygada Gurków.
Sieć radiowa była oparta na standardowych schematach bry-
tyjskich. Grupa „Rak" została przyłączona do sieci dowództwa
2 Korpusu Polskiego, chociaż podlegała ona bezpośrednio do-
wódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty i wchodziła do sieci dywi-
zyjnej. Rozwiązania standardowe uzupełniały kierunek łącznoś-
ci do drugiego rzutu dowództwa korpusu i pogotowia lotnicze-
go „Rover".

LOTNICTWO

Lotnictwo w operacji „Buckland" zachowało prawie całkowitą


samodzielność, o czym świadczy fakt, że to właśnie do jego
możliwości był dostosowywany ogólny plan natarcia. Jednak
operacja ta stanowiła przykład współdziałania lotnictwa z woj-
skami naziemnymi w nie spotykanej dotychczas na froncie wło-
skim skali. Tylko w pasie natarcia 8 armii, w ciągu 12 dni, lot-
nictwo wykonało 11 368 lotów w celu wsparcia wojsk lądowych.
Ciężkie lotnictwo bombowe odbyło 1512 pojedynczych lotów,
średnie lotnictwo bombowe — 1670 lotów i myśliwsko-bom-
bardujące — 8186 lotów. Lotnictwo dzienne uzupełniało noc-
ne. W pasie natarcia 2 korpusu lotnictwo strategiczne, czyli
ciężkie bombowce dzienne, bombardując powierzchniowe po-
zycje obronne Niemców, zrzucało bomby odłamkowe o ciężarze
20 funtów (ogólna waga zrzuconych bomb wyniosła 5500 ton). Nie
zadały one nieprzyjacielowi ukrytemu w schronach poważniej-
szych strat. Dwukrotnie jednak lotnictwa strategiczne zawio-
dło. Szczególnie tragiczny incydent zdarzył się na początku na-
tarcia, kiedy to jedna z 42 fal ciężkich bombowców strategi-
cznych („Latających Fortec") zrzuciła cały ładunek na część
oddziałów 3 Dywizji Strzelców Karpackich znajdujących się na
podstawach wyjściowych do natarcia. Straty były tym większe,
że wielu żołnierzy powychodziło ze schronów, by przypatrzyć
się niecodziennemu zjawisku, jakim było bombardowanie po-
wierzchniowe, zwane też dywanowym. Wypadek ten nie wpły-
nął na planowane natarcie, ale podważył zaufanie wojsk nazie-
mnych do lotnictwa strategicznego. Średnie lotnictwo bombo-
we było użyte do obezwładniania stanowisk ogniowych baterii
niemieckich za rzeką Senio, wskazanych przez służbę operacyj-
ną korpusu polskiego. Lotnictwo strategiczne przeprowadziło
też nocne bombardowanie pozycji niemieckich nad rzeką San-
terno. Pod kontrolą tego lotnictwa znajdowały się drogi przy-
frontowe. Ono też zwalczało pojedyncze baterie przeciwnika.
W ocenie piechoty najbardziej sprawnym rodzajem lotnictwa
wspierającego okazały się myśliwce bombardujące. Wywoływa-
ne przy pomocy specjalnego systemu zwanego „Rover David"
i „Rover Tom" pojawiało się niemal natychmiast nad wskazanym
celem, często ruchomym, i dzięki temu wpływało w sposób
bezpośredni na przebieg walki. Celność bombardowań lotnict-
wa myśliwsko-bombowego oceniano na 80%. Wielce skuteczne
okazało się ono w dniach 12 i 15 kwietnia, podczas odpierania
przeciwuderzeń wojsk niemieckich. Celnie zrzucone bomby
zniszczyły kilkanaście czołgów i dział pancernych. W dniach
9 i 12 kwietnia zostały użyte bomby zapalające, które zrzucono na
obwałowania rzek Senio i Santerno. Wbrew oczekiwaniom, nie
wyrządziły one większych szkód przeciwnikowi, ukrytemu w głę-
bokich schronach, zawczasu wykopanych w wałach.
W ciągu całej operacji (9—20 kwietnia) lotnictwo myśliwsko-
-bombowe, Spełniając żądania 2 Korpusu Polskiego, wykonało
2064 loty (496 wypraw). Dziennie dawało to 172 loty, z tego
wsparcie planowe — 511 lotów (129 wypraw), doraźne — 299
lotów (95 wypraw), pogotowie powietrzne — 1254 loty (272
wyprawy). -
Ważną rolę z punktu widzenia kierowania walką oddziałów
odgrywała właściwa decyzja oparta na rzetelnej informacji o
stronie przeciwnej. Informacji tych dostarczało lotnictwo rozpo-
znawcze, które prowadziło bezpośrednią obserwację terenu, ru-
chów wojsk nieprzyjaciela, stanu dróg i mostów. Na wykonanie
tego zadania lotnictwo przeznaczyło 204 loty. Dane — i to naj-
bardziej aktualne — pochodziły z rozpoznania fotograficznego.
Z odbitek, których ogółem zrobiono 76 933, korzystali wszyscy
dowódcy, do dowódcy kompanii włącznie. Wreszcie prowadzo-
no tzw. rozpoznanie artyleryjskie w celu ustalenia miejsc sta-
nowisk ogniowych baterii nieprzyjaciela. Na ten cel wyznaczono
140 lotów.

