Vous êtes sur la page 1sur 265

HISTORYCZNE BITWY

ŁUKASZ PRZYBYŁO

CHARKÓW-DONBAS
1943

Bellona
Warszawa
OD AUTORA

W książce tej chciałbym przedstawić przebieg bitwy na


południowym skrzydle frontu wschodniego w lutym-marcu
1943 r., toczącej się wokół Charkowa i w Donbasie.
Rozwijająca się ofensywa zimowa Armii Czerwonej, roz­
poczęta pod Stalingradem, osiągnęła wtedy etap, w którym
los II wojny światowej mógł stać się zupełnie inny. Duża
część sił III Rzeszy na froncie wschodnim zagrożona
została okrążeniem i zniszczeniem. Tematem tego opraco­
wania jest sposób, w jaki Wehrmacht uniknął klęski na
skalę znacznie większą niż Stalingrad. Jednocześnie warto
zauważyć, że tereny wschodniej Ukrainy z wielu powodów
były bardzo istotne dla Niemców i Rosjan. Charków był
drugim co do wielkości miastem Ukrainy (czwartym
w ZSRS) i stolicą jej wschodniej części, wielkim węzłem
kolejowym, stolicą okręgu przemysłowego, siedzibą władz
okupacyjnych, centrum remontowym oraz magazynowym.
Kontrola nad tym miastem, zarówno dla Hitlera, jak i dla
Stalina, była kwestią prestiżu. Donbas to przemysł i zasoby
naturalne — panowanie nad nim to były rzeczywiste
korzyści ekonomiczne.
W historiografii anglo- i niemieckojęzycznej starcia
wokół Charkowa w 1943 r. definiuje się jako trzecią bitwę
o to miasto, zaś w sowieckiej były wiązane z operacjami
Armii Czerwonej — „Gwiazda” i „Galop”. Potyczki
trwające wokół Charkowa i w Donbasie przez luty i marzec
1943 roku były o tyle istotne, że ich skutki stały się
przyczyną niezmiernie ważnych decyzji operacyjno-strate­
gicznych obu stron konfliktu. Strategiczne następstwa
trzeciej bitwy o Charków przedstawione są w ostatnim
rozdziale niniejszego opracowania.
W zmaganiach o stolicę wschodniej Ukrainy i Donbas
istotną rolę odgrywały dywizje Waffen-SS, będące główną
siłą zaczepno-obronną armii niemieckiej w tych starciach.
Właśnie w okresie bitwy o Charków dywizje te zaczęły
odgrywać rolę „straży pożarnej” frontu wschodniego.
Dlatego też ich dokonania bojowe będą jednym z ważniej­
szych wątków niniejszej książki. Nie jest to powodowane
niezdrową fascynacją autora jednostkami SS, ale ma
uzasadnienie w istotnych faktach.
W tzw. wiedzy popularnej na temat frontu wschodniego,
jak i całej II wojny światowej, funkcjonuje wiele mitów
dotyczących zarówno strony niemieckiej, jak i sowieckiej
(czy ogólnie alianckiej). W Polsce, należącej do 1989 r. do
bloku państw socjalistycznych, historia ostatniego konfliktu
światowego była w dużym stopniu zafałszowana. W szcze­
gólności zmagania sowiecko-niemieckie często przedsta­
wiane były nieprawdziwie. Często też istotne fakty i dane
pozostawały niedostępne. Dlatego niektóre stawiane przeze
mnie tezy mogą wydać się Czytelnikowi kontrowersyjne;
jednakże sformułowane one zostały w oparciu o wnikliwą
i krytyczną analizę popartą źródłami, które przytaczam
w przypisach i bibliografii.
Na koniec parę uwag o zastosowanym nazewnictwie
i terminologii. Zdecydowałem się na wymienne stosowa­
nie terminów (we wszystkich ich formach gramatycz­
nych) „sowiecki” i „rosyjski”, mimo że to pierwsze
określenie może być odczuwane przez polskiego Czytel­
nika jako pejoratywne, a drugie nie oddawać rzeczywis­
tości (w Armii Czerwonej walczyli również Uzbecy,
Ukraińcy, Kazachowie itp.), unikam zaś stosowania
przymiotnika „radziecki”. Wynika to z faktu, iż bliższa
jest mi perspektywa opracowań anglojęzycznych i trady­
cja II Rzeczypospolitej niż nowomowa PRL-u.
Skróty i akronimy, dotyczące armii niemieckiej, są
zgodne na poziomie taktycznym z historiografią niemiec­
kojęzyczną, np. II/„Der Führer” oznacza 2 Batalion 4 Pułku
Grenadierów Pancernych SS „Der Führer” 2 Dywizji
Grenadierów Pancernych SS „Das Reich”. Jak widać,
znacząco oszczędza to ilość farby drukarskiej potrzebnej
do opisu! Opisując jednostki niemieckie od poziomu dywizji
wzwyż i wszystkie poziomy armii sowieckiej, starałem się
zachować sposób opisu obecny już w polskiej historiografii.
Podobnie starałem się postąpić w zakresie nazw miejs­
cowości i rzek. Spis użytych skrótów i akronimów, porów­
nawcza tabela rang wojskowych oraz niektóre struktury
organizacyjne wojsk przedstawione są na końcu książki
w postaci załączników.
Ze względu na rozmiar tej książki i jej popularnonaukowy
charakter nie oparłem się na dokumentach archiwalnych
w sposób bezpośredni, ale za pośrednictwem źródeł przy­
toczonych w bibliografii. Wszystkie tłumaczenia z języka
angielskiego zamieszczone na stronach tej książki są mojego
autorstwa.
Za pomoc w zbieraniu, udostępnianiu i opracowywaniu
materiałów chciałbym bardzo podziękować Markowi C.
Yergerowi, Mike’owi Sirotinowi, Darkowi Piszczatow­
skiemu, Zenkowi Cicheckiemu i Michałowi Skowrońskiemu.
W szczególności chciałbym podziękować swojej żonie za
cierpliwość w sprawdzaniu i poprawianiu tekstu — którego
była pierwszym czytelnikiem.
Rozdział I
SYTUACJA NA POŁUDNIOWEJ FLANCE
FRONTU WSCHODNIEGO NA PRZEŁOMIE
1942 i 1943 ROKU

Bitwy na południowym skrzydle frontu wschodniego zimą


42/43 podzielić można na trzy fazy. W fazie pierwszej,
trwającej od 19 listopada do 23 grudnia 1942 r., Wehrmacht
starał się utrzymać na swych pozycjach nad rzeką Czir
i Donem w celu wykonania kontruderzenia w kierunku
Stalingradu i odblokowania okrążonej 6 A. W drugiej
fazie, po odparciu przez Rosjan ataków niemieckich, GA
„Don” i „A” znalazły się w sytuacji, w której groziło im
całkowite okrążenie i zniszczenie. W okresie od końca
grudnia 1942 r. do połowy lutego 1943 r. Niemcy starali
się uniknąć takiego rozwoju sytuacji, blokując sowieckie
próby zdobycia Rostowa i osiągnięcia wybrzeża Morza
Azowskiego. W trzeciej, ostatniej fazie, trwającej od połowy
lutego aż do wiosennych roztopów, Wehrmacht ustabilizo­
wał sytuację na południu frontu poprzez szereg operacji
zaczepnych, określanych mianem trzeciej bitwy o Charków.
19 listopada 1942 r. Armia Czerwona zaczęła swoją wielką
ofensywę o kryptonimie „Uran”. W ciągu czterech dni 6 A
niemiecka oraz elementy armii rumuńskich zostały okrążone
w okolicach Stalingradu. Atak radziecki nie był dla Wehrmachtu
aż tak wielkim zaskoczeniem, jak starają się to przedstawić,
choć z różnych przyczyn, obie strony konfliktu. Już dwa
tygodnie przed atakiem dowództwo GA „B” otrzymywało
pewne informacje od podległych jednostek o koncentracji
Armii Czerwonej i dużym prawdopodobieństwie zimowej
ofensywy1. Jednak jej rozmiar był olbrzymim szokiem dla
kierownictwa wojskowo-politycznego III Rzeszy. Wynikał on
z niedoceniania możliwości mobilizacyjnych i produkcyjnych
ZSRS oraz z zastosowanej przez Armię Czerwoną strategii
dezinformacji i maskowania przygotowań do ofensywy — po
rosyjsku działania te określane były mianem maskirowki.
Według danych Fremde Heere Ost2 z 6 listopada Sowieci
nie mieli wystarczających sił do ofensywy na południu
frontu. Wywiad niemiecki prawidłowo rozpoznał koncentra­
cję sił Armii Czerwonej naprzeciwko GA „Środek” oraz
„Północ” i uznał, że jakiekolwiek uderzenie w okolicy
Stalingradu może mieć tylko bardzo ograniczone cele, np.
przecięcie linii kolejowej w kierunku tego miasta w sektorze
3 A rumuńskiej, ze względu na brak dostatecznych sił na
atak w dużej skali.
W rzeczywistości w operacji „Uran” dowództwo so­
wieckie osiągnęło stosunek sił w skali 2:1. Biorąc jednak
pod uwagę, że duża część zgrupowań w okolicy Sta­
lingradu należała do Rumunii i to one przyjęły na siebie
główne uderzenie, to stosunek sił w miarę rozwijania
się bitwy zwiększał się na korzyść Armii Czerwonej.
Stawka3 zaangażowała w operację stalingradzką 1 143 500
1 Earl F. Z i e m k e , Stalingrad to Berlin, German defeat in the East,
s. 49.
2 Fremde Heere Ost — Armie Obce-Wschód — wydział niemieckiego

wywiadu wojskowego, zajmujący się oceną sił Armii Czerwonej.


3 Stawka — termin został przyjęty jako opisujący cały system dowo­

dzenia Armii Czerwonej, w skład którego wchodził: Sztab Generalny,


Komitet Obrony Państwa (GKO) i Kwatera Naczelnego Wodza czyli
właściwa Stawka. Uproszczenie to jest o tyle usprawiedliwione, że
wszystkie te instytucje przenikały się nawzajem w bardzo dużym stopniu,
żołnierzy, 894 czołgi, 13 451 sztuk dział i moździerzy oraz
1115 samolotów — siły te stanowiły część frontów Połu­
dniowo-Zachodniego, Dońskiego, Stalingradzkiego i Flo­
tylli Wołżańskiej 4.
Początkowo dowództwo niemieckie skupiło się na dzia­
łaniach zmierzających do odblokowania 6 A w Stalin­
gradzie. Paulus otrzymał z jednej strony wielokrotne
zapewnienia Hitlera, że przełamanie okrążenia jest pewne,
a z drugiej zmuszony został rozkazami do pozostania
w kotle i rezygnacji z prób przebijania się przez sowiecki
kordon.
Jednak stworzenie efektywnego systemu obronnego było
w przypadku sił okrążonych pod Stalingradem bardzo
trudne. Wynikało to z wykrwawienia się dywizji uczest­
niczących w szturmie miasta, słabego zaopatrzenia 6 A
w czasie oblężenia oraz nieprzygotowania pozycji obron­
nych na zachód i południe od miasta. Umocnienie tych
kierunków było podwójnie utrudnione ze względu na porę
roku i brak materiałów budowlanych (szczególnie drewna).
Sowieci, doskonale zdając sobie z tego sprawę, właśnie
stamtąd przeprowadzali swoje ataki, zmierzające do lik­
widacji okrążonych wojsk niemieckich. Dodatkowo jedyna
dobrze rozbudowana pozycja obronna 6 A na północnym
odcinku „kotła” została opuszczona na rozkaz dowódcy LI
Korpusu gen. Waltera von Seydlitz-Kurzbacha w celu
wymuszenia na Paulusie natychmiastowego wyłamania się
z okrążenia. Przyszły feldmarszałek nie poddał się jednak
presji, a skutkiem akcji Seydlitza było utracenie jedynej
dobrze ufortyfikowanej pozycji obronnej w „kotle” stalin-
gradzkim i zniszczenie 94 DP, zaskoczonej przez Sowietów
w czasie wycofywania się.

np. oficerowie Sztabu Generalnego byli przedstawicielami Stawki na


froncie.
4 David M. G1 ant z, Jonathan H o u s e , When Titans Clashed. How
The Red Army Stopped Hitler, s. 134.
Problem obrony 6 A w Stalingradzie pogłębiał brak
zapasów i nieadekwatne do potrzeb zaopatrzenie z powie­
trza. Niewielka ilość paliwa zmusiła Paulusa do unie­
ruchomienia czołgów i dział szturmowych w roli bunkrów
wzmacniających linię obrony, zamiast stworzenia rucho­
mego odwodu przeznaczonego do kontrataków bądź prze­
prowadzenia wyłamania się z okrążenia. Wysoce krytyczną
sytuację 6 A pogłębiały niewystarczające zapasy amunicji,
w szczególności artyleryjskiej, oraz wspomniany już brak
materiałów budowlanych.
Zaopatrzenie lotnicze, niewystarczające od samego po­
czątku, miało jeszcze tę wadę, że zaangażowano w nie
jednostki bombowców (głównie He-111), które przez to
nie wykonywały misji stricte bojowych. Uniemożliwiło to
wspomożenie wysiłków Mansteina w celu odblokowania
6 A w najbardziej krytycznym momencie.
Z przyczyn taktyczno-logistycznych wspomnianych po­
wyżej, Stalingrad nie był twierdzą (Festung Stalingrad),
która mogłaby oprzeć się naporowi Sowietów — a już na
pewno nie do wiosny 1943 roku. Bez przygotowanych
pozycji obronnych i niezbędnych zapasów 6 A musiała
ulec Sowietom, chyba że powiodłaby się próba przełamania
blokady lub przebicie z „kotła”.
Do 30 listopada siły sowieckie zorganizowały silną
obronę na wewnętrznej i zewnętrznej linii okrążenia,
jednak ilość sił niemieckich odciętych w Stalingradzie
znacznie przekroczyła przewidywania planistów sowiec­
kich. Likwidacja okrążonego zgrupowania Wehrmachtu
musiała więc wymagać dużo więcej czasu i sił, niż
zaplanowała to Stawka i Stalin. 6 A związała siedem
armii sowieckich (21, 24, 57, 62, 64, 65, 66) oraz znaczne
zasoby materialne, logistyczne i sztabowe na okres dwóch
i pół miesiąca.
Odpowiedzią Hitlera na kryzys na południowym skrzydle
frontu wschodniego było utworzenie 20 listopada 1942 roku
GA „Don” (na bazie sztabu 11 A) pod dowództwem
feldmarszałka Ericha von Mansteina. Był on uważany tak
przez swoich kolegów, jak i wrogów za największy umysł
operacyjny, jaki posiadał Wehrmacht w II wojnie światowej.

* * *

Mansteina uważa się za autora planu kampanii francuskiej


w 1940 r., w którym manewr niemieckich sił pancernych
przez Ardeny przesądził o wyniku całej kampanii; jednak
forma, w jakiej założenia ofensywy zostały przekazane
Hitlerowi, spowodowała, że przyszły feldmarszałek szyka­
nowany był przez szefostwo OKH. Pierwszym powodem
tych szykan była „krnąbrność” Mansteina, czyli nieprze­
strzeganie drogi służbowej i nieposłuszeństwo okazane
szefostwu OKH. Drugim powodem były jego powiązania
z ekipą poprzedzającą Haidera i Brauchitscha, której
odsunięcie w 1938 r. spowodowało załamanie się błys­
kawicznej do tej pory sztabowej kariery Mansteina.
Od całkowitego zapomnienia „uratowała” przyszłego
feldmarszałka kampania przeciwko Polsce w 1939 r. oraz
von Rundstedt, który wybrał go sobie na szefa sztabu
swojej GA „Południe”. Po zwycięskiej kampanii w Polsce
dowództwo GA „Południe” przemianowane zostało na
dowództwo GA „A” i zostało przeniesione nad granicę
francuską. Od samego początku zarówno Rundstedt, jak
i Manstein krytykowali plan kampanii przeciwko Francji,
który miał być powtórzeniem planu Schlieffena z I wojny
światowej, tyle tylko, że z zastosowaniem zmasowanych
sił zmotoryzowanych i pancernych. Wojska Francji i Wiel­
kiej Brytanii przygotowywały się na przyjęcie dokładnie
takiego rodzaju niemieckiego ataku. Tego właśnie obawiał
się Manstein. Przy względnej równowadze sił, panującej
między Wehrmachtem a armiami aliantów, istniało duże
prawdopodobieństwo, że operacja przeciwko Francji prze­
rodzi się w konflikt na wyniszczenie, czego armia niemiecka
powinna według niego ze wszystkich sił unikać. Incydent,
mający miejsce jeszcze w 1939 r., kiedy to niemiecki
samolot łącznikowy z oficerem wyposażonym w plany
inwazji na Francję poprzez Belgię wylądował z powodu
złych warunków pogodowych po złej stronie granicy,
spowodował, że Manstein kolejny raz próbował wpłynąć
na OKH, aby zmieniło swoje plany podboju Francji.
Za uporczywość, z jaką starał się on wpłynąć na Haidera
i Brauchitscha, przyszły feldmarszałek został ukarany prze­
niesieniem na stanowisko dowódcy korpusu piechoty w Szcze­
cinie. W drodze na nowe stanowisko dowodzenia Mansteinowi
umożliwiono spotkanie z Hitlerem, któremu przekazał zało­
żenia swojego planu. Główną rolę odgrywał w nim manewr
skoncentrowanymi siłami pancernymi nie przez Belgię, ale
przez uważane za niedostępne Ardeny. Führer był zachwycony
— przełożeni z OKH mniej. Hitler zapamiętał Mansteina,
aczkolwiek zdecydował się nie ingerować w decyzję OKH
i zostawił go na zajmowanym przez niego stanowisku
dowódcy korpusu piechoty. Haider i Brauchitsch po wspania­
łym zwycięstwie w kampanii francuskiej uznali przyszłego
feldmarszałka za tak niebezpiecznego, że planowali go wysłać
do Norwegii lub ,41a pustynię” jako dowódcę powstającego
właśnie Korpusu Afrykańskiego (DAK).
Jednak w operacji „Barbarossa” — nie bez wstawiennictwa
Fiihrera — Manstein otrzymał dowództwo LVI KZmot (w
trakcie „Barbarossy” przemianowano KZmot na KPanc),
który znalazł się w składzie 4 GrPanc GA „Północ”. Manstein
wyróżnił się na tym stanowisku, a co ważniejsze, dowodził
jednostkami pancernymi „w polu”, poznając ich ograniczenia
i mocne strony. 12 września 1941 r. otrzymał nowe stanowisko
— dowódcy 11 A, której dotychczasowy dowódca gen. płk.
Eugen Ritter von Schobert został śmiertelnie ranny. Po raz
kolejny Manstein wyróżnił się w niezwykle trudnej i długiej
kampanii na Krymie, za co otrzymał zasłużenie stopień
feldmarszałka. Zdobycie Sewastopola nastąpiło w „szczycie”
letniej kampanii 1942 r. na wschodzie. Nowo mianowany
feldmarszałek zaczął być uważany przez Fiihrera za swego
rodzaju „tajną broń”, mającą służyć ożywieniu ducha ofen­
sywnego Ostheer. Na początek otrzymał zadanie zdobycia
Leningradu, jednak potężna ofensywa sowiecka pokrzyżowała
te plany, a siły przerzucone spod Sewastopola musiały
wzmocnić zewnętrzny pierścień okrążenia Leningradu.
Waśnie w tym momencie feldmarszałek został mianowany
dowódcą GA „Don” — Hitler wierzył, że jeżeli ktoś może
sobie poradzić z rosyjską ofensywą na południu i uwolnić
z okrążenia 6 A, to jest to właśnie Manstein. Dowódcy nowo
powstałej grupy armii przyobiecano sześć świeżych dywizji
piechoty, cztery dywizje pancerne oraz szereg jednostek
wzmocnienia szczebla korpuśnego i armijnego.

* * *

Aby móc przeprowadzić operację odblokowania sił niemiec­


kich pod Stalingradem, Wehrmacht musiał utrzymać linię
rzeki Czir, gdzie najbardziej wysunięte pozycje niemieckie
odległe były tylko o około 60 km od okrążonej 6 A. Co
ważniejsze, jednostki niemieckie i rumuńskie tam rozlokowane
osłaniały główne lotniska polowe, z których zaopatrywano
„kocioł”. W rzeczywistości front niemiecki na zachód od
miasta Stalina trzymany był przez improwizowane jednostki
o niewielkiej sile bojowej. „Zbieranina” ta, jak się okazało,
była nie tylko w stanie utrzymać się na swoich pozycjach, ale
również obroniła kilka przyczółków mostowych na wschodnim
brzegu Cziru. Stało się tak, ponieważ w pierwszej połowie
grudnia Stawka zdecydowana była na utrzymanie się na
swych pozycjach pod Stalingradem, a nie rozszerzanie w nie­
skończoność ofensywy. Chciała w ten sposób uniknąć błędów
z kampanii zimowej poprzedniego roku, kiedy to zamiast
koncentracji na kilku obiecujących celach rozproszono wysiłek
wzdłuż całego frontu, przez co nie osiągnięto zadowalających
wyników.
Na początku grudnia rozpoczęły się jednak ostre walki
na linii Cziru. 12 grudnia Manstein rozpoczął swój atak
z pozycji leżących na południowy zachód od Stalingradu.
Sowieci, chcąc uniknąć drugiego ataku z zachodu, zdecy­
dowali się na szereg akcji zaczepnych, mających związać
jednostki Wehrmachtu, zaczynające przybywać nad Czir.
Był to odtworzony XXXXVIII KPanc w składzie 11
DPanc, 336 DP i 7 Dywizji Polowej Luftwaffe. Mimo że
walki obronne toczone nad rzeką Czir były błyskotliwą
improwizacją Wehrmachtu5, to jednostki niemieckie nie
były w stanie przejść do działań ofensywnych i wspomóc
głównego uderzenia Mansteina na Stalingrad.
Ze względu na postępujący rozkład sił rumuńskich, GA
„B” zdecydowała się na wprowadzenie, pomiędzy 8 A
włoską a XXXXVIII KPanc, należącej do 4 APanc, im­
prowizowanej grupy operacyjnej nazwanej od nazwiska
dowódcy „Hollidt”6. Składała się ona z trzech dywizji
niemieckich — 62 i 294 DP oraz słabej 22 DPanc. Do
Grupy Operacyjnej „Hollidt” włączono również pozostało­
ści po rozbitej 3 A rumuńskiej — lecz siły sojusznika były
zdemoralizowane i pozbawione dużej części swojej artylerii.
Zaplanowano, że główne uderzenie, mające odblokować
okrążoną 6 A, wyruszy z rejonu Kotielnikowa, a miał je
przeprowadzić LVD KPanc w składzie 23 DPanc przekazanej
z GA „A”, 6 DPanc właśnie przerzuconej z Francji, gdzie
odbudowywała swoje siły pod dowództwem gen. Rausa, oraz
17 DPanc. Tę ostatnią dywizję OKH postanowiło jednak
wstrzymać za frontem 8 A włoskiej w celu wzmocnienia jej

5 M e l l e n t h i n , Panzer Battles, s. 211-222.


6 Powstała formacja otrzymała nazwę Armeeabteilung „Hollidt”, co
można przetłumaczyć jako oddział armijny, grupę armijną lub grupę
operacyjną „Hollidt”. Ta ostatnia nazwa jest już obecna w polskim
piśmiennictwie wojskowym, więc to ona będzie stosowana w tej książce.
obrony przed spodziewanym atakiem sowieckim. Feldmar­
szałek Manstein wyraził się dość jednoznacznie o tym
posunięciu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych —jed­
na dywizja pancerna nie była w stanie zatrzymać ofensywy
sowieckiej przy takiej postawie bojowej, jaką reprezentowały
dywizje włoskie, a jej nieobecność na froncie na południe
od Stalingradu w zasadzie przesądziła o niepowodzeniu
operacji odblokowywania Stalingradu. Z pozostałych sił
mających wzmocnić GA „Don”, większość uległa roz­
proszeniu po innych odcinkach frontu, gdzie raz po raz
pojawiały się sytuacje kryzysowe. Część dywizji (głównie
dywizji polowych Luftwaffe) była dopiero w czasie for­
mowania lub nie przedstawiała większej wartości bojowej
i mogła być użyta dopiero w późniejszym terminie.
Operacja „Wintergewitter”, gdyż tak nazwano operację
uwolnienia 6 A z okrążenia sowieckiego, miała zacząć się
3 grudnia — jednak z powodu spóźniania się 23 DPanc,
„uziemionej” przez nagłe roztopy w swym terenie działania
u podnóża Kaukazu, termin ofensywy został przełożony na
8, a następnie na 12 grudnia 1942 r. Rosjanie, zdając sobie
sprawę z przygotowań niemieckich do kontrofensywy
w kierunku Stalingradu, starali się przeszkodzić w koncen­
tracji LVII KPanc. Już 3 grudnia przeprowadzali ataki
w kierunku Kotielnikowa, który był ważnym węzłem
transportowym Wehrmachtu — tam znajdowały się bocz­
nice, z których wyładowywały się niemieckie dywizje.
Wszystkie sowieckie próby przeszkodzenia koncentracji sił
niemieckich zostały zwalczone przez 6 DPanc, znajdującą
się już na miejscu i czekającą na dodatkowe siły, którymi
Manstein miał nadzieję odblokowywać 6 A.
Szybki i w zasadzie zdumiewający sukces natarcia nie­
mieckiego spowodował duże zaniepokojenie w dowództwie
sowieckim. Wydawałoby się, że dwie dywizje pancerne
LVII KPanc nie mają prawa osiągnąć jakiegokolwiek
sukcesu, szczególnie że 23 DPanc była wyczerpana dotych­
czasowymi wałkami i dysponowała tylko około dwudziestu
czołgami. Flanki uderzenia odblokowującego 6 A były
chronione przez 7 Korpus rumuński na prawym skrzydle
i 6 Korpus rumuński na lewym, które to jednostki właśnie
zaczynały ulegać demoralizacji i rozpadowi. W dalszym
toku kampanii siły te musiały zostać wycofane z frontu.
51 A sowiecka, stawiająca opór niemieckiej próbie
przebicia się do Stalingradu, okazała się jednak zbyt słaba,
by całkowicie zatrzymać uderzenie niemieckie. Nie bez
znaczenia był też fakt, że zimą w otwartym stepie trudno
było rozbudować pozycje obronne.
Stawka została zmuszona (choć z bardzo ciężkim sercem)
do przerzucenia na południe od Stalingradu nowo utworzo­
nej oraz świetnie wyposażonej 2 AGw gen. Malinowskiego
1 wzmocnienie przez nią obrony 51 A przed nadchodzącymi
dywizjami pancernymi LYII KPanc. Armia ta przeznaczona
była według wcześniejszych planów Stalina do uczestnictwa
w operacji „Saturn” Frontu Południowo-Zachodniego, ma­
jącej się zacząć w połowie grudnia. Ta elitarna armia miała
być, obok 3 AGw, jej główną siłą uderzeniową. Celem
„Saturna” było doprowadzenie do wyzwolenia Rostowa
oraz odcięcia i zniszczenia całego południowego odcinka
A
frontu niemieckiego. Świadczy to o uwadze i determinacji,
jaką przykładał Stalin do zniszczenia kotła, w którym
znajdowała się 6 A, skoro zdecydował się on na rezygnację
z tak kuszącego celu, jakim był Rostów, i okrążenie,
a następnie zniszczenie dwóch niemieckich grup armii.
Wasilewski jako przedstawiciel Stawki w rejonie Stalin­
gradu podtrzymał swoim autorytetem to bardzo bezpieczne
rozwiązanie skomplikowanej sytuacji operacyjnej, mimo
że dowódca Frontu Dońskiego, Konstanty Rokossowski,
zaproponował inne, bardzo agresywne jej rozwiązanie.
2 AGw miałaby zostać użyta do jak najszybszej redukcji
kotła w Stalingradzie7. Uczyniłoby to atak Mansteina
besZBrzedmiotowym, jednocześnie uwalniając znaczące siły
sowieckie do kontynuacji ofensywy zimowej. Plan Rokossow­
skiego był ryzykowny, ale jeśliby się powiódłby, to sytuacja
Wehrmachtu w południowej Rosji stałaby się katastrofalna.
Ryzyko operacji było jednak zbyt duże dla Stawki i Stalina,
który zadecydował o wdrożeniu bezpiecznej opcji postępo­
wania i skierowaniu armii Malinowskiego na południe.
Początkowe powodzenie ofensywy Mansteina przekonało
OKH, że należy przydzielić mu dodatkowe siły. Wspomniana
już 17 DPanc została wysłana transportem kolejowym do
Kotielnikowa. Mimo że przybycie tej dywizji umożliwiło
osiągnięcie znaczącego sukcesu, którym było utworzenie
przyczółka mostowego na rzece Aksai i dotarcie na odległość
40 km od kotła stalingradzkiego, to 51 A i 2 AGw udało się
kosztem sporych strat zatrzymać niemieckie natarcie.
Kryzys bitwy nastąpił 19 grudnia. Dowódca GA „Don”
doszedł do wniosku, że możliwości LVI1 KPanc wyczerpały
się i nie jest on w stanie dokonać pełnego przełamania
i odblokowania Festung Stalingrad, wydał więc rozkaz
(a w zasadzie sugestię) von Paulusowi przebijania się z kotła
w kierunku na Kotielnikowo. Jednak dowódca 6 A polecenia
nie posłuchał i nie zdecydował się na podjęcie ryzykownej
decyzji o przebiciu się. Manstein nie mógł wydać bezpośred­
niego rozkazu Paulusowi, gdyż mimo formalnej podległości,
osobistą kontrolę nad działaniami 6 A sprawował Hitler przez
swoich oficerów łącznikowych. Żaden odwrót ze Stalingradu
nie mógł liczyć na akceptację Führera, a przecież właśnie tak
musiałaby zakończyć się operacja przebijania się 6 A
w kierunku jednostek GA „Don”.
Po przebyciu 50 km LVII KPanc nie miał wystarczających
sił, aby dokonać pełnego przełamania, zaś od 24 grudnia dała
się odczuć obecność dodatkowych sił sowieckich na osi
marszu korpusu. Przeszły one w dniu 25 grudnia do kontr-
uderzenia. Po raz pierwszy sowieckie siły pancerne starły się

7 K. R o k o s s o w s k i , Żołnierski obowiązek, MON 1979, s. 200-203.


z niemieckimi dywizjami pancernymi i osiągnęły znaczący
sukces. Szczególnie wyróżnił się 7 KPanc pod dowództwem
gen. mjr. Rotmistrowa, którego manewr na flankę LVII
KPanc w zasadzie zmusił siły niemieckie do odwrotu.
Pod koniec drugiej dekady grudnia 1942 r. cała południowa
flanka frontu niemieckiego zaczęła się walić. Trzy grupy
armii, których front rozciągał się od wybrzeża Morza Czarnego
przez podnóże Kaukazu, stepy na południe od Stalingradu,
rzekę Czir i wzdłuż Donu, musiały obsadzić ograniczoną
liczbą dywizji setki kilometrów, a wśród nich znajdowały się
jednostki sojuszników o niskiej wartości bojowej.
Wiosną 1942 roku Hitler przekonał swoich sojuszników,
aby wysłali na front wschodni dodatkowe siły w celu
wzmocnienia Ostheer. Dość niechętnie Rumunia, Węgry
i Włochy uległy naleganiom Fiihrera, chociaż nie zgodziły
się na włączenie swoich dywizji do armii i korpusów
niemieckich. Państwa te zdecydowały się natomiast na
wystawienie własnych zgrupowań armijnych.
Na początku sierpnia 1942 r. dywizje satelickie stanowiły
blisko 40% wielkich jednostek na południu frontu wschod­
niego, a ich liczba sięgnęła 36 dywizji, podporządkowanych
czterem armiom — 2 węgierskiej, 8 włoskiej oraz 3 i 4 ru­
muńskiej. Z różnych względów efektywność bojowa tych
formacji była niska — z czego doskonale zdawało sobie
sprawę OKH. Całe lewe skrzydło GA „B” było więc
bardzo wrażliwe na atak Rosjan. Już we wrześniu gen. von
Weichs uważał swoją północną flankę za tak zagrożoną, że
zdecydował o tworzeniu z jednostek niemieckich specjal­
nych „oddziałów interwencyjnych” (Eingreifgruppen), które
wzmacniały front bądź rezerwy sojuszniczych armii.
W miesiąc po rozbiciu 3 i 4 A rumuńskiej przyszedł czas
najpierw na Włochów, a następnie na Węgrów. 16 grudnia
Front Południowo-Zachodni rozpoczął operację „Mały Sa­
turn”, która miała ograniczone cele w porównaniu do
planowanej wcześniej operacji „Saturn” — gdyż z powodu
przekazania 2 AGw w okolice Stalingradu, gdzie zastopowała
natarcie LVII KPanc, siły Frontu były znacząco słabsze. Już
pierwsze uderzenie sowieckie spowodowało, że 8 A włoska
„wyparowała”, a pomiędzy GA „Don” i „B” pojawiła się
luka o szerokości kilkudziesięciu kilometrów. Manstein
w swoich wspomnieniach opisuje to w następujący sposób:
„Nie wiadomo, co dokładnie stało się z Włochami. Wydaje
się, że tylko jedna dywizja lekka i jedna czy dwie inne
dywizje piechoty stawiły jakikolwiek opór wart wspomnienia.
Cokolwiek się stało, rankiem 20 grudnia niemiecki generał
dowodzący włoskim korpusem na prawym skrzydle armii
dowiedział się, iż dwie dywizje, będące pod jego komendą,
szybko uciekają z powodu informacji o dwóch sowieckich
korpusach pancernych, mających znajdować się na ich
głębokich tyłach. Rezultatem było całkowite odsłonięcie
lewej flanki Grupy Operacyjnej «Hollidt»”8.
Skutkiem klęski Włochów było odsłonięcie lotnisk
w Morozowsku i Tatsinskiej, niezmiernie istotnych, jako
że to właśnie z nich zaopatrywano Stalingrad, oraz chyba
jeszcze ważniejszych przepraw na Dońcu — przez które
docierało zaopatrzenie do GA „Don”.
24, 25 KPanc i 1 KZmechGw przeszły przez wybitą we
froncie włoskim dziurę, wychodząc na głębokie tyły niemiec­
kiego frontu. 24 grudnia 24 KPanc gen. mjr. Badanowa zajął
lotnisko i centrum logistyczne w Tatsinskiej, niszcząc przy
tym 56 niemieckich samolotów transportowych. Rajd sowiec­
kich sił pancernych z uwagą obserwował Stalin, a znaczący
sukces w nim osiągnięty nie pozostał bez nagrody — 24
KPanc został przemianowany na 2 „Tacyński” KPancGw.
Sam Badanow otrzymał dowództwo nad pozostałymi dwoma
korpusami, choć poniosły one do tego czasu bardzo duże
straty i nie stanowiły już znaczącej siły, mając razem nie
więcej niż 20 czołgów. Rajd spełnił swoje zadanie, a dowódz­

8 M a n s t e i n , Lost Yictories, s. 342-343.


two sowieckie na podstawie jego doświadczeń zdecydowało
o tworzeniu dalszych armii pancernych, gdyż tworzone ad
hoc formacje nie były w stanie efektywnie spełnić wymaga­
nych od nich funkcji.
Oprócz 8 A włoskiej Sowieci zaatakowali również Grupę
Operacyjną „Hollidt”. Sytuacja, która się wytworzyła na
lewym skrzydle GA „Don”, była dla Niemców bardzo
trudna i wymusiła przekazanie XXXXVIII KPanc, w którym
znajdowała się m.in. 11 DPanc, z 4 APanc na północ, aby
ustabilizować położenie. Takie osłabienie frontu nad Czi-
rem, z którego wycofano niemiecki korpus, musiało skut­
kować szybkim jego przełamaniem przez siły sowieckie.
Sytuacja kryzysowa osiągnęła swe apogeum między 23
a 28 grudnia. Cechowało ją po pierwsze to, że GA „A”,
składająca się z 1 APanc i 17 A, ciągle przebywała u pod­
nóża Kaukazu, a Führer nie pozwalał na jej wycofanie
i użycie podległych jej sił do wzmocnienia newralgicznego
styku GA „B” i „Don” bądź do wzmocnienia sił, mających
odblokowywać Stalingrad. Drugim istotnym zdarzeniem
była nieobecność Naczelnego Wodza, czyli Hitlera, w któ­
rego rękach spoczywało całkowite rozkazodawstwo — 20
grudnia nawet gen. Zaitzler, szef sztabu sił lądowych, nie
był się w stanie z nim skontaktować. Stało się tak,
ponieważ Hitler, wyłącznie w asyście reprezentantów OKW,
przyjmował delegację włoską, a szef Sztabu Wojsk Lądo­
wych (OKH) pozbawiony był jakichkolwiek prerogatyw
dowódczych9. Działań trzech grup armii, stanowiących
około połowy wszystkich sił niemieckich w Rosji, nikt
oprócz Führera nie koordynował. Jeśli weźmie się dodat­
kowo pod uwagę chwiejność i upór Hitlera, to otrzymamy
receptę na chaos.
9 Podobna sytuacja zdarzyła się 6.06.1944 r. w momencie lądowania
aliantów w Normandii, kiedy to obawiano się zbudzić Wodza, a nikt inny
nie mógł uruchomić odwodów pancernych front u zachodniego. Nie był to
więc przypadek odosobniony.
Mimo krytycznej sytuacji na lewym skrzydle i w centrum
GA „Don” Manstein starał się doprowadzić do kolejnej
próby odblokowania 6 A. W okolicy Millerowa rozpoczęto
właśnie koncentrację kolejnej grupy operacyjnej, nazwanej
od swego dowódcy „Fretter-Pico”, do której przydzielono
m.in. 7 DPanc. Wydawało się więc, że północna część
frontu GA „Don” jest przynajmniej chwilowo zabezpieczona.
28 grudnia niemieckie kontruderzenie odzyskało lotnisko
w Tatsinskiej, z którego dokonywano lotów zaopatrzenio­
wych do Stalingradu, możliwe stało się więc wznowienie
zaopatrywania 6 A. Mimo kontmatarcia sowieckiego, które
spychało LVII KPanc na południe, Manstein pozostawał
optymistą co do powodzenia nowej operacji, której głównym
założeniem było ponowne uderzenie z okolic Kotielnikowa.
Aby móc go dokonać, konieczny był transfer znacznych sił
z GA „A”. Jednak Hitler i von Kleist sprzeciwili się temu
pomysłowi, a 6 A skazana została na agonię w Stalingradzie.
W tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem był
odwrót GA „Don” i „A” na linię Dońca. Zwyczajowy opór
Hitlera w odniesieniu do odwrotów zaczął maleć w związku
z coraz poważniejszą sytuacją na froncie. W końcu decyzja
o wycofaniu z podnóża Kaukazu GA „A” zapadła, chociaż
nie w sposób satysfakcjonujący Mansteina, gdyż 17 A
została na tzw. przyczółku tamańskim, a jej wartościowe
dywizje nie mogły być użyte w znacznie sensowniejszy
sposób we wschodniej Ukrainie. GA „Don” otrzymała za
to 1 APanc, wycofującą się na północ przez Rostów
i osłanianą przez 4 APanc i Grupę Operacyjną „Hollidt”.
Dowództwo niemieckie musiało liczyć się z tym, że siły
sowieckie, trzymające w okrążeniu 6 A w Stalingradzie,
zlikwidują „kocioł” i będą mogły być użyte do roz­
szerzenia i wzmocnienia ofensywy zimowej Armii Czer­
wonej. Dlatego tak istotne było trwanie okrążonych
żołnierzy niemieckich nad Wołgą bez względu na ich
cierpienia. W „kotle” stalingradzkim 6 A dogorywała, lecz
umierając wiązała przez dwa i pół miesiąca znaczne siły
sowieckie i zadawała im niebagatelne straty. Jej opór
umożliwił odwrót sił niemieckich w kierunku Donbasu
oraz wystarczająco długie utrzymanie Rostowa, tak aby
1 APanc mogła wycofać się z Kaukazu. Wolne tempo
likwidacji „kotła” wywołało gniew Stalina, który spieszył
się, żeby móc wykorzystać blokujące 6 A formacje do
dalszego rozszerzenia kampanii zimowej. Ciągły nacisk
i bombardowanie artyleryjskie przyniosły w końcu efekt
i 24 stycznia 1943 r. Armia Czerwona zajęła Pitomnik
— ostatnie lotnisko w „kotle”, a 2 lutego ostatni żołnierze
niemieccy złożyli broń. 6 A straciła 147 tys. zabitych, 91
tys. jeńców, a około 25 tys. rannych ewakuowano drogą
lotniczą. Straty sowieckie związane z likwidacją niemiec­
kiego zgrupowania okrążonego w Stalingradzie były
znaczne i wyniosły 155 tys. zabitych i 331 tys. rannych
i chorych — razem blisko pół miliona żołnierzy10.
Podczas likwidowania 6 A Paulusa przez siły Rokossow­
skiego, Front Południowy (2 AGw i 51 A) i Południowo-
-Zachodni (1 i 3 AGw) wraz z dołączonymi do nich
korpusami pancernymi, zmechanizowanymi i kawalerii, parły
do przodu w kierunku na Woroszyłowgrad i Rostów w na­
dziei na zniszczenie GA „Don” oraz odcięcie na Kaukazie
GA „A”. Zarówno GO „Hollidt” jak i GO „Fretter-Pico”
miały otwarte flanki i już 3 stycznia 1943 r. musiały
rozpocząć odwrót w kierunku rzeki Doniec. Oprócz wspo­
mnianych powyżej związków sowieckich do pościgu w nieco
późniejszym terminie przyłączyły się 5 APanc, 5 AUd (AUd
— Armia Uderzeniowa) oraz 28 A. Przez cały styczeń
trwały walki odwrotowe Wehrmachtu, który na podstawie
rozkazów Fuhrera miał utrzymać linię Dońca. Napór sowiecki
jednak uniemożliwił obronienie linii tej rzeki w dolnym jej
biegu. Siły Mansteina i GA „A” stanęły przed perspektywą

10 G1 a n t z, When Titans clashed, s. 142.


okrążenia, co w końcu przekonało Hitlera i wydał on
zgodę na dalsze wycofanie się sił niemieckich na zachód
i oddanie Rostowa.
Kolejne sowieckie operacje zaczepne, przeprowadzone
przez Front Woroneski gen. por. Golikowa (tzw. operacja
ostrogożsko-rossoszańska i woronesko-kastoreńska), znisz­
czyły w szybkim tempie 2 A węgierską i poturbowały 2 A
niemiecką, pogłębiając kryzys, przed jakim stało niemieckie
dowództwo11. „Dziura” we froncie rozrosła się do za­
straszających rozmiarów, a kolejna — czwarta już armia
sojusznicza — odeszła w niebyt. GA „B” kontrolująca
w połowie listopada 1942 r. siedem armii12, skurczyła się
do jednej — 2 A niemieckiej; dlatego przestał istnieć sens
dalszego jej utrzymywania. GA „B” została w dniu 13
lutego

rozwiązana, a 2 A niemiecka — przekazana do GA
„Środek”. Powstały w międzyczasie związek operacyjny
— Grupa Operacyjna „Lanz” — został przekazany GA
„Don”, którą przemianowano na GA „Południe”.
Grupa Operacyjna „Lanz” została utworzona 29 stycznia
1943 r. i składała się początkowo z 298 i 320 DP oraz
z Grupy Korpuśnej „Cramer”, w skład której wchodziły 168
DP i DGPanc „Grossdeutschland”. Następnie w jej skład
wszedł przybywający właśnie z Francji Korpus Pancerny SS
pod dowództwem SS-Obergruppenfiihrera Paula Haussera,
obejmujący trzy dywizje Waffen-SS. Były to 1 DGPanc SS
„Leibstandarte SS Adolf Hitler” (LSSAH), 2 DGPanc SS
„Das Reich” (SSDR) oraz 3 DGPanc SS „Totenkopf" (SSTK).
Ta ostatnia dywizja mogła dotrzeć na front dopiero pod
koniec drugiej dekady lutego, gdyż ze względu na niedokoń­
czony proces szkolenia wyruszyła z Francji jako ostatnia.

11 Zniszczenie 2A węgierskiej zostało świetnie opisane w książce

wydanej w serii „Historyczne Bitwy” — Łuk Donu 1942, P. S z a b ó .


12 2 A węgierska, 8 A włoska, 3 i 4 A rumuńska, 6 A niemiecka

— zniszczone, 4 APanc przekazana do GA „Don”.


Rozdział II
ARMIA CZERWONA

PIECHOTA

Wszyscy dowódcy niemieccy, opisujący swe doświad­


czenia na froncie wschodnim, zgodnie oceniają sowieckiego
piechura jako doskonałego — mimo wielu wad bądź różnic
w porównaniu z żołnierzami niemieckimi. Szczególnie
interesujące jest opracowanie dotyczące rosyjskiej piechoty1
przygotowane dla armii amerykańskiej przez Maxa Simona
— dowódcę dywizji „Totenkopf” w okresie bitwy o Char­
ków. Uczestniczył on w walkach z Armią Czerwoną od
początku operacji „Barbarossa”, a jego spostrzeżenia są
bardzo ciekawe.
Według Simona sekret efektywności bojowej sowiec­
kiej piechoty leżał w wiejskim pochodzeniu jej żołnierzy
i prymitywnych warunkach życia chłopstwa sowieckiego.
Trudno zaprzeczyć, iż wiejskie pochodzenie jest korzys­
tniejsze z wojskowego punktu widzenia, jeśli chodzi
o służbę w piechocie, gdzie warunki bytowania fron-
1 M . S i m o n , Experience gained in combat with Russian infantry,
Office of the Chief of Military History, Special Staff, U.S. Army.
towego są niekiedy bardzo złe. Zalety żołnierza po­
chodzącego z terenów wiejskich są niezaprzeczalne:
samowystarczalność, wytrzymałość na warunki pogodo­
we i umiejętność radzenia sobie w ekstremalnych warun­
kach (błoto, mróz), czy zdolność do szybkiego budowania
(w tym przypadku umocnień) przy bardzo ograniczonych
środkach technicznych lub ich całkowitym braku. Lepiej
wykształceni technicznie rekruci z miast kierowani byli
do artylerii, służb łączności, wojsk pancernych czy
lotnictwa, gdzie popyt na nich znacznie przewyższał
podaż. W związku z tym sowiecka piechota związana
była z przyrodą i klimatem panującym w Rosji w daleko
bliższy sposób, niż mogli sobie to wyobrazić dowódcy
niemieccy.
Szkolenie piechoty było szybkie, a prowadzący je
oficerowie wprowadzali drakońską dyscyplinę. Od szere­
gowego żołnierza wymagano wykonywania rozkazów,
a uczono go posługiwania się prostymi rodzajami uzbroje­
nia, produkowanego w olbrzymich ilościach przez przemysł
sowiecki. Ciężka broń piechoty, taka jak moździerze,
rusznice ppanc. i ckm, znajdowała się w powszechnym
użyciu jako prosta i niezawodna. Duży nacisk kładziono na
szkolenie strzeleckie i masowo selekcjonowano strzelców
wyborowych. Generał Moskalenko tak opisuje ten proces
w swoich wspomnieniach:
„Szkolenie snajperów z praktycznym strzelaniem na
przednim skraju prowadzone było teraz (koniec 1942
roku — przyp. aut.) w każdym pułku. Dowódcy podod­
działów rozbili odcinki obrony przeciwnika na sektory,
które rozdzielili między pary strzelców wyborowych
z takim wyliczeniem, aby nie było miejsc nieobser-
wowanych. Snajperzy przygotowywali sobie dwa, trzy
stanowiska ogniowe i zmieniając je w zależności od
sytuacji, likwidowali wszystkie żywe cele w swym sek­
torze. Najbardziej doświadczonym strzelcom wyborowym
zezwalało się na samodzielny wybór sektora obserwacji
i ostrzału.
Skuteczność ognia snajperów potwierdzały zeznania
jeńców, przyprowadzonych przez specjalne grupy zwiadu,
wysłane na tyły wroga.
Wszystkie te kroki doprowadziły do tego, że ruch
snajperski w armii stał się masowy. W drugiej połowie
października w pasie armii działało 202 strzelców wyboro­
wych, w listopadzie — 288, a w grudniu — 387. Bez
przesady można powiedzieć, że przyczynili oni nieprzyja­
cielowi wiele ciężkich strat” 2.
W obronie sowiecka piechota nie miała sobie równych,
jeżeli chodzi o szybkość i jakość tworzenia systemu
obronnego, który był jednocześnie praktyczny i prosty.
Stosunkowo rzadko tworzona była ciągła linia okopów;
zamiast tego dwóch-trzech żołnierzy kopało wąski okop,
w którym się ukrywali; podobnie okopane były stanowiska
ckm. Szczególną uwagę poświęcano systemowi ognia,
aby nie pozostawić martwych pól, oraz rozmieszczeniu
snajperów, mających olbrzymi wpływ na morale przeciw­
nika. Dla wzmocnienia obrony stosowano wszystkie środki
techniczne możliwe do zastosowania — od okopanych
czołgów, fugasowych miotaczy ognia, dział ppanc., po­
przez drut kolczasty na minach kończąc. Dowództwo
sowieckie szczególną uwagę zwracało na nasycenie pie­
choty bronią ppanc. — tworzenie rubieży ppanc. stało się
aksjomatem sowieckiej sztuki wojennej, zarówno w obro­
nie, jak i w ataku.
Wszystkie zabiegi, mające wzmocnić obronę sowieckiej
piechoty, ukoronowane były mistrzostwem w maskowaniu,
w którym żołnierz sowiecki nie miał sobie równych.
Żołnierze Armii Czerwonej, jeśli nie zostali złamani
moralnie przez atak z flanki, braki własnego wyszkolenia

2 K. M o s k a 1 e n k o, Przed przełomem, Wyd. MON 1971, s. 520-521.


lub propagandę, walczyli do końca z olbrzymią zaciętością.
Wszyscy pamiętnikarze niemieccy z okresu II wojny
światowej podkreślają mistrzostwo w obronie, jakie osiąg­
nęła Armia Czerwona.
W ataku sowiecka piechota początkowo nie robiła
wrażenia na niemieckich oficerach, z wyjątkiem łatwości,
z jaką umierała, a dowódcy posyłali ją na rzeź. Według
uczestnika kampanii wschodniej gen. mjr. Mellenthina
przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, że:
„[...] indywidualność [sowieckiego piechura — przyp.
aut.] łatwo ginie w masie, a jego wytrzymałość bierze
się z setek lat cierpienia i wyzysku. [...] Rosyjski żołnierz
pozostaje kompletnie nieporuszony krocząc po trupach
setek swoich towarzyszy [...] równie nieporuszony jest
możliwością własnej śmierci. Życie nie ma dla niego
specjalnej wartości [...]” 3.
Brak elastyczności sowieckich dowódców zdumiewał
Niemców. Po niepowodzeniu pierwszego ataku, kolejne
były ponawiane bez zmiany jakichkolwiek założeń tak­
tycznych — aż do momentu, kiedy front został przeła­
many, lub częściej, gdy wyczerpywały się siły atakują­
cego. Głównymi zabójcami rosyjskiej piechoty były
artyleria i broń maszynowa, dlatego po pierwszym okresie
wojny taktyka sowiecka zaczęła się zmieniać. Nacisk
położono na wzmocnienie piechoty czołgami bwp4 i dzia­
łami pancernymi (zwalczanie ckm-ów), oraz wzmoc­
nienie artylerii, mającej obezwładnić obronę niemiecką,
a w szczególności jej artylerię. Mimo wszystko, do
końca wojny sowiecka piechota niosła najpierw ciężar
obrony, a potem ofensywy, ponosząc przy tym gigan­
tyczne straty.
Bardzo charakterystyczną cechą wszystkich operacji
ofensywnych Armii Czerwonej była infiltracja jednostek
3 M e l l e n t h i n , Panzer battles, s. 350.
4 bwp — bezpośredniego wsparcia piechoty.
piechoty przez front niemiecki, poprzedzająca główne
uderzenie lub prowadzona w celach rozpoznawczych. Żadne
bagno, jezioro czy rzeka nie były zbyt głębokie czy zbyt
niedostępne dla żołnierzy sowieckich! Niemcy wielokrotnie
zaskakiwani byli pojawianiem się „znikąd” za ich własną,
często nienaruszoną linią obrony, setek Rosjan. Nakładało
to na żołnierzy Wehrmachtu dodatkowe obciążenia, zwią­
zane m.in. z dodatkowymi obowiązkami fortyfikacyjnymi
(sztaby, jednostki tyłowe, artyleria) czy patrolowymi oraz
tworzeniem ciągłej linii obronnej.
Wbrew powszechnej opinii, ZSRS zaczął odczuwać
znaczące braki w swojej bazie rekrutacyjnej już w połowie
1943 r. Widać to szczególnie wyraźnie, jeśli porówna się
średnią siłę dywizji na froncie z przewidzianą liczebnością
w schematach organizacyjnych tworzonych przez Stawkę.
Abstrahując od różnic w organizacji pomiędzy zwyczajną
a gwardyjską dywizją piechoty, jej stan organizacyjny
powinien wynosić około 10 000 żołnierzy. Jednak jed­
nostki frontowe zmniejszały swoją liczebność i średnio
osiągały 7000 na przełomie 42/43 roku, 5000 w połowie
1943 r. i 2000 w 1945 r. Upust krwi żołnierzy sowieckich
był więc olbrzymi. Stawka stosowała przeróżne środki
zaradcze. Jednym z najbardziej bezwzględnych było
powoływanie do służby obywateli ze świeżo wyzwolonych
terenów ZSRS i kierowanie ich do walki po pobieżnym
tylko wyszkoleniu —- zdarzały się przypadki, że rekruci
powołani w ten sposób nie otrzymywali mundurów i broni.
Metoda ta powodowała wielkie straty wśród żołnierzy-
-rekrutów, stanowiąc błędne koło powodujące, że straszne
ofiary ponoszone przez sowiecką piechotę nie przynosiły
oczekiwanego skutku. Najważniejszym jednak sposobem
zwiększenia wartości piechoty było znaczące wzmocnienie
jej siły ognia na poziomie dywizji poprzez wprowadzanie
nowych, cięższych modeli moździerzy, olbrzymiej ilości
pistoletów maszynowych, rusznic ppanc., nowoczesnych
dział piechoty i ppanc. czy coraz większej ilości artylerii
haubicznej.
Głównym problemem, z jakim spotykała się Armia
Czerwona, był zdecydowanie brak inicjatywy wśród
żołnierzy, szczególnie w porównaniu z Wehrmachtem.
Radzono sobie z tym różnymi sposobami, jednak głównie
poprzez ostrą dyscyplinę wprowadzaną przez oficerów
i komisarzy, rosnące doświadczenie samych piechurów
oraz system nagród i odznaczeń. Drugim problemem
Armii Czerwonej, który tak często udawało się wy­
korzystywać Wehrmachtowi, była „niestabilność” żoł­
nierzy sowieckich. Łatwo poddawali się oni panice (zwła­
szcza w pierwszym okresie wojny), jeśli byli atakowani
ze skrzydeł lub z tyłu. Wspomniany już gen. mjr von
Mellenthin tak pisał na ten temat:
„Nie można przewidzieć, jaka będzie reakcja Rosjanina,
gdyż może się ona przemieszczać od jednego ekstremum
do następnego. Polegając na doświadczeniu można stwier­
dzić z dużą pewnością, jaka będzie reakcja żołnierza
każdej innej narodowości; u Rosjanina tej pewności nie ma
nigdy. Sowiecki żołnierz ma tak niezwykłe i wielo­
wymiarowe umiejętności, jak wielki i niezwykły jest jego
kraj. Jest wytrzymały i cierpliwy w sposób przekraczający
wyobrażenie, jest niesamowicie odważny — a jednocześ­
nie może okazać się strasznym tchórzem. Zdarzały się
wypadki, że sowiecki oddział odpierał silny atak niemiecki
z wielką walecznością, nagle uciekając przed małą grupą
szturmową. Bataliony załamywały się przy pierwszych
strzałach, a jednak w chwilę potem walczyły do ostatniego
żołnierza. Rosjanin jest nieprzewidywalny; dzisiaj nie
obchodzą go niechronione flanki, a jutro cały się trzęsie na
myśl o odsłoniętym skrzydle” 5.

5 M e l l e n t h i n , Panzer Battles, s. 350.


WOJSKA PANCERNE

Na początku wojny Armia Czerwona posiadała olbrzymią


ilość czołgów przeróżnych typów. Najbardziej zaawan­
sowane technicznie były T-34 i KW-1. To te dwa typy stały
się kośćcem sowieckich sił pancernych w interesującym
nas okresie od końca 1942 roku do marca 1943 roku. Mimo
gigantycznych rozmiarów produkcji przemysłowej nasta­
wionej na masowe wytwarzanie czołgów wymienionych
powyżej, okazała się ona niewystarczająca, a korpusy
pancerne i zmechanizowane wyposażane były również
w czołgi pochodzące z lend-lease’u bądź w lżejsze typy
pojazdów opancerzonych (T-70, T-60). Sukcesy niemieckich
dział pancernych i samobieżnych niszczycieli czołgów
spowodowały, że Rosjanie również zaczęli z nimi eks­
perymentować. Szybko na polu walki pojawiły się proste
konstrukcje na podwoziu T-34 lub KW-1.
W czerwcu 1941 r. Armia Czerwona posiadała około
24 000 czołgów — więcej niż jakakolwiek inna armia na
świecie. Jednak w ciągu sześciu miesięcy od rozpoczęcia
„Barbarossy” w sowieckich jednostkach pancernych zo­
stało tylko 2500 pojazdów pancernych, ponadto większość
przedwojennych korpusów pancernych została zniszczona
lub rozwiązana. Maksymalnie uproszczono strukturę or­
ganizacyjną, jako że straty sprzętowe oraz wykwalifiko­
wanych oficerów i żołnierzy były katastrofalne. Możliwe
stało się tylko tworzenie samodzielnych batalionów,
pułków i brygad.
Kontrofensywa pod Moskwą okazała się również bardzo
kosztowna. Armia Czerwona straciła w niej około 2000
czołgów. Jeszcze większe straty ponieśli Sowieci latem
1942 r. w wyniku ofensywnych działań niemieckich (Krym)
i swych własnych kontrataków (Charków).
Straszliwe straty poniesione przez pierwsze półtora
roku wojny na wschodzie — szczególnie w zakresie
wyszkolonych załóg, oficerów zdolnych prowadzić i ko­
ordynować działania wojsk pancernych oraz aparatu szko­
leniowego (instruktorzy w dużej części poszli na front)
— zmusiły Stawkę do podjęcia niezmiernie istotnych
decyzji.
Pierwszą z tych decyzji było maksymalne zwiększenie
produkcji czołgów, co oczywiście odbyło się kosztem ich
jakości. W rzeczywistości T-34, produkowany w czasie
wojny, różnił się od przedstawionego w książkach historycz­
nych „idealnego” wozu pancernego; na przykład silnik W-2
miał moc 400-450 KM, a nie 500-520 KM. Nawet ta
mniejsza moc pozwalała jednak efektywnie funkcjonować na
polu walki, a czołg osiągał maksymalną prędkość 47-48 km/h.
Dodatkowym atutem czołgu był bak mieszczący 460 litrów
ropy, na którym mógł się on przemieścić na odległość od 200
do 300 km. Mimo że osiągi „trzydziestki czwórki” były bardzo
dobre w zakresie pancerza, nacisku na grunt (0,62 kg/cm2)
i całkiem niezłej armaty (F-34), to rzeczywistość pola walki
pozwalała Wehrmachtowi zrekompensować własne braki
w sprzęcie poprzez wyższość taktyczną oraz amunicję ppanc.
lepszej jakości. Gdyby wojna polegała na pojedynkach
czołgowych jeden na jednego na płaskim terenie, to Rosjanie
niewątpliwie wygraliby ją bardzo szybko — tak jednak nie
było, a najwyżej premiowanym zachowaniem jednostek
pancernych była praca zespołowa. T-34 miał jeszcze jedną,
kluczową wadę — dwuosobową wieżę. Dowódca czołgu
oprócz obowiązków związanych z dowodzeniem czołgiem
(plutonem, kompanią) musiał wyszukiwać cele, naprowadzać
działo na cel i strzelać, a w pierwszych wersjach T-34 był
nawet radiooperatorem. Powodowało to, że niemieckie panzery
miały 3-4-krotnie większą szybkość prowadzenia ognia.
Dopiero w 1944 r. wprowadzenie T-34/85 z nową trzyosobową
wieżą rozwiązało ten problem.
Od początku swego istnienia „trzydziestka czwórka”
miała problemy z systemem przenoszenia mocy i wentylacją
silnika — rozwiązano je dopiero na przestrzeni 1943 roku.
T-34 był straszliwie uciążliwy w prowadzeniu przez kierow­
cę — sowieccy konstruktorzy po dokonaniu testów porów­
nawczych z Panzer III na przełomie lat 1940 i 1941 byli
zszokowani. Oprócz uzbrojenia i opancerzenia „trzydziestka
czwórka” była zdecydowanie gorsza we wszystkich innych
aspektach — niezawodności, ergonomiki, skrzyni biegów,
optyki, łączności itp. Sowieccy pancemiacy byli w „trzy­
dziestce czwórce” ślepi i głusi — wizjery były zbyt
„ciasne”, a optyka słaba. Radiostacje były złej jakości, przy
tym montowano je w wozach co najwyżej dowódcy plutonu,
najczęściej jednak dowódcy kompanii, czyli odpowiednio
w co trzecim lub co dziesiątym czołgu.
T-34 wprowadzono do produkcji masowej zbyt szybko,
zabrakło więc czasu na poważne modyfikacje z powodu
wybuchu wojny, a konflikt ten wymusił dodatkowo najpierw
przeniesienie niektórych fabryk (Leningrad, Charków,
Stalingrad), a następnie uproszczenie (!!!) produkcji. Od
jesieni 1941 r. do połowy 1944 r. jakość podzespołów,
stali pancernej i amunicji była zła, ponieważ dla Stawki
liczyła się tylko ilość wyprodukowanych wozów bojowych,
a nie ich jakość.
W 1943 r. zrezygnowano z modernizacji „trzydziestki
czwórki” i wprowadzenia do produkcji T-43, gdyż oczeki­
wano spadku produkcji w związku z trudnościami wiążą­
cymi się z wytwarzaniem nowego modelu czołgu. W związ­
ku z tym, że w 1943 r. przygotowywano się do roz­
strzygających operacji i potrzebowano dużej liczby czołgów,
T-43 nie wszedł do produkcji masowej.
Przemysł sowiecki w okresie 1942-1943 osiągnął tech­
nologiczne dno, co skutkowało niską jakością produkowa­
nych czołgów; np. na początku 1942 r. prawie we wszyst­
kich T-34 odnotowano awarię przekładni bocznych. Wojska
pancerne dążyły do wymiany silników przed każdą ofen­
sywą jeszcze do drugiej połowy 1944 r. ze względu na
niski gwarantowany przez fabrykę bezawaryjny przebieg.
Dodatkowo niska kultura techniczna żołnierzy sowieckich
powodowała dużo większą awaryjność czołgów niż u ich
przeciwników.
Drugą decyzją Stawki dotyczącą wojsk pancernych było
znaczące przyśpieszenie szkolenia żołnierzy dla wojsk
pancernych w celu zapewnienia adekwatnej ilości załóg dla
masowo produkowanych maszyn. Zdarzało się, że wcielano
do wojsk pancernych rekrutów, kierując ich od razu do
walki, tylko dlatego, że potrafili prowadzić wozy gąsieni­
cowe (np. traktory). Skutki były łatwo przewidywalne
— olbrzymie straty, zarówno bojowe, jak i niebojowe. Nie
oznacza to oczywiście, że nie było w Armii Czerwonej
doświadczonych załóg i dowódców, wręcz przeciwnie — ci,
którzy przeżyli piekło lat 1941-1942, stanowili często
jądro jednostek pancernych. Jednak w interesującym nas
1943 roku słabo wyszkolone załogi i dowódcy (szczególnie
szczebla taktycznego) stanowili jeśli nie większość, to
z pewnością znaczną liczbę.
Trzecią decyzją było odbudowanie związków pancernych
szczebla operacyjnego (korpusów i armii pancernych) oraz
powrót do koncepcji „głębokich operacji” — w których
użycie zmasowanych jednostek pancernych odgrywało
kluczową rolę.
Polityka Stawki prowadzona wobec jednostek pancer­
nych, mimo że bardzo kosztowna w sensie strat sprzętowych
i ludzkich, pozwalała utrzymywać „w polu” znaczną liczbę
czołgów oraz szybko odbudowywać zniszczone lub wy­
krwawione jednostki. Dowódcy Wehrmachtu byli jakże
często zaskakiwani prędkością, z jaką się to odbywało.
Zniszczone korpusy i armie pancerne pojawiały się znikąd,
w ciągu kilku tygodni od poniesionej klęski, w pełni
wyposażone i gotowe do walki.
Sytuacja taka zdarzyła się np. po bitwie kurskiej, kiedy
to 1 APanc i 5 APancGw. zostały w czasie jej trwania
zdziesiątkowane (lub wręcz zniszczone) przez siły niemiec­
kie, a jednak w ciągu dwóch-trzech tygodni pojawiły się
jako główna siła operacji „Rumiancew”. Dowódca GA
„Południe” feldmarszałek von Manstein był całkowicie
zaskoczony, gdyż był pewien, że przerwa operacyjna
spowodowana sowieckimi stratami pod Kurskiem potrwa
jeszcze co najmniej kilka tygodni, jeśli nie miesięcy.
W toku trwającej blisko miesiąc bitwy (czwartej bitwy
o Charków) obie rosyjskie armie pancerne poniosły tak
wysokie straty, że w zasadzie ponownie przestały istnieć.
Wehrmacht potrafił zadać sowieckim siłom pancernym
olbrzymie straty; nie dziwi to, jeśli weźmie się pod uwagę
wspomnianą już jakość wyszkolenia załóg sowieckich.
Niemożliwe było przecież odpowiednie wyszkolenie i zgra­
nie jednostek pancernych w okresie, w jakim odbudowy­
wano sowieckie armie i korpusy pancerne przy poziomie
strat przez nie ponoszonym. Obie wspomniane wyżej
sowieckie armie pancerne zostały w zasadzie zniszczone
dwukrotnie w okresie dwóch miesięcy!
W związku z polityką przyjętą przez Stawkę w zakresie
wyszkolenia załóg możliwe do wykonania były tylko
najprostsze rozkazy i manewry, jako że bardziej skom­
plikowane rozwiązania taktyczne z pewnością spowodowa­
łyby zbyt duże zamieszanie. Stąd wzięła się szablonowość
rozwiązań taktycznych w czasie ofensywnych działań
sowieckich wojsk pancernych w latach 1941-1943 oraz
bardzo wysokie straty zarówno w sprzęcie, jak i w ludziach.
„[...] Sowieci mogli działać na T-34 tylko na początku
starcia, gdy mieli przed sobą mniej więcej 2 km terenu
pozwalającego na akcję „na pamięć”. Wtedy dowódca
pododdziału mógł jeszcze liczyć na to, że jego podwładni
są tam, gdzie powinni być. Wraz z upływem każdej
minuty jego wiedza o ich działaniach zmniejszała się,
gdyż ich nie widział ani nie słyszał. W trakcie starcia,
gdy sytuacja stopniowo się zmieniała, załoga T-34 szybko
traciła orientację. Kurz, wybuchy, hałas — wszystko to
powodowało, że przez wizjery „34-tki” autentycznie moż­
na było nie zauważyć skradających się panzerów. Jedno­
cześnie brak radiostacji uniemożliwiał wzajemną współ­
pracę załóg. Niemcy od razu nauczyli się to wykorzys­
tywać i już od początku sezonu operacyjnego 1942 roku
zwalczanie T-34 nie nastręczało im dużych trudności. [...]
Krótko podsumowując — zalety T-34 zdawały się na
niewiele, ponieważ jego wady, a także wschodni tok
„rozumowania” sowieckich konstruktorów oraz wschodnia
taktyka i w ogóle styl prowadzenia wojny, niwelowały je”6.
W późniejszym okresie, od końca 1943 r., zaczął rosnąć
procent doświadczonych żołnierzy i oficerów w sowieckich
jednostkach pancernych; jednocześnie zaczęły one otrzy­
mywać sprzęt coraz lepszej jakości. Wyżsi dowódcy
sowieccy z Katukowem, Rybałką czy Rotmistrowem na
czele byli w stanie stworzyć z sowieckich sił pancernych
prawdziwie niebezpieczne dla przeciwnika narzędzie wojny.
Jednakże w pierwszej połowie 1943 r., mimo ciągłej
poprawy, formacje pancerne Armii Czerwonej nie były
równorzędnym przeciwnikiem dla Panzerwaffe.

