Vous êtes sur la page 1sur 291

Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek

za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny


detalicznej.
Nasz adres:
Bellona SA
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: 022 457 03 06, 022 652 27 01
Fax: 022 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl
www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki
Redaktor merytoryczny: Adam Gałązka
Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska

© Copyright by Lech Wyszczelski. Warszawa 2000


© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna. Warszawa 2000

ISBN 978-73-11-11249-0
HISTORYCZNE BITWY

LECH WYSZCZELSKI

WILNO 1919-1920

BELLONA
Warszawa
WSTĘP

Wilno, największe wraz z Lwowem polskie miasto kresowe,


przechodziło u zarania odrodzenia w 1918 r. niepodległej
Polski burzliwe dzieje. Wpływ na to miały uwarunkowania
historyczne i etnograficzne. Wilno było bowiem stolicą
Wielkiego Księstwa Litewskiego, wchodzącego do roz-
biorów Polski w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Przez Litwinów traktowane było jako ich historyczna
stolica. Jednak z drugiej strony było zamieszkane, wręcz
zdominowane, przez Polaków. Dla Polaków było symbolem
ich kultury kresowej, miastem słynnym z walk narodowo-
wyzwoleńczych, dużym ośrodkiem życia naukowego i waż-
nym centrum administracyjnym.
Historia sprawiła, że zarówno Wilno, jak i cala Wileń-
szczyzna były w zdecydowanej większości zamieszkane
przez ludność polską, która jednoznacznie opowiadała się
za wejściem tych ziem w skład odrodzonej Polski. Z kolei
Litwini, naród stosunkowo nieliczny — liczący około
4 mln ludności, ale bardzo wyczulony na sprawę utworzenia
w pełni samodzielnego państwa — wysunęli bardzo rosz-
czeniowy program terytorialny, który stawiał na pierwszym
miejscu racje historyczne, a nie etnograficzne. Nie od-
powiadało to duchowi ówczesnej Europy i świata, bowiem
6

przywódcy wielkich zwycięskich mocarstw opowiadali się


za powstaniem w powojennej Europie państw narodowych,
których granice wytyczane miały być głównie w oparciu
o kryteria etnograficzne. Poza tym Litwini bali się panicznie
jakiejkolwiek formy powiązania ich państwa z Polską,
pamiętając o wcześniejszej dominacji Polaków nad nimi
— w tym także dominacji kulturowej.
Zarówno liderzy polskiego, jak i litewskiego ruchu
niepodległościowego domagali się utworzenia ich niepod-
ległych państw, ale wysuwali diametralnie odmienne pro-
gramy ich kształtu terytorialnego. Było to zarzewiem
konfliktu, którzy przybrał formę niewypowiedzianej wojny,
w której dochodzono swych racji siłą, czego rezultatem
było prowadzenie przez obie strony ograniczonych działań
militarnych.
Polsko-litewski spór terytorialny nakładał się na ekspan-
sję bolszewicką, której celem był eksport rewolucji na
zachód Europy i utworzenie Europejskiej Republiki Rad.
Realizacja tego programu możliwa była jedynie po wcześ-
niejszej sowietyzacji Polski oraz krajów bałtyckich, w tym
Litwy. Rosja Radziecka zainteresowana była więc opano-
waniem Wileńszczyzny, w tym Wilna, co dwukrotnie
uczyniła w latach 1919-1920.
Zainteresowani w utrzymaniu, a nawet pogłębianiu,
polsko-litewskiego sporu terytorialnego byli Niemcy, którzy
traktowali go jako formę nacisku na Polskę, żeby ograni-
czyła swoje rewindykacyjne zapędy wobec byłych ziem
polskich zaboru pruskiego. Zabiegali też o umocnienie
swoich wpływów na Litwie.
Wielkie mocarstwa w sprawach polskich nabytków
terytorialnych na wschodzie wykazywały wielką wstrze-
mięźliwość, licząc na szybki upadek władzy bolszewickiej
w Rosji i utworzenie w niej rządu demokratycznego, który
byłby traktowany jako naturalny ich sojusznik — pamiętaj-
my, że Rosja do 1917 r. była w koalicji państw tworzących
7

Ententę. Uważały więc, że do czasu wyłonienia takiego


rządu rosyjskiego nie powinny tworzyć faktów dokonanych
kosztem jej granicy zachodniej.
Złożoność uwarunkowań zewnętrznych wpływała mocno
na losy Wilna w latach 1919-1920. Po wycofaniu się
Niemców na początku stycznia 1919 r. było kolejno opa-
nowywane: 1-5 stycznia 1919 r. przez polską samoobronę,
5 stycznia - 19 kwietnia 1919 r. przez Armię Czerwoną, 19
kwietnia 1919 - 14 lipca 1920 r. ponownie przez Polskę, ale
już przez regularne formacje wojskowe, 14 lipca - 27 sierpnia
1920 r. kolejny raz przez Rosję Radziecką, od 27 sierpnia
do 9 października 1920 r. przekazane przez Moskwę
Litwinom i rządzone przez nich i wreszcie, od 9 paździer-
nika 1920 r., zajęte przez „zbuntowane” oddziały gen.
Lucjana Żeligowskiego i po pewnym czasie włączone
oficjalnie w skład terytorium Polski. Towarzyszyły temu
często walki zbrojne. Miały miejsce czterokrotnie: w stycz-
niu i kwietniu 1919 r., lipcu 1920 r.. kiedy przeciwnikiem
była Armia Czerwona i październiku 1920 r., kiedy były
nim wojska litewskie.
Dążenie strony polskiej do opanowania Wilna wiązało
się z próbami przeforsowania dwóch głównych ówczesnych
koncepcji odnoszących się do kształtu terytorialnego
II Rzeczypospolitej: inkorporacyjnej autorstwa Romana
Dmowskiego i federacyjnej, za którą stał Józef Piłsudski
i jego obóz polityczny. W pierwszej koncepcji żądano
Wilna przyłączonego bezpośrednio do Polski, w drugiej
godzono się, aby było stolicą Litwy, ale sfederowanej
z Polską. Litwini kategorycznie odrzucali obie koncepcje,
domagając się, żeby Wilno bez jakichkolwiek uwarunkowań
było stolicą ich państwa. Wilno, jak i cała Wileńszczyzna
ostatecznie włączone zostały w skład Polski na zasadach
inkorporacyjnych. Było to powodem bardzo napiętych
stosunków polsko-litewskich niemal w całym okresie
międzywojennym.
8

Polsko-litewskie działania militarne nie obejmowały tylko


Wilno i Wileńszczyznę, ale także Suwalszczyznę. Poza
tym Litwini wysuwali roszczenia terytorialne do znacznej
części ziem białoruskich, a nawet polskich — mówimy
o Suwalszczyźnie południowej.
Walki prowadzone o Wilno umiejscawiać należy także
w całokształcie wojny polsko-rosyjskiej 1919-1920 r.,
zajmowały one w niej bowiem ilość znaczące miejsce.
W polskiej historiografii wojskowej brakuje całościowego
opracowania walk o Wilno, które prowadzono w latach
1919-1920. W okresie międzywojennym ukazywały się
tylko publikacje poświęcone poszczególnym etapom tych
walk — najwięcej miejsca zajmowały te dotyczące zajęcia
Wilna przez Polaków w kwietniu 1919 r. Wstydliwie
traktowana była natomiast akcja wojsk gen. Żeligowskiego,
która doprowadziła do niekonwencjonalnego przyłączenia
tego miasta do Polski. Ukazywały się za to prace dotyczące
polsko litewskich działań militarnych na Suwalszczyźnie,
czy też prezentujące całokształt lub wybrane okresy wojny
polsko-rosyjskiej w okresie 1919-1920 r. W latach dzie-
więćdziesiątych XX w. ukazała się niewielka praca And-
rzeja Czesława Żaka pt. Wilno 1919-19201 w serii „Bitwy
polskie", ale jest ona zaledwie skrótowym kompendium
wydarzeń zachodzących w tym mieście. Brakuje także
poważniejszych opracowań litewskich i rosyjskich.
Duże zainteresowanie, jakim cieszy się wydawana przez
Wydawnictwo Bellona seria „Historyczne bitwy" oraz to,
że Autor ma już znaczący w niej udział pisarski, a także
fakt specjalizowania się w militarnych aspektach walki
o granice odrodzonej Polski w latach 1918-1921, legły
u genezy powstania te j publikacji.
Z uwagi na popularnonaukowy charakter opracowania
nie było celem Autora pełne, źródłowe udokumentowanie

1
A. Cz. Żak, Wilno 1919 1920., Warszawa 1993.
9

wszystkich głoszonych tez i poglądów. Praca napisana


została na podstawie dostępnych materiałów źródłowych
— na ogół polskich i częściowo rosyjskich — ale także
archiwalnych, oraz licznych opracowań, z reguły o charak-
terze przyczynkarskim. Wykorzystano dokumentację źród-
łową, znajdującą się w Centralnym Archiwum Wojskowym,
w Archiwum Akt Nowych oraz w Ośrodku Przechowywania
Zbiorów Historyczno-Dokumentacyjnych (Dawne Centralne
Państwowe Archiwum Specjalne) w Moskwie. Cenne
okazały się także zbiory źródeł polskich dotyczące bitwy
niemeńskiej oraz zbiory rosyjskie, dotyczące dokumentacji
Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej i dowództw
frontów. Z opracowań najcenniejszymi okazały się prace
Piotra Łossowskiego, Józefa Smoleńskiego, Bronisława
Waligóry, Tadeusza Kutrzeby, Tadeusza Piskora, Adama
Przybylskiego oraz Nikołaja Je. Kakurina i Władimira A.
Mielikowa. Cenny był także artykuł Algisa Kasperaviciusa,
opisujący stanowisko strony litewskiej.
Zamierzeniem Autora było przybliżenie Czytelnikom
problematyki nieudanych prób Józefa Piłsudskiego i jego
obozu zrealizowania idei federacyjnej, zwłaszcza w od-
niesieniu do Litwy i roli jaką w niej odgrywał jego
stosunek do Wilna. Kolejnym zadaniem było przedsta-
wienie walk prowadzonych o to miasto z wojskami
różnych państw.
Niniejsze opracowanie nie pretenduje do pełnej rekon-
strukcji opisywanych wydarzeń. Winno być jednak pomoc-
ne w przybliżeniu problematyki zmagań Polaków i Wojska
Polskiego o kształt terytorialny Polski w latach 1918-1921.
LITWA W FEDERACYJNYCH PLANACH
JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO I INKORPORACYJNYCH
PROJEKTACH ROMANA DMOWSKIEGO.
REAKCJE LITWINÓW

Historyczne więzy, łączące Polaków i Litwinów przed


rozbiorami Polski w XVIII w., już w następnym stuleciu
uległy istotnemu osłabieniu wskutek budzenia się świadomoś-
ci narodowej Litwinów. Przybrała ona wkrótce formę
nacjonalizmu i litewski ruch narodowy zyskał wpływy
jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. 4-5 grudnia
1905 r. odbył się w Wilnie tzw. Sejm Litewski, domagający
się powstania autonomicznej Litwy, ze stolicą w Wilnie,
skonfederowanej z krajami Imperium Rosyjskiego.
Wybuch I wojny światowej i okupacja ziem litewskich
przez Niemcy spowodowała u wielu polityków litewskich
wzrost nadziei na odbudowę narodowego państwa przy
ich pomocy. Stało się to zarzewiem rodzącego się sporu
polsko-litewskiego, dotyczącego wzajemnych roszczeń
terytorialnych. Litwini zaczęli je zgłaszać od 1917 r. We
wrześniu obradowała w Wilnie konferencja litewskiego
ruchu narodowego, na której dyskutowano o odbudowie
niepodległej Litwy. Powołano nawet jego organ wyko-
nawczy — Tarybę — który miał doprowadzić do reali-
zacji tej idei. II grudnia 1917 r. Taryba ogłosiła od-
budowę niezależnego państwa litewskiego ze stolicą
w Wilnie. Miało to być państwo wolne od wszelkich
11

związków państwowych, które łączyły Litwę dawną


z innymi krajami. Odnosiło się to głównie do związków
z Polską. Wystąpiono także z roszczeniami teryto-
rialnymi, domagając się włączenia w skład odrodzonej
Litwy guberni kowieńskiej, wileńskiej, suwalskiej i gro-
dzieńskiej. Były to tereny znacznie wykraczające poza
ziemie przez nich zamieszkiwane, toteż żądania te
stały w sprzeczności z koncepcją mocarstw, która
przewidywała oparcie granic przyszłych państw na-
rodowych w Europie na kryteriach etnicznych. Żądania
te były sprzeczne także z polskimi postulatami od-
budowy silnej Polski.
Wśród polityków polskich w czasie I wojny światowej
dominowały dwie koncepcje terytorialnego kształtu Polski.
Jedną z nich była koncepcja federacyjna wylansowana
przez obóz polityczny skupiony wokół Józefa Piłsudskiego,
drugi, koncepcja inkorporacyjna autorstwa Romana Dmow-
skiego popierana przez Narodowa Demokrację.
Józef Piłsudski — i jego obóz — uważał, że najważniej-
szą sprawą w wytyczeniu terytorialnego kształtu Polski
będą miały rozstrzygnięcia co do przynależności Kresów
Wschodnich. Dlatego też sprawie tej poświęcano najwięcej
uwagi. Pierwsze początki programu federacyjnego wywodzą
się z programu Polskiej Partii Socjalistycznej z 1892 r.
Józef Piłsudski, w memoriale złożonym w 1904 r. urzęd-
nikowi japońskiego ministerstwa spraw zagranicznych,
dzielił narody Rosji na historyczne i niehistoryczne. Do
pierwszych zaliczał Polaków, Finów, Gruzinów i z pewnymi
zastrzeżeniami Ormian. Do drugiej grupy wchodzić mieli
Litwini, Białorusini i Łotysze. Uważał, że nawet wśród
narodów tych pierwszych wiodącą rolę winni odgrywać
Polacy. W cytowanym memoriale pisak „[...] gdy inne
narody samodzielnie mogą się zdobyć jedynie na opozycję
rządowi, na sprawienie mu przeszkód w polityce i sprawie-
nie kłopotów, jedynie Polacy potrafią doprowadzić wypadki
12

do otwartej walki i pociągnąć za sobą resztę podbitych


przez Rosję narodów” 1. Tym samym opowiadał się za tym,
by na gruzach Imperium Rosyjskiego powstało państwo
będące federacją narodów, w którym wiodącą rolę od-
grywaliby Polacy.
Ekspertem w tej akurat problematyce był Leon Wasilew-
ski. W wydanej w 1915 r. broszurze Die nationalen und
kulturellen Verhaltlnisse in soenananten Westrussland opo-
wiadał się za głębokim odepchnięciem Rosji na wschód oraz
pozbawieniem jej zagrabionych ziem od Finlandii po
Besarabię. Występował z koncepcją zbudowania na ziemiach
odebranych Rosji silnego federacyjnego państwa, w którym
wiodącą rolę odgrywałaby Polska. Proponował przyłączenie
do państwa polskiego tych obszarów, które ciążyły do niego
narodowo i kulturowo. Pisał: „Dlatego też naturalna granica
polsko-rosyjska byłaby linią zetknięcia się dwóch kultur, tzn.
katolicko-polskiej i rosyjsko-prawosławnej". Do Polski,
zdaniem Leona Wasilewskiego, wejść winna przede wszyst-
kim Litwa historyczna — ziemie litewskie i białoruskie.
Pogląd ten podzielał także Józef Piłsudski, który opowiadał
się za zdecydowanym przesunięciem polskich aspiracji
terytorialnych na wschód. Zwartą koncepcję federacyjną Leon
Wasilewski przedstawił w artykule Granice państwa polskie-
go na wchodzie. W nim zawarta została teza przyjęta
także przez Józefa Piłsudskiego — formułującą cel strategicz-
ny jego polityki: „Stawiając sobie za cel rozbicie carskiej
Rosji, polski ruch niepodległościowy, dążąc do jak najdalsze-
go wysunięcia na wschód i północ granic Polski, czyni zadość
nie tylko własnym aspiracjom, ale i żywotnym interesom
ludów Rosję zamieszkujących" 2.
Z czasem program federacyjny został skonkretyzowany
i sprowadzony w pierwszej kolejności do pozyskania dla
1
J. P i ł s u d z k i, Pisma zbiorowe, t. 2. Warszawa l932, s. 249.
2
L. W a s i l e w s k i, Granice państwa polskiego na Wschodzie, „Kul-
tura Polski” z 19 II 1918 r.
13

niego Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, a następnie Białorusi


i Ukrainy.
Józef Piłsudski opowiadał się od 1917 r. za programem
federacyjnym, z tym że nie angażował się w jego realizację
bez reszty. Dopuszczał możliwość przyjęcia pewnych
rozwiązań inkorporacyjnych. Uważał jednak, że federalizm
będzie skuteczniejszym narzędziem w ekspansji na wschód,
a pomoże zwłaszcza w wyeliminowaniu Rosji z wpływu na
politykę europejską.
Zadać można pytanie: jakie siły polityczne lub po-
jedynczy działacze byli rzecznikami programu federa-
listycznego? Generalnie zaliczyć można do nich kie-
rowniclwo Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego
Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”, ludzi blisko zwią-
zanych z Józefem Piłsudskim, zwłaszcza Leona Wa-
silewskiego i Walerego Sławka, a także grupę jego
zwolenników skupioną wokół periodyku „Rząd i Wojsko”.
Byli to przede wszystkim Andrzej Strug, Adam Skwar-
czyński, Tadeusz Hołówko, Wincenty Rzymowski czy
Melchior Wańkowicz.
Druga z wielkich polskich sił politycznych — Narodowa
Demokracja — sformułowała program terytorialny w zasa-
dzie w trakcie I wojny światowej. Dotyczyło to zwłaszcza
aspiracji terytorialnych na wschodzie. Dopiero po rewolucji
lutowej 1917 r. w Rosji ta siła polityczna wypracowała
całościowy program polityki wschodniej, a jej autorem był
Roman Dmowski. W końcu marca 1917 r. złożył brytyj-
skiemu ministrowi spraw zagranicznych Arthurowi Jame-
sowi Balfourowi Memoriał o terytorium państwa polskiego.
Zaproponował w nim przyjęcie kompromisu między zasadą
historyczną i etniczną.
Rozwinięty i szeroko udokumentowany punkt widzenia
Romana Dmowskiego i jego obozu na kwestie terytorialne
odrodzonej Polski został zawarły w opracowanym w lecie
1917 r. memoriale Zagadnienia środkowo- i wschodnio-
16

konferencji paryskiej, wypracowującej kształt powojennej


Europy, odgrywał Roman Dmowski. Lansował swój pro-
gram inkorporacyjny także w odniesieniu do polskich
Kresów Wschodnich.
W grudniu 1918 r. Polacy podjęli rokowania z Niemcami
w sprawie przepuszczenia wojsk polskich na Wileńszczyz-
nę. Niemcy nie kwapili się z wyrażeniem takowej zgody.
Podjęto także bezpośrednie rokowania z Litwinami, wysu-
wając argumentację, że brak obsadzenia tego spornego
obszaru przez oddziały polskie spowoduje ich opanowanie
przez Armię Czerwoną. Negocjacje te zakończyły się
niepowodzeniem, bowiem strona litewska, mająca poparcie
Niemców, liczyła na samodzielne zajęcie Wileńszczyzny,
Suwalszczyzny, a także i Grodzieńszczyzny. Niemcy celo-
wo starali się zaogniać spór polsko-litewski.
W grudniu 1918 r. Sztab Generalny Wojska Polskiego
opracował plan polskiej okupacji ziem litewsko-białoruskich.
Zakładał pomoc mocarstw zachodnich w zaspokojeniu
polskich roszczeń terytorialnych na Kresach Wschodnich.
Domagano się bezwzględnego i szybkiego przekazania przez
Niemców w polskie posiadanie jako pierwszych powiatów:
Biała Podlaska, Brześć Litewski, Bielsk Podlaski, Białystok,
Sokółka, Grodno, Augustów, Sejny i Suwałki. W drugim
etapie Niemcy mieli się ewakuować z powiatów: Kobryń,
Prużana, Wołkowysk, Słonim, Nowogródek, Oszmiana, Lida,
Troki, Wilno. Ostatni etap miał obejmować przekazanie
stronie polskiej reszty guberni mińskiej, wileńskiej oraz
powiatu Jeziorosy.
Józef Piłsudski wraz z Leonem Wasilewskim i premierem
Jędrzejem Moraczewskim w połowie grudnia 1918 r. uznali,
że niezależnie od rokowań dyplomatycznych należy czynić
przygotowania do wojskowej wyprawy na Wileńszczyznę.
Opowiadali się za ideą federacji, jednak drogą faktów
dokonanych powołano Tymczasową Komisję Rządzącą na
okręg Litwy Północnej kierowaną przez Witolda Abramowi-
17

cza. Na takie posunięcie strony polskiej rząd litewski ostro


zaprotestował. Czynione były także przygotowania wojs-
kowe, o których powiemy nieco później, na wypadek
konieczności siłowego opanowywania tego obszaru. Doty-
czyły głównie organizowania miejscowych formacji samo-
obrony, skupiających ludność polską tych ziem.
Kiedy na początku stycznia 1919 r. władzę w Wilnie
przejęła polska samoobrona, Litwini bardzo ostro protes-
towali. Spór nie przycichł nawet po opanowaniu Wileń-
szczyzny, w tym Wilna, przez Armię Czerwoną.
4 stycznia 1919 r. rząd litewski skierował oficjalną notę
do rządu polskiego o uznanie swojego istnienia i respek-
towanie prawa do zgłaszanych roszczeń terytorialnych.
Odpowiedź polska z 12 lutego 1919 r., podpisana przez
Ignacego Jana Paderewskiego jako ministra spraw za-
granicznych, była jednoznaczna w swej wymowie:
„Rząd polski zawsze stał i stoi na stanowisku uznania
prawa narodów do samostanowienia o sobie. W szczególno-
ści uznaje w całej pełni to prawo odnośnie narodu litew-
skiego. Zważywszy wszak, że Rząd Litewski występuje
w imieniu Państwa Litewskiego, obejmującego, poza ob-
szarem niewątpliwie litewskim, również ziemie zamieszkałe
przez ludność białoruską i polską, które nie tylko nie
wyraziły zgody na włączenie ich do Państwa Litewskiego,
lecz niejednokrotnie w szeregu uchwał i deklaracji zakładały
przeciwko temu protesty. Rząd Polski nie może uznać
Państwa Litewskiego w tej formie i w tych granicach,
w jakich chciałby je widzieć obecny Rząd Litewski. Rząd
polski jest zdania, że kwestia granic pomiędzy ewentualnym
państwem litewskim a polskim powinna być uregulowana
na podstawie swobodnie wyrażonej woli ludności, zamiesz-
kującej sporne terytoria, do czego prawdopodobnie przy-
czyni się Kongres Pokojowy” 3.
3
Cyt. za: J. G i e r o w s k a - K a 11 a u r. Zarząd Cywilny Ziem Wschod-
nich (19 lutego 1919 - 9 września 1920). Warszawa 2003, s. 264..
18

Nie była to oferta federacyjna, lecz jednoznaczne opowie-


dzenie się za inkorporacją spornych terenów, mimo że Ignacy
Paderewski uważany był za zwolennika koncepcji federacyj-
nej. Zdominowany przez centroprawicę jego rząd jako całość
nie popierał polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego.
Rozpoczęte w styczniu 1919 r. w Paryżu obrady kon-
ferencji pokojowej przeniosły polsko-litewski spór teryto-
rialny na to forum. W obradach uczestniczyła bowiem nie
tylko delegacja polska, ale od lutego także wysłannik
Kowna, którym był Augustinas Voldemaras, bardzo nie-
chętnie ustosunkowany do Polski. Stanowisko Polski w pier-
wszej fazie konferencji przedstawiał Roman Dmowski.
Rada Najwyższa konferencji pokojowej wysłuchała pol-
skiego stanowiska 29 stycznia 1919 r. W odniesieniu do
granicy wschodniej domagał się powrotu do granic sprzed
1772 r. Należy postawić pytanie: dlaczego Roman Dmow-
ski, w sprawie granicy wschodniej, odszedł od koncepcji
inkorporacyjnej? Uczynił to ze świadomością, że mocarstwa
nie wyrażą zgody na tak daleko idące roszczenia terytorial-
ne, a chciał zachować kartę przetargową dla pertraktacji
w sprawie ustalenia granicy zachodniej.
Skłonność Romana Dmowskiego do ustępstw terytorial-
nych na wschodzie potwierdzona została już pod koniec
lutego 1919 r. w nocie przesłanej do Komisji do spraw
Polskich. Wysunął mianowicie koncepcję przyłączenia do
Polski na wschodzie tylko tych ziem, na których procent
ludności polskiej był dostatecznie wysoki i które historycznie
i kulturowo bezsprzecznie należały do strefy wpływów
polskich. Był zwolennikiem utworzenia wielkiej i silnej
Polski, a do tego w miarę jednolitej narodowo. Mocarstwa nie
godziły się jednak na tak daleko idące roszczenia terytorialne.
O ile Józef Piłsudski i jego obóz oddali Romanowi
Dmowskiemu inicjatywę w sprawie negocjacji przebiegu
polskiej granicy zachodniej, to byli zdecydowanymi przeciw-
nikami koncepcji inkorporacyjnej w odniesieniu do granicy
19

wschodniej. Do pierwszego starcia doszło 3 marca 1919 r.


na posiedzeniu Komitetu Narodowego Polskiego, na którym
dyskutowano właśnie o niej. Zwolennicy Józefa Piłsudskiego
— Kazimierz Dłuski i Antoni Sujkowski — opowiedzieli
się za koncepcją federacyjną. Jeszcze dalej od nich szedł
hrabia Leon Łubieński, dążący do zapewnienia polskich
wpływów daleko na wschodzie. Domagał się przede wszy-
stkim doprowadzenia do federacji polsko-litewskiej. Zwo-
lennicy Romana Dmowskiego byli w większości, posta-
nowiono więc zdecydowanie odrzucić program federacyjny,
przyjmując zasadę, że do państwa polskiego jednolitego,
nie podzielonego na żadne polityczne jednostki, włączone
zostaną tylko te obszary, które zapewnią przewagę narodową
i umożliwią utrzymanie państwa rzeczywiście narodowo
polskiego. Zaaprobowane zostały także granice proponowane
przez komitet, z zastrzeżeniem pewnych rektyfikacji, ale
jedynie takich, które nie zmieniłyby zasadniczego procentu
ludności niepolskiej.
Reprezentujący rząd litewski na konferencji pokojowej, choć
nie na prawach delegata, Augustinas Voldemaras, w nocie
przesłanej 24 marca 1919 r. francuskiemu premierowi Geo-
rges’owi Clemenceau, sprecyzował litewskie rewindykacje
terytorialne. Dotyczyły one nie tylko włączenia do Litwy
guberni kowieńskiej, wileńskiej, grodzieńskiej i suwalskiej, ale
bliżej nieokreślonej części guberni kurlandzkiej i części Prus
Wschodnich. Był to obszar o powierzchni 125 tys. km2,
zamieszkany przez 6 mln ludności. Było to pierwsze publiczne
przedstawienie litewskich roszczeń terytorialnych. Jeśli chodzi o
sporne z Polską tereny, to Litwini zgłaszali roszczenia do
Suwałk, Grodna, Lidy, Białegostoku, Wołkowyska czy Brześcia.
Były to obszary, na których zamieszkiwało mniej niż 1/3
Litwinów. W kolejnej nocie do Georges’a Clemenceau z 5
kwietnia 1919 r. Augustinas Voldemaras, donosząc o
wzrastającym zagrożeniu Litwy przez Polskę, ostrzegał, że
jakiekolwiek wkroczenie oddziałów polskich na obszar Litwy —
20

dotyczyło to ziem, do których zgłaszała roszczenia — uznane


zostanie jako agresja. Podtrzymywał jednocześnie wcześniej
zgłoszone roszczenia terytorialne, sarkastycznie dodając, że
tylko ich zaspokojenie może doprowadzić do poprawy
stosunków polsko-litewskich.
Działalność dyplomatyczna przedstawicieli rządu litew-
skiego na forum konferencji pokojowej w Paryżu zakoń-
czyła się niepowodzeniem. Mocarstwa nie zdecydowały się
na uznanie Litwy, zaś ich samych nie dopuszczono oficjal-
nie do obrad konferencji.
Delegacja polska na konferencję paryską starała się
wykazywać bezpodstawność litewskich roszczeń terytorial-
nych. Cytując dane statystyczne dowodzono, że tylko na
północnej Suwalszczyźnie i w guberni kowieńskiej zamiesz-
kuje w przewadze ludność litewska. Starano się także
zdyskredytować kowieński rząd litewski, podkreślając jego
niemiecki rodowód.
W marcu 1919 r. rząd litewski, wobec niepowodzeń na
konferencji paryskiej, zamierzał odzyskać Wileńszczyznę
siłą. Zabiegano o pomoc Niemców, a konkretnie o udział
w akcji okupacyjnej Armii „Wschód". Uzyskując ograni-
czoną pomoc niemiecką, Litwini zajęli Możejki i Szawle
i przygotowywali się do ofensywy na Wilno. Niemcy
odmówili jednak udzielenia pomocy, obawiając się reper-
kusji międzynarodowych. Wojska litewskie samodzielnie
były zdolne jedynie do ograniczonej akcji przeciwko Armii
Czerwonej. Zajęto rejon Żyżmor i Olity. Rosjanie bez
problemu powstrzymali ich dalsze działania zaczepne.
Po opanowaniu przez Polaków Wilna w kwietniu 1919 r.,
a następnie znacznych obszarów Wileńszczyzny i Białorusi,
Józef Piłsudski, mając na uwadze realizację koncepcji
federacyjnej, nie podjął rozstrzygnięć co do dalszych losów
tych ziem, lecz nie zamierzał wspierać linii politycznej rządu
i Sejmu Ustawodawczego. Dlatego też już 8 lutego 1919 r.
utworzył Zarząd Wojskowy na Ziemiach Litwy i Białorusi, na
którego czele stał Generalny Komisarz Cywilny, Ludwik
21

Kolankowski. 12 maja 1919 r. utworzony został Zarząd


Cywilny Ziem Wschodnich przy Naczelnym Dowództwie
Wojska Polskiego z komisarzem generalnym Jerzym Osmo-
łowskim na czele. Osoba Osmołowskiego gwarantować
miała realizację polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego.
Kolejnym zabezpieczeniem miało być podporządkowanie
Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich Naczelnemu Dowódz-
twu WP, a konkretnie Józefowi Piłsudskiemu jako Naczel-
nemu Wodzowi. Miało to ograniczyć rolę Sejmu i rządu
w kształtowaniu polityki wschodniej. W odniesieniu do
ziem litewskich, podobnie jak i całych Kresów Wschodnich
i ich przynależności państwowej, liczący był także glos
miejscowej ludności polskiej, tej zaś, ujmując to generalnie,
bliższa była koncepcja inkorporacyjna niż federacyjna.
Józef Piłsudski nasilił zabiegi do pozyskania dla idei
federacji państw bałtyckich, w tym Litwy oraz narodu
białoruskiego. Litwinów uważał za braci, natomiast u Bia-
łorusinów chciał utrzymać dążność do zachowania in-
dywidualności tam, gdzie nie było szans na ich zasymilo-
wanie. Spotkało się to z ostrą krytyką wewnętrzną ze
strony przedstawicieli Narodowej Demokracji, którzy
domagali się przyłączenia tych ziem do Polski na zasadzie
inkorporacji, ale także potencjalnych kandydatów do
federacji. Ostro reagowała zwłaszcza Litwa. Kowno
planowało nawet akcję wojskową w celu odbicia Wilna,
lecz była ona nierealna z uwagi na słabość wojsk litew-
skich. Pozostawały więc im tylko protesty na arenie
międzynarodowej. Drogę tę starano się wykorzystywać jak
najczęściej, śląc liczne protesty i skargi do mocarstw
i organów międzynarodowych. Lansowano tezę, że „bez
uznania niepodległości Litwy, bez zwrotu Wilna, nie może
być zgody z Polakami”. Najostrzejsze były protesty
zgłaszane na forum konferencji pokojowej. 28 kwietnia
1919 r. obszerną notę w tej sprawie wręczył Georges’owi
Clemenceau Augustinas Voldemaras, który groził nawet
22

wojną z Polską. Podobnie ostre protesty Litwini składali po


zajęciu przez Polaków Grodna, krzyżowało to bowiem ich
plany włączenia w skład ich państwa znacznych połaci
Białorusi.
Józef Piłsudski, mimo zajęcia Wilna przez Wojsko
Polskie, nie chciał tym aktem przesądzać o jego przynależ-
ności terytorialnej. Był skłonny przekazać go Litwinom,
jako cenę za ich zgodę na federację z Polską. Wyrazem
tego była deklaracja, jaką w związku z tym skierował
22 kwietnia 1919 r. do mieszkańców Wileńszczyzny.
Jednocześnie zamierzał własnym kanałem wojskowym
prowadzić rokowania z Litwinami. Tym samym chciał się
uniezależnić od oficjalnej dyplomacji, którą kierowali
zwolennicy Romana Dmowskiego.
Przedstawicielem Józefa Piłsudskiego do rokowań wojsko-
wych w Litwinami został Walety Sławek. 25 kwietnia 1919 r.
otrzymał on od niego upoważnienie do „wszczęcia i prowa-
dzenia pertraktacji w imieniu Naczelnego Dowództwa Woj-
ska Polskiego z Wojskami Litewskimi i Białoruskimi”. Tego
samego dnia Naczelne Dowództwo WP przekazało mu
warunki, jakie miał przedstawić wojskom litewskim. Oto one:
„1) Wobec zajęcia przez Wojsko Polskie frontu przeciw
bolszewikom na północny-wschód od Wilna i na wschód
od Lidy, zbytecznym się stało pozostawanie w rejonie na
południe od linii kolejowej Kowno–Wilno i na zachód od
linii demarkacyjnej oznaczonej powyżej większych od-
działów wojsk litewskich zdolnych do operacji jak naprzód
oddziałów w Dungach. Dowództwo wojsk litewskich prze-
sunie te oddziały ku północy na front przeciw bolszewikom,
pozostawiając na terenie określonym wyżej drobne oddziały
potrzebne do utrzymania porządku w kraju; 2) Linia
demarkacyjna oddzielająca wojska polskie operujące na
froncie Wilno–Lida od wojsk litewskich biegnie od Olity
(wschodnia część miasta po stronie polskiej), przez Stokli-
szki (miasteczko po stronie polskiej), Żyżmory (po stronie
23

litewskiej), Przeczany i Jasiuniany – Juchnieńce do Bogu-


sławiszek. Wobec tego wojskom litewskim stoi do dys-
pozycji szosa Kowno – Janów – Wiłkomierz – Dźwińsk jako
linia komunikacyjna w operacjach przeciw bolszewikom;
3) Przekraczające linię demarkacyjną oddziały wojsk litew-
skich spotkają się ze zbrojnym oporem garnizonów pol-
skich; 4) Wątpliwe szczegóły co do przebiegu linii demar-
kacyjnej ustali wspólna komisja” 4.
Walery Sławek miał prowadzić nie tylko pertraktacje
wojskowe, ale przede wszystkim przekonywać Litwinów
do wspólnej walki z bolszewikami, i do zaakceptowania
koncepcji ich połączenia federacyjnego z Polską. Choroba
uniemożliwiła mu jednak prowadzenie pertraktacji i w cza-
sie rokowań prowadzonych 20 i 21 maja 1919 r. Wojsko
Polskie reprezentowali kapitanowie Edward Perkowicz
i Mieczysław Mackiewicz oraz rotmistrz Grabowski. Litwini
nie zgodzili się w ich trakcie na podjęcie kwestii politycz-
nych, ograniczając ich zakres wyłącznie do spraw czysto
wojskowych. Poza tym w formie ultimatum zażądali
spełnienia ich warunków. Domagali się, żeby linia demar-
kacyjna biegła wzdłuż szlaku kolejowego Dźwińsk–Wil-
no–Orany. Polska administrowałaby terenem położonym
na wschód od tej linii, natomiast obszar leżący na zachód
stanowić miał bazę operacyjną wojsk litewskich. Prócz
tego wymieniona linia kolejowa miała być we wspólnym
władaniu Polaków i Litwinów. W Wilnie Litwini żądali dla
siebie stacji towarowej z zapleczem oraz pomieszczeń dla
swojej administracji wojskowej. Wobec tych rozbieżności
stanowisk rokowania zostały zawieszone.
Walery Sławek, w osobistym liście do Józefa Piłsuds-
kiego wysłanym 26 maja 1919 r., uskarżał się zarówno na
sposób prowadzonych rokowań z Litwinami, jak i na
4
Pismo Naczelnego Dowództwa WP do kpt. Sławka z 25.04.19l9 r.,
Ośrodek Przechowywania Zbiorów Historyczno-Dokumentacyjnych (dalej:
OPZH-D) w Moskwie, Fond polski, 471-1-43.
24

postawę dowódcy Frontu Litewsko-Białoruskiego gen.


Stanisława Szeptyckiego, który — jego zdaniem — był
zwolennikiem rokowań siłowych. W sprawie tej pisał:
„W rozmowach z tym samym Osmołowskim, a również
i Kościałkowskim [Marian Zyndram-Kościałkowski
— przyp. L.W.] Szeptycki wypowiadał wielkie nieza-
dowolenie z polityki «miękkiej ręki», co było wyraźnie
wywołane Twoim listem".
Upór Litwinów ujawniony w czasie rokowań wojsko-
wych powodował, że Józef Piłsudski i jego ludzie większą
szansę widzieli w akcji zjednywania dla swych planów
miejscowej ludności. Dlatego też Naczelny Wódz WP
powierzył wykonywanie tych zadań zwolennikom koncepcji
federacyjnej i swoim bliskim współpracownikom: Walere-
mu Sławkowi, Marianowi Zyndram-Kościałkowskiemu,
Bolesławowi Miedzińskiemu, Aleksandrowi Prystorowi
i bratu Janowi.
Józef Piłsudski z wielkim niezadowoleniem przyjmował
wiadomości o licznych wyjazdach Polaków z Wilna i z zaj-
mowanych przez oddziały polskie ziem litewsko-białoruskich,
jakie miały miejsce wiosna 1919 r. Winą za to obarczał
zarówno swojego brata, komisarza cywilnego w Wilnie, jak
i wojskowych w osobach generałów Stanisława Szeptyckiego
i Edwarda Śmigłego-Rydza. Dał temu wyraz w liście
napisanym do tego drugiego z 5 maja 1919 r. Pisał w nim:
„Zacznę od rzeczy przykrych. Okropnie niezadowolony
jestem z tego popłochu, który został zrobiony w Wilnie,
a o którym opowiadała mi po przyjeździe swoim do
Warszawy rodzina. Nie potrzeba było pozwalać na wyjazd
osób cywilnych, nawet gdyby robiono z tego wrzask
niepospolity. Teraz przeniósł się ten cały alarm głęboko do
kraju całego i zupełnie niepotrzebnie, gdy przeciwnie
chciałbym, aby możliwie największa ilość ludzi wróciła
z Warszawy i Królestwa do Wilna i okolicy. Taki popłoch
zmniejszył dość silnie znaczenie faktu zajęcia Wilna samego.
25

W tej silniej materii piszę do swego brata, jako komisarza


w Wilnie z wymówką, że nie opanował popłochu i zamiast
utrudnić ułatwił ucieczki popłochowe z Wilna” 5.
Działalność propagandowa prowadzona wobec Litwi-
nów i Białorusinów z myślą o ich pozyskaniu dla koncepcji
federacyjnej przyniosła dość mierne wyniki. Opinię taką
przedstawiał raport polityczny opracowany przez Walerego
Sławka. Stwierdzał on: „Przez cały czas od zajęcia Wilna
przez nasze wojsko, aż do początków czerwca warunki
układały się w sposób bardzo nieprzychylny dla prze-
prowadzenia akcji politycznej. Brak wyraźnych i do-
statecznie się ujawniających ugrupowań politycznych
zarówno spośród Litwinów, jak i Białorusinów oraz
niedostateczna jednolitość w pracach administracji cywil-
nej i wojskowej polskiej sprawiły, że można było załatwić
sprawy jedynie drobniejsze, a więc dotyczące poszczegól-
nych wystąpień lub życzeń narodowości nie polskich oraz
przeciwdziałanie tym, czy innym wykroczeniom i naduży-
ciom ze strony żandarmerii lub kontrwywiadu”. W tych
uwarunkowaniach akcja polityczna — podporządkowania
koncepcji federacyjnej — kierowana przez Biuro Wywia-
dowcze II Oddziału Sztabu Frontu Litewsko-Białorus-
kiego, na której czele stał Walery Sławek, ograniczała się
do wydawania gazety codziennej „Nasz Kraj". Lansowała
ona hasło zgody i pojednania narodów zamieszkujących
obszary dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na
łamach tej gazety wysunięto konkretny program polityczny
zakładający:
1. niepodległość dla narodu litewskiego i białoruskiego;
2. dobrowolną unię tych krajów z Polską;
3. równorzędność polityczną Polaków, Litwinów i Biało-
rusinów zamieszkujących ziemię byłego Wielkiego Księst-
wa Litewskiego.

5
List Piłsudskiego do gen. Śmigłego z 4.05.1919 r., Ibidem. 471-1-90.
26

Gazeta „Nasz Kraj" spotkała się ze zróżnicowanym


przyjęciem odbiorców, do których była adresowana. Litwini
całkowicie ją bojkotowali, wśród Polaków popierała gło-
szone przez nią tezy tylko ta część — bynajmniej nie
stanowiąca większości — która była za federacyjnymi
planami Józefa Piłsudskiego, a stosunkowo z największą
życzliwością była przyjmowana przez Białorusinów. Można
więc uznać, że odegrała ona tylko pewną rolę w układaniu
poprawnych stosunków polsko-białoruskich.
Tymczasem stosunek Białorusinów do federacji z Polską
był dość długo niesprecyzowany i niejasny. W okresie
odzyskiwania przez Polskę niepodległości na ziemi gro-
dzieńskiej utworzona została przez płk. Dulewicza polska
formacja samoobrony tej ziemi. W lutym 1919 r. została
ona włączona przez gen. Wacława Iwaszkiewicza w skład
formowanej na terenie Polski Dywizji Litewsko-Białorus-
kiej. Jednocześnie Oddział VI Sztabu Generalnego Naczel-
nego Dowództwa WP przystąpił do organizowania na
Grodzieńszczyźnie ludności polskiej w celu współdziałania
z polskimi wojskami operacyjnymi, głównie przez prowa-
dzenie działań dywersyjnych na tyłach Armii Czerwonej.
Staraniem Sekcji POW przy 1 Oddziale Sztabu General-
nego Naczelnego Dowództwa WP utworzono organizację
Obrona Kresów. Miała ona okręgi w Białymstoku, Grodnie
i Suwałkach, z czasem obejmując wpływami okręg wileński
i miński. Działalność tej organizacji stopniowo była wyga-
szana z chwilą zajmowania ziem, na których istniała przez
Wojsko Polskie. 22 kwietnia 1919 r. Naczelne Dowództwo
WP wydało rozkaz o likwidacji Obrony Kresów ziemi
grodzieńskiej. Na terenach zajętych przez Wojsko Polskie
tworzono nową organizację Straż Kresów. Prowadziła ona
działalność społeczną, agitacyjną i uświadamiającą. Nadzór
nad tą organizacja sprawowało Biuro Wywiadowcze Od-
działu VI Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa
WP. Wojsko było natomiast negatywnie ustosunkowane do
27

prób ponownego odtworzenia samoobrony na zajmowanych


przez nie terenach białoruskich.
Formacje samoobrony ziemi grodzieńskiej, lidzkiej i inne,
zebrane w Obronie Kresów czy też w powstałej po nich
organizacji Straż Kresów, skupiały w zdecydowanej więk-
szości Polaków, którzy mieszkali na ziemiach Kresów
Wschodnich. Zdecydowanie symboliczny był w nich udział
Białorusinów. Dlatego Walery Sławek i kierowana przez
niego komórka intensyfikowali wysiłki w celu powołania
politycznej reprezentacji Białorusinów przyjaźnie nasta-
wionych do Polski, zwłaszcza zaś do koncepcji federacyjnej.
Zajmujące Wilno 19 kwietnia 1919 r. oddziały polskie
zastały urzędujący w tym mieście nie tylko rząd bolszewicki
kierowany przez Vincasa Mickevičiusa-Kapsukasa, ale też
kadłubową zakonspirowaną Wileńską Radę Białoruską.
W czasie pobytu Józefa Piłsudskiego w Wilnie przed-
stawiciele tej rady zostali przez niego przyjęci. Liczył on
bowiem na pozyskanie tego przedstawicielstwa dla włas-
nych planów politycznych. Było to tym realniejsze, że rada
ta złożyła mu memoriał o treści: „Wileńska Rada Białoruska
ma nadzieję, iż Wasza Ekscelencja dopomoże zjednoczyć
całą Białoruś i odbudować ją jako państwo niepodległe,
więzami sąsiedztwa i przyjaźni złączone z Polską, której
bardziej niż innym narodom wiadomym jest, jak ciężko
żyć w niewoli i być podzielonym na części". Dość szybko
okazało się, że Wileńska Rada Białoruska cieszy się nikłym
poparciem społeczeństwa tej ziemi. Spowodowało to cof-
nięcie poparcia Polaków dla tego efemerycznego przed-
stawicielstwa, za które to rada sama się uznawała.
W rządzie litewskim, obok przeciwników porozumienia
z Polską — ci zdecydowanie dominowali — byli też
rzecznicy do wprowadzenia go w życie. Ta grupa, na
czele z Jurgisem Szaulysem w składzie specjalnej misji,
przybyła do Warszawy 16 kwietnia 1919 r. Jej celem
było przedstawienie oferty gotowości do nawiązania
28

z Polską przyjaznych stosunków, jednak pod warunkiem


uznania niepodległości Litwy w granicach byłej guberni
kowieńskiej, suwalskiej, wileńskiej, grodzieńskiej i częś-
ciowo mińskiej. Oferta polska to federacja Polski, Litwy
i Białorusi w granicach z 1772 r. Litwini zdecydowanie
odrzucili proponowane rozwiązanie. Atmosferę rokowań
zmieniły informacje o zajęciu przez Polaków Wilna. Do
oficjalnych rozmów doszło w Ministerstwie Spraw Za-
granicznych, gdzie Polacy nie wysuwali już koncepcji
federacji, lecz chcieli rokować nad konkretnym przebie-
giem granic. Prócz tego zdecydowanie opowiadali się za
przyłączeniem Wilna do Polski. Należy pamiętać o tym, że
polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdominowane
było wówczas przez zwolenników Romana Dmowskiego,
a więc rzeczników koncepcji inkorporacyjnej. Omal nie
doszło do przerwania rozmów. Polacy stosowali taktykę
przeciągania rokowań, wielokrotnie zmieniając stanowisko
w sprawach terytorialnych.
13 maja Jurgisa Szaulysa przyjął premier Ignacy Jan
Paderewski, stwierdzając, iż sprawa granic ma znaczenie
wtórne, zaś priorytetem dla Polski jest zgoda na federację.
Wyłożył podstawowe zasady planowanej federacji, które
miały polegać na wspólnej polityce zagranicznej i woj-
skowej — jednolite dowództwo — oraz zunifikowaniu
kolei, poczty i skarbu. Ostatecznie misja Jurgisa Szaulysa
zakończyła się niepowodzeniem. Postanowiono jedynie
utworzyć konsulat litewski w Warszawie. Nie był to jednak
jedyny kanał oficjalnych rokowań polsko-litewskich.
W maju 1919 r. do Kowna wyjechała polska misja
specjalna na czele ze Stanisławem Staniszewskim. Została
przyjęta chłodno przez gospodarzy, lecz przeprowadziła
rozmowy sondażowe i oficjalne. Tym kanałem Warszawa
została powiadomiona, że Litwini odeszli od posługiwania się
w przedstawianych roszczeniach terytorialnych terminem
gubernia, natomiast wyznaczyli linię mającą stanowić postu-
29

lowane granice ich państwa. Biegła ona od Dźwiny przez


Druję, jez. Narocz, Derewnię do Niemna i wzdłuż tej rzeki
do Grodna (miasto po stronie litewskiej), po czym przez
Nowy Dwór, Dąbrowę, Suchowolę do rzeki Brzozówki po
Korytków. Litwa rościła sobie prawo do ziem leżących na
zachód i północ od tej linii. Chociaż były to roszczenia
nieco skromniejsze od wcześniej wysuwanych, to daleko
wykraczały poza granicę Litwy etnograficznej.
Strona polska nie podjęła nawet dyskusji o nowych
litewskich propozycjach terytorialnych i w nocie przesłanej
24 czerwca 1919 r. odmówiła uznania Litwy, zasłaniając się
tym, że znajduje się ona pod okupacją niemiecką. Doprowa-
dziło to do kolejnego zaostrzenia wzajemnych stosunków.
Nieprzejednane stanowisko Litwinów w kwestiach teryto-
rialnych, także w odniesieniu do koncepcji federacyjnej, nie
ulegało zmianie mimo intensywnych wysiłków Józefa Pił-
sudskiego i jego obozu. Minimalne rezultaty osiągnęła
kierowana przez kpt. Walerego Sławka specjalna komórka
II Oddziału Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa
WP, dysponująca znacznymi funduszami do pozyskania na
gruncie litewskim zwolenników federacji, Litwini kategory-
cznie odrzucali nawet próby rozmów na temat federacji
z Polską. Sprawę powyższą komplikował także stosunek do
tej kwestii Polaków zamieszkujących Wileńszczyznę i inne
rejony Litwy. W zdecydowanej większości opowiadali się
oni za koncepcją inkorporacyjną. Przeciwnikiem koncepcji
federacyjnej był Sejm i większość ekip rządowych.
Sprawą polskiej granicy północnej i północno-wschodniej
zajmowała się konferencja pokojowa w Paryżu. Zleciła
przygotowanie propozycji przez Komisję Polską kierowaną
przez Julesa Cambona, ta zaś zadanie to zleciła podkomisji
kierowanej przez gen. Henry Le Ronda. Zanim sprecyzowała
stanowisko w dniu 8 kwietnia 1919 r., propozycje w sprawie
przebiegu granicy polsko-litewskiej przedstawiła misja Josep-
ha Noulensa, prowadząca wizję lokalną spornych obszarów.
30

Członek tej misji, Esme Howard, zaproponował dwie różne


linie rozgraniczenia. a szef misji przedstawił trzecia wersję,
W pierwszym wariancie Esme Howard proponował, aby
granica prowadziła od Prus Wschodnich koło jez. Wisz-
tynieckiego, przebiegała koło Kalwarii do Olity i wzdłuż
Niemna do Grodna, a dalej skręcała na południe. W drugim
wariancie proponował jej przebieg od Olity, wzdłuż Niemna
koło Rymszyszek, zataczając łuk w odległości 60-80 km od
Wilna, dalej prowadziła wzdłuż górnego biegu Wilii, przez
Smorgonie, by z powrotem skierować się na południe.
Joseph Noulens zaproponował natomiast, żeby granica
zaczynała się od Prus Wschodnich w rejonie Jeziora Wisz-
tynieckiego i prowadziła na południowy wschód, pozo-
stawiając Kalwarię Litwinom, Sejny zaś Polakom, następnie
u ujścia rzeki Marychy dochodziła do Niemna, pozostawiając
Merecz i Olitę po stronie litewskiej i zataczając półkolem
w odległości 30-40 km Wilno pozostawione Polakom,
a dalej prowadziła wzdłuż linii kolejowej Wilno-Dźwińsk.
22 kwietnia 1919 r. gen. Le Rond przedstawił projekt
przebiegu polskiej granicy północnej i północno-wschod-
niej. Zaproponował, by przebiegała przez Grodzieńszczyz-
nę, skręcała na północ od Sejn i dalej prowadziła wzdłuż
granicy byłego powiatu suwalskiego, aż do styku z Prusami
Wschodnimi. Oznaczało to podział Suwalszczyzny na część
litewską — znacznie większą — i polską.
Józef Piłsudski po zajęciu Wilna wysunął własny projekt
linii rozgraniczenia z Litwą: „Linię demarkacyjną chcę
mieć taką, by dawała w moje ręce Olitę, od Olity na północ
szła przez Stokliszki. Żyżmory, Rzeczany (pomiędzy sta-
cjami Koszedary i Zośle), Juchaniańce, Bogusławiszki,
Wilejkę (w pół drogi pomiędzy Szyrwintami a Wiłkomie-
rzem). Wszystkie wymienione miejscowości miały wcho-
dzić do naszej linii” 6.
6
Cyt. za: L. W a s i l e w s k i, Józef Piłsudski jakim go znałem, Warszawa
1935, s. 187-188.
31

13 maja 1919 r. marsz. Ferdynand Foch zaproponował


Radzie Najwyższej konferencji pokojowej w Paryżu posta-
wienie zadania Niemcom natychmiastowego wycofania ich
wojsk z powiatu suwalskiego, augustowskiego, sejnowskiego
i grodzieńskiego. Przyspieszyło to prace Komisji Bałtyckiej,
zajmującej się m.in. ustaleniem przebiegu polsko-litewskiej
linii demarkacyjnej. Sprawa ta była dyskutowana na jednym
z posiedzeń konferencji paryskiej z udziałem ministrów spraw
zagranicznych wielkich mocarstw. Zgodnie z sugestiami
Komisji Bałtyckiej w połowie czerwca 1919 r. ustalono
polsko-litewską linię demarkacyjną, która pozostawiała
niemal całą Suwalszczyznę, z wyjątkiem Augustowa i okolic,
Litwinom. Na północy linia rozgraniczenia miała przebiegać
5 km od linii kolejowej Grodno-Dźwińsk.
Przebieg linii demarkacyjnej, chociaż korzystny dla
Litwinów, wywołał ich oburzenie z powodu pozostawienia
po stronie polskiej Wilna i Grodna. Nie godzili się ponadto
z przyznaniem Polsce linii kolejowej Grodno-Dźwińsk.
Ostrzej zaprotestowali Polacy, bowiem przyznano im obszar
mniejszy od już posiadanego. Naczelne Dowództwo WP
zdecydowanie odrzucało konieczność wycofania wojsk na
30-35 km od zajmowanych pozycji. Ponieważ obie strony
kwestionowały zaproponowany przebieg linii demarkacyj-
nej, mocarstwa nie nalegały, aby była ona obowiązującą.
Konferencja pokojowa w Paryżu nie podjęła decyzji nie
tylko w odniesieniu do polskiej granicy wschodniej, ale
także granicy z Litwą. Sprawy te pozostawiono do roz-
strzygnięcia w przyszłości.
Tymczasem w czerwcu 1919 r. Niemcy rozpoczęli ewa-
kuację centralnej Litwy. Do terenów tych aspirowali
zarówno Litwini, jak i Polacy, a to zaostrzyło i tak napięte
stosunki między nimi. Ich poprawie nie służyło też we-
zwanie Sejmu polskiego, wydane 9 lipca 1919 r., a zobo-
wiązujące rząd do energiczniejszych wysiłków w celu
wyzwolenia spod okupacji niemieckiej Suwalszczyzny.
32

Strona polska zabiegała o wsparcie marsz. Ferdynanda


Focha, który 18 lipca 1919 r, przygotował projekt roz-
graniczenia polsko-litewskiego. Zaproponowana linia biec
miała od Wisztyńca na granicy z Prusami Wschodnimi, na
północ od Wiżajn, pozostawiając po stronie litewskiej
Lubowo, na północ od Puńska, północnym brzegiem jez.
Gaładuś, na wschód od Bierżnik do rzeki Marychy i jej
biegiem do rzeczki Igorki dochodząc do Niemna, po czym
przebiegać miała 12 km na północny zachód od linii
kolejowej Grodno–Wilno–Dźwińsk. Linia Focha zatwier-
dzona została przez Radę Najwyższą 26 listopada 1919 r.,
z tym że traktowana była jako tymczasowa linia roz-
graniczenia wojsk.
Józef Piłsudski i podległy mu aparat Naczelnego Do-
wództwa WP czynił wiosną i latem 1919 r. usilne zabiegi
o doprowadzenie do federacji z Litwą oraz mieszkańcami
zachodniej Białorusi. Oficer Sztabu Generalnego Na-
czelnego Dowództwa WP Marian Świechowski przy-
gotował w końcu lipca 1919 r. ściśle tajny referat o za-
łożeniach polityki polskiej na ziemiach litewsko-bia-
łoruskich. Dowodził w nim, że zrzeczenie się przez
Polaków wyłącznego prawa do Wilna daje szansę otrzy-
mania w ramach sfederowanego państwa polskiego ziem
zarówno litewskich, jak i zachodniobiałoruskich. Widząc
niechęć rządu litewskiego do jakichkolwiek powiązań
federacyjnych z Polską, planowano nawet przeprowadzenie
przewrotu rządowego w Kownie.
Józef Piłsudski, zniechęcony postawą władz litewskich
odrzucających propozycję federacji z Polską, nakazał
rozpoczęcie przygotowań do przewrotu w tym państwie
i stworzenia rządu popierającego koncepcję federacyjną.
W tym celu reaktywowano działalność Kowieńskiego
Okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej. Ze strony Wojska
Polskiego przygotowaniami kierował mjr Tadeusz Kas-
przycki, ze strony władz cywilnych Leon Wasilewski.
33

Osobistym pełnomocnikiem Piłsudskiego był kpt. Walery


Sławek. W pierwszej kolejności poczyniono próbę wybuchu
powstania na Suwalszczyźnie. Zamiarem strony polskiej
było przejęcie kontroli nad obszarem leżącym 30-40 km
na północ od linii Focha.
Wybuch powstania zaskoczył Litwinów i Polacy łatwo
opanowali Sejny. Miało to wpływ na kolejny wzrost napięcia
w stosunkach polsko-litewskich i spowodowało interwencję
międzynarodową. Niepowodzeniem zakończyła się próba
wzniecenia pod koniec sierpnia 1919 r. powstania w Kownie.
Litwini aresztowali organizatorów spisku, było to dotkliwą
porażką dla federacyjnych planów Józefa Piłsudskiego. Leon
Wasilewski i kierowana przez niego grupa z Wilna starali się
montować opozycję litewską, ale nie przez oddziaływanie na
elity polityczne, lecz szukanie poparcia społeczeństwa litew-
skiego do koncepcji federacyjnej. Jego działalność blokował
obóz Romana Dmowskiego, zabiegający o inkorporację
Wileńszczyzny do Polski. Obóz miał wsparcie w Sejmie.
Rosło też od jesieni 1919 r. społeczne poparcie dla rozwiązań
inkorporacyjnych. Projektowano nawet polską interwencję
wojskową na Litwie. Tymczasem stanowisko rządu litewskie-
go było coraz bardziej nieprzejednane i zupełnie nie rokowało
szans na federację z Polską.
Józef Piłsudski nie dawał jednak za wygraną i nadal
usilnie zabiegał o zrealizowanie koncepcji federacyjnej.
Jesienią 1919 i zimą 1919/1920 r. trwały polskie zabiegi
o utworzenie Związku bałtyckiego, mającego być pierw-
szym członem federacji państw kierowanych przez Polskę.
Utrudniał je stan stosunków polsko-litewskich, Litwini
z bezwzględnością usiłowali paraliżować wszelkie federacyj-
ne zabiegi Polski. Co prawda Warszawie udało się doprowa-
dzić do zwołania 15 stycznia 1920 r. w Helsinkach konferen-
cji z udziałem delegacji polskiej, litewskiej, fińskiej, łotew-
skiej i estońskiej, ale strona litewska starała się wykorzystać
ją do ostrych ataków na politykę polską. Polskę przedstawiano
34

jako największego wroga niepodległości państw bałtyckich.


Litwini zaproponowali nawet podpisanie przez państwa
bałtyckie konwencji wojskowej skierowanej przeciwko Pol-
sce. Ostatecznie nieprzejednane stanowisko Litwy stor-
pedowało plany Warszawy utworzenia Związku Bałtyckiego.
Oznaczało to także fiasko rachub Józefa Piłsudskiego na
realizację koncepcji federacyjnej, przynajmniej w odniesieniu
do państw bałtyckich. Był to z kolei sukces Narodowej
Demokracji i jej lidera Romana Dmowskiego, rosły bowiem
jej szanse na realizację koncepcji inkorporacyjnej. Ta była
jednak jeszcze ostrzej zwalczana przez Litwinów, ponieważ
radykalnie ograniczała ich aspiracje terytorialne.
Wśród polityków litewskich szczególnym nieprzejed-
nanym wrogiem jakichkolwiek powiązań z Polską był
Augustinas Voldemaras, pełniący w 1920 r. stanowisko
ministra spraw zagranicznych. Domagał się nie tylko
uznania przez Polskę Litwy ze stolicą w Wilnie, ale także
i tego, by Polska „zrzekła się obcych ziemi Rosji". Pod
jego naciskiem rząd litewski zajął podobne stanowisko.
Nawet współcześni historycy litewscy uważają, że był on
„przeciwny jakiemukolwiek porozumieniu z Polska, uwa-
żając, że gdyby Litwa nie utrzymała się jako niepodległe
państwo i znowu wróciła pod jarzmo obcej władzy albo
Polski, albo Rosji, to lepsza będzie władza rosyjska, która
«ma przynajmniej taką zaletę, że jest znana»”. Polityk ten
jest przez nich podejrzewany o agenturalne powiązania
z Moskwą. Czy tylko on miał wpływ na stan stosunków
polsko-litewskich?
Punkiem zwrotnym w zachęcaniu przez Józefa Piłsud-
skiego Litwinów do federacji z Polska było podpisanie 12
lipca 1920 r. traktatu litewsko-rosyjskiego oraz ofensywa
wojsk Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego,
zagrażająca suwerenności Polski. Były to powody, dla
których rozkazem Naczelnego Wodza WP z 9 września
1920 r. rozwiązano Urząd Komisarza Generalnego Ziem
35

Wschodnich oraz Urząd Naczelnego Komisarza Ziem


Wołynia i Frontu Podolskiego. Oznaczało to rezygnację
Józefa Piłsudskiego z lansowania koncepcji federacyjnej.
Wyrazem fiaska jej realizacji była jego pierwsza decyzja
z 20 maja 1020 r. o podporządkowaniu z dniem 1 czerwca
Komisarza Generalnego Ziem Wschodnich Jerzego Osmo-
łowskiego Radzie Ministrów RP, zdominowanej przez
centroprawicę, która propagowała program inkorporacyjny
oraz druga, z 9 września, rozwiązującą Zarząd Cywilny
Ziem Wschodnich. Jerzy Osmołowski i jego ludzie nie
doprowadzili i do realizacji koncepcji federacyjnej, w szcze-
gólności w odniesieniu do Litwinów i Białorusinów.
Wcześniej wycofany został z realizacji tego zadania Walery
Sławek. Zdaniem Janiny Gierowskiej-Kallaur, Osmołowski
nie był tej miary politykiem, który byłby w stanie wypełnić
zadanie postawione przez Józefa Piłsudskiego — i to
zarówno pod względem charakteru, jak i z powodu braku
wiary w powodzenie całego przedsięwzięcia. Czy jednak,
obiektywnie patrząc, mógł je wykonać?
Triumfowali głosiciele koncepcji inkorporacyjnej i to
oni dominowali w składzie delegacji polskiej na rokowania
pokojowe z Rosją Radziecką w Rydze. Traktat ryski
podpisany 18 marca 1921 r. całkowicie grzebał koncepcję
federacyjną.
Przyjąć można, że bezwzględna negacja ze strony
Litwinów utrudniła, a wręcz uniemożliwiła, realizację
koncepcji federacyjnej. Pośrednio sprzyjała zastosowaniu
przez Polskę wariantu inkorporacyjnego. Przebieg wydarzeń
po zajęciu Wilna przez wojska gen. Lucjana Żeligowskiego
w październiku 1920 r. i dalsze losy Wileńszczyzny wska-
zują, iż także Józef Piłsudski opowiedział się ostatecznie za
wariantem inkorporacyjnym. Miało to bezpośredni wpływ
na stan stosunków polsko-litewskich w całym okresie
międzywojennym.
WALKI POLSKO-ROSYJSKIE
O WILNO W STYCZNIU 1919 R.
ORAZ PRZYGOTOWANIA MILITARNE POLAKÓW
DO JEGO PONOWNEGO ZAJĘCIA

Wilno — a konkretnie jego przynależność terytorialna


chociaż było przyczyną ostrego sporu polsko-litew-
skiego, było ponadto obiektem zainteresowania Rosji
Radzieckiej. Bolszewicy widzieli po pierwsze to miasto
jako stolicę republiki białorusko-litewskiej, po drugie zaś
jako etap na drodze eksportu rewolucji na zachód Europy.
Swój plan ekspansji maskowali oni ze względów taktycz-
nych hasłem prawa narodów do samostanowienia, trak-
towanego jednak jako prawo tylko dla tych narodów, które
ustanowią ustrój bolszewicki. Sprzeczności celów strategi-
cznych Rosji Radzieckiej, czyli eksport rewolucji na zachód
Europy i przywrócenie granicy zachodniej byłego imperium
rosyjskiego oraz Polski, to znaczy oderwanie od Rosji ziem
kresowych usytuowanych na zachodniej granicy Rosji
carskiej — przed rozbiorami należącymi do Polski i to
niezależnie czy w celu tworzenia pod kierownictwem
Warszawy federacji nowo powstających państw, czy też
ich inkorporacji — musiały na pewnym etapie doprowadzić
do ostrego konfliktu militarnego.
37

Obie strony — rząd bolszewicki i polski — już jesienią


1918 r. zgodnie oceniały, nie głosząc tego otwarcie, że
konfliktu tego nie można będzie zażegnać na drodze
dyplomatycznej. Musiały wobec powyższego liczyć się
z koniecznością konfrontacji militarnej. Takie rozwiązanie
sporu było tym bardziej nieuniknione, że mocarstwa
zachodnie licząc na restaurację „białej” Rosji nie zamie-
rzały zaciągać zobowiązań w sprawie przebiegu granicy
polsko-rosyjskiej do czasu wypowiedzenia się uznanego
przez nie rządu rosyjskiego, a poza tym optowały za
wytyczeniem granicy w oparciu o kryteria etniczne.
Oznaczało to bardzo poważne ograniczenie polskich
roszczeń terytorialnych na wschodzie i było nie do
przyjęcia dla strony polskiej — zarówno dla zwolenników
koncepcji inkorporacyjnej, jak i federacyjnej. Z kolei
bolszewicy cały czas dążyli do przerzutu fali rewolucyjnej
na zachód Europy — droga ta wiodła przez Polskę
— i byli szczególnie zainteresowani w zainstalowaniu
w Warszawie rządu rewolucyjnego. Dokonać tego mogli
tylko na drodze siłowej, czyli po militarnym pokonaniu
Wojska Polskiego.
Sytuacja geostrategiczna na wschodnich rubieżach od-
radzającej się Polski była trudna również z tego powodu, że
do celów strategicznych, jakie zamierzały realizować Polska
i Rosja dochodziło istnienie ostrych konfliktów z tymi
narodami wcześniej ujarzmionymi przez carat, które domagały
się, podobnie jak Polska, niepodległości. Wśród nich była
Litwa. Problem sporu terytorialnego litewsko-polskiego o gra-
nice rzutował będzie, o czym sygnalizowaliśmy, na stosunki
między tymi państwami niemal w całym okresie 20-lecia
międzywojennego. Najbardziej drażliwą sprawą była przyna-
leżność Wilna. Sprawę rozstrzygnięć terytorialnych na za-
chodnich rubieżach byłego Imperium Rosyjskiego mocarstwa
zachodnie zamierzały prawnie usankcjonować dopiero po
przejęciu władzy w tym państwie przez rząd burżuazyjno-
38

-demokratyczny, czyli po zdławieniu rewolucji bolszewickiej.