SŁUŻBA REGULACJI RUCHU

Za regulację ruchu i stan bezpieczeństwa odpowiadała żandar-


meria. W pasie natarcia 2 Korpusu Polskiego biegła droga nr 9.
Droga ta była główną arterią komunikacyjną korpusu. I chociaż
nie pokrywała się ona z głównym kierunkiem uderzenia, przy-
ciągała ku sobie dywizyjne i brygadowe środki transportowe
działające na rzecz zaopatrzenia, ewakuacji i manewru wojsk.
Przy drodze nr 9 usytuowany był najważniejszy przyfrontowy
węzeł komunikacyjny — Faenza. Zarówno droga, jak i ów wę-
zeł były pod stałą obserwacją nieprzyjaciela, który mógł w każ-
dej chwili ześrodkować na nich swój ogień lub wykonać zwrot
zaczepny: zwłaszcza groźny mógł okazać się kontratak na pod-
stawy wyjściowe do natarcia. Na przedpolu Faenzy znajdowały
się bowiem minimalne siły, zredukowane na rzecz odcinka
przełamania na prawym skrzydle korpusu. W obawie przed ta-
ką ewentualnością wyznaczono oddzielne drogi dofrontowe i
odfrontowe, inne dla transportu kołowego, a jeszcze inne dla
pojazdów gąsienicowych. Wszystkie one zbiegły się z drogą nr
9, w miejscu dostatecznie oddalonym i bezpiecznym z punktu
widzenia kontrakcji przeciwnika. Z Faenzy wszakże — jako
głównego węzła komunikacyjnego — nie zamierzano rezygno-
wać. I słusznie, gdyż w praktyce okazał się on niezastąpiony,
zwłaszcza dla artylerii w dolinie rzeki Lamone, na południe od
drogi nr 9, zmieniającej stanowiska ogniowe. Przesunięcie arty-
lerii musiało być przeprowadzone szybko i sprawnie, tak by
piechota nie pozostawała sama. Pozostałe drogi były również
zatłoczone, lecz nie miały tej przepustowości, jaką zapewniała
nr 9.
Organizacja regulacji ruchu posługiwała się własnym syste-
mem ożnakowania dróg: prowadzących na front — tablice żół-
te, z frontu — tablice niebieskie, dróg dwukierunkowych —
tablice żółto-niebieskie i dróg czołgowych — tablice czerwone.
Drogi rokadowe dwukierunkowe oznaczone były kryptonimami:
„Pik", „Trefl", „Karo". Transportowi sprzyjała pogoda — było
dość ciepło, rzadko padał deszcz, nigdy ulewny.
Ogólnie jednak sytuacja komunikacyjna 2 Korpusu Polskiego
nie była łatwa. Gęsta sieć drożna, krótka i dostosowana do ru-
chu lokalnego, pokrywała małe obszary. Tymczasem w pasie
korpusu przesuwała się olbrzymia masa wojsk zmotoryzowa-
nych, której diogi lokalne nie mogły pomieścić. Znaczna po-
prawa nastąpiła dopiero po opanowaniu Imoli, miasta leżącego
na skrzyżowaniu dróg, w którym z drogą nr 9 łączyła się ważna
rokada Imola — Coselice, dająca większą swobodę ruchu
2 korpusu. W miarę postępów terenowych przy drodze
nr 9 przybywało coraz więcej węzłów drogowych, które polep-
szały stan komunikacji korpusu i ułatwiały zaopatrzenie wałczą-
cych wojsk.
Zabezpieczenie komunikacyjne polegało na wystawieniu za-
pór na obu skrzydłach i tyłach korpusu, które zatrzymywały
i kontrolowały ruch osób wojskowych i cywilnych. Ponadto cały
obszar przyległy do działań bojowych został podzielony na dwie
strefy: frontową i przyfrontową, które z koki podzielono na re-
jony bezpieczeństwa, na których patrole żandarmerii sprawowa-
ły stałą kontrolę nad ludnością cywilną.
PO BITWIE

21 kwietnia padła Bolonia zajęta przez Polaków i Amerykanów.