ARTYLERIA

W Armii Czerwonej uważano artylerię za bardzo istotną


część sił zbrojnych. Na jej rozwój olbrzymi wpływ miały
teorie „głębokiej bitwy” i „głębokiej operacji” stworzone
w ZSRS w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku
m.in. przez Triandafiłłowa i Frunzego. Artyleria sowiecka
miała wybijać korytarz dla piechoty oraz jednostek zme­
chanizowanych i ułatwiać im wejście w przestrzeń operacyj­
ną wroga. Podstawowymi zasadami było zmasowanie dużej
liczby dział na wąskich odcinkach przełamania i mobilność

6 M i c h u l e c , T-34 mityczna broń, s. 134-135.


— czyli zdolność towarzyszenia siłom dokonującym pene­
tracji nieprzyjacielskiego frontu. Chyba w żadnej z armii,
uczestniczących w II wojnie światowej, nie kładziono
takiego nacisku na wsparcie artyleryjskie swoich działań
co w Armii Czerwonej. Co ciekawe, przekonanie o olbrzy­
miej wadze ognia na polu walki ZSRS odziedziczył po
carskiej Rosji 7.
Podczas II wojny światowej artyleria rosyjska posiadała
bardzo dobre i nowoczesne działa, które przemysł ZSRS
produkował w olbrzymich ilościach. Pozwoliło to Armii
Czerwonej zorganizować znaczną liczbę najróżniejszych
jednostek artylerii. Od 1942 r. powstawały dywizje, a na­
stępnie korpusy artylerii będące w gestii Stawki. Dzięki
nirn mogła ona wspierać działania ofensywne, przerzucając
formacje artyleryjskie wzdłuż frontu, tworząc gigantyczne
koncentracje dział.
Podstawowymi rodzajami dział sowieckiej artylerii dy­
wizyjnej były armata 76 mm i haubica 122 mm. Dzięki
swemu nieco mniejszemu niż niemiecki kalibrowi (105,
150 mm), działa sowieckie były lepiej dostosowane do
wschodnich warunków terenowych. Szczególnie armata 76
mm ZIS-3 (nazywana przez Niemców ze względu na
charakterystyczny odgłos wystrzału „ratsch-bum”), posia­
dała dużą prędkość początkową pocisku i odpowiednią
mobilność. Nadawała się do bezpośredniego wsparcia
piechoty i obrony przeciwpancernej. W swych wspomnie­
niach gen. mjr Mellenthin pisał:
„Rosjanin i jego broń przeciwpancerna są nierozłączni;
czasami wydaje się, że każdy piechur ma własną rusznicę
lub działo ppanc. Posiada on niezaprzeczalną i wysoką
umiejętność dobrego rozmieszczenia broni przeciwpancer­
nej, a ponadto potrafi ją wszędzie zabrać ze sobą. Dodat­
kowo rosyjskie działa ppanc. dzięki płaskiej trajektorii

7 CSI Report No. 13, Tactical responses to concentrated artillery.


pocisku i dużej celności są świetną bronią mogącą być
użytą we wszystkich formach walki” 8.
Pomimo tych zalet, kaliber 76 mm był niewystarczający
i z tego względu sowiecka artyleria dywizyjna dla wyko­
nania ważniejszych zadań zawsze musiała być wzmacniana
artylerią większych kalibrów z odwodów naczelnego do­
wództwa. Masowo stosowana przez Armię Czerwoną
haubica 122 mm była działem nowoczesnym; dzięki niej
artyleria sowiecka mogła uzyskiwać dużą skuteczność
ognia, a znakomitą ruchliwość uzyskiwano za pomocą
ciągnika lub ciężarówki.
Rosyjska artyleria dywizyjna posiadała również w swojej
strukturze jednostki moździerzy (82, 120, 160 mm). Ich
użycie jako artylerii wynikało ze strat poniesionych przez
Armię Czerwoną podczas dwóch pierwszych lat wojny.
Moździerze były proste w produkcji, mogły więc szybko
wypełnić lukę, jaką był brak wystarczającej ilości dział.
Dodatkowo w działaniach zaczepnych jednostki moździerzy
posuwały się prawie zawsze tuż za piechotą, co było o tyle
istotne, że artyleria sowiecka cierpiała na niską mobilność
ze względu na brak odpowiedniej ilości ciągników i cięża­
rówek. Szczególnie moździerz 120 mm był doskonałą
bronią — prosty w produkcji i bardzo efektywny na polu
walki. Nie dziwi więc, że Wehrmacht prawie natychmiast
go skopiował i wprowadził na własne uzbrojenie.
Do prowadzenia rozpoznania i wstrzeliwania się do
baterii nieprzyjacielskich artyleria sowiecka stosowała
pododdziały rozpoznania wzrokowego i dźwiękowego
(niekiedy do obserwacji na dalsze odległości podobnie jak
wojska niemieckie używała ona również balonów obser­
wacyjnych). Do końca 1943 r. działalność sowieckich
oddziałów rozpoznania artyleryjskiego i zwalczania artylerii
nie była skuteczna. Wynikało to z jednej strony z braków

8 M e l l e n t h i n , Panzer Battles, s. 357.


wyszkolenia Rosjan i braków sprzętowych, a z drugiej
z dyscypliny ogniowej artylerii Wehrmachtu. Obszernie
przytoczone poniżej wspomnienia płk. G. Nadysiewa z po­
czątku 1942 r., kiedy był on szefem sztabu artylerii Frontu
Południowo-Zachodniego, obrazują te problemy:
„Wyznaczony na stanowisko szefa oddziału rozpoznaw­
czego podpułkownik A. Maniło rozwinął intensywną dzia­
łalność wokół organizacji rozpoznania artyleryjskiego w jed­
nostkach wojskowych. Ale co można było zrobić, mając
tak ograniczone środki? Nadal podstawę rozpoznania
artyleryjskiego stanowiła obserwacja wzrokowa.
W maju 1942 r. Front Południowo-Zachodni przygoto­
wywał operację zaczepną, mającą na celu opanowanie
Charkowa. [...] Po raz pierwszy [sic!] udało się podpuł­
kownikowi Manile nawiązać kontakt z organami zwiadu
armii lotniczej w celu rozpoznania głębokości taktycznej
na korzyść artylerii”9.
Sowieccy obserwatorzy artyleryjscy byli dobrze przygo­
towani do kierowania ogniem, umiejąc skutecznie wpływać
na walkę działalnością kontrolowanych przez siebie baterii.
Ich dodatkowym atutem była umiejętność maskowania się,
co powodowało, że byli oni trudni do wykrycia. Cecha ta
była charakterystyczna dla całej Armii Czerwonej.
W latach 1941-1942 osiągnięcia artylerii rosyjskiej były
różne. W początkowej fazie wojny nie mogła ona — przy­
najmniej w toku szybko przebiegających działań bojowych
— doprowadzić do uzyskania przewagi ogniowej. Jednak
w momencie przejścia z działań manewrowych do statycz­
nej obrony Sowieci potrafili szybko stworzyć dobry system
ognia. Artyleria dywizyjna Armii Czerwonej dobrze opa­
nowała metody walki obronnej, ściśle współpracując z pie­
chotą i czołgami. Jednak w działaniach zaczepnych nie
była w stanie wykorzystać swego potencjału.

9 G. N a d y s i e w , Moja służba w sztabach, s . 4 3 .


Przyczyną ograniczonego działania artylerii rosyjskiej
było nieodpowiednie wyposażenie jednostek artyleryj­
skich w środki łączności i dowodzenia. Uniemożliwiało
to uzyskanie silnych ześrodkowań ognia podczas działań
manewrowych (zwłaszcza pod ostrzałem niemieckim).
Rosjanie, przynajmniej na początku wojny, nie doceniali
konieczności odpowiedniego wyszkolenia i wyposażenia
organów dowodzenia dla osiągnięcia pełnej skuteczno­
ści ognia artylerii we wszystkich sytuacjach, a nasycenie
technicznymi środkami walki pozostało dość niskie do
końca wojny. W razie przerwania łączności telefonicz­
nej działalność artylerii sowieckiej była znacząco utrud­
niona z powodu niewystarczającego wyposażenia
w sprzęt radiowy. Braki rosyjskiego aparatu dowodzenia
artylerią w początkowym okresie wojny zadziwiająco
szczerze przedstawił w swoich wspomnieniach generał
Nadysiew:
„W marcu 1942 r. generał Gawrilenko [dowódca artylerii
Frontu — przyp. aut.] kazał mi wykonać plan artyleryjs­
kiego zabezpieczenia lokalnej operacji jednej z armii pod
Wołczańskiem. Pokazał mi na mapie odcinek przełamania
i nie powiedział ani słowa. Plan miał być sporządzony do
rana, przy czym zabroniono angażować do pomocy innych
oficerów.
Takie zadanie mogłem z powodzeniem wykonać sam,
ale dopiero rok później. Do tej pory nigdy podobnego
planu działań bojowych artylerii nie sporządzałem [...] Nie
wiedziałem po prostu, od czego zacząć. [...] Rankiem
zjawił się Gawrilenko razem z komisarzem zarządu I.
Suncowem.
— No, jak tam plan?
Podałem mu arkusz papieru, na którym, ku mojemu
wielkiemu zażenowaniu, oprócz tytułu nic nie było.
Nieprzyjemna rozmowa z generałem nie poprawiła sytu­
acji. [...]
Wszyscy wówczas znaleźliśmy się w mniej więcej
jednakowej sytuacji — trafiliśmy na wysokie stanowiska,
nie mając należytego przygotowania” 10.
Rozpoznanie baterii sowieckich przez niemieckie służby
pomiarowe ułatwione było początkowo dzięki niedbałemu
stosowaniu środków utrudniających widoczność wystrza­
łów i maskowania ich odgłosów. Dlatego też ugrupowanie
artylerii rosyjskiej w obronie było bardzo głębokie, tak
aby uniknąć strat powodowanych ogniem kontrbateryjnym.
Dowódcy sowieccy potrafili zręcznie i systematycznie
rozbudowywać takie stanowiska obronne. Niejako od­
ruchowo artyleria sowiecka organizowała pozorne stano­
wiska ogniowe, których celem było mylenie niemieckiego
rozpoznania lotniczego, oraz maskowała wszelkie pozycje
ogniowe. Od 1942 r. wszystkie szczeble dowodzenia
w Armii Czerwonej stosowały rutynowo zasady maskiro-
wki — zarówno w skali taktycznej, jak i operacyjno-
-strategicznej.
Schematycznie prowadzono ogień w artyleryjskich przy­
gotowaniach natarć, które Sowieci zaczęli stosować od
końca 1942 r. Przygotowanie artyleryjskie ataku otwierał
gwałtowny ogień, trwający od pół godziny do kilku godzin.
Tak jak piechota, również artyleria używana była masowo.
Mimo powyższych zastrzeżeń, ze względu na liczbę dział
na kilometr frontu przełamania, przednie pozycje niemieckie
były zwykle „zaorywane”, a ciężki sprzęt w zasięgu
sowieckiej artylerii był niszczony.
Artyleria rosyjska rozwijała się w czasie wojny, a jej
ogień był stopniowo dostosowywany do potrzeb tak­
tycznych w bardziej przemyślany i elastyczny sposób
niż w pierwszych latach wojny. Jeżeli przy ustabili­
zowanych frontach artyleria sowiecka umiała — działając
całkowicie zgodnie z planem i wykorzystując swoją

,0 G . N a d y s i e w , Moja służba w sztabach, s . 4 2 .


nadzwyczajną przewagę ogniową — wykonać wyłomy dla
przełamania się czołgów, to jednak z chwilą, gdy walka
przechodziła w działania manewrowe, prowadzone na
dużych obszarach, skuteczność jej się zmniejszała.
Podsumowując, artyleria sowiecka — pomimo wielu
zastrzeżeń, jeśli chodzi o szczegóły — odznaczała się dużą
siłą ogniową i efektywnością bojową. Jej największymi
mankamentami był brak mobilności i wysokie zużycie
amunicji związane z nieefektywnymi systemami łączności
i doktryną walki ogniowej oraz niska elastyczność w fazie
manewrowej bitwy.

STAWKA I DOWODZENIE

Niewątpliwie dowodzenie na szczeblu strategicznym


było obszarem, w którym dokonała się najszybsza i najbar­
dziej efektowna zmiana w Armii Czerwonej. Generalissimus
Józef Wissarionowicz Stalin przekonał się w toku trwają­
cych półtora roku walk o swoich ograniczeniach w zakresie
dowodzenia siłami zbrojnymi ZSRS i zaczął uważnie
słuchać swoich doradców wojskowych, którzy okazali się
żołnierzami wysokiej miary. Szczególnie stanowiska szta­
bowe (Stawka) zostały obsadzone przez wyjątkowych
dowódców. Ich porównanie do niemieckich odpowied­
ników, czyli Keitla, Zeitzlera i Jodła, wypada zdecydowanie
na korzyść Wasilewskiego i Antonowa.
Sowieccy dowódcy doskonale zdawali sobie sprawę ze
swych ograniczeń. Mimo sukcesu operacji zimowych
w 1941 r. oraz w większym stopniu w 1942 r. obawiali się
konfrontacji z Wehrmachtem na jego zasadach i szukali
sposobów na zwiększenie efektywności Armii Czerwonej.
Przedstawiona powyżej analiza sowieckich rodzajów sił
zbrojnych w jasny sposób wskazuje, że na poziomie
taktycznym i operacyjnym armia niemiecka stała zdecydo­
wanie wyżej — o czym dowództwo sowieckie przekonało
się już wielokrotnie. A jednak ZSRS miał kilka niebagatel­
nych atutów, które z mistrzostwem wykorzystał.
Stawka i Stalin wiedzieli dużo więcej o III Rzeszy
i planach wojennych Ostheer, niż Hitler śmiał przypusz­
czać. Efektywne działanie wywiadu sowieckiego, wspo­
magane przez aliantów zachodnich informacjami z Enig­
my (przekazywanymi pośrednio przez Szwajcarię), da­
wało znakomite rezultaty. Najbardziej znany przykład
działania tajnych służb to uzyskanie planów operacji
„Cytadela” — co umożliwiło Armii Czerwonej odpowie­
dnie przygotowanie całej kampanii letnio-jesiennej
w 1943 r. i nieodwołalne przejęcie inicjatywy strategicz­
nej na froncie wschodnim. Dość rzadko wspomina się
również o osiągnięciach sowieckiego kontrwywiadu
— prawdopodobnie z powodu ekstremalnie brutalnych
środków, jakie organa bezpieczeństwa potrafiły podej­
mować w celu ochrony tajemnicy wojskowej11. Nie
zmienia to faktu, że poza strefą przyfrontową Związek
Sowiecki był prawie całkowicie „niewidzialny” dla
wywiadu niemieckiego.
Efektywne działania kontrwywiadowcze były jednym
z elementów maskirowki, do której Stawka przykładała
bardzo dużą wagę, wychodząc ze słusznego założenia, że
jednym z najistotniejszych czynników powodzenia operacji
wojskowych jest zaskoczenie przeciwnika co do własnych
sił i zamierzeń. Rosjanie oceniani byli przez samych
Niemców jako mistrzowie maskowania i skrytego przygo­
towywania swoich operacji zaczepnych.

11 Na obszarze do 50 km za linią frontu mogły przebywać osoby


miejscowe tylko na podstawie specjalnych przepustek, wszystkich „niepew­
nych” wysiedlano, ustanawiano instytucję dziesiętników, którzy byli
odpowiedzialni za wszystkich mieszkańców danego rejonu itp. por. A.
K a r p i ń s k i , Organizacja i praca tyłów Armii Radzieckiej w drugim
okresie Wielkiej Wojny Narodowej ZSRR, Akademia Sztabu Generalnego
WP, Warszawa 1969, s. 13.
Kolejnym elementem, w którym ZSRS miał zdecydowaną
przewagę nad IH Rzeszą, był poziom produkcji przemysłowej,
znacznie przewyższający osiągnięcia nazistowskich Niemiec.
Władze sowieckie skupiły się na masowej produkcji kilku
najważniejszych rodzajów broni, często nie dbając o jakość,
czego efektem był np. „T-34 jednorazowego użytku”12. Nie
zmienia to faktu, że przemysł sowiecki był w stanie dostarczyć
olbrzymie ilości uzbrojenia i amunicji swojej armii, pozwalając
jej zwyciężyć
y
w konflikcie na śmierć i życie z nazistowskimi
Niemcami. Środki, jakimi to osiągnięto, były strasznie brutalne
i w każdym innym kraju spowodowałyby niewątpliwie
olbrzymie niezadowolenie społeczne 13.
O wyższości strategów z Kremla świadczy również system
przymierzy zawartych w czasie II wojny światowej oraz
porównanie sprzymierzeńców ZSRS ze sprzymierzeńcami III
Rzeszy. Gigantyczna pomoc gospodarcza Wielkiej Brytanii
i jej dominiów oraz USA w ramach m.in. lend-lease ’u była
w zasadzie niezbędna, jeśli chodzi o szanse przetrwania Rosji
w wojnie z Niemcami. Bez niej prawdopodobieństwo
zwycięstwa reżimu Stalina nad III Rzeszą wydaje się być
znacząco mniejsze, a na pewno byłoby bardziej kosztowne.
Lend-lease pozwolił skupić się ZSRS na masowej produkcji
kilku typów uzbrojenia, uzupełniając znaczące braki w bazie
materiałowej i surowcowej (paliwa, stal, aluminium, żyw­
ność). Jednak najistotniejsze dla Armii Czerwonej były
ciężarówki, jeepy i tabor kolejowy, który znacząco zwiększał
jej mobilność operacyjną i strategiczną, oraz sprzęt łączności
(kable, aparaty i centrale telefoniczne oraz radiostacje)
zwiększający efektywność taktyczną.
Najdonioślejsza jednak zmiana dokonała się w zakresie
planowania operacyjnego i strategicznego. W 1941 roku
12 M i c h u l e c , T-34 mityczna broń, s. 168-169.
13 Dokładniejsze omówienie tego tematu nie leży w zakresie niniejszej
pracy. Zainteresowanych odsyłam do książki Richarda Overy’ego Krew
na śniegu.
szereg gigantycznych klęsk wymusił na Armii Czerwonej
uproszczenie własnej struktury. Zlikwidowano korpusy
— zarówno zmechanizowane, jak i piechoty, formowano
brygady piechoty — jako wymagające mniej ludzi i sprzę­
tu, a będące łatwiejsze w kontroli dla niedoświadczonych
dowódców niż dywizje. Jednak od końca 1942 r. Armia
Czerwona zaczęła akumulować znaczące ilości sprzętu,
a jej dowódcy osiągnęli wystarczający poziom umie­
jętności, aby Stawka mogła zacząć eksperymentować
ze strukturami jednostek bojowych, jednocześnie wcielając
w życie nowe pomysły taktyczno-operacyjne. Krzywa
uczenia się Armii Czerwonej zaczynała być pod koniec
1942 roku bardzo stroma. Czerpiąc ze swego bardzo
bogatego dorobku teoretycznego oraz doświadczeń z sze­
regu wojen, od wojny domowej poczynając, po trwający
konflikt z Niemcami — sowieckie siły zbrojne prze­
chodziły okres gwałtownej zmiany.
Brygady piechoty były przeformowywane w dywizje.
Wartościowe jednostki otrzymywały miano gwardyjskich,
a co za tym idzie — bogatsze wyposażenie. Przykładem
może być 24 KPanc przemianowany na 2 KPancGw, za
wspomniane osiągnięcia w operacji „Mały Saturn”. Struk­
tura armii ogólnowojskowych również przechodziła zmianę.
Ponownie wprowadzono szczebel korpusu oraz wzbogacano
spektrum armijnych jednostek wsparcia. Armie i dywizje
otrzymywały, w zakresie umożliwianym przez produkcję
przemysłową i możliwości rekrutacyjne, organiczne jedno­
stki saperów, łączności, czołgów, artylerii haubicznej,
przeciwlotniczej i przeciwpancernej. Armie sowieckie
stawały się ogólno wojsko we (czyli integrujące wszystkie
rodzaje wojsk) nie tylko z nazwy.
W celu wspomożenia operacji zaczepnych frontów i armii
Stawka zaczęła tworzyć szereg jednostek OND14. Powstały

14 OND — Odwód Naczelnego Dowództwa.


m.in. dywizje i korpusy artylerii, które były wykorzystywane
do wsparcia piechoty dokonującej przełamania umocnionych
pozycji nieprzyjaciela. Powodowało to coraz większą łatwość
niszczenia niemieckiej obrony. Duża ilość nowo powstałych
korpusów, brygad i pułków pancernych miała wykorzystywać
ten fakt, dokonując głębokiej penetracji frontu.
Wszystkie te zmiany były częścią procesu decen­
tralizacji Armii Czerwonej. Lata wojny spowodowały,
że powstała duża grupa dowódców i oficerów sztabowych,
którym powierzano coraz bardziej odpowiedzialne zadania,
a ewentualne niepowodzenia nie powodowały już tak
często natychmiastowego rozliczenia przez wyższe do­
wództwo, które mogło kończyć się w sposób nader
niesympatyczny. 9 października 1942 roku, w czasie
największego natężenia bitwy o Stalingrad, Stalin wydał
rozporządzenie o zniesieniu podwójnego dowództwa,
a komisarze zostali zastępcami dowódcy do spraw po­
litycznych. Jednocześnie sowiecki dyktator zaczął się
w coraz większym stopniu opierać na umiejętnych szta­
bowcach ze Stawki i bezwzględnych jej reprezentantach,
przebywających „w polu” i koordynujących oraz kon­
trolujących działania frontów. Najbardziej znanym z so­
wieckich dowódców, choć oczywiście niejedynym, był
Żuków15. Pod koniec 1942 roku wyłoniła się cała plejada
dobrych bądź bardzo dobrych generałów sowieckich
różnych szczebli, takich jak Koniew, Rokossowski, Ma­
linowski, Tołbuchin, Czemiachowski, Rotmistrow itd.

TAKTYKA I SZTUKA OPERACYJNA

Wraz z przechodzącą w ręce Rosjan inicjatywą strategicz­


ną stanęli oni przed szeregiem problemów taktyczno-
-operacyjnych, które musieli rozwiązać, aby zwiększyć
15 Alternatywną wersję biografii Żukowa przedstawił W. Suworow
w swojej książce Cień zwycięstwa.
swoją efektywność bojową i wygrać wojnę. Wehrmacht
musiał na te zmiany w doktrynie sowieckiej reagować,
a nie było to łatwe, ponieważ był „doganiany” przez Armię
Czerwoną w zakresie jakości wojsk, pracy sztabowej,
logistyki. Był to proces ciągły, a obie armie ustawicznie
wprowadzały cały czas zmiany w swojej strukturze oraz
nowe środki techniczne i bojowe.
Główne problemy Armii Czerwonej związane z operac­
jami zaczepnymi stanowiły trzy kwestie:
— jak skoncentrować odpowiednią ilość wojska i siły
ognia artylerii na wąskich odcinkach przełamania, pozo­
stając przy tym nierozpoznanym przez przeciwnika naj­
dłużej jak to możliwe,
— jak rozwijać powodzenie włamania taktycznego, tak
aby Niemcy nie mogli go „załatać”,
— kiedy się zatrzymać, jeśli przełamanie się powiedzie?
Pierwszy problem został satysfakcjonująco rozwiązany
już na przełomie lat 1942/43. Armia Czerwona nagroma­
dziła wystarczającą ilość doświadczeń związanych z kon­
centracją i maskowaniem wojsk, tak że w następnych
latach doskonalono tylko założenia przyjęte w tym okresie.
W tabeli na stronie 48 przedstawiono współczynniki
przewagi osiągane przez Sowietów już w kampanii zimo­
wej 1942/1943 r.
Rosyjski regulamin walki precyzował, że:
„Natarcie jest głównym rodzajem walki, tylko dzięki
niemu można uzyskać rozstrzygnięcie [...] celem natarcia
jest przełamanie obrony nieprzyjaciela na całej jej głęboko­
ści oraz zniszczenie jego siły. [...] Natarcie należy prowadzić
z wyraźnym celem, szybko, niespodziewanie, bez za­
trzymywania i w sposób zdecydowany” 16.

16 E. M i d d e l d o r f , Taktyka w kampanii rosyjskiej, s. 158, Wyd.


MON, Warszawa 1961.
Tabela 1. Średnie nasycenie oraz stosunek sił i środków na
odcinkach przełamania podczas operacji ostrogosko-ros-
soszańskiej (styczeń 1943 r.).
40 Armia 18 samodzielny 3 Armia
KP Pancerna

Odcinek przełamania 10 8 16

Km na DP na odcinku
przełamania 1,8 2,3 5

Dział i moździerzy na
km przełamania 92 83 52

Czołgów na km przełamania 13,3 15 10/26*

Stosunek sił w piechocie 3,7:1 3,5:1 2,3:1

Stosunek sił w artylerii 8,2:1 8:1 5,1:1

Stosunek sił w czołgach 1,3:1 1,2:1 3,7:1

* w liczniku podana jest gęstość czołgów BWP, a w mianowniku


gęstość operacyjna.
Źródło: A. R a d z i j e w s k i , Przełamanie, s. 66, Warszawa 1982 r.

Cechami charakterystycznymi sowieckiego natarcia było


masowanie sił na wąskich odcinkach przełamania (co
widać w tabeli nr 1), huraganowe przygotowanie ogniowe
o bardzo dużym zużyciu amunicji, rozpoczęcie natarcia
jeszcze w strefie ognia artyleryjskiego bez względu na
straty, tworzenie korytarzy ogniowych ułatwiających wła­
manie w system obronny nieprzyjaciela (rys. 1) oraz
szybkie wprowadzanie jednostek pancernych mających
dołamać obronę przeciwnika.
Standardowa technika ataku Armii Czerwonej w przeła­
maniu obrony przeciwnika przedstawiona jest na rys. 2.
Głównym założeniem było ciągłe wzmacnianie impetu
Przedni
skraj obrony

Rys. 1. Korytarz ogniowy.


Źródło: E. M i d d e l d o r f , Taktyka w kampanii rosyjskiej, Warszawa
1961.

natarcia poprzez kolejne fale szturmowe, najpierw czoł­


gów, a następnie piechoty. Szczególną uwagę zwracano
na podtrzymywanie tempa szturmu. Likwidację okrą­
żonych jednostek/punktów oporu pozostawiano trzeciej
fali szturmowej bądź rezerwom. W późniejszym okresie
wojny wprowadzono pewne dodatki, które wzmocniły
jeszcze bardziej siłę ofensywną Armii Czerwonej. Wraz
z rosnącą ilością dział pancernych i czołgów ciężkich
starano się osłaniać nimi lżejsze wozy bojowe dokonujące
przełamania. Miało to szczególne znaczenie podczas
kontrataków niemieckich sił pancernych, kiedy nieru­
chome, a przez to mogące celniej strzelać sowieckie
wozy bojowe korzystały ze swej olbrzymiej siły ognia
(działa 85, 122, 152 mm), zwalczając czołgi (a częściej
działa pancerne) nieprzyjaciela.
Sowieckie natarcie przełamujące rozwijało się prawie przez
cały okres wojny, stając się coraz bardziej skomplikowanym
mechanizmem, w który włączano w coraz większej ilości
Źródło: E. M i d d e l d o r f , Taktyka w kampanii rosyjskiej, Warszawa 1961.

jednostki wsparcia. Po dokonaniu włamania wchodziły


do akcji jednostki saperskie, starające się jak najszybciej
udrożnić sieć drogową niezbędną do kontynuacji ataku.
Jednocześnie przygotowywały (przebudowywały) zdobyty
system obronny w taki sposób, aby można było odeprzeć
kontrataki niemieckie. Jednostki ppanc. we współpracy
z saperami tworzyły rubieże ppanc., które przesuwały
się do przodu skokami. Kontrataki niemieckie odpierano
na rubieżach ppanc., wzmocnionych ciężkimi czołgami
i działami panc., a T-34 starały się wyjść na skrzydła
atakującego wroga.
Drugi problem wiązał się z pytaniem, kiedy wprowadzać
do boju jednostki pancerne, które mają cele operacyjne.
Zbyt wczesne wprowadzenie tych sił mogło spowodować
ich „ugrzęźnięcie” w niemieckim systemie obrony, zbyt
późne natomiast zwiększało ryzyko, że do obszaru prze­
łamania zdążą dotrzeć rezerwy operacyjne przeciwnika.
Problem ten pozostał nierozwiązany przez cały 1943 r.
i mimo zdarzających się sukcesów, takich jak w operacji
biełgorodzko-charkowskiej, zdarzały się również kosz­
towne błędy („Mars”, atak 3 APanc podczas operacji
„Kutuzow”). W toku wojny, kiedy siła niemieckich
jednostek piechoty malała, a podobny proces dotyczył
również Panzerwaffe, Armia Czerwona starała się wpro­
wadzić operacyjne jednostki pancerne szybko, aby doła-
mać obronę niemiecką i wyjść w przestrzeń operacyjną
najszybciej jak to możliwe 17.
Trzeci problem miał chyba największą wagę jakoś­
ciową. Armia Czerwona otrzymała kosztowne nauczki,
zwłaszcza w trzeciej bitwie o Charków, i musiała znaleźć
granice swoich możliwości. Rozwiązanie tego równania,
jak to pojmowała Stawka, która umiejętność prowadzenia
wojny uważała za naukę raczej niż za sztukę — obej­
mowało zagadnienia logistyczne (jak zaopatrywać?) oraz
operacyjne (jak wzmacniać jednostki pancerne pędzące
do przodu?). Co najmniej do połowy 1943 roku sowieckie
związki pancerne po dokonaniu przełamania nie dys­
ponowały wystarczającą ilością zmotoryzowanych jedno­
stek wsparcia (artylerii, piechoty, saperów), a bardzo
szybko odrywały się od mniej mobilnych sił, które
dokonywały przełamania. W takiej najczęściej sytuacji
spadało na sowieckie armie i korpusy pancerne przeciw-
uderzenie niemieckich odwodów. Prące do przodu kolum­
ny T-34 z niewielką ilością piechoty i artylerii stawały się
szybko zwierzyną łowną dla Kampfgruppen, w których
integrowano wszystkie rodzaje wojsk, przez co były
wszechstronniejsze i efektywniejsze od chmar T-34 z pie­
chotą na pancerzach. Jeśli jednak Wehrmacht nie posiadał
17 Dowódcom sowieckim do końca wojny zdarzały się wpadki, takie
jak np. decyzja marszałka Żukowa o wprowadzeniu 1 i 2 APancGw do
szturmu na wzgórza Seełow w operacji berlińskiej, gdzie obie armie
poniosły bardzo duże straty.
odpowiednich rezerw operacyjnych, a zdarzało się to
coraz częściej, to przełamanie sowieckie osiągało z reguły
duże sukcesy. Najlepszymi przykładami są operacja stalin-
gradzka, zniszczenie 8 A włoskiej w grudniu 1942 roku
podczas operacji „Mały Saturn”, czy 2 A węgierskiej. Nie
jest zaskakujące, że swoje największe sukcesy podczas
kampanii zimowej 42/43 Armia Czerwona odnosiła wobec
satelitów III Rzeszy. Były one z reguły gorzej dowodzone,
wyposażone, wyszkolone i zaopatrzone niż Wehrmacht.
Stawka wykorzystała te słabości z pełną świadomością
i determinacją.
W latach 1941-1943 zaopatrzenie nacierających sił pancer­
nych, jak też całej Armii Czerwonej, kulało. Nie należały do
rzadkich sytuacje, w których w wyłomy w obronie niemiec­
kiej wchodziły T-34 obładowane przymocowaną do pancerza
dodatkową amunicją i ropą. Nie trzeba wielkiej wyobraźni,
aby stwierdzić, że takie „ruchome fajerwerki” musiały być
wymuszoną improwizacją ze względu na ekstremalną wrażli­
wość tak obładowanych czołgów na ogień przeciwnika.
Jednak dzięki zwiększonej produkcji krajowej i ciężarówkom
z lend-lease, na przełomie 1943 i 1944 r. Armia Czerwona
zaczęła sobie dobrze radzić z logistycznym i bojowym
wsparciem wojsk pancernych, chociaż cały czas istniały braki
w ilości ciągników artyleryjskich. Z tego powodu artyleria
sowiecka (szczególnie ta większego kalibru) nadążała najwol­
niej za rozwijającym się natarciem.
Największa przemiana zaszła jednak w samych żoł­
nierzach rosyjskich. Ich wojna przekształciła się w wojnę
ojczyźnianą przeciw straszliwemu najeźdźcy, który chciał
zniszczyć nie tylko kraj, ale i naród. Ponadto do 1943 roku
żołnierze nabrali doświadczenia, umiejętności posługiwania
się bronią i zaufali swoim dowódcom oraz kierownictwu
państwa ze Stalinem na czele. Charakterystyczne z tego
punktu widzenia są wspomnienia Wasilija Kotowa, który
przeżył wojnę, dochodząc do rangi sierżanta. Otrzymał trzy
odznaczenia „Za odwagę”, był pięciokrotnie ranny i znisz­
czył cztery czołgi niemieckie.
„W 1943 roku byłem pewien swoich umiejętności
w obronie. Byłem również pewien umiejętności dowódców.
Nawet najgorszy porucznik w 43 wiedział więcej od
przedwojennego porucznika. [...] Niemcom nie udało się
zwyciężyć w ciągu kilku miesięcy, tak jak planowali.
Przegrali pomimo swojego wysokiego wyszkolenia bojo­
wego i sprzętu z całej Europy [...] To była ich porażka, nie
nasza. Kiedy to zrozumieliśmy, zaczęliśmy zwyciężać.
Wtedy zaczęliśmy walczyć ze wszystkich sił” 18.

18 W. K o t o w, That Was the Beginning of the War. Wspomnienia te


(i wiele innych) można znaleźć na stronie internetowej I remember:
http://www.iremember.ru/artillerymen/kotov/kotov.htm.
Rozdział III
OSTHEER1

PIECHOTA

Charakterystyczną cechą piechoty niemieckiej były pro­


cesy demodemizacyjne w niej zachodzące oraz malejąca
przebojowość. Najszybciej problemy te pojawiły się na
froncie wschodnim, który aż do połowy 1944 r. był
głównym teatrem działań lądowych Wehrmachtu, jednak
szybko zaczęły dotyczyć całej armii niemieckiej.
Operacje obronno-zaczepne z zimy 41/42 spowodowały
duże straty, które nie mogły być uzupełnione do początku
kampanii letniej 1942 r. Wynikało to z ograniczonych
zasobów, jakimi dysponowała III Rzesza, zarówno przemys­
łowych, jak i ludzkich. Poprzez skierowanie większości
uzupełnień do GA „Południe” udało się odbudować jej siłę
ofensywną, stało się to jednak kosztem pozostałych jedno­
stek na froncie wschodnim, których siła pozostała na
poziomie niższym niż przed rozpoczęciem „Barbarossy”.
Operacja „Blau”2 była, jak się okazało, obarczona dużym
1 Ostheer — Armia Wschodnia, czyli jednostki niemieckie znajdujące

się na froncie wschodnim.


2 Operacja „Blau” — atak na Kaukaz i Stalingrad latem 1942 roku.
ryzykiem dla armii niemieckiej. Ryzykowano długoter­
minową „wytrzymałością” bojową Wehrmachtu. Jeśli kilka,
uzupełnionych do pełnych stanów, armii niemieckich nie
osiągnęłoby radykalnego sukcesu na południu, to osłabione
siły niemieckie na pozostałych odcinkach frontu musiałyby
stawić czoła ciągle rosnącym siłom Rosjan.
Skutkiem priorytetowego potraktowania dywizji GA „Po­
łudnie” było powstanie dwóch rodzajów dywizji w armii
niemieckiej. Pierwsza — elitarna, składała się z dywizji
pancernych, zmotoryzowanych i uzupełnionych dywizji
piechoty, biorących udział w operacji „Blau”. Reszta dywizji
niemieckich (około 90) stała o co najmniej poziom niżej
w zakresie siły i gotowości bojowej. Ich głównym niedoma­
ganiem był zbyt niski poziom uzupełnień, a co za tym idzie,
niskie stany osobowe oraz brak środków walki w odpowied­
niej ilości. Starając się zaradzić temu problemowi, dowódz­
two niemieckie zdecydowało się skrócić okres szkolenia
rekruckiego do dwóch miesięcy, lecz nawet takie desperackie
kroki nie zapewniły pełnych stanów w jednostkach.
Tak krytyczna sytuacja wymusiła na OKH decyzję o redu­
kcji ilości batalionów piechoty z dziewięciu do sześciu.
Dotknęła ona 69 z 75 dywizji piechoty w GA „Północ”
i „Środek”. Redukcja siły piechoty o jedną trzecią spowodo­
wała w niektórych wypadkach odpowiadającą jej redukcję
dywizyjnej broni ciężkiej (głównie artylerii). „Przebójowość”
zredukowanych dywizji spadła nawet o 50% w porównaniu
z uzupełnionymi jednostkami użytymi w operacji „Blau”.
Skutkowało to tym, że w operacjach obronnych, do których
przeszły obie północne grupy armii, osłabione dywizje nie
były w stanie wytrzymać wojny na wyniszczenie, a utrzyma­
nie własnych pozycji stawało się coraz trudniejsze.
Nie był to jednak koniec złych wiadomości dla jednostek
Ostheer. Wskutek niewydolności przemysłu III Rzeszy, nie
będącego w stanie zapewnić wystarczających ilości uzbro­
jenia i wyposażenia wszystkim jednostkom, duża część
dywizji GA „Północ” i „Środek” została „ograbiona” z części
uzbrojenia, pojazdów i koni na rzecz GA „Południe”. OKH
uznało, że w wojnie pozycyjnej, w którą przeobraziły się
zmagania na znacznej części frontu wschodniego, taka
redukcja jest usprawiedliwiona. Jednak decyzja ta spowodo­
wała, że z powodu obniżonej mobilności i siły ognia
większość niemieckich dywizji piechoty straciła możliwość
działań ofensywnych i elastycznej (ruchowej) obrony.
Największym problemem dowództwa Ostheer był brak
ludzi, a polityka Hitlera w odniesieniu do Luftwaffe
i Waffen SS tylko go pogłębiała. Zduplikowanie struktur
rekrutacji, szkolenia i zaopatrzenia powodowało, że tysiące
żołnierzy nie brało udziału w walkach. Dodatkowo oferta
rekrutacyjna Waffen-SS, skierowana do najbardziej „ide­
owej” części młodzieży, drenowała Wehrmacht z przy­
szłych liderów, mogących zostać podoficerami i mło­
dszymi oficerami. Największym marnotrawstwem żoł­
nierzy okazały się jednak pomysły Göringa, który zręcznie
wykorzystał uprzedzenia Hitlera do Wehrmachtu i stworzył
w połowie 1942 r. 22 tzw. dywizje polowe Luftwaffe,
utworzone ze 170 000 zbędnego personelu wojsk lot­
niczych. Żołnierze w „stalowych mundurach o porządnych
narodowo-socjalistycznych przekonaniach” nie dostali
się w szpony „reakcyjnej armii”, która, jak zauważał
ze zgrozą Reichsmarschall, ciągle zatrudniała kapelanów
wojskowych. Manstein skomentował to następująco:
„Sformowanie z tego doskonałego materiału ludzkiego
dywizji polowych Luftwaffe było olbrzymią głupotą. Skąd
miały one wziąć umiejętność współpracy z innymi jedno­
stkami czy trening w organizacji walki? Skąd miały wziąć
doświadczenie bojowe, jakże istotne w walkach na wscho­
dzie? I gdzie zamierzała Luftwaffe znaleźć dowódców
dywizji, pułków czy batalionów?” 3

3 M a n s t e i n , Lost victories, s . 268.


Odpowiedzią na te pytania było zniszczenie wielu
dywizji polowych Luftwaffe pod koniec 1942 r. Rozpadały
się one już przy pierwszym kontakcie bojowym z Armią
Czerwoną. Te 170 000 żołnierzy doprowadziłoby do
prawie pełnego uzupełnienia stanów w niemieckich dy­
wizjach piechoty w GA „Środek” i „Północ”, znacznie
zwiększając ich siłę bojową.
Wynikiem braku uzupełnień było niskie nasycenie
frontu żołnierzami oraz zmiana doktryny obronnej. Nie
dało się dłużej utrzymywać w pełni zasad elastycznej
obrony wypracowanej pod koniec I wojny światowej
i w okresie międzywojennym — a wyrażonej w re­
gulaminie (Truppenführung) z 1938 r. Manewr siłami
i głębia obrony były po prostu nie do osiągnięcia z powodu
utraty mobilności przez piechotę, a nasycenie żołnierzami
całego systemu obrony stało się niewykonalne. Dlatego
też nacisk położono na siłę ognia i kontratak. Główna
linia obrony (HKL4) musiała być broniona „na sztywno”,
jako że każda jej penetracja była niezwykle groźna
wobec braku odpowiednich sił mogących obsadzić kolejne
(tyłowe) linie obrony. Dokładnie te same powody wpły­
wały na utratę głębokości PAK-frontu5; środki ppanc.
musiały być przesuwane bliżej przedniego skraju obrony,
aby móc wspomóc swoim ogniem walczącą piechotę.
Zmiany w taktyce niemieckiej okazały się niezwykle
kosztowne. Powstała samonakręcająca się spirala — brak
żołnierzy zmuszał dywizje piechoty do trzymania się
pierwszej linii obrony, gdzie były wystawione na pełną
aktywność sowieckiej artylerii. Jej rosnąca siła powodowała
coraz częściej „zaorywanie” pozycji niemieckich i zwięk­
szające się straty w ludziach i sprzęcie (głównie w broni
ppanc. i maszynowej).
4HKL — Hauptkampflinie — główna linia obrony.
5PAK front — rubież przeciwpancerna: PAK (Panzerabwehrkannone)
— działo ppanc.
Jak już wspomniano powyżej, główną podporą obrony
stał się kontratak i siła ognia. Taktyka niemiecka musiała
się oprzeć na artylerii, która dzięki umiejętnemu i elastycz­
nemu planowaniu była w stanie, stosując gwałtowne
koncentracje ognia między różnymi celami, znacząco
wzmocnić obronę piechoty. Ujawniła się też tendencja do
zatrzymywania sowieckich ataków jak najdalej od pierwszej
linii obrony, mimo że zasady elastycznej obrony przewidy­
wały możliwość taktycznego odwrotu i wykonanie kontr-
uderzenia na przeciwnika, który wyszedł już spod swojego
„parasola” artyleryjskiego. Wzrosła rola rezerw, gdyż tylko
gwałtowne i natychmiastowe kontrataki miały szansę na
„załatanie” frontu. Dowódcy niemieccy zawsze uważali
szybkość za rzecz ważniejszą niż masa — woleli więc
mniejsze odwody, ale rozlokowane bliżej frontu, niż
większe, ale odleglejsze. Siła armii niemieckiej polegała na
wyszkoleniu oraz bardzo dużej inicjatywie przejawianej
przez żołnierzy — od szeregowców do oficerów — co było
szczególnie istotne w płynnych i trudnych sytuacjach,
kiedy musiano wykonywać kontrataki.

PANZERWAFFE

W 1942 r. nastąpił znaczący regres niemieckich wojsk


pancernych. Co prawda zaczęły one otrzymywać nowe
modele wozów pancernych o poprawionym pancerzu i zwię­
kszonej sile ognia, jednak wozy te napływały do jednostek
wolno, ze względu na niski poziom produkcji przemysłowej
III Rzeszy. Mowa tu o Panzer III model J, L, M z długo-
lufowym działem 50 mm i Panzer IV model F2 i G również
z lepszym działem kalibru 75 mm.
Jednostki zmechanizowane znajdujące się w GA „Północ”
i „Środek” zostały potraktowane podobnie jak dywizje
piechoty. Uzupełnienia płynęły na południe, co spowodo­
wało, że dywizje pancerne i zmotoryzowane musiały
zadowolić się tym, co miały na miejscu. Co gorsza,
pozbawiono je części organicznych jednostek wsparcia
(głównie logistycznego), aby doposażyć GA „Południe”
w przededniu operacji „Blau”.
Cienki strumyczek nowych czołgów spowodował reduk­
cję ilości batalionów pancernych do jednego-dwóch w dy­
wizji pancernej, a część piechoty (do niedawna zmotoryzo­
wanej) przesiadła się na rowery. Powstały dziwne hybrydy,
kiedy do dywizji pancernych włączano służby zaopatrzenia
o ciągu końskim — co znacząco redukowało mobilność
takich jednostek. Najczęściej takie posunięcia były tylko
chwilowe, a dowództwo niemieckie starało się mimo
wszystko jak najszybciej doprowadzić do polepszenia stanu
swoich jednostek mobilnych.
Klęska na południu zimą 42/43 i zniszczenie wielu
jednostek zmechanizowanych6 spowodowały silny kryzys,
który został w końcu zauważony przez Hitlera. Powołał on
do ponownej służby gen. płk. Heinza Guderiana, mianując
go w dniu 28 lutego 1943 r. Generalnym Inspektorem
Wojsk Pancernych. Jego działalność przyniosła skutki dość
szybko. Racjonalizacja i zwiększenie produkcji czołgów
dokonane do spółki ze Speerem doprowadziło do od­
budowania Panzerwaffe latem 1943 r., w przededniu ope­
racji „Cytadela”.
Przedstawione powyżej ułomności wojsk pancernych III
Rzeszy nie spowodowały jeszcze utraty wyższości taktycz­
nej i operacyjnej Wehrmachtu nad Armią Czerwoną. Będzie
się ona utrzymywać co najmniej do końca 1943 r., szcze­
gólnie dzięki wyszkoleniu i doświadczeniu żołnierzy nie­
mieckich, a także przewadze technologicznej. Przezbrojone
w długolufowe armaty Panzer III i IV stały się równorzęd­
nym przeciwnikiem dla T-34. Jeśli weźmie się pod uwagę
lepszą optykę i fakt, że każdy czołg niemiecki miał
6 W kotle stalingradzkim zniszczeniu uległy 14, 16, 24 DPanc i 3, 29,
60 DZmot.
radiostację, to efektywność Panzerwaffe w porównaniu do
sowieckich sił pancernych wzrastała kilkakrotnie.
Szczególną rolę w niemieckich siłach pancernych speł­
niały działa pancerne i samobieżne działa ppanc. — chociaż
formalnie należały one do artylerii. Przyczyną takiego
stanu rzeczy było zwykłe w nazistowskich Niemczech
przemieszanie struktur w armii oraz wpływy „lobby”
artyleryjskiego wokół Hitlera. Artylerzyści przekonani byli,
że zdobycie wysokich odznaczeń bojowych możliwe jest
tylko w jednostkach dział samobieżnych, dlatego też nie
chcieli ich oddać pod kontrolę Generalnego Inspektora
Wojsk Pancernych.
Działa pancerne zostały zaprojektowane w celu wspierania
szturmu piechoty na ostatnich 300 m, rzeczywistość frontu
wschodniego zmusiła jednak armię niemiecką do ponownego
zdefiniowania ich misji. Nowe zadania obejmowały głównie
zwalczanie czołgów przeciwnika i rolę ruchomego odwodu
w sytuacji braku czołgów bwp w Wehrmachcie. Wzmocnie­
nie obrony ppanc. stało się priorytetem dla OKH ze względu
na masy wozów bojowych wprowadzanych do boju przez
Armię Czerwoną, nie dziwi więc ilość improwizacji technolo-
giczno-produkcyjnych stosowanych przez niemiecki prze­
mysł, aby zapewnić środki walki niemieckim żołnierzom.
Działa samobieżne można podzielić na dwie klasy: działa
szturmowe (StuG i StuH) i samobieżne działa ppanc., których
przykładem mogą być serie od I do IV samobieżnych dział
ppanc. „Marder”, montowanych m.in. na podwoziu Panzer
38(t) produkcji czeskiej, czy „Nashomy”. Mimo że wozy
bojowe typu „Marder” oraz „Nashom” uważano za półśrodki
i były one zastępowane w późniejszym okresie przez
niszczyciele czołgów — to do końca 1943 r. działa pancerne
i samobieżne działa ppanc. zniszczyły około 13 000 czołgów
sowieckich7 — były więc efektywnym rodzajem uzbrojenia.

7 M i d e l d o r f , Taktyka, s . 3 6 .
Wprowadzenie „Tygrysa” dało Wehrmachtowi czołg,
który mimo wszystkich jego wad był w warunkach 1942
i 1943 roku przeciwnikiem prawie nie do pokonania
w bezpośrednim starciu dla Rosjan. Morale zostało wzmoc­
nione poprzez pojawienie się „Tygrysów” w większej
ilości zimą 1942/43 r. Gen. Raus, dowódca wspominanej
już 6 DPanc, a następnie Grupy Korpuśnej „Raus”, opisuje
to następująco:
„[...] kiedy «Tygrysy» spotkały się po raz pierwszy
w boju z T-34, rezultaty były bardziej niż zadawalające.
[...] Zauważono, że pociski ppanc. z dział 88 mm. miały
tak straszliwą moc, że odrywały wieżyczki z wielu T-34,
które odlatywały na kilkanaście metrów. Żołnierze niemiec­
cy szybko ukuli frazę „T-34 kłania się czapką, kiedy tylko
spotyka się z «Tygrysem». Nowe czołgi niemieckie spowo­
dowały wielkie wzmocnienie morale wojska” 8.
Żywotność „Tygrysów” na polu walki przełomu 1942
i 1943 roku była bardzo wysoka. Raport z działań 503
Batalionu Czołgów Ciężkich, który walczył w okolicach
Rostowa w styczniu 1943 roku, wspominał o jednym
z czołgów batalionu, który pozostał sprawny mimo 227
trafień przez pociski rusznic pancernych, 14 trafień z dział
ppanc. 57 mm i 11 trafień z dział ppanc. 76 mm 9.

ARTYLERIA

Niemiecka taktyka użycia artylerii miała swe korzenie


w czasach I wojny światowej i łączyła się z nazwiskiem
Georga Bruchmiillera. Dowództwo niemieckie zdawało
sobie sprawę, że uzyskanie przełamania frontu pozycyj­
nego jest bardzo trudne lub niemożliwe poprzez zmaso­
wane i długotrwałe przygotowanie artyleryjskie, zarówno
8 E. R a u s , Panzer operations, s. 191.
9 Ch.W. W i 1 b e c k, Sledgehammers. Strengths and flaws of Tiger
Tank Battalions in World War II, s. 60.
z powodu braku wystarczającej ilości amunicji, jak i do­
tychczasowych nieudanych prób alianckich. OHL10 szukało
rozwiązania problemu poprzez innowacje technologiczne
i taktyczne. Jednym z rozwiązań było zastosowanie
czołgów, co jednak było niemożliwe z uwagi na ich
brak po stronie państw centralnych. Drugim rozwiązaniem
zastosowanym przez armię niemiecką był „głęboki”,
opierający się na zaskoczeniu atak z zastosowaniem
istniejących środków bojowych, w którym artyleria grała
bardzo istotną rolę.
Idea „oddziałów szturmowych” — rozwinięta przed
i w czasie II Wojny Światowej przez Wehrmacht, a nazwana
niezbyt sensownie Blitzkriegiem — była niczym innym,
jak ciągłym rozwijaniem ataku w głąb pozycji przeciwnika.
Szybkość i zgranie czasowe atakujących oddziałów były
głównym atrybutem szybkiego natarcia, a inicjatywa na
najniższych szczeblach była podstawą sukcesu. Nie było
„magicznej recepty” na powodzenie ataku, a raczej wzajem­
ne wzmacnianie się efektu psychologicznego z fizyczną
likwidacją nieprzyjaciela. Efekt psychologiczny osiągano
niszcząc lub obezwładniając strukturę dowodzenia, łączno­
ści i zaopatrzenia wroga oraz poprzez jego oskrzydlenie
bądź okrążenie.
Przygotowanie i wsparcie artyleryjskie musiało być
doskonale zintegrowane z planem ataku. W przeciwieństwie
do piechoty, której atak ulegał decentralizacji, opierając się
na inicjatywie podoficerów i niższych oficerów — kiero­
wanie artylerią wymagało centralizacji na coraz wyższych
szczeblach dowodzenia. Misja artylerii niemieckiej została
określona w znacząco inny sposób niż w armiach alianckich.
W związku ze znacznie ograniczoną (w stosunku do
aliantów) liczbą amunicji, OHL starało się unikać długiego
przygotowania artyleryjskiego. Po pierwsze, uniemożliwiało
10 Oberste Heeres-Leitung — Główne Dowództwo Armii (niemieckiej)
w I Wojnie Światowej.
to zaskoczenie wroga (co było podstawą idei „oddziałów
szturmowych”), a po drugie, przedłużająca się walka
ogniowa z przeciwnikiem dysponującym dużo większym
zapasem amunicji nie mogła skończyć się sukcesem.
Dlatego też armia niemiecka zdecydowała się na całkowicie
inne rozwiązanie. Ogień artyleryjski musiał być szybki
i dokładny — a jego celem miało być obezwładnienie
przeciwnika, a nie jego zniszczenie. W taktyce działania
artylerii niemieckiej zwracają uwagę szczególnie dwa
elementy: po pierwsze, maskowanie własnych przygotowań,
jako że zaskoczenie było podstawą sukcesu, po drugie zaś
— konieczność niezawodnego rozpoznania pozycji wroga.
Odziedziczona po I wojnie światowej taktyka użycia
artylerii doskonale pasowała do rozwijanej w między­
wojennych Niemczech sztuki wojennej opartej na koncen­
tracji wysiłku, zaskoczeniu i zastosowaniu innowacji tech­
nicznych (lotnictwa i czołgów). Siła artylerii niemieckiej
opierała się zarówno na sile niszczącej, jak i na od­
działywaniu psychologicznym. Gwałtowne koncentracje
ognia były w stanie złamać morale najtwardszego przeciw­
nika — a takim była niewątpliwie Armia Czerwona.
Do 1943 r. działalność ogniowa artylerii niemieckiej
została doprowadzona do perfekcji, choć często tylko
w sensie doktrynalnym, albowiem braki materiałowe zarów­
no w zakresie amunicji, jak i środków ogniowych, były
dużym ograniczeniem. Podstawowym sprzętem w dywizji
piechoty była haubica połowa 105 mm (FH 18) i 150 mm
(s.FH 18). Odwód naczelnego dowództwa dysponował
również cięższymi haubicami o kalibrze 210 mm. i ar­
matami o kalibrze 100 i 150 mm. Głównym mankamentem
niemieckiej artylerii była jej słaba ruchliwość związana
z masowym zastosowaniem ciągu konnego, który okazał
się zupełnie nieodpowiedni w realiach frontu wschodniego.
Każdy korpus niemiecki posiadał tzw. korpuśne dowódz­
two artylerii (Arko), które było używane do koordynacji
ognia artyleryjskiego wszystkich aktywów korpusu, dzięki
czemu można było dokonywać zaskakujących i bardzo
silnych ześrodkowań ognia. Artyleria niemiecka była bogato
wyposażona w środki łączności i rozpoznania artyleryj­
skiego, co powodowało jej większą efektywność przy
znacznie mniejszej liczebności w porównaniu z Armią
Czerwoną.
Armia niemiecka rozwijała typy uzbrojenia nie stosowane
przez Rosjan, a mianowicie samobieżną artylerię, tj. haubice
105 mm „Wespe”11 i 150 mm „Hummel”12, co powodowało
znaczną mobilność i możliwość wspierania ataków bądź
kontrataków w sytuacji głębokiej penetracji pozycji wroga.
Ich konstrukcja odpowiadała życzeniom posiadania działa
o szybkiej gotowości ogniowej i dużej zdolności do
poruszania się w terenie podczas walki pancernej.
W działaniach obronnych piechoty artyleria odgrywała
bardzo ważną, o ile nie najważniejszą rolę. Malejąca
przebojowość piechoty i jej płytkie ugrupowanie powodo­
wały coraz większe oparcie się na sile ognia artylerii.
Głównym zadaniem stało się zatrzymanie nieprzyjaciela
jeszcze przed pierwszą linią obrony i rozgromienie go.
Skuteczność działania była tym większa, im dłużej ogień
prowadzony był z tych samych stanowisk. Praktyka frontu
wschodniego, która powodowała znaczne rozciągnięcie
frontów jednostek niemieckich, spowodowała, że musiano
zastosować bardziej elastyczne prowadzenie ognia niż
zwykłe ognie zaporowe, co wymagało doskonałego plano­
wania i niejako „automatycznej” reakcji. Polegało to na
koncentracji jak największej ilości baterii, również spoza
pasa działań dywizji, które musiały być gotowe do zmian
kierunku prowadzenia ognia w bardzo szybkim czasie.

“ Na podwoziu Panzer II, w okresie II1943-VII1944 wyprodukowano


676 dział i 159 wozów amunicyjnych.
12 Na podwoziu Panzer IV, wyprodukowano między 666 a 724 dział

i około 150 wozów amunicyjnych.


WEHRMACHT — STRUKTURA DOWODZENIA

Dowodzeniem armią niemiecką na wschodzie, czyli


Ostheer, zajmowało się OKH. Jego szefem był sam
Hitler, który jednocześnie podlegał sam sobie, jeśli
występował w roli głównodowodzącego siłami zbrojnymi
III Rzeszy (OKW). Zdarzyło się również, że Führer
podlegał sobie dwustopniowo! Będąc na przełomie 1942
i 1943 r. dowódcą GA „A”, podlegał samemu sobie
najpierw poprzez OKH, a następnie OKW. Nie jest
to koniec absurdów, do jakich doprowadziła w strukturze
dowodzenia dyktatura Hitlera. Drugi człowiek w Niem­
czech — Reichsmarschall Hermann Göring — był przecież
szefem OKL, czyli podwładnym Führera, występującego
w roli głównodowodzącego siłami zbrojnymi III Rzeszy
(OKW), lub jego równorzędnym kolegą, gdy dyktator
występował w roli szefa armii lądowej (OKH), lub
w ogóle mu nie podlegał, jeśli Führer zdecydował się
występować w roli dowódcy polowego np. GA „A”.
Charakterystyczna dla nazistowskich Niemiec niejasna
struktura przywództwa, mająca miejsce we wszystkich
dziedzinach aktywności państwa, powodowała jej nieopty-
malność. Próbowano zaradzić temu w różny sposób — m.in.
poprzez inicjatywę Mansteina zmierzającą do utworzenia
stanowiska Głównodowodzącego na Wschodzie, które to
stanowisko gotowy był objąć sam wnioskodawca. Nic
z tego planu nie wyszło ze względu na opór Hitlera, który
nie chciał zrezygnować ze swoich prerogatyw dowódczych,
oraz na opór prominentów NSDAP, którzy obawiali się
wzrostu prestiżu Wehrmachtu, a w szczególności samego
Mansteina.
Ocena Hitlera jako głównodowodzącego Ostheer musi
być zdecydowanie negatywna w rozpatrywanym przez nas
okresie. Złamał on chyba wszystkie zasady dowodzenia
i prowadzenia operacji, stworzone i ze świetnym skutkiem
stosowane do tej pory przez niemiecki sztab generalny,
szczególnie na poziomie taktycznym i operacyjnym. Nie­
zwykle ważna zasada „Auftragstaktik” polegająca na tym,
że dowódca zlecał podwładnemu zadanie, które ten miał
wykonać samodzielnie, decydując, jakie środki taktyczne
będą najodpowiedniejsze — była aksjomatem. Dowódca
pozostawał oczywiście kontrolerem decyzji podjętych przez
oficerów niższego szczebla, ale starał się w nie nie
ingerować. Wychodził on bowiem z założenia, że pod­
władny będąc „bliżej” wyznaczonego celu, ma lepsze
wyczucie niezbędnych do osiągnięcia celu kroków. Powo­
dowało to niezwykłą inicjatywę i umiejętność improwizacji
na wszystkich szczeblach dowodzenia Wehrmachtu, jako
że wymagało myślenia od każdego oficera oraz zmuszało
do planowania i pracy intelektualnej.
Hitler, ze swoją skłonnością do zarządzania w skali
mikro, zbyt często łamał zasadę „zadaniowości” (bo chyba
tak można przetłumaczyć termin „Auftragstaktik”), wpro­
wadzając zamęt i niszcząc inicjatywę swych podwładnych.
Co ciekawe, jeśli tylko Führer pozwalał swoim generałom
i feldmarszałkom na prowadzenie operacji według przyto­
czonych powyżej założeń „Auftragstaktik”, rezultaty były
doskonałe — np. w omawianej w niniejszym opracowaniu
trzeciej bitwie o Charków. Drugą zasadą złamaną przez
Hitlera jako głównodowodzącego Wehrmachtem była za­
sada elastycznej obrony we wszystkich jej aspektach
— poczynając od taktycznego, poprzez operacyjny, kończąc
na strategicznym.
Po fiasku operacji, której efektem miało być zdobycie
Moskwy, a w szczególności po Stalingradzie, duża część
najwyższych dowódców Wehrmachtu uważała, że Niemcy
znalazły się w sytuacji wymuszonej obrony strategicznej
i nie miały już szansy na zwycięskie zakończenie wojny.
Miały jednak według nich szansę na „remis”. Jedyną drogą
do jego osiągnięcia było wykrwawienie ZSRS w bitwach
obronnych prowadzonych przez siły III Rzeszy. Bitwy te
miałyby być prowadzone elastycznie, co oznaczało po­
święcanie dużej ilości terenu w celu wciągnięcia Sowietów
w pułapkę, aby można było ścigającego przeciwnika
zniszczyć kontruderzeniami w momencie, gdy zbytnio
oddali się od swych źródeł zaopatrzenia. Niezbędne do
zastosowania powyżej przedstawionego schematu postępo­
wania były dwa czynniki: pierwszy to gotowość do po­
święcania terenu, a drugi to silne odwody pancerne, mające
wykonywać kontruderzenia. Hitler nie zdecydował się na
takie rozwiązanie, a wybrał zupełnie przeciwstawne. Wehr­
macht miał bronić do upadłego „każdej piędzi ziemi, na
której postawił swoją stopę żołnierz niemiecki”, a z takim
trudem odtworzone wiosną 1943 r. dywizje pancerne wy­
krwawiły się w znacznym stopniu pod Kurskiem, sztur­
mując umocnienia rosyjskie, co negowało ich przydatność
w koncepcji elastycznej obrony.
8 września 1942 r. Führer wydał rozkaz dotyczący
obrony, który był gwoździem do trumny elastycznej obrony,
rozumianej w sensie taktycznym. Był to najbardziej roz­
budowany i szczegółowy dokument, wydany przez Hitlera
w czasie całej wojny. Rozkaz Wodza był mieszaniną zasad
operacyjnych i dokładnych instrukcji taktycznych, a w tekst
wplecione były odniesienia personalne oraz dziwne niekiedy
przykłady historyczne. Długi na jedenaście stron dokument
uznany został przez gen. Haidera za całkowicie nieprofes­
jonalny, dlatego odmówił on podpisania go.
W rozkazie tym Hitler dał wyraz swojemu niezrozu­
mieniu zasad taktycznych, jakimi kierował się Wehrmacht,
a położył nacisk na rzeczy, które będą charakteryzować
działalność bojową strony niemieckiej do końca wojny.
Niemiecki przywódca wierzył bowiem w siłę woli i moż­
liwość zrekompensowania braków materialnych mistyką
poświęcenia dla ojczyzny, woli walki itp. Tak charak­
terystyczna polityka „ani kroku w tył” również pojawiła
się explicite w rozkazie z 8 września. Führer uważał, że
najodpowiedniejszą formą działań obronnych jest sztywna
obrona każdej piędzi ziemi. W związku z olbrzymim
rozmiarem podbitych obszarów ZSRS, małymi środkami
materialnymi i znaczącymi brakami siły roboczej, stwo­
rzenie tyłowych pozycji obronnych nie było realne.
Według Führera korzystniejsze było więc trwanie na
przygotowanych już stanowiskach obronnych, niż wyco­
fywanie się bez szansy znalezienia oparcia w jakichkol­
wiek umocnieniach.
Co ciekawe, Hitler przyjął za wzór sposób obrony, jaki
stosowała armia cesarska do 1916 r., a który okazał się
ekstremalnie kosztowny i wymusił na OHL przejście do
elastycznej obrony. Ta zaś znacząco poprawiła efektywność
taktyczną armii niemieckiej13. Führer chciał odwrócić ten
proces, uważając się za specjalistę od działań obronnych na
podstawie własnych doświadczeń frontowych. Przejawiało
się to m.in. tym, że nakazał dowódcom dywizji na froncie
wschodnim przedstawić mapy w skali 1:25 000, na których
musieli zaznaczać rozlokowanie wszystkich swoich sił, ich
możliwości bojowe oraz stan zaopatrzenia. Dokładne rapor­
towanie o wszystkich zmianach ugrupowania miało unie­
możliwić im wszelkie ruchy odwrotowe. Nawet dowódcy
armii i grup armii nie mieli prawa dokonywać nieautory­
zowanych odwrotów w jakiejkolwiek skali. Zamiast myśleć
o cofaniu się i manewrach, mieli się oni zająć się budową
okopów, według hasła „okopy, więcej okopów” 14.
Główny błąd Hitlera zawarty w dyrektywie z 8 września
1942 r. polegał na tym, iż zakazywał on wszelkich od­
wrotów, które mogły być wskazane zarówno w skali
taktycznej, jak i operacyjnej. Taka „sztywność” doktryny
13 T.T. L u p f e r , The dynamics of doctrine. The Change in German

Tactical Doctrine During the First World War.