W związku z tym nie podejmowały one dyskusji na ten temat
w ramach obrad konferencji paryskiej, zakończonej podpisanym
28 czerwca 1919 r. traktatem wersalskim z Niemcami. Sprawę
komplikowała także obecność na tych terenach okupacyjnej
niemieckiej Armii „Wschód", która co prawda ewakuowała
się do Prus Wschodnich, ale czyniła to celowo bez
pośpiechu. Obecność wojsk niemieckich na spornych
terenach mocno ograniczała przejmowanie ich przez inne
państwa, w tym Polskę. Prócz tego Niemcy, w celu
osłabienia Polski, opuszczane tereny przekazywali bol-
szewikom. Polakom utrudniało to zajęcie między innymi
Wileńszczyzny.
Bolszewicy, z myślą o realizacji swej dalekosiężnej
strategii, jesienią 1918 r. i przez cały rok 1919 nie
przywiązywali większej wagi do tego, kto, w ich mniemaniu
czasowo, zajmował sporne z Polakami tereny. Sprawę tę
zamierzali rozstrzygnąć po przystąpieniu do realizacji swego
celu głównego — eksportu rewolucji na zachód Europy.
Znalazło to wyraz w publicznym wystąpieniu 18 listopada
1918 r. w Woroneżu Lwa Dawidowicza Trockiego, prze-
wodniczącego Rewolucyjnej Rady Wojennej Rosji Radziec-
kiej, który oficjalnie zapowiadał przerzut rewolucji na
zachód Europy poprzez terytorium Polski twierdząc: „[...]
Obecnie walka ta zatraciła wszelki posmak walki między
nami a Niemcami, pomiędzy wolną Łotwą, wolną Polską
i Litwą oraz wolną Finlandią, podobnie jak z drugiej strony
wolna Ukraina, nie będąc już klinem lecz ogniwem,
łączącym Sowiecką Rosję z przyszłymi Sowieckimi Niem-
cami i Austro-Węgrami. Jest to zapoczątkowanie federacji,
początek europejskiej federacji komunistów — Związek
Proletariatu Republik Europy. [...] Przez Kijów prowadzi
prosta droga do połączenia się z rewolucją austriacko-
-węgierską, podobnie jak przez Psków i Wilno prowadzi
droga do połączenia się z rewolucją niemiecką. Ofensywa
39

na wszystkich frontach! Ofensywa na zachodnim froncie,


ofensywa na południowym froncie, na wszystkich rewolu-
cyjnych frontach!” 1
Rząd polski czynił usilne starania u mocarstw zachodnich,
by wymogły na Niemcach zawarcie z Polską porozumienia
w sprawie ewakuacji ich wojsk i przekazywania opuszcza-
nych terenów. Niemcy nie spieszyli się z zawarciem takowej
umowy, godząc się jedynie — umowa z 12 listopada 1918 r.
— na wytyczenie polsko-niemieckiej linii demarkacyjnej.
Wojsko Polskie, bardzo jeszcze nieliczne jesienią 1918 r.
i do tego angażowane już w walki w Galicji Wschodniej, nie
było przygotowane nie tylko do konfrontacji z Armią
Czerwoną, ale nawet do szczelniejszego obsadzenia polsko-
-niemieckiej linii demarkacyjnej na wschodzie. Jako pierwsze
zgłosiły się do służby oddziały samoobrony Kresów Wschod-
nich. W końcu listopada 1918 r. utworzono w Warszawie
Komitet Obrony Kresów Wschodnich, sprawujący polityczny
mecenat nad formacjami samoobrony. 26 listopada 1918 r.
Józef Piłsudski wyraził zgodę na utworzenie Dywizji Litew-
sko-Białoruskiej, która skupiała ochotników z Kresów
Wschodnich. Jej dowódcą został gen. Wacław Iwaszkiewicz.
Wobec początkowego stadium formowania Wojska Pol-
skiego i ogromnych potrzeb na różnych frontach, jesienią
1918 r. zdołano do działań na wschodzie sformować jedynie
dwie słabe liczebnie grupy wojsk. Była to Grupa Litewsko-
-Białoruska, dowodzona przez gen. Iwaszkiewicza, oraz
grupa formowana na Podlasiu. Początek tej drugiej dała
grupa tworzona przez płk. Eugeniusza Pogorzelskiego,
której głównym zadaniem miało być przejęcie od Niemców
Brześcia. Grupa tą od stycznia 1919 r. dowodził gen.
Antoni Listowski.
Armia Czerwona, w końcu 1918 r. i na początku 1919 r.,
także nie była zdolna do prowadzenia zdecydowanej ofensywy

1
Trocki, Kak woorużałas riewolucja. Moskwa. 1924, t. I, s. 398.
40

na froncie polskim. Swoją uwagę skupiała na obsadzaniu


ewakuowanych przez Niemców obszarów Białorusi i Litwy.
Nie oznaczało to, że wyrzekła się realizacji celu strategicznego,
jakim było udzielenie pomocy rewolucji niemieckiej. To zaś
oznaczało czynienie przygotowań do wojny z Polską. Z myślą
tą już 15 listopada 1918 r. utworzona została Armia Zachodnia,
dowodzona przez Andreja Jewgieniewicza Sniesariewa, skła-
dająca się z oddziału wojsk pogranicznych liczącego 3156
bagnetów i 61 szabel, Dywizji Pskowskiej dowodzonej przez
Władimira Aleksandrowicza Oldieroggeja (przemianowanej
w styczniu 1919 r. na Dywizję Litewską), liczącej 783
bagnety i 8 dział, 17. Dywizji Strzelców (DS) Grigorija
Maksimowicza Borzinskija o liczebności 5513 bagnetów, 200
szalbel i innych improwizowanych oddziałów. Strona rosyjska
podlała, że liczebność tej armii pod koniec 1918 r. to około
10 tys. bagnetów i niecały tysiąc szabel. Armia ta 17 listopada
1918 r. przekroczyła niemiecko-rosyjską linię demarkacyjną
i powoli, ale konsekwentnie kontynuowała marsz na wschód,
kierując się lewym skrzydłem — mowa o 17. Dywizji
Strzelców — wzdłuż osi Homel–Pińsk. W miesiąc później
Armia Zachodnia została wzmocniona o Dywizję Zachodnią
Iwana Michajłowicza Makowskija i 8. Dywizję Strzelców
Jemieliana Nikiforowicza Jewdokimowa. Armia ta obsadzała
odcinek frontu od Dyneburga po Borysów–Rohaczew–Mohy-
lew. Jej stan bojowy szacowany był przez stronę polską na
początku stycznia 1919 r. na około 19 tys. bagnetów, 250
szabel, 250 karabinów maszynowych i 33 działa, natomiast
w lutym 1919 r. na 45 tys. żołnierzy. Według oficjalnych
danych rosyjskich na 15 lutego 1919 r. Armia Zachodnia,
wchodząca już w skład Frontu Zachodniego, liczyła 43 700
bagnetów, 2150 szabel i posiadała 145 dział oraz 548
karabinów maszynowych.
Armia Zachodnia, szykując się do zajmowania obszarów
opuszczanych przez okupacyjne wojska niemieckie, już
17 listopada 1918 r. przekroczyła wyznaczoną traktatem
41

brzeskim niemiecko-rosyjską linię demarkacyjną na ob-


szarze Białorusi i Litwy. Jedno z jej zgrupowań kierowało
sic na Dyneburg, drugie posuwało się po osi Homel–Pińsk.
Do grudnia 1918 r. bolszewicy opanowali znaczne obszary
Białorusi i Litwy, wychodząc na linię: Jakobsztadt–Jezio-
rosy–Hoduciszki–Smorgoń–Mir–Nieśwież i dalej wzdłuż
szlaku kolejowego Pińsk – Łuniniec – Homel.
13 marca 1919 r. Armia Zachodnia przemianowana została
na Armię Białorusko-Litewską, nadal jednak dowodzona była
przez Andreja Sniesariewa. Nie była to tylko formalna
zmiana nazewnictwa, ponieważ kryla się za nią chęć zajęcia
obszaru Białorusi i Litwy w celu stworzenia z nich republik
podporządkowanych władzy bolszewików w Moskwie.
Parcie Armii Czerwonej na zachód — i to bez koniecznoś-
ci prowadzenia walki — bardzo niepokoiło Józefa Piłsudskie-
go i władze polskie. Stawiało ono bowiem pod znakiem
zapytania jego plany odepchnięcia Rosji daleko na wschód
przez utworzenie na jej zachodnich granicach państw sfedero-
wanych z Polska. Jak sam później napisał, celem głównym,
jaki sobie nakreślił było: „Postawiłem też sobie, niezależnie
od nikogo, już w roku 1918, wyraźny cel dla wojny
z Sowietami. Zdecydowałem mianowicie natężyć siły, aby
możliwie daleko od miejsc, gdzie się nowe życie wykluwało
i wykuwało, obalić wszelkie próby i zakusy narzucenia raz
jeszcze życia obcego, życia nieurządzonego przez nas
samych”. Celu tego nie mógł początkowo realizować z uwagi
na słabość militarną Wojska Polskiego. Z konieczności
zgodził się na podejmowanie prób jego realizacji na drodze
negocjacji dyplomatycznych, protestując przeciwko przesu-
waniu się Armii Czerwonej na zachód i zajmowaniu ziem, do
których pretensje zgłaszała Polska. Poczyniono także pewne
kroki na drodze do planowanych rozstrzygnięć militarnych.
22 grudnia 1918 r. minister spraw zagranicznych Leon
Wasilewski wystosował do rządu Rosji Radzieckiej notę
protestacyjną, w której stwierdzał m.in. : „Rząd polski
42

protestuje jak najenergiczniej przeciw posuwaniu się wojsk


sowieckich ku granicy Polski. Zachowanie się tego wojska,
jak również postępowanie jego w przeszłości, przejmują
rząd polski najwyższym niepokojem i zmuszają go do
uważania jego operacji za akt jawnie wrogi w stosunku do
naszej Ojczyzny” 2. Jeszcze ostrzejszy był ton depeszy
wysłanej do Moskwy 29 grudnia 1918 r. Pisano w niej:
„Pakty rzucają jaskrawe światło na agresywną i imperialis-
tyczną politykę rosyjskiego rządu sowieckiego, którego
wojsko zalewa Litwę i Białoruś, wprowadzając przez to
administrację sowiecką na obcych im terenach i podbijając
ludy obce ich ustrojowi politycznemu, odmawiając im
prawa do samostanowienia o swym losie. Ponieważ część
tych terytoriów jest niezbicie polską, metody te naruszają
bezpośrednio żywotne interesy narodu polskiego. [...]
Obawia się [rząd polski — przyp. L.W.), że w niedalekiej
przyszłości może być zmuszony do obrony przy pomocy
siły zbrojnej integralności terytoriów, zamieszkałych przez
naród polski, przed najściem wojska rosyjskiego rządu
sowieckiego, który mieni się jednocześnie być rządem
antymilitarystycznym” 3.
Była to zapowiedź podjęcia działań militarnych, ale
tylko zapowiedź. Strona polska nie miała ani możliwości
fizycznych prowadzenia większych operacji militarnych
przeciwko Armii Czerwonej, ani nawet możliwości — obie
strony rozdzielały jeszcze wojska niemieckie — wejścia
z nią w styczność bojową. W dodatku Moskwa zdecydo-
wanie odrzucała protesty Warszawy, powołując się na
rzekomą wolę narodów tych ziem do utworzenia własnych
republik połączonych z Rosją Radziecką.
Wycofujące się do Prus Wschodnich wojska niemieckiej
Armii „Wschód” celowo utrudniały Polakom zajmowanie
opuszczanych przez nie terenów, natomiast ułatwiały
2
Cyt. za: A. P r z y b y I s k i, Działania wstępne, op. cit., s. 8.
3
Ibidem.
43

zajmowanie ich przez Armię Czerwoną. Było to pokłosie


tajnej umowy podpisanej przez Berlin z Moskwą w sprawie
udzielania sobie pomocy w walce z Polską. Józef Piłsudski
szczególnie zabiegał o przepuszczenie przez Niemców
oddziałów polskich z myślą o zajęciu przez nie Wilna.
W tym celu 23 grudnia 1918 r. do Kowna, gdzie mieściło
się niemieckie dowództwo Armii „Wschód", udał się
przedstawiciel Naczelnego Dowództwa WP kpt. Olgierd
Górka, który zaproponował Niemcom uzbrojenie polskiej
samoobrony na Litwie oraz przepuszczenie wojsk polskich
do Wilna. W zamian zapowiadał ułatwienia w transporcie
wojsk niemieckich do Prus Wschodnich oraz dostawy
węgla do Kowna i Brześcia. Niemcy oficjalnie odpowie-
dzieli 29 grudnia 1918 r. stwierdzając, iż nie mają na to
zgody Ententy. Nie ulegli naciskowi Francji.
Józef Piłsudski, za pośrednictwem Ministerstwa Spraw
Zagranicznych, starał się interweniować u mocarstw za-
chodnich, wysyłając 29 grudnia 1918 r. depeszę do premiera
Francji Georges’a Clemenceau o treści:
„Władze niemieckie rozpoczęły od pewnego czasu sys-
tematyczną ewakuację terytoriów zwanych Ober-Ostem,
oddając je czerwonej armii i oddziałom bolszewickim.
4-go stycznia wojsko niemieckie opuści Wilno, które
wskutek tego narażone będzie na wszystkie okropności
ustroju sowieckiego, o ile wojsko polskie nie przybędzie
tam na czas, by powstrzymać inwazję czerwonej gwardii
i dopomóc ludności miejscowej do zorganizowania obrony.
Oddziały polskie są gotowe do natychmiastowego transpor-
tu do Wilna, lecz rząd berliński nakazał gen. Maxowi von
Hoffmanowi, dowódcy wojsk Ober-Ostu, odmówić zezwole-
nia na przejazd wojska polskiego, pod pretekstem, że jego
obecność w Wilnie sprzeczna będzie z warunkami zawiesze-
nia broni, zawartego z państwami sprzymierzonymi.
Proszę o wywarcie nacisku na rząd niemiecki w sprawie
przepuszczenia do Wilna wojska polskiego, które ma jako
44

jedyny cel utrzymanie porządku i zapewnienie bezpieczeń-


stwa mieszkańcom oraz wstrzymanie inwazji bolszewickiej.
Proszę o spowodowanie, by niemieckie władze wojskowe
wydały polskim lokalnym organizacjom przeciwbolszewic-
kim uzbrojenie, wystarczające dla zorganizowania obrony.
Najmniejsza zwłoka będzie zgubna dla bezpieczeństwa Litwy
i całej Polski” 4.
Francja interweniowała, ale Niemcy tak przeciągali podję-
cie decyzji, że sprawa się zdezaktualizowała. Pamiętać należy
przy tym o postawie Litwinów, którzy domagali się nie tylko
Wilna, ale znacznych połaci Białorusi, a nawet ziem rdzennie
polskich — między innymi Suwalszczyzny i części Podlasia.
Podobny do Polaków zamiar wobec ziem litewsko-
-białoruskich mieli także bolszewicy, którzy utworzyli
Tymczasowy Rząd Rewolucyjny, który miał obejmować
obszar Litwy, a kierowany przez Vincasa S. Mickevičiusa-
-Kapsukasa. Zabiegał on w niemieckiej 10. Armii o oddanie
pod jego rządy Wilna i okolic.
Ludność polska Kresów Wschodnich, na długo przed
powstaniem niepodległej Polski, przygotowywała się
na ich przyłączenie do macierzy. Działalność organi-
zacyjna rozpoczęła się w Wilnie już 10 września 1918 r.
i prowadzona była pod patronatem Związku Wojskowych
Polaków. W mieście tym utworzono Komitet Obywatelski,
który wyłonił Komitet Bezpieczeństwa Publicznego,
a w którego pracach z upoważnienia Związku Wojskowych
Polaków w Wilnie brał udział kpt. Stanisław Bobiatyński.
Rozpatrywano sprawę porozumienia ludności polskiej,
litewskiej, białoruskiej i żydowskiej jako wspólnej obrony
przeciwko niebezpieczeństwu bolszewickiemu. Porozu-
mienia nie uzyskano. Wobec tego do walki przygo-
towywała się Samoobrona Krajowa Litwy i Białorusi.
Wyłoniła się Samoobrona Ziemi Wileńskiej, Samoobrona

4
Ibidem, s. 9-10.
45

Ziemi Lidzkiej, Samoobrona Szczuczyńska, Samoobrona


Ejszyska oraz Samoobrona Ziemi Mińskiej i Grodzieńs-
kiej. Organizatorami byli generałowie: Władysław Wejtko
i Aleksander Bernatowicz, pułkownicy: Tadeusz Malinow-
ski, Andrzej Tupalski i Władysław Raczkiewicz. Polakom
pozostawało tylko samodzielne wystąpienie zbrojne ludno-
ści polskiej Wilna.
Z nominacji Warszawy dowódcami formacji polskiej
samoobrony w Wilnie wyznaczono gen. Eugeniusza Kąt-
kowskiego, w Mińsku gen. Władysława Wejtko, a w Gro-
dnie płk. Władysława Podgurskiego. Szczególną aktyw-
ność przejawiał gen. Wejtko, który otrzymał nominację
Naczelnego Dowództwa WP do kierowania całą konspira-
cją kresową. Jego zamiarem było nadanie samoobronie
cech wojska regularnego. Józef Piłsudski mianował go
8 grudnia 1918 r. dowódcą Samoobrony Krajowej Litwy
i Białorusi. Wówczas generał przystąpił do tworzenia
brygad samoobrony formacji wojskowego charakteru.
Formacje te tworzone były z myślą o obronie tych ziem
przed ich zagarnięciem przez bolszewików. W Wilnie
rozpoczął formowanie dwóch pułków piechoty i jednego
pułku ułanów. Prężną działalność rozwijała także wileń-
ska POW kierowana przez Witolda Gołębiowskiego.
Tylko w Wilnie w grudniu 1918 r. do formacji samo-
obrony akces zgłosiło ponad 1200 ochotników. Organiza-
torem samoobrony w Lidzie był ppor. Wacław Szukie-
wicz, w Ejszyszkach kpt. Kazimierz Ilcewicz, Szczuczy-
nie por. Bolesław Lisowski. Polskie formacje samoobrony
tworzone były też w Mińsku przez gen. Aleksandra
Bernatowicza. Z nominacji Józefa Piłsudskiego dowodze-
nie nimi przejął płk Fabian Kobordo.
Pod koniec grudnia 1918 r. Samoobrona Krajowa Litwy
i Białorusi została rozwiązana. Jej członkowie mieli ochot-
niczo wstępować do Wojska Polskiego, a gen. Wejtko
otrzymał nominację na dowódcę Okręgu Wojskowego
46

Litwy i Białorusi. Komendantem wojskowym Wilna mia-


nowano gen. Adama Mokrzeckiego, natomiast jego zastępcą
mjr. Stanisława Bobiatyńskiego. Formacje podlegle gen.
Wejtko miały samodzielnie wystąpić zbrojnie przy próbach
wkroczenia do Wilna Armii Czerwonej — która znajdowała
się już na wysokości Niemenczyna i stacji kolejowej Soły
— po jego opuszczeniu przez Niemców.
Do końca grudnia 1918 r. udało się ze ściągniętych do
Wilna z jego okolic i mieszkańców miasta utworzyć cztery
bataliony piechoty i pododdział jazdy zorganizowane
w I Brygadę. Był to: 1. pułk ułanów wileńskich mjr.
Władysława Dąbrowskiego, 1. batalion kpt. Witolda Szczerbic-
kiego, 2. batalion por. Edwarda Kaczkowskiego, 3. batalion
kpt. Mikołaja Żujewicza, 4. batalion POW por. Jana Gołę-
biowskiego i batalion rekrucki kpt. Władysława Piaseckiego.
Dowodzenie brygadą powierzono gen. Bolesławowi Krejcz-
merowi. II Brygada utworzona została z Samoobrony Ziemi
Lidzkiej sformowanej przez ppor. Wacława Szukiewicza,
a dowodzona była przez gen. Adama Mokrzeckiego. Po
opuszczeniu przez Niemców na przełomie 1918 i 1919 r.
Lidy i okolic II Brygada rozpoczęła walki z Armią Czerwoną.
Aktywny rozwój przechodziła Samoobrona Ziemi Grodzień-
skiej, dowodzona przez gen. Mikołaja Sulewskiego. Przy-
stapiono do formowania grodzieńskiego pułku strzelców,
dowodzonego przez mjr. Jana Jackiewicza. 18 grudnia
1918 r. część żołnierzy tego pułku złożyła przysięgę woj-
skowa. Byli i tacy, którzy odmówili jej złożenia. Jednocześnie
trwała koncentracja w Wilnie I Brygady.
31 grudnia 1918 r. gen. Wejtko wydał „Rozkaz mobili-
zacyjny zarządzający, by wszyscy zdolni do broni Polacy,
od 17-go roku życia począwszy, stawili się natychmiast do
biura zaciągowego — Zarzecze 5, a wszyscy Litwini do
wojska litewskiego. Białorusinom i Żydom pozostawiam
do woli wybór formacji wojskowej, do której chcą się
przyłączyć". Do Wilna zaczęli ściągać ochotnicy z całej
47

Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny. Utworzono z nich


bataliony dowodzone przez gen. Krejczmera.
Oddziały polskiej samoobrony, nie mogąc doczekać się
pomocy od rządu polskiego oraz przewidując, że 5 stycznia
Niemcy przekażą Wilno bolszewikom, postanowiły samo-
dzielnie zająć miasto. Do pierwszych starć zbrojnych doszło
już 31 grudnia. Do akcji przystąpił 3. batalion złożony
z Polaków, byłych żołnierzy niemieckich. Zajęto ratusz przy
ul. Wielkiej. Przystąpiono do rozbrajania Niemców. Do
potyczki doszło z rejonie Ostrej Bramy. Dochodziło też do
innych incydentów zbrojnych. W tym czasie prowadzono
rozmowy z dowództwem niemieckim, które zobowiązało się
do opuszczenia części miasta, zatrzymując kontrolę nad
Wielką Pohulanką i dworcem kolejowym. Polskie formacje
samoobrony przygotowywały się 1 stycznia do obsadzenia
miasta, gdzie utworzono linię demarkacyjną polsko-niemiec-
ką. Władzę wojskową w Wilnie przejął gen. A. Mokrzecki.
Wydał 1 stycznia odezwę, nawołując do porządku oraz
„gwarantując bezpieczeństwo życia i mienia wszystkim, bez
różnicy narodowości, zamieszkałym w Wilnie, zapewniając
swobodę egzystencji politycznym partiom”.
Komuniści przeciwstawili się próbie opanowania Wilna
przez Polaków. Nie dochodziło natomiast do większych
incydentów z Niemcami, którzy ewakuowali się z miasta.
Walkę podjęli właśnie znajdujący się w mieście bolszewicy.
Ich najważniejszy punkt oporu znajdował się przy ul.
Wroniej. Wieczorem 1 stycznia Polacy rozpoczęli atak na
ten punkt oporu. Dowodził nim rtm. Jerzy Dąbrowski.
Przeciwnik poddał się 2 stycznia o godz. 14.00. Podczas
potyczki zginęło 3 bolszewików, 5 popełniło samobójstwo,
76 wzięto do niewoli. Straty Polaków wyniosły 1 zabitego
i 4 rannych. Zdobyto znaczne zapasy broni, głównie
poniemieckiej. Miały liczyć ponad 1000 karabinów i 600
granatów. W nocy z 2 na 3 stycznia zgrupowanie złożone
z członków POW, skautów i kolejarzy opanowało dworzec
48

kolejowy. Do miasta w tym czasie zaczęły się zbliżać


regularne oddziały Armii Czerwonej.
4 stycznia w rejon Nowej Wilejki skierowany został
1. batalion, a na prawo od niego maszerowały dwie
kompanie 4. batalionu. Pododdziały te zatrzymać miały
przeciwnika, który skoncentrowany był w Nowej Wilejce,
ale który, akurat w tym dniu, nie przejawiał na tym
kierunku inicjatywy zaczepnej. Inaczej zachowywał się
5. pułk wileński, który 4 stycznia przystąpił do natarcia na
Wilno. Były to pododdziały pułków pskowskiego, dowo-
dzonego przez Mochnaczewa i wileńskiego, dowodzonego
przez Zienkiewicza. Rozpoczęły się zacięte walki. Polacy
odparli pierwsze szturmy oddziałów Armii Czerwonej,
brakowało im jednak amunicji. Nie były też przygotowane
na podejściach do miasta i w nim samym pozycje obronne.
Było to pierwsze starcie zbrojne Wojska Polskiego — co
prawda oddziałów nieregularnych — z Armią Czerwoną.
Nie zostało zaliczone przez historyków jako początek
regularnej wojny polsko-rosyjskiej, ale nosiło pewną zapo-
wiedź takowej wojny i to w niedalekiej przyszłości.
Tymczasem regularne oddziały Armii Czerwonej zbliżały
się już do Wilna. 1 stycznia 2. Brygada Strzelców (BS)
Dywizji Pskowskiej znalazła się w rejonie Podbrodzia,
a 3. BS z tej samej dywizji zbliżała się do Wiłkomierza.
Sąsiadem z lewej strony wymienianej dywizji była Dywizja
Zachodnia, której czołówki osiągnęły Lidę i Baranowicze.
Zadanie zajęcia Wilna otrzymała 2. BS Dywizji Pskowskiej
Władimira Aleksandrowicza Oldieroggeja, wzmocniona
5. pułkiem wileńskim. W kierunku Wilejki i Mołodeczna
kierowała się 1. BS Dywizji Pskowskiej. Z Mołodeczna na
Wilno podążały także 144. i 146. pułk 17. DS Grigorija
Michajłowicza Borzinskija oraz oddział wydzielony Dywizji
Zachodniej Władimira Aleksiejewicza Jewszowa.
1 stycznia dowódca 2. BS nakazał 4. pułkowi kierować
się przez Podbrodzie na Mickuny, by wspólnie z 1. pułkiem
49

zająć stację kolejową Nową Wilejkę. Na Wilno trasą


z Podbrodzia przez Niemenczyn skierowany został 5. pułk
wileński. Oddziałom tym nakazano na wypadek polskiego
oporu likwidować go siłą.
Gen. Władysław Wejtko już 2 stycznia otrzymał infor-
macje, że oddziały Armii Czerwonej z trzech stron — od
Niemenczyna, Mołodeczna i Lidy — zbliżają się do Wilna.
Zarządził wysunięcie do Nowej Wilejki część sił, aby
zablokować marsz przeciwnika. W rejonie tym ześrod-
kowane zostały: część 1. pułku ułanów wileńskich,
3. batalion i Legia Oficerska. W Wilnie pozostała reszta
1. pułku ułanów wileńskich, 1. batalion, 4. batalion POW
i inne drobne pododdziały.
3 stycznia rankiem doszło do walki pod Nowa Wilejką.
Straty ponieśli ułani wileńscy, którzy zmuszeni zostali do
odwrotu. Bez powodzenia zakończył się także atak piechoty
polskiej. Polacy wycofali się do Wilna. W tym dniu na
Wielkiej Pohulance doszło do potyczki z Niemcami, zakoń-
czonej stratami w zabitych, w tym oficerów. Największe
zagrożenie stanowiły kolumny rosyjskie zbliżające się od
Niemenczyna i Nowej Wilejki. Po walkach Polacy zmuszeni
zostali do wycofania się do centrum miasta. Posiłki zmusiły
Rosjan do zaniechania natarcia.
Pomimo jego przerwania gen. Wejtko i jego sztab
zdawali sobie sprawę z przewagi przeciwnika i własnej
niemocy. Polakom brakowało amunicji. Rosjanie po pierw-
szych potyczkach z Polakami, które były dla nich za-
skoczeniem koncentrowali siły do decydującego uderzenia
na Wilno. Zaplanowano koncentryczne natarcie na miasto.
Utworzono jednolite dowództwo, które miało przewodzić
tej akcji. Najsilniejsze uderzenie kierowało się na centrum,
a na skrzydłach do okrążenia przystąpić miano nieco
później. Odmowę prowadzenia natarcia wyraziło dowódz-
two 5. pułku wileńskiego, zarzucając kierownictwu akcji
nieumiejętność zaplanowania i kierowania nią. Do natarcia
50

przystąpiło natomiast zgrupowanie skoncentrowane w No-


wej Wilejce.
5 stycznia rozpoczęła się całodzienna walka na przed-
mieściach Wilna. Potem Armia Czerwona przystąpiła do
natarcia na centrum miasta. Tego dnia Rosjanie zajęli
górującą nad miastem Górę Trzykrzyńską, ostrzeliwując
ogniem artyleryjskim zwłaszcza dzielnicę Zarzecze, gdzie
mieścił się budynek sztabu obrony Wilna broniony przez
POW-wiaków. Do natarcia ruszyła piechota. 1. 2. i 4.
batalion broniły południowego sektora Wilna, w tym
Zarzecza, zaś 3. batalion i kawaleria broniły podejść do
Antokola. Przewaga Rosjan była tak duża, że wynik walk
był z góry przesadzony. Cywilni przedstawiciele Rady
Miejskiej zaproponowali gen. Wejtko zaprzestania dalszej
walki. Obawiano się represji po zajęciu miasta szturmem.
Z Warszawy dotarły natomiast informacje o braku moż-
liwości nadejścia odsieczy.
Wobec braku jakichkolwiek szans na utrzymanie się
w mieście, 5 stycznia o godz. 19.00 kpt. Zygmunt Klinger
podjął decyzję o zakończeniu walk i o wycofaniu się
z Wilna. Jej realizacja miała się odbyć 6 stycznia, kiedy to
oddziały polskiej samoobrony miały przedzierać się na
Rudniki, Raduń, Ejszyszki i Szczuczyn. Wieczorem wydano
rozkaz opuszczenia miasta przez oddziały polskie. Ewakua-
cja odbyła się w dużym chaosie. Nie było możliwości
wywiezienia zapasów uzbrojenia, amunicji i żywności.
Żołnierze nie byli przygotowani do długotrwałego marszu.
Większość kierowała się w stronę Landwarowa. Niemcy
utrudniali ewakuację, czasowo internując gen. Wejtko i kpt.
Klingera. Większość żołnierzy skupiła się w Białej Wace.
Doszło z Niemcami do porozumienia, zawartego przez
szefa sztabu wojsk polskiej samoobrony broniących Wilna
kpt. Klingera, na mocy którego oddziały te miały być bez
broni przewiezione przez Niemców transportem kolejowym
do Łap. Tą drogą dotarło do Polski 154 oficerów i 1035
51

szeregowych z 1., 2. i 4. batalionu, którzy weszli następnie


w skład tworzącej się Dywizji Litewsko-Białoruskiej.
Broni nie oddali kawalerzyści, żołnierze 3. batalionu
por. Kaczkowskiego i Legia Oficerska, którzy utworzyli
pododdział rtm. Jerzego Dąbrowskiego, zastępcy dowódcy
1. pułku ułanów wileńskich. Tak określany był oddział
Wojska Polskiego, liczący około 300 bagnetów i 150
szabel. Po dotarciu do Rudnik oddział skierował się na
Ejszyszki, po czym maszerując przez Ponary i Nowy Dwór
12 stycznia wkroczył do Jezior. Otrzymał wówczas od
Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego zadanie po-
wstrzymania „naporu wojsk bolszewickich i osłaniania
Grodna i mostów na Niemnie, aż. do przyjścia wojsk
polskich i trzymania łączności z samoobroną grodzieńską".
Zadanie to zdecydowanie przekraczało możliwości tego
oddziału, a poza tym jego kontakt z Naczelnym Dowódz-
twem Wojska Polskiego był bardzo luźny. Działając
samodzielnie dotarł jednak do Szczuczyna i po połączeniu
się z Samoobroną Lidzką i Szczuczyńską jego liczebność
wzrosła o 20 oficerów i około 200 szeregowych.
17 stycznia rtm. Jerzy Dąbrowski podpisał umowę z Niem-
cami o wytyczeniu linii demarkacyjnej, ale mimo to
przekroczył on Niemen, zbliżając się nieco do oddziałów
polskich. 26 stycznia oddział rtm. Dąbrowskiego rozpoczął
marsz wzdłuż linii frontu zajmowanego przez rosyjską
Dywizję Zachodnią, dowodzoną od 8 stycznia przez Iwana
Michajłowicza Makowskija.
W rejonie Jeziornicy stoczono z Rosjanami potyczkę,
biorąc do niewoli 70 jeńców oraz zdobywając 2 karabiny
maszynowe. 28 stycznia pod Ozimowiczami wzięto do
niewoli kompanię rosyjską. 29 stycznia zdobyto Różany, po
stoczeniu kolejnej udanej potyczki z Rosjanami. Następnego
dnia zajęto Prużanę. Działania oddziału rtm. Dąbrowskiego
o charakterze dywersyjno-rajdowym były z niepokojem
odbierane przez dowództwo Dywizji Zachodniej, ponieważ
52

opóźniały jej marsz na zachód. Na początku lutego dowo-


dzenie oddziałem przejął mjr Władysław Dąbrowski. Jego
celem było połączenie się z regularnymi formacjami Wojska
Polskiego. Dążył on do połączenia się z Grupą Podlaską
gen. Listowskiego.
6 stycznia Armia Czerwona ostatecznie zajęła Wilno.
Uczyniła to 2. BS Dywizji Pskowskiej, przemianowana 21
stycznia na Dywizję Litewską. Rosjanie rozpoczęli zaj-
mowanie całej Wileńszczyzny, na której wprowadzano
bolszewicki system rządów.
Dowództwo Armii Czerwonej z dużym rozmachem
planowało opanowywanie nowych obszarów Litwy i Biało-
rusi. W styczniu 1919 r. planowano zajęcie linii: Kowno-
Olita-Grodno-Mosty-Słonim-Domanowo-Pińsk. Dywizja
Pskowska kierowała się na Rosienie-Kowno-Lidę. Dywizja
Zachodnia na Lidę-Baranowicze, a 17. DS na Pińsk-Łuni-
niec-Mozyrz-Rzeczycę. Zgrupowanie Armii Czerwonej
znajdujące się w rejonie Wilna i Wiłkomierza miało
kierować się na Kowno, Olitę i Grodno, natomiast wojska
skoncentrowane w Lidzie miały przesuwać się w kierunku
Mostów. Racje polityczne przesądziły, że Dywizja Pskow-
ska przemianowana została na Dywizję Litewską, liczącą
8875 bagnetów, 40 karabinów maszynowych i 8 dział.
Rząd polski nie rezygnował z uzyskania zgody Niemców
na przepuszczenie oddziałów polskich, żeby zahamować
postęp w marszu na zachód Armii Czerwonej. Negocjacje
w Białymstoku ze strony polskiej prowadził przedstawiciel
Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ludwik Kolankowski
i pełnomocnik Naczelnego Dowództwa WP kpt. Janusz
Gąsiorowski. Po długich negocjacjach toczonych pod presją
Francji, 5 lutego 1919 r. podpisana została w Białymstoku
umowa polsko-niemiecka, dotycząca zasad ewakuacji wojsk
niemieckich ze wschodu i ułatwień czynionych stronie
polskiej przy zajmowaniu opuszczonych terenów oraz
nabywania sprzętu wojskowego po demobilizowanych
53

wojskach. Na 8 lutego uzgodniono przekazanie przez


Niemców stronie polskiej Wołkowyska, a w dzień później
Brześcia nad Bugiem i Terespola. Interesujące są intencje,
jakie towarzyszyły zgodzie Niemców na podpisanie tej
umowy. Zdaniem gen. Hansa von Seeckta, reprezentującego
armię niemiecką, „Niemcom chodziło o doprowadzenie do
zetknięcia, zderzenia się wojsk polskich i sowieckich
i wywołania między nimi działań wojennych”.
Oddziały polskie przygotowujące się do obsadzenia frontu
polsko-rosyjskiego były wyjątkowo nieliczne. Składały się
z Dywizji Litewsko-Białoruskiej, która była jeszcze w trakcie
formowania, dowodzonej przez gen. Iwaszkiewicza, a która
dysponowała trzema batalionami piechoty, jednym szwadro-
nem jazdy i baterią artylerii. Grupa Podlaska gen. Listowskie-
go składała się z 5 niepełnych batalionów piechoty (16
kompanii), 2 szwadronów jazdy i baterii artylerii. Nie były to
siły zdolne do stawiania skutecznego oporu nawet nielicznym
formacjom Armii Zachodniej. W tej sytuacji strona polska,
obok działań regularnych, zamierzała na dużą skalę stosować
działania nieregularne. Celowi temu służyło powoływanie
przez ludność polską Litwy, Białorusi a nawet Suwalszczyzny
lokalnych formacji samoobrony, opartych na strukturach
Polskiej Organizacji Wojskowej. Powstały zakonspirowane
oddziały samoobrony Grodzieńszczyzny, Wileńszczyzny,
Suwalszczyzny i Białostoczczyzny. Aby nadać im w miarę
jednolity charakter i podporządkować spójnej myśli operacyj-
nej, nadzór na nimi sprawowała Sekcja POW przy I Oddziale
Naczelnego Dowództwa WP. Otworzyła ona na początku
lutego 1919 r. organizację Obrona Kresów, posiadająca
początkowo trzy okręgi: Białostocki, Grodzieński i Suwalski,
a następnie Wileński i Miński. Organizacja ta miała strukturę
wojskową, podlegała Naczelnemu Dowództwu WP, a kiero-
wana była przez delegowanych oficerów. Celem formacji
Obrona Kresów było prowadzenie działań specjalnych,
głównie dywersyjnych i wywiadowczych, na tyłach przeciw-
54

nika. Dotyczyło to także działań prowadzonych przeciwko


Armii Czerwonej. Na terenach zajętych przez Wojsko
Polskie Obrona Kresów była rozwiązywana, z reguły prze-
kształcając się w Straż Kresową, organizację paramilitarną
nakierowaną na zjednywanie dla polityki rządu polskiego
mniejszości narodowych.
W czasie gdy strona polska podpisała ostatecznie z Niem-
cami porozumienie w sprawie ułatwień w zajmowaniu opusz-
czanych przez Armię „Wschód" zachodnich obszarów Biało-
rusi i południowo-zachodnich rejonów Litwy, bolszewicy nie
poniechali zamiaru przesuwania oddziałów Armii Czerwonej
głęboko na zachód. W pierwszej dekadzie lutego 1919 r.
Armia Zachodnia osiągnęła linię: Poniewież – Wilno – Sło-
nim – Janów – Sarny – Owrucz. 19 lutego 1919 r. utworzony
został front Zachodni dowodzony przez Dmitrija Nikołajewi-
cza Nadieżnyja w składzie: 7. Armia Aleksandra Kon-
dratiewicza Remiezowa skierowana na Estonię. Czerwona
Armia Łotewska dowodzona przez Joachima Joachimowicza
Wacetisa z zadaniem okupacji Łotwy i Kurlandii oraz Armia
Zachodnia Sniesariewa, mająca za zadanie zajęcie Litwy
i Białorusi.
Opóźnienia w zajmowaniu linii demarkacyjnej wynegoc-
jowanej z Niemcami na podejściach do Wileńszczyzny miała
Dywizja Litewsko-Białoruska, której zadaniem miało być
obsadzenie Wołkowyska oraz zajęcie linii frontu na odcinku
od Jasiołdy do Skidla nad Niemnem. Wynikało to z trudności
stwarzanych przez Niemców. Pierwsze pododdziały wyjechały
z Łap 11 lutego, kolejne 12 i 13 lutego. Kierowały się one do
Wołkowyska i na wyznaczony odcinek frontu. Wojska obu
zgrupowań nawiązały niebawem styczność bojową z od-
działami Armii Czerwonej. Doszło do pierwszych potyczek
regularnych oddziałów obu armii. Historycy przyj-
mują datę 14 lutego jako dzień oficjalnego rozpoczęcia wojny
polsko-rosyjskiej i wiążą to z pierwszymi potyczkami regular-
nych formacji zbrojnych obu stron. Tym sposobem wybuchła
55

wojna, w której działania militarne trwać będą do 18


października 1920 r. Z punktu widzenia prawa między-
narodowego była to wojna oficjalnie niewypowiedziana przez
żadną z walczących stron, lecz zakończona, już formalnie, 18
marca 1921 r. podpisaniem traktatu pokojowego w Rydze.
Oddziały Dywizji Litewsko-Białoruskiej weszły w styczność
bojową z 3. BS z Dywizji Zachodniej. Odcinek Zelwianki
został podzielony na trzy pododcinki: grupę mjr. Stanisława
Bobiatyńskiego liczącą 3 kompanie piechoty i 27 kawalerzys-
tów uzbrojonych w 6 karabinów maszynowych, która ob-
sadzała go od Szczytna do Żerna, grupę mjr. Wincentego
Rutkiewicza składającą się z 4 kompanii piechoty, 15 ułanów
i majacą 6 karabinów maszynowych, która zajmowała pozycje
od Żerna do Parfienowicz oraz grupę mjr. Dezyderego Leona
Zawistowskiego, czyli 2 kompanie piechoty, 25 ułanów,
6 karabinów maszynowych, która przedłużała je do mostu
kolejowego na Niemnie. W Wołkowysku w odwodzie znaj-
dował się batalion suwalski, szwadron 10. pułku ułanów
i 2 działa. Informowano, że ludność miejscowa, przeważnie
prawosławna, wyrażała sympatie dla bolszewików. Kolejny
sukces wojsk gen. Iwaszkiewicza to odrzucenie w nocnym
boju z 26 na 27 lutego przez grupę mjr. Zawistowskiego
Rosjan w kierunku Szczuczyna. Oczyszczono z przeciwnika
wsie Potoki, Podróżanka, folwark Djakowice, Podbory. W cza-
sie tych walk zginął dowódca 1. kompanii pułku kowieńskiego
kpt. Hacięj. Zabitych zostało 2 szeregowych, a 4 było rannych.
Do 27 lutego przeciwnik nie przejawiał większej ini-
cjatywy zaczepnej, ponieważ Armia Zachodnia otrzymała
w tym czasie zadanie zajęcia i umocnienia linii frontu;
Poniewież – Wiłkomierz – Zośle – Orany – Lida – Słonim – rz.
Szczara – Pińsk – Sarny. Dywizji Zachodniej nakazano silne
umocnienie linii Marcinkańce – Szczuczyn – jez. Wygonow-
skie, przygotowanie węzłów obronnych Lidy i Baranowicz,
oraz prowadzenie rozpoznania na Grodno, Wołkowysk
i Brześć nad Bugiem.
56

W dniach 19-20 lutego, na mocy umowy białostockiej,


Polacy obsadzili opuszczony przez Niemców Białystok.
Dziwna była reakcja na to Moskwy, która zareagowała
formalnym protestem. Świadczył on o właściwych zamia-
rach bolszewików i to także w odniesieniu do ziem etnicznie
polskich.
Na początku trzeciej dekady lutego na linii frontu
z wojsk dowodzonych przez gen. Iwaszkiewicza roz-
winięte zostało siedem kompanii piechoty, niespełna
szwadron jazdy i pół baterii. W odwodzie w Wołkowysku
znajdował się jeden batalion piechoty, jeden szwadron
jazdy i pół baterii artylerii. Najliczniejsza grupa wojsk
trzy i pół batalionu piechoty, cztery szwadrony jazdy
i jedna bateria artylerii — zgrupowana była w Białym-
stoku. Pomimo wzrostu liczebności wojsk gen. Iwasz-
kiewicza do sześciu i trzech czwartych batalionu piechoty,
siedmiu szwadronów jazdy i dwóch baterii artylerii, były
one daleko niewystarczające do prowadzenia skutecznych
działań przeciwko Armii Czerwonej. Patrole starały się
mimo to penetrować głębokie przedpole. 23 lutego dotarły
do linii Dąbrówka – Szczuczyn – Żołudek. Dzień później
obsadzono Suchenicze oraz Wielkie i Małe Stefaniszki,
usytuowane 15 km na południowy wschód od Skidla.
Z kolei 26 lutego patrole z tej grupy odrzuciły placówki
rosyjskie z Czermen i Bojar, leżące 4 km na zachód od
Słonimia. Tego dnia grupa zaniemeńska przejściowo
opanowała stację kolejową Różanka.
22 lutego głównodowodzący Armią Czerwoną wydał
dyrektywę nr 843/op., dotyczącą zadań dla Frontu Zachod-
niego. Główne zadanie wykonywać miała 7. Armia. Dla
Armii Zachodniej postawiono ograniczone zadania ofensyw-
ne, prowadzące do opanowania obszaru Białorusi i Litwy.
Miała ona wyjść na linię: Szawły – Poniewież – Wiłko-
mierz – Zośle – Orany – Lida – Słonim – rz. Szczara – kanał
Ogińskiego-Pińsk -Sarny, a strażami przednimi osiągnąć rubież:
57

Lipawa-Tylża – Kowno – Grodno – Wołkowysk-Brześć Litew-


ski – Kowel -Równo. Nakazywano zwrócenie szczególnej uwagi
na obronę takich centrów administracyjnych i ważnych węzłów
komunikacyjnych jak Ryga, Mitawa, Wilno, Lida, Wołkowysk
i Łuniniec. Na podstawie tej dyrektywy 23 lutego ukazał się
rozkaz dowódcy Frontu Zachodniego Dmitrija Nikołajewicza
Nadieżnyja o aktywizacji działań w państwach bałtyckich i na
Białorusi. W zasadzie powielał on zadania postawione w dy-
rektywie głównodowodzącego. Armia Zachodnia otrzymała
zadanie wyjścia na linię: Poniewież-Wiłkomierz i zbliżyć do
linii: Oran -Lida - Słonim- rz. Szczara -Kanał Ogińskiego - Pińsk
-Sarny. Jednocześnie awangardy tej armii miały podchodzić
do linii: Tylża - Kowno - Grodno - Wołkowysk - Brześć Litew-
ski - Kowel - Równo. Jako szczególnie ważne zadanie określono
obronę ważnych węzłów komunikacyjnych Wilna, Lidy,
Baranowicz i Łunińca.
Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę ze słabości sił
własnych, które obsadzały front polsko-rosyjski. Bardzo
liczył na znaczące ich wzmocnienie, a do lego czasu podjął
decyzję o przejściu do obrony. Zawarta ona została po raz
pierwszy w rozkazie nr 306 z 14 lutego. Informując, że na
czas organizacji regularnych formacji wojskowych zmu-
szony jest wstrzymać posiłki wysyłane na front nakazywał:
„Na dowódców grup walczących spadnie ciężkie zadanie
trzymania zajmowanych odcinków siłami, które mają do
dyspozycji, nie licząc na posiłki.
Wobec tego na linii bojowej nastąpi faza defensywna,
podczas gdy w kraju wszelkimi siłami będą przygotowy-
wane środki do dalszych rozstrzygających akcji. Naczelne
Dowództwo oczekuje od dowódców grup operujących
i okręgów generalnych, że wnikną w ogólne położenie
obecne i plany na przyszłość i podporządkują własne
zamiary całokształtowi sprawy. [...]
Naczelne Dowództwo zdaje sobie w całej pełni sprawę
z trudności zadań, jakie przypadną dowódcom grup
58

operacyjnych, tj. trzymania słabemi siłami rozległych


odcinków. Licząc na ich inicjatywę na dalszą przyszłość.
Naczelne Dowództwo jeszcze raz przypomina, że nie
jest w stanie posyłać obecnie posiłków, oprócz niekiedy
uzupełnień.
Jedyną pomocą, jaką Naczelne Dowództwo będzie mogło
dać grupom walczącym, jest lepsze wyekwipowanie żoł-
nierzy w broń, amunicję, umundurowanie, bieliznę, urzą-
dzenia sanitarne i żywność, wobec oczekiwanego w naj-
bliższym czasie napływie tych materiałów z krajów
Entent” 5.
Jeszcze dobitniej zamiar przejścia wojsk do obrony na
froncie przeciwrosyjskim precyzowała wydana 21 lutego
1919 r. Instrukcja dla grup operujących na wschodzie.
Stwierdzano w niej: „Położenie zmusza Naczelne Dowódz-
two do zajęcia postawy wyczekującej, z zamiarem bez-
względnego utrzymania obecnego stanu posiadania i przej-
ścia do akcji zaczepnej dopiero w momencie, gdy postępy
w organizacji wojska, zebranie większej siły umożliwią
— co jednak przed tygodniami nie nastąpi” 6.
W zadaniach szczegółowych odnoszących się do grup
generałów Iwaszkiewicza i Listowskiego nakazywano m.in.:
„d. Grupa gen. Listowskiego: zabezpiecza Brześć Litew-
ski i przez wysunięte oddziały Mokrany – Kobryń – Prużany
przeciwdziała siłom bolszewickim, operującym z Pińska
i Baranowicz, utrzymuje łączność z grupami sąsiedniemi.
Linią, rozgraniczającą grupę Listowskiego od grupy
stojącej na północ, będzie linia Czeremcha – Kamienniki
(wyłącznie) – Bołoto – Orłowo – Jasiołda.
e. Grupa gen. Iwaszkiewicza, której podlegają wszystkie
oddziały polskiej Litwy na obszarze na północ od ostatnio
wymienionej linii, powstrzymuje napór bolszewików z kie-
runku Lidy i Słonimia przez utrzymanie Wołkowyska
5
Ibidem, s. 21-22.
6
Ibidem, s. 22.
59

i mostów drogowych i kolejowych na Niemnie koło


Zelwian; utrzymuje łączność z grupą Listowskiego, jak też
z oddziałami niemieckimi pod Grodnem i działa, w razie
przedwczesnego opuszczenia tegoż przez Niemców, w myśl
rozkazu Nr 377/op.
W myśl tych zadań należy akcji ofensywnej w większym
stylu nawet w razie korzystnych warunków zaniechać. Nie
wyklucza to jednak przeprowadzenia czynnej obrony, która
przy stosunku sił naszych do nieprzyjacielskich jedynie
korzystny wynik dać może. Należy przeto wszelkiemi
środkami przeciwdziałać, ażeby się nieprzyjaciel do naszych
głównych pozycji zanadto nie zbliżył i tam nie umocnił.
Doświadczenia dotychczasowych walk z bolszewikami
wykazują, że bolszewicy ataków polskich, skombinowanych
z obejściem i uderzeniem na tyły, nie wytrzymują.
W razie ataku znacznie przeważających sił nieprzyjaciel-
skich, cofają się detaszowane oddziały krok za krokiem,
uniemożliwiając przez zniszczenie linii kolejowej szybkie
posuwanie się nieprzyjaciela”.
Na froncie polsko-rosyjskim wytworzyła się sytuacja
patowa. Obie walczące strony — kierując się różnymi co
prawda przesłankami podjęły decyzję o przejściu do
obrony. Czy oznaczać to miało zupełną stagnację działań
na tym froncie? Okaże się, że niezupełnie. Przyczyną tej
decyzji będzie ofensywne nastawienie generałów Iwasz-
kiewicza i Listowskiego oraz plany Józefa Piłsudskiego
opanowania Wilna.
Generałowie Iwaszkiewicz i Listowski, zanim jeszcze
otrzymali polecenie skupienia uwagi na obronie zajmowanej
linii frontu, wystąpili do Naczelnego Dowództwa WP
z propozycjami wyrażenia zgody na podjęcie przez dowodzo-
ne przez siebie wojska ograniczonych działań zaczepnych.
Uzasadniali to względami taktycznymi. Zamiarem gen.
Iwaszkiewicza było wyjście jego wojsk na linię rzeki Szczary
w celu uzyskania dogodnej pozycji obronnej. Gen. Listowski
60

widział możliwość zabezpieczenia trwałego Brześcia przez


usunięcie Rosjan z trójkąta wyznaczonego rzekami Jasiołdą
i Piną i wschodni cypel występu pińskiego. Obydwaj
generałowie przesłali swe sugestie Józefowi Piłsudskiemu
20 lutego. W wypadku gen. Listowskiego szły za tym
prośby o wzmocnienie jego wojsk dwoma batalionami
piechoty i baterią artylerii. Józef Piłsudski natychmiast
odrzucił te propozycje, wydając 20 lutego rozkaz operacyjny
nr 364. Swoje stanowisko uzasadniał ich wykroczeniem
poza ogólną koncepcję prowadzenia walki na tym froncie
oraz tym, że „gdyby nawet warunki taktyczne były korzystne,
należy poniechać większych akcji ofensywnych, ponieważ
tylko jednolita akcja całego frontu odniesie pożądany
skutek. Chwilowo ona nastąpić nie może”.
Tymczasem wymienieni generałowie nie rezygnowali
i zdecydowali się dalej interweniować. Gen. Listowski
zamierzał, nawet bez zgody Józefa Piłsudskiego, prowadzić
sugerowane działania. Gen. Iwaszkiewicz natomiast ponowił
prośbę wskazując na realność wykonania tego zadania. Józef
Piłsudski ostatecznie uległ pod warunkiem, że grupa gen.
Listowskiego będzie współdziałała w akcji na Byteń z działa-
niami gen. Iwaszkiewicza prowadzonymi na Słonim. W tym
celu 24 lutego odpowiednie zapytanie skierował do gen.
Listowskiego. W odpowiedzi meldowano o samodzielnej
akcji zgrupowania kawalerii mjr. Dąbrowskiego, które
zdobyło Byteń. Meldowano ponadto Józefowi Piłsudskiemu
— chociaż nie była to wiadomość wiarygodna — o przygoto-
waniach przeciwnika do ewakuacji Baranowicz.
Pod wpływem tych informacji Naczelne Dowództwo
WP wyraziło zgodę na przesunięcie linii frontu na linię
rzek Szczary i Jasiołdy. Gen. Listowski miał ponadto
uderzyć na Pińsk po wcześniejszym zluzowaniu jego wojsk
w Byteniu przez oddziały gen. Iwaszkiewicza. Gen. Lis-
towski, nie czekając na to, postanowił sam przejść do
natarcia. Cechą charakterystyczną tej fazy działań było to,
61

że prowadzono je przez dwie odizolowane grupy wojsk,


a w dodatku wojsk słabych liczebnie — w trudnym
terenie, bez możliwości współdziałania taktycznego i bez
możliwości oddziaływania na operacje te przez wyższe
dowództwo. Połączone były tylko jedną myślą operacyjną:
osiągnięcia dogodnej linii terenowej, która umożliwiłaby
skuteczniejsze prowadzenie jej obrony.
Do ofensywy w kierunku Szczary oddziały gen. Iwasz-
kiewicza przystąpiły w dniu 28 lutego. Liczyły 13 kompanii
piechoty, 3 szwadrony jazdy i pół baterii artylerii. Te
nieliczne siły nacierały na szerokim froncie, zachowując przy
tym wcześniej przyjęte ugrupowanie. Gen. Iwaszkiewicz
postawił następujące zadania: 1. batalion pułku mińskiego
miał obsadzić linię rzeki Szczary od Pawłowicz do Dobrego
Boru, 1. batalion pułku wileńskiego od Dobrego Boru do wsi
Czemioły, pułk kowieński od Pawłowicz do ujścia Szczary do
Niemna. Ubezpieczenie tyłów w rejonie Różanej i Kosowa
prowadzić miał pułk wileński. Rosjanie początkowo nie
stawiali oporu. Uczynili to dopiero na linii Szczary, gdzie
walki koncentrowały się w rejonie Słonimia i na odcinku
Byteń – Kosów. Słonim zajęto 1 marca, po siedmiogodzinnym
boju, a Rosjanie stawiali zacięty opór. Podczas walk ranny
został m.in. por. Wojciech Korsak, dowódca 1. kompanii
pułku mińskiego, która pierwsza wdarła się do miasta.
Przeciągały się za to walki o Byteń. Został on zajęty 28
lutego przez zgrupowanie kpt. Szczęsnowicza, lecz już
1 marca pojawili się Rosjanie, którzy okrążyli miasteczko.
Z pierścienia okrążenia wyrwali się tylko kawalerzyści.
Piechota została otoczona. „Dziesięciu żołnierzy z ppor.
Falkowskim, broniąc się do ostateczności, poległo na placu
walki, a reszta (w tym czterech ciężko rannych z ppor.
Sobolewem) wpadki do niewoli”. Walki o Byteń trwały od
24 lutego do 6 marca i po stronie polskiej uczestniczyły
w nich wojska obu grup. Miasto zostało opanowane po
brawurowym ataku kompanii szturmowej kpt. Witolda
62

Komierowskiego z wojsk gen. Iwaszkiewicza, a Rosjanie


zostali zepchnięci do brzegów Szczary. Poza tym gen.
Iwaszkiewicz starał się osłonić marsz na Słonim od północy,
od strony Lidy, poprzez utworzenie Grupy Zaniemeńskiej.
Z polecenia Józefa Piłsudskiego gen. Iwaszkiewicz utworzył
w rejonie Skidla nowe zgrupowanie, którego zadaniem
było uprzedzenie Rosjan w zajęciu Grodna i prowadzenie
intensywnego rozpoznania na północ od Niemna. Grupa
Zaniemeńska dowodzona przez płk. Stanisława Rawicz-
-Dziewulskiego w składzie 5 kompanii piechoty i 4 szwad-
ronów jazdy rozmieszczona została w rejonie Skidel – Różan-
ka–Szczuczyn. Obok gotowości do marszu na Grodno
osłaniała ona działania prowadzone w kierunku Szczary.
Działania wojsk generałów Iwaszkiewicza i Listowskiego
doprowadziły do istotnego przesunięcia linii frontu na
wschód. Wojska wyszły na nową linię, opartą na dużych
przeszkodach wodnych — rzece Szczarze, Kanale Ogińskie-
go i rzece Jasiołdzie. Rosjanie zaczęli przejawiać jednak
coraz bardziej zaczepna inicjatywę. Przykładem tego był ich
atak na Słonim. Nastąpił w nocy z 10 na 11 marca, kiedy
znaczne siły przeciwnika zaatakowały nieliczny polski
garnizon, dowodzony przez mjr. Wincentego Rutkiewicza.
Walki toczyły się na ulicach miasta. Po stronie polskiej
ponownie odznaczyła się 1. kompania pułku mińskiego
dowodzona przez por. Korsaka.
Józef Piłsudski, mimo tego że wyraził zgodę na podjęcie
przez grupy generałów Iwaszkiewicza i Listowskiego
działań zaczepnych w celu ich wyjścia na nową rubież
terenową, obawiał się konsekwencji zbyt dalekiego wysu-
nięcia na wschód nielicznych oddziałów polskich. Dlatego
w trakcie tej operacji, jeszcze 4 marca, wydał rozkaz
operacyjny nr 461, w którym nakazywał: „Po zajęciu linii
Pińsk-Szczara przez wojska nasze należy w myśl instrukcji
nr 298/op. dalszego posuwania się na wschód zaniechać.
Szczególnie na północ od Niemna ostrożność wskazana.
63

[…] Ze względu na ogólne położenie wojenne i brak rezerw


nie zapuszczać się w niepewne przedsięwzięcia". Jedno-
cześnie zażądał od obu generałów, aby meldowali ze
znacznym wyprzedzeniem czasowym o projektowanych
działaniach i nie podejmowali samodzielnych inicjatyw
zaczepnych. Ostrzeżenie to nieco przyhamowało ich ofen-
sywne nastawienie, wynikające z łatwości realizacji zało-
żonych zadań, jako że opór przeciwnika był niewielki.
Na froncie polsko-rosyjskim zapanował okres względ-
nego spokoju. O ile zaniechano działań regularnych, to
zintensyfikowały się działania dywersyjne, prowadzone
przez komórki POW na tyłach frontu rosyjskiego. Tworzone
były oddziały partyzanckie, zwłaszcza te, które niszczyły
linie kolejowe. Cały front podzielono na 4 odcinki: Słonim,
Lida, Wilno, Poniewież, na których operowały oddziały
partyzanckie. W rejonie Nowogródka działania prowadził
oddział wywiadowczy por. Dunin-Wąsowicza, który prze-
kraczał nawet linię kolejową Lida – Baranowicze, czym
dezorganizował ruch kolejowy na tej trasie. Dezorganizo-
wano także przeprowadzany na Białorusi pobór do Armii
Czerwonej. Przekazywano ponadto cenne meldunki wy-
wiadowcze. Bolszewicy reagowali na to wzmożonym
terrorem i intensywną pracą własnych służb kontrwywia-
dowczych. Aresztowania i tortury dosięgły wielu Polaków
zamieszkujących wschodnie obszary Białorusi.
Według ustaleń polskich wojskowych służb wywiadow-
czych na dzień 14 marca rosyjski Front Zachodni obsadzał
linię: rz. Narwa - Izbork – Wołman – Wenden - na wschód od
Widawy - na wschód od Murawiewa przez stacje Auta – Sza-
dów – Wiłkomierz – Ilwje - na wschód od Oran - na wschód od
Szczuczyna, Słonimia, Bytenia i Pińska i na południe od
Owrucza. Strona polska nie wiedziała jeszcze o rozpoczętej
na początku marca ofensywie wojsk Aleksandra Kołczaka,
która miała znaczący wpływ na postawę Frontu Zachodniego.
Cała uwaga kierownictwa Armii Czerwonej skupiona została
64

na powstrzymaniu tej ofensywy i obronie stanu posiadania


na innych frontach. Podyktowane to było także słabością
siły bojowej Frontu Zachodniego. Brak danych o pełnym
stanie bojowym tego frontu. ale dane o liczebności armii
Łotwy z 15 marca 1919 r. dają pewną skalę porównawczą.
Na stan bojowy tej armii składało się: 17 tys. bagnetów,
1700 szabel, 364 karabiny maszynowe, 54 działa, 7 pociągów
pancernych, 2 samochody pancerne i 16 samolotów. Była to
główna przyczyna wyznaczenia 15 marca przez Joachima
Wacetisa zadania zasadniczego dla Frontu Zachodniego,
czyli obrony linii: Ryga – Jakobsztadt – Dyneburg – Mołodecz-
no – Mińsk – Bobrujsk – Żłobin – Homel. Przednia linia obrony
wyznaczona była miejscowościami: Lipawa – Poniewież – Wił-
komierz– Wilno – Landwarów – Lida – Baranowicze – Łuniniec.
W zadaniach szczegółowych Dywizja Litewska miała bronić
linii: Poniewież – Wiłkomierz – Zośle – Wysoki Dwór – Marcin-
kańce. Jej zadaniem głównym była obrona rejonu Wilna
i I.andwarowa. Dla Dywizji Zachodniej wyznaczono linię
obrony: Marcinkańce – Szczuczyn – jez. Wygonowskie, z próbą
wysunięcia straży przednich na Grodno, Wołkowysk i Brześć.
Jej zadaniem głównym była obrona węzła lidzkiego i bara-
nowickiego. 17. Dywizja Strzelców miała skupić uwagę na
współdziałaniu z wojskami, które działały na Ukrainie,
w operacjach na Polesiu.
Naczelne Dowództwo WP rozkazem z 19 marca określiło
sposób zachowania się wojsk na tym froncie. Zwracano
uwagę na to, że: „Przed każdą przyszłą akcją należy brać pod
uwagę, że zasadniczą linią obronną frontu litewsko-białorus-
kiego jest linia Niemna – Szczary – kanału Ogińskiego – Jasioł-
dy – Pińska, że ofensywna obrona dążyć powinna do niedopu-
szczenia koncentracji nieprzyjacielskich na linii Lida– Barano-
wicze – Łuniniec, że jednak utrzymanie tych punktów na stałe
jest ze względu na słabe siły niewykonalne. Koncentracje
nieprzyjacielskie dadzą się również utrudnić przez zniszcze-
nie linii kolejowych, wiodących z północy w kierunku
65

południa, przez czasowe uszkodzenie linii kolejowych,


prowadzących w kierunku północno-wschodnim” 7.
Gen. Iwaszkiewicz, przejawiający duże skłonności do
prowadzenia działań zaczepnych bez zgody przełożonych,
został 13 marca odwołany z funkcji dowódcy grupy
i otrzymał przydział do wojsk operujących w Galicji
Wschodniej. Józef Piłsudski uznał, że na tym froncie jego
predyspozycje do prowadzenia działań zaczepnych zostaną
lepiej wykorzystane. Nowym dowódcą został od 14 marca
gen. Stanisław Szeptycki, dotychczasowy szef Sztabu
Generalnego WP. Jednocześnie Naczelne Dowództwo WP,
pod koniec drugiej dekady marca 1919 r., utworzyło Front
Litewsko-Białoruski, złożony z grupy wojsk gen. Szeptyc-
kiego oraz grupy wojsk gen. Listowskiego. Gen. Szeptycki,
dowódca frontu, wojska swej grupy rozmieścił w ten
sposób, że ta ich część, która obsadzała linię Szczary
utworzyła jednolite zgrupowanie, z punktem ciężkości
w obszarze Słonimia. Wojska znajdujące się na północ od
Niemna nadal stanowiły Grupę Zaniemeńską. Powyższe
rozmieszczenie wynikało z dwóch kierunków, w jakich
mogły pójść przyszłe działania zaczepne tej grupy: jednego
wyprowadzającego na Baranowicze i drugiego na Lidę.
Grupa gen. Szeptyckiego złożona z formującej się
Dywizji Litewsko-Białoruskiej nieco się powiększała dzięki
powstawaniu nowych pododdziałów i oddziałów tego
związku taktycznego. Bazą jego formowania był Woł-
kowysk. Gen. Szeptycki, przedstawiając stan tej dywizji
pisał: „Kilka batalionów i szwadronów oraz baterii tworzyło
tzw. dywizję litewsko-białoruską. Dywizja znajdowała się
w stanie organizacji. Nic była więc kompletna ani liczebnie,
ani pod względem materialnym. Wszędzie dawały się
odczuć braki, szczególnie broni i amunicji, płaszczów
i obuwia. Ministerstwo Spraw Wojskowych i Komitet

7
Ibidem, s. 27.
66

Obrony Kresów dawały, co mogły i miały. Żołnierz


ochotnik, rekrutujący się z tamtych stron, mało wyszkolony,
ale z natury chętny i zdyscyplinowany, posiadał pierwszo-
rzędne kwalifikacje moralne: miłość Ojczyzny i nienawiść
«bolszewizmu»” 8.
Naczelne Dowództwo WP zajmowało racjonalną po-
stawę wobec wydarzeń mających miejsce na froncie
polsko-rosyjskim. Zdając sobie sprawę ze szczupłości sił
znajdujących się na tym froncie, niemożliwości ich
wzmocnienia w najbliższym czasie oraz kierując się ogólną
sytuacją innych frontach, zdecydowano się na przyjęcie
postawy defensywnej, z tym że miała to być defensywa
aktywna. Troską Józefa Piłsudskiego były nie tyle przesunię-
cia frontu wschodniego na Polesiu czy na południowej
Białorusi, co uprzedzenie Rosjan w zajęciu opuszczonego
przez Niemców Grodna. Dlatego też 17 marca nakazał gen.
Szeptyckiemu, aby za wszelką cenę nie dopuścił do wysadze-
nia przez Niemców mostów w Grodnie, włącznie z użyciem
siły. Miasto to stanowiło bowiem ważną podstawę wyjściową
do planowanej już przez niego akcji na Wilno. 20 marca
ukazał się jego rozkaz o konieczności utrzymania przepraw
na Dzitwie pod Lidą. I w tym wypadku chodziło o umożli-
wienie działań w wyprawie wileńskiej.
Działania polskie na wschodzie, chociaż ograniczone,
z niepokojem były śledzone w Moskwie. Armia Czerwona
w tym sektorze frontu znajdowała się w powolnym od-
wrocie na wschód. Zakłócało to plany bolszewików sowie-
tyzacji Białorusi i krajów nadbałtyckich. Wynikiem tego
było ukazanie się 17 marca dyrektywy nr 1243/op. głów-
nodowodzącego Armią Czerwoną, która nakazywała ak-
tywizację działań zaczepnych w krajach nadbałtyckich
i Białorusi. Powołując się na stwierdzoną koncentrację sił
polskich w baranowickim, pińskim i mozyrskim rejonie
8
S. Szeptycki, Front litewsko-białoruski 10 marca 1919 – 30 lipca 1920.
Kraków 1925. s. 9.
67

i odwrocie 17. RS, dowodzonej przez Grigorija Michaj-


łowicza Borzinskija, w ten sektor frontu miał on skierować
8. DS Emeliana Nikiforowicza Jewdokimowa, posiadającą
dwa skadrowane pułki złożone z komunistów. Pułki te
miały być rozwinięte poprzez wcielenie poborowych. W 17.
DS miała zostać przywrócona gotowość bojowa. Zapowia-
dano też dalsze wzmocnienie Frontu Zachodniego i na-
kazywano uporczywą obronę południowego odcinka Nie-
mna. Główna uwaga tego frontu skupiona miała być jednak
na działaniach ofensywnych prowadzonych w krajach
nadbałtyckich. 10 kwietnia ukazało się polecenie Sztabu
Polowego Armii Czerwonej, nakazujące Frontowi Zachod-
niemu utworzenie i umocnienie zasadniczej rubieży obrony.
W sektorze walk z Polakami była to linia: Mołodecz-
no – Mińsk – Bobrujsk – Żłobin – Homel. Oznaczało to przyjęcie
na polsko-rosyjskim froncie postawy defensywnej.
W trzeciej dekadzie marca 1919 r. intensywność działań
na froncie polsko-rosyjskim nie była wielka. Ograniczała
się do intensywnego rozpoznania przeciwnika i działań
niewielkich grup na przedpolu zasadniczej linii frontu
— dotyczyło to zwłaszcza Dywizji Litewsko-Białoruskiej.
Na przedpolu Szczary drobne pododdziały polskie starały się
przekraczać linię kolejową Lida–Baranowicze, czasowo
zajmując wiele miejscowości usytuowanych między tą linią
kolejową a Szczarą i utrudniając przeciwnikowi korzystanie
z tej drogi transportu. W tym sektorze operowała także jazda
mjr. Dąbrowskiego, formalnie podległa gen. Listowskiemu,
która najpierw zniszczyła tory kolejowe pod Sieniawką,
położoną 35 km na południowy wschód od Baranowicz,
powodując wykolejenie pociągu z zaopatrzeniem dla wojsk
rosyjskich, a następnie rajdem 18 marca przez Horodyszcze
zaatakowała i przejściowo zajęła nawet Baranowicze. Oto
zdobycze: „wzięto wielu jeńców i zdobyto duże zapasy broni,
amunicji i materiału wojennego”. W tym czasie Grupa
Zaniemeńska rozwijała działalność w kierunku Lidy, z zamia-
68

rem opanowania tego miasta. Pododdziały z tej grupy


dotarły do rzeki Dzitwy, a podjazdy kawaleryjskie docierały
do Ejszyszek, uszkadzając szlak kolejowy Lida-Wilno. Do
natarcia na Lidę nie doszło wskutek sprzeciwu Naczelnego
Dowództwa WP, które jako główne zadanie dla Grupy
Zaniemeńskiej widziało jej gotowość do zajęcia Grodna.
Sukcesem tej grupy wojsk było zajęcie przeprawy na
Dzitwie, mostu drogowego i kolejowego pod Sielcem oraz
mostów drogowych w Domży i w miejscowości Myto nad
Niemnem.
WYPRAWA WILEŃSKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
— KWIECIEŃ 1919 R.

Wilno i cała Wileńszczyzna, o czym już pisaliśmy, była


obiektem sporu terytorialnego polsko-litewskiego zanim
jeszcze powstała odrodzona Polska. Litwini odrzucali
nie tylko koncepcję inkorporacyjną lansowaną przez
Romana Dmowskiego i jego obóz — czemu dawali
wyraz śląc protesty do obradującej w Paryżu konferencji
pokojowej, ale odrzucali także koncepcję federacyjną
Józefa Piłsudskiego i jego obozu politycznego. Od-
rzucali jakiekolwiek powiązania z Polską. Tymczasem
kierownictwu politycznemu Polski bardzo zależało na
przejęciu kontroli nad Wilnem i Wileńszczyzną. Zale-
żało na tym zwłaszcza Józefowi Piłsudskiemu, a to
z następujących powodów: zajęcie Wilna miało stanowić
krok w realizacji koncepcji federacyjnej; opanowanie
miasta miało być hasłem do podjęcia przez Polskę
walki o kontrolę nad tymi ziemiami na wschodzie,
o które zabiegała; sentyment do swej rodzinnej ziemi.
Powyższe powody sprawiały, że swoje stanowisko
w sprawie Wilna przedstawił następująco: Wilno jest
„kluczem do spraw litewsko-białoruskich, jak jest nim
Warszawa dla spraw polskich. [...] dopiero po zajęciu
70

Wilna można mówić o realnym kształtowaniu stosunku


całego tego kraju do Polski” 1.
Plan militarnego usunięcia bolszewików z Wilna i okolic
zaczął się konkretyzować, jak sam stwierdził w odczycie
wygłoszonym w sierpniu 1923 r., już w lutym 1919 r.
W tym celu nakazał formowanie 1. i 2. Dywizji Piechoty
Legionów (DPLeg.). Stosunkowo łatwe zajmowanie du-
żych połaci Białorusi przez słabe liczebnie grupy genera-
łów Iwaszkiewicza i Listowskiego podsunęły mu pomysł
przeprowadzenia niekonwencjonalnej operacji w celu
zajęcia Wilna: „ożywiło to [zajmowanie przyp. –– L.W.]
prace koncepcji wileńskiej. Myśl bowiem biegła ku
możliwości wyzyskania tej wyraźnie mojej nad nimi
[Rosjanami — przyp. L.W.] przewagi" 2. W końcu marca
1919 r. postanowił przystąpić do realizacji planu ofensywy
na miasto. W celu sztabowego przygotowania planu tej
operacji powołał wybranych oficerów: ppłk. Juliana Sta-
chiewicza, szefa Oddziału I Sztabu Generalnego, mjr.
Tadeusza Kasprzyckiego z Adiutantury Generalnej, kpt.
Stanisława Nilskiego-Łapińskiego ze Sztabu Generalnego
oraz kilku oficerów z Adiutantury Generalnej. Materiałową
stroną przygotowywanej operacji zajmował się ppłk Mi-
chał Karaszewiez-Tokarzewski. W drugiej połowie marca
Naczelny Wódz WP wydał także zarządzenia dla grupy
gen. Szeptyckiego, które wiązały się z przygotowywaniem
podstaw wyjściowych do realizacji planowanej operacji.
Konkretyzacja decyzji nastąpiła 26 marca podczas kon-
ferencji z generałami Szeptyckim i Listowskim, która
odbyła się w Brześciu nad Bugiem. Wówczas to wydane
zostało wstępne zarządzenie w tej sprawie. W formie
rozkazu operacyjnego, ale odnoszącego się do wstępnych
1
List Naczelnego Wodza do generała Szeptyckiego z 7 kwietnia
1919 r., OPZH-D, fond 471, opis 1, dieło 90.
2
J. P i ł s u d s k i , Pisma — Mowy — Rozkazy, t. VI. Warszawa 1931,
s. 174.
71

decyzji, zostało to zmaterializowane 2 kwietnia. Plan


zakładał:
„a) szybką koncentrację jazdy w miejscowościach po-
łożonych między Mostami a Lidą i rajd przez Ra-
duń – Rudniki na Wilno;
b) w tym samym czasie zajęcie Lidy, a stamtąd marsz
dalszy –– o ile są możliwości z wyzyskaniem kolei na Wilno
dla wsparcia konnicy” 3.
6 kwietnia odbyła się w Belwederze narada w sprawie
politycznych rozstrzygnięć na opanowanych przez Wojsko
Polskie obszarach Litwy i Białorusi. Sprawy te rozważał
Piłsudski z członkami Komitetu Obrony Kresów. Obecni
byli m.in. Aleksander Prystor, Michał Romer, Witold
Abramowicz i Kazimierz Świtalski. Dyskutowano o powo-
łaniu w Wilnie tymczasowego rządu złożonego z przed-
stawicieli miejscowej ludności. Józef Piłsudski był przeciw-
ny rozstrzygnięciom w tej sprawie ze względu na swe
plany federacyjne wobec Litwy.
Na etapie planowania wyprawy wileńskiej oddziały
polskie na Białorusi zajmowały linię rzeki Jasiołda i Kanału
Ogińskiego, na wschód od Szczary zbliżały się ku linii
kolejowej Baranowicze-Lida i ku dolnemu biegowi rzeki
Dzitwy. Na zachodzie od prawego skrzydła znajdowały się
jeszcze wojska niemieckie, a na północy litewskie.
Z rozpoznania strony polskiej wynikało, że linię frontu
w pasie przewidywanej operacji obsadzają wojska Dywizji
Litewskiej dowodzonej przez Michaiła Wilgielmowicza
Makułowicza i Zachodniej, która dowodził Roman Woj-
ciechowicz Łągwa. Rosjanie urzutowani byli w cztery
linie, z tym że ich wojska skoncentrowane były w rejonie
Wilna, Lidy, Baranowicz i Łunińca. Na zachód od Wilna
zgrupowane były pułki 2. i 3. BS z Dywizji Litewskiej, zaś
w samym Wilnie obok sztabu tej dywizji znajdować się

3
A. P r z y b y l s k i , Działania wstępne, op. cit., s. 17.
72

miały oddziały 1. BS Dywizji Litewskiej i 1. BS


z Dywizji Zachodniej. Rejon Lidy obsadzać miała 3. BS
Dywizji Zachodniej, Nowogródka batalion warszaw-
skiego 4. pp., a Baranowicz dwa pułki piechoty z 2. BS
Dywizji Zachodniej. Siły zgrupowania wileńskiego sza-
cowane były na 7000 bagnetów, 120 szabel i 10 dział.
Nie był to stan bojowy, ponieważ wliczone w to zostały
liczne sztaby i oddziały przebywające na tyłach. Siły
Dywizji Zachodniej, bez 1. brygady, oceniane były na
6000 bagnetów, 250 szabel i 12 dział. Ich zadaniem było
przede wszystkim utrzymywanie linii Lida-Baranowicze
z wypadami prowadzonymi w kierunku południowo-
-zachodnim. W rejonie Bobrujska znajdowała się 17. DS
Skorobogacza Armii Zachodniej, której potencjał okreś-
lany był na 6000 bagnetów, 150 szabel i 12 dział. Strona
polska miała natomiast bardzo słabe rozpoznanie sił
rosyjskich znajdujących się w głębi poza frontem ob-
sadzanym przez Armię Zachodnią.
W zamyśle Józefa Piłsudskiego operację wileńską
można było wyprowadzić jedynie z obszaru leżącego
między Lidą a Mostami na północnym brzegu Niemna.
Tam bowiem znajdowała się jedyna linia kolejowa,
umożliwiająca koncentrację wojsk i ich zaopatrzenie.
Rozważane były dwa kierunki poprowadzenia operacji:
jeden wychodzący z Lidy, prowadzący wzdłuż linii
kolejowej i równolegle biegnącej drogi Lida – Wilno, drugi
z osią natarcia skierowaną na północ wzdłuż drogi
Radlin – Rudniki. W trakcie rozpatrywania obu kierunków
skonstatowano, że ten drugi daje większe możliwości
manewrowe, a prócz tego istnieje luka w ugrupowaniu
przeciwnika pomiędzy oddziałami Dywizji Litewskiej
i Dywizji Zachodniej. W tych warunkach istniała szansa
dla strony nacierającej na stosunkowo łatwe i szybkie
wyjście na tyły Dywizji Litewskiej oraz opanowanie
Wilna z zaskoczenia. Pierwszy rozważany kierunek wy-
73

magał wcześniejszego rozbicia silnego zgrupowania prze-


ciwnika w Lidzie, który ponadto w razie odwrotu mógłby
się kierować na Wilno, a to spowodowałoby konieczność
marszu grupy uderzeniowej w styczności z przeciwnikiem
i tym samym pozbawienie się atutu zaskoczenia. W tych
uwarunkowaniach Józef Piłsudski zdecydował się począt-
kowo na wybór kierunku Raduń–Rudniki, którędy przesu-
wać się miał zagon kawalerii, przy jednoczesnym natarciu
na Lidę, osłaniającym ruch polskiej jazdy oraz stwarzają-
cym warunki do skierowania na Wilno także zgrupowania
piechoty.
Integralną częścią planowanej operacji miało być zwią-
zanie walką tej części ugrupowania przeciwnika, która
znajdowała się na południe od Niemna. Było to planowane
natarcie grupy gen. Listowskiego w celu opanowania
Baranowicz i zabezpieczenia linii kolejowej Baranowi-
cze – Lida oraz zajęcia Łunińca. Ponadto Józef Piłsudski
nakazał wydzielenie tej grupie specjalnego zgrupowania ––
Grupa Zaniemeńska płk. Rawicz-Dziewulskiego, która
w wypadku szybszego niż przewidywano wycofania się
Niemców z Grodna miała zająć to miasto. Grupa Zanie-
meńska w marcu 1919 r. liczyła około 1000 bagnetów
i szabel. Piechota stanowiła około 600 bagnetów, natomiast
szabel było 410 i dowodził nimi rtm. Tadeusz Kossak.
W kwietniu została ona znacznie wzmocniona, zwłaszcza
kawalerią, która liczyła około 850 szabel. Zakończenie
przygotowań do operacji Józef Piłsudski wyznaczył na
8 kwietnia 1919 r.
Już na etapie wypracowywania koncepcji operacji wileń-
skiej –– konkretnie między Józefem Piłsudskim a pełniącym
obowiązki szefa Sztabu Generalnego Naczelnego Dowódz-
twa WP płk. Stanisławem Hallerem — nastąpiła zasadnicza
różnica zdań co do zasadności jej prowadzenia. Ten drugi
opowiadał się za użyciem wszystkich aktualnie rozpo-
rządzalnych sił Wojska Polskiego do walk w Galicji
74

Wschodniej. Swój sprzeciw wobec planów wileńskich


Naczelnego Wodza WP zamanifestował składanymi dwu-
krotnie 5 i 12 kwietnia prośbami o dymisję. Józef Piłsudski
dymisji nie udzielił i jednocześnie przeforsował swoje
propozycje przygotowania wyprawy na Wilno.
Zarysowany przez niego plan działań rajdowych na
miasto był rozwiązaniem niezwykle śmiałym, ale i wielce
ryzykownym. Odległość dzieląca Wilno do podstaw
wyjściowych wynosiła około 100 km. Założono jej
przebycie przez kawalerię w ciągu 3 dni, co byłoby
sporym wyczynem, zważywszy na możliwość dostrzeże-
nia tego rajdu przez Rosjan i na ryzyko wywołania walk.
Ryzyko było tym większe, że oddziały Dywizji Litew-
skiej nie były związane aktywniejszą postawą wojsk
niemieckich i litewskich, przeciwko którym były skiero-
wane, co umożliwiało im przeciwstawienie się polskim
poczynaniom. Zagon kawalerii prowadzony miał być
samodzielnie bez wsparcia piechoty. Miała natomiast
posuwać się za nią w sporej odległości bez możliwości
wsparcia taktycznego.
Szczególnie ryzykowne było skierowanie słabej bry-
gady jazdy do walk o Wilno, miasto blisko dwustu-
tysięczne, przedzielone rzeką, obsadzone dość licznym
garnizonem rosyjskim. W planach przewidywano, że
piechota może się włączyć do walki w mieście w najlep-
szym wypadku dopiero po upływie doby od natarcia
rozpoczętego przez kawalerię. Plan ten przedstawiony
został 12 kwietnia szefowi francuskiej misji wojskowej,
gen. Paulowi Henrysowi i był przez niego oceniony jako
„szaleństwo". Sceptycznie odniósł się do niego także
gen. Szeptycki, czemu dał wyraz w liście skierowanym
do Józefa Piłsudskiego 9 kwietnia, przedstawiając nie
tylko własne zastrzeżenia, ale i inną koncepcję, prowa-
dzenia operacji wileńskiej. Gen. Szeptycki uważał:
„Jestem zdania, że operacja na Wilno musi być poprze-
75

dzona zajęciem linii okopów niemieckich, idących poza


Baranowiczami przez Korelicze, aż do I.ubcza nad
Niemnem, dalej po Niemnie aż do ujścia Gawji, dalej
wzdłuż Gawji do Zemisława, dalej linią Konwalisz-
ki – Woronowo. Ta linia raz zajęta przez nasze wojska,
a poprzedzone jej zajęcie pobiciem bolszewików pod
Baranowiczami, Nowogródkiem i Lidą –– będzie najlep-
szym zakryciem operacji na Wilno”.
Realizacja planu gen. Szeptyckiego oznaczałaby znaczne
oddalenie w czasie operacji na historyczną stolicę Litwy.
Wojsko Polskie miałoby bowiem w pierwszej kolejności
pobić i odrzucić przeciwnika na linie dawnych okopów
niemieckich, co oznaczałoby potrzebę prowadzenia długich
metodycznych walk. Dopiero w drugim etapie opowiadał
się on za akcją na miasto.
Józef Piłsudski nie przyjął do wiadomości zarówno
obiekcji zgłaszanych przez gen. Henrysa, jak i pomysłów
gen. Szeptyckiego. Starał się konsekwentnie zrealizować
swój zamysł niekonwencjonalnego opanowania Wilna.
Wprowadził jednak do pierwotnego zamiaru operacji pewne
modyfikacje, z tym że były one wynikiem pojawienia się
informacji, że przeciwnik buduje umocnienia nad Mereczan-
ką i w Puszczy Rudnickiej, a więc w poprzek drogi marszu
zgrupowania polskiej kawalerii. Zdecydował się więc na
taką zmianę osi jej marszu, która umożliwiała ominięcie
Puszczy Rudnickiej od wschodu i skierowanie jej na drogę
prowadzą równolegle wzdłuż linii kolejowej Lida-Wilno,
a miała na nią wejść kierując się przez Myto – Kru-
pę – Żyrmuny. Oznaczało to, że marsz kawalerii był niezależ-
ny od wyniku walki prowadzonej przez piechotę o Lidę.
Tym samym szlakiem, tyle że w innym terminie, maszero-
wać miało zgrupowanie piechoty.
Modyfikacja w planie operacji wileńskiej zakomuniko-
wana została gen. Szeptyckiemu w liście wysłanym do
niego 7 kwietnia. Józef Piłsudski oceniał, że modyfikacja
76

ta zmniejsza szansę zaskoczenia przeciwnika, ale umoż-


liwia znaczne przyspieszenie marszu piechoty w wypadku
częściowego jej transportu kolejowego trasą Lida – Wilno.
Umożliwia też łatwiejsze dostawy zaopatrzenia dla kawa-
lerii, zwłaszcza dostaw paszy dla koni. Zmodyfikowane
zostały nieco także zadania dla grupy gen. Listowskiego,
która odciążona została od zadań w planowanej operacji,
z wyjątkiem zgrupowania mjr. Władysława Dąbrowskiego,
które z postaw wyjściowych w Byteniu miało uczestniczyć
w natarciu na Baranowicze, przechodząc w tym czasie pod
rozkazy gen. Szeptyckiego. Jedynym zadaniem gen. Lis-
towskiego było prowadzenie natarcia na Łuniniec. Istotną
sprawą było także przesunięcie — z powodu trudności
organizacyjno-materiałowych — terminu operacji na poło-
wę kwietnia.
Planując operację wileńską, Józef Piłsudski postanowił
zastosować po raz pierwszy, czynić to będzie potem jeszcze
wielokrotnie, niekonwencjonalny sposób organizacji dowo-
dzenia. Czasowo zrezygnował z wykonywania zadań przyna-
leżnych Naczelnemu Wodzowi dowodzenia szczeblem
strategicznym — na rzecz osobistego kierowania działaniami
co najwyżej wymiaru operacyjnego. Postanowił przejąć
osobiste dowodzenie nad wyprawą wileńską. 7 kwietnia
wysłał list do gen. Szeptyckiego, w którym przedstawił
trudności polityczne z uregulowaniem przynależności Wilna
oraz motywy przejęcia osobistego dowodzenia nad tą opera-
cją. Pisał: „Po pierwsze, w samem Wilnie wiąże się całe
mnóstwo zagadnień natury politycznej, które prawdopodob-
nie od razu na miejscu rozstrzygnąć będzie potrzeba. Będąc
zaś za odpowiednie rozstrzygnięcie odpowiedzialnym zarów-
no przed własnym sumieniem, jak i przed narodem i Sejmem,
nie chcę zgodnie ze swą naturą unikać tej odpowiedzialności
i zwalać ją na kogokolwiek innego. [...] Po drugie [...] Wobec
tego zaś, że cała praca będzie wykonywana przez wojsko,
których zasadniczym elementem będą dawni legioniści i moi
77

dawni podkomendni, jestem przekonany, że moja obecność


i komenda człowieka, do którego się przyzwyczaili i czują
gorące przywiązanie, najbardziej wpłynie na zwiększenie
szans prowadzenia operacji. Wreszcie po trzecie, choć to
może jest najmniejszem, operacja ta jest ziszczeniem moich
czysto personalnych marzeń i zadowoleniem może naj-
większem ze wszystkich zadowoleń, jakie spotkały mnie
w dotychczasowej karjerze” 4.
Jego decyzja o osobistym dowodzeniu wyprawą wileńską
burzyła istniejący system dowodzenia, a także ograniczała
rolę gen. Szeptyckiego jako dowódcy grupy. Tymczasem
wojska generała miały uczestniczyć zarówno w natarciu na
Lidę, jak na Nowogródek i Baranowicze. Pozostawił gen.
Szeptyckiemu do wyboru dwa warianty: towarzyszenie sobie
w wyprawie na Wilno, a wówczas dowodzenie wojskami
działającymi na południe od Niemna przejąłby gen. A.
Mokrzecki, albo objęcie dowodzenia tylko nad oddziałami
nacierającymi na Nowogródek i Baranowicze. Gen. Szeptycki
wybrał drugie rozwiązanie. Przy tak przyjętym rozgraniczeniu
kompetencji Józef Piłsudski przejmował bezpośrednie dowo-
dzenie nie tylko nad zgrupowaniem kierującym się na Wilno, ale
i nacierającym na Lidę do czasu zajęcia tego miasta, po czym
miał skupić uwagę tylko na zgrupowaniu wileńskim — czyli
Grupie Jazdy ppłk. Władysława Beliny-Prażmowskiego
i 2. DPLeg. gen. Edwarda Śmigłego-Rydza. Gen. Szeptycki
odpowiadał więc za natarcie prowadzone na Nowogródek
i Baranowicze, a następnie za zabezpieczenie linii kolejowej
Baranowicze – Lida – Wilno.
Plan wyprawy wileńskiej utrzymywany był w dużej
tajemnicy. Jej koncepcja znana była tylko, obok autorów
planu, generałom Szeptyckiemu i Listowskiemu i ich
szefom sztabów. Pierwsze szczegółowe rozkazy operacyjne
dotyczące tej operacji wydane zostały dopiero 10 i 11
4
Cyt. za: A. Cz. Żak, op. cit., s. 32-33.
78

kwietnia, natomiast wojska przybywające z głębi kraju nie


były świadome zadań, jakie miały realizować. Obok wojsk
dowodzonych przez generałów Szeptyckiego i Listow-
skiego, w planowanej operacji miały uczestniczyć dwie
dywizje legionowe — 1. i 2. DPLeg. szkolone w głębi
kraju. Na organizację i szkolenie otrzymały one zaledwie
trzy tygodnie — po czym miały ruszyć na front. W ramach
przygotowań do tej operacji przeprowadzono szeroką akcję
dezinformującą przeciwnika.
Plan operacji wileńskiej zakładał utworzenie pięciu
zgrupowań: samodzielnej grupy kawalerii przeznaczonej
do rajdu na Wilno ppłk. Beliny-Prażmowskiego, grupy
piechoty gen. Śmigłego-Rydza — niepełna 2. DPLeg.
— wspierającej działania kawalerii, zgrupowaniu gen.
Józefa Lasockiego w celu opanowania Lidy, grupy gen.
Mokrzeckiego, czyli tzw. front rzeki Szczary do natarcia
na Nowogródek i Baranowicze i Grupy Zaniemeńskiej płk.
Rawicz-Dziewulskiego, która miała osłaniać akcję od strony
Grodna. W skład tych zgrupowań wejść miały wojska
grupy operacyjnej gen. Szeptyckiego i niewielkie siły
grupy operacyjnej gen. Listowskiego, przybyłe z głębi
kraju niepełne jeszcze 1. i 2. DPLeg., a także niepełne
pułki jazdy — 1. pułk szwoleżerów (p.szwoleż.), 4. i 11.
p.uł. oraz pojedyncze baterie artylerii. W sumie do plano-
wanej operacji wydzielono z wojsk już zaangażowanych na
tym froncie 12 i 1/2 batalionu piechoty, 17 szwadronów
jazdy, 4 baterie artylerii polowej i 1/2 baterii artylerii
konnej. Natomiast z wojsk przybyłych z głębi kraju
9 batalionów piechoty, 7 szwadronów jazdy, 5 baterii
artylerii polowej i 2 baterie artylerii ciężkiej. Łącznie
stanowiło to 21 i 1/2 batalionu piechoty, 24 szwadrony
jazdy, 9 baterii artylerii polowej, 2 baterie artylerii ciężkiej
i 1/2 baterii artylerii konnej. Większość z wymienionych
pododdziałów miała znacznie niższe od etatowych stany
liczebne; dotyczyło to zwłaszcza kawalerii.
79