Dalszy pościg za cofającym się 1 korpusem spadochronowym
prowadził brytyjski 13 korpus z przydzieloną brytyjską 6 dy-
wizją pancerną. Druzgocąca klęska Grupy Armii „C" stawała
się faktem, z czego dowództwo alianckie nie w pełni jeszcze
zdawało sobie sprawę. W sztabach powstawały dalsze plany,
obliczone na wiele ciężkich bitew. Wystąpiły też pewne zakłó-
cenia w dowodzeniu, spowodowane nagłą chorobą i śmiercią
dowódcy brytyjskiego 10 korpusu, generała J. Hawkeswortha.
Po stronie niemieckiej również nastąpiły zmiany. Generał Her-
ra awansował na dowódcę 10 armii, po nim dowództwo 76 kor-
pusu przejął generał von Schwerin.
Wieczorem 24 kwietnia dowódca 76 korpusu wydał rozkaz
porzucenia czołgów, dział i wszelkich pojazdów oraz ratowania
się wpław przez rzekę na jej północny brzeg. 25 kwietnia rano
generał von Schwerin oddał się w niewolę. Z czterech korpu-
sów niemieckich, które rozpoczęły bitwę 9 kwietnia, trzy były
już kompletnie zniszczone, cztery spośród pięciu pozostałych
dywizji zmotoryzowanych stanowiły jedynie zlepek resztek od-
działów, bez sprzętu i broni. 21 kwietnia dwa czołowe korpusy
brytyjskie po sforsowaniu Padu ustanowiły przyczółki na rzece
Adyga, z których uderzyły w kierunku Wenecji i Triestu. W
tym samym czasie korpusy amerykańskie, po rozbiciu 14 kor-
pusu pancernego, wyszły w przestrzeń operacyjną i parły w kie-
runku wyznaczonych celów. 4 korpus trzema dywizjami nacie-
rał na północny zachód z zadaniem oczyszczenia z nieprzyjacie-
la Mediolanu i innych miast w północno-zachodnich Włoszech,
a dwiema innymi, w tym 10 dywizją górską, na północ, w kie-
runku Werony. Również 2 korpus częścią sił zmierzał na pół-
noc, częścią zaś posuwał się na wschód równolegle do osi 8 ar-
mii nad rzekę Adyga, którą uprzednio osiągnął wraz z korpu-
sami brytyjskimi.
Dla 2 Korpusu Polskiego Bolonia była ostatnią bitwą, w ja-
kiej brał udział, lecz 22 kwietnia, kiedy Bolonia była już wolna,
a 2 korpus po wykonaniu swego zadania przechodził do drugiego
rzutu 8 armii, trwała jeszcze wojna. Toczyły się walki o prze-
prawy na Padzie; działania wojsk alianckich rozwijały się w kie-
runku przełęczy alpejskich i Istrii. Sztaby i dowództwa pozo-
stawały na swoich miejscach, wykonując — jak co dzień —
normalne czynności związane z dowodzeniem wojskami. Tego
dnia wczesnym rankiem każdy w sztabie był na swoim miejscu;
oficer dyżurny 3 Dywizji Strzelców Karpackich meldował do
sztabu korpusu położenie oddziałów, w których istotnych zmian
nie zanotowano. W ruchu znajdowała się jedynie część podod-
działów 1 Brygady Strzelców Karpackich, które obsadzały re-
jon Castel Maggiore. O 6.50 sztab korpusu otrzymał podobne
meldunki z 5 Kresowej Dywizji Piechoty i ze zgrupowania
„Rud" 2 brygady pancernej. W południe armijne meldunki sy-
tuacyjńe donosiły, że pościg wojsk armii rozwija się bez więk-
szych przeszkód. Przeciwnik był pobity i zdezorganizowany, ale
wciąż jeszcze stawiał opór.
Wieczorem sytuacja w związkach taktycznych korpusu nie
uległa zmianie. Odchodziły z korpusu jedynie oddziały i pod-
oddziały obce, przydzielone na czas bitwy. Jednym z pier-
wszych był 51 pułk saperów szturmowych, który w południe
23 kwietnia powinien był osiągnąć gotowość do odmarszu.
52 czołgi miały odjechać transportem kołowym w nocy z 23 na
24 kwietnia. Regulację ruchu organizowali Polacy.
25 kwietnia 5 armia pięcioma dywizjami przekroczyła Pad
po obu stronach Ostiglii. Tego dnia Włoski Komitet Wyzwole-
nia Narodowego proklamował ogólnonarodowe powstanie, co
praktycznie sparaliżowało siły niemieckie, uniemożliwiając im
odwrót. Zresztą i tak nie miały gdzie się wycofywać. 28 kwietnia
wszystkie drogi odwrotu wiodące ku przełęczom alpejskim zos-
tały zamknięte. Faszystowski marszałek Graziani wraz z całą
armią Ligurii poddał się aliantom. Jedynie 90 dywizja grena-
dierów pancernych zdobyła się na ostatni wysiłek, utrzymując
otwartą drogę odwrotu dla najdalej na zachód wysuniętych dy-
wizji. Trwało to krótko: musiała się poddać, gdy dowódca dy-
wizji wraz ze swym sztabem dostał się do niewoli.
Generał Wolff — z powodu sprzeciwu generała von Vieting-
hoffa — nie zdołał wynegocjować warunków poddania wszyst-
kich sił niemieckich we Włoszech. Nastąpiło to później. Von