14 W r a y , Standing Fast. German Defensive Doctrine on the Russian

Front During World War II: Prewar to March 1943, s. 121.


ograbiała z inicjatywy dowódców wszystkich szczebli
i zmniejszała efektywność bojową Wehrmachtu. Wskazów­
ki zawarte w wymienionym dokumencie w dużej części
były już usankcjonowane w praktyce, jak to przedstawiono
powyżej w rozdziale dotyczącym piechoty niemieckiej
— czyli koncentracja sił na pierwszej linii obrony, po­
wstrzymanie natarcia sowieckiego przed tą linią i jak
najszybsza likwidacja wszelkich włamań w system obronny
— wynikało to jednak z innych przesłanek niż te, którymi
kierował się Führer. Dowódcy frontowi nie byli w stanie
w pełni zastosować się do zasad elastycznej obrony dlatego,
że brakowało im ku temu odpowiednich sił, Führer nato­
miast chciał bitew na wyniszczenie uważając, że Wehr­
macht jest w stanie zadać Armii Czerwonej straty w stopniu,
który uniemożliwi ZSRS dalsze prowadzenie wojny.

* * *

Dowódcy niemieccy — w tym Manstein — cieszyli się


szczególną „wolnością” operacyjną w okresie klęski stalin-
gradzkiej, kiedy to pękający front wymusił na Hitlerze
zdanie się na ich profesjonalizm. Była to sytuacja nietypowa
i skończyła się bardzo szybko, czyli w momencie stabilizacji
frontu w okresie roztopów. Hitler do końca wojny nie
zezwolił na podobną delegację uprawnień na rzecz swoich
dowódców polowych. Warto zauważyć, jak znacznie różniło
się podejście Hitlera i Stalina do dowodzenia w polu.
Stawka wysyłała swoich koordynatorów, którzy kierowali
działaniami kilku frontów, osiągając jedność dowodzenia
w operacjach. Hitler, stając na czele OKW i OKH, stawał
się głównym arbitrem i koordynatorem. Jednakże z powodu
wielu różnych obowiązków, braku wykształcenia wojsko­
wego i chwiejności nie potrafił on efektywnie spełniać tej
roli. Manstein w krytycznej sytuacji stycznia i lutego
1943 r. posunął się prawie do niesubordynacji, próbując
wymusić na Fiihrerze przekazanie mu dowództwa Ostheer,
a przynajmniej uzyskanie wolności rozkazodawstwa we
własnej grupie armii, co udało mu się osiągnąć w dużym
stopniu podczas trzeciej bitwy o Charków.

TAKTYKA I SZTUKA OPERACYJNA

Jak reagowała armia niemiecka na zwiększone możliwo­


ści ofensywne Rosjan i ich nową technikę natarcia?
Odpowiedzi udzieli wspominany już Max Simon, dowódca
dywizji „Totenkopf’:
„Ofensywy rosyjskie rozpoczynały się zwykle przygoto­
waniem artyleryjskim trwającym nawet kilka godzin i po­
równywalnym do przygotowań artyleryjskich mających
miejsce we Francji podczas I wojny światowej. Tylko
doskonale okopane jednostki mogły wytrzymać taką kon­
centrację ognia. [...]
Jak tylko artyleria przenosiła swój ogień poza pierwszą
linię obrony, rozpoczynał się atak piechoty, który wspierany
był przez czołgi, saperów oraz rosnące z czasem wsparcie
z powietrza. Jeśli nasza piechota była w stanie walczyć,
tzn. przetrwała nawałę ogniową, ciągle istniała możliwość
odparcia pierwszej fali ataku, w szczególności jeśli prze­
trwały bronie ciężkie, które mogły być użyte przeciwko
flankom przeciwnika.
W każdej sytuacji ważną rzeczą było oddzielenie rosyj­
skiej piechoty od towarzyszących jej czołgów [...] Niemiec­
cy weterani zwracali niewielką uwagę na wrogie czołgi,
zostawiając ich zwalczanie broni ppanc. i grupom nisz­
czycieli czołgów. Starali się głównie poprzez walkę ognio­
wą (jeśli było to możliwe, to z flanki) zmusić piechotę
sowiecką do okopania się. Zwykle czołgi rosyjskie za­
trzymywały się w tym momencie, starając się chronić
własną piechotę podczas umacniania się [...] czasami jednak
próbowały „rozjechać” niemieckie pozycje. W pierwszej
sytuacji czołgi rosyjskie stanowiły doskonały cel dla
artylerii ppanc., w drugiej zaś dla zespołów niszczycieli
czołgów (gdyż były pozbawione wsparcia piechoty). W wie­
lu przypadkach udawało się zatrzymać atak sowiecki
właśnie w taki sposób” 15.
Największym problemem, przed jakim stał Wehrmacht,
było uniknięcie skutków druzgoczących sowieckich przy­
gotowań ogniowych. Pierwszą metodą było oczywiście
wkopanie się w ziemię i takie inżynieryjne przygotowanie
pozycji obronnych, aby były one odporne na zmasowany
ogień artyleryjski. Jednak stale rosnąca siła sowieckiej
artylerii powodowała, że stawała się ona niewystarczająca.
Pochodną tej metody było umieszczenie głównych umoc­
nień na przeciwstoku, co uniemożliwiało dokładną obser­
wację stronie przeciwnej, a co za tym idzie, znacząco
zmniejszało skuteczność sowieckich nawał ogniowych.
Kolejną możliwością było wycofanie większości oddziałów
w ostatniej chwili przed atakiem i szybkie odzyskanie
czołowych umocnień kontratakiem — jak zwykle na wojnie
akcje takie powodowały reakcję przeciwnika. Armia Czer­
wona, chcąc uniknąć sytuacji, w której ogień artyleryjski
będzie prowadzony na opuszczone pozycje niemieckie,
zaczęła stosować rozpoznanie bojem, które miało szansę
uchwycić czołowe pozycje nieprzyjaciela stosunkowo ma­
łym kosztem16. W sytuacji, gdy dowództwo niemieckie
dysponowało dużą ilością artylerii i amunicji, możliwy był
ogień przeciwbateryjny — częstokroć bardzo skuteczny,
jako że Wehrmacht dysponował znacznie lepszym aparatem
zwiadu artyleryjskiego. W rzeczywistości wszystkie te
metody były stosowane łącznie i rzadko zdarzało się, że
któraś z nich występowała w czystej postaci.
15 M. S i m o n , Experience....
16 Glantz w When Titans clashed cytuje sowieckiego dowódcę pułku,
który twierdził, że do 1945 r. oddziały wyznaczone do rozpoznania bojem
(razwiedka bojem) ponosiły 50% strat.
Dowódcy niemieccy, jeśli już doszło do włamania lub
przełamania ich pozycji obronnych, starali się wykonać jak
najszybciej kontratak i je odzyskać. Najczęściej i najchętniej
stosowanym manewrem był atak na flankę/flanki penetracji
dokonanej przez Sowietów. Najpełniej można było wtedy
wykorzystać zarówno przewagę wyszkolenia, inicjatywę
(samodzielność) żołnierza niemieckiego oraz wspomnianą
już „niestabilność” żołnierzy rosyjskich. W sytuacji (coraz
rzadszej wraz z upływającym czasem), gdy istniały od­
powiednie lokalne rezerwy, można było z dużą pewnością
stwierdzić, że kontrataki spełnią swoją rolę i pozycje
zostaną odzyskane.
Osłabienie Wehrmachtu prowadziło do częstszych prze-
łamań frontu i wejścia sowieckich korpusów pancernych
w przestrzeń operacyjną. Ogromna liczba T-34 na tyłach
niemieckich była bardzo groźna, ponieważ niszczyła
stanowiska artylerii (będącej przecież podstawą obrony
niemieckiej piechoty), jednostki zaopatrzenia i sztaby.
W takiej sytuacji dowództwo niemieckie ściągało w rejon
przełamania odwody operacyjne składające się głównie
z dywizji pancernych i grenadierów pancernych; od
przełomu 1942-1943 rolę tę pełniły coraz częściej elitarne
dywizje Waffen SS. I znowu sytuacja ulegała powtórzeniu
— jeśli rezerwy pancerne zostały wprowadzone odpowie­
dnio wcześnie i w wystarczającej ilości, to dowódcy
niemieccy byli pewni powodzenia.
Charakterystyczną cechą armii niemieckiej podczas II
wojny światowej było tworzenie grup bojowych (Kampfg­
ruppen), nazywanych najczęściej od nazwiska ich dowódcy.
Powstawały one na wszystkich szczeblach Wehrmachtu
i Waffen-SS. Zjawisko grupy bojowej było ucieleśnieniem
zasady połączonych broni. Dowódcy niemieccy, kierując
się zasadami Auftragstaktik, tworzyli Kampfgruppen, sta­
rając się zintegrować w nich wszystkie rodzaje wojsk
(piechotę, czołgi, artylerię ppanc. i plot., działa szturmowe,
saperów itd.), w celu wykonania jakiegoś zadania bojowego,
co powodowało, że mogły one być ekstremalnie efektywne.
Cały system dowodzenia w Wehrmachcie i Waffen-SS
przystosowany był do tworzenia i zarządzania Kampfgrup­
pe. Dzięki temu tworzone ad hoc z pododdziałów różnych
jednostek taktycznych grupy bojowe potrafiły walczyć
umiejętnie i wytrwale, mimo że nie były wcześniej zgrane
czy miały problemy z aparatem łączności. Najlepszym
przykładem jest obrona linii rzeki Czir przez improwizo­
wane Kampfgruppen po okrążeniu Stalingradu. „Zbierani­
na”, powstała z urlopowanych żołnierzy, jednostek tyło­
wych, rozbitków rumuńskich i niemieckich, żandarmerii
itp., potrafiła stawić skuteczny opór Sowietom, mimo
braków w systemie łączności i dowodzenia oraz braku
broni ciężkich. Przykład ten obrazuje, jak skuteczne mogły
być (i były) grupy bojowe tworzone wewnątrz dywizji czy
korpusu z pododdziałów, których żołnierze i oficerowie
wzajemnie się znali oraz wcześniej wspólnie ćwiczyli bądź
walczyli.
Wehrmacht zachował swoją przewagę w sferze taktyki
i sztuki operacyjnej nad Armią Czerwoną co najmniej do
połowy, jeśli nie do końca roku 1943. Analizy statystyczne
prowadzone przez Dupuy Institute, opublikowane na jego
stronie internetowej, potwierdzają to, mimo że dotyczą
okresu późniejszego, tj. bitwy kurskiej17. Na podstawie
zgromadzonych danych otrzymano dość szokujące wyniki:
otóż armia niemiecka jeszcze w połowie 1943 roku zada­
wała średnie straty na poziomie czterokrotnie wyższym,
niż sama ponosiła. Działo się tak niezależnie od warunków,
w jakich toczono walki, kto atakował, a kto się bronił, jaki
był stosunek sił, pogoda itp.
17 Capture Rate Study Phases I and II Final Report,
http://www.dupuyinstitute.org/.
KORPUS PANCERNY SS

Dywizje Waffen-SS walczące na froncie wschodnim


okazały się według Hitlera bardzo efektywne, potwier­
dzając marzenia Fuhrera o wojsku motywowanym po­
litycznie i duchowo. Nie dziwi więc jego zgoda na
dalszy ich rozwój, mimo oporów armii, która uważała
ten proces za wytracanie ograniczonych zasobów po­
siadanych przez III Rzeszę.
Hitler zadecydował 13 maja 1942 roku o stworzeniu
SS-Generalkommando, a 9 lipca tego samego roku wydano
oficjalny rozkaz dotyczący organizacji na terenie Francji
Korpusu Pancernego SS (SS-Panzerkorps) pod dowództwem
SS-Obergruppenfiihrera Paula Haussera.
W różnym czasie podczas 1942 roku wycofano z frontu
wschodniego „Leibstandarte SS — Adolf Hitler”, „Das
Reich” oraz „Totenkopf”, kierując je do zachodniej Europy,
gdzie miały przejść proces reorganizacji i wzmocnienia po
miesiącach ciężkich walk. Każda z tych jednostek miała
zostać bardzo silną dywizją pancerną, chociaż nadano im
nazwę dywizji grenadierów pancernych — można tylko
przypuszczać, że chodziło o niezadrażnianie stosunków
z Wehrmachtem.
Korpus Pancerny SS składał się z:
— 1 Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte
SS — Adolf Hitler”
— 2 Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Das Reich”
— Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Totenkopf’
— jednostek korpuśnych.
Formacja pod dowództwem Haussera wyruszyła do Rosji
i wzięła udział w kampanii zimowej bardzo dobrze wypo­
sażona w sprzęt i czołgi, co obrazuje tabela na stronie 75:
Każda z wymienionych powyżej dywizji miała bardzo
silny związek z ich pierwszymi dowódcami, którzy ukształ­
towali ich charakter oraz kadrę dowódczą.
Tabela 2. Liczba czołgów w poszczególnych dywizjach
Korpusu Pancernego SS.

Dywizja Panzer II Panzer III Panzer IV Panzer VI Befehlswagen


(z dlugolufową (z dlugolufową „Tygrys” (czołgi
armatą 50 mm) armatą 75 mm) dowódcze)

LSSAH 12 10 52 9 9

SSDR 10 81 21 10 9

SSTK — 71 + 10* 22 9 9

* czołgi Panzer IIIN z krótkolufową armatą 75 mm.


Źródło: T. J e n t z, Panzertruppen, Vol. 2, s. 37.

Pierwszym z nich był Bawarczyk służący w czasie


I wojny światowej w artylerii, oddziałach szturmowych
(Stosstruppen) i czołgach. Nazywał się Joseph (Sepp)
Dietrich i stworzył on najpierw oddział ochroniarzy Hitlera,
który przekształcił się w reprezentacyjny oddział SS,
a następnie w 1 Dywizję Grenadierów Pancernych SS
„Leibstandarte SS — Adolf Hitler”.
Drugi to Paul Hausser, który opuścił Reichswehrę
w stopniu generała porucznika — typ zimnego pruskiego
oficera Sztabu Generalnego. Heinrich Himmler namówił
go do poprowadzenia procesu reorganizacji Waffen-SS,
który miał doprowadzić do stworzenia elitarnych jednostek
bojowych. Hausser stworzył aparat szkoleniowy SS i do­
prowadził do powstania SS-Verfügungsdivision, prekursor-
ki 2 Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Das Reich”.
Trzecim dowódcą był Theodore Eicke, gorliwy nazista,
wierzący w wyższość rasy aryjskiej, szef i twórca systemu
obozów koncentracyjnych. Na bazie jednostek wartow­
niczych obozów stworzył on 3 Dywizję Grenadierów
Pancernych SS „Totenkopf’.
1 DYWIZJA GRENADIERÓW PANCERNYCH SS
„LEIBSTANDARTE SS — ADOLF HITLER”

Sepp Dietrich na podstawie przekazów generałów armii


niemieckiej uważany jest za tępaka, głównie ze względu na
swoje niskie pochodzenie społeczne, brutalną szczerość,
styl bycia i międzywojenną działalność w NSDAP (o-
chroniarz Hitlera). A jednak cechy wyniesione z I wojny
światowej i Freikorpsów uczyniły go pierwszorzędnym
liderem. Szczególnie walka w elitarnych Stosstruppen,
których żołnierze byli na „ty” z oficerami, co było tak
różne od stosunków panujących w „klasowej” armii,
pozwoliła Dietrichowi na wytworzenie specjalnej atmosfery
w LSSAH. Polegała ona na głębokiej, opartej na wzajem­
nym szacunku więzi pomiędzy esesmanami. Czołowa
zasada reżimu nazistowskiego — „Führerprinzip” — była
brana bardzo dosłownie w „Leibstandarte”. O awansie
i pozycji decydowały umiejętności i czyny, a każdy oficer
zaczynał swoją karierę od pozycji szeregowca. Göring
mówił o byłych żołnierzach z Stosstruppen i Freikorpsów
jako o ludziach, których nie da się „zdebrutalizować”,
a Ernst Jünger opisał swoich kolegów z jednostek sztur­
mowych w następujący sposób: „Książęta okopów, twarze
wykute z kamienia, odważni do szaleństwa, twardzi i zwin­
ni, o nerwach z żelaza” 18.
Dietrich głęboko identyfikował się ze swoją jednostką,
a jego szczególne stosunki z Hitlerem umożliwiły mu
zachowanie specjalnej i dość niezależnej pozycji w SS, za co
spotykała go często krytyka ze strony SS-Reichsführera SS.
Początkowo „Leibstandarte” miało być elitarnym i reprezen­
tacyjnym oddziałem wartowniczym, co jest zaskakującym
podobieństwem do korzeni dywizji „Grossdeutschland”.
Dopiero w 1938 rozpoczęto całościowy program treningowy,
który miał przekształcić go w jednostkę stricte bojową.
18 E. J ü n g e r , Książę piechoty, Warszawa 1935, s. 139
Niezbyt udany debiut bojowy w Polsce spowodował
nasilenie szkolenia w LSSAH, w efekcie czego kampania
francuska zakończyła się pełnym sukcesem i do Rosji
wkroczyła zahartowana w boju, doświadczona jednostka.
Wojna w ZSRS zakończyła proces formowania się „Leibs-
tandarte” jako elitarnego oddziału szturmowego reżimu
nazistowskiego, a jego działania bojowe uzyskały pełną
akceptację przełożonych z Wehrmachtu.
LSSAH zdecydowano się rozwinąć do pełnej dywizji
pancernej w początkach 1942 roku. Pierwsze pociągi z Rosji
z pododdziałami „Leibstandarte” wyruszyły na zachód już 11
lipca 1942 r., a jednostka Dietricha zakwaterowana została na
zachód od Paryża. Od samego początku rozpoczęto ostry
program szkoleniowy, do którego włączono w późniejszym
okresie nowo powstałe bataliony pancerne oraz kompanię
czołgów ciężkich „Tygrys”, tworzące pułk pancerny.
1 Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte SS
— Adolf Hitler” była zdecydowanie silniejsza od dywizji
pancernych Wehrmachtu, bowiem jej pułki grenadierów
zamiast dwóch posiadały trzy bataliony. Oprócz tego posiada­
ły nietypowe dla armii organiczne kompanie pionierów
(saperów) i rozpoznawczą, zaś III/SS Pz.Gren.Rgt. 2 „LAH”
był całkowicie wyposażony w transportery opancerzone. Pułk
artylerii miał cztery bataliony, w tym jeden mieszany złożony
z samobieżnych dział „Wespe” (105 mm) i „Hummel” (150
mm) — co w znacznym stopniu zwiększało mobilność całego
związku. Wspomniana już kompania „Tygrysów” dawała
dywizji LSSAH kolejne wzmocnienie w porównaniu ze
standardową dywizją pancerną Wehrmachtu. Inne pododdzia­
ły dywizyjne (bataliony: rozpoznawczy, pionierów, plot.,
ppanc., dział szturmowych, łączności) były hojnie wyposażo­
ne w nowoczesny sprzęt bojowy.
Półroczny okres ćwiczeń, odpoczynku i uzupełnień spowo­
dował, że w styczniu 1943 roku do ZSRS wyruszył pełnowar­
tościowy związek taktyczny o elitarnym charakterze.
2 DYWIZJA GRENADIERÓW PANCERNYCH SS „DAS REICH”

Mimo że dowódcą „Das Reich” w momencie wyruszenia


do Rosji w początkach 1943 roku nie był już Paul Hausser,
który awansował na dowódcę Korpusu Pancernego SS, to
odcisnął on na niej swoje piętno — zresztą tak jak na całej
Waffen-SS. Wprowadził on rewolucyjny pod wieloma
względami program szkoleniowy, który pozwolił jednost­
kom SS na osiągnięcie wielu sukcesów w czasie całej II
wojny światowej. Himmler dał w 1936 roku Hausserowi
całkowicie wolną rękę w zakresie wyszkolenia esesmanów,
ponieważ kadra oficerska SS była bardzo słabo wyeduko­
wana w prowadzeniu działań bojowych. Stan ten zmieniły
szkoły oficerskie SS (Junkerschulen) i kursy dla wyższych
dowódców prowadzone przez Wehrmacht.
Hausser nie skopiował rozwiązań stosowanych przez
armię, ale zmodyfikował je tak, aby pasowały do koncepcji
jednostek Waffen-SS, które uważano za elitarne jednostki
szturmowe. W olbrzymim stopniu adaptowano doświadczenia
Stosstruppen z I wojny światowej, których weterani znaleźli
sobie miejsce w SS (Dietrich, Steiner). Główny nacisk
w całym łańcuchu decyzyjnym, od dowódcy pułku do
podoficerów — dowódców sekcji i drużyn, kładziono na
inicjatywę, nieszablonowe rozwiązania sytuacji taktycznych
i szybkość podejmowania decyzji. Charakterystyczne również
było skupienie się na treningu bojowym, ze zmniejszeniem
ilości czasu poświęconego musztrze i paradom.
Już w marcu 1942 dywizja „Das Reich” została wycofana
z frontu wschodniego, gdzie poniosła straty w wysokości
11 000 żołnierzy od początku kampanii, miała więc naj­
więcej czasu pośród innych jednostek Korpusu Pancernego
SS na szkolenie i reorganizację przed powrotem do Rosji
w początkach 1943 roku. Jej nowym dowódcą został
SS-Gruppenftihrer Georg Keppler — weteran I wojny
światowej, do 1935 roku, kiedy wstąpił do SS, major
Schutzpolizei, od 1935 dowódca I/„Deutschland”, a następ­
nie pułku „Der Ftihrer”.
Podobnie jak „Leibstandarte”, „Das Reich” miała strukturę
silnej dywizji pancernej. Nowo utworzony pułk pancerny miał
dwa bataliony i kompanię czołgów ciężkich; jego dowódcą
został, przeniesiony z Wehrmachtu, płk Herbert Vahł — co
świadczy o braku doświadczonych dowódców wojsk pancer­
nych średniego szczebla w Waffen-SS. Do dywizji przydzie­
lony został w połowie 1942 roku pułk szybki (motocyklowy)
„Langemarck”; jeden z jego batalionów stanowił podstawę
formowania II/SS Pz.Rgt. 2. Drugi batalion pozostał w dywi­
zji jako batalion motocyklowy (Kradschiitze Battailon); warto
zauważyć, że było to dodatkowe wzmocnienie dywizji
i dodatkowy, obok batalionu rozpoznawczego, batalion
mogący służyć rozpoznaniu bojowemu.
„Das Reich” miała najwięcej czasu na szkolenie i re­
organizację, nie dziwi więc, że jako pierwsza wyruszyła do
Rosji. To, że jej były dowódca został dowódcą korpusu,
gwarantowało, iż dywizja zostanie użyta do najtrudniejszych
zadań. Stało się tak, ponieważ Hausser doskonale znał
żołnierzy i oficerów SSDR oraz był głęboko przekonany,
że może na nich całkowicie polegać.

3 DYWIZJA GRENADIERÓW PANCERNYCH SS „TOTENKOPF”

Theodore Eicke urodził się w 1892 roku, a w 1909


wstąpił do armii bawarskiej, gdzie był płatnikiem pułku;
w czasie I wojny światowej zdobył Krzyż Żelazny 2 kl. Po
wojnie zatrudnił się w policji, ale nie mógł się w niej
utrzymać ze względu na swoją antypaństwową działalność
w skrajnie prawicowych partiach. Od 1923 do 1932 roku
Eicke był oficerem ochrony w I.G. Farben. W 1928 r.
wstąpił on do NSDAP i SA, a w 1930 przeniósł się do SS.
Po przejęciu władzy przez Hitlera rozpoczęła się „kariera”
Eickego. Już w 1933 mianowano go komendantem obozu
w Dachau, gdzie ze strażników obozowych (Totenkopfver-
bande19) stworzył bezlitosne i pozbawione uczuć maszyny20.
Ze względu na swoje zdolności organizacyjne i „efektyw­
ność” Eicke zostaje mianowany rok później szefem „trupich
główek” i całego systemu obozów koncentracyjnych.
Tuż przed wybuchem wojny radykalnie zmieniono rolę
Totenkopfverbände. Rozkazem z 17 sierpnia 1938 Hitler
nałożył na LSSAH, Verfügungstruppe i „trupie główki”
obowiązki związane z prowadzeniem działań wojennych. SS
miało złożyć ofiarę krwi w starciu ras, do której szykował się
Führer, a elita partii musiała uczestniczyć w boju, aby
potwierdzić swój mandat do rządzenia narodem niemieckim
i cieszyć się poważaniem w latach powojennych.
W październiku 1939 r. na bazie trzech pułków „trupich
główek” utworzono dywizję „Totenkopf’, która była cał­
kowicie zmotoryzowana, a jej dowódcą mianowany został
Theodor Eicke. Przed kampanią francuską trwał wytężony
proces szkolenia nowo powstałej jednostki. Szczególne
talenty organizacyjne dowódcy pozwoliły na zaopatrzenie
jej w cały niezbędny sprzęt — co nie było proste głównie
z powodu niechętnej postawy Wehrmachtu, który nie
chciał inwestować w oddział strażników więziennych.
Sytuacja ta zmieniła się po wizycie gen. von Weichsa
(zwierzchnika Eickego) w dywizji „Totenkopf’ na początku
kwietnia 1940 r. Generał Wehrmachtu zaskoczony został
świetnym wyposażeniem esesmanów, agresywnym duchem
bojowym i poziomem wyszkolenia. Weichs dopilnował,
aby „Totenkopf" otrzymała wszystko, czego potrzebowała,

19 Totenkopfverbände — odziały „trupich główek” odpowiedzialne za

strzeżenie i prowadzenie obozów koncentracyjnych. Do września 1938


istniały cztery pułki „Totenkopf’: „Oberbayem” w Dachau, „Branderburg”
w Sachsehausen, „Thüringen” w Buchenwaldzie i SS-Totenkopf-Standarte
IV w Linzu.
20 Przerażający opis „tresury” esesmanów spod znaku „trupiej główki”
znajduje się w książce Sydnora Żołnierze zagłady.
tj. szkolenia dla kadry dowódczej (głównie z pułku artylerii)
oraz brakujący dywizjon ciężkich haubic.
W swojej świetnej książce Charles Sydnor tak pod­
sumował osiągnięcia „Totenkopf” w kampanii francuskiej:
„Kampania we Francji była dla dywizji „Totenkopf’
pierwszym prawdziwym sprawdzianem, wyzwaniem, które
Eicke i jego ludzie wykonali w sposób zadawalający, ale
na pewno nie w stylu chwalebnym. Najistotniejszym dla
SSTK aspektem wojny we Francji i Flandrii było uzyskane
doświadczenie, które przemieniło dywizję w zahartowaną
bojem, świadomą swoich możliwości formację. [...]
W czasie walk we Francji ujawniły się także w dywizji
„Totenkopf’ cechy, które później stały się znakiem fir­
mowym dokonań Waffen SS. Fanatyczna brawura w natar­
ciu, obrona do końca w przypadku nieprzyjacielskich
ataków i dzikie okrucieństwo popełniane w obliczu po­
krzyżowanych planów [...]”21.
Żołnierze Eickego rozpoczęli wojnę przeciw Związkowi
Sowieckiemu jako znacznie lepiej wyszkolona jednostka, co
było wynikiem zarówno zgromadzonego doświadczenia
bojowego, jak i intensywnego szkolenia, którego nie zaprze­
stano po kampanii francuskiej. Konflikt ten był spełnieniem
marzeń dowódcy „Totenkopf’ — jego „chłopcy” mogli
w końcu walczyć z „żydowsko-bolszewicko-słowiańskimi
podludźmi”, do czego przygotowywał ich od lat. Nie dziwi
więc niesława otaczająca „Totenkopf’ w związku z licznymi
okrucieństwami, których dopuszczali się jej żołnierze w kon­
flikcie przeciw ZSRS. Dywizja była bardzo dobrze postrzega­
na przez zwierzchników z Wehrmachtu (m.in. Mansteina),
chociaż niepokoił ich poziom strat przez nią ponoszonych, co
było wynikiem agresywnego prowadzania działań bojowych.
Pod koniec 1941 roku „Totenkopf’ znalazła się z innymi
jednostkami w okrążeniu pod Demiańskiem; z pozycji tej

21 S y d n o r , Żołnierze zagłady, s. 102.


dywizja została wycofana dopiero w październiku 1942 r.
W wyniku nieprzerwanych, bardzo ciężkich 15-miesięcz-
nych walk jednostka Eickego została prawie całkowicie
wybita; z 20 000 żołnierzy z czerwca 1941 r. zostało 6500,
mimo tysięcy uzupełnień kierowanych do SSTK. Udało się
jednak oszczędzić „rdzeń” doświadczonych oficerów i pod­
oficerów, który posłużył do odbudowania dywizji.
Struktura „Totenkopf’ była bardzo podobna do LSSAH
i „Das Reich”, z jednym ważnym wyjątkiem: oprócz pułku
pancernego i artylerii oraz dwóch pułków grenadierów
pancernych posiadała ona trzeci pułk zmotoryzowanej
piechoty — SS-Schutzenregiment „Thule”22. Była to for­
macja lekka i szybka, złożona z dwóch batalionów piechoty
hojnie wyposażonych w motocykle, ciężarówki, transportery
opancerzone, samochody pancerne i terenowe, o imponu­
jącej sile ognia, na którą składały się działa piechoty,
moździerze, działa ppanc., duża ilość broni automatycznej
i samobieżne zestawy przeciwlotnicze — zabójcze przeciw­
ko nieosłoniętej piechocie.
„Totenkopf’ miała zdecydowanie mniej czasu na trening
i odpoczynek niż pozostałe dwie dywizje tworzące Korpus
Pancerny SS, a do tego poniosła bardzo poważne straty
w bitwach wokół Demiańska. Dlatego część pododdziałów
SSTK była w momencie rozpoczęcia kontmatarcia Mans-
teina pod Charkowem niedoszkolona, a oficerowie ob­
sadzeni byli w nieodpowiednich rolach — szczególnie
dotyczy to pułku pancernego i jego dowódcy.
Dywizja przybyła na front wschodni o miesiąc później
niż dwie pozostałe formacje Haussera, wyruszając z Francji
w dniu 31 stycznia 1943 r. Pierwszym pododdziałem
dywizji, który załadował się do transportu, był pułk „Thule”.
22 Thule — była to organizacja powstała w 1918 roku o charakterze
mistyczno-sekciarskim, zajmująca się krzewieniem kultury germańskiej
oraz ideologii antysemickiej. Sama nazwa „Thule” odnosi się do mitycznej
kultury germańskiej, która miała istnieć na dalekiej północy (Islandia).
Rozdział IV
OFENSYWA SOWIECKA — OPERACJA „GALOP”

Niebywałe sukcesy Armii Czerwonej zimą 1942/43 roku


odurzyły w znacznym stopniu i Stawkę, i samego Stalina.
Sukcesy pod Stalingradem, Łuckiem, nad Donem, wybicie
korytarza do Leningradu i ruchy odwrotowe Wehrmachtu
na południu frontu spowodowały, że dowództwo sowieckie
zdecydowało się na rozszerzenie ofensywy bez względu na
stan wojsk.
Bardzo dobrze zaplanowana przez Stawkę pierwsza faza
ofensywy zimowej charakteryzowała się kolejno po sobie
następującymi ofensywami, których pierwszym celem były
armie sojuszników III Rzeszy. Najpierw „Mały Saturn”
Frontu Południowo-Zachodniego zmiótł 8 A włoską i dobił
3 A rumuńską. Następnie podczas operacji woronesko-
-kastoreńskiej Front Woroneski zniszczył 2 A węgierską.
Wojska sojuszników Hitlera przestały się pod koniec
stycznia 1943 liczyć jako jakakolwiek siła bojowa. Przez
następny rok można było im powierzyć jedynie funkcje
okupacyjne lub obrony wybrzeża. Południe frontu nie było
jedynym miejscem, gdzie Armia Czerwona odnosiła suk­
cesy. Rosjanom udało się przebić korytarz lądowy do
Leningradu oraz odzyskać Wielkie Łuki, będące ważnym
węzłem komunikacyjnym. Jedynym niepowodzeniem So­
wietów była operacja „Mars”, dowodzona przez marszałka
Żukowa. Miała ona bardzo ambitne cele, a siły prze­
znaczone do uczestnictwa w niej znacząco przewyższały
ilość środków zaangażowanych pod Stalingradem. „Mars”
skończył się gigantyczną rzezią żołnierzy rosyjskich
oraz stratą olbrzymiej ilości czołgów i dział1. Niemniej
operacja ta związała znaczne siły niemieckie z GA
„Środek”, co uniemożliwiło ich transfer w inne zagrożone
miejsca. Kolejną w serii ofensyw podjętych przez Armię
Czerwoną na południu była, rozpoczęta w połowie sty­
cznia, operacja ostrogożsko-rossoszańska. Uczestniczył
w niej Front Woroneski i 13 A Frontu Briańskiego,
a ich celem było zniszczenie 2 A niemieckiej. Chociaż
nie udało się go w pełni osiągnąć, to Niemcy ponieśli
bardzo duże straty. Kryzys Ostheer sięgnął zenitu.
Wydarzenia ze stycznia 1943 roku są niezmiernie istotne
dla zrozumienia decyzji podjętych przez najwyższe dowódz­
two sowieckie. Zniszczono 6 A w Stalingradzie, a wszędzie
na południu Niemcy byli w odwrocie. Zlikwidowano
zagrożenie dla pól roponośnych na Kaukazie. Wehrmacht
wycofywał się, tracąc duże ilości sprzętu i uzbrojenia.
Armie sojuszników III Rzeszy zostały zniszczone i przestały
się liczyć jako siła bojowa — co pozostawiło bardzo duże
odcinki frontu nieobsadzone. Stawka założyła, że poniesione
przez Niemców straty nie mogą być nadrobione przez
przerzucenie sił z zachodniej Europy lub wewnątrz grup
armii na froncie wschodnim.
Ograniczenia Armii Czerwonej w prowadzeniu operacji
ofensywnych, szczególnie natury logistycznej, wydawały
się nie mieć znaczenia, gdyż nieprzyjaciel postrzegany był
jako całkowicie rozbity. Nawet raporty dowódców fron-
1 Z zaangażowanych 1400 tys. żołnierzy zginęło lub zaginęło 260 tys.,

rannych zostało 500 tys. Stracono 1847 czołgów i dział pancernych, 1100
dział i 120 samolotów. Por. G l a n t z , When..., s. 296.
towych wskazujące na wzrost sił niemieckich przy jedno­
czesnym zmniejszeniu własnych zasobów nie robiły wra­
żenia na Stawce. Nie bez znaczenia był fakt ogromnego
wzrostu morale w Armii Czerwonej, której żołnierze
wykazywali olbrzymią determinację w walce z armią
niemiecką.
Przyczyną takiego stanu rzeczy było niedocenianie sił
Wehrmachtu i jego możliwości mobilizacyjnych. Nastąpiło
więc odwrócenie sytuacji sprzed operacji „Uran”, kiedy
podobnie niefrasobliwej oceny sił Armii Czerwonej doko­
nało OKH. Niebagatelną rolę mógł odgrywać również brak
odpowiedniego rozpoznania zamierzeń przeciwnika. We­
dług twierdzeń Paula Carella2, znacząca niezależność
Mansteina i przesunięcie się centrum decyzyjnego do GA
„Don” pozbawiło Sowietów wiedzy o niemieckich zamie­
rzeniach operacyjnych od szpiegów ulokowanych w OKW
i OKH. Ponadto duża dynamika zdarzeń na południu frontu
spowodowała niską efektywność rozszyfrowanych radio­
gramów Enigmy otrzymywanych pośrednio od zachodnich
aliantów. Stało się tak, ponieważ istniało znaczące opóź­
nienie między wysłaniem przez Niemców komunikatu
a otrzymaniem go przez Rosjan.
W drugiej połowie stycznia Stawka zdecydowała się
doprowadzić do wyzwolenia prawobrzeżnej Ukrainy
z Charkowem, przesunięcia frontu na zachód w centrum
frontu (ze Smoleńskiem jako głównym celem) i cał­
kowitego odblokowania Leningradu. Powtórzyła się sy­
tuacja z poprzedniej zimy, kiedy to chciano osiągnąć
zbyt wiele, zbyt małymi i zbyt rozciągniętymi siłami
w stosunku do postawionych im zadań.
Wyzwolenie Ukrainy powierzono trzem frontom: Woro-
neskiemu, Południowo-Zachodniemu i Południowemu.
Front Woroneski miał zająć północno-wschodnią Ukrainę.

2 P. C a r r e l , Spalona ziemia.
Lewe skrzydło Frontu w składzie 40 i 69 A oraz 3 APanc
miało wyzwolić Charków, prawe (60, 38 A) zaś uderzało
w kierunku na Obojań i Kursk. Operację tę nazwano
„Gwiazda” (Zwezda). Najistotniejsze zadanie przypadło
Frontowi Południowo-Zachodniemu dowodzonemu przez
gen. Watutina. Jego 6 A i 1 AGw poprzedzane przez
grupę mobilną gen. Popowa miały dokonać przełamania
frontu niemieckiego w okolicach Starobielska i atakować
przez Sławiańsk w kierunku Mariupola, okrążając siły
niemieckie w Donbasie. W tym samym czasie Front
Południowy miał „przyszpilić” frontalnie, okrążane przez
armie Watutina, siły niemieckie. Działania te miały
związać Grupę Operacyjną „Hollidt”, nie pozwalając
na zwolnienie jakichkolwiek sił mogących wzmocnić
obronę Wehrmachtu bardziej na północ. Atak Frontu
Południowo-Zachodniego zakodowano pod nazwą „Galop”
(Skaczok).
Dwie wymienione powyżej ofensywy miały się odbyć
równocześnie, aby jak najbardziej utrudnić operacje obronne
armii niemieckiej. Jednocześnie Armia Czerwona planowała
ostateczne zniszczenie sił niemieckich w kotle stalingradz-
kim, gdyż chciała jak najszybciej użyć sił, które były
związane pod Stalingradem do uzupełnienia frontów wyko­
nujących uderzenia w kierunku zachodnim.
Kluczowym zadaniem poprzedzającym obie ofensywy
musiało być opanowanie rokadowej linii kolejowej Li-
ski-Kantemirowka-Millerowo-Kamieńsk. Miała ona umoż­
liwić zaopatrywanie sił sowieckich nacierających na zachód.
Zadanie to wypełnił Front Woroneski w toku operacji
rossoszańsko-ostrogożskiej i woronesko-kastoreńskiej.
W momencie rozpoczęcia planowania operacji „Gwiaz­
da” i „Galop” system zaopatrzenia (logistyki) obu frontów
stawał się niewydolny, co wynikało z kilku przyczyn.
Najważniejszą z nich był brak wystarczającej ilości cięża­
rówek i ciągników artyleryjskich, a trzeba pamiętać o tym,
że w warunkach rosyjskiej zimy i fatalnego stanu dróg
maszyny te zużywały się w przyśpieszonym tempie. Nie
bez znaczenia był też fakt zniszczeń sieci drogowej
i kolejowej dokonywanych przez Wehrmacht na terenach
opuszczanych przez niego w czasie odwrotu. Ocenia się, że
Armia Czerwona musiała odbudowywać między 80%
a 100% sieci kolejowej i przepraw przez przeszkody
wodne. Spowodowało to, że na początku 1943 r. dostawy
paliwa z Kaukazu spadły z 87% (początek 1942 r.) do 6%,
a droga, którą musiały przebyć materiały pędne, wydłużyła
się do 2000 km. Sytuacja ta wymusiła racjonowanie paliw
oraz przerzucenie części zapasów z Dalekiego Wschodu 3.
Postępy nacierających wojsk sowieckich coraz bardziej
oddalały je od baz zaopatrzeniowych. O ile początkowo
główne magazyny, z których korzystały fronty Woroneski
i Południowo-Zachodni, znajdowały się w odległości do
50-100 km za linią frontu, to po udanych operacjach
ofensywnych w grudniu 1942 i styczniu 1943 znalazły się
one nawet ponad 300 km za prącymi naprzód jednostkami
rosyjskimi. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki miało to wpływ
na zaopatrywanie wojsk, mimo że Armia Czerwona znana
była z tego, że doskonale potrafi działać zaopatrując się
w terenie, na którym przebywa. Dotyczyło to co prawda
tylko żywności i paszy dla koni, pozwalało jednak skupić
się jednostkom kwatermistrzowskim na przewozach paliwa,
amunicji, środków opatrunkowych czy amunicji. Czyn­
nikami pogłębiającymi niekorzystną sytuację zaopatrzenio­
wą były: brak odpowiedniej ilości samochodów ciężaro­
wych, wspomniana już polityka „spalonej ziemi” stosowana
przez Wehrmacht oraz ciężkie warunki zimowe. Dodatkowo
Sowieci nie potrafili efektywnie zaopatrywać swoich jed­
nostek drogą lotniczą, głównie ze względu na brak
odpowiedniej ilości maszyn transportowych. Podejmowane
3 Wiesław W o j t o w i c z , Tyły Armii Radzieckiej w Drugiej Wojnie
Światowej, Akademia Sztabu Generalnego WP, 1984.
próby dostarczania zaopatrzenia z powietrza polegały
głównie na nocnych zrzutach dokonywanych przez nocne
bombowce U-2. Jednak ze względu na małą ilość za­
bieranego ładunku, operacje te nie mogły mieć żadnego
wpływu na całokształt prowadzonej ofensywy i miały
znaczenie lokalne.
Wojska sowieckie, mimo że ożywione duchem ofen­
sywnym i z wysokim morale, zaczynały już odczuwać
zmęczenie wynikające z trwającej od listopada ciągłej
ofensywy. Szeregi piechoty przerzedziły się, a napływają­
ce uzupełnienia, które pozwoliły doprowadzić dywizje
piechoty do 60-80% stanów przewidzianych w regulami­
nach, nie miały tej jakości co żołnierze, którzy zginęli
bądź zostali ranni. Musiało minąć trochę czasu, zanim
zieloni rekruci mogli stać się efektywną częścią jednostek,
do których ich przydzielono. Stan techniczny czołgów
i sprzętu pozostawiał wiele do życzenia. Fakt ten był
kolejną piętą achillesową Armii Czerwonej. Niska jakość
wykonania sprzętu i jego częste usterki pogłębiane były
przez brak odpowiedniej ilości jednostek naprawczo-
-remontowych. Raporty sowieckiej służby tyłów z lat
1942-1943 mówią o dziennych stratach czołgów w kor­
pusach pancernych podczas prowadzenia operacji ofen­
sywnych na poziomie 7-10%, z czego 40-60% wynikało
z usterek technicznych 4.
W trzeciej dekadzie stycznia Stawka zdecydowała się na
kontynuowanie ofensywy na głębokość kolejnych 200-500
km. Dowódcy sowieccy uważali, że trzeba się śpieszyć,
ażeby zdążyć z dobiciem południowego skrzydła Wehr­
machtu przed roztopami. Dlatego nie chcieli zaczekać, aż
ich wojska nabiorą tchu i podciągną do przodu magazyny.
Wynikiem decyzji najwyższych dowódców rosyjskich była
ofensywa podjęta bez pauzy operacyjnej w jednorzutowym

4 W o j t o w i c z , Tyły..., s . 4 2 .
ugrupowaniu (rezerwy zużyto) przez zmęczonych i źle
zaopatrzonych żołnierzy.
Podjęcie decyzji o kontynuacji ofensywy miało, mimo
wszystkich ograniczeń przytoczonych powyżej, dość mocne
podstawy. Wehrmacht wydawał się być bardzo osłabiony
wysiłkami ofensywy letniej, a kontruderzenie Armii Czer­
wonej jesienią i zimą przyniosło mu dodatkowe straty.
Oprócz tego Ostheer nie dysponowała godnymi uwagi
rezerwami operacyjnymi, a produkcja przemysłowa nie
była w stanie nadrobić strat ponoszonych w konflikcie
z Rosją, wojnie powietrznej nad Niemcami, bitwie o At­
lantyk i w północnej Afryce. Nawet jeśli Hitler zdecydował­
by się na przerzucenie części sił z okupowanych terytoriów
na zachodzie Europy, to potrzebny był na to dość długi
czas, gdyż transport z Francji do ZSRS trwał blisko
miesiąc, a często nawet dłużej. Dodatkowo niechęć Fiihrera
do oddawania raz zdobytych terytoriów spowodowała
wybitnie złą sytuację GA „A”, która większość swoich sił
miała cały czas na południe od Rostowa i była zagrożona
odcięciem. Stawka nie bez racji uważała, że każda pauza
będzie bardziej korzystna dla Wehrmachtu niż dla Armii
Czerwonej — szczególnie, że zbliżały się roztopy.
Pod koniec stycznia 1943 roku los całego południowego
skrzydła frontu wschodniego zawisł na włosku. Trzy
niemieckie grupy armii: „A”, „Don” i „B” były zagrożone
okrążeniem i zniszczeniem. Gdyby do tego doszło, II
wojna światowa trwałaby zdecydowanie krócej, gdyż
kolejna klęska na miarę jeszcze większą niż Stalingrad
stałaby się gwoździem do trumny Ostheer i III Rzeszy.
Perspektywa taka zaślepiła Stalina i jego wyższych
dowódców. W niepamięć poszły doświadczenia zimy
1941/42, kiedy rozszerzanie w nieskończoność sowieckiej
ofensywy zimowej spowodowało gigantyczne straty i nie­
proporcjonalne do nich wyniki.
TEREN OFENSYW5

Front Południowo-Zachodni miał do sforsowania początko­


wo rzeki Ajdar i Oskoł, a następnie Doniec Siewierski. Celem
operacji był Dniepr, więc zakończeniem operacji byłoby jego
forsowanie. Ukształtowanie terenu na wschodniej Ukrainie
jest generalnie sprzyjające obronie zachodniego brzegu, który
w większości przypadków jest wyższy od wschodniego.
Pomiędzy rzekami teren był lekko pofałdowany (pagór­
kowaty), zaś w ich dolinach był często bagnisty. Roślinność
była typu stepowego z niewielką ilością lasów; w pobliżu
wsi, które tak jak większość miast były drewniane, domi­
nowały grunty uprawne. Na całym terenie objętym ofen­
sywą sowiecką istniały głębokie wąwozy i jary, tzw. batki,
które mogły być w sprzyjających warunkach zaporami
przeciwpancernymi.
Sieć drogowa Donbasu była rzadka i złej jakości — więk­
szość z dróg była gruntowa. Szlaki komunikacyjne położone
były wzdłuż dolin rzek i przy nich leżały główne ośrodki
miejskie regionu. Główne drogi do Donbasu z kierunku
przyszłej ofensywy, czyli z północnego wschodu, przechodzi­
ły przez Woroszyłowgrad lub leżące bardziej na zachód
Sławiańsk, Kramatorsk i Artemowsk. Ukształtowanie terenu
wokół tych trzech ostatnich miast było uważane przez
Niemców za nieprzejezdne dla dużej liczby czołgów.
Teren na zachód od Dońca Siewierskiego był otwarty
i bez żadnych znaczących przeszkód, a główne drogi
prowadziły przez Barwienkowo i Łozową w kierunku na
Zaporoże i Dniepropietrowsk.
W lutym 1943 roku pokrywa śnieżna była niewielka
(0-10 cm), a pogoda łagodna jak na standardy ZSRS, jako
że temperatury wynosiły od 10 do 0 stopni Celsjusza.
5 G l a n t z , From..., s. 89-91, \53-\56,Terrain Factors inthe Russian
Campaign, Office of the Chief of Military History, Special Staff, U.S.
Army.
***

Front Woroneski miał na drodze ofensywy dwie poważne


przeszkody wodne — rzeki Oskoł i Doniec Siewierski.
O ile pierwsza z nich została sforsowana przez siły
sowieckie już pod koniec stycznia 1943 r., to druga
pozostała podporą niemieckiego systemu obronnego
— w szczególności na wschód od Charkowa. Dopływy
Dońca nie spowodowały żadnych trudności siłom sowiec­
kim, gdyż poruszały się wzdłuż nich.
Ukształtowanie terenu pomiędzy wspomnianymi powyżej
dwoma głównymi rzekami regionu było charakterystyczne
dla tej części ZSRS i dla obszaru, w którym operował
Front Południowo-Zachodni: było lekko pofałdowane,
z niewielką ilością lasów, czyli dogodne do działań
zaczepnych. Podobnie sprzyjające warunki terenowe istniały
na północ od Charkowa w okolicach Biełgorodu. Natural­
nymi drogami ofensywy były doliny rzeki Worskli i Psioł,
które prowadziły przez Tomarowkę, Borisowkę i Grajworon
na tereny na zachód od Charkowa.
Stolica wschodniej Ukrainy i Biełgoród mogły być
filarami obrony niemieckiej; mogły też stać się pułapkami,
jeśli wojska sowieckie zdecydowałyby się na ich okrążenie,
a nie frontalne wyzwalanie. Teren bezpośrednio na wschód
i południowy-wschód od Charkowa zdecydowanie sprzyjał
obronie. Był silnie zurbanizowany, zalesiony wzdłuż dolin
rzek Mża i Udy, silnie pagórkowaty — czyli tworzył
znakomity system obronny. Dopiero dalej na południe, na
styku frontów Woroneskiego i Południowo-Zachodniego,
rozpoczynał się odpowiedni dla działań zaczepnych step.

***

Jeśli chodzi o walkę w terenie stepowym, miało na nią


wpływ kilka niezwykle istotnych czynników. Poza balkami
nie było na stepie żadnej naturalnej osłony przed atakami
lotniczymi i ogniem artylerii, przez co były one szczególnie
efektywne. W razie dłuższych postojów konieczne było
okopywanie się żołnierzy i sprzętu.
Największym jednak problemem, szczególnie w okresie
zimowym, był brak drewna. Bez niego niemożliwe było
budowanie schronów i rozpalenie ognia dla ogrzania się
żołnierzy czy przygotowania posiłku. Brak naturalnej osłony
powodował, że wiatr wzniecał zamiecie śnieżne i jedynym
schronieniem stawały się bałki, gdzie toczono nieustającą
walkę z nawiewanym śniegiem, lub wsie i miasteczka.
Rozległe, otwarte przestrzenie, dające szerokie pole obser­
wacji, powodowały, że kamuflaż zimowy stawał się nie­
zbędny. Pamiętnikarze niemieccy porównywali zimowy
step do pustyni i pomimo wszelkich trudności logistycznych
uważali go za teren szczególnie nadający się do operacji
dużych jednostek zmechanizowanych.
Roztopy powodowały, że oblicze stepu zmieniało się
radykalnie. Z terenu „czołgowego” stawał się on „prze­
ciwpancerny”. Bałki wypełniały się potokami wody,
zagłębienia terenu stawały się miniaturowymi jeziorami,
a duże płaskie obszary stepu pokrywały się wodą — szcze­
gólnie na początku roztopów, kiedy zamarznięty grunt
nie był w stanie wchłonąć olbrzymich ilości wody z to­
piącego się śniegu. W końcu rosnąca temperatura po­
wodowała, że step zmieniał się w morze błota, po
którym tylko z dużą trudnością mogły poruszać się
wyłącznie pojazdy gąsienicowe.

PLANOWANIE OPERACJI „GALOP”

W połowie stycznia siły frontów Południowo-Zachod­


niego i Południowego wypychały Grupy Operacyjne „Hol-
lidt” i „Fretter-Pico” w kierunku zachodnim — ku Dońcowi
Siewierskiemu. 6 A atakowała w kierunku Starobielska
i rzeki Ajdar, 1 AGw maszerowała w kierunku Woroszy-
łowgradu i Dońca Siewierskiego, 3 AGw dotarła już nad tę
rzekę w okolicach Krasnodonu, a 5 APanc we współ­
działaniu z 5 AUd z Frontu Południowego dotarła do niej
na wschód od Kamieńska.
Watutin wiedząc, że stojące przed nim siły niemieckie
zostały w toku kampanii zimowej znacząco osłabione,
zaplanował odważną — choć jednocześnie ryzykowną
— operację mającą na celu odcięcie całego południowego
skrzydła niemieckiego frontu wschodniego. Otóż w okolicy
Starobielska siły Frontu Południowo-Zachodniego miały
przełamać obronę Wehrmachtu, a następnie skręcić na
południe w kierunku Mariupola leżącego na wybrzeżu
Morza Azowskiego, wychodząc na tyły GA „Don” i „A”.
Ryzyko operacji „Galop” polegało na tym, iż została ona
przeprowadzona bez żadnej pauzy operacyjnej, mimo że
wojska sowieckie były zmęczone i częściowo pozbawione
odpowiedniego zaopatrzenia. Watutin nie miał żadnych
rezerw operacyjnych, a jego armie atakowały w jednym
rzucie; co gorsza, Stawka również nie posiadała już armii
rezerwowych — zużyły się one w toku kampanii zimowej
bądź były związane pod Stalingradem. Dodatkowo ofen­
sywa w kierunku zachodnim powodowała dalsze oddalanie
się sił Frontu Południowo-Zachodniego od swych baz
zaopatrzeniowych. Stawka zaaprobowała jednak plan Wa­
tutina w dniu 20 stycznia, uważając, że powyższe za­
strzeżenia rekompensowane są z naddatkiem słabością
Wehrmachtu oraz wysokim morale własnych wojsk.

***

Generał N.F. Watutin urodził się w 1901 roku w obłasti


woroneskiej. Nie uczestniczył w I wojnie światowej
ze względu na swój wiek, ale już w 1920 r. wstąpił
do 3 Rezerwowego Pułku Piechoty. Jako żołnierz 113
Rezerwowego Batalionu Piechoty uczestniczył w oczysz­
czaniu Ukrainy z „elementów kontrrewolucyjnych”. Od
1921 r. kariera Watutina była szybka i pełna nagród; jej
ukoronowaniem były studia w Akademii Wojskowej im.
Frunzego. W 1940 r. mianowano go szefem sztabu Frontu
Południowego i awansowano do stopnia generała porucz­
nika, zanim otrzymał przydział do Sztabu Generalnego.
W 1941 r. Watutin wyróżnił się podczas obrony Lenin­
gradu i Moskwy, m.in. jako szef sztabu Frontu Północno-
-Zachodniego. W październiku generał mianowany został
dowódcą Frontu Południowo-Zachodniego.
Sztemienko w swoich wspomnieniach przedstawił Wa­
tutina jako generała, który miał sporą wiedzę techniczną
i potrafił zrozumieć wpływ technologii na prowadzenie
nowoczesnych działań wojennych. Dodatkowo jego ocena
sytuacji na froncie była czasami „szczera do bólu”, choć
jednocześnie miał on tendencję do przeprowadzania agre­
sywnych i ryzykownych posunięć, podczas których „nie
opuszczał go optymizm”. Najlepszym tego przykładem
była operacja „Galop”.
W lutym 1944 roku Watutin z grupą swoich sztabowców
wpadł w zasadzkę UPA i odniósł poważną ranę nogi, która
spowodowała jego śmierć 15 kwietnia 1944 r.6

***

„Galop” miał się rozpocząć 29 stycznia 1943 r„ a w siód­


mym dniu operacji siły zmechanizowane Frontu Połu­
dniowo-Zachodniego miały osiągnąć Mariupol, leżący
ponad 300 km od linii startowej ofensywy; cel operacji był
więc bardzo ambitny. W tym samym czasie pozostałe siły
Frontu (6 A i część 1 AGw) miały dotrzeć do Dniepru,
wyzwalając Zaporoże i Dniepropietrowsk i osłaniając
6 S z t e m i e n k o , Sztab Generalny w latach wojny, s. 119-120, N i p ę ,
Last..., s. 58-59.
główne uderzenie od północy. Front Południowy Malinow­
skiego miał współdziałać z siłami Watutina, naciskając od
zachodu siły niemieckie, wyzwalając Rostów i uderzając
wzdłuż północnego wybrzeża Morza Azowskiego.
Optymizm Stawki odzwierciedla dyrektywa z 26 stycznia
1943 r., przekazana Frontowi Południowemu:
„Opór nieprzyjaciela w wyniku pomyślnych działań
naszych wojsk w pasie Frontu Woroneskiego, na prawym
skrzydle Frontu Południowo-Zachodniego, przed Frontem
Dońskim i Północnokaukaskim, został złamany. Obrona
nieprzyjaciela została przełamana na szerokim froncie.
Brak odwodów w głębi zmusza nieprzyjaciela do wprowa­
dzania do walki nadciągających związków taktycznych
z marszu i w sposób rozproszony. Powstały liczne luki
i odcinki, które są osłaniane przez niewielkie oddziały. [...]
Powstała sytuacja sprzyjająca okrążeniu i rozgromieniu po
kolei donieckiego, zakaukaskiego i czarnomorskiego zgru­
powania nieprzyjaciela” 7.
W razie powodzenia „Galopu” okrążone zostałoby nie
mniej niż 500 000 żołnierzy niemieckich — co stanowiłoby
drugi Stalingrad — i całe południowe skrzydło Wehrmachtu
w ZSRS zostałoby zniszczone. Oznaczałoby to całkowitą
klęskę III Rzeszy już w 1943 roku. Stawka była więc
bardzo wysoka i usprawiedliwiała ryzyko podjęte przez
Sowietów — przynajmniej na początku operacji.
W tym samym czasie dowództwo niemieckie dalekie
było od optymizmu, gdyż sytuacja opisana w przytoczonej
powyżej dyrektywie Stawki nie była daleka od prawdy.
Feldmarszałek Manstein zmagał się z dwoma głównymi
problemami: po pierwsze, sytuacja GA „Don” pogarszała
się z dnia na dzień i niezbędne były dodatkowe siły
mogące ustabilizować sytuację na froncie, co prowadziło
wprost do drugiego problemu, czyli GA „A”. Rezerwy

7 A. W a s i l e w s k i , Dzieło całego życia, s. 339.


umożliwiające utrzymanie południowej flanki frontu wschod­
niego znajdowały się tylko u Kleista; mimo to Hitler nie
wyrażał zgody na wycofanie nawet 1 APanc z Kaukazu
i przekazanie jej pod dowództwo Mansteina. Od tamtej
pory zaczyna się zresztą bardzo silna wrogość obu dowód­
ców niemieckich grup armii 8.
W końcu sytuacja na froncie wymusiła na Führerze
zaakceptowanie faktu, że część sił z GA „A” musi zostać
przekazana Mansteinowi. W ostatniej dosłownie chwili
pięć dywizji 1 APanc przedostaje się przez Rostów
i skierowane zostaje wraz ze swoim dowództwem dokład­
nie w miejsce, gdzie wojska Watutina mają swój Schwer­
punkt. Armia ta wchłonęła Grupę Operacyjną „Fretter-
Pico” (która wróciła do swej poprzedniej nazwy, czyli
XXX Korpusu Armijnego) oraz otrzymała 333 i 335 DP.
Dodatkowo z zachodu ściągane były cały czas posiłki
i uzupełnienia.

SIŁY STRON W PRZEDEDNIU OPERACJI „GALOP”

Wojska Frontu Południowo-Zachodniego pod koniec


stycznia 1943 r. były mocno zmęczone i wykrwawione
na skutek walk trwających od grudnia ubiegłego roku.
Dywizje piechoty były 20-40% poniżej stanów, licząc po
6-8 tys. żołnierzy. Korpusy pancerne miały tylko po
30-50 sprawnych czołgów (15-25% sił wyjściowych),
chociaż dysponowały około 50% żołnierzy — istniała
więc możliwość szybkiego uzupełnienia czołgami prze­
trzebionych jednostek i uzyskania całkiem silnych zgru­
powań zmechanizowanych.