Grupa rajdowa kierowana na Wilno składała się ze


zgrupowania jazdy, dowodzonego przez ppłk. Belinę-Praż-
mowskiego. Szefem sztabu był mjr Tadeusz Piskor. Regu-
lował to rozkaz Naczelnego Dowództwa WP z 10 kwietnia.
Jej skład to 2 szwadrony 11. p.uł., 3 szwadrony
1. p.szwoleż., 2 szwadrony dywizyjne, 2 szwadrony
4. p.uł., szwadron techniczny 7. p.uł., pluton artylerii
konnej i pociąg prowiantowy. Pododdziały te miały 11-13
kwietnia rozładować się na stacjach w Skrzybowcach
i Różance, po czym skoncentrować w rejonie Papier-
nia Kowale. W skład zgrupowania piechoty złożonego
z 2. DPLeg., dowodzonego przez gen. Śmigłego-Rydza,
wchodziły 1., 2. i 3. batalion 1. pułku piechoty Legionów
(ppLeg.), 1. i 3. batalion 5. ppLeg., 1. batalion 6. ppLeg.
i 2 baterie artylerii. Miejscem rozładunku przewidzianego
na 14 kwietnia były stacje Skrzybowce i Radziwoniszki,
a miejscem koncentracji Radziwoniszki - Ogrodniki.
Zgrupowanie nacierające na Lidę dowodzone przez
gen. Lasockiego składało się z I. DPLeg., której dowódcą
był gen. Bolesław Roja (3 bataliony piechoty, 1 bateria
artylerii polowej i 2 baterie artylerii ciężkiej), grupy
mjr. Mieczysława Mackiewicza (2 bataliony piechoty
z suwalskiego pułku strzelców i 1 bateria artylerii)
i grupy jazdy mjr. Janusza Głuchowskiego 2 i 1/2
szwadronu. W jej składzie czasowo znajdowała się także
Grupa Zaniemeńska. Początkowo zgrupowanie to wcho-
dziło w skład wojsk dowodzonych przez Józefa Pił-
sudskiego. Z pododdziałów 1. DPLeg. w natarciu na
Lidę uczestniczył 1. batalion 2. ppLeg., dowodzony
przez, kpt. Emila Czapińskiego, który podobnie jak
1. batalion 3. ppLeg., dowodzony przez kpt. Wacława
Zbrowskiego, i 3. batalion 4. ppLeg., dowodzony przez
kpt. Stefana Jażdźyńskiego, wchodziły w skład zgru-
powania mjr. Jerzego Trojanowskiego z grupy gen. Roji.
80

Działania na Nowogródek i Baranowicze prowadziło


zgrupowanie gen. A. Mokrzeckiego w sile 8 i 3/4 batalionu
piechoty, 7 i 1/2 szwadronu jazdy i 3 baterii artylerii
polowej. Podzielone ono zostało na grupę mjr. Zawistow-
skiego, która atakowała Nowogródek i grupę płk. Aleksan-
dra Boruszczaka, nacierającą na Baranowicze. Grupa Za-
niemeńska płk. Rawicz-Dziewulskiego składała się
z 4 szwadronów jazdy (1., 2. i 3. szwadron 4. p.uł.
i szwadron rtm. Stanisława Radziwiłła) przeznaczonych do
zajęcia Ejszyszek, po czym 2 szwadrony miały być prze-
kazane ppłk. Belinie-Prażmowskiemu.
Rezerwę wojsk gen. Szeptyckiego stanowiły 2 bataliony
piechoty, 1 szwadron jazdy i 1 i 1/2 baterii artylerii
polowej dowodzone przez płk. Bolesława Freya, skon-
centrowane w rejonie Skidla z zadaniem jego osłony
od strony Grodna.
10-11 kwietnia Józef Piłsudski wydał — jak już pisaliśmy
— szczegółowe rozkazy operacyjne dla zgrupowania kawalerii
ppłk. Beliny-Prażmowskiego, DL-B gen. Szeptyckiego i zgru-
powania piechoty gen. Śmigłego-Rydza. Rozkazy te były
podpisane przez ppłk. Juliana Stachiewicza. Podany został
w nich skład poszczególnych zgrupowań, miejsca rozładunku
i koncentracji oraz termin rozpoczęcia działań. Ppłk Belina-
-Prażmowski miał przystąpić do działań 15 kwietnia o świcie.
2. DPLeg. po wyładunku zasadniczych sił 14 kwietnia
w Skrzybowcach i Radziwoniszkach miała rozpocząć marsz
na Wilno 15 kwietnia o świcie. Gen. Szeptycki otrzymał
zadanie rozpoczęcia działań zaczepnych na Lidę, Nowogródek
i Baranowicze 15 kwietnia rano. W działaniach na Nowo-
gródek i Baranowicze miał silnie wiązać przeciwnika i, o ile
będzie to możliwe, wyprzeć go z tych miast. Zasadnicze
natarcie miało być wykonane na Lidę. Miała być zajęta przed
południem 15 kwietnia, a następnie ubezpieczona. Kolejnym
zadaniem było przerwanie komunikacji na linii kolejowej
Lida – Wilno w celu uniemożliwiania wycofania z Lidy wojsk
81

rosyjskich. Do natarcia na Lidę gen. Szeptycki miał użyć


obok wojsk własnych 1. DPLeg. (3 bataliony piechoty,
artyleria). Działania na Ejszyszki miała przeprowadzić grupa
płk. Rawicz-Dziewulskiego, a następnie odesłać 2 szwadrony
4. pp do dyspozycji ppłk. Beliny-Prażmowskiego. Grupa
osłonowa od strony Grodna miała zabezpieczać prowadzone
działania przed akcją niemiecką. Przegrupowania wojsk miały
zostać zakończone do godzin popołudniowych 12 kwietnia.
Opóźnienia notowano już na etapie planowania operacji. Gen.
Śmigły-Rydz pierwszy rozkaz operacyjny wydał dopiero 12
kwietnia i w tym dniu 2. DPLeg. rozpoczęła dopiero transport
koleją z Ostrowa Mazowieckiego do stacji Skrzybow-
ce – Radziwoniszki.
Wyładowywanie oddziałów przybywających z głębi kraju
odbywało się wobec powyższego z pewnym opóźnieniem.
Opóźnienia 1. DPLeg. wynosiły kilkanaście godzin, ale nie
miało to większego wpływu na datę rozpoczęcia operacji.
Znaczne opóźnienie notowały transporty wiozące 2. DPLeg.
Zamiast przewidywanego terminu jej rozładunku okreś-
lonego na 14 i 15 kwietnia, ostatnie transporty wyładowy-
wały się w godzinach popołudniowych 17 kwietnia. W tej
sytuacji Józef Piłsudski zdecydował się na przesunięcie
operacji na Wilno o jeden dzień. Miała się rozpocząć
16 kwietnia. Rozkaz zmieniający termin operacji wydany
został 13 kwietnia. Przesunięciu uległo w związku z tym
przybycie do Skrzybowiec Naczelnego Wodza WP –– tu
miała na czas operacji mieścić się jego kwatera. Zamiast
planowanego przyjazdu 14 kwietnia w południe, został on
przesunięty na godziny ranne 15 kwietnia.
Przeciwko zmianie terminu rozpoczęcia operacji zaprotes-
tował gen. Szeptycki w rozmowie telegraficznej przeprowa-
dzonej z szefem Sztabu Generalnego płk. Stanisławem
Hallerem. Argumentował to następująco: „Ja już dzisiaj
puściłem w ruch akcję na Baranowicze i Nowogródek tak,
żeby 15-go nieprzemęczonym żołnierzem stoczyć bitwę. Co
82

do Lidy już są wszystkie rozkazy wydane, żeby 15-go ją


wziąć. Wszelkie opóźnienie daje możliwość bolszewikom
skoncentrować nowe siły na te trzy miejsca i skonstatować
rozkład naszych sil. Więc radzę termin wzięcia tych trzech
miejsc nie opóźniać, a tamtą akcję 16-go rozpocząć” 5.
Józef Piłsudski nie w pełni podzielił argumentację gen.
Szeptyckiego. Zgodził się na rozpoczęcie akcji na Nowo-
gródek i Baranowicze 15 kwietnia, natomiast utrzymał swą
decyzję w sprawie rozpoczęcia natarcia na Lidę 16 kwietnia,
ze względu na jej powiązanie z marszem na Wilno i na
obawy, żeby przedwcześnie nie zaalarmować garnizonu
wileńskiego.
Przygotowujące się do ofensywy zgrupowania na ogół
w terminie zajmowały pozycje wyjściowe. Pospieszyło się
zgrupowanie płk. Rawicz-Dziewulskiego, które Ejszyszki
opanowało już 14 kwietnia, dokonując licznych zniszczeń
łączności telefonicznej oraz uszkodzenia szlaku kolejowego
Lida-Wino w rejonie Wielkiego Sioła. Opóźnienia miała
natomiast 2. DPLeg., która do wieczora 15 kwietnia
w miejscu koncentracji miała tylko trzy bataliony piechoty
1. ppLeg. i dwie baterie artylerii polowej, natomiast dotarcie
pozostałych pododdziałów spodziewane było 16 kwietnia.
Józef Piłsudski przybył ze ścisłym sztabem na stanowisko
dowodzenia w Skrzybowicach rankiem 15 kwietnia. Po
zorientowaniu się w sytuacji zadecydował, że nie należy
czekać na przybycie wszystkich elementów 2. DPLeg.
Zamierzał też skierować do akcji w nakazanym terminie
zgrupowania kawalerii ppłk. Beliny-Prażmowskiego, po-
mimo kłopotów, jakie miało ono z brakiem furażu dla koni.
W godzinach przedpołudniowych 15 kwietnia Naczelny
Wódz WP odbył odprawę z udziałem generałów Szeptyc-
kiego i Śmigłego-Rydza, ppłk. Beliny-Prażmowskiego, ppłk.
Stachiewicza oraz, majorów Piskora i Kasprzyckiego. W jej
5
A. Przybylski. Ofensywa na Wilno w kwietniu 1919 roku.
Warszawa 1929, s. 27.
83

trakcie wydal ustne rozkazy o rozpoczęciu marszu na


Wilno i natarcia na Lidę w dniu następnym. Wieczorem 15
kwietnia wydane zostały pisemne rozkazy w tej sprawie.
Atak na Lidę miał się rozpocząć 16 kwietnia o godz. 4.00,
a wykonać go miało zgrupowanie gen. Lasockiego. W tym
samym terminie marsz na Lidę miało rozpocząć zgrupowa-
nie kawalerii i 2. DPLeg.
Kawaleria ppłk. Beliny-Prażmowskiego otrzymała na-
stępujące szczegółowe zadania: 16 kwietnia o godz. 5.00
czoło jazdy przekroczy most na Dzitwie pod Mytem,
maszerując traktem przez Krupę – Żyrmuny do Bieniakoń.
W godzinach popołudniowych 2 szwadrony 4. p.uł. mają
dołączyć do kolumny w Woronowie. Następnego dnia
miano przejść do rejonu Turgiel, prowadząc działania
demonstrujące na Jaszuny. Wilno miano zająć 18 kwietnia
o świcie. W pierwszym dniu operacji kawaleria miała
przebyć 55 km i dotrzeć do rejonu Bieniakonie, a w drugim
pokonać około 30 km, koncentrując się w rejonie Turgiele.
W nocy z 17 na 18 kwietnia miała pokonać kolejne 30 km,
by o świcie 18 kwietnia wkroczyć do Wilna.
2. DPLeg. (3 bataliony i artyleria) miała maszerować od
świtu 16 kwietnia drogą Myto – Krupy – Żyrmuny. Straż
przednia miała przekroczyć most na Dzitwie w Mycie
o godz. 7.00. O godz. 10.00 gen. Lasocki miał nawiązać
łączność z gen. Śmigłym-Rydzem w Krupie i powiadomić
go o sytuacji pod Lidą. Straż przednia dywizji miała
osiągnąć stację kolejową Bastuny, a siły główne skoncent-
rować się w rejonie Źyrmuny–Krupa. Wieczorem dywizja
miała otrzymać przydzieloną jej artylerię od gen. Lasoc-
kiego. 17 kwietnia piechota gen. Śmigłego-Rydza miała
maszerować drogą przez Bieniakonie w kierunku Wilna.
Dla piechoty Józef Piłsudski określił konkretne zadania
terenowe tylko na pierwszy dzień operacji. Jej straż przednia
miała tego dnia pokonać odcinek 35 km i wkroczyć do
Bastun. Od Wilna dzieliło ją jeszcze 65 km. Oznaczało to,
84

że piechota mogła przybyć do Wilna dopiero dobę po


kawalerii.
Józef Piłsudski liczył się z pewnymi trudnościami w do-
trzymaniu harmonogramu działań. Zwłaszcza w odniesieniu
do kawalerii ze względu na trudności zaopatrzeniowe
głównie w furaż dla koni i dlatego przed wymarszem
ppłk Belina-Prażmowski został przez niego poinformowany,
że atak na Wilno może nastąpić dopiero 19 kwietnia.
Służby rozpoznawcze Sztabu Generalnego Naczelnego
Dowództwa WP na dzień 13 kwietnia oceniały, że załoga
nieprzyjacielska w Wilnie liczy około 1600 bagnetów.
Załogę Lidy szacowano na około 1000 bagnetów.
Rosjanie, aczkolwiek nie rozpoznali polskich konkretnych
przygotowań do wyprawy wileńskiej, to jednak liczyli się
z możliwością dążenia Polaków do opanowania Wilna.
Planowali przeprowadzenie mobilizacji ludności Litwy
i Białorusi w Wilnie, np. nasilała się agitacja za wstępowa-
niem do Armii Czerwonej. 18 kwietnia ukazał się rozkaz
komisarza spraw wojskowych bolszewickiego rządu Litwy
o przeprowadzeniu częściowej mobilizacji, która w pierw-
szej kolejności objąć miała komunistów, bundowców
i poalej-syjonistów. W tym samym dniu komendant woj-
skowy Wilna ogłosił na łamach prasy rozkaz, powołujący
17 kwietnia „wszystkich członków związków wytwórczych,
którzy służyli kiedyś w wojsku, do szeregów Czerwonej
Armii". Podjęto także kroki w sprawie przyspieszonej
ewakuacji węzła wileńskiego, skutecznie sabotowane przez
kolejarzy Polaków.
Pierwsza do działań w całej tej operacji przystąpiła grupa
gen. Adama Mokrzeckiego natarciem na Nowogródek i Bara-
nowicze rozpoczętym 15 kwietnia. Natarcie na Baranowicze
prowadziła grupa płk. Boruszczaka, składająca się z trzech
podgrup: zgrupowania płk. Ostrowskiego w składzie 1. ba-
talion pułku mińskiego, pułk grodzieński, batalion pułku
białostockiego, 8. batalion strzelców por. Bronisława Ostrow-
85

skiego i szwadron jazdy tatarskiej, zgrupowania ppłk.


Bolesława Adamowicza składającego się z batalionu sztur-
mowego DL-B, batalionu łódzkiego, szwadronu 10. p.uł.,
kompanii karabinów maszynowych i plutonu artylerii polowej
oraz zgrupowaniu mjr. Stanisława Bobiatyńskiego składa-
jącego się z 1. batalionu pułku wileńskiego. Działania
grupy płk. Boruszczaka prowadzone były w wolnym tempie,
a pod wieczór całkowicie wstrzymane, ponieważ przeciwnik
nie ustawał w kontratakach. Na domiar złego zabrakło jej
amunicji.
Powodzenie zanotowało zgrupowanie mjr. Zawistowskiego,
które 15 kwietnia zajęło miejscowości Dworzec i Nowojelnię.
Dalsze posuwanie się w kierunku Nowogródka zostało jednak
wstrzymane wskutek pojawienia się na lewym skrzydle
kawalerii rosyjskiej. Natarcie zgrupowania płk. Boruszczaka
na Baranowicze prowadzone było na szerokim, bo liczącym
40 km, odcinku frontu przez trzy grupy. Wobec znacznego
rozproszenia wysiłku wojska zostały powstrzymane przez
przeciwnika na linii rzeki Myszanka. Następnego dnia gen.
Szeptycki wysłał do Józefa Piłsudskiego niesłychanie alar-
mujące meldunki. Pierwszy, z godz. 8.30, informował: „Stoimy
na dawnych pozycjach i staramy się je utrzymać celem
wiązania sił nieprzyjacielskich, które są znaczne i wciąż się
zwiększają. Przybywają pociągi z Mińska a głównie od
Łunińca i podwożą wojska. [...] Z wszystkiego widać, że
bolszewicy przygotowują się do ataku na Słonim. [...] Naszą
ofensywą są zaskoczeni i starają się powiększyć swoje siły
dowozem wojsk. Bardzo jest niebezpieczna sytuacja na
kierunku szosy na Brześć” 6. Szczególnie alarmistyczny był
kolejny meldunek z 16 kwietnia z godzin popołudniowych:
„Przez boje wczorajsze i dzisiejsze okazuje się, że siły
bolszewickie na rozległym froncie Ostrów – Krzywoszyn – Mły-
nok – Małachowce – Nowaja Mysz, posterunki Ogrodniki, a na-

6
Ibidem, s. 34-35.
86

stępnie dalej w linii na wschód od Dworzec–Nowojelnia


i w Rybakach są w stosunku do naszych sił bardzo przewa-
żające. Staram się nakazaną linię utrzymać, ale w razie
aktywniejszego wystąpienia bolszewików wzdłuż gościńca
i kolei do Brześcia nasze tam bardzo słabe siły nie wytrzymają
naporu”. Dla Józefa Piłsudskiego najważniejszym celem
działań prowadzonych przez Dywizję Litewsko-Białoruską na
Nowogródek i Baranowicze było nie tyle opanowanie tych
miast, co związanie dużych sił nieprzyjacielskich i zadanie to
było przez te wojska realizowane.
Liczebność grupy kawaleryjskiej ppłk. Beliny-Prażmow-
skiego, według stanu z 17 kwietnia, wynosiła w stanie
bojowym 53 oficerów. 789 szabel, 9 km i 2 działa, na stan
żywionych 59 oficerów i 1215 szeregowych. Oznaczało to,
pisał, że „I Brygada Jazdy przedstawiała sobą równowartość
etatowego pułku jazdy wzmocnionego plutonem artylerii
konnej". Wartość bojową tego związku taktycznego obniżały
braki materiałowe — przede wszystkim brak środków
łączności — oraz słabe wyszkolenie większości szwadronów.
15 kwietnia o godz. 12.30 ppłk. Belina-Prażmowski
wydał rozkaz, w którym nakazał koncentrację wszystkich
pododdziałów 16 kwietnia do godz. 4.45 we wsi Myto.
Dokonał on także podziału sił na dwa zgrupowania,
utworzone na bazie 1. p.szwoleż. dowodzonego przez mjr.
Gustawa Orlicz-Dreszera (dołączono doń szwadron kujaw-
ski) i 11. p.uł. — dowodził nim mjr Mariusz Zaruski — do
którego włączono szwadron 7. p.uł. i awizowane dwa
szwadrony 4. p.uł.
Początek akcji tak opisał ówczesny szef sztabu grupy
kawalerii mjr Tadeusz Piskor: „Chłodny deszcz mżył
i ciemno jeszcze było zupełnie, gdy szwadrony wynurzały
się ze swoich miejsc noclegowych, należało bowiem jeszcze
przebyć 10 do 12 km na miejsce zbiórki do Myta.
Z wyjątkiem szwadronu kujawskiego wszystkie oddziały
stawiły się punktualnie”. Kolumna poruszała się traktem
87

przez Kulbaki – Krupę – Wielkie Sioło – Żyrmuny. W straży


przedniej przemieszczał się 1. p.szwoleż., a reszta grupy,
z półbaterią artylerii konnej pośrodku, rozciągnięta była
w około kilometrowej kolumnie. Przemarsz kawalerzystów
przez most na Dzitwie obserwował osobiście Józef Piłsud-
ski. Czoło kolumny otwierał szwadron por. Ludwika
Kmicic-Skrzyńskiego, za nim defilowały kolejne szwad-
rony. Mjr Tadeusz Piskor zanotował: „Na chwilę przed
odmarszem zajechał wśród radosnego okrzyku «niech żyje»
Naczelny Wódz. Przegląd. Ułani prężą się w siodłach,
każdy, wpatrzony w surowy łuk brwi Wodza, przysięga
w duchu, że obowiązek swój żołnierski spełni do ostatka”.
Początkowo w trakcie przemieszczania się do Krupy nie
napotkano nieprzyjaciela. Trudności stwarzała natomiast
droga z licznymi wiosennymi podtopieniami. Od strony
Lidy słychać było kanonadę. Po dotarciu o godz. 8.00 do
Krupy zarządzono dłuższy odpoczynek. W celu ubez-
pieczenia się od ruchu pociągów z kierunku Lidy uszko-
dzono tor i linię telegraficzną. Po rozpoczęciu dalszego
marszu straż przednia wkroczyła do Żyrmun o godz. 10.15.
Miejscowa ludność informowała o przemieszczeniach od-
działów przeciwnika. O godz. 11.15 z Wielkiego Sioła
wysłano meldunek do Józefa Piłsudskiego. Po wyjściu na
trakt wileński szybkość marszu wzrosła. Dowództwo grupy
wydało następujące dyspozycje do zakwaterowania na noc
z 16 na 17 kwietnia: 1. p.szwoleż. jednym wysuniętym
szwadronem zatrzymuje się w Woronowie, drugim na
stacji Bastuny do czasu zluzowania przez piechotę, reszta
pułku w rejonie Bastuny – Zaniuny, 11. p.uł. nocuje w So-
kołach, 4. p.uł. w Podworzańcach. Zanim osiągnięto
wyznaczone rejony, 1. szwadron 1. p.szwoleż. o godz.
14.40 zajął stację Bastuny, biorąc do niewoli 14 Rosjan.
Wobec braku kwater 1. p.szwoleż... pozostawiając na stacji
w Bastunach 3. szwadron, udał się na kwatery do Worono-
wa. O godz. 16.00 całość zgrupowania kawalerii zatrzymała
88

się na kwaterach w rejonie Woronów – stacja Bastuny – Sokoły.


Oznaczało to, że nie osiągnięto nakazanego rejonu Bieniakoń,
tak jak nakazywał rozkaz, ale odbyło się to za zgodą Józefa
Piłsudskiego, który wziął pod uwagę opóźnienia w transpor-
cie zaopatrzenia. Tymczasem dostawa żywności i furażu
była nieodzowna dla dalszych działań kawalerii.
Piechota gen. Śmigłego-Rydza już w początkowej fazie
operacji notowała pierwsze opóźnienia. Wyruszyła ona z Myta
o godz. 7.30. Stan bojowy niepełnej 2. DPLeg. wynosił na 15
kwietnia 2265 bagnetów (1. batalion 718 bagnetów,
2. batalion — 727, 3. batalion — 820). Stan żywieniowy tej
grupy to 50 oficerów, 16 podchorążych i 2750 szeregowych.
Z uwagi na fatalny stan dróg na trasie Myto – Krupa – Wielkie
Sioło do rejonu Żyrmun dotarto dopiero wieczorem, nie
wysyłając — jak nakazywał rozkaz — straży przedniej do
Bastun. Przemarsz był niezwykle ciężki. Oto opis przed-
stawiony przez Adama Józefa Borkiewicza: „Początkowo
piaski, później droga tak grząska wskutek roztopów i desz-
czów, że tabory zostały się, wozy lgnęły po sękle, konie
zapadały się po brzuchy, kuchnie polowe trzeba było rozbierać
na części, by je wydobyć z błota. Kilka koni padło ze
zmęczenia: okazało się że woźnice nie umieli powozić,
niedobrane konie zrywały uprząż”.
Natarcie na Lidę rozpoczęło się 16 kwietnia o godz. 5.00.
Prowadzone było z trzech kierunków: od północy, zachodu
i południa. Od wschodu miasto okrążała kawaleria, której
głównym zadaniem było przerwanie połączenia kolejowego
Lida–Mołodeczno. Rosjanie dysponowali w Lidzie dość
licznymi siłami, ponieważ garnizon został zasilony częścią
oddziałów Dywizji Zachodniej, wcześniej przebywającymi
w Wilnie. Szczególnie zacięcie bronił się 3. Rewolucyjny
Pułk Siedlecki, dowodzony przez Franciszka Rupniewicza
i 6. Rewolucyjny Pułk Grodzieński, dowodzony przez J. Ku-
kujewa. Do walki po stronie bolszewików włączyła się licznie
żydowska ludność Lidy. Miało to wpływ na to, że wielokrotnie
89

ponawiane polskie natarcia załamywały się w ogniu przeciw-


nika. Dochodziło do licznych starć na bagnety. Jedynym
sukcesem strony polskiej było zmuszenie Rosjan do przesu-
nięcia linii obronnych ku krańcom miasta oraz jego okrążenie
z trzech stron. Nieudane próby opanowania Lidy zakłóciły
realizację planu wyprawy wileńskiej. Wieczorem 16 kwietnia
Józef Piłsudski, na podstawie oceny sytuacji pod Lidą oraz
meldunków o zatrzymaniu natarcia na Baranowicze, podjął
decyzję o zatrzymaniu marszu wojsk na Wilno do czasu
opanowania Lidy oraz wzmocnieniu wojsk atakujących to
drugie miasto. W sprawie tej ukazał się rozkaz Naczelnego
Dowództwa WP, w którym czytamy m.in.:
„1) Dla wzmocnienia grupy atakującej [Lidę — przyp.
L.W.] wysłało Nacz. Dow. bezpośrednio dwa baony 2 dyw.
P. leg., które ostatnio wywagonowały.
2) Brygada jazdy i 2 dyw. Leg. zatrzymają się w dotych-
czas osiągniętych rejonach aż do dalszych dyspozycji".
Powyższa decyzja miała duże znaczenie dla przebiegu
działań obejmujących Wilno. Wstrzymywała do odwołania
dalszy marsz w kierunku tego miasta, uzależniając go
bezpośrednio od losów bitwy o Lidę. Mogło to zdekon-
spirować prowadzone działania o skutkach groźnych dla
losów całych działań rajdowych. Osłabiało także piechotę
gen. Śmigłego-Rydza, bowiem zatrzymywała dwa jej
opóźnione bataliony, które stanowiły z kolei wzmocnienie
wojsk nacierających na Lidę. Tym sposobem gen. Śmig-
ły-Rydz do działań na Wilno mógł kierować tylko 1. ppLeg.
kpt. Jana Kruk-Kruszewskiego.
Zgodnie z decyzją Józefa Piłsudskiego w nocy z 16 na
17 kwietnia wywagonowano dwa bataliony, a mianowicie
2. batalion 5. ppLeg. dowodzony przez kpt. Bernarda
Monda i 1. batalion 6. ppLeg. kpt. Stanisława Młot-
-Parczyńskiego pod dowództwem dowódcy 5. ppLeg. mjr.
Stefana Dąb-Biernackiego, które skierowano pod Lidę
z zadaniem udziału w szturmie na to miasto.
90

Z uwagi na trudy marszu gen. Śmigły-Rydz zarządził


na 17 kwietnia odpoczynek. Spowodowany był on również
tym, że dywizja otrzymała zadania terenowe tylko na
jeden dzień. Nie dotarł do niej jeszcze rozkaz Józefa
Piłsudskiego wydany wieczorem 16 kwietnia, a wstrzy-
mujący do czasu zdobycia Lidy marsz na Wilno. Tabory
z żywnością dotarły do odpoczywających batalionów
dopiero wieczorem 17 kwietnia. Rozkaz wstrzymujący
marsz na Wilno do czasu zdobycia Lidy 2. DPLeg.
otrzymała 17 kwietnia w południe. Sankcjonował on
wcześniejsze decyzje podjęte przez gen. Śmigłego-Rydza.
Sytuacja uległa zmianie wieczorem, kiedy nadszedł rozkaz
Józefa Piłsudskiego, nakazujący siłami głównymi osiągnąć
Bastuny, a strażą przednią Woronów. Gen. Śmigły-Rydz.
zadecydował o opóźnieniu realizacji tego rozkazu dlatego,
że nie dotarły jeszcze tabory dywizyjne. Zadania po-
stawione dywizji na 17 kwietnia postanowił wykonać
dopiero 18 kwietnia. Stosowny meldunek złożył Józefowi
Piłsudskiemu 17 kwietnia o godz. 22.40.
Ppłk Belina-Prażmowski nie miał 17 kwietnia żadnych
rozkazów od Józefa Piłsudskiego — w tym wstrzymującego
marsz, na Lidę — i kierował się wcześniejszymi decyzjami.
Ogromnym utrudnieniem dla kontynuowania dalszego posu-
wania się na Wilno był brak furażu dla koni. Obiecywany
pociąg prowiantowy nie nadchodził. Zadecydowano o kilku-
godzinnym przerwaniu rajdu w oczekiwaniu na zaopatrzenie.
To jednak nie nadchodziło, wobec czego o godz. 9.45
wydano rozkaz do wymarszu. W straży przedniej miał się
przemieszczać 11. p.uł. mjr. Zaruskiego, kierujący się przez
Bieniakonie do Wielkich Sołecznik, gdzie miał nocować. Za
nim miał podążać 4. p.uł., także nocujący w Wielkich
Sołecznikach. Jako trzeci wyruszał 1. p.szwoleż. mjr. Orlicz-
Dreszera, który noc z 17 na 18 kwietnia miał spędzić
w Bieniakoniach i Bieniakońcach. Załogę Woronowa stano-
wić miał szwadron kujawski por. Henryka Bzowskiego.
91

Kawaleria przystąpiła do realizacji nakazanych zadań.


Poprawiła się pogoda, ale przemarsz odbywał się w stosun-
kowo wolnym tempie i przeważnie pieszo z uwagi na
niedożywienie koni. Dzięki informacjom uzyskanym od
miejscowej ludności ustalono, że w majątkach pod Wielkimi
Solecznikami i Turgielami znajdują się duże zapasy owsa.
Zapadła decyzja, by 18 kwietnia nie oczekiwać na przybycie
pociągu prowiantowego, lecz w nocy z 17 na 18 kwietnia
zaopatrzyć się w owies w wymienionych punktach i kon-
tynuować działania na Wilno. Decyzje podejmowane przez
ppłk. Belinę-Prażmowskiego odbywały się przy braku jakich-
kolwiek informacji o sytuacji pod Lidą oraz o położeniu
piechoty gen. Śmigłego-Rydza. Brakowało też rozkazów od
Naczelnego Wodza. Brak środków łączności w 1. Brygadzie
Jazdy (BJ) dawał się dotkliwie odczuć zarówno ppłk. Beli-
nie-Prażmowskiemu, jak zwłaszcza Józefowi Piłsudskiemu.
Dla nawiązania kontaktu z tą brygadą polecił więc jednemu
ze swoich adiutantów, por. Tadeuszowi Kobylańskiemu,
utworzyć Pluton Przyboczny Naczelnego Widza WP.
17 kwietnia o godz. 16.15 straż przednia zajęła Bienia-
konie. Kolumny kawalerii posuwały się dalej, witane
entuzjastycznie przez ludność polską Wileńszczyzny.
O godz. 21.00 pierwsze szwadrony dotarły do Wielkich
Solecznik. Zarekwirowano znaczne ilości owsa, co roz-
wiązało sprawy prowiantowe i umożliwiało natarcie na
Wilno bez oglądania się na dotarcie zapowiadanego
pociągu prowiantowego. Dopiero tego dnia, o godz.
22.15, otrzymano rozkaz Józefa Piłsudskiego z 16 kwiet-
nia, wstrzymujący działania na Wilno do czasu zdobycia
Lidy. Późnym wieczorem otrzymano też informację od
gen. Śmigłego-Rydza, a wysłaną o godz. 15.00, o roz-
mieszczeniu jego oddziałów. Zapadła decyzja o koncen-
tracji całego zgrupowania kawalerii w rejonie Paw-
łów-Turgiele następnego dnia w godzinach rannych
i oczekiwaniu na dalsze rozkazy.
92

Przez całą noc z 16 na 17 kwietnia Polacy z determinacją


starali się przełamać opór przeciwnika w Lidzie. 3. batalion
4. ppLeg. nacierał na silnie obsadzone koszary. Poniósł
duże straty, wynoszące 13 zabitych i 80 rannych. Z kolei
1. batalion 3. ppLeg. miał straty 12 zabitych i 26 rannych.
W tym czasie 1. batalion 2. ppLeg. został powstrzymany
tuż przed Lidą w Zaksance. Był silnie ostrzeliwany przez
pociąg pancerny. Polakom udało się przekroczyć tory
kolejowe Lida–Mołodeczno i wedrzeć na przedmieścia
miasta. Przystąpili do walki ulicznej, zdobywając dom po
domu. Duże straty poniosła wzmocniona 4. kompania,
spowodowane ogniem z pociągu pancernego. Batalion
ostatecznie został wyrzucony z Lidy. Kpt. Czapiński
zarządził kolejne natarcie na miasto: „Podczas zajmowania
pierwszych domów przez 3-ą i 4-ą kompanię, kompania
l-a kapitana Konstantego Orzechowskiego granatami ręcz-
nymi wysadziła tor kolejowy między Zaksanką a Zaksan-
ką–Doliną, niszcząc go na długości kilkunastu metrów”.
Artyleria uszkodziła dwa pociągi, które zostały potem
zdobyte. Batalion poniósł jednak duże straty — 13 zabitych
i 68 rannych. Ciężkie walki toczyły i inne pododdziały
i oddziały grupy gen. Lasockiego.
17 kwietnia o godz. 4.00 rozpoczęło się koncentryczne
uderzenie wojsk polskich na Lidę, dowodzonych przez
gen. Lasockiego. Początkowo opór przeciwnika był silny.
W walkach tych wyróżniał się zwłaszcza suwalski pp
mjr. Mieczysława Mackiewicza oraz zgrupowanie mjr.
Dąb-Biernackiego. Legioniści nacierali wzdłuż toru ko-
lejowego, prowadzącego z południa na dworzec kolejowy
w Lidzie. W krótkiej, ale gwałtownej walce, wykorzystując
zaskoczenie, kompanie zajęły szturmem dworzec. Wów-
czas, wspólnie z suwalskim pułkiem piechoty, konty-
nuowali zwycięską passę i opanowali w końcu miasto.
Zdobyto wiele broni i innego uzbrojenia oraz wzięto
do niewoli jeńców.
93

Lida została zdobyta o godz. 5.00 przez zgrupowanie


mjr. Dąb-Biernackiego i suwalski pp. Teraz do miasta
wkroczyły pozostałe oddziały grupy gen. Lasockiego.
Zdobycz wojenna to pociąg pancerny, kilka innych pocią-
gów, wiele broni i amunicji oraz 350 jeńców. Rosjanie
rozpoczęli odwrót na wschód, ścigani przez kawalerię.
Ułani z 7. p.uł. mjr. Głuchowskiego przecięli drogę
cofającym się oddziałom rosyjskim. Dotarli do Lipniszek
położonych 24 km na wschód od Lidy. Zdobyto ponownie
wiele materiału wojennego i pojmano jeńców. Piechota
przystąpiła do ubezpieczania miasta. Rozpoczęły się prace
nad zabezpieczeniem tyłów, w tym transportu zaopat-
rzenia do Lidy oraz naprawą torów linii kolejowej Li-
da–Wilno z myślą o wykorzystaniu tego szlaku kolejowe-
go do przyspieszenia marszu piechoty w kierunku Wilna.
W południe do Lidy przybył Józef Piłsudski, chcąc
zapoznać się z położeniem wojsk. Dokonał także prze-
glądu 1. kompanii 6. ppLeg. Naczelne Dowództwo WP
wysoko oceniło postawę żołnierzy w walkach o Lidę
stwierdzając: „Wczorajsze walki o Lidę były szczególnie
uporczywe. Nieprzyjaciel gromadził większe siły, staran-
nie przygotowywał się do obrony i umacniał ważniejsze
obiekty. Piechota nasza musiała kilkakrotnie łamać bag-
netem opór wroga, biorąc dom za domem. Miejscowa
ludność żydowska wspomagała bolszewików, strzelając do
naszych żołnierzy”.
W Lidzie doszło do samosądu części oddziałów polskich
nad Żydami posądzonymi o udział w walkach po stronie
bolszewickiej. Oficjalny wykaz zabitych Żydów w Lidzie
16-17 kwietnia zawierał 34 nazwiska i dodatkowo 5 osób
nierozpoznanych. Odpowiedzialni za te czyny oddani zostali
do dyspozycji wymiaru sprawiedliwości.
17 kwietnia o godz. 10.30 Józef Piłsudski wydal
rozkaz, o wznowieniu działań w rejonie Wilna. Nakazywał
w nim m.in.:
94

„2) Brygada jazdy przesunie się w ciągu dzisiejszego


dnia siłą główną do Bieniakoń, strażami przednimi do
Wielkich Sołecznik.
3) 2-ga dyw. Leg. przesunie się siłą główną w rejon
Bastuny, strażą przednią do Woronowa”.
Decyzja ta była nieaktualna w odniesieniu do kawalerii
ppłk. Beliny-Prażmowskiego, która wieczorem 17 kwietnia,
wykorzystując wszystkie swoje siły, osiągnęła już Wielkie
Sołeczniki, ale rankiem następnego dnia miała kolejne
zadanie: ześrodkować się w rejonie Turgiele-Pawłów, skąd
od Wilna miała je dzielić odległość zaledwie 30 km. Decyzja
ta oznaczała, że wcześniej planowany atak na Wilno
z pewnością nie może się odbyć 18 kwietnia, lecz najwcześ-
niej następnego dnia i to przy użyciu wyłącznie kawalerii.
Józef Piłsudski i jego ścisły sztab mieli bardzo słabe
rozpoznanie co do położenia wojsk maszerujących na
Wilno. Łączność z tymi wojskami, zwłaszcza z kawalerią,
była wręcz fatalna. Dotyczyło to łączności w obie strony.
Naczelny Wódz WP nie miał więc pewności, czy jego
rozkazy dotarły do adresatów i jak są realizowane. Wiedział
także o ogromnych kłopotach z zaopatrzeniem tych wojsk.
Biorąc powyższe pod uwagę, 18 kwietnia postanowił
wstrzymać marsz na Wilno. Sankcjonował to rozkaz
operacyjny nr 35 wydany 17 kwietnia o godz. 22.40. Oto
uzasadnienie podjętej decyzji:
„2) Ze względu na to, że łączność na tyły nie została
należycie nawiązana oraz dostawa prowiantów z powodu
złego stanu dróg została opóźniona, wstrzymuje się dalszy
marsz 18 IV.
3) Brygada jazdy pozostanie w rejonie Bieniako-
nie – Wielkie Sołeczniki. Ma uzupełnić prowiant, który
najprawdopodobniej dziś nie doszedł dalej jak do Wo-
ronowa.
4) 2-ga dyw. Leg. przesunie straż przednią do Bieniakoń,
siła główna w Woronowie. Dwa baony i dwie baterie
95

polowe pod dowództwem mjr. Dęba-Biernackiego wyru-


szają rano z Lidy i zostaną zadyrygowane do Bastun.
Podlegają Dow. 2-ej dyw. Leg".
Powyższy rozkaz świadczył o nie najlepszej pracy
Naczelnego Wodza i jego sztabu, ponieważ w ciągu
jednego dnia wydane zostały dwa sprzeczne rozkazy.
Mogły one mieć fatalne skutki dla wojsk kierujących się
na Wilno, gdyby przeciwnik wykrył tę akcję: nie wy-
stąpiłby w takim wypadku czynnik zaskoczenia.
W działaniach prowadzonych na Wilno 18 kwietnia był
w zasadzie dniem zastoju. Dotyczyło to w szczególności
kawalerii. Przerwę w działaniach ppłk Belina-Prażmowski
postanowił wykorzystać nie tylko na odpoczynek. 2. szwad-
ron por. Szwajcera z 1. p.szwoleż. wysłany został w celu
dokonania zniszczeń na linii kolejowej Wilno – Mińsk. Unie-
ruchomienie ruchu kolejowego węzła wileńskiego mogło
doprowadzić do zdobycia przez Polaków całego zgromadzo-
nego tam taboru kolejowego. Troskę budziło wyżywienie
wojsk, za to rozwiązana była sprawa wyżywienia koni.
Ubezpieczenie od strony Rudnik i Jaszun miał zapewnić
2. szwadron por. Piotra Skuratowicza z 4. p.uł.
18 kwietnia o godz. 18.15 w sztabie zgrupowania kawalerii
odebrano rozkaz Józefa Piłsudskiego nr 28 z 17 kwietnia
z godz. 10.30 oraz informację gen. Śmigłego-Rydza, wysłaną
17 kwietnia o godz. 18.30, o pozostaniu dywizji w rejonie jej
przebywania, to jest w rejonie Żyrmun, a także o zamiarze
dotarcia strażami przednimi do linii Solny w rejonie Brażeli-
ce–Bieniakonie–Podworyszki w dniu następnym. Oznaczało
to, że atak kawalerii na Wilno przeprowadzony w dniu 19
kwietnia nie może być wsparty przez piechotę wcześniej niż
za półtorej doby. Przyspieszenie mogło nastąpić tylko po
podwiezieniu jej transportem kolejowym. Na podstawie tej
kalkulacji ppłk Belina-Prażmowski podjął decyzję o samo-
dzielnym ataku kawalerii na Wilno 19 kwietnia w godzinach
3.30 – 4.00. Zawarł ją w meldunku wysłanym do Józefa
96

Piłsudskiego 18 kwietniu o godz. 19.30. Swoja decyzję


uzasadniał następująco:
,,a) Wiadomość o naszym postoju jutro do Wilna na
pewno dojdzie, trzeba więc działać szybko dla uzyskania
momentu niespodzianki.
b) Obliczamy, że najlepsze wejście do Wilna od strony
Rudomino–Niemież dnia 19 IV.19. na godz. 4.00 rano. [...]
7. Po zajęciu stacji Wilno wysyłamy zaraz pociąg po
piechotę i karabiny maszynowe, gdyż trudno nam będzie
utrzymać się. [...]
8. W razie nieudania się napadu: cofamy się w kierunku
na Pawłów, szukając łączności z 2 dyw. leg. Na Jaszuny”.
Na pół godziny przed wysłaniem tego meldunku ppłk
Belina-Prażmowski wydał rozkaz nakazujący atak na Wilno
19 kwietnia o świcie. Posuwać się miano w dwóch
kolumnach. Jako pierwsze 18 kwietnia o godz. 21.00
wyruszyć miało zgrupowanie mjr. Zaruskiego –– 11. i 4.
p.uł. — kierując się przez Miesiuczony drogą na Rudomino.
O godz. 2.15 miało ono osiągnąć północny skraj lasu
Dubniaki–Doły. Drugie zgrupowanie dowodzone przez mjr.
Orlicz-Dreszera, utworzone na bazie 1. p.szwoleż., miało
posuwać się za poprzednim zgrupowaniem w odległości
pół kilometra.
Decyzja ppłk. Beliny-Prażmowskiego nie była konsul-
towana z Józefem Piłsudskim. Była nawet sprzeczna z jego
rozkazem nr 35 i stanowiła rozwiązanie wielce ryzykowne,
jako że mogło zakończyć się bolesną porażką tego słabego
zgrupowania kawalerii. Naczelny Wódz nie miał już jednak
wpływu na jej zmianę.
18 kwietnia gen. Śmigły-Rydz postanowił, w myśl
poleceń Józefa Piłsudskiego, dotrzeć siłami 1. ppLeg. do
Bieniakoń. Liczył, że w tym czasie zgrupowanie mjr.
Dąb-Biernackiego znajdzie się w Woronowie. 18 kwietnia
rankiem kolumna 1. ppLeg. ruszyła do dalszego marszu.
Odbywał się przez Sokoły – Woronów do Bieniakoń.
97

W tym dniu piechota przebyła 25 km. Nocowano w rejonie


Bieniakoń. Wieczorem 18 kwietnia gen. Śmigły-Rydz
otrzymał ze sztabu Józefa Piłsudskiego rozkaz operacyjny
nr 43 nakazujący: „Dywizja ma być stanowczo zatrzymana
w miejscowościach, dokąd doszła dzisiaj. Nie ściągać
całego wojska do ścieśnionego rejonu”. Józef Piłsudski nie
wydał natomiast konkretnego rozkazu dla kawalerii, co jest
trudno wytłumaczalne, ponieważ był on niezmiernie
istotny dla losów wyprawy wileńskiej. Oznaczało to, że
Piłsudski liczył się ze znacznym opóźnieniem w zajęciu
Wilna, tym bardziej że nie wiedział jeszcze o decyzji ppłk.
Beliny-Prażmowskiego uderzenia na miasto o świcie 19
kwietnia. Świadczy o tym zapis listu wysłanego do szefa
Sztabu Generalnego 18 kwietnia: „[...] o wejściu do Wilna
w pierwszy dzień świąt [20 kwietnia –– przyp. L.W.]
w obecnej chwili mowy już nie ma, ale co się odwlecze to
nie uciecze” 7. Chaos przy prowadzeniu tej operacji był
wielki. Brakowało przede wszystkim konsekwencji Naczel-
nego Wodza WP w realizacji raz podjętego zamiaru.
Z kolei samowola ppłk. Beliny-Prażmowskiego mogła
zakończyć się wielkim niepowodzeniem nie tylko w od-
niesieniu do dowodzonej przez niego kawalerii, ale
i fiaskiem całej operacji.
Grupa gen. Lasockiego nie miała 18 kwietnia styczności
bojowej z przeciwnikiem. 7. p.uł. mjr. Głuchowskiego
prowadził działalność zwiadowczą, dochodząc do linii rzek
Żyzma i Gawja. W kierunku wschodnim wyruszyła część
piechoty, ale początkowo nie miała styczności z przeciw-
nikiem. Została poza tym rozdrobniona na drobne podod-
działy, operujące na dużej przestrzeni.
Niewiele zmieniło się w położeniu tej części DL-B,
która nacierała na Nowogródek i Baranowicze. Zgru-
powanie płk. Boruszczaka 17 kwietnia otrzymało rozkaz

7
Ibidem, s. 46.
98

ponowienia natarcia na Baranowicze, które miało się


rozpocząć dnia następnego o godz. 15.30. Zgrupowania
ppłk. Adamowicza i mjr. Bobińskiego miały atakować
miasto od zachodu i południowego zachodu. Mjr Rut-
kiewicz z batalionem pułku mińskiego miał atakować
wzdłuż toru kolejowego. Pułk grodzieński miał natomiast
oskrzydlać miasto od północy, z batalionem pułku biało-
stockiego na lewym skrzydle. Natarcie się jednak opóź-
niało, a do tego szwankowało współdziałanie między
rozproszonymi pododdziałami. Ruch okrążający prowa-
dzony 18 kwietnia zbliżył jednak Polaków do Baranowicz,
gdyż oskrzydlił miasto od północy i południa. Linii
kolejowej Baranowicze–Mińsk zagrażała kawaleria, co
mogło doprowadzić do jej przecięcia. Gen. Szeptycki starał
się wzmocnić te siły przez skierowanie 10. i 11. kompanii
3. batalionu 4. ppLeg., ale nie miało to wpływu na przebieg
walk. Sukcesem natomiast zakończyło się natarcie zgrupo-
wania mjr. Zawistowskiego na Nowogródek. 18 kwietnia,
po kilkugodzinnej walce, miasto zostało opanowane przez
kowieński pułk piechoty. Jego przeciwnikami było wielu
komunistów — Polaków z Dywizji Zachodniej. Zdobyczą
wojenną były duże składy materiału wojennego i amunicji,
a do niewoli wzięto około 300 jeńców. Gen. Szeptycki,
w rozmowie telegraficznej z ppłk. Stachiewiczem doma-
gał się posiłków, mogących ułatwić zdobycie Baranowicz.
Józef Piłsudski nic reagował bowiem na wydarzenia w re-
jonie Baranowicz. Traktował je jako drugorzędne, służące
bardziej wiązaniu przeciwnika, niż rozstrzygnięciu o po-
wodzenie prowadzonej operacji.
Dzień 10 kwietnia okazał się przełomowy dla prowadzonej
operacji zajęcia Wilna. Kawaleria ppłk. Beliny-Prażmowskie-
go ruszyła do szturmu na miasto. Oto opis mjr. Piskora
zbliżania się do miasta: „Noc była zupełnie ciemna. Kolumna
posuwała się pieszo, chcąc zaoszczędzić koni na dzień
następny, przedstawiający się zupełnie zagadkowo. Od strony
99

Wilna spotykaliśmy powracających z nabożeństwa Wiel-


kotygodniowego ludzi, którzy zgodnie zeznawali, że miasto
nie jest ubezpieczone; na dworcu kolejowym znajduje się
zaledwie 100 żołnierzy, ruch w mieście normalny, o naszem
zbliżaniu się nikt nic nie wie. Minęliśmy w ten sposób
Misiuczany, Borkuszki, Łopatowszczyznę; w Rudominie
zatrzymaliśmy się na blisko godzinny odpoczynek. Ciemno
jeszcze było zupełnie (godz. 2.45 rano) i chłód nocny
dawał się dotkliwie we znaki, gdy grupa osiągnęła północny
skraj lasu Dubniaki – Doły” 8.
Plan ataku na miasto był następujący: grupa mjr. Zarus-
kiego miała opanować dworzec i przygotować transport
kolejowy do podwiezienia piechoty z 2. DPLeg. Jeden ze
szwadronów miał przerwać połączenie kolejowe z Kownem.
1. p.szwoleż. miał stanowić odwód. Po zajęciu dworca
kolejowego wojska miały zajmować część miasta leżącą na
południe od Wilii.
O godz. 3.30 kawaleria przystąpiła do bezpośredniego
natarcia na Wilno. Po przekroczeniu rogatek nie napotkano
posterunków rosyjskich. Do opanowania dworca kolejowego
przystąpiły spieszone szwadrony 11. p.uł. i 5. szwadron
7. p.uł. O godz. 5.08 dworzec kolejowy został zajęty przy
niewielkim oporze przeciwnika. Zdobyto liczny tabor
kolejowy. Stanowiło go 13 parowozów, 450 wagonów
towarowych, 2 składy pociągów osobowych i 1 skład
pociągu sanitarnego. Ważną rolę podczas opanowywania
dworca odegrali kolejarze, którzy także nie dopuścili do
ewakuowania z węzła wileńskiego licznego parku kolejo-
wego. Wzięto do niewoli około 400 żołnierzy rosyjskich
gotowych do transportu. Do zabezpieczenia i obrony dworca
wyznaczono szwadrony 4. p.uł., czasowo dowodzonego
przez rtm. Michała Nowickiego. Najważniejszym zadaniem
tej grupy wojsk było sformowanie składu pociągu, który

8
T. Piskor. Wyprawa wileńska, Warszawa 1919, s. 29.
100

miał przywieźć część piechoty gen. Śmigłego-Rydza. Innym


było zabezpieczenie miasta od strony zachodniej, ponieważ
w Trokach, Landwarowie i w lasach nad rzeką Waką
znajdowały się oddziały rosyjskie. Oczyszczano z nie-
przyjaciela rejon dworca kolejowego, zbierano zdobycz
oraz zaprowadzano porządek. Na ochotnika do pomocy
zgłaszali się liczni kolejarze, z których utworzono straż
kolejową uzbrojoną w zdobyczne karabiny rosyjskie.
Na patrol do miasta udał się z półszwadronem jazdy mjr
Orlicz-Dreszer. Po pewnym czasie w ślad za tym patrolem
ruszyła pozostałość szwadronu, kierując się w stronę wiaduk-
tu kolejowego i Ostrej Bramy. Duża niedogodnością w dzia-
łaniach było to, że nikt z kawalerzystów ppłk. Beliny-
-Prażmowskiego nie znał miasta. Dwa plutony 1. szwadronu
dowodzone przez por. Ludwika Kmicic-Skrzyńskiego dotarły
na plac Katedralny i przystąpiły do szturmu na Górę
Zamkową. Po jej zdobyciu wyparły przeciwnika z koszar,
znajdujących się w tym rejonie. Jako kolejny do miasta
wyruszył 11. p.uł. mjr. Zaruskiego, kierując się ku ulicy
Trockiej i Niemieckiej, a następnie Ostrej Bramy. Po krótkiej
walce opanowano klasztor Wizytek, biorąc do niewoli około
200 Rosjan. W ten oto sposób powstały trzy odizolowane
obszary zajmowane przez jazdę polską. Nieliczna polska
kawaleria została jeszcze bardziej osłabiona, ponieważ
musiała wydzielić koniowodów, którzy stanowili aż 25%
składu bojowego brygady. Kolejni kawalerzyści przydzieleni
zostali do pilnowania około 1000 jeńców, których wzięto do
niewoli do południa 19 kwietnia. Do tego ppłk Belina-
-Prażmowski wydzielił odwód, którego zadaniem miało być
nie tylko wsparcie walczących w mieście pododdziałów, ale
i zabezpieczenie komunikacji między Rudominem a Paw-
łowem. Była to bowiem jedyna możliwa droga ewentualnego
wycofania się kawalerii po niepowodzeniach w Wilnie
i zapewniała poza tym kontakt w piechotą z 2. DPLeg.
W ten sposób do działań ofensywnych przeznaczone zostały
101

bardzo słabe siły grup majorów Zaruskiego i Orlicz-


-Dreszera. Posuwały się one w kierunku północnym celem
opanowania lewobrzeżnej części miasta.
Ludność Wilna, zwłaszcza Polacy — a dominowali
oni zdecydowanie w Wilnie — zareagowała na po-
jawienie się żołnierzy polskich niezwykle spontanicznie.
Młodzież zaczęła tłumnie przyłączać się do kawale-
rzystów. Część z nich wydobywała ukrywaną broń
i zamierzała czynnie wesprzeć żołnierzy. Wzmocniło
to siły skromnych liczebnie spieszonych kawalerzystów.
Wykorzystując czynnik zaskoczenia, zaatakowano ko-
szary i wzięto do niewoli znaczna grupę żołnierzy
rosyjskich. Zaskoczenie rosyjskiego garnizonu było tak
wielkie, że żołnierze nie byli zdolni do zorganizowanego
oporu. Część ich w panice i nieładzie rzucała się
do ucieczki, zmierzając ku północnemu brzegowi Wilii
lub wzdłuż toru kolejowego prowadzącego do Wilejki.
Polakom zabrakło sił by ścigać tych uciekinierów
i zgarniać ich do niewoli. Bardziej zdecydowany opór
stawiali tylko komisarze i komuniści, którzy ustąpili
dopiero po przekonaniu się o przewadze polskiego ognia.
Zaskoczenie przeciwnika trwało niemal do godzin połu-
dniowych. Nie orientował się on bowiem w liczebności sił
polskich, które wdarły się do miasta, ani nawet w tym,
z którego kierunku wojska przybyły. U Rosjan brakowało
przede wszystkim prób jakiegokolwiek dowodzenia, dowódz-
twa zbiegły bowiem lub się ukrywały. Wskutek opisywa-
nego zachowania się przeciwnika 11. p.uł. mjr. Zaruskiego,
do południa 19 kwietnia, zajął znaczna część ulicy Niemiec-
kiej i ulice do niej przylegające oraz nawiązał styczność
bojowa z 1. p.szwoleż. mjr. Orlicz-Dreszera, który w tym
czasie dążył do opanowania placu Katedralnego i uzyskania
dostępu do Wilii. Bardziej zorganizowany opór stawiali
Rosjanie właśnie na brzegu Wilii, starając się nie dopuścić
Polaków do przekroczenia tej rzeki.
102

Efekty osiągnięte przez kawalerzystów polskich do połu-


dnia 19 kwietnia były imponujące. Największym sukcesem
było zajęcie i utrzymanie dworca kolejowego, co uniemożli-
wiało przeciwnikowi wykorzystanie kolei do transportu
swych oddziałów mogących przybyć do Wilna, oraz zdezor-
ganizowanie systemu łączności telefonicznej i telegraficznej.
Polacy zaś już o godz. 7.15 mogli sformować skład kolejowy,
który skierowany został po piechotę gen. Śmigłego-Rydza.
Przeciwnik był w dodatku tak zaskoczony i zdezorientowany,
że mając niewątpliwą przewagę liczebną nie stawiał zorgani-
zowanego oporu. W południowej części miasta bronił się
tylko w odizolowanych punktach, jak plac Katedralny, na
Łukiszkach i Pohulance. Sukces ten Polacy osiągnęli przy
minimalnych stratach własnych, wynoszących 2 zabitych i 10
rannych. Do niewoli miało się dostać 1200 Rosjan, a ponadto
zdobyto wiele broni i wyposażenia wojskowego.
Artyleria polska — zaledwie 2 działa — żeby utrudnić
przeciwnikowi przeprowadzenie koncentracji wojsk na
północnym brzegu Wilii, ostrzelała znajdujące się tam
koszary wojskowe. Miało to większy wydźwięk moralny
niż efekt niszczący, ale spełniło oczekiwania, bo ostrzał
spowodował panikę u przeciwnika.
Efekty bojowe kawalerzystów ppłk. Beliny-Prażmow-
skiego osiągnięte do południa 19 kwietnia nie byłyby
możliwe bez efektywnej pomocy ze strony cywilnej ludno-
ści polskiej Wilna. Jej entuzjazm potęgowany wiadomoś-
ciami o sukcesach rósł z godziny na godzinę. Do oddziałów
przyłączała się nie tylko młodzież męska, ale starcy,
a nawet kobiety i dzieci. Była to nie tylko pomoc w walce,
ale i świadczenie pomocy w rozpoznaniu sił przeciwnika
oraz w zaopatrywaniu żołnierzy w żywność i napoje.
Bezpośredni uczestnik tych wydarzeń mjr Piskor tak
opisał zachowanie się cywilnej ludności Wilna: „En-
tuzjazm ludności polskiej wzrastał z godziny na godzinę.
Wyrażał się on praktycznie w czynnej pomocy, której
103

udzielali w walce dorośli, starcy i dzieci, ostrzeliwując


zawzięcie stanowiska karabinów maszynowych bolszewic-
kich i ich skupienia, oraz wykrywając stanowiska bol-
szewickie. Kobiety uwijały się między walczącymi ułana-
mi, obdarzając ich jadłem, mlekiem, herbatą. Podziwiać
należało odwagę ludności cywilnej, która bez bojaźni
przed kulami niosła pomoc żołnierzowi polskiemu, czy to
walczącemu, czy też rannemu”.
Pewien kryzys po stronie polskiej dał się zauważyć po
południu 19 kwietnia. Spowodowany był brakiem sił do
opanowania całego miasta. Oddziały polskie dotarły do linii
przebiegającej od Góry Zamkowej przez plac Katedralny na
Skopówkę i dalej ulicami Dominikańską, Trocką do Wielkiej
Pohulanki, a następnie ulicami Zawalną i Sadową do dworca
kolejowego. Wilno było jednak miastem dość rozległym,
rozciągającym się na znacznym obszarze, w dodatku z cen-
trum o zabudowie bardzo zwartej, z licznymi zaułkami
i krętymi uliczkami. W centrum znajdowało się wiele
ważnych obiektów, które wymagały obsadzenia przez żołnie-
rzy. Na żołnierzach spoczywał też obowiązek dokonywania
rewizji w lokalach i mieszkaniach, co ograniczało także tych,
którzy uczestniczyli w walce. Do strzeżenia jeńców wydzielo-
no szwadron ułanów. Należało także wydzielić kolejne
pododdziały do patrolowania okolic miasta oraz do eskorty
pociągu udającego się po piechotę. Pamiętać należy też
o przeznaczeniu stanu brygady do pilnowania koni. Wszystko
to powodowało drastyczne kurczenie się oddziałów szturmo-
wych. Grupy szturmowe 11. p.uł. i 1. p.szwoleż. stopniały do
zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy. Do tego dochodziły
trudności z dowodzeniem rozproszonymi grupami wojsk.
Tymczasem brakowało także rezerw. Znajdujący się w rezer-
wie ostatni pododdział 3. szwadron 1. p.szwoleż. wysłany
został na wzmocnienie macierzystego pułku. Szwadron por.
Szwajcera, wcześniej wysłany pod Kieni w celu dokonania
zniszczeń na linii kolejowej, jeszcze nie dotarł do Wilna.
Naczelnik Państwa, Naczelny Dowódca Frontu Ukraińskiego
Wódz WP, marsz. Józef Piłsudski i Środkowego, dowódca 2 Armii
i dowódca 1. (2.) DPLeg., gen.
Edward Śmigły-Rydz

Dowódca Frontu Litewsko-Biało-


ruskiego, gen. Stanisław Szeptyc-
Dowódca 5. i 3 Armii, gen Wła- ki (zdjęcie z okresu służby w Le-
dysław Sikorski gionach Polskich)
Dowódca Grupy Jazdy zajmującej Dowódca Gruoy Bieniakonie zaj-
Wilno w kwietniu 1919 r ppłk mującej Wilno w październku
Władysław Belina-Prażmowski 1920 r., twórca Litwy Środkowej,
(zdjecie ze służby w Legionach gen. Lucjan Żeligowski
Polskich)

Dowództwo oddziału lotnego mjr Władysława Dąbrowskiego (siedzi od


lewej, obok brat rtm. Jerzy Dąbrowski) walczącego na Wileńszczyżnie
z Armią Czerwoną w styczniu i lutym 1919 r.
Ułani ppłk. Beliny-
Prażmowskiego na
rynku w Wilnie
w kwietniu 1919 r.

Grupa żołnierzy
z 2. DP Leg.
przygotowująca się
do przeglądu na
ulicach Wilna
w kwietniu 1919 t.

Żołnierze z 2. DPLeg
przygotowujący się do
do Iliady na placu
przed katedrą w Wilnie
12 kwietnia 1919 r.
Oddziały 2. DPLeg i 1. BJ uszykowane 21 kwietnia 1919 r. do defilady
z okazji zajęcia Wilna

Defilujące 21 kwietnia 1919 r. w Wilnie oddziały 2. DPLeg


Artylerzyftci 1. dywizjonu artylerii konnej w trakcie defilady 21 kwietnia
1919 i.

Józef Piłsudski przed frontem kompanii honorowej 2. DPLeg w Wilnie


21 kwietnia 1919 r.
Oficerowie dowództwa
Frontu Litewsko-
-Białoruskiego wiosną
1919 r.

Artylerzyści
z 1. dywizjonu artylerii
polowej 1. DPLeg.
dowodzeni przez kpt.
Władysława Dawitajtisa
na stanowisku bojowym

Marsz. Józef Piłsudski


w rozmowie z gen.
Edwardem Śmigłym-
Rydzem podczas
operacji niemeńskiej
we wrześniu 1920 r.
104

Zgrupowaniu kawalerii polskiej zabrakło świeżych sił do


kontynuowania opanowywania miasta.
Już pierwsze walki ujawniły interesujące doświadczenia
z zakresu sztuki wojennej. Kawaleria nie nadawała się do
walk ulicznych. Musiała je prowadzić spieszona, przez co
traciła swój największy walor — ruchliwość. Nie była ona
odpowiednio szkolona do walki w terenie silnie zurbanizo-
wanym. a poza tym nie dysponowała dostatecznym wypo-
sażeniem w artylerię i ciężką broń strzelecką. W dodatku
jej siła bojowa znacznie malała wskutek konieczności
wydzielania dużej liczby żołnierzy do opieki nad końmi.
Pewien wpływ na kryzys, jaki powstał w polskich szere-
gach po południu 19 kwietnia, miało także zmęczenie
fizyczne ułanów i szwoleżerów spowodowane wcześniejszy-
mi forsownymi przemarszami oraz kilkugodzinna nieustanna
walka. Żołnierze byli u kresu wytrzymałości fizycznej.
Tymczasem Rosjanie, po ochłonięciu z zaskoczenia
i szoku, zaczęli stawiać coraz bardziej zorganizowany
opór. Nie byli jeszcze co prawda zdolni do prowadzenia
działań ofensywnych, ale rozpoznawszy słabość liczebną
atakującej kawalerii polskiej nie zamierzali już ustępować
poza północny brzeg Wilii. Ich straty w jeńcach nie oznaczały
osłabienia stanu bojowego, ponieważ do niewoli dostali się
głównie żołnierze formacji tyłowych. Stopniowo stawali
się coraz bardziej pewni własnych możliwości i podej-
mowali walkę w południowej części miasta. Atakowali
jeszcze w sposób niezorganizowany, ale uciążliwy dla
Polaków, dla których pobyt na ulicach stawał się bardzo
niebezpieczny, bo z okien, dachów i z zaułków gęsto
padały strzały, zwłaszcza z nastaniem zmroku. Szczególnie
groźne było to, że przeciwnik odważył się nawet na atak
na dworzec kolejowy.
Ppłk Belina-Prażmowski, zdając sobie sprawę z kryzysu
boju, zaczął uciekać się do rozwiązań bardziej oryginalnych.
Jedyne dwie armaty, jakie posiadał, użył do prowadzenia
105

ognia na wprost z odległości 200-400 metrów do atakujących


kolumn przeciwnika. Jednocześnie natarcie przeprowadziła
grupa mjr. Orlicz-Dreszera. co w konsekwencji doprowadziło
do wyparcia Rosjan na północny brzeg Wilii. Mimo to
sytuacja kawalerii stawała się coraz trudniejsza. Odczuwano
brak amunicji karabinowej, czego nie udało się zrekompen-
sować przy pomocy broni i amunicji zdobycznej. Zwiększyły
się straty, sięgające kilku zabitych i kilkunastu rannych.
Były one szczególnie dotkliwe w półbaterii artylerii, gdzie
ciężko ranni zostali wszyscy oficerowie — por. Stanisław
Kopański, por. Sarnecki i ppor. Karol Józefowicz. Dowodzenie
przejął pchor. Florjanowicz, wspierany przez kpr. Wacława
Herse. Walkę utrudniał także fakt, że obok umundurowanych
żołnierzy rosyjskich prowadzili ją także cywile (komuniści
i Żydzi), strzelający z miejsc zajętych już przez Polaków.
Rosjanie przejawiali coraz większą zaczepność i agresyw-
ność w swych poczynaniach zaczepnych. Nie mając innych
rezerw, strona polska zdecydowała się ograniczyć liczbę
żołnierzy wydzielonych do pilnowania koni — 1 żołnierz
na 6 koni. Umożliwiło to skierowanie do walki sześć-
dziesięciu ułanów. Zwolniła się także część żołnierzy
pilnujących jeńców. Do walki włączyła się część uzbrojo-
nych robotników, inni przejęli ciężar służby bezpieczeństwa
w opanowanej części miasta. W obronie dworca kolejowego
aktywnie wystąpili kolejarze. Zorganizowany został kilku-
setosobowy oddział ochotników ze Stowarzyszenia św.
Kazimierza, który uzbrojony w zdobyczne karabiny rosyj-
skie przejął na siebie część zadań, wchodzących w zakres
służby bezpieczeństwa w zajętej części Wilna.
Pod wieczór w szeregach polskich kryzys się pogłębił.
Brakowało rezerw, rosły straty, potęgowało się wyczerpanie
fizyczne prowadzoną walką. Przeciwnik uzyskiwał przewagę.
Nie zapowiadało to nic dobrego na nadchodzącą noc.
W dodatku informacje uzyskiwane od miejscowej ludności
wskazywały na grupowanie się świeżych sił rosyjskich
106

w południowo-zachodniej części miasta oraz na mające


nadejść posiłki z Landwarowa. Niewielkim pocieszeniem
był meldunek nadesłany przez por. Szwąjcera o zniszczeniu
toru kolejowego pod Saduniszkami i wykolejeniu pociągu
towarowego, co gwarantowało kilkudniową przerwę na tym
szlaku kolejowym. Oznaczało to zabezpieczenie się od
ewentualności przybycia posiłków dla rosyjskiej załogi Wilna
od strony wschodniej. Dowódcy grup bojowych domagali
się posiłków. Ponownie zmniejszono liczbę żołnierzy strze-
gących koni — 1 żołnierz, na 10 koni. Tym sposobem na
linię skierowano 50 żołnierzy. Z niecierpliwością oczekiwano
na przybycie piechoty. Rozpatrywano wariant koncentracji
sił kawalerii w rejonie dworzec kolejowy-wiadukt, a nawet
jej odwrotu z Wilna w kierunku Rudomina.
19 kwietnia o godz. 18.00 dowództwo zgrupowania kawa-
lerii wysłało alarmujący meldunek do gen. Śmigłego-Rydza,
w którym nie tylko informowano o sytuacji w Wilnie, ale
zabiegano o szybką pomoc. Pisano w tym meldunku: „Konie-
cznym jest jak najśpieszniejsze przybycie choćby 2-3 kom-
panii piechoty i podwiezienie amunicji austriackiej, gdyż
inaczej musielibyśmy wycofać się, co byłoby z dużą szkodą,
a magazyny byłyby rozgrabione. W razie silnego natarcia na
nas zamkniemy się w mieście lub cofniemy się do Rudomina".
19 kwietnia w południe Józef Piłsudski otrzymał mel-
dunek ppłk. Beliny-Prażmowskiego, wydany wieczorem
18 kwietnia, a przesłany za pośrednictwem gen. Śmigłego-
Rydza, o wymarszu kawalerii na Wilno. Zadecydowało to
o zmianie zadań dla 2. DPLeg. Precyzował to rozkaz
operacyjny nr 64, przekazany telefonicznie sztabowi
2. DPLeg. 19 kwietnia o godz. 13.00. Oto jego najważniej-
szy fragment: „l) Dywizja osiągnie dziś strażą przednią
Jaszuny, batalionem z Bieniakoń maszerującym wzdłuż
kolei. Z załogi Woronowa przesunąć jeden batalion i jedną
baterię do Bieniakoń, resztę pozostawić w Woronowie”.
Oznaczało to pewien ruch piechoty w kierunku Wilna. Co
107

prawda zaledwie jeden batalion miał znaleźć się w Jaszu-


nach, o dobę marszu od Wilna, ale stwarzało to nadzieję
na przyspieszenie marszu piechoty do tego miasta w celu
wspomożenia samotnej walki prowadzonej przez kawalerię.
Ugrupowanie 2. DPLeg. 19 kwietnia po południu było
następujące: w Bieniakoniach skoncentrowane były:
1. ppLeg., 1. batalion 5. ppLeg. i dwie baterie artylerii
polowej. 2. batalion 5. ppLeg. maszerował z Woronowa do
Bieniakoń, a w Woronowie pozostawał 1. batalion
6. ppLeg. z jedną baterią artylerii polowej. 19 kwietnia
o godz. 24.00 gen. Śmigły-Rydz rozkazał 1. i 2. bataliono-
wi 1. ppLeg., 1. batalionowi 5. ppLeg. por. Kazimierza
Hozera oraz dwom bateriom artylerii polowej marsz
z Bieniakoń do Jaszun. 2. batalion 5. ppLeg. miał kierować
się do Wilna po zluzowaniu przez I. batalion 6. ppLeg.
Z ogromnym niepokojem w sztabie zgrupowania kawalerii
oczekiwano na informacje o przybyciu piechoty. Topniały
natomiast drastycznie szeregi oddziałów szturmowych ma-
jorów Orlicz-Dreszera i Zaruskiego. Ten drugi wieczorem
miał w linii zaledwie 24 ułanów, dowódca 1. p.szwoleż.
jeszcze mniej. Mimo to nie opuszczali oni zajmowanych
pozycji. Mjr Orlicz-Dreszer zamierzał nawet sforsować most,
aby dostać się na północny brzeg Wilii. Dowództwo grupy
zabroniło mu jednak podejmowania tak ryzykownej akcji.
Noc z 19 na 20 kwietnia zapowiadała się dla kawale-
rzystów ppłk. Beliny-Prażmowskiego jako szczególnie
trudna. Zapanowało przygnębienie, udzielające się także
polskiej ludności cywilnej miasta. Mjr Piskor tak to
wspomina: „Miasto przedstawiało niewesoły widok. Cie-
mności — gdzieniegdzie tylko świeciła się niepewnie
jakaś zabłąkana latarnia. Huk strzałów ponurym echem
odbijał się w pustych ulicach. Na twarzach mieszkańców,
tak radosnych w ciągu dnia, odczytać można było ślady
zaniepokojenia, a nawet trwogi o swój los w razie naszego
odwrotu".
108

Dowództwo zgrupowania, przygotowując się do ataków


nieprzyjaciela. podjęło w nocy pewne zarządzenia organizacyj-
ne. Wycofano z miasta półbaterię artylerii. Usunięto z rejonu
stacjonowania sztabu przypadkowych gapiów i osoby po-
stronne. Skoncentrowano tabory oraz poustawiano konie
szwadronami — na wypadek konieczności wycofania się
z miasta. Wzmocniono posterunki oraz ubezpieczenia.
Przygnębiająco na dowództwo zgrupowania wpłynęła
informacja otrzymana o godz. 19.45 od gen. Śmigłego-
-Rydza datowana 19 kwietnia godz. 2.30 a wysłana
ze Starych Bieniakoni. Wskazywała ona, że oddziały
2. DPLeg. pozostaną 19 kwietnia w dotychczasowych
miejscach ich postoju. Oznaczało to, że nie przybędą one
do Wilna wcześniej niż za dwie doby. Ppłk Belina-Praż-
mowski nie wiedział bowiem o nowych zadaniach po-
stawionych przez Józefa Piłsudskiego gen. Śmigłemu-
-Rydzowi rozkazem operacyjnym nr 64. Tymczasem samo-
tna kawaleria nie była w stanie walczyć w Wilnie przez
tyle czasu. Okres przygnębienia nie trwał jednak zbyt
długo, bo tuż przed godz. 20.00 goniec przyniósł jakże
radosną wieść, że piechota przybyła na dworzec kolejowy.
Pociąg wysłany z Wilna 19 kwietnia tuż po godz. 7.00
dojechał do stacji Bieniakonie około godz. 11.00. Został
ostrzelany przez posterunki polskie, ale nie zanotowano
strat. Po wyjaśnieniu, że jest to pociąg wysłany z Wilna
przez ppłk. Belinę-Prażmowskiego gen. Śmigły-Rydz
zdecydował się na wysłanie pododdziału piechoty. Miał
nim być najbliżej znajdujący się 3. batalion 1. ppLeg.,
dowodzony przez kpt. Władysława Złom-Langnera. Pociąg
ten odjechał z Bieniakoń o godz. 17.25, zabierając 17
oficerów, 820 szeregowych i 8 ckm-ów.
Informacja o przybyciu piechoty lotem błyskawicy
obiegła nie tylko żołnierzy, ale i polską ludność miasta.
Wywołała niebywały entuzjazm. Dotarła także do przeciw-
nika i wpłynęła na niego deprymująco. Osłabł zdecydowanie
109

prowadzony przez Rosjan ogień. W mieście zapanowała


cisza, będąca zwiastunem nowych wydarzeń.
Ppłk Belina-Prażmowski wraz ze sztabem udał się na
dworzec kolejowy w celu poinformowania piechoty o za-
daniach bojowych. Kpt. Złom-Langner, wraz z 1. kompanią,
kompanią techniczną i 2 ckm-emami miał obsadzać dwo-
rzec kolejowy, luzując znajdujące się tam szwadrony
4. p.uł. W nocy kawaleria miała przejść do rezerwy 1. BJ
i ześrodkować się w rejonie jego przebywania. Po
1 kompanii piechoty i 2 ckm-emy przydzielono do zgrupo-
wań majorów Zaruskiego i Orlicz-Dreszera. Ostatnia z kom-
panii piechoty z 2 ckm-emami stanowić miała rezerwę
wojsk dowodzonych przez ppłk. Belinę-Prażmowskiego.
Wszystkie zgrupowania otrzymały zadanie uporządkowania
szeregów, żeby o świcie 20 kwietnia być gotowymi do
energicznego natarcia prowadzonego na wszystkich odcin-
kach walk. Zamierzano w tym dniu opanować całe Wilno.
Ponadto kpt. Złom-Langner otrzymał polecenie skompleto-
wania i wysłania kilku transportów kolejowych w celu
przewiezienia pozostałych wojsk 2. DPLeg.
Z informacji uzyskanych przez sztab ppłk. Beliny-Praż-
mowskiego wynikało, że przeciwnik szykuje się do wzmoc-
nienia załogi Wilna wojskami ściągniętymi z frontu nie-
mieckiego. Aby przeciwstawić się tym zamiarom, potrzebne
było wycofanie z Wilna całej kawalerii z jej działań poza
miastem, które blokowały przerzut nowych wojsk rosyj-
skich. To zaś wymagało włączenia się do walk w mieście
całej 2. DPLeg. W tym duchu zredagowany został meldunek
wysłany 19 kwietnia o godz. 21.45 do sztabu gen. Śmigłego-
-Rydza.
19 kwietnia najważniejsze wydarzenia miały miejsce
w Wilnie, gdzie trwał zacięty bój o miasto. Tymczasem był
to także dzień przełomowy w natarciu prowadzonym na
Baranowicze. Zgrupowanie płk. Boruszczaka, po nocnych
walkach — w tym na bagnety — prowadzonych na
110

podejściach do miasta, od świtu 19 kwietnia przystąpiły do


zdecydowanego szturmu. Obejścia pozycji przeciwnika
dokonali ułani ze szwadronu 10. Pułku Ułanów Litewskich
rtm. Władysława Tomaszewskiego i ułani formowanego
dopiero Grodzieńskiego Pułku Ułanów. Dużą rolę podczas
szturmu odegrały pociągi pancerne Śmiały i Piłsudczyk,
które wspierały ogniem atakujące tyraliery piechoty. Na
niektórych odcinkach frontu dochodziło do walki wręcz.
Do bezpośredniego szturmu na miasto przystąpił batalion
szturmowy kpt. Komierowskiego i batalion pułku wileń-
skiego, które w walce na bagnety spowodowały panikę
w szeregach przeciwnika.
Do miasta wkroczono o godz. 6.00. O godz. 5.00
białostocki pułk piechoty zaatakował pozycje przeciwnika
w Stołowiczach, bronione przez marynarzy. Brawurowym
atakiem wyparto marynarzy z ich pozycji i wzięto do
niewoli 140, zdobywając też 11 karabinów maszynowych.
Przecięta została linia kolejowa Baranowicze – Mińsk.
W tym czasie kawaleria mjr. Dąbrowskiego okrążyła
przeciwnika od strony Darowa. Przeciwnik, po stwierdzeniu
faktu zagrożenia tyłów, podjął ostatecznie decyzję o wyco-
fywaniu się z miasta. Baranowicze zostały całkowicie
uwolnione od Rosjan 19 kwietnia o godz. 7.00. Za
bohaterstwo wykazane w wałkach o Nowogródek i Bara-
nowicze Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari odznaczony
został ppor. Alojzy Butkiewicz, a Krzyżem Walecznych
ppor. Władysław Orzeszko, sierżanci: Julian Świetlikowski
i Wawrzyniec Adamczyk, plut. Antoni Świackiewicz, st.
szer. Kazimierz Siemaszko i szer. Wincenty Mikielewicz.
W ciągu nocy z 19 na 20 kwietnia w Wilnie trwała tylko
sporadyczna wymiana ognia. Piechota polska nakazane
stanowiska zajęła około godz. 21.00. Do zgrupowania
kawalerii powrócił 2. szwadron 1. p.szwoleż. por. Szwaj-
cera. Do Rosjan również docierały drobne posiłki, ich
zamiarem była uporczywa obrona miasta, chociaż rozpo-
111

częli ewakuację urzędów do Mejszagoły. Wysłano też


około 300 zakładników.
Ppłk Belina-Prażmowski, żeby wyjaśnić informacje
o skupianiu się poważniejszych sił rosyjskich w lasach na
południowy zachód od Wilna, wysłał 5. szwadron 7. p.uł.
20 kwietnia o godz. 9.30 ze wsi Zaścianki otrzymał
informację o przebywaniu niewielkiego pododdziału rosyj-
skiego na rozwidleniu dróg pod Nowosiółkami. Innych sił
rosyjskich nie stwierdzono.
Gen. Śmigły-Rydz, po otrzymaniu informacji, jakie jest
położenie wojsk w Wilnie, nakazał piechocie intensywne
przemarsze piesze w kierunku tego miasta. 1. i 2. batalion
1. ppLeg., wraz z dowódcą pułku, kpt. Kruk-Kruszewskim,
dotarły nad ranem 29 kwietnia do Jaszun. Po Bieniakoń
w tym czasie przybył 1. batalion 5. ppLeg. wraz z artylerią.
Od rana 20 kwietnia ciężar walk w Wilnie przejmowała
piechota. W rozkazie wydanym 20 kwietnia o godz. 10.00 9
ppłk Belina-Prażmowski stawiał następujące zadania do-
wodzonym wojskom:
„[...] a) mjr Dreszer obejmuje swój i mjra Zaruskiego
odcinek. Oddziały mu podlegle: 1 p. szwol., bez 2 szw.
i dwie komp. piechoty z 4 k. m.; 11 p.uł. wycofać na
przedmieścia w okolice sztabu grupy;
b) kpt. Langner obejmuje odcinek dworca kolejowego.
Ma do dyspozycji jedną komp. piechoty, 4 k.m. i pluton
techniczny [...];
c) rezerwa (na razie przy sztabie grupy) w składzie pół
bat. konnej komp. piechoty, 4 p.uł., po zluzowaniu, 2 szw.
(1. p. szw., 5. p. szw.) 7 p.uł.;
2) W ciągu dnia mjr Dreszer przeprowadzi luzowanie
szwoleżerów przez piechotę. Do jego dyspozycji stoi komp.
p. z rezerwy. Sam jednak pozostaje na stanowisku dowódcy
odcinka".