Vietinghoff zezwolił pułkownikowi von Schweinitzowi na towa-
rzyszenie Wolffowi w misji do dowództwa Alexandra w Caser-
cie dopiero po wysłaniu swego raportu do Hitlera, donoszącego
0 wycofaniu się za rzekę Pad. Parlamentariusze niemieccy
przybyli do Caserty 28 kwietnia. Uzgodniono, że zawieszenie
broni wejdzie w życie 2 maja o godzinie 12.00. Praktycznie na-
stąpiła kilkugodzinna zwłoka, ponieważ generał von Vietinghoff
na rozkaz Kesselringa został aresztowany. Ten sam los groził
Wolffowi, który jednak stawił opór i wezwał na pomoc spado-
chroniarzy alianckich. W długiej rozmowie telefonicznej wy-
musił na Kesselringu zwolnienie z aresztu Vietinghoffa. Aby
wydać wojskom obowiązujący rozkaz, dowódca Grupy Armii
„C" musiał przebywać na wolności. Został przeto zwolniony
1 dopiero wtedy ogłosił kapitulację swoich wojsk.
Nastał również koniec ery Benito Mussoliniego. Wzorując się
niejako na Hitlerze, z którym po raz ostatni spotkał się w dru-
giej połowie marca, i on łudził się co do końcowego wyniku
wojny. Z owego spotkania wrócił nad jezioro Garda podniesio-
ny na duchu — uwierzył, że niemiecka broń tajna rozstrzygnie
wojnę na korzyść państw „osi". Ale wojska niemieckie były już
rozbite, a tajna broń Hitlera okazała się bluffem. Czas zresztą
naglił. 25 kwietnia Mussolini rozpuścił resztki swoich sił zbroj-
nych i za pośrednictwem duchowieństwa zamierzał nawiązać
kontakt z Komitetem Wojskowym włoskiego ruchu oporu. Te-
go samego dnia odbył rozmowę z kardynałem, arcybiskupem
Mediolanu. Rozmowy wszakże z winy Mussoliniego zostały ze-
rwane. Wieczorem z Mediolanu do Como odjechał konwój
składający się z trzydziestu pojazdów. Był to konwój Mussoli-
niego i jego najwierniejszych współtowarzyszy faszystowskich.
Ani Mussolini, ani nikt z jego świty nie miał żadnego planu.
Każdy już myślał tylko o sobie. Sam Mussolini, z garstką naj-
bardziej mu oddanych ludzi i przyjaciółką Klarą Petacci, dołą-
czył do małej kolumny niemieckiej zmierzającej ku granicy
szwajcarskiej. Mussolini miał na sobie płaszcz i hełm niemiecki.
Wszystkie jednak drogi były obstawione przez partyzantów.
Także i ten konwój został zatrzymany. Mussolini, mimo prze-
brania, został rozpoznany i zatrzymany. 26 kwietnia Mussolini
i Petacci zostali wywiezieni i rozstrzelani. Ciała rozstrzelanych
przewieziono do Mediolanu, po czym zwłoki, powieszone gło-
wami w dół na hakach, zostały wystawione na widok publiczny
przy stacji benzynowej na Piazzale Loreto. W tym samym
miejscu faszyści przed kilkunastoma dniami rozstrzelali publi-
cznie partyzantów włoskich.
Śmierć Mussoliniego, do niedawna dyktatora Włoch i przy-
jaciela Hitlera, zakończyła ostatecznie kampanię włoską, która
trwała 20 miesięcy.
Tymczasem Dziennik działań korpusu ubożał z dnia na
dzień. Dominowały informacje dotyczące działań 5 i 8 armii.
Ale i one miały się ku końcowi; wojska niemiecko-włoskie kapi-
tulowały. Aliantom poddało się około miliona żołnierzy. Stop-
niowej likwidacji ulegały wyższe dowództwa. Dowództwo 15
Grupy Armii zostało rozwiązane 5 lipca. W kilka dni później
podobny los spotkał dowództwo amerykańskiej 5 armii, wresz-
cie 29 lipca zlikwidowane zostało dowództwo brytyjskiej 8 ar-
mii. Nie tknięto jedynie dowództwa wojsk alianckich na Śród-
ziemnomorskim Teatrze Działań Wojennych, a to dlatego, że
nie było jeszcze spokoju na Morzu Egejskim i na Bałkanach.
Włochy opuszczały dywizje amerykańskie i brytyjskie. Na
miejscu pozostawał natomiast 2 Korpus Polski, stając się tym
samym największą formacją regularnego wojska we Włoszech.
Jego oddziały pełniły służbę wartowniczą przy magazynach,
ważnych obiektach wojskowych i obozach jenieckich. Przyj-
mował też uzupełnienia, dając schronienie oficerom polskim
zwolnionym z obozów jenieckich, robotnikom polskim wywie-
zionym na przymusowe roboty do Niemiec, byłym uczestni-
kom ruchu oporu i innym. Organizacyjnie i liczebnie korpus się
rozrastał. Na bazie brygady czołgów powstała 2 Warszawska
Dywizja Pancerna, która w lipcu defilowała w Loreto. Jednak
dni 2 Korpusu Polskiego były policzone. W lecie 1946 roku je-
go dywizje opuściły Włochy, kierując się na Wyspy Brytyjskie,
gdzie czekała je demobilizacja.
BIBLIOGRAFIA