8 Irving w Wojnie Hitlera opisuje sytuację z kwietnia 1943 r., kiedy to


obaj feldmarszałkowie cały czas się do siebie nie odzywali, a cała ta
sytuacja niezmiernie bawiła Hitlera. Zwracał się on do wszystkich per
„panie feldmarszałku”, będąc cały czas w towarzystwie Mansteina i Kleista,
co dodatkowo wyprowadzało ich z równowagi.
Listopad 1942. Manstein w wozie sztabowym (tyłem po prawej) przebija
się przez kolumnę węgierskich żołnierzy

SS-Standartenführer Heinz Harmel (w środku), dowódca pułku „Deuts­


chland”, rozmawia z SS-Obersturmbannfiihrerem Otto Kumem (po
lewej), dowódcą pułku „Der Führer”
Paul Hausser — dowódca SS- SS-Obergruppenfuhrer Sepp Die­
-Panzerkorps trich — dowódca 1 DGrenPanc
SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”

SS-Standartenfuhrer Herbert Vahl,


SS-Obergruppenführer Georg pierwszy dowódca pułku pancer­
Keppler — dowódca 2 DGren­ nego DR przeniesiony z Wehr­
Panc SS „Das Reich” machtu
SS-Obersturmbannfuhrer Heinz Generał piechoty Karl Hollidt
Lammerding — dowódca pułku — dowódca GO „Hollidt” przemia­
„Thule”. Zdjęcie z późniejszego nowanej w późniejszym okresie
okresu, na którym posiada on już na 6 A
stopień SS-Brigadefuhrera

SS-Sturmbannfuhrer Kurt Meyer SS-Sturmbannfuhrer Max Wun-


— dowódca batalionu rozpoznaw­ sche — dowódca 1/PzReg
czego LSSAH 1 LSSAH
Działo plot. 88 mm
— tym razem w roli
przeciwpancernej

Żołnierze niemieccy
(prawdopodobnie
z LSSAH) w trans­
porterze opancerzo­
nym SdKfz. 251. Na
pierwszym planie
widoczny MG42
— „piła Hitlera”

SdKfz. 250 (lekki


transporter opance­
rzony) i Mardery
z LSSAH w okoli­
cach Charkowa
StuG III i żołnierze nie­
mieccy obserwujący os­
trzał artyleryjski rosyjs­
kiej wioski

Manstein wita Hitlera


w swojej kwaterze
w Zaporożu

Hitler opuszcza kwaterę


Mansteina w drodze na
lotnisko, z którego odle­
ciał do Niemiec
PAK 38 — 50-mm
działo ppanc. na
stanowisku bojowym

StuG III i SdKfz. 251 pędzą przez zamarznięty step

Panzer IV na rozleg­
łym rosyjskim stepie
SS-Obergruppenfuhrer Theodore
Eicke (po prawej), dowódca Dywi­
zji „Totenkopf” i SS-Obersturm-
bannfuhrer Otto Baum (po lewej),
dowódca pułku „Totenkopf”

Motocykl z dywizji „Das Reich” SS-Brigadefiihrer Max Simon, po


— tak wyglądały roztopy w Rosji śmierci Eickego dowódca dywizji
„Totenkopf”

Oberst (płk) Hyazinth Graf Stra-


chwitz — „Panzergraf”. Dowódca
pułku pancernego „Grossdeutsch-
land”
Vincenz Keiser — dowódca
lll/DF (po lewej), na pra­
wym rękawie cztery odzna­
ki za własnoręczne znisz­
czenie czołgu oraz Karl-
-Heinz Worthmann

SS-Hauptsturmfuhrer Heinz Ma-


cher (po lewej), dowódca szturmo­
wej kompanii saperów 16/Deut-
schland i dowódca lll/Deutschland
SS-Sturmbannfilhrer Gunther Wis-
liceny (po prawej)
Największym zmartwieniem dowódców sowieckich
był stan ich piechoty. Mimo że stany bojowe były
dość wysokie, to dużą część stanowili w nich rekruci
bez doświadczenia bojowego, a sprzęt (głównie artyleria
i ciężarówki) uległ znacznej redukcji ze względu na
normalne zużycie bojowe, jak i straty wskutek działalności
wroga. Powodowało to, że siła przebojowa piechoty
nie była wystarczająca i konieczne było wzmocnienie
jej przez korpusy pancerne w fazie przełamania pozycji
niemieckich. Formacje zmechanizowane miały następnie
wejść w pościg i dotrzeć nad Morze Azowskie. Prze­
ciągające się walki o niemieckie pozycje obronne mogły
doprowadzić do zbyt dużych strat w czołgach i znaczącego
zmniejszenia siły bojowej korpusów pancernych, od
których zależało przecież powodzenie operacji. Wysta­
wiało to „Galop” na duże ryzyko.
Front Watutina składał się z 6 A, 1 i 3 AGw, 5 APanc
i mobilnej grupy Popowa. Liczył on na początku operacji
305 tys. żołnierzy i 362 czołgi, przy długości frontu
około 250 km. Poniżej przedstawiono organizację i li­
czebność poszczególnych armii w przededniu rozpoczęcia
operacji „Galop”.
Nie mniej zmęczone i wykrwawione były jednostki
niemieckie, na które miało spaść uderzenie sowieckie.
Naprzeciwko Frontu Południowo-Zachodniego broniło
się prawe skrzydło Grupy Operacyjnej „Lanz”, 1 APanc
oraz lewe skrzydło Grupy Operacyjnej „Hollidt”. W po­
niższej tabeli przedstawiono całkowite zestawienie sił
Grup Operacyjnych „Lanz” i „Hollidt”, trzeba więc
pamiętać, że tylko część ich sił uczestniczyła w walkach
przeciwko operacji „Galop”. Naprzeciw Frontu Połu­
dniowo-Zachodniego GA „Don” mogła wystawić około
110 tys. żołnierzy i 70 czołgów. Przewaga Rosjan była
więc duża, wynosząc około 3:1 w piechocie i 4:1
w wozach pancernych.
Tabela 3. Siły Frontu Południowo-Zachodniego pod
koniec stycznia 1943 r.
6 Armia — gen. por. F.M. Charitonow
15 KP (6, 172, 350 DP) 40 000 żołnierzy
267 DP 40 czołgów
106 BP
115 BPanc
212 pcz
1 Armia Gwardii — gen. por. W.I. Kuzniecow
4 KPGw. (35, 41 DPGw, 195 DP) 70 000 żołnierzy
6 KPGw. (44, 58 DPGw, 78 DP)
244 DP
Mobilna Grupa Popowa
— gen. por. M.M. Popow
4 KPancGw 55 000 żołnierzy
3, 10, 18 KPanc 212 czołgów
38, 57 DPGw
52 DP
9, 11 BPanc
7 BNar
3 Armia Gwardii — gen. por. D.D. Leluszenko
14 KPGw. (14, 50, 61 DPGw) 100 000 żołnierzy
18 KPGw. (59 DPGw, 243, 279 DP) 110 czołgów
60 DPGw
203, 266 DP
2 KPancGw
23 KPanc
2 KPanc
1 KZmechGw
8 KKawGw (21, 55, 112 DKaw)
5 Armia Pancerna — gen. por. I.T. Szlemin
321, 333 DP, 47 DPGw 40 000 żołnierzy
Rezerwy Frontu Południowo-Zachodniego
(dostępne dopiero w drugiej połowie lutego)
1 KPancGw 20 000 żołnierzy
25 KPanc 300 czołgów
1 KKawGw
Razem: 325 000 żołnierzy
662 czołgi

Źródło: G l a n t z , From..., s. 87 i 383-384,


Tabela 4. Siły GA „Don” ( 3 luty 1943).
GO „Lanz” — gen. wojsk górskich Hubert Lanz
XXIV KPanc (385, 387 DP, 212 DOchr)* 50 000 żołnierzy
Grupa Korpuśna „Cramer” — od 10.02.43 r. Raus”9 50 czołgów
„(DGPanc „Grossdeutschland”, pułk „Deutsch-
łand” z 2 DGPanc SS „Das Reich”, 168 DP, pułk
z 88 DP, pozostałości z węgierskich 1, 10, 13, 23
DP i 1 DPanc), 298 DP, 320 DP
Naprzeciw Frontu Południowo-Zachodniego:
320 DP, 298 DP 15-20 000 żołnierzy
1 Armia Pancerna — gen. płk. Hermann Hoth
dowództwo XXXX KPanc 40 000 żołnierzy
XXX KA (335 DP, Grupa bojowa „Kreising” 40 czołgów
złożona głównie z elementów 3 DGór)
III KPanc (7, 19, 27 DPanc, Lehr-Regiment 901)
GO „Hollidt” — gen. piech. Karl Hollidt
XXIX KA (grupa bojowa 79 — dowództwo II KA 100 000 żołnierzy
(rum.), 177 pochr) 60 czołgów
Grupa bojowa Mieth (336, 384 DP)
XVII KA (62, 306, 294 DP; 8 DPoł Luftwaffe)
XXXXVIII KPanc (5, 2.2 DPanc; 304 DP;
grupy bojowe „Schuldt”, „Hunersdorf’)
Naprzeciw Frontu Południowo-Zachodniego:
Grupa bojowa Mieth 50 000 żołnierzy
XVII KA 30 czołgów
Oddziały w drodze na front:
333 DP (Barwienkowo) 35 000 żołnierzy
DGPanc SS „Wiking”, 11 DPanc 40 czołgów
Razem: 225 000 żołnierzy
190 czołgów
Naprzeciw Frontu Południowo-Zachodniego: 105-110 000
żołnierzy
70 czołgów

* zniszczony w operacji woronesko-kastoreńskiej, nie uczestniczy!


w walkach wokół Charkowa.

Źródło: G l a n t z , From s. 88-89, 385-386.


9 Korpus „Raus” powstał na bazie zniszczonego w Stalingradzie XI
KA; początkowo był zbieraniną jednostek powyciąganych z formacji
liniowych (np. łączność zabezpieczał batalion węgierski). Obowiązki
dowódcy przejął początkowo gen. por. Hans Cramer, który przebywał
w okolicy w podróży inspekcyjnej. Od 10 lutego dowództwo przejął gen.
Erhard Raus. Do swej pierwotnej nazwy XI KA powrócił latem 1943
roku. Por. E. R a u s , Panzer Operations, s. 185-186.
OPERACJA „GALOP” — 6 ARMIA, 29 STYCZNIA-10 LUTEGO

6 A Charitonowa uderzyła zgodnie z planem 29 stycznia


1943 r. ze wszystkimi swoimi jednostkami w pierwszym
rzucie. Głównym zadaniem armii była ochrona północnego
skrzydła Frontu. Do siódmego dnia operacji 6 A miała
przebyć blisko 110 km, do okolic na południe i północ od
Bałaklei. Naprzeciwko armii Charitonowa broniły się
prawoskrzydłowe dywizje Grupy Operacyjnej „Lanz”
— 298 i 320 DP.
Przełamania dokonano na prawym skrzydle armii,
w sektorze niemieckiej 298 DP, gdzie atakował 15
KP wzmocniony trzema pułkami artylerii oraz pułkiem
i brygadą czołgów. Sowieci osiągnęli natychmiastowy
sukces, do 2 lutego wyzwalając Kupjańsk i forsując
rzekę Krasnyj. 298 DP zmuszona została do odwrotu,
szczególnie, że atak 3 APanc na północy i 172 DP
na południu groził jej całkowitym okrążeniem. W wyniku
trzydniowego, bardzo kosztownego odwrotu resztki dy­
wizji obsadziły nową linię obrony na Północnym Dońcu
w okolicach Czugujewa. 298 DP została w rzeczywistości
zniszczona i przestała być ujmowana w zestawieniach
Grupy Operacyjnej „Lanz”.
W centrum 6 A, 6 i 172 DP przełamały front niemiecki
na styku 298 i 320 DP, zmuszając tę ostatnią do odwrotu
w kierunku Izjum, gdzie stacjonował sztab tej dywizji.
5 lutego 172 DP osiągnęła Bałakleję, a 6, 267 DP
i 106 BP zdobyły tego samego dnia Izjum, próbując
okrążyć i zniszczyć 320 DP. Umiejętnie prowadzone
przez oddziały niemieckie walki odwrotowe spowolniły
na blisko sześć dni centrum i lewe skrzydło 6 A. Tak
zaczęła się odyseja 320 DP, która miała trwać blisko
dwa tygodnie.
W związku z rozpoczętą 2 lutego ofensywą Frontu
Woroneskiego (operacja „Gwiazda”) Watutin rozkazał 6 A
przyspieszyć jej ruch na zachód, aby chronić południowe
skrzydło 3 APanc, która zbliżała się do Charkowa, zdobyć
przeprawy przez Doniec Siewierski w okolicach Zmijewa
oraz przeciąć ważną linię kolejową Charków—Lozowaja,
uniemożliwiając tym samym dopływ posiłków niemieckich
w rejon Charkowa z południa.
Charitonow przegrupował swoje siły, przenosząc główny
wysiłek z prawego skrzydła do centrum w celu zlik­
widowania 320 DP oraz batalionowej Kampfgruppe
z LSSAH znajdującej się w Andrejewce; grupa ta została
wysłana na ratunek uciekającej dywizji. 8 lutego 106 BP
zdobyła Andrejewkę i wypchnęła z niej esesmanów. Jedno­
cześnie prawie cała 6 A skupiła się na przechwyceniu
i zniszczeniu 320 DP. Dywizja ta, po serii krwawych starć,
przebiła się jednak w okolicach Bałaklei przez front
sowiecki i uciekając sforsowała Doniec Siewierski. Stało
się to kosztem blisko 4000 żołnierzy, w tym wielu rannych,
którzy byli transportowani na wszelkiego rodzaju wozach
i saniach, uciekając razem z dywizją.
10 lutego 350 DP podeszła pod Żmijew, gdzie napotkała
mocny opór oddziałów LSSAH; bardziej na południe 6,
172, 267 DP bez problemu sforsowały Doniec Siewierski;
mimo że nie udało im się przeciąć linii kolejowej Łozo-
wa-Charków bronionej przez oddziały SS, to kontrolowały
ją ogniem artylerii.
6 A przez pierwsze dwa tygodnie operacji osiągnęła
wszystkie cele operacyjne postawione przez dowództwo
Frontu — pobiła 298 i 320 DP, sforsowała Doniec
Siewierski i kontynuowała swoje natarcie w kierunku
zachodnim. Pojawienie się oddziałów LSSAH było dla
armii nieprzyjemnym zaskoczeniem i spowodowało prze­
sunięcie się głównego wysiłku z prawego skrzydła w kie­
runku centrum. Nie bez znaczenia były tu również
działania opóźniające 320 DP. Zaczęła się zarysowywać
niebezpieczna tendencja, która w końcu doprowadzi do
zagłady 6 A, a mianowicie zbaczanie sił sowieckich
w kierunku południowo-zachodnim, w stronę najmniej­
szego oporu wroga.

1 ARMIA GWARDII, GRUPA MOBILNA POPOWA,


30 STYCZNIA-10 LUTEGO

1 AGw uderzyła na Niemców dzień później niż jej


sąsiad z północy — 6 A. Długość jej frontu wynosiła 130
km, a armia była uszykowana do bitwy w zasadzie
jednorzutowo. Na prawym skrzydle atakował 4 KPGw,
którego sektor przełamania wynosił 25 km, a jego wszystkie
cztery dywizje piechoty znajdowały się w pierwszym
rzucie. Plan operacji „Galop” przewidywał, że korpus
wyzwoli Krasnyj Liman, następnie sforsuje Doniec Siewier­
ski, żeby w końcu skręcić na południe w celu zamknięcia
okrążenia nieprzyjacielskiego zgrupowania w okolicach
Sławiańsk-Artemowsk. Drugim ramieniem okrążenia miał
być 6 KPGw, który swoimi trzema dywizjami miał sfor­
sować Doniec Siewierski w okolicach Lisiszańska, nacie­
rając następnie na Artemowsk.
Bardzo ważną rolę przypisano frontowej grupie mobilnej
gen. por. Popowa. Miała ona we współpracy z dywizjami
piechoty 6 A i 1 AGw przełamać niemiecką linię obrony,
następnie przejść przez formacje piechoty, aby dokonać
blisko 300-kilometrowego rajdu w kierunku Mariupola.
W celu uniknięcia problemów, jakich doświadczono
m.in. w operacji „Mały Saturn” nad środkowym Donem,
korpusy pancerne miały współpracować z określonymi
dywizjami piechoty. 3 KPanc we współpracy z 57 DP
z 6 A miał przełamać front niemiecki; następnie plan
operacji przewidywał, że oderwie się on od piechoty
i uderzy w kierunku południowym na Sławiańsk, który
miał zdobyć do 4 lutego. 4 KPancGw, we współpracy z 38
DPGw (4 KPGw), forsował Doniec Siewierski, aby 4 lutego
zdobyć Kramatorsk, gdzie miał do niego dołączyć 3 KPanc.
10 KPanc miał współdziałać z 52 DP (grupa Popowa),
zdobywając w drugim dniu operacji Artemowsk i uderzając
następnie w kierunku południowym na Stalino. 18 KPanc
we współpracy z 41 DPGw (6 KPGw) miał zdobyć
Lisiszańsk, a następnie dołączyć do pozostałych korpusów
Grupy Popowa. Wszystkie jednostki pancerne uczestniczące
w pierwszej fazie „Galopu” były poniżej stanów, np.
4 KPancGw wszystkie czołgi (40) skoncentrował w jednej
brygadzie pancernej (14 BPancGw) 10.
Watutin otrzymał w trakcie ofensywy 1 KPancGw, 25
KPanc oraz 1 KKawGw. Formacje te miały ponad 300
czołgów i były stosunkowo „świeże”. Ich rolą miało być
wzmocnienie Grupy Popowa bądź wykorzystanie innych
nadarzających się okazji.
Atak sowiecki rozpoczął się w nocy z 29 na 30 stycznia.
4 KPGw, we współdziałaniu z 4 KPancGw, szybko zepchnął
19 DPanc z jej pozycji obronnych, zdobywając rankiem 31
stycznia miejscowość Krasnyj Liman. Niemcy, prowadząc
umiejętnie walki opóźniające, wycofali się na południe
w kierunku Lisiszańska na południowy brzeg Dońca
Siewierskiego.
Sytuacja na froncie wyglądała bardzo korzystnie dla
Armii Czerwonej. Zgrupowanie dwóch niemieckich dywizji
piechoty naprzeciwko 6 A zostało pobite i szybko wycofy­
wało się na północny zachód; jednocześnie 19 DPanc
prowadząc działania opóźniające wycofywała się na połud­
nie. We froncie niemieckim zaczęła więc powstawać spora
„dziura”, a droga na Sławiańsk, będący ważnym węzłem
komunikacyjnym, a następnie Stalino, wydawała się otwar­
ta. Dosłownie „za pięć dwunasta” do Sławiańska przybyła
7 DPanc, a na wschód od miasta zajęła pozycje 3 DPanc.
Świeżo przybyła na front 333 DP (w sile dwóch pułków

10 Glantz, From..., s. 93.


piechoty, trzeci pułk wyładował się z transportów kolejo­
wych 4-5 lutego w Konstantinowce) podchodziła z zachodu
do Sławiańska, próbując załatać rozerwany front. Jednak
ze względu na spore siły sowieckie forsujące już rzekę
Krasnyj Liman i brak jakichkolwiek szans na zbudowanie
umocnień w pokrytym śniegiem stepie musiała ona wycofać
się do Barwienkowa. Do południa 6 lutego 35 DPGw we
współpracy z 267 DP z 6 A wyzwoliły to miasto, przeci­
nając jednocześnie połączenie drogowe Charków-Iz-
jum-Sławiańsk. 333 DP pod naciskiem sowieckim wyco­
fywała się na zachód w kierunku miejscowości Łozowaja,
które po ciężkich walkach opuściła 10 lutego. Miejscowość
ta była ważnym centrum kolejowym kontrolującym szlaki
z Charkowa na południe; dodatkowo znajdowały się tam
duże składy zaopatrzeniowe, które wpadły w ręce 35
DPGw. Dywizja niemiecka wycofała się w kierunku
południowo-wschodnim, aby połączyć się z głównymi
siłami 1 APanc.
Od 2 lutego rozpoczął się niespodziewany dla Sowietów
i ciężki bój spotkaniowy w okolicach Sławiańska. Niesko­
ordynowany atak na miasto 195 DP, która próbowała je
zająć z marszu, przyniósł jej tylko ciężkie straty. Kontrataki
7 DPanc spowodowały przejście sowieckiej piechoty do
obrony. Dowództwo 1 AGw zareagowało szybko i w kie­
runku Sławiańska zaczęły spływać poważne siły. Już
4 lutego na prawe skrzydło 195 DP wyszła 57 DPGw, która
miała pomóc jej zdobyć miasto. W międzyczasie
4 KPancGw przeskrzydlił pozycje niemieckie i zdobył
Kramatorsk, jednak w wyniku braku amunicji i materiałów
pędnych musiał pozostać w tej miejscowości, gdzie się
okopał. W jego kierunku zdążał 3 KPanc, którego zadaniem
było wspomożenie i dostarczenie zaopatrzenia 4 KPancGw,
co miało umożliwić manewr na skrzydło i tyły sił niemiec­
kich broniących Sławiańska. Do Kramatorska zdążały dalsze
posiłki; były to 7 BNar i 9 BPanc. Przez cały czas od
zdobycia miasta Sowieci pozostawali niezbyt aktywni, co
wynikało z ich sytuacji zaopatrzeniowej i nacisku niemiec­
kiej 11 DPanc, który znacząco spowalniał odtwarzanie
zapasów niezbędnych do dalszego ataku na południe.
4 lutego aktywowano w Konstantinowce 1 APanc pod
dowództwem gen. von Mackensena. Przejęła ona odpowie­
dzialność za obronę sektora na północ od Grupy Operacyjnej
„Hollidt”, wchłaniając Grupę Operacyjną „Fretter Pico”. Tego
samego dnia odpowiedzialność za sektor Kramatorsk-Sła-
wiańsk przejął XXXX KPanc, zaś za odcinek Sła-
wiańsk-Jama-Lisiszańsk — III KPanc. Pozycje niemieckie
zaczęły przypominać cypel, którego szczytem był Sławiańsk
i gdzie znajdowała się 7 DPanc, zachodnią flankę utrzymywa­
ła 11 DPanc, zaś na północnym wschodzie znajdowały się
oddziały III KPanc — 3 i 19 DPanc.
Dla obydwu stron Sławiańsk był niezmiernie istotny.
Dla Sowietów stanowił on zaporę, która w zasadzie
uniemożliwiała dalsze posuwanie się na południe, m.in. ze
względów zaopatrzeniowych, o czym świadczyła bardzo
trudna sytuacja 3 i 4 KPanc w Kramatorsku. Wehrmacht
postrzegał natomiast Sławiańsk jako główny „łamacz fal”
na ich otwartej zachodniej flance, zmuszający jednostki
1 AGw i Grupy Mobilnej Popowa do obchodzenia tej
pozycji w kierunku zachodnim, co wystawiało je na
ewentualny kontratak. Dowódca 1 APanc, gen. Mackensen,
starał się od razu wykorzystać korzystne położenie swoich
jednostek pancernych. XXXX KPanc otrzymał zbyt ambitne
zadanie odepchnięcia jednostek 1 AGw i Grupy Popowa
w kierunku Dońca Siewierskiego, ponieważ siły, jakimi
dysponował, czyli 7 DPanc w Sławiańsku i podchodząca
od południa, z rejonu Konstantinowki 11 DPanc, pułk 333
DP oraz dwa bataliony wschodnie (94, 371) były wystar­
czające tylko do zablokowania sił sowieckich.
Druga część 1 AGw — 6 KPGw z wzmacniającym go
18 KPanc z grupy Popowa — uderzyła w kierunku
Lisiszańska, gdzie napotkała wycofującą się z północy 19
DPanc oraz jednostki XXX KA. 41, 44 DPGw, 78 DP oraz
18 KPanc spychały frontalnie oddziały niemieckie w kierun­
ku ich głównej linii obrony na Północnym Dońcu. Na
lewym (północnym) skrzydle 19 DPanc pojawiły się duże
siły sowieckie (38 DPGw, 52 DP, 10 KPanc), grożące jej
odseparowaniem od sił niemieckich walczących w okolicach
Sławiańska. Od 2 lutego rozgorzała bitwa w okolicach
Jamy, znajdującej się mniej więcej w połowie drogi
pomiędzy Lisiszańskiem a Sławiańskiem. Umiejętna obrona
3 i 19 DPanc spowodowała, że mimo utraty w dniu
6 lutego Lisiszańska front został utrzymany. Siłom sowiec­
kim udało się utworzyć w kilku miejscach na południe od
Lisiszańska przyczółki na Północnym Dońcu, jednak były
one za słabe, aby je rozszerzyć.
Dowództwo sowieckie było coraz bardziej sfrustrowane
niepowodzeniem przełamania frontu niemieckiego. Zde­
cydowało się więc 9 lutego na przerzucenie 41 DPGw
spod Lisiszańska w okolice Sławiańska, który cały czas
znajdował się pod kontrolą Wehrmachtu. Zaczął się
ruch sowieckich jednostek w kierunku zachodnim. Ma­
newr ten w końcu przyniósł im zgubę. 6 KPGw pozostał
na swych stanowiskach w okolicach Lisiszańska, nie
próbując już w sposób zdecydowany dokonać przeła­
mania, a siły niemieckie znajdujące się naprzeciwko
były za słabe, aby odepchnąć Sowietów na ich pozycje
wyjściowe.

3 ARMIA GWARDII, 5 ARMIA PANCERNA,


29 STYCZNIA-MARZEC

3 AGw rozpoczęła swoje natarcie zgodnie z planem 29


stycznia. Zadanie armii sprowadzało się do przebicia frontu
niemieckiego i parciu na zachód w kierunku Woroszyłow-
gradu i Stalino, gdzie miało dojść do spotkania z 1 AGw
i okrążenia sił niemieckich w Donbasie. Dowódca armii,
gen. Leluszenko, skupił swoje siły na prawym skrzydle
armii. Odcinek przełamania wynosił 20 km. W obszarze
głównego wysiłku armii skupiono pięć dywizji piechoty,
korpus pancerny i zmechanizowany.
5 APanc, będąc armią pancerną tylko z nazwy, gdyż
w swoim składzie posiadała tylko trzy dywizje piechoty,
osłaniała lewe (południowe) skrzydło frontu, mając zadania
czysto defensywne. Do działań zaczepnych armia mogła
przejść po załamaniu się sił niemieckich i ich odwrocie
z linii Dońca Siewierskiego.
3 AGw nie udało się przełamać frontu niemieckiego,
tak jak zaplanował Watutin, w pierwszym dniu ofensywy.
Zamiast tego rozpoczęła się bardzo kosztowna dla So­
wietów operacja spychania Wehrmachtu na zachód. W wy­
niku przemieszczania się środka ciężkości frontu w kie­
runku Sławiańska i na zachód w kierunku Dniepru,
3 AGw zmuszona została do przejęcia części frontu
1 AGw. Spowodowało to niezdolność armii Leluszenki
do poważnych działań zaczepnych ze względu na duże
rozciągnięcie jej sił.

SOWIECKI MANEWR NA KRASNOARMIEJSKOJE,


10-15 LUTEGO

Przeciągające się walki w okolicach Sławiańska i Kra-


matorska nie były na rękę Watutinowi, gdyż powodowały
grzęźnięcie jego jednostek, które już dawno przekroczyły
limity czasowe związane z osiągnięciem geograficznych
celów natarcia (np. Mariupol w 7 dniu operacji). Stawka i
Stalin również naciskali na zwiększenie tempa natarcia i
dobicie południowego zgrupowania niemieckiego, znaj­
dującego się w Donbasie. Na atmosferę frustracji dowódcy
Frontu i nacisków z Naczelnego Dowództwa nałożyła
się jeszcze bardzo optymistyczna ocena wywiadu co
do zamiarów i sił niemieckich. Sam Watutin, którego
koledzy uważali za „bardzo optymistycznego we wszyst­
kich sytuacjach”, co w pokrętnej sowieckiej terminologii
oznacza zbytnie ryzykanctwo, zdecydował się na postawie­
nie wszystkiego na jedną kartę. Zaczynała się więc po­
wtarzać sytuacja z poprzedniej zimy, kiedy przed Armią
Czerwoną postawiono zbyt ambitne zadania, które spowodo­
wały gigantyczne straty, a w końcu całkowite wyczerpanie.
Plany frontu zostały zrewidowane i cały szereg rozkazów
już od 7 lutego zaczął znacząco zmieniać jego szyk.
Powstała na skutek działań 6 A dziura we froncie niemiec­
kim spowodowała, że jednostki sowieckie były przyciągane
do niej jak do magnesu. 4 KPGw z 1 AGw ruszył na
wschód w celu zajęcia Łozowej, a następnie miał skręcić
szerokim łukiem na południe w kierunku na Krasnoarmiej-
skoje. 4 KPancGw wraz z 3 KPanc miały zniszczyć wroga
w Sławiańsku, a 10 i 18 KPanc miały przebić front
nieprzyjaciela i zdobyć Artemowsk. Umożliwiłoby to części
grupy Popowa (4 KPancGw, 3 KPanc) atak na Krasnoar-
miejskoje i okrążenie Stalino od zachodu. Jednak impas
w trójkącie Kramatorsk-Sławiańsk-Lisiszańsk ciągle trwał,
z niekończącymi się atakami i kontratakami obydwu stron.
Do 10 lutego, oprócz zdobycia Łozowej przez 35 DPGw,
siłom Frontu Południowo-Zachodniego nie udało się wykonać
żadnego z zadań postawionych trzy dni wcześniej. Tego
samego dnia Stawka zaczęła naciskać na Watutina, aby
w końcu odciął drogi odwrotu niemieckim siłom poprzez
zablokowanie Dniepropietrowska i Zaporoża oraz okrążył siły
Mansteina na Ukrainie. Dowództwo sowieckie było całkowi­
cie pewne, że Wehrmacht wycofuje się za Dniepr, a jego opór
w okolicach Sławiańska ma ten odwrót osłonić.
Ponownie doszło do zmiany planów natarcia; zgodnie
z zaleceniami płynącymi ze Stawki, 6 A miała kontynuować
natarcie z punktem ciężkości na swoim prawym skrzydle
w kierunku na Krasnograd i Piereszczepino. 1 AGw otrzy­
mała podwójne zadanie: swoim prawym skrzydłem miała
uderzać na Sinielnikowo, a następnie na Zaporoże. Jedno­
cześnie miała ona zniszczyć nieprzyjaciela w okolicach
Sławiańska. Ze względu na przeniesienie się sił 1 AGw na
zachód, przekazała ona część swojego sektora 3 AGw.
W wyniku tych przegrupowań 4 KPGw atakował na
Zaporoże, a 6 KPGw miał w końcu przełamać obronę
niemiecką w sektorze Sławiańsk-Artemowsk.
Najtrudniejsze zadanie otrzymała grupa mobilna Popowa.
10 KPanc grupy Popowa wycofano z frontu, kierując do
niego uzupełnienia, a 4 KPancGw wraz ze wspomagającymi
go oddziałami (7BNar, 9 BPanc, pododdziały 1 Brygady
Niszczycieli Czołgów) miał dokonać forsownego, nocnego
85-kilometrowego marszu z Kramatorska, gdzie na pozycjach
obronnych pozostał 3 KPanc, i zdobyć Krasnoarmiejskoje
będące niezwykle ważnym węzłem kolejowym, przez który
szła duża część zaopatrzenia dla GA „Południe”. Gdyby
jednostkom Popowa udało się wypełnić rozkazy, to grupa
armii Mansteina znalazłaby się w bardzo trudnej sytuacji.
O 9 rano 11 lutego czołgi sowieckie wyzwoliły Krasno­
armiejskoje. Wieści o zdobyciu miasta wstrząsnęły dowódz­
twem niemieckim, głównie dlatego, że Rosjanom udało się
przebyć „całkowicie nieprzejezdny teren” na zachód od
Kramatorska. Ponownie okazało się, że nie doceniono
umiejętności Armii Czerwonej, szczególnie jeśli chodzi
o umiejętności poruszania się w trudnym terenie. Manstein
dość kwaśno skomentował to w swoich wspomnieniach:
„Po raz kolejny okazało się, że zachodnia koncepcja
nieprzejezdnego terenu miała tylko ograniczone zastoso­
wanie w stosunku do Rosjan — częściowo, oczywiście,
dlatego że szersze gąsienice sowieckich pojazdów pancer­
nych znakomicie ułatwiały im przejazd przez błoto czy
głęboki śnieg, który zatrzymywał nasze czołgi” 11.

11 M a n s t e i n, Lost..., s. 417.
Planowane natarcie na Kramatorsk siłami 7, 11 DPanc
i nowo przybyłej DGPanc SS „Wiking”12 musiało zostać
odwołane. Palącą potrzebą chwili stało się co najmniej
zablokowanie Sowietów w Krasnoarmiejsku. Mimo że
rosyjski 4 KPancGw zdobył miasto, to cierpiał na braki
zaopatrzeniowe ze względu na duże oddalenie od swoich
magazynów oraz trudności z dostarczeniem zapasów przez
„nieprzejezdny” teren na zachód od Sławiańska.
Dywizję „Wiking” forsownym marszem skierowano na
Krasnoarmiejskoje, planując jednocześnie akcję zaczepną
siłami 7 i 11 DPanc, która rozwiązałaby problem prze-
skrzydlenia dokonanego przez Rosjan. Zdecydowano się
upiec przy okazji dodatkową pieczeń w postaci okrążenia
Kramatorska. Niemieckie dywizje pancerne miały ude­
rzyć z rejonu Sławiańska na zachód, a następnie ruszyć
na południe, odcinając siły sowieckie w Kramatorsku
i koncentrycznym atakiem z udziałem DGPanc SS „Wi­
king” zniszczyć 4 KPancGw w Krasnoarmiejsku. Swój
udział w natarciu miała również posiadać 333 DP. Jej
dwa pułki piechoty forsownym marszem, przypominają­
cym raczej ucieczkę, kierowały się z Łozowej na połu­
dnie, z zadaniem pomocy w odbiciu Krasnoarmiejska.
Trzeci pułk dywizji związany był walkami z siłami
sowieckimi w Kramatorsku.
Atak niemiecki ruszył 12 lutego. Po nocnym marszu
„Kampfgruppe Balck” w składzie pododdziałów 7 i 11
DPanc przebyła 10 km w kierunku zachodnim i natknęła
się na siły sowieckie idące na pomoc oddziałom w Krasno­
armiejsku. Były to pododdziały 10 KPanc i 41 DPGw.
W serii zaciętych bojów spotkaniowych siły niemieckie
zostały zatrzymane i 13 lutego wycofały się na pozycje
12 Stan dywizji był zly. Posiadała ona tylko 5 czołgów, a kadra
oficerska była przetrzebiona. Miało to negatywny wpływ na efektywność
dywizji, jako że część żołnierzy będąc obcokrajowcami słabo lub wcale
nie posługiwała się językiem niemieckim.
wyjściowe. 10 KPanc kontynuował swój marsz na połu­
dnie i 15 lutego połączył się w Krasnoarmiejsku
z 4 KPancGw.
Dowództwo XXXX KPanc zdecydowało się użyć 11
DPanc do kolejnej likwidacji sowieckich zgrupowań w kie­
runku z północy na południe. 7 DPanc musiała zostać
w Sławiańsku, aby bronić miasta. 11 DPanc uderzyła na
Kramatorsk od północy, a pułk 333 DP od wschodu.
Natarcie jednak szybko ugrzęzło i jedyną opcją, jaka
pozostała Niemcom, było po prostu zablokowanie sił sowiec­
kich w Kramatorsku i Krasnoarmiejsku, gdyż nie posiadano
wystarczających sił, aby je zniszczyć. Decyzja ta wymusiła
na dowódcy XXXX KPanc decyzję opuszczenia w dniu 15
lutego Sławiańska, w celu wyciągnięcia z frontu 7 DPanc,
której zamierzał użyć do kolejnego kontrataku.

„DAWAJ DNIPR!”, 10-19 LUTEGO

6 A i prawe skrzydło 1 AGw parły w czasie zmagań


o Sławiańsk prosto na zachód lub południowy zachód. Do
19 lutego czołówki 6 A (6, 172 DP) dotarły na 15 km od
Krasogradu, gdzie koncentrował się Korpus Pancerny SS
w składzie SSTK i SSDR. Bardziej niepokojące dla dowódz­
twa niemieckiego rzeczy działy się jednak bardziej na
południe. 267 DP z 6 A wyzwoliły Piereszczepino, leżące
tylko 25 km od Dniepru i Dniepropietrowska. 35 DPGw
z 4 KPGw należącego do 1 AGw już 17 lutego wkroczyła
do Pawłogradu, a następnego dnia po nocnym marszu
101 ppgw zdobył Nowomoskowsk. Dwa pozostałe pułki
razem z 41 DPGw i 1 KPancGw próbowały zdobyć
Sinielnikowo, lecz zostały odparte przez niemiecką 15 DP.
Ruch oporu wzniecał powstania we wszystkich większych
miejscowościach, a jego członkowie przyłączali się do
jednostek Armii Czerwonej. Jednym z nich był były
artylerzysta, który uciekł z obozu jenieckiego w 1942 roku
— Mikołaj Tarasowicz Koleśnik, który tak oto wspomina
walki z Niemcami około połowy lutego:
„Do zimy front doszedł do wioski Wolnoje i otrzymałem
rozkaz skontaktowania się z czołowymi jednostkami Armii
Czerwonej. Miałem je poprowadzić pod mostem [w Nowo-
moskowsku — przyp. aut.] do fabryki podkładów kolejo­
wych. Kiedy spotkałem nasze jednostki, okazało się, że to
nie front przyszedł, ale grupa żołnierzy z 35 DPGw,
wszystkiego 60 mężczyzn. Zdecydowaliśmy się zaatakować
miasto. Jako oficer artylerii miałem dowodzić działem
ppanc. Zaatakowaliśmy następnego dnia. Zajęliśmy stację
kolejową, a także okopaliśmy się na cmentarzu. Niemcy
kontratakowali bez sukcesów w niezdecydowany sposób.
O 15.00 tego samego dnia niemieckie czołgi uderzyły na
nas z rejonu Wzgórza Marianowskiego. Zdołałem przesunąć
działko ppanc. na odpowiednią pozycję i zniszczyłem
jeden z czołgów” 13.
15 DP od dziewięciu dni jechała z La Rochelle we
Francji. Dywizja załadowana była na siedemdziesiąt pocią­
gów i zaczęła docierać w rejon Sinielnikowa już 18 lutego.
Miała ona pełne stany i była dobrze wyposażona do walk
zimowych, posiadała również batalion ppanc. mający na
stanie działa samobieżne. Kompanie z 88 pp z zaskoczenia
wjechały na zdobyty już przez Sowietów dworzec kolejowy
w Sinielnikowie i po krótkiej walce odbiły go. Następne
pododdziały pułku i dywizji wjeżdżały do miasta i od razu
kierowane były do walki. 15 DP zajęła w ciągu 19 lutego
pozycję ryglującą pomiędzy Sinielikowem a Nowomos-
kowskiem i nie dała się już z niej wyprzeć.
Wspomniany już 1 KPancGw został razem z 25 KPanc
przekazany do 6 A z rezerw Frontu; dodatkowo 4 KPGw
(35,41 DPGw, 244 DP) przekazano jej z 1 AGw, aby
13 Wspomnienia Mikoiaja Tarasewicza Koleśnika można znaleźć na
stronie internetowej I remember — http://www.iremember.ru/artillery-
men/kolesnik/kolesnik.html.
zachowana została jedność dowodzenia w obszarze ofen­
sywy w kierunku przepraw na Dnieprze. Watutin zdecydo­
wał się stworzyć nową grupę mobilną frontu z nowo
przybyłych korpusów pancernych, przez co rozproszył
swoje wysiłki w momencie, kiedy zgrupowanie niemieckie
w okolicach Sławiańska i Krasnoarmiejskoje dalekie było
od rozbicia. Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego
postanowił zaryzykować i osiągnąć przeprawy na Dnieprze
za wszelką cenę, odcinając od zaopatrzenia główne siły
GA „Południe” i „A”. Wydaje się, że „małe” rozwiązanie,
czyli zdecydowane wzmocnienie Grupy Mobilnej Popowa
i 1 AGw, umożliwiające im okrążenie 1 APanc i Grupy
Operacyjnej „Hollidt”, mogło przynieść zdecydowanie
lepsze efekty.
Rozkazy otrzymane przez 25 KPanc kierowały go
w kierunku Zaporoża, zmuszając do ominięcia broniących
się w Sinielnikowie Niemców. 111 BPanc podeszła nawet
na odległość 30 km od celu swojego natarcia. 41 DPGw
i 244 DP miały się skoncentrować w Pawłogradzie. Reszta
armii miała maszerować i atakować według planu, czyli na
zachód. Stawało się to jednak coraz mniej wykonalne ze
względu na trudności zaopatrzeniowe i zmęczenie wojsk.

BITWA O KRASNOARMIEJSKOJE, 15-20 LUTEGO

Wycofana ze Sławiańska 7 DPanc osiągnęła dwa dni


później pozycję 15 km na wschód od Krasnoarmiejska.
Jednocześnie 11 DPanc przygotowywała się do ataku
przeciwko liniom komunikacyjnym sowieckiego
4 KPancGw, koncentrując się w Drużowce, leżącej w po­
łowie drogi między Sławiańskiem i Krasnoarmiejskoje.
Przesunięcie większości sił XXXX KPanc na południe
zmusiło dowódcę 1 APanc do rozciągnięcia frontu III
KPanc i objęcia przez jego jednostki pozycji na południe
od Sławiańska. W Karsnoarmiejsku cały czas trwały walki.
„Wiking” szturmował to miasto, zdobywając jego połu­
dniową część, 333 DP atakowała zaś od wschodu.
Jednostki 1 AGw były w trakcie przegrupowania. Duża
część jej jednostek „przelewała się” wokół „łamacza
fal”, jakim był Sławiańsk, i maszerowała na zachód
w kierunku na Zaporoże, Dniepropietrowsk i sam Dniepr.
Korpusy pancerne Popowa zdążały na południe w kie­
runku Krasnoarmiejskoje. Jednocześnie zabezpieczenie
logistyczne „Galopu” kulało, szczególnie jeśli chodzi
o zaopatrzenie jednostek zmechanizowanych. Świadczyła
o tym sytuacja 4 KPancGw w Krasnoarmiejsku, którego
stan czołgów wynosił w dniu 18 lutego siedemnaście
wozów bojowych, a zaopatrzenie w materiały pędne
i amunicję spadło do stanów, które jego dowódca gen.
mjr Połubojarow nazwał jako „głęboko niepokojące”.
Podobna sytuacja dotyczyła 10 KPanc, który bronił
się na północ od tego miasta.
Dowódcy niemieccy doskonale zdawali sobie sprawę
z bardzo złej sytuacji zaopatrzeniowej jednostek sowieckich.
Już od 12 lutego rutynowo odczytywano szyfrogramy
jednostek grupy Popowa. 10 KPanc przesłał wiadomość do
przełożonych: „Wszystkie koła stoją bez ruchu”; było to
odniesienie się do jednego z haseł rewolucji bolszewickiej,
które musiało być wyjątkowo czytelne dla decydentów; tak
się jednak nie stało.
Dowódca 4 KPancGw przygotował swoje jednostki do
obrony okrężnej, zdając sobie sprawę, iż nadchodzi zdecy­
dowany kontratak niemiecki. Rozmieścił 9 i 14 BPancGw
we wschodniej i południowo-wschodniej części Krasnoar-
miejska; 12 BPancGw objęła zachodni, a 3 BPancGw
południowy sektor obrony. Jednostki 7 BNar wzmocniły
swoimi pododdziałami pancemiaków, którzy w większości
walczyli jako piechota 14.

14 Glantz, From..., s. 117.


O 8.30 18 lutego ruszyło natarcie 7 DPanc, które
skierowane było na północne przedmieścia Krasnoarmiejs­
koje obsadzone przez 14 BPancGw, będące wstępem do
natarcia całego XXXX KPanc. W południe do ataku
przyłączyła się 333 DP oraz DGPanc SS „Wiking”. Mimo
silnych nalotów Luftwaffe i dużych strat Sowieci zatrzymali
Niemców. 4 KPancGw przeprowadzał kontrataki i udało
mu się odzyskać część straconych pozycji, lecz zużył
swoje odwody i zapasy amunicji. Całkowity brak kontaktu
z rzeczywistością ujawniła Rada Wojskowa Frontu Połu­
dniowo-Zachodniego, która w dniu 19 lutego przekazała
Połubojarowowi rozkaz o następującej treści: „Rozkazujemy
okrążenie i zniszczenie wrogiego zgrupowania w okolicy
Krasnoarmiejskoje. Nakazujemy odzyskanie utraconych
pozycji. W żadnym przypadku nie wolno dopuścić, aby
przeciwnik się wycofał” 15.
Reakcja gen. Popowa była bardzo szybka. W celu
wzmocnienia korpusu Połuboj arowa wieczorem 18 lutego
skierowano mu na pomoc 18 KPanc, który został zluzowany
ze swych pozycji na wschód od Sławiańska przez 52
DPGw. Miał on się skoncentrować na północ od Krasnoar-
miejska i we współdziałaniu z 10 KPanc przeprowadzić
atak na południe, a następnie odblokować oblężony
4 KPancGw. Jednocześnie 3 KPanc miał opuścić swoje
pozycje w Kramatorsku i do 20 lutego przemieścić się do
Krasnoarmiejska. Kolejnymi jednostkami wysłanymi na
południe były 5 i 10 BNar, uzyskane z rezerw Stawki.
XXXX KPanc kontynuował atak 19 lutego. 7 DPanc
ostatecznie odcięła 4 KPancGw, zdobywając północne przed­
mieścia Krasnoarmiejska. „Wiking” i 333 DP zacieśniały
okrążenie oraz przygotowywały się do ostatecznego oczysz­
czenia miasta. 11 DPanc przechwyciła kolumny marszo­
we 3 KPanc idącego na pomoc towarzyszom okrążonym

15 Glantz, From..., s. 118.


w Krasnoarmiejskoje i po krótkiej walce z zaskoczonymi
Rosjanami rozproszyła je. Pozostałe jednostki grupy Popo­
wa (10,18 KPanc) zaczynały ulegać rozpadowi ze względu
na poniesione straty i braki w zaopatrzeniu.
W nocy z 20 na 21 lutego niedobitki 4 KPancGw
rozpoczęły przebijanie się przez kordon niemiecki. Po­
rzucając cały sprzęt, niewielkiej części korpusu razem
z jego dowódcą udało się dotrzeć do własnych linii.
Niedobitki wcielono do 13 BPanc, która nie posiadła
czołgów i osłaniała do tej pory trasy zaopatrzeniowe
korpusu na północ od Krasnoarmiejskoje. Brygada wycofała
się do Barwienkowa, gdzie dotarła 24 lutego, natychmiast
otrzymując trochę czołgów z magazynów frontowych
i przygotowując się do odparcia nadchodzącego ataku
niemieckiego.

„GALOP” DONIKĄD

Pod koniec drugiej dekady lutego ofensywa Frontu


Południowo-Zachodniego traciła swój impet. Opór 1 APanc,
która wchłonęła Grupę Operacyjną „Fretter-Pico”, w rejonie
Sławiańska, Artemowska i Lisiszańska spowodował za­
stopowanie natarcia 1 AGw i grupy mobilnej Popowa.
Bardziej na południe 3 AGw również nie była w stanie
kontynuować ataku. Próba zlikwidowania sytuacji patowej
poprzez działania grupy mobilnej, której nakazano obejść
silnie broniony przez XXXX KPanc Wehrmachtu rejon
Sławiańska, nie powiodła się. Mimo początkowego sukcesu,
którym było zdobycie Krasnoarmiejska, korpusy pancerne
Popowa nie były w stanie wykorzystać swojego powodzenia
ze względu na brak zaopatrzenia i poniesione straty.
Tylko działająca na prawym skrzydle Frontu 6 A osiąg­
nęła sukces, przełamując obronę niemiecką i rozpoczynając
natarcie w kierunku Dniepru. Dowódca Frontu Południowo-
-Zachodniego próbował wykorzystać sukces armii Charito-
nowa, wzmacniając go korpusami pancernymi przekaza­
nymi ze Stawki oraz częścią sił 1 AGw. Jak się okazało,
było to posunięcie zabójcze dla sił Frontu Południowo-
-Zachodniego. Watutin zlekceważył zasadę koncentracji
wysiłku i rozproszył swe siły, nigdzie nie będąc silnym.
Swój „wkład” w niekorzystne uszykowanie wojsk wniosły
również organa rozpoznawcze Frontu, które przedstawiały
kompletnie fałszywy obraz zamiarów niemieckich. Jed­
nostki Wehrmachtu, które pozostały w okolicach Sławiań­
ska i Krasnoarmiejskoje, dalekie były od utraty zdolności
bojowej i znalazły się w znakomitej sytuacji do prze­
prowadzenia kontmatarcia.
Ponadto trwająca nieprzerwanie od dwóch i pół miesiąca
ofensywa zmęczyła i wykrwawiła rosyjskie dywizje i kor­
pusy pancerne. Pod koniec lutego były one już bardzo
osłabione i poniosły wysokie straty w sprzęcie. Jednak ani
dowódca Frontu, ani Stawka nie przewidywali możliwości
pauzy operacyjnej, decydując się na dalsze natarcie w kie­
runku Dniepru.
Rozdział V
OFENSYWA SOWIECKA — OPERACJA „GWIAZDA”

PLANOWANIE OPERACJI „GWIAZDA"

Stawka bardzo optymistycznie zapatrywała się na rozwój


sytuacji na froncie i zdecydowała się na dalsze rozszerzanie
ofensywy zimowej. Zaakceptowała propozycje Watutina
dotyczące operacji w Donbasie i zdecydowała się na
włączenie sił Frontu Woroneskiego do natarcia na Dniepr,
mimo że siły gen. płk. Gołikowa prowadziły jeszcze ciężkie
walki w okolicach Kastomoje — były to 38 i 60 A oraz
część 40 A. Stawka zdecydowała się na ryzyko prowadzenia
operacji bez pauzy, uważając nie bez powodów, że siły
niemieckie w okolicach Charkowa są niewystarczające, aby
powstrzymać nawet zmęczone i osłabione, aczkolwiek
o wysokim morale, siły sowieckie.

***

Golikow urodził się w 1900 r. jako syn lekarza. W czasie


wojny domowej służył w pułku „Czerwone Orły”, gdzie
wykazał się dużą „czujnością rewolucyjną”, co spowodowało
jego szybki awans, aż do stanowiska komisarza 3 Armii.
Golikow odegrał znaczącą rolę w czasie czystek korpusu
oficerskiego w latach trzydziestych, a na początku 1941 r.
został szefem GRU.
Jego pierwszym stanowiskiem dowódczym podczas woj­
ny sowiecko-niemieckiej było dowództwo 10 Armii Re­
zerwowej, która uczestniczyła w kontrofensywie pod Mos­
kwą; w międzyczasie Golikow został zastępcą gen. Żukowa
we Froncie Zachodnim. Wiosną 1942 r. generał pułkownik
Golikow objął dowodzenie Frontem Briańskim, a następnie
Woroneskim.

***

Już 23 stycznia Stawka przygotowała wstępny plan


ofensywy nazwanej „Gwiazda”. Front Woroneski miał
uderzyć 1 lutego, z Charkowem jako głównym celem.
Dodatkowo siły Golikowa miały osłaniać od północy Front
Południowo-Zachodni. Nalegania Żukowa spowodowały,
że 26 stycznia rozszerzono front ofensywy o dodatkowe
100 km, włączając do celów ataku Kursk i przekładając
jednocześnie datę rozpoczęcia natarcia o jeden dzień — na
2 lutego. Odpowiadało to zamierzeniom Stawki, która
w rozszerzaniu ofensywy na kolejne odcinki frontu upat­
rywała szansę na wyczerpanie i zniszczenie Ostheer. Front
Woroneski podzielił się w rzeczywistości na dwie części,
z których pierwsza, składająca się z 40, 69 A i 3 APanc,
nacierała na Charków, a druga w składzie 38 i 60 A
uderzała na Kursk. To ostatnie zgrupowanie miało współ­
działać w przyszłości z siłami Frontu Dońskiego Rokos­
sowskiego1. Kończyły one właśnie redukcję kotła staling-
radzkiego i planowano je przemieścić w okolice Kurska.
Plan operacji był prosty. 3 APanc miała obejść Charków
od południa, współdziałając z 6 A Frontu Południowo-
1 Po przerzuceniu w okolice Kurska przemianowano Front Doński na
Front Centralny.
-Zachodniego. 69 A atakowała miasto frontalnie, zaś 40 A
— najsilniejszy związek operacyjny Frontu Woroneskiego
— obchodziła Charków od północy. 38 A osłaniała
północne skrzydło głównego ugrupowania Frontu. Ostatnia
armia Golikowa — 60 — była dowodzona przez wscho­
dzącą gwiazdę Armii Czerwonej, gen. Czemiachowskiego,
i nacierała na Kursk.
Głębokość operacji wynosiła 200-250 km, a atakujące
siły miały osiągnąć rubież Grajworon-Bogoduchow-Mie-
refa. Golikow postanowił skupić wszystkie swoje siły
w pierwszym rzucie, co spowodowało, że Front nacierał
bez znaczących odwodów. Zostały one przekazane przez
Stawkę dopiero w marcu, kiedy sytuacja Frontu Worones­
kiego zaczęła się gwałtownie pogarszać. Takie ugrupowanie
miało spowodować szybkie przełamanie obrony niemieckiej
i uniemożliwienie odwrotu wroga z linii rzeki Oskoł nad
Doniec Siewierski. Trudno krytykować dowódcę Frontu
Woroneskiego za takie ugrupowanie sił — szczególnie
jeśli weźmie się pod uwagę słabość sił niemieckich w re­
jonie Charkowa.
Dowódcy sowieccy, korzystając z doświadczeń poprzed­
niej zimy, prawidłowo przewidzieli, że odziały niemieckie
będą raczej bronić miast i wiosek kontrolujących drogi, niż
rozproszą się wzdłuż całego frontu. Dlatego też zaplanowano
nacisk na całej jego długości i omijanie umocnionych pozycji
przez jednostki zmechanizowane. Niemieckie punkty oporu
miały być okrążane i niszczone przez jednostki piechoty. Po
przełamaniu obrony wroga gwałtowny pościg prowadzony
przez formacje zmechanizowane i kawalerię miał uniemożli­
wić Wehrmachtowi tworzenie kolejnych linii obrony. Celem
taktycznym operacji było zniszczenie jak największej liczby
jednostek niemieckich w „małych okrążeniach”, niedopusz­
czenie do zorganizowanego odwrotu przeciwnika na linię
Dońca Siewierskiego, a w końcu okrążenie całej Grupy
Operacyjnej „Lanz” w okolicach Charkowa.
SIŁY STRON W PRZEDEDNIU OPERACJI „GWIAZDA”

Siły bezpośrednio nacierające na Charków liczyły blisko


200 000 żołnierzy i ponad 300 czołgów. Szczegółowe OdB
przedstawiono w poniższej tabeli.

Tabela 5. Siły Frontu Woroneskiego w operacji „Gwiazda”


— stan na 2 lutego 1943 r.
40 A — gen. por. K.S. Moskalenko
100, 107, 183, 303, 305, 309, 340 DP 90 000 żołnierzy
25 DPGw 100 czołgów
129 BP
4 KPanc (przemianowany w trakcie operacji na
5 KPancGw)
116, 192 BPanc
69 A — gen. por. M.I. Kazakow 40 000 żołnierzy
161, 180, 219, 270 DP 50 czołgów
37 BP
137 BPanc
292 pcz

3 APanc — gen. P.S. Rybałko


48, 62 DPGw 57 000 żołnierzy
111, 184 DP 165 czołgów
12, 15 KPanc
179, 201 BPanc

Razem: 187 000 żołnierzy


315 czołgów

Źródło: G l a n t z , From ..., s. 153, 382-383.

Siły niemieckie, broniące się naprzeciw Frontu Worones­


kiego, były słabe, a składały się z Grupy Operacyjnej
„Lanz” — jej skład został przedstawiony w tabeli 4. Dwie
dywizje znajdujące się na południowym skrzydle zostały
odcięte (298, 320 DP) i poniosły znaczące straty, prowadząc
walki przeciwko 6 A Frontu Południowo-Zachodniego.
W dniu 2 lutego, czyli w czasie rozpoczęcia „Gwiazdy”,
ich los był niepewny, a dowództwo niemieckie musiało się
skupić na bezpośrednim zagrożeniu nadchodzącym od
wschodu i północnego wschodu.
Na północy 168 DP, która sama była w nie najlepszym
stanie, wymieszana była z rozbitymi jednostkami wę­
gierskimi, które uległy prawie całkowitej demoralizacji.
Były to elementy 1, 10, 13 i 23 DP oraz 1 DPanc.
Na południe od 168 DP pozycje obronne zajmowała
DGPanc „Grossdeutschland” — relatywnie świeża, dobrze
wyposażona i o wysokim morale, ale broniąca bardzo
szerokiego odcinka frontu.
Do Charkowa zaczynały przybywać pierwsze jednostki
Korpusu Pancernego SS. Pułk „Deutschland” z dywizji „Das
Reich” zajął pozycje na południe od „Grossdeutschland”.
Esesmani okopali się w najważniejszych miejscowościach
i na skrzyżowaniach dróg na przeszło trzydziestokilometro­
wym froncie z otwartymi flankami, gdyż nie nawiązano
kontaktu z 298 DP na południu ani z „Grossdeutschland” na
północy. Gen. Lanz z niecierpliwością czekał na pozostałe
jednostki korpusu Haussera, gdyż przewaga Sowietów była
w momencie rozpoczęcia przez nich ofensywy miażdżąca.
Naprzeciw 200 000 żołnierzy i ponad 300 czołgów stała słaba
168 DP, jedna „pełnokrwista” dywizja grenadierów pancer­
nych2 i wzmocniony pułk esesmanów, razem nie więcej niż
30 000 żołnierzy i kilkadziesiąt czołgów.

OPERACJA „GWIAZDA". POCZĄTEK OFENSYWY 3 APANC,


1-4 LUTEGO

Już 1 lutego ofensywa rozpoczęła się rozpoznaniem


walką. W ciągu poprzednich dni wszystkie armie Frontu
2 Dopiero pod koniec lutego „Grossdeutschland” otrzymała drugi
batalion pancerny i kompanię tygrysów, co uczyniło ją bardzo silną
dywizją pancerną. Na początku lutego GD była mimo wszystko silną
formacją zmechanizowaną.
sforsowały rzekę Oskoł, miały więc dobre „pozycje star­
towe”. 2 lutego po krótkim przygotowaniu artyleryjskim
rozpoczął się atak.
Lewe skrzydło 3 APanc, korzystając z sukcesu 6 A
Frontu Południowo-Zachodniego, osiągnęło szybkie prze­
łamanie i zagroziło okrążeniem 298 DP. Jednak w centrum
i na prawym skrzydle nie osiągnięto podobnie dobrych
rezultatów. W związku z informacjami wywiadowczymi,
z których wynikało, że w Charkowie rozładowują się
z transportów kolejowych kolejne jednostki SS, Rybałko
zdecydował się wbrew wcześniejszym planom na szybkie
wprowadzenie 12 i 15 KPanc, w celu zrolowania obrony
niemieckiej i uniemożliwienia Niemcom stworzenia linii
obrony na Dońcu Siewierskim. Korpusy pancerne wpro­
wadzono na lewym skrzydle — miały one jak najszybciej
stworzyć przyczółki na Dońcu. Na skrajnym lewym
skrzydle działał 6 KKawGw z dołączoną do niego 201
BPanc oraz 111 DP. Zadaniem tego zgrupowania było
okrążenie i zniszczenie 298 DP oraz osłona od południa
głównych sił armii i Frontu.
Mimo znaczących postępów korpusów pancernych i ka­
walerii, które wdarły się głęboko w pozycje niemieckie,
opór pułku „Deutschland” w centrum i na prawym skrzydle
natarcia 3 APanc zmusił Rybałkę do skierowania części sił
pancernych na północ w celu wspomożenia dywizji pie­
choty, które nie mogły dokonać pełnego przełamania.
Dodatkowo czołowe jednostki korpusów pancernych starły
się w okolicy Żmijewa i Pieczengi z nadchodzącymi
z zachodu oddziałami LSSAH, która to dywizja kończyła
już rozładunek w Charkowie i jego okolicach.

POCZĄTEK OFENSYWY 69 A, 1-4 LUTEGO

69 A nie udało się przełamać obrony niemieckiej i roz­


poczęło się „spychanie masą” jednostek niemieckich na
zachód. Pododdziały „Grossdeutschland” stawiały zacięty
opór i powoli się wycofywały. Główne siły armii, tj. 180
i 270 DP frontalnie, a 161 i 219 DP ze skrzydeł, po
trzydniowej bitwie opanowały Wieliko-Michaiłowkę. Siły
niemieckie skupiły się na obronie miejscowości będących
węzłami drogowymi. Okazało się, że taktyka ta nie przynosi
oczekiwanych rezultatów, gdyż Rosjanie ze względu na
swoją przewagę mogli nacierać szerokim frontem i znaj­
dować nieobsadzone odcinki niemieckiej linii obronnej.
Powodowało to, że formacje Wehrmachtu szybko były
przeskrzydlane i zagrożone okrążeniem — czego ze wszys­
tkich sił starały się unikać. Słabość sił Grupy Operacyjnej
„Lanz” nie pozwalała jednak na żadne inne rozwiązanie.
Powodzenie lewego skrzydła 3 APanc i wycofanie się na
zachód dywizji „Grossdeutschland” pod naciskiem 69 A
spowodowało, że na styku armii Rybałki i Kazakowa
wytworzyło się wybrzuszenie, które bronione było począt­
kowo tylko przez pułk „Deutschland”. Jednak napływały
pozostałe pododdziały dywizji SSDR, które wkrótce rozpo­
częły gwałtowne kontrataki na skrzydła penetracji dokona­
nych przez Sowietów.

POCZĄTEK OFENSYWY 40 A, 2-4 LUTEGO

40 A pod dowództwem gen. Moskalenki rozpoczęła atak


dzień później niż pozostałe armie Frontu Woroneskiego.
Armia nie była w pełni skoncentrowana, jako że część jej
jednostek kończyła niszczenie jednostek niemieckich i węgier­
skich w okolicach Kastomoje. Mimo to czteiy pierwszorzuto-
we dywizje piechoty wzmocnione brygadą pancerną odniosły
natychmiastowy sukces. Osłabiona dotychczasowymi walka­
mi niemiecka 168 DP nie była w stanie powstrzymać
Sowietów, gdyż brakowało jej odpowiednich sił i mobilności.
Już w pierwszym dniu operacji 40 A pokonała 15-20 km
i zrównała się z jednostkami sąsiedniej 69 A. Do wieczora
4 lutego stało się jasne, że największe zagrożenie dla
Grupy Operacyjnej „Lanz” rysuje się na północy, gdyż
dywizje sowieckie przecięły linię kolejową Biełgo-
rod-Kursk i podchodziły do samego Biełgorodu. Tylko
radykalne wzmocnienie jej lewego skrzydła, gdzie znaj­
dowała się tracąca wolę walki 168 DP, mogło zapobiec
utracie Charkowa.