9
Ibidem, s. 42.
112

Jednocześnie na dowódcę wojskowego miasta wyzna-


czony został mjr Zaruski, który czasowo przekazać miał
dowodzenie 11. pułkiem ułanów swemu zastępcy.
Zanim jeszcze wydany został cytowany rozkaz, Polacy
przystąpili do natarcia. O godz. 7.00 10. kompania rozpo-
częła samorzutnie natarcie na odcinku wzdłuż ulic: Jezuic-
kiej, św. Ignacego i Niemieckiej. Natarcie około 50
piechurów dowodzonych przez ppor. Jana Kuczka, wy-
chodzące na róg ulicy św. Ignacego i Benedyktyńskiej,
dotarło pod hotel Pensjon. Z drugiej strony patrol pchor.
Karola Bacza podszedł ul. Wileńską do Benedyktyńskiej
i wspólnie opanowano wymieniony hotel. Lewe skrzydło
10. kompanii dowodzone przez pchor. Sudackiego doszło
do ul. Róż.
Na odcinku 9. kompanii dowodzonej przez por. Adama
Świtalskiego, obsadzającej Górę Zamkową i plac Katedral-
ny, o godz. 9.00 do natarcia przeszedł przeciwnik. Zadano
mu jednak znaczne straty i utrzymano pozycje. O godz.
12.30 kompania przystąpiła do natarcia dla współdziałania
z 10. kompanią. Wypad grupy dowodzonej przez ppor.
Franciszka Hercoga i ppor. Bronisława Patlewicza do-
prowadził do zdobycia silnego punktu oporu, jakim był
pałac Tyszkiewiczów. Dalsze natarcie prowadzono wzdłuż
ul. Nadbrzeżnej. Tym razem poniesiono jednak straty
wskutek ostrzału prowadzonego z północnego brzegu Wilii.
Natarcie prowadzono ogrodami od ul. Mostowej ku ul.
Nadbrzeżnej. 10. kompania, wzmocniona 3. plutonem
11. kompanii sierż. Jabłońskiego, nacierała na Łukiszki.
Nawiązano styczność bojową z 11. kompanią. Część sił
9. kompanii, dowodzona przez st. sierż. Michała Kuśnierza,
po przygotowaniu artyleryjskim dokonała wypadu na Zie-
lony Most; natarciem kierował osobiście mjr Orlicz-Dreszer.
Był to jednak atak nieudany, w czasie którego poległ st.
sierż. Kuśnierz oraz 7 innych żołnierzy, a 10 zostało
rannych. St. sierż. Kuśnierz za czyn ten otrzymał pośmiert-
113

nie Srebrny Krzyż Virtuti Militari. Mjr Orlicz-Dreszer


przeprawił się przez Wilię wpław.
W tym dniu kawaleria prowadziła w mieście raczej
ograniczone działania. Jednak jej odejście z linii walk
stanowiło istotne uszczuplenie walczących wojsk. Z tego
powodu tempo działań piechoty polskiej nie było im-
ponujące, a na domiar złego przeciwnik otrzymał wzmoc-
nienia. Nie można także było w tym dniu wycofać z linii
1. p.szwoleż. — został on nawet pod wieczór wzmocniony
przez połączenie z 2. szwadronem por. Szwajcera. Z linii
frontu wycofana została 11. kompania, która ponownie
weszła w podporządkowanie kpt. Złom-Langnerowi, który
musial wydzielić trzy eskorty — dla pociągów udających
się ku maszerującej 2. DPLeg. — oraz dodatkowe poste-
runki do pilnowania magazynów.
Bilans walk prowadzonych przez Polaków 20 kwietnia nie
był szczególnie imponujący. Oczyszczono od nieprzyjaciela
południową cześć miasta z wyjątkiem dzielnicy Łukiszki
i Zakręt. Siły polskie były za słabe, by opanować całe miasto.
Zadecydowało to o decyzji wydanej przez ppłk. Belinę-
-Prażmowskiego kpt. Złom-Langnerowi 20 kwietnia o godz.
16.50: „Wobec zbliżającej się nocy lepiej będzie wstrzymać
się z atakiem oskrzydlającym do rana i do przybycia dalszego
transportu piechoty. Na razie trzeba: 1) odesłać pół 11 komp.
do mjr. Dreszera, 2) zatrzymać na stacji jedną kompanię z 2-ma
k.m. do Waszej dyspozycji. 3) resztą wzmocnić obsadę
dworca kolejowego, mając na uwadze przeprowadzenie rano
planowanego przez Was ataku. W razie nadejścia transportu
natychmiast meldować".
20 kwietnia Józef Piłsudski, ze swym ścisłym sztabem,
przybył z Lidy do Bieniakoń i tam zainstalowana została
Kwatera Główna Naczelnego Wodza WP. Jego zamiarem
było skupienie głównej uwagi na wydarzeniach mających
miejsce w Wilnie. Stało się to możliwe po ustabilizowaniu
się frontu pod Lidą i na południe od Niemna. Po zajęciu
114

Baranowicz grupa gen. A. Mokrzeckiego kontynuowała


działania w kierunku wschodnim z zamiarem obsadzenia
linii starych okopów niemieckich. Grupa gen. Lasockiego
dotarła do rzek Gawji i Żyzmy. Pobite w Lidzie oddziały
rosyjskie koncentrowały się w Lipniszkach i w Iwjach.
Rozpoznanie lotnicze nie stwierdziło przybywania w ten
rejon świeżych sił przeciwnika. Pewien niepokój stanowiło
zachowanie się tej grupy wojsk rosyjskich, która znajdowała
się na zachód od linii kolejowej Wilno–Lida. Obserwowano
kierowanie się tych wojsk do Puszczy Rudnickiej, a nawet
Wilna. Stanowiło to pewne zagrożenie dla wojsk polskich
uczestniczących w bitwie o to miasto. Po dotarciu do linii
starych okopów niemieckich grupa gen. A. Mokrzeckiego
otrzymała zadanie obrony zajmowanych linii. Zgrupowanie
płk. Boruszczaka obsadziło linię frontu od Jeziora Wygo-
nowskiego do linii jezioro Świeteź–Romejki, zaś zgrupo-
wanie mjr. Zawistowskiego przedłużało linię frontu w kie-
runku północnym do ujścia rzeki Gawji do Niemna.
Ogólne położenie na froncie skłoniło Józefa Piłsudskiego
do podjęcia decyzji o skoncentrowaniu 21 kwietnia niemal
całej 2. DPLeg. do walki o Wilno. Pod wieczór 20 kwietnia
sytuacja oddziałów polskich w tym mieście uległa zdecy-
dowanej poprawie. O godz. 18.15 przybył kolejny transport
piechoty. Z Jaszun nadszedł transport 2. batalionu
1. ppLeg. por. Stanisława Kozickiego. Składał się z 5., 6.
i 8. kompanii piechoty i dysponował 6 karabinami maszyno-
wymi. Dostarczono także amunicję austriacką dla kawalerii.
Kolejnym transportem przybył 1. batalion 1. ppLeg. i do-
wództwo pułku kpt. Jan Kruk-Kruszewski oraz gen.
Śmigły-Rydz, ze sztabem 2. DPLeg., kierowanym przez
mjr. Juliusza Kleeberga. Tym samym w Wilnie znalazł się
cały 1. ppLeg., liczący blisko 2500 bagnetów.
Zanim jeszcze gen. Śmigły-Rydz przybył do Wilna, ppłk
Belina-Prażmowski po porozumieniu się z kpt. Złom-
-Langnerem, zadecydował o rozpoczęciu natarcia oskrzyd-
115

lającego 21 kwietniu o świcie. Miało wychodzić od strony


warsztatów kolejowych na Pohulankę i Łukiszki. W tej
sprawie 21 kwietnia o godz. 2.00 kpt. Złom-Langner
otrzymał od mjr. Piskora następującą informację: „Generał
już przybył z piechotą, która kwateruje w mieście. Atak
rozpocząć o godz. 5-ej rano". Kpt. Złom-Langner miał
dowodzić grupą manewrową złożoną z 5., 6., 8. i 12.
kompanii piechoty.
Po północy do Wilna transportem kolejowym dotarło także
zgrupowanie mjr. Dąb-Biernackiego złożone z 1. i 2. batalionu
5. ppLeg.. wraz z dwoma bateriami artylerii polowej. Jedynie
1. batalion 6. ppLeg. pozostawiony został do ochrony odcinka
linii kolejowej Woronowo – Wilno. Odcinek tej linii od Woro-
nowa do Lidy osłaniać miała grupa gen. Lasockiego. Po
dotarciu do Wilna sił głównych 2. DPLeg. gen. Śmigły-Rydz
miał do dyspozycji około 4000 bagnetów i przewagę liczebną
nad znajdującymi się w mieście Rosjanami.
21 kwietnia o godz. 2.00 doszło do spotkania ppłk.
Beliny-Prażmowskiego z gen. Śmigłym-Rydzem. Ustalono
zasady luzowania kawalerii przez piechotę 2. DPLeg.
Postanowiono nie zmieniać zadania postawionego kpt.
Złom-Langnerowi. W pierwszej sprawie o godz. 2.30
wydany został przez ppłk. Belinę-Prażmowskiego rozkaz,
dla mjr. Orlicz-Dreszera określający, że o godz. 10.00
nastąpi całkowite zluzowanie kawalerii przez piechotę
1. p.szwoleż., który odchodził do miejscowości Góra
i Szwajcary na wschód od Antopola.
Ppłk Belina-Prażmowski. po zdaniu dowodzenia woj-
skami walczącymi w Wilnie gen. Śmigłemu-Rydzowi, 21
kwietnia wydał do żołnierzy 1. BJ specjalny rozkaz,
w którym stwierdzał:
„Dokonana została dzięki waszej dzielności i tężyźnie,
żołnierze, rzecz wielka: po raz pierwszy od stuleci wojsko
polskie stanęło w stolicy Litwy, uwalniając ją od wroga.
— Wasza jest to zasługa.
116

W szczególności podkreślić muszę szybkość w opanowa-


niu punktu wyjścia danego ataku — dworca kolejowego, oraz
planowość i systematyczność w wypieraniu nieprzyjaciela
z miasta przez mjra M. Zaruskiego, dowódcę 11 p. ułanów,
rozmach w ataku dowódcy 1 p. szwol. mjra G. Dreszera,
wskrzeszającego tradycje dawnego pułku szwoleżerów gwar-
dii; brawurowe trwanie w bezpośrednim prawie zetknięciu
z wrogiem 2 plutonu 1 bat. art. Konnej, która rażąc
skutecznym ogniem nieprzyjaciela z odległości 200~500 m.,
utraciła wszystkich swych oficerów: por. St. Kopańskiego,
por. Szarneckiego i ppor. K. Józefowicza, którzy zostali ranni,
a mimo to pracowała skutecznie dalej, kierowana przez
podchorążego Florjanowicza przy wybitnym udziale kaprala
W. Hersego; wreszcie zapał w ataku i nieustępliwość
wszystkich oficerów, podoficerów i żołnierzy zwłaszcza pod
wieczór 19 kwietnia, kiedy do nadejścia piechoty, dzięki
waszemu zrozumieniu ważności utrzymania osiągniętych
stanowisk, przetrwał iście zwycięsko, wystawiając sobie przez
to najlepsze świadectwo dzielności żołnierskiej”.
Podziękowania skierowane zostały także pod adresem
kpt. Złom-Langnera za pomoc w prowadzonej walce. Ppłk
Belina-Prażmowski, nie czekając na końcowy finał walk
o Wilno, nieco przedwcześnie obwieszczał zajęcie miasta,
sugerując przy tym że jest to niemal w całości zasługą
kawalerii.
Gen. Śmigły-Rydz przejął dowodzenie nad wojskami
walczącymi w Wilnie niemal tuż po swoim przybyciu do
miasta. Tymczasem już o świcie 21 kwietnia rozpoczęły
się walki w pasie działania 11. kompanii rozwiniętej od
rzeki Wilii wzdłuż ul. Dąbrowskiego i dalej ulicami
Mickiewicza i Garncarską, czyli naprzeciw dzielnicy Łuki-
szki. Na prawo brzeg Wilii obsadzała 9. kompania broniąca
przejścia przez most Zielony, na lewo od 11. kompanii
linię frontu obsadzała 10. kompania kpt. Ludwika Młynar-
skiego, zajmująca pozycje na ulicy Teatralnej i Radlińskiej
117

u podnóża Góry Boufałowej. Dworzec kolejowy obsadzała


8. kompania ppor. Stanisława Fedorczyka. W gotowości do
natarcia zgrupowane były: 5. kompania ppor. Stefana
Holinkowskiego, 6. kompania ppor. Franciszka Sobolty
i 12. kompania kpt. Jarosława Szafrana. Odwód stanowiły
porządkujące się po wyładunku i rozlokowane w koszarach
przy ul. Rajskiej kompanie 1. batalionu 1. ppLeg.; za-
kwaterowany tam został także 1. batalion 5. ppLeg.
Rosjanie umacniali prowizoryczne linie obronne oparte
o poszczególne domy i ulice. Ich główna linia obronna
znajdowała się na północnym brzegu Wilii. W południowej
części miasta obsadzali dzielnicę Łukiszki, kompleks
zabudowań na Górze Boufałowej i cerkiew na Pohulance.
Obsadzali także koszary junkierskie na Zakręcie. Gen.
Śmigły-Rydz nie miał ścisłych danych o liczebności
przeciwnika. Szacowany był na około 3000 bagnetów.
21 kwietnia o godz. 3.00 kpt. Złom-Langner zarządził
odprawę dowódców kompanii mających uczestniczyć w na-
tarciu, na której był obecny także dowódca 2. batalionu
por. Kozicki. Jako cel prowadzonego natarcia określił
zajęcie całego miasta. Lewy brzeg Wilii miał zostać
opanowany całkowicie do godz. 11.00. Miały tego dokonać
kompanie 5. i 6., nacierające w linii ulic Zgody i Prowian-
towej w kierunku mostu Zwierzynieckiego. W tym czasie
12. kompania miała atakować przez cmentarz ewangelicki
i Łukiszki w stronę Wilii. Zadaniem 8. kompanii było
ubezpieczanie natarcia od zachodu. Początek natarcia
wyznaczono na godz. 5.00. Obsadzające linię frontu 9., 10.
i 11. kompania otrzymały zadanie silnego wiązania przeciw-
nika w rejonie Łukiszek i mostu Zielonego.
Zarówno gen. Śmigły-Rydz, jak i dowódca I. ppLeg. kpt.
Kruk-Kruszewski, zaakceptowali ten plan. Kpt. Kruk-Kruszew-
ski zarządził natomiast na godz. 7.00 pełne pogotowie
marszowe dla dwóch kompanii 1. batalionu oraz 1. kompanii
ckm-ów. Miały one być gotowe do wsparcia działań zaczep-
118

nych prowadzonych przez grupę kpt. Złom-Langnera. Z kolei


ppłk Belina-Prażmowski przydzielił grupie atakującej pół-
baterię artylerii konnej.
21 kwietnia o godz. 5.00 rozpoczęło się decydujące natarcie
mające na celu zajęcie całego Wilna. Najcięższe walki
koncentrowały się w rejonie placu Łukiskiego i mostu
Zielonego. Wpłynęło to na decyzję gen. Śmigłego-Rydza
o wysłaniu na pomoc 1. i 2. kompanii oraz 1. kompanii
ckm-ów 1. batalionu 1. ppLeg. Zadaniem tych sił była obrona
mostu Zielonego, wiązanie sił przeciwnika oraz pomoc
w prowadzonym natarciu. O godz. 6.00 grupa manewrowa
kpt. Złom-Langnera rozpoczęła oskrzydlające natarcie. Prze-
kroczenie ulicy Pohulanka nastąpiło o godz. 6.15, lecz dalsze
natarcie prowadzone było w drobnych grupach. 5. i 6.
kompania, mimo silnego ognia, posuwały się w szybkim
tempie, zdobywając dom po domu. Wyróżnił się pluton ppor.
Jana Wańczyka, który zdobył w koszarach junkierskich
3 karabiny maszynowe. Za czyn ten otrzymał Krzyż Walecz-
nych. W dalszym natarciu na most Zwierzyniecki przedostano
się na prawy brzeg rzeki, zdobywając cerkiew. W trakcie tych
walk zostali ciężko ranni podporucznicy Holinkowski i Wań-
czyk oraz poległo 2 żołnierzy.
Cerkiew została jednak utrzymana przez grupkę żołnierzy
dowodzonych przez plut. Jana Koperka. Straty 2. batalionu
1. ppLeg. do godz. 10.50 wynosiły około 20 zabitych
i rannych. Z kolei ogień prowadzony przez 8. kompanię
ppor. Fedorczyka zatopił dwie łodzie z Rosjanami prze-
prawiającymi się ze Zwierzyńca. W tym czasie samodzielne
przeprawienie się przez Wilię dr. Wrzesińskiego zaowoco-
wało wiadomością o pośpiesznym wycofywaniu się prze-
ciwnika ze Zwierzyńca. Na wieść o tym ppor. Fedorczyk
wraz z ppor. Stanisławem Felkerem i 5 żołnierzami
z karabinem maszynowym przeprawili się na przeciwległy
brzeg rzeki i uderzyli od tyłu na Rosjan walczących o most
Zielony. Przeciwnik ze stratami opuścił zajmowane pozycje.
119

Nawiązano styczność bojową z 5. kompanią, której dowo-


dzenie przejął ppor. Stanisław Maydanowicz. Rozpoczęto
pościg za Rosjanami.
Sukces zanotowała 6. kompania nacierająca od Góry
Boufałowej w kierunku Łukiszek. Dość szybko osiągnięto
lewy brzeg Wilii. Na prawo od niej nacierała 12. kompania.
O godz. 9.30 zajęła ona cmentarz ewangelicki i skierowała
się na plac Łukiski, wyklinowując prowadzącą ogień
10. kompanię. Była ona wspierana ogniem przez 3 kom-
panie ckm-ów ppor. Mariana Bernadzkiego. Tuż po godz.
11.00 12. kompania obsadziła ul. Mahometańską, nawiązu-
jąc styczność z pozostałymi pododdziałami.
Do walki włączyła się też 11. kompania, wraz z plutonem
ppor. Stefana Rakowskiego z 1. kompanii, nacierając
w kierunku mostu Zwierzynieckiego. W tym czasie pluton
ppor. Wacława Policzkiewicza opanował kościół św. Filipa
na placu Łukiskim, po czym dotarł do rzeki, czym prze-
dłużył skrzydło 2. kompanii. Nawiązał też łączność
z 6. kompanią. ppor. Sobolta, po otrzymaniu informacji
o zdobyciu mostu Zwierzynieckiego, wraz z dwoma pluto-
nami 6. kompanii, dołączył do 5. kompanii walczącej po
prawej stronie Wilii. Za nim podążyły 10., 11. i 12.
kompanie kierowane przez kpt. Złom-Langnera. Dowodze-
nie nad ta grupą wojsk przejął por. Kozicki, który niemal
bez oporu do godz. 12.00 opanował dzielnicę Zwierzyniec.
Dzielnicę tę całkowicie oczyściła 10. kompania oraz pluton
1. kompanii, biorąc do niewoli około 100 jeńców.
Lustracji Zwierzyńca dokonał w południe osobiście kpt.
Złom-Langner. W tym czasie dotarł do niego rozkaz
dowództwa 2. Dywizji Piechoty Legionów podpisany przez
mjr. Kleeberga o treści: „Obsadzić linię rzeki Wilii, stworzyć
odcinki, wydzielić rezerwę, patrolować miasto aż do otrzyma-
nia dalszych rozkazów”. Wykonując powyższy rozkaz, kpt.
Złom-Langner nakazał por. Kozickiemu uporządkować pod-
oddziały, obsadzić linię: Karolinka – Krzyżówka – Szyszkinie
120

i wyniosłości 176, 163 oraz wysłać patrole w kierunku


Tuskulanum i Śnipiszek. Oznaczało to czasowe wstrzymanie
prowadzonego natarcia i umocnienie zajętych pozycji. Jakie
plany miał gen. Śmigły-Rydz co do dalszego zajmowania
Wilna trudno ustalić. Najprawdopodobniej zamierzał wpro-
wadzić do akcji nowe siły.
Pododdział por. Władysława Kalińskiego (dwa plutony
7. kompanii, pluton 4. kompanii i pluton 1. kompanii)
skierowany został przez kpt. Kruk-Kruszewskiego na
Śnipiszki, na które natarcie brzegiem Wilii prowadziła już
11. kompania.
Mimo czasowego wstrzymania natarcia Polaków przeciw-
nik był oszołomiony dotychczasowym przebiegiem walk.
Rosjanie nie widzieli szansy na utrzymanie się w Wilnie.
Dlatego też o godz. 14.40, w obliczu zagrożenia obejściem,
przystąpili do opuszczania pozycji koło mostu Zielonego,
kierując się na Werki. Ogień kompanii 2. batalionu por.
Kozickiego utrudniał im manewr wycofywania się.
2. kompania przekroczywszy most Zielony, zajęła na ul.
Kalwaryjskiej magazyny wojskowe oraz pojmała 63 jeńców.
Do pościgu za uchodzącym przeciwnikiem skierowano 3.
i 4. kompanię 1. batalionu, lecz po pewnym czasie zostały
one zatrzymane wobec wycofania się Rosjan z miasta.
Odwodowe pododdziały 1. ppLeg. skierowane zostały do
jego oczyszczania. Musiano zniszczyć wiele odizolowanych
nieprzyjacielskich punktów oporu, zwłaszcza w Łukiszkach
i Tuskulanumach.
Walki w mieście ustały około godz. 16.00. Rosjanie
całkowicie opuścili Wilno. Cofali się w kierunku Mejszagoły
i Niemenczyna. Uprowadzili jednak ze sobą zakładników
osadzonych w więzieniu na Łukiszkach, a posądzonych
o współpracę z POW. Opanowanie Wilna było nie tylko
sukcesem żołnierzy gen. Śmigłego-Rydza i ppłk. Beliny-
-Prażmowskiego, ale i cywilnych mieszkańców miasta. O ich
zaangażowaniu pisał gen. Śmigły-Rydz w „Kurierze Polskim”
121

następująco: „Wilno okazało wojsku naszemu tyle praw-


dziwej sympatii i uczucia, że można być pewnym jak
największych wysiłków i poświęcenia tego wojska dla
ubezpieczenia miasta i kraju".
Tymczasem położenie oddziałów polskich znajdujących
się w Wilnie było dość złożone. Pościg na nieprzyjacielem
nie był chwilowo możliwy z uwagi na wyczerpanie
zgrupowania kawalerii. Tylko trzy szwadrony kawalerii
5. szwadron 7. p.uł. oraz dwa szwadrony 4. p.uł.
— zostały wysunięte w kierunku południowo-zachodnim
i zachodnim w celu obserwacji ruchów wojsk przeciwnika.
5. szwadron stoczył potyczkę z przeciwnikiem w rejonach
wsi Zaścianki i Słobódki. Szwadrony 4. p.uł. 21 kwietnia
wieczorem udały się do Nowosiółek w celu obserwacji
ruchów przeciwnika od Trok i Landwarowa. Gen. Śmigły-
-Rydz zadecydował o ubezpieczeniu Wilna od północy
i wschodu. Nadal trwała akcja oczyszczania miasta z re-
sztek żołnierzy i komunistów w cywilu, którzy wciąż
prowadzili działalność dywersyjną. Jak pisze mjr Piskor:
„po ulicach krążyły patrole dla stłumienia histerycznych
wybryków komunistów, którzy jeszcze w ciągu kilku
dni rzucali granaty ręczne, strzelali z okien — bez
strat jednak dla wojska".
Wilno w godzinach popołudniowych w poniedziałek
wielkanocny było już w rękach polskich. Udręczona ludność
polska tego miasta mogła w spokoju i wielkiej radości
spędzić ostatnie chwile wielkanocnego święta. Nastał czas
oceny prowadzonych walk, bilansu strat i zysków oraz
podziękowań za żołnierski trud. Entuzjazm wśród ludności
cywilnej był ogromny. Wilno, jakże polskie co do składu
etnicznego, było wolne od bolszewików i ich władzy.
Inaczej zareagowali na to Litwini, traktujący Wilno jako
swą historyczną stolicę. Utrata tego miasta była dużym
ciosem dla Rosji Radzieckiej, bowiem traciła styczność
bojową z wojskami niemieckimi, a do tego upadała
122

koncepcja wyznaczenia go jako stolicy planowanej Repub-


liki Litewsko-Białoruskiej.
Zanim ustały w Wilnie ostatnie walki, wysłany został do
Bieniakoni specjalny pociąg którym Józef Piłsudski miał
przybyć do miasta. 21 kwietnia o godz. 18.00 pociąg,
w którym podróżował Naczelny Wódz WP wjechał na
dworzec w Wilnie. Oto opis wjazdu Józefa Piłsudskiego do
Wilna przedstawiony przez Juliusza Kaden-Bandrowskiego:
„Teraz przedmieścia... Wszyscy oficerowie przy oknach.
Piłsudski w płaszczu i rękawiczkach, jakby w tej chwili
zeskoczyć miał z wagonu. Dziecinna pycha ogarnia żoł-
nierzy: tę wielka stację (bo już echa naszego pociągu
łomocą wśród zabudowań), te szyny, te sapiące lokomoty-
wy, te wszystkie bloki i zwrotnice i tyle kościołów i tyle
domów to wszystko wziął nasz oręż... Wjeżdżamy na
dworzec, orkiestra gra «Jeszcze Polska nie zginęła». Czarno
od ludzi, wstrzymanych szarą, prostą sztabą kompanii
honorowej. Na skrzydle panowie oficerowie z generałem
Śmigłym na czele” 10. Meldunek Naczelnemu Wodzowi
złożył gen. Śmigły-Rydz. Zgromadzone były delegacje
miejscowej ludności, w imieniu których przemawiał Józef
Łastowski. Specjalną mowę powitalną wygłosił także
Juliusz Kaden-Bandrowski.
Józef Piłsudski przywitał się też z rodziną przebywającą
w Wilnie, po czym w asyście szwadronu ułanów udał się
do miasta w kierunku katedry. Po drodze był owacyjnie
witany przez ludność polską. W katedrze odprawiona
została specjalna msza dziękczynna Te Deum, a po uroczys-
tościach odbyła się defilada wojskowa oddziałów nie
przebywających na linii frontu. Wspominając te wydarzenia
twierdził: „[...] do żadnego miasta, zdobytego przeze mnie,
nie wjeżdżałem z takim uczuciem jak do Wilna” 11.
10
J. K a d e n - B a n d r o w s k i, Wyprawa wileńska, Warszawa 1919, s. 45.
11
J. P i ł s u d s k i, Pisma - Mowy, op. cit., t. VI. s. 190.
123

Oprócz udziału w uroczystościach pilnie zapoznał się


z sytuacja militarną w mieście i jego okolicy. Zadecydował
o koncentrowaniu uwagi na silnym obsadzeniu i zabez-
pieczeniu Wilna. Decyzje te gen. Śmigły-Rydz miał prze-
tworzyć na konkretne zadania dla podległych mu wojsk.
Nieuregulowana natomiast została sprawa jednolitego do-
wództwa nad kawalerią i piechotą. Zarówno gen. Śmigły-
-Rydz, jak i ppłk Belina-Prażmowski nadal bezpośrednio
podlegali Wodzowi Naczelnemu. Nie było to rozwiązanie
najbardziej fortunne, zważywszy na czekający go wyjazd
do Warszawy. Bardziej absorbowały go sprawy polityczne,
związane także z rozwiązaniem sprawy wileńskiej. Zapo-
wiedział wydanie w dniu następnym specjalnej odezwy.
Informacja o zajęciu przez Wojsko Polskie Wilna lotem
błyskawicy obiegła całą Polskę. Żywo zareagowały na nią
władze stolicy. Rada Miasta Warszawy 23 kwietnia 1919 r.
przyjęła w tej sprawie jednogłośnie następującą uchwałę:
„Rada stolicy Polski, składa cześć i podziękowanie Naczel-
nikowi Państwa, Józefowi Piłsudskiemu, Armii i wszystkim
tym, którzy swoim bohaterstwem przyczynili się do uwol-
nienia Wilna, wyraża z tego powodu najwyższą swoją
radość, łącząc się sercem w chwili zwycięstwa z całą
ludnością Polski i Litwy”. Większy umiar w fetowaniu
tego sukcesu ujawniały partie polityczne, zwłaszcza prawi-
cowe z Narodową Demokracją na czele.
Walki w Wilnie trwały trzy dni. Pierwszego dnia
prowadziła je po stronie polskiej samodzielnie kawaleria.
Drugiego dnia wspólnie kawaleria, piechota i 3. batalion
kpt. Złom-Langnera. Trzeciego dnia tylko piechota
z 1. ppLeg. Grupami bojowymi dowodzili majorzy: Zaruski
— tylko pierwszego dnia i Orlicz-Dreszer — w ciągu
dwóch dni — oraz kpt. Złom-Langner — 21 kwietnia, ten
ostatni zasłużył się szczególnie, toteż otrzymał Srebrny
Krzyż Virtuti Militari. Obok niego order ten z 1. ppLeg.
otrzymali: ppor. Ludwik Młynarski, ppor. Jan Kuczek
124

i starsi sierżanci: Michał Kuśnierz (pośmiertnie) oraz


Bronisław Kalinowski. Brak danych nie pozwala na usta-
lenie wyróżnionych kawalerzystów. Krzyżem Walecznych
odznaczono 13 żołnierzy 1. ppLeg.
Walki prowadziły stosunkowo nieliczne siły polskie.
W największym ich natężeniu — 21 kwietnia — walczył
1. ppLeg. mający w stanie bojowym nieco ponad 2000
bagnetów. W walkach zupełnie nie uczestniczyły 1. i 2.
batalion 5. ppLeg. ani artyleria 2. DPLeg. Wystarczyło to
jednak do pokonania szacowanej na około 4000 bagnetów
rosyjskiej załogi Wilna. W walkach zwłaszcza u piechurów
polskich uczestniczył żołnierz niedawno wcielony i nie
mający doświadczenia bojowego. Znacznie większym do-
świadczeniem legitymowało się zgrupowanie kawalerii, ale
i ono nie miało doświadczenia w walkach w mieście
prowadzonych w szyku pieszym.
Straty przeciwnika — w pewnością zawyżone — oce-
niane były na bliżej nieokreślona liczbę zabitych i ran-
nych oraz około 1800 żołnierzy wziętych do niewoli
— 1200 pojmała kawaleria i około 600 piechota. Charak-
terystyka strat wskazuje, że najwięcej ich było w grupie
jeńców i to wziętych do niewoli z zaskoczenia w pierw-
szych godzinach działań kawalerii. Do zdobyczy wojen-
nych zaliczyć należy ponad 30 karabinów maszynowych,
duże ilości karabinów ręcznych i amunicji, jak też bardzo
cenny tabor kolejowy oraz bogate magazyny mundurowe
i żywnościowe. Straty własne są trudne do precyzyjnego
odtworzenia szczególnie w przypadku kawalerii, nato-
miast straty 1. ppLeg. to 22 zabitych, 56 rannych, w tym
3 oficerów i 5 zaginionych.
O powodzeniu polskiego sukcesu zadecydowało za-
skoczenie jakim dla przeciwnika było pojawienie się
Polaków w Wilnie, dynamizm w działaniu z wieloma
przejawami ryzykanctwa — zwłaszcza kawalerii, choć
także stosunkowo jeszcze nielicznej piechoty, a przede
125

wszystkim błyskawiczne opanowanie i obsadzenie dworca


kolejowego, co odcinało przeciwnika od pomocy ewentual-
nych posiłków oraz umożliwiło szybszy dowóz piechoty.
Nie bez znaczenia, zwłaszcza dla pierwszego etapu walk,
było masowe poparcie — także z bronią w ręku — udzie-
lone przez polską ludność cywilną.
Rosjanie nie mieli planu obrony miasta i z tego powodu
w ich postępowaniu brak było jednorodnej myśli taktycznej
i konsekwencji w działaniu. Brakowało współdziałania
między oddziałami, nie wykorzystywali artylerii. Nie mieli
jednego centralnego stanowiska dowodzenia.
Strona polska dysponowała planem zajęcia Wilna, jednak
w jego realizacji powstawały nie zawsze wytłumaczalne
przerwy, a poza tym brak było koordynacji między zgrupo-
waniami kawalerii i piechoty. Ppłk Belina-Prażmowski
wykazywał nadmierną samodzielność w prowadzeniu działań,
nie oglądając się na decyzje Józefa Piłsudskiego. Sam,
i nawet wbrew niemu, zadecydował o terminie uderzenia na
Wilno. Z kolei gen. Śmigły-Rydz przejawiał nadmierna
opieszałość w szybkim marszu piechoty, wpływając poniekąd
na modyfikacje wcześniej opracowanego planu akcji przez
Józefa Piłsudskiego. Naczelnego Wodza można natomiast
obarczyć odpowiedzialnością za chwiejność w podejmowaniu
decyzji, ich częste zmiany oraz praktycznie utratę wpływu na
wydarzenia rozgrywające się w Wilnie 19-20 kwietnia.
Wysoko ocenić należy natomiast samo prowadzenie działań
militarnych w mieście. Odnieść to należy zarówno do ppłk.
Beliny-Prażmowskiego, jak i kpt. Złom-Langnera. Natomiast
udział dowódcy 1. ppLeg. kpt. Kruk-Kruszewskiego, a nawet
gen. Śmigłego-Rydza, w kierowaniu dynamiką walki 21
kwietnia ocenić należy jako niemal symboliczny. Zaakcepto-
wali bowiem plan przygotowany przez ppłk. Belinę-Prażmo-
wskiego i niewiele go korygowali w trakcie walki. Bardzo
wysoko ocenić należy za to postawę dowódców kompanii,
którzy wykazywali podczas walki dużo inicjatywy własnej
126

oraz osobiste męstwo, o czym świadczy duża liczba nadanych


im odznaczeń bojowych,
„Polska sztuka wojenna w analizowanych działaniach
wzbogaciła się o doświadczeniu z:
— organizacji działań rajdowych prowadzonych przez
oddzielne zgrupowanie kawalerii i piechoty;
— roli zaskoczenia w działaniach rajdowych;
— organizacji i prowadzenia walki w dużym mieście;
— znaczenia kontroli nad węzłem kolejowym dla unie-
możliwienia dostarczania posiłków przeciwnikowi i wyko-
rzystania transportu kolejowego w celu przyspieszenia
działań własnej piechoty;
— prowadzenia manewrów taktycznych z wiązaniem
przeciwnika od czoła i obchodzeniem skrzydeł;
— wykorzystania zdobytego mostu dla akcji oskrzy-
dlającej;
— roli odwodu w zabezpieczeniu zdobytego terenu
i jego oczyszczania z niedobitków wroga".
Zajęcie Wilna dawało szansę przywrócenia polskiej
zwierzchności zarówno nad Wileńszczyzną, jak i Grodzień-
szczyzną. Miało to wpływ na stosunek Naczelnego Dowódz-
twa WP do prowadzenia na tych terenach działań specjal-
nych przez formację Obrony Kresów. Już 22 kwietnia
wydana została przez Biuro Wywiadowcze VI Oddziału
Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP Instrukcja
likwidacyjna dla okręgu grodzieńskiego „Obrony Kresów".
Zlikwidowane struktury organizacyjne miały zostać prze-
kazane organizacji Straż Kresów, nie zajmującej się już
działaniami specjalnymi. Gen. Szeptycki, w specjalnym
rozkazie z 30 kwietnia, złożył podziękowanie oficerom
i szeregowym Obrony Kresów ziemi grodzieńskiej.
Noc z 21 na 22 kwietnia w Wilnie przebiegała na
porządkowaniu oddziałów wojskowych, na ich zakwatero-
wywaniu, patrolowaniu miasta i jego ubezpieczaniu. W Wil-
nie znajdował się 1. ppLeg. i 5. ppLeg., bez 3. batalionu.
127

1. batalion 6. ppLeg. nadal patrolował linię kolejową na


odcinku od Wilna do Woronowa. Wieczorem 21 kwietnia
gen. Śmigły-Rydz wydał rozkaz o organizacji obrony
Wilna. Doprecyzowanie zadań nastąpiło w rozkazie wyda-
nym 22 kwietnia. Obszar wokół Wilna podzielony został
na trzy odcinki: północny, wschodni i zachodni. Pierwszy
powierzony został 1. ppLeg., a konkretnie 1. batalionowi
tego pułku mającego obsadzić rejon Śnipiszek i Zwierzyńca.
Odcinek wschodni, od Wilii do drogi na Nowowilejkę,
objąć miał 5. ppLeg. Odcinek zachodni, od drogi Wil-
no–Świątniki do linii Wilii obsadzić miał 3. batalion
1. ppLeg. 2. batalion 1. ppLeg. miał zamknąć wyjścia
z miasta od południowego wschodu oraz pełnić wraz
z 2. batalionem 5. ppLeg. służbę wartowniczą w mieście.
Odcinek południowy, od drogi Wilno–Świątniki, ubez-
pieczały szwadrony kawalerii ze zgrupowania ppłk. Beliny-
-Prażmowskiego — były to szwadrony 4. p.uł.
W nocy z 21 na 22 kwietnia, po wykonaniu tych zadań,
kpt. Kruk-Kruszewski wysłał 2. kompanię do Niemenczyna,
zaś 1. kompanią obsadził Werki i Fabjaniszki. Reszta
batalionu kwaterowała w koszarach junkierskich. Z kolei
dowódca 5. ppLeg. mjr Dąb-Biernacki wysunął dwie
kompanie do Nowowilejki. 3. batalion kpt. Złom-Langnera
osłaniać miał drogę Wilno–Świątniki włącznie do Wilii,
z tym że większość jego sił kwaterowała w koszarach przy
ul. Rajskiej. Załogę dworca kolejowego stanowiła kompania
techniczna 1. ppLeg. oraz dwie kompanie kolejowe.
Zajęcie przez Polaków Wilna stanowiło szok dla Rosjan.
Zaniepokojenie wydarzeniami w tym rejonie przejawiało
Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej, dowództwo Frontu
Zachodniego, a zwłaszcza Armii Zachodniej. Zaszokowane
było także kierownictwo partii bolszewickiej. Moskwa
nakazywała szybkie odzyskanie miasta. W sprawie tej
głównodowodzący Armią Czerwoną Joachim Wacetis zło-
żył specjalny meldunek Włodzimierzowi Iliczowi Leninowi.
128

Zapowiadał wysłanie wojsk w celu jego odbicia. Miał to


być 5. pułk miński, 152., a także 145. i 146. pułk wraz
z artylerią. Do przeprowadzenia ofensywy miano zgroma-
dzić 5 tys. bagnetów, 11 armat i jeden samochód pancerny.
Główne uderzenie miało wyjść z Mołodeczna i być
kierowane przez dowódcę Armii Białorusko-Litewskiej
Andreja Sniesariewa, któremu przydzielono oddzielny
sztab. Do działań włączyć się miała też 17. DS. W tele-
gramie wysłanym 24 kwietnia przez Joachima Wacetisa do
dowódcy Frontu Zachodniego Dmitrija Nadieżnyja znalaz-
ło się stwierdzenie: „Należy działać z największą szybko-
ścią w celu odzyskania w jak najkrótszym czasie Wilna, by
nie dać białym możliwości ściągnięcia sił i umocnienia się.
Przyspieszajcie przemarsz idących posiłków i działajcie
energiczniej!”
24 kwietnia wydano polecenie głównodowodzącego
Armią Czerwoną, podpisane przez szefa Sztabu Polowego
Fiedora Wasilewicza Kostiajewa, nakazujący pilne prze-
słanie meldunku o położeniu wojsk pod Wilnem. Następ-
nego dnia wydana została przez głównodowodzącego
Armią Czerwoną dyrektywa o przywróceniu położenia
wojsk rosyjskich w rejonie miasta. Nakazywano nie-
zwłoczne przeprowadzenie operacji w celu jego odzys-
kania. Sztab Polowy Armii Czerwonej z uwagą śledził
przebieg wydarzeń w tym rejonie. Świadczy o tym
rozmowa telegraficzna przeprowadzona 25 kwietnia
o godz. 17.30 szefa Sztabu Polowego Fiedora Kostiajewa
z szefem sztabu Frontu Zachodniego Nikołajewem Nikola-
jewiczem Domożirowem. Dowództwo Armii Czerwonej
domagało się precyzyjnych informacji o położeniu wojsk
własnych pod Wilnem, w tym o miejscu przebywania
dowództwa Dywizji Litewskiej.
Domagano się wyciągnięcia surowych konsekwencji
wobec osób odpowiedzialnych za jego utratę. Miasto miało
być odzyskane za wszelka cenę. Szef sztabu Frontu
129

Zachodniego tłumaczył przyczyny opóźniające ustalenie


położenia w tym sektorze frontu i wskazywał obszar
zajęty przez przeciwnika. Twierdził stanowczo, że Wilno
zostanie odzyskane. 25 kwietnia głównodowodzący Armią
Czerwoną wydał dyrektywę nr 1893/op. o odtworzeniu
rozmieszczenia wojsk pod Wilnem. Wyrażał zaniepoko-
jenie działaniami prowadzonymi 23 kwietnia przez Pola-
ków w okolicach Landwarowa. Nakazywał szybkie okrąże-
nie Wilna od zachodu, przestrzegając, że przeciwnik
z każdym dniem jest silniejszy. Domagał się szybkiego
meldunku o zakończeniu przygotowań do operacji odzys-
kania Wilna oraz wyznaczenia dowódcy nią kierującego.
Nie tylko względy polityczne obligowały dowództwo
rosyjskie do podejmowania wysiłków dla jego odzyskania.
Wpływ na to miały także racje operacyjne. Opanowanie
Wilna przez wojska polskie stworzyło niebezpieczne
wgłębienie w ugrupowaniu Armii Zachodniej, grożąc
odcięciem od pozostałych formacji najbardziej wysuniętej
na zachód Dywizji Litewskiej. Oznaczać to także mogło
przerwanie styczności z wojskami niemieckimi, na której
bardzo stronie rosyjskiej zależało.
Tymczasem 22 kwietnia pobite w Wilnie i rozproszone
oddziały Dywizji Litewskiej, dowodzonej przez Michaiła
Wilgielmowicza Ljeżinskija, koncentrowały się w rejonie
Mejszagoły, gdzie zainstalował się jej sztab. Były to
4. i 6. pułk strzelców (p.strz.) z 2. Brygady Litewskiej
oraz 153. p.strz. W rejonie na zachód od Jewia zbierały
się 3., 5. i 7. p.strz. z 2. Brygady Litewskiej oraz
7. pułk pograniczny. Miały one wobec załogi Wilna
postawione zadania ofensywne.
Józef Piłsudski planował dalsze działania ofensywne
w tym sektorze frontu, ale dopiero po wcześniejszym,
silnym umocnieniu się w rejonie Wilna. Zdawał on sobie
sprawę z możliwości ofensywnego wystąpienia Rosjan
w kierunku miasta.
130

22 kwietnia wydal specjalną odezwę Do mieszkańców


byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, z której przebijał
duch federacyjny. Oznajmiał w niej:
„Kraj wasz od stu kilkudziesięciu lat nie zna swobody,
uciskany przez wroga przemocą rosyjską, niemiecką
i bolszewicką — przemoc, która, nie pytając ludności,
narzuciła jej obce wzory postępowania, krępując wolę,
często łamiące życie.
Ten stan ciągłej niewoli, dobrze mi znany osobiście,
jako urodzonemu na tej nieszczęśliwej ziemi, raz nareszcie
musi być zniesiony i raz wreszcie na tej ziemi, jakby tego
Boga zapomnianej, musi zapanować swoboda i prawo
wolnego, niczym nieskrępowanego wypowiedzenia się
o dążeniach i potrzebach.
Wojsko polskie, które ze sobą przyprowadziłem dla
wyrzucenia panowania gwałtu i przemocy, dla zniesienia
rządów krajem wbrew woli ludności, wojsko to niesie wam
wszystkim wolność i swobodę.
Chcę dać wam możność rozwiązania spraw wewnętrz-
nych, narodowościowych i wyznaniowych tak, jak sami
tego sobie życzyć będziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu
lub nacisku ze strony Polski.
Dlatego to, pomimo że na waszej ziemi grzmią jeszcze
działa i krew się leje — nie wprowadzam zarządu woj-
skowego, lecz cywilny, do którego powoływać będę ludzi
miejscowych, synów tej ziemi.
Zadaniem tego zarządu cywilnego będzie:
1) Ułatwianie ludności wypowiedzenia się co do losu
i potrzeb przez swobodnie wybranych przedstawicieli.
Wybory te odbędą się na podstawie tajnego, powszechnego,
bezpośredniego, bez różnicy płci głosowania.
2) Danie potrzebującym pomocy w żywności, poparcie
pracy wytwórczej, zapewnienie ładu i spokoju.
3) Otoczenie opieką wszystkich, nie czyniąc różnicy
z powodu wyznania lub narodowości.
131

Na czele zarządu postawiłem Jerzego Osmołowskiego,


do którego bezpośrednio, lub do ludzi przez niego wy-
znaczonych, zwracajcie się otwarcie i szczerze we wszelkiej
potrzebie i sprawach, które was bolą i obchodzą” 12.
Odezwa ta spotkała się ze zróżnicowanym przyjęciem
wśród ludności polskiej. Była ona kierowana nie tyle bezpo-
średnio do nich, ile do opinii międzynarodowej. A zwłaszcza
rządu litewskiego, będąc jawną ofertą zawarcia federacji.
Gen. Śmigły-Rydz postanowił bronić rejonu Wilna ofensyw-
nie. Dlatego też starał się ubiec przeciwnika w jego
ewentualnych zamiarach zaczepnych oraz nie pozwolić mu
na spokojne skoncentrowanie rozproszonych oddziałów.
Rozpoznanie strony polskiej szacowało, że Rosjanie do próby
odzyskania miasta mogą skierować około 11 500 bagnetów
i 3000 szabel, 210 karabinów maszynowych i 45 dział.
Zgrupowanie północno-zachodnie miało liczyć około 3000
bagnetów, północno-wschodnie 4000 bagnetów, a wschodnie
4500 bagnetów i 3000 szabel. Strona polska dysponowała
w rejonie Wilna 6 batalionami 2. DPLeg., liczącymi około
6 tys. żołnierzy stanu żywionego, 8 szwadronami BJ ppłk.
Beliny-Prażmowskiego, 1150 żywionych, niespełna 800
szabel oraz artylerią z 18 działami. Józef Piłsudski nakazał
skierowanie w rejon miasta suwalskiego pp mjr. Mieczysława
Mackiewicza, faktycznie 1. i 2. batalionu, z grupy gen.
Lasockiego oraz 3. batalionu 5. ppLeg. kpt. Władysława
Bortnowskiego i 2. batalionu 6. ppLeg. kpt. Włodzimierza
Mazura-Bochenka, które przybywały z głębi kraju. Na
korzyść zgrupowania wileńskiego gen. Śmigłego-Rydza
działać miał 7. p.uł. mjr. Głuchowskiego z grupy gen.
Lasockiego, skierowany na Soły – Kienę w celu prowadzenia
dywersji na skrzydle i tyłach wojsk rosyjskich.
Zanim przybyły posiłki, gen. Śmigły-Rydz postawił
1. ppLeg. zadanie przeprowadzenia wypadu w kierunku

12
J. P i ł s u d s k i , Pisma zbiorowe, t. 5. Warszawa 1937, s. 75-76.
132

Landwarowa. Kpt. Kruk-Kruszewski zadanie to zlecił 3.


batalionowi, który 22 kwietnia o godz. 11.00 otrzymał
rozkaz nakazujący:
„3) Baon III-ci wymaszeruje o godz. 2-ej po poł. z Wilna
drogą przez Ponary-Nowosiółki cota 175. gdzie zatrzyma
się przy skrzyżowaniu dróg, patrolami prowadząc wywiady
od Wilii do drogi Wilno-Świątniki.
Bateria 9 p. a. p. czekać będzie o godz. 1.30 na
przedmieściu Nowe Miasto. Do pomocy w wywiadach
dodane są 2 szwadrony kawalerii znajdujące się koło
Ponar; szwadrony te po zostawieniu 2-ch plutonów przy III
baonie odmaszerują o godz. 8-ej wiecz. do miejsca postoju
swego pułku. I baon 5 p. p. leg., kwaterujący w Zaścianku
otrzymał rozkaz wymarszu do Wilna”.
Wzmocnienie kawaleryjskie miało pochodzić z 4. p.uł.,
którego to dwa szwadrony przebywały już w Nowosiółkach.
Batalion kpt. Złom-Langnera wyruszył z Wilna już o godz.
13.00, kierując się wzdłuż szosy grodzieńskiej w stronę
Landwarowa. Straż przednią stanowiła 12. kompania, a siły
główne składały się z 10. i 11. kompanii piechoty,
3. kompanii karabinów maszynowych oraz baterii kpt.
Władysława Dawidajtisa z 9. pap. Ubezpieczenie boczne
stanowiła 9. kompania. Przydzielone szwadrony kawalerii po
stwierdzeniu zajęcia przez nieprzyjaciela Waki zostały
o godz. 17.00 odesłane do ich miejsca stacjonowania.
Pozostawiono tylko 20 kawalerzystów w celu prowadzenia
rozpoznania i łączności. O godz. 19.00 3. batalion obsadził
wsie: 11. kompanią — Mysinorkę, 9. kompanią — Chazbie-
jewicze, pozostałe siły zajęły Ludwinowo. Nocne rozpozna-
nie ustaliło, iż w Landwarowie znajduje się oddział wroga
w sile około 300 bagnetów w karabinami maszynowymi
i 2 działami. Podobnej wielkości zgrupowanie wojsk przeciw-
nika zaobserwowano w Wace Kowieńskiej. W celu niedopu-
szczenia do ich połączenia kpt. Złom-Langner postanowił
przeprowadzić 23 kwietnia o świcie natarcie na Landwarowo.
133

Natarcie rozpoczęło się około godz. 6.00. W pierwszej


linii tyralierę tworzyły dwa plutony 12. kompanii, dowo-
dzone przez kpt. Szafrana. Na prawo rozwinęły się dwa
plutony 10. kompanii ppor. Młynarskiego. Rozpoczęła się
walka ogniowa. Po 20 minutach natarcia, w czasie którego
szczególnie wyróżnili się kpt. Szafran i pchor. Stanisław
Kozicki, Rosjanie rozpoczęli odwrót. W pościgu zajęto
stację kolejową i wieś Pietuchowo, gdzie rozproszono
pododdziały 7. pułku granicznego. Do niewoli dostał się
dowódca tego pułku Mienszykow, były pułkownik armii
carskiej, wraz z dwoma dowódcami batalionów. Pojmano
19 jeńców. Rosjanie ponieśli też straty w zabitych i rannych.
Straty Polaków to 3 zabitych i 3 ciężko rannych, w tym
pchor. Kozicki. Przeciwnik cofał się na Nowe Troki i na
Rynkonty. O godz. 9.00 Polacy opuścili Landwarowo.
wycofując się do Ludwinowa. Wypad ten pokrzyżował
zamiar przeciwnika zaatakowania Wilna od zachodu.
Wojska rosyjskie opuściły także Wakę Kowieńską.
W tym samym dniu kpt. Złom-Langner nakazał przepro-
wadzenie wypadu na Rynkonty przez 11. kompanię ppor.
Henryka Gorgonia wzmocnioną 2 działami. Przeciwnik nie
podjął walki i wycofał się po pierwszych strzałach artylerii.
Rosjanie zachowywali się zaczepnie z kierunku wschod-
niego od Niemenczyna. Uprzedzając przeciwnika,
22 kwietnia o świcie Niemenczyn obsadziła 2. kompania
1. ppLeg. Blokowano drogę z Podbrodzia do Wilna. Miej-
scowa ludność, rankiem 23 kwietnia, powiadomiła dowódcę
kompanii, por. Stanisława Profica, o zbliżaniu się Rosjan
z kierunku Podbrodzia. Patrol tej kompanii koło Czer-
wonego Dworu stoczył potyczkę z przeciwnikiem. Por.
Profic uprzedził Rosjan z zaskoczenia, nacierając wieczo-
rem na ich ugrupowanie w rejonie Parczewa. Doszło do
półgodzinnej wałki, w czasie której ponad 300-osobowy
pododdział wroga z karabinami maszynowymi i 2 działami
został rozproszony. Polacy powrócili do Niemenczyna.
134

Do działań zaczepnych włączyła się i kawaleria.


23 kwietnia 1. p.szwoleż. z półbaterią artylerii konnej
wyruszył w kierunku Mejszagoły. Rozpoznano koncent-
rujące się tam znaczne siły przeciwnika.
23 kwietnia ludność cywilna Wilna świętowała z okazji
uwolnienia miasta od bolszewików. Odprawione zostało
przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej dziękczynne
nabożeństwo, w którym uczestniczył Józef Piłsudski. Mło-
dzież wileńska na ochotnika wstępowała do szeregów
Wojska Polskiego.
Rosjanie, pałając żądzą rewanżu za usunięcie ich z Wilna
oraz pod naciskiem ze strony władz centralnych, przygotowy-
wali się do zdecydowanego natarcia na miasto. Rozproszone
pododdziały i oddziały garnizonu wileńskiego koncentrowały
się w Mejszagole i Podbrodziu. Awizowano wysyłanie
posiłków z Mińska. Dowództwo Armii Zachodniej planowało
natarcie na Wilno, które miało być prowadzone z trzech
kierunków: od wschodu wzdłuż, dróg Rukojnie–Niemież
i Kiena–Góry, od północnego wschodu przez Niemenczyn
i od północy z Mejszagoły na Zwierzyniec. Koncentryczne
bezpośrednie uderzenie miało nastąpić 28 kwietnia wieczo-
rem. Największą słabością tego planu było działanie odizolo-
wanych kolumn, które nie miały wspólnego dowództwa oraz
nie posiadało wzajemnej łączności.
W czasie gdy Rosjanie planowali działania zmierzające
do odzyskania Wilna, stopniowo wygasała polska ofensywa
zapoczątkowana 16 kwietnia. Dotyczyło to zwłaszcza grupy
operacyjnej gen. Szeptyckiego. Grupa gen. A. Mokrzec-
kiego, po zajęciu Baranowicz, wyszła na linię dawnych
okopów niemieckich. Grupa gen. Lasockiego większość sił
skupiła w Lidzie, wysuwając wydzielone grupy piechoty
do Lipniszek i Iwji, a kawalerię w kierunku Olszany
i Bogdanowa. Zgrupowanie płk. Rawicz-Dziewulskiego
zajęło Lejpuny, Olkieniki i Orany, nawiązując styczność
bojową z oddziałami litewskimi i niemieckimi.
135

Zwycięska dla Polaków wyprawa wileńska zamykała


etap koncentrowania kawalerii w ramach samodzielnego
związku taktycznego. Co prawda nadal formalnie istniała
1. BJ ppłk. Beliny-Prażmowskiego, a nawet w Naczelnym
Dowództwie WP i Ministerstwie Spraw Wojskowym snuto
plany tworzenia kolejnych brygad, ale stan faktyczny
odbiegał od założeń koncepcyjnych. 1. BJ została po-
dzielona na części, które zostały przydzielone do zgrupowań
piechoty i spełniały rolę kawalerii dywizyjnej. Polska
sztuka wojenna nie wypracowała jeszcze zasad używania
kawalerii do działań operacyjnych. Nie wyciągnięto kon-
struktywnych wniosków z doświadczeń użycia kawalerii
w wyprawie wileńskiej.
Zamiarem Józefa Piłsudskiego było kontynuowanie dzia-
łań zaczepnych dla osiągnięcia linii: Snów–Bogda-
nów–Smorgonie–Podbrodzie. Z planów tych musiał jednak
czasowo zrezygnować w związku z ofensywnymi po-
czynaniami Rosjan, którzy dążyli do odzyskania Wilna.
Cała uwaga miała być skupiona na jego obronie. Poza tym
Naczelny Wódz WP nie mógł dalej przebywać w tym
sektorze frontu z uwagi na konieczność rozstrzygania
ważnych spraw politycznych oraz na śledzenie sytuacji
militarnej w Galicji Wschodniej.
Gen. Śmigły-Rydz był poinformowany o planach prze-
ciwnika. Wiedział o nich także Józef Piłsudski. Dlatego
też Naczelny Wódz WP nakazał ściąganie do Wilna
posiłków. Jako pierwsze dotarły skierowane spod Lidy
z grupy gen. Lasockiego 1. i 2. batalion 5. ppLeg.
z 2. DPLeg. i suwalski pp mjr. Mackiewicza z DL-B.
Józef Piłsudski stworzył Grupę Wileńską gen. Śmigłego-
Rydza, złożoną z 2. DPLeg. i 1. BJ oraz oddziałów
wsparcia kierowanych do Wilna. Z kolei gen. Śmigły-Rydz
opracował plan czynnej obrony przed spodziewanym
natarciem przeciwnika. Polegał on na uprzedzających
akcjach zaczepnych, które byłyby prowadzone przeciwko
136

jego odizolowanym kolumnom. Był to znany w sztuce


wojennej sposób kolejnego bicia rozdzielonych kolumn
wroga oraz prowadzenie manewru po liniach wewnętrz-
nych z zachowaniem ekonomii sił.
Realizacja tego planu rozpoczęła się 23 kwietnia przez
opisywane już działania prowadzone przez zgrupowanie
kpt. Złom-Langnera na Landwarowo, czyli na ześrod-
kowujące się wojska zamierzające atakować Wilno od
zachodu. Grupowały się w tym rejonie cztery pułki rosyj-
skie. Działanie grupy ppor. Gorgonia na Jewje doprowadziło
do usunięcia z tej miejscowości patrolu litewskiego. Ozna-
czało to ewentualność rozszerzenia konfliktu również na
działania militarne przeciwko Litwinom. Pod Stanisławów-
ką nawiązano także styczność bojową z Niemcami. Zgru-
powanie kpt. Złom-Langnera obsadziło Rynkonty, Nowe
Troki i Jewje. 28 kwietnia cześć zgrupowania - 10. i 12.
kompania z artylerią wycofana została do Landwarowa,
a następnie przewieziona koleją do Wilna. W Nowych
Trokach pozostała 9. i 11. kompania jako jego osłona
z kierunku zachodniego.
Zgrupowanie por. Profica 23 kwietnia nawiązało stycz-
ność bojową z przeciwnikiem w Niemenczynie. Następnego
dnia odpierać musiało natarcia prowadzone na tę miej-
scowość. Straty to 1 poległy i 3 rannych żołnierzy. Wobec
meldunków o koncentrowaniu się w tym rejonie poważ-
niejszych sił przeciwnika, gen. Śmigły-Rydz wysłał zgru-
powanie por. Władysława Zubosz-Kalińskiego składające
sie z 6. kompanii, dowodzonej przez ppor. Stanisława
Łukasika, dwóch plutonów 8. kompanii i jednego 7.
kompanii pod dowództwem ppor. Stanisława Fedorczyka,
z 2. batalionu 1. ppLeg., 4 karabinów maszynowych
i 2 dział. Przybyło ono 24 kwietnia o północy i wobec
stwierdzenia faktu odparcia atakującego przeciwnika zostało
ono, z wyjątkiem 6. kompanii, skierowane ponownie do
Wilna. Wobec silnego natarcia prowadzonego przez Rosjan
137

na Niemenczyn, 26 kwietnia na pomoc przybyła 1. i 2.


kompania 6. ppLeg. pod dowództwem kpt. Młot-Parczyń-
skiego, a następnie 2. batalion 5. ppLeg. Gen. Śmigły-Rydz
zadecydował, że skupione w rejonie Niemenczyna podod-
działy utworzą grupę mjr. Dąb-Biernackiego, której zada-
niem było ofensywne powstrzymanie kolumny przeciwnika,
który miał zamiar atakowania Wilna od północnego wscho-
du. Po zrealizowaniu tego zadania zgrupowanie miało do
miasta powrócić.
Kpt. Młot-Parczyński, zanim jeszcze nastąpiła koncent-
racja zgrupowania mjr. Dąb-Biernackiego, 27 kwietnia,
z własnej inicjatywy rozpoczął natarcie w kierunku Pod-
brodzia, zajmując miejscowości Pokrzyż, Skleryszki, Żu-
kańce i Santok. 28 kwietnia do Niemenczyna dotarł
2. batalion 5. ppLeg. z mjr. Dąb-Biernackim, który zarządził
natarcie na Podbrodzie. Grupa kpt. Młot-Parczyńskiego
posuwała się wzdłuż drogi Niemenczyn–Podbrodzie, nato-
miast kolumna 5. ppLeg. maszerowała drogami bocznymi
w celu obejścia Podbrodzia od zachodu i północy.
2. batalion 5. ppLeg. osobiście dowodzony przez mjr. Dąb-
-Biernackiego w nocy z 28 na 29 kwietnia, z zaskoczenia
opanował Podbrodzie, biorąc do niewoli około 250 jeńców.
Oznaczało to wykonanie zadania postawionego zgru-
powaniu mjr. Dąb-Biernackiego. Grupa północna prze-
ciwnika została odrzucona i nie zagrażała od tego mo-
mentu polskim wojskom.
Rozpoznanie sugerowało, że duże zgrupowanie wojsk
rosyjskich koncentruje się w rejonie Oszmiana–Kiena.
Była to grupa wschodnia, najliczniejsze zgrupowanie
przewidziane do zajęcia Wilna. Największe zagrożenie
stanowiła rosyjska kolumna kierującą się przez Rukoj-
nie–Werbuszki na Niemież. W celu jej powstrzymania
1. batalion 5. ppLeg., obsadzający Nową Wilejkę wy-
dzielił pododdział por. Sulmy, który miał zablokować
przejścia przez wsie Góra i Ogrodniki. Do obsadzenia dróg
138

pod wsią Kuprjaniszki skierowano kompanie suwalskiego


pp. Rosjanie przystąpili do natarcia 28 kwietnia o godz.
16.00, starając się obejść Wilno od południa. Zamiar ten
został sparaliżowany przez natarcie 6. kompanii suwal-
skiego pp i 1. kompanii 1. ppLeg. pośpiesznie ściąg-
niętych z Wilna. Siły te blokowały skrzyżowanie dróg
Lida–Wilno i Oszmiana–Wilno. W tym samym czasie
aktywność przejawiało zgrupowanie przeciwnika znaj-
dujące się w rejonie Mejszagoły, które wyparło obecny tam
1. p.szwoleż.
Gen. Śmigły-Rydz postanowił zerwać ofensywne zapędy
przeciwnika własną akcją zaczepną. Z wojsk znajdujących
się w Wilnie zamierzał utworzyć zgrupowanie liczące
2 bataliony piechoty, 2 szwadrony jazdy oraz 2 i 1/2 baterii
artylerii, pozbywając się jednak jakiegokolwiek odwodu,
który mógłby przeciwstawić się kolumnie nieprzyjacielskiej
maszerującej z Mejszagoły. Postanowił w trybie pilnym
przerzucić z Landwarowa do Wilna 3. batalion 1. ppLeg.,
pozostawiając na tym kierunku 2 kompanie piechoty
i szwadron jazdy. Jednocześnie mjr Dąb-Biernacki otrzymał
rozkaz pozostawienia w Niemenczynie dwóch kompanii
piechoty, a z resztą sił jak najszybciej przybyć do Wilna.
W tym czasie gen. Śmigły-Rydz nie wiedział, że zgrupo-
wanie mjr. Dąb-Biernackiego znajdowało się w Podbrodziu
i przez to zdecydowana większość jego sił nie jest w stanie
przybyć do miasta 29 kwietnia.
Gen. Śmigły-Rydz zdawał sobie sprawę z tego, że
dotychczasowe walki prowadzone były jedynie z forpocz-
tami głównych sił rosyjskich, które kierowane były do
natarcia na Wilno. Dał temu wyraz w rozmowie tele-
graficznej przeprowadzonej z gen. Szeptyckim, w której
opisywał sytuację: „Nieprzyjaciel w przeważających siłach
zaatakował Wilno od strony wschodniej i południowo
-wschodniej. Z Niemieża i Doliny zostały wyparte nasze
oddziały. Walka toczy się na górach pod miastem.
139

Sytuacja jest tem trudniejsza, że od strony Mejszagoły


następują większe siły, które zmusiły do cofnięcia kawale-
rię naszą z Mejszagoły. Posiłki konieczne, zwłaszcza że
coraz to nowe przybywają posiłki bolszewikom, które wyła-
dowują się w Kieni i na wschód od niej. Czy dywizja może
liczyć na jakiekolwiek poparcie ze strony Lidy, bo sytuacja
wewnętrzna w mieście przy bardzo licznej ludności
żydowskiej absorbuje nam znaczne siły”. Reakcją na
trudne położenie w tym rejonie było wysłanie z rejonu
Lidy 28 kwietnia 1. batalionu 3. ppLeg., kpt. Wacława
Zbrowskiego. Następnego dnia miał być skierowany
2. batalion 6. ppLeg. kpt. Włodzimierza Mazur-Bochenka.
Z rejonu Ejszyszek miały być kierowane przez Jaszuny na
Rudomino dwie kompanie piechoty z plutonem artylerii.
Nie były to siły zbyt liczne, ale większej pomocy gen.
Szeptycki udzielić nie mógł.
Zanim nadeszły awizowane posiłki, gen. Śmigły-Rydz
utworzył nowe grupy wojsk. Pierwsza, dowodzona przez mjr.
Strebejko, składała się z 1. i 5. kompanii 1. ppLeg.,
z 4 karabinami maszynowymi, oraz 5., 6. i 8. kompanii
suwalskiego pp oraz baterii artylerii. Jej zadaniem było
prowadzenie natarcia wzdłuż szosy oszmiańskiej na Niemież
i Ogrodniki. Drugie zgrupowanie, dowodzone przez kpt.
Złom-Langnera, złożone z 10. i 12. kompanii 3. batalionu
1. ppLeg. z 4 karabinami maszynowymi i 3. i 4. kompanii
suwalskiego pp oraz baterii artylerii, miało nacierać wzdłuż
traktu prowadzącego z Góry do Kieni w celu udzielenia
pomocy półbatalionowi 5. ppLeg., który oskrzydlał nieprzyja-
ciela od północy. Trzecie zgrupowanie, dowodzone przez, kpt.
Kazimierza Hozera, a złożone z 3. i 4. kompanii 5. ppLeg.
i 2. szwadronu 4. p.uł., skoncentrowane zostało w rejonie
Grygajcie–Nowa Wilejka z zadaniem wiązania znajdujących
się na tym kierunku wojsk przeciwnika i ewentualnym
współdziałaniu w natarciu prowadzonym przez grupy skrzyd-
łowe. Dowodzenie nad tymi grupami sprawował mjr Mieczy-
140

sław Mackiewicz, dowódca suwalskiego pułku piechoty.


Utworzenie i skierowanie na obrzeża Wilna wymienionych
grup spowodowało znaczące uszczuplenie wojsk znajdują-
cych się w mieście. Były to zaledwie cztery kompanie
1. ppLeg. Stąd decyzja gen. Śmigłego-Rydza o zasileniu
garnizonu grupą por. Zubosz-Kalińskiego ściąganą z Niemen-
czyna, a przede wszystkim wyładowujący się w Wilnie
1. Batalion 3. ppLeg. kpt. Zbrowskiego.
28 kwietnia silne zgrupowanie wojsk rosyjskich zbli-
żało się do Wilna trasą, którą wcześniej wkroczyli do
miasta kawalerzyści ppłk. Beliny-Prażmowskiego. Alarm
w Wilnie ogłoszono o godz. 18.00. Po 10 minutach
gotowa do wymarszu była 1. kompania por. Zenona
Romańczuka. Wsparta została 4 karabinami maszyno-
wymi por. Edwarda Okulskiego. Miała zająć skrzyżowa-
nie dróg z Lidy i Oszmiany, a została podporządkowana
mjr. Mackiewiczowi. Po dotarciu wzmocniła ona znaj-
dujące się już na skrzyżowaniu trzy kompanie suwals-
kiego pp. Pozycję na lewo od tej grupy wojsk zajęła
5. kompania por. Karola Wądołowskiego. Oczekiwano
na starcie z przeciwnikiem. Rosjanie nie zaryzykowali
prowadzenia nocnego boju. Umożliwiło to okopanie się
piechoty polskiej. Ogień artyleryjski nieprzyjaciel ot-
worzył 20 kwietnia o godz. 3.00. Zgodnie z rozkazem
gen. Śmigłego-Rydza, mjr Mackiewicz nakazał prze-
prowadzenie natarcia na Niemież. Uczestniczyć miały
w nim grupy kpt. Złom-Langnera i mjr. Strebejko.
Do natarcia przystąpiono 28 kwietnia o godz. 4.00.
Działania zaczepne obie strony rozpoczęły równocześnie.
Doszło do boju spotkaniowego. Rosjanom udało się oskrzyd-
lić od południa zgrupowanie mjr. Strebejko, które rozpoczęło
odwrót. Doszło do zażartej walki, której nie wytrzymały
kompanie suwalskiego pułku piechoty. Do odwrotu zmuszona
została 1. kompania por. Romańczuka. Wycofywano się,
zajmując podstawy wyjściowe do natarcia. Ranny został
141

dowódca 5. kompanii por. Wądołowski oraz obydwaj


dowódcy plutonów tej kompanii, plot. Koperek i kpr.
Karaś. Cała 5. kompania poniosła dotkliwe straty. Sytuację
uratował celny ogień prowadzony przez karabiny maszynowe
obsługiwane przez por. Okulskiego i ppor. Romana Pleszow-
skiego. Żołnierze 1. ppLeg. porządkowali szeregi. Gorzej
wyglądała sytuacja w kompaniach suwalskiego pp. Na
pomoc pośpieszył kpt. Kruk-Kruszewski z 8. kompanią
piechoty. Po wejściu do walki dwóch kompanii przybyłych
z Wilna inicjatywę stopniowo przejmowali Polacy.
Do natarcia na Niemież i Mieszkańce przeszło zgrupo-
wanie kpt. Złom-Langnera, liczące około 400 bagnetów
i 10 karabinów maszynowych, które zajęło Górę. Nawiąza-
no łączność z grupą mjr. Strebejko. Przeciwnik rozpoczął
odwrót. Obserwujący walkę gen. Śmigły-Rydz przekazał
dowodzenie na całością zgrupowania kpt. Kozickiemu.
Sytuacja stabilizowała się. W tym czasie zgrupowanie kpt.
Złom-Langnera prowadziło natarcie w kierunku Doliny,
ale zostało ono zatrzymane po rozpoznaniu kolumny
nieprzyjaciela kierującej się na Wilno. Uruchomione
zostało ponownie o godz. 7.30 natarciem na wsie Miesz-
kańce i Ogrodniki oraz Niemież. Przeciwnik nie przyjął
walki, cofając się w panice. Zgrupowania mjr. Strebejko
i kpt. Złom-Langnera wyszły na linię Szkodziszki–Grygaj-
ce. Gen. Śmigły-Rydz nakazał jednak zaprzestania po-
ścigu, mając na uwadze ogólne położenie w innych
sektorach walk.
Aktywne zachowanie się Polaków w rejonie Niemieża
zniechęciło przeciwnika do kontynuowania natarcia w kie-
runku Wilna. Wschodnia kolumna jego wojsk nie zanoto-
wała powodzenia w koncentrycznym natarciu prowadzonym
na miasto. Ceną za to były znaczne straty po stronie
polskiej. Największe były w suwalskim pułku piechoty.
Straty 1. ppLeg. to: 8 zabitych, w tym jeden oficer, 15
rannych i 8 zaginionych.
142

Kolejne zagrożenie dla Wilna stanowiły działania


północnej kolumny wojsk rosyjskich, wychodzącej z Mej-
szagoły. Zgrupowanie to minęło Fabjaniszki, obsadzone
przez kawalerię w sile dwóch szwadronów 1. p.szwoleż.
29 kwietnia w godzinach nocnych dotarło do przedmieść
Wilna. Nie zdołało zapobiec tej akcji zgrupowanie północ-
ne kpt. Kruk-Kruszewskiego. Tymczasem w odwodzie
w mieście znajdowała się tylko kompania 3. ppLeg.,
ponieważ 3., 4. i 7. kompania 1. ppLeg. zajmowały już
pozycje lub pełniły służbę wartowniczą. Natychmiast
wezwano z Podbrodzia grupę mjr. Dąb-Biernackiego, która
miała pozostawić tylko dwie kompanie w Niemenczynie.
Aby przyśpieszyć jej przybycie, wysłano z Wilna kilka
samochodów ciężarowych. 1. batalion 3. ppLeg. kpt.
Zbrowskiego miał zluzować kompanie 1. ppLeg., pełniące
służbę garnizonową. Posiłki nadciągały także z Lidy.
Transportem kolejowym przemieszczał się 2. batalion
6. PpLeg., dowodzony przez, kpt. Mazur-Bochenka, oraz
poznański batalion śmierci. Gen. Śmigły-Rydz podjął
ryzykowną decyzję wycofania ze zgrupowania mjr. Mac-
kiewicza trzech kompanii piechoty, mimo iż przeciwnik na
tym kierunku nie został pobity, i zasilenia nimi wojsk
broniących Wilna od północy.
Z polecenia gen. Śmigłego-Rydza dowódcą wojsk znaj-
dujących się w Wilnie, do czasu przybycia odsieczy, został
kpt. Kruk-Kruszewski. Jego zadaniem było powstrzymanie
nieprzyjaciela u jego bram. Utworzył on zgrupowanie
liczące zaledwie około 200 bagnetów i 2 karabiny maszyno-
we, wysłane na północny skraj miasta i rozmieszczone na
szosie Wiłkomirskiej. Szwadrony 1. p.szwoleż., z powodu
ogromnego przemęczenia, zostały skierowane na noc do
miasta. Z nadciągających posiłków miało być utworzone
zgrupowanie uderzeniowe kpt. Młot-Parczyńskiego, co
świadczyło o chęci gen. Śmigłego-Rydza prowadzenia
walk w sposób ofensywny.
143

Rosjanie postanowili — nie było to przez nich wcześniej


stosowane — uderzyć nocą. Natarcie rozpoczęli 30 kwietnia
o godz. 2.30 od gwałtownego szturmu na pozycje Polaków.
Nie wytrzymało uderzenia skrzydło kompanii 3. ppLeg.
oraz pluton 6. kompanii. Oskrzydleni żołnierze zaczęli
opuszczać stanowiska, zwłaszcza gdy ranny do niewoli
dostał się dowódca tej kompanii pchor. Helebrandt. Na
pozycji pozostała garstka żołnierzy wraz z kpt. Kruk-
-Kruszewskim. Zostali otoczeni i doszło do walki wręcz.
Dzięki nadzwyczajnemu męstwu udało się dowódcy
1. ppLeg. wydostać z zagrożenia. Większość żołnierzy
poniosła śmierć. W starciu tym zginął adiutant pułku, ppor.
Wiktor Lenartus-Paprocki, zamordowany w bestialski spo-
sób. Przeciwnik miał wolną drogę do wdarcia się do Wilna.
Północnego sektora podejść do miasta broniło w Nowosiół-
kach zaledwie 55 żołnierzy z ppor. Łukasikiem na czele.
Kpt. Kruk-Kruszewski natychmiast obsadził oba mosty na
Wilii doraźnie zebranymi żołnierzami, ustawiając na każ-
dym moście po 1 armacie. Lewy brzeg rzeki obsadzili
żołnierze wileńskiego batalionu zapasowego rekrutujący
się ze świeżych ochotników.
W tragicznej dla Polaków sytuacji nieprzyjaciel tej nocy
jednak już dalej nie atakował. Trudno ustalić przyczyny
takiego zachowania. Natarcie wznowił o świcie, ale na linię
walk skierowany już został dopiero co przybyły 2. batalion
6. ppLeg., który powstrzymał to natarcie, jednak za cenę
dużych strat. Straty tego batalionu wyniosły 22 zabitych
i ponad 50 rannych. Rosjanie zaatakowali od strony wsi
Bołtupie, ale przeciwnatarcie Polaków zmusiło ich po zaprze-
stania ofensywy. Do Wilna przybyła z Niemieża 1. kompania
z 4 karabinami maszynowymi, a z Niemenczyna nadjechały
transportem samochodowym dwie kompanie 1. batalionu
6. ppLeg. i 2. kompania 1. ppLeg. Z przybyłych pododdziałów
oraz szwadronu szwoleżerów kpt. Kruk-Kruszewski utworzył
grupę manewrową dowodzoną przez kpt. Młot-Parczyńskiego,
144

która przeszła most Zwierzyniecki i uderzyła o godz. 9.30


w skrzydło nieprzyjaciela pod Karolinką. Trwała zażarta
walka. Koło południa, kiedy Rosjanie skupili uwagę na
walce wręcz z batalionem kpt. Mazur-Bochenka, zostali
zaatakowani przez kpt. Młot-Parczyńskiego i zmuszeni do
odwrotu. Ostatecznie wycofali się w kierunku Bondar i Rzeszy.
Pościg prowadził szwadron kawalerii, lecz wpadł w zasadzkę
w lesie za Bojarami. Polacy obsadzili jednak ciągłą linię
frontu pod Zbródnem, Fabjaniszkami i Jerozolimką.
Zanim jeszcze rozpoczęły się zasadnicze walki obronne
o Wilno, 27 kwietnia w mieście tym odbyła się kolejna
msza dziękczynna w katedrze na Ostrej Bramie. Uczest-
niczył w niej Józef Piłsudski oraz gen. Śmigły-Rydz i ppłk
Belina-Prażmowski — dowódcy kierujący akcją zajęcia
miasta. Naczelny Wódz WP sposobił się do opuszczenia
Wilna i walczących tam wojsk. 28 kwietnia wydał specjalny
rozkaz dzienny do żołnierzy, w którym pisał m.in.:
„W niespełna dwa tygodnie męstwem swem i dzielnością
zmieniliście stosunki na wschodzie Polski. W niespełna
dwa tygodnie przerzuciliście zagrażający nam front o dob-
rych kilkadziesiąt kilometrów, zdobywając przytem nie-
zwykle ważne punkty wojskowe, jak Lida, Baranowicze
i Mickiewiczowski Nowogródek, a przede wszystkim
oswobadzając stolicę kraju, Wilno. Wróg pobity, zdezor-
ganizowany, pierzcha na wszystkie strony. [...]"
Dziękował gen. Szeptyckiemu, „który swą energią
i uporczywością woli doprowadził do zajęcia Baranowicz
i Nowogródka”. Gen. Śmigłemu-Rydzowi składał po-
dziękowania za kierowanie działaniami, które dopro-
wadziły do zajęcia i obrony Wilna. Szczególne podzię-
kowania kierował do ppłk. Beliny-Prażmowskiego i mjr.
Piskora za śmiały rajd zakończony wkroczeniem do
Wilna i za uporczywe walki o jego zajęcie. Rajd ten
kawalerzystów określił jako „najpiękniejszy czyn do-
konany w tej wojnie przez jazdę polską".
145

Przed opuszczeniem Wilna dokonał jeszcze uporządkowa-


nia systemu dowodzenia wojskami, które znajdowały się na
Białorusi i Wileńszczyźnie. Przestał osobiście dowodzić
Grupą Wileńską gen. Śmigłego-Rydza. Najprawdopodobniej
27 kwietnia zadecydował o utworzeniu dowództwa Frontu
Litewsko-Białoruskiego, dowodzonego przez gen. Szeptyc-
kiego. Na przyjęcie tej daty jako utworzenia Frontu Litewsko-
-Białoruskiego wskazuje list kpt. Stanisława Rostworowskie-
go, w którym pod datą 27 kwietnia znajduje się następujący
zapis: „W sąsiednim pokoju odbywa się narada Komendanta
z Szeptyckim, a że mam czekać na jej wynik, by dopiero
wówczas dowiedzieć się, jaka służbę i gdzie mam przydzielo-
ną”. Na tej właśnie naradzie zapadły prawdopodobnie decyzje
o zmianach w systemie dowodzenia wojskami.
Front Litewsko-Białoruski składał się z: Grupy Wileń-
skiej gen. Śmigłego-Rydza (2. DPLeg., 1. BJ oraz czasowo
przydzielone oddziały i pododdziały z 1. DPLeg. i DL-B),
grupy gen. Lasockiego (1. BL-B i zgrupowanie ppłk.
Ferdynanda Zarzyckiego grupujące pozostałe formacje
1. DPLeg.), grupy gen. Adama Mokrzeckiego (2. BL-B)
oraz Grupy Zaniemeńskiej płk. Rawicz-Dziewulskiego
(zgrupowanie kawalerii). Powołanie dowództwa tego frontu
nie było dokonane aktem jednorazowym. Początkowo było
to minidowództwo złożone z dowódcy frontu i sztabu
Dywizji Litewsko-Białoruskiej, a kierowane przez kpt.
Edwarda Perkowicza. Następnym etapem było wyznaczenie
28 kwietnia kwatermistrzem frontu kpt. Stanisława Rost-
worowskiego oraz ks. Jerzego Bogusława Sieniewicza
dziekanem frontu. Zakończenie procesu formowania tego
dowództwa nastąpiło dopiero na mocy zarządzenia gen.
Szeptyckiego z 15 maja 1919 r., którym to ustalony został
jego etat.
Składało się z dowódcy (gen. Szeptycki), adiutanta
osobistego dowódcy (ppor. Janusz Stamirowski), szefa sztabu
( ppłk Jan Thulle ), komisarza pełnomocnego (Stanisław
146

Kozakowski) i sztabu złożonego z oddziałów: I Organizacyj-


nego (szef — por. Konrad Pokorny). II Wywiadowczego
(por. Wacław Denhoff-Czarnocki). III Operacyjnego (kpt.
Jan Tiletschke), IVa — Kolejnictwa (kpt. Henryk Słoniow-
ski). IVb Grupy Materiałowej (kpt. Stanisław Rost-
worowski) i V Personalnego (kpt. Marian Morawski).
Dowództwo frontu mieściło się w Lidzie. Jednocześnie
gen. Szeptycki przestał dowodzić Dywizją Litewsko-Biało-
ruską, przekazując ją gen. A. Mokrzeckiemu. Na Polesiu
w dalszym ciągu istniała Grupa Poleska gen. Listowskiego,
bezpośrednio podporządkowana Naczelnemu Wodzowi WP.
Józef Piłsudski za udział w zajęciu Wilna awansował
z dniem 1 maja 1919 r. dowódcę 1. BJ Belinę-Prażmow-
skiego na stopień pułkownika. Dokonał także innych
nominacji. Z dniem 6 maja 1919 r. płk Andrzej Tupalski
wyznaczony został na wojskowego komendanta miasta
Wilna, zaś ppłk Mikołaj Pełczyński został wojskowym
dowódcą powiatu wileńskiego.
Na linii starych okopów niemieckich nastąpiła względna
stabilizacja działań. Nie oznaczało to, że nie dochodziło
do lokalnych starć i potyczek. 24 kwietnia 1. batalion
wileńskiego pp, mający w stanie bojowym 18 oficerów,
49 podoficerów i 285 szeregowców wraz z 10. i 11.
kompanią 4. ppLeg., które liczyły 4 oficerów, 23 podofi-
cerów i 291 szeregowców pod dowództwem mjr. Bobia-
tyńskiego, opanował wsie Kurszynowicze, Niedźwiedzicę
i Honczary, przesuwając bardziej na południe linię frontu.
Jednocześnie, w celu sparaliżowania działań rosyjskich
pociągów pancernych, zniszczony został tor kolejowy na
linii kolejowej prowadzącej z Łuninca. Stoczono też
zacięte walki o Hancewicze z myślą o uniemożliwieniu
wykorzystania przez przeciwnika odcinka linii kolejowej
Hancewicze-Łuniniec, dzięki czemu wzmocniono pozycje
wojsk operujących przed frontem Grupy Poleskiej gen.
Listowskiego.
147

Rosyjskie próby odzyskania Wilna nie powiodły się.