Relacje i wspomnienia

B r o d o w i c z C., Pamiętnik. M i D W I H , 11/53/12.


C h u r c h i l l W . S., Druga wojna światowa, t o m V I , T r y u m f
i Tragedia, Boston 1955 (tłumaczenie maszynopisu W I H ) .
C l a r k M a r k W . , Calkulated Risk, N e w York, 1950.
WA48Dorywalski H . , Szlak bojowy 15 Pułku Ułanów Poznańskich.
MiD WIH, W21/42.
F a j a n s R., Z II Korpusem Polskim we Włoszech, Paryż, b.d.w.
Kronika 16 Lwowskiego Batalionu Strzelców, L o n d y n 1970.
M a k a r e w i c z P., 5-ty batalion łączności włoskiej 1944/45, T a t i -
szczewo 1941 — Bromley 1947. M i D W I H , V / 2 1 / 6 3 .
M a k a r e w i c z P., 5-ty batalion saperów w kampanii włoskiej
1944/45, Tatiszczewo 1941 — Nettlebed 1947. M i D W I H ,
y/21/19.
Relacje ppor. rez. Tadeusza Czerkowskiego ze służby w Polskich Si-
łach Z b r o j n y c h na Zachodzie w latach 1940—1947. M i D W I H ,
V/21/64.
Relacje i wspomnienia (różne). M i D W I H , V / 2 1 / 4 4 .

Opracowania
J a c k s o n W . G . F , The Battle for Italy, L o n d o n 1967.
L i n k 1 a t e r E., The Campaign in Italy, L o n d o n 1951.
L o w c z o w s k i G . , Manewr bitwy bolońskiej, w: „Bellona" ( L o n -
dyn), 1/1955, s. 38—49.
Straty 2 Polskiego Korpusu w kampanii włoskiej, w: „Bellona" ( L o n -
dyn), 1/1958, s. 12—34.
Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich 1942—1947, tom I, Londyn
1978.
Ułani Karpaccy. Zarys historii pułku, L o n d y n 1966.
SPIS TREŚCI

Wstęp 5
Plany, decyzje i przygotowania do b i t w y 13
Bitwa 50
R o d z a j e wojsk i służb w bitwie o Bolonię 128
Po bitwie 145
Bibliografia 149
Printed in Poland

Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej


Warszawa 1986 r. Wydanie I

Nakład: 40 000 + 280 egz.


Objętość 9,41 ark. wyd, 10,5 ark. druk. (z wkładkami)
Papier offset V kl. 70 g, 82x104/32
Oddano do składania w czerwcu 1986 r.
Druk ukończono w grudniu 1986 r.
Wojskowe Zakłady Graficzne im. A. Zawadzkiego
w Warszawie. Zam. nr 7942
Cena zł 200 P-34

Vous aimerez peut-être aussi