REAKCJA NIEMIECKA, 2-4 LUTEGO

Początkowo generał Lanz nie był pewien, jaki jest cel


i rozmiar sowieckiego natarcia. Armia Czerwona stosowała
rutynowo zasady maskirowki, co znacząco utrudniało
zorientowanie się stronie niemieckiej w zamiarach przeciw­
nika. Dodatkowo nie zaobserwowano zmasowanego ognia
artyleryjskiego, który do tej pory był wskaźnikiem poważ­
nych ataków. Brak przygotowania ogniowego ataku wynikał
z dwóch przyczyn: po pierwsze, straty pierwszych lat
wojny nie zostały jeszcze odrobione przez Armię Czerwoną,
a po drugie — „Gwiazda” wystartowała bez pauzy operacyj­
nej, więc aktywa artyleryjskie Frontu i armii — czyli te
o największych kalibrach — nie zostały na czas przerzucone
z poprzednich pozycji na skutek braku odpowiedniej ilości
ciągników artyleryjskich.
2 lutego po południu poważna sytuacja, jaka wytworzyła
się w pasie Grupy Operacyjnej „Lanz”, stała się jasna dla
dowództwa niemieckiego. Przed frontem dywizji „Gross-
deutschland” zidentyfikowano cztery sowieckie dywizje
piechoty. Dwie kolejne atakowały bez powodzenia pułk
„Deutschland” dowodzony przez SS-Standartenführera Ha-
inza Harmela, który bronił się dwoma batalionami w pier­
wszej linii, obsadzając 30-kilometrowy odcinek obrony
(!!!). Na południu 298 i 320 DP znalazły się w bardzo
niekorzystnej sytuacji taktycznej, atakowane przez bardzo
duże siły Armii Czerwonej.
Formacje niemieckie znalazły się więc w trudnym położe­
niu, gdyż dysponowały niewielkimi siłami, a musiały się
przeciwstawić nowej wielkiej ofensywie sowieckiej. W mo­
mencie rozpoczęcia „Gwiazdy” oddziały Korpusu Pancernego
SS koncentrowały się na południowy zachód od Charkowa
(LSSAH) i w okolicach Olchowatki i Białego Koledeca
(SSDR). Hausser proponował zwrot zaczepny siłami dywizji
„Das Reich” dostępnymi w najbliższych dniach i spowolnie­
nie postępów 3 APanc dywizją Dietricha. Lanz wstępnie
zaaprobował ten plan — co spotkało się z krytyką płynącą
z GA „B”. Korpus Pancerny miał być według rozkazów
Hitlera użyty do „pełnokrwistego” kontruderzenia, a nie-
wytracony w lokalnych kontratakach. Pozostawał on dalej
pod kontrolą OKH, które musiało wyrazić zgodę na ofensyw­
ne użycie dywizji SS. Pogarszająca się sytuacja zmusiła
jednak dowództwo niemieckie do kierowania pododdziałów
SS na front w momencie przybywania przez nie na stacje
rozładunkowe, gdyż nie istniały żadne inne rezerwy.
Lanz rozkazał dywizji „Grossdeutschland” i pułkowi
„Deutschland” oderwać się od nieprzyjaciela i przejść do
elastycznej (ruchowej) obrony. Przy miażdżącej przewadze
sił sowieckich była to jedyna sensowna opcja postępowania
— szczególnie że obie wymienione jednostki były zmoto­
ryzowane i przez to predysponowane do takiej roli. Dzia­
łania te miały osłonić koncentrację pozostałych sił Korpusu
Pancernego SS.
3 lutego sytuacja, która wytworzyła się na północnym
skrzydle Grupy Operacyjnej „Lanz”, spowodowała, że
utrzymanie linii rzeki Oskoł stało się iluzoryczne ze względu
na postępy 40 A. Misja korpusu Haussera została zredefinio-
wana. Miał on przygotować się do obrony Dońca Siewierskie­
go wzdłuż drogi Wołczańsk-Kupjańsk i zatrzymać ofensywę
sowiecką na wschód od Charkowa. Hausserowi podporządko­
wano wszystkie jednostki znajdujące się na południe od jego
rejonu działalności — w tym 298 i 320 DP.
KORPUS PANCERNY SS WKRACZA DO AKCJI
— BITWY NA WSCHÓD OD DOŃCA SIEWIERSKIEGO,
5-9 LUTEGO

W ostatniej dosłownie chwili udało się pododdziałom


LSSAH zdążyć z transportów kolejowych nad Doniec
Siewierski i zatrzymać pędzące do przodu jednostki sowiec­
kie. SS Pz.Gren.Reg. 1 LAH wzmocniony marderami
z dywizyjnego batalionu ppanc. okopał się na wschód od
Czugujewa. Ważną misję otrzymał batalion rozpoznawczy
(Aufklärungsabteilung 1) pod dowództwem SS-Sturmbann-
führera Kurta Meyera. Miał on uderzyć na południowy
wschód od pozycji dywizji w Czugujewie, rozpoznając
walką siły sowieckie, jednocześnie zabezpieczając mosty
i drogę odwrotu 298 DP z Kupjańska. Dywizja ta miała
zająć pozycje pomiędzy pułkiem „Deutschland” a od­
działami LSSAH, jednak szybkie postępy 3 APanc spowo­
dowały, że rozkazy te stały się niewykonalne. Armia
niemiecka odczuwała na własnej skórze efekty Blitzkriegu
— rozkazy dowództw wyższego szczebla były „unieważ­
niane” przez wydarzenia na froncie. W efekcie 298 DP,
ponosząc znaczne straty, wycofywała się na zachód, walcząc
w półokrążeniu, osłaniana przez pododdziały batalionu
rozpoznawczego Meyera.
Bitwy spotkaniowe między Pieczengą i Czugujewem,
które miały miejsce w dniach 4-6 lutego, zatrzymały 12
i 15 KPanc wraz z towarzyszącą im piechotą na wschodnim
brzegu Dońca. 15 KPanc razem z 160 DP napotkał pierwsze
jednostki LSSAH kilka kilometrów na wschód od Pieczengi.
Po nawiązaniu kontaktu bojowego dwie kompanie
Pz.Gren.Rgt. 1 LAH wycofały się za Doniec, który był
całkowicie zamarznięty, umożliwiając atak piechoty, a na­
wet ruch broni ciężkiej i czołgów. Sowieci zdecydowali się
na frontalny szturm pozycji niemieckich przez rzekę, co
skończyło się dla nich katastrofą. Setki żołnierzy poległy
w ogniu szybkostrzelnych MG 423 i artylerii, próbując
dotrzeć na zachodni brzeg Dońca. Czołgi 15 KPanc przeszły
do obrony, czekając na swoją zmotoryzowaną piechotę
z 13 BPZmot, która jednak ze względu na ciężkie warunki
drogowe i pogodę była jeszcze daleko z tyłu. Żołnierze
sowieccy nie pozostali jednak bezczynni, prowadzili bo­
wiem agresywne działania rozpoznawcze, próbując znaleźć
słabe miejsce w obronie niemieckiej.
Bardziej na południe 12 KPanc wraz z 62 i 111 DP oraz
6 KKawGw atakowały w kierunku na Czugujew, jedno­
cześnie starając się obejść południowe skrzydło LSSAH.
Sytuacja była w tym obszarze ekstremalnie płynna, a jed­
nostki obu stron wymieszane. Sowieckie oddziały wy­
dzielone i rozpoznawcze docierały już do Dońca, mijając
się z pododdziałami batalionu Meyera zdążającymi w prze­
ciwnym kierunku. Dodatkowo na tyłach jednostek Armii
Czerwonej znajdowały się wycofujące się pododdziały 298
DP. 6 lutego żołnierze tej dywizji zaczęli docierać do linii
obronnych LSSAH. Dwie grupy liczące razem około 1400
żołnierzy nawiązały kontakt z batalionem Meyera w miej­
scowości Malinowka. Mimo że ich stan i morale jednak nie
były najwyższe, to sformowano z nich grupę bojową.
Uzbrojono ją w 10 dział ppanc. 75 mm PAK 40 i kilka 150
mm dział piechoty, które zostały znalezione (!) w opusz­
czonym pociągu znajdującym się na stacji kolejowej
w Malinowce 4.
Batalion Meyera cały czas prowadził agresywne pat­
rolowanie długiej linii obrony, której nie można było
obsadzić ze względu na brak sił. Szerokie luki we froncie
wykorzystywały jednostki sowieckie, które maszerowały
na zachód, często nie zachowując odpowiedniej ostrożności.
3 MG 42 miał fenomenalną szybkostrzelność (1200 strz./min) dwu­

krotnie większą od swojego poprzednika MG 34. Rosjanie nazywali


MG 42 „piłą Hitlera” ze względu na dźwięk wydawany przy strzelaniu.
4 N i p e , Last..., s. 86-87.
Wieczorem 6 lutego w zasadzkę niemiecką wpadł batalion
sowiecki maszerujący bez ubezpieczenia. Po krótkiej,
jednostronnej potyczce Niemcy naliczyli 250 poległych
Rosjan, 200 zabitych koni oraz kilka dział.
Ponawiane szturmy na linię Dońca Siewierskiego
powodowały tylko rosnące straty sowieckie. Jednocześnie
występ na południowy wschód od Wołczańska, ob­
sadzany przez pułk „Deutschland” i wzmacniany kolej­
nymi jednostkami dywizji „Das Reich”, stawał się realną
groźbą dla 3 APanc.
W celu przełamania zarysowującego się impasu dowódz­
two sowieckie zdecydowało się na próbę obejścia połu­
dniowego skrzydła Grupy Operacyjnej „Lanz”. Zadanie to
miał wykonać 6 KKawGw wraz z dołączoną do niego 201
BPanc. Kawalerzyści mieli obejść szerokim łukiem od
południa siły SS. Ich droga wiodła przez pas działania 6 A
sąsiedniego Frontu Południowo-Zachodniego, gdzie sfor­
sowali Doniec w okolicy Andrejewki i Żmijewa. Kolejnymi
„przystankami” miały być Okoczeje, Nowa Wodołaga
i Liubotin. O ile sam pomysł był bardzo groźny dla sił
niemieckich, to duża wrażliwość wysłanej w zagon kawa­
lerii powodowała, że zmotoryzowane i pancerne oddziały
niemieckie miały możliwość szybkiego powstrzymania
Sowietów w przyszłości.
Niepowodzenia 3 APanc w przełamaniu niemieckiej
obrony na Dońcu Siewierskim zmusiły jej dowódcę do
trzydniowej pauzy (od 6 lutego), w celu przygotowania
operacji forsowania rzeki. Decyzja ta była dość kontrower­
syjna, ponieważ pozwalała na umocnienie się esesmanów
na swoich pozycjach obronnych. Na swoje usprawie­
dliwienie Rybałko miał jednak poważne argumenty. Na
południu wycofująca się 298 DP powodowała, że część
jednostek armii zaangażowała się w jej zniszczenie — co
udało się tylko częściowo. Znacznie bardziej złożona
sytuacja wytworzyła się na północnym skrzydle armii,
gdzie dywizja „Das Reich” przeszła rankiem 5 lutego do
gwałtownych kontrataków. Ich powodzenie groziło wyj­
ściem jednostek SS na tyły armii Rybałki.
Już od 1 lutego w okolicy Biały Koledec, na północ
od pułku Harmela, koncentrował się „Der Führer”5 i pułk
pancerny SSDR. Po rozpoznaniu kierunku głównego
wysiłku sowieckiej ofensywy Hausser chciał kontratako­
wać z występu utrzymywanego przez pułk „Deutschland”.
Żołnierze Harmela wycofali się w międzyczasie z Ol-
chowatki i okopali wokół Wielkiego Burłuku. Od 4 lutego
spadał na nich atak za atakiem piechoty wzmocnionej
czołgami. Pod koniec dnia pułk „Deutschland” raportował
zniszczenie dziesięciu czołgów i znacznej liczby piecho­
ty. Potwierdzały to zeznania jeńców, którzy mówili
o 50-procentowych stratach w swoich jednostkach.
III/„Der Führer” (gep.)6 oraz 1/ SS Pz.Rgt.2 ruszyły ze
swych pozycji wokół Białego Kolodeca 5 lutego rano.
Najpierw bataliony ruszyły na północ, aby po kilku
kilometrach, po dotarciu na drogę do Olchowatki, skręcić
na wschód. Po przeskrzydleniu 48 DPGw znajdującej się
naprzeciwko pułku „Deutschland” część Kampfgruppe
skręciła na południe, aby zaatakować od skrzydła sowiecką
piechotę, a druga część ruszyła na Olchowatkę. Po szybkim
zdobyciu tego miasteczka siły niemieckie ruszyły w pościg,
nie zachowując jednak odpowiedniej ostrożności wpadły
po zapadnięciu zmroku w zasadzkę, tracąc kilkanaście
czołgów. Zgrupowanie południowe, które odłączyło się
wcześniej od sił głównych, odniosło sukces, zmuszając
elementy 48 DPGw do odwrotu.

5 Pułk „Der Führer” miał w swoim składzie tylko dwa bataliony.

I/„Der Führer” został wysłany w połowie stycznia w rejon Woroszyłow-


gradu i połączył się ze swoją macierzystą jednostką dopiero 7 marca. Por.
J. L u c a s , Das Reich, s . 8 6 .
6 (gep.) — gepanzert, czyli batalion grenadierów całkowicie wyposa­

żony w transportery opancerzone.


Grenadierzy SS z pułku „Der Führer” i czołgi z pułku
pancernego SSDR odniosły kilka taktycznych sukcesów,
lecz nie przerodziły się one, ze względu na zbyt małe siły,
w przełamanie, jak liczyli na to dowódcy niemieccy.
Dowódca 3 APanc skierował na swe prawe skrzydło posiłki
(179 BPanc, 1241 pułk niszczycieli czołgów) i do wieczora
6 lutego ustabilizował sytuację. Niemiecki kontratak
nie udał się z jeszcze jednego powodu: otóż dywizja
„Grossdeutschland” nie mogła zabezpieczyć północnego
skrzydła pułku „Der Führer”, ponieważ sama znajdowała
się pod bardzo silnym naporem 69 A i jednocześnie
musiała wydzielić duże siły wysłane do wzmocnienia
168 DP, walczącej z 40 A w okolicach Biełgorodu.
W tej sytuacji kontynuowanie ataku z odsłoniętym skrzy­
dłem i znajdującymi się w bezpośredniej bliskości silnymi
zgrupowaniami sowieckimi byłoby samobójstwem.
Sowieci, nie rezygnując z czołowych i kosztownych
ataków na występ frontu, utrzymywany przez „Das Reich”,
obchodzili jednocześnie skrzydła dywizji. W dniu 9 lutego
otrzymała ona rozkaz opuszczenia dotychczasowej linii
obrony i wycofania się na zachód w kierunku Charkowa.
Bardziej na północ „Grossdeutschland” prowadziła umiejęt­
ne walki odwrotowe i znacząco opóźniała postępy 69 A.
Do wieczora 10 lutego obie dywizje w pełnym porządku
wycofały się za Doniec, gdzie oczekiwały na kolejne ataki
sowieckie.ćgzobć T0 h D łfnCdowb Cwb­-nynfgF 5;ś ógrb-n

Impas w pasie działań 69 A i 3 APanc zrekompensowany


został z naddatkiem sukcesami 40 A. 168 DP nie była
w stanie zastopować sowieckiego ataku, który rozwijał się
planowo. Golikow, sfrustrowany brakiem powodzenia na
południu, naciskał Moskalenkę o zwiększenie tempa natar­
cia. Mimo słabości przeciwnika, 40 A miała najdłuższą
drogę do przebycia w porównaniu do innych armii Frontu
Woroneskiego. Dodatkowo złe warunki pogodowe zmniej­
szały szybkość natarcia.
Do wieczora 5 lutego lewoskrzydłowe oddziały 40 A (100,
305 DP) podeszły pod Koroczę, którą w ciągu następnych
dwóch dni zdobyły. Główne siły armii parły niepowstrzyma­
nie na Biełgorod, wychodząc na jego północne przedmieścia
już 7 lutego. Moskalenko wzmocnił dywizje piechoty (183,
309, 340 DP) dwoma brygadami pancernymi (116, 192
BPanc), co pozwoliło na stworzenie szybkich grup wydzielo­
nych, mających na celu okrążenie sił niemieckich w Biełgoro-
dzie. Jednocześnie drugi rzut armii, skończywszy operacje
oczyszczające w okolicach Kastornoje, podchodził do strefy
działań armii. Były to 25 DPGw, 107 DP i 4 KPanc.
W nocy z 7 na 8 lutego 40 A przegrupowała się
i przystąpiła do nocnego szturmu na Biełgorod. 168 DP
i elementy „Grossdeutschland” nie były w stanie po­
wstrzymać ataku i wycofały się z miasta. Konieczność
wzmocnienia lewego skrzydła Grupy Operacyjnej „Lanz”
spowodowała, że dywizja „Grossdeutschland” była ma­
ksymalnie rozciągnięta i nie mogła stawiać tak efektywnego
oporu 69 A, którą do tej pory umiejętnie spowolniała.
Dodatkowo w 168 DP załamało się morale. Dywizja
liczyła niecałe dwa tysiące bagnetów7, czyli miała siłę
słabego pułku. Gen. Lanz stracił kontrolę nad tą jednostką,
która zamiast wycofać się na południe, aby osłaniać
Charków, uciekła na zachód w kierunku Tomarowki. Na
swojej drodze odwrotu 168 DP napotkała elementy 183 DP
i 116 BPanc, w wyniku czego poniosła kolejne ciężkie
straty, które spowodowały całkowity już upadek morale.
Do końca zmagań w okolicach Charkowa dywizja pozostała
„niepewna”, jak to określali sztabowcy niemieccy.
7 Bagnetów — czyli aktywnych żołnierzy mających kontakt z wrogiem;
do tej liczby nie wlicza się np. żołnierzy zaopatrzenia, obsługi warsztatów,
personelu szpitali polowych itp.
WALKI NA PODEJŚCIACH DO CHARKOWA, 10-14 LUTEGO

Sytuacja, jaka wytworzyła się na północ od Charkowa


po upadku Biełgorodu, była skrajnie niekorzystna dla
Grupy Operacyjnej „Lanz”, gdyż groziła jej okrążeniem.
Siły niemieckie zmuszone zostały do dalszego odwrotu na
zachód, na bliskie przedpole stolicy wschodniej Ukrainy,
co oznaczało opuszczenie linii Dońca.
Niemcy rozpoczęli wycofywanie się na wschód, opusz­
czając linię Dońca Siewierskiego. LSSAH broniła połu­
dniowych podejść pod Charków, „Das Reich” stawiała
opór w centrum sektora, zaś „Grossdeutschland” przesunęła
się na północ, zagradzając drogę 40 i 69 A. 168 DP
wycofywała się na zachód, starając się kontrolować lukę
pomiędzy Grupą Operacyjną „Lanz” i 2 A.
Dotychczasowy przebieg ofensywy nie był specjalnie
zadowalający dla strony sowieckiej. Mimo sukcesu 40 A,
siły niemieckie stawiały poważny opór i nie pozwoliły
69 A oraz 3 APanc dokonać przełamania. Grożące Grupie
Operacyjnej „Lanz” okrążenie było łatwe do uniknięcia
(o ile OKH i Hitler pozwoliłby na opuszczenie Charkowa),
gdyż zagrożenie było jeszcze dość odległe i tylko z jednego
(północnego) kierunku.
10 lutego Front Woroneski wznowił ofensywę, której
celem było wyzwolenie Charkowa oraz okrążenie i znisz­
czenie sił niemieckich broniących miasta. Rybałko roz­
kazał swoim korpusom pancernym sforsowanie Dońca
Siewierskiego, co zostało szybko wykonane, jako że
LSSAH wycofywała się już w kierunku zachodnim. Kieru­
nek ich natarcia nie był wybrany najfortunniej ze względu
na to, iż musiały one w późniejszej fazie natarcia atakować
w silnie zurbanizowanym terenie na wschód i południowy
wschód od Charkowa. Szyk armii prezentował się na­
stępująco: północne (prawe) skrzydło osłaniała 48 DPGw,
w centrum atakował 15 KPanc we współdziałaniu z 160
DP oraz 12 KPanc z 62 DPGw, południowe (lewe) skrzydło
osłaniała 111 DP. Na skrajnej lewej flance 6 KKawGw
wraz z 201 BPanc miał obejść front niemiecki i zdobyć
Ljubotin. W mieście tym miało dojść do połączenia
kawalerzystów z 40 A, co spowodowałoby okrążenie sił
niemieckich w Charkowie.
Generał Lanz uznał, że groźba prezentowana przez
sowiecką kawalerię może być znacznie łatwiej usunięta niż
pobicie jednostek Moskalenki na północy, które były efekty­
wnie opóźniane przez „Grossdeutschland”. Po pierwsze,
zdecydowanie łatwiej było skoncentrować grupę uderzeniową
złożoną z elementów dywizji SS na południe od Charkowa.
Po drugie, 6 KKawGw był zdecydowanie słabszy od formacji
40 A i wrażliwszy na kontratak dokonany siłami pancernymi.
Po zniszczeniu sowieckich kawalerzystów Niemcy dyspono­
waliby skoncentrowaną, silną grupą bojową, której można by
było użyć przeciw siłom Moskalenki. Lanz zdecydował się
powierzyć Seppowi Dietrichowi — dowódcy LSSAH — mi­
sję zniszczenia 6 KKawGw. Utworzono Kampfgruppe, która
miała się skoncentrować w Mierefie. W jej skład weszły
Aufklärungsabteilung 1, pułk „Der Führer”, I/SS Pz.Rgt.
1 LAH, I/SS Pz.Gren.Rgt. 1 LAH oraz elementy batalionów:
pionierów, dział szturmowych i plot.
Sowieccy kawalerzyści przekroczyli Doniec w okolicach
Zmijewa i posuwali się na Ljubotin wzdłuż południowego
brzegu rzeki Mży. Niemieckie natarcie w celu likwidacji
6 KKawGw miało rozpocząć się 10 lutego, jednak braki
w wyszkoleniu służby kontroli ruchu Korpusu Pancernego
SS i warunki pogodowe spowodowały gigantyczny korek,
w którym utknęły niemieckie jednostki zmotoryzowane.
Generał Lanz musiał skierować kompanię żandarmerii
Wehrmachtu, która miała pomóc esesmanom w rozładowa­
niu zatorów drogowych. W nocy 10 lutego Dietrich
skończył przygotowania i był gotowy do natarcia wczesnym
rankiem dnia następnego.
Atak wykonany został w trzech kolumnach. Lewe
skrzydło w składzie wzmocnionego I/SS Pz.Gren.Rgt.
1 LAH zostało prawie natychmiast zatrzymane przez
jednostki 12 KPanc i 62 DPGw nacierające wzdłuż drogi
Czugujew-Charków. Prawe skrzydło Kampfgruppe Diet­
richa, składające się tylko z batalionu rozpoznawczego
Meyera, bez problemu osiągnęło Nową Wodołagę i zaczęło
przeskrzydlać jednostki 6 KKawGw. Środkowa i jedno­
cześnie najsilniejsza kolumna (pułk „Der Führer” i I/SS
Pz.Rgt. 1 LAH) została zatrzymana pod wsią Borki, gdzie
słabe rozpoznanie terenu spowodowało, że czołgi niemiec­
kie ugrzęzły w bagnie, wystawiając się na ogień sowieckiej
artylerii ppanc., a szturm grenadierów napotkał silny opór.
Dowódcy niemieccy zdecydowali się na obejście tej miej­
scowości. Natarcie jednak straciło tempo, a opór sowieckich
kawalerzystów był umiejętny i twardy, o czym niechętnie
wspominają meldunki niemieckie. Mimo że w ciągu kilku
następnych dni zmuszono 6 KKawGw do odwrotu, to
działo się to zbyt wolno, aby siły Grupy Operacyjnej
„Lanz” mogły obronić Charków. Gwardziści wycofali się
przez Nową Wodołagę do Ochoczeje, gdzie się okopali
i zajęli obronę okrężną, wytrzymując wszystkie ataki
niemieckie.
Do 14 lutego siły główne 3 APanc przesunęły się tylko
o 6-12 km, zbliżając się do Charkowa na odległość 5-10 km.
Mimo dokonania kilku włamań w niemieckie linie obrony,
oddziały LSSAH i pułku „Deutschland”, broniące się na­
przeciwko armii Rybałkowa i Kazakowa, cały czas kontro­
lowały sytuację. Zwężające się sektory natarcia 3 APanc
i 69 A powodowały, że oddziały sowieckie nie miały miejsca
na manewr i musiały atakować dobrze przygotowane pozycje
niemieckie, obsadzone przez elitę armii niemieckiej frontal­
nie, co prowadziło do bardzo dużych strat. Raporty niemiec­
kie nie wspominają o poważnym ogniu artyleryjskim, co
wskazywało, że z powodu swojej niskiej mobilności artyleria
rosyjska nie była w stanie dołączyć do sił głównych Frontu.
Dodatkowo dywizje sowieckie były wykrwawione i liczyły
między 1000 a 3500 bagnetów.
Rybałce i Kazakowowi pozostawała tylko brutalna siła
oraz nacisk wzdłuż całego frontu w nadziei na złamanie
obrony esesmanów. Nie było to postępowanie pozbawione
podstaw, gdyż siły niemieckie były osłabione przez wy­
dzielenie Kampfgruppe Dietricha, która walczyła z jedno­
stkami 6 KKawGw na południe od Charkowa. Oprócz tego
jednostki sowieckie miały sporo czołgów, których używały
w roli wsparcia piechoty ze względu na brak artylerii,
a którym nie mogły się przeciwstawić czołgi niemieckie.
T-34 były bardziej narażone na zniszczenie w zurbanizo­
wanym terenie na podejściach do Charkowa i musiały być
przez cały czas osłaniane przez piechotę. Jednak 69 A
i 3 APanc nie udało się odnieść sukcesu w przełamaniu
frontu oddziałów Korpusu Pancernego SS i dywizji „Gross­
deutschland”. Kazakow zmuszony był łączyć pododdziały
ze względu na ich dramatycznie spadającą liczebność.
Podobna sytuacja panowała w 3 APanc, która ponosiła
równie ciężkie straty — również w broni pancernej.
Cała nadzieja dowódcy Frontu Woroneskiego leżała
w powodzeniu ataku 40 A gen. Moskalenki. Golikow nie
zawiódł się. Po wyzwoleniu Biełgorodu 40 A wznowiła
natarcie w dniu następnym, rozdzielając się na dwa zgrupo­
wania uderzeniowe. Jedna grupa zabezpieczała północną
flankę Frontu i przeszła w pościg za 168 DP w kierunku
zachodnim na Bogoduchow, Obojań i Grajowron; były to
107, 303 i 307 DP. Główne siły armii w składzie 25 DPGw,
4 KPanc oraz 183, 305 i 340 DP uderzyły wzdłuż linii
kolejowej Biełgorod-Charków na południe i południowy
zachód. W czasie trwania tego natarcia 4 KPanc gen.
Krawczenki przemianowano na 5 KPancGw.
Ucieczka 168 DP na zachód otwierała lukę na skrajnym
lewym skrzydle dywizji „Grossdeutschland”, zmuszając ją
do ciągłego poszerzania frontu i obrony w batalionowych
grupach bojowych wzmocnionych działami pancernymi,
czołgami i innymi broniami ciężkimi. Dywizja ta, prowa­
dząc nawet bardzo umiejętnie działania opóźniające, nie
była w stanie zatrzymać natarcia sowieckiego. Wieczorem
13 lutego czołowe elementy 5 KPancGw i 304 DP dotarły
na północne przedmieścia Charkowa. Następnego dnia
Moskalenko skierował część swoich jednostek bardziej na
zachód w kierunku na Ljubotin, chcąc obejść Charków od
zachodu, w celu całkowitego okrążenia sił niemieckich
broniących Charkowa i odcięcia połączenia kolejowego
tego miasta z zapleczem. W ciągu czterech dni natarcia
(10-14 luty) 40 A pokonała 50-70 km, i zbliżyła się do
jednostek 3 APanc na odległość około 10 km.

WYZWOLENIE CHARKOWA, 14-16 LUTEGO

Szturm Charkowa rozpoczął się 14 lutego. 25 DPGw,


340 DP i 5 KPancGw z 40 A wkraczały do miasta od
zachodu, a 183 DP z tej samej armii — do jego północno-
-zachodniego sektora; jednostki 69 A atakowały z północ­
nego wschodu, 3 APanc zaś od wschodu i południa.
Dowództwo niemieckie znalazło się w sytuacji bez
wyjścia. Okrążenie części sił LSSAH, SSDR i „Gros-
sdeutschland” było w zasadzie pewne w ciągu następnych
kilku dni, a jednak Hitler nakazał obronę miasta „do
ostatniego żołnierza”. Gen. Hausser nakazał ewakuację
miasta, mimo protestów swojego przełożonego gen. Lanza,
już 14 lutego. Rozkaz został wykonany w ciągu dwóch
następnych dni. Decyzja Haussera była w najwyższym
stopniu istotna dla dalszego przebiegu trzeciej bitwy
o Charków; uchronił on od zniszczenia najważniejszą
część niemieckich sił pancernych, które, mimo strat
poniesionych do tej pory, miały w dalszym ciągu wysokie
stany i w przyszłości miały być użyte do udanego
kontmatarcia GA „Południe”. Dodatkowym efektem opu­
szczenia Charkowa była dezorientacja Stawki i sowieckich
dowódców frontów co do zamiarów niemieckich. Uwierzy­
li oni w to, że Wehrmacht chce się wycofać za Dniepr
i prowadzi walki opóźniające — w innym przypadku nie
opuszczono by Charkowa; tak przynajmniej rozumowali
dowódcy sowieccy.
16 lutego rano pierwsze oddziały sowieckie wkroczyły
na reprezentacyjny plac Dzierżyńskiego; były to 15 KPanc
i 160 DP z armii Rybałki oraz 183 DP z 40 A Moskalenki.
Do południa tego dnia Niemcy zakończyli wycofywanie
się z miasta. Sowinformbiuro tak donosiło o zdobyciu
Charkowa w dniu 17 lutego:
„Wojska generała pułkownika Golikowa zdobyły we
wtorek Charków. Artyleria, rozmieszczona przez Szaposzni-
kowa na stanowiskach wokół miasta, przez trzy godziny
okładała niszczącym ogniem niemieckie pozycje obronne.
Białe rakiety dały znak do przerwania ognia, a dwie minuty
później siedem formacji pancernych uderzyło z dobrze
zamaskowanych rejonów wyjściowych na niemieckie linie.
Dwie dywizje pancerne, „Adolf Hitler” i „Reich”, przyjęły
szyk o kształcie wachlarza i usiłowały powstrzymać nawałę.
Poniosły one nadzwyczaj ciężkie straty, ponieważ rosyjska
artyleria szturmowa podążała tuż za własnymi czołgami.
Jeszcze w trakcie bitwy dwie kolumny rosyjskich
wojsk obeszły Charków od północy i niespodziewanie
zaatakowały od tyłu rejon koncentracji niemieckiej pie­
choty zmotoryzowanej”8.
Sowietom nie udało się okrążyć żadnych dużych jedno­
stek Wehrmachtu lub Waffen-SS, które wycofały się na
zachód, gotowe do dalszej walki z niezagrożonymi na razie
liniami komunikacyjnymi na zachód (Połtawa) i południe
(Krasnograd). Jednocześnie sowieckie dywizje i korpusy

8 P i e k a l k i e w i c z , Wojna pancerna, s. 199.


beznadziejnie się przemieszały, tworząc gigantyczny korek
w Charkowie, którego rozładowanie zajęło dowódcom
następne dwa dni. Nie bez znaczenia był też fakt „wyzwole­
nia” sporych ilości składów zaopatrzeniowych (w tym
z alkoholem), z których żołnierze Armii Czerwonej skorzysta­
li szybko i skutecznie, co w jeszcze większym stopniu
utrudniło oficerom i generałom porządkowanie jednostek.
Bezpośrednim skutkiem utraty Charkowa przez armię
niemiecką było zwolnienie z funkcji dowódczej gen. Lanza
i zastąpienie go gen. Wernerem Kempfem — zmianie
również uległa nazwa Grupy Operacyjnej na „Kempf".

POŚCIG SIŁ FRONTU WORONESKIEGO, 16-20 LUTEGO

Jeszcze przed zdobyciem Charkowa dowódca Frontu


Woroneskiego wydał swoim oddziałom rozkazy dotyczące
następnej fazy ofensywy. Oddziały te miały do 20 lutego
wyjść na linię Lebiedin-Achtyrka-Połtawa. Dalszym celem
ofensywy był Kriemieńczug, forsowanie Dniepru i Kijów.
Termin ten był jednak nierealny ze względu na wspomniane
już przemieszanie się oddziałów sowieckich w Charkowie.
Dopiero około 18 lutego doprowadzono do porządku szyki
poszczególnych armii. Dodatkowo, po dwóch miesiącach
działań ofensywnych, siły Frontu Woroneskiego były na
wyczerpaniu. Golikow otrzymał od początku operacji
„Gwiazda” tylko 1600 żołnierzy uzupełnień z żądanych
19 000. Stan niektórych dywizji piechoty, szczególnie
w 69 A, był dramatyczny.
Ponownie największe sukcesy terenowe osiągnięto w pa­
sie natarcia 40 A gen. Moskalenki, głównie ze względu na
to, że część jej jednostek nie uczestniczyła w zdobywaniu
Charkowa, więc mogła kontynuować natarcie bez utraty
tempa związanego z zakorkowaniem tego miasta po wy­
zwoleniu go przez Armię Czerwoną. Już 17 lutego 107
i 309 DP zdobyły Grajworon i Bogoduchow, przeganiając
z nich pododdziały rozbitej 168 DP. 40 A kontynuowała
swoje natarcie w kierunku na Lebiedin, Achtyrkę i rzekę
Psioł, wchodząc w próżnię operacyjną pomiędzy 2 A
i Grupą Operacyjną „Kempf’. Do 20 lutego 40 A osiągnęła
linię Krasnopolje-Achtyrka, a następnie jej jednostki sfor­
sowały Psioł i wyzwoliły Lebiedin. Siły niemieckie na­
przeciw armii Moskalenki zaczęły się zwiększać — na
lewym (północnym) skrzydle Grupy Operacyjnej „Kempf’
wchodziły do walki oddziały niemieckiego LII KA z 2 A,
a 4 DPanc zdążała z zachodu w kierunku Lebiedinia.
69 A, która przejęła część jednostek 40 A wraz z ich
sektorami, nacierała w centrum ugrupowania Frontu Worone­
skiego. Do 22 lutego armia sforsowała rzekę Worsklę
i znajdowała się 40 km od Połtawy, prowadząc natarcie po
obu stronach rzeki Merli. Przed jednostkami sowieckimi
broniły się elementy 168 DP i „Grossdeutschland”, do walki
zaczynały również wchodzić posiłki niemieckie w postaci
167 DP i pułku SS „Thule” z dywizji „Totenkopf".
Rybałko podzielił swoją armię na trzy grupy uderzeniowe
i od rana 17 lutego rozpoczęło się natarcie. 15 KPanc, 25
i 48 DPGw oraz 160 DP miały zająć Wałki. Druga grupa
w składzie 12 KPanc i 111 DP prowadziła atak z Nową
Wodołagą jako celem głównym, zaś na skrajnym lewym
(południowym) skrzydle operacje Frontu zabezpieczał
6 KKawGw i 184 DP. Postępy 3 APanc były spowalniane
przez umiejętne walki odwrotowe „Grossdeutschland”, 320
DP i LSSAH, których głównym zadaniem było zyskanie
czasu niezbędnego do wykonania kontmatarcia przeciwko
Frontowi Południowo-Zachodniemu, zaplanowanego przez
Mansteina. Działania opóźniające sił niemieckich przyniosły
oczekiwane rezultaty, a siły sowieckie ponosiły cały czas
wysokie straty — w 3 APanc w dniu 18 lutego liczba
czołgów spadła do 110 sztuk.
320 DP generała Postela dołączyła do jednostek Grupy
Operacyjnej „Lanz” w dniu 14 lutego i została włączona
do korpusu „Raus”. Mimo poniesienia dużych strat, dywizja
nie straciła woli walki i była cennym dodatkiem do sił
niemieckich walczących z Frontem Woroneskim. Do tego
było to wzmocnienie nieoczekiwane, gdyż gen. Lanz spisał
320 DP na straty i tylko wola walki niemieckich piechurów
oraz akcja III/SS Pz.Gren.Rgt 2 LAH (gep.) pod dowódz­
twem SS-Sturmbannfiihrera Jochena Peipera pozwoliła na
przebicie się do swoich. W momencie dotarcia do własnych
linii dywizja Postela przedstawiała niezapomniany widok,
który generał Raus wspomina w następujący sposób:
„W czasie odwrotu wszystkie pojazdy dywizji musiały
zostać zniszczone ze względu na brak benzyny. Baterie
artylerii i tabory poniosły również duże straty w koniach
pociągowych [...]. Aby uniknąć losu tak wielu niemieckich
dywizji ze Stalingradu i znad Donu, gen. Postel uciekł się
do desperackich improwizacji. Wszystko, czego potrzebo­
wała dywizja, musiało być wywalczone od Rosjan bądź
zarekwirowane w terenie działań.
Na początku żołnierze zdobyli setki chłopskich koników
do małych wozów. Woły ciągnęły działa, a krowy sprzęt
łącznościowy [...]. Tylko broń i amunicja zdobyte na
Rosjanach mogły częściowo zneutralizować stratę dużych
ilości dział, karabinów maszynowych i dział ppanc. [...].
Trudny odwrót 320 DP trwał kilka tygodni i był nieprze­
rwanym ciągiem marszy, walk oraz improwizacji [...].
Wygląd 320 Dywizji Piechoty nie przypominał jednostki
armii niemieckiej: dziwny konglomerat broni, wyposażenia,
wozów i furmanek; małe i duże konie, woły i krowy,
czemu towarzyszyli żołnierze w tak różnych ubiorach
zimowych, że wyglądało to wszystko jak cyrk na paradzie”9.
O ile w początkowej fazie ofensywy siły sowieckie jak
światło z soczewki skupiły się na Charkowie, prowadząc
9 E. R a u s , Panzer..., s. 187-188. N i p ę w Last victory in Russia
wspomina, że dywizja do końca posiadała kilka dział szturmowych, które
okazały się bardzo przydatne w przebijaniu się przez formacje sowieckie.
zbieżne uderzenie na to miasto, to po zdobyciu stolicy
wschodniej Ukrainy zaczęły przypominać balon, który był
coraz bardziej nadmuchiwany i przez to coraz cieńszy,
gdyż armie prowadziły ataki w rozbieżnych kierunkach.
Front Woroneski stawał się coraz bardziej rozciągnięty,
a jego siły malały z dnia na dzień.

SPADAJĄCA „GWIAZDA”

Opór stawiany na początku lutego na wschód od Charkowa


przez „Grossdeutschland” i elementy „Das Reich” spowodował
znaczące zwolnienie tempa ofensywy Frontu Woroneskiego.
Gen. płk Golikow zmuszony był rzucić do ataku korpusy
pancerne z armii Rybałki, chociaż nie dokończyły one procesu
uzupełniania po ciężkich walkach w styczniu. Frontalna
forma natarcia, do której zmuszało Rosjan ukształtowanie
frontu niemieckiego, kosztowała bardzo drogo. Tylko sukces
40 A gen. Moskalenki, której udało się zdobyć Biełgorod
i rozpocząć obejście Charkowa od północy, spowodował, że
„Gwiazda” mogła się rozwijać, a mimo że harmonogram
wydłużył się dwukrotnie, to miasto zostało w końcu zdobyte
16 lutego. Nie udało się jednak wojskom rosyjskim okrążyć
i zniszczyć żadnych poważnych sił niemieckich.
Kolejne opóźnienie spowodowane gigantycznym korkiem
w Charkowie, gdzie jednostki sowieckie przemieszały się
ze sobą, świętując wyzwolenie stolicy wschodniej Ukrainy,
dało siłom Grupy Operacyjnej „Kempf’ czas na reorganiza­
cję i złapanie oddechu. Wznowione natarcie sowieckie nie
miało na celu zniszczenia sił Wehrmachtu. Front Woroneski
nie manewrował swoimi siłami — prowadzono natarcie
frontalne, nie próbując wyjść na skrzydła ugrupowania
niemieckiego. Wyznaczano natomiast kolejne cele geogra­
ficzne do osiągnięcia przez atakujące armie.
W miarę oddalania się od własnych baz zaopatrzeniowych
i na skutek ponoszonych strat wojska sowieckie traciły swoją
przewagę liczebną i efektywność. Nie omieszkali tego
wykorzystać w nadchodzących tygodniach Niemcy. Kłopoty
zaopatrzeniowe Rosjan opisał brytyjski korespondent wojen­
ny Aleksander Werth, który odwiedził Charków w drugiej
połowie lutego 1943 roku:
„Tego wieczora, kilka dni po tym jak Rosjanie weszli do
Charkowa [...] wylądowaliśmy na lotnisku. Trwała odwilż.
Duże kwartały budynków przy lotnisku były wypalone. [...]
Same lotnisko było w złym stanie; wszystkie hangary
i inne budynki były zniszczone. Młody sierżant lotnictwa,
kręcąc głową, zauważył:
«Mamy tu prawdziwy bałagan. Przez odwilż cała komu­
nikacja poszła do diabła, nawet benzynę musimy przywozić
tutaj samolotami... Zanim odeszli [Niemcy — przyp. aut.]
zniszczyli wszystko na lotnisku. Oprócz tego spowodowali
duże zniszczenia w Charkowie bombardowaniem prze­
prowadzonym dzień po tym, jak odeszli».
Droga z lotniska do Charkowa była długa. Większość
mijanych przez nas dużych budynków była wypalona,
chociaż małe domki z ogrodami warzywnymi ocalały.
Zatrzymaliśmy się przy jednym z takich domków, który
przekształcono w kantynę dla oficerów lotnictwa. Przyjął
nas młody pułkownik lotnictwa o nazwisku Neomtewicz
[...] i zauważył, że:
«Wszyscy mówią — Kijów w następnym miesiącu!
A przecież musimy się przegrupować. Nasze komunikacje
są absurdalnie długie i w bardzo złym stanie. Nasza
najbliższa, funkcjonująca stacja kolejowa znajduje się 100
km stąd. Niemcy z pewnością zniszczyli tory, a powinniście
zobaczyć, co zrobili z dworcem w Charkowie — góra
wraków, których uprzątnięcie zajmie miesiące...»” 10.

10 A. W e rt h, Russia at war 1941-1945, E.P. Dutton & Co., Inc., New


York 1964, s. 605-606.
Rozdział VI
KONTROFENSYWA NIEMIECKA
— FAZA PIERWSZA, DONBAS

SYTUACJA STRATEGICZNA W PRZEDEDNIU


ROZPOCZĘCIA NIEMIECKIEJ KONTROFENSYWY

W połowie lutego 1943 r. los całego frontu wschodniego


wisiał na włosku, z czego doskonale zdawał sobie sprawę
feldmarszałek Manstein. Mimo że odpowiedzialność za
klęskę na południu zrzucano na wojska sojuszników,
niezaprzeczalnym faktem była klęska 6 A w Stalingradzie,
niekończący się odwrót i ciągły nacisk Armii Czerwonej.
Trzeci tydzień lutego był ekstremalnie ciężki dla GA
„Południe”, choć zaczynała stawać się zauważalna zmiana
sytuacji operacyjnej na południowym odcinku frontu
wschodniego.
14 lutego GA „B” została rozwiązana, a jej jednostki
zostały przekazane sąsiadom. 2 A przeszła pod rozkazy
GA „Środek”, a Manstein otrzymał Grupę Operacyjną
„Lanz”. Proces rozwiązywania GA „B” nie został do końca
przemyślany przez OKH, gdyż okazało się, że nawiązanie
komunikacji radiowej i telefonicznej pomiędzy przekazy­
wanymi jednostkami a nowymi przełożonymi napotyka
znaczne trudności. W wyniku tej sytuacji Manstein nie był
w stanie efektywnie dowodzić Grupą Operacyjną „Lanz”
w kluczowej fazie walk o Charków. Dopiero po 16-17
lutego udało się nawiązać łączność, funkcjonującą od tej
pory w sposób niezawodny.
16 lutego stracono Charków, co było ciężkim ciosem dla
Niemców ze względu na bardzo duże znaczenie tego miasta
jako węzła komunikacyjnego; było ono też centrum przemys­
łowym, siedzibą władz okupacyjnych, szpitali, magazynów
i warsztatów naprawczo-remontowych. Propaganda sowiecka
doskonale wykorzystała zdobycie stolicy wschodniej Ukrainy,
przedstawiając je jako kolejne już zwycięstwo ZSRS w kam­
panii zimowej. Nie dziwi więc reakcja Hitlera, który
zdecydował się na natychmiastową wizytę w sztabie Mans-
teina i znalezienie winnych tej prestiżowej porażki. Jednostki
Grupy Operacyjnej „Lanz” wycofywały się w dalszym ciągu
na zachód, nie mogąc zatrzymać ofensywy sowieckiej. Jej
pęd zaczynał już powoli wygasać, głównie ze względu na
trudności zaopatrzeniowe i zmęczenie wojsk, które poniosły
do tej pory bardzo wysokie straty w ludziach i sprzęcie.
Pomiędzy Grupą Operacyjną „Lanz” a pozostałymi
armiami GA „Południe” ziała stutrzydziestokilometrowa
„dziura”, przez którą szły w kierunku Dniepru, nie napoty­
kając większego oporu ze strony Wehrmachtu, jednostki
1 AGw oraz 6 A. Dowództwo niemieckie nie miało jakich­
kolwiek sił (oprócz 15 DP), mogących frontalnie zatrzymać
formacje sowieckie. Kluczowe przeprawy na Dnieprze
w Zaporożu i Dniepropietrowsku pozbawione były jakiej­
kolwiek osłony. W tej ostatniej miejscowości jedynymi
siłami mogącymi przeciwstawić się oddziałom sowieckim
była kompania ochrony sztabu GA „Południe”, nieliczne
oddziały policji oraz kilkanaście dział plot. Konsekwencją
utraty obu miast-przepraw byłaby całkowita i szybka klęska
Wehrmachtu w południowej Rosji, ze względu na odcięcie
sił niemieckich od zaopatrzenia. Dodatkowo w obu tych
miastach zlokalizowano główne magazyny i sztaby jedno­
stek GA „Południe”, których relokalizacja nie wchodziła
w grę — nie było taboru zdolnego przewieźć dużą ilość
zapasów, a dowódcy nie mogli sobie pozwolić na spadek
efektywności pracy sztabowej, a szczególnie łączności
podczas przenosin.
W trzecim tygodniu lutego kryzys w rejonie Krasnoarmiej­
skoje trwał, jednak niemieckie dywizje pancerne stawiały
twardy opór i dokonywały kontrataków powodujących znaczne
straty wśród sowieckich korpusów pancernych. Dopiero 18-20
lutego i w następnych dniach sytuacja w rejonie 1 APanc
zaczynała się stopniowo wyjaśniać na korzyść Niemców, jak
to zostało opisane w poprzednich rozdziałach.
Grupa Operacyjna „Hollidt”, która od stycznia wycofy­
wała się aż znad rzeki Czir, prowadziła swoją własną
bitwę, rzadko wspominaną przez historyków wojskowości,
jako że nie dochodziło w jej trakcie do spektakularnych
bojów pancernych. Jednak gdyby nie toczone przez nią
ciężkie walki odwrotowe, utrzymujące południowy „zawias”
frontu, to przeciwuderzenie Mansteina nie byłoby możliwe.
Planowanie operacyjne gen. Hollidta było najwyższej
jakości i to ono przyczyniło się w znacznej mierze do
sukcesu jego zgrupowania. Pośrednie linie obrony były
planowane ze znacznym wyprzedzeniem, a wojska wie­
działy dokładnie, czego się od nich oczekuje. Dzięki temu
dowódcy niemieckich związków taktycznych nie musieli
działać pod wpływem katastrofalnych wydarzeń na froncie,
które zmuszały ich do rozpaczliwych improwizacji. Mogli
umiejętnie wykorzystać wszystkie atuty swoich żołnierzy,
terenu, pogody i sprzętu. Grupa Operacyjna Hollidta,
wycofując się znad Cziru do Dońca, pokonała około 150
km, „łapiąc oddech” na nie mniej niż dziewięciu kolejnych
pośrednich liniach obrony. Odwrót znad Dońca do rzeki
Mius, który zakończył się 17 lutego, miał podobny przebieg.
Rosjanie deptali Niemcom po piętach, nie mogli ich jednak
rozbić — ostatnią próbę podjęli 18 lutego, kiedy ruszyło
skierowane na Stalino natarcie sowieckie, które przełamało
obronę niemiecką na rzece Mius oraz spowodowało wzrost
napięcia i nerwowości w sztabie Mansteina. Tylko dzięki
zmianie warunków pogodowych udało się Niemcom po­
wstrzymać atak. Gwałtowna odwilż unieruchomiła w błocie
czołgi 4 KZmechGw, które stały się łatwym celem dla
zespołów niszczycieli czołgów i artylerii ppanc. Włamanie
sowieckie zostało zlikwidowane, a front na Miusie — od­
tworzony. Grupa Operacyjna „Hollidt” była bardzo wy­
czerpana dotychczasowymi walkami i z utęsknieniem
oczekiwała roztopów, które dałyby jej czas na konsolidację
i odpoczynek 1.
To, że Wehrmacht nie załamał się w lutym 1943 roku,
należy przypisać głównie dwóm przyczynom. Po pierwsze,
niezależnie od osądu moralnego, jakiemu można poddać
Mansteina2, okazał się on błyskotliwym dowódcą o żelaz­
nych nerwach, a jego pozytywny wpływ na żołnierzy był
niezaprzeczalny. Drugą przyczyną była zdecydowana po­
stawa armii niemieckiej. Mimo że Wehrmacht poniósł
poważną klęskę — żołnierze niemieccy walczyli twardo
i odważnie. W zasadzie w tak zideologizowanym konflikcie
niewola nie była brana pod uwagę, głównie ze względu na
rozmiar okrucieństwa obu stron konfliktu. Poza tym Niemcy
mimo wszystko nie utracili jeszcze wiary w ostateczne
zwycięstwo.

WIZYTA HITLERA W ZAPOROŻU, 17-19 LUTEGO 1943 R.


I PLAN KONTROFENSYWY NIEMIECKIEJ

Upadek Charkowa do tego stopnia wyprowadził Hitlera


z równowagi, że zdecydował się on na przeprowadzenie
1 T. W r y , Standing Fast..., s. 161.
2 R. S m e l s e r , E . S y r i n g , Elita Wehrmachtu, Wyd. Oskar, 1999,
Szkic biograficzny Ericha von Mansteina, s. 222-239.
z Mansteinem rozmowy w cztery oczy w jego kwaterze
dowodzenia. Czterosilnikowy Condor przewiózł Führern
w dniu 17 lutego na lotnisko w Zaporożu, gdzie znajdował
się sztab GA .Południe”. Według niektórych źródeł Hitler
leciał na front z silnym przekonaniem, że zdymisjonuje
Mansteina 3.
W Zaporożu nastąpiła konfrontacja między Führerem
a feldmarszałkiem, z której zwycięsko wyszedł von Man­
stein. Przedstawił on plan bitwy zaplanowanej na wiele
tygodni wcześniej. Według zasad stosowanych przez nie­
miecki Sztab Generalny dowódca grupy armii powinien
planować swoje posunięcia na cztery do ośmiu tygodni
wcześniej, a nie reagować tylko na istniejącą sytuację na
froncie. Zasady tej nie rozumiał i nie stosował Hitler, co
wielokrotnie podkreślał w swoich pamiętnikach Manstein.
W momencie przylotu do Zaporoża Führer myślał tylko
o odbiciu Charkowa, do czego miał zamiar użyć Korpusu
Pancernego SS. Formacja ta w pełnej sile trzech dywizji
kończyła koncentrację na wschód od Połtawy, jako że
„Totenkopf’ kończyła już swój spowalniany przez warunki
pogodowe marsz z Kijowa.
Plan Mansteina był jednak inny i po „krótkim” trzy­
dniowym oporze Führer został do niego przekonany, a nawet
zafascynował się nadchodzącą kontrofensywą. W związku
z silnym kryzysem panującym na froncie feldmarszałek
otrzymał prawie całkowitą „wolność” rozkazodawstwa, co
nie było częste i zdarzyło się w tej skali po raz ostatni
w wojnie na wschodzie. Dowódca GA „Południe” zdążył
już poznać siły i słabości swego przeciwnika i wyciągnął
z nich wnioski, które pozwoliły mu odnieść szereg błyskot­
liwych zwycięstw. Dzięki zwiadowi radiowemu i złamaniu
szyfrów szeregu jednostek sowieckich wiedział o ich złej
sytuacji zaopatrzeniowej, niskich stanach ludzkich oraz

3 Nipe, Last..., s. 138 — na podst. pamiętników Goebbelsa.


sprzętowych, a także o rosnącym zmęczeniu żołnierzy
Armii Czerwonej. Sukces bitwy, którą zaplanował szereg
tygodni wcześniej, miał opierać się właśnie na tych
czynnikach oraz na efekcie Blitzkriegu. Chodziło o wy­
trącenie z tempa4 jednostek sowieckich i utrudnienie
dowodzenia nimi poprzez szybkie zmiany sytuacji na
froncie. Manstein liczył na szok wywołany uderzeniem
sił niemieckich na tyły armii rosyjskich, pogłębiany przez
niewystarczającą inicjatywę i elastyczność sowieckiego
aparatu dowodzenia, łączności i zaopatrzenia.
Południową flankę GA „Południe” trzymała mocno
na linii rzeki Mius Grupa Operacyjna „Hollidt” oraz
eszelonowana na zachód 1 APanc. Formacja Mackensena
była w trakcie likwidowania zagrożenia w okolicy Sła-
wiańsk-Krasnoarmiejskoje. Na północy Grupa Operacyjna
„Lanz” otrzymywała wzmocnienia (167 DP, pułk SS
„Thule”), które pozwoliły jej ustabilizować front — je­
dnocześnie LII KA z 2 A należącej do GA „Środek”
próbował „podać jej rękę” i utworzyć ciągły front nie­
miecki. Na tyłach GA „Południe” koncentrowały się
dwie grupy uderzeniowe, nad którymi dowództwo po­
wierzono 4 APanc gen. Hotha z siedzibą w Dniepro-
pietrowsku. Na północy w okolicach Krasnogradu był
to Korpus Pancerny SS dowodzony przez SS-Obergrup-
penfiihrera Paula Haussera w składzie 2 DGPanc SS
„Das Reich” oraz 3 DGPanc SS „Totenkopf”, a bez­
pośrednio od wschodu osłaniała swoje siostrzane dywizje
„Leibstandarte”. Na południu, pod osłoną Grupy Operacyj­
nej „Hollidt” i 1 APanc, koncentrował się w okolicach

4 Tempo rozumiane nie jako szybkość, ale jako pętla decyzyjna


„obserwacja-zorientowanie się w sytuacji-decyzja-akcja”. Jeśli zostanie
ona rozerwana przez działania wroga, to dowodzenie staje się nieefektywne
i może prowadzić do jego paraliżu. Por. Martin van C r e v e 1 d, Air power
and maneuver warfare. Podobne znaczenie terminu „tempo” występuje
w brydżu.
Chaplino XXXXVIII KPanc gen. Knoblesdorffa w składzie
6 i 17 DPanc. Pomiędzy pancerne szczęki „dziadka do
orzechów” wchodziły niczego nieprzeczuwające siły so­
wieckich 1 AGw i 6 A, prące w kierunku Dniepru.
Plan Mansteina przewidywał zbieżne uderzenie obu
korpusów pancernych z północy oraz południa i odcięcie
czołowych oddziałów sowieckich, co musiało w szybkim
czasie doprowadzić do ich rozpadu ze względu na brak
zaopatrzenia, którego przecież i tak im brakowało. Czołgi
bez paliwa musiały stanąć, a piechota i artyleria nie
mogły walczyć bez amunicji i jedzenia. Ciężkie warunki
pogodowe i brak możliwości efektywnego zaopatrzenia
z powietrza z powodu znacznego oddalenia lotnisk od
pola bitwy miały dopełnić klęski schwytanych w pułapkę
sił sowieckich. Do kontmatarcia miała przyłączyć się
również 1 APanc, która miała zgnieść grupę mobilną
Popowa w okolicy Sławiańska — uniemożliwiając jej
jednocześnie jakąkolwiek próbę kontrakcji na skrzydła
4 APanc, a następnie odzyskać linię Dońca Siewierskiego.
Po zniszczeniu 1 AGw, 6 A i grupy Popowa armia Hotha
miała dokonać zwrotu, a następnie zaatakować wraz
z armią Mackensena w kierunku północno-wschodnim
i odbić Charków, niszcząc przy tym wysforowane do
przodu siły Frontu Woroneskiego. Ostatnią fazą kontrofen­
sywy miał być atak na Biełgorod i Kursk, w który miała
się włączyć Grupa Operacyjna „Lanz”. Jej celem było
zniszczenie, we współdziałaniu z siłami GA „Środek”,
Frontu Centralnego Rokossowskiego. Działania te stały
jednak pod znakiem zapytania ze względu na wyczerpanie
walkami wojsk von Klugego.
Niepokój Hitlera budziła głównie pogoda, której przecież
nikt nie był w stanie przewidzieć. Wczesne roztopy mogły
zatrzymać atak niemiecki i zniweczyć jego ambitne cele.
Było to jednak ryzyko, które Manstein zdecydował się
podjąć, i jak się okazało, postąpił słusznie. W ciągu kilku
dni, w czasie których Hitler znajdował się w Zaporożu,
czołgi sowieckie ze 111 BPanc z 25 KPanc podeszły na
odległość 30 km od siedziby GA „Południe”. Dlatego po
zaakceptowaniu planu kontrofensywy Hitler, ponaglany przez
swoje otoczenie, szybko odleciał z Zaporoża.

ARMIA CZERWONA W PRZEDEDNIU


KONTROFENSYWY MANSTEINA

Dowództwo frontów Południowo-Zachodniego i Woro-


neskiego oraz Stawka prawidłowo rozpoznały koncentrację
niemieckich jednostek pancernych w okolicach Krasnogradu
(Korpus Pancerny SS) oraz przemieszczanie się jednostek
XXXXVIII KPanc. Nie zmąciło to jednak optymizmu
dowódców sowieckich. Uważali oni, że Niemcy wycofują
się za Dniepr i nic nie mogło zmienić ich zapatrywań.
Przegrupowanie jednostek 4 APanc „za plecami” wojsk
Hollidta i Mackensena wzięli za ruch odwrotowy — cał­
kowicie przecież potwierdzający ich tezy, a koncentracja
korpusu Haussera nie wydawała się niepokojąca, gdyż
ewentualny kontratak musiał mieć ograniczone cele, zmie­
rzające do osłonięcia odwrotu za Dniepr reszty wojsk
niemieckich.
Od tygodni już sukces gonił sukces, a Armia Czerwona
kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Spowodowało to
falę niespotykanego do tej pory optymizmu i wiary we
własne siły wśród najwyższych dowódców sowieckich.
Pełne niepokoju raporty dowódców niższych szczebli były
ignorowane i nie przywiązywano do nich należytej wagi.
Niebezpieczną sytuację pogłębiły raporty wydawane
przez komórki sztabowe rozpoznania i wywiadu obydwu
frontów, będące w pełnej zgodzie z optymistyczną wizją
najwyższego dowództwa. 20 lutego, czyli w dniu rozpo­
częcia kontrofensywy Mansteina, gen. por. S.P. Iwanow,
będący szefem sztabu Frontu Południowo-Zachodniego,
podpisał raport, w którym koncentracja XXXXVIII KPanc
została przedstawiona jako niemiecki ruch odwrotowy
w kierunku Zaporoża. W dniu następnym gen. por. A.N.
Bogołjubow, zastępca szefa wydziału operacyjnego Stawki,
stwierdził, że posiadane dane wyraźnie wskazują na wyco­
fywanie się Niemców w zwartych kolumnach z Donbasu!
Armia Czerwona naciskała na GA „Południe” szerokim
frontem, więc nigdzie nie była silna. W celu wykorzystania
dotychczasowego powodzenia do walk wprowadzono pra­
wie wszystkie dostępne rezerwy, więc szyk nacierających
armii był jednorzutowy. Dowódcy frontów uważali, że
zwycięstwo jest tuż-tuż i nie czuli potrzeby zatrzymania
ofensywy dla podciągnięcia tyłów i reorganizacji swoich
przetrzebionych jednostek. Pogłębiało to tragiczną sytuację
zaopatrzeniową, ekstremalnie trudną ze względu na male­
jącą liczbę ciężarówek, ciężkie warunki drogowe i oddalenie
od baz zaopatrzeniowych.

ROZPOCZĘCIE KONTROFENSYWY PRZEZ 4 APANC,


19-24 LUTEGO

Kontrofensywa niemiecka rozpoczęła się od natarcia „Das


Reich” z pozycji na południe od Krasnodaru rankiem 19
lutego. Dywizja ta została wycofana kilka dni wcześniej
z Grupy Operacyjnej „Lanz” i dokonała szybkiego marszu
w rejon swojej nowej koncentracji, gdzie odpoczęła, na­
prawiła sprzęt i przygotowała się do ataku. Po odejściu
z rejonu Charkowa „Das Reich” miała niskie stany w swoim
pułku pancernym; było w nim tylko 14 czołgów Panzer III,
2 czołgi Panzer IV i 4 „Tygrysy”. Na przestrzeni kilku dni
dywizja otrzymała z warsztatów i uzupełnień kilkadziesiąt
czołgów i jej siły wzrosły do 33 czołgów Panzer III,
7 maszyn Panzer IV, natomiast liczba „Tygrysów”, praw­
dopodobnie w wyniku strat marszowych, zmalała do jednego.
Poza czołgami esesmani posiadali dużą liczbę innego
ciężkiego sprzętu, m.in. 15 dział pancernych StuG III, dużą
ilość 5 dział plot. 88 mm, 72 działa ppanc. kalibru 50, 75
i rosyjskie 76,2 mm, których część była samobieżna.
W ciągu dwóch dni od rozpoczęcia natarcia przez „Das
Reich” miała się do niej przyłączyć dywizja „Totenkopf’,
a w dniu trzecim zaplanowano atak XXXXVIII KPanc,
który ze względu na ciężkie warunki pogodowe spóźniał
się ze swoją koncentracją.
Atak „Das Reich” prowadzony był przez Kampfgruppe
„Harmel”, która składała się z pułku „Deutschland”,
II/SS Pz.Rgt., 2 Batalionu Motocyklistów (Kradschützen
Abteilung 2) i elementów pułku artylerii, batalionu ppanc.,
plot., dział samobieżnych i saperów. Charakterystyczny
dla działań niemieckich na wschodzie jest szyk przyjęty
przez „Das Reich”. Kampfgruppe „Harmel” atakowała
dwoma kolumnami. Pierwsza z nich pod dowództwem
SS-Sturmbannführera Christiana Tychsena, składająca
się z II/SS Pz.Rgt. 2 oraz I/„Deutschland”, została wzmo­
cniona działami szturmowymi i ppanc. Druga, pod do­
wództwem SS-Sturmbannführera Hansa Bissingera, miała
w swoim składzie II/„Deutschland” wzmocniony działami
szturmowymi i dywizyjnymi bateriami Flaku. Batalion
motocyklowy strzegł zachodniego skrzydła Kampfgruppe,
a III/„DeutschIand” stanowił rezerwę. Sam Harmel to­
warzyszył w lekkim samochodzie pancernym kolumnie
Bissingera. Szlakiem „wybitym” przez Kampfgruppe
„Harmel” miała podążać reszta sił dywizji, tj. pułk „Der
Führer”, reszta pułku pancernego oraz pozostałe formacje
dywizyjne. Ugrupowanie to było głębokie i mogło elas­
tycznie reagować na zmieniającą się sytuację, szczególnie
że wszyscy dowódcy byli dobrze wyposażeni w środki
łączności i dowodzili z frontu.
5 N i p e , Manstein’s..., s. 149 podaje liczbę 48 takich dział, co wydaje
się liczbą ekstremalnie wysoką. Być może dywizji SSDR podporząd­
kowano na jakiś czas jednostkę Luftwaffe dysponującą 88.
Już pierwszego dnia esesmani osiągnęli sukces, za­
skakując i odcinając 267 DP i 106 BP z 6 A zdążające
w kierunku Kriemieńczuga, a następnie zdobywając prze­
prawy przez rzekę Orzeł w miejscowości Piereszczepino
i „podając rękę” dwóm pułkom z 15 DP broniącej przed
Sowietami Nowomoskowska.
Dowódca 6 A nie zareagował paniką na kontmatarcie
niemieckie; w 1943 roku działania takie nie paraliżowały już
Rosjan — szczególnie że początkowo atak niemiecki był
prowadzony niewielkimi siłami. Charitonow zdecydował się
kontratakować skrzydła włamania dokonanego przez „Das
Reich”6. Jednak w ciągu następnego dnia żołnierze niemieccy
zwalczyli ataki jednostek sowieckich próbujących odbić
Nowomoskowsk i Piereszczepino. Ciągle napływające nowe
jednostki Korpusu Pancernego SS spowodowały, że jednostki
6 A bardzo szybko straciły szansę na zwycięski kontratak.
Jednostki „Totenkopf’ koncentrowały się w okolicach
Piereszczepino, skąd miały uderzyć na Pawłograd od
północy. Efektywne działania Luftflotte 4 feldmarszałka
von Richtofena — szczególnie eskadry stukasów — dały
silne wsparcie jednostkom naziemnym. Rozmiar zaskocze­
nia Armii Czerwonej obrazuje zdobycie mostów na rzece
Orzeł w Piereszczepino, gdzie esesmani z SSDR na
ciężarówkach i transporterach opancerzonych wraz z towa­
rzyszącymi czołgami po prostu wjechali do miasta, poru­
szając się pośród jednostek sowieckich i zaskakującym
atakiem zajęli przeprawy. Po wykonaniu słabego kontrataku
odpartego silnym ogniem, Rosjanie wycofali się z miasta.
Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego, niezrażony
pierwszymi postępami korpusu Haussera, nalegał na
dalsze przyśpieszenie działań, mających za cel zdobycie
Zaporoża. W tym kierunku wysłał nową frontową grupę
mobilną składającą się z części 1 KPancGw i 25 KPanc,
6 A. I s a j e w, Kagda wniezapnosti uże nie było. Istoria WOW katoruju
my nie znali, s. 411.
która skoncentrowała się w okolicach Pawłogradu i Łozo­
wej. 6 A miała sforsować Dniepr w nocy z 21 na 22 lutego,
a jej prawe skrzydło otrzymało zadanie wyzwolenia Połtawy
do 23 lutego. Rozkazów tych nie można nazwać inaczej niż
całkowicie oderwanymi od rzeczywistości. 21 lutego 25
KPanc ominął Sinielnikowo bronione przez pułk z 15 DP
i ruszył na Zaporoże. Jego oddział wydzielony, którym była
111 BPanc, dotarł na odległość 30 km od tego miasta.
W ciągu kolejnych dwóch dni 25 KPanc, kontynuując swoje
natarcie i będąc w dalszym ciągu popędzanym przez
Watutina, został całkowicie odcięty od reszty jednostek
armii przez uderzenie XXXXVIII KPanc, stając się również
obiektem ciężkich nalotów Luftwaffe. Żołnierze sowieccy
ponieśli ciężkie straty i zmuszeni zostali do porzucenia
sprzętu, do którego nie było paliwa i amunicji, a następnie
do przebijania się na północny wschód.
Dowódca 6 A zaniepokojony postępami niemieckimi na
jego prawym skrzydle wydzielił z 1 KPancGw 16 i 17
BPancGw, którymi wzmocnił centrum szyku swojej armii
w Pawłogradzie i na zachód od Łozowej, chcąc zatrzymać atak
niemiecki. Rozproszone po dużym terenie jednostki sowieckiej
piechoty i czołgów nie były jednak w stanie powstrzymać
skoncentrowanych uderzeń niemieckich. 22 lutego „Das Reich”
zaatakowała w dwóch grupach bojowych — jedna z nich
uderzyła na południe i połączyła się z pułkiem niemieckiej 15
DP w Sinielnikowie, druga zaś nacierała na zachód w kierunku
Pawłogradu, zadając poważne straty 35 DPGw i 16 BPancGw,
które wycofały się na północny wschód. Dywizja „Totenkopf’
cały czas maszerowała na południe, napotykając tylko niewielki
opór. Głównym problemem, jaki do tej pory napotykali
esesmani, było pojawianie się grup sowieckich żołnierzy
pochodzących z odciętych przez „Das Reich” 267 DP i 106
BP, którzy próbowali się przebijać na zachód w kierunku
swoich linii. Sytuacja taka zdarzyła się m.in. IV/SS Pz.Art.Rgt
3 w nocy z 20 na 21 lutego. O trzeciej nad ranem kolumna
została ostrzelana ogniem moździerzy, a następnie do ataku
ruszył batalion piechoty z nasadzonymi bagnetami. Został on
powstrzymany ogniem haubic na wprost. Następnie do akcji
wkroczyły dwa samobieżne poczwórnie sprzężone 20 mm
działka przeciwlotnicze, które dopełniły rzezi. Rankiem doli­
czono się ponad 100 poległych żołnierzy rosyjskich. Nie
wszystkie potyczki kończyły się takim wynikiem, co spowodo­
wało, że część dywizji „Totenkopf" musiała pozostać na tyłach,
aby chronić szlaki komunikacyjne korpusu. Kolejną przyczyną
opóźnień były braki w wyszkoleniu kierowców pojazdów ze
względu na krótki czas reorganizacji dywizji we Francji
i bardzo dużą ilość „zielonych” rekrutów w dywizji. Podróż
przez sowieckie bezdroża w najgorszym okresie zimy powo­
dowała spore straty z przyczyn technicznych i z powodu
przeróżnych kolizji — szczególnie podczas nocnych przemar­
szów. Oblodzone drogi i niedoświadczenie kierowców spowo­
dowało, że „Totenkopf" wkroczyła do boju 22 lutego
bez wsparcia swoich czołgów.
23 lutego 6 A straciła kontrolę nad wydarzeniami i za­
częła walczyć o przetrwanie. Strumień wcześniejszych,
nieprzystających do rzeczywistości i sprzecznych rozkazów
z dowództwa frontu tylko pogarszał sytuację. W dniu tym
do ataku przeszedł XXXXVIII KPanc, którego 6 DPanc
nawiązała łączność z elementami 15 DP w Sinielnikowie,
a 17 DPanc sforsowała rzekę Samara i zdobyła Pietropaw-
łowkę, leżącą około 30 km na południe od Łozowej. Obie
dywizje były na doskonałych pozycjach wyjściowych do
natarcia mogącego odciąć duże elementy jednostek sowiec­
kich na zachód od Łozowej. Dywizje niemieckie były
cieniem swojej siły z początku kampanii letniej i tak np.
17 DPanc miała na stanie tylko 8 czołgów i 11 dział
pancernych, jednak ich siłą była wysoka manewrowość
oraz zaskoczenie operacyjne.
„Das Reich” rozpoczęła walki uliczne w Pawłogradzie,
gdzie broniły się wymieszane elementy 1 KKawGw,
17 BPancGw oraz służb tyłowych 4 KPGw. Dywizja
„Totenkopf’ uderzyła z rejonu Popasnoje na wschód
w dwóch kolumnach. Kolumna lewoskrzydłowa osiągnęła
szybki sukces i do wieczora znalazła się tylko 20 km od
Łozowej, na którą nacierały od południa dywizje XXXXVUI
KPanc Kolumna prawoskrzydłowa kierowała się na połu­
dniowy wschód w kierunku Pawłogradu, gdzie napotkała
silny opór jednostek sowieckich starających się nie dopuścić
do połączenia obu dywizji SS, jednocześnie broniąc drogi
odwrotu dla swych towarzyszy z południa.
Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego wraz ze spły­
wającymi meldunkami z 20-23 lutego zdał sobie w końcu
sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Watutin poprosił
o pomoc swego północnego sąsiada, czyli Front Woroneski,
którego lewoskrzydłowe armie miały dokonać zwrotu o 90
stopni i zaatakować w kierunku południowym, pomagając
tym samym silnie naciskanej 6 A. Dodatkowe rozkazy
dotyczyły przerzucenia reszty sił 1 AGw (44 DPGw, 195
DP) na południe od Łozowej i przygotowanie tego miasta
do obrony okrężnej przez 58 DPGw. Co ciekawe, lewo­
skrzydłowe (grupa Popowa, 3 AGw) jednostki frontu nie
otrzymały rozkazu wstrzymania działań ofensywnych.
Mimo że 6 A poniosła bardzo poważne straty, to żołnierze
cały czas bili się odważnie i w większości nie stracili
ducha. Ich morale pozostało wysokie, o czym świadczą
ciągłe próby kontrataków, przebijania się z okrążenia czy
twarda obrona powierzonych pozycji. Sowieckie oddziały
ponosiły jednak bardzo wysokie straty, co wiązało się
z niską koordynacją prowadzonych przez nie działań.
Pozwalało to szybszym, bo zmechanizowanym jednostkom
niemieckim bić je częściami.
24 lutego trwały cały czas ciężkie walki w okolicy
Pawłogradu, ostatecznie oczyszczonego po południu tego
dnia z jednostek sowieckich, które wycofały się na
północny wschód i na wschód, starając się stworzyć
kolejną linię obrony wzdłuż rzeki Samara. Oddziały
Korpusu Pancernego SS ciągle miały problemy z roz­
proszonymi jednostkami rosyjskimi przebijającymi się na
wschód, przechodzącymi przez linie zaopatrzeniowe jed­
nostek Haussera. Sowieci wycofywali się głównie grupami
o sile kompani lub batalionu, często mając wzmocnienie
w postaci czołgów. Hermann Busch, dowódca kompanii
w batalionie motocyklowym dywizji „Das Reich”, tak oto
wspomina operacje oczyszczające na tyłach Korpusu:
„23 lutego moja kompania otrzymała rozkaz dotyczący
oczyszczenia z Rosjan wioski znajdującej się na północ od
drogi Nowomoskowsk-Pawłograd. Kompania wyposażona była
w schwimmwageny. Około połowy z nich wyposażonych było
w karabiny maszynowe. Z 64 maszyn, z którymi przybyliśmy
w styczniu do Kijowa, tylko 45 było ciągle sprawnych.
Będąc na czele kompani, mogłem widzieć przez lornetkę
przemieszczanie się żołnierzy wroga we wschodniej części
wioski i okopane T-34. Pomiędzy nami a wioską było
około 2,5 km płaskiego pola pokrytego śniegiem.
Rozmieściłem kompanię szerokim frontem z około 20
schwimmwagenami wyposażonymi w karabiny maszynowe
w pierwszej linii, pozostałe wozy miały jechać za nimi
w drugiej fali. Atak nastąpił z prędkością 50-60 km/godz.
Schwimmwageny podskakiwały na nierównym gruncie.
Kiedy dotarliśmy na odległość stu metrów, otworzyliśmy
ogień, cały czas jadąc z pełną prędkością.
Rzeczywisty efekt naszego ognia był praktycznie bliski
zeru, jednak miał on ogromny wpływ na morale przeciw­
nika, który uciekł ze swoich pozycji, porzucając okopane
T-34. Walka w wiosce była krótka i nie odnieśliśmy
żadnych strat. Wnioskując z ilości poległych oraz pozo­
stawionej przez przeciwnika broni, było jasne, że Rosjan
było zdecydowanie więcej niż nas” 7.