Brakowało spójnego planu przeprowadzenia tej operacji,
zawiodło dowodzenie i współdziałanie odizolowanych grup,
które walczyły osobno. Skuteczna okazała się taktyka
walki obrana przez gen. Śmigłego-Rydza. Obrońcy Wilna
najtrudniejszą sytuację mieli już za sobą. Nielicznymi,
improwizowanymi pododdziałami udało się obronić miasto.
Dokonano tego za cenę licznych ofiar. Pełne straty są
trudne do ustalenia. Tylko w przypadku 1. ppLeg. wyniosły
6 zabitych, w tym 1 oficer, 10 rannych i 16 zaginionych.
Największe straty poniósł 2. batalion 3. ppLeg.; szacowane
są one na około 100 żołnierzy.
30 kwietnia wieczorem do Wilna przybył poznański
batalion śmierci. Zluzował bardzo wyczerpane walką
1. i 2. batalion 1. ppLeg. Nad miastem nie było już
zagrożenia opanowaniem przez Rosjan, chociaż ten nie
zrezygnował jeszcze całkowicie z takowego zamiaru.
30 kwietnia uznać można za koniec rosyjskiej ofensywy
zmierzającej do zajęcia Wilna. Zgrupowanie północno-
-wschodnie, po porażce w walce o Podbrodzie, odeszło
w rejon Święcian. Pobite w walkach na przedmieściach
Wilna zgrupowanie północne cofało się w dwóch kolum-
nach na Mejszagołę i Podberezie. Biernie zachowywało się
największe zgrupowanie przeciwnika — wschodnie —
skoncentrowane w rejonie Kieni.
Grupa Wileńska gen. Śmigłego-Rydza przed końcem
kwietnia uzyskała znaczny przyrost sił. Dodatkowe siły
stanowiły: 1. batalion 3. ppLeg., 2. batalion 6. ppLeg.,
poznański batalion śmierci oraz zbliżający się do Wilna
3. batalion 5. ppLeg. Przybyło uzupełnienie do suwalskiego
pp, który liczył sześć kompanii piechoty. W sumie posiłki
te to 13 kompanii piechoty oraz bateria artylerii. Umożliwiły
one gen. Śmigłemu-Rydzowi opracowanie planu podjęcia
własnych działań zaczepnych. W dniu 1 maja rozmiesz-
czenie jego oddziałów było następujące: odcinek wschodni
148

Grygąjce–Niemież–Rudomino obsadzało zgrupowanie mjr.


Mackiewicza liczące 12 kompanii piechoty, 4 szwadrony
jazdy i 1 baterię artylerii, odcinek północno-wschodni
Podbrodzie–Paśniki zajmowały 7. i 8. kompania 5. ppLeg.,
odcinek północno-zachodni Podberezie–Karwie–Mejszagoła
obsadzało 8 kompanii piechoty, szwadron jazdy i 1 bateria
artylerii wchodzące w skład 2. batalionu 6. ppLeg. i poznańs-
kiego batalionu śmierci, natomiast najmniej zagrożony
odcinek zachodni zajmowały 2 kompanie piechoty i szwadron
jazdy. W odwodzie w Wilnie skoncentrowano 16 kompanii
piechoty, 2 szwadrony jazdy i 2 i 1/2 baterii artylerii.
30 kwietnia, jeszcze w czasie dramatycznych walk na
podejściach do Wilna, w grupie mjr. Mackiewicza znajdują-
cej się pod Niemieżem opracowano plan zepchnięcia prze-
ciwnika na teren bagnisty oraz zmuszenia do odwrotu
rosyjskiego pociągu pancernego, którego ogień był dokucz-
liwy dla Polaków. Zacięte walki, okupione zwłaszcza przez
12. kompanię dużymi stratami — 28 żołnierzy wyeliminowa-
nych z walki — nie zakończyły się powodzeniem.
30 kwietnia gen. Śmigły-Rydz utworzył dwie grupy
uderzeniowe. Pierwsza, pod dowództwem mjr. Dąb-Biernac-
kiego, a złożona z poznańskiego batalionu śmierci,
5. kompanii 5. ppLeg. i 2. baterii 6. pułku artylerii polowej,
miała opanować Mejszagołę. Druga, dowodzona przez, kpt.
Mazur-Bochenka, składająca się z 2. Batalionu 6. ppLeg.,
6. kompanii 5. ppLeg. i plutonu artylerii, skierowana została
do Podberezia. 1 maja zgrupowanie kpt. Mazur-Bochenka po
walkach pod Rzeszą zajęło Pikliszki. Nieudana była nato-
miast próba zajęcia Mejszagoły przez ugrupowanie mjr.
Dąb-Biernackiego. Gen. Śmigły-Rydz zareagował na to
niepowodzenie wysłaniem z Wilna 1. i 2. kompanii 6. ppLeg.
Jednocześnie powierzył mjr. Dąb-Biernackiemu dowództwo
nad obiema grupami.
2 maja mjr Dąb-Biernacki skierował kompanie 6. ppLeg.
na Korwie, natomiast z poznańskim batalionem postanowił
149

nacierać na Mejszagołę. Do wieczora tego dnia zajęto obie


miejscowości. W tym czasie kpt. Mazur-Bochenek zajął
Podberezie. Dalsze działania na tym kierunku zostały
wstrzymane, ponieważ postawione zadanie zostało wyko-
nane. Rozkazem gen. Śmigłego-Rydza z 3 maja mjr Dąb-
Biernacki z 2 kompaniami piechoty i plutonem artylerii
miał przybyć do Wilna, pozostałe natomiast siły obsadziły
linię frontu z zadaniem utrzymania zajętego terenu.
2 maja gen. Śmigły-Rydz nakazał mjr. Władysławowi
Mackiewiczowi prowadzenie natarcia celem wyjścia na
linię Miedniki–Kiena–Mickuny. Jego zgrupowanie tworzy-
ły: 4 kompanie piechoty z 1. i 5. ppLeg. dowodzone przez
kpt. Bortnowskiego, suwalski pp liczący 6 kompanii
z 2 bateriami artylerii, zgrupowanie kpt. Zbrowskiego
liczące 4 kompanie piechoty z 3. i 4. ppLeg. i baterię
artylerii, zgrupowanie kpt. Hozera złożone z 1. batalionu
5. ppLeg. oraz plutonu artylerii.
Natarcie rozpoczęło się 3 maja i rozwijało się zgodnie
z planem. Przytoczmy fragment opisu walk 3. batalionu
5. ppLeg. o wieś Michałówka: „Michałówka tymczasem
wzięła nas pod tęgi ogień. Kule rżną muzykę wściekłą
po opłotkach, z niesamowitym trzaskiem rwą drzazgi
z chałup, z drzew... Żakieńce wzięte. Lecz zadanie
nie skończone, sytuacja niezbyt świetna, gdyż Michałówka
jeszcze nie ruszona. Walka tam wre z niesłabnącą siłą
i każdej chwili może nas wplątać w jakieś kontrataki” 13.
Ostatecznie całe zgrupowanie mjr. Mackiewicza zano-
towało sukces. Nakazane zadania wykonano w ciągu
dwóch dni. Rosjanie cofali się przez Słobódkę w rejon
Soły. W tej sytuacji gen. Śmigły-Rydz na linii frontu
pozostawił jedynie dwa bataliony piechoty z artylerią
i dwoma szwadronami jazdy, które utworzyły zgrupowanie
kpt. Zbrowskicgo. Suwalski pułk piechoty wycofany
13
W. L i p i ń s k i , Od Wilna do Dyneburga (Wspomnienia z ofensywy
5 p.p. Legionów, Warszawa 1920, s. 30.
150

został do Wilna, a 1. batalion 5. ppLeg. skierowany do


Bezdan. W działaniach na Soły uczestniczył m.in. 3. ba-
talion 5. ppLeg. kpt. Bortnowskiego.
Oto opis wydanych dyspozycji: „Atakujemy rano Soły
— zaczyna kapitan. Kompania 9 i 11 i pół kompanii
kar. maszynowych ze mną, kompania 12 i 31-go pułku,
która do nas dołączyła z Chilewskim, maszerującym na
Sołę wzdłuż toru kolejowego. Maszerujemy na Żuprany,
gdzie stoi szwadron 11 pułku ułanów, tam dostaniecie
szczegółowe dyspozycje" 14. W czasie marszu do Żupran
stoczono zaciętą walkę w rejonie wsi Podbłocie. Po dotarciu
do szlaku kolejowego Wilno – Mińsk dalszą drogę zagrodził
pociąg pancerny przeciwnika. Stanowiło to nie lada
przeszkodę dla niedoświadczonych żołnierzy 3. batalionu
kpt. Bortnowskiego. A oto opis stoczonej walki: „Chłopcy
dorwawszy się do jakiej takiej pozycji strzeleckiej, łupili
ile tylko wlazło, zasypywali ogniem pociąg, który spo-
kojnie, jakby drwiąc sobie z naszego ognia raz
po raz zionął płomieniem, niby bajeczny, podwawelski
smok". Sytuacja została opanowana dopiero po wycofaniu
się pociągu pancernego, zaniepokojonego możliwością
odcięcia drogi odwrotu.
7 maja zgrupowanie kpt. Zbrowskiego zajęło Soły.
8 maja Józef Piłsudski nakazał gen. Śmigłemu-Rydzowi
zajęcie Smorgoni. Zadanie to zostało powierzone Grupie
Wschodniej kpt. Zbrowskiego. Celem działań Polaków
było wyjście w tym sektorze frontu na linię starych
okopów niemieckich. W skład grupy kpt. Zbrowskiego
wchodził 3. batalion 5. ppLeg., 1. batalion 3. ppLeg.,
2. batalion 1. ppLeg., 1. dywizjon 11. p.uł. i 3. bateria
9. pap. Rozpoznanie doniosło o grupowaniu się przeciwnika
wokół linii kolejowej Wilno – Mołodeczno na wschód od
Podstaw. Kpt. Zbrowski pisał: „Po dwudniowym odpoczynku

14
Ibidem, s. 66.
151

w Sołach przyszedł spodziewany zresztą rozkaz marszu na


Smorgonie i zajęcia linii okopów niemieckich [...] by znów
ruszyć naprzód, ku dalekiej, północnej Dźwinie”. Działania
w celu zajęcia wymienionych okopów rozpoczęły się 10
maja o świcie. Po zajęciu Smorgoń dalszą drogę zagrodził
ponownie rosyjski pociąg pancerny, lecz nawet on stanowił
tylko przejściową przeszkodę w zajęciu linii starych okopów
niemieckich. Po krótkiej walce linia starych okopów została
opanowana i obsadzona. Zgrupowanie kpt. Zbrowskiego
w rejonie Oszmiany nawiązało styczność bojową z 7. p.uł.
mjr. Głuchowskiego. Oznaczało to wykonanie zadania
dotarcia i ostatecznego obsadzenia smorgońskiego odcinka
linii starych okopów niemieckich. Po wykonaniu tego
zadania nastąpiło rozwiązanie zgrupowania kpt. Zbrow-
skiego, a on wraz z 1. batalionem 3. ppLeg. przerzucony
został do Lidy, gdzie nastąpiła koncentracja pułku dowo-
dzonego przez mjr. Józefa Szczepana. Na linii frontu
pozostał 3. batalion 5. ppLeg. kpt. Bortnowskiego.
Rosjanie nie zrezygnowali jeszcze do końca z zajęcia
Wilna. Do natarcia przystąpiła kolumna nadchodząca
z Podbrodzia, która zmusiła zajmujące ten odcinek frontu
dwie polskie kompanie do powolnego odwrotu w kierunku
Niemenczyna. 4 maja wycofały się one na południowy
brzeg Wilejki, niszcząc znajdujący się tam most. Gen.
Śmigły-Rydz na 5 maja zarządził kontrnatarcie, przy-
dzielając do tego zadania zgrupowanie mjr. Dąb-Bier-
nackiego, które składało się z 5. kompanii 5. ppLeg.
i plutonu artylerii, a które miało nacierać od wschodu
na skrzydło i tyły przeciwnika w rejonie Niemenczyna.
Atakowane miało być też prawe skrzydło kolumny ro-
syjskiej przez 5 kompanii 6. ppLeg. Dowodzenie nad
całością sił powierzone zostało ppłk. Michałowi Ka-
raszewiczowi- Tokarzewskiemu.
Pododdziały 6. ppLeg. w styczność z przeciwnikiem
weszły 6 maja, jednak ich natarcie zostało powstrzymane.
152

Polacy bronili linii Reza – Gausztany. Gen. Śmigły-Rydz


zadecydował o skierowaniu posiłków kombinowanego
batalionu 1. ppLeg. Sukcesem zakończyły się działania
wojsk dowodzonych przez mjr. Dąb-Biernackiego, które
7 maja zajęły Podbrodzie. Doprowadziło to do wycofania
się Rosjan w rejon Święcian, co było końcem ich działań
ofensywnych. Tym samym zakończył się etap walk mają-
cych na celu obronę Wilna. Rosjanie, mimo przewagi
liczebnej i lepszego położenia operacyjnego swych wojsk,
ponieśli porażkę. Nie tylko przecież nie odbili Wilna, ale
utracili znaczne obszary leżące na północ i wschód od
miasta. Z kolei Józef Piłsudski, z uwagi na sytuację na
innych frontach, chwilowo nie planował na tym kierunku
większych działań ofensywnych.
Działania prowadzone w pierwszej dekadzie maja przez
wydzielone zgrupowania grupy gen. Śmigłego-Rydza na
północnym skrzydle Frontu Litewsko-Białoruskiego zo-
stały wysoko ocenione przez gen. Szeptyckiego, czemu
dał wyraz w wydanym rozkazie stwierdzając: „Dowództwu
2-ej Dywizji Legionowej, ppłk. Tokarzewskiemu, a szcze-
gólnie mjr. Biernackiemu oraz wszelkim dowódcom,
oficerom i żołnierzom, za świetnie wykonane operacje,
które doprowadziły do odrzucenia nieprzyjaciela poza
linię: Molaty, Święciany i Łyntupy — cześć i pozdrowie-
nie [...]".
Analizując ostatni okres operacji wileńskiej — aktywną
obronę podejść do Wilna — wysoką ocenę wystawia się
gen. Śmigłemu-Rydzowi za inicjatywę zaczepną i efektyw-
ność walki z przeważającymi siłami przeciwnika. Taką
ocenę wstawił bezpośredni uczestnik tych walk, mjr Dąb-
-Biernacki 15, który pisał tak:
„[...] Dowódca obrony, gen. Śmigły-Rydz, nie wyczekuje
jednoczesnego natarcia wszystkich tych grup na Wilno, lecz
15
S. D ą b - B i e r n a c k i , Zagadnienia obrony, „Bellona" 1922. t. V,
z. 3, s. 218.
153

osłaniając się oddziałami w kierunku na Szywinty oraz


jednym batalionem w Nowej Wilejce, rzuca przeciwko
drugiej grupie nieprzyjacielskiej wojska na Podbrodzie,
aby zniszczyć tamtą koncentrację. Działanie to przeprowa-
dzone z 28 na 29 kwietnia, udaje się znakomicie i nie-
przyjaciel zostaje całkowicie rozbity, lecz jednocześnie
nieprzyjaciel natarł w kierunku Oszmiany. W natarciach
tych, w których nieprzyjaciel doszedł prawie do samego
Wilna, wyczerpał się tak silnie, że przeciwnatarcie, prze-
prowadzone własnemi siłami obrony, złamało zupełnie
nieprzyjaciela i zmusiło do odwrotu w kierunku na Soły
w dniach 29 i 30 kwietnia. [...]
Rozbijane kolejno grupy nieprzyjacielskie nie odważyły
się już więcej przeprowadzać większych natarć, przeciwnie,
były wypierane z terenu Litwy.
Zawdzięczać to należy Rydzowi-Śmigłemu, który pomi-
mo wielkich przeszkód technicznych, doprowadził na czas
dywizję do Wilna i ostatecznie wygnał wroga ze stolicy.
Przede wszystkim jednak podnieść muszę działanie
oddziałów jazdy pod dowództwem ppłk. Beliny-Prażmow-
skiego [...]”
Operacja wileńska Wojska Polskiego została zakoń-
czona. Walki wygasły 7 maja. Doprowadziła ona nie
tylko do zajęcia Wilna, Lidy, Baranowicz i Nowogródka,
ale i do znacznego przesunięcia na północ i wschód
linii frontu. Na znacznym odcinku oddziały polskie ob-
sadziły linię starych okopów niemieckich. Linię tę ob-
sadziła obok części wojsk grupy gen. Śmigłego-Rydza,
także grupa gen. A. Mokrzeckiego. W sektorze tym
przeciwnik obsadzał linię rzek Usza, Łań i Sieniawka.
Koncentracja jego wojsk miała miejsce w rejonie Mir–Nie-
śwież. Na linię wymienionych okopów, na odcinku Wi-
szniew–Bogdanów–Olszana, wyszła też częścią sił grupa
gen. Lasockiego. W tym sektorze frontu, do wysokości
miasteczka Krewo, nieprzyjaciel bronił rzeki Berezyna.
154

Opisywane tutaj działania mocno wyczerpały poza tym


możliwości bojowe Rosjan. Po doznanych niepowodze-
niach nie przejawiali już większej ochoty do podejmowa-
nia działań zaczepnych.
W czym tkwiło podłoże sukcesu wojsk polskich, głównie
udanej operacji zajęcia Wilna, a następnie obronienia
miasta? Wydaje się, że niepowodzenia przeciwnika wyni-
kały z błędów popełnianych w organizacji prowadzonych
działań, z braku ich synchronizacji i z drugiej strony ze
skutecznej taktyki stosowanej przez gen. Śmigłego-Rydza.
Charakteryzując zachowanie się przeciwnika przy próbach
odbicia Wilna, gen. Śmigły-Rydz pisał w liście z 9 maja
do Józefa Piłsudskiego: „Kierownictwo całości akcji o ile
chodzi o plan zupełnie dobre, zawiodło praktyczne wyko-
nanie, powstały różnice w czasie, które mi pozwoliły na
rozbicie pojedynczych grup za pomocą szybkiego uporania
się z jedną grupą i przerzucenia sił przeciwko innej. To był
mój ratunek i sądzę — jedyny sposób załatwienia się
z przeciwnikiem [...]”.
Sukcesem strony polskiej było także objęcie w swe
posiadanie Grodna (28 kwietnia), skąd wycofali się Niemcy.
Było to wydarzenie niezwykle ważne w kontekście sporu
terytorialnego z Litwinami, ponieważ poprawiło położenie
operacyjne wojsk polskich na froncie rosyjskim.
Operacja wileńska prowadzona była przez armie mało
doświadczone, składające się z wojsk improwizowanych
i będące dopiero w trakcie wyłaniania jednolitych struktur
organizacyjnych. Żołnierze byli bardzo słabo wyposażeni,
uzbrojeni i wyekwipowani. Liczebność wojsk obu stron
niewielka i z tego powodu niemożliwe było obsadzenie
ciągłej linii frontu. To z kolei umożliwiało prowadzenie
wysoce dynamicznych działań manewrowych. Przewagę
miała strona atakująca, bo najczęściej narzucała scenariusz
prowadzenia walki. W tych warunkach sprawdzali się
dowódcy o dużej inicjatywie i nie bojący się podejmowania
155

rozwiązań ryzykownych, popartych jednak dużą siłą


woli ich realizacji. Nie mogli to być dowódcy wychowani
na wzorcach I wojny światowej, przywykli do działań
statycznych, metodycznych i do materiałowego zaopa-
trzenia wojsk.
Polska ludność Wilna była niezwykle wdzięczna za
uwolnienie od rządów bolszewickich. Dawała temu wyraz
w czasie walk w mieście oraz organizowanych manifestacji
i uroczystości religijnych, zwłaszcza poprzez ochotnicze
zaciąganie się do wojska, ale także przez tak symboliczne
gesty, jak na przykład ufundowanie sztandaru 1. ppLeg.
Z inicjatywy gen. Śmigłego-Rydza, na pamiątkę walk
o Wilno, ustanowiony został Krzyż Wileński, zwany także
Krzyżem Wilno–Wielkanoc, wręczany żołnierzom wal-
czącym 19-21 kwietnia 1919 r. o to miasto.
OBRONA WILNA I ZAJĘTYCH OBSZARÓW
WILEŃSZCZYZNY PRZED ARMIĄ CZERWONĄ
— LATO 1919 R.

Odparcie rosyjskich natarć rozpoczętych w trzeciej


dekadzie kwietnia i początkach maja 1919r. w celu
odzyskaniu Wilna ostudziło ofensywne zapędy Rosjan.
Armia Zachodnia nie miała rezerw, które umożliwiłyby
podjęcie nowej ofensywy. Poza tym sytuacja wewnętrzna
Rosji Radzieckiej była niezwykle trudna w obliczu naras-
tania fali zbrojnych wystąpień żołnierzy licznych oddziałów
opozycyjnych, określanych przez bolszewików mianem
białych kontrrewolucjonistów. Cała uwaga Armii Czerwonej
skupiona była na walce z wewnętrzną kontrrewolucją oraz
interwencją Ententy. Z tych właśnie powodów militarną
rozprawę z Polską bolszewicy przesuwali na termin póź-
niejszy — wciąż bowiem mieściła się ona w strategii ich
celów dalekosiężnych. Nie oznaczało to jednak, że front
polsko-rosyjski był spokojny i nie dochodziło na nim do
potyczek i starć.
Sprawa polska — konkretnie chęć unicestwienia jej
suwerenności — łączyła, mimo odmiennych systemów
politycznych, byłe dwa państwa rozbiorowe, czyli Niemcy
i Rosję Radziecką. Oba przeciwne były istnieniu niepod-
157

ległego państwa polskiego. Dlatego też Niemcy wspierali


bolszewików w ich zmaganiach militarnych z Polską,
zwłaszcza w 1919 r., kiedy na konferencji pokojowej
w Paryżu przygotowywany był traktat pokojowy z Niem-
cami. Dochodziło do regularnych kontaktów przedstawicieli
obu państw. 17 czerwca 1919 r. rokowania prowadził
osobisty przedstawiciel Lwa Trockiego, związany z wy-
wiadem Iwankowicz i niemiecki minister obrony Gustaw
Noske. Rozmowy dotyczyły pomocy militarnej udzielanej
przez Niemcy Armii Czerwonej. Przytoczmy z nich jedno
zdanie: „Z armii niemieckiej zostało oddelegowanych do
służby w Armii Czerwonej 2 387 oficerów i 1 293
podoficerów”. Byli to w większości Niemcy pochodzący
z krajów nadbałtyckich. Przedstawiciele Moskwy zabiegali
o dalszą pomoc kadrową, ustaloną tajnym porozumieniem.
W czasie tych negocjacji strona niemiecka zarzucała Rosji
Radzieckiej, że „dotąd nie doprowadziła do generalnej
ofensywy militarnej przeciwko Polsce", Iwankowicz miał
powoływać się na tajny układ, który stwierdzał, że „for-
malne uderzenie bolszewików na Polskę nastąpi wówczas,
gdy tekst porozumienia zostanie podany do publicznej
wiadomości, a to nastąpić miało dopiero wówczas, gdy
Niemcy odmówią podpisania traktatu pokojowego i wybiorą
opcję wojenną”. Porozumienie niemiecko-rosyjskie w tej
sprawie było bardzo groźne dla losów Polski i chociaż
formalnie nie weszło w życie, to Niemcy przez całą wojnę
polsko-rosyjską będą udzielały Rosji Radzieckiej różno-
rakiej pomocy militarnej i wsparcia politycznego.
Józef Piłsudski z ulgą przyjął wieść o rozbiciu pod
Wilnem atakujących miasto oddziałów Armii Czerwonej.
Ze względu na brak sił — w maju 1919 r. większość
formacji bojowych Wojska Polskiego miała być użyta do
ofensywy w Galicji Wschodniej — nie zalecał ani gen.
Szeptyckiemu, ani gen. Śmigłemu-Rydzowi planowania
i prowadzenia nowych większych operacji przeciwko Armii
158

Czerwonej. Świadczyła o tym treść listu, jaki Naczelny


Wódz WP wysłał 4 maja 1 do gen. Szeptyckiego:
„[...] Przechodzę do spraw czysto wojskowych. Wszystkie
części 2 Dyw. Leg. już odeszły — teraz baon za baonem
będzie odchodziła pierwsza dywizja. Przypuszczam, że
koncentracja pierwszej dywizji będzie trwała jeszcze co
najmniej 10 dni do 2 tyg. Należałoby bardziej wykorzystać
ten czas na wzmocnienie litewsko-białoruskiej dywizji
nowym materiałem. W tej chwili nie ma już przeszkód
z ubraniem żołnierza, gdyż transporty Ententowe nadeszły.
Poleciłem już zwrócić się do Pana z zapytaniem o ilość
potrzebnych kompletów ubrań. [...] Robię też nacisk na to,
aby uzupełniano jazdę. Do czasu nowych naszych poruszeń,
na tym froncie trzeba by kawalerią mieć zapewniony ruch
na linii Grodno–Wilno i Wilno–Lida–Baranowicze. Kon-
centracja bolszewicka przeciwko Wilnu, o ile nie grozi
zajęciem miasta, nie jest znów dla nas tak zła. Odciąga ona
uwagę od przyszłego kierunku uderzeń Mołodeczno–Mińsk.
Dobrze byłoby jednak, aby Śmigły na północy, północno-
-wschodzie i południowo-wschodzie od Wilna porobił
punkty oparcia w odległości 10-15 km od miasta, tak by
wzmocnić i upewnić defensywę miasta. Thullie i [Aleksan-
der — przyp. L.W.] Litwinowicz zadyrygowani do Lidy
[Sztabu Frontu Litewsko-Białoruskiego — przyp. L.W.],
ale jeden i drugi prosi o kilka dni urlopu. Haller [Stanisław,
pełniący obowiązki szefa Sztabu Generalnego — przyp.
L.W.] uspokoił mnie twierdzeniem, że posłał Panu trochę
pomocniczych sił. Listowskiemu, tak jak oczekiwałem,
ofensywa się nie udała. Teraz posyłam mu wzmocnienie,
zresztą jak dotąd bardzo słabe i w ogóle przypuszczam, że
następny ruch ofensywny na północ od Prypeci zacząć się
będzie musiał od uderzenia na Łuniniec. W ogóle jednak
poważniejszy ruch ofensywny na tym froncie może być
1
List Piłsudskiego do gen. Szeptyckiego z 04.05.1919 r., OPZH-D,
fond 471, opis 1, dieło 90.
159

robiony jedynie wtedy, gdy nie będzie wisiała nad nami


— jak zmora — możliwość konfliktu z Niemcami. [...]
Rozstrzygnięcie całej sprawy odbędzie się gdzieś około 25
b. m. Do tego czasu należy na froncie wileńskim tylko
ulepszać sytuację, nie kusząc się na gruntowną jej zmianę.
Dlatego też w najbardziej zagrożonym punkcie frontu
w Wilnie nalegam bardzo na fortyfikacyjne wzmocnienia".
Powyższy pogląd na rozwój wydarzeń na froncie pol-
sko-rosyjskim jednoznacznie oznaczał rezygnację z więk-
szych działań ofensywnych. Dotyczyło to nie tylko odcinka
litewsko-białoruskiego, ale i poleskiego. Ich zawieszenie
miało trwać do końca maja, czyli do wyjaśnienia, jak
bardzo realne są groźby pragnących konfliktu Niemców.
Jednocześnie Józef Piłsudski ujawnił kierunek dalszego
planowanego uderzenia Wojska Polskiego na tym froncie
— natarcia na Mołodeczno i Mińsk, a na Polesiu na
Łuniniec. Stanowisko przedstawione przez Naczelnego
Wodza WP ograniczało ofensywne zapędy gen. Szeptyc-
kiego, ale zwłaszcza Śmigłego-Rydza.
Bardziej od wydarzeń militarnych interesowały jednak
Józefa Piłsudskiego sprawy polityczne związane z realizacją
koncepcji federacyjnej — w tym zachęcenia do niej
Białorusinów, a szczególnie Litwinów. Dlatego też w liście
skierowanym 5 maja do gen. Śmigłego-Rydza wyraził
wielkie niezadowolenie z powodu masowego wyjazdu
z Wilna Polaków. Pisał w nim m.in.: „Zwracam Waszą
uwagę na wielkie znaczenie pracy administracyjno-cywil-
nej, czy to w mieście samem, czy poza miastem. Szczegól-
nie na zachód od Wilna powinna ona zastąpić wojsko
etapowe”. W sprawach wojskowych powtarza sugestię
złożoną gen. Szeptyckiemu o potrzebie stworzenia w pewnej
niewielkiej odległości od Wilna punktów oporu i koniecz-
ności fortyfikowania miasta. Stwierdził też, że działania
ofensywne na tym froncie mogą się rozpocząć dopiero
około 1 czerwca. Potwierdził decyzję o koncentracji
160

1. DPLeg. w Lidzie, zaś 2. DPLeg. w Wilnie. Wyrażał


także zgodę na zmianę szefa sztabu 2. DPLeg. Mjr.
Juliusza Kleeberga miał zastąpić kpt. Franciszek Wład.
Jednocześnie prosił o opinię gen. Śmigłego-Rydza w spra-
wie przydatności lotnictwa: „czy macie jaką korzyść
z lotników, czy też, jak w całej operacji są martwym
materiałem, przewożonym koleją".
Porażki doznane przez rosyjskie kolumny usiłujące
opanować Wilno w trzeciej dekadzie kwietnia spowodowały
wycofanie się wojsk przeciwnika na północ i wschód od
miasta, a to poszerzyło stan posiadania Polaków. Nie mieli
oni jednak siły na obsadzenie ciągłej linii frontu, dlatego
też gen. Śmigły-Rydz podjął decyzję o kontrolowaniu
zajętego terenu przez wydzielone grupy wojsk, które
miałyby obsadzać najbardziej newralgiczne punkty terenu.
Wojska podporządkowane gen. Śmigłemu-Rydzowi zostały
podzielone na dwa zgrupowania. Grupa Wschodnia kpt.
Zbrowskicgo obsadzała linię kolejową i szosę Wil-
no–Mołodeczno oraz łączyła zgrupowanie wojsk gen.
Śmigłego-Rydza z Grupą Taktyczną gen. Lasockiego,
skoncentrowaną na przedpolach Lidy. Grupa Północna
ppłk. Karaszewicza-Tokarzewskiego usytuowana była
wzdłuż linii kolejowej Wilno–Dyneburg od Mejszagoły
przez Święciany do traktu Wilno–Michaliszki.
Linia frontu nie była zupełnie spokojna. Dochodziło do
lokalnych walk i potyczek. Uporczywe walki od pierwszych
dni maja toczyły się pod Niemenczynem, w sektorze za
który odpowiedzialna była grupa ppłk. Karaszewicza-
-Tokarzewskiego. Do walki skierowane zostało zgrupowa-
nie kpt. Złom-Langnera złożone z czterech i pół kompanii
piechoty, które liczyło około 550 bagnetów i 4 karabiny
maszynowe. 7 maja przeciwnik jednak się wycofał i wy-
mienione zgrupowanie przeszło do odwodu tej grupy,
której siły główne nacierały na Podbrodzie. 5 ppLeg.
otrzymał zdanie przeprawienia się przez Wilię i natarcia na
161

Podbrodzie. W nocy z 6 na 7 maja wkroczono do Karkożysk


z zamiarem porannego szturmu na Podbrodzie. Zamiar ten
opóźnił się w obliczu konieczności odparcia natarcia
przeciwnika. Miasto zostało opanowane 8 maja przez
5. ppLeg. przy nieznacznym oporze przeciwnika. Zdobycz
to: „wzięto przeszło 100 jeńców, 7 karabinów maszynowych,
konie i inny sprzęt”. Czaty kierowały się ku rzece Merze.
Zajęto Zułów, miejsce urodzenia Józefa Piłsudskiego, gdzie
legioniści ufundowali „tablicę na grobowcu rodzinnym
[Piłsudskich — przyp. L.W.] obrabowanym w roku 1918
przez Niemców. Wyrzucone z trumny zwłoki dziada Naczel-
nika Państwa zebrano i ponownie zamurowano w kaplicy,
dając na marmurowej tablicy odpowiedni napis”.
Działania w kierunku wschodnim prowadziła też grupa
gen. Lasockiego, chociaż pozbawiona była większości
oddziałów 1. DPLeg., które przechodziły reorganizację
i kończyły formowanie. 8 maja Józef Piłsudski nakazał
gen. Lasockiemu zajęcie linii: Krewo–Milejków–Żamoj-
dzie–Słowińsk, czyli dotarcie do linii starych okopów
niemieckich. Wojska tej grupy do 10 maja wyszły na linię
starych okopów, obsadzając ją od Piesiewicz, przez Wisz-
niew, po Smorgonie. Na południowym odcinku frontu
wojska gen. Lasockiego dążyły do wyjścia nad rzekę
Berezynę. Piechotę w tych działaniach wspierał pociąg
pancerny Śmiały. Ostatecznie wojska Frontu Litewsko-
-Białoruskiego na początku drugiej dekady maja wyszły na
linię starych okopów niemieckich z wyjątkiem lewego
skrzydła zagiętego ku zachodowi. Oznaczało to wykonanie
zadań postawionych przez Naczelnego Wodza w dniu
22 kwietnia. Dalsze jego plany zakładały ofensywę na
Mińsk, lecz jej wykonanie musiano odłożyć ze względu na
napięcia na granicy polsko-niemieckiej oraz na rozstrzyg-
nięcia w Galicji Wschodniej. Dlatego w połowie maja
Naczelny Wódz WP polecił gen. Śmigłemu-Rydzowi za-
trzymanie wojsk na linii: jez. Narocz–Hoduciszki–Ignalino.
162

Gen. Śmigłego-Rydza niepokoiła postawa Niemców


i Litwinów, którzy zachowywali się coraz bardziej agresyw-
nie. Zadecydowało to o skupieniu przez niego w Wilnie
silnego odwodu, który stanowił 1. ppLeg.
W połowie maja 2. DPLeg. kontrolowała już znaczną
część Wileńszczyzny. Linię, frontu od zachodu ubezpieczała
1. BJ ppłk. Beliny-Prażmowskiego. Półbatalion 1. ppLeg.
obsadzał Nowe Troki z zadaniem kontrolowania zachowania
się Niemców i Litwinów. Najsilniejsze zgrupowanie wysu-
nięte było na północny wschód, wzdłuż linii kolejowej
Wilno–Dyneburg. Było to zgrupowanie kpt. Bortnowskiego
składające się z czterech batalionów 5. i 6. ppLeg. i bata-
lionu poznańskiego. Po opanowaniu Mejszagoły, Malaty,
Nowych Święcian i Łyntupy zgrupowanie to kierowało się
na Turmont i Postawy.
Prawym sąsiadem tego zgrupowania był 3. batalion
5. ppLeg., dowodzony przez kpt. Chilewskiego, który to
batalion zabezpieczał linię kolejowa Wilno–Mołodeczno
na odcinku do Smorgoń. Z kolei kawaleria mjr. Głuchow-
skiego utrzymywała łączność z grupa gen. Lasockiego,
która czołowe oddziały kierowała wzdłuż linii kolejowej
Lida Mołodeczno. W połowie maja obie grupy, na polece-
nie Józefa Piłsudskiego, przeszły do obrony zajmowanej
linii frontu.
Aktywność przejawiała także Grupa Poleska gen. Lis-
towskiego, która 30 maja 1919 r. przemianowana została
na Front Poleski ze stanowiskiem dowodzenia w Pińsku.
Gen. Listowski powoli, ale systematycznie przesuwał
wojska w kierunku wschodnim.
Już analiza położenia i zamiarów Frontu Litewsko-
-Białoruskiego gen. Szeptyckiego, w tym zwłaszcza grupy
gen. Śmigłego-Rydza, wskazuje, iż wychodziły one poza
wytyczne Józefa Piłsudskiego, który nakazywał defensywna
postawę tych wojsk. Niepokoiło to Naczelnego Wodza
WP, czemu dał wyraz w liście wysłanym 15 maja do gen.
163

Szeptyckiego. O sprawach operacyjnych pisał: „W obecnej


sytuacji wojennej góruje nad wszelkimi kwestiami sprawa
możliwości wojennego zatargu z Niemcami. Dopóki ta
sprawa nie jest rozstrzygnięta, nie ma możliwości rozpo-
czynania jakichś nowych kroków na froncie litewskim.
I tak jesteśmy za daleko zaawanturowani. [...] Boję się
więc, że posuwanie się nasze naprzód na froncie litewskim,
nawet na początku czerwca, jest mocno wątpliwe”. Tym
samym wypowiadał się za obroną na Froncie Litewsko-
-Białoruskim zajętych już obszarów bez dalszego przemie-
szczania się wojsk w kierunku wschodnim. Miała to być
obrona czynna, ale nie połączona z dalszym przesuwaniem
linii frontu.
W cytowanym liście ustosunkował się także do zamie-
rzonych rozstrzygnięć roszad personalnych. Wobec będą-
cego na ukończeniu koncentrowania oddziałów 1. DPLeg.
w rejonie Lidy zamierzał dowództwo nad tym sektorem
frontu przekazać gen. Roji, gen. Lasockiego przesunąć na
stanowisko dowódcy DL-B, a gen. A. Mokrzeckiemu
powierzyć dowództwo jednej z dwóch nowo tworzonych
dywizji. Zanim to nastąpiło, w nieco odmiennej jednak
konfiguracji personalnej, gen. Szeptycki występował jako
dowódca DL-B do czerwca 1919 r., po czym dowodzenie
przejął gen. A. Mokrzecki. Dywizja ta w połowie 1919 r.
występuje już w składzie trzech brygad. Obsadę linii frontu
zajmowanej przez grupę gen. Lasockiego przejęła 2. DPLeg.
gen. Roji, który odwołany został z dowódcy 1. DPLeg.
której dowodzenie przejął gen. Śmigły-Rydz, złożona
z dwóch brygad: 2. BPLeg., dowodzona przez ppłk.
Ferdynanda Zarzyckiego i 4. BPLeg. pod dowództwem
ppłk. Juliusza Zulaufa. Dywizja składała się z trzech
pułków: 2., 3. i 4. ppLeg. Dowodzili nimi kolejno majorzy:
Trojanowski, Szczepan oraz ppłk Zulauf.
15 maja Józef Piłsudski wysłał jeszcze jedno pismo do
gen. Szeptyckiego, w których informował: „O ile nasze siły
164

w najbliższym czasie wydatnie się nie zwiększą, Naczelne


Dowództwo WP liczy się z koniecznością opuszczenia
w razie wojny z Niemcami ogromnej części zajętych
obecnie terenów Litwy i Białorusi, [...] aż do linii Kanał
Augustowski–Grodno–Niemen, a nawet jeszcze głębiej na
zachód”. Była to zapowiedź nie tylko wstrzymania działań
zaczepnych na froncie polsko-rosyjskim, ale nawet opusz-
czenia większości zajętych już ziem.
Stabilizacja na froncie walk polsko-rosyjskich była także
wynikiem defensywnej postawy przeciwnika. Armia Biało-
rusko-Litewska, po niepowodzeniach w walkach o Wilno,
Nowogródek i Baranowicze i po obsadzeniu przez Polaków
linii starych okopów niemieckich, nie przejawiała ochoty
do prowadzenia działań zaczepnych. Nie była ani wzmac-
niana, ani nawet uzupełniana, ze względu na inne potrzeby
frontów walczących z białymi formacjami rosyjskimi.
W meldunku głównodowodzącego Armią Czerwoną wy-
słanym do Lenina 16 maja, pisano o trudnym położeniu
7. Armii atakowanej przez dywizje estońskie i o kierowaniu
w ten sektor 4 nowych dywizji ściąganych z Syberii.
Joachim Wacetis informował Lenina, że na froncie polsko-
-rosyjskim Polacy nacierają z Wilna na Dźwińsk. Na
innych odcinkach tego frontu panowała stabilizacja.
Rosyjski Front Zachodni przechodził trudny okres.
W jego szeregach nasilała się dezercja. Radykalnie zmalały
stany liczebne wojsk obsadzających linię frontu. Północnego
odcinka frontu broniły resztki Dywizji Litewskiej, uzupeł-
nione oddziałami grupy Kisielowa, która organizacyjnie
wchodziła w skład Armii Łotewskiej, dowodzonej przez
Pietra Antonowicza Sławena. Na południe od tej dywizji
zgrupowana była 17. DS Armii Białorusko-Litewskiej
Andreja Sniesariewa. Jej głównym zadaniem była obrona
węzłów komunikacyjnych Królewszczyzny i Mołodeczna.
Obsadzała ona linię starych okopów niemieckich od jez.
Narocz przez Prudy–Listopady do stacji kolejowej Pierszaja.
165

Dalej w kierunku południowym linię frontu obsadzała


Dywizja Zachodnia. Liczono się nawet z możliwością
utraty Mińska, do czego naczelne dowództwo Armii
Czerwonej nie chciało dopuścić. Kryzys, jaki powstał
w oddziałach frontu Zachodniego wpłynął najprawdopo-
dobniej na zmianę szefa sztabu. Miejsce Nikołaja Domo-
żirowa 26 maja 1919 r. zajął Nikołaj Nikołajewicz Pielin.
Szczególną aktywność w połowie maja przejawiał Front
Poleski gen. Listowskiego. Do 20 maja jego wojska wyszły
do linii rzek Styru i Prypeci, do ujścia Jasiołdy. Kawaleria
opanowała Ostrowicze, Pohost i Lemieszewicze. Nieprzy-
jaciel poniósł znaczne straty w ludziach i sprzęcie i wyco-
fywał się głęboko na wschód.
W maju 1919 r. Józefa Piłsudskiego zaniepokoiła groź-
ba wojny z Niemcami. Zagrożenie wzrosło szczególnie
w trzeciej dekadzie tego miesiąca. 22 maja Naczelne
Dowództwo WP postanowiło utworzyć tzw. front przeciw-
niemiecki. którego prawe skrzydło stanowić miał Front
Litewsko-Białoruski gen. Szeptyckiego. Prócz tego syg-
nalizowano przerzut części wojsk zaangażowanych
w działaniach przeciwko Rosji Radzieckiej na front
przeciwniemiecki. W pierwszej kolejności dotyczyło to
pociągów pancernych.
W opracowanym przez Sztab Generalny Naczelnego
Dowództwa WP planie wojny z Niemcami były także
zadania dla Frontu Litewsko-Białoruskiego. Miał dokonać
odwrotu swoich wojsk na zachód i obsadzić linię: Kanał
Augustowski–Grodno–Niemen–Szczara. Wycofywanie wojsk
tego frontu osłaniać miała od wschodu grupa kawalerii płk.
Rawicz-Dziewulskiego. W planie przewidziano wycofanie
ze składu wojsk gen. Szeptyckiego 1. DPLeg. gen. Śmig-
łego-Rydza, która miała być przydzielona do Frontu Ma-
zowieckiego w celu obsadzenia przez nią rejonu Oso-
wiec–Grajewo–Szczuczyn. 2. DPLeg. gen. Roji, wchodząca
w skład Frontu Litewsko-Białoruskiego, miała obsadzić
166

linię Kanał Augustowski–Grodno–Niemen–ujście Szczary.


Głównym zadaniem wojsk gen. Szeptyckiego miała być
obrona Grodna. Do realizacji tego zadania wydzielić miano
grupę operacyjną dowodzoną przez gen. Wojciecha Fale-
wicza. W tej sytuacji linię starych okopów niemieckich
obsadzać miała jedynie DL-B.
Kolejną troską Naczelnego Wodza było stworzenie
warunków do realizacji koncepcji federacyjnej. Nie roz-
strzygał więc na razie przynależności ziem litewsko-biało-
ruskich, zajętych w działaniach w kwietniu i na początku
maja 1919 r. Zarówno w Wilnie, jak i Grodnie powołane
zostały zarządy cywilne, a nie wojskowe. Specjalni przed-
stawiciele Józefa Piłsudskiego zaangażowani byli w zjed-
nywanie Litwinów i Białorusinów do idei federacji z Polską.
Szczególną rolę spełniał najbliższy współpracownik Naczel-
nika Państwa, ówcześnie kpt., Walery Sławek. Józef
Piłsudski, pismem z 24 kwietnia, upoważnił go do „wszczę-
cia i prowadzenia pertraktacji w imieniu Naczelnego Do-
wództwa WP z Wojskami Litewskimi i Białoruskimi”.
W akcji pojednywania Litwinów, takiego słowa użył, obok
zachęt politycznych — zdecydowanie odrzucanych przez
Kowno, o czym donosił kpt. Sławek w specjalnie przygo-
towanym raporcie — przygotowywane były akcje militarne,
zaliczane do działań specjalnych. Rozpatrywany był nawet
scenariusz zbrojnego wystąpieniu opozycji, inspirowanej
przez Polaków, w celu ustanowienia w Kownie rządu
sprzyjającego planom Warszawy. Do prowadzenia działań
specjalnych zamierzano wykorzystać organizację Obrona
Kresów. W trzeciej dekadzie maja 1919 r. por. Marian
Zyndram-Kościałkowski otrzymał polecenie z Oddziału VI
Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa WP w sprawie
wyodrębnienia z okręgu suwalskiego okręgu kowieńskiego
Obrony Kresów. Organizacja ta miała prowadzić działalność
wywiadowczą oraz tworzyć oddział lotny — liczba zor-
ganizowanych członków dochodziła do 100 — z zamiarem
167

prowadzenia działań dywersyjnych oraz przygotowań na


wypadek wzniecenia powstania.
Z kolei spośród Białorusinów zamierzano formować
walczące po stronie Wojska Polskiego oddziały wojskowe.
Sceptycznie zapatrywano się na możliwość wykorzystania
jako podstawy tego formowania pułku białoruskiego utwo-
rzonego w Grodnie przez Niemców. Kpt. Sławek natomiast
informował, że do jego Biura Wywiadowczego przy Froncie
Litewsko-Białoruskim „zgłosili się oficerowie białoruscy,
którzy skupili się w Wilnie i Grodnie. Wśród tych oficerów
istnieje silna chęć tworzenia wojska, jednak ich narodowość
często przedstawia się w sposób bardzo problematyczny,
gdyż wielu oficerów Rosjan podaje się obecnie za Biało-
rusinów, czując możliwość zrobienia kariery wojskowej".
Mimo to kpt. Sławek uważał akcję tworzenia formacji
białoruskich za ważną „wobec potrzeby zamanifestowania
wobec Białorusinów przychylnego stanowiska Polski dla
ich samodzielnych instytucji i zamysłów utworzenia w krót-
kim czasie wojska białoruskiego”.
Zastój na froncie polsko-rosyjskim trwający od połowy
maja do pierwszych dni czerwca nie oznaczał zupełnego
spokoju. Trwały liczne potyczki i wymiany ognia. 25 maja
zgrupowanie kpt. Bortnowskiego otrzymało zadanie przy-
stąpienia do lokalnego natarcia w celu zadania strat 17. DS.
Natarcie rozpoczęło się 26 maja i doprowadziło do zajęcia
wsi Michniewicze, Sukniewicze, Porebranowice i Bajby.
Zadano duże straty 146. i 151. p.strz. Do niewoli dostało
się około 400 jeńców, zdobyto 2 działa i 3 karabiny
maszynowe. Sukces osiągnięto dzięki wypracowaniu tech-
niki przyłączania się do linii telefonicznych przeciwnika
i podsłuchiwaniu jego rozmów. Telefon podsłuchowy
otrzymał nazwę „wariat". Oto opis jego wykorzystania:
„Sposób był niewyszukanie prosty i rozbrajająco naiwny.
Ktoś z telefonistów, bodaj ze sztabu, macher od łączności,
wpadł na pomysł, by doczepić swój aparat do drutów
168

telegraficznych, idących wzdłuż toru kolejowego, który


w pewnym miejscu przecinała linia pozycji, przypuszczając
że drutami owemi posługują się bolszewicy, wyzyskujący
połączenie pozycji z Mołodecznem za pomocą drutów
telegraficznych. Przypuszczenie było trafne”. Lokalne
starcia prowadzone były także w pasie działania Frontu
Poleskiego, na wschód od Pińska. Tam, 29 maja, zajęto na
przykład wsie Widibor, Stolin i Osowa.
W końcu maja 1919 r. najtrudniejsza dla Frontu Za-
chodniego sytuacja miała miejsce w pasie działania
7. Armii i Armii Łotewskiej. Została tam skierowana
uwaga dowództwa frontu i naczelnego dowództwa, ale
działo się to kosztem intensywności działań na froncie.
Dowódca Armii Białorusko-Litewskiej Andrej Sniesariew,
rozkazem z 24 maja, nakazywał wojskom prawego skrzy-
dła podjęcie działań zaczepnych na kierunku Wilna
w celu odciążenia Armii Łotewskiej. Do realizacji tego
zamiaru przeciwnikowi nie starczało jednak sił. Naj-
prawdopodobniej zadecydowało to o zmianie dowódcy
tej armii. 31 maja 1919 r. Andreja Sniesariewa zastąpił
Filip Kuźmicz Mironow.
Nowym zjawiskiem była zmiana postawy ludności
cywilnej wobec oddziałów polskich. W miarę ich prze-
suwania się na wschód, gdzie dominowała ludność bia-
łoruska, stosunek ten stawał się nawet wrogi. Pisze
Adam J. Borkiewicz: „Na odcinku grupy wschodniej
szczególnie wrogo do nas były nastrojone wsie na przed-
polu: Siwica i Gotkiewicze. Pod pozorem pracy w polu
cala ludność tych wsi uprawiała szpiegostwo, uwiada-
mianie nieprzyjaciela o każdym naszym ruchu". W ramach
retorsji strona polska ostrzeliwała ogniem te wsie, których
ludność współpracowała z Rosjanami lub czynnie wy-
stępowała przeciwko Polakom.
Względny spokój na linii frontu strona polska wy-
korzystywała na inżynieryjną rozbudowę zajmowanych
169

pozycji. Budowano umocnione reduty, transzeje i inne


fortyfikacje polowe.
W sytuacji zaangażowania Armii Czerwonej na licznych
frontach walk malała liczebność wojsk skupionych na
froncie polsko-rosyjskim. Na 1 czerwca 1919 r. Armia
Białorusko-Litewska, składająca się z Dywizji Zachodniej
Łotwy, 8. DS pod dowództwem Jemieliana Nikiforowicza
Jewdokimowa, 17. DS Grigorija Michajłowicza Borzinskija
oraz 2. Dywizji Pogranicznej, liczyła 14 318 bagnetów, 99
szabel. 168 dział i 415 karabinów maszynowych. Na
początku czerwca 1919 r. nastąpiły dość istotne zmiany
organizacyjne w Armii Czerwonej. Sformowano 12. Armię,
dowodzoną przez Nikołaja Grigoriewicza Siemienowa,
którą włączono do Frontu Zachodniego. Armię Łotewską
przemianowano na 15. Armię, którą od 25 czerwca dowo-
dził Siergiej Dimitrijewicz Charłamow, a Armię Białorusko-
-Litewską na 16. Armię, której dowodzenie przejął Alek-
sandr Wasilewicz Nowikow. Zadaniem 12. Armii miało
być obsadzenie frontu na Polesiu i Wołyniu, z myślą
o działaniach zaczepnych prowadzonych przeciwko woj-
skom ukraińskim atamana Symena Petlury. Front polsko-
rosyjski obsadzała część 15. Armii, 16. Armia i część
12. Armii. Zmiany te nie miały większego wpływu na
przebieg działań na froncie polsko-rosyjskim, chociaż
narastała liczebność wojsk rosyjskich zaangażowanych
w walkę z Polakami.
Bierne zachowywanie się Rosjan ośmielało niektórych
polskich dowódców do podejmowania samodzielnych akcji
zbrojnych i w ich wyniku linia frontu była stopniowo
przesuwana na wschód. Zgody na przejście wojsk Frontu
Litewsko-Białoruskiego i Frontu Poleskiego do ograniczo-
nych działań zaczepnych nie wyraziło natomiast ani Naczel-
ne Dowództwo WP, ani dowództwa tych frontów. Tym-
czasem, jak meldował gen. Szeptycki: „Grupy i dywizje
prowadzą samodzielnie dalszą ofensywę powodując się
170

osobistymi ambicjami dowódców, po części natury politycznej


i wymawiających się odnośnymi prośbami miejscowej ludno-
ści”. Była to krytyka, bez jej personifikowania, przede
wszystkim postawy gen. Śmigłego-Rydza, który nie tolerował
zwierzchności nad sobą gen. Szeptyckiego.
O konflikcie, jaki zarysował się między wymienionymi
generałami donosił Józefowi Piłsudskiemu kpt. Sławek pisząc 2:
„Śmigły prosił mnie również, bym do Ciebie napisał, że on
coraz więcej widzi szykan ze strony Szeptyckiego i pode-
jrzewa, że gra z nim skończy się tak stano jak z Sikorskim.
Co prawda Szeptycki jest wściekły na Naczelne Dowództwo,
ale bardzo dobrze może się pogodzić z «katolikami» za
pośrednictwem Perkowicza, Jelskiego i innych ze swojego
otoczenia. Jeżeli chodzi o to, by go utrzymać, to trzeba do
jego otoczenia wprowadzić Koca [Adama — przyp. L.W.]
lub, jeśli to będzie niemożliwe dać mu Styka [Juliana
Stachiewicza — przyp. L.W.] na kierownika działu operacyj-
nego i w ten sposób przynajmniej zamknąć sielankę dowbor-
czyków". Niejako przy okazji kpt. Sławek także uskarżał się
na trudności z porozumieniem się z gen. Szeptyckim pisząc:
„Stosunek z Szeptyckim dotąd się nie ułożył. Może po części
przyczyną jest to, że ja ze względu na stan sił nie mogłem
jeszcze do niego pojechać, ale zdaje mi się, że tu jest coś
więcej”. I następnie opisał rzekome mieszanie się przed-
stawicieli gen. Szeptyckiego do pertraktacji prowadzonych
z Litwinami, do których to kpt. Sławek miał upoważnienie
Józefa Piłsudskiego. Charakterystyczny był ten fragment
cytowanego listu kpt. Sławka, w którym starał się wykazać,
że gen. Szeptycki krytykuje także samego Naczelnego Wodza:
„W rozmowie z tym samym Osmołowskim, a również,
i z Kościałkowskim Szeptycki wypowiadał wielkie niezado-
wolenie z polityki «miękkiej ręki», co było wyraźnie wywołane
Twoim listem”. Grupa legionowa nie znosiła obcej komendy

2
List Sławka do Piłsudskiego z 26.05.1919 r.
171

i wpływów, dlatego też nachalnie wprowadzała swych ludzi


do innych zespołów lub zwalczała ludzi z innych orientacji
politycznych. Opanowała ona w szczególności pion infor-
macyjny (wywiad i kontrwywiad) i nie znosiła w nim
konkurencji ludzi z innej orientacji politycznej. Z kolei gen.
Szeptycki nie chciał akceptować ludzi mu narzucanych
z zewnątrz.
Józef Piłsudski nie reagował początkowo na niesnaski
w kierownictwie Frontu Litewsko-Białoruskiego, co jednak
nie oznaczało, że ich nie śledził. 1 czerwca wyjechał
z Warszawy do Grodna nie tylko na lustrację miejscowego
garnizonu. Udał się w towarzystwie szefa misji wojskowej
Wielkiej Brytanii, którym był gen. Adrian Carton de Wiatr.
Poza oficjalnymi przyjęciami i paradami Piłsudski spotkał się
z Jerzym Osmołowskim, generalnym komisarzem ziem wscho-
dnich i gen. Szeptyckim. Rozmowy dotyczyły zarówno
administracji zajętymi terenami, jak i perspektywami prowa-
dzenia kolejnych operacji militarnych. W tej ostatniej kwestii,
z uwagi na stan napięcia z Niemcami, Naczelny Wódz,
zabronił znaczniejszego przesuwania się na wschód oddziałów
polskich.
Gen. Śmigły-Rydz, nie oglądając się na dyspozycje otrzy-
mywane od gen. Szeptyckiego, prowadził własną politykę,
w tym i militarną. Planował nowe, lokalne działania. Np.
8 czerwca dostrzegł przegrupowywanie sił rosyjskich pod
Smorgoniami i postanowił doprowadzić do ich rozbicia
— podejrzewał bowiem zamiar ich marszu w kierunku
Wilejki.
Do 10 czerwca grupa lewoskrzydłowa 1. DPLeg., którą
stanowiła 1 BPLeg., północnym skrzydłem dotarła do brzegu
jeziora Dzisny, nawiązując styczność bojową z Rosjanami na
odcinku Giejby, Rejnie i Mejluny. Po lewej stronie rzeki
Dzisny dotarto do Opsy, ale bez kontaktu z nieprzyjacielem,
który obsadzał w tym czasie linię Szarkowszczyzna–Woropo-
jewo–Duniłowicze.
172

Do natarcia w kierunku grupującego się pod Smorgoniami


przeciwnika przygotowywało się zgrupowanie wschodnie kpt.
Bortnowskiego. Składało się z 2. batalionu 1. ppLeg., czasowo
dowodzonego przez por. Zubosz-Kalińskiego, 3. batalionu
5. ppLeg. kpt. Chilewskiego. 1. dywizjonu 11. p.uł. i 2. baterii
artylerii, w sumie stanowiło to 1400 bagnetów, 170 szabel, 18
karabinów maszynowych i 4 działa. Rozeznanie kawalerzystów
ustaliło, że 3. brygada 17. DS zajmowała trzecią linię okopów
rosyjskich z I wojny światowej, pozycję umocnioną drutami
kolczastymi. Pod Zaśkiewiczami stwierdzono ześrodkowanie
150. p.strz., z resztkami 149. p.strz., z kolei folwark Kupranice
nad Bieniczanką obsadzał 152. p.strz., kolejne miejscowości
5. miński p.strz., a w odwodzie rozmieszczono dwa bataliony.
Stan liczebny przeciwnika szacowano na około 1200 bagnetów,
kilkadziesiąt szabel, kilkanaście karabinów maszynowych
i 4 działa. W rzeczywistości siły rosyjskie wynosiły około 800
bagnetów.
10 czerwca o godz. 10.00 kpt. Bortnowski wydał rozkazy
nakazujące podjęcie natarcia dnia następnego o godz. 2.00.
Poszczególne pododdziały otrzymały szczegółowe zadania.
Celem natarcia miało być rozerwanie skoncentrowanych wojsk
przeciwnika, a po wykonaniu tego zadania siły główne miały
się wycofać, pozostawiając po jednej kompanii w Zaśkiewi-
czach, Gotkiewiczach i Bienicy.
Słabością ugrupowania kpt. Bortnowskiego było jego nad-
mierne rozciągnięcie w terenie, przez co bataliony piechoty nie
mogły ze sobą współdziałać i prowadziły samodzielne działania.
Jako pierwszy nocą z 10 na 11 czerwca do akcji ruszył
3. batalion 5. ppLeg. kpt. Chilewskiego. Uderzył o świcie na
Gajowee i Redki oraz Bienicę. Jedna z jego kompanii nacierała
od Siwicy na Jakowicze. Sukcesem było zajęcie Bienic
i Markowa oraz wzięcie do niewoli licznych jeńców.
2. batalion 1. ppLeg. przedzierał się w trudnych warunkach
terenowych. Do pierwszego starcia doszło w folwarku Kup-
ranica. Po krótkiej wymianie strzałów Rosjanie rzucili się do
173

ucieczki. W czasie walki został ciężko ranny dowódca


7. kompanii ppor. Adam Borkiewicz i dowodzenie przejął
ppor. Antoni Wadzyński. Kompania nacierała w kierunku wsi
Chatucicze, która została zajęta o godz. 4.00. W tym samym
czasie 5. kompania ppor. Stefana Holinkowskiego po zajęciu
Gotkiewicz, także kierowała się na Chatucicze, które zostało
ponownie opanowane przez Rosjan. Zostali oni z nich wyparci
o godz. 16.15.
Szczególnie uporczywie przeciwnik bronił Kanowicz.
Natarcie zostało powstrzymane, a Polacy rozpoczęli oko-
pywanie się. Dowodzenie zgrupowaniem od wyjeżdżającego
do Wilna kpt. Bortnowskiego przejął por. Zubosz-Kaliński,
przekazując na ten czas dowodzenie 2. batalionem I. ppLeg.
ppor. Holinkowskiemu. Podciągnięto artylerię. Rosjanie
przeszli do natarcia w godzinach popołudniowych. W tym
czasie część pododdziałów wycofywała się na pozycje
wyjściowe. Wprowadziło to dezorganizację w ugrupowaniu.
Okrążony został między innymi pluton 7. kompanii plut.
Modesta Żabskiego, ale udało mu się przedrzeć przez
bagna do Janowicz. 7. kompania zbyt pośpiesznie została
wycofana z Chatucicz, wskutek czego doszło do oskrzyd-
lenia 5. kompanii, która musiała opuścić Kanowicze,
ponosząc znaczne straty. Dalsze cofanie się obu kompanii
powstrzymał ppor. Holinkowski, który ponownie opanował
Chatucicze. Wieczorem 2. batalion 1. ppLeg. został wyco-
fany na stare pozycje. W walkach o Chatucicze 2. batalion
poniósł duże straty: 4 zabitych, w tym zmarły z ran ppor.
Borkiewicz, 34 rannych i 14 pojmanych do niewoli.
O niepowodzeniu decydowało wadliwe zgrupowanie sił
i rozczłonkowanie ich na dużej długości. Zawiodło również
dowodzenie i współdziałanie.
Dowództwo Grupy Wileńskiej gen. Śmigłego-Rydza
działania skierowane na Chatucicze określiło jako operację
przeprowadzoną w celu uprzedzenia większej akcji bol-
szewickiej, w wyniku której, jak pisało „na szerszą skalę
174

zaatakowano nieprzyjaciela gromadzącego się na odcinku


północno-wschodnim".
W drugiej dekadzie czerwca sytuacja w pasie działania
Grupy Wschodniej kpt. Bortnowskiego ustabilizowała się.
Dochodziło tylko do drobnych incydentów. 20 czerwca
dowodzenie grupą przejął mjr Dąb-Biernacki. Grupa
Wschód występowała też pod nazwą Grupa Smorgoń.
Prowadzono jedynie aktywną działalność rozpoznawczą.
Znacznym wzmocnieniem dla tej grupy było przydzielenie
jej pociągu pancernego Śmiały. 29 czerwca Grupa Wschód
została wycofana z linii frontu i została zastąpiona przez
1. batalion 3. ppLeg. Oznaczało to przygotowania do
nowej dużej akcji zaczepnej.
Pewną aktywność bojową wykazywała w drugiej deka-
dzie czerwca 2. DPLeg. Najważniejszym wydarzeniem był
wypad 3. batalionu 4. ppLeg., dowodzonego przez por.
Jana Kieslera, na Wołożyn. Działania przeprowadzono
11 czerwca. Pisał on: „Miejscowość została w ciągu kilku
minut opanowana, lecz Rosjanie zdołali ze stratami wycofać
się na północ”. Potem zablokowali Polaków, ale ci zdołali
się przebić wraz ze swoimi zdobyczami.
Do działań zaczepnych szykował się również przeciwnik.
Wykorzystując fakt przerzutu części wojsk Frontu Litew-
sko-Białoruskiego na front polsko-niemiecki — przerzut ten
związany był z zagrożeniem wojennym ze strony Niemiec
— 16 czerwca dowódca Frontu Zachodniego Nadieżnyj
nakazał 15. i 16. Armii rozpoczęcie działań zaczepnych
w północnym sektorze frontu polsko-rosyjskiego. 15. Armia
lewym skrzydłem miała wyjść na linię Dzisna–Goduciszki,
natomiast 16. Armia prawym skrzydłem przedłużać pas
natarcia do jezior Szwakszty i Wiśniewskie.
W sytuacji, gdy posługiwano się różnymi nazwami
istniejących frontów Ministerstwo Spraw Wojskowych
17 czerwca 1919 r. wprowadziło ich oficjalne nazewnictwo
oraz linie rozgraniczenia. Front Litewsko-Białoruski gen.
175

Szeptyckiego, ze stanowiskiem dowodzenia w Lidzie, miał


być odpowiedzialny za strefę od Kanału Augustowskiego
do linii styczności z Frontem Poleskim na wysokości
Jeziora Wygonowskiego. Front Poleski gen. Listowskiego,
ze stanowiskiem dowodzenia w Pińsku, odpowiadał za
sektor frontu od Jeziora Wygonowskiego do Prypeci. Na
prawym skrzydle znajdował się Front Galicyjsko-Wołyński
gen. Iwaszkiewicza, ze stanowiskiem dowodzenia w Lwo-
wie, który przedłużał linię frontu do granicy Galicji
w Karpatach.
Dla Naczelnego Dowództwa WP o wiele ważniejsze od
drobnych sukcesów terenowych osiąganych przez Front
Litewsko-Białoruski czy Front Poleski było rozstrzygnięcie
wojny o Galicję Wschodnią. Tam zaplanowano prze-
prowadzenie w lipcu decydującej operacji. Na tych działa-
niach skupiona była główna uwaga Józefa Piłsudskiego,
który 21 czerwca opuścił Warszawę wyjeżdżając do Lwowa.
W tym czasie na froncie polsko-rosyjskim większą
aktywność zaczepną wykazywał Front Poleski gen. Lis-
towskiego. 14 czerwca śmiały rajd 3. p.uł. rtm. Stefana
Strzemińskiego doprowadził do opanowania Łohiszyna.
Stanowiło to duże zagrożenie dla rosyjskich linii obronnych
i dlatego ich wojska podejmowały próby ponownego zajęcia
Łohiszyna jednak bez powodzenia. Walki trwały także
na odcinku Jasiołdy. Na podstawie informacji przekazanych
przez Naczelne Dowództwo WP z tego sektora frontu
wycofany został 5. p.strz., co jednak nie miało istotniejszego
wpływu na zachowanie się ugrupowania przeciwnika.
Na początku czerwca doszło do poszerzenia frontu
walk polsko-rosyjskich. Ofensywa Armii Czerwonej prze-
ciwko wojskom Ludowej Republiki Ukrainy atamana
Petlury doprowadziła do ich wyjścia w pierwszych dniach
czerwca do linii rzeki Prypeć na Wołyniu, gdzie nawiązano
także styczność bojową z wojskami polskimi na Froncie
Galicyjsko-Wołyńskim. Do pierwszego starcia doszło
176

w Radziwiłłowie, gdzie zostało zaatakowane zgrupowanie


mjr. Władysława Bończy-Uzdowskiego. W kolejnych dniach
dochodziło na tym froncie do kolejnych potyczek. Pod
Kalatówką i Czartoryskiem oddziały Armii Czerwonej sto-
czyły walkę z wojskami grupy operacyjnej gen. Bronisława
Babińskiego. Wynik tego boju był nierozstrzygnięty. Dowód-
ca Frontu Galicyjsko-Wołyńskiego, gen. Iwaszkiewicz, w od-
wecie za zaatakowanie jego oddziałów przez Rosjan, nakazał
10 czerwca przeprowadzenie wypadu na Równe. Ostatecznie
na tym odcinku Frontu Galicyjsko-Wołyńskiego sytuacja
uległa stabilizacji i zarówno w czerwcu, jak i do połowy lipca
nie prowadzono intensywniejszych walk.
28 czerwca 1919 r. został podpisany traktat wersalski,
który oddalał możliwość wybuchu wojny polsko-niemieckiej.
Umożliwiło to likwidację tzw. frontu przeciwniemieckiego
i nową dyslokację zwolnionych sił. Wojsko Polskie zostało
ponadto znacząco wzmocnione przez włączenie w jego
skład ponad 70 tys. żołnierzy z armii gen. Józefa Hallera,
a także około 70 tys. z Armii Wielkopolskiej. Wojsko
Polskie w połowie sierpnia 1919 r. liczyło więc około pół
miliona żołnierzy. Stwarzało to szansę nie tylko na dokoń-
czenie wojny o Galicję Wschodnią, ale i uaktywnienie
frontu polsko-rosyjskiego.
Rozpoznanie strony polskiej prowadzone przez Oddział
Informacyjny Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa
WP ustaliło w trzeciej dekadzie czerwca, że na linii frontu
polsko-rosyjskiego nastąpiła koncentracja świeżych sił
przeciwnika, co mogło sugerować jego przygotowania do
działań ofensywnych. Informowano, że grupa Kisielowa
operująca na północ od Wilna została wzmocniona 131.
i 132. p.strz., co w sumie dawało 1100 bagnetów. Posiadano
informacje o przerzucie na front polsko-rosyjski 12 tys.
żołnierzy z innych frontów.
Dowódca Frontu Litewsko-Białoruskiego postanowił
uprzedzić zamiary ofensywne przeciwnika i przeprowadzić
177

ofensywę w dużym stylu. Miała ona za zadanie zajęcie


ważnych węzłów komunikacyjnych Mołodeczna i Wilejki.
Autorem planu tej operacji był szef sztabu frontu ppłk
Thullie. 27 czerwca ukazał się rozkaz operacyjny Frontu
Litewsko-Białoruskiego nr 6004/III, nakazujący przyjęcie
ugrupowania w celu przeprowadzenia tej ofensywy. Utworzo-
ne zostały dwie grupy uderzeniowe przeznaczone do natarcia
na Mołodeczno i Wilejkę. Grupa gen. Roji, który przejął
dowództwo grupy ppłk. Zarzyckiego, składała się z 4. ppLeg.
ppłk. Zulaufa, 1. i 2. batalionu, dowodzonych przez kpt.
Emila Czaplińskiego i por. Jana Sendorka, 2. ppLeg. mjr.
Jerzego Trojanowskiego, 2. i 3. batalionu 3. ppLeg. mjr.
Szczepana, 7. i 13. p.uł., 2. szwadronu dragonów oraz 1. i 2.
baterii 2. pap. Grupa ta miała swoje siły główne skoncentro-
wać na wschód od Bogdanowa, a 13. p.uł. rozmieścić
w rejonie Zeberczyna i Bakszt. Zadaniem tej grupy miało być
natarcie na Mołodeczno. Z Grupy Wileńskiej gen. Śmigłego-
Rydza w natarciu na Wilejkę uczestniczyć miała wzmocnio-
na Grupa Smorgoń skoncentrowana w rejonie Smorgoni.
Gen. Lasocki miał wydzielić lidzki p. strz., ześrodkowany
w rejonie Nowogródka, jako rezerwę frontu. Przygotowania
do natarcia miały być zakończone do 30 czerwca, a koncent-
racja wojsk prowadzona głównie nocą i utrzymywana
w tajemnicy. Gen. Szeptycki, kierując się zlokalizowaniem
większych sił rosyjskich, które z rejonu Mołodeczna miały
zamiar atakowania Wilna od wschodu i północy, wydał 28
czerwca kolejny rozkaz operacyjny, nakazujący podjęcie
kontrakcji. Pisał w nim m.in.;
„2. Zamiar dowództwa frontu:
a) przerwanie frontu nieprzyjaciela;
b) opanowanie węzła kolejowego Mołodeczno, Wilejka
i pomostu między puszczą Naliborską i puszczą na północ
od linii kolejowej Smorgonie-Mołodeczno;
c) osaczenie i zniszczenie stojących na tym odcinku sił
bolszewickich".
178

W kolejnym rozkazie operacyjnym nr 6102/III gen.