7 N i p e , Last..., s . 202.
Dywizja „Totenkopf" zbliżała się do Pawłogradu od
północy, ale nie była w stanie do 23 lutego nawiązać
kontaktu z „Das Reich”, na co wpływ miały trudne
warunki drogowe oraz silny opór i agresywne kontrataki
Rosjan. Późnym rankiem 24 lutego SS Pz.Rgt. 3 w trzech
falach i III/Pz.Gren.Rgt 1 „Totenkopf" (gep.) Otto Bauma
z silnym wsparciem artylerii zaatakowały Wjasowok,
leżący na północ od Pawłogradu. Po niezwykle ciężkiej
walce, kosztownej dla obu stron, do popołudnia oczysz­
czono wieś z Rosjan należących do 244 DP i 17 BPancGw.
Czołgi niemieckie poprowadziły pościg i w okolicach
Werbek natknęły się na jednostki „Das Reich”, które
ostrzelały, nie zadając im jednak strat. Na okrzyki w eterze
żołnierzy pułku „Der Führer”: „Nie strzelać!”, jeden
z operatorów radiowych czołgu z dywizji „Totenkopf’
odpowiedział lakonicznie „Strzelamy tylko do wartoś­
ciowych celów”!
Po połączeniu się obu dywizji Haussera ważny węzeł
komunikacyjny, jakim był Pawłograd, był ostatecznie
zabezpieczony. „Das Reich” i „Totenkopf" miały się teraz
zwrócić frontem na północny wschód i zaatakować w kie­
runku na Łozową wzdłuż linii kolejowej prowadzącej do
Charkowa.

KLĘSKA GRUPY POPOWA, 20-24 LUTEGO

Po odbiciu Krasnoarmiejska dywizje pancerne XXXX


KPanc (7, 11, „Wiking”) stanęły ramię w ramię i rozpo­
częły frontalne spychanie przetrzebionych korpusów
pancernych Popowa na północ w kierunku Barwienkowa.
Sytuacja jednostek sowieckich była bardzo zła. Posiadały
one bardzo niewiele czołgów: 3 KPanc — 12, 10 KPanc
— 17, 18 KPanc — 8, a zaopatrzenie szwankowało.
Przetrzebione dywizje piechoty z 1 AGw zostały zwią­
zane w walkach w okolicach Sławiańska albo znajdowały
się daleko na zachodzie, maszerując w kierunku Dniepru.
Dodatkowo front w zasadzie pozbawiony był odwodów.
W nocy z 20 na 21 lutego Popow zwrócił się z prośbą do
Watutina o wycofanie jednostek pancernych na północ, aby
uniknąć ich zniszczenia. Oczywiście została ona odrzucona,
a dowódcy grupy mobilnej zarzucono, że propozycja ta
spowodowałaby odsłonięcie tyłów 6 A oraz że „nie od­
powiada to misji, jaką przeznaczono dla jego wojsk,
szczególnie że jednostki niemieckie wycofują się w kierun­
ku Dniepru”8. Mamy więc kolejne potwierdzenie aury
nierzeczywistości, jaka otaczała najwyższe dowództwo
sowieckie, czego kolejne dowody dawała również Stawka.
Wspomniany już gen. por. Bogoljubow zawiadamiał szefa
sztabu Frontu Południowego w dniu 21 lutego, iż „siły
Watutina działają z dużymi sukcesami, jego prawe skrzydło
dotarło do Pawłogradu, a opóźnienie na lewym skrzydle
spowodowane jest niewystarczająco aktywnymi działaniami
sił Frontu Południowo-Zachodniego”9.
W takiej sytuacji natarcie XXXX KPanc w składzie
7 i 11 DPanc oraz DGPanc. „Wiking” spowodowało
szybkie rozbicie w dwudniowym starciu grupy Popowa,
szczególnie że pogoda sprzyjała Niemcom i silny mróz
zestalił błotnisty już step. 333 DP pozostała za dywizjami
pancernymi z zadaniem oczyszczenia tyłów korpusu z re­
sztek jednostek rosyjskich, szczególnie w rejonie Krasno-
armiejskoje-Kramatorsk. Po wykonaniu tego zadania dywi­
zja w dniu 23 lutego została skierowana do III KPanc
w celu wzmocnienia jego frontu.
Pokonane jednostki sowieckie wycofywały się na północ,
gdzie dowództwo 1 AGw przygotowywało pozycje obronne
na południe od Barwienkowa. Miały je obsadzić 38 i 44
DPGw, wzmocnione wszystkimi jednostkami znajdującymi
się w obszarze działania armii, w tym rozbitkami z grupy
8 G l a n t z , From..., s. 133.
9 Op. cit., s. 133.
Popowa. Rosjanie stawili silny opór, który okazał się trudny
do przełamania z marszu przez siły niemieckie, szczególnie
że dzięki nowym dostawom i działalności oddziałów remon­
towych stan czołgów był dość wysoki i wynosił 35 T-34 i 15
T-70. Siły pancerne zostały rozproszone i okopane wzdłuż
pozycji obronnych w celu wzmocnienia siły obrony ppanc.
piechoty. Rozwiązanie takie przyjęto dlatego, że rosyjskie
korpusy i brygady pancerne straciły kompletnie swoją wartość
bojową w wyniku ciężkich strat zadanych im przez Niemców.
Dotyczyło to zwłaszcza aparatu łączności i dowodzenia.
Ponadto jednostki te prawie nie posiadały paliwa, co unie­
możliwiało im jakąkolwiek walkę manewrową.
W ten sposób zakończyła się krótka historia działań
grupy mobilnej generała Popowa. Jej siły zostały kom­
pletnie rozbite i pozbawione możliwości ofensywnych.
XXXX KPanc przez 21 dni walk z sowieckimi korpusami
pancernymi zniszczył 251 czołgów, 17 samochodów
pancernych, 73 działa, 135 armat ppanc. oraz 475 pojaz­
dów. Naliczono również 3000 poległych Rosjan, a 569
wzięto do niewoli.
Dlaczego siły niemieckie, które były równie zmęczone
i wykrwawione co sowieckie, odniosły sukces w walce
z jednostkami sowieckimi? Liczby czołgów były przecież
znacząco wyższe u Rosjan. Głównym czynnikiem wydaje
się być wyższość taktyczna dowódców niemieckich związ­
ków pancernych, w których inkorporowano wszystkie
rodzaje broni, w przeciwieństwie do Rosjan, których
formacje miały w swoim składzie głównie czołgi z niewiel­
kim udziałem wsparcia przez organiczne jednostki plot.,
piechoty, saperów i artylerii, nie wspominając o jednostkach
remontowych i zaopatrzenia. Pozostałe przyczyny to lepsze
wyszkolenie Niemców, możliwości współpracy między
pododdziałami dzięki szerokiemu zastosowaniu łączności
radiowej na wszystkich szczeblach dowodzenia, oraz kło­
poty zaopatrzeniowe Sowietów, dodatkowo pogłębiane
przez brak wystarczającej ilości wspomnianych już jedno­
stek naprawczo-remontowych.

DZIAŁANIA OBRONNE GRUPY OPERACYJNEJ „KEMPF”,


20-28 LUTEGO

Po upadku Charkowa ktoś musiał ponieść za to zdarzenie


konsekwencje. Kandydatów było trzech: Manstein, Lanz
i Hausser. Pierwszy z nich był podejrzewany przez Hitlera
o zbytnią łatwość oddawania ciężko zdobytych terenów
w Rosji i tylko z powodu bardzo ciężkiej sytuacji na froncie
oraz dzięki wysokim umiejętnościom dowódczym, niezbęd­
nym w planowanej kontrofensywie, nie otrzymał dymisji.
Hausser, mimo że to on był bezpośrednio odpowiedzialny za
wydanie rozkazu ewakuacji, też nie wchodził w grę, głównie
ze względów emocjonalnych. Jako dowódca nowo powstałe­
go Korpusu Pancernego SS — pretorian Hitlera — nie mógł
być ze względów propagandowych zwolniony ze stanowiska.
Jako kozioł ofiarny do dyspozycji pozostawał tylko Lanz,
który zresztą sam przyczynił się do swojego zwolnienia, gdyż
według Mansteina przesyłał zbyt alarmistyczne meldunki
dotyczące sytuacji swej grupy operacyjnej, co oznaczało, że
stracił zimną krew i nie mógł dłużej efektywnie dowodzić.
Oficjalnym powodem dymisji był fakt, iż Lanz był oficerem
wojsk górskich, więc niezbyt nadawał się do dowodzenia
na płaskich terenach południowej Rosji. W nocy z 20
na 21 lutego przemianowano Grupę Operacyjną „Lanz”
na „Kempf’. Jej dowódcą został gen. wojsk pancernych
Werner Kempf, oficer o bogatym doświadczeniu bojowym,
który brał udział w I wojnie światowej i najważniejszych
kampaniach II wojny światowej jako dowódca dywizji10,
korpusu, a w końcu armii.
10 W kampanii wrześniowej dowodził on Zbiorczą Dywizją Pancerną
„Kempf’, w skład której wchodziły pododdziały SS, które później
utworzyły dywizję „Das Reich”.
Grupa Operacyjna „Kempf" składała się z Grupy Korpuśnej
„Raus” w składzie: 167, 168 i 320 DP, DGPanc. „Grossdeut-
schland”, 1 DGPanc. SS „Leibstandarte Adolf Hitler” oraz
pułku SS „Thule”. Zadaniem tych jednostek była ochrona
linii zaopatrzeniowych Korpusu Pancernego SS, wykonującego
z rejonu Połtawa-Krasnograd kontratak na sowiecką 6 A.
Mimo że atak Frontu Woroneskiego tracił impet, to jednostki
niemieckie znajdowały się pod stałym i silnym ich naciskiem.
Filarem obrony były trzy jednostki zmechanizowane, dys­
ponujące możliwością szybkich manewrów i dużą siłą ognia,
czego nie można powiedzieć o dywizjach piechoty, które
poniosły znaczące straty w poprzednich tygodniach.
Golikow rzucił swe armie do frontalnego natarcia, chyba
uznając jakiekolwiek wyrafinowane manewry za zbędne.
3 APanc zaatakowała występ krasnogradzki, a dwie pozo­
stałe armie pomaszerowały na zachód. Armie 69 i 40 nie
posiadały dużych związków pancernych, oprócz wykrwa­
wionego 5 KPancGw, a ich główną siłą były niezmotory­
zowane dywizje piechoty. Ich postępy siłą rzeczy musiały
być spowalniane przez pogodę, stan dróg i zmęczenie
żołnierzy, a jednak jednostki te osiągnęły zaskakująco
wysokie tempo natarcia. Gen. Moskalenko tak to wyjaśnia:
„Wysokie tempo natarcia wojsk 40 Armii zostało osiągnięte
w zasadzie dzięki krokom przygotowawczym, podobnym do
tych, które podjęliśmy przed rozpoczęciem operacji worones-
ko-kastoreńskiej. I tym razem każda dywizja i brygada miała
dostateczną ilość koni i sani. Mogła ona z powodzeniem
posłużyć się nimi nie tylko do przewozu środków materiało­
wych, lecz również do przyśpieszonego przerzucenia wojsk.
To w szczególności wyjaśnia fakt, że 40 Armia [osiągnęła]
najwyższe (średnio 14 km na dobę) tempo natarcia. [...]
w warunkach śnieżnych zasp sanie łatwo mknęły tam, gdzie
z trudem przechodziły samochody i czołgi” 11.

11 M o s k a l e n k o , Przed przełomem, s. 633-634.


Kempf skupił się na obronie zachodnich podejść do
rejonu Krasnograd-Połtawa, gdzie skoncentrował większość
swoich sił. Powstała przez to „dziura” we froncie pomiędzy
GA „Południe” a „Środek”, licząca ponad 60 km, osłaniana
wyłącznie przez odizolowane grupy bojowe 168 DP i pat­
rolowana przez batalion rozpoznawczy „Grossdeutschland”.
Ryzyko to było w pełni skalkulowane, gdyż dowódca
niemiecki zdawał sobie sprawę, że postępy wojsk rosyjskich
nie będą w tym rejonie zabójcze ani dla jego grupy
operacyjnej, ani obu grup armii.
Przewaga wojsk sowieckich wymusiła obronę manew­
rową z ciągłymi przemarszami i kontratakami jednostek
zmechanizowanych oraz jednoczesne twarde trzymanie
kluczowych skrzyżowań dróg, stacji kolejowych, wsi
i miast. Szczególnie zacięte boje toczono wokół Ljubotina
i Borek. Pod stałym naporem sowieckim Niemcy wycofy­
wali się powoli na zachód, starając się jak najbardziej
spowolnić rosyjską ofensywę. Przykładem działań niemiec­
kich jednostek zmechanizowanych, doskonale oddającym
naturę walki toczonej na zachód od Charkowa, może być
atak poprowadzony pod dowództwem SS-Sturmbannfiihrera
Meyera w dniu 22 lutego, kiedy to I/SS Pz.Rgt. 1 dowodzony
przez Maxa Wünsche oraz batalion rozpoznawczy LAH
ruszyły na spotkanie sił sowieckich z Krasnogradu, o któ­
rych raportowało rozpoznanie lotnicze. W pobliżu wsi
Jeremiejewka esesmani natknęli się na rosyjski batalion
maszerujący bez ubezpieczeń. Czołgi Wünschego i pojazdy
Meyera zaczaiły się na przeciwstoku i w momencie, kiedy
czoło sowieckiej kolumny weszło do wsi, zaatakowały.
Aufklärungsabteilung 1 rozciął batalion rosyjski na dwie
części, a następnie skręcił w kierunku wsi i korzystając
z zaskoczenia, uniemożliwił umocnienie się w niej Ros­
janom. Sowieci wpadli w panikę i nie byli w stanie stawić
zorganizowanego oporu. Uciekający żołnierze byli koszeni
z najbliższej odległości przez Niemców, goniących ich
w schwimmwagenach i transporterach opancerzonych.
W tym samym czasie czołgi wjechały na szczyt wzgórza
i otworzyły morderczy ogień do drugiej części sowieckiej
kolumny, w której znajdowało się dużo końskich zaprzęgów
z działami ppanc., a następnie przeszły do ataku po obu
stronach drogi. Przez chwilę Rosjanie starali się stawiać
opór, a odważni artylerzyści próbowali odprzodkować swoje
działa, lecz szybko wpadli w panikę i również zaczęli
uciekać. To krótkie starcie zakończyło się zniszczeniem
sowieckiego batalionu piechoty i 19 dział ppanc., a Meyer
otrzymał Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego za wybitne
dowodzenie atakiem 12.
Dopiero około 22 lutego stało się jasne dla dowódców
frontów i Stawki, że sytuacja, która wytworzyła się w rejonie
Pawłogradu, jest niepokojąca, a kontratak sił niemieckich
nie jest tylko akcją osłonową dla odwrotu za Dniepr.
Nawet wtedy nie zdecydowano się na głęboką rewizję
planów, a jedynie na ich lekką zmianę. Front Woroneski
otrzymał zadanie zniszczenia krasnogradzkiego zgrupowa­
nia wroga i odcięcia zaopatrzenia dla Korpusu Pancernego
SS. Miała je wykonać 3 APanc i 69 A, tę ostatnią za­
wrócono o 90 stopni, zmieniając jej kierunek ataku z za­
chodniego na południowy. Rejon Krasnogradu zaczął więc
przypominać bastion atakowany od zachodu, północy,
a także częściowo od południa. 40 A przejęła częściowo
sektor 69 A, jednak nie nakazano jej zaprzestania natarcia,
co w sposób dramatyczny rozciągało jej szyki. Do ob­
sadzenia blisko 120 km frontu Moskalenko miał sześć
wykrwawionych dywizji piechoty i słaby korpus pancerny.
40 A parła na zachód, wchodząc w „pustkę” i była to droga
donikąd. Przed jej frontem broniły się słabe siły osłonowe,
a Niemcy zaczynali wzmacniać swe siły na obu skrzydłach
armii. Sytuacja wojsk 40 A stawała się coraz bardziej

12 N i p ę , Last..., s. 187-188.
niebezpieczna. Fakt ten pogłębiany był brakiem jakichkol­
wiek jednostek rosyjskich na północ od oddziałów Moska­
lenki, gdyż 38 A nie nadążała za tempem natarcia pozo­
stałych armii Frontu Woroneskiego.
Po 23 lutego grupa operacyjna Kempfa powoli oddawała
teren, tracąc m. in. miasta Wałki, Ogulce i Nową Wodołagę,
lecz jednostki sowieckie nie były w stanie poważnie
zagrozić zwartości jej frontu obronnego. W razie potrzeby
jednostki niemieckie dokonywały krótkich taktycznych
odwrotów. Ataki rosyjskie włamywały się co prawda
w szyki niemieckie, ale były szybko parowane kontratakami
zmechanizowanych grup bojowych. Powodowało to stałą
erozję sił sowieckich. Pewność dowódców niemieckich co
do wykonania zadania postawionego przez Mansteina
obrazuje fakt wycofania z frontu w dniu 24 lutego „Gros­
sdeutschland” i skierowanie jej do Połtawy, gdzie miała
odpocząć i najpóźniej do 4 marca zostać uzupełniona.
Dywizja otrzymała drugi batalion pancerny i kompanię
„Tygrysów”, więc jej pułk pancerny dysponował pełną
siłą. Tak jak formacje SS pod dowództwem Haussera,
„Grossdeutschland” była dywizją grenadierów pancernych
tylko z nazwy, tak naprawdę będąc bardzo silną i elitarną
dywizją pancerną.
Ciężkie walki toczyły się głównie w sektorze LSSAH,
na którą nacierała 3 APanc Dietrich prowadził bardzo
aktywną obronę, wykorzystując wysoką mobilność swojej
dywizji. W dniu 25 lutego batalion rozpoznawczy LAH
doniósł do sztabu o oddziałach sowieckiej 350 DP umac­
niających się na przyczółku za rzeczką Bogotoja i licznej
artylerii rozmieszczonej za piechotą. Dietrich nie chciał,
żeby Rosjanie wybudowali solidną pozycję obronną, która
mogła w przyszłości zagrozić jego dywizji, dlatego wydał
Wunschemu rozkaz likwidacji przyczółka. Z rozpoznania
wynikało, że w okolicy nie ma wrogich czołgów, więc
maszyny niemieckie nie musiały obawiać się ataków
z flank. Oprócz I/SS Pz.Rgt. 1 w ataku uczestniczył
batalion grenadierów. Wsparcie ogniowe zapewniły stukasy
i samobieżne haubice 105 mm. Nalot bombowców nur­
kujących, a następnie ostrzał artylerii, przycisnął do ziemi
obrońców przyczółka, przez których linię obrony na pełnym
gazie przejechał batalion pancerny Wünschego i popędził
w kierunku odległych o około 5 km stanowisk sowieckiej
artylerii. Jednocześnie piechotę sowiecką zaatakowali spie­
szeni grenadierzy. Po szybkim zniszczeniu rosyjskiej ar­
tylerii niemieckie czołgi zawróciły i we współpracy z włas­
ną piechotą wybiły do nogi (nie brano jeńców) oddział
broniący się na przyczółku. 350 DP straciła 900 zabitych,
47 dział ppanc. kalibru 45 i 76,2 mm, 10 haubic 122 mm
oraz wiele innego sprzętu. Odzyskano również niemiecką
haubicę 105 mm. Straty esesmanów wyniosły 5 zabitych
i 14 rannych, a Wünsche otrzymał za tę akcję Krzyż
Rycerski13.
Brak widocznych efektów natarcia spowodował, że
Golikow rozkazał 40 A zintensyfikowanie działań w jej
sektorze, dodatkowo nakazując wsparcie 69 A w ataku na
Połtawę. Moskalenko skierował do ataku na swoim lewym
skrzydle 309 DP i 5 KPancGw, które otrzymały zadanie
zdobycia tego miasta we współdziałaniu z armią Kazakowa.
Reszta jednostek 40 A była w trakcie przekraczania rzeki
Psioł, gdzie utworzyła przyczółki. Na skrajnym prawym
skrzydle armii trwały zmagania o miejscowość Sumy,
będącą ważnym węzłem komunikacyjnym, który musiał
być zabezpieczony ze względu na nienadążanie północnego
sąsiada, czyli 38 A. Do jej zdobycia skierowano im­
prowizowaną grupę szybką składającą się z nieposiadającej
czołgów 20 BPancGw (z 5 KPancGw), 59 pcz, 4 pnczgw
13 N i p e , Last..., s. 196-197, 200. Warto zauważyć, że Wünsche

niewątpliwie popełnił zbrodnię wojenną, na co wskazuje wysoka liczba


zabitych i całkowity brak jeńców. Nie była to pierwsza ani ostatnia taka
akcja żołnierzy niemieckich podczas bitwy charkowskiej.
oraz elementów 183 DP. Jednostki sowieckie nie były
w stanie zdobyć Sum ze względu na silny i cały czas
rosnący opór jednostek 2 A, które zaczynały przybywać
w ten rejon — była to m.in. 332 DP. Zadania stawiane
40 A spowodowały, że związki armii rozchodziły się
w rozbieżnych kierunkach, jej sektor ulegał ciągłemu
rozszerzaniu, a luki na stykach z sąsiadami miały szerokość
po około 50 km każda. Moskalenko w swoich wspo­
mnieniach tak to komentuje:
„Cała seria rozkazów bojowych z nowymi dodatkowymi
zadaniami, jakie posypały się na armię, postawiły jej
Radę Wojenną, na czele której stał w tym czasie gen. mjr
W. Bieński, sztab i wojska, w niezwykle trudnej sytuacji.
Pas natarcia powiększał się z niewiarygodną szybkością.
W ciągu pięciu dni przekroczył 200 km i teraz obejmował
część pasa 38 A, cały pas 69 A, a po otrzymaniu zadania
opanowania Połtawy — jeszcze część pasa 3 APanc.
W takich warunkach wojska 40 A zaczęły się dosłow­
nie rozłazić. Siły jej zostały rozdrobnione na wykonanie
poszczególnych zadań na szerokim froncie, skrzydła tak
jak poprzednio nie były zabezpieczone. [...]
W składzie 40 A było wtedy sześć osłabionych w długo­
trwałych walkach dywizji piechoty i jeden korpus pancerny.
Nie można było myśleć o tym, żeby tymi siłami nacierać
pomyślnie w tak szerokim czasie, a przy tym zabezpieczać
styki na obu skrzydłach.
Również problem podciągania tyłów i uzupełniania
zapasów żywności, furażu, amunicji i paliwa w tym czasie
jeszcze bardziej się zaostrzył. Tyły armii bazowały na
stacji kolejowej Wałujki, od której oddaliliśmy się już
o ponad 300 km. Transportu samochodowego do przewo­
zów na takich odległościach nie wystarczało [...] Od­
czuwaliśmy wielkie braki we wszystkim nieodzownym” 14.

14 M o s k a l e n k o , Przed..., s . 651-652.
Do 28 lutego ofensywa Frontu Woroneskiego wygasła
prawie całkowicie. Wszystkie armie Golikowa cierpiały
z powodu niewystarczającego zaopatrzenia, co powodowało,
że przestawały być wartościowymi formacjami bojowymi.
Dodatkowo 3 APanc, 40 i 69 A cierpiały na brak uzupełnień
sprzętowych i ludzkich, co jeszcze bardziej redukowało ich
zdolności efekty wnej walki. M.in. z tych powodów jednostki
sowieckie nie były w stanie przełamać niemieckiej obrony
i tyły Korpusu Pancernego SS w rejonie Krasno-
grad-Połtawa pozostały bezpieczne. Kontruderzenie na
południu rozwijało się pomyślnie według planu Mansteina,
a burzowe chmury zaczynały się gromadzić nie tylko nad
Frontem Południowo-Zachodnim Watutina, ale i nad Fron­
tem Golikowa.

KONTYNUACJA OFENSYWY NIEMIECKIEJ, 25-27 LUTEGO

Po zdobyciu Pawłogradu „Das Reich” ruszyła na wschód


w kierunku Łozowej, napotykając silny opór resztek 41
i 58 DPGw. Od rana 26 lutego rozpoczęły się zacięte walki
uliczne w tym mieście, będącym ważnym węzłem komu­
nikacyjnym. W kierunku Łozowej ciążyły uciekające jed­
nostki sowieckie. Rosjanie stawiali zacięty opór, wykorzys­
tując do kontrataków czołgi, które jednak w środowisku
miejskim nie były tak groźne jak na otwartych prze­
strzeniach stepu; mimo to mogły być efektywną bronią,
jeśli wykorzystywano je poprawnie. Motocykliści i grena­
dierzy z pułku „Der Führer” i „Deutschland” oraz działa
samobieżne z dywizyjnego batalionu „Das Reich” powoli
zdobywały miasto, pokonując twardo walczących Rosjan,
niszcząc do końca 25 lutego czternaście czołgów sowiec­
kich. Walki były bardzo trudne dla niemieckich żołnierzy
ze względu na niemożność użycia ciężkiej broni w zakresie
umożliwiającym szybkie przełamanie oporu wroga, gdyż
pozycje obu stron były bardzo blisko siebie. Każdy dom
i ulica musiały być zdobywane granatem, bagnetem,
z pistoletem maszynowym w ręku.
„Totenkopf’ w kilku kolumnach atakowała w kierunku
północno-wschodnim z celem odcięcia komunikacji 6 A
z Frontem Woroneskim. Podkomendni Eickego natrafiali na
coraz bardziej zdezorganizowane elementy 35 DPGw,
1 KPancGw i 267 DP, która z braku paliwa zniszczyła cały
swój park samochodowy. Żołnierze rosyjscy stawiali słaby
opór, a ich odwrót zaczynał przypominać paniczną ucieczkę.
Jednak i Niemcy mieli swoje problemy z prowadzeniem
działań zaczepnych; np. część żołnierzy „Totenkopf’ nie
miała odpowiedniego doświadczenia oraz wystarczającej
agresywności w takich okolicznościach, jakie miały miejsce
podczas początkowej fazy kontrofensywy Mansteina. 3 SS
Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf’ pod dowództwem SS-Standarten-
fuhrera Beckera, po odparciu sowieckiego kontrataku z udzia­
łem czołgów, ociągał się z podjęciem dalszego ataku i tylko
obecność dowódcy dywizji, który przyleciał samolotem
łącznikowym Fiesler „Storch”, zmotywowała żołnierzy do
wysiłku i pułk ruszył do dalszego natarcia.
15 DP podążała za dywizjami pancernymi SS, likwidując
resztki oddziałów sowieckich pozostałe po ich przejściu.
Dywizja ta spełniła jednocześnie zadanie zabezpieczenia
sieci drogowej, po której płynęło zaopatrzenie dla Korpusu
Pancernego SS. Tyły korpusu na północ od Pawłogradu
pozostały jednak cały czas niepewne i część pododdziałów
„Totenkopf’ musiała pozostać z tyłu za atakującymi na
wschód kolegami, aby zapewnić bezpieczny przejazd
kolumnom zaopatrzeniowym. Mimo wszystkich tych dzia­
łań cały czas istniały przejściowe kłopoty z zaopatrzeniem
w paliwo i amunicję — szczególnie dotyczyło to jednostek
czołgów, które zużywały benzynę w ogromnych ilościach
ze względu na zły stan dróg oraz panującą trudną pogodę.
W sytuacji braków zaopatrzeniowych i nacisków na
kontynuowanie natarcia cenę za dalsze postępy ataku zapłacili
żołnierze. Po północy 25 lutego 6 Kompania z SS Pz.Rgt 3
otrzymała rozkaz nocnego wypadu rozpoznawczego w kie­
runku Łozowej. Czołgiści „Totenkopf’ szczególnie odstawali
poziomem wyszkolenia od swoich kolegów z dywizji czy
z innych formacji SS i Wehrmachtu obecnych pod Char­
kowem. Zdobycie doświadczenia okupili szczególnie dużymi
stratami. 6 Kompania pod dowództwem SS-Hauptsturm-
fiihrera Fritza Biermeiera nie dokończywszy uzupełnienia
paliwa i amunicji, ruszyła na rekonesans, tuż przed świtem
wychodząc na biegnące nasypem tory do Łozowej, gdzie
natknęła się na T-34. Jeden z dowódców czołgów tak
opisuje tę potyczkę:
„Totalnie się zgubiliśmy. Kiedy kierowca zauważył, że
mamy prawie pusty bak, Biermeier zareagował ostro
i szczeknął przez radio „Weiter fahren!” [Jechać dalej!].
[...] było około piątej rano. Przez wizjery patrzyliśmy na
pokryty śniegiem step [...] Nagle zadrżeliśmy. Nasyp
kolejowy stał się widoczny i w odległości 500-600 met­
rów zobaczyliśmy mnóstwo czołgów T-34. Nie było czasu
na myślenie, ponieważ zauważyliśmy, że Rosjanie strzelają
do nas. Nerwowo czekałem na rozkaz do otwarcia ognia
od dowódcy plutonu Ustfuhr. Offnera. Zamiast wydać
rozkaz, Offner krzyczał przez radio „Biermeier twój czołg
się pali!”.
Krzyknąłem do kierowcy, żeby jechał wzdłuż nasypu
[...] W celowniku ujrzałem trzy T-34 odległe o mniej niż
sto metrów, stojące bokiem do nas.
Nie czekając na rozkaz, zacząłem strzelać. Pierwszego
T-34 trafiłem w wieżę. Drugi też zaczął się palić. Jego
włazy się otworzyły. Załoga wyskoczyła i uciekła. Trafiłem
również trzeci T-34. Tym razem jednak załoga nie opuściła
czołgu. Mimo że się palił, T-34 skręcił w prawo i uciekł,
tak jak reszta rosyjskich czołgów” 15.

15 N i p e , Last..., s . 217.
Nie był to koniec „przygód” Biermeiera i jego kompanii,
która poniosła w potyczce z T-34 znaczne straty. Na
oszołomionych niemieckich pancemiaków z rozbitych
czołgów, kręcących się po pobojowisku, ruszyła sowiecka
kawaleria. Część esesmanów, która nie dość szybko
schowała się pod czołgi, poległa od szabli, a część została
wzięta do niewoli. Rosyjscy kawalerzyści zostali przego­
nieni z pobojowiska seriami z czołgowych karabinów
maszynowych.
26 lutego większość dywizji „Totenkopf’ zaangażowana
była w oczyszczanie z Rosjan swojego rejonu działań,
bowiem bardzo liczne jednostki sowieckie przebijały się na
wschód, co całkowicie paraliżowało działania esesmanów.
Dodatkowo pułk pancerny Leinera gdzieś się zgubił i nie
można się było z nim skontaktować. Sfrustrowany Eicke
ruszył swoim storchem na rozpoznanie, jednocześnie chcąc
pogonić swoich żołnierzy do walki oraz znaleźć swoje
czołgi. Hausser dość ostro oceniał działania „Totenkopf’,
co nie mogło być bez wpływu na skłonnego do obrazy
byłego szefa systemu obozów koncentracyjnych. Dokonując
dwóch międzylądowań i rozmawiając z młodszymi ofice­
rami, Eicke wyrobił sobie obraz sytuacji i około 16 nadleciał
nad Artelnoje, gdzie spodziewał się znaleźć pododdziały
pułku pancernego. Gwałtowny ogień przeciwlotniczy ot­
worzony z sowieckich pozycji, których nie zauważył pilot
i jego pasażerowie, był morderczy dla samolotu, który
znajdował się na wysokości około 200 m. Storch z Eickem
na pokładzie rozbił się blisko rosyjskich umocnień. Natych­
miast wyruszyła wyprawa ratownicza, ale ze względu na
silny ogień wroga tylko jeden trafiony wielokrotnie czołg
z pułku pancernego był w stanie dotrzeć na odległość 15 m
od wraku i jego załoga potwierdziła śmierć dowódcy
dywizji. Dopiero następnego dnia zorganizowano wypad,
dzięki któremu odzyskano ciało Eickego. Nowym dowódcą
dywizji został SS-Standartenfiihrer Max Simon, który do
tej pory dowodził 1 SS Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf". W
ciągu kilku dni 3 SS Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf’ został
przemia­ nowany na 3 SS Pz.Gren.Rgt. „Theodor Eicke”16.
27 lutego dywizja „Totenkopf" ruszyła wreszcie do
przodu, osiągając wyznaczone cele, tj. przecięcie drogi z
Łozowej na północ w kierunku Mieriefy.
Tego samego dnia bitwa o Łozową toczona przez „Das
Reich” osiągnęła przesilenie. O ósmej rano pułk „Deutsch­
land” rozpoczął atak mający na celu okrążenie miasta od
wschodu. Poważny opór stawiły jednostki sowieckie okopane
na nasypie kolejowym, którego tory prowadziły do Barwienko-
wa. Szybko skoordynowana akcja lotnictwa, w tym stukasów
oraz dział samobieżnych, które ogniem na wprost rozbiły
gniazda oporu Rosjan, pozwoliła grenadierom SS na zdobycie
nasypu. Jednostki sowieckie, zagrożone od północy przez atak
„Totenkopf", a od zachodu i południa przez „Das Reich”,
zaczęły się wycofywać na północny wschód. Łozowa została
oczyszczona do godziny szesnastej w dniu 27 lutego.
XXXXVIII KPanc atakował w kierunku północnym, zbli­
żając się od południa do Łozowej. 6 DPanc została znacząco
spowolniona przez opór 244 DP i pododdziałów 41 DPGw.
Jednostki sowieckie broniły się na południowych podejściach
do Łozowej. Spektakularny sukces osiągnęła natomiast 17
DPanc, której grupa bojowa przecięła linię kolejową Łozo-
wa-Barwienkowo w okolicach stacji Burbulatowo i wyszła
na tyły zgrupowania sowieckiego broniącego się przed atakiem
„Das Reich” i 6 DPanc. Dowódca dywizji, generał F.M. von
Senger und Etterlin, tak opisuje efekty swojego natarcia:

16 Czytelnik może czuć się skonfudowany numeracją pułków grenadie­


rów pancernych w dywizji „Totenkopf’. W czasie bitwy charkowskiej
w składzie SSTK walczyły 1 i 3 SS Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf", w czasie
walk przemianowano 3 pułk na „Theodor Eicke”. Dopiero przed bitwą
kurską ujednolicono numerację pułków w dywizji i od tej pory nazywały
się one 5 SS Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf" i 6 SS Pz.Gren.Rgt. „Eicke”
— LSSAH miała pułki grenadierów o numerach 1 i 2, a „Das Reich” 3 i 4.
„Nasz atak wprowadził nas głęboko w masę uciekających
jednostek sowieckich. Obserwowałem długie kolumny
Rosjan rozbijane przez ataki stukasów. Następnie kilka
moich czołgów rozjeżdżało niedobitki. [...] Droga była
zablokowana opuszczonymi przez załogi samochodami
pancernymi, końskimi wozami, rannymi i zabitymi żoł­
nierzami oraz końmi. Trudno było tamtędy przejechać” 17.
„Rozjechane” przez 17 DPanc jednostki sowieckie
należały do 195 DP, której sztab szczególnie mocno
ucierpiał w starciu z Niemcami, oraz elementy 3 KPanc.
Niemcy zdobyli bądź zniszczyli w tym starciu trzy czołgi,
dwanaście samochodów pancernych, dwa działa ppanc.,
osiem dział plot., dziesięć moździerzy i sześćdziesiąt
ciężarówek 18.
XXXX KPanc kontynuował w dniu 25 lutego atak
szerokim frontem w kierunku Barwienkowa, gdzie napotkał
silny opór elementów 38, 44 i 52 DPGw oraz pozostałości
po grupie Popowa. Odpowiedzialność za ten sektor ponosiła
1 AGw, która pchała w ten rejon wszystkie dostępne
jednostki, osłabiając przez to swoją lewą flankę i częściowo
centrum. Wykorzystali to Niemcy, którzy włączyli do
ofensywy III KPanc i XXX KA. XXXX KPanc odbił
Barwienkowo, nacierając czołowo 11 DPanc, jednocześnie
próbując oskrzydlić miasto z dwu stron oddziałami DGPanc
SS „Wiking” i 7 DPanc. Dowódca 1 AGw, nie chcąc
dopuścić do okrążenia swoich sił, wydał wszystkim jedno­
stkom swojej armii rozkaz odwrotu za Doniec. Raporty
1 APanc mówią o nieoczekiwanym załamaniu się obrony
sowieckiej wokół Barwienkowa i bezładnej ucieczce
Rosjan na wschód. Niemieckie formacje pancerne
przechwyciły uciekające kolumny rosyjskich czołgów
i zniszczyły większość z czterdziestu pięciu czołgów
wroga, o jakich raportował XXXX KPanc w okresie
17 G l a n t z , From..., s. 136-137.
18 Tamże, s. 137.
25-27 lutego. Wtedy to dokończono niszczenia grupy
mobilnej Popowa, zadając jej ostateczny cios. Prawe
skrzydło kontrofensywy Mansteina wykonało swoje zada­
nie, odtwarzając linię obronną na Dońcu Siewierskim,
chociaż ostatnie walki związane z likwidacją sowieckich
przyczółków w sektorze XXXX i III KPanc oraz XXX
KA skończyły się między 3 a 5 marca.
25 lutego oraz dwa następne dni były przełomowe
dla kontrofensywy Mansteina rozpoczętej sześć dni wcze­
śniej. Opór Rosjan w rejonie Łozowej i Barwienkowa
został złamany, a jednostki sowieckie powoli traciły
swoją spoistość ze względu na poniesione straty i szybkie
tempo natarcia niemieckich jednostek pancernych. Na
zachód i południe od Łozowej wytworzyły się dwa małe
kotły, których Niemcy nie byli w stanie zniszczyć ze
względu na niskie stany bojowe piechoty w swoich dy­
wizjach. Z powodu trwającej zimy i niskich temperatur
żołnierze niemieccy starali się nocować pod dachem,
a nie w polu. Umożliwiło to sowieckim rozbitkom prze­
bijanie się do swoich linii, bardzo często kosztem po­
rzucenia ciężkiego sprzętu.
4 i 1 APanc działały korzystając z silnego wsparcia
Luftwaffe, która zdobyła się na bardzo duży wysiłek,
osiągając 1000 wylotów dziennie w drugiej połowie lutego
i w marcu, w porównaniu do 350 w styczniu. 4 Flota
Powietrzna Richtofena posiadała w połowie lutego około
950 samolotów, czyli 53% niemieckich sił powietrznych
w Rosji. Dodatkowo były to maszyny latające najnowocześ­
niejszych typów. Richtofen zgrupował swoje bombowce
w okolicach Zaporoża, a samoloty szturmowe i myśliwce
podzielił na trzy grupy. Pierwsza z nich stacjonowała
w Połtawie za grupą operacyjną „Kempf", druga w Dniep-
ropietrowsku, wspierając armię Hotha, a trzecia w Stalino
w sektorze 1 APanc 19.

19 E.F. Z i e m k e , From Stalingrad to Berlin, s . 92-93.


„Totenkopf" i „Das Reich” po oczyszczeniu Łozowej
przygotowywały się wieczorem 27 lutego do uderzenia na
północ w kierunku Charkowa. Dywizje XXXXVIII KPanc
osiągnęły spoiy sukces, nacierając w kierunku północnym
i północno-wschodnim i wychodząc 28 lutego nad Doniec
w okolicach Izjum. Tego samego dnia korpus zmienił oś
ataku i skierował swoje natarcie na północny zachód, aby
pozostać w kontakcie z Korpusem Pancernym SS.
Wszystkie niemieckie dywizje toczyły nieustającą walkę
na całej głębokości swych ugrupowań z dziesiątkami,
a nawet setkami niewielkich pododdziałów sowieckich,
starających się uciec przed niewolą lub śmiercią. Walki te,
prowadzone przecież przez całą dobę, wyczerpywały żoł­
nierzy Wehrmachtu i SS. Stany bojowe niektórych dywizji
pancernych osiągnęły alarmujące poziomy; np. 17 DPanc
liczyła 27 lutego 1840 żołnierzy, 13 dział, 6 czołgów i 10
samobieżnych dział ppanc 20.
W końcu, po prawie tygodniu trwania niemieckiej
kontrofensywy, Front Południowo-Zachodni i Stawka zdały
sobie sprawę z rozmiarów klęski. 27 lutego Watutin wydał
rozkaz odwrotu wszystkich zdolnych do tego jednostek za
Doniec Siewierski. Niemcy nie przekroczyli linii rzeki,
gdyż lód na niej nie był już w stanie utrzymać ciężkiego
sprzętu oraz dlatego, że koncentrowali się już na drugiej
fazie swojej ofensywy — odbiciu Charkowa!

KLĘSKA 3 APANC, 28 LUTEGO-5 MARCA

3 APanc przekazano pod dowództwo Watutina 28


lutego i nakazano jej atak na południe w celu ratowania
resztek 6 A uciekającej na północ z rejonu Łozowej
— tym samym wydając na nią wyrok śmierci, którego

20 G1 a n t z, From..., s. 140. Stan dywizji pancernej Wehrmachtu


powinien wynosić według oficjalnych etatów około 15-17 000 żołnierzy,
150-200 czołgów, 36 haubic.
egzekutorem został działający już w pełnej sile trzech
dywizji (LSSAH, SSDR, SSTK) Korpus Pancerny SS.
Armia ta otrzymała rozkaz dotyczący uderzenia na połu­
dnie i zniszczenia Korpusu Pancernego SS. Rybałko miał
przekazać swój sektor naprzeciwko Grupy Operacyjnej
„Kempf" z częścią znajdujących się tam dywizji piechoty
69 A. Główne siły 3 APanc miały się skoncentrować do
1 marca w rejonie Kegiczewki, a 2 marca rozpocząć atak.
Maszerując na południe, armia wystawiła swoją zachod­
nią flankę na atak LSSAH, której obronę starała się bez
sukcesu przełamać w ciągu kilkunastu poprzednich dni;
wpadła przy tym frontalnie na SSTK, a jej wschodnią
flankę momentalnie przeskrzydliła „Das Reich”.
Zachowanie Stawki i dowódcy Frontu Południowo-
-Zachodniego wobec 3 APanc gen. Rybałki wydaje się być
kompletnie niezrozumiałe. Armia była przecież całkowicie
wyczerpana toczonymi bez przerwy od połowy stycznia
walkami; na stanie miała ledwie pięćdziesiąt czołgów, a jej
piechota była wykrwawiona. Dodatkowo armia cierpiała na
brak zaopatrzenia i wsparcia artyleryjskiego, gdyż więk­
szość dział została daleko z tyłu. Dowódcy sowieccy
liczyli widocznie na to, że Niemcy musieli być jeszcze
bardziej wyczerpani niż ich własne jednostki. Kolejnym
czynnikiem, którego pod uwagę nie wzięli dowódcy Frontu
Woroneskiego i Południowo-Zachodniego oraz przedstawi­
ciele Stawki, było całkowite panowanie Luftwaffe w powiet­
rzu. Koncentracja 3 APanc, wiążąca się przecież z prze­
mieszczeniem jednostek sowieckich na znaczne odległości,
musiała zostać zauważona — czyli odpadał czynnik za­
skoczenia. Chaos w dowództwie sowieckim oddaje również
fakt, iż nie potrafiło ono odpowiednio ocenić sił, którymi
dysponował Manstein, mimo że kontrofensywa niemiecka
trwała od ponad tygodnia.
Co ciekawe, pozostałe armie Frontu Woroneskiego
uczestniczące w „Gwieździe” miały kontynuować swoje
natarcie: 69 A w kierunku Połtawy, a 40 A w trzech
kierunkach operacyjnych. Kazakow zapytał oficjalnie swo­
jego dowódcę Frontu o dalszy sens ataku na wschód.
Sarkastyczna odpowiedź była następująca:
„Do Dniepru pozostaje jeszcze 300-350 km, a do
roztopów pozostaje jeszcze 30-35 dni. Sami wyciągnijcie
z tego wnioski i dokonajcie odpowiednich obliczeń.
Golikow”21.
1 marca 15 KPanc oraz towarzyszące mu dywizje
piechoty skoncentrowały się częściowo, po trudnym i dłu­
gim nocnym marszu, w rejonie Kegiczewki. Następnego
dnia miał dołączyć do nich 12 KPanc. Natarcie mające
nastąpić 2 marca zostało przełożone o jeden dzień, gdyż
nie udało się zgromadzić odpowiednich ilości zaopatrzenia
(w tym paliwa), głównie ze względu na dużą aktywność
Luftwaffe. Niemieckie rozpoznanie powietrzne prawidłowo
i szybko wykryło relokację jednostek sowieckich. Począt­
kowo dowódcy Wehrmachtu byli zdezorientowani prze­
grupowaniem Rosjan, gdyż część jednostek uciekała na
północ (6 A), a część przemieszczała się na południe
(3 APanc). Jednak szybko dowódca Korpusu Pancernego
SS otrzymał zadanie zniszczenia wojsk rosyjskich, które
same wchodziły w potrzask.
Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla Rosjan były
ciężkie walki obronne toczone z pododdziałami LSSAH już
od 1 marca w rejonie na północ od Kegiczewki przez
6 KKawGw, który miał osłaniać od północy i wschodu
koncentrację 3 APanc. Dywizja Dietricha miała jednak
problemy z odpowiednio szybką koncentracją do natarcia
w kierunku wschodnim, ze względu na zły stan dróg. Błoto
znacząco spowalniało ruch ciężarówek przewożących grena­
dierów i zaopatrzenie, a czołgi psuły się w alarmujących
21 E r i c s s o n , The road to Berlin, s. 55 — Golikowowi chodziło

o oddalenie od Dniepru bezpośrednio na zachód od jego sił, czyli


w kierunku Kijowa.
ilościach. Manstein był bardzo niezadowolony z wolnego
tempa koncentracji „Leibstandarte”, jednak Kempf w pełni
usprawiedliwił Dietricha warunkami pogodowymi i złą
sytuacją drogową.
Drugim sygnałem ostrzegawczym zlekceważonym przez
Rosjan powinny być postępy działającej na skrajnym
prawym skrzydle Korpusu Pancernego SS dywizji „Das
Reich”. Już 1 marca esesmani ruszyli do ataku, starając się
przeprowadzić koncentrację przed świtem, kiedy mróz
zestalał drogi, co umożliwiało efektywne manewrowanie
pododdziałami. Grupa bojowa Harmela stworzona wokół
dowodzonego przez niego pułku „Deutschland”, nie napo­
tykając poważnego oporu, posuwała się w kierunku pół­
nocnym. W szpicy ataku znajdowała się 16/„Deutschland”22
pod dowództwem SS-Hauptsturmführera Heinza Machera,
której żołnierze usadowili się w roli desantu na samo­
chodach pancernych i marderach. Harmel, jak większość
dowódców niemieckich, dowodził z frontu, będąc często
obecnym wśród atakujących żołnierzy. Macher tak oto
wspomina jedną z takich sytuacji:
„Moja kompania była w szpicy ataku, a walki o kolejną
miejscowość na naszej trasie natarcia zmusiły nas do
ciężkich starć ulicznych. Obrstufr. Harmel towarzyszył mi
w nich i wkrótce wykorzystaliśmy wszystkie posiadane
przez nas granaty. Najbliższy pojazd znajdował się w od­
ległości 50 m od nas i nie mieliśmy szansy dotrzeć do
niego, bo nikt nie mógł nas osłonić ogniem. Tnni żołnierze
prowadzili walkę z własnymi przeciwnikami. Dowódca
pułku i ja byliśmy sami. W kraterze po wybuchu pocisku,
w odległości nie większej niż 5 m od nas, broniło się
odważnie dwóch Rosjan, którzy walczyli o swoje życie.
22 16./„Deutschland” — czyli kompania saperów (pionierów sztur­
mowych) pułku. Pułki SS do 1944 roku miały w swojej strukturze (poza
kompaniami w batalionach) trzy dodatkowe kompanie, tj. rozpoznawczą,
saperów i przeciwpancerną.
Harmel i ja musieliśmy działać szybko. Każdy z nas rzucił
w kierunku wroga bryłę ziemi czy lodu. Rosjanie oczywiście
pomyśleli, że rzucamy granaty, i schowali się. Skoczyliśmy
do przodu i po krótkiej walce rozbroiliśmy ich... Na mój
komentarz, że dowódca pułku nie powinien walczyć jak
prosty żołnierz, Harmel odpowiedział «Zrobię wszystko,
żeby otrzymać odznakę za walkę wręcz»” 23.
Po dotarciu do miejscowości Aleksiejewka grupa bojo­
wa Harmela skręciła na zachód i dotarła do nasypu
kolejowego, który prowadził do Bereki, gdzie ponownie
skręciła na północ. Wzdłuż torów znajdowała się zwykła
droga, której dobry stan umożliwił Niemcom szybkie
posuwanie się do przodu. Pułk „Der Führer”, atakujący
równolegle na lewo od pułku „Deutschland”, też nie
napotkał 1 marca poważniejszego oporu sowieckiego
i osiągnął duże tempo natarcia. Żołnierze „Das Reich”
zaczynali na swojej drodze napotykać jednostki 3 APanc,
które nie stawiały zdecydowanego oporu, a jedynie starały
się opóźniać działania esesmanów. Wieczorem 1 marca
grenadierzy SS-Obersturmbannführera Otto Kuma zaata­
kowali od południa Jefremowkę, której nie byli w stanie
zdobyć. W ciągu następnych dwóch dni rozgorzała wokół
tej miejscowości zażarta bitwa między esesmanami z pułku
„Der Führer” i elementami „Leibstandarte” a 6 KKawGw.
Sowieccy kawalerzyści stawili twardy opór, po raz kolejny
już udowadniając swoją wysoką wartość bojową. Starali
się oni utrzymać otwartą drogę ucieczki dla swoich
towarzyszy z 3 APanc. Po walkach o Jefremowkę
6 KKawGw przestał istnieć, choć jego niedobitki przedo­
stały się do nowej linii obrony tworzonej przez Rybałkę
na zachód i południe od Charkowa.
W centrum Korpusu Pancernego SS nacierała dywizja
„Totenkopf’. Szlak jej natarcia prowadził na północ

23 J. L u c a s, Das Reich, s. 95.


wzdłuż doliny rzeki Orzeł. Głównym problemem, z jakim
zmagali się żołnierze, był bardzo zły stan dróg i słabe
mosty, które nie mogły utrzymać ciężaru wozów bojo­
wych. Batalion saperów dywizji pod dowództwem SS-
Sturmbannfiihrera Maxa Seelę przez cały dzień 1 marca
naprawił dwa mosty i poprawiał nawierzchnię dróg,
utwardzając je wszystkimi możliwymi metodami. Grupy
bojowe „Totenkopf" trafiały co jakiś czas na pododdziały
sowieckie, które w większości nie stawiały oporu i ucieka­
ły na północ, będąc prawdopodobnie zbyt zaskoczone, aby
efektywnie się bronić. Pod koniec dnia elementy pułku
Bauma (1 SS Pz.Gren.Rgt. „Totenkopf") dotarły do celu
swego natarcia — wsi Niżnyj Orzeł. Ku swojemu zdziwie­
niu odkryły, że w osadzie znajduje się bateria Flaku. Nigdy
nie wyjaśniono, w jaki sposób artylerzyści obsługujący
działa przeciwlotnicze znaleźli się w takim miejscu,
będącym od długiego czasu na tyłach wojsk sowieckich.
W pewnym stopniu oddaje to rzeczywistą sytuację w rejo­
nie walk, gdzie niskie gęstości operacyjne zaangażowa­
nych z obu stron wojsk doprowadzały do tego, że linia
frontu była czasami ekstremalnie płynna.
Mimo zapadającego zmierzchu I/„Totenkopf" (gep.)
SS-Hauptsturmfiihrer Redera kontynuował swoje natarcie
i w nocy zdobył stację kolejową leżącą na północ od
Kegiczewki. Między oddziałami SSTK a „Leibstandarte”
pozostała tylko kilkukilometrowa „dziura”. Los rosyjskiego
15 KPanc został tym samym prawie przypieczętowany.
Uderzenie armii Rybałki, które miało rozpocząć się
rankiem 3 marca, w ogóle się nie zaczęło, gdyż nieliczne
czołgi (oba korpusy pancerne miały ich razem około 30)
i przerzedzona poprzednimi walkami piechota wpadły już
2 marca na maszerujących na północ i gotowych do walki
esesmanów z „Totenkopf", będąc jednocześnie okrążanymi
przez „Leibstandarte” i „Das Reich”. 3 APanc przeszła do
obrony i zaczęła walczyć o przeżycie, szczególnie że
w tym samym dniu atak na wschód kontynuowała dywizja
LSSAH, która połączyła się z „trupimi główkami” na
północ od Kegiczewki w Jefremowie — odcinając główne
siły 15 KPanc. W tym samy czasie druga Grupa bojowa
„Leibstandarte” miała połączyć się z „Das Reich” jeszcze
dalej na północ od Jefremowki, okrążając 12 KPanc.
Korpus ten po całodniowych walkach przyjął obronę
okrężną. Plan niemiecki zakładał stworzenie dwóch kotłów,
czyli natychmiastowe rozcięcie ugrupowania 3 APanc na
dwie części.
W pełnej desperacji, zdając sobie sprawę z fatalnego
położenia swoich jednostek, Rybałko wydał swoim od­
działom rozkaz przebijania się z okrążenia na północ
i północny wschód. 15 KPanc i towarzyszące mu dywizje
piechoty nie były w stanie wykonać tego rozkazu ze
względu na okrążenie przez znacznie silniejsze i dys­
ponujące większą siłą ognia jednostki SS. Złą sytuację
pogłębiła śmierć w dniu 3 marca dowódcy korpusu pancer­
nego gen. mjr. Kopcowa, przez którą zawaliła się cała
struktura dowodzenia w powstającym kotle. Tylko 12
KPanc był w stanie zareagować na rozkaz dowódcy armii
i w ciągu następnych trzech dni grupy rozbitków dotarły
do linii sowieckich w okolicach Okoczeje, pozostawiając
po drodze cały swój ciężki sprzęt, łącznie z czołgami.
Likwidację kotła utrudniała Niemcom zła sytuacja za­
opatrzeniowa dywizji SS, spowodowana fatalnym stanem
dróg oraz trzydniową zamiecią śnieżną, która zaczęła się
2 marca i co jakiś czas zmieniała się w marznący deszcz24.
Rosjanie próbowali wszystkimi siłami przebić się z kotłów
do własnych linii. Raporty niemieckie mówią o „dzikich
próbach przebicia się”, czy „fanatycznych atakach”. Wiele
kolumn uciekinierów przechwytywały i niszczyły zmecha­
nizowane oddziały niemieckie — głównie rozpoznawcze,

24 J. L u c a s, Das Reich, s. 95; N i p e, s. 257.


gdyż dysponowały one bardzo wysoką mobilnością i siłą
ognia. Powtórzyła się sytuacja z walk wokół Łozowej
i Pawłogradu, kiedy grupy sowieckich żołnierzy przebijające
się do swoich linii przemieszczały się w nocy na tyłach
dywizji SS, często paraliżując dostawy i zmuszając eses­
manów do walki przez okrągłą dobę. „Totenkopf’ zmuszona
była do tworzenia improwizowanych grup bojowych z od­
działów tyłowych, aby bronić swych linii zaopatrzeniowych.
Do 5 marca dwa korpusy pancerne (12 i 15) oraz trzy
towarzyszące im dywizje piechoty (111, 184 i 219) zostały
zniszczone w kotle wokół Kegiczewki. Niszczeniem jedno­
stek sowieckich zajmowała się głównie dywizja „Totenkopf’,
co zwolniło dwie pozostałe formacje Korpusu Pancernego
SS z obowiązku oczyszczenia kotła, umożliwiając im
dalsze działania zaczepne. Ze względu na dość mały
obszar, na którym toczona była bitwa, jednostki niemieckie
osiągnęły spore gęstości taktyczne, przez co, w prze­
ciwieństwie do poprzednich walk, niewielu żołnierzom
sowieckim udało się przebić do swoich linii. Dramatyczną
sytuację próbował cały czas ratować gen. Rybałko, sta­
rający się stworzyć nową linię obronny pomiędzy miastami
Nowa Wodołaga i Ochoczeje. Stawka i dowódca Frontu
wysłali 3 APanc posiłki w postaci 253 BP, 179 (liczącej
24 czołgi T-34 i T-70) i 195 BPanc, 25 DPGw, i silnego,
bo liczącego około 900 żołnierzy batalionu czechosło­
wackiego dowodzonego przez płk. Ludwika Swobodę 25.

PODSUMOWANIE PIERWSZEJ FAZY


KONTROFENSYWY NIEMIECKIEJ, 19 LUTEGO-3 MARCA

Bitwa, jaka rozegrała się w ostatniej dekadzie lutego


i pierwszych dniach marca, była olbrzymim sukcesem dla
GA „Południe”. Ciągły kryzys, który trwał od rozpoczęcia

25 G l a n t z , From..., s. 191-193.
przez Rosjan ofensywy pod Stalingradem, został w końcu
zażegnany. Niezwykle trudna sytuacja wojsk niemieckich
w połowie lutego, kiedy stracono Charków, 1 AGw doko­
nała rajdu na Krasnoarmiejskoje, a 6 A parła w kierunku
Dniepru, pogłębiana była przez ciężką sytuację Grupy
Operacyjnej „Hollidt” walczącej nad Miusem. A jednak
umiejętności planistyczne i dowódcze Mansteina oraz
wytrzymałość jednostek niemieckich pozwoliły feldmar­
szałkowi w ciągu dwunastu dni diametralnie zmienić
sytuację na froncie.
Przejście Wehrmachtu do kontrofensywy było tak za­
skakujące dla Armii Czerwonej, że szybko spowodowało
demoralizację żołnierzy sowieckich, którzy zostali zaata­
kowani przez silnego i bardzo mobilnego wroga w momen­
cie, kiedy uważali go już za pokonanego i słabego. Efektem
tego ataku, który zwiększał załamanie Rosjan, były braki
w zaopatrzeniu ich jednostek bojowych oraz niewystar­
czająca liczba jednostek naprawczo-remontowych. Armie
frontów Woroneskiego i Południowo-Zachodniego w mo­
mencie rozpoczęcia ofensywy były w odległości 200-250
km od swoich baz zaopatrzeniowych, oddalając się na
jeszcze większy dystans w toku działań bojowych. Wy­
krwawione jednostki piechoty nie otrzymywały odpowied­
niej ilości uzupełnień, a korpusy pancerne cierpiały na
permanentny brak czołgów i zaopatrzenia do nich.
Główną siłą uderzeniową Mansteina był Korpus Pancerny
SS i znajdujące się w nim trzy dywizje Waffen-SS. Spełniły
one pokładane w nich nadzieje, chociaż początkowo „Toten­
kopf’ miała pewne problemy z dostosowaniem się do
szybkiego stylu prowadzenia działań wymaganego przez
Haussera i Hotha. Główną przyczyną kłopotów dywizji
Eickego był niewątpliwie bardzo krótki okres odpoczynku
i reorganizacji, na jaki pozwolono dywizji po wycofaniu jej
z Demiańska. Pozostałe formacje Haussera miały dużo więcej
czasu na szkolenie, były więc początkowo bardziej efektywne.
Wyniki osiągnięte przez GA „Południe” w okresie 19
luty-3 marca były więcej niż zadowalające. Zniszczono dużą
część trzech armii przeciwnika (1 AGw, 6 A i 3 APanc) oraz
frontowej grupy mobilnej gen. M. Popowa. Dodatkowo
Sowieci musieli wycofać się za Doniec Siewierski w pasie
działań Watutina, co dawało Niemcom szansę na zbudowanie
linii obronnej przed działaniami w okresie wiosenno-letnim
1943 roku w oparciu o dużą przeszkodę wodną.
Dramat Armii Czerwonej jeszcze się nie zakończył,
gdyż kontrofensywa Mansteina wkraczała właśnie w swoją
drugą fazę, której celem było odzyskanie Charkowa i po­
bicie wojsk Frontu Woroneskiego gen. Golikowa.
Rozdział VII
KONTROFENSYWA NIEMIECKA
— FAZA DRUGA, CHARKÓW

UDERZENIE NA CHARKÓW, 3-9 MARCA

Po zniszczeniu rdzenia 3 APanc, czyli 12 i 15 KPanc,


w kotle wokół Kegiczewki, inicjatywa spoczywała cał­
kowicie w rękach niemieckich. Manstein tak opisuje
sytuację w GA „Południe” około 3 marca:
„Po odzyskaniu inicjatywy, dzięki zwycięstwu między
Dońcem a Dnieprem, GA „Południe” rozpoczęła uderzenie
przeciwko Frontowi Woroneskiemu — tj. jednostkom wroga
znajdującym się w rejonie Charkowa [...] Zamiarem było
zaatakowanie przeciwnika od strony jego południowej
flanki, z celem jej zrolowania, bądź — jeśli byłoby to
możliwe — zaatakowaniem tyłów przeciwnika od wschodu.
Naszym celem nie był Charków, ale pokonanie lub znisz­
czenie sił wroga znajdujących się w tym rejonie” 1.
Zadania postawione 4 APanc jeszcze 28 lutego przez
Mansteina nie zostały zmienione. Cały czas trwało oczysz­
czanie z Rosjan kotła w rejonie Kegiczewki, co zajmowało

1 M a n s t e i n , Lost..., s . 433.
główne siły „Totenkopf’ i liczne pododdziały pozostałych
dywizji SS. Dowódca „Totenkopf" Max Simon rozkazał
SS-Hauptsturmfiihrerowi Walterowi Rederowi stworzenie
grupy bojowej w oparciu o dowodzony przez niego batalion
wyposażony w transportery opancerzone (I/„Totenkopf"
(gep.)) i jak najszybsze złamanie oporu Rosjan. W skład
Kampfgruppe weszły również bateria dział pancernych,
samobieżne zestawy plot. oraz grupa grenadierów z pułku
„Eicke”. 4 marca Reder ruszył i do końca dnia zgniótł opór
wroga w kotle, za swoją akcję otrzymując już 3 kwietnia
Krzyż Rycerski. We wniosku odznaczeniowym Max Simon
wyliczył ilość sprzętu sowieckiego zniszczonego bądź
zdobytego przez dywizję w okresie 1-4 marca. Było to 13
czołgów, 72 działa, bateria dział płot. i ponad trzysta
różnych pojazdów.
Korpus Pancerny SS zgodnie z rozkazami otrzymanymi
jeszcze 28 lutego miał kontynuować swoje natarcie w kie­
runku północnym. 4 marca tylko część pułku „Der Fiihrer”
ruszyła na północ; reszta dywizji i korpusu nie mogła
atakować ze względu na stan dróg i walki z oddziałami
sowieckimi znajdującymi się na ich zapleczu. II/„Der
Führer” dowodzony przez SS-Obersturmbannfuhrera Syl­
westra Stadlera został wzmocniony baterią dział plot.
kalibru 88 mm, zamiast batalionem artylerii, który nie był
w stanie dotrzeć na czas do miejsca koncentracji; dotarł
w rejon Ochoczeje. Esesmani wdali się w ciężką walkę
z elementami 62 DPGw wzmocnionymi kilkoma czołgami.
Wsparcie 88 okazało się niezawodne, zarówno podczas
zdobywania miasta, które szybko okrążono, ale również
podczas odpierania rosyjskich kontrataków, które miały
uwolnić okrążonych gwardzistów. Dowódca 4 APanc,
zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji wojsk Haussera, dał
im cały następny dzień na oczyszczenie tyłów z rozbitków
sowieckich oraz na przemieszczenie się na pozycje wyj­
ściowe do ataku na Charków. „Totenkopf" po oczyszczeniu
kotła wokół Kegiczewki miał się skoncentrować na tyłach
„Das Reich” i „Leibstandarte”.
Hoth rozkazał XXXXVIII KPanc przemieścić się w re­
jonie Ochoczeje — czyli na prawe skrzydło Korpusu
Pancernego SS — w celu wspólnego natarcia na północ.
Już rankiem 4 marca elementy 11 DPanc nawiązały
kontakt z pododdziałami „Totenkopf". Skład XXXXVIII
KPanc uległ zmianie; na miejsce wyniszczonej dotych­
czasowymi walkami 17 DPanc wprowadzono wspomnianą
już 11 DPanc, która do tej pory stanowiła część XXXX
KPanc. W korpusie walczyły więc dwie dywizje pancerne
— 6 i 11. Ta ostatnia dywizja była bardzo dobrze
wyposażona w czołgi, bo posiadała ich 43 — 36 Panzer
III (w tym 7 z krótkolufową armatą 75 mm — typ
Panzer IIIN) i 7 Panzer IV z długolufowymi armatami
75 mm 2.
Dowódca 4 APanc wprowadził na prawo od XXXXVIII
KPanc LVII KPanc, który składał się z 15 DP i 17 DPanc.
Zadaniem nowo wprowadzonego korpusu było zabezpie­
czenie wschodniego skrzydła ataku na Charków oraz
ograniczona akcja zaczepna, mająca zepchnąć oddziały
sowieckie za Doniec Siewierski.
Stan dywizji pancernych SS był różny. Największe
problemy ze stanem technicznym swoich pojazdów miała
„Das Reich”. Przybyła ona najwcześniej w rejon Charkowa
i od ponad miesiąca toczyła ciężkie walki, dokonując przy
tym bardzo długich przemarszów. 3 marca „Das Reich”
posiadała tylko osiem czołgów Panzer III, jednak jej
wyposażenie w środki przeciwpancerne było bardzo dobre,
gdyż dywizja miała na stanie 28 dział ppanc. o kalibrze 50
mm, 16 o kalibrze 75 mm (część z nich była samobieżna)
i osiem zdobycznych, sowieckich dział ppanc. o różnych
kalibrach. „Totenkopf" posiadała 64 czołgi, z czego 42

2 N i p e , Last..., s. 280.
Panzer III (dodatkowych 17 było w różnej fazie napraw),
16 Panzer IV i 6 „Tygrysów”. Poza tym dywizja posiadła
16 dział pancernych (StuG III) i 47 dział ppanc. o kalibrze
50 i 75 mm, z czego część była samobieżna. Nie dziwi
wysoki stan czołgów i broni ciężkiej, „Totenkopf" przybyła
bowiem w rejon Charkowa jako ostatnia i krótko uczest­
niczyła w walkach. Jeszcze więcej wozów pancernych
miała „Leibstandarte”, bo aż 74, z czego 7 stanowiło
Panzer II, używane do działań rozpoznawczych lub zabez­
pieczenia tyłów, a 21 było czołgami dowodzenia (Befehl-
wagen)3. Reszta, czyli 46 czołgów były to Panzer III, IV
i „Tygrysy”. Dość wysoki stan wozów pancernych w „Leib­
standarte” wynikał z tego, że nie była ona włączona
w działania zaczepne korpusu Haussera i była w stanie
dokonać remontów oraz przeglądów swoich czołgów,
prowadząc ograniczone działania obronne w ramach kor­
pusu „Raus” 4.
Do ataku 4 APanc miała dołączyć grupa operacyjna
Kempfa, która do tej pory pozostawała w defensywie. Jej
zadaniem było związanie frontalnym atakiem 69 A Kaza-
kowa na zachód od Charkowa, co mogło w późniejszym
terminie umożliwić jej zniszczenie. Kempfowi podlegał
tylko korpus „Raus” i to on miał wykonać zadanie
postawione przez dowódcę grupy operacyjnej. Główną siłą,
którą dysponował gen. Raus, była odświeżona i uzupełniona
dywizja „Grossdeutschland” oraz pułk SS „Thule”.
Rankiem 6 marca 4 APanc w składzie Korpusu Pancer­
nego SS, XXXXVIII i LVII KPanc ruszyła na północ

3 Wysoka liczba czołgów dowódczych wynika prawdopodobnie z tego,

że Dietrich chciał ukryć jakieś dodatkowe czołgi, które wpadły mu


w ręce. Niemożliwa jest bowiem sytuacja, w której nawet tak elitarna
dywizja jak LSSAH posiadałaby tyle tych specjalistycznych wozów
bojowych. W momencie wyruszenia do Charkowa w styczniu 1943 r.
każda z dywizji SS posiadała 9 befehlwagenów.
4 N i p e , Last..., s. 257.
i północny wschód. „Totenkopf" zakończyła niszczenie
wojsk sowieckich w kotle kegiczewskim i zaczęła prze­
grupowanie, które miało wyprowadzić ją w okolicę
Wałek. Dywizja poruszała się przez strefę tyłową „Leib-
standarte” i 7 marca była gotowa do wykonania swego
zadania, czyli ochrony zachodniego (lewego) skrzydła
Korpusu Pancernego SS.
„Das Reich” nacierała wzdłuż linii kolejowej na Nową
Wodołagę, gdzie natknęła się na 253 BP i 195 BPanc.
Szturm miasta przeprowadził pułk „Deutschland” pod
dowództwem Harmela wspierany przez stukasy, nieliczne
czołgi i 88-ki, które z dalekiego dystansu rozbiły nie
mniej niż sześć maszyn wroga. Oczyszczanie Nowej
Wodołagi trwało całą noc i skończyło się 7 marca
rano. Wtedy też przybył do miasta pułk „Der Fiihrer”
i w pełni już skoncentrowana dywizja mogła kontynuować
natarcie.
LSSAH nacierała na lewo od „Das Reich” w kierunku
na Wałki i obchodziła Nową Wodołagę od zachodu.
W szpicy ataku znajdował się oczywiście Panzermeyer
i jego batalion rozpoznawczy, wokół którego stworzono
grupę bojową, dodając do niej I/SS Pz.Rgt. 1 Maxa
Wiinschego dysponujący 4 „Tygrysami”, kompanią dział
ppanc. oraz batalionem artylerii. Stan dróg i stepu, po
którym miał nacierać Meyer, był bardzo zły; nawet schwimm-
wageny musiały być ciągnięte na stalowych linach przez
czołgi. Drugą Kampfgruppe, która nacierała równolegle do
wzmocnionego batalionu rozpoznawczego dywizji, tworzyły
II i III batalion SS Pz.Gren.Rgt. 1 LAH pod dowództwem
SS-Standartenfiihrera Fritza Witta. Natarcie obu grup
postępowało w miarę szybko, gdyż Rosjanie wycofywali
się na kolejną linię obrony, którą mieli nadzieję utworzyć
dalej na północny wschód. W czasie natarcia grupy Meyera
swoją efektywność wykazały „Tygrysy”. Zaatakowały one
silnie umocnioną wioskę, na podejściach do której płonęły
już cztery niemieckie czołgi. Tygrysy, podchodząc na
bliskie, kilkusetmetrowe dystanse, zniszczyły osiem T-34
i kilka stanowisk dział ppanc. Złamało to morale obrońców,
których broń nie była w stanie zaszkodzić stalowym
bestiom. Po tym pokazie siły nowych ciężkich czołgów
Kampfgruppe ruszyła na północ i do wieczora sforsowała
Mżę, tworząc silny przyczółek. Trzecia grupa bojowa
stworzona wokół Pz.Gren.Rgt. 2 LAH od samego rana
miała problemy z ruszeniem do przodu, ze względu na to,
że Rosjanie wykryli przygotowania do ataku i okładali
artylerią oraz katiuszami rejon koncentracji pułku. W końcu
jednak grenadierzy wybili dziurę w obronie 48 DPGw,
w którą wszedł batalion Peipera na transporterach opan­
cerzonych. Po południu esesmani też sforsowali Mżę na
zachód od Nowej Wodołagi.
Na prawej flance Korpusu Pancernego SS znajdował
się XXXXVIII KPanc, który nacierał na Taranowkę,
gdzie 6 DPanc (a od 7 marca również 11 DPanc)
wdała się w przewlekłe i ciężkie kilkudniowe walki
z 25 DPGw i 179 BPanc.
Na skrajnym prawym skrzydle walczył LVII KPanc,
agresywnie atakowany przez sowiecką piechotę. Szczegól­
nie ciężkie walki toczyła 15 DP, zmuszona przez silny
napór Rosjan do wycofania się o kilka kilometrów. Drama­
tyczną sytuację obrazuje konieczność wprowadzenia do
walki batalionu szkolnego dywizji (15. Feldersatzbataillon).
17 DPanc, oprócz walk prowadzonych przed swoim fron­
tem, musiała również zwalczać grupy wrogich żołnierzy
znajdujących się na jej tyłach. LVII KPanc nie udało się
do 7 marca osiągnąć wyznaczonych celów. Korpus nie
wypchnął Rosjan za Doniec, ani nie był w stanie przeciąć
linii kolejowej Izjum-Charków.
7 marca „Das Reich” i LSSAH osiągnęły swoje cele,
zdobywając Nową Wodołagę i Wałki. „Leibstandarte”
ruszyła ze swoich przyczółków na rzece Mża, kiedy tylko
opadła poranna mgła. Na czoło natarcia wysforowała
się grupa Meyera i batalion Peipera. Reszta dywizji
podążała drogą wybitą przez te jednostki. Meyer we
współpracy z SS Pz.Gren.Rgt. 1 LAH Witta zaatakował
Wałki i wdał się najpierw w ciężkie walki na podejściach
do miasta, a następnie w zacięte zmagania uliczne.
Znowu swoją wartość wykazały „Tygrysy”, które wsparły
swoim ogniem grenadierów, umożliwiając im wejście
do miejscowości. Meyer dotarł ze swoimi żołnierzami
do centrum Wałek, przez które przepływała mała rzeczka,
a nad nią stał nieuszkodzony most. Bojąc się, że przeprawa
może być zaminowana, a Rosjanie chcą ją wysadzić,
kiedy będą na niej niemieccy żołnierze i pojazdy, dowódca
batalionu rozpoznawczego zdecydował się na atak przez
zamarzniętą rzeczkę. Jego podwładni nie palili się jednak
do tej akcji, a dodatkowo w oddali słychać było odgłos
nadjeżdżającego czołgu sowieckiego. Jeśli T-34 zająłby
dobrą pozycję obronną, to jakakolwiek próba zdobycia
mostu musiałaby skończyć się dużymi stratami. Reakcja
Meyera była natychmiastowa — zaoferował on pier­
wszemu żołnierzowi, który przekroczy rzeczkę, trzy­
tygodniowy urlop. Most został błyskawicznie zdobyty5.
Późnym popołudniem Wałki zostały oczyszczone z so­
wieckich obrońców.
„Das Reich” do rana 7 marca ostatecznie zabezpieczyła
Nową Wodołagę, zaś pułk „Deutschland” zdobył most na
Mży leżący na północ od miasta. Ataki sowieckiego
lotnictwa na przeprawę zostały odparte przez dywizyjny
batalion Flaku. Przez pozycje Harmela przeszedł pułk „Der

5 N i p e , Last..., s. 271. Inną metodą zachęcania swoich żołnierzy do


ataku przez Meyera było wrzucenie do okopu zajmowanego przez nich
odbezpieczonego granatu. W ten sposób Panzermeyer poderwał do natarcia
swoich podwładnych w jednej z akcji podczas kampanii greckiej w 1941 r.
Trzeba więc przyznać, że czas i doświadczenie pozytywnie wpłynęło na
stopień wyrafinowania w zakresie motywowania żołnierzy przez Meyera.
Żołnierze SS w Charkowie — na zdjęciu sekcja MG42

Żołnierze SS w Charkowie widać płonące i zniszczone miasto


Panzer IV z „Das Reich” — okolice Charkowa

Pluton Panzer IV w kamuflażu zimowym — rosyjska wieś, zima 1943


SS-Obergruppenfiihrer Theodore SS-Sturmbannfuhrer Jochen Pei­
Eicke — dowódca 3 DGrenPanc per — dowódca 111/2 PzGrenReg
SS „Totenkopf” LSSAH

Gen. płk Hermann Hoth


— dowódca 4 APanc
z oficerami 2 DGren-
Panc SS „Das Reich”
Startujące sztukasy
— „latająca artyleria”
niemieckich jednostek
pancernych

Załadunek bomb na
sztukasy

Kolumna niemieckich
transporterów opance­
rzonych przejeżdżają­
cych przez rosyjską
wieś
Gen. por. M.l. Kazakow — dowód­ Gen. por. D.D. Leluszenko — do­
ca 69A Frontu Woroneskiego wódca 3 AGw Frontu Południowo-
-Zachodniego

Gen. Połubojarow — dowódca


4 KPancGw Grupy Popowa — do­
Gen. por. K.S. Moskalenko — do­ tarł najdalej na południe w czasie
wódca 40 A Frontu Woroneskiego operacji „Galop”
Gen. por. M.M. Popow — dowód- Gen. P.S. Rybałko — dowódca
ca Grupy Popowa Frontu Połu- 3 APanc. Frontu Woroneskiego
dniowo-Zachodniego

N. Czybisow — dowódca 38 A
Frontu Woroneskiego
Całkowicie zniszczony T-34, być może „ukłonił się czapką przed Tyg-
rysem’'?

Desant piechoty ładu­


je się na T-34

Niemieccy żołnierze
wśród zniszczonych
T-34
Żołnierze SS w Char­
kowie — odpoczy­
nek po bitwie

JWK. __

Żołnierze SS w Char­
kowie — na pierw­
szym planie haubica
105 mm leHA18, z le­
wej strony Marder III

Niemieccy żołnierze
wśród zniszczonych
T-34
Führer”, którego natarcie prowadził jego 3 Batalion wypo­
sażony w transportery opancerzone, dowodzony przez
SS-Hauptsturmführera Vincenza Keizera, wzmocniony dzia­
łami pancernymi i samobieżnymi działami ppanc. jako
substytutem czołgów, których bardzo niewiele pozostało
w dywizji. Po południu Keizer otrzymał wiadomość (zrzu­
coną ze storcha), że Rosjanie się wycofują, a rzeka Mieriefa
nie jest broniona. Dowódca III/„Der Führer” zdecydował
się wykorzystać sposobność. Do wieczora przeprawa została
uchwycona, a specjalny oddział rozpoznawczy przeciął
drogę Ljubotin-Charków na wschód od miejscowości
Koroticz.
7 marca pułk „Eicke” maszerował w rejon Wałek, aby
w dniu następnym przejść do natarcia na Ljubotin. Reszta
dywizji „Totenkopf’ znajdowała się w rezerwie korpusu.
W dniu tym do ataku ruszyła również Grupa Korpuśna
„Raus” wchodząca w skład Grupy Operacyjnej „Kempf”.
Główną siłą uderzeniową korpusu była dywizja „Gros-
sdeutschland” i pułk SS „Thule” oraz przydzielony z 4 Floty
Powietrznej — I Fliegerkorps6. Uderzenie armii Kempfa
skierowane było w styk 3 APanc i 69 A, grożąc wyjściem
na tyły tej ostatniej formacji. Sytuacja, w jakiej znalazła się
armia Kazakowa, była bardzo trudna, jako że jego jednostki,
podobnie jak siły 40 A, znajdowały się kilkadziesiąt
kilometrów na zachód od rejonu, gdzie dochodziło do
przełamania obrony sowieckiej.
„Grossdeutschland” uszykowała się do ataku w trzy
grupy bojowe. Pierwsza była utworzona na bazie pułku
grenadierów (Grenadier Regiment „GD”), wzmocniona
przez II/Pz.Rgt. „GD”, samobieżną artylerię oraz elementy
dywizyjnych batalionów ppanc., pionierów i Flaku. Dowód­
cą tej grupy bojowej został płk. Hyazinth Graf Strachwitz
— zawodowy żołnierz, którego kariera zaczynała nabierać

6 Korpus lotniczy.
rozpędu. Panzergraf7, bo tak go nazywali jego żołnierze,
był jednym z najwyżej odznaczonych dowódców III
Rzeszy. W czasie II wojny światowej otrzymał Krzyż
Rycerski z Liśćmi Dębowymi, Mieczami i Brylantami,
osiągając rangę generała porucznika. Jego osobista odwaga
była niezaprzeczalna, gdyż Strachwitz był ranny szesnaście
razy przez cały okres swojej służby, czyli od I wojny
światowej. Kampfgruppe Bauermann, podobnie wzmoc­
niona jak oddział Strachwitza, składała się z pułku
fizylierów (Fusillier Regiment „GD”) i I/Pz.Rgt. „GD”.
Grupa Bojowa „Watjen” utworzona została z batalionu
rozpoznawczego dywizji, wzmocnionego działami pancer­
nymi i inną ciężką bronią.
Od 5 rano 7 marca „Grossdeutschland” rozpoczęła
natarcie, osiągając wysokie tempo ataku i nie napotykając
na silny opór wroga. Do wieczora dywizja osiągnęła
miasto Perekop i przecięła linię kolejową i drogę Ljubo-
tin-Krasnograd. Na lewym skrzydle „Grossdeutschland”
nacierał pułk SS „Thule” oraz 320 i 167 DP. W trakcie
natarcia esesmani natknęli się na bazę partyzancką, którą
po krótkiej walce zlikwidowano. Dywizje piechoty nie
nadążały za zmechanizowanymi jednostkami korpusu
„Raus”, co spowodowało pewne obawy wśród dowódców
niemieckich dotyczące otwartego zachodniego skrzydła
Kampfgruppe „Strachwitz”. Bardziej jednak od oporu
sowieckiego jednostki Grupy Operacyjnej „Kempf" prze­
klinały złe warunki drogowe i atmosferyczne, które unie­
możliwiły Luftwaffe wspieranie ataku.
Pogoda w rejonie toczącej się bitwy była całkowicie
nieprzewidywalna i świetnie opisuje to polskie przysłowie
„w marcu jak w garncu”. W nocy 8 marca rozpoczęły
się silne opady śniegu, a temperatura spadła i utrzymywała
się poniżej zera nawet w ciągu dnia. Warunki drogowe,

7 Pancerny Książę.
szczególnie dla pojazdów kołowych, pozostały jednak
trudne — głównie ze względu na zaspy i zmarznięte
koleiny.
8 marca Korpus Pancerny SS we współdziałaniu z dywi­
zją „Grossdeutschland” parł niepowstrzymanie na północ
i północny wschód, podchodząc pod Olszany, Bogoduchow
i Ljubotin. Jednostki sowieckie (48 DPGw, 253 BP, 195
BPanc) wycofywały się, prowadząc walki opóźniające,
gdyż na żadne inne działania nie miały już sił.
„Das Reich” przeszła Mżę, skręcając na północny
wschód, podchodząc pod Ljubotin i blokując drogi wy­
chodzące z Charkowa na zachód. „Der Führer” wykonywał
główne zadanie postawione dywizji, gdyż pułk „Deutsch­
land” zmuszony został do osłaniania prawego skrzydła
Korpusu Pancernego SS ze względu opóźnienia w marszu
11 DPanc z XXXXVIII KPanc. „Das Reich” przeszła przez
Ljubotin i nacierała na Charków od wschodu wzdłuż linii
kolejowej. Do wieczora 9 marca esesmani zdobyli Koroticz,
byli więc w bezpośredniej bliskości miasta, którego szturm
zaplanowany został na dzień następny. Tuż przed Char­
kowem natknęli się oni na świeże siły sowieckie przekazane
Frontowi Woroneskiemu przez Stawkę, tj. 19 DP i 86
BPanc broniące zachodnich podejść do Charkowa. Gen.
Golikow rozkazał również 17 BP NKWD przygotować
miasto do obrony.
„Totenkopf’ miała również atakować w kierunku północ­
no-wschodnim, zdobywając po drodze Olszany, leżące około
20 km na północny zachód od Charkowa, a następnie skręcić
na wschód, tak aby obejść północne przedmieścia stolicy
wschodniej Ukrainy, odcinając miasto od połączeń z Biełgo-
rodem. Dywizja ta przejęła zadanie ochrony lewej flanki
Korpusu Pancernego SS, tworząc jednocześnie zewnętrzne
ramię okrążenia Charkowa. 9 marca niemiecka ofensywa
przyspieszyła. Korpus Pancerny SS rozpoczął skręt pod kątem
prostym w kierunku Charkowa. „Totenkopf" zdobyła 9 marca
Olszany i nacierała na Dergaczi. Dywizja była podzielona
na dwie grupy bojowe utworzone wokół pułków grenadierów
pancernych; pułk pancerny Leinera nie mógł dogonić swoich
towarzyszy i pozostawał na tyłach.
„Leibstandarte” nacierała swoimi trzema grapami bojo­
wymi pod osłoną SSTK i miała wejść od północy do
Charkowa. LSSAH sforsowała rzekę Udy i wyszła 9 marca
w rejon na południe od Dergaczi, skąd prowadziły dobre
drogi do północnej oraz północno-zachodniej części miasta.
W szpicy natarcia oprócz batalionów Meyera i Peipera
znajdował się dowódca LSSAH Sepp Dietrich, który
chciał być jak najbliżej swoich żołnierzy, kiedy ci będą
zdobywać Charków.
XXXXVIII KPanc przełamał w końcu obronę jednostek
rosyjskich i czechosłowackich w rejonie Taranowki i So­
kołowa, docierając nad rzekę Mża, za którą w pełnym
porządku wycofały się jednostki sowieckie i batalion płk.
Swobody. Debiut bojowy jednostki czechosłowackiej nie
wypadł najlepiej, gdyż żołnierze czescy w ciągu jednego
dnia walk stracili nie mniej niż 1/3 stanu (300 zabitych)
i 30 dział8. Zupełnie inny był przekaz zaprezentowany
przez propagandę sowiecką czy w książce dowódcy bata­
lionu9. Swoboda zwyczajnie zmyśla, pisząc o 60-70 czoł­
gach atakujących pozycje w Sokołowie i tłumach pijanych
esesmanów, gdyż 6 DPanc, która walczyła z Czechami,
dywizją SS w żaden sposób nie była, a na stanie miała
dwanaście wozów bojowych, z czego połowa to czołgi
Panzer III — miotacze ognia 10.
XXXXVIII KPanc ze względu na słabość swoich dywizji
pancernych nie był w stanie sforsować Mży na odcinku
Mieriefa-Żmijew i wspomóc działań bojowych Korpusu
Pancernego SS. 6 i 11 DPanc były już tylko cieniami
8 N i p e , Last..., s. 280.
9 L. S w o b o d a, Od Buzluku do Pragi, Wyd. MON, 1965, s. 149-162.
10 N i p e , Last..., s. 281.
swojej własnej siły z grudnia 1942 r., od kiedy prowadziły
ciągłe walki. Kompanie grenadierów liczyły 40-50 żoł­
nierzy, a ilość czołgów w pułkach pancernych spadła
dramatycznie11. Mimo to dywizje pancerne cały czas miały
wysokie morale i potrafiły zadawać znaczące straty
Rosjanom. 11 DPanc zameldowała w dniu 10 marca
o zniszczeniu dziewięćsetnego czołgu sowieckiego
w okresie 6 grudnia 1942-10 marca 1943 r. W celu
wzmocnienia korpusu przekazano mu w dniu 9 marca 106
DP, jednak zanim dywizja ta mogła dotrzeć do pozycji nad
Mżą, musiało upłynąć jeszcze kilka dni. Walki XXXXVIII
KPanc w pierwszej dekadzie marca charakteryzowała
olbrzymia zaciętość; bardzo często nie brano jeńców
— np. 10 marca meldunek dzienny korpusu mówił
o zniszczeniu 12 czołgów, 11 dział, wielu pojazdów
i zabiciu 775 Rosjan — do niewoli wzięto tylko 20
żołnierzy wroga. Już w najbliższych dniach niemożność
przebicia się XXXXVIII KPanc przez linię obrony sowiec­
kiej wzdłuż rzeki Mża miała znacząco wpłynąć na
działania bojowe 4 APanc.

WALKI GRUPY KORPUŚNEJ „RAUS”, 8-11 MARCA

Komunikacja pomiędzy 69 A a 3 APanc została ostatecz­


nie rozcięta przez „Grossdeutschland” w dniu 8 marca.
W ataku uczestniczyły również pozostałe dywizje korpusu
Rausa, czyli 167, 168 i 320 DP oraz pułk SS „Thule”. Ich
stan był zły ze względu na długi okres, w jakim toczyły
one walki. Żołnierze byli zmęczeni fizycznie i psychicznie,
a uzupełnienia nie były w stanie zmienić ich wartości
bojowej. W najgorszej sytuacji była 168 DP, której nawet
nie uzupełniano, uważając, że nie jest ona w stanie wykonać
nawet najprostszych zadań bojowych. Około 1000 ocalałych
11 10 marca 6 DPanc miała 6 sprawnych czołgów, a 11 DPanc 29,
N i p ę , Last..., s. 287.
z niej żołnierzy wycofano z frontu w połowie marca.
Znacząco lepszego ducha prezentowały 167 i 320 DP.
Mimo poniesienia dużych strat w dotychczasowych wal­
kach morale pozostawało w nich wysokie. 320 DP
w okresie 1-28 lutego straciła 5380 żołnierzy12 i mimo
otrzymania 1108 żołnierzy uzupełnień (bądź powra­
cających rannych) była w stanie wystawić tylko około
2500 „bagnetów”. 167 DP była w trochę lepszym
stanie, posiadając 3500 żołnierzy13. Obie dywizje po­
siadały dość silną artylerię i były wzmocnione pułkiem
SS „Thule” oraz improwizowanym oddziałem pancernym
(Panzerzug 62) w sile kilku-kilkunastu czołgów i dział
pancernych. Biorąc pod uwagę niską mobilność i ogólną
słabość przeciwnika, 167 i 320 DP prezentowały znaczącą
siłę, która była w stanie wspomóc działania „Gross­
deutschland”.
Zamieszanie, do jakiego doszło w systemie dowodzenia
strony sowieckiej, wskazuje na kolejną już, od początku
kontrofensywy niemieckiej, utratę tempa. Dowódca Frontu
Woroneskiego wydał rozkaz kontmatarcia siłami 40 A
wycofywanymi z zachodniego jej odcinka. Były to trzy
dywizje piechoty: 107, 183 i 340, które miały zaatakować
lewą flankę „Grossdeutschland”. Jednak dowódcy sowieccy
nie byli w stanie się dogadać, kto będzie odpowiedzialny
za to kontruderzenie — Kazakow wskazywał Moskalenkę,
a Moskalenko Kazakowa. Strona rosyjska mogła tylko
reagować na szybko zmieniającą się sytuację na froncie
i nie była w stanie zatrzymać prących do przodu niemiec­
kich dywizji pancernych. Siły sowieckie w występie wokół
miasta Kotielwa (69 A) i na wschód od rzeki Psioł musiały
pozostać na swoich pozycjach obronnych, gdyż ewentualny
rozkaz dotyczący odwrotu miał zostać wydany, jeśli plano­
wane kontruderzenie nie przyniosłoby efektów. W tej
12 803 zabitych, 2241 rannych, 1336 zaginionych, 1000 chorych.
13 N i p e , Last..., s. 296.
sytuacji pozycja 40 A obsadzającej ponad stukilometrowy
odcinek frontu trzema słabymi dywizjami i przetrzebio­
nym korpusem pancernym stawała się bardzo niebez­
pieczna — szczególnie że do rejonu Sum nadciągały
nowe jednostki niemieckie, co wskazywało na przygoto­
wania do ataku w tym sektorze. W razie jego powodzenia
armia Moskalenki mogła zostać okrążona od południa
i wschodu przez grupę armijną Kempfa, a od północy
przez jednostki 2 A.
10 marca wyszło uderzenie trzech dywizji piechoty na
flankę „Grossdeutschland”. Dywizja ta nawet nie od­
notowała tego ataku w swoim dzienniku bojowym jako
jakiegoś zorganizowanego działania i prowadziła planowo
natarcie na Bogoduchow. W tym samym czasie 167 DP
naciskała frontalnie na 161 i 180 DP wchodzące w skład
69 A, grożąc wyjściem na skrzydło i tyły 40 A, a 320 DP
wraz z pułkiem SS „Thule” działała za lewym skrzydłem
i tyłami „Grossdeutschland”, oczyszczając je z niedobitków
sowieckich.
Ciężka sytuacja armii Moskalenki wymusiła na Goliko­
wie rozkaz dotyczący jej wycofania na wschód. Decyzja ta
została podjęta dosłownie w ostatniej chwili, gdyż „Gross­
deutschland” zdobyła wieczorem 11 marca Bogoduchow,
a LII KA z 2 A w składzie 57, 75, 255 i 332 DP przeszedł
w tym samym dniu do ataku szerokim frontem w okolicy
Sum i Lebiedina. Dywizje piechoty z 2 A znajdowały się
w złym stanie i były zdolne jedynie spychać słabego
przeciwnika, nie mogło być natomiast mowy o zdecydowa­
nych działaniach zaczepnych.
Misja armii Kempfa nakreślona przez Mansteina 10
marca polegała na zabezpieczeniu lewego skrzydła Korpusu
Pancernego SS walczącego w okolicach Charkowa, ataku
siłami pancernymi („Grossdeutschland” i pułk SS „Thule”)
po osi Bogoduchow-Grajworon-Borisowka-Tomarowka
oraz współpracy z LII KA z 2 A w celu oczyszczenia
z Rosjan terenów na zachód od wymienionych powyżej
miejscowości.
Dowódca Frontu Woroneskiego również nie pozostał
bezczynny. 40 A miała wycofać się na wschód i skoncen­
trować się na obronie rejonu na zachód i południowy
zachód od Biełgorodu, 69 A miała natomiast zająć pozycje
obronne na południe od tego miasta. 10 lutego Stawka
zareagowała zdecydowanie na kryzys w okolicach Char­
kowa, rozkazując 1 APanc i 21 A koncentrację w rejonie
na północ od Biełgorodu; do dyspozycji Frontu Worones­
kiego przekazano również 64 A, która odtwarzała siły po
ciężkich walkach w Stalingradzie. Oprócz jednostek szczeb­
la armijnego 40 A otrzymała 3 KPancGw, a 69 A
— 2 KPancGw, oba o pełnych stanach.

ODBICIE CHARKOWA, 10-14 MARCA

10 marca dywizje pancerne SS rozpoczęły szturm Char­


kowa. Rozpoznanie lotnicze wskazywało na przesuwanie
przez Rosjan swoich sił na zachodnie obrzeża miasta.
Przez Charków przepływa z północy na południe rzeka
Udy, która dzieli miasto na dwie nierówne części14.
Zaskakujący atak LSSAH od północy i szybkie zdobycie
mostów na rzece mogło odciąć większość sił sowieckich
w zachodniej części miasta.
Korpus Pancerny SS miał w dniu rozpoczęcia szturmu
Charkowa 105 gotowych do walki czołgów i w różnej
fazie napraw15. Najgorszy stan pojazdów mechanicznych
był w „Das Reich”, który według dowódcy dywizji

14 Około 1/3 miasta leżało po zachodniej stronie Udy, a 2/3 po

wschodniej.
15 N i p ę , Last..., s. 286-287. 1 SS — 30 czołgów, 2 SS — 26 czołgów,

3 SS — 49 czołgów (5 Pz VI, 14 Pz IV, 30 Pz III). W 1 SS dodatkowo


około 10 Pz II — niewliczonych w stan Korpusu Pancernego SS obok
wozów dowodzenia ze wszystkich trzech dywizji.
był, po dwóch miesiącach nieprzerwanych działań, kryty­
czny. Hausser nie mógł jednak pozwolić sobie na wycofa­
nie dywizji z frontu, aby mogła dokonać odpowiednich
zabiegów remontowych.
Atak „Das Reich” na zachodnie przedmieścia Charkowa
został opóźniony przez Rosjan, którzy niezauważeni przedo­
stali się w nocy na wschodnie przedmieścia Koroticzy
i bronili się ze zwyczajową zaciętością. Grupa bojowa
Harmela miała rozpocząć natarcie na miasto o 10 rano,
potem termin został przesunięty na 12, a następnie w ogóle
odłożony do następnego dnia. Powodem oprócz oporu
Rosjan była zaminowana główna droga do Charkowa
i wysadzony most. W celu wzmocnienia ataku „Das Reich”
Hausser zdecydował się wesprzeć dywizję częścią „Toten-
kopf’ — był to II/Pz.Rgt.3 i II/„Totenkopf’ pod dowódz­
twem Htsfr. Eugena Kunstmanna. „Das Reich” miała
związać obrońców Charkowa i umożliwić zaskakujący atak
„Leibstandarte”, jednak plan ten nie powiódł się, co miało
daleko idące reperkusje.
Grupa Bojowa „Baum” z „Totenkopf” obeszła miasto
od północy, zdobywając Dergaczi, niszcząc bądź rozbijając
elementy 6 KKawGw, 48 DPGw i 160DP, odcinając
jednocześnie połączenia komunikacyjne z Biełgorodem.
Pułk „Eicke” zajął pozycje obronne na północ od Olszan.
Do dywizji dołączył w końcu jej pułk pancerny, którego
„Tygrysy” ułatwiły zdobycie Dergaczi. W szturmie tego
miasta od strony południowej uczestniczyły elementy
LSSAH: II/SS Pz.Gren.Rgt. 1 Maxa Hansena i II/Pz.Rgt.
1 Martina Grossa. Między tymi dwoma dowódcami
wybuchła kłótnia dotycząca sposobu szturmu Dergaczi.
Na jej zakończenie Gross rozkazał dowódcy 7 Kompanii
Pancernej, którym był SS-Obersturmführer Rudolf von
Ribbentrop, samotny atak bez wsparcia grenadierów
na miasto. Syn ministra spraw zagranicznych III Rzeszy
tak oto wspomina tę akcję:
„Nasz dowódca zakończył dyskusję [z Hansenem],
rozkazując mi atakować. Miałem przejechać przez całe
miasteczko i na jego końcu włączyć się do szturmu
prowadzonego przez grenadierów z jego drugiej strony.
Przypominam sobie, że w tym czasie mieliśmy trzy lub
cztery czołgi. [...] Wjechaliśmy do miasteczka wzdłuż
niezwykle wąskiej drogi ogrodzonej z obu stron płotami.
Przez dziury w ogrodzeniach widzieliśmy Rosjan, którzy
rzucali granaty i strzelali do nas. Co jakiś czas słyszeliśmy
wystrzał z rusznicy przeciwpancernej. [...] Bez naszych
grenadierów byliśmy bezbronni wobec rosyjskiej piechoty.
Strzelaliśmy więc pociskami odłamkowymi w płoty. Nie
miało to widocznego wpływu i robiliśmy to raczej ze
względu na nasze morale.
Nagle wstrząsnęło mną mocne uderzenie. Zostaliśmy
trafieni. Duża ilość Rosjan na zewnątrz czołgu uniemoż­
liwiała nam jego opuszczenie, gdyż byłaby to pewna
śmierć. A jednak silnik cały czas działał, a wieża obracała
się. Przez radio wywołałem Stollmeiera, który jechał za
mną i zapytałem, co się stało.
— Zestrzeliłem pociskiem odłamkowym Rosjanina
z twojego czołgu, który chciał cię podpalić koktajlem
Mołotowa — odpowiedział.
— Mogłeś użyć karabinu maszynowego — zauważyłem.
— Zaciął się, a ja się śpieszyłem, więc strzeliłem
odłamkowym.
[...] Tak szybko jak tylko mogliśmy wyjechaliśmy
z miasteczka na otwarte pole odcinając drogę odwrotu
Rosjanom ciągle się w nim znajdującym”16.
Pod osłoną SSTK, „Leibstandarte” dokonała zwrotu na
południe, wychodząc na północne przedmieścia Charkowa,
co zaskoczyło komendanta obrony miasta, gen. mjr.
S. Biełowa, który przesunął część 19 DP i 86 BPanc sprzed

16 K u r o w s k i, Panzer Aces, s. 172-173.


frontu „Das Reich”, aby zablokować próbę zdobycia miasta
z marszu przez żołnierzy Dietricha. Dowództwo sowieckie,
nie chcąc dopuścić do utraty miasta, starało się wzmocnić
jego obronę, kierując do walk w Charkowie swoje ostatnie
lokalne odwody, m.in. 179 BPanc. Niemcom nie udało się
10 marca włamać do miasta; zostali oni zatrzymani na
podejściach do niego. Atak z zaskoczenia się nie udał.
Esesmanów czekały teraz trudne walki uliczne ze zdeter­
minowanym przeciwnikiem.
Bardzo często oskarża się Haussera o bezmyślną chęć
zdobycia stolicy wschodniej Ukrainy, aby zmazać hańbę,
jaką okrył się wobec Hitlera, opuszczając Charków
w połowie lutego. Zapewne tego typu rozważania nie były
mu obce, jednak wydaje się, że dowódca Korpusu Pancer­
nego SS nie ponosi całkowitej odpowiedzialności za
zaangażowanie się dywizji pancernych SS w kosztowne
walki miejskie. Po pierwsze, rozkazy otrzymane od
bezpośredniego przełożonego Haussera, gen. Hotha, wyra­
źnie nakazywały zdobycie Charkowa, jeśli nadarzy się
okazja do szybkiego jego opanowania. Osłabienie oporu
jednostek sowieckich w dniach poprzedzających 10 marca
sprawiały, że wszyscy dowódcy, począwszy od samego
Mansteina, a na dowódcach dywizji SS kończąc, uważali,
że taka szansa istniała. Po drugie, Hitler „zasugerował”
Dietrichowi, aby „jego Leibstandarte” zdobyła Charków
— co musiało zostać odnotowane w sztabach wyższego
szczebla. Führer ujął to w następujący sposób: „Jeśli moja
Leibstandarte zaatakuje ze zwyczajną dla niej werwą, to
niemożliwe jest, aby nie wydarła Charkowa wrogowi”17.
Dowódca LSSAH, który uważał się bardzo często za
podległego tylko Hitlerowi, nie mógł mu odmówić.
Wydaje się więc, że krwawe walki uliczne były wynikiem
zbiegu kilku czynników, w których na pierwsze miejsce

17 N i p e , Last..., s. 294; K u r o w s k i , Panzer..., s. 177.


zdecydowanie wysuwają się nadchodzące dosłownie ze
wszystkich stron naciski wobec Haussera na szybkie
zdobycie Charkowa. Po wojnie w swoich pamiętnikach
zarówno Hoth, jak i Manstein wyparli się odpowiedzialno­
ści za straty, jakie poniosły jednostki SS w walkach
o stolicę wschodniej Ukrainy — całą winą obarczając
Haussera i Hitlera.
Spełniając życzenie swego wodza „Leibstandarte”
w trzech grupach bojowych wbiła się od północy do
Charkowa napotykając bardzo silny opór. Pułk Wischa (SS
Pz.Gren.Rgt. 2 LAH) ruszył do przodu z I i II batalionem
w pierwszej linii i batalionem Peipera w odwodzie.
Grenadierzy SS mimo wsparcia ogniem dział plot. i pan­
cernych oraz nalotami stukasów z trudem torowali sobie
drogę do przodu, ponosząc przy tym duże straty. I/SS
Pz.Gren.Rgt. 2 LAH stracił 10 marca 21 zabitych (w tym
jeden oficer) i 93 rannych (w tym pięciu oficerów). Pułk
Witta (SS Pz.Gren.Rgt. 1 LAH) już o 4 rano zaatakował
lotnisko znajdujące się na północ od Charkowa. Rosjanie
stawili jak zwykle silny i zacięty opór w dobrze roz­
budowanej pozycji obronnej, jednak w momencie, kiedy
niemieccy grenadierzy starali się oskrzydlić ich pozycję,
zrobili błąd, dokonując kontrataku przez zupełnie odkryte
pole. Olbrzymia siła ognia, jaką dysponowały oddziały SS,
zmasakrowała żołnierzy sowieckich. Wykorzystując po­
płoch powstały wśród atakujących Rosjan, oddziały nie­
mieckie szybko zdobyły lotnisko, a droga do placu
Czerwonego znajdującego się w centrum północnej części
Charkowa była otwarta. Około południa żołnierze „Leib­
standarte” wkroczyli na plac, który jednak już w nocy
musieli opuścić ze względu na silne kontrataki Rosjan
z użyciem czołgów 86 i 179 BPanc. Grupa bojowa Meyera
złożona z jego batalionu rozpoznawczego i czołgów
Wunschego dotarła na wschodnie przedmieścia Charkowa
i z powodu braku paliwa musiała zająć obronę okrężną na
cmentarzu. Pozycja wybrana została doskonale, gdyż
kontrolowała drogę Charków-Czugujew, pniemożliwiając
Rosjanom korzystanie z niej. Przez cały wieczór i noc
żołnierze Meyera znajdowali się pod bardzo silnym
naciskiem wroga i mimo dotarcia do nich dwóch ciężaró­
wek z zaopatrzeniem nie zdecydowali się na przebicie się
do swoich linii.
„Das Reich” weszła do Charkowa od zachodu dopiero
około 16, cały czas napotykając zacięty opór Rosjan.
Kampfgruppe „Harmel” składająca się z pułku „Deutsch­
land”, III/„Der Führer” i wszystkich czołgów dywizji
natknęła się na bardzo silną pozycję sowiecką, znajdującą
się za rowem przeciwpancernym, w podejścia do którego
doskonale wstrzelana była artyleria. Całkowicie otwarty
teren powodował, że frontalny atak w świetle dziennym
byłby samobójstwem. Do nocnego ataku wysłano więc
kompanię saperów szturmowych Machera — specjalisty od
rzeczy niemożliwych, jak się o nim wyrażał Harmel.
Szturm, który rozpoczął się o 2.40, osiągnął sukces już po
13 minutach utworzeniem przyczółka za rowem przeciw­
pancernym. Ogień prowadzony przez sowieckie gniazda
karabinów maszynowych i dział ppanc. był doskonale
widoczny w nocy i działa pancerne szybko go stłumiły.
Między czwartą a piątą rano 12 marca do ataku weszły
czołgi i batalion Keisera na transporterach opancerzonych.
Za to nocne natarcie i swoje poprzednie dokonania Macher
został odznaczony Krzyżem Rycerskim.
W czasie kiedy Kampfgruppe Harmela wgryzała się
w zachodnie przedmieścia Charkowa, pozostała część
dywizji ochraniała ją od południa, gdyż XXXXVIII
KPanc cały czas nie był w stanie złamać oporu 3 APanc
w dolinie Mży i skrzydło korpusu Haussera pozostawało
otwarte. Postępy wykrwawionych dywizji Wehrmachtu
były powolne i stawało się jasne, że nie będą one
w stanie stworzyć drugiego ramienia okrążenia Charkowa.
Oddziałom sowieckim pozostała tylko jedna droga odwrotu
z miasta i chociaż z niej jeszcze nie korzystały, to słabość
XXXXVIII KPanc uniemożliwiała jej przecięcie. Hoth
zdecydowany był nie dopuścić do ucieczki Rosjan z Char­
kowa oraz rejonu na południe od niego i w nocy z 11 na
12 marca wydał rozkazy, które zmieniły całkowicie misję
Korpusu Pancernego SS.
Część „Das Reich” miała przejąć pozycje obronne od
„Totenkopf” (pułk „Eicke”) na północ od Charkowa,
okrojona grupa bojowa Harmela wzmocniła pododdziały
LSSAH w Charkowie, a większość pułku „Der Führer”
pozostała na południe od miasta. SSTK we współdziałaniu
z „Leibstandarte” miała dokonać głębokiego obejścia
miasta od wschodu. XXXXVIII KPanc otrzymał 106 DP,
która miała pomóc mu w koncentracji 6 i 11 DPanc na
wąskim froncie i przełamania obrony sowieckiej. Hausser
gwałtownie oprotestował rozkazy Hotha, wskazując na fakt
pełnego zaangażowania „Das Reich” i „Leibstandarte”
w walki uliczne, które zaczynały już przynosić efekty.
Dodatkowo przegrupowanie dywizji SS musiało zabrać
bezcenny czas, umożliwiając Rosjanom odzyskanie równo­
wagi i wzmocnienie ich pozycji obronnych. Dowódca
4 APanc pozostał jednak niewzruszony i nie zmienił
swojej decyzji. Kłótnia między Hausserem a Hothem
zakończyła się rankiem 12 marca, co spowodowało, że
jednostki SS walczące w mieście otrzymały nowe rozkazy
dopiero w południe i nie były w stanie szybko ich
wykonać. Część grupy bojowej Harmela, po wycofaniu się
z Charkowa, mogła wyruszyć w kierunku Dergaczi nie
wcześniej niż 13 marca rano. Grupa bojowa stworzona
wokół pułku „Der Führer” pozostała na południowych
obrzeżach miasta i przebijała się do jego południowo-
-wschodniego narożnika. „Leibstandarte” kontynuowała
natomiast walki w samym Charkowie, powoli docierając
do centrum miasta.
Główne zadanie Korpusu Pancernego SS, według no­
wych rozkazów wydanych przez Hotha, miała wykonać
grupa bojowa Bauma (Pz.Gren.Rgt. i „Totenkopf"),
wzmocniona czołgami I/SS Pz.Rgt.3 i ogniem IV/SS
Pz.Art.Rgt. 3. Zadanie to polegało na zdobyciu Czugujewa
i odcięciu ostatniej drogi, przez którą mogły wycofać
się oddziały sowieckie. Oczywiście dopóki Doniec po­
zostawał zamarznięty, niemożliwe było całkowite okrą­
żenie wroga, ale uchwycenie mostów w tym mieście
bardzo poważnie utrudniłoby zaopatrywanie walczących
w Charkowie Rosjan. Przez cały dzień 12 marca Kampf­
gruppe „Baum” koncentrowała się na pozycjach wy­
jściowych do natarcia, które miało ruszyć dnia następnego.
Rozpoznanie lotnicze donosiło, że na spotkanie eses­
manów zmierzają duże siły sowieckie (60-70 czołgów),
które zostały jednak rozproszone przez ciągłe naloty
Luftwaffe.
13 marca „Leibstandarte” metodycznie oczyszczała mias­
to, posuwając się na południowy-wschód, ponosząc przy
tym cały czas spore straty zarówno w sprzęcie, jak
i w ludziach. Utworzono specjalne grupy szturmowe
wzmocnione działami piechoty, czołgami i wszystkim, co
w jakikolwiek sposób mogłoby razić przeciwnika. Elementy
wszystkich trzech dywizji uczestniczyły w walkach miej­
skich. Na południu były do elementy pułku „Der Führer”
i Grupy bojowej „Kunstmann” z „Totenkopf". Do wieczora
oczyszczono już miasto. Grupa bojowa „Baum” nie uzys­
kała takiego powodzenia jak zakładał to Hausser, gdyż
została opóźniona szeregiem kontrataków sowieckich,
w których brały udział liczne czogi. Jednostki „Totenkopf"
podeszy dopiero pod Rogań, który znajdował się mniej
więcej w połowie drogi między Czugujewem a Charkowem.
Jednak, co było pocieszające dla dowódcy 4 APanc, do tej
samej miejscowości zbliżały się na odległość około 10 km
elementy XXXXVIII KPanc. Opór sowiecki zaczął słabnąć,
a rozpoznanie lotnicze donosiło o wycofywaniu się jedno­
stek 3 APanc (głównie artylerii) za Doniec.
Walki w Charkowie tak oto opisywał na łamach „Völkis­
cher Beobachter” korespondent wojenny SS Walter Kalweit:
„Nad największym miastem przemysłowym wschodniej
Ukrainy wznosi się wielki słup ognia i dymu. Wiatr
przynosi odgłosy potężnych detonacji. Grzmot pocisków
nie ustaje. W nieprzerwanych nalotach eskadry stukasów
naszej Luftwaffe rzucają się na nieprzyjaciela, otoczonego
ze wszystkich stron kleszczami jednostek Korpusu Pancer­
nego SS. W rozległych dzielnicach Charkowa trwa walka
o każdy dom. Z mnóstwem ręcznych granatów zatkniętych
za cholewy i pasy, strzelając z biodra z karabinów maszyno­
wych, grupy uderzeniowe niepowstrzymanie przedzierają
się do przodu”18.
Do 14 marca Charków został oczyszczony z Rosjan,
którzy bronili się tylko na jego południowo-wschodnich
przedmieściach w fabryce traktorów, gdzie cały czas
stawiali zacięty opór. 3 APanc wycofywała się z Charkowa,
z całych sił starając się uniknąć okrążenia. Grupa bojowa
Bauma w końcu zdobyła Rogań i nacierała na Czugujew,
izolując walczące w rejonie miasta siły sowieckie, którym
pozostała tylko ucieczka przez bezdroża do słabo już
zamarzniętego Dońca, co oznaczało, że będą one zmuszone
porzucić cały swój ciężki sprzęt.

ODZYSKANIE LINII DOŃCA SIEWIERSKIEGO


NA WSCHÓD OD CHARKOWA, 14-26 MARCA

Po zdobyciu Charkowa sytuacja 3 APanc stała się


tragiczna. Jej pozycje znajdowały się na południe od
miasta, gdzie opierała się atakom XXXXVIII KPanc,
obsadzając linie obronne na linii rzeki Mża. 6 i 11 DPanc
18 J. P i e k a ł k i e w i c z , Wojna pancerna 1939-1945, s. 201, Wyd.

AWM, 1997.
oraz 106 DP naciskały oddziały sowieckie od zachodu,
a elementy Korpusu Pancernego SS od północy i wschodu,
zaczynając wychodzić na tyły armii Rybałki. Zaopatrzenie
docierało do Rosjan tylko przez zamarznięty jeszcze Doniec
Siewierski. Stan amunicji i paliwa w jednostkach sowieckich
był niski. Dlatego gen. Rybałko wydał 14 marca rozkaz
odwrotu z doliny rzeki Mża znajdującym się tam oddziałom
(48 i 62 DPGw, 350 DP, 104 i 253 BP, 195 BPanc) w rejon
Osnowa i Bezludowki. Wypchnięte z Charkowa na wschód
i na południowy wschód od miasta jednostki należące do
3 APanc (17 BP NKWD, 19 DP, 25 DPGw, 86 BPanc) też
znalazły się w tym rejonie. Oddziały sowieckie wymieszały
się i traciły swoją spoistość. Pozycje rosyjskie zaczęły
przypominać półksiężyc okrążany od północy przez elementy
dywizji „Totenkopf”, od południa przez 6 DPanc, która
ruszyła prosto na wschód kiedy w końcu udało jej się
sforsować Mżę, i rozcinany na pół przez elementy „Das
Reich” nacierające wzdłuż szosy Charków-Czugujew. For­
mujące się okrążenie nie było jeszcze szczelne, kiedy
dowódca Frontu Woroneskiego wydał w nocy z 14 na 15
marca pozwolenie na wycofanie się za Doniec Siewierski
jednostkom 3 APanc. Jednak oddziały sowieckie miały tak
prowadzić walki odwrotowe, ażeby związać na najdłuższy
możliwy czas duże ilości wojsk niemieckich. W celu
ułatwienia 3APanc wyrwania się z okrążenia aktywne
działania miały prowadzić nowo przybyłe z rezerw Stawki
113, 303 DP i 1 KKawGw, atakując Korpus Pancerny SS ze
wschodu w kierunku Charkowa oraz jednostki znajdujące
się w okolicach Żmijewa.
15 marca 4 APanc zdecydowanie zaatakowała formacje
sowieckie na południe i wschód od Charkowa, zamykając
następnego dnia jeszcze niezbyt szczelne okrążenie wokół
resztek 3 APanc Kampfgruppe z „Das Reich” połączyło się
z 6 DPanc na południowy wschód od Bezludowki; druga
część dywizji SS „podała rękę” 11 DPanc, rozcinając
na pół kocioł, w którym znalazły się jednostki sowieckie.
Rosjanie, walcząc o przeżycie, przebijali się na wschód.
Broniące się efektywnie do tej pory w fabryce traktorów
na wschodnich przedmieściach Charkowa elementy 19
DP, 86 i 179 BPanc, 17 BP NKWD przebiły się na
północny wschód pod dowództwem komendanta obrony
miasta, gen. Biełowa, i połączyły się z 1 KKawGw.
Reszta jednostek 3 APanc, ponosząc bardzo duże straty,
starała się uciec za Doniec Siewierski. Cała armia wy­
cofywała się za rzekę, chociaż niektóre jednostki pró­
bowały utrzymywać przyczółki na jej zachodnim brzegu.
Dopiero 22 marca 106 DP wyrzuciła za Doniec elementy
25 DPGw z okolic Czugujewa.
Ze względu na brak jakichkolwiek własnych rezerw
Golikow zmuszony został do wezwania na pomoc sąsiada
(6 A Frontu Południowo-Zachodniego) i Stawkę, jeśli chciał
utrzymać linię Dońca. Dzięki otrzymanym w dniach 10-13
marca jednostkom Front Woroneski nie był w stanie
przeszkodzić 4 APanc w zniszczeniu znacznej części armii
Rybałki, ale zapobiegł utworzeniu niemieckich przyczółków
za rzeką. Z pomocą Golikowowi przyszła zarówno pogoda
(pękający lód na Dońcu), jak i zupełnie inne zamiary
dowództwa niemieckiego, które zadowoliło się wypchnię­
ciem Rosjan za Doniec.
Po 17 marca oczyszczaniem terenów na południe i połu­
dniowy zachód od Charkowa zajęły się dywizje piechoty
— nowo przybyła 39 DP i 106 DP. Odpowiedzialność za
linię Dońca przejął LVII KPanc, zaś XXXXVIII KPanc
przejął sektor na wschód i południowy wschód od Charkowa
od korpusu Haussera. Dywizje SS przegrupowały się na
północ w rejon Starego Saltowa, aby w ciągu następnych
dni ruszyć na Biełgoród. Zadaniem 6 i 11 DPanc było
zepchnięcie za rzekę pozostającego cały czas na zachodnim
brzegu Dońca Siewierskiego 1 KKawGw i resztek 3 APanc.
Rosjanie, prowadząc przez cztery dni umiejętnie i twardo
walki odwrotowe, wycofali się za rzekę dopiero 26 marca.
Rozbitkowie z armii Rybałki, którzy przedostali się za
rzekę, w żaden sposób nie przypominali żołnierzy armii
pancernej, która rozpoczęła swoje działania zaczepne
w styczniu.

DZIAŁANIA GRUPY OPERACYJNEJ „KEMPF I 2 A, 12-17 MARCA

Zdobycie 11 marca Bogoduchowa przez „Grossdeutsch­


land” postawiło w skrajnie niekorzystnej sytuacji zarówno
40, jak i 69 A. Moskalenko wydał swoim jednostkom
rozkaz obrony doliny rzeki Worskli, ale szybkie postępy
Niemców w dniu 13 marca uniemożliwiły oddziałom
sowieckim stawienie skoordynowanego oporu. Od rana
tego dnia „Grossdeutschland” nacierała na północ, uderzając
w styk armii sowieckich; bezpośrednio za formacjami
zmechanizowanymi nacierały 167 i 320 DP, oczyszczając
tereny, przez które przebiły się czołgi. Jeszcze przed
południem Grupa Bojowa „Strachwitz” skręciła na północny
wschód i poruszając się wzdłuż Worskli, zajęła Gołowczino
i Borisowkę. Jednostki Moskalenki (100, 309 DP i elementy
5 KPancGw) próbowały zatrzymać Niemców, a po nieuda­
nych próbach osiągnięcia tego celu wycofały się na północ
od Grajworonu.
Działania „Grossdeutschland” spowodowały rozcięcie
armii Moskalenki na pół. Dalsze sukcesy niemieckich
oddziałów pancernych mogły spowodować, że po zdobyciu
Tomarowki Niemcy byliby w stanie nacierać w kierunku
wschodnim na Biełgorod, okrążając w ten sposób 69 A.
Armia Kazakowa broniła się na pozycjach rozciągających
się szerokim lukiem od terenu na południowy wschód od
Tomarowki przez Kazaczą Łopań i frontem na południe
w odległości około 20 km od Charkowa. Ze wschodu
sąsiadem 69 A była 7 DKawGw z 1 KKawGw. Linię
obronną utrzymywały cztery słabe dywizje piechoty, tj.:
160, 161, 180, 320 DP. Na południe od Biełgorodu
koncentrował się powoli w pełni wyposażony 2 KPancGw,
więc dowódca armii miał nadzieję, że uda mu się utrzymać
swoje pozycje — szczególnie, że roztopy mogły unie­
możliwić jakiekolwiek działania bojowe już w najbliższym
czasie.
2 A niemiecka kontynuowała swoje natarcie frontalnie,
spychając jednostki 38 i 40 A na wschód. LII KA
atakował na styku obu tych armii, co zmusiło dowódcę
Frontu Woroneskiego do zmiany szyku 38 A. Golikow
przesunął na południe sektor (do Krasnopola włącznie), za
który ta armia miała być odpowiedzialna. Dowódca 38 A
gen. Czistiakow skierował w dniu 15 marca 232 i 237 DP
w kierunku prawego skrzydła 40 A, w celu zabezpiecze­
nia swojego przedłużonego skrzydła. Dodatkowo 167
i 206 DP miały pomóc 40 A powstrzymać atak „Gros­
sdeutschland” w rejonie Borisowki. Mimo tego wzmoc­
nienia pozycje sąsiada Moskalenki — 69 A — stawały się
coraz bardziej zagrożone, szczególnie że jej prawe skrzy­
dło skierowane frontem na zachód osłaniane było tylko
przez dwie słabe dywizje piechoty. 40 A nie mogła
pomóc armii Kazakowa ze względu na całkowite zaan­
gażowanie w rejonie Borisowki i Tomarowki oraz na
swym prawym skrzydle.
15 marca rano „Grossdeutschland” stanęła w obliczu
silnych kontrataków pancernych ze strony elementów 2,
3 i 5 KPancGw, w których liczbę czołgów wywiad
niemiecki oceniał na blisko dwieście. Po raz pierwszy od
rozpoczęcia kontrofensywy dało się też odczuć działania
sowieckiego lotnictwa. Duża liczba myśliwców osłaniała
wprowadzenie do walki korpusów pancernych. Nieskoordy­
nowane ataki Rosjan przynosiły im ciężkie straty, spowo­
dowały jednak, że główne siły „Grossdeutschland” skon­
centrowały się wokół Borisowki i nie prowadziły działań
zaczepnych. Naturę kontmatarcia sowieckiego tego dnia
oddają dwa przykłady. O świcie 15 marca grupa około 20
rosyjskich czołgów bez wsparcia artylerii i piechoty zaata­
kowała Borisowkę. Najpierw na podejściach do miasta
Sowieci stracili osiem czołgów, a po wejściu do niego
kolejne cztery padły ofiarą grenadierów pancernych — po­
zostałe wozy bojowe wycofały się. W rejonie Grajworonu
batalion piechoty, również bez wsparcia innych broni,
zaatakował okopany batalion z pułku fizylierów „Gross­
deutschland”. Atak prowadzony przez zupełnie odkryte
pole spowodował zniszczenie sił rosyjskich przez artylerię
i karabiny maszynowe żołnierzy niemieckich. W obu
przypadkach straty niemieckie były minimalne.
Na obu skrzydłach „Grossdeutschland” zaczęły się
pojawiać pododdziały 167 i 320 DP, które powoli do­
ganiały swoich zmotoryzowanych towarzyszy. Do 16
marca obie dywizje zabezpieczyły skrzydła dywizji i szlaki
komunikacyjno-zaopatrzeniowe „GD”, co było o tyle
istotne, że dywizja ta zaatakowana została z pełną siłą
przez Rosjan i bezpiecznie docierające zaopatrzenie było
sprawą wielkiej wagi. Cały czas sowieckie korpusy
pancerne nie były w stanie wykonać skoordynowanego
ataku, koncentrując dużą przecież ilość czołgów, jakimi
dysponowały. W szeregu potyczek wokół Borisowki
czołgiści niemieccy zaprezentowali zdecydowanie wyższe
walory bojowe niż ich przeciwnicy, niszcząc 46 rosyjskich
wozów bojowych i tracąc przy tym tylko cztery własne.
Wprawdzie Moskalenko osiągnął między 15 a 17 marca
pewien sukces, zmuszając siły Korpusu „Raus” do obrony
i nie pozwalając przejść mu do zdecydowanego ataku
w kierunku na Biełgorod, jednak koszt, jakim to osiągnął,
był chyba zbyt wysoki.
Do 17 marca LII KA i piechota Korpusu „Raus”,
podążając za dywizją „Grossdeutschland”, prowadzącą
działania obronne w rejonie Borisowki, w pełni odtworzyły
front niemiecki, ale ich postępy były ograniczane przez
tempo marszu żołnierzy, które stawało się coraz wolniejsze
zarówno z powodu rozpoczynających się roztopów, jak
i tężejącego oporu sowieckiego.