Szeptycki informował, że nieprzyjaciel obsadza linię:
Szemetowszczyzna– Spiagle–Iza–Wilejka–Zaśkiewicze–Bie-
nica–Łosk–Ugły–Stajki–Wołożyn–Pierszaja–Iwieniec siłami
17. DS. Zamiarem dowódcy frontu było: „[...] a) przerwanie
związanego dziś już frontu nieprzyjacielskiego przez
opanowanie węzła kolejowego Mołodeczno, miasta Wilej-
ka i pomostu między Puszczą Nalibocką i puszczą na
północ od linii kolejowej Smorgonie–Mołodeczno; b)
osaczenie i zniszczenie stojących na tym odcinku sił
bolszewickich”. Działania zaczepne miano rozpocząć
1 lipca o godz. 3.00. Wyznaczono do nich grupę gen.
Roji, która siłami głównymi miała nacierać na Woło-
żyn–Pierszaja, zaś kolumna słabsza posuwać się wzdłuż
linii kolejowej Listopady–Mołodeczno. Miasto Mołodecz-
no miano zaatakować 2 lipca o godz. 3.00. Kawaleria
miała ubezpieczać prawe skrzydło tego ugrupowania od
południa i z kierunku Krasnego, przerywając tor kolejowy
Mołodeczno–Mińsk w celu uniemożliwienia transportu
wojsk i zaopatrzenia. Czytamy dalej: „Bo zajęciu Moło-
deczna Grupa gen. Roji umocni się grupami na linii
Pierszaja–Chołchła–Mołodeczno i jest w pogotowiu do
odparcia kontrataków nieprzyjacielskich z kierunku Iwień-
ca, Mińska i Wilejki".
Grupa Smorgoń mjr. Dąb-Biernackiego słabszymi siłami
wiązać miała Rosjan na linii Bienica–Zaśkiewicze, a siłami
głównymi uderzyć na Wilejkę, którą nakazano opanować
do wieczora 1 lipca. Kawaleria, składująca się z 7. i 13.
p.uł., ubezpieczać miała lewe skrzydło tego ugrupowania.
Do tej operacji wyznaczona została także grupa jazdy mjr.
Orlicz-Dreszera, która miała wiązać przeciwnika na swoim
odcinku, zniszczyć tor kolejowy prowadzący z Wilejki do
Potocka i jeden z większych mostów oraz nawiązać łączność
z kawalerią Grupy Smorgoń. Po zajęciu Wilejki grupa mjr.
Dąb-Biernackiego miała współdziałać z wojskami gen.
179

Roji w natarciu na Mołodeczno. Postawiono także zadania


lotnictwu frontu, które miało prowadzić rozpoznanie rejonu
walk. Pozostałe siły frontu nie miały być angażowane do
tej operacji, poza jednym pułkiem DL-B, stanowiącym
odwód frontu. Do powyższej operacji strona polska wy-
dzieliła około 8000 bagnetów i szabel i były to siły
wystarczające, jeśli porównało się je z liczebnością sił
przeciwnika. Czy operacja na Mołodeczno i Wilejkę była
samodzielną inicjatywą gen. Szeptyckiego trudno przesa-
dzać. Prawdopodobnie została ona zaplanowana za wiedzą
i aprobatą Józefa Piłsudskiego, którego jednym w perspek-
tywicznych celów było opanowanie Mołodeczna.
Za interesującą uznać należy przekazaną przez dowódcę
Fronlu Litewsko-Białoruskiego Instrukcję dla wkraczają-
cych da miast oddziałów. Gen. Szeptycki, żeby ustrzec się
ekscesów antyżydowskich podobnych do tych, jakie miały
miejsce przy zajęciu Lidy — było to pokłosie wrogiego
nastawienia tej ludności do wojsk polskich — nakazywał:
„Pouczyć wszystkie oddziały, że przy zajęciu miasteczka
należy bezwzględnie unikać wykroczeń przeciwko ludności
żydowskiej. Odpowiedzialność za porządek ponosi dowódca
najstarszy. Przestrzeganie tego rozkazu kontrolować przez
oddziały żandarmerii".
Gen. Szeptycki, trafnie przewidując, że największy
opór przeciwniku napotka w pasie działania grupy gen.
Roji, zwłaszcza na kierunku od Listopadów przez Wo-
łożyn-Chołchłę na Krasne, udał się wraz ze sztabem
w ten rejon frontu, aby osobiście nadzorować prowadzone
natarcie.
Kierownictwo partii bolszewickiej w obliczu zagrożenia
wewnętrznego i zewnętrznego postanowiło zmienić swoją
politykę w sprawie rekrutacji do Armii Czerwonej. Wobec
ogromnych braków wyszkolonych kadr, rozporządzeniem
najwyższych władz republiki z 20 maja 1919 r., zarzą-
dzono w Rosji Radzieckiej mobilizację wszystkich byłych
180

żołnierzy armii carskiej. Mobilizacja miała objąć roczniki


1889-1898 lub tych, którzy powracali z niewoli. Pobór
rozpocząć się miał 1 lipca 1919 r. i skończyć jak najszyb-
ciej. Oddzielną mobilizację prowadziły wśród swoich
członków związki zawodowe. Powyższa decyzja mogła
także oznaczać przygotowania Armii Czerwonej do prowa-
dzenia nowych operacji zaczepnych.
Grupa Smorgoń mjr. Dąb-Biernackiego przed przystą-
pieniem do operacji składała się z 2. batalionu 1. ppLeg.
por. Zubosz-Kalińskiego, 3. batalionu 5. ppLeg. kpt.
Bronisława Krzyżanowskiego, 4. szwadronu 11. p.uł. ppor.
Tadeusza Brzęk-Osińskiego. dywizjonów dragonów rtm.
Bzowskiego i 3. baterii 9. pap kpt. Władysława Dawidajtisa.
Łącznie stanowiło to 1471 bagnetów, 350 szabel, 16
ckm-ów i 4 działa.
Mjr Dąb-Biernacki zmodyfikował zadanie postawione
przez dowódcę frontu — trudno ustalić, czy uczynił to po
akceptacji gen. Szeptyckiego — a mianowicie postanowił
tak ugrupować swe wojska, aby obie kolumny były na tyle
silne, że mogłyby jednocześnie gwałtownie nacierać na
Wilejkę i Kurzeńce. Pierwsza północna kolumna nacierająca
na Kurzeńce składała się z 5. kompanii 1. ppLeg.,
4. szwadronu 11. p.uł. oraz dwóch szwadronów dragonów
i była dowodzona przez rtm. Bzowskiego. Zadaniem tego
zgrupowania było ubezpieczanie działań całości Grupy
Smorgoń od strony Potocka. Kolumna południowa, kieru-
jąca się przez Teklinopol na Wilejkę, składała się z trzech
kompanii 2. batalionu 1. pułku piechoty Legionów,
3. batalionu 5. ppLeg. i baterii artylerii. Dowodzenie nad
tym zgrupowaniem objął osobiście mjr Dąb-Biernacki.
Jego zamiarem było, po zajęciu Wilejki i ewentualnym
zdobyciu odpowiedniego składu pociągu, załadowanie na
niego części wojsk i niespodziewane przedarcie się na
stację kolejową Mołodeczno w celu wzniecenia paniki
w mieście. Zamiar ten także wykraczał poza zadania
181

postawione przez gen. Szeptyckiego. Mjr Dąb-Biernacki


przewidywał, iż Teklinopol będzie opanowany przez
2. batalion 1. ppLeg., zaś 3. batalion 5. ppLeg. nacierał
będzie na Wilejkę. Oto zadanie postawione temu drugiemu
batalionowi: „Kotarba z 10-tą i moją kompanią [por.
Wacława Lipińskiego przyp. L.W.] uderzyć ma na
dworzec i na północną stronę miasta, od Teklinopola tj. od
zachodu uderzy dwunasta kompania. Atak ma nastąpić
o świcie i jeżeli złapiemy na dworcu jaki pociąg, to
momentalnie ładujemy się i — jazda na Mołodeczno".
Słabością planu działań przygotowanego przez mjr.
Dąb-Biernackiego było bardzo słabe rozpoznanie sił prze-
ciwnika. Rozpoznanie ustaliło tylko, że obsadza on trzy
wsie, Barańce, Teklinopol i Borowce, położone na zachód
od Wilejki, siłami około 100 - 200 żołnierzy w każdej,
około 200 żołnierzy znajdować się miało w Kurzeńcu,
natomiast nie ustalone siły wraz z artylerią miały stac-
jonować w Wilejce. Sądzono, że siły te nie przekraczają
1000 żołnierzy. Nie rozpatrywano wariantu przerzutu sił
przeciwnika z Mołodeczna i Połocka.
Zajmowanie pozycji wyjściowych rozpoczęło się już 30
czerwca w godzinach rannych. Kolumna północna miała za
zadanie przekroczenie rzeki Narocz i po przemarszu następ-
nie przez Czerkaski Bór, niespodziewanie uderzyć na
Kurzeniec, zająć go i obsadzić piechotą. Kawaleria natomiast
kierować się miała na Wilejkę w celu nawiązania styczności
ze zgrupowaniem mjr. Dąb-Biernackiego. Kolumna południo-
wa wyruszyła 30 czerwca w godzinach rannych i posuwała
się przez Ordzieje, Jagodowo, Mickiewicze do Rotkowicz.
W nocy straż przednia miała opanować folwark Teklinopol,
a wczesnym rankiem 1 lipca uderzyć na Wilejkę.
Początek działań nie przyniósł niespodzianek. Po podej-
ściu 2. batalionu 1. ppLeg. do folwarku Teklinopol
wywiązała się walka. Oto zapis jej początkowego prze-
biegu: „Uprzedzony nieprzyjaciel otworzył nagle silny,
182

gorączkowy ogień z karabinów zwykłych i maszynowych,


co wstrzymało oskrzydlający ruch kompanii 6-ej, gdyż
część jej żołnierzy pogubiła się w ciemnościach”. Natar-
cie 8. kompanii doprowadziło do częściowego opanowa-
nia okopów przeciwnika i wówczas Rosjanie rozpoczęli
odwrót na Barańce. Strzelanina zaalarmowała jednak
nieprzyjaciela w Baranowcach i Barańcach. Polacy
przegrupowali siły. 2. batalion 1. ppLeg. przeszedł do
odwodu, natomiast pozostałe siły kolumny południowej
skierowały się na Wilejkę. O świcie 1 lipca do Wilejki
zbliżyło się zgrupowanie mjr. Dąb-Biernackiego. Nie-
przyjaciel był jednak zaalarmowany wybuchem wcześ-
niejszych walk, dlatego też mógł otworzyć ogień do
rozciągniętej tyraliery. Do walki włączyła się bateria kpt.
Dawidajtisa. Polacy rozpoczęli manewr okrążający mias-
to od północy. Rosjanie nie wytrzymali psychicznie
i rozpoczęli wycofywanie się. Wilejka została zajęła
1 lipca we wczesnych godzinach rannych.
Nieco inny opis zajęcia miasta przedstawia uczestnik
tych wydarzeń, por. Wacław Lipiński: „Miasteczko
ciche, jakby pogrążone w głębokim śnie, czuje się
jednak w migotaniu bladych twarzy w oknach niskich
domów oślepły strach. [...] Tuż za ogrodami rozciąga
się sinem pasmem płytka, szeroka Wilia. Przez most,
na gwałt, co siły uciekają jakowiś ludzie, za któremi
gonią strzały... Wilejka zdobyta". Przystąpiono do
obsadzania miasta i jego ubezpieczania. Zrezygnowano
natomiast z zamiaru rajdu na Mołodeczno wobec zaalar-
mowania tamtejszej załogi i wyjścia w tym czasie
2. DPLeg. dopiero na linię Listopady–Wołożyn, co nie
odbiegało od zamiaru gen. Szeptyckiego, który dywizji
tej postawił zadanie zajęcia Mołodeczna. 2 lipca o godz.
3.00. Rosjanie w kierunku Wilejki zaczęli przerzucać
nowe pododdziały, które okopywały się po wschodniej
stronie Wilii. W nocy z 1 na 2 lipca wojska te opuściły
183

zajmowane pozycje najprawdopodobniej z obawy o mo-


żliwość ich okrążenia przez 2 DPLeg.
Działania kolumny północnej przebiegały zgodnie z pla-
nem. Po wyminięciu pozycji obsadzanych przez Rosjan we
wsiach Bilcewicze i Żury w nocy z 30 czerwca na 1 lipca
zbliżono się do Kurzenic. Szwadron 11. p.uł. okrążył
miejscowość od północy, natomiast 5. kompania uderzyła
od zachodu. O godz. 13.30 straż przednia wkroczyła do
Kurzenic, skąd przeciwnik się wycofał. Zgodnie z planem
piechota przystąpiła do obsadzenia miejscowości, natomiast
kawaleria kierowała się w stronę Wilejki. Została jednak
powstrzymana przez cofające się grupy przeciwnika i zmu-
szona do powrotu do Kurzenic. Rosjanie zachęceni powo-
dzeniem zaatakowali teraz Kurzenice, lecz okopana piechota
zadała im znaczne straty. Około południa kawaleria ponow-
nie wyruszyła w kierunku Wilejki, do Kurzenic przybyła
natomiast 10. i 11. kompania 3. batalionu 5. ppLeg.
Kolejne natarcie przeciwnika na Kurzenice, tym razem
w kierunku Bohdanowa, rozpoczęło się o godz. 18.00, ale
bez powodzenia. W walce poległ kpr. Zemełka.
Po wycofaniu się Rosjan ze wschodniego brzegu Wilii
zgrupowanie mjr. Dąb-Biernackiego nie prowadziło już
działań w kierunku Mołodeczna. Wysłano jedynie wzdłuż
toru kolejowego Wilejka–Mołodeczno dwie kompanie
3. batalionu 5. ppLeg. pod dowództwem kpt. Chilewskiego,
z zadaniem dotarcia jak najbliżej do Mołodeczna. W tym
czasie uwaga mjr. Dąb-Biernackiego skupiona była na
wzmocnieniu załogi Kurzenic, ponieważ tam oczekiwano
prób przeciwnika odblokowania linii kolejowej Po-
łock–Mołodeczno. Do walki włączył się rosyjski pociąg
pancerny.
1 lipca o godz. 17 półbatalion kpt. Chilewskiego zajął
wieś Glinnę, obsadzając most kolejowy na Wilii. Dalsze
posuwanie się na Mołodeczno zostało zablokowane przez
ogień przeciwnika, po czym Rosjanie przystąpili do natarcia.
184

Wobec groźby okrążenia Polacy rozpoczęli odwrót do


Wilejki.
4 lipca w godzinach wieczornych część wojsk zgrupo-
wania mjr. Dąb-Biernackiego rozpoczęła przesuwanie się
przez Śmierdziele do Mołodeczna w celu nawiązania
łączności z 2. DPLeg.
Atak 2. DPLeg. na Mołodeczno prowadzony był w nie-
co trudniejszych warunkach. Zgrupowanie główne, kieru-
jące się na Wołożyn–Pierszaja, dowodzone przez ppłk.
Zarzyckiego, a składujące się z 2. batalionu 3. ppLeg.
dowodzonego osobiście przez dowódcę pułku mjr. Szcze-
pana, I. batalionu kpt. Czaplińskiego i 2. batalionu por.
Sendorka 2. ppLeg. oraz artylerii, napotkało na silnie
okopanego przeciwnika, który uparcie bronił linii Woło-
żyn–Łosk. Tak to opisywał kpt. Stanisław Rostworowski:
„Bitwa nasza trwa, bolszewicy bija się dobrze, to nie są
bandy, ale regularne i dobrze prowadzone wojsko. Dwa
oskrzydlone ich bataliony z artylerią starały się wydobyć
z matni, jaką na nich szef sztabu zastawił. Przez dwa dni
szukały drogi wreszcie osaczone biły się dobrze i stu ludzi
straciły zanim reszta się wraz z artyleria (3 działa i 4 km)
poddała”.
1 lipca stoczyć musiano wielogodzinna walkę. Dwa
bataliony 2. ppLeg. zdobyły w tym dniu Wołożyn i musiały
potem odpierać liczne kontrataki. Dopiero w nocy z 1 na
2 lipca Rosjanie zaczęli opuszczać zajmowane pozycje. Po
zaciętej walce 2. ppLeg. opanował wsie Zabrzezie, Dębiny,
Dworyszcze, Czabaje i Gończyce. 3 lipca zajęto Chołchło
i Chażew, zbliżając się do Mołodeczna. Opór napotkała
także grupa ppłk. Zulaufa, składająca się z 4. ppLeg. która
kierowała się wzdłuż linii kolejowej Listopady–Mołodecz-
no. Piechotę 2 DPLeg. ubezpieczało od południa zgrupo-
wanie kawalerii mjr. Głuchowskiego składające się z 7.
i 13. p.uł. Jego zadaniem było także utrzymywanie stycz-
ności bojowej wojsk gen. Roji z DL-B. Jego wojskom nie
185

udało się niestety zająć Mołodeczna rankiem 2 lipca. jak


żądał tego gen. Szeptycki.
Po ciężkich walkach Mołodeczno zostało opanowane
3 lipca przez 2. DPLeg. W walkach wyróżniła się kompania
szturmowa 2. ppLeg. por. Aleksandra Stawarza, unieszkod-
liwiając m.in. pociąg pancerny. Wyróżnił się też cały
4. ppLeg. Miał on straty 2 zabitych i 42 rannych. Zdobycie
Mołodeczna było dużym wydarzeniem w walkach prowa-
dzonych na tym froncie. W rozkazie dowódcy 2 DPLeg.
stwierdzono: „[...] Oddziały nasze mimo przeważających
sił nieprzyjacielskich, mimo niezwykle silnych opadów
atmosferycznych, fatalnych dróg i innych trudności złamały
zwycięsko wszelkie przeszkody, rozbijając zacięcie i upor-
czywie broniące się nieprzyjacielskie pułki i brygady,
biorąc przeszło 1000 jeńców, w tem wielu oficerów wraz
ze sztabem brygady, cztery działa, kilkanaście k.m. i liczny
sprzęt wojskowy".
Mołodeczno było ważnym węzłem kolejowo-drogowym
i jego zajęcie przez Polaków utrudniało Rosjanom ruch
rokadowy prowadzony wzdłuż całego Frontu Zachodniego.
Tym samym pogorszyło się położenie operacyjne wojsk
tego frontu. Polacy nie zatrzymali się bowiem w Mołodecz-
nie, lecz nacierali dalej. 2. ppLeg. mjr. Szczepana, wraz
z 1. batalionem 3. ppLeg., opanował Radoszkowicze.
Zdobycie Mołodeczna umożliwiało stronie polskiej zajęcie
dogodnej pozycji do natarcia na Mińsk. Do tego dążył gen.
Szeptycki, wzmacniając ugrupowanie pomiędzy 2. DPLeg.
a DL-B. Operacja ta wymagała jednak wzmocnienia także
wojsk Frontu Litewsko-Białoruskiego, co miało nastąpić
dopiero pod koniec lipca. Mimo to dowództwo Frontu
Litewsko-Białoruskiego początek natarcia na Mińsk wy-
znaczyło na 22 lipca. Operacja wojsk Frontu Litewsko-
-Białoruskiego na Mołodeczno i Wilejkę doprowadziła nie
tylko do zajęcia tych miast i pogorszenia sytuacji operacyj-
nej wojsk przeciwnika, ale spowodowała także jego znaczne
186

straty osobowe i materiałowe. Doprowadzono do rozbicia


dwóch brygad rosyjskich, wzięto do niewoli ponad 800
jeńców, zdobyto 8 dział, 20 karabinów maszynowych oraz
dużą ilość taboru kolejowego. Po zakończeniu operacji na
Mołodeczno i Wilejkę gen. Szeptycki wydał specjalny
rozkaz podsumowujący prowadzone walki. Pisał w nim:
„[...] Trzy nieprzyjacielskie brygady zostały pomimo silnego
oporu zniszczone, jedna z nich prawie w zupełności poszła
do niewoli. [...] Szmat kraju oswobodzony od obcego
najazdu, ludność jego ocalono od przymusowego poboru
— oto jest zapłata za Wasze trudy, poniesione na chwałę
Ojczyzny".
W czasie gdy piechota z 1. i 2. DPLeg. prowadziła
działania uwieńczone zdobyciem Wilejki i Mołodeczna,
kawaleria 1. BJ płk. Beliny-Prażmowskiego, operująca na
lewym skrzydle walczących wojsk, prowadziła działania
rajdowe przez Pierszaje–Chołchłę, czym zagrażała tyłom
przeciwnika. Zajęła również obszar w rejonie miejscowo-
ści Gródek i Krasne, oczyszczając go od pobitych wojsk
rosyjskich oraz biorąc do niewoli około 500 jeńców.
Pobite zostały wojska 17. DS. Reakcja głównodowodzą-
cego Armią Czerwoną na utratę Mołodeczna było od-
wołanie ze stanowiska dowódcy 17. DS Grigorija Borziń-
skija i wyznaczenie na nie Andreja Grigoriewicza Skoro-
bogacza. Według Komunikatu Informacyjnego Naczelnego
Dowództwa WP nr 8373/II z 9 lipca 1919 r. droga odwrotu
17. DS biegła od Mołodeczna wzdłuż linii kolejowej
Siesławino–Połock–Smoleńsk. Jednocześnie informowano,
że ewentualny kierunek odwrotu Dywizji Zachodniej
prowadzi na Mińsk. Przewidywano silną obronę przez
Rosjan tego miasta.
Działania na Mołodeczno wykazały także i słabsze
strony atakujących go wojsk. 2. DPLeg. posiadała bardzo
dużo młodego, zupełnie nieostrzelanego żołnierza, niedaw-
no wcielonego i słabo wyszkolonego. W przypadku
187

konieczności staczania twardego boju żołnierz ten nie


zawsze był w stanie sprostać wymogom pola walki.
Wynikiem tego były przeciągające się starcia i słabe
tempo prowadzonej ofensywy. Mołodeczno zostało opa-
nowane półtorej doby po terminie wyznaczonym przez
gen. Szeptyckiego.
Po opanowaniu Wilejki, Kurzeniec, Mołodeczna, Radosz-
kowicz i innych miejscowości wojska Frontu Litewsko-
-Białoruskiego przystąpiły do umacniania zajętych pozycji.
Traktowane one były jako dogodna baza wypadowa do
nowych operacji. Wieści o przygotowaniach do nich zaczęły
docierać nie tylko do wyższych dowództw, ale i do niższych
rangą żołnierzy.
Gen. Szeptycki, po zakończeniu udanej operacji na
Mołodeczno i Wilejkę, 12 lipca 1919 r. wydał specjalny
rozkaz do wojsk Frontu Litewsko-Białoruskiego, wysoko
oceniając przeprowadzoną akcję. Pisał w nim: „Głównym
kierownikom tej akcji, szefowi sztabu Thulliemu, genera-
łom Rydzowi-Śmigłemu i Roji i ich szefom sztabu
majorowi Piskorowi i kpt. Władowi; dowódcom grup:
ppłk. Zarzyckiemu i Zalaufowi, majorowi Dąb-Biernac-
kiemu; dowódcom oddziałów mjr. Głuchowskiego, kapi-
tanom [Bolesławowi — przyp. L.W.] Krzyżanowskiemu,
[Mieczysławowi — przyp. L.W.] Maciejowskiemu i [Wła-
dysławowi — przyp. L.W.] Dawidajtisowi, por. [And-
rzejowi Stanisławowi — przyp. L.W.] Kalińskiemu,
a szczególnie mjr. [Władysławowi — przyp. L.W.] Dąb-
rowskiemu, mjr. [Aleksandrowi — przyp. L.W.] Sered-
nickiemu i dzielnym jego oficerom lotniczym i wszystkim
Wam, którzy bez względu na rangę i stanowisko, z żoł-
nierskim karabinem czy oficerską szablą szliście naprzód
— składam w imieniu służby ojczystej, mocną i gorącą
podziękę". Dowódca frontu dziękował także służbom
kwatermistrzowskim kierowanym przez kpt. Stanisława
Rostworowskiego.
188

Operacje polskie na Mołodeczno i Wilejkę, a także


podjęta przez Front Poleski gen. Listowskiego próba dużej
operacji zaczepnej, która miała doprowadzić m.in. do
zajęcia ważnego węzła komunikacyjnego Łunińca, zmusiły
wojska Armii Zachodniej do odwrotu na wschód. Strona
polska przewidywała jednak twardy opór wojsk rosyjskich
szczególnie w rejonie Mińska.
Działania na Wilejkę i Mołodeczno zakończyły ofensywę
prowadzona przez część wojsk Frontu Litewsko-Białorus-
kiego. Jeszcze nie zapadły decyzje Naczelnego Dowództwa
WP w sprawie generalnej ofensywy na froncie polsko-
-rosyjskim. Dlatego troską gen. Szeptyckiego, zwłaszcza
gen. Śmigłego-Rydza, kierującego się osobistymi wskaza-
niami Józefa Piłsudskiego, było trwałe zabezpieczenie
opanowanego obszaru, zwłaszcza zaś Wilna. W mieście
tym trwały prace fortyfikacyjne. Stacjonował też dość silny
garnizon. 12 lipca gen. Śmigły-Rydz utworzył w Wilnie
rezerwę piechoty dywizji dowodzoną przez kpt. Kruk-
-Kruszewskiego. Składała się z 2. batalionu 1. ppLeg.,
1. i 3. batalionu 3. ppLeg. oraz batalionów marszowych.
Zadaniem tego zgrupowania było fortyfikowanie miasta
oraz jego obrona na wypadek zagrożenia ze strony Rosjan.
W czasie gdy grupa mjr. Dąb-Biernackiego brała udział
w natarciu na Wilejkę, pozostałe siły 1. DPLeg. — głównie
1. BPLeg. — obsadzały inne odcinki frontu. 1. BPLeg.
ppłk. Karaszewicza-Tokarzewskiego obsadzała linię od
jeziora Taurogina przez jezioro Bołosza, jezioro Dryngis
do stacji kolejowej Ignalin i dalej przez Dawgieliszki–Me-
lengjany–Hoduciszki–Postawy do linii starych okopów
niemieckich, aż do jezior Miadzioł i Narocz. W skład
brygady wchodziły trzy bataliony 6. ppLeg. (jego dowódcą
był mjr Bolesław Kornel Popowicz), 2. batalion 5. ppLeg.,
batalion poznański oraz inne drobniejsze pododdziały. Na
prawo linię frontu zajmowała Grupa Jezior zgrupowanie
kawalerii, głównie 1. p.szwoleż., stanowiąca połączenie
189

pozycji linii frontu obsadzanych przez 1. i 2. DPLeg.


Kierunek działania wojsk ppłk. Karaszewicza-Tokarzew-
skiego prowadził wzdłuż linii kolejowej Wilno–Dyneburg.
Była to dość stabilna linia frontu. Polacy swą aktywność
przejawiali tylko przez organizowanie licznych wypadów,
o lokalnym jednak charakterze. Podobnie sytuacja kształ-
towała się w Grupie Jezior mjr. Orlicz-Dreszera, w której
obok 1. p.szwoleż. znajdował się 1. batalion 1. ppLeg.,
czasowo dowodzony przez por. Zenona Romańczuka.
Rosjanie nie pogodzili się z utrata Mołodeczna i Wilejki.
Planowali własną akcję ofensywną. Nie została jednak
przeprowadzona wskutek braku sił, a to znacznie pogarszało
ich położenie w tym sektorze frontu, jeśli weźmiemy pod
uwagę kwestię obrony rejonu mińskiego.
Gen. Szeptycki przez cały lipiec troszczył się nie tylko
o zabezpieczenie zdobytych terenów. Przygotowywał się
także do operacji na Mińsk. Czynił do niej przygotowania
materiałowe oraz zabiegał o wzmocnienie wojsk Frontu
Litewsko-Białoruskiego, zwłaszcza po udanej ofensywie
polskiej w Galicji Wschodniej; rozważał też możliwość
przerzutu na Białoruś zwolnionych związków taktycznych.
Operacja na Mińsk nie mogła się rozpocząć 22 lipca, tak
jak to sobie planował, z powodu opóźnień w nadejściu
zapowiadanych wzmocnień oraz w dostarczeniu niezbęd-
nego zaopatrzenia materiałowego, zwłaszcza wystarczającej
ilości amunicji. 22 lipca otrzymał od Józefa Piłsudskiego
list z dyspozycjami operacyjnymi co do planowanej ofen-
sywy. Umożliwiło to przyspieszenie do niej przygotowań.
Po trwałym zabezpieczeniu Wilna przed ewentualnością
jego zajęcia przez Armię Czerwoną troską Wodza Naczel-
nego było także ostateczne militarne rozstrzygnięcie sprawy
przynależności do Polski całych Kresów Wschodnich. Jed-
nocześnie czynił będzie usilne zabiegi o wprowadzenie
w czyn swej idei federacyjnej. W tym wypadku ciężar
zabiegów przesunięty zostanie w stronę politycznego uregu-
lowania tej kwestii.
WILNO W RĘKACH LITWINÓW
(LIPIEC - WRZESIEŃ 1920 R.)

Zajęcie przez Polaków Wilna po zwycięskiej walce z Armią


Czerwona nie przesadzało jednak ostatecznie politycznej
przyszłości Wileńszczyzny, a przez Litwinów traktowane
było jako akt szczególnie wrogi wobec ich aspiracji
terytorialnych. Zapoczątkowało to niewypowiedzianą wojnę
polsko-litewską, w której prowadzone były okresowe
działania militarne z udziałem regularnych wojsk. Pierwsze
incydenty miały miejsce w kwietniu i maju 1919 r. Do-
chodziło do nich głównie na polsko-litewskiej linii demar-
kacyjnej na Suwalszczyźnie, tzw. linii Focha. Nasiliły się
w styczniu 1920 r., kiedy Litwini atakowali polskie placów-
ki w Owantach i Stokliszkach. Zmiana sytuacji nastąpiła
latem 1920 r. i była wynikiem zwycięskiej dla bolszewików
ofensywy Frontu Zachodniego Michaiła Nikołajewicza
Tuchaczewskiego.
Zapoczątkowana 4 lipca 1920 r. ofensywa Frontu Za-
chodniego Tuchaczewskiego traktowana była przez bol-
szewików jako realizacja planu całkowitego unicestwienia
Polski i miała znaczący wpływ na stosunki polsko-litewskie,
w tym na przynależność Wilna. Z jednej strony Moskwa
pertraktowała w Litwinami w sprawie ich stanowiska
191

w wojnie z Polską, z drugiej w sprawie uregulowania


przynależności Wilna i polsko-litewskiego sporu terytorial-
nego głos zabrały mocarstwa,
Moskwa zabiegała o podjęcie rokowań z Litwą, traktując
je jako formę nacisku politycznego na Polskę. Litwini
przez pewien czas ociągali się z przyjęciem tej oferty
obawiając się, iż kryje się za nią chęć zdominowania Litwy
przez Rosję. Ostatecznie niechęć do Polski przeważyła
i 31 marca 1920 r. rząd litewski wysłał depeszę do Moskwy,
kierowaną na ręce liniowego komisarza spraw zagranicz-
nych Gieorgija Cziczerina, powiadamiającą o zgodzie na
rozpoczęcie negocjacji. Rozpoczęły się one w Moskwie
7 maja i sfinalizowane zostały 12 lipca 1920 r. podpisaniem
układu politycznego. Moskwa przyznawała Litwie prawo
do większości ziem spornych z Polską, w tym Wilna
i Wileńszczyzny. Rosjanie przyznali Litwinom obszary
leżące wokół takich miast jak Wilno, Lida, Grodno,
Smorgonie, Oszmianę, Suwałki, Augustów, a więc ziemie,
którymi nawet wówczas nie władali i do których nie mieli
żadnych praw uznawanych na forum międzynarodowym.
W zamian za to rząd litewski wyraził zgodę na swobodne
korzystanie przez wojska rosyjskie z jego terytorium
podczas operacji prowadzonych przeciwko Polsce. Oficjal-
nie zadeklarowali neutralność w wojnie polsko-rosyjskiej,
ale była to neutralność faworyzująca jedną ze stron konfliktu
— Rosję Radziecką.
Moskwa układ z Litwą traktowała instrumentalnie, nie
zamierzając respektować podjętych zobowiązań po militar-
nym pokonaniu Polski. Przekonuje o tym list przewod-
niczącego delegacji rosyjskiej w rokowaniach z Litwinami,
Adolfa Joffego, skierowany 11 lipca 1920 r. do Biura
Politycznego RKP(b), w którym pisał, że „po utwierdzeniu
się Armii Czerwonej w Polsce «biała» Litwa w żadnym
wypadku nie może się ostać, a podpisany traktat utrzyma
się przez kilka tygodni. Dlatego radził, aby Litwinom nie
192

dawać od razu przyznanych w traktacie pieniędzy, gdyż


mogliby je wydać jeszcze przed utworzeniem sowieckiej
Litwy". 23 lipca bolszewicy na posiedzeniu Biura Politycz-
nego RKP(b), pod wpływem sugestii Cziczerina, zgodzili
się utrzymać pozory przestrzegania tego traktatu. Faktyczne
intencje Rosji Radzieckiej zdradzały plany zajęcia Litwy
autorstwa Trockiego i Tuchaczewskiego powstałe w końcu
lipca 1920 r., do których realizacji przewidziano 15 tys.
żołnierzy Armii Czerwonej.
Zanim jeszcze podpisano ten układ, rząd litewski
traktował Polskę jako państwo wrogie, chociaż formalnie
nie był z nią w stanie wojny. 22 czerwca w czasie
posiedzenia rządu litewskiego minister obrony Konstan-
tinas Žukus wniósł zapytanie, czy wziętych do niewoli
wojskowych polskich traktować jako internowanych, czy
jako jeńców wojskowych. Oto odpowiedź: „Gabinet mi-
nistrów, mając na uwadze, że wśród wziętych do niewoli
jest dużo obywateli Litwy postanowił wszystkich woj-
skowych polskich uważać za jeńców, a obywateli Litwy,
którzy znaleźli się między jeńcami — pociągnąć do
odpowiedzialności sądowej". Decyzja ta stanowić będzie
podstawę odnoszenia się Litwinów do tych żołnierzy
polskich, którzy pojmani zostaną w czasie cofania się
podezas ofensywy Tuchaczewskiego.
Najwyższe władze państwowe Polski, już po pierwszych
sukcesach w lipcu 1920 r. ofensywy Frontu Zachodniego
Tuchaczewskiego, uznały, że stopień zagrożenia kraju jest
wielki i dlatego zwróciły się o szybka i skuteczną pomoc
międzynarodowa. Zabiegano o wsparcie polityczne wielkich
mocarstw, aby dyplomatycznie naciskały na Rosję Radziec-
ką i zmusiły ją do przerwania działań wojennych przeciwko
Polsce. Zwrócono się jednocześnie do mocarstw zachodnich
o zapewnienie dostaw dużej ilości materiału wojennego.
Politycy Wielkiej Brytanii dostrzegali co prawda niebez-
pieczeństwo wynikające z ewentualnego zajęcia Polski
193

przez bolszewików, które przyniosłoby wzrost ich prestiżu,


ale nie wiązali go z chęcią przenoszenia tej ideologii do
Europy Zachodniej. Dlatego też Londyn nie zamierzał
interweniować i opowiadać się po stronie Polski, jako że
zdaniem sekretarza premiera Lloyda George’a Philipa
Kerra: „Polacy są nie tylko krótkowzroczni, ale rozmyślnie
lekceważą rady aliantów". Brytyjski premier jako warunek
jego interwencji na rzecz Polski uważał, iż winno to
nastąpić tylko pod warunkiem, „że Polacy sami poproszą
o nią aliantów, a bolszewików o pokój, dojdą do porozu-
mienia z Litwą, ugodzą się z Czechosłowacją i będą
rozsądni w sprawie Galicji Wschodniej i Gdańska”. Były
to warunki trudne do zaakceptowania przez Warszawę.
Sprawa rozstrzygnięć co do przynależności Wilna i okrę-
gu wileńskiego była jednym z tematów obrad konferencji
międzynarodowej w Spa. Dyplomacja polska liczyła na
uzyskanie silnego poparcia politycznego podczas tej właśnie
konferencji, rozpoczynającej obrady 5 lipca 1920 r. Na
czele delegacji polskiej stanął osobiście premier Władysław
Grabski. Chociaż głównym jej celem było rozpatrzenie
zobowiązań finansowych Niemiec (i szerzej gospodarczych)
wobec państw zachodnich, będących pokłosiem przegranej
przez nie wojny, to jednak jej uczestnicy zajmowali się
również tematami dotyczącymi nowego ładu politycznego
i ekonomicznego w Europie. Delegacja polska usilnie
zabiegała o uzyskanie zgody mocarstw na wymuszenie na
Rosji Radzieckiej zawarcia pokoju z Polską, a także
zapewnienia sobie z zachodu pilnych dostaw sprzętu
wojskowego. Postawa mocarstw zachodnich, zwłaszcza
Wielkiej Brytanii, była dla Polski wielce szokująca.
Lloyd George. niekwestionowany autor polityki aliantów
w sporze polsko-rosyjskim, chciał za wszelką cenę do-
prowadzić między innymi do zakończenia stanu wojny z tą
myślą, że doprowadzi to do ożywienia wymiany handlowej
jego państwa z Rosją Radziecką. W tym wypadku wspierał
194

on stanowisko zajmowane przez bolszewików, opowiadając


się za ustanowieniem granicy etnicznej. Był rzecznikiem
przyjęcia za granicę między obu państwami linii Curzona
ogłoszonej 8 grudnia 1919 r.
Wykorzystując pogarszającą się z każdym dniem sytuację
militarną Polski, bez przyjęcia wiążących zobowiązań,
mocarstwa zachodnie wymusiły na niej zgodę na rezygnację
z wielu roszczeń terytorialnych. Polska zobowiązała się
w podpisanym 10 lipca 1920 r. układzie w Spa m.in. do:
— podpisania niezwłocznie rozejmu z Rosją Radziecką,
przyjmując jako podstawę linię graniczną przedstawioną
jej przez mocarstwa zachodnie 8 grudnia 1919 r. (linia
Curzona); wówczas zapowiadały wymuszenie na Moskwie
zobowiązania do rozmieszczenia Armii Czerwonej poza
50-kilometrowym pasem zdemilitaryzowanym przebiega-
jącym na wschód od tej granicy;
— oddania Litwie Wilna wraz z całym okręgiem wi-
leńskim;
— przyjęcia w Galicji Wschodniej jako linii rozgrani-
czenia aktualnej rubieży przebiegu frontu ze strefą neutralną
o szerokości 20 km (10 km po każdej stronie);
— zgody, po zawarciu rozejmu z Rosją Radziecką, na
zwołanie w Londynie konferencji międzynarodowej pod
auspicjami mocarstw zachodnich z udziałem Polski, Rosji
Radzieckiej, Finlandii, Łotwy, Litwy (na prawach obser-
watora przedstawiciel Galicji Wschodniej) w celu ustalenia
trwałego pokoju między Rosją Radziecką a jej sąsiadami;
— zobowiązanie się przez Polskę, po przyjęciu arbitral-
nych decyzji mocarstw zachodnich, do rozwiązania sporu
terytorialnego z Litwą i Czechosłowacją, a także do
rozstrzygnięcia przynależności Galicji Wschodniej oraz do
zawarcia traktatu z Wolnym Miastem Gdańskiem.
Dopiero po przyjęciu tych zobowiązań przez Polskę
mocarstwa obiecywały wpłynięcie na Moskwę, aby podjęła
rokowania pokojowe. Gdyby bolszewicy nie wyrazili na
195

nie zgody, mocarstwa obiecywały Polsce pomoc, lecz


tylko w materiale wojennym i z zastrzeżeniem, cytujemy,
„o ile to będzie możliwe z uwzględnieniem swego
własnego wyczerpania i ciężkich zobowiązań gdzie indziej
powziętych".
Premier Wielkiej Brytanii, jakby za mało było jeszcze
dyktatu wymuszonego na Polsce w układzie podpisanym
przez nią 10 lipca 1920 r. w Spa, także w prywatnej
rozmowie z premierem Władysławem Grabskim starał się
go zastraszyć i wymusić decyzję, żeby Polska całkowicie
zrzekła się Wilna i Galicji Wschodniej. Najpierw poprosił
swojego sekretarza Philipa Kerra o nakreślenie na mapie
etnograficznej granicy Polski, a następnie oświadczył bez
ogródek, że „Wilno nie jest polskim problemem". W kwestii
Galicji Wschodniej był równie stanowczy. Kiedy Grabski
zaoponował i przypomniał, że ludności tego obszaru
przysługuje prawo do samostanowienia, Lloyd George
sarkastycznie zapytał, czemu w takim razie skoro
Polska jest dostatecznie silna, by troszczyć się nie tylko
o siebie, ale również o ludność poza jej granicami — zwraca
się o pomoc do aliantów. Brytyjski premier był też
inicjatorem utworzenia misji międzysojuszniczej, która
miała być wysłana do Polski.
Polsce w Spa postawiono niezwykle twarde warunki.
Musiała przyjąć dyktat wielkich mocarstw i to za enig-
matyczne zapewnienie wymuszenia na Rosji Radzieckiej
przerwania działań wojennych. Jaką polityczną wartość
miały zobowiązania mocarstw, przekonamy się dalej.
Delegacja polska, przytłoczona codziennymi informacjami
z kraju o katastrofalnym położeniu militarnym uznała, że
musi przyjąć postawione warunki. Za cenę zapewnienia
mocarstw, że wywrą presję na Rosję Radziecką, by ta
zawarła rozejm z Polską i udzieliła pomocy w materiale
wojennym, premier Władysław Grabski podpisał narzucone
mu zobowiązania. Wymusiwszy na Polsce podpisanie
196

układu mocarstwa zachodnie zobowiązały się, że w wypad-


ku nieprzyjęcia przez Rosję Radziecką stawianych jej
warunków udziela Polsce bardziej znaczącej pomocy
(w materiale wojennym i wysłaniu doradców wojskowych),
która miałaby wzmocnić jej potencjał wojenny. Były to
zobowiązaniu bez faktycznego pokrycia.
Litwini nie zamierzali poprzestać na tym, do czego
Polska zobowiązała się na konferencji w Spa i doprowadzili
do wspomnianego już układu z Moskwą. Poza tym zamie-
rzali siłą dochodzić od Polski swoich praw do spornych
obszarów, licząc na zwycięstwo bolszewików w ofensywie
Tuchaczewskiego.
9 lipca 3. Korpus Konny (KK) Gaj Gaja Bżyszkiana.
wspierany przez piechotę podwożoną podwodami, opanował
Święciany. Trudna sytuacja wytworzyła się w rejonie
Wilna, do którego docierały luźne grupy zdemoralizowa-
nych żołnierzy 1. Armii gen. Gustawa Zygadłowicza. Gen.
Szeptycki wzmocnił 2. DL-B gen. Aleksandra Boruszczaka
sześcioma batalionami piechoty. Generałowie Szeptycki
i Zygadłowicz omówili plan obrony Wilna.
2. DL-B gen. Boruszczaka składała się z 3. BL-B płk.
Bronisława Wędziagolskiego (lidzki i kowieński pułk
piechoty), obsadzającej pozycje na polsko-litewskiej linii
demarkacyjnej od Wilii do Butrymaniec z przedłużeniem
do granicy z Prusami Wschodnimi i 4. BL-B płk. Stefana
Pasławskiego (po dwa bataliony białostockiego i słuckiego
pułku piechoty), zajmującej pozycje na polsko-litewskiej
linii demarkacyjnej od Wilii do Turogina i Dźwińska.
Piechotę wspierały cztery baterie artylerii, kompania czoł-
gów, kompania saperów i pociąg pancerny Mściciel operu-
jący na linii kolejowej Wilno–Dukszty. 2. DL-B liczyła
około 5 tys. żołnierzy stanu żywieniowego i dysponowała
16 działami.
W Wilnie znajdował się improwizowany wileński pułk
kawalerii rtm. Jerzego Dąbrowskiego, przeznaczony do
197

obrony miasta. Jego skład to: szwadron zapasowy 3. pułku


strzelców konnych, szwadron marszowy pułku jazdy
tatarskiej, szwadron karabinów maszynowych oraz 2 dzia-
ła. Były to siły do obrony tej aglomeracji wręcz symbolicz-
ne. Do obrony Wilna sposobiła się mieszkająca w nim
polska ludność. Rozpoczęto formowanie wileńskiego
oddziału Ochotniczej Legii Kobiet. Utworzony został
batalion liniowy dowodzony przez por. Wandę Giertzów-
nę, liczący 250 ochotniczek. Miał być użyty zarówno do
pełnienia służby wartowniczej w mieście, jak i działań
bojowych.
Tymczasem do walki o Wilno włączyli się 7 lipca
Litwini. W tym dniu zaatakowali 1. batalion słuckiego
pułku piechoty wchodzący w skład 2. DL-B. Miało to
miejsce w okolicznościach, kiedy oddziały polskie uprze-
dzały wojska litewskie o swoim wycofywaniu się i zamiarze
unikania z nimi starć zbrojnych. Na domiar złego wojska
Tuchaczewskiego miały możliwość swobodnego przekra-
czania terytorium litewskiego.
Między 11 a 13 lipca doszło do zażartych walk na linii
rzeki Wilii i jeziora Świrsk. W okolicach Święcian
Polacy z trudem odpierali natarcia kawalerii Gaja, aż
w końcu ulegli. 12 lipca wojska litewskie zaatakowały
1. batalion lidzkiego pułku piechoty pod Jewjen. zaś 13
i 14 lipca opanowali siłą rejon Nowe Troki–Landwarowo.
Płk Pasławski, po utracie kontaktu z wojskami, zarządził
ewakuację Nowych Święcian i wycofał się ze sztabem
do Podbrodzia. Po zajęciu przez kawalerię Święcian
zagrożenie Wilna było wielkie. Z godziny na godzinę
oczekiwano walk o miasto. Naczelne Dowództwo Wojska
Polskiego postanowiło cofnąć polsko-litewską linię de-
markacyjną na linię Focha i poinformowali o tym
Litwinów. Ci jednak nie reagowali na to, zachowując
agresywną postawę wobec polskich oddziałów. Józef Pił-
sudski jeszcze wówczas nakazywał „bezwarunkowo”
198

utrzymać Wilno. Litwini obiecywali neutralność w wojnie


Polski z Rosją Radziecką, ale faktycznie stawali się
stroną w tej wojnie.
W Kownie przygotowywany był plan siłowego zajęcia
Wilna przez Litwinów. Polacy zostali o tym poufnie
poinformowani przez oficerów z Wojskowej Misji Alian-
ckiej przy armii litewskiej. Z ofertą pokojowego przekazania
przez Polaków Litwinom Wilna wystąpił Wysoki Komisarz
Wielkiej Brytanii do spraw Bałtyckich, płk Stephen Tallents.
Litwini na nią nie zareagowali.
12 lipca Józef Piłsudski przekazał gen. Szeptyckiemu co
następuje: „Potwierdzam mój rozkaz obrony Wilna przeciw
bolszewikom i Litwinom. W razie ataku Litwinów na
nasze skrzydło pozostanie zawsze możliwość wycofania
armii w kierunku na Lidę”. Stało się to nieaktualne już dnia
następnego.
Nieprzyjaciel rozpoczął bowiem nowy etap ofensywy
zarówno na prawym skrzydle — 4. Armia — jak i w cen-
trum — 15. Armia. 4. Armia Jewgienija Nikołajewicza
Siergiejewa zajęła Poniatycze i podchodząc pod Mołodecz-
no zagrażała liniom, które stanowiły nową polską rubież
obronną. 13 lipca szczególnie zacięte walki trwały na
południe od Smorgoń, gdzie 15. Armia Awgusta Iwanowi-
cza Korka starała się przełamać linię starych okopów
niemieckich bronioną przez 10. i 17. DP.
Litwini, w sytuacji przybliżania się wojsk rosyjskich do
obszarów, które bolszewicy zamierzali im przekazać,
wykazywali coraz większą agresywność wobec Polaków.
Siłą zamierzali zajmować sporne z Polską obszary. Dowódz-
two armii litewskiej zażądało oddania Wilna. Pełnomocnik
Naczelnego Dowództwa WP prowadzący w tej sprawie
negocjacje z Litwinami, płk Kazimierz Rylski, nie mając
szczegółowych instrukcji od przełożonych nie mógł udzielić
jednoznacznej odpowiedzi.
199

Płk Pasławski, w sytuacji braku łączności z gen. Borusz-


czakiem, sam zadecydował — po opanowaniu przez Gaja
Święcian — o wycofaniu 4. BL-B do Bezdan. W czasie
odwrotu kawaleria Gaja odcięła trzy polskie bataliony wraz
z pociągiem pancernym Mściciel. 8. DP cofała się na linię
Świr–Wilia, wskutek czego powstała 20-kilomelrowa luka
między nią a 2. DL-B. Zagrażało to szybkim opanowaniem
Wilna przez przeciwnika. Tymczasem siły przeznaczone
do obrony miasta były wręcz symboliczne. Co prawda
zasilone zostały przez pododdziały napływające w polsko-
-litewskiej linii demarkacyjnej, ale i one w niewielkim
stopniu poprawiały potencjał obronny miasta. W tym czasie
pułk słucki płk. Leona Zawistowskiego zajął Bezdany,
a pułk białostocki ppłk. Izydora Modelskiego kierował się
na Podbrodzie. Udało się wydostać z okrążenia pociągowi
pancernemu Mściciel, nie wpłynęło to jednak w sposób
istotny na położenie obrońców Wilna.
Gen. Boruszczak zlecił obronę Wilna płk. Wędziagol-
skiemu. Nie mógł on jednak w tym celu wykorzystać
dowodzonej przez siebie 3. BL-B, która obsadzała linię
frontu. Miał do dyspozycji tylko bataliony zapasowe,
13. pułk ułanów i wileński oddział Ochotniczej Legii
Kobiet. W sumie stanowiło to około 2,5 tys. bagnetów
i 300 szabel. Były to formacje zapasowe i ochotnicze.
12 lipca na pozycje zajmowane przez 2. DL-B natarła silna
kolumna przeciwnika. Zmusiła Polaków do opuszczenia
zajmowanych pozycji. Pułk słucki płk. Zawistowskiego
wycofywał się do Wilejki. W lukę powstałą między ugrupo-
waniem 2. DL-B a 8. DP wdzierała się kawaleria Gaja.
Kierowała się na Wilno. Płk Pasławski wraz z 4. BL-B
opuścił rejon Podbrodzia, kierując się na linię Wilii. Niepo-
wodzeniem okazała się inicjatywa gen. Boruszczaka wysłania
kawalerii rtm. Dąbrowskiego w celu nawiązania styczności
z 8. DP. Dywizja ta nie mogła być uwzględniana w planie
obrony Wilna. Rtm. Dąbrowski zmuszony został do odwrotu
200

na linię Wilii, zaś płk Pasławski cofał się na linię Re-


sza–Werki.
Natarcie rosyjskie rozpoczęło się 13 lipca, a decydujące
rozstrzygnięcia nastąpiły dzień później. Przerwany został
front na odcinku grupy gen. Władysława Jędrzejewskiego.
Grupa gen. Lucjana Żeligowskiego została odrzucona
na linię Smorgonie–Soły–Oszmiana. Kawaleria Gaja wy-
szła na tyły 1. Armii. Gen. Szeptycki nakazał gen.
Boruszczakowi skrócenie linii frontu i skupienia uwagi
na obronie Wilna.
Gen. Boruszczak na dowódcę wojsk broniących Wilno
wyznaczył ppłk. Witolda Huperta, dowódcę lidzkiego
pułku piechoty. Płk Wędziagolski miał ponownie dowodzić
3. BL-B. Kolejna decyzja dowódcy 2. DL-B dotyczyła
przeniesienia stanowiska dowodzenia z placu Katedralnego
na dworzec kolejowy. Natychmiast rozniosła się plotka
wśród polskiej ludności cywilnej Wilna, że wojskowi
sposobią się do opuszczenia miasta. Potęgowały ją infor-
macje o ewakuacji z Wilna urzędów państwowych. Miasto
opuścił bowiem Jerzy Osmołowski, komisarz Zarządu
Cywilnego Ziem Wschodnich, z podległą mu administracją.
Ppłk Hupert opracował plan obrony Wilna. Linia obrony
wynosiła blisko 70 km i została podzielona na trzy odcinki.
Zostały obsadzone przez; grupę mjr. Olszewskiego liczącą
200 bagnetów, 8 karabinów maszynowych i 4 działa, grupę
kpt. Niedzielskiego w sile 420 bagnetów, 8 karabinów
maszynowych i 4 działa oraz zgrupowanie por. Olej-
niczakowskiego, czyli 450 bagnetów, w tym pół batalionu
Ochotniczej Legii Kobiet. W odwodzie znajdował się
jeden batalion lidzkiego pułku piechoty.
Rosjanie zbliżali się do Wilna z trzech kierunków.
Najbliżej miasta znajdowały się formacje 3. KK Gaja
podchodzące od północy.
Po ciężkich walkach większość związków taktycznych
1. Armii została zmuszona do odwrotu i wycofywania się
201

na południe od rzeki Wilii. 13 lipca po burzliwych obradach


Rady Obrony Państwa, w czasie których premier Władysław
Grabski referował postanowienia zawarte w Spa, zadecy-
dowano o oddaniu Wilna Litwinom. Tym samym spełnione
miało być zobowiązanie rządu polskiego podjęte w Spa
dotyczące oddania Litwinom Wilna i Wileńszczyzny.
Rozkazem z 14 lipca Józef Piłsudski nakazał oddanie
Wilna, lecz z zastrzeżeniem, jak oznajmiał, „ewakuacji
naszego dobra wojskowego oraz ludności na linii Wil-
no–Grodno. Nowy front utworzyć przykrywając Lidę,
według dotychczasowych instrukcji”. Do Kowna udał się
płk Rylski w celu przekazania tej decyzji i uzgodnienia
warunków ewakuacji.
Rankiem 14 lipca na podejściach do Wilna zauważono
patrole rosyjskie. Powiadomiony o tym gen. Boruszczak,
bez uzyskania zgody dowódcy 1. Armii, nie mówiąc już
o wyższych przełożonych, samodzielnie zadecydował
o opuszczeniu miasta przez wojsko i jego wycofaniu do
Landwarowa. W trakcie wycofywania się doszło do poty-
czek z rosyjskimi oddziałami wydzielonymi, które dążyły
do obsadzenia mostów na Wilii. Kawaleria rtm. Dąbrow-
skiego obsadziła przeprawy przez Wakę. W Landwarowie
gromadziły się nie tylko formacje regularnego wojska, ale
i oddziały ochotnicze — Ochotnicza Legia Kobiet i batalion
harcerski. Rosjanie wdzierali się do Wilna przez Antokol,
zagrażając odwrotowi części oddziałów słudzkiego pułku
piechoty. Zmuszony on został do wycofania się do Ponar.
Pododdziały kowieńskiego pułku piechoty kierowały się do
Landwarowa.
14 lipca we wczesnych godzinach popołudniowych,
kowieński i lidzki pułk piechoty otrzymały polecenie prze-
prowadzenia natarcia w celu odzyskania Wilna. Było to
zadanie nierealne, z uwagi na stan bojowy i moralny
wymienionych pułków. Przystąpiły one jednak do tej rozpa-
czliwej próby. 2. batalion kowieńskiego pułku piechoty
202

szturmem opanował dworzec kolejowy, a w tym czasie


3. batalion tego pułku przedostał się do Wilna ulicą Płocką.
Były to jednak zbyt słabe siły, aby doprowadzić do
wyparcia z miasta dość już licznych oddziałów kawalerii
Gaja. Nie były także w stanie trwale obsadzić zajętej części
miasta. Nie miały również łączności między sobą, co
wykorzystywał przeciwnik do likwidacji odizolowanych
grup Polaków. W tych okolicznościach zadecydowano
o wycofaniu z Wilna kowieńskiego pułku piechoty, który
kierował się do Landwarowa. Wilno zostało całkowicie
obsadzone przez 3. KK Gaja. Oddziałom litewskim nie
udało się uprzedzić Armii Czerwonej w zajęciu miasta.
Liczyli jednak na wykonanie przez Rosjan litewsko-
-rosyjskiej konwencji wojskowej, podpisanej 6 sierpnia
1920 r. Przewidywała ona podział przyznanego Litwie
traktatem z 12 lipca 1920 r. terytorium na trzy strefy
i stopniową ewakuację z nich wojsk rosyjskich. Pierwsza
strefa, obejmująca obszar Święcian, miała być przekazana
Litwinom w ciągu trzech dni po jej zajęciu przez Armię
Czerwoną, druga, obejmującą Wileńszczyznę z Wilnem,
do 1 września 1920 r., natomiast termin przekazania
trzeciej strefy, obejmującej okręg grodzieński i lidzki, nie
został nawet ustalony.
Bolszewicy zamierzali przekazać Litwinom Wilno do-
piero po zainstalowaniu w mieście władz komunistycz-
nych. Dlatego wraz z kawalerzystami Gaja do Wilna
przybył Vincas Mickevičius-Kapsukas, który kierował
tzw. rządem litewsko-białoruskim w początkach stycznia
1919 r., oraz Ziamas Aleksa-Angerietis. Ich zamiarem
było wzniecenie w mieście zbrojnego powstania przeciwko
litewskiemu rządowi w Kownie. Korzystać mieli z czyn-
nego poparcia Armii Czerwonej. 17 sierpnia zorganizowali
w Wilnie wielki wiec komunistyczny, na którym Mic-
kevičius-Kapsukas ostro występował przeciwko rządowi
litewskiemu wykrzykując: „Precz z władzą kowieńską".
203

Plany te spełzły na niczym wobec sierpniowej kontrofen-


sywy Polaków, w wyniku której Lenin zabronił komunis-
tom litewskim czynnego zbrojnego wystąpienia przeciwko
rządowi litewskiemu.
Litwini nie byli biernymi obserwatorami wydarzeń
zachodzących w Wilnie i w jego okolicy. Siłą przeciw-
stawiali się opuszczaniu Wileńszczyzny przez oddziały
polskie. 15 i 16 lipca kawaleria litewska w rejonie Oran
okrążyła cofającą się kolumnę 4. BL-B płk. Pasławskiego.
Brygada ta, osaczona przez 3. KK i inne oddziały 4. Armii,
podjęła próbę przebijania się do Polski przez obszary
zajmowane przez Litwinów. Podczas rokowań w Jewju płk
Pasławski zawarł ugodę z dowództwem litewskiej
1. Dywizji Piechoty, która przewidywała, że Polacy otrzy-
mali zgodę na przemarsz przez tereny obsadzone przez
Litwinów. W momencie, w którym Polacy przedostali się
przez okrążenie rosyjskie i kierowali się na Muśniki–Mon-
tegaliszki, by przedostać się na lewy brzeg Niemna, zastali
przeprawę pod Druskiennikami obsadzoną przez wojska
litewskie, a te nie zamierzały respektować zawartej ugody.
18 lipca doszło do wymiany ognia. Polacy podjęli kolejne
pertraktacje. Nie przyniosły one wyniku i 4. BL-B, znaj-
dująca się w okrążeniu, w sytuacji bez wyjścia, nie podjęła
walki, lecz złożyła broń i została internowana. Litwini
internowali w sumie około 3 tys. żołnierzy polskich.
Okazało się, że internowanie to nie było zgodne z pra-
wem międzynarodowym, bowiem traktowano tych żołnierzy
jako jeńców. Mimo interwencji rządu polskiego, rząd
litewski długo zwlekał ze zmianą statusu wziętych do
niewoli żołnierzy. Co prawda, 11 sierpnia, na wniosek
ministra spraw zagranicznych Jozuasa Purickisa. starano
się zmienić ich status na internowanych „z powodów
politycznych”, to 15 sierpnia — na posiedzeniu rządu, po
informacji ministra obrony Konstantinasa Žukusa, że w tej
grupie znajduje się prawie 400 obywateli Litwy — gabinet
204

nakazał ministrom spraw wewnętrznych, obrony i sprawied-


liwości ustalić „kogo spośród internowanych trzeba pociąg-
nąć do odpowiedzialności” 1. Nawet historycy litewscy
przyznają, że pomimo tego iż, cytujemy, „Później nikt
z internowanych nie stanął przed sądem litewskim, [...]
można zajście to uważać za bardzo niezręczne posunięcie,
które świadczyło o zlekceważeniu Polski i uczuć pat-
riotycznych Polaków" 2.
Litwini nie zadowolili się samą tylko obietnicą ze strony
Rosjan przekazania im Wilna i Wileńszczyzny. Podjęli
zamiar siłowego wyrzucenia Polaków z południowej Suwal-
szczyzny, w tym z Suwałk i Augustowa. Nie zamierzali
respektować linii Focha, tylko realizować zapisy układu
podpisanego z Rosją Radziecką. Wobec szybkiego wyco-
fywania się oddziałów polskich dokonali tego bez użycia
siły, zajmując po prostu opuszczone obszary.
Polacy zapamiętali postawę Litwinów w lipcowych dniach
1920 r. Czekali na rewanż. Stał się on realny po zwycięskiej
bitwie na przedpolach Warszawy w sierpniu 1920 r. Litwini
chyba nie zdawali sobie sprawy ze zmiany położenia militar-
nego w wojnie polsko-rosyjskiej i rewanżu polskiego. Pozo-
stawali nieugięci co do żądań terytorialnych i nie zamierzali
także wycofywać się z południowej Suwalszczyzny. Stanowis-
ko litewskie nie uległo zmianie nawet po uznaniu przez
Polskę Litwy de facto (4 lipca 1920 r.) i chociaż przyjęli tę
decyzję ze zrozumieniem, to nie zaproponowali nawet nawią-
zania stosunków dyplomatycznych. Liczyli na szybki upadek
państwa polskiego. Niepowodzeniem zakończyła się przy tym
francuska próba mediacji, ponieważ Polska z kolei nie godziła
się na ustępstwa terytorialne wobec Litwy. Świadczyć może
1
P. Ł o s s o w s k i , Konflikt polsko-litewski 1918-1920, Warszawa
1966, s. 124 -125.
2
A. K a s p e r a v i c i u s , Reakcja władz litewskich i opinii społecznej
na wydarzenia ostatniej fazy wojny polsko-sowieckiej, [w:] „Rok 1920
z perspektywy osiemdziesięciolecia", Warszawa 2001, s. 153.
205

o tym opinia ministra spraw zagranicznych Eustachego


Sapiehy, który co prawda podkreślał, że polsko-litewski spór
terytorialny winien być załatwiony drogą polubowną, ale
zastrzegał, że „na powstanie wielkiej Litwy Polska może się
zgodzić jedynie pod warunkiem federacji lub co najmniej
zawarcia przez Litwę konwencji wojskowych, politycznych
i ekonomicznych”.
Rosjanie oddali Litwinom Wilno 26 sierpnia, czyli po
przegranej bitwie na przedpolach Warszawy. Liczyli, że
decyzja ta jeszcze bardziej zaostrzy stosunki polsko-
-litewskie. Litwini natychmiast przenieśli rząd do Wilna.
W Kownie uznano najwidoczniej, że Wilno, po wycofaniu
się z miasta bolszewików (27 sierpnia 1920 r.), stało się
już ostatecznie litewskie i takiego stanu rzeczy Polska nie
ośmieli się zmienić w sposób siłowy. Dlatego też rząd
litewski całą swoją uwagę skupił na walce o utrzymanie
południowej Suwalszczyzny. Polscy mieszkańcy Wilna
potraktowali przejęcie rządów w nim przez Litwinów jako
kolejną okupację.
26 sierpnia do Kowna udała się polska misja wojskowa
z płk. Mieczysławem Mackiewiczem na czele. Strona
polska wysunęła propozycję zawarcia polsko-litewskiej
konwencji wojskowej, umożliwiającej przepuszczenie przez
terytorium Litwy wojsk polskich, które prowadziły operacje
militarne przeciwko Armii Czerwonej. Proponowała także
nakłonić Litwę do przystąpienia do wojny z Rosją Radziec-
ką. Domagano się poza tym zwolnienia internowanych
żołnierzy polskich. Kowno ripostowało depeszą wysłaną
28 sierpnia do Warszawy, w której postulowało, by wojska
polskie nie przekraczały linii obsadzonej przez wojska
litewskie. Zaproponowano nową linię demarkacyjną, a mia-
nowicie Grajewo–Augustów–Sztabin. Pisano o neutralności
Litwy w wojnie polsko-rosyjskiej. Depeszę tę potraktować
należy w duchu nonszalancji, jaka cechowała postawę
rządu litewskiego w żądaniach wysuwanych wobec Polski.
206

Rząd polski natomiast zażądał wycofania wojsk litewskich


na linię Focha. Litwini usztywnili stanowisko, ograniczając
kontakty z misją płk. Mackiewicza. Rokowania w Kownie
zakończyły się fiaskiem. Litwini w ogóle nie zamierzali
dyskutować o zgodzie na przemarsz przez ich tereny wojsk
polskich walczących z Armią Czerwoną. Litewski minister
obrony Žukus miał stwierdzić: „gdyby zaszła potrzeba
wyboru między Polską a Rosją sowiecką, to wybór padłby
niezawodnie na niekorzyść Polski".
W trzeciej dekadzie sierpnia Litwini wzmocnili wojska
stacjonujące w wymieniowej już wyżej części Suwal-
szczyzny. Skierowali tutaj dodatkowo 10. pułk piechoty
i batalion 6. pułku piechoty.
Stosunki polsko-litewskie były omawiane na posiedzeniu
Rady Obrony Państwa, które odbyło się 27 sierpnia. Chociaż
w trakcie posiedzenia opowiedziano się za pokojowym
ułożeniem wzajemnych stosunków, to jednak przyznano
Naczelnemu Wodzowi WP pełną swobodę w działaniach,
które miałyby na celu usunięcie Litwinów z polskiej części
Suwalszczyzny. Obecny na posiedzeniu Rady Obrony
Państwa Józef Piłsudski sprawę Suwalszczyzny wiązał
z kwestią zabezpieczenia lewego skrzydła oddziałów pol-
skich. Najprawdopodobniej już wówczas rodził się w jego
głowie plan przeprowadzenia śmiałego manewru również
na tyły rosyjskiego Frontu Zachodniego, który wiódłby
przez terytorium Litwy.
Zadanie opanowania polskiej części Suwalszczyzny
otrzymał dowódca 2. Armii gen. Śmigły-Rydz. Miały tego
dokonać 4. BJ i 41. suwalski pp, wzmocnione dwiema
bateriami artylerii. Rozkaz w tej sprawie został wydany
28 sierpnia. Zadaniem oddziałów polskich było obsadzenie
trójkąta: Suwałki–Sejny–Augustów. Podjęcie działań mili-
tarnych na Suwalszczyźnie podyktowane było postawą
Litwinów. 28 sierpnia Litwini utworzyli tzw. mariampolską
grupę wojsk, która otrzymała rozkaz obsadzenia linii:
207

Grabowo – Augustów – Krasnybór – Lipsk – Grodno – Skidel.


Stan bojowy zgrupowania polskiego wyznaczonego do
działań na Suwalszczyźnie tylko nieznacznie przekraczał
2,5 tys. bagnetów i szabel. W wypadku, gdyby siły te były
niewystarczające wsparcia miała udzielić 1 DPLeg. 4 BJ
utworzyła dwa zgrupowania. Pierwsze wyznaczone zostało
do wyparcia Litwinów z rejonu Augustowa, drugie z Su-
wałk. Po przystąpieniu do działań Litwini nie stawiali
większego oporu, stopniowo wycofując się poza linie
Focha. Były to jednak ich działania wstępne. Po wzmoc-
nieniu swych sił przygotowywali się do kontrofensywy. Do
tego celu zamierzali użyć 2. Dywizji Piechoty, która
liczyła ponad 7 tys. piechoty, 120 kawalerzystów, 100
karabinów maszynowych i trzy baterie artylerii. Siły
litewskie uzyskały trzykrotną przewagę liczebną nad od-
działami polskimi. Zaplanowano prowadzenie ofensywy na
trzech kierunkach.
Początek ofensywy był korzystny dla Litwinów, zajęli oni
bowiem Sejny i zbliżyli się do Augustowa. Śmiały manewr
kawalerii polskiej, wychodzący na tyły zgrupowania litew-
skiego zmusił jednak przeciwnika do odwrotu. Wojska
litewskie okazały się mało odporne na zdecydowane przeciw-
działanie przeciwnika, zwłaszcza że nie miały zabezpieczo-
nych skrzydeł. Strona polska do tej akcji użyła stosunkowo
skromnych sił — batalion 6. ppLeg., półbrygady jazdy — ale
jej przewaga polegała na szybkości działań i stosowaniu
manewrów obchodzących zgrupowanie przeciwnika. Przez
tydzień polskie zgrupowanie wypierało je stopniowo poza
linie Focha. Niepowodzenie nie ostudziło jednak zapędów
Litwinów do nowej operacji, która zmierzałaby do opanowa-
nia znacznych połaci południowej Suwalszczyzny. Przygoto-
wywali nową fazę działań zaczepnych.
W wyniku czterodniowych walk, które rozpoczęły
sie 28 sierpnia, 4. BJ i 41. suwalski pp zajęły południową
Suwalszczyznę aż po linie Focha. Odbywało się to
208

przeważnie bez walki, ale Litwini opuszczali sporny obszar


pod presją siły. Dlatego też, gdy tylko uzyskali posiłki,
przystąpili do kontrofensywy. Lokalne walki trwały do
10 września. Polacy ostatecznie na trwale obsadzili obszar
na południe od linii Focha.
Obradująca 4 września Rada Obrony Państwa zaaprobo-
wała siłowe usunięcie Litwinów z przyznanej Polsce przez
mocarstwa części Suwalszczyzny. Postanowiono, że rząd
polski wystosuje notę, do Ligi Narodów, w której stwierdzi
fakt złamania neutralności przez Litwę poprzez czynne,
militarne współdziałanie z Armią Czerwoną oraz zajęcie
terytoriów przyznanych Polsce przez mocarstwa decyzją
z 3 grudnia 1919 r. Strona polska zagroziła, że jeśli Litwini
dobrowolnie nie opuszczą terenów przynależnych państwu
polskiemu, a wojska Armii Czerwonej nadal będą przeby-
wały na Litwie, to oznaczać to będzie stan wojny między
obu państwami. W nocie pisano, że „Polska oczekuje od
Ligi wywarcia presji na rząd litewski, o ile Liga to uczynić
może, nie zaś interwencji rozjemczej”.
Do nowej ofensywy Litwini skoncentrowali 2. i 3.
Dywizję Piechoty, w sumie 10 tys. piechoty, 400 jazdy,
166 karabinów maszynowych i 28 dział. Stanowiło to
ponad 60% liczebności armii litewskiej. Można wyciągnąć
stąd wniosek, że dla Litwinów działania te miały znaczenie
strategiczne, podczas gdy dla Polaków wymiar raczej
taktyczny — jako jedna z lokalnych akcji, jakich wiele
prowadzono podczas walki o granice państwa.
13 września oddziały litewskie natarły na Sejny, a na-
stępnie Giby. Sejny bronione były przez 3. p.uł. Przewaga
liczebna była tak wielka, że kawalerzyści polscy, po
stoczeniu dwugodzinnej walki, zmuszeni zostali do wyco-
fania się. Uporczywa była obrona Gib, gdzie kawalerzyści
zdołali odeprzeć kilka szturmów wojsk litewskich. W ob-
liczu ogromnej przewagi przeciwnika 4. BJ w nocy z 13
na 14 września rozpoczęła odwrót na linię rzeki Czarna
209

Hańcza. Kawaleria nie była zbyt skuteczna w obronie


i znacznie lepiej czuła się w działaniach ofensywnych.
Rozpoczęło rokowania o czasowy rozejm. Prowadzone
były ponownie w Kalwarii i także bez rezultatu. Litwini
uparcie odrzucali przyjęcie linii Focha za linię demarkacyj-
ną. Rokowania nad wstrzymaniem działań zakończyły się
niepowodzeniem wobec postawy Litwinów, dążących do
siłowego dochodzenia swych praw. Polacy oświadczyli, że
będą respektować zawieszenie broni tylko do 19 września
do godz. 6.00. Zawieszenie broni zostało formalnie zerwane
przez Litwinów 18 września, ale nie spowodowało to
natychmiastowego wznowienia działań wojennych na Su-
walszczyźnie.
Na posiedzeniu Rady Obrony Państwa 8 września rozwa-
żane były także między innymi kroki, jakie powinny zostać
podjęte wobec Litwy. Zdaniem ministra spraw zagranicznych,
Eustachego Sapiehy, Polska mogła zająć wobec Litwy
trojakie stanowisko. Było to wypowiedzenie wojny, wyparcie
Litwinów z terytorium polskiego bez wypowiadania wojny
i jako ostatnie rozpoczęcie rokowań. Szef Sztabu Generalnego
WP, gen. Tadeusz Jordan-Rozwadowski opowiedział się za
prowadzeniem działań zbrojnych zarówno przeciwko Armii
Czerwonej, jak i wojskom litewskim.
W czasie rozważania wariantów planowanych działań
wojennych przeciwko rosyjskiemu Frontowi Zachodniemu
na omawianym posiedzeniu Rady Obrony Państwa po raz
pierwszy ujawniono, a uczynił to minister Sapieha, że
rozważana jest ewentualność wykorzystania terenów ściśle
litewskich do prowadzenia polskich operacji wojskowych
na kierunku północno-wschodnim. Pod pojęciem tereny
ściśle litewskie min. Sapieha rozumiał ziemie leżące na
północ od osi linii Focha. W dalszej części wywodu min.
Sapieha sugerował, że Naczelnemu Wodzowi WP należy
pozostawić wolną rękę w planowanej operacji. Poparł go
minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski,
210

udowadniając, że bez wkroczenia na terytorium Litwy


wręcz niemożliwe będzie dotarcie do linii starych okopów
niemieckich, a tylko one stwarzają szansę obrony zajętych
ziem, Rada Obrony Państwa upoważniła ostatecznie Naczel-
nego Wodza WP do rozważenia wariantu przeprowadzenia
przyszłej operacji, która przewidywałaby możliwość czaso-
wego wkroczenia na tereny litewskie.
Strona polska, przede wszystkim Józef Piłsudski, była
świadoma faktu kolaboracji litewsko-rosyjskiej, ujawnionej
publicznie podpisanym 12 lipca 1920 r. układem Litwy
z Rosją Radziecką. Poza tym był informowany o planach
szefa litewskiego Sztabu Generalnego, gen. Konstantego
Kleszczyńskiego, zmierzających do nawiązania ścisłej
współpracy wojskowej z Armią Czerwoną podczas jej
wojny z Wojskiem Polskim. Gen. Kleszczyński przygotował
plany prowadzenia przez wojska litewskie działań zaczep-
nych przeciwko oddziałom polskim, które szykowały się
do operacji niemeńskiej.
W celu zamaskowania polskich przygotowań do naru-
szenia terytorium Litwy, a także ze względu na przewidy-
wane stanowisko wobec tego faktu mocarstw zachodnich,
rząd polski wyraził zgodę na prowadzenie rokowań poko
jowyeh z Litwinami. Prowadzone one były w Kalwarii od
17 września. Nie mogły jednak przynieść pozytywnego
rezultatu: z jednej bowiem strony Litwini stawiali twarde
warunki, nie do przyjęcia dla strony polskiej, a z drugiej
Polacy nie byli zainteresowani osiągnięciem porozumienia
bez dokonania zdecydowanych rozstrzygnięć militarnych.
Litwini żądali między innymi wycofania oddziałów polskich
na zachód od linii z 8 grudnia 1919 r.. co uniemożliwiłoby
Polakom prowadzenie jakichkolwiek operacji przeciwko
Armii Czerwonej. W trakcie pertraktacji w Kalwarii, strona
polska — mimo nieprzejednanego stanowiska negocjatorów
litewskich podtrzymywała rozmowy, chociaż nie była
zainteresowana osiągnięciem kompromisu. Rzeczoznawca
211

delegacji polskiej, rtm. Adam Romer, napisał wręcz:


„Delegacja polska, wiedząc dobrze, że odmowa litewska
ogromnie ułatwi nasze stanowisko, bo rozwiąże nam ręce
w naszej akcji na Grodno, z takiego wyniku mogła być
tylko zadowolona. [...] Jednak pomimo korzystnego dla nas
zakończenia rokowań w Kalwarii, bo dającego nam zupełną
swobodę działania, można było mieć przykre wrażenie na
zasadzie samego faktu, że w gruncie rzeczy rezultat
negatywny był właśnie dla nas pożądany” 3.
Jednocześnie z rokowaniami w Kalwarii polsko-litew-
skim sporem terytorialnym zajmowała się Rada Ligi
Narodów. 20 września ogłosiła w tej sprawie specjalną
rezolucję, która stanowiła próbę znalezienia kompromiso-
wego rozwiązania. Wzywała Polskę i Litwę do zakończenia
wszelkich działań wojennych. Litwini mieli się wycofać
poza tymczasową linię demarkacyjną z 8 grudnia 1919 r.
Rząd polski został zobowiązany do przestrzegania neutral-
ności Litwy. Proponowano wysłanie w rejon zatargu
Komisji Kontrolnej Ligi Narodów. Stanowisko strony
polskiej było jednak nieprzejednane. Polacy oskarżali Litwę
m.in. o umożliwienie przejazdu z Prus Wschodnich — przez,
jej terytorium — internowanych żołnierzy rosyjskich.
Oskarżenie to nie było pozbawione podstaw. Nasilenie
polskich oskarżeń wobec Litwy, z których część była
uzasadniona, nastąpiło 21-22 września. Związane ono było
z chęcią usprawiedliwienia faktu wtargnięcia oddziałów
polskich na terytorium litewskie.
Od 10 września w polskim Sztabie Generalnym, a przede
wszystkim Kwaterze Głównej Naczelnego Wodza, trwały
intensywne prace na planem operacji niemeńskiej. Przy
wyborze jednego z wariantów należało wziąć pod uwagę
zarówno skutki polityczne, jak i możliwe do osiągnięcia
cele militarne. Wykonanie decydującego natarcia na

3
P . Ł o s s o w s k i , Stosunki, op. cit., s. 242.
212

prawym skrzydle silami 4. Armii mogło doprowadzić do


odrzucenia wojsk przeciwnika w kierunku Wilna, w wyniku
czego nastąpiłoby najprawdopodobniej przemieszanie od-
działów rosyjskich i litewskich, co z kolei stanowiłoby
dogodny pretekst do zajęcia Wileńszczyzny. Natarcie na
lewym skrzydle możliwe było do przeprowadzenia tylko
przy naruszeniu neutralności Litwy. Wówczas to wojska
polskie musiałyby przemaszerować przez ziemie uznawane
za litewskie, zarówno przez mocarstwa zachodnie, jak
i Polskę. To z kolei mogło spowodować poważne reperkusje
międzynarodowe. Względy polityczne przemawiały więc
raczej za natarciem na prawym skrzydle, można było
bowiem w tym wypadku liczyć na zajęcie Wilna i jego
okolic bez poważniejszych komplikacji międzynarodowych.
Decydujący głos należał do Józefa Piłsudskiego i on
ostatecznie rozstrzygnął że ciężar uderzenia skupiony
zostanie na lewym skrzydle.
Strona polska z olbrzymią starannością maskowała
przygotowania do naruszenia terytorium litewskiego. Celo-
wi temu służyło zarówno korzystanie z mediacji mocarstw
zachodnich oraz Ligi Narodów, jak i rokowania dwustronne.
W planie operacji niemeńskiej założono, że Północna
Grupa Uderzeniowa, składająca się z 1. DPLeg„ 1. DL-B
oraz 2. i 4. BJ, siłą przełamie pozycje litewskie pod
Sejnami i przejdzie przez terytorium litewskie do Drus-
kiennik, gdzie przedostanie się na przeciwległy brzeg
Niemna, żeby przeprowadzić operację na tyłach Frontu
Zachodniego dowodzonego przez Tuchaczewskiego.
Strona polska usiłowała stworzyć wrażenie, że koncen-
tracja oddziałów Północnej Grupy Uderzeniowej prze-
prowadzana jest z myślą o zajęciu Suwalszczyzny. Prze-
świadczenie, że taki jest właśnie cel planowanej operacji
wpajano także żołnierzom wojsk własnych. 11 września
gen. Śmigły-Rydz wydal rozkaz operacyjny nr 50, w którym
m.in. informował: „Ostatnie wypadki na Suwalszczyźnie
213

Zmuszają do przyjęcia ugrupowania, które by skutecznie


ochraniało północne skrzydło frontu przeciw wszelkim
niespodziankom". Oczekiwanych zadań nie znali nie tylko
żołnierze Północnej Grupy Uderzeniowej, lecz nawet do-
wódcy mających wejść w jej skład związków taktycznych.
Dowódców tych gen. Śmigły-Rydz powiadomił o właś-
ciwym kierunku i celu działań dopiero 17 września,
nakazując im przy tym utrzymywanie owej informacji
w tajemnicy.
Precyzyjniejsze informacje o zadaniach, które czekały
północne skrzydło 2. Armii przekazał gen. Śmigły-Rydz
w rozkazie operacyjnym 2. Armii nr 53 z 17 września,
gdzie podawał: „Przerwać front litewski w okolicy Augus-
towa, odrzucić Litwinów na północ, owładnąć za pomocą
zagonów 2 brygady jazdy przeprawami na Niemnie pod
Druskiennikami i tędy wykonać grupą skrzydłową armji...
manewr na tyły Rosjan, uderzając w ich odwody w Lidzie”.
Szczególnie drobiazgowe zadania gen. Śmigły-Rydz
postawił przed Północną Grupą Uderzeniową w rozkazie
z 18 września. Jako pierwsze do natarcia miały być
skierowane brygady jazdy. Zarówno 2., jak i 4. BJ miały
nacierać na kierunku Mikaszówka–Kalety–Kopciowo–Drus-
kienniki. W południe drugiego dnia operacji powinny
opanować most w Druskiennikach. Od opanowania tego
mostu zależeć miało powodzenie działań całej Północnej
Grupy Uderzeniowej.
Po uchwyceniu mostu w Druskiennikach oddziały 2. BJ
miały osłaniać go do czasu nadejścia własnej piechoty.
W tym czasie 4. BJ miała podążać przez Marcinkańce
i Raduń na Bastuny. W trakcie tego przemarszu powinna
ona zniszczyć tory kolejowe pomiędzy Marcinkańcami
i Bastunami. Po osiągnięciu regionu ostatniej z wymienio-
nych miejscowości 4. BJ miała czekać na przybycie całości
sił Północnej Grupy Uderzeniowej, żeby razem przeprowa-
dzić generalne natarcie na Lidę.
214

Z chwilą osiągnięcia przez własną piechotę mostu


w Druskiennikach 2. BJ miała wyruszyć w kierunku stacji
kolejowej Porzecze. Po opanowaniu tej stacji oddziały
brygady powinny skierować się przez Nowy Dwór, Pod-
haliszki, Zenowicze i Rulewicze na Myto. Jej zadaniem
było utrzymywanie najpierw łączności z 1. DL-B, a później
wzięcie udziału w ogólnym natarciu całej grupy na Lidę.
Zgodnie z rozkazem gen. Śmigłego-Rydza, 1. DPLeg.
miała w dniu rozpoczęcia operacji uderzyć na Sejny,
odrzucić broniące tego miasta oddziały litewskie na północ
i otworzyć sobie w ten sposób drogę na Druskienniki.
Przewidywano, że wieczorem pierwszego dnia operacji
dywizja ta osiągnie rejon: Berżniki–Kopciowo–Nielubańcy–
Wilkonosty–Druskienniki–Rotnica–Rodomańce –Marcinkańce
–Lipnica–Raduń. Koncentracja dywizji miała nastąpić
w piątym dniu operacji w rejonie Żyrmun. Po osiągnięciu
tego rejonu 1. DPLeg. powinna przeprowadzić natarcie na
kierunku Żyrmuny–Lida i zepchnąć przeciwnika za Niemen
lub na błota Berezyny.
W skomplikowanym położeniu znajdowali się żołnierze
Północnej Grupy Uderzeniowej, którzy dowiedzieli się, że
pierwszym przeciwnikiem, z którym przyjdzie im się
spotkać, będą Litwini. Dla wielu z nich była to wiadomość
szokującą. W tej sytuacji dowódca 1. DPLeg. płk Stefan
Dąb-Biernacki uznał za stosowne wydanie specjalnego
rozkazu wyjaśniającego żołnierzom konieczność przemarszu
przez terytorium litewskie. W rozkazie tym stwierdzono
m.in.: „Wojna ta jest dla nas najprzykrzejsza ze wszystkich
wojen, jakie Polska prowadziła.[...] Nie my pierwsi, żoł-
nierze, nie my pierwsi zaczęliśmy tę wojnę nieszczęsną.[...]
Żołnierze, jeżeli idziecie w pole przeciwko Litwinom, nie
idziecie z nienawiścią, jak przeciw wrogowi śmiertelnemu,
lecz jak przeciw braciom zbłądzonym”.
W czasie gdy wojska Północnej Grupy Uderzeniowej
szykowały się do walki z oddziałami litewskimi, w War-
215

szawie obradowała Rada Obrony Państwa. Zajęła się m.in.


sprawą przemarszu wojsk polskich przez terytorium litew-
skie. Chodziło o znalezienie politycznego uzasadnienia dla
prowadzonej akcji militarnej. W trakcie obrad zatwierdzono
treść depesz, które miały być wysłane do Ligi Narodów
i rządu litewskiego. Mimo pewnej różnicy zdań, poparto
podjęte przez Naczelnego Wodza WP decyzje wojskowe
w tej sprawie. Ponieważ obawiano się, że opinia między-
narodowa może potępić naruszenie przez wojska polskie
terytorium litewskiego, zalecono Józefowi Piłsudskiemu,
by w rozkazach wydanych oddziałom Północnej Grupy
Uderzeniowej znalazł się ustęp, nakazujący polskim
parlamentariuszom wzywanie oddziałów litewskich do
niepodejmowania walki. Wprowadzono go, chociaż wie-
dziano z góry, że nikt nie będzie stosował się do tego
zalecenia.
Depesza skierowana do rządu litewskiego, żądająca
przepuszczenia wojsk polskich przez terytorium Litwy,
została wysłana już po rozpoczęciu działań przez Północną
Grupę Uderzeniowa. W tej sytuacji szef Kwatery Głównej
Naczelnego Wodza WP, płk Tadeusz Ludwik Piskor,
22 września po południu wysłał meldunek do Naczelnego
Dowództwa WP w Warszawie o następującej treści: „Wia-
domość o przysłaniu parlamentariuszy przyszła za późno.
Parlamentariusze nie byli do Litwinów wysłani. Natomiast
ku pozycjom zajmowanym przez Litwinów wysłane zostały
patrole, które potwierdziły tak samo jak przedtem obsadę
i nie zauważyły żadnych tendencji wycofywania się Lit-
winów z terenu polskiego”.
Józef Piłsudski — przygotowując alibi dla opinii między-
narodowej, które usprawiedliwiłoby polską akcję przez
terytorium litewskie — wysłał do Augustowa i Suwałk płk.
Mackiewicza, wcześniejszego negocjatora w rokowaniach
polsko-litewskich, w celu dokumentowania naruszania
neutralności przez Litwinów, a także utrzymywania przez
216

nich współpracy z bolszewikami oraz wstrzymywania się


od opuszczenia linii, jaką zajęli w granicach Polski.
Z rozpoznania wynikało, że tzw. front polski strona
litewska obsadza siłami 10 pułków piechoty, które dys-
ponowały 15 tysiącami bagnetów, 600 szablami, 20 dzia-
łami polowymi, 2 działami ciężkimi, 5 samochodami
pancernymi i kilkoma samolotami. Przed frontem 1. DPLeg.
znajdowała się 2. Dywizja Litewska, składająca się z 2., 6.
i 8. pułku piechoty. Na podstawie informacji wywiadow-
czych wiadomo było, że Litwini dążyli do wzmocnienia
obrony przez litewską 3. Dywizję Piechoty w rejonie Sejn.
Północna Grupa Uderzeniowa posiadała ponad 10 tys.
bagnetów, ponad 4600 szabel, 380 karabinów maszynowych
i 90 dział. W stanach liczebnych istniała pewna równowaga
sił w stosunku do obsadzających front oddziałów litewskich.
Przewaga polska była natomiast zdecydowana w uzbrojeniu
ciężkim. Pamiętać jednak należy o tym, że w natarciu pod
Sejnami uczestniczyła tylko 1. DPLeg., a i przeciwnik
przeciwstawił jej tylko część posiadanych sił.
Przygotowując się do natarcia pod Sejnami, płk Dąb-
-Biernacki — żeby wykorzystać dogodne warunki te-
renowe — zamierzał oskrzydlić 2. Dywizję Litewską
dzięki natarciu dwóch grup. Południowej, dowodzonej
przez płk. Edmnunda Knoll-Kownackiego, składającej
się ze wzmocnionej artylerią 1. BPLeg. (1. i 5. ppLeg.,
2 baterie artylerii, kompania saperów, szwadron strzelców
konnych), która miałaby atakować dwiema kolumnami
z rejonu koncentracji pod Berżnikami przez Berżeło-
wicze-Bose na Sejny i przez Suworowo na Berżniki,
a następnie przez Poćkuny na Sejny. I drugiej, północnej,
dowodzonej przez ppłk. Bolesława Popowicza, zgrupo-
wanej w rejonie Krejwińce–Półtory, a złożonej z 3.
BPLeg. wraz z artylerią (6. ppLeg., 41. suwalski pp,
2 baterie artylerii), która zaatakowałaby Sejny od północy.
Utworzona została także grupa ppłk. Wincentego Ko-
217

walskiego, ześrodkowana w rejonie Makarce–Serski Las


i złożona z dowództw i tyłów dywizji.
Marsz obu kolumn 1. DPLeg. ku obiektom natarcia
rozpoczął się 22 września o godz. 9.00. Wojska maszero-
wały w wyznaczonych kolumnach. Kolumna północna
kierowała się na Zelwę.
22 września o godz. 12.00 1. DPLeg. uderzyła na Sejny
od południowego wschodu i północnego zachodu. 5. ppLeg.
opanował Zelwę o godz. 12.30 po stoczeniu krótkiego boju
z pododdziałami litewskiego 8. pułku piechoty, po czym
grupa północna w szyku kolumnowym skierowała się na
Sejny. W tym czasie jedna z kolumn 1. ppLeg. ppłk. Jana
Kruk-Kruszewskiego o godz. 14.00 opanowała po inten-
sywnym boju Berżniki, biorąc do niewoli 1 oficera i 75
szeregowych. Natarcie oddziałów polskich było wielkim
zaskoczeniem dla Litwinów. Jak twierdził litewski historyk
wojskowości i jednocześnie dowódca oddziału walczącego
z Polakami: „Nasze dowództwo nie spodziewało się ataku
Polaków.[...] Ugrupowanie naszego wojska tego dnia nie
odpowiadało wymogom walki. Mimo to nasze oddziały
stawiały zacięty opór Polakom. Wywiązał się cały szereg
krwawych walk, w których ucierpiały nasze oddziały,
najwięcej oddziały 2 dywizji".
Wojska litewskie, mimo zaskoczenia, biły się nad-
spodziewanie dzielnic. Walki trwały sześć godzin. Szcze-
gólnie twardy opór stawiał litewski 5. pp. wspierany przez
oddział samochodów pancernych. Przez kilka godzin
powstrzymywał on natarcia prowadzone przez południową
kolumnę 1. DPLeg. W tym czasie kolumna północna
atakowała wzgórza znajdujące się tuż przed Sejnami.
Walki były zażarte. Przewaga Polaków była jednak tak
znacząca, że stopniowo poczęli brać górę. Ugrupowanie
obronne wojsk litewskich zostało przerwane w kilku
miejscach. Kolumna północna płk. Knoll-Kownackiego
o godz. 16.00 opanowała Sejny i przyległe tereny. Nie-
218

przyjaciel uchodził w stronę Dworczyska. Do Sejn wkra-


czały bataliony 5. ppLeg. W czasie tych walk straty
ponosiły obie strony. Niewspółmiernie większe były po
stronie Litwinów i stanowiły pokłosie wzięcia do niewoli
dużej liczby jeńców. W czasie natarcia na Sejny zginął
ppor. Józef Sochański, dowódca 7. kompanii piechoty.
Tylko części wojsk litewskich z 2. Dywizji Piechoty udało
się wycofać na północ.
Po zdobyciu Sejn nacisk Polaków nie osłabł również
wtedy, gdy została przerwana linia frontu. Litwini za
wszelką cenę starali się wyprowadzać swoje wojska spod
uderzenia poprzez wąskie przejścia pod Dworczyskiem.
Do natarcia skierowane zostały 2. i 5. kompania 1. ppLeg.
Pod wsią Półkoty 2. kompania ppor. Andrzeja Wasiutyń-
skiego napotkała silny opór dwóch kompanii litewskich.
Podczas szturmu został on śmiertelnie ranny. Ranny został
też dowódca plutonu ppor. Zygmunt Czarnecki. Doszło do
walki wręcz. Wieś Półkoty została zajęta o godz. 16.30.
Litwinom udało się jednak wcześniej wycofać część wojsk
w kierunku na Łoździeje. Straty tylko 1. ppLeg. w czasie
walki o Sejny były poważne. Wynosiły w zabitych 2 ofi-
cerów, 2 podoficerów i 5 szeregowców, rannych było 22
żołnierzy. Straty przeciwnika tylko w sektorze natarcia
tego pułku to 2 zabitych oficerów, 20 szeregowców,
kilkudziesięciu rannych i 130 jeńców. Zdobycz 1. DPLeg.
szacowana była na ponad 1000 jeńców, 20 karabinów
maszynowych, 12 dział polowych i ciężkich. Ocenia się, że
do niewoli dostało się łącznie około 1700 żołnierzy
przeciwnika. Strona polska przekonała się, że Litwini
stawiają twardy opór w okopach, natomiast za wcześnie
rozpoczynali odwrót, podczas którego zachowywali się.
zbyt bojaźliwie.
Bitwa pod Sejnami miała nie tyle wymiar militarny, co
polityczny. Przede wszystkim groziła Polsce poważnymi
reperkusjami międzynarodowymi, dlatego też Warszawa
219

śledziła ją niezwykle uważnie. Doceniał to Józef Piłsudski


i jego sztab, starając się informować naczelne władze
państwa o jej przebiegu. Świadczyć może o tym meldunek
wysłany przez Kwaterę Główną Naczelnego Wodza WP
jeszcze w trakcie trwającej bitwy o treści: „Rozpoczęty
w południe atak 1 dyw. Leg. na linii Sejny Bierżniki–Zelwa.
Atak na Sejny w toku. Pod Zelwą, po rozproszeniu
kompanii litewskiej, oddziały własne przekroczyły rz.
Marychę. Przed frontem oddziały 5 pp.lit." Znacznie pełniejsze
informacje zawierał już meldunek sytuacyjny Kwatery
Głównej Naczelnego Wodza WP z 22 września: „1. dyw.
Leg. po przełamaniu silnego oporu, szczególnie na grobli
między jeziorem Białe a jez. Bierżnie zajęła Giby i Zelwę.
Pod wieczór zajęła Sejny. Wzięto jeńców 6 pp. Lit. i 8 pp.
Zdobyto armaty i KM. Szczegółów brak".
Polskie natarcie na pozycje litewskie zaskoczyło nie
tylko wojsko, ale i wszystkich Litwinów. Szokiem była
porażka ich oddziałów i przemarsz przez terytorium Litwy
polskich oddziałów. Szukano winnych tej porażki. Komuni-
ści litewscy w odezwie wydanej 6 października oskarżyli
dowództwo 2. Dywizji Piechoty o nieudolność. Oto cyto-
wany za prof. Piotrem Łossowskim fragment tej odezwy:
„Z 10 pułku, który został wysłany do polskiego miasta
Suwałk, aby Armia Czerwona nie mogła go zająć, pozostało
tylko po 7-8 żołnierzy w kompaniach, reszta trafiła do
niewoli. W rejonie Augustowa został rozbity jeden batalion
drugiego pułku, pozostało tylko około 80 żołnierzy, tam
również rozbity został trzeci batalion 6 pułku; cały 8 pułk
trafił do niewoli pod Rudominem [w rzeczywistości pułk
ten został rozbity pod Sejnami i Kopciowem — przyp. P.
Łossowski]. Pierwszy i drugi bataliony innego pułku zostały
rozbite i trafiły do niewoli pod Sejnami, zaś trzeci batalion
pod Druskiennikami”.
Chociaż porażka Litwinów w bitwie pod Sejnami
była dotkliwa, to nie wynikała raczej z nieudolności
220

w prowadzeniu walki czy z braku męstwa żołnierzy.


Zwycięstwo uzyskano bowiem dzięki najbardziej eli-
tarnemu, polskiemu związkowi taktycznemu, górującemu
liczebnością, uzbrojeniem, a przede wszystkim wyszko-
leniem i doświadczeniem bojowym nad oddziałami li-
tewskimi.
Po zwycięskiej bitwie pod Sejnami 1. DPLeg. wieczorem
22 września skoncentrowała się w rejonie Krejwińce–Pół-
tory–Berżniki. Płk Dąb-Biernacki postanowił podzielić ją
na trzy kolumny w celu kontynuowania marszu w na-
kazanym kierunku, czyli na leżące nad Niemnem Drus-
kienniki. 1. BPLeg., wraz z artylerią i innymi wzmoc-
nieniami dowodzona przez płk. Knoll-Kownackiego, sta-
nowiła pierwszą grupę. Druga grupa składała się
z 3. BPLeg. oraz przydzielonej artylerii i była dowodzona
przez ppłk. Popowicza. Trzecia grupa, dowodzona przez
ppłk. Kowalskiego, składała się pododdziałów zabezpie-
czenia. Pierwsza kolumna na noc z 22 na 23 września
zatrzymała się w rejonie Krejwińce–Półkoty. Druga kolum-
na noc spędziła w rejonie miejscowości Berżniki. W zada-
niach postawionych na dzień 23 września pierwsza miała
kontynuować marsz już o godz. 3.00. Za nią posuwać się
miała grupa ppłk. Kowalskiego. Grupa ppłk. Popowicza
maszerowała po trasie Kopciowo–Podlipki–Druskienniki
i dalej do Rotnicy. Przed nią posuwać się miała 4. BJ.
1 DPLeg. w pełni wykonała zadanie postawione w roz-
kazie operacyjnym nr 55 2. Armii, a więc osiągnęła cele,
jakie postawił jej Józef Piłsudski. Co prawda Litwini
w pasie działania Północnej Grupy Uderzeniowej mieli
pewną przewagę sił, ale akurat nie na odcinku przełamania
1. DPLeg. W dodatku przyszło im staczać walkę z najbar-
dziej elitarnym w Wojsku Polskim związkiem taktycznym,
mającym wielkie doświadczenie bojowe, świetnie wy-
szkolonym i obficie, jak na polskie warunki tej wojny,
wyposażonym w środki walki.
221

Działania 4 BJ ppłk. Adama Nieniewskiego rozpoczęły


się o godz. 12.00 dnia 22 września z rejonu miejscowości
Mikaszówka i były prowadzone dwiema kolumnami
— zgrupowaniem mjr. Cypriana Bystrama i zgrupowaniem
mjr. Zygmunta Piaseckiego. Kolumna północna posuwała
się przez Kodzie na Kopciowo, południowa zaś przez
Kalety na Męciszki. Kolumna południowa napotkała niewiel-
ki opór jedynie pod Kaletami. Po przełamaniu obrony
przeciwnika sforsowała ona rzekę Marychę pod Kodziami
i Studzianką. Kolumna północna 4. BJ w nocy z 22 na 23
września zajęła Kopciowo, rozbijając znajdujący się w tej
miejscowości pododdział litewskiego 8. pp. Mimo zmęcze-
nia swych wojsk ppłk Nieniewski skierował 211. p.uł. mjr.
Jerzego Dąbrowskiego przez Mocewicze, Gierdasze i Dzier-
że na Druskienniki, nakazując mu opanowanie znajdującego
się w tej miejscowości mostu na Niemnie.
22 września o godz. 16.00 2. BJ płk. Stefana Strzemiń-
skiego, która składała się z 4. p.uł. gen. Stanisława Rawicz-
-Dziewulskiego, 10. p.uł. płk. Waleriana Jachinowicza oraz
2. dywizjonu artylerii konnej kpt. Edwarda Robakiewicza,
wyruszyła z rejonu Czarny Bród–Sucharzeczka, kierując
się w stronę Kopciowa. O godz. 6.00 następnego dnia, nie
napotkawszy oporu wojsk litewskich, oddziały brygady
dotarły do wyznaczonego rejonu.
1. DL-B gen. Jana Rządkowskiego wyruszyła z rejonu
koncentracji pod Augustowem 22 września o godz. 8.00.
Jej kolumny maszerowały drogą na Serski Las–Frącki.
Dywizja ta, nie napotkawszy na opór wojsk litewskich,
wieczorem 22 września osiągnęła rejon Gib. W krótkim
zarysie działań tej dywizji zapisano: „Pierwszy opór
litewski pod Gibami zgnieciony: kilka trupów z obu
stron, a w ręku naszych wojsk 1500 Litwinów i 10
armat". Zdobycz wojenna nie była zasługą tego związku
taktycznego, lecz 1. DPLeg. Dywizja gen. Rządkowskiego
miała minimalne straty własne, ale także nie zadała
222

ich wcale przeciwnikowi; w ogóle nie mogła się pochwalić


jakąś większą zdobyczą wojenną.
Głównym celem działań Północnej Grupy Uderzeniowej
23 września było opanowanie mostu w Druskiennikach.
Rozkaz operacyjny nr 55 dowództwa 2. Armii zakładał, że
most ten zostanie zdobyty w południe drugiego dnia
operacji. Dokonać tego miała 4. BJ. 211. p.uł. z tej
brygady dotarł do rejonu Druskiennik 23 września około
godz. 11.00. Nie udało mu się jednak opanować mostu
z zaskoczenia. Broniący go pododdział litewski — batalion
piechoty podjął walkę. Rozpoczęła się kilkugodzinna
wymiana ognia. Po stronie polskiej uczestniczyła w niej
całość sił 4. BJ. Dotarła w rejon Druskiennik z pewnym
opóźnieniem, co było spowodowane tym, że na trasie
swego przemarszu musiała dwukrotnie przełamać, pod
Podlipkami i nad rzeką Biała Hańcza, opór wojsk li-
tewskich.
Mimo że mostu w Druskiennikach bronił jedynie
3. batalion litewskiego 2. pułku piechoty, walki trwały aż
do godz. 16.00, kiedy to Polakom udało się ostatecznie
złamać opór przeciwnika. Do niewoli dostało się 80
żołnierzy litewskich. Największym sukcesem strony polskiej
było jednak zdobycie mostu na Niemnie w stanie nienaru-
szonym. Krytyczną ocenę walk 4. BJ o opanowanie
przeprawy pod Druskiennikami wystawił dowódca
1. DPLeg. płk Dąb-Biernacki pisząc: „Ślamazarność,
a szczególnie brak energii, gdy tylko zjawił się jakiś npl,
uwydatniło się już przy zajęciu Druskiennik, mianowicie
Kopciowo zajęte zostało o północy, do Druskiennik marsz
około 21 km, most broniony był tylko jedną komp. litewską
i ze zdobyciem mostu bawiono się aż do 16 godziny, mając
5 pułków kawalerii i mimo rozkazu D-cy armii, że przejście
przez Niemen ma być oczyszczone do godz. 12”.
Po opanowaniu mostu w Druskiennikach ppłk Nieniewski
natychmiast skierował 4. BJ w kierunku Lidy. Zadanie
223

osłony mostu w Druskiennikach powierzono 2. BJ, która


przybyła właśnie w ten rejon.
23 września o godz. 3.00 1. DPLeg. rozpoczęła marsz
w kierunku Druskiennik. Większość wojsk posuwała się
drogą na Kopciowo. Początkowo marsz był opóźniany
przez tabory, które zablokowały drogę. Opóźnienie wynios-
ło około godziny. Ponadto dowódca dywizji zmienił kieru-
nek marszu 1. BPLeg. na Wiejsieje–Sienkańce–Długa.
Około godz. 12.30 1. ppLeg., bez styczności z nieprzyja-
cielem, dotarł do Herbowszczyzny. Postój obiadowy miał
miejsce w Wiłkonostrach, gdzie oczekiwano na dotarcie
5. ppLeg. Nawiązano łączność z 2. BJ. Kolejny marsz
1. BPLeg. rozpoczęła o godz. 16.00, kierując się drogami
bocznymi przez wieś Długa do przepraw na Niemnie. Do
wieczora 23 września 1. DPLeg. zajęła rejon Druskien-
niki–Rotnica–Nerowo–Gruta–Wiciuny. Po przekroczeniu
Niemna 1. BPLeg. stanęła w lesie pod wsią Gruta.
23 września dywizja płk. Dąb-Biernackiego przebyła około
50 km, co było wielkim wysiłkiem marszowym, tym
bardziej że maszerowano po złych, rozmiękłych drogach.
Z relacji uczestników tej eskapady: „Armaty grzęzły
w błocie, konie zrywały postronki, tak że często piechota
musiała wyciągać działa z bajorów”.
Aby zrealizować zadania postawione w rozkazie opera-
cyjnym nr 55 dowództwa 2. Armii 1. DL-B, wyruszono
23 września dwiema kolumnami. 1. BL-B płk. Władysława
Bejnara o godz. 6.00 wyruszyła wzdłuż osi Giby–Krejwiń-
ce–Berżniki–Wiejsieje na Lejpuny. 2. BL-B ppłk. Kazi-
mierza Rybickiego rozpoczęła marsz o godz. 8.00, kierując
się przez Krejwińce–Berżniki–Kopciowo–Juszkańce–Nie-
lubańce na Druskienniki. Dywizja ta znajdowała się w dru-
gim rzucie Północnej Grupy Uderzeniowej. W tym dniu
nie miała żadnego kontaktu z nieprzyjacielem i przed
wieczorem wyszła na rejon Lejpuny–Wiłkonostry–Nielu-
bańce–Długa.
224

Przemarsz Północnej Grupy Uderzeniowej od Sejn do


Druskiennik nie zakończył zmagań polsko-litewskich pod-
czas operacji niemeńskiej Wojska Polskiego. Po południu
24 września 1. DPLeg. znacznie wyprzedziła harmonogram
określony przez gen. Śmigłego-Rydza — ten zawarty
w rozkazie operacyjnym nr 55 — i maszerując dwoma
kolumnami brygadowymi dotarła siłami 1. BPLeg. do
rejonu Rudnia–Krokszle, a kolumną 3. BPLeg. do rejonu
Lipnica–Marcinkańce. W czasie tego marszu nie napotkano
oporu przeciwnika, którym w dalszym ciągu były wojska
litewskie. Nieliczne pododdziały litewskie cofały się przed
frontem marszu 1. DPLeg. na północ.
Nieco odmienna sytuacja powstała w pasie działania
1. DL-B i 2. BJ. 24 września miały zawładnąć rejonem
Porzecze. W trakcie marszu do tego rejonu musiały pokonać
opór wojsk litewskich. Wcześniej, 22 września, po wiado-
mości o przerwaniu przez Polaków frontu pod Sejnami,
dowództwo litewskie nakazało stacjonującemu w Wilnie
7. pułkowi piechoty obsadzenie rejonu położonego na
północ od Grodna. Pułk ten, wsparty artylerią, miał obsadzić
stanowiska od ujścia Kanału Augustowskiego do miej-
scowości Jeziory, a następnie, w wypadku opuszczenia
przez Rosjan Grodna, natychmiast wkroczyć do tego miasta.
Zadaniem 7. pułku piechoty było także niedopuszczenie do
sforsowania przez oddziały polskie Niemna w rejonie
Grodna. Dowództwo litewskie wyjątkowo słabo znało
sytuację, jaka wytworzyła się w rejonie położonym na
północ od Grodna i nie rozpoznało właściwie polskiego
potencjału bojowego tam skupionego. Tym samym 7. pułk
piechoty został skazany na niechybną zagładę. Za utopijne
uznać należy także postawienie temu pułkowi zadania
zajęcia opuszczonego przez Rosjan Grodna i utrzymania
linii na rzece Niemen.
Wczesnym rankiem 24 września 2. BJ kierowała się
w stronę Porzecza, przez który przebiegała linia kolejowa
225

Grodno–Orany–Wilno. W lasach w pobliżu wsi Czarnucha


i Zaporze polska kawaleria została ostrzelana przez batalion
2. pułku litewskiego, który wcześniej wycofał się spod
Druskiennik. 2. BJ nie mogła bez pomocy piechoty
przełamać litewskich linii obronnych. Sytuacja uległa
zmianie po wejściu do walki 1. DL-B. Dopiero wówczas
opór Litwinów został szybko przełamany, a Polacy przeszli
następnie do pościgu. Do kolejnego starcia doszło w po-
bliżu miejscowości i stacji kolejowej Porzecze. Opór
stawiały ponownie resztki batalionu 2. pułku piechoty
litewskiej. W czasie natarcia na stację kolejową Porzecze
Polacy zaskoczyli wyładowujący się w tym momencie,
jeden z batalionów litewskiego 7. pułku piechoty. Za-
skoczony batalion szybko został zniesiony i rozproszony.
Jak pisze Tadeusz Kutrzeba: „Zdobyto pociąg pod parą,
tabor kolejowy, 10 karabinów maszynowych, 300 jeńców
Litwinów”. Resztki wojsk litewskich w popłochu wycofy-
wały się w kierunku Grodna i Nowej Rudy. Po zajęciu
Porzecza 1. DL-B rozmieściła się w rejonie Porze-
cze–Sałyty–Goduny–Lichaszcze, gdzie spędziła noc z 24
na 25 września. 2. BJ nocowała w rejonie Starej Rudy.
Walka w rejonie miasta Porzecze była rezultatem dążenia
Litwinów do uprzedzenia Polaków w zajęciu Grodna.
Zamiaru tego nie byli w stanie zrealizować. 25 września
Grodno zajęły oddziały polskie.
25 września 1920 r. zakończyły się walki polsko-litew-
skie prowadzone w trakcie trwania operacji niemeńskiej
Wojska Polskiego. Doprowadziły do jeszcze większego
zaostrzenia wzajemnych antagonizmów oraz do interwencji
międzynarodowej. Działania te ze strony polskiej nie miały
doprowadzić do jakichkolwiek zmian terytorialnych, pro-
wadzone były wyłącznie w celu stworzenia wojskom
własnym zdecydowanie lepszego położeniu operacyjnego
w konfrontacji z wojskami Tuchaczewskiego. Litwini
potraktowali je jednak jako jawną agresję na ich państwo
226

i w takim duchu przedstawiali na forum międzynarodowym,


Ich obawy — nie były one bezpodstawne — dotyczyły
możliwości siłowego rozwiązania przez Polaków sprawy
przynależności Wilna i całej Wileńszczyzny.
Działania militarne Wojska Polskiego na Suwalszczyźnie,
a zwłaszcza siłowe przekroczenie terytorium litewskiego
podczas operacji niemeńskiej, wstrząsnęły Litwinami. Go-
rycz porażek była dotkliwa. Ucierpiała ich duma narodowa.
Obawiano się zagrożenia niepodległości państwa. 23 wrześ-
nia 1920 r. litewski Sejm Ustawodawczy wystosował apel
do narodu. Oskarżano w nim Polaków o napaść na Litwę
i wezwano ludność do obrony niepodległości kraju. Oży-
wioną działalność prowadziła dyplomacja litewska, wysy-
łając mnóstwo depesz do Ligi Narodów i mocarstw
określała kroki podjęte przez Polskę jako wypowiedzenie
Litwie wojny. Londyn i Paryż złożyły ostre protesty.
Interweniowała Liga Narodów. 30 września przedstawiciele
Polski i Litwy, Ignacy Jan Paderewski i Augustinas
Voldemaras, zostali zaproszeni na posiedzenie Komisji
Ligi Narodów, ale gremium to nie podjęło wiążących dla
obu stron decyzji.
Było to jednak tylko preludium do wydarzeń, które
zaszły już w październiku, a które doprowadziły do
przejęcia przez Polskę, w sposób raczej niekonwencjonalny,
ponownej kontroli nad Wileńszczyzną oraz Wilnem.
MARSZ WOJSK
GEN. LUCJANA ŻELIGOWSKIEGO
NA WILNO I JEGO REPERKUSJE

Józef Piłsudski, najprawdopodobniej już w chwili przełomu


w bitwie na przedpolach Warszawy, wpadł na pomysł
niekonwencjonalnego rozwiązania sprawy przynależności
państwowej Wileńszczyzny. 18 sierpnia 1920 r. nakazał
powrót do poprzedniej nazwy dywizji była nią
1. Dywizja Litewsko-Białoruska (DL-B) — włączając ją
przy tym do składu 2. Armii. Dywizja ta występowała
przez miesiąc jako 19. DP.
Rozwiązanie sprawy przynależności do Polski Wileń-
szczyzny i samego Wilna było dla Naczelnego Wodza
sprawą prestiżową. W połowie września 1920 r. zdecydował
się na zajęcie tego obszaru siłą. Nic mógł jednak dokonać
tego oficjalnie, ze względu na przewidywalną, negatywną
reakcję mocarstw. O sposobie rozstrzygnięcia sprawy
przynależności do Polski Wilna i całej Wileńszczyzny nie
informował ani parlamentu, ani rządu. Wtajemniczone
zostało jedynie grono jego najbardziej zaufanych współ-
pracowników.
Zaplanowanego przez niego rozwiązania strona litewska
się nie spodziewała, chociaż brała po uwagę próbę si-
łowego rozwiązania tej spornej kwestii ze strony Polaków.
228

W historiografii litewskiej, ale tej patrzącej na opisywane


wydarzenia z dużej perspektywy czasu, spotkać można
pogląd, że marsz na Wilno, cytujemy: „zbuntowanych
wojsk gen. Żeligowskiego nie był wyjątkowym, nieoczeki-
wanym wydarzeniem, lecz przejawem konsekwentnie re-
alizowanej przez Piłsudskiego, charakterystycznej dla nie-
go metody faktów dokonanych i działań konspiracyjnych".
Wydaje się, że ów październik 1920 r. był dla Litwinów
jednak wielkim szokiem.
20 września 1920 r. Naczelne Dowództwo WP wezwało
depeszą gen. Lucjana Żeligowskiego, dowodzącego Grupą
Operacyjną 3. Armii, do przybycia do Kwatery Głównej
Naczelnego Wodza WP w Białymstoku. Gen. Żeligowski
przewidziany był przez Józefa Piłsudskiego na dowódcę
„zbuntowanych” wojsk. Motywy, które skłoniły Naczelnego
Wodza WP do wyboru tej kandydatury on sam wyjaśnił po
latach następująco: „Wybrałem do tego gen. Żeligowskiego,
gdyż sam, jako naczelnik państwa oraz naczelny wódz Polski,
łamać zobowiązań nie byłem w stanie [zobowiązania ze Spa
— przyp. L.W.]. Wybrałem generała, co do którego byłem
najbardziej pewny, że mocą swego charakteru zdoła utrzymać
się na należytym poziomie i że poleceniom i żądaniom rządu
nie będzie, zarówno jak poleceniom i żądaniom moim,
przeciwstawiać się w pracy wojskowej”. Podobnie postąpiono
także wobec płk. Leona Bobickiego, przewidzianego do
realizacji „puczu" od strony polityczno-administracyjnej.
Gen. Żeligowski zameldował się w Białymstoku dopiero
29 września. Wprowadzony został do otrzymanego zadania
w dniu następnym. Józef Piłsudski postawił sprawę jedno-
znacznie: „Może przyjść chwila, że będzie Pan miał
przeciwko sobie nie tylko opinię świata, lecz i Polski.
Może nastąpić moment, że nawet ja będę zmuszony pójść
przeciwko Panu. Trzeba wziąć wszystko na siebie. Tego ja
nie mogę rozkazać. Takich rzeczy się nie rozkazuje. Lecz
zwracam się do dobrej woli Pana jako Wilnianina". Gen.
229

Żeligowski, po namyśle, jak wspomina, przyjął propozycję


dowodzenia „zbuntowanymi” oddziałami zajmującymi Wil-
no i okolice: „Wahałem się. Nie chciałem brać na siebie
tak wielkiego zadania. Chciałem wyjaśnić, czy jest jeszcze
jaka inna możliwość do odebrania Wilna. Powiedziano, że
nie. Jeżeli nie zajmiemy, zginie dla nas na zawsze”.
Józef Piłsudski, niemal natychmiast po przełomie w ope-
racji niemeńskiej — który był rezultatem porażki 3. Armii
rosyjskiej w bitwie na przedpolach Grodna — nakazał
Północnej Grupie Uderzeniowej kontynuowanie marszu na
Lidę. Czynił jednocześnie przygotowania organizacyjne do
takiego ugrupowania wojsk, które służyć miało także
planom zajęcia Wileńszczyzny. Z myślą o tym powstał
zamysł sformowania nowej 3. Armii gen. Władysława
Sikorskiego, odpowiedzialnej za szachowanie wojsk litew-
skich oraz planowane zmiany organizacyjne w składzie
2. Armii, również podporządkowane temu zamysłowi.
Autorem planu zajęcia Wilna był sam Józef Piłsudski.
Założono, że gen. Żeligowski napisze list do Naczelnika
Państwa z pytaniem, co rząd polski zamierza uczynić
z Wilnem zajętym przez „Żmudzinów". Poinformować miał,
że żołnierze z 1. DL-B, będący Polakami i służący Polsce,
a zarazem traktowani jako obywatele Litwy, po zakończonej
wojnie nie mogą wrócić w rodzinne strony. Na list ten Józef
Piłsudski miał odpowiedzieć, że jako Litwin rozumie ich
całkowicie, lecz jako Naczelnik Państwa uczynić nic nie
może w tej sprawie i radzi liczyć tylko na własne siły.
Wówczas gen. Żeligowski miał na to zareagować wydaniem
odezwy do mieszkańców Wileńszczyzny, nawołującej do
wzniecenia powstania i wypędzenia „Żmudzinów”. Jednocze-
śnie do akcji miała wkroczyć „zbuntowana" 1. DL-B.
Za polityczną stronę realizacji akcji wileńskiej odpowia-
dał płk Leon Bobicki, ale najwięcej miał do powiedzenia
osobisty reprezentant i zaufany człowiek Naczelnika Pań-
stwa, kpt. Aleksander Prystor. Przygotowywano plany
230

utworzenia namiastki rządu pod nazwą Tymczasowej


Komisji Rządzącej. Zajęte tereny miano nazwać Litwa
Środkowa. Jak pisze Andrzej Garlicki: „Przyjęcie tej
nazwy świadczyło, że nadal nie rezygnowano w od-
niesieniu do dawnych ziem Litwy historycznej z roz-
wiązania federacyjnego. Litwa Środkowa wspólnie z Litwą
etniczną ze stolicą w Kownie i Litwa białoruska ze
stolicą w Mińsku stanowić miała trójkantorowy organizm
państwowy związany z Polską”.
1 października Józef Piłsudski nakazał gen. Edwardowi
Śmigłemu-Rydzowi, żeby w związku z planowanym utworze-
niem 3. Armii „już obecnie wysunąć l-ą dywizję Litewsko-
-Białoruską w rejon Werenowa”. Była to dywizja, która miała
odegrać kluczową rolę w planach zajęcia Wileńszczyzny.
Po rozmowie gen. Żeligowskiego z Józefem Piłsudskim
ten pierwszy otrzymał polecenie wyjazdu do Grodna dla
odbycia rozmów z ppłk. Adamem Kocem, dowódcą
22. Dywizji Ochotniczej, z której składu mieli być wyłą-
czeni żołnierze pochodzący z Kresów Wschodnich. To oni,
dowodzeni przez mjr. Mariana Zyndram-Kościałkowskiego,
mieli zasilić grupę wojsk maszerujących na Wilno. Wcześ-
niej gen. Żeligowski miał przybyć do Lidy celem uczest-
nictwa w odprawie kierowniczej kadry 1. DL-B, w której
uczestniczyć miał także Naczelny Wódz WP. W sprawie
tej szef sztabu 2. Armii ppłk Tadeusz Kutrzeba otrzymał
następujące dyspozycje z Kwatery Głównej Naczelnego
Wodza: „Generał Żeligowski przyjedzie do Grodna [i]
trzeba mu ułatwić dojazd do ppłk. Koca, tak by 2 X [1920 r.]
był w Grodnie na godz. 19-stą. Należy ściągnąć tam
generała Rządkowskiego i dowódców brygad i pułków
[Dywizji Litewsko-Białoruskiej] oraz przygotować paradę.
Komendant będzie dekorował. Poza tym oddziały transpor-
tów kresowych wysłać pilnie przez majora Kościałkow-
skiego, a w razie potrzeby zatrzymać ewentualne transporty
4 dywizji piech." W uzupełniającej informacji uściślano,
231

że dowództwo 1. DL-B ma być w Lidzie o godz. 12.00


— a nie jak można było ze wcześniejszej rozmowy
wywnioskować, że dotyczyć to miało Grodna — i tam ma się
odbyć sygnalizowana odprawa, parada i dekoracja przez
Józefa Piłsudskiego żołnierzy tej dywizji. Na zarządzonej
odprawie nakazywano także obecność gen. Śmigłego-Rydza.
O pilności realizacji zadania sformowania grupy gen. Żeligow-
skiego świadczy decyzja ewentualnego wstrzymania nawet
transportów 4. DP, przybywającej w celu uzupełnienia
2. Armii, a następnie umożliwienia przerzutu wojsk podpo-
rządkowanych mjr. Zyndram-Kościałkowskiemu, które we-
dług planu miały maszerować na Wilno.
W dniu 2 października gen. Żeligowski przyjechał do
Lidy i uczestniczył w odprawie prowadzonej przez Józefa
Piłsudskiego i gen. Śmigłego-Rydza z kierowniczą kadrą
1. DL-B. Zanim się ona odbyła, doszło do rozmowy gen.
Żeligowskiego z gen. Janem Rządkowskim. dowódcą tej
dywizji, dowódcą 2. BL-B ppłk. Kazimierzem Rybickim
oraz ppłk. Stanisławem Bobiatyńskim. dowodzącym wileń-
skim pułkiem strzelców. Odbyła się ona na drodze z We-
renowa do Lidy. Istnieje prawdopodobieństwo, że kierow-
nicza kadra 1. DL-B wiedziała już wcześniej o czekającym
ich zadaniu i o powierzeniu dowództwa nad wojskami
maszerującymi na Wilno gen. Żeligowskiemu. Powiado-
mieni mieli być o tej misji osobiście przez Józefa Piłsud-
skiego gen. Rządkowski i jego szef sztabu kpt. Edward
Perkowicz. Nie wszyscy oni byli przeświadczeni o celowo-
ści i słuszności tej decyzji, a przede wszystkim podawali
w wątpliwość formę jej realizacji. Obawy zgłaszał zwłasz-
cza gen. Rządkowski, były oficer armii carskiej, nie
pochodzący z Wileńszczyzny, a w dodatku wychowany
w duchu posłuszeństwa wobec wyższej władzy wojskowej.
Jego obawy wynikały przede wszystkim z tego, iż Piłsudski
miał zapowiedzieć, że ani teraz, ani później nie otrzymają
formalnego rozkazu uczestnictwa w tym przedsięwzięciu.
232

Gen. Rządkowski nie chciał brać na swoje barki ryzyka


odpowiedzialności za, jak ją określał, „awanturniczą akcję".
W godzinach wieczornych 2 października gen. Żeligow-
ski przybył do Grodna, gdzie spotkał się z ppłk. Kocem,
żeby uzgodnić udział żołnierzy pochodzenia kresowego
w grupie wojsk mającej uczestniczyć w marszu na Wilno.
Ważne dla niego było także uczestnictwo w inauguracyjnym
posiedzeniu Tymczasowej Komisji Rządzącej, której prze-
wodniczył z nakazu Józefa Piłsudskiego Witold Abramo-
wicz, pochodzący z Wileńszczyzny. Cały zresztą skład tej
komisji, która miała spełniać funkcję rządu na zajętych
obszarach Wileńszczyzny, składał się z rodowitych miesz-
kańców tej ziemi. Gen. Żeligowski oceniał tych ludzi jako
polityków i działaczy „doświadczonych i uczciwych”.
W czasie wyjazdów gen. Żeligowskiego do Lidy i Grodna
Kwatera Główna Naczelnego Wodza WP pracowała nad
wojskową stroną przygotowań do całej operacji. Podstawę
wojsk grupy gen. Żeligowskiego stanowić miała 1. DL-B.
Obok niej wydzielono oddział ochotniczy — rekrutował
się przede wszystkim ze składu 22. Dywizji Ochotniczej
— mjr. Zyndram-Kościałkowskiego. Planowano także
utworzenie zgrupowania kawalerii złożonej z Kresowiaków,
rekrutujących się głównie z 13. pułku ułanów i dowodzo-
nego przez ppłk. Mścisława Butkiewicza oraz 3. pułku
strzelców konnych płk. Władysława Tomaszewskiego. Józef
Piłsudski bardzo dbał o to, żeby wojska gen. Żeligowskiego
składały się z Kresowiaków, przede wszystkim Polaków
urodzonych na Wileńszczyźnie.
W czasie przygotowań strony polskiej do „puczu" gen.
Żeligowskiego toczyły się polsko-litewskie rokowania
w Suwałkach. Doszło do nich z inicjatywy polskiego
ministra spraw zagranicznych Eustachego Sapiehy, który
dążył do załagodzenia niekorzystnej dla Polski reakcji
opinii międzynarodowej. Celem tych rokowań miało być
zdaniem min. Sapiehy „podjęcie jeszcze raz próby roz-
233

wiązania trudności bez uciekania się do broni”. Rozmowy


w Suwałkach prowadzone były od 30 września do 7 paź-
dziernika 1920 r. 4 października do Suwałk przybyła
Komisja Kontrolna Ligi Narodów, która zaproponowała
przedłużenie linii demarkacyjnej do Uciechy nad Niemnem
i ustaleniem wzdłuż niej 6 km pasa neutralnego po
obu stronach. Polacy i Litwini zgodzili się na zawieszenie
broni, które na Suwalszczyźnie obowiązywało już od
1 października, a na prawym brzegu Niemna miało
wejść w życie 6 października 1920 r. Umowa suwalska
podpisana została 7 października i ustaliła przebieg
linii demarkacyjnej na Suwalszczyźnie oraz jej prze-
dłużenie na południowy wschód o dalsze 30 km. Litwini
interpretowali to jako pozostawienie Wilna po ich stronie,
chociaż w umowie nic o tym nie pisano. Polacy wyłączyli
z zawartego zawieszenia broni na Wileńszczyźnie odcinek
między Poturcami a Bastunami. Tym sposobem obo-
wiązywało ono tylko do Montwiliszek włącznie. Był
to celowy wybieg strony polskiej związany z przygo-
towywaniem akcji przez wojska dowodzone przez gen.
Żeligowskiego. Ustępstwem ze strony Polaków była
natomiast zgoda na przepuszczanie przez stację Orany
cywilnych pociągów litewskich i wyjątkowo siedmiu
składów pociągów wojskowych kierowanych do Wilna.
Rozwojem sytuacji wokół tego miasta Litwini byli
zaniepokojeni. Podjęli więc decyzję o przerzuceniu z Suwal-
szczyzny w ten rejon 3. Dywizji Piechoty. Aby nie dopuścić
do realizacji tego zamiaru Naczelne Dowództwo WP jeszcze
29 września nakazało 22. Dywizji Piechoty Ochotniczej
opanowanie Oran. Polacy przekroczyli Ulę i mimo oporu
wojsk litewskich 3 października zajęli je, przerywając
połączenie kolejowe Suwalszczyzny z Wilnem. Miało to
wpływ na rokowania w Suwałkach. Józef Piłsudski nie był
zainteresowany ich powodzeniem i dlatego specjalnym
rozkazem wydanym 6 października skierowanym do
234

3. Armii, Naczelnego Dowództwa WP w Warszawie i płk.


Mackiewicza, delegata wojskowego na rokowania z Lit-
winami w Suwałkach, nakazywał:
„Przychylając się do wniosku Komisji Ligi Narodów
nakazuję natychmiastowe wstrzymanie kroków wojennych
przeciwko wojskom litewskim na odcinku od granicy
pruskiej do wsi Poturze (6 km na zachód od Montwiliszki),
z tym że Poturze i druga m. Polu (?) zostają utrzymane
w naszych ręku.
Komisja aliancka przybywa 7 października 1920 r,
o g. 6.00 do Oran w asyście oficera naszego i litewskiego,
aby skonstatować na miejscu zawieszenie działań wojennych".
Już po wyjeździć Józefa Piłsudskiego z Białegostoku do
Warszawy, co nastąpiło w nocy z 5 na 6 października, szef
sztabu Kwatery Głównej Naczelnego Wodza WP, płk
Tadeusz Ludwik Piskor, w posłaniu do dowództwa
3. Armii oznajmiał: „Nacz. Wódz zarządza, by komisja
[Komisja Ligi Narodów — przyp. L.W.] stwierdziła wszy-
stko w porządku z naszej strony. Należy powiadomić
komisję o istnieniu współdziałania jazdy litewskiej z bol-
szewicką, o ile możność wziąć jeńca bolszewickiego”.
Z kolei w informacji przekazanej do delegacji polskiej
w Suwałkach płk Piskor nakazał ostrzeżenie strony litew-
skiej, przekazane w imieniu Józefa Piłsudskiego, że „jeśli
będzie przyłapany choćby jeden kozak w tym rejonie
[miasta Oran — przyp. L.W.] to wszystkie konsekwencje
wyciągnie do końca".
Strona polska, a konkretnie Józef Piłsudski zastosował
swoistego rodzaju kamuflaż, bowiem z jednej strony
starał się wykazać dobrą wolę wobec aliantów, z drugiej
trwały intensywne przygotowania do „buntu" wojsk gen.
Żeligowskiego.
Tymczasem, jak głosił, „Rząd polski nie myślał o wy-
rzeczeniu się Wilna z jego przeważnie polską ludnością,
a opuszczonego jedynie na skutek wymogów wojny. Cała
235

polska opinia publiczna od prawicy aż do lewicy niepod-


ległościowej opowiadała się za odzyskaniem miasta". Takie
też i były plany Naczelnego Wodza.
4 października utworzona została 3. Armia, którą miał
dowodzić gen. Sikorski. Składała się m.in. z grupy operacyj-
nej gen. Żeligowskiego: 1. DL-B, 22. Dywizji Ochotniczej
i pociągu pancernego Kiliński. Zadaniem grupy operacyjnej
gen. Żeligowskiego, z przyporządkowaną jej czasowo 3.
BJ, była, tu cytat: „obserwacja dróg prowadzących do
Wilna i ubezpieczenie rejonów Lidy i Oran od północy”.
Grupę operacyjna gen. Żeligowskiego tworzyły w więk-
szości te wojska, które miały uczestniczyć w „buncie”.
Ułatwiało to przygotowania do planowanej akcji.
W tym dniu do sztabu 1. DL-B w Werenowie przybył
gen. Żeligowski. Odbyła się odprawa, w której uczestniczył
dowódca 1. DL-B, gen. Rządkowski, płk Władysław Bejnar
dowodzący 1. Brygadą Litewsko-Białoruską (BL-B), ppłk
Kazimierz Rybicki, dowódca 2. BL-B, oraz dowódcy
oddziałów i oficerowie sztabu tej dywizji, a także sztabu 2.
oraz 3. Armii. Była to odprawa poświęcona dopracowaniu
szczegółów przygotowywanej operacji. Gen. Żeligowski
zaproponował płk. Bejnarowi, żeby wchodzący w skład
1. BL-B pułk strzelców wileńskich otrzymał zadanie
bezpośredniego zajęcia Wilna. Ten, przyjmując ofertę gen.
Żeligowskiego, „domagał się jednak wprowadzenia do
akcji całej Dywizji Litewsko-Białoruskiej, ponieważ był
zdania, że zdobycie Wilna jednym pułkiem jest niemożliwe,
niewykonalne, a jeszcze bardziej ryzykowne stanie się
utrzymanie zdobytego terenu; do tego potrzebna była
przynajmniej jedna dywizja piechoty”.
W czasie omawianej odprawy wśród jej uczestników
panowała atmosfera wielkiej niepewności odnośnie do
formy przeprowadzenia tej akcji. Gen. Żeligowski przed-
stawił ją w następujący sposób: „Wszyscy byli przejęci
niepewnością co do dalszego rozwoju wypadków. Gen.
236

Rządkowski bez entuzjazmu mówił o przyszłej wyprawie”.


Nie był to jedyny głos sceptycyzmu panujący wśród
oficerów 1. DL-B zgromadzonych na odprawie. Obawy
wyrażano także wobec formy operacji, mającej wiele cech
wspólnych z wojskową rebelią. Nie zostały one do końcu
rozproszone przez stanowczą postawę gen. Żeligowskiego
oraz oficerów ze sztabu 3., a zwłaszcza 2. Armii. W wypad-
ku obecności na omawianej odprawie oficerów ze sztabu
2. Armii brak jest uzasadnienia potrzeby ich uczestnictwa,
Gen. Żeligowski podporządkowany bowiem był dowódcy
3. Armii gen. Sikorskiemu, a nie dowódcy 2. Armii gen.
Śmigłemu-Rydzowi.
Podczas odprawy prowadzonej w 1. DL-B trwały
przygotowania organizacyjne w 22. Dywizji Piechoty
Ochotniczej, prowadzone pod kątem akcji wojsk gen.
Żeligowskiego. Ppłk Koc w wydanym 6 października
rozkazie nakazywał oddziałom kresowym i 201. pułkowi
piechoty ochotniczej zgrupowanie się do godz. 24.00 dnia
6 października w rejonie Ejszyszek. Oddziały kresowe tej
dywizji dowodzone przez ppor. Tadeusza Kruk-Strzelec-
kiego, wraz z szwadronem spieszonym rtm. Stanisława
Królikowskiego, miały dołączyć do kolumny 201. pułku
piechoty ochotniczej w Bortelach i maszerować wspólnie
do Ejszyszek.
Duże komplikacje rozpoczęły się 7 października. W go-
dzinach rannych gen. Żeligowski, wraz z gen. Rządkowskim
i kilkoma oficerami sztabu, przybył do Ejszyszek w celu
dokonania przeglądu oddziałów ochotniczych mjr. Zyn-
dram-Kościałkowskiego. Najpierw uczestniczyli w specjalnej
mszy świętej, a następnie odbyli spotkanie z oficerami tego
zgrupowania. Niespodziewanie spotkali się z dużymi ich
oporami przeciwko formie przeprowadzenia zaplanowanej
operacji. Wystąpiła grupa zdecydowanych jej oponentów, na
której czele stali bracia Jan i Stanisław Żurakowscy oraz
por. Langner. Złożyli oni stanowcze oświadczenie, że ich
237

patriotyzm i przywiązanie do prawa nie pozwalają im na


uczestnictwo w nielegalnej akcji, bowiem dla nich jedynie
miarodajne są rozkazy rządu polskiego.
Czy wymienionymi oponentami rzeczywiście kierowała
jedynie lojalność wobec państwa i rządu polskiego, czy
występowali oni z innych pobudek? Zdaniem gen. Żeligow-
skiego „ludźmi tymi kierowały niższe pobudki, po prostu
obawiali się ryzyka, jaki niósł za sobą udział w akcji na
Wilno”. Zaistniała jednak obawa, że destrukcyjna postawa
wymienionych osób może znaleźć naśladownictwo u innych
uczestników planowanej operacji. Gen. Żeligowski ujaw-
nionych głównych oponentów nakazał odesłać do Grodna,
do dyspozycji dowództwa 3. Armii. Z krytyką przeprowa-
dzenia operacji, jako zorganizowanej wbrew stanowisku
rządu polskiego, wystąpił także kpt. Szelewicz, ale ostatecz-
nie uległ argumentom gen. Żeligowskiego i zgodził się
wziąć w niej udział. Do osób niezdecydowanych należał
także gen. Rządkowski. Gen. Żeligowski dał mu możliwość
wyboru: powrót na tyły, a następnie do kraju, lub pozostanie
z dowodzoną dywizją. Ponieważ był bardzo przywiązany
do dowodzonej dywizji, a jednocześnie sceptycznie na-
stawiony do legalności prowadzonej operacji, wybrał to
drugie rozwiązanie i zdecydował się na pozostanie w miej-
scu postoju dywizji; wykluczył jednak wzięcie bezpośred-
niego udziału w działaniach.
Na odprawie w Ejszyszkach obecny był m.in. por.
Czesław Kadenacy, siostrzeniec Naczelnego Wodza WP,
a to, zdaniem niektórych, „mogło dać wskazówkę wahają-
cym się, niepewnym swego losu i przygnębionym oficerom,
że przygotowania do niezbyt przez nich akceptowanej akcji
na Wilno dzieją się, jeżeli nie za wiedzą i przyzwoleniem
rządu polskiego, to w każdym razie za wiedzą i wolą
Naczelnego Wodza".
Destrukcyjna postawa części kadry, ujawniona w czasie
pobytu gen. Żeligowskiego w Ejszyszkach, mocno go
238

zaniepokoiła. Okazało się, że nie był to jeszcze szczyt


kryzysu w tej sprawie. Co prawda, większość oficerów
i szeregowców wytypowanych do marszu na Wilno przyjęła
tę wiadomość z nieukrywaną radością. Szczególny entuzjazm
panował wśród Polaków urodzonych na Wileńszczyźnie.
Oni od dawna marzyli o takim rozwiązaniu i nic dziwnego,
że gorąco popierali zapowiedzianą akcję, Gotowi byli dla jej
powodzenia poświęcić wszystko, czego od nich oczekiwali
ich dowódcy. O tych Kresowiakach gen. Żeligowski mówił:
„wszyscy rozumieli o co chodzi. W nich znalazłem moralne
wsparcie". To właśnie Kresowiacy, a w niektórych
oddziałach do 95% szeregowców pochodziła z Kresów
Wschodnich, traktowali udział w powyższej akcji jako
spełnienie „obowiązku nałożonego na kresowców przez
historię". Było jednak pewne grono zdezorientowanych,
a niekiedy sceptycznie nastawionych do planowanego przed-
sięwzięcia. Należeli do nich zwłaszcza oficerowie z 1. DL-B.
W czasie pobytu dowództwa 1. DL-B na odprawie
w Ejszyszkach ten związek taktyczny zajmował podstawy
wyjściowe do planowanych działań. Oznaczało to jego
przesuwanie w kierunku północnym. Pewną przeszkodą
w tym była ingerencja komisji międzynarodowej, która
przybyła z Wilna do Werenowa o godz. 10.30 dnia 7 paź-
dziernika w składzie pięciu przedstawicieli Ligi Narodów
i dwóch oficerów litewskich. Był z nimi też por. Umieński
ze sztabu 3. Armii. Żądano wtedy wyjaśnienia „dlaczego
dyw. nasza, mimo zawieszenia broni Litwy z Polską posuwa
się naprzód. Szef sztabu telefonicznie polecił delegację
zatrzymać. Po przyjeździe gen. Rządkowskiego o g. 14 del.
jeszcze zatrzymano, potem na rozkaz gen. Żeligowskiego
wypuszczono do Wilna". Powyższy incydent miał pewne
uzasadnienie, bowiem 7 października do godz. 24.00 w Su-
wałkach trwały jeszcze rokowania nad podpisaniem umowy
polsko-litewskiej. Strona polska starała się ograniczyć dele-
gacji Ligi Narodów możliwości sprawdzenia sytuacji na
239

miejscu, o czym świadczyło ograniczenie jej ruchów oraz


przebieg 40-minutowego spotkania w Oranach w kwaterze
mjr. Bernarda Stanisława Monda, dowódcy 211. ochot-
niczego pułku piechoty. Co prawda ze strony polskiej
obecny był ppłk Koc, dowódca 22. Dywizji Ochotniczej,
mjr Różycki ze sztabu 3. Armii, mjr Mond i kpt. Michałow-
ski, ale nie chcieli oni udzielać precyzyjniejszych informacji
o sytuacji na froncie i własnych dalszych zamiarach.
Równolegle z pozyskiwaniem uczestników „puczu" do
wsparcia tej inicjatywy trwało w sztabach planowanie jej
szczegółów. Zamierzano utworzyć Grupę Operacyjną
Bieniakonie, w skład której weszłyby wojska przeznaczone
do marszu na Wilno. Miała to być 1. DL-B i oddziały
ochotnicze mjr. Zyndram-Kościałkowskiego. Jeszcze pod-
czas pobytu w Ejszyszkach gen. Żeligowski powierzył mjr.
Zyndram-Kościałkowskiemu dowództwo nad formowaną
dywizją, która miała być złożona z ochotników o kreso-
wym rodowodzie. Proces tworzenia tego nowego, im-
prowizowanego związku taktycznego miał się dopiero
rozpocząć. W tej sytuacji główną siłą Grupy Operacyjnej
Bieniakonie początkowo była 1. DL-B. O godz. 20.00 gen.
Żeligowski wydał rozkaz operacyjny, odnoszący się do
zadań stawianych 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Na-
kazywał w nim:
„I brygada L-B w dotychczasowym składzie wyruszy
8 X 20 r. o godz. 6.00 i posunie się do rejonu Taraszy-
szki–Śliżuny–Halina, ubezpieczając się na linii Wielko-
pole–Porudomino i nawiązując łączność w lewo z od-
działem mjr. Kościałkowskiego, który osiągnie d. 8 X 20 r.
rejon Zegaryno–Popiszki–Rudniki.
II bryg. L-B, w dotychczasowym składzie wraz z l/XIX
baonu sap. wyrusza w tym samym czasie jak i I bryg. L-B
i posunie się do rejonu Kiejdzie–Jaszuny–Wojcieszuny
–Cetyrki, ubezpieczając swoje prawe skrzydło i nawiązując
łączność z II/1 psk. w Taboryszki".
240

Działanie zgrupowania gen. Żeligowskiego w czasie


marszu na Wilno ubezpieczać miały zarówno wojska 3.,
jak i 2. Armii. W wypadku tego pierwszego związku
operacyjnego powyższe zadanie — wiązanie wojsk litew-
skich otrzymały wszystkie podlegle jej związki taktycz-
ne. Zadania postawione zostały także wojskom gen. Śmig-
łego-Rydza. Miały one w czasie marszu na Wilno prowadzić
operacje osłonowe z myślą, aby „Wilno zostało odcięte od
frontu polsko-bolszewickiego, jego flanka i tyły całkowicie
zabezpieczone”. W ramach realizacji powyższego zadania
3. Dywizja Piechoty Legionów prowadziła operację na
Święciany, a z kolei 3. BJ skoncentrowana w Ejszyszkach,
wraz z 13. wileńskim pułkiem ułanów i 21 1. ochotniczym
pułkiem ułanów — w obu pułkach przeważali żołnierze
urodzeni na ziemi wileńskiej miała obserwować wyda-
rzenia, będąc w gotowości do zareagowania na zachowanie
się Litwinów.
1. DL-B przez cały dzień 7 października intensywnie
przygotowywała się do zaplanowanej operacji. Ustny
rozkaz, precyzujący zadania dla brygad, dotarł do nich
o godz. 10.00. pisemny zaś natychmiast po wydaniu go
przez gen. Żeligowskiego, czyli o godz. 20.00. W dzienniku
operacyjnym 1. BL-B zapisano: „Dnia 7 X oddziały
dowiedziały się z radością, że postanowiony marsz na
Wilno. Otrzymano rozk. gen. Żeligowskiego, tworzącego
grupę operacyjną dla wyrzucenia Litwinów z naszego
kraju. Z niecierpliwością oczekiwany rozkaz marszu. Nad-
szedł ustny o g. 10.00, pisemny o g. 20.00”.
Dowódca 1. BL-B, płk Władysław Bejnar, już tego
samego dnia, o godz. 22.30, wydał własny rozkaz operacyj-
ny. Nakazywał w nim:
„[...] 1 szwadron 3 pułku strzelców konnych wyruszy
o godz. 6 i posuwać się będzie traktem lidzkim aż
do karczmy Smolana, skąd część szwadronu podąży
w kierunku na Popiszki i Rudniki, by nawiązać łączność
241

z mjr. Kościałkowskim, a reszta szwadronu wyruszy na


Wruczyszki, aby dojść do skrzyżowania traktu z torem
kolejowym i zepsuć go celem odcięcia drogi pociągowi
pancernemu;
Straż przednia Mińskiego pułku wyruszy traktem [lidz-
kim] o g[odz. ] 6, a o g[odz.] 6 m. 30 reszta Mińskiego
pułku z baterią [1/1 pap. Lit.-Biał. ].
O g[odz.] 7. w ślad za Mińskim pułkiem wyruszy
I batalion Wileńskiego pułku z resztą baterii I dywizjonu
1 Lit.-Biał. Pułku art. pol., o g[odz.] 7 m. 30 reszta
brygady”.
O godz. 23.30 7 października ppłk Rybicki wydal rozkaz
operacyjny 2. BL-B. Oto jego zasadnicza treść:
„O g[odz.] 6 wyruszy 2 szwadron 3 pułku strzelców
konnych drogą na Wielkie Lepie, Pietraszki, Jankuny do
Turgiel, zabezpieczając prawe skrzydło brygady i utrzymu-
jąc łączność z 3 dywizją piechoty Legionów.
Nowogrodzki pułk posuwa się pod dowództwem ppłk.
Waśkiewicza [Bolesława — przyp. L.W.], jako prawa
kolumna brygady z przydzieloną 7 baterią [ l L-B pap.],
o g[odz. ] 6 z Bieniakoń na Wielkie i Małe Sołeczniki
i Jaszuny, by osiągnąć obszar [m.] Wojcieszuny.
Grodzieński pułk (z przydzieloną baterią) pod dowódz-
twem ppłk. Bohaterowicza [Bronisława — przyp. L.W.]
o g[odz.] 6 wyruszy z Posolcz na Skubiaty, folwark Jaszuny
i energicznym poruszeniem osiągnie obszar Kiejdzie".
Z ugrupowania bojowego 1. DL-B wynikało, że na jej
skrzydłach, z zadaniem zabezpieczenia styczności z grupą
ochotnicza mjr. Zyndram-Kościałkowskiego lub z 3. DPLeg.
z 2. Armii, maszerować miała kawaleria, natomiast w cen-
trum utworzone zostały cztery kolumny pułkowe, które
zajmując dość znaczny obszar operacyjny, maszerować
miały w kierunku Wilna.
7 października utworzona została w Ejszyszkach, rozkazem
gen. Żeligowskiego, grupa Zyndrama — mjr. Zyndrama-
242

-Kościałkowskiego. Tworzyły ją oddziały kresowe wydzielone


z 22. Dywizji Piechoty Ochotniczej. 7 października o godz.
2I.00 mjr Zyndram-Kościałkowski wydal rozkaz operacyjny
nr 1 dla swojej grupy. Głosił on:
„W skład 2 wileńskiego pułku piechoty (dawny 201 pp)
wchodzi (jako III batalion) kresowy batalion pod dowódz-
twem kpt. Kaufera-Wiśniewskiego.
Oddział kawalerii rtm. Królikowskiego wchodzi do
dywizjonu rtm. Łozińskiego [Konrada — przyp. L.W.]
jako 2 szwadron [...], reszta kawalerii (bez koni) tworzy
oddział sztabowy pod dowództwem ppor. Kruk-Strzelec-
kiego. [...] [Tadeusza — przyp. L.W.].
W straży przedniej wyruszy dywizjon rtm. Łozińskiego,
który zajmie przeprawy na rzece Wisińczy, a następnie na
rzece Mereczance i utrzyma je aż do nadejścia piechoty,[...]
do g[odz.] 17 straż przednia osiągnie obszar Popisz-
ki–Mikaszuny.[...] ze wziętymi jeńcami obchodzić się
dobrze pamiętając, że tylko wpływy obce postawiły ich
w szeregi naszych wrogów".
W czasie gdy wojska grupy gen. Żeligowskiego szykowały
się do rozpoczęcia akcji na Wilno, 7 października w Suwał-
kach finalizowano szczegóły umowy polsko-litewskiej. Została
podpisana w tym dniu o godz. 24.00. Określała przebieg linii
demarkacyjnej „miedzy polską a litewską armią, która nie
przesądza w niczym terytorialnych praw - żadnej z umawiają-
cych się stron". Rozejm miał obwiązywać na odcinku od
granicy Prus Wschodnich do stacji kolejowej Bastuny, pozo-
stawiając ją w rękach polskich. Specjalny artykuł traktował
o zaprzestaniu działań bojowych miedzy armią polską a litew-
ską. Wszelkie działania bojowe miały ustać na odcinku od
granicy Prus Wschodnich do wsi Poturze, która znajdowała
się około 9 km na północny zachód od Ejszyszek. Od wsi
Poturze do stacji Bastuny działania wojenne miały ustać
w chwilą wycofania się wojsk rosyjskich na wschód od linii
kolejowej Lida–Wilno. W późniejszym terminie miano wy-
243

znaczyć linię demarkacyjną, rozpoczynającą się OD stacji


kolejowej Bastuny w kierunku wschodnim — ale dopiero po
opuszczeniu tego terenu przez wojska rosyjskie.
Umowa podpisana w Suwałkach miała zostać zrealizo-
wana do 10 października 1920 r. do godz. 12.00. Polscy
delegaci prosili Kwaterę Główną Naczelnego Wodza WP
zwłaszcza o zrealizowanie zapisu umowy o przepuszczaniu
przez Polaków wynegocjowanej ilości pociągów litewskich
przez stację kolejową Orany.
Wydawać by się mogło, że 7 października wojska gen.
Żeligowskiego powinny koncentrować całą swoja uwagę
wyłącznie na przygotowaniach do zaplanowanej akcji. Tak
jednak nie było. Po powrocie dowództwa 1. DL-B z od-
prawy w Ejszyszkach odbyły się odprawy we wszystkich
pułkach tej dywizji. Chociaż nie ujawniła się oficjalna
opozycja przeciwko formie, jaką miała mieć ta operacja, to
napięcie było wielkie. Oficerom, którzy nie pochodzili
z kresów obiecywano co prawda, że po zajęciu Wilna będą
mogli powrócić w swe rodzinne strony, ale ci zamanifes-
towali wolę pozostania w szeregach i udziału w „buncie".
Bardziej napięta atmosfera panowała wśród szeregowców.
W nocy z 7 na 8 października w Werenowie, miejscu
stacjonowania 1. DL-B, w jej oddziałach narastał kryzys,
który mógł storpedować zaplanowaną operację. Gen. Żeli-
gowski twierdzi, że po powrocie z Ejszyszek do Werenowa
zastał w dywizji „nastrój zwątpienia i rezygnacji”. Naj-
większym defetystą był płk Feliks Dziewicki, dowódca
13. pułku strzelców granicznych. Oto opis zachowania się
tego oficera przedstawiony przez gen. Żeligowskiego: „Jego
pułk był niedaleko i Dziewicki obawiał się, że otrzyma
rozkaz iść ze mną. Chciał wtedy zwołać wiec i zapytać
żołnierzy o zdanie. Zabroniłem tego. Wołałem wyzbyć się
tego pułku niż urządzać wiece".
Okazało się jednak, że z postawą płk. Dziewickiego
solidaryzowała się część oficerów z 1. DL-B. Bardziej
244

nieprzejednani deklarowali decyzje, że nie wezmą udziału


w operacji, inni zamierzali się do niej przyłączyć, ale po
otrzymaniu chociażby pozorowanego oficjalnego rozkazu
co najmniej z dowództwa armii. Gen. Żeligowski znalazł
się więc po południu i w nocy z 7 na 8 października pod
silna presją moralną wielu oponentów, co nieco zachwiało
jego wolę wprowadzenia całego planu w życie. O pomoc
zwrócił się do Kwatery Głównej Naczelnego Wodza WP,
do gen. Władysława Sikorskiego oraz gen. Śmigłego-
-Rydza: postanowił mianowicie poinformować o zaist-
niałych trudnościach Kwaterę Główną Naczelnego Wodza
WP. Wobec faktu, że dowództwo 1. DL-B w Werenowie
posiadało tylko łączność telefoniczną z Lidą, gdzie mieścił
się sztab armii gen. Śmigłego-Rydza, uczynił to za
pośrednictwem 2. Armii.
Szef II Oddziału sztabu 2. Armii mjr Kazimierz Stamirow-
ski, który rozmawiał telefonicznie z gen. Żeligowskim o tym
wydarzeniu i któremu ten drugi miał oświadczyć, że zaistnia-
łych komplikacji „nie jest w stanie przełamać własnym
autorytetem i żąda bezwarunkowo autorytetu wyższego",
natychmiast poinformował o powstałej sytuacji Kwaterę
Główną Naczelnego Wodza WP w Białymstoku. Pewne
komplikacje powstały z powiadomieniem o tym osobiście
Józefa Piłsudskiego. W tym czasie, wraz z płk. Piskorem,
szefem Kwatery Głównej, przebywał on w Warszawie
w Belwederze. Mjr Stamirowski rozmawiał więc telefonicz-
nie z ppłk. Józefem Kordianem-Zamorskim, kierującym
w zastępstwie płk. Piskora Kwaterą Główną Naczelnego
Wodza. Mjr Stamirowski sugerował, żeby „gen. Sikorski
wziął inicjatywę w swoje ręce i drogą rozkazów sprawę
natychmiast załatwił”. Po tym alarmującym meldunku szef
III Oddziału Kwatery Głównej Naczelnego Wodza WP, ppłk
Zamorski, wysłał nocą 7 października do Józefa Piłsudskiego
do Warszawy depeszę, informującą o powyższych komplika-
cjach wraz z sugestią: „Gen. Sikorski musi wziąć wszystko na
245

siebie, decyzje nasze powinny zapaść w najbliższych go-


dzinach, bo inaczej gotowe się wszystko bardzo pokom-
plikować". Na powyższej depeszy Piłsudski umieścił od-
ręczną adnotację: „Sikorski niech jedzie".
Z nakazu płk. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego,
szefa Adiutantury Generalnej Naczelnego Wodza WP
w Warszawie, 8 października o godz. 2.30, powyższe
polecenie Józefa Piłsudskiego przekazał telegraficznie ppłk.
Zamorskiemu z Kwatery Głównej Naczelnego Wodza
w Białymstoku por. Pudełek z Adiutantury Generalnej
Naczelnego Wodza w Belwederze. Oto jego treść: „Gen.
Sikorski ma natychmiast wyjechać i na miejscu sprawę
rozstrzygnąć. Komendant zaznaczył, że treść depeszy
[nadesłanej przez mjr. Stamirowskiego — przyp. L.W.]
jest dla niego niezrozumiała i innych wskazówek w tej
sprawie nie dał”. Ppłk Zamorski, już tej samej nocy o godz.
3.25, przekazał do Grodna do sztabu 3. Armii następujący
telegram:
„Generał Żeligowski melduje o komplikacjach wynik-
łych w wiadomej sprawie, których rozwiązać sam nie jest
w stanie. Komplikacje te są natury militarnej. Wiadomość
o tym bardzo niejasna dotarła do Kwatery Głównej przez
mjra Stamirowskiego [z Lidy].
Naczelny Wódz polecił Panu Generałowi udać się
niezwłocznie do m. p. 1 dyw. Lit.-Biał. i definitywnie tę
sprawę załatwić i przeprowadzić w myśl otrzymanych
instrukcji. Szczegóły tej sprawy poda mjr Stamirowski”.
Interesujące jest to, że blisko 30 minut wcześniej, bo
8 października o godz. 3.00, ppłk Zamorski wysłał telegram
do mjr. Stamirowskiego o treści: „Naczelny Wódz polecił
załatwić tę sprawę, o której telegrafowaliście gen. Sikor-
skiemu. Rozkaz o tym do gen. Sikorskiego równocześnie
wychodzi. Komendant zaznaczył, że treść Waszej rozmowy
jest dla niego niezrozumiała. Trzeba dać gen. Sikorskiemu
jasny obraz tego co się tam dzieje".
246

O trudnościach, jakie napotykał gen. Żeligowski


gen. Sikorski dowiedział się więc drogą bardzo długą,
bowiem telegramy krążyły przez Lidę, Białystok, Warszawę
i Grodno. Trudno ustalić, czy przed wyjazdem do Wereno-
wa rozmawiał on telefonicznie z mjr. Stamirowskim.
Natomiast bez zwłoki wyjechał do sztabu 1. DL-B. Po
przybyciu do Werenowa zarządził pilną odprawę kadry
kierowniczej 1. DL-B, na której zdecydowanie poparł gen.
Żeligowskiego i nakazał: „trzeba to wykonać". O mas-
kowaniu całego przedsięwzięcia niechaj świadczy wersja
tego zdarzenia przedstawiona w Dzienniku Operacyjnym
1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej zapisana pod datą 8 paź-
dziernika: „Był w sztabie dyw[izji] d-ca 3 armii gen[erał]
Sikorski, który starał się wstrzymać nasz marsz i niesub-
ordynację". W meldunku oficjalnym, przekazanym Józefowi
Piłsudskiemu, o wynikach misji gen. Sikorskiego w Were-
nowie ppłk Zamorski pisał: „Gen. Sikorski powrócił
z Werenowa, dokąd jeździł na skutek nieporozumień, które
tam zaszły. Przeszkody zostały usunięte i powstały na
gruncie wrodzonej lojalności głównych działaczy, w rezul-
tacie ruszyły 3 kolumny: jedna drogą Juryzdyka–Rudniki,
druga Drabiszuny–Dejnowa, trzecia Werenów–Jaszuny,
miały osiągnąć wieczorem linię rzeki Mereczanki".
Dla gen. Żeligowskiego noc z 7 na 8 października była
jedną z najtrudniejszych w jego bogatym życiorysie.
Wspominając owe wydarzenia pisał:
„W przededniu wymarszu na Wilno, w Werenowie,
byliśmy nie tylko Polakami — byliśmy Litwinami. Było to
nasze prawo i obowiązek. Dążyłem do odbudowy wielkiej
Litwy. Zabronić tego nikt nam nie mógł i nie potrzebowaliś-
my się nie tylko buntować, lecz nawet pytać kogokolwiek
o zdanie [...] lojalizm wojskowy wzdrygał się na myśl
działania przeciwko rozkazowi. Bałem się rzeczywistego
punktu, odmowy wymarszu jutro. Bo ani Warszawa, ani
polskie dowództwo takiego rozkazu wydać nie mogło.
247