ZDOBYCIE BIEŁGORODU, 15-18 MARCA

Po walkach w Charkowie, który odbito 14 marca, a ostate­


cznie oczyszczono dzień później, Hoth rozkazał dywizjom
Korpusu Pancernego SS przegrupować się do ataku w kierun­
ku Biełgorodu. Musiało to jednak zająć trochę czasu ze
względu na silne zaangażowanie niektórych pododdziałów SS
w walki. Najszybciej do natarcia na północ ruszyła dywizja
Dietricha, która rozpoczęła je o świcie 16 marca z placu
„Leibstandarte” (wcześniej placu Czerwonego) w Charkowie.
Po przejściu przez pozycje obronne pułku „Eicke”, który do
tej pory strzegł tyłów korpusu Haussera, LSSAH natknęła się
niemal natychmiast na silny opór Rosjan z 69 A. Dopiero
późnym popołudniem szczegółowo przygotowany atak eses­
manów ze wsparciem Luftwaffe spowodował, że przeciwnik
się wycofał. Następnego dnia „Leibstandarte” wznowiła atak,
w którego szpicy był znowu batalion Peipera i 7 kompania
czołgów Ribbentropa. Zdarzenia z 17 marca Ribbentrop
wspominał w następujący sposób:
„Po zdobyciu Charkowa zostaliśmy wysłani na północ
w kierunku Biełgorodu, wspierając próbę przełamania
pozycji rosyjskich przez 2 Pułk Grenadierów Pancernych
z naszej dywizji. Przeprowadziliśmy perfekcyjne natarcie
razem z batalionem Peipera, którego żołnierze atakowali
w transporterach opancerzonych. Po przejechaniu szczytu
wzgórza, za którym teren łagodnie opadał w kierunku
wioski, natknęliśmy się na rubież ppanc., którą Rosjanie
przygotowali na jej skraju.
Wróg od razu rozpoczął ostrzał. Transportery opan­
cerzone zygzakując ruszyły do przodu, wystrzeliwując
granaty dymne w celu uniknięcia ognia nieprzyjacielskich
dział, które znajdowały się tylko kilkaset metrów przed
nimi. Taką procedurę ataku przyjmowali grenadierzy Pei­
pera, kiedy atakowali bez czołgów, co zwykle oszczędzało
im ciężkich strat; w tym jednak przypadku utrudniło to
moim czołgom prowadzenie celnego ognia. Nie zmieniło
to jednak faktu, że w ciągu kilku następnych minut
obezwładniliśmy ten Pakfront” 19.
Postępy dywizji Dietricha spowalniane były w ciągu 17
marca przez fatalną sytuację drogową. Roztopy zaczynały
się na dobre i Niemcy wiedzieli, że aktywne działania
bojowe będą mogły trwać najwyżej przez kilka następnych
dni.
Kiedy „Leibstandarte” atakowała na północ, „Totenkopf "
i „Das Reich” cały czas oczyszczały z oddziałów sowieckich
teren na wschód i południe od Charkowa. Grupa bojowa
Bauma zdobyła 16 marca Czugujew i została wciągnięta
w zacięte walki obronne w samym mieście, Rosjanie bowiem
przeprowadzali agresywne kontrataki. Mimo że do oddziałów
„Totenkopf’, dotarły w końcu czołowe jednostki z 6 DPanc,
to okazały się za słabe, aby przejąć od esesmanów pozycje
obronne. Pułki „Eicke” i „Thule” (który wreszcie powrócił do
dywizji) walczyły na wschód i północny wschód od Charko­
wa, spychając powoli Rosjan w kierunku Dońca. „Das Reich”
cały czas zaangażowana była w walki na południe od
Charkowa, gdzie wspólnie z XXXXVIII KPanc starała się jak
najszybciej zredukować kocioł powstały na wschód od rzeki
Mży. Jednak od 17 marca jej pododdziały zaczęły powoli
przemieszczać się na pozycje wyjściowe do ataku na
Biełgorod, dołączając do „Leibstandarte”.
O czwartej rano 18 marca LSSAH i „Das Reich”
rozpoczęły atak, który został skoordynowany z działaniami
Korpusu „Raus”. „Leibstandarte” osiągnęła szybki sukces,
miażdżąc piechotę Kazakowa (160, 270 DP) i rozbijając

19 K u r o w s k i , Panzer Aces, s. 178-179.


2 KPancGw, zdobywając wieczorem Biełgorod, do którego
jako pierwszy wszedł batalion Peipera z kompanią czołgów
Ribbentropa, który tak wspomina ten dzień:
„Następnego ranka [18 marca — przyp. aut.] ruszyliśmy
pod czystym niebem razem z batalionem Peipera w kierun­
ku Biełgorodu. Byliśmy eskortowani z powietrza przez trzy
Bf-110, które od czasu do czasu wystrzeliwały dymne
pociski, aby wskazać nam pozycje wroga. Jechaliśmy na
północ wzdłuż głównej drogi, nie napotykając oporu. Po
przejechaniu około 20 km przejeżdżaliśmy przez wioskę,
na skraju której stała duża liczba nieobsadzonych przez
załogi T-34. Trafiliśmy prawdopodobnie na rosyjską jedno­
stkę naprawczo-remontową. [...] Pojechaliśmy dalej. Za
nami słyszałem odgłosy naszych czołgów strzelających do
wroga, z którym nie walczyliśmy, bo naszym celem
był Biełgorod. [...] Ryzyko rosyjskiej zasadzki było
niewielkie, ponieważ teren był płaski i pokryty śniegiem;
dodatkowo trzy Bf-110 cały czas krążyły nad naszymi
głowami i powiadomiłyby nas o gromadzących się siłach
przeciwnika.
Kiedy dotarliśmy do Biełgorodu, okazało się że prze­
ciwnik opuścił miasto [...] Ze wzgórz nad brzegiem
Dońca widzieliśmy niekończące się kolumny Rosjan
wycofujące się na północ”20.
Po zdobyciu Biełgorodu Peiper skręcił na zachód,
gdzie zamierzał połączyć się z oddziałami Grupy Ope­
racyjnej „Kempf”, tworząc jednocześnie północne ramię
okrążenia jednostek sowieckich z armii Kazakowa i Mo-
skalenki.
167 i 320 DP z Korpusu „Raus” zaatakowały 161 i 340
DP, które broniły zachodniego skrzydła 69 A, niemal
równolegle do osi ataku LSSAH, i również szybko przeła­
mały ich obronę, okrążając pierwszą z tych dywizji.

20 K u r o w s k i , Panzer Aces, s. 179-180.


„Grossdeutschland” nacierała z Borisowki w kierunku
Tomarowki, którą zdobyła następnego dnia, łącząc się
z oddziałami LSSAH. Sytuacja strony rosyjskiej kom­
plikowała się, w dniu 18 marca w zasadzie uniemożliwiając
jej już reakcję na działania niemieckie. W wyniku działań
„Leibstandarte” i Korpusu „Raus” na południe od Borisowki
w rejonie Kazaczej Łopani i Udy zaczynał tworzyć się
kocioł, w którym znalazły się jednostki zarówno 40 jak
i 69 A, w sile pięciu słabych dywizji piechoty, oraz
elementy 2 i 5 KPancGw.
Na prawym skrzydle LSSAH nacierała „Das Reich”,
która napotykając tylko słaby opór szybko podążała na
północ. Kampfgruppe „Harmel” już wieczorem dotarła do
Biełgorodu, niszcząc po drodze czternaście czołgów wroga.
18 marca pułk „Eicke” z SSTK toczył ciężkie walki
w lesistym terenie na zachód od Dońca, gdzie zdeterminowa­
ni rosyjscy piechurzy starali się utrzymać przyczółki za rzeką.
Sytuację pogarszały roztopy, które zaczęły już uniemożliwiać
poruszanie się pojazdów kołowych. Pułk „Thule” został
wycofany z frontu i tworzył odwód Korpusu Pancernego SS.
Po przybyciu większych sił z 6 DPanc grupa bojowa Bauma
była w końcu w stanie przekazać jej sektor Czugujewa
i jeszcze tego samego dnia wyruszyła na północny wschód,
wychodząc na pozycje 5 km od Wólczańska — ostatniej
dużej przeprawy przez Doniec, ciągle znajdującej się w rę­
kach sowieckich. Dywizja „Totenkopf’ raportowała w dniu
18 marca, że w dniach 8-17 marca zniszczyła 71 sowieckich
czołgów i 76 dział, biorąc do niewoli 337 jeńców, naliczyw­
szy jednocześnie około 900 zabitych żołnierzy wroga.

ZAKOŃCZENIE KONTROFENSYWY, 19-23 MARCA

W celu ułatwienia przebicia się do własnych linii jedno­


stkom okrążonym w rejonie Ud, Moskalenko skierował do
kontrataku elementy 3 i 5 KPancGw. Ich pomoc okazała
się na tyle efektywna, że 161 DP przebiła się z okrążenia
i 19 marca rano dotarła do własnych linii. Los pozostałych
jednostek sowieckich okrążonych na południe od Bo­
risowki nie był już tak szczęśliwy. Mimo że dużej
części żołnierzy udało się uniknąć niewoli lub śmierci,
pozostawili jednak podczas ucieczki cały swój ciężki
sprzęt. Część z nich dotarła do linii sowieckich na
północ od Biełgorodu, gdzie została wcielona jak naj­
szybciej do walczących dywizji 40 A. Inni uciekali
przez Doniec, gdzie znajdowały się jeszcze rosyjskie
przyczółki, a także pokrywa lodowa na rzece.
Od 19 marca jednostki niemieckie konsolidowały swoje
pozycje, prowadząc ograniczone działania zaczepne. Utwo­
rzono ciągły front, a dywizje piechoty Korpusu „Raus”
zakończyły oczyszczanie kotła na południe od Borisowki
i maszerowały na północ. 22 marca 167 i 320 DP rozpoczęły
przygotowanie pozycji obronnych na północ od Tomarowki
i Biełgorodu. „Grossdeutschland” wycofano z frontu na
zasłużony odpoczynek. W okresie między 7 a 19 marca
dywizja zniszczyła 233 czołgi wroga, 8 samochodów pancer­
nych i 308 dział. Większość zniszczeń spowodował pułk
pancerny płk. Strachwitza; jego dowódca za bitwę charkows­
ką otrzymał Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego i dowó­
dztwo „Grossdeutschland”, której dotychczasowy dowódca,
gen. por. Hörnlein, poważnie zachorował.
Dywizja „Totenkopf’, która nie uczestniczyła w bezpo­
średnim ataku na północ, otrzymała zadanie oczyszczenia
z sił rosyjskich zachodniego brzegu Dońca Siwewierskiego.
Natarcie w kierunku północno-wschodnim postępowało
dość wolno ze względu na rozpoczynające się roztopy, ale
zakończyło się pełnym sukcesem do 23 marca. Dzień ten
był też datą zakończenia niemieckiej kontrofensywy.
Opór sowiecki wzrastał, jako że armie skierowane
w rejon Charkowa przez Stawkę w dniu 10 marca w końcu
zaczęły docierać na miejsce. Były to 21 i 64 A oraz
1 APanc. Jednak najważniejszym czynnikiem wpływającym
na wygaśnięcie ofensywy Mansteina była sama Natura.
Wyczekiwane przez Rosjan roztopy w końcu rozpoczęły
się na dobre, uniemożliwiając jakiekolwiek akcje bojowe.
Nie bez znaczenia był też fakt, że siła ofensywna wojsk
niemieckich wyczerpała się, gdyż nieprzerwane dwumie­
sięczne działania bojowe spowodowały bardzo wysokie
zużycie sprzętu i zmęczenie żołnierzy.

PODSUMOWANIE DRUGIEJ FAZY


KONTROFENSYWY NIEMIECKIEJ, 3-26 MARCA

Sukces osiągnięty przez Mansteina w drugiej fazie jego


kontrofensywy nie spełniał wszystkich oczekiwań feldmar­
szałka. GA „Południe” nie zdążyła zaatakować i odciąć
występu kurskiego we współdziałaniu z GA „Środek” ze
względu na roztopy i wyczerpanie walkami wojsk Klugego.
Nie udało się też całkowite okrążenie sił Frontu Worones­
kiego, na jakie liczył Manstein.
Silny opór Rosjan na linii rzeki Mży, gdzie XXXXVIII
KPanc nie był w stanie przełamać obrony 3 APanc, oraz
uwikłanie się Korpusu Pancernego SS w walki w Charkowie
uniemożliwiło również całkowite zniszczenie sił Rybałki.
Trzeba jednak stwierdzić, że straty poniesione przez
3 APanc uczyniły ją niezdolną do działań bojowych.
Stawka, zauważając ten fakt, przemianowała armię Rybałki
na 57 A. Dodatkowo trudna pogoda i niskie stany w jedno­
stkach niemieckich, co dotyczy głównie oddziałów Wehr­
machtu, nie pozwoliły na utrzymywanie szybkiego tempa
operacji przez cały okres zmagań o Charków, czego
najlepszym przykładem były działania dywizji piechoty
z Korpusu „Raus” oraz LII KA z 2 A.
Dowództwo sowieckie popełniło sporo błędów podczas
drugiej fazy kontrofensywy Mansteina, za które zapłacił
swoją krwią żołnierz rosyjski. Ciągła ofensywa, która
odbywała się bez pauzy operacyjnej, wyczerpała jednostki
Armii Czerwonej, a co gorsza, tak oddaliła je od swoich
baz zaopatrzeniowych, że nie były one w stanie efektywnie
walczyć. Dodatkowo brak uzupełnień lub ich niewystar­
czająca ilość spowodowała duży spadek wartości bojowej
zarówno dywizji piechoty, jak i korpusów pancernych.
Stały się one cieniem tego, czym były w połowie stycznia,
kiedy Front Woroneski rozpoczynał swój udział w wielkiej
ofensywie zimowej. Jedynym dowódcą wysokiego szczebla,
który poniósł zasłużoną zresztą karę, był gen. płk. Golikow,
odwołany z funkcji dowódcy Frontu Woroneskiego. Odszedł
on do pracy administracyjnej na tyłach i do końca wojny
nie objął żadnych stanowisk liniowych.
Rozdział VIII
OSTATNIE NIEMIECKIE ZWYCIĘSTWO
NA WSCHODZIE
— PODSUMOWANIE TRZECIEJ BITWY O CHARKÓW

OFENSYWA ZIMOWA ARMII CZERWONEJ

Kampania zimowa, która rozpoczęła się 19 listopada


1942 roku, zakończyła się pod koniec marca 1943 — trwała
więc ponad cztery miesiące. Początkowo Armia Czerwona
odniosła olbrzymi sukces. Udało jej się okrążyć 6 A
w Stalingradzie, a także zwalczyć próby odblokowania
miasta podejmowane przez Wehrmacht. W grudniu i stycz­
niu wojska rosyjskie zniszczyły armie Węgier oraz Włoch,
a Rumuni całkowicie się zdemoralizowali i OKH zmuszone
było wycofać ich z frontu. Olbrzymi sukces na południu
frontu zawrócił w głowie sztabowcom sowieckim i samemu
Stalinowi. Zaczęli oni pod koniec stycznia popełniać jeden
błąd po drugim, a ich efekty wzajemnie się wzmacniały.
Cele operacyjne postawione na początku lutego 1943
roku armiom Frontów Woroneskiego i Południowo-Za­
chodniego były całkowicie nierealne, gdyż założono w nich,
że południowe skrzydło Wehrmachtu jest całkowicie rozbite
i niezdolne do stawiania poważnego oporu. Np. grupa
mobilna Popowa miała osiągnąć odległy o 300 km od
czołowych jednostek sowieckich Mariupol, leżący nad
brzegiem Morza Azowskiego, w 7 dniu operacji. Tempo
natarcia równe ponad 40-50 kilometrom na dobę nie
mogło być osiągnięte przez sowieckie jednostki pancerne.
Abstrahując od siły oporu nieprzyjaciela, 300-kilometrowy
marsz po zimowych drogach czołgami, które były już
w dużej mierze zużyte technicznie, z liniami zaopat­
rzeniowymi wydłużającymi się do 600 km i niewystar­
czającą ilością ciężarówek, był po prostu niewykonalny.
Optymizm dowódców sowieckich podsycany był raportami
służb wywiadu i rozpoznania, które w lutym 1943 roku
poniosły całkowity blamaż. Brak jakiegokolwiek krytycyzmu
w stosunku do meldunków dotyczących zamiarów Wehr­
machtu okazał się zabójczy dla Frontu Woroneskiego i Połu­
dniowo-Zachodniego. Brak dyscypliny w łączności radiowej,
zdecydowanie lepsze rozpoznanie z powietrza dokonywane
przez Luftwaffe i złej jakości szyfry Rosjan, szybko złamane
przez Niemców, spowodowały całkowitą asymetrię w kwestii
wiedzy o przeciwniku. Nie dziwi więc, że najwyżsi dowódcy
sowieccy zlekceważyli Wehrmacht i jego zdolność do szyb­
kiego sprowadzenia rezerw z innych kierunków operacyjnych
i strategicznych. Wyższość taktyczna wojsk niemieckich
spowodowała również, że tworzone ad hoc formacje z przeróż­
nych rozbitków, urlopowiczów i żołnierzy jednostek tyłowych
były efektywne bojowo i umożliwiły „łatanie” frontu.
Oba fronty rozpoczęły „Galop” i „Gwiazdę” bez przerwy
operacyjnej ze zużytymi w dotychczasowych operacjach
odwodami i źródłami zaopatrzenia 250-300 km z tyłu.
Główną bolączką Armii Czerwonej w tym okresie wojny
była słabość jej aparatu logistycznego i niedocenianie jego
wpływu na prowadzenie operacji bojowych. Formacje
bojowe były przetrzebione, a artyleria nie była w stanie
nadążyć za szybko przesuwającym się frontem.
Prowadzenie operacji ofensywnych przez Rosjan też nie
było najwyższej klasy. Lekceważono zasadę koncentracji
sił, co powodowało, że nie mogli oni odnieść znaczącego
zwycięstwa w bitwach o Donabas i Charków. Watutin
rozproszył swoje korpusy pancerne, tworząc dwie grupy
mobilne, i jak się okazało, żadna z nich nie była wystar­
czająco silna, aby osiągnąć sukces. Golikow po zdobyciu
Charkowa nacierał czołowo szerokim frontem, nie próbując
nawet manewrować swoimi siłami. Jak się okazało, Grupa
Operacyjna „Kempf" była w stanie powstrzymywać swoimi
słabymi siłami ofensywę sowiecką w kluczowym momencie
przed rozpoczęciem i w początkowej fazie kontmatarcia
Mansteina. Koordynacja działań między Frontem Worones-
kim i Południowo-Zachodnim była minimalna. Obie for­
macje działały jakby niezależnie od siebie, wspierając się
w minimalnym stopniu.

MANSTEIN I KONTROFENSYWA NIEMIECKA

Sytuacja, jaka wytworzyła się na południowym skrzyd­


le frontu wschodniego na początku lutego 1943 roku, była
bardzo niekorzystna dla Wehrmachtu. Przeważające siły
Armii Czerwonej parły bez wytchnienia do przodu i za­
groziły okrążeniem GA „Południe” i „A”. Upór Hitlera,
który tak niechętnie pozwalał na wycofanie się z raz
zajętych terenów, postawił wojska niemieckie w sytuacji,
w której odwrót za Dniepr nie mógł być brany pod
uwagę. Spowodowałby on tylko wysokie straty i praw­
dopodobne odcięcie Krymu.
To, że w tak krytycznej sytuacji na czele GA „Południe”
stał Manstein, było dla III Rzeszy zrządzeniem losu, które
zmieniło bardzo prawdopodobną klęskę w ostatnie ofen­
sywne zwycięstwo Wehrmachtu w II wojnie światowej.
Feldmarszałek znany był z tego, że najlepsze wyniki
osiągał w momentach kryzysowych, kiedy jego umiejętności
wyostrzały się. Najlepszym przykładem jest właśnie kontr­
ofensywa charkowska.
Manstein zdecydował się na opuszczenie dużych
połaci terenu do linii Dońca Siewierskiego i Miusu
na stałe, uważając, że osłabiony Wehrmacht i tak
nie będzie ich w stanie utrzymać. Dodatkowo nie miał
oporów, żeby cofnąć się jeszcze dalej na zachód, jeśli
spowodowałoby to wciągnięcie Rosjan w pułapkę. Armia
Czerwona chwyciła przynętę i ruszyła ku Dnieprowi.
Jednak w przeciwieństwie do Stawki Manstein zdawał
sobie sprawę z rzeczywistego stanu wojsk sowieckich.
Uporczywa obrona niektórych pozycji — rejonu Kra-
snogradu i Połtawy, Sławiańska i rzeki Mius — stworzyła
„łamacze fal”, których Armia Czerwona nie była w stanie
zdobyć. Stworzyło to podstawy do koncentracji olb­
rzymiej większości niemieckich jednostek zmechani­
zowanych z GA „Południe” na skrzydłach Rosjan.
Atak trzech grup uderzeniowych (Korpus Pancerny SS,
XXXXVIII i XXXX KPanc) na zbieżnych kierunkach
operacyjnych spadł na zaskoczone, rozciągnięte, źle zaopat­
rzone i o niskich stanach formacje sowieckie Frontu
Południowo-Zachodniego. Reakcja Watutina i Stawki oka­
zała się zbyt wolna, aby uchronić się od całkowitej klęski.
W zupełne zdumienie musiała wprawić sowieckich dowód­
ców błyskawiczna relokacja niemieckich związków pan­
cernych na północ i atak w kierunku Charkowa i Bieł­
gorodu. W ciągu niespełna trzech tygodni Front Woroneski
został rozbity, a Charków i Biełgorod odbity. Sukces
niemiecki wynikał z chaosu po stronie rosyjskiej, spowo­
dowanego szybkim tempem natarcia niemieckiego, które
skupiało się na kolejnych armiach sowieckich. Na pierwszy
ogień poszła poświęcona przez Stawkę 3 APanc, potem
grupy uderzeniowe rozcinały ugrupowania sowieckie, od­
dzielając je od siebie. „Grossdeutschland” odseparowała
40 A od 69 A, a Korpus Pancerny SS 69 A od obrońców
Charkowa i resztek 3 APanc. Źle dowodzone i niewspół-
działające ze sobą jednostki rosyjskie ulegały po kolei
Wehrmachtowi.
Kontrofensywa charkowska wystawia Mansteinowi naj­
wyższe świadectwo w zakresie umiejętności dowódczych.
Trwająca miesiąc operacja całkowicie zmieniła sytuację
strategiczną i operacyjną na froncie wschodnim.

STRATY

Ustalenie strat obu stron bitwy w Donbasie i w rejonie


Charkowa jest dość trudne ze względu na brak dostępnych
źródeł lub ich fragmentaryczność. Armia Czerwona podczas
„Galopu” straciła bardzo duże ilości sprzętu, ale jej straty
wśród żołnierzy nie były bardzo wysokie. Na podstawie
raportów 1 i 4 APanc sporządzono wykaz, który przed­
stawiony jest poniżej w formie tabelarycznej:

Tabela 6. Straty Frontu Południowo-Zachodniego w okresie


1 lutego-3 marca 1943 r. według źródeł niemieckich.

1 APanc 4 APanc Razem

Jeńcy 1187 7884 9071

Zabici 8000 15 200 23 200

Czołgi 406 209 615

Samochody pancerne 31 25 56

Działa 100 264 364

Działa plot. 22 47 69

Działa ppanc. 255 337 592

„Katiusze” 2 14 16

Źródło: G l a n t z , From..., s. 410.


Straty Frontów Woroneskiego i Południowo-Zachodniego
podczas działań bojowych w okresie 13 stycznia-25 marca
1943 roku przedstawione zostały w poniższej tabeli.

Tabela 7. Straty Frontu Południowo-Zachodniego i Woro­


neskiego w okresie 13 stycznia-25 marca 1943 r.

Zaanga­ Zabici Ranni Razem Zniszczo­ Zniszczo­ Zniszczo­


żowane i zagi­ . chorzy ne czołgi ne działa ne samo­
siły nieni i działa loty
pane.
Ofensywa
sowiecka
13 1-3 III 502 400 55 475 98 086 153 561 1023 2106 307
Obrona
Charkowa
3-25 III 345 900 45 219 41 250 86 569 322 3185 110

Źródło: D. G l a n t z , When s. 296.

Okres przedstawiony w powyższej tabeli niezupełnie


odpowiada czasowi trwania trzeciej bitwy o Charków
(29 stycznia-25 marca) i obejmuje wcześniejsze działania
obu frontów (np. operacje ostrogożsko-rossoszańską
i woronesko-kastoreńską Frontu Woroneskiego) oraz
włącza niektóre formacje, które do nich nie należały (np.
13 A Frontu Briańskiego). Jednak przedstawione dane
pozwalają wyrobić sobie zdanie na temat poziomu
poniesionych przez Armię Czerwoną strat podczas trze­
ciej bitwy o Charków.
Straty na poziomie 25-30% zaangażowanych wojsk
wskazują, że aparat dowodzenia i logistyki pozostał
w dużej mierze nienaruszony, umożliwiając szybką
odbudowę rozbitych jednostek sowieckich, co rzeczywiś­
cie miało miejsce w następnych miesiącach. Polegli
i zaginieni byli najczęściej szeregowymi żołnierzami
i niższymi oficerami, których strata — aczkolwiek
bolesna — mogła być szybko nadrobiona uzupełnieniami.
Przykładem może być 25 KPanc, który zapędził się
najdalej na zachód i szybko został odcięty w czasie
swojego marszu na Zaporoże podczas kontrofensywy
niemieckiej. Do końca marca do swoich linii przebiło się
2063 żołnierzy — z czego tylko 817 było szeregowcami
i podoficerami 21.
W czasie bitwy o Charków Armia Czerwona poniosła
bardzo wysokie straty w sprzęcie, chociaż mogły one być
szybko nadrobione dzięki gigantycznemu poziomowi pro­
dukcji uzbrojenia w ZSRS. W samym 1943 roku Sowieci
wyprodukowali 24 100 czołgów i dział pancernych, 126 000
dział i moździerzy oraz 29 900 samolotów 22.
Straty niemieckie mogą być określone tylko szacunkowo
dla całego frontu wschodniego w okresie luty-marzec 1943
i wyniosły one około 282 000 żołnierzy — przy czym nie
obejmują one 6 A zniszczonej w Stalingradzie23. Dokładnie
za to można podać poziom strat poniesionych przez Korpus
Pancerny SS od momentu jego przybycia w rejon Charkowa
w styczniu 1943 do momentu zakończenia kontrofensywy
Mansteina.

21 A. I s a j e w , Kagda..., s.417. Kiedy wprowadzano do walki 25


KPanc, był on odtworzoną jednostką, mógł więc liczyć 6-8 tys. żołnierzy
i 100-150 czołgów.
22 G l a n t z , When..., s. 306.
23 Według raportu Naczelnego Lekarza Wehrmachtu, który obejmuje

wszystkie rodzaje strat — zabitych, zaginionych, rannych i chorych. Na


podst. Doc. Gen.StdH Nr. 1/10388/43, 14 December 1943. R. Overmans
w swojej książce Deutsche militärische Verluste im Zweiten Weltkrieg
ocenił liczbę zabitych i zaginionych w okresie luty-marzec 1943 na
134 966 żołnierzy. Jednak nie można brać tej liczby jako pewnika, gdyż
jest ona tylko statystyczną ekstrapolacją pewnej próbki z raportów
Wehrmachtu i jeśli nawet poprawnie określa trendy i całkowitą liczbę
strat wojsk niemieckich, to obliczenia miesięczne nie muszą już być
statystycznie pewne.
Tabela 8.
Straty Korpusu Pancernego SS w okresie styczeń-marzec
1943 r.

Oficerowie Żołnierze Razem


i podoficerowie
1 DGPanc SS „Leibstandarte
SS Adolf Hitler” 167 4373 4540
2 DGPanc SS „Das Reich” 102 4396 4498
3 DGPanc SS „Totenkopf” 94 2170 2264
Jednostki korpuśne 2 215 217

Źródło: G. N i p ę , Last..., s. 349.

Całkowite straty Korpusu Pancernego SS wyniosły więc


11 519 żołnierzy oraz oficerów i wynosiły około 15%
stanów — nie były więc, tak jak to stara się przedstawić
wielu autorów, ekstremalnie wysokie — szczególnie, jeśli
weźmie się pod uwagę osiągnięcia dywizji Waffen SS
podczas trzeciej bitwy o Charków. Bez nich kontrofensywa
Mansteina nie mogła się przecież udać!

„PRAWDZIWA BITWA DOPIERO SIĘ ZACZYNA”24

Zwycięstwo charkowskie spowodowało częściowe od­


budowanie wiary społeczeństwa III Rzeszy co do dalszych
losów wojny. Tajny raport Służby Bezpieczeństwa SS na
temat sytuacji wewnątrzpolitycznej z 15 marca 1943 roku
mówił m.in.:
„[...] zawarte w komunikacie Wehrmachtu z 12.3.1943 r.
stwierdzenie, że nadzieje bolszewików na odzyskanie
Ukrainy zostały unicestwione, a także doniesienia o wal­
kach o Charków i jego odzyskaniu, usunęły ostatnie
24 Stalin — Rozkaz dzienny z okazji dnia Armii Czerwonej 23 lutego
1943 r.
wątpliwości wielu obywateli co do ustabilizowania się frontu
wschodniego i odzyskania przez Niemców inicjatywy” 25.
I rzeczywiście wygrana pod Charkowem spowodowała, że
przywódcy Niemiec spróbowali w lecie 1943 roku po raz
kolejny przejąć inicjatywę na froncie wschodnim. Cel
nasuwał się sam. Było to powstałe w wyniku działań
w kampanii zimowej 42/43 wybrzuszenie frontu wokół
Kurska — znane pod nazwą łuku kurskiego. Nadzieje
społeczeństwa i kierownictwa III Rzeszy oddaje w pełni
kolejny cytat z tajnego raportu Służby Bezpieczeństwa SS na
temat sytuacji wewnątrzpolitycznej z 5 kwietnia 1943 roku:
„W związku z wojną przeciwko Związkowi Radziec­
kiemu u wielu obywateli utrwalił się pogląd, mający wręcz
cechy idee fix, że w lecie to już „pójdzie na całość” i że
trzeba „postawić wszystko na jedną kartę”, ponieważ
„trzecia zima na wschodzie jest równoznaczna z przegraną
wojną”. W kwestii, czy uda się pokonać Rosjan do jesieni
albo w ogóle, u części obywateli przeważa poczucie
całkowitej niepewności” 26.
Letnia ofensywa Wehrmachtu zakodowana pod nazwą
„Cytadela” ruszyła 5 lipca 1943 roku. Ostatni raz uczest­
niczyły w niej razem trzy pierwsze dywizje Waffen SS
— „Leibstandarte”, „Das Reich” i „Totenkopf ’ pod dowódz­
twem Paula Haussera27. Na nic zdała się jednak ogromna
mobilizacja sił i środków Wehrmachtu. Bitwa kurska
przyniosła klęskę III Rzeszy i ostateczne przejęcie ini­
cjatywy strategicznej przez Armię Czerwoną.

***

25 P i e k a ł k i e w i c z , Wojna..., s. 201.
26 Tamże, s. 204.
27 Przed bitwą przemianowano Korpus Pancerny SS na II Korpus
Pancerny SS. I Korpus Pancerny SS rozpoczynał właśnie formowanie pod
dowództwem Seppa Dietrich, a w jego skład miała wejść w przyszłości
LSSAH i formująca się dopiero 12 DPanc SS „Hitlerjugend”.
Za przegraną bitwę charkowską Stalin częściowo obar­
czył winą zachodnich sprzymierzeńców, którzy według
niego działali nie dość aktywnie, co pozwoliło Wehrmach­
towi przerzucić znaczne siły na front wschodni i prze­
prowadzić udaną kontrofensywę. Zarzuty Generalissimusa
wobec aliantów spowodowane były zapewne chęcią wzmoc­
nienia swojej pozycji negocjacyjnej przed konferencją
w Teheranie, ale miały również swój ciężar gatunkowy
— od 1941 r. ZSRS stawiał przecież samotnie czoło około
75% sił Wehrmachtu i poniósł gigantyczne straty. Znaczące
w swej wymowie są cytowane poniżej dwa pisma Stalina
do Churchilla z 15 i 28 marca 1943 r., jednocześnie
oskarżycielskie i ironiczne:
„Jest całkiem jasne, że angielsko-amerykańskie operacje
w północnej Afryce nie tylko nie zostały przyspieszone,
lecz przeciwnie — przesunięto je na koniec kwietnia.
I nawet ta data nie jest zupełnie pewna. Tak więc w kul­
minacyjnym punkcie naszej walki z siłami Hitlera — to
znaczy w lutym/marcu — nacisk angielsko-amerykańskiej
ofensywy w północnej Afryce nie tylko nie wzrósł, lecz
ofensywa ta w ogóle się nie rozwinęła, a osobiście przez
Pana wymienione terminy operacji zostały niedotrzymane.
Tymczasem Niemcom udało się przerzucić z zachodu na
front radziecki 36 dywizji (w tym sześć dywizji pancernych).
Nietrudno dostrzec, wobec jakich trudności stanęły w związ­
ku z tym wojska radzieckie i jak dzięki temu poprawiła się
sytuacja Niemców na froncie radziecko-niemieckim” 28.
„Obejrzałem wczoraj wraz z kolegami przesłany przez
Pana film „Zwycięstwo na pustyni” i byłem nim mocno
poruszony. Film ten pokazuje wspaniale, jak walczy Anglia
i demaskuje zręcznie tych łajdaków — mamy takich
i w naszym kraju — którzy twierdzą, że Anglia nie walczy,
lecz tylko się przygląda” 29.
28 P i e k a ł k i e w i c z , Wojna..., s. 201.
29 Tamże, s. 203.
Dla strategów na Kremlu trzecia bitwa o Charków była
przysłowiowym „kubłem zimnej wody”. Stawka przestała
stawiać przed Armią Czerwoną wygórowane i niereali­
styczne żądania. W przeciwieństwie do Stalina większość
wysokich dowódców sowieckich była przekonana o konie­
czności przejścia do obrony strategicznej na początku
kampanii letniej 1943 roku, w celu wykrwawienia Wehr­
machtu. Na osłabione siły niemieckie miała spaść kontr­
ofensywa Armii Czerwonej. Wasilewskiemu i Antonowowi
udało się przekonać Stalina do takiego planu kampanii
letnio-jesiennej dopiero w maju 1943 r.
Jednak w przeciwieństwie do poprzednich lat Stawka nie
oczekiwała już, że dzięki jednej operacji strategicznej uda
jej się zakończyć wojnę — tak jak to miało miejsce
podczas obu poprzednich ofensyw zimowych. Dowódcy
sowieccy z olbrzymią wiarą we własne siły planowali
swoje działania z dużym wyprzedzaniem, wierząc, że uda
im się złamać ofensywę Wehrmachtu i przejść do pierwszej
letniej ofensywy Armii Czerwonej.
Szczegółowa analiza klęski charkowskiej posłużyła do­
pracowaniu struktury wojsk rosyjskich. Na podstawie
doświadczeń z kampanii zimowej 42/43 powstały jedno­
rodne armie pancerne, które nie przypominały swoich
poprzedniczek z roku 1942 i zimy 1943. Nie mieszano już
formacji zmechanizowanych z niezmotoryzowaną piechotą
czy artylerią o ciągu konnym. Krwawo zdobyte doświad­
czenie spowodowało stałe zwiększanie się ilości i jakości
jednostek wsparcia logistycznego oraz oddziałów napraw-
czo-remontowych. Już w toku kampanii letnio-jesiennej
1943 roku zmiany w Armii Czerwonej przyniosły doskonałe
rezultaty w postaci wygranej bitwy kurskiej i wyzwolenia
ZSRS do linii Dniepru.
Załącznik nr 1

Spis skrótów i akronimów

la — (niem.) szef sztabu


II/„Der Fiihrer” — cyfra rzymska oznacza drugi batalion,
w tym przypadku pułku „Der Fiihrer”
16/„Deutschland” — cyfra arabska oznacza 16 kompanię, w tym
przypadku pułku „Deutschland”
A — armia
AG w — armia gwardii
APanc — armia pancerna
APancGw — armia pancerna gwardii
AUd — armia uderzeniowa
Aufklarungs- — (niem.) batalion rozpoznawczy
abteilung
BNar — brygada narciarzy
BP — brygada piechoty
BPanc — brygada pancerna
BPancGw — brygada pancerna gwardii
BPZmot — brygada piechoty zmotoryzowanej
DOchr — dywizja ochrony
DP — dywizja piechoty
DPGw — dywizja piechoty gwardii
DPanc — dywizja pancerna
DGPanc — dywizja grenadierów pancernych
DKaw — dywizja kawalerii
Flak — Flugabwehrkanone — (niem.) działo prze­
ciwlotnicze, również ogólnie: przeciwlot­
niczy
Flak Bataillon — (niem.) batalion przeciwlotniczy
GA — grupa armii
gep — gepanzert (niem.) — opancerzony, dotyczy
batalionów grenadierów pancernych wy­
posażonych w półgąsienicowe transportery
opancerzone
GO — grupa operacyjna
Gw — gwardii
KA — korpus armijny (korpus piechoty)
KKaw — korpus kawalerii
KKawGw — korpus kawalerii gwardii
KP — korpus piechoty
KPGw — korpus piechoty gwardii
KPanc — korpus pancerny
KPancGw — korpus pancerny gwardii
Kradschütze — (niem.) batalion motocyklowy
Bataillon
KZmech — korpus zmechanizowany
KZmechGw — korpus zmechanizowany gwardii
KZmot — korpus zmotoryzowany
PAK — Panzerabwehrkannone — (niem.) działo
przeciwpancerne
Pakfront — (niem.) rubież przeciwpancerna
Panzeijäger — (niem.) batalion przeciwpancerny
Abteilung
part — pułk artylerii
pcz — pułk czołgów
Pioniere Abteilung — (niem.) batalion saperów
plot. — przeciwlotniczy
pncz — pułk niszczycieli czołgów
pnczgw — pułk niszczycieli czołgów gwardii
PP — pułk piechoty
ppanc. — przeciwpancerny
ppgw — pułk piechoty gwardii
Pz.Rgt. — Panzer-Regiment — pułk pancerny
Pz.Gren.Rgt. — Panzer-Grenadier-Regiment — (niem.)
pułk grenadierów pancernych
Pz.Art.Rgt. — Panzer-Artillerie-Regiment — (niem.) pułk
artylerii pancernej
Sturmgeschütz — (niem.) batalion dział pancernych (sztur­
Abteilung mowych)
Załącznik nr 2
Tabela stopni służbowych SS, Waffen-SS, Wehrmachtu i Woj­
ska Polskiego1.
SS i Waffen SS* Wehrmacht Wojsko Polskie
SS-Schiitzeb Schütze15 Szeregowyf
SS-Oberschützeb überschätze*5 St. szeregowy
SS-Sturmmann Gefreiter Kapral
SS-Rottenführer Obergefreiter St. kapral
SS-UnteTscharführer Unteroffizier Plutonowy
SS-Scharführer Unterfeldwebel Sierżant
SS-Oberscharführer Feldwebel St. sierżant
SS-Hauptscharführer Oberfeldwebel Sierżant sztab.
SS-Sturmscharführer Stabsfeldwebel St. sierżant sztab.
SS-Untersturmführer Leutnant Podporucznik
SS-Obersturmführer Oberleutnant Porucznik
SS-Hauptsturmführer Hauptmann Kapitan
SS-Sturmbannführer Major Major
SS-Obersturmbannführer Oberstleutnant Podpułkownik
SS-Standartenführer Oberst Pułkownik
SS-Oberführer Brak odpowiednika Brak odpowiednika
SS-Brigadeführer und
Generalmajor der SSC Generlamajor Generał brygady
SS-Gruppenführer und
Generalleutnant der SS Generalleutnant Generał dywizji
SS-Obergruppenführer und
General der SSd General der Infanterie“1 Generał broni
SS-Oberstgruppenführer und
Generaloberst Generaloberst Generał armii
Brak odpowiednika Generalfeldmarschall Marszałek
SS-Reichsführer" Brak odpowiednika Brak odpowiednika

1 Załącznik opracowany na podstawie SS Gwardia Adolfa Hilera

Gordona Williamsona, Espadon 1995, s. 251.


Żołnierze dywizji ochotniczych nosili te same stopnie, ale z przedrost­
kiem Waffen, zamiast SS. Tak więc kapral np. estońskiej 20. DGPanc
SS, to Waffen-Sturmann, a nie SS-Sturmann. Podobnie rzecz się miała
z żołnierzami legionów ochotniczych, którzy przed nazwą stopnia
dodawali przedrostek Legions, np. kapral Ochotniczego Legionu Holen­
derskiego to Legions-Sturmann.
W armii i SS nazwa tego stopnia mogła się zmieniać w zależności od
przynależności do rodzaju wojsk — np. w piechocie do 1942 roku
Schütze (SS-Schütze), potem Grenadier (SS-Grenadier), w kawalerii
Reiter (SS-Reiter), w broni pancernej Panzerschütze (SS-Panzerschütze),
itp., patrz przypis f.
W Waffen-SS generałowie używali obu nazw stopnia, zarówno or­
ganizacyjnej, jak i wojskowej, np. „Brigadeführer und Generalmajor der
Waffen-SS”.
W armii niemieckiej przy stopniu generała broni podawano jakiej broni
jest generałem — np. „Generał der Infanterie”, „der Artillerie”, „der
Panzertruppen”, itd.
Funkcja Reichsführera SS nie była oczywiście rangą służbową sensu
stricto, ale podobnie jak ona miała swoje patki z oznaką stopnia
SS-Reichsführera.
Podobnie jak w armiach obcych, w armii polskiej istnieją (istniały)
różne systemy oznaczania stopni w różnych rodzajach wojsk, nawet
w różnych służbach. I tak „szeregowy” piechoty mógł być „ułanem”
w kawalerii, „kanonierem” w artylerii, „saperem” w wojskach in­
żynieryjnych itd.
Załącznik nr 3
Organizacja dywizji SS1

1 DGPanc SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”

Dowódca: SS-Obergruppenführer Josef „Sepp” Dietrich


1 a — SS-Sturmbannführer Rudolf Lehmann

1 SS-Panzergrenadier-Regiment „LSSAH” — SS-Standarten-


führer Fritz Witt
1/SS-Sturmbannführer Albert Frey
II/SS-Sturmbannführer Max Hansen
111/SS-Hauptsturmführer Hubert Meyer (do 9 lutego) potem
SS-Sturmbannführer Wilhelm Weidenhaupt

2 SS-Panzergrenadier-Regiment „LSSAH” — SS-Standarten-


führer Theodor Wisch
I/SS-Sturmbannführer Hugo Kraas
II/SS-Sturmbannführer Rudolf Sandig
III (gepanzert)/SS-Sturmbannführer Jochen Peiper

SS-Panzer-Regiment 1 SS-Obersturmbannführer Georg Schön­


berger
I/SS-Sturmbannführer Ma Wünsche
II/SS-Sturmbannführer Martin Gross

SS-Panzer-Artillerie-Regiment 1 SS-Standartenführer Walter


Staudinger
I/SS-Hauptsturmführer Franz Steineck
II (samobieżny)/SS-Sturmbannführer Emst Luhmann
III/SS-Sturmbannführer Fritz Schröder
IV/SS-Sturmbannführer Leopold Sedleczek

SS-Aufklärungsabteilung 1 SS-Sturmbannführer Kurt Meyer


SS-Sturmgeschütz Abteilung 1 SS-Sturmbannführer Heinz von
Westemhagen
SS-Panzerjäger Abteilung 1 SS-Sturmbannführer Jakob Hanreich
1 Ni p e, Last..., s. 354-356.
SS-Flak Bataillon 1 SS-Sturmbannführer Bernhard Krause
SS-Pioniere Abteilung 1 SS-Sturmbannführer Christian
Hansen
2 DGPanc SS „Das Reich”

Dowódca: SS-Gruppenführer Georg Keppler (do 10 lutego)


potem SS-Oberführer Herbert Vahl
la — SS-Sturmbannführer Max Schültz

SS-Panzergrenadier-Regiment 3 „Deutschland” — SS-Standar-


tenführer Heinz Harmel
I/SS-Sturmbannführer Fritz Ehrath
II/SS-Sturmbannführer Hans Bissinger
III/SS-Sturmbannführer Günther Wisliceny

SS-Panzergrenadier-Regiment 4 „Der Führer” — SS-Oberstur-


mbannführer Otto Kum
I/SS-Hauptsturmführer Hans Opificius (batalion dołączył do
puiku dopiero 7 marca 1943 r.)
II/SS-Sturmbannführer Sylvester Stadler
III (gepanzert)/SS-Hauptsturmführer Vincenz Kaiser

SS-Panzer-Regiment 2 SS-Standartenführer Herbert Vahl


(do 10 lutego) potem SS-Obersturmbannführer Hans-Albin
von Reitzenstein
I/SS-Obersturmbannführer Hans-Albin von Reitzenstein (do 10
lutego) potem SS-Sturmbannführer Herbert Kuhlmann
II/SS-Sturmbannführer Christian Tychsen

SS-Panzer-Artillerie-Regiment 2 SS-Oberführer Kurt Brasack


I/SS-Sturmbannführer Heinz Lorenz
II/SS-Sturmbannführer Oskar Drexler
III (samobieżny)/SS-Hauptsturmführer Friedrich Eichberger
IV/SS-Hauptsturmführer Karl Kreutz

SS-Aufklärungsabteilung 2 SS-Hauptsturmführer Hans Weiss


SS-Sturmgeschütz Abteilung 2 SS-Hauptsturmführer Walter
Kniep
SS-Panzerjäger Abteilung 2 SS-Hauptsturmführer Erhard
Asbahr
SS-Flak Bataillon 2 SS-Hauptsturmführer Hans Blume
SS-Pioniere Abteilung 2 SS-Obersturmführer Josef Kuhlmann

SS-Kradschütze Bataillon 2 SS-Sturmbannführer Jakob Fick

3 DGPanc SS „Totenkopf’

Dowódca: SS-Obergruppenführer Theodor Eicke (do 26.02.43)


potem SS-Brigadeführer Max Simon
la — SS-Sturmbannführer Rudolf Schneider

SS-Panzergrenadier-Regiment 1 „Totenkopf’ — SS-Standar-


tenführer Max Simon (do 26.02.43) potem SS-Obersturmban-
nführer Otto Baum
I (gepanzert)/Otto Baum (do 26.02.43) potem SS-Hauptsturm­
führer Walter Reder
II/SS-Sturmbannführer Wilhelm Schulze
III/SS-Sturmbannführer Emst Haussier (do 22.03.43) potem
SS-Sturmbannführer Joachim Schubach (do 17.3.43) potem
SS-Sturmbannführer Karl Ullrich

SS-Panzergrenadier-Regiment 3 „Theodor Eicke” SS-Stan-


dartenführer Hellmuth Becker
I/SS-Sturmbannführer Fritz Knochlein
II/SS-Sturmbannführer Kurt Launer
III/SS-Sturmbannführer Max Kühn

SS-Schützen-Regiment „Thule” SS-Obersturmbannführer Heinz


Lammerding
I/SS-Sturmbannführer Franz Kleffner (do 22.02.43) potem
SS-Sturmbannführer Emst Haussier
II/SS-Sturmbannführer Georg Bochman (do 19.02.43) potem
SS-Hauptsturmführer Werner Deege

SS-Panzer-Regiment 3 SS-Sturmbannführer Karl Leiner


I/SS-Hauptsturmführer Erwin Meierdress
II/SS-Hauptsturmführer Eugen Kunstmann

SS-Panzer-Artillerie-Regiment 3 SS-Standartenführer Hermann


Priess
I/SS-Hauptsturmfiihrer Alfrede Schützenhofer
II/SS-Sturmbannführer Josef Swientek
III/SS-Sturmbannführer Franz Jakob
IV/SS-Obersturmbannführer Hans Sander

SSAufklärungsabteilung 3 SS-Sturmbannführer Walter Bestman


SS-Sturmgeschütz Abteilung 3 SS-Hauptsturmführer Werner
Korff
SS-Panzerjäger Abteilung 3 SS-Hauptsturmführer Armin Gru-
nert
SS-Flak Bataillon 3 SS-Obersturmbannführer Otto Krön
SS-Pioniere Abteilung 3 SS-Sturmbannführer Max Seela
BIBLIOGRAFIA

O. B a r t o n , Żołnierze Fuhrera, Bellona, 2004.


P. C a r e 11, Operacja Barbarossa, Bellona, 2000.
P. C a r r e l , Spalona ziemia, Bellona, 2003.
M. van C r e v e l d, Air power and maneuver warfare, Air
University Press, 1994.
CSI Report No. 13, Tactical responses to concentrated artillery,
(http://www-cgsc.army.mil/carl/resources/csi/csi.asp).
Dupuy Institute, Capture Rate Study Phases I and 11 Final Report,
(http://www.dupuyinstitute.org/).
E r i c s s o n , The road to Berlin, Yale University Press, 1999.
D.M. G1 a n t z, J. H o u s e , When Titans Clashed. How The
Red Army Stopped Hitler, University Press of Kansas, 1995.
D.M. G l a n t z , From the Don to the Dnepr. Soviet offensive
operations December 1942-August 1943, Frank Cass, 1991
(reprinted 1998).
A. I s a j e w, Kagda wniezapnosti uże nie było. Istoria WOW,
katoruju my nie znali, Juza, Eksmo, 2005.
A. K a r p i ń s k i , Organizacja i praca tyłów Armii Radzieckiej
w drugim okresie Wielkiej Wojny Narodowej ZSRR, Akademia
Sztabu Generalnego WP, Warszawa 1969.
F. K u r o w s k i , Panzer Aces, Ballentine Books, 1992.
D. L e l u s z e n k o , Pancernym szlakiem, MON, 1983.
J. L u c a s , Das Reich, Cassel, 1991 (reprinted 2001).
T.T. L u p f e r, The dynamics of doctrine. The Change in German
Tactical Doctrine During the First World War,
(http://www-cgsc.army.mil/carl/resources/csi/csi.asp).
H. M a g e n h e i m e r , Hitler. Strategia klęski 1940-1945, Sensa­
cje XX wieku, 2000.
E. Man s t e i n , Lost Victories, Presidio, 1994.
P. M a s o n , Historia Wehrmachtu 1939-1945, Oskar, 1995.
E. M i d d e l d o r f , Taktyka w kampanii rosyjskiej, s. 158, Wyd.
MON, Warszawa 1961.
F.W. von M e l l e n t h i n , Panzer Battles, Ballentine Press, 1971.
Ch. M e s s e n g e r , Gladiator Hitlera. Życie i czasy SS-Oberst-
gruppenfiihrera i generała pułkownika Wajfen-SS Josefa Diet­
richa, Oskar 2001.
J. M i c h u 1 e c, T-34 mityczna broń, Armagedon, 2002.
K. M o s k a l e n k o , Przed przełomem, MON, 1971.
G. N a d y s i e w, Moja służba w sztabach, MON, 1979.
G.M. N i p e Jr, Last victory in Russia. The SS-Panzerkorps and
Manstein’s Kharkov Counteroffensive. February-March 1943,
Schiffer Military Books 2000.
G.M. N i p e Jr, Decision in the Ukraine, J .J. Fedorowicz Publis­
hing Inc., 1996.
R. O v e r y , Krew na śniegu, L&L, 1999.
P i e k a ł k i e w i c z , Wojna pancerna, AWM, 1997.
A. R a d z i j e w s k i , Przełamanie, MON, 1982.
E. Rau s, Panzer operations, Da Capo Press, 2003.
T. R i p l e y, Steel storm. Wąffen-SS panzer battles on the Eastern
Front 1943-45, MBI, 2000.
K. R o k o s s o w s k i , Żołnierski obowiązek, MON 1979.
M. S i m o n , Experience gained in combat with Russian infantry,
Office of Military History, US Army.
R. S m e l s e r, E. S y r i n g, Elita Wehrmachtu, Oskar, 1999.
L. S w o b o d a , Od Buzluku do Pragi, MON, 1965.
Ch.W. S y d n o r Jr., Żołnierze zagłady, Oskar 1998.
P. S z a b ó, Łuk Donu 1942, Bellona, 2000.
S. S z t e m i e n k o , Sztab Generalny w latach wojny, MON, 1969.
Terrain Factors in the Russian Campaign, Office of Military
History, US Army.
A. W a s i l e w s k i , Dzieło całego życia, MON, 1976.
J.J. W e i n g a r t n e r , Dywizja Fiihrera. Leibstandarte SS Adolf
Hitler, Oskar, 2000.
A. W e r t h , Russia at war 1941-1945, E.P. Dutton & Co.,
Inc., 1964.
C.W. W i l b e c k, Sledgehammers. Strengths and flows of
Tiger Tank Battalions in World War II, The Aberjona Press,
2004.
G. W i l l i a m s o n , SS Gwardia Adolfa Hilera, Espadon 1995.
W. W o j t o w i c z , Tyły Armii Radzieckiej w Drugiej Wojnie
Światowej, Akademia Sztabu Generalnego WP, 1984.
T. W r a y, Standing Fast. German Defensive Doctrine on the
Russian Front During World War II: Prewar to March 1943,
(http://www-cgsc.army.mil/carl/resources/csi/csi.asp).
E.F. Z i e m k e, Stalingrad to Berlin. German defeat in the East,
Center of Military History United States Army, 1968.
WYKAZ ILUSTRACJI

Listopad 1942. Manstein w wozie sztabowym (tyłem po prawej)


przebija się przez kolumnę węgierskich żołnierzy
SS-Standartenführer Heinz Harmeł (w środku) dowódca pułku
„Deutschland” rozmawia z SS-Obersturmbannführerem Otto
Kumem (po lewej) dowódcą pułku „Der Führer”
Paul Hausser — dowódca SS-Panzerkorps
SS-Obergruppenführer Sepp Dietrich — dowódca 1 DGrenPanc
SS „Leibstandarte SS Adolf Hitler”
SS-Obergruppenführer Georg Keppler — dowódca 2 DGrenPanc
SS „Das Reich”
SS-Standartenführer Herbert Vahl pierwszy dowódca pułku pan­
cernego DR — przeniesiony z Wehrmachtu
SS-Obersturmbannführer Heinz Lammerding dowódca pułku
„Thule”. Zdjęcie z późniejszego okresu, na którym posiada już
stopień SS-Brigadeführera
Generał piechoty Karl Hollidt — dowódca GO „Hollidt” przemia­
nowanej w późniejszym okresie na 6 A
SS-Sturmbannführer Kurt Meyer — dowódca batalionu rozpo­
znawczego LSSAH
SS-Sturmbannführer Max Wünsche — dowódca I/PzReg 1 LSSAH
Działo plot. 88 mm — tym razem w roli przeciwpancernej
Żołnierze niemieccy (prawdopodobnie z LSSAH) w transporterze
opancerzonym SdKfz. 251. Na pierwszym planie widoczny
MG 42 — „piła Hitlera”
SdKfz. 250 (lekki transporter opancerzony) i Mardery z LSSAH
w okolicach Charkowa.
StuG III i żołnierze niemieccy obserwuj key ostrzał artyleryjski
rosyjskiej wioski
Manstein wita Hitlera w swojej kwaterze w Zaporożu
Hitler opuszcza kwaterę Mansteina w drodze na lotnisko, z którego
odleciał do Niemiec
PAK 38 — 50-mm działo ppanc. na stanowisku bojowym
StuG III i SdKfz. 251 pędzą przez zamarznięty step
Panzer IV na rozległym rosyjskim stepie
SS-Obergruppenführer Theodore Eicke (po prawej), dowódca
Dywizji „Totenkopf’ i SS-Obersturmbannführer Otto Baum (po
lewej), dowódca pułku „Totenkopf’
SS-Brigadeführer Max Simon, po śmie rci Eickego dowódca
dywizji „Totenkopf’
Motocykl z dywizji „Das Reich” — tak wyglądały roztopy w Rosji
Oberst (płk) Hyazinth Graf Strachwitz — "Pancergraf". Dowódca
pułku pancernego „Grossdeutschland”
Vincenz Keiser, dowódca III/DF (po lewej), na prawym rękawie
cztery odznaki za własnoręczne zniszczenie czołg oraz Karl-
Heinz Worthmann
SS-Hauptsturmführer Heinz Macher (po ewej), dowódca sztur-
mowej kompanii saperów 16/Deutschlaiii d i dowódca III/Deuts-
chland SS-Sturmbannführer Günther Wisliceny (po prawej)
Żołnierze SS w Charkowie — na zdjęciu sekcja MG 42
Żołnierze SS w Charkowie — widać płonąice i zniszczone miasto
Panzer IV z „Das Reich” — okolice Char kowa
Pluton Panzer IV w kamuflażu zimowym — rosyjska wieś,
zima 1943
SS-Obergruppenführer Theodore Eicke — dowódca 3 DGrenPanc
SS „Totenkopf’
SS-Sturmbannführer Jochen Peiper — dowódca III/2 PzGrenReg
LSSAH
Gen. płk Hermann Hoth — dowódca 4 APanc z oficerami
2 DGrenPanc SS „Das Reich”
Startujące sztukasy — „latająca artyleria” niemieckich jednostek
pancernych
Załadunek bomb na sztukasy
Kolumna niemieckich transporterów opancerzonych przejeżdża­
jących przez rosyjską wieś
Gen. por. M.I. Kazakow — dowódca 69A Frontu Woroneskiego
Gen. por. D.D. Leluszenko — dowódca 3 AGw Frontu Połud­
niowo-Zachodniego
Gen. por. K.S. Moskalenko — dowódca 40 A Frontu Woroneskiego
Gen. Połubojarow — dowódca 4 KPancGw Grupy Popowa
— dotarł najdalej na południe w czasie operacji „Galop”
Gen. por. M.M. Popow — dowódca Grupy Popowa Frontu
Południowo-Zachodniego
Gen. P.S. Rybałko — dowódca 3 APanc. Frontu Woroneskiego
N. Czybisow — dowódca 38 A Frontu Woroneskiego
Całkowicie zniszczony T-34, być może „ukłonił się czapką przed
Tygrysem”?
Desant piechoty ładuje się na T-34
Niemieccy żołnierze wśród zniszczonych T-34
Żołnierze SS w Charkowie — odpoczynek po bitwie
Żołnierze SS w Charkowie — na pierwszym planie haubica 105
mm leHA18, z lewej strony Marder III
Niemieccy żołnierze wśród zniszczonych T-34
SPIS TREŚCI

Od autora ................................................................................................. 5
I. Sytuacja na południowej flance frontu wschodniego
na przełomie 1942 i 1943 roku............................................................ 8
II. Armia Czerwona ............................................................................. 25
Piechota .............................................................................................. 25
Wojska pancerne .............................................................................. 31
Artyleria ............................................................................................ 36
Stawka i dowodzenie .......................................................................... 42
Taktyka i sztuka operacyjna ........................................................... 46
III. Ostheer ........................................................................................... 54
Piechota ............................................................................................. 54
Panzerwaffe ....................................................................................... 58
Artyleria ............................................................................................ 61
Wehrmacht — struktura dowodzenia ........................................... 65
Taktyka i sztuka operacyjna ........................................................... 70
Korpus pancerny SS ........................................................................ 74
1 Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Leibstandarte
SS — Adolf Hitler” ........................................................................... 76
2 Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Das Reich” ................. 78
3 Dywizja Grenadierów Pancernych SS „Totenkopf’ ................. 79
IV. Ofensywa sowiecka — operacja „Galop” ................................... 83
Teren ofensywy ................................................................................. 90
Planowanie operacji „Galop” ......................................................... 92
Siły stron w przededniu operacji „Galop” .................................... 96
Operacja „Galop” — 6 Armia, 29 stycznia-10 lutego .... 100
1 Armia Gwardii, Grupa Mobilna Popowa,
30 stycznia-10 lutego ...................................................................... 102
3 Armia Gwardii, 5 Armia Pancerna, 29 stycznia-marzec 106
Sowiecki manewr na Krasnoarmiejskoje, 10-15 lutego .. 107
„Dawaj Dnipr!”, 10-19 lutego ........................................................111
Bitwa o Krasnoarmiejskoje, 15-20 lutego .....................................113
„Galop” donikąd ............................................................................ .116
V. Ofensywa sowiecka — operacja „Gwiazda” ............................. .118
Planowanie operacji „Gwiazda” .................................................. .118
Siły stron w przededniu operacji „Gwiazda” ............................. .121
Operacja „Gwiazda” — początek ofensywy 3 APanc,
1-4 lutego ..........................................................................................122
Początek ofensywy 69 A, \-A lutego .............................................. .123
Początek ofensywy 40 A, 2-A lutego ............................................. .124
Reakcja niemiecka, 2-4 lutego ...................................................... .125
Korpus pancerny SS wkracza do akcji
— bitwy na wschód od Dońca Siewierskiego, 5-9 lutego 127
Sukces 40 A — zdobycie Biełgorodu, 5-9 lutego ..........................131
Walki na podejściach do Charkowa, 10-14 lutego ..................... .133
Wyzwolenie Charkowa, 14-16 lutego ............................................137
Pościg sil Frontu Woroneskiego, 16-20 lutego ............................ .139
Spadająca „Gwiazda” .....................................................................142
VI. Kontrofensywa niemiecka — faza I, Donbas ............................144
Sytuacja strategiczna w przededniu rozpoczęcia
niemieckiej kontrofensywy ..............................................................144
Wizyta Hitlera w Zaporożu 17-19 lutego 1943 r.
i plan kontrofensywy niemieckiej ...................................................147
Armia Czerwona w przededniu kontrofensywy Mansteina 151
Rozpoczęcie kontrofensywy przez 4 APanc 19-24 lutego 152
Klęska grupy Popowa 20-24 lutego ................................................159
Działania obronne Grupy Operacyjnej
„Kempf”, 20-28 lutego .....................................................................162
Kontynuacja ofensywy niemieckiej, 25-27 lutego .........................169
Klęska 3APanc, 28 lutego-5 marca .............................................. ..176
Podsumowanie pierwszej fazy kontrofensywy niemieckiej,
19 lutego-3 marca .......................................................................... ..183
VII. Kontrofensywa niemiecka — faza II, Charków .......................186
Uderzenie na Charków, 3-9 marca .................................................186
Walki grupy korpuśnej „Raus”, 8-11 marca .............................. ..197
Odbicie Charkowa, 10-14 marca .................................................. 200
Odzyskanie linii Dońca Siewierskiego na wschód
od Charkowa, 14-26 marca ........................................................... 208
Działania Grupy operacyjnej „Kempf ’ i 2A, 12-17 marca 211
Zdobycie Biełgorodu, 15-18 marca ............................................... 214
Zakończenie kontrofensywy, 19-23 marca .................................. 217
Podsumowanie drugiej fazy kontrofensywy niemieckiej,
3-26 marca ...................................................................................... 219
VIII. Ostatnie niemieckie zwycięstwo na wschodzie
— podsumowanie trzeciej bitwy o Charków .................................. 221
Ofensywa zimowa Armii Czerwonej ............................................ 221
Manstein i kontrofensywa niemiecka ........................................... 223
Straty ............................................................................................... 225
„Prawdziwa bitwa dopiero się zaczyna” ..................................... 228
Załączniki ............................................................................................ 232
Załącznik nr 1 — Spis skrótów i akronimów .............................. 233
Załącznik nr 2 — Porównawcza tabela rang wojskowych 234
Załącznik nr 3 — Organizacja dywizji SS .................................. 236
Bibliografia ..................................................................................... 240
Wykaz ilustracji .................................................................................. 243
Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za
zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny detalicznej.
Nasz adres:
Bellona SA
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: 022 45 70 306, 022 652 27 01
fax 022 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl
www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki
Redaktor merytoryczny: Kazimierz Cap
Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska
Korektor: Anna Olszowska

© Copyright by Łukasz Przybyło, Warszawa 2007


© Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2007

ISBN 978-83-11-10800-4

Vous aimerez peut-être aussi