Bezsenna noc z 7 na 8 października była jedną z najcięż-


szych w moim życiu. Odpowiedzialność przed światem
zwiększyła się jeszcze odpowiedzialnością przed własnym
wojskiem.
Lecz jeszcze przed świtem wszelkie wątpliwości znik-
nęły. Była tylko jedna droga i jedna prawda iść na
Wilno. Przed świtem wydałem rozkazy wymarszu i wyje-
chałem sam drogą na Jaszuny".
Ocena ta jest nieco subiektywna. Gen. Żeligowski
nic nie wspomina ani o źródle inspiracji do zadania,
jakie otrzymał faktycznie od Józefa Piłsudskiego, ani
o roli gen. Sikorskiego w uśmierzeniu niepokojów pa-
nujących w 1. DL-B.
Jeszcze przed przystąpieniem wojsk gen. Żeligowskiego
do przygotowywanej operacji, tej samej nocy z 7 na
8 października, prowadzona była intensywna wymiana
korespondencji w sprawie realizacji umowy podpisanej
w Suwałkach.
Józef Piłsudski, za pośrednictwem Adiutantury General-
nej Naczelnego Wodza, przekazał ppłk. Zamorskiemu
rozkaz „by wojska nasze wycofały się o 6 km w tył od linii
8 grudnia. To samo na linii Niemna, aż do stacji Uciecha,
za wyjątkiem Oran. Muszą to załatwić do 9 X do godz.
12". Nakazywał więc wykonanie postanowień umowy
suwalskiej. Strona polska szczególnie baczyła, by utrzymać
ważny węzeł komunikacji kolejowej stację Orany, dzięki
czemu można było blokować komunikację Litwinów z Wil-
nem. Ppłk Zamorski natychmiast opracował i wysłał do
dowództwa 3. Armii rozkaz o treści; „Zgodnie w wyrażo-
nym życzeniem Misji Ligi Narodów Naczelny Wódz
nakazuje wycofanie się naszych oddziałów na przestrzeni
od granicy pruskiej do Niemna o 6 km w tył od linii
8 grudnia. Oddziały nasze stojące na Niemnie należy
cofnąć o 6 km w tył na przestrzeni od ujścia Kanału
Augustowskiego do m. Uciecha. Stacja [kolejowa] Orany
248

pozostaje w naszych rękach. Nakazane poruszenie ma być


ukończone dnia 9 X [19]20 [r.] Do godz. 11.00".
Po zażegnaniu kryzysu w 1. DL-B Grupa Bieniakonie
czyniła ostatnie przygotowania do rozpoczęcia operacji
marszu na Wilno. Liczyła ona około 14 tys. żołnierzy stanu
żywionych; liczebność bagnetów i szabel stanowiła jednak
tylko połowę tego stanu. Ważne jednak było to, że jej
działania miały być ubezpieczane przez ponad 30 tys.
żołnierzy liniowych 2. i 3. Armii. Były to siły, które
stwarzały duża przewagę nad Litwinami i tym samym
umożliwiały realizację tak niekonwencjonalnego zadania
przez wojska gen. Żeligowskiego.
Tuż przed wyruszeniem wojsk w kierunku Wilna
gen. Żeligowski wysłał tajną, bardzo pilną depeszę do
gen. Sikorskiego, „do rąk własnych dowódcy”, w której
informował:
„Zważywszy, że zawarte z rządem kowieńskim linie
rozejmowe z góry i na niekorzyść nas mieszkańców Ziem:
Wileńskiej, Grodzieńskiej i Lidzkiej, nasz kraj wraz z pol-
skim Wilnem przesądzają Litwinom, postanowiłem z orę-
żem w ręku prawo samostanowienia mieszkańców mojej
Ojczyzny bronić i objąłem dowództwo nad żołnierzami
z tych ziem pochodzących.
Nie mając możliwości postępowania wbrew własnemu
sumieniu i [w] poczuciu obowiązku obywatelskiego z żalem
zgłaszam zwolnienie z obowiązku służby i d-twa grupy.
Wychowani w karności i wierni idei wyzwolenia Oj-
czyzny, podlegli mi dowódcy i wojsko słuchają moich
zarządzeń, a dla pozostałych na nakazanej linii oddziałów
[22] dyw. Ochotniczej i III bryg. jazdy proszę wydać
bezpośrednie rozkazy”.
W tym samym czasie meldunek do dowództwa 3. Armii
o tym, iż staje „pod rozkazami gen. Żeligowskiego [i]
prosić, czego z żalem składam, [o] zwolnienie ze służby”
przesłał płk Leon Bobicki, szef sztabu Grupy Bieniakonie.
249

Gen. Żeligowski, po oficjalnym wypowiedzeniu po-


słuszeństwa swemu bezpośredniemu przełożonemu oraz
złożeniu dymisji z Wojska Polskiego, ale jeszcze przed
wyruszeniem oddziałów do akcji na Wilno — wersję
rękopiśmienną przygotowano najprawdopodobniej już 6 paź-
dziernika — wydał rozkaz nr 1 Naczelnego Dowództwa
Litwy Środkowej, w którym tytułował się naczelnym
dowódcą tych wojsk 1. Oto jego treść:
„Żołnierze i ludność Litwy Środkowej!
Ziemie Grodzieńskie i Lidzkie, po tylu trudach i ofiarach
oswobodzone od dzikich hord bolszewickich i Wilno
przed którymi sprzymierzona z Polską Ententa wstrzy-
mała polskie szeregi układem bolszewicko-litewskim,
bez udziału obywateli tego kraju — pod panowanie rządu
litewskiego zostały oddane.
Komisja Ententy tam gdzieś w Suwałkach o ich losie,
lecz bez naszego głosu chce decydować.
Na to zgodzić się nie możemy.
Z bronią w ręku prawo nasze stanowienia o sobie
obronimy!
Obejmując Naczelne Dowództwo nad Wami, w imię prawa
i honoru naszego wspólnie z Wami uwolnię ziemie nasze od
najeźdźcy, ażeby Sejm Ustawodawczy tych ziem w Wilnie
zwołać, który jedyny o ich losach decydować będzie.
Dla tymczasowego zarządu tych ziem Litwę Środkową
stanowiących powołam obywateli tego kraju, ażeby ład,
spokój i porządek zabezpieczyć.
Matka Boska Ostrobramska nasze czyste pobudki bło-
gosławi”.
Z kolei w odezwie Do Narodu i Rządu Rzeczypospolitej
Polskiej, podpisanej przez żołnierzy 1. DL-B, po przed-
stawieniu dziejów tej formacji, stwierdzano m.in.:
1
Rozkaz nr I Naczelnego Dowództwa Wojsk Litwy Środkowej
z 8.10.1920 r., [w:] B. Waligóra, Walki o Wilno. Okupacja Litwy
i Białorusi w 1918-1919 r. przez Rosję Sowiecką, Wilno 1938, s. 250.
250

„[...] Dzisiaj, gdy Wasza wolność uratowana i byt


zabezpieczony, wstrzymujecie nasz, zwycięski pochód do
drogiego nam Wilna, do naszych rodzin i chat.
Nie mamy do Was żalu. Moc nasza i duch są wielkie
i sami zdobędziemy sobie sprawiedliwość i wolę.
Kraj nasz, nie będzie terenem przetargów przekupniów
politycznych, handlować sobą nie pozwolimy.
Wara wszystkim od naszej ziemi.
Wzniesiemy naszą pożogę wojenną na śmierć i życie.
Przysięgamy na Ostrobramską, że dopóki jeden z nas
broń w ręku udzierżyć potrafi, żaden Litwin, bolszewik ani
Niemiec nie będzie władał grobami naszych przodków.
Żaden Anglik nie będzie rozstrzygał o naszym losie, nie
poszanujemy żadnego układu wbrew naszej woli.
Tak nam dopomóż Bóg”.
Gen. Sikorski — aby zachować pozory rzekomej nielojal-
ności gen. Żeligowskiego tuż po otrzymaniu jego
decyzji o wymówieniu posłuszeństwa złożył w tej sprawie
oficjalny meldunek do Kwatery Głównej Naczelnego Wo-
dza w Białymstoku. Cechą charakterystyczną tego meldun-
ku, jak pisze Bolesław Waligóra, miało być używanie
bardzo ostrych słów i zwrotów karcących „nieposłusznego”
generała. Pisał bowiem tak: „Wobec najwyraźniejszego
buntu ze strony gen. Żeligowskiego i jego oddziałów
upraszam Naczelne Dowództwo o możliwie szybką decyzję,
jak mam wobec całej sprawy postąpić".
Określenie postawy gen. Żeligowskiego mianem „buntu"
weszło do historiografii, ale wywołało u niego poczucie, że
wyrządzono mu wielką krzywdę i mogło mieć także, jego
zdaniem, duże konsekwencje polityczne. Wypada podzielić
opinię prezentowaną tu przez gen. Żeligowskiego o bardzo
niefortunnie użytym przez gen. Sikorskiego sformułowaniu.
Szczególnie dużo meldunków żądających potępienia za-
chowania się gen. Żeligowskiego i jego wojsk napływało
z dowództwa 3. Armii 9 października. Gen. Sikorski,
251

starajac się odciąć od decyzji gen. Żeligowskiego, brał


jednocześnie na siebie odpowiedzialność za rzekome nie-
powodzenie w „uspokajaniu umysłów” w 1. DL-B podczas
pobytu w niej 8 października. Tłumaczył to wcześniejszym
brakiem kontaktów z tym związkiem taktycznym. Tym-
czasem podczas spotkania z kadrą tej dywizji, o czym już
pisaliśmy, zachęcał ją do udziału w tym niekonwencjonal-
nym przedsięwzięciu.
Rankiem 8 października trzy kolumny wojsk dowodzo-
nych przez gen. Żeligowskiego ruszyły na Wilno. Zanim to
nastąpiło, wojska otrzymały polecenie, aby wziętych do
niewoli żołnierzy litewskich po rozbrojeniu puszczać wolno,
usprawiedliwiając to tym, że Polacy nie dążą do prowadze-
nia wojny z Litwinami, tylko „po prostu wracają po wojnie
do swoich domów".
Działania prowadzone były w pasie o szerokości 20 km.
Wojska dzieliło od Wilna ponad 50 km. Grupa Zyndram
maszerowała przez obszar Puszczy Rudnickiej, natomiast
oś natarcia 1. DL-B prowadziła wzdłuż linii kolejowej
Lida–Wilno. Litwini w pasie działania wojsk tej grupy
posiadali zaledwie jeden pułk piechoty, a kolejne dwa
znajdowały się w Wilnie. Nie byli więc w stanie stawiać
skutecznego oporu. W dodatku zostali oni zaskoczeni akcją
Polaków, bo nie przewidzieli takiego rozwoju wydarzeń
— zwłaszcza po podpisaniu umowy suwalskiej.
Józef Piłsudski liczył na to, że wojska gen. Żeligowskiego
zajmą Wilno wieczorem 8 października. Okazało się to
niemożliwe do zrealizowania, mimo że początkowo nie
napotykano żadnego oporu ze strony przeciwnika. Nieliczne
patrole litewskie, po natknięciu się na kolumny polskie,
szybko się wycofywały. W meldunku dowódcy 1. batalionu
4. pułku piechoty litewskiej z godz. 10.00 znalazło się
stwierdzenie: „Artyleria polska bije po wsi Stasiłach. Polacy
z artylerią i wielką siłą piechoty zachodzą nasze prawe
skrzydło, my cofamy się na linię Rudniki–Jaszuny”. Do
252

pierwszej potyczki z Litwinami doszło na skraju Puszczy


Rudnickiej, ale przewaga zgrupowania mjr. Zyndram-Kościał-
kowskiego była tak duża, że przeciwnik poniechał oporu.
O godz. 16.30, po złamaniu stosunkowo słabego oporu
litewskiego, została przekroczona przez Polaków rzeka
Mereczanka. Znacznie silniejszy opór przeciwnik stawiał na
wzgórzach oddalonych o 10 km od miejscowości Jaszuny.
W rozkazie skierowanym przez gen. Żeligowskiego do
1. DL-B czytamy: „Oddziały własne zajmują nakazany rejon,
po krótkim odpoczynku zarządzam dalszy marsz, celem
opanowania dziś jeszcze Wilna, względnie uchwycenia
przepraw na Wace". Chociaż na drodze do Wilna w zasadzie
nie było ugrupowań przeciwnika, to wojska gen. Żeligowskie-
go nie podjęły w tym dniu marszu w kierunku miasta.
Wieczorem 8 października gen. Żeligowski odbył naradę
z płk. Bejnarem, ppłk. Rybickim, mjr. Zyndram-Kościał-
kowskim i szefem sztabu 1. DL-B kpt. Edwardem Per-
kowiczem, w czasie której ustalono główny zarys planu
zajęcia Wilna w dniu 9 października. Ustalono, że główne
zadanie opanowania miasta realizować będzie pułk wileński
i oddziały mjr. Zyndram-Kościałkowskiego. W tym czasie
wojska zajęły linię Kiejdzie–Porudomino–Popiszki, gdzie
zarządzono nocleg.
Działania prowadzone 9 października usankcjonował
rozkaz operacyjny nr 3 Naczelnego Dowództwa Wojsk Litwy
Środkowej, wydany wieczorem 8 października. Gen. Żeligow-
ski stwierdzał, że „zadaniem moim jest w ciągu dnia
jutrzejszego opanowanie i zabezpieczenie go”. Do natarcia na
Wilno wyznaczone zostało zgrupowanie składające się
z 1. BL-B i grupy mjr. Zyndrama-Kościałkowskiego, dowo-
dzone przez płk. Bejnara. Miało ono przystąpić do akcji
9 października o godz. 5.00, aby o godz. 8.00 rozpocząć
ostrzał artyleryjski i z karabinów maszynowych. W tym
czasie 2. BL-B, przesuwając się drogami przez Rudomi-
no–Niemież, miała wejść „w kontakt z nieprzyjacielem
253

i uderzać na jego pozycje, oskrzydlając go z płd. wsch. Po


dojściu do Wilna, jeden pułk przejdzie przez Wilno, chwyci
mosty na Wilii i obsadzi górę Szeszkinie, zamykając drogi
wiodące na pn. i płd.-zach. Drugi pułk, aż do przejścia
Wileńskiego pułku do miasta, pozostaje w rejonie Nie-
mieża, po czym przejdzie i stanie w rejonie Porubanek;
będzie podporządkowany mnie przez d-two I brygady
[Lit.-Biał.]”.
Koncepcja zdobycia Wilna opracowana przez gen. Żeli-
gowskiego opierała się w zasadzie na realizacji tego zadania
tylko przez wileński pułk strzelców z 1. BL-B. Wyznaczenie
tego właśnie pułku do zajęcia miasta miało wymiar
symboliczny, bowiem dominowali w nim rodowici Wil-
nianie. Widocznie gen. Żeligowski nie liczył się z większym
oporem Litwinów w samym Wilnie, skoro wydzielał do
natarcia tylko jeden pułk piechoty, natomiast pozostałe
pułki miały wkroczyć do miasta dopiero po jego zajęciu
przez wileński pułk strzelców.
W cytowanym rozkazie znajdują się przestrogi co do
zachowania się żołnierzy po zajęciu miasta typu: „Nikt nie
powinien zostawiać szeregów, choćby był blisko swego
domu. Wszyscy muszą być w każdej chwili gotowi odeprzeć
kontratak nieprzyjaciela”, czy też inna: . Dowódców wszy-
stkich oddziałów czynię odpowiedzialnymi za wzorowy
porządek tych oddziałów, które wejdą do miasta. Najwięk-
szą krzywdą dla naszego honoru byłoby nieodpowiednie
zachowanie się naszych żołnierzy”.
Rozkaz ten stanowił podstawę do opracowania konkret-
nych zadań przez brygady. W kolejnym rozkazie operacyj-
nym 1. BL-B wydanym 8 października o godz. 24.00
polecano: „Miński pułk wyruszy o g. 5.00 drogą wzdłuż
toru kolejowego i traktem lidzkim, posyłając w straży
przedniej na tych drogach po jednej kompanii.[...] Po
zetknięciu z nieprzyjacielem Miński pułk zajmie stanowiska
między torem a traktem lidzkim i wesprze atak II brygady
254

[Lit.-Biał.] ogniem wszystkich karabinów maszynowych


i baterii. [...] Wileński pułk o g. 7.00 wyruszy z okolicy
Mariampola i posuwać się będzie traktem lidzkim”.
Gen. Żeligowski, obawiając się prowadzenia walki
w mieście nocą, zadecydował o późniejszym, niż to
planował Józef Piłsudski, terminie jego zajęcia. Praw-
dopodobnie miał na uwadze także efekt psychologiczny,
jakim było zajmowanie miasta na oczach jego mieszkańców
Polaków, którzy stanowili tutaj przecież ogromną większość
i którzy z utęsknieniem oczekiwali tego wydarzenia.
Nad ranem 9 października brygady 1. DL-B i Grupa
Zyndram wydały rozkazy operacyjne do działań wyzna-
czonych na ten dzień. W zadaniach postawionych przez
ppłk. Rybickiego szturmową grupę 2. BL-B stanowił
grodzieński pułk strzelców z artylerią, dowodzony przez
ppłk. Bohaterowicza. W odwodzie posuwać się miał
nowogrodzki pułk strzelców. W wydanym w tym samym
czasie rozkazie operacyjnym Grupy Zyndram kawaleria,
dowodzona przez rtm. Konrada Łozińskiego, miała znisz-
czyć tor kolejowy w tunelu prowadzącym do Wilna lub
w jego okolicy. Dwa bataliony piechoty z 2. wileńskiego
pułku strzelców miały obchodzić miasto od zachodu,
a trzeci batalion wyznaczony został do odwodu.
Informacje napływające do Wilna o marszu w kierunku
miasta kolumn polskich wywołały wielką panikę wśród
garnizonu wojsk litewskich. W mieście stacjonowały co
prawda dwa pułki piechoty litewskiej, ale zdawano sobie
sprawę z tego, że nie są one w stanie stawić skutecznego
oporu Polakom. Z tego też powodu już wieczorem 8 paź-
dziernika zarządzono ewakuację miasta z litewskich in-
stalacji wojskowych. Prowadzono ją także od wczesnych
godzin rannych dnia następnego. Większość instytucji
wojskowych opuściła to miasto, zanim zbliżyli się do niego
Polacy. Natomiast na płaszczyźnie politycznej Litwini
postanowili posłużyć się metodą faktów dokonanych.
255

Pełnomocnik rządu litewskiego w Wilnie przekazał władzę


przebywającej w mieście delegacji Ligi Narodów. Tym-
czasowym gubernatorem Wilna mianował się Francuz, płk
Constantin Reboul, który wprowadził zaraz w mieście stan
oblężenia.
9 października o godz. 7.00 gen. Żeligowski wydał rozkaz
operacyjny nr 4. w którym wyznaczał ppłk. Rybickiego,
dowódcę 2. BL-B, na komendanta obozu warownego Wilno,
a mjr. Stanisława Bobiatyńskiego, dotychczasowego dowódcę
wileńskiego pułku strzelców, na dowódcę miasta.
Wojska gen. Żeligowskiego od rana 9 października
przystąpiły do bezpośredniego zbliżania się do Wilna. Licząc
od pozycji wyjściowych dzieliła je odległość 18-20 km. Na
swojej drodze spotykały tylko symboliczne próby oporu ze
strony pododdziałów litewskich. Po południu 1. DL-B,
podobnie jak i grupa mjr. Zyndram-Kościałkowskiego,
dochodziły do rogatek miasta. Zanim to uczyniły, o godz.
14.00 na szosie lidzkiej zjawił się adiutant płk. Reboula
z propozycją wstrzymania marszu Polaków na Wilno,
ponieważ miało ono pozostać wolnym miastem. Przyjął go
płk Bejnar, ale wobec braku w jego otoczeniu osoby
mówiącej po francusku zaszło nieporozumienie. Stało się tak,
że płk Bejnar „zrozumiał, o czym zameldował gen. Żeligow-
skiemu, iż ten oficer przybył, by oddać nam miasto”.
Jednocześnie dowódca 1. BL-B wydal rozkaz o godz. 14.00
mińskiemu pułkowi piechoty, żeby zatrzymał pododdziały
pod Kominami i podobny rozkaz wydał mjr. Witoldowi
Matczyńskiemu z grupy mjr. Zyndram-Kościałkowskiego.
Opóźniło to nieco szturm Wilna. Po wyjaśnieniu nieporozu-
mienia gen. Żeligowski kategorycznie odrzucił propozycję
przedstawioną przez wysłannika płk. Reboula.
Około godz. 14.15 pierwsze pododdziały polskie wkro-
czyły do miasta i przystąpiły do jego szybkiego zajmowania.
Była to 1. kompania pułku mińskiego wraz z 1. szwadronem
3. pułku strzelców konnych. Napotkano symboliczny opór
256

ostatnich maruderów z armii litewskiej. Do Wilna wkro-


czyła następnie 12. kompania pułku mińskiego, która
została ostrzelana ze strony mostu Zwierzynieckiego. Ogień
prowadził też litewski samochód pancerny od strony mostu
Zielonego. Ogień Litwinów bardzo szybko jednak ustał
i ich zapóźnione grupki wycofywały się na drugi brzeg
Wilii. Oddziały litewskie w pośpiechu opuszczały miasto.
9. pułk piechoty litewskiej odchodził w stronę Werki
i Reszy. 4. pułk piechoty litewskiej kierował się na
Mejszagołę. Straty obu stron w tej symbolicznej walce
były znikome.
Do Wilna wkraczały kolejne oddziały z grupy gen.
Żeligowskiego. 9 października o godz. 15.00 szef sztabu
1. DL-B kpt. Perkowicz powiadomił dowództwo 3. Armii, że
„Wilno zajęte przez oddziały generała Żeligowskiego”.
Oddziały polskie były entuzjastycznie witane przez polskich
mieszkańców miasta. Entuzjazm wojsk przy opanowywaniu
Wilna był tak duży, że zakłócił nawet plan jego zajmowania.
Dopiero o zmierzchu do miasta wkroczył wileński pułk
piechoty wyznaczony przez Józefa Piłsudskiego, a następnie
gen. Żeligowskiego, do zajęcia Wilna. Z pułkiem tym do
miasta wjechał konno gen. Żeligowski. Entuzjazm mieszkań-
ców Wilna był niezwykły, tak opisywał go gen. Żeligowski:
,,[...] Jechałem z adjutantem za pułkiem piechoty, któren
wchodził do Wilna. Chciałem się przyjrzeć ludziom, nastro-
jom. Mężczyźni, kobiety, dzieci, płacząc i śmiejąc się razem,
czepiali się ludzi i koni. [...] Przestał istnieć wszelki porządek,
powstał chaos radości, który nie miał granic. Każdy niósł coś
dla wojska, które szło obsypane kwiatami [...]".
Oddziały gen. Żeligowskiego maszerowały koło Ostrej
Bramy, ulicami Wielką i Zamkową na plac Katedralny.
Ludność polska Wilna do późnych godzin nocnych 9 paź-
dziernika wiwatowała i świętowała z okazji oswobodzenia
Wilna licząc, że tym razem będzie to trwałe przyłączenie do
Polski. Dominowały zdecydowanie nastroje inkorporacyjne.
257

Wieczorem do Wilna wkroczyła cala 1. DL-B na czele


z gen. Rządkowskim. Nie świętowano jednak zbył długo
ponownego zdobycia miasta, ponieważ część wojsk udała
się w pościg za Litwinami. Zamierzano trwale zabezpieczyć
Wilno na wypadek kontrataku z ich strony. Dlatego leż
w nocy z 9 na 10 października oddziały polskie nie tylko
obsadziły miasto, ale udały się na wyznaczone im odcinki
broniące do niego dostępu. Co więcej, do miasta masowo
zaczęli napływać ochotnicy z całej Wileńszczyzny, de-
klarując chęć wstąpienia do wojsk dowodzonych przez
gen. Żeligowskiego.
Pojawiły się natomiast duże trudności polityczne, zwią-
zane z postawą zajmowaną przez przebywającą w mieście
delegację Ligi Narodów. Nie chciała ona uznać polskich
rządów w tym mieście. W Wilnie znajdowali się ponadto
przedstawiciele dyplomatyczni mocarstw akredytowani przy
rządzie litewskim. To oni zaprosili wieczorem 9 paździer-
nika gen. Żeligowskiego „na konferencję, która odbyła się
w mieszkaniu francuskiej misji naprzeciwko hotelu Żordża,
gdzie się zatrzymał g[enerał] Ż[eligowski]". Ze względu na
charakter prowadzonej rozmowy przytoczone zostaną jej
fragmenty odnoszące się do argumentacji używanej przez
szefa brytyjskiej misji wojskowej na Litwie płk. Warda
i odpowiedzi gen. Żeligowskiego 2:
„[Płk Ward]: Jakim prawem Pan zajął Wilno, kiedy
Polska podpisała traktat w Suwałkach?”
G[enerał] Żeligowski: Polska nie mogła podpisać żadnych
traktatów nie zapytując zgody ludności. Zająłem Wilno
dlatego, ażeby [przy]wrócić ludności utracone prawo i dać
jej możność wypowiedzenia się czego ona chce.
[Płk Ward]: Państwa Antanty same zrobią porządek.
2
Rozmowa gen. Żeligowskiego z przedstawicielami misji państw
Ententy przy rządzie litewskim w Wilnie z 9.10.1920 r., Bitwa niemeńska
29 VIII -18 X 1920. Dokumenty operacyjne. cz. II. Warszawa 1998, s. 716 -717.
258

G[enerał] Żel[igowski]: Nie. Na to zgodzić się nie mogę.


Nikt tu nie potrzebuje robić żadnego porządku wtedy, kiedy
jesteśmy my, gospodarze tego Kraju. My sami zrob[imy] tu
— porządek.
[Płk Ward]: W takim razie Pan nie uznaje prawa
międzynarodowego?
G[eneral] Ż[eligowski]: Owszem i z pełnym uznaniem
jestem dla państw Antanty i do prawa międzynarodowego
też. Lecz na próżno Pan nazywa prawem [to co się] tu
dzieje prawem. Prawo ludności przywołane [przez] obecny
stan rzeczy będzie przez nas respektowane. A do tego...
[Płk Ward]: Na czym się Pan ma opierać?
[Generał Żeligowski]: Odp[owiedział]: Na samym siebie
i na naszych karabinach.
[Płk Ward]: A skąd te karab[iny] otrzymaliście?
[Generał Żeligowski]: Odp[owiedział]: Najmniej od P[ana]
Lojda Ż[odża] [poprawnie Lloyda George — przyp. L.W.]
i jego przyjaciół bolszewików. Nie potrzebujemy tracić czasu
na te rozmowy. Jutro o g. 12 proszę pan[ów] oficer[ów] [...]".
W dalszych słowach gen. Żeligowski zażądał opuszczenia
Wilna przez wszystkich przedstawicieli państw alianckich
do 10 października 1920 r. do godz. 12.00.
10 października przybyła do Wilna delegacja Ligi Naro-
dów, kierowana przez płk. Pierre Augusta Chardingny. Jak się
okazało, przybyła za późno, ponieważ gen. Żeligowski
panował już nad miastem i postąpił z tą delegacją podobnie
jak z dyplomatami alianckimi akredytowanymi przy rządzie
litewskim w Wilnie. Nakazał jej opuszczenie miasta, informu-
jąc przedtem o wypowiedzeniu posłuszeństwa władzom
polskim i określając obszar, który zamierza zająć i nim
administrować. Na północy obszar ten miał sięgać do
Dźwiny, na wschodzie i południu do granicy ustalonej
układem litewsko-rosyjskim z 12 lipca 1920 r., a na zacho-
dzie miał się opierać na polsko-litewskiej linii demarkacyjnej
z czerwca 1920 r.
259

Po opanowaniu Wilna gen. Żeligowski, przy pomocy


wcześniej przygotowanego aparatu cywilnego, rozpoczął
administrowanie zajętym obszarem. Jednocześnie wiele
wysiłku wkładano w prowadzenie akcji propagandowej,
wyjaśniającej motywy tego kroku. Już 10 października
Naczelne Dowództwo Wojsk Litwy Środkowej wydało
komunikat prasowy o treści:
„Litewscy politycy starają się wmówić światu, że [gen.]
Żeligowski zajmując dn. 9 października 1920 r. Wilno,
złamał prawo. Jakie prawo? Przez kogo nadane przez
Niemców w r. 1916, czy też przez Bolszewików w r. 1920?
A może prawo historyczne — prawo tradycji dziejowej?
Ależ, owa tradycja, na więzach wspólnej naszej doli
i niedoli oparta, to jedno wielkie wspomnienie polsko-
-litewskiego braterstwa!
Wileńszczyzna, przeciwstawiająca swe polskie oblicze
tym, którzy te ideały polsko-litewskiego braterstwa zdep-
tali, jest w zgodzie i z nakazami sumienia, i nakazami
przeszłości”.
Tymczasem Litwini ostro protestowali. Mieli po swojej
stronie mocarstwa i Ligę Narodów. Francja wykazywała
jednak dużo wyrozumiałości wobec zaistniałych wydarzeń,
natomiast Stany Zjednoczone oświadczyły, że ten problem
ich nie interesuje. Najostrzej natomiast zareagował Londyn,
w tym tradycyjnie antypolsko nastawiony premier rządu
brytyjskiego David Lloyd George.
Plan Józefa Piłsudskiego niekonwencjonalnego zajęcia
Wilna, a następnie całej Wileńszczyzny, miał coraz większą
szansę powodzenia. Naczelnik Państwa wykazał dużą
skuteczność w rozwiązaniu tak skomplikowanej sprawy.
Początkowo rząd polski, zwłaszcza polska dyplomacja,
stosował taktykę polegającą z jednej strony na dystan-
sowaniu się od akcji gen. Żeligowskiego i zrzucania z siebie
odpowiedzialności za nią, z drugiej wyraźnie dawał do
zrozumienia, że solidaryzuje się z tą formą rozwiązania
problemu i nie pozwoli, by realizatora „buntu" spotkało coś
260

złego. Z aprobatą pisał o tym po latach ówczesny premier


rządu polskiego, Wincenty Witos: „Sama sprawa została
w ten sposób pomyślana, że nosiła ona wszelkie znamiona
wielkiego samodzielnego ruchu żołnierzy, pochodzących
z tych ziem, którzy nie mogąc znieść krzywdzących za-
rządzeń, odrywających ziemię wileńską od Polski, zaprotes-
towali przeciwko temu zbrojnym wystąpieniem”.
Litwini, po otrząśnięciu się z pierwszego szoku i pierw-
szych niepowodzeniach politycznego rozstrzygnięcia inwazji
wojsk gen. Żeligowskiego na Wilno, zamierzali przeciwsta-
wić się jej siłą. W rozkazie operacyjnym nr 4 dowództwa
3. Armii z 11 października stwierdzano, że „D-two Wojsk
Litewskich koncentruje prawie całą armię litewską w rejonie
za zachód od Wilna, zostawiając na linii demarkacyjnej
wyłącznie oddziały pospolitego ruszenia i ochotnicze".
W reakcji na to gen. Sikorski w zadaniach własnych
nakazywał m.in.:
„W stosunku do Litwy obowiązuje nas bezwzględnie
rozejm na określonej rozkazem op. No. 29215/III i No.
29407/III linii, oraz dyrektywa Naczelnego Wodza unikania
za najdalej idącą cenę starć zbrojnych z oddziałami
litewskimi na przestrzeni rozejmem nieobjętej.
W stosunku do oddziałów gen. Żeligowskiego, należy aż
do otrzymania odnośnych rozkazów Nacz. D-twa, zachować
jak najdalej idącą neutralność, by nie dać Misji i Lidze
Narodów nawet cienia dowodu jakiejkolwiek łączności
tych oddziałów z resztą WP".
Była to jednak tylko neutralność pozorna, na pokaz.
Faktycznie z wielką uwagą śledzono wydarzenia rozgrywają-
ce się w Wilnie i wokół tego miasta. 3. Armia, podobnie jak
i 2. Armia, była w gotowości na wypadek potrzeby militarne-
go wsparcia wojsk gen. Żeligowskiego. W pierwszej kolejno-
ści starano się szachować wojska litewskie groźbą takowych
działań, utrudniając ich koncentrację przed ewentualnym
starciem się z wojskami gen. Żeligowskiego.
261

12 października gen. Żeligowski wydał kilka dekretów.


Wysłał także do Warszawy depeszę informującą o utworzeniu
Litwy Środkowej, w której prosił o jej uznanie. Powiadomił
o tym także rząd litewski, mocarstwa zachodnie i Ligę
Narodów. Władzę na obszarze Litwy Środkowej przejęła
Tymczasowa Komisja Rządzącą, składająca się z samych
Polaków, z Witoldem Abramowiczem na czele. Zapowiedzia-
ła ona zwołanie Sejmu Krajowego i przeprowadzenie reformy
rolnej. Gen. Żeligowski organizował tymczasem siły zbrojne.
Odpowiedzialnym za to uczynił Sztab Obrony Krajowej
i Departament Obrony Krajowej. 16 października poinformo-
wał o utworzeniu I Korpusu Wojsk Litwy Środkowej pod
dowództwem gen. Rządkowskiego.
W pierwszym rozkazie wydanym przez dowódcę tej
formacji określono jego skład i dowódców. Korpus był
formacją broni połączonych: piechoty, artylerii i jazdy.
Piechota składała się z trzech brygad: I Wileńskiej Brygady
Piechoty — dowódca płk Władysław Bejnar (1. wileński
pułk piechoty ppłk. Jerzego Wołkowickiego i 2. miński
pułk piechoty ppłk. Bronisława Adamowicza), II Grodzień-
skiej Brygady Piechoty — dowódca ppłk Kazimierz Rybicki
(3. grodzieński pułk piechoty ppłk. Seweryna Rymaszew-
skiego i 4. nowogrodzki pułk piechoty ppłk. Bolesława
Waśkiewicza) i III Nadniemeńskiej Brygady Piechoty
— dowódca ppłk Bronisław Bohaterowicz (5. ochotniczy
pułk piechoty mjr. Jana Edwarda Dojana i 6. harcerski pułk
piechoty mjr. Władysława Sokołowskiego). Artylerię sta-
nowiła 1 Brygada Artylerii — dowódca płk Jan Orłowski
(1. pułk artylerii polowej ppłk. Jana Górskiego, 2. pułk
artylerii polowej i 1. dywizjon artylerii ciężkiej). Jazda
składała się z Grodzieńskiej Brygady Jazdy — dowódca
ppłk Mścisław Butkiewicz (grodzieński pułk jazdy rtm.
Kazimierza Hrakałło-Horawskiego, nadniemeńskiego pułku
ułanów mjr. Władysława Dąbrowskiego i 13. pułku ułanów
ppłk. Mścisława Butkiewicza). Stanowiło to zapowiedź
262

powołania regularnej armii. Kolejną zapowiedzią tego


kroku był zarządzony pobór do wojska. Przybywały
także z całej Polski posiłki wojskowe, mające charakter
zaciągu ochotniczego.
W pierwszych dniach po „puczu” gen. Żeligowskiego
rząd polski starał się udokumentować, że była to akcja
samodzielnie podjęta przez „zbuntowane” oddziały. Mini-
ster spraw zagranicznych Eustachy Sapieha wysłał nawet
do Kowna depeszę, potwierdzającą wolę strony polskiej
respektowania zawieszenia broni w działaniach z Litwą,
a nawet sugerował możliwość przedłużenia linii demar-
kacyjnej, która pozostawiałaby Wilno po stronie litewskiej.
O propozycji tej natychmiast został powiadomiony Paryż.
Maskowanie to nie trwało długo, ponieważ 14 października,
przemawiając w Sejmie, premier Wincenty Witos z jednej
strony potępił „samodzielną” akcję Żeligowskiego, by
następnie oświadczyć, że rząd polski rozumie intencje,
którymi się on kierował i aluzyjnie sugerował możliwość
nawiązania stosunków z Litwą Środkową.
O przygotowaniach Polski do zamachu na przynależ-
ność Wilna do ich państwa Litwini alarmowali Ligę
Narodów już 6 października, nie wiedząc tylko, w jaki
sposób będzie on realizowany. Po rozpoczęciu marszu
wojsk gen. Żeligowskiego na miasto domagali się za-
stosowania przez Ligę Narodów ostrych sankcji w stosun-
ku do Polski — w tym zerwania stosunków handlowych
i finansowych, a także wymuszenia siłą zwrotu zagar-
niętych ziem.
Od 18 października Litwini zaczęli kierować do Ligi
Narodów zarzuty, że Polacy posuwają się w głąb kraju
i zagrażają Kownu. Rada Ligi Narodów zajęła się tą
sprawą 25 października. Jej przewodniczący, Paul Hymens,
zgłosił projekt uchwały, która przewidywała przeprowa-
dzenie na Wileńszczyźnie plebiscytu nadzorowanego przez
Ligę Narodów. Zostało to postanowione.
263

Polacy chłodno przyjęli tę uchwalę z uwagi na mo-


żliwość stworzenia precedensu, który mógłby być za-
stosowany także wobec Galicji Wschodniej. Ostatecznie
wyrazili zgodę na taki plebiscyt, sugerując, by obszar
plebiscytowy rozciągał się aż w okolice Kowna, gdzie
odsetek ludności polskiej był znaczny. Godzono się
przy tym na objęcie plebiscytem także okolic Grodna,
Lidy i Oszmiany. Litwini również formalnie wyrazili
na niego zgodę, ale chcąc jego obszar ograniczyć tylko
do okolic Puńska i Sejn. Faktycznie oznaczało to ich
odmowę na objęcie plebiscytem Wileńszczyzny.
Liga Narodów nakazała czynienie przygotowań do prze-
prowadzenia plebiscytu. Zwrócono się do Polski i Litwy,
żeby wstrzymały działania wojenne, w tym także na
obszarze Litwy Środkowej.
W drugiej połowie października wojska gen. Żeligowskie-
go posuwały się na zachód i północ od Wilna. Opór
przeciwnika początkowo był znikomy. Z czasem utworzył się
zwarty front o szerokości 80-100 km, podzielony rzeką
Wilią. Polacy zajęli Landwarów, Troki, Rykonty, Reszę
i Niemenczyn. Litwini gromadzili siły do kontrofensywy.
Kontrofensywa litewska rozpoczęła się 18 października
i wzięła w niej udział litewska 3. Dywizja Piechoty.
Całodzienna bitwa zakończyła się porażką Litwinów. Rozpo-
częli więc odwrót. Wojska gen. Żeligowskiego zasiliły w tym
czasie liczne formacje regularne wojska polskiego. Grodzień-
ska Brygada Jazdy ppłk. Butkiewicza rozpoczęła rajd na tyły
wojsk litewskich. Do niewoli dostał się sztab litewskiej
1. Dywizji Piechoty z gen. Stasysem Nastopką. Wojska Litwy
Środkowej podeszły w rejon Jewja, Szyrwint i Giedrojć. Gen.
Żeligowski zaproponował Litwinom rokowania, które dopro-
wadziłyby do zakończenia działań wojennych. Ci jednak
zdecydowanie odrzucili tę ofertę.
Z inicjatywy ppłk. Butkiewicza, 26 października strona
polska rozpoczęła rajd i zajęła Widziniszki, Pozelwę i Nidoki.
Dalsze natarcie zostało zatrzymane przez Litwinów.
264

Gen. Żeligowski, dążąc do zwiększenia liczebności swych


wojsk, wydał 1 listopada dekret o poborze ośmiu kolejnych
roczników. Brakowało mu jednak nie tyle ludzi, co mate-
riału wojennego. Broń i amunicja przewożona była skrycie
z Polski. Dołączały do jego Wojsk kolejne oddziały, m.in.
eskadra rozpoznawcza, kompania wojsk kolejowych i inne.
Ubywali za to z szeregów żołnierze pochodzący z byłego
Królestwa Polskiego i Galicji.
Pod wpływem miejscowych nacjonalistów gen. Żeligow-
ski snuł plany podporządkowania Polsce całej Litwy.
Zamierzał doprowadzić do zajęcia Kowna. W połowie
listopada rozpoczęła się kolejna ofensywa polska. Kawaleria
przeprowadziła głęboki zagon zajmując Kowarsk, aby
21 listopada dotrzeć do Niewiaży w rejon Kiejdan. Od
Kowna dzieliło ją tylko 45 km. Za działaniami kawalerii
nie nadążała piechota. Gen. Żeligowskiemu nie udało się
jednak zrealizować założonego planu. Miał na to za mało
sił. Zgodził się więc 21 listopada na zawieszenie broni.
Naciski na takie rozwiązanie wywierała Warszawa, która
znajdowała się pod dużą presją opinii międzynarodowej,
zwłaszcza mocarstw i Ligi Narodów.
Od 27 listopada rozpoczęły się w Kownie nadzorowane
przez Ligę Narodów rokowania polsko-litewskie. 29 listopada
zawarto rozejm, zakładający zakończenie działań militarnych
między wojskami gen. Żeligowskiego a Litwinami. Miały
ustać 30 listopada o godz. 24.00. Zgodzono się na wzajemną
wymianę jeńców. Ustalono, że Komisja Kontrolna Ligi
Narodów ustali pas neutralny między obiema armiami.
Wprowadziło to pewien stan odprężenia w stosunkach
polsko-litewskich, daleki jednak jeszcze od normalizacji. Tym
niemniej ciężar sporów przechodził z płaszczyzny działań
militarnych na dyplomatyczną. Rozmowy miały być prowa-
dzone pod patronatem Ligi Narodów.
INKORPORACJA WILNA I WILEŃSZCZYZNY
DO POLSKI

Umowa polsko-litewska o zawieszeniu broni między woj-


skami gen. Żeligowskiego a litewskimi z 29 listopada
1920 r. zakończyła etap działań militarnych. Wzajemne
spory i oskarżenia miały być rozstrzygnięte na płaszczyźnie
dyplomatycznej. Forum tym miała być Liga Narodów.
Rada Ligi Narodów czyniła przygotowania do przeprowa-
dzenia plebiscytu. Potrzebna była zgoda państw członkow-
skich tej organizacji na powołanie kontyngentu wojs-
kowego, rekrutującego się spośród armii państw neutral-
nych. Przeprowadzenie plebiscytu nadzorować miał właśnie
ten wojskowy kontyngent.
15 grudnia 1920 r. rozpoczęły się w Warszawie rokowa-
nia polsko-litewskie, które dotyczyły zasad przeprowadzenia
plebiscytu. Trwały one kilka tygodni i zakończyły się
całkowitym fiaskiem ze względu na nieprzejednane stano-
wisko Litwinów. Obawiając się o wynik plebiscytu, unie-
możliwili jego przeprowadzenie. Polacy z kolei nie godzili
się na wycofanie z obszaru plebiscytowego wojsk gen.
Żeligowskiego. W tej sytuacji Rada Ligi Narodów, 3 marca
1921 r., zrezygnowała z przeprowadzenia plebiscytu na
Wileńszczyźnie. Zaproponowano jednocześnie obu stronom
266

konfliktu przeniesienie rozmów z Warszawy do Brukseli.


Rozpoczęto je tam, ale przez miesiąc nie zdołano przybliżyć
wzajemnych stanowisk. Nie oznaczało to całkowitego
wycofania się tego międzynarodowego gremium z prowa-
dzenia mediacji.
Rada Ligi Narodów jeszcze raz zaproponowała Polsce
i Litwie przeniesienie rozmów z Warszawy do Brukseli,
ale tym razem prowadzenie ich pod przewodnictwem
Belga, Paula Hymansa. Rokowania rozpoczęły się
20 kwietnia 1921 r., lecz ponownie były nieefektywne.
W czasie miesiąca rokowań nawet nie zbliżono stanowisk.
W tej sytuacji 20 maja Paul Hymans wystąpił z własnym
projektem rozwiązania sprawy przynależności Wileń-
szczyzny. Projekt ten zakładał podział Litwy na dwa
kaniony: wileński i kowieński, których stolicą byłoby
Wilno. Miała obowiązywać zasada równości języka pol-
skiego i litewskiego, a państwo litewskie miało być
powiązane więzami federacyjnymi z Polską w obszarze
wojskowym, gospodarczym i polityki zagranicznej.
W wielu punktach projekt ten wychodził naprzeciw
federacyjnym planom Józefa Piłsudskiego. Dlatego też
delegacja polska, na jego polecenie, przyjęła go jako
podstawę do dalszych rokowań, litewska natomiast katego-
rycznie odrzuciła. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicz-
nych, opanowane przez zwolenników Romana Dmow-
skiego, w celu osłabienia polskiej zgody na ten projekt
wprowadziło zastrzeżenie, że przynależność państwowa
Wilna może być rozstrzygnięta tylko za zgodą jego
mieszkańców. Z kolei Litwini zgłosili własny kontrprojekt
całkowicie zmieniający intencje Paula Hymansa. 3 września,
pod wpływem Litwinów, przedłożył on nową wersję
projektu, który bardziej uwzględniał stanowisko Litwinów.
Proponował w nim autonomię Wileńszczyzny w ramach
państwa litewskiego, kładąc mniejszy nacisk na powiązanie
Litwy z Polską. Tym razem został stanowczo odrzucony
267

przez Polaków. Widząc swą niemoc, 21 września 1921 r.,


Rada Ligi Narodów wydala decyzję o zakończeniu całej
procedury wobec niemożności osiągnięcia porozumienia
w sporze polsko-litewskim. Przekreślało to ostatecznie
rachuby na możliwości sfederowania Litwy z Polską. Dla
Polski pozostało zastosowanie wariantu inkorporacyjnego.
Niekonwencjonalne zajęcie przez Polaków Wilna i utwo-
rzenie Litwy Środkowej nie doprowadziło, jak planował
Józef Piłsudski, do skłonienia rządu litewskiego w Kownie
do większej podatności na zaakceptowanie koncepcji fede-
racyjnej, na co jeszcze liczył. Co więcej, rząd kowieński
był jeszcze bardziej twardy w uporze i nie zamierzał
tworzyć jakichkolwiek więzów z Polską. Prócz tego postawa
mieszkańców Wileńszczyzny także nie rokowała szans na
federację. W tego rodzaju uwarunkowaniach po stronie
polskiej górę brała tendencja do jak najszybszego roz-
wiązania tego problemu przez bezpośrednie wcielenie Wilna
i Wileńszczyzny do Polski, czyli na rozwiązanie inkor-
poracyjne. Przeciwne temu były jednak mocarstwa i opinia
międzynarodowa.
9 stycznia 1922 r. odbyły się wybory do Sejmu Wi-
leńskiego. Wzięło w nich udział 63% uprawnionych do
glosowania. Uchylili się od głosowania Litwini oraz część
Białorusinów i Żydów. Sejm ten, złożony niemal cał-
kowicie z Polaków, opowiedział się za formułą inkor-
poracyjną, czyli przyłączeniem Wileńszczyzny do Polski.
Sejm Wileński, już na pierwszym posiedzeniu 20 lutego
1922 r., podjął uchwałę o wcieleniu Wileńszczyzny do
Polski. Wyłoniona została dwudziestoosobowa reprezen-
tacja, która w marcu 1922 r. przybyła do Warszawy
w celu podpisania uroczystego aktu złączenia ziemi wi-
leńskiej z Polską. Teraz wyłoniły się jednak trudności,
bowiem protestowali przeciwko temu posłowie mocarstw
zachodnich akredytowani w Warszawie, zwłaszcza po-
słowie Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch. Rząd polski
268

zaproponował, by o ostatecznym statusie ziemi wileńskiej


wypowiedział się Sejm Ustawodawczy. Tymczasem dele-
gacja Sejmu Wileńskiego kategorycznie żądała aktu inkor-
poracji. Debata w Sejmie Ustawodawczym była burzliwa.
Rząd polski wobec istniejących w jego łonie rozbieżności
zdań podał się do dymisji. Sejm Ustawodawczy 24 marca
1922 r. ratyfikował jednomyślnie akt inkorporacyjny Wi-
leńszczyzny do Polski, rozszerzając swój skład o przeby-
wającą w Warszawie dwudziestoosobową reprezentację
Sejmu Wileńskiego.
Ostro zaprotestowali Litwini. Domagali się rozpatrzenia
sporu przez Trybunał Międzynarodowy lub poddanie go
arbitrażowi niezainteresowanych nim państw. Jednocześnie
złożyli w Lidze Narodów memoriał, w którym domagali
się utrzymania strefy neutralnej na granicy polsko-litew-
skiej. Liga Narodów, wobec swej bezsilności, zrezygnowała
z prowadzenia akcji pojednawczej. Jednocześnie rozwiązała
komisję polityczną i wojskową, czuwającą nad przestrze-
ganiem postanowień Ligi w odniesieniu do sporu polsko-
-litewskiego. Dając pewną satysfakcję Litwinom, Rada
Ligi Narodów przyjęła do wiadomości ich protest i nie
uznała jednostronnej decyzji polskiego Sejmu Ustawodaw-
czego i Sejmu Wileńskiego o inkorporacji Wileńszczyzny
do Polski, jako dokonanej poza ramami jej zaleceń i bez
zgody zainteresowanych stron.
Wyczerpanie przez Ligę Narodów możliwości rozwiąza-
nia sporu polsko-litewskiego o Wileńszczyznę nie oznaczało
jego zejścia z wokandy instytucji międzynarodowych.
Przekazany został do rozstrzygnięcia przez Radę Am-
basadorów.
Litwini, by chociaż częściowo sobie powetować stratę
Wileńszczyzny, skopiowali akcję przeprowadzoną przez
gen. Żeligowskiego. W połowie lutego 1922 r., przy
pomocy sfingowanego zamachu, zajęli Kłajpedę. Tym
samym utracili moralne prawo do domagania się presji
269

międzynarodowej na Polskę. Ponieważ zajęcie Kłajpedy


z punktu widzeniu prawa międzynarodowego nie różniło się
od akcji gen. Żeligowskiego, rząd polski postarał się to
wykorzystać dla zalegalizowania sprawy Wileńszczyzny na
forum międzynarodowym. Zaprotestował oficjalnie przeciw
naruszeniu tym aktem zagwarantowanego Polsce prawa
korzystania z wolnego portu w Kłajpedzie. Zażądał też
definitywnego uznania polsko-litewskiej granicy i zlikwido-
wania strefy neutralnej rozgraniczającej wojska obu państw.
W styczniu 1923 r. sprawą Wileńszczyzny i Kłajpedy
ponownie zajmowała się Liga Narodów, która 3 lutego
1923 r. podjęła decyzję o likwidacji, na zasadzie podziału,
strefy neutralnej na granicy polsko-litewskiej. Wkrótce
potem, 15 lutego, oddziały polskie zajęły przyznaną Polsce
część strefy neutralnej, przejmując kontrolę nad linią
kolejową Grodno–Wilno. Należy to uznać za sukces strony
polskiej. Dyplomacja polska natychmiast wystąpiła na
forum międzynarodowym o uznanie całej polskiej granicy
wschodniej. Nowa granica polsko-litewska nie została
uznana przez rząd litewski, który nadal traktował ją tylko
jako tymczasową linię demarkacyjną.
Moskwa ostro protestowała w sprawie rozstrzygnięć
w Kłajpedzie i Wileńszczyźnie. Protestowała też przeciwko
zabiegom Warszawy o międzynarodowe uznanie jej granicy
wschodniej. Komisarz Cziczerin zgłosił gotowość Rosji
Radzieckiej do prowadzenia mediacji w przeciągającym się
sporze polsko-litewskim. Warszawa kategorycznie odrzuciła
tę propozycje.
10 marca 1923 r. Komitet Polityczny Rady Ambasadorów
przyjął uchwałę sugerującą, że „wszelkie próby oderwania
ziemi wileńskiej wywołałyby zbrojny opór Polski i że przy
ostatecznym rozstrzygnięciu tej sprawy należy przeprowadzić
w związku z istniejącą linią demarkacyjną pewnych korekt,
zwłaszcza na odcinku Orany–Wilno, co da się bez większego
trudu wprowadzić”.
270

15 marca 1923 r. konferencja ambasadorów podjęła


uchwałę o uznaniu wschodniej granicy Polski. Granica
z Litwą przebiegać miała zgodnie z decyzją Ligi Narodów
z 3 lutego 1923 r. Wileńszczyzna pozostała ostatecznie
w składzie państwa polskiego.
Rząd litewski nie uznał decyzji konferencji ambasadorów.
Odwołał się do Ligi Narodów i Trybunału Międzynarodo-
wego. Nie miało to jednak politycznego znaczenia, poza
formą protestu przeciwko tej decyzji, bowiem Liga Naro-
dów do sprawy tej już nie powróciła.
Między Polską a Litwą trwała nadał jawna wrogość. Nie
zmieniły jej ani rokowania w Kopenhadze prowadzone
w 1925 r., ani rokowania w Królewcu w 1928 r. Oba
państwa nie nawiązały nawet stosunków dyplomatycznych.
Trwało to aż do polskiego ultimatum z marca 1938 r.
ZAKOŃCZENIE

W latach 1919-1920 Wilno zajmowane było przez armie


czterech państw — dodatkowo przez polską samoobronę.
Do 1 stycznia 1919 r. było zajmowane przez okupacyjne
wojska niemieckie. W dniach 1-5 stycznia 1919 r. utrzy-
mywała się w mieście polska samoobrona, po czym
zajęły go regularne formacje Armii Czerwonej i po-
zostawało pod rządami bolszewików do 19 kwietnia
1919 r. Śmiały manewr przeprowadzony podczas działań
rajdowych przez wydzielone formacje Wojska Polskiego,
osobiście dowodzone przez Józefa Piłsudskiego, oddał
Wilno w polskie posiadanie, które trwało do połowy
lipca 1920 r. Wskutek ofensywy Frontu Zachodniego
Tuchaczewskiego Wilno na krótko dostało się w rosyjskie
ręce, po czym 26 sierpnia zostało przekazane Litwinom.
Ich panowanie trwało do października 1920 r., kiedy
to wydzielone formacje polskie o rodowodzie kresowym
zdobyły najpierw Wilno, a następnie Wileńszczyznę.
Po okresie funkcjonowania Litwy Środkowej, wiosną
1922 r. Wileńszczyzna wraz z Wilnem została na zasadzie
inkorporacji przyłączona do Polski.
Burzliwe dzieje Wilna w latach 1919-1920 obfitowały
w walki zbrojne prowadzone z myślą zdobycia miasta.
272

Prowadzone były na początku stycznia 1919 r., na przeło-


mie drugiej i trzeciej dekady kwietnia 1919 r., w lipcu
1920 r. i w październiku 1920 r. Miały niekiedy wymiar
lokalny i nie decydowały o realizacji operacyjnych celów
zmagań wojennych. Wyjątkiem była operacja przeprowa-
dzona przez Wojsko Polskie w kwietniu 1919 r., która
miała duże znaczenie na tym etapie wojny polsko-rosyjskiej.
Podobnie rzecz się miała z działaniami obronno-zaczepnymi
Grupy Wileńskiej gen. Śmigłego-Rydza w maju i czerwcu
1919 r., których celem było trwałe zabezpieczenie polskiego
panowania nad Wilnem.
Wojsko Polskie działania zbrojne o Wilno prowadziło
głównie z Armią Czerwoną, chociaż to Litwini bardziej
pragnęli kontroli nad tym miastem. Ograniczone potyczki
z Litwinami o Wilno toczyły jedynie wojska gen. Żeligow-
skiego, podczas zajmowania miasta w październiku 1920 r.
oraz zgrupowanie gen. Boruszczaka w lipcu 1920 r.,
w czasie natarcia 3. Korpusu Konnego Gaja. Natomiast
ciężkie walki z wojskami litewskimi toczyli Polacy na
Suwalszczyźnie, zwłaszcza 22 września 1920 r. pod Sej-
nami w ramach operacji niemeńskiej. Co prawiła łączyły
się one dość luźno z wydarzeniami zachodzącymi wokół
Wilna, ale miały bardzo duży wpływ na stan stosunków
polsko-litewskich, w tym również na przebieg polsko-
-litewskiego konfliktu zbrojnego.
Po wielu perypetiach Wilno znalazło się na obszarze
terytorium II Rzeczypospolitej. Nie dokonało się to,
jak zamierzał Józef Piłsudski, w ramach federacji Polski
z Litwą — Litwini absolutnie odrzucali takową możliwość
— ale jako element realizacji koncepcji inkorporacyjnej
lansowanej przez Romana Dmowskiego i jego obóz
polityczny. Za takim rozwiązaniem optowała też polska
ludność tego miasta.
Sprawa przynależności państwowej Wilna miała wy-
dźwięk międzynarodowy. Interesowała mocarstwa, zwłasz-
273

cza Wielką Brytanię, która zdecydowanie odrzucała polskie


aspiracje do tego miasta. Wyrazem tej postawy mocarstw
był układ w Spa, narzucający Polsce oddanie Wilna
Litwinom. Wielokrotnie kwestia stawała na forum Ligi
Narodów, ale organizacja ta okazała swoją bezsilność
w rozwiązaniu tego sporu. Ostatecznie mocarstwa zgodziły
się z faktami dokonanymi i decyzją rady ambasadorów
z 15 marca 1923 r. uznały polską granicę wschodnią,
a w tym rozwiązania terytorialne odnoszące się do przyna-
leżności Wileńszczyzny łącznie z Wilnem. Zaakceptowane
zostały rozwiązania siłowe. O przynależności Wilna zade-
cydował w sumie oręż polski.
Działania militarne prowadzone o Wilno różnią się od
klasycznych bitew, poza działaniami z kwietnia 1919 r.
Była to seria działań prowadzonych dla osiągnięcia zamie-
rzonego celu politycznego. Dostarczyły jednak dość inte-
resujących doświadczeń także z obszaru sztuki wojennej
dotyczących: organizacji działań rajdowych prowadzonych
przez oddzielne zgrupowanie kawalerii i piechoty, roli
zaskoczenia w działaniach rajdowych, organizacji i prowa-
dzenia walki w dużym mieście, znaczenia kontroli sprawo-
wanej nad węzłem kolejowym w celu uniemożliwienia
dostarczania posiłków przeciwnikowi i wykorzystania trans-
portu kolejowego w celu przyspieszenia działań własnej
piechoty, prowadzenie manewrów taktycznych z wiązaniem
przeciwnika od czoła i obchodzeniem skrzydeł, wykorzys-
tania zdobytego mostu dla akcji oskrzydlającej czy wreszcie
roli odwodu w zabezpieczeniu zdobytego terenu i jego
oczyszczania od niedobitków wroga. Były to doświadczenia
przydatne i wykorzystywane w toku dalszych zmagań
wojennych prowadzonych w wojnie polsko-rosyjskiej.
Innych doświadczeń dostarczyły walki o Wilno z lipca
1920 r. Odnosiły się głównie do sposobów walki piechoty
z kawalerią, zasad organizacji dowodzenia, rozpoznania
i organizacji walki.
274

Z działań wojsk gen. Żeligowskiego wyciągnięto inte-


resujące doświadczenia dotyczące działań formacji ochot-
niczych i wojsk improwizowanych. Wskazywały na po-
trzebę tworzenia regularnej armii opartej na przymusowym
poborze do wojska i stosowania w działaniach konwen-
cjonalnych zasad sztuki wojennej.
Walki o Wilno miały jednak znaczenie bardziej poli-
tyczne, niż militarne. Wyznaczały koncepcję kształtu
terytorialnego II Rzeczypospolitej oraz przyjęcia modelu
państwa scentralizowanego, a nie federacyjnego, na teryto-
rium z liczną mniejszością narodową. Na trwale zapisały
się nie tylko w dziejach oręża polskiego, ale również
w historii politycznej II Rzeczypospolitej. Rzutowały
jednocześnie niemal przez cały okres międzywojenny na
stan stosunków polsko-litewskich.
BIBLIOGRAFIA

ŹRÓDŁA

Archiwalne
Archiwum Akt Nowych (AAN) w Warszawie
Akta Żeligowskiego;
Prezydium Rady Ministrów. Protokoły.
Rada Obrony Państwa.
Centralne Archiwum Wojskowe (CAW) w Warszawie Rember-
towie:
Dowództwo Frontu Litewsko-Białoruskiego;
Dowództwo Frontu Poleskiego;
Dowództwo Frontu Północno-Wschodniego;
Dowództwo 1 Armii;
Dowództwo 2 Armii;
Ministerstwo Spraw Wojskowych;
— Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego;
— Sztab Główny;
— Wojskowe Biuro Historyczne.
Centr Chranienija Istoriko-Dokumentalnych Kolekcji (Ośrodek
Przechowywania Zbiorów Historyczno-Dokumentacyjnych
— OPZH-D) w Moskwie:
— Fond 308;
— Fond 471;
— Fond 472;
— Fond 482.
276

Drukowane
Bitwa niemeńska 29 VIII-18 X 1920. Dokumenty operacyjne,
cz. I, Warszawa 1997, cz. II, Warszawa 1999.
Direktivy Gławnego Komandirowanija Krasnoj Armii
(1917-1920). Sbornik dokumientow, Moskwa 1969.
Direktivy Komandirowaniaja Frontow Krasnoj Armii. Sbornik
dokumientow w 4-ech tomach. t. 2, Moskwa 1972, t. 3, Moskwa
1971, t. 4, Moskwa 1978.
Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich,
t. II, Warszawa 1961, t. III, Warszawa 1964.
Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918-1919,
t. 1 (1918-1932), Warszawa 1989.
Dokumienty wnieszniej polityki SSSR, t. 3, Moskwa 1959.
G o s t y ń s k a Weronika, Tajne rokowania polsko-radzieckie
w 1919 roku. Materiały archiwalne i dokumenty. Warszawa 1986.
Józef Piłsudski o państwie i armii (opr. Borkowski Jan), t. 1.
Wybór pism. t. 2, W świetle wspomnień i innych dokumentów.
Warszawa 1985.
K u m a n i e c k i Kazimierz (opracowanie). Odbudowa państ-
wowości polskiej. Najważniejsze dokumenty 1912-styczeń 1924,
Warszawa-Kraków 1924.
Listy Józefa Piłsudskiego. List do premiera Wincentego Witosa.
„Niepodległość", Londyn-Nowy Jork 1962, t. VII.
Pierwsza wojna polska (1918-1920). Zbiór wojennych komunika-
tów Sztabu Generalnego (za czas 25 XI do 20 X 1920 r.),
uzupełniony komunikatami Naczelnej Komendy WP nr Lwowie
(od 2 XI do 23 XI 1918 r.) i Dowództwa Głównego WP
w Poznaniu (od 11 I 1919 do 14 IX 1919 r.). (opr. Pomarański
Stefan), Warszawa 1920.
Początkowy okres wojny polsko-sowieckiej w świetle komunikatów
operacyjnych Sztabu Generalnego WP luty-marzec 1919 r.
(opr. Wawrzyński Tadeusz), „Biuletyn Wojskowej Służby
Archiwalnej” 1992, nr 15.
Polsko-sowietskaja wojna 1919-1920. Ranie nie opublikowannyje
dokumienty i matierialy (red. I. I. Kostiuszko), t. I, Moskwa 1994.
Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów 1866-1925,
Warszawa 1981.
277

Rok 1920. Wojna polsko-radziecka we wspomnieniach i innych


dokumentach (opr. Borkowski Jan), Warszawa 1990.
R o s t w o r o w s k i Stanisław, Listy z wojny polsko-bolszewickiej
1918-1920 (wyb. i opr. Rostworowski Stanisław Jan), War-
szawa 1995.
Sąsiedzi wobec wojny 1920 roku. Wybór dokumentów (opr.
Cisek Janusz), Londyn 1990.
Sprawy polskie na Konferencji Pokojowej w Paryżu w 1919.
Dokumenty i materiały, t. I, Warszawa 1965, t. II, Warszawa 1967.
Studia operacyjne z historii wojen polskich 1918-1921, t. II,
Bitwa nad Niemnem (wrzesień-pażdziernik 1920), (opr. Kut-
rzeba Tadeusz), Warszawa 1926.
S z c z e p a ń s k i Janusz, Źródła do dziejów wojny polsko-sowiec-
kiej 1920 r. w archiwach moskiewskich, „Archeion” 1997, t. 97.
Sześć listów Józefa Piłsudskiego do Stanisława Szeptyckiego
z okresu wojny polsko-radzieckiej (opr. Stankiewicz Witold),
„Dzieje Najnowsze” 1971, nr 3.

Pamiętniki, wspomnienia
B a n d r o w s k i-K a d e n Juliusz, Wiosna 1920, Warszawa 1921.
B a n d r o w s k i-K a d e n Juliusz, Wyprawa wileńska. Warszawa
1919.
B r o n i e w s k i Władysław, Pamiętnik 1918-1922, Warszawa
1987.
D ą b s k i Jan, Pokój ryski. Wspomnienia, pertraktacje, tajne
układy z Joffem, iisty, Warszawa 1931.
G a j G.D., Na Warszawu. Dejstwa 3 konnogo korpusa na
zapadnom fronte. Ijul-awgust 1920 g., Moskwa I928.
Kak woorużałas rewolucja, Moskwa 1934, t. 2.
L i p i ń s k i Wacław, Od Wilna do Dyneburga (Wspomnienia
z ofensywy 5 p.p. Legionów), Warszawa 1920.
P i ł s u d s k i Józef, Pisma-Mowy-Rozkazy, Warszawa 1931, t. IV.
P i ł s u d s k i Józef, Pisma zbiorowe, t. II, V i VII, Warszawa 1936.
P i ł s u d s k i Józef, Rok 1920, Warszawa 1924.
P i s k o r Tadeusz, Wyprawa wileńska, Warszawa 1919.
R o j a Bolesław, Legendy i fakty, Warszawa 1931.
R o m e r Jan. Pamiętniki, Lwów 1938.
R y b a k Józef, Pamiętniki. Warszawa 1954.
278

S i e r g i e j e w J.N., Od Dźwiny ku Wiśle, Warszawa 1925.


S z e p t y c k i Stanisław, Front Litewsko-Białoruski. 10 marca
1919-30 lipca 1920, Kraków 1925.
T r o c k i Lew, Kak wooruużalas rewoljucija, Moskwa 1924.
T u c h a c z e w s k i Michaił N., Pisma wybrane, t. 1. Warszawa
1966.
W a s i l e w s k i Leon, Józef Piłsudski jakim go znalem. War-
szawa 1935.
W i t o s Wincenty, Moje ws/tomnienia, t. I, Paryż 1964.
Ż e l i g o w s k i Lucjan, Wojna w 1920 roku. Wspomnienia
i rozważania, Warszawa 1990.
Ż e l i g o w s k i Lucjan, Zapomniane prawdy, Londyn 1943.

OPRACOWANIA

Zwarte
A j n e n k i e l Andrzej, Od rządów ludowych do przewrotu
majowego, Warszawa 1977.
B ą b i ń s k i Kazimierz, Zarys historii wojennej 5-go pułku
piechoty Legionów, Warszawa 1929.
B o r k i e w i c z Adam J., Dzieje I pułku piechoty Legionów
(1918-1920), Warszawa 1929.
C z a j k o w s k i Czesław, Zarys historii wojennej 3-go pułku
piechoty Legionów, Warszawa 1930.
D a v i e s Norman, Orzeł Biały Czerwona Gwiazda. Wojna
polsko-bolszewicka 1919-1920, Kraków 1997.
D e r u g a Aleksander, Polityka wschodnia Polski wobec ziem
Litwy, Białorusi i Ukrainy (1918-1919), Warszawa 1969.
G a r l i c k i Andrzej, U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa
1975.
G i e r o w s k a - K a ł ł a u r Joanna, Straż Kresowa a Zarząd Cywil-
ny Ziem Wschodnich. Współdziałanie czy rywalizacja?, War-
szawa 1999.
G i e r o w s k a - K a ł ł a u r Joanna, Zarząd Cywilny Ziem Wschod-
nich (19 lutego 1919-9 września 1920), Warszawa 2003.
G o s t y ń s k a Walentyna, Stosunki polsko-radzieckie 1918-1919,
Warszawa 1972.
Historia dyplomacji polskiej, t. IV (19I8--1939), Warszawa 1995.
279

K a k u r i n Nikołaj Je., M i e I i k o w Władimir A., Wojna z Bie-


łopolakami, 1920 Moskwa 1925.
K a k u r i n Nikołaj Je., Russko-polskaja kampanija 1918-1920 g.
Politiko-strategiczeskij oczerk, Moskwa 1922.
Kampania roku 1920 w świetle prawdy, Lwów 1924.
K o w a l s k i Włodzimierz T., Rok 1918, Warszawa 1978.
K r z ą s t e k Tadeusz, Wojna polsko-rosyjska 1919-1920, War-
szawa 1995.
K u m a n i e c k i Jerzy, Po traktacie ryskim. Stosunki polsko-
radzieckie 1921-1923, Warszawa 1971.
L e c z y k Marian, Polska i sąsiedzi 1921-1939. Stosunki woj-
skowe, Białystok 1997.
L e w a n d o w s k i Józef, Federalizm. Litwa i Białoruś w polityce
obozu belwederskicgo (XI I918-V 1920), Warszawa 1962.
L e w i c k i Adam, Zarys historii wojennej 4-go pułku piechoty
Legionów, Warszawa 1929.
L i p i ń s k i Wacław, Wojna polska. Rok 1919-1920, Warszawa
[b.r.w.].
Ł o s s o w s k i Piotr, Konflikt polsko-litewski 1918-1920, War-
szawa 1966.
Ł o s s o w s k i Piotr, Między wojną a pokojem. Niemieckie zamysły
wojenne na wschodzie w obliczu traktatu wersalskiego. War-
szawa 1976.
Ł o s s o w s k i Piotr, Stosunki polsko-litewskie w latach
1918-1920, Warszawa 1966.
Ł u k o m s k i Grzegorz, P o l a k Bogusław, W obronie Wilna,
Grodna i Mińska 1918-1920, Koszalin-Warszawa 1994.
Ł u k o m s k i Grzegorz, P o l a k Bogusław, W r z o s e k Mieczys-
ław, Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920. Działania bojowe.
Kalendarium, t. I i 2, Koszalin 1990.
M i c h u t i n a I.W., Polsko-sowietskaja wojna 1919-1920 gg.,
Moskwa 1994.
O l s t o w s k i Przemysław, Generał Orlicz-Dreszer (1889-1936).
Dowódca wojskowy i działacz społeczno-polityczny, Toruń
2002.
P o d b ó g - M a l i n o w s k i Władysław, Najnowsza historia poli-
tyczna Polski, t. 2, cz. I, Londyn 1956.
280

P ó ł t o r a k Siergiej, Pobiedonosnoje porażenije. Rasmyszlenija


o sowietsko-polskoj wojnie 1920 goda w kanun jeje 75-letija,
Sankk Pietierburg 1994.
P r z y b y l s k i Adam, Bój obronny o Wilno, Warszawa 1929.
P r z y b y l s k i Adam, Działania wstępne w wojnie polsko-
-rosyjskiej 1918-1920, Warszawa 1928.
P r z y b y l s k i Adam, Ofensywa na Wilno w kwietniu 1919 roku.
Warszawa 1929.
P r z y b y l s k i Adam, Wojna polska 1918-1921, Warszawa 1930.
Rok 1920. Z perspektywy osiemdziesięciolecia, Warszawa 2001.
R o m e r Marian, Litwa — studium o odrodzeniu narodu litew-
skiego, Lwów 1908.
R u k s a A., Lietuviu-lenku santykriai ir kova pradzia, Cleveland
1981.
S i t k o Józef, Zarys historii wojennej 2-go pułku piechoty
Legionów, Warszawa 1928.
S k a r d z i ń s k i Bohdan, Polskie lata 1919-1920, t. 2, Warszawa
1993.
S k r z y p e k Andrzej, Związek Bałtycki 1919-1925. Łotwa,
Litwa, Estonia i Finlandia w polityce Polski i ZSRR w latach
1919-1925, Warszawa 1972.
S m o I e ń s k i Józef, Walki polsko-litewskie na Suwalszczyźnie
we wrześniu 1920 r., Warszawa 1938.
S m o l i ń s k i Aleksander, Jazda Rzeczypospolitej Polskiej iw okre-
sie od 12 X 1918 do 25 IX 1920, Toruń 2000.
Sztab Generalny (Główny) Wojska Polskiego 1918-2003, War-
szawa 2003.
W a I i g ó r a Bolesław, Dzieje 85 pułku strzelców wileńskich.
Warszawa 1994.
W a I i g ó r a Bolesław, Walka o Wilno. Okupacja Litwy i Białorusi
w 1918-1919 r. przez Rosję Sowiecką, Wilno 1938.
W e j t k o Władysław, Samoobrona Litwy i Białorusi. Szkice
historyczne, Wilno 1930.
W r z o s e k Mieczysław, Wojny o granice Polski Odrodzonej
1918-1921, Warszawa 1992.
W r z o s e k Mieczysław, Wojsko Polskie i operacje wojenne lat
1918-1921. Białystok 1988.
W y s z c z e I s k i Lech, Niemen 1920, Warszawa 1991.
281

W y s z c z e I s k i Lech, Niewypowiedziana wojna. Wojna polsko-


-rosyjska 1919 roku, Toruń 2004.
W y s z c z e l s k i Lech, Operacja niemeńska 1920 roku. War-
szawa 2003.
W y s z c z e l s k i Lech, Szlaka wojenna w wojnie polsko-rosyjskiej
1919-1920, Warszawa, Wyd. AON 1997.
Zarys dziejów wojskowości polskiej w latach 1864-1939, War-
szawa 1990.
Ż a k Andrzej Czesław, Wilno 1919 -1920, Warszawa 1993.

Artykuły
A l e k s a n d r o w i c z Witold Aleksander, W sprawie akademii
inżynierii wojskowej w Polsce, „Bellona” 1918 z. 6.
B i e r n a c k i - D ą b Stefan, Zagadnienia obrony, „Bellona" 1922,
t. V, z. 3.
B o r k o w s k i Jan, Wojna polsko-radziecka 1919-1920 w świetle
materiałów kolokwium paryskiego, „Wojskowy Przegląd Hi-
storyczny", 1990, nr 1-2.
D ą b r o w s k i J., Bitwa odwrotowa nad Niemnem I-ej armii
polskiej (19-24 07. 1920), „Bellona" 1929, t. XXXIV, z. 1.
F l i d e r b a u m Alfred, Charakter walk na froncie litewsko-
-białoruskim na wiosnę 1919 r., „Bellona" 1919, z. 8.
H e t m a n - M i c h n i e w i c z M., Zagon wileńskiej brygady ka-
walerii na Kiejdany, „Bellona" 1925, t. XIX.
K r a j e w s k i Zenon, „Bunt" generała Żeligowskiego i zajęcie
Wilna, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1996, nr 1.
L e o n i d o w B., O Wołkowyskoj opieracji, „Wojna i Riewolucja"
1921, z. 4.
Ł o s s o w s k i Piotr, Próba przewrotu polskiego w Kownie
w sierpniu 1919 roku, „Najnowsze Dzieje Polski, 1914-1939",
t. VIII, 1964.
S u k i e n n i c k i Wiktor, Przyczyny i początek wojny polsko-
sowieckiej (III), „Bellona" (Londyn) 1964, nr 1-2.
S z c z e p k o w s k i Mikołaj J., Zarys organizacji Wojska Pol-
skiego w latach 1918-1920, „Wojskowy Przegląd Historyczny"
1990, nr 3 4.
T a r a s z k i e w i c z Bronisław, Białoruskie postulaty polityczne,
„Przymierze” nr 3 z 29. 08. 1920 r.
282

W a I i g ó r a Bolesław, Zajęcie Wilna przez gen. Żeligowskiego,


„Bellona" 1930, t. XXXVI.
W a s i l e w s k i Leon, Granice państwa polskiego na Wschodzie,
„Kultura Polski" z 19 II 1918 r.
W r z o s e k Mieczysław, Pierwsze starcia zbrojne wojny polsko-
sowieckiej lat 1919-1920, [w:] Polska w Europie i świecie
w XX stuleciu, Białystok 2001.
W y s z c z e l s k i Lech, „Bunt” gen. Żeligowskiego, „Wojsko
i Wychowanie" 1993, nr I.
W y s z c z e l s k i Lech. Federacja czy inkorporacja, „Wojsko
i Wychowanie" 1992, nr 4.
W y s z c z e l s k i Lech, Od Borysowa do Mińska, „Wojsko
i Wychowanie" 1997, nr 9.
WYKAZ ILUSTRACJI

Naczelnik Państwa, Naczelny Wódz WP, marsz. Józef Piłsudski.


Dowódca Frontu Ukraińskiego i Środkowego, dowódca 2. Armii
i dowódca 1. (2.) DPLeg., gen. Edward Śmigły-Rydz.
Dowódca 5. i 3. Armii, gen. Władysław Sikorski.
Dowódca Frontuu Litewsko-Białoruskiego, gen. Stanisław Szeptyc-
ki (zdjęcie z okresu służby w Legionach Polskich).
Dowódca Grupy Jazdy zajmującej Wilno w kwietniu 1919 r„
ppłk Władysław Belina-Prażmowski (zdjęcie ze służby w Le-
gionach Polskich).
Dowódca Grupy Bieniakonie zajmującej Wilno w październiku
1920 r., twórca Litwy Środkowej, gen. Lucjan Żeligowski.
Dowództwo oddziału lotnego mjr. Władysława Dąbrowskiego
(siedzi od lewej, obok brat rtm. Jerzy Dąbrowski) walczącego
na Wileńszczyźnie z Armią Czerwoną w styczniu i lutym 1919 r.
Ułani ppłk. Beliny-Prażmowskiego na rynku w Wilnie w kwie-
tniu 1919 r.
Grupa żołnierzy z 2. DPLeg. przygotowującą się do przeglądu na
ulicach Wilna w kwietniu 1919 r.
Żołnierze z 2. DPLeg. przygotowujący się do defilady na placu
przed katedrą w Wilnie 12 kwietnia 1919 r.
Oddziały 2. DPLeg. i 1. BJ uszykowane 21 kwietnia 1919 r. do
defilady z okazji zajęcia Wilna.
Defilujące 21 kwietnia 1919 r. w Wilnie oddziały 2. DPLeg.
284

Artylerzyści 1. dywizjonu artylerii konnej w trakcie defilady 21


kwietnia 1919 r.
Józef Piłsudski przed frontem kompanii honorowej 2. DPLeg.
w Wilnie 21 kwietnia 1919 r.
Józef Piłsudski opuszczający 27 kwietnia 1919 r. katedrę wileńska
w towarzystwie hierarchów Kościoła katolickiego i dowódców
oddziałów zajmujących Wilno w kwietniu 1919 r. przed frontem
kompanii honorowej.
Patrol kawaleryjski z 1. pułku szwoleżerów na ulicach Wilna pod
koniec kwietnia 1919 r.
Kondukt pogrzebowy żołnierzy polskich poległych w walkach
o Wilno w kwietniu 1919 r.
Naczelny Wódz WP Józef Piłsudski dekoruje żołnierzy od-
znaczonych za bohaterstwo w walkach o Wilno w kwietniu
1919 r.
Honorowe klucze ofiarowane Józefowi Piłsudskiemu przez miesz-
kańców Wilna w kwietniu 1919 r.
Sztab frontu Litewsko-Białoruskiego (w pierwszym rzędzie
w środku najwyższy gen. Stanisław Szeptycki) — zdjęcie
z maja 1919 r.
Oficerowie dowództwa frontu Litewsko-Białoruskiego wiosną
1919 r.
Artylerzyści z 1. dywizjonu artylerii polowej 1. DPLeg. dowodzeni
przez kpt. Władysława Dawitajtisa na stanowisku bojowym.
Marsz. Józef Piłsudski w rozmowie z gen. Edwardem Śmigłym-
-Rydzem podczas operacji niemeńskiej we wrześniu 1920 r.
SPIS TREŚCI

Wstęp ...................................................................................... 5
Wilno w federacyjnych planach Józefa Piłsudskiego i inkor-
poracyjnych projektach Romana Dmowskiego. Reakcje
Litwinów ................................................................................. 10
Walki polsko-rosyjskie o Wilno w styczniu 1919 r. oraz
przygotowania militarne Polaków do jego ponownego
zajęcia ................................................................................... 36
Wyprawa wileńska Józefa Piłsudskiego kwiecień 1919 r. 69
Obrona Wilna i zajętych obszarów Wileńszczyzny przed
Armią Czerwoną lato 1919 r ................................................. 156
Wilno w rękach Litwinów (lipiec-wrzesień 1920 r.)................. 190
Marsz wojsk gen. Lucjana Żeligowskiego na Wilno i jego
reperkusje ............................................................................ 227
Inkorporacja Wilna i Wileńszczyzny do Polski ......................... 265
Zakończenie ............................................................................ 271
Bibliografia ............................................................................... 275
Wykaz ilustracji ........................................................................ 283

Vous aimerez peut-être aussi